Odnowa w Duchu Świętym w moim życiu
Transkrypt
Odnowa w Duchu Świętym w moim życiu
Co w Odnowie piszczy Grupa Odnowy w Duchu Świętym oraz jej członkowie często budzą skrajne emocje zarówno wśród osób świeckich, jak i samego duchowieństwa. Jedni krytykują ją za zbytnią emocjonalność, sentymentalność, drudzy zarzucają jej powierzchowność. Wszyscy jednak muszą zgodzić się, że doświadczenie Ducha Świętego w życiu każdego chrześcijanina jest konieczne, gdyż: „Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus”. (1Kor, 12, 3) Dróg prowadzących do Boga jest wiele. Gdyby było inaczej, nie mielibyśmy tylu zakonów, nie istniałoby tyle różnych grup parafialnych. Jedni lubią modlić się znanymi modlitwami, inni czują się dobrze pod sztandarem konkretnego świętego, z kolei jeszcze inni lubią wzywać imienia Pana swoimi słowami. Każdy sposób jest dobry, byleby tylko prowadził do Boga. Moja przygoda z Odnową zaczęła się w kwietniu 2010 roku, więc mój staż nie jest zbyt długi, jednak to wystarczający okres, by doświadczyć ogromnej łaski Boga. W październiku 2009r. spotkała mnie tragedia. Pamiętam, że jadąc karetką po głowie krążyły mi dwie myśli. Po pierwsze, żal byłoby mi zostawiać męża, bo tak bardzo się kochamy. Po drugie, było we mnie przekonanie, że nie zasłużyłam jeszcze na niebo. Lekarzom udało się jednak opanować sytuację i dość szybko wróciłam do zdrowia. Nie zapomniałam jednak o stanie mojej duszy. Obudziło się wówczas we mnie pragnienie zbliżenia się do Boga. To było wystarczające zaproszenie, by Jezus wkroczył w moje życie. Sąsiadka zaprosiła mnie na spotkanie Odnowy. Propozycja ta w ogóle nie przypadła mi do gustu i zlekceważyłam ją. Przyjaciel męża z kolei podzielił się z nami swoimi przeżyciami jakich doświadczył podczas trzydniowych zamkniętych rekolekcji. Zapragnęliśmy wówczas oboje z mężem doświadczyć podobnych przeżyć, dlatego udaliśmy się na zbliżone tematycznie rekolekcje. Tam miały miejsce dwa wydarzenia, które dla członka Odnowy są niezwykle ważne. Pierwszym z nich było przyjęcie Jezusa jako Pana swego życia, drugie to wylanie Ducha Świętego. Czułam, że decyzja odnośnie zawierzenie swojego życia Jezusowi będzie jedną z najważniejszych jakie do tej pory podjęłam. Chciałam to zrobić świadomie, dlatego z drżeniem serca oddałam Jezusowi moje największe marzenia i pragnienia. Niech twoja wola, nie moja się spełni- mówiłam. Chcę, żebyś Jezu był pierwszy: przed mężem, pracą i całym światem, bylebym tylko dostąpiła kiedyś zaszczytu bycia w niebie. Tej nocy przyśnił mi się straszny sen. Widziałam szatana, który stał przy moim łóżku. Bałam się go, jednak nie byłam w stanie nic uczynić. On tylko stał i patrzył. Następnego dnia miało miejsce wylanie Ducha Świętego. Małżeństwo, które w sposób specjalny modliło się nade mną zapytało na początku o intencję z jaką przychodzę. Ja bez zastanowienia poprosiłam o dar odwagi. Mężczyzna w pewnej chwili zaczął mówić nieznanym pięknym językiem, który miał w sobie niezwykły czar i moc. Następnie jego żona otworzyła Pismo Święte w przypadkowym miejscu, kierując do mnie wybrany werset. Myślałam, że rozerwie mi serce, gdy został odczytany fragment, w którym Bóg zapewniał o spełnieniu obietnicy, która dokładnie pokrywała się z moim największym pragnieniem. Osoby prowadzące rekolekcje należały do grupy Odnowy w Duchu Świętym. Przekonywały, że człowiek nie może wzrastać duchowo bez zakorzenienia w konkretnej wspólnocie. Kilka dni po skończonych rekolekcjach podeszła do mnie sąsiadka, która ponownie skierowała do mnie zaproszenie do uczestnictwa w spotkaniach Odnowy. Łzy ścisnęły mi gardło, dlatego pokiwałam tylko głową i szybko odjechałam samochodem. Postanowiliśmy wówczas z mężem wybrać się przynajmniej raz, by przekonać się czy jest to odpowiednia wspólnota dla nas. Spotkania odbywają się w każdą środę o 19. Polegają na spontanicznej modlitwie przeplatanej śpiewem i muzyką. Chociaż nie wszystko nam się podobało to oboje bardzo dobrze czuliśmy się na tych środowych spotkaniach. Daleko nam jeszcze było do pełnej otwartości i spontaniczności, dlatego o żadnym podnoszeniu rąk czy innych odważnych decyzjach nie było mowy. W wakacje udaliśmy się na rekolekcje Jezus Żyje na Górę Świętej Anny i muszę przyznać, że działy się tam wielkie rzeczy. Już pierwszy dzień był dla nas magiczny, gdyż właśnie w tym dniu spełniła się obietnica Boga, która została mi objawiona podczas wcześniejszych rekolekcji. Za sprawą Ducha Świętego ludzie modlili się różnymi językami, wyzbywali się wszelkich skrępowań, by jak dzieci uwielbiać swego Pana. Jezus objawił swoją miłość poprzez dar proroctwa, który jest jednym z najpiękniejszych doświadczeń w moim życiu. Z zamkniętymi oczyma, z jedną ręką na sercu, drugą wniesioną do góry modliłam się indywidualnie, będąc jednak we wspólnocie. Rekolekcje rozbudziły potrzebę modlitwy charyzmatycznej oraz pozwoliły spojrzeć na Pismo Święte jako Żywą Księgę. Miałam wrażenie, że przestaję być niemowlęciem w Chrystusie, jak mawiał Św. Paweł, a zaczynam podróż ku dojrzałości chrześcijańskiej. Na koniec przytoczę słowa księdza Franciszka Blachnickiego (kandydata na ołtarze), który pisał: „Jeżeli wzrost chrześcijański nie dokonuje się w konkretnej wspólnocie, to jest to fikcja. To jest właśnie pewna tajemnica, że cały ten „mechanizm” zaczyna działać dopiero wtedy, kiedy człowiek włącza się, angażuje w konkretną wspólnotę i próbuje tutaj na serio traktować przykazanie miłości”. Wszystkich, którzy pragną kontaktu z żywym Bogiem, objawiającym swoją chwałę w charyzmatach, którzy chcą zerwać z biernością, którzy pragną zakosztować uzdrowienia i uwolnienia zapraszam na spotkania Odnowy w Duchu Świętym, które odbywają się w każdą środę w kaplicy nabożeństw dziennych o godzinie 19. Basia