Invest in Pomerania : Aktualności
Transkrypt
Invest in Pomerania : Aktualności
2011-06-30 Jak Gdańsk sobie poradzi bez rosyjskiej ropy Decyzja Transnieftu o wykluczeniu gdańskiego Naftoportu z listy portów, które pośredniczą w tranzycie rosyjskiej ropy, to jeszcze nie tragedia. Mimo że przeładunki rosyjskiej ropy (7 mln ton) stanowiły ok. 70% przychodów spółki w zeszłym roku, to jednak perspektywy nie są aż tak ponure. Rosja konsekwentnie realizuje strategię eliminacji pośredników w tranzycie ropy oraz gazu. Decyzja Transnieftu (operator infrastruktury przesyłowej ropy) jest pochodną tej strategii i realizowanych przez stronę rosyjską projektów inwestycyjnych. Już w przyszłym roku ma być oddany do użytku rurociąg BTS-2, który obok Gazociągu Północnego (Nord Stream), ma w przyszłości pozwolić na bezpośrednie dostarczanie surowców z Rosji do Zachodniej Europy (głównie Niemiec) z pominięciem Polski, Ukrainy i Białorusi. Miliony z tranzytu Do 1989 roku rurociąg ""Przyjaźń"", służył zaopatrzeniu krajów satelickich ZSRR w ropę naftową. Dopiero upadek komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej otworzył przed rosyjską ropą rynki zachodnie, a wyzwolonym krajom, które przejęły kontrolę nad infrastrukturą przesyłową, pozwolił na czerpanie zysków z jej tranzytu. Przykład gdańskiego Naftoportu znakomicie odzwierciedlał tą tezę. Od wielu lat port w Gdańsku był istotnym punktem w eksporcie ropy na Zachód - zresztą tylko w zeszłym roku przeładunki wyniosły 7 mln ton ropy (tranzyt przez Polskę to ok. 50 mln ton). Aż 70% przychodów Naftoportu pochodziło z przeładunku rosyjskiej ropy. Nie ""Przyjaźń"" a BTS-2 W 2008 roku, m.in. pod naciskiem premiera Władimira Putina, zapadła decyzja o budowie rurociągu BTS-2, który będzie łączył system rosyjskich rurociągów z terminalem w porcie Usti-Ługa, położonym nad Zatoką Fińską. Rurociąg będzie składał się z dwóch nitek - pierwsza o przepustowości 30 mln ton rocznie będzie gotowa w III kwartale 2012 roku. Całkowita przepustowość ma wynosić 50 mln ton, a koniec prac ma nastąpić w 2014 roku. Nie ma wątpliwości, że Rosjanie będą chcieli zagwarantować rentowność inwestycji wartej ok. 3 mld USD. 50 mln ton może zostać przekierowane z portów na Ukrainie (19 mln), Litwie i Łotwie (12 mln) oraz w Gdańsku (7 mln). Brakujące 12 mln mógłby zapewnić Kazachstan. Co będzie działo się z Gdańskiem? Co prawda dzisiaj przychody Naftoportu są uzależnione od tranzytu rosyjskiej ropy, to jednak przyszłość wcale nie musi być taka straszna. Utrata najważniejszego klienta, może w tym przypadku przynieść pozytywną rewolucję i spowodować otwarcie spółki na nowe możliwości biznesowe. Jedną z nich jest budowa nowoczesnego terminala naftowego, którą w zeszłym roku ogłosił PERN Przyjaźń S.A, 1 spółka-matka Naftoportu. Gigantyczna inwestycja, o wartości 1 mld PLN, ma być ukończona na przełomie 2013 i 2014 roku. Terminal będzie świadczył zróżnicowane usługi logistyczne na rzecz firm z branży naftowej, paliwowej i chemicznej. W jego skład mają wchodzić zbiorniki o pojemności 400 tys. metrów sześciennych na ropę naftową oraz 300 tys. na produkty paliwowe oraz chemiczne. Przychody terminala mają kształtować się na poziomie ok. 200 mln PLN rocznie. Klientów PERN chce szukać wśród międzynarodowych koncernów handlujących ropą i paliwami. Będzie im oferować możliwość nie tylko przeładunku towarów na tankowce, kolej lub autocysterny, ale również usługi polegające na magazynowaniu i uszlachetnianiu produktów. PERN planuje również zainteresować swoją ofertą krajowe rafinerie. Zwłaszcza Grupa Lotos, która ukończyła realizację Programu 10+ i znacznie zwiększyła swoje możliwości produkcyjne, może być zainteresowana możliwością eksportu swoich produktów. Po drugie, w niedzielę, spółka Lotos E&P Norge, wchodząca w skład Grupy Lotos, ukończyła posadowienie platformy produkcyjnej na złożu ropy naftowej YME na Morzu Północnym. Z tego źródła, Lotos planuje pozyskiwać 400 tys. ton ropy rocznie, która mogłaby trafiać do rafinerii w Gdańsku właśnie przez Naftoport lub przez nowy terminal PERN. Po trzecie, dzięki rozbudowie możliwości przeładunku ropy w gdańskim porcie zwiększą się możliwości zdywersyfikowania źródeł zaopatrzenia Polski w ropę. W 2010 roku Naftoport obsłużył 3 zbiornikowce klasy VLCC (o wyporności od 200 do 320 tys. DWT). Ta liczba może znacznie wzrosnąć w przyszłości, dzięki czemu więcej ropy trafi do Polski z krajów arabskich czy z Norwegii. Co więcej, wraz z opróżnieniem rurociągu Przyjaźń z rosyjska ropą, pojawi się szansa dla PERN na rewers ropy np. z portu w Gdańsku na Ukrainę. Odessa-Brody-Gdańsk zagrożony Jedyną inwestycją, która może stracić sens istnienia, jest przedłużenie rurociągu Odessa-Brody do Gdańska. Jego budowa jest planowana od 2001 roku, kiedy ukończono ukraiński odcinek. Pierwotnie rurociąg miał służyć tranzytowi ropy z krajów położonych nad Morzem Kaspijskim do Europy. Obecnie jednak jest głównie wykorzystywany do przesyłu rosyjskiej ropy z rurociągu Przyjaźń nad Morze Czarne. Rurociąg Odessa-Brody-Gdańsk miał służyć zaopatrywaniu polskich rafinerii w kaspijską ropę oraz dalszemu jej eksportowi przez port w Gdańsku. Niestety, obecnie bardziej prawdopodobne jest, że ropa z Morza Kaspijskiego będzie płynąć przez BTS-2, zwłaszcza że integracja Kazachstanu, jej głównego producenta, z Rosją systematycznie się umacnia. Jej wyrazem jest utworzona w lipcu zeszłego roku unia celna zrzeszająca Białoruś, Kazachstan i Rosję. Pierwszą ""ofiarą"" nowego ugrupowania była Ukraina, która na początku czerwca br. została objęta barierami w handlu zagranicznym, po tym jak odmówiła przystąpienia do unii celnej. Podsumowanie Chociaż na dzień dzisiejszy sytuacja w gdańskim porcie wydaje się niewesoła, to jednak istnieje szansa, że przyniesie to dobre skutki dla spółek portowych oraz dla regionu. Z pewnością można stwierdzić, że wieloletnie debaty nad bezpieczeństwem energetycznym Polski i uzależnieniem od ropy rosyjskiej przyniosły wreszcie pewne rezultaty w postaci nowych inwestycji, które mają znacząco poprawić pozycję energetyczną Polski. Warto powiedzieć, że nawet bez strategicznego powiązania interesów kapitału rosyjskiego i polskich spółek państwowych (część komentatorów sugeruje dzisiaj, że dopuszczenie inwestorów rosyjskich do polskiego sektora naftowego ochroniłoby polskie firmy przed skutkami odcięcia ropy), te drugie mają realną szansę rozwijać się, nie będąc jednocześnie wystawionym na kaprysy Wielkiego Brata. Wojciech Tyborowski Autor WT 2