53 Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej NUMER
Transkrypt
53 Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej NUMER
Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej ISSN 1732-9302 53 NUMER MARZEC 2011 KALENDAR I UM Beer Fest: Cała Góra Barwinków, PodobaMiSię (Progresja) 12-20 zł Komety, Nancy Reagan (Hydrozagadka) 15-25 zł White Lies + Crocodiles, Transfer (Stodoła) 89-100 zł Happysad + Living on Venus (Palladium) 40-47 zł Under Rap Session: Małpa + ASP, Flint, Solar/Białas, Tłusty Kot (Fresh) 20 zł Killfest Tour: Overkill, Destruction, Heathen, After All (Stodoła) 99-120 zł London Elektricity (M25) 29-35 zł I Blame Coco (Stodoła) 100-110 zł Muchy + Polaroids (Hard Rock Cafe) Voo Voo + Kim Nowak, AbradAb (Stodoła) 55 zł Strachy na Lachy + Maki i Chłopaki (Palladium) 35-39 zł Slums Attack (Fonobar) O.S.T.R. (Palladium) 40-45 zł Spis Treści Wstępniak kultura M A R Z EC Recenzje temat numeru - Muzyka Łąki Łan, Biff (Stodoła) 35-42 zł Wywiad z Penance 5 Domy grające 7 2 Środa Czesław Śpiewa, Lao Che (Palladium) 60-70 zł Soundtrack – dusza filmu 9 3 Czwartek Black Label Society + Godsized (Stodoła) 120-130 zł 4 Piątek 5 Sobota 9 Środa 10 Czwartek 11 Piątek 12 Sobota Blindead + At The Sundown, Obscure Sphinx, Vidian, HRV (Progresja) 25-35 zł Lech Janerka (Och-Teatr) 45-85 zł MTV Unplugged: Kult (Stodoła) 13 Niedziela 17 Czwartek 18 Piątek 20 Niedziela 22 Wtorek 24 Czwartek 25 Piątek Grzegorz Turnau (OchTeatr) 110 zł Francophonic Festival: Nouvelle Vague (Palladium) 79-100 zł 10 Kicz czy sztuka 11 Muzyka w kulturze 12 Ranking najładniejszych piosenkarek 13 Subkultura hip hop 14 Kącik kulinarny 19 student Kącik studenckich serc 4-5 I znowu to samo 15 Krótka historia średniowiecznego chrześcijaństwa 16 Sen czy jawa 17 Kącik kulinarny 19 Redaktorzy prowadzący: Damian Drewulski, Maciek Pietrukiewicz Domy grające str. 7 Mało co ‚skleja’ ludzi tak jak muzyka, a w sposób szczególny wspólne jej wykonywanie. Muzykowaniu w akademikach przyjrzała się Aleksandra Danilecka Maciej Pietrukiewicz Redaktorzy: Krzysztof Drozd, Marta Lutomirska, Aleksandra Danilecka, Jacek Kułak, Rafał Buga, Joanna Motyka, Ada Skowronek, Damian Drewulski, Agata Goławska, Dominika Sawicka, Marcin Bąkowicz, Adama Gaafar, Martę Patyk, Marta Sabala, Norbert Góra, Ewelina Szylińska Muzyka w kulturze str. 12 Ada Skowronek próbuje odpowiedzieć na pytanie czym jest dla nas muzyka i dlaczego jest taka ważna. Dział graficzny: Michał Tryniecki, Michał Pawlik Fotografia: Michał Cichowski, Damian Drewulski, Marta The Herbalise (Stodoła) 79 zł 26 Sobota 31 Czwartek Szanty Redaktor Naczelny: Maciej Pietrukiewicz Immanu El (Hydrozagadka) Każdy z Was zapewne już kiedyś pracował, nawet jeśli był to tylko krótki epizod lub robota na czarno. Wcale bym się też nie zdziwił (ba, macie do tego święte prawo), jeśli oczekujecie, że kiedy skończycie studia, to traficie do firmy na stałe i z perspektywami na dobrze płatną pracę w zawodzie. Ale czy na pewno? Jaką macie pewność, że w ogóle będziecie mieć jakąkolwiek pracę? Teraz proszę o chwilę autorefleksji. Czy to, co studiujecie, jest czymś, co zawsze chcieliście robić? Na pewno? No właśnie… Wiadomo, płatne nieźle, perspektywy są. Nie ma jednak nic gorsze niż nie spełniać się w tym, co robimy na co dzień. Lub wręcz jeśli nienawidzimy tego naszego codziennego zajęcia. Z tego rodzą się frustracje i nielubiane poniedziałki. Dlatego, oczywiście, studiujcie to, co zaczęliście, ale w międzyczasie działajcie (nawet charytatywnie!) w branży, która Was pasjonuje. Gdyż naprawdę warto oprócz pracy obecnej mieć także plan pracy alternatywnej i pracy wymarzonej. Przy tak zaplanowanej ścieżce kariery, z czasem będziecie mogli przejść właśnie do tej docelowej pracy. A jeśli po drodze coś nie wypali, to zawsze jest ta opcja zapasowa. W Waszym interesie jest, aby dotarcie do wymarzonej pracy odbyło się jak najszybciej i w miarę bezboleśnie. A zatem, jeśli chcesz być szczęśliwym człowiekiem, pomyśl chwilę o swojej przyszłości, o potencjalnych zajęciach. A później wystarczy, że odpowiesz sobie na to jedno bardzo ważne pytanie… 15 Patyk, Anna Zakrzewska Korekta: Maciej Pietrukiewicz Administrator strony www: Michał Tryniecki Dział Promocji: Krzysztof Drozd Wydawca: Samorząd Studentów Politechniki Warszawskiej Coma + Kaatakilla, Furius (Stodoła) 47-55 zł EastWest Rockers (Stodoła) 35-42 zł Okładka: Damian Drewulski Adres korespondencyjny: Centrum Ruchu Studenckiego ul. Waryńskiego 12, 00-631 Warszawa, z dopiskiem „i.pewu” tel/fax: (022) 234 91 05 e-mail: [email protected] www.ipewu.pw.edu.pl Krótka historia średniowiecznego chrześcijaństwa s. 16 W jaki sposób Kościół wpłynął na rozwój społeczeństwa i gdzie wciąż znajdujemy jego echa? Na d tym tematem pochyla się Adam Gaafar w swoim artykule dotyczącym chrześcijaństwa w średniowieczu. Kącik Studenckich Serc Tak to leciało... Czym jest muzyka? Nie wiem. Może po prostu niebem z nutami zamiast gwiazd. Może mostem zaklętym, po którym instrumenty przeprowadzają nas. Wszystko - jak raz ktoś orzekł muzyczne ma podłoże, nawet księżyca blask. Czym jest muzyka? Nie wiem. Może po prostu niebem z nutami zamiast gwiazd. Ludwik Jerzy Kern W mroźny wtorkowy ranek Iza jechała autobusem na uczelnie. Jak co dzień słuchała muzyki, aby droga minęła jej szybciej. Muzyka pochłonęła ja do reszty. Nawet nie zauważyła jak ktoś obok niej zajął miejsce. Słuchała mp3 tak głośno, że chłopak siedzący obok bez problemu mógł rozpoznać piosenkę, której słuchała. Długo nie myśląc postanowił z nią zagadać i tak tez zrobił. Zdziwiona dziewczyna, na początku nie wiedziała o co mu chodzi lecz po chwili zaczęli rozmawiać jak dobrzy znajomi. Okazało się, że mają podobne gusta muzyczne. Hubert, bo tak miał na imię nasz bohater odc. 11 odprowadził Izę, bo studiowali na tej samej uczelni. W czasie rozmowy wyniknęło, że Iza także lubi chodzić na koncerty. Od słowa do słowa wyszło, że chłopak wybiera się w sobotę na koncert na który Iza także chciała iść tylko spóźniła się i biletów już nie było. Chłopak miał iść z kolegą, O GŁOSZ ENIA: „Grasz o staż” w y startowa 221 prakty ł! k i nagro dy dodatk łącznej war owe o tości ponad 150 000 zł na zwycięzc czekaj ów o staż”. Szc 16. edycji konkursu „G ą Wee kend piffffa zegółowa rasz lista ofero praktyk, nag w Berlini wanych 8 - 10 kwietnia ród dodatk e, owych ora dostępna 2011 r. z zadań Zapraszamy d jest na st o ro n aszego wes nie intern www.grasz etowej autobusu, który ołego .pl. zabierze W Uwolnij do Berlina! as tym raze swoje ksi m ążki! Zasada jest Składka st udencka: 29 prosta: Prz ychodzisz i 9 zł książki! W . ięcej inform bierzesz acji: www.n Warunek je zspw.pl/ber st jeden: M lin. Zalicz W usisz przyn w zamian! F spływe ieść coś m kajakow Więcej info ym rmacji: Spływy kaj www.nzspw akowe w ra .pl/wolna_k mach zajęć Politechnic siazka WF na e. Szukasz prz Wagary ygody i ch w Pradz e, cesz zalicz Zalicz z Waż 24 - 27 marca yć WF? ką! Liczba 20 11 miejsc ogra r. decyduje k Odwiedź z niczona, o lejność zgło nami Czech szeń. https://sites. y, k na słynący google.com z amsterdam raj od niedaw/site/ wazkawfpw skich klim Krainę nie / atów co h przez powsz isteryczną zamieszkał ! “Prz ą echnie naz e z park ywanych na bosaka Pepiczków w Teatrz i Marmola ” e Kwadrat dziarzy. Składka st Termin: 16 udencka: 37 m ar 5 ca zł.; Więcej info 2011 r. Cena: Stud rmacji: ww enci PW: 20 w.nzspw.pl/ zł., Pozostali: 40 praga. zł. Więcej info rmacji: www.nzspw .pl/student_ w_teatrze Zniżki SS PW Ruszył pro jekt Znizki.S SPW. Na st wygrania ronie do za darmo różnego rodzaju zn iżki i vouch ery! Spraw http://znizk dź! i.sspw.pl 4 przygotował : RAFAŁ BU GA ale coś mu wypadło, więc takim to sposobem miał wolny bilet. Zupełnie spontanicznie zaproponował dziewczynie, aby poszła razem z nim. Iza miała pewne wątpliwości, żeby się zgodzić, ale pomyślała, że może warto zaryzykować i pójść z Hubertem, aby zobaczyć koncert Happysadu. Nadszedł czas, aby się rozstać, wiec wymienili się numerami telefonu i umówili na sobotę. W sobotę spotkali się w umówionym miejscu i o umówionej porze. Poszli i świetnie się bawili, wiec oboje postanowili, że nie będzie to ich ostatnie spotkanie... Muzyka jest w stanie zdziałać cuda. Potrafi połączyć dwójkę ludzi. Podobne gusta muzyczne sprzyjają bliższemu poznaniu się, a także może być wspólnym zainteresowaniem. Dobrym pomysłem na randkę może być pójście na koncert lub wspólne słuchanie muzyki w domu. Trochę bardziej sprawa jest skomplikowana jeśli dwie osoby słuchają całkiem innej muzyki. Gdy jeden człowiek słucha ciężkiej muzy- ki takiej jak : rock, heavy metal itp., a drugi np.: pop, dance czy muzyki poważnej są małe szanse, aby osoby te znalazły wspólny język, ale nie ma co tracić nadziei ;p przecież można mieć inne zalety, zainteresowania czy urok osobisty który nam pomoże. Muzyką zawsze można się zarazić , bo jeśli nawet czegoś nie słuchaliśmy to nie znaczy, że nigdy nie zaczniemy. Czasem bywa tak, że osoby swoim stylem ubierania czy bycia dają poznać drugiej osobie od razu jakiej muzyki słuchają. Tworzą subkulturę do której osobie słuchającej całkiem innej muzyki trudno się dostać, aczkolwiek nie można z góry tego założyć, bo jak głosi stare powiedzenie: ,,Przeciwieństwa się przyciągają” Muzyka odgrywa w życiu każdego z nas ważna rolę. Ma magiczna moc która potrafi połączyć pokolenia albo wolne osoby w pary. Dla niektórych jeden, szczególny kawałek kojarzy się z jakimś ważnym wydarzeniem lub konkretną osobą. Wystarczy, że go usłyszą, a wspomnienia powracają. Każdy z nas ma swoją „playlist” która kryje pod sobą osoby, wspomnienia, obrazy, wydarzenia, zapachy, miłości, pierwszy pocałunek, pierwszą randkę i inne rzeczy, które mogłybyśmy wymieniać bez końca. Na bazie przeprowadzonego wywiadu, opracowałyśmy dla was krótka playlistę na każdą okazję, na której znajdują się utwory wybrane przez naszych czytelników które możecie wykorzystać. 