xxviii wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich
Transkrypt
xxviii wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich
JAK RODZI SIĘ PASJA? CZYTAJ IV-V WYDANIE SPECJALNE SOBOTA – NIEDZIELA, 1– 2 KWIETNIA 2006 R. Biżuteria - wyzwanie... Sandra Niemirowska ma jedną z najpiękniejszych kolekcji skamieniałego drewna, imieniem Andrzeja Górskiego nazwano owada, którego odkrył w kawałku bursztynu, okazami Jana Subocza interesują się muzea geologiczne... INTERSTONE ® STRONA II Piękne błyskotki kuszą i pobudzają wyobraźnię kobiet. Sól - skarb Kłodawy STRONA III Wszędzie tam, gdzie jesteśmy narażeni na działanie smogu elektrycznego warto postawić solną lampę. Teoria i praktyka STRONA VIII Zbieranie kamieni to nie tylko przyjemność obcowania z naturą. Świat pięknych kamieni, prześlicznej biżuterii, skamieniałych muszli i drewna sprzed tysięcy lat stanie przed Państwem otworem. Po raz kolejny w Łodzi odbędzie się największa w Polsce giełda minerałów. Przez dwa dni w Hali Sportowej (ul. ks. Skorupki) królować będą zbieracze, pasjonaci i zapaleńcy, dla których kamienie to smak życia. XXVIII W YS TAWA I GIEŁDA MINERAŁ Ó W I W YR OBÓ W JUBILERSKICH II PÓŁ WIEKU TRADYCJI I DOŚWIADCZEŃ 1–2 kwietnia 2006 r. Biżuteria – wyzwanie dla artysty Katedra Biżuterii w łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego istnieje od 2002 roku. Wcześniej, przez 43 lata, funkcjonowała jako Pracownia Projektowania Biżuterii i w tym czasie zdobyła uznanie środowiska jubilerskiego i międzynarodowy prestiż. Pracownię w 1959 roku założyła prof. Lena Kowalewicz-Wegner (1924-1989). Artystka, której prace można podziwiać na ekspozycji w Centralnym Muzeum Włókiennictwa (ul. Piotrkowska 282), była przekonana o tym, że biżuteria to nie tylko efekt rzemieślniczej pracy, ale przede wszystkim rezultat artystycznych uniesień twór- cy. Uważała, że biżuteria powinna być wkomponowana w ciało człowieka i w zależności od natchnienia artysty współgrać z nim lub budować własną, odrębną dynamikę. Artystka podkreślała, że biżuteria to ważny element stroju, który musi z nim współgrać. Tworzyła z nietypowych (jak na owe czasy) surowców (mosiądz, szklane guziki, stal nierdzewna) podkreślając zawsze, że biżuteria to nie lokata kapitału, ale przedmiot podkreślający indywidualny styl, sposób patrzenia na świat osoby, która ją nosi. To za sprawą Leny Kowalewicz-Wegner powstała moda na biżuterię artystyczną, a założona przez nią Pracownia do dziś (już jako Katedra) uczy młodych ludzi patrzenia na precjoza przez pryzmat artystyczny. W Katedrze Biżuterii biżuterię traktuje się przede wszystkim jak pełnoprawną wypowiedź artystyczną. Adepci sztuki są zachęcani do nowatorskiego spojrzenia na to co robią, a realizowane przez nich projekty ma- INTERSTONE ® JESIENNA WYSTAWA I GIEŁDA ŁÓDŹ ® 7-8 X 2006 r. sobota – niedziela 10.00–18.00 MINERAŁY – BIŻUTERIA SKAMIENIAŁOŚCI, MUSZLE, WYROBY JUBILERSKIE To warto zobaczyć! To warto kupić! Serdecznie zapraszamy www.interstone.net.pl mienia w Krzemionkach Opatowskich. Efektem ostatniej wyprawy będzie kwietniowa ekspozycja biżuterii zaprojektowanej z wykorzystaniem krzemienia pasiastego w Zamku w Sandomierzu. Młodzi ludzie odnajdują się w projektowaniu biżuterii z bursztynu. Podchodzą do tego tworzywa w sposób niekonwencjonalny i unikatowy, dzięki czemu mają na swoim koncie laury w tej dziedzinie. OLGA PODFILIPSKA -KRYSIŃSKA FOT. ASP Kolczyki, brosze, bransolety Ozdoby pełne pasji HALA SPORTOWA MOSiR ul. ks. Skorupki 21 OKAZY Z CAŁEGO ŚWIATA ją być wypowiedzią artystyczną, eksperymentem w zakresie używanych materiałów i technologii, konstruowaniem nowatorskich form i nietypowego umieszczania biżuterii na sylwetce człowieka. Ich prace wywołują nowe skojarzenia estetyczne, często z a s k a k uj ą c e i oryginalne. W czasie nauki studenci od drugiej strony poznają proces wydobycia kamieni i ich obróbki. Jedną z ciekawszych imprez, która rozwija wiedzę przyszłych artystów są warsztaty krzemienia pasiastego w Sandomierzu. Odbywają się one co dwa lata. W programie przewidziane są nie tylko wykłady i prelekcje, ale również wycieczka do neolitycznych kopalń krze- B iżuteria zawsze była dla człowieka bardzo ważna. Świadczyła o bogactwie, pozycji społecznej, miała charakter rytualny i obrzędowy. Świadectwo tego znajdują archeolodzy przeczesujący miejsca pradawnych siedzib ludzkich i miejsc ich pochówku. Stare wzory są inspiracją dla współczesnych artystów i rzemieślników, którzy chcą wyrabianą przez siebie biżuterię przeciwstawić nudnej i nieciekawej masówce. Takimi twórcami są Jan Tołysz – ojciec i Karolina „Kaya” Tołysz – córka z Nowego Sącza. Jan Tołysz od wielu lat zajmuje się obróbką i szlifowaniem kamieni. Zawsze miał problem, czy szlifować ka- mienie na potrzeby przemysłowego wytwarzania biżuterii, czy jedynie dopasowywać je do indywidualnych zamówień złotników. Gdy córka nowosądeczanina, Karolina Tołysz, skończyła Liceum Plastyczne i odbyła praktykę w pracowni złotniczej zainteresowała się realizacją indywidualnych projektów artystycznych. Od tamtej pory biżuterię tworzy wspólnie z ojcem (najpierw tata szlifuje kamień, a potem córka do niego projektuje oprawę i wykonuje ją tak, by wydobyć urodę minerału). – W rękach Karoliny powstaje cacko, w którym podkreślona jest uroda i indywidualne cechy