Uzależnienie – na czym to polega ? Napić się, czy nie napić

Transkrypt

Uzależnienie – na czym to polega ? Napić się, czy nie napić
Uzależnienie – na czym to polega ?
Napić się, czy nie napić ? Zapalić papierosa ? Wziąć działkę narkotyku bądź leku ? Oddać się
erotycznemu haju surfując po stronie internetowej z twardą pornografią ? A może zjeść kolejna
tabliczkę czekolady ? - oto jest pytanie. Traktując jednak problem zupełnie poważnie, zapewne nie raz
zadawaliśmy sobie to pytanie, stojąc przed wejściem do jakże ochoczo zapraszającego nas swym
blaskiem neonu z witryny sklepowej o jednoznacznej treści postaci: „Alkohole 24h”, „Smart Shop”,
„Sex Shop” czy „Cukiernia”. Ten i jemu podobne hasła tytułowe mają na celu zwrócić naszą uwagę że
właśnie tu, właśnie w tym miejscu nabędziemy produkt, który przyniesie nam odrobinę rozluźnienia,
namiastkę szczęścia, czy też ulgę skołatanym nerwom po dniu ciężkiej pracy. Co to za substancja
zapytacie ? Czy może chodzi o słodzony czy też w wersji light napój amerykańskiego koncernu, a
może rzecz rozchodzi się o zwykły sok pomarańczowy? Myślę, iż tytuł owego artykułu rozwiewa
wszelkie wątpliwości, wszak odpowiedź na wyżej wymienione pytanie brzmi: środki psychoaktywne
zmieniające stan świadomości. Cóż to za „magiczne” substancje, w wyniku działania których osiągamy
stan sprzyjający rozluźnieniu, dobrej zabawie, dodające elokwencji, szeroko rozpostartych skrzydeł i
rozwiązujące jakże mocno skrępowany język, gdy siedzimy w restauracji z atrakcyjną kobietą i nie
bardzo wiemy co powiedzieć by nie wyjść na sztywniaka.
Skąd zatem rodzi się ów dylemat w naszej głowie, skąd to pytanie, które zazwyczaj jest
szybko rozwiewane przez stosowne uprawdopodobnienie i zracjonalizowanie, iż właśnie ten moment,
ta sytuacja jest dobra by sięgnąć po dawkę substancji. Nie jeden czytelnik powie: ja nie mam takich
dylematów, dla mnie to nie problem, jeśli jest sprzyjająca ku temu okazja to po prostu nie widzę
problemu by wypić drinka, piwo czy lampkę wina, inni dodadzą, że jeden joint jeszcze nikomu nie
zaszkodził, zaś kto inny uargumentuje oglądanie pornografii koniecznością rozładowania napięcia
erotycznego zaś zjedzenie litrowego kubka lodów koniecznością podniesienia poziomu cukru w osoczu.
Owszem, zapewne większość z nas nie boryka się z takim dylematem, bo i po co, skoro
następnego dnia potrafimy wrócić do normalności i stawić czoło rolom jakie zwykliśmy wykonywać w
naszym życiu. Jednak w tym miejscu dochodzimy do sedna sprawy, bowiem jak to w życiu bywa, nie
zawsze nad wszystkim mamy kontrolę i nie zawsze nad wszystkim możemy zapanować. Moment, w
którym ulega zatarciu granica spożywania kontrolowanego danej substancji, moment w którym
umyka nam kontrola nad ściśle określonymi kompulsywnymi tj. przymusowymi zachowaniami o
charakterze rytualnym, ów moment możemy uznać za sytuację problematyczną. Wtedy pytanie
rodzące się w głowie, które postawiliśmy na wstępie tego artykułu nie jest bezpodstawne. Zazwyczaj
jest to sygnał próbujący zwrócić naszą uwagę na fakt, iż nasza ostatnia „przygoda” z czynnikiem
uzależniającym nie do końca wyglądała tak jak sobie to planowaliśmy. Okazuje się bowiem, iż nie
wiedzieć czemu w pewnym momencie utraciliśmy kontrolę nad ilością a często i rodzajem spożywanej
substancji uzależniającej, oraz nad pewnymi zachowaniami kompulsywnymi. W takich chwilach
tracimy wątek sytuacyjny, zaś fakt jak trafiliśmy do miejsca zamieszkania często nam umyka i jest
trudnym do odtworzenia scenariuszem.
Jak już zauważyliśmy w umyśle osoby zdrowej, potrafiącej spożywać kontrolowanie pewnego
rodzaju substancje czy też tzw. euforyzatory, nie dochodzi do walki na płaszczyźnie moralnej bowiem
sytuacja nie jest widziana kategoriami problemu , dla takiej osoby po prostu ów problem nie istnieje
co implikuje sytuację, iż nie ma potrzeby zadawania, a co więcej odpowiadania sobie na tak
postawione pytanie.
Na czym zatem polega specyfika uzależnienia się od substancji psychoaktywnych,
kompulsywnych zachowań czy zdarzeń wywołujących pożądany stan emocjonalny będący swego
rodzaju hajem. Generalnie wszystko uzależnione jest od procesów biochemicznych zachodzących w
naszym mózgu. Procesy te, a w szczególności ich ciągły i zmienny charakter mają bezpośredni wpływ
na postrzeganie rzeczywistości oraz jej trzeźwy bądź upośledzony odbiór. W dużym skrócie,
funkcjonowanie mózgu wymaga substancji chemicznych zwanych neuroprzekaźnikami, te zaś
powodują, że mózg pracuje, a my myślimy i czujemy. Produkty przemiany substancji
psychoaktywnych wchodzą w związki z neuroprzekaźnikami. Kiedy ilość neuroprzekaźników spada
poniżej normalnego poziomu, wpadamy w tzw. dołek emocjonalny czy psychiczny. Depresja, irytacja,
brak energii czy wewnętrzny niepokój są ściśle związane z niedoborem neuroprzekaźników. Kiedy
przestajemy zażywać daną substancję, bądź rezygnujemy z czynnika uzależniającego np. konkretnego
kompulsywnego zachowania jak oglądanie pornografii czy korzystanie z usług płatnego seksu bądź po
prostu odmawiamy sobie przyjemności związanej z jedzeniem, wtedy właśnie poziom
neuroprzekaźników gwałtownie spada. Częste poddawanie mózgu takim zmianom jest przyczyną
powstawania nałogu, czy też zachowań nałogowych bądź kompulsywnych o charakterze rytualnym
będących psychicznym a w późniejszych stadiach prawdopodobnie i fizjologicznym przymusem
regulowania uczuć i procesów myślowych.
Uzależnienie się człowieka od specyficznej substancji czy zachowania polega zazwyczaj na
niemożliwości przerwania praktykowania specyficznego działania, zwłaszcza w dowolnym, z góry
przewidywanym momencie. Celem takiego oddziaływania jest podniesienie poziomu
neuroprzekaźników a tym samym poprawienie samopoczucia. Uzależnienie czy też inaczej nałóg to
brak zdolności utrzymania w dłuższym okresie szeroko pojętej abstynencji, to niemal stały i
permanentny stan poszukiwania, za wszelką cenę, środka czy sytuacji pozwalającej na podniesienie
poziomu neuroprzekaźników. Istnieje jednak moment, w którym mózg intensyfikuje swoją działalność
i wytwarza nadmiar neuroprzekaźników, ów moment jest okresem naturalnego można powiedzieć
„mini-haju”, wtedy zaczynamy myśleć trzeźwo, rozpiera nas energia do działania i optymizm. Okres
taki jest dobrym punktem wyjścia do zastosowania np. leczenia terapeutycznego będącego
psychodynamicznym procesem zmiany osobowości, celem owego procesu jest nauczenie się jak na
nowo żyć bez środków czy sytuacji i zachowań uzależniających. Należy jednak pamiętać, iż okres ten
jest stosunkowo krótki bowiem trwa około 30 dni, po nim zaś następuje ponowne zmniejszenie
wydzielania neuroprzekaźników co porównać można do pracy silnika na niskooktanowej mieszance.
Rezultatem takiego działania jest apatia, spadek energii psychicznej, depresja i brak jasności myślenia.
Często jest to mur nie do przeskoczenia gdzie osoba uzależniona ponownie sięga po substancję czy
też wraca do zachowań czy sytuacji powodujących sztuczne podniesienie neuroprzekaźników. Jeśli
jednak uda się przebrnąć przez ten niesprzyjający okres czeka nas faza przystosowania i rozwiązania
polegająca na powrocie do normalnego życia, jednak nie wolnego od problemów dnia codziennego,
przy czym będąc wyposażonym w narzędzia zdobyte podczas terapii, jesteśmy w stanie radzić sobie z
życiem bez uciekania od problemów w takie pułapki jak: alkohol, narkotyki, sex, czy kompulsywne
obżarstwo.
Podstawowe informacje o alkoholu i alkoholizmie.
Spróbujmy teraz spojrzeć na problem uzależnienia w kontekście substancji zwanej alkoholem
etylowym potocznie alkoholem wyrażającym się wzorem C2H5OH (nie mylić z alkoholem metylowym
CH3OH – zwanym niekiedy spirytusem drzewnym, który jest groźną trucizną a bez badań chemicznych
odróżnić go można jedynie po nazwie lub oznaczeniu „trupią główką” na pojemniku. Warto podkreślić
w tym miejscu, iż wdychanie jego oparów a zwłaszcza wypicie nawet minimalnej ilości powoduje
uszkodzenie nerwu wzrokowego, ślepotę a nierzadko śmierć. Dawka śmiertelna wynosi od 30 do 100
gramów).
Takie zachowania jak brak kontroli co do ilości wypijanego alkoholu, czy też sposób w jaki
pijemy (dużo i szybko) bądź moment w którym nie potrafimy powiedzieć STOP, to nic innego jak
pewien zespół objawów , które w myśl X Rewizji Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Przyczyn
Zgonów – ICD 10 (International Classification of Desease 10 ) mają swój numer statystyczny F10.2 i
są ściśle określone. Występowanie co najmniej trzech z pośród ośmiu umownych objawów i
powtarzających się w relatywnie krótkim czasie nazywane jest Zespołem Zależności Alkoholowej, w
skrócie ZZA. Wyżej wspomniany zbiór zachowań zwany jest potocznie alkoholizmem jednak zamiast
niego lansuje się używanie terminów: „zespół uzależnienia od alkoholu” lub „uzależnienie od alkoholu”.
Wynika to z kilku przyczyn. Śmiało można powiedzieć, że termin alkoholizm stał się określeniem
nieprecyzyjnym i gdy ktoś go używa często nie wiadomo czy ma na myśli ściśle zdefiniowany zespół
uzależnienia od alkoholu czy też ma na myśli całokształt problemów medycznych, psychicznych i
społeczno-ekonomicznych korelujących z alkoholem. Alkoholizm jako nie tylko termin medyczny jest
często powszechnie używany w sposób, który niesie z sobą jednak pejoratywne konotacje, jest nie
rzadko używany jako wyzwisko. Stąd unikane jest stosowanie w pierwszym kontakcie tak mocno
naładowanego emocjonalnie i ośmieszającego czy piętnującego określenia jak alkoholik czy
alkoholiczka. Warto jednak podkreślić w tym miejscu, że osoby uczestniczące w programach
zdrowienia z zasady nie obawiają się konfrontacji z rzeczywistością i przy pierwszym kontakcie np. z
lekażem przedstawiają się, że są alkoholikami.
Czym zatem jest alkoholizm i na czym to polega. Jak ogólnie wiadomo alkoholizm jest chorobą
o charakterze śmiertelnym, chronicznym czyli przewlekłym i pierwotnym. Uświadomienie sobie tego
faktu, że jest to choroba jest bardzo ważne, szczególnie dla ludzi próbujących zmienić swoje życie i
wyjść jak to się mawia „na prostą”. Świadomość, iż jest to choroba znosi potężne brzemię winy i
wstydu jakie często budzi i przygniata z monstrualną siłą osobę powracającą do trzeźwości.
Świadomość taka pomaga w pogodzeniu się z faktem, iż tak naprawdę może to spotkać każdego z
nas, począwszy od wysoce sytuowanych klas zawodowych skończywszy na referencyjnym robotniku
fabryki. Co więcej uświadomienie osobie uzależnionej faktu, iż nie ponosi odpowiedzialności za to że
jest uzależniona pozwala spojrzeć na siebie jak na osobę chorą a nie gorszą. Nie mylmy jednak i
rozgraniczmy dwie kwestie. Zauważmy mianowicie, że nie ponoszenie winy i odpowiedzialności za to
że padliśmy ofiarą uzależnienia, to nie to samo, co nie ponoszenie odpowiedzialności za konsekwencje
wynikające z postępowania pod wpływem czynnika uzależniającego – nie powinniśmy mylić tych
dwóch pojęć. Zwróćmy uwagę w tym momencie, że my to jest społeczeństwo, nie mamy zazwyczaj
żalu czy też nie obwiniamy kogoś za to że jest chory „na cukrzycę” czy też że ma potocznie zwanego
„raka”. Sytuacja potrafi się jednak diametralnie zmienić gdy w grę wchodzi szeroko rozumiane
uzależnienie od substancji psychoaktywnych. Pocieszający jest jednak fakt, iż społeczeństwo staje się
coraz bardziej wyedukowane. Tak jak kiedyś termin alkoholizm budził strach wynikający przede
wszystkim z niewiedzy i nie znajomości faktów związanych z tą chorobą jak i tego, iż proces rozwoju
tej choroby można zatrzymać, tak teraz budzi zainteresowanie a wręcz podziw i szacunek do osób
starających się wyrwać ze szponów tego śmiertelnego nałogu.
Choroba alkoholowa nie jest dziedziczna. W śród ludzi pijących jedni zostają alkoholikami, inni cieszą
się dobrym zdrowiem do końca życia. Istnieją więc duże różnice w sile obronnej organizmów
poszczególnych ludzi. Nie ma więc osób z góry skazanych na alkoholizm, nie ma też takich, co do
których można mieć pewność, że nigdy alkoholikami nie zostaną. Zauważalna jest tendencja, iż w
narodach, środowiskach społecznych lub grupach towarzyskich, w których przeciętny poziom spożycia
napojów alkoholowych jest wyższy, spotyka się na ogół wyższy odsetek osób zapadających na
chorobę alkoholową, w porównaniu z tymi narodami czy kategoriami ludzi ,w śród których poziom ten
jest niższy. Upicie się – w międzynarodowej klasyfikacji chorób – jest traktowane jako ostre zatrucie
środkiem chemicznym w odróżnieniu od przewlekłej choroby, jaką jest alkoholizm. Obyczajowi
upijania się niestety hołduje większość ludzi. Alkoholicy również upijają się jednak jest to tylko jedna z
cech tej choroby.
Alkoholizm jest chorobą śmiertelną i prędzej czy później jeśli jej proces rozwoju nie zostanie
zatrzymany czeka nas tylko jedno – spotkanie ze Świętym Piotrem u bram niebios lub jak kto woli u
Mefista w zależności od tego kto jak się w danym żywocie sprawował, ostatecznie pozostaje nicość dla
tych którzy nie wieżą lub nie chcą wierzyć w istnienie jakiejkolwiek Siły Większej od nas samych
jakkolwiek by ją pojmować, jednak dywagacje religijne pozostawmy na boku.
Ktoś w tym momencie może zapytać, jak to, więc z tego się nie da wyleczyć? Użyłem
świadomie terminu zatrzymanie procesu rozwoju choroby a nie wyleczenie z choroby. Stan ówczesnej
wiedzy na temat wszelkiego rodzaju uzależnień od substancji chemicznych a w szczególności
uzależnienia od alkoholu jasno i dobitnie podkreśla, iż raz „zepsutych” mechanizmów kontroli nie da
się naprawić a picie kontrolowane można włożyć między bajki. Zauważono bowiem, że jednym z
głównych ośmiu osiowych objawów uzależnienia od alkoholu jest upośledzona zdolność kontrolowania
picia alkoholu (trudności w unikaniu rozpoczęcia picia, trudności w zakończeniu picia albo problem z
kontrolowaniem picia do wcześniej założonego poziomu). W związku z powyższym pojawiają się tak
zwane inne zaburzenia towarzyszące jak np. „picie ciągami” trwające kilka dni, tygodni, miesięcy czy
lat, zaś w skrajnych przypadkach kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Jest to jeden z głównych przejawów
nieuleczalności i chroniczności tj. przewlekłości choroby w sensie braku możliwości czy też
umiejętności powrotu do kontrolowanego i akceptowalnego społecznie sposobu picia alkoholu. Skoro
mowa o objawach, przytoczmy je wszystkie, tj.:
1) Silna i natrętna potrzeba spożywania alkoholu tzw. „głód alkoholu”.
