Seminaria europejskie - Polska Fundacja im. Roberta Schumana
Transkrypt
Seminaria europejskie - Polska Fundacja im. Roberta Schumana
Seminaria europejskie koordynator: Joanna Różycka-Thiriet [email protected] Seminarium 3 grudnia poświęcone było zmianom kadrowym w Unii Europejskiej. 1 grudnia stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej objął Donald Tusk. 1 listopada zmieniła się Komisja Europejska i szefowa unijnej dyplomacji. A w maju wybrany został nowy Parlament Europejski. Naszymi gośćmi był prof. dr hab. Zbigniew Czachór z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i Ignacy Niemczycki z centrum analiz politycznych Polityka Insight. Spotkanie prowadziła Joanna Różycka-Thiriet. Jako pierwszy głos zabrał prof. Czachór. W odpowiedzi na pytanie o rolę instytucji Unii Europejskiej i nowo obsadzonych stanowisk przypomniał, że system wprowadzony przez traktat lizboński zmienia Traktat o Unii Europejskiej i Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Już samo to, że są dwie umowy o podobnie brzmiących nazwach jest mało przejrzyste. W UE są dwie Rady – Rada Unii Europejskiej (RUE) i Rada Europejska (RE). Obie mają istotny wpływ na to, co się dzieje w Unii. Poza tym, do tej pory politycy i dziennikarze mylą ze sobą Radę Europy i Radę Europejską. Ta pierwsza to osobna, samodzielna organizacja z własnymi krajami członkowskimi. Rada Unii Europejskiej, niegdyś Rada Ministrów, nie jest rządem Unii. To reprezentacja państw członkowskich na poziomie ministrów. Pracuje w różnym składzie (kompetentnych ministrów) zależącymi od tematyki spotkania. RUE wraz z Parlamentem Europejskim i Komisją Europejską (posiadającą inicjatywę prawodawczą) uczestniczą w stanowieniu unijnego prawa. Trwa spór, która z instytucji - Rada Unii czy Parlament, odgrywa w tym procesie ważniejszą rolę. Instytucja Rady Europejskiej pojawiła się oficjalnie w unijnych traktatach w 1986 roku (w Jednolitym Akcie Europejskim), choć szczyty szefów państw i rządów (a tym są właśnie posiedzenia RE) były organizowane już wcześniej. Każdy kolejny traktat wzmacniał pozycję Rady Europejskiej, ale z drugiej strony wzmacniał też pozycję Parlamentu Europejskiego. Tak więc dbano o zachowanie równowagi między tym co międzyrządowe i ponadnarodowe. Traktat lizboński czyni z przewodniczącego RE osobny podmiot. Wcześniej prezydencja w Radzie Europejskiej była rotacyjna. Pracami RE kierował szef państwa lub rządu kraju, który kierował też pracami ministrów w Radzie Unii Europejskiej. Rada Europejska odgrywa w UE ważną rolę – do niej należy inicjatywa polityczna, wpływa na prace Komisji Europejskiej. Nie jest organem stanowiącym prawo, ale bez RE niej nic w Unii się nie dzieje. De facto jej przewodniczący kształtuje agendę całej Unii. Decyduje, jakie kwestie staną na posiedzeniu Rady Europejskiej, chociaż musi się liczyć także z postulatami państw członkowskich. Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Koordynuje prace RE – prowadzi negocjacje, doprowadza do wypracowania kompromisów. Reprezentuje Unię. Widać z powyższego, że UE jest nadal złożoną organizacją. Uczymy się o trójpodziale władz (władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza) i próbujemy przenosić go na sytuację w Unii. Ale to błąd, bo UE to specyficzny twór, a nie państwo, który w dodatku ciągle się jeszcze rozwija. Ciężko jest w przypadku UE zastosować proste definicje, uproszczenia. Ponadto sfera nieformalna w Unii się poszerza, a nie zwęża. Niektóre elementy współpracy pozostają poza systemem. Wprowadza się je dopiero na późniejszym etapie. Unia jest tworem wielowymiarowym. Ignacy Niemczycki przypomniał, że nominacje na stanowiska w Unii to układanka. Trzeba dbać, żeby i duże i małe kraje były zadowolone. I Wschód i Zachód. Czy przewodniczący Rady Europejskiej to ważna osoba? Ktoś, kto decyduje, o czym będą rozmawiać przywódcy Unii, ma dużą władzę. Zgodnie z traktatami kompetencje Tuska są niewielkie, ale może on np. zadzwonić do każdego przywódcy, może porozmawiać z nim w cztery oczy, indywidualnie negocjować. To polityka na najwyższym poziomie. Szef RE to budowniczy kompromisów. A w Unii strasznie trudno się porozumieć w gronie 28 państw. Bo każdy lider chce odnieść sukces, pokazać po powrocie do domu, że coś wywalczył. Przewodniczący Rady musi więc się zatroszczyć, by każdy wyszedł ze szczytu usatysfakcjonowany. Ale może też włożyć pewne sprawy do „zamrażarki”, odroczyć, jak marszałek polskiego Sejmu. Belg Herman Van Rompuy miał negocjowanie we krwi (belgijskie państwo ma bardzo skomplikowaną strukturę). Donald Tusk do tej pory raczej oponentów wycinał. Będzie się musiał nauczyć sztuki kompromisów. Ma też inny temperament, jest bardziej liderem, jest ambitny. Pytanie, na ile inni przywódcy pozwolą rozwinąć mu skrzydła. Prof. Czachór zwrócił uwagę, że choć niektórzy używają nazwy prezydent Europy, to jest to nazwa na wyrost. Ale bez wątpienia w tym stanowisku jest potencjał. Póki co jednak człowiekiem nr 1 w Europie jest szef Komisji Europejskiej. Jego zdaniem ciekawe jest, jak Tusk odnajdzie się na froncie walki o interesy narodowe. Bo Rada Europejska zawsze reprezentowała interesy państw. Natomiast Polska do tej pory cały czas opowiadała się za wzmocnieniem instytucji wspólnotowych (Komisji, Parlamentu). We wzmocnieniu Unii dopatrywaliśmy się interesu naszego kraju. Czy jako przewodniczący RE Donald Tusk będzie próbował uwspólnotowić tę instytucję albo ją osłabić? Byłoby to trudne. Jeśli ma takie zakusy, będzie się musiał hamować. Musi zapomnieć, z jakiego kraju pochodzi. Ponieważ ciężko się tak odciąć od swojego pochodzenia, czeka go zderzenie z realiami. Zresztą gabinet przewodniczącego Tuska złożony jest z przedstawicieli różnych narodowości. Co ciekawe, nie wiadomo, co szef jego gabinetu Piotr Serafin myśli na temat wspólnotowej metody integracji. Do tej pory zachowywał w tej sprawie dyplomatyczną powściągliwość. Poza tym jest jednak świetnym fachowcem. Ponieważ kompetencje przewodniczącego nachodzą na kompetencje Wysokiej Przedstawicielki do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, mogą mieć też miejsca spięcia ze sprawującą to stanowisko Federicą Mogherini. Inną interesującą kwestią jest to, jak się ułożą stosunki Tuska z Angelą Merkel. Następnie na prośbę prowadzącej Ignacy Niemczycki przedstawił sylwetkę Wysokiej Przedstawicielki. Jest to Włoszka związana z lewicową Partią Demokratyczną. Dlaczego ją wybrano? Ostatnio we Włoszech były ciągłe zmiany rządów, bałagan. Ciężko się z tym krajem współpracowało. Ale w majowych wyborach europejskich Partia Demokratyczna uzyskała świetny wynik. Premier Metteo Renzi powiedział więc swoim Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce kolegom, że wygrał, że reprezentuje świeżą krew i żeby dali Włochom jakieś stanowisko. W normalnej sytuacji odgrywająca dużą rolę przy rozdzielaniu foteli Angela Merkel by go zlekceważyła, ale ostatnimi czasy w Unii zarysował się podział na płacącą Północ i zaciskające pasa Południe, żyjące dzięki wsparciu z Północy. Więc kiedy Renzi wyszedł ze swoim postulatem, Włochy dostały stanowisko Wysokiego Przedstawiciela. Taki gest przyszedł Merkel o tyle łatwiej, że Przedstawiciel ma w gruncie rzeczy ograniczone znaczenie, bo działa w ramach mandatu uzyskanego od państw członkowskich. ; Mogherini praktycznie nie posiada doświadczenia w dyplomacji. Operuje ogólnikami. W dodatku już w trakcie kryzysu ukraińskiego wypowiadała się przychylnie, ze zrozumieniem o Rosji, co zraziło do niej naszą część Europy. Gdy podejmowano decyzję co do jej wyboru na stanowisko Wysokiego Przedstawiciela, Litwa nie zawetowała jej kandydatury, ale wstrzymała się od głosu. Lecz dla Polski Włoszka może być dobrym partnerem, Ponieważ sama nie ma rozeznania, będzie można jest podrzucać kwestie, którymi powinna się zająć. Chociaż jest z południowej Europy, będzie się starała pokazać, że reprezentuje wszystkie interesy. Stąd celem jej pierwszej wizyty zagranicznej była Polska. Można by się z nią porozumieć: my się zainteresujemy Bliskim Wschodem, a ona Wschodem. Prof. Czachór przypomniał, że Wysoka Przedstawicielka zasiada z jednej strony w Komisji Europejskiej, ale z drugiej szefuje obradom ministrów spraw zagranicznych. Jest z jednej strony umiejscowiona w systemie wspólnotowym, a z drugiej w międzyrządowym. Jest też otwarta. Pyta Polaków o to, czym według nas powinna się zająć unijna dyplomacja. Zresztą w przemówieniu ministra Grzegorza Schetyny na temat polityki zagranicznej widać już inne podejście. Pojawiała się szersza perspektywa globalna, pojawiły się wątki bliskowschodnie. Profesor zakłada, że Mogherini jest postacią pozytywną, ale włoskie elity będą pewnie optować za tym, by rosyjskiej kwestii zbytnio nie eksponować. Zakłada on, że między Junckerem, Mogherini, Tuskiem i Martinem Schulzem (ambitnym człowiekiem lewicy, który jest po raz kolejny przewodniczącym Parlamentu Europejskiego) wytworzy się pozytywna synergia. Wierzy on, że nadadzą UE nową dynamikę. Jak widać, w unijnych instytucjach panuje równowaga między prawicową Europejską Partią Ludową i socjaldemokracją. Choć prawica objęła ważniejsze stanowiska (przewodniczącego Rady Europejskiej i Komisji). Prof. Czachór uważa, że dla Donalda Tuska Europa to wyzwanie .Widać było po pierwszym przemówieniu, że chce coś udowodnić. Może się okazać politykiem na miarę męża stanu. Prowadząca spotkanie zapytała też o postać przewodniczącego Komisji, Luksemburczyka Jean-Claude’a Junckera i wpływ, jaki może mieć skandal Lux Leaks. Afera ta położyła się cieniem na Junckerze już w pierwszych dniach jego urzędowania. Analityk Polityki Insight wyjaśnił, że afera polegała na tym, że korporacje podpisywały z Luksemburgiem umowy mające na celu obniżenie podatków. Wydaje się, że nie jest to niezgodne z unijnym prawem, ale jest nietyczne. A Juncker, jako ówczesny premier Luksemburga, prawdopodobnie o tym procederze wiedział. A przecież miał odświeżyć wizerunek Unii Europejskiej. Zresztą już sam sposób jego wyboru to powiew świeżości. Traktat lizboński stanowi, że Rada Europejska wybierając szefa Komisji bierze pod uwagę wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Ale nie jest to nakaz. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego w poprzedniej kadencji - Martin Schulz - doszedł do wniosku, że wybory europejskie w maju tego roku wygra lewica. A póki co większość w Radzie Europejskiej ma prawica. Ciężko w takiej sytuacji przeforsować lewicowego przewodniczącego Komisji. Wymyślił więc, że europejskie partie powinny zgłosić swoich Spitzenkandidaten – kandydatów na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Udało się – europejska lewica wystawiła Martina Schulza, a prawica Jean-Claude’a Junckera. Ostatecznie okazało się jednak, że wybory wygrała europejska chadecja i przewodniczącym Komisji został Juncker. Miał to być ukłon w stronę w stronę wyborców. Czy Lux Leaks utrudni Junckerowi rządzenie? W Parlamencie Europejskim odrzucono wniosek o jego usunięcie z urzędu. Pewnie w związku z tym Juncker będzie musiał jakoś spłacić dług wdzięczności wobec socjaldemokracji. Luksemburczyk jest namiętnym palaczem, stąd do niedawna na posiedzeniach Rady Europejskiej można było palić, do czasu aż inni przywódcy się przeciwko temu zbuntowali. Kiedyś Juncker mierzył w stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, a w końcu został przewodniczącym Komisji. Profesor Czachór podkreślił, że Juncker jest bardzo doświadczonym politykiem. To nie tylko były premier Luksemburga, ale też były szef strefy euro. Lux Leaks to nie jedyna afera, w jaką jest zamieszany, ale to właśnie jego wybrała EPL (podczas zjazdu partii wygrał rywalizację z Francuzem Michelem Barnierem). Kandydaturę Junckera poparli Niemcy. Nie można mówić, że Juncker jest przegrany. Może się jeszcze z tej afery otrząsnąć. Może mu zależeć, żeby się wykazać się na stanowisku przewodniczącego Komisji. Nowatorski sposób, w jaki zorganizował prace Komisji pokazuje, że chce podejść do unijnych spraw w inaczej. Wprowadził struktury pionowe w Komisji, tematyczne zespoły komisarzy. W jego Komisji jest sporo osobowości, skład jest ciekawy. Takich ambitnych jak Polka Elżbieta Bieńkowska jest tam więcej. Profesor wskazał, że Komisja ma ważną rolę do odegrania w aktualnych negocjacjach umowy ze Stanami Zjednoczonymi (tzw. TTIP) i przy naprawie strefy euro. Jego zdaniem kryzys w eurolandzie trwa. Ale prof. Czachór jest optymistą, bo nie ma alternatywy dla Unii Europejskiej. Budowanie czegoś alternatywnego w stosunku do UE w takim kontekście międzynarodowym, z jakim mamy teraz do czynienia, byłoby bardzo trudne. Choć w Unii narosło wiele problemów i porządki trwają. Prowadząca zadała pytanie o to, czemu już nie wspomina się o skrajnej prawicy, której sukces odtrąbiono po wyborach europejskich. Profesor Czachór powiedział, że liczba eurosceptyków, eurofobów w Parlamencie Europejskim to, jak ktoś wyliczył, 205 na 750 osób wybranych w różnych, także dużych krajach członkowskich. Stwierdził, że kryzys, który w Europie wcale się nie skończył, nie dotyczy tylko spraw gospodarczych. Ludzie odwracają się od Unii z różnych powodów. Powiedział, że także i w nim jest dużo nieufności wobec Unii. Kiedyś był federalistą, ale potem poczuł się rozczarowany. Jak można było dopuścić do takich ogromnych strat finansowych idących w miliardy euro? Wiele złego zdarzyło się w ostatnich latach za wiedzą i zgodą państw członkowskich. W Unii jest wiele obłudy, pada wiele frazesów. Zwalczenie tej nieufności potrwa. Unia musi zrobić coś dobrego dla ludzi, zejść do ich poziomu. Nadzieje profesor wiąże z odnowionymi instytucjami. Populistyczne żądania mają przebudzić Unię i nią kierujących. Ignacy Niemczycki dodał, że w poprzednim Parlamencie tej skrajnej prawicy było niewiele mniej, bodajże 180 europosłów. Skrajna prawica ma to do siebie, że się strasznie kłóci między sobą, jej przedstawiciele nie lubią się nawzajem. Ciężko im stworzyć wspólny front, porozumieć się ze sobą. Mają sprzeczne interesy. Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Zgodził się z przedmówcą, że eurosceptycy mają spowodować otrzeźwienie europejskich elit. Na razie nie mają dużego wpływu, ale w przyszłości może się to zmienić. Martwi to, że skrajnie prawicowe postulaty przechodzą do głównego nurtu polityki. Np. brytyjscy torysi przejmują niektóre poglądy Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP). Plany Camerona dotyczące ograniczenia imigracji to nic innego jak hasła UKIP. We Francji Nicolas Sarkozy przejmuje postulaty Frontu Narodowego Marine Le Pen. W Europie mamy słabych polityków, który patrzą na sondaże i mówią to, co ludzie chcą usłyszeć. A jak się patrzy na dane gospodarcze, to te hasła antyimigracyjne nie mają sensu. Zjednoczone Królestwo zarabia na migracji z Polski. Cameron nie ma odwagi polemizować z populistami. A przecież imigracji potrzebujemy do podtrzymania naszego dobrobytu. . Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce