Uchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny

Transkrypt

Uchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny
ISSN 1642 – 9672
Pismo do Przyjaciół i Sympatyków Misji
Misje
S alezjańskie
4/2013 (155)
lipiec – sierpień
Uchodźcy
w SUDANIE
Spis treści
Misje
S alezjańskie
Salezjański Ośrodek Misyjny
ul. Korowodu 20
02-829 Warszawa
tel.: 22 644-86-78
fax: 22 644-86-79
[email protected]
[email protected]
[email protected]
www.misje.salezjanie.pl
Konto złotówkowe:
PKO BP O/XVI Warszawa
50 1020 1169 0000 8702 0009 6032
Konto w euro:
PKO BP O/XVI Warszawa
PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714
swift code: BPKOPLPW
Konto w USD:
PKO BP O/XVI Warszawa
PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926
swift code: BPKOPLPW
Redaktor naczelny:
Ks. Roman Wortolec SDB
Zastępca redaktora naczelnego:
S. Grażyna Sikora CMW
Redaktor techniczny:
Krzysztof Karpiński
Współpracują:
S. Ewa Siuda CMW
Renata Piotrowska
Izabela Paszke
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania
zmian w nadesłanych tekstach
Misje
Salezjańskie
2
W tym numerze:
3
Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego
Ks. Roman Wortolec SDB
4-5
List Przełożonego Generalnego
Zawsze potrzebowałem drugich
Ks. Pascual Chavez SDB
6-11
Prosto z misji
Nasi bracia uchodźcy z Sudanu
S. Grażyna Sikora CMW
12-13
Adopcja na odległość
Chłopcy z peruwiańskich ulic
Ks. Ryszard Łach SDB
14-15
Korespondencja
Republika Środkowoafrykańska:
ks. Jan Hubner SDB
16-19
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
Kolejni wolontariusze wkrótce jadą na misje
20-22
Wydarzenie
Peregrynacja relikwii św. Jana Bosko w Polsce
S. Grażyna Sikora CMW
23-25
Projekty misyjne
26-29
Wspomnienie
Odszedł ks. Nikodem Pisarski SDB
Niezmordowany misjonarz w Japonii
S. Grażyna Sikora CMW
30-31
Ogłoszenia
Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego
MIEJMY ZAWSZE SERCA
DOBROCI I MIŁOŚCI PEŁNE
Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje misji
salezjańskich!
Kilka dni temu na mój adres mailowy
przyszła bardzo miła wiadomość. Jedna
z naszych Dobrodziejek napisała: „Nie
jestem znacznym sponsorem, raczej posyłam wdowi grosz, ale cieszy mnie każdy
biuletyn informacyjny. Ogarniam modlitwą pracę misjonarzy i choć tak uczestniczę w dziełach afrykańskich, w których
marzyłam kiedyś uczestniczyć”.
Drodzy! Tak bardzo chciałbym, abyście uwierzyli, że największa pomoc dla
misji jaka istnieje to Wasza modlitwa.
Opatrzność Boża zadba o wdowi grosz.
Dlatego inspirowany słowami naszej Dobrodziejki jeszcze raz serdecznie dziękuję
Wam za każdą modlitwę i każdą ofiarę,
którą składacie na dzieło misyjne. Jednocześnie bardzo się cieszę, że wielu z Was
z radością czyta nasz biuletyn misyjny.
Niech te kolorowe strony, które po raz kolejny do Was docierają, przybliżą Wam
ideę misji i rozkochają Was w misjach.
W bieżącym numerze przeczytacie artykuł o trudnej sytuacji w Sudanie. To
tam s. Teresa Roszkowska jest wspaniałym aniołem, który strzeże uchodźców. Nikt z nich nie z własnej woli znalazł się pośrodku pustyni. Czytając ten
poruszający artykuł s. Grażyny Sikory po-
myślmy, czy nie możemy wesprzeć tych
ludzi – naszych Braci Chrześcijan, którzy
tak bardzo cierpią i potrzebują pomocy.
Wiem, że i nas dotyka kryzys, i my doświadczamy trudnej sytuacji materialnej,
ale myślę, że to, co przeczytacie, poruszy
Wasze serca.
Okres wakacji to okres zmian. Już niedługo powrócą z rocznego wyjazdu nasi
wolontariusze. W tym numerze naszego
biuletynu poznacie sylwetki 11 nowych
wolontariuszy, którzy już niedługo
pojadą na roczną misję. Otoczmy ich modlitwą, aby byli dobrym wsparciem dla
naszych misjonarzy i świadczyli dobro
tam, gdzie zostali posłani.
Drodzy, czerwiec i sierpień to miesiące, w których odbywają się święcenia
kapłańskie czy śluby zakonne. Prośmy
o nowe powołania kapłańskie, zakonne i misyjne. Niech nie zabraknie misjonarzy i misjonarek, którzy opuszczą
wszystko, aby nieść Chrystusa najuboższym.
Niech Serce Jezusowe, które w miesiącu czerwcu w sposób szczególny czciliśmy sprawi, że i nasze serca staną się
dobroci i miłości pełne.
3
Misje
Salezjańskie
ZAWSZE
POTRZEBOWAŁEM
DRUGICH
Misje
Salezjańskie
4
KSIĄDZ BOSKO WYCHOWAWCA
List Przełożonego Generalnego
Żył, prosząc i dziękując
Urodziłem się biedny, ale przez moje ręce
przeszły niesamowite sumy, które nigdy
nie zniewoliły mego serca. Dla mnie, być
ubogim znaczyło być wolnym, tą prawdziwą wolnością, której Pan uczy nas swoim
przykładem i słowem. Wolnym, nie spętanym! Będąc tak ubogim, znałem i odwiedzałem wielu bogatych. Miałem stałą
zasadę, która nie zawsze była rozumiana,
co więcej, wzbudzała wielką falę natrętnej i przytłaczającej krytyki. Powtarzałem
często: „To nie bogaci okazują nam miłość,
ale to my ją im okazujemy, dając im możliwość zrobienia czegoś dobrego”. Pamiętam, jak napisałem list, który oprócz swej
zwięzłości, na pewno wielokrotnie spędził
sen z powiek pewnego bogatego bankiera: „Musisz koniecznie zbawić swoją duszę,
ale musisz dać ubogim wszystko, co masz
w nadmiarze: modlę się, aby Bóg udzielił ci
tej wielkiej łaski”.
Napisałem tysiące listów; większość
z nich z prośbą o dotacje z instytucji publicznych i od dobrodziejów. W każdym
z nich jednak było zawsze moje „dziękuję”, słowo szczerej wdzięczności. Tego nauczyłem się od mojej mamy! Twierdziłem:
„Niemożliwe jest, aby ten, kto posiada cnotę
wdzięczności, nie miał również innych cnót”.
Nawet jeśli nie znałem, a zatem nigdy
nie użyłem słowa „reklama”, również na
swój sposób używałem tej techniki, i to
jak! Podkreślałem: „Żyjemy w czasach,
w których trzeba działać. Świat stał się
materialny, trzeba zatem pracować i dać
poznać dobro, które się czyni”. Ofiary, które
otrzymywałem, te skromne, jak i te hojne,
nie pleśniały w sejfach; ofiarodawcy byli
szczęśliwi, widząc, czemu one służą. I byli
również... zachęcani, aby kontynuować tę
pomoc!
Podziękowanie rozumiałem zawsze
jako ścisły obowiązek wynikający ze spra-
List Przełożonego Generalnego
wiedliwości. Tak żyłem i praktykowałem
to w mojej pedagogii codziennej. Zwykłem powtarzać chłopcom: „Niewdzięcznikom nie współczujemy, bo są nieszczęśliwi”. Niewdzięczność była dla mnie jedną
z najgorszych form ślepoty, bo nie pozwalała dostrzec dobrodziejstw, gestów miłości, znaków ojcowskiej dobroci Boga. I tu
jawiła się katecheza Mamy Małgorzaty,
która pomagała nam zrozumieć, jak Bóg
objawia się w wydarzeniach życia, radosnych czy mniej radosnych; ona zawsze
znalazła wystarczający powód do wdzięczności. Wdzięczność jest pamięcią serca, ponieważ tylko serce jest zdolne pamiętać.
Kto dziękuje, ten nosi w sercu miłość Boga
i raduje się z tego. Jesteśmy tym, co pamiętamy! Moi chłopcy oddychali tym klimatem. Byłem ogromnie wzruszony tym,
czego doświadczyłem w przeddzień moich
imienin, kiedy usłyszałem spontaniczne
pukanie do drzwi mojego biura. To dwaj
chłopcy, Feliks Reviglio i Karol Gastini,
przyszli złożyć mi życzenia i ofiarowali mi
w dowód wdzięczności dwa małe srebrne
serduszka. Zaniemówiłem wobec tak wymownego daru. Ten gest przekonał mnie,
że obrałem właściwą drogę, bo ci chłopcy zrozumieli, czym jest ten błogosławiony
i wspaniały duch rodzinny, na którym mi
tak zależało. Nawet nie wiem jak długo tak
stałem, patrząc ze łzami w oczach na te
dwa małe serduszka.
Wspaniały dobroczyńca
Lata, które spędziłem w Chieri, najpierw jako student, a później jako kleryk
(10 wspaniałych lat!), były również latami
wielu wyrzeczeń, a czasem także głodu.
Talerz zupy, który pan Pianta ofiarował
mi w zamian za różne prace wykonywane
w jego barze nie wystarczał dla żołądka wyrosłego osiemnastolatka. Józef Blanchard
pomagał mi jak mógł. Jego mama sprzeda-
wała owoce na rynku; często przynosiła mi
trochę jabłek, kasztanów i innych owoców.
Pewnych przysług na rzecz pustego żołądka tak łatwo się nie zapomina. I tak, po
wielu latach, znalazłem się znowu któregoś
dnia w południe w Chieri. Rozmawiałem
z kilkoma kapłanami, którzy byli moimi
kolegami w seminarium. I wtedy zobaczyłem przechodzącego pod murem kogoś,
kogo nigdy nie mógłbym zapomnieć, przyjaciela Blancharda. Przedstawiłem go kolegom księżom jako mojego wspaniałego dobroczyńcę. Opowiedziałem historię z owocami sprzed wielu lat. Potem zaprosiłem,
aby odwiedził mnie na Valdocco. To wydarzenie miało miejsce w 1876 roku. Dziesięć lat później mój przyjaciel wreszcie dotrzymał słowa. Już wtedy nie czułem się
dobrze. Jemu robiono wiele trudności na
furcie i w przedpokoju. „Powiedzcie ks.
Bosko przynajmniej, że Blanchard przyszedł
go odwiedzić”. Rozpoznałem jego głos i pozwolono mu wejść. Rozmawialiśmy długo.
Gdy przyszedł czas na obiad, przeprosiłem,
że nie będę w stanie zejść na dół, ale poprosiłem sekretarza: „Ugość mojego przyjaciela w refektarzu przełożonych, na moim
miejscu”. I tak staruszek, cały zakłopotany, tego dnia zjadł obiad z przełożonymi
młodego Zgromadzenia Salezjańskiego. To
było minimum, jakie po 50 latach mogłem
zrobić, aby powiedzieć mu moje dziękuję...
Ks. Pascual Chavez SDB
5
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
Nasi bracia uchodźcy
Mamy wakacje. Wymarzony czas odpoczynku. Liczymy na słońce, które
zdominowałoby zbyt często kapryśną
pogodę. Zapytałam kiedyś dzieci jednej
z warszawskich szkół, które zwiedzały
nasze muzeum misyjne: – Gdzie wybieracie się na wakacje? Zrobił się wielki ruch.
Jedne przez drugie wykrzykiwały: – Nad
morze, w góry, do Turcji, do Norwegii…
Słuchałam w zadumie. No tak, rodzice
dają swoim pociechom co tylko mogą,
prawie gwiazdkę z nieba.
I wtedy…
I wtedy myśli moje pobiegły bardzo
daleko, bo do Afryki, a konkretnie do
Sudanu. Miałam przed oczyma zdjęcia
dzieci, które odwiedza niemal codziennie nasza misjonarka, s. Teresa Roszkowska. To mali chrześcijanie z Południa, koczujący od kilkunastu miesięcy w obozach uchodźców na pustyni, parę kilo-
Misje
Salezjańskie
6
z SUDANU
„
metrów od Chartumu. One nie mają wakacji. Zostali tam wywiezieni z przedmieść Chartumu, gdzie od paru lat mieszkali. Na obrzeżach stolicy mieli osiedla
zbudowane początkowo z chat zrobionych z worków, ze szmat, patyków i kartonów, a potem z gliny. Byli „obcymi”
w swoim kraju, bo pochodzili z Południa. Różnili się od mieszkańców Północy
niemal wszystkim – kolorem skóry, językiem, kulturą, religią. Nie byli Arabami –
Wywieziono ich w głąb pustyni...
Stworzono tam wielkie obozy
dla uchodźców.
Prosto z misji
byli czarni, nie byli muzułmanami – wyznawali chrześcijaństwo lub animizm.
Musieli uciekać z południowej części
Sudanu, gdzie w latach 1983-2005 toczyła się okrutna wojna pomiędzy muzułmańskim rządem w Chartumie a chrześcijańskim i animistycznym Południem.
Zginęło w niej ok. 2 mln Sudańczyków.
Najdłuższy i najbardziej krwawy konflikt
w Afryce.
Ucieczka z Południa
Ludzie na Południu ginęli całymi wioskami. Dlatego w rozsypce uciekali na
Północ. Przybywali wycieńczeni z głodu,
chorzy, z niewielkim dobytkiem, jaki
zdołali ze sobą zabrać. Szukali miejsca w Chartumie, ale ze stolicy wygnano ich na przedmieścia. Powoli urządzali
się tam, na piachach pustyni. Powstawały wielkie obozy uchodźców, które stopniowo przekształcały się w samodzielne
osiedla. Sudańczycy z Południa zawsze
byli traktowani jak ludzie drugiej kategorii. Od czasu do czasu do obozów podjeżdżały buldożery i równały z ziemią
prowizoryczne domy. Dyskryminacja
i łamanie praw człowieka było na
porządku dziennym. Uchodźcy nie mieli
pracy. Byli wykorzystywani jako tania
siła robocza, na potrzeby rozwijającej się
stolicy. Lepszą pracę dostawali wtedy,
gdy zgadzali się przejść na islam. Przymusowa arabizacja i islamizacja nie ułatwiały im życia. Rząd w Chartumie narzucił wszystkim islamskie prawo szariatu. Ich dzieci miały problemy z dostaniem się do szkół. Naprzeciw wyszli misjonarze i misjonarki. Otworzyli szkoły,
postarali się o uznanie ich przez państwo. Uchodźcy z Południa starali się
jakoś żyć, choć wciąż nie byli wolni.
Wolny Sudan Południowy
Aż nadszedł rok 2011, bardzo znaczący
w historii narodu sudańskiego. W styczniu 2011 przeprowadzono w Sudanie
Południowym referendum niepodległościowe w sprawie podziału Sudanu na
część południową i część północną. Za
secesją odpowiedziało się 98,83% głosujących. Południowa część Sudanu, zamieszkała przez 8 mln ludzi, odłączyła
się od reszty kraju. 9 lipca proklamowa-
7
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
no niepodległość nowego państwa – Republiki Sudanu Południowego ze stolicą
w Dżubie. Uchodźcy z Południa, którzy
kiedyś stamtąd uciekli do Chartumu,
teraz musieli znowu opuścić swoje domy
i osiedla, w których się zadomowili. Byli
już obywatelami innego państwa. Wywieziono ich w głąb pustyni, kilka kilometrów od stolicy. Stworzono tam wielkie obozy dla uchodźców. Tam mieli
czekać na możliwość powrotu do siebie,
na swoje Południe. Wielu z nich czeka
już ponad rok i więcej. Jak dzisiaj żyją,
tego się nie da opisać.
Koczowanie
Obóz wygląda jak wielki slums i skład
niezliczonej ilości prymitywnych sprzętów: podniszczonych mebli, żelaznych
łóżek, starych walizek, wyblakłych materaców, milionów drobiazgów, które
trudno nawet rozpoznać. A pomiędzy tym wszystkim rozciągnięte wszędzie kolorowe szmaty, plastikowe worki
po cukrze czy ryżu, szare kartony. To
„domy” oczekujących na powrót do swej
ojczyzny. Takich obozów jest wokół Chartumu wiele. Ile? Nikt chyba nie potrafi
dokładnie powiedzieć. Żyje w nich wciąż
kilkaset tysięcy ludzi, niektórzy mówią,
Misje
Salezjańskie
8
że ponad 2 mln. Część już wyjechała na
Południe, ale to ciągle kropla w morzu.
Reszta codziennie czeka aż przyjadą
urzędnicy i oznajmią, że będzie kolejny
transport. Nie narzekają. Mają nadzieję,
że to koczowanie kiedyś się skończy. Na
razie muszą przetrwać.
Pustynia nie jest dla nich łaskawa.
