Nr 11( 68) - Koniniana
Transkrypt
Nr 11( 68) - Koniniana
www.koniniana.netstrefa.com.pl MIESIĘCZNIK Towarzystwa Przyjaciół Konina listopad 2008 r. Nr 11 (68) Witam Czytelników patriotycznie oraz poetycko pokłosiem Milowego Słupa Fontanny, pomniki, rzeźby, głazy kamienne – to zupełnie niezły pomysł eksponowania historii miasta. Popiersie Marszałka odsłonięto w przeddzień święta narodowego w nader uroczystej scenerii. O roku 1918, Józefie Piłsudskim oraz bardziej „codziennym” patriotyzmie piszą: Weneda, Gulczyński oraz Kowalczykiewicz (młodszy). Jak zwykle o tej porze roku, lwią część „K” zajmują wiersze nadesłane na XXVIII edycję Milowego Słupa. Podajemy również komunikat Jury oraz słowo o konkursie pióra Andrzeja Dębkowskiego, przewodniczącego komisji, znanego publicysty, poety i krytyka literackiego, autora ciekawych rozmów z pisarzami, zawartych w książce „Kiedy umiera poeta, umiera świat”. Na stronie IV znajdą państwo – w ramach V ogólnopolskiego Festiwalu Pianistycznego „Chopinowskie Interpretacje Młodych” – dalsze wspomnienia Jagody Naskręckiej o Żychlinie. Zamieszczamy również nowości wydawnicze koninian: Ryszarda Grundmana „Barwy ryzyka” i anonsowaną, lecz nieukazaną przez przeoczenie (przepraszamy), Stefana Rusina „Znani i nieznani w Koninie” oraz listy Czytelników, których nigdy za wiele. Słoneczne (oby jak najdłużej), ale już jesienne pozdrowienia Stanisław Sroczyński W hołdzie Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu Stanął w Koninie pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego. Staraniom społecznym sfinalizowania sprawy zdawać się mogło, że nie będzie końca. Ale stało się, i to dobrze – co należy podkreślić – że w 90. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości , jako pamiątkę 1918 r. Data dzienna – 10 listopada, kiedy nastąpiło odsłonięcie obelisku, wydaje się też być nad wyraz dobrze trafioną. – 10 listopada 1918 r. J. Piłsudski przybył do Warszawy zwolniony z więzienia w Magdeburgu. Następnego dnia, kiedy kończyła się Wielka Wojna, przejął władzę nad formacjami wojskowymi i de facto stanął na czele odradzającego się państwa. Kontrowersji w Koninie wokół sprawy upamiętnienia wielkiego Polaka pomnikiem było aż nazbyt wiele. Inicjatorem przedsięwzięcia był Szymon Pawlicki; wzdłuż i wszerz miasta zbierano społecznie pieniądze. Do działań włączyło się Towarzystwo Przyjaciół Konina. Zapał ogarniał coraz szersze grupy ludzkie. Tak było z jednej strony: „za pomnikiem”. Z drugiej jednak: niedawno jeszcze czytałem w Internecie na jednym z konińskich portali, że może byłoby lepiej (praktyczniej i pragmatyczniej), żeby np. odnowić – pomalować metalowy most koniński, nb. również upamiętniony imieniem Piłsudskiego. Dalej: zdało się słyszeć, czemu akurat Piłsudskiego honorować pomnikiem? Wreszcie chodziło też o lokalizację: czy dobrym miejscem jest, bądź co bądź, centralny punkt miasta przed ratuszem? Nie rozwieje moje pisanie wszystkich wątpliwości. Ale parę słów można powiedzieć. – 1. Most należy odnowić i to jak najprędzej. 2. Ktokolwiek odważyłby się kwestionować zasługi Marszałka, powinien pamiętać, że zaważył on w sposób decydujący na dziejach Drugiej Rzeczypospolitej i na okresie, który bezpośrednio poprzedzał odzyskanie niepodległości. 3. Miejsce przed ratuszem powinno być zupełnie apolityczne, ale postać J. Piłsudskiego i poświęcony mu pomnik ma być miarą nie tyle polityki, co dobrze rozumianego patriotyzmu. Przez dziesięciolecia po wojnie wznosił się w tym miejscu cokół z czerwoną gwiazdą na szczycie – symbol zniewolenia i hańby. Myślę – iż mimo zróżnicowań politycznych w czasie, który obecnie jest, i czasu, który jeszcze przed nami – nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby burzyć, niszczyć, przenosić itp. obelisk z popiersiem Marszałka. Na cokole pomnika umieszczono inskrypcję: „W hołdzie Marszałkowi Koninianie Synowie i Wnuki Jego Żołnierzy...”. Tak, proste, ale jakże piękne i wymowne to słowa. Konin dobrze pamiętał Piłsudskiego. Kiedy po 1918 r., a zwłaszcza po odparciu zdjęcie – RAD Tym bowiem zagadnieniom poświęcamy w całości dzisiejsze „Koniniana”. Patriotycznie, bo udało się zrealizować inicjatywę Szymona Pawlickiego, ufundowania miastu popiersia Marszałka Józefa Piłsudskiego. Pomysł poparło zdecydowanie Towarzystwo Przyjaciół Konina oraz Urząd Miejski, ale przede wszystkim liczne grono ofiarodawców, nie tylko zresztą z Konina (listę ofiarodawców zamieścimy w kolejnych „K”). Niewiele było w naszym mieście tego typu poczynań tak stosunkowo jednomyślnie oraz tak szybko zrealizowanych. Tym bardziej powinno nas to cieszyć. Według Komitetu Organizacyjnego, miejscem usytuowania pomnika jest placyk przed ratuszem. Zdajemy sobie sprawę, że pomysłów było o wiele więcej. Jednakże czas oraz koszty zdecydowały o tej właśnie lokalizacji. Nie bez znaczenia jest również fakt celebrowania określonych uroczystości właśnie na trasie kościół-ratusz oraz plac Wolności. Nie posiada nasze miasto zbyt wielu pomników. Sądzimy, że będzie to dobry przykład do naśladowania. Towarzystwo Przyjaciół Konina, z przyjemnością poinformuje o kolejnych inicjatywach, a i odwiedzające nas wycieczki będą miały chwile refleksji przy kolejnych rzeźbach. agresji bolszewickiej w roku 1920 cały niemalże nastał oczekiwany przez pokolenia naród czcił i wielbił postać wodza, zabiegano wszęDZIEŃ WOLNOŚCI dzie o wizytę. Każda niemalże, większa i mniejsza miejscowość słała zaproszenia, aby przyjechał, choć pojaśniały twarze na parę chwil, żeby zawitał... Kalendarz był napiępowróciła polska mowa ty. Ale zdarzyła się sposobna okazja, kiedy w lipcu spełnił się sen bohaterów 1921 r. był Piłsudski w Kórniku koło Poznania i pod spod Dubienki, spod Racławic Biedruskiem, gdzie wizytował ćwiczenia wojskowe. Wtedy też, 10 lipca przybył do Konina. Główpowstańców listopadowych i styczniowych nym powodem wizyty było poświęcenie sztandaru tych ze Śląska i Wielkopolski stacjonującego wówczas w Koninie 18. p.p. Wizyta ofiarnych w boju naszych braci trwał osiem godzin, od 10.00 do 18.00. Po przejechaniu przez udekorowany kwieciem łuk triumfalny z grodu nad Wartą na Słupeckim Przedmieściu, witany przez władze IM to składamy podziękowanie wojskowe, miejskie, samorządowe itp. modlił się mieszkańcy Konina w konińskiej farze. Następnie młodzież wyprzęgła z pojazdu konie i biorąc na siebie lejce, pociągnęprzeszło sto lat niewoli ła powóz z Marszałkiem w stronę błoni, do Krzyża prześladowań cierpień więzień Tarejwy, gdzie zaplanowana był msza polowa i cekrwi przelanej remoniał poświęcenia sztandaru. Odwiedził też Piłsudski Dom Zemełki w rynku, z zainstalowaną tam ale nigdy nie zgasła nadzieja szkołą średnią kierowaną przez księdza Stanisława na powstanie z martwych Szabelskiego. W gmachu starostwa przyjmował dechwała powstańcom legacje, reprezentacje i interesantów „na posłuchanie”. W godzinach popołudniowych odbył się obiad chwała ofiarom i raut w kinoteatrze „Polonia”. Zaplanowany był też chwała patriotom „spacer” łódką po Warcie, ale, niestety, nie zdążono. dziś oddajemy Im cześć Marszałek opuścił Konin o godzinie 18.00. ciesząc się wolnością Przez całe międzywojnie wspominano jego pobyt w Koninie. „Głos Koniński”, który właśnie mieszkańcy Konina w 1921 r. rozpoczynał swą działalność, szeroko relacjonował wizytę Marszałka. Historyczną pamiątJanina Weneda 11 listopada 2008 roku ką jest także seria fotografii wykonana przez M. Pęcherskiego. Najbardziej znane ujęcie przedstawia uroczystości przy Krzyżu Tarejwy. Zdjęcie to w tekturowej Każdy naród posiada pomniki, które zawarły w sobie oprawie passe-partout rozprowadzane było w latach dwudzie- jego cierpienia i radości, jak w jednym ognisku ześrodkowastych w konińskich księgarniach. nego przeżycia całych pokoleń. Takimi pomnikami są: ruiny, To zaledwie parowątkowy skrót myśli – refleksji, które pola bitewne, grody, ulice, na tych ulicach domy, na których chciałem przekazać na pamiątkę listopada 2008 r. Wertowałem widok serca biją goręcej i łzy nabiegają do oczu. Są to świąw ostatnich dniach różne historyczne opracowania, wpatrywa- tynie historii, których Polska posiada tak wiele. łem się w albumowe zdjęcia. Ze zbioru „Józef Piłsudski. Myśli, Dla mnie, jako dla przedstawiciela państwa polskiego, mowy i rozkazy”, wyjmuję, myślę że stosowny, fragment, odno- nie ma większej świątyni jak wszystkie te granice, którymi szący się do kultury pamięci. Oto, co powiedział J. Piłsudski w poprzeżynano nasz kraj. 1921 r. odnośnie pomników: Janusz Gulczyński str. 19 (str. I) Komunikat Jury XXVIII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego Milowy Słup – Konin 2008 Jury XXVIII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Milowy Słup” Konin 2008 w składzie: Andrzej Dębkowski – poeta i krytyk literacki, przewodniczący Stanisława Łowińska – poetka, animatorka kultury, członek Stanisław Sroczyński – prezes Towarzystwa Przyjaciół Konina, sekretarz na posiedzeniu w dniu 13 października 2008 w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Koninie po zapoznaniu się z 438 nadesłanymi wierszami (146 zbiorów) przyznało: I nagrodę Małgorzacie Pietrzak, godło „TOPOLA”, z Dębianek za wiersze: „Szara rzeczywistość”, „Kobiety”, „Kobiety naszych czasów” II nagrodę Wandzie Kozak, godło „KAMEA”, z Koszalina za wiersze: „Praczka”, „***byłeś...”, „Gołębie” III nagrodę Czesławowi Markiewiczowi, godło „Kopiec kreciej koniunktury”, z Zielonej Góry za wiersze: „Omijaj Rovigo”, „Sic transit gloria mundi”, „Pan Cogito nie żyje” Wyróżnienia: Justynie Fruzińskiej, godło „w malarstwie ma prawo się rozlać”, z Łodzi za wiersze: „***Chciałabym...”, „karma z cukru” Eli Galoch, godło „«Wysoka» w Pieninach”, z Turku za wiersze: „Dziwne są rozstania”, „Opowiedz mi jeszcze o carze Mikołaju” Emilii Kotowskiej, godło (graficzne), z Konina za wiersze: „Mój kot”, „Kobiece nastroje” Dorocie Ryst, godło „Appendix”, z Warszawy za wiersze: „Koniec sierpnia, 1939”, „Trójwymiarowa pocztówka” Arkadiuszowi Stosurowi, godło „Portoryko”, z Krakowa za wiersze: „***prze-bicia...”, „***początek lata...” Jury zakwalifikowało do zamieszczenia w okolicznościowej publikacji wiersze zauważone: Karola Graczyka, godło „Bordeline”, z Deszczna: „Osiemdziesiąt cztery” Jarosława Jakubowskiego, godło „AJFON”, z Koronowa: „Wspomnienie z wieczoru autorskiego” Mirosława Jurgielewicza, godło „Zygmunt Nowak”, z Konina: „***Jest w moim mieście…” Lecha Stefaniaka, godło „Lipowa kołyska”, z Konina: „Epitafium” Pauli Walczak, godło „ćma”, z Żychlina: „jestem nike z samotraki” wiersze o Koninie: Jadwigi Naskręckiej, godło „nefryt”, z Konina: „Wał Tarejwy” Pawła Stanisława Piaseckiego, godło „Koniak”, z Konina: Dyptyk konińsko-poznański „Konin-Poznań” Włodzimierza Sypniewskiego, godło „Piotr 2008”, z Konina: „Krzyż” I nagroda I nagroda Małgorzata Pietrzak (Godło: TOPOLA) Dębianki Małgorzata Pietrzak (Godło: TOPOLA) Dębianki Kobiety Szara rzeczywistość W standardowym M w lodówce najczęściej jest tylko światło marzenia trzęsą się z zimna i strachu już nie można nimi posmarować przeźroczystych kromek chleba w standardowym… tylko głód czuje się jak u siebie w domu wyżera najlepsze kąski i szczerzy równe białe zęby Wszystkie jesteśmy Ewy w niszy żeber Adama szukamy swojego Boga składamy dłonie do modlitwy rozkładamy nogi rodzimy dzieci i wypuszczamy na świat jak latawce wierząc że po nitkach losu jak po pępowinie wrócą pod matczyne serca wszystkie jesteśmy Ewy kochające-nagie ubrane w cierpliwość i poczucie winy w… bieda podkrada imiona dzieciom więc płaczą po zatęchłych kątach tylko pusty czajnik woła że w kuchni jest jeszcze gaz II nagroda Wanda Kozak Godło: KAMEA Koszalin kusząc jabłkiem ciała rozpalamy ogień gasimy świeczki w oczach przewietrzając miłość jesteśmy zawsze pod ręką choć czasem nie na rękę w żebrach swojego Adama odnajdując Boga II nagroda Wanda Kozak Godło: KAMEA Koszalin Praczka jeszcze przed brzaskiem udaje się nad rzekę napina swoje plecy jak cięciwę łuku zanurza biel delikatnych dłoni w spienionej wodzie (niebawem delikatne dłonie staną się szorstkie i suche jak pumeks) *** byłeś moją ziemią Kanaan zostałam Tobą obdarowana jak manną z nieba odprawiając rytuał milczenia ugniata ciasto koszul przyniesionych w cynowej misce niemal pół wieku minęło szybciej niż siedem lat tłustych czeka aż pierwszy promyk słońca dotknie jej twarzy jak pędzel Vermeera i nagle zamknęło się niebo śmiertelnie czerwone jak biblijne morze wtedy wyobraża sobie że jest dziewczyną z perłą Andrzej Dębkowski Poezja, która ocala... O tym, że poezja polska ma się w ostatnich latach dobrze, pisano już wielokrotnie. Bogactwo i różnorodność wielopokoleniowego wielogłosu nie przestaje zdumiewać, niezależnie od tego, czy patrzymy nań od strony twórców największych i powszechnie uznanych, czy od strony tych, którzy niedawno rozpoczęli swoją poetycką drogę. Oczywiście w literaturze zdarzają się lata chudsze, jednak w ogólnym rozrachunku nie jest źle. Dzisiaj poezję czytają ludzie bez względu na wiek i wykształcenie. Usiłują odnaleźć w niej przeżycia podobne do tych, jakich sami doświadczyli. Każdy szuka własnej tożsamości, wybiera swoją drogę życiową, podejmuje różne wyzwania. Natomiast poeci poprzez wiersze ukazują własne emanacje, starają str. 20 (str. II) się przekazać innym dręczące ich niepokoje czy też podzielić się swą radością. Często poszukują zasad moralnych, które pozwoliłyby dokonywać dobrych wyborów życiowych i określić, co jest dobre, a co złe. Czy to jest w ogóle możliwe? Pewnie tak, ale trzeba pisać autentycznie, być takim, jakim się jest. Nie można niczego udawać, bo w pisaniu wszystko się obnaża. Można uniezależnić się od świata z zewnątrz, wznieść się ponad, i robić swoje. W poezji najcenniejszy jest właśnie autentyzm, aby nie było zakłamania. Czy w świecie zdominowanym przez elektroniczne środki masowego komunikowania głos poetów jest jeszcze komuś potrzebny? Na pewno tak. Szczególnie wtedy, kiedy droga do nadziei jest we współczesnej poezji przeważnie drogą negatywną: jest drogą roz- poczynającą się doświadczeniem rozpaczy... Współcześni poeci nie przynoszą nam gotowej nadziei; nadziei, która rychło się spełni. A dlaczego tak się dzieje? To proste, bo współcześni poeci nie są prorokami, czasem wystarcza im przypominanie, iż niekiedy, niespodziewanie, znaki rozpaczy zmieniają się w znaki nadziei. Piszą więc swoje wiersze – mniemając idealistycznie – że poruszą one część czytelników, wpływając twórczo na ich zachowania. A przecież słowo poetyckie nie respektuje zasady użyteczności, nie podlega normom ustanawianym przez wymogi komunikacji. Bo droga poezji to przecież droga wielu powrotów, bardzo często kierująca się w stronę zagubionego gdzieś początku, w stronę zawsze utraconego dzieciństwa. O własnym życiu można pisać wciąż, o dylematach, które się napotyka, o niezatraceniu nadziei, o miłości i odpowiedzialności, o zdolności przebaczania. Okazuje się, że w momencie wydobywania prawdziwego słowa obnażamy wszystko to, co jest mroczne w naszej duszy. Piszący wydobywa wszystko, co jest w nas ukryte, w ten sposób możliwe jest rozpromienienie naszej duszy; w niej rodzi się czysta kropla wody, którą jest prawda. A bez prawdy nie może być wielkiej literatury, wielkiej poezji. Poeci są głęboko zaangażowani, wzruszeni tym, co tworzą, najważniejsze, że mogą dzielić radość tworzenia z innymi ludźmi. Poeta w momencie rozdawania tomików wierszy czuje, że ofiaruje siebie innym ludziom, w ten sposób dzieli się przeżyciami i doświadczeniami. Każde słowo wydaje się być przepełnione nim samym, ma świadomość, że dzięki swej twórczości będzie istniał na wieki. Dla potomnych zostaną jego słowa, utwory oraz tomiki, po prostu jego twórczość. W ten sposób pozostawi w pamięci ludzi żywe wspomnienie o swoim istnieniu i istnieniu innych ludzi. Bo tylko w sytuacji niepewności – co do naszej wiedzy o istocie świata – możemy coś naprawdę stworzyć. Ujawnia się to w niedopowiedzeniu poetyckim. Dlaczego pojawia się niedopowiedzenie? Ponieważ poeta naprawdę sam nie wie. A poza tym, jest to także efekt artystyczny. Nie jest więc poeta rzemieślnikiem, ale artystą, który tworzy pod wpływem chwili, natchnienia i emocji. Jest to człowiek wyjątkowy i nie każdy może nim być, a jego warsztatem literackim są jego własne uczucia. Ksiądz Jan Twardowski napisał, że „poezja jest drogą szukania człowieka”. Myślę, że można pójść jeszcze dalej – w poezji musi być człowiek i jego przeżycia, a sam poeta nie może być zwykłym człowiekiem. Musimy jednak pamiętać, że przecież poezja nikogo z nas nie ocali, jeżeli sami nie odnajdziemy w sobie wrażliwości... III nagroda Czesław Markiewicz Godło: Kopiec kreciej koniunktury Zielona Góra Zauważone Paula Walczak Godło: ćma Żychlin Pan Cogito nie żyje jestem nike z samotraki nic się nie zmienia odklej od reszty powietrza moje źrenice rozdłubane już i tak szpikulcem ślepego pędu ku tobie wertuję kredę twoich papierów grzebię w żelazie w jurze twojej twarzy w wodzie w marmurze nie odczytuję daty sądnego dnia i niech mi nie zostanie nic raz-dwa-trzy tak wybrałam odłam więc resztę mnie bestialsko jak potrafisz najlepiej najwspanialej po męsku tak młotkiem waląc prosto w ramię lewe omsknęło ci się obok najwspanialej odłupałeś mi serce skrzydłem do lotu ku tobie rozpostartym lekkomyślnie nie chronione otwieram wywarzone lustra nie znajduję swojego odbicia po odwróceniu strony dom w połowie zbudowany w połowie zburzony z mostu wyjęte przęsło pęknięte żebro w pasażu inwalidów żółć zalewa plac czerwony rdzawe żagle w zatoce świętego franciszka greccy imigranci porośnięci srebrnym runem do prawdy tak samo daleko jak po prawdzie tylko groźny bełkot sędziów zamiast ostatecznego werdyktu twoja krucha racja stanu po równo w żelazie po równo w marmurze głęboko ziemska jak mrówka i sekwoja nie odkrywam daty urodzin Zauważone Jest w moim mieście taki balkon Którego nigdy nie dotknęła stopa Julii Nie wspinał się nań żaden Romeo W słoneczny dzień lata zwisają z niego Surfinie Podlewane niewidzialną ręką Ten balkon mógłby zagrać w każdym filmie O miłości Albo o zdradzie Nikczemności Czy po prostu Życiu Kiedyś stanąłem w cieniu jego drzwi Spojrzałem na plac Przechodziła nim dziewczyna Czy była Julią? Nie wiem Nie spojrzała nawet przez chwilę W moją stronę Zatroskana sukienką rozwiewaną przez lekki Wiatr Ciekawie spoglądający na jej nogi Zszedłem Nie dorosłem do Romea Do którego tak śpieszyła się tamta Julia Lech Stefaniak Godło: Lipowa kołyska Konin Epitafium Że trumna gładko płynąc nie gładzi życia, krzyż niczego nie skreśla, że w chwili gdy umrę na inne tylko wpłynę morze tak samo słone, choć może nie ta będzie wieś, wyspa, galaktyka, że co żyło choć chwilę żyć będzie, na nieskończonej drodze wzeszły nasze stopy – nie stawiajcie mi kamienia. Już znowu chodzę między wami śmiertelnego zbywszy cienia Jadwiga Naskręcka Godło: nefryt Konin Wał Tarejwy Kiedyś nieciekawie oddalone miejsce poza miastem tak zwane błonia miejskie co roku zalewane pobliską Wartą więc zimą będące lodowiskiem miejsce wypasu bydła koni może zabaw chłopięcych… a 1864 roku dokładnie 19 lipca o świcie miejsce ostatniego spojrzenia 30-letniego podstępnie wytropionego przez Rosjan w lądzkim klasztorze kapucyna ojca Maksa Tarejwy „buntowszczika” kapelana powstańców, emisariusza Rządu Narodowego skazanego na okrutną śmierć w obecności spędzonych tam zastraszonych rodaków zapewne zdążył zmieścić pod powiekami ostatni obraz miasta klasztoru fary może wieży ratuszowej szerokiej doliny rzeki i Złotej Góry… a potem kopyta kozackich koni przetratowały mogiłę kilka razy żeby już na pewno nic nie widział nie słyszał… Paweł Stanisław Piasecki Godło: Koniak Konin pozostał na cmentarzu przy ul. Kolskiej a pamięć o nim nie ginie droga przy której to się działo zwie się Wałem jego nazwiska krzyż flaga narodowa i tablica na okazałym głazie informuje o tym fakcie dziś to ruchliwy punkt komunikacyjny miasta – rondo imienia Podoficerów Małoletnich też bohaterów – ale z późniejszego okresu historii. Dyptyk konińsko-poznański O Koninie Mirosław Jurgielewicz Godło: Zygmunt Nowak Konin *** Zauważone a teraz... choć bez ciebie życie kalekie nadal tak wybrałam – wygrałam! O Koninie O Koninie KONIN-POZNAŃ I Złota Góra dzieciństwa I jej przecinka, co ją dzieli, I jej wierzchołek Z wieżą obserwacyjną… W dolinie – Konin I Warta… I lęk wysokości, A potem choroba lokomocyjna Gdy mijam Konin-Zachód, Potem pola, sady, lasy, Spłoszonych saren bieg i zajęcy To–tu, to–tam – pociąg gna: Dla mnie-dziecka – do Starego ZOO Na Zwierzynieckiej. A i jeszcze Przed Poznaniem nazwy wsi i miasteczek: Kramsk, Cieniny, Słupca, Strzałkowo I ta mała wola – Wólka (nazwa szczególna) II W Poznaniu Stare Koryto Warty… I wartownicze spacery: Tam i z powrotem, Tam i z powrotem… Czasem wesołe miasteczko, Czasem cyrk… To wszystko przed tym Jak w Poznaniu rozszalał się teatr Uliczny i muzyka, i taniec… Szekspir w cyrkowym namiocie Zagrany, do jarmarcznego Wymiaru sprowadzony… A nad Wartą nie ma już Starego Mostu Rocha, Z którego pewien poeta skoczył W nirwanę… Andrzej Babiński się nazywał I napisał „Znicze i inne wiersze” Włodzimierz Sypniewski Godło: Piotr 2008 Konin Krzyż Z omszałych kamieni Wyczytać mogę historię miasta W tych barwach przemijania Odnalazłem ślady miejsc W źrenicy oka ujrzałem świat I dni, o które się otarliśmy I dzisiejsze spojrzenie Na stare akacje i lipy Przywiodły mnie one swoim zapachem Ta droga pełna wspomnień przywiodła mnie Na skraj wzgórza i dalej Chciałem odnaleźć ślad Osady Kurów od wieków nadanej Udałem się tą drogą ku tym schodom Schodek po schodku, akacje Tam na dole krzyż – ten sam Stał w tym samym miejscu Opleciony płotkiem obłożony kwieciem I dwa znicze palące Uklęknąłem by się pomodlić, Za tych, co tu byli przed nami. Komitet Organizacyjny Konkursu (Henryk Janasek – dyrektor MBP, Stanisław Sroczyński – prezes Towarzystwa Przyjaciół Konina, Aleksandra Baumgart – instruktor MBP) składa specjalne podziękowania za pomoc w realizacji Konkursu organizacjom i instytucjom: • Autostrada Wielkopolska SA w Poznaniu (główny sponsor) • Centrum Kultury i Sztuki w Koninie • Konińska Fundacja Kultury • Koniński Dom Kultury w Koninie. Projekt okładki i opracowanie graficzne tomiku Aleksandra Jurgielewicz str. 29 (str. III) Żychlińsko–konińskie związki z przeszłością (dokończenie) Wiemy już, że w czasach Królestwa Kongresowego Konin został stolicą Obwodu Konińskiego, w którym musiał urzędować Komisarz Obwodu i że w mieście nie było odpowiedniego budynku na ten cel. W tej sytuacji Konin w oparciu o obowiązujący plan regulacji miasta zdecydował o pobudowaniu specjalnego budynku. W roku 1828 powstał przy rynku (dzisiejszy plac Wolności), imponujący jak na ówczesne czasy, piętrowy gmach, w którym mieściły się na parterze biura, a na piętrze mieszkania dla Komisarza z rodziną. Dziś jest to siedziba Urzędu Miejskiego i Prezydenta Miasta Konina. Pierwszym lokatorem tego gmachu był Józef Aleksander Bronikowski (ur. 1788 r.), właściciel części majątku Żychlin, zamieszkały w Krągoli, syna Adama Feliksa Szczęsnego z Krągoli, patron zboru żychlińskiego, Kawaler Orderu św. Anny III klasy – brat Rafała Ksawerego z Żychlina – ojca Melanii. Jako Komisarz Obwodu przez 8 lat (od 1833 do śmierci – 26.04.1841) zabiegał u władz carskich, niestety bezskutecznie, o powołanie szkoły średniej w mieście. Udało mu się natomiast ocalić od zniszczenia zegar ze skasowanego w 1819 roku Konsul G d y by wśród mieszkańców Konina przeprowadzono sondaż na temat: Znani obywatele miasta. Większość bez zawahania wymieniłoby nazwiska: Zemełki, Urbanowskiej, Bekkera. Bardziej związani z historią miasta dopisaliby do tej listy kilka nazwisk. Jednakże jest jeszcze wiele życiorysów obywateli będących solą Ziemi Konińskiej nieznanych szerokiej opinii! Wielu szło przez życie pełne traumy, że ich wkład w historię Polski nie został należycie doceniony przez obywateli miasta ich urodzenia. Pochowani w szufladach pamięci bliskich, znajomych oraz zakamarkach archiwów, nadal czekają na swój dzień... Od 1943 roku, dzięki składkom członkowskim, darowiznom oraz zapisom testamentowym, w Nowym Yorku działa Instytut im. Józefa Piłsudskiego. Jest to jedna z naj- większych tego typu placówek poza granicami Polski. Zaangażowanie archiwistów traktujących swoją pracę jako wolontariat pozwoliło zgromadzić olbrzymią ilość dokumentów. Instytut szeroko otwiera swoje „bramy” przed chętnymi do zapoznania się ze zgromadzonymi tam archiwaliami. W katalogu Instytutu znalazłem przypisany do numeru 97 życiorys wielkiego Polaka urodzonego w Koninie. Dyrektor Wykonawczy Instytutu dr Iwona D. Korga wyraziła zgodę, bym mógł posiłkując się archiwaliami przedstawić Czytelnikom miesięcznika „Koniniana” życiorys syna Ziemi Konińskiej. Oryginalne cytaty pochodzące z kart Instytutu podkreśliłem kurysywą. Wyobraźmy sobie początek wiosny w Koninie. 28 marca 1886 roku w rodzinie Daniela i Natalii z domu Peczke przyszedł na świat Heliodor Sztark. Po ukończeniu szkoły średniej podjął studia na politechnice w Darmstadt oraz Brnie Morawskim. Do wybuchu I Wojny Światowej cysterskiego opactwa w Lądzie. Zegar zamontowano zgodnie z ówczesną modą na wieży ratuszowej, oficjalnie dla „ozdoby miasta i pożytku mieszkańców”. Jak to się stało, że właściciel dobrze prosperującego majątku zapragnął urzędniczej kariery? Być może był to poblask łaski pańskiej po dwukrotnej wizycie cara Aleksandra I u jego ojca w Krągoli? W czasie wizyt cara, w domu przyszłego teścia przebywała kuzynka jego żony – urocza Wilhelmina, którą wkrótce po drugiej wizycie cara, teść wydał za swego syna Józefa. Tenże Józef już po pierwszej wizycie został kamerjunkrem przy cesarskim dworze. Był też z główną kwaterą cesarską w Paryżu, a w 1820 roku otrzymał stanowisko Komisarza Obwodu Konińskiego. Wilhelmina jako wdowa, ponownie zamieszkała w Krągoli z córką Heleną zamężną Potworowską, zapewne wspominając ciekawe lata młodości. Dla pełnego obrazu tamtych lat dodam jeszcze, że starszy brat Józefa – Rafał Ksawery (1786-1867) właściciel pozostałej części Żychlina i tam mieszkający, po śmierci Józefa został kolejnym patronem zboru żychlińskiego, którego duszpasterzem wówczas był J.J. Scholtz, bardzo chętnie angażujący się w sprawy budowlano-gospodarcze parafii. Wspólnie z właścicielem przyczynił się do budowy kościoła w Żychlinie, rozbudowy plebanii z ogrodzeniem, przebudowy dzwonnicy i budowy mauzoleum. On także 2 września 1829 roku węzłem małżeński połączył córkę właściciela Melanię z Wiktorem Kurnatowskim, na weselu których przypadkowo znalazł się Fryderyk Chopin. To zdarzenie weszło na stałe do literatury i stało się faktem, dzięki któremu w ostatnich latach wiele mówiło i mówi się o Żychlinie. W 2010 roku zbiegają się bowiem dwie rocznice: 400-lecie istnienia parafii ewangelicko-reformowanej i 200-lecie urodzin Chopina. Warto już dziś coś więcej wiedzieć o tej miejscowości i osobach z nią związanych. Jadwiga Naskręcka pracował w firmie Lolat Eisenbeton w Łodzi oraz Warszawie. W latach 1915-1918 przebywał w Rosji pracując między innymi przy rozbudowie kolei Murmańskiej. Od 1919 r. prowadzi z ramienia Polskiej Misji Wojskowej na obszar Archangielska biuro werbunkowo-rejestracyjne dla Polaków uciekinierów z Rosji. We wrześniu 1919 r. powraca do kraju i rozpoczyna służbę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych obejmując od grudnia tego roku posadę vicekonsula w Kolonii. Podejrzewam, że znajomość realiów rosyjskich była podstawą do mianowania go konsulem w Leningradzie, którą to funkcję piastował w latach 1922-1929. W roku 1931 powołano go na konsula generalnego w Szczecinie – wówczas Niemcy, skąd w listopadzie 1938 roku odleciał do USA, gdzie przejął Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Pittsburgu. Po cofnięciu uznania dla Rządu Polskiego w Londynie rezygnuje ze swej funkcji i osiedla się w Weslaco, w stanie Teksas podejmując się różnych zajęć zarobkowych i dalej współdziałając z różnymi organizacjami polonijnymi. W ciągu swej kariery dyplomatycznej był wielokrotnie odznaczany zarówno orderami polskimi jak i obcymi, m.in. Medalem Niepodległości, Polonia Restituta, belgijskim orderem Leopolda II, francuską Legią Honorową, czy watykańskim Ordine Equestre de S. Gregorio Magno. Zmarł 3 lutego 1969 r. i został pochowany na cmentarzu katolickim w dolinie Rio Grande. Życiorys Heliodora Sztarka skatalogowany pod numerem 97 jest bogato uzupełniony zdjęciami, zawiera również pochodzące z różnego okresu jego przemówienia. Niestety, w zasobach Instytutu nie ma żadnych wzmianek na temat jego pobytu w Koninie. Dyrektor Instytutu zastrzegła: jeżeli będziemy dysponowali dodatkowymi informacjami dotyczącymi H. Sztarka skontaktujemy się z Panem. W ówczesnym Koninie rodziny Sztarków oraz Peczke były familiami znanymi. W „Koninianach” nr 2 (23) Piotr Rybczyński zabierając Czytelników na spacer po historii miasta przywołuje wzniesione przy ulicy Tamka – obecna Kilińskiego, drewniane zabudowania służące za lokum dla czwartego szwadronu Kargolskiego Pułku Dragonów. Opowiada, że po latach miała w tym miejscu powstać „ręczna fabryka mydła”. Inwestorem obu tych przedsięwzięć był Daniel Sztark. Zarówno imię Daniel, miejsce, czas działalności, pozwalają domyślać się, że jest to ojciec Heliodora. Gorąco zachęcam dysponujących czasem do zagłębienia się w konińskie archiwa w celu odnalezienia „śladów” pobytu Heliodora Sztarka w miejscu jego urodzenia. Dlaczego warto to zrobić? Ile miast może się poszczycić synami reprezentującymi Polskę jako Konsul Generalny w Rosji, Niemczech czy też Stanach Zjednoczonych? Ilu koninian posiada order Polonia Restituta, watykański Ordine Equestre de S. Gregorio Magno, francuską Legią Honorową czy inne zdobiące pierś Heliodora Sztarka. Horacy o swojej poezji napisał: Wzniosłem sobie pomnik nad spiż twardszy. Czyż Heliodor Sztark swoją pracą dala Ojczyzny nie wzniósł równie twardego? Zatem, może kiedyś i On doczeka się, że Jego imieniem zostanie nazwana ulica czy też szkoła? Włodzimierz Kowalczykiewicz (młodszy) Listy do Redakcji Szanowny Panie Redaktorze Młodszy z braci Kowalczykiewiczów w swoim felietonie „wspominkowego” numeru „Koninianów” pt. „Droga do domu” pisze m.in. o postępującej alienacji starego Konina. W mojej ocenie to nie tylko alienacja, ale wręcz wyraźne oznaki agonii. Po godz. 17.00-18.00 ulice miasta pustynnieją. Powstała od niedawna nowa przeprawa przez Wartę (skądinąd bardzo potrzebna) i otwarte centra handlowe w Starym Mieście zmarginalizowały lewobrzeżną część miasta jeszcze bardziej. Teraz zamiast błąkać się po opustoszałych ulicach lepiej pojechać na „deptak” do „Ferio”. Na osiedlu (bo tak wciąż, ale poniekąd słusznie nazywamy prawobrzeżną część miasta), funkcję „deptaka” spełnia „Galeria nad Jeziorem” (a i ławki drewniane, a nie aluminiowe jak w Ferio). Zdaję sobie sprawę, że sopockiego „monciaka” czy krakowskiej Floriańskiej w Koninie się nie doczekamy, ale co się składa na to, żeby ulicę nudną i monotonną uczynić wyjątkową przypominać nie muszę. Wystarczy zobaczyć, jak to robią inni, choćby w Wielkopolsce. Łączę pozdrowienia Stały czytelnik i sympatyk – TRŁ Od redakcji Przyznajemy Czytelnikowi absolutną rację, dziwi nas odrobinę niechęć do ujawnienia się, ale chyba jesteśmy na dobrym tropie, określenie: osiedle używamy jedynie my „starokoninianie”! – teraz już tylko będziemy zawężać „krąg podejrzanych”. Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych, zastrzega sobie prawo ich redagowania i skracania zdj: Images Copyright©2000 DigiTouch zdjęcia portretowe: RAD str. 30 (str. IV) ADRES REDAKCJI: 62-510 Konin, ul. Przemys³owa 9, tel. 063 243 77 00, 243 77 03 e-mail: tpk - [email protected] Redaguje zespó³ Zarz¹du Towarzystwa Przyjació³ Konina ISSN 0138-0893 W omawianej pracy zwraca uwagę duża ilość informacji, faktografii, opisów zdarzeń oraz bardzo solidna podstawa źródłowa życiorysów. Są to życiorysy osób, które zdobyły slawę i uznanie w skali kraju, regionu, poza krajem, bądź odegraly istotną rolę w życiu lokalnej społeczności. (...) fragment wypowiedzi prof. dr. hab. Tadeusza Kotłowskiego Urodził się 1 stycznia 1931 roku w Koninie. W 1949 roku wstąpił ochotniczo do Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, którą ukończył jako prymus w 1951 roku. Po Promocji został skierowany do historycznego 1. pułku lotnictwa myśliwskiego „Warszawa”, w którym pełnił służbę przez 22 lata – od chorążego do pułkownika, od pilota do dowódcy pułku.