dusza ludzka, dla której warto żyć
Transkrypt
dusza ludzka, dla której warto żyć
PANIE, NAUCZ NAS PRACOWAĆ O. Kornelian Dende 19 sierpnia 1984 r. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Św. Marek mówi w swej Ewangelii, że Chrystus po wyjściu z lat dziecięcych pełnił zawód swojego Opiekuna, czyli był cieślą (6,3). Stąd to artyści malarze lubią przedstawiać Jezusa – Młodzieńca przy warsztacie jak uczy się od św. Józefa sporządzać jarzma i pługi, oraz wykonywać wszelkie inne prace związane z urządzaniem mieszkania i przygotowaniem narzędzi rolniczych i ogrodniczych. Prawdopodobnie Jezus miał jednak większe zamiłowanie do pracy na roli i w pasterstwie i nie jest wykluczone, że i takie prace podejmował. Wnioskować o tym możemy z Jego późniejszych przypowieści i mów, w których posługuje się porównaniami zaczerpniętymi z życia ogrodników, rolników i pasterzy. Każdy bowiem człowiek posługuje się sumą doświadczeń nabytych w pracy i kształtuje swoje słownictwo według swojego ulubionego zawodu. Temat pracy nasuwa się nam pod koniec bieżącego miesiąca sierpnia, bo lato się kończy i ludzie wracają z wakacji do domów, zamykają swoje letniska, żeby przygotować swoje dzieci do szkoły. Sami też podejmują na nowo swą pracę zawodową w domu, w fabryce, a sklepie, w biurze, w szpitalu lub gdzieindziej. Czym jest praca? Która praca jest wartościowsza i jaki ma ona wpływ na rozwój naszej osobowości? Wszystkiego można nauczyć się od Jezusa, bo On jest pełnym i doskonałym Człowiekiem, wzorem dla każdego z nas. Kiedyś Apostołowie prosili: „Panie, naucz nas się modlić” (łk.. 11, 1). Dziś prośmy Go – a prośba niech posłuży za tytuł dzisiejszej pogadanki: „Panie, naucz nas pracować”. Współpraca z Bogiem Stworzycielem, Panem i Ojcem Praca ludzka jest przywilejem, jest zaproszeniem Boga Stworzyciela Pana i Ojca do współpracy z Nim. Pan Bóg stosunkowo niedawno stworzył świat i jeszcze go nie dokończył. Mamy więc budować go z Nim razem. W tym celu wyposażył nasza duszę w rozum, wolną wolę, wyobraźnię, pamięć, w talenty, a nasze ciało w siły fizyczne, umiejętności i zdrowie. Otrzymaliśmy od Niego polecenie: „Czyńcie sobie ziemię poddaną” (Rodz. 1, 28). Dlatego nie wolno świata rozgraniczać na dwie sfery wpływów – na sferę boską i sferę ludzką, mówiąc, że dziełem rąk Bożych to krajobrazy: doliny i łąki, góry i morza, słońce i gwiazdy, a dziełem rąk człowieka to miasta, samoloty, komputery. Wszystko jest dziełem rąk Bożych: elektroniczne mikroskopy, łodzie podwodne też, bo człowiek, szczyt Bożego stworzenia, w nich się wyraża, uzewnętrznia, świadczy do jak wielkich rzeczy nas Bóg stworzył. Pan Bóg dopuścił ludzi również do tworzenia nowego życia i tę siłę twórcza podzielił między niewiastę i mężczyznę, tak że oboje tworzą z Bogiem. Oni dają nowemu człowiekowi ciało, a Bóg suszę. W codziennej pracy nie musimy ciągle o tym myśleć. Wystarczy, że o tym wiemy, że jesteśmy przekonani, że cokolwiek dobrego czynimy, czy w kuchni, czy w wychowaniu dzieci, czy w pracy zawodowej – wszystko czynimy zgodnie z zamierzeniami Boga Stwórcy, Pana i Ojca. Wypełniamy Jego plany, Jego wolę. W Modlitwie Pańskiej modlimy się codzień: „Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi”. To znaczy prosimy, aby Bóg nas swymi natchnieniami kierował i strzegł od samowoli, od rządzenia tym światem i urządzania się w tym świecie według naszych egoistycznych zachcianek, przyziemnych żądz. Każda praca ma swoje bóle i radości Każdy przeżywa w pracy trudności, udręki, agonie. Młodzież zżyma się na wymagania w dzisiejszym stechnizowanym świecie, dorośli uginają się pod ciężarem długich monotonnych godzin pracy, czują obrzydzenie do rutyny, do wiecznie powtarzających się zajęć w domu, w biurze, w fabryce. Nieraz czujemy się więcej automatem niż żywą i myślącą istotą. Zdarza się, że nas przygniata ciężar odpowiedzialności. I chyba wszystkich męczy szalone, zwariowane tempo pracy, które wywołuje nerwowe napięcia, rozdrażnienia, rozbija psychikę, odbiera spokój. A przecież obok wymienionych udręczeń, bólów i lęków praca przynosi nam też dużo zadowolenia, jeśli dobrze spełnimy swój obowiązek. Przynosi radość i uniesienie, gdy jest dobrze oceniona i wynagrodzona. Cieszymy się, żeśmy opanowali swoje rzemiosło, żeśmy się wyspecjalizowali w danym zawodzie. Przeżywamy wesele ducha, gdy czujemy się potrzebni, gdy widzimy, że możemy dużo dać z siebie, że tworzymy coś, czego przedtem nie było. Wreszcie radujemy się na myśl, że z naszej pracy wielu korzysta, że dzięki naszym wysiłkom szczęście rośnie w domu i w społeczeństwie. Żadna praca nie hańbi Wiemy czyja praca jest ważniejsza i bardziej pożyteczna w oczach ludzi. A jak Bóg ocenia pracę prezydenta i biuralistki, pracę profesora, budowniczego mostów i rakiet i pracę kobiety ścierającej kurze, czyszczącej dywany, okna, smażącej się przy garnkach, wychowującej dzieci? Czy ważniejsze w oczach Boga jest zajęcie pracownika umysłowego czy fizycznego? Między ludźmi fizycznie i umysłowo pracującymi dochodzi czasem do ostrych konfliktów, starć i nieporozumień. Robotnicy zazdroszczą nieraz pracownikom umysłowym. Zdarza się znów, że pracownicy umysłowi pogardzają tymi, którzy utrzymują się z pracy rąk. Jesteśmy skłonni odmierzać pracę, porównywać kto ile zrobił, zarobił, kto ma lepsze warunki pracy. Praca umysłowa zdaje się być łatwiejsza, przynosząca większe korzyści materialne, zatem i większe wygody w życiu, toteż w społeczeństwie amerykańskim wywiera się nacisk na młodzież, by szła do College. A jest przecież spory procent młodzieży, która nie ma żadnego zamiłowania do nauk umysłowych, zwłaszcza ścisłych i byłaby daleko szczęśliwsza w zawodach mechanicznych, farmerskich i przyrodniczych. Odpowiedź na pytanie: Czyja praca jest ważniejsza, bardziej wartościowa, daje nam Chrystus swoim własnym życiem. Przez trzydzieści lat pozostawał On w domu, chodził do szkoły przy synagodze, pracował fizycznie w warsztacie, na roli i w pasterstwie, a tylko trzy lata pracował umysłowo głosząc nauki, rozwiązując problemy życia. Każda zatem praca jest dobra, szlachetna. Słynnemu pisarzowi francuskiemu Ludwikowi Veuillot złożył raz wizytę znany przemysłowiec Leon Harmel. Harmel lubił tematy religijne, toteż gdy zobaczył siostrę pisarza, Elżbietę, zaczepił ją tymi słowami: „Powiedz mi, panienko, jak wyglądałyby ręce Chrystusa, gdyby zjawił się teraz, w tym pokoju, w ubraniu cieśli?” „Jego ręce? Ależ nie mam najmniejszego pojęcia. Dlaczego pan o to pyta?” A podsumowując mu znaleziony pod ręką obrazek Pana Jezusa ciągnęła dalej: „Wydaje mi się, że miałby takie ręce jak na tym obrazku, smukłe, delikatne, niemal przezroczyste!” „W żadnym wypadku, panno Elżbieto” – odparł przemysłowiec. „On miałby ręce robotnika – twarde, zgrubiałe”. „jakie to okropne, co pan mówi” – rzekła Elżbieta. Oburzenie Elżbiety przerwał nagle głos Ludwika Veuillot, który z drugiego końca pokoju, grzejąc się przy kominku, mówił tonem delikatnej ironii: „Elżbieto, czy zapomniałaś, że nasz ojciec był bednarzem – rzemieślnikiem wyrabiającym beczki?” Tak, żadna praca nie hańbi, żadna nie jest do pogardzenia. Ręce Zbawiciela w pierwszym okresie życia szorstkie i twarde, stały się później gładkie i delikatne, aż je przebito gwoźdźmi do krzyża, wtedy stały się zranione, czerwone od krwi. Bóg nie bierze pod uwagę, kto jakie zajęcie spełnia, tylko jak je wykonuje, Bóg, jak reżyser, jak kierownik teatru, rozdziela ludziom różne role na scenie historii świata. Patrzy tylko, kto jak swoją role gra i według tego ocenia. Praca jest sztukę. Można być artystą przy fortepianie i artystka przy kuchni. Każdy w swym zawodzie powinien być wiecznie niezadowolonym z siebie, jak Michał Anioł Buonarotti, który dzieła wychodzące spod jego dłuta i pędzla rozbijał młotem, rżnął w kawały, aż musiano go ubezwładniać. Wiele ich naniszczył, bo nie odpowiadały planom i wzorom. A potem rozpoczynał od nowa, lepsze, doskonalsze. Praca uświęca Praca po chrześcijańsku pojęta rozwija nasze człowieczeństwo. Pracą bowiem tworzymy siebie, ubogacamy naszą osobowość. Praca nasza pomaga nam być sobą, rozwinąć wszystkie umiejętności, wykorzystać wszelkie możliwości, jakie nam Boski Mistrz podsuwa i daje. Praca uświęca i pozwala nam nasze życie przejaśnić i opromienić miłością. Wiemy zaś, że miłość będzie nam towarzyszyć do wieczności. Praca zatem ma ogromny wpływ na rozwój nas samych, naszych bliźnich i świata. Praca jest lekarstwem na duchowe i psychiczne choroby, przynosi człowiekowi radość z tworzenia przede wszystkim siebie. Ludzie czynu nigdy się nie nudzą, nie mają czasu na głupstwa, intrygi, plotki, oszczerstwa. Ludzie czynu pojmując pracę po chrześcijańsku stale się doskonalę. Słynny pisarz francuski Balzac 17 razy przerabiał jedną ze swych powieści. W pracowni Rembrandta w Amsterdamie oglądamy dziesiątki szkiców, które dowodzą ile ten wielki mistrz pędzla robił prób zanim stworzył arcydzieło. W jednej ze swych książek pt. „Dialogi o malarstwie miasta Rzymu” Michał Anioł robi następującą uwagę: „Dobre malarstwo, które zbliża człowieka do Boga i jednoczy z Nim… czymże jest, jeśli nie kopią, odbitką Jego doskonałości, cieniem Jego pędzla, echem Jego melodii i muzyki… Nie wystarczy więc, aby malarz był wielki i utalentowanym mistrzem… Co jest ważniejsze, to to, żeby jego życie było możliwie najczystsze i najświętsze, tak aby Duch Święty mógł kierować jego myślami”. Jeśli nasze życie będzie czyste i święte, to i my, przy pomocy natchnień Ducha Świętego potrafimy spełnić – przez pracę, przez zawód, zajęcie, wolę Chrystusa, który wyraża się w słowach: „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48).