kamieni – mówi Jan Tołysz. – Jest w tym jakaś magia, którą trudno określić. Karolina Tołysz realizuje również własne pasje. Od kilku lat zajmuje się tworzeniem kopii biżuterii średniowiecznej i barokowej. Projekty wykonuje na podstawie zdjęć i rysunków. Pracuje w złocie i srebrze. FOT. Z ARCHIWUM JANA TOŁYSZA III JACINTO DE COMPOSTELLA, CZYLI 1–2 kwietnia 2006 r. Czerwone kwarce Jednym z bardziej pospolitych minerałów w skorupie ziemskiej jest kwarc, dwutlenek krzemu SiO2 zaliczany do krzemianów przestrzennych. Tworzy on wiele odmian krystalicznych. Kwarc tworzy wiele odmian, wynikających z różnego zabarwienia wywołanego wrostkami innych barwnych minerałów. Kwarc zielony zawiera wrostki chlorytów, kwarc szaroniebieski wrostki rutylu, kwarc mleczny zawdzięcza zabarwienie inkluzjom ciekłym lub wrostkom minerałów ilastych. Zabarwienie może być też wywołane defektami sieci krystalicznej. Wbudowanie obcych jonów w strukturę kryształu prowadzi często do ciekawych efektów barwnych. Czarna barwa morionu wynika z podstawienia jonu glinowego (Al 3+) zamiast jonu krzemowego (Si 3+). Zastąpienie jonu krzemowego przez jon żelazowy (Fe 3+) da nam w efekcie fioletową barwę ametystu. Z kolei barwa cedonu, który jest skrytokrystaliczną odmianą kwarcu. Zbieraczom znane są zielone chryzoprazy, żółto-brunatne karneole czy wielobarwne agaty. Jedną z najciekawszych odmian kwarcu są hiszpań- Zrost promienisty kryształów czerwonego kwarcu. Bunol, Hiszpania. kwarcu różowego zależy od jonu tytanowego (Ti 4+). Wiele barwnych odmian wyróżniamy także wśród chal- Automorficzny kryształ czerwonego kwarcu. Bunol, Hiszpania. skie kwarce czerwone (cuarzo rojo, hematoideo), które zawdzięczają swoje zabarwienie wrostkom hematytu. Najczęściej można je spotkać we wschodniej Hiszpanii, w okolicach Walencji. Typowe lokalizacje (Losa del Obispo, Minglanilla i Bunol) związane są ze skałami osadowymi hiszpańskiego kajpru. Właśnie w triasie na terenach obecnych prowincji Cuenca, Guadalajara i Valencia w basenie ewaporatowym wytrącaniu gipsów towarzyszyła krystalizacja kryształów czerwonego kwarcu. Źródłem krzemionki w roztworze był przede wszystkim materiał pochodzenia organicznego (szkielety organizmów). Bezpostaciowa krzemionka już w temperaturze 150170 stopni C ulega rekrystalizacji tworząc tzw. pływające kryształy – w tym przypadku w skałach gipsowych. Wpływ na zmianę rozpuszczalności krzemionki oprócz temperatury ma także odczyn pH roztworu. Spadek pH, podobnie jak i temperatury, powoduje krystalizację autogenicznych kryształów kwarcu. Kryształy będące przykładem kwarcu neogenicznego (wtórnego, na nowo utworzonego w skale osadowej), zabarwione są zanieczyszczeniami pochłoniętymi z roztworu w fazie wzrostu. Czerwone kwarce, zabarwione są hematytem, a towarzyszące im czasem kwarce czarne zawierają wrostki substancji organicznej. Czerwone kwarce z Hiszpanii występują w formie pojedynczych, znakomicie wykształconych kryształów bądź zrostów promienistych wielu osobników. Wielkość pojedynczych kryształów, które w bardzo prosty sposób można wypreparować z miękkiej skały gipsowej, dochodzi do 40 mm. TEKST I FOT. MIREK DOREJKO Czerwone kwarce w skale gipsowej. Bunol, Hiszpania. NALEWKA BURSZTYNOWA Czesława Klimuszki zgodnie z wiedzą i doświadczeniem O. JAK PRZYGOTOWAĆ? drobnego, wypłukanego w czystej woDo kryształowej karafki wsypać 50 gramów ani nie topionego) i zalać czystym go, wane dzie naturalnego bursztynu (nie praso ka jest gotowa. Nie trzeba jej ani spirytusem i zakryć korkiem. Po 10 dniach nalew przecedzać, ani przelewać do innego naczynia. Gdy całą płynną zawartość wykorzystamy, bursztyny można potłuc młotkiem i ponownie zalać je spirytusem. Po kolejnym wykorzystaniu nalewki pozostałość bursztynu należy wyrzucić. wydzielające się mikroskopijne cząBursztyn nie rozpuszcza się w spirytusie, ale kowy kolor. Smak nalewki przypomisteczki lecznicze zabarwiają nalewkę na słom na sosnową żywicę z posmakiem kory. JAK STOSOWAĆ NALEWKĘ? ana jest następująca kuracja: CodzienDla ogólnego wzmocnienia organizmu polec kropli pierwszego dnia do 10 kropli nie rozpuścić w wodzie krople nalewki od 1 (9 kropli) do dwudziestego pierwszednia dziesiątego, i dalej od jedenastego dnia wy można kurację powtórzyć. Więkgo dnia (1 kropla). Po dziesięciu dniach przer iębieniach i grypie. Nalewką przez przy ać używ sze ilości kropli nalewki można ciele, zwłaszcza w okolicach stawów, można smarować również chore miejsca na klatki piersiowej oraz kręgosłupa. Smakuje, jonizuje i wspomaga organizm N ajwiększą w Polsce Kopalnią Soli jest „Kłodawa”. To tam, w centralnej Wielkopolsce odkryto największe złoża cennego minerału. Kłodawski wysad solny ma długość 26 kilometrów i szerokość 2 kilometrów. Cenną sól wydobywa się w tym miejscu już od ponad pół wieku. Ekipa badawcza odkryła złoże już w 1937 roku. Jednak wybuch II wojny światowej przerwał prace na tym terenie. Kontynuowano je w czasie okupacji niemieckiej, a pierwszy szyb wybudowano w 1950 roku. Pierwsze tony soli kamiennej wydobyto w tym miejscu w 1956 roku. Jednak sól z Kłodawy to nie tylko przyprawa, czy kosmetyk. To również panaceum na smog elektromagnetyczny wytwarzany przez urządzenia, które ułatwiają nam codzienne życie: komputer, telefon, telewizor, radio, a nawet mik- ser, czy ekspres do kawy. Wiele