Uzależnienie – na czym to polega ? Napić się, czy nie napić
Transkrypt
Uzależnienie – na czym to polega ? Napić się, czy nie napić
Uzależnienie – na czym to polega ? Napić się, czy nie napić ? Zapalić papierosa ? Wziąć działkę narkotyku bądź leku ? Oddać się erotycznemu haju surfując po stronie internetowej z twardą pornografią ? A może zjeść kolejna tabliczkę czekolady ? - oto jest pytanie. Traktując jednak problem zupełnie poważnie, zapewne nie raz zadawaliśmy sobie to pytanie, stojąc przed wejściem do jakże ochoczo zapraszającego nas swym blaskiem neonu z witryny sklepowej o jednoznacznej treści postaci: „Alkohole 24h”, „Smart Shop”, „Sex Shop” czy „Cukiernia”. Ten i jemu podobne hasła tytułowe mają na celu zwrócić naszą uwagę że właśnie tu, właśnie w tym miejscu nabędziemy produkt, który przyniesie nam odrobinę rozluźnienia, namiastkę szczęścia, czy też ulgę skołatanym nerwom po dniu ciężkiej pracy. Co to za substancja zapytacie ? Czy może chodzi o słodzony czy też w wersji light napój amerykańskiego koncernu, a może rzecz rozchodzi się o zwykły sok pomarańczowy? Myślę, iż tytuł owego artykułu rozwiewa wszelkie wątpliwości, wszak odpowiedź na wyżej wymienione pytanie brzmi: środki psychoaktywne zmieniające stan świadomości. Cóż to za „magiczne” substancje, w wyniku działania których osiągamy stan sprzyjający rozluźnieniu, dobrej zabawie, dodające elokwencji, szeroko rozpostartych skrzydeł i rozwiązujące jakże mocno skrępowany język, gdy siedzimy w restauracji z atrakcyjną kobietą i nie bardzo wiemy co powiedzieć by nie wyjść na sztywniaka. Skąd zatem rodzi się ów dylemat w naszej głowie, skąd to pytanie, które zazwyczaj jest szybko rozwiewane przez stosowne uprawdopodobnienie i zracjonalizowanie, iż właśnie ten moment, ta sytuacja jest dobra by sięgnąć po dawkę substancji. Nie jeden czytelnik powie: ja nie mam takich dylematów, dla mnie to nie problem, jeśli jest sprzyjająca ku temu okazja to po prostu nie widzę problemu by wypić drinka, piwo czy lampkę wina, inni dodadzą, że jeden joint jeszcze nikomu nie zaszkodził, zaś kto inny uargumentuje oglądanie pornografii koniecznością rozładowania napięcia erotycznego zaś zjedzenie litrowego kubka lodów koniecznością podniesienia poziomu cukru w osoczu. Owszem, zapewne większość z nas nie boryka się z takim dylematem, bo i po co, skoro następnego dnia potrafimy wrócić do normalności i stawić czoło rolom jakie zwykliśmy wykonywać w naszym życiu. Jednak w tym miejscu dochodzimy do sedna sprawy, bowiem jak to w życiu bywa, nie zawsze nad wszystkim mamy kontrolę i nie zawsze nad wszystkim możemy zapanować. Moment, w którym ulega zatarciu granica spożywania kontrolowanego danej substancji, moment w którym umyka nam kontrola nad ściśle określonymi kompulsywnymi tj. przymusowymi zachowaniami o charakterze rytualnym, ów moment możemy uznać za sytuację problematyczną. Wtedy pytanie rodzące się w głowie, które postawiliśmy na wstępie tego artykułu nie jest bezpodstawne. Zazwyczaj jest to sygnał próbujący zwrócić naszą uwagę na fakt, iż nasza ostatnia „przygoda” z czynnikiem uzależniającym nie do końca wyglądała tak jak sobie to planowaliśmy. Okazuje się bowiem, iż nie wiedzieć czemu w pewnym momencie utraciliśmy kontrolę nad ilością a często i rodzajem spożywanej substancji uzależniającej, oraz nad pewnymi zachowaniami kompulsywnymi. W takich chwilach tracimy wątek sytuacyjny, zaś fakt jak trafiliśmy do miejsca zamieszkania często nam umyka i jest trudnym do odtworzenia scenariuszem. Jak już zauważyliśmy w umyśle osoby zdrowej, potrafiącej