Reportaż z wyprawy w Bieszczady
Transkrypt
Reportaż z wyprawy w Bieszczady
1. WYPRAWA BIESZCZADZKA Na spotkanie z Bieszczadami jechałem z naszą SITG-owską bracią z dużym niepokojem. Bazę pobytową – Zajazd pod Caryńską - wybraliśmy śledząc wpisy w internecie i dowiadując się od innych co to za ośrodek. Opinie były różne. Nie lubię takiego załatwiania spraw nie mogąc samemu spenetrować miejsca pobytu. Ale trudno. W tamtych stronach po raz pierwszy wędrowaliśmy po szlakach górskich z koleżanką ze studiów na początku sześćdziesiątych lat. Wtedy budowano Pętlę Bieszczadzką zwaną dziś Obwodnicą. Drugi raz pojechaliśmy w Bieszczady na przełomie lat 80/90, tym razem z dorastającą córką. O ile za pierwszym razem miałem wrażenie, że to dziki zakątek Polski i prawie wszędzie trzeba było docierać na piechotę - przez co poznawaliśmy miejsca do których dzisiaj prawie nikt nie zagląda, o tyle drugi pobyt już powodował pewien szok cywilizacyjny. Do Polski wracał kapitalizm i w sobotę wieczorem można było w sklepie kupić nawet chleb i masło – gdy w latach 60-tych trzeba było kupować chleb na kilka dni, a w sobotę już nic nigdzie nie można było kupić. A teraz po 25-latach pojechaliśmy w Bieszczady jeszcze raz. I zmiany cywilizacyjne są aż nadto widoczne. W Ustrzykach – podobnie jak w Zakopanem busikami można dostać się w każdym kierunku i to zbytnio nie czekając na kurs. Po dawnych miejscach campingowych nawet nie ma wspomnień. Ale do rzeczy; o ile tamte wojaże były typowo rodzinne, tak teraz pod egidą Głównej Komisji Turystyki i Rekreacji SITG jechała nas 45-osobowa grupa. Z Oddziału Lublin 16, z Oddziału Katowice 3, a z Oddziału Tarnobrzeg 26 osób. Do Zajazdu pod Caryńską dotarliśmy późnym popołudniem Obiekt zrobił pozytywne wrażenie i jakoś wcześniejsze obawy, że może być różnie - ustąpiły. Po rozlokowaniu się zeszliśmy do restauracji, znaleźliśmy kącik na wspólne posiedzenie i ustaliliśmy program dnia następnego. A ten program zakładał wyjazd raniutko do Wołosatego i stamtąd dosyć wysiłkowa trasa okrężna: Tarnica-Halicz-Rozsypaniec-Wołosate. Autokar miał zostać w Wołosatym skąd miał nas zabrać po zejściu ze szlaków. Chyba po raz pierwszy w czasie naszych wypraw górskich POJECHALI WSZYSCY! W Wołosatym nastąpił podział: jedni ruszyli niebieskim szlakiem do przełęczy pod Tarnicą i po zaliczeniu Tarnicy ruszyli na Halicz i Rozsypaniec, a drudzy szli odwrotnie – najpierw na Rozsypaniec i Halicz i mijaliśmy się gdzieś w okolicach Halicza. Ta druga grupa miał o tyle lepiej, że po dojściu do Tarnicy mogli wybierać: albo powrót do Wołosatego, albo Szerokim Wierchem do Ustrzyk. A pogoda? Po raz pierwszy w Bieszczadach trafiła mi się wyjątkowa. Była piękna!!!! Jeszcze takiej pogody w Bieszczadach nie miałem! Ja z moją mikrogrupką szedłem klasycznie: niebieskim pod Tarnicę i potem czerwonym dookoła wracaliśmy do Wołosatego. Doszliśmy do autobusu prawie na styk tj 10 minut przed 17-tą. Na schodach autokaru siedział M. Ragus i o dziwo – nie palił nawet papierosa, tylko pił i pił wodę z butelki. Jak zobaczył moją grupkę to szeroko otworzył oczy mówiąc „nie wierzyłem że zdążycie wrócić na czas”. W Zajeździe K. Grudzień marudził, bo zamiast do autokaru w Włosatem, zachciało im się wracać Szerokim Wierchem do Ustrzyk. Trasa Wołosate-Wołosate miała 15km, a oni wracając Szerokim Wierchem zrobili 22km. Ale za to byli wcześniej na miejscu! Wieczorem gospodarze zrobili nam niespodziankę: na tarasie przed Zajazdem wystąpił ze swym repertuarem miejscowy piosenkarz. Koncert trwał ze dwie godziny, a piosenki były tematycznie związane z turystyką bieszczadzką. Niespodzianka rozwiązała nasze niedopatrzenie. Jakoś nie zastanowiliśmy się, że w wyprawie nie uczestniczą etatowi nasi gitarzyści i nie mamy czym wspomagać naszych występów wokalnych. A tu taka pomocna dłoń się nam trafiła! Podobna sytuacja była też przewidziana na dzień następny i to nawet w zwiększonym programie (przyjeżdżał na występ wokalny kolega właściciela i o dziwo – z Tarnobrzega) Następnego dnia główny plan zakładał wyjazd w kierunku wschodnim i docelowo w Mucznem wyjście żółtym szlakiem na Bukowe Berdo. Ale już nie wszyscy tam pojechali. Kilka osób sforsowało się dnia poprzedniego i wybrało zwiedzanie okolicy. Rysiu Gębal zabrał swoja czelodkę na Rawki, a pięciu chłopaków wysiadło w Bereżkach i poszli przez Przysłup Caryński na Połoninę Caryńską. Reszta grupy obok dawnej willi Jaroszewicza żółtym szlakiem poszła na Bukowe Berdo. Szlak przez Bukowe Berdo przy pięknej słonecznej pogodzie to coś urokliwego i pozostającego na długo w pamięci. Trochę w kość dają schodki spod Krzemienia na Przełęcz Goprowską, a przejście Szerokim Wierchem tylko z początku jest sympatyczne. Potem aż do samych Ustrzyk jest niemiłe i aż nadto się dłuży. Wieczorny koncert na otwartym powietrzu był naprawdę uroczy. A w sobotę jak na każdej wyprawie wieczorem w planie było ognisko, przyjęcia w poczet Łazików i nominacje na Traperów. Dlatego zaplanowaliśmy bardziej spokojne trasy do przejścia. Ale nie każdy chciał się oszczędzać. Ja zebrałem 6-osobową grupkę i poszliśmy z Bereżek do schroniska Koliba, skąd na Połoninę Caryńską. Szlak rzadko uczęszczany, trochę dziki i mimo pięknej pogody błotnisty. Tu nas spotkała ciekawa przygoda. Wchodząc na szlak stwierdziliśmy, że punkt kontrolno-biletowy jest jeszcze zamknięty, więc zaczęliśmy wspinaczkę Nagle z dołu ktoś zaczął nas wołać – okazało się że przyjechała do punktu kasjerka i nie dość że nam nie odpuściła, to jeszcze każdy musiał pokazać uprawnienie do biletu ulgowego – a przecież samo spojrzenie na nas powinno wystarczyć! Większość pojechała w stronę zachodnią, aby wejść na Połoninę Caryńską z Przełęczy Wyżniańskiej, a jeszcze bardziej zapaleni wchodzili na Caryńską z Brzegów Górnych. Spotkaliśmy się z niektórymi na ostatnim kopczyku przed zejściem do Ustrzyk. Ale jak się okazało byli wśród nas tacy, którym zamarzyła się KORONA BIESZADÓW ZACHODNICH. Przypomnę ją: Poz. Szczyt m.n.p.m. 1 Tarnica 1346 2 Krzemień 1335 3 Halicz 1333 4 Kopa Bukowska 1320 5 Szeroki Wierch 1315 6 Bukowe Berdo 1311 7 Wielka Rawka 1307 8 Połonina Caryńska 1297 9 Rozsypaniec 1280 10 Mała Rawka 1272 Pozycje od 1 do 6 oraz nr 9 zdecydowana większość zaliczyła w dwóch pierwszych dniach, teraz w sobotę duża grupa zaliczyła pozycję 8, to aby mieć komplet Siczkowie, Grudzień i Basia Łazowska po zejściu z Caryńskiej na Przełęcz Wyżniańską poszli na Rawki. Tak prawdę mówiąc przez Siczków czekaliśmy na rozpoczęcie ogniska, ale ta czwórka KORONĘ zdobyła! Egzamin na Łazika na tej wyprawie to był istny maraton – zdawało 10 Łajz Górskich. Ale były to Łajzy wyjątkowo dobrze przygotowane zarówno sprawnościowo (czyli zaliczyły egzamin praktyczny obserwowane z ukrycia przez Kapitułę na szlakach) jak i teoretycznie. Na większość pytań padały wyjątkowo trafne odpowiedzi, chociaż Kapituła (JC i HG) miała problem z zadawaniem pytań. Tuż przed rozpoczęciem imprezy zestaw pytań gdzieś się zapodział i Kapituła musiała zadawać takie pytania, na które sama znała odpowiedzi. Były to więc łatwe pytania. Po egzaminie certyfikaty Łazika otrzymali: z rodziny Kaczorów - Witek, dwie Karoliny, Natalka i Marcin, a z grupy lubelskiej Ciekot Ania, Łukawska Marysia, Filipek Ewa i Ela Kozak. Z poprzednich wypraw Renia Ragus miała z praktycznego poprawkę, ale teraz ją zaliczyła i też awansowała na Łazika. Certyfikat Trapera po zaliczeniu 10-tego wyjazdu z grupą SITG otrzymali: A.Kaczor, R.Gębal oraz A.I. Kwaśnikowie Tak więc parafrazując klasyków podium opanowały Kaczory! W niedziele po śniadaniu opuściliśmy Zajazd pod Caryńską i trzeba skromnie stwierdzić, że cała załoga Zajazdu życzyła sobie spotkania z nami za rok. I chyba do tego dojdzie! W trakcie wędrówek bywały momenty zadumy, co dawało asumpt do napisania dwu piosenek, które poniżej przytaczam. Bieszczadzkie wspomnienia Na mel Róże czerwone są Ostatnie lata dni. W Bieszczady przyszło gnać. O górskich szczytach śni Górnicza brać. Refren: W jesienny piękny czas, góry czekają nas Ustrzyki bazą nam – jedziemy tam// bis Wspominam dawne dni, gdyśmy na Halicz szli nagrodą za nasz trud był słońca wschód. Ref…. Pamiętam chwile te, wiatr smagał lica me. Mówiłem wtedy wam – znów pójdę tam Ref…. Dziś jak za dawnych lat Choć minął życia szmat Na Halicz wszedłem znów, więc czapki z głów! Refren: W jesienny piękny czas, góry czekały nas Ustrzyki bazą nam – byliśmy tam// bis W Bieszczady, w Bieszczady (na mel Paloma, Paloma) Gdy lato się zbliża i słońce już później zachodzi Na plecak spoglądam i myśl mnie natrętna nachodzi By skrzyknąć kolegów, niech wezmą swe dzieci, kobity I wyjdą na szlaki by wspiąć się na górskie szczyty Ref: W Bieszczady, w Bieszczady Na szlaki się wybrać wypada. W Bieszczady, w Bieszczady, Tam spotka się nasza gromada // bis Dziś Halicz zdobyty, Tarnica i Berdo Bukowe zaś jutro pójdziemy podziwiać widoki nowe Na Rawki, Krzemieniec - tam gdzie się stykają granice Nie marudź, bierz plecak, włóż buty i weź rękawice Ref:… I w końcu Caryńska: z Berehów, z Wyżniańskiej, z Koliby, A nogi już niosły, nie było chodzenia na niby. Wieczorem przy ogniu- tradycja to u nas już znana Zbieramy się wszyscy i głośno śpiewamy do rana Ref: W Bieszczady w Bieszczady Na szlaki się wybrać wypada. W Bieszczadach, w Bieszczadach Spotkała się nasza gromada// bis ********************************************** *******************************