Poznańskie Bataliony Volkssturmu w 1945 roku
Transkrypt
Poznańskie Bataliony Volkssturmu w 1945 roku
mgr Michał Krzyżaniak POZNAŃSKIE BATALIONY VOLKSSTURMU W 1945 ROKU Mało znanym epizodem z historii walk o Poznań, ale również okresu tuż przed ich rozpoczęciem są okoliczności powstania i użycia poznańskich batalionów Volkssturmu. Ich historia doskonale wpisuje się w tragiczne i pełne bezsensownych posunięć dni. Niewyszkoleni, słabo uzbrojeni i bardzo często fatalnie dowodzeni członkowie wspomnianych batalionów często ginęli zanim zdążyli oddać jakikolwiek strzał. Podobnie sprawa miała się z poznańskimi batalionami. Trzeba jednak wspomnieć w tym miejscu czym tak naprawdę był Volkssturm. Idea, powołania pod broń niezmobilizowanych do tej pory mężczyzn, powstała w Niemieckim Sztabie Generalnym po całej serii klęsk armii niemieckiej na Wschodzie. W pierwotnym założeniu w tym pospolitym ruszeniu, bo tak najtrafniej należy nazwać mające powstać jednostki, mieli służyć mężczyźni zatrudnieni w zakładach o strategicznym dla przemysłu Rzeszy znaczeniu. Było to o tyle istotne, że mimo powołania do Volkssturmu mogli oni nadal pracować, bowiem koncepcja użycia batalionów przewidywała ich rozmieszczenie w bezpośrednim rejonie sformowania. Taka koncepcja zaaprobowana została przez Hitlera i z końcem września 1944 roku rozkazał on formowanie pierwszych batalionów a odpowiedzialność za ich tworzenie spadła na barki lokalnych przywódców NSDAP. Szeregi nowopowstających oddziałów zasilić mieli mężczyźni w wieku od 16 do 60 lat. Co ciekawe i co wspomniano wcześniej dowódcami tych batalionów zostawali członkowie partii, których doświadczenie bojowe było żądne lub w najlepszych przypadkach znikome, za to doskonale swoją działalnością wpisywali się w potrzeby partii1. I tu wyłaniają się główne mankamenty Volkssturmu: niekompetencja dowódców, brak jakiegokolwiek doświadczenia, fatalne i często przestarzałe uzbrojenie a co za tym idzie nikła wartość bojowa sprawiały, że w oczach doświadczonych dowódców Wehrmachtu ludzie mieli 1 por. Marcin Bryja, Piechota niemiecka vol. 1/2. Warszawa 1999 ,s. 81. Widać to będzie zresztą na przykładzie poznańskich batalionów, gdzie w ewidencji figurują często tylko nazwiska ich dowódców bez podanego stopnia wojskowego. 1 być niczym innym jak mięsem armatnim. Nie mniej jednak ani przez chwilę nie wahano się ich używać. W założeniach Gauleitera Greisera na terenie tzw. Kraju Warty (Reichsgau Wartheland) utworzyć miano kilkadziesiąt batalionów „pospolitego ruszenia”. Do 18 stycznia 1945 roku zdołano utworzyć 27 batalionów każdy w sile ok. 400 do 500 ludzi. Jednak większość z nich nie doczekała się nigdy właściwego uzbrojenia oraz przeszkolenia. W samym Poznaniu sformowane zostały cztery bataliony: 1., 9., 15. i 19. Lecz tylko jednemu z nich dane było walczyć w mieście, zresztą tylko przez tydzień, o czym mowa będzie później. W walkach w oblężonym Poznaniu brały też udział doraźnie sformowane plutony, które również nie prezentowały żadnej wartości bojowej. Jeszcze pod koniec 1944 roku w Sierakowie żołnierze z V Szkoły Podchorążych Piechoty Wehrmachtu prowadzili prze