spożywać kontrolowanie pewnego rodzaju substancje czy też tzw. euforyzatory, nie dochodzi do walki na płaszczyźnie moralnej bowiem sytuacja nie jest widziana kategoriami problemu , dla takiej osoby po prostu ów problem nie istnieje co implikuje sytuację, iż nie ma potrzeby zadawania, a co więcej odpowiadania sobie na tak postawione pytanie. Na czym zatem polega specyfika uzależnienia się od substancji psychoaktywnych, kompulsywnych zachowań czy zdarzeń wywołujących pożądany stan emocjonalny będący swego rodzaju hajem. Generalnie wszystko uzależnione jest od procesów biochemicznych zachodzących w naszym mózgu. Procesy te, a w szczególności ich ciągły i zmienny charakter mają bezpośredni wpływ na postrzeganie rzeczywistości oraz jej trzeźwy bądź upośledzony odbiór. W dużym skrócie, funkcjonowanie mózgu wymaga substancji chemicznych zwanych neuroprzekaźnikami, te zaś powodują, że mózg pracuje, a my myślimy i czujemy. Produkty przemiany substancji psychoaktywnych wchodzą w związki z neuroprzekaźnikami. Kiedy ilość neuroprzekaźników spada poniżej normalnego poziomu, wpadamy w tzw. dołek emocjonalny czy psychiczny. Depresja, irytacja, brak energii czy wewnętrzny niepokój są ściśle związane z niedoborem neuroprzekaźników. Kiedy przestajemy zażywać daną substancję, bądź rezygnujemy z czynnika uzależniającego np. konkretnego kompulsywnego zachowania jak oglądanie pornografii czy korzystanie z usług płatnego seksu bądź po prostu odmawiamy sobie przyjemności związanej z jedzeniem, wtedy właśnie poziom neuroprzekaźników gwałtownie spada. Częste poddawanie mózgu takim zmianom jest przyczyną powstawania nałogu, czy też zachowań nałogowych bądź kompulsywnych o charakterze rytualnym będących psychicznym a w późniejszych stadiach prawdopodobnie i fizjologicznym przymusem regulowania uczuć i procesów myślowych. Uzależnienie się człowieka od specyficznej substancji czy zachowania polega zazwyczaj na niemożliwości przerwania praktykowania specyficznego działania, zwłaszcza w dowolnym, z góry przewidywanym momencie. Celem takiego oddziaływania jest podniesienie poziomu neuroprzekaźników a tym samym poprawienie samopoczucia. Uzależnienie czy też inaczej nałóg to brak zdolności utrzymania w dłuższym okresie szeroko pojętej abstynencji, to niemal stały i permanentny stan poszukiwania, za wszelką cenę, środka czy sytuacji pozwalającej na podniesienie poziomu neuroprzekaźników. Istnieje jednak moment, w którym mózg intensyfikuje swoją działalność i wytwarza nadmiar neuroprzekaźników, ów moment jest okresem naturalnego można powiedzieć „mini-haju”, wtedy zaczynamy myśleć trzeźwo, rozpiera nas energia do działania i optymizm. Okres taki jest dobrym punktem wyjścia do zastosowania np. leczenia terapeutycznego będącego psychodynamicznym procesem zmiany osobowości, celem owego procesu jest nauczenie się jak na nowo żyć bez środków czy sytuacji i zachowań uzależniających. Należy jednak pamiętać, iż okres ten jest stosunkowo krótki bowiem trwa około 30 dni, po nim zaś następuje ponowne zmniejszenie wydzielania neuroprzekaźników co porównać można do pracy silnika na niskooktanowej mieszance. Rezultatem takiego działania jest apatia, spadek energii psychicznej, depresja i brak jasności myślenia. Często jest to mur nie do przeskoczenia gdzie osoba uzależniona ponownie sięga po substancję czy też wraca do zachowań czy sytuacji powodujących sztuczne podniesienie neuroprzekaźników. Jeśli jednak uda się przebrnąć przez ten niesprzyjający okres czeka nas faza przystosowania i rozwiązania polegająca na powrocie