Marek Kamiński_wywiad – pobierz pełną wersją graficzną
Transkrypt
Marek Kamiński_wywiad – pobierz pełną wersją graficzną
O podróżach, ekspedycjach na biegun oraz wyprawie z Jaśkiem Melą opowiada Marek Kamiński - polski polarnik, podróżnik, założyciel m.in. Fundacji Marka Kamińskiego. „…Całe moje życie to wyprawy, ciągłe odkrywanie siebie, wyznaczanie sobie celów i podążanie za nimi…” Panie Marku, na swoim koncie ma Pan mnóstwo podróży. Jakie miejsce urzekło Pana najbardziej i dlaczego? Dużo miejsc widziałem w swoim życiu i ciężko jednoznacznie wskazać to najpiękniejsze czy najważniejsze, a co ciekawe, nie zawsze te dwa pojęcia są ze sobą jednakie. Na przykład Antarktyda, na której spędziłem wiele czasu, dla większości ludzi wydaje się nieatrakcyjna, nieprzyjazna, biała, wietrzna, dla mnie okazała się tą najważniejszą życiową przestrzenią. Ale oprócz tej ekstremalnej przestrzeni uwielbiam odkrywać piękno Polski. Czy ma Pan własną filozofię podróżowania? A jeżeli tak, czy może Pan nam ją przybliżyć? Najważniejsza jest droga, a nie cel, o tym jestem przekonany od lat i widzę na swoim przykładzie, że tak jest. Fot. P. Wyszomirski Jest Pan pierwszym i jedynym człowiekiem na świecie, który zdobył oba bieguny Ziemi w ciągu jednego roku. Jak udało się tego dokonać? Skąd Pan czerpie siłę w tych najbardziej ekstremalnych sytuacjach? W tych najtrudniejszych momentach, kiedy rozum i ciało już zawodzi, pomagała mi modlitwa, medytacja, podążanie za Intuicją. Jakie jest Pana najpiękniejsze wspomnienie z Pana wypraw? W jaki sposób Pana wprawy zmieniły Pana i Pańskie życie? Całe moje życie to wyprawy, ciągłe odkrywanie siebie, wyznaczanie sobie celów i podążanie za nimi, choć zawsze najważniejsza była droga, to czego się o sobie dowiadywałem i uczyłem. Zorganizował Pan wyprawę na biegun z niepełnosprawnym chłopcem – Jankiem Melą. Jak zrodził się pomysł jej powstania? W sierpniu 2002 roku znajomi poprosili mnie o udostępnienie filmów podróżniczych trzynastolatkowi, który przebywał w szpitalu po porażeniu prądem. Na skutek wypadku chłopak stracił jedną rękę i nogę. Filmy miały mu pomóc przetrwać czas rehabilitacji w szpitalu. W ten sposób poznałem Jasia Melę. Wiedziałem, że chłopak potrzebuje nowoczesnej protezy, która umożliwiłaby mu normalne funkcjonowanie. Wówczas padł pomysł, by zorganizować jakąś wyprawę z Jasiem, która ułatwiła by mu powrót do normalnej aktywności, a przy okazji może udałoby się podczas niej zebrać jakieś fundusze. Zastanawiałem się, jak taka wyprawa powinna wyglądać. Może razem wspiąć się na najwyższą górę na Kaszubach. Albo spłynąć kajakiem Wdą. A może wejść na Rysy. Nie, spróbujmy na Mont Blanc, najwyższy szczyt Europy. W końcu zacząłem myśleć o przejściu Grenlandii. Ponad 600 kilometrów. To byłoby naprawdę coś przejść razem z Jaśkiem Grenlandię. I wtedy mój przyjaciel, Wojtek Ostrowski rzucił: a może biegun północny? Jakie były Pana największe obawy podczas organizowania tej ekspedycji, a co faktycznie okazało się podczas tej wyprawy największym wyzwaniem? Fot. W. Ostrowski Przygotowania Jaśka trwały naprawdę długo, to był najistotniejszy etap wyprawy, zarówno od strony fizycznej, jak i psychologicznej. Wiedziałem jaką odpowiedzialność na siebie biorę. W trasie na Biegun Północny mieliśmy do przejścia około 70 km i zapasy jedzenia na 10 dni. Trasa okazała się wyjątkowo ciężka – torosy, szczeliny, głęboki śnieg. Przez cały czas nie opuszczał mnie lęk o Jasia. Na dodatek lód, po którym szliśmy zaczął dryfować – gdy spaliśmy, oddalaliśmy się od bieguna. Cały dystans, który pokonywaliśmy w ciągu dnia, traciliśmy w nocy. Czas uciekał, a szanse na sukces malały. Ale w końcu dryf ustał. Mogliśmy pokonywać większy dystans. Znów wszystko stało się możliwe. Czego nauczyła Pana ta wyprawa? Po raz kolejny doświadczyłem siły wiary, miłości i nadziei. Z relacji ludzi wiem, jak wiele nadziei dała ta wyprawa, nie tylko osobom niepełnosprawnym, ale wszystkim, którzy stracili nadzieję i radość w życiu. Fot. Archiwum FMK W jakie inne przedsięwzięcia angażował się Pan i angażuje od tego czasu? Dużym projektem Fundacji była Wisła XXI wieku. Celem tego projektu jest dbanie o ekologiczny rozwój sieci rzecznej w Polsce, a pierwszym krokiem była kampania nakierowana na wykorzystanie potencjału Wisły. W ramach projektu odbyły się dwie wyprawy Ekspedycja Wisła, powstał pierwszy od lat 60-tych wiślany przewodnik oraz film dokumentalny. Założył Pan „Fundację Marka Kamińskiego”. Co zmotywowało Pana do takiego kroku i jaka jest idea Fundacji i jakie działania podejmuje? Fundacja funkcjonuje od roku 1996. Głównym celem Fundacji jest organizowanie pomocy dla dzieci, ze szczególnym uwzględnieniem dzieci z domów dziecka, z rodzin zagrożonych oraz dzieci niepełnosprawnych, a także cierpiących na szczególnie uciążliwe i nieuleczalne choroby. Fundacja zajmuje się również udzielaniem wsparcia organizacyjnego, technicznego i instruktażowego uczestnikom wypraw, organizowaniem lub finansowaniem wypraw i ekspedycji oraz tworzeniem, organizowaniem i realizacją programów edukacyjno-naukowych związanych z jej celami statutowymi. Prowadzi także zbiórki na cele charytatywne dotyczące dzieci. Fot. Archiwum FMK Często w różnych wypowiedziach podkreśla Pan wartość podróży. Co według Pana mogą one zmienić w życiu osoby z niepełnosprawnością? Tak, jak w przypadku wyprawy z Jaśkiem, jemu dało to niewyobrażalne pokłady pewności siebie, wiary w siebie i innych ludzi. Jasiek przebiegł maraton nowojorski, zdobył Kilimandżaro, teraz podróżuje samotnie po Azji. Nie ma dla niego spraw niemożliwych. Myślę, że zdobycie Biegunów wyzwoliło w nim tę siłę, optymizm, energię. Bardzo się z tego cieszę i zawsze mu kibicuję! Fundacja Podróże bez Granic powstała m.in., aby łamać stereotypy i umożliwiać osobom z niepełnosprawnością podróżowanie. Ma za sobą stworzenie niesamowitej wyprawy do Rzymu, Danii i Pragi. Z każdego wyjazdu planowane jest tworzenie podróżników turystycznych opisujących stolice europejskie pod kątem ich dostępności dla osób niepełnosprawnych. Przewodnik po Rzymie i Danii jest już dostępny na naszej stronie internetowej dla następnych podróżnych. Co sądzi Pan o takiej inicjatywie? Myślę, że to świetny pomysł. Bardzo ważne jest by niepełnosprawni nie czuli, że większość wymiarów życia jest nie dla nich. Podróżowanie osób niepełnosprawnych na pewno jest możliwe, ale na pewno trudniejsze. Tym bardziej, każda inicjatywa, która może pomóc osobom niepełnosprawnym wyruszyć w podróż, zasługuje na poparcie i uznanie. Czy ma Pan swój ulubiony cytat, który jest dla Pana ważny lub pomaga pokonywać trudności? Często wracam do wiersza Roberta Frosta „Droga”. Droga Dwie drogi rozchodziły się w żółtym lesie. Żal, że nie mogłem przebyć obu - Samotny wędrowiec, którego w świat niesie. Wpatrywałem się w pierwszą, stojąc u jej progu, Jak skręca w oddali i w poszyciu znika. Wybrałem tę drugą, gdyż chęć nieodparta, Słuszność decyzji motywowała, Jakby chciała być przeze mnie przetarta, Choć od pierwszej się nie odróżniała, A obie były wytyczone. Tamtego ranka wyglądały na podobne. Nie było śladów żadnego człowieka. Na pierwszą powrócę - rzuciłem na odchodne Wiedząc, jak droga potrafi być daleka. Wątpiłem jednak, czy powinienem powrócić. Nieraz mnie to wspomnienie poniesie, Gdy będę rozważał drogę obraną. Dwie drogi rozchodziły się w lesie, A ja? Ja obrałem tą mniej uczęszczaną. I to właśnie wszystko odmieniło. Fot. W. Ostrowski Na zakończenie naszej rozmowy, czy może nam Pan zdradzić swoje plany podróżnicze na przyszłość? Moja codzienna praca związana jest z pisaniem książek oraz projektami Fundacji. Latem na Kaszubach odbył się Obóz Zdobywców Biegunów dla dzieci niepełnosprawnych i z domów dziecka. Teraz pracujemy nad Obozem Zimowym. Fot. M. Moskwa Panie Marku, dziękuję bardzo za udział w wywiadzie, życzę Panu spełnienia marzeń i dalszych owocnych działań. Rozmawiała Marzena Pawlak