technologia pracy w grze na wiolonczeli
Transkrypt
technologia pracy w grze na wiolonczeli
TECHNOLOGIA PRACY W GRZE NA WIOLONCZELI Spis Treści Rozdział I - Krótka charakterystyka zagadnienia ........................................... 3 Czy nieumiejętne ćwiczenie jest powszechnym problemem? ................................ 5 Co kryje się pod pojęciem „ćwiczenie” ................................................................ 6 Cel ćwiczenia i właściwe podejście do pracy ....................................................... 8 Zanim zaczną się ćwiczenia................................................................................... 9 Rozdział II - Praca nad techniką ..................................................................... 11 Rozdział III - Praca nad utworem ................................................................... 18 Rozdział IV – Praca przed występem .............................................................. 24 Rozdział V – Zakończenie................................................................................. 30 2 Rozdział I - Krótka charakterystyka zagadnienia „Jak ćwiczyć” to pytanie, które zadaje sobie wielu wykonawców. Zagadnienie to jest niezwykle istotne, ponieważ rezultat, jaki zostanie osiągnięty jest bezpośrednim wynikiem pracy włożonej w naukę danego utworu. A przecież ćwiczy się po to, by efekt końcowy, czyli wykonanie utworu na estradzie, był jak najlepszy. Nastręcza to jednak wiele problemów, a praca muzyka bywa długotrwała i żmudna. Profesor Wroński porównuje grę na instrumencie do prac rzeźbiarzy chińskich: ”My również „rzeźbimy” - w innym materiale, co prawda, bo w naszych tkankach nerwowych i mózgowych, a wiec w materiale niewidocznym dla nas - za pomocą milionów ruchów spowodowanych milionem poprzedzających je wyobrażeń. Nasza rzeźba jest niewidoczna i co gorsza, grozi ciągle rozpłynięciem się w nicość przy zaprzestaniu pracy na jakiś czas. Tonie ona jak gdyby wtedy i znika, zdawałoby się, bez reszty, ale tkwi jednak gdzieś w nas jako całość, skoro można ją z powrotem przywołać wysiłkiem woli - by rzeźbić ją dalej - w tym zresztą przekonaniu, że całkowicie chyba nigdy nie będzie wykończona tak, jak byśmy tego chcieli. A gdy zdarzy się czasem, że nauczyliśmy się czegoś idealnie, na estradzie zaczynamy prace od nowa, w warunkach bez porównania trudniejszych, o których nie ma pojęcia ten, kto sam tego nie przeżył. A jeśli dzieło wytrzyma i tę próbę, tyle niebezpieczeństw grozi mu w dalszym ciągu: zapomnienie i utonięcie „rzeźby” w przypadku odłożenia utworu do archiwum, degeneracja w przypadku częstego wykonywania go na estradzie bez umiejętności „konserwacji”. Ale to są kłopoty artystów wyzwolonych. Biedny uczeń marzy, aby mógł wygrać czysto wszystkie dźwięki, a o rzeźbieniu wewnątrz siebie nie ma wielkiego pojęcia. Często wiec chwyta młot tam gdzie należałoby wziąć do ręki dłutko, a siekiery używa zamiast nożyka. Szkody, jakie wyrządzamy wtedy swemu dziełu i swej grze, są 3 niewidoczne, a przynajmniej do pewnego czasu, gdyż nie jesteśmy ich widokiem alarmowani. Nic więc dziwnego, że w końcu zamiast dzieła otrzymujemy żałosne szczątki pierwotnej koncepcji, zdeformowane poza tym przez tremę i wpadki pamięciowe”1 Prozą życia muzyka jest spędzenie codziennie kilku godzin na pracy nad instrumentem. Jest częścią dnia zarówno adepta zgłębiającego tajniki gry, jak i dojrzałego, doświadczonego artysty. Jest nieodzowne, aby utrzymać poziom sprawności technicznej, a także zdobyć nowe umiejętności. Choć bardzo istotne jest to, jak uczeń wykorzysta czas poświęcony na pracę z instrumentem, zwłaszcza w pierwszych latach pracy, to niestety w większości wypadków ucząc się polega on przede wszystkim na sobie, co niestety zbyt często negatywnie wpływa na jego postępy w dalszych latach. Czasem łatwiej byłoby nauczyć kogoś od nowa, niż wykorzenić złe nawyki, które uczeń może nabyć poprzez nieumiejętną pracę w domu. Bez właściwego nadzoru ze strony nauczyciela, czy opiekunów dziecko dopiero zaczynające naukę gry na wiolonczeli nie może utrzymać samodyscypliny, a pozostawione w mniejszym lub w większym stopniu same sobie nie wie jak ćwiczyć: „W muzyce prawie wszystko pozostawione jest wątpliwej wynalazczości dzieci i młodzieży. Tylko w przypadku wybitnych zdolności i to zdolności wszechstronnych postępowanie takie daje dobre rezultaty, wyrabia samodzielność, zmusza do decyzji własnych i wytwarzania własnego stylu pracy. Znakomita większość uczniów nie znajduje jednak drogi do celu i posiadając 1 nawet często doskonałe warunki na pierwszorzędnych T.Wroński, Techniki gry skrzypcowej, PWN, Warszawa- Łódź 1996, str. 37 4 instrumentalistów, utyka gdzieś w środku drogi, chowając w głębi duszy żal do życia, do losu i – własnych pedagogów.”2 Jak zatem powinien wyglądać dzień pracy muzyka? Jak długo należy ćwiczyć? Nad czym pracować? W jaki sposób? Czy nieumiejętne ćwiczenie jest powszechnym problemem? Profesor Tadeusz Wroński wspomina, że z wagą tego problemu zetknął się podczas łagowskich obozów przed Konkursami im. Wieniawskiego, gdy miał okazję słuchać pracy studentów podczas codziennych spacerów w pobliżu domków zamieszkałych przez kursantów. Wtedy zdał sobie sprawę z tego ile energii, pracy, poświecenia idzie często zupełnie na marne. Większość kursantów przegrywała godzinami utwory konkursowe zawsze w tempach ostatecznych, powtarzając błędy. Jeden z kursantów dla odmiany grał nieustannie decymy, czyszcząc bezcelowo każdy dźwięk przez kilka sekund. W rezultacie tylko niewielu ćwiczyło prawidłowo, większość źle: „Było to przygnębiające - świadczyło, że większość uczących się rozumie pracę tylko jako wyżywanie się na instrumentach, i to czysto fizycznie (…) Nagrody na konkursie przypadły tym, którzy ćwiczyli dobrze. Działają tu żelazne prawa przyczynowości, ciekawe, że większość uczących się tego nie dostrzegało: kto ćwiczy mądrze otrzyma w rezultacie grę mądrą, kto niechlujnie - niechlujną, głupio - głupią, pięknie - piękną. Jakże nieliczni wyciągają z tego należyte 2 Tamże str. 8 5 konsekwencje: prawie wszyscy ćwiczą niedbale, niechlujnie, bezmyślnie, brzydko - i oczekują, że gra ich stanie się dokładną czystą, myślącą i piękną!”3 Nasuwa się wiec pytanie, dlaczego nie wiemy jak ćwiczyć. Według Wiliama Pleetha częste pytania studentów, o to jak pracować świadczą o tym, że nie są oni od początku nakierowywani na samodzielne zrozumienie, że ćwiczenie składa się z elementów rozwojowych, które tworzą postęp, a ten z kolei rozwija umiejętność rozwiązywania problemów wykonawczych. Szukają oni zewnętrznego systemu- codziennej rutyny i z tego powodu krążą w kółko zamiast wspinać się na szczyt prostą drogą. Co kryje się pod pojęciem „ćwiczenie” „Ćwiczenie zawiera zrozumienie jak w najlepszy sposób wykorzystać naturę - naszą własną, jak i naturę ruchów fizjologicznych do osiągnięcia efektów muzycznych”4. Należy wziąć pod uwagę, że rożni się ono u różnych osób jako, że każdy z nas ma własne potrzeby, inny temperament, mocniejsze strony, które wymagają poświecenia mniejszej ilości czasu i te słabsze wymagające więcej pracy każdego dnia. Ćwiczyć każdego dnia nie znaczy mocować się z instrumentem i sobą samym niezależnie od sytuacji tylko po to, aby odrobić te kilka godzin przeznaczonych na pracę. 3 4 T.Wroński, Techniki gry skrzypcowej, PWN, Warszawa- Łódź 1996, str. 36 W.Pleeth, Cello, Macdonald&CO,London &Sidney 1982,str.11. 6 ”Zrutynizowany system pracy może wydawać się bardziej zdyscyplinowany, lecz tylko pozornie (…) Nie chodzi o to, żeby zrezygnować z codziennej rutyny, lecz pozwolić sobie na większą elastyczność w pracy(…)”5. Dni różnią się miedzy sobą. Czasem nie jesteśmy w pełnej dyspozycji do gry, czujemy się chorzy lub zmęczeni. W takim przypadku nie ma większego sensu oddawać się tym samym codziennym schematowi ćwiczeń: „To jak wjechać samochodem w zaspę śnieżną, i podczas gdy koła kręcą się w kółko trzymać nogę na gazie w nadziei, że ta sama technika użyta w normalnych warunkach posłuży także w tym przypadku”6. W taki dzień możemy na przykład pracować ucząc się utworu bez użycia instrumentu. Elastyczność dotyczy także zmian zachodzących w trakcie pracy nad utworem, gdyż ćwiczenie utworu zmienia się w miarę postępu. To, co jest dobre na początku, nie musi być dobre na kolejnym etapie i w związku z tym należy poszukać innych, nowych dróg umożliwiających dalszy postęp: „Zmiany w sposobie pracy to trochę jak z karmieniem niemowlęcia - wraz z jego wzrostem karmienie wymaga zmian”7. Czynników różnicujących codzienne ćwiczenie jest bardzo wiele. Kolejnym z nich jest także poziom zaawansowania w grze. Inne są potrzeby początkującego wiolonczelisty, a inne już biegłego w sztuce, co niewątpliwie wpływa na metody i plan ćwiczenia. Zmiany powoduje również ograniczenie czasowe. Wśród wielu innych obowiązków takich jak szkoła, czy praca nie zawsze możemy sobie pozwolić na ten sam trening każdego dania. Inaczej wygląda praca ucznia po ośmiu godzinach zajęć w szkole, czy członka orkiestry po kilkugodzinnej próbie. Nie 5 Tamże str.12 Tamże, str .12 7 Tamże, str. 13 6 7 znaczy to, że praca w dniu wypełnionym innymi zajęciami musi być mniej produktywna. Trzeba tylko ją dobrze zaplanować. Widać więc wyraźnie, że codzienna praca wymaga w związku z ograniczeniami czasowymi oprócz elastycznego podejścia także dobrej organizacji, tak, aby dobrze wykorzystać przeznaczony na nią czas. Cel ćwiczenia i właściwe podejście do pracy Codzienne ćwiczenie jako czynność długotrwała i powtarzająca się ulega niebezpieczeństwu automatyzacji. Zdarza się, że z czasem przestajemy zastanawiać się po co właściwie to robimy, co chcemy osiągnąć podczas tych kilku godzin gry każdego dnia. Wielu wydaje się, że przecież to tak właśnie jest, to znaczy obowiązkiem każdego instrumentalisty jest odrobić kwantum dzienne. Praca przebiega wtedy przypadkowo. Ot, przegrywamy utwór nieskończoną ilość razy licząc, że może w końcu zacznie wychodzić, w duchu prosząc, by czas, który musimy przeznaczyć na granie minął dziś szybciej niż zawsze. O ile życie byłoby łatwiejsze, gdyby ilość powtórzeń danego fragmentu szła w parze z podniesieniem jakości wykonania! Tak jednak nie jest i dlatego odpowiednie nastawienia się do ćwiczenia jest niezwykle istotne. Chodzi nie o to by się uczyć, lecz chcieć się nauczyć. Nie przegrywajmy wiec w kółko tych samych fragmentów, bo jest to strata czasu, którego i tak nie mamy zbyt wiele: „Minimum czasu - maksimum rezultatu, taka powinna być dewiza każdego instrumentalisty układającego plan codziennych ćwiczeń”8 8 K. Wiłkomirski, Technika wiolonczelowa, a zagadnienia wykonawstwa, PWN, Kraków 1965, str. 129 8 Nasza praca oprócz konieczności przygotowania nowego utworu, czy podniesienia poziomu tych wcześniej wykonywanych ma na celu budowanie i ciągłe doskonalenie techniki gry, czyli opanowanie poszczególnych elementów techniki palców i smyczka, które umożliwiają dobre wykonanie utworu muzycznego. „Ćwiczenie ma służyć podniesieniu i utrzymaniu sprawności fizycznej (nieodzownej dla wykonawcy), a równocześnie jest poszukiwaniem najdoskonalszych form dźwiękowego piękna i najistotniejszej treści wyrazowej muzyki, może się wiec stać aktem twórczym, podobnie jak kształtowanie dzieła poetyckiego, muzycznego, rzeźby, obrazu lub reżyserskiej koncepcji dramatu”9 Zanim zaczną się ćwiczenia