171_Z_Jakiej reformy potrzebuje polska szkoła
Transkrypt
171_Z_Jakiej reformy potrzebuje polska szkoła
Jakiej "reformy" potrzebuje polska szkoła? W klimacie olbrzymich emocji, przy irracjonalnym pośpiechu, przy lekceważeniu elementarnych zasad „dobrej roboty”, tworzeniu iluzji rzekomych społecznych konsultacji wprowadzana jest reforma systemu oświatowego – fundamentu pomyślnej przyszłości całego narodu i młodych pokoleń. Główną okolicznością, która kieruje władzami partii politycznej, rządzącej od roku 2015 w Polsce jest atawistyczna potrzeba walki politycznej z przeciwnikami. Istotą polskiej polityki jest bowiem nie zarządzanie sprawami państwa, nie „służba” społeczeństwu, lecz zniszczenie przeciwników politycznych. Przy zachowaniu demokratycznych procedur wyborczych, których pogwałcenie jest niemożliwe ze względu na przynależność do Unii Europejskiej, zwycięzca w wyborach rozpoczyna tzw „dobrą zmianę” od użycia wszelkich środków niszczenia swych oponentów z opozycji przy użyciu wszelkich finezyjnych środków wypracowanych przez długie lata w okresie „spoczynku” w opozycji. Niszczona opozycja natomiast całą energię kieruje, nie na opracowanie strategii rozwoju państwa w okresie spodziewanej, przyszłej władzy, lecz na opracowaniu strategii zniszczenia aktualnej władzy. Ta prawidłowość jest dobitnie dokumentowana przez aktualny układ polityczny, ale takie prawidła działania obowiązują w naszym kraju od czasu pierwszego rządu Tadeusza Mazowieckiego. Nie łudźmy się, że we wprowadzanej reformie oświaty chodzi o dobro dziecka, pomyślny rozwój państwa, przemyślaną wizję przyszłości. Chodzi o rewolucyjną reformę, która ralizuje częściowo chore pomysły nawiedzonych wyznawców ideologicznych koncepcji wychowania, częściowo jest skierowana przeciw nieprzyjaznym - włądzy politycznej - samorządom i niestety – trzeba to jasno powiedzieć: utrzymania nierówności oświatowych między dziećmi ze środowisk zamożnych, uprzywilejowanych i środowisk upośledzonych ekonomicznie. Ruch Pedagogów Społecznie Zaangażowanych domaga się zaniechania reformy w obecnym stylu działania. Natomiast domagamy się zmiany jej strategii, celów i funkcji. Doskonalenie – reforma – rewolucja – oto trzy możliwe strategie postępowania ze szkołą. Członkowie Stowarzyszenia „Ruch Pedagogów Społecznie Zaangażowanych” uważają, że jedyną racjonalną formą postępowania wobec szkoły jest ustawiczne doskonalenie. Reforma jest sposobem zachowania w sytuacjach zdarzeń dziejowych, transformacji systemowej lub w innych ekstraordynaryjnych okolicznościach. Rewolucji w szkole dokonywali natomiast przywódcy Rosji bolszewickiej, Korei Północnej, Chińskiej Republiki Ludowej ... i taką strategię przyjęły obecne włądze polityczne Polski. Mało chlubne towarzystwo. Jako jedni z nielicznych protestowaliśmy przeciwko bezprecedensowej w skali ostatniego stulecia decyzji minister Anny Zalewskiej cofającej wiek rozpoczynania nauki szkolnej z 6 do 7 lat. Pisaliśmy wówczas: "Oczywista zasadność utrzymania obowiązku szkolnego dla 6-latków wynika nie tylko z prawideł rozwoju osobniczego współczesnych dzieci i młodzieży, których akceleracja w ostatnim półwieczu była wręcz niewiarygodnie dynamiczna. Dla wielu dzieci ze środowisk społecznie zaniedbanych wczesne rozpoczęcie edukacji jest jednym z najefektywniejszych sposobów wyrównywania szans