2) Upośledzona zdolność kontrolowania picia alkoholu (trudności w unikaniu rozpoczęcia picia,
trudności w zakończeniu picia albo problem z kontrolowaniem picia do wcześniej założonego
poziomu).
3) Picie alkoholu w celu złagodzenia albo zapobieżenia alkoholowemu zespołowi
abstynencyjnemu oraz subiektywne poczucie skuteczności takiego postępowania.
4) Objawy abstynencyjne (drżenia mięśniowe, nadciśnienie tętnicze, tachykardia, nudności,
wymioty, biegunki, bezsenność, rozszerzenie źrenic, wysuszenia śluzówek, wzmożona
potliwość, zaburzenia snu, nastrój drażliwy lub obniżony, lęk).
5) Zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu – ta sama dawka alkoholu nie przynosi
oczekiwanego efektu, potrzeba spożywania większych dawek dla wywołania oczekiwanego
efektu.
6) Zawężenie repertuaru zachowań związanych z piciem alkoholu do 1-2 wzorców.
7) Postępujące zaniedbywanie alternatywnych do picia przyjemności, zachowań i zainteresowań.
8) Picie alkoholu mimo oczywistej wiedzy o jego szczególnej szkodliwości dla zdrowia pijącego.
Jak już wspomniałem wcześniej alkoholizm to choroba w skrócie nazywana ZZA – Zespół
Zależności Alkoholowej. Słowo zespół gra tu kluczową rolę, bowiem rozpoznanie uzależnienia możemy
postawić z całą pewnością, gdy co najmniej trzy spośród wyżej ośmiu wymienionych osiowych
objawów występowały przez co najmniej jeden miesiąc w ciągu ostatniego roku. Warto odnotować w
tym miejscu, iż często gros ludzi z różnymi poalkoholowymi dolegliwościami to osoby nieuzależnione
(lub jeszcze nie uzależnione), u których nie można postawić rozpoznania uzależnienia, natomiast
można postawić rozpoznanie „picia szkodliwego”. W stosunku do tej grupy osób, działania
profilaktyczne są najbardziej efektywne. Picie szkodliwe o którym mowa, według ICD 10 ma numer
statystyczny F10.1. Są to różnorakie komplikacje spowodowane piciem alkoholu (nawet
jednorazowym) zarówno u osób jeszcze nieuzależnionych jak i uzależnionych. Komplikacje owe mają
przede wszystkim konotacje: zdrowotne (powodowanie, zaostrzenia i pogorszenie przebiegu wielu
innych chorób, zwiększona urazowość itp.), psychiczne (agresywność, depresje, zaburzenia lękowe,
psychozy alkoholowe itp.), społeczne (konflikty z rodziną i przyjaciółmi, kłopoty w pracy itp.) i prawne
(np. bójki, prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym). Z przytoczonych komplikacji wyłania się tzw.
pierwotny charakter choroby.
Fazy rozwoju alkoholizmu.
Więcej uwagi poświęcimy wstępnym stadiom alkoholizmu, ponieważ ich znajomość pozwala na
wcześniejsze dostrzeżenie niebezpieczeństwa i poszukiwanie środków zaradczych. Picie alkoholu
rozpoczyna się na ogół od tzw. picia towarzyskiego. Przejście do nałogu nie u wszystkich alkoholików
przebiega jednakowo i nie zawsze objawy zwiastujące chorobę pojawiają się w tej samej
kolejności. Jednak główne objawy obserwowane są we wszystkich przypadkach.
Faza w stępn a. Człowiek pijący towarzysko zaczyna szukać tzw. okazji do wypicia większej
ilości wódki. Wzrasta tolerancja na alkohol (tzw. mocniejsza głowa) - obniża się natomiast tolerancja
na znoszenie napięć psychicznych. Alkohol traktowany jest jako środek przynoszący ulgę i zapomnienie.
Pojawia się trudność przerwania picia, która polega na niepokoju, jaki powoduje świadomość, że
butelka z alkoholem nie została wypróżniona do dna, że alkohol jest jeszcze w szafce, itp.