Zanim uczeń przystąpi do właściwych ćwiczeń nad techniką i utworem powinien wprowadzić się w odpowiedni nastrój. Ponieważ praca muzyka wymaga od niego ćwiczeń w zasadzie każdego dnia, powinien on postarać się o to, by nie były one dla niego przykrym obowiązkiem, ale przyjemnością. Także odpowiednie „nastrojenie” i wyciszenie umysłu by móc skupić się na grze i jak najefektywniejszym wykorzystaniu czasu przeznaczonego na ćwiczenia jest bardzo istotne. Zwłaszcza, że w kolejnych latach nauki bardzo często cierpimy na chroniczny niedoczas. Dlatego też należy się postarać by rozgrzanie nie było schematyczne i mechaniczne. Każdy dzień powinien być inny, a najlepiej by już od pierwszych chwil uczeń starał się odczuć radość z gry i nadchodzących ćwiczeń. By to 9 Tamże, str. 129 9 zrobić siadając do grania powinniśmy „pobawić się” instrumentem i dać się ponieść przepływającej przez nas muzyce: „Kiedy zasiadasz rano przed swoją wiolonczelą do rozgrzewki, powinieneś to zrobić w możliwie najzdrowszy i najlepszy sposób. Ciesz się prostą radością z dotykania wiolonczeli i wydobywania z niej dźwięków. Pozwól swoim palcom i smyczkowi grać i krążyć z kompletną wolnością, podążaj za swoimi zachciankami. Pozwól im znaleźć swoją własną drogę, by wreszcie powiodły cię do zagrania czegoś – a gamę lub etiudę, a może pasaż z sonaty, czy koncertu. Od tego momentu muzyka da ci siłę i energię. Rozgrzewka nigdy nie powinna być sprawą rutynową, ale powinna pozwolić twojemu umysłowi, ciału i duchowi dać szansę na odnalezienie tego, czego one potrzebują. Żaden z dwóch dni nie powinien być identyczny.”10 Dodatkowym plusem tego typu rozgrzewki jest nie tylko to, że szybciej dojdzie do rozgrzania fizycznego (dłoni, palców, barków i rąk), ale także nasz umysł i wrażliwość muzyczna zostanie postawiona w stan najwyższej gotowości, co przy zaczynaniu od ćwiczeń technicznych jest zdecydowanie trudniejsze: „Nawet pięć minut z pełną fantazji grą pozwoli ci na rozgrzanie całego ciała, nie tylko palców, i pozwoli na zintegrowanie wszystkich aspektów grania ze sobą. Dlaczego mielibyśmy zamknąć muzyczne serce i umysł w jakimkolwiek punkcie podczas naszej drogi (ćwiczeń). Skoro będziemy ich potrzebować i dołączać do skupienia fizycznego w określonym momencie, dlaczego nie zrobić tego od samego początku.”11 10 11 W.Pleeth, Cello, Macdonald&CO,London &Sidney 1982,str. 10 Tamże str. 10 10 Rozdział II - Praca nad techniką Technika jest ważnym elementem gry. Warto zwrócić szczególną uwagę na to, że technika jest narzędziem przekazu muzyki, wiec nie jest ona celem samym w sobie, mimo że niedoskonałości techniczne poważnie zakłócają przekaz: „Muzykę odbieramy w kategoriach estetycznych. Ożywione twórczym talentem wykonawcy dzieło kompozytora, nawet muzycy odbierają w sferze niejako odmaterializowanej, nie dostrzegając balastu fizycznej działalności wykonawcy, tak przecież dobrze wszystkim muzykom znanej i pochłaniającej tyle wysiłku (…) Grę największych wirtuozów odbieramy w sferze warsztatowej (o ile w ogóle) i rejestrujemy jako łatwą i prostą. Sfera ta wydaje się sprawą całkowicie drugorzędną. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że swe przeżycia estetyczne zawdzięczamy skomplikowanemu zespołowi czynności, których wynik w grze na wiolonczeli jest zdeterminowany sposobem i miejscem położenia palca na strunie i rodzajem kontaktu włosia ze struną, z uwzględnieniem oczywiście związków czasowych. A to przecież proza życia muzyka – wykonawcy, to lata jego pracy, której celem jest właśnie zdobycie technicznych umiejętności przekazania najsubtelniejszych „drgnień duszy”. Rachmaninow wypowiadał się o tym następująco: „Problemów techniczno ruchowych nie można rozwiązać tylko na drodze artystyczno - interpretacyjnej, natomiast zadania artystyczne są w końcowym efekcie rozwiązywane zawsze za pośrednictwem techniki”.12 Techniki nie można jednak ćwiczyć pomijając aspekt muzyczny. Nie można zrezygnować z ładnego dźwięku, dobrej intonacji czy emocjonalnego podejścia na rzecz ćwiczenia techniki. Wszystkie elementy techniczne, nawet gamy i etiudy muszą być ćwiczone muzykalnie, tak, aby tchnąć w nie życie: ”W 12 Kazimierz Michalik, Kształtowanie nawyków ruchowych w grze na wiolonczeli, Poznań, 1979 sztuce odtwórczej powinny równoważyć się z sobą pierwiastek materialny i pierwiastek duchowy, technika rąk i twórcza fantazja, zasilona emocjonalnym przeżyciem.”13 Jak to obrazowo przedstawia William Pleeth: „Technika i muzyka powinny współpracować ze sobą jak grupa koni ciągnących wóz - razem krok w krok i w obustronnym zaufaniu(…)nie można odłączyć „technicznego konia”, w obawie o bezpieczeństwo, ani też pozwolić „muzycznemu koniowi” tarzać się w samo-zadawalającym pobłażaniu choć oczywiste jest, ze nie jest on technicznie doskonały. Wieź pomiędzy obydwoma jest kwestią, od której zależy życie”.14 Jak jednak doprowadzić do równowagi obydwa elementy – ćwiczenie muzyczne utworu i ćwiczenie techniki, by osiągnąć optymalny rezultat? Według Tadeusza Wrońskiego około 1/3 czasu przeznaczonego na codzienne ćwiczenia powinno być poświęcone ćwiczeniu techniki. Dość często spotyka się tendencje, by w kształceniu młodego wiolonczelisty w ogóle pominąć osobne ćwiczenie techniki i skupić się tylko i wyłącznie na pracy nad utworem, bo przecież i tak spotka się tam wszystkie formy techniczne gry. Uczniowie tacy jedynie w wypadku napotkania w utworze trudnych technicznie miejsc tworzą z nich ćwiczenia i wprawki. Jednak może to przynieść efekt znużenia utworem – zwłaszcza, przy jego złożoności technicznej - ze względu na konieczność ciągłego powtarzania trudniejszych elementów. Można tego uniknąć poświęcając część czasu z codziennych ćwiczeń na powtarzanie samej techniki. 