SŁOWO O NIEPOKALANYM POCZĘCIU MARYI PANNY
Transkrypt
SŁOWO O NIEPOKALANYM POCZĘCIU MARYI PANNY
Pismo Parafii p.w. NMP z Lourdes w Krakowie nr 12 (32) grudzień 2004 r. SŁOWO O NIEPOKALANYM POCZĘCIU MARYI PANNY W dniu 8 grudnia tego roku przypada 150. rocznica ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najśw. Maryi Panny. W związku z tą rocznicą spróbujmy prześledzić, jak Pan Bóg przygotowywał ludzkość w ciągu wieków na ogłoszenie tego przywileju Najśw. Maryi Panny: od opowiadania o grzechu pierwszych ludzi do dnia 8 grudnia 1854 roku. NIEPOKALANE POCZĘCIE ŚWIĘTYM I TRADYCJI KOŚCIOŁA W PIŚMIE Prawda o Niepokalanym Poczęciu Maryi była wyznawana i powszechnie obchodzona jako święto od VIII wieku w Kościele Wschodnim, a od IX wieku w Kościele Zachodnim. Natomiast na cały Kościół Powszechny rozszerzył to święto w XV wieku papież Sykstus IV. Przekonanie o Niepokalanym Poczęciu NMP oparte jest na Piśmie Św. i Tradycji. W tych źródłach znajduje się pierwsze uzasadnienie dogmatu. W Księdze Rodzaju czytamy, że Pan Bóg ogłosił w raju następujący wyrok na szatana: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a Jej. Ono zmiażdży ci głowę, a ty będziesz czyhał na Jej piętę” (Rdz 3, 15). Ojcowie Kościoła tłumaczą ten tekst tak, że szatan zranił wprawdzie rodzaj ludzki, ale w końcu zostanie pokonany przez zwycięskiego Potomka drugiej Ewy, Maryi. Najczęściej wymieniane są następujące teksty Pisma Św. Starego Testamentu, wskazujące na ten przywilej Maryi, chociaż jedynie w sensie przystosowanym: „Jak lilia pośród cierni, tak przyjaciółka moja pośród dziewcząt” (Pnp 2, 2); „Tyś wywyższeniem Jeruzalem, tyś chlubą wielką Izraela, tyś wielką dumą naszego narodu” (Jdt 14, 9); „Cała piękna jesteś przyjaciółko moja i nie ma w tobie skazy” (Pnp 4, 7). Prorok Izajasz zapowiada dziewicze poczęcie i narodzenie Mesjasza: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7, 14). W numerze znajdziemy: Słowo o Niepokalanym Poczęciu Maryi Panny......................................1 Wywiad z Siostrą Joanną Nowińską......... .. 3 Wydarzyło się: Rodziny w Kalwarii..........................5 Wszystko już było (o „Kodzie Leonarda da Vinci”) ….5 Od Redakcji......................................7 Informacje parafialne......................8 Kalendarium duszpasterskie...........8 Rekolekcje i roraty…………...........8 2 Z życia Parafii… p.w. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 12 (32) 2004 r. Jeszcze wyraźniej wyjaśniają tę prawdę słowa Archanioła Gabriela, który w dniu Zwiastowania powiedział do Maryi: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami” (Łk 1, 28). Maryja nie byłaby pełną łaski, gdyby była poczęta w grzechu pierworodnym i chociaż na moment podlegała szatanowi. Apokalipsa św. Jana również ukazuje nam Maryję jako Niepokalaną: „Wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12, 1). Podstawą jednak powszechnej wiary w przywilej Niepokalanego Poczęcia Maryi jest Tradycja, sięgająca początków chrześcijaństwa. Wówczas nie było z tym przywilejem najmniejszego problemu. Problem powstał dopiero w wiekach średnich, gdy uczeni teologowie (święci Bernard, Bonawentura, Tomasz, Albert Wielki) zaczęli się zastanawiać, jak pogodzić przywilej Niepokalanego Poczęcia z tajemnicą powszechnego odkupienia wszystkich ludzi. W końcu pogodzili te dwie tajemnice stwierdzeniem, że to, czego w nas dokonuje chrzest, tego w Maryi dokonał Duch Święty w pierwszym momencie jej zaistnienia, czyli poczęcia. Słynny teolog franciszkański, Duns Szkot (+1308), wyjaśnił tę trudność tak: „Można być odkupionym w podwójny sposób: zwykły i wyższego rzędu. Można kogoś wydobyć z przepaści, w którą wpadł, i można go też zatrzymać nad przepaścią. Z przepaści zostali wydobyci wszyscy ludzie. Natomiast Najśw. Maryja Panna została zatrzymana nad przepaścią w sposób cudowny i niezwykły, ze względu na Jezusa Chrystusa.” W 1300 roku, w auli paryskiego uniwersytetu, dyskutowało 200 uczonych na temat przywileju Niepokalanego Poczęcia. Jako ostatni wystąpił Duns Szkot. Zbijał kolejno zarzuty 200 najsłynniejszych uczonych owych czasów. Na końcu postawił niespotykany dotychczas argument, zwany odtąd franciszkańską tezą. Powiedział: „Przedwieczny, Nieskończony i Święty Bóg chciał na pewno uczynić swoją Matkę Istotą Najświętszą, a więc wolną od najmniejszego nawet grzechu. Jako Wszechmocny Prawodawca mógł to uczynić. A jeśli chciał i mógł — to na pewno taką Ją uczynił. Zatem Najświętsza Dziewica jest bez wątpienia Niepokalanie Poczęta.” Zachowanie Najśw. Maryi Panny od grzechu pierworodnego oznacza pełnię szczególnej łaski. W Niej wszystko odzyskało taki stan rodzaju ludzkiego i doskonałą harmonię, jaką cieszył się człowiek przed upadkiem. Maryja była wolna od wszelkiego grzechu uczynkowego. Nie doznała żadnej niedoskonałości moralnej czy naturalnej. Nie odczuwała żadnej nieuporządkowanej skłonności do złego. Nie mogła ulegać prawdziwym pokusom wewnętrznym. Nie znała niekontrolowanych namiętności. Z racji swego wybraństwa zajmuje miejsce między Bogiem a ludźmi. Jako taka jest najdoskonalszym wzorem wszystkich cnót. NIEPOKALANA OBJAWIA CUDOWNY MEDALIK W dniu 27 listopada 1830 roku Matka Boża objawia się s. Katarzynie Labouré, ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, w Paryżu przy rue du Bac. Ukazuje jej medal. Na jednej stronie medalu są dwa serca: Jezusa i Maryi, monogram Maryi, krzyż i 12 gwiazd. Na drugiej stronie medalu jest postać Niepokalanej. Stoi na globie ziemskim. Stopą przyciska głowę węża. Z rąk spływają promienie, które są symbolami łask wypraszanych dla nas u Boga. A wokół postaci Maryi wyryte są słowa: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.” Maryja, objawiając św. Katarzynie Cudowny Medalik, wyraziła życzenie, aby na nim zostały wyryte te słowa: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy.” Wprawdzie przez długie wieki Kościół czcił przywilej Jej Niepokalanego Poczęcia, ale ta prawda nie została ogłoszona przez Kościół jako dogmat. Maryja, domagając się wypisania tych słów, pragnęła powoli przygotować wiernych do ogłoszenia dogmatu, co nastąpiło 24 lata później, w 1854 roku, za pontyfikatu papieża bł. Piusa IX. OGŁOSZENIE DOGMATU O NIEPOKALANYM POCZĘCIU NMP Niepokalane Poczęcie Najśw. Maryi Panny jako dogmat wiary ogłosił papież bł. Pius IX, w dniu 8 grudnia 1854 roku. Oto kilka zdań z treści orzeczenia: „Dla uwielbienia świętej i nierozdzielnej Trójcy, dla chwały i ozdoby Dziewicy Bogarodzicy, dla podniesienia wiary katolickiej i dla pomnożenia religii chrześcijańskiej, powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, błogosławionych Apostołów Piotra i Pawła oraz powagą naszą oświadczamy, stanowimy i orzekamy, że nauka, która utrzymuje, że Najświętsza Maryja Panna, od pierwszej chwili swojego poczęcia, na podstawie szczególnej łaski i przywileju Wszechmogącego Boga, na mocy przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego, została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego — jest objawiona od Boga, i odtąd przez wszystkich wiernych ma być przyjęta do wierzenia.” Papież w swoim orzeczeniu powiedział jasno, że tej prawdy nie wymyślił. Ta prawda jest objawiona przez Pana Boga i wyznawana była w Kościele od czasów apostolskich. Sięga więc samych źródeł chrześcijaństwa. Papież ją jedynie usankcjonował swoim autorytetem. Z życia Parafii… p.w. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 12 (32) 2004 r. NIEPOKALANA LOURDES OBJAWIA SIĘ 3 W KTO JEST Cztery lata po ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej, w dniu 11 lutego 1858 roku Najśw. Panna ukazała się Bernardecie Soubirous, czternastoletniej dziewczynce, na Skałach Massabielskich w Lourdes. Ukazywała się jej 18 razy. W czasie szesnastego spotkania podała, kim jest: „Ja jestem Niepokalane Poczęcie.” Matka Najświętsza, na pytanie Bernardety: „Kim jesteś Piękna Pani?” — odpowiedziała: „Jestem Niepokalane Poczęcie.” Maryja potwierdziła tymi słowami niedawno ogłoszony dogmat Niepokalanego Poczęcia, kładąc kres wszelkim dyskusjom teologów na ten temat. W tym czasie we Francji nie brakowało wrogów Boga, Matki Najświętszej, Kościoła, duchowieństwa i religii. Objawienia w Lourdes godziły w modny antyklerykalizm i religijną oziębłość, i sprawiły, że kult maryjny osiągał niespotykaną do tej pory siłę. POTRÓJNE WEZWANIE SKIEROWANE DO CZCICIELI NIEPOKALANEJ Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP jest wezwaniem do głębszej wiary w nadprzyrodzoność. Dzisiejszy świat pogrążony jest w materializmie. Triumfują w nim antagonizmy, przemoc, pragnienie posiadania, użycia przyjemności, pogoń za władzą i panowaniem. Wszyscy ulegają duchowi tego świata. Stwórca zaś pragnie, aby wszyscy ludzie, tu na ziemi i po śmierci, byli Jego chwałą. Dlatego zwraca uwagę ludzi ku nadprzyrodzoności. Tajemnica Niepokalanego Poczęcia jest wezwaniem do walki z grzechem — do zrzucenia z siebie najbardziej upokarzających więzów, jakimi są nasze grzechy, które wtrącają człowieka w niewolę, niosą smutek, poczucie winy, odbierają radość serca, sieją niepokój o przyszłe losy. Pan Bóg dał Maryję światu jako ideał i wzór, ku któremu powinna dążyć cała ludzkość i każde serce wrażliwe na piękno, dobro i szlachetność. Tajemnica Niepokalanego Poczęcia jest też wezwaniem do życia w stanie łaski uświęcającej, wysłużonej ludziom przez Zbawiciela. W łasce uświęcającej ludzie winni trwać przez całe życie, bo wszystko na tym świecie jest przemijające, ulotne. Jedynie łaska uświęcająca ma wartość nieprzemijającą, a jej brak w duszy w chwili śmierci zadecyduje o wieczności. Człowiek żyje tylko raz. Godziny życia zostały mu dane po to, aby zapracował sobie na szczęśliwą wieczność z Bogiem. ks. Czesław Żak CM KIM W PARAFII... WYWIAD Z S. JOANNĄ NOWIŃSKĄ Od września tego roku jest Siostra zatrudniona jako katechetka w naszej parafii. Wierni widzą Siostrę na Mszy św. dla przedszkolaków, na Mszach św. dla dzieci, na nabożeństwach. Ale o nowej Katechetce niewiele wiedzą. Bardzo proszę, aby Siostra powiedziała nieco o sobie. S.Joanna: Jestem Siostrą Miłosierdzia w Zgromadzeniu założonym przez św. Wincentego a Paulo – bratnim wobec Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Parafia Matki Bożej z Lourdes jest w zasadzie czwartym miejscem służby, w którym stawia mnie Jezus. Tak jakoś przedziwnie, i w pełnej zgodzie z moimi wewnętrznymi pasjami, dane mi jest pracować z ludźmi i słowem przekazywać kerygmat. Uważam to za niezwykły zaszczyt (proszę nie dziwić się tym określeniem), że Pan Bóg powierzył mi posługę w tak niezwykłej domenie Prawdy, jaką jest teologia i katecheza. Wcześniej uczyłam w Limanowej, potem w Rabce-Zdroju i w Tenczynku. Była to szkolna katecheza, ale i spotkania w grupach Oazy, bierzmowanych czy Stowarzyszenia Dzieci i Młodzieży Maryjnej przy parafii, a także schola – stąd moje upodobania gitarowe. Spośród fascynacji (gdyż często padają o to pytania) – największą stanowi dla mnie tajemnica Boga, którego odkrywam ciągle jako Innego, przekraczającego Swą Miłością zupełnie wszelkie ludzkie oczekiwania. Czy „od zawsze” myślała siostra o powołaniu zakonnym? Czyli: w jaki sposób Pan Jezus prowadził Siostrę do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo? S. Joanna: Nie, nie urodziłam się w welonie! Pan Bóg – właśnie... Pociągnął mnie w przedziwny sposób swoją Miłością. Myślę, ze takim przełomowym wydarzeniem w moim życiu były salezjańskie rekolekcje wakacyjne dla Oratorium, do którego później należałam. Wówczas po raz pierwszy Pan Bóg tak mocno potrząsnął mną przez fragment ewangelii według św. Mateusza, nad którym myślałam w czasie, który mieliśmy przeznaczać na modlitwę osobistą: był to tekst o domu zbudowanym na skale i na piasku. 4 Z życia Parafii… p.w. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 12 (32) 2004 r. Utożsamiłam się bardzo wyraźnie z tym drugim porównaniem i to był przełom w moim młodym, piętnastoletnim życiu. Odtąd zaczęłam... szukać Boga i pytać o Jego zdanie i plan wobec mojego życia. Wiedziałam tylko jedno: chcę podjąć drogę, którą On przeznaczył dla mnie – tylko taką! Pozostawało jednak pytanie: czy na pewno Wszechmogący chce, abym poszła za Nim drogą życia w czystości, ubóstwie, posłuszeństwie i służbie Ubogim? Ponieważ… jestem analitykiem, także duchowym, prosiłam o wyraźną, jednoznaczną odpowiedź ze strony Boga. I – otrzymałam ją! Do dziś nie pozwala mi ona nawet na cień wątpliwości co do posiadania łaski powołania. A wybór Zgromadzenia... to kolejne Boże pociągniecie pędzla... Ale na użytek tych refleksji powinnam posłużyć się tu zwrotem z zakończenia ewangelii według św. Jana: „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać” (J 21, 25). W ostatnim czasie stała się Siostra bohaterką małej burzy rozpętanej na łamach Gazety Wyborczej (zobacz: Gazeta Wyborcza Kraków z dnia 1 października 2004 r., s. 1). Napisano tam, iż rodzice są oburzeni, że Siostra wymaga od dzieci „wzorowego uczestnictwa we Mszy św.” niedzielnej i świątecznej, czy „wprowadzania w życie poznanych wartości”. Przypomina się komunistyczna propaganda, że „przekonania religijne są prywatną sprawą obywatela” (i dlatego lekcje religii w szkole są nie do pomyślenia). Dziś lekcje religii w szkole są, ale – dla wielu – mają to być po prostu „lekcje tolerancji”. Czy lekcje religii w szkole mają być lekcjami religioznawstwa? S. Joanna: Myślę, że religia i w ogólności ludzkie poszukiwanie Boga przypomina górską wędrówkę. Wspinaczka jest trudna – to niewątpliwe. Pod nogami kamienie, kamienie i jeszcze raz kamienie, przed człowiekiem buty sąsiada, z boku skały, przepaście lub jeszcze mniej optymistyczne krzaki. I szczytu jak nie było tak nie ma. Łatwo zwątpić i stwierdzić, że nigdy nie dotrzemy na górę, że nie warto iść dalej, lub – co najgorsze – że... szczyt po prostu nie istnieje lub jest nieosiągalny. Moim zadaniem – tak je postrzegam – jest uczyć, jak jest na szczycie: jak piękny jest Bóg, którego przebłyski zaledwie dostrzegamy przez zasłonę lasu, krzaków, utworzonych przez naszą codzienność, zabieganie, rozproszenie, brak troski o czas głębi i refleksji. Chcę wskazać drogę jak najkrótszą: tę, którą zostawił nam Jezus. Jest trudna, lecz jak każda górska ścieżka nad przepaścią – daje też możliwość oglądania pięknych widoków, a te umacniają nadzieję. Moim najgłębszym pragnieniem jest, aby wszyscy ludzie byli szczęśliwi, a ponieważ prawdziwe szczęście jest tylko w Bogu i u Niego, stąd po prostu muszę, jestem od wewnątrz przynaglana, by mówić jak Go spotkać, gdzie najpewniej i najpełniej można Go doświadczyć. Religia to głębokie doświadczanie Boga, życie z Nim – przez modlitwę, sakramenty, miłość świadczoną czynem bliź- niemu. A katecheza w szkole ma to życie umacniać i inspirować młodego człowieka do nowych odkryć... do fascynacji Żywym Bogiem. Czy inaczej wyglądała praca z dziećmi i współpraca z Rodzicami w Limanowej czy Rabce, inaczej w Tenczynku, a inaczej w Krakowie ? Czy można powiedzieć, że są to „inne światy” ? S. Joanna: Każda placówka jest zupełnie inna, gdyż ludzie posiadają inną historię, są kształtowani przez inne środowisko i przede wszystkim różnią się od siebie, gdyż – jak mawiał św. Wincenty – „Bóg jest Twórczy do Nieskończoności”. Bardzo się cieszę, że dane mi jest służyć w tak odmiennych miejscach – to ogromne bogactwo doświadczeń. Jeżeli może nie zapisały się one ze szczegółami w mojej pamięci, to bardzo ukształtowały moją wewnętrzną przestrzeń. Miałam kilka takich ciekawych sytuacji – jak wychowawstwo klasy czwartej w szkole podstawowej w Rabce, współorganizowanie z rodzicami uroczystości kościelnych w Rudnie – wsi, do której dojeżdżałam z Tenczynka, najczęściej na rowerze, czy próby aranżacji teatralnych z dorosłymi i dziećmi we wszystkich tych miejscowościach. Z tęczą w oczach patrzę również na dalszą pracę w tej parafii, bo przecież burza zawsze zapowiada piękną pogodę... nieprawdaż? W katechezie jest Siostra zatrudniona na pół etatu, ponieważ podjęła Siostra studia doktoranckie z egzegezy biblijnej. Czy wiążą się z nimi jakieś szczególne plany na przyszłość? S. Joanna: Studia biblijne są dla mnie niezwykłym podarunkiem od Boga przez ręce i decyzję Przełożonych. To dla mnie szeroko otwarte okno na Przestrzeń, którą jest Bóg. Ogromnie cieszę się, że mam dostęp do Niego i – przez obowiązek napisania rozprawy doktorskiej – możliwość poznawania Go dogłębnie na kartach Pisma Świętego. A o to, co będzie dalej – On się zatroszczy. Mam bardzo silne wewnętrzne przekonanie o potrzebie tych studiów nie tylko ze względu na mojego ducha, ale ze względu na potrzeby Kościoła. Stanowi to też dla mnie imperatyw skłaniający do pracy. Czego dziś Katecheta oczekuje od dzieci, a czego od rodziców? Od szkoły? Od Kościoła? S. Joanna: Tak wiele znaków zapytania... A odpowiedź będzie krótka – w odniesieniu do Tego, którego cała ta sprawa dotyczy – do Jezusa. Oczekuję jednego i to moje oczekiwanie streszcza się w jednym zdaniu – zdaniu natchnionym, wieńczącym całość Objawienia w Biblii: „Amen. Przyjdź Panie Jezu! Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi!” (Ap 22, 21) Życzę Bożego błogosławieństwa we wszystkich pracach i zamierzeniach, i dziękuję za rozmowę. Rozmawiał ks. Bogdan Markowski Z życia Parafii… p.w. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 12 (32) 2004 r. WYDARZYŁO SIĘ: RODZINY W KALWARII Rodziny z naszej parafii uczestniczyły 12 września br. w XII Pielgrzymce Rodzin Archidiecezji Krakowskiej do Kalwarii Zebrzydowskiej. Pielgrzymka odbywała się pod hasłem: „Naśladować Chrystusa w rodzinie”. Wzięło w niej udział ponad 50 tysięcy osób, z których większość stanowiły rodziny z dziećmi w różnym wieku, a także dziadkowie, młodzież i osoby samotne. Reprezentowane były wspólnoty z Ruchu Domowego Kościoła, Stowarzyszenia Rodzin Katolickich i Akcji Katolickiej. Obecni byli: ks. kard. Franciszek Macharski, księża biskupi Albin Małysiak i Jan Szkodoń, biskupinominaci Jan Zając i Józef Guzdek oraz około 30 księży. Spotkanie rozpoczęło się przy I stacji Drogi Krzyżowej: kobiety poniosły obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej, a mężczyźni przyjęli na swe ramiona ogromny, drewniany krzyż. Rozważania przy każdej stacji Drogi Krzyżowej, prowadzone przez małżonków, były powiązane z tekstami św. Joanny Beretty Molla, modliliśmy się także w intencji beatyfikacji Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego. Msza św. przed Bazyliką, odprawiona pod przewodnictwem ks. kard. Franciszka Macharskiego, była ostatnią stacją wspólnej Drogi. Ks. Kardynał w homilii powiedział m.in.: „Wytrzymajcie do końca nieść krzyż, nieście go ostrożnie, by się nie potknąć i nie upaść. Sens życia – to jest znak Krzyża świętego, całe bogactwo naszego życia jest w nim. Nie lękajcie się patrzeć na Jezusa. On zawsze jest z nami, w jednej z najświętszych wspólnot – w rodzinie! Zanieście Jezusa do swoich domów, do rodzin i do młodych, którzy dopiero założą rodzinę. Jesteśmy naznaczeni przez Świętą Rodzinę i przez świętych Małżonków.” Z wielkim wzruszeniem przyjęliśmy wiadomość, że Ojciec Święty Jan Paweł II podczas modlitwy „Anioł Pański” pozdrowił pielgrzymkę Rodzin w Kalwarii Zebrzydowskiej! Na zakończenie uczciliśmy relikwie św. Joanny Beretty Molla i bł. małżonków Marii i Alojzego Quattrocchi, które były wystawione na Placu Rajskim przed Bazyliką. Pielgrzymka rodzin do Kalwarii to wyraz naszej wspólnoty i solidarności ze wszystkimi, którzy dążą do uświęcenia swoich rodzin, bronią każdego poczętego życia i pragną przekazywać swoim dzieciom wiarę i najwyższe wartości moralne, polecając się opiece Matki Bożej Kalwaryjskiej. Ewa Markowska 5 „Kod Leonarda da Vinci” w glorii 7 milionów egzemplarzy sprzedanych na świecie i 50tysięcznym nakładzie pierwszego polskiego wydania – pojawił się kilka miesięcy temu na półkach księgarskich. Z miejsca spowodował ogromne zainteresowanie, zwłaszcza młodych Czytelników. Sprawiło ono, że poczułem się „wywołany do tablicy” i zmuszony do lektury powieści. Poniżej pozwalam sobie przedstawić najważniejsze refleksje, których źródłem stała się wspomniana lektura. WSZYSTKO JUŻ BYŁO RZECZ O „KODZIE LEONARDA DA VINCI” Dawno temu, gdy jeszcze chodziłem do szkoły średniej, jako zadanie z języka polskiego otrzymałem streszczenie „Hamleta” Wiliama Szekspira. Zadanie wykonałem w formie wiersza, który nawet się spodobał, a wszystkie odstępstwa od treści poematu kwitowałem jednym magicznym hasłem: licentia poetica. Tyle, że prawda była inna: zadanego poematu nie przeczytałem... Mój wiersz słyszało kilka osób, a nauczycielka na bieżąco wskazała na wszystkie błędy rzeczowe. Zaś światowy bestseller # 1 Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci”(1) przeczytają miliony czytelników i wielu z nich zapyta: A może jest w tym coś z prawdy? Nie sądzę, by pomysł na literacki bestseller i chęć zarobienia dużej gotówki – były wystarczającym usprawiedliwieniem dla okłamywania milionów czytelników. A czytelnicy zostali okłamani! Poczynając od zdania na stronie 9: „Wszystkie opisy dzieł sztuki, obiektów architektonicznych, dokumentów oraz tajnych rytuałów zamieszczone w tej powieści odpowiadają rzeczywistości.” Bo wcale nie odpowiadają!(2) Według Teabinga, bohatera powieści – do Soboru Nicejskiego „Jezus był postrzegany przez wyznawców jako śmiertelny prorok... Wielki i potężny człowiek, lecz mimo wszystko człowiek. Śmiertelnik. (...) Ustanowienie Jezusa „Synem Bożym” oficjalnie zaproponowano i przegłosowano podczas soboru nicejskiego” (s. 298). To nieprawda. Że Jezusowi nie odmawiano bóstwa – wystarczy zajrzeć choćby do świadectw najstarszych Ojców Kościoła.(3) Zaś problemem, który był osią sporu na Soborze Nicejskim, były rozpowszechnione poglądy aleksandryjskiego kapłana Ariusza. Tyle, że Ariusz nie odmawiał bóstwa Jezusowi: był gotów zaakceptować formułę „Bóg z Boga”, ale nie dodaną przez Sobór: „Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego”; dla niego Jezus Chrystus nie był ani w pełni Bogiem, ani prawdziwym człowiekiem, lecz jakąś istotą pośrednią. 6 Z życia Parafii… p.w. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 12 (32) 2004 r. Nicejskie wyznanie wiary podpisali prawie wszyscy uczestnicy Soboru, w liczbie około 200 (nie podpisało go dwóch biskupów, którzy zostali złożeni z urzędu). A cesarz Konstantyn tak naprawdę nie rozumiał wagi sporu, i prawdopodobnie postępował za swoim teologicznym doradcą, biskupem Hozjuszem z Kordoby, który był spiritus movens całego przedsięwzięcia.(4) Kościół w tamtych czasach nie musiał „robić” Boga z Jezusa Chrystusa. Generalnie Kościół zmagał się z innym problemem: odmawiania człowieczeństwa Jezusowi. Tego odmawiali Jezusowi gnostycy i heretycy: doketyzm (uważający człowieczeństwo Jezusa za pozorne), monofizytyzm (uznający tylko boską naturę Jezusa), monoteletyzm (uznający jedną – boską wolę w Jezusie). Boska natura Jezusa nie była zasadniczo podważana. Aż do świadków Jehowy, ale ci są amerykańską sektą, powstałą w XIX wieku, a nie wspólnotą gnostycką z II czy III wieku. Jaki interes miał Dan Brown, by propagować poglądy świadków Jehowy na temat boskości Jezusa? Zacytujmy raz jeszcze: Ustanowienie Jezusa „Synem Bożym” oficjalnie zaproponowano i przegłosowano podczas soboru nicejskiego” (s. 298). Można powiedzieć krótko: Kto tak twierdzi, nigdy nie czytał Ewangelii. Ale sprawa jest bardziej skomplikowana: Dan Brown czytał, tylko jakieś inne: Ewangelię Filipa, Ewangelię Marii Magdaleny... Takie teksty, zwane apokryfami, rzeczywiście istniały, i to w sporej ilości (powstawały często dla potrzeb wspólnot gnostyckich, a dla uwiarygodnienia ich treści przypisywane były postaciom znanym z Ewangelii); zresztą, dla potrzeb Dana Browna najbardziej odpowiednia byłaby Ewangelia Dzieciństwa Tomasza...(5) Dan Brown pisze dalej: „Konstantyn zamówił i sfinansował nową Biblię, która pomija te ewangelie, które mówią o ludzkich cechach Chrystusa, i wysuwa na pierwszy plan te, które przedstawiały go jako Boga. Wcześniejsze ewangelie zostały zdyskredytowane, a potem zebrane i spalone” (s. 299). I tak w dwóch zdaniach autor podważył fundamenty chrześcijaństwa. Nie katolicyzmu – ale całego chrześcijaństwa (które, nie wiedzieć czemu, autor zdaje się utożsamiać z rzymskim katolicyzmem). I tutaj po prostu ręce opadają! Bo z takimi tezami nie da się dyskutować. Tak jak nie da się dyskutować z tezą, że cesarze rzymscy byli potomkami Słowian spod Ślęży, tyle że zazdrośni Włosi mówiące o tym dokumenty zdyskredytowali, a potem zebrali i spalili. Albo z tezą – rozpowszechnianą swego czasu – że prezydent USA John Kennedy nie zginął w zamachu, ale ukrywa się na terenie jednego z PGR-ów na Pomorzu Zachodnim, żyje i ma się dobrze... Niejaki Henryk Panas wydał przed laty powieść „Według Judasza” (odwołując się do zaginionej Ewangelii Judasza). Jezus był tam rewolucjonistą, który został stracony „zawodząc bojową pieśń”, a następnie pochowany we wspólnym grobie. A mit o zmartwychwstaniu był dziełem obłąkanej z żalu Marii Magdaleny... Właśnie: Maria Magdalena. U Panasa pojawia się jako istota, która wolała platoniczną miłość podstarzałego rewolucjonisty niż bardziej konkretną młodego Judasza itd. Tyle, że Panas nie miał ani talentu, ani twórczego zapału, ani reklamy, ani bezczelności na miarę Dana Browna – jego sen- sacje przeszły więc bez specjalnego echa (mimo przetłumaczenia książki na obce języki!). A zainteresowani przekrętami Panasa mogli przeczytać obszerny artykuł Tadeusza Żychiewicza w „Tygodniku Powszechnym”, zatytułowany... „Według Panasa”.(6) Ewangelia według Dana Browna nie jest więc ani zabiegiem bez precedensu, ani odkrywczym – tyle że czyta się. Owszem, czyta się! W powieści czytamy: „Biblię złożyli i zredagowali ludzie, którymi kierowały względy polityczne” (s. 300). To kolejna manipulacja, jakiej dokonuje autor. Rzeczywiście, Biblia nie spadła z nieba (w przeciwieństwie do Koranu). Generalnie – Biblia powstawała jako świadectwo istniejącej już wiary, najpierw narodu wybranego, a później Kościoła. Biblia miała być źródłem wiary dla całych pokoleń, ale najpierw – wiara była źródłem Biblii. Najpierw apostołowie i ich uczniowie słowem wzywali do wiary i budowali Kościół, a założony przez nich Kościół weryfikował powstałe księgi: czy wyrażają jego wiarę – czy też nie. Jedne księgi odrzucając, inne akceptując jako mające swe źródło w nauczaniu apostołów i manifestujące ich wiarę.(7) W tym sensie Biblia jest dziełem ludzi, ale... Tylko ktoś, kto nie pojmuje, czym jest wiara chrześcijańska, może napisać to, co napisał Dan Brown. Ktoś taki widząc w Biblii jedno z wielu dzieł literackich starożytności – będzie pytał: Po co została napisana? Dan Brown odpowie: Dla poparcia jakiś podejrzanych machinacji i politycznych interesów. Cóż powiedzieć? Że ślepy nie rozróżni kolorów. Będzie widział tylko jeden: czarny. Przyjrzyjmy się jeszcze kilku szczegółom. „To nie ja twierdzę, że to Graal. Stwierdził to sam Chrystus” – mówi Teabing o Marii Magdalenie i jej rzekomym małżeństwie z Chrystusem (s. 310). Bo u Dana Browna Chrystus i Maria Magdalena byli małżeństwem i mieli dzieci. Gdzie Chrystus o tym powiedział? Na obrazie Leonarda da Vinci „Ostatnia Wieczerza”! Przedni pomysł... To tak jakby dowodzić wyglądu i sposobu ubierania się naszych monarchów na podstawie rysunków Jana Matejki. Litwini twierdzą zresztą, że to oni byli sprawcami zwycięstwa nad Krzyżakami pod Grunwaldem, a do zwycięstwa poprowadził ich książę Vytautas, czego oczywistym i pewnym dowodem jest... obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem”. „Prawdziwym celem krucjat było zbieranie i niszczenie informacji” (s. 323). Oczywiście, informacji dotyczących rzekomego małżeństwa Jezusa z Marią Magdaleną. Teza jest tak odkrywcza, że historykom na świecie zapewne zaparło dech z wrażenia... Podobnie odkrywczą tezą byłoby chyba tylko twierdzenie, że Hitler wywołał II wojnę światową wyłącznie po to, by zniszczyć przechowywane w Moskwie dokumenty potwierdzające jego żydowskie pochodzenie, jak i prawa Stalina do pruskiego tronu! Zresztą, temat genezy konfliktu Hitlera ze Stalinem podjął ostatnio odkrywczo Robert Ludlum w powieści „Zdrada Tristana”. Czy teraz mamy czekać na nową, jeszcze bardzie „odkrywczą” powieść Dana Browna? Z życia Parafii… p.w. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 12 (32) 2004 r. „Podczas trzystu lat polowań na czarownice Kościół spalił na stosie porażąjącą liczbę pięciu milionów kobiet” (s. 161). To zdanie świetnie ilustruje uprzedzenia autora, ale czy ma pokrycie w faktach? Zbyt fragmentaryczne dane nie pozwalają na dokładne określenie ilości egzekucji, które były efektem działań inkwizycji. Ale to nie znaczy, że nic nie wiadomo na ten temat. I tak inkwizycja portugalska działająca przez 220 lat (również na terytoriach zamorskich) doprowadziła do skazania na śmierć... 1175 osób. Inkwizycja hiszpańska przez 250 lat istnienia wydała ok. 3—4 tysięcy wyroków śmierci (i były to nie tylko kobiety). Historycy są zgodni, że ilość wyroków śmierci nie była większa niż 1—2% w odniesieniu do wszystkich oskarżeń.(8) Ktoś słusznie zauważy, że było to o 100% za dużo. Ale jak mają się te dane do „liczby pięciu milionów kobiet”? Niech Czytelnicy ocenią sami. W powieści rolę chłopca do bicia pełni Opus Dei (Dzieło Boże) – instytucja katolicka założona w roku 1928 przez bł. Josemarię Escrivę de Balaguera (†1975). „Ból jest dobry” – powtarza „świętą mantrę ojca Jose Marii Escrivy” albinos Sylas, wyznawca „Drogi” bł. Josemarii i negatywny bohater powieści (s. 23). W „Drodze” bł. Josemarii nie znajdziemy takiej „mantry”. Znajdziemy natomiast wiele cennych myśli! Tę polecam oburzonym Czytelnikom powieści Dana Browna: „Nie rozumiem, czemu się dziwisz? Wrogowie Chrystusa nigdy nie odznaczali się zbytnim rozumem. Po zmartwychwstaniu Łazarza powinni byli poddać się i uznać boską naturę Chrystusa. A jednak nie! Zabijmy – powiedzieli – Tego, który daje życie! A dziś dzieje się tak, jak wtedy”.(9) Według Dana Browna – założyciel Opus Dei w wielce podejrzany sposób „znalazł się na „szybkiej ścieżce” do wyniesienia na ołtarze, skracającej często stuletni czas oczekiwania na kanonizację do zaledwie dwudziestu lat” (s. 59). To rzeczywiście nadzwyczajne? Przyjrzyjmy się tylko kilku świętym i błogosławionym. Maksymilian Maria Kolbe (†1941) „czekał” na wyniesienie na ołtarze 30 lat, O. Pio (†1968) – 33 lata, Matka Teresa z Kalkuty († 1997)... 6 lat, Jan Kanty (†1473) – ponad 200 lat, Jadwiga Śląska (†1243) – 24 lata, Tomasz z Akwinu (1274) – 49 lat, Franciszek Salezy (†1622) – 39 lat, Franciszek z Asyżu (†1226)... 2 lata. Stuletni czas oczekiwania jako zasada? Dan Brown ma chyba na myśli jakiś inny, nie znany mi Kościół... „Kościół nazywa ten okres przejściowy końcem dni” (s. 340; mowa o przejściu z tzw. ery Ryb do ery Wodnika). To jeszcze jedno głupstwo. Oczywiście, nikt w Kościele nie słyszał o czymś takim. Ale ludzie, którzy są poza Kościołem, wiedzą lepiej. Na koniec zacytuję (złośliwie!): „Jezus był pierwszym feministą” (s. 316). I zdziwię się, że Brown okazał się takim tradycjonalistą. Czy nie lepsza byłaby teza, że był pierwszym gejem? Który żył w związku partnerskim z Janem Ewangelistą? A ponieważ był znanym cudotwórcą – mieli dziecko, itd. To dopiero byłby bestseller! Tak naprawdę – wszystko już było. Jezus jako 7 uczeń buddyjskich mistrzów z Tybetu albo hinduski guru, potomek Majów albo spadkobierca wiedzy egipskich kapłanów, pierwszy komunista i tragiczny rewolucjonista... Na pewno pojawią się jeszcze nowe pomysły, odpowiednie dla niektórych. Dla kogo? Dla tych, dla których „twarda jest ta mowa” i dlatego zrobią wszystko, aby zredukować Jezusa Chrystusa do przybysza z innej planety, hinduskiego guru, pierwszego narkomana, pierwszego feministy albo męża Marii Magdaleny i ojca niejakiej Sary. Uczeni radzieccy twierdzili, że Jezus nigdy nie istniał. Nowi specjaliści twierdzą, że co prawda istniał, ale... Stosowną puentę zawiera reklama szwajcarskiej czekolady: „A świstak w te sreberka...” Znawcy tematu kiwają z politowaniem głowami, ale Dan Brown wie swoje. A wielu pyta: A może jest w tym coś z prawdy? Że co? Że świstak w te sreberka? Owszem, istnieją tacy, którzy są gotowi w to uwierzyć. I cóż można na to poradzić? Ks. Bogdan Markowski CM PRZYPISY: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dan Brown, Kod Leonarda da Vinci, Warszawa 2004. Zobacz: Bartłomiej Dobroczyński, Pan Samochodzik i małżonka Jezusa, w: Tygodnik Powszechny nr 20/2004, s. 3; Ks. Aleksander Posacki SJ, Prawdziwy kod Leonarda da Vinci czy kodowanie nieprawdy?, w: Nasz Dziennik nr 226/2004, s. 20-21; Adam Szostkiewicz, Biblia buntowników, w: Polityka nr 44/2004, s. 71-73. Zainteresowanych odsyłam do nowości wydawniczej: Amy Welborn, Zrozumieć Kod Da Vinci, Radom 2004. Zobacz: Tadeusz Kunda, Romuald Kromplewski, Strzeżcie się fałszywych proroków, Ząbki 1996, s. 167-174 (a także s. 13-28). Klaus Schatz, Sobory powszechne, Kraków 2001, s. 2239. Zobacz: Apokryfy Nowego Testamentu, cz. I, Kraków 2003, od strony 123; Hugolin Longkammer OFM, Apokryfy Nowego Testamentu, Katowice 1989, s. 31-35. Henryk Panas, Według Judasza (apokryf), Olsztyn 1973; zobacz: Tadeusz Żychiewicz, Według Panasa, w: Tygodnik Powszechny nr 5/1974, s. 1 i 5. Zobacz: Ks. Tadeusz Pietrzyk, Kim są świadkowie Jehowy?, Katowice 1985. Grzegorz Ryś, Inkwizycja, Kraków 1997, s. 87. Josemaria Escrivá de Balaguer, Droga, Katowice 1982, s. 236. OD REDAKCJI Niestety, wciąż borykamy się z kwestią bezbłędnego wydruku kolejnych numerów naszego pisma. Chociaż pracujemy nad usuwaniem braków – nie wiemy, kiedy ostatecznie się z tym uporamy. Przepraszamy więc P. Organistę Jana Rybarskiego za brak Jego nazwiska pod zamieszczonym w listopadowym numerze artykułem o tournée Chóru Mariańskiego na Ukrainie (na stronie 7), a Czytelników – za brak podpisu pod umieszczonym tam zdjęciem: przedstawia ono twierdzę w Kamieńcu Podolskim. 8 Z życia Parafii… p.w. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie — nr 12 (32) 2004 r. INFORMACJE PARAFIALNE MSZE ŚW. W NIEDZIELE: 630, 800, 930, 1100 (dzieci), 1230, 1500, 1630, 1830, 2000 (studenci) W kaplicy akademickiej: 1100 — przedszkolaki 1200 — młodzież MSZE ŚW. W TYGODNIU: 600, 700, 800, 900, 1500, 1830, 2000 SPOWIEDŹ ŚWIĘTA: W tygodniu: 600÷900, 1800÷1900 i 19 30÷ 2030 W niedziele: pół godziny przed Mszą św. (nie spowiadamy w czasie Mszy św.) Sakrament chrztu św. jest udzielany w każdą I i III niedzielę miesiąca, podczas Mszy św. o godz. 1500 Kancelaria parafialna czynna: od poniedziałku do piątku: w godz. 1000÷1200 i 1600÷1800 Kursy Przedmałżeńskie: Poniedziałki, godz. 1900 (z wyjątkiem V poniedziałku m-ca) Poradnia Przedmałżeńska: Poniedziałki, godz. 1800 Środy, godz. 1915 Spotkanie Apostolatu Maryjnego i Koła Przyjaciół Misji: ostatnia niedziela miesiąca, po Mszy św. o godz. 1500 Spotkanie Koła Przyjaciół Radia Maryja: I poniedziałek m-ca, godz. 1700 Dyżur członków POAK: Wtorki, godz. 1700÷1830 Zmiana Tajemnic Żywego Różańca: I niedziela miesiąca, po Mszy św. o godz. 1630 Wspólnota dla Intronizacji NSPJ — Adoracja N. Sakramentu: Czwartki, od godz. 1730 Kalendarium duszpasterskie GRUDZIEŃ 3 (piątek): Pierwszy piątek miesiąca. Odwiedziny kapłanów w domach chorych – od g. 9.00. Dodatkowa Msza św. z udziałem dzieci – o godz. 16.30. 5 (niedziela): II niedziela Adwentu. 8 (środa): Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP: 150. rocznica ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najśw. Maryi Panny. Msza św. z udziałem dzieci o godz. 16.30. Nieszpory maryjne o godz. 18.00. Uroczysta Msza św. o godz. 18.30: przewodniczy były proboszcz naszej parafii – ks. prof. Władysław Bomba. 12 (niedziela): III niedziela Adwentu. 18 (sobota): Spotkanie wigilijne dla osób ubogich i samotnych w Klubie Parafialnym o godz. 14.00. Spotkanie opłatkowe dla ministrantów i krucjatek z rodzicami o godz. 16.00. Imieniny ks. Bogusława Sroki. 19 (niedziela): IV niedziela Adwentu. 24 (piątek): Wigilia uroczystości Narodzenia Pańskiego. Okazja do spowiedzi św. tylko w godz. 6.00—11.00. 25 (sobota): Uroczystość Narodzenia Pańskiego. Pasterka o północy; taca podczas Pasterki będzie przeznaczona na Fundusz Obrony Życia SOS. Ofiary na tacę podczas Mszy świątecznych będą przeznaczone na potrzeby Stolicy Apostolskiej. 26 (niedziela): Święto Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa. Msza św. w intencji rodzin, które w mijającym roku obchodziły jubileusze 10-lecia, 25-lecia i 50-lecia małżeństwa – o godz. 11.00. Ofiary na tacę będą przeznaczone na potrzeby Papieskiej Akademii Teologicznej. 31 (piątek): Zakończenie Roku Pańskiego 2003. Uroczysta Msza św. z dziękczynnym Te Deum o g. 18.30. PARAFIALNE REKOLEKCJE ADWENTOWE Niedziela (28 listopada) – Msze św. z nauką rekolekcyjną o godz. 6.30, 8.00, 9.30, 11.00, 12.30, 15.00, 16.30 i 18.30. Poniedziałek, wtorek i środa (29 i 30 listopada oraz 1 grudnia) – Msze św. z nauką rekolekcyjną o godz. 7.00, 9.00, 15.00 i 18.30. Spowiedź św. rekolekcyjna i pierwszopiątkowa w środę (1 grudnia) w godz. 6.00—10.00 i 14.00—18.00. RORATY są odprawiane od poniedziałku do soboty o godz. 7.00, a dla rodziców z dziećmi od poniedziałku do piątku o godz. 18.30. Redakcja: Ks. Bogdan Markowski CM (red. naczelny), Ks. Wojciech Kałamarz CM (red. techniczny), Ewa Markowska, Stanisław Kuta Adres parafii: ul. Misjonarska 37, 30-058 Kraków, tel.: 637-13-94; 637-60-80; adres e-mailowy: [email protected] Druk: Firma PLATAN, Kryspinów 256, 32-060 Liszki, tel.: 280-63-72
Podobne dokumenty
Nowy numer 038
radości, że Ks. Biskup cieszy się pogodą ducha i nadzwyczajną kondycją, a przecież z biegiem lat tym bardziej potrzebuje modlitwy wiernych, którym służy, o których pamięta i którym był proboszczem ...
Bardziej szczegółowo