1. Happysad- „Długa droga w dół” 2. Nick Cave & Kylie Minogue ,,Where The Wild Roses Grow” 3. Michael Bolton – ,,When A Man Loves A Woman” 4. Gabrielle- „Out of Reach” 5. Michael Buble - ,,Sway” 6. The Rasmus - “Ten Black Roses” 7, Green Day - ,,21 Guns” 8. Ira - ,,Nie daj mi odejść” 9. John Travolta feat. Olivia Newton John - ,,Summer Nights” 10.Andrzej Piasek Piaseczny,,Śniadanie do łóżka” a.a i z.z. (wywiad): Pozytywnie zakręcony zespół wykonujący progresywny death metal . Wychodząc na scenę powodują zdziwienie na wielu twarzach, które po pierwszych kawałkach zamienia się w zachwyt. Zastanawia Was dlaczego? Poznajcie zespół Penance. Jakie były Wasze początki? Przemek: Jakieś 3 lata temu odszedłem z poprzedniego zespołu zabierając ze sobą gitarzystę, czyli obecnego tu Pawełka. Nie zaczynaliśmy zatem całkowicie od zera, gdyż mieliśmy praktycznie w połowie gotowy zespół. Następnie zaczęły się poszukiwania basisty oraz wokalisty. Przeprowadziliśmy coś w rodzaju castingu. W połowie grudnia 2009 znaleźliśmy basistę (Milad), zaś około stycznia 2010 znaleźliśmy w końcu wokalistę (Amira). Nasz pierwszy koncert zagraliśmy pod koniec kwietnia w warszawskim klubie Progresja i myślę, że uczciwie możemy zaliczyć nasz debiut za udany. Skąd się wzięła zespołu Penance? nazwa Przemek: Tuż po odejściu z poprzedniej kapeli zacząłem głowić się nad ciekawą nazwą dla nowego zespołu. Szukałem czegoś związanego z okultyzmem, którym się niegdyś interesowałem. Przez moją głowę przewijało się wiele pomysłów, aż wpadłem na Penance, czyli pokutę. Chodziło w sumie o to, że mam odbyć pokutę (śmiech). No a tak na poważnie to chciałem by nazwa była jak najbardziej życiowa, stąd Penance, wydało mi się dosyć ciekawe. Czemu postanowiliście grać progresywny death metal? Przemek: Założenie było takie aby każdy mógł dać cząstkę siebie. Ten rodzaj muzyki stwarza właśnie takie możliwości. Ja i Paweł słuchaliśmy kiedyś dużo jazzu, ja dodatkowo lubiłem także mocniejsze brzmienia. Chciałem mieć możliwość wykorzystania kilku stylów. Zależało mi na tym aby muzyka była skomplikowana i połączona jednocześnie z czymś mocniejszym. Paweł: Ja generalnie słuchałem nieco innego rodzaju muzyki i jest to w sumie pierwszy zespół death metalowy, w którym gram. Postanowiłem się sprawdzić w nowej sytuacji. Było to duże wyzwanie, ale myślę że chyba mu sprostałem. Dosyć ciekawą kwestią jest to, że na 5 wokalu macie dziewczynę śpiewającą techniką określaną jako growl. Czy od początku byliście ukierunkowani na kobietę w tej roli, czy też może był to czysty przypadek? Paweł: Był to przypadek. Mieliśmy początkowo spore problemy ze znalezieniem dobrego wokalisty. Kiedy myśleliśmy, że już kogoś mamy na stałe, okazał się on niepoważnym człowiekiem, który nie przychodził na próby. Przemek: Dokładnie tak jak mówi Paweł. Przewinęło się u nas chyba z dziesięciu wokalistów i nikt w zasadzie nie podchodził poważnie do sprawy zespołu. Miała być u nas jeszcze inna kobieta na wokalu, tyle że ona śpiewała screamem. Amira ,i mówię to całkiem szczerze , jest najlepszym wokalem damskim wykonującym growl jaki dotąd słyszałem. Jej głos naprawdę jest ciężko odróżnić od typowego growlu męskiego. Kiedy usłyszałem ją po raz pierwszy to mi wręcz…(śmiech) no byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Teraz miałbym pytania skierowane bezpośrednio do Amiry. Powiedz mi, kiedy odkryłaś w sobie ten dosyć niezwykły talent? Na kim się wzorowałaś doskonaląc swoją technikę wokalną? Amira: Nie wiem, czy można to nazwać talentem, bo znaleźliby się na pewno tacy, którzy uznaliby że do talentu mi jednak daleko. W każdym razie odkryłam tę umiejętność przy wódce, tak najzwyczajniej w świecie (śmiech). Będąc po kilku kolejkach zebrało mi się na śpiew. Całkowicie dla żartu postanowiłam zaśpiewać coś growlem. Miny moich znajomych oraz ich słowa uznania utwierdziły mnie w przekonaniu, że może warto 6 poćwiczyć nad tą techniką wokalną. Początkowo było naprawdę ciężko, były momenty że traciłam głos. W końcu nauczyłam się jednak prawidłowego używania prze pony i sterowania swoim głosem. Oczywiście musiało minąć trochę czasu. Przewinęłam się przez kilka zespołów, otrzymałam wiele cennych uwag. Penance jest jednak moim pierwszym poważnym zespołem, przede wszystkim pierwszym, w którym daję koncerty. Co się zaś tyczy inspiracji to były to zespoły takie jak Canibal Corpse czy Arch Enemy, w którym również występuje growlująca kobieta. Jak reaguje publiczność kiedy Was słyszy? Przemek: No ja to chyba najmniej się mogę w tej kwestii wypowiedzieć , gdyż siedzę za perkusją i niewiele widzę (śmiech). Paweł: No przede wszystkim jest na początku pewne zaskoczenie kiedy ludzie wiedzą , że ma grać zespół death metalowy i na scenę wchodzi kobieta z mikrofonem. Po pierwszych kawałkach widać jednak, że wszystkim podoba się to co gramy, i to jest dla nas najważniejsze. W klubach, w których gramy widzimy tez jakieś stałe twarze, więc myślę że jesteśmy na dobrej drodze. A powiedzcie mi dlaczego w Waszym zespole jest tylko jeden gitarzysta? Przemek: Nie ma się co oszukiwać - muzyka którą gramy jest dosyć ciężka, wymaga nie tylko dobrego zgrania się lecz także odpowiednio dopracowanej techniki. Przez nasz zespół przewijało się kilku gitarzystów, którzy po prostu nie nadążali za Pawłem. Jeden sam nawet przyznał, że pomimo szczerych chęci musi odejść gdyż jest za słaby aby grać progresywny death metal. Jakie są Wasze dotychczasowe sukcesy oraz plany na przyszłość? kim to, że grając koncerty, widzimy zadowolenie na twarzach publiczności już po pierwszych utworach. Dzięki temu zyskaliśmy też pewne uznanie wśród właścicieli warszawskich klubów takich jak Metal Cave, Progresja czy No Mercy. Ponadto mamy już gotowy materiał na pierwszą płytę. Trudno na razie powiedzieć kiedy będzie ona gotowa, gdyż każdy z nas oprócz gry w zespole ma także inne zajęcia. Mam jednak nadzieję, że gdy będzie gotowa, spotka się z uznaniem tych fanów gatunku, którzy nie mieli jeszcze okazji nas usłyszeć. Pomijając wydanie płyty naszym głównym planem na przyszłość jest po prostu granie. Mamy zamiar dalej dawać koncerty i przede wszystkim zarażać naszą muzyką ludzi, którzy wpadli aby przy piwku posłuchać kawałka dobrej muzyki. Dziękuję Wam serdecznie za wywiad i życzę dalszych sukcesów . Paweł, Przemek, Amira: DZIĘ-KU-JEMY! ( głośny śmiech). Naszych czytelników zapraszam ponadto na profil myspace zespołu Penance : http://www.myspace.com/penancepl SKŁAD ZESPOŁU: Przemek „Thrall”- perkusja Amira „ Darth Maat”- wokal Paweł „Paulus Pavulon” – gitara Milad- basista adam gaafar DOMY GRAJĄCE Na korytarzach „Bratniaka” po zmierzchu rozbrzmiewają dźwięki gitar. Zebrani w kręgu gracze dają popis swoich muzycznych umiejętności. Wspólnie wykonują znane kawałki przekrajając w ten sposób wiele gatunków muzycznych zaczynając od polskiego starego rocka przez flamenco, a kończąc na disco polo. Atmosfera zabawy zostaje czasem przerwana a wszyscy nasłuchują z uwagą wybranej solówki. W ten sposób się od siebie uczą. Muzyczne korytarze Akademiki to miejsca wyjątkowe pod względem różnorodności ich mieszkańców. W jednym miejscu odnajdują się ludzie pochodzący z różnych regionów, posiadający inną mentalność, wychowani wśród innych lokalnych tradycji. Na przestrzeni tego mikroświata odnajdują się ludzie o całkowicie innych zainteresowaniach. Wnoszone do akademika pasje decydują często o roli społecznej mieszkańca, pewnej funkcji, którą pełni. Jedną z nich jest rola – muzyk. Muzyka od dawna integruje ludzi, zarówno w grupach zajmujących się nią czynnie jak i wśród biernych słuchaczy. Czynni artyści do akademika trafiają przeważnie niezależnie. Poznają się nasłuchując dźwięków muzyki na korytarzach, w końcu trafiają na siebie. Czasem dochodzi do współtworzenia, czasem zwykłego pogrywania na imprezach. Bywa również, że nieskoordynowane ze sobą instrumenty zostają w pokoju i używane są wyłącznie przy samodzielnych ćwiczeniach. Czasem muzyków łączy wyłącznie miłość do muzyki, sposób podejścia do niej natomiast dzieli, wręcz skłóca. Gitarzystów jest najwięcej Akademiccy gitarzyści preferują rodzaj zintegrowanego grania. Najczęściej wychodzą ze swoim instrumentem na korytarz, ich instrumentalne grono staje się często centrum imprezy. Bywa również że grają samodzielnie. Fakt, że gitara to instrument lekki, łatwy do przetransportowania oraz stosunkowo łatwo nauczyć się podstaw gry na nim, sprawia, że sięga po niego coraz więcej osób. Bywa, że mieszkańcy zachęceni grą tutejszych mistrzów, sami zaczynają się uczyć i niejednokrotnie ćwicząc często i intensywnie sami dochodzą do godnego poziomu. Doświadczenie gitarowe Marka z DS Bratniak robi wrażenie. Sam sprawia pozory małomównego, ale kiedy w grę wchodzi muzyka, nie jest łatwo mu przerwać. Doświadczeniami się nie obnosi a warsztatem chwali tylko poprzez grę. Dźwięki, które wyzwala z gitary są najbardziej wiarygodnym potwierdzeniem umiejętności. A wszystko zaczęło się od Iron Maiden. To właśnie miłość do tego zespołu sprowokowała Marka do sięgnięcia po gitarę. Chronologicznie było samodzielne granie akordów, później pobieranie lekcji, w końcu zespół Night Mistress i pierwsza płyta studyjna, którą wkrótce kończy z nimi nagrywać. Występują dużo, pierwszą propozycję większego koncertu otrzymali po nagraniu pierwszej płyty demo. Zadzwonił do nich Bart Gabriel i choć jedyne zyski jakie oferował to zwrot kosztów przejazdu, chłopaki się zgodzili. „Samo to, że ktoś taki z własną wytwórnią płytową do nas zadzwonił z propozycją żebyśmy zagrali było dla nas wystarczającą nagrodą, mieliśmy zaledwie 16 lat”. Później były następne koncerty w Kielcach, Radomiu. Zespół supportował takie sławy jak Kat. W końcu doczekali się też własnego koncertu w Warszawskiej Progresji. Mimo takich osiągnięć Markowi nie uderzyła woda sodowa do głowy. Chętnie wychodzi na korytarz akademika i gra z chłopakami. „W pewnym m o m e c i e b a r d z i e j cieszyło mnie granie w akademiku. W zespole tłukliśmy w kółko to samo, nic się w tym nie działo, to odbierało mi zapał. Takie granie rozwija mnie w drugą stronę, jest dla Paweł: No ja myślę, że największym naszym sukcesem jest przede wszyst- 7 mnie odskocznią.” Dzisiaj Marek ćwiczy bardzo mało, „Pierwsze trzy, cztery lata cały czas grałem, ile się dało, dzisiaj zdarza się, że przez kilka dni nie gram wcale”. Do gry motywuje go Marcin. W sumie to oboje się motywują. Wspólne granie traktują jako formę spędzania wolnego czasu. Gitara to ich zdaniem bardzo towarzyski instrument „Kiedy zaczynamy grać wychodzą ludzie. Na początku przecież było nas dwóch, potem przychodziły do nas kolejne osoby. I już zostały” – wspomina Marek. Marcin twierdzi, że gra na wszystkim co ma struny. Od czasu do czasu chwyta za klawisze. Na akademikowych korytarzach najczęściej widać go z gitarą. Choć skończył studia jakiś czas temu, mieszka w akademiku muzycznie integrując się z pozostałymi. Można go rozpoznać po charakterystycznym zachrypniętym głosie. Zaczął grać kiedy miał 16 lat. „Miałem piękną radziecką gitarę z wielkim wypalonym sepulturą na pudle. I była straszna, twarda, krew na palcach” – wspomina z uśmiechem. Chociaż ma duże doświadczenie koncertowe z własnym zespołem, obecnie gra tylko towarzysko. Narzeka na brak czasu „Jeżeli nie mogę pozwolić żeby kupić płytę przyjść do domu przesłuchać ją trzy razy, wszystkie teksty z wokalem sobie przerobić, to już nie jest pasja”. Mateusza trudno zobaczyć bez gitary. Swoją przygodę z muzyką zaczął od klawiszy w szkole muzycznej. „Na czym grałem? Na syntezatorze” Śmieje się tak nazywając swój instrument „nie mniej, gdybym pokazał ci mój dyplom pisze tam syntezator i brzmi to bardzo dumnie” Teraz praktykuje te umiejętności w muzyce elektronicznej. Potrafi grać na basie, harmonijce, bębnach. W gitarze zakochał się kiedy poznał bluesa. Grał garażowo, nawet koncertował. Miał nagrywać demo z zespołem, ale wyjazd do Warszawy na studia mu to uniemożliwił. Zdarza mu się tworzyć, ale tylko dla siebie. „Nie chciałbym grać zawodowo. Kiedy idzie się za komercją pozwalasz narzucać sobie pewien styl”. Mateusza często można spotkać na korytarzu z gitarą, zazwyczaj jest inicjatorem tego rodzaju spędzania czasu. Dlaczego korytarz ? „ To proste. Wychodzisz tam i wabisz 8 innych którzy też chcieliby pograć, a przecież najbardziej się rozwijasz kiedy grasz z innym człowiekiem” Grywanie bardziej indywidualne Akademikowe gitary mają tendencje do odcinania się. Gitarzyści tworzą często zamknięte grupy zapominając o innych instrumentach, słyszalnych zza zamkniętych drzwi. Gitarę najłatwiej wyciągnąć na korytarz. Z akordeonem jest nieco gorzej. Choć jest stosunkowo niewielki waży 14 kilo. Radek rzadko wychodzi z nim na imprezy. „Oni grają co innego niż ja, może i jestem w stanie zagrać coś Dżemu, naj pierw muszę się osłuchać z muzyką, trudno jest od razu odtworzyć coś na tym instrumencie”. Sam jest zakochany w muzyce folklorystycznej. „Wywodzę się z Łowicza, to jest typowo ludowy region akordeonistów jest sporo, postanowiłem, że sam nauczę się na nim grać”. Obecnie uczęszcza zaocznie do szkoły muzycznej drugiego stopnia w Łodzi. Ćwiczy często, a kiedy to robi, całe piętro słyszy głośne, charakterystyczne brzmienie akordeonu. Ludzie reagują różnie. Współlokator Radka na początku wychodził podczas jego prób, teraz pozostaje niewzruszony w pokoju. Ludzie przychodzą głównie kiedy chcą się uczyć. Wtedy Radek najczęściej idzie im na rękę. Grać musi, w końcu cały czas się rozwija muzycznie „Staram się ćwiczyć 2 godziny dziennie, jeśli to jest niemożliwe wściekam się i następnego dnia potrafię grać przez 6 godzin”. A co ludzie myślą na temat jego instrumentu? „Dziwią się jak można opanować stronę z wieloma czarnymi przyciskami, zawsze wzbudza to zainteresowanie, to jest jak tabliczka mnożenia, kiedy pozna się schemat idzie jak z płatka” Karol w swoim akademiku znany jest z tego, że gra. I jak gra. A robi to naprawdę dobrze. Choć przez cztery lata ćwiczył w szkole muzycznej twie- rdzi, że nie nauczył się tam za wiele. Głównie czytać nuty, a on gra ze słuchu. Oprócz instrumentów klawiszowych, które są mu najbliższe myśli o grze na gitarze i saksofonie. Dla Karola gra to nie tylko hobby, ale i praca. Z podekscytowaniem opowiada o ostatnim zatrudnieniu „Pracowałem jako pianista w Belwederze, mężczyzna wynajął dla swojej dziewczyny restaurację i zatrudnił muzyków, w tym mnie” Granie muzyki rozrywkowej zaczynał w zespole garażowym, obecnie nagrywa coś ze znajomymi w studio, ale są to raczej pojedyncze utwory. Wśród muzyków cieszy się dobrą opinią. Często zdarzają mu się zaproszenia na próby. Choć z wieloma zespołami, nawet większego kalibru, grywał, w żadnym nie zabawiał za długo. „Nie była to muzyka, która by mi się podobała, przy której mógłbym się rozwijać”. Mówi, że chciałby grać jazz, ale dopiero się uczy. W akademiku spotyka się raczej z aprobatą, często zdarza się, że ludzie przychodzą i chwalą jego grę. Sam też nie jest obojętny na dźwięki instrumentów „Jak słyszę jakiś instrument i nie podejrzewam o grę na nim żadnego mojego znajomego, to wyjdę i sprawdzę kto to, w celu ewentualnej współpracy”. Na imprezach grywał z gitarzystami, teraz raczej mu się to nie zdarza. Sam przynosił klawisze na imprezę, szukał muzyki i chętnie dołączał się do innych artystów. Bardzo dobrze wspomina imprezę na której poproszono go o zorganizowanie karaoke w Sali bank- ietowej akademika. Trudno wyobrazić sobie tak naprawdę akademik bez muzyki. Gitarowe brzmienie nieodłącznie wpisało się w scenerię tutejszych wieczorów. Ilu jest tu muzyków? Mateusz mówi, że u niego jest ich dwudziestu. Karol podkreśla, że sporo. Nikt ich tak naprawdę nie liczy, pojawiają się wraz z pierwszymi dźwiękami dzierżonego przez nich instrumentu. Muzyka oprócz funkcji estetycznej działa przede wszystkim jako środek integracyjny. Fakt faktem – wieczorne, przyjemne dla ucha dźwięki wyciągną z pokoju nawet największego domatora. Aleksandra Danilecka u film sza u d Soundtrack – niektórych jest undtrack. Dla so , każdego filmowa yka Towarzyszy nam po prostu, muz codzienności. wszyste em ed eni Muzyka… Muzyka prz ych urozmaic reklamach i inn w , dla ek , en cia ży pios ełnieniem ych sensem em, idealnym dop y naszych ulubion dodatki y ucham st sł je y gd yka : dnia kojarzymy dan ych muz , bo dzięki niej Są filmy, w któr ystkim wsz e ed kim w filmach. prz to ona istnieje film. całości. W innych na zyskują Filmy ięki dz ie aśn wł mania oglądalności radio piosenkę, Soundtrackowa muzyce. Słysząc w en sc aż jz pe y masowa zn i yc się z danym Muz sklepowa która kojarzy nam po niego, my ga filmow ych często się soundtraców filmem, Działa to . iele zeć W ejr ob go przei są by ponownie h tac niejsze pły lar pu na jpo ch Na ny ba albo podo nam się zostało wyda sklepie w dwie strony: kina tworzyła ym żd o eg ka ie ow drack, iat aw pr św w je e bo dostępn filmu, a wtedy i soun anic i My heart razy jest tak, że fabuła ć też e by iel W że . mo ym a zn , właśnie muzyka: Tit śla zyc re Celine mu tę który to podk pły niu na na ć ko ka wy incze w do ce on will go ięki piosen możemy się nego odwrotnie: to dz Time of my nie bio i ulu ing t go nc nik sze Da a na yb z rty Ch Di mi . , Dion z piosenka jemy się filmem a –Oh my love w rpliwie liczymy teresu u, cie film nie ić y raz ted ob W life, Uwierz w duch wy u. film fi sobie c My heart will dnia, gdy się nie potra brak my Darling. Słyszą każdą godzinę do łyby same słowa i by a m ry raż y któ ob wy jem s mu na z zaj ść tu nie szo os ęk pr że wi a, po od wn go on arze lub - tem pe Titanica, gdy uk przed Em- muzyki. Jes ż kę wa lej nie ko o Po . ran zeć ejr nie sobie główną scenę tku, wcześ szlibyśmy go ob sta po pr fie w ru wa na by i e, to sto ow jak i dźwięk Kate Winslet pikiem, podobnie . to soundtracki, ścieżk a, na których kowych bestsellerów tworzonym iąż ks wy ku rozpościera ramion w ad s zyp na zą ścieżek przenos u obejmuje ją ze tył z ów a or l, utw sza a niezwykły ej ęc ew w wi wi po zcze bie nastroju W tym przy- Jes ów przeszło przez sie film do muzyka f h ej yc ęc zn Leonardo DiCaprio. wi zyc Co dkreśla mu ór świat filmu. po utw ko by tyl oć ch nie j, a we zyk so padku mu u, przekazuje silne do kultury ma z Karai- jest duszą film kter chwili, ale w ara ató ch Pir y z e przeczn ate nty pir ma ro He is a i oddaje dwukrotni jące nastąpić usłyszeć na co emocje y y na im żem dz mo wi ry re także zapowiada ma któ któ w, zyka bó c kaz obrazów, Mu idą . u, nia rze tem i da wy ięk e Dz dramatyczn dzień w radio. naszymi oczaki w uszach ekranie. bala maluje więc przed ulicą, mając słuchaw a Sa h. yc ow film n sce zeżywać to, Mart ż pr y na nowo mi piękny pejza żem mo ia, raw zyka sp lejnej części Jednocześnie ta mu wydarzyło się w ko ie, zatrzymu- co filmu. A dz pę go m ne ny bio ien dz ulu co że w , naszego ąć tan zys pr i. by zyk lę, sprawą mu jemy się na chwi ta- wszystko za ten w się ić łęb zag posłuchać i świat. jemniczy melodyjny Głęboki świat m emocji uzycznych inać, Nie należy zapom co zez film, pr że muzyka tworzy ia cn ma wz y, ższ staje się on nam bli w m na a ad zap i się jego przekaz a filzyk Mu . sze zaw na pamięć raz , która nadaje mowa jest opowieścią ekranie, temna temu, co widzimy u. Tak jest Musical czy film film szą du t perament. Jes dźwiękową kul- muzyczny? choćby ze ścieżką ich jak: Ojciec jeszcze towych filmów tak Na koniec należy Top Gun. Z czy y, muzychrzestny, Rock ów film i thrillerach, odróżnić musicale od ększą wi kolei w horrorach ie an ozycje wybit- cznych. Zdecydow ugie. dr to właśnie komp te się szą cie ją w podkreśla popularnością najh nych kompozytoró óc dw sprawiają, że Wystarczy porównać li cie wi nastrój grozy i sta zed pr wydarzy, już popularniejszych ol ho Sc nie wiedząc, co się gh Hi w: kó bo zapowiada obydwu gatun zaczynamy się bać, . Soundrack ka dźwiękowa Musical i Step up ież Śc a. nam to muzyk pularniejsze ogromną ilość Step up tworzą najpo filmu niesie w sobie iott, Akon Ell ssy Mi ch emocji: od gwiazdy T-Pain, mówiąc bardzo zróżnicowany nie as, esi Igl algię, do str czy Enrique t pokaradości, przez nosta jes ra czucia mogą w o ostatniej części, któ i R&B chu. Te emocje i od pu -ho hip go po obejrze- zem najlepszego się zły nas żyć jeszcze dłu ala zn re któ , nas zależy, czy z piosenkami w. ojó zeb niu filmu. Tylko od pr h hać, słuchając na światowych listac da Ri będziemy się uśmiec Flo ić: j broni lub Można tu wymien za La soundracku Nagie czy Me le nd , czy nostalgi Club Can’t Ha Astreixa i Obelixa y, odtwarzając Morgan – This girl. im yśl cznie się zam ty. kompozycje z Pianis 9 SZANTY kicz disco polo dla rybaków czy morska poezja? „Kiedy rum zaszumi w głowie…” no właśnie. Chyba pierwsze skojarzenie, jakie nasuwa się po usłyszeniu słowa „szanta” to znane na szeroką skalę „Morskie opowieści”. Drugie to najprawdopodobniej facet z gitarą śpiewający zachrypniętym głosem sprośne teksty w rytm nieskomplikowanego akompaniamentu. Czy to wyczerpujący opis szant? Gdzie w takim razie zgubiła się idea i cel wykonywania często niedocenianych pieśni morza? Czym jest szanta? Pytanie wydaje się banalne, ale niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to, co w powszechnej świadomości funkcjonuje pod definicją szanty, jest tak naprawdę piosenką żeglarską, która z klasyczną szantą ma, poza tematyką, niewiele wspólnego. Szanta to marynarska pieśń pracy i na pewno nie miała na celu rozwijania zdolności muzycznych spracowanej załogi ani tym bardziej nie stanowiła namiastki „kultury wysokiej”. Najprościej mówiąc, szanta była niezbędna przy pracy na ogromnych żaglowcach, gdzie rytmiczne zgranie załogi przy ciągnięciu lin, wyciąganiu kotwicy czy pompowaniu wody warunkowało skuteczność manewru. Z reguły śpiewali (w właściwie wywrzaskiwali) ją sami marynarze, czasami pod przewodnictwem specjalnie do tego celu zatrudnionej osoby, tzw. szantymena, najczęściej à capella (w końcu kiedyś gitara na statku nie była priorytetem…). „Morza i oceany grzmią…” W trakcie ostatnich kilkudziesięciu, a właściwie kilkunastu lat można zauważyć powrót zainteresowania zarówno żeglarstwem jak również ludźmi i „kulturą” morza. „Piratów z Karaibów” widział chyba każdy,jeziora na Mazurach w sezonie bielą się od mrowia jachtów, a na słone wody powracają statki żaglowe, niegdyś wyparte (wydawałoby się, że na zawsze) przez znacznie szybsze i ekonomi- czniejsze parowce. Morze przyciąga i znowu kusi swoimi tajemnicami, coraz więcej osób łapie się w pułapkę i…nieprędko uwalnia. A gdzie są maszty, żagle i fale, tam jest także pieśń,zwykle twarda i szorstka (ponieważ taka jest właśnie praca marynarza), często jednak zawierająca między wierszami tęsknotę za lądem, domem i rodziną… Pieśni pracy vs pieśni kubryku Obsceniczne czy melancholijne? Prymitywne czy niosące głębsze przesłanie? Upraszczając problem, pierwsze określenia dotyczą właściwie szant w ich pierwotnej formie, nato- 10 miast drugie wskazują tematykę pieśni kubryku (kubryk to po prostu wspólne, wieloosobowe pomieszczenie mieszkalne dla załogi) czy współczesnych piosenek żeglarskich. Można mieć zastrzeżenia zarówno do jednych jak i do drugich, ale obydwa „gatunki” miały psychologiczne uzasadnienie. Rozbudowany, „anatomiczny” słownik w tradycyjnych szantach rozładowywał napięcie, zwłaszcza w trudnych warunkach i niebezpieczeństwie. Jednocześnie oczywisty brak kobiet w długich rejsach sprawiał, że wyobraźnia załogi kierowała się głównie w tym kierunku. Pieśni kubryku za to powstawały na lądzie, więc kryła się w nich chęć ponownego wypłynięcia, pragnienie widoku fal, przygód, sztormów, przeżycia niezapomnianej przygody. Współczesne szanty Chociaż też znane i lubiane, tradycyjne szanty zostały dzisiaj wyparte przed bardziej balladowe piosenki żeglarskie, często z towarzyszeniem instrumentów, o tematyce znacznie wykraczającej poza sztywne ramy gatunku. Zespołów wykonujących ten rodzaj muzyki pojawia się na scenach coraz więcej, mnożą się festiwale. Nie tak dawno w Warszawie, w tawernie Korsarz odbywał się Festiwal Muzyczne Perły, mający na celu promocję młodych artystów, ale nie zabrakło tam także występów zespołów o dość ugruntowanej pozycji w tej niszy. EKT Gdynia, Banana Boat a także Ryczące Dwudziestki czy Press Gang (dwa ostatnie nie wystąpiły na tegorocznym festiwalu) to grupy nieobce każdemu, kto szant (o, przepraszam, piosenek żeglarskich), chociaż czasem słucha. Fenomen polskich szant Mnogość wykonawców muzyki żeglarskiej w Polsce jest niespotykana na skalę światową, a polscy żeglarze w zagranicznych portach imponują znajomym po fachu umiejętnościami śpiewania najróżniejszych pieśni, od ballad począwszy, na wesołych i nieskomplikowanych szantach skończywszy. O niezwykłej popularności świadczy także ciekawy nurt zwany „szantą babską”. Są to pieśni śpiewane wyłącznie przez wykonawczynie, a ich tematyka mówi nie tylko o samym uprawianiu żeglarstwa, ale także o tęsknocie kobiety czekającej na powrót ukochanego z rejsu. Szanty, jak i każdy inny gatunek muzyki, można lubić bądź nie i jest to kwestia całkowicie subiektywna. Jednak zanim wyda się jednoznaczną opinię, warto posłuchać różnych utworów, nie tylko tzw. ,,masówek”, ale odkryć urok i melancholię pieśni niekoniecznie znanych szerokiej publiczności. Może właśnie poprzez szanty ktoś zafascynuje się morzem? czy Sztuka ? Muzyka jest nieodłącznym elementem naszego życia. Rozmaitość gatunków, wykonawców, zespołów pozwala każdemu na wybór tego co się lubi. Muzyka jest jedną z dziedzin sztuki, wyrazem artystycznym pozwalającym twórcy na wyrażenie swych emocji, uczuć i doznań. Warto jednak zastanowić się, w którym momencie granica między sztuką, a kiczem zaciera się i czy to co często nazywamy artyzmem, nie jest tak naprawdę przesiąknięte tandetą. Fenomen Gagi. Lady O Lady G a d z e słyszał c h y b a każdy. Ta młodziutka, 24 letnia dziewczyna, swoją karierę w wielkim świecie muzyki rozpoczęła od pisania tekstów artystom należącym do wytwórni Interscope Records. P r z e ł o m o w y m w jej karierze był rok 2007, z jego końcem rozpoczęła pracę nad swym debiutanckim, solowym krążkiem. W przeciągu dwóch lat Gaga stała się ikoną muzyki pop. Nagrała dwie płyty, z których kawałki gościły na najwyższych miejscach list przebojów całego świata. Wielokrotnie nagradzana (m. in. zdobywczyni statuetek: Grammy Awards, MOBO Awards). Jednak jak na prawdziwą gwiazdę przystało, Lady Gaga wzbudza mieszane uczucia. Przez jednych kochana i uważana za wielką artystkę, przez drugich wyśmiewana i staw- iana za przykład kiczu i tandety. Jej wizerunek sceniczny, styl życia i światopogląd mogą wzbudzać wiele kontrowersji. Szokuje strojem i zachowaniem. Przekracza granice i wydaje się tym świetnie bawić. Koło jej osoby nie da się obojętnie przejść, można mówić, że jest tandetna, kiczowata, pozbawiona dobrego smaku i wyczucia. Jednego nie można jej z pewnością odmówić: doskonale pokierowała swą karierą, wpisała się w pewien styl i jako jego ikona przejdzie do historii. Czy jest to kicz czy sztuka, to już kwestia gustu. Z pewnością mamy do czynienia z przemyślanym zabiegiem marketingowym, który przyniósł, i jeszcze przez wiele lat, będzie przynosił ogromne zyski. M adonna wczoraj i dziś. Madonna to bez dwóch zdań gwiazda przez wielki G. Ikona muzyki pop, określana mianem Królowej Popu. Madonna to firma, marka sama w sobie. Jej kariera to przemyślana od początku do końca ścieżka, z której wokalistka wydaje się nie schodzić. Jednak jej debiut w wielkim świecie muzyki i początkowe lata funkcjonowania w tym biznesie, nie były wcale kolorowe. Po wydaniu pierwszego debiutanckiego krążka w roku 1983, nie obyło się bez słów krytyki. Zarzucano jej niedostatki w wokalu, płytkie teksty i tandetny styl. Trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Piosenki takie jak Lucky star czy Holiday, w niczym nie przypominają nowszych hitów gwiazdy. Można je raczej określić mianem pioseneczek, miłe, pozytywne, nie porażające głębią. Wczorajsza Madonna ze swym piskliwym, cieniutkim i lekko irytującym głosem nie zdumiewała. Kolejne płyty odchodziły od początkowej stylistyki. Madonna przechodziła metamorfozy zarówno w wyglądzie, stylu, zachowaniu scenicznym, a co najważniejsze w kwestii wokalu. Piosenkarka po kilku latach nie była już tą początkową Madonną. Jej upór i chęć bycia WIELKĄ gwiazdą przyniosły efekty. Można więc stwierdzić, że mamy dwie Madonny. Pierwsza, to ta lekko kiczowata, nie powalająca głosem ( i wyglądem) dziewczyna lat 80, druga natomiast dojrzalsza, świadoma swego głosu i talentu kobieta. Patrząc na artystkę zyskuję przekonanie, że możliwa jest droga od kiczu do prawdziwej sztuki. Jednak zastanawiam się nad tym, czy próba odcięcia się od korzeni, jest całkowicie możliwa?! Wiele osób nie wybacza błędów młodości i przez całe życie ocenia przez ich pryzmat. Szalone lata 80-te. Bonnie Tyler, Modern Talking, Shakin Stevens to królowie sceny muzycznej lat 80. Giganci, którzy w tamtych latach wyznaczali trendy. Po latach ich muzyka może bawić i kojarzyć się z kiczem. Patrząc z perspektywy czasu, koncentrujemy się na tandetnych strojach, fryzurach czy choreografiach. Śmiejemy się z płytkich, nie mających wielkiego przesłania, tekstów. Charakterystyczne dźwięki popularnego w tamtych latach keyboardu, również wywołują uśmiech na naszych twarzach. A jednak rodzi się pytanie: Kicz czy sztuka? Utwory utrzymane w pewnej stylistyce, hity, które wałkowane są po dzień dzisiejszy, kawałki wręcz nieśmiertelne. Mówiąc o disco polo, w większości powiemy, że jest to muzyka, która kojarzy się z kiczem i tandetą. Mówiąc o muzyce lat 80- tych nasze opinie nie będą raczej tak dosadne. Muzyka tamtych lat ma swój niepowtarzalny klimat i magię. Nadając jej miano kiczu odzieramy ją z wyjątkowości i klimatyczności tego okresu, a tego chyba nie chcemy robić. Kicz czy sztuka? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie wcale nie jest łatwe. To co dla jednych jest esencją smaku i dobrego stylu, dla innych staje się banalne i przesiąknięte tandetą. Warto również pomyśleć nad samym zjawiskiem kiczu, czy przypadkiem kicz nie zdominował naszego świata, nie otacza z każdej strony i ciężko już powiedzieć co jest prawdziwą sztuką, a co tanią tandetą?! Joanna Motyka Marta Patyk 11 Muzyka w kulturze Czym w naszym życiu jest muzyka? Jakie ma dla nas znaczenie i jaką odgrywa rolę? Współcześnie każdy czegoś słucha. Słuchamy muzyki przy nauce, zabawie, dla relaksu. Włączamy ją gdy się budzimy, w drodze na uczelnię, przy spotkaniach towarzyskich. Mamy swoich idoli, ulubione zespoły, ulubione gatunki muzyki. Muzyka jest dla nas ważna i nie bez powodu w finale „Mam talent” znalazły się prawie same talenty wokalne. Pierwotne funkcje muzyki Zacznijmy banalnie – muzyka była od zawsze, a przynajmniej od początku kultury. Niektórzy wierzą, że ludzie tworzyli muzykę zanim jeszcze zaczęli mówić. Możemy przypuszczać, że muzyka towarzyszyła im przy obrzędach, rytuałach, specjalnych okolicznościach. Mogła pomagać sprowadzać duchy, bądź wznosić się do sfery sacrum, wprowadzając w trans. Wyznaczała rytm w tańcu. Prawdę mówiąc, wiele od tamtego czasu się nie zmieniło. W pewien trans wprowadza nas rytmiczna muzyka elektroniczna, a obecnie również używamy muzyki podczas rytuałów podkreślających cykliczność czasu lub ważne wydarzenia. Kolędy towarzyszą nam w czasie świąt, „Sto lat” podczas urodzin, Marsz Mendelssohna na zakończenie ślubu. Wśród par znane jest zjawisko „naszej piosenki”, która przypomina pierwsze spotkania i miło spędzone wspólne chwile. Akompaniament wspomnień i narzędzie manipulacji Istotną cechą muzyki jest to, że stanowi doskonały akompaniament wspomnień. Słysząc melodię często mamy skojarzenia z przeszłości i czujemy atmosferę „tamtych” dni. Muzyka jest dla większości ludzi naj bardziej emocjonalną ze sztuk. Pewne 12 utwory nas wzruszają lub poruszają jak „I Will Always Love You” Whitney Houston czy „My Heart Will Go On” Celine Dion. Inne nas denerwują i czasem wzbudzają agresję – wystarczy przejrzeć komentarze do wideoklipów Justina Biebera na YouTube. Muzyka potrafi też mieć wpływ na nasz humor. Jedni dla poprawy nastroju wybierają radośniejsze utwory, inni smętne. Rano możemy potrzebować mocnej dawki energii, więc włączamy coś „z powerem”, a przed snem słuchamy czegoś kojącego. Z czasem uczymy się jakie rytmy pomagają się nam skoncentrować czy odprężyć i wprawiamy się dzięki nim w odpowiedni nastrój. Muzyka w pewnej mierze pozwala nam kontrolować emocje. Używamy jej, by dyktowała rytm naszego życia. Wiedzą o tym doskonale managerowie centrów handlowych włączający klientom radosne świąteczne melodie długo przed Bożym Narodzeniem. Identyfikacja Większość gatunków muzycznych niesie ze sobą pewne hasła i styl życia. Na ogół co innego wyraża hip hop, punk rock i pop. Szczególnie wśród młodzieży muzyka jest manifestacją przekonań, często radykalnych. Autorka „Funkcji kulturowych i historycznego znaczenia polskiego rocka”, Anna Idzikowska Czubaj twierdzi, że muzyka „dostarcza schematów identyfikacyjnych, wskazuje normy, formułuje sankcje, gratyfikuje sławą i prestiżem.” Pozwala oddzielić „swoich” od „obcych”. Tworzy oddzielne subkultury, pozwala zdefiniować się członkom grupy. Wentyl bezpieczeństwa Kiedyś często mogliśmy słyszeć od rodziców ( i w ogóle od starszego pokolenia), że współczesna muzyka wzbudza w młodych ludziach agresję (razem z grami komputerowymi i filmami). Slavoj Žižek, soc- jolog i krytyk kultury stawia tę tezę na głowie. Twierdzi, że sytuacja może wyglądać odwrotnie i że to młodzież rozładowuje swoje negatywne emocje np. słuchając dynami- cznej, głośnej muzyki lub strzelając do wirtualnych wrogów. Muzyka więc, często razem z tańcem pomaga „wyżyć się” i do pewnego stopnia gwarantuje, że agresja nie zostanie skierowana do społeczeństwa. Ścieżka dźwiękowa Niebagatelne jest również znaczenie muzyki w filmie. Ścieżka dźwiękowa dyktuje nastrój sceny, wzmaga napięcie lub je rozładowuje. Jak bardzo ważna jest muzyka w filmie przekonujemy się, gdy nagle jej zabraknie – znany chwyt filmowy, by wzbudzić w widzu niepokój. Każdą scenę na ekranie można odebrać na kilka różnych sposobów w zależności od akompaniującej jej muzyki. Pewne charakterystyczne dźwięki opisują też co dzieje się na scenie lub podpowiadają co się wydarzy, np. wkroczenie głównego bohatera obwieszczane niemal fanfarami. Muzyka jako sztuka i lęk przed ciszą Muzyka nie zawsze odgrywała taką rolę w życiu człowieka. Dopiero od XVIII wieku muzycy postrzegani byli jako artyści, niektórzy jako geniusze. Wcześniej uważano ich za rzemieślników, a ich kunszt nie należał do najbardziej prestiżowych. Allan Bloom opisujący degenerację amerykańskiej młodzieży twierdzi, że nałóg słuchania muzyki najbardziej wyróżnia młode pokolenie ze wszystkich. „Żyjemy w epoce muzyki i stanów duszy, które jej towarzyszą. (...) Muzyka jest ich namiętnością; nic tak bardzo nie przejmuje jak muzyka; nie potrafią traktować poważnie niczego, co jest muzyce obce.” Słowa Blooma co prawda bardziej wskazują na obawy starszego pokolenia wobec nowych stylów muzycznych, niż opisują stan rzeczywistości, ale odpowiedzmy sobie na to pytanie: dlaczego żyjemy nieustannie otoczeni przez muzykę? Dlaczego nie pozwalamy na długo wkroczyć ciszy w naszą przestrzeń dźwiękową? Dlaczego cisza krępuje nas i niepokoi? Dźwięk jest bodźcem, a dzięki bodźcom czujemy, że żyjemy. Cisza kojarzy się ze stagnacją, bezruchem, nicością. Cisza jest śmiercią. A przecież każdy woli żyć. Ada Skowronek ranking najładniejszycz piosenkarek Sławne piosenkarki to obiekt zazdrości milionów kobiet i zachwytu jeszcze większej ilości mężczyzn. Młode, zdolne, bogate i przed wszystkim piękne. Które z nich bez problemu mogłyby otrzymać tytuł „tap madyl”? MIE J SCE 10: Britney Spears Znalazła się na tej liście głównie za zasługi sprzed kilku lat. Być może jestem zbyt sentymentalny. W każdym razie wolę pamiętać ją jako słodką i seksowną nastolatkę, której każda kolejna piosenka wskakiwała na szczyty zestawień największych hitów. To przykre, że większość osób kojarzy ją z ogoleniem głowy na łyso, związkiem z grubasem Federlinem, aferami narkotykowymi i staczaniem się na samo dno. Na szczęście Brit pomału wraca do formy. Ja trzymam za nią kciuki. MIEJSCE 9: Rihanna Jej uroda jest sprawą dyskusyjną. Niektórzy otwarcie mówią, że ma dziwną twarz i gdyby nie była sławna, z pewnością nikt nie zaliczyłby jej do grona gorących kobiet. Są jednak tacy, którzy podziwiają jej oryginalne rysy (Rihanna pochodzi z Barbadosu) i wychwalają jej nietuzinkową urodę. Z pewnością nie można odmówić jej talentu. Międzynarodową popularność zdobyło wiele jej piosenek, wystarczy wspomnieć Disturbię, Russian Roulette czy Parasolkę, którą zaczęła swoją wielką karierę. MIEJSCE 8 Alicia Keys Zdecydowanie najlepsza wokalistka w rankingu. Krytycy zachwycają się jej głosem już od czasu genialnego Fallin’ , i choć nigdy nie udało się jej stworzyć równie udanego utworu, hitem Empire state of mind udowodniła, że wciąż należy do czołówki amerykańskich piosenkarek. Jej znakiem rozpoznawczym są oryginalne fryzury, którymi lubi zaskakiwać swoich fanów. MIEJSCE 7 Jennifer Lopez Jennifer Lopez jest jak wino - im starsza, tym lepsza. Mimo że na świecie panuje wszechobecny kult młodości, to Jo Lo trzyma chyba w kosmetyczce eliksir młodości, bo znakomicie radzi sobie z upływającym czasem. 41- letnia latynoska powinna być wzorem do naśladowania dla wielu koleżanek z branży. Z powodzeniem radzi sobie nie tylko na rynku muzycznym. Jest projektantką mody i perfum, okazyjnie gra także w fi l m a c h . Najważniejsze jest jednak to, że wciąż potrafi r o z p a l i ć wyobraźnię. MIEJSCE 6 Katy Perry W zestawieniu najgorętszych gwiazd Maxima zajęła pierwsze miejsce. W moim rankingu nie będzie tak wysoko, jednak z łatwością mogę zrozumieć zachwyt redaktorów popularnego magazynu. Katy jest drapieżna i wyzwolona seksualnie, lubi prowokować, a w dodatku jej piosenki wpadają w ucho. Bez ogródek przyznaje również, że jest zainteresowana przedstawicielami obu płci i otwarta na eksperymentowanie z kobietami, co tylko dodaje pikanterii jej postaci. MIEJSCE 5 Nicole Scherzinger Popularność zdobyła jako członkini zespołu Pussycat Dolls. Lubi być w centrum uwagi, co potwierdza jej niedawny związek z gwiazdą Formuły 1 Lewisem Hamiltonem i udział w amerykańskiej edycji Tańca z gwiazdami, której została zwyciężczynią. Zajmuje się także modellingiem. Co by nie mówić – warunki ma ku temu doskonałe. MIEJSCE 4 : Beyonce Partnerka Jaya - z realizuje typ gorącej czekoladki – kobiety o ciemnej karnacji i krągłych kształtach. Jej teledyski można by oglądać z wyłączonym dźwiękiem, a i tak nikt by się nie nudził. Widok ponętnego ciała Beyonce sprawia, że jestem w stanie uwierzyć zapewnieniom rapera, który mówi, że nie ma zamiaru kiedykolwiek zdradzić swojej dziewczyny. MIEJSCE 3 Cheryl Cole Być może jest mniej znana niż reszta pań z tej listy, ale jeżeli chodzi o urodę, nawet w tak doborowym towarzystwie, nie ma się czego wstydzić. Zasłynęła jako członkini zespołu Girls Aloud. Później rozpoczęła karierę solową, śpiewając utwory Fight For This Love i Parachute, które są obecnie znane szerszej publiczności. Dziwnym jest jedynie fakt, że ta śliczna kobieta jest z pochodzenia… Angielką. MIEJSCE 2 Vanessa Hudgens Ok,przyznaję, Vanessa jest lekko cukierkowa, a śpiewać raczej nie potrafi. Nie ma to jednak większego znaczenia. Pozytywna, dziewczęca energia, która od niej bije, jest nie do przecenienia. W dodatku wcale nie jest tak grzeczna, jak wskazywałaby na to jej pozycja gwiazdki Disneya. W 2007 roku do sieci wyciekły jej