trzy kolejne weekendy szkolenia dla członków Volkssturmu2. Szkolenie to głównie dotyczyło opanowania obsługi podstawowych rodzajów broni piechoty: karabinów, pistoletów maszynowych, granatów jak i lekkich karabinów maszynowych3. Jednak mimo tych ćwiczeń i szkoleń wartość bojowa tych oddziałów nadal była właściwie żadna. Mimo to miały być wysłane do walki. Warto, zatem prześledzić z osobna, historię każdego z nich. Volkssturmbataillon 1. W dniu 17 stycznia ogłoszono alarm dla wszystkich poznańskich batalionów w tym i dla Volkssturmbataillon 1. Jego dowódcą został Brigadeführer Leist jego adiutantem mianowany został niejaki Witwitzki4. Następnego dnia w godzinach wieczornych (18.00) Batalion dostał rozkaz wyjazdu i około godziny 22.30 dotarł on do miejscowości Biniew (Biening). Tu pozostał przez dwa kolejne dni. Czas ten przeznaczono na ćwiczenia i zaznajomienie się z bronią (w oryg.: Waffenausbildung)5. Batalion w tym czasie korzystał z zaopatrzenia znajdującej się w pobliżu kuchni należącej do jednego z pododdziałów dywizji „Hermann Göring”. Pod wieczór, 20 stycznia, ok. godziny 17.30, batalion znów miał się przemieścić, tym razem do Ostrowa Wielkopolskiego (Ostrowo) gdzie dotarł 5 godzin później. Tu przydzielono 2 Nachrichtennblatter der Hilfsgemainschaft ehem. Posenkämpfer (dalej: Nachrichtenblatt…) Heft. 38, September 1988, s. 29 3 Nachrichtenblatt… Heft. 38, September 1988, s. 29 4 Nachrichtenblatt… Heft. 31, s. D8 5 Bericht; Volkssturmann Fritz Albrich, V. Btl 1., Militär Archiv In Freiburg (MAiF), zbiór: Berichte über den Warthelander Volkssturm sygn. RH-53- 21/17, s. 42 2 volkssturmanom kwatery. Jak podaje Fritz Albrich, członkowie batalionu mieli wówczas zapobiegać plądrowaniu i wyłapywać sabotażystów6. Z dniem następnym (21 stycznia) przydzielono im ochronę dróg wyjazdowych z Ostrowa: 3. Kompania ochraniała umocnienia polowe w bezpośredniej okolicy, 2. Kompania ochraniała trasę wylotową na Odolanów i Przygodzice (Adelnau und Hirschteich), 4. Kompania zaś obsadziła drogę wylotową na Mikstat (Mixstadt). Reszta batalionu zabezpieczała magazyny zaopatrzenia i chroniła miasto przed plądrującymi polskimi mieszkańcami jak i żołnierzami Wehrmachtu7. W południe 22 stycznia ogłoszono alarm. Popołudniu na tyłach batalionu nagle pojawił się rosyjski czołg, lecz równie szybko odjechał. Rankiem 23 stycznia batalion znalazł się pod ostrzałem artylerii. Od strony Odolanowa pojawiły się kolejne czołgi a sam batalion wzmocniony został 200 piechurami. Wkrótce okazało się, że miasto jest już niemal ze wszystkich stron otoczone natomiast dworzec kolejowy znalazł się pod bezpośrednim ostrzałem rosyjskiej artylerii. Wkrótce zarówno dworzec kolejowy jak i nasyp kolejowy ciągnący się w pobliżu znalazły się również pod ogniem rosyjskich samolotów. Do tego doszedł jeszcze ogień z broni maszynowej prowadzony z kilku stron. W tej sytuacji ruch kolejowy był już niemożliwy. Padł więc rozkaz przebicia się w kierunku północno- zachodnim do starej granicy Rzeszy8. Z kolei jak podaje inny żołnierz tego batalionu, Volkssturmann Kolland, po zebraniu batalionu w lesie na zachód od Ostrowa dowódca batalionu Leist poprowadził żołnierzy na zachód w kierunku Krotoszyna (Krotoschin)9. Ci natomiast, którym nie udało się wyrwać z pułapki przy nasypie kolejowym polegli, bądź też dostali się do rosyjskiej niewoli10. Jak Podaje z Armin Ziegler w wyniku tego ostrzału z 400 członków batalionu, poległo bądź też dostało się do niewoli około 140150 żołnierzy11. Resztki batalionu razem z innymi rozbitymi oddziałami Wehrmachtu przemieszczały się dalej na zachód na trasie Krotoszyn- Leszno- Wschowa. 24 stycznia pododdziały batalionu znalazły się w Lesznie a po dwóch dniach dotarły do Wschowy12. Tempo marszu było tak szybkie, że zwłaszcza starsi członkowie pozostawali w tyle lub zatrzymywali się celowo by oddać się do rosyjskiej niewoli. Po kilku kolejnych dniach i paru akcjach zaczepnych (m.in. 6 Ibidem Ibidem 8 Ibidem, s. 43 9 Bericht; Volkssturmann Kolland V. Btl 1. (MAiF), sygn. RH- 53- 21/17, s. 45 10 Fritz Albrich, op. cit., s. 43 11 Armin Ziegler, Posen Januar 1945. Evakuierung Und Flucht der Deutschen Zivilbevölkerung der Stadt Posen Im Januar 1945, miejsce wydania nieznane, 1989, s. 76 12 Bericht; SA- Hauptsurmführer Mock, Zahlmeister des V. Btl 1. (MAiF) sygn. RH- 53- 21/17 s. 53 7 3 w rejonie Szlichtyngowej, gdzie również poniesiono pewne straty) resztki batalionu ruszyły w kierunku Głogowa. Całkowite straty, jakie poniósł Volkstrumbataillon 1. są właściwie nie do oszacowania. Sprzyjał temu ogromny chaos, jaki towarzyszył przez niemal cały czas jego działania. Volkssturmbataillon 9. Alarm dla batalionu ogłoszono również 17 stycznia 1945 r. Jego dowódcą został dr Pertram lub Petram. Dowódca jednej z kompanii nazywał się Kleinhans. Jak podaje volkssturman Eugen Schmidt jego kompania składała się z 90 ludzi uzbrojonych w rosyjskie karabiny (najprawdopodobniej Mosiny) i jeden rosyjski lekki karabin maszynowy13. Następnego dnia po ogłoszeniu alarmu batalion przetransportowano koleją ok. 20 km na wschód od Koła (Warthbrücken) gdzie zaraz po opuszczeniu pociągu batalion wszedł do walki. Wkrótce okazało się, że rosyjskie czołgi przebiły się przez niemieckie linie i okrążyły miasto14. W nocy z 19 na 20 stycznia batalion wycofano do Koła skąd z innymi oddziałami Wehrmachtu batalion wycofywał się w kierunku Konina, który w międzyczasie zajęli już Rosjanie. W tej sytuacji nakazano Batalionowi szybkim marszem powrót do Poznania, który rozpoczął się popołudniem 20 stycznia. Batalion a w zasadzie jego część po 14 godzinach dotarł nad ranem do Strzałkowa (Grenzhausen), bowiem okazało się, że znalazł się tu zaledwie, co trzeci żołnierz Batalionu15. Co więcej, kiedy po krótkim odpoczynku zebrano batalion okazało się, że pozostało zaledwie 40 żołnierzy, bowiem międzyczasie dowódca batalionu częścią żołnierzy udał się w niewiadomym kierunku. Od tej chwili wszelki słuch o nim i ludziach, którzy z nim byli, zaginął. Również inne grupy przebijały się w kierunku zachodnim. Pozostali żołnierze 9. Batalionu Volkssturmu przebijali się w kierunku niemieckich linii. W sumie około 65 żołnierzy 24 i 25 stycznia zdołało dotrzeć do Buku (Buchenstadt) skąd w następnych dniach przetransportowano ich przez Frankfurt nad Odrą do Berlina16. Po raz kolejny w żaden miarodajny sposób, nie można ocenić skali strat poniesionych przez batalion w trakcie walk. 13 Bericht; Volkssturmann Eugen Schmidt V. Btl. 9., Sanitäter, (MAiF), sygn. RH- 53- 21/17, s. 46 Ibidem 15 Armin Ziegler, op. cit., s. 78 16 Ibidem 14 4 Volkssturmbataillon 15. Alarm dla batalionu ogłoszono w nocy z 17 na 18 stycznia, lecz ponieważ z braku rozkazu wymarszu (tak jak to miało miejsce w przypadku batalionów 1., 9. oraz 19. (o czym później) żołnierzy rozpuszczono z powrotem do domów z rozkazem stawienia się na miejscu zbiórki 18 stycznia o godzinie 11.00. Do oddziału dołączono też wszystkich tych żołnierzy Volkssturmu, którzy nie zdołali dotrzeć do swoich jednostek. Jego dowódcą został major Götze. Batalion uzbrojono w przeważającej części w rosyjską broń (karabiny i karabiny maszynowe)17. Jednak żołnierze nie mieli zbyt wiele czasu na zapoznanie się z obsługą tej broni. W międzyczasie cześć żołnierzy batalionu otrzymała zimowe umundurowanie (mundury maskujące i czapki) od Wehrmachtu. 20 stycznia wydano rozkaz by 15. Batalion pozostał w Poznaniu, po czym przydzielono go do pułku Luftwaffe zajmującego stanowiska na zachodzie miasta. Odcinek, który nad ranem 21 stycznia obsadzili żołnierze Volkssturmu, rozciągał się pomiędzy ulicą Bukowską (Buckerstr.) a Junikowem (Lenzingen). Przedpole fortu VIIa (Strotha) obsadziła 2. Kompania, natomiast 3. Kompania zajęła stanowiska przed fortem VIII (Grolman)18. Jeden z plutonów 2. Kompanii obsadził przedpole obrony w rejonie Ławicy. Kiedy wieczorem 23 stycznia w tym rejonie zaatakowały rosyjskie czołgi ogólnej liczby 2 oficerów i 36 żołnierzy z powrotem do głównej linii obrony powróciło zaledwie 12 z nich19. Żołnierze batalionu, częstokroć zaawansowani wiekiem, przez 72 godziny wystawieni byli na mróz leżąc w wygrzebanych w śniegu dziurach, co wielu z nich przypłaciło to ciężkimi zachorowaniami. Kontakt z Volkssturmanami z 15. Batalionu miał Fritz Elsässer, doświadczony żołnierz, który w czasie walk o Poznań służył w SS Kampfgruppe Lenzer. Oto jego relacja20: Jeszcze nocą z 22 na 23 stycznia 1945 wzięliśmy udział w pierwszej akcji. Rozkaz brzmiał: „Oddział rozpoznawczy ma udać się w kierunku lotniska Ławica- zachodnie przedmieścia Poznania. przeprowadzić zwiad mający na celu określenie, czy znajduje się tam wróg, a jeśli tak to w jakiej sile!” Bezpośredni rozkaz: „Prowadzić jedynie obserwację 17 Bericht; NN, Kp. Führer 2. Kp. V. Btl. 15., (MAiF), sygn. RH- 53- 21/17, s. 47 Ibidem s. 48 19 Ibidem 20 Fritz Elsässer, Moja służba w Grupie Bojowej „Lenzer”, Poznań 2008, ss. 14-15 18 5 i uważać, żeby nie zostać dostrzeżonym. Nie tracić nieprzyjaciela z oczu!” (…) Mieliśmy też ubezpieczać i kontrolować operujące w tym rejonie jednostki Volkssturmu. Dzięki czemu bardzo szybko zauważyliśmy, jak są słabe, a częściowo wręcz bezbronne. Oddziały te nie miały dostatecznego wyposażenia, pomimo że w twierdzy zgromadzono wystarczające ilości odzieży, lekkiej broni i amunicji oraz innego zaopatrzenia. Ci biedacy leżeli natomiast w swoich naprędce wykopanych dziurach i marzli. Na podstawie swojego doświadczenia wyniesionego z walk w Laponii wiedziałem doskonale o tym, że będąc dłuższy czas narażonym na zimno i dokuczliwy wiatr traci się czujność i że w takich warunkach dochodzi do ciężkich, a nawet śmiertelnych odmrożeń, bo się po prostu zasypia. W trosce o los tych żołnierzy nakazałem mojemu gońcowi, by przechodził obok nich i co drugiego budził w jego legowisku, uderzając kolbą w hełm, co odnosiło pożądany skutek. Zdawałem sobie jednak sprawę, że nie będzie to skutek długotrwały, więc natychmiast poprosiliśmy dowódcą Volkssturmistów, by kontrolował swoich ludzi i uważał, żeby nie zasypiali. Ten jednak, mimo że sam był żołnierzem frontowym, bardzo się obruszył. Jego szeptana odpowiedź brzmiała ”Przecież nie jestem ich niańką!” To dowodziło, jak niska była ich wartość bojowa. W tych niekorzystnych warunkach w połączeniu ze stratami bojowymi siła 2. Kompanii została znacznie osłabiona, zatem dowódca odcinka wyraził zgodę na zluzowanie kompanii i jeden dzień odpoczynku. Miało to miejsce 27 stycznia. Lecz dopiero po 12 godzinach Volkssturmannów zmienili żołnierze Luftwaffe, którzy do tej pory siedzieli w ciepłym forcie21. W międzyczasie sytuacja na tyłach obrony zachodniego odcinka stała się niepokojąca. Rosjanie wdarli się od południa do centrum miasta wychodząc na tyły fortów VII, VIIa i VIII. Jak można wyczytać w raporcie dowódcy 2. Kompanii 15. Batalionu, Rosjanie strzelali do pojedynczych żołnierzy niemieckich z dział przeciwpancernych i moździerzy22. W tym raporcie pojawia się również dość enigmatyczna informacja, że w wyniku tego batalion również poniósł pewne straty. Pewne pododdziały Volkssturmu pojawiały się również w innych częściach miasta. Jednak ich geneza jest trudna do ustalenia. Można uznać, że byli to ludzie, którzy mimo wszystko wcześniej nie zostali zmobilizowani, teraz jednak w warunkach oblężonej twierdzy 21 22 Bericht; NN, op. cit., s. 49 Ibidem 6 nie mieli innego wyboru. Takim oddziałem był pluton Leutnanta Homberga walczący na północy Poznania23. Uzupełnieniem linii sił obrońców, choć wątpliwej jakości, miał być także pluton niszczycieli czołgów pod dowództwem Leutnanta Homberga, który przybył do Piątkowa 21 stycznia. Homberg był słuchaczem V Szkoły i w chwili ogłoszenia miasta twierdzą przydzielono mu dowodzenie wspomnianym wyżej plutonem. Oddział ten składał się z żołnierzy ochrony terytorialnej (Landesschutzen) i Volkssturmannów, z których najstarszy miał aż 67 lat. Żaden z nich nie widział nigdy wcześniej na własne oczy nieprzyjacielskiego czołgu. Ich umundurowanie było wręcz groteskowe i znalazł się w jego składzie zarówno mundur członka Hitlerjugend jak i mundur marynarza Kriegsmarine. Uzbrojenie jakie posiadali również wołało o pomstę do nieba. Prócz Panzerfaustów (oczywistego wyposażenia oddziałów „niszczycieli czołgów”) posiadali oni jedynie stare, zdobyczne, francuskie karabiny, zalegające dotychczas w magazynach jednego z poznańskich fortów ― do których brakowało wystarczającej ilości amunicji. Wartość bojową takich żołnierzy z łapanki i sprzętu, którego używali ocenił w swoich wspomnieniach Kurt Lange, który służył SS Kampfgruppe Lenzer24: Jesteśmy we czterech; przydzielono nam starego kolejarza z jeszcze starszym karabinem i aktówką w ręce(…). Gdy otrzymujemy rozkaz wycofania się przydzielony do nas kolejarz nie podnosi się. Stwierdzam, że zmarł, prawdopodobnie na zawał serca. Nasz radiotelegrafista zabiera jego dokumenty. Jak widać często tacy „żołnierze” nawet nie mieli nawet okazji by wypróbować się w walce, co i tak pewnie byłoby wątpliwym wzmocnieniem dla broniących się. W cytowanym już raporcie dowódcy kompanii, 15. Batalionu pojawia się informacja, że w dniu 30 stycznia dowódca Twierdzy rozkazał, żołnierzom odcinka „Zachód” przebić przez linie wroga i ruszyć na zachód25. Staje to w sprzeczności z relacją Oberleutnanta Fütterera, dowódcy kompanii szturmowej odcinka „Zachód” (Stosskompanie Fütterer). Po zaciętych walkach w Luboniu i Żabikowie Fütterer wraz z ocalałymi żołnierzami swojej 23 Michał Krzyżaniak, Pododcinek IV/Północ, Poznań 2008 ss. 22-23 Kurt F. Lange, Dwa kroki od masowego grobu, Poznań 2004, ss. 11-12 25 Bericht; NN, op. cit., s. 49 24 7 jednostki porankiem 30 stycznia, znalazł się w forcie VII (Colomb). Tu zastał go rozkaz dalszego przebijania się do Cytadeli. Oddział wyruszył nocą z 30 na 31 stycznia.26 Oddział ten dotarł w końcu do Cytadeli. Dowódca odcinka obsadzającego forty VII, VIIa i VIII, w tym również żołnierze Volkssturmu zignorowali ten rozkaz27. W nocy z 30 na 31 stycznia żołnierze opuścili forty (pozostawiając w nich rannych pod opieką sanitariuszy) i zajmowane przez siebie pozycje i ruszyły na zachód. W ciągu kolejnych nocy batalion oddalał się od Poznania i 2 lutego dotarł do Kopaniny (na południe od Szamotuł) (Gut Falkenried). Około godziny 13.00 pozycje batalionu (i zapewne jakiejś części innych żołnierzy odcinka „Zachód”) zaatakował silny oddział rosyjski. W wyniku ataku batalion poniósł duże straty w rannych zabitych i wziętych do niewoli. W tym momencie można by zakończyć opisywanie losów 15. Batalionu Volkssturmu. Na miejscu ostatniej bitwy w budynku szkoły miejscowi Polacy utworzyli punkt opatrunkowy, a w pobliżu tymczasowy obóz jeniecki28. Jednak Autorowi cytowanego już wielokrotnie raportu udało się uciec i w okolicach Sierakowa (Zirke) przyłączył się do grupy bojowej Hauptmanna Luftwaffe Niederhausena. Po blisko trzech tygodniach przedzierania się przez tereny zajęte przez Rosjan, udało mu się wreszcie w dniu 23 lutego 1945 dotrzeć do Poczdamu29. Ustalenie pełnej listy strat, jakie poniósł 15. Batalion Volkssturmu na podstawie zachowanych materiałów jest niestety niemożliwe. Volkssturmbataillon 19. Podobnie jak pozostałe bataliony Volkssturmu w Poznaniu 19. Batalion postawiony został w stan gotowości 17 stycznia z datą zbiórki 18 stycznia o godzinie 6 rano. Batalion składał się z czterech kompanii i jednego plutonu pionierów. Dowódcą został Oberlandforstmeister Sommermeyer, jego adiutantem był Neumann- Silkow. Znane są również nazwiska dowódców dwóch kompanii- Gutsche i Krauz30. Volkssturmsbataillon 19. podobnie jak 1. Batalion skierowano do Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie rozlokowano go w centrum miasta. 21 stycznia batalion ruszył do Odolanowa, jednak tam znajdowały się już rosyjskie czołgi. W związku z takim rozwojem wydarzeń rozkazano 26 Michał Krzyżaniak op. cit., s. 45 Być może, dlatego w raporcie pojawia się informacja, że rozkaz o przebiciu wydał komendant Twierdzy. 28 Bericht; NN, op. cit., s.49 29 Bericht; NN, op. cit., ss. 49- 52 30 Armin Ziegler, op. cit., s. 79 27 8 batalionowi wycofać się z powrotem do Ostrowa, gdzie znalazł się już następnego dnia (22 stycznia). Do miasta zaczęły napływać rozbite jednostki Wehrmachtu. Kiedy 23 stycznia miasto zostało wzięte w kleszcze a Rosjanie prowadzili ogień niemal ze wszystkich stron i mimo iż batalion nie poniósł żadnych strat to jednak poszedł w rozsypkę. Do ataku przystąpiły rosyjskie czołgi wspierane przez Polaków (w oryg. …polnischer Insurgenten mit weissroter Armbinde)31. W kompletnym chaosie i przemieszaniu, a do tego w nawale rosyjskiego ognia żołnierze batalionu zaczęli się w miarę możliwości wycofywać na zachód. Resztki kompanii Gutschego (w sumie 24 ludzi) wycofały się przez Krotoszyn do Leszna, gdzie w międzyczasie znalazł się sztab batalionu. Kolejna część dowodzona przez Sommermeyera poprzez Piaski (Schönfeld) i Krotoszyn dotarła 23 stycznia do Kobylina (Koppelstadt), skąd następnego dnia pociągiem dotarła do Leszna dołączając do sztabu i resztek 2. Kompanii. W tej grupie, jak podaje A. Ziegler batalion poniósł pierwsze straty, kiedy to w tył maszerującej kolumny wjechał rozpędzony niemiecki pojazd pancerny zabijając dwóch żołnierzy32. Inna część batalionu wraz dowódcą jednej z kompanii Hptm Krauzem ruszyła w kierunku Głogowa33. 25 stycznia, po zebraniu wszystkich, którzy zdołali dotrzeć do Leszna, resztki batalionu ruszyły w kierunku Wschowy. Po drodze natrafiono na kolejnych zagubionych żołnierzy z 19. Batalionu. Cała ta grupa dostała rozkaz powrotu do Leszna, gdzie na rogatkach miasta dostała się pod ogień samolotów rosyjskich34. Dopiero 28 stycznia nastąpił wymarsz rannych z trzech zgromadzonych w Lesznie batalionów Volkssturmu, 19. z Poznania oraz batalionów z Leszna i z Wolsztyna. W nocy z 29 na 30 stycznia Leszno zostało otoczone i w ciągu dnia resztki oddziałów broniących Leszna uciekły z miasta kierując się do Głogowa. W tej grupie znalazły się też pododdziały Volkssturmsbataillon 19. Wspomniana wcześniej grupa Hptm Krauza wzmocniona została żołnierzami Wehrmachtu. W ataku na miejscowość Jędrzychowice (Heiersdorf) poległo 4 Volkssturmannów35. Grupa ta w następnych dniach prowadziła walki w rejonie Szlichtyngowej. Do połowy lutego resztki batalionu nadal walczyły w tym rejonie, kiedy to 15 lutego wycofano je i w następnych dniach dotarły do Cottbus. 31 Bericht; Emil Niesbruch, V. Btl. 19. (MAiF) sygn. RH- 53- 21/17, s.54 Armin Ziegler op. cit., s. 79 33 Bericht; Emil Niesbruch, op. cit., s. 54 34 Ibidem, s. 55 35 Bericht; Volkssturmann Obst, V. Btl. 19. (MAiF) sygn. RH- 53- 21/17, s.45 32 9 Grupa, Volkssturmannów, która po ucieczce z Leszna dotarła do Głogowa, włączona została do 342 Dywizji Piechoty (Infanterie Division 342.), a dowódca Batalionu Sommermeyer doczekał końca wojny, jako oficer sztabowy w tej dywizji36. I w tym przypadku ustalenie strat, jakie poniósł Volkssturmsbataillon 19. jest wręcz niemożliwe. Podsumowanie Jak widać na przykładzie losów każdego z batalionów Volkssturmu sformowanego w Poznaniu i wykorzystanie było częstokroć nieadekwatne do ich umiejętności i możliwości. Wydarzenia te oczywiście nie są przypadkiem odosobnionym w porównaniu z losami wielu innych batalionów Volkssturmu, które sformowano na terenie Rzeszy. W przypadku poznańskich batalionów jest to o tyle ciekawe, że mimo wszystko nie użyto (prócz jednego) ich w bezpośredniej okolicy ich sformowania. Było to oczywiście wbrew pierwotnym założeniom użycia tych batalionów. Kompletnie inną sprawą była kwestia chaosu, jaki towarzyszył wojskom niemieckim podczas ataku wojsk radzieckich. Tempo ich marszu wymykało się ze wszelkich schematów i przewidywań sztabu niemieckiego, w związku, z czym jednostki wysyłane wschód wprowadzane do walki były bezpośrednio ogniem wroga lub w najlepszym przypadku po minimalnym przygotowaniu w dniu następnym. W takich sytuacjach ujawniały się wszelkie mankamenty, jakie towarzyszyły od samego zarania batalionom Volkssturmu. Kompletny brak doświadczenia, który potęgował chaos w czasie walki, że nawet przy minimalnym naporze Rosja bataliony te szły w rozsypkę. Kolejnym problemem jest ustalenie dokładnych stanów osobowych tych batalionów a co dalej idzie również i strat. Członkowie tych oddziałów w żaden sposób nie zostali wyposażeni na potrzeby ewentualnej identyfikacji po śmierci. Ci przezorniejsi, którzy byli weteranami walk na frontach pierwszej wojny światowej zabierali nieśmiertelniki właśnie z okresu służby armii cesarskiej. Ten sposób pozostaje jedyną możliwością przy identyfikacji poległych Volkssturmannów. Identyfikacja ta jest jednak mocno utrudniona, bowiem trudno przy ekshumacji odróżnić żołnierza Volkssturmu od zwykłego cywila. 36 Armin Ziegler, op. cit., s. 80 10 Reasumując, wielokrotnie wspominany już bałagan, jaki towarzyszył walkom poznańskich batalionów Volkssturmu, nie sprzyjał rejestrowaniu poległych, nie jest to również w pełni możliwe po ponad 60 latach od tamtych wydarzeń. Zaangażowanie w walkę starców jak i ledwo co wyrośniętych chłopców miało za zadanie przedłużyć trwanie III Rzeszy, a członkowie Volkssturmu z góry traktowani byli jak mięso armatnie. W tych wszystkich okolicznościach ciężko sobie odmówić refleksji, że na pewno spora część z nich była ofiarami tej jakże krwawej wojny. Bibliografia: Militär Archiv In Freiburg, zbiór: Berichte über den Warthelander Volkssturm sygn. RH-5321/17 Bryja Marcin, Piechota niemiecka vol. 1/2. Warszawa 1999 Elsässer Fritz, Moja służba w Grupie Bojowej „Lenzer”, Poznań 2008 Krzyżaniak Michał, Pododcinek IV/Północ, Poznań 2008 Lange Kurt F., Dwa kroki od masowego grobu, Poznań 2004 Nachrichtennblatter der Hilfsgemainschaft ehem. Posenkämpfer Heft 38 September 1988 Nachrichtennblatter der Hilfsgemainschaft ehem. Posenkämpfer Heft 31 August 1985 Ziegler Armin, Posen Januar 1945. Evakuierung Und Flucht der Deutschen Zivilbevölkerung der Stadt Posen Im Januar 1945, miejsce wydania nieznane, 1989 11