Czy było warto …?

Transkrypt

Czy było warto …?
Czy było warto …?
Tej nocy Ewa nie mogła zasnąć. Od pewnego czasu dręczyły ją złe myśli. Nie, nie chodziło o
nią. Miała jak dotąd szczęście – wychowała się w pełnej, kochającej rodzinie, w szkole układało się
wszystko jak najlepiej – z nauką i rówieśnikami. Co prawda nie była otoczona wianuszkiem wielbicieli
jak klasowa miss – nieprzyzwoicie piękna i zgrabna Matylda ani nie zapraszano jej na każdą klasową
imprezę jak Ewelinę, o której wszyscy mówią, że potrafi „rozkręcić” najnudniejsze spotkanie, ale nie
narzekała na brak towarzystwa. A od kiedy poznała Bartka, czuła się naprawdę zadowolona ze
swojego liczącego 15 lat życia. Może nawet szczęśliwa… Tak więc nie chodziło o nią.
Jej niepokój, a od wczoraj wprost strach, dotyczył Magdy, najbliższej przyjaciółki. Najbliższej
do niedawna, gdyż kilka miesięcy temu zaczęły się od siebie oddalać. Coś się miedzy nimi popsuło.
Magda po wakacjach wróciła jakaś odmieniona, obca. Kiedyś nierozłączne (znały się od przedszkola,
przesiedziały w jednej ławce całą podstawówkę i dwie klasy gimnazjum), teraz zaczęły żyć odrębnym
życiem. To Magda odsunęła się od Ewy – znalazła sobie nowe towarzystwo, zrobiła się jakaś
tajemnicza… W dodatku ten jej wygląd!
Ewę bardzo zabolało odtrącenie, ale nawet nie chodziło o zranione uczucia. Od pewnego
czasu Ewa zaczęła podejrzewać, że Magda uwikłała się w jakieś niebezpieczne sprawy. A wczoraj te
przypuszczenia przerodziły się niemal w pewność: jej najbliższa przyjaciółka ma poważny problem,
a jest nim alkohol.
Na wielu dyskotekach i wszelakich imprezach, na które Ewa zaczęła chodzić od tego roku,
zauważyła, że jej była najlepsza przyjaciółka (choć w głębi serca Ewa miała nadzieję, że ich przyjaźń
przetrwa okres próby i dziewczyny znów staną się nierozłączne) zachowywała się bardzo dziwnie.
Sam fakt, że ubiór Magdy był dość… odważny, już wzbudzało złe przeczucia u Ewy. W dodatku
dziewczyna zachowywała się często nieprzyzwoicie.
Coraz częściej spotykała się też z przypadkowo poznanymi w Internecie osobami, podobno
wieczorami wymykała się z domu, a jej szkolne wyniki spadły.
Ewa bardzo martwiła się o Magdę. Dzwoniła do niej, pytała jak się czuje, czy wszystko u niej
w porządku i czy potrzebuje pomocy… Lecz dziewczyna zwykle nie była chętna do konwersacji,
„urywała się” w połowie połączenia, rzucając Ewie do słuchawki tylko zdawkowe: „Wszystko jest ok,
muszę już kończyć, oddzwonię później.” Nigdy nie oddzwaniała. Miała „gdzieś” sprawy Ewy i każdym
swoim gestem, słowem i czynem dawała do zrozumienia, że nie potrzebuje „niańki”, jaką przedtem
prawdopodobnie była dla niej Ewa. Dziewczyny przestały się spotykać, nawet w szkole ich wspólna
rozmowa była rzadkością. Wydawało się, że Magda znalazła sobie towarzystwo, swój świat, w którym
czuła się dobrze bez Ewy. Ta natomiast praktycznie pogodziła się z myślą, że nie odzyska dawnej
Madzi.
Ewa czuła się odrzucona, przez co straciła trochę pewności siebie, lecz odkąd zaczęła
spotykać się z Bartkiem, znów zaczęła mieć nadzieję.
Wszystko działo się tak, aż do wczorajszego dnia…
Urodziny Matyldy. Jej rodzice mieli na tyle pieniędzy, by urządzić swojej jedynej córce niezłe
przyjęcie. Oni sami w nim nie uczestniczyli, bo stwierdzili, że szesnastoletnia Matylda da sobie ze
wszystkim radę.
Impreza zamknięta. Duży klub w podziemiach starej kamienicy na obrzeżach miasta. Pełno
ludzi w wieku od piętnastu do dwudziestu lat. Wszyscy się tego spodziewali! Matylda miała bardzo
dużo znajomych, zresztą nikt by się nie zdziwił, jeśli zaprosiłaby również tych nieznajomych. Cała
szkoła oczywiście miała wejściówki na tę imprezę.
Ewa cały dzień myślała, w co się ubrać i jak spiąć włosy. Chciała wyglądać jak najlepiej. Zresztą
nic w tym dziwnego. Jako osobę towarzyszącą (koledzy z klasy Matyldy mogli na zabawę
przyprowadzić, kogo chciały) zabrała Bartka.
Około godziny 1800 byli na miejscu. Wchodząc do klubu, Ewa miała mieszane uczucia. Już na
samym początku oszołomiły ją kolorowe światełka, duszność i ogromny tłum ludzi, z których nawet
połowy chyba nie znała.
- Zapowiada się niezła impreza…- rzucił z lekkim sarkazmem w stronę Ewy Bartek. Obydwoje lubili
chodzić na dyskoteki, lecz ta przypominała raczej imprezę w klubie nocnym.
Wszyscy, nawet niepełnoletni, pili alkohol, który dosłownie lał się strumieniami i którym od
razu każdy był częstowany. Ewa odmówiła sobie picia. Nie widziała w tym nic fajnego. Uświadomiła
sobie jednak, patrząc na swoich znajomych, jak wielu z nich w tak młodym wieku sięga po alkohol
i nie tylko…
W środku tłumu Ewa zobaczyła Magdę. Tańczyła, lecz jej kroki wcale tańca nie przypominały.
W ręce trzymała drinka. Starała się, aby nic nie wylać, lecz ogrom napierających na siebie ludzi jej
to uniemożliwiał.
Ciągle piła. Więcej i więcej. Ewa zaczęła się o nią martwić. Z tego co wiedziała, rodziców
Magdy nie było dziś w mieście przez całą noc. Jak ona wróci do domu? Co będzie, jeśli nikt się nią
nie zajmie? Przecież nie może tyle pić!
Ewa wiedziała, że przyjaciółka dawno już dała jej do zrozumienia, że nie powinno ją
obchodzić co robi, lecz ta po prostu miała złe przeczucia.
Około godziny 21:00 Ewa podeszła do pół przytomnej Magdy siedzącej na sofie w klubie.
Chciała z nią porozmawiać, zaoferować odwóz do domu, lecz ta chyba nie wiedząc, że rani
przyjaciółkę, syknęła:
- Spadaj! Wiem, że takie świętoszki jak ty nie wiedzą, co to prawdziwa zabawa, więc odczep się ode
mnie! To moje życie!
Ewa postanowiła odpuścić. Było jej bardzo przykro po słowach Magdy i nie chciała się z nią
już zadawać. Impreza trwała dalej. Wszyscy świetnie się bawili.
Około godziny 2200 Ewa zauważyła, jak Magda sama wychodzi z klubu. Miała jej nie wchodzić
w drogę, lecz obawa przed złem nie dawała jej spokoju. Poprosiła Bartka i razem z nim wyszła szukać
Magdy. Na dworze było ciemno, z nieba padał lekki deszcz.
Przez chwilę nie mogli znaleźć Magdy. Zobaczyli ją dopiero przy skrzyżowaniu. Ewa
natychmiast podbiegła do ledwo trzymającej się na nogach dziewczyny. Była już przemarznięta,
w końcu to już koniec października…
Dziewczyny przez chwilę nic nie mówiły, Ewa tylko przytulała przestraszoną Magdę. Lecz
nagle w rozsądniejszej dziewczynie wezbrała złość i postanowiła powiedzieć drugiej, co myśli o jej
zachowaniu.
- Co ty robisz?! Jesteś kompletnie pijana! Nigdy nie widziałam cię w takim stanie!
- Daj mi spokój. Chciałam się tylko zabawić z przyjaciółmi – odparła Magda.
- A więc gdzie do cholery są Twoi przyjaciele teraz?! W takim stanie nie powinnaś nigdzie sama
wychodzić! – wybuchła Ewa.
- Wiesz co, męczysz mnie. Moi przyjaciele są przynajmniej mniej nudni od Ciebie. Przy nich czuję,
że żyję.
- W takim razie idź do swoich przyjaciół… - rzuciła rozgniewana Ewa.
Magda uwolniła się z uścisku koleżanki i chwiejnym krokiem ruszyła przed siebie, wprost pod
nadjeżdżający samochód.
Ewa krzyczy. Woła o pomoc. Bartek dzwoni po pogotowie. Strach. Strach i panika. Bezwładne
ciało leżące przed maską samochodu. Krzyk. Płacz Ewy. Rozpacz…
Przyjeżdża pogotowie. Zbierają się ludzie. Deszcz pada coraz mocniej…
Kto jest winny? Kto nie dopilnował? Komu należy się kara? Dlaczego tak się stało? Na wiele
pytań z tym związanych nie dostaniemy odpowiedzi…
Czy było warto? Czy warto pić, brać, palić, jeśli wiemy, że jest to droga prowadząca do
zguby? Niech nie tylko Magda, ale każdy z nas, zada sobie to pytanie…

Podobne dokumenty