Uchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny
Transkrypt
Uchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny
ISSN 1642 – 9672 Pismo do Przyjaciół i Sympatyków Misji Misje S alezjańskie 4/2013 (155) lipiec – sierpień Uchodźcy w SUDANIE Spis treści Misje S alezjańskie Salezjański Ośrodek Misyjny ul. Korowodu 20 02-829 Warszawa tel.: 22 644-86-78 fax: 22 644-86-79 [email protected] [email protected] [email protected] www.misje.salezjanie.pl Konto złotówkowe: PKO BP O/XVI Warszawa 50 1020 1169 0000 8702 0009 6032 Konto w euro: PKO BP O/XVI Warszawa PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714 swift code: BPKOPLPW Konto w USD: PKO BP O/XVI Warszawa PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926 swift code: BPKOPLPW Redaktor naczelny: Ks. Roman Wortolec SDB Zastępca redaktora naczelnego: S. Grażyna Sikora CMW Redaktor techniczny: Krzysztof Karpiński Współpracują: S. Ewa Siuda CMW Renata Piotrowska Izabela Paszke Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian w nadesłanych tekstach Misje Salezjańskie 2 W tym numerze: 3 Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego Ks. Roman Wortolec SDB 4-5 List Przełożonego Generalnego Zawsze potrzebowałem drugich Ks. Pascual Chavez SDB 6-11 Prosto z misji Nasi bracia uchodźcy z Sudanu S. Grażyna Sikora CMW 12-13 Adopcja na odległość Chłopcy z peruwiańskich ulic Ks. Ryszard Łach SDB 14-15 Korespondencja Republika Środkowoafrykańska: ks. Jan Hubner SDB 16-19 Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Kolejni wolontariusze wkrótce jadą na misje 20-22 Wydarzenie Peregrynacja relikwii św. Jana Bosko w Polsce S. Grażyna Sikora CMW 23-25 Projekty misyjne 26-29 Wspomnienie Odszedł ks. Nikodem Pisarski SDB Niezmordowany misjonarz w Japonii S. Grażyna Sikora CMW 30-31 Ogłoszenia Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego MIEJMY ZAWSZE SERCA DOBROCI I MIŁOŚCI PEŁNE Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje misji salezjańskich! Kilka dni temu na mój adres mailowy przyszła bardzo miła wiadomość. Jedna z naszych Dobrodziejek napisała: „Nie jestem znacznym sponsorem, raczej posyłam wdowi grosz, ale cieszy mnie każdy biuletyn informacyjny. Ogarniam modlitwą pracę misjonarzy i choć tak uczestniczę w dziełach afrykańskich, w których marzyłam kiedyś uczestniczyć”. Drodzy! Tak bardzo chciałbym, abyście uwierzyli, że największa pomoc dla misji jaka istnieje to Wasza modlitwa. Opatrzność Boża zadba o wdowi grosz. Dlatego inspirowany słowami naszej Dobrodziejki jeszcze raz serdecznie dziękuję Wam za każdą modlitwę i każdą ofiarę, którą składacie na dzieło misyjne. Jednocześnie bardzo się cieszę, że wielu z Was z radością czyta nasz biuletyn misyjny. Niech te kolorowe strony, które po raz kolejny do Was docierają, przybliżą Wam ideę misji i rozkochają Was w misjach. W bieżącym numerze przeczytacie artykuł o trudnej sytuacji w Sudanie. To tam s. Teresa Roszkowska jest wspaniałym aniołem, który strzeże uchodźców. Nikt z nich nie z własnej woli znalazł się pośrodku pustyni. Czytając ten poruszający artykuł s. Grażyny Sikory po- myślmy, czy nie możemy wesprzeć tych ludzi – naszych Braci Chrześcijan, którzy tak bardzo cierpią i potrzebują pomocy. Wiem, że i nas dotyka kryzys, i my doświadczamy trudnej sytuacji materialnej, ale myślę, że to, co przeczytacie, poruszy Wasze serca. Okres wakacji to okres zmian. Już niedługo powrócą z rocznego wyjazdu nasi wolontariusze. W tym numerze naszego biuletynu poznacie sylwetki 11 nowych wolontariuszy, którzy już niedługo pojadą na roczną misję. Otoczmy ich modlitwą, aby byli dobrym wsparciem dla naszych misjonarzy i świadczyli dobro tam, gdzie zostali posłani. Drodzy, czerwiec i sierpień to miesiące, w których odbywają się święcenia kapłańskie czy śluby zakonne. Prośmy o nowe powołania kapłańskie, zakonne i misyjne. Niech nie zabraknie misjonarzy i misjonarek, którzy opuszczą wszystko, aby nieść Chrystusa najuboższym. Niech Serce Jezusowe, które w miesiącu czerwcu w sposób szczególny czciliśmy sprawi, że i nasze serca staną się dobroci i miłości pełne. 3 Misje Salezjańskie ZAWSZE POTRZEBOWAŁEM DRUGICH Misje Salezjańskie 4 KSIĄDZ BOSKO WYCHOWAWCA List Przełożonego Generalnego Żył, prosząc i dziękując Urodziłem się biedny, ale przez moje ręce przeszły niesamowite sumy, które nigdy nie zniewoliły mego serca. Dla mnie, być ubogim znaczyło być wolnym, tą prawdziwą wolnością, której Pan uczy nas swoim przykładem i słowem. Wolnym, nie spętanym! Będąc tak ubogim, znałem i odwiedzałem wielu bogatych. Miałem stałą zasadę, która nie zawsze była rozumiana, co więcej, wzbudzała wielką falę natrętnej i przytłaczającej krytyki. Powtarzałem często: „To nie bogaci okazują nam miłość, ale to my ją im okazujemy, dając im możliwość zrobienia czegoś dobrego”. Pamiętam, jak napisałem list, który oprócz swej zwięzłości, na pewno wielokrotnie spędził sen z powiek pewnego bogatego bankiera: „Musisz koniecznie zbawić swoją duszę, ale musisz dać ubogim wszystko, co masz w nadmiarze: modlę się, aby Bóg udzielił ci tej wielkiej łaski”. Napisałem tysiące listów; większość z nich z prośbą o dotacje z instytucji publicznych i od dobrodziejów. W każdym z nich jednak było zawsze moje „dziękuję”, słowo szczerej wdzięczności. Tego nauczyłem się od mojej mamy! Twierdziłem: „Niemożliwe jest, aby ten, kto posiada cnotę wdzięczności, nie miał również innych cnót”. Nawet jeśli nie znałem, a zatem nigdy nie użyłem słowa „reklama”, również na swój sposób używałem tej techniki, i to jak! Podkreślałem: „Żyjemy w czasach, w których trzeba działać. Świat stał się materialny, trzeba zatem pracować i dać poznać dobro, które się czyni”. Ofiary, które otrzymywałem, te skromne, jak i te hojne, nie pleśniały w sejfach; ofiarodawcy byli szczęśliwi, widząc, czemu one służą. I byli również... zachęcani, aby kontynuować tę pomoc! Podziękowanie rozumiałem zawsze jako ścisły obowiązek wynikający ze spra- List Przełożonego Generalnego wiedliwości. Tak żyłem i praktykowałem to w mojej pedagogii codziennej. Zwykłem powtarzać chłopcom: „Niewdzięcznikom nie współczujemy, bo są nieszczęśliwi”. Niewdzięczność była dla mnie jedną z najgorszych form ślepoty, bo nie pozwalała dostrzec dobrodziejstw, gestów miłości, znaków ojcowskiej dobroci Boga. I tu jawiła się katecheza Mamy Małgorzaty, która pomagała nam zrozumieć, jak Bóg objawia się w wydarzeniach życia, radosnych czy mniej radosnych; ona zawsze znalazła wystarczający powód do wdzięczności. Wdzięczność jest pamięcią serca, ponieważ tylko serce jest zdolne pamiętać. Kto dziękuje, ten nosi w sercu miłość Boga i raduje się z tego. Jesteśmy tym, co pamiętamy! Moi chłopcy oddychali tym klimatem. Byłem ogromnie wzruszony tym, czego doświadczyłem w przeddzień moich imienin, kiedy usłyszałem spontaniczne pukanie do drzwi mojego biura. To dwaj chłopcy, Feliks Reviglio i Karol Gastini, przyszli złożyć mi życzenia i ofiarowali mi w dowód wdzięczności dwa małe srebrne serduszka. Zaniemówiłem wobec tak wymownego daru. Ten gest przekonał mnie, że obrałem właściwą drogę, bo ci chłopcy zrozumieli, czym jest ten błogosławiony i wspaniały duch rodzinny, na którym mi tak zależało. Nawet nie wiem jak długo tak stałem, patrząc ze łzami w oczach na te dwa małe serduszka. Wspaniały dobroczyńca Lata, które spędziłem w Chieri, najpierw jako student, a później jako kleryk (10 wspaniałych lat!), były również latami wielu wyrzeczeń, a czasem także głodu. Talerz zupy, który pan Pianta ofiarował mi w zamian za różne prace wykonywane w jego barze nie wystarczał dla żołądka wyrosłego osiemnastolatka. Józef Blanchard pomagał mi jak mógł. Jego mama sprzeda- wała owoce na rynku; często przynosiła mi trochę jabłek, kasztanów i innych owoców. Pewnych przysług na rzecz pustego żołądka tak łatwo się nie zapomina. I tak, po wielu latach, znalazłem się znowu któregoś dnia w południe w Chieri. Rozmawiałem z kilkoma kapłanami, którzy byli moimi kolegami w seminarium. I wtedy zobaczyłem przechodzącego pod murem kogoś, kogo nigdy nie mógłbym zapomnieć, przyjaciela Blancharda. Przedstawiłem go kolegom księżom jako mojego wspaniałego dobroczyńcę. Opowiedziałem historię z owocami sprzed wielu lat. Potem zaprosiłem, aby odwiedził mnie na Valdocco. To wydarzenie miało miejsce w 1876 roku. Dziesięć lat później mój przyjaciel wreszcie dotrzymał słowa. Już wtedy nie czułem się dobrze. Jemu robiono wiele trudności na furcie i w przedpokoju. „Powiedzcie ks. Bosko przynajmniej, że Blanchard przyszedł go odwiedzić”. Rozpoznałem jego głos i pozwolono mu wejść. Rozmawialiśmy długo. Gdy przyszedł czas na obiad, przeprosiłem, że nie będę w stanie zejść na dół, ale poprosiłem sekretarza: „Ugość mojego przyjaciela w refektarzu przełożonych, na moim miejscu”. I tak staruszek, cały zakłopotany, tego dnia zjadł obiad z przełożonymi młodego Zgromadzenia Salezjańskiego. To było minimum, jakie po 50 latach mogłem zrobić, aby powiedzieć mu moje dziękuję... Ks. Pascual Chavez SDB 5 Misje Salezjańskie Prosto z misji Nasi bracia uchodźcy Mamy wakacje. Wymarzony czas odpoczynku. Liczymy na słońce, które zdominowałoby zbyt często kapryśną pogodę. Zapytałam kiedyś dzieci jednej z warszawskich szkół, które zwiedzały nasze muzeum misyjne: – Gdzie wybieracie się na wakacje? Zrobił się wielki ruch. Jedne przez drugie wykrzykiwały: – Nad morze, w góry, do Turcji, do Norwegii… Słuchałam w zadumie. No tak, rodzice dają swoim pociechom co tylko mogą, prawie gwiazdkę z nieba. I wtedy… I wtedy myśli moje pobiegły bardzo daleko, bo do Afryki, a konkretnie do Sudanu. Miałam przed oczyma zdjęcia dzieci, które odwiedza niemal codziennie nasza misjonarka, s. Teresa Roszkowska. To mali chrześcijanie z Południa, koczujący od kilkunastu miesięcy w obozach uchodźców na pustyni, parę kilo- Misje Salezjańskie 6 z SUDANU „ metrów od Chartumu. One nie mają wakacji. Zostali tam wywiezieni z przedmieść Chartumu, gdzie od paru lat mieszkali. Na obrzeżach stolicy mieli osiedla zbudowane początkowo z chat zrobionych z worków, ze szmat, patyków i kartonów, a potem z gliny. Byli „obcymi” w swoim kraju, bo pochodzili z Południa. Różnili się od mieszkańców Północy niemal wszystkim – kolorem skóry, językiem, kulturą, religią. Nie byli Arabami – Wywieziono ich w głąb pustyni... Stworzono tam wielkie obozy dla uchodźców. Prosto z misji byli czarni, nie byli muzułmanami – wyznawali chrześcijaństwo lub animizm. Musieli uciekać z południowej części Sudanu, gdzie w latach 1983-2005 toczyła się okrutna wojna pomiędzy muzułmańskim rządem w Chartumie a chrześcijańskim i animistycznym Południem. Zginęło w niej ok. 2 mln Sudańczyków. Najdłuższy i najbardziej krwawy konflikt w Afryce. Ucieczka z Południa Ludzie na Południu ginęli całymi wioskami. Dlatego w rozsypce uciekali na Północ. Przybywali wycieńczeni z głodu, chorzy, z niewielkim dobytkiem, jaki zdołali ze sobą zabrać. Szukali miejsca w Chartumie, ale ze stolicy wygnano ich na przedmieścia. Powoli urządzali się tam, na piachach pustyni. Powstawały wielkie obozy uchodźców, które stopniowo przekształcały się w samodzielne osiedla. Sudańczycy z Południa zawsze byli traktowani jak ludzie drugiej kategorii. Od czasu do czasu do obozów podjeżdżały buldożery i równały z ziemią prowizoryczne domy. Dyskryminacja i łamanie praw człowieka było na porządku dziennym. Uchodźcy nie mieli pracy. Byli wykorzystywani jako tania siła robocza, na potrzeby rozwijającej się stolicy. Lepszą pracę dostawali wtedy, gdy zgadzali się przejść na islam. Przymusowa arabizacja i islamizacja nie ułatwiały im życia. Rząd w Chartumie narzucił wszystkim islamskie prawo szariatu. Ich dzieci miały problemy z dostaniem się do szkół. Naprzeciw wyszli misjonarze i misjonarki. Otworzyli szkoły, postarali się o uznanie ich przez państwo. Uchodźcy z Południa starali się jakoś żyć, choć wciąż nie byli wolni. Wolny Sudan Południowy Aż nadszedł rok 2011, bardzo znaczący w historii narodu sudańskiego. W styczniu 2011 przeprowadzono w Sudanie Południowym referendum niepodległościowe w sprawie podziału Sudanu na część południową i część północną. Za secesją odpowiedziało się 98,83% głosujących. Południowa część Sudanu, zamieszkała przez 8 mln ludzi, odłączyła się od reszty kraju. 9 lipca proklamowa- 7 Misje Salezjańskie Prosto z misji no niepodległość nowego państwa – Republiki Sudanu Południowego ze stolicą w Dżubie. Uchodźcy z Południa, którzy kiedyś stamtąd uciekli do Chartumu, teraz musieli znowu opuścić swoje domy i osiedla, w których się zadomowili. Byli już obywatelami innego państwa. Wywieziono ich w głąb pustyni, kilka kilometrów od stolicy. Stworzono tam wielkie obozy dla uchodźców. Tam mieli czekać na możliwość powrotu do siebie, na swoje Południe. Wielu z nich czeka już ponad rok i więcej. Jak dzisiaj żyją, tego się nie da opisać. Koczowanie Obóz wygląda jak wielki slums i skład niezliczonej ilości prymitywnych sprzętów: podniszczonych mebli, żelaznych łóżek, starych walizek, wyblakłych materaców, milionów drobiazgów, które trudno nawet rozpoznać. A pomiędzy tym wszystkim rozciągnięte wszędzie kolorowe szmaty, plastikowe worki po cukrze czy ryżu, szare kartony. To „domy” oczekujących na powrót do swej ojczyzny. Takich obozów jest wokół Chartumu wiele. Ile? Nikt chyba nie potrafi dokładnie powiedzieć. Żyje w nich wciąż kilkaset tysięcy ludzi, niektórzy mówią, Misje Salezjańskie 8 że ponad 2 mln. Część już wyjechała na Południe, ale to ciągle kropla w morzu. Reszta codziennie czeka aż przyjadą urzędnicy i oznajmią, że będzie kolejny transport. Nie narzekają. Mają nadzieję, że to koczowanie kiedyś się skończy. Na razie muszą przetrwać. Pustynia nie jest dla nich łaskawa. Wszędzie tylko piasek i piasek, ani jednego drzewa. Przez 9 miesięcy w roku panuje tu upał nie do zniesienia, 45°C w cieniu. Rozciągnięte szmaty mają chronić przed palącym słońcem. W nocy temperatura czasem bardzo spada, jest zimno. Poza tym od czasu do czasu przechodzą straszne gorące burze piaskowe: nie pada deszcz, ale wszędzie sypie piaskiem, który wciska się w każdy zakamarek. Chrzęści w zębach, pełno go w uszach. A do tego nie ma wody, bo to pustynia. Wodę dowożą czasem do obozu życzliwi ludzie, nieraz z narażeniem własnej wolności. Każda jej kropla to skarb. O myciu i jakiejkolwiek higienie nie ma mowy. „Insekty” Uchodźcy bardzo cierpią. Dla rządu w Chartumie są jak „insekty”, których trzeba się pozbyć, które trzeba wytępić. Pustynia sprzyja tym planom. Ale sudańscy chrześcijanie są twardzi. Przy życiu Prosto z misji trzyma ich wiara w Chrystusa i nadzieja na powrót do wolnej ojczyzny. Dlatego pomagają sobie i wciąż żyją. W tym kłębowisku ludzi i rzeczy rodzą się dzieci, umierają ludzie, często z powodu chorób łatwych do wyleczenia. Ogromne żniwo zbierają malaria i tyfus. Śmiertelność jest niesamowita. Codziennie umiera kilkoro dzieci, 65 przypadków na 100 z powodu biegunki. Tysiące małych kopczyków z gorącego piasku mówi o tych, co tu już zostaną. Tak dziś wygląda życie Sudańczyków z Południa. Każdy nowy dzień to dla nich walka o przetrwanie. Walka na śmierć i życie. Tylko miłość Jedna z włoskich wolontariuszek odwiedziła kiedyś taki obóz. Opisała tę wizytę krótko: „Milczenie, żadnego krzyku rozpaczy z powodu tragedii, którą jest codzienność. Trzeba się do niej szybko przyzwyczaić. Jaka codzienność? Robotnik, który czyścił latryny z ramienia ONG zmarł wczoraj ukąszony przez skorpiona; 5-letniej córeczce dyrektorki dyspensarium amputowano rączkę z powodu porażenia prądem z generatora… to tylko przykłady. Dyspensarium działa dobrze, cztery kontenery na obwodzie, białe i niebieskie worki z nadru- „ kiem UNICEF-u rozciągnięte jako dach, żelazna ławka w „poczekalni” i piach pustyni jako podłoga: jest lekarz, położna, apteka. Rząd pakuje swój nos w prawidłowe funkcjonowanie dyspensarium, ale nie da ani grosza. W tym zakamarku świata nie ma nic, tu jest tylko miłość. Jeśli ONG odejdzie, wszystko się skończy”. Pomoc Aby dotrzeć do obozów na pustyni trzeba mieć specjalne pozwolenie. Wtedy patrole policyjne przepuszczą. Trudno je zdobyć. Żadna organizacja humanitarna ani pozarządowa nie otrzymała go i nie może tam pojechać. Pomoc tym ludziom to ryzyko, ale są tacy, co ryzykują. S. Teresa Roszkowska robi wszystko, co tylko się da, aby pomóc tym ludziom, „naszym ludziom” – jak o nich mówi. Kiedyś napisała: „W ubiegłą sobotę wysłaliśmy do szpitala na badania 50 osób, bardzo chorych. Teraz szukamy pomocy, by zakupić zboże. Trochę już mamy. Ceny poszły bardzo w górę”. Powrót do domu Świętem w obozie uchodźców jest dzień, gdy szykuje się transport na Południe. Wtedy trwa wielkie pakowa- Stare autobusy zabierają wyznaczone rodziny... Oni wracają do domu. 9 Misje Salezjańskie Prosto z misji nie. Przyjeżdżają ogromne ciężarówki, na które ładuje się cały dobytek wyjeżdżających i stare autobusy, które zabierają wyznaczone rodziny. Jeden transport to ok. 100 autobusów i 7 tys. ludzi. Raz był to stary długi pociąg. Uśmiechnięte twarze mówią wszystko. Oni wracają do domu. Dla nich zaczyna się nowe życie. Wymarzone, w wolnym Sudanie Południowym, w ojczyźnie. Nie wiedzą jednak, że dotarcie do domu to ogromne ryzyko. To co najmniej kilka lub kilkanaście dni niebezpiecznej podróży, gdzie po drodze czyha wiele niebezpieczeństw. Czasem pojazdy są zatrzymywane na terenach pustynnych i przetrzymywane przez kilka dni bez dostarczenia ludziom potrzebnej wody i jedzenia. Czasem są napadane przez bojówki ekstremistów, którzy rabują dobytek i uciułane na podróż pieniądze, a potem strzelają do niewinnych ludzi, uprowadzając autobusy. Wtedy szczęście zamienia się w koszmar. Nie wszystkim dane jest wejść do ziemi obiecanej. Misje Salezjańskie 10 Zgliszcza Ale wielu dociera do domu. Po przekroczeniu granicy długo tańczą, klaszczą i płaczą ze szczęścia. Wszystko wydaje im się rajem, choć nie mają prawie nic. Zmęczeni cierpieniem i oszołomieni wymarzonym szczęściem stopniowo dostrzegają wyzwania, jakim muszą stawić czoła w wolnej ojczyźnie. Długotrwała wojna domowa doprowadziła Południe do ruiny. Niemal wszystko trzeba budować na nowo. Ludzie wracają do domów, a zastają zgliszcza, często jeszcze zaminowane. Dlatego znów mieszkają w tymczasowych obozach, w strasznych warunkach sanitarnych, bez wody i jedzenia, bez jakiejkolwiek opieki zdrowotnej. Brak czystej wody powoduje wielką śmiertelność na tyfus. Ludzie muszą iść długie godziny do rzeki po wodę, która jest absolutnie niezdatna do picia, ale nie mają innego wyjścia. Dziecko, które uczy się chodzić Najmłodsze państwo świata – Sudan Południowy tworzy się prawie od zera. Brakuje dostępu do podstawowych usług, Prosto z misji sklepów, infrastruktury, opieki medycznej. Państwo nie jest przygotowane, by przyjąć setki tysięcy przesiedleńców z Północy. Sytuacja jest trudna, a do tego niestabilna. Na pograniczu Północy i Południa wciąż toczą się walki i bombardowania, gdyż północna granica Sudanu Południowego nie została ostatecznie uzgodniona z władzami Chartumu. Wciąż trwają walki w regionie Kordofanu, Gór Nuba i Błękitnego Nilu, ponieważ ludność tych terenów chciałaby należeć do Południowego Sudanu, z którym kulturowo jest bardziej związana. Ludzie w strefach przygranicznych wciąż żyją w strachu. Słysząc z daleka warkot samolotu, uciekają w góry z obawy przed bombardowaniami. Sudan Południowy jest jak dziecko, które uczy się chodzić. 80% mieszkańców to bezrobotni, 75% nie ma dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej, analfabetyzm sięga 90%. S. Teresa Roszkowska z uchodźcami przybyłymi do Sudanu Południowego Moi Bracia Uchodźcy Większość uchodźców, którzy wrócili do siebie na Południe to chrześcijanie. Od lat prześladowani, są dumni ze swojej wiary, choć płacą za nią wysoką cenę. Teraz oddychają wolnością. Chcą zapomnieć o tym, co przeżyli pod władzą arabsko-islamskiego rządu Chartumu. Najważniejsze jest to, że są wolni, że pozostali przy Chrystusie. Nie zdradzili swojej wiary, nie zdradzili Kościoła. Teraz chcą normalnie żyć. Cieszyć się każdym, kolejnym dniem. Patrzeć na słońce, bo w jego promieniach świat wydaje się piękniejszy. Jak wiele oni nas uczą! Nie wolno nam o nich zapomnieć. Jadąc na wakacje – w góry, nad morze, do Turcji, czy do Norwegii – pamiętajmy w modlitwie o tych, którzy żyją wzdłuż Nilu: o tych z pustyni pod Chartumem, którzy wciąż czekają na powrót do domu…, o tych, którzy tworzą od podstaw Sudan Południowy…, i o tych, którzy już są w „nowej ziemi i nowym niebie”, w Królestwie naszego Boga. S. Grażyna Sikora CMW Ofiary na pomoc uchodźcom z Sudanu można wpłacać na konto Ośrodka z dopiskiem: Projekt 375 SUDAN. 11 Misje Salezjańskie Adopcja na odległość CHŁOPCY Z PERUWIAŃSKICH ULIC W tym roku przypada jubileusz 20-lecia istnienia Otwartego Domu Księdza Bosko w Limie, stolicy Peru. Żyje w nim ok. 100 ubogich chłopców, często trafiających tu prosto z ulicy. Pracuje z nimi polski salezjanin ks. Ryszard Łach. Chłopcy objęci są programem Adopcji na odległość w SOM. W minionych miesiącach chłopcy skończyli cykl nauki w szkole średniej i w wyższych instytutach technicznych, mogli więc w styczniu i lutym cieszyć się zasłużonymi wakacjami. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo 12 naszych chłopców ukończyło instytuty i 4 etap formacji w domu. Mamy więc 3 pielęgniarzy, 3 pracowników administracji, 2 mechaników samochodowych, 2 elektroników, 1 specjalistę od rachunkowości i 1 laboranta medycznego. Pięciu chłopców skończyło 3 etap i zaczną studia wyższe. Dla nas, wychowawców był to czas podsumowań i przygotowań do nowego roku szkolnego, a także do przyjęcia nowych chłopców, którzy w naszym domu zamierzają zmienić swoje życie. Misje Salezjańskie 12 Dzięki Waszej pomocy materialnej i modlitewnej, każdy, kto trafia do Otwartego Domu Księdza Bosko w Limie, ma szansę przemiany swojego życia. Smutno jest patrzeć na to, jak niektórzy z chłopców przychodzą do nas brudni, z wieloma ranami wyciśniętymi przez życie, które wcześniej prowadzili. Niektórzy są zupełnie opuszczeni. Po jakimś czasie robią postępy w szkole, w zajęciach domowych, częściej się uśmiechają, zbliżają się do Boga, którego wielu wcześniej nie poznało; 90% chłopców trafia do nas bez sakramentów św. Po dwóch, trzech latach pobytu tutaj, zaczynają inaczej patrzeć na świat, na swoją rodzinę, na życie. Czują się potrzebni. Aby mogli się zmienić, musimy na nich patrzeć życzliwie i traktować ich z miłością. Wielu Adopcja na odległość przychodzi do nas szukając ostatniej deski ratunku, bo dotknęli dna ludzkiej biedy, poniżenia, upokorzenia. Przyjmujemy chłopców biednych, z rodzin rozbitych, opuszczonych, w sytuacji niebezpieczeństwa społecznego, z ulic Limy. Tylko tych, którzy pragną z nami zostać, uczyć się i zmienić swoje życie. W ostatnich tygodniach biorę udział w pracach w Ministerstwie ds. Sprawiedliwości i ds. Kobiet. Poproszono nas o pomoc i konsultację w tworzeniu programów wychowawczych, zapobiegających przestępczości młodocianych. W Peru działają gangi młodocianych przestępców. Są nawet „szkoły” przygo- „ towujące „sicarios” – młodych, którzy zabijają na zlecenie i tak zarabiają na życie. Nasza wieloletnia praktyka wychowawcza i doświadczenie w pracy z trudną młodzieżą jest dostrzegana. Ponieważ od lat przywracamy społeczeństwu pełnowartościowych obywateli jesteśmy poważani i szanowani. Stąd ludzie w ministerstwach gotowi są korzystać z naszego doświadczenia. Pragnę serdecznie podziękować osobom zaangażowanym w program Adopcji na odległość naszych chłopców z Otwartego Domu Księdza Bosko w Limie. Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie i Wy jesteście naszym największym dobrodziejem. Bardzo Wam dziękuję za tę pomoc. Jest ona niezbędna, aby dom mógł się utrzymać i kształcić tylu młodych ludzi, dla których jeszcze kilka lat temu nie było przyszłości. Niech Bóg błogosławi Waszym poczynaniom, a my zapewniamy o naszej modlitwie za Was. Ks. Ryszard Łach SDB Lima – Peru, kwiecień 2013 Od lat przywracamy społeczeństwu pełnowartościowych obywateli 13 Misje Salezjańskie Korespondencja KORESPONDENCJA Z REPUBLIKI ŚRODKOWOAFRYKAŃSKIEJ Ks. Jan Hubner SDB Radość płynąca ze zmartwychwstania Jezusa napełnia nasze serca i odnawia wiarę w zmartwychwstanie, przywraca nadzieję i nadaje nowy sens życiu. Jednak w Republice Środkowoafrykańskiej radość świąt wielkanocnych została poważnie zachwiana, bo w tym właśnie czasie doszło do zmiany prezydenta i rządu. W obawie o własne życie dotychczasowy prezydent uciekł z kraju i schronił się w Kamerunie. Kraj zalała fala rebeliantów, tzw. Seleka, którzy przejęli władzę. Nowy prezydent nie zapewnił jednak pokoju społecznego. Rebelianci, jak powiadają miejscowi, to ludzie z Północy. Uzbrojeni w karabiny, kradną i rabują co się da, zwłaszcza samochody, motocykle i pieniądze. Wobec oporu są bezwzględni, po prostu zabijają. Z dnia na dzień rośnie liczba ofiar śmiertelnych i rannych. Nachodzą też parafie i szkoły, Misje Salezjańskie 14 gdzie łupem padają samochody, a także monitory komputerów, bo myślą, że to odbiorniki TV. Biskup z Bangi, którego zaprosiliśmy na celebrację wielkopiątkową, opowiadał, że rebelianci byli u niego dwukrotnie i za każdym razem odchodzili z niczym. Spotkali się ze stanowczym sprzeciwem z jego strony. Biskup mówił im wprost: sami nosicie na ubraniach amulety, mające chronić was przed kulami, czyli wierzycie w ich działanie ochronne. A w moim domu wszystkie przedmioty są poświęcone, jeśli je zabierzecie, nie ręczę za to, co was spotka… Rebelianci to uzbrojona zgraja, zrabowane mienie przewożą do siebie, czyli do Czadu lub do Sudanu. Obecnie w Bangi wszyscy są w strachu. Szpitale w większości są okradzione i pozamykane. Rodzice boją się o życie swoich dzieci, dlatego szkoły są zamknięte. Żyjemy pod ciągłym obstrzałem. Podczas Mszy rezu- Korespondencja rekcyjnej zewsząd było słychać ostrzał rebeliantów, którzy w ten sposób zastraszali ludzi i plądrowali domy, szukając także żywności. Kraj łatwo padł łupem rebeliantów, bo nie ma własnego wojska, które by go chroniło. Pozostaje nam modlitwa o pokój i zgodę społeczną, całą nadzieję pokładamy w Bogu. Każdego dnia modlimy się o pokój, bo ludzie chcą żyć w pokoju i zgodzie. Jednak droga do pokoju jest jeszcze daleka. Rebelianci stopniowo opuszczają Bangi, dlatego nigdy nie wiesz, kiedy przyjdą ograbić misję. Ostatnio byli bardzo blisko nas, wtargnęli do domu sióstr zakonnych, które szybko nas powiadomiły przez telefon, dzięki czemu uderzyliśmy w dzwony kościelne. Ludzie się zbiegli w obronie misji. Gdy rebelianci usłyszeli bicie dzwonów, uciekli. Kościół odniósł już poważne straty materialne. Mimo to głęboko wierzymy Opatrzności Bożej, która czuwa nad nami i chroni nasze życie. Polecamy się opiece Maryi Królowej Pokoju i Waszej żarliwej modlitwie. Bangi, 26 kwietnia 2013 Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej to rebelia antyrządowa zmierzająca do obalenia prezydenta Francoisa Bozizé. Po trzech latach wojny domowej (2004-2007), 10 grudnia 2012 muzułmańscy rebelianci z koalicji Seleka wznowili rebelię zmierzającą do obalenia prezydenta. Wskutek kilkutygodniowych walk Seleka zajęła większość kraju i zmierzała ku stolicy. W styczniu 2013 podpisano porozumienie. 22 marca 2013 rebelianci oskarżyli Bozizé o złamanie ustaleń i ponowili natarcie na stolicę, Bangi. 24 marca 2013 zajęli stolicę kraju. Dokonują oni rabunków w ośrodkach katolickich. Nie oszczędzają nikogo i niczego, za wyjątkiem meczetów oraz handlarzy muzułmańskich, którzy skupują od nich zagrabione mienie. O tragedii rozgrywającej się w RŚA mówił papież Franciszek, 27 marca br., na zakończenie audiencji generalnej: „Z uwagą śledzę to, co dzieje się w Republice Środkowoafrykańskiej, i pragnę zapewnić o modlitwie za tych, którzy cierpią, zwłaszcza za rodziny ofiar, za rannych i za osoby, które straciły swoje domy i były zmuszone do ucieczki. Apeluję o zaprzestanie przemocy i rabunków oraz znalezienie jak najszybciej politycznego rozwiązania kryzysu, które przywróci pokój i zgodę temu drogiemu krajowi, od zbyt długiego czasu targanego konfliktami i podziałami”. 15 Misje Salezjańskie Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco KOLEJNI WOLONTARIUSZE WKRÓTCE JADĄ NA MISJE W sobotę, 27 kwietnia, 11 wolontariuszy Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, którzy kończą roczne przygotowanie do wyjazdu na misje, wraz z ks. dyrektorem Romanem Wortolcem i ks. Maciejem Makułą udało się dwoma busami na pielgrzymkowe rekolekcje do Włoch, do miejsc związanych z ks. Bosko i początkami charyzmatu salezjańskiego. Na pielgrzymkowej trasie znalazło się najpierw Nibionno, parafia zaprzyjaźnionego z nami ks. Luigiego Bianchi. Stąd blisko było do Mediolanu, gdzie w przepięknej Katedrze Narodzin Maryi z XIV wieku i w Bazylice św. Ambrożego z IV wieku mogli dotknąć wczesnych korzeni chrześcijaństwa. Potem był już kurs na Piemont, czyli Colle Don Bosco – miejsce narodzeMisje Salezjańskie 16 nia i wzrastania małego Janka Bosko i Turyn – miasto, w którym ks. Bosko zbierał biednych chłopców i w którym zakończył swoje życie. Kompleks Valdocco z Bazyliką Maryi Wspomożycielki i pamiątkowe zdjęcie w pokoikach ks. Bosko, z globusem, który święty wielokrotnie trzymał w ręku i przy którym wytyczał kolejne miejsca wypraw misyjnych pierwszych salezjanów i salezjanek, pozostawił w sercach wolontariuszy niezapomniany ślad. Potem jeszcze odwiedziny Mornese, miejsca narodzin, życia i pracy św. Marii Dominiki Mazzarello, współzałożycielki Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki (sióstr salezjanek) oraz Mondonio, rodzinna miejscowość św. Dominika Savio, wychowanka ks. Bosko. W sobotę 4 maja nad ranem wszyscy byli już w Warszawie. Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco W dniach 17-19 maja 2013 odbyło się kolejne spotkanie wolontariatu MWDB. Było wyjątkowe ze względu na zaproszonych Rodziców wolontariuszy, którzy w tym roku wyjadą na misje. Rodzinny radosny klimat, poznanie Ośrodka Misyjnego i siebie nawzajem oraz wspólna modlitwa pomogły wszystkim szybko poczuć się jak w domu wśród swoich. W sercach Rodziców lęk o losy dzieci, wyjeżdżających do dalekich krajów, stopniowo ustępował miejsca ufności wobec Boga, który skoro powołał ich dzieci do misyjnej posługi wolontariackiej, na pewno nadal będzie je prowadził i strzegł. Był to oczywisty owoc działania Ducha Świętego, którego uroczystość obchodziliśmy w tę majową niedzielę. Dnia 1 czerwca 2013 nasi wolontariusze-misjonarze uczestniczyli w XVII Spotkaniu Młodych Lednica 2000 pod hasłem: „W imię Ojca”. Na zakończenie uroczystej Eucharystii otrzymali z rąk ks. arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, wiceprzewodniczącego KEP, krzyże misyjne i zostali posłani w imieniu Kościoła głosić Chrystusa, zwłaszcza ubogim dzieciom i młodzieży w Peru, w Zambii i w Wenezueli. 17 Misje Salezjańskie Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco WOLONTARIUSZE Międzynarodowego W którzy w 2013 roku wyjeżdża Małgorzata Wiśniewska Agnieszka Kania WENEZUELA – SAN FELIX Pochodzi z Rumi, ma 25 lat, studiuje Środki Transportu Wodnego na Politechnice Gdańskiej Pochodzi z Gliwic, ma 21 lat, uczy się na studiach filologicznokulturoznawczych na UW Małgorzata Bożek Małgorzata Dadej ZAMBIA – Pochodzi z Kocka (woj. lubelskie), ma 30 lat, ukończyła wychowanie fizyczne na AWF w Warszawie, pracuje jako nauczycielka wychowania fizycznego Magdalena Strączek PERU – PIURA Pochodzi z Rumi, ma 26 lat, studiuje na wydziale architektury Politechniki Gdańskiej Misje Salezjańskie 18 Pochodzi z Czyżowic (woj. śląskie), ma 22 lata, studiuje międzynarodowe stosunki gospodarcze na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach ZAMBIA – Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Wolontariatu Don Bosco w Warszawie, ają na rok do pracy misyjnej Agnieszka Wojda Patrycja Szczeradłowska ZAMBIA – LUSAKA Judyta Machnicka – MANSA Agnieszka Wojda – 23 lata i Patrycja Szczeradłowska – 24 lata, obie pochodzą z Lęborka i obie studiują fizjoterapię w Wyższej Szkole Zarządzania w Gdańsku Pochodzi z Solca (woj. mazowieckie), ma 27 lat, ukończyła nauki o rodzinie na UKSW oraz pedagogikę przedszkolną i wczesnoszkolną w WSPR, pracuje jako wychowawczyni w przedszkolu Antoni Święcki Pochodzi z Legionowa, ma 26 lat, ukończył technologię drewna na SGGW KAZEMBE Aleksandra Nurzyńska Agnieszka Głowacka ZAMBIA – LUFUBU Pochodzi z Ropczyc (woj. podkarpackie), ma 25 lat, studiuje psychologię niepełnosprawności na UKSW w Warszawie Pochodzi z Modlina, ma 24 lata, studiuje pedagogikę wczesnoszkolną na UW 19 Misje Salezjańskie Wydarzenie W 2015 roku przypada 200. rocznica urodzin św. Jana Bosko, Ojca i Nauczyciela młodzieży, założyciela Towarzystwa Salezjańskiego (salezjanów), Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki (sióstr salezjanek) i Stowarzyszenia Salezjanów/Salezjanek Współpracowników, inicjatora salezjańskiej działalności misyjnej. W ramach przygotowania do tej rocznicy trwa w całym świecie pielgrzymka urny z relikwiami św. Jana Bosko. Jest to wydarzenie bez precedensu dla Zgromadzenia Salezjańskiego i całej Rodziny Salezjańskiej. Pielgrzymka rozpoczęła się 25 kwietnia 2009 roku, kiedy salezja- Misje Salezjańskie 20 nie świętowali 150. rocznicę powstania swojego Zgromadzenia. Zakończy się 31 stycznia 2015 roku, w roku 200. rocznicy urodzin ks. Bosko. Urna z relikwiami ks. Bosko przemierza 5 kontynentów, odwiedzając ponad 130 krajów, w których obecny jest charyzmat salezjański. Ks. Bosko odwiedził już kraje obu Ameryk, Afryki, Azji i Oceanii. Od maja 2012 roku pielgrzymuje po krajach Europy. Dnia 27 maja 2013 roku ks. Bosko przybył do Polski. Odwiedzi placówki salezjańskie wszystkich 4 inspektorii polskich: • 27 maja – 7 czerwca 2013 (12 dni) – inspektoria warszawska • 8 – 19 czerwca 2013 (12 dni) – inspektoria pilska • 20 czerwca – 1 lipca (12 dni) – inspektoria wrocławska • 2 – 10 lipca 2013 (9 dni) oraz 14 – 17 sierpnia 2013 (4 dni) – inspektoria krakowska Wydarzenie Relikwie św. Jana Bosko, które pielgrzymują po świecie to prawa dłoń świętego. Relikwie te zostały odpowiednio zabezpieczone i umieszczone w posrebrzanej zapieczętowanej skrzynce, która znajduje się wewnątrz naturalnej wielkości rzeźby, przedstawiającej św. Jana Bosko, ubranego w sutannę i ornat. Tak wyglądał on krótko po swojej śmierci 31 stycznia 1888. Cały relikwiarz, wykonany z aluminium, brązu i kryształu, przypomina sarkofag. Rzeźba św. Jana Bosko jest wierną kopią rzeźby odlanej po jego śmierci i znajdującej się w bazylice Maryi Wspomożycielki w Turynie. Cały relikwiarz waży ponad pół tony, ma dwa i pół metra długości, półtora – wysokości i metr szerokości. Wokół niego umieszczone jest zawołanie św. Jana Bosko, w języku łacińskim: „Da mihi animas caetera tolle” (Daj mi dusze resztę zabierz) oraz dwie daty: 1815 (rok urodzin ks. Bosko) i 2015 (rok jubileuszu 200-lecia jego urodzin). W każdym miejscu, gdzie pojawią się relikwie będą one wystawione do publicznego kultu, najczęściej w kościołach. Do spotkania ze św. Janem Bosko 21 Misje Salezjańskie Wydarzenie Ks. Bosko rozpoczął pielgrzymowanie po Polsce od pobytu w SOM – 27 maja 2013 w jego relikwiach zaproszeni są wszyscy: ci, którzy znają świętego wychowawcę młodzieży lub są związani z Rodziną Salezjańską, jak i ci, którzy chcieliby go poznać, a zwłaszcza rodzice, wychowawcy i nauczyciele. Szczególnie zaproszeni są ludzie młodzi, którym św. Jan Bosko poświęcił swoje życie i których najbardziej ukochał. Z okazji peregrynacji relikwii św. Jana Bosko, Ojciec Święty Benedykt XVI, na prośbę Przełożonego Generalnego ks. Pascuala Cháveza Villanuevy, udzielił odpustu zupełnego, jaki mogą uzyskać wierni, którzy wezmą udział w nabożeństwie ku czci świętego lub będą przez pewien czas adorować i trwać na modlitwie przed relikwiami. Odpust ten jest ważny przez cały czas peregrynacji relikwii (dekret wydany przez Penitencjarię Apostolską 8 maja 2009). Misje Salezjańskie 22 Szczegółowy program peregrynacji oraz więcej informacji na ten temat można przeczytać na www.salezjanie.pl/relikwie W Polsce działalność wychowawczą i duszpasterską, inspirowaną charyzmatem św. Jana Bosko prowadzą salezjanie (od 1898), Córki Maryi Wspomożycielki – siostry salezjanki (od 1922), Ochotniczki Księdza Bosko (od 1972), Salezjanie/Salezjanki Współpracownicy oraz inne grupy Rodziny Salezjańskiej. Projekty misyjne Projekty misyjne 2013 UGANDA – Budowa szkoły dla chłopców ulicy z Namugongo (projekt 209) (ks. Ryszard Józwiak) PERU – Odnowienie warsztatów komputerowych w Limie (projekt 277) Kwota: 14.200 EURO (ks. Ryszard Łach) RPA – Budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Walkerville (projekt 295) Kwota: 100.000 EURO (ks. Stanisław Jagodziński) PERU – Pomoc w ewangelizacji Indian, San Lorenzo (projekt 319) Kwota: 15.000 EURO (ks. Roman Olesiński) UGANDA – Pomoc chłopcom ulicy w ośrodku CALM w Namugongo (projekt 320) (ks. Ryszard Józwiak) ZAMBIA – Kształcenie kleryków inspektorii zambijskiej ZMB (projekt 323) (ks. Leszek Aksamit) PERU – Codzienne dożywianie dzieci w slumsach w Piura (projekt 326) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Calce (projekt 330) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Ampares (projekt 331) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Huancayo (projekt 332) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) PERU – Zakup półek na książki i książek do biblioteki w Piura (projekt 333) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) PERU – Zakup narzędzi dla uczniów szkoły zawodowej w Piura (projekt 335) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) CZAD – Pomoc w formacji kleryków (projekt 337) (ks. Artur Bartol) WENEZUELA – Budowa kaplicy Bożego Miłosierdzia w El Dique (projekt 342) Kwota: 17.500 EURO (ks. Stanisław Brudek) PERU – Wyposażenie kuchni i jadalni dla szkoły zawodowej w Bosconii (projekt 344) Kwota: 9.700 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) 23 Misje Salezjańskie Projekty misyjne Projekty mi PERU – Sprzęt sportowy dla oratorium parafii św. Wawrzyńca w Amazonii (projekt 345) Kwota: 12.500 EURO (ks. Roman Olesiński) CZAD – Budowa kaplicy w wiosce Ndila (projekt 346) Kwota: 12.000 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Zakup ławek do kościoła św. Józefa w Shar (projekt 347) Kwota: 5.000 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Zakup sprzętu muzycznego i sportowego dla oratorium w Shar (projekt 348) Kwota: 4.500 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Remont sal katechetycznych i wyposażenia w Shar (projekt 349) Kwota: 6.000 EURO (ks. Artur Bartol) MADAGASKAR – Odnowienie budynku prenowicjatu salezjanów w Tulearze (projekt 352) Kwota: 4.769 EURO (ks. Tomasz Łukaszuk) ZAMBIA – Dofinansowanie programów dla młodzieży w Kabwe (projekt 353) Kwota: 3.600 USD (ks. Mariusz Skowron) BIAŁORUŚ – Rekonstrukcja kotłowni w Smorgoniu (projekt 354) Kwota: 10.000 EURO (ks. Aleksander Jaszewski) BIAŁORUŚ – Dokończenie Centrum Młodzieżowego w Borowlanach (projekt 355) Kwota: 10.000 EURO (ks. Kazimierz Szydełko) ZAMBIA – Kontynuacja budowy kościoła w Kabwe (projekt 356) Kwota: 10.000 USD (ks. Marian Skowron) BANGLADESZ – Budowa toalet i studni w 6 biednych wioskach (projekt 357) Kwota: 2.700 EURO (ks. Paweł Kociołek) MADAGASKAR – Dobudowa jednego piętra szkoły w Mahajandze (projekt 358) Kwota: 60.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) MADAGASKAR – Ławki dla nowych klas szkoły w Mahajandze (projekt 359) Kwota: 16.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) MADAGASKAR – Budowa zbiornika wody dla szkoły w Mahajandze (projekt 360) Kwota: 4.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) TIMOR WSCHODNI – Wymiana komputerów w szkole w Venilale (projekt 361) Kwota: 12.000 EURO (s. Joanna Goik) Misje Salezjańskie 24 Projekty misyjne syjne 2013 TIMOR WSCHODNI – Opłata internatu dla 12 biednych dziewcząt z Venilale (projekt 362) Kwota: 10.800 EURO (s. Joanna Goik) MONGOLIA – Pracownia komputerowa dla centrum młodzieżowego w Darhan (projekt 363) Kwota: 20.000 EURO (br. Krzysztof Gniazdowski) ZAMBIA – Sprzęt i wyposażenie Centrum Młodzieżowego w Kabwe (projekt 365) Kwota: 6.500 USD (ks. Mariusz Skowron) KENIA – Wymiana dachu i zewnętrzne schody w domu dziecka w Nairobi (projekt 366) Kwota: 16.800 EURO (s. Katarzyna Urbańska) TANZANIA – Pracownia komputerowa w szkole podstawowej sióstr salezjanek w Dar es Salam (projekt 367) Kwota: 22.000 EURO (s. Katarzyna Urbańska) PERU – Pomoc medyczna dla Indian i Metysów z parafii San Lorenzo (projekt 368) Kwota: 5.000 EURO (ks. Józef Kamza) MALAWI – Renowacja samochodu na dojazdy do odległych misji (projekt 370) Kwota: 3.500 EURO (ks. Józef Czerwiński) ZAMBIA – Budowa jadalni dla uczniów szkoły stolarskiej w Kazembe (projekt 371) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Malec) ZAMBIA – Budowa muru wokół działki na potrzeby misji w Kazembe (projekt 372) Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Malec) ANGOLA – Zakup maszyny do wyrabiania chleba w Bengueli (projekt 373) Kwota: 3.000 EURO (s. Maria Domalewska) MALAWI – Zakup sprzętu do laboratorium i remont centrum egzaminacyjnego w Nkhotakota (projekt 374) Kwota: 3.500 EURO (ks. Józef Czerwiński) SUDAN – Pomoc dla uchodźców pod Chartumem (projekt 375) (s. Teresa Roszkowska) KONGO BRAZZAVILLE – Budowa klas dla pierwszej alfabetyzacji dzieci w Pointe Noire (projekt 376) (s. Joanna Wala) WENEZUELA – Ogrodzenie i wykończenie wielofunkcyjnego boiska na misji w San Felix (projekt 377) Kwota: 14.400 USD (ks. Stanisław Brudek) Wspierajmy misjonarzy! Wybierz projekt i prześlij ofiarę z dopiskiem: Projekt Nr… Dziękujemy! 25 Misje Salezjańskie Wspomnienie ODSZEDŁ KS. NIKODEM PISARSKI SDB NIEZMORDOWANY MISJONARZ W JAPONII W poniedziałek 6 maja 2013 roku, kiedy cały świat salezjański oddawał cześć św. Dominikowi Savio, wychowankowi ks. Bosko, w dalekiej Japonii odszedł do Domu Ojca wieloletni i zasłużony misjonarz salezjański – ks. Nikodem Pisarski. Był prawdziwym, „rasowym” misjonarzem, jednym z tych, o których często mówił ks. Bosko: „Gdybym miał dwunastu gorliwych salezjanów do dyspozycji, ile dobra byłbym w stanie uczynić!”. Ks. Nikodem Pisarski urodził się 13 września 1918 roku w Kornowacu, niedaleko Raciborza. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Kornowacu, wstąpił do małego seminarium duchownego salezjanów w niedalekim Pogrzebieniu. Zafascynował go ks. Bosko i jego oddanie dzieciom i młodzieży. W 1936 roku rozpoczął nowicjat salezjański w Czerwińsku nad Wisłą. Był jednym z siedemdziesięciu nowicjuszy. W połowie kwietnia 1936, magister nowicjatu ks. Paweł Golla powiadomił nowicjuszy, że Przełożony Misje Salezjańskie 26 Generalny salezjanów ks. Pietro Ricaldone, podczas audiencji u Papieża Piusa XI, obiecał Ojcu Świętemu, że w ciągu 10 lat wyśle na misje tysiąc (1.000) ochotników. W 1936 roku Polska otrzymała propozycję wysłania 8 misjonarzy. Ks. Golla dodał, że kto po nowicjacie chciałby pojechać na misje ma napisać podanie. Napisało 48 nowicjuszy. Mieli jechać po dwóch: do Palestyny, do Brazylii, do Peru i do Japonii. Wśród ochotników byli Nikodem Pisarski i Michał Moskwa. To właśnie oni zostali przeznaczeni do Japonii. 3 sierpnia 1937 roku w Czerwińsku obaj złożyli śluby zakonne. 7 października 1937 roku opuścili Polskę i udali się do Włoch. 14 października w Turynie, w pokoiku ks. Bosko otrzymali krzyże misyjne. 28 października odbili z portu w Genui niemieckim okrętem Gneisenau. „Japońska wyprawa” liczyła ośmiu salezjanów: dwóch Polaków i sześciu Włochów. Najstarszy był Michał Moskwa (22 lata), potem Nikodem Pisarski (19 lat), zaś Włosi mieli po 15 lat. 21 listo- Wspomnienie pada 1937 roku okręt przybił do brzegu. Byli w Japonii, w porcie Jokohama. Rozpoczęli naukę języka japońskiego i studia w seminarium w Tokio. Po 9 latach, 21 grudnia 1946 roku obaj przyjęli tam święcenia kapłańskie. Byli szczęśliwi. Największym wyzwaniem było przyswojenie sobie nowego języka. Japoński zawiera 9 tys. odrębnych znaków. „Najtrudniejsze było pierwsze piętnaście lat, później już jakoś to szło”, wspominał z uśmiechem ks. Nikodem. Jego wielka pilność zaowocowała. Misjonarz władał językiem japońskim jak rodowity Japończyk. Najpierw pracował w Tokio, później w Myazaki na wyspie Kiusiu, gdzie uczył z jezuitami i werbistami. W 1959 roku wrócił do Tokio. Pełnił tam funkcję dyrektora Wyższej Szkoły Techniczno-Elektrycznej (obecnie Instytut Politechniczny). Przed odejściem na emeryturę pracował w przedszkolu misyjnym przy parafii, liczącym ok. 500 dzieci. Był wspaniałym wychowawcą, który dbał o wysoki poziom nauczania. Dzięki niemu w diecezji Oita zreformowano system administracyjny wszystkich przedszkoli. Był wrażliwy szczególnie na dzieci sieroty. Pracował też jako ekonom, kierownik studiów, proboszcz. Był świetnym organizatorem. Posiadał zdolności w dziedzinie budownictwa, dlatego powierzano mu odbudowę i remonty szkół, przed- Ks. Nikodem Pisarski z rodziną podczas wizyty w Polsce Na poprzedniej stronie: Ks. Nikodem (z lewej) i ks. Michał Moskwa, polscy pionierzy – salezjanie w Japonii w seminarium łaciny i muzyki gregoriańskiej. Wkrótce został zastępcą dyrektora. Przeniesiony do Osaki uczył japońskich kleryków. W latach 1953-58 pracował w renomowanym liceum, szkole misyjnej, gdzie wykładał język angielski razem szkoli i placówek misyjnych. Ze względu na doskonałą znajomość języka japońskiego wielokrotnie służył jako tłumacz przysięgły, proszony o to przez różne instytucje kościelne i państwowe. 27 Misje Salezjańskie Wspomnienie Od momentu wyjazdu do Japonii odwiedził Polskę dopiero po 21 latach, w 1958 roku. W tym czasie nie miał żadnego kontaktu z ojczyzną. Udało mu się przyjechać do Polski tylko dlatego, że uzyskał paszport konsularny. Gdy poszedł przywitać biskupa katowickiego Herberta Bednorza, wyszli porozmawiać na ulicę, bo w pokoju był założony podsłuch. Był to wynik sytuacji politycznej i prześladowania księży w tamtych czasach. O śmierci matki dowiedział się dopiero pół roku po fakcie, dzięki Czerwonemu Krzyżowi. W 1996 roku obchodził jubileusz 50lecia kapłaństwa. Został zaproszony do Rzymu, gdzie w Bazylice św. Piotra, razem z innymi księżmi i Ojcem Świętym Janem Pawłem II, który również przyjął święcenia kapłańskie w 1946 roku, obchodził swój złoty jubileusz. Za wieloletnią pracę na polu wychowania i nauczania japońskiej młodzieży otrzymał w 1974 roku od japońskiego rządu (ministra edukacji) złotą czarkę z motywem gałązki kwitnącej wiśni. W grupie odznaczonych był jedynym obcokrajowcem, który otrzymał to odznaczenie i tytuł Profesora Honoris Causa Politechniki Salezjańskiej w Tokio. Dnia 3 grudnia 2008 roku, Prezydent RP Lech Kaczyński, osobiście odznaczył w Tokio ks. Nikodema Pisarskiego i ks. Michała Moskwę Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Był to wyraz uznania za ich wybitne zasługi w pracy misyjnej i dydaktycznej. Już wtedy ks. Nikodem przybył na uroczystość na wózku inwalidzkim. Intensywna praca misyjna i podeszły wiek dawały znać o sobie. W ostatnich latach przebywał we wspólnocie w Beppu na wyspie Kiusiu. Stopniowo tracił siły i możliwość samodzielnego Misje Salezjańskie 28 funkcjonowania. Ostatnie miesiące spędził przykuty do szpitalnego łóżka, otoczony wielką troską i miłością, zwłaszcza polskich salezjanów pracujących w Japonii. Kiedy jeszcze mógł mówić odmówił przyjmowania środków znieczulających. Chciał świadomie ofiarować wszystko Chrystusowi i do końca apostołować – cierpieniem. Przy swojej twarzy miał wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej. I choć już nie był w stanie ani się poruszyć, ani mówić, jego szeroko otwarte oczy zdawały się modlić słowami przypominającymi naszego wielkiego wieszcza Adama Mickiewicza: „Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy… przenoś moją duszę utęsknioną, do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, powróć mnie cudem na Ojczyzny łono”. Ojczyzny, którą jest Niebo. Ks. Nikodem odszedł do Pana w nocy z 5 na 6 maja 2013. Odszedł w 95 roku życia, 76 ślubów zakonnych i 67 kapłaństwa. Ks. Nikodem Pisarski odznaczony w 1974 złotą czarką z motywem kwitnącej wiśni Wspomnienie Siedzą od lewej: ks. Michał Moskwa i ks. Nikodem Pisarski, odznaczeni w 2008 Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Ponadto stoją od prawej: ks. Wacław Nosal, Pani Maria Kaczyńska, ks. Piotr Solich Był szczęśliwym salezjaninem, kapłanem gotowym do największych poświęceń, niezmordowanym misjonarzem, wielkim patriotą, gościnnym, szlachetnym i pełnym pogody ducha człowiekiem. W 1976 roku, mając 58 lat, pisał z Kawasaki: „Zawsze czułem się i do dziś czuję się młody, bo pracuję z młodzieżą”. Często powtarzał, że z życia w Japonii ma same dobre doświadczenia, że ludzie są tam bardzo dobrzy. Gdziekolwiek był, zarówno świeccy, jak i salezjanie, wszyscy go mile wspominali. Podkreślali jego otwarte ramiona i otwarte serce, jego aktywność i świadectwo, jego wszechstronną wiedzę i dobre rady. Biskup Peter Hirayama nazwał go „misjonarzem czynu”. Ks. Hideshi Suzuki, dyrektor szkoły salezjańskiej w Osace, wspominał: „Wiara, którą ks. Nikodem Pisarski i ks. Michał Moskwa przekazali ludziom, nadal trwa. Wiara jest najcenniejszym skarbem, jaki pozostawiają po sobie. Ks. Pisarski przekazywał wiarę i ratował nasze szkoły i parafie przed upadkiem. Tam, gdzie pracował, wszystko wracało do normy”. Takie owoce wydaje tylko dobre drzewo w myśl Chrystusowej nauki: „Ja jestem krzewem winnym, wy latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Życie z Bogiem i dla Boga – oto sekret ks. Nikodema. Potwierdził to jego przyjaciel, 97-letni dzisiaj ks. Michał Moskwa: „To jest nasza droga; trzeba żyć dla Boga, nie dla ludzi”. We wrześniu 2012 roku salezjanie z Krakowa odwiedzili polskich misjonarzy w Japonii. Byli też w klinice u złożonego chorobą ks. Pisarskiego. Tam powstał poświęcony mu 24-minutowy film pt. „Zwiastun Dobrej Nowiny”. Polecajmy Dobremu Bogu naszego zmarłego misjonarza, ks. Nikodema Pisarskiego, aby po tak pięknym i oddanym życiu cieszył się obcowaniem z Bogiem na wieki. Amen. S. Grażyna Sikora CMW 29 Misje Salezjańskie Ogłoszenia SIOSTRY, Z SERCA WAM DZIĘKUJEMY! Każdego roku w parafiach, na placówkach misyjnych i we wspólnotach zakonnych dokonują się tzw. zmiany. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą, by kontynuować ich pracę. W tym roku nastąpią zmiany we wspólnocie sióstr salezjanek pracujących w SOM. Zmiany znaczące, bo po 14 latach pracy odchodzi s. Ewa Siuda, która z wielkim zaangażowaniem, oddaniem i pasją misyjną była przez te wszystkie lata odpowiedzialna za sprawy związane z księgowością Ośrodka. To ona od podstaw tworzyła bazę danych, pozwalającą sprawnie wykonywać przeróżne operacje związane z funkcjonowaniem placówek misyjnych i księgowaniem ofiar darczyńców misji salezjańskich. To ona była odpowiedzialna za kontakt z naszymi misjonarzami i misjonarkami na wszystkich kontynentach. Ona odbierała setki telefonów od naszych darczyńców i sympatyków misji salezjańskich. Robiła to z uśmiechem i miłością, nie licząc trudów i poświęceń. Po wakaS. Ewa Siuda cjach rozpocznie pracę w Zespole Szkół Sióstr Salezjanek im. Jana Pawła II we Wrocławiu. DZIĘKUJEMY – Siostro Ewo! Za miłość do misji, która dodawała Ci skrzydeł i sprawiała, że nic nie było dla Ciebie za trudne. Dziękujemy za Twoje wielkie serce, w którym zawsze było miejsce dla tysięcy dzieci i młodzieży ze wszystkich kontynentów świata, dla naszych misjonarek i misjonarzy, dla darczyńców z Polski i zagranicy. Dziękujemy i życzymy Ci, abyś zawsze pozostała misjonarką, niezależnie gdzie będziesz i co będziesz robić. W czwartek 6 czerwca, ks. Roman Wortolec wraz z całą wspólnotą SOM oficjalnie podziękował i pożegnał odchodzące po wakacjach siostry. Była zatem wspólna Msza św., rodzinny obiad i drobne upominki od salezjanów i pracowników świeckich Ośrodka. Oprócz s. Ewy odchodzi z SOM także s. Elżbieta Szulik, która pracowała przez 1,5 roku w kuchni SOM. Jej też dziękujemy za oddanie i poświęcenie w wykonywanym obowiązku. S. Elżbieta podejmie obowiązek katechetki, również we Wrocławiu. Obowiązki s. Ewy Siudy będzie kontynuować s. Anna Hudzińska, która przyjedzie z Ostrowa Wlkp., a pracę w kuchni SOM podejmie s. Joanna Jach, pracująca dotąd w Dobieszczyźnie. Odchodzącym siostrom – raz jeszcze za wszystko DZIĘKUJEMY! I ŻYCZYMY im, a także ich następczyniom, wiele Bożego błogosławieństwa, opieki Maryi Wspomożycielki i radości z misyjnego posługiwania na nowych placówkach. Redakcja Misje Salezjańskie 30 S. Elżbieta Szulik Odeszli do Pana... ANNA URBIŃSKA Mama s. Małgorzaty, przygotowującej się na misje do Francji, zmarła w Rudniku 27 marca 2013, w 94 roku życia KAZIMIERZ BARTOSZEWSKI Tata s. Aleksandry, misjonarki w Sudanie, zmarł w Kutnie 19 maja 2013, w 77 roku życia KS. NIKODEM PISARSKI SDB Misjonarz w Japonii, zmarł w Beppu 6 maja 2013, w 95 roku życia, 76 ślubów zakonnych i 67 kapłaństwa KS. SZCZEPAN KRZYWOŃ SDB zmarł w Sosnowcu 26 maja 2013, w 86 roku życia, 64 ślubów zakonnych i 56 kapłaństwa BOGUSŁAW FUDALA zmarł w Warszawie 30 maja 2013, w 79 roku życia Pan Boguś, jak go wszyscy nazywali, był skromnym, ogromnie oczytanym, pełnym humoru i dobrym człowiekiem. Pomimo swego wieku był niezwykle aktywny. Nikomu się nie narzucał, ale wszystkim chętnie pomagał. Pełnił dyżury przy grobie Ks. Popiełuszki na Żoliborzu, pomagał w Bazylice salezjanów na Pradze. Zaangażował się także w naszym Ośrodku, gdzie jako wolontariusz pomagał w przygotowaniu wysyłek „Misji Salezjańskich” i w różnych innych pracach SOM. DZIĘKUJEMY Ci, Panie Bogusiu za Twoje oddanie i bezinteresowną pomoc! Niech Dobry Bóg przyjmie Cię do grona zbawionych w Niebie! MSZA ŚW. – DAREM NA MISJE REKL AMA Zamawiając Msze św. u nas, także wspierasz misje. Przyjmujemy Msze św. zwykłe, nowenny (9 Mszy św.) oraz gregorianki (30 Mszy św. za zmarłych). DZIĘKUJEMY za wywoływanie naszych zdjęć. salezjanie.pl Salezjanie w Polsce 31 Misje Salezjańskie „Polecam wam troskę o młodzież biedną i opuszczoną, która zawsze stanowiła najdroższą cząstkę mego serca na ziemi”. Św. Jan Bosko
Podobne dokumenty
Uchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny
na rok, przed wyjazdem z Kenii. Pracowałam jako pielęgniarka w dyspensarium i w szkole. Jednocześnie zajmowałam się kuchnią w internacie dla dziewcząt, w szkole średniej i we wspólnocie. W między...
Bardziej szczegółowo