sprzętów zasilanych prądem emituje jony dodatnie, czyli tzw. smog elektryczny. To on wpływa na nasze złe samopoczucie. Jest przyczyną bólów głowy, bezsenności, depresji, stresu i spadku sprawności fizycznej i umysłowej. Problemem są rów- SÓL – KŁODAWSKI SKARB nież naturalne cieki wodne, które też mają niekorzystny wpływ na zdrowie człowieka. Doskonałym sposobem na proste i skuteczne pozbycie się smogu elektrycznego w domu lub biurze jest stosowanie lamp solnych. Wykonane z bryły, czyli dużego odłamu soli (w kolorze od białego, poprzez jasnoróżowy, pomarańczowy, aż po cz er w ony i brunatny) stanowią ciekawą dekorację wnętrza i jonizator powietrza. Pod wpływem ciepła (żarówki podłączonej do prądu lub zapalonej świeczki wstawionej do środka bryły) sól wydziela jony ujemne, które neutralizują szkodliwe jony dodatnie. W pomieszczeniu po kilkunastu minutach powstaje mikroklimat, który można porównać do tego po burzy, w pobliżu wodospadu lub nad brzegiem morza. Dodatkowo ciepła barwa wprowadza nastrój wyciszenia i spokoju. Światło i jony poprawiają koncentrację, łagodzą napięcia, zwiększają siły witalne, relaksują. Jony emitowane przez lampy solne wzmacniają układ nerwowy i od- dechowy, mają dobroczynny wpływ na samopoczucie osób z chorobami układu oddechowego i cierpiących na alergie wziewne. Lecznicze właściwości soli potwierdzają obserwacje górników pracujących przy jej wydobyciu. To oni rzadziej zapadają na choroby płuc, oskrzeli, infekcje górnych dróg oddechowych. Wystarczy jedna wizyta w kopalni soli, by poczuć się lepiej. W 2004 w kłodawskiej kopalni otwarto trasę turystyczną. Jej przejście zajmuje 2 godziny w specyficznym mikroklimacie (z dużą zawartością leczniczego chlorku sodu oraz jonów magnezu i wapnia), który korzystnie wpływa na cały organizm. ROMAN CHĘCIŃSKI IV W POSZUKIWANIU NIEZWYKŁYCH OKAZÓW 1–2 kwietnia 2006 r. JAK RODZI SIĘ P Kiedy obserwuję tłumy ludzi odwiedzających wystawę i giełdę minerałów i wyrobów jubilerskich „Interstone” widzę wśród nich prawdziwych pasjonatów. To zbieracze minerałów i skameniałości, którzy potrafią godzinami oglądać okazy zamęczając wystawców pytaniami na ich temat. Niektórzy są wyposażeni w podręczną lupę i notatnik, w którym notują interesujące ich wiadomości. Bardzo starannie wybierają okazy do swoich zbiorów, wymieniają uwagi o nowych lokalizacjach, porównują wyroby jubilerskie, a gdy upatrzą sobie wspaniały okaz, potrafią godzinami targować się o jego cenę. To pasjonaci, którzy są zafascynowani kamiennym światem minerałów. Czasem przechodzimy obojętnie obok opali, pięknych muszli czy meteorytów, by nagle zachwycić się urodą, tajemniczością lub jakąś niezwykłą cechą zwykłego na pozór kamienia. Szukamy odpowiedzi na pytanie, jaki to minerał, skąd pochodzi i jak znalazł się w tym miejscu. Gdy zaczynamy drążyć temat okazuje się, że świat minerałów jest tak pasjonujący, że pochłania coraz więcej i więcej czasu. W naszej kolekcji poj a - SANDRA NIEMIROWSKA wiają się kolejne oryginalne znaleziska. Z czasem zaczynamy marzyć o posiadaniu następnych. Czasem kontakt z ciekawą dziedziną wiedzy nie znajduje odzwierciedlenia w naszych pasjach. Minerał, który dla znajomego jest powodem do dumy, nam wydaje się nudny i nieciekawy. Zdarza się, że obojętnie przechodzimy obok spraw, które pasjonują innych. Dla nas mogą być niegodne uwagi. Jednak w miarę upływu czasu, kontaktu (czasem niezamierzonego) okazuje się, że nieświadomie szukamy informacji na dany temat. Nagle może się okazać, że to, przed czym broniliśmy się zajadle, właśnie stało się życiową pasją. Pasja to ten rozdział prywatności, który dopełnia życie osobiste i zawodowe, często przenikając obie jego sfery. Wymarzony scenariusz to taki, gdy zainteresowania możemy przenieść na grunt zawodowy. Niestety takie przypadki zachodzą niezwykle rzadko, ale jak już się zdarzą, to skutkują niezwykłymi dokonaniami ludzi, których to spotkało. Wystarczy wymienić kilka nazwisk: Tadeusz Boy-Żeleński, Józef Piłsudski, Stanisław Lem czy też Margaret Thatcher (mało kto wie, że była wybitnym krystalografem z zawodu, a polityka to tylko jej pasja). Często pasja rodzi się w dzieciństwie. Presja rodziny, podsuwanie konkretnych lektur, wybór konkretnych spotkałem przypadków odwrotnych. Senior rodu zostawia piękne zbiory, a nikt z rodziny nie jest zainteresowany kontynuacją jego życiowej pasji. Co najwyżej padają pytania, gdzie to można sprzedać i za ile? Czasem jakiś kuzyn weźmie jeden z okazów na pa- łem dorastać również intensywnie interesowałem się kolesiami i wódką. Piłem. Stoczyłem się na dno. W momentach opamiętania myślałem, co zrobić, by wyrwać się z tego zaklętego kręgu. Chciałem znaleźć swój prywatny sposób na ze- MIREK DOREJKO dyplomową w Instytucie Tech nologii i Budowy Maszyn Po litechniki Wrocławskiej za uważyłem jak jeden z pracow ników przecina zielony ka mień (dziś wiem, że był to chry zopraz). Zaczekałem, jak skoń czy pracę, a potem pytałem Co to? Skąd to? Dlaczego jes cięte? Potem zacząłem ciąć sam kamienie znalezione w okolicach domu. Jednocze śnie zacząłem czytać, pozna wać, zbierać i podziwiać. Dziś mogę powiedzieć, że minera ły i ozdobne skały to maja pa sja. Krzysztof Łobos – autor książki „ Mineralogiczna panorama Dolnego Śląska, znawca i kolekcjoner minerałów – Moja pasja rodziła się z wol na, ale już od wczesnego miejsc na wakacje wpływa często na pierwsze próby kolekcjonerskie. Cały czas mam w uszach słowa rodziców: „Wujek zbiera znaczki i – w domyśle – jest taki mądry i zna się na geografii i przyrodzie, mógłbyś pójść jego śladem!”. To pewnie stąd moje pierwsze próby kolekcjonerskie, wydzieranie znaczków z niebieskich kopert, w których przychodziły listy do rodziców i układanie ich w zeszyciku. Innym motywem moich zainteresowań była naturalna ciekawość. To ona kazała mi szukać odpowiedzi na pytania: Czy nauczę się rozpoznawać ptaki w locie? Czy będę umiał zbudować model statku? Czy potrafię znajdować i rozpoznawać minerały? Jednym z piękniejszych motywów powstania pasji jest kontynuacja tradycji rodzinnych. Ojciec czy dziadek ma np. kolekcję motyli. Mnie też to interesuje. Będę powiększał kolekcję. Nie pozwolę na jej rozproszenie, zorganizuję wystawę, pokażę innym sukcesy moich przodków. To będzie również moja życiowa pasja. Jest to bardzo szlachetny motyw, jednak w praktyce bardzo, bardzo rzadki. Ileż to w życiu miątkę. Smutny to, ale niestety prawdziwy koniec wielu kolekcji, pamiątek po pasjach tych, którzy już odeszli. Zapytałem kilku pasjonatów, jak u nich rodziła się pasja? Mirek Dorejko – znany pasjonat mineralogii – Minerałami zainteresowałem się mając kilka lat. Objawiło się to w bardzo specyficzny sposób. Z biblioteki ojca wyciągnąłem encyklopedię i ze stron, gdzie były kolorowe fotografie minerałów, wyciąłem wszystkie obrazki. Dostałem niezłe lanie od ojca, ale przyr z e kłem sobie, że kiedyś będę miał takie ok a z y. I dotrzymałem słowa. Po liceum studiowałem geologię na Uniwersytecie Warszawskim i zostałem pierwszym w rodzinie mineralogiem. Moja pasja stała się moim zawodem. J.Ł. kolekcjoner minerałów z Gór Sowich – Przyrodą interesowałem się od dziecka, ale gdy zaczą- rwanie z nałogiem. Jakiś instynkt samozachowawczy podpowiedział mi, żebym wrócił do natury. Zacząłem zbierać ciekawe kamienie. Z jednego nałogu wpadłem w drugi. Zacząłem czytać, uczyć się i chodzić intensywnie po górach, zbierając okazy do swojej kolekcji. Jednocześnie nie mogę się oprzeć przed kupieniem każdego wydawnictwa dotyczącego mineralogii i petrografii. Nie mam czasu i ochoty na alkohol. Przyroda nieożywiona pochłonęła mnie bez reszty. Tak, to pa- sja uratowała mi życie. Jan Subocz – kolekcjoner minerałów z Dolnego Śląska – Robiąc pracę WALDEMAR MUZOLF V 1–2 kwietnia 2006 r. PASJA? ANDRZEJ GÓRSKI r a łem do domu. Pod koniec podstawówki trafiłem przypadkowo na giełdę minerałów i skamieniałości w Kielcach. Byłem zauroczony. I tak to się zaczęło. Dziś moja życiowa pasja jest moim zawodem. dzieciństwa. W warszawskim mieszkaniu moich ciotek stał duży okaz ametystu przywieziony przed wojną przez mojego dziadka z Woły- nia. Pobudzał on dziecięcą wyobraźnię. Rodzice widząc moje zainteresowanie kupili mi książkę profe- sora Sachanbińskiego o minerałach. I tak to się zaczęło. To ona zainspirowała mnie do pierwszych wypraw w Jurę Krakowsko- Częstochowską, a potem w Góry Świętokrzyskie i Kaczawskie. Z tych miejsc pochodziły moje pierwsze okazy mineralogiczne i paleontologiczne. Kolejne lektury dotyczące mineralogii tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że to będzie moja życiowa pasja. Po latach, po przebyciu tysięcy kilometrów po Dolnym Śląsku, po przeczytaniu niezliczonej ilości książek i artykułów, nabrałem pokory. Dziś wiem, że niestety, nie starczy mi życia, by choć pobieżnie zapoznać się z mineralogią mojego ukochanego regionu. Piotr Menducki – kolekcjoner z Ostrowca Świętokrzyskiego – Moja pasja zaczęła się zaraz na początku szkoły podstawowej. Na naszym osiedlu budowano duży sklep meblowy. Między blokami modne wtedy były „wojny” i my je toczyliśmy za pomocą jabłek z pobliskich sadów lub grudek ziemi i gliny. No, a czasem też przy pomocy kamieni. W piasku i glinie koło bloków można było znaleźć buły krzemienne, a w nich czasem można było spotkać skamieniałe jeżowce, ramienionogi i małże. Te kamienie zabie- Sandra Niemirowska – znawczyni skamieniałego drewna, posiada olbrzymią jego kolekcję – Mnie pasja dopadła nagle i niespodziewanie. Cały proces fascynacji trwał kilka sekund. Było to podczas jednej z giełd na Uniwersytecie Warszawskim. Zobaczyłam skamieniałe drewno na jednym ze stoisk. Zaczęłam się na nie gapić z zachwytem i wiedziałam, że już go z ręki nie wypuszczę. Miałam do siebie pretensje, że wcześniej nie zauważyłam tak niesamowitego zjawiska. Tak zdobyłam pierwszy okaz do mojej dzisiejszej kolekcji. Dziś skamieniałe drewno to mój sposób na życie, bez cienia snobizmu. To jednocześnie konieczność zdobywania nowej wiedzy, nie związa- PIOTR MENDUCKI nej z moim zawodem. I nie obchodzą mnie wcale opinie otoczenia o mojej rozrzutności, gdy kupuję nowe okazy do kolekcji. To dla mnie nie zabawa, a coś o wiele poważniejszego. To moja „dorosła” życiowa pasja. Waldemar Muzolf – senior Towarzystwa Miłośników mineralogii – Moja pasja zaczęła się od turystyki tatrzańskiej. Kocham góry i przez kilkanaście lat przemierzałem tatrzańskie szlaki. Przeszedłem wszystkie. Równocześnie zacząłem interesować się przyrodą Tatr. Tą żywą i tą nieożywioną. Na początku wszystkie skały wydawały mi się takie same. Z czasem rozpoznawałem ich różne odmiany. Potem poznawałem minerały, z których są zbudowane. W końcu pojechałem w Sudety i zacząłem szukać innych skał i minerałów. I tak to się zaczęło. Dziś minerały są moją życiową pasją. KRZYSZTOF ŁOBOS pików spytałem o inkluzje w bursztynie. Trafiłem na pasjonata i w tym sklepiku spędziłem całe 14 dni pobytu nad Bałtykiem. Co ciekawe, od tego czasu wciąż spędzam co- rocznie dwa tygodnie nad morzem, ściślej... w tym sklepiku. RYSZARD JUŚKIEWICZ FOT. ZE ZBIORÓW KOLEKCJONERÓW Andrzej Górski – znawca i kolekcjoner skamieniałości – Biologią interesowałem się zawsze. Wszystko co miało nogi i biegało to był mój żywioł. Trochę „wyciszyłem” się gdy mama znalazła w lodówce skostniałą żabę. Ale „najgorsze” nastąpiło podczas mojego pierwszego pobytu nad morzem. W jednym ze skle- JAN SUBOCZ VI CUDEŃKA JAK MALOWANE 1–2 kwietnia 2006 r. Rivendell – wielbicielom Tolkiena tej nazwy tłumaczyć nie trzeba. To siedziba władcy elfów Elronda, miejsce piękne i magiczne, gdzie słynące ze swej zręczności i artyzmu elfy wyrabiają niezwykłe przedmioty. PRECJOZA Z TAJEMNICĄ W TLE P niu wzoru z drobnych, różnokształtnych i różnobarwnych kamieni lub płytek ceramicznych na odpowiednim podłożu. Pierwotnie mozaika była techniką dekoracyjną zaliczaną do malarstwa (głównie jako dekoracja architektoniczna). Przejęta przez starożytnych Rzymian od Greków, a następnie przyswojona przez sztukę starochrześcijańską, rozwijała się również w Bizancjum, na Rusi oraz w sztuce islamu. W przypadku małych biżuteryjnych form technika ta daje wprost nieograniczone możliwości, szczególnie jeśli do wyrobu mozaik używa się naturalnych, nie barwionych syntetycznie kamieni. Świat minerałów oferuje bowiem taką różnorodność od tą znamienitą nazwą Pracownia istnieje od 1998 roku. Już osiem lat staramy się tworzyć biżuterię piękną i niepowtarzalną. Założyciel Pracowni, Krystian Duda, z wykształcenia geolog mineralog o duszy artysty, stara się w swej pracy wykorzystać zdobytą wiedzę o świecie minerałów, co pozwala nam w niewątpliwy sposób odróżniać się od innych wytwórców biżuterii. Poszukując swego własnego stylu i eksperymentując z możliwościami połączeń rozmaitych kamieni, zupełnie naturalną drogą dotarliśmy do mozaiki, techniki znanej już w starożytności. Ta niesłychanie pracochłonna i wymagająca dużej precyzji metoda, polega na układa- barw i faktur, że żaden wyrób nie jest podobny do drugiego. Niewątpliwym atutem naszej Pracowni jest to, że oprócz dostępnych na rynku minerałów z całego świata, takich jak lapis lazuli, malachit, labradoryt, obsydian, awenturyn, jaspis czy granaty do naszych mozaik dodajemy te minerały, które są często nieznane, a przez to niedoceniane. Mowa tu o surowcach jakie skrywa w sobie nasza polska ziemia. Wbrew stwierdzeniu „cudze chwalicie, swego nie znacie” w bardzo dużym stopniu wykorzystujemy w naszych wyrobach rodzime kamienie. Bo jest ich naprawdę mnóstwo i aż się serce kraje, że tak ich nie Ozdoby sprzed milionów lat A może biżuteria z drewna? W ubiegłym roku właściciel jednej z warszawskich galerii zamówił biżuterię, która miała zdecydowanie różnić się od tej, którą posiadał. Precjoza miały być wykonane wyłącznie z naturalnych materiałów i podkreślać ich polskie pochodzenie. Całkowicie zdał się na mój gust, ale dał tylko kilkanaście dni na realizację zamówienia. Zdecydowałem się na połączenie polskiego bursztynu z czarnym dębem, którego kawałek wyłowiłem wcześniej z dna Wisły w okolicy Janowca. Teoretycznie warunki zamawiającego zostały spełnione. Pozostała tylko realizacja. Obróbka kawałka drewna nie była łatwa. Prze- wrócony dąb przeleżał w mule pod dnem Wisły kilkaset lat nabrał twardości i osiągnął piękną, czarną barwę. Kiedy przeciąłem drzewo wzdłuż, wyłonił się piękny rysunek słojów, w każdym kawałku inny. Trud się opłacił. Wykonane wisiory wyglądały ciekawie, a wklejone mleczne i miodowe bursztyny dodały im blasku i szyku. Każdy z nich był inny zarówno z racji odmiennych kształtów bursztynu, jak i możliwości obróbki drewna. Taka biżuteria uzyskała akceptację zamawiającego, ale przede wszystkim spodobała się klientkom, zwłaszcza że mogą wybrać kształt oprawki, wielkość i kształt bursztynu, a także jego barwę. Dużym powodzeniem cieszą się również komplety–bransoleta i wisior, a ostatnio z dodatkiem paska z dużą, bursztynową klamrą. Taką biżuterię polubiły Japonki, Amerykanki i Koreanki. Jednak najbardziej znaczącym odbiorcą moich wyrobów jest rynek szwedzki i duński, gdzie zamiłowanie do wyrobów naturalnych znane jest KRZYSZTOF KURAŚ od dawna. doceniamy i tak rzadko możemy je podziwiać w biżuterii. Agaty, z których słynie Dolny Śląsk – Płóczki, Nowy Kościół, Przeździedza. Przepiękne, o niezwykłej barwie kamienie księżycowe z Łomnicy (Karkonosze). Ametysty o mocnych, nasyconych odcieniach fioletu ze Szklarskiej Poręby. Jaspisy z okolic Wałbrzycha. I wreszcie nasze ulubione skamieniałe drewno (Kotlina Kłodzka, Opolszczyzna, Roztocze), materiał zupełnie niezwykły, niepowtarzalny w każdym kawałeczku. O tylu odcieniach i fakturach, że nie sposób ich opisać. Czy może być coś bardziej niezwykłego niż piękny wisior z liczącej sobie, bagatela, 25 mln lat araukarii lub jeszcze starszego, bo pochodzącego z przełomu karbonu i permu (ok. 285 mln lat) paprotnika drzewiastego? Kawał historii naszej planety zaklęty w jednym fragmencie... to robi wrażenie. KRYSTIAN DUDA FOT. ZE ZBIORÓW PRACOWNI RIVENDELL Dla kolekcjonerów... W iększość autorów publikacji na temat mineralogii prezentuje okazy piękne, ale równocześnie unikatowe. Opisy dotyczą znalezisk, które trafiają się sporadycznie i niewiele mają wspólnego z codziennymi odkryciami przeciętnych badaczy. Wyjątkowa pod tym względem jest „Mineralogiczna panorama Dolnego Śląska”. Książka zawiera opisy i zdjęcia 55 minerałów Dolnego Śląska. Przeważnie są to minerały rzadkie: fenakit, chryzoberyl, monacyt czy diopsyd. To ciekawa książka przeznaczona dla kolekcjonerów minerałów i miłośników mineralogii, która spełnia kilka podstawowych warunków. Pierwszym z nich są ilustracje. Na podstawie zdjęć zawartych w niej możemy się dowiedzieć tego co dla młodego (ale również i doświadczonego) zbieracza jest najważniejsze, czyli gdzie i jakie minerały znajdziemy i w jakiej postaci będą występować w danym miejscu. Wszystkie wymienione okazy opisane w książce są widoczne gołym okiem. To ważne, że szukając ich w terenie nie trzeba ciągle korzystać z lupy. Autor omawianej książki Krzysztof Łobos jest doświadczonym kolekcjonerem. Sam dokładnie spenetrował wszystkie podane przez siebie lokali- zacje. A okazy, które możemy podziwiać na kolejnych stronach publikacji pochodzą z jego zbiorów. Cóż może być lepszego niż przewodnik kolekcjonerski pisany przez kolekcjonera. Wydawnictwo spełnia również warunek bardzo ważny dla pasjonatów mineralogii, czyli dobrze opracowaną bibliografię. Przy wielu minerałach, zwłaszcza tych rzadkich, podane są publikacje opisujące szczegółowo minerał, lokalizację i warunki geologiczne jego krystalizacji. Autor zadał sobie wiele trudu, by znaleźć odpowiednie, często trudno dostępne dla laików źródła. Zdarza się, że są one publikowane w języku angielskim czy niemieckim. Bardziej dociekliwi miłośnicy minerałów, czy też ci, którzy chcą pogłębić wiedzę na poziomie uniwersyteckim, mają szansę bez zbędnego szperania po bibliotekach, znaleźć je i z nich skorzystać. Niektóre źródła są współczesne, sprzed kilku lat, inne z lat sześćdziesiątych, jeszcze inne z XIX wieku. Autor doszedł słusznie do wniosku, że publikacje na temat minerałów Dolnego Śląska np. Sachanbińskiego, Heflika, Sylwestrzaka czy Żaby są powszechnie znane. Oczywiście dla osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z mineralogią mają równie łatwy dostęp do bibliografii, którą dodatkowo umieszczono na końcu. Polecając tę książkę niecierpliwie czekam na jej II część, mając nadzieję, że będzie równie ciekawa. Dla części III proponuję tytuł „Panorama popularnych minerałów Dolnego Śląska”, gdzie autor zamieściłby ciekawe odmiany kwarców, kalcytów i innych pospolitych minerałów, których niepospolite odmiany można znaleźć u podnóży Sudetów. RYSZARD JUŚKIEWICZ Krzysztof Łobos „Mineralogiczna panorama Dolnego Śląska” część I Wydawnictwo 3nexus Wrocław 2006. Cena 30 zł. Zamówienia na stronie internetowej www.3nexus.com.pl oraz telefonicznie. tel. 071 79 60 857, 0695 311 114 VII SKARBY Z CZERWONEJ PLANETY 1–2 kwietnia 2006 r. Marsjańskie jagody ODSŁONA I Misja pojazdów „Spirit” i „Opportunity” wystrzelonych w kierunku Marsa latem 2003 roku miała służyć znalezieniu dowodów, że na jego powierzchni występowała kiedyś woda. Drugi cel to badanie geologiczne i chemiczne gruntu Czerwonej Planety. Naukowcy, na podstawie posiadanej wiedzy ustalili, że na równinie „Meridiani Planum” mogą występować hematyty. Na Ziemi minerał ten powstaje w mokrym środowisku, takim jak jezioro czy gorące źródło. Potwierdzenie jego istnienia w mar- krecji). Nazwano je borówkami. W Polsce używa się również nazwy jagody marsjańskie. Po zbadaniu składu chemicznego konkrecji na Ziemię dotarła informacja – „jagody marsjańskie” zbudowane są z hematytu! W ślad za tym pierwsze entuzjastyczne komentarze trafiły na łamy prasy. Na Marsie kiedyś była woda! Dalsze badania potwierdziły, że w odległej przeszłości marsjańskie skały były wprost nasiąknięte wodną cieczą. A dowodem na to, jest właśnie istnienie hematytu na jego powierzchni. Pierwszy cel mar- OPORTUNITY W AKCJI czasie, w południowej części stanu Utah w okolicach Parku Narodowego Zion, w piaskowcach Navajo, czyli w skałach osadowych, gdzie od setek lat znajdowano „Święte Kule Moqui” (konkrecje limonitowe znane przez Indian Moqui, traktowane jako talizmany i szamańskie akcesoria) zaczęto znajdować dużo mniejsze, kilkumilimetrowe konkrecje do złudzenia przypominające te marsjańskie. Okazało się jednocześnie, że skład chemiczny „jagód” oraz skał je otaczających jest do złudzenia podobny do tych znajdowanych na Marsie. Bez skomplikowanych badań można również dojść do wniosku, że powstały one w środowisku wodnym. Czy to przypadek? Czy też może efekt takich samych procesów na Ziemi i na Marsie? ODSŁONA III W innym miejscu, w Republice Południowej Afryki, po otrzymaniu informacji o odkryciu hematytowych kulek na Marsie przypomniano sosjańskim gruncie wskazywać by mogło na obecność wody w formie ciekłej w geologicznej przeszłości planety. Tam też wylądował „Opportunity”. W niedługim czasie przekazane z Marsa obrazy pokazały powierzchnię planety pokrytą niezliczoną ilością sferycznych form (kon- sjańskiej misji został więc osiągnięty. Dalsze badania trwają i ostatni komunikat z 9 lutego 2006 roku brzmi: – Marsjańskie pojazdy eksploracyjne kontynuują misję. JAGODY MARSJAŃSKIE – ODSŁONA II W tym samym mniej więcej bie, że w 1977 roku podczas cięcia KULA Z RPA skał pirofillitowych natrafiono na kulkę metalową o dużej twardości i idealnych kształJAGODY MARSJAŃSKIE Z MARSA tach. W niedługim czasie południowoafrykańscy górnicy odkryli ponad 200 takich kulek. Niektóre z nich przecięto. OkazaKULE MOQUI ło się, ż e część z nich jest pełna, a część zbu- czących powstania tych sfe- podają niektórzy uczeni, to dowana jest z twar- roidalnych konkrecji. Znale- udział w ich powstaniu orgadej powłoki zewnętrznej zło- ziono zapomniane już publi- nizmów żywych, bakterii lub żonej ze związków żelaza kacje, z których wynika, że innych pierwotnych organiw środku wypełnionej bez- najbardziej prawdopodobną zmów tworzących kolonię. postaciową żelazistą, sypką tezą jest ta, że metalowe ku- Po ich śmierci następowało masą. le powstały w wyniku prze- zjawisko pirytyzacji, by w końWieści z Marsa spowodo- miany pyłów i lawy wulka- cowym efekcie mogły powały, że zaczęto szperać w pu- nicznej przy wysokim ciśnie- wstać idealne, twarde, hemablikowanych dawniej wyni- niu i umiarkowanej tempe- tytowe kule. kach badań naukowych doty- raturze. Końcowym produktem przemian jest hematyt. EPILOG USA, UTAH Badania kulek ujawniły jesz- s Czy takie same zjawiska cze jedną ich własność. By- mogły zachodzić na Marsie? ły doskonałymi kulami, tak s Czy na tej podstawie możjakby na nie nie działały żad- na przyjąć tezę o istnieniu ne siły zewnętrzne łącznie życia na Marsie? z siłami grawitacji. Jaki pro- s Czy to nie zbyt daleko idąces zatem mógł spowodować ce podobieństwo? powstanie tak idealnych two- s Czas pokaże. RYSZARD rów? Jedyną rozsądną tezą, JUŚKIEWICZ którą z wielką ostrożnością VIII Lwóweckie Lato Agatowe – 2005 r. 14–16 LIPCA 2006 ROKU to data kolejnej edycji Lwóweckiego Lata Agatowego we Lwówku Śląskim. Ubiegłoroczna, ósma edycja Lwóweckiego Lata Agatowego ściągnęła do miasteczka prawie 40 tys. ludzi. Większość z nich przyjechała z powodu kamieni. Lwówek staje się miejscem spotkań osób zafascynowanych minerałami i skamieniałościami, a giełda minerałów, będąca częścią Lata Agatowe- go, to wydarzenie, w którym każdy szanujący się kolekcjoner powinien wziąć udział. GIEŁDA MINERAŁÓW Na giełdzie po raz pierwszy pojawili się wystawcy z zagranicy – Czech i Holandii. Na stoiskach królowały, jak co, roku agaty. Obok polskich, najliczniej reprezentowanych: z Nowego Kościoła, Płóczek, Sokołowca, Przeździedzy czy Regulic, można było też podziwiać agaty czeskie, meksykańskie, marokańskie, argentyńskie, brazylijskie... Nie zabrakło też całej gamy minerałów z różnych stron świata, a i wielbiciele skamieniałości mieli w czym wybierać. Tradycyjnie już jury przyznało wiele nagród. Otrzymali je m.in.: Jacek Szczerba za cudowną kolekcję malachitów z Konga, Krzysztof Poloński za zbiór agatów i Tadeusz Socha za minerały z Dolnego Śląska. Mogliśmy też podziwiać minerały z pegmatytów strzegomskich Krzysztofa Płachty, skamieniałości jurajskie Witolda Bogacza, kolekcję granatów Waldema- ra Gali oraz minerały z kopalń tarnobrzeskich Marka Uniata. Tematem przewodnim VIII LLA były dinozaury. Naturalnej wielkości, wyglądające jak żywe, a będące plastycznymi modelami, w swoją podróż do Lwówka udały się z oddalonego o 500 km Bałtowskiego Parku Jurajskiego. Można było podziwiać scenę walki drapieżnego ceratopsa ze stegozaurem, euoplocephala uzbrojonego w potężną maczugę na końcu ogona, dilofozaura i kolczastego kentrozaura, który zawędrował do wnętrza ratusza – gdzie prezentowana była wystawa pt. „Polskie dinozaury”. Można było zobaczyć szczątki dinozaurów przywiezione w latach siedemdziesiątych z wypraw na pustynię Gobi, gipsowe odlewy gniazd dinozaurów oraz ich czaszek. TEKST I FOT. PIOTR MENDUCKI VIII 1–2 kwietnia 2006 r. Pierwsze kłopoty młodego kolekcjonera pojawiają się wraz z próbami samodzielnego oznaczania znalezionych minerałów. Gdy młody człowiek ma głowę nabitą teoretyczną wiedzą z książek, chce przy pierwszej okazji sprawdzić ją w praktyce. Szczególnie gdy znajdzie ciekawy kamień z krystalicznymi formami. Bierze więc okaz i ogląda jego pokrój. To pierwsze rozczarowanie, bo nie przypomina on kształtów, które widział w książkach. Ma przed sobą bezspornie formy krystaliczne, ale są one przeważnie nieregularne i zniekształcone. Zapamiętał, że ważną cechą rozpoznawczą jest barwa minerału. I znów ma pecha. Jest ona mlecznobiała przechodząca w szarą. Sięga po książkę i okazuje się, że taką barwę posiada… co najmniej kilkaset minerałów. Zgroza! Co inneAGAT go, gdyby był to ametystowy fiolet czy malachitowa zieleń. A tak, cóż, katastrofa. Kolejny krok to twardość minerałów. Z lektur dowiedział się, że trzeba minerałem twardszym, o znanej twardości pocierać minerał badany i obserwować rysę. Ma wprawdzie kryształ kwarcu o twardości 7 w skali Mohsa, ale czy okaz, który znalazł, jest bardziej miękki? A jak zarysuje i uszkodzi znaleziony eksponat – myśli intensywnie. A może to jest jakiś unikat i uszkodzenie pozbawi go wartości? Szybko prz ypomina sobie książkowe porady o sprawdzaniu twardości za pomocą TRUDNE POCZĄTKI, CZĘŚĆ III ANDALUZYT Z ANDALUZJI ZDERZENIE TEORII Z PRAKTYKĄ paznokcia i ostrza noża. Minerały o twardości 1–2 w skali Mohsa można zarysować paznokciem, a te, POCZĄTKI