rozbierane zdjęcia, które potwierdziły, że jej ciało jest równie apetyczne, co jej twarz. W tym momencie pozostaje zadać pytanie: jakim cudem jej serce mógł zdobyć taki wymoczek jak Zac Efron? No cóż, kobiece gusta bywają nieodgadnione. MIEJSCE 1: Shakira Jej piosenka Underneath your clothes była swego czasu królową szkolnych dyskotek. Shakira dorastała wraz ze swoimi wielbicielami i z niewinnej dziewczyny zmieniła się w kipiącą seksem kobietę. Każdy mężczyzna marzy, by jego wybranka potrafiła poruszać się w taki sposób, jak czyni to blondwłosa gwiazda chociażby w teledysku do piosenki La Tortura. Ostatnio zasłynęła kultowym w niektórych kręgach utworem Waka Waka, promującym mistrzostwa świata w piłce nożnej. Jednego można być pewnym - her hips don’t lie. Jacek Kułak 13 fot. Damian Drewulski „Subkultura hip-hop nigdy nie upadnie” „Subkultura hip-hop”. Teoretycznie każdy z nas miał z nią do czynienia i wiele o niej wie, ale czy na pewno? W praktyce okazuje się, że coś całkiem innego. O tej, ciekawej subkulturze i jej wielu elementach opowiedział mi Paweł „Kenrishu” Kruszewski, młody twórca muzyki hip-hop i świetny freestylowiec. Norbert Góra: Jak w tej zdaniach zdefiniowałbyś pojęcie „subkultura hip-hop”? Kenrishu: Zależy jak by na to spojrzeć. Przede wszystkim, to nie tylko muzyka, to jest, moim zdaniem, styl bycia. Nie nazwał bym tego kulturą, dlatego lepiej będzie brzmieć subkultura. Ludzie często mylą pojęcia. Rap to jest muzyka, hip- hop to zupełnie coś innego. Na ten temat można by rozmawiać równie dobrze z graficiarzami. Norbert Góra: Mówisz „styl bycia”, czyli tą subkulturę można byłoby nazwać pewnym zbiorem zachowań, charakterystycznych dla tego środowiska? Kenrishu: Dokładnie tak. Idealnie ubrane w słowa. Norbert Góra: Czy według Ciebie ta subkultura upada? Kenrishu: Niezupełnie, młode pokolenie, czyli my, ma „powera”. Świat zawsze kręcił się w ten sposób ze większy procent ślepo za kimś gonił. To tak jak by mówić ze świat upada. Wszędzie w końcu jest to samo. Może i jest tak, że liczą się kontakty, pieniądze. Cóż, taki kraj, ale mamy również raperów, którzy robią coś całkowicie swojego i za to im chwała. Kreują swój własny styl, przez co nie musimy słuchać w kółko stereotypowego rapu. Wczoraj miałem okazję poznać Don Guralesko i zagrać przed nim 3 kawałki. Naprawdę dostałem dzięki temu niezłego „kopa w tyłek”. Wszystkie moje myśli kręcą się wokół tego wydarzenia. Dzięki temu, gdy wkładam teraz do nośnika jego krążek, odrywam sie od szarej rzeczywistości i czuje, że jestem coś warty. Myślę, że mając ludzi takich jak on, a jest ich sporo, nigdy nie upadnie. Norbert Góra: Czyli jesteś zdania, że ta subkultura nigdy nie upadnie. Zatem, co można zrobić takiego, aby dodać jej, kolokwialnie ujmując, “skrzydeł”? Kenrishu: Jak dla mnie, ona ma skrzydła, tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać. Nie znajdziemy przecież dobrych butów w kiepskim butiku. 14 Norbert Góra: “Trzeba wiedzieć gdzie szukać” – możesz to jakoś rozwinąć? Kenrishu: Słuchasz rapu? Znasz Łonę? On jest genialny. Potrafi opisać zwykły problem w bardzo ciekawy sposób. Nawet jego kawałek o kiosku ruchu jest interesujący. To jest jego styl, aż chce się uśmiechać i być wesołym. Norbert Góra: Czyli słownictwo, a konkretnie jego barwność, stanowią o “uskrzydleniu” hip-hopu? Kenrishu: Niezupełnie. Chodzi mi o to, że on robi coś całkiem „swojego”. Za nikim nie podąża. Ma pasje. Sam wytycza drogę. Podobnie jak OSTR. Norbert Góra: Czy według Ciebie dostęp do tej subkultury powinien mieć każdy, kto chce zostać raperem? Może jednak powinno się pewnych ludzi wykluczać? Kenrishu: Każdy powinien mieć szanse. Czemu by nie? Zdarzyło mi się prowadzić audycje w radiu Impuls(Kenrishu jest również dziennikarzem) i puszczałem wszystko, co tylko zostało mi nadesłane. Zero dyskryminacji. Jak nie będziemy się nawzajem wspierać, nikt nie będzie, a każdy kiedyś zaczynał. Sam nie jest- em zbyt zaawansowany i wiem jak ciężko zostać dostrzeżonym. Wiem ile do tego potrzeba wiary w siefot. Damian Drewulski bie. Ludzie są różni, jedni chcą słuchać takiego rapu, inni takiego. Absolutnie nikogo nie powinno się wykluczać, poza całkowitymi „wybrykami natury”. Norbert Góra: Tylko czy w takim wypadku nie będą pojawiać się ludzie, którzy przyczynią się do zniszczenia hip-hopu? Kenrishu: Moim zdaniem “scena rapu” jest zaszczuta. Ludzie tacy jak Mezo robią to co lubią. Mi to nie podchodzi, Tobie też nie, ale komuś na pewno. Ja rozumiem to piękno w inny sposób. Dla mnie pięknem nie jest spięty wykonawca, który od ponad 20 lat nagrał setki kawałków o tym samym i ciągle narzeka jak mu jest niedobrze, czym buntuje słuchaczy. Norbert Góra: Ostatnie pytanie, a mianowicie – co sądzisz o komer -cjalizacji w tej subkulturze? Kenrishu: Tylko aktorzy teatralni nie są komercyjni. Jeżeli ktoś chce nawijać całe życie w swoim pokoju to nie ma sprawy. Mówiąc , nie jestem komercyjny, sprawiam, że jestem jeszcze bardziej. Norbert Góra: Czyli komercjalizacja jest konieczna? Kenrishu: Nie. Komercjalizacja jest wszędzie i nie jest to coś, co można sprecyzować, jak to robi Peja. Grając koncerty, wydając płyty sprawia, że jest komercyjny. Norbert Góra: W takim razie wytwórnie ubrań, reklamowanie alkoholi w teledyskach? To nie jest ta, „zła” część komercjalizacji? Kenrishu: Jakoś zarabiać trzeba, ale.. na pewno coś w tym jest. Można by powiedzieć że, na przykład Tede jest biznesmenem nie raperem. N o r b e r t Góra: Zatem można znaleźć u Ciebie nutkę braku akceptacji wobec komercjalizacji? Kenrishu: Ja nie lubię po prostu jak ktoś namolnie się promuje. Przyjęło się, że komercja to kawałki o miłości, ale dlaczego? Ze względu na to, że słuchają tego 14-latki? Można liczyć słuchaczy w tysiącach? Najlepiej będzie, jak pozostaniemy przy stwierdzeniu, że wszystko jest komercyjne. Jedno bardziej, drugie mniej, ale jest. Norbert Góra: Dziękuje serdecznie za wywiad. Kenrishu: Ja również. norbert góra recenzje: Kompleks Portnoya Raskolnikow u, Żyd anizm onan marudny , ita em tys . dorosły chłopiec.. k e l A oy rtn Po er nd sa m, w dramatyczny wba za i miejscam gu olo on m , nym etu rodem z gabin s przez przeprowadza na ty eu ap psychoter ych od jąc lemów narasta całą gamę prob Negacja i. śc sło zesnej doro dzieciństwa do wc alnych, or m i h yc ijn relig matnarzuconych norm ść zo na nadopiekuńc cie ży alergiczne reakcje ne wa ko ca, nieuporząd ach ali ki i władczość oj re w ne zo ad stko to os seksualne – wszy Stanach y żydowskiej ze in dz ro ej jn tradycy ę Zjednoczonych ostrawną mieszank Tę na pozór ciężk rtPo u ks w twórcy Komple poważnych temató ną muzyką iet św ą ion aw pr noya podają przy y sposób enografią. Genialn i rewelacyjną sc y w Starej ia niewielkiej scen zagospodarowan czytelnie są a, że wydarzenia Prochowni sprawi i bardzo m ni zy zejścia międ rozdzielone, a pr cja dynamiczne. kawa jest krea Szczególnie cie go ne ów gł i atk Mariotti – m dka, aktorska Moniki sło e ni ale , kuńcza bohatera. Nadopie owania religijnych, wych cji dy tra a ególe, pilnując cz sz ym alnych w każd dzwdzieci i norm mor na a an gr za sowana, ale postać niby przery rta yczaj naturalnie. oya to sztuka wa Kompleks Portn na e liw aż wr y ob aga – os y zm zobaczenia, ale uw ry lga sceniczne lub wu sceny nieco ob iesmaczone. mogą się czuć zn Nienawidzę Sztuka utrzymana w ton ie kultowego filmu Marka Kot erskiego-Dzień Świra. Monodram, którego główny bohater wydaje się być kontynuacją postaci Adasia Miałczyńskiego. Nienawidzę to tytuł, który jest najlepszym odzwierciedleniem uczuć bohatera. Czego nienawidzi teatraln y Adaś? A no ludzkiej zawiści, bezmyślno ści, absurdów codziennego życia… nienawi dzi POLSKI, POLSKI, a dokładniej ludzi, którzy tę Polskę budują. Sztuka bawi, a jednocześnie zmusza do myślenia. Widz się śmieje, zdając sobie jednak sprawę jak prawdziwe są wygłaszane kwestie. Można dojść do wniosku, że rzeczywistość w której przysz ło nam żyć, to jedna wielka farsa, która nie może napawać optymizmem. Jednak nie ma się co martwić, bohater nie traci do końca nadziei, nie traci, bo ciągle wierzy w jedy ną rzecz, która ma sens, wierzy w…MIŁOŚĆ , prawdziwą MIŁOŚĆ, która może się jesz cze przydarzyć. Świetna rola Marcina Kwaśn ego. Oczywiście ciężko porównywać z rewelac yjną kreacją Marka Kondrata we wsp omnianym już filmie Dzień Świra, myślę, że porównanie takie nie ma większego sensu, bo czy warto zestawiać film ze sztuką teatralną? W tym wypadku raczej mija się to z celem. Polecam gorąco, warto przyjrzeć się absurdom codziennego życia. J o a n n a Motyka wicka D ominika Sa iała. których jest taka wspan ałby „silne” argumenty, ty? To jest dopiero iad zen pos pre o Alb … i. samo ośc czn to ate u I znow kupuje tobie kolejną mógłby użyć w ost zw- dramat. Rodzina Jak ? mi ie ięta św i tym z To co w bo uważa, że świetn endarzu świętach. parę dżinsó po sz i ma ięta bo św esz , chc Po raz kolejny w kal ięta św nie ykle dasz. A ty ich res, który zae. Dlaczego? wyglą ” spodni. mamy ten dziwny ok To troszeczkę trudn fę pełną „świątecznych sza już rcze ają zyn mi zac ący ni jad z rze ą opa prezent lam jak rek rać czyna się Bo wszyscy ałbym wybie lko, że w dlowych, Jeśli już mi Ty han i. ch kam bry na tra ów Do żar cen cię ol. i po oh wonym biegać owałbym alk a troszeczkę ą kilogramy to prefer puj ku . Ty, się tów uje zen arn pre zm ą kaj nie tym roku ta reklama był i ie każdą okazję auci szu tan ern zos Int . a się ow mi o z poł ła ełk o oba reg pud inna… Nie pod jedzenia(z któ już otwiera się enta, że z inowała). lko, że jeśli duc rm pro ete nprz do oce „pr się źby ten bo gro że a, zą , już pis wyrzucon tem okazuje się ncyjny napój i jest straszny. prezen y inn m o tłu alb er ny liki ucz iś szt jak zemsty kupią konkure towy prezent” to ą ego Ten on elk rw but i cze k eka je obo ml le mo o sto na wigilijnym nek do któreg Stoję z kartonem ziny z egzotyczny tru płynny karmel a przede mną dwie rod dy, nie jest do końca prbarszczyku pojawi się wo dło gar e przez zabawek i polski any zy, ow dyc lam sło rek mi zka ej wó ści i czę łaszcza jeśli ta butelnaj pełnym może zystosowane. Zw go mikołaja i nym asortymentem. I ią deską ratunku rod no atn piłkarzy lub odlotowe ost róż kuto ka ma być spe by też gdy ły tym By ty h. się rac ym ula ałb ok renifera w nie denerwow prezy. Poza tym prezen echała na spokojnie. podczas im doj na nie my się ka rliś ów ało upa żar yw cię my odb to że , tko lacje, wszys dawać zawsze z samocho, rodzinka płaci można najlepnagranie bo zderzyła się Kasjerka nabija zakupy koniec grudnia będzie że , się ż dzi Pu Mą . sz nie riu Ale Ma ł ni. dzi ole je, jak wa ow azu pro dem, który i wszyscy są zad . To tylko pok jeszcze szym czasem ju, jak wieta kra bo ę, zym Może żon . nas na igia w ać A rel zek ki. nas anows musi poc wpływ ma na żliwe. Pudzian ych rajstopek mocny ow anie atk pyt dod to ać Na zuk m. pos wie si my, wszystko jest mo lu- mu ć to dobrze? Nie lu wa wie ado sw rem per ate wy e boh i chc i. jest już ikoną na zimę, mama gą odpowiedzcie sam lkie mięśnie, u dziecku, że nie mo cem czą dzi. On nie tylko ma wie pła asami ewa i świetnie zcze jednej zabawki. Cz ozd on również tańczy, śpi a kupić jes , er- Krzysztof Dr ent sup zyd do pre ć o dzi jak ho wc ie , że trzeba ślę poradziłby sob my m parlamendo uszu. Cisza już na pewno a polski marketu w zatyczkach ach acj ocj neg cie. Na pewno w wielu 15 Krótka historia średniowiecznego chrześcijaństwa Święta Bożego Narodzenia to czas refleksji i zastanawiania się nad sobą. Choć mamy je już za sobą , to wraz z nowym rokiem cała masa innych obrządków dopiero przed nami. Przeglądając kalendarz spróbujmy cofnąć się na chwilę w odległe czasy wieków średnich , w których religia chrześcijańska i Kościół wywierały ogromny wpływ na codzienne życie ludności. Wbrew wymownemu tytułowi tego artykułu, nie będzie to historia sucha z masą wypunktowanych faktów i dat. Będzie to przede wszystkim opowieść o tym jak religia kreowała życie w społeczeństwie. A tytuł- no cóż- nie miałem po prostu lepszego pomysłu na inny. Choć w nauce popularny jest pogląd, że średniowiecze rozpoczyna dopiero rok 476, nie sposób nie wspomnieć o dwóch wybitnych postaciach świata starożytnego, które przyczyniły się w zasadzie do coraz szybszego rozwoju chrześcijaństwa. Mowa o cesarzu Konstantynie Wielkim oraz Teodozjuszu Wielkim. Pierwszy z nich ogłosił w 313 roku tzw. edykt mediolański na mocy którego chrześcijaństwo stało się religią równorzędną z kultami tradycyjnymi. Był to jednak dopiero początek. Prawdziwy przełom przyszedł wraz z edyktem Teodozjusza Wielkiego, który uznawał chrześcijaństwo za jedyną religię panującą w Rzymie. Odtąd zakazane zostały wszelkie kulty tradycyjne. Po upadku Cesarstwa Zachodnio-Rzymskiego Kościół został jedną z najsprawniej działających instytucji dawnego cesarstwa. Otoczony przez wrogie germańskie plemiona papież musiał szukać sprzymierzeńców. Zostali nimi zachodniogermańscy Frankowie. Nie rozwodząc się nad dziejami Franków, o których można by pisać opasłe książki ( i nie jedną już zresztą napisano) , przejdę od razu do czasów Karola Wielkiego ( ok. IX wieku) , za którego pojawił się pogląd, że władca jest odpowiedzialny za zbawienie swego ludu. Pogląd ten był utrzymywany przez całe wczesne średniowiecze. Stąd panowało przekonanie iż władca powinien dobyć miecza wtedy kiedy droga do zbawienie może zostać zachwiane. Tym samym poganie, grzesznicy i heretycy mogli być przez niego surowo karani. Warto napomnieć w tym miejscu iż średniowieczny Kościół nie skazywał na śmierć ani okaleczenie. Tym zajmował się władca świecki, współgrający z duchowieństwem. 16 Te wzajemnie uzupełniające się zależności widać szczególnie w Kronice Czechów Kosmasa. Książe Brzetysław ustanawiając nowe prawa w oparciu o religię chrześcijańską, za każdym razem otrzymywał uznanie od biskupa Sewera. Niby zwykła rzecz, lecz w owych czasach kontekst ten mówił sam za siebie- państwo jest oparte nie tylko na władzy świeckiej lecz także na władzy duchownej. Sankcje na tle religijnym w wielu chrześcijańskich krajach Europy były niekiedy dosyć surowe. Jeżeli wierzyć na słowo niemieckiemu kronikarzowi Thietmarowi ( który mówiąc delikatnie nie przepadał za Polską), Bolesław Chrobry za nieprzestrzeganie postu kazał wybijać ignorantom zęby. W całej Europie były popularne ponadto tzw. ordalia, czyli sądy boże. Były to wszelkiego rodzaju środki używane przede wszystkim w prawie karnym. Średniowieczne społeczeństwo wierząc w opatrzność bożą, uważało że osoba niewinna przy interwencji Niebios przejdzie ordalia pomyślnie. Środków stosowanych podczas sądu bożego była cała masa, stąd dla zobrazowania tego procesu przedstawię tylko jedną z najpopularniejszych. Była to próba żelaza, polegająca na tym iż oskarżonemu dawano do ręki rozgrzane żelazo i kazano mu przejść z nim trzy kroki. Wierzono, że w razie niewinności pozostawione na ręce rany od razu się zagoją. Wśród sankcji cielesnych dosyć ostro traktowano osoby oskarżone o cudzołożenie. Otóż mężczyzn obdzierano z odzienia i wręczano do ręki nóż. Następnie przybijano przyrodzenie delikwenta do pala. Miał być tak przytwierdzony do momentu, aż nie użyje noża do odcięcia krępującego go „elementu”. Co się tyczy zaś kar za te samo przewinienie skierowane do kobiet, to jest to kwestia, której ze względu na resztki dobrego smaku, lepiej nie poruszać. Ważną rolę w życiu pobożnego społeczeństwa odgrywała tak zwana oblacja. Polegała ona na oddawaniu dzieci do klasztoru. W chwili objęcia pełnoletniości osoba taka mogła sama wybrać swoją dalszą drogę, lecz zwykle zostawała w Kościele, robiąc karierę duchowną. Wierzono, że oblacja zapewni zbawienie rodzinie, gdyż Bóg jest łaskawy dla tych, którzy oddają swe pociechy na Jego służbę. Można śmiało powiedzieć, że Kościół odgrywał ważną rolę w organi- zacji średniowiecznego czasu. W epoce, w której czasomierze były jeszcze mało popularne, dane pory dnia określały bicie dzwona. Cała gama dźwięków sprawiała, że przykładowo prosty człowiek wiedział czy jest teraz pora na orkę czy na odpoczynek. Bez wątpienia społeczeństwo średniowieczne musiało mieć zatem nieźle wyostrzony zmysł słuchu. Ponadto to Kościół ustalał dni wolne, które musiały być bezwzględnie przestrzegane. Za oranie ziemi, czy handel w niedzielę, groziła konfiskata danego mienia. Poruszając temat biznesu, nie tylko kupcy mieli w średniowieczu ciężko. Przez długi czas trudno było rozwinąć skrzydła także bankierom. Kościół, kierując się zasadami mora lnymi , uważał za nieetyczne żądać od kogoś większej sumy, niż się pożyczyło. Prawa biznesu choć są twarde, w owych czasach były jednak nieco miększe. Kościół średniowieczny wywarł także spory wpływ na rozwój szkolnictwa. Zakładano szkoły w parafiach oraz szkoły katedralne przy kapitułach. Z czasem powstawały też szkoły świeckie, a ze szkół katedralnych wyłoniły się pierwsze uniwersytety. Oczywiście Kościół nie był pozbawiony w średniowieczu kryzysów, czy walk o władzę z panami świeckimi . Miejsce miał słynny spór o inwestyturę , czyli ceremonię nadawania danej godności przez pana zwierzchniego. Cesarze mieli między innymi prawo mianowania biskupów co w owym sporze spotkało się z dezaprobatą. Te kwestie są już jednak zupełnie odrębnym tematem i sądzę że w tym miejscu można spokojnie zakończyć ową krótką historię średniowiecznego chrześcijaństwa. adam gAAFAR sen czy jawa? Filmy, które coś łączy. Jawa czy sen ? Zdecyduj ! Wybierz i śnij na jawie … Od kilku lat kina bombardują nas coraz bardziej nudnymi filmami o stałych schematach i podobnej fabule. Na początku mamy problem z wyborem filmu. Chcemy iść na dobry film, więc decydujemy się zapłacić sporo za bilet. Nie zawsze nasze wybory są trafne. Odnoszę wrażenie, że trudno jest znaleźć coś ciekawego, jakąś produkcję z niekonwencjonalną akcją, coś, co nas wciągnie, przeniesie w inną rzeczywistość i choć na chwilę pozwoli oderwać się od studiów i szarej codzienności. Pierwszy śnieg za nami, zima depcze nam po piętach, więc warto mieć jakieś pomysły na długie, mroźne zimne wieczory! Dlatego proponuję wpaść do wypożyczalni i nadrobić filmowe zaległości. Oto propozycje różnych filmów, które jednak coś łączy… Po wybudzeniu się, musi szybko wrócić do rzeczywistości. A to nie jest łatwe – ma zniekształconą twarz, miewa migreny, a nocami męczą go koszmary. Żyje na pograniczu snów i rzeczywistości. Nie umie odnaleźć się w nowym życiu. Potrzebuje kogoś, kto go zrozumie. Odnajduje Sofie, która nadal go kocha. Obydwoje stwarzają własny, hermetyczny świat. Zaczynają od nowa, snują plany, ale David ma problemy z odróżnieniem snu od jawy. Pojawiają się lęki i omamy. Ma trudności z poznaniem bliskich. Niektórzy myślą, że zwariował. Jego życie przypomina rozrzucone puzzle. Zostaje posądzony o morderstwo, którego nie pamięta . Na jego drodze pojawia się psycholog, który chce mu pomóc w odnalezieniu prawdy o życiu i o samym sobie. David musi dokonać trudnej podróży w głąb siebie. Tylko dzięki niej bohaterowie mogą znaleźć odpowiedzi na pytania: Kto jest kim ? Kto kogo zabił ? Sen czy jawa ? Aby zachęcić Was do obejrzenia filmu, nie zdradzam jego zakończenia. Ciekawy jest motyw realnego snu. Film składa się z wielu krótkich scen, które widz musi połączyć i jakoś ułożyć. Kiedy wydaje się, że już wiemy więcej niż sam bohater, nagle następuje zwrot akcji , dzięki czemu coraz trudniej rozwiązać zagadkę – czy to rzeczywistość, czy sen? Ponadto Vanilla Sky to ciekawe połączenie science fiction, thrillera i romansu . Wszystko to sprawia, że ten film jest naprawdę godny polecenia. 2. Zakręcone sny Filmem, którym miło mnie zaskoczył jest Incepcja, w reż. Christophera Nalona. (Już w grudniu ma ukazać się na Blue-ray’u i DVD!) Właściwie rozpoczyna się on prawie od końca, co powoduje, że można łatwo pogubić się w kolejnych wątkach. Ta produkcja filmowa przedstawia krainę snów nieco inaczej, niż zwykliśmy ją postrzegać. Główny bohater Dom Cobb (Leonardo DiCaprio) jest mistrzem we wkradaniu się w ludzkie myśli, marzenia i sekrety. Za pomocą specjalnych urządzeń, bohaterowie przenoszą się w inną rzeczywistość. W czasie snu, a dokładniej, na jego kolejnych poziomach, Dom kradnie z umysłu dosłownie wszystko. Potrafi nami manipulować. Niestety zbyt częste podróże w świat marzeń spowodowały, że został oskarżony o morderstwo żony – Mal (Marion Cotillard). Po jej śmierci stracił możliwość wychowywania dzieci , jak 1. Więzień snu Vanilla Sky – film w reż. Camerona Crowe’a z 2001 r. Beztroski David Aames (Tom Cruise) żyje jak w raju. Nie ma problemów, dużo imprezuje i otacza się pięknymi kobietami. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Poznaje Sofie (Penélope Cruz) – kobietę swoich marzeń. Dla niej, chce się zmienić. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Niespodziewanie ulega wypadkowi samochodowemu, który powoduje jego była narzeczona. Trzy tygodnie pozostaje w śpiączce. 17 3. Miłość na zakręcie i normalnego życia. Musi się ukrywać. Gdy chce kończyć karierę złodzieja umysłów, na jego drodze pojawia się Saito (Ken Watanabe) – bogaty biznesmen, który składa mu ofertę nie do odrzucenia. Dom i jego zespół podejmują się nowego wyzwania, dzięki któremu bohater zostanie oczyszczony z zarzutów i znów będzie mógł być z dziećmi. Jego głównym obiektem zainteresowania staje się Robert Fischer (Cillian Murphy) przyszły dziedzic firmy umierającego ojca. Zespół Doma ma niełatwe zadanie. W podświadomości musi zaprojektować iluzję rzeczywistości. Niekończąca się przestrzeń, złożona jest z kilku poziomów snu, w których będą starali się przeszukać umysł Fischera, a przede wszystkim wszczepić mu nowe idee, które pozwolą zleceniodawcy Doma na osiągnięcie sukcesu w branży. Ale pojawiające się przeszkody uniemożliwiają wykonanie doskonałego planu, bo przeciwnik wydaje się być silniejszy, niż się spodziewali…W odróżnieniu od Vanilla Sky, w tym filmie śni wiele osób, a na kolejnych poziomach snu, ilość zagadek i niewyjaśnionych sytuacji rośnie. Wielowątkowość trzyma widza w napięciu. W filmie wciąż coś się dzieje, akcja jest rozbudowana i dynamiczna, co sprawia, że nie można się na nim nudzić. Tym bardziej, że na uwagę zasługuje również sceneria i architektura, np. pusty plac Time Square, czy 18 też klif – budynek na wyspie Limbo. Zauważmy, że te dwa odmiennie filmy łączy motyw realnego snu. Życie bohaterów częściowo toczy się na jawie, a częściowo we śnie. W odróżnieniu od Incepcji, Vanilla Sky bardziej koncentruje się na psychice jednego bohatera. W Incepcji postaci świadomie wybierają życie we śnie i większości je kontrolują. A w jego projektowaniu mają jakiś cel. Natomiast w Vanilla Sky, życie bohatera jest na pograniczu snu i jawy. On sam ma problemy z określeniem swojej osobowości, a wydarzenia we śnie są nieświadomą i niezaplanowaną projekcją umysłu. *Matematyczna ciekawostka: W Incpecji wykorzystano konstrukcję schodów Penrose’a, należących do zbioru figur niemożliwych. Trzeci film o zbliżonej tematyce, to Zakochany bez pamięci (Eternal Sunshine of the Spotless Mind). Ukazał się w 2004 r.,a jego reżyserem jest Michel Gonery. To film, któremu naprawdę warto poświęcić swoją uwagę. Podobnie jak w Vanilla Sky akcja toczy się wokół miłości. Joel (Jim Carrey) i Clementine (Kate Winslet) są wprawdzie parą, ale ostatnio nie dogadują się najlepiej. Wydaje się, że ich rozstanie jest chwilowe. Kiedy jednak Joel próbuje walczyć o związek, dowiaduje się, że Clem wymazała go z pamięci. Zrobiła to za pomocą dr Mierzwiaka, który wraz z zespołem, w czasie snu potrafi usunąć wspomnienia z mózgu pacjenta. Joel nie umie żyć bez eksdziewyczny i także poddaje się takiemu zabiegowi. W czasie zabiegu nie wszystko idzie po myśli doktora. Joel stał się uczestnikiem własnych wspomnień. Jest świadomy swojego snu oraz tego, że pamięta retrospekcje po raz ostatni. Zaczyna dostrzegać zalety związku, już wie, że był on niezwykły i nie chce wymazywać go z pamięci. Przekonuje Clem, że warto walczyć o siebie. Oboje wiedzą, że może być za późno, bo tylko przez przypadek, stali się uczestnikami swojej przeszłości. Aby być razem, starają się przerwać sen. Jednocześnie muszą uciekać w najskrytsze wspomnienia Joela, których program dr Mierzwika nie odnajdzie. Nie jest to łatwe, ponieważ program opracowany przez lekarza, jest doskonały… Zakochany bez pamięci to kolejny przykład motywu realnego snu. W przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych filmów, w tym rzeczywistość i sen są oddzielone. Joel jak i widz wiedzą, w jakiej konkretnej przestrzeni przebywają. Zakochanego bez pamięci wyróżnia głęboka refleksja dotycząca ludzkiej psychiki i uczuć, a także tego, co zobaczyć można tylko sercem… Naprawdę warto obejrzeć ten film! ewelina szylińska KĄCIK KULINARNY Raz jeszcze witamy wszystkich w nowo powstałym kąciku kulinarnym. Na łamach niniejszego kącika staramy się zamieszczać fajne przepisy i propozycje ulepszenia Waszego menu. Jak się dowiedzieliśmy w przeprowadzonej przez nas mini ankiecie niestety niektórzy nie umieją gotować, ale bardzo chcieliby się nauczyć. Przekonamy Was, że to proste. W naszych kuchniach akademickich jak i na kwaterach można zrobić dosłownie wszystko. Wystarczy trochę wyobraźni, aby zaskoczyć współlokatorów pysznym posiłkiem. W prosty sposób postaramy się nauczyć Was podstaw, a dla ciekawych i ambitnych przedstawimy też nieco trudniejsze przepisy. Pokażemy Wam tajniki czarnej magii jaką niekiedy jest sztuka gotowania. Do dzieła. Na dzisiaj przygotowaliśmy coś prostego, co każdy z przyjemnością przyrządzi i skosztuje. Spaghetti Rossa i Kurczak z cukinią. Zaczynamy także przygodę z odwiedzaniem ciekawych lokali kulinarnych, by wysyłać Was wszędzie tam, gdzie smacznie i zdrowo można się najeść. opakowaniu co do czasu gotowania. Na razie zostawmy makaron w spokoju. Ważne żeby zachować trochę wody z gotowania makaronu bo zagęści sos. W rondelku rozgrzewamy masło i na nim podsmażamy czosnek kilka sekund tak aby wydobyć jego aromat. Następnie dodajemy pomidory suszone i inne składniki jednocześnie. Zostawiamy na średnim gazie aż się trochę zredukuje( czyli odparuje). Jak się już trochę zredukuję dodajmy garść startego sera . Teraz dopiero do- prawiamy do smaku. To jakie ma być ostre zależy od gustu. Łączymy makaronem z sosem. Wykładamy na talerz. Spaghetti Rossa przepis na 4 osoby Potrzebujesz: sok pomidorowy 250 ml 2 ząbki czosnku bazylia świeża ( jeśli jej nie posiadacie może być jako przyprawa) małe oliwki czarne 5 szt.(ale i je można pominąć jak nas nie stać) pomidory suszone 3 szt. wino białe półwytrawne 100 ml makaron Spaghetti Lubella 1 opakowanie małe opakowanie sera - jakiego lubicie mała kostka masła sól, pieprz do smaku Przygotowanie: Makaron ugotujemy al dente( to znaczy na pół twardo). Lubella nada się tu najlepiej. Wodę na makaron koniecznie trzeba posolić inaczej makaron będzie się kleił a tego nie chcemy. Najlepiej trzymać się wytycznych na Do tego serdecznie polecam wino Carlo Rossi różowe. Jest neutralne i doskonale komponuje się z makaronami. Kurczak z cukinią Potrzebujesz: pojedyncza pierś kurczaka mała cukinia oliwa/olej do smażenia sól, pieprz, papryka słodka, curry, tymianek Przygotowanie: patelnia, nóż, deska do krojenia Pierś kurczaka myjemy, kroimy na niewielkie kawałki, solimy, obsypujemy niewielką ilością pieprzu, łyżeczką słodkiej papryki i pół łyżeczki curry. Odstawiamy na chwilę, żeby przegryzł się przyprawami. Cukinię myjemy, kroimy w kostkę. Na patelni podsmażamy kurczaka, kiedy się zarumieni, dodajemy pokrojoną cukinię i wlewamy pół filiżanki wody. Dodajemy szczyptę tymianku. Kiedy cukinia zmięknie, danie jest gotowe. Podajemy z ryżem. Odwiedzone i specjalnie dla Was sprawdzone Salad Story to bar sałatkowy położony na ul. Polnej 46 rzut kamieniem od Riviery. Wchodząc do środka przywita was bardzo fajna miła i ciepła atmosfera. Od wejścia rzuca się w oczy witryna z wspaniałymi daniami głównie sałatkami oraz czymś na ciepło. Zamawiając goście lokalu zostaną bardzo miło przywitani przez personel. Warto się ich zapytać co w danym dniu polecają. Zawsze dobrze doradzą a sałatki podadzą z uśmiechem. Warte polecenia na zimowe dni są zawsze świeże i smaczne zupy. A na prawdziwą ucztą dla duszy i ciała można wybierać spośród wielu sałatek i dodatków do nich przewidzianych. Miłe i ciekawe miejsce do spędzenia miłej kolacji, na szybką przegryzkę i miłą rozmowę we dwoje. Zachęcamy do jedzenia sałatek bo są zdrowe i pyszne ale każdy sam zdecyduje co lubi. W naszej ocenie Salad Story dostaje od nas 7/10 punktów. Szczerze polecamy i życzymy smacznego na zdrowo! Salad Story to zielona sieć restauracji, która zadebiutowała na rodzimym rynku otwarciem lokalu w Złotych Tarasach w 2007 roku. Od tego czasu na zielonej mapie Polski znalazł się także Poznań, Kraków, Bielsko Biała, a z początkiem grudnia również Wrocław. W listopadzie został otworzony już 6! lokal w Warszawie – przy Polnej 46, czyli tuż przy Politechnice! Zapraszamy wszystkich sałatkożerców na zdrową ucztę. Wyśmienite sałatki, komponowane jedynie z naturalnych składników, niezawierających żadnych konserwantów, na pewno nie pójdą nikomu w boczki;) Dla zmarzluchów rozgrzewające zupy-kremy, aromatyczne tarty, a w wkrótce i mięsa podawane na gorąco! Gotowali, miksowali, smażyli i dusili dla Was Dominika Sawicka i Marcin Bąkowicz. Nie masz czasu by zrobić smaczny obiad? Znudziło ci się jedzenie FastFood? Organizm “prosi” o zdrowe jedzenie? Czekamy na Ciebie! Salad Story - zawsze świeże i smacznie przygotowanie jedzenie. Otworzymy dla Ciebie nowy świat smaków. Tylko tutaj czeka na Ciebie najsmaczniejsza historia. Więcej informacji na naszej stronie internetowej www.ipewu.pw.edu.pl i na facebooku pod www.facebook.com/ipewu 19 sudoku: