Wda - spływ kajakowy 2010-08-26 20:43:32

Transkrypt

Wda - spływ kajakowy 2010-08-26 20:43:32
Wda - spływ kajakowy
2010-08-26 20:43:32
Informacje ogólne:
Wda to jedna z najpiękniejszych rzek nizinnych w Polsce. W większości swego biegu
przedziera się przez dzikość Borów Tucholskich. Jej pełna długość to ok. 210 km,
natomiast pod kątem spływów kajakowych najczęściej wybierany odcinek, czyli
Lipusz-Tleń jest długości ok. 140 km. Przepłynięcie tego odcinka zajmuje 6 -7 dni, a
szlak zaliczany jest do łatwych, chociaż w dolnym odcinku napotkamy na swojej drodze
sporo poprzewracanych drzew, wymagających wprawy w sterowaniu kajakiem, a nurt
jest szybki praktycznie na całym biegu rzeki (pozwalający bez większego trudu
pokonywać 6 km/h). Z zagospodarowaniem turystycznym bywa różnie – w górnym biegu
spotkamy sporo, dobrze zagospodarowanych pól namiotowych, natomiast w dolnej
części, pola namiotowe, choć malowniczo położone, pozbawione są infrastruktury
sanitarnej, kłopot jest z wodą oraz sklepem. Jest to rzeka polecana na spływy rodzinne,
ze względu na walory przyrodnicze – przepiękne, suche, sosnowe Bory Tucholskie,
urozmaicone widoki, czystość wody oraz przeszkody z poprzewracanych przez bobry
drzew, które przy szybkim nurcie rzeki dodają delikatnej adrenaliny i gwarantują, że
rzeka nas nie znuży. Dodatkowym atutem jest mała ilość jezior na szlaku, poza tzw.
morzem Kaszubskim, czyli kompleksem jezior Wdzydze, na trasie od Lipusza do Tlenia
jest tylko jedno jezioro Schodno. To także, rzeka, która w przeważającej części
przebiega w oddaleniu od śladów cywilizacji, co ma swe uroki przyrodnicze, ale utrudnia
uzupełnienie zapasów żywności i wody – musimy to przewidzieć planując wyprawę.
Warto zaopatrzyć się w mapę wydawnictwa Eko-Graf, gdyż jest ona dużo bardziej
dokładna niż przewodnik Pascala i podaje prawidłowe odległości w przeciwieństwie do
opisów na tablicach przy rzece oraz w innych przewodnikach. No i kajaki – my jak
zawsze wypożyczaliśmy z firmy As Tour, gdyż jeszcze nigdy na nich się nie zawiedliśmy i
sprzęt jest bardzo wysokiej jakości. Poniżej zaproponujemy dzienne etapy spływu, na
bazie godnych polecenia miejsc biwakowych.
Etap I: Lipusz – Wdzydze Kiszewskie (ok. 20 km)
Lipusz to najczęstsze miejsce rozpoczęcia przygody z Wdą. Nieliczni startują wyżej, ale
rzeka powyżej Lipusza jest bardzo wąska i zarośnięta, co mocno utrudnia wiosłowanie.
Punktem wodowania jest obszerna łąka położona na granicy zabudowań. Można tu też
za zgodą właściciela, przenocować. Wodowanie jest płatne (2 zł od kajaka). Przez
pierwsze kilometry, rzeka wije się wśród łąk, by mocno przyspieszyć po wpłynięciu w
obszar lasu. Rzeka jest tu wąska, otoczona stromymi brzegami, z których do nurtu raz
po raz zsuwają się przewrócone drzewa. To uroki tzw. Szwajcarii Kaszubskiej.
Dopływamy do prawie dwukilometrowego jeziora Schodno, przy którym, na cyplu,
umiejscowione jest pole namiotowe często oblegane przez zmotoryzowanych turystów.
Następnie rzeka leniwie wije się wśród łąk aż do jeziora Słupinko, na którym od razu
kierujemy się w lewo i pod mostkiem wpływamy na jezioro Radolne, wchodzące w skład
„morza kaszubskiego”. Tutaj proponujemy nocleg – najlepiej w stanicy PTTK
zlokalizowane na cyplu między jeziorem Gałuń i Jelenim, gdyż płynięcie do Borska
oznacza kilka ładnych kilometrów wiosłowania w stojącej wodzie. Zatrzymując się w
stanicy PTTK, warto wybrać się do zlokalizowanego we Wdzydzach Kaszubskich,
najstarszego w Polsce skansenu – Kaszubskiego Parku Etnograficznego (istnieje od 1906
roku). Park w okresie lipiec/sierpień otwarty jest od 10:00 – 18:00 poza poniedziałkami,
1/7
kiedy to jest zamknięty (tel. 58 686 11 30; 58 686 12 88)
Etap II: Wdzydze Kiszewskie – Czarna Woda (ok. 30 km)
Ze Stanicy PTTK czek nas sporo wiosłowania po „morzu kaszubskim”, czyli jeziorze
Wdzydze, do ujścia rzeki w miejscowości Borsk. Należy tu uważać na boczną falę, która
często pojawia się przy wietrze na tym ogromnym akwenie (jezioro Wdzydze to jedno z
głębszych polskich jezior – prawie 69 m. głębokości). Płynąc przez jezioro, kajakami
kierujemy się wzdłuż brzegów wysp (Ostrów Wielki, Glonek, Ostrów Mały), tak aby mieć
je blisko po swojej prawej stronie. Należy zachować trochę sił, gdyż po zakończeniu
walki ze stojącym jeziorem, czeka nas przenoska w miejscu gdzie jezioro wpływa w
kanał Wdy (Borsk). Mamy do wyboru przenoszę 150 m dróżką po lewej stronie od
zastawy lub 20 metrów zaraz przy śluzie, ale także po wysokim brzegu. Z unijnych
pieniędzy powstały po obu stronach zastawki pomosty w znacznym stopniu ułatwiające
przenoskę. Decyzja którędy będziemy przenosić kajaki zależy od ciężaru jaki w nich
przewozimy i sile jaka nam pozostała po walce z jeziorem. Ta przenoska jest przyczyną,
iż często kajakarze decydują się na rozpoczęcie spływu właśnie w miejscowości Borsk,
pomijając jezioro Wdzydze. Znajduje się tu pole namiotowe, ale nie jest one przez nas
specjalnie polecane, gdyż nie grzeszy pięknością. Można natomiast zjeść w Borsku
smaczną rybkę w jednym z barów. Po 2,5 km od miejscowości Borsk, od kanału odbija
stare koryto rzeki, którym to polecamy dalej płynąć, gdyż jest dużo ciekawsze niż kanał.
W miejscu tym, po prawej stronie znajduje się niewielka betonowa budka i należy być
czujnym, gdyż niełatwo to miejsce przeoczyć i popłynąć dalej prosto kanałem Wdy.
Pozostając na kanale, będziemy mieli jeszcze możliwość powrotu do pierwotnego koryta
rzeki, ale będzie się to wiązało z dużo dłuższą przenoską kajaków (200 m. w
miejscowości Bąk – Wybudowanie). Tutaj do pokonania po lądzie mamy niespełna 20 m.
Po zwodowaniu, czeka nas dosyć bystry nurt i liczne kamienie, wymagające sporych
umiejętności manewrowania w szybkim nurcie. W miejscu tym znajdziemy także dosyć
ładne pole namiotowe, którego nie znaleźliśmy na mapach – pewnie powstało niedawno.
Stanowi ono więc alternatywę do rozpoczęcia spływu z pominięciem wcześniej
opisanych przenosek (bądź w miejscowości Bąk, gdzie po lewej stronie, zaraz za ujściem
łączącym kanał Wdy z Wdą znajduje się piękne pole namiotowe wybudowane ze
środków unijnych – także nie zaznaczone na mapach). Po kilku kilometrach wpływamy
do wsi Miedzno, gdzie przy ostatnich zabudowaniach, na prawym brzegu znajduje się
piękne, ale dzikie pole biwakowe. Brak tu infrastruktury (poza drewnianym klozetem i
stołem z ławami), ale za to położone jest na suchym przewiewnym terenie, wśród
starych brzóz (znaleźliśmy tam sporo koźlaków, co oznacza, że nie jest zbyt oblegane
przez turystów), z łatwym wejściem do wody i piaszczystym dnem. W pobliskim
gospodarstwie regulujemy opłatę za pole, możemy zakupić drewno na ognisko (20
zł/taczka) oraz możemy napełnić zbiorniki na wodę pitną. Pole to ma jeszcze jedną,
istotna zaletę. Jest stąd chyba najbliżej do rezerwatu przyrody o randze
międzynarodowej, jakim są „Kamienne Kręgi” w Odrach. Warto więc rozważyć, czy nie
zostać tu na noc lub rozpocząć spływ Wdą właśnie w tym miejscu. Do „Kamiennych
Kręgów” dostaniemy się także z położonej na rzece przystani Kamienne Kręgi,
znajdującej się 2 kilometry dalej z biegiem rzeki, ale tamto miejsce nie za bardzo nadaje
się na rozbicie biwaku. Jest tam oznakowanie rezerwatu oraz nowy pomost, przy którym
można zostawić kajaki i na piechotę udać się do rezerwatu (otwarty jest: pn-pt
10:00-17:00, sb-nd 10:00-19:00). Rezerwat „Kamienne Kręgi” to obowiązkowy punkt na
szlaku Wdy. W przepięknym sosnowym lesie znajduje się najwięcej w Polsce
kamiennych kręgów (10 pełnych i 2 częściowe), będących prawdopodobnie zarówno
2/7
cmentarzyskiem Gotów jak i miejscem ich posiedzeń (szerszy opis w odrębnej atrakcji
umieszczonej w CzasAtrakcji – „Najliczniejsze kamienne kręgi”). Większa ilość
kamiennych kręgów znajduje się jedynie w słynnym Stonehenge w Anglii. Dalej rzeka
staje się głębsza i przed miejscowością Wojtal znacząco rozszerza się. Czeka na nas tam
kolejna przenoska ze względu na elektrownię wodną. Przenoska jest łatwa – jedynie 15
metrów przez drogę. Przy okazji, w pobliskiej restauracji, można zjeść pysznego pstrąga
z miejscowej hodowli, gwarantującej świeżość ryby, bądź też zaopatrzyć się w prowiant i
wodę w sklepie spożywczym. Zaraz za przenoską, czeka na nas kładka przerzucona nad
rzeką na takiej wysokości, iż musimy się mocno wbić w nasze kajaki, aby nie zahaczyć
głową. Po około kilometrze, pod mostem kolejowym czeka nas niewielkie bystrze, ale nie
przysporzy ono większych kłopotów – płyniemy środkiem. Dalej rzeka płynie dosyć
leniwie, ale wynika to z małej ilości ostrych zakrętów i braku powalonych drzew, gdyż
nurt jest cały czas dosyć szybki. W Klonowicach z lewej strony wpada struga z jeziora
Wieckiego, my natomiast kierujemy się na prawo i płyniemy do miejscowości Czarna
Woda. Wpływając do Czarnej Wody, po lewej mamy pierwsze pole biwakowe, od którego
odstrasza huk z pobliskiej fabryki płyt wiórowych oraz otoczenie miejskich garaży. Dalej
na moście mamy informacje o trzygwiazdkowym Domu nad Rzeką i dwugwiazdkowym
polu namiotowym. Warto nie dać się zmylić i zatrzymać na tym polu (po prawej stronie
za ok. 500m o nazwie „Pod Świerkami”), gdyż jest rozległe, ładnie położone, posiada
wiatę z doprowadzoną energią elektryczną oraz prysznic z ciepłą wodą. My daliśmy się
zmylić i popłynęliśmy dalej ok. 3 km do Domu nad Rzeką (przepływając przez nie groźne
bystrza pod dwoma mostami oraz mijając po lewej pole namiotowe, dosyć ciekawie
wyglądające, ale kompletnie nie zalesione), gdzie czekało nas wynoszenie rzeczy pod
stromą skarpę oraz odległe od brzegu i kompletnie nie przygotowane pole namiotowe
(trawa nie obcięta, połamane ławki itd.). Nie ma też tu jak wejść do wody, aby się
wykąpać, gdyż dno jest muliste i kompletnie zarośnięte przez glony. Jedynym plusem
Domu nad Rzeką były sanitariaty i miły właściciel. Do sklepu w Czarnej Wodzie jest stąd
ok. 1,5 km drogą.
Etap III: Czarna Woda – Młynki (ok. 31 km)
Wyruszając z Czarnej Wody, rzeka wije się meandrami wśród łąk, cały czas pełna jest
roślinności wodnej, utrudniającej wiosłowanie i sterowanie. Przed miejscowością Zimne
Zdroje po prawej stronie znajduje się dzikie pole biwakowe z toaletą i ławami. Za
miejscowością Zimne Zdroje nurt lekko spowalnia i nie widać już roślinności wodnej.
Rzeka wydaje się być głębsza. Otaczają nas łąki i mokradła. Tak płyniemy do pola
namiotowego Parcele, które rozpoznamy po wpływającej od lewej strony strudze
Zblewskiej. Pole dosyć ładne z dogodnym zejściem do wody, ale bez infrastruktury.
Można się zatrzymać na dłużej lub na posiłek. Kolejne dwa pola znajdują się w Czubku,
ale poza polanami nie ma tam nic. Nie proponujemy więc, aby ktoś rozważał nocleg w
tym miejscu. Dużo lepiej wygląda oddalone o 2 kilometry od Czubka pole namiotowe w
Czarnym. Jest tu boisko do siatkówki, dwa zadaszenia ze stołami i ławami, ubikacje oraz
bar czynny od 17:00-21:00. Sklep jest oddalony o 3 km. Niestety minusem tego miejsca
jest fakt, iż bar ten przyciąga miejscową młodzież i często – szczególnie w weekendy –
bywa tu gwarno. To spowodowało, iż zdecydowaliśmy się płynąć dalej do odległych o 15
km Młynek. Przez cały ten odcinek rzeka meandruje wśród łąk i mokradeł w lekkim
oddaleniu od lasu i z niewielką ilością punktów odniesienia – jedynie most drogowy na
110 km, przy którym jest położone bardzo słabe pole namiotowe (jedna wiata, brak
zejścia do wody). Po drodze możemy podziwiać, dostojne kilkusetletnie dęby
porastające nabrzeże. Niestety wiele z nich stało się łupem licznie żyjących tu bobrów i
3/7
widać jak powoli obumierają. Dęby i bobry towarzyszą nam zresztą na całej długości
rzeki i gdzieniegdzie widać jak leśnicy walczą z bobrami poprzez zakładanie metalowych
siatek na pnie drzew, ale przypomina to przysłowiową walkę z wiatrakami. Pole
namiotowe w Młynkach, to ostatnie „cywilizowane” pole namiotowe na tej trasie. Tu po
raz ostatni możemy wziąć prysznic (płatny 5 zł/15 min) oraz skorzystać z toalety. Dalej
zostanie nam już tylko saperka i las…(i oby była ta saperka, bo wielu jej nie bierze, co
widać i czuć na odległość….). Pole jest zadbane, schludne z dobrym zejściem do wody i
możliwością kąpieli. Są zadaszone wiaty z ławami, wyposażone w oświetlenie i kontakty
pozwalające na doładowanie telefonów. Jest też boisko do siatkówki oraz miejsce na
ognisko (standardowo za 20 zł możemy nabyć taczkę drewna). Jedynym minusem tego
pola, to bliskie położenie drogi Lubichowo – Ocypel, które powoduje, że dłużej niż do
6-tej rano nie pośpimy, gdziekolwiek byśmy się na nim nie rozbili. Gospodarz za 10 zł
dowiezie nas do odległego o 3 km Lubichowa, gdzie możemy zrobić wszelkie zakupu
oraz dobrze zjeść w restauracji. Do Lubichowa możemy się też udać lasem, ale droga
jest o ok. 2 km dłuższa.
Etap IV: Młynki – Żurawki (ok. 23 km)
Od tego miejsca, rzeka zaczyna zmieniać charakter. Pojawiają się pierwsze przeszkody
w postaci powalonych drzew, wpływamy do lasu i rzeka meandruje wśród piaszczystych
stromych brzegów. Brzegi porasta przepiękny drzewostan Borów Tucholskich w postaci
sosen, dębów i brzóz. Co pewien czas pojawiają się na brzegach ładne dzikie miejsca
biwakowe bez żadnej infrastruktury (na 3-4 namioty). To alternatywa dla tych, którzy
chcą w sezonie uciec od gwaru głośnych pól biwakowych). Na wcześniejszym odcinku
rzeki, takich miejsc było zdecydowanie mniej. Mapa nie jest tu zbyt zgodna z
rzeczywistością, bo las co pewien czas oddala się od rzeki, a mapa sugeruje że płyniemy
cały czas w gąszczu drzew. To nie przeszkadza, bo widoki po obu stronach rzeki są
naprawdę przednie. Nurt jest cały czas szybki, a brak glonów ułatwia wiosłowanie. Na 98
km rzeki, mapa wskazuje na zatopione pale po starym moście, ale nie przysparzają one
większych problemów (przynajmniej przy takim poziomie wody jaki nam się trafił). Pod
mostem nieczynnej linii kolejowej (97,5 km) jest poletko pozwalające na rozbicie kilku
namiotów. Ok. 200 m za mostem napotykamy na zwalone drzewo i szybki nurt
(przeciskamy się po prawej). Za chwilę mamy po lewej stronie kolejne dosyć dobre,
dzikie miejsce biwakowe na kilka namiotów, ze stolikiem i ławami. Tak walcząc z nurtem
i zakrętami dopływamy do Wdy. Tutaj zaraz za mostem, po lewej stronie mamy dobre
miejsce do zacumowania kajaków z możliwością podholowania ich w zatoczkę między
przęsłami pod mostem (to dobry wariant na okoliczność deszczu). We Wdzie mamy
ostatni blisko położony i dobrze zaopatrzony sklep (ok. 150 m. od rzeki). Warto się
zaopatrzyć, gdyż kolejne miejscowości przez które przepływamy nie posiadają sklepów,
a odległości do sklepów od mostów to co najmniej 5 km (poza wyjątkiem w Żórawkach).
W miejscu tym postawiono też Toi-Toia, więc możemy załatwić potrzeby fizjologiczne.
Za miejscowością nurt wyraźnie spowalnia, co jest spowodowane czekającą nas zaporą
wodną. Po lewej stronie, za ostatnimi zabudowaniami, znajduje się pole namiotowe, na
którym możemy przenocować, ale na wygląd nie zachęcało ono do dłuższego postoju.
Dużo lepiej natomiast wygląda pole namiotowe w oddalonym o 2 km Wdeckim Młynie
(zadaszone wiaty, suchy teren), tym bardziej że jest ono położone bezpośrednio przy
koniecznej kolejnej przenosce. Przenoska jest łatwa, o długości ok. 50 m. Z tego pola
namiotowego mamy drogą ok. 1,5 km do wspomnianego sklepu we Wdzie. Za Wdeckim
Młynem płyniemy w tunelu z porastających brzegi olch i musimy manewrować między
licznie powalonymi drzewami. Pokonanie tych przeszkód nie jest jednak zbyt trudne i
4/7
średnio zaawansowany kajakarz, bez problemu sobie poradzi. Przed wsią Smolniki, po
prawej stronie jest ciekawe miejsce do dzikiego biwaku, niestety brzeg nie jest za
bardzo przygotowany do wysiadki. Pole namiotowe w Żórawkach znajduje się po lewej
stronie, zaraz przed mostem drogowym. Dosyć ładnie położone, w sosnowym lesie, z
mnóstwem grzybów w otaczającym lesie. Jest bezpośrednio przy drodze, ale nie jest ona
zbyt uczęszczana, tym samym nie jest bardzo uciążliwa. Na polu nie ma żadnej
infrastruktury poza trzema zadaszonymi miejscami do siedzenia ze stołami i ławami
oraz miejscem na ognisko. Nie ma też toalety, więc saperki w ruch (i tu widać, że nie
każdy niestety ją bierze ze sobą, gdy tylko udamy się 10 metrów w las… przykre to, ale
prawdziwe…). Pole to jest raczej małe i trudno będzie zmieścić więcej niż 10 namiotów
(jeśli nie dopłyniemy tu pierwsi, to nie spodziewajmy się zbyt dobrych miejsc do rozbicia
namiotu). Na polu jest znak, że najbliższy sklep oddalony jest o 1,6 km w miejscowości
Kasparus.
Etap V: Żurawki – Błędno (ok. 14 km)
To najkrótszy etap z naszej propozycji, bo jedynie 14 km. Ale jest to trochę celowe, aby
wypocząć przed kolejnym etap, który sprawdzi nasz kunszt sterowania kajakiem, bo
rzeka na odcinku Błędno – Tleń kompletnie zmieni charakter i zwiększy poziom
trudności. Jest to zarazem najpiękniejszy jak do tej pory fragment, z punktem
kulminacyjnym w rezerwacie „Krzywe Koło w Pętli Wdy”. Rzeka meandruje, wśród
przepięknych piaszczystych urwisk, porośniętych majestatycznymi sosnami i dębami.
Wszelkie oznaki cywilizacji są daleko stąd, toteż, jeśli tylko zachowamy ciszę, mamy
dużą szanse zaobserwować dziką zwierzynę na brzegach (my mieliśmy szczęście ujrzeć
lisy, sarny, orła, czaple siwe i bobra). W nurcie spotkamy sporo przeszkód, ale będąc
czujnym i odpowiednio wcześnie reagując – szybki nurt – bez problemu je pokonamy. Po
ok. 20 minutach od Żurawek, po prawej stronie zauważymy ładne, dzikie miejsce
biwakowe na 3-4 namioty. Kolejne po ok. 30 min., także po prawej stronie – bardzo
ładne, z miejscem na ognisko. Tak dopływamy do rezerwatu „Krzywe Koło w Pętli Wdy”.
O tym, że dotarliśmy, najlepiej poznać po oznaczeniu na lewym brzegu, gdyż po drodze
żadnych charakterystycznych punktów. Tu warto wysiąść i zwiedzić to miejsce niestety, brak pomostu utrudnia to zadanie. Warto jednak, bo wysoka na kilkanaście
metrów, a szeroka jedynie na kilka grobla oddzielająca zataczającą koło rzekę robi
naprawdę wrażenie. W podobnym klimacie płyniemy aż do Błędna, gdzie za mostem
mamy dwa pola namiotowe. Pierwsze – małe i w całości położone w liściastym lesie, aż
na odległość straszy komarami. Natomiast drugie, oddalone jedynie o ok. 300 m. to
bardzo ładna polanka, porośnięta młodymi sosenkami i uwaga – praktycznie bez
komarów, co jest ewenementem na szlaku tej rzeki ! Niestety dalej brak tutaj toalet, co
oznacza, że całe otoczenie pola zaśmiecone jest papierem toaletowym i tym co turyści
tam wraz z nim zostawiają. Szkoda, w zamian za odpłatność tych pól (zarówno to jak i
pole w Żurawkach są bezpłatne), możnaby doprowadzić je do poziomu względnej
cywilizacji. Na polu znajdują się 3 zadaszone miejsca ze stołami i ławami oraz miejsca na
ognisko. Pole jest wyjątkowo duże i pomieści wielu turystów. Do najbliższego sklepu w
Kasparusie jest ok. 5 km, ale w sezonie funkcjonuje tu sklep przewoźny, który dojeżdża
w określone godziny w poniedziałki, środy i piątki. Brak wody. W najbliższym
gospodarstwie, można też uprosić drewno na ognisko (jak wszędzie stała cena – 20
zł/taczka). Polecamy spacer na zlokalizowane w pobliskim lesie wzgórze, z którego
roztacza się urokliwy widok na meandrującą w dolinie rzekę. I tu odpocznijmy, bo w
kolejnym etapie czekają na nas wyzwania…
5/7
Etap VI: Błędno – Tleń (ok. 23 km)
To naszym zdaniem najpiękniejszy, a na pewno najbardziej urozmaicony odcinek rzeki.
Wpływamy do Wdeckiego Parku Krajobrazowego i od razu widać, iż obowiązuje tu inna
polityka w zakresie utrzymania rzeki. Jak do tej pory, rzeka była w miarę uregulowana i
pomimo poprzewracanych drzew, bez problemu mogliśmy znaleźć sposób ich
pokonania, to teraz po pierwsze przeszkód jest dużo więcej, a po drugie nie zawsze na
pierwszy rzut oka wiadomo, którędy należy je pokonywać. Musimy więc zwiększyć
uwagę i wypatrywać co nas czeka za każdym zakrętem. Co prawda poziom trudności
jest dużo mniejszy niż w dolnym biegu sąsiadującej Brdy, ale chwila nieuwagi, przy
szybkim nurcie może nas kosztować wpadnięcie na zalegające licznie drzewa, czy nawet
przewrotkę. Pomimo tego, rzeka nadaje się na spływ rodzinny, gdyż większość
przeszkód, przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności, udaje się bez problemów
pokonać, a ryzyko wywrotki nie jest duże. Wyruszając z Błędna, pierwsze przeszkody
pojawiają się już po pierwszych 5 minutach – powalone drzewa w nurcie. Po 20 min. od
pola namiotowego, przed linią energetyczną, po lewej stronie znajduje się dzikie miejsce
biwakowe na 3-4 namioty. Kolejne, ładne miejsce biwakowe znajdziemy za ok. 1,5 km,
tym razem na prawym brzegu (tuż przed znakiem „Wda 55 km”). Rzeka na chwilę
odpuszcza nam z przeszkodami. Pojawiają się one znowu między 52-53 km (wg
oznaczeń mapy Eko-Graf), a za mostem ich trudność istotnie narasta. Do tego rzeka
staje się płytka i na długim odcinku występują bystrza. Wda ma tutaj charakter rzeki
górskiej i bardziej przypomina Dunajec, niż rzekę nizinną. Bystrza są na tyle silne, że w
kajakach odczujemy uderzenia fal. Należy uważać na liczne kamienie, szczególnie jeśli
spływamy kajakami płóciennymi. Przed leśniczówką Pohulanka, po lewej stronie
znajduje się kolejne dzikie pole biwakowe. I w takim klimacie dopływamy do
miejscowości Stara Rzeka, która wita nas powalonym w poprzek rzeki wielkim dębem, w
sposób uniemożliwiający przepłynięcie lub ominiecie. Na mapach miejsce to nie jest
zaznaczone jako przenoska, chociaż przepłynąć w jedynym możliwym punkcie, czyli
niskiej szczelinie na środku drzewa, można jedynie przy niskim stanie wody. Wszelkie
próby przepchania kajaka są utrudnione przez bystry nurt i głębokość rzeki nie
pozwalającą na wyjście z kajaka i przepchanie. Tak więc należy się tu liczyć z przenoską
(ok. 20 m, lewym brzegiem), która jest o tyle łatwa, że prowadzi przez trawiastą łąkę
(poprzedzoną tablicami „uwaga żmije”), po której możemy nasze kajaki przesuwać, ale
mamy za to do pokonania błotniste brzegi przy wyciąganiu kajaka z rzeki i ponownym
wodowaniu – niejeden kajakarz zostawił tu swoje klapki… Następnie rzeka wartko
przepływa przez miejscowość Stara Rzeka. Wpływając do lasu, Wda wyraźnie zwalnia i
rozszerza się. To znak, że za chwilę pojawi się jezioro. Roślinność wodna gdzieś się
chowa i możemy podziwiać przejrzystość wody oraz piaszczyste dno i ryby. Pojawiają się
też liczne mielizny, które zachęcają do postoju na środku szerokiej rzeki i kąpieli w
wodzie po pas lub kolana. Trzeba tylko pilnować kajaków, bo pomimo, że nurt zwolnił,
dalej jest odczuwalny i kajaka wpław nie dogonimy. Tak wpływamy do Tlenia, który,
niestety, kończy naszą przygodę z tą piękną rzeką. Przy moście warto uważać na
łabędzie, bo potrafią markować atak na kajaki. Mamy tu kilka miejsc umożliwiających
wyprowadzenie kajaków na brzeg, zarówno po lewej, jak i prawej stronie jeziora. My
kończyliśmy spływ w stanicy PTTK, która wymaga jeszcze kilku ruchów wiosłem po
jeziorze, gdyż znajduje się za mostem kolejowym po prawej stronie. Stanica jest
przepięknie położona, teren zadbany i czysty, piękna plaża i możliwość noclegu w
domkach. Niestety standard sanitariatów jest bardzo niski, a i domki tylko z zewnątrz
zachęcają do noclegu…. Stanica ta jest od punktu centralnego Tlenia oddalona o ponad
kilometr. Tleń to miejscowość turystyczna i znajdziemy tu wiele barów i restauracji (w
6/7
stanicy nie ma możliwości zakupienia jakiegokolwiek posiłku). W tym miejscu kończymy
przygodę z Wdą, rzeka polecaną, gdyż piękną, czystą i mało skomercjalizowaną.

Podobne dokumenty