ZAWSZE TAKIE SAME Jako początkujący kolekcjoner wybrałem się na PREHNIT Z HISZPANII których twardość nie przekracza 5 w tej skali, ostrzem noża. Sprawdza ostrożnie na brzegu okazu. Powstała rysa, biały ślad po ostrzu noża. Jest w kropce, więc szuka dalej. Chce sprawdzić ciężar właściwy. Waży okaz w ręku. Potem kładzie na Z MAROKA szalkę wagi i ponownie nic z tego nie wynika. Przecież wokół kryształu jest skała rodzima. Nie warto niszczyć z takim trudem znalezionego minerału. W końcu zdesperowany postanawia odłożyć kamień do pudełka i poprosić o ocenę kolekcjonera. WANADYNIT Z MAROKA pierwszą w życiu giełdę minerałów do Wrocławia. Zabrałem ze sobą kilka skamieniałości z Sulejowa oraz pierwszy oznaczony przeze mnie minerał, jak mi się wówczas wydawało, skupienie kryształów gipsu. Ówczesne giełdy wyglądały inaczej niż dzisiejsze. Nie można było na nich handlować minerałami, a jedynie wymieniać okazy. Skorzystałem z uprzejmości nieżyjącego już Stefana Miedzielskiego i swoje skarby ułożyłem na jego stoliku. Czekałem ok. pół godziny, zanim pierwszy człowiek przeszedł obok moich znalezisk i zainteresował się nimi. Starszy mężczyzna wziął mój „gips” do ręki, bez słowa popróbował znacząco zarysować go paznokciem, po czym lakonicznie stwierdził: – To nie gips, to kalcyt, chyba z Wojcieszowa. Prawdopodobnie z południowego rejonu odkrywki – i odszedł. Mimo że to sam doktor Drygalski (sława mineralogii) zweryfikował mój opis znaleziska, czułem się strasznie. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego wiedza zawarta w mądrych książkach ma się nijak do rzeczywistości. Po latach mam dużo więcej wyrozumiałości i pokory wobec tego, co piszą au- BARYT Z MAROKA torzy podręczników. Umacnia mnie w tym przygoda profesora Sylwestrzaka, który, będąc już znanym specjalistą mineralogii, nie rozpoznał fałszerstw minerałów zakupionych od handlarzy w Maroku, czy też przypadki mojego kolegi specjalisty, który źle rozpoznał minerały z Mali kupione od pośredników, czy też mój przypadek z ostatnich dni, gdy rzekomo najprawdziwszy bursztyn rozkleił mi się w rękach. Nawet ludzie, których zawodem jest między innymi rozpoznawanie minerałów, celnicy z RPA i Namibii, których zadaniem jest nie dopuścić do przemytu diamentów, mają obok swoich stanowisk... pojemnik z wodą. Gdy mają wątpliwości, czy przezroczysty kryształ to kwarc czy diament, wrzucają go do wody. Kwarc jest w niej praktycznie niewidoczny, diament zaś błyszczy jeszcze bardziej. kształt jego kryształów i barwę, możecie łatwiej rozpoznawać wanadynity z innych lokalizacji. By rozpoznać baryt, nie trzeba już sięgać do metod opisywanych w podręcznikach, ale większość okazów można roz- NIETYPOWY KWARC Z NEPALU TYPOWY KWARC Z MADAGASKARU Dlaczego o tym piszę? Po to, by was przekonać, drodzy czytelnicy, młodzi kolekcjonerzy, że nie warto mieć kompleksów, natomiast warto się uczyć, czytać, oglądać okazy innych, porównywać i za każdym razem wierzyć, że rozpoznany minerał na pewno jest tym, którego szukacie. Jak nie będzie się to zgadzało z rzeczywistością, to zawsze się znajdzie ktoś życzliwy, kto skoryguje wasze diagnozy. poznać po ich charakterystycznych kryształach oraz po większym ciężarze właściwym niż kalcyt czy fluoryt. Wystarczy wziąć okaz do ręki. Nawet wystawcy na giełdzie mineralogicznej pozwalają brać okazy w dłonie i porównywać je z innymi. Jak chcecie poznać cerusyt, to zwróćcie uwagę na to, że pięknie wykształcone przezroczyste kryształy będą znacznie cięższe niż kryszt a ł y kwarcu czy kalcytu. Po pewnym czasie z łatwością rozpoznacie fluoryt po charakterystycznych tabliczkowych, regularnych, różnobarwnych kryształach. Ale już rozpoznanie fluorytu, który jest w formie zbitej, jest trudniejsze. Swoją sprawność w tej dziedzinie można sprawdzić w Kletnie, gdzie przy fioletowym fluorycie występuje fioletowy ametyst. I w tym miejscu kłania się „scyzorykowa” metoda badania twardości, a przy okazji i barwy rysy. Fluoryt da się zarysować nożem, ametyst nie. Łatwo poradzicie sobie też z rozpoznawaniem pirytu po jego złotej barwie i sześciennych kryształach. Podobnie nie powinno być kłopotu z galeną. Jej srebrzysta barwa i niezwykle duży ciężar właściwy praktycznie wykluczają pomyłkę. Niestety z innymi minerałami o połysku metalicznym mogą być kłopoty. Warto na giełdzie popatrzeć na róże pustyni, gipsy z Dobrzynia nad Wisłą czy z Niwnic. Zwróćcie uwagę, jak różnią się agaty z Płóczek od tych z Nowego Kościoła czy Gozdna. Jak różne są agaty z Brazylii od tych z Namibii czy Maroka. Tylko doświadczenie poparte wiedzą teoretyczną (przekazywaną w książkach i przez doświadczonych kolekcjonerów) sprawi, że bez trudu poradzicie sobie z oznaczaniem nawet najtrudniejszych znalezisk. WASZ STARSZY KOLEGA NAJWAŻNIEJSZE DOŚWIADCZENIE Aby odróżnić wanadynit od innych minerałów, wystarczy popatrzeć na okazy przywiezione z Maroka. Zapamiętując podstawowy BARYT Z CHIN Dodatek przygotowali: Anna Bajer, Agnieszka Jedlińska, Ryszard Juśkiewicz. Fot. Adam Juśkiewicz
Podobne dokumenty
xviii wystawa i giełda minerałów i wyrobów jubilerskich xviii wystawa
Każdy zbieracz minerałów zna wspaniałe okazy krokoitu z kopalń rejonu Zeehan-Dundas. Nie mniej efektowne są sześcienne fluoryty z okolic Waratah czy skupienia fioletowego węglanu – stichtytu w ziel...
Bardziej szczegółowo