plik pdf
Transkrypt
plik pdf
FAUST HO RS E www.fausthorse.pl Damska bluza z kapturem w koniki firmy CENA:120,00 Ciepła bluza bawełniana z kapturem i nadrukiem wzoru z konikami, od wewnątrz ciepły meszek z polarku. Gumka elastyczna w pasie i mankiecie. Kieszenie z dwóch stron. Zapinana na zamek błyskawiczny. Dostępny kolor: Brąz kawowy (rozm.34/36) Kup teraz>> Kalosze ogólnoużytkowe firmy CENA:120,00zł Modne kalosze z zapięciami. Pasują do naszej sezonowej kolekcji ubrań! Wykonane z gumy z antypoślizgową podeszwą. Dostępny kolor: ciemnobrązowo-beżowy Dostępne rozmiary: 37, 38, 39 Kup teraz>> www.CzteryKopyta.pl Str. 1 R E DA KCJA W E T E RY N A R I A SPIS TREŚCI Weterynaria: Czynniki warunkujące zdrowie konia cz. 2 Pielęgnacja: Golenie konia cz. 1 Sport: Jubileuszowa Parada Hodowlana w SO Celle Z życia wzięte: Najpierw trzeba pokonać strach cz. 1 Ukochany koń: Tornado Rasy koni: Konie Małopolskie Hipoterapia: Terapeutyczne oddziaływanie konia Instruktor Jazdy Konnej: Herezje Arabski Świat: Podsumowanie Aachen Arabski Świat: Jesienna huśtawka formy Recenzje: International Velvet Artysta: Lois Andersen Naturalna Praca z Ziemi: Strachy na lachy Sport: Zawody weterynarzy Horse English: Structure of the horse hoof Sławni ludzie: Gary Stevens cz. 2 Sport: Endurance: Cyryl znowu w czołówce WSPÓŁPRACA R E DA KCJA Redaktor Naczelna i skład tekstu: CzteryKopyta.pl to darmowy e-zin po- Agata Obidowicz święcony koniom. Jeżeli także interesujesz się końmi i chcesz pomóc w tworze- Redaktorzy: niu magazynu napisz do nas na adres: Monika Piech, Agnieszka Litwa, Anna Kuzio, Agnieszka Dąbrowska, Ashley i REKLAMA Kaja Walkowskie, Oliwia ChmielewOsoby zainteresowane reklamą na łamach ska, Anna Chełmecka, Katarzyna Nomagazynu, lub na stronie internetowej wak, Justyna Talaśka, Agnieszka i Olaf Maronowie, Piotr Dobrowolski, proszę o kontakt pod adresem: [email protected] Korekta: Copyring © www.czterykopyta.pl wszel- Anna Popis-Witkowska kie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest ograniczony prawami autorskimi i nie mo- Projekt okładki: Agata Obidowicz, że być kopiowany, publikowany i rozpro- fot. Monika Piech wadzany w żadnej formie. Str. 2 www.CzteryKopyta.pl Cz. 2 Fot. Agata Obidowicz Promieniowanie słoneczne Więcej szkód niż mróz może wywołać promieniowanie słoneczne, zwłaszcza długotrwałe działanie promieni UVA (powodujących światłoczułe reakcje) i UVB (odpowiedzialnych za opaleniznę). Skutki tego stosun- kowo łatwo się leczy. Najczęściej to działanie wskazuje rozjaśnienie sierści lub opalenizna na różowej skórze nosa. Część koni niestety cierpi dość poważnie na skutek nasłonecznienia – przede wszystkim są to zwierzęta o jasnej skórze lub umaszczeniu z białymi łatami, zażywające określone lekarstwa i cierpiące na przewlekłe cho- www.CzteryKopyta.pl roby wątroby. Konie o ciemniejszej barwie skóry, zawierającej więcej melaniny, czyli ochronnego ciemnego pigmentu, są w mniejszym stopniu narażone na ujemne skutki działania promieni ultrafioletowych, ale u nich może nastąpić wybielenie skóry. Jeżeli naturalne zróżnicowanie skóry występuje tylko w niektórych miejscach i na niezbyt dużym obszarze, można użyć zaleconej przez lekarza weterynarii maści zawierającej tlenek cynku, talk lub dwutlenek tytanu. Wyraźną oznaką wrażliwości na promienie słoneczne są m.in. strupy pojawiające się na jaśniej zabarwionej skórze. Nie należy ich zdrapywać, lecz posmarować Str. 3 W E T E RY N A R I A zmiękczającą maścią antybakteryjną (na bazie olejku). Na maść warto nałożyć folię i owinąć chore miejsce bandażem. W ten sposób zmniejszymy ryzyko powstania infekcji i zabezpieczymy chora skórę przed owadami. Smarowanie należy kontynuować przez kilka dni, aż do odłączenia się strupów od skóry. W E T E RY N A R I A Fot. Agata Obidowicz Podłoże może być dwojakie Warto wiedzieć, że zjedzenie niektórych roślin może wywołać alergie na światło słoneczne. Prawdziwa alergia, czyli nadwrażliwość na światło słoneczne, jest u koni rzadka. Częstsza jest tzw. fotosensybilizacja , czyli nadmierne uwrażliwienie na słońce, spowodowane zachwianiem równowagi chemicznej w organizmie. Zaburzenie to może być skutkiem spożywania niewłaściwej paszy roślinnej, stosowania niektórych leków, a także przebiegu ukrytych chorób wątroby. Naukowcy wyróżniają dwa rodzaje fotosensybilizacji: pierwotna, wtórna. Pierwotna występuje, gdy koń zje znaczne ilości roślin zawierających fotodynamiczne lub chemiczne komponenty, np. gryki, ziela św. Jana, ziela biskupiego i wiosennej pietruszki. Po absorpcji z przewodu pokarmowego (jelit) składniki docierają z krwią do naczyń włosowatych w skórze. Wów- Str. 4 bowany z przewodu pokarmowego i transportowany przez krew do wątroby, a stamtąd usuwany wraz z żółcią. Jeżeli wątroba z jakichś powodów nie jest w stanie wykonać tej funkcji, związek ten dostaje się do naczyń włosowatych skóry i powoduje wtórną fotosensybilizację. czas, kiedy skóra, zwłaszcza różowa lub biała, pozbawiona naturalnej ochrony, zostaje wystawiona na działanie promieniowania UVA, następuje w niej reakcja fluorescencyjna, powstają wolne rodniki, niszczące skórę i tkankę podskórną. Wtórna sensybilizacja jest związana z procesem trawienia. Wszystkie spożyte przez konia rośliny zawierają chlorofil. W jelicie grubym bakterie rozkładają go, wytwarzając fotodynamiczny związek (filoerytrynę), absor- www.CzteryKopyta.pl 1. Przeładowanie wydzielniczej pojemności wątroby. Niektóre rośliny – np. koniczyna i lucerna – mogą dostarczyć zbyt dużo chlorofilu do jelita grubego. Wytwarza się wtedy zwiększona ilość filoerytryny i wątroba nie może jej przetworzyć. Nadmiar tego związku dociera do skóry, gdzie rozwija reakcję fotosensybilizacji. Proces ten mogą nasilać inne czynniki zewnętrzne, np. koń karmiony lucerną w czystym górskim powietrzu jest bardziej narażony na fotosensybilizację, gdyż otrzymuje większą dawkę promieniowania UVA. 2. Wcześniejsze uszkodzenie wątroby. Niektóre rośliny zawierają toksyczne alkaloidy i glikozydy, które mogą niszczyć wątrobę, czyniąc ją nie zdolna do przetworzenia filoerytryny. Ten sam skutek mogą spowodować mykotoksyny, wytwarzane przez grzyby rozwijające się w zwilgotniałych paszach. www.CzteryKopyta.pl Równowaga psychiczna Istotnym warunkiem utrzymania konia w zdrowiu jest zachowanie jego równowagi psychicznej. W bogatej literaturze poświęconej koniom można znaleźć poradniki omawiające kwestię nawiązania porozumienia z koniem, wychowania go, poznawania jego psychiki. Wszystkie one odwołują się do typowych zachowań koni w stadzie i do panujących tam stosunków społecznych. Z pewnością jest to uzasadnione – dzięki znajomości reguł w stadzie można stworzyć odpowiednią relację między właścicielem a jego koniem. Podpo- rządkowując sobie konia, w żadnym wypadku nie wolno używać przemocy! Wpajanie posłuszeństwa i dyscypliny może trwać długo, ale jeżeli będzie prowadzone spokojnie, konsekwentnie oraz będzie polegało na bezustannym podkreślaniu ustanowionej hierarchii, z pewnością nie naruszy równowagi psychicznej konia. Dopóki jego miejsce w hierarchii nie zostanie ustalone, będzie on starał się wywalczyć dla siebie przywództwo, a wówczas może być nawet niebezpieczny dla człowieka. Nie należy nadużywać kar ani przesadzać z nagrodami – jedno i drugie będzie przyjęte ze zrozumieniem, je- Str. 5 W E T E RY N A R I A żeli zostanie precyzyjnie zastosowane i adekwatne do sytuacji. Koń jest zwierzęciem bardzo wrażliwym i pamiętliwym. Karę cielesną zapamięta do końca życia, choć przez długi czas nie będzie pokazywać, jak poczuł się dotknięty. Posłuszeństwo podyktowane strachem nie będzie trwało wiecznie. Czasami niespodziewanie i pozornie bez powodu wybucha bunt. Pa- miętajmy, że karą nie jest bicie, a nagrodą kostka cukru. Wystarczy operowanie głosem: ostry ton karci, miękki nagradza. Fot. Agata Obidowicz P I E L ĘG NACJA Oprócz bezkonfliktowego ustalenia hierarchii ważne jest także zachowanie ustalonego porządku dnia. Zbyt częste nieoczekiwane zmiany, podobnie jak pośpiech i nerwowość, nie wpływają dobrze na samopoczucie konia. Zmiany w porządku dziennym można celowo stosować w wypadku koni sportowych, aby przyzwyczajać je stopniowo do niedogodności związanych z wyjazdem na zawody. Justyna Talaśka Dlaczego golimy konie? Konie, ewoluując przez miliony lat, przystosowały się w rezultacie do różnych warunków pogodowych i klimatycznych. W Europie północnej generalnie pod koniec października większość koni ma już w pełni zimową sierść, stanowiącą doskonałą ochronę przed chłodem i wilgocią. Ten rodzaj okrywy włosowej jest znacznie bardziej gęsty niż krótka i lśniąca sierść letnia. Jest to oczywiście dobre, o ile koń może doświadczać naturalnego życia na dworze, do którego natura go przygotowała. Niemniej współczesny trend trzymania koni w stajniach, coraz częściej ogrzewanych, i żywienia skoncentrowanymi paszami sprawia, że naturalna ochrona, jaką zapewnia zimowa sierść, nie jest już tak niezbędna. De facto zimowa sierść może mieć niekorzystny wpływ na konie, z którymi pracujemy pod kątem zawodów, pracy w terenie albo po prostu zapewniamy im zwykłe ćwiczenia gimnastyczne w trakcie zimowych miesięcy. Konie z zimową sierścią szybko się przegrzewają w wyniku pracy, a tak- Str. 6 że w ciepłe dni, które zdarzają się coraz częściej także zimą. Powodować to może następujące skutki: dyskomfort w czasie pracy, możliwość utraty kondycji, trudność w rozgrzaniu przed pracą, utrudnioną kontrolę stanu skóry i sierści np. pod kątem obecności pasożytów, utrudnione wysychanie konia po treningu i czyszczenie, w szczególności tych koni, które lubią się tarzać. Pierwsze golenie ma miejsce zazwyczaj w październiku, drugie pod koniec grudnia, a trzecie (o ile jest konieczne) na początku lutego. To standardowe terminy golenia, pamiętać jednak należy, że w każdym roku pogoda może być inna niż w ubiegłym, a zimowe warunki pogodowe uległy w ostatnich latach dużym zmianom. Golenie jest czymś wartym rozważenia, więc niewskazane jest pochopne podejmowanie tej decyzji. Konie należy golić, mając ku temu powody! Warto tu wspomnieć, że wbrew po- Str. 7 P I E L ĘG NACJA zorom ogolony koń wymaga więcej czasu przeznaczonego na opiekę nad nim, a i koszt jego utrzymania znacząco rośnie. Jest bardzo wiele rodzajów strzyżenia, które dobierać należy indywidualnie, w zależności od potrzeb. Model, według jakiego ogolimy konia, zależy od rodzaju wykonywanej przez niego pracy. Grzechem jest wygolenie konia bardziej niż to wskazane, a ponadto wiąże się to z większym nakładami na dodatkowe żywienie, siano, ścielenie i derkowanie w celu utrzymania komfortu życia konia! Podrażnienia skóry po goleniu (będące skutkiem niedbalstwa!) należy smarować maścią Cortisynth, nakładaną grubą warstwą, aż do całkowitego zagojenia. Używając golarki, należy upewnić się, że kabel nie zawadzi o żadne przedmioty, i zadbać o to, by nasze P I E L ĘG NACJA nogi się weń nie wplątały. Trzeba się dobrze zorganizować, mieć bezpieczne i pewne miejsce, w które można odłożyć golarkę w trakcie pracy, nawet jeśli odkładana jest tylko na chwilę. Wiele golarek ma pętelkę, dzięki której można ją powiesić. W wyniku przypadkowego upadku na twarde podłoże zniszczyć się może ostrze, obudowa oraz części wewnątrz golarki, a naprawa może być bardzo kosztowna. Konie i golarki Przyznajmy to szczerze – nie wszystkie konie podchodzą do golarek i trymerów z zachwytem, większość boi się już samego widoku tych urządzeń, a co dopiero bycia golonym. Część koni wpada w skrajną panikę na widok golarki, a tym bardziej wydawanych przez nią dźwięków. Inne nawet nie drgną, nawet gdy traktowane są jedną z klasycznych i głośnych golarek, wśród których jest kilka naprawdę dobrych modeli, szczególnie wśród angielskich marek. Na szczęście niektórzy europejscy producenci odkryli, że nie wszystkie konie są totalnie bomboodporne i że to żadna zabawa próbować ogolić przerażonego konia czymś, co brzmi jak skrzyżowanie traktora i odrzutowca. Większości osób zajmujących się goleniem przeciętne ogolenie konia zajmuje około godziny. Warto zauwa- Str. 8 rozpiera go energia, warto dzień przedtem zafundować mu solidny trening, tak by pozbył się jej nadmiaru. Upewnijcie się, że koń przed goleniem jest czysty. Kąpiel dzień przed goleniem zrobi mu ogromną różnicę. www.CzteryKopyta.pl żyć, że większość z tych osób to kobiety, więc naturalnie preferują one lekkie i wygodne w użytkowaniu golarki. Niestety, producenci nie przywiązują wagi do tego czynnika i proponują nam urządzenia, których używanie trudno nazwać komfortowym nawet przez dziesięć minut, a co dopiero przez godzinę czy dłużej! Młode konie oraz te, które będą golone po raz pierwszy, wymagają bardzo ostrożnego traktowania. Każdy zły ruch lub brak rozwagi osoby golącej mogą mieć długotrwałe konsekwencje. Pod żadnym pozorem nie należy uciekać się do ostrego traktowania konia. Utrata jego pewności siebie może być szybka, a droga do jej odzyskania jest długa i niewygodna. Konie, jak wiele innych zwierząt, potrafią się przyzwyczaić nieomal do wszystkiego, co rutynowe, szczególnie jeśli są trzymane w stajni. Mogą tam i rozrabiać, i wałkonić się. Mogą być podejrzliwe w stosunku do każdego nowego otoczenia, więc na golenie należy wybrać miejsce, w którym koń czuje się komfortowo i bezpiecznie. Nigdy nie golimy konia, który danego dnia źle się czuje. Jeśli W trakcie golenia nadgarstek musi być rozluźniony i elastyczny. Jest to szczególnie istotne, ponieważ jeśli koń się nagle poruszy, golarka może mu wyciąć sierść w niewłaściwym miejscu oraz, co gorsza, skaleczyć go. Ostrze należy zawsze prowadzić płasko, równolegle do ciała konia. Nie wolno nigdy używać golarki pod kątem albo zagłębiać się ostrzem w skórę. Pozwólcie golarce wykonać www.CzteryKopyta.pl Str. 9 P I E L ĘG NACJA swoje zadanie i nie spieszcie się – pośpiech może być przyczyną wypadku! Słuchajcie dźwięku golarki – jeśli się zmienia, niezbędne może być jest naoliwienie silniczka. Jeśli ostrza nagle zaczną zgrzytać, oznaczać to może, że przesuwacie maszynkę za szybko. Jeśli ostrza przestają ciąć, należy wycofać rękę i spróbować ponownie, tym razem wolniej. Ostrza mogą przestać ciąć z wielu różnych przyczyn, często jest to pojedynczy włos wplątany pomiędzy ostrza. Konie golimy prawie zawsze pod włos. W miejscach takich jak łokcie, gdzie skóra jest niezwykle cienka, należy naciągnąć skórę dłonią, co uczyni golenie