Centralny rejestr faktur – ile będzie kosztować ten nonsens?

Transkrypt

Centralny rejestr faktur – ile będzie kosztować ten nonsens?
instytut studiów podatkowych
http://ksiegowosc.infor.pl/wiadomosci/737862,Centralny-rejestr-faktur-ile-bedzie-kosztowac-ten-nonsens.html
Centralny rejestr faktur – ile będzie
kosztować ten nonsens?
Ostatnia aktualizacja: 2016-02-15
Zdaniem profesora Witolda Modzelewskiego centralny rejestr faktur niczego dobrego nie przyniesie,
a stworzy wiele nowych zagrożeń. Przy pomocy centralnego rejestru faktur będzie np. można
zniszczyć każdego przeciwnika. Jak? Bardzo prosto: rejestruje się zupełnie legalną firmę o tej samej
nazwie co konkurent, która następnie wystawia tysiące fałszywych faktur i wprowadza je do rejestru
(legalnie). Zanim pokrzywdzony wyjaśni, że nie jest wielbłądem, może nie przetrwać najazdu policji i
służb skarbowych. Według profesora Modzelewskiego nie mając wiarygodnego wykazu podatników,
nie można tworzyć rejestru faktur, bo mnożyć to będzie kolejne fikcje.
Politycy (niektórzy) często powtarzają, że dla „uszczelnienia” VAT-u potrzebne jest coś co nazywają „centralnym rejestrem
faktur”. Ponoć prace nad tym pomysłem rozpoczął poprzedni rząd, a nieoficjalnie wiadomo, że resort finansów pod nowym
kierownictwem kontynuuje to dzieło.
Nie raz wyrażałem publicznie swój sceptycyzm co do sensu wydawania pieniędzy publicznych na takie zabawki, nie wiem
Centralny rejestr faktur – ile będzie
kosztować ten nonsens?
autorem tego pomysłu jest ta firma doradcza, której raporty są cytowane przez członków kierownictwa, a zwłaszcza jej szefa?
również kto podrzucił rządzącym ten pomysł. Wszelkie próby uzyskania jakiejś wiarygodnej informacji o jego autorstwie odbija
się od przysłowiowej ściany – pewnie drogo za to zapłacono. Może więc resort finansów odpowie publicznie na pytanie, czy
Wiadomo, że zapłacono jej jakąś gigantyczną kwotę za opinię na temat informatyzacji resortu finansów, a ów centralny rejestr
na pewno będzie wymagał nie lada oprogramowania.
Pomyślmy jednak pozytywnie: czemu obiektywnie ma służyć ów rejestr i jak go praktycznie wdrożyć? Odpowiadając na
pierwsze pytanie można domyślać się, że ma on służyć władzy, która będzie mogła dzięki niemu obejrzeć każdą fakturę
wystawioną w Polsce i za granicą, jeśli jej adresatem lub autorem byłby podmiot polski.
O ile jednak można (przynajmniej formalnie) nałożyć obowiązek przesyłania tych faktur do rejestru przez polskie podmioty, to
nie ma żadnego sensu regulować zachowań podmiotów będących poza polską jurysdykcją, bo przecież nie wykonają tych
obowiązków. Oznacza to, że to polski nabywca pochodzących z zagranicy towarów i usług musiałby przesyłać do tego rejestru
obce faktury.
Po co władzy te dokumenty? Nie wiem, ale według półoficjalnych enuncjacji w rejestrze tym miałyby znaleźć się zwłaszcza
wszelkie faktury dotyczące rozliczeń podatku od towarów i usług, czyli również wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów, import
usług oraz import towarów.
Ostrożny szacunek ilości tych dokumentów jest szokujący: w obrocie gospodarczym wystawia się ponad 4 mld faktur i
rachunków rocznie (dokładna ilość jest nieznana), a ich kontrahenci zagraniczni na pewno wystawiają około 1 mld podobnych
kwitów, czyli w rejestrze po dwóch latach będzie co najmniej 10 mld dokumentów.
Wiadomo, że obok faktur „bazowych”, wystawiane są faktury korygujące, noty korygujące, a kilkaset tysięcy dokumentów
rocznie wystawianych jest pod wpływem błędu i trzeba je anulować. Czyli po przesłaniu do centralnego rejestru wystawca
musiałby mieć udostępnioną procedurę usunięcia tej faktury, co przecież wymaga autoryzacji ze strony władzy publicznej i
bardzo szczególnej procedury formalnej.
Rejestr oczywiście nie mógłby być dostępny osobom trzecim, bo treść faktury, a nawet sam fakt jej wystawienia, stanowi
tajemnicę handlową. Poza tym faktura już wysłana do centralnego rejestru będzie objęta również tajemnicą skarbową, czyli jej
Materia³y prasowe
instytut studiów podatkowych
udostępnienie innym organom władzy będzie co do zasady zakazane. I słusznie, bo najgorszym dla wszystkich – władzy i
obywateli – byłby wyciek informacji wynikających z faktur: można by skazać nasz kraj na wielomilionowe odszkodowania, czyli
dostęp do tego rejestru musiałby być bardzo ograniczony a system zabezpieczeń odpowiednio skomplikowany. I oczywiście
drogi. Jest rzeczą zupełnie niedopuszczalną – co się czasami roi w niektórych głowach (sam słyszałem), że w każdym urzędzie
skarbowym będzie otwarty dostęp do tego rejestru i każdy urzędnik będzie mógł buszować po jego zawartości. Czyli praktyczne
znaczenie zawartych w nim informacji będzie w praktyce skarbowej bardzo ograniczone, bo przecież 99% zgromadzonych tam
informacji nie będzie nikomu do niczego potrzebna, bo uczciwie wystawione faktury nikogo tak naprawdę – poza kontrahentami
– nie obchodzą.
Natomiast trzeba będzie obronić ten rejestr przed działaniami wrogimi, których zakres zapewne każdego zaskoczy - tak jak dziś
wykorzystuje się wnioski o wydanie interpretacji urzędowych po to, aby zaszkodzić konkurentom, bo przy pomocy centralnego
rejestru faktur będzie można zniszczyć każdego przeciwnika. Jak? Bardzo prosto: rejestruje się zupełnie legalną firmę o tej
samej nazwie co konkurent, która następnie wystawia tysiące fałszywych faktur i wprowadza je do rejestru (legalnie). Zanim
pokrzywdzony wyjaśni, że nie jest wielbłądem, może nie przetrwać najazdu policji i służb skarbowych. Manipulowanie tym
rejestrem poprzez tworzenie fikcyjnych firm będzie odrębnym tematem wojny, którą władza sama wywoła dla swojej zabawy. I
walkę tę przegra, bo jej prowadzenie będzie zbyt kosztowne.
Wniosek jest jeden: szkoda pieniędzy na to przedsięwzięcie, bo niczego dobrego nie przyniesie, a stworzy wiele nowych
zagrożeń. Nie mając wiarygodnego wykazu podatników, nie można tworzyć rejestru faktur, bo mnożyć to będzie kolejne fikcje.
I tu pewne refleksja na marginesie: w projektach ustaw opracowanych przez komitet wyborczy Prawa i Sprawiedliwości pojawił
się Centralny Rejestr Podatników, bo przecież dziś nawet nie wiemy, ilu mamy prawdziwych podatników VAT-u. Nie dziwię się,
że resort finansów – dziedziczony po przednich rządach - po cichu ale skutecznie zwalcza ten pomysł i coś bredzi właśnie o
centralnym rejestrze faktur. Ponoć pozory zawsze były tam najważniejszym zajęciem. Jest jeszcze gorsza diagnoza: po
korytarzach na ulicy Świętokrzyskiej na co dzień biegają pracownicy z „międzynarodowych firm consultingowych”: oni tam
naprawdę rządzą. Oni załatwili np. wyłączenie z VAT-u sprzedaży stali (branża zarobiła na tym dobre miliardy) od 2013 roku.
Może już jest dostawca oprogramowania dla centralnego rejestru faktur? Będę bardzo wdzięczny za oficjalne zaprzeczenie dla
tych przypuszczeń, bo bardzo zależy mi na sukcesie rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Po totalnej wpadce z podatkiem handlowym szykuje się kolejna kompromitacja. Proszę o odpowiedź na pytanie: kto zapłaci
podatnikom za obsługę centralnego rejestru? Nikt „po dobroci” nie będzie wysyłać swoich dokumentów, będących tajemnicą
handlową, do wiadomości organów, które wykorzystują te informacje przeciwko obywatelom. Jakie kary będą grozi za
nieprzespanie lub opóźnione przesłanie faktury do centralnego rejestru? Dwa lata więzienia w zawieszeniu? Może ktoś z ulicy
Świętokrzyskiej odpowie na pytanie polskim podatnikom zamiast inspirować wrogie wobec krytyków artykuły prasowe. A może
już czas na zmiany?
Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
Materia³y prasowe

Podobne dokumenty