Nowy Jork, Madryt , Londyn
Transkrypt
Nowy Jork, Madryt , Londyn
Nowy Jork, Madryt , Londyn... – refleksje na temat wiersza Wisławy Szymborskiej „Terrorysta, on patrzy…” 11 września 2001 świat obiegła wstrząsająca wiadomość: doszło do zamachu terrorystycznego, w wyniku którego zniszczone zostały wieżowce World Trade Center. Śmierć poniosło trzy tysiące osób, w tym sześcioro Polaków. Tragedia ta poruszyła światową opinię publiczną. Stanom Zjednoczonym kondolencje składali przywódcy najważniejszych państw świata, oświadczenie w tej sprawie wydał papież. Miałem wówczas zaledwie pięć lat, ale do dziś pamiętam przerażającą atmosferę tamtego dnia. Niedługo później okazało się, że sprawcami nieszczęścia są terroryści z organizacji Al-kaida kierowanej przez Osamę bin Ladena. Pamiętam szok i strach moich rodziców, pamiętam, jak temat zamachów wypełniał przez kilka tygodni większą część programów informacyjnych we wszystkich telewizjach, oraz ogólnie panujący wtedy nastrój przygnębienia. W latach 2004 i 2005 doszło do kolejnych zamachów, odpowiednio w Madrycie i Londynie. W umyśle utkwiła mi zwłaszcza tragedia ze stolicy Anglii, gdyż przebywał tam wtedy kuzyn mojej mamy. Moi rodzice rozpaczliwie próbowali skontaktować się z nim, w domu zapanowała wielka ulga, gdy okazało się, że jest cały i zdrowy. Dość często słyszymy w mediach informacje o ładunkach wybuchowych podkładanych w krajach arabskich. Problem terroryzmu stał się jednym z największych wyzwań współczesnego świata. Właśnie tego zjawiska dotyczy wiersz zmarłej niedawno polskiej noblistki Wisławy Szymborskiej. Utwór ten zatytułowany jest ,,Terrorysta, on patrzy”, pochodzi z wydanego w 1976 roku tomu ,,Wielka liczba”. Jest to wiersz biały, wolny - nie występują rymy ani znaki interpunkcyjne. W pierwszej strofie podmiot liryczny informuje czytelników o bombie podłożonej w barze, która ma wybuchnąć o godzinie trzynastej dwadzieścia. Tymczasem jest ,,dopiero” trzynasta szesnaście. Terrorysta po podłożeniu ładunku oddala się na bezpieczną odległość, przechodzi na drugą stronę ulicy, gdzie nie dosięgnie go już siła rażenia. Wykonał już swoje zadanie, teraz pozostało mu już tylko czekać na skutki działania, Sformułowanie ,,widok jak w kinie” świadczy o tym, że bohater liryczny opuścił już główną arenę wydarzeń, stał się zaledwie ich obserwatorem. Przedstawiona sytuacja rzeczywiście wzbudziła u mnie skojarzenia z najbardziej dramatycznymi scenami z filmów sensacyjnych. Terrorysta przygląda się wchodzącym i wychodzącym z baru ludziom. Dla rozróżnienia ich podmiot liryczny podaje zwracające uwagę cechy wyglądu i ubioru, np. ,,Kobieta w żółtej kurtce”, ,,gruby łysy”. Przedstawienie tak dokładnych szczegółów przy opisie postaci nadaje im osobowy charakter, sprawia, że przestają być anonimowymi przechodniami, a zaczynają być, przynajmniej po części, osobami z krwi i kości. Podobny zabieg zastosował Jarosław Iwaszkiewicz w opowiadaniu pt. ,,Ikar” opisującym los chłopca, który w czasie drugiej wojny światowej przez zupełny przypadek został aresztowany przez gestapo. Autor, choć nie wie, jak miał on ma na imię, w swoim utworze nazywa go Michasiem, aby zwrócić czytelnikom uwagę, że chłopiec ten nie jest papierowym bohaterem istniejącym jedynie w wyobraźni twórcy, ale prawdziwym, niepowtarzalnym człowiekiem, ze swoimi troskami i marzeniami, którego spotkała straszliwa tragedia. Osoba mówiąca w wierszu co prawda nie nadaje bohaterom lirycznym imion, ale wskazując na wyróżniające ich cechy również usiłuje pokazać prawdziwość sytuacji opisanej w utworze, to, że realne tragedie zdarzają się ludziom takim jak my sami (np. w zamachach, o których wspomniałem we wstępie), a nie są tylko wymysłem mediów i pisarzy. Zamachowiec widzi tych ludzi w prozaicznych codziennych sytuacjach. Dwóch chłopców rozmawia, potem rozchodzą się. Jeden z nich wchodzi do baru, drugi odjeżdża gdzieś na skuterze. Zapewne są pochłonięci myślami o jakichś banalnych sprawach, nie zdają sobie sprawy, że ważą się losy ich życia. Następnie mowa jest o dziewczynie, którą zasłonił przejeżdżający autobus w ten sposób, że terrorysta nie zauważył, czy weszła do pomieszczenia. Przedostatnia strofa ukazuje człowieka, który wyszedł z baru i kiedy już zdawało się, że ocali życie, okazało się, że zapomniał rękawiczek i musi wrócić do środka na dziesięć sekund przed eksplozją. W ostatniej dwuwersowej strofie podane jest, że nadeszła godzina wybuchu. Określenia czasu wplecione są również w poprzednie strofy, nadają wierszowi formę odliczania przed eksplozją, wpływają na jego pełen napięcia nastrój. Sprawiły one, że czytając utwór sam zacząłem odczuwać podenerwowanie. Ostatni wers brzmi ,,Czas, jak on się wlecze”. Wygląda on na zdanie wypowiedziane przez sprawcę zamachu. Wisława Szymborska nazywana była ,,poetką ulotnej chwili”. Również w opisywanym wyżej wierszu przedstawia wyjątkowość i niepowtarzalność, a także wagę każdego momentu w życiu człowieka. Wiele z jej utworów to jakby ,,stop klatka”, autorka wierszem jak gdyby robi zdjęcie, uwieczniając krótki odcinek czasu. Taki motyw przewija się m.in. w wierszach ,,Fotografia z 11 września”, ,, Nic dwa razy się nie zdarza”. Tematem pierwszego z nich jest ukazanie momentu skoku ludzi z wieżowców Word Trade Center w czasie wspomnianego już we wstępie mojego tekstu zamachu. Opisane są tam dokładnie osoby w czasie spadania, który był prawdopodobnie ostatnim momentem ich życia. Wiersz ten kończy się słowami ,,nie dodawać ostatniego zdania”- podmiot liryczny ma świadomość, że musiałoby ono zawierać informacje o nieuchronnej śmierci skaczących. Podobnie sytuacja przedstawia się w wierszu ,,Terrorysta, on patrzy” - gdyby osoba mówiąca w wierszu kontynuowała swoją wypowiedź musiałaby opisać śmierć wymienionych osób. Zamykając swój utwór w obrębie oczekiwania na wybuch, staje się w pewnym sensie respiratorem utrzymującym bohaterów lirycznych przy ,,na tym świecie”, w wierszu przez cały czas pozostają oni żywi. Drugi z wierszy, o których wspomniałem pt. ,,Nic dwa razy się nie zdarza” to jeden z najbardziej znanych liryków Szymborskiej. Wprost mówi ona w nim o tym, że miniona chwila już nigdy nie wróci, choć zdarzają się często momenty podobne do siebie, to nie jest możliwe, by były one identyczne. W wierszu ,,Terrorysta, on patrzy” zwróciłem uwagę na jeszcze jeden motyw, często pojawiający się w utworach polskiej noblistki. Jest to niemożność przewidzenia przez człowieka nawet najbliższej przyszłości, to, że czasami (a może nawet często?) nie zdajemy sobie sprawy, że zaraz czeka nas coś podniosłego, pozytywnego lub negatywnego. Ludzie opisani w tym utworze zajmowali się najprostszymi sprawami, czynnościami, jakie wykonujemy praktycznie w każdej chwili naszego życia. Na pewno planowali, jak spędzą resztę dnia, może w najbliższym czasie miało zdarzyć się w ich życiu jakieś ważne wydarzenie? Nie mieli prawa spodziewać się, że spokojne wyjście do baru zakończy ich życie lub uczyni ich kalekami. Można ich porównać do kogoś, kto idąc drogą patrzył już na jej końcowe fragmenty, a nie zauważył (nie mógł zauważyć) doskonale zamaskowanej pułapki, w którą zaraz miał wpaść. Do podobnej refleksji może skłonić także lektura takich wierszy Szymborskiej jak ,,Pierwsza fotografia Hitlera”, czy ,,Listy umarłych”. W tekście ,,Pierwsza fotografia Hitlera” przyszły zbrodniarz opisany został jako słodkie, bezbronne, małe dziecko. Podmiot liryczny wymienia wiele dróg życia, jakimi mógłby podążyć Adolf. Jego narodzinom towarzyszyło wiele pomyślnych znaków. Nikt nie był w stanie przewidzieć, że z dziecka jakich wiele wyrośnie osoba, która wyrządzi tyle zła całej ludzkości. Wzruszające, idylliczne wręcz opisy małego Adolfa kontrastują ze znanymi z historii relacjami jego zbrodni jak światło z ciemnością. Choć jest to tak oczywiste, trudno uświadomić sobie, że kanclerz III Rzeszy był kiedyś niewinnym dzieckiem. W wierszu ,,Listy umarłych” podmiotem lirycznym jest osoba konfrontująca ze sobą poglądy ludzi zmarłych, rzeczy, które przyjmowali za pewne z rzeczywistością, która ujawniła się dopiero po ich śmierci, brutalnie weryfikując ich przewidywania. Można powiedzieć, że żyli oni jak gdyby za zasłoną, która opadła dopiero po zakończeniu przez nich życia. Zamachowca z wiersza ,,Terrorysta, on patrzy” można porównać do podmiotu lirycznego z utworu ,,Listy umarłych”. Posiadają oni wiedzę większą niż inni bohaterowie liryczni, z tym że ten ostatni jest ,,ponad” opisywanymi umarłymi, gdyż żyje później od nich, natomiast gdy sam umrze - ktoś może napisać o nim w podobny sposób. Terrorysta w sytuacji lirycznej przedstawionej w wierszu budzi skojarzenia z bogiem, wie o sprawach, których nawet nie podejrzewają mijający go ludzie. Może on, jak prorok znający przyszłe wydarzenia, obserwować z politowaniem zabieganych ludzi, nie mających pojęcia o tym, że to, czy wejdą do baru, czy też nie, jest kwestią życia i śmierci. Jego postać budzi we mnie skojarzenia z występującym w utworach epickich narratorem trzecioosobowym, który jest ponad światem przedstawionym, osoba terrorysty kontrastuje z przechodniami. Gdy czytam wiersz, irracjonalnie wydają mi się oni jak gdyby ślepi, a przecież nie mogli wiedzieć o planowanym zamachu. Wiersz ,,Listy umarłych” kojarzy mi się nieodmiennie z pewna sytuacją z mojego życia. Niespełna dwa lata temu, kilka tygodni po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem z nudów wyciągnąłem z dna jakiejś półki starą gazetę. Na pierwszej stronie widniała data: ósmy kwietnia. Już na niej można było przeczytać o planach sztabu Lecha Kaczyńskiego na kampanię do wyborów prezydenckich. Miała się ona zacząć w połowie mają. Zamieszczone było duże zdjęcie uśmiechniętego prezydenta Kaczyńskiego. Po przeczytaniu tego tekstu doznałem szoku, uświadomiwszy sobie, że on już w tych wyborach nie wystartuje. Kiedy o wiele później przeczytałem wiersz ,,Listy umarłych” pomyślałem, że w dużym stopniu odzwierciedla on moje uczucia po przeczytaniu wyżej opisanego artykułu. Przy czytaniu wiersza ,,Terrorysta, on patrzy” wzbudziła moje emocje opisana historia człowieka, który już wychodził z baru, ale cofnął się z powodu zostawienia w nim ,,głupich” rękawiczek. We wstrząsający sposób ukazuje ona wpływ przypadku na dzieje ludzkiego życia. Człowiekowi wydaje się, że jest w stanie wszystko zaplanować, nad wszystkim ma kontrolę. Rzeczywiście, ludzie mają wolną wolę i wiele od nich samych zależy, jednakże zdarzenia losowe często zmuszają ludzi do zmiany ich życiowych planów, niekiedy zmieniają poglądy człowieka. Rolę przypadku w życiu człowieka dobrze przedstawia również romans rycerski ,,Dzieje Tristana i Izoldy”. Przed wypiciem magicznego napoju Izolda nienawidziła Tristana, rycerz nie żywił do niej negatywnych uczuć, nie myślał jednak o związku z nią. Po zażyciu substancji zakochują się w sobie, lekceważąc wszystko, co wcześniej było dla nich ważne i święte. Ich miłość determinuje wszystkie opisane w utworze wydarzenia. Temat ten podejmuje wiersz Szymborskiej pt ,,Miłość od pierwszego wejrzenia”, którego bohaterowie liryczni zanim zakochali się w sobie często spotykali się wcześniej w przypadkowych sytuacjach, nie mogąc wiedzieć, że kiedyś połączy ich uczucie. Czytałem niedawno artykuł oparty na przysłowiowym ,,gdybaniu”, dotyczący tego, jak przypuszczalnie potoczyłyby się losy świata, gdyby wspomniany już Hitler i Stalin nie angażowali się w politykę. Takie pytania można by mnożyć w nieskończoność. Moim zdaniem niezwykle ważne są ostatnie słowa wiersza ,,Terrorysta...”. To krótkie, wydawałoby się, że banalne zdanie - ukazuje, jak wiele musiał przeżywać zamachowiec, czekając na wybuch ładunku. Choć wręcz niestosowne wydaje się w tych okolicznościach współczuć mu, to zapewne oczekiwanie musiało być dla niego straszliwą męką. Można to zinterpretować również tak, że terrorysta bał się wykrycia bomby i udaremnienia zamachu, ale wymienianie i wskazanie dokładnych cech potencjalnych ofiar każe mi skłaniać się raczej ku interpretacji, że był on bliski wbiegnięcia do pomieszczenia i wyciągnięcia ładunku. W tym miejscu warto postawić sobie pytanie: czy zbrodniarze, o których słyszymy w mediach i uczymy się na lekcjach historii, to ludzie całkowicie zdemoralizowani, którzy nie mają cienia zawahania przed zabiciem człowieka i jest to dla nich powód do radości? Pewnie istnieją nieliczni psychopaci, którzy rzeczywiście potrafią z uśmiechem na ustach dokonywać strasznych czynów, ale moim zdaniem w głowach większości osób uznawanych powszechnie za synonim zła przed popełnieniem zbrodni mogła toczyć się zacięta walka. Islamskim terrorystom od dziecka wmawia się, że poprzez zamach mogą dostać się bezpośrednio do raju, więc w ich opinii takie zabójstwa mogą wydawać się słusznymi czynami. Być może jednak tuż przed samą zbrodnią, kiedy staje się ona już realna, kiedy wie, że ludzie, których teraz widzi przechadzających się zaraz zginą, zwykła ludzka myśl, że to, co robi, jest złe, może stanąć w opozycji do ,,wbijanych mu do głowy” przez fanatycznych wyznawców Allacha teorii o zamachach jako działaniu chwalebnym i spowodować ,,burzę myśli”, niepewność, może nawet strach. Adolf Hitler, uważany za jednego z najstraszliwszych zbrodniarzy w dziejach, w czasie II wojny światowej zawsze podróżował przez Niemcy w pociągu z zasłoniętymi oknami. Może (co w żadnym stopniu go nie usprawiedliwia) zdawał sobie sprawę z okropności swoich zbrodni i nie był nawet w stanie ,,spojrzeć im w twarz”. Wiersz ,,Terrorysta...” został, jak już wcześniej napisałem, wydany w 1976 roku. Wtedy jeszcze zagrożenie terroryzmem nie było tak powszechnym tematem spekulacji w mediach, było to na długo przed zamachem na World Trade Center. Mimo to autorce udało się w doskonały sposób oddać sytuację przed atakiem terrorystycznym. O życiu ludzi z World Trade Center, Madrytu i Londynu zadecydowała jedna chwila. Zapewne każdy z nich miał swoje plany na dalsze życie, i nie dopuszczał nawet myśli, że mogą się nie spełnić. Być może ktoś odjechał skuterem, nieświadomy, że właśnie ocalił życie. Być może ktoś zapomniał rękawiczek, przez co cofnął się i zginął. Być może przynajmniej kilku terrorystów, którzy uprowadzili samoloty i skierowali je na WTC w czasie lotu toczyło wewnętrzną walkę i tuż przed zderzeniem chciało zmienić tor lotu... Adrian Pałacki, klasa III b gimnazjum