Pobierz - What`s Up Magazine

Transkrypt

Pobierz - What`s Up Magazine
e
m a g a z i n
Numer 7 | Listopad 2015 | www.whatsupmagazine.pl | nakład 25 tys. | egzemplarz bezcenny
p i e r w s z y
d l a
korpomama
czyli smoczek, laptop
i grzechotka
o u t s o u r c i n g u
i
k o r p o r a c j i
czyżyny
gdzie ten sukces?
Ciasne, ale własne
Richard Lucas o innowacyjności
sandomierz
Listopad z kieliszkiem
2
what’s up?
www.whatsupmagazine.pl
Enter
spis treści
temat numeru
3Mama w korporacji
rozmowa numeru
6Richard Lucas o inwestowaniu
hr
8 Pod lupą TESTu: Badania satysfakcji
przedstawiamy
10 Prezentacja: CH2M
12 Base | Spiruu
nieruchomości
Od 8 do 16. Od 9 do 17. Od 7 do 15. Plus
nadgodziny. Twój korporacyjny terminarz
pęka w szwach i po wielu godzinach przed
komputerem naprawdę masz już dość.
I jeszcze ta pogoda.
Mokre liście podwiewane wiatrem, kałuże pełne błota, obgryzione
krawężniki, duszący w powietrzu smog. Późna jesień i zima made
in Kraków należą do tych paskudnych. Tymczasem miasto tętni.
Pulsuje podskórnym życiem.
W kawiarniach, salach, magazynach, barach, biurach coworking
na Kazimierzu czy Zabłociu niemal każdego dnia dzieje się coś
wartego uwagi. Spotkania, eventy, wykłady, szkolenia, dyskusje,
prezentacje, kreatywne sesje o najciekawszych pomysłach branży
startupowej, nowych mediach, przydatnych aplikacjach, innowacyjnych rozwiązaniach, aktualnych trendach w programowaniu/
projektowaniu/dizajnie/technologii. Cotygodniowy zestaw atrakcji
przyciąga setki zainteresowanych nie tylko z Krakowa, ale i całej
Europy Środkowej. A także inwestorów szukających innowacyjnych
rozwiązań i sposobów na pomnożenie swoich pieniędzy.
Nie na wszystkie spotkania trafisz z ulicy. Ale wystarczy chwila
i zdobędziesz choćby pobieżną orientację w eventowej magmie.
Śledząc tematyczne strony i blogi, uczestnicząc w grupach na Facebooku, obserwując wybrane konta na Twitterze czy podpytując
13
14
15
Czyżyny
Trendy w aranżacjach | 5 NAJ
krakowskich nieruchomości
Mity o kredycie hipotecznym
dbamy o ciebie
16 Marsz po kondycję
siesta
17Sandomierz i okolice
18 Warsztaty w Wytwórni | Niedziela
pod Halą Targową
bardziej zaangażowanych znajomych, po jakimś czasie nabierzesz
wprawy w poruszaniu się po jednym z bardziej kreatywnych obecnie miejsc naszej planety. A jesienna apatia zniknie.
Spokojnie, Doliną Krzemową w Kalifornii wciąż nie jesteśmy.
W Krakowie nie pija się kawusi z Zuckerbergiem. Nie natyka się
w stołówce na twórców Google. Ale gdy my tu gadu-gadu, krakowski startup Base zdobywa właśnie finansowanie rzędu 50 mln
dolarów, bijąc wszelkie lokalne rekordy. Tworzą go to ludzie podobni do Was, pracujących na co dzień w Krakowie w sektorach
IT i spotykających się na branżowych spotkaniach czy imprezach.
Ten czy inne hybrydowe pomysły z pogranicza świata realnego
i tego rozgrywanego w sieci to efekt ciężkiej pracy wielu twórców.
Tych, którzy pierwsze pieniądze zarabiali pracując w kawiarnianych
ogródkach przy Rynku Głównym, by stać się kreatorami nowych
rozwiązań w San Francisco, których dokonania stają się głośne
w świecie.
„What’s Up Magazine” chce zauważać te zmiany. Przecież nie samą
korporacyjną pracą człowiek żyje. Numer siódmy przed Wami.
Owocnej lektury.
wokół stołu
21 Niech ci się upiecze
mały what’s up
20 Październik z dziećmi
siedem uciech głównych
22 Kulturalny listopad
Redakcja
what’s up magazine
pierwszy dla outsourcingu i korporacji
www.whatsupmagazine.pl
redaktor naczelny
Rafał Romanowski
zastępca
Magda Wójcik
wydawca
Fundacja Aktywnych Obywateli
im. Józefa Dietla
dyrektor artystyczny & ilustracje
Joanna Sowula
fotografie
Piotr Banasik
editor (english)
Łukasz Cioch
korekta
Krzysztof Malczewski
reklama
Anna Głuc
[email protected]
+ 48 503 920 670
kreacja i marketing
Agencja Kreatywna Lemon Media
facebook
Whatsupmagazine.pl
twitter
@WhatsUpKrakow
kontakt
+48 501 480 129
[email protected]
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych,
zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych
tekstów, nie odpowiada za treść zamieszczonych
reklam i ogłoszeń.
Hottest in
November
You’ve got the best job in the world. Maybe you haven’t dreamed
about it, but now, when you got it – it’s perfect. First days flow
by and they are a bliss. You’re wandering in a glory and haze of
happiness. But then, you’re slowly starting to notice that you
work more and more, and the results are getting poorer. One
day you just know – just like that. Your best job is the most
stressing and wearying thing. Your boss isn’t demanding, he’s
like from another planet where there aren’t any humans, only
robots with Pippi Langstrumpf’s strength. You have more tasks
than at any point, and the deadlines aren’t in five minutes.
They are in this second, right now. Targets are truly laughable
because – let’s be honest – who on earth could do as much as
little time? This is the worst job in the world.
And then – you go back to work. It’s a rapture to be surrounded
once again with adults, who are able to utter full sentence, not
just some sort of burble. After one day of using not just legs and
arms, but also brain, you go back home – to the most oppressive
boss. He looks at you and suddenly... he smiles. Magic happens,
unicorns are bouncing around and fairies are flying through the
air. Let’s admit it. This is the best job in the world.
Motherhood is not piece of cake, maybe even – not your cup of
tea. But when you’re gonna become a mother, there is essen-
tial question for you: what about a career? Don’t worry, we got
you’re back – our newest issue raise trendy topic – motherhood
in corporations. We talk about length of maternity leave in
Poland and whether you have a right for some additional benefit packages or even for anything ‘extra’ when you’re expecting.
Read our cover story and find out if you should feel threatened
already or... not at all. Because what if, contrary to common
belief, the big companies are the pro-family ones?
Not into a baby fever? Check out our other pieces, because as
it starts to become really chilly out there, we raise the temperature discussing two hot start-ups: BASE and Spiruu. First
one came from Krakow and landed on Silicon Valley with over
30 million US dollars this year, and second one works on some
super-healthy and green product. Talking about well-being, get
wise of active walk and how fast you should stroll to legendary
flea market on crispy November Sundays in Krakow.
Back to business, Richard Lucas definitely knows what he’s
talking about innovative projects, so don’t miss an interview
with this so-called start-ups’ angel. Last but not least, maybe
we don’t give you bread and circuses but home-made bread
and vineyard in Sandomierz also sound good, don’t they?
Joanna Warszawska
Listopad 2015
temat numeru
3
Smoczek,
laptop
i grzechotka,
czyli mama
w korporacji
Ciąża i macierzyństwo niosą ze sobą
wiele pytań. Jak dbać o siebie? Co jeść,
a czego unikać? Jakiego wybrać lekarza?
Nie odpowiemy na żadne z nich. Ale postaramy się, by wątpliwości związane z
pracą nie spędzały już snu z powiek.
6.30. Rozlega się donośny dźwięk. Za oknem jeszcze ciemno,
słychać rozbijające się o parapet krople deszczu. Pół roku temu
właśnie o tej porze z łóżka wyciągał ją budzik. Teraz robi to Jaobawiają się fali urlopów macierzyńskich.
siek. Ma tylko trzy miesiące, ale jego krzyk stawia na nogi chyba
– Wszystkim znajomym, które myślą o dziecku, mówię – idź
wszystkich sąsiadów. Gosia wie, że nie ma z nim żartów. Wstaje,
do korpo! – słychać radę młodej kobiety zamawiającej piwo
bierze synka na ręce i kołysze. – Już dobrze, mamusia zaraz naw Forum Przestrzenie. Dlaczego do korpo? Osoby zatrudnione
karmi – szepce, jak gdyby to miało coś zmienić. Godzinę później
na umowę o pracę, a taki typ umowy przeważa w korporacjach,
Jasiek jest już najedzony, z czystą pieluchą na pupie i błogością
mogą liczyć na szereg świadczeń związanych z rodzicielstwem.
na twarzy znów zasypia. Pół roku wcześniej spóźniona Gośka bieJednocześnie korporacje oferują wiele benefitów, które mają ułagłaby właśnie z kawą w kubku termicznym na pociąg do Zabierzotwić funkcjonowanie na macierzyńskich i rodzicielskich urlopach.
wa, którym dotarłaby do pracy w jednej z korporacji w Kraków Bu– Wiele kobiet przychodzi do korporacji tylko po to, żeby sposiness Parku. Tymczasem pokojnie urodzić dziecko. Skończyły
Im
dłużej
trwa
urlop,
tym
woli szykuje śniadanie i przestudia, zaręczają się, biorą ślub,
gląda portale parentingowe. trudniej wrócić do pracy. Nie
myślą o ciąży i potrzebują płat„Nie zgadniesz, kto dostał
nego urlopu macierzyńskiego.
awans! ” – czyta wiadomość wynika to tyle z niechęci praCzasem, by dostać etat w korporacji wystarczy znać język obcy
na WhatsApp od swojej kole- codawcy, co z odzwyczajenia
– kontynuuje rozmówczyni z Fożanki. Faktycznie, nie zgadła.
się od trybu zawodowych obo- rum Przestrzenie, która woli poOdpisuje szybko: „Poczekaj,
zostać anonimowa. I wspomina,
aż wrócę z macierzyńskiego, wiązków. Dlatego też dobrym
będę następna! ”.
że jej koleżanka powiadomiła
rozwiązaniem jest stosowany szefów o ciąży już po trzech
Na forach poświęconych szukaniu pracy co rusz czytamy, często home working
tygodniach od zatrudnienia.
że młodym kobietom trudno
Po urlopie macierzyńskim nie
ją znaleźć, bo firmy boją się, że pracownice wkrótce zajdą w ciążę.
zamierzała wracać do pracy.
Statystyki zatrudnienia w korporacjach pokazują jednak, że paKobiety, które poważnie myślą o swojej zawodowej karierze, boją
nie wcale nie są pomijane w procesie rekrutacji: około 50 proc.
się jednak, że przełożeni niechętnie będą spoglądać na donoszopracowników stanowi płeć żeńska, a w rekordowym krakowskim
ne co miesiąc L4, a po rocznej, a czasami i dłuższej nieobecności,
oddziale arvato to nawet 70 proc. Najwięcej kobiet pracujących
trudno będzie im odnaleźć się w zespole. Według raportu CBOS
„Postawy prokreacyjne kobiet” z 2013 roku prawie co trzecia Pow korporacjach ma 25–34 lata. Według danych GUS w Krakowie
lka (31 proc.) odkłada macierzyństwo, spodziewając się konfliktu
w 2014 roku przyszło na świat ponad 7,5 tys. dzieci. Ponad 2,2 tys.
między rolami zawodowymi i rodzinnymi. Czy naprawdę jest się
z nich urodziły kobiety w wieku 25–29, a blisko 3,2 tys. te mające
czego bać?
30–34 lat. Połączmy te dane w jeden wniosek – korporacje nie
Ciążące obowiązki
Gdy test pokaże dwie kreski, wiele kobiet wpada w panikę,
a moment powiadomienia szefa o ciąży odkłada, dopóki tylko
zaokrąglony brzuch nie wystaje spod ubrania. Jednak im wcześniej pracodawca dowie się o ciąży pracowniczki, tym lepiej. Da
to firmie więcej czasu na znalezienie pracownika na zastępstwo.
– Obawiałam się reakcji przełożonych i kolegów z zespołu. Moja
ciąża przypadła na bardzo trudny okres, kiedy kumulowały się
wszystkim obowiązki. Na dodatek w firmie pracowałam relatywnie krótko – wspomina swoje wątpliwości Maria Ludwika
Zachciał z IBM. – Rozmowa z team liderem była jednak bardzo
zaskakująca: dostałam ciepłe gratulacje. Wszyscy pozytywnie
przyjmowali tę wiadomość, choć oznaczało to dla współpracowników więcej pracy, a także szukanie, rekrutowanie i szkolenie
nowej osoby – dodaje Maria.
Poinformowanie pracodawcy o ciąży przynosi korzyści samej
przyszłej matce. Kobiety ciężarne są chronione zapisami Kodeksu
pracy. – Pracownicy nie wolno zatrudniać w godzinach nocnych
ani nadliczbowych, bez jej zgody nie można jej delegować poza
stałe miejsce pracy, a czas spędzony przy komputerze może wynosić łącznie cztery godziny – wylicza Agnieszka Jakubek, menedżer ds. rekrutacji wewnętrznej i opiekun programu Business
Parents w Capgemini.
Eliza Królikowska, mama Janka i Helenki, pozytywnie wspomina
swoją ciążę w International Paper. – Dostosowano godziny pracy
tak, żeby wszystko było zgodne z Kodeksem pracy. Miałam przypisany lekki laptop. Jeśli potrzebowałam więcej przerw, to nie
było z tym problemu. Mogłam wychodzić na badania lekarskie
w czasie pracy – opowiada.
ciąg dalszy na str. 4
4
temat numeru
www.whatsupmagazine.pl
Poinformowanie o ciąży
otwiera także drzwi do dodatkowych przywilejów. –
Oferujemy pakiet medyczny VIP w pełni finansowany
przez pracodawcę, którym
objęci są pracownicy i ich
dzieci oraz małżonkowie.
Pakiet ten oferuje szczególne udogodnienia i usługi, ważne dla kobiety w ciąży oraz podczas
porodu – mówi Renata Szostak, dyrektor personalna w State Street
Bank Polska.
Kobietom w ciąży przysługuje także zwolnienie lekarskie rządzące
się zupełnie innymi prawami niż standardowe L4. Można z niego
w razie medycznych wskazań korzystać nawet przez cały okres
trwania ciąży, czyli 270 dni. I co najważniejsze, jest to zwolnienie
pełnopłatne.
20, 52, 57 tygodni?
Z okazji urodzenia dziecka do mamy spływają gratulacje od znajomych, a także i przełożonych; arvato wyśle jej nawet bukiet
kwiatów. Sielanka jednak nie trwa wiecznie i wkrótce trzeba
będzie wrócić do zawodowych obowiązków. Ile czasu ma więc
mama na nielimitowane spacery z wózkiem i zabawy grzechotką?
Podstawowy okres urlopu macierzyńskiego wynosi obecnie 20
tygodni (zwiększa się w zależności od liczby urodzonych przy
jednym porodzie dzieci). Matka może również skorzystać z dodatkowego urlopu macierzyńskiego trwającego do 6 tygodni
oraz urlopu rodzicielskiego, na którym może przebywać nawet
przez 26 tygodni. Do tego jeszcze 26 dni niewykorzystanego
urlopu wypoczynkowego. Razem 57 tygodni. Sytuacja nieznacznie
zmieni się od 2 stycznia 2016 roku. Wtedy obowiązywać będzie
tylko podstawowy dwudziestotygodniowy urlop macierzyński
oraz mogący trwać do 32 tygodni urlop rodzicielski.
W trakcie dodatkowego urlopu macierzyńskiego oraz rodzicielskiego można wrócić do pracy, ale nie więcej niż na pół etatu. Dobrą wiadomością dla świeżo upieczonych mam jest fakt,
że od nowego roku za przepracowane w ten sposób tygodnie
kobiety będą mogły proporcjonalnie wydłużyć czas trwania urlopu rodzicielskiego.
Jednak nawet przebywanie na urlopie nie musi powodować utraty
kontaktu z firmą. Wiele korporacji szuka sposobów na aktywizację rodziców. Komitet Working Parents Club przy State Street
Bank Polska wspiera swoich pracowników, którzy już są, bądź
wkrótce zostaną rodzicami, poprzez wymianę informacji czy doświadczeń w trakcie regularnie organizowanych spotkań, a także
na forum intranetowym Buddy4Mom.
fot. Piotr Banasik
dokończenie ze str. 3
zawodowych obowiązków. Dlatego też dobrym rozwiązaniem
jest stosowany często home working. Praca z domu daje większą
szansę na to, że usłyszy się pierwsze „mama” czy zobaczy pierwsze samodzielne kroki dziecka.
Jak pokazuje wspominane wcześniej badanie CBOS, co trzecia
ankietowana w wieku 18–45 lat musiała zrezygnować z pracy
ze względu na trudności w zapewnieniu dzieciom opieki. Problem ten częściowo rozwiązują przedszkola. Najlepiej jest znaleźć
takie, które znajduje się blisko miejsca pracy. Nie zawsze jest
to przedszkole publiczne, więc niektórzy pracodawcy pomagają
rodzicom opłacić czesne. – Dzięki inicjatywie Working Parents
Club firma oferuje obecnie dofinansowanie dla pracowników, których dzieci korzystają z przedszkola współpracującego ze State
Street – tłumaczy Renata Szostak i dodaje, że przedszkola umiejPrzedsiębiorstwa dbają także, by rodzice pomiędzy kolejnymi
scowione są blisko biur firmy, a w ramach umowy z wybraną siecią
karmieniami mogli podnieść swoje kwalifikacje. – Capgemini
pracownicy mogą skorzystać z czasowej opieki nad ich dziećmi,
gdy ich przedszkola są nieczynne, np. w okresie wakacyjnym.
udostępnia szkolenia e-learningowe poprzez portal Business
Parent. Dzięki temu rodzice podczas urlopu macierzyńskiego lub
Wiele korporacji zapewnia w miejscu pracy przestrzeń umożliwiawychowawczego mogą skorzystać z nich na domowym kompującą przebywanie z dzieckiem, np. w czasie odwiedzin. – Mamy
terze – tłumaczy Agnieszka Jakubek.
pokój wyposażony w przewijak, kozetkę czy zabawki oraz pojemnik na pokarm. Matka
może wykorzystać
Według badań CBOS, co trzecia
Do pracy marsz
swoją przerwę na spę– Jedną z podstawowych kwestii,
dzenie czasu z dziecankietowana w wieku 18–45 lat
o którą martwią się kobiety powrakiem, nakarmienie
musiała
zrezygnować
z pracy
cające do pracy po urlopie, jest to,
go – mówią pracujące
mamy z arvato.
że nie będą mogły spędzać z dziećmi
ze względu na trudności w zatyle czasu, ile by chciały – mówi JoanUdogodnienia i bepewnieniu dzieciom opieki
na Gotfryd z portalu MamoPracuj.pl.
nefity są atrakcyjne,
– Jest wiele matek, które mogą pracoale przede wszystkim
wać osiem godzin dziennie, ale chcą by te godziny były elastyczdla tych kobiet, które planują założenie rodziny. Pozostałym
ne, tak by mogły wymieniać się opieką nad dzieckiem z partnepracownikom jest to zwykle obojętne, jednak czasami poworem czy nianią. Chcą mieć też pewność, że nie będzie problemu,
duje frustrację. – Każde przedsiębiorstwo chce być teraz „firmą
gdy trzeba będzie iść z dzieckiem do lekarza albo na przedszkolne
przyjazną rodzinie”, niestety cierpi na tym reszta. To na nich
przedstawienie z okazji Dnia Matki – wyjaśnia Joanna, która
zrzucane są nadgodziny, delegacje, większa ilość pracy. My nie
sama jest mamą dwóch wesołych dziewczynek. Korporacje
są więc dobrym wyborem. Ze względu na obsługiwanie krajów
leżących w wielu strefach czasowych umożliwiają pracę o różnych porach. – Gdy wróciłam po pierwszej ciąży, poprosiłam
o zmianę godzin na popołudniowe, gdyż chciałam podzielić się
opieką z ojcem dziecka, pracującym od rana. Capgemini zaproponowało mi zmianę stanowiska na takie, jakie odpowiadało
moim potrzebom – opowiada Małgorzata Kotyza, specjalista
ds. logistyki i księgowości w Capgemini, mama dwójki dzieci.
Im dłużej trwa urlop, tym trudniej wrócić do pracy. Nie wynika
to tyle z niechęci pracodawcy, co z odzwyczajenia się od trybu
5
Listopad 2015
mamy usprawiedliwienia, że dziecko chore, że bal w przedszkolu…
– narzeka Ewelina, która deklaruje, że na razie rodziny zakładać
nie zamierza.
Nie jest w tym postanowieniu wyjątkiem. Według raportu „Płodna Polka”, opublikowanego w 2015 roku, aż 40 proc. pań odwleka
pierwszą ciąże z powodu sytuacji finansowej. Z kolei dla 17 proc.
kobiet rozwój kariery zawodowej jest w danej chwili ważniejszy
niż założenie rodziny.
Przeciwko tym argumentom występuje wyśmiany w Internecie
spot przygotowany przez Fundację Mamy i Taty, który obwieszcza, że macierzyństwo jest ważniejsze niż Tokio, Paryż i wyremontowany dom. Daleko nam jeszcze do takiego podejścia
do problemu, jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie kobietom,
które boją się, że – by zrobić karierę – nie zdążą urodzić dziecka,
Facebook oraz Apple oferują dofinansowanie zamrażania komórek jajowych z powodów pozamedycznych. Koszt takiego zabiegu
w USA to około 10 tys. dolarów. W Polsce przedsięwzięcie, choć
jest dużo tańsze, również wymaga sporego wkładu finansowego:
to kilka tys. złotych, do których dochodzi kilkaset złotych za każdy
rok przechowania materiału oraz oczywiście koszt zabiegu in
vitro. Firmy na polskim rynku nieszybko zdecydują się na takie
rozwiązanie. Kontrowersyjność tematu sprawia, że w ten sposób
mogą sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Z korporacji do własnego biznesu
Joanna Gotfryd z portalu MamoPracuj.pl zauważa, że wiele matek
rezygnuje z pracy w korporacji, by założyć własny biznes. Aleksandra przez 15 lat zdobywała doświadczenie w wielu firmach.
Własną otworzyła, gdy zorientowała się, że cały czas ktoś robi
coś za nią: ktoś odbiera jej dzieci z przedszkola, ktoś przywozi
jej zakupy. Jej „Małe kilometry” to zajęcia dla dzieci w terenie
oraz wycieczki edukacyjne. Dzięki temu pracę może pogodzić
ze spędzaniem czasu ze swoją rodziną. Takie przykłady można
mnożyć. Olga i Asia, które po urodzeniu dzieci spojrzały na świat
z innej perspektywy, uruchomiły w Warszawie Kubek w Kubek
Cafe. Małgorzata założyła sklep internetowy z suplementami
diety i kosmetykami, pracuje w domu, a swoje pociechy ma cały
czas blisko siebie.
Własny biznes to jednak zajęcie angażujące niemal 24 godziny
na dobę. Korporacja oferuje za to stałe godziny pracy i pewne
wynagrodzenie. Oraz wspomniane wcześniej dodatkowe udogodnienia, zdecydowanie wykraczające poza
świadczenia, które mogą zaproponować mniejsze
przedsiębiorstwa. Czy to się dużym firmom opłaca? Ich przedstawiciele jednogłośnie twierdzą,
że tak. Ilość benefitów wpływa na atrakcyjność
pracodawcy, a także buduje pozytywny wizerunek firmy.
– Panie wracają z urlopu, awansują i decydują się
rodzic kolejne dzieci. To dla State Street dowód
na to, że firma oferuje im stabilne zatrudnienie
i umożliwia łączenie życia prywatnego z zawodowym, co – zauważamy – jest bardzo ważne dla
wielu kobiet – tłumaczy Renata Szostak.
Korporacje zgodnie twierdzą też, że ciąża pracowniczek nie jest żadnym problemem dla funkcjonowania firmy – Capgemini jest tak dużą i prężnie
reklama
działającą firmą, że bez trudu radzimy sobie w takich sytuacjach.
Nie cierpią na tym ani projekty, ani klienci, ani pracownicy – mówi
Agnieszka Jakubek.
– Korporacje są prekursorem dobrych zmian, jeśli chodzi o macierzyństwo. Przynoszą wzorce z zachodu, gdzie dużo bardziej
rozwinięty jest wizerunek kobiety łączącej bycie matką i bizneswoman – zauważa Joanna Gotfryd.
– Kobiety zazwyczaj stawiają sobie wysoko poprzeczki, chcąc
wszędzie być na pierwszym miejscu: najlepsza jako matka, najlepsza jako pracownik, najlepsza jako żona, najlepsza jako kucharka,
najlepsza jako, etc. Największa prawda i rada, jaką może dać matka matce, to: jesteś wystarczająco dobra. Wyluzuj! Nic nikomu
nie musisz udowadniać – radzi Eliza Królikowska.
Jeśli więc chcesz być korpomamą, nie masz się czego obawiać.
Firmy dopilnują, by wszystkie twoje prawa były przestrzegane,
zaproponują dodatkowe udogodnienia, a po powrocie będzie
na ciebie czekać to samo stanowisko. Możesz skupić się na sobie
i swoim dziecku.
Dagmara Marcinek
6
rozmowa numeru
www.whatsupmagazine.pl
Tu jest jak
wszędzie
co tu mamy. Zdecydowanie atmosfera miasta to czynnik istotny
w podejmowaniu decyzji nie tylko u pracodawców, ale przede
wszystkim u pracowników. Jeśli ktoś z Bratysławy, Mediolanu
czy Barcelony będzie chciał pracować w tych branżach gdzieś
w Europie, jest spore prawdopodobieństwo, że wybierze
właśnie Kraków.
– Nauczyłem się nie liczyć na zysk. W tej branży pieniądze długo masz tylko na papierze, a zarabiać zaczynasz
później. Musi minąć trochę czasu, żeby można było spić
śmietankę – mówi Richard Lucas, Brytyjczyk inwestujący w Krakowie od 1991 roku, szara eminencja w świecie
krakowskich startupów i innowacyjnego biznesu.
Nie jest to Syberia.
Nie jest, ale coraz częściej wyczuwam u ludzi wywodzących się
z Krakowa pewien snobizm. Oczywiście, że to świetne miejsce
na biznes, ale wciąż miasta typu Dublin, Frankfurt czy Paryż
mają ogromny potencjał do rozwoju. Kiedyś pewien mój bywały
w świecie znajomy zachwyty Krakowem skomentował tak:
Richard, faktycznie jest tu fajnie, ale w sumie bardzo podobnie
jak gdzie indziej. W Dublinie, Belgradzie czy Rydze, równie
prężnych ośrodkach, też znaleźlibyśmy mnóstwo innowacyjnych
przestrzeni i pomysłów.
rafał romanowski: Rok 1989 w Krakowie. Na ulicach smrodzą rozklekotane Ikarusy, na chodnikach ludzie objuczeni
siatkami, na targach obywatele ZSRR sprzedają nam ortalionowe kurtki, dżinsy marmurki, tureckie trampki. Pierwsze
zespoły discopolo jeszcze nie zaczęły grać, szczytem marzeń
jest antena satelitarna. Przyjeżdżasz do Polski. I...
richard lucas: I wracam na poważnie dwa lata później. Już
sporo się działo. Zresztą dzieje się do tej pory. Interesowało mnie
to wówczas, interesuje teraz.
Bankowość?
Na przykład. Polska nie zdążyła wdrożyć np. czeków bankowych,
dzięki czemu już na stracie zmian nie inwestowała w stare
technologie. Budowano tu system od nowa, więc i zmiany
zachodzące na zachodzie Europy czy w USA adaptowano szybciej.
fot. Piotr Banasik
Przypuszczałeś, że Polska się tak rozwinie?
Wówczas była to wielka niewiadoma. Zamieszkałem tu w 1991
roku i już wtedy widziałem, że zmiany, które następują w każdej
niemal dziedzinie, są nie do zatrzymania. Ale wciąż nie znaliśmy
ostatecznego kierunku, w którym to zacznie pędzić. Bardzo
szybko jednak okazało się, że Polska nie tylko zmniejsza różnice,
ale też odważnie prze do przodu w segmentach, które na
Zachodzie były wówczas już dość przestarzałe.
Przeskoczyliśmy do roku 2007. Wówczas przedsiębiorczy już
Ale i tak krążyło wówczas o Polsce mnóstwo stereotypów.
Kraków był lata świetlne od ubłoconego i zakurzonego miaO Polakach – złodziejach samochodów w Berlinie Zachodnim...
sta, jakie zastałeś tu kilkanaście lat wcześniej.
...ale też takich, że Polska to właśnie kraj smutnych ludzi
Wszystko, co wydarzyło się tu w ostatnich latach, jest dla mnie
z siatkami. Tymczasem popatrz jak to się zmieniło. Owszem,
dość logiczne. Byłbym zaskoczony, gdyby działo się inaczej.
w niektórych obszarach, takich jak przestępczość, ZUS, GUS czy
Zarówno środowisko startupów, jak
urzędy skarbowe, tempo zmian
i cały sukces branży BPO nie przyszły
było mniejsze niż w sektorze
Znacznie bliżsi mi są sponam ot tak sobie. Obserwujemy te
prywatnym, ale i tak przemiana
przemiany m.in. z Andrew Hallamem,
łecznicy, niż ludzie szubyła zauważalna. Generalnie
twórcą organizacji ASPIRE zrzeszającej
patrzyłem na Polskę czy
kający od razu zarobku
międzynarodowe firmy inwestujące
Kraków z szerszej perspektywy
na projekcie. Kiedy pław Krakowie.
i pamiętam, że był taki moment,
gdy naprawdę nie wiedziano,
ciłem po kilka milionów
Jeszcze dekadę temu były to takie firdokąd to wszystko zmierza.
podatków
za
moje
firmy
my, jak PwC, BP, Procter&Gamble,
I mało kto mógł powiedzieć, jak
Tesco. Nikogo przecież nie dziwiły.
to się skończy.
w Polsce, nie miałem poOwszem, ale np. kilka lat temu,
czucia że oddaję komuś
przyglądając się sytuacji na rynku,
Moment przełomowy?
można było zauważyć, że z powiedzmy
Ewidentnie wejście Polski do
własną krwawicę
pięciu tysięcy centrów usług w świecie
Unii Europejskiej. Najpierw
blisko 500 znajduje się w Europie
związana z tym likwidacja wiz,
Środkowej. Z tego sporo interesuje się mocno Krakowem albo
później łatwa do znalezienia praca w innych krajach, wreszcie
już tu jest. Wynika to z bardzo prostego czynnika: w Krakowie
znikanie barier w poruszaniu się między krajami dzięki strefie
łatwiej im znaleźć opłacalny model, mądrych i chętnych ludzi
Schengen. Może teraz przedschengenowskie realia pamiętamy
z językami niż w Leeds w Anglii czy Tuluzie we Francji.
jak przez mgłę, ale to naprawdę była rewolucja.
Ponadto czynnik quality of life...
Bez dwóch zdań, miasto jest bardziej atrakcyjne na dłuższy pobyt
czy etap w życiu, niż np. Katowice czy Lublin.
A Wrocław?
Wiesz, staram się nie budować poczucia rywalizacji
Krakowa z podobnymi ośrodkami. Cieszmy się z tego,
W erze Internetu czynnik lokacyjny przestaje mieć decydujące
znaczenie?
Rośnie nam pierwsze pokolenie, które przez całe swoje życie ma
nieograniczony dostęp do wiedzy za pomocą dosłownie kilku
kliknięć. Urodziłem się w Oksfordzie, kończyłem prestiżowe
Cambridge uchodzące za jedne z najlepszych uczelni świata.
Uczyłem się w brytyjskich bibliotekach, których obowiązkiem
było kolekcjonowanie wszystkich wydawanych książek. 20
lat po moich studenckich czasach, jeśli interesuje cię jakiś
temat, możesz dotrzeć do niego z każdego miejsca globu w kilka
sekund. Zupełna rewolucja. Każde mniejsze miasteczko w Polsce
ma obecnie lepszy dostęp do wiedzy, niż my w renomowanym
Oksfordzie czy Cambridge 20 lat temu.
Zmienia się też świadomość. W Polsce, w Krakowie szybciej niż
w innych rejonach świata?