Faza ostrzegaw cza. U człowieka, o którym już mówi się potocznie, że dużo pije, zachodzą
zmiany w reagowaniu na alkohol. Pojawiają się luki w pamięci tzw. przerwy w życiorysie zwane
palimpsestami, czyli innymi słowy „urwane filmy”. Polegają one na tym, że dany osobnik po wypiciu
niedużej ilości alkoholu i nie sprawiając na otoczeniu wrażenia człowieka pijanego, następnego dnia
nie pamięta z kim pił, co się potem zdarzyło, w jaki sposób wrócił do domu itp. Wzrasta jego
zależność od alkoholu przejawiająca się nie tylko w trudności przerwania picia ale w piciu chciwym i
szybkim, w piciu po kryjomu między tzw. kolejkami, w zachłannym chowaniu w towarzystwie pełnych
butelek, np. za krzesłem, w celu zagwarantowania dla siebie alkoholu „na później” itp. Obok poczucia
winy pojawiają się trudności w dyskutowaniu z ludźmi , którzy nie akceptują postaw alkoholika.
Natomiast dąży on do spotkań z osobami, ze strony których oczekuje aprobaty swego postępowania,
czyli do towarzystwa pijącego w sposób podobny.
Faza krytyczna. Stanowi początek prawdziwej narkomanii alkoholowej. Charakteryzuje się
tym, że po wypiciu pierwszego kieliszka pojawia się przemożne pragnienie dalszego picia, które
alkoholik odczuwa niemal jako przymus fizyczny. Pojawia się tzw. zespół abstynencyjny. Polega on na
tym, że następnego dnia po przepiciu, występuje brak łaknienia, zgaga, poczucie osłabienia, bóle
głowy, drażliwość, trudność koncentracji myśli, drżenie rąk i silna chęć wypicia. Wypicie następnej
porcji alkoholu tzw. klin objawy te na krótko znosi a przynajmniej w dużym stopniu łagodzi. Alkoholik
przekonuje siebie i otoczenie, że nie stracił kontroli a jedynie poważne powody zmusiły go ponownego
upicia się. Powstaje charakterystyczny „system alibi” alkoholika. Zaczyna on racjonalnie uzasadniać
swoje zachowanie podczas picia. Pijący traci często szacunek do siebie. Jako rekompensata pojawia
się nastawienie „wielkościowe”, zachowanie niefrasobliwe, ekstrawaganckie. Rodzą się wyrzuty
sumienia stanowiące dodatkowy powód do picia. Pod dużym naciskiem zewnętrznym lub
współmałżonka lub innych członków rodziny dochodzi do okresów bezwzględnej abstynencji, po
których nagle następuje powrót do alkoholu. Alkoholik zaczyna unikać swych znajomych, zaniedbuje
lub porzuca pracę, ponieważ „praca przeszkadza w piciu”. Zainteresowania alkoholika centralizują się
na spożywaniu alkoholu. Pojawia się nowa interpretacja jego stosunków z bliskimi, wzrasta uczucie
litości nad samym sobą, wreszcie dochodzi nieraz do wyobcowania z rodziny i z dotychczasowego
środowiska. Alkoholik gromadzi i skrzętnie ukrywa przed rodziną zapasy alkoholu. Zaniedbuje własne
odżywianie. Dochodzi do obniżenia potencji płciowej oraz podejrzeń o niewierność małżeńską tzw.
syndrom Otella – charakterystyczna zazdrość alkoholików. Pojawia się potrzeba porannego picia.
Faza przew lekła (chroniczna). W tej fazie stwierdza się już wyraźne objawy degradacji
psychicznej i zawodowej; picie z ludźmi przygodnymi najczęściej o wiele niżej stojącymi w hierarchii
społecznej; z braku środków pieniężnych na alkohol konsumpcyjny – picie rozmaitych namiastek, jak
np. woda brzozowa, spirytus salicylowy, denaturat, zastawianie lub sprzedaż własnych i rodzinnych
rzeczy w celu uzyskania pieniędzy na wódkę; zanik wyrzutów sumienia; zupełny brak zainteresowania
losem własnym i najbliższych; stopniowy zanik wrodzonych i nabytych zdolności intelektualnych oraz
zawodowych. Alkoholik zaczyna pić niemal od samego rana, a po wytrzeźwieniu pije znowu niekiedy
aż do stanu całkowitego zatrucia. Nawroty takie mogą trwać wiele dni a nawet tygodni. Niekiedy te
tzw. ciągi pijacze kończą się śmiercią.
