xxviii wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich

Transkrypt

xxviii wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich
JAK RODZI SIĘ PASJA?
CZYTAJ IV-V
WYDANIE SPECJALNE
SOBOTA – NIEDZIELA, 1– 2 KWIETNIA 2006 R.
Biżuteria
- wyzwanie...
Sandra Niemirowska ma jedną z najpiękniejszych
kolekcji skamieniałego drewna, imieniem
Andrzeja Górskiego nazwano owada,
którego odkrył w kawałku bursztynu,
okazami Jana Subocza interesują się
muzea geologiczne...
INTERSTONE
®
STRONA II Piękne
błyskotki kuszą
i pobudzają
wyobraźnię kobiet.
Sól - skarb
Kłodawy
STRONA III Wszędzie
tam, gdzie jesteśmy
narażeni na działanie
smogu elektrycznego
warto postawić solną
lampę.
Teoria
i praktyka
STRONA VIII Zbieranie
kamieni to nie tylko
przyjemność
obcowania z naturą.
Świat pięknych kamieni,
prześlicznej biżuterii,
skamieniałych
muszli i drewna
sprzed tysięcy lat stanie przed
Państwem otworem.
Po raz kolejny w Łodzi
odbędzie się największa
w Polsce giełda minerałów.
Przez dwa dni w Hali Sportowej
(ul. ks. Skorupki)
królować będą zbieracze,
pasjonaci i zapaleńcy,
dla których kamienie
to smak życia.
XXVIII W YS TAWA
I GIEŁDA
MINERAŁ Ó W
I W YR OBÓ W
JUBILERSKICH
II
PÓŁ WIEKU TRADYCJI I DOŚWIADCZEŃ
1–2 kwietnia 2006 r.
Biżuteria – wyzwanie
dla artysty
Katedra Biżuterii w łódzkiej
Akademii Sztuk Pięknych
im. Władysława Strzemińskiego
istnieje od 2002 roku.
Wcześniej, przez 43 lata,
funkcjonowała jako Pracownia Projektowania Biżuterii
i w tym czasie zdobyła uznanie środowiska jubilerskiego i międzynarodowy prestiż.
Pracownię w 1959 roku założyła prof. Lena Kowalewicz-Wegner (1924-1989). Artystka, której prace można
podziwiać na ekspozycji
w Centralnym Muzeum Włókiennictwa (ul. Piotrkowska
282), była przekonana o tym,
że biżuteria to nie tylko efekt
rzemieślniczej pracy, ale
przede wszystkim rezultat
artystycznych uniesień twór-
cy. Uważała, że biżuteria powinna być wkomponowana
w ciało człowieka i w zależności od natchnienia artysty
współgrać z nim lub budować własną, odrębną dynamikę. Artystka podkreślała,
że biżuteria to ważny element
stroju, który musi z nim
współgrać. Tworzyła z nietypowych (jak na owe czasy)
surowców (mosiądz, szklane guziki, stal nierdzewna)
podkreślając zawsze, że biżuteria to nie lokata kapitału, ale przedmiot podkreślający indywidualny styl, sposób patrzenia na świat osoby, która ją nosi. To za sprawą Leny Kowalewicz-Wegner
powstała moda na biżuterię
artystyczną, a założona przez
nią Pracownia do dziś (już jako Katedra) uczy młodych
ludzi patrzenia na precjoza
przez pryzmat artystyczny.
W Katedrze Biżuterii biżuterię traktuje się przede
wszystkim jak pełnoprawną
wypowiedź artystyczną.
Adepci sztuki są zachęcani
do nowatorskiego spojrzenia na to co robią, a realizowane przez nich projekty ma-
INTERSTONE
®
JESIENNA
WYSTAWA
I GIEŁDA
ŁÓDŹ
®
7-8 X 2006 r.
sobota – niedziela 10.00–18.00
MINERAŁY – BIŻUTERIA
SKAMIENIAŁOŚCI, MUSZLE, WYROBY JUBILERSKIE
To warto zobaczyć! To warto kupić!
Serdecznie zapraszamy
www.interstone.net.pl
mienia w Krzemionkach Opatowskich. Efektem ostatniej
wyprawy będzie kwietniowa
ekspozycja biżuterii zaprojektowanej z wykorzystaniem
krzemienia pasiastego
w Zamku w Sandomierzu.
Młodzi ludzie odnajdują
się w projektowaniu biżuterii z bursztynu. Podchodzą
do tego tworzywa w sposób
niekonwencjonalny i unikatowy, dzięki czemu mają na
swoim koncie laury w tej dziedzinie. OLGA PODFILIPSKA
-KRYSIŃSKA FOT. ASP
Kolczyki, brosze, bransolety
Ozdoby pełne pasji
HALA SPORTOWA MOSiR
ul. ks. Skorupki 21
OKAZY Z CAŁEGO ŚWIATA
ją być wypowiedzią artystyczną, eksperymentem w zakresie używanych materiałów i technologii, konstruowaniem nowatorskich form i nietypowego
umieszczania biżuterii na sylwetce człowieka.
Ich prace wywołują
nowe
skojarzenia estetyczne, często
z a s k a k uj ą c e
i oryginalne.
W czasie nauki studenci
od drugiej strony poznają
proces wydobycia kamieni
i ich obróbki. Jedną z ciekawszych imprez, która rozwija
wiedzę przyszłych artystów
są warsztaty krzemienia pasiastego w Sandomierzu. Odbywają się one co dwa lata.
W programie przewidziane
są nie tylko wykłady i prelekcje, ale również wycieczka
do neolitycznych kopalń krze-
B
iżuteria zawsze była
dla człowieka bardzo
ważna. Świadczyła
o bogactwie, pozycji społecznej, miała charakter rytualny
i obrzędowy. Świadectwo tego
znajdują archeolodzy przeczesujący
miejsca pradawnych siedzib ludzkich
i miejsc ich pochówku.
Stare wzory są inspiracją dla współczesnych artystów i rzemieślników, którzy
chcą wyrabianą
przez siebie biżuterię przeciwstawić nudnej i nieciekawej masówce. Takimi twórcami są Jan Tołysz – ojciec i Karolina
„Kaya” Tołysz – córka z Nowego Sącza.
Jan Tołysz od wielu lat zajmuje się obróbką i szlifowaniem kamieni. Zawsze
miał problem, czy szlifować ka-
mienie na
potrzeby
przemysłowego wytwarzania biżuterii, czy
jedynie dopasowywać je do indywidualnych
zamówień złotników. Gdy córka nowosądeczanina, Karolina Tołysz, skończyła Liceum
Plastyczne i odbyła praktykę w pracowni
złotniczej zainteresowała się realizacją indywidualnych projektów artystycznych. Od
tamtej pory biżuterię tworzy wspólnie z ojcem (najpierw tata szlifuje kamień, a potem
córka do niego projektuje oprawę i wykonuje ją tak, by wydobyć urodę minerału).
– W rękach Karoliny powstaje cacko, w którym podkreślona jest uroda i indywidualne
cechy kamieni – mówi Jan Tołysz. – Jest
w tym jakaś magia, którą trudno określić.
Karolina Tołysz realizuje również własne pasje. Od kilku lat zajmuje się tworzeniem kopii
biżuterii średniowiecznej i barokowej. Projekty wykonuje na podstawie
zdjęć i rysunków. Pracuje w złocie i srebrze.
FOT. Z ARCHIWUM
JANA TOŁYSZA
III
JACINTO DE COMPOSTELLA, CZYLI
1–2 kwietnia 2006 r.
Czerwone kwarce
Jednym z bardziej pospolitych minerałów
w skorupie ziemskiej jest kwarc, dwutlenek
krzemu SiO2 zaliczany do krzemianów
przestrzennych. Tworzy on wiele odmian
krystalicznych.
Kwarc tworzy wiele odmian, wynikających z różnego zabarwienia wywołanego
wrostkami innych barwnych
minerałów. Kwarc zielony zawiera wrostki chlorytów,
kwarc szaroniebieski wrostki rutylu, kwarc mleczny zawdzięcza zabarwienie inkluzjom ciekłym lub wrostkom
minerałów ilastych. Zabarwienie może być też wywołane defektami sieci krystalicznej. Wbudowanie obcych jonów w strukturę kryształu
prowadzi często do ciekawych
efektów barwnych.
Czarna barwa morionu wynika z podstawienia jonu glinowego (Al 3+) zamiast jonu
krzemowego (Si 3+). Zastąpienie jonu krzemowego
przez jon żelazowy (Fe 3+) da
nam w efekcie fioletową barwę ametystu. Z kolei barwa
cedonu, który jest skrytokrystaliczną odmianą kwarcu.
Zbieraczom znane są zielone
chryzoprazy, żółto-brunatne
karneole czy wielobarwne
agaty. Jedną z najciekawszych
odmian kwarcu są hiszpań-
Zrost promienisty kryształów czerwonego kwarcu. Bunol, Hiszpania.
kwarcu różowego zależy od
jonu tytanowego (Ti 4+).
Wiele barwnych odmian
wyróżniamy także wśród chal-
Automorficzny kryształ czerwonego kwarcu. Bunol, Hiszpania.
skie kwarce czerwone (cuarzo rojo, hematoideo), które zawdzięczają swoje zabarwienie wrostkom hematytu.
Najczęściej można je spotkać
we wschodniej Hiszpanii,
w okolicach Walencji. Typowe lokalizacje (Losa del Obispo, Minglanilla i Bunol) związane są ze skałami osadowymi hiszpańskiego kajpru. Właśnie w triasie na terenach
obecnych prowincji Cuenca,
Guadalajara i Valencia w basenie ewaporatowym wytrącaniu gipsów towarzyszyła krystalizacja kryształów czerwonego kwarcu. Źródłem krzemionki w roztworze był
przede wszystkim materiał
pochodzenia organicznego
(szkielety organizmów).
Bezpostaciowa krzemionka już w temperaturze 150170 stopni C ulega rekrystalizacji tworząc tzw. pływające kryształy – w tym przypadku w skałach gipsowych.
Wpływ na zmianę rozpuszczalności krzemionki oprócz
temperatury ma także odczyn
pH roztworu. Spadek
pH, podobnie jak i temperatury, powoduje krystalizację autogenicznych kryształów kwarcu.
Kryształy będące przykładem kwarcu neogenicznego (wtórnego, na
nowo utworzonego
w skale osadowej), zabarwione są zanieczyszczeniami pochłoniętymi z roztworu w fazie
wzrostu. Czerwone kwarce, zabarwione są hematytem, a towarzyszące
im czasem kwarce czarne zawierają wrostki substancji organicznej.
Czerwone kwarce
z Hiszpanii występują
w formie pojedynczych,
znakomicie wykształconych kryształów bądź
zrostów promienistych
wielu osobników. Wielkość pojedynczych
kryształów, które w bardzo prosty sposób można
wypreparować
z miękkiej skały gipsowej, dochodzi do 40 mm.
TEKST I FOT.
MIREK DOREJKO
Czerwone
kwarce
w skale
gipsowej.
Bunol,
Hiszpania.
NALEWKA BURSZTYNOWA
Czesława Klimuszki
zgodnie z wiedzą i doświadczeniem O.
JAK PRZYGOTOWAĆ?
drobnego, wypłukanego w czystej woDo kryształowej karafki wsypać 50 gramów
ani nie topionego) i zalać czystym
go,
wane
dzie naturalnego bursztynu (nie praso
ka jest gotowa. Nie trzeba jej ani
spirytusem i zakryć korkiem. Po 10 dniach nalew
przecedzać, ani przelewać do innego naczynia. Gdy całą płynną zawartość wykorzystamy, bursztyny
można potłuc młotkiem i ponownie zalać je spirytusem. Po
kolejnym wykorzystaniu nalewki pozostałość bursztynu należy
wyrzucić.
wydzielające się mikroskopijne cząBursztyn nie rozpuszcza się w spirytusie, ale
kowy kolor. Smak nalewki przypomisteczki lecznicze zabarwiają nalewkę na słom
na sosnową żywicę z posmakiem kory.
JAK STOSOWAĆ NALEWKĘ?
ana jest następująca kuracja: CodzienDla ogólnego wzmocnienia organizmu polec
kropli pierwszego dnia do 10 kropli
nie rozpuścić w wodzie krople nalewki od 1
(9 kropli) do dwudziestego pierwszednia dziesiątego, i dalej od jedenastego dnia
wy można kurację powtórzyć. Więkgo dnia (1 kropla). Po dziesięciu dniach przer
iębieniach i grypie. Nalewką
przez
przy
ać
używ
sze ilości kropli nalewki można
ciele, zwłaszcza w okolicach stawów,
można smarować również chore miejsca na
klatki piersiowej oraz kręgosłupa.
Smakuje, jonizuje i wspomaga organizm
N
ajwiększą w Polsce Kopalnią Soli jest „Kłodawa”. To tam, w centralnej Wielkopolsce odkryto
największe złoża cennego minerału. Kłodawski wysad solny ma długość 26 kilometrów
i szerokość 2 kilometrów.
Cenną sól wydobywa się
w tym miejscu już od ponad
pół wieku. Ekipa badawcza
odkryła złoże już w 1937 roku. Jednak wybuch II wojny
światowej przerwał prace na
tym terenie. Kontynuowano
je w czasie okupacji niemieckiej, a pierwszy szyb wybudowano w 1950 roku. Pierwsze tony soli kamiennej wydobyto w tym miejscu w 1956
roku.
Jednak sól z Kłodawy to
nie tylko przyprawa, czy kosmetyk. To również panaceum na smog elektromagnetyczny wytwarzany
przez urządzenia, które ułatwiają nam codzienne życie: komputer, telefon, telewizor, radio, a nawet mik-
ser, czy ekspres do kawy. Wiele sprzętów zasilanych prądem emituje jony dodatnie,
czyli tzw. smog elektryczny.
To on wpływa na nasze złe
samopoczucie. Jest przyczyną bólów głowy, bezsenności, depresji, stresu i spadku
sprawności fizycznej i umysłowej. Problemem są rów-
SÓL – KŁODAWSKI SKARB
nież naturalne cieki wodne,
które też mają niekorzystny
wpływ na zdrowie człowieka.
Doskonałym sposobem na
proste i skuteczne pozbycie
się smogu elektrycznego
w domu lub biurze jest stosowanie lamp solnych. Wykonane z bryły, czyli dużego odłamu soli (w kolorze
od białego, poprzez jasnoróżowy, pomarańczowy, aż po
cz er w ony
i brunatny) stanowią ciekawą dekorację wnętrza i jonizator powietrza. Pod wpływem ciepła (żarówki podłączonej do prądu lub zapalonej świeczki wstawionej do
środka bryły) sól wydziela
jony ujemne, które neutralizują szkodliwe jony
dodatnie. W pomieszczeniu po kilkunastu minutach powstaje mikroklimat, który można porównać do tego po burzy,
w pobliżu wodospadu lub
nad brzegiem morza. Dodatkowo ciepła barwa
wprowadza nastrój wyciszenia i spokoju. Światło
i jony poprawiają koncentrację, łagodzą napięcia,
zwiększają siły witalne, relaksują. Jony emitowane
przez lampy solne wzmacniają układ nerwowy i od-
dechowy, mają dobroczynny wpływ na samopoczucie
osób z chorobami układu oddechowego i cierpiących na
alergie wziewne.
Lecznicze właściwości soli potwierdzają obserwacje
górników pracujących przy
jej wydobyciu. To oni rzadziej
zapadają na choroby płuc,
oskrzeli, infekcje górnych
dróg oddechowych. Wystarczy jedna wizyta w kopalni
soli, by poczuć się lepiej.
W 2004 w kłodawskiej kopalni otwarto trasę turystyczną.
Jej przejście zajmuje 2 godziny w specyficznym mikroklimacie (z dużą zawartością
leczniczego chlorku sodu
oraz jonów magnezu i wapnia), który korzystnie wpływa na cały organizm.
ROMAN
CHĘCIŃSKI
IV
W POSZUKIWANIU NIEZWYKŁYCH OKAZÓW
1–2 kwietnia 2006 r.
JAK RODZI SIĘ P
Kiedy obserwuję tłumy ludzi odwiedzających wystawę
i giełdę minerałów i wyrobów jubilerskich „Interstone”
widzę wśród nich prawdziwych pasjonatów. To zbieracze
minerałów i skameniałości, którzy potrafią godzinami
oglądać okazy zamęczając wystawców pytaniami
na ich temat.
Niektórzy są wyposażeni
w podręczną lupę i notatnik,
w którym notują interesujące
ich wiadomości. Bardzo starannie wybierają okazy do
swoich zbiorów, wymieniają
uwagi o nowych lokalizacjach,
porównują wyroby jubilerskie,
a gdy upatrzą sobie wspaniały okaz, potrafią godzinami
targować się o jego cenę. To
pasjonaci, którzy są zafascynowani kamiennym światem
minerałów.
Czasem przechodzimy obojętnie obok opali, pięknych
muszli czy meteorytów, by nagle zachwycić się urodą, tajemniczością lub jakąś niezwykłą cechą zwykłego na pozór kamienia. Szukamy odpowiedzi na pytanie, jaki to minerał, skąd pochodzi i jak znalazł się w tym miejscu. Gdy zaczynamy drążyć temat okazuje się, że świat minerałów jest
tak pasjonujący, że pochłania
coraz więcej i więcej czasu.
W naszej kolekcji poj a -
SANDRA NIEMIROWSKA
wiają się kolejne oryginalne
znaleziska. Z czasem zaczynamy marzyć o posiadaniu
następnych.
Czasem kontakt z ciekawą
dziedziną wiedzy nie znajduje odzwierciedlenia w naszych
pasjach. Minerał, który dla
znajomego jest powodem do
dumy, nam wydaje się nudny
i nieciekawy. Zdarza się, że
obojętnie przechodzimy obok
spraw, które pasjonują innych.
Dla nas mogą być niegodne
uwagi. Jednak w miarę upływu czasu, kontaktu (czasem
niezamierzonego) okazuje się,
że nieświadomie szukamy informacji na dany temat. Nagle może się okazać, że to,
przed czym broniliśmy się zajadle, właśnie stało się życiową pasją.
Pasja to ten rozdział prywatności, który dopełnia życie
osobiste i zawodowe, często
przenikając obie jego sfery.
Wymarzony scenariusz to taki, gdy zainteresowania możemy przenieść na grunt zawodowy. Niestety takie
przypadki zachodzą niezwykle rzadko, ale jak
już się zdarzą, to skutkują niezwykłymi dokonaniami ludzi,
których to spotkało. Wystarczy wymienić kilka nazwisk: Tadeusz
Boy-Żeleński, Józef Piłsudski, Stanisław Lem czy też
Margaret Thatcher (mało kto
wie, że była wybitnym krystalografem z zawodu,
a polityka to tylko jej pasja).
Często pasja
rodzi się w dzieciństwie. Presja
rodziny, podsuwanie konkretnych lektur,
wybór konkretnych
spotkałem przypadków odwrotnych. Senior rodu zostawia piękne zbiory, a nikt z rodziny nie jest zainteresowany
kontynuacją jego życiowej pasji. Co najwyżej padają pytania, gdzie to można sprzedać
i za ile? Czasem jakiś kuzyn
weźmie jeden z okazów na pa-
łem dorastać również intensywnie interesowałem się kolesiami i wódką. Piłem. Stoczyłem się na dno. W momentach opamiętania myślałem,
co zrobić, by wyrwać się z tego zaklętego kręgu. Chciałem
znaleźć swój prywatny sposób
na ze-
MIREK DOREJKO
dyplomową w Instytucie Tech
nologii i Budowy Maszyn Po
litechniki Wrocławskiej za
uważyłem jak jeden z pracow
ników przecina zielony ka
mień (dziś wiem, że był to chry
zopraz). Zaczekałem, jak skoń
czy pracę, a potem pytałem
Co to? Skąd to? Dlaczego jes
cięte? Potem zacząłem ciąć
sam kamienie znalezione
w okolicach domu. Jednocze
śnie zacząłem czytać, pozna
wać, zbierać i podziwiać. Dziś
mogę powiedzieć, że minera
ły i ozdobne skały to maja pa
sja.
Krzysztof Łobos – autor
książki „ Mineralogiczna
panorama Dolnego Śląska,
znawca i kolekcjoner
minerałów
– Moja pasja rodziła się z wol
na, ale już od wczesnego
miejsc na wakacje wpływa często na pierwsze próby kolekcjonerskie. Cały czas mam
w uszach słowa rodziców: „Wujek zbiera znaczki i – w domyśle – jest taki mądry i zna się
na geografii i przyrodzie, mógłbyś pójść jego śladem!”. To
pewnie stąd moje pierwsze
próby kolekcjonerskie, wydzieranie znaczków z niebieskich kopert, w których przychodziły listy do rodziców
i układanie ich w zeszyciku.
Innym motywem moich zainteresowań była naturalna
ciekawość. To ona kazała mi
szukać odpowiedzi na pytania: Czy nauczę się rozpoznawać ptaki w locie? Czy będę
umiał zbudować model statku? Czy potrafię znajdować
i rozpoznawać minerały?
Jednym z piękniejszych motywów powstania pasji jest
kontynuacja tradycji rodzinnych. Ojciec czy dziadek ma
np. kolekcję motyli. Mnie też
to interesuje.
Będę powiększał
kolekcję.
Nie pozwolę na
jej rozproszenie, zorganizuję wystawę, pokażę
innym sukcesy
moich przodków. To
będzie również moja
życiowa pasja. Jest to
bardzo szlachetny motyw,
jednak w praktyce bardzo,
bardzo rzadki. Ileż to w życiu
miątkę. Smutny to, ale niestety prawdziwy koniec wielu kolekcji, pamiątek po pasjach
tych, którzy już odeszli.
Zapytałem kilku pasjonatów, jak u nich rodziła się pasja?
Mirek Dorejko
– znany pasjonat mineralogii
– Minerałami zainteresowałem się mając kilka lat. Objawiło się to w bardzo specyficzny sposób. Z biblioteki ojca wyciągnąłem encyklopedię i ze stron, gdzie były kolorowe fotografie minerałów, wyciąłem
wszystkie obrazki. Dostałem
niezłe lanie
od ojca,
ale przyr z e kłem
sobie,
że kiedyś będę miał
takie
ok a z y.
I dotrzymałem słowa. Po liceum
studiowałem geologię na Uniwersytecie Warszawskim i zostałem pierwszym w rodzinie
mineralogiem. Moja pasja stała się moim zawodem.
J.Ł. kolekcjoner minerałów
z Gór Sowich
– Przyrodą interesowałem
się od dziecka, ale gdy zaczą-
rwanie z nałogiem. Jakiś instynkt samozachowawczy podpowiedział mi,
żebym wrócił do natury. Zacząłem zbierać ciekawe kamienie. Z jednego nałogu wpadłem w drugi. Zacząłem czytać,
uczyć się i chodzić intensywnie po górach, zbierając okazy do swojej kolekcji. Jednocześnie nie mogę się oprzeć
przed kupieniem każdego wydawnictwa dotyczącego mineralogii i petrografii. Nie
mam czasu i ochoty na alkohol. Przyroda nieożywiona pochłonęła mnie bez reszty. Tak,
to pa-
sja uratowała mi życie.
Jan Subocz – kolekcjoner
minerałów z Dolnego Śląska
– Robiąc pracę
WALDEMAR MUZOLF
V
1–2 kwietnia 2006 r.
PASJA?
ANDRZEJ GÓRSKI
r a łem do domu. Pod koniec podstawówki
trafiłem przypadkowo na giełdę minerałów i skamieniałości w Kielcach. Byłem zauroczony. I tak to się zaczęło. Dziś
moja życiowa pasja jest moim zawodem.
dzieciństwa. W warszawskim
mieszkaniu moich ciotek stał
duży okaz ametystu przywieziony przed wojną przez mojego dziadka z Woły-
nia. Pobudzał on
dziecięcą wyobraźnię. Rodzice widząc moje
zainteresowanie kupili mi
książkę profe-
sora Sachanbińskiego o minerałach. I tak to się zaczęło.
To ona zainspirowała mnie do
pierwszych wypraw w Jurę
Krakowsko- Częstochowską,
a potem w Góry Świętokrzyskie i Kaczawskie. Z tych
miejsc pochodziły moje pierwsze okazy mineralogiczne i paleontologiczne. Kolejne lektury dotyczące mineralogii
tylko utwierdzały mnie
w przekonaniu, że to będzie moja życiowa pasja. Po latach, po przebyciu tysięcy kilometrów po
Dolnym Śląsku, po przeczytaniu niezliczonej ilości książek i artykułów, nabrałem pokory. Dziś wiem, że niestety,
nie starczy mi życia, by choć
pobieżnie zapoznać się z mineralogią mojego ukochanego
regionu.
Piotr Menducki – kolekcjoner
z Ostrowca Świętokrzyskiego
– Moja pasja zaczęła się
zaraz na początku szkoły
podstawowej. Na naszym
osiedlu budowano duży
sklep meblowy. Między blokami modne wtedy były
„wojny” i my je toczyliśmy
za pomocą jabłek z pobliskich sadów lub grudek ziemi i gliny. No, a czasem też
przy pomocy kamieni.
W piasku i glinie koło bloków można było znaleźć
buły krzemienne, a w nich
czasem można było spotkać skamieniałe jeżowce, ramienionogi i małże. Te kamienie zabie-
Sandra Niemirowska
– znawczyni skamieniałego
drewna, posiada olbrzymią
jego kolekcję
– Mnie pasja dopadła nagle
i niespodziewanie. Cały proces fascynacji trwał kilka sekund. Było to podczas jednej
z giełd na Uniwersytecie Warszawskim. Zobaczyłam skamieniałe drewno na jednym
ze stoisk. Zaczęłam się na
nie gapić
z zachwytem i wiedziałam, że
już go z ręki nie wypuszczę.
Miałam do siebie pretensje,
że wcześniej nie zauważyłam
tak niesamowitego zjawiska.
Tak zdobyłam pierwszy okaz
do mojej dzisiejszej kolekcji.
Dziś skamieniałe drewno to
mój sposób na życie, bez cienia snobizmu. To jednocześnie konieczność zdobywania
nowej wiedzy, nie związa-
PIOTR MENDUCKI
nej z moim zawodem. I nie obchodzą mnie wcale opinie otoczenia o mojej rozrzutności,
gdy kupuję nowe okazy do kolekcji. To dla mnie nie zabawa, a coś o wiele poważniejszego. To moja „dorosła” życiowa pasja.
Waldemar Muzolf – senior
Towarzystwa Miłośników
mineralogii
– Moja pasja zaczęła się od
turystyki tatrzańskiej. Kocham
góry i przez kilkanaście lat
przemierzałem tatrzańskie
szlaki. Przeszedłem wszystkie. Równocześnie zacząłem
interesować się przyrodą Tatr.
Tą żywą i tą nieożywioną. Na
początku wszystkie skały wydawały mi się takie same.
Z czasem rozpoznawałem ich
różne odmiany. Potem poznawałem minerały, z których są
zbudowane. W końcu pojechałem w Sudety i zacząłem szukać innych skał i minerałów.
I tak to się zaczęło. Dziś minerały są moją życiową pasją.
KRZYSZTOF ŁOBOS
pików spytałem o inkluzje
w bursztynie. Trafiłem na pasjonata i w tym sklepiku spędziłem całe 14 dni pobytu nad
Bałtykiem. Co ciekawe, od tego czasu wciąż spędzam co-
rocznie dwa tygodnie nad morzem, ściślej... w tym sklepiku.
RYSZARD JUŚKIEWICZ
FOT. ZE ZBIORÓW
KOLEKCJONERÓW
Andrzej Górski – znawca
i kolekcjoner skamieniałości
– Biologią interesowałem
się zawsze. Wszystko co miało nogi i biegało to był mój żywioł. Trochę „wyciszyłem” się
gdy mama znalazła w lodówce skostniałą żabę. Ale „najgorsze” nastąpiło podczas mojego pierwszego pobytu nad
morzem. W jednym ze skle-
JAN SUBOCZ
VI
CUDEŃKA JAK MALOWANE
1–2 kwietnia 2006 r.
Rivendell
– wielbicielom
Tolkiena tej
nazwy tłumaczyć
nie trzeba.
To siedziba
władcy elfów
Elronda, miejsce
piękne
i magiczne, gdzie
słynące ze swej
zręczności
i artyzmu elfy
wyrabiają
niezwykłe
przedmioty.
PRECJOZA Z TAJEMNICĄ
W TLE
P
niu wzoru z drobnych, różnokształtnych i różnobarwnych kamieni lub płytek ceramicznych na odpowiednim
podłożu. Pierwotnie mozaika była techniką dekoracyjną zaliczaną do malarstwa
(głównie jako dekoracja architektoniczna). Przejęta
przez starożytnych Rzymian
od Greków, a następnie przyswojona przez sztukę starochrześcijańską, rozwijała się
również w Bizancjum, na Rusi oraz w sztuce islamu.
W przypadku małych biżuteryjnych form technika
ta daje wprost nieograniczone możliwości, szczególnie
jeśli do wyrobu mozaik używa się naturalnych, nie barwionych syntetycznie kamieni. Świat minerałów oferuje
bowiem taką różnorodność
od tą znamienitą nazwą
Pracownia istnieje od
1998 roku. Już osiem lat
staramy się tworzyć biżuterię piękną i niepowtarzalną.
Założyciel Pracowni, Krystian Duda, z wykształcenia
geolog mineralog o duszy artysty, stara się w swej pracy
wykorzystać zdobytą wiedzę
o świecie minerałów, co pozwala nam w niewątpliwy
sposób odróżniać się od innych wytwórców biżuterii.
Poszukując swego własnego stylu i eksperymentując
z możliwościami połączeń
rozmaitych kamieni, zupełnie naturalną drogą dotarliśmy do mozaiki, techniki znanej już w starożytności. Ta
niesłychanie pracochłonna
i wymagająca dużej precyzji
metoda, polega na układa-
barw i faktur, że żaden wyrób nie jest podobny do drugiego.
Niewątpliwym atutem
naszej Pracowni jest to, że
oprócz dostępnych na rynku minerałów z całego
świata, takich jak lapis lazuli, malachit, labradoryt,
obsydian, awenturyn, jaspis czy granaty do naszych
mozaik dodajemy te minerały, które są często nieznane, a przez to niedoceniane. Mowa tu o surowcach jakie skrywa w sobie
nasza polska ziemia. Wbrew
stwierdzeniu „cudze chwalicie, swego nie znacie” w bardzo dużym stopniu wykorzystujemy w naszych wyrobach
rodzime kamienie. Bo jest
ich naprawdę mnóstwo i aż
się serce kraje, że tak ich nie
Ozdoby sprzed milionów lat
A może biżuteria z drewna?
W
ubiegłym roku właściciel
jednej z warszawskich galerii zamówił biżuterię,
która miała zdecydowanie różnić
się od tej, którą posiadał. Precjoza
miały być wykonane wyłącznie
z naturalnych materiałów i podkreślać ich polskie pochodzenie. Całkowicie zdał się na mój gust, ale
dał tylko kilkanaście dni na realizację zamówienia. Zdecydowałem się
na połączenie polskiego bursztynu
z czarnym dębem, którego kawałek wyłowiłem
wcześniej z dna
Wisły w okolicy
Janowca. Teoretycznie warunki zamawiającego
zostały spełnione. Pozostała tylko
realizacja.
Obróbka kawałka drewna
nie była łatwa. Prze-
wrócony dąb przeleżał w mule pod dnem Wisły kilkaset lat
nabrał twardości i osiągnął
piękną, czarną barwę. Kiedy
przeciąłem drzewo wzdłuż,
wyłonił się piękny rysunek
słojów, w każdym kawałku
inny. Trud się opłacił. Wykonane wisiory wyglądały ciekawie, a wklejone mleczne
i miodowe bursztyny dodały
im blasku i szyku.
Każdy z nich był inny zarówno z racji odmiennych
kształtów bursztynu,
jak i możliwości obróbki drewna. Taka biżuteria
uzyskała akceptację zamawiającego, ale przede
wszystkim spodobała
się klientkom,
zwłaszcza że mogą
wybrać kształt
oprawki, wielkość
i kształt bursztynu,
a także jego barwę.
Dużym powodzeniem
cieszą się również komplety–bransoleta i wisior, a ostatnio z dodatkiem
paska z dużą, bursztynową klamrą.
Taką biżuterię polubiły Japonki,
Amerykanki i Koreanki. Jednak
najbardziej znaczącym odbiorcą
moich wyrobów jest rynek szwedzki i duński, gdzie zamiłowanie do
wyrobów naturalnych znane jest
KRZYSZTOF KURAŚ
od dawna.
doceniamy i tak rzadko możemy je podziwiać w biżuterii.
Agaty, z których słynie Dolny Śląsk – Płóczki, Nowy Kościół, Przeździedza. Przepiękne, o niezwykłej barwie kamienie księżycowe z Łomnicy (Karkonosze). Ametysty
o mocnych, nasyconych odcieniach fioletu ze Szklarskiej Poręby. Jaspisy z okolic Wałbrzycha. I wreszcie
nasze ulubione skamieniałe drewno (Kotlina Kłodzka,
Opolszczyzna, Roztocze), materiał zupełnie niezwykły,
niepowtarzalny w każdym
kawałeczku. O tylu odcieniach i fakturach, że nie sposób ich opisać. Czy może być
coś bardziej niezwykłego niż
piękny wisior z liczącej sobie, bagatela, 25 mln lat araukarii lub jeszcze starszego,
bo pochodzącego z przełomu karbonu i permu (ok. 285
mln lat) paprotnika drzewiastego? Kawał historii naszej
planety zaklęty w jednym
fragmencie... to robi wrażenie.
KRYSTIAN DUDA
FOT. ZE ZBIORÓW PRACOWNI RIVENDELL
Dla kolekcjonerów...
W
iększość autorów publikacji na temat mineralogii prezentuje okazy piękne, ale równocześnie
unikatowe. Opisy dotyczą znalezisk, które trafiają się sporadycznie i niewiele mają wspólnego z codziennymi odkryciami
przeciętnych badaczy. Wyjątkowa pod tym względem jest „Mineralogiczna panorama Dolnego Śląska”.
Książka zawiera opisy i zdjęcia
55 minerałów Dolnego Śląska.
Przeważnie są to minerały rzadkie: fenakit, chryzoberyl, monacyt czy diopsyd. To ciekawa
książka przeznaczona dla kolekcjonerów minerałów i miłośników mineralogii, która spełnia kilka podstawowych warunków. Pierwszym z nich są ilustracje. Na podstawie zdjęć zawartych w niej możemy się dowiedzieć tego co dla młodego
(ale również i doświadczonego)
zbieracza jest najważniejsze,
czyli gdzie i jakie minerały znajdziemy i w jakiej postaci będą
występować w danym miejscu.
Wszystkie wymienione okazy
opisane w książce są widoczne
gołym okiem. To ważne, że szukając ich w terenie nie trzeba
ciągle korzystać z lupy.
Autor omawianej książki
Krzysztof Łobos jest doświadczonym kolekcjonerem. Sam
dokładnie spenetrował wszystkie podane przez siebie lokali-
zacje. A okazy, które możemy
podziwiać na kolejnych stronach publikacji pochodzą z jego
zbiorów. Cóż może być lepszego niż przewodnik kolekcjonerski pisany przez kolekcjonera.
Wydawnictwo spełnia również
warunek bardzo ważny dla pasjonatów mineralogii, czyli dobrze opracowaną bibliografię.
Przy wielu minerałach, zwłaszcza tych rzadkich, podane są
publikacje opisujące szczegółowo minerał, lokalizację i warunki geologiczne jego krystalizacji. Autor zadał sobie wiele trudu, by znaleźć odpowiednie,
często trudno dostępne dla laików źródła. Zdarza się, że są
one publikowane w języku angielskim czy niemieckim. Bardziej dociekliwi miłośnicy minerałów, czy też ci, którzy chcą
pogłębić wiedzę na poziomie
uniwersyteckim, mają szansę
bez zbędnego szperania po bibliotekach, znaleźć je i z nich
skorzystać. Niektóre źródła są
współczesne, sprzed kilku lat,
inne z lat sześćdziesiątych, jeszcze inne z XIX wieku. Autor doszedł słusznie do wniosku, że
publikacje na temat minerałów
Dolnego Śląska np. Sachanbińskiego, Heflika, Sylwestrzaka
czy Żaby są powszechnie znane. Oczywiście dla osób, które
dopiero rozpoczynają swoją
przygodę z mineralogią mają
równie łatwy dostęp do bibliografii, którą dodatkowo umieszczono na końcu.
Polecając tę książkę niecierpliwie czekam na jej II część, mając nadzieję, że będzie równie
ciekawa. Dla części III proponuję tytuł „Panorama popularnych
minerałów Dolnego Śląska”,
gdzie autor zamieściłby ciekawe odmiany kwarców, kalcytów
i innych pospolitych minerałów,
których niepospolite odmiany
można znaleźć u podnóży Sudetów.
RYSZARD JUŚKIEWICZ
Krzysztof Łobos „Mineralogiczna panorama Dolnego
Śląska” część I
Wydawnictwo 3nexus
Wrocław 2006. Cena 30 zł.
Zamówienia na stronie internetowej www.3nexus.com.pl oraz telefonicznie. tel. 071 79 60 857,
0695 311 114
VII
SKARBY Z CZERWONEJ PLANETY
1–2 kwietnia 2006 r.
Marsjańskie jagody
ODSŁONA I
Misja pojazdów „Spirit” i „Opportunity” wystrzelonych
w kierunku Marsa latem 2003
roku miała służyć znalezieniu dowodów, że na jego powierzchni występowała kiedyś woda. Drugi cel to badanie geologiczne i chemiczne
gruntu Czerwonej Planety.
Naukowcy, na podstawie
posiadanej wiedzy ustalili,
że na równinie „Meridiani
Planum” mogą występować
hematyty. Na Ziemi minerał
ten powstaje w mokrym środowisku, takim jak jezioro
czy gorące źródło. Potwierdzenie jego istnienia w mar-
krecji). Nazwano je borówkami. W Polsce używa się
również nazwy jagody marsjańskie. Po zbadaniu składu chemicznego konkrecji
na Ziemię dotarła informacja – „jagody marsjańskie”
zbudowane są z hematytu!
W ślad za tym pierwsze entuzjastyczne komentarze trafiły na łamy prasy. Na Marsie kiedyś była woda! Dalsze
badania potwierdziły, że w odległej przeszłości marsjańskie skały były wprost nasiąknięte wodną cieczą. A dowodem na to, jest właśnie istnienie hematytu na jego powierzchni. Pierwszy cel mar-
OPORTUNITY W AKCJI
czasie, w południowej części
stanu Utah w okolicach Parku Narodowego Zion, w piaskowcach Navajo, czyli w skałach osadowych, gdzie od setek lat znajdowano „Święte
Kule Moqui” (konkrecje limonitowe znane przez Indian
Moqui, traktowane jako talizmany i szamańskie akcesoria) zaczęto znajdować dużo
mniejsze, kilkumilimetrowe
konkrecje do złudzenia przypominające te marsjańskie.
Okazało się jednocześnie, że
skład chemiczny „jagód” oraz
skał je otaczających jest do
złudzenia podobny do tych
znajdowanych na Marsie.
Bez skomplikowanych badań można również dojść
do wniosku, że powstały
one w środowisku wodnym. Czy to przypadek? Czy
też może efekt takich samych
procesów na Ziemi i na Marsie?
ODSŁONA III
W innym miejscu, w Republice Południowej Afryki, po
otrzymaniu informacji o odkryciu hematytowych kulek
na Marsie przypomniano sosjańskim gruncie wskazywać by mogło na obecność
wody w formie ciekłej w geologicznej przeszłości planety.
Tam też wylądował „Opportunity”. W niedługim czasie
przekazane z Marsa obrazy
pokazały powierzchnię planety pokrytą niezliczoną ilością sferycznych form (kon-
sjańskiej misji został więc
osiągnięty. Dalsze badania
trwają i ostatni komunikat
z 9 lutego 2006 roku brzmi:
– Marsjańskie pojazdy eksploracyjne kontynuują misję.
JAGODY MARSJAŃSKIE –
ODSŁONA II
W tym samym mniej więcej
bie, że w 1977 roku
podczas cięcia
KULA Z RPA
skał pirofillitowych natrafiono
na kulkę
metalową o dużej twardości i idealnych kształJAGODY MARSJAŃSKIE Z MARSA
tach.
W niedługim czasie
południowoafrykańscy górnicy odkryli ponad 200 takich kulek. Niektóre z nich
przecięto.
OkazaKULE MOQUI
ło się,
ż e
część
z nich
jest pełna,
a część zbu- czących powstania tych sfe- podają niektórzy uczeni, to
dowana jest z twar- roidalnych konkrecji. Znale- udział w ich powstaniu orgadej powłoki zewnętrznej zło- ziono zapomniane już publi- nizmów żywych, bakterii lub
żonej ze związków żelaza kacje, z których wynika, że innych pierwotnych organiw środku wypełnionej bez- najbardziej prawdopodobną zmów tworzących kolonię.
postaciową żelazistą, sypką tezą jest ta, że metalowe ku- Po ich śmierci następowało
masą.
le powstały w wyniku prze- zjawisko pirytyzacji, by w końWieści z Marsa spowodo- miany pyłów i lawy wulka- cowym efekcie mogły powały, że zaczęto szperać w pu- nicznej przy wysokim ciśnie- wstać idealne, twarde, hemablikowanych dawniej wyni- niu i umiarkowanej tempe- tytowe kule.
kach badań naukowych doty- raturze. Końcowym produktem przemian jest hematyt. EPILOG
USA, UTAH
Badania kulek ujawniły jesz- s Czy takie same zjawiska
cze jedną ich własność. By- mogły zachodzić na Marsie?
ły doskonałymi kulami, tak s Czy na tej podstawie możjakby na nie nie działały żad- na przyjąć tezę o istnieniu
ne siły zewnętrzne łącznie życia na Marsie?
z siłami grawitacji. Jaki pro- s Czy to nie zbyt daleko idąces zatem mógł spowodować ce podobieństwo?
powstanie tak idealnych two- s Czas pokaże.
RYSZARD
rów? Jedyną rozsądną tezą,
JUŚKIEWICZ
którą z wielką ostrożnością
VIII Lwóweckie Lato Agatowe – 2005 r.
14–16 LIPCA 2006 ROKU to data kolejnej edycji Lwóweckiego Lata
Agatowego we Lwówku Śląskim.
Ubiegłoroczna, ósma edycja Lwóweckiego Lata Agatowego ściągnęła do miasteczka prawie 40 tys. ludzi. Większość z nich przyjechała z powodu kamieni. Lwówek staje się miejscem spotkań osób zafascynowanych minerałami i skamieniałościami, a giełda minerałów, będąca częścią Lata Agatowe-
go, to wydarzenie, w którym każdy szanujący się kolekcjoner powinien wziąć udział.
GIEŁDA MINERAŁÓW
Na giełdzie po raz pierwszy pojawili się wystawcy z zagranicy –
Czech i Holandii. Na stoiskach królowały, jak co, roku agaty. Obok
polskich, najliczniej reprezentowanych: z Nowego Kościoła, Płóczek, Sokołowca, Przeździedzy czy
Regulic, można było też podziwiać
agaty czeskie, meksykańskie, marokańskie, argentyńskie, brazylijskie... Nie zabrakło też całej gamy
minerałów z różnych stron świata, a i wielbiciele skamieniałości
mieli w czym wybierać.
Tradycyjnie już jury przyznało
wiele nagród. Otrzymali je m.in.:
Jacek Szczerba za cudowną kolekcję malachitów z Konga, Krzysztof Poloński za zbiór agatów i Tadeusz Socha za minerały z Dolnego Śląska. Mogliśmy też podziwiać
minerały z pegmatytów strzegomskich Krzysztofa Płachty, skamieniałości jurajskie Witolda Bogacza, kolekcję granatów Waldema-
ra Gali oraz minerały z kopalń tarnobrzeskich Marka Uniata.
Tematem przewodnim VIII LLA
były dinozaury. Naturalnej wielkości, wyglądające jak żywe, a będące plastycznymi modelami,
w swoją podróż do Lwówka udały
się z oddalonego o 500 km Bałtowskiego Parku Jurajskiego. Można
było podziwiać scenę walki drapieżnego ceratopsa ze stegozaurem, euoplocephala uzbrojonego
w potężną maczugę na końcu ogona, dilofozaura i kolczastego kentrozaura, który zawędrował do wnętrza ratusza – gdzie prezentowana była wystawa pt. „Polskie dinozaury”. Można było zobaczyć szczątki dinozaurów przywiezione w latach siedemdziesiątych z wypraw
na pustynię Gobi, gipsowe odlewy gniazd dinozaurów oraz ich
czaszek.
TEKST I FOT.
PIOTR MENDUCKI
VIII
1–2 kwietnia 2006 r.
Pierwsze
kłopoty
młodego
kolekcjonera
pojawiają się
wraz z próbami
samodzielnego
oznaczania
znalezionych
minerałów.
Gdy młody człowiek ma
głowę nabitą teoretyczną
wiedzą z książek, chce przy
pierwszej okazji sprawdzić
ją w praktyce. Szczególnie
gdy znajdzie ciekawy kamień z krystalicznymi formami. Bierze więc okaz
i ogląda jego pokrój. To
pierwsze rozczarowanie,
bo nie przypomina on
kształtów, które widział
w książkach. Ma przed sobą bezspornie formy krystaliczne, ale są one przeważnie nieregularne i zniekształcone. Zapamiętał, że
ważną cechą rozpoznawczą jest barwa minerału.
I znów ma pecha. Jest ona
mlecznobiała przechodząca w szarą. Sięga po książkę i okazuje się, że taką barwę posiada… co najmniej kilkaset minerałów. Zgroza! Co inneAGAT
go, gdyby był to ametystowy fiolet czy malachitowa
zieleń. A tak, cóż, katastrofa.
Kolejny krok to twardość
minerałów. Z lektur dowiedział się, że trzeba minerałem twardszym, o znanej
twardości pocierać minerał badany i obserwować
rysę. Ma wprawdzie kryształ kwarcu o twardości
7 w skali Mohsa, ale czy
okaz, który znalazł, jest bardziej miękki? A jak zarysuje i uszkodzi
znaleziony eksponat – myśli intensywnie. A może to
jest jakiś unikat
i uszkodzenie pozbawi go wartości? Szybko
prz ypomina
sobie książkowe porady
o sprawdzaniu
twardości
za pomocą
TRUDNE POCZĄTKI, CZĘŚĆ III
ANDALUZYT Z ANDALUZJI
ZDERZENIE TEORII
Z PRAKTYKĄ
paznokcia i ostrza noża. Minerały o twardości 1–2
w skali Mohsa można zarysować paznokciem, a te,
POCZĄTKI ZAWSZE
TAKIE SAME
Jako początkujący kolekcjoner wybrałem się na
PREHNIT Z HISZPANII
których twardość nie przekracza 5 w tej skali, ostrzem
noża. Sprawdza ostrożnie
na brzegu okazu. Powstała
rysa, biały ślad po ostrzu
noża. Jest w kropce, więc
szuka dalej. Chce sprawdzić ciężar właściwy. Waży
okaz w ręku.
Potem kładzie na
Z MAROKA
szalkę wagi i ponownie nic
z tego nie wynika. Przecież
wokół kryształu jest skała
rodzima. Nie warto niszczyć z takim trudem znalezionego minerału. W końcu zdesperowany postanawia odłożyć kamień do pudełka i poprosić o ocenę
kolekcjonera.
WANADYNIT Z MAROKA
pierwszą w życiu giełdę minerałów do Wrocławia. Zabrałem ze sobą kilka skamieniałości z Sulejowa oraz
pierwszy oznaczony przeze
mnie minerał, jak mi się
wówczas wydawało, skupienie kryształów gipsu.
Ówczesne giełdy wyglądały inaczej niż dzisiejsze. Nie
można było na nich handlować minerałami, a jedynie wymieniać okazy.
Skorzystałem z uprzejmości nieżyjącego już
Stefana Miedzielskiego i swoje
skarby ułożyłem
na jego stoliku.
Czekałem ok. pół
godziny, zanim
pierwszy człowiek
przeszedł obok moich
znalezisk i zainteresował
się nimi. Starszy mężczyzna wziął mój „gips” do ręki, bez słowa popróbował
znacząco zarysować go paznokciem, po czym lakonicznie stwierdził:
– To nie gips, to kalcyt,
chyba z Wojcieszowa. Prawdopodobnie z południowego rejonu odkrywki – i odszedł.
Mimo że to sam doktor
Drygalski (sława mineralogii) zweryfikował mój opis
znaleziska,
czułem się
strasznie. Nie
potrafiłem
zrozumieć, dlaczego wiedza zawarta w mądrych książkach ma się
nijak do rzeczywistości.
Po latach
mam dużo
więcej wyrozumiałości i pokory wobec tego, co piszą au-
BARYT Z MAROKA
torzy podręczników. Umacnia mnie w tym przygoda
profesora Sylwestrzaka,
który, będąc już znanym
specjalistą mineralogii, nie
rozpoznał fałszerstw minerałów zakupionych od handlarzy w Maroku, czy też
przypadki mojego kolegi
specjalisty, który źle rozpoznał minerały z Mali kupione od pośredników, czy
też mój przypadek z ostatnich dni, gdy rzekomo najprawdziwszy bursztyn rozkleił mi się w rękach.
Nawet ludzie, których zawodem jest między innymi
rozpoznawanie minerałów,
celnicy z RPA i Namibii,
których zadaniem jest nie
dopuścić do przemytu diamentów, mają obok swoich
stanowisk... pojemnik z wodą. Gdy mają wątpliwości,
czy przezroczysty kryształ to kwarc czy diament, wrzucają go do
wody. Kwarc jest
w niej praktycznie niewidoczny, diament zaś
błyszczy jeszcze bardziej.
kształt jego kryształów i barwę, możecie łatwiej rozpoznawać wanadynity z innych lokalizacji. By rozpoznać baryt, nie trzeba już sięgać do metod opisywanych
w podręcznikach,
ale większość okazów można roz-
NIETYPOWY KWARC
Z NEPALU
TYPOWY KWARC Z MADAGASKARU
Dlaczego o tym piszę? Po
to, by was przekonać, drodzy czytelnicy, młodzi kolekcjonerzy, że nie warto
mieć kompleksów, natomiast warto się uczyć, czytać, oglądać okazy innych,
porównywać i za każdym
razem wierzyć, że rozpoznany minerał na pewno
jest tym, którego szukacie.
Jak nie będzie się to zgadzało z rzeczywistością, to
zawsze się znajdzie ktoś
życzliwy, kto skoryguje wasze diagnozy.
poznać po ich charakterystycznych kryształach oraz
po większym ciężarze właściwym niż kalcyt czy fluoryt. Wystarczy wziąć okaz
do ręki. Nawet wystawcy
na giełdzie mineralogicznej pozwalają brać okazy
w dłonie i porównywać je
z innymi. Jak chcecie poznać cerusyt, to zwróćcie
uwagę na to, że pięknie wykształcone przezroczyste
kryształy będą znacznie cięższe niż kryszt a ł y
kwarcu
czy kalcytu. Po pewnym
czasie z łatwością rozpoznacie fluoryt po charakterystycznych tabliczkowych, regularnych, różnobarwnych kryształach. Ale
już rozpoznanie fluorytu,
który jest w formie zbitej,
jest trudniejsze. Swoją
sprawność w tej dziedzinie
można sprawdzić w Kletnie, gdzie przy fioletowym
fluorycie występuje fioletowy ametyst. I w tym miejscu kłania się „scyzorykowa” metoda badania twardości, a przy okazji i barwy rysy. Fluoryt da się zarysować nożem, ametyst
nie. Łatwo poradzicie sobie też z rozpoznawaniem
pirytu po jego złotej barwie
i sześciennych kryształach.
Podobnie nie powinno być
kłopotu z galeną. Jej srebrzysta barwa i niezwykle duży ciężar właściwy
praktycznie wykluczają pomyłkę. Niestety z innymi
minerałami o połysku metalicznym mogą być kłopoty.
Warto na giełdzie popatrzeć na róże pustyni, gipsy z Dobrzynia nad Wisłą
czy z Niwnic.
Zwróćcie uwagę, jak różnią się agaty z Płóczek od
tych z Nowego Kościoła czy
Gozdna. Jak różne są agaty z Brazylii od tych z Namibii czy Maroka. Tylko doświadczenie poparte wiedzą teoretyczną (przekazywaną w książkach i przez
doświadczonych kolekcjonerów) sprawi, że bez trudu poradzicie sobie z oznaczaniem nawet najtrudniejszych znalezisk.
WASZ STARSZY
KOLEGA
NAJWAŻNIEJSZE
DOŚWIADCZENIE
Aby odróżnić wanadynit od
innych minerałów, wystarczy popatrzeć na okazy
przywiezione z Maroka. Zapamiętując podstawowy
BARYT Z CHIN
Dodatek przygotowali: Anna Bajer, Agnieszka Jedlińska, Ryszard Juśkiewicz. Fot. Adam Juśkiewicz

Podobne dokumenty

xviii wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich xviii wystawa

xviii wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich xviii wystawa Każdy zbieracz minerałów zna wspaniałe okazy krokoitu z kopalń rejonu Zeehan-Dundas. Nie mniej efektowne są sześcienne fluoryty z okolic Waratah czy skupienia fioletowego węglanu – stichtytu w ziel...

Bardziej szczegółowo