Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Bliskie spotkania niskiego stopniem Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Joa Chudy chłopak w zielonej, wojskowej kurtce był wyraźnie szybszy. Arek nie miał szans go dogonić w ciężkich butach, mundurze, z tarczą i w hełmie. Ale zawsze mógł mu spróbować przywalić lolą. Podniósł długą, białą pałkę i... zastygł w bezruchu. Podobnie jak wszyscy i wszystko wokół. Chudy chłopak, dziewczyna na bruku, zabłąkana wrześniowa mucha i koledzy Arka. Z nieczynnego neonu nad staromiejską restauracją wystrzelił w niego mocny snop światła. Wyszedł z niego anioł. - O, nie – powiedział. - Znowu się pomyliłem. Tamtego chciałem upolować – machnął ręką – Tego w zielonej kurtce. „Ja też” - pomyślał Arek. - Znowu będzie gadanie. Moja wina, że mi takie koordynaty dają? A, przepraszam. Znowu machnął ręką i Arek odzyskał zdolność mówienia. - Kim... Co ty jesteś? - Religii się nie uczyło? No, może i nie. - Uczyło się i co z tego. Przecież to... - Opium dla mas, ja wiem, tylko czy ja wyglądam na opium? Fakt, niektórzy mnie widzieli po wypaleniu fajeczki, ale... - Nie chcesz mi chyba wmówić, że jesteś aniołem? - Ja ci w ogóle nic nie chcę wmówić. „Aaa, to na coś takiego mnie chcecie złapać?” - Już wszystko rozumiem. Nie wierzę w ciebie ani w żadną rzecz, która jego jest. Sił wyższych poza siłą klasy robotniczej nie uznaję, gdyż w perspektywie materializmu dialektycznego... - Co ty? Myślisz, że to prowokacja? Nie bój się, macie trochę środków i odrobinę wyobraźni, ale na takie efekty jesteście za ciency. - Już bym wolał chyba te efekty – wyszeptał Arek – Mogę się ruszyć? Trochę dziwnie się czuję. - Moment, muszę pomyśleć. O, wiem! Ciekawe... Co Pan powie na mały eksperyment? Tobie dam! - Jezu! – powiedział Arek. „O Jezu!”, pomyślał, „Powiedziałem: Jezu” - Co mi dasz? - To, co miałem dać jemu. - Czyli? Strona: 1/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Bibułę. Cała ta wasza opozycja ma czasami fajne pomysły, ale z piórem to sobie tylko niektórzy jako tako radzą. No to w naszym Dziale Propagandy wykombinowali, że napiszą dla nich parę ulotek, a oni to sobie potem odbiją. Nawet fajnie wyszło – pomachał plikiem kartek – Postarzyli trochę, czcionkę rozmazali, niezła robota. - Masz jakieś imię, aniołku? - Aniołki to są na cmentarzu - Dobrze, a masz jakieś imię? - Angel. Ale wolę, jak mówią do mnie Harry - Wybacz, Harry, ale czy ciebie kompletnie porąbało? Chcesz, żebym nosił bibułę? - Miał nosić tamten, ale trafiło na ciebie. Masz z tym jakiś problem? - Jestem, jak by ci to powiedzieć, jego przeciwnikiem politycznym. Mówiąc wprost, właśnie miałem mu przylać pałą, kiedy się zjawiłeś. I mam teraz nosić za niego ulotki?! - Możesz odmówić, oczywiście. Macie w końcu wolną wolę. Tylko wtedy sobie tu tak trochę posiedzimy, ty w tej dość chyba niekomfortowej pozycji. Przy okazji: może cię zaciekawi, że cała ta nasza sympatyczna konwersacja zajęła w czasie ziemskim jakieś półtorej sekundy. A mamy jeszcze przed sobą wiele dni; wiesz, my, anioły, nie liczymy czasu, potrafimy wykorzystywać go... - Potraficie wykorzystywać lepiej niż skurwysyn kapral Musioł – warknął Arek – Zaniosę tę papiery, dawaj. „Tylko mnie uwolnij, to ci pokażę” Anioł wyciągnął w jego stronę plik ulotek. Arek znów mógł się ruszać, wykorzystał swoją pozycję i pałką wyrżnął anioła w lewą skroń. Chwilę później leżał na ziemi, trzymając się za rozbitą głowę. - Fajny patent, nie? Twórcze rozwinięcie nakazu nadstawiania drugiego policzka. - Nie lubię cię – wymamrotał Arek. - A kto mnie lubi? Nikt mnie nie lubi. Nawet ci, którym obwieszczałem wolę Pana. Joanna d'Arc, słyszałeś o takiej? - Nie - Rzuciła się na mnie z pazurami. Ale zadanie wykonała; ba, nawet się do niego, można powiedzieć, zapaliła. - roześmiał się – Albo ten wasz, z wąsami. - Wałęsa? - Tak, Wałęsa, własnoręcznie go przerzucałem przez ten słynny płot, no wiesz, a nawet mi nie podziękował. Może zresztą wiedział, co robi. Jak zostanie prezydentem, to mu nie raz wypomną, że przez ten płot się nie da przeskoczyć. Arek poderwał się. - Co ty powiedziałeś? - A co powiedziałem? - Wałęsa będzie prezydentem? - Nic o tym nie wiem, na pewno się przesłyszałeś. Harry wykonał dłonią skomplikowany gest i Arek ze zdziwieniem zamrugał, a potem potulnie pokiwał głową. - O czym to ja...? - O bibule. Jak chcesz ją dostarczyć? - Właśnie nie wiem. Jak to u mnie znajdą, dostanę dychę jak nic. - Taaak. - przeciągnął się anioł – Szkoda, nie? Arek popatrzył