13 14 Kazimierz Wiłkomirski, str. 130 William Pleeth, str.14-15 12 Technika, to szereg rozmaitych sposobów działań, które mają nam ułatwić przyszłe granie utworów, jednak zbytnie skupienie się na aspekcie technicznym może spowodować oderwanie się uczącego od treści muzycznej. Ciągłe ćwiczenie gam i rozmaitych wprawek może wpłynąć niekorzystnie zarówno na stronę fizyczną, jak i psychiczną gry uczącego się. Uczeń zbyt intensywnie ćwicząc „czystą” technikę może osiągnąć pewną „maszynową” precyzję, która jednak nie oddaje wartości emocjonalnej utworu. Kolejnym niebezpieczeństwem jest możliwość przyzwyczajenia się do „suchego” dźwięku, który przy zagraniu całego utworu spowoduje, że zabrzmi on bez muzycznego wyrazu i wibracji, tak jakby grał techniczną wprawkę. Jak podaje Tadeusz Wroński: „Przy ćwiczeniu gam z całego wachlarza doznań, jakie mamy podczas ćwiczenia utworu zostaje tylko drobna ich część: przyjemność płynąca z osiągnięcia pewnych możliwości ruchowych jak szybkość, czystość, czy „gładkość” wykonania. Ponieważ z całą pewnością różne doznania lub ich brak powodują różny rozwój czy też zanik odpowiednich tkanek mózgowych, można powiedzieć, iż przy ćwiczeniu techniki czystej olbrzymie obszary naszej psychiki lub naszego mózgu są zamknięte i wyłączone (...) Ćwiczymy więc rodzaj pracy mózgu, jaki później w naszej pracy wykonawczej po prostu nie istnieje, a więc nasza praca jest stratą czasu”.15 Należy zatem pamiętać, że ćwiczenie gam, dwudźwięków i zmian pozycji „na sucho”, w oderwaniu od utworu nie przyniesie nam automatycznie sukcesu, jeżeli będziemy próbować przenieść nasze doświadczenie i bezpośrednio zabrać się do grania utworu. Dopiero ćwiczenie obydwu elementów gwarantuje nam powodzenie. 15 T Wroński str. 39 13 Jak można uniknąć tego typu problemów? Po pierwsze każde ćwiczenie należy potraktować prawie z tak samym zaangażowaniem, jakbyśmy zaraz mieli grać utwór: „Każde przegranie na przykład gamy musi dostarczyć grającemu pewnych emocji: walki z nieudolnością, zwycięstwa, radości z postępu w grze w porównaniu z poprzednim zagraniem, rozkoszy z pięknego dźwięku, z ładu, jaki zaczyna w grze panować, z łatwością, jaką osiągamy przez ćwiczenia itd.”16 Dopiero w ten sposób potraktowanie ćwiczeń technicznych sprawi, że nigdy nie będą one nudne i dostarczą grającemu satysfakcję i nie znudzą się, wpływając tym samym na spadek koncentracji i efektywności nauki ucznia. Podobnie powinniśmy dokładnie zwracać uwagę na stronę ruchową gry: „Każdą gamę opracowywać należy jak najpiękniejszym dźwiękiem, unikając pasożytniczych przydźwięków, skrobania, czy martwoty brzmienia. Należy ćwiczyć rozmyślnie bez wibracji i z wibracją”17. Co jednak zrobić, jeżeli uczeń pomimo najszczerszych chęci nudzi się śmiertelnie przy ćwiczeniach technicznych? Czy ma on je ćwiczyć na siłę, czy też w ogóle ich zaprzestać? Każdy z muzyków przecież wie, że tomy wprawek i nużące zestawy ćwiczeń w podręcznikach metodycznych mogą spowodować odciągnięcie ucznia od nauki. Jednym z możliwych rozwiązań jest częsta wymiana ćwiczeń na inne, zawierające te same elementy techniczne do uczenia się, a w przypadku szczególnie zaawansowanych studentów do wprawek technicznych używać oryginalnych fragmentów utworów. 16 17 Tamże str. 41 Tamże 41 14 Osoba, która zdaje sobie sprawę z własnych niedoskonałości może sobie nawet we własnym zakresie dobrać taki zestaw fragmentów odpowiednich utworów, by zawrzeć w nich słabiej wykonywane elementy techniczne. Należy także dobierać takie zestawy ćwiczeń, które znajdują zastosowanie w naszej pracy i mogą być przydatne w granym akurat przez nas repertuarze. Zbyt dużo ćwiczeń „wymyślonych”, z którymi nie stykamy się na codzień i nie mamy możliwości przećwiczyć ich w granych przez nas utworach powoduje zniechęcenie i stratę czasu, którą możemy wykorzystać raczej na doprowadzenie do perfekcji elementów zasadniczych, często stosowanych. Przy przygotowywaniu zestawu ćwiczeń trzeba pamiętać, że wyuczone przy ćwiczeniach technicznych nawyki ruchowe i uformowany osobisty styl gry będzie nadawał piętno każdemu z granych przez ucznia utworów, bo przecież: „Znanych nam artystów, nawet w nieznanych nagraniach, rozpoznajemy natychmiast po rodzaju wibracji, sposobie zaczynania i prowadzenia dźwięku, zmianach pozycji itd. – a te cechy zdeterminowane są rodzajem ich codziennej żmudnej pracy”.18 Dlatego właśnie tak ważne jest zwrócenie szczególnej uwagi na ćwiczenie techniki. Jest jeszcze jeden aspekt konieczności posiadania dobrej bazy technicznej przez muzyka. Jak pisze Kazimierz Michalik: „Możliwości techniczne muzyka powinny przewyższać, a przynajmniej pokrywać wymagania stawiane przez wykonywany repertuar. O konieczności zdobycia takiej bazy przekonała mnie obserwacja wielu młodych zaczynających pracę w orkiestrze kolegów. Jeśli edukacja ich polegała tylko na opanowaniu nawet najlepszym, kilku pozycji repertuaru, to z reguły mieli w pracy kłopoty, polegające na nieumiejętności natychmiastowego stosowania typowych rozwiązań ruchowych, nie mówiąc o 18 Kazimierz Michalik, Kształtowanie nawyków ruchowych w grze na wiolonczeli, Poznań, 1979 str. 26 15 kłopotach z rytmem i czytaniem a vista. Dochodziło do kryzysów. To samo dotyczy laureatów konkursów specjalnie „hodowanych” na konkurs, pędzonych sztucznie jak kwiaty, których dalsza kariera załamywała się wobec braku warsztatu”.19 Jeżeli nie nauczymy studenta odpowiedniego warsztatu, będzie mu bardzo trudno osiągnąć dobre wyniki w jego przyszłej karierze zawodowej. Należy jednak pamiętać o tym, żeby nie ćwiczyć zbyt forsownie. Grający musi być fizycznie przygotowany na rodzaj wykonywanych ćwiczeń. Ćwiczenia, zwłaszcza na lewą rękę przypominają ćwiczenia fizyczne i wytrzymałościowe sportowca. Nieprzemyślane obciążanie może prowadzić do jej uszkodzenia: „Ćwiczenia, nawet najtrudniejsze nie powinny być nigdy torturą dla rąk. Praca nad techniką powinna przebiegać możliwie lekko, bez sprężeń i męczących wysiłków”.20 Kontuzja ręki muzyka, tak jak sportowca może na dłuższy czas uniemożliwić ćwiczenia, a tym samym w niekorzystny sposób wpłynąć na jego dalszą karierę. Niekiedy nawet bez przetrenowania pewne ćwiczenia przychodzą uczniowi z trudem, lub nie może on osiągnąć wymaganej elastyczności. Może to wynikać z przyrodzonych właściwości i rozmiarów ręki, które mogą na tyle utrudniać prawidłowe wykonanie utworu, że powinien on zastanowić się, czy nie da się go wykonań inaczej, lub w ogóle z niego zrezygnować: „Nie należy usiłować grać na przekór naturze. Lepiej zrezygnować z takiego, czy innego chwytu, 19 20 który po dokładnym zastanowieniu można zastąpić innym, Tamże str. 26 Kazimierz Wiłkomirski, str. 134 16 wygodniejszym, lepiej nawet zrezygnować z wykonywania jakiegoś dzieła, podobnie jak śpiewacy rezygnują z niektórych partii, niż dręczyć niepotrzebnie swoją rękę, narażając się na ból i trwałe przemęczenie”.21 21 Tamże str. 135 17 Rozdział III - Praca nad utworem Właściwie opanowany warsztat techniczny ma uczniowi służyć do efektywnej pracy nad utworem. A ta, w połączeniu z wyszkoleniem techniki ma przyczynić się do dobrej gry przed publicznością. Bo przecież: „Celem muzyka jest granie publicznie. Nie wystarczają do tego najwspanialej rozwinięte głębie osobowości i umiejętność posługiwania się instrumentem. Trzeba zrobić z tego użytek w określonym repertuarze, w określonym miejscu o określonej porze, ten raz właśnie i z sukcesem. Wartość wykonawcy określa to, co może on osiągnąć na podium. Nikogo z publiczności nie interesuje jak on gra w domu”. 22 Jak ćwiczyć utwór w domu, by przygotować się dobrze do występu przed publicznością? Niestety nie ma jednej odpowiedzi i muzycy różnią się w wielu sprawach dotyczących nauki utworu. Pierwsze pytanie, które się nasuwa, to czy ćwiczyć tylko i wyłącznie całość utworu? Czy, też należy trenować jego poszczególne fragmenty – te, które umiemy mniej często, a te, które są dla nas łatwe prawie wcale? Do zwolenników ćwiczenia całych utworów należy m.in. Marie Jaell, uczennica Liszta i pedagog niemiecki: „... jest więc przeciwna ćwiczeniu poszczególnych miejsc utworu przez wielokrotne ich powtarzanie (...) Takiemu prześwietleniu (powtarzaniu jednego fragmentu wielokrotnie – przyp. autora) przypisuje M Jaell znane zjawisko trudności łączenia z sobą wyćwiczonych oddzielnie fragmentów. A więc M Jaell zaleca przy uczeniu się granie utworów wyłącznie w całości, w tempie jednakowym od początku do końca.”23 22 23 Kazimierz Michalik, Kształtowanie nawyków ruchowych w grze na wiolonczeli, Poznań, 1979 str. 33 T Wroński str. 64 18 Jednak powoduje to olbrzymią stratę czasu, zwłaszcza, gdy utwór ćwiczony przez ucznia wychodzi mu poprawnie, a kłopoty mam on tylko z niektórymi jego fragmentami. Zbyt mało czasu poświęcamy na rozwiązywanie realnych problemów występujących w grze, a przegrywanie szybko całości utworu powoduje niebezpieczeństwo wćwiczenia błędów. Trudno też grając cały utwór o utrzymanie maksymalnej koncentracji w oczekiwaniu na fragment, na który uczeń powinien zwrócić uwagę. Podsumowując, postęp jest bardzo powolny i tego typu postawa nie jest zbyt popularna wśród współczesnych pedagogów. Dużo lepsze wydaje się rozwiązanie, które proponuje Kazimierz Michalik, dla którego problem oszczędności czasu także wydaje się być istotny: „Im wyższy stopień wtajemniczenia, tym zakres problemów rozleglejszy. Czasu więc relatywnie mniej. Walczymy o czas do pracy, intensyfikujemy ćwiczenia. Można to uzyskać poprzez pracę nad tym, co istotnie stanowi problem. Odnajdujemy punkty „węzłowe” przebiegów ruchowych i węzły te rozwiązujemy (...) Ćwiczymy fragmentami. Często dla utrwalenia zamykamy je w „kółeczka””.24 Jednak i on zdaje sobie sprawę z potencjalnego zagrożenia „kręcenia się w kółko”, gdy zbyt intensywnie skupiamy się na graniu poszczególnych fragmentów. Dlatego też najrozsądniejsze wydaje się skupianie się nad trudniejszymi fragmentami i kolejne „włączanie” ich do granego przez nas utworu: „Fragmenty wypracowane włączamy w tok utworu. Unikamy w ten sposób zbędnego przegrywania całości czy większych fragmentów łatwo prowokujących spadek uwagi, a przede wszystkim zobojętnienie na muzykę. Ten sposób ćwiczenia zapewni kolejną oszczędność czasu”.25 24 25 Kazimierz Michalik, Kształtowanie nawyków ruchowych w grze na wiolonczeli, Poznań, 1979 str. 31 Tamże str. 31 19 Kolejnym bardzo ważnym zagadnieniem jest dobór tempa ćwiczenia. Przy zbyt szybkim istnieje możliwość niedokładności, spięć mięśniowych i błędów technicznych, zaś przy zbyt wolnym tempie uczeń ćwiczy coś, co niekoniecznie będzie mógł zastosować przy graniu utworu w tempie. Powodem tego jest fakt, że przy zbyt wolnym tempie zniekształceniu ulegają pewne elementy ruchowe, tak, że w rezultacie nie ćwiczymy utworu, ale coś innego. Podobnie jest z poruszaniem się – inaczej się chodzi, a inaczej biega. W tych czynnościach są wykorzystywane inne zespoły ruchów i w związku z tym jest to inny zestaw działań. W takim razie, jakie tempo należy stosować do ćwiczeń, by nie było ani za szybkie, ani za wolne? Według Tadeusza Wrońskiego przy ćwiczeniu powinniśmy pamiętać o następujących warunkach tempa gry: „ 1) powinno być nie za powolne, gdyż to zbytnio zmienia rodzaj pracy palców; 2) nie za szybkie, by nie powstawały zahaczenia, by gra była łatwa; 3) zmiany pozycji powinny być ćwiczone w tym tempie początkowo powoli, a potem szybko; 4) trzymanie i puszczanie palców powinno być takie, jakie będzie w tempie ostatecznym.”26 Warunkiem przejścia z tempa wolnego, do szybkiego jest osiągnięcie płynności gry. Jednak nie można jej uzyskać już za pierwszym graniem, aczkolwiek nie można też zapominać o tym, że tempo ostateczne różni się od tempa ćwiczeniowego i dlatego w miarę możliwości jak najszybciej (ale nie za szybko, by nie zepsuć efektu nauki) powinniśmy przechodzić do tempa ostatecznego: „A więc nigdy nie należy ćwiczyć w tempie ostatecznym, chociaż od czasu do czasu należy tak utwór zagrać, by sprawdzić, czy go umiemy i czy 26 T. Wroński str. 77 20 wytrzymujemy go kondycyjnie. Im lepiej utwór opanowaliśmy, tym bardziej może się zbliżyć nasze zasadnicze tempo ćwiczebne do ostatecznego. Potrzebna tu jest jednak zawsze olbrzymia czujność, czy czasami w naszej grze nie pojawiają się oznaki zepsucia jej mechanizmu.”27 O tym jak szybko i jak często uczeń powinien zmieniać tempo gry nie decydują jakieś odgórne ustalenia i nie zależy to tak naprawdę od czasu ćwiczeń, tylko od indywidualnych zdolności ucznia i jego „wyczucia” danego utworu. Przy przechodzeniu do temp szybszych następuje zmniejszenie zakresu, jak i wzrost płynności ruchów. U wiolonczelistów uzdolnionych zmiany będą występowały bardziej „instynktownie” i „intuicyjnie”, u mniej zdolnych napotka to na opór, ponieważ: „... mało zdolni ciągle chcą w szybkim tempie zrobić ściśle to samo, czego nauczyli się w powolnym. Ponieważ to jest niemożliwe, trudna jest dla nich gra w tempach rzeczywistych.”28 Tym samym, choć brzmi to paradoksalnie, uczniowie mniej zdolni powinni od razu ćwiczyć jak najbliżej oryginału: „Uczniom mniej zdolnym należy dawać do ręki narzędzia najprostsze, a najmniej zdolni powinni ćwiczyć w sposób jak najbardziej zbliżony do oryginalnego tekstu, tylko powoli. Wytłumaczeniem tego paradoksalnego zalecenia jest fakt, że braki zdolności polegają przeważnie na trudnościach syntezy poszczególnych elementów pracy. Elementów takich w przypadku małych zdolności powinno więc być możliwie mało, a nieodzowna przy nauce analiza problemów gry powinna być bardzo ostrożna i ograniczona do czynników nieodzownych.”29 Jak jednak wyczuć, czy tempo jest odpowiedniej szybkości? Czy należy je zmienić na szybsze, czy może pozostać przy tym, jakie jest? Ponieważ nie 27 tamże str. 78 Tamże str. 90 29 Tamże str. 90 28 21 istnieje tempo i częstość zmian odpowiednia dla każdego muzyka i jest to sprawa indywidualna zależna od zdolności jednostki, to właśnie uczeń powinien samodzielnie (przy drobnej pomocy nauczyciela) wyczuć, jakie jest dla niego odpowiednie tempo. Tadeusz Wroński wyróżnia trzy fazy nauki – nie tylko zresztą nauki gry na instrumencie, ale generalną zasadę, gdy uczymy się nowych rzeczy: fazę łatwości, fazę pewności i fazę szybkości. Robiąc i powtarzając coś, co jest dla nas łatwe nabieramy pewności ruchów. Kiedy zaś mamy już pewność tego co robimy zaczynamy robić to szybko, nie bojąc się, że zrobimy błąd. I tak właśnie każdy uczeń powinien wyczuwać swoje tempo nauki. Jeżeli coś robi pewnie i z łatwością, to dopiero wtedy może robić to szybko. Niestety nie wszyscy są tak cierpliwi i chcą czekać, co powoduje problemy w nauce: „Jedynie artyści-wykonawcy nie stosują się na ogół do tych prostych i oczywistych praw. Skrzypkowie szczególnie tak bardzo tęsknią do pewności gry, tyle okazji mają ciągle do zarzucenia sobie niedociągnięć w zakresie tej pewności, że przeważnie rozpoczynają pracę od poszukiwania jej właśnie. O tym, że pewność może wyrosnąć tylko z łatwości, często nie chcą słyszeć, uważają raczej, że gra stanie się łatwa poprzez pewność. Jest to jednak złudzenie, i to takie, za które drogo płacimy: gra nigdy nie staje się łatwa, jeżeli nie jest taka od samego początku.”30 Czymże jednak jest ćwiczenie na szczeblu łatwości? I znów jest to sprawa indywidualna każdego z uczniów. Generalnie próbując grać należy wyczuć, do którego momentu dany utwór jest ćwiczony bez wielkiego wysiłku, a jego gra nie wymaga od nas maksymalnego skupienia – jeżeli osiągniemy to tempo, a grając odrobinę mocniej zaczynamy się męczyć – osiągnęliśmy granicę łatwości. 30 Tamże str. 97 22 Grać jednak powinno się odrobinę wolniej od granicy łatwości. Po pewnym czasie uczeń powinien odczuć, że gra mu się zdecydowanie za łatwo, a granica łatwości przesunęła się – wtedy należy grać szybciej i szybciej, aż do osiągnięcia tempa utworu. Pamiętać należy jednak, żeby w każdym momencie gra wydawała nam się łatwa. Tylko wtedy nabierze się pewności, a dopiero posiadając łatwość i pewność można grać szybko. Należy przestrzec przed próbą grania nieco powyżej granicy łatwości – czyli z pewną trudnością: Gdyby ktoś pragnął ćwiczyć zawsze zaczynając pracę powyżej granicy łatwości, często zaobserwowałby zjawisko odwrotne: poprzez ciągłe zahaczenia i zaplątywania toku gry granica łatwości obniża się! Mówimy wtedy, że utwór się przegrał lub popsuł. W takim przypadku nawet duże zwolnienie tempa często nie osiąga obniżonej granicy łatwości i utwór „plącze się” dalej.”31 31 Tamże str. 99 23 Rozdział IV – Praca przed występem Sama praca nad techniką i utworem nie gwarantuje sukcesu na estradzie. Istotne jest, aby przed ważnym koncertem już wcześniej wykonać utwór publicznie. Bez tego nawet największy wysiłek włożony w naukę repertuaru może okazać się bezowocny. Nawet najlepsze wykonanie utworu w „czterech ścianach” nie oznacza, że tak samo zabrzmi on na estradzie. Od czego zacząć przygotowywanie do występu? Po pierwsze należy zaszczepić w sobie chęć występowania przed publicznością. Ważne jest uzmysłowienie sobie, że celem nauki jest wykonanie utworu przed audytorium. Wielu wschodnioeuropejskich muzyków ma w sobie duży lęk przed występami publicznymi. Ciągle pełni wątpliwości, co do swojej techniki, niezadowoleni z jakości grania nie chcą i nie lubią występować publicznie z obawy przed porażką. O ile odwrotna postawa – brak samokrytycyzmu – u wielu studentów z Zachodu jest także niewskazana, to należy przyznać, że umiejętność dobrego „sprzedania się”, poczucia własnej wartości może pomagać w przyszłej pracy zawodowej muzyka. Ważne jest odpowiednie podejscie do wystepu. Przede wszystkim należy spodziewać się, że podczas pierwszych publicznych wykonań nowego repertuaru nie uda nam się uniknąć większych lub mniejszych niedociągnięć (choć oczywiście staramy się, aby wykonanie było jak najlepsze). Każde początki mają do siebie to, że popełnia się błędy. Nieudanego naszym zdaniem występu nie należy traktować jako osobistej porażki, lecz jako jeden z elementów nauki. Warto przeanalizować taki wykonanie i wyciągnąć wnioski z błędów, co umożliwi lepszą grę podczas następnych koncertów. 24 Nie powinno się przygotowywać repertuaru do występu na granicy swoich możliwości technicznych. Wskazane jest raczej by był on trochę poniżej pułapu możliwości, by nie trzeba było skupiać się na trudnych technicznie fragmentach, a raczej starać się oddać całościowe piękno utworu i by występ przychodził z łatwością. Zwłaszcza pierwsze występy osób rozpoczynających naukę powinny sprawiać przyjemność, bo bardzo łatwo o spowodowanie niekorzystnego odruchu warunkowego, który po pierwszych kilku niepowodzeniach na estradzie spowoduje trwały lęk przed graniem publicznym. W trakcie nauki „ciężar” występu nie spoczywa tylko i wyłącznie na grającym. Także wykładowca jest odpowiedzialny za jego występ i skoro ocenia, że dany uczeń może grać, oznacza to, że nie dopuszcza możliwości porażki, a jego się myli, to jest to także jego błąd. Istotne jest także stopniowanie występów publicznych. Na początek wystarczy by była to grupa kolegów z roku, później w szkole, a dopiero następnie występy w mniejszych ośrodkach przy niewielkiej publiczności i pierwsze egzaminy. Tego typu dozowanie stresu, jaki wiąże się z występem przed publicznością pozwoli na oswojenie się ucznia z nową dla niego sytuacją, a celowo dobrany łatwiejszy repertuar i występ na pierwszych koncertach może wywołać u grającego chęć coraz to nowych spotkań z publicznością, a jak już wspominaliśmy wcześniej w pracy to właśnie występy publiczne są celem wieloletniej pracy muzyka. Wchodząc na scenę grający z pewnością poczuje tremę. Jest to stan naturalny i choć często niechciany, to powinno raczej starać się traktować tremę nie jako czynnik demobilizujący, ale jako coś, co pomoże w jeszcze lepszej grze. Zdarza się, że przed występem odczuwamy lęk nie tylko przed obecnością 25 publiczności czy w obawie o samo wykonanie utworu, lecz właśnie z powodu wystąpienia tremy, która objawiając się w różnych nieprzyjemnych postaciach miedzy innymi takich jak drżenie rąk czy usztywnienie mięsni, co negatywnie wpływa na wykonanie. Trema może także wynikać ze zbyt wygórowanej ambicji, lub obawy przed krytyką. Muzyk, któremu trema uniemożliwia dobre granie powinien przede wszystkim skoncentrować się, zmobilizować wolę gry, zadbać o odpowiednie nastawienie psychiczne, a także możliwie często występowć publicznie. Musi sobie uświadomić, ze trema jest naturalnym elementem wystepów i będzie towarzyszyć mu zawsze, natomiast wcale nie musi negatywnie wpływać na jego grę. Ważne jest, aby często występując sam przekonał się, że mimo tego, że odczuwa tremę przed i w trakcie wystepu, jest w stanie z powodzeniem wykonać utwor publicznie. O ile duże zdenerwowanie nam przeszkadza, to jednak drobna trema tylko mobilizuje nas do lepszej gry. Koncentracja jest umiejętnością niezbędną dla dobrego muzyka. Należy ćwiczyć ją już podczas gry w domu, kiedy wykonując wprawki techniczne, bądź przegrywając utwór uczeń powinien maksymalnie skupić się na dobrym wykonaniu pracy, bo na estradzie będzie miał możliwość wykonania utworu tylko raz, bez możliwości powtórzenia. Ważną kwestią jest ćwiczenie pamięciowe, jako ekwiwalent grania z instrumentem. Wielokrotnie podczas wyjazdów, lub z rozmaitych przyczyn niezależnych, nie można ćwiczyć grając na instrumencie. Wtedy właśnie zastępując właściwe ćwiczenia odtwarzamy utwór w wyobraźni. Należy jednak pamiętać, że nie chodzi nam tutaj tylko i wyłącznie o odtwarzanie w pamięci samej melodii, ale wszystkich czynności ruchowych, jakie podczas grania będziemy wykonywać. Tego typu ćwiczenie może pomóc w lepszym opanowaniu pamięciowym utworu, co z kolei spowoduje zmniejszenie uczucia 26 strachu przed pomyłkami podczas występu. W ten sposób grający ugruntowuje także nawyki ruchowe nabyte w trakcie praktycznego ćwiczenia. Taki rodzaj pracy będzie wykonawcy pomagać w grze przed publicznością, kiedy koncentrując się, będzie mógł lepiej wykonać utwor i nie rozpraszać się bodźcami zewnętrznymi, w tym ogarniającej go tremie. Silna wola jest nam potrzebna nie tylko w grze na instrumencie, ale też w życiu. Odporność na niepowodzenia, upór, wytrwałość i panowanie nad sobą jest jednak także niezbędne podczas występów publicznych. Wyobraźmy sobie sytuację, w której grający podczas występu popełnia błąd. Mniej odporni mogą się załamać i pozostałą część utworu zagrać „bez serca”, bo wykonanie zostało i tak zepsute. Osoby o silnej woli będą grały dalej odważnie, z uczuciem, a dzięki temu podbiją serca publiczności, która tym łatwiej może wybaczyć w takim momencie drobne niedociągnięcia, o ile w ogóle je zobaczy. By wykonawca przyzwyczaił się do tego typu sytuacji powinien w takich okolicznościach, gdy wykonuje utwor w całości, nawet niepublicznie, kontunuować i dogrywać utwór do końca, pomimo popełnionego błędu. Oczywiście należy później cofnąć się do tego miejsca i błąd wyjaśnić i poprawić. W przyszłości pozwoli to grajacemu na nie zatrzymanie się, i nie stracenia tempa gry, gdy zdarzy mu się to na estradzie. Chodzi tutaj o wyeliminowanie odruchu warunkowego - jeżeli ćwiczymy w domu i każdorazowo popełniając błąd zatrzymujemy się, jest duże prawdopodobieństwo, że na estradzie zrobimy tak samo. Grając dalej zapobiegamy powstawaniu tego zgubnego nawyku. 27 Ważne jest także odpowiednie nastawienie psychiczne. Jest bardzo wiele czynników, które wpływają na ogólne nastawienie przed występem – stan zdrowia, ranga występu, obecność, lub brak obecności określonych osób na sali, a nawet pogoda. O ile części czynników nie da się przewidzieć, to uczeń powinien starać się przygotować do tych, które są mu znane. Przygotowanie do bardzo ważnego występu jest jak przygotowanie się do zawodów sportowych – zwyżka formy powinna rosnąć tak, by swoje maksimum osiągnąć tuż przed występem. Dlatego też sam występ powinien być ukoronowaniem długiej pracy. Należy pamiętać o wszystkich wcześniejszych zasadach ćwiczeń nad utworem i techniką, które były omawiane w poprzednich rozdziałach. Osoba przystępująca do występu powinna mieć dobrze opanowane wszystkie trudne fragmenty, osiągnąć „poziom łatwości” całego repertuaru, być uodporniony na stres i skoncentrowany na występie. Pamiętajmy o tym, że nie jest możliwe gwałtowne nauczenie się całego repertuaru na kilka dni przed wyjściem na estradę. Występ publiczny jest tylko potwierdzeniem tego wszystkiego, co powinniśmy już umieć. Co należy robić na chwilę przed występem? Nie ma odpowiedzi na to pytanie, gdyż jest to sprawa indywidualna. Jedni będą skupiać się w ciszy, inni do ostatniej chwili rozmawiać z przyjaciółmi, palić papierosy, leżeć i odpoczywać, a nawet spać. Każdy powinien samodzielnie dojść do tego, co mu najbardziej odpowiada i jak najlepiej rozładowuje napięcie przed występem. Niezależnie od tego należy zadbać o to, by być wyspanym, nie głodnym, mieć „rozgrzane” mięśnie i być rozegranym. Co do pozostałych rad - jest to, tak jak już wcześniej pisałam, sprawa indywidualna i dlatego metodą prób i błędów 28 z pewnością każdy odnajdzie to, co mu najbardziej odpowiada spośród zamieszczonych powyżej rad i zaleceń. 29 Rozdział V – Zakończenie Przedstawione przeze mnie w pracy zagadnienia techniki pracy w grze na wiolonczeli nie obejmują oczywiście całości materiału w tym zakresie. Wiele rzeczy, które mogłyby zostać umieszczone w tej pracy pominęłam ze względu na jej rozmiar jak i celowe wybranie najważniejszych, moim zdaniem, zagadnień dotyczących tematu i poświęcenie im więcej uwagi, a nie przedstawianie każdego, nawet najmniejszego aspektu techniki gry na wiolonczeli. W swojej pracy, poza probą przedstawienia współczesnych metod i tendencji dotyczących technologii pracy w grze na instrumencie, zawarłam swoje doświadczenia i problemy, które także ja miałam przygotowując się do występów, czy ćwicząc technikę lub repertuar. Mając to szczęście, że autor jednej z polecanej przeze mnie w bibliografii lektur, prof. Kazimierz Michalik jest zarazem moim wykładowcą, mogłam przekonać się jak wygląda stosowanie przedstawionych zasad nie tylko w teorii, lecz także w praktyce. Jemu też zawdzięczam, dostarczenie mi cennych informacji, które bardzo pomogły mi w trakcie nauki i które mam nadzieję przekazywać dalej. Jestem bardzo wdzięczna także ad. Andrzejowi Bauerowi, który na każdych zajęciach dzieli się ze studentami swoimi niezwykle trafnymi spostrzeżeniami, dotyczącymi rownież technik ćwiczenia. Jego uwagi znacznie wzbogaciły moją wiedzę na ten temat. Tym samym jest to także praca dość osobista, zawierająca własne przemyślenia dotyczące technologii gry na wiolonczeli. Z większością przedstawionych w niniejszym opracowaniu zasad zgadzam się i miałam je okazje zastosować w praktyce. Jeżeli nie popierałam przedstawionych w tekście metod starałam się to wyraźnie zaznaczyć. Uważam, że przedstawienie 30 własnych poglądów za pomocą wybranych, zgodnych z moją opinią cytatami uwiarygodniło moją pracę i nie zmieniło zarazem tego, co chciałam przekazać. Kwestia ćwiczenia jest tak istotna, ponieważ celem studiów nie jest nauczenie się kilku utworów więcej, lecz wypracowanie własnej technologii pracy, aby wiedzieć jak w przyszłości uczyć się samodzielnie. Na zakończenie pragnę jeszcze raz podkreślić, że przedstawione przeze mnie zasady należy traktować jako pewien ogólny wyznacznik, a ich mechaniczne przestrzeganie przez każdego może nie przynieść zamierzonego efektu. Każdy z wiolonczelistów jest trochę inny i wykonuje różne zalecenia, w zależności od swoich potrzeb i uzdolnień. Dlatego też to ćwiczenia powinny być dostosowane do studenta, a nie student do ćwiczeń. 31 Bibliografia 1. Blum D, „Casals and the art of interpretation” Heineman Londyn 1980 2. Corredor Jose Maria „Rozmowy z Pablo Casalsem” PWM Kraków 1971 3. Dinicu D. Ch. „Studium o wiolonczeli” PWM 1966 4. Flesch, C „Sztuka gry skrzypcowej” PWM Kraków 1960/1964 t.1 i 2 5. Michalik K., „Kształtowanie nawyków ruchowych w grze na wiolonczeli”, Poznań, 1979 6. Miklaszewski Kacper „Praca muzyka instrumentalisty”, niepublikowana praca doktorska AMFC, Warszawa 1989 7. Pleeth W., “Cello”, Macdonald&CO,London &Sidney 1982 8. Wiłkomirski K., „Technika wiolonczelowa, a zagadnienia wykonawstwa”, PWN, Kraków 1965 9. Wroński T., „Techniki gry skrzypcowej”, PWN, Warszawa- Łódź 1996 32