Fs» Se tadn polsko
Transkrypt
Fs» Se tadn polsko
Esr, 10 Ea<$iho«g Oaewartek, «Sni» 22-go Stycznia 1014 r» TOE MIM Fs» Se tadn polsko-kaioßcktego. »Nowiny Raciborskie* z bezpłatnym dodatkiem »Rolnik« wychodzą trzy razy w tydzień, we Wtorek, Czwartek I Sobotę. Kosztują na kwartał na poczcie I u p. p. agentów 1.20 mk., z dostarczaniem w dom przez listowego 1.44 mk. — Ogłoszenia przyjmuje się za opłatę 15 fen. od jednołamowego wiersza drobnego w dziale ogłoszeń a 60 fen. od dwutomowego wiersza reklamowego na trzeciej stronie. Miejsce regulowania rachunku w Raciborzu. W razie konkursu lub sądowego ściągania nalezytości wszelki rabat ustaje. — Telefon nr. 253. Mowa posła Dombka, wygłoszona w parlamencie niemieckim w dniu 15 stycznia 1914 o święceniu niedzieli w prze myśle handlowym. Panowie! Moi polityczni przyjaciele, jako też i ja zawsze byliśmy przy tern, gdy rozchodziło się o popie ranie społeczno-politycznego postępu. Obecny projekt ustawy był w dotyczących go kołach przedmiotem eżywionych rozpraw a przedewszystkism podnieśli głos pomocnicy handlowi, aby osięgoąd sukces w kierunku tego projektu a nawet sukces jeszcze większy. Co rząd proponuje w tym projekcie, z wielu stron uznane zo stało za niewystarczające. Pomocnicy handlowi dążą do zupełnego święcenia niedzieli. Według zdania mo ich przyjaciół politycznych jest to skok zbyt daleki, więc o nim mowy być nie może. Można być zwolen nikiem postępu społeczno-politycznego, a można jednak skok taki uważać za niebezpieczny. Jest tam do uwzględnienia wiele różnorodnych interesów, nietylko interesów pracobiorców, lecz także interesów pracoda wców i publiczności. Stosunki w miastach wielkich są różne, są one też różne na wsi, więc zasługują na uwzględnienie nie tylko pracobiorcy, lecz także praco dawcy, szczególnie po małych miastach rolnych i mia steczkach a także publiczność w okolicach wiejskich. 1 ego wymaga wyrównawcza sprawiedliwość. Jak wiadomo, cały szereg miast przeprowadził już zupełne święcenie niedzieli. Chciałbym podkreślić, że są to tylko miasta wielkie. Stosunki w okolicach wiejskich czynią przeprowadzenie zupełnego święcenia niedzieli niemożliwem, przynajmniej po największej czę ści. Uwzględnić należy, że ludność wiejska większą część roku przez cały tydzień ciężko musi pracować, lak, że swe zakupy załatwić może tylko w niedzielę, gdy w ten dzień idzie do miasteczka lub wsi kościel ni, aby tam zadość uczynić obowiązkowi chrześcisńskiemu. Do uregulowania stosunków wiele przyczynić by się mogła samopomoc ze strony organizacyi praco dawców i pracobiorców. Nie potrzeba się zawsze oglądać za pomocą państwową. Wiadomo mi dobrze, że kupcy katoliccy przez uchwałę organizacyi przepro wadzili, że zamykają w pewne święta interesy swe, mogli zaspokoić swoje potrzeby religijne. To mo- Opuszczona. (Ciąg dalszy.) Niespodzianki« Nieszczęśliwa Irena przebywała jeszcze w więzieniu sledczem, w mieście Augusta. Samotność i smutek rozpraszała jak mogła murzyn*a» której pozwolono odwiedzie swą panią w każdej porfe dnia. Lecz i wierna Jnno posmutniała, patrząc na cierpienia moralne swej pani. Już kilka dni Irena spędziła w więzieniu, kilka dni Monotonnych i smutnych a ciężkich. Od czasu, kiedy opuściła dom rodzinny, prześlado wało ją nieszczęście. Nigdzie i nigdy nie zaznała od lego czasu spokoju i szczęścia; ustawiczna walka z Przeciwnościami losu, była jej udziałem. . Jak często myślała o śmierci... tylko dziecię, jej L,ddy utrzymywała ją przy życiu. Wtem zastukano lekko we drzwi i na progu stanał sędzia śledczy. —• Otrzymałem rozkaz od zarządu policy! Nowego Jorku — rzekł poważnie. — Dziś jeszcze musi pani oPuścić Augustę. Irena pobladła. — Jednakże — szepnęła drźącemi usty — nie przekonano się o mojej niewinności, o Boże, jak ciężkie lest życie. *— Uspokój się pani — rzekł sędzia pocieszająco r- Wszystko będzie dobrze; w Nowym Jorku przekona li się q niewinności pani i uwolnią ją, jestem tego pe wny, Irena łkała cicho. żnaby uwzględnić przy obradach nad projektem usta- j wy. Rozpatrywano kwestyę, czy nie możnaby pozostać przy trzygodzinnem otwieraniu interesów. I do tego ! punktu potrzebne będą gruntowne narady, aby przepro wadzić podział pomiędzy średoiemi i większemi miasta mi a stosunkami rolniczymi. Przeszło 30 000 ukarari za przestąpienie przeciwko przepisom o święceniu nie dzieli wskazują przecież na to, że w niektórych okoli cach istnieje pewna potrzeba otwierania sklepów w niedzielę. A jeżeli prawdą jest, że prawie pięć do sześć razy tyle przestępstw, a więc 600000 nie zostaje karanych, to podkreśla to jedynie podany przezemnie powód. I dla nas jest to rzeczą rozumiejącą się samo przez się, te święcenie niedzieli nie jest tylko środkiem do odpoczynku i duchowej pobudki dla pracobiorców i pracodawców, lecz także, źe powinno odbywać się też należyte święcenie niedzieli. Jakkolwiek bardzo jesteśmy za tem, aby młodzież zatrudniona w niedzielę w przemyśle handlowym nie była obciążona pracami cielesnemi, życzymy sobie w t<’j samej mierze, aby święcenie i niedziel w przemy śle w rzeczywistości było też święceniem niedzieli, a jako takie źródłem błogosławieństwa dla wszystkich kół interesowanych. Dlatego nie rozumiemy, dla czego w dotychczasowych przepisach znajdowały się wyjątki, pozwalające na nieświęcenie niedzieli. W tych wypa dkach, gdy chodziło o zwyczajne zabawy, jak n. p. krygierferajnów, landszturmferajnów i podobnych innveh ferajndw, które się cieszą szczególną łaską rządu. Na leży potępić to stanowczo, jeżeli wskutek tych przepi sów wyjątkowych pomocnicy musieli pracować aż do późnego wieczora. Tego rodzaju, jeśli mi się tak wy razić wolno, kuligowe zabawy w rzeczywistości znów nie są tak ważne, aby w przepisach o spokoju niedziel nym robić tak daleko idące wyjątki, (Bardzo słusznie! u Polaków i socyalistów.) W związku z tą sprawą stoją także usiłowania, dążące do wykształcenia młodzieży kupieckiej. Nie chcę tu wywołać wielkiej debaty, gdyż zarzuty, jakie bym mógł podnieść, znajdują się na innem polu. Ale w rze czywistości, o ile chodzi o opiekę nad naszą młodzieżą kupiecką, nie możemy się skarżyć na zbytnią przy chylność władz. Nasze towarzystwa młodzieży kupie ckiej wskutek wyroków sądowych mimo swej woli otrzy- mały charakter polityczny (Słuchajcie! słuchajcie! u Po laków) i dla tego nie mogą, jakby tego chciały, wpłynąć na rozwój młodego pokolenia kupieckiego w organizacyach. Ze strony pocodawców, reprezentujących różne grupy właścicieli sklepów, podnosi się opór przeciwko dłuższemu spokojowi niedzielnemu ze względu na to, że przemysłowi szynkarskiemu, restauracyom, handlom win i t. d. dano jak najdalej idące koncesye. W tym względzie właściciele sklepów słusznie widzą upośledze nie swoich interesów zarobkowych, gdyż wiedzą, że w lokalach szynkarskich w wielkich masach sprzedaje się także produkty żywności, i że bardzo często na skutek nadmiernego użycia alkoholu, z niedzieli, która ma być uświęconą, staje się dzień burd i hałasów. (Bardzo słusznie! u Polaków). Do tej samej kategoryi należą wszystkie te hała śliwe urządzenia, jakie mają miejsce w niedzielę zwła szcza w wielkich miastach. Udział w takich urządze niach nie przyczynia się do święcenia niedzieli, ani nawet do wypoczynku uczestników. (Bardzo słusznie! u Polaków). Daleki jestem od tego, aby komuś robić przepisy, w jaki sposób ma szukać odpoczynku, jak ma użyć spokoju niedzielnego. Sądzę jednak, że w tym kierunku należy przez pouczanie, przedyskutowanie wszystkich w rachubę wchodzących spraw postarać się w jasny obraz, aby na skutek dalszego ograniczenia pracy niedzielnej nie wynikło więcej szkody jak pożytku. Głosować bę dziemy za przekazaniem projektu komisy!, i to istnie jącej już komisy), zajętej zmianą ustawy procederowej. W imieniu moich przyjaciół politycznych muszę jetfhak oświadczyć, źe naturalnie zastrzegamy sobie ostateczną decyzyę, (Brawo! — u Polaków). Sędzia powiedział jeszcze kilka słów pocieszających i oddali! się. Po jego wyjściu murzynka zbliżyła się do płaczą cej Ireny i pocieszała ją. - - Juno nie ścierpł — mówiła murzynka — aby panią zamknęli w więzieniu, Juno oswobodzi panią w drodze, zatrzyma pociąg, zastrzeli każdego, ktokolwiek zbliży się do pani. — Juno nie mów tak, nigdy nie zgodzę się na to; trzeba cierpieć do końca, miejmy nadzieję w Bogu. I pogrążyło się w myślach. Juno pakowała rzeczy do nowej podróży. Po upływie pól godziny na korytarzu dały się sły szeć śpieszna kroki i sędzia śledczy wszedł do celi z rozjaśnionem obliczem. — Jesteś pani przygotowaną na radosną nowinę? — zapytał przyjaźnie. — Właśnie odebrałem drugą de peszę z Nowego Jorku. Musiały tam zajść dziwne rze czy, ale przekonano się widocznie o niewinności pani, gdyż jesteś pani wolna. — Czy to nie sen ? — spytała niedowierzająco. — Jestem wolna, nie podejrzana ? — Tak jest, jesteś pani wolna, jest to rzeczywista prawda. Oczy Ireny zajaśniały radością, Juno w jednej chwili odzyskała humor i pokazała w śmiechu szereg białych zębów. Sędzia^ śledczy również zadowolony był z takiego obrotu rzeczy, gdyż od pierwszej chwili powziął ku niej sympatyę. Zo łzami w oczach pożegnała uczciwego sędziego i opuściła gmach sądowy. Juno natychmiast pospieszyła wynająć mieszkanie gdyż Irena wyraziła życzenie, źe pragnie zamieszkać czas jakiś w tern mieście. Już dwa doi upłynęły od czasu uwolnienia; Irena poszukiwała pracy, chcąc zaoszczędzić trochę pienię dzy i wyjechać dalej w celu dowiedzenia się o Liddy. Wieczorem tego dnia Irena zajęta była w kuchni, kiedy do drzwi zastukano lekko. — Proszę — zawołała Irena zaciekawiona niespo dziewaną wizytą. Na progu stanęła jakaś postać kobieca, gęsto zawoalowana. — Gzem mogę pani służyć — spytała Irena, pa trząc ze zdumieniem na nieznajomą. — Jestem Irena Nordheim. W tej chwili nieznajoma rzuciła się na kolana przed Ireną i wyszeptała. — Przebaczenia — przebaczenia ! — Mój Boże, czy ja dobrze widzę—zawołała Irena ze zdumieniem. — Nie, ja się nie mylę, pani jesteś... — Marya Gould, nieszczęśliwa, która Wiele za winiła względem pani — wyjąkała. Irena zaniemówiła; bylaż to prawda? Mary a, dru ga żona Nordheima? — Przebaczenia, pani Nordheim ! — prosiła Ma rya wzruszonym głosem. — Błagam panią, przebacz mi; ja jestem winna temu, że pani zostałaś aresztowa ną. Stałam się ofiarą tego nędznika, który oszukał mig w najhaniebniejszy sposób. Irena słuchała ze zdziwieniem niezrozumiałych dla niej słów; widziała tylko przed sobą kobietę nieszczę śliwą i błagającą o przebaczenie; poszła więc za po pędem swego serca i objęła w pół Maryę. — Powstań pani — rzekła łagodnym głosem. Zem~ Prof. Delbrück o sprawie polskiej. (Dokończenie). Polityka germanizacyjoa zbankrutowała. O tern przekonujemy się jut prawie wszyscy, z wyjątkiem fanatycznych hakatystów. Polaków ona liczebnie nie osłabiła, a moralnie bardzo wzmocniła. Przed paru laty spotkałem się w Scheveningen z pewnym hrabią polskim z okolicy Warszawy. Wdałem się z nim w rozmowę. Opowiadał mi, że jadąc do Scheveniogeo, wstąpił do Poznania i odwiedził pałac arcybiskupi. Przy tej sposobności wypowiedział tamże swoje zdziwienie, że widział włościan i ludzi najzwyczajniejszych, gdy czytali gazetę. Tego w Królestwie Polakiem wcale je szcze nie ma. Wtedy w pałacu arcybiskupim tak go objaśniono: >To wszystko zawdzięczamy Prusakom; oni nas uczynili zasobnymi, wykształcili nas, a teraz wyrabiają w nas patryotyzm< — oczywiście polski! Co za cierpki wynik! Jakże to jest możliwem? Jak mo żna było taką politykę, (na którą wydano już nieomal miliard marek) uprawiać za zgodą przeważnej części narodu niemieckiego, i jakże się to stać mogło, że po lityka ta zupełnie zbankrutowała ? Najprzedniejszym środkiem germanizacyjoym miała być szkoła ludowa. Jakże się tam rzeczy mają? W szkole takiej jest — dajmy na to — 25 dzieci nie mieckich i 40—60 polskich. Nauczyciel wie dobrze, że inspektorowi szkolnemu o nic bardziej nie chodzi, jak o to, by dzieci polskie nauczyły się po niemiecku. Z początku nie dawałem temu wiary, żeby się to stać mogło, ale nasi nauczyciele ludowi są tak znakomici, metoda ich tak doskonale obmyślana, a zasób słów u dzieci tak mały, że w istocie dzieci nauczą się po nie miecku. Dzieci niemieckie atoli nie nauczą się prawie nic, a to dla tego, że przecież najpierw dzieci polskie tak daleko muszą być doprowadzone, żeby razem z niemieckiemi korzyść miały z nauki. Kto zna dwa jężyki, ten zawsze jest silniejszym od tego, który mówi tylko jednym. Każdy kupiec, który potrzebuje ucznia dla swego składu, wyszukać musi sobie takiego, który zna obydwa języki. Nawet wśród urzędników potrzebni są tacy, którzy porozumieć mogą się z tymi, co po nie miecku nie umieją. Narzucenie języka nie okazało się więc środkiem, który ludność polską zespolić mógłby z niemczyzną, lecz przeciwnie, posłużyło do tego, by niemczyznę zwalczać skuteczniej jeszcze. Wobec tego jednakże zażądaj pan tylko od radców ziemiańskich, szkolnych, regencyjnych albo tajnych, żeby przyznali się, że od lat 25 działali przewrotnie i że czas teraz, by to zmienili. Bardzo zajmujące są też wywody profesora Delbriicka o skutkach ekonomicznych, które pociąga za sobą rugowanie Polaków z urzędów pruskich. Profesor Del brück pisze: >Z germanizacyą w szkole szło w parze stopniowe zgermanizowanie całego stanu urzędniczego. Podczas gdy dawniej wśród wyższych urzędników, a ta kże i wśród oficerów spotykało się licznych Polaków, znikli oni teraz prawie zupełnie. Dla Polaków cały szereg tych dość skromnie zresztą wyposażonych posad nie jest już dostępny, ale w rzeczywistości powiedzieć można, żeśmy im odjęli ciężar. Wyjaśnimy to przy kładem: Wyobraźmy sobie, że w sąsiedztwie mieszka ją dwaj właściciele dóbr rycerskich, Polak i Niemiec, z których każdy ma synów. Stan ich majątkowy jest mnie] więcej ten sam. Syn właściciela Niemca przejmie kiedyś dobra na swoją własność, drugi zostanie aseso rem rejencyjnym lab sądowym, a trzeci oficerem. Córki wyjdą za mąż także odpowiednio. Ojciec aż do końca życia obarczony jest rocznymi dokładkami, a gdy po jego śmierci przyjdzie do podziału majątku spa dkobierca musi zaciągnąć wielki dług hypoteczny. Inaczej przedstawia się rzecz u Polaka. Jeden z synów otrzyma majątek ziemski, drugi zarządza gorze lnią, mączkarnią lub cukrownią, trzeci idzie do miasta i tam zostaje kupcem albo dyrektorem jakiejś spółki rolniczej. W generacyi następnej taki przedsta wiać się będzie prawdopodobnie obraz: Niemiec bęsta i nienawiść jest obcą mojemu sercu; przebaczam pani wszystko, chociażby nawet z winy pani nastąpiło moje aresztowanie. — O, pani jesteś aniołem — zawołała Marya ze łkaniem — nie zasługuję na szlachetność pani. O gdy byś wiedziała, jak ciężko zawiniłam. Irena podniosła klęczącą. Po chwili, kiedy nadzwyczaj wzruszona Marya uspokoiła się nieco, poczęła opowiadać uważnie słucha jącej Irenie o przybyciu Nordheima do Nowego Jorku, o jego podstępnem działaniu, jak kłamstwem bezczelnem wkradł się do jej serca i zyskał zaufanie i schronie nie. Nie zataiła, że podzielała zupełnie przekonania Nordheima i uważała ją za zbrodniarkę i awanturnicę. Opowiedziała, jak mając ją za taką, powiadomiła o tern marszałka Bernarda i tern to przyczyniła się do are sztowania Ireny i dymisyi Rogersa. — Wyznałam pani wszystko — rzekła w końcu — stałam się przyczyną nieszczęść pani, rzuciłam na cię plamę, możesz więc pani przebaczyć mi teraz ? — Przebaczam pani — rzekła łagodnie Irena — gdyż jesteś równie nieszczęśliwą jak i ja, stałaś się pa ni ofiarą tego nędznika, który przyszedł do ciebie, aby cię okraść, przebaczam i kocham panią. — Nie zasługuję na miłość pani — wyjąkała nie szczęśliwa kobieta i nie mogę pojąć, jak możesz pani przebaczyć mi... swej... nieprzyjaciólce. — Maryo! — szepnęła Irena głosem załzawio nym. — Ireno!... droga Ireno!... Obie kobiety rzuciły się sobie w objęcia. — Będę twoją wierną przyjaciółką — szepnęła, Irena, okrywając uradowaną Maryę pocałunkami. — Jestem twoją w doli i niedoli — na zawsze dzie już musiał dobra swe sprzedać, a Polak będzie już miał możność nabycia ich. Służba państwowa, mimo zaszczytu, jaki przynosi, jest w istocie ciężarem. Pen sy a jest mierna, wskutek czego rodziny, których syno wie poświęcają się karyerze urzędnika państwowego, albo których córki wychodzą za urzędników, zwykle majątek swój, jeśli jest jaki, stopniowo zużywają. Te bowiem sfery ludności, które wyłącznie poświęcają się sprawom ekonomicznym, prosperują najbardziej, a my śmy zmusili Polaków, by w tej dziedzinie się trzymali. Jest to ważny moment, który tlomaczy, dlaczego zamożność w wyższych sferach polskich w ostatniem pokoleniu tak bardzo się wzmogła«. Jak nauczyciel niemiecki zdobył sobie wieś polską. Pod tym nagłówkiem zamieszcza w niedzielnej »Deutsche Tageszeitung« wydawca niemieckiej »Sceny dla młodzieży i ludu« w Lipsku, Paweł Matzdorf, na stępujące sprawozdanie, nadesłane mu z obwodu by dgoskiego a rzucające interesujące światło na społeczne znaczenie gry scenicznej : Ktokolwiek czynny był na wsi polskiej, wie, że nau czyciel tam nie kroczy po różach. Wszelkie usiłowania około wzbudzenia u rodziców zainteresowania dla szko ły swych dzieci spotykają się, z małymi wyjątkami, z oporem. Kolega mój i ja chcieliśmy więc podjąć pró bę, czy nie udałoby się nam przypadkiem przybliżyć domu rodzicielskiego do szkoły za pomocą »wieczorku dla rodziców« (Elternabend). Po długim namyśle zde cydowaliśmy się urządzić »wieczór powiastkowy.« Przedewszystkiem więc należało rozproszyć wątpliwości ro dziców co do uczestniczenia dzieci w grze. Pomimo gorliwego dogadywania nie było możliwem uzyskać po zwolenia dla wszystkich dzieci. Gdy minęły święta Bożego Narodzenia, zabraliśmy się rączo do rzeczy. Rozpoczęliśmy przygotowania do »Schneewittchen« (bajka niemiecka) w opracowaniu Storm-Görkego i Matzdorfa. Sześć karzełków było uczniami klas niższych, reszta aktorów należała do klas wyższych. Gdy im się sztukę dobrze wytłumaczyło, grali ją z werwą i zrozumieniem. Próby odbywały się po nauce popołudniowej na sali gościńca (!). 5 metrów długa a 3 metry szeroka, z desek zbita scena, stała do dyspozycyi. Ściany poboczne sporządziliśmy sami z li stew i szarego obicia. Jako drugą sztukę daliśmy »Ko ta w bucikach« w opracowaniu E. Görkego. Niedziela przedstawienia nadeszła nareszcie. Sala przybrana była gustownie w jałowiec. Wieczór rozpo czął się prologiem. Po krótkiem przemówieniu dzieci odśpiewały kilka piosenek n. p. »Wenn ich den Wan drer frage« (Gdy pytam podróżnego), »Aus der Jugend zeit« (Z młodzieńczych dni) itp. Potem podniosła się kurtyna i rozpoczęła się ochocza gra naszych krasnych ludków. Zdumienie i podziw odbiły się na wszystkich twa rzach widzów, którzy, nawiasem powiedziawszy, przybyli nad oczekiwanie licznie, gdyż nie było ani jednego wol nego miejsca. Każdy cieszył się z tak życzliwego przy jęcia »Schneewittchen« przez siedmiu karłów i z wieikiem naprężeniem oczekiwano dalszego przebiegu gry. Jako dodatek wsunęliśmy do sztuki taniec figurowy, który zestawiliśmy sobie sami. Czuliśmy się zmuszeni do wsunięcia tego dodatku do sztuki dla zatrudnienia w sztuce dziewcząt : rychłym rankiem ośm sylfid wsu wa się do pokoju i na melodyę walca tańczy w przezawołała Marya. I znów rzuciły się sobie w objęcia. Kiedy przeszły pierwsze wybuchy radości, Marya poprosiła Irenę, aby opowiedziała jej swoje koleje losu. Ze zdziwieniem i przerażeniem słuchała Marya smutnej opowieści Ireny; kilkakrotnie przerywała jej opowiadaoie, całowała biedną męczennicę, mimowolną ofiarę człowieka, wyzutego z wszystkich szlachetniejszych uczuć. — Moja biedna przyjaciółko! — zawołała Marya, kiedy Irena skończyła, — ile złego przecierpiałaś w tak krótkim czasie; moje przejścia nikną wobec twych, gdyż są związane z utratą jedynego dziecka. Ach, mój Boże — zawołała nagle, powiedz, jak bardzo jestem rozstro jona, kiedy zapomniałam udzielić ci najważniejszej wia domości. — Posłuchaj tylko — mówiła dalej Marya, — opowiadałam ci już przedtem, że Nordheim nazwał cię córką niemieckiego mieszczanina, poszukiwanego za ja kieś przewinienia. Wtedy wierzyłam mu; aż pewnego dnia odwiedził mnie jeden pan i przekonał o kłamstwie Nordheima. Zgadnij Ireno, kto to był? Irena patrzała pytająco na swą przyjaciółkę, która objęła ją wpół i przycisnęła do siebie. — Odwiedził mnie pewien pan z Niemiec — za wołała — ty znasz go bardzo dobrze, kochana Ireno, był to twój ojciec, hrabia Hohenstein. Głośny okrzyk rozległ się w pokoju. — Czy ja dobrze słyszę ? Ojciec mój był u cie bie, cóż on mówił? — bzukał ciebie, moja droga. Otrzymał list, w którym doniesiono mu, że znajdujesz się w nędzy. W drodze dowiedział się, źs Nordheim ożenił się po raz drugi i odszukał mnie, aby dowiedzieć się szczegółów. tkanych srebrem włosach i z dyademami na głowach. 1 Opowiadają one o nadejściu wiosny i zapraszają »Schnee- 1® wittchea« : »chodź, tańcz z nami.« Piękne, rytmiczne ■ ruchy, wykonane w takt muzyki, zawsze wywierają sil- r oe wrażenie, więc też jak zaczarowane spoczywały oczy |ł rodziców na uroczych postaciach swych dzieci. I*1 Punkt kulminacyjny przyniósł akt ostatni ze sceną żałobną w lesie. Na sali panowała grobowa cisza. Przejęci żałością, sypali karzełkowie swoje kwiaty, i w niejednem oku zabłysła łza. Widoczne wzruszenie spoi czywato na zwykle tak tępych twarzach. — Z początku ' sądziliśmy, że »Schneewittchen« nie będzie się podobai ła publiczności, tak sądziliśmy przynajmniej po pierwszem i wrażenia spoglądając na publiczność. Okazało się przei ciwnie. »Kot w bucikach« wywołał poklask i śmiechy, ] lecz »Schneewittchen« uznano jednogłośnie za najlepszy : numer wieczoru. Oprócz obu przedstawień baśniowych ] stawialiśmy żywe obrazy z »Dornröschen.« Wielkie < krzewy jałowca z wielu czerwonemi różami papierowei mi w bengalskiem oświetleniu działały na widzów jako krzewy róż wprost czarująco. Po przedstawieniu zapal trwał w dalszym ciągu. Przystępowano z prośbą do mnie o urządzenie podo bnego wieczorka. Ba, nawet starzy chcą teraz grać. »Nigdy nie przypuszczaliśmy, że istnieją rzeczy tak pię kne«, tak lub podobnie brzmią zdania. Stosunek szko ły do domu poprawił się rzeczywiście. Także u dzieci okazał się skutek; stały się one więcej poufałe, przy stępniejsze. A gdy w końcu nawet panu radcy szkol nemu przedstawić im było wolno »Opowiastkę«, prosi ły, aby im pozwolono grać znowu raz. Lód jest złamany. Zajmiemy się w dalszym ciągu tymi wieczorkami rodziców, gdyż tworzą one z swą grą podnoszącą duszę a ucieszającą oczy i zmysły znako mite ogniwo, łączące szkołę z domem. Tak się chełpią Niemcy wynikami »elternabendów.« My Polacy mamy o tern inne zdanie, które wypowie dzieliśmy już niejednokrotnie, przestrzegając rodziców polskich przed zgubnemi skutkami tych germanizatorskieh wieczorków na umysły dziecięce. ■«gg.. Do tom sffohe w mm Królewska korona polska. Podaliśmy krótką notatkę o przywiezieniu do Kra kowa królewskiej korony polskiej. Według zasiągniętych informacyi z miarodawezego źródła, ko Królestwa Polskiego, gdzie ronę przywieziono z ją znaleziono pod korzeniami przewróconej przez burzę starej lipy. Koronę ofiarowali znalazcy do skarbca katedralnego na Wawelu, z zastrzeżeniem, że dopiero w roku 1941 będzie można podać do wiadomości, w której miejscowości koronę znaleziono. Ks. biskup Nowak, na którego ręce koronę złożo no, wtajemniczył kilka osób i poddał ją zbadaniu zna wców, którzy orzekli, że korona, bardzo podobna do Kazimierzowskiej, wykonana jest z bronzowej blachy, niegdyś pozłacanej, i że wysadzana jest fałszywemi ka mieniami, naśladującemi szmaragdy i rubiny. Według orzeczenia znawców, nie jest to korona koronacyjna, lecz zrobiona na czas np. uroczystego wjazdu do ja kiejś miejscowości, gdzie koronacyjnej pod ręką nie było. Koronę, niewątpliwie dla żywej osoby zrobioną, ze stawiono w Krakowie w całości i złożono już w skarbcu katedralnym na odpowiedniej podstawce. — Ojciec szukał mnie — powtórzyła Irena drżą cym głosem. — Tak jest. Od niego dowiedziałam się, że ty je steś prawowitą małżonką Nordheima i że nędznik ten oszuka! mnie w tak haniebny sposób. Pospieszyłam natychmiast do willi, w której ukryłam Nordheima, aby rzucić mu kłamstwo w oczy ; przybywszy na miejsce, zastałam wyłamaną kasę, nędznik okradł mnie. Pod wpływem wspomnień rozpłakała się. — Czy ojciec pytał się o mnie? — spytała Irena. — Naturalnie. Kiedy wierzyłam jeszcze słowom Nordheima i podejrzywałam cię, ojciec twój przekonał mnie, że jesteś jego córką i bronił ciebie z zapałem i miłością ojcowskiego serca przeciw oskarżeniu tego ło tra. Później wyjechał dla odszukania ciebie, lecz nie powiodło mu się, gdyż po powrocie do Nowego Jorku dowiedziałam się, iż wrócił do Niemiec. Irena słuchała w milczeniu; nagle rzuciła się na kolana i złożywszy ręce, zawołała: — Boże, jakżeż dziękuję Ci za Twą dobroć; na reszcie spadł ciężar z mego serca, przygniatający mnie od lat tylu, mój drogi ojciec przebaczył mi I Marya i Irena zawarły szczerą przyjaźń, lecz Ma rya napróźno namawiała Irenę, aby towarzyszyła jej do Nowego Jorku. Zadaemi prośbami i zaklęciami nie zyskała nic, gdyż Irena chciała wpierw odszukać swe dziecię. Nadszedł dzień rozłąki; Marya otrzymała list z Nowego Jorku, wymagający natychmiastowego powro tu, lecz trudno było rozstać się jej ze swą przyjaciółką. Czuła się winną względem niej i doświadczała wy rzutów sumienia, dlatego też pragnęła wynagrodzić ją w jakikolwiek sposób. (Ciąg dalszy nastąpi.) Wobec orzeczenia znawców odpadają przypuszcze nia, jakoby znaleziona korona była >Piastowską< i ja koby była koronacyjną. Według przypuszczeń, może ooa pochodzić z czasu panowania Władysława Jagiełły i była użytą przy sposobności wjazdu króla do jakiejś miejscowości już po zwycięstwie grunwałdzkiem. Z parlamentu niemieckiego. Podczas poniedziałkowych rozpraw w parlamencie ; nad etatem ministerstwa spraw wewnętrznych przema wiał także poseł nasz ks. Pośpiech. Mówca roz wodził się w szczególności o stosunkach górnoślązkich, mianowicie o prześladowaniu robotników i ich organi zacji. Mówi się wiele o skupywaniu gospodarstw przez posiedzicie!! wielkich obszarów, ale i wielki przemysł skupuje gospodarstwa i domy, bądźto podkopane, bądź przeznaczone na to, tak, że w niejednej gminie właści ciel kopalni lub huty posiada wszystko. Robotnik u niego pracuje, u niego mieszka, u niego kupuje swe zapotrzebowania. Nietylko w pracy, ale i poza pracą jest jego niewolnikiem. Mówca przytacza przykłady prześladowania towarzystw polskich i związku zawodo wego robotników polskich (»Zjednoczenia«) ze strony pracodawców. Prześladuje się nawet dziewczęta, które należą do polskiego kółka śpiewackiego. Napaści pruskie na parlament niemiecki. W gmachu sejmu pruskiego odbyło się zebranie >Tow. Prusaków« w którem uczestniczyło wielu posłów do sejmu i parlamentu. Przywódca konserwatystów, Heydebrand von der Łasa, wygłosił mowę. Generallejtnant Wrocken w odczycie swym o wojsku pruskoniemieckiem dopuścił się niesłychanych napaści na par lament. Nazwał on parlament bardzo mieszanem to warzystwem, hordą i t. d. Zebrani wysłali telegram do cesarza i ministra wojny. Przeciw wysłaniu telegramu do kanclerza żywo protestowano i dla tego kanclerz te legramu powitalnego nie otrzymał. Na zebraniu oświadczył dalej superintendent Röden beck, że rnisyę Prus jako pierwszego państwa w Rze szy, uważać należy za pochodzącą ze źródła Bożego. Prusy — tak sądzi — przyciągały jako magnes zawsze najlepsze cząstki Niemiec. Gdy zaprojektowano wysłanie lelegramu do kan clerza, wołano: »Nie do kanclerza, lecz do pułkownika Reutera!« Zebranie odbyło się przy drzwiach zamkniętych. Uczestniczyło w niem tylko około 200 osób. Uroczystość koronacyjna w Berlinie. W niedzielę odbyła się w Berlinie na zamku do roczna t. z. uroczystość koronacyjna, połączona z roz dawaniem orderów. Cesarz udekorował 5747 osób, t. j, 730 więcej aniżeli w roku ubiegłym. Pomiędzy udekorowanymi oficerami znajduje się także znany ze sprawy zabernskiej pułkownik Reuter. W sprawie udzielenia wynagrodzenia rodzicom, Posiadającym trzech i więcej synów, którzy odsłużyli wojskowość, obradowano w piątek w komisyi budżeto wej parlamentu niemieckiego. Na cel ten urząd wyzna czył w etacie tylko 480 tysięcy marek. Tymczasem zdaniem posłów potrzebna jest na ten cel suma wyno sząca około ośmiu milionów marek, czyli dwadzieścia razy więcej niż rząd przeznaczył. Romisya parlamen tarna uchwaliła sumę tę podwyższyć do 71/* miliona marek i postanowiła, że wypłacane mają być zapomo gi tym rodzinom, w których już dwóch albo trzech sy nów odsłużyło w wojsku razem sześć lat. Uchwała ta komisji przyjdzie przed parlament, a dopiero po uchwa leniu przez parlament stanie się prawem. Bliższe szcze góły, dotyczące wypłacania tych zapomóg będą w swoim czasie ogłoszone. Potrwa to jeszcze z pół roku. Krupp na Górnym Śląsku. Gazety donoszą, że firma Kruppa rozpoczęła per traktacje o kupno Friedenshuty na Górnym Śląsku, ^irma zamierza założyć na Górnym Śląsku fabrykę broni, aby zaoszczędzić na kosztach przewozowych. Znamienne słowa Hanowerczyka. Podczas zabawy urządzonej w sobotę w Hanowerze przez niemieckich Hanowerczyków wygłosił główny nauczyciel Lauenstein z Hamburga mowę, w której po ddział: »jeżeli przeciwnicy nasi pytają się, czego nie mieccy Hanowerctycy pragną jeszcze, to powinna dla nich brzmieć tylko jedna odpowiedź: »My nie chcemy być Prusakami«! Zgon byłego francuzkiego ministra wojny. Były minister wojny jjeneral Piqaard w Paryżu spadł z konia i zmarł wskutek obrażeń otrzymanych. Strejk kolejarzy w Hiszpanii. Z kolei zastrejkowali robotnicy kolejowi w Hiszpa nii. Strejk przybrał olbrzymie rozmiary. We wielu miejscach przerwano druty telegraficzne, wskutek czego komunikacja została przerwaną. Zachodzą też krwawe starcia pomiędzy kolejarzami a policją. Nowe wybory parlamentarne w Bułgaryi. —* Koźle. Władza powiatowa zwraca wszystkim zarządom gmin powiatu kozielskiego uwagę na to, że w każdej gminie musi być zorganizowaną przymusowa straż pożarna, obojętnie, czy w gminach istnieją już dobrowolne straże. Zarządy gminne zobowiązane są prowadzić osobną listę przymusowych strażaków, którą kontrolować bedzie władza powiatowa. —* W Sławięcicach, pow. kozielski, włamali się rabusie przez okno do miejscowego kościoła i złupili skrzynkę ofiarną. —* Z Chrościc, pow. opolski, donoszą do Przekupstwa w armii angielskiej. »Gaz. O?.«, iż niejakiś Cyrys Dostrzelił z rewolweru Zapowiedziany wielki proces o przekupstwa ofice swoją dawniejszą narzeczoną Pauline Stondzik, a na rów angielskich przy dostawach dla armii, który toczyć stępnie sam sobie odebrał życie. się ma przez cały rok, rozpoczął się postępowaniem —* Opole. Rendanta Stanullę z Olesna skazał przedwstępne«! przed londyńskim sądem policyjnym. sąd przysięgłych w Opolu za sprzeniewierzenie 17 000 Skarga zwraca się przeciw ośmiu oficerom i ośmiu o- mrk. na półtora roku więzienia, z czego mu policzono sobom cywilnym. Oskarżeni cywiliści wszyscy są urzę rok więzienia z czasów śledztwa. Oszustwa skazanemu dnikami znanej londyńskiej firmy Liptons Limited, City nie było można dowieść. Kara wypadła łagodnie, gdyż Road. Oficerowie pobierali od tej firmy łapówki, za co Stanulia miał pieniądze zużyć na rzecz swego szwagra dostarczali firmie zamówień dla kantyn wojskowych. który w międzyczasie umarł. Oskarżonym urzędnikom firmy zaś zarzuca się, że te —* Bolesławów, Dolny Slązk. Ciekawy pro łapówki oficerom zaproponowali lub je zapłacili. Do ces toczył się w tych dniach przed tutejszym sądem ła kumenty dowodowe o przekupstwach i wypłacaniu łapó wniczym. Policja bowiem nałożyła karę na pewnego wek przez firmę Liptori dostarczył prokuratorowi jeden obywatela za to, że w nocy na 29 listopada kichnął za z byłych urzędników firmy, nazwiskiem Sawyer. Po od głośno i to jeszcze na rynku. Obdarzony mandatem czytaniu obszernego aktu oskarżenia następne posiedze karnym obywatel założył protest przeciwko temu. Sąd nie wyznaczono na przyszłą sobotę. W ten sposób od ławniczy atoli uwolnił go od kary. Nie należy zatem bywać się będzie w dalszym ciągu tylko po jednem po tracić panowania nad chętnym do kichania nosem, bo siedzeniu tygodniowo, później może posiedzenia sądu można się narażać conajmniej na włóczenie się po są odbywać się będą co drugi dzień. dach. Parlament bułgarski został rozwiązany, ponieważ nie chciał uchwalić przedłożonego mu budżetu państwo wego. Nowe wybory naznaczone na 23 lutego. Wy bierać będą także obywatele nowo zdobytych przez Bołgaryę krajów tureckich. Rząd już dziś rozpoczął żywą agitację, aby zapewnić sobie większość w nowym par lamencie. Lecz i socjaliści nie zasypiają gruszek w po piele i przygotowują sie na nowe wybory. Koniec strejku w południowej Afryce. Skutkiem energicznego przeprowadzenia stanu wo jennego w Afryce Południowej zanosi się na ukończe nie tamtejszego strejku powszechnego. Wojsko dopu szczało się gwałtów. Głównych przywódców strejku aresztowano. Rząd tłumaczy się tern, ae robotnicy przygotowywali rewolucję. Z BsiSaeka i x daleka. — Racibórz. W sobotę, ostatnim dniu roz praw przed sądem przysięgłych, uwolniony został od winy i kary gospodarz Emf) Newerla z Piotrowic, oskarżony o krzywoprzysięstwo. -- Ogień wybuchł w poniedziałek wieczorem w stodoła posiedziciela Kiesia w Maryańskiej ulicy, który jednakowoż straż ogniowa w krótkim czasie stłumiła. — Drzewa owocowe zaleca sądzić minister ko lejowy oa zboczach linii kolejowych. Dotychczas ob sadzono niektóre linie kolejowe, zamiast drzewami i krzewami nieużytecznemi, drzewami owocowemi, i okazalo się, że się to wcale dobrze udaje. Dlatego minister kolejowy zachęca dyrekcje kolejowe, aby wzdłuż kolei, gdziekolwiek warunki na to pozwalają, sadzono drzewa owocowe. — Robotnicy rolni ze zagranicy, zatrudnieni w ostatnich dwu latach na Śląsku, tak się liczebnie przed stawiają: w roku 1912 było na Śląsku zatrudnionych robotników polskich z Królestwa Polskiego 5104 a z Galicji 2940; robotników rusińskich było ogółem 4750; — w roku 1913 zaś było robotników polskich z Kró lestwa Polskiego 5783 a z Galicji 3509, gdy robotni ków rusińskich było ogółem 9546. — Streszczając to jeszcze bardziej, takie liczby będziemy mieli: w r. 1912 było : robotników polskich 8044, rusińskich 4750, a w roku 1913 było: polskich 9292, rusińskich 9546. Liczba rusińskich robotników wzrosła podwójnie, podczas gdy liczba polskich robotników niewiele tylko się podniosła. Przypisać to należy tej okoliczności, że liczba robotni ków polskich, wychodzących do pracy rolnej za grani cę, wogóle się zmniejsza, i że hakatyści w celach antypol skich sprowadzają do dzielnic polskich robotników rusiń skich, chociaż Rusiai są gorszym materyałem roboczym niż Polacy. — Zaznaczamy jeszcze wyraźnie, że chodzi tylko o rolnych robotników; robotnicy przemysłowi nie są tu uwzględnieni. — Oprócz robotników polskich-i rusińskich było na Śląsku jeszcze zatrudnionych w rol nictwie robotników innych narodowości: w 1912 roku 215, a w 1913 roku 360. — Ogólna liczba robotników zagranicznych rolnych na Śląsku wzrosła z 13 009 w roku 1912 oa 19 198 w roku 1913. — Baczność przed oszustami! Sławni się stali tak zwani oszuści hiszpańscy z ich skarbami ukrytymi czy zakopanymi, którzy wiele pieniędzy wyłu dzili. Pomimo ostrzegania ludzi przez wszystkie gazety, ciągle jeszcze zdarzają się wypadki, że oszustom tym udaje się wyłudzić od ludzi nieroztropnych pieniądze. — Oprócz oszustów hiszpańskich, są w różnych kątach świata, a także J w naszych stronach, rozmaici inni oszuści, którzy pod różnymi pozorami wyłudzają grosze a »rzemiosło« ich kwitnie nieraz dobrze. — W tych dniach z Londynu znowu jakiś oszust rozsyła po całym świecie, a także po Górnym Śląsku, listy ze zalecaniem jakichś tam »kamieni szczęścia« ; zachęca do wysyłania mu po 5 marek, za które obiecuje nadesłanie »kamieni szczęścia«. Oszust ten podpisuje takiem nazwiskiem : »Kapitan Walter J. Rand«. — Niewątpliwie wielu się da oszukać przez ten nowy »szwindel«. Ale przynajmniej czytelnicy gazet naszych niech będą rozumni, niech nie idą na lep oszustów, a prócz tego niech też innych lui dzi ostrzegają i oświecają. Bodący, abonujcie i rozszerzajcie „MÓWIMY RACIBORSKIE“! "SowTi kT.~ — Nieszczęście na morzu. Wskutek śnieżycy rozbił się francuzki parowiec »Marguerite — Marie« na morzu. Jedna łódź wraz z 9 marynarzami zatonęła. — Osobliwy obchód żałobny odbył się w nie dzielę pod Laerstatt w Westfalii, gdzie znalazły śmierć trzy osoby podczas eksplozji prochu w Bochum. W uroczystości oprócz krewnych ofiar, uczestniczyły tysią czne tłumy. Zwłok atoli nie można było pochować, ponieważ nie znaleziono ich ani szczątka. — Straszny czyn obłąkanej. Z Herne w Westfalii donoszą: W niedzielę w kolonii robotniczej kopalni »Friedrich der Grosse« żona górnika Szytkowskiego schwyciła w nagłym napadzie obłędu swoje siedmotygodniowe dziecko i rzucała je o ścianę. Dzie cko zostało zabite. Przed tym samym losem uratował trzyletniego synka ojciec, który nadbiegł w ostatniej chwili. — Nieszczęście na polowaniu. W St. Avoid, w Lotaryngii, zabił nieszczęśliwym wypadkiem na po lowaniu pułkownik v. Gottberg oficera Fölsche. Gdy pułkownik przeskakiwał przez rów, puściła jego fuzya, a kula ugodziła młodego oficera w głowę, kładąc go na miejscu trupem. — Milioner żebrakiem. Dziwne życie po dwójne prowadził w Nowym Jorku milioner Duddl? Jardine. W jednym z lazaretów nowojorskich zmarł przywieziony tam przed kilku dniami żebrak, nazwiskiem William Smith. Wśród papierów jego znaleziono te stament milionera Jardine, w którym tenże rozporządza majątkiem swym w wysokości miliona dolarów. Poli cja stwierdziła tożsamość żebraka ze znanym milione rem. Co go spowodowało do tak osobliwego życia podwójnego, nie wiadomo. Jardine od kilku lat już żebrał po ulicach Nowego Jorku, mieszkał w nędznej izdebce, za którą płacił dolara tygodniowo, był jako żebrak żonaty i miał dwoje dzieci. Zona jego po jęcia nie miała, że mąt jej żebrak jest zarazem mi lionerem. ................................................................ ...........IHIMIM—IW Ruch w Towarzystwach. — Racibórz- Zebranie To w. Czytelni kobiet odbędzie się w niedzielę 25 b. m. o godz. 41/, po po!, w »Strzesze«. O liczny udział uprasza członkinie i gości Zarząd. za 103 Wrocławskie ceny zboża. 9 dnia 20. stycznia 1914. pośledni średni kilogr. towar dobry Pszenica biała » żółta Zyto Jęczmień browarowy Jęczmień Owies Orocli Wiktoria Groch 18.10— 17,93 00,00-00,00 00 00-00,00 00,00- 00,00 15.10—14,90 00,00-00,00 15.50-15,20 00,00- 00,00 14 30—14,00 00,00- 00,00 14,40-14,20 00,00- 00,00 35.00— 24,50co.oo- 00,00 32.00— 21,5000,03— 0000 00,00- 00,00 00,00-00.00 00,00- 00 00 00,00- 00,00 00,09- 00,00 00,00- 00,00 00,09- 00,00 00,90- 00,00 Siano nowe 6,00—6,80 mk. — Słoma długa za 190 4,50-5,00, mk. — Słoma prasow. 100 kg. 2,00—2,40 m. kg. Za ogłoszenia redakcya nie przejmuje it* dnej odpowiedzialności. Szanownej Publiczności Raciborza i okolicy donoszę uprzejmie, iż w sobotę 17. stycznia r. b. otwo rzyłem w Raciborzu w ulicy Tumskiej, róg Rynku (Ring-Caffee), obok kościoła farnego Bazar obuwia. Opierając się na długoletnie«! doświadcze niu w branży obuwia i poparty przez pierwszo rzędne fabryki obuwia, starać się będę dostar czać szanownej Publiczności najlepsze z najlepsze go przy jak najniższych cenach. Proszę o po parcie mego młodego przedsiębiorstwa. Z wysokim szacunkiem Leon Grünberger, Smakuje mi wyśmienicie Kathreinera kawa słodowa, gdy zważam dokładnie na przepis jej gotowania zamieszczony na jej opakowaniu. Proszę tyjjcc spróbować! I Max Thau !e!e Księgarnia „Nowin Raciborskich“. Dominikański pi. 4, skład towarów kolonialnych i delikatesów N « i N-r o M bt£- ł * poleca wszelkie artykuły do pieczywa na święta: m ii 1 i U g'g «'S te «5 IBMi I us| fsä’-g.ll ni ”E° o T £sis Łflu -§ ST % S i« mi K Droga do Nieba, węzełki, różańce, portmonetki, kartki na powinszowaniajako też gotowe zaproszenia na wesele i na bal, MT Na bal ~ħ papierowe czapki, zielone girlandy i balony, ordery, pa pierowe węże, nap# sy na sali poleca jak najtaniej Hugo Tauber, skład papieru, Racibórz, Odrzańska ul. 14. ©0000000060000© Książka $1® nabożeństwa co i do nabsżsństwa: Racibórz, ul. Tumska, róg Rynku (Ring-Caffee). w jak największym wyborze poleca M K#i io ślubi Pi'"., "WV aa wesela migdały, rodzynki, sułtanki, mak, korze1 nie, cyłronat. margarynę, funt 65 i 80 fen. serbski smalec śliwy i jabłka suszone czekoladę, funt 70 fen. kakao mielone, funt 80 fen. herbatę rosyjskę, fuut 2,00 mk. fff» kawy marmoladę, funt 30 fen. cygara! Nie kupujcie żadnego zegarka zanim nie wi dzieliście mojego wielkiego cen nika na zegarki, budziki, i łań cuszki, pierścionki, kolczyki, bro szki, krzyżyki, medaliki, breloki, korale, brzytwy, noże, nożyczki, kosy, stępie, drukarnie, portmo netki, kufry, fajki, gramofony, płyty polskie, harmoniki, flety, klarnety, skrzypce, bębny, tamboriny, książki do nabożeństwa, i powieściowe, krzyże, kropiel- / niczki, obrazy, lekarstwo domowe na wszelkie choroby, perfu my, ubiory, obuwie, bluzki, su knie, chusty, fartuszki itd. Kto nie wierzy, niech się przeko na, że poszukuję osoby, któraby mi powiedziała, że nie była zadowo loną z mego kupna. Otwórz oczy i nie pozwól się krzykaczom wy wieść w pole, gdyż wszyscy Po lacy wyrokują jednogłośnie, iż wiele pieniędzy zyska każdy ku pując umnie.Jasnem jak na dło ni było, jest i będzie, iż taniej niż gdzie indziej sprzedaję. Żądajcie darmo i franko wspaniały polski cennik a każdy zdumieje, gdy się przekona o ta nich cenach. Adres: Modre marki rabatowe! Hieronim Tilgner, Berlin, Paulstr. 8. Jakób Hoplowitz, Racibórz, Odrzańska ul 7 poleca na śluby Bank Zieiiski-Landfaank O. m. b. H. w Bytomiu G. S. (Beulhen O./S.), ulica Dworcowa (Bahnhofstrasse) 37 I p. przyjmuje depozyta do swej kasy oszczędności pła cąc 4Va, / , 4 i 3% zalotnie od terminu wypowie dzenia. Kupuje i parceluje posiadłości ziemskie oraz pośredniczy w sprzedaży tychże. materye na suknie, aksamity, jedwabie, atłasy, plu sze, szale tureckie (spiegeltücher), ciepłe chusty do okry cia, chusty pluszowe, chustki na głowę, 41 4 Udziela pożyczki na weksle. Urządza dla p. p. kupców i przemysłowców chunki bieżące (kontokorrenty). ra Pieniądze wpłacać można dla zaoszczędzenia pororyi na nasze pocztowe konto czekowe (Post scheck konto Breslau * 5326). Kasa otwarta codziennie z wyjątkiem świąt od godz. 9 rano do I w południe. MT Telefon nr. 1325. -fiM niedziel i © całe wyprawy ślubne, firanki, materye na chodniki i t. d. po jak najniższych cenach. PUT* W razie potrzeby proszę o poparcie. ........ i ftMffMer ®dpew!edsi«luy Jtisef Pa!$daki w ^sctbor**. — Nitkłod*™ i csdoakeei »N*wia $t*cib«rskich« w Radborsti.