do normalnego życia, jednak nie wolnego od problemów dnia codziennego, przy czym będąc wyposażonym w narzędzia zdobyte podczas terapii, jesteśmy w stanie radzić sobie z życiem bez uciekania od problemów w takie pułapki jak: alkohol, narkotyki, sex, czy kompulsywne obżarstwo. Podstawowe informacje o alkoholu i alkoholizmie. Spróbujmy teraz spojrzeć na problem uzależnienia w kontekście substancji zwanej alkoholem etylowym potocznie alkoholem wyrażającym się wzorem C2H5OH (nie mylić z alkoholem metylowym CH3OH – zwanym niekiedy spirytusem drzewnym, który jest groźną trucizną a bez badań chemicznych odróżnić go można jedynie po nazwie lub oznaczeniu „trupią główką” na pojemniku. Warto podkreślić w tym miejscu, iż wdychanie jego oparów a zwłaszcza wypicie nawet minimalnej ilości powoduje uszkodzenie nerwu wzrokowego, ślepotę a nierzadko śmierć. Dawka śmiertelna wynosi od 30 do 100 gramów). Takie zachowania jak brak kontroli co do ilości wypijanego alkoholu, czy też sposób w jaki pijemy (dużo i szybko) bądź moment w którym nie potrafimy powiedzieć STOP, to nic innego jak pewien zespół objawów , które w myśl X Rewizji Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Przyczyn Zgonów – ICD 10 (International Classification of Desease 10 ) mają swój numer statystyczny F10.2 i są ściśle określone. Występowanie co najmniej trzech z pośród ośmiu umownych objawów i powtarzających się w relatywnie krótkim czasie nazywane jest Zespołem Zależności Alkoholowej, w skrócie ZZA. Wyżej wspomniany zbiór zachowań zwany jest potocznie alkoholizmem jednak zamiast niego lansuje się używanie terminów: „zespół uzależnienia od alkoholu” lub „uzależnienie od alkoholu”. Wynika to z kilku przyczyn. Śmiało można powiedzieć, że termin alkoholizm stał się określeniem nieprecyzyjnym i gdy ktoś go używa często nie wiadomo czy ma na myśli ściśle zdefiniowany zespół uzależnienia od alkoholu czy też ma na myśli całokształt problemów medycznych, psychicznych i społeczno-ekonomicznych korelujących z alkoholem. Alkoholizm jako nie tylko termin medyczny jest często powszechnie używany w sposób, który niesie z sobą jednak pejoratywne konotacje, jest nie rzadko używany jako wyzwisko. Stąd unikane jest stosowanie w pierwszym kontakcie tak mocno naładowanego emocjonalnie i ośmieszającego czy piętnującego określenia jak alkoholik czy alkoholiczka. Warto jednak podkreślić w tym miejscu, że osoby uczestniczące w programach zdrowienia z zasady nie obawiają się konfrontacji z rzeczywistością i przy pierwszym kontakcie np. z lekażem przedstawiają się, że są alkoholikami. Czym zatem jest alkoholizm i na czym to polega. Jak ogólnie wiadomo alkoholizm jest chorobą o charakterze śmiertelnym, chronicznym czyli przewlekłym i pierwotnym. Uświadomienie sobie tego faktu, że jest to choroba jest bardzo ważne, szczególnie dla ludzi próbujących zmienić swoje życie i wyjść jak to się mawia „na prostą”. Świadomość, iż jest to choroba znosi potężne brzemię winy i wstydu jakie często budzi i przygniata z monstrualną siłą osobę powracającą do trzeźwości. Świadomość taka pomaga w pogodzeniu się z faktem, iż tak naprawdę może to spotkać każdego z nas, począwszy od wysoce sytuowanych klas zawodowych skończywszy na referencyjnym robotniku fabryki. Co więcej uświadomienie osobie uzależnionej faktu, iż nie ponosi odpowiedzialności za to że jest uzależniona pozwala spojrzeć na siebie jak na osobę chorą a nie gorszą. Nie mylmy jednak i rozgraniczmy dwie kwestie. Zauważmy mianowicie, że nie ponoszenie winy i odpowiedzialności za to że padliśmy