W tej fazie zaprzestanie picia powoduje pojawienie się natychmiast nieokreślonych lęków i
obaw, poczucia bezprzedmiotowego zagrożenia, nasila się poczucie winy. U pewnej kategorii
alkoholików (około 10% przypadków) w fazie tej pojawiają się psychozy alkoholowe. Są to najczęściej
majaczenia drżenne (delirium tremens – biała gorączka), omamica alkoholowa (przysłowiowe „białe
myszki”) lub obłęd opilczy. Występuje również padaczka alkoholowa, choroby somatyczne jak
polineuropatia czyli tzw. „kaczy chód” , marskość etc.
Faza ta nie bez przyczyny zwana jest przewlekłą gdyż chory może kręcić się w owym błędnym
kole nawet przez kilkadziesiąt lat o ile wcześniej nie zejdzie. Stwierdzono, że okres rozwoju nałogu od
rozpoczęcia intensywnego picia i wejścia we wstępna fazę nałogu do fazy krytycznej trwa u dorosłych
ludzi 5 – 10 lat, u młodzieży, z oczywistych powodów jest on znacznie krótszy, niejednokrotnie
zaledwie 2-3 letni.
Specjaliści przychylają się do opinii, że alkoholizm jest chorobą ośrodkowego układu
nerwowego. Wskazuje na to większość opisanych objawów. Medycyna nie ma dotychczas środków
pozwalających przywracać organizmowi człowieka dotkniętego chorobą alkoholową pełnej zdolności
obronnej wobec alkoholu innymi słowy nie istniej lek który pozwolił by na powrót do kontrolowanego
picia jak to ma miejsce w przypadku ludzi zdrowych. Jednakże tu zatrzymajmy się na chwilę i
zaznaczmy jasno i klarownie, otóż jest sposób by wyrwać się z błędnego koła farmakologiczno –
psychicznego, rzecz jasna mowa o leczeniu i zatrzymaniu procesu rozwoju choroby, wszak nie ma
przypadków beznadziejnych. Doświadczenie pokazuje że wielu ludziom udaje się wyjść „na prostą”.
Leczenie prowadzi zazwyczaj do usunięcia poczucia głodu alkoholowego, ułatwia resocjalizację i
odnalezienie swojej właściwej roli w rodzinie i środowisku zawodowym. Człowiek u którego następuje
zatrzymanie procesu rozwoju choroby, rzecz jasna „nie może” spożywać żadnego napoju
alkoholowego jeśli zależy mu na trwałym i długofalowym trzeźwieniu oraz poprawie jakości swojego
życia. Każde ponowne zetknięcie z alkoholem powoduje nawrót choroby.
Biologiczno – psychiczno – społeczny wymiar uzależnień.
Zjawisko czterech błędnych kół. Systemem iluzji i zaprzeczeń.
Teraz kilka słów o bio-psycho-społecznym charakterze choroby związanej ogólnie
uzależnieniami od środków psychoaktywnych a w szczególności od alkoholu czy narkotyków oraz o
zjawisku czterech błędnych kół oraz o systemie iluzji i zaprzeczeń. Spojrzenie na problem od tej
strony pozwoli na nieco lepsze zrozumienie procesu stopniowego wikłania się w uzależnienie.
- błędne koło psychiczne. Młoda osoba boryka się z problemami emocjonalnymi, sięga po
środki odurzające tym samym pogłębiając te problemy.
- błędne koło społeczne. Konsekwencją odurzania się są często zaniedbania w sferze
społecznej i niepowodzenia w nauce czy w pracy, nie wywiązywanie się z obowiązków i ról
społecznych; trudności w relacjach rówieśniczych. Osoba ma wrażenie, że traci na wartości w oczach
innych co popycha ją do poszukiwania akceptacji w mniej wymagającym środowisku.
- błędne koło słabości ego (zwane również mechanizmem rozproszonego czy
rozdwojonego ja). Przyjmowanie środków psychoaktywnych pociąga za sobą zmiany w
funkcjonowaniu mózgowym objawiające się obniżeniem kontroli i integracji zachowań i przeżyć.
Ujawnia się tu również jeszcze jeden mechanizm zwany mechanizmem nałogowego regulowania
uczuć. Dlatego tak trudno jest zaprzestać i zapanować nad pragnieniem odurzania się gdyż nasze
emocje są sterowane niejako za pomocą środka psychoaktywnego.
- błędne koło farmakologiczne. Jest najbardziej oczywistym i pojawiającym się najpóźniej;
polega na tym, że wprowadzony do organizmu środek powoduje zmiany metaboliczne objawiające się
w początkowej fazie zmianą tolerancji, z regóły wzrostem tolerancji na coraz to większe dawki.
Pojawiają się również zaburzenia związane z odstawieniem środka czyli tzw. zespół abstynencyjny czy
odstawienny, co daje w rezultacie uczucie, że ciało pragnie coraz częściej i więcej środka
psychoaktywnego jakim jest bez wątpienia alkohol czy ogólnie pojęty narkotyk.
Reasumując, widzimy iż bio-psycho-społeczny charakter uzależnień objawia się we wszystkich
sferach życia człowieka w sposób degradacyjny, postępowy i rozłożony w czasie stąd często wydaje
się być niedostrzegalny.
System iluzji i zaprzeczeń
Warto jeszcze wspomnieć o systemie iluzji i zaprzeczeń, w skład którego wchodzą takie
mechanizmy obronne jak: zaprzeczanie, minimalizowanie, obwinianie, racjonalizowanie,
intelektualizowanie czy fantazjowanie. System owy występuje w chorobach związanych z
uzależnieniami, i jest mechanizmem obronnym stosowanym nieświadomie.
Zaprzeczanie przykładowo polega na podtrzymywaniu przekonania, że coś nie istnieje,
mimo, że w rzeczywistości to coś występuje. Mechanizm ten broni alkoholika przed tym co jest
zagrażające. Typowym przykładem jest uporczywe twierdzenia, że nie ma się problemów z
uzależnieniem od alkoholu, pomimo oczywistych dowodów, które potwierdzają i są spostrzegane przez
otoczenie; często słyszy się argument typu „mi to nie grozi”.
Minimalizowanie to przyznawanie się do problemów ale w taki sposób, że problemy te
wydają się znacznie mniejsze i nie tak poważne jak w rzeczywistości np. „owszem, piję … ale …” lub
„nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzj”.
Obwinianie jest zaprzeczaniem własnej odpowiedzialności za pewne zachowania i
utrzymywanie, ze ktoś inny lub coś innego jest za nie odpowiedzialne.
Racjonalizowanie jest sposobem na budowanie alibi, usprawiedliwień i innych wyjaśnień
własnego zachowania pomniejszających własną odpowiedzialność i przedstawiających w pozytywnym
świetle motywy własnego postępowania. Służą one przede wszystkim do dostarczenia innych niż fakt
uzależnienia wyjaśnień zachowań związanych z zażywaniem. Bardzo często nie występuje tu proste
zaprzeczanie faktom dotyczącym zachowania, za to przedstawia się fikcyjne bądź złudne wyjaśnienia
przyczyn np. „na pewno dam sobie radę … .„
Intelektualizowanie to unikanie konkretnej i osobistej świadomości problemów,
traktowanie ich w sposób abstrakcyjny przy pomocy uogólnień, spekulacji intelektualnych i analizy
teoretycznej.
Fantazjowanie jest budowaniem wyobrażeń na temat nierealistycznych sytuacji, wydarzeń i
własnych czynów np. „rozwiąże każdy problem samemu”.
Jak widać ludzie zawsze pragnęli przyjemności, ale czasem przesadzają i się uzależniają.
Pamiętajmy, nie ma sytuacji bez wyjścia, a dopóki będziemy myśleć trzeźwo dopóty będziemy w
stanie rozwiązać każdy iście wydawałoby się nie rozwiązalny problem. W zgiełku ulicznym i w zamęcie
życia zachowujcie spokój, wszak z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami, ciągle
ten świat jest jeszcze piękny. Bądźcie uważni, zaś w staraniach dążenia do szczęścia i przyjemności
starajcie się wykorzystywać spokój i siłę ducha, przeto nic tak nie uspokaja i nie daje takiej
przyjemności jak świadomość siebie i wiedza kim tak naprawdę jesteśmy i dokąd zmierzamy.
Tomasz Wróblewski

Podobne dokumenty