na anioła podejrzliwie. - Masz dla mnie jakąś propozycję, Harry, czy mi się tylko wydaje? - Może i dobrze ci się wydaje. No, bo rozejrzyj się – widzisz? - Widzę. Co widzę? - Wszystko zatrzymane. Strona: 2/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - No - A ty swobodnie sobie chodzisz - Czyli... teraz bym mógł to podrzucić? Wrócę tutaj i nikt nic nie zauważy, tak? Anioł poskrobał się w głowę. - Niby tak, ale żeby to zadziałało, musiałbym pójść z tobą. - No to chodź. Proszę. - Jak wy to mówicie? Za dziękuję się nic nie kupuje... Arek pokręcił głową z niedowierzaniem. - A co chcesz za to? - nagle oblał go zimny pot – Mam nadzieję, że... O Boże... - Nie bój się, nie bój – roześmiał się znowu anioł – Jesteśmy bezpłciowi, nie pamiętasz? Co jednak nie znaczy, że wszystkie rozkosze są nam obce... Arek wszedł do sklepu. Przez chwilę przyjrzał się ludziom, zastygłym w kolejce. Część z nich została zaskoczona podczas wykłócania się o pierwszeństwo, inni patrzyli, jak na ulicy ZOMO rozpędza manifestację. Jedna z obłych butelek wypełnionych przezroczystym płynem zlatywała właśnie z półki, kiedy za sprawą anioła zatrzymała się kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią. Arek zabrał ją i wrócił do Harry'ego. - Świetnie! To teraz wlej mi to do ust. - Wszystko? - Wszystko. Tylko się nie spiesz. Anioł położył się na ziemi, przymknął oczy i szeroko rozdziawił usta. Arek powoli wlewał mu do nich zawartość butelki. - Czemu sam nie możesz tego zrobić? - spytał, gdy butelka była już pusta. Harry poleżał jeszcze przez chwilę z błogim wyrazem twarzy. Potem odpowiedział, nie otwierając oczu. - Paru kolegów nie potrafiło się powstrzymać, zaczęli łoić wódę skrzynkami i postanowili nas kontrolować. Ale na szczęście nie są w stanie sprawdzić, czy piliśmy, mogą tylko stwierdzić, czy dotykaliśmy butelki. Arek odchrząknął. - Harry, miło się gawędzi, ale chyba jeszcze robota czeka, co? Podziemna i krecia. -Co? A, tak. Harry pstryknął palcami i ulotki znikły. - Już? - Już. - Czyli wcale nie musiałem tego robić? - Nie, to ten chudy miał zrobić, żeby w przyszłości wyjść na bohatera, ale odebrałeś mu szansę. - Czyli jesteś po prostu popieprzonym niebiańskim szantażystą, uzależnionym od alkoholu, tak? Anioł ziewnął. - Przy odrobinie złej woli można tak to ująć. Arek uśmiechnął się. - To może cię zainteresuje, że wcale nie musisz pić wódki – pokazał aniołowi etykietę na pustej butelce. Koślawymi kulfonami było na niej wydrukowane: „OCET”. - Ty gnojku...! - Spokojnie, spokojnie. W razie czego wolałem beknąć za kradzież octu. Zresztą, to nawet dla ciebie lepiej. Wystarczy, że w trakcie następnej wycieczki podłożysz głowę pod byle kran i wyobrazisz sobie, że to wóda, a nachlasz się za wszystkie czasy. Strona: 3/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - To nie to samo – Harry wyglądał na niepocieszonego. - Kiedyś może ci się przydać. Mnie się na pewno przyda wiedzieć, że Wałęsa będzie prezydentem. - Pamiętasz to? - anioł wstał, wzburzony – Zmodyfikowałem ci pamięć! - Efekty specjalne robisz niezłe, ale od pamięci to oni mają lepszych specjalistów. A my i tak nie zapominamy. Światło bijące z neonu powoli zaczęło migotać. Harry popatrzył w górę - No to lecę, czas na mnie. Wiesz co? Nie jesteś taki głupi jak na zomowca. - A ty nie taki mądry jak na anioła. Arek pozwolił, żeby chudy chłopak wbiegł do bramy. Potem odwrócił się, ostrożnie postawił na parapecie pustą butelkę po occie i pobiegł do kaprala Musioła. - Obywatelu kapralu...! - Czego, szeregowy Szczekocki!? Ożesz ty... Co ci się w mordę stało? - Obywatelu kapralu, nie mogę kontynuować zadania. - Pytam, co się stało?! - Widziałem anioła - Pijany jesteś, Szczekocki?! Czy przedawkowałeś to świństwo, co wam dają?! - Naprawdę widziałem anioła - Do wozu, ale już! Ja ci, kurwa, pokażę potem anioła! Wypierdalaj! Arek popatrzył na uciekających przed zomowcami manifestantów i na zomowców uciekających przed kapralem Musiołem. Przeszedł na drugą stronę ulicy i wszedł do znanego już sobie sklepu. Zajadła kłótnia ucichła jak nożem uciął. - Przepraszam – popatrzył na klientów – Czy ktoś z państwa wie, gdzie można dostać takie znaczki z Matką Boską? Takie, jak Wałęsa ma? Milczenie przedłużało się nieznośnie. - Nikt nie wie? No trudno. To do widzenia. Wyszedł na staromiejski rynek, zalany jesiennym słońcem. Odetchnął głęboko, a potem, rozkoszując się każdym krokiem, powoli poszedł do samochodu. Strona: 4/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl