LUZIK 2 (25) marzec kwiecień 2012
Transkrypt
LUZIK 2 (25) marzec kwiecień 2012
1 L U Z I K Numer 2 (25) marzec - kwiecień 2012 cena: 1zł Gazeta szkolna Zespołu Szkół nr 1 Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Wielkiego w Wałczu Rozmowa miesiąca ze złotą kobietą s t r. 3 W NUMERZE: Od redakcji.................................. 2 Wywiad ze złotą kobietą..............3 Nowinki z gabinetu......................5 Mistrz Ortografii...........................6 Warsztaty muzyczne....................7 Studniówka...................................9 Alice’s Buttons............................10 Zostań stypendystą....................11 Polska szkoła matematyczna.....12 Nasza twórczość.........................14 Recenzje.......................................22 Kącik maturzystów......................16 2 Od Redakcji Drodzy czytelnicy Wiosna przyszła !Święta przed nami! Radosnego optymizmu, słońca i pogody ducha, Spokojnych Świąt Wielkanocnych Życzy Redakcja Redakcja: Skład redakcji: Paulina Konta Klaudia Michielus Paulina Rudel Agata Winiecka Iza Żylińska Nauczyciel koordynator: mgr Jadwiga Iwaszkiewicz, Skład i łamanie: mgr Jadwiga Iwaszkiewicz Pomoc edytorska: mgr Barbara Sikora 3 Rozmowa miesiąca ROZMOWA Z MGR SYLWIĄ GROCHOWICKĄ-POLAK, FILOLOGIEM KLASYCZNYM,NAUCZYCIELEM–BIBLIOTEKARZEM ATEN WAŁECKICH LUZIK: Jaka jest najstarsza książka w naszej bibliotece? p.S.G-P.Mamy w naszej bibliotece niewielki zbiór książek z końca XIXw. , niektóre z nich nie są dokładnie datowane, ale z tych, które mają zaznaczony rok wydania najstarsze są „Pogadanki o gwiazdach” tajemniczego autora Fr. Xaw. T. Ukazały się one w Poznaniu w wydawnictwie ks. Franciszka Bażyńskiego w roku 1877. LUZIK: Która książka jest rekordzistką, która cieszy się największą popularnością wśród czytelników? p.S.G-P Trudno wskazać taką książkę, dlatego że w komputerowej bazie danych, która od roku 2000 jest jedyną bazą naszej biblioteki, nie przechowuje się takich – pozornie zbędnych – informacji. Z doświadczenia jednak wiem, że popularność pewnych książek związana jest z realizacją programu szkolnego i tak we wrześniu najpoczytniejsza jest „Mitologia” Jana Parandowskiego oraz „Król Edyp” Sofoklesa - wszyscy pierwszoklasiści chcą te książki chociaż wypożyczyć, natomiast w ostatnim tygodniu marca, tuż przed końcem terminu oddawania przez maturzystów bibliografii, największą popularnością cieszą się trzy słowniki: Słownik terrninów literackich, Słownik motywów, Słownik mitów i tradycji kultury. LUZIK: Czy posiadamy w naszym księgozbiorze jakąś wyjątkowo cenną książkę? p.S.G-P: Z zapisu w księdze inwentarzowej wynika, że najwięcej do tej pory zapłacono za „Szkolną encyklopedię historii” – ( część młodzieży wie, o której mówię „taka duża zielona”) - przed denominacją kosztowała ona 340.000 zł! A tak naprawdę najcenniejszy jest chyba ten liczący kilka woluminów zbiorek najstarszych książek, o którym wspominałam na początku. Mamy w nim m.in. „Poezje” Z. Krasińskiego wydane w 2 tomach w Lipsku w 1883 r., „Listy do matki” J.Słowackiego wydane przez znane warszawskie wydawnictwo „Gebethner i Wolff”. Niezwykle cenną, a nawet może i bezcenną pamiątkę w naszej bibliotece stanowią fragmenty pewnego zeszytu. Najprawdopodobniej należał on do ucznia naszej szkoły i zawieruszył się gdzieś zapomniany. Na marginesach można odczytać daty 12 stycznia 1889 oraz 5 marca 1889. Jest to zeszyt do języka łacińskiego. Dość symboliczne, nie wszyscy bowiem wiedzą, ale od czasów II wojny stanowisko bibliotekarza w tej szkole zajmuje filolog klasyczny, ja jestem „trzecim pokoleniem”, i dzięki temu szacunek dla tradycji antycznej oraz języków starożytnych jest wpisany w naszą działalność. LUZIK: Ile woluminów liczy biblioteka? p.S.G-P: Następną książką, o którą wzbogaci się księgozbiór naszej biblioteki, będzie najprawdopodobniej „Kordian” - właśnie złożyłam zamówienie w księgarni internetowej – zostanie wpisana do księgi inwentarzowej pod numerem 27461 czyli tyle woluminów zostało już wpisanych do księgi głównej. Ponadto mamy jeszcze osobno księgozbiór broszur oraz tzw. księgozbiór „X”, który stanowią zbiory przekazane do naszej biblioteki i, aby odróżnić je w sposób formalny (co ma znaczenie dla naszej pani księgowej i majątku szkoły) otrzymały wskazówkę „X” - tych książek jest ok. 2 tys. W sumie biblioteka liczy ok. 30 tys. woluminów. 4 LUZIK: Nawet tu w bibliotece zdarzają się ponoć śmieszne sytuacje, które przechodzą do anegdoty. Czy pamięta Pani jakąś z nich? p.S.G-P : Najzabawniejsze historie związane są chyba z nieporozumieniami wynikającymi z „przeinaczania” przez uczniów tytułów książek, prób identyfikacji poszukiwanych książek na podstawie poszlak takich jak kolor okładki, wielkość, obrazek czy poprzedni czytelnik. Ja w każdym razie oswoiłam się już z zadawanym mi kilka razy w ciągu roku pytaniem „czy mam dżumę?” LUZIK: Czy Pani zauważa jakieś mody książkowe? p.S.G-P : Oczywiście biblioteka nie jest oderwana od rzeczywistości. Podobnie jak i w innych dziedzinach tak i w czytelnictwie panują pewne mody. Kiedyś, kiedy ja byłam jeszcze licealistką i czytelniczką naszej biblioteki kanon obowiązkowy stanowił o przynależności do pewnej grupy, że tak powiem „wtajemniczonych” . Czytaliśmy literaturę iberoamerykańską, Salingera, Plath z polskiej literatury tzw. kaskaderów, Witkacego, Gombrowicza – za którymi odkąd stali się lekturą obowiązkową młodzież nie przepada. Wstyd było się przyznać, że się czegoś nie zna. Obecnie także rynkiem czytelniczym, a więc i modą rządzi ekonomia i co jest modne widzimy w naszym mieści w księgarni Matras na polce top 10. Wszelkie listy bestsellerów przekładają się na poszukiwania naszych czytelników. Od kilku lat niezmiennie popularnością cieszą się książki z nurtu fantasy, uczniowie poszukują horrorów i kryminałów, kiedyś nie gromadziło się tego typu literatury w bibliotece. LUZIK: Czy Pani zauważa jakieś zmiany w bibliotece? p.S.G-P : Najbardziej widoczną zmianą jest nowoczesna czytelnia. Inne takie jak układ książek w magazynie nie są dla czytelników istotne, dla mnie tak bo się jeszcze trochę w tym gubię. LUZIK: Czy uczniowie z własnej inicjatywy sięgają po książki z własnych zainteresowań? Ta,k jeśli mają zainteresowania to jak najbardziej, ale coraz częściej książka jest zastępowana przez inne, konkurencyjne nośniki informacji. LUZIK: Czy spełnia się Pani w roli bibliotekarza? Tak, chyba uczniowie korzystający z biblioteki o tym wiedzą. Pozdrawiam ich wszystkich a za maturzystów trzymam kciuki szczególnie podczas prezentacji, oni wiedzą dlaczego. Dziękujemy za rozmowę. Klaudia Michielus i Iza Żylińska 5 Życie szkoły Nowinki z gabinetu Pana Dyrektora Wiele się dzieje w naszej szkole. Wkrótce matury, egzaminy gimnazjalne. Zaczęły się przygotowania do Sympozjum Humanistycznego. Niedawno promowaliśmy naszą szkołę na Dniach Promocji Szkół Ponadgimnazjalnych. W planie jest wiele nowych inicjatyw. O szczegóły zapytałyśmy Dyrektora Waldemara Rogulskiego. Na początku podzielił się z nami informacjami na temat nowych inicjatyw: 1. Hala sportowa. Po odrestaurowaniu budynku szkoły oraz biblioteki, przychodzi wreszcie kolej na halę sportową. Rozpoczęcie budowy planowane jest na 16 kwietnia 2012. W tym dniu wjedzie ciężki sprzęt i prace ruszą wreszcie do przodu. 2. Zlot motocyklistów. Otwarcie Pomorskiego Sezonu Motocyklowego 2012 odbędzie się 21 kwietnia w naszej szkole. Na dziedzińcu stanie kocioł z grochówką. Są przewidziane dodatkowe atrakcje. Cieszę się, że organizatorzy zwrócili się do nas z prośbą o udostępnienie terenu szkoły. 3. Nowe wyposażenie klasopracowni. Udało nam się już wyposażyć w rzutniki i tablice multimedialne kilka pracowni np. gabinet fizyki, biologii, historii, ale chciałbym jeszcze zamontować w pracowniach matematycznych podobny sprzęt, ale z funkcją korekty błędu w działaniach arytmetycznych,. 4. Monitoring w klasach. Od 1 września nowego roku szkolnego 2012/2013 zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Óświaty z dnia 17 stycznia 2012, musimy wprowadzić monitoring w klasach lekcyjnych jako dodatkowe wspomaganie dla nauczycieli. Rozporządzenie wzbudza wiele kontrowersji i dyskusji, jak niegdyś obowiązek noszenia mundurków szkolnych. Ale na razie nic nie zapowiada, aby przepis ten nie wszedł w życie. Pan dyrektor pragnie przypomnieć, że drugi semestr jest bardzo ważny dla nas wszystkich. Pierwsze klasy pracują na pierwsze licealne świadectwa, drugie muszą pamiętać, że większość ocen znajdzie się na ich świadectwach kończących szkołę, a trzecioklasistom chyba nie trzeba przypominać, co ich czeka :) z p. Dyrektorem rozmawiali członkowie redakcji LUZIK Prima aprilis 6 Aktywność uczniów MISTRZ ORTOGRAFII "Jak to napisać?" Już po raz kolejny odbył się w naszej szkole konkurs o tytuł Mistrza Ortografii 2011/2012. Około 40 uczniów, którzy uzyskali najlepsze wyniki w dyktandach klasowych, przeszło do dalszych eliminacji na szczeblu szkolnym. Do etapu powiatowego zakwalifikowali się Agnieszka Popielarz z klasy Id, Marcin Wąsowicz z klasy Ic, Katarzyna Winiecka z klasy IIIb, Patryk Gawroński z klasy IIIc. Uczniowie naszej szkoły reprezentowali nas w finale konkursu, który odbył się w Wałeckim Centrum Kultury. Szkolni mistrzowie ortografii z placówek ponadgimnazjalnych powiatu stanęli do walki o tytuł Mistrza Ortografii Powiatu Wałeckiego w konkursie "Jak to napisać?" Zwycięzcą konkursu i "Mistrzem ortografii" został Patryk Gawroński; Kasia Winiecka zajęła III miejsce. MISTRZ ORTOGRAFII POWIATU WAŁECKIEGO 2012 PATRYK GAWROŃSKI Gratulujemy. 7 Aktywność uczniów II ZIMOWE WARSZTATY MUZYCZNE Stowarzyszenie Promocji Kultury i Sztuki LOFT ART oraz Wałeckie Centrum Kultury zorganizowały na II Zimowe Warsztaty Muzyki Rozrywkowej MUSIC ART, które odbyły się w Wałczu w dniach 22-29/01/2012. Uczestników warsztatów można było posłuchać na imprezach jam session w Piwnicy Ceglanej oraz na sobotnim koncercie finałowym w WCK. Nad warsztatem wałeckich miłośników muzyki pracowali prawdziwi fachowcy: Marek Raduli (gitara), Wojciech Pilichowski (gitara basowa), Tomasz Świerk (instrumenty klawiszowe), Wojtek Olszak (perkusja i praca studyjna) i Anna Serafińska (wokal). Zanim rozpoczęły się zajęcia odbył się swego rodzaju casting. Ok. 20 osób miało okazję, dzięki hojności władz miasta, wziąć udział w warsztatach za darmo. W przesłuchaniach mogli sprawdzić się wszyscy chętni. Poziom występów na przesłuchaniach był naprawdę bardzo wysoki i wyrównany. Warsztaty miały na celu ukierunkowanie młodych muzyków, wskazanie im, co muszą poprawić w swojej pracy. „Chcemy, aby w warsztatach udział brali ludzie, którzy kochają muzykę i którzy chcą się uczyć. Takie warsztaty organizujemy latem od trzynastu lat w Szczawnicy i chcemy, aby warsztaty zimowe w Wałczu również stały się imprezą cykliczną.” – mówili o idei warsztatów organizatorzy Piotr Huegel i Szymon Orłowski. Fot. Zuzanna Lipka w czasie gali finałowej. Uczestników II Warsztatów Muzycznych można było posłuchać na koncercie finałowym w WCK. 8 Aktywność uczniów II ZIMOWE WARSZTATY MUZYCZNE CD. Oprócz niewątpliwych korzyści, które młodzi muzycy wynieśli z tych paru dni spotkań, warsztaty muzyczne były także okazją do wzięcia udziału w bardzo interesujących koncertach. Wałcz jest kopalnią młodych talentów, a takie inicjatywy pozwalają na odnalezienie (nieoszlifowanych) diamentów. „Warsztatowicze” Jakub Polak i Mikołaj Czermak słuchają wskazówek mistrza gitary elektrycznej Wojtka Pilichowskiego Uczestnicy zajęć, Kevin Sankowski i Dominik Ryder na warsztatach perkusji 9 Życie szkoły STUDNIÓWKA, STUDNIÓWKA i po studniówce … Studniówka w naszej szkole była wyczekiwanym od dłuższego czasu wydarzeniem. Maturzyści z niecierpliwością odliczali dni do rozpoczęcia balu studniówkowego. Przygotowania do imprezy trwały od kilku tygodni. Wciąż było słychać rozmowy na temat, jak kto się ubierze… Dziewczyny planowały fryzury, chłopcy dobierali kolory krawatów do kreacji partnerek. Maturzyści z I Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Wielkiego Zespołu Szkół Nr 1 w Wałczu na swojej studniówce bawili się w sali w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich na „Bukowinie”. Impreza odbyła się 14 stycznia 2012 roku. Uroczystego otwarcia balu dokonał Pan Dyrektor, Waldemar Rogulski. Następnie element, którego nie mogło zabraknąć: polonez, tańczony przez maturzystów i ich wychowawców. Po jakże pięknym wykonaniu całego układu tanecznego wzniesiono toast i rozdano maturzystom koniczynki na szczęście. Cała studniówka udała się dobrze. Wszyscy byli zadowoleni i do tej pory miło wspominają tańce „prawie” do białego rana ! Winiecka Agata 10 Pozytywnie zakręceni ALICE’S BUTTONS czyli mieszanka rocku i bluesa na wałeckiej scenie muzycznej Alice’s Button to zespół złożony z młodych utalentowanych muzyków, którzy są uczniami naszej szkoły. Jego skład stanowią: Alicja Kowalczyk (gitara basowa), Mikołaj Czermak (gitara elektryczna), Czarek Misiukajtis (wokal) oraz Dominik Ryder (perkusja). Luzik: Jak się poznaliście? W jakich okolicznościach powstał wasz zespół? Alice’s Buttons:(Mikolaj Czermak): Ja z Czarkiem i Alą graliśmy w zepole już w gimnazjum, który nazywał się Natężenie. Dominika poznaliśmy dopiero tutaj w liceum , i Dominik gra z nami od września. Luzik: Skąd się wzięła wasza obecna nazwa zespołu? Alice’s Buttons: Pomysł nazwę grupy zrodził się z pewnej sytuacji: Dominik stwierdził kiedyś, że Ala ma oczy jak guziki. Uznaliśmy, że to będzie dobre na nazwę zespołu i teraz nazywamy się„Guziki Ali”, zresztą Ala jest liderem zespołu, ona jest z nas najbardziej ogarnięta i ma decydujący głos. Luzik: Jaką muzykę gracie? Co znajduje się w waszym repertuarze? Alice’s Buttons: To jest trudne pytanie bo my sami nie wiemy, co gramy. Na początku graliśmy covery różnych wykonawców, na przykład Erica Claptona, Guns N’ Roses, Jimiego Hendrixa. Bardzo lubimy grac rockowo, tak ostro i z pazurem , można powiedzieć, że podchodzimy pod funk, blues i rock. Luzik: Piszecie swoje piosenki? Kto jest autorem ich tekstów? Alice’s Buttons: Jakoś niedawno zaczęliśmy pisać teksty razem , na przykład było tak, że szliśmy do Gobi na kebaba i układaliśmy słowa piosenki. Teksty piszą głównie Ala i Czarek, a ja tworzę muzykę, potem jakoś razem to łączymy i powstaje piosenka. Czasami jest tak, że przychodzimy z jakimś gotowym pomysłem na próbę, mamy już coś, a finalnie wychodzi całkiem co innego. Najwięcej dzieje się właśnie na próbach. Luzik: Gdzie się odbywają próby zespołu? Ile czasu na to poświęcacie? Alice’s Buttons: Na początku graliśmy u Ali w pokoju, a teraz gramy w piwnicy u Dominika, która nazywamy „Piekło”. Przerobiliśmy ją trochę, zrobiliśmy remont i wygłuszyliśmy żeby nie przeszkadzać sąsiadom. Co najmniej raz w tygodniu musi być próba, a jak przychodzimy to tracimy poczucie czasu. Instrumentaliści ćwiczą systematycznie osobno swoje partie, a jak się spotykamy to łączymy to. Luzik: Występujecie gdzieś poza szkołą? Gdzie można was posłuchać? Alice’s Buttons: Występujemy publicznie, na przykład dwa razy zagraliśmy na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Obecnie mamy załatwione kilka koncertów np. na majówkę, staramy się złapać różne okazje do zagrania. Luzik: Macie swojego trenera, nauczyciela? Alice’s Buttons: Nie mamy trenera, ani takiego człowieka, który czuwałby nad nami i wyznaczał jakieś ścieżki. Może jest tam parę takich osób, które spotkaliśmy na swoje drodze muzycznej, które nam jakieś rzeczy podpowiadali. Luzik: Macie jakieś plany na przyszłość? Alice’s Buttons: Na razie nic nie planujemy, żyjemy teraźniejszością. Obecnie przygotowujemy materiał na płytę Demo. Luzik: Dziękuję za rozmowę. Rozmowę dla gazetki szkolnej LUZIK przeprowadziła Iza Żylińska 11 Pozytywnie zakręceni ZOSTAŃ STYPENDYSTĄ Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci jest stowarzyszeniem społecznym i ma status Organizacji Pożytku Publicznego. Powstał 30 maja 1981 roku. Członkami Funduszu są pracownicy naukowi, lekarze, psycholodzy, pedagodzy, artyści i studenci. Fundusz nie udziela pomocy pieniężnej o charakterze socjalnym nominacje Funduszu są przyznawane osobom, które mają znaczące osiągnięcia i chcą pracować nad swoim rozwojem. Fundusz zapewnia bezpłatny udział w zajęciach prowadzonych przez pracowników wyższych uczelni i instytutów Polskiej Akademii Nauk, takich jak: obozy naukowe, warsztaty badawcze, seminaria, organizuje warsztaty muzyczne i plastyczne, koncerty i wystawy; stypendystom pomaga też finansowo w realizacji działań służących rozwojowi, np. w udziale w muzycznych kursach mistrzowskich i konkursach międzynarodowych, w obozach języków obcych. W latach 1983-2009 Fundusz zorganizował 26 spotkań wielodyscyplinarnych nowych stypendystów z udziałem nauczycieli, 48 wielodyscyplinarnych obozów naukowych, 225 specjalistycznych warsztatów badawczych, 19 warsztatów muzycznych i 26 warsztatów plastycznych, 602 koncerty, 69 wystaw oraz cykliczne zajęcia na niektórych uczelniach. Zapewnił wybranym stypendystom udział w spotkaniach młodzieży wybitnie uzdolnionej za granicą, w konkursach baletowych, pomagał w wyjazdach na konkursy i kursy muzyczne, w zakupie instrumentów i akcesoriów muzycznych oraz w nauce języków obcych. Wydał 13 numerów biuletynu z pracami uczestników programu Funduszu i wraz z Collegium Invisibile 4 tomy Szkiców humanistycznych. Zapewniał też uczestnikom Programu prenumeratę wybranych czasopism popularno-naukowych i kulturalnych. Ponadto w latach 1990-94 i 1996-98, dzięki specjalnie na ten cel przekazanym środkom, Fundusz przyznał jednorazowe stypendia stypendystom rozpoczynającym studia w związku z niedostępnością na I roku stypendiów naukowych. Zajęcia Funduszu miały niestandardowy kształt i program - służyły nie tylko wzbogaceniu wiedzy i umiejętności, ale też poszerzeniu horyzontów i rozwijaniu osobowości. Stwarzały możliwość zetknięcia się ze sobą młodych ludzi o różnorodnych zainteresowaniach pasjach oraz możliwość kontaktu z wybitnymi uczonymi, artystami i pedagogami, a także z dawnymi uczestnikami Programu. Niezwykłych doświadczeń, jak wskazują uczestnicy, dostarczały zwłaszcza wielodyscyplinarne obozy naukowe, wielodyscyplinarne Spotkania na Kresach, których odbyło się 15 wzdłuż wszystkich granic Polski, Spotkania Humanistyczne w Krakowie i Warsztaty Muzyczne w Zakopanem, w których brali udział również humaniści i muzycy. Jako uczestnik programu gorąco zachęcam wszystkich zdolnych, którzy chcą rozwijać swoje pasje i zainteresowania, do wzięcia udziału w rekrutacji, bo warto. Dzięki Funduszowi byłem dwukrotnie na dwutygodniowym Wielodyscyplinarnym Obozie Naukowym w Świdrze, na Warsztatach Chemicznych w placówkach UW, dwukrotnie na Warsztatach Biologicznych oraz 12 na wykopaliskach w Lisowicach. Te wyjazdy niesamowicie poszerzyły moje horyzonty i wzbogaciły o nowe umiejętności i nauczyły rzeczy, których nie można znaleźć w literaturze. Poznałem wielu ciekawych ludzi: profesorów, reżyserów, paleontologów, a także całą rzeszę młodych, interesujących ludzi z pasjami. Jak zgłosić się do programu? Nowe wnioski o pomoc Funduszu powinny wpłynąć do Biura Funduszu do 31 maja każdego roku. Mogą być złożone przez każdą instytucję czy osobę, również przez bezpośrednio zainteresowanego. Więcej informacji tu: http://www.fundusz.org/ Karol Prendeck,i absolwent I LO 2010/2011, stypendysta Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci Ciekawostki Polska szkoła matematyczna Wielkie zasługi dla matematyki w odrodzonej Polsce miał Zygmunt Janiszewski. W 1918 roku opublikował tekst „O potrzebach matematyki w Polsce”, w którym sformułował program jej rozwoju. Zainicjował powstanie Polskiej Szkoły Matematycznej, która zyskała światowy rozgłos. matematycznych i twierdzeń nosi nazwę ich nazwisk, np. przestrzenie Banacha, twierdzenie Borsuka – Ulama. Stanisław Ulam był jednym z twórców programu budowy bomby wodorowej. Światowej sławy matematykami byli między innymi Stefan Banach, Hugo Steinhaus, Stanisław Ulam (na zdjęciu). Byli oni ściśle związani z Uniwersytetem Jana Kazimierza we Lwowie, a wiele obiektów 13 Ciekawostki Niezwykle prężnie działającym ośrodkiem Polskiej Szkoły Matematycznej był w okresie międzywojennym Uniwersytet we Lwowie. Naukowcy z nim związani prowadzili matematyczne dyskusje również w lezącej w pobliżu uniwersytetu knajpce o nazwie „Szkocka”. Założono wtedy zeszyt, który przymocowano na stałe w lokalu. Bywalcy korespondowali w nim ze sobą oraz zapisywali problemy do rozwiązania i ustanowione za to nagrody. Zeszyt ów szybko zyskał nazwę „Księgi Szkockiej”, a po drugiej wojnie światowej został wydany drukiem w USA. Problemy tam postawione do dziś inspirują matematyków. Polska szkoła matematyczna cd. Pierwszy problem wpisany został do „Księgi Działo się to w 1936 roku, a z zadaniem Szkockiej” przez Stefana Banacha z datą 17 Mazura dopiero po 36 latach uporał się 28- lipca 1935 roku. Ostatni (nr 193) przez letni wówczas Szwed, Per Enflö. Słowo się Hugona Steinhausa w maju 1941 roku. Za rzekło, młody matematyk przyjechał do rozwiązanie Warszawy i odebrał od sędziwego Mazura problemów ustanawiano nagrody. Jednym z najsłynniejszych był problem (nr 153) Stanisława Mazura – nagrodą za jego rozwiązanie była żywa gęś. obiecaną nagrodę. 14 Ciekawostki. Polska szkoła matematyczna cd. Wśród problemów postawionych w „Księdze Szkockiej” są na przykład: Czy można rozłożyć kwadrat na skończoną liczbę kwadratów tak, by każdy był innej wielkości? (odpowiedź jest znana: TAK.) Czy bryła o jednorodnej gęstości, która pływa po wodzie w dowolnej pozycji musi być kulą? (odpowiedź nie jest znana.) Poradnik maturzysty Co robić w długi weekend, aby nie dać się stresowi przed maturą: - zadbać o spokój i dobrą formę - dużo spać - chodzić na relaksujące spacery wierzyć, że wiedza zdobyta przez 3 lata zaprocentuje RADY DLA MATURZYSTÓW Egzaminatorzy radzą przed maturą! W sieci na jednym z forów znaleźliśmy bardzo ciekawy tekst opisujący rady egzaminatorów maturalnych dla maturzystów. Post podpisany przez "duchczasow" doradza wszystkim jakich błędów unikać na maturze. Przeczytaj uważnie! 1. Zdający nie czytają prostych poleceń ( jest: "podaj dwa" - podają cztery (oceniane są pierwsze dwa); jest: "przepisz ...i oblicz" - nie przepisują, a za to też jest punkt; jest: "zrób x i y" - robią tylko x, drugiego już nie widzą (a osobne punkty są za oba); jest "120-150 słów" - piszą 117 lub 152 (a punkty odejmowane są już za przekroczenie o 1 słowo) 2. Zdający nie rozumieją dłuższych poleceń. Wydaje się, jakby czytali je i w desperacji wybierali sobie ten element, który im sie wydaje najłatwiejszy, a potem jemu i tylko jemu poświęcają cały czas, jakby nie rozumieli, że za jedną część polecenia dostaną tylko jedną część punktów z klucza; jest " dokonaj analizy..., przedstaw... i porównaj..."; wiadomo, że w kluczu będą te trzy obszary, a prace albo są anlizą li i jedynie, albo "przedstawianiem", albo "porównaniem"; czasem w ostatnich zdaniach (z założenia na wnioski!) nagle desperat rzuca się na dotąd lekceważony fragment polecenia - i w ten sposób traci jeszcze na kompozycji; niezwracanie uwagi na liczbę w poleceniu: jeśli mówi ono o "bohaterach" w mnogiej, to wiadomo, że klucz będzie rozbity na punkty o każdym z nich; jeśli żąda "przyczyn", to wiadomo, że jedna - najgenialniej przedstawiona - zasłuży tylko na część punktów podzielonych między kilka, więc nie wolno i nie warto sie ograniczać do jednego/jednej. 3. Zdający usiłują kierować się swoim indywidualnym punktem widzenia na to, co tekst i podstawowa wiedza ogólna prezentuj wyraźnie inaczej; jakby nie rozumieli, że klucz jest układany do tekstu, a nie do możliwego miliona polemicznych wobec siebie punktów widzenia tudzież możliwych do wymyślenia bzdur (w tekście dziecko chce jeść lody i mówi; że są "smaczne", zdający wybiera, że dziecko chce je jeść "bo jest głodne" i do upadłego broni koncepcji, że jakby nie było głodne, to by mu nie smakowały; podstawową wiedzą o dramatach szekspirowskich jest to, że fatum w nich nie działa, ale zdający przez dwie strony "dowodzi", że Makbet podlega fatum i nic biedaczek na to nie poradzi; wiadomo, że anafora musi występować na początku wersów, a zdający pisze, że on "uważa" za anafory to, co powtarza się w środku; wiadomo, że XVII wiek to ogólnie tragedia, a zdający próbuje "udowodnić", że - jego zdaniem - XVII wiek stworzył "podwaliny siły Polski w wieku XVIII"- tu mogłabym przytaczać setki przykładów, bo to nasz ulubiony typ błędów; generalnie chodzi o jedno: egzamin _nie_ jest_ z osobowości zdającego, tylko z jego wiedzy i umiejętności czytania tego, co dostaje do analizy) 4. Zdający są potwornie nieprecyzyjni: "oceni negatywnie" = "krytykuje", zaproszenie kogoś to samo, co informacja, że jest impreza; opis działania i jego skutków to samo, przyczyny i efekty, zgubienie i kradzież, wzięcie i przyniesienie, despotyzm i totalitaryzm, partia i ugrupowanie, istnienie zjawiska i jego wpływ - i tak dalej; nonszalancja w pisaniu "mniej więcej", z fałszywym założeniem, że przecież to takie bliskoznaczne, że w gruncie rzeczy identyczne i przecież egzaminator się domyśli, o co chodzi. Zapraszam na Matura.pl . Podsumowując: egzaminatorom nie wolno się domyślać; literalne traktowanie wypowiedzi zdającego jest podstawą obiektywizmu - jeśli się zaczniemy "domyślać" , o co komu chodzi, to tyle będzie interpretacji, ilu egzaminatorów. 5. Lanie wody: jeden argument powtarzany 15 razy w innej formie językowej, to ciągle jeden punkt i minus za kompozycję. 6. Na poziomie rozszerzonym: bezradność terminologiczna i ogólne ubóstwo językowe; prace pisane identycznie jak na podstawie, tylko w oparciu o inny tekst widoczne na pierwszy rzut oka próby nagłego wpasowania terminologii do ogólnie prościutkiej pracy (polski: niezrozumienie, że analiza formy musi być funkcjonalna, albo staje się błędem, a nie zaletą i nagłe: "w wierszu jest wiele metonimii i występuj też aliteracje"; angielski, w liście formalnym perfect infinitive obok ain't; zupełny brak wyczucia rejestru; "in my opinion" jako jedyna i powtarzana do upojenia fraza ) 16 7. Lekceważenie tego, co ma się zrobić na rzecz tego, co indywidualnemu zdającemu wydaje się "ciekawsze": ma być opis miejsca, a zdający robi fascynującą (ale nie na temat) fabułę; ma być "analiza rozpadu", a zdający opisuje świetnie (i nie na temat) funkcjonowanie przed rozpadem; ma być zwiedzanie czegoś w Polsce, a zdający snuje rewelacyjne ( i nie punktowane) wspomnienia ze zwiedzania Meksyku; ma być analiza konkretnego konfliktu rodzinnego u Borynów, a zdający robi wszechstronny (i nie na temat) przegląd teorii psychologicznych na temat toksycznych związków rodzinnych we współczesności.. 8. Niepisanie tego, co indywidualnemu zdającemu wydaje się oczywiste (choć może takie nie być dla 80% i dlatego klucz to przewiduje). Nasza twórczość EPIC FAIL na co dzień Poniedziałek Drżyjcie wszyscy małomiasteczkowi uczniowie! Na mocy diabelskiego kontraktu, spisanego za pomocą nielegalnych pomocy naukowych, dostałam piątkę! I byłabym naprawdę szczęśliwa, gdybym nie musiała odbywać przymusowego sprintu na ostatni autobus. Wyładowany kamiennymi tabliczkami plecak obijał mi się o kręgosłup, kalecząc rdzeń kręgowy. Z zapałem pokonywałam metr za metrem, trwając w bezustannej modlitwie o korek. Dobiegłam! Ale zaraz… spóźniona. Pikawa w mojej piersi zaczęła walić jak szalona. No tak, za pół godziny będzie jechał bus, jednakże akurat dzisiaj musiałam wydać pieniądze w szkolnym sklepiku. Przypadki losowe są złe! Jednakże to nie perspektywa nocy spędzonej w Wałczu byłą przerażająca. Największym zagrożeniem mojego życia była mama, która tysiąc razy na minutę każe mi brać pieniądze na „wszelki wypadek”, a ja zbywam ją niezrozumiałym pomrukiem. Dlaczego nigdy nie mam racji?! Jak się tylko o tym dowie, to zwiększy swoje obroty i kazania będzie wygłaszać z ponaddźwiękową szybkością. Ja zaś będę musiała znaleźć sposób, jak znikać z jej pola widzenia z prędkością światła. Zrezygnowana powoli oddalałam się od przystanku i łączyłam z rodzicielką. Kiedy usłyszałam „hallo” po drugiej stronie ciemnej mocy, od tak nadjechał autobus. Szczęśliwa rozłączyłam się i zaczęłam wymachiwać rękoma. Widocznie kierowca uznała mnie za dość niepoczytalną osobę, odmachał i pojechał dalej z wiatrem we włosach. Zamurowana upewniłam się, że właśnie padła mi bateria w telefonie i ruszyłam truchcikiem wyżebrać jakieś pieniądze od dziadka. PS: Emerytury powinny być większe! Wtorek Wśród uczniów gęstnieje atmosfera. Napięcie sięga zenitu. Pani od chemii mierzy nas zdawkowym spojrzeniem. Każdy w solidarności próbuje odpowiedzieć na pytanie: Będzie czy nie będzie pytać? Czuję, jak kolana próbują zmusić nogi do stepowania, a paznokcie wbijają się u nasady dłoni. Będzie czy nie będzie? Wtem koleżanka pękła. Poprosiła o kropkę. Oblizując suche usta, zastanawiam się czy będą następni. Owszem, nastąpiła reakcja łańcuchowa. Jeden po drugim podnosili rękę w poddańczym geście. Moje myśli zaczęły toczyć zażarty bój. Kropka – brać, a może nie… Zanim podjęłam decyzję, pani profesor odłożyła długopis. Już nie miałam odwrotu. Tylko nie to. Przeszedł mnie dreszcz. Wydawało mi się, że probówki wetknięte jedna obok drugiej, uśmiechają się mściwie. A nie, to tylko plama na okularach…. Pozostaje jeszcze nadzieja, że mój numerek z dziennika jest pospolity i trudno go zauważyć. Niestety, słyszę, jak osiada na wargach nauczycielki i dociera do końca pracowni, wyślizgując się przez szparę w drzwiach. Od początku roku były pytane trzy osoby – w tym ja dwukrotnie. 17 Nasza twórczość cd. Środa Jeszcze nie do końca wydostałam się z objęć Morfeusza, a już musiałam przetrząsać wszystkie szafki w poszukiwaniu nowego planu lekcji. Ukradli złodzieje! Z pewnością ZUS. Zdruzgotana weszłam do szafy w celu umartwienia. Niestety, mama w obawie o ubrania wygoniła mnie do łazienki pod groźbą prasowania. Mam pomysł! W końcu od czego są telefony! Spokojniejsza połączyłam się z przyjaciółką. Po dwudziestu minutach słyszałam ciągle „Abonent poza zasięgiem”. Trochę się zdziwiłam, że pani w słuchawce jeszcze nie wysiadły płuca. Trudno, trzeba to załatwić po męsku. Ustawiłam książki w trzy grupy i metodą wyliczanki spakowałam jedną do plecaka. Jakbym o czymś zapomniała, to usprawiedliwię się chorobą babci, to zawsze działa. Właściwie to nie. Wymaszerowałam z domu. Mogłam być przynajmniej dumna z tego, że się nie spóźnię. Przygotowana na wiele, zaczęłam czekać na autobus pięć minut wcześniej. I czekałam także pięć minut później. I dziesięć. I piętnaście. I zdecydowałam, że rzucę klątwę na PKS, bo czemu by nie, przecież i tak tylko sobie marznę. Przyjechał. Ale inny. Po brzegi wyładowany plecakami, dźwiękiem radia wymieszanym z głosami krzykliwej młodzieży i oddechem nieumytych zębów. W drzwiach pojawił się napis: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie”. Tak, znalazłam się w pierwszym kręgu piekła. Spóźniona, zaspana i chętna powrotu do szafy. Dlaczego jeszcze nie odkryłam Narni? Czwartek Ostatnia powtórka. Dzwonek. To już. Wszyscy zajęli swoje miejsca. Po klasie rozchodzi się szuranie stolików. Zaczęto rozdawanie białych arkuszy. Jak zwykle wyjmuję kohortę długopisów, ołówków, korektor i linijkę (tak w razie czego). Wykonuję wdzięczny salut, z którego mógłby być dumny profesor od PO i zagłębiam się otchłani rozpaczy, znanej w młodzieżowym slangu pod nazwą „klasówka z matmy”. Ale spokojnie, mam opracowaną strategię. Najpierw zrobię te zadania, które umiem, a inne ominę. Omiotłam wzrokiem pierwszą i drugą stronę. Uświadomiłam sobie, że czas na plan B. Pomyślę nad zadaniami, które wydają się najłatwiejsze. Wystarczy je wyłowić z pośród rzędu pytań. A jednak! Wiedziałam, że pani nie pozwoli mi tak szybko zdobyć pozytywnej oceny. Czas sięgnąć po krok awaryjny – skupiam się na jednym zadaniu, prosząc Pitagorasa o telepatyczne przesłanie rozwiązania. Dobra, pierwsze zadanie: „Dwa wielbłądy idą przez pustynię. Wiatr wieje z prędkością 10 km/h, a odległość od oazy do zwierząt wynosi 45 kroków. Oblicz, ile jest ziarenek piasku na pustyni.” Pozytywne myślenie – natężenie: 140%. Z następnym zadaniem będzie lepiej. Do dzieła! „Podaj całkę potrójną dziewiątego stopnia z logarytmu naturalnego granicy sinusa z pierwiastka sześciennego po obszarze omega.” Zdesperowana napisałam coś o pierwiastku poczwórnym ograniczonym trójkątnym kołem od góry i trapezowym deltoidem z prawej strony. Nagle doznałam olśnienia. Skreśliłam dotychczasowe bazgroły i wykaligrafowałam „Bóg jest odpowiedzią na wszystko”. Została już tylko modlitwa. Piątek To już piątek. Już piątek. Pieściłam słodkie zdania swoją korą asocjacyjno – przeczołową. Jednakże czeka mnie jeszcze ostatnie wyzwanie. Mapka z geografii. Cieśniny dokładniej. Na szczęście doprowadziłam uczniowską sztukę miniaturowego pisania do perfekcji. Kreślę, na karteczce wmontowanej w długopis, ostatnie wskazówki dotyczące położenia La Pérouse’a. Gotowe. Zajmuję wygodne miejsce przy ławce i wdycham zapach świeżego tuszu. Ten tydzień nie był za wesoły, ale teraz nie będzie najgorzej. Mój miniaturowy legion przyborów pisarskich prezentował się wdzięcznie na blacie, a ja czekałam na sygnał do rozpoczęcia operacji. Wtem pani od geografii nakazała pokazać długopisy. Poczułam, jak przez moje ciało przechodzi prąd elektryczny. Tak, szukała ściąg. Skupiłam się nad ukryciem dowodu winy. Długopis wsunąć w rękaw czy podrzucić komuś i wyzbyć się sumienia na te piętnaście minut? Nie miałam dużo czasu do namysłu. Kaszlnęłam ostentacyjnie i wrzuciłam narzędzie zbrodni do plecaka. Czułam, jak wzrok pani profesor przylega do mojej osoby. O dziwo, spojrzenie to prześladowało mnie także w autobusie, podczas snu, a nawet po otrzymaniu oceny niedostatecznej. Przestałam ściągać. Tak więc pamiętaj młody adepcie nauk ścisłych: nigdy nie jest tak źle, że nie mogłoby być gorzej. Niepoczytalna 18 Nasza twórczość Kim jestem? Z dziada pradziada pochodzę w prostej linii od małp. Zasiali mnie Ziemia i wiatr. Dziewczyna skonstruowana z atomów powietrza. Ożywiona impulsami chęci życia i poznania. Wychowana z legend polskich chat. Okryta strzechami, ubraniami lnianymi, Trzeźwością ojca, matczynymi łzami. Uczona oddechów oraz Beethovena. Nakryta całym bogactwem narodu, Całym dziedzictwem powstań i niewoli, Smakami rdzawymi, obrazami w sepiach. Lecz, gdy wiatr zawieje, Ogołoci z kurtyn I odkryje wciąż pachnące Słomą dziecko. Goluteńkie, maluteńkie Zdziwione wykrzyknienie. Nasza twórczość DZIEŃ BEZ CZYSTEGO UBRANIA Przytłoczona swoją egzystencją i sprawdzianem z matematyki, leżałam wśród poduszek, słuchając jazgoczącej stacji radiowej. Po kilku kawałkach, które mi się jak najbardziej nie podobały, przyszedł czas na konkursy. Nagle rozległy się gratulacje i oklaski, jakby w studio siedziała grupa od Rubika spełniająca się w formie motetu. Brawo, pan Kowalski wygrał dwa bilety na EURO. Teraz będzie mógł wydać swoje oszczędności, by dojechać na stadion, kupić popcorn i zostać okradzionym. Serdecznie panu Kowalskiemu gratuluję. Ograbiona z chęci życia, udałam się do sklepu. Przedzierałam się przez gąszcz rajstop, czasopism dla półrozwiniętych ludzi i mazideł nieokreślonego przeznaczenia. Nagle moim oczom ukazała się mała lodówka z wyraźną reklamą „Lodów kibica”. Nie dość, że karton z nazwą na pół budynku, to jeszcze tylko jeden rodzaj smaków. Same biało-czerwone. Cóż, jak widać właścicielka nie preferuje widoku kija baseball’owego o poranku. O krok dalej napotykam tekturę z wiadomością o możliwości nabycia chips’ów o tematyce sportowej. To nic, że w tym sklepie ich nie sprzedają (obeszłam półkę pięć razy), w końcu najważniejsze jest samo potwierdzenie bytowania produktu na rynku. Dzięki tej wiedzy moje życie stało się pełniejsze i wypełniona patetycznymi aspiracjami, podeszłam do lady niczym przebita opona. Pełna chęci istnienia oczywiście. Przy kasie powitały mnie lizaki owinięte w papierek, imitujący wygląd piłki. Uch! Nareszcie w domu. Zakupy zostawiłam w kuchni i udałam się do salonu. Moim celem było smęcenie przed telewizorem, typu: jak wiele zadają i jak mało czasu. Niestety, rodzinka podczas mojej nieobecności urządziła nieoczekiwany zjazd. Ktoś był łaskaw mnie poinformować „Mecza grają”. Płeć brzydka, z puszką piwa w ręce, 19 machała małymi oczkami na lewo i prawo, wlepiając je w ekran. Więzi wspólnych uniesień, czasów przekleństw i złorzeczeń stały się prawie namacalne. Nie dość tego, kobiety wykrzykiwały trafne uwagi, wcielając się w trenera kadry narodowej. Moja mama doprowadziłaby Polskę do pucharu świata. [Nie, nie będę się zakładała o żadne napoje alkoholowe.] Zdezorientowana, zaczęłam wypytywać rodzicielkę o pranie, które obiecała zrobić. Nie męczyłabym jej, gdyby nie to, że obecnie moja szafa jest czarną dziurą. Ostatecznie kazano mi odrabiać lekcje. Trochę poddenerwowana zastosowałam podwójnego nelsona na sprzęcie i wyrzuciłam przez okno. No, może bym tak zrobiła, gdybym nie poszła do swojego pokoju. Jestem pewna, że pulsująca żyłka na skroni, nie raz zamieni się w tykającą bombę, a temat piłki będzie powracał jak denerwująca czkawka, czy wstrząsy wtórne. W dodatku już sama imaginacja żartującego taty przyprawia mnie o konwulsje. Jaki żarty zapytacie, a mianowicie śpiewającego „Nic się nie stało” przy zbliżających się napadach złości. No i ta przeklęta duma, że przegraliśmy tylko jedną bramką. Niepoczytalna Surrealistycznie PPOSPEKT NA POPOŁUDNIE Przychodzę ze szkoły do domu, rzucając plecak na łóżko. Sadowię się na wygodnej kanapie, ciągle pachnącej malinowym sokiem, wylanym wczorajszego wieczora przez przypadek. Pilot leży na ławie. Ach! Podnoszę ciężkie ciało, wypchane po brzegi wzorami, terminami sprawdzianów i dwutlenkiem węgla. Teraz spokojnie mogę zazębić się z telewizyjną dziatwą i napełniać krwioobieg kurczakiem w „Babcinym sosie” z saszetki. Tak, nadchodzi czas odprężenia. Obmacuję przez chwilę potylicę, aż w końcu trafiam na zimny, metalowy suwak. Zawsze mam kłopoty z jego znalezieniem. Przesuwam go aż do nasady nosa i wyjmuję pulsujący mózg. Kładę narząd na kanapie - żeby nie było – delikatnie. Trochę sobie odpocznie. Powinnam go w coś owinąć, żeby się nie zabrudził, ale co tam! Trochę kurzu mu nie zaszkodzi. Ponownie biorę do ręki pilot i bezwstydnie miętoszę jego przyciski. Wszystkie napisy starły się z czasem, poza jednym, tym w czerwonym kolorze. Jestem tak zapatrzona w świecący ekran, że nie zauważam, kiedy do pokoju wkracza młodsza siostra. Skacze na kanapę i przez przypadek ląduje na moim organie. Syczę na nią z dezaprobatą. Znowu się zerwała. Zaraz wchodzi mama zasłaniając cały ekran. Łapie najmłodszą część naszej rodziny za obrożę i przypina do smyczy. Powinni kupić nareszcie jakieś porządne łańcuchy. Świetnie! Młoda uczepiła się okna i próbuje się wydostać. Dlaczego wszyscy muszą mi siadać na głowie? Zerknęłam na mózg, ale jego stan się za bardzo nie pogorszył. Nagle wskazówka od zegara poleciała o pięć lat świetlnych do przodu. To już czas na naukę. Biorę zdeformowany narząd pod pachę i ruszam do swojego pokoju. Przewracam puste kartki zeszytu od myśli awangardowej. Wypadałoby coś napisać. Hm… Zadanie: „Opisz swój dom”. Duży i kochający – moja mała ojczyzna. No, to powinno nauczyciela wzruszyć. A teraz szybko, bo nie zdążę na serial. Czuję, jak po piętach drepcze mi czas, mówiąc pod nosem „tik tak, tik tak…”. Potem prędko do łóżka, by nad ranem znowu pożywić się z dłoni stekiem bzdur – nowa, masowa dieta. Pozdrawiam Mr. Freedom - Jak najbardziej Niepoczytalna 20 Nasza twórczość SZKOLNA FOTOGRAFIA Przeglądając papiery świadczące o tym, że istnieję i całkiem perfidnie marnuję powietrze, wpadły mi w ręce zdjęcia klasowe. Rodzice magazynują je skrupulatnie od podstawówki, zbierając jako broń, którą użyją w zamachu na miłość własną swej córki. Moja niefotogeniczność ma większy poziom, niż postać wojownika w Metinie na topliście. A mimo wszystko uśmiecham się do wątłej osóbki, której brak uzębienia jest niezwykle ostentacyjny. A ona odwdzięcza mi się tym samym, być może zmuszona przez fotografa lub niewyspaną wychowawczynię, z włochatym pulowerem. Z podkulonymi nogami oglądam kolejne twarze, które stały się częścią mojego życia. Być może gdzieś wśród nich czeka młodociany złodziejaszek, który skradnie mi serce. Być może oni tego nie wiedzą, ale stworzą więzi, dojrzeją, choć już zawsze pozostaną dziećmi. To niewiarygodne, że poddaję się chwytającej mnie za nadgarstki melancholii. Biorę zdjęcie kolejnego rocznika. Grzechem byłoby zachować powagę. Ludzie, których już nigdy nie spotkałam wykrzywiają się w przeróżnych pozycjach. Kolega blisko mojej mniejszej wersji, wyjątkowo nachalnie penetruje swoje nozdrza. Ktoś inny wpatruje się we mnie wzrokiem gangstera, a ten z dołu uśmiecha się jak głupi do sera. Kto by pomyślał, że będziemy razem tańczyć poloneza… Oglądam rysy twarzy, czując się jakbym poznawała nowych ludzi. Powinnam podchodzić do tego w stylu spotkania biznesowego, czy bardziej przypadkowego wpadnięcia na znajomego w barze? Czy mogę powiedzieć, że wtedy jeszcze nie mieliśmy własnych marzeń? Następna klasa. Inny skład. Powoli odkrywamy dziwne wrota samodzielności, wybrukowane drogi i zarośnięte ścieżki, kuszące swoją tajemniczością. A tę panią dobrze pamiętam. Nie żebym się skarżyła, ale nazbyt mocno dźgała drewnianym wskaźnikiem. W dodatku to całe zmuszanie do wspaniałych zabaw integrujących było nieznośne. Wydaje mi się, że to właśnie od tego momentu wszyscy tak bardzo zaczęli narzekać na klasową niesubordynację, my zaś z dumą chroniliśmy opinię „bźdźiągw i łapserdaków” (neologizmy nauczycielskie). Kolejna fotografia. W tym okresie musiał powstawać trend na tzw. „dzióbki”. A może koleżance zbierało się na kichnięcie. Jednakże nie zmienia to faktu, że chcę zobaczyć więcej. O ile w zerówce prezentowałam się słodko, to później zaczęłam się przeobrażać w nieobliczalne monstrum. I kto niby powiedział, że ludzie się nie zmieniają… Wracając do tematu – zebrałam zdjęcia i wsadziłam je z powrotem na swoje miejsce i (jak czytelnik oczywiście pamięta) zaczęłam kończyć rozpoczętą czynność. Ktoś może się spytać, co chciałam otrzymać takim marnym artykułem? Być może nic. Składam tylko hołd fotografom, którzy bez spoczynku wyciągają pieniądze od rodziców, za stworzenie łatwopalnych wspomnień. Niepoczytalna 21 Z ostatniej chwili... ZWYCIĘSTWO W FINALE KONKURSU LINGWISTYCZNEGO INDEKS NA STUDIA W NAGRODĘ! W XII edycji Konkursu Lingwistycznego „Pokaż nam język” uczniowie naszego I LO, zajęli I i III miejsce. Obaj startowali w kategorii języka niemieckiego. Kamil Spychalski (I miejsce), uczeń klasy Ic, zwycięzca Finału Regionalnego w Szczecinie, otrzymał w nagrodę indeks na WSB i opłacone czesne za I rok studiów, a Kevin Sankowski, uczeń I a, zdobył III miejsce i voucher w wysokości 700 zł. Nasz finalista, Kamil Spychalski, ponadto weźmie udział w Superfinale, który odbędzie się 13 kwietnia w Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku. Konkurs zorganizowała Grupa Wyższych Szkół Bankowych. Uczniowie naszej szkoły już od 07 do 12 marca, brali udział w eliminacjach etapu szkolnego konkursu lingwistycznego „Pokaż nam język”. Celem tego etapu było wyłonienie reprezentacji szkoły do Półfinałów i Finałów Regionalnych. 355 naszych uczniów rozwiązywało za pośrednictwem Internetu test z wybranego przez siebie języka obcego: niemieckiego, angielskiego, francuskiego. W teście należało odpowiedzieć na 40 pytań z gramatyki, geografii, historii i kultury danego kraju. Na rozwiązanie testu uczniowie mieli określony limit czasu. Najlepsi uczniowie pojechali na Półfinał Regionalny oraz etap Finałowy, który odbył się w Szczecinie W dniu 22. marca 2012 r. uczniowie: Kamil Adamiak, Marcin Bondziul, Patryk Gawroński, Kevin Sankowski i Kamil Spychalski walczyli w Półfinale Regionalnym. Musieli napisać test, który składał się ze 100 pytań obejmujących zagadnienia z gramatyki danego języka i również z kultury, historii i geografii kraju. Z każdej grupy przechodziło po 5 osób do Finału Regionalnego. Nasi uczniowie : Kamil Adamiak, Kevin Sankowski oraz Kamil Spychalski przeszli do następnego etapu tj. do Finału Regionalnego, który polegał na wzięciu udziału w debacie na temat Czy lokalna duma = globalny podziw. Rzecz o promocji krajów i miast. Debata odbywała się na żywo z udziałem publiczności. Uczestnicy wypowiadali się na jedno z wylosowanych przez siebie pytań. 22 Zobacz, posłuchaj, przeczytaj Zapraszamy do kin: kin: IGRZYSKA ŚMIERCI /THE HUNGER GAMESEM BOGIEM Ostatnio telewizja i internet mamią nas ekranizacją książki Suzanne Collins. Czy warto w ogóle ruszyć się sprzed komputera przy słodkim krzyku młodszego rodzeństwa i solówki mamy z odkurzaczem? To aż nazbyt oczywiste. umyśle, by organizować turnieje, w których uczestnicy będą sobie podrzynać gardła. Może przy „babcinych obiadkach”, dziadek będzie włączał telewizor, a sześcioletnia wnuczka, zajadając się kanapką z wołowiną, rzuci od niechcenia „Ale mu rękę odcięli.” Czy kiedyś nie będziemy mogli żyć bez cudzej krwi na rękach? Przeczytaj: LAS ZĘBÓW I RĄK/ THE FOREST OF HANDS AND TEETH Carrie Ryan Koniec z napompowanymi wilkołakami i wytapetowanymi wampirami. Nadchodzi czas zombie. W książce Carrie Ryan mamy do czynienia z Pozwól, niech powita Cię Panem, państwo stojące na gruzach dawnej potęgi Stanów Zjednoczonych, które podzielone jest na dwanaście dystryktów. Główna bohaterka, Katniss Everdeen zamieszkuje najbiedniejszą część kraju wraz z matką i młodszą siostrą Prim. Dodatkowo zbliżają się Igrzyska Śmierci – ceremonia, w której z każdego dystryktu wybieranych jest dwoje reprezentantów, którzy będą rywalizować o przeżycie na zamkniętej arenie. Owe reality show, w którym dzieci mordują dzieci, jest najambitniejszą rozrywką społeczeństwa. Śmierć spotyka się z poklaskiem i pustą miską po popcornie. Zdobywanie sponsorów wiąże się z ćwiartowaniem ciała. Życie jest tylko garścią monet, oddaną w tłuste ręce bukmacherów. Obstawiaj… Jednocześnie zadaję sobie pytanie, czy ludzie w rzeczywistości staną się tak chorzy na post-apokaliptycznym światem, w którym ludzie są otoczeni wysoką siatką, strzegącą ich od Nieuświęconych. Niby zasada jest schematyczna – człowiek staje się potworem poprzez ugryzienie – a jednak od reguły odchodzi. Przez fabułę prowadzi nas Mary, dziewczyna, która niedawno straciła ojca, gdy wyszedł poza siatkę do Lasu Zębów i Rąk. Jednakże to nie koniec pasma jej nieszczęść. Matka, która wciąż czeka na powrót męża, zostaje zainfekowana i wydalona poza siatkę. Dziewczyna zostaje wyrzucona przez brata z domu. Nikt nie chce wziąć ją za żonę, wobec czego jest zmuszona dołączyć do Sióstr. Przywdziewając tunikę, jej ciałem targa namiętność do mężczyzny, z którym dorastała. Zmęczona życiem i winiąca się o przemianę matki, zagłębia się w tajemnice Lasu i Sióstr, które być może wiedzą więcej, niż inni. Mary czuje się, jak zwierzę w klatce. Pomimo niebezpieczeństwa ciągnie ją do bram na zewnątrz, do 23 potworów, którzy byli niegdyś ludźmi, z ranami wypełnionymi fetorem, połamanym ciałem i palcami zdartymi od potrząsania siatką. w swoim elitarnym kręgu? Czy ślady na śniegu pozostawione przy bramie mogą należeć do kogoś z poza wioski? Czy istnieje możliwość ucieczki od tego chorego świata? Jak wiele Siostry skrywają Przygotowała Ponownie spotykamy się z trzema, dość oklepanymi motywami: trójkąt miłosny, świat zombie oraz wizja postapokaliptyczna. Mimo tego, uważam, że książka, choć nie należy do wybitnych dzieł literatury, warta jest polecenia. Czasami miło jest rozsiąść się w fotelu z kubkiem gorącej herbaty i poigrać z wyobraźnią, nie musząc zastanawiać się nad głębszą interpretacją. Nie oznacza to jednak, że utwór nie wymaga od czytelnika zaangażowania, wręcz przeciwnie, właśnie tego zaangażowania oczekuje. Paulina Konia Rady dla maturzystów MATURA 2012 Dobre rady dla maturzystów Długi weekend nie dla wszystkich jest czasem odpoczynku. Ponad pół miliona uczniów walczy właśnie ze stresem. Za kilka dni czeka was pierwszy poważny życiowy egzamin matura. Większość abiturientów nie potrafi się nie denerować. Jednocześnie uczniowie i ich rodzice wiedzą, że może ich zrelaksować kino, dobre jedzenie i oglądanie telewizji. Psycholog Grażyna Poraj zachęca, żeby naukę zastąpić teraz pozytywnym myśleniem i uwierzyć, że wiedza zdobyta przez te wszystkie lata zaprocentuje na egzaminie. Trzeba tylko dać ochłonąć umysłowi - podkreśliła specjalistka. 24 Kącik dla maturzystów Ostatnia doba przed maturą: - uduś stres poduszką - prześpij noc, co najmniej 8 godzin - weź zimny prysznic - zjedz porządne śniadanie i zagryź czekoladą - łyknij sobie szklankę ciepłego mleka - użyj stresobójczej Rexony :) - załóż skromny, ale elegancki ciuch. Miej swój styl! pomyśl o tych wszystkich imprezach, które czekają Cię po zdanej maturze! w dniu matury zapomnisz o wszystkich innych kłopotach POWODZENIA MATURZYSTOM ! W czasie zajęć student prosi o otwarcie okna. Na to wykładowca: - Okno można otworzyć, orłów tu nie ma nie wyfruną. Po zajęciach, gdy już wszyscy wyszli, odzywa się student: - Pan profesor też drzwiami? Z pamiętnika studenta: Poniedziałek: Jestem głodny! Wtorek: Jestem głodny!! Środa: Jestem głodny!!! Czwartek: Huuuuuraa!!! Dostałem stypendium!!! Piątek: Nic nie pamiętam. Sobota: Nic nie pamiętam. Niedziela: Jestem głodny!!!! Na egzaminie z logiki profesor słucha studenta i słucha. W końcu, po jakiejś chwili kładzie się na podłodze. - Wie pan, co ja robię? - pyta studenta. - Nie. - Zniżam się do pańskiego poziomu. Podczas egzaminu, profesor do studenta: - Leje pan wodę. - Panie profesorze, a co mam zrobić, gdy temat jak rzeka....