łatwiejszym, a także dużo bezpieczniejszym dla konia. W przeciwnym wypadku łatwo można skaleczyć skórę! S PO RT łączenie golarki w celu wystudzenia ostrzy. Jest to dobra okazja do ich wyjęcia i oczyszczenia z wplątanych włosów, które to właśnie mogą być przyczyną przegrzania. Nowoczesne urządzenia, takie jak Hauptner 2000, powinny wytrzymywać ciągłe golenie i wymagają jedynie regularnego oliwienia ostrzy i silniczka. Inne golarki, szczególnie starsze modele, mogą mieć mniejszą wytrzymałość, a co za tym idzie – wymagają chłodzenia w trakcie golenia. Jeśli ostrza nadmiernie się rozgrzeją, wysoka temperatura może zdenerwować konia, a także sprawić, że poczuje się, jakby był przypalany. Nadmierny nacisk także może prowadzić do przegrzania ostrzy i powinno się tego unikać. Po goleniu należy natychmiast oczyścić ostrza i całą golarkę. Jest to bardzo dobry zwyczaj, który pozwala na wieloletnie użytkowanie golarki, a co za tym idzie – oszczędność konkretnych sum pieniędzy, które miałyby zostać poświęcone na zbędne naprawy. Po wyczyszczeniu i naoliwieniu golarki należy przechowywać ją w suchym i bezpiecznym miejscu. I ostatnia rada – nigdy nie pożyczajcie swojej golarki znajomym! Tłumaczenie: Anna Chełmecka Źródło: www.peasridge.co.uk Podczas golenia należy sprawdzać, czy ostrza się nie przegrzewają. Czasem może okazać się konieczne wy- Str. 10 www.CzteryKopyta.pl Jak co roku w ostatni weekend września i pierwszy października północnosaksońskie Stado Ogierów w Celle zorganizowało paradę ogierów. To nieduże miasto, położone ok. 30 km od Hanoweru , słynie z hanowerskich ogierów. Samo stado jest pięknie wkomponowane w malownicza architekturę Celle. Tym razem parada była wyjątkowa, gdyż odbywała się po raz setny (!). Przez ponad cztery godziny dane mi było podziwiać jedne z najlepszych hanowerskich ogierów na świecie oraz dopiero pretendującą do tego www.CzteryKopyta.pl miana młodzież. Co więcej, organizatorzy otworzyli w godzinach rannych stajnie dla wszystkich zainteresowanych, oprócz nich zwiedzić można było również zabytkową krytą ujeżdżalnię z końca XVIII w. oraz powozownię. Ze względu na zainteresowanie hodowlą koni pierwsze kroki skierowałam do stajni i zostałam stamtąd wywleczona po godzinnych zachwytach. Nie trudno się temu dziwić, jeśli wymienię tylko kilka zacnych mieszkańców tamtejszych stajni. Absolutną gwiazdą jest 27letni obecnie Espri (Eiger I x Diplomat), który wciąż zachwyca wigorem Str. 11 S PO RT S PO RT rów, choćby Earla czy El Bundy (jego syn ukończył w tym roku z oceną pozytywną ZT w Białym Borze), bardzo żywiołowy, sprawiał problemy swojemu prezenterowi. Wśród gwiazd światowego formatu w stajniach Celle znalazły się jeszcze : Lauries Crusador xx, 1985 (Welsh Pagent x High Top), Rotspon, 1995 (Rubinstein I x Argentan), Fabriano, 1987 (Wendulan x Azur), Brentano II, 1983 (Bolero x Grande) czy absolutna rewelacja ostatnich lat, jeden z modniejszych dresażowych reproduktorów – WELTMEYER (World Cup x Absatz). i sylwetką. Przy jego boksie ustawiały się istne kolejki! Kolejnym wybitnym ogierem z Celle jest syn wyżej wymienionego, kary Escudo I z matki po Arkansas, ojciec wielu uznanych ogie- Parada rozpoczęła się od przywitania gości oficjalnych, którzy na hipodrom wjechali w zabytkowych powozach. A potem zaczęło się i... skończyło po ponad 4 godzinach. Pogoda była fantastyczna i znakomicie podkreśliła wysiłek organizatorów. Najpiękniejszy był moim zdaniem kadryl 8 karych ogierów, a najbardziej ło ok. 4 tysięcy i mimo ceny wszystdynamiczna i zapierająca dech w pier- kie były zajęte! U nas na razie na siach – poczta węgierska. końskich imprezach to niestety niemożliwe – kibiców nie ma nawet tam, Pozostały wspaniałe wspomnienia, gdzie organizatorzy nie pobierają nawet stanie tyle godzin szybko ucie- żadnych opłat. I tego musimy się od kło z pamięci ;) W tym momencie Niemców nauczyć, bo hodowlanie – chciałabym zaznaczyć jeden manka- przy wprowadzeniu konsekwentnych i ment imprezy – koszty. Za 7 euro ostrych metod selekcyjnych – za kilmożna było wejść i aby coś widzieć, kanaście lat zaczniemy ich doganiać. należało odpowiednio wcześnie ustawić się przy barierce, bilety na trybu- Tekst i zdjęcia: nę kosztowały ok. 40 euro, miejsc by- Oliwia Chemielwska Str. 12 www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 13 Z ŻY C I A W Z I Ę T E Fot. Agata Obidowicz Monika (autorka tekstu) i Derwisz Zanim ktokolwiek zacznie obcować z końmi, musi przełamać strach i uwierzyć, że te piękne stworzenia wcale nie chcą zrobić nam krzywdy... Opowiem Wam, jak zaczęła się moja przygoda z końmi, pewnie kilka osób odnajdzie w tej opowieści także swoje przeżycia i wspomnienia związane z początkami jazdy konnej. Zacznijmy więc od początku, a był on dawno, dawno temu... Pamiętam, że już w przedszkolu, jako mała dziewczynka, zamiast księżniczek rysowałam jednorożce, a wszelkie wycieczki do zoo, cyrku czy na wieś kończyły się podziwianiem koni. I tak oto wszystko się zaczęło – kiedy trochę podrosłam, rodzice zapisali Str. 14 mnie na kurs jazdy konnej. Początki pamiętam doskonale. Pierwsza lekcja tradycyjnie w stajni – nauka podchodzenia do konia, czyszczenie, zapoznanie się ze sprzętem jeździeckim i różnymi skomplikowanymi jak dla nowicjusza nazwami. Kiedy instruktor pokazywał, jak czyścić konia, wydawało się to takie proste... i nagle przychodzi moja kolej, koń jak to koń, po prostu się rusza, a w mojej głowie kłębią się myśli, że na pewno zaraz mnie ugryzie czy kopnie... Ale jakoś poszło. I wtedy przyszedł czas na czyszczenie kopyt – chyba dla każdego początkującego koniarza czyszczenie kopyt, zwłaszcza tylnych, jest stresujące. Z dnia na dzień czynności pielęgnacyjne przy koniu szły mi co- www.CzteryKopyta.pl raz lepiej, jednak to feralne czyszczenie tylnych kopyt długo pozostało czynnością niechętnie prze mnie wykonywaną. W końcu przyszedł czas, aby rozpocząć docelową naukę jazdy. Najpierw musiałam pokonać myśl: „Na pewno spadnę”, ale po chwili uświadomiłam sobie, że żeby spaść, muszę najpierw wsiąść. Instruktor tłumaczył, żeby podejść do konia z lewej strony, odwrócić się głową w stronę końskiego łba, wsadzić lewą nogę w strzemię i przytrzymując się przedniego łęku, przerzucić drugą nogę nad zadem. Wreszcie po kilku nieudanych próbach siedziałam już na końskim grzbiecie. Było wysoko i w dodatku koń się ruszał. Zaczęło się. Nauka jazdy na lonży – mimo że koń szedł stępem, wydawało mi się, że porusza się bardzo szybko. Kołysało mną na boki, zgarbiona, kurczowo trzymałam się siodła, bojąc się, że gdy je puszczę, zaliczę – potocznie mówiąc – „glebę”. Koń zataczał koło za kołem, a instruktor mówił szyfrem, którego wtedy nie rozumiałam. Z czasem zaczęło do mnie docierać, że prosi o wyprostowanie pleców, zaczęły się ćwiczenia rozluźniające – i tak mijały pierwsze jazdy. Nie muszę chyba wspominać, że następnego www.CzteryKopyta.pl dnia po pierwszej jeździe wszystko mnie bolało i nie mogłam zwlec się z łóżka. Wtedy pojawiła się myśl: „Po co mi to było?”. Nadszedł czas kolejnej jazdy, świat z końskiego grzbietu nie wydawał się już tak straszny, szło mi już lepiej i przyszedł czas na kłus... Każda część ciała podskakiwała w niekontrolowany sposób, jeszcze jedno koło i jeszcze jedno... Z każdym kolejnym było coraz lepiej, po kilku takich rundkach zaczęłam rozumieć, o co chodzi w anglezowaniu. Któregoś dnia instruktor odpiął lonżę i nagle jechałam sama. Trzymałam wodze i próbowałam prowadzić konia. Tylko mi się wydawało, że go prowadzę, bo to on prowadził mnie. Z czasem zaczęłam jeździć z innymi w zastępie i tak jakoś mijała jazda za jazdą. Wsiadałam sama, jeździłam sama, schodziłam sama. Tak naprawdę dopiero teraz zaczyna się nauka. Już nie anglezowanie jest problemem, ale Fot. Krzysztof Stolarski Monika i Derwisz Str. 15 Z ŻY C I A W Z I Ę T E ustawienie nóg, powodowanie koniem za pomocą łydki i dosiadu. Pewnego dnia instruktor oznajmił, że czas na naukę galopu... Serce miałam w gardle, nawet nie zorientowałam się, kiedy wylądowałam na ziemi. Pierwszy upadek, a po nim długa przerwa w jeździe konnej. I tylko od czasu do czasu patrzyłam z zazdrością, jak zastęp jadący w teren pędzi przez łąki... A jeźdźcy nic nie robią, konie same ich niosą. Stwierdziłam, że się nie nadaję, że to chyba jednak nie dla mnie, że jestem przypadkiem beznadziejnym – w końcu nie każdy musi jeździć konno. Wielki powrót za- Z ŻY C I A W Z I Ę T E czął się na studiach, kiedy to w ramach zajęć WF wybrałam właśnie jazdę konną. Znowu stałam i patrzyłam. Gdy inni ćwiczyli, dawałam im dobre rady. Ja już miałam początki za sobą i wydawało mi się, że gdybym teraz wsiadła, to szłoby mi jak po maśle. Wsiadłam więc – i nie było najgorzej. I wtedy postanowiłam: „Będę jeździć, ale bez galopu”. Semestr zimowy się skończył, a wraz z nim zajęcia z jeździectwa. Zapowiadała się kolejna przerwa w jeździe. I wtedy właśnie poznałam Agatę, moją obecną kochaną przyjaciółkę. Tak naprawdę to dopiero ona dała mi prawdziwą szkołę jazdy i obycia z końmi. Jeździłam rzadko, ale pomagając jej przy jej koniu Niemenie nauczyłam się naprawdę dużo. Z czasem nawet tak nielubiane przeze mnie zajęcie, jak czyszczenie końskich nóg, stało się chlebem powszednim. Czyszczenie? Żaden problem. Siodłanie – proszę bardzo. Znikł strach przed koniem, ale nie przed jazdą, galopem i kolejnym upadkiem. Tak się złożyło, że Niemen został przeniesiony do innej Fot. Krzysztof Stolarski Monika na Derwiszu i Agata na Niemenie stajni i wtedy w moim życiu pojawił się Derwisz. Po długiej przerwie znowu wsiadłam na konia i pierwszą jazdą, jaką odbyłam, była jazda terenowa... na oklep. Jechałam w zastępie i byłam zapewne blada jak ściana, nawet nie pamiętam, o czym myślałam, modliłam się tylko, żeby nie spaść – jak widać, przeżyłam. Pomyślałam sobie wtedy, że może warto dać sobie ostatnią szansę, że może jednak coś z tego będzie. Derwisz i Agata stopniowo wdrażali mnie od nowa w świat widziany z grzbietu konia. Znowu zaczęłam jeździć. Zaczęła się jazda na ujeżdżalni. Zaczęły się wypady w tereny, pod czujnym okiem mojej przyjaciółki, która zawsze odwracała się, żeby zobaczyć, czy nadal jestem na koniu. Podziwiałam okolicę i tak naprawdę cały czas się uczyłam. Na ujeżdżalni przecież nie ma drzew, a w terenie trzeba było brać pod uwagę, że koń między drzewami, owszem, się zmieści, ale moje kolano już nie. Z czasem to ja zaczęłam prowadzić Derwisza, a nie on mnie, zaczęłam czuć się pewnie. Z czasem pozwalałam sobie nawet na parę kółek galopu na ujeżdżalni, ale w tere- www.CzteryKopyta.pl Fot. Krzysztof Stolarski Monika na Derwiszu - jazda na oklep przestała być problemem nie? Nigdy w życiu! Kolejny dzień, kolejny teren, pamiętam ten dzień doskonale – i słowa: „No to co, galopujemy?”. Nie zdążyłam się nawet odezwać, a zarówno Agata i Niemen, jak i ja i Derwisz jechaliśmy galopem. „Koniec! Już po mnie!” – takie myśli kłębiły mi się w głowie. Udało się, znowu jechałyśmy kłusem, pot lał się ze mnie strumieniami, a serce biło jak oszalałe. Ale udało się! Po kilku takich krótkich niespodziewanych galopach strach zaczął powoli znikać. Aż nadeszła jesień... Pojechałyśmy na ścierniska, Agata zapytała, czy chcę galopować – chciałam, choć nie wiedziałam dlaczego. I tak naprawdę w tamtej chwili zrozumiałam że te piękne czterokopytne stworzenia to coś, bez cze- Str. 17 U K O C H A NY K O Ń Z ŻY C I A W Z I Ę T E go nie wyobrażam sobie życia. Dosiadając konia, dosiada się wiatr, przez te kilka minut galopu po ściernisku czułam się wolna, szczęśliwa i sama nie wiem, co jeszcze. Strach znikł. Gdyby ktokolwiek rok temu powiedział mi, że ja – ten beznadziejny przypadek – będę sama jeździć w tereny czy ścigać się po ścierniskach z moją najlepszą przyjaciółką – wyśmiała bym go. Gdyby ktoś kiedyś powiedział, że nie będę się bała konia, który staje przede mną dęba – też bym go wyśmiała. A jednak niemożliwe stało się możliwe. Teraz nie mogę się doczekać, kiedy wsiądę na konia i pogalopujemy, gdzie oczy poniosą, żeby poczuć ten wiatr we włosach... Choć już wiem, jak się spada. Wystarczyło tylko chcieć i mieć wsparcie i pomoc. Tak naprawdę to Agata, Niemen i Derwisz przez rok nauczyli mnie więcej niż wszyscy instruktorzy, jakich spotkałam, i – co najważniejsze – uczą mnie dalej. Za co z głębi serca naprawdę im dziękuję. Gdyby nie ta trójka, moja przygoda z końmi nie miałaby happy endu. Jazda konna jest – nie oszukujmy się – „ciężkim” sportem i pasją. Wymaga cierpliwości, pracy, samodyscypliny, pokory i szacunku wobec innych, przede wszystkim koni. I mimo że efektów nie widać od razu, to po pewnym czasie nadejdzie taki dzień, kiedy jeździec i koń poczują harmonię, będą doskonale wiedzieli, o co im Str. 18 wzajemnie chodzi. Mnie ta wspaniała chwila spotkała. Mogę teraz powiedzieć: „Nie boję się koni, nie boję się galopu”. Nie boję się koni, ale czuje przed nimi respekt i mam dla nich ogromny szacunek. Strach tylko przeszkadza i choć jest naturalny, to żeby z koniem stworzyć jedność, nawiązać nić porozumienia i wzajemnego zaufania, trzeba go pokonać – to tak naprawdę jest podstawą. Tekst: Monika Piech ...„małe”, niepokorne, czarne… Nasza historia zaczyna się podobnie jak pewnie wiele innych. Od dzieciństwa wiedziałam, że konie to magiczne istoty, wolne duchem i piękne... Imponowały mi swoją siłą i nieposkromionym charakterem... Emanowała z nich siła i pewność siebie, których mnie jako dziecku brakowało. Fot. Krzysztof Stolarski Monika na Derwiszu jazda stała się zabawą :) www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Odkąd więc pamiętam, dążyłam do tego, aby doczekać się dnia, kiedy będę mogła pozwolić sobie na ten luksus, jakim jest własny koń. Zaczynając od opieki nad koniem sąsiada w wakacje (typowym grubaskiem), poprzez naukę jazdy w klubie, obozy www.CzteryKopyta.pl konne, opiekę nad końmi w zamian za jazdy... W końcu na długiej przerwie w jeździe kończąc... Tak mijały lata. Aż dotarłam do tego etapu w moim życiu, gdy postanowiłam zrealizować to, co było moim największym marzeniem. Miał być młody, wysoki, najlepiej ujeżdżony, spokojny, kary lub siwy i... miał być klaczą. Zaczęłam swoje poszukiwania tego właśnie jedynego... Ale jak to w życiu bywa, nie do końca zawsze wychodzi zgodnie z planem. Gdy przeglądałam ogłoszenia jak co wieczór, wzrok mój przykuł kary źrebak sześciomiesięczny, w typie pogrubionym, z gwiazdą i chrapką oraz pięknymi trzema białymi skarpetami. Na zdjęciu był uchwycony w galopie; widać było, że wyrośnie na mocnego konia. Ale był to Str. 19 U K O C H A NY K O Ń ogierek, a ja szukałam klaczy, w dodatku starszej... Kilka dni później, przeglądając ogłoszenia w dalszym poszukiwaniu swojego przyszłego wierzchowca, „zawędrowałam” na któreś z forów i trafiłam na wzmiankę, że źrebak Kufel trafi przedwcześnie na zielone łąki, jeśli go ktoś nie kupi. Szybko przypomniałam sobie to charakterystyczne imię i jeszcze raz sprawdziłam... Tak, to był właśnie ten piękny galopujący kary źrebak ze zdjęcia. Czasu było bardzo mało; nawiązałam szybki kontakt z Moniką, dzięki której cała akcja miała początek. Fundacje próbowały zebrać określoną kwotę i zdążyć przed handlarzem, który lada dzień miał zabrać małego „bąka”. To była szybka decyzja... Widząc już najgorsze, zadzwoniłam. Dwa dni później pojechałam pod Częstochowę. Razem z Moniką, która doglądała w wolnych chwilkach koni „hodowcy”, pojechałam na miejsce. Maluszek tak mnie ujął, że nie było już odwrotu – klamka zapadła. Wpłaciłam zaliczkę, wymuszając jednocześnie na właścicielu zaszczepienie źrebaka i odrobaczenie, bo brzuszek miał rozdęty jak balonik. Skończyło się jednak na samym szczepieniu, zaś odrobaczenie było za plecami właściciela, dzięki Monice i jej koleżance (dziękuję raz jeszcze). U K O C H A NY K O Ń nia ustalonej sumy, która rzecz jasna musiała być wyższa, niż dawał handlarz. Po miesiącu, dokładnie 1 grudnia 2007 r., dzień przed moimi urodzinami, pożyczoną przyczepą pojechałam z przyjacielem po małego. Droga minęła bez większych problemów, jedynie na postoju Kufel, wyraźnie zaniepokojony, dawał znać, że nie do końca pasuje mu stanie w zimnej przyczepie, i rżeniem żądał, żeby już jechać dalej. Gdy dojechaliśmy do stajni, było już ciemno; pan Aleksander, właściciel pensjonatu, czekał już na nas z przytulnym boksem dla nowego podopiecznego. Mały wszedł dość niepewnie do nowego domu i po chwili zabrał się jakby nigdy nic spokojnie za jedzenie. Ten nawyk obżarstwa został mu do dziś :). Właściciel zgodził się przetrzymać maluszka przez miesiąc, do uzbiera- Str. 20 www.CzteryKopyta.pl ogierka przystało. Minęło dobrych kilka miesięcy, nim pozwolił na podnoszenie nóżek bez protestów; z czasem nabrał do mnie takiego zaufania, że pozwala się wszędzie głaskać i cierpliwie znosi wszelkie zabiegi pielęgnacyjne. No i tu, na moje nieszczęście, byłam jedyną osobą, której na to pozwalał. Z czasem udało mi się go jednak przekonać do kowala, ale nadal z dużą dozą nieufności podchodzi do obcych, głównie do mężczyzn. Po złożeniu dokumentów okazało się, że maluch musi zostać przechrzczony na pierwszą literę, na jaką zaczyna się imię ojca (pkz), który w przeciwieństwie do matki (śl) małego miał pochodzenie. Mały otrzymał nowe imię – Tornado. Teraz ma już skończone 1,5 roku, rośnie jak na drożdżach i zapowiada się na dużego konia – takiego, jakiego sobie wymarzyłam. Jak na ogierka jest bardzo spokojny i, jak to mówi właściciel pensjonatu, w którym mieszka mały, jest zakochany we mnie po uszy. Mamy lepsze dni i gorsze, czasem zdarzają nam się małe konflikty i porażki, to znowu małewielkie sukcesy i niespodzianki, które niesie nam każdy kolejny dzień. Z nowym imieniem i lepszą przyszłością Tornado mógł zacząć nowe życie. Początki były bardzo ciężkie, gdyż konik w wieku ośmiu miesięcy nie umiał zupełnie nic, a był już sporej wielkości „maluchem”... Najwięcej pracy było z dawaniem nóżek. Początkowo nie za bardzo był zadowolony z tego całego zamieszania wokół siebie i wyraźnie przepędzał tylnymi nóżkami i podszczypywaniem, jak na Wiem, że zawsze jest, zawsze czeka i potrafi mimo młodego wieku wybaczyć wiele moich błędów – ja tak samo staram się wybaczać jemu... Kiedy tylko przyjeżdżam do stajni, on już wie, że to ja, i rży już od progu, nim mnie zobaczy. Pewnie zastanawiacie się, czemu po tylu latach wyczekiwania na tego jedynego zdecydowałam się na konia bez pełnego pochodzenia, pogrubionego, a w do- www.CzteryKopyta.pl Str. 21 U K O C H A NY K O Ń R A SY K O N I datku ogierka. Cóż, chyba sama nie umiem Wam na to pytanie odpowiedzieć; serducho czasem płata różne figle i chyba tak było i tym razem. I mimo tego, że zdarzyło mi się słyszeć: „A po co ci taki koń, z niego nic nie będzie prócz kabanosów”, to widzę i głęboko w to wierzę, że z każdym dniem on stara się pokazać, że jest wart całego wysiłku – i ku zdziwieniu początkowo nieprzychylnych nam ludzi udowadnia, że nie wszystko złoto, co się świeci. Jest mądrym i przyjacielskim koniem, który w niczym nie jest gorszy od innych koni, który równie mocno potrafi okazywać swą wdzięczność i oddanie jak konie, którym los nie planował takiej przyszłości, a śmiem nawet twierdzić, że bardziej. Tak w głębi duszy wiem, że nie tylko ja mu pomogłam, chroniąc go od losu, który gotował mu poprzedni właściciel, ale i on mnie... Bo to był taki czas w moim życiu, w którym i ja potrzebowałam wsparcia i pomocy – i czasem mam wrażenie, że to on mnie uratował, a nie ja jego. Mam nadzieję, że te kilka słów pomoże podjąć trafną decyzję komuś, kto do wyboru będzie miał konia z papierami, cudownie wyszkolonego, i konia, w którym nikt nie pokłada na- Str. 22 NAZWA: Koń małopolski ŚREDNI WZROST: 155 - 165 cm RODZAJE MAŚCI: gniada, skarogniada, kasztanowata, kara lub siwa MIEJSCE POCHODZENIA: Polska TYP: półkrwi (ciepłokrwisty) UŻYTKOWANIE: Wszechstronny koń wierzchowy CHARAKTER: przyjazny dla ludzi i innych koni Termin „Małopolska Rasa Koni” pojawił się 27 XII 1962 r., kiedy to ukazało się Rozporządzenie Ministra Rolnictwa w sprawie prowadzenia ksiąg zwierząt zarodowych. Rok później wydano I tom Księgi Stadnej Koni Małopolskich. dziei i który nie dostał nawet szansy, by móc się wykazać... Bo czy nie zdarzyło się Wam, że ktoś w Was zwątpił i nie dał Wam szansy? Albo że ktoś Was ocenił, nim Was lepiej poznał? Mój maluch właśnie dostał taką szansę i mnie nie zawiódł. Ja w niego uwierzyłam i dzięki temu jest ze mną, żyje... A życie to najpiękniejszy dar na Ziemi… Podziękowania dla Moniki, Maćka i Pawła oraz wszystkich, którym los malucha nie był obojętny. Tekst i zdjęcia: Agnieszka Dąbrowska www.CzteryKopyta.pl Rasa rozwinęła się w Polsce w XIX wieku i może być określona jako półkrwi angloarab. Powstała wskutek krzyżówek czystej krwi arabskiej, angloarabskiej, shagya i gidran z folblutem, furioso, półkrwią austrowęgierską i linią ogiera Przedświta, który był półkrwi folblutem. Istnieją trzy odmiany: nowosądecka z przewagą krwi furioso, przedświtów i dużą domieszką orientalnej (maść przeważnie gniada), dąbrowskotarnowska na bazie gidrana (maść kasztanowata), kielecko-lubelska – najczystszy pratyp rasy małopolskiej (maść gniada lub siwa). Niektóre źródła podają, że są cztery odmiany, oddzielając kielecką od lubelskiej. Rasa ta jest oznaczana jest przez hodowców za pomocą symbolu „m. X0.”, „m” lub „młp.”. Konie małopolskie wywodzą się swymi liniami żeńskimi od miejscowych, prymitywnych koników polskich, dlatego też ze wszystkich odmian koni gorącokrwistych hodowanych w Polsce konie te mają najsilniej wyrażone cechy przekazywane im przez konika polskiego: płodność i plenność, długowieczność, dobre wykorzystanie paszy i niewybredność, odporność na choroby i trudne warunki bytu oraz wytrzymałość w pracy. Koń małopolski może różnić się pokrojowo w zależności od regionu, z którego pochodzi. Wykazuje też pewne podobieństwo do konia wielkopolskiego. Jest popularny w Polsce, a hodowla prowadzona jest w pięciu państwowych ośrodkach: w Walewicach, Stubnie, Prudniku, Udorzu i Janowie Podlaskim. Ponadto są hodowane w indywidualnych gospodar- Str. 23 R A SY K O N I R A SY K O N I - musi spełniać jeszcze kilka warunków pod względem rodowodowym. stwach (głównie w południowowschodniej i centralnej części kraju), skąd konie małopolskie zyskują wysokie noty na licznych czempionatach czy w zakładach treningowych. Konie małopolskie mają wielu miłośników, którzy są zrzeszeni w Polskim Związku Hodowców Koni Małopolskich. Dzięki nim rasa małopolska jest jedną z najlepiej rozwijających się polskich ras rodzimych. Aby klacz małopolska mogła być wpisana do programu ochrony ras rodzimych, musi spełniać kilka podstawowych warunków: - musi być wpisana do księgi głównej koni rasy małopolskiej i pochodzić od przynajmniej dwóch przodków tej rasy (lub ras, które biorą udział w tworzeniu rasy małopolskiej); - musi być również zbonitowana na min. 75/100 pkt., a ocena za typ nie może b yć mniej sza n iż 1 3 ; Str. 24 To doskonały wszechstronny, uszlachetniony, ogólnoużytkowy koń – nadaje się do pracy w rolnictwie, wykorzystywany w małych gospodarstwach oraz użytkowany jako lekki koń pociągowy czy wierzchowy. Rośnie jego popularność jako konia sportowego, albowiem jest odważny, mocno zbudowany, ma naturalną zdolność skakania. Odnosi sukcesy w gonitwach płotowych, gdyż jest szybki i lekkonogi. Idealnie nadaje się również do zawodów WKKW czy do wyścigów na torach. Przykładem wspaniałego, „małopolskiego sportowca” jest ogier Berlin Bej, który zdobył I miejsce na MPMK w WKKW, ale również słynny ogier Barok. grzbietem, zgrabną, owalną kłodą i skośne usytuowanymi łopatkami. Jego klatka piersiowa jest szeroka i głęboka, a muskularny zad delikatnie opadający, z wysoko osadzonym ogonem. Zwykle posiada długie, dobrze umięśnione kończyny z twardymi, w sposób naturalny poprawnie uformowanymi kopytami. Typowym umaszczeniem jest karogniade, gniade, kasztanowate, kare lub siwe, a wzrost mieści się w granicach od 155 do 165 cm. Tekst: Ashley i Kaja Walkowskie Ma bardzo dobry charakter – spokojny i chętny do współpracy, również pełen energii. „Broszka” Poprawny pokrojowo, posiada przyjemną akcję, dzięki czemu uznaje się go za wygodnego dla jeźdźca. To świetnej budowy koń z atrakcyjną, proporcjonalną głową, ładnie uformowaną muskularną, łagodnie wygiętą od kłębu do karku szyją, wydłużonym www.CzteryKopyta.pl CIEKAWE KSIĄŻKI www.mentis.pl Cena u nas: 23.41 zł Cena rynkowa: 24.90 zł Czas wysyłki: 2-4 dni www.CzteryKopyta.pl Str. 25 H I POT E RA P IA H I POT E RA P IA się. Wzmocnieniu ulegają mięśnie grzbietu, brzucha i obręczy biodrowej – szczególnie pośladków, zmniejsza to tak zwane przodopochylenie miednicy, wyrabia nową prawidłową postawę, wzmacnia mięśnie gorsetu tułowia. – przeciwstawnym skrętom biodra – barki, – ułożeniu kończyn dolnych w trójzgięciu i odwiedzeniu podczas dosiadania konia. Koń chroni przed przykurczami i ograniczaniem ruchomości w stawach Wspomniany łańcuch ruchów grzbiet konia – miednica jeźdźca – jego kręgosłup – bark – kończyny jeźdźca uruchamia rytmicznie i łagodnie kolejno wszystkie mięśnie i stawy. Hipoterapia i jazda konna zmniejszają przede wszystkim przykurcze, ograni- czenia ruchomości przywodzicieli i obręczy miednicy. Koń może usprawniać bardzo łagodnie Jest to możliwe dzięki jego specyficznej budowie i łagodnemu oddziaływaniu ruchu konia w stępie. W hipoterapii istnieje cały szereg odpowiednich ułożeń, podporów i technik asekuracji, regulujących stopień uruchamiania, wysiłku i bodźcowania organizmu. Dzięki temu hipoterapię można zaoferować nawet pacjentom ze znacznymi deficytami fizycznymi i psychicznymi. Koń hamuje przetrwałe odruchy postawy Nieprawidłowe, mimowolne odruchy towarzyszące niektórym postaciom mózgowego porażenia dziecięcego utrudniają usprawnianie. Hipoterapia stwarza możliwość stopniowego eliminowania tych automatyzmów. Koń to wrażenie chodzenia Trójwymiarowy ruch grzbietu końskiego w stępie przekazywany miednicy jeźdźca jest identyczny z ruchami miednicy prawidłowo kroczącego człowieka. W tym samym czasie barki i luźno zwisające kończyny dolne również zachowują się tak jak u idącego człowieka. Daje to możliwość nauki chodzenia bez chodzenia. Koń przywraca zaburzoną symetrię mięśni tułowia Łagodne, rytmiczne, równomierne kołysanie w stępie na przemian napina i rozluźnia mięśnie posturalne prawej i lewej strony ciała. Napięte i przykurczone mięśnie ulegają stopniowemu rozluźnieniu i rozciągnięciu, mięśnie słabszej strony ulegają wzmocnieniu – dochodzi do symetrycznej równowagi mięśniowej. Koń rozluźnia spastyczne mięśnie Uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego może spowodować wzmożone napięcie mięśni (spastyczność), szczególnie w kończynach. Podstawowym warunkiem usprawniania jest obniżenie spastyczności. Koń zwiększa możliwości lokomocyjne Osoby niepełnosprawne cierpią na ogół z powodu ograniczonych możliwości ruchowych. Siedząc na koniu, popędzając go pracą bioder, kręgosłupa – odbierają wrażenie prawidłowego chodu i mogą go ćwiczyć. Koń oddaje do dyspozycji osoby niepełnosprawnej swoje cztery zdrowe nogi, stwarzając tym samym nieograniczone możliwości lokomocyjne. Takie przeszkody, jak odległość, nierówność terenu, piasek czy woda, przestają istnieć. Jest to przeżycie piękne i niezapomniane. Podczas hipoterapii dzieje się to automatycznie i jest możliwe dzięki: – rozgrzaniu mięśni, – rytmicznemu kołysaniu w stępie, Koń drażni zmysły Dotyk końskiej sierści, łaskotanie grzywy, rozmaitość kształtów, odgłos kroków, przyjazne parskanie i mile Koń koryguje postawę Utrzymywanie prawidłowego dosiadu zmusza do aktywnego prostowania Str. 28 www.CzteryKopyta.pl Str. 29 H I POT E RA P IA kojarzony zapach stymulują zmysły dotyku, słuchu, wzroku i węchu. Towarzyszy temu ciągłe wytrącanie z równowagi i konieczność jej natychmiastowego odnajdywania, jeżeli nie chcemy zbyt prędko rozstać się z tym bogactwem wrażeń. Czucie głębokie (proprioceptywne) jest stymulowane przez nieustające przeciwstawne bodźce dopływające z mięśni, ścięgien i stawów całego ciała. Wszystko to niezwykle rozwija zaburzoną zdolność równoczesnego odbierania bodź- H I POT E RA P IA ców i ich kojarzenia. Dzięki temu kształtuje się poczucie własnego ciała i orientacji przestrzennej. Koń stanowi źródło bodźców równoważnych Hipoterapia daje nieograniczone możliwości stopniowania i różnicowania bodźców równoważnych. Dzięki przyspieszeniom poziomym i pionowym: kołysaniu, zmianom kierunku jazd, zatrzymaniu się, ruszaniu, przyspieszaniu i zwalnianiu tempa jazdy, zastosowaniu specjalnych ułożeń, odpowiednich ćwiczeń i zabaw – ruch konia staje się potężnym generatorem bodźców równoważnych. Koń uaktywnia i otwiera nas Rytmiczne pobudzające ruchy towarzyszące jeździe konnej wzmagają wydzielanie hormonów (szczególnie adrenaliny i endorfin), stymulujących układ wegetatywny. Następuje wyraźny wzrost aktywności ruchowej, koncentracji uwagi i dobrego samopoczucia. Ma to szczególne znaczenie w terapii u tych niesprawnych osób, które przeżywają stany lękowe oraz stany zahamowania, szczególnie zaś u dzieci. Pomaga temu kontakt wzrokowy „na równi”, przyjemność płynąca z zajęć, Str. 30 www.CzteryKopyta.pl „niewidoczność” kalectwa i subiektywna łatwość sukcesu. Koń usprawnia pracę naszych organów Dzięki stymulacji układu hormonalnego i wegetatywnego jazda konna poprawia krążenie, oddychanie, pracę jelit, a nawet pracę układu odpornościowego. Działanie to jest szczególnie aktywne podczas jazdy stępem. Koń mobilizuje i nie nudzi Koń żywy i reagujący na otoczenie wymaga od osoby niepełnosprawnej aktywności, nie pozwala jej na pozostanie biernym, jak to bywa w niektórych innych formach terapii. Osoby niepełnosprawne, szczególnie dzieci, poddawane żmudnemu i systematycznemu usprawnianiu często ulegają zniechęceniu i nie chcą współpracować z terapeutą. Problemu tego nie obserwujemy podczas zajęć hipoterapii. Tutaj zaangażowanie pacjenta w terapię jest olbrzymie i nieprzemijające. Trud usprawniania staje się prawie niezauważalny, a sama terapia przez swoją atrakcyjność jest jednocześnie nagrodą. Koń uczy Podczas zajęć z hipoterapii pacjent dzięki aktywizacji i pozytywnemu nastawieniu do współpracy z terapeutą może opanować szereg umiejętności i pojęć. Koń jest pomocny w pracy pedagoga specjalnego, psychologa, lo- www.CzteryKopyta.pl gopedy. Obcowanie z koniem i jego otoczeniem nie tylko wzbogaca wiedzę pacjenta o świecie, ale uczy go również samodzielności, odpowiedzialności i współpracy z innymi. Koń relaksuje Kontakt z koniem, poddanie się jego łagodnym, kołyszącym ruchom sprzyja relaksowi i odprężeniu. Świat widziany z końskiego grzbietu jest większy i piękniejszy. Obcowanie z tym dużym, imponującym, przyjacielskim zwierzęciem ma wpływ na równowagę emocjonalną i powoduje osłabienie reakcji nerwicowych. Koń to uniwersalne stanowisko terapeutyczne Koń może zastępować materac (szeroki zad), terapeutyczną piłkę lub wałek (kłoda), klin (szyja) bądź drabinkę do podciągania (grzywa). Idąc stępem, wprowadza pacjenta leżącego na nim na brzuchu w ruchy zbliżone do pełzania, pacjenta opartego na łokciach i kolanach – w ruchy zbliżone do czworakowania, pacjenta siedzącego – w ruchy zbliżone do chodzenia. Nie ma innego „przyrządu”, który byłby tak uniwersalny. Siedząc na koniu, łatwiej opanować pojęcia przestrzenne, schemat własnego ciała, nauczyć się liczyć do czterech (patrz – nogi konia), wymawiać trudne głoski i wyrazy. Na podstawie artykułu dr Stanisława Izdebskiego. Str. 31 I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J HEREZJE Zanim przystąpię do pisania na właściwy temat, który mnie ostatnio zainteresował, pozwolę sobie odnieść się do komentarzy, które pojawiły się na stronie wydawnictwa. Po pierwsze – bardzo za nie dziękuję i proszę o więcej. To wspaniała, otwarta droga do dyskusji na interesujące nas tematy. Po drugie.... no właśnie. Instruktor wspomniał o sporym problemie dotykającym stajni, w których oferowany jest pensjonat. Problem stanowią rozpasane nastolatki, które od zamożnych rodziców dostają na urodziny konia z rzędem i mają się na nim uczyć odpowiedzialności. Niektórzy używają do tego celu chomików, inni koni. Bardzo dobrze, kiedy dziecko ma podopiecznego, którym musi się zajmować, poświęcić mu czas, zadbać. Nie należy zapominać wszakże, iż jest to istota żywa, a dziecko – nawet nastoletnie – to nadal dziecko i wypadałoby dyskretnie monitorować jego działania. Takie młodociane amazonki, przez nikogo nienadzorowane, przez rodziców zapomniane albo rozpuszczane do niemożliwości, stanowią często zagroże- Str. 32 nie dla siebie (pal licho, że będę brutalna), dla konia (i to jest największy problem) i dla reszty użytkowników stajni. Faktycznie – jeśli to-to jeździ na swoim koniu, za którego rodzice płacą, to wydaje się, że instruktor nie ma wiele do powiedzenia. Jednak nie należy się poddawać. Trzeba próbować znaleźć sposób na dotarcie do takiej delikwentki lub do jej rodziców. Przez ambicję, odbiór otoczenia... Cokolwiek, co przemówi im do rozsądku. I najważniejsze – świecić przykładem! Dzieciaki, nawet te starsze i oporne, przesiąkają atmosferą otoczenia, bo taka jest natura procesu uczenia się człowieka. Prędzej czy później to, co obserwują na co dzień, wywrze na nich piętno. I to jest najmocniejsza strona działań instruktora. www.CzteryKopyta.pl Jak również najtrudniejsza. Nie można sobie bowiem pozwalać na odrobinę lenistwa czy wygody, na co człowiek (jako że jest tylko człowiekiem) ma czasem ochotę. Nie można zapominać, że koń po pracy potrzebuje zajęcia się nim, że potrzebuje odpoczynku w ciągu dnia pracy, że nie powinien pracować w upale... Nie mówię, że to łatwe. Ale gdzie jest napisane, że takie rzeczy są łatwe lub takie mają być? Kto i gdzie napisał, że rola nauczyciela jest prosta? Zresztą już pisałam nieco o atrakcjach bycia instruktorem. Drogi Instruktorze – walcz! Nie poddawaj się! Bo w kim, jak nie w nas, nadzieja, że kiedyś nasz jeździecki światek będzie miejscem dobrym dla ludzi i koni, że przestanie przypominać piłkę nożną, która z każdym sezonem sięga głębszego dna? A teraz to, o czym chciałam dziś od początku pisać. Jako instruktor i miłośnik koni (prawdopodobnie w odwrotnej kolejności) staram się zgłębić jak najwięcej literatury branżowej. Pomaga mi to poznawać różne zdania i spojrzenia na tematy hodowli koni i jeździectwa. Niezależnie od tego, czy z autorem się zgadzam, czy nie, każda taka po- www.CzteryKopyta.pl zycja wnosi coś nowego do mojego jeździeckiego życia. Mam również zwyczaj polecać i pożyczać poszczególne pozycje moim uczniom. Zauważyłam jednak, że każdej takiej pozycji należy się komentarz. Niekoniecznie przedruk z recenzji, ale własne spojrzenie. Dlaczego? Bo okazuje się, że w części tych pozycji są zamieszczone zdania, frazy całe, które można by nazwać herezjami. A moi uczniowie nie zawsze potrafią je wychwycić. Czasem też coś opisane jest zbyt ogólnikowo lub zbyt entuzjastycznie, co należy uściślić. Przy czym ja zawsze daję szansę wyrobienia sobie własnego zadania, za każdym razem podkreślając, co i dlaczego jest moją prywatną opinią. Weźmy np. taką oto „prawdę” jeździecką: „Konia na jazdę nie należy zabierać wprost z pastwiska, gdyż odczuwa on ten gest jako Str. 33 I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J karę”. No przepraszam, a niby dlacze- go? Czemu akurat pójście pod siodło z pastwiska, a nie z boksu jest karą? To wyjście do pracy z boksu jest tzw. mniejszym złem czy wyższą koniecznością? Szczerze mówiąc – nie rozumiem tego. Moje konie od początku szły do pracy wprost z pastwiska i nigdy żaden z nich nie wydawał się być z tego powodu nieszczęśliwy. Mało tego, same się pchają – jak tylko widzą zbliżających się ku nim ludzi, przychodzą same. Czasem wręcz potrafią się sprzeczać o to, kto wyjdzie, a pozostawione jednostki wyraźnie dają do zrozumienia, że się obraziły za pominięcie ich cennych osób. I Str. 34 I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J gdzie tu kara?! Prawdę mówiąc odnoszę wrażenie, że tę „prawdę” stworzył ktoś, kto podczas pracy serwował koniom tak wiele nieprzyjemności, że te z pastwiska po prostu nie dałyby się złapać! Oczywiście – żeby nie było – mówię o stajniach, w których istnieje możliwość siodłania poza boksem, na świeżym powietrzu na przykład. Bo znam również stajnię, gdzie praktycznie nie stosuje się siodłania nigdzie poza boksem. Nawet na korytarzu – no bo jak osiodłać na raz dziesięć koni w ciasnej stajni? Poza tym mam tu problem z pojęciem kary. Nie sądzę, żeby koń rozumiał takowe. Koń w swoim myśleniu nie używa kategorii www.CzteryKopyta.pl „dobre” czy „złe”. Zresztą pomijając dywagacje psychologiczne i rozważania semantyczne – myślę, że jeśli staramy się, by koń nie odczuwał pracy jako przykrości, czyli od początku uczymy jeźdźców nie tylko przybierania prawidłowej postawy, ale również rozumienia reakcji konia na ich działania. Czasem bowiem lepiej jest wyczulić jeźdźca na dialog z koniem i pochwalić, że koń dobrze reaguje i jest z pracy zadowolony, niż skupiać się li tylko na szlifowaniu prawidłowej pozycji pięty czy ręki. W swojej pracy często obserwuję, że najwięcej uwagi muszę zwracać właśnie na myślenie o koniu. Uczulać, że koń to partner i też musi coś z tej pracy mieć poza monotonnym wysiłkiem. Dlatego jeśli ktoś się zacina, że np. tego dnia będzie skakał do bólu, ja zawsze zwracam uwagę, aby po udanym skoku zaproponować koniowi coś dla niego miłego. Żeby nagrodzić wysiłek. Może to niezbyt profesjonalne podejście, ale mniej mnie czasem interesuje, czy jeździec w skoku robi sobie ze stóp samolocik, czy nie, a bardziej – czy obaj (oboje) wiedzieli, co mają i jak mają to zrobić. Dzięki temu moje konie cieszą się na widok jeźdźców. Rozumieją, kiedy siedzi na nich kompletny „szczypiorek” i potrafią wręcz pomagać delikwentowi, żeby się rozluźnił i przestał bać. Bardziej zaawansowanym też pomagają, np. zbierając ich po drodze, kiedy zdarzy się jakiś przestój na przeszkodzie albo zbyt gwałtowny manewr. A ja zawsze zwracam wtedy jeźdźcowi uwagę na to, co dla niego w danym momencie zrobił koń. Tym samym jeźdźcy bardziej konie doceniają, a przy okazji nie przypisują sobie efektów końskiej pracy. Szybciej też rozumieją, gdzie i jaki popełnili błąd, kiedy słuchają, co im partner koński podpowiada. W tym tygodniu mieliśmy właśnie Hubertusa. Kiedy jeźdźcy się stroili i szykowali sprzęt, konie stały już przy ogrodzeniu wczuwając się w uroczystą atmosferę. Dumnie i bez problemów wyszły na siodłanie, a potem w teren. W czasie gonitwy sprawowały się wręcz doskonale, zapominając o panującej wśród nich hierarchii i powstrzymując się od władczych gestów typu straszenie zębami czy kopanie. Dzielnie niosły swoich jeźdźców ku zwycięstwu. I wszyscy mieli dzięki temu fantastyczną zabawę. One też. A wyszły w ten dzień, jak zwykle, wprost pod siodło z zielonego jeszcze pastwiska... Cóż. Takich wątpliwych „prawd” w literaturze oraz w tym, co nam mówią instruktorzy i trenerzy, jest sporo. Jak znajdę jakieś, może ciekawsze niż akurat teraz przeze mnie wybrana, opiszę. Piszcie także, jeśli coś znajdziecie. I swoje opinie. Może wyprostujemy wiele różnych niejasności. Tekst: Katarzyna Nowak Str. 35 A RA B S K I ŚW IAT Tekst: Monika Luft www.polskiearaby.com Nieco już opadły emocje po jednym z najtrudniejszych i najbardziej prestiżowych pokazów dla koni czystej krwi arabskiej na świecie: 26. All Nations Cup w Aachen – czas więc na podsumowanie. W „piramidzie” ECAHO impreza ta zaliczana jest do pokazów „Title Shows” i umieszczana na samym szczycie, obok Czempionatu Świata. Wymagania dotyczące sposobu kwalifikacji do tych dwóch pokazów są najwyższe, dlatego można było podziwiać „śmietankę” końską z całego świata. Pojawiły się megagwiazdy takie jak: Om El Bernardette, PS Rose of Marwan, Baanderos, Pianissima, Venetzia, Marajj, Marwan Al Shaqab, Khidar czy Imperial Baarez, a także kilka młodych, lecz już modnych gwiazd, jak: Djoonam OS, Miss El Power JQ, Ali Moniscione, Abha Palma czy Zawah De Lam, oraz wiele innych mniej lub bardziej znanych koni. W sumie zgłoszono 133 araby, w tym po 22 z Polski i Wielkiej Brytanii, 15 z Str. 36 A RA B S K I ŚW IAT Belgii, po 14 z Kataru i Emiratów Arabskich, po 8 z Francji i Arabii Saudyjskiej, 7 z Niemiec, 5 ze Szwecji, 4 z Danii, 3 z Holandii, po 2 z Egiptu i Włoch oraz po jednym z USA, Austrii, Szwajcarii, Słowacji, Australii, Południowej Afryki i Norwegii. Wynika z tego, że Polska w dalszym ciągu przoduje pod względem liczby dobrych koni, co się potwierdziło w ostatecznych rozgrywkach pucharowych. Wśród młodych koni przeważało i wyróżniało się potomstwo ogierów: AJMAN MONISCIONE, WH JUSTICE, MAGNUM PSYCHE, PSYTADEL i MARWAN AL SHAQAB, co daje wyobrażenie o najmodniejszych obecnie reproduktorach. Wydaje się, że pierwszy – najmłodszy z nich, ma szansę wejść na dłużej do panteonu. Kilka znanych ogierów pokazało się osobiście. Zdecydowanie największy sukces odniósł MARWAN AL SHAQAB: zarówno jako koń pokazowy, jak i doskonały reproduktor, ojciec dwóch Rezerwowych Czempionek i Czempiona Pucharu Narodów. www.CzteryKopyta.pl przed nią zaś (90,4) potomkini Marwana Al Shaqab BINT BESSOLEA (od HB Bessolea/Besson Carol) oraz Rezerwowa Czempionka z Vilhelmsborga (A) JUMILLA (Thee Apprentice – Artemis/Borneo), oceniona tak samo jak druga klacz w klasie. Niepokonana w Polsce PALABRA (Enzo – Palmeta/Ecaho), hod. SK Janów Podlaski, nie weszła tym razem do pierwszej piątki (89,7). Być może miały na to wpływ mniej harmonijna budowa i lżejsza kondycja tej klaczki w stosunku do konkurentek. AJA Aphrodite W związku z tym, że do klasy klaczek rocznych zostało zapisanych 18 koni, została ona podzielona zgodnie z przepisami ECAHO na dwie: a i b. Młodsze klaczki umieszczono w grupie „a”. Była ona dość wyrównana, między pierwszym a ostatnim, ósmym koniem było 2,5 pkt. różnicy. Wygrała z notą 91,3 F.M. GLORIAA (WH Justice – Psity of Angels/ Psytadel), hod./wł. Mieke Sans BE, druga (90,7) była AJA APHRODITE (WH Justice – Lovin Psyche SSA/ Padrons Psyche). Obie to półsiostry zinbredowane na ogiera Padrons Psyche. W pierwszej piątce z 90,2 pkt. zmieściła się jeszcze jedna córka og. WH Justice – JUWANDA OS od Shak Lavanda po ZT Shakfantasy, www.CzteryKopyta.pl W grupie „b” walka była emocjonująca, gdyż pojawiły się w niej dwie gwiazdy. Wygrała z notą 92,9 DJOONAM OS (Ajman Moniscione – Khaleifa/Kubinec), hod. Gestüd Osterhof DE, wł. Haras de Djoonam FR, która niedawno zdobyła także Czempionat Elran Cup (A), a tuż za nią (z 92,4 pkt.) była Młodzieżowa Czempionka z Menton (A) i Towerlands (A) brazylijskiej hodowli MISS EL POWER JQ (Power World JQ – Elkada Sahibi/ Djoonam OS Str. 37 HR A I PAOBTSEKRI AŚ P WI IAA T Sahibi). Trzecie miejsce (90 pkt.) zajęła ASH DONATELLA (WH Justice – Dahma/Warandes Plakat), czwarte (89,1) ROHARA CASHMERE (Sir Fames HBV – Psykla/Padrons Psyche), piąte (89 pkt.) PSE RASHEEKAH (Royal Colours – Imperial Bareezah/ Imperial Baarez). Reprezentująca Polskę MELODY (Psytadel – Mina/ Monogramm), hod./wł. M.& J. Pietrzaków, niestety uplasowała się na szóstym miejscu (88,8). To już był drugi, po Palabrze, przykład na to, że oceniane u nas wysoko konie nie zawsze potrafią zaistnieć na pokazach „Title” czy klasy A, gdzie średni poziom jest po prostu wyższy. Nie na darmo została stworzona piramida ECAHO. Jeszcze niejeden zawód czekał naszych wystawców w Aachen… W klasie 2 – ogierków rocznych, Polska nie miała swoich reprezentantów. Wygrał ją w pięknym stylu (93,1 pkt.) bardzo poprawny i urodziwy, niestety mocno malowany kasztan ALI MONISCIONE (Psytadel – Alianna Moniscione/Focus Highlander), hod./wł. Azienda Agricola Buzzi IT, którego miałam przyjemność zobaczyć także w lipcu podczas pokazu kategorii B w Terme di Boario IT, kiedy to zdobył Czempionat Ogierów Młodszych. Jest to bardzo obiecujący ogierek, który w dodatku wyraźnie progresuje. Drugi w klasie (92 pkt.) to kolejny potomek ogiera Ajman Moniscione (po WH Justice), JUMANCI OS (od Praetoria Str. 38 A RA B S K I ŚW IAT po Kubinec), który zdobył w tym roku Czempionat w Vilhemsborgu (A); trzeci (91,6 pkt) to Rezerwowy Czempion z Towerlands (A) i Wels (A) AJA JUSTIFIED – znowu po WH Justice, od Aja Beneja po FS Bengali. Czwarte miejsce zajął, z tą samą notą łączną, lecz niższą oceną za typ, MVA CO- MVA Colour Me Cool LOUR ME COOL (True Colours – SKF Tiaara/Imperial Baarez), piąte (90,9 pkt.) FARAA AL SHAQAB (Marwan Al Shaqab – Maria El Besson/Besson Carol). Kilka znanych ogierków nie weszło do piątki, również Czempiony i Rezerwowe Czempiony pokazów klasy A: SHANNAN EL MADAN (Shael Dream Desert – Perla K/CG Balih El Jamaal) i GAZWAN AL NASSER (Gazal Al Shaqab – Ftoon Al Shaqab/ Al Adeed Al Shaqab). Bardzo ciekawa była klasa klaczek www.CzteryKopyta.pl dwuletnich, gdzie występowały dwa rewelacyjne konie: FS MAGNUM’S MADONNA (Magnum Psyche – Tai Bey Brittney/Bey Shah) i ABHA PALMA (Marwan Al Shaqab – Abha Gazali/El Perfecto). Obydwie zostały wycenione na 93,7 pkt., w tym pierwsza dostała 5x20, a druga 6x20. Wyższa nota za typ dała pierwszeństwo klaczce FS MAGNUM’S MADONNA, hod. Strydom Arabians ZA, wł. Paula Gheysensa BE. Trzecie miejsce (91,3) wywalczyła malutka ZAWAH DE LAM (AS Kayro – Wilaya De Lam/Ekla De Gargassan), która święciła wiele sukcesów w zeszłym roku, m.in. w Paryżu zdobyła tytuł „TOP TEN JUNIOR FEMALE”. Czwarta (90,9) była elegancka GHALIA AL SHAQAB (Marwan Al Shaqab – Aliaa Al Shaqab/Besson Carol), piąta (90,7) JB PRIZCILLA (El Amin – Estetica/LM Limaal). W klasie tej występowały trzy polskie klaczki: ESPIRIA (Psytadel – Ekspiacja/Emigrant), hod./wł. Lecha Błaszczyka, oraz – z Falborek Arabians – SOTIKA (WH Justice – Słonka/Wojsław) i WASA (WH Justice – Waresa/Empres), które zdobyły odpowiednio: 89,4, 90,6 i 88,2 pkt. Dwie ostatnie nie odniosły sukcesu, mimo że startowały z nowym, zagranicznym trenerem. Coraz więcej polskich właścicieli wybiera zagraniczne stajnie treningowe (po Aachen także MELODY i LORD BEY SHAH z Minnesota Arabians zostały za granicą, zmieniając trenera już po www.CzteryKopyta.pl Zawah De Lam raz drugi w tym sezonie, podobnie ESPIRIA Lecha Błaszczyka). Czy jednak brak sukcesu w Aachen można położyć wyłącznie na karb niewłaściwego treningu, czy winna jest raczej niewłaściwa polityka i promocja? Może zabrakło szczęścia? A może ten pokaz był po prostu dla nich za trudny? Na pewno trzeba się mierzyć z najlepszymi. Nigdy do końca nie wiadomo, w jakiej dyspozycji będzie nasz koń, a w jakiej jego przeciwnicy. Wydaje się, że częste zmiany prezenterów mogą jednak źle wpłynąć na psychikę zwierzęcia, co się później odbija na jego wynikach. Z drugiej strony – czasem lepiej oddać go do centrum treningowego znajdującego się blisko miejsc planowanych pokazów, by uniknąć zmęczenia po wielogodzinnym transporcie. Str. 39 A RA B S K I ŚW IAT Klasa 4 przyniosła wreszcie satysfakcję Polakom: wygrał ją z notą 92,4 pkt. Młodzieżowy Czempion z Białki i Czempion Polski Ogierów Młodszych KABSZTAD (Poganin – Kwestura/Monogramm), hod./wł. SK Michałów. Drugie miejsce zajął z notą 91,6 ORION OS (Om El Bahreyn – Vetla/Aromat), za nim był DON GIOVANNI J (MPA Giovanni – Jer-Aangel/ Psymadre) – 91,2; dalej był ubiegłoroczny „TOP TEN JUNIOR MALE” Czempionatu Świata PREEMIUM (WH Justice – Pricilla/Andrus) – 90,1; piątkę zamknął ASH DREAM OF GLORY (WH Justice – Donna Diva/ Ekstern) – 89,2. Wspomniany wcześniej Rezerwowy Czempion Polski Ogierów Młodszych LORD BEY SHAH (Psytadel – Lady Aphrodite/ Padrons Psyche,) hod./wł. M.&J. Pietrzaków, został wyceniony na 88,8 pkt. Nie występowały w tej klasie bardzo dobre ogierki: ALTIS, HIPNOTIC IBN ETERNITY, AJA SANSTORM, ASH ANTARES. Klasa 5 zgromadziła osiem wyśmienitych trzyletnich klaczy. Wszystkie zostały wycenione na powyżej 90 pkt.! Zwyciężyła (92,4) Czempionka z Sharjah (A) i Rezerwowa Czempionka z Towerlands (A) OM EL BERNADETTE (Om El Shahmaan – Om El Benedict/Sanadik El Shaklan), hod. Om El Arab International USA, wł. Al Khale- Str. 40 A RA B S K I ŚW IAT OM El Bernadette diah Stables KSA. Druga (91,9) była Rezerwowa Czempionka z Dubaju (A), piękna PS ROSE OF MARWAN (Marwan Al Shaqab – PS Rose Mahogany/Padrons Mahogany); trzecia (91,5) – SHOWNEL (Showkayce – WR Jullane/Jullyen El Jamaal). Na czwartym miejscu (91,3) niespodziewanie uplasowała się białecka HERLINA (Ekstern – Heroldia/ Eukaliptus), która wyraźnie miała swój dzień. Piąte miejsce (91,2) zajęła HARMATTAN REYHANNA (Magnum Psyche – Hamy De Gargassan/Vladimir De Falgas), która ma na swoim koncie m.in. tytuł „TOP TEN JUNIOR FEMALE” z Czempionatu Świata. Młodzieżowa Rezerwowa Czempionka Polski EKSTERNA (Ekstern – Emanta/Pamir), hod./wł. Falborek Arabians, była szósta, z notą 90,6. Niestety stawiły się tylko 4 ogierki trzyletnie, ale za to dwa z nich bardzo www.CzteryKopyta.pl dobre: BAANDEROS (Marwan Al Shaqab – HB Bessolea/Besson Carol), hod. Taylor Arabians USA, wł. Al Khalediah Stables KSA, który w tym roku zdobył już tytuły Czempiona Ogierów Młodszych w Dubaju (A), w Menton (A) i w Towerlands (A) oraz Rezerwowego Czempiona Erlan Cup (A) i który otrzymał 92,9 pkt., oraz AJ DINAR (WH Justice – Deska HJE/ Lumiar Amadeus) – Czempion Ogierów Młodszych z Kataru (A) i Rezerwowy Czempion z Dubaju (A), który został oceniony na 92,8 pkt. BAANDEROS jest zdecydowanie bardziej prawidłowy, ale za to AJ DINAR lepiej się ruszył. Ten pierwszy ma też więcej tytułów na koncie, i choć niektórzy stawiali na zwycięstwo AJ DINARA, to jednak szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść BAANDEROSA. Trzecie miejsce (90,8) zajął SHAGRAN AL NASSER (Ansata Selman – Dana Al Nasser/Mujahid), a czwarte Shagran Al Nasser www.CzteryKopyta.pl (89,9) – FAHRENHEIT GAT (El Nabila B – Hannah K/Borsalino K). Sobotni dzień pokazowy zakończyły dwie klasy dla klaczy 4-6-letnich: 7a i 7b. W grupie młodszej można było obejrzeć śliczną klacz VENETZIA (Versace – Giavanna/NV Beau Bey), hod. Rojo Arabians & Sandy Nicolas USA, wł. Al Shaqab Stud QAT, która otrzymała 7x20 i łącznie 94 pkt., co dało jej zwycięstwo w klasie. W tym roku zdobyła ona już tytuły: Czempionki Klaczy Starszych w Katarze (A), Menton (A), Elran Cup (A), Rezerwowej Czempionki Klaczy Starszych w Dubaju (A) i w Towerlands (A). Taka kolekcja robi wrażenie! Miejsce drugie i trzecie należało się SK Michałów za klacze: PISTORIA (Gazal Al Shaqab – Palmira/ Monogramm) z 93,4 pkt. i EJRENE (Gazal Al Shaqab – Emocja/ Monogramm) – 92,9 pkt., która w tym roku otrzymała tytuł Czempionki Klaczy Starszych w Wels (A). Warto zaznaczyć, że trzy pierwsze klacze w tej grupie mają na swoim koncie tytuł „TOP TEN JUNIOR FEMALE” z Czempionatu Świata, a VENETZIA także „JUNIOR FEMALE RESERVE CHAMPION”! Czwarta (91,9) była MAYA DES ALPES (Simeon Sadik – Eamt Marihuana/BJ Theee Mustafa), piąta (91,6) CR JASMEENAH (WH Justice – Fforget-Me-Not/Ffatal Attraction). Tuż za nią uplasowała się z 90,8 pkt. Str. 41 A RA B S K I ŚW IAT michałowska NORMA (Gazal Shaqab – Nina/Monogramm). A RA B S K I ŚW IAT Al W drugiej, starszej grupie „b” genialna PIANISSIMA (Gazal Al Shaqab – Pianosa/Eukaliptus), hod. i wł. SK Janów Podlaski, powaliła na kolana nie tylko licznie zgromadzoną publiczność, ale i sędziów. Otrzymała 11x20 i łączną notę 95,3! Wydawało się, że żaden inny koń podczas tego pokazu nie zdobędzie tak wysokiej noty… Drugie miejsce zajęła Czempionka Klaczy Starszych z Towerlands (A) i Rezerwowa Czempionka Klaczy Starszych z Sharjah (A) ABHA MYRA (Marwan Al Shaqab – ZT Ludjkalba/ Ludjin El Jamaal), zdobywając 93,9 pkt. i 4x20. Kolejne konie to: LUMIAR BINT BALZAC (Luminar Balzac – Supreme Foccus/Foccus) – 91,1, MAGNUM SILHOUETTE (Magnum Psyche – JK Padroness/ Padron) – 90,4 i Czempionka Klaczy Starszych Arabian Breeders World Cup z Las Vegas JJ POLACA (Magnum Psyche – Sol Magic/Soltice) – 90,3. Drugą janowską klacz – BELGICĘ (Gazal Al Shaqab – Belladona/ Europejczyk) oceniono na 89,9 pkt. Drugiego dnia All Nations Cup źle sklejone katalogi zupełnie się rozpadły. Jest to jedyna rzecz, na jaką można ponarzekać, gdyż cały pokaz pod względem organizacyjnym był naprawdę dopracowany i udany. Nawet publiczność dopisała, co więcej, Str. 42 brała czynny udział, głośno dopingując swoich ulubieńców. Wpływ na to na pewno miały wysokie noty przyznawane przez sędziów, szczególnie w niedzielę. Chwilami dość łagodnie patrzono na wady kłody czy nóg… Pomijając jednak dyskusję na temat słuszności poszczególnych ocen, wyczekiwanie na kolejne „dwudziestki” było naprawdę ekscytujące! Eukaliptus) z SK Michałów, a pierwsze – zasłużenie – sztandarowej MARTINIQUE (Ansata Sinan – Marratxi/Gual Moghar), hod. Susanne Reiter DE, wł. Dubai Arabian Stud UAE, która zdobyła 7 „dwudziestek” i w sumie 94,4 pkt. Jest to także świetna klacz hodowlana, co udowodniła, dając wspomnianą wcześniej klacz FER MIA. Klasa 8, klaczy 7-10-letnich, to był przede wszystkim – tradycyjnie! – pojedynek między klaczami polskiej hodowli. Wygrała michałowska EMESA (Laheeb – Etopka/Eukaliptus), zdobywając 8x20 i 94,5 pkt. Tuż za nią była wspaniale wyglądająca, janowskiej hodowli, lecz w barwach Kataru, SIKLAWA (Laheeb – Siewka/Eldon): 4x 20 i 94,1 pkt. Kolejne miejsca to: świetnie ruszająca się NERL (Balaton – Nevesomost/Mukomol) – 5x20 za ruch i 93,2 pkt.; białecka EMIKA (Eldon – Emoza/Ernal) – 91,9 pkt., oraz FER MIA (JK Nasser – Martinique/Ansata Sinan) – 91,6 pkt. Podczas klas rozgrywanych dla ogierów emocje często sięgają zenitu. Te w Aachen zapowiadały się bardzo ciekawie i faktycznie takie były dzięki zgromadzonym dobrym koniom i gorącej atmosferze pokazu. W grupie młodszej (4-6 lat) startowało 12 ogierów. Szybko na czoło wysunął się tegoroczny Rezerwowy Czempion Ogierów z Sharjah (A) i Dubaju (A) MARAJJ (Marwan Al Shaqab – RGA Kouress/Kouvay Bey), otrzymując 7x20 i 94,1 punktów. Został on wyhodowany przez Joela Desmarteau w USA i jest własności Al Bidayer Stud UAE. Świetnie pokazał się Rezerwowy Czempion Polski, michałowski DRABANT (Gazal Al Shaqab – Demona/ Monogramm), który otrzymał bardzo wysoką notę 94 pkt. i 6x20: pięć za ruch i jedną za typ. Pokonał on niespodziewanie starszego o rok ESPARTO (Ekstern – Ekspozycja/ Eukaliptus), także hod. SK Michałów, który otrzymał o 0,2 pkt. mniej. W zeszłym roku zdobył on m.in. tytuł „TOP TEN SENIOR MALE” Czempiona- W grupie klaczy najstarszych można było zobaczyć tylko 4 konie, ale za to bardzo dobre. Najniższa nota w tej klasie to 91,4 pkt.! Na tyle została wyceniona michałowskiej hodowli EGNA (Eukaliptus – Egzotyka/Probat) w barwach brytyjskich. Przed nią była NAG OLLA BEZ (SW Beatiw – Sweet Saff/Gai Chagall) z 92,6 pkt. Drugie miejsce (4x20 i 93,5) przypadło klaczy EMANDA (Ecaho – Emanacja/ www.CzteryKopyta.pl tu Świata. Czwarte miejsce (93,0) zajął SAVIO (Dreamcather SMF – Om El Shadina/Sanadik El Shaklan), o charakterystycznym umaszczeniu, co jednak nie przeszkadza mu najwyraźniej w zdobywaniu wysokich not; piąte (92,7) ESPINHO (Espano Estopa – Mayana/BJ Thee Mustafa). Elegancko zaprezentowany ETNODRONS PSYCHE (Pandrons Psyche – Etnografia/Aloes), własności Pawła Redestowicza, z wysoką notą 91,3 wszedł do pierwszej dziesiątki, co należy uznać za sukces, gdyż jest to najwyższa nota wśród koni hodowli prywatnej zdobyta na tym pokazie. Marwan Al Shaquab Nikt nie miał chyba żadnych wątpliwości, gdy na ringu w klasie ogierów 7-10-letnich pojawił się MARWAN AL SHAQAB (Gazal Al Shaqab – Little Liza Fame/Fame VF), hod./wł. Al Shaqab Stud QAT – takie megagwiazdy nie mogą przegrać! Wyglądał jak Str. 43 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT rzeźba, był w doskonałej kondycji. Wspaniale się ustawiał, choć momentami, gdy nic od niego nie wymagano, jego zachowanie wskazywało, że albo jest on trochę rozpieszczony, albo trudny. Zdobył taką samą notę jak PIANISSIMA, a nawet tyle samo „dwudziestek”! Kolejne miejsce zajął ROHARA BACARA (Padrons Psyche – Sidia/Sidi-Brahim), z notą 93,6 i 5x20 za ruch. Dalej były: HS ETIQUETTE (Simeon Sadik – Etenta/ Monogramm) – 93,1; MCA MAGNUM GOLD (Magnum Psyche – Litique/Litigator) – 91,9, oraz hodowli michałowskiej EMILIUSZ (Laheeb – Emocja/Monogramm) – 91,2. Tuż za nim, poza podium, był janowski POGANIN (Laheeb – Pohulanka/ Pepton) – 91,1. Jest to wynik na pewno poniżej oczekiwań, szczególnie że koń ten wyglądał i pokazał się dobrze. nan – Elizja/Esta-Ghalil). Trzecie miejsce (93,4) zajął „TOP TEN SENIOR MALE” zeszłorocznego Czempionatu Świata PILIGRIM (Balaton – Popova/PodSnejnik), czwarte (92) RICHTER HM (EL Halimaar – Fasarra/Farazdac), a piąte (91,6) HADIDI (Norus – Hebet Allah/Morafic). Reprezentujący Polskę janowski PIAFF (Eldon – Pipi/Banat) zdobył 91,5 pkt. W ostatniej, dwunastej klasie dla ogierów 11-letnich i starszych aż siedem zostało wycenionych na powyżej 91 punktów, w tym trzy na ponad 93. Ostatecznie wygrał (93,9) trochę żeński, bardzo urodziwy IMPERIAL BAAREZ (PVA Kariim – BB Ora Kalilah/ Orashan), hod. Imperial Egyptian Stud US, wł. El Farida Stud EG, który niedawno zdobył tytuł Rezerwowego Czempiona Ogierów Erlan Cup (A). O 0,2 pkt. mniej otrzymał Rezerwowy Czempion Ogierów z Wels (A) i Vilhemsborga (A) KHIDAR (Ansata Si- Młodzieżową Czempionką Klaczy zo- Str. 44 Stosunkowo łatwo było przewidzieć wyniki czempionatów, których oglądanie było prawdziwą przyjemnością. Została pokazana doborowa stawka koni z pierwszych i drugich miejsc w klasach, wypunktowanych od 90,7 do 93,7 w grupach „Junior” i od 93,4 do 95,3 punktów odpowiednio dla „Senior”. Wybrano osobniki o bardzo harmonijnej budowie, długonogie, ze świetnymi szyjami i z pięknymi głowami. Pianissima stała, wyróżniająca się wśród ośmiu najlepszych klaczek ciemną maścią i budową, dwuletnia FS MAGNUM’S MADONNA. Tytuł Rezerwowej Młodzieżowej Czempionki przypadł jej rówieśniczce, wypunktowanej na tyle samo punktów klaczce ABHA PALMA, hod. Ganaderia Ses Planes ES, wł. Al-Mohamadia Stud KSA. Młodzieżowym Czempionem Ogierów został wyróżniający się, świetnie pokazany BAANDEROS, a Rezerwowym Czempionem bardzo interesujący ALI MONISCIONE. Niestety KABSZTAD nie błysnął formą tego dnia. Czempionat Klaczy Starszych wygrała bezkonkurencyjna PIANISSIMA. Wybór Rezerwowej Czempionki mógł być trudniejszy, w końcu stanęło na tytule dla klaczy ABHA MYRA, hod. Ganaderia Ses Planes, wł. Al Shaqab Stud, która startowała z drugiego miejsca, za PIANISSIMĄ. Równie oczywista jak zwycięstwo janowskiej k l a c z y b y ł a w y g ra n a o g i e r a MARWAN AL SHAQAB w Czempionacie Ogierów Starszych. Stadnina Al Shaqab Stud doskonale wykorzystała występ swojego konia na jego dodatkową promocję – można go było poklepać i dokładnie obejrzeć, nawet pod jeźdźcem (na oklep!). Wydawało się, że tytuł Rezerwowego Czempiona powędruje do jego kolejnego syna, ogiera MARAJJ. Z trybun już było słychać doping kibiców tego konia… a tu niespodzianka: sędziowie orzekli, że www.CzteryKopyta.pl lepszy jest IMPERIAL BAAREZ! Szkoda, że nie był wybierany „Best in Show”. Na pewno byłby to emocjonujący pojedynek. Oprócz rozgrywanych klas i czempionatów organizatorzy zapewnili też inne atrakcje. Odbyła się parada narodów i licytacja stanówki ogiera MARWAN AL SHAQAB w celach dobroczynnych. Wręczono nagrody dla koni wierzchowych oraz trofeum WAHO dla ogiera PAMIR I 1990 (po Penthagonn) przy piosence „Simply the Best” śpiewanej przez wokalistkę tańczącą wokół konia, co niewątpliwie ożywiło publiczność. Jeszcze głośniej było podczas Handlers Cup 2008. Nagroda ta – Puchar Prezenterów – przyznawana jest temu spośród zgłoszonych zawodników, który otrzyma najgłośniejszy aplauz. Najwięcej decybeli zmierzono podczas występu Frederika Van Sasa z Belgii. Pod koniec imprezy zostały przyznane dwa główne trofea: „The Lady Harmsworth Blunt Memorial Trophy” – Puchar Narodów, oraz „Breeder’s Trophy – The Major Ian Hedley Memorial Trophy” – Puchar Hodowców. W pierwszym przypadku dany kraj zbiera punkty poprzez starty koni zarejestrowanych do jego księgi stadnej przed datą 15.08.2008 – do kiedy były przyjmowane zapisy na All Nations Cup. Do drugiego trofeum dla danej nacji liczone są punkty zdobywane przez konie zarejestrowane w mo- Str. 45 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT mencie urodzenia do jego księgi stadnej. Polska po raz trzeci z rzędu i piąty generalnie wywalczyła Puchar Narodów, kwalifikując się przed Hiszpanią i Włochami. Natomiast Puchar Hodowców zdobyły Stany Zjednoczone, przed Polską oraz ex quo Niemcami i Wielką Brytanią. Imperial Baarez Z 21 startujących koni własności polskiej (7 prywatnych i 14 ANR) 9 było w pierwszej piątce w swoich klasach, wszystkie własności ANR. Z 7 klaczy młodszych tylko jedna (HERLINA) była czwarta w klasie, z 2 ogierów młodszych – jeden (KABSZTAD) wygrał klasę. Najlepiej wypadły klacze dorosłe, gdyż z 8 aż 6 zajęło liczące się miejsca: pierwsze (PIANISSIMA, EMESA), drugie (EMANDA, PISTORIA), trzecie (EJRENE), czwarte (EMIKA). Ogiery wypadły gorzej, ponieważ z 4 startujących tylko DRABANT był drugi – za to w pięknym stylu. Dobrze wypadły konie polskiej Str. 46 hodowli, reprezentujące inne kraje: ESPARTO, EGNA, EMILIUSZ, a w szczególności SIKLAWA. Czy jest to dobry wynik? Raczej tak, choć martwią słabsze wyniki młodzieży oraz fakt, że tylko jeden polski koń był w stanie zaistnieć w czempionacie. Jak wiadomo, PIANISSIMA jest córką ogiera GAZAL AL SHAQAB, podobnie jak Czempion Ogierów MARWAN AL SHAQAB. Rezerwową Czempionką Klaczy Starszych została jego córka: ABHA MYRA, kolejna córka: ABHA PALMA – Rezerwową Czempionką Klaczy Młodszych, a Czempionem Ogierów Młodszych – syn: BAANDEROS. „Wyłamały się” tylko Czempionka Klaczy Młodszych – FS MAGNUM’S MADONNA, Rezerwowy Czempion Ogierów Młodszych ALI MONISCIONE i Rezerwowy Czempion Ogierów IMPERIAL BAAREZ. Dlatego zaryzykowałabym stwierdzenie, że największym tryumfatorem tegorocznego Pucharu Narodów była stadnina Al Shaqab z Kataru. Tekst: Monika Luft www.CzteryKopyta.pl Jesienne huśtawki formy. Burza w szklance wody o Pustynnego Zmroka (18-19 X 2008) Tekst: Jan Zabieglik www.polskiearaby.com Każda kumulacja kwinty powoduje nie tylko wzrost poziomu adrenaliny u grających na wyścigach, ale ma także jakiś przemożny wpływ na sam przebieg gonitw. Co wydawało się łatwe, staje się nagle trudne. „Koniem dnia” w programie „z m do m”, który jest zdecydowanym liderem w Wyścigowej Lidze Mediów, była w sobotniej trzeciej gonitwie trzyletnia klacz Algama (Borysław – Ara/Batyskaf). Jak to mówią, wychodziła zdecydowanie „z papieru”. Gdy jednak zobaczyłem ją na padoku, zacząłem mieć poważne wątpliwości, czy ta delikatna i w dodatku źle wyglądająca klaczka (sierść na niej nie błyszczała) udźwignie ciężar marzeń tych, którzy na nią postawili. W żargonie wyścigowym Algama, na którą grano w ciemno, bo kwintę obstawia się przed I gonitwą, była dla wielu uczestników zakładów wzajem- www.CzteryKopyta.pl nych tzw. słupem lub bankiem. Jakiegoż musieli doznać dysonansu poznawczego, gdy podczas biegu okazało się, że faworytka biegnie niczym spętana. Nie tylko nie walczy o zwycięstwo, ale jeszcze przegrywa czwarte miejsce na ostatnich metrach. Tak więc sprawdziła się wyścigowa wieść gminna, żeby absolutnie nie brać Algamy samej do kwinty, lecz razem z Czandini (Piaff – Czarina/Etogram), a nawet z Bigamią (Ekstern –Barka/ Ararat) i Ardą (Fryderyk – Aaran/ B o r y s ł a w ) . Takich wieści nigdy nie należy lekceważyć, choć czasami są one rozpuszczane w celach dezinformowania. Tak było w niedzielę, kiedy zaufany, wytrawny bywalec powiedział mi, że debiutujący, niemieckiej hodowli Escalero (Pyrrus – Escada III/Dekolt) jest lepszy od Sindy, półsiostry derbistki Sarah, która przed tygodniem o mało co nie wygrała w debiucie. Tymcza- Str. 47 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT sem Escalero pobił chyba antyrekord Służewca, gdyż wbiegał na prostą, kiedy inne konie kończyły bieg, który zakończył się sensacyjnym zwycięstwem Pustynnego Zmroka (Eldon – Pustynna Tarcza/Pamir), o czym będzie poniżej. Tymczasem wróćmy do gonitwy z udziałem nieszczęsnej Algamy, która w grze „z góry” szła na 2,87 za 2 zł. Prowadziła w dystansie słaba Tuberoza (Piber – Tonacja/Eldon), w odstępie biegła Putinka (Eldon – Petunia/Alegro), która ukończyła wyścig Str. 48 daleko za stawką. Wygrała ją grana w drugiej kolejności Czandini, dosiadana przez Mirosława Pilicha (9,99), po walce z Bigamią (14,30). Trzecia była Arda, a czwarta Altanas Fenja (Weteran – Fertina/Santhos): (30,28). Czwórki w tym biegu nikt nie trafił. Czandini została wyhodowana przez Andrzeja Strumiłło, a jej właścicielami są D. i H. Domke. Klacz trenuje na Służewcu Maciej Janikowski. Komisja Techniczna wreszcie zauważyła zmianę formy Trzecia gonitwa okazała się także arcyciekawa w niedzielę. Konie na padoku oglądałem z jednym z trenerów specjalizującym się w szkoleniu arabów. Obaj zauważyliśmy duży brzuch u debiutanta Escalero. Podobały nam się wyfitowane Wigan (Espadero – Wina/ Sennik) i Laazim (Eldon – Lozanna/Laheeb). Energicznie zachowywał się także Pustynny Zmrok, który w swoich czterech poprzednich występach, ostatnio dwukrotnie pod uczniem Marcinem Wło- www.CzteryKopyta.pl stowskim, zamykał pola. „Ale to słabeusz” – rzuciłem mimochodem, bo ani przez myśl mi nie przeszło, że ten koń może zająć miejsce w czwórce. Prowadził Equinis (Cyprys – Emu/Arbil), którego przed wyjściem na prostą wyprzedził Pustynny Zmrok, dosiadany tym razem przez Turgaeva. Uzyskał on przewagę ok. 2 długości. Wszyscy czekali, że wkrótce stanie w pień. Tymczasem Pustynny Zmrok galopował jak odmieniony i wygrał o 2,5 długości przed Wiganem, który pewnie pokonał Laazima. Na czwarte miejsce finiszował Bajan (Ekstern – Baida/ Balon). Ostatni z olbrzymią stratą był debiutujący Escalero, co publika przyjęła raczej ze śmiechem niż z oburzeniem. Zapanowała konsternacja, ale nikt z publiczności nie protestował zbyt głośno. Komisja oczywiście zatwierdziła wynik, bo nie było żadnych podstaw, żeby tego nie zrobić. Ale gdzieś po godzinie spiker ogłosił, że KT przesłuchała trenerkę Pustynnego Zmroka Aleksandrę Gajos i nie przyjęła jej wyjaśnień. Za niewłaściwe przygotowanie tego konia do wcześniejszych występów A. Gajos została ukarana grzywną w wysokości 400 zł. Rozżalona trenerka, która nie czuje www.CzteryKopyta.pl się winna, powiedziała mi, że złoży odwołanie do Komisji Odwoławczej. Jakim cudem Pustynny Zmrok w ciągu dwóch tygodni doznał tak nieoczekiwanej metamorfozy? Co bardziej drobiazgowi bywalcy po fakcie dostrzegli, że w ostatnim biegu pod Włostowskim stracił do zwycięzcy Awrima tylko 18 długości. Tym razem pojechał na nim jeden z najlepszych dżokejów na Służewcu – Turgaev. Koń mógł poczuć, że to nie przelewki, i wreszcie się przebudził. Inna sprawa, że to jego przebudzenie dostarczyło głównie negatywnych emocji uczestnikom zakładów wzajemnych. Pekin się nie skończył 21 września przed pierwszą gonitwą jeden z dowcipnych bywalców rzucił Str. 49 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT w moją stronę żarcikiem, żebym nie grał Pekina (Ararat – Pescara/ Eldon), bo przecież Pekin (miał na myśli igrzyska olimpijskie) się skończył. Obaj wtedy mieliśmy nosy spuszczone na kwintę, gdyż Pekin wygrał na torze mocno elastycznym, choć niósł najwyższą wagę (63 kg). W niedzielę powtórzyła się sytuacja sprzed prawie miesiąca. Trenowany przez Krzysztofa Ziemiańskiego Pekin znów był niedoceniany (19,98), ale Lilia Reznikova znów na nim wygrała po bardzo przytomnej jeździe, bijąc w walce na ostatnich metrach Predatora (12,98) (Etogram – Penetracja/ Pepton) i faworyta Admina (4,55) Str. 50 (Gamin de Carrere – Amina/MuratGazon). Na bliskie czwarte miejsce finiszowała Emelia (17,31) (Espadero – Emanuela/Pamir). Bieg prowadził ciągle słaby Certon (Avangard – Certoza/Set), a po wyjściu na prostą pokazała się na chwilę przy bandzie Gratisa (Aslan – Gratka/Arbil) i od pola Wiązka, ale obie nie miały sił, żeby włączyć się do walki. Hodowcą i właścicielem Pekina jest A. Arefiew. Jazda Reznikova pomogła Ezanie Mająca bardzo dobre wyścigowe pochodzenie 4-letnia michałowska Ezana (Eldon – Estepona/Pepton) z powodu powtarzających się kłopotów zdrowotnych w sobotę pobiegła dopiero piąty raz w karierze. We wcześniejszych startach tylko raz pokazała się od dobrej strony, zajmując trzecie miejsce. Tym razem wszystko jej sprzyjało. W dodatkowym terminie został wycofany fawo- www.CzteryKopyta.pl w dystansie ciągle słaba Ascot (Eldon – Ardenia/Murat-Nur), a 12-letni Etopton (Pepton – Etopa/ Partner) już tylko statystował. Miranda czwarty raz druga. Pierwsze zwycięstwo Sefory ryt gonitwy Fend. Trenerka Małgorzata Łojek po raz pierwszy zdecydowała się posadzić na Ezanę dżokeja, samego czempiona Aleksandra Reznikova. Wykonał on zadanie na piątkę. Po spokojnej jeździe w dystansie skutecznie finiszował polem i wygrał niezagrożony. Natomiast o drugie miejsce trwała zacięta walka do samego celownika. Wyszedł z niej zwycięsko Emberk (Gazal Al Shaqab – Emantka/ Eukaliptus), który o szyję wyprzedził Cemira (Kornet – Cesia/ Pers). Dodać trzeba, że w połowie prostej Emberk nie miał przejścia, a dosiadający go Piątkowski nie zaryzykował odważnego wejścia między konie. Czwarta była Samarra (Barour de Cardonne – Suhad/Mińsk), a dopiero piąty najmocniej grany Epizod (Addham – Epika/Endel). Prowadziła www.CzteryKopyta.pl Wyhodowana przez J. Babisia i będąca własnością A. Wójtowicza trzyletnia Miranda (Ar-Rahman – Marabia) znów, będąc zdecydowaną faworytką, nie zdołała odnieść zwycięstwa. Po raz czwarty z kolei zajęła drugie miejsce. Tym razem została ograna przez dosiadaną przez Wasiutowa janowską Seforę (Ekstern – Sawantka/Pepton), trenowaną przez Dorotę Kałubę. Ledwie (o łeb) obroniła drugą pozycję przed atakiem Gassimy (Piaff – Gratka/Arbil). Czwarta była prowadząca w połowie prostej Altanas Pasima. Tekst: Jan Zabieglik Str. 51 A R TY S T A RECENZJE Tytuł: National Velvet (1978) Produkcja: USA, Gatunek: Dramat , Familijny / Przygodowy Reżyseria: Bryan Forbes Scenariusz: Bryan Forbes Zdjęcia: Tony Imi Muzyka: Francis Lai Czas trwania: 127 min Ciąg dalszy filmu „Wielka nagroda” (National Velvet). Velvet Brown jest już dorosłą kobietą, która wraz z mężem żyje w spokojnym angielskim miasteczku. W wyniku rodzinnej tragedii z USA przyjeżdża do niej osierocona siostrzenica – młodziutka Sarah. Buntowniczo nastawiona dziewczynka nie czuje się dobrze w nowym miejscu, jest zagubiona i nieszczęśliwa. Pewnego dnia ona i jej ciotka odkrywają Str. 52 wspólną pasję – miłość do koni. Dziewczynka zaczyna marzyć o własnym rumaku. Na realizację marzenia nie musi długo czekać, na urodziny Velvet daje Sarah kasztanowatego konia – Kinga. Dziewczynka zaczyna regularne jazdy pod okiem trenera i swojej ciotki. Z czasem zaczyna startować w zawodach. W kolejnym roku zostaje włączona w skład angielskiej reprezentacji olimpijskiej. Zaledwie 18-letnia wówczas Sarah wyjeżdża na igrzyska olimpijskie…Czy i tym razem kolejnej kobiecie z rodu Brownów uda się odnieść sukces? Tekst: Monika Piech www.CzteryKopyta.pl malowanie zwierząt, a w szczególności koni. Nie ma takiego skrawka papieru, który nie zwierałby rysunku konia albo innego szkicu. Moim celem jest uchwycenie duszy zwierzęcia, a tym samym przekazanie odbiorcom jego wdzięku, potęgi oraz siły. Jako samouk swoje zainteresowanie skupiłam na takim medium, jak farby olejne. Obecnie zajmuję się portretowaniem koni, kotów, psów oraz innych zwierząt. Z języka angielskiego przełożyła: Anna Kuzio Lois Anderson h t t p : / / w w w. l o i s a n d e r s e n . c o m / artist.html Witam w moje galerii! Nazywam się Lois Andersen i pochodzę z Kalifornii. Odkąd sięgam pamięcią, moją pasją było rysowanie i www.CzteryKopyta.pl Str. 53 NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I Strachy na lachy... Konie, żyjąc na wolności, musiały przetrwać. Nie miały miejsca, aby się chować – więc musiały wykształcić inny mechanizm pozwalający uniknąć niebezpieczeństw. Tym mechanizmem stała się... ucieczka. Po co nam to? Ano po to, żeby uświadomić sobie, że dzisiejsze „Baśki” i konie sportowe oraz rekreacyjne też z tego mechanizmu korzystają. Praktycznie zawsze pierwszą reakcją konia na zbyt duży stres, coś niepokojącego, strasznego czy też niebezpiecznego, jest szybki bieg. Wg konia im dalej od źródła – tym bezpieczniej. Dopiero w momencie, gdy uciekać się już nie da, koń myśli: „Co teraz?”. Szuka innego wyjścia, czasem to atak – gdy stres jest naprawdę duży, czasem kolejna próba ucieczki przy pokonaniu tego, co ją ogranicza (płot, człowiek stojący u wyjścia, rów, pastuch), czasem podjęcie negocjacji z „oprawcą”. Zawsze będąc przy koniu, trzeba pamiętać o tym, że ucieka on w sytuacji, kiedy czuje niebezpieczeństwo – niekoniecznie musi pokrywać się to z prawdą (widział ktoś krwiożerczą torebkę foliową?) oraz naszymi odczuciami. Wszystko, nawet najmniejsza zmiana może wywołać u konia stres. Ale jednak nie każdy koń, gdy się zestresuje – ucieka, jeden zacznie panikować na widok czegoś nieznaczącego, inny będzie musiał się solidnie wystraszyć, aby zacząć biec. Od czego to zależy? Od indywidualności każdego konia (tego się niestety zmienić nie da), Str. 54 www.CzteryKopyta.pl tego, czy koń nam ufa i w jakim stopniu, oraz od poczucia pewności siebie konia. Nad zaufaniem powinien pracować każdy jeździec i koń – dobrze wykonana praca przekłada się bezpośrednio na poczucie pewności u konia. Czym ono jest? Wyobraźmy sobie kulę, w niej małego konia. To, co w kuli, jest dla konia bezpieczne – wyznacza granice jego poczucia pewności. Gdy koń opuści kulę – przestaje czuć się pewnie, zaczyna spinać się, denerwować, uciekać. Im dalej od kuli, tym gorzej. A teraz wyobraźmy sobie, jak powiększamy tę kule, nie wyciągamy z niej konia, ale poprzez odpowiednią pracę zwiększamy jego strefę tolerancji. Tak właśnie to mniej więcej wygląda – granice mogą dotyczyć emocji konia, jego akceptacji dotyku, stresu wywoływanego treningiem i wielu innych rzeczy. Jeśli zbliżamy się do granicy – powinniśmy uważać, aby jej nie przekroczyć, ale pracować tak aby tuż przy tej granicy, gdzie zaczyna się pojawiać stres, koń odprężył się, zaufał nam. Wtedy granica troszeczkę się przesunie. Można też inaczej – wyciągnąć konia poza strefę bezpieczeństwa, tego, co akceptuje, i próbować sprawić, aby zaakceptował nasze działania. To www.CzteryKopyta.pl bardzo stresujący dla konia „zabieg”, ale niekiedy daje znacznie lepsze rezultaty. Warto uświadomić sobie, że każdy koń jest inny i u każdego zwiększanie granic może wyglądać inaczej. Przykładem takiego „wyciągnięcia” z kuli bezpieczeństwa jest odczulanie poprzez wrzucenie na głęboką wodę – fundujemy ostry bodziec, pozwalamy na ucieczkę, panikę, ale bodźca nie zdejmujemy do momentu, kiedy koń go zaakceptuje. Inną metoda odczulania (bez opuszczania kuli) jest technika przybliżania i oddalania – jeśli konia stresuje jakiś bodziec, cofamy go do momentu, w którym był akceptowany, jednak nie zabieramy zupełnie. Jak koń się zrelaksuje – próbujemy znowu trochę Str. 55 NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I stopniowo go zmniejszać, tworzyć bardziej zabudowane korytarze i przez nie przesyłać konia. Takie ćwiczenia sprawiają, że koń zyskuje pewność siebie i zaufanie do nas. zwiększyć strefę akceptacji, np. koń boi się folii, zawieszam ją na długim kijku i trzymam ok. 2 metrów od konia – koń jest rozluźniony, zbliżam się o pół metra – koń spina się, więc cofam się kilka kroków, tak żeby koń znowu rozluźnił się. Tak małymi krokami zbliżam straszną folie do konia. Budowanie zaufania to nie tylko odczulanie konia, ale też pokonywanie razem z nim różnych przeszkód. Nie o skokach mówię, ale choćby przechodzeniu przez mostek, rów... Konie z natury cierpią na klaustrofobię. Str. 56 W ciasnych jaskiniach i norach kryły się drapieżniki, dlatego konie wolą unikać takich miejsc. Dodatkowo przy deficycie miejsca do ewentualnej ucieczki koń nie czuje się pewnie. Jednak jeśli wierzchowiec nam ufa – powinien na naszą prośbę przejść przez ciasne i potencjalnie niebezpieczne miejsce. Oczywiście nie wymagajmy od razu wchodzenia do przyczepy, zacznijmy od przesyłania między nami a płotem (opisane dokładniej w jednym z wcześniejszych artykułów). Zaczynamy od większego dystansu, aby www.CzteryKopyta.pl warunkach – np. round-pen, albo pozwolić na ruch, ale kontrolowany – np. przestawianie zadu. Druga opcja ma jeszcze tę zaletę, że cały czas utrzymujemy kontrolę nad końskim ciałem. Budowanie pewności siebie u konia to również (a może przede wszystMam nadzieję, że teraz lepiej zrozukim?) częste nagradzanie jego prób. miesz mechanizm ucieczki u koni, a Tak jak z dzieckiem – jeśli jest niegdy jesteś właścicielem lub jeźdźcem śmiałe, bojaźliwe i raz spróbuje coś konia, który ma problem z pewnością zrobić, nie wyjdzie mu to idealnie, siebie – będziesz w stanie mu poale dziecko starało się – jeśli je móc. Warto pamiętać, że praca nad zbesztamy za bark idealności, na koniem nigdy nie jest łatwa i szybka, drugi raz nie spróbuje, jeśli jednak jedynie systematyczność, konseprzymkniemy oko na szczegóły, pokwencja i właściwe podejście może chwalimy i zachęcimy do dalszych coś zmienić w naszych relacjach. Ale prób – poczuje się ośmielone. Tak jeśli ta zmiana już nastąpi – uznasz, samo z końmi – nie czekajmy na ideże naprawdę było warto. alność w przypadku koni niepewnych siebie, nagradzajmy każda ich próbę, Tekst: Agnieszka Litwa a dopiero później wymagajmy, aby koń wykonywał konkretną czynność lepiej, precyzyjniej. Wracając do sprawy wyjściowej, czyli ucieczki – nie tamujmy tego odruchu u koni. Gdy go zatamujemy, nie pozwolimy na ruch, to koń może wybuchnąć, nawet zaatakować nas. Wtedy prawdopodobnie uciekniemy z najbliższego otoczenia konia lub ukarzemy go. W pierwszym wypadku nauczymy konia walką reagować na strach, w drugim – zwiększymy jeszcze bardziej jego brak pewności siebie. Znacznie lepiej jest albo pozwolić na swobodne uciekanie w dogodnych www.CzteryKopyta.pl Str. 57 S PO RT S PO RT Tomasz Wójtowicz z Lublina na początku lipca została wicemistrzem świata Lekarzy Weterynarii w Skokach przez Przeszkody. Zawody odbywały się we Francji. Od naszego rodaka lepsza była tylko lekarka ze Szwajcarii. przygotowane do takich zawodów, więc żadnych szczególnych przygotowań nie prowadziłem. Takie zawody były rozgrywane po raz pierwszy w historii. Rozgrywane były na kształt zawodów Pucharu Świata. Była prowadzona klasyfikacja indywidualna i drużynowa. Wybrana była czwórka najlepszych skaczących lekarzy weterynarii w Polsce. Jak zareagowało środowisko? Wysokość przeszkód wynosiła 135 cm w finałach Małej Rundy. Konie mam Od najmłodszych moich lat konie mnie interesowały. Już jako dziecko Str. 58 Niezatarte są wspomnienia z zawodów – cały czas jeszcze zbieram gratulacje, wyrazy uznania. Rzadko zdarza się połączenie tych dwóch branż. Wielu znajomych bardzo fajnie, ciepło zareagowało. Jak to się wszystko zaczęło? www.CzteryKopyta.pl uciekałem mamie na widok każdej bryczki. Z dziadkiem jeździłem jako dwulatek, patrolując okolice Bełżyc. Tam się wychowałem. Tak na dobre zacząłem jeździć jako jedenastolatek, w 1988 roku. To najlepszy okres dla dziecka na rozpoczęcie przygody ze sportem jeździeckim – już trzy lata później zacząłem regularne treningi pod okiem znakomitego zawodnika w dyscyplinie ujeżdżenie, Jarosławem Wierzchowskim. Trzeba poświęcić 5-6 lat intensywnej pracy, codziennych treningów. Weterynaria wynikła z zamiłowania do koni i do jeździectwa. Zawodowo zajmuję się tylko końmi, specjalizuję się w rozrodzie. Tekst i zdjęcia: Fabian Plapis Dziś nie celowałem w zwycięstwo. Moim głównym celem było zakwalifikowanie się Rammsteinem do MPMK w Łącku, a Palermo po stracie we Francji traktuję trochę tak treningowo. Przygotowuję go do startów w konkursach 140 cm, więc chodziło mi o dokładny, czysty przejazd – i to się udało. Palermo, złoty kasztan dosłownie i przenośni, bardzo szczery, mój profesor, naprawia wszystkie moje błędy. Jest bardzo ambitny i waleczny, według mnie nadaje się na bardzo duże zawody rangi mistrzostw Polski i duże zawody międzynarodowe. Zdobył ze mną Wicemistrzostwo Polski Młodych Koni jako sześciolatek. To był mój największy sukces, Palermo dzięki temu uzyskała licencję na krycie. Jazda konna to tak jak skok na bungee czy jazda ekstremalna quadem – daje dużą dawkę adrenaliny. Pozwala mi się odstresować – ta godzina jazdy dziennie pozwala mi zapomnieć o problemach dnia codziennego. www.CzteryKopyta.pl Str. 59 HORSE ENGLISH S ŁAW N I LU DZ I E Opracowała: Anna Kuzio Gary Stevens cz.2 SAGITTAL SECTION first phalange second phalange periople wall of the hoof third phalange side wall bulb sesamoid LOWER VIEW shod not shod median groove sole frog heel horseshoe BUDOWA WEWNĘTRZNA kość pęcinowa (paliczek pierwszy) kość koronowa (paliczek drugi) brzeg koronowy ściana kopyta kość kopytowa (paliczek trzeci) ściana boczna kopyta ściana przekątna kopyta dalsza trzeszczka WIDOK OD SPODU podbite niepodbite bruzda środkowa/środkowy rowek strzałki podeszwa strzałka piętka podkowa Po powrocie do domu zamieszkał z bratem, dzielił z nim nie tylko mieszkanie, ale też korzystał z usług jego agenta. Dzięki doświadczeniu zdobytemu w Kalifornii był w stanie galopować 15-20 koni podczas porannych galopów i po południu przejechać nawet 10 wyścigów. Od września zaczął jeździć w Portland, dokąd jego rodzice przenieśli się z końmi po zakończeniu sezonu w Boise. Jego agentem został tym razem kowal, najlepszy w okolicy, ale jako agent nie był rewelacyjny (w tym czasie agenci otrzymywali 20% zarobków dżokeja, obecnie jest to 25%) i Gary niewiele jeździł. W Portland Gary poznał swoją przyszłą żonę, Toni Baze, której ojciec był trenerem, bracia dżokejami, a ona www.CzteryKopyta.pl sama też jeździła poranne galopy. To ona poprosiła ojca o pomoc w znalezieniu agenta dla Gary’ego. Od momentu, gdy Ray Kravagna został jego agentem, wszystko się zmieniło. Do tej pory wygrał w Portland 3 wyścigi przez 3 miesiące i sądził, że po prostu jest kiepskim jeźdźcem. Teraz pod opieką nowego agenta wygrał 45 wyścigów przez miesiąc. Z końcem listopada przestał być uczniem i został dżokejem. W całych Stanach obowiązują jednakowe zasady dotyczące uzyskania tytułu dżokeja – albo trzeba wygrać 55 wyścigów, albo jeździć rok, cokolwiek nastąpi później. Powód: jeśli się ma trochę zdolności, można szybko wygrać 55 wyścigów, a jeśli nie, to można jeździć kilka lat i być uczniem. Musi więc być jakiś limit. Po 3 latach automatycznie stajesz się „rzemieślnikiem”, ale powinieneś może pomyśleć o zmianie zawodu. Dżokej dostaje 10%, jeśli wygra, a 5%, jeśli zajmie miejsca 2-4. Za dosiad płaci się zależnie od rangi wyścigu, czyli puli nagród: poniżej 10 000 $ – 85$, a np. wyścig za 1 000 000 $ to już 200 $. Za wygrane Kentucky Derby dżokej dostaje ponad 60 000 $. Gdy Gary zaczął wreszcie odnosić sukcesy i zarabiać prawdziwe pieniądze, ożenił się z Toni Baze, a miał wtedy zaledwie 18 lat. Latem jeździł w rodzinnym Boise, a jego agent już załatwił mu na jesień dosiady w Seattle. Pod koniec sezonu wyścigowego w Boise spadł z konia i okazało się, Str. 61 S ŁAW N I LU DZ I E że ma pęknięty obojczyk. Mimo to pojechał do Seattle i jeździł w bandażach, nic nikomu nie mówiąc o kontuzji. Gary uważa, że każdy sportowiec, aby odnosić sukcesy, musi nauczyć się pokonywać ból. Jeżdżąc z pękniętym obojczykiem, nie czuł bólu, bo koncentrował się na taktyce jazdy, później potworne bóle w kolanach powodowały problemy podczas chodzenia, ale w trakcie wyścigu nie czuł bólu. Biegał dla utrzymania kondycji, ale musiał zrezygnować z tego i poprzestał na galopowaniu jak największej liczby koni podczas treningu. W dni wolne grał w golfa. W Seattle początkowo nie miał wielu dosiadów, ale ze względu na deszczowy tydzień, gdy tor zmienił się w bagno i dżokeje „z wyższej półki” odmawiali jazdy ze względów bezpieczeństwa, Gary jeździł za nich i wygrywał. Potem pojechał na sezon do Portland, gdzie został czempionem. Wrócił do Seattle i tu znowu pobił rekord wygranych – 220. Miał 19 lat, był sławny i urodziło mu się pierwsze dziecko. Następny punkt w karierze to San Francisco. Trenerzy, dla których jeździł w Portland i Seattle, pojechali do Kalifornii na zimowy sezon, więc nie musiał martwić się o dosiady. Zdobył nowe doświadczenia, ścigając się z dżokejami lepszej klasy niż ci w Seattle. Następny sezon w Seattle zakończył pobiciem własnego rekordu wygranych – teraz 256! Agent namówił go na zimowy sezon w Kalifornii, ale tym Str. 62 S ŁAW N I LU DZ I E razem na słynnych torach klasy A, gdzie spotka się z najlepszymi dżokejami świata. Tu po raz pierwszy wystartował w Breeders Cup Juvenile i miał okazję przekonać się, jak ryzykownie jeździ słynny Angel Cordero, znany z powodowania niebezpiecznych sytuacji podczas wyścigów. Po dobrym starcie on i Cordero wyszli na front. Cordero zaczął przysuwać się do niego niebezpiecznie blisko, po czym próbował zepchnąć go z jego toru jazdy, a gdy Gary nie ustąpił, wyprzedził go i wpadł prosto pod nogi. Klacz Gary’ego potknęła się, na szczęście nie upadła, ale zostali z tyłu. Sędziowie zażądali wyjaśnień, co groziło dżokejowi karą spieszenia. Cordero podszedł do Gary’ego i z rozbrajającą miną powiedział: „Wiesz, że nie zrobiłem tego specjalnie, chodź ze mną do komisji i pomóż mi się z tego wybronić”. Takiej sławie początkujący 21-letni dzieciak nie miał prawa odmówić. Jednak jeden z sędziów powiedział mu, że jeśli chce, to może wyjść – i Gary to właśnie zrobił. Cordero dostał 5 dni spieszenia i stracił tytuł czempiona. Gary został w Kalifornii, zaczął wygrywać i zdobywać uznanie trenerów. Raz dżokej Pat Valenzuela zrezygnował ze wszystkich 4 dosiadów i Gary pojechał za niego – wygrał na wszystkich 4 koniach. Pierwsze znaczące zwycięstwo to koń Westerner trenera Lazaro Barrery w wyścigu G II. Od tego czasu Gary jeździł na większości koni tego słyn- www.CzteryKopyta.pl nego trenera z „galerii sław”. To on właśnie miał największy wpływ na karierę Gary’ego. Jeździł też dla D. Wayne’a Lukasa, ale na słabszych koniach. Lukas, podobnie jak ojciec Gary’ego, zaczął trenować quarter horses jako hobby, będąc trenerem drużyny koszykarzy na wyższej uczelni. Konie wygrały z koszykówką i zaczął trenować także folbluty. Szybko dostał się do grona najlepszych trenerów w latach 80., a w 1990 r. został pierwszym trenerem, którego konie wygrały 100 mln $, zaś w 1999 200 mln $. Pewnego dnia Gary dostał propozycję od Lukasa, aby jechać na 3-letnim Tanks Prospect w Arkansas Derby. Był bardzo z tego dumny, chociaż krążyły plotki, że koń nie był w porządku. Inny dżokej ostrzegł go, żeby uważał podczas jazdy. Okazało się, że koniowi nic nie jest i wygrali wyścig. I tak doszedł do swojego pierwszego startu w Kentucky Derby. Dżokeje z pierwszej 10 starali się o ten dosiad, mówiono, że trener wybierze innego dżokeja, jednak Lukas wybrał jego, uzgadniając to z właścicielem, bardzo zresztą wymagającym i trudnym we współpracy. Gary został po raz pierwszy w życiu dosłownie zbombardowany przez reporterów prasy i telewizji. Tanks Prospect nie był faworytem, choć liczono na jego dobry start – niestety przybiegł 7, a w wyścigu nie był to ten sam koń o ładnej akcji, jak w Arkansas. Koń nie był w porządku i miał nie startować w www.CzteryKopyta.pl Preakness. W związku z tym Gary zgodził się na inny dosiad w tym samym dniu, co Preakness na innym torze, kiedy nagle Lukas oznajmił, że znalazł przyczynę słabego występu Tanks Prospect i zdecydował się go zapisać. Było jednak za późno, żeby Gary mógł zmienić dosiad. Preakness oglądal w TV – Pat Day wygrał na Tanks Prospect. Oczywiście zaczęto mówić, że słaby występ w Kentucky Derby był „zasługą” Gary’ego Stevensa i dlatego trener go zastąpił doświadczonym dżokejem. 3 tygodnie później Tanks Prospect pod Patem Dayem wystartował w Belmont Stakes jako faworyt i nie ukończył gonitwy. Urwał się i został z bieżni wywieziony trailerem. Nigdy więcej nie wyszedł do startu. Kontuzje ścięgien to bardzo poważne urazy. Jeśli ktoś pyta trenera, co jest koniowi, i ten odpowiada: „Och, trochę go boli ścięgno”, to tak jakby stwierdzić, że kobieta jest trochę w ciąży. Wspomniany wcześniej wspaniały Point Given (wygrał prawie 4 mln $) naciągnął ścięgno, wygrywając wyścig. Trener Str. 63 S ŁAW N I LU DZ I E Bob Baffert i właściciel, książę Ahmed, zdecydowali się wycofać go z wyścigów i wziąć do hodowli, za co zostali skrytykowani przez światek wyścigowy. Jednak wielu doświadczonych koniarzy uważa, że kiedy koń naciągnie ścięgno, niezależnie od tego, ile czasu poświęci się na leczenie kontuzji, problem i tak powróci, a zakończy się zerwaniem ścięgna. Point Given był zbyt wartościowym koniem, aby można było podjąć takie ryzyko. Będąc dżokejem, musisz nauczyć się ufać swojemu instynktowi. Jeśli instynkt mówi ci, że powinieneś zatrzymać konia w wyścigu, należy to zrobić. Gary jeździł na koniu, który był tak waleczny, że prędzej by padł, niż się poddał w walce. Miał startować w Breeders Cup, ale w wyścigu przygotowawczym galopował jakoś dziwnie, Str. 64 S ŁAW N I LU DZ I E niby szedł, ale bez zwyczajnej u niego woli walki, był drugi. Za celownikiem Gary zeskoczył z niego, a koń padł – pękła mu aorta i wykrwawił się na śmierć. Z kolei była też klacz, na której jechał i wydawało mu się, że ona źle pracuje zadem – zatrzymał ją w wyścigu, szła normalnie i czuł się jak kretyn. Trzy wyścigi później dowiedział się, że klacz padła w stajni – miała wewnętrzny krwotok. Czasami Gary czuł się głupio, gdy zatrzymał konia w wyścigu i wydawało się, że nic zwierzęciu nie jest. Jednak 9 razy na 10, wcześniej czy później, coś było z koniem nie w porządku. Po latach doświadczeń Gary wiedział, że wielu trenerów, dla których jeździł, polega na jego opinii i wezwany weterynarz znajdzie, może jeszcze gołym okiem niezauważalną, kontuzję. Jednak są trenerzy, dla których dżokej jest tylko „pasażerem” ich konia i nie powinien wyrażać swoich opinii. Powód, dla którego Gary tak dbał o zdrowie dosiadanych koni, jest prosty – trener, oferując dosiad, staje się odpowiedzialny za życie dżokeja. Kiedy trener, dla którego często jeździ, mówi mu: „Ten koń ma dziwną akcję, zanim się rozgrzeje przed startem, on już ma taki chód” – jest OK. Natomiast gdy jakiś trener mówi: „Koń porusza się dziwnie, ale nie przejmuj się” – na pewno już więcej Gary u niego nie przyjmie dosiadu. Taki trener myśli tylko o wygranej i pieniądzach, koń nie jest w porządku, www.CzteryKopyta.pl ale życie konia i jeźdźca nie ma dla niego znaczenia. Jako znany i doświadczony dżokej może sobie pozwolić na przerwanie pracy treningowej konia, zsiąść z niego i oddając trenerowi, powiedzieć, że nie będzie na tym koniu galopował, bo koń nie jest zdrowy i trzeba pokazać go weterynarzowi. Gary jest wrogiem wszelkich dziwnych, choć dozwolonych medykamentów, które obecnie podaje się koniom i nazywa je zasłoną dymną dla innych niedozwolonych środków. Lassix – podawany, aby zapobiec krwawieniu z płuc, czy też butazoladin – środek przeciwbólowy. Testy na doping wciąż nie są doskonałe, jeśli coś jest niewyraźne, próbuje się zidentyfikować niedozwolony środek, najczęściej jest to test na clembuterol i jeżeli wynik nie potwierdza tego środka, ale coś jest nie tak, wynik brzmi „negatywny”, bo nie sprecyzowano, co to za substancja. Koszty badania ograniczają możliwości sprawdzenia, co podano koniowi, bo trzeba by zrobić kilka testów, aby dojść do nazwy. W swojej karierze zdarzyło się Gary’emu dosiadać koni, które podejrzewał, że były na „koksie”. „Chód prostytutki, wygląd królowej” – tak trener Wayne Lukas opisywał klacz, w której widział klasowego konia. Gary zrozumiał to określenie, kiedy Lukas zaproponował mu dosiad na 2-letniej klaczy Winning Colours na otwarcie sezonu zimowego w Santa www.CzteryKopyta.pl Anita zaraz po Świętach Bożego Narodzenia. Biegała tylko raz latem i wygrała. Winning Colours zaimponowała Garemu w wyścigu, bo była bardzo dojrzała, skoncentrowana podczas biegu i wytrzymała. Poza tym miała około 170 cm w kłębie! Klacze rzadko biegają z ogierami, ale wg Stevensa ona mogła sobie z nimi poradzić. Oczywiście wygrał ten wyścig łatwo i potem powiedział do Vasqueza, który miał szafkę obok niego: „Mam zamiar wygrać na niej Kentucky Derby”, na co usłyszał, że chyba oszalał. Klacz nie należała do miłych i w zasadzie najbezpieczniejsze miejsce w pobliżu niej było na jej grzbiecie. Waliła zadem we wszystko, co znajdowało się w zasięgu jej kopyt. Nigdy nie próbowała atakować koni w wyścigu, ale lubiła ugryźć tzw. lead pony (w USA konie galopują do startu prowadzone przez spokojne konie, ujeżdżone w stylu western). Winning Colours była zawsze na froncie po starcie i zazwyczaj tak już było do celownika. Gary wygrał na niej jeszcze La Sentinela Stakes 1600 m, potem był II w wyścigu G1, też na 1600 m, potem wygrał Santa Anita Oaks 1700 m – i nadszedł czas na Kentucky Derby 2000 m. Klacz od razu ze startu miała 3 dł. przewagi i spokojnie galopowała, nienaciskana przez inne konie, a Gary mógł kontrolować tempo wyścigu tak, jak chciał. Trener zalecił mu zacząć finisz 600 m przed celownikiem. Klacz miała długą, płynną ak- Str. 65 S ŁAW N I LU DZ I E cję i niesamowite przyspieszenie. Jednak w Derby musiała stawić czoła najlepszym ogierom w kraju. Około 50 m do celownika przy Winning Colours znalazł się Forty Niner, jeden z faworytów. Klacz zaczęła słabnąć i jak to miała w zwyczaju, próbowała zbaczać do kanatu, a tam tor jest najcięższy. Zdołała się jednak obronić i wygrać o szyję. To było pierwsze zwycięstwo Gary’ego Stevensa w Kentucky Derby, miał wtedy 25 lat. Jeźdźcy treningowi trenera Lukasa galopują konie na treningu zawsze blisko kanatu i konie nabierają tego nawyku, co nie zawsze wychodzi im na dobre. Gdy dżokej próbuje wyjść zza koni, które są przed nim, a nie ma przejścia między nimi, pozostaje mu tylko rozwinąć skrzydła, bo nie wyciągnie konia w pole. Dlatego Gary zawsze wolał konie, które mają skłonność do zbaczania na zewnątrz toru. Winning Colours wystartowała w Preakness Stakes (1900 m) 2 tygodnie po Derby. Tym razem Pat Day na Str. 66 S PO RT Forty Niner „przykleił się” do klaczy od kanatu i spychał ją cały dystans w pole, tak że galopowali środkiem toru, a po wyjściu na prostą przez bramę przy kanacie zaatakował Risen Star i wygrał. Winning Colours była III, a Forty Niner VII. Przez takąjazdę oba konie przebiegły około 100 m więcej! W Belmont Stakes, 3 tygodnie później, klacz była zmęczona, straciła na wadze i chęci do walki, przybiegła VI. Maraton o Trzy Korony kosztował ją dużo zdrowia i chociaż potem 3 miesiące odpoczywała, nigdy już nie była tą samą waleczną klaczą. Potem, jesienią, w Breeders Cup Distaff – 1800 m dla klaczy, podobnie jak w Derby osłabła 50 m przed celownikiem i przegrała o nos, a Gary długo przeżywał ten wyścig i zastanawiał się, czy gdzieś nie popełnił błędu. Fragmenty biografii „Perfekcja jazdy” – Gary Stevens, w tłumaczeniu Małgorzaty Stelmach Zdjęcia: www.garystevens.com www.nova-racing.pl www.CzteryKopyta.pl Cyryl znów w czołówce Beata Dzikowska i Cyryl Tekst i zdjęcia: Mateusz Jaworski www.polskiearaby.com Podczas minionego weekendu (18-19 października) dwa konie z Klubu Jeździeckiego „Champion” w Ciosnach pod Łodzią wzięły udział w międzynarodowych zawodach CEI 2*/3* w konnych rajdach długodystansowych w niemieckim Holzerode-Göttingen (dystanse: 130 km, 105 km, 85 km, 65 km). W najtrudniejszym konkursie 3*, rozgrywanym na dystansie 120 km, wystartowała Beata Dzikowska na dobrze znanym w polskich i europejskich rankingach endurance ogierze Cyryl (Sinus – Cyrla po Algomej), www.CzteryKopyta.pl hod. SK Kurozwęki, wł. trenerki i zawodniczki zarazem. Z krótszym dystansem 85 km (2*) zmierzył się Artur Landau, który tym razem dosiadał francuskiej hodowli wałacha czystej krwi Arfal (Ardechois – Faal de Monepiat po Marzouck). Międzynarodowe zawody w Holzerode odbyły się po raz czwarty, a po raz trzeci z udziałem polskich zawodników (za każdym razem z KJ Champion). W ubiegłym roku wystartowały w nich aż cztery polskie pary (Ewelina Preis na sprzedanym do Francji Ashminie, który ukończył później Mistrzostwa Świata Młodych Koni, wygrała w Niemczech konkurs 3* – 120 km. Ashmin zdobył także wówczas trofeum Best Condition). W tym roku w konkursie 3* wystartowało 20 zawodników (14 seniorów i 6 juniorów oraz młodych jeźdźców). O skali trudności zawodów może świadczyć fakt, że wśród starszej grupy przejazd ukończyło 9 zawodników, a wśród juniorów i młodych jeźdźców – zaledwie jeden. Beata Dzikowska dojechała do mety druga, niemalże depcząc zwycięzcy (16,22 km/h) po kopytach, z bardzo dobrym ogólnym tempem przejazdu – 16,05 km/h. Na Str. 67 W I E RZ Ę W PO LS KĄ HO DOW L Ę końcowym odcinku ostatniej pętli próbowała walczyć o zwycięstwo, jednak kilka kilometrów przed metą zrezygnowała z niezwykle niebezpiecznego na tym odcinku ścigania się ze względu na dobro i zdrowie Cyryla. Dwa konie – Cyryl i zwycięski angloarabski Patron (z jeźdźcem Janem Buitenhuisem z Holandii) galopowały kentrem cały końcowy odcinek rajdu, pozostawiając ostatek sił na finisz, który miał wyłonić zwycięzcę. Po kolejnym serwisie przejechanym przez Holendra w zawrotnym tempie, bez zatrzymania się na chłodzenie konia ani na (bardzo ważne na tym etapie) pojenie, nasza reprezentantka postanowiła „odpuścić”. Jak sama przyznaje: P I E R W S ZY K A M I E Ń zawody z reguły jeździ z nami kowal, i to jeden z najlepszych w Polsce – mistrz kowalstwa Józef Antczak, który towarzyszył nam także podczas tego startu i w razie potrzeby mógł w kilka sekund naprawić usterkę, to jednak na kilka kilometrów przed metą stwierdziłam, że tym razem walka nie ma sensu. Po tylu kilometrach choćby krótki serwis na pojenie i szybkie schłodzenie konia jest konieczny. A Cyryl i tak pokazał, że stać go na bardzo dobry wynik. Ścigaliśmy się zresztą już wiele razy! Nie to jest tutaj najważniejsze. Noty weterynaryjne Cyryla od pierwszej bramki, a nawet od przeglądu na dzień przed startem, aż do zakończenia dystansu i końcowego badania – to same – Nie obawiałam się na przykład tego, że Cyryl po przejechaniu ostatniej pętli w tak szybkim tempie i ostrym finiszu mógłby nie zejść z tętna albo być odwodniony – to raczej niemożliwe! Praca jego serca jest bardzo ustabilizowana, tętno spada w ciągu dosłownie kilku sekund, nie potrzeba na to minut. Trochę obawiałam się jednak o podkowy, które tak łatwo stracić na ostatnim odcinku, a to wiąże się również z automatycznym przejściem do stępa, aby nie okulawić konia. Na tak trudnej trasie – bardzo kamienistej, czasami trawiastej, błotnistej (od wielu dni w Niemczech padały ulewne deszcze), w dużej mierze również asfaltowej – utrata podkowy jest bardzo prawdopodobna. Choć na Str. 68 „A” (najwyższe) – i to jest dla nas prawdziwy sukces! Warto wspomnieć, że ten kurozwęcki ogier, o żelaznym zdrowiu i dużych możliwościach wydolnościowych jako jedyny polski koń w tym sezonie, obok Certa w Mistrzostwach Polski, ukończył w tym roku najdłuższy dystans, na jakim rozgrywane są zawody rajdowe, czyli 160 km. A udało mu się to we Włoszech – w Asyżu, w niezwykle ekstremalnych warunkach. Cyryl poradził sobie z tym dystansem również pod Beatą Dzikowską, która podkreśla, że to nie koniec jego kariery sportowej. Twierdzi bowiem, że koń rajdowy może startować w tej konkurencji więcej niż dwa, trzy sezony, co zresztą Cyryl już udowodnił. W przyszłym roku czeka go być może najważniejszy start w jego karierze, ale to na razie plany… Trzeba zwrócić uwagę na bardzo trudne warunki towarzyszące naszym rajdowcom. Zawody odbyły się pod Hanoverem, w malowniczym, ale bardzo górzystym terenie. Dystanse rozgrywane były na trzech pętlach, z czego najdłuższa to 35, krótsza – 20 i trzecia – 15 km. Po przyjeździe na miejsce byliśmy zasmuceni, a wręcz przerażeni obfitym deszczem, zimnem i bardzo silnym wiatrem, który nieustannie próbował walczyć z namiotem stajennym. Konie w boksach stały w zimowych derkach, a wszyst- www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl kie możliwe szpary i prześwity w ścianach musiały być przez nas pozatykane workami, zapasowymi derkami i klubowymi kotarami. Na szczęście w piątek zaczęło się wypogadzać, a w sobotę w południe zaświeciło przyjemne słońce, które ułatwiło jazdę zawodnikom i koniom, a poza tym stworzyło towarzyszącą nam podczas serwisowania pogodną jesienną aurę. Niestety podłoże nie zdążyło w ciągu jednego dnia wystarczająco wyschnąć, dlatego też trawiaste i błotniste fragmenty pętli były przez wszystkich rozsądnych zawodników pokonywane stępem. Naszym drugim reprezentantem na tych zawodach był Artur Landau w konkursie CEI 2* (85 km). Niestety Arfal „załapał” eliminację po drugiej pętli (po 65 km) za „nieczysty” ruch. Ostatnimi zawodami, kończącymi sezon rajdowy w Polsce, będą zawody regionalne (15-16 listopada), organizowane przez KJ „Bik” Gieniusze i jego właściciela – Jerzego Maliszewskiego. Tekst i zdjęcia: Mateusz Jaworski Str. 69