Niekoniecznie. Kiedy miałem tu swoje pierwsze projekty,
np. firmę wprowadzającą do Polski kody kreskowe, ludzie
kompletnie nie rozumieli, po co to robimy. Pamiętam, jak
jeszcze kilka lat temu władze Krakowa miały wielki dystans
do współorganizowanego przeze mnie Światowego Tygodnia
Przedsiębiorczości. Od tamtego czasu zmieniło się bardzo dużo.
Przykładem może być działalność Piotra Wilama, który niegdyś
odniósł wielki sukces z Onetem, czy Rafała Brzóski – twórcy
InPostu.
Wiele wydarzeń obecnie rozgrzewających Kraków kilka lat
temu startowało z trudem.
Pierwsze spotkania szeroko rozumianej społeczności w ramach
OpenCoffeeKRK nie wypaliły. Być może zazwyczaj tak jest, że
pierwsze próby nie wychodzą, ale widocznie potrzebny był
czas, aby środowisko okrzepło oraz nauczyło z sobą rozmawiać
i wymieniać doświadczeniami. Potrzebna była ta osławiona masa
krytyczna, właściwa liczba ludzi, którzy nie chcą od razu zbierać
plonów, a z początku bardziej dawać.
Nie znosisz pojęcia „giving back”...
Paskudne określenie. Znacznie bliżsi mi są społecznicy niż ludzie
szukający od razu zarobku na projekcie. Kiedy płaciłem po kilka
rozmowa numeru
Listopad 2015
7
obliczone na przyszłość i musi minąć
trochę czasu, żeby można było spić
śmietankę.
Powtarzasz, że zarabiasz na oldschoolu...
fot. Piotr Banasik
Tak. Żyję z dywidendy spółek założonych
kilkanaście lat temu. Totalny oldschool,
czyli np. kody kreskowe. Teraz mogę
to spieniężać, ale wiele projektów, w które jestem zaangażowany, jest na razie
wycenianych wysoko tylko przez analityków i inwestorów. Zawsze powtarzam:
co z tego, że jesteśmy bardzo bogaci na papierze, skoro za ten papier nie zjesz obiadu
w restauracji.
milionów podatków za moje firmy w Polsce, nie miałem poczucia,
że oddaję komuś własną krwawicę, ale że daję coś przydatnego od siebie. Obecnie zauważam rozmaite zmiany mentalne
w podejściu do tych spraw w bankowości, reklamie, consultingu. W Dolinie Krzemowej czy Cambrigde od dawna funkcjonuje
to tak, że daję komuś kontakt, chcę być pomocny, choć zupełnie
nie wiem, czy to mi kiedyś zaprocentuje. Ale właśnie na tym polega atmosfera pracy w tzw. high tech IT community. Wówczas
jest to twórcze.
Mówisz, że stary wzór biznesmena, najczęściej nastawionego
na szybki maksymalny zysk mężczyzny z klapkami na oczach,
odchodzi do lamusa.
Całe szczęście.
Co zmieniłbyś jeszcze w panoramie biznesowego/korporacyjnego Krakowa?
Wciąż zbyt słabą współpracę z uczelniami, kołami naukowymi
wspierającymi przedsiębiorczość. Jeszcze mocniej chciałoby się
kooperować z AGH, Uniwersytetem Ekonomicznym, Politechniką. I dobrze byłoby wreszcie przestać słyszeć: po co lekarzom,
prawnikom świadomość czy dostęp do nowych technologii.
Tymczasem technologie dotyczą każdej branży i, co najlepsze,
to się nigdy nie skończy. Zawsze będziemy chcieli jeszcze bardziej
unowocześnić rzeczywistość. Mało tego: warto uczyć tego młode
pokolenie. W Polsce za późno mówi się 18-latkom o przedsiębiorczości. Twórcze podejście do tworzenia własnego biznesu czy
realizacji własnych pomysłów warto kształtować od przedszkola
czy podstawówki. Młodzi ludzie muszą wiedzieć, co mogą zrobić,
żeby zmienić świat wokół siebie.
Czy obecnie w świecie widzisz jakieś miejsce, które czeka
podobnie przyspieszony rozwój jak Polskę czy Kraków przez
ostatnie lata?
Na pewno warto przyjrzeć się Kubie, która właśnie otwiera się
na świat i wychodzi z komunizmu. Dla inwestorów z USA to naturalny kierunek, tuż za miedzą, i myślę, że w ciągu najbliższych
lat dynamiczne zmiany zaobserwujemy np. w Hawanie.
Nadal poznajesz partnerów do biznesu
na imprezach w domu?
Zdarza się. Słucham ludzi, patrzę, czy z pasją opowiadają o projekcie, czy mają ten
charakterystyczny błysk w oku. Zwracam
uwagę na osoby, które od razu przyznają się, że ich znajomi myślą
że zwariowali, a one nadal uparcie tkwią przy pierwotnym pomyśle.
Dobry sygnał?
Ale czy tego rodzaju „szybko rozwijające się” punkty na mapie – jak Kraków czy Hawana – nie czeka po pewnym czasie
przegrzanie? Mam znajomych Amerykanów, którzy stworzyli
w Krakowie sieć dochodowych hosteli, ale już kilka lat temu
zwinęli biznes i przenieśli się do Lwowa. Stwierdzili, że w Krakowie jest już jak wszędzie, a oni szukają nowych wyzwań.
Oczywiście. Choć czasem zdarza się, że mój nos zawodzi, proszę
więc kilka zaufanych osób o ocenę sytuacji i opinię na temat
kogoś lub jakiegoś pomysłu. Najważniejsze jest umieć o sobie
opowiedzieć. Są ludzie, którzy gadają i nic nie robią, ale są też
tacy, co gadają, a potem wracają do domu i robią świetne rzeczy.
Interesują mnie oczywiście ci drudzy.
rozmawiał: Rafał Romanowski
Pewnie zbadali rynek i stwierdzili, że zrobią tak, a nie inaczej.
Popatrz, cztery lata temu pojawiła się pierwsza niesieciowa
burgerownia na Mikołajskiej, a teraz takich lokali mamy w Krakowie kilkadziesiąt.
Pierwsze tego typu burgery zjadłem w Londynie, na Shoreditch, w 2007 roku. Gdybym miał wtedy więcej kasy, byłbym
w Krakowie pionierem...
Niekoniecznie. Może rynek nie był na to przygotowany. To, że coś
sie sprawdziło w Londynie w 2007 roku, wcale nie oznacza, że wypali w Krakowie kilka miesięcy później. Podobnie jak w startupach
liczy się timing. Coś, co jest świetne teraz, za pół roku może być
passé. Możesz też spóźnić się z realizacją pomysłu i ktoś zrobi go
za ciebie. Oprócz koncepcji, odpowiednich ludzi i łutu szczęścia,
równie istotne jest wyczucie czasu.
Znasz się na tym. O Richardzie Lucasie mówią, że ma nosa do
młodych biznesów. Co ciekawe, interesują cię tylko te z małej
lub średniej półki. Za 50 tysięcy funtów czy 60 tysięcy zainwestowanych dolarów. Taki pułap.
Raczej tak. Inwestuję z reguły na bardzo wczesnym etapie i często
jest to porażka. Nauczyłem się nie liczyć na zysk, bo w tej branży
przez kilka lat pieniądze masz tylko na papierze, a zarabiać
zaczynasz dopiero później. Co z tego, że jeden procent robiącego
furorę w świecie Base – startupu z Krakowa – jest wart już dwa
miliony dolarów, skoro większość zaangażowanych w projekt
inwestorów nie zarobiło jeszcze ani grosza. To przedsięwzięcia
Richard Lucas
Jestem uzależniony od informacji. Słucham
podcastów, gdy gotuję, kąpię się i leżę w łóżku.
Czytam „The Economist”, słucham BBC World
Service. Polecam również „Tech Weekly”, którego wydawcą jest „The Guardian”. Ostatnio zacząłem też słuchać TNW Daily Dose. Oglądam
prelegentów, którzy wystąpili na TED Talks.
Na Twitterze czytam posty mojego sławnego
brata, Edwarda Lucasa. Bardzo lubię też blog
Szymona Slupika – Headworkx. Słucham Gary’ego Vaynerchuka (www.garyvaynerchuk.
com). Moje podcasty można znaleźć na Project
Kazimierz (projectkazimierz.com). Prowadzę bloga richardlucas.com. Śledzę wszelkie
TEDx-y, polecam odwiedzanie TEDxKazimierz (to moja inicjatywa) i TEDxKrakow.
Sprawdzam, co dzieje się w społecznościach
skupionych wokół Hive, Startup Stage, Krak
-Spot, OpenCoffeeKRK (którego jestem współzałożycielem), Crossweb.pl czy OMGKRK, śledzę działania Urzędu Marszałkowskiego, który
sprzyja temu sektorowi w Małopolsce. Odwiedzam hub:raum, Wytwórnię i Colab.
8
HR
www.whatsupmagazine.pl
hr pod lupą testu
Przedstawiciele pokolenia Y, nie mówiąc o pokoleniu Z, już
od studiów przyzwyczajani są do wypełniania ankiet badających poziom ich zadowolenia. Później idą do pracy, a tam...
kolejne badania satysfakcji – tym razem z wykonywanej pracy.
Po co to wszystko? Co najmniej z kilku powodów. Badania
satysfakcji pracowników służą przede wszystkim poznaniu opinii
zatrudnionych osób na temat różnych aspektów działalności
firmy. Monitorowanie opinii pracowników o tym, co dzieje się
w firmie, jest doskonałym środkiem zapobiegania niepożądanym
zjawiskom, takim jak spadek wydajności pracy czy odchodzenie
z firmy cennych specjalistów.
– Badanie satysfakcji pracowników przeprowadzane jest
najczęściej cyklicznie, co roku lub co dwa lata w przypadku
firm z certyfikatem ISO. Bywa też, że pracodawcy decydują się
na tego typu badania przed wprowadzeniem poważnych zmian
w firmie. Zbierają za ich pomocą cenne informacje potrzebne
do przygotowania się na tę okoliczność – wyjaśnia Anna Cichoń,
Project Manager z Advisory Group TEST Human Resources,
i dodaje, że badanie opinii pracowników może być również
ważnym źródłem informacji po implementacji zmian. Uzyskane
wtedy wyniki pozwalają ocenić skuteczność działań podjętych
przez organizację.
110 specjalistów
na konferencji
HR-owej
Kraków już po raz drugi gościł specjalistów z działów HR branży SSC/BPO/ITO.
A to za sprawą odbywającej się 15–16 października Konferencji HR w Centrach Usług
Biznesowych i IT.
Druga odsłona Konferencji pokazała,
że zainteresowanie tematyką HR-ową w branży
outsourcingowej rośnie. W organizowanym
wiarygodność
żeby badanie satysfakcji było wiarygodne, jego uczestnicy
zachowują całkowitą
anonimowość
Opinie uczestników badania mają wpływ na jakość i kulturę
pracy. W badaniu satysfakcji pracowników nie chodzi przecież
o to, by wypełnić stos ankiet, które zostaną następnie rzucone
w ciemny kąt. Nikt nie zadaje sobie trudu przeprowadzania
badania bez wyciągnięcia z niego konkretnych wniosków.
Analiza feedbacku pracowników jest cennym źródłem informacji
dla menedżerów i działów HR, ułatwia podejmowanie trafnych
decyzji związanych z rożnymi aspektami zarządzania i wskazuje
na problemy, z jakimi należy się zmierzyć w pierwszej kolejności.
Może okazać się, że przed wprowadzeniem innowacyjnych zmian
w jednym obszarze dobrze byłoby usprawnić działanie w innym –
tym, który zdaniem pracowników najbardziej kuleje. No dobrze, ale
czy pracownicy nie będą obawiali się wyrażania niezadowolenia
i wskazywania elementów wymagających poprawy?
– Aby badania były wiarygodne, jego uczestnicy zachowują
całkowitą anonimowość. Pracownicy otrzymują do wypełnienia
ankiety, które dostosowane są do specyfiki i potrzeb konkretnej
firmy. Zazwyczaj wypełniają je drogą elektroniczną. Jednak
przez Advisory Group TEST Human Resources
wydarzeniu uczestniczyło 110 osób z 22 polskich
miast, takich jak Warszawa, Wrocław, Katowice,
Łódź, Poznań, Gdańsk, Gdynia, czy mniejszych
lokalizacji SSC/BPO/ITO: Sandomierza,
Sosnowca czy Żywca.
– Największym plusem Konferencji jest jej
merytoryczność. Wszystkie prezentacje
i warsztaty prowadzone były przez praktyków
i dla praktyków, co pozwoliło na lepsze
nawiązanie kontaktu między prelegentami
a ich audytorium – mówi Jarosław Pięta, partner
Advisory Group TEST Human Resources.
Kto pojawił się na Konferencji? Kadra managerska
oraz kluczowi specjaliści skoncentrowani
metoda papier-ołówek nie odeszła całkiem do lamusa, sprawdza
się zwłaszcza podczas badania pracowników produkcyjnych –
tłumaczy Anna Cichoń z TEST-u.
Badanie satysfakcji pracowników pokazuje problemy, które
czasami trudno dostrzec na pierwszy rzut oka. Wnikliwa
analiza ankiet pozwala na stworzenie konkretnego planu
działania i wyznaczenie kierunku dalszego rozwoju firmy.
A to nierozerwalnie wiąże się z kulturą pracy w danej organizacji.
To jednak nie wszystkie korzyści, jakie płyną z tego typu badania.
Obecnie, gdy pracodawcy walczą o jak najlepszych pracowników
– oferują premie za polecenie nowego pracownika, częstują
pączkami, a do przysłowiowego już MulitiSportu dodają darmowe
bilety do kina – monitorowanie zadowolenia i satysfakcji
z wykonywanych zadań jest niezwykle ważne.
– Tego typu badanie pokazuje też poziom zaangażowania
pracowników w pracę i ich identyfikację z firmą, zwraca uwagę
na potrzeby, ale także na obszary, które są dla pracowników
źródłem niezadowolenia z pracy. Wiedza na temat oczekiwań
pracowników jest szczególnie ważna przy dużej rotacji –
dodaje Anna Cichoń. Wyniki ankiet mogą być pomocne choćby
przy podejmowaniu decyzji dotyczących zmian w systemie
motywowania płacowego i pozafinansowego.
Karolina Kociołek
Anna Cichoń – Project Manager z Advisory
Group TEST Human Resources
na zagadnieniach HR-owych. Zdecydowaną większość, bo aż 90
proc., stanowiły osoby związane z centrami usług biznesowych
i IT. Nieco ponad połowę uczestników stanowili dyrektorzy
personalni i managerowie działów HR. Drugą grupą, która silnie
zaznaczyła swoją obecność na Konferencji byli HR Business
Partnerzy. Oprócz nich pojawili się także specjaliści z działów
HR oraz dyrektorzy i szefowie centrów usług, którzy zwłaszcza
w mniejszych organizacjach angażują się w procesy HR-owe
i są żywo zainteresowani tym tematem.
Organizatorzy zadbali o bogaty program i napięty harmonogram.
Pierwszego dnia odbyło się pięć, drugiego cztery sesje dotyczące
różnych obszarów HR. Spotkania te dzieliły się na warsztaty i case
studies, dzięki którym uczestnicy Konferencji mogli zobaczyć
na konkretnych przykładach, w jaki sposób inne firmy poradziły
sobie z wdrożeniem nowych rozwiązań lub rozwiązaniem
palących problemów. – Obok
sesji poświęconych efektywnemu
zarządzaniu czasem i zwiększaniu
zaangażowania pracowników, pojawiły
się także panele poświęcone wsparciu
dużych zmian organizacyjnych przez
działy HR oraz wizji dalszego rozwoju
SSC/BPO w Polsce – podkreśla
Jarosław Pięta.
Równie ważną częścią wydarzenia
była możliwość networkingu. Pierwszy
dzień zwieńczył koktajl z muzyką
na żywo na barce Stefan Batory
w zakolu Wisły.
Karolina Kociołek
fot. materiały prasowe
Satysfakcja
gwarantowana
reklama
10
prezentacja
www.whatsupmagazine.pl
800 miejsc pracy w CH2M
Rozwój firmy zakłada utworzenie 800
miejsc pracy dla inżynierów różnych
specjalności oraz specjalistów w zakresie
finansów, IT, HR oraz zakupów. Globalne
Centrum Inżynieryjne będzie specjalizować
się w projektowaniu oraz opracowywaniu
dokumentacji technicznych niezbędnych
do realizacji projektów inżynieryjnych
na całym świecie, podczas gdy Centrum
Usług Wspólnych wspiera realizację
CH2M
Posiadając zespół liczący 1100
pracowników
w Krakowie
CH2M stanie
się największą
firmą projektową w Polsce.
projektów zagranicznych oraz bieżącą
działalność firmy.
Joanna Bensz, Dyrektor Zarządzająca
CH2M w Polsce mówi: „Nasza firma
wybrała Kraków jako lokalizację dla
Globalnego Centrum Inżynieryjnego z uwagi na dostęp do wysoko
wykwalifikowanej kadry inżynierskiej,
specjalistów innych branż niezbędnych
w Centrach Usług Wspólnych, a także
wysoki poziom kształcenia”.
Katarzyna Dusza, Kierownik Księgowości
Projektów na Europę, dodaje: „Praca
księgowego może się kojarzyć z mało ciekawym
zakresem, podczas gdy nasi specjaliści w zespole
‘Project Accounting’ są w ciągłym kontakcie
z zespołami projektowymi i biorą aktywny udział
w realizacji inwestycji we wszystkich fazach. Analizują
dane finansowe oraz wspierają kierownika projektu
w prowadzeniu prac zgodnie z warunkami umowy,
zasadami księgowości i polityką firmy. Monitorują
przychody i koszty projektów, a także wystawiają
faktury w pełnej współpracy z zespołem projektowym,
co pozwala im na poszerzanie wiedzy w licznych
obszarach będąc swego rodzaju łącznikiem pomiędzy
światem inżynierskim a zapleczem finansowoksięgowym. W wielu przypadkach mają możliwość
podróżować do odległych lokalizacji, których być
może nie odwiedziliby, gdyby nie praca u nas, jak
np. USA, Zjednoczone Emiraty Arabskie, czy liczne
kraje europejskie. Praca w naszym zespole daje
ogromne możliwości rozwoju zawodowego”.
CH2M prowadzi obecnie nabór na stanowiska
specjalistyczne i menedżerskie w działach księgowości
dokumentów zakupu i rozliczeń pracowniczych, księgi
głównej i księgowości wynagrodzeń oraz rozliczeń
fot. materiały prasowe
CH2M planuje zatrudnić aż 200 pracowników w Krakowie
do końca 2015 roku. Do końca 2017 roku firma zatrudni dodatkowych 600 pracowników w swoim nowym Globalnym
Centrum Inżynieryjnym oraz Centrum Usług Wspólnych
w Krakowie.
CH2M, lider w zakresie inżynierii i zarządzania programami
inwestycyjnymi, uruchamia w Krakowie swoje Globalne
Centrum Inżynieryjne oraz Centrum Usług Wspólnych,
w których zatrudnienie znajdzie w sumie 1100 osób. CH2M jest
obecna na polskim rynku od blisko 20 lat i zatrudnia na dzień
dzisiejszy ponad 330 osób w dziale obiektów przemysłowych,
infrastrukturze transportowej i wodnej a także w Centrum Usług
Wspólnych. Dzięki stałemu rozwojowi firmy, CH2M jest obecnie
zaangażowana w jedne z największych polskich projektów
infrastrukturalnych, jak m.in. rozbudowa głębokowodnego
terminalu kontenerowego dla DCT Gdańsk i program
modernizacji Wrocławskiego Węzła Wodnego. Ponadto, polscy
inżynierowie zaangażowani są w liczne projekty zagraniczne,
takie jak rozbudowa istniejących zakładów produkcyjnych,
serwerowni czy centrów B+R.
projektów. Zapraszamy osoby zainteresowane podjęciem nowych
wyzwań zawodowych do odwiedzenia naszej strony internetowej
i zapoznania się z aktualnymi ofertami pracy.
CH2M jest międzynarodową firmą projektową współpracującą z klientami
z sektora publicznego i prywatnego realizującą jedne z najbardziej złożonych
projektów infrastrukturalnych i przemysłowych na całym świecie. Działalność
firmy koncentruje się na następujących rynkach: obiekty przemysłowe,
gospodarka wodno-ściekowa, infrastruktura transportowa, energetyka
i inżynieria środowiska. CH2M zatrudnia globalnie 25 tys. pracowników i generuje
obroty w wysokości 5,5 mld USD. Do głównych obszarów specjalności firmy
należy projektowanie, doradztwo techniczne, zarządzanie realizacją inwestycji
i programami inwestycyjnymi.
Joanna Bensz – Dyrektor Zarządzająca
CH2M w Polsce
Katarzyna Dusza – Kierownik Księgowości
Projektów na Europę
reklama
Orange OffiCe ParK
Kraków, ul. Klimeckiego 1
Budowa 3 etapu rozpoczęta
Ostatnie Powierzchnie do wynajęcia!
Widok z lotu ptaka na zespół Orange Office Park
Construction of 3rd stage started
Last offices to let!
Bird’s-eye view of Orange Office Park
Lokale do wynajęcia
w pasażu handlowym
Premises to let
in shopping mall
Komercjalizacja / Leasing:
East-West Development
Office sp. z o.o.
ul. Józefitów 8/2a
30-039 Kraków
tel./fax +48 12 294 55 37
mob. +48 883 258 547
email: [email protected]
Więcej informacji na / More details at:
www.orangeofficepark.pl
12
przedstawiamy
www.whatsupmagazine.pl
100
osób
Rekordowy
Base
umożliwia wykonywanie połączeń telefonicznych bezpośrednio
poprzez przeglądarkę internetową. Doskonale nadaje się także
do komunikacji wewnątrz firmy, gdyż pozwala na dzielenie się
dokumentami czy informacjami o kliencie.
Kreatywne rozwiązania sprawiły, że z Base korzysta już ponad
6,5 tysiąca przedsiębiorstw na całym świecie. Są wśród nich
m.in. Cisco, Stryker, Knight Frank, a także polskie OtoMoto
i ZnanyLekarz. Mimo tego, że większość z nich to firmy ze Stanów
Zjednoczonych, produkt i nowe technologie ciągle tworzone są
w Krakowie.
– W Krakowie udało się zbudować zespół, który od zera tworzy
nowoczesny software pomagający tysiącom ludzi na całym
świecie w ich codziennej pracy. Zamiast zbędnej biurokracji
i sztywnych procesów, kładziemy nacisk na maksymalizację
wpływu i odpowiedzialności jednostki. Decyzje podejmujemy
na podstawie jakości argumentów, a nie stanowiska czy stażu
pracy – mówi Piotr Nędzyński.
Jeszcze w 2013 roku Base zatrudniał kilkanaście osób w Krakowie
i dwie w San Francisco, gdzie obecnie znajdują się głównie działy
sprzedaży i marketingu. W Base Lab, ulokowanym w stolicy
Małopolski, pracuje teraz ponad 100 specjalistów, ale przy tak
dynamicznym rozwoju produktu liczba ta może wzrosnąć wkrótce
nawet do kilkuset osób.
– Podczas planowania roadmapy najwyższy priorytet ma nasza
wizja tego, jak powinien działać świetny software. Wiele wyzwań
i innowacji jest jeszcze przed nami, zarówno w zakresie produktu,
jak i technologii. Poza dynamicznym rozwojem osobistym
każdego członka naszego zespołu, kluczowe będzie dołączenie
do Base kolejnych utalentowanych ludzi z ambicjami dokonania
istotnej zmiany na skalę światową – kończy Piotr Nędzyński.
Dagmara Marcinek
fot. Piotr Banasik
Prawie 7 w pierwszej rundzie. 15 w drugiej. W trzeciej już 30.
W sumie ponad 50 milionów dolarów – tyle w Dolinie Krzemowej pozyskała spółka Base. Choć to absolutny rekord wśród
polskich startupów, krakowska firma nie zamierza na tym
poprzestać.
W Base uwierzyli już inwestorzy, którzy stoją za sukcesem
Facebooka, Skype’a, Dropboxa czy Vine. Teraz dołączył
do nich Tenaya Capital, znany ze wcześniejszej współpracy
m.in. z wyszukiwarką ofert turystycznych Kayak czy jednym
z najpopularniejszych deweloperów gier mobilnych.
Założyciele Base od początku mierzyli wysoko, chcąc stworzyć
produkt przeznaczony dla klientów na całym świecie. Szukanie
finansowania w Dolinie Krzemowej było więc naturalnym ruchem.
Jednak nie każdemu startupowi z globalnymi aspiracjami udaje
się zdobyć zaufanie funduszy venture capital.
– Na etapie rundy C finansowania, gdzie Base dotarło jako
pierwszy produkt z Polski, dla inwestorów ważne jest, jak wiele
firma może osiągnąć w przyszłości i jaki będzie zwrot z inwestycji.
Ważne jest też to, żeby rozwiązywać istotny problem dużej grupy
ludzi, co jest podstawą do tego, żeby biznes był skalowalny –
tłumaczy Piotr Nędzyński, Chief
Operations Officer w Base. Base
postawione warunki spełnił:
od poprzedniej inwestycji,
w marcu 2014 roku, przychody
firmy sukcesywnie rosły, a liczba
klientów podwoiła się.
Co oferuje Base? System
CRM. Osobom niemającym
kontaktu z klientami ten skrót
niewiele mówi. Jednak dla tych,
którzy każdego dnia obsługują
procesy sprzedażowe, CRM
jest jak powietrze. Consument
Relationship Management,
czyli zarządzaniem relacjami z klientami stawia
sobie za cel kompleksową opiekę nad klientem:
pozyskanie go, doprowadzenie do transakcji,
utrzymanie dobrych stosunków, a także
analizę zachowań konsumenckich. Systemy zatrudnia obecCRM to informatyczne narzędzia wspierające nie krakowski
ten proces – umożliwiają tworzenie bazy Base Lab.
W 2013 roku
kontaktów i zarządzanie nią, a także dzielenie
firma liczyła
się informacjami wewnątrz firmy.
w sumie nieKiedy w 2009 roku Base wkraczało na rynek
spełna 20 praz inicjatywy czterech młodych przedsiębiorców cowników praz Krakowa: Bartka Kiszali, Pawła Niżnika, Agaty cujących w PolWierzbickiej i Eli Madej, oraz przedsiębiorcy sce i Stanach
i designera Uzi’ego Shmilovici, systemy Zjednoczonych
CRM oferowały już takie giganty, jak SAP czy
Microsoft. Jednak w czasie, gdy wielkie firmy IT
aktualizowały swoje stare platformy, Base od zera
stworzył nowoczesny produkt odpowiadający
aktualnym oczekiwaniom odbiorców. Na jego
sukces złożyły się na pewno trzy czynniki: przejrzysty interfejs,
innowacyjne funkcje i rozwiązania oraz aplikacja mobilna, która
zgodnie z ocenami użytkowników w sklepach Android i iOS
uznawana jest za najlepszą do obsługi CRM.
W Base danych klienta nie trzeba wprowadzać ręcznie, system
pozyskuje te informacje np. z wymiany maili czy podczas rozmowy
telefonicznej. Program wykorzystuje geolokalizację, monitoruje
przychody przedsiębiorstwa, gromadzi i analizuje dane, a także
Zielony
pokarm
przyszłości
Jedna łyżeczka alg zamiast trzech kilogramów owoców i warzyw oraz szklanki mleka?
Być może Spiruu już wkrótce zmieni kształt
piramidy zdrowego żywienia.
Spirulina to jednokomórkowa, przypominająca
swym wyglądem spiralę, mała alga. Znali ją już
Aztekowie, a afrykańskie plemiona jadły ją,
by walczyć z głodem i niedożywieniem. Dziś
używają jej sportowcy, a NASA i ESA chcą
wykorzystać jako pożywienie dla kosmonautów.
Nic dziwnego, spirulina to najbardziej
skoncentrowane źródło substancji odżywczych
znane naukowcom.
– W czasie badań nad spiruliną w Pomorskim
Parku Naukowo-Technologicznym, wraz z moim
spirulina
wytwarzana
jest z bogatych w białko,
magnez i witaminy alg
teamem zrozumieliśmy, jaki potencjał zdrowotny ona niesie.
Dlaczego jest więc tak mało popularna? Odpowiedź była prosta:
trzeba dać ludziom łatwe narzędzie, aby jedli ją na co dzień –
mówi Aleksandra Ławrynowicz, pomysłodawczyni Spiruu.
Za sprawą krakowskich inwestorów i startupowców, którzy
w ramach Chance On Tour zawitali do Olsztyna, Aleksandra
przeniosła się ze swoim pomysłem do stolicy Małopolski
i wraz z Łukaszem Pietrzkiewiczem zaprojektowała domowy
bioreaktor spiruliny: urządzenie wyposażone w lampy, systemy
napowietrzania i czujniki jakości, które każdego dnia produkuje
świeżą porcję alg. Każdy, kto zdecyduje się na zakup maszyny,
otrzyma podstawową porcję spiruliny i odpowiednią pożywkę.
Produkcję będzie można kontrolować za pomocą smartfona.
Spiruu wpasuje się w koncepcję nowoczesnego domu nie tylko
ze względu na wprowadzenie do codziennych posiłków zdrowych
suplementów diety, ale i ciekawy wygląd. Podczas czerwcowej
konferencji TEDxKraków zaprezentowano stół z przeźroczystą
nogą wypełnioną zielonymi algami. To jednak nie jedyna wersja
urządzenia. – Pracujemy nad kilkoma produktami jednocześnie,
tak aby wpasować się w każdą przestrzeń i gusta – opowiada
pomysłodawczyni. Jedzenie łyżeczki zielonej masy zamiast
kilogramów owoców i warzyw brzmi jak wycieczka do odległej
przyszłości. Jest ona jednak bardzo blisko, ponieważ Spiruu trafi
wkrótce na platformę Kickstarter i do regularnej sprzedaży.
Potencjał Spiruu został już dostrzeżony, produkt nominowano
do Millenium Technology Prize – jednej z najważniejszych
nagród przyznawanych innowacyjnym technologiom. Kolejne
pomysły założycieli Spiruu są naprawdę nie z tego świata. –
Pracujemy również nad bioreaktorem dla marsjańskich domów,
projektowanych przez architektów ze Space is More. Nasze
bioreaktory będą produkować nie tylko substancje odżywcze,
ale również tlen – mówi Aleksandra.
Dagmara Marcinek
nieruchomości
Listopad 2015
13
Czyżyny
Ciasne, ale własne
Niegdyś odlatywały stąd do Wiednia aeroplany wyładowane workami pełnymi listów. Dziś
to największy w mieście plac budowy kilkunastopiętrowych blokowisk.
ce, pas lotniska stał się terenem rekreacyjnym dla rozrastających
Jedziemy wąską, ciemną tuleją osiedlowej arterii. Horyzont ograsię wokół osiedli: 2. Pułku Lotniczego i Dywizjonu 303. Z czasem
niczają wysokie bloki, siatka z wąskich rurek, parkujące jak popadzabudowa Czyżyn okrzepła, nowe osiedla wrosły w panoramę
nie samochody. Gdzieniegdzie zwisają banery z hasłami w stylu
Krakowa, dzielnicę zaczęto traktować
„ostatnie mieszkania, tel...” czy
jako naturalne przedmurze Nowej
„sprzedam miejsce parkingowe”.
w górę poszybowały nie
Pomiędzy ochlapanymi świeżym
Huty, tuż za rozumianym jeszcze jako
część Krakowa Dąbiem.
tynkiem budynkami widnieją
tylko ceny tutejszych
kikuty wciąż stawianych ścian
Od zachodu Czyżyny wyrastają z madziałek, ale i wznoszone
lowniczego Parku Lotników Polskich.
i konstrukcji...
Zwany również parkiem AWF-u, jest
Tak wygląda otwierane sukcesyww ultraszybkim tempie
plątaniną asfaltowych dróżek wśród
nie przez Budimex osiedle Avia,
wieżowce. Dotychczasołagodnych pagórków, zagajników
część Nowych Czyżyn, obecnie
i skwerków. Na 60 hektarach ronajwiększego placu budowy
wi mieszkańcy Czyżyn nie
sną m.in. czarne topole, czeremchy,
Krakowa. Na razie nad terenem
kryją przerażenia gwałwierzby, dęby i klony, mieszkają ptaki
dawnego lotniska w samym sertownością zmian
cu dzielnicy sterczy las wysokich
(dzięcioły, sójki, sroki, szpaki, kosy).
Bardzo ciekawym fragmentem parku
dźwigów. Za jakiś czas dźwigi
jest nagradzany wielokrotnie za innowacyjność Ogród Doświadznikną, wprowadzą się nowi mieszkańcy. Ze wstępnych szacunków wynika, że w rok przybędzie ich tu blisko 5 tys. Sporo, choć
czeń, tuż obok znajduje się siedziba arcyciekawego Muzeum
wszystkie nowe inwestycje w Czyżynach mają łącznie pomieścić
Lotnictwa, a na jego skraju zbudowano zaś
Tauron Arenę – halę widowiskowo-sportonawet 12 tys. krakowian. I to nie koniec, na zabudowę czekają bową na blisko 18 tys. miejsc.
wiem kolejne działki. Jeszcze przez kilka lat dzielnica ma rozrastać
się w imponującym tempie.
Rafał Romanowski
Bliskie sąsiedztwo
Siłą Czyżyn jest ich lokalizacja: 4 km do Placu Centralnego im. Ronalda Reagana oraz 7
km do Rynku Głównego. Co ciekawe, ceny
tutejszych mieszkań należą do najtańszych
w mieście (4,5–6 tys. zł/m kw.). Wszystko
za cenę tłoku porównywalnego chyba tylko z Ruczajem oraz wszechobecnych robót
budowlanych, jakie nie znikną z pejzażu
Czyżyn pewnie przez kilka najbliższych lat.
Takiego rozmachu, z jakim stawiane
są tu kolejne bloki, nie widziano w Krakowie od lat 80. XX wieku (mniej więcej
czasów budowy Kurdwanowa). Największą i najbardziej spektakularną inwestycją
mieszkaniową jest wspomniane już osiedle
fot. Piotr Banasik
Widok z 16. piętra
Nazwać jednak rozbudowane pospiesznie Czyżyny „mieszkaniowym Mordorem” byłoby nadużyciem. Rzut oka na plan miasta
wystarczy, aby umieścić w ich środku nóżkę cyrkla, rysującego
okrąg wokół milionowego Krakowa. Jesteśmy więc w geograficznym środku metropolii, w historycznym punkcie granicznym
między „starym” Krakowem a „młodszą” Nową Hutą. Przez wieki
dominowała tu zabudowa wiejska, przez kolejne dziesięciolecia
traktowano te tereny jako korytarz powietrzny dotleniający obie
części scalonego w jeden organizm Krakowa.
Gwałtowny popyt na nowe inwestycje mieszkaniowe zrewidował
te zamierzenia. Poszybowały w górę nie tylko ceny tutejszych
działek, ale i wznoszone w ultraszybkim tempie wieżowce. Obecnie to jedyne w Krakowie miejsce, gdzie bez problemu stawia
się nawet 16-piętrowe bloki. I nie przeszkadza to nikomu: ani
deweloperom, ani miastu, ani przyszłym lokatorom. Hm, prawie
nikomu, bo dotychczasowi mieszkańcy Czyżyn nie kryją przerażenia tempem zmian i zagęszczania się masowej zabudowy
wokół ich domostw.
Osią Czyżyn jest (a właściwie był do niedawna) pas zamkniętego lotniska – obecnie areny pokazów powietrznej akrobatyki
w ramach tzw. Pikników Lotniczych. Historycznie teren należał
do położonych na obrzeżach przedwojennego Krakowa Rakowic.
W międzywojniu startowały stąd pocztowe samoloty do Wiednia
czy Odessy, a jeszcze w latach 60. XX wieku pasażerskie do Gdańska czy Warszawy. Terminal odpraw przeniesiono jednak na Bali-
Avia, stawiane przez Budimex na 14 hektarach gruntów: części
dawnego lotniska oraz ogródków działkowych między ulicami
Stelli-Sawickiego oraz Orlińskiego. Całość ma tworzyć 19 enklaw wysokościowców, określanych marketingową nazwą Nowe
Czyżyny. Nowe mieszkania budują też m.in.: Murapol przy ul.
Bieńczyckiej, Wawel Service przy ul. Wężyka, AWIM (os. Eldorado
– al. Jana Pawła przy Życzkowskiego), Atal (City Towers Czyżyny)
oraz Dasta Invest (oba przy ul. Marii Dąbrowskiej).
Każdy z bloków Nowych Czyżyn to 150–200 mieszkań o wielkości
29–117 m kw. Odległość pomiędzy nimi to czasem ledwie 11 metrów.
Poszczególne osiedla są grodzone, co dodatkowo szatkuje przestrzeń dawnego pasa startowego czyżyńskiego lotniska. Gigantyczna jak na miasto skala budowy „tańszej mieszkaniówki” rodzi
niepokój o zapewnienie odpowiedniej liczby miejsc parkingowych,
przedszkoli, żłobków. Według niektórych szacunków na jedno
oddane w Nowych Czyżynach mieszkanie przypadnie zaledwie...
0,6 miejsca parkingowego, przez co rodziny dysponujące tylko
jednym samochodem będą często musiały obejść się smakiem
i parkować np. kilometr od swej klatki schodowej. Już teraz pobliskie centrum handlowe Carrefour Czyżyny wprowadza opłaty
za korzystanie z marketowego parkingu, aby odstraszyć właścicieli
samochodów, którzy chcieliby traktować go jako przydomowe
miejsce postojowe. „Nowe życie w Nowych Czyżynach” – jak głosi
hasło reklamowe – staje się właśnie rzeczywistością.
14
nieruchomości
www.whatsupmagazine.pl
Klasyka
w krakowskich
apartamentach
Naturalne materiały i prawdziwe rzemiosło. Choć nowe technologie rewolucjonizują współczesne wzornictwo, w krakowskich
apartamentach można zaobserwować wyraźny powrót do korzeni.
Pomimo tak nowoczesnych technologii, jak 3D
printing obecny w wielu dziedzinach przemysłu,
tęsknimy za tym, co naturalne. Nic nie jest
w stanie zastąpić dotyku i zapachu drewna lub
przepięknych wzorów kamienia, malowanych
przez samą naturę. Współczesny dizajn
nie zapomina o ponadczasowych wartości
naturalnych materiałów. Widać to na przykładzie ostatnich
kolekcji wielu znanych marek wzorniczych – ręcznie tkane
dywany przypominające dzieła sztuki, wszechobecne drewno
podkreślające konstrukcję mebla, szlachetne marmury i surowe
metale.
W modzie są również: ręcznie malowane mozaiki o geometrycznych
wzorach czy ręcznie wyrabiane kafle, wzory dające efekt złudzenia
optycznego oraz pastelowe barwy. Nawet jeśli wykorzystywane
przez projektantów wzory są dziś bardziej współczesne,
to w dalszym ciągu sięgają do naszej historii. Do łask powraca
konstruktywizm. Można zaobserwować celowe podkreślanie
konstrukcji mebli, ukazywanie jego wnętrza oraz funkcji.
W ostatnich latach świadomość wzornicza znacznie wzrosła, widać
to chociażby na przykładzie krakowskich kamieniczników, którzy
coraz częściej przywracając unikatowe walory apartamentów
wybierają wysokiej jakości materiały i najlepsze rzemiosło.
Króluje tradycja i elegancja, w nurcie pozostaje także krakowski
eklektyzm w połączeniu z nowoczesnością. W modzie jest
odważne łączenie materiałów. Surowe drewno zatapia się
w żywicy, naturalne kamienie chętnie pokazuje się w towarzystwie
metali, których niekoronowaną królową jest miedź, szkło staje
ramię w ramię z betonem.
Bardzo istotną sprawą jest wzrost wartości projektu architektury
wnętrz. Dobrze zaprojektowana przestrzeń, łącząca funkcję
i aspekt estetyczny, realnie wpływa na wartość nieruchomości.
Taką inwestycję znacznie łatwiej sprzedać. Zrozumienie
tego prostego przełożenia spowodowało w ostatnich latach
dynamiczny rozwój dziedziny zwanej home stagingiem. Polega
ona na remoncie i aranżacji mieszkania podnoszących jego wartość
z myślą o korzystnej sprzedaży nieruchomości. Również dzięki
temu pozycja architektów wnętrz istotnie
wzrosła i nie ogranicza się wyłącznie do roli
„osób od dekoracji”. Świadomy inwestor
wie, że decydując się na współpracę
z renomowanym architektem wnętrz może
liczyć na wsparcie, wiedzę i doświadczenie
pozwalające zrealizować cele estetyczne
remont i aranżacja
przy zachowaniu funkcjonalności, a także
mieszkania z myślą
uzyskać realne korzyści finansowe.
o korzystnej sprzeAgnieszka Brzostek, Robert Polański
daży nieruchomości
home
staging
Stwórcy Architekci Wnętrz
5 NAJ, czyli subiektywnie
o nieruchomościach
W Krakowie stale powiększa się oferta mieszkaniowa. Rynek staje się też coraz bardziej
różnorodny. Wspólnie z analitykami nieruchomoscicafe.pl stworzyliśmy subiektywną
listę pięciu NAJbardziej zróżnicowanych inwestycji w mieście.
Największa swoboda aranżacji
Apartamenty Novum to nowoczesny projekt
mieszkaniowy w samym centrum miasta przy
ulicy Rakowickiej. Jego kwartałowa zabudowa
tworzy – pełne zieleni – wewnętrzne dziedzińce.
Zastosowanie konstrukcji płytowo-słupowej
umożliwia przesuwanie ścian działowych, przez
co można dowolnie je przesuwać reorganizując mieszkania lub łączyć ze sobą sąsiadujące
apartamenty. W zależności od wielkości lokalu,
projekt układów wewnętrznych stara się zachowywać podział na strefy dzienne i nocne. Dzięki
dużym przeszkleniom fasady każdy z apartamentów doświetlony jest naturalnym światłem.
Funkcjonalnie rozplanowana przestrzeń oraz
wysokiej klasy wykończenie sprawiają, że osie-
dle wspaniale wpisało się w wielkomiejski charakter tej części Krakowa.
Najcelniej w MdM
W Czyżynach powstaje sześć enklaw z 1374
mieszkaniami w cenach umożliwiających skorzystanie z rządowych dopłat. Ceny mieszkań
zaczynają się już od 4000 zł/m kw., a kończą
na 4800 zł, czyli poniżej pułapu wyznaczonego w MdM. Badania liczby mieszkań w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców pokazują, że
Polska nadal znajduje się pod tym względem
w ogonie rozwiniętych krajów Europy. – Dlatego
wszelkie działania państwa w zakresie rynku
mieszkań zawsze spotykają się z żywiołową reakcją – stwierdza Marek Harasymów, dyrektor
krakowskiego biura Budimex Nieruchomości,
firmy budującej czyżyńskie osiedle
Najbardziej śródmiejsko
Nieopodal Ronda Grzegórzeckiego powstaje
inwestycja Masarska 8 Apartamenty. Bliskość
centrum miasta, Kazimierza i Starego Podgórza daje mieszkańcom wiele możliwości spędzania wolnego czasu. Doskonałym miejscem
odpoczynku zdecydowanie będzie też zielony
dziedziniec dla mieszkańców. Od strony ulic
Masarskiej i Rzeźniczej budynek będzie posiadał
sześć kondygnacji, natomiast pozostałe części
będą czterokondygnacyjne. Inwestycja liczy 99
mieszkań o zróżnicowanych metrażach i układach: od 34,59 do 95,42 m kw.
Najbliżej zabytku
Apartamenty Czapskich 1 położone są tuż obok
krakowskich Plant i Uniwersytetu Jagiellońskiego, na rogu ul. Czapskich i pl. Generała Sikorskiego. Rodowód kamienicy sięga 1892 roku. Jej
piękna fasada z klasycznymi rzeźbieniami wyraźnie odcina się od tła sąsiednich zabudowań.
Elewacja z czerwonej cegły pozostaje w idealnej
harmonii z klasycznymi kamiennymi elementami geometrycznymi i rzeźbiarskimi położonego nieopodal Collegium Novum. Kolorystykę
dopełnia otaczająca kamienicę zieleń. Z okien
budynku roztacza się widok na rozległy ogród
klasztoru Kapucynów, sama zaś kamienica położona jest zaledwie kilkaset metrów od Rynku
Głównego. Renowacja kamienicy prowadzona
była pod nadzorem Biura Projektów Lewicki
Łatak. Wnętrza podzielono na apartamenty
o powierzchniach od 21 do 81 m kw.
Najbliżej równowagi
Krakowskie Dębniki to modna i wygodna lokalizacja, która z pewnością zadowoli każdego, kto
ceni życie blisko centrum na równi z sąsiedztwem zielonych parków i kameralnym klimatem urokliwych kamienic oraz willi. Kawa na
barce, spacer po Bulwarach Wiślanych, leniwa
niedziela na Kazimierzu, pyszna pizza w lokalnej
pizzerii – to wszystko jest w zasięgu ręki. Praska
Park oferuje szereg nowocześnie zaprojektowanych mieszkań w metrażach od 30 do 64 m kw.
Istnieje możliwość ich indywidualnej aranżacji,
a niektóre z nich mogą być nawet łączone w celu
uzyskania większej powierzchni.
Opracował Dawid Hajok
nieruchomości
Listopad 2015
15
O mitach
w kredytach
konieczność spłaty wraz z odsetkami (jak każda pożyczka), to pozwala uniknąć wieloletniego odkładania pieniędzy.
Najprościej zrozumieć to odwołując się do przykładu Magdy
i Tomka, którzy zaraz po ślubie wynajęli dwupokojowe mieszkanie w bloku z wielkiej płyty na Prądniku Czerwonym. Koszty
wynajmu odpowiadały płaconej przez nich dzisiaj racie kredytu
(momentami były nawet nieco wyższe), jednakże przez trzy lata
przelewali oni środki do właściciela wynajmowanego lokum. Dziś
te same pieniądze odprowadzają do banku, ale są właścicielami
swojego mieszkania.
Mit czwarty
właścicielem mieszkania na kredyt jest bank, nie my
Inna legenda ludowa mówi, że właścicielem mieszkania zostaje
się dopiero po spłacie ostatniej raty kredytu hipotecznego. – To
bardzo szkodliwy mit – zauważa notariusz Sławomir Magolan,
z kancelarii notarialnej Magolan & Satora. Właściciel mieszkania
wpisany jest w II dziale księgi wieczystej nieruchomości [„Oznaczenie właściciela lub użytkownika wieczystego” – przyp. red.],
zaś na mocy wpisu w dziale IV, dotyczącym hipoteki, bank może
jedynie dochodzić zwrotu długu na drodze odpowiedniego postępowania – ucina notariusz.
Czy w przekazywanych z ust
do ust legendach na temat kredyMit piąty
tów hipotecznych tkwi choć ziarkredyt hipoteczny to garb na całe życie
no prawdy? Rozprawmy się z szeOd początku 2014 roku Komisja Nadzoru Finansowego zarekościoma mitami w tym temacie. o pracę, dlatego na początku nawet nie próbowaliśmy starać się mendowała bankom udzielanie kredytów hipotecznych na okres
Na co dzień docierają do nas dziesiątki informacji: prawdziwych
i nieprawdziwych, często będących szkodliwymi mitami. Widać
to szczególnie na przykładzie kredytu hipotecznego, czyli wieloletniego obciążenia finansowego z zabezpieczeniem w hipotece
nieruchomości. Umowa kredytowa często nazywana jest cyrografem, a z wielu stron dobiegają nas głosy tych, którzy przez
całe życie będą żyć i pracować na ów kredyt i jego odsetki. Jak
jest naprawdę?
Mit pierwszy
wolny zawód – bank odprawi cię z kwitkiem
Zwykło się mówić, że kredyty hipoteczne udzielane są osobom,
które mają umowę o pracę i to najlepiej na czas nieokreślony.
Istotnie, jest to najbardziej pożądana przez pożyczkodawców
forma zatrudnienia, ale nie jedyna możliwa. W zależności od banku i sformułowanych przezeń zasad kredytowania, o kredyt hipoteczny mogą ubiegać się także osoby zatrudnione na umowy
cywilnoprawne (o dzieło lub zlecenie). – W naszym przypadku
bank wymagał udokumentowania mojego stażu pracy, który musiał być dłuższy niż przy umowie o pracę – opowiada Tomek. Wraz
z Magdą stanowią małżeństwo jeszcze przed trzydziestką, choć
już z pięcioletnim stażem. Do kredytu hipotecznego podchodzili
jak pies do jeża. – Tomek wykonuje wolny zawód i nie ma umowy
o kredyt. Trzy lata wynajmowania mieszkania za dość duże pieniądze sprawiły, że postanowiliśmy jednak spróbować, bo dochody
męża jako fotografa nie były niskie. Udało się, choć wymagało
to nieco zachodu i dodatkowych zabezpieczeń – dodaje Magda.
Mit drugi
jeden bank odmówi – odmówią wszystkie
Staranie się o kredyt hipoteczny nie jest rzeczą łatwą ani małą,
a potencjalni kredytobiorcy często odprawiani są z kwitkiem.
Żeby bank udzielił kredytu, ryzyko takiej operacji musi być dla
niego akceptowalne, dlatego bierze pod uwagę szereg czynników
i zabezpieczenia, jakimi dysponują potencjalni kredytobiorcy.
Jednak – jak każdy przedsiębiorca – w swoich działaniach bank
kieruje się chęcią zysku, a każdy udzielony kredyt taki zysk niewątpliwie przynosi.
Odmowna decyzja kredytowa, z jaką spotykamy się w jednym z banków, wcale nie musi oznaczać identycznych decyzji
we wszystkich innych instytucjach. Każdy z banków wypracował
własne normy i zasady ostrożności oraz autorski system oceny
zdolności kredytowej. Od wewnętrznych przepisów banku zależy
więc sposób oceny miesięcznych wydatków kredytobiorcy czy
dodatkowe wydatki związane z posiadaniem samochodu czy
korzystaniem z karty kredytowej.
Mit trzeci
kredyt hipoteczny jest drogi
Zrozumiałą rzeczą jest, że najlepiej kupić mieszkanie za gotówkę
i wprowadzić się na gotowe, bez załatwiania wszystkich bankowych formalności i bez konieczności spłaty odsetek. Nie wszystkich jednak na to stać, dlatego trzeba szukać innych możliwości.
Kredyt hipoteczny jest dziś najtańszą – bo najniżej oprocentowaną formą – zyskania kapitału na rynku. Chociaż niesie za sobą
nie dłuższy niż 25 lat (w określonych przypadkach, w zależności
od wieku kredytobiorcy, może to być 30 lat). Niektóre banki umożliwiają klientom wcześniejszą spłatę kredytu. Zdarzają się bowiem
– choć rzadko – że niespodziewany zastrzyk gotówki pozwala
na spłatę zadłużenia kredytobiorcy na długo przed czasem zapisanym w umowie. To, czy wcześniejsza spłata będzie nieść za sobą
dodatkowe koszty, jest kwestią indywidualnej umowy z bankiem.
Warto więc zwrócić na to uwagę zanim podpiszemy umowę.
Mit szósty
po kredyt tylko z rodzicami
Wśród młodych ludzi pokutuje przekonanie, że po kredyt hipoteczny najlepiej przyjść wspólnie z rodzicami, których zdolność
kredytowa jest większa – pozwoli to zminimalizować ryzyko
kredytowe i zwiększy szanse na pozytywną decyzję banku. Nie
zawsze jest to regułą, co więcej – czasami po prostu taki układ
się nie opłaca.
Większość banków zakłada, że kredyt musi być spłacony przed
siedemdziesiątym rokiem życia, dlatego długi okres kredytowania
wspólnie z rodzicami może po prostu nie być dostępny. Tylko kilka
banków kieruje się w takim przypadku wiekiem dzieci, nie zaś
ich rodziców. Skrócenie okresu kredytowania jest równoznaczne
ze wzrostem miesięcznej raty.
Korzystanie z pomocy rodziców jako współkredytobiorców nie
jest także możliwe w przypadku korzystania z programów pomocowych, takich jak „Mieszkanie dla Młodych”. W programie
MdM rodzice mogą jedynie wesprzeć młode osoby starające się
o kredyt, będąc dla nich dodatkowym zabezpieczeniem.
Piotr Banasik, Dawid Hajok
dbamy o ciebie
Iść, ciągle iść...
Za oknem szaro, buro i zimno. Razem z ciepłymi dniami odchodzi zapał do pieszych wycieczek na (nie) świeżym krakowskim powietrzu.
Chyba że mówimy o wędrówkach w ciepłych
wnętrzach klubu fitness.
Ćwiczenia Active Walk są alternatywą nie tylko
dla tradycyjnej bieżni, ale także dla amatorów
biegania i pieszych wędrówek, których ochota
na aktywność fizyczną maleje wraz ze spadającą
temperaturą. Gdy na zewnątrz robi się chłodniej,
a nie mamy ochoty na inne ćwiczenia, np.
zumbę, warto pomyśleć o ćwiczeniach na bieżni.
Trening odbywa się na wąskich bieżniach
bezsilnikowych, specjalnie zaprojektowanych
i przeznaczonych do tego typu zajęć. Walker
napędzany jest siłą mięśni ćwiczącej na nim
osoby. Zapewnia to całkowitą kontrolę nad
własnym ciałem i obciążeniem.
– Bieżnie ustawione są do góry pod lekkim
kątem, dzięki czemu imitują górskie wędrówki.
Wbrew pozorom to nie tylko trening skupiający
się na pracy nóg. Każdy trener prowadzi go nieco
inaczej i wzbogaca o dodatkowe ćwiczenia, na
przykład z wykorzystaniem kilogramowych
www.whatsupmagazine.pl
hantelków – tłumaczy Monika Borowiec-Jucha, instruktorka
w klubie Fitness Platinium.
Zajęcia Active Walk to trening z wykorzystaniem muzyki. Fuzja
rytmiki, tradycyjnych ćwiczeń fitness i treningu kardio sprawia,
że jest to jeden z najskuteczniejszych systemów treningowych
wspomagających odchudzanie poprzez silną stymulację układu
krążenia oraz przyspieszenie przemiany materii.
– Trening Active Walk wzmacnia całe ciało, poprawia wydolność
płuc i układu krążenia. Podczas jednej 55-minutowej sesji
ćwiczeń można spalić nawet do 700 kalorii. Poprawia się też
nasze samopoczucie, wyzwalają się endorfiny i stajemy się
bardziej zadowoleni. Poza tym ćwiczenia w grupie dodatkowo
motywują. Taki trening to po prostu dobra zabawa – dodaje
Monika Borowiec-Jucha.
Przeciwwskazania? – Żylaki, przepukliny, dyskopatia – wylicza
trenerka i dodaje, że Active Walk to zajęcia dla każdego, bez
podziału na wiek czy płeć. Poziom wytrenowania i ogólnej
sprawności ruchowej również nie ma większego znaczenia,
ponieważ ćwiczenia są stosunkowo proste. Zajęcia na bieżniach
wzmacniają całe ciało, wysmuklają sylwetkę, rzeźbią mięśnie
i redukują stres. Poza tradycyjnym Active Walk warto też
wypróbować oferowane przez Fitness
Platinium zajęcia łączone, takie jak Walk&TBC
czy Walk&Shape. Urozmaicenie treningu nie
tylko pozwoli nam uniknąć rutyny, ale też
korzystnie wpłynie na nasze ciało.
Active
Walk
Karolina Kociołek
bieżnie ustawione są do góry
pod lekkim kątem, dzięki czemu imitują górskie wędrówki
reklama
fot. Piotr Banasik
16
siesta
fot. Polona.pl
Listopad 2015
spacery
Barwny patchwork sadów, pól i winnic, utkany
unikatowymi zabytkami. Łagodne lessowe wzgórza poprzecinane nitkami rzek i malowniczymi
wąwozami. W okolicach Sandomierza rozpościerają się jedne z najpiękniejszych polskich widoków. Dwie godziny od Krakowa.
Latem sandomierski rynek wypełniony jest gwarem przyjezdnych,
a uliczkami miasta płyną tłumy turystów. Wraz z nadejściem
jesieni miasto bierze oddech, zwalnia i zapada w letarg. Jesienną
wycieczkę do Sandomierza powinni więc odbyć wszyscy ci, którzy marzą o małych sennych miasteczkach, które można przejść
wzdłuż i wszerz w jeden dzień. O urokliwym rynku otoczonym
pasem zieleni Starego Miasta. O spacerach po parku i pachnącymi
mokrymi liśćmi wąwozami. O pustych plażach nad Wisłą.
Sandomierz emanuje spokojem i majestatem tysiącletniej historii:
pierwsze osady powstały w tym miejscu w X wieku. W średniowieczu to tu podejmowano istotne dla Polski decyzje. Z czasem jednak
miasto zaczęło tracić na znaczeniu, a kolejne wojny niweczyły
ambitne plany, by uczynić z Sandomierza ważny ośrodek miejski.
Miasto ucięło więc sobie drzemkę, którą przerwała... emisja serialu. W 2008 roku zgromadzonym przed telewizorami Polakom
o Sandomierzu przypomniał dziarski Ojciec Mateusz. Sława
dowcipnego i inteligentnego bohatera serialu, wzorowanego
na włoskiej produkcji „Don Matteo”, przywiodła do miasta tysiące
turystów, zachwyconych sielskim obrazem przedstawianym przez
twórców „Ojca Mateusza”.
Leniwy spacer
Przechadzkę zaczniemy przy Bramie Opatowskiej. Po pokonaniu 141 stopni, jeżeli tylko macie zakochać się w tym mieście,
przepadniecie bez reszty. Pokryte czerwoną dachówką kamienice, wieże kościołów, w oddali Góry Pieprzowe, szarobłękitna
wstęga Wisły. Świeżo narodzone uczucie przypieczętuje spacer
po sandomierskich uliczkach i pochyłym rynku z umieszczonym
centralnie gotyckim ratuszem zwieńczonym renesansową attyką.
Po kawie z widokiem na rynek zajrzyjcie do sandomierskich podziemi: kupieckich piwnic i składów Podziemnej Trasy Turystycznej. Odwiedźcie Muzeum Diecezjalne, w którym przechowywany
jest – obok „Madonny z Dzieciątkiem i świętej Katarzyny Aleksandryjskiej” Łukasza Cranacha Starszego – pukiel włosów Napoleona i bułka z czasów potopu szwedzkiego. Wstąpcie do bazyliki
katedralnej pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, by zobaczyć XV-wieczne polichromie i malunki obrazujące losy chrześcijańskich męczenników, a potem odetchnijcie w ascetycznym
kościele św. Jakuba. Zgubcie się na sandomierskich uliczkach,
zaglądajcie w podwórka, by zejść w stronę Zamku i pójść na spacer do wąwozu Królowej Jadwigi, a potem na obiad. Na przykład
do Bistra Podwale, które powstało w schowanej we wzgórzu
ziemnej piwnicy, dawnej przechowalni jabłek.
Nie dostaniecie tu ciężkich zup czy mięsa pływającego w zagęszczanym mąką sosie z nieśmiertelnym zestawem surówek.
Latem, kiedy piwnica daje upragniony chłód, a rozłożone przed
lokalem leżaki zachęcają do błogiego lenistwa, królował tu śledź
z jabłkiem i pâté z wątróbki, wszędobylskie burgery oraz sensownie skomponowane dania
i piwa z małych browarów. Czy
dojazd i koszty
taka kuchnia przeżyje sandoopcja 1:
mierską, pozbawioną turyZ krakowskiego dworca
stów jesień? Mam nadzieję,
do Sandomierza zawiezie was
że się do tego przyczynicie.
kilku przewoźników (Jotkabus,
Jeżeli chcecie wrócić do domu
Tanibius, Trans Hans, Tanibus).
z koszykiem lokalnych proKursy odbywają się średnio
duktów, wstąpcie do Spiżarni
dwa razy na godzinę. Podróż
Sandomierskiej przy ul. Sokoltrwa około trzech godzin (najnickiego 10.
krótszy czas przejazdu deklaruje Tanibus, który po drodze
zatrzymuje się tylko w Połańcu: 2,5 godz.).
U kierowcy Taniegobusa zapłacicie 30 zł, taniej będzie
w przypadku rezerwacji przez
Internet. 28 zł będzie kosztował was kurs z Sinbusem.
opcja 2:
Samochodem macie do wyboru dwie trasy. Szybką i krótszą.
17
Przejażdżka po okolicy
Prawdziwym kulinarnym skarbem okolic stało się ostatnio wino.
W końcu Sandomierszczyzna to nie tylko kraina sadów. Winorośle
uprawiano tu już od średniowiecza. W XIV i XV wieku prawie
każdy tutejszy kupiec posiadał winnicę i długo sandomierskie
trunki uchodziły za najlepsze w kraju. Uprawy ucierpiały podczas
potopu szwedzkiego i od tamtych czasów nie zdołały odzyskać
dawnej świetności. Od kilku lat na okolicznych wzgórzach powstają kolejne winnice. Symboliczny był 2012 rok, kiedy, blisko
800 lat po założeniu, ponownie zasadzono winorośle w Winnicy
Św. Jakuba.
Po wino najlepiej pojechać do trzech winnic. Odwiedźcie Płochockich, których Marszellus XIV zdobył właśnie srebrny medal Targów Enoexpo. Za ∏ XIV dostali medal brązowy. W Nad Jarem,
prowadzonej przez Sylwię i Mateusza Paciurów, spróbujcie Regelta 2014 (medal złoty i wyróżnienie za dobry styl i charakter). Wpadnijcie też do pięknie położonej Sandomierskiej, gdzie
Borkowscy kontynuują tradycje pradziadka Marcelego, który
uprawiał winorośle od 1937 roku.
Wino to kolejny powód dla którego warto Sandomierz odwiedzić
właśnie w listopadzie, miesiącu młodego wina i świętujących
zakończony sezon winogrodników. Jeżeli jesteście ciekawi, jakie
są efekty tegorocznych zbiorów (rok był ponoć wyjątkowo dobry),
wybierzcie się do Sandomierza w przedostatni listopadowy weekend. Wtedy to, podczas trzeciej edycji Święta Młodego Wina, winiarze z okolicy otworzą dla gości nie tylko butelki tegorocznego
wina, ale i swoje winnice. Przez Stare Miasto przewędruje barwny
korowód, a w sandomierskich restauracjach będzie można spróbować lokalnych przysmaków i trunków.
Na zdrowie!
Magda Wójcik
PS. Pomocą w podróży będzie strona sandomierz.pl, na której znajdziecie
szczegółowe opisy zabytków, mapki, propozycje tras zwiedzania i masę innych
przydatnych informacji. Planując zwiedzanie okolic skorzystajcie z www.
szlakjablkowy.pl. Do wyboru macie pięć szlaków, dzięki którym poznacie
kulinarne, rękodzielnicze i sportowe atrakcje regionu oraz znajdziecie
gospodarstwa agroturystyczne. Noclegu szukajcie też w samym Sandomierzu,
bądź w pokojach gościnnych przy którejś z winnic (winoziemisandomierskiej.pl).
Wielbiciele autostrad powinni
zjechać z A4 na wysokości Dębicy (węzeł Pustynia) i odbić
na północ, by przez Tarnobrzeg dojechać na miejsce.
Trasa liczy 207 km. Alternatywa to mozolne wspinanie
się na północny wschód trasą nr 79, na którą wjeżdżamy
z Nowej Huty, by równolegle
do Wisły przemierzać kolejne
miejscowości: od słynących
z dyń (które o tej porze roku
ozdabiać będą pobocza drogi)
i papryk Igołomii oraz Wawrzeńczyc, przez Nowe Brzesko,
Nowy Korczyn, opłotki Pacanowa, Połaniec, aż do San-
domierza (w sumie 161 km).
Po drodze zatrzymajcie się
w siedzibie JeDynie (Wawrzeńczyce 84) i zróbcie zapasy
dyń w przeróżnych kolorach
i kształtach oraz ostrych papryczek w kilkunastu odmianach.
Gdy nie ma korków, czas
przejazdu obu tras jest podobny i wynosi ok. 2 godziny
15 minut. W godzinach szczytu
lepiej nadłożyć drogi i wybrać
A4.
Paliwo w jedną stronę to, zależnie od trasy, to ok. 50– 65 zł
(spalanie 7 l – 100 km, średnia
cena benzyny: 4,50 zł).
18
siesta
Radość
wytwarzania
Jak spuścić z siebie stres? A może by tak sobie z młotkiem
poszaleć i gwoździe powbijać, śrubki powkręcać, szafkę pomalować, stolik naprawić... A potem słuchać zachwytów: No
nie wierzę! Sam to zrobiłeś?
Tylko gdzie wygospodarować przestrzeń na warsztat? W domu
przecież jej nie ma, dzieci śpią, a sąsiad z byle powodu kijkiem
od miotły w podłogę stuka. Ha! Koniec wymówek! Jest miejsce,
jest Wytwórnia!
Wytwórnia powstała dwa lata temu w salach byłego technikum na
Zabłociu. Założyło ją kilkoro przyjaciół – z tęsknoty za zajęciami
praktyczno-technicznymi i prostą pracą, dającą natychmiastowe
efekty i poczucie spełnienia. Teraz w szeregu pracowni powstają
tu różnej maści projekty, prototypy, meble, ozdoby choinkowe
i wszystko to, co sobie wymyślimy.
– Dzisiaj ludzie pracują przy komputerach, tworzą rzeczy
ulotne, które po pewnym czasie przestają istnieć, tak jak np.
www.whatsupmagazine.pl
dokumenty księgowe. Część z nich tęskni
za tym, aby jak pradziadowie pozostawić
po sobie coś namacalnego, co zrobili
własnoręcznie – mówi Maciek Chart­-Olasiński,
pomysłodawca i zarządca tej małej spółdzielni.
– Ludzie przychodzą do nas po pracy, ot tak,
podłubać przy mebelkach, ale też uczestniczą
w warsztatach z różnych technik wytwórczych.
Po warsztatach robienia stolików każdy wyszedł
ze swoim meblem, mówiąc, że wreszcie ma co
zostawić wnukom.
Świadomość posiadania unikatowej rzeczy staje
się dodatkową wartością w czasach masowej
produkcji i powszechności sieciówek. – Wzrost
zainteresowania przedmiotami wykonywanymi
na zamówienie przez konkretnego wytwórcę
staje się nową modą – zauważa Maciek. –
Zobacz, jak popularne w sieci są filmiki typu „do
it yourself”. Zaczynamy czerpać przyjemność
nie tylko z przedmiotów wytwarzanych
specjalnie dla nas, lecz także ekscytujemy się,
kiedy uczestniczymy w procesie ich powstawania – dodaje.
W Wytwórni można uczyć się stolarstwa, renowacji mebli,
tapicerstwa, kroju i szycia, ceramiki, a nawet zbudować drukarkę
3D i drewniany kajak. Co roku przed Bożym Narodzeniem
organizowana jest Mikołajowa Wytwórnia Ozdób. Powstają one
przy użyciu przeróżnych technik, np. przez wycinanie laserem
wzorów w fornirze. – Wielu z tych, którzy połknęli bakcyla „zrób
to sam”, wraca na kolejne warsztaty i przyprowadza znajomych.
Mam wrażenie, że oprócz nauki spełniamy też rolę terapeutyczną
– śmieje się Maciek.
Na co dzień w Wytwórni pracują ludzie, których zawód,
ogólnie rzecz ujmując, polega na wytwarzaniu. Zajmują się
projektowaniem, stolarstwem, renowacją mebli, ceramiką czy
zapomnianym już sitodrukiem. A przy tym dzielą się tym, co
potrafią. Dziś pracuje tu 70 osób. A pomyśleć, że na początku
miało to być kameralne miejsce, świetlica dla paru zapaleńców,
którzy w wolnej chwili oddawaliby się swoim zainteresowaniom
i tworzyli wspólne projekty. Szybko się jednak okazało, że wraz
z anektowaniem kolejnych powierzchni przybywało i ludzi,
i projektów. Ten ostatni, który właśnie trwa, „Mistrzowie –
międzypokoleniowe warsztaty rzemieślnicze”, jest cyklem
spotkań z krakowskimi rzemieślnikami, mistrzami fachu oraz
przedstawicielami ginących zawodów.
U jakich mistrzów przyjdzie nam praktykować? U tapicera
Władysława Popieli, parasolkarki Małgorzaty Jagiełło, kaletnika
Grzegorza Tarnowskiego, modystki Barbary Komendy, państwa
Chodackich z pracowni introligatorskiej i Pawlikowskich
z pracowni lutniczej. Owszem, nawet po kilkudziesięciogodzinnej
pracy z mistrzem nie zrobimy jeszcze samodzielnie skrzypiec, ale
już niejedno będziemy wiedzieć. A poza tym dobrze jest mieć
drugi fach w ręku.
Katarzyna Pilitowska
produkują meble
w warsztacie, szyją,
projektują zielone
instalacje, zajmują się
architekturą i grafiką
Niedziela
pod Halą
Targów w Krakowie jest pod dostatkiem. Ale tylko na jeden
z nich jeździ się w niedzielne przedpołudnie po to, by kupić
kawałek historii ukryty w zniszczonych skrzypcach czy modelu radzieckiego samolotu.
Niedziela, dziewiąta rano. Pod wiaduktem nad ulicami Dietla
i Grzegórzecką niespiesznie przemykają ludzie. Zatrzymują się
co chwilę, pochylają głowy i przyglądają się rozłożonym tam
winylowym płytom. Wyblakłe okładki zachęcają do nabycia
albumu Luciano Pavarottiego, czasem jakiegoś polskiego jazz
bandu sprzed kilkudziesięciu lat.
Znacznie ciekawiej robi się po opuszczeniu ulicy Dietla i skręceniu
w stronę Hali Targowej. Tego dnia nie uświadczymy tam jednak
zbyt dużego wyboru cebuli, jabłek czy pomidorów. W końcu
niedziela przy Hali Targowej to nie jakiś tam zwykły dzień. To gratka
dla kolekcjonerów, bibliofilów i amatorów niebanalnych gadżetów
z drugiej ręki. Od wczesnych godzin porannych, mniej więcej do
„obiadu” (zwykle do godziny 14), odbywa się tam targ staroci.
Najpierw mijamy stoiska oferujące popularne kapsułki i proszki
do prania, tusze do rzęs, które za nieco wyższą cenę można
kupić w pobliskiej drogerii, a nawet składany stolik pod laptopa,
który dwa/trzy lata temu był do nabycia w sklepie IKEA. Potem
kilkanaście minut zmitrężymy na przeglądaniu drobiazgów
z radzieckimi, niemieckimi i polskimi symbolami czy na
fot. materiały prasowe
członkowie
Wytwórni
podziwianiu prawosławnych ikon. W międzyczasie czeka nas
sentymentalny rzut oka na stary sprzęt RTV i okładki magazynów
sprzed kilkunastu tygodni lub kilku lat.
Na targu staroci znajdziemy niemal wszystko, o czym można tylko
pomyśleć, i jeszcze więcej. Część towarów wyeksponowana jest
na rozłożonych na ziemi ręcznikach. Tłum kupujących wyraźnie
tu gęstnieje, a jest to bardzo zróżnicowana grupa: starsza
pani mierzy zimowe nakrycia głowy, studenci negocjują cenę
trzytomowej „Historii filozofii” Tatarkiewicza, obok zaś przepycha
się dwóch barczystych facetów, prosto w twarz raczących mijane
osoby papierosowym dymem.
Zatrzymujemy się przy książkach. Jest ich tu chyba nawet więcej
niż starych monet, przypinek i zegarków. Na jednym stoisku
znajdziemy opasłą „Historię Azerbejdżanu” i stare wydanie dzieł
zebranych Szekspira, na innym – „Co z tym życiem? ” Kingi Rusin.
Nie inaczej jest z innymi rzeczami –
można trafić na prawdziwą perełkę,
Kiełbaski
ale częściej bezwartościowy rupieć.
z NiebieStare lustra, z których tylko niewiele
można by bez renowacji od razu
skiej Nyski
powiesić na ścianie, sąsiadują
z groteskowymi wielobarwnymi
nocami pod Halą
pufami z wizerunkami faraonów;
Targową dostaniecie
najsłynniejsze kiełbaski w Krakowie
sztućce, które wypadałoby wpierw porządnie
wyczyścić, leżą obok zastawy stołowej, lamp
naftowych i wazonów. Można również trafić na
uwiecznioną na niemieckiej porcelanie śliczną
pandę wcinającą bambusa. Szkoda byłoby ją
jednak ubrudzić jakąś szarlotką albo ruskim
pierogiem. Zdecydowanie lepiej jest więc
powiesić ją na ścianie – z tyłu talerzyka znajduje
się specjalny uchwyt. Cena przygarnięcia
wizerunku zwierzaka zagrożonego wymarciem?
60 złotych.
Trzy razy więcej chce sprzedawca żółtego
paskudnego roweru, którego raczej nikt
nie będzie chciał nam ukraść. Cena pięknie
odnowionego czerwonego miejskiego bicykla to
już 800 zł. Za dużo? Poćwiczcie swoje zdolności
negocjacyjne, a do domu wrócicie na dwóch
kółkach lub z zdekompletowanym kompletem
kryształowych kieliszków.
Karolina Kociołek
pod patronatem what’s up
19
fot. materiały prasowe
Listopad 2015
Pod patronatem
Historia pewnego
przedmiotu
Wyjątkowa korpotrupa teatralna, występująca na scenie już
od 2008 roku, zaprasza na kolejną premierę. „Historia pewnego
przedmiotu” to zabawna, a zarazem wzruszająca opowieść
o szukaniu swojego miejsca w świecie. Jak i gdzie je znaleźć? Główny
bohater w trakcie podróży w poszukiwaniu swojej tożsamości
prowadzi widzów przez tajemnicze i czasem niebezpieczne krainy
– narzędzi, sztućców, zabawek czy damskich torebek.
Jaki będzie finał tych poszukiwań? Po odpowiedź zapraszamy
do Małopolskiego Ogrodu Sztuki, gdzie od 9 do 12 grudnia odbywać
się będą pokazy widowiska.
Dochód ze spektaklu w całości przekazany będzie Fundacji
Menedżerowie Jutra MOFFIN, wspierającej osoby z niepełnosprawnościami i ich funkcjonowanie na rynku pracy.
„Historia pewnego przedmiotu”
Małopolski Ogród Sztuki, 9–12 grudnia 2015
Bilety od 16 listopada na: www.moffin.eu
12 grudnia – spektakl z audiodeskrypcją
Na podstawie sztuki
„Historia pewnego przedmiotu” Anety Wróbel
i Adama Wojtyszko
Reżyseria: Iza Kała,
Alan Pakosz
Muzyka: Karol Bulski
Aktorzy: pracownicy
Capgemini Polska
fot. materiały prasowe
Spektakl
pod egidą
Capgemini
mały what’s up
Listopad
w krainie czarów
Pierwszy śnieg już za nami, najwyższy czas
przygotować więc nasze maluchy do zimy.
W tym numerze zachęcamy do zabaw pełnych magii, które rozpromienią chłodne
listopadowe dni i osłodzą czekanie na świętego Mikołaja.
Nic nie ucieszy bardziej małych wielbicieli słodyczy niż podróż przez Bramę Łakomczuchów
aż do Marcepanowego Pałacu w Cukierkowej
Krainie. Nie bój się jednak, twoim dzieciom nie
grożą dodatkowe kilogramy ani popsute ząbki, bo wycieczka odbędzie się na scenie Opery
Krakowskiej. 27 i 28 listopada do baśniowego
świata przeniesie was „Dziadek do orzechów”.
Balet-feeria autorstwa Piotra Czajkowskiego
to historia malutkiej Klary, która przekonuje
się, że marzenia się spełniają. Dzięki bajecznemu spektaklowi z ponad dwustoma barwnymi
kostiumami twoje dziecko też uwierzy, że nie
ma rzeczy niemożliwych.
www.whatsupmagazine.pl
już sam stanie się tak duży jak mama i tata. Podczas Bali Andrzejkowych w Anikino nie zabraknie czarów, przebierania się w baśniowe stroje,
malowania twarzy, gier, konkursów i oczywiście
lania wosku przez dziurkę od klucza. Zabawa
dla młodszych dzieci (2–6 lat) rozpocznie się
29 listopada o godzinie 11, a dla starszych o 16.
Ale… jeśli i wy chcecie pobawić się w Andrzejki,
niekoniecznie z dziećmi, zapiszcie swoje pociechy na całonocną imprezę w sobotę 28 listopada. Anikino zapewni im atrakcje (i trochę snu)
do samego rana, a wam wolny wieczór.
do Krakowa, by zabrać was w niesamowitą podróż do świata Disneya. Na początku grudnia
Myszka Miki, Kaczor Donald, Goofy, Bella i inne
dobrze znane waszym pociechom postacie zaproszą na wielkie widowisko „Disney On Ice:
25 lat fantazji na lodzie”. Nie bój się więc zimna
i razem z Anną i Elsą z „Krainy lodu” szykujcie
się do lepienia bałwana.
Dagmara Marcinek
Magii i czarom możecie dać się porwać także w Kraków Tauron Arenie. Tam polecicie do Nibylandii
z Piotrusiem Panem i Dzwoneczkiem, dacie nura do podwodnego
królestwa syrenki Arielki i wybierzecie się w podróż do dzikiej Afryki z Timonem i Pumbą. Nie musicie
jednak przedzierać się przez dżunglę ani szukać wróżkowego pyłu,
bo to bohaterowie bajek przybędą
fot. materiały prasowe
20
Jedną z największych atrakcji ostatniego weekendu listopada będą andrzejkowe wróżby. Każdy
maluch będzie mógł sprawdzić, co czeka go, gdy
reklama
wokół stołu
Listopad 2015
21
Niech ci się
upiecze
Kupujemy coraz mniej pieczywa. Piętnaście lat temu zjadaliśmy go średnio po 80 kg rocznie. W ubiegłym roku było to
zaś 47,8 kg. Jak na ironię, jemy
coraz więcej pieczywa złej jakości. Może więc spróbować upiec
chleb w domu?
na cieście drożdżowym, możemy sięgnąć po zakwas. Na początek
najlepiej żytni – tłumaczy Zosia. Do wypieku chleba potrzebne
są zakwas, mąka, woda i piekarnik.
Ten pierwszy można zdobyć choćby dzięki internetowej Zakwasowej Mapie Polski. Portal pomaga znaleźć osoby, które chętnie
podzielą się zarówno słoiczkiem zakwasu, jak i swoją wiedzą. –
Najlepiej jest wziąć zakwas od kogoś, ponieważ jest on bardziej
stabilny. Po prostu trudniej go zabić – żartuje Zosia. Zakwas
trzymamy w lodówce i od czasu do czasu „dokarmiamy” – dodajemy mąki.
To mąka jest kluczowa dla jakości pieczywa. Dobrze, gdy została
niedawno zmielona i nie zawiera żadnych dodatków (co zdarza
się niektórym gotowym mieszankom chlebowym, więc czytajcie
uważnie ich skład).
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2014 roku
statystyczny Polak kupił o 4,6 proc. mniej pieczywa niż rok
wcześniej. Padają kolejne piekarnie, a ich miejsce zajmują duże
sieci handlowe. Tylko że w sieciówkach trudno jest o inny chleb
niż odpiekany, zwykle z ciasta mrożonego. Nic więc dziwnego,
że sprzedaż tego chleba rośnie w tempie 4–5 proc. rocznie, a piekarniczy potentat otwiera fabrykę chleba w Nowej Soli.
Wystarczy jednak zerknąć na przydługawą listę składników takiego chleba z fabryki, żeby zrozumieć, że „świeży chleb, prosto
z pieca” jest tak naprawdę chlebem prosto z zamrażarki, do której
trafił z fabrycznej taśmy. Jeżeli Was to nie przekonuje, po prostu
spróbujcie zjeść ten chleb po trzech dniach. Pieczywo z rzemieślniczej piekarni nadal będzie w bardzo dobrej formie.
Nie każdy ma jednak dobrą piekarnię pod
domem. A nawet jeżeli ma, zdarzają się takie
sploty okoliczności, w których chleba kupić się
nie da. – Wróciliśmy do Krakowa w pierwszy
dzień świąt Bożego Narodzenia. Po przejrzeniu
półki z pieczywem w sklepie nieopodal naszego
mieszkania postanowiłam wrzucić do koszyka
Pierwsze przymrozki oznaczają, że na daletorebkę z mąką i paczkę drożdży – opowiada
kiej Sycylii zaczęły dojrzewać pomarańcze.
Zosia Barto o początkach swojej przygody
Od kilku lat przetrwanie szarego zimowego sez domowym pieczeniem. Pierwsze bułki upiezonu ułatwiają comiesięczne zamówienia z dakła sześć lat temu, dziś prowadzi nanopiekarlekich Włoch. Na stronie incampagna.pl można
nię Zaczyn. Kiedyś piekła pieczywo głównie
wybierać spośród pachnących ekologicznych
dla znajomych, a niebawem jej chleby trafią
pomarańczy, cytryn i innych cytrusów, awodo szerszej sprzedaży.
kado, kuszą też ukiszone tradycyjną metodą
– Zaczynałam od pieczywa drożdżowego i właoliwki, wspaniała oliwę, miody (z kasztanowca,
śnie taki start polecam tym, których kusi samoopuncji, nieśplika...), przetwory owocowe, sedzielne wypiekanie chleba. Na zakwas przyjdzie
zonowane wędliny i kapitalne sery. Wszystko
czas – mówi Zosia i dodaje, że stawiając przed
doskonałej jakości. Najlepiej jest złożyć zamósobą zbyt trudne wyzwanie łatwo jest się zniewienie wspólnie ze znajomymi. Po pierwsze
chęcić. – Jeżeli już nauczymy się cierpliwości
– będzie taniej. Po drugie, niektóre produkty
(np. pachnące słońcem, dojrzałe pomidory)
można zamówić jedynie w ilości nie do przejedzenia dla jednej osoby. Pierwsza dostawa
przyjedzie do Polski pod koniec listopada, ale
zamówienie najlepiej jest złożyć jak najszybciej
po uruchomieniu oferty – ilość niektórych towarów jest ograniczona.
Sezon na
pomarańcze
Właścicielka Zaczynu poleca trzy młyny:
e-mlyny.pl, mlynwilkanowo.pl i swoja-maka.
pl. Kupując w nich mamy pewność, że w torebce dostaniemy po prostu zmielone ziarno
zbóż. – Z drugiej strony mąki, które zazwyczaj znajdujemy na półkach dużych sklepów,
są standaryzowane, a to oznacza większą
przewidywalność. Ale w dobrym jedzeniu nie
ma przecież mowy o stuprocentowej powtarzalności – konstatuje Zosia.
Jeżeli chcemy piec chleby bochenkowe (w odróżnieniu od foremkowych), przydatny okaże się żeliwny garnek. – Zbierająca się w nim podczas wypieku para wodna powoduje, że chleb
ma warunki zbliżone do tych, jakie panują w piecu chlebowym.
Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe w domu – mówi Zosia,
która od niedawna jest właścicielką profesjonalnego pieca i miesiarki. – Właśnie uczę się przeliczać domowe ilości składników
na hurt. To ciężki kawałek chleba – śmieje się Zosia, która jest
piekarniczym samoukiem.
PS: Jeżeli chcecie zacząć przygodę z pieczeniem, Zosia proponuje, żebyście spróbowali upiec niewymagający wyrabiania chleb
drożdżowy „Najprostszy z prostych”. Przepis znajdziecie na mojewypieki.com. Kiedy złapiecie bakcyla, kupcie książkę „Chleb”
Jeffreya Hamelmana. Zosię znajdziecie na www.facebook.com/
zaczyn.info. Pieczone przez nią chleby niebawem będzie można
kupić w Słodkiej Manufakturze (ul. Czarnowiejska 73).
Magda Wójcik
Listopad
w kieliszku
Porzućcie beaujolais! Zostańcie winnymi patriotami! Najlepiej lokalnymi.
Trwa Małopolska Jesień Enologiczna. W programie: festiwal, konferencja i targi. Podczas
Krakowskiego Festiwalu Młodego Wina dobry
humor zapewnią trunki z winogron, które wyrosły w... Krakowie. Nasza Winnica Srebrna Góra
pierwsze tegoroczne wina zaprezentuje podczas festiwalu, który odbędzie się 6 listopada
(Stara Zajezdnia, ul. Wawrzyńca 12). Tego dnia
zakończą się też trzydniowe targi ENOEXPO
– koniecznie sprawdźcie tegoroczny program.
Nie omińcie też degustacji w restauracji Vintage, gdzie 13 listopada w kieliszkach znajdą się
wina z europejskich autochtonicznych odmian
winorośli, a na talerzach – małopolskie produkty regionalne.
Najważniejszym punktem Małopolskiej Jesieni
Enologicznej będzie konferencja poświęcona
historii oraz przyszłości polskiego winiarstwa
i cydrownictwa (19 listopada, Pałac pod Baranami, Rynek Główny 27). W programie m.in. opowieści o starych odmianach jabłek, uprawianych
nad Wisłą szczepach winorośli i łączeniu wina
z potrawami. Szczegółowy program znajdziecie
na stronie Stowarzyszenia Kobiety i Wino.
Winiarskie atrakcje listopada to nie tylko Małopolska Jesień Enologiczna. W środę 4 listopada
będziecie mogli dowiedzieć się więcej o winach
naturalnych. Spotkanie z czeskimi i słowackimi
autentystami poprowadzi Bogdan Trojak (Lipowa 6F, godz. 19:30). Tutaj też, podczas kolejnego
„Podwieczorka na dwa kieliszki” (20 listopada,
godz. 19), czyli spotkania o iście domowej atmosferze, spróbujecie win z Jury Krakowsko-Częstochowskiej (m.in. z winnic Kresy, Amonit
i Krokoszówka Górska).
Jeżeli chcecie spędzić z winem cały weekend (27–
–29 listopada), wybierzcie się do Dworu Sieraków. Podczas kursu poznacie najważniejsze
odmiany vitis vinifera. Spróbujecie również win
z najważniejszych apelacji charakterystycznych
dla danych odmian. Na marginesie: do Sierakowa
warto pojechać, by spróbować potraw przygotowanych przez szefa kuchni Janusza Fica. W listopadzie oczywiście najlepiej wybrać gęsinę.
Konkurs!
Na koniec – konkurs! Magazyn Wina (ul.
Konopnickiej 28, www.facebook.com/magazynwina) zachęca do wspominania upojnych
momentów.
Wybierzcie zdjęcie z wakacji, weekendu za miastem, wieczoru z przyjaciółmi... Nie musi być
świetne jakościowo, najważniejsze, żeby w ciekawy sposób pokazywało wino. Umieśćcie je
przed 15 listopada na fanpage’u Magazynu Wina.
Jedno zdjęcie zostanie nagrodzone udziałem
w wybranej degustacji dla dwóch osób i bonem
na zakupy w Magazynie, dwa kolejne – podwójną wejściówką na degustację.
Magda Wójcik
22
siedem uciech głównych
www.whatsupmagazine.pl
14 listopada
Druga sobota listopada zapowiada się pierwszorzędnie. Tego dnia każdy miłośnik dobrych
dźwięków znajdzie coś dla siebie.
W Klubie Studio zagra duet XXANAXX, czyli
Klaudia Szafrańska i Michał Wasilewski. Swoją
działalność zespół rozpoczął zaledwie trzy lata
temu, a 2014 rok przyniósł ich pierwszy wspólny
album. Publiczność do zabawy porwą electropopem, a melancholijnym chilloutem dadzą jej
trochę wytchnienia.
W listopadową nostalgię idealnie wpisze się
Artur Rojek, który wystąpi w Kijów.Centrum.
Artysta, który jak głosi tytuł jego płyty, „składa
się z ciągłych powtórzeń”, nie będzie jednak
powtarzał hitów swoich poprzednich formacji:
Myslovitz czy Lenny Valentiono, lecz zaprezentuje materiał ze swojego nowego krążka.
W Klubie Kwadrat pojawi się Fisz Emade Tworzywo, czyli bracia Waglewscy w rozszerzonym
składzie. Ich eksperymenty z hip-hopem, łączenie go z jazzem, funkiem czy elektroniką zaowocowały płytą „Mamut”, przez wielu określaną
albumem roku 2014.
W tę sobotnią noc znajdzie się też coś dla fanów ciężkiego grania – koncert Acid Drinkers
w Fabryce.
fot. materiały prasowe
Koncertowa
sobota
XXANAXX
duet tworzą
Klaudia Szafrańska i Michał
Wasilewski
Do 15 listopada
POP-UP Kraków
z ostatnim punktem programu, spektakli zobaczymy zaledwie siedem, każdy zagrany zostanie
co najwyżej kilka razy, a ich reżyserami będą
m.in. Krystian Lupa, Wiktor Rubin i Jolanta Janiczak, Michał Borczuch czy Oliver Frljić.
W ramach projektu, na początku listopada zaplączemy się w „SPI->RA->LĘ” przygotowaną
przez Krystiana Lupę, Igę Gańczarczyk i Piotra
Skibę. To spektakl na pograniczu instalacji i performensu, który wciągnie widzów w grę między
fikcją a rzeczywistością.
Natomiast w połowie miesiąca sceną zawładnie „Nie-Boska. Wyznanie” zrealizowana przez
Olivera Frljicia, Agnieszkę Jakimiak, Joannę Wichowską oraz Gorana Injaca. Spektakl Frljicia
miał być wystawiony w Krakowie już dwa lata
temu, jednak w wyniku narosłych wokół niego
kontrowersji zrezygnowano z umieszczenia go
w repertuarze Starego Teatru. Teraz powraca
w niezależnej przestrzeni, by zadać pytanie
o dziedzictwo klasyków i status arcydzieł w naszej świadomości.
www.popupkrakow.pl
A gdyby tak teatr pojawił się na moment
i zniknął? Tak stanie się ze sceną, która tylko na miesiąc zainstalowana zostanie przy
Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.
Koncepcja Teatru POP-UP czerpie z idei sklepów
pop-up, popularnych na początku XXI wieku
w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
Otwierane były tylko na krótki czas i oferowały
unikalne produkty w małych ilościach, by zachęcić klientów ekskluzywnością towarów. Taki
sam cel przyświeca krakowskiemu projektowi.
Sferyczny namiot w kształcie kuli zniknie wraz
reklama
4 grudnia
We are the
robots
Elektroniczne brzmienia. Komputerowe
wizualizacje. Trójwymiarowy świat. Ludzie-roboty. Nie, to nie żadne science-fiction, to
koncert Kraftwerk 3D w Centrum Kongresowym ICE Kraków.
Od pierwszych dźwięków wypływających z pulpitów grupy Kraftwerk ma się wrażenie, że wpadło się w sam środek gry wideo. Momentami tej
pamiętającej jeszcze czasy Atari. I tak jak Atari
jest klasykiem wśród domowych konsoli, tak
Kraftwerk jest legendą wśród twórców muzyki
elektronicznej. Powstały na początku lat 70. niemiecki zespół do dziś inspiruje artystów działających w przestrzeni synthpopu, electro i techno.
Koncerty Kraftwerk są wyjątkowym wydarzeniem, nie tylko ze względu na muzykę. Neonowe
kostiumy, pulsujące światłem pulpity i ekrany
z trójwymiarowymi projekcjami sprawiają, że wydarzenie zamienia się w multimedialny spektakl.
Chociaż Kraftwerk wystąpi w Krakowie dopiero
na początku grudnia, koncert zapowiadamy już
teraz, mając nadzieję, że uda wam się jeszcze
upolować bilety!
icekrakow.pl
siedem uciech głównych
23
fot. materiały prasowe Etiuda&Anima
Listopad 2015
10–22 listopada
Poleca Marynia Gierat
Etiuda&Anima
Audio Art
Krótkie, długie, fabularne, animowane, reklamowe i artystyczne – pod koniec listopada
Kraków znów opanują filmy. Tym razem za
sprawą 23. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Etiuda&Anima.
W sekcji „Erotyka w animacji”, jak zapowiadają organizatorzy, widzowie zobaczą to, o czym
wstydzą się nawet pomyśleć. Odważną animację, krążącą wokół tematyki seksu i związków
damsko-męskich, zaprezentuje także Signe
Baumane. Łotewska artystka zdradzi zainteresowanym tajniki swojego procesu twórczego.
Jak zrobić film, festiwalowiczom pokażą także
słynni bracia Quay.
Festiwal wpisać do kalendarza powinni miłośnicy komercyjnych produkcji z artystyczną duszą.
W specjalnym pokazie pojawią się pełne czarnego humoru i absurdu reklamy m.in. Air France,
Lotto, Volvo, Citroëna, zrealizowane przez Roya
Andressona. Zobaczymy także przedwojenne
spoty promujące obuwie Bata.
Oczywiście głównymi punktami programu
są konkursy Etiuda i Anima. Kto zgarnie Złotego
Dinozaura, a komu tym razem przypadnie Złoty
Jabberwocky? Przekonamy się wkrótce.
etiudaandanima.com
Z Bangalore, Tokio, Monachium, Limy, Nowego Jorku czy Timișoary – w listopadzie
do Krakowa przyjadą artyści z różnych zakątków świata, by podczas kolejnej edycji
festiwalu Audio Art połączyć muzykę ze
sztuką wizualną.
Od 1993 roku Audio Art prezentuje eksperymentalną i postmodernistyczną sztukę przełomu
wieków. W tym roku w programie trwającego
dziewięć dni festiwalu znalazły się aż 44 pozycje. W Żarówka Cafe pojawi się dźwiękowa
instalacja Yury’ego Burki z Lwowa, w Instytucie
Goethego interaktywny projekt „Dancing Mirror” Seiichiro Matsumury, a w Bunkrze Sztuki wideo-performens Dana Senna. Akademię
Muzyczną wypełnią dźwięki fletu, akordeonu,
saksofonu, wiolonczeli, perkusji i szkła na koncercie Ensemble Morph, natomiast w auli Akademii Sztuk Pięknych będzie można wziąć udział
w projekcie Matchpoint, który zainicjuje dialog
pomiędzy artystą a publicznością.
Festiwalowe wydarzenia będą także transmitowane na żywo w Internecie.
www.audio.art.pl
3 x Michael
Fassbender
fot. Sergei Ilnitsky, European Pressphoto Agency
23–28 listopada
5 listopada – 2 grudnia
World Press
Photo
Prawie 100 tysięcy zdjęć zrobionych przez 5
692 fotografów ze 131 krajów świata – tyle prac
zgłoszono do tegorocznej edycji World Press
Photo. Te najlepsze będzie można zobaczyć już
od 5 listopada w Bunkrze Sztuki.
World Press Photo to najważniejszy konkurs fotografii prasowej, którego zwycięzcy prezentowani są w ponad 100 miastach na całym świecie.
Od 1955 roku zdjęcia z wystawy wchodzą do kanonu fotografii dokumentalnej i głęboko wnikają
w świadomość odbiorców. Wystarczy wspomnieć
obraz Charlesa Cole’a pokazujący mężczyznę z zakupami stojącego na wprost czołgów na Placu
Tiananmen czy scenę samospalenia buddyjskiego
mnicha uchwyconą przez Malcolma W. Browne’a.
Zdjęcie roku tej edycji zostało zrobione przez
Madsa Nissena. Przedstawia homoseksualną parę
z Petersburga, tuż po intymnym zbliżeniu. To artystyczny komentarz do dyskryminacji mniejszości
seksualnych w Rosji. Na wystawie zobaczymy też
fotografie zniszczonych podczas ostrzału sprzętów kuchennych w Doniecku autorstwa Sergeia
Ilnitsky’ego czy robotnika w chińskiej fabryce
wytwarzającej ozdoby świąteczne zatrzymanego w kadrze przez
Ronghuiego Chena. Wśród nagrodzonych, już po raz trzeci, znalazł
się Polak Kacper Kowalski ze swoim
projektem „Efekty uboczne”.
www.worldpressphoto.org
26 sierpnia 2014
Donieck,
Ukraina
roku ogień artylerii zabił tu trzy
osoby, a ranił 10
W listopadzie na ekrany Kina Pod Baranami wejdą aż trzy filmy z udziałem Michaela
Fassbendera.
Już 13 listopada długo wyczekiwany „Steve Jobs”
w reżyserii twórcy „Trainspotting” Danny’ego
Boyla, ze scenariuszem Aarona Sorkina („The
Social Network”). Bardziej niż typowa biografia jest to opowieść o micie, jakim był Steve
Jobs. I choć Fassbender na początku filmu nie
wygląda jak Jobs, pod koniec wierzymy, że nim
jest. „Slow West” (premiera 20 listopada) to niezależny i nietypowy western, prezentowany
na tegorocznym Sundance. Nakręcony w Nowej Zelandii(!) pełnometrażowy debiut Johna
Macleana, z którym Fassbender współpracował
wcześniej przy krótkich filmach (np. „Pitch Black
Heist” pokazywany na Krakowskim Festiwalu
Filmowym), to minimalistyczne, ciekawe wizualnie kino drogi. Miesiąc z Fassbenderem zakończy „Makbet” (premiera 27 listopada), który
debiutował w konkursie w Cannes. To kolejne
– po adaptacjach Orsona Wellesa, Kurosawy, czy
Polańskiego – odczytanie szekspirowskiej tragedii. Nowoczesne, jednak nietracące wartości
oryginału. „The Telegraph” napisał, że Fassbender urodził się dla tej roli. Na ekranie partneruje
mu równie znakomita Marion Cotillard.
przygotowała Dagmara Marcinek
reklama

Podobne dokumenty