Wszędzie tylko piasek i piasek, ani jednego drzewa. Przez 9 miesięcy w roku
panuje tu upał nie do zniesienia, 45°C
w cieniu. Rozciągnięte szmaty mają
chronić przed palącym słońcem. W nocy
temperatura czasem bardzo spada, jest
zimno. Poza tym od czasu do czasu przechodzą straszne gorące burze piaskowe: nie pada deszcz, ale wszędzie sypie
piaskiem, który wciska się w każdy zakamarek. Chrzęści w zębach, pełno go
w uszach. A do tego nie ma wody, bo
to pustynia. Wodę dowożą czasem do
obozu życzliwi ludzie, nieraz z narażeniem własnej wolności. Każda jej kropla
to skarb. O myciu i jakiejkolwiek higienie nie ma mowy.
„Insekty”
Uchodźcy bardzo cierpią. Dla rządu
w Chartumie są jak „insekty”, których
trzeba się pozbyć, które trzeba wytępić.
Pustynia sprzyja tym planom. Ale sudańscy chrześcijanie są twardzi. Przy życiu
Prosto z misji
trzyma ich wiara w Chrystusa i nadzieja na powrót do wolnej ojczyzny. Dlatego
pomagają sobie i wciąż żyją. W tym kłębowisku ludzi i rzeczy rodzą się dzieci,
umierają ludzie, często z powodu chorób
łatwych do wyleczenia. Ogromne żniwo
zbierają malaria i tyfus. Śmiertelność
jest niesamowita. Codziennie umiera
kilkoro dzieci, 65 przypadków na 100
z powodu biegunki. Tysiące małych kopczyków z gorącego piasku mówi o tych,
co tu już zostaną. Tak dziś wygląda życie
Sudańczyków z Południa. Każdy nowy
dzień to dla nich walka o przetrwanie.
Walka na śmierć i życie.
Tylko miłość
Jedna z włoskich wolontariuszek
odwiedziła kiedyś taki obóz. Opisała tę wizytę krótko: „Milczenie, żadnego krzyku rozpaczy z powodu tragedii,
którą jest codzienność. Trzeba się do niej
szybko przyzwyczaić. Jaka codzienność?
Robotnik, który czyścił latryny z ramienia ONG zmarł wczoraj ukąszony przez
skorpiona; 5-letniej córeczce dyrektorki dyspensarium amputowano rączkę
z powodu porażenia prądem z generatora… to tylko przykłady. Dyspensarium
działa dobrze, cztery kontenery na obwodzie, białe i niebieskie worki z nadru-
„
kiem UNICEF-u rozciągnięte jako dach,
żelazna ławka w „poczekalni” i piach
pustyni jako podłoga: jest lekarz, położna, apteka. Rząd pakuje swój nos w prawidłowe funkcjonowanie dyspensarium,
ale nie da ani grosza. W tym zakamarku świata nie ma nic, tu jest tylko miłość.
Jeśli ONG odejdzie, wszystko się skończy”.
Pomoc
Aby dotrzeć do obozów na pustyni
trzeba mieć specjalne pozwolenie. Wtedy
patrole policyjne przepuszczą. Trudno je
zdobyć. Żadna organizacja humanitarna ani pozarządowa nie otrzymała go
i nie może tam pojechać. Pomoc tym ludziom to ryzyko, ale są tacy, co ryzykują. S. Teresa Roszkowska robi wszystko,
co tylko się da, aby pomóc tym ludziom,
„naszym ludziom” – jak o nich mówi.
Kiedyś napisała: „W ubiegłą sobotę wysłaliśmy do szpitala na badania 50 osób,
bardzo chorych. Teraz szukamy pomocy,
by zakupić zboże. Trochę już mamy. Ceny
poszły bardzo w górę”.
Powrót do domu
Świętem w obozie uchodźców jest
dzień, gdy szykuje się transport na Południe. Wtedy trwa wielkie pakowa-
Stare autobusy zabierają wyznaczone rodziny...
Oni wracają do domu.
9
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
nie. Przyjeżdżają ogromne ciężarówki,
na które ładuje się cały dobytek wyjeżdżających i stare autobusy, które zabierają wyznaczone rodziny. Jeden transport to ok. 100 autobusów i 7 tys. ludzi.
Raz był to stary długi pociąg. Uśmiechnięte twarze mówią wszystko. Oni wracają do domu. Dla nich zaczyna się nowe
życie. Wymarzone, w wolnym Sudanie
Południowym, w ojczyźnie. Nie wiedzą
jednak, że dotarcie do domu to ogromne ryzyko. To co najmniej kilka lub kilkanaście dni niebezpiecznej podróży, gdzie
po drodze czyha wiele niebezpieczeństw.
Czasem pojazdy są zatrzymywane na terenach pustynnych i przetrzymywane
przez kilka dni bez dostarczenia ludziom
potrzebnej wody i jedzenia. Czasem są
napadane przez bojówki ekstremistów,
którzy rabują dobytek i uciułane na
podróż pieniądze, a potem strzelają do
niewinnych ludzi, uprowadzając autobusy. Wtedy szczęście zamienia się w koszmar. Nie wszystkim dane jest wejść do
ziemi obiecanej.
Misje
Salezjańskie
10
Zgliszcza
Ale wielu dociera do domu. Po przekroczeniu granicy długo tańczą, klaszczą
i płaczą ze szczęścia. Wszystko wydaje
im się rajem, choć nie mają prawie nic.
Zmęczeni cierpieniem i oszołomieni wymarzonym szczęściem stopniowo dostrzegają wyzwania, jakim muszą stawić
czoła w wolnej ojczyźnie. Długotrwała
wojna domowa doprowadziła Południe
do ruiny. Niemal wszystko trzeba budować na nowo. Ludzie wracają do domów,
a zastają zgliszcza, często jeszcze zaminowane. Dlatego znów mieszkają w tymczasowych obozach, w strasznych warunkach sanitarnych, bez wody i jedzenia, bez jakiejkolwiek opieki zdrowotnej. Brak czystej wody powoduje wielką
śmiertelność na tyfus. Ludzie muszą iść
długie godziny do rzeki po wodę, która
jest absolutnie niezdatna do picia, ale nie
mają innego wyjścia.
Dziecko, które uczy się chodzić
Najmłodsze państwo świata – Sudan
Południowy tworzy się prawie od zera.
Brakuje dostępu do podstawowych usług,
Prosto z misji
sklepów, infrastruktury, opieki medycznej. Państwo nie jest przygotowane, by
przyjąć setki tysięcy przesiedleńców
z Północy. Sytuacja jest trudna, a do tego
niestabilna. Na pograniczu Północy i Południa wciąż toczą się walki i bombardowania, gdyż północna granica Sudanu
Południowego nie została ostatecznie uzgodniona z władzami Chartumu.
Wciąż trwają walki w regionie Kordofanu, Gór Nuba i Błękitnego Nilu, ponieważ ludność tych terenów chciałaby należeć do Południowego Sudanu, z którym
kulturowo jest bardziej związana. Ludzie
w strefach przygranicznych wciąż żyją
w strachu. Słysząc z daleka warkot samolotu, uciekają w góry z obawy przed
bombardowaniami. Sudan Południowy
jest jak dziecko, które uczy się chodzić.
80% mieszkańców to bezrobotni, 75%
nie ma dostępu do podstawowej opieki
zdrowotnej, analfabetyzm sięga 90%.
S. Teresa Roszkowska z uchodźcami
przybyłymi do Sudanu Południowego
Moi Bracia Uchodźcy
Większość uchodźców, którzy wrócili do siebie na Południe to chrześcijanie.
Od lat prześladowani, są dumni ze swojej
wiary, choć płacą za nią wysoką cenę.
Teraz oddychają wolnością. Chcą zapomnieć o tym, co przeżyli pod władzą
arabsko-islamskiego rządu Chartumu.
Najważniejsze jest to, że są wolni, że pozostali przy Chrystusie. Nie zdradzili swojej
wiary, nie zdradzili Kościoła. Teraz chcą
normalnie żyć. Cieszyć się każdym, kolejnym dniem. Patrzeć na słońce, bo w jego
promieniach świat wydaje się piękniejszy.
Jak wiele oni nas uczą! Nie wolno nam
o nich zapomnieć. Jadąc na wakacje –
w góry, nad morze, do Turcji, czy do Norwegii – pamiętajmy w modlitwie o tych,
którzy żyją wzdłuż Nilu: o tych z pustyni pod Chartumem, którzy wciąż czekają na powrót do domu…, o tych, którzy
tworzą od podstaw Sudan Południowy…,
i o tych, którzy już są w „nowej ziemi
i nowym niebie”, w Królestwie naszego Boga.
S. Grażyna Sikora CMW
Ofiary na pomoc uchodźcom
z Sudanu można wpłacać na
konto Ośrodka z dopiskiem:
Projekt 375 SUDAN.
11
Misje
Salezjańskie
Adopcja na odległość
CHŁOPCY Z PERUWIAŃSKICH ULIC
W tym roku przypada jubileusz 20-lecia istnienia Otwartego Domu Księdza Bosko w Limie,
stolicy Peru. Żyje w nim ok. 100 ubogich chłopców, często trafiających tu prosto z ulicy.
Pracuje z nimi polski salezjanin ks. Ryszard Łach. Chłopcy objęci są programem Adopcji na
odległość w SOM.
W minionych miesiącach chłopcy
skończyli cykl nauki w szkole średniej
i w wyższych instytutach technicznych,
mogli więc w styczniu i lutym cieszyć
się zasłużonymi wakacjami. Jesteśmy
bardzo szczęśliwi, bo 12 naszych chłopców ukończyło instytuty i 4 etap formacji w domu. Mamy więc 3 pielęgniarzy, 3
pracowników administracji, 2 mechaników samochodowych, 2 elektroników, 1
specjalistę od rachunkowości i 1 laboranta medycznego. Pięciu chłopców skończyło 3 etap i zaczną studia wyższe. Dla nas,
wychowawców był to czas podsumowań
i przygotowań do nowego roku szkolnego, a także do przyjęcia nowych chłopców, którzy w naszym domu zamierzają
zmienić swoje życie.
Misje
Salezjańskie
12
Dzięki Waszej pomocy materialnej
i modlitewnej, każdy, kto trafia do Otwartego Domu Księdza Bosko w Limie, ma
szansę przemiany swojego życia. Smutno
jest patrzeć na to, jak niektórzy z chłopców przychodzą do nas brudni, z wieloma ranami wyciśniętymi przez życie,
które wcześniej prowadzili. Niektórzy są
zupełnie opuszczeni. Po jakimś czasie
robią postępy w szkole, w zajęciach domowych, częściej się uśmiechają, zbliżają się do Boga, którego wielu wcześniej
nie poznało; 90% chłopców trafia do nas
bez sakramentów św. Po dwóch, trzech
latach pobytu tutaj, zaczynają inaczej
patrzeć na świat, na swoją rodzinę, na
życie. Czują się potrzebni. Aby mogli się
zmienić, musimy na nich patrzeć życzliwie i traktować ich z miłością. Wielu
Adopcja na odległość
przychodzi do nas szukając ostatniej
deski ratunku, bo dotknęli dna ludzkiej
biedy, poniżenia, upokorzenia. Przyjmujemy chłopców biednych, z rodzin rozbitych, opuszczonych, w sytuacji niebezpieczeństwa społecznego, z ulic Limy.
Tylko tych, którzy pragną z nami zostać,
uczyć się i zmienić swoje życie.
W ostatnich tygodniach biorę udział
w pracach w Ministerstwie ds. Sprawiedliwości i ds. Kobiet. Poproszono
nas o pomoc i konsultację w tworzeniu
programów wychowawczych, zapobiegających przestępczości młodocianych.
W Peru działają gangi młodocianych
przestępców. Są nawet „szkoły” przygo-
„
towujące „sicarios” – młodych, którzy zabijają na zlecenie i tak zarabiają na życie.
Nasza wieloletnia praktyka wychowawcza i doświadczenie w pracy z trudną
młodzieżą jest dostrzegana. Ponieważ
od lat przywracamy społeczeństwu pełnowartościowych obywateli jesteśmy poważani i szanowani. Stąd ludzie w ministerstwach gotowi są korzystać z naszego
doświadczenia.
Pragnę
serdecznie
podziękować
osobom zaangażowanym w program
Adopcji na odległość naszych chłopców z Otwartego Domu Księdza Bosko
w Limie. Salezjański Ośrodek Misyjny
w Warszawie i Wy jesteście naszym największym dobrodziejem. Bardzo Wam
dziękuję za tę pomoc. Jest ona niezbędna, aby dom mógł się utrzymać i kształcić tylu młodych ludzi, dla których jeszcze kilka lat temu nie było przyszłości.
Niech Bóg błogosławi Waszym poczynaniom, a my zapewniamy o naszej modlitwie za Was.
Ks. Ryszard Łach SDB
Lima – Peru, kwiecień 2013
Od lat przywracamy
społeczeństwu
pełnowartościowych
obywateli
13
Misje
Salezjańskie
Korespondencja
KORESPONDENCJA Z REPUBLIKI ŚRODKOWOAFRYKAŃSKIEJ
Ks. Jan Hubner SDB
Radość płynąca ze zmartwychwstania Jezusa napełnia nasze serca i odnawia wiarę w zmartwychwstanie, przywraca nadzieję i nadaje nowy sens życiu.
Jednak w Republice Środkowoafrykańskiej radość świąt wielkanocnych została poważnie zachwiana, bo w tym właśnie czasie doszło do zmiany prezydenta i rządu. W obawie o własne życie
dotychczasowy prezydent uciekł z kraju
i schronił się w Kamerunie. Kraj zalała
fala rebeliantów, tzw. Seleka, którzy
przejęli władzę. Nowy prezydent nie zapewnił jednak pokoju społecznego. Rebelianci, jak powiadają miejscowi, to ludzie
z Północy. Uzbrojeni w karabiny, kradną
i rabują co się da, zwłaszcza samochody,
motocykle i pieniądze. Wobec oporu są
bezwzględni, po prostu zabijają. Z dnia
na dzień rośnie liczba ofiar śmiertelnych
i rannych. Nachodzą też parafie i szkoły,
Misje
Salezjańskie
14
gdzie łupem padają samochody, a także
monitory komputerów, bo myślą, że to
odbiorniki TV. Biskup z Bangi, którego
zaprosiliśmy na celebrację wielkopiątkową, opowiadał, że rebelianci byli u niego
dwukrotnie i za każdym razem odchodzili z niczym. Spotkali się ze stanowczym sprzeciwem z jego strony. Biskup
mówił im wprost: sami nosicie na ubraniach amulety, mające chronić was przed
kulami, czyli wierzycie w ich działanie
ochronne. A w moim domu wszystkie
przedmioty są poświęcone, jeśli je zabierzecie, nie ręczę za to, co was spotka…
Rebelianci to uzbrojona zgraja, zrabowane mienie przewożą do siebie, czyli do
Czadu lub do Sudanu. Obecnie w Bangi
wszyscy są w strachu. Szpitale w większości są okradzione i pozamykane. Rodzice boją się o życie swoich dzieci, dlatego szkoły są zamknięte. Żyjemy pod
ciągłym obstrzałem. Podczas Mszy rezu-
Korespondencja
rekcyjnej zewsząd było słychać ostrzał rebeliantów, którzy w ten sposób zastraszali ludzi i plądrowali domy, szukając
także żywności. Kraj łatwo padł łupem
rebeliantów, bo nie ma własnego wojska,
które by go chroniło. Pozostaje nam modlitwa o pokój i zgodę społeczną, całą
nadzieję pokładamy w Bogu. Każdego dnia modlimy się o pokój, bo ludzie
chcą żyć w pokoju i zgodzie. Jednak
droga do pokoju jest jeszcze daleka. Rebelianci stopniowo opuszczają Bangi,
dlatego nigdy nie wiesz, kiedy przyjdą ograbić misję. Ostatnio byli bardzo
blisko nas, wtargnęli do domu sióstr zakonnych, które szybko nas powiadomiły
przez telefon, dzięki czemu uderzyliśmy
w dzwony kościelne. Ludzie się zbiegli
w obronie misji. Gdy rebelianci usłyszeli bicie dzwonów, uciekli. Kościół odniósł
już poważne straty materialne. Mimo to
głęboko wierzymy Opatrzności Bożej,
która czuwa nad nami i chroni nasze
życie. Polecamy się opiece Maryi Królowej Pokoju i Waszej żarliwej modlitwie.
Bangi, 26 kwietnia 2013
Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej to rebelia antyrządowa zmierzająca do obalenia prezydenta Francoisa Bozizé. Po trzech latach wojny domowej (2004-2007), 10 grudnia 2012 muzułmańscy rebelianci z koalicji Seleka
wznowili rebelię zmierzającą do obalenia prezydenta. Wskutek kilkutygodniowych walk Seleka zajęła większość kraju
i zmierzała ku stolicy. W styczniu 2013
podpisano porozumienie. 22 marca 2013
rebelianci oskarżyli Bozizé o złamanie
ustaleń i ponowili natarcie na stolicę,
Bangi. 24 marca 2013 zajęli stolicę kraju.
Dokonują oni rabunków w ośrodkach katolickich. Nie oszczędzają nikogo i niczego, za wyjątkiem meczetów oraz handlarzy muzułmańskich, którzy skupują od
nich zagrabione mienie.
O tragedii rozgrywającej się w RŚA
mówił papież Franciszek, 27 marca br.,
na zakończenie audiencji generalnej:
„Z uwagą śledzę to, co dzieje się w Republice Środkowoafrykańskiej, i pragnę zapewnić o modlitwie za tych, którzy cierpią, zwłaszcza za rodziny ofiar, za rannych
i za osoby, które straciły
swoje domy i były zmuszone do ucieczki. Apeluję o zaprzestanie przemocy i rabunków oraz
znalezienie jak najszybciej politycznego rozwiązania kryzysu, które
przywróci pokój i zgodę
temu drogiemu krajowi,
od zbyt długiego czasu
targanego konfliktami
i podziałami”.
15
Misje
Salezjańskie
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
KOLEJNI WOLONTARIUSZE WKRÓTCE
JADĄ NA MISJE
W sobotę, 27 kwietnia, 11 wolontariuszy Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, którzy kończą roczne
przygotowanie do wyjazdu na misje,
wraz z ks. dyrektorem Romanem Wortolcem i ks. Maciejem Makułą udało się
dwoma busami na pielgrzymkowe rekolekcje do Włoch, do miejsc związanych z ks. Bosko i początkami charyzmatu salezjańskiego. Na pielgrzymkowej trasie znalazło się najpierw Nibionno, parafia zaprzyjaźnionego z nami ks.
Luigiego Bianchi. Stąd blisko było do Mediolanu, gdzie w przepięknej Katedrze
Narodzin Maryi z XIV wieku i w Bazylice św. Ambrożego z IV wieku mogli
dotknąć wczesnych korzeni chrześcijaństwa. Potem był już kurs na Piemont,
czyli Colle Don Bosco – miejsce narodzeMisje
Salezjańskie
16
nia i wzrastania małego Janka Bosko
i Turyn – miasto, w którym ks. Bosko
zbierał biednych chłopców i w którym
zakończył swoje życie. Kompleks Valdocco z Bazyliką Maryi Wspomożycielki i pamiątkowe zdjęcie w pokoikach ks.
Bosko, z globusem, który święty wielokrotnie trzymał w ręku i przy którym
wytyczał kolejne miejsca wypraw misyjnych pierwszych salezjanów i salezjanek, pozostawił w sercach wolontariuszy niezapomniany ślad. Potem jeszcze
odwiedziny Mornese, miejsca narodzin,
życia i pracy św. Marii Dominiki Mazzarello, współzałożycielki Zgromadzenia
Córek Maryi Wspomożycielki (sióstr salezjanek) oraz Mondonio, rodzinna miejscowość św. Dominika Savio, wychowanka ks. Bosko. W sobotę 4 maja nad ranem
wszyscy byli już w Warszawie.
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
W dniach 17-19 maja 2013 odbyło się kolejne spotkanie wolontariatu MWDB. Było
wyjątkowe ze względu na zaproszonych Rodziców wolontariuszy, którzy w tym roku
wyjadą na misje. Rodzinny radosny klimat, poznanie Ośrodka Misyjnego i siebie nawzajem oraz wspólna modlitwa pomogły wszystkim szybko poczuć się jak w domu wśród
swoich. W sercach Rodziców lęk o losy dzieci, wyjeżdżających do dalekich krajów,
stopniowo
ustępował
miejsca ufności wobec
Boga, który skoro powołał ich dzieci do misyjnej
posługi wolontariackiej,
na pewno nadal będzie
je prowadził i strzegł.
Był to oczywisty owoc
działania Ducha Świętego, którego uroczystość
obchodziliśmy w tę
majową niedzielę.
Dnia 1 czerwca 2013 nasi wolontariusze-misjonarze uczestniczyli w XVII Spotkaniu
Młodych Lednica 2000 pod hasłem: „W imię Ojca”. Na zakończenie uroczystej Eucharystii otrzymali z rąk ks. arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, wiceprzewodniczącego
KEP, krzyże misyjne i zostali posłani w imieniu Kościoła głosić Chrystusa, zwłaszcza
ubogim dzieciom i młodzieży w Peru, w Zambii i w Wenezueli.
17
Misje
Salezjańskie
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
WOLONTARIUSZE Międzynarodowego W
którzy w 2013 roku wyjeżdża
Małgorzata Wiśniewska
Agnieszka Kania
WENEZUELA – SAN FELIX
Pochodzi z Rumi, ma
25 lat, studiuje Środki
Transportu Wodnego na
Politechnice Gdańskiej
Pochodzi z Gliwic,
ma 21 lat, uczy się na
studiach filologicznokulturoznawczych
na UW
Małgorzata Bożek
Małgorzata Dadej
ZAMBIA –
Pochodzi z Kocka (woj.
lubelskie), ma 30 lat,
ukończyła wychowanie
fizyczne na AWF
w Warszawie, pracuje
jako nauczycielka
wychowania fizycznego
Magdalena Strączek
PERU – PIURA
Pochodzi z Rumi, ma 26
lat, studiuje na wydziale
architektury Politechniki
Gdańskiej
Misje
Salezjańskie
18
Pochodzi z Czyżowic
(woj. śląskie), ma 22 lata,
studiuje międzynarodowe
stosunki gospodarcze
na Uniwersytecie
Ekonomicznym
w Katowicach
ZAMBIA –
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
Wolontariatu Don Bosco w Warszawie,
ają na rok do pracy misyjnej
Agnieszka Wojda
Patrycja Szczeradłowska
ZAMBIA – LUSAKA
Judyta Machnicka
– MANSA
Agnieszka Wojda – 23 lata i Patrycja Szczeradłowska – 24
lata, obie pochodzą z Lęborka i obie studiują fizjoterapię
w Wyższej Szkole Zarządzania w Gdańsku
Pochodzi z Solca (woj.
mazowieckie), ma 27
lat, ukończyła nauki
o rodzinie na UKSW oraz
pedagogikę przedszkolną
i wczesnoszkolną
w WSPR, pracuje
jako wychowawczyni
w przedszkolu
Antoni Święcki
Pochodzi z Legionowa,
ma 26 lat, ukończył
technologię drewna na
SGGW
KAZEMBE
Aleksandra Nurzyńska
Agnieszka Głowacka
ZAMBIA – LUFUBU
Pochodzi z Ropczyc (woj.
podkarpackie), ma 25
lat, studiuje psychologię
niepełnosprawności na
UKSW w Warszawie
Pochodzi z Modlina, ma 24
lata, studiuje pedagogikę
wczesnoszkolną na UW
19
Misje
Salezjańskie
Wydarzenie
W 2015 roku przypada 200. rocznica
urodzin św. Jana Bosko, Ojca i Nauczyciela młodzieży, założyciela Towarzystwa
Salezjańskiego (salezjanów), Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki (sióstr
salezjanek) i Stowarzyszenia Salezjanów/Salezjanek Współpracowników, inicjatora salezjańskiej działalności misyjnej.
W ramach przygotowania do tej rocznicy trwa w całym świecie pielgrzymka
urny z relikwiami św. Jana Bosko. Jest
to wydarzenie bez precedensu dla Zgromadzenia Salezjańskiego i całej Rodziny Salezjańskiej. Pielgrzymka rozpoczęła
się 25 kwietnia 2009 roku, kiedy salezja-
Misje
Salezjańskie
20
nie świętowali 150. rocznicę powstania
swojego Zgromadzenia. Zakończy się 31
stycznia 2015 roku, w roku 200. rocznicy urodzin ks. Bosko. Urna z relikwiami
ks. Bosko przemierza 5 kontynentów, odwiedzając ponad 130 krajów, w których
obecny jest charyzmat salezjański. Ks.
Bosko odwiedził już kraje obu Ameryk,
Afryki, Azji i Oceanii. Od maja 2012 roku
pielgrzymuje po krajach Europy. Dnia
27 maja 2013 roku ks. Bosko przybył do
Polski. Odwiedzi placówki salezjańskie
wszystkich 4 inspektorii polskich:
• 27 maja – 7 czerwca 2013 (12 dni)
– inspektoria warszawska
• 8 – 19 czerwca 2013 (12 dni)
– inspektoria pilska
• 20 czerwca – 1 lipca (12 dni)
– inspektoria wrocławska
• 2 – 10 lipca 2013 (9 dni) oraz 14 – 17 sierpnia
2013 (4 dni) – inspektoria krakowska
Wydarzenie
Relikwie św. Jana Bosko, które pielgrzymują po świecie to prawa dłoń świętego. Relikwie te zostały odpowiednio
zabezpieczone i umieszczone w posrebrzanej zapieczętowanej skrzynce, która
znajduje się wewnątrz naturalnej wielkości rzeźby, przedstawiającej św. Jana
Bosko, ubranego w sutannę i ornat. Tak
wyglądał on krótko po swojej śmierci 31
stycznia 1888.
Cały relikwiarz, wykonany z aluminium, brązu i kryształu, przypomina sarkofag. Rzeźba św. Jana Bosko jest wierną
kopią rzeźby odlanej po jego śmierci
i znajdującej się w bazylice Maryi Wspomożycielki w Turynie. Cały relikwiarz
waży ponad pół tony, ma dwa i pół metra
długości, półtora – wysokości i metr szerokości. Wokół niego umieszczone jest zawołanie św. Jana Bosko, w języku łacińskim: „Da mihi animas caetera tolle” (Daj
mi dusze resztę zabierz) oraz dwie daty:
1815 (rok urodzin ks. Bosko) i 2015 (rok
jubileuszu 200-lecia jego urodzin).
W każdym miejscu, gdzie pojawią się
relikwie będą one wystawione do publicznego kultu, najczęściej w kościołach. Do spotkania ze św. Janem Bosko
21
Misje
Salezjańskie
Wydarzenie
Ks. Bosko rozpoczął pielgrzymowanie po Polsce od pobytu w SOM – 27 maja 2013
w jego relikwiach zaproszeni są wszyscy: ci, którzy znają świętego wychowawcę młodzieży lub są związani z Rodziną
Salezjańską, jak i ci, którzy chcieliby go
poznać, a zwłaszcza rodzice, wychowawcy i nauczyciele. Szczególnie zaproszeni
są ludzie młodzi, którym św. Jan Bosko
poświęcił swoje życie i których najbardziej ukochał.
Z okazji peregrynacji relikwii św. Jana
Bosko, Ojciec Święty Benedykt XVI, na
prośbę Przełożonego Generalnego ks. Pascuala Cháveza Villanuevy, udzielił odpustu zupełnego, jaki mogą uzyskać wierni,
którzy wezmą udział w nabożeństwie ku
czci świętego lub będą przez pewien czas
adorować i trwać na modlitwie przed relikwiami. Odpust ten jest ważny przez
cały czas peregrynacji relikwii (dekret
wydany przez Penitencjarię Apostolską
8 maja 2009).
Misje
Salezjańskie
22
Szczegółowy program peregrynacji oraz więcej informacji na ten temat
można przeczytać na
www.salezjanie.pl/relikwie
W Polsce działalność wychowawczą
i duszpasterską, inspirowaną charyzmatem św. Jana Bosko prowadzą salezjanie
(od 1898), Córki Maryi Wspomożycielki
– siostry salezjanki (od 1922), Ochotniczki
Księdza Bosko (od 1972), Salezjanie/Salezjanki Współpracownicy oraz inne grupy
Rodziny Salezjańskiej.
Projekty misyjne
Projekty misyjne 2013
UGANDA – Budowa szkoły dla chłopców ulicy z Namugongo (projekt 209)
(ks. Ryszard Józwiak)
PERU – Odnowienie warsztatów komputerowych w Limie (projekt 277)
Kwota: 14.200 EURO (ks. Ryszard Łach)
RPA – Budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Walkerville (projekt 295)
Kwota: 100.000 EURO (ks. Stanisław Jagodziński)
PERU – Pomoc w ewangelizacji Indian, San Lorenzo (projekt 319)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Roman Olesiński)
UGANDA – Pomoc chłopcom ulicy w ośrodku CALM w Namugongo (projekt 320)
(ks. Ryszard Józwiak)
ZAMBIA – Kształcenie kleryków inspektorii zambijskiej ZMB (projekt 323)
(ks. Leszek Aksamit)
PERU – Codzienne dożywianie dzieci w slumsach w Piura (projekt 326)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski)
PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Calce (projekt 330)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki)
PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Ampares (projekt 331)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki)
PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Huancayo (projekt 332)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki)
PERU – Zakup półek na książki i książek do biblioteki w Piura (projekt 333)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski)
PERU – Zakup narzędzi dla uczniów szkoły zawodowej w Piura (projekt 335)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski)
CZAD – Pomoc w formacji kleryków (projekt 337)
(ks. Artur Bartol)
WENEZUELA – Budowa kaplicy Bożego Miłosierdzia w El Dique (projekt 342)
Kwota: 17.500 EURO (ks. Stanisław Brudek)
PERU – Wyposażenie kuchni i jadalni dla szkoły zawodowej w Bosconii (projekt 344)
Kwota: 9.700 EURO (ks. Piotr Dąbrowski)
23
Misje
Salezjańskie
Projekty misyjne
Projekty mi
PERU – Sprzęt sportowy dla oratorium parafii św. Wawrzyńca w Amazonii (projekt 345)
Kwota: 12.500 EURO (ks. Roman Olesiński)
CZAD – Budowa kaplicy w wiosce Ndila (projekt 346)
Kwota: 12.000 EURO (ks. Artur Bartol)
CZAD – Zakup ławek do kościoła św. Józefa w Shar (projekt 347)
Kwota: 5.000 EURO (ks. Artur Bartol)
CZAD – Zakup sprzętu muzycznego i sportowego dla oratorium w Shar (projekt 348)
Kwota: 4.500 EURO (ks. Artur Bartol)
CZAD – Remont sal katechetycznych i wyposażenia w Shar (projekt 349)
Kwota: 6.000 EURO (ks. Artur Bartol)
MADAGASKAR – Odnowienie budynku prenowicjatu salezjanów w Tulearze (projekt 352)
Kwota: 4.769 EURO (ks. Tomasz Łukaszuk)
ZAMBIA – Dofinansowanie programów dla młodzieży w Kabwe (projekt 353)
Kwota: 3.600 USD (ks. Mariusz Skowron)
BIAŁORUŚ – Rekonstrukcja kotłowni w Smorgoniu (projekt 354)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Aleksander Jaszewski)
BIAŁORUŚ – Dokończenie Centrum Młodzieżowego w Borowlanach (projekt 355)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Kazimierz Szydełko)
ZAMBIA – Kontynuacja budowy kościoła w Kabwe (projekt 356)
Kwota: 10.000 USD (ks. Marian Skowron)
BANGLADESZ – Budowa toalet i studni w 6 biednych wioskach (projekt 357)
Kwota: 2.700 EURO (ks. Paweł Kociołek)
MADAGASKAR – Dobudowa jednego piętra szkoły w Mahajandze (projekt 358)
Kwota: 60.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska)
MADAGASKAR – Ławki dla nowych klas szkoły w Mahajandze (projekt 359)
Kwota: 16.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska)
MADAGASKAR – Budowa zbiornika wody dla szkoły w Mahajandze (projekt 360)
Kwota: 4.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska)
TIMOR WSCHODNI – Wymiana komputerów w szkole w Venilale (projekt 361)
Kwota: 12.000 EURO (s. Joanna Goik)
Misje
Salezjańskie
24
Projekty misyjne
syjne 2013
TIMOR WSCHODNI – Opłata internatu dla 12 biednych dziewcząt z Venilale (projekt 362)
Kwota: 10.800 EURO (s. Joanna Goik)
MONGOLIA – Pracownia komputerowa dla centrum młodzieżowego w Darhan (projekt 363)
Kwota: 20.000 EURO (br. Krzysztof Gniazdowski)
ZAMBIA – Sprzęt i wyposażenie Centrum Młodzieżowego w Kabwe (projekt 365)
Kwota: 6.500 USD (ks. Mariusz Skowron)
KENIA – Wymiana dachu i zewnętrzne schody w domu dziecka w Nairobi (projekt 366)
Kwota: 16.800 EURO (s. Katarzyna Urbańska)
TANZANIA – Pracownia komputerowa w szkole podstawowej sióstr salezjanek w Dar es Salam
(projekt 367) Kwota: 22.000 EURO (s. Katarzyna Urbańska)
PERU – Pomoc medyczna dla Indian i Metysów z parafii San Lorenzo (projekt 368)
Kwota: 5.000 EURO (ks. Józef Kamza)
MALAWI – Renowacja samochodu na dojazdy do odległych misji (projekt 370)
Kwota: 3.500 EURO (ks. Józef Czerwiński)
ZAMBIA – Budowa jadalni dla uczniów szkoły stolarskiej w Kazembe (projekt 371)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Malec)
ZAMBIA – Budowa muru wokół działki na potrzeby misji w Kazembe (projekt 372)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Piotr Malec)
ANGOLA – Zakup maszyny do wyrabiania chleba w Bengueli (projekt 373)
Kwota: 3.000 EURO (s. Maria Domalewska)
MALAWI – Zakup sprzętu do laboratorium i remont centrum egzaminacyjnego w Nkhotakota
(projekt 374) Kwota: 3.500 EURO (ks. Józef Czerwiński)
SUDAN – Pomoc dla uchodźców pod Chartumem (projekt 375)
(s. Teresa Roszkowska)
KONGO BRAZZAVILLE – Budowa klas dla pierwszej alfabetyzacji dzieci w Pointe Noire (projekt 376)
(s. Joanna Wala)
WENEZUELA – Ogrodzenie i wykończenie wielofunkcyjnego boiska na misji w San Felix
(projekt 377) Kwota: 14.400 USD (ks. Stanisław Brudek)
Wspierajmy misjonarzy!
Wybierz projekt i prześlij ofiarę z dopiskiem: Projekt Nr…
Dziękujemy!
25
Misje
Salezjańskie
Wspomnienie
ODSZEDŁ KS. NIKODEM PISARSKI SDB
NIEZMORDOWANY MISJONARZ W JAPONII
W poniedziałek 6 maja 2013 roku,
kiedy cały świat salezjański oddawał
cześć św. Dominikowi Savio, wychowankowi ks. Bosko, w dalekiej Japonii odszedł do Domu Ojca wieloletni i zasłużony misjonarz salezjański – ks. Nikodem
Pisarski. Był prawdziwym, „rasowym”
misjonarzem, jednym z tych, o których
często mówił ks. Bosko: „Gdybym miał
dwunastu gorliwych salezjanów do dyspozycji, ile dobra byłbym w stanie uczynić!”.
Ks. Nikodem Pisarski urodził się 13
września 1918 roku w Kornowacu, niedaleko Raciborza. Po ukończeniu szkoły
podstawowej w Kornowacu, wstąpił do
małego seminarium duchownego salezjanów w niedalekim Pogrzebieniu. Zafascynował go ks. Bosko i jego oddanie
dzieciom i młodzieży. W 1936 roku rozpoczął nowicjat salezjański w Czerwińsku nad Wisłą. Był jednym z siedemdziesięciu nowicjuszy. W połowie kwietnia
1936, magister nowicjatu ks. Paweł Golla
powiadomił nowicjuszy, że Przełożony
Misje
Salezjańskie
26
Generalny salezjanów ks. Pietro Ricaldone, podczas audiencji u Papieża Piusa XI,
obiecał Ojcu Świętemu, że w ciągu 10
lat wyśle na misje tysiąc (1.000) ochotników. W 1936 roku Polska otrzymała propozycję wysłania 8 misjonarzy. Ks.
Golla dodał, że kto po nowicjacie chciałby pojechać na misje ma napisać podanie. Napisało 48 nowicjuszy. Mieli jechać
po dwóch: do Palestyny, do Brazylii, do
Peru i do Japonii. Wśród ochotników byli
Nikodem Pisarski i Michał Moskwa. To
właśnie oni zostali przeznaczeni do Japonii. 3 sierpnia 1937 roku w Czerwińsku
obaj złożyli śluby zakonne. 7 października 1937 roku opuścili Polskę i udali się
do Włoch. 14 października w Turynie,
w pokoiku ks. Bosko otrzymali krzyże
misyjne. 28 października odbili z portu
w Genui niemieckim okrętem Gneisenau. „Japońska wyprawa” liczyła ośmiu
salezjanów: dwóch Polaków i sześciu
Włochów. Najstarszy był Michał Moskwa
(22 lata), potem Nikodem Pisarski (19
lat), zaś Włosi mieli po 15 lat. 21 listo-
Wspomnienie
pada 1937 roku okręt przybił do brzegu.
Byli w Japonii, w porcie Jokohama.
Rozpoczęli naukę języka japońskiego
i studia w seminarium w Tokio. Po 9
latach, 21 grudnia 1946 roku obaj przyjęli tam święcenia kapłańskie. Byli szczęśliwi. Największym wyzwaniem było przyswojenie sobie nowego języka. Japoński
zawiera 9 tys. odrębnych znaków. „Najtrudniejsze było pierwsze piętnaście lat,
później już jakoś to szło”, wspominał
z uśmiechem ks. Nikodem. Jego wielka
pilność zaowocowała. Misjonarz władał
językiem japońskim jak rodowity Japończyk.
Najpierw pracował w Tokio, później
w Myazaki na wyspie Kiusiu, gdzie uczył
z jezuitami i werbistami. W 1959 roku
wrócił do Tokio. Pełnił tam funkcję dyrektora Wyższej Szkoły Techniczno-Elektrycznej (obecnie Instytut Politechniczny). Przed odejściem na emeryturę pracował w przedszkolu misyjnym przy parafii, liczącym ok. 500 dzieci. Był wspaniałym wychowawcą, który dbał o wysoki
poziom nauczania. Dzięki niemu w diecezji Oita zreformowano system administracyjny wszystkich przedszkoli. Był
wrażliwy szczególnie na dzieci sieroty. Pracował też jako ekonom, kierownik studiów, proboszcz. Był świetnym organizatorem. Posiadał zdolności w dziedzinie budownictwa, dlatego powierzano mu odbudowę i remonty szkół, przed-
Ks. Nikodem Pisarski z rodziną podczas wizyty w Polsce
Na poprzedniej stronie: Ks. Nikodem (z lewej) i ks. Michał Moskwa,
polscy pionierzy – salezjanie w Japonii
w seminarium łaciny i muzyki gregoriańskiej. Wkrótce został zastępcą dyrektora.
Przeniesiony do Osaki uczył japońskich
kleryków. W latach 1953-58 pracował
w renomowanym liceum, szkole misyjnej, gdzie wykładał język angielski razem
szkoli i placówek misyjnych. Ze względu na doskonałą znajomość języka japońskiego wielokrotnie służył jako tłumacz
przysięgły, proszony o to przez różne instytucje kościelne i państwowe.
27
Misje
Salezjańskie
Wspomnienie
Od momentu wyjazdu do Japonii odwiedził Polskę dopiero po 21 latach,
w 1958 roku. W tym czasie nie miał
żadnego kontaktu z ojczyzną. Udało
mu się przyjechać do Polski tylko dlatego, że uzyskał paszport konsularny. Gdy
poszedł przywitać biskupa katowickiego
Herberta Bednorza, wyszli porozmawiać
na ulicę, bo w pokoju był założony podsłuch. Był to wynik sytuacji politycznej
i prześladowania księży w tamtych czasach. O śmierci matki dowiedział się dopiero pół roku po fakcie, dzięki Czerwonemu Krzyżowi.
W 1996 roku obchodził jubileusz 50lecia kapłaństwa. Został zaproszony do
Rzymu, gdzie w Bazylice św. Piotra,
razem z innymi księżmi i Ojcem Świętym Janem Pawłem II, który również
przyjął święcenia kapłańskie w 1946
roku, obchodził swój złoty jubileusz.
Za wieloletnią pracę na polu wychowania i nauczania japońskiej młodzieży otrzymał w 1974 roku od japońskiego rządu (ministra edukacji) złotą czarkę
z motywem gałązki kwitnącej wiśni.
W grupie odznaczonych był jedynym obcokrajowcem, który otrzymał to odznaczenie i tytuł Profesora Honoris Causa
Politechniki Salezjańskiej w Tokio. Dnia
3 grudnia 2008 roku, Prezydent RP Lech
Kaczyński, osobiście odznaczył w Tokio
ks. Nikodema Pisarskiego i ks. Michała
Moskwę Krzyżem Komandorskim Orderu
Odrodzenia Polski. Był to wyraz uznania
za ich wybitne zasługi w pracy misyjnej
i dydaktycznej. Już wtedy ks. Nikodem
przybył na uroczystość na wózku inwalidzkim.
Intensywna praca misyjna i podeszły wiek dawały znać o sobie. W ostatnich latach przebywał we wspólnocie
w Beppu na wyspie Kiusiu. Stopniowo
tracił siły i możliwość samodzielnego
Misje
Salezjańskie
28
funkcjonowania. Ostatnie miesiące spędził przykuty do szpitalnego łóżka, otoczony wielką troską i miłością, zwłaszcza polskich salezjanów pracujących
w Japonii. Kiedy jeszcze mógł mówić odmówił przyjmowania środków znieczulających. Chciał świadomie ofiarować
wszystko Chrystusowi i do końca apostołować – cierpieniem. Przy swojej twarzy
miał wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej. I choć już nie był w stanie ani się
poruszyć, ani mówić, jego szeroko otwarte oczy zdawały się modlić słowami przypominającymi naszego wielkiego wieszcza Adama Mickiewicza: „Panno Święta,
co Jasnej bronisz Częstochowy… przenoś moją duszę utęsknioną, do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
powróć mnie cudem na Ojczyzny łono”.
Ojczyzny, którą jest Niebo. Ks. Nikodem odszedł do Pana w nocy z 5 na 6
maja 2013. Odszedł w 95 roku życia, 76
ślubów zakonnych i 67 kapłaństwa.
Ks. Nikodem Pisarski odznaczony w 1974
złotą czarką z motywem kwitnącej wiśni
Wspomnienie
Siedzą od lewej: ks. Michał
Moskwa i ks. Nikodem Pisarski,
odznaczeni w 2008 Krzyżem
Komandorskim Orderu Odrodzenia
Polski. Ponadto stoją od prawej:
ks. Wacław Nosal, Pani Maria
Kaczyńska, ks. Piotr Solich
Był szczęśliwym salezjaninem, kapłanem gotowym do największych poświęceń, niezmordowanym misjonarzem,
wielkim patriotą, gościnnym, szlachetnym i pełnym pogody ducha człowiekiem. W 1976 roku, mając 58 lat, pisał
z Kawasaki: „Zawsze czułem się i do dziś
czuję się młody, bo pracuję z młodzieżą”.
Często powtarzał, że z życia w Japonii
ma same dobre doświadczenia, że ludzie
są tam bardzo dobrzy. Gdziekolwiek był,
zarówno świeccy, jak i salezjanie, wszyscy go mile wspominali. Podkreślali jego
otwarte ramiona i otwarte serce, jego aktywność i świadectwo, jego wszechstronną wiedzę i dobre rady. Biskup Peter Hirayama nazwał go „misjonarzem czynu”.
Ks. Hideshi Suzuki, dyrektor szkoły salezjańskiej w Osace, wspominał: „Wiara,
którą ks. Nikodem Pisarski i ks. Michał
Moskwa przekazali ludziom, nadal trwa.
Wiara jest najcenniejszym skarbem, jaki
pozostawiają po sobie. Ks. Pisarski przekazywał wiarę i ratował nasze szkoły
i parafie przed upadkiem. Tam, gdzie
pracował, wszystko wracało do normy”.
Takie owoce wydaje tylko dobre
drzewo w myśl Chrystusowej nauki:
„Ja jestem krzewem winnym, wy latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim,
ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze
Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5).
Życie z Bogiem i dla Boga – oto sekret
ks. Nikodema. Potwierdził to jego przyjaciel, 97-letni dzisiaj ks. Michał Moskwa:
„To jest nasza droga; trzeba żyć dla Boga,
nie dla ludzi”.
We wrześniu 2012 roku salezjanie
z Krakowa odwiedzili polskich misjonarzy w Japonii. Byli też w klinice u złożonego chorobą ks. Pisarskiego. Tam powstał poświęcony mu 24-minutowy film
pt. „Zwiastun Dobrej Nowiny”.
Polecajmy Dobremu Bogu naszego
zmarłego misjonarza, ks. Nikodema Pisarskiego, aby po tak pięknym i oddanym życiu cieszył się obcowaniem
z Bogiem na wieki. Amen.
S. Grażyna Sikora CMW
29
Misje
Salezjańskie
Ogłoszenia
SIOSTRY, Z SERCA WAM DZIĘKUJEMY!
Każdego roku w parafiach, na placówkach misyjnych i we wspólnotach
zakonnych dokonują się tzw. zmiany. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą,
by kontynuować ich pracę. W tym roku nastąpią zmiany we wspólnocie
sióstr salezjanek pracujących w SOM. Zmiany znaczące, bo po 14
latach pracy odchodzi s. Ewa Siuda, która z wielkim zaangażowaniem, oddaniem i pasją misyjną była przez te wszystkie lata odpowiedzialna za sprawy związane z księgowością Ośrodka. To ona
od podstaw tworzyła bazę danych, pozwalającą sprawnie
wykonywać przeróżne operacje związane z funkcjonowaniem placówek misyjnych i księgowaniem ofiar darczyńców misji salezjańskich. To ona była odpowiedzialna za kontakt z naszymi misjonarzami i misjonarkami na wszystkich kontynentach. Ona odbierała setki telefonów od naszych darczyńców i sympatyków misji salezjańskich. Robiła to z uśmiechem
i miłością, nie licząc trudów i poświęceń. Po wakaS. Ewa Siuda
cjach rozpocznie pracę w Zespole Szkół Sióstr Salezjanek im. Jana Pawła II we Wrocławiu.
DZIĘKUJEMY – Siostro Ewo! Za miłość do misji, która dodawała Ci skrzydeł i sprawiała, że nic nie było dla Ciebie za trudne. Dziękujemy za Twoje wielkie serce, w którym
zawsze było miejsce dla tysięcy dzieci i młodzieży ze wszystkich kontynentów świata,
dla naszych misjonarek i misjonarzy, dla darczyńców z Polski i zagranicy. Dziękujemy i życzymy Ci, abyś zawsze pozostała misjonarką, niezależnie gdzie będziesz i co
będziesz robić.
W czwartek 6 czerwca, ks. Roman Wortolec wraz z całą wspólnotą SOM oficjalnie podziękował i pożegnał odchodzące po wakacjach siostry. Była zatem wspólna
Msza św., rodzinny obiad i drobne upominki od salezjanów i pracowników świeckich
Ośrodka. Oprócz s. Ewy odchodzi z SOM także s. Elżbieta Szulik, która pracowała przez 1,5 roku w kuchni SOM. Jej też dziękujemy za oddanie i poświęcenie
w wykonywanym obowiązku. S. Elżbieta podejmie obowiązek katechetki, również we Wrocławiu.
Obowiązki s. Ewy Siudy będzie kontynuować s. Anna Hudzińska, która przyjedzie z Ostrowa Wlkp., a pracę w kuchni SOM podejmie s. Joanna Jach, pracująca dotąd w Dobieszczyźnie.
Odchodzącym siostrom – raz jeszcze za wszystko DZIĘKUJEMY!
I ŻYCZYMY im, a także ich następczyniom, wiele
Bożego błogosławieństwa, opieki Maryi Wspomożycielki
i radości z misyjnego posługiwania na nowych placówkach.
Redakcja
Misje
Salezjańskie
30
S. Elżbieta Szulik
Odeszli do Pana...
ANNA URBIŃSKA
Mama s. Małgorzaty, przygotowującej
się na misje do Francji,
zmarła w Rudniku 27 marca 2013,
w 94 roku życia
KAZIMIERZ BARTOSZEWSKI
Tata s. Aleksandry,
misjonarki w Sudanie,
zmarł w Kutnie 19 maja 2013,
w 77 roku życia
KS. NIKODEM PISARSKI SDB
Misjonarz w Japonii,
zmarł w Beppu 6 maja 2013,
w 95 roku życia, 76 ślubów zakonnych
i 67 kapłaństwa
KS. SZCZEPAN KRZYWOŃ SDB
zmarł w Sosnowcu 26 maja 2013,
w 86 roku życia, 64 ślubów zakonnych
i 56 kapłaństwa
BOGUSŁAW FUDALA zmarł w Warszawie 30 maja 2013, w 79 roku życia
Pan Boguś, jak go wszyscy nazywali, był skromnym,
ogromnie oczytanym, pełnym humoru i dobrym człowiekiem. Pomimo swego wieku był niezwykle aktywny.
Nikomu się nie narzucał, ale wszystkim chętnie pomagał.
Pełnił dyżury przy grobie Ks. Popiełuszki na Żoliborzu,
pomagał w Bazylice salezjanów na Pradze. Zaangażował
się także w naszym Ośrodku, gdzie jako wolontariusz pomagał w przygotowaniu wysyłek „Misji Salezjańskich”
i w różnych innych pracach SOM.
DZIĘKUJEMY Ci, Panie Bogusiu za Twoje oddanie i bezinteresowną pomoc!
Niech Dobry Bóg przyjmie Cię do grona zbawionych w Niebie!
MSZA ŚW.
– DAREM NA MISJE
REKL AMA
Zamawiając Msze św. u nas,
także wspierasz misje.
Przyjmujemy Msze św. zwykłe,
nowenny (9 Mszy św.)
oraz gregorianki
(30 Mszy św. za zmarłych).
DZIĘKUJEMY
za wywoływanie naszych zdjęć.
salezjanie.pl
Salezjanie w Polsce
31
Misje
Salezjańskie
„Polecam wam troskę
o młodzież biedną i opuszczoną,
która zawsze stanowiła
najdroższą cząstkę mego serca na ziemi”.
Św. Jan Bosko

Podobne dokumenty

Uchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny

Uchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny na rok, przed wyjazdem z Kenii. Pracowałam jako pielęgniarka w  dyspensarium i w szkole. Jednocześnie zajmowałam się kuchnią w internacie dla dziewcząt, w szkole średniej i we wspólnocie. W  między...

Bardziej szczegółowo