ofiarą uzależnienia, to nie to samo, co nie ponoszenie odpowiedzialności za konsekwencje wynikające z postępowania pod wpływem czynnika uzależniającego – nie powinniśmy mylić tych dwóch pojęć. Zwróćmy uwagę w tym momencie, że my to jest społeczeństwo, nie mamy zazwyczaj żalu czy też nie obwiniamy kogoś za to że jest chory „na cukrzycę” czy też że ma potocznie zwanego „raka”. Sytuacja potrafi się jednak diametralnie zmienić gdy w grę wchodzi szeroko rozumiane uzależnienie od substancji psychoaktywnych. Pocieszający jest jednak fakt, iż społeczeństwo staje się coraz bardziej wyedukowane. Tak jak kiedyś termin alkoholizm budził strach wynikający przede wszystkim z niewiedzy i nie znajomości faktów związanych z tą chorobą jak i tego, iż proces rozwoju tej choroby można zatrzymać, tak teraz budzi zainteresowanie a wręcz podziw i szacunek do osób starających się wyrwać ze szponów tego śmiertelnego nałogu. Choroba alkoholowa nie jest dziedziczna. W śród ludzi pijących jedni zostają alkoholikami, inni cieszą się dobrym zdrowiem do końca życia. Istnieją więc duże różnice w sile obronnej organizmów poszczególnych ludzi. Nie ma więc osób z góry skazanych na alkoholizm, nie ma też takich, co do których można mieć pewność, że nigdy alkoholikami nie zostaną. Zauważalna jest tendencja, iż w narodach, środowiskach społecznych lub grupach towarzyskich, w których przeciętny poziom spożycia napojów alkoholowych jest wyższy, spotyka się na ogół wyższy odsetek osób zapadających na chorobę alkoholową, w porównaniu z tymi narodami czy kategoriami ludzi ,w śród których poziom ten jest niższy. Upicie się – w międzynarodowej klasyfikacji chorób – jest traktowane jako ostre zatrucie środkiem chemicznym w odróżnieniu od przewlekłej choroby, jaką jest alkoholizm. Obyczajowi upijania się niestety hołduje większość ludzi. Alkoholicy również upijają się jednak jest to tylko jedna z cech tej choroby. Alkoholizm jest chorobą śmiertelną i prędzej czy później jeśli jej proces rozwoju nie zostanie zatrzymany czeka nas tylko jedno – spotkanie ze Świętym Piotrem u bram niebios lub jak kto woli u Mefista w zależności od tego kto jak się w danym żywocie sprawował, ostatecznie pozostaje nicość dla tych którzy nie wieżą lub nie chcą wierzyć w istnienie jakiejkolwiek Siły Większej od nas samych jakkolwiek by ją pojmować, jednak dywagacje religijne pozostawmy na boku. Ktoś w tym momencie może zapytać, jak to, więc z tego się nie da wyleczyć? Użyłem świadomie terminu zatrzymanie procesu rozwoju choroby a nie wyleczenie z choroby. Stan ówczesnej wiedzy na temat wszelkiego rodzaju uzależnień od substancji chemicznych a w szczególności uzależnienia od alkoholu jasno i dobitnie podkreśla, iż raz „zepsutych” mechanizmów kontroli nie da się naprawić a picie kontrolowane można włożyć między bajki. Zauważono bowiem, że jednym z głównych ośmiu osiowych objawów uzależnienia od alkoholu jest upośledzona zdolność kontrolowania picia alkoholu (trudności w unikaniu rozpoczęcia picia, trudności w zakończeniu picia albo problem z kontrolowaniem picia do wcześniej założonego poziomu). W związku z powyższym pojawiają się tak zwane inne zaburzenia towarzyszące jak np. „picie ciągami” trwające kilka dni, tygodni, miesięcy czy lat, zaś w skrajnych przypadkach kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Jest to jeden z głównych przejawów nieuleczalności i chroniczności tj. przewlekłości choroby w sensie braku możliwości czy też umiejętności powrotu do kontrolowanego i akceptowalnego społecznie sposobu picia alkoholu. Skoro mowa o objawach, przytoczmy je wszystkie, tj.: 1) Silna i natrętna potrzeba spożywania alkoholu tzw. „głód alkoholu”. 2) Upośledzona zdolność kontrolowania picia alkoholu (trudności w unikaniu rozpoczęcia picia, trudności w zakończeniu picia albo problem z kontrolowaniem picia do wcześniej założonego poziomu). 3) Picie alkoholu w celu złagodzenia albo zapobieżenia alkoholowemu zespołowi abstynencyjnemu oraz subiektywne poczucie skuteczności takiego postępowania. 4) Objawy abstynencyjne (drżenia mięśniowe, nadciśnienie tętnicze, tachykardia, nudności, wymioty, biegunki, bezsenność, rozszerzenie źrenic, wysuszenia śluzówek, wzmożona potliwość, zaburzenia snu, nastrój drażliwy lub obniżony, lęk). 5) Zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu – ta sama dawka alkoholu nie przynosi oczekiwanego efektu, potrzeba spożywania większych dawek dla wywołania oczekiwanego efektu. 6) Zawężenie repertuaru zachowań związanych z piciem alkoholu do 1-2 wzorców. 7) Postępujące zaniedbywanie alternatywnych do picia przyjemności, zachowań i zainteresowań. 8) Picie alkoholu mimo oczywistej wiedzy o jego szczególnej szkodliwości dla zdrowia pijącego. Jak już wspomniałem wcześniej alkoholizm to choroba w skrócie nazywana ZZA – Zespół Zależności Alkoholowej. Słowo zespół gra tu kluczową rolę, bowiem rozpoznanie uzależnienia możemy postawić z całą pewnością, gdy co najmniej trzy spośród wyżej ośmiu wymienionych osiowych objawów występowały przez co najmniej jeden miesiąc w ciągu ostatniego roku. Warto odnotować w tym miejscu, iż często gros ludzi z różnymi poalkoholowymi dolegliwościami to osoby nieuzależnione (lub jeszcze nie uzależnione), u których nie można postawić rozpoznania uzależnienia, natomiast można postawić rozpoznanie „picia szkodliwego”. W stosunku do tej grupy osób, działania profilaktyczne są najbardziej efektywne. Picie szkodliwe o którym mowa, według ICD 10 ma numer statystyczny F10.1. Są to różnorakie komplikacje spowodowane piciem alkoholu (nawet jednorazowym) zarówno u osób jeszcze nieuzależnionych jak i uzależnionych. Komplikacje owe mają przede wszystkim konotacje: zdrowotne (powodowanie, zaostrzenia i pogorszenie przebiegu wielu innych chorób, zwiększona urazowość itp.), psychiczne (agresywność, depresje, zaburzenia lękowe, psychozy alkoholowe itp.), społeczne (konflikty z rodziną i przyjaciółmi, kłopoty w pracy itp.) i prawne (np. bójki, prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym). Z przytoczonych komplikacji wyłania się tzw. pierwotny charakter choroby. Fazy rozwoju alkoholizmu. Więcej uwagi poświęcimy wstępnym stadiom alkoholizmu, ponieważ ich znajomość pozwala na wcześniejsze dostrzeżenie niebezpieczeństwa i poszukiwanie środków zaradczych. Picie alkoholu rozpoczyna się na ogół od tzw. picia towarzyskiego. Przejście do nałogu nie u wszystkich alkoholików przebiega jednakowo i nie zawsze objawy zwiastujące chorobę pojawiają się w tej samej kolejności. Jednak główne objawy obserwowane są we wszystkich przypadkach. Faza w stępn a. Człowiek pijący towarzysko zaczyna szukać tzw. okazji do wypicia większej ilości wódki. Wzrasta tolerancja na alkohol (tzw. mocniejsza głowa) - obniża się natomiast tolerancja na znoszenie napięć psychicznych. Alkohol traktowany jest jako środek przynoszący ulgę i zapomnienie. Pojawia się trudność przerwania picia, która polega na niepokoju, jaki powoduje świadomość, że butelka z alkoholem nie została wypróżniona do dna, że alkohol jest jeszcze w szafce, itp. Faza ostrzegaw cza. U człowieka, o którym już mówi się potocznie, że dużo pije, zachodzą zmiany w reagowaniu na alkohol. Pojawiają się luki w pamięci tzw. przerwy w życiorysie zwane palimpsestami, czyli innymi słowy „urwane filmy”. Polegają one na tym, że dany osobnik po wypiciu niedużej ilości alkoholu i nie sprawiając na otoczeniu wrażenia człowieka pijanego, następnego dnia nie pamięta z kim pił, co się potem zdarzyło, w jaki sposób wrócił do domu itp. Wzrasta jego zależność od alkoholu przejawiająca się nie tylko w trudności przerwania picia ale w piciu chciwym i szybkim, w piciu po kryjomu między tzw. kolejkami, w zachłannym chowaniu w towarzystwie pełnych butelek, np. za krzesłem, w celu zagwarantowania dla siebie alkoholu „na później” itp. Obok poczucia winy pojawiają się trudności w dyskutowaniu z ludźmi , którzy nie akceptują postaw alkoholika. Natomiast dąży on do spotkań z osobami, ze strony których oczekuje aprobaty swego postępowania, czyli do towarzystwa pijącego w sposób podobny. Faza krytyczna. Stanowi początek prawdziwej narkomanii alkoholowej. Charakteryzuje się tym, że po wypiciu pierwszego kieliszka pojawia się przemożne pragnienie dalszego picia, które alkoholik odczuwa niemal jako przymus fizyczny. Pojawia się tzw. zespół abstynencyjny. Polega on na tym, że następnego dnia po przepiciu, występuje brak łaknienia, zgaga, poczucie osłabienia, bóle głowy, drażliwość, trudność koncentracji myśli, drżenie rąk i silna chęć wypicia. Wypicie następnej porcji alkoholu tzw. klin objawy te na krótko znosi a przynajmniej w dużym stopniu łagodzi. Alkoholik przekonuje siebie i otoczenie, że nie stracił kontroli a jedynie poważne powody zmusiły go ponownego upicia się. Powstaje charakterystyczny „system alibi” alkoholika. Zaczyna on racjonalnie uzasadniać swoje zachowanie podczas picia. Pijący traci często szacunek do siebie. Jako rekompensata pojawia się nastawienie „wielkościowe”, zachowanie niefrasobliwe, ekstrawaganckie. Rodzą się wyrzuty sumienia stanowiące dodatkowy powód do picia. Pod dużym naciskiem zewnętrznym lub współmałżonka lub innych członków rodziny dochodzi do okresów bezwzględnej abstynencji, po których nagle następuje powrót do alkoholu. Alkoholik zaczyna unikać swych znajomych, zaniedbuje lub porzuca pracę, ponieważ „praca przeszkadza w piciu”. Zainteresowania alkoholika centralizują się na spożywaniu alkoholu. Pojawia się nowa interpretacja jego stosunków z bliskimi, wzrasta uczucie litości nad samym sobą, wreszcie dochodzi nieraz do wyobcowania z rodziny i z dotychczasowego środowiska. Alkoholik gromadzi i skrzętnie ukrywa przed rodziną zapasy alkoholu. Zaniedbuje własne odżywianie. Dochodzi do obniżenia potencji płciowej oraz podejrzeń o niewierność małżeńską tzw. syndrom Otella – charakterystyczna zazdrość alkoholików. Pojawia się potrzeba porannego picia. Faza przew lekła (chroniczna). W tej fazie stwierdza się już wyraźne objawy degradacji psychicznej i zawodowej; picie z ludźmi przygodnymi najczęściej o wiele niżej stojącymi w hierarchii społecznej; z braku środków pieniężnych na alkohol konsumpcyjny – picie rozmaitych namiastek, jak np. woda brzozowa, spirytus salicylowy, denaturat, zastawianie lub sprzedaż własnych i rodzinnych rzeczy w celu uzyskania pieniędzy na wódkę; zanik wyrzutów sumienia; zupełny brak zainteresowania losem własnym i najbliższych; stopniowy zanik wrodzonych i nabytych zdolności intelektualnych oraz zawodowych. Alkoholik zaczyna pić niemal od samego rana, a po wytrzeźwieniu pije znowu niekiedy aż do stanu całkowitego zatrucia. Nawroty takie mogą trwać wiele dni a nawet tygodni. Niekiedy te tzw. ciągi pijacze kończą się śmiercią. W tej fazie zaprzestanie picia powoduje pojawienie się natychmiast nieokreślonych lęków i obaw, poczucia bezprzedmiotowego zagrożenia, nasila się poczucie winy. U pewnej kategorii alkoholików (około 10% przypadków) w fazie tej pojawiają się psychozy alkoholowe. Są to najczęściej majaczenia drżenne (delirium tremens – biała gorączka), omamica alkoholowa (przysłowiowe „białe myszki”) lub obłęd opilczy. Występuje również padaczka alkoholowa, choroby somatyczne jak polineuropatia czyli tzw. „kaczy chód” , marskość etc. Faza ta nie bez przyczyny zwana jest przewlekłą gdyż chory może kręcić się w owym błędnym kole nawet przez kilkadziesiąt lat o ile wcześniej nie zejdzie. Stwierdzono, że okres rozwoju nałogu od rozpoczęcia intensywnego picia i wejścia we wstępna fazę nałogu do fazy krytycznej trwa u dorosłych ludzi 5 – 10 lat, u młodzieży, z oczywistych powodów jest on znacznie krótszy, niejednokrotnie zaledwie 2-3 letni. Specjaliści przychylają się do opinii, że alkoholizm jest chorobą ośrodkowego układu nerwowego. Wskazuje na to większość opisanych objawów. Medycyna nie ma dotychczas środków pozwalających przywracać organizmowi człowieka dotkniętego chorobą alkoholową pełnej zdolności obronnej wobec alkoholu innymi słowy nie istniej lek który pozwolił by na powrót do kontrolowanego picia jak to ma miejsce w przypadku ludzi zdrowych. Jednakże tu zatrzymajmy się na chwilę i zaznaczmy jasno i klarownie, otóż jest sposób by wyrwać się z błędnego koła farmakologiczno – psychicznego, rzecz jasna mowa o leczeniu i zatrzymaniu procesu rozwoju choroby, wszak nie ma przypadków beznadziejnych. Doświadczenie pokazuje że wielu ludziom udaje się wyjść „na prostą”. Leczenie prowadzi zazwyczaj do usunięcia poczucia głodu alkoholowego, ułatwia resocjalizację i odnalezienie swojej właściwej roli w rodzinie i środowisku zawodowym. Człowiek u którego następuje zatrzymanie procesu rozwoju choroby, rzecz jasna „nie może” spożywać żadnego napoju alkoholowego jeśli zależy mu na trwałym i długofalowym trzeźwieniu oraz poprawie jakości swojego życia. Każde ponowne zetknięcie z alkoholem powoduje nawrót choroby. Biologiczno – psychiczno – społeczny wymiar uzależnień. Zjawisko czterech błędnych kół. Systemem iluzji i zaprzeczeń. Teraz kilka słów o bio-psycho-społecznym charakterze choroby związanej ogólnie uzależnieniami od środków psychoaktywnych a w szczególności od alkoholu czy narkotyków oraz o zjawisku czterech błędnych kół oraz o systemie iluzji i zaprzeczeń. Spojrzenie na problem od tej strony pozwoli na nieco lepsze zrozumienie procesu stopniowego wikłania się w uzależnienie. - błędne koło psychiczne. Młoda osoba boryka się z problemami emocjonalnymi, sięga po środki odurzające tym samym pogłębiając te problemy. - błędne koło społeczne. Konsekwencją odurzania się są często zaniedbania w sferze społecznej i niepowodzenia w nauce czy w pracy, nie wywiązywanie się z obowiązków i ról społecznych; trudności w relacjach rówieśniczych. Osoba ma wrażenie, że traci na wartości w oczach innych co popycha ją do poszukiwania akceptacji w mniej wymagającym środowisku. - błędne koło słabości ego (zwane również mechanizmem rozproszonego czy rozdwojonego ja). Przyjmowanie środków psychoaktywnych pociąga za sobą zmiany w funkcjonowaniu mózgowym objawiające się obniżeniem kontroli i integracji zachowań i przeżyć. Ujawnia się tu również jeszcze jeden mechanizm zwany mechanizmem nałogowego regulowania uczuć. Dlatego tak trudno jest zaprzestać i zapanować nad pragnieniem odurzania się gdyż nasze emocje są sterowane niejako za pomocą środka psychoaktywnego. - błędne koło farmakologiczne. Jest najbardziej oczywistym i pojawiającym się najpóźniej; polega na tym, że wprowadzony do organizmu środek powoduje zmiany metaboliczne objawiające się w początkowej fazie zmianą tolerancji, z regóły wzrostem tolerancji na coraz to większe dawki. Pojawiają się również zaburzenia związane z odstawieniem środka czyli tzw. zespół abstynencyjny czy odstawienny, co daje w rezultacie uczucie, że ciało pragnie coraz częściej i więcej środka psychoaktywnego jakim jest bez wątpienia alkohol czy ogólnie pojęty narkotyk. Reasumując, widzimy iż bio-psycho-społeczny charakter uzależnień objawia się we wszystkich sferach życia człowieka w sposób degradacyjny, postępowy i rozłożony w czasie stąd często wydaje się być niedostrzegalny. System iluzji i zaprzeczeń Warto jeszcze wspomnieć o systemie iluzji i zaprzeczeń, w skład którego wchodzą takie mechanizmy obronne jak: zaprzeczanie, minimalizowanie, obwinianie, racjonalizowanie, intelektualizowanie czy fantazjowanie. System owy występuje w chorobach związanych z uzależnieniami, i jest mechanizmem obronnym stosowanym nieświadomie. Zaprzeczanie przykładowo polega na podtrzymywaniu przekonania, że coś nie istnieje, mimo, że w rzeczywistości to coś występuje. Mechanizm ten broni alkoholika przed tym co jest zagrażające. Typowym przykładem jest uporczywe twierdzenia, że nie ma się problemów z uzależnieniem od alkoholu, pomimo oczywistych dowodów, które potwierdzają i są spostrzegane przez otoczenie; często słyszy się argument typu „mi to nie grozi”. Minimalizowanie to przyznawanie się do problemów ale w taki sposób, że problemy te wydają się znacznie mniejsze i nie tak poważne jak w rzeczywistości np. „owszem, piję … ale …” lub „nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzj”. Obwinianie jest zaprzeczaniem własnej odpowiedzialności za pewne zachowania i utrzymywanie, ze ktoś inny lub coś innego jest za nie odpowiedzialne. Racjonalizowanie jest sposobem na budowanie alibi, usprawiedliwień i innych wyjaśnień własnego zachowania pomniejszających własną odpowiedzialność i przedstawiających w pozytywnym świetle motywy własnego postępowania. Służą one przede wszystkim do dostarczenia innych niż fakt uzależnienia wyjaśnień zachowań związanych z zażywaniem. Bardzo często nie występuje tu proste zaprzeczanie faktom dotyczącym zachowania, za to przedstawia się fikcyjne bądź złudne wyjaśnienia przyczyn np. „na pewno dam sobie radę … .„ Intelektualizowanie to unikanie konkretnej i osobistej świadomości problemów, traktowanie ich w sposób abstrakcyjny przy pomocy uogólnień, spekulacji intelektualnych i analizy teoretycznej. Fantazjowanie jest budowaniem wyobrażeń na temat nierealistycznych sytuacji, wydarzeń i własnych czynów np. „rozwiąże każdy problem samemu”. Jak widać ludzie zawsze pragnęli przyjemności, ale czasem przesadzają i się uzależniają. Pamiętajmy, nie ma sytuacji bez wyjścia, a dopóki będziemy myśleć trzeźwo dopóty będziemy w stanie rozwiązać każdy iście wydawałoby się nie rozwiązalny problem. W zgiełku ulicznym i w zamęcie życia zachowujcie spokój, wszak z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami, ciągle ten świat jest jeszcze piękny. Bądźcie uważni, zaś w staraniach dążenia do szczęścia i przyjemności starajcie się wykorzystywać spokój i siłę ducha, przeto nic tak nie uspokaja i nie daje takiej przyjemności jak świadomość siebie i wiedza kim tak naprawdę jesteśmy i dokąd zmierzamy. Tomasz Wróblewski