rozwojowych, likwidowania narastającego w naszej ojczyźnie zjawiska wykluczenia i marginalizowania grup defaworyzowanych. Zaniechanie takiego działania jest drastycznym przewinieniem wobec polskiego dziecka, szczególnie ubogiego, oraz winą wobec jego mechanizmów rozwojowych a także winą wobec przyszłości naszego kraju". Nasz protest nie wywołał wówczas żadnej reakcji władz oświatowych, co nie było dla nas niespodzianką. Warto podkreślić, że w ciągu ostatnich stu lat na całym świecie około 130 krajów zadziałało wręcz odwrotnie, to znaczy obniżyło wiek obowiązku szkolnego dla swoich dzieci! Czyżby więc tylko Polska posiadła "kamień mądrości", wedle którego początek edukacji szkolnej dzieci należy opóźniać? Cofnięcie obowiązku szkolnego dla 6 – latków oprócz ogromnego zamieszania organizacyjnego i krzywdy rozwojowej dla dzieci w wieku przedszkolnym, skazuje dziesiątki tysięcy dzieci na „czas wolny” na wiejskich podwórkach, na zaniedbanych po – pegeerowskich obejściach, bez jakiegokolwiek kontaktu z inicjatywami opiekuńczymi lub rozwjowymi. Na tym jednak nie koniec, obecnie Ministerstwo Edukacji Narodowej dokonuje kolejnej, niestety rewolucyjnej zmiany systemu edukacji narodowej: rewolucji organizacyjnej i programowej. Napisano o tych zamiarach już niemal wszystko, wypowiedziało się już wiele indywidualnych i zespołowych ekspertów i autorytetów wskazując na nieracjonalność i niebezpieczeństwa, jakie takie działanie niesie za sobą. Nie chcemy ich w tym miejscu powtarzać, tym bardziej że dochodzimy do smutnej konstatacji, że wszelka argumentacja przeciwna zamiarom rządu jest przez MEN ignorowana. Mówienie o tzw. konsultacjach społecznych jest kpiną ze środowisk szkolnych i ogólniej - z obywateli. Reprezentowane przez nas środowisko akademickich pedagogów i nauczycieli protestuje przeciw tak szkodliwym działaniom, groźnej rewolucji w systemie oświaty. Protestujemy przeciwko likwidacji gimnazjów oraz nieodpowiedzialnej, ekspresowej zmianie organizacji systemu edukacji w Polsce oraz przeciwko pospiesznej i nieprzemyślanej zmianie programów nauczania. Działanie te grożą kolejną dewastacją systemu wychowania i edukacji w naszym kraju. Tymczasem polski system szkolnictwa powinien zostać poddany działaniom przywracającym mu jego wcześniej posiadane funkcje, które w wyniku nieodpowiedzialnej polityki kolejnych rządów zostały zlikwidowane lub drastycznie ograniczone. Żadne jednak argumenty nie docierają do Pani Minister A. Zalewskiej wyposażonej w nieograniczone plenipotencje „naczelnika państwa”, mającej całkowite poparcie teoretycznego prezydenta i bezrefleksyjną aprobatę Pani Premier. A oto nasza propozycja alternatywnej „reformy” polskiej oświaty, „reformy” obliczonej na żmudne i dłogotrwałe doskonalenia obecnej szkoły, która choć obarczona jest wieloma ułomnościami, to na tle porównawczym wypada w klasyfikacjach międzynarodowych całkiem przyzwoicie. Wskazujemy rejestr najpilniejszych spraw koniecznych do naprawienia wierząc, że ich wprowadzenie przywróci polskiej szkole jej pożadane i nowoczesne funkcje: 1. Przywrócenie do szkół opieki i profilaktyki medycznej. Dzisiejsze pokolenia już nie pamiętają, że kiedyś, prawie w każdej szkole była pielęgniarka i stałe wizyty lekarza. Zostały usunięte w ramach "racjonalizacji opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą". Pomijamy straty materialne, dewastację sprzętu i wyposażenie lokali; stokrotnie tragiczniejsze i stokrotnie kosztowniejsze są skutki owych "oszczędności" dla kolejnych i kolejnych roczników dzieci i młodzieży dotkniętych próchnicą zębów, alergią, wadami postawy, schorzeniami kośćca. Co piąty chłopiec i co szósta dziewczynka w wieku 5 – 9 lat, a więc w wieku najważniejszym dla rozwoju, dotknięci są długotrwałymi schorzeniami (dane GUS). W europejskim rankingu wadliwego rozwoju dzieci w wymienionych obszarach zajmujemy czołową lokatę. Czy jest na to rada? Dzisiaj nie ma! To, co zniszczono w kilka lata, musielibyśmy odbudowywać przez lat co najmniej dwadzieścia! Przynajmniej więc pielęgniarki powinny wrócić do wszystkich szkół: podstawowych i ponadpodstawowych, oraz podstawowe działania profilaktyczne, jak choćby gimnastyka korekcyjna. Palącą potrzebą jest przywrócenie opieki stomatologicznej nad dziećmi. Przemawiają za tym wszystkie racje medyczne, społeczne i humanitarne. Przywrócenie medycznej/pielęgniarskiej opieki nad rozwijającym się młodym człowiekiem, szeroka profilaktyka zdrowotna pozwoli uniknąć zagrożenia dzieci chorobami społecznymi a także cywilizacyjnymi. Pomijając wszelkie szczegółowe analizy i okoliczności bezmyślnego, kompromitującego państwo i budzącego oburzenie faktu likwidacji gabinetów lekarskich w przedszkolach i szkołach, zwracamy uwagę na daleko idące pokoleniowe jej skutki Jesteśmy krajem, w którym na powrót pojawiło się zagrożenie chorobami uznanymi w innych krajach już dawno za opanowane. To pierwszy obszar koniecznej naprawy naszej szkoły. 2 Wspomaganie szans edukacyjnych młodzieży ze środowisk ekonomicznie upośledzonych, zaniedbanych, o niskim kapitale społecznym czyli odstąpienie od tzw „Programu przystosowawczego” - to drugie wielkie działanie naprawcze funkcjonowania polskiej szkoły. Wyrównywanie szans edukacyjnych dzieci to podstawowa, strategiczna i humanitarna powinność nowoczesnej szkoły. Program przystosowawczy, unikalny w skali europejskiej, a w swej wymowie cyniczny, wyrażał całkowicie odmienną orientację. Pogłębił w ciągu ponad dwudziestu lat swego istnienia nierówności edukacyjne między dziećmi i młodzieżą lepiej sytuaowaną a ubogą, między szczególnie miastem i wsią - nierówności w zakresie dostepu i udziału. Kogo interesują dowody – może przebadać srtrukturę społeczną kształcącej się młodzieży w poszczególnych typach szkół oraz na uczeniach wyższych. Został wprowadzony pod naciskiem ministerstwa finansów, rozporządzeniami ministrów edukacji: Roberta Głębockiego w 1991 roku (Zarządzenie Ministra Edukacji nr 18 z dnia 24 sierpnia 1991 roku w sprawie realizacji zajęć ponadobowiązkowych i pozalekcyjnych w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych) oraz Zdobysława Flisowskiego w 1993 roku (Zarządzenie Ministra Edukacji nr 23 z dnia 6 sierpnia 1993 roku w sprawie warunków realizacji zajęć korekcyjno-kompensacyjnych w szkołach). Pierwsze rozporządzenie z r.1991 wprowadzało restrykcyjne ograniczenia w zajęciach nadobowiązkowych i pozalekcyjnych, które odtąd mogły być finansowane tylko w granicach posiadanych środków. Taka regulacja oznaczała w gminach ubogich wyrok śmierci na zajęcia pozalekcyjne i nadobowiązkowe. Kolejne dwa zarządzenia w r.1992 „porządkowały” system, organizację i finansowanie zajęć pozalekcyjnych w taki sposób, że ich realne znaczenie kompensacyjne stało się iluzoryczne. Drugie rozporządzenie w roku 1993, między innymi, dopuszczały zajęcia rozwojowe w szkołach podstawowych pod warunkiem, że będą miały charakter międzyszkolny. Taki warunek w rzeczywistości szkół wiejskich trudno nie nazwać cynicznym, a samą nazwę programu "przystosowawczy" klasyczną kategorią orwelowską. Bo akurat zróżnicowania między szkołami miejskimi i wiejskimi są w naszym kraju szczególnie drastyczne i od dziesiątków lat nienaruszane żadną racjonalną polityką równości. Późniejsze regulacje prawne znoszące niektóre negatywne skutki działania ustaw „przystosowaczych” nie były już w stanie cofnąć negatywnych konsekwencji programu przystosowawczego, którego owoce widoczne są do dzisiaj w systemie wspierania rozwoju dzieci. To był drugi akt niszczenia polskiego systemu edukacji i próby wyrównywania szans oświatowych dla dzieci ze środowisk zaniedbanych kulturowo i biednych ekonomicznie. Dzisiaj system wsparcia rozwojowego, wszelkie zajęcia pozalekcyjne i pozaszkolne zostały skomercjalizowane i są dostępne głównie w mieście, niemal wyłącznie dla dzieci zamożnych rodziców. Szczególnie niedostępne są dla młodzieży dojeżdżającej do szkół na terenach wiejskich. Według wyników badań realizowanych na Ziemi Lubuskiej, na Kujawach, na Warmii i Mazurach oraz na Podlasiu z zajęć rozwojowych korzysta ok. 34% dzieci dojeżdżających do szkół. Interes dziecka i nowoczesnej edukacji, poza wszelką dyskusją stawia masowy i bezpłatny dostęp każdego dziecka do zajęć wyrównawczych i rozwojowych. Taki akt byłby prawdziwym reformatorskim wyczynem, który przeszedłby do historii polskiego szkolnictwa i pozwolił usunąć trwale skutki owego nieszczęsnego programu. 3. Ochrona i wspomaganie „małych szkół! Likwidacja szkół, to oświatowe i kulturowe barbarzyństwo! To trzeci zamach na system oświaty powszechnej, który wymaga natychmiastowej reorientacji polityki państwa. Kraje skazane na małe szkoły (takie jak: Kanada, Australia, niektóre kraje europejskie) opracowały skuteczną metodykę nauczania i strategię ich funkcjonowania. W naszym kraju w ciągu około 30 ostatnich lat zlikwidowano blisko 10 tys. małych szkół, w przeważającej liczbie ulokowanych na wsiach, pogłębiając ich kulturowe i oświatowe upośledzenie. Akurat potrzeby oświatowe i doradcze w tym środowisku są olbrzymie. Tymczasem z przestrzeni wsi usunięto niemal wszelkie instytucjonalne formy kulturalno-oświatowe. Nie miejsce tu na dokumentowanie zlikwidowanych tysięcy bibliotek, świetlic, klubów, zespołów artystycznych, wszelkich placówek o cechach instytucji kulturalno-oświatowych. Na wsi pozostał wyłącznie telewizor i jego aspołeczne funkcje – rozumiejąc jego kulturową rolę oskarżany jest o izolację sąsiedztwa i zubożenie relacji międzyludzkich. Wiejska szkoła została dosłownie zdziesiątkowana. Na 40583 sołectw (stan z 2014 roku) zlikwidowano blisko 10 tys. szkół. Koronny argument – oszczędności – został podważony przez Najwyższą Izbę Kontroli w Raporcie nr 152/2005, w którym wykazano, że tylko 24% gmin, które zlikwidowały szkoły, odniosło z tego faktu korzyści finansowe, a 64% musiało zwiększyć nakłady na gminną oświatę. Wziąwszy pod uwagę olbrzymie potrzeby oświatowe wsi, należy pilnie opracować nową strategię istnienia i działania szkół wiejskich, nawet najmniejszych, w takim kierunku, aby rano i przed południem szkoła była dostępna dla dzieci, a wieczorem dla społeczności lokalnej w formie skandynawskiego uniwersytetu ludowego. Porzućmy szkodliwe przekonania o niskim - ex definitione, poziomie małych szkół wiejskich, a postarajmy się o podniesienie ich poziomu. Mamy liczne i dobrze wykształcone kadry nauczycieli. Zatrzymamy może w ten sposób regres kulturowy i obyczajowy środowiska, zbudujemy społeczność lokalną, spełniającą warunki społeczeństwa obywatelskiego, którego naszemu krajowi potrzeba jak powietrza. Z badań przeprowadzonych na Warmii i Mazurach oraz na Podlasiu wynika, że nie było żadnej miejscowości, w której likwidacja szkoły nie wywołałaby protestu społeczności lokalnej. Żaden nie został uwzględniony! 4. Przeciwdziałanie zamykaniu części stołówek przedszkolnych i szkolnych oraz prywatyzowanie pozostałych, skazujących dzieci na tzw żywienie catenringowe, niepełnowartościowe. To kolejny akt niszczenia opiekuńczej funkcji szkoły podstawowej, której misją jest wszechstronny rozwój dziecka: emocjonalny, intelektualny i fizyczny. Dożywianie dzieci z rodzin nieporadnych, ubogich, bezrobotnych jest wyrazem troski o następne pokolenie. Początek temu zjawisku dała Warszawa, która, jak głosili jej urzędnicy, zaoszczędziła na tym akcie 27 milionów zł. Pomijając wszelkie analizy i okoliczności tego bezmyślnego i budzącego oburzenie faktu, ta decyzja w swoich zdrowotnych konsekwencjach będzie podobna do decyzji o usunięciu ze szkół opieki i profilaktyki zdrowotnej. Mamy jeden z najwyższych wskaźników niedożywienia dzieci, na co wskazują badania Instytutu Matki i Dziecka. Catering – tak dzisiaj modne zjawisko – jest zawsze o kilka/kilkanaście procent droższy od kuchni szkolnej. Oznacza to, że kilka lub kilkanaście procent dzieci przestało korzystać z obiadów, ponieważ ich rodziców nie stać na wyższe opłaty. A te kilka lub kilkanaście procent dzieci rezygnujących z obiadów to kilkadziesiąt tysięcy głodnych, małych ludzi! Czy troska o nich nie jest pilniejszą sprawą dla ministerstwa edukacji niż wprowadzanie do szkół przysposobienia obronnego. Polska należy do krajów, które w raporcie OECD określono jako te, w których „ubóstwo ma twarz dziecka” Jesteśmy na przedostatnim miejscu wśród krajów OECD w wysokości wydatków na dzieci w skali całego dzieciństwa. Operatywność systemu pomocy socjalnej jest marna. Wspomniane badania na Warmii i Mazurach pokazały, że z obiadów w stołówkach korzysta od 15 do 33% dzieci dojeżdżających do szkół (odsetek różny w zależności od gminy). Dodać tu trzeba koniecznie, że dzieci te na ogół przebywają poza domem około 8 godzin. I nawet wobec faktu, że badany region legitymuje najwyższy wskaźnik skrajnego ubóstwa (14,8% w 2014 roku), to stan taki jest dla kraju w środku Europy kompromitujący! Wiele krajów w Europie i na świecie posiłki szkolne dla dzieci uczyniło bezpłatnymi. I nie są to potęgi ekonomiczne, ot zwykłe, średnie kraje, w których uważa się że dobre odżywianie dzieci jest ważniejsze dla przyszłości kraju niż groteskowe oddziały obrony terytorialnej, kosztowne zabawki ministra "sztuki wojennej"! Dajmy wszystkim dzieciom darmowy obiad w szkole! Powstrzymajmy nowe barbarzyństwo w traktowaniu małego dziecka! Doczekamy zapłaty w postaci zdrowszego pokolenia za lat 20. I będzie to wielokrotnie wyższa zapłata niż dzisiejsze koszty darmowych obiadów dla dzieci! 5. Zdecydowanie, z powagą i odpowiedzialnością należy przeciwstawiać się przemocy wobec dzieci, wobec słabszych, szczególnie w rodzinie – zawartych w programie “wychowania do życia w rodzinie”. Prawo regulujące zachowania wobec dzieci, zawarte szczególnie w Konwencji o Prawach Dziecka, która została ratyfikowana przez wiele krajów na świecie, w tym także Polskę, wyraźnie formułuje stosunek do dziecka i powinności wobec niego dorosłych. Konstytucji RP także stanowczo reguluje prawo do ochrony zdrowia i życia dziecka. Przekonania takie są najskuteczniej internalizowane w dziciństwie. I jest to zaniedbana funkcja szkoły. Tymczasem alarmujące statystyki, mrożące krew w żyłach akty okrucieństwa wobec małych dzieci, a nawet niemowląt pokazuje skalę swoistego wręcz zdziczenia, młodych rodziców! Jest ona owocem nieefektywności tego programu a owa nieefektywność wynika z niekończących się sporów o istotę i treści programu „wychowania do życia w rodzinie”. Tragiczną wymowę ma samotność w cierpieniu owych dzieci oraz obojętność otoczeni, a także system prawa, który zrównuje okrucieństwo wobec dzieci z kradzieżą lodówki! Szkoła i system socjalny, łącznie z policja i sądami muszą natychmiast opracować skuteczny program profilaktyki i ratownictwa. Rodzice, sprawcy owych tragedii często opuścili szkołę przed kilku, czasem kilkunastu laty. Jakie wyposażenie moralne i humanitarne daje szkoła, skoro maltretowanie bezbronnych staje się praktyką nagminną w naszym kraju. Nie ma w tej kwestii stanowiska odpowiednich minstrów, kościoła... Jest za to projekt obecnego rządu wspierany przez episkopat, wycofania Polski z konwencji antyprzemocowej! Powyższy rejestr nie wyczerpuje wszelkich potrzeb w zakresie zmian, kształcenia i doskonalenia systemu wychowania w naszym kraju. Na poważne zajęcie się oczekuje wielkie, humanitarne zjawisko tolerancji, która funkcjonuje w polskiej świadomości jako mit i hipostaza. Krótki okres późnego średniowiecza , kiedy Polska istotnie stała się oazą telerancji, na tle oszalałej z ksenofobicznego zaślepienia ówczesnej Europy – zostawił niezatarte wrażenia w narodowej świadomości o Polsce jako kraju powszechnej tolerancji, które dzisiaj jest swoistym szyderstwem z rzeczywistości. Mamy z instytucjonalizowane formacje „narodowców”, i tzw „kiboli”, którzy dali się poznać w Europie jako zagrożenie ładu społecznego przy okazji występów polskich piłkarzy. I ci ambasadorzy polskiej tolerancji są fetowani jako wierni synowie ojczyzny na wałach Jasnej Góry, w Katedrach, nie tylko Białegostoku, a przez ministra spraw wewnętrznych określani są jako zdrowy ruch patriotyczny! Na mądrość polityków lekarstwa nie ma, ale na wszelkie schorzenia społeczne jedynym lekarstwem jest edukacja, szkoła i dobry nauczyciel! Dlatego skierowaliśmy do Pana Prezydenta prośbęo zawetowanie obecnej rewolucyjnej „reformy w szkolnictwie i właczenia się do długotrwałego, trudnego, ale humanitarnego doskonalenia jej funkcji opiekuńczych, wychowawczych i nauczających, zgodnych z pięknymi tradycjami zapoczątkowanymi przez Komisję Edukacji Narodowej w końcu 18 wieku i tak dramatycznie psutych przez współczesną politykę Przewodniczący Stowarzyszenia „Ruch Pedagogów Społecznie Zaangażowanych” Prof. Tadeusz Pilch Członek Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN