Przegląd Historyczny, tom XCI, z. 3
Transkrypt
Przegląd Historyczny, tom XCI, z. 3
PL ISSN 0033–2186 INDEKS 370940 PRZEGL¥D HISTORYCZNY TOM XCI Zeszyt 3 WARSZAWA 2000 PRZEGL¥D H I S T O R Y C Z NY Pismo Towarzystwa Mi³oœników Historii w Warszawie Oddzia³u Polskiego Towarzystwa Historycznego i Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego Tom XCI, 2000 Zeszyt 3 KOMITET REDAKCYJNY Jacek Adamczyk — sekretarz, Andrzej Garlicki, Stefan K. Kuczyñski, W³odzimierz Lengauer — zastêpca redaktora, Antoni M¹czak, Krzysztof Skwierczyñski — sekretarz, Andrzej Szwarc, Andrzej Wyrobisz — redaktor Publikacja dofinansowana przez Komitet Badañ Naukowych © Copyright by Towarzystwo Mi³oœników Historii & Wydawnictwo DiG, 2000 Abstrakty i spis treœci w jêzyku polskim i angielskim znajduj¹ siê w internecie: http://www.dig.com.pl/dig/abstrakty/index.html T³umaczenie: Aleksandra Rodziñska–Chojnowska Redakcja techniczna Wydawnictwo DiG ADRES REDAKCJI Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego 00–325 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 26/28 PL 00–322 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 62 tel./fax 828–00–96 (7 linii) E–mail: [email protected]; http://www.dig.com.pl Nak³ad 500 egz. Do druku oddano i druk ukoñczono w sierpniu 2000 r. w Drukarni Wydawnictw Naukowych S.A. w £odzi R O Z P R A W Y TERESA WOLIÑSKA Uniwersytet £ódzki Zak³ad Historii Bizancjum Rola Sycylii w wojnach wandalskich i gockich Justyniana SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA Ju¿ pobie¿ny rzut oka na mapê pozwala doceniæ kluczow¹ rolê strategiczn¹ Sycylii. Wyspa ta, dziel¹ca Morze Œródziemne na dwa baseny, zawsze stanowi³a pomost miêdzy Itali¹ i Pó³nocn¹ Afryk¹1. Do tej ostatniej mo¿na by³o z niej dotrzeæ przy sprzyjaj¹cej pogodzie w ci¹gu zaledwie dwu dni ¿eglugi. Jeszcze bli¿ej st¹d do Italii, od której wyspê dzieli licz¹ca zaledwie 3,5 km szerokoœci, choæ wcale nie³atwa do przebycia, Cieœnina Messyñska. Z racji swego po³o¿enia Sycylia sta³a siê w V i VI w. przedmiotem walki pomiêdzy trzema licz¹cymi siê w tym regionie si³ami politycznymi: królestwami Wandalów i Gotów oraz Bizancjum. Wandalowie, którzy jako jedyny z ludów barbarzyñskich dysponowali siln¹ flot¹, po opanowaniu wielu wysp, m.in. Balearów, Sardynii i Korsyki, zdominowali zachodni¹ czêœæ Morza Œródziemnego. Król wandalski, Gejzeryk, w latach 440–468 usilnie stara³ siê o zdobycie Sycylii. Zabiegi te zosta³y uwieñczone w koñcu sukcesem, jednak krótkotrwa³ym, bowiem w nieznanych bli¿ej okolicznoœciach wyspa przesz³a w rêce Odoakra, a nastêpnie przejêli j¹ Ostrogoci. Po³o¿enie Sycylii czyni³o z niej równie¿ zaplecze ¿ywnoœciowe Italii. To st¹d dostarczano zbo¿e do Rzymu i innych miast italskich. Ekonomiczna rola wyspy uleg³a wzmocnieniu w zwi¹zku ze skierowaniem strumienia zbo¿a egipskiego do Konstantynopola z jednej i zajêciem Afryki Pó³nocnej przez Wandalów z drugiej strony. Z punktu widzenia Bizancjum znaczenie Sycylii niepomiernie wzros³o z chwil¹, gdy Justynian I (527–565) podj¹³ decyzjê o wprowadzeniu w ¿ycie wielkiego planu odbudowy cesarstwa uniwersalnego. Bez w¹tpienia cesarz i jego doradcy byli œwiadomi, ¿e wyspa stanowi naturaln¹ bazê do dzia³añ przeciwko Wandalom i Gotom, zarówno z punktu widzenia ekonomicznego jak i militarnego. Zaplanowane przez Justyniana ekspedycje do Afryki i Italii wymaga³y zaanga¿owania ogromnych si³ i œrodków. Trudnoœci organizacyjne by³y pog³êbiane du¿ymi odleg³oœciami miêdzy Konstantynopolem a terenami, na których mia³a dzia³aæ armia bizantyñska, brakiem baz dla floty, przewo¿¹cej piechotê i konnicê oraz k³opotami ze zdobywaniem informacji o dzia³aniach przeciwnika. ¯egluga w VI w. 1 F. G i u n t a, Sicilia, Mediterraneo, Europa dai Normani agli Spagnoli, [w:] Messina. Il ritorrno della memoria, Palermo 1994, s. 17; A. G u i l l o u, La Sicile byzantine. Etat des recherches, „Byzantinische Forschungen” t. V, 1977, s. 96. PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 322 TERESA WOLIÑSKA ci¹gle jeszcze mia³a charakter przybrze¿ny, z powodu braku przyrz¹dów umo¿liwiaj¹cych orientacjê na otwartych wodach. Morze Œródziemne nie by³o ³atwe do pokonania, szczególnie przez si³y licz¹ce kilkaset okrêtów, które musia³y zachowywaæ kontakt ze sob¹. Brak sprzyjaj¹cej pogody móg³ ³atwo doprowadziæ do rozproszenia i zniszczenia floty. Trudnoœci sprawia³o tak¿e zabranie dostatecznej iloœci ¿ywnoœci i wody pitnej na d³ugotrwa³¹ kampaniê dla du¿ej, licz¹cej kilkanaœcie tysiêcy ludzi armii. Œciœlej, problemem by³o nie tyle za³adowanie odpowiednich zapasów na okrêty, ile zapewnienie, ¿e nie zepsuj¹ siê w trakcie transportu. Do tego dochodzi³y jeszcze obawy przed siln¹ flot¹ wandalsk¹, posiadaj¹c¹ swe bazy nie tylko na terenie afrykañskich posiad³oœci, lecz tak¿e na wyspach zachodniego basenu Morza Œródziemnego i dziêki temu mog¹c¹ ³atwo zaskoczyæ okrêty bizantyñskie2. Niemal wszystkie wymienione powy¿ej k³opoty mo¿na by³o wyeliminowaæ, lub w znacznym stopniu ograniczyæ dziêki posiadaniu Sycylii. Posiadanie wyspy gwarantowa³o równie¿, w przypadku zwyciêstwa nad Wandalami, utrzymanie bezpoœredniego kontaktu z Afryk¹ Pó³nocn¹. Jan z Kapadocji, prefekt pretorium Wschodu, sprzeciwiaj¹c siê wyprawie przeciwko Wandalom mia³ rzec, ¿e nie da siê utrzymaæ Libii jeœli Sycylia i Italia bêd¹ w rêkach wrogów3. Rozumia³ zatem, ¿e wyspa jest wa¿na nie tylko w chwili dokonywania podboju, ale jest tak¿e niezbêdna dla zabezpieczenia w³adztwa rzymskiego w odzyskanych prowincjach. Cesarz podziela³, przynajmniej do pewnego stopnia, opiniê swego ministra. Potrzebowa³ Sycylii, bêd¹cej wed³ug s³ów Lelia C r a c c o – R u g g i n i l’indispensabile appoggio logistico per la riconquista bizantina dell’Africa4. Tymczasem w chwili, gdy przystêpowa³ do realizacji swego wielkiego planu, Bizancjum nie posiada³o ¿adnego punktu oparcia na wyspie. Jej wiêkszoœæ znajdowa³a siê w rêkach Gotów, z wyj¹tkiem Lilybeum, wa¿nego portu, który Teodoryk ostrogocki przekaza³ królowi Wandalów Trazamundowi jako posag swej siostry, Amalafridy5. Trzeba by³o znale¿æ sposób siêgniêcia po wp³ywy na Sycylii. Szereg czynników sprzyja³ planom Justyniana. Po pierwsze, Bizantyñczycy posiadali flotê umo¿liwiaj¹c¹ im nie tylko dominacjê we wschodnim basenie Morza Œródziemnego, ale te¿ podjêcie dzia³añ w rejonie Sycylii. Spoœród ich wrogów Wandalowie mogli im przeciwstawiæ porównywalne si³y morskie, natomiast Goci nie dysponowali statkami ani okrêtami wojennymi. Ponadto cesarz móg³ liczyæ na przychylnoœæ mieszkañców wyspy dla swych planów. Wielokrotnie zastanawiano siê nad powodami, dla których Belizariusz nie 2 Szerzej na ten temat P. K r u p c z y ñ s k i, Trudnoœci zachodnich wypraw Belizariusza, £ódŸ 1981, s. 131–149. 3 Procopii Caesariensis Opera omnia, wyd. J. H a u r r y, corr. G. W i r t h, t. I–II, De Bellis, ks. III, 10, 15, Leipzig 1962–1963 [dalej cyt.: B.]. Teofanes, który wspomina o sprzeciwie Jana, nie podaje tego argunentu (Theophanis Chronographia, A. M. 6026, wyd. C. d e B o o r t. I, Lipsiae 1883., s. 188 [dalej cyt.: Theoph.]). Równie¿ wspó³czeœni historycy podkreœlaj¹ znaczenie wyspy dla w³adztwa rzymskiego w Afryce (E. S t e i n, Histoire du Bas Empire t. II, De la disparition de l’Empire d’Occident à la mort de Justinien, Paris–Bruxelles 1959, s. 581). 4 L. C r a c c o – R u g g i n i, La Sicilia tra Roma e Bisanzio, [w:] Storia della Sicilia t. III, Napoli 1980, s. 19. Cf. tak¿e F. G i u n t a, Las ciudades de la Sicilia bizantina, „Erytheia” t. VIII, 1987, s. 209; Z. U d a l c o w a, Italia i Wizantia w VI w., Moskwa 1959, s. 368. 5 Mia³o to miejsce ok. 500 r. Cf. B. III, 8, 13; F. M. C r a w f o r d, Southern Italy and Sicily and the Rulers of the South, London 1905, s. 3–4; B. P a c e, Arte e civiltà della Sicilia antica t. IV, Roma 1949, s. 99. Prokopiusz z pewn¹ przesad¹ pisze, ¿e z chwil¹ otrzymania Lilybeum król wandalski sta³ siê najsilniejszym i najpotê¿niejszym w³adc¹ tego ludu (B. III, 8, 13). SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 323 natrafi³ na Sycylii na opór, gdy zaj¹³ wyspê w 535 r.6 Bez w¹tpienia decyduj¹ca by³a tu militarna przewaga Bizantyñczyków, jednak nie bez znaczenia by³a postawa Sycylijczyków. Wed³ug Prokopiusza Totila mia³ im potem za z³e, ¿e nie tylko nie donieœli Gotom, swoim panom, o zbli¿aniu siê floty Belizariusza, nie tylko nie podjêli walki, lecz otworzyli przed nim bramy miast7. Wprawdzie Moses I. F i n l e y s³usznie podkreœla, ¿e cywilne spo³eczeñstwo rzymskie nie mia³o tradycji podejmowania walki z najeŸdŸc¹8, nale¿y siê jednak zastanowiæ, czy Sycylijczycy w ogóle uwa¿ali wojska cesarskie za wrogie. Stosunkowo silne by³o tu przywi¹zanie do idei cesarstwa, którego odbudowê g³osi³ Justynian. Wyspê zamieszkiwa³y spore grupy ludnoœci mówi¹cej po grecku. Sympatie probizantyñskie ludnoœci wzmacnia³o jeszcze niezadowolenie z rz¹dów gockich. Nie bez znaczenia mog³a byæ tak¿e obcoœæ religijna Ostrogotów, chocia¿ ich polityka w tej dziedzinie by³a rozs¹dna i tolerancyjna. Mo¿liwe tak¿e, ¿e w czasie pierwszego pobytu na wyspie (w 533 r., w drodze do Afryki) Belizariusz zdo³a³ nawi¹zaæ po¿yteczne kontakty, które zaowocowa³y póŸniej. Sycylijczycy utrzymywali ponadto o¿ywione kontakty handlowe z Afryk¹, tote¿ po jej podboju przez Belizariusza, równie¿ z punktu widzenia ekonomicznego przy³¹czenie wyspy do cesarstwa wydawa³o siê korzystne. Jak siê wydaje znaczna czêœæ ludnoœci, w szczególnoœci rzymska arystokracja i Koœció³, który posiada³ tu liczne dobra, sprzyja³a Belizariuszowi9. W przeciwieñstwie do Bizantyñczyków Wandalowie nie mogli znale¿æ na Sycylii popleczników, choæby ze wzglêdu na ich politykê religijn¹. Rozs¹dniejsza by³a polityka Gotów, którzy najwyraŸniej zdawali sobie sprawê z koniecznoœci u³o¿enia sobie stosunków z Sycylijczykami. Utrzymywali tu tylko nieliczne garnizony, starali siê nie prowokowaæ konfliktów10. Nie zdo³ali jednak zaskarbiæ sobie przychylnoœci mieszkañców wyspy. Rozpoczynaj¹c kampaniê przeciwko Wandalom Justynian nie zamierza³ równoczeœnie wdawaæ siê w konflikt z Ostrogotami. Uzna³ zatem za niezbêdne uzyskanie zgody Amalasunty, królowej Gotów, na wykorzystanie wyspy jako bazy dla wys³anych przez siebie oddzia³ów. Dyplomacja bizantyñska podjê³a kroki zmierzaj¹ce do przekreœlenia ewentualnej wspó³pracy obu królestw barbarzyñskich. By³y one konkurentami, a ponadto stosunki pomiêdzy nimi pogorszy³y siê po œmierci Trazamunda i zamordowaniu przez Hilderyka, jego nastêpcê, wdowy po nim, Amalafridy, ciotki królowej Amalasunty11. Jednak Bizantyñczykom trudno by³o to wykorzystaæ, bowiem pretekstem do interwencji Justyniana w Afryce by³o wyst¹pienie w roli obroñcy Hilderyka, obalonego z kolei przez 6 L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20. E. S t e i n, Histoire, s. 340 podkreœla, ¿e opanowanie wyspy nast¹pi³o szybciej, ni¿ nale¿a³o oczekiwaæ. 7 B. VII, 16, 18–19. 8 M. I. F i n l e y, A History of Sicily. Ancient Sicily to the Arab Conquest, London 1968, s. 180. 9 L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 18 (Bizantyñczycy postrzegani jako restitutores przez rzymsk¹ nobilitas); P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 43; M. M a z z a, La Sicilia fra tardoantico e altomedioevo, [w:] La Sicilia rupeste nel contesto della civiltà mediterranea, a cura di C. D. F o n s e c a, Galatina 1986, s. 75 [= Saggi e richese, t. VIII]; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 258–259. 10 M.in. na proœbê Sycylijczyków Teodoryk mia³ nie umieszczaæ tu du¿ych garnizonów wojskowych, by nie uszczupliæ zasobów Sycylii (B. VII, 16, 17–18). 11 Amalafrida by³a siostr¹ Teodoryka Wielkiego. Gdy Trazamund zmar³ w 526 r., Hilderyk poleci³ j¹ aresztowaæ. Wkrótce potem zmar³a, zapewne zamordowana. Cf. E. K i s l i n g e r, Zwichen Vandalen, Goten und Bizantinern: Sizilien im 5. und frühen 6. Jahrhundert, „Byzantina et Slavica Cracoviensia” t. II, 1994, s. 47; J. S t r z e l c z y k, Goci — rzeczywistoœæ i legenda, Warszawa 1984, s. 144. 324 TERESA WOLIÑSKA Gelimera. Czynnikiem sprzyjaj¹cym Justynianowi by³o probizantyñskie nastawienie królowej Gotów Amalasunty i jej trudna sytuacja wewnêtrzna spowodowana konfliktem ze starszyzn¹ gock¹12. Ostatecznie królowa wyrazi³a zgodê na l¹dowanie wojsk pod wodz¹ Belizariusza na wyspie i na zakup tutaj potrzebnej ¿ywnoœci i koni przez Bizantyñczyków13. Nie wiadomo, czy by³y jakieœ szczegó³owe ustalenia dotycz¹ce miejsc, w których si³y bizantyñskie mog³y stacjonowaæ. Królowa zdecydowa³a siê pomóc Justynianowi mimo rozbie¿noœci interesów Gotów i Rzymian14. W opinii Charlesa D i e h l a uczyni³a to w zamian za obietnicê azylu w Bizancjum15. Jednak bior¹c pod uwagê dalsze postêpowanie w³adczyni, bardziej przekonuj¹ca wydaje siê teza, ¿e Amalasunta chcia³a sobie zapewniæ na wybrze¿u dalmatyñskim punkt oparcia do dalszej walki z przeciwnikami jej polityki, na wypadek niepowodzenia dzia³añ podjêtych przeciwko nim. W zamian za udzielenie jej w tym celu Epidamnos zaoferowa³a bazy na Sycylii16. Jej polityka natrafi³a, co naturalne, na sprzeciw gockiej arystokracji17. Nie mia³o to jednak wp³ywu na przebieg wojny bizantyñsko–wandalskiej. Porozumienie z Amalasunt¹ by³o jednym z zasadniczych czynników umo¿liwiaj¹cych podjêcie dzia³añ przeciwko Wandalom i walnie przyczyni³o siê do ich pomyœlnego zakoñczenia. Wykorzystuj¹c je, dowodz¹cy wypraw¹ do Afryki Belizariusz zatrzyma³ siê na Sycylii w 533 r. Jego si³y l¹dowa³y w okolicy Etny18. Na sw¹ bazê wódz wybra³ Katanê, le¿¹c¹ niedaleko Syrakuz19. Tutaj jego podkomendni mogli daæ odpocz¹æ swym oddzia³om po przebyciu wiêkszoœci drogi. By³o to wa¿ne, bowiem z powodu ciszy morskiej nieprzywykli do morskich podró¿y ¿o³nierze przebywali na okrêtach wyj¹tkowo d³ugo (ostatni etap drogi od wyspy Zakynthos do wybrze¿y Sycylii zaj¹³ Bizantyñczykom 16 dni) i potrzebowali wypoczynku20. Liczne porty sycylijskie udzieli³y schronienia okrêtom bizantyñskim. By³o to tym istotniejsze, ¿e jak wspomniano, Wandalowie dysponowali siln¹ flot¹ i posiadali pod 12 W pewnej chwili by³a ona tak krytyczna, ¿e mówiono nawet, i¿ królowa bêdzie szuka³a schronienia w Bizancjum (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 42; J. S t r z e l c z y k, Goci, s. 146). Zmieni³a plany, gdy uda³o siê jej pozbyæ g³ównych opozycjonistów. Jest zrozumia³e, ¿e w tej sytuacji nie mog³a odmówiæ proœbie Justyniana, który czyni¹c przygotowania do wojny z Wandalami zwróci³ siê do niej o zgodê na l¹dowanie na wyspie oddzia³ów bizantyñskich. Utrzymywanie przyjaznych stosunków z Cesarstwem mia³ zaleciæ swym nastêpcom sam Teodoryk Wielki (J. S t r z e l c z y k, Goci, s. 144). 13 B. III, 14, 5; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20. 14 J. S t r z e l c z y k, Goci, s. 144 (autor podkreœla, ¿e w latach trzydziestych VI w. pogorszy³a siê znacznie sytuacja geopolityczna królestwa ostrogockiego w zwi¹zku z podporz¹dkowaniem Burgundów i Turyngów przez Franków); i d e m, Wandalowie i ich afrykañskie pañstwo, Warszawa 1992, s. 173; F. I. U s p i e n s k i, Istoria wizantijskoj imperii, Moskwa 1996, s. 272–273. 15 C. D i e h l, Justinian. The Imperial Restoration in the West, [w:] CMH t. II, Cambridge 1936, s. 14. Cf. tak¿e L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20 (powody ustêpliwoœci Amalasunty: problemy wewnêtrzne i d¹¿enie królowej do zachowania pokojowych stosunków z cesarstwem). 16 A. D a v i d F r a n k f o r t e r, Amalasuntha, Procopius and a Woman’s Place, „Journal of Women’s History” t. VIII, z. 2, 1996, 44–45. 17 Wyrazem jej sympatii by³o udzielenie schronienia przez gockiego komesa Neapolu zbieg³ym z armii Belizariusza Hunom (Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 246). 18 B. III, 13, 21–22. 19 Cf. Theoph., A. M. 6026, s. 190; E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 31, 48; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20. Armia bizantyñska licz¹ca 15 tys. piechoty przyby³a na 500 okrêtach. 20 B. III, 14, 3–5; J. B. B u r y, The History of the Later Roman Empire t. II, New York 1958, s. 129; E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 48. Ca³a podró¿ do Afryki zajê³a oddzia³om bizantyñskim ok. 70 dni (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 137). SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 325 sw¹ w³adz¹ liczne wyspy w zachodnim basenie Morza Œródziemnego. Na podbój ich królestwa Belizariusz wyruszy³ z portu Kaukana, le¿¹cego na po³udniowym wybrze¿u Sycylii. Zwyciêstwo nad Wandalami spowodowa³o unicestwienie ich floty i powa¿nie utrudni³o wysi³ki Ostrogotów, maj¹ce na celu umocnienie ich panowania na po³udniu Italii21. Natychmiast po pokonaniu Gelimera Belizariusz wys³a³ swych ludzi z rozkazem zajêcia Lilybeum, a spotkawszy siê z odmow¹ ze strony Gotów, wys³a³ w tej sprawie list do Amalasunty. Wódz twierdzi³, ¿e skoro pañstwo Wandalów znalaz³o siê w rêkach cesarza, to ma on prawo tak¿e do ich posiad³oœci na Sycylii22. Bizantyñczycy podjêli tym sposobem próbê zdobycia sta³ego punktu oparcia na wyspie. Okaza³o siê wówczas, ¿e zgoda Amalasunty na udostêpnienie cesarzowi baz na wyspie nie oznacza, ¿e Goci pozwol¹ Bizantyñczykom na usadowienie siê w bezpoœrednim s¹siedztwie swego królestwa. Przeciwnie, wykorzystali oni nadarzaj¹c¹ siê okazjê ca³kowitego podporz¹dkowania sobie Sycylii i w czasie gdy Belizariusz walczy³ w Afryce, zajêli Lilybeum23. Amalasunta odrzuci³a ¿¹dania Belizariusza i zapowiedzia³a zwrócenie siê w tej sprawie do Justyniana24. Wódz ze swej strony uczyni³ to samo i w oczekiwaniu na odpowiedŸ w³adcy nie podejmowa³ dalszych dzia³añ. Justynian zapewne nie chcia³ jeszcze zaognienia stosunków z pañstwem ostrogockim, którego podbój ju¿ planowa³. Dlatego na razie nie wymusi³ rewindykacji Lilybeum i ca³a wyspa pozosta³a w rêkach gockich. Ich panowanie nie mia³o tu jednak przysz³oœci. Na samym pocz¹tku kampanii przeciwko Ostrogotom Belizariusz otrzyma³ polecenie zajêcia Sycylii25. To z jej terytorium oraz z obszaru Dalmacji wojska bizantyñskie mia³y uderzyæ na Pó³wysep Apeniñski. W koñcu czerwca 535 r. flota cesarska wyp³ynê³a ku wyspie. Dla zmylenia przeciwnika Belizariusz mia³ udawaæ, ¿e celem jego wyprawy jest Kartagina26. Po wyl¹dowaniu na Sycylii wódz stan¹³ w Katanie, czyni¹c z niej bazê dla dalszych operacji27. Mia³ pod swoj¹ komend¹ niespe³na 10 tys. ludzi28. By³a to liczba wystarczaj¹ca, by opanowaæ wyspê, bowiem Goci nie osiedlili siê tu licznie, a ich garnizony by³y stosunkowo ma³e29. Belizariusz 21 H. A h r w e i l e r s¹dzi, ¿e je wrêcz unicestwi³o (Byzance et la mer. La marine de guerre, la politique et les institutions maritimes de Byzance aux VIIe–XVe siècles, Paris 1966, s. 7). 22 B. IV, 5, 11–18. Theoph., A. M. 6026, s. 198–199; E. S t e i n, op. cit., s. 336. Negocjacje toczono zim¹ 533/534 r. 23 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 246 nazywa to posuniêcie demonstracj¹ niechêci do cesarstwa. W opinii P. K r u p c z y ñ s k i e g o (op. cit., s. 42). Amalasunta wykaza³a w tej sprawie maksimum dobrej woli, lecz krêgi wojskowe wymog³y na niej odmowê wydania Lilybeum. 24 B. IV, 5, 19–25; Theoph., A. M. 6026, s. 198–199. W opinii H. H u r é (Histoire de Sicile, Paris 1957, s. 58) Amalasunta celowo przeci¹ga³a negocjacje. 25 B. IV, 14, 1; V, 5, 6; Theoph., A. M. 6026, s. 202. 26 W opinii L. C h a s s i n a (Belisaire, généralissime byzantin, Paris 1957, s. 95) Belizariusz mia³ podj¹æ dzia³anie tylko jeœli Goci nie stawi¹ stanowczego oporu. W innym przypadku mia³ udaæ siê do Kartaginy i tam oczekiwaæ dalszych rozkazów. 27 B. V, 5, 12; Liber pontificalis, wyd. T. M o m m s e n, MGH, Gestorum Pontificorum Romanorum t. I, Berolini 1898, s. 144 [=LX. Silverius]; Joannis Malalae Chronographia, Bonnae 1831, ks. XVIII, 88, s. 480 [dalej: Malalas]; Theoph., A. M. 6026, s. 189. Poniewa¿ miasto to pozbawione by³o murów (B. VII, 40, 21) widaæ, jak pewnie czuli siê tu Bizantyñczycy. 28 B. V, 2–6. Oddzia³y sk³ada³y siê m.in. z ok. 4 tys. cathalogoi i foederati, 3 tys. Izauryjczyków, 200 Hunów i 300 Berberów (J. L. T e a l l, The Grain Supply of Byzantine Empire 330–1025, „Dumbarton Oaks Papers” t. XIII, 1959, s. 301–303. 29 P. K r u p c z y ñ s k i (op. cit., s. 43–44) podkreœla te¿ brak odsieczy dla si³ gockich i brak mo¿liwoœci odwrotu z wyspy. 326 TERESA WOLIÑSKA bez wiêkszego oporu zaj¹³ Syrakuzy oraz inne miasta30. Jedynie gocki garnizon Panormos, ufny w umocnienia, jakie miasto posiada³o, postanowi³ siê broniæ. Wystarczy³ jednak atak od strony portu, gdzie czêœæ murów nie by³a obsadzona, by zmusiæ Gotów do kapitulacji31. Tym samym Belizariusz bez wiêkszego wysi³ku i strat w³asnych podporz¹dkowa³ sobie wyspê i uczyni³ j¹, wed³ug s³ów Prokopiusza, trybutariuszem Cesarstwa32. Oddzia³y bizantyñskie znalaz³y na niej wygodne miejsce odpoczynku i spêdzi³y tu zimê 535/53633. Nastêpnie wódz, pozostawiwszy garnizony w Syrakuzach i Panormos, przekroczy³ Cieœninê Messyñsk¹ i wkroczy³ na kontynent34. To, ¿e musia³ pozostawiæ czêœæ swych ludzi w garnizonach na Sycylii, os³abi³o jego si³y w Italii. Jednak utrzymanie w swych rêkach wyspy by³o tak wa¿ne, ¿e nie mo¿na by³o jej pozbawiæ wojsk nawet kosztem ograniczenia operacji na pó³wyspie35. By³ jeszcze jeden bardzo istotny powód takiej ostro¿noœci, mianowicie sytuacja w Afryce targanej kolejnymi buntami wojskowymi. W 535 r. dowodz¹cy w tej prowincji Solomon z Dary oraz towarzysz¹cy mu Prokopiusz z Cezarei szukali pomocy na Sycylii u Belizariusza, którego wojska szykowa³y siê do inwazji na Italiê36. Belizariusz natychmiast uda³ siê do Afryki, by poskromiæ rebeliê37. Interwencja by³a niezbêdna, chocia¿ na czas pewien przeszkadza³a w dzia³aniach przeciwko Gotom, bowiem rewolta w Afryce mog³a potencjalnie zagroziæ Sycylii38. Okaza³o siê, ¿e racjê mia³ Jan z Kapadocji. Aby utrzymaæ w swych rêkach odzyskan¹ prowincjê, cesarstwo musia³o staæ siln¹ stop¹ na wyspie. To z niej mog³y szybko przybyæ oddzia³y zdolne zdusiæ rebeliê w zarodku i zapewniæ spokój. Gdy jednak w trakcie poskramiania buntu w Afryce Belizariusz otrzyma³ wiadomoœæ o niepokojach w jego oddzia³ach stacjonuj¹cych na Sycylii, podj¹³ decyzjê o natychmiastowym powrocie39. Ta b³yskawiczna reakcja, opuszczenie Afryki przed zakoñczeniem porz¹dkowania jej spraw pokazuje, jak groŸne musia³y byæ w oczach wodza najdrobniejsze nawet zamieszki na wyspie. 30 B. V, 5, 12; Jordanis Getica, 308, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA, t. V/1, Berolini 1882 [dalej: Jordanis Getica]; Jordanis Romana, 369, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA, t. V/1, Berolini 1882 [dalej: Jordanis Romana]. Procopii Caesariensis, Opera omnia, wyd. J. H a u r r y, corr. G. W i r t h, t. III, Historia quae dicitur arcana, Leipzig 1963, I, 21 [dalej: Anecd.]. 31 B. V, 5, 12–16. 32 B. V, 5, 17; Marcellini comitis Chronicon, a. 535, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA t. XI, 1894, s. 104 [dalej: Marcellin]; Theoph., A. M. 6026, s. 205. Opanowywanie wyspy zakoñczy³o siê przed up³ywem 535 r. (W. E. K a e g i, Arianism and the Byzantine Army in Africa 533–546, [w:] Army, Society and Religion in Byzantium, London 1982, s. 43). 33 B. IV, 14, 4; Theoph., A. M. 6026, s. 202. 34 B. V, 8, 1; V, 24, 1–2; Pauli Historia romana, ks. XVI, 16, MGH, AA, t. II, Berolini 1897. 35 B. V, 24, 1–2; VII, 18, 9. Zosta³o mu wówczas zaledwie 5 tys. ludzi. Boleœnie przypomnieli mu o tym zwolennicy Narzesa podburzaj¹c eunucha przeciwko niemu i wysuwaj¹c ten w³aœnie argument, ¿e Belizariusz nic nie mo¿e zrobiæ bez wsparcia ludzi Narzesa. 36 B. IV, 14, 41. Do Syrakuz przyby³ wraz z nim Prokopiusz. Mia³o to miejsce na krótko przed œwiêtem Paschy (Theoph., A. M. 6026, s. 202–203). Cf. A. C a m e r o n, Byzantine Africa, [w:] Changing Cultures in Early Byzantium, London 1996, s. 15–16; J. I r m s c h e r, Solomon, General und Gouverneur Justinians, „Acta Universitatis Wratislaviensis. Antiquitates” t. XXII, 1997, s. 24–25. 37 Marcellin, a. 535, s. 104; Jordanis Romana, 369–370; L. B r é h i e r, The Life and Death of Byzantium, prze³. M. V a u g h a m, Amsterdam 1977, s. 12; C. J u l i e n, Histoire de l’Afrique du Nord t. II, Paris 1972, s. 265–266; L. S a l v a t o r e l l i, L’Italia medioevale. Dalle invasioni barbariche agli inizi del secolo VII, Milano 1938, s. 173 [=Storia d’Italia, t. III]. 38 W. E. K a e g i, op. cit, s. 41, p. 97; E. S t e i n, op. cit., s. 344–345. 39 B. IV, 15, 48–49; Theoph., A. M. 6026, s. 203–204. SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 327 £atwe przejœcie Sycylii pod w³adzê Bizancjum by³o ciê¿kim ciosem dla Gotów, œwiadomych, ¿e cesarz zdoby³ odskoczniê do dzia³añ przeciwko nim. Wiele lat póŸniej ich król, Totila, mia³ rzec, ¿e zaj¹wszy Sycyliê Bizantyñczycy wyszli z niej jak z twierdzy i bez problemu zagarnêli Italiê40. Oczywiœcie opinii tej nie mo¿emy traktowaæ jako odzwierciedlenia pogl¹dów administracji gockiej z 536 r. Po pierwsze nie wiadomo, na ile pochodzi ona rzeczywiœcie od Totili, a na ile jej autorstwo mo¿na przypisaæ Prokopiuszowi. Po drugie zosta³a wyg³oszona ex post, gdy znany by³ ju¿ dalszy przebieg wydarzeñ. Jednak poczynania Teodahada, rz¹dz¹cego Gotami w chwili rozpoczêcia wojny, zdaj¹ siê œwiadczyæ, ¿e by³ on przera¿ony przebiegiem wypadków i œwiadom konsekwencji utraty wyspy. Król gocki z jednej strony wezwa³ na pomoc inne ludy germañskie, a z drugiej podj¹³ rokowania z wys³annikami Justyniana41. Wys³a³ te¿ swego ziêcia, Ewermunda (Ebrimusa), by strzeg³ przeprawy przez Cieœninê Messyñsk¹. Ten jednak przeszed³ na stronê Belizariusza42. Podobnie uczyni³ wczeœniej Synderyk, dowódca garnizonu Syrakuz. Jak wynika z powy¿szego wcale nie wszyscy Goci gotowi byli walczyæ przeciw wojskom Belizariusza. To tak¿e t³umaczy nik³y opór na Sycylii. Stosunkowo szybki sukces Belizariusza w trakcie pierwszej kampanii przeciwko Gotom sprawi³, ¿e Sycylia nie ucierpia³a w toku wojny; wrêcz przeciwnie, jej mieszkañcy skorzystali niew¹tpliwie dziêki dostawom dla armii. Równoczeœnie w dalszym ci¹gu byli g³ównymi dostawcami zbo¿a do miast italskich, a ponadto mogli rozwijaæ handel z pó³nocn¹ Afryk¹, teraz ju¿ bizantyñsk¹, i innymi obszarami poza Itali¹43. Fakt, ¿e administracyjnie wyspa pozostawa³a niezale¿na od prefektur Italii i Afryki u³atwia³ jej zarz¹dcy, w randze pretora, uzyskiwanie korzystnych warunków handlowych i uniemo¿liwia³ prefektowi pretorium Italii dyktowanie cen na dostarczan¹ ¿ywnoœæ. Odnowienie dzia³añ wojennych po wyborze Totili na króla Gotów ponownie uczyni³o z Sycylii kluczowy punkt rywalizacji gocko–bizantyñskiej. To za jej poœrednictwem przesy³ano nowe oddzia³y na Pó³wysep Apeniñski. Na przyk³ad w 542 r. do Syrakuz przyp³ynê³a flota, na której czele sta³ Maksymin, mianowany prefektem pretorium Italii44. Nieco wczeœniej przyby³ tu ze swymi oddzia³ami Demetriusz45. Z kolei wiosn¹ 548 r. ku wyspie pop³yn¹³ Walerian z dwutysiêczn¹ armi¹ przys³an¹ z Konstantynopola46. Rola wyspy ros³a w miarê sukcesów odnoszonych przez m³odego w³adcê gockiego i opanowywania przezeñ kolejnych obszarów Italii. Po 543 r., gdy w jego rêkach znalaz³a 40 B. VII, 16, 20. 41 B. V, 13, 14–15. 42 Jordanis Getica, 308–309; B. V, 8, 3. R. G u i l l a n d (Les patrices byzantines du VIe s., [w:] Recherches sur les institutions byzantines t. II, Berlin–Amsterdam 1967, s. 140) s¹dzi, ¿e zadaniem Ebrimunta by³a obrona Sycylii, lecz w chwili, gdy zosta³ on wys³any na po³udnie Italii, Sycylia by³a ju¿ w rêkach bizantyñskich. Bizantyñczycy przyjêli zbiega ¿yczliwie. Zosta³ odes³any do Konstantynopola, gdzie Justynian udzieli³ mu audiencji i obdarzy³ tytu³em patrycjusza (B. V, 8, 3). W opinii P. K r u p c z y ñ s k i e g o (op. cit., s. 45) chwiejna polityka Teodahada mog³a przyczyniæ siê do dezorientacji wodzów gockich i dezorganizacji ich obrony. 43 P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 44. 44 B. VII, 6, 9 sq; VII, 7, 1; A. H o l m, Geschichte Siciliens in Altertum t. III, Leipzig 1898, s. 280; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 353. 45 B. VII, 6, 13–26. Demetriusz by³ dawnym towarzyszem Belizariusza, dowodzi³ oddzia³ami piechoty (B. VII, 6, 13; A. H o l m, op. cit., s. 280). Maksymin wyruszy³ przed nim, lecz na d³ugo utkn¹³ w Epirze (B. VII, 6, 9–11, A. H o l m, loc. cit.). 46 B. VII, 30, 1–2; J. L. T e a l l, op. cit., s. 310 328 TERESA WOLIÑSKA siê znaczna czêœæ Pó³wyspu Apeniñskiego, znajduj¹ce siê na nim garnizony i oddzia³y bizantyñskie w³aœnie z Sycylii oczekiwa³y pomocy. Prosi³y o ni¹ np. za³ogi Neapolu47 i Krotonu48. Na uwagê zas³uguje z jednej strony stosunkowo du¿a ³atwoœæ, z jak¹ oblê¿one przez Gotów garnizony kontaktowa³y siê z dowódcami bizantyñskimi na Sycylii, z drugiej zaœ — ma³a skutecznoœæ ich apeli o pomoc. Wprawdzie próbowali jej udzieliæ przysy³ani z Konstantynopola dowódcy, w tym wspomniani Demetriusz i Maksymin49, lecz ich wysi³ki nie zosta³y uwieñczone powodzeniem i Neapol wpad³ w rêce wroga w 543 r.50 Mimo nieskutecznoœci powy¿szych dzia³añ wyspa by³a dalej wykorzystywana w charakterze bazy operacyjnej dla dzia³añ w Italii przez dowódców bizantyñskich, tak¿e przez Belizariusza, przys³anego ponownie do Italii w 544 r.51 Po niepowodzeniach odniesionych w walce z Totil¹ wódz kilkakrotnie wycofywa³ swe oddzia³y na Sycyliê b¹dŸ do Dalmacji52. Tu zdemoralizowani pora¿kami ¿o³nierze mogli odpocz¹æ i odzyskaæ zdolnoœæ bojow¹. Mo¿na by³o potem ponownie ich wykorzystaæ w miejsce wyczerpanych oddzia³ów z Italii, jak to mia³o miejsce w 548 r., gdy Belizariusz œci¹gn¹³ ¿o³nierzy z Sycylii, by zast¹piæ nimi bêd¹ce w stanie rozprzê¿enia jednostki garnizonu rzymskiego53. W koñcowym okresie wojny z Gotami, gdy nowy g³ównodowodz¹cy, eunuch Narzes, odzyskiwa³ stopniowo pole na terenie Italii54, Sycylia powróci³a do swej dawnej roli bazy dla floty. Na przyk³ad pokonanie Tei by³o w du¿ym stopniu skutkiem przybycia z Sycylii floty bizantyñskiej i jej sukcesów na morzu55. Wyspa pe³ni³a nadal funkcjê poœrednika w dostarczaniu nowych oddzia³ów na pó³wysep. Ta jej rola uleg³a jeszcze wzmocnieniu w zwi¹zku z zagro¿eniem Pó³wyspu Ba³kañskiego przez najazdy barbarzyñskie. Powy¿sze, doœæ sk¹pe informacje pokazuj¹ wyraŸnie, ¿e porty sycylijskie umo¿liwia³y gromadzenie i — byæ mo¿e — tak¿e budowê statków (Sycylia dysponowa³a du¿ymi zasobami niezbêdnego do tego celu drewna). Tu równie¿ mog³y koncentrowaæ siê si³y l¹dowe w przededniu podejmowania dzia³añ w Italii i Afryce. Wyspa z powodzeniem 47 48 49 50 W Neapolu dowodzi³ Konon (B. VII, 6, 14; VII, 7, 1). B. VIII, 25, 24. B. VII, 6, 14–26; VII, 7, 2–10; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 232; E. S t e i n, op. cit., s. 574. R. B r o w n i n g, Justynian i Teodora, Warszawa 1996, s. 158; B. P a c e, op. cit., s. 107. Winê za to ponosi³y niekiedy warunki atmosferyczne. Burza uniemo¿liwi³a pomoc dla Roscianum (Rossano); sztorm zmusi³ tak¿e Belizariusza p³yn¹cego z Sycylii do Tarentu do l¹dowania w Krotonie (B. VII, 27, 17; VII, 28, 1–3; VII, 30, 9–12; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 134). 51 Jordanis Romana, 380–382; Marcellin, a. 547, s. 108. Wg Prokopiusza w drugiej kampanii gockiej Belizariusz grabi³ Sycyliê i Italiê z powodu niedostatecznych œrodków otrzymanych z Konstantynopola (Anecd. V, 4). Równie¿ u Agnellusa czytamy: Belisarius — — reversus ad Siciliam depopulavit eam (Agnelli Liber pontificalis Ecclesiae Ravennatis, cap. 62, MGH, SSRL et I, Hannoverae 1878, s. 322). O. H o l d e r – E g g e r, wydawca Ÿród³a, przypuszcza jednak, ¿e dosz³o tu do pomylenia Belizariusza z Totil¹. Cf. tak¿e B. P a c e, op. cit., s. 108. Z drugiej strony jest faktem, ¿e w czasie drugiej kampanii Belizariusza ciê¿ar wojny by³ ponoszony przez mieszkañców Sycylii i okolic Rawenny, bowiem nie by³o mo¿liwe roz³o¿enie go na ca³¹ Italiê (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 77) 52 B. VII, 27, 16–17; VII, 28, 12–18; Jordanis Romana, 380–382. Wyl¹dowa³ w Messenie (VII, 28, 18). Cf. A. H o l m, op. cit., s. 281; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 146. 53 P. B r o w n i n g, op. cit., s. 168. 54 Nie znajduje potwierdzenia przypuszczenie, ¿e sam Narzes broni³ wyspy przed Totil¹ (B. P a c e, op. cit., s. 109, przyp. 1). 55 B. VIII, 35, 12–13; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 418. Ju¿ latem 551 r. flota bizantyñska pokona³a si³y gockie pod Sena Gallica (Sinigaglia). SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 329 spe³nia³a rolê bazy wypadowej i naturalnego zaplecza dla oddzia³ów bizantyñskich prowadz¹cych dzia³ania na Zachodzie. Gdy Justynian postanowi³ ingerowaæ w walki o tron wizygocki w nadziei odzyskania Hiszpanii dla Cesarstwa, flota maj¹ca wesprzeæ Athanagilda wyp³ynê³a z Sycylii56. Zarówno przed podjêciem dzia³añ militarnych na Zachodzie jak i w ich trakcie niezmiernie wa¿n¹ rolê odgrywa³ wywiad. W tej dziedzinie, jak wiadomo, Bizantyñczycy mieli siê czym pochwaliæ. Jednak du¿a odleg³oœæ teatru wojen od stolicy Cesarstwa powodowa³a, ¿e wiedza posiadana przez cesarza nie zawsze mog³a byæ przekazana jego dowódcom. Poniewa¿ mieszkañcy wyspy utrzymywali o¿ywione kontakty zarówno z Itali¹ jak i z Afryk¹, mogli udzieliæ potrzebnych i aktualnych informacji o sytuacji wewnêtrznej w królestwach barbarzyñskich, si³ach jakimi dysponuj¹ i, co najwa¿niejsze, o rozlokowaniu tych ostatnich. Znali tak¿e tutejsze wody i wiedzieli, jak¹ drogê najlepiej wybraæ, by bezpiecznie dotrzeæ do celu, bez wzglêdu na to, czy mia³y to byæ wybrze¿a Afryki, czy Pó³wyspu Apeniñskiego. Dlatego stan¹wszy na Sycylii w trakcie wyprawy przeciwko Wandalom Belizariusz podj¹³ przede wszystkim dzia³ania wywiadowcze. Pragn¹³ zdobyæ informacje o Wandalach i sytuacji w ich pañstwie, ale nade wszystko chcia³ siê dowiedzieæ, jakie s¹ mo¿liwoœci przeprawy do Kartaginy i gdzie znajduje siê aktualnie flota przeciwnika57. Potrzebne wiadomoœci uzyska³ Prokopiusz z Cezarei od spotkanego szczêœliwym przypadkiem przyjaciela z dzieciñstwa. Cz³owiek ten by³ kupcem, pochodz¹cym zapewne z Cezarei Palestyñskiej, rodzinnego miasta historyka. Od lat mieszka³ w Syrakuzach i utrzymywa³ o¿ywione kontakty z Kartagin¹, sk¹d w³aœnie wróci³ jeden z jego ludzi58. Móg³ zatem udzieliæ Belizariuszowi wszelkich potrzebnych informacji59. Bez w¹tpienia najcenniejsz¹ by³a ta, ¿e Bizantyñczycy nie powinni natrafiæ na ¿adne przeszkody w trakcie przeprawy do Afryki. Zapewne ów cz³owiek nie by³ jedynym, który dostarcza³ Belizariuszowi potrzebnych danych o Wandalach. Chocia¿ brak na to dowodów Ÿród³owych, mo¿na domniemywaæ, ¿e Sycylijczycy s³u¿yli równie¿ niezbêdnymi informacjami dotycz¹cymi Ostrogotów. Posiadanie wyspy rozwi¹zywa³o tak¿e niezwykle trudny problem zaopatrzenia w ¿ywnoœæ oddzia³ów bizantyñskich walcz¹cych na Zachodzie. Mo¿liwoœæ zdobycia prowiantu okaza³a siê dla oddzia³ów Belizariusza zmierzaj¹cych do Afryki tym cenniejsza, ¿e wskutek zabrania Ÿle wysuszonych sucharów jego ¿o³nierze ciê¿ko chorowali60. Tu tak¿e wojsko mog³o zakupiæ niezbêdne wierzchowce, trudne do przetransportowania na okrêtach z Konstantynopola61. Dziêki porozumieniu zawartemu przez Justyniana z Amala- 56 Dowodzi³ ni¹ Liberiusz. Cf. Jordanis Getica, 303; L. B r é h i e r, op. cit., s. 21; J. J. O ’ D o n n e l l, Liberius the Patrician, „Traditio” t. XXXVII, 1981, s. 67. 57 B. III, 14, 1–2. Chcia³ znale¿æ miejsce, które da³oby mo¿liwoœæ l¹dowania w sposób niezauwa¿alny dla Wandalów (Theoph., A. M. 6026, s. 189–190). Obawia³ siê te¿ bez w¹tpienia ich ataku w czasie przeprawy morskiej. Dyplomacja bizantyñska wspar³a powstanie Gota Goddasa na Sardynii (533), maj¹ce charakter dywersji na ty³ach przeciwnika, lecz o tym, ¿e te dzia³ania by³y skuteczne i flota przeciwnika uda³a siê na Sardyniê Belizariusz móg³ siê upewniæ dopiero na Sycylii (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 135). 58 B. III, 14, 7; Theoph., A. M. 6026, s. 190. 59 Prokopiusz, chc¹c, by wódz z ust owego cz³owieka dowiedzia³ siê wszystkiego, co niezbêdne, zabra³ go do Kaukany dokonuj¹c swego rodzaju porwania. Obieca³ wszak¿e hojne wynagrodzenie jemu i jego panu (B. III, 14, 11). 60 B. III, 13, 12 sq. 61 F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 271. 330 TERESA WOLIÑSKA sunt¹ Prokopiusz z Cezarei, wys³any po zaopatrzenie, bez problemu dokona³ zakupów w Syrakuzach62. Jeszcze wiêksze znaczenie ekonomiczne mia³a Sycylia w czasie walk z Gotami. Wymowny wyraz da³ temu przekonaniu Jordanes, który rozpocz¹³ sw¹ krótk¹ relacjê o podboju Italii przez wojska Justyniana s³owami: „Belizariusz jest wzorem przezornoœci. Rozumie, ¿e nie ujarzmi narodu Gotów, dopóki nie po³o¿y rêki na ich spichlerzu, Sycylii”63. Wynika z nich niezbicie, ¿e gocki historyk doskonale zdawa³ sobie sprawê z ekonomicznego i strategicznego znaczenia Sycylii dla ka¿dego, kto rz¹dzi Itali¹ lub marzy o jej zdobyciu. Z kolei Prokopiusz z Cezarei w³o¿y³ w usta króla ostrogockiego Totili s³owa, w których ten ostatni mia³ odmalowaæ bogactwo wyspy, od dawna znanej z posiadanych zasobów pieniê¿nych i plonów sprowadzanych do Rzymu64. Opiniê tê potwierdzaj¹ tak¿e wspó³czeœni historycy65. W tej sytuacji opanowanie Sycylii nie tylko zapewnia³o armii bizantyñskiej te same atuty, jak w czasie walk z Wandalami, lecz ponadto w powa¿nym stopniu utrudnia³o dostarczanie ¿ywnoœci dla si³ gockich w Italii. O to, by tak siê sta³o, postara³ siê bez w¹tpienia Belizariusz. Czas spêdzony na Sycylii Belizariusz wykorzysta³ na przygotowanie zapasów niezbêdnych do kontynuowania kampanii. Ruszaj¹c na podbój królestwa ostrogockiego wióz³ na okrêtach zbo¿e sycylijskie, które nastêpnie umieœci³ w sk³adach publicznych na terenie Italii66. W opinii Prokopiusza Witiges m.in. dlatego obawia³ siê Rzymian, ¿e byli dobrze zaopatrzeni dziêki zapasom, które przywieŸli z wyspy67. Nie tylko armia mia³a zagwarantowane wy¿ywienie dziêki dostawom zbo¿a sycylijskiego. Równie¿ miasta zdobywane przez Bizantyñczyków na Pó³wyspie Apeniñskim i pozostawiane w nich garnizony otrzymywa³y stamt¹d niezbêdne zaopatrzenie. W szczególnoœci dotyczy³o to samego Rzymu, który znalaz³ siê w rêkach Belizariusza pod koniec 536 r. W mowie przypisywanej Totili czytamy, ¿e Bizantyñczycy wywieŸli z wyspy tak wielkie zapasy, ¿e umo¿liwi³y im one przetrwanie rocznego oblê¿enia Rzymu przez wojska gockie (537/538)68. Jest faktem, ¿e przygotowuj¹c siê do tego oblê¿enia wódz œci¹ga³ zaopatrzenie nie tylko z najbli¿szych okolic, lecz i z Sycylii69. Równie¿ w roku nastêpnym, który przyniós³ Italii klêskê g³odu, dostawy ¿ywnoœci sycylijskiej mia³y ogromne znaczenie. 62 B. III, 14, 3–5; Landolfi Sagacis Addidamenta ad Pauli Historiam Romanam, wyd. H. D r o y s e n, lib. XVIII, s. 370, MGH, AA t. II, Berolini 1879 [dalej: Landolfus]; Theoph., A. M. 6026, s. 189–190. 63 Belizariusz providentissimus haud secus arbitratus Getarum subicere populum, nisi prius nutricem eorum occupasset Siciliam (Jordanis Getica, 308). Przek³ad polski: E. Z w o l s k i [w:] Kasjodor i Jordanes. Historia gocka czyli scytyjska Europa, Lublin 1984, s. 144. 64 B. VII, 16, 14–18. 65 J. L. T e a l l, op. cit., s. 137; A. H o l m, op. cit., s. 280; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 38, 368. Poœrednio o zamo¿noœci Sycylii œwiadczy, sk¹din¹d nieprawdziwa, informacja Grzegorza z Tours o zajêciu jej przez Franków pod wodz¹ Bukcelena i wymuszeniu bogatego okupu (Gregorius Turonensis, Historiarum libri X, ks. III, 32, MGH, SSRL et I, Hannoverae 1937 [dalej: Greg. Turon.]). W rzeczywistoœci wódz Franków i Alamanów dotar³ tylko do Rhegium, co mog³o sprawiaæ wra¿enie, ¿e jego celem jest Sycylia (F. L o t, L’Art militaire et les armées au Moyen Age t. I, Paris 1946). 66 B. V, 14, 17. 67 B. VI, 24, 14. Ponadto Ÿród³em zaopatrzenia by³a te¿ Kalabria. 68 B. VII, 16, 20. 69 B. V, 14, 17; F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 5, 14; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 280; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 276. Mimo wysi³ków wodza miasto prze¿ywa³o powa¿ne problemy z zaopatrzemiem (B. VI, 3, 1–13; SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 331 Trudnoœci aprowizacyjne by³y dla mieszkañców Rzymu szczególnie dotkliwe w czasie, gdy Totila oblega³ miasto (545–547 i 549–550 r.). Przebywaj¹cy na wyspie papie¿ Wigiliusz wysy³a³ im statki wype³nione zbo¿em70. Równie¿ dowódcy bizantyñscy z Sycylii starali siê dostarczaæ ¿ywnoœæ dla g³oduj¹cego miasta71. Nie by³o to jednak proste, bowiem Totila stara³ siê za wszelk¹ cenê przerwaæ kontakt Sycylii z Rzymem72. Goci, œwiadomi, ¿e nie zdobêd¹ miasta dopóki nie odetn¹ mu dostaw ¿ywoœci, czynili wszystko by je zablokowaæ. Uda³o im siê to niemal ca³kowicie pomimo tego, ¿e w rêkach Bizantyñczyków pozostawa³o Porto73. Statki z zaopatrzeniem wys³ane przez Wigiliusza wpad³y w rêce wroga74. Na oczach bizantyñskiego garnizonu Porto wielu cz³onków za³óg zosta³o wymordowanych. Biskupowi Walentynowi, który nie chcia³ udzieliæ Totili ¿¹danych przezeñ informacji, obciêto rêce75. Po zajêciu Neapolu Goci zbudowali flotê (jej baz¹ by³y Wyspy Liparyjskie), której zadaniem by³o przechwytywanie statków z zaopatrzeniem, p³yn¹cych z Sycylii76, co bez w¹tpienia utrudnia³o dzia³ania wojsk cesarskich, a nade wszystko obronê Rzymu, gdy zosta³ on oblê¿ony przez Gotów. Gdy tylko Belizariusz odebra³ Gotom Rzym w 547 r., natychmiast ¿ywnoœæ z wyspy pop³ynê³a do Wiecznego Miasta. W œcis³ym zwi¹zku z obu wy¿ej omawianymi funkcjami Sycylii pozostaje walka o po³udniow¹ Italiê miêdzy Totil¹ i wojskami bizantyñskimi. Z punktu widzenia Bizancjum niezmiernie wa¿ne by³o posiadanie tam punktów oporu, za których poœrednictwem mo¿liwe by³o utrzymanie kontaktu Sycylii z si³ami cesarskimi na pó³wyspie. Tymczasem Goci usadowieni w Bruttium starali siê go uniemo¿liwiaæ77. Przeciwdzia³a³ temu Jan, siostrzeniec Witaliana, który w czasie, gdy Belizariusz stara³ siê przyjœæ z pomoc¹ Rzymowi, próbowa³ odzyskaæ kontrolê nad po³udniow¹ Itali¹. Rozpocz¹³ wielk¹ kampaniê przeciwko Gotom, której efektem by³o m.in. zdobycie Tarentu78. W 546 r. podporz¹dkowa³ sobie Apuliê i Kalabriê a nastêpnie rozpocz¹³ opanowywanie Lukanii i Bruttium, chocia¿ Belizariusz oczekiwa³ go pod Rzymem79. Prokopiusz przedstawia dzia³alnoœæ Jana w bardzo z³ym œwietle, oskar¿aj¹c go o niepowodzenie akcji pomocy dla Rzymu. Trzeba jednak pamiêtaæ, ¿e jako by³y dowódca garnizonu rzymskiego, Jan doskonale rozumia³ jak wa¿ne jest wygranie batalii na po³udniu. Niewykluczone, ¿e w sporze z Belizariuszem to on mia³ racjê, gdy idzie o wybór strategii. Problem polega³ jednak na tym, ¿e obaj wodzowie nie potrafili siê porozumieæ i w konsekwencji ¿aden z nich nie móg³ do koñca zrealizowaæ swego planu. Najtragiczniejszym tego efektem by³o zdobycie Rzymu przez Totilê. Liber pont. [=LX Silverius, 4], s. 145). Równie¿ w trakcie oblê¿enia Belizariusz czyni³ ogromne wysi³ki w celu zapewnienia miastu ¿ywnoœci. Zadanie to powierzy³ Prokopiuszowi i swej ¿onie, Antoninie (B. VI, 4, 1–5, 19). Poniewa¿ oboje udali siê do Neapolu, mo¿na byæ pewnym, ¿e zdobywana przez nich ¿ywnoœæ pochodzi³a z Kampanii i Sycylii. 70 B. VII, 15, 9; VII, 16, 1–2. 71 B. VII, 19, 14. 72 B. VII, 18, 26. 73 B. VII, 13, 6–7; VII, 15, 9–16; E. S t e i n, op. cit., s. 578. 74 B. VII, 15, 9–16; E. S t e i n, op. cit., s. 580. 75 B. VII, 15, 15–16. Garnizon Porto bezskutecznie próbowa³ ostrzec flotyllê (B. VII, 15, 12). 76 B. VII, 13, 6–7; L. C h a s s i n, op. cit., s. 174; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 136; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 341. 77 B. VII, 18, 26. 78 B. VII, 18, 26; VII, 23, 12–17; J. B. B u r y, op. cit., s. 256. 79 P. B r o w n i n g, op. cit., s. 163; E. S t e i n, op. cit., s. 579. 332 TERESA WOLIÑSKA W zwi¹zku z zaopatrywaniem przez Sycyliê garnizonów rzymskich w Italii pozostaj¹ te¿ najazdy gockie na wyspê (547–551 r.)80. Ich celem by³o nie tylko zdobycie ³upów, ale tak¿e odciêcie dostaw zbo¿a i koni dla si³ bizantyñskich81. Jednak dopiero w roku 550, po powtórnym zajêciu Rzymu, Totila móg³ podj¹æ bardziej stanowcze dzia³ania82. W tym celu poleci³ przygotowaæ flotê z³o¿on¹ z 400 okrêtów, która mia³a stawiæ czo³o bizantyñskiej83 i wys³a³ swe oddzia³y celem podporz¹dkowania sobie wa¿nych punktów w po³udniowej Italii84. Wreszcie w maju 550 r. wyl¹dowa³ z armi¹ na Sycylii85. Obleg³ Messanê bronion¹ przez Domentiola i pobi³ go w polu, nie zdo³a³ jednak opanowaæ miasta86. Poniewa¿ od tej chwili nikt nie odwa¿y³ siê stawiæ mu czo³a w otwartej bitwie, bezkarnie pustoszy³ wyspê, grabi¹c znajdowane na niej dobra, w szczególnoœci konie, inne zwierzêta, zbo¿e i pieni¹dze87. By³ to ciê¿ki cios dla Cesarstwa, szczególnie ze wzglêdów finansowych88. Jak siê wydaje celem Totili nie by³o podporz¹dkowanie wyspy, lecz jedynie zdobycie ³upów, szczególnie ¿ywnoœci, i uniemo¿liwienie udzielenia przez jej mieszkañców pomocy Bizantyñczykom. Goci opanowali jedynie nieliczne twierdze na Sycylii. Niektóre garnizony bizantyñskie broni³y siê maj¹c nadziejê na szybk¹ pomoc z Konstantynopola. Pewne si³y cesarskie musia³y te¿ pozostaæ w okolicach Katany, bowiem w ich rêce wpad³ Spinus, doradca Totili, wraz z rodzin¹89. Reakcja Konstantynopola na najazd gocki by³a bardzo stanowcza. Opanowanie Sycylii przez Totilê grozi³o nie tylko utrudnieniem pomocy dla oddzia³ów bizantyñskich na terenie Italii, ale tak¿e podjêciem wspó³pracy pomiêdzy Gotami a buntownikami w Afryce90. Na wieœæ o zagro¿eniu wyspy Justynian niezw³ocznie wys³a³ w 549 r. znaczn¹ armiê pod dowództwem Liberiusza, w celu przeciwdzia³ania planom Totili91. Wkrótce potem boj¹c siê, ¿e stary i niedoœwiadczony w walce Liberiusz nie poradzi sobie, Justynian poleci³ udaæ siê na Sycyliê Artabanowi, doœwiadczonemu w bojach Armeñczykowi92. Jemu 80 J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 255–256; A. G u i l l o u, L’Italia bizantina dall’invasione Longobarda alla caduta di Ravenna, [w:] P. D e l o g u, A. G u i l l o u, G. O r t a l i, Longobardi e Bizantini, Torino 1980, s. 227 [=Storia d’Italia, wyd. G. G a l a s s o, t. I]. 81 J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 245; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20. 82 Jordanis Romana, 382; L. B r é h i e r, op. cit., s. 21; E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 51; A. H. M. J o n e s, The Later Roman Empire 282–602 t. I, Oxford 1986, s. 290. 83 B. VII, 37, 4–5; B. R u b i n, Das Zeitalter Justinians t. II, Berlin–New York 1995, s. 183–185. Tyle by³o okrêtów gockich. Totila dysponowa³ ponadto pewn¹ liczb¹ statków odebranych Bizantyñczykom. 84 Podj¹³ próbê oblê¿enia Centumcellae, lecz natrafiwszy na opór garnizonu pod wodz¹ Diogenesa, zrezygnowa³ z osobistego kierowania oblê¿eniem (B. VII, 37, 8, 18). Ponadto pozostawi³ czêœæ oddzia³ów, by oblega³y Rhegium (B. VII, 39, 1–3; F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 23), a inn¹ grupê wys³a³ do Tarentu, który nie stawi³ oporu. 85 J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 256; E. S t e i n, op. cit., s. 594. 86 B. VII, 39, 2–4. 87 B. VII, 39, 5 sq; VII, 40, 19. 88 E. S t e i n, op. cit., s. 595. 89 B. VII, 40, 20–21; F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 25. 90 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 368. 91 B. VII, 39, 6; Jordanis Romana, 385; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 255; M. D e a n e s l y, Histoire de l’Europe du Haut Moyen Age (475 à 911), Paris 1958, s. 133; P. G o u b e r t, L’Administration de l’Espagne Byzantine, „Etudes Byzantines” t. III, 1945, s. 128; i d e m, Byzance et l’Espagne Visigothique, „Revue des Etudes Byzantines” t. II, 1944, s. 8; J. J. O ’ D o n n e l l, op. cit., s. 66; B. P a c e, op. cit., s. 108–109; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 28, p. 6. 92 B. VII, 39, 8; B. R u b i n, op. cit. t. II, s. 184; E. S t e i n, op. cit., s. 595. SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 333 równie¿ towarzyszy³y — nieliczne wprawdzie — oddzia³y93. Cesarz podj¹³ tak¿e decyzjê powierzenia dowództwa na Zachodzie Germanosowi, lecz plany te leg³y w gruzach wskutek œmierci tego ostatniego94. Mimo ¿e wys³any z Konstantynopola Liberiusz zachowywa³ siê biernie, a flota jego nastêpcy, Artabana, zosta³a rozproszona przez burzê, Totila podj¹³ w koñcu 550 r. decyzjê o opuszczeniu wyspy95. Wp³yw na to mia³a bez w¹tpienia wiadomoœæ o tym, ¿e do Italii zbli¿a siê armia pod wodz¹ Jana, siostrzeñca Witaliana i Justyniana, syna Germanosa96. Tylko w kilku najwa¿niejszych punktach król Gotów pozostawi³ swych ludzi97. Wodzowie Justyniana nie natrafili zatem na szczególne trudnoœci przy odwojowywaniu Sycylii. Artaban, który w 551 r. dotar³ na Sycyliê, przej¹³ dowództwo od odwo³anego do Bizancjum Liberiusza i rozpocz¹³ systematyczne usuwanie niewielkich garnizonów gockich98. Dotychczas koncentrowa³am siê niemal wy³¹cznie na strategicznej i ekonomicznej roli wyspy. Jej znaczenie wykracza³o jednak daleko poza te dwie wa¿ne dziedziny. Jako obszar spokojny i stosunkowo trwale podporz¹dkowany w³adzy bizantyñskiej wyspa by³a miejscem, gdzie szukano schronienia. Gdy Jan, jeden z wodzów Justyniana, uwolni³ z r¹k Gotów grupê senatorów rzymskich, odes³a³ ich na Sycyliê99. Uciekali na ni¹ Libijczycy, przera¿eni okrucieñstwami Maurów i wojsk Stotzasa100. PóŸniej przybywali tu liczni uciekinierzy z Rzymu i jego okolic, szczególnie po sukcesach, jakie Totila odniós³ na Pó³wyspie Apeniñskim101. Du¿¹ grupê wœród nich stanowili probizantyñsko nastawieni przedstawiciele arystokracji rzymskiej, spoœród których liczni posiadali tu swoje dobra. By³ wœród nich Liberiusz, który po ataku Gotów na wyspê uda³ siê do Konstantynopola102. To jemu, o czym by³a ju¿ mowa, cesarz powierzy³ nastêpnie zadanie odzyskania Sycylii. 93 Artaban nie zasta³ ju¿ Liberiusza na Cephalonii, wiêc ruszy³ za nim ku brzegom Sycylii. Niestety burza, która pochwyci³a jego statki u wybrze¿a Kalabrii pokrzy¿owa³a mu szyki i omal nie pozbawi³a ¿ycia (B. VII, 40, 12–17). Tymczasem Liberiusz dotar³ do Syrakuz i zdo³a³ wejœæ do miasta, ale nie mog¹c przyj¹æ decyduj¹cej bitwy wycofa³ siê do Panormos (B. VII, 40, 12, 18). 94 B. VII, 39, 6–9; VII, 40, 1–4, 9. 95 B. VII, 40, 19; E. S t e i n, op. cit., s. 595. Prokopiusz przypisuje tê decyzjê wp³ywowi doradcy króla, Rzymianina, który wpad³ w rêce wojsk cesarskich i zosta³ wypuszczony, bo obieca³, ¿e sk³oni Totilê do odwrotu (B. VII, 40, 20–24). Mia³ on t³umaczyæ w³adcy gockiemu, ¿e z³upiona Sycylia nie stanowi ju¿ wielkiej wartoœci. Przekonywa³ go tak¿e, ¿e wiosn¹, po uporz¹dkowaniu spraw w Italii, armia gocka bêdzie mog³a powróciæ na wyspê (B. VII, 40, 20–29). 96 B. VII, 40, 27. 97 Prokopiusz mówi o czterech garnizonach (B. VII, 40, 29). Prawdopodobnie by³y wœród nich Syrakuzy, Palermo i Lilybeum (F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 25; F. G i u n t a, Las ciudades, s. 211). 98 B. VIII, 24, 1–3; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 260; B. P a c e, op. cit., s. 109. Nie odwa¿y³ siê jednak ruszyæ do Italii na pomoc mieszkañcom obleganego przez Gotów Krotonu, którzy go o to prosili (B. VIII, 25, 24). Wskutek braku pomocy miasto skapitulowa³o. Zwraca uwagê fakt, ¿e mimo oblê¿enia swego miasta i wyspiarskiego po³o¿enia Sycylii byli oni w stanie kontaktowaæ siê potajemnie z Artabanem i to niejednokrotnie. 99 B. VII, 26, 11–14; L. D u c h e s n e, Vigile et Pelage, „Revue des Questions Historiques” t. XXXVI, 1884, s. 403. Poniewa¿ wczeœniej owi senatorowie przeszli na stronê Gotów, ich oddalenie na Sycyliê mog³o s³u¿yæ zarówno ich bezpieczeñstwu jak i ich usuniêciu z Italii. Byæ mo¿e by³ wœród nich Pelagiusz, bowiem w 548 r. ju¿ przebywa³ na tej wyspie. 100 B. IV, 23, 28; Theoph., A. M. 6026, s. 209; E. S t e i n, op. cit., s. 549. 101 B. V, 25, 10; B. P a c e, op. cit., s. 107. 102 M. D e a n e s l y, op. cit. , s. 65; E. S t e i n, op. cit., s. 595. 334 TERESA WOLIÑSKA Wyspa by³a te¿ miejscem odsy³ania niepewnego elementu — tu trafili m.in. Goci z garnizonów Tudery i Clusium po ich zajêciu przez Belizariusza103. Narzes zes³a³ na Sycyliê biskupa Altiny, Witalisa, który spiskowa³ z Frankami104. Tu te¿ wiêziony by³ papie¿ Wigiliusz zabrany z Rzymu na rozkaz Justyniana105. Biskup Rzymu spêdzi³ na Sycylii zimê 545/546 r. i tu te¿ zmar³ w drodze powrotnej do Rzymu w roku 555106. Przep³yw ludzi odbywa³ siê te¿ w drug¹ stronê: po zdobyciu Neapolu Belizariusz przesiedla³ do tego miasta ludnoœæ z Syrakuz i innych miast sycylijskich107. Gdy nasta³ pokój, a Rzymianie opanowali oœrodki oporu Gotów na wybrze¿u, Sycylia natychmiast podjê³a sw¹ tradycyjn¹ rolê poœrednika handlowego. Prokopiusz pisze o licznych statkach przyp³ywaj¹cych do Italii z Sycylii i innych czêœci imperium108. Z punktu widzenia gospodarki bizantyñskiej wyspa nie mia³a znaczenia pierwszoplanowego a dochody z niej stanowi³y skromn¹ pozycjê w bud¿ecie imperium109. Ernst S t e i n uwa¿a za mo¿liwe, ¿e by³y one przeznaczane na potrzeby Italii110. W toku dzia³añ wojennych Sycylia wielokrotnie by³a przedmiotem rokowañ pokojowych. Ju¿ w koñcu 535 r. Teodahad wraz z senatem rzymskim zwróci³ siê do cesarza z proœb¹ o pokój111. Piotr, negocjator z ramienia Justyniana, wykorzysta³ zajêcie wyspy dla wywarcia nacisku na w³adcê gockiego i skutek osi¹gn¹³. Przera¿ony Teodahad wyrazi³ m.in. gotowoœæ zrzeczenia siê Sycylii112. Ponadto zgodzi³ siê p³aciæ trybut i dostarczaæ ¿o³nierzy do armii bizantyñskiej. Wreszcie w tajemnicy przed swymi poddanymi wyrazi³ gotowoœæ oddania ca³ej Italii i zrzeczenia siê tronu w zamian za obietnicê sta³ej pensji i zapewnienie spokojnego ¿ycia w Bizancjum113. Jeœli nawet uwzglêdnimy s³aby charakter Teodahada, przyznaæ trzeba, ¿e wra¿enie jakie uczyni³o na nim opanowanie Sycylii przez Belizariusza by³o piorunuj¹ce. Propozycje gockie by³y tak korzystne, ¿e cesarz postanowi³ je przyj¹æ i wezwa³ Belizariusza do zajêcia Italii114. Wskutek obalenia Teodahada na rzecz Witigesa nie dosz³o do wprowadzenia wspomnianego powy¿ej uk³adu w ¿ycie. W latach nastêpnych, mimo tocz¹cej siê wojny nie ustawa³a akcja dyplomatyczna. Wielokrotnie jeszcze dochodzi³o do prób rokowañ pomiêdzy Bizancjum i Ostrogotami. 103 B. VI, 13, 4. 104 Pauli Diaconi Historia Langobardorum, ks. II, 4, wyd. G. W a i t z, G. B e t h m a n n, MGH, SSRLetI, Hannoverae 1878. 105 Marcellin, a. 546, s. 107; Liber pont., s. 152 [LXI. Vigilius]; C. D i e h l, G. M a r ç a i s, Le monde oriental de 395 à 1081, Paris 1944, s. 109; J. H e r r i n, The Formation of Christendom, Oxford 1987, s. 147. Papie¿ przyby³ z Rzymu do Katany. 106 Lib. pont., s. 152 [= LXI. Vigilius]; B. P a c e, op. cit., s. 107. Papie¿ zmar³ w 555 r. w Syrakuzach (Lib. pont., s. 154; Victoris Tonnenensis Chronica, a. 557, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA t. XI, Berolini 1894, s. 204; J. H e r r i n, op. cit., s. 122; B. P a c e, loc. cit.). 107 Landolfus, lib. XVIII, s. 374; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 280. 108 B. VIII, 35, 13–14. 109 M. I. F i n l e y, op. cit., s.181. 110 E. S t e i n, op. cit., s.616. 111 Ibidem, s. 343. 112 Piotr przyby³ do Italii po uwiêzieniu Amalasunty przez Teodahada (F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 273). W opinii B. P a c e (op. cit., s. 104–10) to upadek Palermo sk³oni³ Teodahada do podjêcia rokowañ. Cf. tak¿e P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 46; E. S t e i n, op. cit., 343. 113 B. V, 6, 2–5; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 274; C. D i e h l, op. cit., s. 15. 114 B. V, 6, 27. SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 335 W ich toku zawsze pojawia³ siê problem Sycylii. Po zajêciu Rzymu przez Belizariusza Witiges zaproponowa³ zawarcie pokoju115. Rokowania by³y prowadzone w trzecim roku wojny (537/538), w trakcie oblê¿enie Rzymu przez si³y Witigesa. Dosz³o wówczas do interesuj¹cej wymiany propozycji na temat Sycylii, co by³o ju¿ przedmiotem artyku³u J. O. W a r d a116. Oto Witiges proponowa³ oddanie wyspy (bêd¹cej de facto w rêkach Bizancjum) w zamian za pozostawienie mu w³adzy nad Itali¹. Pos³owie u¿yli przy tym ciekawej argumentacji mówi¹c, ¿e s¹ œwiadomi, i¿ posiadanie Sycylii gwarantuje Bizantyñczykom bezpieczne w³adanie Libi¹117. By³o to stwierdzenie niemal identyczne z tym, które Prokopiusz w³o¿y³ w usta Jana z Kapadocji w przeddzieñ wyprawy do Afryki. Mo¿liwe, ¿e w obu przypadkach opinia ta pochodzi od samego Prokopiusza i odzwierciedla myœlenie geopolityczne elit bizantyñskich. W odpowiedzi Belizariusz zaproponowa³ oddanie Gotom Brytanii, która jest wszak wiêksza od Sycylii118. Ewald K i s l i n g e r uwa¿a, ¿e wódz w ten sposób da³ wyraz swej ironii, a równoczeœnie potwierdzi³ wyj¹tkowe znaczenie Sycylii dla Bizancjum119. Podobnie Robert B r o w n i n g s¹dzi, ¿e wódz da³ do zrozumienia, i¿ ³atwo jest zrzekaæ siê czegoœ, czego siê ju¿ nie posiada120. Ward jest jednak sk³onny powa¿niej potraktowaæ rzeczon¹ propozycjê. Zwraca on uwagê, ¿e w negocjacjach obie strony wiêksz¹ wagê przywi¹zywa³y do formalnych tytu³ów ni¿ do stanu faktycznego. Zatem propozycja gocka nie dotyczy³a zrzeczenia siê wyspy w znaczeniu materialnym, lecz zrzeczenia siê praw do niej. Belizariusz nie mia³ powodów, by czuæ siê ura¿ony propozycj¹ Teodahada, lecz nie by³ upowa¿niony przez cesarza do czynienia jakichkolwiek cesji terytorialnych. W opinii Warda Justynian by³ gotów zamieniæ terytoria, do których mia³ teoretyczne prawa, lecz nad którymi nie mia³ kontroli (tj. Brytaniê), na te, do których jego prawa by³y w¹tpliwe, lecz pozostawa³y one w faktycznym posiadaniu Bizancjum (Italia)121. Propozycja cesarza wyra¿ona ustami Belizariusza mia³aby zatem na celu pewnego rodzaju powtórzenie sytuacji z czasów Zenona, który wys³a³ Teodoryka do Italii. Goci tym razem mieliby przej¹æ terytoria rz¹dzone przez Anglosasów122. Nie s¹dzê, by w tej sprawie Ward mia³ racjê. Pos³owie goccy najwyraŸniej sondowali mo¿liwoœci zawarcia porozumienia z cesarstwem i stopniowo wzbogacali sw¹ ofertê. Zaczêli od deklaracji gotowoœci zrzeczenia siê Sycylii, a potem dorzucali kolejno Kampaniê, Neapol i roczny trybut123. Nie pad³a jednak z ich strony, bo paœæ nie mog³a, propozycja oddania ca³ej Italii. 115 B. VI, 6, 27–31; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 57. 116 J. O. Ward, Prokopius, „Bellum gothicum” II, 6.28. The problem of context between Justinian I and Britain, „Byzantion” t. XXXVIII, 1968, 460–471. 117 B. VI, 6, 27. 118 B. VI, 6, 28–29. 119 E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 49–50. 120 P. B r o w n i n g, op. cit., s. 140. Równie¿ wielu innych historyków traktuje propozycjê Belizariusza jako wyœmianie Gotów i reductio ad absurdum gockiej propozycji oddania Sycylii. Cf. L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 23; F. G r e g o r o v i u s, Istorija goroda Rima w sriednije wieka t. I, S. Pietierburg 1886, s. 174; T. H o d g k i n, Italy and her Invaders t. IV, Oxford 1896, s. 266–267; P. N. U r e, Justinian and his Age, London 1956, s. 246; B. R u b i n, Prokopios von Kaisareia, [w:] Realencyklopädie des Altertumswissenschaft t. XXIII, Stuttgart 1957, kol. 419. 121 J. O. W a r d, op. cit., s. 461–464. W dalszej czêœci artyku³u autor próbuje udowodniæ, ¿e w czasach Justyniana w Brytanii istnia³y si³y sk³onne do uznania zwierzchnoœci cesarstwa, a co za tym idzie Justynian móg³ roœciæ sobie pretensje do zwierzchnoœci nad ni¹. 122 Ibidem, s. 471. 123 B. VI, 6, 30–31. 336 TERESA WOLIÑSKA Tymczasem tylko w takim przypadku Goci musieliby szukaæ dla siebie nowego miejsca. Zreszt¹ i wówczas pomys³ wys³ania ich do Brytanii trudno okreœliæ inaczej ni¿ jako bardzo ma³o realistyczny. Ponadto z relacji Prokopiusza nie wynika, by w trakcie rokowañ prezentowana by³a opinia samego Justyniana. Wrêcz przeciwnie, Belizariusz podkreœla³, ¿e sam nie jest w³adny podejmowaæ decyzji w tak wa¿nych sprawach, a Goci respektuj¹c tê opiniê wyrazili gotowoœæ wys³ania pos³ów do Konstantynopola. W tym celu zawarto rozejm. Wydaje siê zatem, ¿e nie nale¿y przyk³adaæ zbyt wielkiej wagi do kilku s³ów na temat Brytanii, które pad³y w ferworze rokowañ i wysnuwaæ na ich podstawie zbyt daleko id¹cych wniosków. Ostatecznie pokonanie Gotów i kapitulacja Rawenny w 540 r. uczyni³y rzecz ca³¹ bezprzedmiotow¹. Do rozmów powrócono w 546 r., w czasie oblê¿enia Rzymu przez Totilê. W imieniu obleganych prowadzi³ je diakon Pelagiusz, póŸniejszy papie¿124. Król Gotów ju¿ na samym pocz¹tku spotkania wykluczy³ jakiekolwiek ustêpstwa m. in w sprawie Sycylii125. Pelagiusz chcia³ uzyskaæ od Totili obietnicê, ¿e nie wywrze zemsty na Sycylijczykach za przejœcie na stronê Belizariusza. Podkreœla³, ¿e mieszkañcy wyspy nigdy nie wyst¹pili przeciwko Gotom z broni¹ w rêku126. Totila z ca³¹ stanowczoœci¹ odrzuci³ mo¿liwoœæ takiego porozumienia. Prokopiusz wk³ada w jego usta mowê, w której król wyjaœnia powody odmowy127. Mia³ mianowicie rzec, ¿e zapanowa³a wrogoœæ pomiêdzy Gotami i Sycylijczykami128 spowodowana przyjaznym zachowaniem mieszkañców wyspy wobec armii bizantyñskiej w chwili jej wkraczania129. Warto zastanowiæ siê przez chwilê nad motywami postêpowania obu stron. To, ¿e zarówno dowódcy rzymscy jak i Stolica Apostolska by³y zainteresowane ochron¹ ludnoœci Sycylii, jest w pe³ni zrozumia³e ze wzglêdu na ekonomiczn¹ i strategiczn¹ rolê wyspy. Biskupstwo rzymskie posiada³o na niej znaczne dobra, bêd¹ce Ÿród³em dochodów130. Z relacji Prokopiusza wynika, ¿e Totila kierowa³ siê przede wszystkim ¿¹dz¹ zemsty. Takie wyt³umaczenie by³oby jednak zbyt wielkim uproszczeniem. W rzeczywistoœci trudno siê dziwiæ, ¿e Goci sprzeciwili siê ¿¹daniom Pelagiusza, bowiem bez w¹tpienia wiedzieli, ¿e to w du¿ej mierze dziêki wsparciu z Sycylii broni siê Rzym oraz inne miasta italskie pozostaj¹ce w rêkach Bizantyñczyków131. Zwraca uwagê fakt, ¿e ju¿ wówczas (wiosna lub lato 546 r.) Totila planowa³ inwazjê na wyspê i ¿e jego zamierzenia by³y znane Rzymianom. Byæ mo¿e Pelagiusz obawia³ siê, ¿e najazd nast¹pi niezw³ocznie po zajêciu Rzymu. Mo¿liwe jednak, ¿e w rokowaniach diakon chcia³ uzyskaæ ³askê dla osób, które z ramienia dowódców rzymskich na Sycylii lub z inicjatywy papie¿a dostarcza³y zopatrze- 124 B. VII, 16, 5–32; B. R u b i n, Das Zeitalter t. II, s. 173–174. 125 Pozosta³e sprawy, w których Totila nie chcia³ negocjowaæ, to problem zachowania w nienaruszonym stanie murów Rzymu oraz oddania niewolników znajduj¹cych siê w armii gockiej ich rzymskim panom. Cf. B. VII, 16, 15–21. J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 237–238; K. H a n n e s t e a d, Les forces militaires d’après les „Guerre gothique” de Procope, „Classica et Mediaevalia” t. XXI, 1969, s. 169; B. R u b i n, Das Zeitalter t. II, s. 173–174. 126 B. VII, 16, 31. 127 B. VII, 16, 15–21. Mowa skierowana by³a do papie¿a Pelagiusza. 128 B. VII, 16, 21. 129 B. VII, 16, 18–19. 130 K. H a n n e s t a d, op. cit., s. 169. 131 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 368; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 369. J. B. B u r y (op. cit., s. 238) uwa¿a nawet, ¿e to nieustêpliwoœæ Totili w sprawie Sycylii by³a bezpoœredni¹ przyczyn¹ zerwania rokowañ przez Pelagiusza. SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 337 nie dla Rzymu. Ich los w przypadku dostania siê w rêce Totili by³ czêsto tragiczny, co pokaza³ przyk³ad biskupa Walentyna. Po zdobyciu Rzymu Totila wys³a³ do cesarza diakona Pelagiusza i retora Teodora z propozycj¹ pokoju. Nie przedstawia³ szczegó³owych warunków, lecz powo³ywa³ siê na porozumienie zawarte przez Anastazjusza z Teodorykiem Wielkim132. Cesarz zignorowa³ tê próbê kontaktu wskazuj¹c, ¿e osob¹ upowa¿nion¹ do rokowañ jest Belizariusz. W 550 r., w obliczu sukcesów bizantyñskich, Goci podjêli po raz kolejny próbê negocjacji oferuj¹c gotowoœæ zrzeczenia siê m.in. Sycylii i Dalmacji i p³acenia trybutu w zamian za pozostawienie im Italii133. Justynian, zdecydowany zakoñczyæ wojnê ca³kowit¹ likwidacj¹ królestwa ostrogockiego, stanowczo odrzuci³ tê propozycjê i odmówi³ udzielenia pos³uchania gockim pos³om134. By³ to ostatni raz, gdy Goci oferowali w negocjacjach oddanie wyspy w nadziei zachowania dla siebie chocia¿ czêœci Italii. Mo¿liwe, ¿e odmowa udzielenia pos³om audiencji przyczyni³a siê do podjêcia przez Totilê decyzji o najeŸdzie na Sycyliê. Mimo tocz¹cych siê wojen i najazdu Totili Sycylia pocz¹wszy od 535 r. pozostawa³a w rêkach Bizancjum. Organizuj¹c sw¹ w³adzê na odzyskanych obszarach Bizantyñczycy nawi¹zali do wywodz¹cej siê z antyku zasady odrêbnoœci Sycylii i Italii. Administracja wyspy zosta³a uregulowana wstêpnie ju¿ w 536 r., nastêpnie na mocy nowelli 75 z 537 r., wreszcie „Sankcj¹ pragmatyczn¹” z 554 r.135 Cesarz traktowa³ wyspê jako nostrum quadammodo peculium136. Od 537 r. Sycylia by³a zarz¹dzana przez pretora zale¿nego bezpoœrednio od kwestora w Konstantynopolu137. Nie w³¹czono jej zatem do prefektury Italii, przez co podkreœlono jej szczególn¹ rolê138. Siedzib¹ pretora by³y Syrakuzy, które sta³y siê, obok Rawenny i Kartaginy, jednym z centrów administracji bizantyñskiej na Zachodzie139. Pretorowi podlega³o m.in. mianowanie i nadzorowanie dzia³alnoœci urzêdników cywilnych 132 B. VII, 21, 18–25; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 75. Totila zapewne zna³ korespondencjê Teodoryka z Anastazjuszem dotycz¹c¹ statusu Italii. 133 B. VIII, 24, 4; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 260. 134 B. VIII, 24, 3–5. Czekali bardzo d³ugo na audiencjê (pó³tora roku). Przyjêto ich dopiero jesieni¹ 551 (E. S t e i n, op. cit., s. 582, 594 przyp. 2, 598–599). 135 Nov. 75 [=104] De appellationibus Siciliae adresowana to kwestora Tryboniana. Cf. Corpus Iuris Civilis t. III, Novellae, wyd. R. S c h o e l l, Berolini 1954, s. 378 [= s. 500]. Na temat organizacji Sycylii cf. R. B o n i n i, Giustiniano e il problema italico, [w:] Bisanzio, Roma e l’Italia nell’Alto Medioevo t. I, s. 85–86, 91; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 215, 283; W. E n s s l i n, Zur Verwaltung Sicilien vom Ende des Weströmischen Reiches bis zum Beginn der Themenverfassung, „Studi Bizantini e Neoellenici” t. VII, 1953, s. 359–360; A. H. M. J o n e s, op. cit. t. I, s. 283; L. M. H a r t m a n n, Untersuchungen zur Geschichte der byzantinischen Verwaltung in Italien (540–750), Leipzig 1889, s. 35–36; M. M a z z a, op. cit., s. 77–84; E. S t e i n, op. cit., s. 424; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 21–25; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 321. 136 Nov. 75 [=104], s. 378 [= s. 500]; A. G u i l l o u, La Sicile, s. 97; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 322. 137 Nov. 75 [=104], loc. cit. Zale¿noœæ ta dotyczy³a kwestii administracji politycznej. W sprawach finansowych zwierzchnikiem pretora by³ comes patrimonii per Italiam (E. S t e i n, op. cit., s. 424). A. E. F r e e m a n (Sicily, Phoenician, Greek and Roman, London 1892, s. 350) podkreœla, ¿e by³ to pretor lub strateg w randze patrycjusza. 138 H. H u r é, op. cit., s. 59. B. B a v a n t (Le Duché byzantine de Rome. Origine, durée, extention géographique, „Mélange de l’Ecole française de Rome. Moyen Age–Temps Modernes” t. XCI, 1979, s. 42–44) podkreœla, ¿e odrêbny status Sycylii by³ wyj¹tkiem, bowiem generalnie Justynian zachowa³ tak¹ organizacjê prowincji, jaka istnia³a za Teodoryka. 139 J. H e r r i n, op. cit., s. 135. M. M a z z a (op. cit., s. 79) widzi w tym uprzywilejowanie wschodniej czêœci wyspy. 338 TERESA WOLIÑSKA i nadzór nad poborem podatków. Posiada³ te¿ uprawnienia s¹downicze. Nie móg³ natomiast ingerowaæ w sprawy wojskowe140. Podatki pobiera³ comes patrimonii per Italiam141. W sferze wojskowej wyspa mia³a swego wodza (dux), którego zwierzchnikiem by³ magister militum per Orientem142. Tak wiêc Justynian nie zdecydowa³ siê na po³¹czenie tu w³adzy cywilnej i wojskowej143. Niestety, nie ma danych o funkcjonowaniu administracji bizantyñskiej, co nie pozwala stwierdziæ, czy Sycylia zyska³a na zmianie w³adcy144. Z ca³¹ pewnoœci¹ po 535 r. wyj¹wszy okres najazdów Totili wyspa cieszy³a siê d³ugim (przynajmniej do 652 r.) okresem pokoju, co sprzyja³o jej rozwojowi i dobrobytowi mieszkañców145. Do tego ostatniego przyczynia³a siê tak¿e niezale¿noœæ administracyjna Sycylii, wyklucza³a ona bowiem dyktowanie cen na zbo¿e przez prefekta pretorium Italii. Z ca³¹ pewnoœci¹ wszystkie si³y polityczne by³y œwiadome strategicznego znaczenia Sycylii. Jednak ró¿ny by³ poziom tej œwiadomoœci. Najwy¿szy wykazywali bez w¹tpienia Bizantyñczycy, którzy doceniali atuty wyspy, szczególnie te o charakterze strategicznym. Mo¿na przytoczyæ szereg potwierdzaj¹cych to dowodów. Nie przypadkiem Belizariusz pozostawi³ tu silne garnizony, zanim wkroczy³ do Italii. Nie znamy ich liczby i lokalizacji, lecz jeœli uwzglêdnimy fakt, ¿e wódz przyby³ na wyspê na czele dziesiêciotysiêcznej armii, a po wyl¹dowaniu na pó³wyspie prosi³ w³adcê o posi³ki i nadmienia³, ¿e pozosta³o mu zaledwie piêæ tysiêcy146, musia³y one byæ doœæ liczne, choæ oczywiœcie nie nale¿y s¹dziæ, ¿e na wyspie pozosta³a po³owa armii ekspedycyjnej. Powy¿ej by³a ju¿ mowa o niezwykle szybkiej i stanowczej reakcji Justyniana na wiadomoœæ o wyl¹dowaniu na niej wojsk Totili147. Dowodzi ona, ¿e cesarz doskonale rozumia³ niebezpieczeñstwo, jakie zawis³o nad jego planem restauracji Imperium. Mo¿na postawiæ tezê, ¿e w³aœnie ów najazd przyczyni³ siê do tego, ¿e cesarz postanowi³ u¿yæ ca³ej si³y swego pañstwa, by ostatecznie rozgromiæ Gotów. O stosunku Bizantyñczyków do Sycylii wiele mówi¹ te¿ podejmowane przez nich zabiegi o pozyskanie ¿yczliwoœci jej mieszkañców. Wyrazem tego by³o miêdzy innymi odwo³ywanie siê do ¿ywej na wyspie tradycji Imperium Romanum. Poniewa¿ w³aœnie w czasie dzia³añ na Sycylii koñczy³ siê czas konsulatu Belizariusza (31 grudnia 535), wykorzysta³ on zajêcie Syrakuz, by tu dokonaæ zwieñczenia swego urzêdowania. Odby³ uroczysty wjazd do miasta po³¹czony ze zwyczajowym w takich wypadkach rozrzucaniem monet w t³um148. Prokopiusz opisuje serdecznoœæ, z jak¹ witano wodza. Chocia¿ nie jest on w tej sprawie bezstronny, mo¿emy przyj¹æ, ¿e wówczas rzeczywiœcie mieszkañcy Sycylii 140 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 322. 141 A. H. M. J o n e s, op. cit. t. I, 283. M. I. F i n l e y (op. cit., s. 172, 180) podkreœla, ¿e chocia¿ Justynian powo³ywa³ siê na dawny obyczaj, stworzony przez niego urz¹d pretora Sycylii nie mia³ nic wspólnego ze staro¿ytnoœci¹. C. D i e h l (Justinian, s. 20) s¹dzi, ¿e ju¿ od 535 r. Sycyli¹ zarz¹dza³ pretor. 142 C. D i e h l, op. cit., s. 21; V. v o n F a l k e n h a u s e n, I Bizantini in Italia, [w:] I Bizantini in Italia, G. C a v a l l o et alii, wyd. 2, Milano 1986, s. 7. 143 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 321. 144 M. I. F i n l e y, op. cit., s. 180. 145 M. M a z z a, op. cit., s. 76. 146 B. VII, 18, 9. 147 J. B. B u r y (op. cit. t. II, s. 252–253) podkreœla, ¿e wiadomoœci o sukcesach gockich w po³udniowej Italii (zajêcie Tarentu a potem Rhegium) oraz na Sycylii, wywar³y wiêksze wra¿enie w Konstantynopolu ni¿ wczeœniejsza utrata Rzymu. 148 B. V, 5, 18–19. SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA 339 radowali siê z powrotu do Cesarstwa. Nie odczuli jeszcze ani ciê¿aru wojny, ani dotkliwoœci bizantyñskiej administracji. Podporz¹dkowanie wyspy Bizancjum (535 r.) odby³o siê na warunkach korzystnych dla mieszkañców. PóŸniej, po wkroczeniu do Italii Belizariusz stara³ siê nak³oniæ do kapitulacji tamtejsze garnizony (np. w Neapolu) obiecuj¹c takie same przywileje, jakie otrzymali Sycylijczycy149. Podkreœliæ warto, ¿e nie bez znaczenia by³o bardzo poprawne zachowanie siê armii bizantyñskiej zarówno w 533 jak i w 535 r. (karnoœæ, brak rekwizycji, zakup produktów po przyzwoitych cenach). Dziêki temu Belizariusz pozyska³ sobie sympatiê mieszkañców Sycylii, któr¹ Bizantyñczycy starali siê zachowaæ tak¿e w toku póŸniejszych dzia³añ150. O ile nie ma najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e dla Justyniana Sycylia by³a kluczowym punktem w jego planach restauracji Imperium, to trudniej jednoznacznie oceniæ jak wielkie znaczenie do jej posiadania przyk³adali Wandalowie i Goci. Polityka królów wandalskich wydaje siê wskazywaæ, ¿e doceniali jej rolê strategiczn¹. W praktyce jednak nie potrafili wykorzystaæ faktu, ¿e w ich rêkach by³o Lilybeum. Garnizon tego portu nie poinformowa³ na czas swego króla o przygotowywanej inwazji wojsk Belizariusza w 533 r., choæ trudno przecie¿ przypuœciæ, by du¿a jak na owe czasy armia nie zosta³a dostrze¿ona. Jeszcze mniej uwagi poœwiêcali wyspie Goci. Przytoczona powy¿ej opinia Jordanesa wydaje siê wyj¹tkowa i nie jest pewne, czy jego ocena roli Sycylii by³a podzielana przez w³adców ostrogockich. Godna podkreœlenia jest ³atwoœæ, z jak¹ Goci gotowi byli wyrzec siê wyspy w trakcie omawianych powy¿ej rokowañ. S¹dzili najwyraŸniej, ¿e dla Justyniana stanowi ona tak¹ wartoœæ, ¿e za cenê jej odzyskania gotów bêdzie pozostawiæ im kontrolê nad Pó³wyspem Apeniñskim. Nie bronili jej zreszt¹ z tak¹ determinacj¹, jakiej nale¿a³oby oczekiwaæ. Jak wspomniano powy¿ej na wyspie by³y jedynie nieliczne garnizony gockie. Wp³yn¹æ na to mog³a œwiadomoœæ postawy rodowitych mieszkañców wyspy, brak floty, wreszcie fakt, ¿e na po³udniu Italii i na Sycylii arystokracja gocka nie mia³a wielu maj¹tków. Goci nie wykazywali te¿ zainteresowania handlem na Morzu Œródziemnym. Trudno orzec, na ile zdawali sobie sprawê, ¿e oddanie Sycylii Cesarstwu spowoduje uzale¿nienie odeñ, przynajmniej gospodarcze, Italii. Podsumowuj¹c powy¿sze rozwa¿ania stwierdziæ nale¿y, ¿e nie ulega w¹tpliwoœci rola wyspy w operacjach militarnych, zarówno prowadzonych w Afryce, jak i w Italii. Sycylia nie tylko u³atwia³a podbój królestw barbarzyñskich, lecz tak¿e umo¿liwia³a utrzymanie ich w rêkach bizantyñskich. Dostarczy³a zarówno baz operacyjnych dla floty bizantyñskiej jak i umo¿liwi³a wszechstronne zaopatrzenie oddzia³ów bizantyñskich w ¿ywnoœæ, konie, drewno. Poniewa¿ spe³nia³a przede wszystkim rolê spichlerza Italii, jej opanowanie umo¿liwi³o Bizantyñczykom odciêcie dostaw ¿ywnoœci garnizonom gockim na Pó³wyspie Apeniñskim. Z drugiej strony, w okresie niepowodzeñ si³ cesarskich w Italii, jej utrzymanie w rêkach bizantyñskich dawa³o szansê dostarczenia pomocy ¿ywnoœciowej i militarnej garnizonom bizantyñskim oraz schronienia dla uciekinierów z ogarniêtych wojn¹ obszarów. W przypadku niepowodzeñ militarnych umo¿liwia³a odwrót i przegrupowywanie oddzia³ów zdemoralizowanych klêskami. Dziêki jej posiadaniu mo¿liwe by³o skuteczne przeciwdzia³anie niepokojom i rewoltom wojskowym, które wybucha³y w zachodnich prowincjach (np. w Afryce). £atwo by³o tu o informacje o charakterze wywiadowczym, czemu 149 B. V, 8, 18, 27 (Sycylia mia³a byæ dla nich dowodem, ¿e nic ich z³ego nie spotka ze strony Bizantyñczyków). 150 P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 44; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 369. 340 TERESA WOLIÑSKA sprzyja³y szerokie kontakty handlowe mieszkañców wyspy i znajomoœæ warunków ¿eglugi w œrodkowej czêœci Morza Œródziemnego. Tam te¿ odsy³ano osoby, którym chciano zapewniæ bezpieczeñstwo oraz te, które chciano mieæ na oku. Wyspa by³a papierkiem lakmusowym stosunków miêdzy Cesarstwem i Itali¹. Sycylijczyków traktowano dobrze, bo ich przyk³ad móg³ zachêciæ innych mieszkañców Italii do ¿yczliwego przyjêcia armii cesarskiej. Znaczenie Sycylii wykracza³o poza sferê militarn¹. Gdy Justynianowi uda³o siê odbudowaæ Imperium na Zachodzie, sta³a siê ona poœrednikiem w komunikacji miêdzy Konstantynopolem i odzyskanymi prowincjami. Rola ta zwiêksza³a siê w miarê tego, jak zagro¿enie barbarzyñskie na Ba³kanach utrudnia³o kontakty l¹dowe miêdzy wschodni¹ czêœci¹ Cesarstwa i Itali¹. Zwyk³ym poddanym cesarza wyspa oferowa³a swe poœrednictwo w kontaktach handlowych pomiêdzy wschodnimi prowincjami Bizancjum a Itali¹ i Afryk¹. ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK Konkubinat i pozycja spo³eczna filiorum naturalium w spo³eczeñstwie longobardzkiej Italii VII i VIII w. W badaniach nad struktur¹ spo³eczeñstwa longobardzkich W³och VII i VIII w. stosunkowo niewiele uwagi poœwiêca siê zagadnieniom zwi¹zanym z rodzin¹, ma³¿eñstwem i statusem kobiet. Problematyka ta podejmowana jest jedynie na marginesie rozwa¿añ o ewolucji rodu, uznawanego za instytucjê o podstawowym znaczeniu w strukturze plemiennego spo³eczeñstwa1. Tymczasem przemiany modelu rodziny, w tym zmiennoœæ form ma³¿eñstwa i wystêpuj¹cych obok niego innych typów zwi¹zków miêdzy mê¿czyzn¹ i kobiet¹, stanowi¹ jeden z wa¿nych problemów badawczych, którego wyjaœnienie pozwala lepiej zrozumieæ znaczenie prze³omu dokonuj¹cego siê w ró¿nych dziedzinach ¿ycia spo³eczeñstwa Italii w okresie istnienia niezale¿nego pañstwa Longobardów. W tej sferze ¿ycia spo³ecznego najwyraŸniej ukazuje siê konflikt miêdzy tradycyjnym systemem norm a nowym porz¹dkiem rodz¹cym siê wraz z postêpami chrystianizacji i rozpadem dawnych struktur rodowych. Œcieranie siê sprzecznych tendencji odzwierciedla ewolucja pozycji i statusu prawnego konkubin i dzieci nieœlubnych urodzonych z pozama³¿eñskich zwi¹zków wolnych Longobardów. Podstawowym Ÿród³em do dziejów filiorum naturalium i konkubinatu, podobnie jak w przypadku wszystkich niemal¿e zjawisk z zakresu historii spo³ecznej Longobardów, s¹ spisy praw sporz¹dzone na rozkaz kolejnych w³adców Królestwa Longobardów, od Rotariego po Aistulfa. bród³a dyplomatyczne, które pojawiaj¹ siê w wiêkszej liczbie dopiero w drugim æwieræwieczu VIII w., rzadko przynosz¹ informacje na temat stosunków w rodzinie. Dotyczy to równie¿ nielicznych Ÿróde³ narracyjnych, z Historia Langobardorum Paw³a Diakona na czele. Taka struktura Ÿróde³ poci¹ga za sob¹ znacz¹ce konsekwencje. Specyfika Ÿróde³ normatywnych, powstaj¹cych jako wyraz okreœlonego programu ideologicznego, sprawia, ¿e pewne fragmenty rzeczywistoœci, o szczególnym znaczeniu dla prawodawcy, s¹ w nich eksponowane, inne celowo pozostaj¹ w cieniu. Dotyczy to zw³aszcza zjawisk kszta³towa1 Cf. prace historyków prawa, m.in. F. B r a n d i l e o n e, Saggi sulla storia delle celebrazioni del matrimonio in Italia, Milano 1906; F. S c h u p f e r, Il diritto privato dei popoli germanici con speciale riguardo all’Italia, II, La famiglia, Città di Castello 1914; E. B e s t a, La famiglia nella storia del diritto italiano, Padova 1933; P. V a c c a r i Il matrimonio germanico, Pavia 1935; P. S. L e i c h t, Il diritto privato preirneriano, Bologna 1933; E. C o r t e s e, Per la storia del mundio in Italia, „Rivista Italiana per le Scienze Giuridiche” t. VIII, 1955–56, s. 323–474; G. V i s m a r a, I rapporti patrimoniali tra coniugi nell’alto medioevo, „Settimane di Studio del Centro Italiano di Studi sull’Alto Medioevo (dalej: SCIAM)” t. XXIV, 1977, s. 633–691. PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 342 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK nych pomiêdzy zwyczajowym przyzwoleniem a dyktowanym przez now¹ chrzeœcijañsk¹ moralnoœæ zakazem, jak konkubinat i status filiorum naturalium. Wi¹¿e siê z tym bezpoœrednio problem okreœlenia relacji miêdzy prawem zwyczajowym, rozwijaj¹cym siê poza pisanymi kodyfikacjami, a prawem stanowionym, odzwierciedlaj¹cym porz¹dek postulowany przez w³adców. Ustalenie roli prawa niepisanego w poszczególnych obszarach ¿ycia rodziny longobardzkiej jest mo¿liwe jedynie poprzez œledzenie sprzecznoœci miêdzy normami edyktów królewskich i praktyk¹ prawn¹ poznawan¹ na podstawie Ÿróde³ dyplomatycznych, wskazuj¹cych na równoczesne wystêpowanie ró¿nych rozwi¹zañ tych samych problemów i rozdŸwiêk miêdzy rzeczywistoœci¹ idealn¹ edyktów a praktyk¹ dnia codziennego. Cennego materia³u porównawczego dostarcza równie¿ analiza przekazów Ÿród³owych dotycz¹cych struktur rodzinnych innych ludów germañskich. Jak siê wydaje, wœród Longobardów tak¿e przed przyjêciem chrzeœcijañstwa dominowa³ model ma³¿eñstwa monogamicznego. Nie wyklucza³o to jednak utrzymywania przez mê¿czyznê, szczególnie nale¿¹cego do elity plemiennej, konkubin, na³o¿nic, czy te¿ „¿on ni¿szej kategorii” — kobiet o zró¿nicowanej pozycji i statusie prawnym2. Aprobowany przez Koœció³ model œciœle monogamicznego, nierozerwalnego ma³¿eñstwa nie odpowiada³ potrzebom tradycyjnego spo³eczeñstwa, o rozbudowanych strukturach rodowych, w których pozycja zajmowana przez grupê krewniacz¹ zale¿a³a m.in. od jej liczebnoœci, uto¿samianej z si³¹ militarn¹. Zgodnie z t¹ koncepcj¹ nie tylko zdolni do noszenia broni mê¿czyŸni, ale równie¿ kobiety stanowi³y nieocenion¹ wartoœæ, zapewniaj¹c rodowi rozwój i ci¹g³oœæ biologiczn¹. Uzasadnia³o to obecnoœæ konkubin i na³o¿nic, które poza zaspokajaniem potrzeb seksualnych swych partnerów, przyczynia³y siê tak¿e do fizycznego wzmocnienia grupy krewniaczej. Ich mêskie potomstwo, o ile tylko zosta³o uznane przez ojca, zwiêksza³o si³ê zbrojn¹ wspólnoty, wzmacniaj¹c jej pozycjê spo³eczn¹ i polityczn¹. Zamkniêcie ¿ycia seksualnego mê¿czyzn w w¹skich ramach ma³¿eñstwa oraz po³¹czenie cielesnoœci z pojêciem grzechu i nieczystoœci by³o obce sposobowi pojmowania cz³owieka i œwiata, w którym p³odnoœæ oznacza³a powodzenie i bogactwo, a kult mêskiej potencji jako przejawu dzielnoœci, by³ nieod³¹cznie zwi¹zany z wizerunkiem mê¿czyzny–wojownika3. Aktywnoœæ seksualn¹ mê¿czyzn traktowano jako wystêpek dopiero, gdy narusza³a prawa innego wolnego cz³owieka (st¹d surowoœæ kar gro¿¹cych za wspó³¿ycie z mê¿atk¹ lub cudz¹ narzeczon¹ i uznanie za anagrip, czyli czyn nierz¹dny, poœlubiania kobiety bez zgody jej opiekunów). Doktryna Koœcio³a przegrywa³a zatem nieuchronnie w konfrontacji z pogañskim systemem wartoœci, wspartym wielowiekow¹ tradycj¹ prawn¹. Mimo przemian dokonuj¹cych siê we wszystkich dziedzinach ¿ycia spo³ecznego i postêpu chrystianizacji, pierwotne struktury rodzinne, poznawane g³ównie na podstawie zwyczajowych norm Edyktu Rotariego, wydaj¹ siê byæ wyj¹tkowo trwa³e. Prze³omowe znaczenie dla zmiany tego stanu 2 O wielo¿eñstwie u Germanów: Tacyt (Germania, wyd. E. F e h r l e, München 1935, cap. 17) i Adam Bremeñski (Gesta Hammaburgensis Ecclesiae pontificum, wyd. B. S c h m e i d l e r, MGH, Scriptores rerum Germanicarum ad usum scholarum, Hannover–Leipzig 1917, IV, 21). Znaczenie poligamii w³adców germañskich analizuj¹ m.in. P. S t a f f o r d, Queens, Concubines and Dowagers: The King’s Wife in the Early Middle Ages, Athens 1983; J. J o c h e n s, The Politics of Reproductions: Medieval Norwegian Kingship, „American Historical Review” t. XCII, 1987, s. 327–349;. S. F. W e m p l e, Women in Frankish Society. Mariage and Closter 500 to 900, Philadelphia 1981, s. 75 n. 3 S. P i e k a r c z y k, Barbarzyñcy a chrzeœcijañstwo, Warszawa 1968, s. 127 n. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 343 rzeczy mia³o dopiero zaanga¿owanie siê autorytetu królewskiego w walkê o narzucenie proponowanych przez duchowieñstwo wzorców, co nieprzypadkowo zbieg³o siê z pog³êbieniem kryzysu rodowej organizacji spo³ecznej. W pierwszej po³owie VIII w. Liutprand usankcjonowa³ czêœæ nakazów prawa koœcielnego dotycz¹cych ¿ycia rodzinnego i ma³¿eñstwa poprzez w³¹czenie ich do swej legislacji. Mog³o siê to jednak dokonaæ dopiero w chwili, gdy zmianie uleg³a dotychczasowa koncepcja w³adzy królewskiej. Obok postaci króla–wodza, stra¿nika odrêbnoœci etniczno–prawnej ludu, wywodz¹cej siê z tradycji plemiennej, Liutprand realizowa³ idea³ w³adcy chrzeœcijañskiego, obroñcy Koœcio³a i g³oszonej przezeñ nauki. Próba po³¹czenia tych odmiennych tradycji prowadzi³a jednak nieuchronnie do konfliktu, który ze szczególna moc¹ przejawia³ siê w dzia³alnoœci prawodawczej tego w³adcy. Istot¹ prawa Longobardów by³o zachowanie ci¹g³oœci miêdzy archaiczn¹ tradycj¹ prawn¹ a zasadami ustanawianymi wspó³czeœnie. Postanowienia królewskie nie mog³y otwarcie kolidowaæ z wczeœniejszymi zwyczajami prawnymi, albowiem godzi³oby to w ideê ci¹g³oœci i zrywa³o wiêŸ z plemienn¹ przesz³oœci¹ stanowi¹c¹ punkt odniesienia niezbêdny do samookreœlenia siê wspólnoty. Próba narzucenia nowych rozwi¹zañ prawnych drog¹ odgórnego nakazu i zast¹pienia nimi utrwalonego zwyczaju musia³a natrafiæ na nieprzejednany opór. Jawne wyst¹pienie przeciwko obyczajowi grozi³o równie¿ podwa¿eniem tradycyjnych podstaw w³adzy monarszej: król–prawodawca pozostawa³ niezmiennie pierwszym wœród równych exercitales i dzia³a³ jako wyraziciel woli ogó³u wolnych Longobardów. Dlatego Liutprand odwo³uj¹cy siê w prologach do swych Edyktów do bo¿ego natchnienia, okreœla³ siê równoczeœnie jako kontynuator kodyfikacyjnej i prawodawczej dzia³alnoœci swych poprzedników4. W longobardzkim systemie prawnym nie wystêpowa³o zjawisko prostego zastêpowania jednej normy prawnej inn¹ — prawo tworzy³o ca³oœæ, na któr¹ sk³ada³y siê spisane normy zwyczajowe, regulacje wydane przez kolejnych w³adców jako uzupe³nienie lub rozszerzenie dawnych zasad lub s³u¿¹ce uregulowaniu kwestii dotychczas nie ujêtej w normach prawa zwyczajowego5. Wywodz¹ce siê z prawa kanonicznego rozwi¹zania prawne dotycz¹ce zagadnieñ zwi¹zanych z ma³¿eñstwem i rodzin¹ jedynie w wyj¹tkowych wypadkach wprowadzane by³y otwarcie do legislacji królewskiej. W wiêkszoœci przypadków dokonywa³o siê to drog¹ modyfikacji wywodz¹cych siê z niepamiêtnych czasów norm prawnych lub te¿ poprzez podniesienie do rangi prawa pisanego zwyczajów rodz¹cych siê pod wp³ywem chrzeœcijañstwa. Jednoczeœnie czêœæ norm funkcjonuj¹cych w sferze prawa niepisanego (cawarfidae6) œwiadomie pozostawiana by³a poza kodyfikacjami królewskimi w nadziei, ¿e z czasem ulegn¹ marginalizacji i zapomnieniu. Mechanizm ten dzia³a³ równie¿ w przypadku zwyczajowych zasad odnosz¹cych siê do instytucji konkubinatu i przepisów reguluj¹cych status filiorum naturalium, z których zapewne tylko niewielka czêœæ wesz³a do kodyfikacji Rotariego. Wyjaœnia to równie¿ nieobecnoœæ odpowiednich przepisów w legislacji Liutpranda i jego nastêpców. 4 F. C a l a s s o, Il problema istituzionale dell’ordinamento barbarico in Italia, SCIAM t. IX, 1962, s. 57 n.; S. G a s p a r r i, La cultura tradizionale dei Longobardi. Struttura tribale e resistenze pagane, Spoleto 1983, s. 135 n. 5 Szerzej: K. M o d z e l e w s k i, Legem ipsam vetare non possumus. Królewski kodyfikator wobec potêgi zwyczaju, [w:] Historia, idee, polityka. Ksiêga dedykowana J. Baszkiewiczowi, Warszawa 1995, s. 26–32. 6 Le leggi dei Longobardi. Storia, memoria e diritto di un popolo germanico, wyd. C. A z z a r a, S. G a s p a r r i, Milano 1992, Leges Liutprandi [dalej: Liut.], cap. 77, cap. 118, cap. 133; F. C a l a s s o, Medio evo del diritto t. I, Milano 1954, s. 194 n. 344 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK Proces ten nieprzypadkowo zbieg³ siê w czasie z rozszerzeniem uprawnieñ spadkowych kobiet i przyznaniem g³owom rodzin prawa do swobodnego rozporz¹dzania maj¹tkiem. Zwyczajowa zasada zezwalaj¹ca na podzia³ maj¹tku agnatycznej grupy krewniaczej tylko miêdzy jej mêskich cz³onków (lub przyznaj¹ca kobiecie jedynie ograniczone prawo do dziedziczenia ziemi) zapewnia³a zachowanie integralnoœci dziedzictwa w kolejnych pokoleniach i tym samym stanowi³a gwarancjê realizacji uprawnieñ spadkowych wspó³rodowców do ka¿dej z czêœci maj¹tku wspólnoty7. Udzia³ nieœlubnych synów w dziedziczeniu nie narusza³ tej generalnej zasady, poniewa¿ traktowani byli oni jako jedna z grup wœród krewnych. Dopuszczenie kobiet do dziedziczenia na równi z mê¿czyznami oznacza³o znacznie swobodniejszy ni¿ w tradycyjnym prawie longobardzkim (a praktycznie nieograniczony) przep³yw dóbr ziemskich miêdzy rodzinami, co wp³ywa³o na stopniowe pomniejszanie substancji maj¹tkowej uznawanej za wspólne dziedzictwo wspólnoty. Zjawisko to wi¹za³o siê œciœle z przemianami koncepcji w³asnoœci i jej postêpuj¹c¹ indywidualizacj¹, wyra¿aj¹c¹ siê w d¹¿eniu do zawê¿enia grupy krewnych zwyczajowo uprawnionych do dziedziczenia, a co za tym idzie do rozluŸniania dotychczasowych wiêzów w ramach grupy krewniaczej. W takich warunkach g³oszone przez Koœció³ nauki, uznaj¹ce za grzeszne zwi¹zki pozama³¿eñskie, a dzieci z nich urodzone za pozbawione wszelkich praw mog³y zostaæ wykorzystane jako dobra podstawa do odebrania praw spadkowych przys³uguj¹cych filiis naturalibus8. * Podobnie jak w przypadku innych spo³eczeñstw germañskich najliczniejsz¹ grupê wœród kobiet pozostaj¹cych w mniej lub bardziej trwa³ych zwi¹zkach pozama³¿eñskich z wolnymi Longobardami stanowi³y niewolnice i pó³wolne aldki9. Konkubinat wolnych kobiet jest bardzo s³abo udokumentowany (w normatywnych Ÿród³ach longobardzkich znajdujemy tylko jedn¹ niepewn¹ wzmiankê o pozycji wolnych konkubin10), co utrudnia okreœlenie rzeczywistej skali tego zjawiska. Konsekwentne milczenie prawodawców zdaje siê wskazywaæ na d¹¿enie do eliminacji z ¿ycia spo³ecznego zwyczajowych form niema³¿eñskich zwi¹zków wolnych kobiet, zwi¹zane zapewne z nasilaj¹cym siê oddzia³ywaniem Koœcio³a. Jednoczeœnie nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e równie¿ w okresie poprzedzaj¹cym chrystianizacjê pozama³¿eñskie zwi¹zki z wolnymi kobietami podlega³y znacznie liczniejszym ograniczeniom i œciœlejszej kontroli ni¿ mia³o to miejsce w przypadku niewolnic lub pó³wolnych. 7 S. G a s p a r r i, Grandi proprietari e sovrani nell’Italia longobarda dell’VIII secolo, [w:] Atti del 6o Congresso Internazionale degli Studi sull’Alto Medioevo, Spoleto 1980, s. 430–431; A. C. M u r r a y, Germanic Kinship Structure. Studies in Law and Society, Toronto 1983, s. 131–134. 8 K. F. D r e w, Notes on Lombard institutions, [w:] eadem, Law and Society in Early Medieval Europe. Studies in Legal History, Chicago 1996, s. 67–70. 9 J. A. B r u n d a g e, Law, Sex and Christian Society in Medieval Europe, Chicago–London 1990, s. 129 n.; S. P i e k a r c z y k, op. cit., s. 123; R. M. K a r r a t h, Concubinage and Slavery, „Scandinavic Studies” t. LXII, 1990, s. 141–162; E. E a m e s, Mariage et concubinage légal en Norvège a l’époque des Vikings, „Annales de Normandie” t. II, 1952, s. 204 n.; P. D. K i n g, Law and Society in the Visigothic Kingdom, Cambridge 1972, s. 233. 10 Le leggi, Grimualdi Leges, [dalej: Grim.], cap. 8. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 345 Upoœledzenie prawne wolnej kobiety i uzale¿nienie od opieki sprawowanej przez mêskich krewnych w wielkim stopniu ogranicza³o jej swobodê seksualn¹. Poniewa¿ ma³¿eñstwo by³o z za³o¿enia transakcj¹ zawieran¹ przez dwie rodziny, w której narzeczona stawa³a siê praktycznie bezwolnym przedmiotem wymiany11, nie mog³o byæ mowy o samodzielnym wyborze partnera. Wolne Longobardki, które zdecydowa³y siê na podjêcie stosunków seksualnych z mê¿czyzn¹ bez wiedzy i zgody krewnych, nara¿a³y siê na szczególnie surowe kary. Samowola kobiety stanowi³a bowiem uszczuplenie praw opiekuñczych jej krewnych, a poprzez to by³a plam¹ na honorze dla cz³onków rodu, któr¹ zmazaæ mo¿na by³o jedynie poprzez zabicie winowajczyni lub wymuszenie na jej partnerze legalizacji zwi¹zku12. W lepszej sytuacji znajdowa³y siê wdowy, które mia³y mo¿liwoœæ wymuszenia na krewnych zmar³ego mê¿a zgody na swe ponowne zam¹¿pójœcie pod groŸb¹ utraty przys³uguj¹cych im praw opiekuñczych13. W przypadku kobiet zamê¿nych cudzo³óstwo karane by³o œmierci¹14. Mê¿czyzna pos¹dzony o wspó³¿ycie z mê¿atk¹ móg³ oddaliæ zarzut jedynie poprzez przysiêgê lub ordalia, w przeciwnym wypadku jego ¿ycie nale¿a³o do zdradzonego mê¿a15. Przewidziane prawem represje nie eliminowa³y jednak zjawiska konkubinatu wolnych kobiet z ¿ycia spo³ecznego, o czym œwiadczy wielokrotne ponawianie zakazu samodzielnego decydowania przez Longobardki o wyborze ¿yciowego partnera oraz wspó³¿ycia z mê¿czyzn¹ bez dope³nienia zwyczajowego rytua³u zaœlubin16. W wypadku gdy zaistnia³ taki nielegalny zwi¹zek, tak¿e gdy kobieta zosta³a porwana, obowi¹zkiem mê¿a by³o zaspokojenie pretensji rodziny poprzez zap³atê wartoœci mundu kobiety (akt konieczny 11 C. L é v i – S t r a u s s, Wymiana ma³¿eñska, [w:] Wspó³czesne teorie wymiany spo³ecznej. Zbiór tekstów, wyd. M. K e m p n y, J. S z m a t k a, Warszawa 1991; i d e m, Les structures élémentaires de la parenté, Paris 1967. 12 Inne germañskie prawa plemienne zwykle przewidywa³y w stosunku do samowolnych i cudzo³o¿nych niezamê¿nych kobiet kary grzywny i wydziedziczenia: Lex Thuringorum, wyd. K. F. de Richthofen, MGH, Legum t. IV, Hannoverae 1875–1889, cap. 47; Leges Burgundionum (dalej: L. Burg.), wyd. L. R. v o n S a l i s, MGH, Legum sectio I, t. II, cz. 1, Hannoverae 1892, cap. LXI, cap. XII; Leges Visigothorum (dalej: L. Vis), wyd. K. Z e u m e r, MGH, Legum sectio I, t. I, Hannoverae et Lipsiae 1902, cap. III, 2.8; cap. III,4.7; cap. III, 4.8; podobnie stanowi³y anglosaskie prawa królów Etelberta cap. 31, cap. 73 i Alfreda cap. 18.1–3 (Die Gesetze der Angelsachsen, wyd. F. L i e b e r m a n n, t. I, Halle 1903), cf. te¿ M. C. R o s s, Concubinage in Anglo–Saxon England, „Past and Present” t. CVIII, 1985, s. 10. 13 O sytuacji wdów Ed. Rot., cap. 182, cap. 199. 14 Ed. Rot., cap. 211, cap. 212. Liutprand (cap. 122) z³agodzi³ karê, zezwalaj¹c mê¿owi na wymierzenie kary cielesnej, ale darowanie ¿ycia cudzo³o¿nicy. Oskar¿enie o cudzo³óstwo wysuniête zosta³o przeciwko królowej longobardzkiej, Gundiperdze, córce Agilulfa i Teodolindy. W obronie jej czci stan¹³ s³uga, który oczyœci³ j¹ z zarzutów poprzez zwyciêski pojedynek (Pauli Diaconi Historia Langobardorum, wyd. G. W a i t z, MGH, Scriptores rerum germanicarum ad usum scholarum, Hannower–Leipzig 1878, IV, 47). 15 Ed. Rot., cap. 213. W dokumencie ksiêcia Spoleto, Hilpranda, z 787 r. opisany zosta³ przypadek, gdy uwiedziona ¿ona zosta³a zmuszona do wst¹pienia do klasztoru, a jej kochanek wykupi³ sw¹ g³owê poprzez zap³acenie grzywny oszukanemu mê¿owi. PóŸniej idem zdradzony m¹¿ ponownie przyj¹³ kobietê do swego domu, zaœ uwodziciela zamordowa³, Codice diplomatico longobardo (dalej: CDL), t. IV, wyd. C. B r ü h l, Roma 1981, nr 38. Prawo longobardzkie nie pozwala³o na „odkupienie” ¿ony od jej mê¿a, co by³o praktyk¹ dopuszczan¹ np. przez zwyczajowe prawo Alamanów: Leges Alamannorum (dalej: L. Alam.), wyd. K. L e h m a n, K. A. E c k h a r d t, MGH, Legum sectio I, t. V, cz. 1, Hannoverae 1966, cap. L, 1. 16 Ed. Rot., cap. 204. Krewni kobiety mogli wykorzystaæ jej samowolê, np. jako pretekst do zerwania wczeœniejszych zarêczyn (Ed. Rot., cap. 192), G. M o s c h e t t i, Primordi esegetici sulla legislazione longobarda nel sec. IX a Verona secondo il Cod. Vat. lat. 5359, Spoleto 1954, s. 181–185. 346 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK do uznania wa¿noœci ma³¿eñstwa) oraz uiszczenie op³aty stanowi¹cej ekwiwalent krwawej zemsty (propter faida solidos viginti)17. Dodatkowo ma³¿onek zap³aciæ musia³ zwyczajow¹ karê za anagrip, czyli za czyn nierz¹dny18. Od tej chwili kobieta stawa³a siê jego pe³noprawn¹ ¿on¹, a dzieci urodzone z takiego stad³a by³y uznawane za legalnych spadkobierców ojca. Jednak gdy wolna kobieta z w³asnej woli ¿y³a w konkubinacie, jej krewni mieli obowi¹zek j¹ zabiæ. Co wiêcej, zgodnie z prawem longobardzkim w wypadku gdy prawny opiekun kobiety zaniedba³ lub nie chcia³ wywrzeæ na niej zemsty, sprawa przekazywana by³a w rêce przedstawiciela w³adzy królewskiej: liceat gastaldium regis aut sculdhais ipsam ad manum regis tollere et iudicare de ipsa, quod regi placuerit19. W praktyce oznacza³o to najczêœciej obrócenie kobiety w niewolê królewsk¹. Przeniesienie na urzêdników uprawnieñ przys³uguj¹cych zgodnie ze zwyczajem wy³¹cznie krewnym by³o konsekwencj¹ tradycyjnej koncepcji symbolicznego pokrewieñstwa miêdzy ogó³em wolnych Longobardów (rozumianym jako exercitus) i królem–wodzem. W myœl tej zasady cudzo³óstwo wolnej kobiety stanowi³o nie tylko obrazê honoru grupy, z któr¹ ³¹czy³y j¹ wiêzy krwi, ale równie¿ plami³o czeœæ „wielkiego krewnego”, jakim by³ sam w³adca. Tym samym wystêpny czyn (anagrip) wolnej Longobardki ur¹ga³ porz¹dkowi spo³ecznemu, którego król by³ uosobieniem i stra¿nikiem. Charakterystyczne wydaje siê w tym kontekœcie formalne uzale¿nienie wymiaru kary spadaj¹cej na winowajczyniê od woli samego w³adcy. Odwo³anie siê do decyzji królewskiej by³o w pe³ni uzasadnione prawnie, jako ¿e w chwili gdy krewni odmówili wype³nienia obowi¹zków spoczywaj¹cych na nich z racji sprawowania mundu nad cudzo³o¿nic¹, przechodzi³a ona pod opiekê monarchy. Omówiona norma Edyktu Rotariego stanowi³a pod tym wzglêdem wyj¹tek wœród innych zbiorów praw germañskich, uznaj¹cych decyzjê o losie cudzo³o¿nej kobiety za prywatn¹ sprawê jej krewnych. Rozdzia³ ten jednoczeœnie potwierdza, ¿e mimo zakazów zawartych w prawie pisanym zwi¹zki takie nie zawsze spotyka³y siê z potêpieniem. Szczególnie wœród wolnych kobiet pochodz¹cych z najubo¿szej warstwy konkubinat z zamo¿nym mê¿czyzn¹ by³ czasem koniecznoœci¹ ¿yciow¹, a niekiedy móg³ oznaczaæ awans spo³eczny ich samych i ich potomstwa20. Wiele z tych nieformalnych zwi¹zków powstawa³o za zgod¹, a przynajmniej milcz¹cym przyzwoleniem krewnych kobiet, uznaj¹cych je za atrakcyjn¹ alternatywê do niegodnego ma³¿eñstwa z aldem lub zakazanego przez prawo, ale coraz czêstszego w praktyce zwi¹zku z niewolnikiem21. Pewn¹ rolê w utrzymywaniu konkubinatu wolnych kobiet odgrywaæ mog³a tak¿e presja wywierana przez mo¿nych na uzale¿nione od nich materialnie lub prawnie rodziny (np. drobnych dzier¿awców, gasindiów i wyzwoleñców). Mo¿liwoœci interwencji przedstawicieli w³adcy, zobowi¹zanych do 17 Ed. Rot., cap. 188, cap. 190, cap. 214. S. K a l i f a, Singularités matrimoniales chez les anciens Germains, Le rapt et le droit de la emme à disposer d’elle même, „Revue Historique de Droit Française et Étranger” t. XLVIII, 1970, s. 189–225. 18 Ed. Rot., cap. 188, cap. 189, cap. 190, cap. 214. 19 Ed. Rot., cap. 189 (cf. L. Vis., cap. III,4.5; L. Burg., cap. LXVIII, l). 20 E. E a m e s , op. cit., s. 201–202. 21 Zakazy zwi¹zków wolnych kobiet z niewolnikami zapisane zosta³y w: Ed. Rot., cap. 193, cap. 211, cap. 221. Liutprand ograniczy³ stosowanie kary œmierci w stosunku do takich kobiet, nakaza³ jednak obracaæ je w niewolê królewsk¹ (Liut., cap. 24). W praktyce wytworzy³ siê równie¿ zwyczaj, zgodnie z którym wolna kobieta poœlubiaj¹ca niewolnika by³a traktowana jak aldka: CDL III, wyd. C. B r ü h l, Roma 1973, nr 18, nr 43, nr 44. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 347 rozdzielania takich par, by³y w takich przypadkach ograniczone. Nakaz królewski wywo³ywa³ nie tylko sprzeciw tradycjonalistycznego spo³eczeñstwa, ale napotyka³ tak¿e na bierny opór lokalnych urzêdników, unikaj¹cych konfliktów z miejscow¹ elit¹, z któr¹ ³¹czy³y ich nie tylko zwi¹zki wynikaj¹ce z pe³nienia funkcji publicznej, ale równie¿ koligacje rodzinne i wspólnota interesów. Brak sprawnego mechanizmu kontroli dodatkowo utrudnia³ egzekucjê niepopularnych zarz¹dzeñ. RozdŸwiêk miêdzy liter¹ prawa i rzeczywistoœci¹ potwierdzaj¹ tak¿e Ÿród³a dyplomatyczne. W roku 773 dwaj bracia, kleryk Agipert i Gaifrid, otrzymali od Ansoalda, syna Albina dwa tremisy za mund swej nieznanej z imienia siostry22. Miêdzy stronami uk³adu istnia³a zale¿noœæ osobista — Agipert i Gaifrid okreœlali Ansoalda jako mundiadore nostro. Ich wolny status nie budzi jednak w¹tpliwoœci, jako ¿e w innym przypadku nie mogliby zawrzeæ skutecznej prawnie umowy. Potwierdza go równie¿ u¿ycie w odniesieniu do Gaifrida okreœlenia vir devotus, które w jêzyku dokumentów longobardzkich przys³ugiwa³o jedynie wolnym wojownikom zwi¹zanym z królem przysiêg¹ wiernoœci23. Bracia nale¿eli zatem do grupy wolnych fulcfree, ale nie amund, to znaczy posiadali pe³ne prawa wolnych Longobardów, ale Ansoald mia³ w stosunku do nich uprawnienia analogiczne do praw krewnego, z prawem do dziedziczenia w³¹cznie24. W umowie zawartej miêdzy Agipertem i Gaifridem a Ansoaldem nie by³oby nic zaskakuj¹cego, gdyby nie to ¿e ich siostra w momencie przekazywania jej pod opiekê Ansoalda by³a brzemienna. Jest tak¿e zastanawiaj¹ce, ¿e w dokumencie nie ma wzmianki o przyczynie przekazania niewiasty pod mund Ansoalda. Zgodnie z prawem longobardzkim wolna kobieta mog³a przejœæ pod opiekê niespokrewnionego z ni¹ mê¿czyzny jedynie jako jego ¿ona. W umowie z mundoaldami kobiety nie ma jednak wzmianki o matrymonialnych planach Ansoalda. Tak¿e w wypadku gdyby wystêpowa³ w imieniu swego alda lub niewolnika, pragn¹cego o¿eniæ siê z siostr¹ Agiperta i Gaifrida, w dokumencie znalaz³oby siê przynajmniej imiê przysz³ego mê¿a25. W omawianym przypadku wiadomo tylko, ¿e zgodnie z umow¹ zawart¹ z jej braæmi mia³a ona i jej nienarodzony jeszcze potomek zachowaæ mund w wysokoœci jednego tremissa, a jej opiekun nie móg³ go samowolnie zmieniæ. Niezwyk³a jest równie¿ wysokoœæ mundu: wynosi³a ona dwa tremisy za kobietê i poczête dziecko. Zgodnie z prawem najni¿szy mund za woln¹ kobietê (wyzwolenicê) nie móg³ byæ ni¿szy ni¿ l solid26. Ni¿szy mund wyznaczano jedynie w przypadku wyzwalanych ch³opów, w stosunku do których ich w³aœciciel zastrzega³ obowi¹zek rezydencji na dotychczas uprawianej ziemi27. Mia³ on wówczas g³ównie charakter symboliczny i s³u¿y³ jako znak utrzymania zale¿noœci takich wyzwoleñców od by³ego pana. Jednak w odniesieniu do kobiety zbyt niski mund by³ poni¿eniem i œwiadectwem degradacji. Oznacza³, ¿e kobieta by³a z jakiegoœ powodu „niepe³nowartoœciow¹” kandydatk¹ na 22 CDL II, wyd. L. S c h i a p a r e l l i, Roma 1933, nr 284. 23 Na temat znaczenia tytu³u vir devotus P. M. C o n t i, „Devotio” e „viri devoti” in Italia da Diocleziano ai Carolingi, Padova 1971 oraz idem, L’uso dei titoli onorari ed aulici nel regno longobardo, [w:] Studi storici in onore di O. Bertolini, Pisa 1972, s. 105–176. 24 Ed. Rot. cap. 224, cap. 225, szerzej: K. M o d z e l e w s k i, Liber homo sub tutela nobilis. W sprawie interpretacji 64 rozdzia³u Prawa Sasów (w druku). 25 CDL I, wyd. L. S c h i a p a r e l l i, Roma 1929, nr 29, nr 53; CDL II, nr 251. 26 Liut., cap. 10. 27 CDL I, nr 83; CDL III, nr 18, nr 44. 348 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK ¿onê. Tak¿e dla rodziny, do której nale¿a³a niewiasta, wysokoœæ mundu mia³a charakter presti¿owy, wskazywa³a bowiem na pozycjê ca³ej grupy krewniaczej. Im wiêcej narzeczony musia³ zap³aciæ za opiekê nad przysz³¹ ¿on¹, tym wiêkszych korzyœci wynikaj¹cych z nawi¹zania powinowactwa z jej krewnymi móg³ oczekiwaæ. Gaifrid i Agipert podkreœlili, ¿e op³ata za mund nie zosta³a wyznaczona w wysokoœci wymaganej przez prawo, quia pro mercide amplius, sicut lex est, mundio non tollemus nisi auri tremissis duos. O tym, ¿e pisarz nieprzypadkowo u¿y³ w³aœnie takiego sformu³owania, przekonuje wzmianka o osobistym udziale Agiperta w redagowaniu dokumentu. NajwyraŸniej braciom bardzo zale¿a³o na zawarciu umowy z Ansoaldem, zdawali sobie jednak równoczeœnie sprawê z jej szczególnego charakteru i uchybieñ w stosunku do procedury przewidzianej w prawie pisanym28. Nie ma powodu, by w¹tpiæ, ¿e siostra Agiperta i Gaifrida by³a kobiet¹ niezamê¿n¹ (w przeciwnym razie pozostawa³aby pod mundem ma³¿onka, a nie braci). Nie mog³a byæ tak¿e wdow¹, gdy¿ wówczas bracia nie mogliby wyznaczaæ mundu dla jej dziecka. Nale¿a³oby ono bowiem do rodziny ojca, nawet jeœli jego matka jako wdowa zdecydowa³aby siê na powrót pod opiekê swych krewnych29. Wydaje siê wiêc, ¿e dziecko to poczête zosta³o w nieformalnym i zakazanym przez prawo zwi¹zku pozama³¿eñskim. Bracia nie zastosowali jednak w stosunku do swej cudzo³o¿nej siostry sankcji przewidzianych w prawie zwyczajowym. Nie zosta³a ona ukarana œmierci¹ ani te¿ w sprawê nie zaanga¿owali siê przedstawiciele w³adzy królewskiej, wype³niaj¹cy swe obowi¹zki zgodnie z zasadami Edyktu Rotariego. Gaifrid i Agipert poczynili jedynie starania o pozbycie siê spod swego dachu widomego dowodu hañby, jak¹ niew¹tpliwie musia³a byæ w powszechnym odczuciu brzemiennoœæ niezamê¿nej kobiety. Uzasadnione wydaje siê przypuszczenie, ¿e Ansoald by³ ojcem dziecka, które siostra Agiperta i Gaifrida mia³a urodziæ i ¿e ich zwi¹zek zachowa³ swój pozama³¿eñski charakter tak¿e po przeniesieniu na Ansoalda praw opiekuñczych. Nieœlubne dziecko mia³o status wolnego fulcfree, ale nie amund, a zatem nie by³o traktowane jak legalny potomek Ansoalda. Wysokoœæ mundu by³a jednak ustalona na tak niskim poziomie, ¿e wykupienie siê spod tej opieki, tzn. osi¹gniêcie pe³nej wolnoœci zale¿a³o jedynie od dobrej woli jego mundoalda — Ansoalda lub jego spadkobiercy — który musia³ wyraziæ zgodê na wyzwolenie siê spod jego mundu. Zrzekaj¹c siê prawnej opieki nad siostr¹, Gaifrid i Agipert akceptowali istniej¹cy stan rzeczy i rezygnowali z dochodzenia praw, jakie przys³ugiwa³y zwyczajowo krewnym kobiet pozostaj¹cych w nieformalnych zwi¹zkach. Bracia zastrzegali sobie jedynie prawo do interwencji w przypadku z³amania przez Ansoalda któregoœ z warunków zawartej miêdzy nimi umowy. Niewykluczone, ¿e na ich decyzjê wp³yw mia³a osobista zale¿noœæ od Ansoalda. Ansoald by³ mundoaldem braci i, jak siê wydaje, cz³owiekiem o znacznie wy¿szej pozycji spo³ecznej i maj¹tkowej. Nie mo¿na jednoczeœnie zapominaæ o tym, ¿e konkubinat nie musia³ dla wolnej kobiety oznaczaæ degradacji spo³ecznej. 28 W Ÿród³ach skandynawskich (m.in. Saga o Egilu, 7) wzmiankowany jest zwyczaj wp³acania krewnym wolnej kobiety, któr¹ mê¿czyzna chcia³ uczyniæ sw¹ konkubin¹ (frilla), okreœlonej sumy stanowi¹cej odpowiednik zap³aty za mundr uiszczanej przy zawieraniu pe³noprawnego ma³¿eñstwa (ró¿ni³y siê one jedynie wysokoœci¹) E. E a m e s, op. cit., s. 198. Nie sposób jednak stwierdziæ, czy podobna instytucja istnia³a tak¿e u Longobardów i czy mo¿na z ni¹ wi¹zaæ przypadek siostry Agiperta i Gaifrida. 29 Ed. Rot., cap. 199. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 349 Konkubinat, podobnie jak inne instytucje ¿ycia spo³ecznego, objêty by³ systemem zwyczajowych norm i zakazów, jednak longobardzkie Ÿród³a bardzo rzadko przynosz¹ wiadomoœci na temat sytuacji prawnej kobiet pozostaj¹cych w takich zwi¹zkach. Mo¿na przyj¹æ, ¿e podstawowym wyró¿nikiem ich statusu by³a trwa³oœæ po¿ycia z mê¿czyzn¹, co upodabnia³o stanowisko konkubiny do pozycji ¿ony30. Zgodnie z cap. 106 praw Liutpranda, dzieci aldki, któr¹ Longobard quasi oxorem habuerit, musia³y byæ bezwzglêdnie uznane za filios naturales, a nie za filios legitimos, chyba ¿e mê¿czyzna wyzwoli³ j¹ i poœlubi³. Œwiadczy to o rozpowszechnieniu praktyki nadawania dzieciom konkubin praw pe³noprawnych spadkobierców bez zawarcia z ich matkami ma³¿eñstwa, czyli bez dope³nienia procedury warunkuj¹cej legitymizacjê potomstwa31. Legislacja Liutpranda odpowiada³a ¿yczeniom Koœcio³a, d¹¿¹cego do zast¹pienia konkubinatu ma³¿eñstwem lub przynajmniej objêcia tej formy zwi¹zku ograniczeniami obowi¹zuj¹cymi w prawomocnych stad³ach. Prawo Wizygotów uznawa³o utrzymywanie stosunków seksualnych z konkubin¹ lub na³o¿nic¹ brata i ojca za kazirodztwo, nawet jeœli kobieta stanowi³a czêœæ odziedziczonego po tych krewnych maj¹tku. Na mê¿czyznê, który dopuœci³ siê takiego czynu, nak³adana by³a koœcielna kara do¿ywotniej pokuty w odosobnieniu, zaœ jego dobra przechodzi³y w rêce prawnych spadkobierców32. Taka¿ kara grozi³a za ma³¿eñstwo z krewnymi i powinowatymi do szóstego stopnia pokrewieñstwa komputacji rzymskiej33. Konkubina bliskiego krewnego by³a zatem traktowana podobnie jak ¿ona — pomiêdzy ni¹ a krewnymi jej partnera istnia³a relacja przypominaj¹ca powinowactwo. Relacja ta nawi¹zywa³a siê w chwili wejœcia kobiety do ³o¿a mê¿czyzny, nie mia³ natomiast znaczenia ani jej status osobisty, ani trwa³oœæ po¿ycia. Norma ta stanowi³a jednoczeœnie znamienne ograniczenie pe³nego w³adztwa pana nad tymi spoœród nale¿¹cych do czeladzi niewolnic, które utrzymywa³y stosunki seksualne z nim lub z jego krewnymi. Wart podkreœlenia jest nacisk Koœcio³a wywierany na prawodawcê w celu rozszerzenia skutków prawnych wynikaj¹cych z konkubinatu. Poprzez podporz¹dkowanie bardziej restrykcyjnemu systemowi norm i zakazów mo¿liwe sta³o siê poddanie œciœlejszej kontroli tych form ¿ycia seksualnego, które nie mieœci³y siê w ramach chrzeœcijañskiego wzorca. Podkreœliæ nale¿y, ¿e zarówno omówiona norma praw króla Chindaswinta, jak i cap. 106 edyktu Liutpranda nie mia³y na celu eliminacji zjawiska konkubinatu z ¿ycia spo³ecznego. W momencie spisywania tych norm zwi¹zki pozama³¿eñskie o takim charakterze by³y nie tylko akceptowane przez spo³eczeñstwo, ale równie¿ uznawane za legalne przez prawo. Zwyczajow¹ swobodê seksualnego wykorzystywania niewolnic i aldek milcz¹co aprobowa³ równie¿ Koœció³, który nak³ania³ jedynie do oddalenia konkubin w chwili wprowadzenia do domu pe³noprawnej ma³¿onki34. W kapitularzu wydanym w kilkanaœcie lat po 30 W myœl praw Germanów skandynawskich trwa³y konkubinat z woln¹ kobiet¹ zyskiwa³ po up³ywie okreœlonego czasu (20–30 lat) rangê pe³noprawnego ma³¿eñstwa, a pochodz¹ce z takiego zwi¹zku potomstwo by³o traktowane jak pe³noprawni spadkobiercy, E. E a m e s, op. cit., s. 198–199. 31 K. F. D r e w, op. cit. 32 L. Vis., Chindaswint, cap. III, 5.5; P. D. K i n g, op. cit., s. 233. 33 L. Vis., cap. III, 5.1. 34 Synod toledañski z 400 r. dopuœci³ konkubinat, pod warunkiem ¿e mê¿czyzna nie mia³ jednoczeœnie legalnej ¿ony (G. C. C a s e l l i, Concubina pro uxore. Osservazioni in merito al c. 17 del primo concilio di Toledo, „Rivista di Storia del Diritto Italiano”, t. XXXVII/XXXVIII, 1964/1965, s. 163–220). Tak te¿ Izydor z Sewilli dopuszczaj¹cy utrzymywanie konkubiny zamiast ¿ony: H. I n s a d o w s k i, Rzymskie prawo ma³¿eñskie a chrzeœcijañstwo, Lublin 1935, s. 93–94, s. 257. 350 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK podboju Królestwa Longobardów Karol Wielki zabroni³ ¿onatym mê¿czyznom utrzymywania niema³¿eñskich stosunków seksualnych35. Jest jednak w¹tpliwe, aby w³adza publiczna faktycznie ingerowa³a w stosunki miêdzy panem a kobietami o ni¿szym statusie nale¿¹cymi do jego czeladzi. Potomstwo zrodzone z konkubinatu Longobarda i nale¿¹cej do niego niewolnicy lub zale¿nej aldki zwyczajowo dziedziczy³o wolny status ojca i uczestniczy³o w spadkobraniu36. Mimo ¿e prawo longobardzkie nie wspomina o koniecznoœci formalnego uznania ojcostwa dziecka konkubiny, na podstawie œwiadectw dotycz¹cych innych ludów germañskich mo¿na przypuszczaæ, ¿e tak¿e u Longobardów do uzyskania statusu filiorum naturalium konieczne by³o dope³nienie przez ojca tego aktu37. Pozosta³e dzieci pozama³¿eñskie dziedziczy³y status matki i jeœli by³y niewolne, traktowano je jak resztê pañskiej czeladzi. Zasadnicze rozró¿nienie miêdzy potomstwem wolnego mê¿czyzny przebiega³o zatem nie miêdzy dzieæmi œlubnymi i nieœlubnymi czy te¿ urodzonymi z wolnej lub niewolnej matki, ale uznanymi i nieuznanymi przez ojca. Przeciwstawienie legitimus i illegitimus zosta³o wprowadzone do terminologii praw germañskich pod wp³ywem chrzeœcijañstwa38. Prawo longobardzkie przewidywa³o równie¿ sytuacjê, w której wolnemu Longobardowi postawiony zosta³ zarzut o nieprawe pochodzenie39. Oskar¿enie takie stanowi³o powa¿ne zagro¿enie dla pozycji spo³ecznej i prawnej jednostki, jako ¿e powodowa³o niepewnoœæ co do to¿samoœci ojca pozwanego, a wiêc by³o równoznaczne z podwa¿eniem jego praw do dziedziczenia. Cap. 164 Edyktu Rotariego wskazuje, ¿e taki zarzut by³ najczêœciej wysuwany przez krewnych, staraj¹cych siê przej¹æ maj¹tek pos¹dzonego40. Nieprzypadkowo wymieniany jest w tym miejscu jako strona oskar¿aj¹ca stryj (barba). W wypadku udowodnienia zarzutu to w³aœnie on, z racji bliskoœci pokrewieñstwa mia³ najwiêksze prawa do maj¹tku pozostawionego przez wydziedziczonego. Wolny Longobard, którego prawe pochodzenie podane zosta³o w w¹tpliwoœæ, móg³ oddaliæ zarzut 35 I capitolari italici. Storia e diritto della dominazione carolingia in Italia, wyd. C. A z z a r a, P. M o r o, Roma 1998, Capitula cum Italiae episcopis deliberata 10, cap. 5, s. 72, na temat datacji tego kapitularza: F. M a n a c o r d a, Ricerche sugli inizii della dominazione dei Carolingi in Italia, Roma 1968, s. 16–77). 36 Liut, cap. 66. W praktyce nie zawsze do uzyskania wolnego statusu wystarcza³o uznanie dziecka przez wolnego ojca. W 752 r. kleryk Ansprand, w obecnoœci ksiêcia Benewentu, Liutpranda, dokona³ wyzwolenia swej niewolnicy Kundy i ich córki, Liutpergi (O. B e r t o l i n i, Ordinamenti militari e strutture sociali dei Longobardi in Italia, SCIAM t. XV, 1968, t. I, s. 605). Ansprand by³ ojcem owej Liutpergi, mimo to sta³a siê ona wolna i mog³a dziedziczyæ dopiero w wyniku formalnego wyzwolenia, (matka i córka by³y odt¹d wirdiborae). Przypadek ten analizuj¹ O. B e r t o l i n i, op. cit., s. 568–572 oraz E. C o r t e s e, Thinx, garethinx, thingatio, thingare in gaida et gisil. Divagazioni longobardistiche in tema di legislazione, manumissione dei servi, successioni volontarie, [w:] Studi in memoria di M. E. Viora, Roma 1990, s. 294–295. 37 U Norwegów istnia³o rozró¿nienie miêdzy synem urodzonym z konkubinatu z woln¹ kobiet¹ uznanym przez ojca (hornungr) i nieuznanym (hrísungr), M. C. R o s s, op. cit., s. 16. Terminy te mo¿na interpretowaæ równie¿ jako okreœlenia syna pochodz¹cy ze sta³ego, jawnego zwi¹zku i sp³odzonego w wyniku przygodnych kontaktów seksualnych, E. E a m e s, op. cit., s. 199. Zgodnie z prawem króla Ino, cap. 27, jeœli ojciec nie uzna³ publicznie syna (in occulto puerum genuerit et celabit), nie móg³ on dziedziczyæ, zaœ w razie jego tragicznej œmierci ojciec nie mia³ prawa roœciæ sobie pretensji do pobierania wergeldu (Gesetze, op. cit., s. 101 cf. te¿ Alfred 8.3), M. C. R o s s, op. cit., s. 16–17. 38 J. G o o d y, The Development of the Family and Marriage in Europe, Cambridge 1983, s. 76. 39 Ed. Rot., cap. 164. 40 Sporów o dziedziczenie dotyczy m.in. CDL II, nr 159. W Ed. Rot., cap 163 okreœlone zosta³y zasady dziedziczenia po Longobardzie zmar³ym w wyniku zamachu dokonanego przez krewnego. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 351 poprzez przysiêgê z³o¿on¹ wraz z dwunastoma wspó³przysiê¿nikami. Rotari zmodyfikowa³ w ten sposób zwyczajow¹ normê, przewiduj¹c¹ w takich przypadkach oczyszczenie siê z zarzutu przez pojedynek s¹dowy41. Motywem jego dzia³ania by³a zapewne potrzeba ograniczenia nadu¿yæ polegaj¹cych na celowym wysuwaniu przez krewnych bezpodstawnych zarzutów i wywo³ywaniu pojedynków, w których rezultacie mo¿liwe by³o fizyczne wyeliminowanie prawowitego spadkobiercy. Rozdzia³y Edyktu Rotariego potwierdzaj¹ wystêpowanie trwa³ych zwi¹zków miêdzy wolnym mê¿czyzn¹ i cudz¹ niewolnic¹ lub aldk¹. Wydaje siê, ¿e anga¿owali siê w nie przede wszystkim wolni o niskim statusie, którzy nie byli w stanie zgromadziæ dostatecznych œrodków, aby zawrzeæ pe³noprawne ma³¿eñstwo, jak te¿ nie dysponowali maj¹tkiem wystarczaj¹cym do zakupu na³o¿nicy. Dotyczy³o to g³ównie drobnych w³aœcicieli ziemskich i dzier¿awców pozbawionych w³asnej ziemi, których sytuacja materialna nie ró¿ni³a siê w wiêkszym stopniu od sytuacji niewolnej i pó³wolnej ludnoœci wiejskiej. Odrêbn¹ grupê stanowili zubo¿ali wolni Longobardowie wstêpuj¹cy na s³u¿bê do mo¿nych (gasindiat42) i niejednokrotnie utrzymywani w domu pañskim jako przyboczna dru¿yna. Tak¿e wyzwoleñcy pozostawali zapewne w podobnych zwi¹zkach z zale¿nymi kobietami nale¿¹cymi do ich by³ych panów. Tak traktowane by³y przez prawo stad³a niewolnicze, w których jedynie mê¿czyzna zosta³ wyzwolony43. Pan zachowywa³ pe³ne i nieograniczone prawo w³asnoœci w stosunku do swej niewolnicy lub zwierzchnoœæ nad aldk¹ pozostaj¹c¹ w konkubinacie z innym wolnym mê¿czyzn¹. Mia³o to bezpoœredni wp³yw na sytuacjê potomstwa: w przypadku gdy wolny Longobard zostawa³ ojcem dziecka cudzej niewolnicy, uznanie dziecka mo¿liwe by³o jedynie po jego wykupieniu i wyzwoleniu44. W przeciwnym wypadku potomek ten dziedziczy³ status matki i traktowany by³ jak zwyk³y niewolnik lub ald. Zarówno kobieta, jak i jej niewolne dziecko mogli zostaæ sprzedani lub w inny sposób rozdzieleni z wolnym ojcem45 (choæ w miarê postêpów chrystianizacji prawodawcy wprowadzali prawa chroni¹ce nierozerwalnoœæ niewolniczych ma³¿eñstw kanonicznych46). Je¿eli zwi¹zek miêdzy niewolnic¹ lub aldk¹ i wolnym doszed³ do skutku bez zgody prawowitego pana kobiety, na winnego nak³adana by³a kara, stanowi¹ca rekompensatê za naruszenie praw w³asnoœci niewolnicy lub mundu pañskiego w przypadku aldki47. Warto podkreœliæ w tym miejscu ró¿nicê miêdzy sytuacj¹ prawn¹ naturalnego syna urodzonego z niewolnicy nale¿¹cej do innego wolnego i dziecka sp³odzonego ze zwi¹zku z konkubin¹ z w³asnej czeladzi. W tym drugim przypadku od momentu, gdy ojciec uzna³ dziecko, zyskiwa³o ono wszelkie prawa przys³uguj¹ce wolnemu Longobardowi, równo- 41 Cf. Ed. Rot. cap. 165, cap. 166. 42 Ed. Rot., cap. 225; Le leggi, op. cit., Ratchisi Leges, (dalej: Ratch.), cap. 10, 11, 14. 43 Liutprand zakaza³ wyzwalania zamê¿nych niewolnic bez jednoczesnego wyzwolenia ich mê¿ów (Liut. cap. 98). 44 Ed. Rot., cap. 156. 45 W 767 r. Gaidoin podarowa³ koœcio³owi San Salvatore w Novole gospodarstwo u¿ytkowane przez wolnego dzier¿awcê Pettula, do którego to gospodarstwa przynale¿a³a, zapewne niewolna, ¿ona i dzieci owego dzier¿awcy (CDL II, nr 204). 46 Liut., cap. 98, cap. 104, cap. 140, C. V e r l i n d e n, Le „mariage” des esclaves, SCIAM t. XXIV, 1977, s. 569–593. 47 Ed. Rot., cap. 194. 352 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK czeœnie stawa³o siê cz³onkiem wspólnoty krewniaczej, do której nale¿a³ jego ojciec (nie by³o do tego konieczne wczeœniejsze wyzwolenie48). W momencie œmierci ojca syn naturalny wraz ze swymi przyrodnimi, urodzonymi w ma³¿eñstwie braæmi, by³ dopuszczany do podzia³u spadkowego. Dzieli³ równie¿ uprawnienia mundoalda w stosunku do swych sióstr i innych niezamê¿nych krewniaczek pozostaj¹cych pod opiek¹ rodziny oraz obowi¹zki wynikaj¹ce z obrony honoru rodziny — udzia³ w rodowej zemœcie (faida). Natomiast syn (lub córka) zrodzony z cudzej niewolnicy nie nabywa³ praw filiorum naturalium w chwili wykupienia go przez ojca z r¹k w³aœciciela jego niewolnej matki. Uznanie takiego potomka przez wolnego ojca by³o mo¿liwe dopiero po wyzwoleniu go wed³ug zasad obowi¹zuj¹cych w wypadku zwyk³ych niewolników49. Po wyzwoleniu dziecko z takiego zwi¹zku nie by³o jednak dopuszczane do dziedziczenia, a wiêc nie traktowano go jak pe³noprawnego cz³onka wspólnoty krewniaczej. Udzia³ w maj¹tku ojcowskim mo¿liwy by³ w jego przypadku wy³¹cznie w wyniku nadania dokonanego na thingu, zgodnie z procedur¹ stosowan¹ w przypadku osób niespokrewnionych z darczyñc¹50. Sytuacja prawna syna urodzonego z matki bêd¹cej niewolnic¹ innego wolnego Longobarda nie ró¿ni³a siê wiêc formalnie od sytuacji wyzwoleñca. Mo¿na zatem wyró¿niæ dwie kategorie dzieci nieœlubnych: potomstwo urodzone z w³asnych konkubin, obdarzone prawami spadkowymi i uznawane za cz³onków wspólnoty krewniaczej oraz dzieci cudzych niewolnic, które nawi¹zywa³y prawne pokrewieñstwo z ojcem poprzez wyzwolenie, tak jak wyzwoleñcy fulcfree, ale nie amund. W porównaniu z dzieæmi niewolnych konkubin, synowie cudzych niewolnic mieli w hierarchii rodziny znacznie gorsz¹ pozycjê: nie posiadali praw do dziedziczenia przys³uguj¹cych wspó³rodowcom, zatem ich pozycja maj¹tkowa zale¿a³a wy³¹cznie od woli ojca. Zgodnie ze zwyczajowym prawem longobardzkim ojciec nie móg³ poprzez donacjê na rzecz osób trzecich uszczupliæ spuœcizny synów pochodz¹cych z ma³¿eñstwa i dopuszczonych do dziedziczenia filiorum naturalium51, a wiêc mo¿liwoœæ obdarowywania potomków urodzonych z cudzych niewolnic by³a ograniczona. W zwyczajowym prawie filii naturales stanowili odrêbn¹ grupê w ramach wspólnoty krewniaczej o œciœle okreœlonych uprawnieniach, sytuuj¹c¹ siê, wed³ug kryterium bli¿szoœci, miêdzy œlubnymi synami (fulboran) a dalszymi krewnymi agnatycznymi i kognatycznymi. Synom nieœlubnym przys³ugiwa³o prawo do czêœci maj¹tku ojca, wahaj¹cej siê w zale¿noœci od liczby œlubnych dziedziców od 1/3 (gdy by³ tylko jeden pochodz¹cy ze zwi¹zku ma³¿eñskiego spadkobierca) do zaledwie 1/15 i mniej (gdy by³o siedmiu lub wiêcej prawowitych synów)52. W przypadku gdy w rodzinie po œmierci ojca pozostawa³y jego prawowite córki (lub prawowite córki i niezamê¿ne siostry) oraz naturalni synowie, podzia³ nastêpowa³ na nieco innej zasadzie. Córki (lub córki i siostry) otrzymywa³y do podzia³u po³owê maj¹tku, resztê dzielili miêdzy siebie przyrodni bracia (otrzymywali 1/3 maj¹tku, co w longobardzkim systemie podzia³u dwunastkowego oznacza³o 4 czêœci) i krewni z rodu ojca lub, w razie ich braku, król (przypada³o im 1/6, czyli dwie czêœci)53. W razie 48 Liut., cap. 66. 49 Ed. Rot., cap. 224, cap. 225. 50 Ed. Rot., cap. 172. Podobnie prawo Frostatingu, cap. IX, 17 (Norwegisches Recht: Das Rechtsbuch des Frostathings, wyd. R. M e i s s n e r, Witzenhausen 1939, dalej: Frost.). 51 Ed. Rot., cap. 168. 52 Ed. Rot., cap. 154. 53 Ed. Rot., cap. 159. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 353 gdy pozostawa³a jedna córka, otrzymywa³a ona 1/3 maj¹tku, zaœ jej przyrodnim, nieœlubnym braciom oraz krewnym przys³ugiwa³o prawo do pozosta³ych 2/3 (odpowiednio po 1/3 dóbr)54. Zwyczajowo synom konkubin przypada³a zatem trzecia czêœæ maj¹tku ojcowskiego, tak¿e wtedy gdy byli oni najbli¿szymi bezpoœrednimi spadkobiercami55. Pomimo znacznych uprawnieñ przyznanych nieœlubnym potomkom wolnych wojowników, zwyczajowe prawo longobardzkie wyraŸnie ró¿nicowa³o pozycjê dzieci z nieprawego ³o¿a i urodzonych w zwi¹zku ma³¿eñskim. Zgodnie z cap. 155 Edyktu Rotariego ojciec nie mia³ prawa traktowaæ ich tak samo jak dzieci pochodz¹cych z legalnego zwi¹zku. Filii naturales mogli zyskaæ status równy prawowitym potomkom jedynie za ich zgod¹, wyra¿on¹ publicznie w chwili osi¹gniêcia pe³noletnoœci56. Równie¿ w myœl praw norweskich przyjêcie nieœlubnego syna do rodu (aett) jego ojca i przyznanie mu praw równych legalnym spadkobiercom uzale¿nione by³o od woli krewnych i prawowitych dziedziców. W cap. IX,1 praw Frostatingu opisany zosta³ bardzo archaiczny rytua³ towarzysz¹cy aktowi wprowadzania do rodu nowych cz³onków57, którego g³ównym elementem by³o uzyskanie i obwieszczenie zgody wspó³rodowców na nawi¹zanie pokrewieñstwa z ubiegaj¹cym siê o to wolnym nieœlubnym synem58. Mimo dystansu chronologicznego i geograficznego, dziel¹cego kodyfikacje w³adców longobardzkich i prawa Frostatingu, u podstaw ograniczenia samowoli g³owy rodziny w norweskim obyczaju wprowadzania do rodu nowych cz³onków i longobardzkim podnoszeniu filiorum naturalium do godnoœci pe³noprawnych spadkobierców le¿y ta sama pierwotna zasada wspó³odpowiedzialnoœci wszystkich cz³onków wspólnoty za dziedzictwo rodu. Do VII w. w longobardzkiej praktyce prawnej przetrwa³y relikty tej dawnej koncepcji, przejawiaj¹ce siê poprzez ograniczenie praw ojca rodziny do swobodnego dysponowania maj¹tkiem i obowi¹zek respektowania praw dziedziców59. Potwierdza³a to norma zapisana w cap. 168 Edyktu Rotariego, w której zakazane zosta³o samowolne wydziedziczanie spadkobierców przez g³owê rodu (rodziny) bez œciœle okreœlonej przyczyny60. Podobne uzasadnienie mia³ tak¿e nakaz rozwi¹zania bez odszkodowania ka¿dej zawartej umowy darowizny, w wypadku gdy narusza³a ona prawa legalnych spadkobierców (ochronie podlega³y zarówno prawa dzieci ma³¿eñskich, jak i nieœlubnych)61. W omawianym wczeœniej cap. 155 Edyktu Rotariego nie tylko zosta³o potwierdzone prawo œlubnych synów do wspó³decydowania o maj¹tku rodziny, ale jednoczeœnie podkre- 54 Ed. Rot., cap. 158. 55 Grim., cap. 5.: Similiter et si legitimi non fuerint, et naturales inventus fuerit unum aut plures, habeat legem suam id est tertiam partem ex omnibus. 56 Ed. Rot., cap. 155. Liutprand podniós³ wiek osi¹gniêcia pe³noletnoœci do lat 19 (cap. 19). 57 A. G u r i e w i c z, Norwe¿skoje obszczestwo w rannieje sriedniewiekowie. Probliemy socialnogo stroja i kultury, Moskwa 1977, s. 42 n., E. E a m e s, op. cit., s. 199–200; bohater islandzkiej Laxdoela Saga Hoskuld nie móg³ dopuœciæ do dziedziczenia nieœlubnego syna Ólafa ani obdarowaæ go bez zgody swych œlubnych synów, P. G. F o o t e, D. M. W i l s o n, Wikingowie, Warszawa 1975, s. 129–131, J. L. B y o c k, Medieval Iceland. Society, Sagas and Power, Berkeley–Los Angeles–London 1988, s. 170–172. 58 W Frost., cap. IX, l rozró¿niono nieœlubnych synów wolnych kobiet (hrisung, hornungr) i niewolnic (pýborinn). W przypadku syna niewolnicy akt wprowadzenia go do rodu móg³ siê dokonaæ dopiero po ukoñczeniu przez niego 15 lat i wyzwoleniu go przez ojca, A. G u r i e w i c z, op. cit., s. 46. 59 Cf.: CDL II, nr 261; CDL IV, nr 12; CDL V, wyd. H. Z i e l i n s k i, Roma 1986, nr 36. 60 Ed. Rot., cap. 168, cap. 169. 61 Ed. Rot., cap. 171. 354 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK œlona koniecznoœæ œwiadomego podejmowania tej decyzji (po osi¹gniêciu wieku sprawnego), co mia³o zapobiegaæ ewentualnym nadu¿yciom. Udzielenie zgody powodowa³o zrównanie w prawach i obowi¹zkach przyrodnich braci pochodz¹cych z pozama³¿eñskiego zwi¹zku i legalnych potomków. By³o to równoznaczne z uszczupleniem czêœci przypadaj¹cej œlubnym synom nie tylko z dziedzictwa po ojcu, ale tak¿e z zap³aty za mund sióstr oraz z kar zas¹dzanych na korzyœæ rodziny. Oznacza³o tak¿e podwy¿szenie statusu spo³ecznego filiorum naturalium zarówno w stosunkach prywatno–, jak i publiczno–prawnych. Nieœlubny syn, nabywaj¹c prawa pe³noprawnego spadkobiercy, uzyskiwa³ nieporównanie lepsz¹ pozycjê w rodzie (przejœcie do grupy najbli¿szych g³owie rodziny spadkobierców), jak i w exercitus longobardzkim. Jego awans w hierarchii spo³eczeñstwa longobardzkiego zwi¹zany by³ w znacznym stopniu z popraw¹ sytuacji ekonomicznej w wyniku zwiêkszenia przynale¿nej mu czêœci dziedziczonego maj¹tku. Dziêki temu zyskiwa³ on mo¿liwoœæ lepszego wyekwipowania siê na wyprawê wojenn¹, co oznacza³o wiêksz¹ jego u¿ytecznoœæ na polu walki, a wiêc i wiêksz¹ wartoœæ dla ca³ej wspólnoty. Poprzez to wzrasta³a „jakoœæ” (qualitas) jego osoby. Odzwierciedleniem tego by³a wysokoœæ chroni¹cego go wergeldu62. W Edykcie Rotariego zapisana zosta³a norma prawna, zgodnie z któr¹, w wypadku morderstwa pope³nionego na wolnym urodzonym w pozama³¿eñskim zwi¹zku, wergeld dzielony by³ miêdzy jego braci œlubnych i nieœlubnych w ten sposób, ¿e prawowici bracia otrzymywali 2/3 sumy odszkodowania za g³owê zabitego, nieœlubni zaœ resztê63. Filii naturales byli zatem traktowani jak cz³onkowie rodu i ca³y ród zobowi¹zany by³ stawaæ solidarnie w ich obronie, a w razie potrzeby pomœciæ ich œmieræ, ewentualnie wyegzekwowaæ od zabójcy zap³atê ustalonej g³ówszczyzny. Warto jednak zastanowiæ siê przez chwilê nad sposobem dzielenia odszkodowania miêdzy braci. Celem wydania tej regulacji by³o po³o¿enie kresu zemœcie rodowej (faida), która stanowi³a zawsze ogromne zagro¿enie dla porz¹dku publicznego i by³a konsekwentnie zwalczana przez kolejnych prawodawców, wprowadzaj¹cych w jej miejsce inne formy zadoœæuczynienia za krzywdê. Wergeld by³ nie tylko odszkodowaniem za stratê jednego z cz³onków rodziny, ale tak¿e zap³at¹ za utracony w wyniku zabójstwa honor rodu. Podzia³ tej sumy mia³ wiêc nie tylko znaczenie materialne, ale tak¿e symboliczne: prawowici synowie z racji swej wy¿szej pozycji, obci¹¿eni byli równie¿ wiêkszymi obowi¹zkami w stosunku do swej rodziny64. Hañba spadaj¹ca na ród w wyniku niepomszczonej œmierci jednego z wspó³rodowców dotyka³a zatem nie tylko tych, którzy byli mu przez krew najbli¿si, ale przede wszystkim przedstawicieli rodu stoj¹cych najwy¿ej w jego hierarchii. W chwili gdy prawo nakazywa³o zaniechaæ zemsty w zamian za rekompensatê finansow¹, logiczn¹ konsekwencj¹ by³o przekazanie wiêkszej jej czêœci w rêce legalnych synów, nawet jeœli wœród urodzonych z nieprawego ³o¿a byli rodzeni bracia zamordowanego. Na podstawie analizy tego rozdzia³u mo¿na równie¿ stwierdziæ, ¿e prawo longobardzkie nie uznawa³o ¿adnych skutków prawnych wynikaj¹cych z naturalnego pokrewieñstwa miêdzy braæmi urodzonymi z jednej matki–niewolnicy. Zgodnie z tak¹ interpretacj¹ rzeczywiste pokrewieñstwo miêdzy braæmi nawi¹zywa³o siê dopiero w chwili uznania ich 62 Ed. Rot., cap. 12, cap. 19; Liut., cap. 62, cf. tak¿e Liut., cap. 83. 63 Ed. Rot., cap. 162. 64 We wstêpie do praw Frostatingu, cap. 8, wspomniany zosta³ zwyczaj zezwalaj¹cy krewnym zamordowanego na zabicie w zemœcie nie mordercy, ale najszlachetniejszego z jego rodu. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 355 przez ojca, a wiêc w momencie, gdy stawali siê cz³onkami jednej wspólnoty krewniaczej65. Z punktu widzenia prawa mog³o to oznaczaæ, ¿e po przyjêciu do rodziny najbli¿szymi krewnymi nieœlubnych synów stawali siê nie ich rodzeni bracia, ale œlubni bracia przyrodni. W tej sytuacji biologiczne pokrewieñstwo miêdzy braæmi ustêpowa³o przed wiêzami rodowymi66. Jeszcze wyraŸniej widoczne jest to w dalszej czêœci tego rozdzia³u, w której mowa jest o dziedziczeniu po tragicznie zmar³ym filio naturale. Nieœlubni bracia odsuniêci zostali od spadkobrania, zaœ ca³oœæ maj¹tku przechodzi³a na braci urodzonych w legalnym zwi¹zku. Obowi¹zek pomsty za œmieræ brata nie wi¹za³ siê w przypadku synów naturalnych z prawem do dzielenia maj¹tku po zmar³ym. Nieœlubni bracia otrzymywali jednak za zaniechanie faidy czêœæ wergeldu wp³aconego przez zabójcê, a wiêc zadoœæuczynienie za poniesiony przez nich uszczerbek na honorze. Byæ mo¿e jest to œwiadectwem postêpuj¹cego procesu ograniczania praw spadkowych dzieci nieœlubnych na rzecz utrzymania dziedzictwa w rêkach prawowicie urodzonych cz³onków rodziny. Na podstawie normy zapisanej w cap. 162 Edyktu Rotariego nie jest niestety mo¿liwe uzyskanie odpowiedzi na wa¿ne pytanie, czy w razie naturalnej bezpotomnej œmierci jednego z braci (œlubnych lub nieœlubnych) pozostali przy ¿yciu bracia pochodz¹cy z pozama³¿eñskiego zwi¹zku byli dopuszczani do dziedziczenia. W cap. 162 Edyktu Rotariego redaktor nie wspomina o prawach spadkowych potomstwa filiorum naturalium. Wydaje siê, ¿e jest to pominiêcie œwiadome. Zgodnie z treœci¹ cap. 157 Edyktu wnuk wolnego Longobarda, sp³odzony przez jego nieœlubnego syna, nie móg³ dziedziczyæ po dziadku. Na okreœlenie tych dzieci redaktor u¿y³ germañskiego terminu — threus67. Threi mogli nabyæ prawo do czêœci maj¹tku dziada wy³¹cznie poprzez donacjê dokonan¹ przez niego na thingu. Zachowywali status wolny, jednak nie byli traktowani jak pe³noprawni cz³onkowie wspólnoty krewniaczej, do której nale¿a³ ich ojciec. Charakterystyczne jest tak¿e to, ¿e kodyfikator uwa¿a³ za konieczne podkreœlenie prawa threusa do zachowania wolnego statusu, co mo¿e sugerowaæ, ¿e status ten podawano w w¹tpliwoœæ. Rzuca to nieco œwiat³a na pozycjê nieœlubnych synów w rodzinie. Byli oni przyjmowani do rodu (rodziny) jako filii naturales, nabywaj¹c zwi¹zane z tym prawa spadkowe, jednak uprawnieñ tych nie dziedziczy³o ich potomstwo. Biologiczne pokrewieñstwo miêdzy dziadem i wnukiem urodzonym z nieœlubnego syna nie rodzi³o zatem ¿adnych skutków prawnych. W konsekwencji, jeœli filius naturalis zmar³ przed swym ojcem (a wiêc zanim zosta³a mu wydzielona czêœæ ojcowizny), pozosta³e po nim sieroty wy³¹czone 65 Wydaje siê, ¿e ta sama koncepcja prawna le¿y u podstaw regulacji dotycz¹cej dziedziczenia po wyzwolonych razem braciach lub ojcu i synie (Liut., cap. 77). Zgodnie z prawem longobardzkim w wypadku œmierci jednego z nich, dziedziczy³ po nich król jako krewny wszystkich Longobardów. Naturalne wiêzy krwi nie odgrywa³y w tym wypadku ¿adnej roli. Pokrewieñstwo zachodz¹ce miêdzy niewolnikami nie rodzi³o bowiem skutków prawnych, nie zyskiwa³o tak¿e mocy prawnej z chwil¹ ich wyzwolenia. Jedynie w przypadku, gdyby wyzwoleñcy sp³odzili potomstwo ju¿ jako ludzie wolni, mog³oby ono po nich dziedziczyæ. 66 Wed³ug Frost. VI, 5–8 wœród cz³onków rodu uprawnionych do pobierania (a wiêc i do p³acenia) g³ówszczyzny za zabitego wspó³rodowca istnia³a hierarchia, oparta na zasadzie bli¿szoœci. Nieœlubne potomstwo i nieœlubni bracia nale¿eli do drugiej grupy (sakaukar), posiadaj¹cej mniejsze prawa od prawowicie urodzonych krewnych zabitego (brata, ojca, bratanków, etc.), ale stoj¹cej przed dalszymi krewnymi agnatycznymi i kognatycznymi. W przypadku opisanym w cap. 162 Ed. Rot. filii naturales otrzymuj¹cy 1/3 wergeldu za zabitego równie¿ nieœlubnego brata znajdowaliby siê w stosunku do nich w sytuacji analogicznej do owych norweskich sakaukar. 67 Ed. Rot., cap. 157. 356 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK by³y z póŸniejszego podzia³u maj¹tku, dokonywanego po œmierci tego¿ ojca (dziada sierot). Threus otrzymywa³ w takim przypadku tylko to, co jego rodzic zdo³a³ na w³asn¹ rêkê zgromadziæ w ci¹gu swego ¿ycia, np. jako wynagrodzenie za s³u¿bê, poprzez darowizny lub dziedziczenie po dalszych krewnych. Interesuj¹ca jest równie¿ relacja zachodz¹ca miêdzy nieœlubnymi synami i legalnymi córkami. Zgodnie z cap. 161 Edyktu Rotariego w wypadku gdy pozostaj¹ca pod opiek¹ braci siostra zosta³a wydana za m¹¿, suma wp³acona przez narzeczonego za jej mund by³a dzielona miêdzy nich w ten sposób, ¿e braciom urodzonym w ma³¿eñstwie przys³ugiwa³o 2/3, resztê zaœ otrzymywali synowie naturalni. Zasada ta obowi¹zywa³a zarówno w odniesieniu do prawowitych, jak i nieœlubnych córek, przy czym podobnie jak w przypadku g³ówszczyzny, biologiczne pokrewieñstwo z kobiet¹ nie zmienia³o proporcji podzia³u sumy miêdzy ma³¿eñskich i pozama³¿eñskich braci. Op³ata za mund stanowi³a rekompensatê za uszczuplenie potencja³u rodziny poprzez przejêcie nale¿¹cej do tej¿e rodziny kobiety przez rodzinê jej mê¿a. Jednoczeœnie by³a równie¿ form¹ zap³aty za w³adzê opiekuñcz¹, któr¹ mê¿czyzna otrzymywa³ od mundoalda narzeczonej wraz z jej rêk¹. Wniesiona za kobietê i za prawo do opieki nad ni¹ zap³ata by³a czêœci¹ wspólnego dziedzictwa rodu, podlega³a wiêc podzia³owi miêdzy braci, tak jak ca³oœæ ojcowizny. Skoro bracia urodzeni w pozama³¿eñskim zwi¹zku byli dopuszczani do podzia³u op³aty za mund sióstr, mieli oni tak¿e formalny przynajmniej wp³yw na decyzjê o ich losie. Wp³yw ten by³ jednak w porównaniu z braæmi z prawego ³o¿a ograniczony, tak jak mniejszy by³ ich udzia³ w podziale wartoœci mundu. Podobnie jak w przypadku zap³aty wergeldu, decyduj¹c¹ rolê odgrywa³a wiêŸ i hierarchia w ramach rodu, okreœlana poprzez stosunek pokrewieñstwa zachodz¹cy miêdzy jego cz³onkiem a g³ow¹ rodziny. W ten sposób prawowici synowie mieli równie¿ wiêksze prawa do opieki nad swymi przyrodnimi nieœlubnymi siostrami, nawet jeœli wœród filiorum naturalium mia³y one rodzonych braci. Nieœlubni synowie mogli sprawowaæ opiekê nad kobietami z rodu ojca w razie braku bezpoœrednich spadkobierców z prawego ³o¿a, ale wówczas dzielili swe uprawnienia z królem68, a ich udzia³ w zap³acie za mund nie móg³ przekroczyæ 1/3. W³adza opiekuñcza filiorum naturalium by³a zatem w znacz¹cy sposób ograniczona i upodabnia³a siê do praw krewnych bocznych. Nie jest równie¿ wykluczone, ¿e w niektórych wypadkach opieka mog³a przechodziæ na dalszego krewnego, bêd¹cego równie¿ prawowitym spadkobierc¹ zmar³ego ojca rodziny, z pominiêciem nieœlubnych synów. Jest to tym bardziej prawdopodobne, ¿e kobieta z regu³y zamieszkiwa³a w domu swego mundoalda, a nale¿¹cy do niej maj¹tek pozostawa³ w dyspozycji jej opiekuna, co ze wzglêdów ekonomicznych sk³ania³o krewnych do odsuwania od opieki jej nieœlubnych braci. Z punktu widzenia zwyczajowego prawa longobardzkiego filii naturales byli pe³noprawnymi cz³onkami wspólnoty politycznej plemienia w myœl zasady, ¿e wszyscy wolni mê¿czyŸni s¹ równi w ramach wspólnoty wojowników. W miarê pog³êbiania siê rozwarstwienia maj¹tkowego wzmaga³ siê nacisk na powi¹zanie pozycji spo³eczno–prawnej wolnej jednostki z jej statusem maj¹tkowym, co doprowadzi³o do zachwiania tej tradycyjnej regu³y. Liutprand i Aistulf przenieœli do pisanego prawa zarysowuj¹c¹ siê ju¿ od dawna tendencjê, uzale¿niaj¹c rodzaj uzbrojenia, a wiêc tak¿e wartoœæ bojow¹ wojownika od posiadanego przez niego maj¹tku69. W takiej sytuacji tak¿e status filiorum naturalium ulec 68 Ed. Rot., cap. 160. 69 Liut., cap. 62, Aist., cap. 1, cap. 2. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 357 musia³ zmianie. Zgodnie z prawem w podzia³ach maj¹tkowych otrzymywali tylko niewielk¹ czêœæ dóbr ojca, co spycha³o ich z regu³y do ni¿szej kategorii spo³eczno–maj¹tkowej ni¿ ta, do której nale¿eli ich ojcowie i bracia. Jednoczeœnie wraz ze zmian¹ pojêcia w³asnoœci i jej stopniow¹ indywidualizacj¹ naturalnym zjawiskiem sta³o siê d¹¿enie do ograniczenia liczby spadkobierców. Pomijanie praw maj¹tkowych filiorum naturalium by³o stosunkowo ³atwe, jako ¿e po œmierci ojca nie mieli oni faktycznie mo¿liwoœci wyegzekwowania swych praw w razie zdecydowanego sprzeciwu krewnych zmar³ego70. Ta sprzeczna z prawem praktyka stopniowo, w ci¹gu VII i VIII w., przekszta³ci³a siê w zwyczaj, zgodnie z którym nieœlubne potomstwo mog³o byæ jedynie obdarowane czêœci¹ ojcowskiego maj¹tku71. W ten sposób udzia³ w dziedziczeniu przesta³ byæ uznawany za przyrodzone prawo filiorum naturalium, ale zosta³ uzale¿niony od woli ojca lub krewnych. W tradycji longobardzkiej wspó³uczestnictwo w podziale maj¹tku po zmar³ym mia³o wymiar symboliczny — by³o uto¿samiane z pokrewieñstwem72. Omawiany proces odsuwania od dziedziczenia nieœlubnych synów mia³ wiêc g³êbsze znaczenie: nie tylko podwa¿a³ materialne podstawy egzystencji tej grupy, ale by³ równoznaczny z pozbawieniem dzieci konkubin podstawowych praw wynikaj¹cych z przynale¿noœci do wspólnoty krewniaczej, co w konsekwencji musia³o prowadziæ do rzeczywistego ich z niej wy³¹czenia. Ósmowieczne spisy praw longobardzkich nie potwierdzaj¹ zwyczajowego statusu nieœlubnych synów w rodzinie i spo³eczeñstwie. O ile w Edykcie Rotariego w prawie wszystkich rozdzia³ach dotycz¹cych dziedziczenia mowa jest o prawach filiorum naturalium, o tyle w edyktach Liutpranda prawa nieœlubnych synów pomijane s¹ niemal¿e ca³kowitym milczeniem. Zgodnie z cap. 1–4 praw tego w³adcy, córki i niezamê¿ne siostry zmar³ego Longobarda dopuszczone zosta³y do dziedziczenia na równi ze swymi braæmi. Oznacza³o to zmianê zwyczajowej zasady zapisanej w Edykcie Rotariego, wed³ug której w wypadku gdy ojciec nie pozostawi³ legalnych mêskich spadkobierców, jego córki lub siostry dziedziczy³y tylko czêœæ jego mienia, reszta zaœ dzielona by³a miêdzy synów nieœlubnych, krewnych lub przekazywana na rzecz króla (wystêpowa³ on wówczas w charakterze najbli¿szego krewnego). Cap. 1 praw Liutpranda mówi³ równie¿, ¿e córka dziedziczy³a maj¹tek in omnem hereditatem patris vel matris suae, tamquam filii legetimi, a zatem w rozumieniu ósmowiecznego prawodawcy prawowici synowie dziedziczyli ca³oœæ maj¹tku bez wzglêdu na to, czy istnieli synowie naturalni. Potwierdza to równie¿ cap. 65 praw tego¿ w³adcy, zgodnie z którym wolny Longobard pozbawiony legalnego mêskiego potomka mia³ prawo swobodnie dysponowaæ 2/3 maj¹tku, a pozosta³a trzecia czêœæ maj¹tku musia³a przypaœæ jego córce73. Stoi to w sprzecznoœci z omawianymi wczeœniej zasadami Edyktu Rotariego, 70 W³adcy próbowali przeciwstawiæ siê tej praktyce. Grimoald zakaza³ bezprawnego wydziedziczania ma³oletnich dzieci przedwczeœnie zmar³ych Longobardów, którzy w chwili œmierci pozostawali jeszcze pod w³adz¹ swego ojca (in sinu avi). W myœl jego postanowieñ dzieci te (œlubne i nieœlubne) mia³y ex omnibus — — aequalem cum patris suis in locam patris post mortem avi precipiant portionem (cap. 5). 71 Zasada ta nie zosta³a jednak w³¹czona do longobardzkiego prawa pisanego, tak jak mia³o to miejsce np. w prawie Bawarów: — — Si vero de ancilla habuerit filios, non accipiant portionem inter fratres, nisi tantum quantum ei per misericordiam dare voluerint fratres eius quia in vetere lege scriptum est: „Non enim erit heres filius ancillae cum filio libere” [List do Galatów, IV, 30, Ks. Rodz. 21, 10.12]. Tamen debent misericordiam considerare, quia caro eorum est, Lex Baiwariorum (dalej: L. Baiw.), wyd. E. d e S c h w i n d, MGH, Legum sectio I, t. V, cz. 2, Hannoverae 1926, cap. XV, 9. 72 Ed. Rot., cap. 224, cap. 225. 73 Jeœli nie dokona³ darowizny, ca³oœæ dziedzictwa przechodzi³a na córki (Liut., cap. 1). 358 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK zakazuj¹cymi wy³¹czania nieœlubnych synów ze spadkobrania (cap. 160). W Edykcie Rotariego wolny cz³owiek mia³ stosunkowo ograniczone prawo do dysponowania w³asnym maj¹tkiem. Wspominane ju¿ kilkakrotnie rozdzia³y Edyktu dotycz¹ce dziedziczenia œciœle rozgranicza³y prawa poszczególnych cz³onków rodziny do dóbr, nie dopuszczaj¹c mo¿liwoœci zmiany tego stanu rzeczy, poza szczególnymi wypadkami (np. gdy ojciec chcia³ wydziedziczyæ niepos³usznych synów lub w przypadku bezdzietnoœci). Cap. 6 praw Liutpranda przyznaj¹cy wolnemu Longobardowi nie maj¹cemu synów swobodê dysponowania maj¹tkiem, z wyj¹tkiem czêœci przypadaj¹cej zgodnie z prawem legalnym córkom, jest œwiadectwem zmiany tej zasady74. Od dziedziczenia mogli w ten sposób zostaæ odsuniêci nieœlubni potomkowie i dalsi krewni75. Rozdarowane przez g³owê rodziny dobra nie podlega³y prawu retraktu ze strony krewnych. Proces ten nie przebiega³ jednokierunkowo — œcieranie siê sprzecznych tendencji jest najlepiej widoczne w edyktach pochodz¹cych z kolejnych lat panowania Liutpranda. Zgodnie z treœci¹ cap. 66 praw tego w³adcy ¿aden wolny cz³owiek nie mia³ prawa uznaæ za w³asne dzieci urodzonych z niewolnicy lub aldki, która w czasie gdy by³a jego konkubin¹, pozostawa³a ¿on¹ niewolnika lub alda. Dziecko takie nie otrzymywa³o nawet wolnoœci, jak¹ mia³ ka¿dy uznany potomek wolnego Longobarda (motywem tego zakazu by³a niemo¿noœæ ustalenia ojcostwa). Najwa¿niejsza dla niniejszych rozwa¿añ czêœæ regulacji dotyczy zakazu dziedziczenia przez dziecko z tego zwi¹zku, jak te¿ zakazu czynienia na jego rzecz jakichkolwiek darowizn76. Wynika z niej bowiem, ¿e odebranie statusu filiorum naturalium tym spoœród potomków wolnych Longobardów, którzy urodzili siê z zamê¿nych niewolnych konkubin, by³o równoznaczne z pozbawieniem ich prawa do dziedziczenia po biologicznym ojcu. Liutprand musia³ mieæ zatem œwiadomoœæ tego, ¿e nieœlubni synowie mieli prawo do dziedziczenia po ojcach, skoro w tym wypadku prawa tego im odmawia³. Œledzenie sytuacji dzieci nieœlubnych na podstawie zachowanych Ÿróde³ dyplomatycznych jest bardzo trudne. Informacji na temat tej grupy nie dostarczaj¹ nawet dyspozycje testamentowe, w których potomków wymienia siê bez podania ich statusu. Zachowa³a siê jednak seria dokumentów dotycz¹cych losów dwóch braci urodzonych w zwi¹zku pozama³¿eñskim. W roku 770 niejaki Audipert z Clementiano przekaza³ w testamencie swym bratankom, Bonipertulowi i Leopertowi ca³y swój maj¹tek. Wymienieni bracia byli synami niewolnicy Bonipergi i Baroncella, brata Audiperta, nie¿yj¹cego ju¿ w chwili sporz¹dzania testamentu. Boniperga nale¿a³a do czeladzi Baroncella i Audiperta zapewne od roku 763, wówczas bowiem spisany zosta³ dokument potwierdzaj¹cy nabycie przez nich tej niewolnicy wraz z jej niemowlêciem od jej poprzedniego w³aœciciela, Candida z Chiusi, za sumê 21 solidów, p³atn¹ w pieni¹dzu i bydle77. Bonipert i Leopert przyszli zatem na œwiat miêdzy 763 a 770 rokiem, a wiêc w momencie gdy Audipert ustanawia³ ich swymi spadkobiercami, byli jeszcze ma³ymi dzieæmi. Z treœci dokumentu jednoznacznie wynika, ¿e obaj ch³opcy 74 Podobne postanowienia zawieraj¹ tak¿e: Liut., cap. 5, cap. 6. 75 W wypadku braku legalnych synów i córek dziedzictwo przechodzi³o na dalszych krewnych, z pominiêciem dzieci nieœlubnych. W 762 r. Alpert z Pizy wysun¹³ roszczenia do maj¹tku po bracie, Auripercie, poniewa¿ ipse Auripert mecum factum habuit, ut, si sine filios legitimos [podkreœlenie A.P.] unos de nobis ab hac luce decedere, unus alteri deberemus succedere (CDL II, nr 163). 76 Liut., cap. 66. 77 CDL II, nr 174. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 359 urodzili siê w zwi¹zku nieformalnym, zaœ ich matka nie zosta³a wyzwolona78. Brak wzmianki o wyzwoleniu Boniperta i Leoperta, nie ma tak¿e ¿adnego œladu oficjalnego uznania synów przez Baroncella. Rygorystyczne przestrzeganie norm prawa longobardzkiego nakazywa³oby w tym wypadku uznaæ obydwu braci za niewolników (w myœl zasady, ¿e potomstwo dziedziczy status matki)79. Jednak wbrew tej regule wolny status obu braci wydaje siê nie budziæ w¹tpliwoœci. Nale¿y zatem przypuszczaæ, ¿e w stosunku do Boniperta i Leoperta zastosowany zosta³ przepis prawny zapisany w omawianym ju¿ cap. 106 praw Liutpranda, zgodnie z którym dzieci kobiety pozostaj¹cej w zwi¹zku z wolnym mê¿czyzn¹ jako quasi uxor dziedziczy³y wolny status ojca, bez wzglêdu na pozycjê prawn¹ matki. Potwierdza to równie¿ dokonanie na rzecz obu braci darowizny, co w wypadku niewolnych nie by³oby mo¿liwe, jak te¿ uznanie ich przez Audiperta za prawowitych cz³onków rodziny (Audipert wystêpuje jako ich stryj: barbas). Jako uzasadnienie decyzji o przekazaniu im maj¹tku Audipert wskaza³ koniecznoœæ zadoœæuczynienia za niegodne postêpowanie Baroncella, który nie wykaza³ nale¿ytego zainteresowania przysz³oœci¹ swych synów i nie pozostawi³ ¿adnego zapisu na ich korzyœæ ([Baroncello] in peccatis impedentibus nulla donatione nec aliquis in uos de ribus [sic!] suis iudicauet). Bonipert i Leopert byli zatem traktowani jako filii naturales, nie mieli jednak najwyraŸniej, przynajmniej z punktu widzenia Audiperta, ¿adnych przyrodzonych praw do czêœci maj¹tku po swoim ojcu. Audipert darowa³ im bowiem w testamencie nie tylko maj¹tek w³asny, ale tak¿e ca³¹ schedê po ich ojcu, Baroncellu (donamus in uos omnem paupertatem substantie me [sic!], tam illa genituri vestro quam et illa nostra propria). Warto w tym miejscu zauwa¿yæ, ¿e w omawianym przypadku w œwiadomoœci Audiperta grzesznym postêpkiem Baroncella nie by³o samo wspó³¿ycie z niewolnic¹, ale pozostawienie synów urodzonych w tym zwi¹zku bez zabezpieczenia na przysz³oœæ. Darowizna na rzecz nieœlubnych dzieci sta³a siê zatem przede wszystkim aktem mi³osierdzia, wynikaj¹cym po czêœci z moralnego nakazu zadoœæuczynienia za pope³niony b³¹d. Jednoczeœnie Audipert okreœlony zosta³ w dokumencie jako benefactor bratanków i zastrzeg³ sobie prawo do zmiany decyzji. Pozwala³o mu to nawet na anulowanie darowizny, np. w razie niepos³uszeñstwa Boniperta i Leoperta b¹dŸ nie doœæ rzetelnego wype³niania obowi¹zku s³u¿enia Audipertowi. W przypadku narodzin legalnego spadkobiercy Audiperta bracia mieli otrzymaæ 1/2 maj¹tku stryja, a wiêc ca³oœæ dziedzictwa przypadaj¹cego poprzednio ich ojcu. Dyspozycja Audiperta by³a zgodna z zasad¹ zapisan¹ w cap. 171 Edyktu Rotariego, w myœl której w chwili narodzenia dziecka ojciec musia³ anulowaæ ka¿d¹ wczeœniejsz¹ umowê darowizny naruszaj¹c¹ prawa spadkowe jego potomka80. Mimo tego ograniczenia, przy przysz³ym podziale maj¹tku legalni potomkowie oraz dzieci jego brata Baroncella i niewolnicy Bonipergi zostali w praktyce zrównani (otrzymywali po 1/2 ca³oœci dóbr Audiperta). 78 L. Schiaparelli wysun¹³ hipotezê, ¿e Baroncelo poœlubi³ Bonipergê, nie zmieniaj¹c jednak jej niewolnego statusu (CDL II, s. 323). W œwietle prawa longobardzkiego jest to jednak ma³o prawdopodobne, jako ¿e zwi¹zek ten nie móg³by byæ uznany za ma³¿eñstwo (Ed. Rot., cap. 156). 79 Ed. Rot., cap. 156. 80 W VIII w. spod dzia³ania tej normy wyjête zosta³y darowizny czynione pro anima na rzecz instytucji koœcielnych (Liut. cap. 6, cap. 73, zgodnie z którym darowizna dla Koœcio³a mog³a byæ dokonana bez dope³nienia wymaganej przez prawo longobardzkie procedury przekazania launegildu i obwieszczenia czynnoœci prawnej na thingu). 360 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK Sytuacja Boniperta i Leoperta by³a zatem wyj¹tkowa: mieli otrzymaæ znacznie wiêcej ni¿ przypada³oby im w myœl zwyczajowych zasad Edyktu Rotariego, ograniczaj¹cych czêœæ przys³uguj¹c¹ filiorum naturalium najwy¿ej do 1/3 dziedzictwa81. Ich przypadek obrazuje równoczeœnie chwiejnoœæ pozycji nieœlubnych dzieci w rodzinie longobardzkiej koñca VIII w. i ca³kowite ich uzale¿nienie od woli ojca i krewnych. To nie przepisy prawa, ale decyzja Audiperta wp³ywa³a na to, czy Bonipert i Leopert znaleŸæ siê mieli w grupie wolnych pozbawionych w³asnoœci, a byæ mo¿e utraciæ nawet wolny status, czy te¿ staæ siê posiadaczami maj¹tku daj¹cego im znacz¹c¹ pozycjê w lokalnej spo³ecznoœci. Darowizna testamentowa uprawomocniona zosta³a przekazaniem Audipertowi launegildu w postaci z³otego pierœcienia82. Pierœcieñ ten dostarczy³ w imieniu nieletnich jeszcze braci niejaki Aduald. Nie wiadomo, kim by³ dla Audiperta i jego bratanków ów Aduald, mo¿na jedynie przypuszczaæ, ¿e zosta³ wyznaczony na prawnego opiekuna ch³opców83. W wypadku gdyby Audipert zmar³ przed uzyskaniem przez Boniperta i Leoperta pe³noletnoœci, Adualdowi przypad³by zapewne nadzór nad realizacj¹ testamentu. Procedura zastosowana w tym przypadku odpowiada typowemu postêpowaniu przy nadaniach na rzecz osób trzecich84. Warto zauwa¿yæ, ¿e Audipert zadba³, aby przy spisywaniu dokumentu darowizny obecny by³ królewski urzêdnik (na liœcie œwiadków figuruje skuldahis Kunipert). Jego autorytet stanowi³ dodatkow¹ gwarancjê realizacji woli darczyñcy. Szczêœliwie Bonipert i Leopert nie znikaj¹ ca³kowicie z pola widzenia wraz z owym testamentem. Blisko czterdzieœci lat póŸniej, w 809 r. w klasztorze San Salvatore na Monte Amiata sporz¹dzona zosta³a umowa miêdzy opatem Sabbatem a Bonipertem i Leopertem85, w której potwierdzone zosta³y prawa braci i ich potomków do u¿ytkowania klasztornego gospodarstwa i dworu (curtis) we wsi Clementiano, pozostaj¹cych wczeœniej w³asnoœci¹ ich parentium, a przekazanych pod opiekê klasztoru prawdopodobnie w okresie chaosu politycznego w koñcu VIII w. Dokument ten potwierdza, ¿e Bonipertulus i Leupertulus weszli po œmierci Audiperta w posiadanie jego maj¹tku, chocia¿ nie wiadomo, czy odby³o siê to bez przeszkód ze strony dalszych krewnych i czy przejêli oni ca³oœæ dziedzictwa. Nieprawe pochodzenie braci nie zosta³o jednak zapomniane, o czym œwiadczy u¿ycie przy ich imionach w miejsce tradycyjnego patronimiku (filii quondam x lub filii bonae memoriae x) terminu liberi homines. Jak siê wydaje, jako nieœlubni synowie urodzeni z niewolnicy, Bonipert i Leopert byli zmuszeni manifestowaæ swój wolny status, aby zapobiec ewentualnym próbom zakwestionowania go przez krewnych Audiperta b¹dŸ przez klasztor San Salvatore86. Kontrakt nak³ada³ na braci obowi¹zek corocznego oddawania na rzecz klasztoru czterech amfor wina, z wyj¹tkiem lat, w których udawali siê 81 Prawodawca dopuœci³ mo¿liwoœæ powiêkszenia czêœci poszczególnych spadkobierców (Liut., cap. 113). Dyspozycja testamentowa Audiperta by³a sprzeczna z zapisan¹ w Ed. Rot. cap. 158, cap. 159 zasad¹ dziedziczenia przez skarb królewski 1/3 maj¹tku wolnego Longobarda nie posiadaj¹cego mêskiego potomstwa z pe³noprawnego ma³¿eñstwa. 82 Ed. Rot., cap. 175, cap. 184; Liut., cap. 43, cap. 54, cap. 65, cap. 73. 83 Odmienny pogl¹d reprezentuje S. G a s p a r r i, Strutture militari elegami di dipendenza in età longobarda e carolingia, „Rivista Storica Italiana”, nr 98, 1986, s. 664–726, s. 701–703, który uwa¿a, ¿e bracia byli osobiœcie zale¿ni od Ansoalda, a on sam by³ prawnym spadkobierc¹ Audiperta. 84 Ed. Rot., cap. 175; Liut., cap. 54 i przede wszystkim Liut., cap. 73. 85 Codex Diplomaticus Amiatinus t. I–II, wyd. W. K u r z e, Tübingen 1974, nr 67. 86 Zgodnie z nakazem Liutpranda wyzwoleniec fulcfree i amund manifestare debeat — — libertatem suam sepius iudici et ad vicinos suos, qualiter absolutus esse videtur (Liut., cap. 55). KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 361 u boku klasztoru na wyprawê wojenn¹ (in oste). Przynale¿noœæ do dru¿yny zbrojnej biskupa, z któr¹ wi¹za³ siê obowi¹zek pe³nego wyekwipowania (in cavallo cum vestito) wskazuje, ¿e ich pozycja maj¹tkowa by³a znacz¹ca87. Szczególn¹ grupê spoœród filiorum naturalium stanowi³y dzieci urodzone de inlecito matrimonium ante tempo88. Nale¿eli do niej potomkowie wolnych Longobardów, którzy przyszli na œwiat zanim ich rodzice dope³nili przewidzianych prawem formalnoœci wymaganych do uznania zwi¹zku za pe³noprawne ma³¿eñstwo89, a wiêc przed wp³aceniem przez mê¿a op³aty za mund kobiety (meta90) i przejêciem jej pod sw¹ opiekê w drodze traditio per manum jej dotychczasowego mundoalda91. Okres od zawarcia umowy przedma³¿eñskiej do jej sfinalizowania nie móg³ przekroczyæ dwóch lat, po up³ywie których rodzina kobiety mia³a prawo si³¹ zmusiæ mê¿czyznê do spe³nienia poczynionych obietnic lub wyp³acenia niedosz³ej ma³¿once odszkodowania92. Ustalenie a¿ dwuletniego narzeczeñstwa umo¿liwia³o mê¿czyŸnie zgromadzenie sumy wystarczaj¹cej na zap³acenie z regu³y znacznej op³aty za mund. By³ to jednak zarazem czynnik sk³aniaj¹cy do przedwczesnego skonsumowania zwi¹zku. O motywach zachêcaj¹cych do podejmowania wspó³¿ycia w okresie przedœlubnym, mo¿na wnioskowaæ na podstawie analogii norweskich. Zgodnie z cap. III, 3 praw Frostatingu mê¿czyzna, który wspó³¿y³ ze swoj¹ narzeczon¹ po zawarciu umowy przedœlubnej, ale przed przekazaniem rodzinie zap³aty za jej mund, mia³ obowi¹zek wyp³aciæ jej najbli¿szym krewnym ustalon¹ karê. Jeœli jednak ów mê¿czyzna w ci¹gu dwunastu miesiêcy przed uzgodnion¹ dat¹ wesela sp³odzi³ dziecko ze swoj¹ przysz³¹ ¿on¹ i zmar³, niedope³niwszy formalnoœci niezbêdnych do uznania tego zwi¹zku za pe³noprawne ma³¿eñstwo, dziecko takie stawa³o siê legalnym spadkobierc¹, tak jakby jego matka by³a „kupiona za mund” (kaupa mundi). Przedwczesna œmieræ mê¿czyzny traktowana by³a jako wypadek losowy i nie wp³ywa³a na status dziecka, które otrzymywa³o prawa równe potomstwu urodzonemu ju¿ po ceremonii œlubnej. Nasuwa siê zatem wniosek, ¿e w myœl prawa Frostatingu win¹ narzeczonego by³o nie samo fizyczne obcowanie z przysz³¹ ¿on¹ przed œlubem, ale naruszenie na skutek tego 87 Charakter zale¿noœci Boniperta i Leoperta od opata klasztoru San Salvatore analizuje S. G a s p a r r i, Strutture, s. 702 n. 88 Liut. cap. 105: De his, qui de inlecito matrimonium ante tempo nati sunt, et ei legetimi fratri sui volontariae partem dederunt, ita statuimus: ut si ei fratri sui legetimi volontariae partem dederunt, in ipso deveant permanere, et eos exhereditare menime deveant. Nam pater non possit illos inlecitûs neque per thinx vel per qualicumque conludium heredis instituere. Hoc autem ideo statuere previdemus, ut omnes homo, qui vult, accipiat oxorem legetimam, nam non inlecitas contraat nuptias. Si autem fratres non sunt, et parentis propinqui fuerent, qui potuerunt legetime ad hereditatem venire, et usque modo tacuerunt, taceant et inantea, et nullam habeant contra eos, qui possident per triginta annos, fagundiam loquendi, dicendo, quod exherede esse debeant; nisi quod per triginta annos possederunt, possedeant. 89 Ante tempo nie odnosi siê do wieku rodziców, jak sugerowali wydawcy Edyktu, jako ¿e prawo longobardzkie nie wymaga³o od narzeczonych osi¹gniêcia okreœlonego wieku umo¿liwiaj¹cego zawarcie ma³¿eñstwa (poza przypadkami ewidentnych nadu¿yæ, okreœlonymi w Liut. cap. 12), uzale¿niaj¹c je od dojrza³oœci fizycznej, rozpoznawanej w drodze inspectio corporis, cf. Liut., cap. 117. 90 Na temat znaczenia tego terminu cf. G. P e l l e g r i n i, Terminologia matrimoniale, SCIAM t. XXIV, 1977, s. 63. 91 Ed. Rot., cap. 183. 92 Ed. Rot., cap. 179; Liut., cap. 119. K. F. D r e w, op. cit., s. 59–63. 362 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK czynu praw krewnych wynikaj¹cych ze sprawowania przez nich mundu nad ow¹ kobiet¹. Zadoœæuczynienie krewniakom narzeczonej za obrazê ich honoru rodowego oraz formalne przejêcie opieki nad kobiet¹ poprzez dope³nienie ceremonii œlubnej i przekazanie wymaganej op³aty za mund koñczy³o sprawê, która nie poci¹ga³a jednoczeœnie za sob¹ ¿adnych negatywnych skutków dla urodzonego wczeœniej dziecka. Prawodawcy podkreœlili zarazem, ¿e jest to jedyny wypadek, gdy dziecko urodzone przez kobietê, która „nie zosta³a kupiona za mund”, nabywa³o prawa legalnego spadkobiercy bez koniecznoœci dope³nienia rytua³u wprowadzenia do rodu. Wolni mê¿czyŸni wykorzystywali ten przepis jako podstawê do nadawania statusu legalnych spadkobierców dzieciom na³o¿nic i konkubin, po zawarciu z ich matkami fikcyjnych zarêczyn. Pozwala³o im to unikn¹æ k³opotliwej i czêsto niemo¿liwej do przeprowadzenia procedury uzyskiwania zgody wszystkich wspó³rodowców na dopuszczenie do wspólnoty krewniaczej nowych cz³onków. Ten rodzaj oszustwa przy dziedziczeniu (ausrik) musia³ byæ rozpowszechniony i skuteczny, skoro konieczne by³o wydanie oddzielnego przepisu, który kategorycznie go zakazywa³ i okreœla³ jako uw³aczaj¹cy ma³¿eñstwu (Frost. III, 3). Praktyka ta potwierdza zarazem, ¿e w powszechnym rozumieniu dzieci urodzone przez narzeczone wolnych mê¿czyzn traktowane by³y jako pe³noprawni ich potomkowie. Tak¿e zgodnie ze zwyczajowym prawem longobardzkim dzieci urodzone ante tempo mog³y dziedziczyæ. Dopiero Liutprand zakaza³ ojcu czynienia tych potomków swymi spadkobiercami neque per thinx vel per qualicumqumque conludium. Pierwotne uprawnienia spadkowe tej grupy potwierdza równie¿ zagwarantowanie praw do odziedziczonego po ojcu maj¹tku tym spoœród urodzonych ante tempo, którzy posiadali te dobra przynajmniej na 30 lat przed wydaniem przez Liutpranda nowego prawa (a wiêc w wypadku gdy nabyli do niego równie¿ prawa z racji zasiedzenia)93. Zmiana zwyczajowej zasady narzucona Longobardom przez tego w³adcê podyktowana by³a d¹¿eniem do eliminacji tradycyjnych zwi¹zków „przedma³¿eñskich”, traktowanych przez prawo koœcielne jako konkubinat: Hoc autem ideo statuere previdemus, ut omnes homo, qui vult, accipiat oxorem legetimam, nam non inlecitas contraat nuptias. Ograniczenie prawa ojca do obdarowywania potomków urodzonych ante tempo i przeniesienie na ich œlubnych braci prawa do decyzji o dopuszczeniu ich do dziedziczenia, równa³o tê grupê ze zwyk³ymi filiis naturalibus i tym samym obni¿a³o atrakcyjnoœæ owych niegodnych zwi¹zków. Bezpoœredni wp³yw prawa koœcielnego na stosunki rodzinne w spo³eczeñstwie longobardzkim widoczny jest szczególnie w przepisach dotycz¹cych ma³¿eñstw miêdzy krewnymi i powinowatymi94. Ju¿ Rotari w cap. 185 Edyktu zakazywa³ ma³¿eñstw z macoch¹ (noverca), synow¹ (privigna) lub bratow¹, nie wyjaœniaj¹c jednak statusu dzieci urodzonych podczas trwania takiego zwi¹zku95. Stad³o takie uznawane by³o za wystêpne (inlecitum), a ma³¿onkowie ob³o¿eni byli kar¹ i z woli króla przymusowo rozdzielani (separetur ab ea constrictus a rege)96. Zgodnie z cap. 32 i 33 praw Liutpranda: qui de tale matrimonio natus fuerit, heredes legitimus patri suo non sit, nisi habeant ipsas res parentes propinqui; et si 93 O trzydziestoletnim zasiedzeniu: Grim., cap. 1, cap. 2; Aistulfi Leges, Le leggi (dalej: Aist.), cap. 22. 94 Ed. Rot., cap. 185, Liut., cap. 32, cap. 33, cap. 34; Aist., cap. 8. 95 Mo¿liwe, ¿e zachowywa³y prawo do dziedziczenia, wbrew nakazom prawa koœcielnego. Takie rozwi¹zanie wystêpuje w prawie Wizygotów (cap. III. 5.2), w myœl którego dziecko zostaje oczyszczone z grzechu rodziców przez chrzest (qui [filii], licet sint scelerate concepti, sunt tamen unda sacri baptismatis expiati). 96 Ed. Rot., cap. 185. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 363 parentes non fuerint, succedat curtis regia. W roku 723 Liutprand rozszerzy³ tak¿e, w myœl postanowieñ synodu rzymskiego z roku 72197, zakaz zwi¹zków miêdzy krewnymi i powinowatymi o szwagrów i szwagierki oraz wdowy po kuzynach lub po dzieciach kuzynostwa (Liut., cap. 33), a tak¿e osoby spokrewnione duchowo (Liut., cap. 34)98. Uzasadnienie tego zakazu jest bardzo charakterystyczne: Hoc autem ideo ad fiximus, quia deo teste papa urbis romae, qui in omni mundo caput ecclesiarum dei et sacerdotum est, per suam epistolam nos adortavit, ut tale coniugium fieri nullatinus [sic!] permitteremus (Liut., cap. 33). Jest to pierwszy przyk³ad odwo³ania siê do prawa koœcielnego i bezpoœredniej interwencji papieskiej jako czynników wp³ywaj¹cych na tworzenie prawa99. Przywo³anie autorytetu papieskiego wskazuje, ¿e w³adca obawia³ siê oporu wspó³plemieñców i ogranicza³ w ten sposób sw¹ odpowiedzialnoœæ za z³amanie zwyczajowej zasady dopuszczaj¹cej ma³¿eñstwa osób spokrewnionych. Jednoczeœnie regulacje Rotariego i Liutpranda zdaj¹ siê wskazywaæ na ¿ywotnoœæ jeszcze w VII i VIII w. archaicznych instytucji sororatu i lewiratu oraz innych zwi¹zków z wdowami po krewnych, czyli form ma³¿eñstwa s³u¿¹cych utrzymaniu wiêzi miêdzy grupami krewniaczymi zmar³ego mê¿a i owdowia³ej kobiety, gwarantuj¹cych jednoczeœnie bezpieczeñstwo wdowom i potomstwu po zmar³ych cz³onkach wspólnoty100. Trudnoœci z realizacj¹ przepisów dotycz¹cych incestu sk³oni³y Aistulfa do na³o¿enia na lokalnych urzêdników (iudices) obowi¹zku natychmiastowego rozdzielenia dopuszczaj¹cej siê tego pary101. Iudex, który oœmieli³ siê zlekcewa¿yæ rozkaz, mia³ zap³aciæ tytu³em kary swój w³asny wergeld na rzecz w³adcy. Aistulf, wprowadzaj¹c osobist¹ odpowiedzialnoœæ urzêdników, zabezpiecza³ egzekucjê prawa, które dotychczas w znacznej mierze pozostawa³o martwe. Zdawa³ sobie jednoczeœnie sprawê z ich niechêci do interwencji w sprawy rodzinne. Wi¹za³a siê ona bowiem z ryzykiem konfliktu w ³onie lokalnej elity 97 Concilium Romanum 721 r., wyd. A. W e r m i n g h o f f, MGH, Concilia (dalej: Conc.) t. II, Concilia aevi karolini pars 1, Hannoverae et Lipsiae 1908, can. 4, can. 7–9. Zagadnienie zwi¹zków ma³¿eñskich miêdzy krewnymi omawiaj¹ m.in.: B. S i k o r s k i, Kanoniczna przeszkoda pokrewieñstwa naturalnego w rozwoju historycznym do IV Soboru laterañskiego, Poznañ 1959, s. 108 n.; D. B u l l o u g h, Early Medieval Social Groupings: the Terminology of Kinship, „Past and Present” t. XLV, 1969, s. 3–18; L. L a n c a s t e r, Kinship in Anglo–Saxon Society, „The British Journal of Sociology” t. IX, 1958, s. 230–250; D. H e r l i h y, Medieval Household, Harvard 1985, s. 61 n.; P. T o u b e r t, La famiglia prima del mille (secoli VIII–X), [w:] idem, Dalla terra ai castelli. Paesaggio, agricoltura e poteri nell’Italia medievale, Torino 1995, s. 289–295. Na temat przeszkody pokrewieñstwa duchowego: S. B i s k u p s k i, Prawo ma³¿eñskie Koœcio³a rzymskokatolickiego, Warszawa 1956, s. 256–260. J. L y n c h, Godparents and kinship in Early Mediaval Europe, Princeton 1986. 98 Cf.: Leg. Vis. (Chind.), cap. III, 5,1; L. Burg., cap. 36; L. Alam, cap. XXXIX; L. Baiw, cap. VIII. 1–3; L. Sax., cap. 20. 99 S. G a s p a r r i, La cultura, s. 119. 100 C. L é v i – S t r a u s s, Rodzina, [w:] i d e m, Spojrzenie z oddali, Warszawa 1993, s. 87–88; J. G o o d y, op. cit., s. 36–37, 60 n. 101 Aist., cap., 8: Wydanie tego przepisu wi¹¿e siê z obradami synodu rzymskiego w 743 r., potwierdzaj¹cego postanowienia synodu z 721 r. (Concilium romanum 743 r., MGH, Conc. t. II, cz. 1, can. 6); cf. równie¿ list biskupa Pawii, Teodora do papie¿a Zachariasza Epistolae Longobardicae collectae, MGH, Epistolae t. III (Epistolae Merowingici et Karolini aevi t. 1, dalej: Epist. III/1), s. 710–711. W latach czterdziestych walkê przeciwko incestowi podj¹³ tak¿e Koœció³ frankijski (synod w Leptinnes, 743 r., cf. list papie¿a Zachariasza do Pepina z 747 r., MGH, Epist. III/1, s. 479–487). W tym samym czasie zasady obowi¹zuj¹ce w Koœciele kontynentalnym zosta³y rozszerzone tak¿e na Angliê (list Grzegorza III do Bonifacego z 732 r., MGH, Epist. III/1, s. 278–279; list Zachariasza do Bonifacego MGH, Epist. III/1, s. 348–349). Szerzej: B. S i k o r s k i, op. cit., s. 118 n. 364 ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK i mog³a poci¹gaæ za sob¹ równie¿ nieprzewidywalne perturbacje w stosunkach maj¹tkowych, wynikaj¹ce z podwa¿enia praw do dziedziczenia dzieci pochodz¹cych z zakazanych zwi¹zków. Zarówno eliminacja incestu, jak i wprowadzenie w ¿ycie postanowieñ dotycz¹cych statusu dzieci urodzonych de matrimonio illecito nie mog³y nast¹piæ w drodze jednorazowej decyzji królewskiej. Zerwanie ma³¿eñstwa, zawartego zgodnie z obyczajem i spe³niaj¹cego wszelkie warunki legalnoœci, pod pretekstem niezgodnoœci z prawem królewskim i koœcielnym dotyczy³o ca³ej grupy krewniaczej, mog³o prowadziæ do wró¿dy (inimicitia) miêdzy spowinowaconymi rodzinami. Strona sporu nie zgadzaj¹ca siê na rozwi¹zanie ma³¿eñstwa mog³a siê bowiem w tej sytuacji powo³aæ na zwyczaj, dopuszczaj¹cy istnienie takich zwi¹zków i uznaæ dzia³ania strony przeciwnej za bezprawne, co poci¹ga³o za sob¹ ¿¹danie odszkodowania, a w razie odmowy jego uiszczenia mog³o doprowadziæ do krwawej zemsty strony, która uzna³a siê za poszkodowan¹ i tym samym groŸnego naruszenia porz¹dku spo³ecznego. Restrykcyjne ograniczenia zwi¹zków endogamicznych mia³y nie tylko znaczenie religijne. G o o d y podkreœla rolê, jak¹ odgrywa³y w hamowaniu tendencji do zamykania siê elity spo³ecznej, chroni¹cej swoj¹ uprzywilejowan¹ pozycjê (przede wszystkim ekonomiczn¹) poprzez zawieranie zwi¹zków ma³¿eñskich w stosunkowo w¹skim krêgu spokrewnionych ze sob¹ rodzin102. W ten sposób przep³yw dóbr poprzez dary œlubne i op³atê za mund nie oznacza³ ich bezpowrotnej utraty w chwili przejœcia w obce rêce103. Wprowadzenie zakazu ma³¿eñstw w ramach grup krewniaczych utrudnia³o ich cz³onkom znalezienie odpowiedniego partnera. Mia³o to szczególne znaczenie w wypadku kobiet, dla których poœlubienie mê¿czyzny o ni¿szym statusie oznacza³o degradacjê spo³eczn¹ i stanowi³o dyshonor dla ich rodzin. Ma³¿eñstwo z kobiet¹ spoza elity, chocia¿ oznacza³o znaczne zmniejszenie kosztu przejêcia jej mundu i jej wyposa¿enia, nie przynosi³o jednak rodzinie mê¿a spodziewanej korzyœci, wynikaj¹cej z nawi¹zania wartoœciowego powinowactwa. W obu przypadkach wymiana ma³¿eñska przynosi³a stronie lepiej sytuowanej stratê. Istotnym czynnikiem wp³ywaj¹cym na podejmowanie decyzji o zawarciu zakazanego endogamicznego ma³¿eñstwa by³a tak¿e chêæ ochrony w³asnej odrêbnoœci etniczno–prawnej. Longobardowie stanowili na terenie Italii mniejszoœæ, której dominuj¹ca pozycja opiera³a siê w znacznej mierze na zachowaniu silnej œwiadomoœci w³asnej wy¿szoœci w stosunku do ludnoœci rzymskiej. Szczególn¹ niechêæ musia³o wzbudzaæ oddawanie w³asnych kobiet w ma³¿eñstwa z Rzymianami, stanowi³o to bowiem biologiczn¹ stratê dla spo³ecznoœci longobardzkiej104. Zmusza³o to do wyboru ma³¿onka w w¹skim krêgu wspó³plemieñców. Ma³¿eñstwa miêdzy krewnymi by³y zatem nie tylko po¿¹dane ze wzglêdów ekonomicznych, ale równie¿ nieuniknione z powodów „ideologicznych”. Koœció³ realnie ocenia³ przeszkody uniemo¿liwiaj¹ce wprowadzenia w ¿ycie norm sprzecznych z pogañskim obyczajem. Zgodnie z wol¹ biskupów zebranych na synodzie w Forum Iulii w 796/797 r. ma³¿onkowie, którzy dowiedli, ¿e w chwili zawierania ma³¿eñ- 102 J. G o o d y, op. cit., s. 134 n. 103 B. S i k o r s k i, op. cit., s. 75. 104 Zgodnie z prawem longobardzkim kobieta w chwili zawarcia takiego ma³¿eñstwa nabywa³a prawo rzymskie, w³aœciwe dla jej ma³¿onka, tym samym przechodzi³a do innej grupy etniczno–prawnej — stawa³a siê Rzymiank¹. Oznacza³o to zerwanie zwi¹zków pokrewieñstwa miêdzy ni¹ i jej grup¹ krewniacz¹. Ma³¿eñstwo takie nie rodzi³o zarazem, wobec odrêbnoœci prawa, wiêzów powinowactwa miêdzy rodzinami mê¿a–Rzymianina i ¿ony–Longobardki, co potwierdza Liut., cap. 126. KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII 365 stwa nie wiedzieli o wystêpuj¹cym miêdzy nimi pokrewieñstwie, b¹dŸ te¿ zostali wprowadzeni w tej sprawie w b³¹d i byli gotowi teraz dobrowolnie przystaæ na separacjê, mogli uzyskaæ po odbyciu pokuty rozgrzeszenie. Ich potomstwo uznawane by³o za œlubne i zachowywa³o pe³ne prawo dziedziczenia po obojgu rodzicach, a oni sami mogli zawrzeæ powtórne ma³¿eñstwo105. Jeœli jednak kobieta i mê¿czyzna nie godzili siê na rozwi¹zanie ma³¿eñstwa i zosta³o im udowodnione œwiadome z³amanie koœcielnego zakazu, mieli byæ skazani na do¿ywotni¹ pokutê, a ich dzieci traktowane jak nieprawe i odsuniête od spadkobrania106. Postanowienie to usuwa³o jedn¹ z najpowa¿niejszych przyczyn oporu spo³eczeñstwa przed rozwi¹zywaniem takich zwi¹zków — obawê przed utrat¹ przez pochodz¹ce z nich dzieci legalnego statusu. Jednoczeœnie Koœció³ uzyska³ nadzór nad zawieranymi ma³¿eñstwami, jako ¿e na duchownym ci¹¿y³ odt¹d obowi¹zek ustalenia przeszkody pokrewieñstwa miêdzy narzeczonymi. Upowszechnienie siê wœród Longobardów œciœle monogamicznego, chrzeœcijañskiego modelu ma³¿eñstwa by³o jednym z sygna³ów ostatecznego rozpadu pierwotnej rodowej struktury spo³ecznej, opartej na rozbudowanej sieci powi¹zañ w ramach wielkiej grupy krewniaczej. Recepcja nowego wzorca dokonywa³a siê jednak w sposób selektywny. Spo³eczeñstwo najszybciej przejmowa³o te jego elementy, które u³atwia³y rozwi¹zanie pal¹cych problemów, tak jak w przypadku wykorzystania chrzeœcijañskich zasad jako podstawy do odsuniêcia filiorum naturalium od dziedziczenia, jednoczeœnie wytrwale broni³o tradycyjnych norm porz¹dkuj¹cych stosunki w rodzinie i rodzie. Kolizja ta musi byæ postrzegana równie¿ w kategoriach kultowych, jako przejaw walki nowej religii z reliktami pogañstwa, trwaj¹cymi w przepisach prawa i rytua³ach zwi¹zanych z zawarciem ma³¿eñstwa, seksualnoœci¹ i prokreacj¹ jeszcze w wiele dziesiêcioleci po przyjêciu chrzeœcijañstwa. 105 Podobnie stanowi³y synody biskupów frankijskich w Verberie (ok. 752) i w Compiègne (ok. 757), B. S i k o r s k i, op. cit., s. 123–124. 106 Concilium Foroiuliense, a. 796/797, Conc. t. II, cz. 1, can. 7. BARBARA OBTU£OWICZ Akademia Pedagogiczna w Krakowie Instytut Historii Konfederacja targowicka i drugi rozbiór Polski w relacjach dyplomatów hiszpañskich TARGO WICA I DRUGI ROZBIÓ R POLSKI W OCZACH HISZPANÓW Zadaniem niniejszej pracy jest ukazanie jak dyplomaci hiszpañscy przedstawiali sytuacjê w Polsce od drugiej po³owy 1791 roku do koñca 1793, zdominowan¹ przez dwa kluczowe wydarzenia: konfederacjê targowick¹ i drugi rozbiór. Artyku³ zosta³ oparty przede wszystkim na raportach hiszpañskiego ministra pe³nomocnego w Warszawie, Miguela Cubera. Dla uzyskania pe³niejszego obrazu omawianego zagadnienia siêgnêliœmy równie¿ do depesz sekretarza poselstwa hiszpañskiego w Warszawie Leonardo Gomeza de Terana oraz przedstawicieli Karola IV w stolicach pañstw rozbiorowych i w DreŸnie. Chodzi mianowicie o raporty ambasadora hiszpañskiego w Wiedniu markiza de Llano oraz ministrów pe³nomocnych w Berlinie (Horacio Borghese), Petersburgu (Miguel de Gálvez, José de Onis, Felipe de Amat) i DreŸnie (José de Quiñones, Luis de Onis). Z korespondencji Miguela Cubera adresowanej do ówczesnego premiera hiszpañskiego, markiza Floridablanki nale¿y wnosiæ, ¿e Cuber przyby³ do Warszawy drog¹ przez Wiedeñ 20 sierpnia 1791. Piêæ dni póŸniej odby³ pierwsz¹ audiencjê u króla Stanis³awa Augusta Poniatowskiego i z³o¿y³ listy uwierzytelniaj¹ce z zapewnieniem, ¿e w³adca Hiszpanii Karol IV jest „niezwykle zainteresowany w utrzymaniu wspania³ych stosunków z Polsk¹”1. Nadzwyczaj przyjazny stosunek w³adz polskich do dyplomatów hiszpañskich potwierdzaj¹ listy poprzednika Cubera, Pedro Normandego, który przed opuszczeniem Polski towarzyszy³ swemu nastêpcy podczas spotkania z polskim monarch¹. Wed³ug relacji Normandego tu¿ po audiencji król zaprosi³ ich obu do £azienek na obiad z okazji zbli¿aj¹cej siê rocznicy jego elekcji na tron polski. W dowód sympatii i szacunku dla Normandego, podczas przyjêcia monarcha wyci¹gn¹³ z kieszeni z³ot¹ tabakierkê wybit¹ diamentami, zawieraj¹c¹ jego portret i ofiarowa³ pos³owi hiszpañskiemu na pami¹tkê. Hiszpan czu³ siê zaszczycony. Natychmiast wyceni³ prezent na 4–5 tysiêcy pesos hiszpañskich, odczyta³ ten gest jako dowód wdziêcznoœci za dobrze spe³nion¹ misjê w Polsce i w liœcie do Floridablanki b³aga³, aby niezw³ocznie powiadomi³ o wszystkim Karola IV2. 1 Archivo Histórico Nacional, Estado, legajo (dalej cyt.: AHN, Est., leg.) 4382, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa 31 sierpnia 1791. 2 AHN, Est., leg. 4433, Pedro Normande do Floridablanki, Warszawa, 3 wrzeœnia 1791. O misji Normandego w Polsce cf. A. F i e r l a, La misión de Pedro Normande en Varsovia 1790–1791, praca magisterska nr 147 232, Uniwersytet Warszawski, Katedra Studiów Iberystycznych. PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 368 BARBARA OBTU£OWICZ Ze swej strony Cuber s³usznie zuwa¿y³, ¿e powszechna sympatia wobec wyje¿d¿aj¹cego z Warszawy Normandego okazywana zarówno przez monarchê, jak cz³onków rz¹du, rodziny królewskiej, polityków, ludzi kultury i szuki, chocia¿ na chwilê zjednoczy³a „podzielon¹ i poró¿nion¹ polsk¹ scenê polityczn¹”3. Równie¿ Cuber doœwiadczy³ wiele ¿yczliwoœci od przedstawicieli polskiej elity politycznej na czele z królem i jego bratem, prymasem Micha³em Poniatowskim. Wszystko to œwiadczy³o o d¹¿eniach rz¹du polskiego do utrzymania wzorowych stosunków z Hiszpani¹. Ledwo Cuber przyby³ do Polski, zaraz przyst¹pi³ do za³atwiania wa¿nych spraw. Ju¿ we wrzeœniu rozpocz¹³ starania o o¿ywienie polsko–hiszpañskich kontaktów handlowych, a konkretnie o import zbo¿a z naszego kraju. Jak wynika z jego depeszy do Floridablanki, do podjêcia takiego kroku sk³oni³ go przes³any przez premiera dekret Karola IV o wypowiedzeniu wojny Maroku, co oznacza³o odciêcie Hiszpanii od dostaw zbo¿a marokañskiego. Trafnoœæ takiego rozwi¹zania argumentowa³ tym, ¿e w Polsce s¹ urodzajne gleby i ¿e w zamian Hiszpania mog³aby eksportowaæ wino, cukier, kakao, wódkê, czyli produkty, na które w Polsce by³ du¿y popyt. Zauwa¿a³ ponadto, ¿e Polacy bardzo liczyli na szybkie zakoñczenie wojny rosyjsko–tureckiej i uzyskanie prawa do wolnej ¿eglugi na Dniestrze, co u³atwi³oby transport towarów4. Gabriela M a k o w i e c k a inicjatywê projektu przypisa³a Cuberowi5, poniewa¿ istotnie tak twierdzi³ on sam we wspomnianej korespondencji. Tymczasem raport z Petersburga pisany dwa miesi¹ce wczeœniej dowodzi, ¿e ju¿ od lipca Miguel de Galvez prowadzi³ starania na rzecz wolnej ¿eglugi na Dniestrze, za co minister polski w Petersburgu z³o¿y³ mu w imieniu króla Stanis³awa Augusta gor¹ce podziêkowanie6. Nie wiemy, czy Cuber i Gálvez kontaktowali siê w tej kwestii. Za sprostowaniem stwierdzenia Makowieckiej przemawia równie¿ przypuszczenie, ¿e Cuber by³ przez kogoœ instruowany. W omawianej depeszy pisa³ on mianowicie, ¿e zasiêga³ rady „inteligentnej osoby”, która przekonywa³a go o korzyœciach, jakie przyniesie wymiana handlowa obu zainteresowanym stronom, zw³aszcza ¿e groŸba wybuchu wojny miêdzy Madrytem a Warszaw¹ praktycznie nie istnia³a. Nale¿y wreszcie pamiêtaæ, ¿e idea rozwoju polsko–hiszpañskich stosunków handlowych nie by³a obca równie¿ poprzednikowi Pedro Normandego, ambasadorowi hiszpañskiemu w Warszawie, hrabiemu Arandzie7. Cuber szybko przekona³ siê o iluzorycznoœci projektu i w pierwszych dniach grudnia 1791 roku informowa³ Madryt, ¿e Katarzyna II odmawia³a Polsce ustêpstw na Dniestrze, co stanowi³o zasadnicz¹ przeszkodê w nawi¹zaniu bezpoœredniego handlu miêdzy Polsk¹ a Hiszpani¹8. Wydaje siê, ¿e Cuber nie bardzo prze¿ywa³ fiasko zabiegów o sprowadzanie zbo¿a z Polski. W po³owie grudnia 1791 roku zaabsorbowa³a go bowiem inna kwestia, równie¿ zwi¹zana z ochron¹ interesów Hiszpanii. Otó¿ przeczyta³ on w „Gazette de Varsovie” artyku³ o intymnych zwi¹zkach Marii Ludwiki, ¿ony króla Hiszpanii, z m³odym gwardzist¹ Manuelem Godoyem, póŸniejszym premierem. Chocia¿ niew¹tpliwie by³a to prawda, poniewa¿ królowa s³ynê³a ze s³aboœci do mê¿czyzn, wiadomoœæ ta wprost oburzy³a Cubera. Nie tylko zdecydowa³ siê donieœæ o wszystkim Floridablance ale, jak czytamy w jego liœcie 3 4 5 6 7 8 AHN, Est, leg, 4382, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 5 listopada 1791. Ibidem, 29 listopada 1791. G. M a k o w i e c k a, Po drogach polsko–hiszpañskich, Kraków 1984, s. 174. AHN, Est., leg., 4638, Miguel de Gálvez do Floridablanki, Petersburg, 28 lipca 1791. Wspomina o tym G. M a k o w i e c k a, op. cit., s. 158–160. AHN, Est., leg., Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 3 grudnia 1791. TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 369 do premiera, podj¹³ szybk¹ akcjê celem poinformowania rz¹du polskiego o sprawie, w nadziei uzyskania godziwej satysfakcji. Korzystaj¹c z poœrednictwa prymasa Micha³a Poniatowskiego poci¹gn¹³ do odpowiedzialnoœci sprawcê incydentu, czyli dziennikarza „Gazette de Varsovie”. Dziennikarz, przestraszony ostrym tonem Hiszpana, zrzuci³ winê na pewnego m³odzieñca, który dostarczy³ mu tekst znies³awiaj¹cy godnoœæ królowej, przedrukowany z jakiejœ niemieckiej gazety z Nadrenii. B³aga³ przy tym, aby Cuber milcza³ i nie wnosi³ skarg do Stanis³awa Augusta ani do rz¹du polskiego. Nie wiadomo, czy Cuber wys³ucha³ proœby dziennikarza. Mo¿na jednak przypuszczaæ, ¿e sprawa szybko ucich³a, bo milcz¹ o niej Ÿród³a hiszpañskie i polskie. Poza tym wszczêcie dalszego dochodzenia grozi³oby nag³oœnieniem afery, czego Cuber i Floridablanka chcieli unikn¹æ za wszelk¹ cenê. Troska o utrzymanie presti¿u rodziny królewskiej nakazywa³a im ukrywanie skandalu. Oboje nawet nie dopuszczali myœli, aby wiadomoœæ o romansach Marii Ludwiki z Godoyem obieg³a Europê. Podejmuj¹c energiczne dzia³ania na rzecz obrony honoru Marii Ludwiki, Cuber do koñca nie by³ pewien czy dobrze post¹pi³ i dlatego skierowa³ do Floridablanki list, prosz¹c o zaopiniowanie swoich poczynañ. OdpowiedŸ premiera przysz³a stosunkowo szybko, bo w ci¹gu miesi¹ca, co potwierdza jego zainteresowanie omawianym problemem. Czytaj¹c j¹ Cuber móg³ odetchn¹æ z ulg¹. Nie tylko uzyska³ pochwa³ê od Floridablanki, ale równie¿ od Karola IV, który wed³ug s³ów premiera: „podziwia Wasz¹ gorliwoœæ”9. Cuber czuwa³ nad interesami swego kraju równie¿ w roli poœrednika miêdzy zagranicznymi dyplomatami a Stanis³awem Augustem i w³adzami polskimi. Fakt ten potwierdza wspomniane powy¿ej zaufanie i ¿yczliwoœæ strony polskiej wobec reprezentanta Karola IV w Warszawie oraz ow¹ „gorliwoœæ”, a tak¿e jego odwagê i zrêcznoœæ dyplomatyczn¹. Najbardziej znamienna by³a pomoc Cubera udzielona ksiêciu San Teodoro, dworzaninowi króla Neapolu i Sycylii, Ferdynanda IV, brata Karola IV, który zatrzyma³ siê w stolicy Polski w drodze do Kopenhagi, gdzie mia³ obj¹æ funkcjê ministra pe³nomocnego. Cuber nie tylko zaprezentowa³ jego osobê Stanis³awowi Augustowi, ale towarzyszy³ mu podczas innych wizyt i uroczystoœci na dworze polskim. W korespondencji z Floridablank¹, a po jego odwo³aniu z urzêdu premiera z Arand¹, podkreœla³, ¿e podj¹³ siê tego zadania z wielk¹ radoœci¹ przez wzgl¹d na szczególnie bliskie wiêzy ³¹cz¹ce Madryt z Królestwem Neapolu i Sycylii10. Cuber by³ wiêc ambasadorem sprawy hiszpañskiej w pe³nym tego s³owa znaczeniu. W chwili gdy Cuber przejmowa³ obowi¹zki ministra pe³nomocnego w Polsce trwa³y ¿ywe dyskusje wokó³ ustawy majowej z 1791 roku, która szerokim echem odbi³a siê na ca³ym kontynencie. Pomijaj¹c relacje Pedro Normandego omówione szczegó³owo w pracy Anny Fierli11 warto podkreœliæ, ¿e ministrowie hiszpañscy przebywaj¹cy w stolicach pañstw 9 Szerzej na ten temat cf. B. O b t u ³ o w i c z, Pose³ hiszpañski w Warszawie Miguel de Cuber i jego zatroskanie o dobr¹ s³awê królowej hiszpañskiej Marii Ludwiki, przyjête do druku w ksiêdze jubileuszowej z okazji 70 urodzin Prof. Stanis³awa Grzybowskiego. Podany fragment zosta³ oparty na nastêpuj¹cych Ÿród³ach: „Gazette de Varsovie” z 9 grudnia 1791, nr XLVIII, s. 194; AHN, Est, leg., 4382, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 14 grudnia 1791; ibidem, Floridablanka do Miguela Cubera, Madryt, 16 stycznia 1792. 10 AHN., Est., leg. 4423, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 10 marca 1792; ibidem, Miguel Cuber do Arandy, Warszawa, 14 kwietnia 1792. 11 Dok³adne relacje na temat okolicznoœci uchwalenia konstytucji 3 maja oraz analizê jej treœci znajdziemy w korespondencji Pedro Normandego. Cf. A. F i e r l a, op. cit., s. 76–83. 370 BARBARA OBTU£OWICZ oœciennych i w Saksonii doceniali wagê uchwalenia przez Sejm Wielki pierwszej w Europie ustawy zasadniczej. Horacio Borghese okreœli³ to wydarzenie mianem „nowej rewolucji i wielkiej sensacji”12. Luis de Onis s³usznie twierdzi³, ¿e wprowadzenie w ¿ycie konstytucji otworzy przed Polsk¹ szansê odzyskania jej dawnego znaczenia na arenie europejskiej13. Na uwagê zas³uguje równie¿ depesza markiza de Llano z Wiednia poniewa¿ streszczenie konstytucji rozpoczyna od artyku³u siódmego (Król, W³adza Wykonawcza), a konkretnie od postanowienia o elekcji saskiej w Polsce14. Problem sukcesji tronu po œmierci Stanis³awa Augusta znajdowa³ siê w centrum zainteresowania dworu hiszpañskiego. Wed³ug Jerzego £ o j k a opieraj¹cego siê na korespondecji polskiego chargé d’affaires w Madrycie, Kajetana Zbyszewskiego, Karol IV z zadowoleniem przyj¹³ wiadomoœæ o uchwaleniu konstytucji, w du¿ej mierze w³aœnie przez wzgl¹d na zapowiedŸ powierzenia tronu polskiego elektorowi saskiemu — swemu krewnemu15. Kiedy zatem elektor zwleka³ z wydaniem ostatecznej akceptacji przyjêcia korony polskiej, Karolowi IV zale¿a³o na szybkiej finalizacji sprawy i pilnie œledzi³ rozwój wydarzeñ. Z raportów dyplomatów hiszpañskich dowiadywa³ siê, ¿e elektor uzale¿nia³ sw¹ decyzjê od pozytywnego zaopiniowania przez mocarstwa rozbiorowe oraz od zgody rz¹du polskiego na anulowanie przewidywanej przez konstytucjê 3 maja ewentualnoœci dziedziczenia w linii ¿eñskiej tj. przez córkê Fryderyka Augusta, Mariê Nepomucenê, w wypadku braku mêskiego potomka. Elektorowi chodzi³o o wprowadzenie postanowienia o dziedziczeniu wy³¹cznie w linii mêskiej w ramach dynastii saskiej16. W liœcie do Floridablanki Cuber gor¹co popiera³ stanowisko Fryderyka Augusta. Przychyla³ siê do opinii elektora, ¿e gdyby rz¹d polski zdecydowanie obstawa³ przy nienaruszalnoœci ustaleñ konstytucji 3 maja, to o wyborze mê¿a dla jego córki powinny decydowaæ dwór i pañstwo saskie a nie Rzeczpospolita17. Dla Hiszpanii i dla Saksonii nie by³o obojêtne za kogo wyjdzie Maria Nepomucena, poniewa¿ jej m¹¿ mia³ zapocz¹tkowaæ now¹ dynastiê w Polsce. Zapewne wiêc z niepokojem przyjmowa³ Karol IV tak¿e doniesienia o planach Katarzyny II o¿enienia jej wnuka wielkiego ksiêcia Konstantego z ksiê¿niczk¹ sask¹18. Mog³o to doprowadziæ do nadmiernego umocnienia pozycji Rosji i zachwiania równowagi si³ w Europie Œrodkowo–Wschodniej. Tymczasem w omawianym okresie tj. w latach 1791–1793, stosunki hiszpañsko–rosyjskie by³y wprawdzie pokojowe, ale miêdzy Madrytem a Petersburgiem panowa³o sporo nieufnoœci. Kiedy po wybuchu rewolucji we Francji ambasador rosyjski w Hiszpanii, Zinowiew, poinformowa³ króla hiszpañskiego, ¿e Anglia i Prusy chc¹ wci¹gn¹æ jego kraj do sojuszu antyrosyjskiego, Katrzyna II za¿¹da³a od Karola IV bli¿szych wyjaœnieñ w tej kwestii. Karol IV nie przysta³ na wspomnian¹ propozycjê. Równoczeœnie jednak odmówi³ przyst¹pienia do montowanego przez carow¹ bloku antyangielskiego. Trzy lata póŸniej, w 1793 roku, po przy³¹czeniu siê Hiszpanii do koalicji antyfrancuskiej, 12 13 14 15 16 AHN, Est, leg., 4427, Oracio Borghese do Floridablanki, Berlin, 7 i 10 maja 1791. AHN, Est., leg., 4724, Luis de Onis do Floridablanki, Drezno, 29 maja 1791. AHN, Est., leg., 3743, markiz de Llano do Floridablanki, Wiedeñ, 11 maja 1791. J. £ o j e k, Polska misja dyplomatyczna w Hiszpanii w latach 1790–1794, KH t. LXXII, 1965, z. 2, s. 336. AHN, Est., leg., 3689, markiz de Llano do Floridablanki, Wiedeñ, 22 grudnia 1791 i 4 marca 1792; AHN, Est., leg., 4724, Luis de Onis do Floridablanki, Drezno, 14 sierpnia 1791 i inne 17 AHN, Est. leg., 4423, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 17 marca 1792. 18 AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia (tytu³ noszony przez Manuela Godoya), Drezno, 8 lipca 1793. TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 371 nastêpca Arandy na stanowisku premiera, Manuel Godoy, prosi³ Rosjê o wsparcie w wojnie z Francj¹, lecz spotka³ siê z odmow¹19. Nie ma natomiast pewnoœci, czy stanowisko dworu hiszpañskiego wobec elekcji saskiej w Polsce rozpatrywane w kontekœcie stosunków hiszpañsko–rosyjskich nale¿y ³¹czyæ z nadzwyczajn¹ przychylnoœci¹ Hiszpanii do polskich emigrantów w Saksonii. W marcu 1793 roku José de Quiñones dwukrotnie informowa³ Godoya o tym, ¿e minister rosyjski w DreŸnie otrzyma³ od Katarzyny II i od ambasadora rosyjskiego w Warszawie, Jakuba Sieversa polecenie przekazania Fryderykowi Augustowi proœby usuniêcia z Saksonii polskich emigrantów, którzy wraz z rodzinami osiedlili siê w Lipsku. Powszechnie oskar¿ano ich o prowadzenie korespondencji politycznej z krajem oraz o szerzenie idei rewolucyjnych, organizowanie wspólnych spotkañ i zgromadzeñ, co rzekomo mia³o zagra¿aæ spokojowi i bezpieczeñstwu Saksonii. Nie znaj¹c reakcji elektora na tê propozycjê, José de Quiñones stan¹³ w obronie Polaków. Utrzymywa³, ¿e wiadomoœci docieraj¹ce do Petersburga o polskich emigrantach w Lipsku nie mówi³y ca³ej prawdy, ¿e w rzeczywistoœci byli to ludzie szczerze oddani ojczyŸnie, ich listy nie zawiera³y ideii jakobiñskich lecz analizê aktualnej sytuacji Polski. Nie mogli oni nikomu przeszkadzaæ, poniewa¿: „¿yj¹ z w³asnych œrodków, nie ¿ebrz¹, nie kradn¹, s¹ spokojni, do niczego siê nie wtr¹caj¹. Nie ma zatem powodu — konkludowa³ — aby zmuszaæ tych nieszczêœników do powrotu do Polski”20. Kolejnym nastêpstwem konstytucji 3 maja by³o utworzenie konfederacji targowickiej, której to kwestii dyplomaci hszpañscy, a zw³aszcza Cuber i Felipe de Amat poœwiêcili sporo miejsca w swych depeszach. Felipe de Amat pisa³ do Arandy, „¿e przez wzgl¹d na ogromne zaabsorbowanie dworu rosyjskiego rozwojem wydarzeñ w Polsce, wrêcz uwa¿am za swój obowi¹zek przedstawiæ Wam, co wiem o tej sprawie, abyœcie zrobili z tych informacji stosowny u¿ytek”21. Zacytowany fragment potwierdza zainteresowanie Madrytu sytuacj¹ w naszym kraju. Felipe de Amat nie tylko podawa³ fakty, ale je komentowa³. Nie uchyla³ siê od krytyki ob³udnej i niekonsekwentnej polityki Katarzyny II wobec Polski22, ale zarazem nie szczêdzi³ ostrych s³ów pod adresem samych Polaków. Mia³ zdecydowanie negatywny stosunek do przywódców konfederacji targowickej. Uzna³ za wielki b³¹d postawienie na czele konfederacji Szczêsnego Potockiego twierdz¹c, ¿e nie zas³u¿y³ sobie na zaufanie rodaków23. Z kolei nastêpca Amata, José de Onis w listach do Godoya wypomina³ ¿onie marsza³ka konfederacji, hrabinie Potockiej, nadzwyczajne wyró¿nienia i godnoœci, jakich dost¹pi³a za spraw¹ carycy. Rzecz dotyczy³a orderu œw. Katarzyny oraz wyboru hrabiny na honorow¹ damê dworu Katarzyny II24. Ze swej strony Miguel de Gálvez nie omieszka³ wspomnieæ o niezadowoleniu, a nawet oburzeniu petersburskiej opinii publicznej z powodu nagannego zachowania siê Potockiego, Rzewuskiego i Branickiego podczas ich pobytu nad New¹25. Chocia¿ Felipe de Amat nie zna³ wielu kulisów powstania 19 A. M. S c h o p S o l e r, Las relaciones entre España y Rusia en la época de Carlos IV, Barcelona 1971, s. 29–52; Historia dyplomacji do 1871 r. t. I, Warszawa 1973, s. 433–435; cf. tak¿e B. O b t u ³ o w i c z, Hiszpania wobec trzeciego rozbioru Polski, PH t. XC, 1999, z. 3, s. 342–347. 20 AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia, Drezno, 15 i 22 marca 1793. 21 AHN, Est., leg., 4623, Felipe de Amat do Arandy, Petersburg, 11 czerwca 1792. 22 Ibidem, 17 lipca 1792. 23 Ibidem, 14 sierpnia 1792. 24 AHN, Est., leg., 4627, José de Onis do Ksiêcia de la Alcudia, Petersburg, 26 stycznia i 12 marca 1793. 25 AHN, Est., leg., 4623, Miguel de Gálvez do Arandy, Petersburg, 15 maja 1792 (list rozszyfrowany). 372 BARBARA OBTU£OWICZ konfederacji oraz motywów jej dzia³ania, s³usznie zauwa¿a³, ¿e targowiczanie upokarzali siê przed carow¹, czuj¹c siê jej d³u¿nikami. Wierzyli przy tym naiwnie, ¿e pod opiek¹ Katarzyny II zyskaj¹ upragnion¹ wolnoœæ i bezpieczeñstwo26. Skrupulatnie zbiera³ te¿ wszelkie dokumenty dotycz¹ce pobytu przywódców targowiczan w stolicy Rosji i przesy³a³ je Arandzie. Co siê zaœ tyczy Cubera, to jako pierwszy i jedyny spoœród omawianych dyplomatów przes³a³ do Madrytu tekst aktu konfederacji targowickiej przet³umaczony na jêzyk francuski27. Ponadto interesuj¹ce s¹ jego spostrze¿enia dotycz¹ce zabiegów rz¹du polskiego o pomoc Prus i Austrii po wkroczeniu wojsk rosyjskich do Polski, przyst¹pienia Stanis³awa Augusta do Targowicy oraz uwagi zwi¹zane z nowymi porz¹dkami zaprowadzanymi w kraju przez targowiczan. Cuber potwierdza³ chwiejne stanowisko dworu polskiego wobec inwazji rosyjskiej i nie ukrywa³ zdziwienia, dlaczego z jednej strony chcia³ on negocjowaæ z Katarzyn¹ II, korzystaj¹c z poœrednictwa Prus i Austrii, a z drugiej opowiada³ siê za zdecydowan¹ i konsekwentn¹ walk¹ o nienaruszalnoœæ ustawy z 3 maja 179128. Poda³ równie¿ okolicznoœci przyst¹pienia króla do konfederacji, pisa³ o jego uleg³oœci wobec carycy29 i w tym kontekœcie ocenia³ jako realistyczn¹, aczkolwiek przez Hiszpaniê niepo¿¹dan¹, propozycjê Stanis³awa Augusta o oddaniu korony polskiej wnukowi Katarzyny II, wielkiemu ksiêciu Konstantemu30. Specjaln¹ uwagê Cubera przyci¹gn¹³ uniwersa³ og³oszony przez konfederacjê Litwy o restytuowaniu zakonu jezuitów i powierzeniu mu edukacji publicznej m³odzie¿y. Pospiesznie przekaza³ do Madrytu tekst stosownego dokumentu w tej sprawie, do³¹czaj¹c do niego list z w³asnym komentarzem. W liœcie donosi³, ¿e od pewnego czasu zwolennicy tego zakonu zyskuj¹ mocne poparcie pos³ów z Litwy, gdzie dawni jezuici utworzyli w³asne stronnictwo. Nastêpnie dawa³ Arandzie do zrozumienia, ¿e nuncjusz papieski w Warszawie interweniowa³ u kanclerza i ministra spraw zagranicznych w obawie, ¿e stronnictwo jezuickie bêdzie nak³aniaæ konfederacjê do poparcia wspomnianego projektu, zaœ Katarzyna II weŸmie pod sw¹ opiekê jezuitów na Litwie, tak jak to zrobi³a na Bia³orusi. „Król jest przeciwny takim pomys³om — kontynuowa³ Cuber — poniewa¿ ca³a Europa odnosi siê do jezuitów je¿eli nie z wrogoœci¹ to z du¿¹ niechêci¹, zw³aszcza papie¿, a tak¿e Karol IV. Restytucja zakonu mog³aby powa¿nie skomplikowaæ stosunki Polski zarówno z papie¿em, jak z Hiszpani¹”31. Zaniepokojenie Cubera jest zrozumia³e, jeœli uwzglêdnimy fakt, ¿e Hiszpania nale¿a³a do najbardziej antyjezuickich krajów. W 1767 roku Karol III wyda³ nakaz usuniêcia jezuitów z Ameryki Hiszpañskiej i w porozumieniu z papie¿em rozwi¹za³ zakon, a jego syn, Karol IV bynajmniej nie zamierza³ przywracaæ ich do dawnych ³ask. Nie mniejsze wra¿enie na Cuberze wywar³o usuniêcie z Polski pos³a francuskiego Marii Luisa Descorchesa. Wyjaœnia³ on Arandzie, ¿e wed³ug oficjalnej wersji decyzja targowiczan zosta³a podyktowana zawieszeniem w czynnoœciach króla francuskiego, Ludwika XVI, po tym jak z³o¿y³ przysiêgê na konstytucjê. W takiej sytuacji konfederacja nie mog³a traktowaæ Descorchesa jako reprezentanta monarchy francuskiego, który de facto by³ ju¿ tylko figurantem. Tymczasem w ca³ej tej sprawie sz³o o to, ¿e Descorches by³ 26 27 28 29 30 31 Ibidem, Felipe de Amat do Arandy, Petersburg, [prze³om wrzeœnia i paŸdziernika?] 1792. AHN, Est., leg., 4423, Miguel Cuber do Arandy, Warszawa, 16 czerwca 1792. Ibidem, 26 maja, 2 i 9 czerwca 1792. Ibidem, 24 i 28 lipca, 4 i 18 sierpnia, 1 wrzeœnia 1792. Ibidem, 14 lipca 1792. Ibidem, 22 wrzeœnia 1792. TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 373 gor¹cym rzecznikiem zbli¿enia politycznego miêdzy Polsk¹ i Francj¹, czego nie ¿yczy³y sobie nowe w³adze targowickie32. W innej depeszy Cuber poda³ wiadomoœæ, ¿e w podobny sposób post¹pi³a Turcja wobec ambasadora francuskiego udaj¹cego siê do Stambu³u, Semonville’a zamykaj¹c przed nim swe granice. Cuber trafnie skomentowa³ ten fakt, jako wymierzony w zwolenników ustawy majowej, którzy wierzyli, ¿e Semonville zdo³a skierowaæ Turcjê przeciwko Rosji i Austrii, aby tym sposobem u³atwiæ utrzymanie w mocy konstytucji 3 maja33. Równie bystrym obserwatorem nowych porz¹dków zaprowadzanych przez konfederacjê w porozumieniu z Katarzyn¹ II by³ Felipe de Amat. Podobnie jak Cuber w przypadku Descorchesa i Semonville’a potrafi³ on poprawnie zinterpretowaæ przyczyny zwolnienia przez carycê z funkcji pos³a Rzeczypospolitej w Petersburgu Antoniego Augustyna Debolego. „Tak nag³a decyzja zrobi³a na nas ogromne wra¿enie — pisa³ do Arandy — Wydaje siê, ¿e powodem s¹ motywy osobiste, a konkretnie pogl¹dy polityczne Debolego i jego dotychczasowe zachowanie, które nie s³u¿y³o utrwaleniu stosunków polsko–rosyjskich”34. Nie wiemy, jak hiszpañski premier reagowa³ na wspomniane doniesienia. Mo¿na przyj¹æ za Makowieck¹, ¿e Aranda, jako by³y ambasador w Warszawie, cz³owiek o przekonaniach liberalnych i ¿yczliwy dla Polaków, nie mia³ powodów do zadowolenia, kiedy czyta³ jak to w Polsce najpierw uchwala siê nowoczesn¹ ustawê, a potem czêœæ jej gor¹cych zwolenników na czele z królem przechodzi na stronê malkontentów. Na pewno nie by³y mu tak¿e obojêtne akcenty antyfrancuskie w polityce konfederacji targowickiej. Do wojny z Francj¹ Hiszpania mia³a przyst¹piæ dopiero w marcu 1793 roku. W roku 1792 Karol IV nawet nie dopuszcza³ takiej ewentualnoœci. Zale¿a³o mu na utrzymaniu pokoju w Europie i na zatrzymaniu rewolucji w granicach pañstwa francuskiego. Dok³adne informacje otrzymywa³ Aranda o przebiegu wojny rosyjsko–polskiej w obronie konstytucji 3 maja. Dziêki Cuberowi i Amatowi wiedzia³ o przebiegu najwiêkszych bitew m.in. pod Zieleñcami i Dubienk¹, o ruchach wojsk obu stron, o zdradzie, jakiej dopuœci³ siê dowódca armii litewskiej ksi¹¿ê Wirtemberski, zna³ czo³owych polskich dowódców (np. Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Koœciuszkê) i wiele innych szczegó³ów. Zapewne jednak Arandê bardziej interesowa³y doniesienia dotycz¹ce polityki zagranicznej rz¹du polskiego oraz planów mocarstw s¹siednich co do przysz³oœci Rzeczypospolitej. Wszelkie modyfikacje w tym zakresie prowadzi³y bowiem do zmiany uk³adu si³ w centralnej i wschodniej Europie, co zaprz¹ta³o uwagê dworu hiszpañskiego zw³aszcza od wybuchu rewolucji francuskiej. Kiedy w obliczu trwaj¹cej wojny Stanis³aw August prowadzi³ gor¹czkowe rokowania z Katarzyn¹ II o rozejm i zgodê na przyst¹pienie do negocjacji bezpoœrednich z pominiêciem sejmu i konfederacji, Felipe de Amat zawczasu przewidzia³ fiasko takich zabiegów. W raporcie do Arandy twierdzi³, ¿e rz¹d rosyjski nie mo¿e zaakceptowaæ propozycji polskiego monarchy, poniewa¿ równolegle szuka on pomocy na wrogim Rosji dworze londyñskim, „co dla carowej jest grzechem nie do wybaczenia35. Innym razem podawa³, ¿e Katarzyna II wszelkie ustêpstwa uzale¿nia³a w pierwszej kolejnoœci od przyst¹pienia króla do Targowicy36. Na pró¿no jednak usi³owa³ dokonaæ 32 33 34 35 36 Ibidem. Ibidem, 13 paŸdziernika 1792. AHN, Est., leg., 4623, Felipe de Amat do Arandy, Petersburg, 21 sierpnia 1792. Ibidem, 10 lipca 1792. Ibidem, 17 lipca 1792. 374 BARBARA OBTU£OWICZ jednoznacznej oceny interesów politycznych mocarstw w Polsce i zorientowaæ siê w ich rzeczywistych zamiarach wobec naszego kraju. W po³owie 1792 roku pisa³, ¿e Fryderyk Wilhelm II by³ zdecydowany na przeprowadzenie zbrojnej interwencji w Polsce i na przy³¹czenie do Prus Wielkopolski, po czym depeszowa³ do Madrytu, ¿e sk³ania³ siê on raczej ku zawarciu sojuszu z Polsk¹. Mia³ te¿ trudnoœci w okreœleniu od kogo wyjdzie inicjatywa rozbioru i czy wezm¹ w nim udzia³ trzy mocarstwa, tak jak w 1772 roku. Co do jednego Felipe de Amat nie mia³ w¹tpliwoœci: ¿e Katarzyna II za wszelk¹ cenê bêdzie d¹¿y³a do ujarzmienia Polski37. Sygna³y o niebezpieczeñstwie podzia³u Rzeczypospolitej i o agresywnej polityce Rosji wobec Polski dociera³y do Arandy równie¿ z Berlina i Wiednia. Na wiosnê 1792 roku markiz de Llano i Horacio Borghese informowali Arandê o deklaracji Katarzyny II, w której carowa oœwiadcza³a, ¿e w zwi¹zku z zatwierdzeniem przez sejm ustawy majowej, Rosja nie dopuœci do pogwa³cenia postanowieñ pierwszego traktatu rozbiorowego z 1772 roku38. Na pocz¹tku czerwca Borghese pisa³ szyfrem o tajnych uk³adach dworu pruskiego z Petersburgiem, sugeruj¹c ich antypolski charakter39. Informacjê tê powtórzy³ we wrzeœniu i w ostatnich dniach grudnia, kiedy z coraz wiêksz¹ pewnoœci¹ stwierdza³, ¿e wkrótce Polska stanie siê ofiar¹ rosyjsko–pruskiego porozumienia40. W styczniu 1793 roku Godoy otrzyma³ z Berlina dramatyczne doniesienia o wkroczeniu wojsk pruskich do Polski. Ich nadawca, Horacio Borghese okreœli³ ten fakt mianem rewolucji i ju¿ bez cienia w¹tpliwoœci podawa³, ¿e Rosja i Prusy niebawem dokonaj¹ podzia³u Polski. Pisa³ tak¿e o oblê¿eniu Gdañska i Torunia, zapewniaj¹c Godoya, ¿e pilnie œledzi bieg zdarzeñ i bêdzie go powiadamia³ na bie¿¹co o rozwoju sytuacji. Nadmieni³ ponadto o zatrzymaniu w Gdañsku pewnego Francuza, który wraz ze sw¹ córk¹ rozdawa³ mieszkañcom miasta pamflety o treœci rewolucyjnej41. Nie trudno siê domyœleæ, ¿e wiadomoœci te musia³y wywo³ywaæ w Madrycie szczególny niepokój. List Borghesa dotar³ tam zapewne nie wczeœniej ni¿ pod koniec lutego, a wiêc po egzekucji Ludwika XVI, która zadecydowa³a o przyst¹pieniu Karola IV do koalicji antyfrancuskiej. W ca³ym kraju kr¹¿y³y wówczas pog³oski o niebezpieczeñstwie przeniesienia idei jakobiñskich poza Francjê i w wydarzeniach w Polsce bez w¹tpienia dopatrywano siê zwi¹zków z rewolucj¹ francusk¹. Nieufnoœæ Madrytu wobec Warszawy wynika³a zasadniczo z silnych tendencji antymonarchicznych i prorepublikañskich w Polsce, podczas gdy w Hiszpanii zdecydowanie przewa¿a³y nastroje monarchiczne i antyrepublikañskie. Obawy te po czêœci rozwiewa³y doniesienia dyplomatów hiszpañskich z Wiednia i z Drezna. Relacjonuj¹c wypadki w Polsce markiz de Llano nie u¿ywa³ s³owa rewolucja. Ostrej krytyce podda³ natomiast niekonsekwentn¹ politykê w³adz pruskich wobec Polaków, z którymi najpierw zawar³y sojusz, a potem go zerwa³y ulegaj¹c naciskom Katarzyny II42. José de Quiñones uspokaja³ Godoya, ¿e prawdziwym powodem inwazji pruskiej by³a chêæ przy³¹czenia do Prus Wielkopolski 37 Ibidem, 10 lipca 1792. 38 AHN, Est., leg., 3689, markiz de Llano do Arandy, Wiedeñ, 29 marca 1792; AHN, Est., leg., 4384, Horacio Borghese do Arandy, Berlin, 19 maja 1792. 39 Ibidem, 2 czerwca 1792. 40 Ibidem, 1 wrzeœnia i 22 grudnia 1792. 41 AHN, Est., leg., 4367, Horacio Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 19 stycznia 1793. 42 AHN, Est., leg., 3746, markiz de Llano do Ksiêcia de la Alcudia, Wiedeñ, 24 stycznia 1793. TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 375 a¿ po Wartê oraz Gdañska i Torunia, a nie t³umienie rzekomych idei demokratycznych43. Podobnie depesze Cubera nie sugerowa³y zagro¿enia rewolucyjnego, lecz koncentruj¹c siê na opanowaniu Gdañska i Torunia uœwiadamia³y Godoyowi, ¿e przejêcie tych miast przez Fryderyka Wilhelma II zadecyduje o losie Polski44. Wszystko zdawa³o siê zmierzaæ ku kolejnemu podzia³owi Polski. Najwiêcej na ten temat dowiadywa³ siê Godoy z Drezna i z Petersburga. José de Quiñones komentowa³, ¿e na skutek inwazji wojsk pruskich niebawem nast¹pi rozbiór „nieszczêœliwej Polski. Chyba ostatni. Pozosta³e ziemie rozparceluj¹ miêdzy sob¹ Rosja i Prusy. Najprawdopodobniej bêdzie to koniec sprawy polskiej. — — Nie ulega w¹tpliwoœci — kontynuowa³ w zakoñczeniu — ¿e Fryderyk Wilhelm II bior¹c Wielkopolskê zrobi na tym wspania³y interes — — stanie siê panem ca³ego handlu z Polski przez Wis³ê (Gdañsk i Toruñ) i z Rygi. Mówi¹ te¿, ¿e dwór berliñski i wiedeñski dadz¹ Katarzynie wolne rêce na wschodzie, gdzie caryca ma wielkie plany zagospodarownia tych terenów”45. S³owa te oznacza³y zapowiedŸ wzrostu polityczno–ekonomicznej potêgi Prus i Rosji dziêki nowym nabytkom terytorialnym. W podobnym sensie pisa³ z Petersburga José de Onis46. Godoy nie móg³ w¹tpiæ, ¿e niebawem stanie siê tak, jak przewidywali adresaci raportów, które otrzymywa³. Zapewne niewiele pociesza³o go przypuszczenie Onisa, jakoby wymazanie Polski z mapy Europy mia³o siê odwlec w czasie, poniewa¿ w ostatecznym rozrachunku przysz³oœæ Polski zale¿eæ bêdzie od rozwoju sytuacji we Francji. Onis poda³ równie¿ informacjê pochodz¹c¹ z niewiadomego Ÿród³a, jakoby czêœæ Polski pozosta³a po drugim rozbiorze mia³a byæ przekazana ksi¹¿êtom francuskim47. Wbrew pozorom ta ostatnia wiadomoœæ mog³a wzbudziæ zainteresowanie gabinetu hiszpañskiego, który pilnie œledzi³ losy braci Ludwika XVI hrabiego Artois i hrabiego Prowansji. Obaj wyemigrowali z Francji tu¿ po zburzeniu Bastylii i wêdrowali po Europie prosz¹c w³adców poszczególnych pañstw o pozwolenie na osiedlenie siê. W 1791 roku hrabia Prowansji wys³a³ do Hiszpanii swego emisariusza, ksiêcia de Havré w nadziei na uzyskanie poparcia i pomocy materialnej ich kuzyna Karola IV. Tymczasem dwór hiszpañski nawet po wybuchu wojny z Francj¹ odnosi³ siê do emigrantów z rezerw¹ i nie wyra¿a³ zgody na wpuszczenie ich do Hiszpanii48. Istnieje wiêc du¿e prawdopodobieñstwo, ¿e propozycja wykrojenia dla braci zgilotynowanego Ludwika XVI pañstewka na ziemiach polskich mog³a byæ przyjêta w Madrycie pozytywnie, jako sposób na rozwi¹zanie problemu przysz³ych losów pozosta³ych jeszcze przy ¿yciu przedstawicieli francuskiej rodziny królewskiej. Kiedy do Hiszpanii dotar³a wiadomoœæ, ¿e naruszenie terytorium Rzeczypospolitej przez Prusy stanowi³o rezultat prusko–rosyjskiej umowy o drugim rozbiorze, w Polsce rozczarowani przywódcy konfederacji targowickiej wysy³ali do Katarzyny II protesty z ¿¹daniem uniewa¿nienia tej decyzji. Równolegle toczy³y siê dyskusje na temat wyboru 43 44 45 46 47 48 AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia, Drezno, 18 stycznia 1793. AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 19 stycznia i 20 marca 1793. AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia, Drezno, 18 stycznia 1793. AHN, Est., leg., 4627, José de Onis do Ksiêcia de la Alcudia, Petersburg, 5 lutego 1793. Ibidem. Szerzej o tym cf. La s s o d e V e g a y L o p e z d e T e j a d o, El duque de Havré y su misión en España como representante de los emigrados durante la revolución (1791–1798), „Revista de Archivos, Bibliotecas y Museos” 1916, s. 81–91, 112–120, 411–425. 376 BARBARA OBTU£OWICZ miejsca obrad sejmu, który mia³ omówiæ z przedstawicielami Rosji i Prus kwestiê ratyfikowania lub anulowania traktatów rozbiorowych. Sumienny i dociekliwy Cuber denerwowa³ siê nie potrafi¹c daæ Godoyowi konkretnej odpowiedzi, czy miejscem tym bêdzie Warszawa, jak chcieli pos³owie z Korony, czy Grodno wed³ug ¿yczeñ Litwy. „Wszelkimi sposobami usi³owa³em wyjaœniæ tê zawi³oœæ — t³umaczy³ siê — ale na marne, poniewa¿ wszystko pozostaje w sferze domys³ów”49. Zanim ustalono, ¿e sejm zbierze siê w Grodnie, Cuber depeszowa³ do Godoya o k³opotach zdrowotnych i b³aga³ o przeniesienie na placówkê dyplomatyczn¹ do ciep³ej Italii. Proponowa³ Florencjê, sk¹d wyjecha³ hiszpañski pose³ Francisco Salinas, ale zaznacza³, ¿e równie dobrze mo¿e to byæ Wenecja lub inne miejsce w klimacie œródziemnomorskim. Dwie zimy (1791–1793), jakie wycierpia³ w Warszawie, przysporzy³y mu wielu chorób i dolegliwoœci. Trzecia oznacza³aby œmieræ50. Cuber istotnie musia³ du¿o chorowaæ, skoro zanim rozpocz¹³ zabiegi o wyjazd (jeszcze za Arandy w 1791 roku51), polski chargé d’affaires w Hiszpanii, Kajetan Zbyszewski wys³a³ list do sekretarza Rady Pañstwa, José Anduagi, z zapytaniem, czy rzeczywiœcie Cuber podj¹³ takie starania52. Po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi kilkakrotnie dziêkowa³ Karolowi IV za wyrozumia³oœæ, a Godoyowi za poœrednictwo w za³atwieniu sprawy53. Uradowany, postanowi³ niezw³ocznie jechaæ do Bia³egostoku, gdzie w drodze do Grodna zatrzyma³ siê Stanis³aw August. Uwa¿a³ za konieczne powiadomiæ króla o swym zamiarze uspokajaj¹c, ¿e do przyjazdu nowego ministra pe³nomocnego z Madrytu jego obowi¹zki przejmie dotychczasowy sekretarz Leonardo Gómez de Terán. W depeszy do Godoya Cuber zapewnia³, ¿e podczas rozmowy po¿egnalnej monarcha traktowa³ go niezwykle ¿yczliwie, podkreœlaj¹c szczere pragnienie utrzymania dobrych stosunków z Hiszpani¹54. W nadziei rych³ego opuszczenia Polski Cuber powoli przestawa³ interesowaæ siê dalszym rozwojem wypadków. Porzuci³ te¿ rozstrz¹sanie dylematu odnoœnie do jego obecnoœci w Grodnie. O tym, ¿e problem ten nurtowa³ go przez pewien czas, œwiadczy list pisany do Godoya na pocz¹tku kwietnia 1793 roku. Wynika z niego, ¿e po skonsultowaniu sprawy z cz³onkami korpusu dyplomatycznego w Warszawie doszed³ do przekonania, ¿e uczestnictwo w obradach sejmu, który nie wiadomo jak d³ugo potrwa, by³oby nieop³acalne. Zarówno podró¿ jak i pobyt w Grodnie wi¹za³y siê z du¿ymi wydatkami55, a Hiszpania potrzebowa³a przecie¿ ogromnych funduszy na prowadzenie wojny z Francj¹. O przebiegu obrad ostatniego sejmu Rzeczypospospolitej Godoy otrzymywa³ szczegó³owe sprawozdania od Leonardo Gomeza de Terána i od Horacio Borghesa. Dziêki ich relacjom wiedzia³, ¿e ju¿ na pocz¹tku obrad powsta³ spór wokó³ wyboru osoby marsza³ka i formu³y przysiêgi, jak¹ mia³ z³o¿yæ, ¿e trwa³y niekoñcz¹ce siê dyskusje co do wy³onienia 49 AHN, Est., leg., 4627, José de Onis do Ksiêcia de la Alcudia, Petersburg, 3 kwietnia 1793. 50 Pierwszy list w tej sprawie Cuber wys³a³ do Godoya tu¿ po jego wyborze na premiera: AHN, Est., leg., 4457, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 26 grudnia 1792, drugi AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 13 marca 1793. 51 AHN, Est., leg., 4423, Miguel Cuber do Arandy, Warszawa, 16 czerwca 1792. 52 AHN, Est., leg., 4384, Kajetan Zbyszewski do José Anduagi, Madryt, 17 listopada 1791. 53 AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 27 marca i 25 maja 1793, Bia³ystok, 8 czerwca 1793, Warszawa, 22 czerwca 1793. 54 Ibidem, Bia³ystok, 8 czerwca 1793. 55 Ibidem, 3 kwietnia 1793. TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 377 delegacji do negocjacji z Rosj¹ i z Prusami, a potem odnoœnie zatwierdzenia traktatów o podziale kraju. Przy okazji podania przez Terána informacji o zabiegach strony polskiej o zwrot zagrabionego przez Prusaków obrazu Matki Boskiej Czêstochowskiej wraz z bogatym skarbcem, hiszpañski premier dowiedzia³ siê o wielkim szacunku Polaków dla jasnogórskiej ikony. W uzupe³nieniu podawa³, ¿e Czêstochowa stanowi centrum ¿ycia religijnego narodu polskiego i jest odwiedzana przez liczne rzesze pielgrzymów56. Przy koñcu sierpnia, po ratyfikacji traktatu z Rosj¹, Terán opisa³ Godoyowi wspania³¹ zabawê z balami, ucztami i z pokazem ogni sztucznych, zorganizowan¹ z tej okazji na ¿¹danie ambasadora rosyjskiego w Warszawie, Jakuba Sieversa57. Po up³ywie miesi¹ca depeszowa³ o nadzwyczajnych œrodkach nacisku stosowanych przez Berlin wobec uczestników sejmu, celem wymuszenia ratyfikacji traktatu rozbiorowego z Prusami. W ten sposób do Madrytu dotar³a wiadomoœæ, ¿e Fryderyk Wilhelm II grozi³ Polakom wkroczeniem swych wojsk do Sandomierza i Krakowa, o rozkazie otoczenia zamku grodzieñskiego przez dwa bataliony grenadierów i cztery armaty, o zakazie wpuszczania do sali obrad osób nieupowa¿nionych, zakazie parkowania powozów w ogrodach etc.58 Na tzw. sesji niemej (23 wrzeœnia 1793) sejm uleg³ w koñcu presji pruskiej godz¹c siê na ratyfikowanie traktatu rozbiorowego. W listopadzie Godoy, dziêki Horacio Borghesowi mia³ w rêku jeden egzemplarz traktatu, zawartego miêdzy Rosj¹, Prusami i Polsk¹, który natychmiast po otrzymaniu od rz¹du pruskiego pospiesznie przes³a³ do premiera59. Analizowana korespondencja, poza nielicznymi wyj¹tkami, nie zawiera odpowiedzi wysy³anych z Madrytu, st¹d nie znamy reakcji rz¹du hiszpañskiego na poszczególne doniesienia o sytuacji w Polsce. Dyplomaci hiszpañscy wielokrotnie dziêkowali premierom (Floridablance, Arandzie i Godoyowi) za otrzymywane listy. Niekiedy dokonywali podsumowania lub streszczenia informacji nap³ywaj¹cych t¹ drog¹ z Hiszpanii, co pozwala na ustalenie, ¿e by³y to jedynie wzmianki odnoœnie ¿ycia codziennego na dworze królewskim, zdrowia rodziny królewskiej, rzadziej spraw wewnêtrznych pañstwa, kultury, czy polityki zagranicznej. Tak na przyk³ad Godoy przekaza³ Cuberowi kopiê deklaracji wojennej Karola IV skierowanej przeciwko rewolucyjnej Francji, któr¹ pose³ hiszpañski w Warszawie natychmiast dorêczy³ ksiêciu Kazimierzowi Platerowi, ówczesnemu przewodnicz¹cemu departamentu spraw zagranicznych60. Po wyjeŸdzie Cubera Godoy przes³a³ na rêce Terána dwa egzemparze hiszpañsko–angielskiego traktatu sojuszniczego podpisanego przez Karola IV w maju 1793 roku w zwi¹zku z przyst¹pieniem Hiszpanii do koalicji61. Innym razem Terán potwierdzi³ otrzymanie od premiera kolekcji rycin wybranych z najlepszych zbiorów Karola IV celem udostêpnienia ich szerokiej publicznoœci w Polsce62. Nadmieñmy, ¿e nie by³ to pomys³ Godoya lecz pewnego towarzystwa. Godoy jednak patronowa³ ca³emu przedsiêwziêciu. Zabiegi Madrytu o zapoznanie Polaków ze sztuk¹ hiszpañsk¹ mo¿na by potraktowaæ jako próbê nawi¹zania z Polsk¹ kontaktów kulturalnych, obejmuj¹cych nie w¹skie krêgi elity, ale ogó³ spo³eczeñstwa. Podkreœlmy 56 57 58 59 60 61 62 Ibidem, Miguel Gómez de Terán do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 31 sierpnia 1793. Ibidem, 24 sierpnia 1793. Ibidem, 17 wrzeœnia 1793. AHN, Est., leg., 4367, Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 2 listopada 1793. AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 15 maja 1793, nr 92/a. Ibidem, Leonardo Gómez de Terán do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 19 paŸdziernika 1793. Ibidem, 12 paŸdziernika 1793. 378 BARBARA OBTU£OWICZ równie¿, ¿e inicjatywa ta wysz³a w paŸdzierniku 1793 roku, a wiêc wtedy, gdy los naszego kraju by³ prawie przes¹dzony. Czy¿by zatem Godoy ³udzi³ siê, ¿e Polska zdo³a uratowaæ niepodleg³oœæ i bêdzie d¹¿y³a do zacieœnienia wielostronnych kontaktów z Hiszpani¹? Przemawia³by za tym m.in. fakt, ¿e Terán przyj¹³ polecenie Godoya bardzo powa¿nie. Obieca³ podjêcie wszelkich starañ o opublikowanie rycin, zorganizowanie subskrypcji osób zainteresowanych i oddanie sprawy w rêce osoby kompetentenej63. Do realizacji omawianego przedsiêwziêcia nie dosz³o zapewne g³ównie z uwagi na sytuacjê polityczn¹, w jakiej znalaz³y siê oba kraje. W uzyskiwanych wspomnian¹ drog¹ informacjach o zawartoœci korespondencji zwrotnej na pró¿no by szukaæ wiadomoœci o tym, jak rz¹d hiszpañski reagowa³ na poszczególne doniesienia o tragedii rozgrywaj¹cej siê w Polsce. Szczêœliwym zbiegiem okolicznoœci w raportach z Petersburga i Berlina zachowa³a siê jedna odpowiedŸ Floridablanki i dwie Godoya na listy dotycz¹ce drugiego rozbioru. Na tej podstawie mo¿emy okreœliæ, ma³o znany i ró¿nie interpretowany w historiografii, stosunek dworu hiszpañskiego do tego wydarzenia. Ods³aniaj¹ one tak¿e kulisy zabiegów polskich polityków o poœrednictwo Karola IV w negocjacjach Polski z pañstwami rozbiorowymi. W po³owie 1791 roku Miguel de Gálvez donosi³ Floridablance, ¿e ambasador polski w Petersburgu prosi³ go, aby Karol IV poleci³ interesy Polski dworowi wiedeñskiemu, oœwiadczaj¹c cesarzowi, ¿e „dla Hiszpanii los Polski nie jest obojêtny”64. Gálvez i Floridablanka w pe³ni popierali starania dyplomacji polskiej o mediacjê dworu hiszpañskiego. Wyra¿ali przekonanie, ¿e w zwi¹zku z umacnianiem siê pozycji Hiszpanii na pó³nocy Europy gabinet hiszpañski mo¿e zapobiec kolejnemu rozbiorowi Rzeczypospolitej. Oczekiwano tylko na oficjalne oœwiadczenie Stanis³awa Augusta w tej sprawie65. W tym miejscu nale¿y wyjaœniæ, ¿e wzrost znaczenia Hiszpanii w Europie pó³nocnej i œrodkowej by³ rezultatem upadku roli Francji. W wyniku wybuchu rewolucji gabinet pierwszego domu burboñskiego musia³ siê skoncentrowaæ na problemach wewnêtrznych. Hiszpania, od 1761 roku zwi¹zana z Francj¹ sojuszem zwanym paktem familijnym, uzyska³a wówczas wiêksz¹ samodzielnoœæ i swobodê dzia³ania. O wzglêdy Madrytu zaczê³y zabiegaæ mocarstwa o przeciwnych interesach tj. pañstwa bloku pó³nocnego (Prusy z Angli¹) oraz Austria z Rosj¹. Dziêki temu w latach 1789–1791 dwór Karola IV odgrywa³ rolê potencjalnego mediatora miêdzy stronami walcz¹cymi. Spodziewano siê te¿, ¿e gabinet hiszpañski bêdzie poœrednikiem w wojnie rosyjsko–tureckiej, co Stanis³awa Augusta utwierdza³o w przekonaniu o celowoœci kontynuowania starañ o wznowienie stosunków polsko–hiszpañskich, zerwanych w 1762 roku po wyjeŸdzie Pablo de Arandy z Warszawy. Dodatkowym atutem by³ wspomniany sojusz hiszpañsko–francuski. Król s¹dzi³, ¿e bêdzie on trwa³ nadal przyczyniaj¹c siê do umocnienia zwi¹zków polsko–francuskich66. Do zwo³ania miêdzynarodowego kongresu pokojowego jednak nie dosz³o. Na prze³omie lat 1791 i 1792 Rosja samodzielnie, bez pomocy Hiszpanii dosz³a do porozumienia z Turcj¹, wiosn¹ 1792 r. francuskie Zgromadzenie Ustawodawcze wypowiedzia³o wojnê Austrii, zaœ w marcu 1793 roku do koalicji antyfrancuskiej przyst¹pi³ Karol IV. 63 64 65 66 Ibidem. AHN, Est., leg., 4638, Miguel de Gálvez do Floridablanki, Petersburg, 28 lipca 1791. Ibidem, 17 maja 1791 oraz Floridablanka do Miguela de Gálvez, San Ildefonso, 29 sierpnia 1791. J. £ o j e k, op. cit., s. 326–327. TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW 379 22 sierpnia 1793, a wiêc kilka miesiêcy po wybuchu wojny francusko–hiszpañskiej, Horacio Borghese depeszowa³ do Godoya, ¿e w rezultacie decyzji sejmu grodzieñskiego, aby polscy dyplomaci akredytowani za granic¹ zwrócili siê o pomoc do pañstw europejskich z proœb¹ o mediacjê w kwestii uniewa¿nienia uk³adów rozbiorowych, równie¿ polski chargé d’affaires w Madrycie, Kajetan Zbyszewski otrzyma³ takie polecenie. Stanis³aw August napisa³ specjalny list do Karola IV b³agaj¹c go o wstawienie siê za „nieszczêœliw¹ Polsk¹” u Fryderyka Wilhelma II i Katarzyny II67. Jak wynika z korespondencji, 3 paŸdziernika Zbyszewski przekaza³ premierowi hiszpañskiemu wspomniany list w jêzyku francuskim. Dwa dni potem Godoy zapewnia³ polskiego dyplomatê, „¿e Jego Wysokoœæ [Karol IV] jest w pe³ni œwiadomy krytycznej sytuacji, w jakiej aktualnie znajduje siê Republika [Rzeczpospolita] i pragn¹c daæ dowody swej przyjaŸni do Jego Wysokoœci Polskiej, rozkaza³ mi powiadomiæ naszych ministrów w Petersburgu i Berlinie, aby zg³osili tym dworom, ¿e potrzebny jest spokój i zachowanie Polski, ¿e Jego Wysokoœæ chce zakoñczenia sprawy w sposób przyjacielski i ugodowy”68. Te same s³owa skierowa³ Godoy do Horacio Borghesa i José de Onisa. W zakoñczeniu podkreœla³ z naciskiem: „w ¿adnym wypadku nie powinniœcie ujawniaæ tego zamiaru w imieniu Króla dot¹d, dopóki nie wyjaœni siê stanowisko innych dworów [wobec Polski]. Nie mo¿emy siê skompromitowaæ, bo chocia¿ sprawa sama w sobie jest sprawiedliwa, bezpieczniej jest nie mieæ z ni¹ zwi¹zku”69. Uwagi tej Godoy oczywiœcie nie umieœci³ w liœcie do Zbyszewskiego. Tymczasem jest ona niezwykle cenna dla naszych rozwa¿añ. Wskazuje bowiem, ¿e chocia¿ Karol IV osobiœcie by³ po stronie Polaków, oficjalnie zaj¹³ stanowisko wyczekuj¹ce. Taka postawa gabinetu madryckiego ma uzasadnienie w sytuacji, w jakiej znalaz³a siê Hiszpania po wybuchu wojny z Francj¹. Z³¹czona w koalicji antyfrancuskiej z Austri¹, Rosj¹ i Prusami nie mog³a mieszaæ siê do interesów tych pañstw w Polsce. W zbli¿ony sposób relacjonuje omawiany epizod misji Zbyszewskiego w Madrycie Jerzy £ojek, na podstawie polskich archiwaliów70, co przemawia za wiarygodnoœci¹ obu przekazów Ÿród³owych. Do deklarowanej przez Karola IV interwencji dyplomatycznej nie dosz³o. Potwierdza to depesza Borghesa do Godoya z 30 listopada, w której hiszpañski pose³ w Berlinie uzna³ tak¹ interwencjê za bezsensown¹ w chwili, gdy decyzja o rozbiorze zyska³a aprobatê samych Polaków71. Nieprawdziwa jest wiêc opinia historyka rosyjskiego Aleksandra Tr a c z e w s k i e g o, jakoby Godoy mia³ „zganiæ” Katarzynê II za doprowadzenie do drugiego podzia³u Polski72. Reasumuj¹c nale¿y stwierdziæ, ¿e do Madrytu dociera³o wiele informacji o sytuacji w Polsce, dziêki czemu rz¹d hiszpañski mia³ dobre rozeznanie w przebiegu wydarzeñ obejmuj¹cych okres miêdzy uchwaleniem konstytucji 3 maja a przygotowaniami do powstania koœciuszkowskiego. Nie oznacza to jednak, ¿e wiedza gabinetu hiszpañskiego o Polsce by³a kompletna i wystarczaj¹ca do w³aœciwego zrozumienia realiów polskich. W raportach przesy³anych do Madrytu brakowa³o komentarzy wyjaœniaj¹cych motywy takiego a nie innego zachowania siê polskiej sceny politycznej. Nie znajdziemy w nich 67 68 69 70 71 72 AHN, Est., leg., 4367, Horacio Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 22 sierpnia 1793. Ibidem, Ksi¹¿ê de la Alcudia do Kajetana Zbyszewskiego, San Lorenzo, 5 paŸdziernika 1793. Ibidem, Ksi¹¿ê de la Alcudia do José de Onisa i do Horacio Borghese, San Lorenzo, 8 paŸdziernika 1793. J. £ o j e k, op. cit., s. 343. AHN, Est., leg., 4367, Horacio Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 30 listopada 1793. A. T r a t c h e v s k y, L’Espagne á l’époque de la révolution française, „Revue Historique”, 1886, s. 39. 380 BARBARA OBTU£OWICZ równie¿ nawet wzmianki o oœwieceniowej modernizacji pañstwa na polu kultury, oœwiaty, nauki, sztuki, zaœ o ekonomii i o ¿yciu religijnym tylko to, co podaliœmy w tekœcie niniejszego artyku³u. Obraz Polski zawê¿ony jedynie do kwestii polityczno–militarnych utrudnia³ prawid³owe zrozumienie istoty polskich zmagañ o utrzymanie niepodleg³ego bytu. Jednoczeœnie pamiêtajmy, ¿e w latach 1791–1793 równie¿ Hiszpania boryka³a siê z wieloma trudnoœciami powsta³ymi na skutek wybuchu rewolucji w s¹siedniej Francji. Z tego powodu rz¹d hiszpanski musia³ pilnie obserwowaæ rozwój sytuacji w Polsce, poniewa¿ sprawa polska mia³a niebagatelny wp³yw na uk³ad si³ w Europie Centralnej i Wschodniej. Analizowane dokumenty dowodz¹, ¿e dyplomaci hiszpañscy byli autentycznie zainteresowani rozwojem sytuacji w naszym kraju, a przekazywane przez nich informacje cechuje du¿y stopieñ wiarygodnoœci. Wynika z nich równie¿, ¿e wbrew szybko postêpuj¹cemu upadkowi Polski Karol IV szczerze pragn¹³ utrzymania wznowionych z ni¹ w 1790 roku stosunków dyplomatycznych. Œwiadczy o tym chocia¿by niezwyk³a ¿yczliwoœæ okazywana Normandemu, Cuberowi i Teránowi. Nie mo¿na równie¿ pomin¹æ faktu, ¿e gdy po rozwi¹zaniu sejmu grodzieñskiego przyst¹piono do likwidacji polskiej placówki dyplomatycznej w Madrycie, Karol IV po odwo³aniu Terána wys³a³ do Warszawy Dominika Iriarte. Uczyni³ tak nie zwa¿aj¹c na protesty przedstawicielstw dyplomatycznych Rosji i Prus73. 73 J. £ o j e k, op. cit., s. 342. KONRAD ZIELIÑSKI* Uniwersytet Marii Curie–Sk³odowskiej Instytut Historii Funkcjonowanie ¿ydowskich gmin wyznaniowych na LubelszczyŸnie w latach 1900–1918 GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYNIE 19 00–1918 Nasze badania obejmuj¹ Lubelszczyznê w granicach guberni lubelskiej i che³mskiej w roku 1913. Wiêkszoœæ znajduj¹cych siê tam okrêgów bo¿niczych w po³owie roku 1915 znalaz³a siê w austro–wêgierskiej strefie okupacyjnej Królestwa Polskiego. Uœciœlaj¹c, chodzi o powiaty: bi³gorajski, che³mski, hrubieszowski, janowski, krasnostawski, lubartowski, lubelski, pu³awski (wówczas jeszcze: nowo–aleksandryjski), tomaszowski i zamojski. Na tym obszarze, wed³ug danych z 14 stycznia 1913, mieszka³o ponad 230 tys. ¯ydów (prawie 15% ogó³u mieszkañców). ¯ydzi, zamieszkuj¹cy g³ównie miasta i miasteczka, stanowili w nich przewa¿aj¹c¹ czêœæ ludnoœci. Plasowa³o to guberniê lubelsk¹ na trzecim po warszawskiej i piotrkowskiej (z wielk¹ aglomeracj¹ ³ódzk¹) miejscu pod wzglêdem liczby ludnoœci wyznania moj¿eszowego. Stolica regionu, a od paŸdziernika roku 1915 ca³ego obszaru c. i. k. okupacji w Królestwie Polskim, by³a najwiêkszym skupiskiem ludnoœci ¿ydowskiej i siedzib¹ najwiêkszej gminy wyznaniowej na prawym brzegu Wis³y1. Z funkcjonowaniem i dzia³alnoœci¹ gmin ¿ydowskich w nierozerwalny sposób zwi¹zane by³o nie tylko ¿ycie religijne ¯ydów, gmina wyznacza³a bowiem i warunkowa³a niemal wszystkie dziedziny aktywnoœci ludnoœci wyznania moj¿eszowego. Gmina, stanowi¹ca podstawê postkahalnej organizacji ¯ydów na ziemiach polskich, by³a autonomiczn¹ jednostk¹ organizacyjn¹ spo³ecznoœci ¿ydowskiej, kierowan¹ przez radê starszych — zarz¹d (tzw. dozór bo¿niczy), z³o¿ony zarówno z urzêdników religijnych (cz³onków rabinatu), jak i wp³ywowych osobistoœci ¿ycia œwieckiego. Na terenie Królestwa Polskiego 21 marca 1821, dekretem namiestnika gen. Józefa Zaj¹czka, zniesiona zosta³a organizacja kahalna, posiadaj¹ca szerok¹ autonomiê religijn¹, spo³eczn¹, polityczn¹, kulturaln¹ i gospodarcz¹. Kompetencje nowo utworzonych dozorów bo¿niczych ograniczone zosta³y do funkcji religijnych i filantropijnych oraz oparte na szczegó³owych przepisach, opracowanych przez Komisjê Rz¹dow¹ Wyznañ Religijnych i Oœwiecenia Publicznego. Do zadañ dozoru, poza sprawowaniem pieczy nad synagog¹ i g³ównymi instytucjami religijnymi, takimi jak domy modlitwy, cmentarze, rytualna ³aŸnia i szlachtuz oraz religijne s¹downic- * Autor jest stypendyst¹ Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. 1 Rocznik statystyczny Królestwa Polskiego z uwzglêdnieniem innych ziem polskich. Rok 1915, oprac. pod kier. E. S t r a s b u r g e r a, Warszawa 1916, s. 10–12, 28–35. PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 382 KONRAD ZIELIÑSKI two i nauczanie, nale¿a³y sprawy pomocy spo³ecznej i opieki nad najbiedniejszymi wspó³wyznawcami, kwestie administracyjne, finansowe oraz zarz¹dzanie maj¹tkiem gminnym, reprezentowanie ludnoœci ¿ydowskiej wobec w³adz administracyjnych, wydawanie œwiadectw ubóstwa, dobrego prowadzenia siê etc. Dozory mia³y prawo pobierania op³at religijnych (od obrzezania, zarêczyn i œlubów, zwolnieñ z lewiratu, pogrzebów, dzier¿awy ³awek — „miast” w synagodze, prawa do czytania Tory, sprzeda¿y wosku ze œwiec palonych w Jom Kippur) i zbierania obowi¹zkowej sk³adki gminnej, nak³adanej na cz³onków miejscowej gminy ¿ydowskiej. Ludnoœæ poszczególnych gmin zosta³a podzielona na piêæ klas p³atników sk³adki, zale¿nie od zamo¿noœci p³ac¹cego. Ostatnia V klasa by³a zwolniona z obowi¹zku wnoszenia sk³adki, ale zaliczeni do niej nie mieli prawa wybierania cz³onków zarz¹du gminy i rabinów. Rozporz¹dzenie to mia³o zapobiec ewentualnemu wywieraniu nacisku na najubo¿szych przez zainteresowanych wyborem zamo¿niejszych cz³onków spo³ecznoœci danej gminy („Rozporz¹dzenie Komisji Rz¹dowej Wyznañ Religijnych i Oœwiecenia Publicznego z 24 kwietnia 1821 roku”)2. Urzêdnikami gminnymi, tzw. dozorami (gabe, gabaim) mogli zostaæ tylko p³atnicy zaliczeni do I lub II klasy maj¹tkowej, posiadaj¹cy nieruchomoœæ i ciesz¹cy siê zaufaniem ogó³u. Z regu³y w mniejszych gminach dozorów by³o trzech. Wybierano ich na kadencjê trzyletni¹ i ka¿dy mia³ swojego zastêpcê3. Pochodz¹ca ze sk³adek wspó³wyznawców p³aca rabina zale¿a³a od wielkoœci i zamo¿noœci gminy, a tak¿e s³awy i renomy samego rabina. Funkcjê rabina, zw³aszcza na prowincji, czêsto pe³nili ludzie nieprzygotowani do zawodu (przynajmniej pod wzglêdem wymagañ stawianych przez w³adze), z minimalnym wykszta³ceniem ogólnym, którzy nieraz za korzyœci materialne przymykali oczy na brak dokumentów czy inne przeszkody np. do zawarcia zwi¹zku ma³¿eñskiego, ferowali niesprawiedliwe wyroki i dopuszczali siê ró¿nych zaniedbañ i uchybieñ w swej dzia³alnoœci. Odnosi³o siê to g³ównie, choæ nie zawsze, do rabinów „niekazionnych” (nieurzêdowych), zwanych w dokumentach rosyjskich „¿ydowskimi duchownymi” b¹dŸ „rabinami duchowymi”, którzy pe³nili swe funkcje w przypadku braku w danej gminie rabina urzêdowego — lub obok czy wbrew niemu, je¿eli mieli poparcie miejscowej spo³ecznoœci4. Czêsto w takich wypadkach prawowierny rabinat usi³owa³ walczyæ z rabinactwem „niekazionnym”, podobnie jak stara³ siê neutralizowaæ dzia³alnoœæ „pok¹tnych” rzeŸników i obrzezaczy5. W³adze carskie od kandydatów na stanowi2 J. K i r s z r o t, Prawa ¯ydów w Królestwie Polskiem, Zarys historyczny, Warszawa 1917, s. 43–48. 3 R. K u w a ³ e k, Urzêdowi rabini lubelskiego Okrêgu Bo¿niczego 1821–1939 (Przyczynek do dziejów Gminy ¯ydowskiej w Lublinie), [w:] ¯ydzi w Lublinie. Materia³y do dziejów spo³ecznoœci ¿ydowskiej Lublina, pod red. T. R a d z i k a, Lublin 1995, s. 28–29; K. Z i e l i ñ s k i, W cieniu synagogi. Obraz ¿ycia kulturalnego spo³ecznoœci ¿ydowskiej Lublina w latach okupacji austro–wêgierskiej, Lublin 1998, s. 61–63; R. ¯ e b r o w s k i, Z. B o r z y m i ñ s k a, Po–Lin. Kultura ¯ydów polskich w XX wieku (Zarys), Warszawa 1993, s. 50–54. O sytuacji prawnej gmin ¿ydowskich do lat osiemdziesi¹tych XIX wieku cf. m.in. A. E i s e n b a c h, Kwestia równouprawnienia ¯ydów w Królestwie Polskim, Warszawa 1972. 4 Rabini nieformalni, nie zatwierdzeni przez w³adze, w dokumentach pañstwowych nazywani byli rabinami „duchowymi” lub „¿ydowskimi duchownymi”. Pos³ugê religijn¹ pe³nili bez zgody w³adz, nie spe³niali bowiem wszystkich stawianych przez nie warunków, chocia¿ z regu³y posiadali œwiêcenia rabinackie zwane semicha. Oficjalnie utrzymywali siê z handlu czy rzemios³a, ewentualnie prowadzili chedery, a ofiary wiernych za pos³ugê religijn¹ by³y ich dodatkowym, choæ czêsto de facto podstawowym, Ÿród³em utrzymania. Je¿eli w danej gminie nie by³o rabina urzêdowego lub gmina nie by³a w stanie wyznaczyæ dlañ pensji, wystêpowali jako rabini urzêdowi. W wiêkszych miastach w³¹czano ich w sk³ad rabinatów. Cf. J. K i r s z r o t, op. cit., s. 27–42; R. K u w a ³ e k, op. cit., s. 31; A. U n t e r m a n, ¯ydzi. Wiara i ¿ycie, Warszawa–£ódŸ 1989, s. 250–251. 5 Wiele informacji na ten temat zawieraj¹ sprawozdania ze zjazdu rabinów z obszaru okupacji austro–wê- GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 383 sko rabina wymaga³y œwiadectw posiadania odpowiedniej wiedzy religijnej i nienagannego prowadzenia siê (tzw. konduity), a tak¿e wykszta³cenia ogólnego i znajomoœci w mowie i piœmie jêzyka rosyjskiego. Egzamin sk³ada³ siê z czêœci ustnej i pisemnej. Obejmowa³ czytanie, dyktando i znajomoœæ regu³ gramatycznych. W komisjach egzaminacyjnych zasiadali m.in. nauczyciele miejscowych szkó³ œrednich. Kandydaci obowi¹zani byli te¿ z³o¿yæ przysiêgê lojalnoœci i wiernoœci cesarzowi6. Rosjanie tolerowali dzia³alnoœæ rabinów „duchowych”, do Lublina przybywaj¹cych zazwyczaj z prowincji, ale po ewakuacji rosyjskiej w 1915 r. nowe w³adze czyni³y starania uporz¹dkowania spraw wyznaniowych. W piœmie przes³anym przez c. i. k. Komendê w Lublinie do miejscowego Dozoru Bo¿niczego z 17 paŸdziernika 1917 roku czytamy: „Z powodu pewnego konkretnego wypadku przypomina siê przepisy obowi¹zuj¹ce od dawna w Polsce. Statut izraelickich gmin wyznaniowych z 1820/1821 roku wraz z uzupe³nieniami nie zna dwóch rodzajów rabinów („kazionny” i „duchowy”), lecz tylko jednego, który za³atwia tak funkcje duchowe, jak i administracyjne. Praktyka stosowana w ten sposób, ¿e formalnie przekazuje siê rabinat jakiemuœ znaj¹cemu j. urzêdowy (nauczyciel, aptekarz), podczas gdy kto inny spe³nia funkcje duchowe — praktyka taka jest przeciwna prawu i w przysz³oœci nie bêdzie tolerowan¹”7. Wykluczono z szeregu cz³onków rabinatu „duchowych”, zatwierdzaj¹c jedynie rabinów i podrabinów urzêdowych (rosch–bet), którzy mieli œciœle przestrzegaæ swych wyraŸnie okreœlonych prawem obowi¹zków. Nakazano te¿ ich rezygnacjê z wszelkich dodatkowych Ÿróde³ dochodu (m.in. z op³at za udzielanie porad w sprawach maj¹tkowych czy rodzinnych, z tytu³u zasiadania w s¹dach rabinackich bejt–din), ograniczaj¹c te dochody do œrodków pochodz¹cych wy³¹cznie z bud¿etu danej gminy. Z „Przepisów odnosz¹cych siê do rabinów gminnych”, ustalonych przez w³adze austro–wêgierskie dowiadujemy siê, i¿ „nie bêd¹ tolerowani rabini duchowi”, a stanowisko rabina urzêdowego powierzane mo¿e byæ tylko osobie znaj¹cej jêzyk urzêdowy. Od kandydata wymagano „moralnej i politycznej nieskazitelnoœci”, formalnego wykszta³cenia (œwiadectwa egzaminu z³o¿onego za rz¹dów rosyjskich przed Komisj¹ Gubernialn¹ dla egzaminów rabinackich, które mia³o odpowiadaæ zakresowi wiedzy wyniesionej ze szko³y wy¿szej pocz¹tkowej), a w przysz³oœci zapowiedziano rozszerzenie warunków objêcia stanowiska o znajomoœæ jêzyka polskiego. gierskiej, zorganizowanego w Lublinie we wrzeœniu 1916 r.: „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 26, 27, 28. Sprawê tê poruszy³ tak¿e przebywaj¹cy w Lublinie na pocz¹tku 1916 r. przedstawiciel wiedeñskiego Rechtschutzvereinu, nieznany z imienia dr Z.: „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 10. 6 AP w Lublinie (dalej: APL), Akta miasta Lublina 1874–1915 (dalej: MmL) 544 nlb., Przysiêga dla starozakonnych; APL Rz¹d Gubernialny Lubelski (dalej: RGL) AIV 1913:135 nlb.; APL RGL AIV 1913:329 nlb.; APL RGL AIV 1914:13 nlb.; APL RGL AIV 1914:40 nlb. Warunki do spe³nienia przez kandydata na rabina urzêdowego zosta³y okreœlone w Rozporz¹dzeniu Komitetu Ministrów i zatwierdzone przez cesarza 18 lutego/3 marca 1885, Zbiór Ustaw i Rozporz¹dzeñ Rz¹dowych 1885, nr 35 art. 621. Za: APL K. u. k. Kreiskommando Lublin (dalej: KKL) 657, k. 3–4. 7 Ibidem; Jako „duchowi” funkcje swe pe³nili w roku 1911 Szulim Garcsztark w Józefowie i Lejba Tajcher w Tarnogrodzie w powiecie bi³gorajskim oraz przed wojn¹ i w latach okupacji austro–wêgierskiej Jakubson z Be³¿yc w powiecie lubelskim, któremu tamtejsza gmina nie wyp³aca³a ¿adnej pensji. „Niegramotnego” rabina Zylberminca w Kazimierzu nad Wis³¹ w prowadzeniu ksi¹g metrykalnych, korespondencji urzêdowej i innych czynnoœciach wymagaj¹cych znajomoœci jêzyka rosyjskiego, zastêpowa³ wnuk oraz inne osoby trzecie. Chaim L. Zylberminc by³ rabinem w miasteczku od 1879 roku, a po rosyjsku potrafi³ siê jedynie podpisaæ. APL Rz¹d Gubernialny Che³mski (dalej: RGCh) 570 nlb.; APL RGL AIV 1911:359 nlb.; APL RGL AIV 1911:367 nlb.; APL RGL AIV 1914:1 nlb. 384 KONRAD ZIELIÑSKI Œwiadectwa wykszta³cenia musia³y byæ poœwiadczone przez rabina gminy gubernialnej (gminy ¿ydowskiej w mieœcie gubernialnym). W przypadku braku lub zaginiêcia takiego œwiadectwa, nale¿a³o przedstawiæ œwiadectwo poœwiadczone przez dwóch innych rabinów, których podpisy musia³y byæ z kolei poœwiadczone przez w³adze administracyjne. Kandydata na rabina ostatecznie zatwierdza³o c. i. k. Generalne Gubernatorstwo Wojskowe w Polsce8. Wiêksze i zamo¿niejsze gminy ¿ydowskie (m.in. Lublin, Che³m, Rejowiec, Zamoœæ) utrzymywa³y kilku rabinów, przy czym i tam nie wszyscy mieli papiery „urzêdowe” i pos³ugê pe³nili jako „duchowi”9. W miejscowoœciach, w których z ró¿nych powodów nie by³o rabina urzêdowego, przynajmniej nominalnie funkcje rabinackie pe³nili rabini innych gmin10. Rabini z miast powiatowych czêsto sw¹ wiedz¹ s³u¿yli s¹siednim gminom ¿ydowskim11. Sytuacjê niektórych gmin skomplikowa³o wyodrêbnienie guberni che³mskiej w roku 1912. W³adze rosyjskie zakaza³y pe³nienia funkcji rabinackich przez te same osoby w gminach, które po reorganizacji znalaz³y siê na obszarze dwóch ró¿nych guberni — lubelskiej i che³mskiej (a wczeœniej tak¿e zlikwidowanej guberni siedleckiej). Rozporz¹dzenie odnosi³o siê zarówno do funkcji sta³ych, jak i czasowych zastêpstw12. Inna sytuacja by³a w przypadku rabina z podlubelskiej Wieniawy: w chwili w³¹czenia osady w granice administracyjne Lublina, tamtejszy dozór w³¹czono do dozoru lubelskiego, a rabin wieniawski Lejzor Ezra Kerszenbaum zosta³ jednym z cz³onków lubelskiego rabinatu13. 8 APL KKL 657, k. 1–19. 9 W Lublinie by³o czterech rabinów, w Zamoœciu przynajmniej dwóch, Wajsbrodt i Szternfeld, w Che³mie czterech, w Rejowcu utrzymywano rabina i podrabina. Cf. m.in. K. Z i e l i ñ s k i, Ludnoœæ ¿ydowska w powiecie che³mskim w latach 1914–1918, „Rocznik Che³mski” t. II, 1996, s. 192. 10 K. Z i e l i ñ s k i, ¯ydzi che³mscy 1912–1918, „Rocznik Che³mski” t. III, 1997, s. 203–230. 11 Naftali Czerwony Kamieñ by³ rabinem urzêdowym gminy w powiatowym Krasnymstawie, ale czasowo sprawowa³ te¿ pieczê nad gmin¹ w Goraju. Abraham Bronsztejn sprawowa³ funkcje rabina w Szczebrzeszynie, Goraju i Frampolu w powiecie zamojskim oraz Józefowie w powiecie bi³gorajskim. Funkcji tych nie sprawowa³ równoczeœnie, niemniej jednak musia³ cieszyæ siê du¿ym powa¿aniem, skoro chcia³o go widzieæ u siebie — nawet je¿eli by³o to podyktowane koniecznoœci¹, a¿ szeœæ oddalonych od siebie ¿ydowskich gmin wyznaniowych. W Józefowie wybrano rabinem miejscowego, Szulima Listenberga, ten nie zosta³ jednak z braku odpowiednich kwalifikacji zatwierdzony przez w³adze. Stosowne dokumenty mia³ przedstawiæ do l paŸdziernika 1914, czego nie uczyni³ do grudnia tego roku. Nie wiadomo jednak, czy funkcji rabina nie pe³ni³ jako „duchowy”. Kilku okrêgom bo¿niczym s³u¿yli jeszcze Szulim Garcsztark, Iser Jawic, Jankiel Kantor i Hersz Goldsztejn. Ten ostatni, rabin w Janowie, cieszy³ siê du¿ym powa¿aniem ludnoœci, a i w³adze rosyjskie ocenia³y go jako jednego z bardziej kompetentnych i odpowiedzialnych rabinów. Such–Ber Kowartowski, s³u¿¹cy na sta³e w Dubience, w Horodle jedynie zastêpowa³ choruj¹cego i urlopowanego Szyjê Mendla, podobnie jak Czerwony Kamieñ od roku 1913 zastêpowa³ Moszka Bankiera w ¯ó³kiewce. Moszek Bankier nie powróci³ ju¿ na swe stanowisko. Rabinem urzêdowym zosta³ w ¯ó³kiewce w 1907 r. i ze wzglêdu na z³y stan zdrowia w 1913 r. zrezygnowa³ z dalszego pe³nienia tej funkcji. Zastêpowaæ go mia³ z pensj¹ 150 rubli rocznie rabin Czerwony Kamieñ. Mordko Josif Arbuz z miejscowoœci Œwier¿e w powiecie che³mskim prosi³ o przeniesienie do pobliskiego Sawina, a proœbê sw¹ motywowa³ tym, ¿e w Sawinie mieszka wiêcej ¯ydów ni¿ w podleg³ych mu Œwier¿ach. Cf. APL RGL AIV 1910:100 nlb.; APL RGL AIV 1913:532 nlb.; APL RGL AIV 1914:142 nlb. 12 APL RGL AIV 1914:140 nlb.; APL RGL AIV 1914:142 nlb. 13 Rabin Szternfeld z Zamoœcia w roku 1914 by³ kantorem synagogi w Zamoœciu–Nowej Osadzie, zaœ g³ównym rabinem miasta by³ Sz. J. Wajsbrodt. Chil Goldberg by³ rabinem w Kurowie do 1913 r., po jego œmierci zast¹pi³ go Ariel Mordko Rabinowicz. Jakub Sznejderman by³ w styczniu 1916 r. rabinem be³¿yckiego i chodelskiego okrêgów bo¿niczych, zaœ w lutym 1918 r. rabinem w Chodlu by³ Icek Szulim Kronenblat. GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 385 Wyborowi rabina towarzyszy³y wielkie emocje. Zdarza³o siê, ¿e jednog³oœnie wybierano osobê popieran¹ przez ca³¹ miejscow¹ spo³ecznoœæ — wszystkie 88 g³osów pad³o na urzêduj¹cego do dnia wyborów w charakterze rabina duchowego Szulima Garcsztarka w Józefowie w grudniu 1911 r. (co wiêcej — nikt nie zbojkotowa³ wyborów rabina, g³osowa³o tylu ¯ydów, ilu mia³o prawo wyboru). Garcsztark jednak nadal pe³ni³ swe funkcje tylko jako rabin duchowy — w³adze nie przychyli³y siê do próœb mieszkañców, w których ci pisali, ¿e rabin ju¿ od dwunastu lat z powodzeniem i bez skarg nañ pe³ni swe obowi¹zki i nie zatwierdzi³y Garcsztarka na stanowisku rabina urzêdowego w miasteczku14. Du¿e poparcie miejscowej ludnoœci mia³ inny rabin duchowy, Judka Garden z Biskupic ko³o Lublina. Garden, „inteligentny i z pe³nem wykszta³ceniem”, funkcje rabina pe³ni³ rzekomo bezp³atnie. Gdy w 1916 r. mniej pob³a¿liwe w tych sprawach od rosyjskich okupacyjne w³adze austro–wêgierskie nakaza³y wyznaczyæ pensjê dla rabina urzêdowego, miejscowi ¯ydzi sprzeciwili siê temu twierdz¹c, ¿e gminê nie staæ na utrzymywanie „narzuconego rz¹dem rosyjskim rabina cywilnego”, stale mieszkaj¹cego zreszt¹ w Piaskach (chodzi³o o Jankiela Abrama Troppe). Sam Troppe, rabin urzêdowy w Piaskach mianowany bezterminowo przez Lubelski Rz¹d Gubernialny w 1897 r., narazi³ siê i czêœci mieszkañców Piasków. Skar¿ono siê nañ jeszcze w³adzom rosyjskim w 1914 r., a wœród dokumentów c. i. k. Komendy Powiatowej w Lublinie zachowa³a siê korespondencja, z której wynika, ¿e rabin Troppe, jako kierownik ¿ydowskiej sekcji aprowizacyjnej miejscowego Komitetu Ratunkowego, dopuœci³ siê nieprawid³owoœci w pe³nieniu tej funkcji. Kilkaset osób wystosowa³o do w³adz ¿¹danie usuniêcia Troppego z komitetu. W œledztwie okaza³o siê jednak, ¿e petycja z ¿¹daniem usuniêcia Troppego by³a poniek¹d sfa³szowana — g³ówny przeciwnik rabina, Nuta Szarf, wraz z Abramem Fajgenbaumem, zbierali bowiem podpisy pod pismem w zupe³nie innej sprawie. Ostatecznie rozstrzygn¹æ mia³ zarz¹d Komitetu Ratunkowego w Piaskach pod przewodnictwem hrabiego Edmunda Scipio del Campo. Prawda zapewne le¿a³a poœrodku zw³aszcza, ¿e niektórzy piaseccy ¯ydzi woleli odbieraæ przydzia³ow¹ m¹kê w sklepie Komitetu, nie zaœ od Troppego15. Niesnaski zdarza³y siê i w innych gminach. Ariel Mordko Rabinowicz, wybrany po œmierci Chila Goldberga w 1913 r. rabinem w Kurowie, mia³ przeciwko sobie du¿¹ grupê miejscowych ¯ydów, skar¿¹cych siê w³adzom na sfa³szowanie wyborów; podobnie bywa³o i w innych gminach. Niezadowolenie wiernych czêsto budzi³ fakt ¿¹dania dodatkowych lub podwy¿szonych op³at za pos³ugê religijn¹, a ¿e czêsto w³aœnie rabin rozprowadza³ np. m¹kê na macê przed œwiêtem Paschy, ¿¹daj¹c przy tym, wed³ug wiernych, zawy¿onych cen, skargi nañ wp³ywa³y nierzadko. Za wypisanie aktów urodzenia czy zgonu tak¿e ¿¹dano wy¿szych op³at — ¿ydowscy mieszkañcy Bi³goraja skar¿yli siê na rabina Icka Zylbermana, ¿e ten, „¿eruj¹c na ciemnocie i nieznajomoœci prawa przez ludnoœæ”, doszukuje siê braków w dokumentach i ¿¹da wygórowanych b¹dŸ dodatkowych op³at16. Niektórzy rabini kompromitowali siê w oczach tak wiernych, jak i w³adz. Nienajlepsz¹ s³aw¹ zapisa³ siê w pa- 14 APL RGL AIV 1911:367 nlb., „Jozefow, bi³gorajskogo ujezda, o wybor duchownym bo¿nicznogo okruga”. 15 APL KKL 661, k. 1–2; APL RGL AIV 1914:1 nlb.; APL KKL 654, k. 7–30. 16 APL RGL AIV 1913:114 nlb. O sprzeda¿ m¹ki po zawy¿onych cenach oskar¿ano rabina Szternfelda w Zamoœciu–Nowej Osadzie; dodatkowych op³at za pos³ugê religijn¹ i wypisywanie aktów urodzenia i zgonu mia³ ¿¹daæ rabin Tobiasz Lewi z Wisznicy: APL RGL AIV 1910:167 nlb.; APL RGCh 562 nlb.; APL RGCh 629 nlb. 386 KONRAD ZIELIÑSKI miêci che³mian rabin Josef Kagan, wspó³w³aœciciel magazynu ksi¹¿ek i sk³adu aptecznego w mieœcie. G³ównym i urzêdowym rabinem w mieœcie by³ od 1910 r., ale wczeœniej ju¿ pe³ni³ funkcje rabina. W marcu 1915 r. rabin samowolnie i bez powiadomienia w³adz uda³ siê w interesach do Lwowa, a stamt¹d do Moskwy. Owa niesubordynacja kosztowa³a go utratê stanowiska zw³aszcza, ¿e Kagan przywióz³ ze Lwowa w celach spekulacyjnych alkohol (podczas rewizji w domu rabina znaleziono 180 butelek). Ca³e zdarzenie wywar³o na miejscowej spo³ecznoœci „przygnêbiaj¹ce wra¿enie” tym bardziej, ¿e przedsiêbiorca i rabin tak du¿ej gminy jak che³mska, by³ cz³owiekiem stosunkowo zamo¿nym17. Rabin che³mski by³ zreszt¹ postaci¹ nietuzinkow¹ — w roku 1910 do che³mskich w³adz policyjnych trafi³a anonimowa skarga, szczegó³owo wymieniaj¹ca wszystkie przewinienia rabina. W owym anonimowym „rejestrze” znalaz³y siê m.in. podejrzenia o defraudacjê czêœci pieniêdzy gminnych, przeznaczonych na remont domu modlitwy oraz pos¹dzenia o sprzyjanie ugrupowaniom socjalistycznym. W roku 1905, w trakcie wojny z Japoni¹, Kagan wypisywa³ miejscowym ¯ydom zaœwiadczenia, w których podawa³ fikcyjn¹ liczbê dzieci zagro¿onego poborem, co umo¿liwia³o uzyskanie zwolnienia od odbycia s³u¿by wojskowej. W 1906 r. mia³ ukrywaæ przed policj¹ dentystkê nazwiskiem Boruchina, cz³onkiniê bli¿ej nie sprecyzowanej „che³mskiej grupy rewolucyjnej”. W 1909 r. w nale¿¹cym doñ magazynie ksi¹¿ek znaleziono broszury o treœci rewolucyjnej; w swym sk³adzie aptecznym zatrudnia³ w charakterze kasjerki Rozê Luxemburg, nale¿¹c¹ do grupy komunistów–anarchistów, oskar¿anych o napad na magazyny kupca Rozena w Che³mie. Œledztwo w sprawie Kagana zakoñczy³o siê we wrzeœniu 1912 r. — nie udowodniono mu pope³nienia zarzucanych czynów ani sprzyjania ruchom wywrotowym. O kontrabandê oskar¿ano te¿ rabina Lejzora Ezrê Kerszenbauma z Wieniawy, a jak pisa³a grupa mieszkañców osady w 1913 r., Kerszenbaum, który godnoœæ rabina pe³ni³ ju¿ od lat szeœciu, a od 1911 r. by³ rabinem urzêdowym, wszystkie miejsca w zarz¹dzie gminy poobsadza³ „swoimi ludŸmi”. Zasiadali tam felczer Szmul Kornelsztajn, Josif Flaksman i Hersz Bresler. Przeciwników rabina i ich popleczników spotykaæ mia³y liczne nieprzyjemnoœci — od niedopuszczania ich do czytania Tory w synagodze, poprzez utrudnianie interesów, bojkot, po wyzwiska i wybijanie szyb w oknach18. Przedwyborcza gor¹czka nie omija³a ¿adnej gminy, tak¿e lubelskiej. Naczelnym rabinem dla miasta Lublina by³ od 1909 r. Eliasz Klatzkin. W burzliwych wyborach tego roku jego przeciwnikami byli: popierany przez miejscow¹ inteligencjê i zamo¿nych lubelskich kupców Chaskiel Libszyc, syn zmar³ego rabina lubelskiego i Szmul Kligsberg, rabin w Irenie–Bobrownikach. Klatzkin, który mia³ zwolenników wœród „ciemnej masy miejscowej gminy”, zdecydowanie zwyciê¿y³. W momencie obejmowania stanowiska w Lublinie by³ ju¿ cz³owiekiem w podesz³ym wieku. Urodzi³ siê w roku 1848 w Orszy w guberni mohylewskiej, œwiadectwo rabinackie otrzyma³ w 1885 r. w Siedlcach i od tego czasu sprawowa³ urz¹d podrabina w Berezie Kartuskiej i Mariampolu. Przeciwnicy zarzucali mu niedostateczne wykszta³cenie, ale i nielojalnoœæ wobec w³adz carskich. Grupa lubelskich ¯ydów wystosowa³a po jego zwyciêstwie list do miejscowego gubernatora Mienkina, w którym napisano, ¿e jest on zagorza³ym zwolennikiem syjonizmu (nie zakazanego wprawdzie, ale „Ÿle widzianego” przez w³adze). Lubelski Rz¹d Gubernialny 17 APL RGCh 606, k. 1–12; APL RGCh 625 nlb.; APL RGCh 2137 nlb.; APL Urz¹d Wojewódzki Lubelski, Wydzia³ Spo³eczno–Polityczny (dalej: UWL WSP) 712 k. 4; tak¿e „Ziemia Lubelska” 1915, nr 98. 18 APL RGL A IV 1910:192 nlb.; APL RGL AIV 1913:66 nlb.; APL RGL AIV 1914:1 nlb. GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 387 przeprowadzi³ dochodzenie w sprawie Klatzkina, ale po wydaniu o nim jak najlepszej opinii przez Rz¹d Gubernialny Suwalski, któremu administracyjnie podlega³a gmina ¿ydowska w Mariampolu, w³adze gubernialne w Lublinie zatwierdzi³y jego kandydaturê na stanowisku rabina urzêdowego miejscowej gminy starozakonnych. Wielki przeciwnik i kontrkandydat Klatzkina, Libszyc, usi³owa³ jeszcze sk³oniæ go do rezygnacji z zajmowanego stanowiska, gro¿¹c miêdzy innymi kl¹tw¹ rabinów z Konina, £odzi i Brzeœcia, z którymi by³ spowinowacony. Klatzkin jednak nie ugi¹³ siê i pe³ni³ swe funkcje a¿ do roku 1925, kiedy to postanowi³ wyjechaæ do Palestyny19. Od roku 1917 gmina lubelska, obok Klatzkina, zatrudnia³a jeszcze trzech podrabinów: Nusyma Rajfmana, Josera Mendla Przysuchê i dotychczasowego rabina wieniawskiego, wspomnianego wy¿ej Lejzora Ezrê Kerszenbauma20. Z kolei rabinem polowym lubelskiego c. i. k. garnizonu mianowany zosta³ w 1916 r. oberkantor synagogi przemyskiej, Maks Freiman21. Zarówno dla ma³omiasteczkowej spo³ecznoœci, jak i mieszkañców wielkich jak na Lubelszczyzê miast — Che³ma czy Lublina, wybory rabina by³y spraw¹ wielkiej wagi. „Swój” cz³owiek na tym stanowisku gwarantowa³ nie tylko wspomniane wy¿ej zaszczytne czytanie Tory, ale czêsto z racji pe³nionych funkcji przybli¿a³ powodzenie w bardziej przyziemnych sprawach — choæby poprzez poparcie dla starañ o intratn¹ koncesjê czy zgodê na sprzeda¿ m¹ki paschalnej. W niektórych gminach wybór szkolnika do miejscowej talmud–tory, kantora, rzeŸnika i rzezaka oraz obsada innych, mniej lub bardziej wa¿nych stanowisk w gminie, le¿a³y w gestii rabina i cz³onków zarz¹du gminy. Nie wybierano ich w ogólnych wyborach czy na zebraniach wspó³wyznawców. Nie dziwi wiêc, ¿e miejscowe koterie i stronnictwa, a tak¿e rywalizuj¹ce ze sob¹ grupy chasydzkie, do maksimum wytê¿a³y swe si³y dla poparcia konkretnego kandydata. Kandydat móg³ wzbudzaæ niechêæ czêœci miejscowej spo³ecznoœci z bardzo ró¿nych, niekiedy nawet b³ahych powodów, to samo dotyczy³o i cz³onków zarz¹du. Malkontentów zwykle nie brakowa³o — mno¿y³y siê skargi o fa³szowanie wyborów, zbyt póŸne ich rozpisanie lub zg³oszenie list kandydatów, wywieranie zakulisowych nacisków na wyborców, przekupstwo. Spory zdarza³y siê równie¿ przy obsadzie innych stanowisk obieralnych, wa¿nych dla funkcjonowania gminy, jak rytualny rzeŸnik (czochet, szojchet) czy rzezak (mohel). Przyk³adowo, w niewielkich Piaskach w lipcu 1916 r. praktykowa³o dwóch rzeŸników „zwyczajnych” oraz dwóch rytualnych. Ci ostatni to Abram Majer Fajgenbaum i Abram Grafsztajn, przy czym Grafsztajn zosta³ „przed kilku laty sprowadzony przez czêœæ ¯ydów skutkiem nieporozumieñ miêdzy sob¹”. W Be³¿ycach by³o a¿ czterech rzeŸników rytualnych: Abandel Ka³ma, Chaskiel Szpiro, Abandel Trope i Perec Goldberg, chocia¿ w zupe³noœci, jak stwierdza³y w³adze, wystarczy³oby dwóch22. Szalom Wasersztrum z niewielkiego miasteczka Markuszowa w powiecie pu³awskim po latach wspomina³, ¿e na krótko przed wybuchem I wojny œwiatowej miasteczko za spraw¹ miejscowych chasydów podzieli³o siê na dwa obozy w zwi¹zku z wyborem nowego rzeŸnika. Cz³owiek popierany przez zwolenników cadyka z Radzynia, nosz¹cych z przyczyn niewiadomych autorowi wspomnieñ b³êkitn¹ nitkê wplecion¹ w cy- 19 J. L. H u r w i t z – S z t e r n f e l d, ¯ycie religijne, [w:] Dos Buch fun Lublin, Pary¿ 1952, s. 171. 20 Zaanga¿owanie w ruch syjonistyczny by³o dla pochodz¹cych z ziem litewskich rabinów czymœ najzupe³niej normalnym, podczas gdy ortodoksi z Królestwa traktowali ca³y ruch syjonistyczny jako odstêpstwo od wiary zw³aszcza, ¿e czêsto mia³ on tutaj zabarwienie antyreligijne lub wrêcz lewicowe. R. K u w a ³ e k, op. cit., s. 51–58. 21 „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 13. 22 APL KKL 656, k. 50; APL KKL 660, k. 7–8; APL RGL AIV 1903:116 nlb.; APL RGL AIV 1910:91 nlb. 388 KONRAD ZIELIÑSKI ces, spotka³ siê z odpraw¹ zwolenników dynastii chasydzkiej z Kocka23. RzeŸnik radzyñski, popierany tak¿e przez miejscowego rabina, by³ oczerniany przed w³adz¹ carsk¹, a miêso pochodz¹ce z jego uboju og³oszono za niekoszerne. O niechêci chasydów kockich do nowego rzeŸnika i o g³oœnej „œwiêtej wojnie” pomiêdzy chasydami w miasteczku wspomina³ tak¿e Mosze Nachszon24. Przytoczone przyk³ady i relacje dobrze œwiadcz¹ o atmosferze wyborów gminnych, roli gminy ¿ydowskiej jako instytucji, znaczeniu jej urzêdników oraz tradycji w ¿yciu ludnoœci ¿ydowskiej. Gmina op³aca³a tak¿e chazana–kantora (gminy zasobniejsze oprócz zatrudniania kantora „powszedniego” wynajmowa³y jeszcze na czas wa¿niejszych œwi¹t religijnych, np. na noworoczne Rosz Haszana dodatkowego kantora, czêsto z pomocnikiem), wspomnianego wy¿ej rytualnego rzeŸnika, który musia³ posiadaæ fachowy dyplom rzeŸniczy, zgodê–koncesjê rabinack¹ i cieszyæ siê absolutnym zaufaniem wiernych, pisarza (sofera), nauczyciela przyœwi¹tynnej szkó³ki (szkólnika, me³ameda), rytualnego rzezaka i ca³y szereg dozorców (szamesów), pomocników i dodatkowej s³u¿by25. Gminy zatrudnia³y tak¿e asesorów (dajanin, dajon), którym p³acono ze œrodków bud¿etowych (jak Szyji Palinkerowi w Lublinie w 1917 r.) albo wynagradzano w inny sposób (w Be³¿ycach Szulim Rotenstein pobiera³ wynagrodzenie od rzezaków i rzeŸników)26. W ubo¿szych gminach te same osoby pe³ni³y ró¿ne funkcje — w Piaskach podrabin Szloma Licht by³ asesorem, a w podlubelskim G³usku rabin Josef Kartofel by³ zarazem kantorem, a rzeŸnik — obrzezaczem. £¹czenie funkcji zdarza³o siê i w wiêkszych gminach. Zamojski podrabin Szternfeld by³ kantorem w Zamoœciu–Nowej Osadzie27. Œwiecki cz³on dozoru bo¿niczego stanowi³ zarz¹d wybierany na okres lat trzech. W jego gestii le¿a³y sprawy administracyjne i finansowe, uk³adanie bud¿etu, budowa i remonty urz¹dzeñ gminnych, pomoc najubo¿szym, utrzymywanie przytu³ków i ochronek, sprawy podatkowe etc. Dziennik korespondencyjny, ksiêgowoœæ i wszelk¹ korespondencjê prowadzono w jêzyku urzêdowym, hebrajskiego u¿ywano przy sporz¹dzaniu wykazów miejsc (tzw. miast) w synagodze, pomników nagrobnych, sprawach kultu religijnego28. 23 Pierwotnie jedno z pasemek cyces by³o barwione na niebiesko, o czym widocznie byli poinformowani wierni dawnej tradycji chasydzi radzyñscy w Markuszowie. W omawianym okresie nie by³o to ju¿ jednak œciœle przestrzegane. Cf. A. U n t e r m a n, Encyklopedia tradycji i legend ¿ydowskich, Warszawa 1994, s. 64. 24 Sz. W a s e r s z t r u m, Wspomnienia z przesz³oœci, [w:] Churban un Gwura fun sztet³ Markuszów, Tel–Awiw 1955, s. 27–28; M. N a c h s z o n, Chasydzka wojna pomiêdzy Radzyniem a Markuszowem, [w:] Churban un Gwura, s. 59–64. 25 W ma³ych miejscowoœciach przetrwa³ zwyczaj utrzymywania przez ludnoœæ (poza bud¿etem gminy) ¯yda, który nad ranem budzi³, pukaj¹c w okiennice lub potrz¹saj¹c dzwonkiem, wiernych, g³ównie tzw. „bethamidraszników”, do samodzielnego studiowania Tory lub na modlitwê w synagodze. P³acili mu z regu³y rodzice owych uczniów. O jednym z takich wekierów (budz¹cych), imieniem Icchak Eli, wspomina³ Szalom Wasersztrum. Szames Icchak Eli otrzymywa³ te¿ wynagrodzenie od gminy (wiejskiej) jako stró¿ nocny w miasteczku. S. W a s e r s z t r u m, op. cit., s. 26–27. 26 APL KKL 658 lb., „Lista rabinów i cz³onków zarz¹du poszczególnych dozorów bo¿niczych, 1917”. „Dajon” to równie¿ sêdzia polubowny, rozjemca, ciesz¹cy siê du¿ym autorytetem, posiadaj¹cy pewien zasób wiedzy religijnej i prawnej, niekoniecznie wchodz¹cy w sk³ad rabinatu. 27 APL KKL 658 nlb.; APL KKL 663 lb.; cf. te¿: APL RGCh 562 nlb.; APL RGCh 629 nlb. 28 Materia³y dotycz¹ce funkcjonowania i dzia³alnoœci gmin ¿ydowskich na LubelszczyŸnie w latach 1900– –1920 znajduj¹ siê w Archiwum Pañstwowym w Lublinie. S¹ to m.in. akta miast (Lublin, Lubartów), zarz¹dów powiatowych, c. i. k. komend powiatowych, rz¹dów gubernialnych che³mskiego i lubelskiego, Urzêdu Wojewódzkiego Lubelskiego (Wydzia³ Spo³eczno–Polityczny). bród³em informacji s¹ te¿ urzêdowe organy w³adz carskich GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 389 Lubelska gmina wyznaniowa, jedna z wiêkszych w zaborze rosyjskim, na terenie okupacji austro–wêgierskiej skupia³a najwiêksz¹ liczbê wyznawców. Obejmowa³a ona miasto Lublin wraz z s¹siednimi gminami wiejskimi i przedmieœciami (Wieniawê, w której okr¹g bo¿niczy obejmowa³ osadê i miejscowoœci z gmin wiejskich Jastków i Konopnica, w³¹czono w roku 1917)29. W sk³ad zarz¹du gminy w Lublinie w latach 1915–1918 wchodzili: Jakub Kipman (prezes), Henoch Rechtszaft, Szulim Szternfinkel, Srul Ajchenbaum, Ela Aron Kirszenbaum, Moj¿esz Szczarañski i Boles³aw (Ber) Warman. Zarz¹d by³ cia³em doœæ stabilnym, nie ulega³ wiêkszym zmianom personalnym i wiêkszoœæ z wymienionych wchodzi³a w jego sk³ad kolejn¹ ju¿ kadencjê. W roku 1916 czasowo z powodu „przepracowania i nawa³u pracy zawodowej” zrezygnowa³ z cz³onkostwa mecenas Warman, którego zastêpowa³ Isochor Wolf Finkielsztajn (w latach 1917–1918 kurator szpitala ¿ydowskiego w Lublinie). W rzeczywistoœci mecenasa, który zrezygnowa³ te¿ z cz³onkostwa w ¯ydowskim Komitecie Ratunkowym, sk³oniæ do tego kroku mia³o co innego. Jak wyjaœnia³ to zaniepokojonym jego decyzj¹ czytelnikom neoasymilanckiej „Myœli ¯ydowskiej”, zdecydowa³ siê na rezygnacjê, gdy¿ nie chcia³ pracowaæ pod szyldem instytucji, które „na gruncie pracy spo³ecznej biernymi by³y i s¹”30. W wyborach zarz¹du gminy na lata 1918–1922, przeprowadzonych 30 kwietnia 1918, wziê³o udzia³ zaledwie 344 osoby z 1427 uprawnionych do g³osowania (prawo g³osu by³o wielokrotne). Wybory odby³y siê w obecnoœci urzêdnika wydelegowanego przez magistrat, Macieja Rataja, a z tych kandydatów wy³oniono dopiero zarz¹d. Porównuj¹c wyniki wyborów 1918 r. z wyborami z kwietnia roku 1914 zwraca uwagê jeden fakt. W 1914 r. Jakub Kipman, prezes miejscowej gminy i dyrektor lubelskiej filii Banku Handlowego z £odzi, uzyska³ najwiêcej, 262 g³osy, po nim by³ przedsiêbiorca Moj¿esz Szczarañski z 177 g³osami. W 1918 r. Kipman by³ dopiero czwarty, a Szczarañski a¿ szesnasty. Dowodzi³oby to pewnej utraty wp³ywów i znaczenia reprezentowanej przez pierwszego asymilacji, ale tak¿e reprezentowanej m.in. przez zamo¿nego chasyda Szczarañskiego ortodoksji. Obaj byli bowiem najbardziej reprezentatywnymi dla miejscowej spo³ecznoœci „filarami” popieranych przez siebie opcji politycznych31. O ile w wiêkszych oœrodkach miejskich przedstawicielstwo ¿ydowskich gmin wyznaniowych by³o czêsto zró¿nicowane politycznie i œwiatopogl¹dowo, to w ma³ych miasteczkach i osadach z regu³y przewodzili ortodoksi. Z jednej strony spowodowane to by³o faktem, ¿e gros ma³omiasteczkowej spo³ecznoœci to ludzie o tradycyjnej pobo¿noœci, ¿yj¹cy „z Tor¹ w rêku”, z drugiej zaœ tym, ¿e nieliczni „postêpowi”, cz³onkowie i sympatycy partii syjonistycznych i robotniczych czêsto bojkotowali wybory gminne. Konkurowa³y w nich zwykle miêdzy sob¹ ró¿ne od³amy chasydów i osobistoœci œwieckie, zawsze jednak o ortodoksyjnym œwiatopogl¹dzie32. Czêsto wystawiano nawet nie tyle kandydatów poszczegól- (che³mskie i lubelskie „Gubernskie Wiedomosti”) oraz dzienniki urzêdowe poszczególnych c. i. k. komend powiatowych z lat 1915–1918. 29 Wed³ug danych austriackich, w roku 1916 Lubelski Okrêg Bo¿niczy liczy³ 33 560 wspó³wyznawców, w tym 15 254 mê¿czyzn i 18 306 kobiet: APL KKL 656, k. 19, „Podzia³ obwodu lubelskiego na okrêgi bo¿nicze”. Cf. tak¿e APL KKL 664, k. 45–47; APL UWL WSP 730, k. 86, 90–102. 30 APL KKL 660, k. 31–33; APL KKL 704 nlb.; APL MmL 542 k. 39–43. Cf. te¿ Listy do redakcji „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 19, 20, 21, 22. 31 APL MmL 544 nlb., „O wyborach czlenow Lublinskogo Jewrejskogo Popieczitielstwa na triechletie 1914, 1915, 1916 g.g. i 1918–1921 g.g.” 32 E. M e n d e l s o h n, Zionism in Poland. Formative Years 1915–1926, New Haven–London 1981, s. 11–12. 390 KONRAD ZIELIÑSKI nych partii, co ludzi reprezentuj¹cych interesy okreœlonych grup zawodowych (w Markuszowie miejscowi rzemieœlnicy popierali od lat tê sam¹ osobê, która dba³a, aby narzucana im sk³adka nie by³a zbyt wysoka)33. Dochodzi³o przy tym do ostrej walki wyborczej. W sierpniu 1911 r. odby³y siê w Szczebrzeszynie wybory do miejscowego dozoru bo¿niczego. Wybrano m.in. Mordkê Flajszera i Szymona Rajsa, ale wkrótce potem grupa mieszkañców z³o¿y³a skargê do w³adz carskich na przebieg wyborów. Obaj elekci mieli w trakcie g³osowania siedzieæ przy urnach i wygra¿aæ publicznoœci, i¿ „jeœli nie odda na nich g³osów, to popamiêta”. Pogró¿ki odnios³y pewien skutek, zw³aszcza ¿e Flajszer i Rajs byli cz³onkami zarz¹du miejscowej kasy zapomogowo–po¿yczkowej, o czym nie omieszkali przypominaæ w trakcie g³osowania. Co wiêcej za ich spraw¹ do oddania g³osów dopuszczono ludzi nie p³ac¹cych sk³adki bo¿niczej, a wiêc nie posiadaj¹cych prawa g³osu, a ci g³osowali oczywiœcie na Flajszera i Rajsa. W tej sytuacji wybory ponowiono we wrzeœniu. Wziê³o w nich jednak udzia³ zaledwie 82 z 221 uprawnionych, mniej ni¿ po³owa, tote¿ wybory znów powtórzono w grudniu tego roku. Tak¿e wówczas frekwencja nie dopisa³a, ale zjawi³o siê 124 uprawnionych, tote¿ w³adze wynik wyborów uzna³y, ale z jednym zastrze¿eniem — nie zatwierdzono Rajsa, który posiada³, wed³ug burmistrza, opiniê notorycznego d³u¿nika. Ca³a sprawa ci¹gnê³a siê jeszcze przesz³o rok — dopiero w styczniu 1913 r., gdy Rajs oczyœci³ siê przed w³adzami ze stawianych mu zarzutów, a Flajszer zachorowa³, zarz¹d szczebrzeszyñskiej gminy ¿ydowskiej ostatecznie siê ukonstytuowa³34. Opisana sytuacja nie by³a wyj¹tkowa. Latem 1914 r. w Lubartowie, po wyborach cz³onków zarz¹du miejscowej gminy, pad³o oskar¿enie pod adresem rabina urzêdowego w mieœcie, Geldbluma oraz jednego z nowo wybranych cz³onków dozoru, Chaskiela Kowartowskiego, i¿ zawczasu przygotowali kartki z fikcyjnymi g³osami na kandydaturê tego ostatniego. Z kolei wybory cz³onków zarz¹du gminy wyznaniowej w Rejowcu na lata 1913–1915 przek³adano a¿ czterokrotnie. W wyznaczanych terminach na zebraniach gminnych nikt z wyborców siê nie zjawia³ — miejscowa spo³ecznoœæ nie ¿yczy³a sobie bowiem zmiany dotychczasowego zarz¹du. Ostatecznie w³adze rosyjskie same mianowa³y kilka osób i ich zastêpców. Zdarza³o siê te¿, ¿e w³adze nie zatwierdza³y niektórych kandydatów. Problemy by³y m.in. w Szczebrzeszynie ze wspomnianym wczeœniej Rajsem, który mia³ wielu antagonistów wœród miejscowej ludnoœci; z kolei Chaim Puter z Tomaszowa nie uzyska³ po wyborach w kwietniu 1914 r. akceptacji w³adz z powodu „informacji dlañ podejrzanych”. Niejednokrotnie wierni domagali siê odwo³ania zarz¹du lub poszczególnych jego cz³onków: ¯ydzi w Komarowie w powiecie tomaszowskim domagali siê rezygnacji Eli Furera, gdy¿ dopuœci³ siê on defraudacji œrodków zgromadzonych w gminnej kasie oszczêdnoœciowo–po¿yczkowej (wrzesieñ 1914 r.). W Bi³goraju Jakow Zylbercwajg i Szulim Rofer za korzyœci materialne mieli oddaæ prawo uboju drobiu za cenê mocno zani¿on¹, czym narazili na szwank dochody ca³ej gminy. Malwersacji dopuœcili siê tak¿e cz³onkowie dozoru w Dubience, m.in. bezprawnie i z w³asn¹ zapewne korzyœci¹ po¿yczyli niejakiemu Celelowi Rajchenbergowi czêœæ funduszy gminnych, do których jako zarz¹d mieli dostêp (mia³y to byæ fundusze przeznaczone na budowê nowej ³aŸni)35. Sygnalizo33 A. W a j n r i b e n, Nasi urzêdnicy, [w:] Churban un Gwura, s. 65–70. 34 APL RGCh 527 nlb., „Szczebrzeszyn. O wybor czlenow jewrejskogo popieczitelstwa 1911–1913”. 35 APL RGCh 456 nlb.; APL RGCh 494 nlb.; APL RGCh 514 nlb.; APL RGCh 527 nlb.; APL RGCh 575 nlb.; APL RGCh 584 nlb.; APL RGL AIV 1914:189 nlb. 391 GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 wany wczeœniej bojkot wyborów w gminach stosowany bywa³ ze wzglêdów „ideologicznych” przez zwolenników partii socjalistycznych i syjonistycznych. Niska frekwencja nie zawsze œwiadczy³a o braku zainteresowania ¿yciem gminy, czêsto by³a to forma protestu przeciwko potencjalnemu rabinowi czy cz³onkom zarz¹du oraz efekt intryg zwalczaj¹cych siê grup wyborców36. W latach I wojny œwiatowej niska frekwencja nie by³a te¿ czymœ szczególnym — wydarzenia wojenne zapewne pozbawi³y wielu wyborców mo¿liwoœci oddania g³osu (mobilizacja i ewakuacja rosyjska, migracje). W Pu³awach w listopadzie 1907 r. g³osowa³o zaledwie 56 ze 132 uprawnionych; w Kurowie w 1908 r. z 242 zjawi³o siê na wyborach 131; w Che³mie w maju 1913 r. na zebraniu gminnym w sprawie ustalenia wysokoœci dodatkowej sk³adki na remont ³aŸni zjawi³o siê 271 z 465 uprawnionych; jeszcze przed wybuchem wojny w Zaklikowie w wyborach rabina ze 171 uprawnionych wziê³o udzia³ 106; w Be³¿ycach w 1918 r. z 227 uprawnionych, g³osowa³o zaledwie 12837. ¯ydowskie gminy wyznaniowe „od zawsze” boryka³y siê z k³opotami finansowymi, co by³o nie do unikniêcia, skoro wiêkszoœæ z nich bud¿ety opiera³a na obowi¹zkowej sk³adce bo¿niczej. Sk³adka, œci¹gana bezpoœrednio od ludnoœci, nap³ywa³a z regu³y z opóŸnieniem, uchylano siê od jej p³acenia lub starano siê zmniejszyæ jej wymiar. Poni¿sza tabela nie obejmuje wszystkich gmin ¿ydowskich funkcjonuj¹cych na badanym terenie, jednak pozwala zorientowaæ siê w udziale sk³adki bo¿niczej we wszystkich przychodach wybranych gmin w latach 1914–1915 (dane w rublach): Tabela 1. Wysokoœæ bud¿etów ¿ydowskich gmin wyznaniowych i udzia³ w nich sk³adki bo¿niczej w latach 1914–1915 (w rublach) Gmina ¿ydowska Bud¿et–przychód Sk³adka bo¿nicza w przychodzie gminy 1 2 3 Bi³goraj Che³m Frampol G³usk Hrubieszów Józefów pow. Bi³goraj Kamionka Kazimierz Krasnystaw Kraœniczyn 1607,31 5682,00 446,90 439,02 4034,39 342,18 950,00 1101,05 1040,22 299,10 1109,31 2522,38 383,20 407,78 2783,39 274,78 950,00 989,50 897,02 249,10 36 A. W a j n r i b e n, op. cit., s. 65–70. 37 APL RGCh 498 nlb.; APL RGL AIV 1914:96 nlb.; APL KKL 660, k. 15–24; APL PZP 5 k. 22–24. W czerwcu 1914 r. na zebraniu bi³gorajskiej gminy ¿ydowskiej w sprawie przyznania prawa do rytualnego uboju byd³a i drobiu zjawi³y siê 184 osoby, w tym 42 „niegramotnych”. Prawo do g³osowania mia³o 275 cz³onków gminy. W Bychawie w maju 1914 r., na zebraniu w sprawie postawienia bo¿nicy kobiecej (przybudówki) zjawi³o siê 132 z 220 uprawnionych. Wysoka by³a frekwencja na zebraniu w sprawie remontu ³aŸni w Komarowie. Przyby³o 100 ze 120 uprawnionych. APL RGCh 456 nlb.; APL RGCh 522 nlb.; APL RGL AIV 1914:200 nlb. Wybory do zarz¹dów gmin wyznaniowych cf. te¿ APL RGL AIV 1914:162 nlb.; APL RGL AIV 1914:165 nlb.; APL RGL AIV 1914:206 lb. 392 KONRAD ZIELIÑSKI 1 2 Krzeszów Lublin Michów Siedliszcze Œwier¿e Sawin Szczebrzeszyn Tarnogród Tomaszów Uchanie Wojs³awice Zamoœæ 3 179,2938 27830,5539 922,40 718,33 919,24 376,95 978,16 487,6540 1329,93 394,75 434,92 5809,10 358,35 49540,39 922,40 898,33 919,24 376,95 1418,56 660,65 2002,20 484,25 443,92 7331,40 38 39 40 bród³o: APL RGCh 457; APL RGCh 463; APL RGCh 483; APL RGCh 488; APL RGCh 506; APL RGCh 536; APL RGCh 604; APL RGCh 615; APL RGCh 616; APL RGCh 628; APL RGCh 630; APL RGCh 636; APL RGCh 637; APL RGCh 638; APL RGCh 643; APL RGL AIV 1914:83; APL RGL AIV 1914:92; APL RGL AIV 1914:204; APL RGL AIV 1914:294; APL RGL AIV 1914:295; APL RGL AIV 1914:296; APL RGL AIV 1914:298; APL RGL AIV 1914:299; APL RGL AIV 1914:305; APL Zarz¹d Powiatowy Zamojski (dalej: ZZP) 165. W powiecie lubartowskim w Kamionce i Michowie oraz w Sawinie i Œwier¿ach w powiecie che³mskim 100% wp³ywów pochodzi³o ze sk³adki. W Wojs³awicach, w tym samym powiecie, zaledwie 9 rubli w bud¿ecie opiewaj¹cym na sumê 443 ruble i 92 kopiejki nie pochodzi³o ze sk³adki (by³a to op³ata dzier¿awna za plac przycmentarny). Tabela 2. Udzia³ sk³adki bo¿niczej w przychodach bud¿etów wybranych ¿ydowskich gmin wyznaniowych Gmina 1 Józefów Kraœniczyn Sawin Frampol G³usk Uchanie Kazimierz Krasnystaw Siedliszcze Bi³goraj Powiat Kategoria gminy/wysokoœæ bud¿etu (w rublach) 2 3 bi³gorajski krasnostawski che³mski zamojski lubelski hrubieszowski pu³awski krasnostawski che³mski bi³gorajski do 400 do 600 800–1200 Odsetek sk³adki w bud¿ecie 4 80,3 83,3 100,0 85,7 93,0 81,5 89,9 86,2 89,3 69,0 38 Dane z lat 1912–1914: APL RGCh 463 nlb.; Dozór Bo¿niczy w Krzeszowie na lata 1915–1917 przewidywa³ wp³ywy w wysokoœci 247,14 rb., w tym 177,44 rb. sk³adki: APL RGCh 615 nlb. 39 Na 1915 r. gmina w Lublinie zamierza³a osi¹gn¹æ przychód 60965,10 rb., w tym 35391,20 rb. sk³adki. Bud¿et ten uleg³ zmianie. APL RGL AIV 1914:204 nlb. 40 Dane z bud¿etu za lata 1912–1914: APL RGCh 506 nlb. W latach 1915–1917 przychód mia³ osi¹gn¹æ 660,15 rb., w tym ze sk³adki 497,15 rb. APL RGCh 615 nlb. 393 GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 1 Szczebrzeszyn Tomaszów Che³m Hrubieszów Zamoœæ Lublin 2 zamojski tomaszowski che³mski hrubieszowski zamojski lubelski 3 4 1400–2100 68,9 66,4 44,4 69,0 79,2 56,2 4000–10000 powy¿ej 10000 bród³o: APL RGCh 483; APL RGCh 484; APL RGCh 488; APL RGCh 536; APL RGCh 604; APL RGCh 616; APL RGCh 630; APL RGCh 637; APL RGCh 643; APL RGL AIV 1914:83; APL RGL AIV 1914:204; APL RGL AIV 1914:294; APL RGL AIV 296; APL RGL AIV 1914:298; APL RGL AIV 1914:305; APL ZZP 165. Analiza danych zawartych w tabelach pozwala twierdziæ, ¿e gminy mniej liczne w wiêkszym stopniu ni¿ wiêksze opiera³y swój bud¿et na obowi¹zkowej sk³adce bo¿niczej, chocia¿ nie by³o to regu³¹. W niewielkim Krzeszowie w bud¿ecie za 1914 rok udzia³ sk³adki wynosi³ 50,0%, zaœ w latach 1915–1918 wynosiæ mia³ 71,7% (bud¿et na lata 1915–1918 opiewa³ na sumê 247,14 rb., w tym 177,44 rb. sk³adki)41. Zwykle jednak gminy wiêksze uzupe³nia³y dochody ze sk³adki wp³ywami nie tylko z arendy ³aŸni, ale i domów modlitwy, sklepów, placów i innych nieruchomoœci (w niewielkich i przewa¿nie biednych miasteczkach takie mo¿liwoœci by³y jednak ograniczone). Gmina w Che³mie w latach 1912–1914 uzyskiwa³a w sumie dochód 5682 rubli, w tym sk³adka wynosi³a zaledwie 44,4%. Z kolei „Projekt bud¿etu Gminy ¯ydowskiej w Che³mie”, zatwierdzony jeszcze przez w³adze rosyjskie na trzechlecie 1915–1918 przewidywa³, ¿e sk³adka wyniesie a¿ 4522 rubli 13 kopiejek, co stanowiæ mia³o a¿ 95,6%42. Z zebraniem sk³adki bo¿niczej jej egzekutor, pobieraj¹cy 5% prowizji (st¹d w jego w³asnym interesie le¿a³o wyegzekwowanie ca³ej nale¿nej gminie sumy)43, mia³ czêsto du¿e problemy. Aby unikn¹æ p³acenia lub zmniejszyæ wymiar sk³adki, siêgano po ró¿ne sposoby. Jednym z nich, czasem skutecznym, by³o p³acenie jej w miejscowoœci, w której wysokoœæ sk³adki by³a ni¿sza: mo¿liwe to by³o w przypadku, kiedy by³o siê w posiadaniu nieruchomoœci i rzekomo mieszka³o w „tañszej” miejscowoœci, nale¿¹c tym samym do tamtejszego okrêgu bo¿niczego. Przyk³adowo, Mordko Galbersztejn zwróci³ siê z proœb¹ do dozoru bo¿niczego w Hrubieszowie o zwolnienie go z wnoszenia sk³adki, gdy¿ przebywaæ mia³ stale w jednej z s¹siednich wiosek, wchodz¹cej ju¿ w sk³ad kry³owskiego okrêgu bo¿niczego. Zarz¹d hrubieszowski jednak nie zgodzi³ siê twierdz¹c, ¿e Galbersztejn czêsto bywa w Hrubieszowie, gdzie te¿ „odbywa religijne potrzeby”. Sprawa ci¹gnê³a siê od 1911 do 41 APL RGCh 628 nlb. 42 Fakt dwukrotnego zwiêkszenia wysokoœci wp³ywów ze sk³adki bo¿niczej t³umaczyæ mo¿na tym, ¿e uwzglêdniono zwiêkszenie dochodów p³atników (mia³o na to wp³yw utworzenie nowej guberni z siedzib¹ jej w³adz w Che³mie). Podwy¿szona sk³adka mia³a za zadanie wyrównaæ niedobory w bud¿ecie, powsta³e ze zmniejszenia wp³ywów z op³aty dzier¿awnej od dwóch sklepów (by³o: 291,55 rb., na lata 1915–1917 przewidziano 167,55 rb.), uwzglêdniono wy¿sze koszty utrzymania instytucji gminnych, p³ac urzêdników i pracowników gminnych oraz rabinatu, o czym informuje projekt rozchodów w przytaczanym bud¿ecie. W projekcie na lata 1915–1917 nie by³o jednak dwóch pozycji: wp³ywów z op³aty dzier¿awnej z ³aŸni ¿ydowskiej i trzech sklepów przy domu modlitwy przy ulicy Weso³ej. Czynsze dzier¿awne, w wysokoœci odpowiednio 2737,50 rb. i 93 rb. mia³y byæ sfinalizowane w nastêpnych latach, tzn. nie w roku 1915, którego dotyczy³ konkretny projekt. Uwzglêdniaj¹c te poprawki, udzia³ sk³adki bo¿niczej w bud¿ecie Gminy Che³mskiej na lata 1915–1917 musia³ byæ ni¿szy ani¿eli 95,6%. Cf. APL RGCh 616 nlb., Ob otczetnosti po Cho³mskamu bo¿nicznamu okrugu za 1915–1918 gody. 43 J. K i r s z r o t, op. cit., s. 46–77. 394 KONRAD ZIELIÑSKI 1914 r. Zarz¹d nie ust¹pi³, a Galbersztejn zobligowany zosta³ do wp³acenia zaleg³ych sk³adek. Od ich wniesienia uchylali siê te¿ inni mieszkañcy Hrubieszowa44. A¿ w Pu³tusku mia³ stale przebywaæ mieszkaniec Horod³a, Mordko Majer Dome, ale i w tym przypadku horodelska gmina nie zwolni³a go od p³acenia sk³adki. Z kolei Moszek Giezungajt, buchalter wojs³awickiego Towarzystwa Po¿yczkowo–Oszczêdnoœciowego, którego obarczono sk³adk¹ bo¿nicz¹ pierwszej klasy, protestowa³ twierdz¹c, ¿e nie posiada nieruchomoœci ani nie zajmuje siê ¿adnym „przemys³em” w Wojs³awicach i okolicach osady. Dozór odpowiada³ na to, ¿e jako buchalter Giezungajt otrzymuje 800 rubli rocznej pensji, a nadto posiada w osadzie dom murowany. 800 rubli by³o sum¹ niebagateln¹, skoro w roku 1914, w którym mia³a miejsce sprawa, sk³adka bo¿nicza przynosi³a 403 ruble 22 kopiejki (opiera³ siê na niej ca³y bud¿et gminy — wysokoœæ sk³adki w I klasie wynosi³a w Wojs³awicach 26 rubli 90 kopiejek). Gdy wysokoœæ pensji i fakt posiadania domu potwierdzi³ wójt gminy, w³adze stanê³y po stronie dozoru. Zreszt¹ buchalter musia³ byæ cz³owiekiem zamo¿nym, skoro pensja rabina w Wojs³awicach rok póŸniej wynosi³a bez dodatków 250 rubli rocznie. Takie przypadki zdarza³y siê w ka¿dej niemal gminie ¿ydowskiej. Gdy nie skutkowa³y monity i ponaglenia niesolidnych p³atników, gminy zmuszone by³y uciekaæ siê do aresztów nak³adanych na kapita³ handlowy, konto bankowe lub czynsze lokatorskie celem œci¹gniêcia nale¿noœci od d³u¿ników45. Wa¿n¹ pozycj¹ w przychodach by³y op³aty za dzier¿awienie ³aŸni lub domu modlitwy, ale nierzadko koniecznoœæ dokonania niezbêdnych remontów takich obiektów mocno nadszarpywa³a gminny bud¿et46. Z regu³y zarz¹dzono wtedy dodatkow¹ sk³adkê, z której zwolnione by³y osoby zaliczone do V klasy p³atniczej. Zdarza³o siê tak¿e, ¿e w zamian za prawo dzier¿awy, zamiast pobieraæ czynsze, dzier¿awca obowi¹zany by³ dokonaæ w³asnym sumptem remontu lub przebudowy obiektu47. Niekiedy protestowano przeciwko nak³ada- 44 APL RGCh 457 nlb.; APL RGCh 722 nlb. 45 Cf. m.in. APL AmL 167 nlb.; APL ChZP 33 nlb.; APL KKL 655 k. 13–15; APL KKL 656 k. 27; APL RGCh 430 nlb.; APL RGCh 461 nlb.; APL RGCh 478 nlb.; APL RGCh 449 nlb.; APL RGCh 634 nlb. O wysokoœci bud¿etów poszczególnych gmin, niestety tylko na terenie by³ej guberni che³mskiej, œwiadczy te¿ tabela op³at podatkowych, wnoszonych do Urzêdów Skarbowych z sum bo¿niczych: APL RGCh 563 nlb., „Rozpisanie posobija gosudarstwiennom Kaznaczejstwu iz sum bo¿nicznych okrugow Cho³mskoj guberni, 9 marta 1914 g. 46 Z raportu naczelnika powiatu bi³gorajskiego do Rz¹du Gubernialnego Che³mskiego dowiadujemy siê, ¿e ³aŸnia w Bi³goraju by³a w fatalnym stanie, a co gorsza, ze wzglêdu na bezpieczeñstwo sanitarne, wykluczono jej dalsze u¿ytkowanie. Gmina nie mia³a œrodków na jej remont, tote¿ korespondencja w tej sprawie ci¹gnê³a siê od wrzeœnia 1913 do lutego 1914 r. Ostatecznie w³adze zgodzi³y siê na to, aby czêœciej zmieniaæ wodê w mykwie i utrzymywaæ czystoœæ w ³aŸni, ale gmina i tak zosta³a zobligowana do przeprowadzenia remontu: APL RGCh 451 nlb. 47 W Wieniawie w 1914 r. na remont synagogi mieli z³o¿yæ siê wierni, których obarczono ca³kiem du¿¹ sk³adk¹ dodatkow¹. P³atnicy pierwszych czterech klas wnieœæ mieli odpowiednio po 69,55; 26,08; 12,87 i 2,07 rb. Dawa³o to w sumie 1783 ruble i 56 kopiejek, i by³o kwot¹ znacznie przewy¿szaj¹c¹ wysokoœæ sk³adki w przeciêtnym bud¿ecie gminy w Wieniawie (na rok 1916 sk³adka ta w przychodach ca³ego bud¿etu wynosz¹cego 2050 koron austriackich to 2000 koron, co licz¹c rubel po kursie 3,35 korony za jeden, dawa³o zaledwie 597 rubli i l kopiejkê). Z kolei Fiszel Rojtman, Josif Janowski i Motel Goldsztejn w Che³mie zgodzili siê dokonaæ remontu gminnego domu modlitwy za zani¿on¹ cenê 4000 rb., za co otrzymali prawo do rozporz¹dzania oœmioma ³awkami przez szeœæ lat (kosztorys remontu opiewa³ na 12147,93 rb.). Równie¿ w Che³mie cz³onek zarz¹du Gminy Lejba Biderman oraz w³aœciciele domów w mieœcie Mordko Ling i Srul Jankiel Goldrajch, dokonaæ mieli remontu ³aŸni „gospodarskim sposobem”. Z kolei w Hrubieszowie w lipcu 1914 r. tamtejsza gmina oddawa³a plac pod budowê sklepu murowanego, zaœ inwestor, Aron Waldman, po wybudowaniu budynku mia³ prawo do jego bezp³atnej dzier¿awy przez 10 lat. APL RGCh 459 nlb.; APL RGCh 503 nlb.; APL RGCh 569 nlb.; APL RGL AIV 1914:153 GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 395 niu dodatkowej sk³adki, starano siê te¿ zmniejszyæ wymiar lub unikn¹æ dodatkowych obci¹¿eñ. Dodatkow¹ sk³adkê zarz¹dzano nie tylko w przypadku koniecznoœci dokonania niezbêdnych remontów urz¹dzeñ gminnych, ale i innych niedoborów w bud¿ecie. Miêdzy innymi dodatkowo postanowiono obci¹¿yæ p³atników w Rejowcu, rozpisuj¹c sk³adkê na koszta kuracyjne chorych (sk³adka wynios³a odpowiednio dla ka¿dej z klas 10,00; 1,20; 1,00 i 0,50 rubli)48. Tabela 3. Zestawienie wysokoœci sk³adek bo¿niczych w wybranych ¿ydowskich gminach wyznaniowych na terenie by³ej guberni lubelskiej w latach 1912–1916 (w rublach)49 Gmina Bi³goraj Che³m Grabowiec Hrubieszów Kry³ów Krzeszów Sawin Siedliszcze Œwier¿e Tarnogród Wojs³awice Turobin Rejowiec Tomaszów Wieniawa Data/Rok Klasa I Klasa II 1912–1914 1912–1914 1912–1914 1912–1914 1912–191 4 1912–1914 1912–1914 1912–1914 1912–1914 1912–1914 1912–1914 1913 1913–1915 1913–1915 1916 43,24 40,00 67,64 14,70 8,51 3,17–3,16 12,02–12,01 8,98–8,97 101,75 3,91–3,90 26,90 14,58 39,25 19,68–19,67 29,85 6,85 11,00 10,56 3,95 2,77 1,54–1,53 4,07–4,06 4,49–4,48 4,93–4,92 1,81–1,80 4,65 4,10 5,05 4,11 11,19 Klasa III 3,26–3,25 4,50 3,00 1,95 1,41–1,40 0,76–0,75 2,22–2,21 1,95–1,94 1,99 0,98–0,97 2,50 1,52 2,00 2,11 4,98 Klasa IV 0,87–0,86 1,68–1,69 0,98 1,04–1,03 0,46 0,41–0,40 1,21–1,20 0,99–0,98 0,63 0,45–0,44 0,32–0,29 0,75 1,00 1,00 0,72 bród³o: APL KKL 666; APL RGCh 457; APL RGCh 461; APL RGCh 463; APL RGCh 478; APL RGCh 479; APL RGCh 480; APL RGCh 481; APL RGCh 482; APL RGCh 484; APL RGCh 485; APL RGCh 506; APL RGCh 536; APL RGL AIV 1914:47. Chocia¿ tabela powy¿sza w niektórych przypadkach odnosi siê do miejscowoœci bardzo podobnych pod wzglêdem po³o¿enia, uprzemys³owienia, struktury zawodowej i liczby mieszkañców oraz cz³onków ¿ydowskiej gminy wyznaniowej, zwracaj¹ uwagê ogromne rozbie¿noœci i dysproporcje w wysokoœci sk³adek bo¿niczych (choæby Siedli- nlb.; APL RGL AIV 1914:287 nlb.; APL KKL 666 k. 1–13. Kurs rubla: APL AmL 166 nlb. O remontach ³aŸni w Rejowcu i Tarnogrodzie: APL ChZP 35 nlb.; APL RGCh 516 nlb. Remont synagogi i gminnego bethamidraszu w 1914 r. w Kamionce: APL RGL AIV 1914:92 nlb. 48 Przeciwko na³o¿eniu sk³adki dodatkowej w wysokoœci 100 rb. na remont ³aŸni w Tomaszowie protestowa³ Abram Gerszon, w³aœciciel domu w mieœcie, godz¹c siê na wp³atê po³owy tej sumy. APL RGCh 561 nlb.; Rejowiec: APL RGCh 481 nlb. 49 W przypadku gminy w Grabowcu, p³atnicy klas I, II i IV obok podanych w tabeli sum wnosili jeszcze pó³ kopiejki. W Œwier¿ach p³atnicy klasy III wnosili dok³adnie l rubel i 99 i pó³ kopiejki. Wysokoœæ sk³adki podana by³a w koronach austriackich, tutaj przeliczona po kursie 3,35 korony za rubel (APL RGCh 482 nlb.; APL RGCh 485 nlb.). Kurs rubla spad³ w listopadzie 1917 r. do 2,40 korony: APL AmL 166 nlb., Ustalenie kursu wyp³at sum nale¿nych zarz¹dowi gminy ¿ydowskiej, 1917–1918. Cf. APL KKL 666 lb. 396 KONRAD ZIELIÑSKI szcze, Wojs³awice, Œwier¿e — wszystkie miejscowoœci w powiecie che³mskim). Wysokoœæ sk³adki I klasy w niewielkich Œwier¿ach, wynosz¹cej ponad 100 rubli, nie oznacza³a oczywiœcie wyj¹tkowej zamo¿noœci œwier¿an zw³aszcza, ¿e sk³adki w pozosta³ych klasach by³y niewysokie i zbli¿one do innych gmin. Sk³adkê w wysokoœci 101,75 rb. wnosi³y tylko dwie osoby: Uszer Segal, w³aœciciel fabryki i zak³adu w pobliskiej miejscowoœci Ruda oraz mieszkaniec Warszawy, Lejba Monk, posiadaj¹cy w Œwier¿ach tartak. Nale¿y przypuszczaæ, ¿e przynajmniej Monk mia³ niema³e k³opoty z zarz¹dem Warszawskiej Gminy ¯ydowskiej, gdzie powinien by³ wnosiæ sk³adkê — co by³o korzystne dla niewielkich gmin wyznaniowych, jak Œwier¿e (Segal i Monk pokrywali bowiem we dwóch 40% ca³ej obowi¹zkowej sk³adki w Œwier¿añskim Okrêgu Bo¿niczym, w którym do p³acenia sk³adek zobligowanych by³o 166 osób, a 40 zwolnionych), odbija³o siê na finansach wiêkszych i dro¿szych gmin macierzystych (lub gminy w mieœcie, w którym rzeczywiœcie p³atnik przebywa³), w tym przypadku warszawskiej. W Wieniawie jeszcze w roku 1900 do p³atników I klasy zaliczono 19 osób, z których przesz³o po³owa zamieszkiwa³a poza osad¹. Byli to mieszkañcy m.in. Warszawy (4 osoby), Lublina (2), Lubartowa (1), Siedlec (1) i Rejowca (1), zaœ 2 osoby, prawdopodobnie z Lublina, mieszkaæ mia³y w Rurach Jezuickich. W czasie wojny œwiatowej wielu p³atników I klasy w osadzie by³o de facto mieszkañcami Lublina50. Podobna sytuacja mia³a miejsce w Grabowcu w hrubieszowskim i w Wojs³awicach w che³mskiem, a na mniejsz¹ skalê tak¿e w innych miejscowoœciach (w niewielkim Turobinie sk³adka w I klasie wynosi³a prawie tyle co w powiatowym Hrubieszowie, a w Rejowcu niemal tyle, co w gubernialnym Che³mie)51. Bud¿ety, preliminarze bud¿etowe oraz wykazy p³atników sk³adki bo¿niczej s¹ interesuj¹cymi, choæ wymagaj¹cymi pewnej rezerwy i ostro¿noœci, Ÿród³ami do badañ struktury zawodowej i œrodków utrzymania ludnoœci ¿ydowskiej52. W Œwier¿ach dwaj p³atnicy I klasy to miejscowi „bogacze” Segal i Monk; sk³adkê klasy II wnosi³o 31 osób, wœród których byli w³aœciciele tartaków (4), handlowcy (13), w³aœciciele m³yna w Rudzie (2), kupcy (8), w³aœciciele magazynów (2), w³aœciciel zak³adu, którego bran¿y nie podano i w³aœciciel domu. Klasa III to handlowcy (48) oraz trzech w³aœcicieli domów. Podobnie w klasie IV: 81 handlowców i 1 kupiec. Najubo¿si, zwolnieni ze sk³adki to 40 osób (rodzin). W Siedliszczu w tym samym powiecie klasê I tworzy³o 32 osoby, w tym handlowcy (28), arendarz, w³aœciciel m³yna i handlarz drewnem. Klasa II to 48 handlowców, klasa III — 74 handlowców, klasa IV — 71 handlowców, szklarz i krawiec. Zwolnieni to 39 osób. Podobnie by³o w wiêkszych gminach. Koszty utrzymania gminy che³mskiej w du¿ym stopniu ponosi³y rodziny o najwy¿szych dochodach. Ich Ÿród³em utrzymania by³ zak³ad przemys³owy, tartak, 50 Cf. APL RGCh 482 nlb.; APL KKL 666 lb.; APL Dyrekcje Szkolne — Akta Osobowe (dalej: DS AO) 284 nlb. 51 W Rejowcu sk³adkê I klasy p³aci³o tylko 6 osób, w tym 3 zamieszka³e w Rejowcu, 2 w Lublinie i 1 w Che³mie: APL RGCh 481 nlb. 52 Czêœæ z osób podaj¹cych jako Ÿród³o utrzymania „nieruchomoœci” czy domy, nie ¿y³o wcale z czynszów lokatorskich, lecz p³aci³o sk³adkê jako w³aœciciele domów w mieœcie. Wiadomo te¿, ¿e podawano, w przypadku ludzi maj¹cych wiêcej ni¿ jedno Ÿród³o utrzymania, przedsiêwziêcie najmniej dochodowe, ewentualnie sk³adkê wnoszono z racji posiadania nieruchomoœci. Oczywistym te¿ jest, ¿e w mieœcie wielkoœci Che³ma, siedzibie guberni, egzystowa³o wiêcej ni¿ 12 podanych w wykazie krawców, tak samo jak niemo¿liwoœci¹ jest, aby w ca³ym mieœcie nie by³o ¿ydowskiego szewca. 397 GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 sk³ad materia³ów palnych lub nieruchomoœci. Ludzie ci wnosili 39,6% ca³ej sk³adki bo¿niczej53. W ludniejszych oœrodkach zró¿nicowanie spo³eczno–zawodowe by³o wiêksze. Tabela 4. P³atnicy sk³adki bo¿niczej Gminy ¯ydowskiej w Che³mie wedle Ÿróde³ utrzymania/zawodów w latach 1912–1914 Klasa 1 I I I I I I I II II II II II II II III III III III III III III III III III III III III III III III III III IV IV IV ;ród³o utrzymania / zawód 2 maj¹tek ziemski nieruchomoœci (domy) tartak m³yn parowy sk³ad nafty bankier rzeŸnik nieruchomoœci (domy) przedsiêbiorca kupiec handlowiec handlarz drzewem agent masarz nieruchomoœci (domy) przedsiêbiorca kupiec handlowiec dzier¿awca hotelu rzeŸnik fryzjer zegarmistrz jubiler krawiec kamieniarz blacharz magazyn ksi¹¿ek zak³ad k¹pielowy (³aŸnia) pisarz buchalter adwokat me³amed nieruchomoœci (domy) handlowiec dzier¿awca domu noclegowego Liczba p³atników danej kategorii 3 1 15 4 1 1 2 1 37 1 8 3 2 1 1 57 1 1 59 1 1 2 1 1 3 1 1 1 1 1 1 1 1 44 130 1 53 Wszystkie dane pochodz¹ z bud¿etów za lata 1912–1914: APL RGCh 482 nlb.; APL RGCh 536 nlb.; APL RGCh 480 nlb. 398 KONRAD ZIELIÑSKI 1 IV IV IV IV IV IV IV IV IV 2 stolarz cieœla malarz czapkarz krawiec masarz felczer zak³ad typograficzny me³amed Liczba p³atników: 3 2 2 1 1 9 2 1 2 1 410 bród³o: APL RGCh 480 Dane zawarte w podobnych zestawieniach s¹ niezwykle cennym Ÿród³em informacji na temat zró¿nicowania wewnêtrznego i struktury spo³ecznej ludnoœci ¿ydowskiej. W wielu gminach wysokoœæ sk³adki wyznaczonej w tej samej klasie nie by³a jednakowa, uwzglêdniano bowiem zró¿nicowanie maj¹tkowe poszczególnych p³atników. Ró¿nice siêga³y niekiedy kilkuset procent, ale pozwala³o to sprawiedliwiej roz³o¿yæ ciê¿ar utrzymania gminy. Praktyka taka mia³a miejsce m.in. w Wieniawie w 1900 r. i w Piaskach w 1917 r.54 Wa¿n¹ pozycj¹ w bud¿etach by³y dochody z ³aŸni. W Che³mie dochody z arendy ³aŸni ¿ydowskiej wynosi³y 912 rubli 50 kopiejek, co dawa³o 16% ca³oœci przychodów w bud¿ecie (bud¿et z lat 1912–1914);55 w Szczebrzeszynie stanowi³y one 30,8% ca³oœci przychodów bud¿etu (1912–1914), zaœ w ¯ó³kiewce w powiecie krasnostawskim 13,8% („Projekt bud¿etu ¯ó³kiewskiego, Okrêgu Bo¿niczego na lata 1915–1917” przedstawiony w³adzom rosyjskim 12/24 grudnia 1914 roku). Dochody z ³aŸni ¿ydowskiej lub jej arendy by³y z regu³y drug¹ lub trzeci¹ pozycj¹ w bud¿etach, chocia¿ wysokoœæ wp³ywów z tego tytu³u by³a bardzo ró¿na. We Frampolu dochody z ³aŸni stanowi³y 8,9%, zaœ w Kazimierzu zaledwie 3,8% (projekty z lat 1915–1917). Korzystanie z ³aŸni by³o nakazem religijnym, st¹d op³aty za korzystanie z niej by³y niewysokie (najubo¿si byli z nich zwolnieni lub pokrywa³a je gmina, b¹dŸ instytucje dobroczynne). W Modliborzycach w powiecie janowskim mê¿czyŸni i kobiety p³acili za skorzystanie z ³aŸni parowej po 3 kopiejki, za skorzystanie z wanny z ciep³¹ wod¹ po 10 kopiejek. Mykwa kosztowa³a 3 kopiejki. Dro¿ej by³o w wiêkszym Zaklikowie w tym samym powiecie: mê¿czyŸni za k¹piel parow¹ p³acili 5 kopiejek, a za k¹piel z podgrzan¹ wod¹ 20 kopiejek, kobiety zaœ odpowiednio 3 i 15 kopiejek. Mykwa to wydatek 5 kopiejek. Obowi¹zkiem dzier¿awcy w Zaklikowie by³o utrzymywaæ ³aŸniê w czystoœci, podgrzewaæ wodê dwa razy w tygodniu oraz zmieniaæ wodê w mykwie56. Gmina czerpa³a te¿ dochody z uboju. Wed³ug „Taksy, u³o¿onej przez cz³on54 APL DS AO 284 nlb.; APL KKL 665 nlb. 55 W bud¿ecie by³o 2737,50 rb., ale kwotê tê uzyskano w ci¹gu trzech lat: APL RGCh 616 nlb. 56 APL RGCh 483 nlb.; APL RGL AIV 1914:289 nlb.; APL RGL AIV 1914:296 nlb.; APL RGL AIV 1914:298 nlb.; APL RGL AIV 1914:299 nlb.; APL RGL AIV 1914:313 nlb. W 1903 r. dzier¿awca ³aŸni ¿ydowskiej w Lublinie, Hersz Cygielman, w³asnymi œrodkami podj¹³ siê przeprowadziæ remont obiektu w zamian za oddanie jej w u¿ytkowanie na dziesiêæ lat. Cygielman ze zobowi¹zañ nie wywi¹za³ siê, tote¿ zerwano z nim umowê, a dzier¿awê oddano na lat piêæ Izraelowi Dawidowi Cygielmanowi, który obowi¹zany by³ przez pierwszy rok p³aciæ 1000 rubli, a przez nastêpne po 1200. Ponadto dzier¿awca dwa razy w miesi¹cu obowi¹zany by³ udostêpniaæ ³aŸniê bezp³atnie starcom i ch³opcom z ochronek i przytu³ków, a raz w miesi¹cu kobietom: APL MmL 617 nlb. 399 GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 ków Bi³gorajskiego Dozoru Bo¿niczego, podanej do wiadomoœci Naczelnika Powiatu pod numerem pisma 9912” z lipca 1913 r., za ubój sztuki drobiu p³acono odpowiednio: od kury–koguta 3 kopiejki, od go³êbia l, od indyka 12, od kaczki 3, od kurczaka ma³ego 1 i 1/2, od kurczaka œredniego 257. Ka¿da gmina oddzielnie regulowa³a wysokoœæ taksy i sposób pobierania op³at za ubój ptactwa i zwierz¹t od rzeŸników, podobnie jak czêsto bezpoœrednio z rabinami czy obrzezaczami uk³adano siê co do op³at za pe³nienie przez nich pos³ug religijnych, jak obrzezanie, œlub czy asysta przy pogrzebie (pozycja taka nie wystêpuje bowiem we wszystkich bud¿etach). Analiza bud¿etów niektórych gmin wyznaniowych, ich przychodów i rozchodów, pozwala zorientowaæ siê w dzia³alnoœci danej gminy. Porównuj¹c bud¿ety wybranych gmin, poza ró¿nymi sumami, zwracaj¹ te¿ uwagê ró¿ne pozycje. W Bi³goraju w latach 1915–1917 osobno zamierzano wynagradzaæ rabina duchowego, w Tomaszowie oddzielnie zapisano planowane przychody m.in. za sprzeda¿ wosku ze œwiec u¿ywanych w Jom Kippur, z ofiar œwi¹tecznych, ze sprzeda¿y tzw. rajskiego jab³ka, z ofiar na m¹kê paschaln¹ dla biednych, wreszcie z loterii. W Zamoœciu w 1914 r. utrzymywano na sta³e dwóch kantorów, w zale¿noœci od zamo¿noœci gminy prenumerowano egzemplarz „Gubernskich Wiedomosti” (odpowiednio che³mskich i lubelskich) lub po egzemplarzu dla rabina i cz³onków zarz¹du. Gmina hrubieszowska, jak i inne wiêksze gminy, czerpa³a dochody z dzier¿aw m.in. ³aŸni czy domów modlitwy, ale jak ju¿ wspomniano bywa³y gminy, z regu³y niewielkie, gdzie 90–100% przychodów pochodzi³o z obowi¹zkowej sk³adki (m.in. Michów, Sawin, Œwier¿e)58. Tabela 5. Projekt bud¿etu Gminy Wyznaniowej ¯ydowskiej w Bi³goraju na lata 1915–1217 (w rublach) Dochody: Planowany przychód: Przychód w latach 1912–1914: 1 2 3 Z arendy ³aŸni Ze sk³adki bo¿niczej 498,00 1109,61 626,00 810,46 Razem: 1607,61 1436,46 Wydatki: Pensja rabina urzêdowego Pensja rabina „duchowego” Pensja I szkolnika Pensja II szkolnika Pensja nauczyciela j. rosyjskiego Planowany rozchód: 200,00 100,00 30,00 30,00 100,00 Rozchód w latach 1912–1914: 200,00 — 30,00 — 100,00 57 APL RGCh 456 nlb. 58 Cf. m.in.: APL RGCh 483 nlb.; APL RGCh 488 nlb.; APL RGCh 506 nlb; APL RGCh 628 nlb; APL RGCh 636 nlb.; APL RGCh 637 nlb; APL RGCh 643 nlb.; APL RGL AIV 1913:532 nlb; APL RGL AIV 1914:83 nlb; APL RGL AIV 1914:292 nlb.; APL RGL AIV 1914:294 nlb.; APL RGL AIV 1914:295 nlb.; APL RGL AIV 1914:300 nlb.; APL ZZP 165 nlb. 400 KONRAD ZIELIÑSKI 1 Pensja pisarza bo¿niczego Egzekutorowi sk³adki Wydatki na materia³y piœmiennicze Prenumerata „Gubernskich Wiedomosti” dla rabina i dozoru Op³aty skarbowe Podatki Koszta kuracyjne biednych Sprz¹tanie wokó³ budynków gminnych Drobne remonty budynków gminnych Sk³adka na fundusz „Kosa–Sierp” Razem: 2 3 30,00 80,40 25,80 — 68,40 25,80 4,00 5,00 136,71 700,00 5,00 7,00 136,71 698,50 80,00 80,00 75,00 10,20 75,00 10,20 1607,11 1436,6159 59 bród³o: APL RGCh 630 nlb.; Ob otczetnosti po Bi³gorajskamu Bo¿nicznamu Okrugu za 1915–1911 gg. Na funkcjonowanie gmin ¿ydowskich wielki wp³yw mia³a I wojna œwiatowa. Zniszczenia, po¿ary, ewakuacje i migracje ludnoœci, towarzysz¹ce im epidemie i za³amanie siê gospodarki sprawia³y, ¿e zarz¹dy poszczególnych ¿ydowskich gmin wyznaniowych zmaga³y siê z nieustaj¹cymi trudnoœciami finansowymi60. Zarz¹dy uwzglêdnia³y zmiany demograficzne i pauperyzacjê ludnoœci. W Kraœniczynie w powiecie krasnostawskim w œwietle bud¿etu za lata 1912–1914 sk³adka wynosi³a 285 rubli i 10 kopiejek, a w projekcie na lata 1915–1917 ju¿ 249 rubli i 10 kopiejek. Nie by³o to bez znaczenia dla najubo¿szych cz³onków danej gminy, gdy¿ utrudnia³o wymiern¹ akcjê ratunkow¹ — w takich warunkach bez szwanku dla funkcjonowania najwa¿niejszych instytucji gminnych prowadziæ j¹ mog³y tylko gminy zamo¿niejsze, podczas gdy pozosta³e zmuszone by³y do minimum ograniczyæ wydatki nie zwi¹zane bezpoœrednio z ich utrzymaniem. Dla niektórych gmin dotkliwym ciosem, poza bezpoœrednimi szkodami i zniszczeniami wojennymi, by³o zajmowanie przez wojskowych budynków gminnych na kwaterunek. Przyk³adowo w Kraœniku wojsko zajê³o dom przy Rynku nr 33, w którym przed wojn¹ mieœci³y siê biura tamtejszej gminy ¿ydowskiej61. Urz¹d gminy administracyjnej w Piaskach w lutym 1916 r. donosi³, ¿e cz³onkowie zarz¹du miejscowej gminy ¿ydowskiej, Nuta Szarf, Moszek Bergier i Lejba Warszenhorn uchylaj¹ siê od obowi¹zku rozpisania sk³adki bo¿niczej i przyjêcia bud¿etu gminy ¿ydowskiej, przez co nie ma z czego pokryæ kosztów leczenia biednych ¯ydów w Lublinie i wyp³aciæ pensji rabinom. Egzekutor sk³adki, Chaim Bursztyn, odmawia³ jej œci¹gania, t³umacz¹c to z³¹ sytuacj¹ finansow¹ ludnoœci. 22 marca 1916 mieszkañcy Piasków wystosowali do c. i. k. Komendy Obwodowej w Lublinie pismo z proœb¹ o zmniejszenie wymiaru p³aconej przez nich obowi¹zkowej sk³adki bo¿niczej: 59 Bud¿et w latach 1912–1914 zosta³ nieznacznie przekroczony. 60 W niektórych bud¿etach pojawi³y siê rubryki z adnotacjami „dodatek dro¿yŸniany”, odnosz¹ce siê do pensji rabina czy wa¿niejszych funkcjonariuszy gminnych. Bud¿ety „austriackie” gmin w powiecie lubelskim cf. m.in. APL KKL 660 lb.; APL KKL 661 lb.; APL KKL 663 lb.; APL KKL 665 lb.; APL KKL 666 lb. 61 APL RGL AIV 1914:243 nlb; APL RGL AIV 1914:305 nlb.; APL KKJ 76 nlb. GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 401 „Wiadomym jest, ¿e miasteczko Piaski Luterskie Obwodu Lubelskiego nadzwyczajnie ucierpia³o od dzia³añ wojennych, ¿e ono prawie doszczêtnie zniszczono i spalono przez Rosjan i nie ma mieszkañca, który by nie by³ zrujnowanym, jednem s³owem ca³a prawie ludnoœæ znajduje siê w bardzo krytycznem i ciê¿kiem po³o¿eniu, a oprócz tego do Piasków nie powróci³o siê du¿o uciekinierów z powodu braku mieszkañ i du¿o mieszkañców od epidemii cholerycznej w koñcu 1914 r. i w obecnej epidemii tyfusowej wymar³o”62. Podobne stanowisko co dozór piasecki zajmowano w Biskupicach. W piœmie do lubelskiej c. i. k. Komendy opisywano sytuacjê gminy: nigdy nie mia³a kantora, obowi¹zki obrzezacza spe³nia jeden z cz³onków zarz¹du, rzeŸników rytualnych jest dwóch i obaj od dawna mieszkaj¹ w miasteczku, szkolnik zaœ wyjecha³ do Rosji, w zwi¹zku z czym sk³adka na potrzeby dozoru œci¹gana nie jest i siê jej œci¹gaæ, z powodu nêdzy ludnoœci, nie zamierza63. K³opoty finansowe trwa³y przez ca³¹ wojnê. Rabin be³¿yckiego i chodelskiego okrêgów bo¿niczych w styczniu 1916 r. czyni³ starania o interwencjê lubelskiej c. i. k. Komendy w sprawie wyp³acenia zaleg³ej pensji, zaœ w lutym 1918 r. nowy rabin w miasteczku Chodel, Icek Szulim Kronenblat, zwróci³ siê z proœb¹ do wójta gminy, aby ten œci¹gn¹³ dlañ pensjê od dozoru64. W Lublinie jesieni¹ 1914 r. podjêto uchwa³ê, aby prze³o¿yæ budowê nowego ogrodzenia wokó³ starego cmentarza przy ulicy Siennej na KalinowszczyŸnie do czasu zakoñczenia wojny i tym samym nie obarczaæ ludnoœci dodatkowymi ciê¿arami. Zarz¹d gminy, chocia¿ wykaza³ zrozumienie dla trudnej sytuacji, w jakiej znalaz³a siê czêœæ p³atników, nie omieszka³ utyskiwaæ na indyferentyzm spo³eczny wœród ¯ydów i ich brak zainteresowania sprawami ogó³u. Wyrzekano tak¿e, i¿ mimo aktywnej agitacji przedwyborczej do w³adz gminnych, oko³o jedna trzecia osób uprawnionych do g³osowania nie pojawi³a siê na zebraniu. Po wybuchu wojny do zarz¹du lubelskiej gminy wyznaniowej zaczê³y nap³ywaæ proœby o zwolnienie lub zmniejszenie wymiaru sk³adki bo¿niczej, gdy¿ dom, fabryka czy warsztat wskutek wydarzeñ wojennych nie przynosi³ ju¿ dochodów w tej wysokoœci co poprzednio65. Gminie lubelskiej w latach wojny uda³o siê za to pozytywnie rozstrzygn¹æ inn¹ sprawê: zniesiono odrêbnoœæ administracyjn¹ Wieniawy — osady, a w³aœciwie przedmieœcia Lublina. Jak wynika z korespondencji zarz¹du gminy z c. i. k. Komend¹ z kwietnia 1916 r., wielu bogatych lublinian wykupywa³o mieszkania za rogatk¹ Wieniawsk¹ lub Namiestnikowsk¹ we wsi Rury i sk³adkê wnosi³o do gminy ¿ydowskiej w Wieniawie, gdzie wysokoœæ tej¿e by³a znacznie ni¿sza. Korzystali przy tym, jak i wielu biednych mieszkañców osady, z zasobów i œrodków s¹siedniej gminy w Lublinie. Zarz¹d lubelski zapytywa³ tak¿e, po co utrzymywaæ szlachtuz na Wieniawie, skoro jego produkcja i tak idzie na rynki lubelskie, oczywiœcie bez zgody rabinatu Lublina i stosownych op³at (op³aty te w Lublinie by³y wy¿sze)66. Praktyka taka by³a doœæ powszechna. 62 APL KKL 665, k. 7–8, 9. 63 APL KKL 661 k. 3. Swoich obowi¹zków w lipcu 1916 nie spe³niali te¿ cz³onkowie dozoru i urzêdnicy gminni w Wieniawie: APL KKL 656, k. 44–45. 64 APL KKL 662, k. 3, 7. 65 APL MmL 604 nlb., „O dochodach, rozchodach i niedoimkach sum Lublinskogo Jewrejskogo Okruga za 1914–1915 gody”; APL RGL AIV 1914:183 nlb. 66 APL KKL 666, k. 21–22. Materia³y dotycz¹ce samodzielnej Gminy Wyznaniowej w tej miejscowoœci m.in. APL RGL AIV 1914:153 nlb., „Wieniawa, Lublinskogo ujezda, o remont zdanija jewrejskoj synagogi”. Wykaz imienny cz³onków zarz¹du Wieniawskiego Dozoru Bo¿niczego, wybranych na trzechlecie 1912–1915, i pe³ni¹cych najwa¿niejsze funkcje w Gminie: Srul Kornelsztajn, Berek Goldberg, Chaim Kochman (zarz¹d, na czele którego sta³ wspomniany ju¿ rabin Kerszenbaum); Moszek Rajs (obrzezacz); Moszek Rozenberg, Judka 402 KONRAD ZIELIÑSKI Gmina lubelska by³a najwiêksz¹ z ¿ydowskich gmin wyznaniowych na LubelszczyŸnie i na terenie ca³ej okupacji austro–wêgierskiej oraz trzeci¹ co do wielkoœci w Królestwie Polskim. G³ówne jej dochody pochodzi³y ze sk³adki bo¿niczej, legatów i darowizn oraz op³at dzier¿awnych z arendy ³aŸni, placów i sklepów bêd¹cych w³asnoœci¹ gminn¹. Na liœcie jej wydatków na rok 1918 znalaz³o siê kilkadziesi¹t pozycji, z których najpowa¿niejsze to: zasi³ki na cele dobroczynne obejmuj¹ce m.in. dotacje dla szpitala ¿ydowskiego, ochronek dla dzieci i starców, datki dla Komisji Niesienia Pomocy ¯ydom Ofiarom Wojny, na rzecz biednych ucz¹cych siê dzieci i m³odzie¿y, na szko³ê religijn¹ „Talmud– –Tora” oraz na utrzymanie biblioteki gminnej. Du¿¹ czêœæ bud¿etu poch³ania³y koszta leczenia ubogich ¯ydów i kwoty na zakup p³ótna na koszule œmiertelne dla najbiedniejszych. Kolejn¹ pozycj¹ na liœcie rozchodów by³y pensje personelu kancelaryjnego (sekretarz Julian Blumel, dwóch kancelistów i dwóch woŸnych, rabin i podrabini, trzej „duchowni” i woŸni rabinatu). Ponadto p³acono pensje siedmiu osobom ze s³u¿by synagogalnej, kantorowi „powszedniemu” i „czasowemu”, jego pomocnikowi, lektorowi, szamesom i stró¿owi synagogi oraz szesnastu osobom ze s³u¿by cmentarnej — intendentowi cmentarza, oficjalistkom i oficjalistom, furmanowi, grabarzom. Trzeci¹ co do wielkoœci sum¹ w bud¿ecie by³y wydatki „nadzwyczajne”, gdzie znalaz³y siê pieni¹dze przeznaczone na zakup ziemi pod ¿ydowski cmentarz wojskowy, poszerzenie cmentarza cywilnego i urz¹dzenie wodoci¹gów w gmachu g³ównej synagogi Lublina przy ulicy Jatecznej. Ostatni¹ wiêksz¹ pozycj¹ na liœcie wydatków by³y „gospodarcze”, obejmuj¹ce m.in. koszta najmu, opa³u i oœwietlenia lokalu gminnego przy Rynku nr 8 oraz utrzymanie synagogi na Wieniawie67. Bud¿et na rok 1918 uleg³ zmianie wskutek strajku pracowników. Skupieni w Profesjonalnym Zwi¹zku Oficjalistów Gminy ¯ydowskiej, dzia³aj¹cym pod egid¹ Centralnego Biura Profesjonalnych Robotników z siedzib¹ przy ulicy Ruskiej, za¿¹dali podwy¿ki p³ac. Pod groŸb¹ strajku zgoda zarz¹du gminy dostarczona mia³a byæ do 12 lipca do biura przy Ruskiej. Oburzeni postaw¹ personelu cz³onkowie zarz¹du zwrócili siê o pomoc do w³adz policyjnych o ochronê i umo¿liwienie wykonywania tak wa¿nych czynnoœci, jakimi w dobie niekoñcz¹cych siê niemal epidemii by³o grzebanie zmar³ych i niesienie im ostatniej pos³ugi religijnej. Gmina w swym personelu, jak wynika z korespondencji, widzia³a „bandê terrorystów i opryszków spod znaku »Poalej Syjon«”. Szczególnie niepokoj¹cy by³ fakt z³amania przez pracowników gminy, pe³ni¹cych s³u¿bê i pos³ugê religijn¹, zakazu nale¿enia do zwi¹zków zawodowych i partii politycznych — by³ to tak¿e zwiastun nowych czasów i emancypacji ludnoœci moj¿eszowej. Akcja przynios³a jednak efekty — w komentarzu do wydatków p³acowych w bud¿ecie napisano, ¿e „z powodu nadzwyczajnej dro¿yzny oraz strejku ni¿szej s³u¿by gminnej pensja urzêdników i funkcjonariuszów gminnych zosta³a podwy¿szona”68. Rozenblat, Zelman Grosferszlam (rzeŸnicy), Symcha Moszek Rychter, Symcha Wajsbrodt (szkolnicy). Ten ostatni by³ tak¿e kantorem przy miejscowej synagodze: APL KKL 656, k. 44–45. O Wieniawie tak¿e R. K u w a ³ e k, Spo³ecznoœæ ¿ydowska na Wieniawie w XIX i XX wieku, [w:] ¯ydzi w Lublinie. Materia³y do dziejów spo³ecznoœci ¿ydowskiej Lublina t. II. pod red. T. R a d z i k a, Lublin 1998, s. 173–204. 67 APL KKL 655 lb. Cytowany bud¿et stan¹³ ju¿ po przy³¹czeniu Wieniawy do Lublina. 68 APL KKL 731, k. 67–68; APL KKL 655 lb. Dla porównania bud¿et s¹siedniej Gminy ¯ydowskiej Wieniawskiej na rok 1916 wynosi³ 2050 koron, z czego sk³adka przymusowa dawa³a 2000 koron. Kwota ta sz³a na pensje: rabina (400 k.), najem mieszkania dla rabina (100 k.), kantora (100 k.), dwóch szkolników (po 40 k.), stró¿a przy bo¿nicy (100 k.). Zarz¹d Gminy tworzy³y trzy osoby. Koszta kuracyjne biednych cz³onków Gminy to wydatek 800 koron. Cf. APL KKL 666 lb. GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918 403 Lata 1900–1918 by³y okresem niezmiernie wa¿nym dla funkcjonowania ¿ydowskich gmin wyznaniowych na badanym terenie. Wyodrêbnienie guberni che³mskiej i zwi¹zane z tym perturbacje, zyskuj¹cy coraz wiêcej zwolenników syjonizm69, nieznacznie, choæ stale rosn¹ca popularnoœæ ruchu robotniczego, widoczna zw³aszcza w rewolucyjnych latach 1905–1906, aktywnoœæ ludnoœci ¿ydowskiej daj¹ca siê obserwowaæ w dobie porewolucyjnej, wreszcie I wojna œwiatowa — wszystko to mia³o wielki wp³yw na funkcjonowanie i egzystencjê gmin ¿ydowskich. Problemy, z jakimi zderzy³y siê poszczególne gminy, nie by³y oczywiœcie jednakowe — ze zniszczeñ wojennych najtrudniej by³o podnieœæ siê niewielkim i niezamo¿nym gminom ma³omiasteczkowym, le¿¹cym na terenie bezpoœrednio dotkniêtym dzia³aniami wojennymi (po³udniowo–wschodnia czêœæ Lubelszczyzny). Z kolei aktywnoœæ syjonistów, a tym bardziej zwolenników ¿ydowskiej partii robotniczej Bund widoczna by³a raczej w wiêkszych oœrodkach miejskich. Nowe trendy polityczne godzi³y bowiem w od stuleci ju¿ niemal niezmieniony i zhierarchizowany porz¹dek spo³eczny, a tym samym w ¿ycie gminy, traktowanej zarówno jako instytucja, jak i pewna zbiorowoœæ ludzka. Jednak ka¿da z gmin stanê³a w tym czasie przed wielkim wyzwaniem, jakim by³o ustosunkowanie siê do wspomnianych ruchów emancypacyjnych i politycznych wewn¹trz spo³eczeñstwa ¿ydowskiego, zmieniaj¹cej siê sytuacji w kraju, jak i rosn¹cego antysemityzmu. Równie wa¿ne by³o uporanie siê z trudnoœciami natury ekonomicznej, pog³êbionymi jeszcze wskutek wybuchu wojny70. 69 E. M e n d e l s o h n, op. cit., s. 37–87. 70 Niniejszy artyku³ dotyczy prawnych i ekonomicznych aspektów funkcjonowania gmin ¿ydowskich, st¹d kwestie natury politycznej, stosunku spo³ecznoœci ¿ydowskiej do zmian o charakterze spo³ecznym, jak i relacje polsko–¿ydowskie potraktowane zosta³y marginalnie. KRZYSZTOF GRONIOWSKI (Warszawa) Seminarium Stefana Kieniewicza SEMINARIU M STEFANA KIENIEWICZA Przed siedmiu laty Iza B i e ¿ u ñ s k a – M a ³ o w i s t o w a zaproponowa³a mi udzia³ w numerze 1/93 „Przegl¹du Historycznego” planowanym, w przeciwieñstwie do ksi¹g jubileuszowych, jako pisany w znacznej mierze przez uczniów „zbiór rozpraw o profesorze Kieniewiczu, a raczej o poszczególnych dziedzinach jego badañ”1. Krótki termin nie dawa³ mo¿liwoœci realizacji podjêtego obecnie w¹tku, zasygnalizowanego jedynie póŸniej we wspomnieniach Mariana C h u d z y ñ s k i e g o i Jerzego S k o w r o n k a2. Potem nadinterpretacja ustawy o ochronie danych osobowych wywo³a³a komplikacje ju¿ w trakcie badañ. Niedostêpne okaza³y siê te¿, wbrew pierwotnym nadziejom, materia³y seminaryjne ze spuœcizny osobistej Profesora, zabrane z mieszkania przy ul. Wiktorskiej. Okaza³o siê równie¿, ¿e luki, zw³aszcza na koñcu, posiada lista magisteriów og³aszana w „Fasciculi Historici”. Siêgn¹³em do akt uczelni, za co dziêkujê pracownikom Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego i dziekanatu. Korzysta³em te¿ z zespo³u Ministerstwa Szkolnictwa Wy¿szego w Archiwum Akt Nowych. Zdecydowa³em siê wreszcie na poszukiwanie mo¿liwie najwiêkszej liczby uczestników seminarium, zw³aszcza magisterskiego, których czêœci wczeœniej nie zna³em. 109 osób, nie licz¹c cz³onków rodzin, zdecydowa³o siê udzieliæ wyjaœnieñ, z niektórymi odby³em d³u¿sze dyskusje. Stwierdzi³em zgon 33 uczniów Stefana Kieniewicza, szacunkowo nale¿a³oby podnieœæ tê liczbê do 50. 8 paŸdziernika 1946 Rada Wydzia³u Humanistycznego Uniwersytetu Warszawskiego przyjê³a do wiadomoœci list Oskara Haleckiego, przedwojennego kierownika Katedry Historii Europy Wschodniej, zapewne informuj¹cy o pozostaniu na emigracji. Na wniosek Komisji Historycznej rady(w sk³adzie dziesiêcioosobowym, w tym z historyków Stanis³aw Arnold, Stanis³aw Kêtrzyñski, Tadeusz Manteuffel, W³adys³aw Tomkiewicz i Janusz Woliñski) uchwalono powo³aæ Kieniewicza na zastêpcê profesora3. Od habilitacji na Uniwersytecie Jagielloñskim, przeprowadzonej na pocz¹tku roku, by³ on wspó³pracownikiem Komisji Historycznej Polskiej Akademii Umiejêtnoœci. Jednak przez rok po powrocie do kraju problem jego stabilizacji zawodowej nie by³ rozwi¹zany, co przypomnia³ w 1980 r. na ³amach „Kwartalnika Historii Nauki i Techniki” i czego œlady pozosta³y w korespon- 1 List I. Bie¿uñskiej–Ma³owistowej z 14 czerwca 1992. 2 M. C h u d z y ñ s k i, Pamiêci Profesora Stefana Kieniewicza, „Notatki P³ockie” 1992 nr 3, s. 41; J. S k o w r o n e k, Stefan Kieniewicz 1907–1992, „Nauka Polska” 1993, nr 4, s. 162. 3 Archiwum UW, W. Hum 3, s. 5. PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 406 KRZYSZTOF GRONIOWSKI dencji Adama Ska³kowskiego4. Powo³anie na UW Kieniewicz wi¹za³ z wp³ywami szko³y Marcelego Handelsmana, przypomnia³ brak wczeœniejszych kontaktów z dydaktyk¹, gdy maj¹c 39 lat przyst¹pi³ do prowadzenia seminarium. Skowronek pisa³ o tradycyjnym raczej sposobie prowadzenia seminariów przez Profesora. Wydaje siê, ¿e wi¹za³ siê on z ca³¹ koncepcj¹ kszta³cenia, przyznaniem w czasie zajêæ g³ównej roli referentowi, przedstawiaj¹cemu wyniki swych badañ. Profesor nie ingerowa³ te¿ w przebieg dyskusji, zostawiaj¹c sobie podsumowanie, w którym stara³ siê wywa¿yæ plusy i minusy, wychwyciæ ewentualne lapsusy merytoryczne i przek³adowe, skorygowaæ bibliografiê. Skrzêtnie odnotowywa³ nazwiska dyskutantów. Wanda Szolginia pamiêta jednak równie¿ referaty na seminarium spoza tematu pracy. W spisie wyk³adów na rok 1946/1947 by³o to seminarium historii nowoczesnej, na rok 1947/1948 nowo¿ytnej. Przez ca³y okres prowadzenia przez Profesora seminariów przesz³o przez nie 245 osób nie wliczaj¹c stypendystów zagranicznych oraz tych, które relacje o swym krótkim uczestnictwie zdementowa³y przy niepewnych przekazach. Magisteria uzyska³o 178 osób, co jest zbli¿one do danych Profesora z 1980 r., zaœ przewy¿sza szacunki z okresu drugiego jubileuszu i ze wspomnieñ poœmiertnych. Przez pierwsze seminarium magisterskie przesz³o 48 osób (w tym 29 kobiet), które rozpoczê³y studia do 1948 r. w³¹cznie. Szeœciu uczestników urodzi³o siê przed 1914 r. (najstarszy w 1903 r., by³ cztery lata starszy od Profesora), siedmiu w czasie I wojny, reszta mniej wiêcej równomiernie w pierwszej i drugiej po³owie lat dwudziestych. Cztery osoby zadeklarowa³y pochodzenie ch³opskie, trzy robotnicze, jedna rzemieœlnicze, w dwóch wypadkach oczywiste wydaje siê ziemiañskie. W³adys³aw Krupa posiada³ magisterium z pedagogiki i uczêszcza³ na seminarium historyczne na Uniwersytecie Poznañskim. Tadeusz Chlewicki by³ na seminariach Wac³awa Tokarza i Bronis³awa Paw³owskiego, u Wac³awa Tokarza zaczyna³ te¿ Zbigniew Kurzyna, studia na UW mieli te¿ w tym czasie rozpoczête Stefan Nawrocki i Irena Trêbska. El¿bieta Starzewska by³a na UJ uczennic¹ Stanis³awa Kota i Józefa Feldmana, Weronika Tropaczyñska–Ogarkowa studiowa³a w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz by³a seminarzystk¹ Stanis³awa £empickiego na Uniwersytecie Lwowskim, zaœ W³adys³aw Nastula w Wolnej Wszechnicy Polskiej. Studia konspiracyjne na UW rozpoczêli Krzysztof Dunin–W¹sowicz, Stanis³aw Kalabiñski, Jerzy Litwiniuk i Krystyna Wyczañska. Ta ostatnia mia³a napisan¹ u Handelsmana pracê o Towarzystwie Rolniczym jako podstawie stronnictwa Bia³ych, która mia³a byæ jeszcze uzupe³niona, zniszczonymi póŸniej, materia³ami z Archiwum Skarbowego5. PóŸniej Wyczañska przesz³a przez seminaria Feldmana i W³adys³awa Konopczyñskiego. Dunin–W¹sowicz uczêszcza³ na zajêcia Ludwika Widerszala, Feldmana6, od którego otrzyma³ koñczony u Kieniewicza temat magisterium „Geneza aktu 5 listopada 1916 r.”, wreszcie Konopczyñskiego. U Feldmana by³a te¿ Szolginia, która kwerend¹ w „Naprzodzie” do nieukoñczonego z przyczyn politycznych „S³ownika 4 S. K i e n i e w i c z, Z rozmyœlañ dziejopisa czasów porozbiorowych, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki” t. XXV, 1980, z. 2, s. 253; APAN, III–21 Materia³y Adama Ska³kowskiego. Dzia³ II 68, k. 602–606. 5 K. S r o c z y ñ s k a – W y c z a ñ s k a, Ró¿norodna codziennoœæ ³¹czniczki BIP w KG AK, [w:] ¯o³nierze KG AK wspominaj¹, Warszawa 1994, s. 13. 6 K. D u n i n – W ¹ s o w i c z, [w:] Z dziejów podziemnego Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1961, s. 255, 262–264; Cf. A. Z a h o r s k i, Ludwik Widerszal (1909–1944), [w:] Historycy warszawscy ostatnich dwóch stuleci, Warszawa 1986, s. 487. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 407 biograficznego polskich dzia³aczy socjalistycznych” Instytutu Pamiêci Narodowej zwi¹zana by³a z Henrykiem Wereszyckim. Jerzy Korwin–Mikke by³ na UJ na seminarium Henryka Moœcickiego, Stefania Soko³owska jako studentka II roku KUL u Leona Bia³kowskiego. Jadwiga Wroñska i Kamila Zarychta zaczyna³y seminarium na Uniwersytecie Wroc³awskim, zaœ aspirant Instytutu Kszta³cenia Kadr Naukowych przy KC PZPR Ryszard Ko³odziejczyk by³ wczeœniej uczniem Karola Górskiego na Uniwersytecie Miko³aja Kopernika. Kalabiñski przeniós³ siê od Woliñskiego, zaœ Lucjan Turos i Halina Wenerska do Arnolda. Jedna osoba (Zarychta) przerwa³a studia, cztery przesz³y na inne seminaria, z czego dwie uzyska³y tam magisteria (Korwin–Mikke u Woliñskiego, Jan Kancewicz u ¯anny Kormanowej). Po III roku wycofali siê te¿ Miros³awa Podczaska–Nastula i Adam Tokarz. Z pozosta³ych 43 uczestników uzyska³o wówczas u Kieniewicza magisteria 34, zaœ w 1958 r. jeszcze jeden (Lech Ni¿nikowski). Chronologicznie zajmowano siê latami 1815– –1914. Interesowano siê ruchem ch³opskim w 1861 r. (Danuta Heydrich), udzia³em Warszawy w manifestacjach (Halina Ro¿enowa), stosunkiem do manifestacji duchowieñstwa (Hanna Dyl¹gowa), millenerami (Barbara Ciemniewska), Dyrekcj¹ Bia³ych (Krystyna Kwapiszewska), pocz¹tkami Czerwonych (Szolginia), publicystyk¹ Agatona Gillera (Józef Boroda), organizacj¹ miejsk¹ Warszawy (Soko³owska), Warszaw¹ w powstaniu styczniowym (Janina Leszczyñska), Stefanem Bobrowskim (Krystyna Olewnik), polityk¹ w³oœciañsk¹ stronnictwa ruchu (Franciszka Ramotowska). O ideologii tajnej prasy pisa³a Amelia Nawrocka, o organizacji tajnego pañstwa Teresa Wyderkowa, opozycjê lewicow¹ bada³ Franciszek Kazimierski. Partyzantkê w Lubelskiem omawia³ Nastula, o Marcinie Borelowskim pisa³a Danuta Brzuska, zaœ o dzia³aniach Mariana Langiewicza przed dyktatur¹ Anna Borkiewicz–Celiñska. Problem pospolitego ruszenia omawia³a Krystyna £onczyñska, postawê szlachty folwarcznej Barbara Ratyñska. Interwencj¹ dyplomatyczn¹ zajmowa³a siê Wroñska, stosunkiem Napoleona III do powstania Klementyna Morawska, problematyk¹ ziem zabranych w polityce kierownictwa ruchu Starzewska, zaœ dyktatur¹ Romualda Traugutta Wenerska. W nieukoñczonych pracach Litwiniuka interesowa³ problem uczestnictwa poddanych Cesarstwa, zaœ Nawrocki porównywa³ koncepcje powstania Jaros³awa D¹browskiego i Ludwika Mieros³awskiego. Spoza problematyki 1863 r. Ko³odziejczyk pisa³ o przemyœle Królestwa Kongresowego 1815–1830, Antoni Józikowski zajmowa³ siê lewic¹ powstania listopadowego, Wyczañska postaw¹ w³oœcian w latach 1831–1848, Antoni Grzybowski problemem ukraiñskim w Galicji w 1848 r., Borys Marzecki dzia³aniami wojskowymi w Poznañskiem w 1848 r.; Jadwiga Janczewska opracowywa³a gimnazjalne kó³ka samokszta³ceniowe w okresie Aleksandra Apuchtina, Halina Kiepurska tajne kó³ka m³odzie¿y na UW w latach 1869–1894. Ni¿nikowski bada³ publicystykê Aleksandra Œwiêtochowskiego, Krupa czasopismo „G³os” (1886–1894), Kalabiñski akcjê bojow¹ PPS w 1905 r., Turos kó³ka rolnicze im. Staszica. W tematyce widoczny by³ zwrot Profesora od rocznicowych lat 1846–1848 ku 1863, co wi¹za³o siê z prac¹ nad „Spraw¹ w³oœciañsk¹ w powstaniu styczniowym”. Dyplomy I stopnia, przy ministerialnym zakazie z 1952 r. bronienia magisterium wobec przekroczenia terminu, otrzymali: Chlewicki, Nawrocki, Ni¿nikowski, Maria Szota oraz Trêbska. Ominê³y go Nawrocka i Soko³owska, co z opóŸnieniem usankcjonowano. Odmowê prolongaty uzyska³ te¿ Kurzyna, nie ukoñczy³a studiów Stanis³awa Mickiewicz. Status dwóch uczestników, którzy zajêli siê dzia³alnoœci¹ literack¹, pozosta³ nieuregulowany. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e decydowa³ nie tylko stopieñ zaawansowania, ale te¿ 408 KRZYSZTOF GRONIOWSKI polityczne kryteria selekcji. W 1951 r. wydano na historii 36 dyplomów magisterskich i 41 zawodowych7. Wiadomo, ¿e dwie osoby (Borkiewicz–Celiñska, Adam Tokarz) by³y wiêzione, nie licz¹c wczeœniejszego wywiezienia do Rosji Litwiniuka. Najwy¿ej oceniono prace magisterskie Borkiewicz–Celiñskiej, Dyl¹gowej i z opóŸnieniem Ni¿nikowskiego. Recenzentem by³ wtedy z regu³y Stanis³aw Herbst, raz Emil Kipa. Pozosta³e, poza Ni¿nikowskim, próby koñczenia studiów poprzez II stopieñ eksternistyczny (Nawrocki, Szota i Trêbska) nie przynios³y koñcowego rezultatu. Asystentami Instytutu Historycznego UW zostali z seminarium Kieniewicza: Dunin–W¹sowicz (usuniêty w 1950 r. przez ministerstwo z przyczyn politycznych w trakcie kontraktu), Kalabiñski (w koñcu 1949 r. uzyska³ p³atny urlop na aspiranturê na Uniwersytecie Leningradzkim) i Wyczañska (do 1951 r., potem Archiwum G³ówne Akt Dawnych i Oœrodek Informacji Naukowej PAN). Asystentk¹ KUL, zatrudnion¹ w pierwszym etapie do 1953 r., zosta³a Dyl¹gowa w miêdzyczasie pracuj¹ca w szkolnictwie warszawskim. Kancewicz wyk³ada³ w Wy¿szej Szkole Nauk Spo³ecznych przy KC PZPR, Filii UW w Bia³ymstoku i w IH UW. Ko³odziejczyk pracowa³ w WSNS, IH PAN, gdzie zorganizowa³ w 1969 r. pracowniê dziejów klas posiadaj¹cych i w WSP Kielce. Turos, pocz¹tkowo nauczyciel, zosta³ pracownikiem Wydzia³u Pedagogicznego UW. Ratyñska pracowa³a w Archiwum m. Warszawy, Bibliotece Publicznej, Polskim Instytucie Spraw Miêdzynarodowych, wydawnictwie Ksi¹¿ka i Wiedza, a od 1975 r. w Instytucie Krajów Socjalistycznych PAN, gdzie cztery lata póŸniej zosta³a kierownikiem pracowni postêpu naukowo–technicznego krajów RWPG. Kiepurska z Zak³adu Informacji Naukowej Biblioteki Narodowej przesz³a do IH PAN. Grzybowski pocz¹tkowo pracowa³ w wydawnictwach, potem w PAN (IH oraz Instytut Filozofii i Socjologii). Borkiewicz–Celiñska w póŸniejszych latach by³a zatrudniona w Zak³adzie Atlasu Historycznego IH PAN, a Soko³owska przesz³a z Biblioteki Szko³y G³ównej Planowania i Statystyki do Zak³adu Bibliografii Retrospektywnej Historii Polski XIX i XX w. IH PAN, którym póŸniej kierowa³a. W AGAD pracowa³y: Ramotowska, Morawska (kierowa³y kolejno dzia³em akt XIX w.), £onczyñska (kartografia) i Wyderkowa, która przez Komisjê Badañ Dawnej Warszawy przesz³a do Muzeum Historycznego. Boroda w latach piêædziesi¹tych by³ dyrektorem Archiwum m. Warszawy, potem zaj¹³ siê praktyk¹ adwokack¹, Korwin–Mikke zosta³ dziennikarzem. Heydrich by³a kierownikiem dzia³u udostêpnieñ w G³ównej Bibliotece Statystycznej. W Bibliotece Publicznej pracowali te¿ Ni¿nikowski i Janczewska, pocz¹tkowo nauczycielka. Mickiewicz by³a nauczycielk¹ m.in. w LO im. Limanowskiego, potem lektork¹ jêzyka rosyjskiego w Szkole G³ównej S³u¿by Zagranicznej i SGPiS. Kurzyna pracowa³ w Muzeum Historycznym w dziale œredniowiecznym, by³ te¿ przewodnikiem PTTK. Szolginia, wczeœniej pracowniczka Instytutu Pamiêci Narodowej (od 1948 r. Instytut Historii Najnowszej), w Instytucie Bibliograficznym BN kierowa³a jako starszy kustosz dyplomowany Zak³adem Dokumentacji Ksiêgoznawczej. Takie samo zaszeregowanie uzyska³a Olewnik w Bibliotece Politechniki. Tropaczyñska–Ogarkowa, by³a dzia³aczka PSL, zosta³a redaktork¹ „P³omyka” oraz pracowa³a w radio. Zajê³a siê te¿ twórczoœci¹ literack¹, podobnie jak Litwiniuk. Adam Tokarz przez Wa³brzych i Wroc³aw (gdzie pracowa³ w dziale starodruków Biblioteki Uniwersyteckiej) znalaz³ siê w BUW jako kustosz w dziale akcesji. 7 Archiwum UW, WH 109 nlb. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 409 Ro¿enowa (1918–1992) uczy³a w œrednim szkolnictwie zawodowym, ostatnio w Technikum Energetycznym przy ul. Pu³awskiej, Nawrocka m.in. w LO im. Czarnieckiego, Nastula w szko³ach œrednich na Oszmiañskiej i Saskiej. Brzuska m.in. od 1963 r. by³a nauczycielk¹ LO im. Ko³³¹taja, Trêbska uczy³a m.in. w LO im. W³adys³awa IV. Ciemniewska pracowa³a w wydawnictwach i szkolnictwie, w tym od 1963 r. w II LO w Bydgoszczy. Kazimierski by³ zatrudniony w administracji szkolnej oraz uczy³ m.in. w Zespole Szkó³ Zawodowych przy ul. Ho¿ej i Technikum Mechanicznym dla Pracuj¹cych. Chlewicki uczy³ w Liceach Pedagogicznych w Siennicy i Gostyninie. W szkolnictwie pracowali te¿: Podczaska–Nastula, Nawrocki (pocz¹tkowo w ministerstwie), Szota (O³tarzew, B³onie) i Wenerska8. Roczniki rozpoczynaj¹ce studia w latach 1949–1950 obowi¹zywa³ system dwustopniowy. Na seminarium Kieniewicza z pierwszego rocznika zg³osili siê Tomasz Polak i Wac³awa Wolakowa, z drugiego Janusz Berghauzen, Pelagia Bieñkowska, Izabella Dowgia³³o, Krzysztof Groniowski, Jan Koz³owski, Miko³aj Kupiec, Tadeusz B. £epkowski, Barbara Macher, Wojciech Pawluk, Maria Œmia³owska i Zofia Wódke. Z tych trzynastu osób na II stopieñ stacjonarny, przy limicie nie przekraczaj¹cym 20%, przeszli Berghauzen i Groniowski. Rok wczeœniej przeniós³ siê z Uniwersytetu Wroc³awskiego zastêpca asystenta Bronis³aw Radlak. Uczêszcza³ te¿ na seminarium jako pomocnicze magistrant Herbsta Jan Hlo¿ek, uczeñ Celiny Bobiñskiej z UJ. Spoœród piêtnastu ówczesnych uczestników seminarium studiów dwustopniowych by³o szeœæ osób (40%) z pochodzeniem ch³opskim, jedna z robotniczym, dwie z rzemieœlniczym. Radlak napisa³ pracê o szkolnictwie wiejskim w Królestwie w okresie reform Wielopolskiego, Berghauzen o tajnych organizacjach w Królestwie Polskim w latach 1835–1846, Groniowski o problemie rewolucji agrarnej w ideologii lat 1850–1864. Recenzentami byli: kierownik katedry zespo³owej Natalia G¹siorowska i Henryk Jab³oñski; najwy¿ej oceniono pierwsz¹ i trzeci¹ z tych prac. Jako eksterniœci II stopnia u Kieniewicza przygotowywali prace: Wolakowa o prasie periodycznej Królestwa wobec kwestii ch³opskiej 1832–1848, Œmia³owska o organizacji bia³ostockiej 1861–1862 i Polak o udziale Wêgrów w powstaniu styczniowym. Na studia II stopnia zg³osili siê te¿ do Kieniewicza: Marian Anusiewicz po seminarium Kipy („Polska myœl wojskowa w latach trzydziestych i czterdziestych XIX w.”), Piotr Stawecki po seminarium Rafa³a Gerbera („Centralizacja Towarzystwa Demokratycznego Polskiego wobec problemu powstania”), Zygmunt Pomierny („Kwestia ch³opska w »Tygodniku Literackim« w latach 1838–1845”) i Ludwika Nowak („Dzia³alnoœæ polityczna Edwarda Dembowskiego w latach 1843–1846”), oboje po WSP Kraków, Stefan Gadomski („Powiat pu³tuski w latach 1856–1865”) i Maria Matejuk („Krakowscy czerwoni”) oboje po WSP Warszawa. Janina Sokó³ („Stosunek ludnoœci ¿ydowskiej do manifestacji 1861 r.”) i Marianna Kucharek („Tomasz Kolbe, dowódca oddzia³u z 1863 r.”) odby³y studia I stopnia na U£, zaœ Regina Krycka („Rejon nadnarwiañski w powstaniu listopadowym”) i Wanda Kuziñska („Karol Sembrzycki redaktor »Mazura«”) by³y absolwentkami KUL. Pierwsza ukoñczy³a seminarium Andrzeja Wojtkowskiego. Najwy¿ej w tej grupie oceniano prace Anu- 8 Akta D. Brzuski, LO im. H. Ko³³¹taja sygn. 6; J. Janczewskiej, Archiwum Biblioteki Publicznej; F. Kazimierskiego Archiwum MEN; St. Mickiewicz Archiwum SGH M 189/K; W. C a ³ c z y ñ s k i, £onczyñska Krystyna (1925–1965), [w:] S³ownik archiwistów polskich, Warszawa 1988, s. 128; W. Tropaczyñska–Ogarkowa (1908–1957), [w:] S³ownik biograficzny dzia³aczy ruchu ludowego, Warszawa 1989, s. 411. 410 KRZYSZTOF GRONIOWSKI siewicza i Gadomskiego. W sumie w systemie dwustopniowym magisteria u Kieniewicza zrobi³o 16 osób. Z pozosta³ych Dowgia³³o i Pawluk wykonali prace u Herbsta, Bieñkowska u Kipy, £epkowski u Woliñskiego, Macher u Ireny Pietrzak–Paw³owskiej i Wódke u Juliusza £ukasiewicza. W sporadycznych wypadkach trwa³o to do lat siedemdziesi¹tych. Koz³owski zrobi³ magisterium na U£ z najnowszych dziejów administracji, nie ukoñczy³ studiów Kupiec. Berghauzen (1930–1977) jako student wspó³pracuj¹cy z Marianem ¯ychowskim z Centralnej Szko³y Partyjnej, zosta³ asystentem IH UW, w 1965 r. przeniós³ siê do zak³adu Jab³oñskiego9. Radlak pracowa³ w Wydziale Historii Partii i WSNS. Groniowski z Muzeum Historycznego przeszed³ do IH PAN. Pawluk by³ wyk³adowc¹ Wojskowej Akademii Politycznej, potem kolejno pracowa³ w trzech bibliotekach wojskowych (starszy kustosz). Dowgia³³o z AAN przesz³a do bibliotekarstwa w Szczecinie. Wczeœnie zmar³y Polak pracowa³ w Polskim Radio. Anusiewicz by³ kierownikiem redakcji wojskowo–historycznej wydawnictwa MON do 1974 r., potem wiceprzewodnicz¹cym i przewodnicz¹cym Zwi¹zku Zawodowego Pracowników Ksi¹¿ki, Prasy i Radia. Stawecki z Centralnego Archiwum Wojskowego przeszed³ do Wojskowego Instytutu Historycznego. Koz³owski by³ archiwist¹ w £odzi. Matejuk, pocz¹tkowo asystentka WSP, uczy³a potem w LO im. S³owackiego. Œmia³owska by³a m.in. wicedyrektorem LO w Aninie, póŸniej uczy³a w LO im. Mickiewicza. W tej szkole kierownikiem biblioteki by³ £epkowski, wczeœniej pracownik prasy wojskowej. Macher uczy³a w LO w Grodzisku Mazowieckim i Liceum Medycznym w ¯yrardowie. Wódke z Piastowa przesz³a do LO im. Dobiszewskiego. Wolakowa uczy³a w obecnych LO im. Kochanowskiego i Goethego (wtedy Modzelewskiego), Ludwika Nowak by³a nauczycielk¹ szkó³ budowlanych, Bieñkowska uczy³a w Liceum Pedagogicznym w Otwocku, Gadomski by³ wicedyrektorem Liceum Pedagogicznego w Pu³tusku. Krycka uczy³a w £om¿y. W szkolnictwie warszawskim pracowa³y te¿ Kucharek i Sokó³. Kuziñska swoje perypetie zawodowe opisa³a w zbiorze wspomnieñ absolwentów KUL10. W latach dziewiêædziesi¹tych by³a katechetk¹ i sekretark¹ parafialn¹. Pomierny z Milanówka do lat siedemdziesi¹tych by³ wizytatorem, potem uczy³ w zespole szkó³ mechanicznych w Pruszkowie. Kupiec z nauczycielstwa (Dobre Miasto w Olsztyñskiem) przeszed³ do dzia³alnoœci politycznej jako I sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR. W okresie od po³owy lat piêædziesi¹tych do schy³ku szeœædziesi¹tych tematyka seminarium nie uleg³a wiêkszym zmianom, przy nieco wiêkszym nacisku na okres miêdzypowstaniowy, w tym dzieje Wielkiej Emigracji. O sk³adzie spo³ecznym i politycznym sejmów Ksiêstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego pisa³ Skowronek, o rz¹dach Micha³a Horodyskiego na terenach w³¹czonych w 1809 r. Lucjan Januszewski, o konfederacji 1812 r. Zofia Reszkowska, a o „Pamiêtniku Warszawskim” 1815–1821 Zofia Raszkowska. Dyktatur¹ Józefa Ch³opickiego zaj¹³ siê Mariusz £ukasiewicz, parti¹ kalisk¹ Helena Wiórkiewicz, „Kurierem Polski” Eliza Bojarska, ks. Aleksandrem Pu³askim W³adys³aw Œnie¿yñski zaœ stosunkiem Prus do powstania Janusz Beck. Uw³aszczenie na Pomorzu 9 Cf. J. R. S z a f l i k, Janusz Berghauzen, „Przegl¹d Humanistyczny” 1978, z. 1, s. 133–135. 10 W. W a w r y n i u k – K u z i ñ s k a, Po studiach matura, [w:] Z dyplomem KUL w Polskê, Lublin 1994, s. 40–47. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 411 Zachodnim interesowa³o Halinê Kuligowsk¹. Ewa £opuszyñska opracowa³a Komitet Narodowy Polski, o „Demokracie Polskim” z lat 1836–1847 pisa³a Genowefa Duraj, o dzia³alnoœci Jana Nepomucena Janowskiego Krystyna Kidawa, o „Kronice Emigracji Polskiej” Barbara Iwanowska. Janina Krawczyk–Kublicka zajê³a siê œrodowiskiem londyñskim w latach 1832–1848. Maria Zakrzewska bada³a partyzantkê Józefa Zaliwskiego, stanowiskiem „Przegl¹du Narodowego” wobec kwestii ch³opskiej zajê³a siê Sylwia Œnie¿yñska, zaœ rokiem 1846 w Galicji i Poznañskiem Stanis³aw Ruducha. Proces berliñski 1847 r. analizowa³a Henryka Waruszewska, dzia³alnoœci¹ Adama Mickiewicza w okresie Wiosny Ludów zaj¹³ siê Józef £awnik, zaœ TDP na emigracji w tym czasie Wies³awa Klimaszewska. O Józefie Wysockim pisa³ Wojciech Jankowski, o „Przegl¹dzie Poznañskim” Gra¿yna Kieniewiczowa, o krakowskiej „Jutrzence” Danuta Majerowicz, o „Dzienniku Stanis³awowskim” Zdzis³aw Wiñski. „Reforma”, dziennik niemieckich libera³ów to temat z którym przysz³a z U£ uczennica Józefa Dutkiewicza Teresa Bartoszek. Zofia Wróbel interesowa³a siê reformami czynszowymi lat 1846–1862, a Olga Maliszewska problemem r¹k roboczych w rolnictwie w latach 1846–1860 (przed ukazaniem siê kontrowersyjnej pracy Juliana Chmury). Maria W¹sik zajê³a siê zjazdami klemensowskimi, Barbara Siciñska aktywnoœci¹ Tomasza Potockiego, Gra¿yna Kasprowicz dzia³alnoœci¹ polityczn¹ Narcyzy ¯michowskiej od 1858 r., Bo¿ena Jarzyñska Centralizacj¹ londyñsk¹ TDP. O Kole Polskim w Pary¿u w okresie wojny krymskiej pisa³a Ryszarda Kaczor. Genowefa £oszewska zajê³a siê Sewerynem El¿anowskim, Bronis³aw Góra i Kazimierz Konderak (ostatni po absolutorium w WSP Kraków) pisali obaj o stosunku „Przegl¹du Rzeczy Polskich” do wydarzeñ krajowych. Alicja Rowiñska–Szymañska pisa³a o konserwatywnych „Wiadomoœciach Polskich”. Nie bez wp³ywu 100 rocznicy sporo by³o tematów z 1863 r. O Zwi¹zku Trojnickim w Kijowie pisa³a Zofia Mrówczyñska. Sprawê w³oœciañsk¹ na Litwie omawia³a Anna Radziwi³³owicz, przed repatriacj¹ korzystaj¹ca z akt wileñskich, zaœ kwestiê agrarn¹ w obwodzie bia³ostockim w latach 1856–1862 Danuta Ostaszewska. O stosunku krakowskiego „Czasu” do manifestacji pisa³a Renata Hopfer, o manifestacjach warszawskich Jerzy Fronczak, Podlasiem w tym czasie zaj¹³ siê Ireneusz Jeliñski, tajn¹ pras¹ Urszula Stachowska–Wnuk. Stosunek Towarzystwa Rolniczego do wydarzeñ 1860–1861 r. omawia³a El¿bieta Ziêtarska. O Dyrekcji Bia³ych pisa³ Tomasz Szarota, o pocz¹tkach warszawskiej organizacji miejskiej Bogumi³ Pa³asz. Jej sk³ad spo³eczny na podstawie akt procesu Romualda Traugutta bada³a Stanis³awa Kopyciñska. Komitet Miejski stanowi³ przedmiot zainteresowañ Izabelli Rusinowej, zaœ Centralny Komitet Narodowy w nastêpnym okresie El¿biety Sobociñskiej. O genezie branki pisa³ Roman £ojek. Stosunkiem krakowskiego „Czasu” do powstania zaj¹³ siê Stanis³aw Chankowski. Rz¹d Karola Majewskiego interesowa³ Ryszarda Adamczyka, rz¹d wrzeœniowy Henryka Czempiñskiego. O Ignacym Chmieleñskim, kwestionuj¹c jego autorstwo broszury z 1865 r., pisa³a Bo¿ena Ostrowska, o Konstantym Kalinowskim Helena Be³czowska. Organizacj¹ terytorialn¹ zaj¹³ siê Marek K. Kamiñski. „Prawdê” omawia³a Anna Karolak, „Niepodleg³oœæ” Halina Nowosielska. Partyzantk¹ w rejonie podwarszawskim interesowa³ siê W³adys³aw Gotowiec, na Kujawach Ryszard Kopyciñski, w guberni p³ockiej Wojciech Wilkowski, w Augustowskiem Maria K³oczko, w Sandomierskiem Jan Boniecki, w Kieleckiem Jan Pytel, w Koniñskiem Jadwiga Karpiñska, na Podlasiu Krzysztof Radczuk, w Grodzieñskiem Stanis³aw Iwanowski. Stosunkiem Szko³y G³ównej do powstania zajê³a siê Irmina Ossowska, o Ludwiku 412 KRZYSZTOF GRONIOWSKI Mieros³awskim w latach 1858–1863 pisa³ Jan Wnuk, o Romanie Rogiñskim Stanis³aw Góra. Partyzantk¹ Józefa Hauke–Bosaka zaj¹³ siê Leonard Ratajczyk, Ludwikiem ¯ychliñskim Antoni Wolny, udzia³em Pomorza w powstaniu Barbara Kulesza (przed pracami Stanis³awa Myœliborskiego– Wo³owskiego i Stanis³awa Gierszewskiego). Proces Romualda Traugutta analizowa³a Ewa Wasilewska, o Oskarze Awejde pisa³a Bronis³awa Pêksa, o Zdzis³awie Janczewskim Anna Sochaczewska, Karolem Majewskim od strony akt œledczych zajê³a siê El¿bieta Olszewska–Schilling. Emigracyjn¹ „Ojczyznê” bada³ Kazimierz Ko³akowski, a „Wytrwa³oœæ” Krystyna Pyczek. Wydzia³em Matematyczno–Fizycznym Szko³y G³ównej zaj¹³ siê Andrzej Brachfogel (przeszed³ z seminarium Marii Turlejskiej), „Gazet¹ Leck¹” Marcina Giersza Micha³ P³ocica, zaœ pocz¹tkami „Gazety Olsztyñskiej” Andrzej Wakar, obaj eksterniœci z Olsztyna. Wycofali siê po pierwszych referatach Jerzy £ojek i Józef ¯eglicki koñcz¹c seminarium Kipy. Jako na pomocnicze uczêszcza³a na seminarium Kieniewicza uczennica Witolda Kuli El¿bieta Kaczyñska. Opracowano w tym czasie, nie licz¹c wspomnianych eksternistów II stopnia, 83 prace magisterskie. W Radzie Wydzia³u Kieniewicz nale¿a³ do obroñców Ÿród³owego charakteru tych prac. Jako recenzent najczêœciej wystêpowa³ Herbst nieco rzadziej Andrzej Zahorski i Ireneusz Ihnatowicz, ale ³¹cznie 20 prac trafi³o do Pietrzak–Paw³owskiej i Gerbera (zw³aszcza w 1955–1956). Najwy¿ej oceniano na studiach stacjonarnych Brachfogla, Kamiñskiego, Kieniewiczow¹, Kuleszê, Olszewsk¹–Schilling, Ossowsk¹, Rusinow¹, Skowronka, Szarotê i Ewê Wasilewsk¹. Natomiast na zaocznych Fronczaka, Stanis³awa Górê, Januszewskiego, Karpiñsk¹, P³ocicê, Ratajczyka, Reszkowsk¹, Wakara i Wolnego, Stanis³aw Góra i Ratajczyk byli laureatami nagrody im Kipy. W tym czasie na studiach zaocznych wiêkszoœæ stanowili cz³onkowie PZPR, seminarium by³o odrêbne. Reszkowska by³a przedwojenn¹ studentk¹ Szko³y G³ównej Handlowej, Wakar Wydzia³u Prawa UW11. W po³owie lat piêædziesi¹tych na seminarium znalaz³a siê spora grupa by³ych studentów rozwi¹zanej WSP, w tym seminarzyœci Jerzego Danielewicza. Podobno limit przyjêæ zwiêkszono pod naciskiem dziekanatu. W latach szeœædziesi¹tych pojawi³a siê tu grupa przenosz¹cych siê indywidualnie studentów KUL, z seminariów mediewistycznych, zmieniaj¹cych równoczeœnie specjalizacjê. £¹cznie z eksternistami II stopnia w tym okresie pochodzenie ch³opskie zadeklarowa³o trzydziestu trzech uczestników seminarium, robotnicze dwudziestu czterech, rzemieœlnicze piêciu przy 82% informacji. Z seminarium drugiej po³owy lat piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych w IH UW pracowali Skowronek i w ówczesnej katedrze historii powszechnej Rusinowa. Pracê w dziale Historii PRL IH PAN podj¹³ Szarota, zaœ poprzez Instytut Krajów Socjalistycznych przeszed³ do dzia³u historii Europy by³y asystent–sta¿ysta Jerzego W. Borejszy Kamiñski. Jerzy £ojek zwi¹zany by³ z pracowni¹ historii czasopiœmiennictwa Instytutu Badañ Literackich, Stanis³aw Góra, Ratajczyk i Wolny pracowali w wy¿szych uczelniach wojskowych. £oœ w szkole oficerskiej. £awnik, pocz¹tkowo nauczyciel LO im. Œwierczewskiego i Rejtana, pracowa³ potem w Uniwersytecie Marii Curie–Sk³odowskiej i WSP Kielce. W tej ostatniej by³ w latach 1981–1988 dyrektorem Instytutu Historii. Pytel trafi³ do Akademii 11 J. J a s i ñ s k i, Andrzej Wakar, historyk Warmii i Mazur 1920–1995, „Komunikaty Mazursko–Warmiñskie” 1995, z. 3, s. 323–325. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 413 Spraw Wewnêtrznych poprzez Wydzia³ Historii Partii i archiwum MSW, potem krótko pracowa³ w szkolnictwie. W Archiwum PAN pracowa³ Chankowski, Radczuk z Naczelnej Dyrekcji Archiwów Pañstwowych przeszed³ do G³ównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. W Archiwum Dokumentacji Mechanicznej dyrektorem by³ dawny archiwista radomski Boniecki, w archiwum tym pracowa³y Sobociñska i Majerowicz (potem NDAP i ZIN BN). Ko³akowski pracowa³ m.in. w Muzeum Historycznym (dzia³ XVII–XVIII w.), NDAP, w latach 1972–1988 kierowa³ archiwum CRZZ, a od 1994 r. archiwum Uniwersytetu £ódzkiego. Pocz¹tkowo w archiwum MSW pracowa³ Wiñski, zaœ Roman £ojek zosta³ oficerem w komisariacie kolejowym. Ostaszewska pierwotnie zatrudniona w Bibliotece Wojewódzkiej, by³a potem wicedyrektorem Centrum Ustawicznego Kszta³cenia Bibliotekarzy. Bronis³aw Góra z BUW przeszed³ na dyrektora biblioteki Mazowieckiej Wy¿szej Szko³y Humanistyczno–Pedagogicznej w £owiczu. Hopfer w PISM od 1971 r. by³a kierownikiem biblioteki, od 1976 r. dzia³u gromadzenia zbiorów. Radziwi³³owicz pracowa³a kolejno w obu bibliotekach lekarskich, aktualnie jest bibliografk¹ Muzeum Ksi¹¿ki Dzieciêcej Biblioteki Publicznej. Siciñska by³a kustoszem Zak³adu Czasopism BN, Kulesza pracowa³a m.in. w muzeach i bibliotekach w tym jako starszy kustosz Centralnej Biblioteki Wojskowej. Jarzyñska równie¿ przesz³a przez muzealnictwo i bibliotekarstwo (Zak³ad Dokumentów ¯ycia Spo³ecznego BN, Biblioteka Politechniki). Kasprowicz z bibliotekarstwa (m.in. Instytut Ksi¹¿ki i Czytelnictwa BN i ówczesny Pañstwowy Oœrodek Kszta³cenia Bibliotekarzy) przesz³a w 1986 r. do dzia³u bibliograficznego Muzeum Historycznego. Z G³ównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce do Muzeum Ziemi PAN przenios³a siê jako starszy archiwista W¹sik. Do bibliotek szkolnych trafi³y Reszkowska, Pêksa i Rowiñska–Szymañska (Piaseczno). Ostrowska podjê³a pracê w Muzeum Mazowieckim w P³ocku, od 1975 r. kieruje tam dzia³em historycznym. Mrówczyñska pracuje w Muzeum Woli i Muzeum Staro¿ytnego Hutnictwa Mazowieckiego w Pruszkowie. Kieniewiczowa by³a ca³y czas zatrudniona w Muzeum Historycznym. W Muzeum Historii Polskiego Ruchu Rewolucyjnego, poza paru absolwentami pracuj¹cymi krótko, Wiórkiewicz w latach 1963–1986 by³a kierownikiem dzia³u historycznego. W redakcji s³ownika pracowali tam nie ¿yj¹cy ju¿ oboje, by³y oficer MSW Fronczak i Raszkowska. Dyrektorem Wydawnictwa „Pojezierze” w Olsztynie by³ w latach 1967–1988 dziennikarz Wakar. Brachfogel by³ m.in. w latach 1995–1998 redaktorem naczelnym „Arkad”. Mariusz £ukasiewicz, pocz¹tkowo urzêdnik, zosta³ dyrektorem warszawskiego oddzia³u Ossolineum. Jankowski, m.in. pracownik Wydzia³u Kultury KC PZPR, by³ na prze³omie lat siedemdziesi¹tych i osiemdziesi¹tych wicedyrektorem PWN, kieruj¹cym pionem humanistycznym. W wydawnictwach pracowa³a te¿ Zakrzewska i pocz¹tkowo Ossowska. Ruducha po pracy w szkolnictwie (LO w Drohiczynie, technikum w Zielonce) ukoñczy³ studia podyplomowe dziennikarstwa na UW u Aliny S³omkowskiej. By³ cz³onkiem kolegium „Gazety Rolniczej”. Stachowska–Wnuk, absolwentka tego¿ studium, specjalizuj¹ca siê w fotografii pod kierunkiem Zbigniewa Z³otnickiego, poprzez „Express Wieczorny”, „Trybunê Ludu” i „Veto” (od 1994 r. kierownik dzia³u tekstów) trafi³a aktualnie do „Wprost”, specjalizuj¹c siê w problematyce konsumpcji. Dziennikark¹ TV by³a Olszewska–Schilling. W wydawnictwach i prasie (w póŸniejszym okresie redakcja „Sam zrobiê”) pracowa³ Januszewski. 414 KRZYSZTOF GRONIOWSKI £opuszyñska, pocz¹tkowo dziennikarka gazety zak³adowej, zosta³a naczelnikiem wydzia³u GUS. Bojarska pracowa³a w Polskim Radio, bêd¹c w latach 1968–1982 kierownikiem redakcji historycznej. Pyczek w Ministerstwie Kultury i Sztuki zajmowa³a siê m.in. wspó³prac¹ kulturaln¹ z zagranic¹. ¯eglicki, kierownik dzia³u archiwalnego Centralnej Biblioteki Statystycznej by³ potem pracownikiem Ministerstwa Pracy i Opieki Spo³ecznej. Szkolnictwo by³o dla czêœci pewnym etapem drogi ¿yciowej, inni pozostawali tam do koñca aktywnoœci zawodowej. Kaczor, w latach piêædziesi¹tych dzia³aczka ZNP, zosta³a dyrektorem LO im. Dobiszewskiego. Beck, dyrektor LO im. Traugutta, pracowa³ potem w Studium Nauczycielskim nr 4 i LO im. Pu³askiego. Gotowiec jest dyrektorem Zespo³u Szkó³ Gastronomicznych przy ul. Poznañskiej, wczeœniej pracowa³ w technikum elektronicznym (obecnie Liceum Zawodowym nr 1). Maliszewska uczy³a w LO w Pu³tusku, zaœ w latach 1968–1975 kierowa³a Liceum dla Pracuj¹cych. Iwanowska, nauczycielka LO im. ¯michowskiej w latach 1989–1992 by³a dyrektork¹ tej szko³y. Jeliñski (1937–1984), absolwent podyplomowego studium historii, by³ pod koniec ¿ycia g³ównym wizytatorem departamentu kszta³cenia zawodowego i ustawicznego Ministerstwa Oœwiaty. Nowosielska, wizytatorka z lat piêædziesi¹tych, potem nauczycielka LO im. Mickiewicza w latach 1972–1990 by³a wizytatork¹ dzielnicy Praga–Po³udnie. Karolak uczy w LO im. Œniadeckiego, Ziêtarska by³a wicedyrektorem Technikum Mechanicznego w Ursusie. Wnuk, nauczyciel Zespo³u Szkó³ Terenów Zielonych, jest aktualnie burmistrzem Radzymina. Iwanowski uczy³ w LO im. ¯michowskiej i Zespole Szkó³ Architektoniczno–Budowlanych, Adamczyk w ówczesnym Liceum Pedagogicznym na Saskiej Kêpie. Ewa Wasilewska pracuje w LO im. Rejtana (wczeœniej dyrektor biura Zarz¹du G³ównego Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz Muzeum Ksi¹¿ki BN), Sochaczewska w Technikum Samochodowym w Radomiu, Wróbel w Technikum Radiowym w Pu³tusku. £oszewska uczy³a w Bia³ymstoku, Kidawa w Sosnowcu, Kuligowska w Szczecinie, Kopyciñski w Wo³ominie i Stargardzie Szczeciñskim, podobnie Kopyciñska (wczeœniej te¿ AAN), Duraj w Zarzeczu ko³o ¯ywca, Karpiñska w S³upcy, K³oczko w Augustowie, Waruszewska w Chodzie¿y. Czempiñski, wczeœniej urzêdnik, m.in. G³ównego Urzêdu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, uczy³ w Zespole Szkó³ Elektryczno–Mechanicznych w Piasecznie. Konderak by³ nauczycielem w LO w Wo³ominie, potem przeszed³ do Ministerstwa £¹cznoœci i w koñcu do Urzêdu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Pa³asz z nauczycielstwa przeszed³ na przewodnicz¹cego Wydzia³u Kultury Sto³ecznej Rady Narodowej (1965–1972), nastêpnie by³ dyrektorem departamentu teatru, muzyki i estrady Ministerstwa Kultury i Sztuki, a potem dyrektorem generalnym Towarzystwa im. Chopina. Œnie¿yñski po pracy w LO im. Œwierczewskiego zosta³ dyrektorem Szkó³ Zak³adów Urz¹dzeñ DŸwigowych, wicedyrektorem do spraw pracowniczych tych zak³adów wreszcie prezesem spó³ki. Œnie¿yñska z LO im. Œwierczewskiego przesz³a do oœrodka metodycznego, zaœ w latach 1981–1985 by³a wicedyrektorem warszawskiego Oddzia³u Doskonalenia Nauczycieli. P³ocica, by³y instruktor KW PZPR, pracowa³ póŸniej w Wydziale Oœwiaty w Olsztynie, Krawczyk–Kublicka by³a pracownikiem warszawskiego Kuratorium. W Sierpcu podj¹³ pracê Wilkowski. Od schy³ku lat szeœædziesi¹tych seminarium magisterskie zaczê³o przestawiaæ siê na problematykê varsavianistyczn¹. Zwi¹zane to by³o czêœciowo z faktem, ¿e Profesor pracowa³ nad trzecim tomem historii miasta, wydanym w 1976 r. Wydanie to w minimalnym stopniu nawi¹zywa³o do dorobku seminarium, zaœ drugie, rozszerzone, jak wiadomo zosta³o w ostatniej chwili zatrzymane przez wydawnictwo w 1992 r. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 415 O rozwoju urbanistycznym Warszawy w latach 1815–1830 pisa³ Tadeusz G¹siorowski, zaœ w latach 1868–1900 Zygmunt Stêpiñski. Ewa Turkowska zajê³a siê Alejami Ujazdowskimi, El¿bieta Szafrañska gmachem Akademii Sztuk Piêknych, Ewa Kowalik Placem Teatralnym, a Tadeusz Kalinowski kamienicami Andrzeja Zamoyskiego na Nowym Œwiecie. Roman Sikora pisa³ o handlu w latach 1850–1862, Jaros³aw Sulgostowski o pocz¹tkach komunikacji zbiorowej zaœ Teresa Polenceusz o parkach i ogrodach publicznych. Z zakresu struktur spo³ecznych Maria Barbasiewicz zajê³a siê urzêdnikami w latach 1806–1830, Ewa Lilpop dziennikarzami lat siedemdziesi¹tych, a Zofia Czerska wolnymi zawodami w latach 1900–1914. Teatr w okresie 1815–1830 bada³a Barbara Janicka, 1832–1861 na podstawie afiszów i recenzji Ma³gorzata Pawlak–Dyksiñska, teatrzyki ogródkowe Maria Domanowska, a rz¹dowe teatry dramatyczne lat 1907–1915 Dorota D¹browska. Józefê Szatkowsk¹ interesowa³y wyœcigi konne. ¯ycie towarzyskie okresu Ksiêstwa Warszawskiego bada³a dawna uczennica Woliñskiego Celina Paku³a, w latach trzydziestych Bo¿enna ¯ó³towska, zabawy ludowe lat 1832–1862 Piotr Marcinkowski, salony lat czterdziestych i piêædziesi¹tych Maria Maciejewska–Jagie³³o, ¿ycie towarzyskie lat siedemdziesi¹tych Bo¿ena Przyborowska, zaœ karnawa³ tego okresu El¿bieta Kamiñska. Codzienne ¿ycie inteligencji na podstawie kronik Boles³awa Prusa przedstawi³a Barbara Nowak. Andrzej Szwarc zaj¹³ siê filantropi¹ lat 1865–1885, zaœ o prostytucji pisa³, z w³asnej inicjatywy, Andrzej Karpiñski. El¿bieta Miarka opracowa³a ¿ycie polityczne w Warszawie w okresie Ksiêstwa Warszawskiego. O X Pawilonie Cytadeli przed 1863 r. pisa³a Magdalena Sieramska, o policji kierowanej przez policmajstra Fiodora Trepowa Jan Trawiñski. „Gazetê Polsk¹” analizowa³ Jerzy Dom¿alski, a historiografiê lat 1815–1860 Anna Froelich. Biografiê Samuela Orgelbranda, drukarza i wydawcy, opracowa³a El¿bieta Parol. Ryszard ¯elichowski, z w³asnej inicjatywy, pisa³ o pierwszych socjalistach na ³amach pozytywistycznego „Przegl¹du Tygodniowego” na podstawie rêkopiœmiennej spuœcizny Adama Wiœlickiego. Recenzentami prac varsavianistycznych byli przewa¿nie Ihnatowicz i Wawrykowa, sporadyczny i kontrowersyjny by³ udzia³ Pietrzak–Paw³owskiej. Poza tematyk¹ varsavianistyczn¹ Jêdrzej Œwierzewski pisa³ o galicyjskim polityku Tadeuszu Wasilewskim, Sabina £ukiewicz o emigrantach w ruchu galicyjskim 1848 r. Wojciech Batura zaj¹³ siê ponownie bia³ostock¹ organizacj¹ Bronis³awa Szwarcego. Krzysztof Jakimiak pisa³ o partyzantce Edmunda Calliera, Sylwester Szklarski o powstaniu w Puszczy Bia³ej, Joanna Wróblewska o ikonografii 1863 r. Katarzyna Skowron zainteresowa³a siê zakopiañsk¹ dzia³alnoœci¹ Tytusa Cha³ubiñskiego na podstawie materia³ów Muzeum Tatrzañskiego. Najm³odszy magistrant, Piotr Bro¿yna, zaj¹³ siê Klubem Konserwatywnym w Krakowie w latach 1896–1904, zaœ Romuald Morawski kwesti¹ litewsk¹ w opinii polskiej w latach 1900–1910. Najwiêcej pochwa³ zebrali Batura, Barbasiewicz i Bro¿yna. Pierwsz¹ z tych prac Kieniewicz oceni³ jako „zupe³nie nowe spojrzenie”, drug¹ okreœlano jako wykraczaj¹c¹ poza ramy magisterium, ujêcie dojrza³e i nieszablonowe (ju¿ po pracy W³adys³awa Rostockiego „Korpus w gêsie pióra uzbrojony”), odnoœnie trzeciej Kieniewicz pisa³ o wybitnej inteligencji magistranta. Za samodzieln¹ i ciekaw¹ uznano wreszcie pracê Miarki. W sumie w tym okresie Kieniewicz kierowa³ 44 ukoñczonymi pracami, z czego 3/4 varsavianistycznych. Wystawiono 17 ocen bardzo dobrych, w tym 13 varsavianistom. W seminarium uczestniczyli te¿ Tadeusz Krawczak (nie akceptowa³ varsavianizmu, magisterium i doktorat u Józefa Szaflika), Irena Dijkstra po œmierci Herbsta, Andrzej 416 KRZYSZTOF GRONIOWSKI Stypu³kowski z tematem o spo³eczeñstwie na Litwie po III rozbiorze od Tadeusza Mencla z UMCS, Lidia Wojciewska zajmuj¹ca siê szkolnictwem ¿eñskim po 1863 r. oraz Józef Szaniawski. Spoœród seminarzystów ostatniego okresu Szwarc obj¹³ asystenturê w IH UW. Tam te¿ przeszed³ z IH PAN Karpiñski aktualnie zajmuj¹cy siê okresem przedrozbiorowym, ¯elichowski, pracownik wydawnictw Centralnego Oœrodka Metodycznego Studium Nauk Politycznych UW i redaktor dzia³u historycznego „Stolicy” od 1983 r. przeszed³ do Instytutu Studiów Politycznych PAN w 1990 r., zajmuj¹c siê tam wspó³prac¹ z zagranic¹ i promocj¹. G¹siorowski w 1971/1972 r. asystent–sta¿ysta Profesora na UW, potem doktorant Wydzia³u Dziennikarstwa, przez WSNS, Centralny Oœrodek Metodyczny Studium Nauk Politycznych UW (wyk³adowca) i LO im. Poniatowskiego, w 1997 r. przeszed³ do MSWiA, gdzie zajmuje siê problematyk¹ mniejszoœci. Maciejewska–Jagie³³o, by³a asystentka nauk pomocniczych IH UW, jest wicedyrektorem Zespo³u Szkó³ Muzycznych. Batura pracuje w Muzeum Budowy Kana³u Augustowskiego, przejœciowo by³ dyrektorem. Bro¿yna, by³y doktorant KUL, odszed³ od historiografii. Barbasiewicz, pracuje w Oœrodku Dokumentacji Zabytków, D¹browska w zespole dokumentacyjnym „Zachêty”. Sieramska jest kierownikiem muzeum ¯IH. Janicka pracowa³a w dziale akt podworskich AGAD, PISM i MSZ. W Muzeum Historycznym s¹ zatrudnieni Kamiñska (ikonografia), Morawski i pocz¹tkowo Froelich, aktualnie ekonomistka w Sztokholmie. W Muzeum Sportu i Turystyki pracowa³a Barbara Nowak. Kierownikiem redakcji historycznej Wydawnictwa Naukowego PWN jest od 1992 r. ¯ó³towska, w Krajowej Agencji Wydawniczej pracowa³a Pawlak–Dyksiñska. Sulgostowski jest redaktorem w Warszawskim Oœrodku Telewizyjnym, dziennikarzem jest Trawiñski. W dokumentacji PAP pracuje Przyborowska (w przesz³oœci w muzealnictwie i szkolnictwie). Dom¿alski, rzecznik prasowy gminy Ursus, by³ w latach 1978–1981 sekretarzem redakcji „G³osu Ursusa”, od 1995 r. redaktorem naczelnym „Dziennika Ursusa”, w miêdzyczasie z przyczyn politycznych znalaz³ siê poza zawodem. Dyrektorem AAN jest Krawczak. Œwierzewski pracowa³ w Archiwum m. Warszawy, aktualnie w zak³adowym, archiwist¹ AAN by³ te¿ Stypu³kowski. Marcinkowski pracowa³ w latach 1975–1987 w Zak³adzie Uzupe³nieñ Zbiorów BN, aktualnie w dziale akcesji Biblioteki Publicznej. Jakimiak by³ zatrudniony w katalogach BN, prasie ZSL, aktualnie w Warszawskim Antykwariacie Naukowym „Kosmos”. Bibliotekark¹ zak³adow¹ by³a Parol, szkoln¹ jest Czerska (wczeœniej BUW, dzia³ akcesji). Stêpiñski jest dyrektorem w „Muratorze”, Skowron t³umaczk¹ jêzyka niemieckiego, Paku³a ekonomistk¹. W szkolnictwie pracowali: £ukiewicz (LO Horod³o), Sikora (Zespó³ Szkó³ Budowlanych w Radomiu, w latach 1993–1995 doradca metodyczny Kuratorium12), Kalinowski, by³y doktorant Wydzia³u Dziennikarstwa, w Zespole Szkó³ Ekonomicznych nr 1, Polenceusz (LO im. Reja), Miarka, Szatkowska (Falenica), Lilpop (te¿ G³ówna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, aktualnie uczy jêzyka niemieckiego), Kowalik, Domanowska (póŸniej Toronto), w przesz³oœci Turkowska i Szaniawski (m.in. LO im. Rejtana, potem Wy¿sza Szko³a Dziennikarska im. Wañkowicza). 12 List R. Sikory z 14 lipca 1998. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 417 Natrafi³em na 24 publikowane, w ró¿nej objêtoœci, prace magisterskie wykonane na seminarium Kieniewicza, co stanowi³o 13,8%. Wiêkszoœæ dotyczy³a problematyki 1863 r. Piêæ Kieniewicz og³osi³ w „Przegl¹dzie Historycznym”, wliczaj¹c zeszyt specjalny „Z epoki Mickiewicza” (1956). Tam ukaza³y siê prace Berghauzena i Groniowskiego, potem zaœ Skowronka (1961), Szaroty (1963) i Kamiñskiego (1971). Cztery opublikowano, dziêki Januszowi Jasiñskiemu, w „Komunikatach Mazursko–Warmiñskich”: Kuleszy (1960), P³ocicy (1961), Wakara (1964, potem dwa wydania ksi¹¿kowe) i Kuziñskiej (1965). W „Studiach i materia³ach do historii wojskowoœci” (piêæ pozycji) publikowali Polak, Ratajczyk (1960), Borkiewicz–Celiñska (1962), £oœ (1963) i Anusiewicz (1967). W „Roczniku Bia³ostockim” ukaza³a siê praca Stanis³awa Góry (1965), (druga wersja w „Studiach i materia³ach...” w 1985), w „Roczniku Warszawskim” Rusinowej i Sobociñskiej (1967), w „Roczniku Œwiêtokrzyskim” Bonieckiego (1971). Praca Pytla znalaz³a siê w publikacji WIH z 1984 r., Szklarski og³osi³ swoj¹ w 1981 r. w Ostro³êce, zaœ Gadomski w 1989 r. w Pu³tusku. ¯elichowski publikowa³ w „Przegl¹dzie Humanistycznym” w 1982 r., Szafrañska w „Zeszytach Naukowych ASP” (1983), zaœ Ewa Wasilewska w „Mówi¹ Wieki” (1969). W „Przegl¹dzie Historycznym” w 1954 r. ukaza³a siê te¿ wykonana u Arnolda praca Barbary Grochulskiej o ludnoœci Warszawy w XVIII w. oraz w 1960 r., oceniona jako bardzo dobra w 1938 r. przez Handelsmana praca Juliana Komara o manifestacjach grodzieñskich. Z tej grupy, nie licz¹c dwóch ostatnich, doktoraty zrobi³o 14 osób, w tym u Kieniewicza 6. Z najm³odszej generacji obok wymienionych wy¿ej trzech autorów, na egzaminie sugerowano jeszcze druk: Barbasiewicz, Baturze (na tej pracy opar³ siê m.in. w nastêpnym dziesiêcioleciu na sesji regionalnej Adam Dobroñski), Bro¿ynie, Jakimiakowi, Karpiñskiemu, Maciejewskiej–Jagie³³o, Marcinkowskiemu, Parol i Skowron, a ujêcie popularne Polenceusz i Sulgostowskiemu. Spoœród dawnych seminarzystów I stopnia og³osi³ w „Roczniku Bia³ostockim” wykonane u Herbsta magisterium Pawluk. Przez seminarium doktoranckie Kieniewicza, którego wyodrêbnienie datuje on na oko³o 1957 r., przesz³o 71 osób w tej liczbie 31 magistrantów Profesora. Doktoraty, wliczaj¹c tzw. KUL–owskie, uzyska³o 47 osób, w tym po magisteriach u Kieniewicza 17. Trzy prace by³y bronione w latach 1948–1951, pozosta³e miêdzy 1960 a 1979. W tej liczbie by³o piêæ obron w IH PAN i jedna w Wojskowej Akademii Politycznej. We wczesnym okresie, do 1954 r. na seminarium doktoranckim by³o ³¹cznie osiemnaœcie osób po studiach dawnego typu. Janusz Durko by³ uczniem Wac³awa Tokarza i po jego œmierci Tomkiewicza. Aktualnie by³ asystentem Jab³oñskiego w Akademii Nauk Politycznych. Pisa³ w 1948 r. o pocz¹tkach ruchu socjalistycznego w Królestwie Polskim (1874–1879). Przedstawi³, jak stwierdzi³ Woliñski, kszta³towanie siê programu na tle œcierania siê pr¹dów id¹cych ze Wschodu i Zachodu, doktryny dzia³aczy inteligenckich z aspiracjami klasy robotniczej oraz ewolucjê myœli programowej od socjalizmu utopijnego ku marksizmowi. Dunin–W¹sowicz pisa³ o Janie Stapiñskim na tle ruchu ludowego w Galicji do 1914 r. (1949). Kieniewicz najwy¿ej oceni³ czêœci poœwiêcone wspó³pracy z konserwatystami oraz roz³amowi w PSL. Zwróci³ uwagê na bazê rêkopiœmienn¹, równie¿ ze zbiorów prywatnych, w tym pamiêtnik g³ównego bohatera. W³adys³aw Rostocki, absolwent Wydzia³u Prawa UW i asystent tego¿ wydzia³u, wczeœniej student (1936/1937) i doktorant Wydzia³u Humanistycznego, pisa³ o zakresie w³adzy naczelnego wodza w powsta- 418 KRZYSZTOF GRONIOWSKI niu listopadowym13. Jak podkreœla³, piêæ lat po obronie, W³adys³aw Sobociñski w polemice z W³adys³awem Zajewskim by³a to monografia prawno–historyczna14. Kalabiñski broni³ pracy o Narodowej Demokracji w 1905 r. jako aspirant Uniwersytetu Lenigradzkiego. By³y oficer MO z £odzi W³adys³aw Lewandowski, który magisterium uzyska³ na UMK u Witolda £ukaszewicza, a wczeœniej by³ seminarzyst¹ Kormanowej, zosta³ przydzielony Kieniewiczowi jako aspirant z tematem „Lewica w powstaniu listopadowym”. Potem wróci³ na UMK broni¹c, po zmianie tematu, doktorat u £ukaszewicza. Halina Chamerska, magistrantka Woliñskiego, Dyl¹gowa, Grzybowski, Ramotowska, Ro¿enowa i Wyczañska doktoraty uzyskali u Kieniewicza w nastêpnym okresie, w tym Ramotowska po zmianie tematu. Ratyñska nie przyjêta na aspiranturê UW uzyska³a póŸniej doktorat u Jab³oñskiego. Wycofali siê: Józef Boroda, koñcz¹cy równolegle studia prawnicze, Janczewska (stan zdrowia), £onczyñska, Morawska, Wyderkowa oraz Hanna Szwankowska uczennica i asystentka Arnolda, zajmuj¹ca siê histori¹ Warszawy drugiej po³owy XIX wieku. W liœcie do uczennicy, która w koñcu 1951 r. zg³osi³a chêæ kontynuacji badañ Kieniewicz komentowa³ now¹ ustawê o szkolnictwie wy¿szym i konkretn¹ sytuacjê w IH UW: „dobór aspirantów, kierowników naukowych i tematów pracy nie bêdzie ju¿ tak prosty. Inicjatywa wychodziæ bêdzie zapewne od katedry zespo³owej historii Polski, która siê tu organizuje”15. W tym te¿ czasie Kieniewicz, o czym wspomina w autobiografii, mia³ w „Ossolineum” k³opoty z przeprowadzeniem druku obu swoich podstawowych monografii, póŸniej wycofa³a siê z druku zamówionego artyku³u „Myœl Filozoficzna”. Oceniaj¹c plany na 1955 r. komisja w Ministerstwie Szkolnictwa Wy¿szego podda³a krytyce niew³aœciwy, jej zdaniem, dobór tematyki na seminarium powoduj¹cy zazêbienia. W tym kontekœcie wymieniono prace Chamerskiej „S³u¿ba folwarczna w Królestwie Polskim”, Grzybowskiego o organizacji miejskiej Warszawy, Ramotowskiej o organizacji terytorialnej, Morawskiej o szlachcie zaœciankowej i Wyderkowej o czeladzi rzemieœlniczej w 1863 r. Lansowano wówczas tezê, ¿e nie wszyscy kierownicy katedr nadaj¹ siê do prowadzenia prac kandydackich16. Chamerska nie uzyska³a na UW statusu doktorantki dawnego typu (studiowa³a wtedy jako drugi kierunek — socjologiê), nie mia³a go te¿ Ro¿enowa, ani cztery absolwentki z 1952 r. Uzyska³ go natomiast w 1946/1947 r. Henryk J. Moœcicki, wówczas kierownik archiwum GUKP, który zrobi³ magisterium z dziejów 1831 r. przed wojn¹ u Wac³awa Tokarza i Paw³owskiego. Podanie z³o¿y³ przed powo³aniem Kieniewicza na katedrê, w tym czasie na seminarium nie uczêszcza³. Wœród osób, które uzyska³y doktoraty u Kieniewicza w latach szeœædziesi¹tych i siedemdziesi¹tych byli powojenni absolwenci innych seminariów UW: Grochulska, by³a archiwistka nastêpnie asystentka po seminarium Arnolda, archiwistka Barbara Smoleñska17, która studia zaczê³a na tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich oraz bibliotekarka Wanda Stummer, obie od Woliñskiego (Smoleñska by³a w miêdzyczasie doktorantk¹ Arnolda), Zbigniew Stankiewicz, wtedy asystent PAN, po magisterium na Wydziale Prawa 13 14 15 16 17 Archiwum UW, WH 530–8, 530–11, 530–28. CzP–H 1956 z. 2, s. 377. S. Kieniewicz do B. Ciemniewskiej 1 stycznia 1952, Zbiory B. Ciemniewskiej. AAN, Ministerstwo Szkolnictwa Wy¿szego 1736, k. 32,45. D. K a m o l o w a, Wspomnienie o Barbarze Smoleñskiej (1924–1982), „Rocznik Biblioteki Narodowej” 1994–1995, s. 301–302. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 419 u Bogus³awa Leœnodorskiego, z tematem od zmar³ego Stanis³awa Œreniowskiego oraz archiwista z Bia³egostoku Jerzy Szumski, uczeñ Herbsta. Dwa magisteria u Handelsmana i Hanny Pohoskiej mia³a ur. w 1895 r. Maria Paszkiewicz, u Handelsmana koñczy³ podjêty w Wilnie temat Komar, nauczyciel nastêpnie wizytator. Przedwojennym studentem UW by³ nauczyciel ze Zgierza Janusz Ziemnicki, absolwent UJ. Po tej uczelni przysz³y te¿ bibliografka z PAN Barbara Konarska, uczennica Romana Grodeckiego i nauczycielka Hanna Lutzowa, po seminarium Henryka Moœcickiego. Seminarium Stanis³awa Zaj¹czkowskiego na Uniwersytecie £ódzkim koñczy³a tamtejsza archiwistka Czes³awa Ohryzko–W³odarska, równie¿ z tematem od Œreniowskiego. Absolwentem Uniwersytetu Poznañskiego, zapewne od Ska³kowskiego, by³ Stefan Król by³y pracownik Wydzia³u Historii Partii, aktualnie z MHPRR. Archeologiê u Józefa Kostrzewskiego na UP koñczy³a Maria Piaszyk, aktualnie siostra zakonna. Ówczesny pracownik APAN Eugeniusz Tomaszewski by³ na UMK uczniem Bronis³awa W³odarskiego i Kazimierza Jasiñskiego. Seminarium Heleny Rzadkowskiej w WSP Kraków koñczy³ nauczyciel z Radomska Ryszard Szwed. WSP Gdañsk koñczyli nauczyciel i dzia³acz regionalny z P³ocka Chudzyñski oraz repatriant z Litwy, asystent WSP Olsztyn, Stanis³aw £aniec. Wiktoria Œliwowska, absolwentka Instytutu Pedagogicznego w Leningradzie, by³a przed przyjœciem na seminarium asystentk¹ Ludwika Bazylowa na UW. Do tego trzeba dodaæ absolwentów pozbawionego w tym okresie prawa nadawania stopni naukowych z zakresu historii KUL. Uczestniczyli oni w seminarium w zró¿nicowanym zakresie. Ryszard Bender, po magisterium u Wojtkowskiego przenosi³ zaczêty ju¿ w Lublinie przewód (pocz¹tkowo z Kieniewiczem jako recenzentem). Inny uczeñ Wojtkowskiego Janusz Jasiñski, pracuj¹cy w stacji naukowej PTH w Olsztynie, doje¿d¿a³ na seminarium szereg lat. Wydaje siê wiêc, ¿e liczbê tzw. doktoratów KUL–owskich nale¿y ustaliæ na siedem. Poza Benderem byli to: jego uczeñ ks. Stanis³aw Gajewski, Maria Wójcik i Janusz Warmiñski, oboje z redakcji Encyklopedii Katolickiej (aktualnie zespo³u merytoryczno–leksograficznego) uczniowie Rostockiego, ks. Daniel Olszewski z Kielc i ks. Piotr W³oczyk z Zakopanego (ten ostatni po œmierci Herbsta), uczniowie ks. Boles³awa Kumora, wreszcie ks. Jan Kania z £abuñ od ks. Mieczys³awa ¯ywczyñskiego. Tematyka ich prac by³a zró¿nicowana. Bender pisa³ o ludnoœci miejskiej Lubelszczyzny w 1861– –1862 r., Janusz Jasiñski o reformie agrarnej na Warmii, Warmiñski o Podlasiu w 1831 r. gdy pozostali podejmowali tematykê historii Koœcio³a. Warmiñski i Wójcik pojawili siê w okresie finalizacji prac, co oznacza³o jednak kilkakrotne referowanie na seminarium18. Spoœród 46 krajowych doktorów dwaj urodzili siê w latach 1904–1909, piêciu w 1910– –1919, 19 w latach dwudziestych, 16 w trzydziestych, czterech (w tym dwaj z KUL) w czterdziestych, jeden w piêædziesi¹tych. By³o wœród nich po szeœciu nauczycieli i pracowników dokumentacji, po czterech archiwistów i ksiê¿y, dwaj bibliotekarze, jeden muzealnik, na co zwraca³ uwagê ju¿ Chudzyñski. 17 kobiet stanowi³o 36%. Cz³onków PZPR by³o 10 lub 11 (niespe³na 24%), co nie by³o dla seminarium z nowszej epoki wskaŸnikiem wysokim. 18 osób mia³o pochodzenie ch³opskie, szeœæ robotnicze, trzy rzemieœlnicze, dwie ziemiañskie, trzynaœcie inteligenckie, odnoœnie czternastu brak danych. Na seminarium uczêszczali te¿: oficer Zdzis³aw Borowiecki, uczeñ Herbsta zajmuj¹cy siê TDP, doktorant KUL pod ³¹czn¹ opiek¹ Kieniewicza i Jerzego K³oczowskiego bada- 18 List M. Wójcik z 1 marca 1999. 420 KRZYSZTOF GRONIOWSKI j¹cy dzia³alnoœæ polityczn¹ zmartwychwstañców w latach 1836–1870 Bro¿yna, G¹siorowski, potem doktorant Jerzego Tomaszewskiego, Bronis³aw Góra zajmuj¹cy siê uzbrojeniem w 1863 r., Krzysztof K¹kolewski, uczeñ Zygmunta M³ynarskiego z Wydzia³u Dziennikarstwa, maj¹cy publikowane magisterium o Konstantym Kalinowskim, Kulesza zajmuj¹ca siê prac¹ organiczn¹ na Pomorzu i Maciejewska–Jagie³³o pocz¹tkowo w latach 1978–1981 zajmuj¹ca siê u Ihnatowicza lêkami spo³ecznymi, która przestawi³a siê na ¿eñskie szkolnictwo zakonne. Nauczyciel Tadeusz Malinowski, uczeñ Ryszarda Mienickiego z UMK, interesowa³ siê rol¹ Litwy w 1831 r., siostra Maria Mazurek bada³a dzieje zakonów ¿eñskich. Andrzej Rogala, absolwent Akademii Teologii Katolickiej, opracowa³ dzieje katolickich zwi¹zków robotniczych w Wielkopolsce do 1914 r. Sikora mia³ zaawansowane studia nad gospodark¹ leœn¹ w Królestwie, Sobociñska bada³a gospodarkê miêdzypowstaniowej Warszawy, zaœ nauczycielka Krystyna Wasilewska, uczennica Kipy, interesowa³a siê Szko³¹ G³ówn¹ w 1863 r. We wstêpnej fazie byli Janicka, ówczesny archiwista z Kielc Jerzy Szczepañski, Radczuk i Œnie¿yñska. Bronis³aw Góra po œmierci Profesora obroni³ pracê o uzbrojeniu w 1863 r. w WIH u Janusza Wojtasika. Szczepañski wczeœniej przeniós³ siê na seminarium Józefa Œmia³owskiego na U£ uzyskuj¹c tam doktorat. Na seminarium Rusinowej przeszli Maciejewska–Jagie³³o i Rogala. Kieniewicz w autobiografii wspomina o zagranicznych stypendystach. Byli wœród nich Japoñczycy Hiroshi Bando i póŸniej Makoto Hayasaka. Uczestnicy seminarium lat siedemdziesi¹tych zapamiêtali stypendystê Fundacji Koœciuszkowskiej ks. Piotra Paw³a Narkuna z Nowego Jorku, który pó³tora roku prowadzi³ badania nad Aleksandrem Druckim– –Lubeckim19. Recenzentami prac doktorskich najczêœciej byli: Ihnatowicz i Zahorski. Kilkakrotnie wystêpowali te¿ Herbst, Jab³oñski, Janina Leskiewiczowa, Juliusz £ukasiewicz, Mencel i Juliusz Willaume. Wœród sporadycznych recenzentów warto odnotowaæ Wereszyckiego. Niezbyt przekonywuj¹ce by³o jedno z wyst¹pieñ Bobiñskiej. Stopniowo Kieniewicz wprowadza³ uczniów, w liczbie oœmiu, g³ównie by³ych w³asnych magistrantów. Parokrotnie recenzowali doktoraty Groniowski, Ratajczyk i Stankiewicz. 30 prac doktorskich z seminarium Kieniewicza ukaza³o siê w formie odrêbnych monografii, dwie jako pozycje wiod¹ce prac zbiorowych, jedenaœcie jako artyku³y czy niekiedy ich seria, cztery nie by³y publikowane. Wydanie oœmiu prac finansowa³a PAN, po piêæ PWN i instytucje zwi¹zane z Koœcio³em, po trzy MON i oœrodki regionalne, po dwie KiW (Król, £aniec) i LSW, po jednej Ossolineum i Muzeum Rolnictwa w Szreniawie, jedna by³a wydawnictwem bia³ostockiej filii UW, jedna uczelni w³oskiej. Dwa doktoraty wczesnego okresu ukaza³y siê jako referat zjazdowy w 1948 r. oraz po 1956 r. w formie przedmowy do pamiêtnika obok wersji popularnej. Autorom sugerowano pozosta³oœci pogl¹dów PPS–owskich (zamiast tego KiW w 1952 r. og³osi³a t³umaczenie pracy rosyjskiej I. Wo³kowiczera z 1925 r.) i PSL–owskich. Jako odrêbna pozycja ukaza³ siê z przedmow¹ Kieniewicza, nie wliczany do statystyki, ukoñczony fragment doktoratu Henryka J. Moœcickiego (1911–1960) wtedy pracownika Zak³adu Historii Partii (1963). Spoœród 46 promowanych polskich uczestników seminarium doktoranckiego do habilitacji dosz³o 19. Piêæ przewodów przeprowadzono na UW. Byli to trzej pracownicy uczelni Grochulska, Skowronek i Szwarc oraz dwoje z KUL (Bender i Dyl¹gowa). Szeœæ 19 Informacja M. Maciejewskiej–Jagie³³o. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 421 odby³o siê w PAN (Chamerska, Dunin–W¹sowicz jako ówczesna praca kandydacka, Groniowski, Ramotowska, Rostocki i Œliwowska). Trzy przewody przeprowadzono na UMK (ks. Gajewski, Janusz Jasiñski, £aniec), dwa na U£ (Stankiewicz, Szwed), jeden w Wojskowej Akademii Politycznej (Ratajczyk) i jeden w Papieskiej Akademii Teologicznej (ks. Olszewski). Durko uzyska³ docenturê wiosn¹ 1955 r. w Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej na podstawie 22 publikacji i wczeœniejszej dydaktyki w Akademii Nauk Politycznych. Jab³oñski ocenia³ ca³okszta³t dorobku, Arnold uzna³ doktorat za odpowiednik pracy kandydackiej. Wniosek popierali Stanis³aw Lorentz i Tomkiewicz. Przypominanie przez Gerbera powa¿nych obci¹¿eñ socjaldemokratyzmu nie mia³o wp³ywu na decyzjê20. Trudniejsza by³a sytuacja Dunin–W¹sowicza, od pocz¹tku 1955 r. adiunkta PAN. Stara³ siê on o wszczêcie przewodu na podstawie wydanego przez IBL „Czasopiœmiennictwa ludowego w Galicji” (1952). Opinia Kieniewicza z marca 1955 r., przy wysokiej ocenie walorów intelektualnych kandydata i zalet doktoratu nie by³a jednoznaczna w p³aszczyŸnie metodologicznej. Recenzentka Walentyna Najdus, przenios³a akcent na „opory i nawroty” autora sugeruj¹c przewód na podstawie maszynopisu „Dziejów ruchu ludowego w Galicji” zawê¿onego do dziejów Stronnictwa Ludowego. Wed³ug tej koncepcji sprawê po roku wznowiono. Jednak jeszcze w czasie obrony w grudniu 1956 r. przewodnicz¹ca Rady Naukowej IH PAN G¹siorowska mia³a w¹tpliwoœci, czy wytypowana praca nie ma charakteru popularno–naukowego. Recenzent CKK Jab³oñski uzna³, ¿e kandydaturê mo¿na by³o daæ Dunin–W¹sowiczowi ju¿ za poprzednie prace. Podkreœli³ dojrza³oœæ opracowania i jego oryginalnoœæ, w¹tpliwoœci G¹siorowskiej odrzuci³21. Kieniewicz uczestniczy³ w przewodach habilitacyjnych prawdopodobnie 13 uczniów, czêsto by³ te¿ recenzentem wydawniczym. Benderowi zasugerowa³ temat habilitacji o reformie czynszowej w Ordynacji Zamojskiej. Do pracy Janusza Jasiñskiego o œwiadomoœci narodowej na Warmii napisa³ przedmowê podkreœlaj¹c nowatorstwo ujêcia. Uczestniczy³ w przewodzie Stankiewicza pisz¹cego o reformach czynszowych w Królestwie Polskim, recenzowa³ te¿ pracê ks. Olszewskiego. Dyl¹gowa jako inspiratora tematu wymienia K³oczowskiego. Kieniewicz napisa³ recenzjê z pracy Szaroty poœwiêconej ¿yciu codziennemu w Warszawie w okresie II wojny œwiatowej (wyd. II, 1978). Na kontynuacjê kontaktów naukowych z Profesorem k³adzie nacisk Ratajczyk22, który habilitowa³ siê na podstawie pracy z historii wojskowoœci XVIII stulecia (1975). W 1961 r., gdy rozpoczyna³em pracê o kwestii agrarnej, Profesor ostrzega³ mnie przed niebezpieczeñstwem przesuniêcia punktu ciê¿koœci na ostatnie lata przed I wojn¹ œwiatow¹23. Z pewnoœci¹ Profesor nie by³ zaanga¿owany w przewodach Rostockiego (dyplomatyka) i Szweda (dwudziestolecie). Bardziej z³o¿ona jest sprawa £añca, którego pracy nie przyjê³a Rada Wydzia³u Historycznego UW. Na UMK, bez udzia³u Kieniewicza, trzynaœcie lat po og³oszeniu pracy przez KiW g³ówn¹ rolê w przewodzie odgrywa³ Bender. Docentury z nominacji w póŸniejszym okresie otrzyma³y, poza uczelniami, Lutzowa, Ohryzko–W³odarska (1927–1977) i Wyczañska. Lutzowa w chwili œmierci przygotowywa³a rozprawê habilitacyjn¹ o ideologii i polityce obozu liberalnego Wielkiej Emigracji. 20 21 22 23 AAN, Ministerstwo Szkolnictwa Wy¿szego 2992. Ibidem 2991. List L. Ratajczyka z 1 lutego 1999. List S. Kieniewicza, Pary¿ 19 grudnia 1961. 422 KRZYSZTOF GRONIOWSKI Zmar³ te¿ Chankowski (1928–1990) pisz¹cy pracê habilitacyjn¹ o Muzeum Rapperswilskim, której kilka fragmentów og³osi³24. Tytu³y naukowe profesorów uzyska³o 12 osób po doktoratach u Kieniewicza: Skowronek na UW, Bender, Dyl¹gowa i Rostocki w KUL, Dunin–W¹sowicz, Groniowski, Janusz Jasiñski (1993)25 i Œliwowska w PAN, Ratajczyk w Wojskowej Akademii Politycznej, Stankiewicz na U£, Durko w Zak³adzie Historii Partii i Ramotowska w AGAD. Bender, Dunin–W¹sowicz, Rostocki, Stankiewicz (1990) i Œliwowska (1994)26 uzyskali nastêpnie ówczesny tytu³ profesora zwyczajnego. Profesorami uczelni w latach dziewiêædziesi¹tych zostali: Grochulska i Szwarc (1996) na UW, ks. Gajewski w WSP Rzeszów, £aniec w WSP Olsztyn, ks. Olszewski w WSP Kielce i Szwed w WSP Czêstochowa, gdzie wybrano go na rektora. Chamerska by³a docentem bibliotekoznawstwa na UW. Uczestnicy seminarium Kieniewicza (Berghauzen, Groniowski kierownik zespo³u, Kaczyñska i Ostaszewska) stanowili wiêkszoœæ zespo³u przygotowuj¹cego na Zjazd M³odych Historyków (listopad 1954 r.) referat o m³odzie¿y studenckiej Warszawy na prze³omie lat piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych XIX w. z siêgniêciem do akt Sta³ej Komisji Œledczej. Opiekê nad zespo³em sprawowa³a G¹siorowska, Kieniewicz by³ drugim recenzentem. Ko³o Naukowe Historii Nowo¿ytnej i Najnowszej UW powsta³o w 1952 r. na wniosek Berghauzena. Wówczas sekcja XIX w. stanowi³a faktycznie proseminarium rewolucji francuskiej 1789 r., prowadzone przez pracownika IKKN Witolda Rodziñskiego. W latach 1959–1960 w ogólnopolskim ruchu kó³ naukowych czynny by³ Skowronek (zjazd poznañski w marcu 1960 r.). Na kolejnym zjeŸdzie odbytym na UMCS na prze³omie marca i kwietnia 1962 r., poœwiêconym walkom narodowo–wyzwoleñczym, jury pod przewodnictwem Wereszyckiego przyzna³o pierwsz¹ nagrodê Szarocie. Przygotowa³ on referat o genezie Bia³ych, oparty na rêkopiœmiennym jeszcze pamiêtniku Telesfora Szpadkowskiego. Referentami na ogólnopolskich zjazdach historyków byli: Dunin–W¹sowicz (1958, sympozja 1974, 1984), Durko (1948), Groniowski (1963, sympozjum 1974), Janusz Jasiñski (1994), Kalabiñski (sympozja 1974, 1979), Ko³odziejczyk (1963, 1989, sympozjum 1974), Konarska (sympozjum 1984), Skowronek (1994), Stankiewicz (1958 po œmierci Œreniowskiego, sympozja 1974 i 1984) i Szarota (sympozjum 1979). Dyskusjê sekcji wojskowej w 1994 r. zagaja³ Stawecki. Sekcjê w 1958 i 1963 r. organizowa³ Kieniewicz, sympozjum „Patrioci prawdziwi i fa³szywi” w 1984 r. Grochulska. Na ³amach „Przegl¹du Historycznego”, w okresie redaktorstwa Profesora, 34 uczestników jego seminarium (nie licz¹c tych, którzy odeszli przed magisterium) og³osi³o 157 prac. Najwiêcej publikowali tu Groniowski i Skowronek (po 27) oraz Œliwowska (23). Czêsto pisali te¿ Grochulska (12), Stankiewicz (11), Szwarc (8) oraz Berghauzen i Kamiñ- 24 J. S k o w r o n e k, Hanna Lutzowa (1922–1977), KH 1978, z. 1, s. 244–245; J. W a s i a k, Czes³awa Ohryzko–W³odarska, „Rocznik £ódzki” 1978, s. 419–423; J. S z u m s k i, Stanis³aw Chankowski, „Bia³ostocczyzna” 1993, z. 1, s. 100–103. 25 J. J a s i ñ s k i, Z Lublina na Warmiê, [w:] Z dyplomem KUL, s. 29–35; idem, Refleksje nad rol¹ inteligencji na Warmii i Mazurach dawniej i dzisiaj, „Komunikaty Mazursko–Warmiñskie”, 1999, z. 2, s. 215–226; cf. te¿ numer tego czasopisma na 60–lecie J. Jasiñskiego, 1988, z. 3–4. Od oko³o 1997 r. pracowa³ w WSP Olsztyn. 26 Jubileuszowe tomy poœwiêcone R. Benderowi, Na prze³omie stuleci (1997) i W. Rostockiemu, Pañstwo, Koœció³, niepodleg³oœæ (1986); H. B r o d o w s k a – K u b i c z, Zbigniew Stankiewicz (1930–1990), „Rocznik £ódzki” 1993, s. 336. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 423 ski (po 6). U czêœci wspomniane liczby przypadaj¹ na krótszy okres z uwagi na datê ukoñczenia studiów lub zgon. Profesor zawsze przywi¹zywa³ du¿e znaczenie do wspó³pracy uczniów z „Polskim S³ownikiem Biograficznym”, sam wchodz¹c w sk³ad Komitetu Redakcyjnego, a od t. XX stoj¹c na czele Rady Redakcyjnej. W tomach VII–XXXIV 37 uczniów Profesora (wed³ug kryteriów jak wy¿ej) umieœci³o ³¹cznie 336 ¿yciorysów z wyraŸn¹ kulminacj¹ na pocz¹tku lat siedemdziesi¹tych. Najwiêcej pisali Dunin–W¹sowicz (62) i Stawecki (48) nie bêd¹cy ju¿ w tym czasie wspó³pracownikami Kieniewicza. Pierwszy, poza ruchem ludowym w Galicji, w znacznej mierze z problematyki II wojny œwiatowej, drugi wojskowej dwudziestolecia. Znaczna jednak te¿ by³a aktywnoœæ XIX–wieczników. Pierwsz¹ dziesi¹tkê uzupe³niaj¹ Konarska (22), Kiepurska (18), Ramotowska i Œliwowska (po 17), Wyczañska (16), Bender (13), Dyl¹gowa i Skowronek (po 12). W trzech tomach „S³ownika biograficznego dzia³aczy polskiego ruchu robotniczego” oœmiu by³ych seminarzystów Kieniewicza napisa³o ³¹cznie 458 ¿yciorysów (w tym Kalabiñski 209, Fronczak 112, Raszkowska 66, Radlak 28, Wiórkiewicz 20, Durko 11). W „S³owniku biograficznym katolicyzmu spo³ecznego w Polsce” Bender jest przewodnicz¹cym komitetu redakcyjnego, ks. Gajewski jego zastêpc¹. W „Encyklopedii Warszawy (1994) uczestniczy³o 19 by³ych seminarzystów ze starszej i œredniej generacji. Profesor wyraŸnie preferowa³ wydawnictwa Ÿród³owe, k³ad¹c nacisk na ich wiêksz¹ trwa³oœæ. W rzeczywistoœci jednak nie wszystkie, zw³aszcza obcojêzyczne, wydawnictwa dotycz¹ce nowszych czasów wesz³y do szerszego obiegu naukowego, zaœ wiele wyborów tematycznych starza³o siê szybciej od monografii. W czterotomowym wydawnictwie akt procesu Romualda Traugutta i cz³onków Rz¹du Narodowego (NDAP 1960–1961 pod redakcj¹ Emanuela Halicza) uczestniczy³y Borkiewicz–Celiñska, Morawska i Ramotowska, która m.in. opracowa³a czêœæ wstêpu. W wydawnictwie „Powstanie styczniowe. Materia³y i dokumenty”, które Kieniewicz zainicjowa³ wraz z Ili¹ Millerem jeszcze w latach piêædziesi¹tych, uczniowie Kieniewicza stanowili wiêkszoœæ polskich wspó³pracowników. W czasie reorganizacji IH PAN w 1959 r. powsta³a kierowana przez Kieniewicza pracownia edytorska Ÿróde³ do dziejów powstania 1863 r., do której zaliczono Œliwowsk¹, Stankiewicza (do przejœcia na U£) i repatrianta z Litwy docenta Dawida Fajnhauza (potem Chicago). W pracach nad tomem o sprawie ch³opskiej (1962) uczestniczyli Ohryzko–W³odarska i Stankiewicz, w tomie manifestacji (1963) Groniowski, Morawska i Œliwowska, w tomie zeznañ œledczych (1965) Stankiewicz, w czterotomowej korespondencji namiestników (1964–1978) Groniowski, potem Ramotowska i Œliwowska, w trzytomowej tajnej prasie (1966–1970) Œliwowska, w Rz¹dzie Narodowym (1968) Ramotowska i Œliwowska, w materia³ach Wydzia³u Wojny (1973) Chankowski, w drugim tomie poœwiêconym dzia³alnoœci militarnej (1976) Chankowski i Ratajczyk, w tomie galicyjskim (1980) i terenowych w³adz cywilnych (1986) Ramotowska i Œliwowska. Mia³y te¿ one wspó³udzia³ w „Zarysie powstania styczniowego opracowanym w warszawskiej Cytadeli” (1985). Obie wesz³y te¿ do komitetu redakcyjnego serii: pierwsza jako przedstawicielka archiwów za Kazimierza Konarskiego, druga po wyjeŸdzie do Danii Halicza. Kartotekê zespo³u tworzy³a Chamerska. W trzech zespo³ach dosz³o do konfliktów. W 1978 r. zosta³a rozpoczêta trzytomowa seria „Polskie ruchy spo³eczno–polityczne i ¿ycie literackie 1832–1865”, a w 1990 r. kolejna „Polski ruch wyzwoleñczy i rosyjsko–pol- 424 KRZYSZTOF GRONIOWSKI skie zwi¹zki spo³eczno–kulturalne w XIX w.”, obie pomyœlane jako zbiór studiów obok czêœci Ÿród³owej. W pracach tych znaczn¹ rolê odegrali Skowronek i Œliwowska. W latach 1996–1997 archiwa wspó³firmowa³y wydanie protoko³ów lwowskiej Rady Centralnej Narodowej (1848) i materia³ów Zygmunta Starorypiñskiego z 1863 r. Ohryzko–W³odarska i w mniejszym stopniu Wyderkowa bra³y udzia³ w publikacji XVII–wiecznych lustracji dóbr (pierwsza wielkopolskich i kujawskich, druga mazowieckich). Borkiewicz–Celiñska by³a wspó³wydawczyni¹ „Ksiêgi ³awniczej miasta Nowej Warszawy” (1960), Rostocki „Ustawodawstwa Ksiêstwa Warszawskiego” (1964). Anusiewicz opublikowa³ Ignacego Pr¹dzyñskiego „Umocnienie polowe” (1986), a Ko³odziejczyk raport Józefa Bossakowskiego o gospodarce Królestwa przed 1863 r. (1969). Wspó³wydawc¹ „Raportów warszawskich oberpolicmajstrów 1892–1913” by³a Kiepurska (1971). Od 1956 r. Kalabiñski wydawa³ Ÿród³a do dziejów rewolucji 1905 r. i dziejów klasy robotniczej, w tym uczestniczy³ w opracowaniu czterech tomów „Walk ch³opów Królestwa Polskiego w rewolucji 1905–1907” (1958–1961). Stawecki jest wspó³wydawc¹ „Plebiscytów na Warmii, Mazurach i Powiœlu w 1920 r.” (1986) i „Studium planu strategicznego Polski przeciw Niemcom” Tadeusza Kutrzeby i Stefana Mossora (Pax 1987). Janicka uczestniczy³a w tomie „Polska w polityce miêdzynarodowej t. I, 1939” (1989). Skowronek wyda³ Adama Jerzego Czartoryskiego „Pamiêtniki i memoria³y polityczne 1776–1809” (Pax 1986). Grochulska opublikowa³a wspomnienia Anny Potockiej–W¹sowiczowej (1965), Anny Staël–Holstein „Dziesiêæ lat wygnania” (1973) i jest wspó³wydawczyni¹ Jakowa Sieversa „Jak doprowadzi³em do drugiego rozbioru Polski” (1992). Rusinowa og³osi³a korespondencjê Tadeusza Koœciuszki z Thomasem Jeffersonem (1976). Groniowski przygotowa³ reedycjê „Pamiêtnika ch³opa–nauczyciela” Kazimierza Deczyñskiego (1979). Rostocki jest wspó³wydawc¹ „Pamiêtnika z czasów powstania listopadowego” Antoniego Ostrowskiego (1961), zaœ Lewandowski og³osi³ „Rys powstania...”, Walentego Zwierkowskiego (KiW 1973). Smoleñska opracowa³a Józefa Trzaskowskiego „Zbiór ró¿nych drobnostek” (Pax 1982). „Listy legionistów Adama Mickiewicza z lat 1848–1849” opracowa³a Lutzowa (1963). W przygotowaniu tomu „Spiskowcy i partyzanci 1863 roku” pod redakcj¹ Kieniewicza (1967) uczestniczy³y Borkiewicz–Celiñska, Ohryzko–W³odarska i Ramotowska. Bender wyda³ wspomnienia Józefa (O. Rafa³a) Kalinowskiego (1965) i „Pamiêtniki moje” ks. Karola Mikoszewskiego (Pax 1987), zaœ Szarota by³ m.in. wspó³wydawc¹ pamiêtnika Szpadkowskiego (1969) oraz wyboru wspomnieñ „Wieœ polska 1939–1948” (cztery tomy 1967–1971). Œliwowska jest m.in. wydawc¹ „Pamiêtników dekabrystów” (1960), poœwiêconych II wojnie wspomnieñ „Czarny rok... czarne lata” (1996) i wspó³wydawczyni¹ „Tryptyku kazachstañskiego” (1992) oraz wspomnieñ Walentego Woronowicza (1994). Wyczañska przygotowa³a „Pamiêtniki o Komunie Paryskiej” (1971) oraz (wraz z zespo³em) „Harcerki 1939–1945” (1973, 1985), Durko jest wydawc¹ II–IV tomu „Pamiêtników” Boles³awa Limanowskiego (1958–1972) oraz wspomnieñ warszawskich robotników „W pracy i w walce” (1970). Dunin–W¹sowicz opracowa³ „Ze wspomnieñ” Jakuba Bojki i „Pamiêtnik” Jana Stapiñskiego (1959) oraz zbiory pamiêtników varsavianistycznych z 1863 r. (1963) i I wojny (1971). Janusz Jasiñski by³ wydawc¹ pism szeregu dzia³aczy zwi¹zanych z Warmi¹ i Mazurami (m.in. Micha³a Kajki, Wojciecha Kêtrzyñskiego, Micha³a Langowskiego, Karola Pontowskiego i Andrzeja Samulowskiego). Podobnie Wakar. Berghauzen og³osi³ „Pisma podhalañskie” Juliusza Zborowskiego (1972), Szwankowska Antoniego Magiera „Estetyka SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 425 miasta sto³ecznego Warszawy” (1963). Szaniawski opublikowa³ dokumentacjê dotycz¹c¹ p³k. Ryszarda Kukliñskiego (1998). W zakresie syntez Szwarc og³osi³ w 1997 r. w WSiP, we wspó³autorstwie z Jerzym Eislerem i Paw³em Wieczorkiewiczem „Polska, dzieje polityczne ostatnich dwustu lat” jako „spojrzenie z po³owy lat dziewiêædziesi¹tych” oparte „w pewnej mierze na w³asnych badaniach autorów”. W 1997 r. opublikowa³ te¿ zarys „Pod obc¹ w³adz¹ 1795–1864”. Groniowski i Skowronek dla tego¿ wydawnictwa opracowali „Historiê Polski 1795–1914”, która w latach 1971–1987 mia³a trzy wydania, ³¹cznie 140 tys. egzemplarzy. Groniowski by³ te¿ wspó³autorem „Zarysu historii Polski” pod redakcj¹ Janusza Tazbira (1979), gdzie opracowa³ lata 1864–1918. Skowronek napisa³ czêœæ poœwiêcon¹ XVIII i XIX wiekowi w „Historii S³owian Po³udniowych i Zachodnich” (dwa wydania 1977, 1988). Durko jest autorem skryptu „Historia Polski XIX i XX wieku” (czêœæ I z 1950 r. koñcz¹ca siê na Wielkiej Emigracji), a Ko³odziejczyk „Historii gospodarczej Polski w epoce kapitalistycznej 1796–1918” (1965). Rostocki we wspó³autorstwie z Andrzejem Ajnenkielem i Leœnodorskim og³osi³ w latach 1969–1974 trzy wydania „Historii ustroju Polski 1764–1939”. Ratajczyk opracowa³ podrêcznik „Historia wojskowoœci” (dwa wydania 1975 i 1980) i jest wspó³autorem podrêcznika „Podstawy polityki obronnej” (1985), w którym pisa³ o okresie 1914–1939. Stankiewicz jest wspó³autorem III tomu „Historii pañstwa i prawa Polski” (1981), opracowa³ tam Królestwo oraz Litwê, Bia³oruœ i Ukrainê. Ks. Olszewski og³osi³ syntetyczne „Dzieje chrzeœcijañstwa w zarysie” (1982, 1983, 1996). Podrêcznik szkolny dla klasy VII Skowronka mia³ w dwóch seriach w latach 1975– –1991 ³¹cznie trzynaœcie wydañ, z nak³adem 3,3 miliona egzemplarzy. W latach czterdziestych wspó³autork¹ podrêcznika dla klasy IV by³a Tropaczyñska–Ogarkowa. Drukowany dorobek posiada 120 seminarzystów w tym 87 magistrantów Kieniewicza (48,9%). 64 osoby, wliczaj¹c seminarium doktoranckie, posiadaj¹ pozycjê ksi¹¿kow¹, w tym 26 trzy lub wiêcej. Schy³ku XVIII w. dotycz¹ prace habilitacyjne Grochulskiej „Warszawa na mapie Polski stanis³awowskiej” (1980) i Ratajczyka „Wojsko i obronnoœæ Rzeczypospolitej 1788– –1792” (1975) oraz poœwiêcony stosunkom polsko–rosyjskim wydany w Padwie doktorat Giampiero Bozzolato (1964). Artyku³y o tej epoce pisa³y Lutzowa („Przegl¹d Historyczno–Oœwiatowy”), £onczyñska i Smoleñska. Okres po 1795 r. bada³ Skowronek (1937–1996)27 w szczególnoœci jako autor „Antynapoleoñskich koncepcji Czartoryskiego” (1969), „Sprzymierzeñców narodów ba³kañskich” (1983) i napisanej 80 lat po Szymonie Askenazym biografii ksiêcia Józefa Poniatowskiego (1984, 1986). Grochulska opracowa³a „Handel zagraniczny Ksiêstwa Warszawskiego”(1967) i popularn¹ ksi¹¿kê o Ksiêstwie Warszawskim (1966). Podobny charakter ma ksi¹¿ka Rostockiego o urzêdnikach „Korpus w gêsie pióra uzbrojony” (1972). Doktorska praca Dyl¹gowej „Towarzystwo Patriotyczne i S¹d Sejmowy” (1970) stanowi najlepsz¹ publikacjê tej autorki. Pod redakcj¹ Kieniewicza ukaza³ siê I tom „Dziejów Uniwersytetu Warszawskiego” (1981); lata 1807–1815 opracowa³a Grochulska, 1831–1857 Skowronek i 1899–1915 Kiepurska. 27 B. G r o c h u l s k a, Jerzy Skowronek, KH 1996, z. 4, s. 185–187; Jerzy Skowronek historyk wieku XIX, Warszawa 1999, s. 7–8. 426 KRZYSZTOF GRONIOWSKI Powstania listopadowego, poza wspomnian¹ prac¹ Rostockiego (1955) dotyczy cykl artyku³ów Warmiñskiego o Podlasiu, w³aœciwe streszczenie ukaza³o siê w „Biuletynie Lubelskiego Towarzystwa Naukowego” (1983). W zakresie dziejów Wielkiej Emigracji sporo pisano zw³aszcza o obozie konserwatywnym. „Politykê ba³kañsk¹ Hotelu Lambert (1833–1856)” bada³ Skowronek (1976), podsumowanie badañ stanowi³a popularna biografia Adama Jerzego Czartoryskiego (1994). O W³adys³awie Zamoyskim pisa³a Konarska (1971), obozowi 3 maja poœwiêcony jest rêkopis doktoratu Lutzowej. Soko³owska, korzystaj¹c te¿ z prowincjonalnych archiwów francuskich, opracowa³a „M³od¹ Polskê” (1972). Literackim Towarzystwem Przyjació³ Polski w Anglii zajê³a siê Stummer, w 1980 r. ukaza³o siê streszczenie tej pracy w: „Wielka Emigracja i sprawa polska a Europa 1832–1864”. Druga monografia Konarskiej dotyczy studiów emigrantów w uczelniach francuskich (1986). „Polakom w Komunie Paryskiej 1871 r.” poœwiêcone jest oparte na badaniach prowadzonych w Pary¿u w 1948 r, opracowanie Wyczañskiej (1957, 1971). Problematyki wojskowej dotycz¹ publikacje Anusiewicza, g³ównie z lat 1959–1960. Dziejom wsi Królestwa Polskiego poœwiêcone s¹ liczne prace Stankiewicza w tym habilitacyjna o reformach czynszowych dóbr skarbowych (1968) oraz liczne artyku³y oparte na niepublikowanych jego maszynopisach o serwitutach przed 1863 r. i postawie wsi w czasie powstania. Inny dotyczy ustawodawstwa uw³aszczeniowego (1966). Stankiewicz napisa³ te¿ ksi¹¿kê „Kwestia ch³opska w okresie narodzin polskiego ruchu robotniczego” (1985). O produkcji wódki i pijañstwie pisa³a Ro¿enowa (1961). Z pracy doktorskiej Chamerskiej o s³u¿bie folwarcznej ukaza³a siê broszura (1957) i artyku³ w „Kwartalniku Historii Kultury Materialnej” (1961). Pracê habilitacyjn¹ poœwiêci³a drobnej szlachcie w latach 1832–1864 (1974). Pisa³a te¿ o ziemiañstwie. Przeobra¿enia wsi Królestwa do uw³aszczenia na przyk³adzie powiatu brzeziñskiego przedstawi³a w gruntownym opracowaniu Ohryzko– W³odarska, równie¿ autorka artyku³u o bezrolnych w czasie uw³aszczenia („Roczniki Dziejów Spo³ecznych i Gospodarczych”, 1961). Bender, jak wspomniano, przedstawi³ „Reformê czynszow¹ w Ordynacji Zamoyskiej 1833–1864” (1969, 1995). Smoleñska zajê³a siê administracj¹ wilanowsk¹ (1975). Groniowski pisa³ o realizacji uw³aszczenia (1963), kwestii agrarnej w latach 1871–1914 (1966 — habilitacja), o robotnikach rolnych (1977), emigracji do Brazylii (1972) oraz w popularnej formie przedstawi³ trójzaborowe przeobra¿enia wsi w okresie reform uw³aszczeniowych (1976). Przemiany agrarne pó³nocno–wschodniej czêœci Królestwa i okrêgu bia³ostockiego w interesuj¹cy sposób pokaza³ Szumski (w: „Wieœ i rolnictwo ziem pó³nocno–wschodniej Polski w II po³owie XIX i pocz¹tkach XX w.”, 1984), „Wieœ po³udniowo–zachodniego Mazowsza 1864–1907” og³osi³ Chudzyñski (1983). Batura da³ nowe oœwietlenie budowy Kana³u Augustowskiego (1980, 1983). Czêœæ historyczn¹ ma te¿ przewodnik po ziemi augustowskiej z jego wspó³autorstwem (1993, 1997). Beck og³osi³ streszczenie pracy o rzemioœle warszawskim (1983). Grochulska pisa³a o domu bankowym S. A. L. Fraenkla (1983), Eugeniusz Tomaszewski opublikowa³ „Kszta³towanie siê kapitalistycznych przedsiêbiorstw prasowych w Warszawie (1851– –1860)” (1968). Ukaza³ siê fragment pracy doktorskiej ¯elichowskiego o ulicy Solec 1815– –1870. Wyda³ on natomiast ksi¹¿kê o ulicy Smolnej (1998) oraz broszurê o Lindleyach, z dobr¹ ikonografi¹ (1996). Dziesiêæ recenzji w „Mówi¹ Wieki” jako student og³osi³ Szaniawski, w du¿ej mierze z pamiêtników wydanych przez Pax. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 427 Nowsze znaleziska archiwalne nieco zdezaktualizowa³y pracê Berghauzena „Ruch patriotyczny w Królestwie Polskim 1833–1850” (1974). Doktorat Króla (obroniony w 1965 r., opublikowany w 1969 r.) w bezpodstawny sposób atakuje jego poprzednika w badaniach nad Cytadel¹, pozorna reedycja ksi¹¿ki jest wydawnictwem albumowym, zaœ wydane przez KiW (1988) ,,101 Kobiet polskich” ma charakter popularny. Interesuj¹ce studium historyczno–urbanistyczne P³oñska napisa³a Barbasiewicz (1984). Rosji Miko³aja I Œliwowska poœwiêci³a trzy ksi¹¿ki: o konspiracji pietraszewców, „W krêgu poprzedników Hercena” (1971 — habilitacja) i popularn¹. Druga stanowi poprzedzony wstêpnym studium zbiór kilku biografii. Autorka ta wyda³a te¿ s³ownik biograficzny „Zes³añcy polscy w Imperium Rosyjskim w pierwszej po³owie XIX w.” (1998). Powstaniu styczniowemu poœwiêcone s¹ opracowania historyczno–wojskowe: Ratajczyka (od 1991 r. w USA, uczy³ w szkole polskiej w Chicago) „Polska wojna partyzancka 1863–1864” (1966) i Stanis³awa Góry o Podlasiu (1976). Wyró¿nia siê te¿ praca Chankowskiego o powstaniu w Augustowskiem (1972). Zaj¹³ siê on te¿ Litw¹ (w: „Powstanie styczniowe 1863–1864” pod red. S³awomira Kalembki 1990). O manifestacjach warszawskich pisa³ Komar (1904–1969), (wydanie poœmiertne 1970), o ludnoœci miejskiej Lubelszczyzny w tym czasie Bender (1961), o powstaniu w Zag³êbiu D¹browskim Szwed (1978); fragment pracy o £êczyckiem og³osi³ Ziemnicki (1975). Powsta³y biografie Marcina Borelowskiego (Dunin–W¹sowicz 1964), ks. Karola Mikoszewskiego (Bender 1982), Józefa Kalinowskiego — œw. Rafa³a (tego¿ autora Pax 1977, 1984), dobrze napisane popularne Stankiewicza. „Dzieje wielkoœci i upadku Aleksandra Wielopolskiego” (1967) i Dunin–W¹sowicza o Zygmuncie Padlewskim (1960, 1966) i o Stefanie Bobrowskim (1963). O liœcie otwartym ks. Hieronima Kajsiewicza pisa³ w oparciu o archiwa rzymskie Bro¿yna (1988). Bronis³aw Góra og³osi³ streszczenie pracy o uzbrojeniu w powstaniu (1995). Autork¹ czterech ksi¹¿ek, w tym o Rz¹dzie Narodowym (1978) i rozprawy w cytowanym „Powstaniu styczniowym 1863–1864” jest Ramotowska. Sporo pisa³ te¿ £aniec, w tym praca doktorska o kolejarzach w powstaniu (1974, 1978), biografia Bronis³awa Szwarcego (1988) i o powstaniu na Bia³orusi (1996), z któr¹ polemizowa³em. Nie by³y publikowane doktoraty Grzybowskiego o organizacji miejskiej Warszawy, ks. Kani o stanowisku Watykanu wobec powstania i Paszkiewicz poœwiêcony Romualdowi Trauguttowi. Dwa artyku³y dotycz¹ce rynku pracy w pouw³aszczeniowym mieœcie og³osi³a Ewa Wasilewska (1974). Kolejarze Królestwa w latach 1878–1914 stanowili temat habilitacji £añca (1979, 1995), o kolejarzach drogi warszawsko–wiedeñskiej do 1880 r. og³osi³a te¿ trzy artyku³y Ro¿enowa (1968, 1972). Pokolenie Szko³y G³ównej przedstawi³ artyku³ Ossowskiej (1981). Liczebnoœæ inteligencji na prze³omie wieków szacowa³ Ziemnicki (1976), który zaj¹³ siê te¿ warunkami bytowymi nauczycieli (1977). Cykl artyku³ów o inteligencji prowincjonalnej na podstawie doktoratu og³asza³ w latach 1983–1987 Szwarc. Postaw¹ i aktywnoœci¹ spo³eczeñstwa w dwudziestoleciu po 1863 r. w skali trójzaborowej zajê³a siê Soko³owska w oœmioarkuszowej rozprawie „Czas po klêsce” (1987). „Inteligencji zawodowej Warszawy 1905–1907 r.” poœwiêcony by³ doktorat Kiepurskiej (1967). Ta sama autorka przystêpnie przedstawi³a przebieg rewolucji w Warszawie (1974). Kszta³towanie siê obozu ugodowego pokaza³ Szwarc w habilitacji „Od Wielopolskiego do Stronnictwa Polityki Realnej” (1990, 1996). O stosunku Narodowej Demokracji do Koœcio³a pisa³ Bro¿yna („Krytyka” 1988). Bia³orusi¹ od po³owy XIX w. do I wojny œwiatowej zaj¹³ siê w dwóch ksi¹¿kach £aniec (1993, 1997). 428 KRZYSZTOF GRONIOWSKI O „Reformach agrarnych na Warmii na pocz¹tku XIX wieku” pisa³ Janusz Jasiñski (1967). Dwie dalsze jego ksi¹¿ki dotyczy³y dziejów politycznych: biografia Andrzeja Samulowskiego (1976) i habilitacyjna „Œwiadomoœæ narodowa na Warmii w XIX wieku” (1983). Opracowa³ te¿ zagadnienia polityczne lat 1815–1850 w tomie trzecim „Historii Pomorza” (1996) oraz zbiór szkiców „Historia Królewca” (1994). Problematyk¹ katolickich zwi¹zków robotniczych Wielkopolski zajmowa³ siê Rogala (etap wstêpny 1984, 1986). Jedn¹ z wa¿niejszych pozycji s¹ ksi¹¿ki Dunin–W¹sowicza o stosunku francuskiej opinii publicznej do Polaków w 1885–1894 i 1895–1914 r. (1987, 1999), ten sam autor opracowa³ dzieje Warszawy 1914–1918 (1974, 1989). W zakresie historii Koœcio³a ks. Olszewski ³¹czy badania nad strukturami spo³ecznymi z francusk¹ socjologi¹ katolick¹. Najciekawsza jest rozprawa habilitacyjna „Polska kultura religijna na prze³omie XIX i XX w.” (Pax 1996). Interesuj¹ce s¹ te¿ „Szkice z dziejów kultury religijnej” (1986). Wydana po kilkunastu latach praca doktorska o pierwszej po³owie XIX w. wydaje siê, w porównaniu z maszynopisem, zretuszowana. Ks. Olszewski napisa³ te¿ kolejn¹ biografiê ks. Ignacego K³opotowskiego. Dyl¹gowa habilitacjê poœwiêci³a „Duchowieñstwu katolickiemu wobec sprawy narodowej (1764–1864)” (1981, 1983), pisa³a te¿ o dziejach unii brzeskiej do 1918 r. (1996). Bender og³osi³ pracê popularn¹ „Chrzeœcijanie w polskich ruchach demokratycznych XIX stulecia” (1975), z której aparatem pojêciowym polemizowa³ Kieniewicz w „Tygodniku Powszechnym” oraz monografiê „Spo³eczne inicjatywy chrzeœcijañskie w Królestwie Polskim 1905–1918” (1978). Ks. Gajewski, poza pracami o spo³ecznej dzia³alnoœci kleru Królestwa 1905–1914 (1990) i akademickich organizacjach katolickich w dwudziestoleciu (1987 — habilitacja), napisa³ o ks. Izydorze Kajetanie Wys³ouchu (1995). Ks. W³oczyk streszczenie pracy o biskupie sandomierskim Adamie Prosperze Burzyñskim og³osi³ w „Archivum Franciscanum Historicum” (1976). Wójcik opublikowa³a monografiê „Zgromadzenie Sióstr S³u¿ek NMP Niepokalanej” (1978), broszurê o gimnazjum w Mariówce Opoczyñskiej (1995) i wraz z Mazurek pracê o zakonach bezhabitowych (1976). Jednemu z nich poœwiêcony jest artyku³ Mazurek (1990). Piaszyk, niegdyœ autorka monografii archeologicznej, pisa³a o szarych urszulankach (1977). Artyku³y o szkolnictwie sióstr wizytek og³osi³a Maciejewska–Jagie³³o („Przegl¹d Tomistyczny” 1984, 1986). Chudzyñski jest wspó³autorem „Dziejów P³ocka” (1973, 1978) oraz „Dziejów Gostynina i ziemi gostyniñskiej” (1990), sta³ym wspó³pracownikiem „Notatek P³ockich”. Trzy publikacje o rzemioœle regionu warszawskiego og³osi³ Œwierzewski (1983, 1989). Dzia³alnoœci samorz¹dowej PPS dotycz¹ dwie zazêbiaj¹ce siê monografie Szweda (1989, 1993). O dr Justynie Budziñskiej–Tylickiej pisa³a Heydrich („Archiwum Historii Medycyny” 1961). Wnuk jest wspó³autorem popularnej „Bitwy pod Radzyminem w 1920 roku” (1995), o ówczesnych p³ockich harcerkach pisa³a Ostrowska (1995), o obronie Lwowa w popularnej formie jeden z najstarszych seminarzystów Nastula („Nowa Polska” 1996, nr 26). Wspó³autorem „Kroniki powstañ œl¹skich” (KiW 1980) jest Anusiewicz. Krótkie publikacje dotycz¹ce mniejszoœci narodowych og³osili G¹siorowski i Sieramska. Dunin–W¹sowicz pisa³ o ruchu oporu w obozach koncentracyjnych (1979, 1983), Warszawie w latach 1939–1945 (1983) i ruchu socjalistycznym (1993) oraz popularnie o obozie w Policach (KiW 1974) i „Na ¯oliborzu” (KiW 1984). Rostocki napisa³ nieco formalistyczne „Stosowanie konstytucji kwietniowej w okresie drugiej wojny œwiato- SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 429 wej” (1988). O konspiracji w Ursusie w lokalnej prasie informowa³ Dom¿alski. Kalendarium w³adz RP na obczyŸnie 1939–1945 opracowa³a Janicka (1994). Groniowski og³osi³ cykl artyku³ów o Polonii w Stanach Zjednoczonych w tym o strukturze spo³eczno–zawodowej do 1945 r. (1988), o socjalistach do 1914 r. (1977) i „Grupa etniczna a kraj pochodzenia” („Dzieje Najnowsze” 1999). Ostrowska opracowa³a „Rok 1945 w P³ocku w œwietle prasy lokalnej” („Rocznik Muzeum Mazowieckiego” 1977). Lutzowa w „Przegl¹dzie Historyczno–Oœwiatowym” (1977) pisa³a o tworzeniu polskiego szkolnictwa w Niemczech w czym uczestniczy³a. K¹kolewski „Umar³y cmentarz” (1996) okreœli³ jako wstêp do studiów wypadków kieleckich 1946 r. Gadomski opracowa³ najnowsze dzieje powiatu pu³tuskiego (1969). O problematyce zwi¹zków zawodowych do 1975 r. pisa³ w „Kwartalniku Historii Ruchu Zawodowego” (1974–1976) Ko³akowski. Wspó³autorem czterech ksi¹¿ek o powojennym wojsku (z 1967–1979) jest Anusiewicz. Grzybowski, poza problematyk¹ afrykañsk¹, zajmowa³ siê kolejarzami (publikacje IFiS, „Przegl¹d Socjologiczny”), Ruducha — dziennikarzami, broszury o transformacji i jej spo³ecznych konsekwencjach, firmowane przez PSL, og³osi³ Eugeniusz Tomaszewski (1993, 1995). Z zakresu dyplomatyki habilitowa³ siê Rostocki, pisz¹c o „Kancelarii i dokumentacji aktowej urzêdów administracji w Ksiêstwie Warszawskim i Królestwie Polskim. Do 1867 r.” (1964). Radczuk opracowa³ „Dokumentacjê w zak³adzie pracy” (trzy wydania 1966–1975) i by³ wspó³autorem pracy o archiwach zak³adowych (1974). „Organizacj¹ w³adz w³oœciañskich w Królestwie Polskim i ich pozosta³oœci¹ aktow¹” zajê³a siê Ohryzko–W³odarska (1973). Dwa tomy inwentarzy Rady Stanu og³osi³a Ramotowska (1973, 1976), zaœ inwentarz materia³ów Mieczys³awa Limanowskiego W¹sik w wydawnictwach Muzeum Ziemi PAN (1996), „Informator o materia³ach statystycznych w archiwach pañstwowych 1939–1945” og³osili w 1972 r. Ko³akowski i Majerowicz. By³a ona te¿ wspó³autork¹ katalogu mikrofilmów i fotokopii poloniców z archiwów zagranicznych (z. 2–4, 1969–1976). Cykl artyku³ów w „Archeionie” od 1993 r., gdy zosta³ naczelnym dyrektorem, og³osi³ Skowronek. Pisali tam te¿ Ohryzko–W³odarska, okreœlona po œmierci jako wybitna archiwistka (m.in. inwentarz kartkowy oraz pomoce archiwalne 1976, 1979) jak równie¿ £onczyñska, Ramotowska, Smoleñska, Sobociñska, Jerzy Szczepañski i Szumski, a w „Biuletynie APAN” Chankowski oraz Brachfogel i Eugeniusz Tomaszewski. Publikacje z zakresu muzealnictwa posiadaj¹ dyrektor Muzeum Historycznego Durko oraz Kamiñska, Kieniewiczowa, Król, Kulesza, Ostrowska, Wiórkiewicz i Wyderkowa. Prace z zakresu bibliotekarstwa publikowa³a Chamerska oraz Dowgia³³o, Olewnik i Ostaszewska, z zakresu informacji naukowej Wyczañska (m.in. program Wielka Emigracja). W opracowaniu katalogu rêkopisów Biblioteki Narodowej uczestniczy³y Borkiewicz–Celiñska i Smoleñska, Biblioteki UW Stummer (redaktorka), zaœ zbiorów Centralnej Biblioteki Wojskowej do XVIII w. Kulesza. W pracach nad „Bibliografi¹ historii Polski XIX w.” uczestniczy³y Konarska (od tomu wstêpnego, 1954), Ossowska i Soko³owska, aktualna redaktorka. Redaktorem bibliografii Warszawy jest Durko, w redakcji tomu „Druki zwarte 1795–1863” (1992) uczestniczy³a Kasprowicz. Redaktork¹ „Bibliografii pism ulotnych rewolucji 1905–7 w Królestwie Polskim” (1963) jest Kiepurska. Publikacje bibliograficzne, w tym ksi¹¿kow¹, ma Szolginia, w czterech publikacjach Instytutu Ksi¹¿ki i Czytelnictwa uczestniczy³a Kasprowicz. Piêæ zestawieñ bibliograficznych Centralnej Biblioteki Statystycznej (1971–1977) opracowa³a Heydrich. 430 KRZYSZTOF GRONIOWSKI Œnie¿yñska jest wspó³autork¹ „Tekstu na lekcjach wychowania obywatelskiego” (1975, 1976) i ksi¹¿ki o izbach pamiêci (1980), pisa³a te¿ m.in. w „Wiadomoœciach Historycznych”. Na ³amach tego pisma jako przedstawicielka pierwszej „Solidarnoœci” wystêpowa³a Matejuk, artyku³ metodyczny og³osi³ te¿ Pomierny. W ksiêgach jubileuszowych „Wiek XIX” (1967, wspó³redaktor Grochulska) i „Losy Polaków w XIX–XX w.” (red. Grochulska i Skowronek) wyst¹pi³o ³¹cznie szesnastu uczniów, w tym dziesiêcioro dwukrotnie. Poza redaktorami ow¹ czternastkê stanowili: Bender, Chamerska, Chankowski, Dyl¹gowa, Groniowski, Janusz Jasiñski, Konarska, Ramotowska, Ratajczyk, Rostocki, Soko³owska, Szarota, Szwarc i Œliwowska. Przy znacznej liczbie uczniów ka¿dy wybór jest subiektywny. Szwarc w latach 1977–1992 by³ przy Kieniewiczu sekretarzem „Przegl¹du Historycznego”, potem cz³onkiem komitetu. Groniowski w latach 1956–1972 przy Leœnodorskim jako redaktorze, wchodzi³ w sk³ad zespo³u „Kwartalnika Historycznego”. Janusz Jasiñski od 1958 r. sekretarz redakcji, w okresie 1971–1980 by³ redaktorem „Komunikatów Mazursko–Warmiñskich”. Ko³odziejczyk, w latach 1962–1964 sekretarz „Kwartalnika Historycznego”, w latach 1979–1987 redagowa³ „Rocznik Mazowiecki”, nale¿a³ te¿ do komitetów „Rocznika Warszawskiego” i „Kroniki Warszawy”. Durko by³ sekretarzem redakcji „Dziejów Najnowszych” (1947). Bender od 1972 r. wszed³ do redakcji historycznej serii „Roczników Humanistycznych”. Grochulska nale¿a³a do zespo³u magazynu „Mówi¹ Wieki” (1958–1984), oraz do komitetu „Rocznika Warszawskiego”. Ramotowska w latach 1994–1996 redagowa³a „Miscellanea Historico–Archivistica”, Stankiewicz zaœ od 1983 r. siedem zeszytów serii historycznej „Acta Universitatis Lodziensis”. Dunin–W¹sowicz nale¿y do zespo³u redakcyjnego „Dziejów Najnowszych”. Do komitetu „Z Pola Walki” wchodzi³ Kalabiñski, wyda³ te¿ w latach siedemdziesi¹tych dziewiêæ tomów serii „Polska klasa robotnicza”. Eugeniusz Tomaszewski by³ zastêpc¹ redaktora „Kwartalnika Historii Nauki i Techniki” (1975–1981). Szwed od 1983 r. jest cz³onkiem komitetu „Rocznika £ódzkiego”, a Ostrowska od 1995 r. „P³ockiego Rocznika Historyczno–Archiwalnego”. Ostaszewska nale¿a³a do komitetu „Bibliotekarza” (1973–1977). Skowronek w latach dziewiêædziesi¹tych znalaz³ siê w radach redakcyjnych „Mówi¹ Wieki” i „Pamiêtnika S³owiañskiego”. Obecnie aktywna jest ju¿ trzecia generacja — uczniowie uczniów Profesora. Nie pretenduj¹c do pe³nej prezentacji wspomnê o Jaros³awie Czubatym, Tomaszu Kizwalterze, Alicji Kuleckiej i Andrzeju Wroñskim (seminarium Skowronka), Magdalenie Œlusarskiej i Piotrze Ugniewskim (Grochulskiej), Ma³gorzacie Gmurczyk–Wroñskiej (od Dunin–W¹sowicza) i Jerzym Kukulskim (od Stankiewicza). Do jubileuszu, zw³aszcza na pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych, trzynastu doktorów wywodzi siê od Bendera (w tym Eugeniusz Niebelski), a dziewiêciu historyków wojskowoœci (w tym Jerzy Przybylski, Marek Tarczyñski, Stefan Wielecki i Lech Wyszczelski) od Ratajczyka (do 1983 r., potem Gorzów Wielkopolski). Ankietowa wypowiedŸ Kieniewicza „Polskoœæ codzienna i odœwiêtna” („Znak” 1987) by³a oceniana w roku szkolnym 1998/1999 przez uczniów LO im. Reja. „Przede wszystkim cechy osobowoœci Profesora”, jego troskê o prawdê historyczn¹ i ¿yczliwoœæ podkreœla Ciemniewska. Ostrowska uczestnictwo w seminarium ocenia jako zaszczyt28. O seminarium ciekawym, z dobr¹ do 1949 r. atmosfer¹, ale zdezintegrowanym 28 Listy B. Ciemniewskiej z 6 lutego i B. Ostrowskiej z 9 lutego 1999. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 431 mówi Grzybowski. Œmia³owska k³adzie nacisk na przystêpnoœæ i najciekawsze prowadzenie zajêæ, przez jednego z najlepszych profesorów. Bardzo ciep³o jako „wspania³¹ osobê” zapamiêta³a Profesora Przyborowska. Na kulturê osobist¹ i cierpliwoœæ k³adzie nacisk Wojciewska, na atmosferê przy równoczesnym imponowaniu wiedz¹ Barbasiewicz. O znajdowaniu zawsze czasu dla studentów przypomina, deklaruj¹c ogromn¹ sympatiê, Œnie¿yñski. Na autorytet naukowy k³ad¹ nacisk Kowalik i Nowosielska, na merytoryczne korzyœci z uczestnictwa Januszewski, na poziom dydaktyczny i uczenie wyci¹gania wniosków Radziwi³³owicz. O wzorowaniu siê na dydaktyce Profesora mówi¹ Matejuk i Polenceusz. Wójcik Profesor zaimponowa³ erudycj¹, przy ogromnej ¿yczliwoœci, o tej ostatniej mówi³a te¿ Skowron. Imponowa³ te¿ wiedz¹ Pa³aszowi. Jako bardzo interesuj¹ce ocenia zajêcia Marcinkowski. Dunin–W¹sowicz podkreœla wpajanie krytycznego stosunku do Ÿróde³ jednak przy braku inspiracji. Odmiennego zdania jest Szarota akcentuj¹cy budzenie pasji poszukiwawczej i odwagê przyznania siê w wypadku braku odpowiedzi. „Profesor Stefan Kieniewicz by³ zawsze dla mnie niedoœcignionym wzorem rzetelnego i bardzo pracowitego historyka” — napisa³ Ratajczyk. Krytycznie o kontaktach z Profesorem wypowiadaj¹ siê Adam Tokarz, podkreœlaj¹cy walory badacza i œwietne prowadzenie zajêæ oraz Lilpop. Jako „ma³o produktywne” okreœli³ seminarium Litwiniuk, spogl¹danie na zegarek wypomnia³a w og³oszonym wspomnieniu Œliwowska29. Natomiast nie stworzenie szko³y zarzuca Malinowski i pozornie zbli¿one sformu³owanie mo¿na znaleŸæ w autobiografii. W czasie zebrania w AGAD poœwiêconego Skowronkowi w styczniu 1997 r. Grochulska mówi³a o ostrzejszych kryteriach stosowanych przez Kieniewicza przy ocenianiu w³asnych uczniów w porównaniu z cudzymi. Spoœród tych, którzy po magisterium zmienili opiekuna naukowego doktoraty zrobi³o dziewiêtnaœcie osób (wiêcej ni¿ tych, którzy zostali), w tym tylko trzy kobiety. Odesz³a wiêkszoœæ urodzonych w latach czterdziestych. Dwunastu dawnych magistrantów Kieniewicza dosz³o t¹ drog¹ do habilitacji, co oznacza³o 63% wobec 41% tych, którzy doktorat robili u Kieniewicza. Pierwszy by³ Kalabiñski, który w po³owie 1954 r. uzyska³ za pracê kandydack¹ docenturê CKK. Recenzentka Kormanowa mówi³a o szczup³ym na razie publikowanym dorobku (rozdzia³ pracy i dwie recenzje), ale lansowa³a „pierwszego w kraju absolwenta radzieckiej aspirantury w zakresie historii”. Kieruj¹cy wniosek do CKK Stefan ¯ó³kiewski podkreœla³ wysoki stopieñ wyrobienia spo³ecznego i politycznego oraz cz³onkostwo PZPR. W dyskusji przypomniano wczeœniejsz¹ pracê w szkole partyjnej PPR30. Pozosta³e osoby przechodzi³y ju¿ przez przewód habilitacyjny. Poza Kalabiñskim do tytu³ów profesorskich doszli te¿ Ko³odziejczyk, Szarota (wszyscy trzej równie¿ profesorów zwyczajnych), £awnik, Rusinowa (1996), Stawecki oraz z zakresu nauk wojskowych Wolny. Habilitacjê uzyskali Kamiñski, Karpiñski, Radlak, Ratyñska i Turos. Karpiñski (1999) i Turos zostali profesorami uczelni. Lewandowski zosta³ w 1970 r. docentem z nominacji, kierowa³ Zak³adem Historii Wojskowoœci UMK, w latach osiemdziesi¹tych by³ I sekretarzem Komitetu Uczelnianego PZPR. Doktoraty uzyskali Boniecki, Borkiewicz–Celiñska, £oœ, Mariusz £ukasiewicz, Pytel i Wakar. Minimum piêæ osób nie ukoñczy³o prac. 29 W. Œ l i w o w s k a, Stefan Kieniewicz, „Rocznik Towarzystwa Naukowego Warszawskiego” 1992, s. 38. 30 AAN, Ministerstwo Szkolnictwa Wy¿szego 3178. 432 KRZYSZTOF GRONIOWSKI Przy tematyce XIX–wiecznych miast pozosta³ Ko³odziejczyk, autor dziewiêciu wiêkszych opracowañ, czêœciowo syntetycznych, w tym dwóch zbiorów artyku³ów i dwóch prac popularnych. Najlepszy wydaje mi siê „Piotr Steinkeller, kupiec i przemys³owiec” (1963, habilitacja), zas³uguj¹ te¿ na uwagê badania szkolnictwa kolejowego. Kalabiñski (1923– –1980) wspó³autor popularnego „Czwartego powstania czy pierwszej rewolucji” (dwa wydania 1969, 1976) jest autorem wielu rozpraw w czasopismach, szczególnie dotycz¹cych okrêgu bia³ostockiego (poœmiertne „Pierwszy okres przemys³u i klasy robotniczej Bia³ostocczyzny. 1807–1870”, wyd. 1986). Metody obliczeniowe, jakie stosowa³, sprawdzi³y siê dla okresu pocz¹tków ruchu robotniczego. Z szeœciu ksi¹¿ek £awnika, badacza dziejów klasy robotniczej i ruchu robotniczego najlepszy jest „Ruch zawodowy metalowców w Polsce. 1869–1939” (1986). Stawecki, jeden z najlepszych historyków wojskowoœci, napisa³ „Nastêpców Komendanta” (1969) i „Politykê wojskow¹ Polski 1921–1926” (1981), opracowa³ te¿ w latach dziewiêædziesi¹tych dwa s³owniki biograficzne. Ratyñska, autorka szeœciu ksi¹¿ek zajmowa³a siê dyplomacj¹ (w tym artyku³y w „Kwartalniku Historycznym” o stosunkach niemiecko–rosyjskich). Jej habilitacja dotyczy³a ludnoœci i gospodarki Warszawy pod okupacj¹ niemieck¹ (KiW 1982), potem zajmowa³a siê NRD lat osiemdziesi¹tych, ma w dorobku pracê o PCK. Kamiñski, wspó³autor „Polityki zagranicznej II Rzeczypospolitej” (1987, 1993), wyda³ dwie monografie i szereg artyku³ów dotycz¹ce zw³aszcza stosunków polsko–czechos³owackich po II wojnie œwiatowej. Rusinowa zajê³a siê histori¹ Stanów Zjednoczonych, zw³aszcza koñca XVIII w. Jest autork¹ oœmiu wiêkszych publikacji i wspó³autork¹ czterech, siêga do problematyki murzyñskiej i indiañskiej. W 1994 r. og³osi³a pracê o dziejach amerykañskich partii politycznych. Wœród sporej liczby publikacji Wakara, poza wspomnian¹ prac¹ o przebudzeniu narodowym Warmii (1965, 1982) na uwagê zas³uguje wspó³autorstwo monografii „Gazety Olsztyñskiej” z lat 1886–1939 (1986) i dwa wydania monografii Olsztyna. Szarota ma piêæ wiêkszych publikacji o okresie II wojny œwiatowej, w tym trzy wydania „Okupowanej Warszawy dzieñ powszedni” (1973– –1988), podj¹³ ten problem odnoœnie stolic europejskich (1995), wyda³ biografiê Stefana Roweckiego („Grota”), zajmowa³ siê osadnictwem na Dolnym Œl¹sku (1969). Boniecki ma cztery ksi¹¿ki dotycz¹ce fotografii w zbiorach archiwalnych (g³ówna praca 1989, potem m.in. publikacja o Kresach Wschodnich). Pracê doktorsk¹ o ch³opach guberni radomskiej w 1905 r. og³osi³ w „Roczniku Muzeum Radomskiego” (1976), ma te¿ wiêksz¹ publikacjê o rewolucji w tym mieœcie (1974). Radlak (1920–1996) napisa³ dwie ksi¹¿ki o SDKPiL i broszurê o Polskim Zwi¹zku Ludowym, Mariusz £ukasiewicz wyda³ ksi¹¿kê o armii ksiêcia Józefa (1983). £oœ og³osi³ monografiê o artylerii w latach 1815–1831 (1969), jest wspó³autorem historii dwóch szkó³ oficerskich. Wolny (1928–1997) napisa³ dwie ksi¹¿ki o II wojnie œwiatowej na Pacyfiku. Borkiewicz–Celiñska jest autork¹ monografii „Osadnictwo ziemi ciechanowskiej w XV wieku 1370–1526” (1970), wspó³autork¹ „S³ownika historyczno–geograficznego ziemi wyszogrodzkiej w œredniowieczu” (1971), w 1990 r. wyda³a ksi¹¿kê o batalionie „Zoœka”. Karpiñski jest autorem dwóch ksi¹¿ek z problematyki miejskiej XVI–XVII w. (1983, 1995). Wyderkowa (1927–1982) og³osi³a kilka artyku³ów dotycz¹cych przedrozbiorowej Pragi. Szczepañski, aktualnie docent WSP Kielce, og³osi³ monografiê o obcych specjalistach w górnictwie i hutnictwie Królestwa w pierwszej po³owie XIX w. (1997). Pytel opublikowa³ broszurê o ORMO, opracowa³ ¿yciorys Stefana Królikowskiego w „Z Pola Walki” (1960), pisa³ o prasie wojskowej dwudziestolecia. Turos og³osi³ dwanaœcie ksi¹¿ek poœwiêconych oœwiacie doros³ych, jego „Andragogika” mia³a trzy wydania. SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA 433 Geneza odmiennych pogl¹dów siêga ju¿ poprzedniej generacji. Ojcowie kilku seminarzystów byli aktywni w ró¿nych legalnych partiach politycznych II Rzeczypospolitej. Problem ten zosta³ wyeksponowany przez wydawców „Na prze³omie stuleci”, zarówno w odniesieniu do tradycji Bendera jak i jego stosunku do Narodowych Si³ Zbrojnych. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e wszyscy w jakiejœ formie nawi¹zujemy do dorobku i postawy Profesora. Interpretacja mo¿e byæ jednak ró¿na. Dla mnie nie do zaakceptowania jest uzupe³nienie bibliografii „Historii Polski 1795–1918” (wydanie ósme, poprawione, 1996) równie¿ o pozycje, które Profesor pomin¹³ z przyczyn merytorycznych zestawiaj¹c oryginaln¹ bibliografiê za ¿ycia. Sposób rekrutacji seminarium doktoranckiego zak³ada³ jego niejednolitoœæ. W autobiografii Kieniewicz powo³ywa³ siê na seminarium Handelsmana, na którym spotykali siê uczniowie o dalekich od siebie pogl¹dach politycznych. Na jego seminarium kierunek ewolucji sygnalizuj¹ te¿ zmiany w tematyce prac. Niektórzy zmienili pogl¹dy naukowe. Z pewnoœci¹ nie wszyscy w praktyce zaakceptowali ostre wymogi warsztatowe Profesora. Po jego œmierci krytykiem seminarium sta³ siê niedawny wspó³autor Profesora (KiW 1992) Zajewski, nie zwa¿aj¹cy na chronologiê i zgodnoœæ przytoczonych cytat z orygina³em. Stwierdzaj¹c w ankiecie tygodnika „Kultura” rok przed emerytur¹, ¿e „byæ mo¿e” przyczyni³ siê do ukszta³towania naukowego grupy badaczy historyków Polski XIX w. Kieniewicz mówi³ o d¹¿eniu nie do kontynuacji, ale by uczniowie umieli rozwi¹zywaæ w³asne, podjête przez siebie zadania, krocz¹c w³asnymi drogami. „Rozumnie pojêta opieka naukowa polega na pozostawieniu m³odemu i zdolnemu uczniowi wolnej rêki — — Narzucanie mu drogi ¿yciowej i metod nie jest dobr¹ przys³ug¹”31. Zgodnie z tymi za³o¿eniami Profesor zakwalifikowa³ mój artyku³ o chicagowskiej Polonii w drugiej ksiêdze jako po¿yteczn¹ pracê w dziedzinie „która i u nas tutaj powinna byæ uprawiana, a ma³o kto na niej siê zna”32. Tê ideê sformu³owa³ te¿ wczeœniej w autobiografii przy nieco innym roz³o¿eniu akcentów. 31 „Kultura” 19 grudnia 1976, nr 51–52, s. 8; Cf. J. S k o w r o n e k, Profesora Stefana Kieniewicza metodologia praktyczna, „Historyka” 1993, s. 65–81. 32 List S. Kieniewicza z 7 listopada 1987. P R Z E G L ¥ D Y B A D A Ñ £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ Uniwersytet Warszawski Instytut Historyczny Stan badañ nad histori¹ i religi¹ staro¿ytnej Palestyny STAN BADAÑ NAD HISTO RI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY Badania nad religijnoœci¹ w staro¿ytnej Palestynie1 rozpoczê³y siê wraz z publikacj¹ „Der Mythos bei den Hebräern und seine geschichtliche Entwickelung” (Leipzig 1876; wydanie angielskie — 1877) Ignaza Go l d z i h e r a2, póŸniejszego twórcy nowoczesnej islamistyki oraz fundamentalnego dla biblistyki dzie³a Juliusa W e l l h a u s e n a, „Prolegomena zur Geschichte Israels” (Berlin 1883)3. Goldziher, zgodnie z duchem wspó³czesnej sobie nauki uwa¿a³, ¿e wszystkie wierzenia bior¹ pocz¹tek w ubóstwieniu si³ przyrody i cia³ niebieskich. Podstawow¹ rolê w panteonie Izraelitów mia³y odgrywaæ: mêskie bóstwo solarne i ¿eñskie bóstwo lunarne. To znaczne uproszczenie przekazu mitologicznego w du¿ej mierze straci³o walory naukowe, staj¹c siê jedynie Ÿród³em do dziejów nauki w XIX wieku. Za wk³ad Goldzihera mo¿na uznaæ twierdzenie, podjête póŸniej np. przez Hermanna G u n k e l a, ¿e przed tekstem biblijnym istnia³a jakaœ warstwa mitologiczna, której œlady daj¹ siê odnaleŸæ w Biblii. Inny los spotka³ Wellhausena. Jego „Prolegomena” s¹ dzie³em do tej pory wznawianym i choæ podejmowano z nim polemiki, a czasem zupe³nie odmawiano mu racji, pozostaje opracowaniem o niekwestionowanym znaczeniu4. Jemu to biblistyka zawdziêcza wyodrêbnienie czterech Ÿróde³ (wczeœniej okreœlanych jako pisarze) Piêcioksiêgu: Jahwistycznego (J), Elohistycznego (E), Deuteronomicznego (D) i Kap³añskiego (P). Podzia³ Piêcioksiêgu na cztery tradycje upowszechni³ siê bardzo szybko. Jest ju¿ czymœ naturalnym dla Samuela R. D r i v e r a w jego, maj¹cym charakter kompendium, opracowaniu literatury biblijnej5. W roku 1889 ukaza³o siê pierwsze wydanie „Lectures on the Religion of the Semites” Williama R o b e r t s o n a S m i t h a. Pomimo tego, ¿e jego wk³ad w rozwój badañ nad 1 Okreœlenie Palestyna stosujê w tekœcie konsekwentnie, jako terminus technicus, w znaczeniu obszaru geograficznego, bez odpowiadania na pytanie kim byli jego mieszkañcy. 2 Omówienie opracowañ dotycz¹cych mitologii Izraelitów zawiera tekst G. W i d e n g r e n a, Early Hebrew Myths and Their Interpretation, [w:] Myth, Ritual, and Kingship, wyd. S. H. H o o k e, Oxford 1958, s. 149–203. 3 Wersja angielska ukaza³a siê pod tytu³em Prolegomena to the History of Israel, Edinburgh 1885. 4 Cf. np. odwo³ania do Prolegomena w F. M. C r o s s, Canaanite Myth and Hebrew Epic, Cambridge, MA 1997 (wyd. 9). 5 An Introduction to the Literature of the Old Testament, Oxford 1897. PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 436 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ religiami Bliskiego Wschodu jest nie do przecenienia, dzie³o tego wybitnego brytyjskiego religioznawcy wydaje siê zapomniane wœród biblistów. Po z gór¹ stu latach, coraz wiêcej ustaleñ Robertsona Smitha znajduje potwierdzenie w najnowszych opracowaniach. Badacz ten, pozbawiony wiedzy dzisiejszych znawców przedmiotu, opisywa³ strukturê spo³ecznoœci pasterskiej na Bliskim Wchodzie oraz jej system religijny. Robertson Smith znajduje siê pomiêdzy etnologi¹ a histori¹ religii Semitów. Swoje studia nad zjawiskami religijnymi opiera³ na informacjach dotycz¹cych wspó³czesnego sobie œwiata arabskiego oraz na przekazach biblijnych. Jego syntezy dotycz¹ce roli miejsc œwiêtych w ¿yciu nomadów, form i ewolucji ofiar, a tak¿e sakralnej roli np. Ÿróde³ wody, drzew i kamieni do tej pory pozostaj¹ wartoœciowe. Podstawowym za³o¿eniem metodologicznym Robertsona Smitha by³a ci¹g³oœæ kulturowa i religijna spo³ecznoœci ¿yj¹cej w œwiecie nomadycznym. Teza ta wydaje siê nadal aktualna, co widaæ po obecnym renesansie badañ porównawczych, zestawiaj¹cych staro¿ytne wspólnoty Izraelitów ze wspó³czesnymi nam spo³eczeñstwami Beduinów6. Dwudziesty wiek otwiera publikacja, do dziœ podstawowego dla biblistów, komentarza do ksiêgi Rodzaju, autorstwa Hermanna Gunkela7. G³ównym polem jego zainteresowañ, a potem ca³ej jego szko³y, by³a historia form literackich, a zatem narracyjnych jednostek treœciowych, a tak¿e ich funkcji w staro¿ytnym spo³eczeñstwie Izraelitów. Nie sposób zakwestionowaæ wielkiego wp³ywu, jaki wywar³a spuœcizna Gunkela na nowoczesn¹ biblistykê. Do dziœ jednak kwestionuje siê niektóre pojêcia zastosowane przez niego do opisu rzeczywistoœci religijnej Izraelitów8. Jednym z zakwestionowanych pojêæ jest definicja mitu. Wed³ug tego niemieckiego badacza mity to opowieœci o bogach, w przeciwieñstwie do legend opowiadaj¹cych o ludziach9. Wed³ug Gunkela w ksiêdze Rodzaju mamy do czynienia z legendami, podczas gdy otaczaj¹cy Izraelitów œwiat bliskowschodni zdominowany by³ przez myœlenie mitologiczne10. Wnioskiem wyci¹ganym przez Gunkela z takiego przeciwstawienia jest przekonanie, ¿e myœl Izraelitów kierowa³a siê ku rozwa¿aniom teologiczno–filozoficznym11. Dodatkowe komplikacje wyp³ywaj¹ z zastosowanego przez niego pojêcia Sagen. Wspó³czeœni krytycy Gunkela twierdz¹, ¿e termin ten odnosz¹cy siê do specyficznej literatury, funkcjonuj¹cej w folklorze Germanów, nie mo¿e byæ stosowany dla rzeczywistoœci staro¿ytnego Bliskiego Wschodu12. Pojêcie zastosowane 6 Cf. I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology of the Israelite Settlement, Jerusalem 1988; From Nomadism to Monarchy. Archaeological and Historical Aspects of Early Israel, wyd. I. F i n k e l s t e i n, N. N a’ a m a n, Jerusalem 1994. 7 Genesis, Göttingen 1901; t³. ang. wstêpu: The Legends of Genesis, London 1901. 8 Cf. J. J. S c u l l i o n, Märchen, Sage, Legende: Towards a clarification of some literary terms used by Old Testament Scholars, „Vetus Testamentum” [dalej: VT] t. XXXIV (1984), s. 321–336; „Die Genesis ist eine Sammlung von Sagen” (Herman Gunkel) Independent Stories and Redactional Unity in Genesis 12–36, [w:] Wünschet Jerusalem Frieden. Colected Communications to the XIIth Congress of the International Organization for the Study of the Old Testament Jerusalem 1986, wyd. M. A u g u s t i n, K.–D. S c h u n c k, Frankfurt 1988, s. 243–247; R. S. H e n d e l, The Epic of the Patriarch. The Jacob Cycle and the Narrative Tradition of Canaan and Israel („Harvard Semitic Monographs”, 42), Atlanta 1987, s. 6–13; P. G. K i r k p a t r i c k, The Old Testament and Folklore Study („Journal for Study of Old Testament” Suppl., 62), Sheffield 1988, zw³. s. 23–34, 75–76. 9 H. G u n k e l, The Legends of Genesis, London 1901, s. 14. 10 Cf. J. W. R o g e r s o n, Myth in Old Testament Interpretation („Beihefte zur Zeitschrift für die alttestamentliche Wissenschaft”, 134), Berlin 1974; Anthropology and the Old Testament, Oxford 1978, zw³. s. 66–85. 11 H. G u n k e l, The Legends, s. 16–18. 12 P. G i b e r t, Legende ou sage?, VT t. XXIV (1974), s. 411–420; S. M. W a r n e r, Primitive Saga Men, STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 437 przez Gunkela wprowadzi³o du¿e, trwaj¹ce bardzo d³ugo, zamieszanie terminologiczne13. Badacze tacy jak Georg F o h r e r („Einleitung in das Alte Testament”, Heidelberg 1965)14 i Otto E i s s f e l d t („Einleitung in das Alte Testament”, Tübingen 1964)15 zdaj¹ siê myliæ pojêcia, czego efektem jest chaos terminologiczny16. Kolejny anachronizm w dziele Gunkela to rozumienie postaci patriarchów. Nie s¹ oni dla niego eponimicznymi, legendarnymi (czy jak powiedzielibyœmy dziœ — mitycznymi) bohaterami plemiennymi, lecz s¹ osobowymi ucieleœnieniami ca³ych plemion i klanów17. Konflikt miêdzy Jakubem a Ezawem jest opisem pradawnego konfliktu miêdzy Izraelitami a Edomitami. Przymierze miêdzy Abimelechem i Abrahamem (Rdz.21) jest efektem pierwotnego konfliktu o studniê, a potem ugody zawartej przez mieszkañców miasta (uosobionych przez Abimelecha) z Beduinami (sic!), których symbolem ma byæ Abraham18. Nowatorstwem Gunkela, i badaczy kontynuuj¹cych jego pracê, by³o zestawianie literatury biblijnej z innymi mitami staro¿ytnego Bliskiego Wschodu19. Na drodze takich porównañ doszed³ on do wniosku, ¿e w Biblii znajduje siê wiele legend, które wykazuj¹ znaczne podobieñstwa do literatury s¹siadów Izraela, a tak¿e tak odleg³ych tradycji jak staro¿ytnych Germanów20. Nowy pr¹d badawczy w studiach nad religi¹ staro¿ytnych Izraelitów zapocz¹tkowa³a publikacja w Londynie w 1918 r. „Folk–lore in the Old Testament” sir Jamesa G. F r a z e r a. Ten uznany ju¿ antropolog brytyjski, którego „The Golden Bough. A Study in Comparative Religion” stawia³a go wówczas w poczcie najwiêkszych znawców religii, w „Folk–lore” siêgn¹³ po materia³ biblijny. Wielki wk³ad Frazera w badania nad religi¹ Izraelitów polega na dwóch zasadniczych nowoœciach. Jest pierwszym religioznawc¹–antropologiem zajmuj¹cym siê religi¹ czasów biblijnych. Po drugie Frazer wykazywa³ podobieñstwa miêdzy poszczególnymi elementami narracji biblijnej i to nie tylko ca³ych opowiadañ, z czym mamy do czynienia u Gunkela, ale pojedynczych w¹tków i elementów rytua³u. Frazer widzia³ istotne podobieñstwa miêdzy treœciami zawartymi w Starym Testamencie a w¹tkami pojawiaj¹cymi siê w œwiecie (jak sam go nazywa³) pogañskim. Kontynuatorem, po latach, pracy Frazera by³ Theodor H. G a s t e r. W „Myth, legend, and custom in the Old Testament” (New York 1969) Gaster umieœci³, poza tekstami opracowanymi przez niego samego, rozdzia³y napisane jeszcze przez Frazera. Ró¿nica, która charakteryzuje dokonania Gastera, polega na precyzyjnym zdefiniowaniu mitu i okreœleniu jego miejsca w kulturze. Mit jest przeciwieñstwem myœlenia naukowego, VT t. XXIX (1979), s. 325–335; J. J. S c u l l i o n, Märchen, s. 324–329. 13 Cf. R. W. N e f f, Saga, [w:] Saga, legend, tale, novella, fable. Narrative Forms in Old Testament Literature, wyd. G. W. C o a t s, Sheffield 1985, s. 17–32. 14 T³. ang. Introduction to the Old Testament, Nashvill, N. Y. 1968. 15 T³. ang. The Old Testament: The Introduction, New York 1965. 16 Cf. R. M. H a l s, Legend: A case in Old Testament Formcritical terminology, „Catholic Biblical Quarterly” t. XXXIV (1972), s. 166–176, zw³. s. 166–169; J. J. S c u l l i o n, Märchen, s. 329–333. 17 H. G u n k e l, The Legends, s. 20. 18 Ibidem. 19 Cf. zdeklarowan¹ kontynuatorkê Gunkela — D. I r v i n, Mytharion: The Comparison of Tales from the Old Testament and Ancient Near East, Neukirchen 1978. 20 Za wadê podejœcia Gunkela póŸniejsi jego krytycy przyjmowali swoisty europocentryzm i bezkrytyczne zestawianie ze sob¹ literatury biblijnej z sagami Germanów. 438 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ gdy¿ kieruje siê impresj¹, a nie dedukcj¹, ma na celu ekspresjê, a nie wywód naukowy. Jako taki mit jest czêœci¹ sk³adow¹ kultury ludzi na ca³ym œwiecie, niezale¿nie od czasów, w jakich ¿yj¹21. Ponadto pewne scenariusze mityczne powtarzane s¹ w ró¿nych okolicznoœciach, bez wzglêdu na czas i miejsce. Dzieje siê tak, poniewa¿ ludzka natura jest jednorodna, w zwi¹zku z czym i dzie³a ludzkiego umys³u nie ró¿ni¹ siê miêdzy sob¹. WyobraŸnia mityczna i wzorce mitów s¹ jednakowe dla ca³ego œwiata22. To metodologiczne za³o¿enie nadaje prawomocnoœæ wszystkim studiom komparatystycznym, bez niebezpieczeñstwa wystawiania siê na krytykê, wed³ug której nie mo¿na ze sob¹ zestawiaæ wytworów kultur z ró¿nych czêœci œwiata i z ró¿nych epok. Choæ mity pozostaj¹ w centrum zainteresowania Gastera, wyodrêbnia on te¿ inne gatunki, z jakimi mamy do czynienia w Biblii. Chodzi mianowicie o pieœni pogrzebowe, psalmy, hymny, ballady itp.23 Rozró¿nienie to wynika z formalnych cech wyodrêbnianych gatunków, które spe³niaj¹ odmienne funkcje w kulturze. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku coraz wa¿niejsze miejsce w œwiatowej biblistyce zaczêli zajmowaæ uczniowie Gunkela. Najpierw Hugo G r e s s m a n n24 i Albrecht A l t25, a potem Gerhard v o n R a d26 i Martin N o t h27. Dla badania religijnoœci Izraelitów najwa¿niejszy okaza³ siê tekst Alta „Der Gott der Väter” (Stuttgart 1929)28. Przedmiotem analizy Alta s¹ opowieœci (Sagen) o patriarchach, które wed³ug niego ostateczn¹ formê zawdziêczaj¹ redakcji Jahwistycznej, w epoce królewskiej. Punktem wyjœcia jest dla niego przeœwiadczenie, ¿e kult Jahwe uczyni³ z Izraelitów jeden naród29. Skoro to Jahwe jest bóstwem „narodowym” Izraelitów, to nale¿a³o wyt³umaczyæ sk¹d wziê³o siê tak poczesne miejsce boga ‘El w opowieœciach o patriarchach. Wed³ug Alta pojawiaj¹cy siê w ksiêdze Rodzaju ‘El Betel i ‘El ‘Olam to inne okreœlenia dla Jahwe. Kluczem dla tego uto¿samienia jest dla Alta epifania z Wj.330, gdzie Bóg objawiaj¹cy siê Moj¿eszowi nazywa siê „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka, Bogiem Jakuba”. Skoro okreœlenie „Bóg ojców” pojawia siê czêœciej w warstwie J i E, a rzadziej w P, Alt doszed³ do wniosku, ¿e w³aœnie w epoce królewskiej dosz³o do uto¿samienia Boga Jahwe z obecnymi w Sagen bogami patriarchów. Wed³ug Alta w pierwotnej warstwie Piêcioksiêgu istnia³y rozdzielne tradycje o ró¿nych patriarchach i opiekuj¹cych siê nimi bogach (‘Elim). Owe Sagen zwi¹zane by³y z lokalnymi sanktuariami, w których czczono bóstwa opiekuñcze31. Aby z³¹czyæ starsze bóstwa w jedn¹ postaæ Boga Jahwe nadano im wspólne okreœlenia „Bóg Abrahama, Bóg 21 22 23 24 Th. H. G a s t e r, Myth, legend, and custom in the Old Testament, New York 1975, s. XXXIV. Cf. J. W. R o g e r s o n, Anthropology, s. 78–79. Th. H. G a s t e r, op. cit., s. XXXIX–XLVII. Die älteste Geschichtsschreibung und Prophetie Israels, Göttingen 1910; Mose und seine Zeit, Göttingen 1913. 25 Die Ursprünge des israelitischen Rechts, Leipzig 1934. 26 Das formgeschichtliche Problem des Hexateuch, Stuttgat 1938; Theologie des Alten Testaments, München 1957, t³. pol. Teologia Starego Testamentu, Warszawa 1986. 27 Das System der Zwölf Stämme Israels, Stuttgart 1930; Überlieferungsgeschichte des Pentateuch, Stuttgart 1948. 28 Przedruk [w:] idem, Kleine Schriften zur Geschichte des Volkes Israel t. I, Münich 1953, s. 1–78; oraz w t³umaczeniu angielskim, jako The God of the Fathers, [w:] Essays on Old Testament History and Religion, Oxford 1966, s. 1–77. 29 A. A l t, The God of the Fathers, s. 3–4. 30 Ibidem, s. 8–9, 10–13. 31 Ibidem, s. 22. STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 439 Izaaka i Bóg Jakuba”. Ten zabieg formalny mia³ redaktorom Biblii umo¿liwiæ po³¹czenie oficjalnego kultu Jahwe z kultem starszych bogów epoki patriarchów, zwi¹zanych z wa¿nymi oœrodkami kultu. Opracowanie to wpisuje siê w ówczesny nurt badañ historycznych maj¹cy na celu udowodnienie istnienia w staro¿ytnej Palestynie amfiktionii, która mia³a poprzedzaæ monarchiê32. Metodologiczny k³opot wy³aniaj¹cy siê z tych rozwa¿añ polega na za³o¿eniu, nie popartym ¿adnymi dowodami, o historycznoœci przekazu ksiêgi Rodzaju i postaci samych patriarchów. PóŸniejsi krytycy Alta poddali zasadniczej krytyce nie tylko jego tezê, ale za³o¿enia, na których j¹ budowa³33. Od pocz¹tku lat trzydziestych wa¿n¹ rolê w badaniach nad œwiatem Biblii i staro¿ytn¹ religi¹ Palestyny zaczê³a odgrywaæ tzw. szko³a mitu i rytua³u (Myth and Ritual School)34. Œrodowisko tworz¹ce tê szko³ê skupione by³o g³ównie w Cambridge i œciœle zwi¹zane z badaczami rytua³u w tradycji klasycznej35. Bezsprzecznie najwybitniejsz¹ postaci¹ tego nurtu by³a Jane H a r r i s o n36. Nowatorstwo Harrison polega³o na przyjêciu za³o¿enia, ¿e religia sk³ada siê w równej mierze z treœci mitycznych i dzia³añ rytualnych. Podejœcie to zmienia³o dotychczasowy sposób traktowania religii staro¿ytnych, które koncentrowa³y siê dotychczas na porównywaniu ze sob¹ mitów ró¿nych kultur, a co wa¿niejsze uznawa³o mity za zasadniczy element religii. Prace socjologów (zw³aszcza francuskich, m.in. Emila D u r k h e i m a i Marcela M a u s s a) skierowa³y uwagê religioznawców w stronê czynnoœci rytualnych, które w ujêciu Harrison sta³y siê pierwotne wobec treœci mitycznych. Harrison w pierwszych latach XX wieku twierdzi³a, ¿e staro¿ytni Grecy do istniej¹cych rytua³ów dodali mity, które mia³y byæ ilustracj¹ do pradawnych praktyk rytualnych. W czasach nam bli¿szych podobne twierdzenia, opieraj¹ce siê na analizie rytua³ów greckich w odniesieniu do praktyk neolitycznych, prezentowa³ g³ównie Walter B u r k e r t37. Za pocz¹tek aktywnoœci Myth and Ritual School w badaniach biblistycznych mo¿na przyj¹æ rok 1933 i publikacjê „Myth and Ritual”, której wydawc¹ by³ Samuel Henry H o o k e38. Podstawowa nowoœæ wniesiona przez œrodowisko skupione wokó³ Hooke’a39 polega³a na po³o¿eniu nacisku na rytualne aspekty staro¿ytnych religii. Deklarowany wp³yw Frazera oraz ca³ej antropologii anglosaskiej40 umo¿liwi³y badaczom, zwi¹zanym z t¹ szko³¹, nowe spojrzenie na materia³ biblijny41. Zainteresowanie tych badaczy koncen- 32 Cf. M. N o t h, Das System der Zwölf Stämme Israels, Stuttgart 1930. 33 Cf. F. M. C r o s s, Canaanite Myth and Hebrew Epic, Cambridge, MA 1997; zw³. s. 3–9; K. V a n d e r T o o r n, Currents in the Study of Israelite Religion, „Currents in Research. Biblical Studies” t. VI (1998), s. 9–30, zw³. s. 12–13 i cytowana tam literatura. 34 Na temat „Myth and Ritual School”, cf. S. H. H o o k e, Myth and Ritual: Past and Present, [w:] idem, Myth, Ritual, and Kingship, London 1958, s. 1–21. 35 Na temat „Myth and Ritual School” w badaniach religii greckiej cf. H. S. V e r s n e l, Myth and Ritual, [w:] Approaches to Greek Myth, wyd. L. E d m u n d s, Baltimore 1991, s. 23–90. 36 Prolegomena to the Study of Greek Religion, Cambridge 1903. 37 Cf. Homo Necans, Berlin 1972 (t³. ang. Berkeley–Los Angeles 1983). 38 S. H. H o o k e kolejno publikowa³: Myth and Ritual, London 1933; The Labyrinth, London 1935; Myth, Ritual, and Kingship, London 1958. 39 M.in. H. H. Rowley, G. Widengren, A. M. Hocart, A. R. Johnson, E. O. James, H. Frankfort (choæ ten ostatni by³ jednym z krytyków tej szko³y). 40 Cf. odwo³ania do R. Benedict w S. H. H o o k e, Myth and Ritual: Past and Present. 41 Poprzednikiem i mistrzem tej szko³y by³ S. M o w i n c k e l i jego Psalmenstudien t. I–VI, 1921–24 (repr. 1966); t³. ang. The Psalms in Israel’s Worship t. I–II, Oxford 1962. 440 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ trowa³o siê na analizie roli œwi¹t, zw³aszcza tak wa¿nego na Bliskim Wschodzie Nowego Roku, oraz rytualnych funkcji króla. Bardzo wa¿nym momentem dla Szko³y mitu i rytua³u by³o odnalezienie w Ugarit (staro¿ytne Ras Šamra) w latach 1930–1933, poematów religijnych, ku czci Ba’ala i Anat42. Badania nad tekstami z Ugarit rozwinê³y siê na dobre po II wojnie œwiatowej, a badacze zwi¹zani z brytyjsk¹ Myth and Ritual School wraz z biblistami skandynawskimi odegrali znacz¹c¹ rolê w ich interpretacji43. Zainteresowanie rytua³em i funkcjami sakralnych pieœni religijnych, doprowadzi³o ugarytologów do przekonania, ¿e zachowane tabliczki z klinowym tekstem zawieraj¹, nie jak siê pierwotnie zak³ada³o poemat o bogach, lecz jego „dramatyczn¹” odmianê. Obecnie uwa¿a siê, ¿e teksty z Ugarit s¹ zapisem kwestii wypowiadanych przez ludzi wcielaj¹cych siê w postacie bogów przy okazji œwi¹t wymagaj¹cych odgrywania „spektakli” mitologicznych44. Odkrycie w Ugarit by³o jednym z wielu nowych osi¹gniêæ archeologii, maj¹cych wp³yw na nasz¹ wiedzê o œwiecie biblijnym. Intensywne prace archeologiczne w Palestynie oraz na ca³ym Bliskim Wschodzie doprowadzi³y do podniesienia wartoœci tej nauki w badaniach nad przesz³oœci¹ Palestyny, a tak¿e religi¹ i kultur¹ Izraelitów. G³ównym badaczem wykorzystuj¹cym osi¹gniêcia archeologii do odtwarzania œwiata biblijnego by³ amerykañski uczony William Foxwell A l b r i g h t. Dzie³o Albrighta jest ogromne45. Jego wysi³ki zmierza³y do wykazania podobieñstw pomiêdzy rzeczywistoœci¹ Biblii i œwiatem otaczaj¹cym Palestynê. Prace Albrighta s¹ bezcenne dla wszystkich zajmuj¹cych siê histori¹ i religi¹ Palestyny, jako zbiór informacji archeologicznych, wraz z tocz¹cymi siê wokó³ nich dyskusjami. Stanowisko Albrighta nie by³o jednak neutralne. G³ówne zadanie, jakie sobie stawia³, wydaje siê polegaæ na udowadnianiu historycznoœci przekazu biblijnego. Na podstawie tekstów z Ebli dowodzi³ historycznoœci Abrahama46, a w listach z el–Amarna widzia³ dowody na historycznoœæ przedmonarchicznych wydarzeñ opisanych w Biblii47. Wysoce ideologiczne podejœcie Albrighta do badanej problematyki stawia go w rzêdzie uczonych nie szukaj¹cych prawdy, lecz jedynie dowodów dla poparcie swoich tez48. Szereg nowych odkryæ archeologicznych w du¿ym stopniu zdezaktualizowa³o jego syntezy, dodaj¹c nowe informacje Ÿród³owe, lub te¿ dokonuj¹c rewizji twierdzeñ, na których Albright siê opiera³. Sztandarowym przyk³adem takiej rewizji danych archeologicznych, i w efekcie odrzucenia twierdzeñ Albrighta, jest ustalanie historycznoœci wyjœcia z Egiptu i podboju Kanaa- 42 Na temat badañ nad tekstami z Ugarit cf. R. D e L a n g h e, Myth, Ritual, and Kingship in the Ras Shamra Tablets, [w:] Myth, Ritual, and Kingship, wyd. S. H. H o o k e, London 1958, 122–148; a tak¿e F. M. C r o s s, Canaanite Myth and Hebrew Epic, Cambridge, MA 1997. 43 P. D. M i l l e r, Izraelite Religion, [w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, 201–237, zw³. 218–219. 44 Cf. zw³aszcza F. F. H v i d b e r g, Weeping and Laughter in the Old Testament, Leiden 1962. 45 M.in. From the Stone Age to Christianity: Monotheism and the Historical Process, Baltimore 1940 (t³. pol. Od epoki kamiennej do chrzeœcijañstwa, Warszawa 1967); Archaeology and the Religion of Israel, 1942 (wyd. 6, New York 1969); Yahweh and the Gods of Canaan, New York 1968. 46 Cf. krytykê J. V a n S e t e r s, Abraham in History and Tradition, New Haven–London, 1975; G. G a r b i n i, Storia e ideologia nell’Israel Antico (Biblioteca di storia e storiografia dei tempi biblici, 3), Brescia 1986, zw³. 111–123. 47 Cf. I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology; From Nomadism to Monarchy. 48 Cf. R. S. H e n d e l, The Epic of the Patriarch, s. 19–23. STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 441 nu (wed³ug relacji z ksiêgi Jozuego) oraz badanie pocz¹tków osadnictwa izraelskiego w epoce br¹zu. W latach 1948–1964 w grotach nad Morzem Martwym, w okolicy osady Qumran, odnaleziono szereg zwojów papirusowych, w tym tekstów biblijnych49. Teksty te trafi³y ostatecznie do r¹k biblistów z École Biblique w Jerozolimie, pracuj¹cych pod kierunkiem Rolanda d e Va u x. Praca nad papirusami z Pustyni Judzkiej sta³a siê na d³ugie lata wizytówk¹ École Biblique, choæ nie jedyn¹ jej aktywnoœci¹. Sam de Vaux zabiera³ g³os w bardzo wielu dyskusjach na tematy zwi¹zane ze Starym Testamentem50, ale jego dzie³em do tej pory pozostaj¹cym nieocenion¹ pomoc¹ dla biblistów i historyków Palestyny jest „Ancient Israel: Its Life and Institutions” (London 1961). To dwutomowe dzie³o zbiera ca³oœæ dostêpnego w owych czasach materia³u, porz¹dkuj¹c go wed³ug nastêpuj¹cego klucza: instytucje ¿ycia spo³ecznego; instytucje religijne. De Vaux opiera³ siê na tekœcie biblijnym i materiale dostarczanym przez archeologiê, nie stroni³ te¿ od porównañ z materia³em pochodz¹cym z obszaru ca³ego Bliskiego Wschodu. To do dziœ bezcenne opracowanie, mimo ¿e uleg³o czêœciowej dezaktualizacji za spraw¹ nowych odkryæ i ustaleñ, nadal jest punktem odniesienia dla wspó³czesnych badaczy, a g³os de Vaux brany jest pod uwagê w tocz¹cych siê dziœ dyskusjach. Badania nad tekstem Biblii oraz histori¹, religi¹ i ¿yciem spo³ecznym w staro¿ytnej Palestynie, po II wojnie œwiatowej rozpadaj¹ siê na dwa zasadnicze nurty51: 1) badania koncentruj¹ce siê na jêzyku, czyli na tekstach zachowanych do naszych czasów, w tym g³ównie na samej Biblii; 2) badania maj¹ce na celu opisanie dawnego spo³eczeñstwa i jego kultury. Ad. 1) A n a l i z a d y s k u r s u (Discourse Analysis) zwi¹zana jest bezpoœrednio z filologi¹ hebrajsk¹. Zajmuje siê badaniem tekstu i ma na celu wyszukanie gramatycznych zwi¹zków w obrêbie ca³oœci, wiêkszych ni¿ pojedyncze zdanie. Ta analiza filologiczna pozwala ustaliæ zwi¹zki miêdzy elementami, które przy klasycznej analizie pozostawa³yby roz³¹czne52. A n a l i z a n a r r a t y w i s t y c z n a (Narrative Analysis) zawdziêcza swój rozwój t³umaczeniu na angielski ksi¹¿ki W³adimira P r o p p a „Morfologia bajki”53. Kierunek ten opiera swoj¹ metodê, za Proppem, na analizie elementów sk³adowych narracji bajkowej/mitologicznej. Wychodz¹c z za³o¿enia, ¿e ka¿da narracja rz¹dzi siê pewnymi prawami, mo¿na nawet w najbardziej przeredagowanym tekœcie odnaleŸæ pierwotne w¹tki i u³o¿yæ je tak, jak mia³yby oryginalnie znajdowaæ siê wzglêdem siebie. Dodatkowy element umo¿liwiaj¹cy badanie tekstu polega na wariantach uk³adu tych elementów i w konsekwencji ich wymiennoœci. Czo³owe postaci tego kierunku to Albert d e P u r y („Promesse divine et légende cultuelle dans le cycle de Jacob”, Paris 1975)54, Robert C. C u l l e y 49 Polskie wydania tekstów znad Morza Martwego wraz z obszern¹ literatur¹ przedmiotu: W. T y l o c h, Rêkopisy z Qumran nad Morzem Martwym, Warszawa 1963 (wyd. 2, Warszawa 1997); P. M u c h o w s k i, Rêkopisy znad Morza Martwego, Warszawa 1996. 50 Cf. R. d e V a u x, Les sacrifices de l’Ancien Testament, Paris 1964. 51 Cf. R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, [w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, s. 167–200. 52 G³ówni przedstawiciele tego nurtu to Robert E. Longacre i Wolfgang Richter. 53 T³. pol. Morfologia bajki, Warszawa 1976; t³. ang. (wyd. 2) Morphology of the Tale, Austin 1968. 54 Cf. idem, Le cycle de Jacob comme légende autonomme des origines d’Israel, [w:] Congress Volume Leuven 1989, wyd. J. A. E m e r t o n, Leiden 1991 (Suppl. Vetus Testamentum, 43), s. 78–96; Le raid de Gedeon (Judges 442 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ („Oral Formulaic Language in the Biblical Psalms, Toronto 1967; „Studies in the Structure of Hebrew Narrative”, Philadelphia 1976) i Heda J a s o n („Ethnopoetry: Form, Content, Function”, Bonn 1977)55; badacze ci skupiaj¹ siê wokó³ czasopisma „Semeia”, wydawanego przez Society of Biblical Literature56. S t r u k t u r a l i œ c i zawdziêczaj¹ wkroczenie do biblistyki Edmundowi L e a c h o w i. Ten brytyjski oponent swego wielkiego mistrza Claude’a L é v i – S t r a u s s a, jako pierwszy zastosowa³ metodê strukturalistyczn¹ do materia³u biblijnego. Kieruj¹c siê g³ówn¹ zasad¹ strukturalizmu, mówi¹c¹ o istnieniu par przeciwieñstw w ca³ym œwiecie ludzkiej imaginacji, zaj¹³ siê g³ównie ksiêg¹ Rodzaju57. Przedmiotem jego zainteresowania sta³y siê obecne w niej mity, które analizowa³ wyszukuj¹c w nich napiêcia pomiêdzy przeciwieñstwami: mêskie — ¿eñskie, endogamiczne — egzogamiczne, kulturowe — dzikie itp.58 Drugim z wa¿nych antropologów–strukturalistów, który mia³ du¿e znaczenie dla rozwoju strukturalizmu biblijnego, by³ Algirdas Julien G r e i m a s. System proponowany przez Greimasa polega³ na wprowadzeniu semiotyki do badania tekstu. Œrodowisko skupione wokó³ Centre pour l’Analyse du Discours Religieux (CADIR) i czasopisma „Sémiotique et Bible” zajmowa³o siê nie tyle istot¹ treœci danego tekstu, ile raczej sposobem, który pozwala rozumieæ ten tekst. Rozwój strukturalizmu biblijnego szed³ dwiema drogami. Po pierwsze, gdy Bibli¹ zajmowali siê strukturaliœci wywodz¹cy siê z innych ni¿ biblistyka nauk (np. Leach i Roland B a r t h e s59), lub po drugie, gdy metodê strukturalistyczn¹ stosowali sami bibliœci. Pierwsza mo¿liwoœæ dzia³a³a na biblistykê o¿ywczo i zaowocowa³a wa¿nymi dyskusjami naukowymi, podczas gdy druga wykaza³a ja³owoœæ i bezcelowoœæ dociekañ strukturalistycznych60. Ad. 2) B a d a c z e f o l k l o r u obecnego w Biblii zwi¹zani s¹ ze wspomnianym powy¿ej Gasterem61 i ca³ym dorobkiem Frazera62. Choæ obecnie trudno mówiæ o rozwoju tej ga³êzi badawczej, to elementy etnologii porównawczej pojawiaj¹ siê w ró¿nych opra- 6,25–32) et l’histoire de l’exclusivisme yahwiste, [w:] Lectio Difficilior Probabilior?, wyd. T. R o m e r, Heidelberg 1991, s. 173–205; Le Dieu qui Vient en Adversaire. De quelques differences à propos de la perception de Dieu dans l’Ancient Testament, [w:] Ce Dieu qui Vient, wyd. R. K u n t z m a n n, Paris 1995, s. 45–67. 55 Cf. idem, The Story of David and Goliath: A Folk Epic?, „Biblica” t. LX (1979), s. 36–70. 56 Na temat szko³y krytyczno–literackiej cf. J. L. S k a, „Our fathers told us.” Introduction to the Analysis of Hebrew Narrative (Subsidia Biblica, 13), Roma 1990. Stan badañ nad tekstem Starego Testamentu oraz metody prezentuje R. K n i e r i m, Criticism of Literary Features, Form, Tradition, and Redaction, [w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, s. 123–165; E. T o v, Textual Criticism of the Hebrew Bible 1947–1997, [w:] Perspectives in the Study of Old Testament and Early Judaism, Leiden 1998, s. 61–81. 57 E. L e a c h, Genesis as the Myth, London 1969. 58 E. L e a c h, D. A l a n A y c o c k, Structuralist Interpretations of Biblical Myth, London 1983 (t³. pol. Siostra Moj¿esza, Poznañ 1998). 59 La lutte avec l’ange: analyse textuelle de Genèse 32:22–33, [w:] R. B a r t h e s, F. B o v o n, Analyse structurele et exégèse biblique, Neuchâtel 1971, s. 27–40. 60 Na temat obecnoœci strukturalizmu w studiach biblistycznych cf. A. Z a b o r s k i, O recepcji metod strukturalnych w biblistyce, „Ruch Biblijny i Liturgiczny” t. XXVI (1973), nr 2–3, s. 117–130; idem, Structural Methods and Old Testament Studies, „Folia Orientalia” t. XV (1974), s. 263–268. 61 Th. H. G a s t e r, Myth, legend. 62 J. G. F r a z e r, Folk–lore in the Old Testament, London 1918. STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 443 cowaniach dotycz¹cych Biblii63. Bezsprzecznie zas³ug¹ badaczy folkloru (obok strukturalistów) jest uporz¹dkowanie pojêæ (np. mit, legenda, bajka), które na dobre wesz³y do s³ownika biblistów i historyków religii Palestyny64. Tr a d y c j a u s t n a jest bardzo popularnym przedmiotem badañ, w ramach biblistyki i historii Palestyny. Od czasów Milmana P a r r y ’ e g o65 i Alberta B. L o r d a66 istnienie i d³ugie trwanie tradycji ustnej sta³o siê czymœ oczywistym. Badacze ci, wychodz¹c od analizy Homera, studiowali ci¹g³oœæ tradycji ustnej w Serbii. Badania poematów przechowanych w tradycji serbskiej dowodzi³y ci¹g³ego przekazu poematów, za poœrednictwem wyspecjalizowanych œpiewaków, przez setki lat. Na tej podstawie Parry dowodzi³ mo¿liwoœci przekazu poematów homeryckich w tradycji ustnej, a Lord porównywa³ „Iliadê” i „Odysejê” z ustn¹ literatur¹ innych cywilizacji67. Tradycji ustnej, która mia³a poprzedzaæ tekst pisany, doszukiwano siê w bardzo wielu biblijnych ksiêgach68. William J. U r b r o c k widzia³ œlady ustnego przekazu w ksiêdze Hioba69. David G u n n dopatrzy³ siê ustnego przekazu, stoj¹cego za fragmentami tzw. ksi¹g historycznych70. Susan N i d i t c h71 i Frank Moore C r o s s72 zajmowali siê procesem przechodzenia kultury od przekazu ustnego do tekstu pisanego73. Z badaniem literatury ustnej i formowania siê kultury pisanej zwi¹zana jest kwestia kszta³towania siê kanonu biblijnego. Utrwalony w œwiadomoœci badaczy obraz, wed³ug którego Biblia jest tekstem wyj¹tkowym miêdzy innymi dlatego, ¿e bardzo szybko przybra³a postaæ niezmiennego kanonu (obecnie czas zebrania ksi¹g kanonicznych i ich opracowanie przesuwa siê na okres perski, lub nawet w czasy hellenistyczne; por. ni¿ej) zostaje ostatnio zakwestionowany. Zmiennoœæ zapisu Biblii w Septuagincie, Piêcioksiêgu Samarytañskim, rêkopisach qumrañskich i wreszcie tekœcie masoreckim sugeruje doœæ d³ugie utrzymywanie siê ró¿nych wersji tekstu, lub ich sukcesywn¹ modyfikacjê74. Mamy 63 Cf. S. N i d i t c h, Samson As Culture Hero, Trickster, and Bandit: The Empowerment of the Weak, CBQ t. LII (1990), s. 608–624. 64 Cf. R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, s. 180–181. 65 The Making of Homeric Verse, Oxford 1971. 66 The Singer of Tales, Cambridge, MA 1960. 67 Cf. A. W o l i c k i, Piœmiennoœæ w staro¿ytnej Grecji. Model antropologiczny a nauki historyczne, PH t. LXXXVII, 1996, s. 423–450, zw³. s. 432–434. 68 Cf. B. O. L o n g, Recent field Studies in Oral Literature and their bearing on Old Testament criticism, VT t. XXVI (1976), s. 187–198; R. F i n n e g a n, Oral Poetry. Its nature, significance and social context, Cambridge 1977. 69 W. J. U r b r o c k, Oral Antecedents to Job: A Survey of Formulas and Formulaic System, „Semeia” t. V (1976), s. 111–137. 70 D. G u n n, Narrative Paterns and Oral Tradition in Judges and Samuel, VT t. XXIV (1974), s. 286–317; idem, Traditional Composition in the „Succession Narrative”, VT t. XXVI (1976), s. 214–229. 71 S. N i d i t c h, Oral World and Written Word. Ancient Israel Literature, Luisville 1996. 72 F. M. C r o s s, From Epic to Canon. History and Literature in Ancient Israel, London 1998. 73 Pocz¹tkami kultury pisanej zajmowa³ siê m.in. M. H a r a n, Book–Scrolls at the Beginning of the Second Temple Period. The Transition from Papyrus to Skins, „Hebrew Union College Annual” t. LIV, 1983, s. 111–122; idem, The Books of the Chronicles „of the Kings of Judah” and „of the Kings of Israel”: What sort of Books were they?, VT t. XLIX (1999), s. 156–164; oraz D. W. J a m i e s o n – D r a k e, Scribes and Schools in Monarchic Judah. A socio–Archaeological Approach (JSOT, Suppl. 109), Sheffield 1991. 74 E. T o v, Biblical text as Reworked in Some Qumran Manuscripts with Special Attention to 4QRP and 4QParaGen–Exod., [w:] The Community of the Renewed Covenant. The Notre Dame Symposium on the Dead Sea 444 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ tu do czynienia z dwoma zjawiskami. Po pierwsze, stopniowo wyodrêbnia³y siê teksty, które uznano za kanoniczne, czyli takie które zosta³y zaakceptowane przez urzêduj¹ce w³adze religijne. Po drugie, obserwowaæ mo¿na powolny proces modyfikacji tekstu. Biblia hebrajska w czasach nowo¿ytnych uznawana by³a za dzie³o bo¿e, w którym nie wolno zmieniaæ ani jednego s³owa. Precyzja przekazu by³a gwarantem prawomocnoœci religijnej. W judaizmie najwy¿szym autorytetem sta³ siê w³aœnie tekst Biblii, co wi¹za³o siê z koniecznoœci¹ wiernego jej przekazu. W czasach staro¿ytnych, o czym œwiadcz¹ warianty rêkopiœmienne, a przede wszystkim ró¿nice pomiêdzy tekstem masoreckim (który jest baz¹ dla przekazu judaistycznego) a Septuagint¹, czy innymi staro¿ytnymi t³umaczeniami, dopuszczano modyfikowanie tekstu, który mimo to nie traci³ swego sakralnego znaczenia. A n t r o p o l o g i a pojawi³a siê w naukach biblijnych i dobrze siê zaaklimatyzowa³a za spraw¹ m.in. Frazera i Leacha. Antropologiczne podejœcie do Biblii zastosowali tak antropologowie, dla których Biblia by³a jednym z wielu mo¿liwych Ÿróde³, jak i sami bibliœci75. Do pierwszej z tych grup nale¿y Mary D o u g l a s, która skoncentrowa³a siê na materiale biblijnym, nie licz¹c kilku artyku³ów, g³ównie w ksi¹¿ce „Purity and Danger: An Analysis of Polution and Taboo” (Harmonsworth 1970). Dowodzi ona tam, ¿e z pozoru nieracjonalny podzia³ na zwierzêta rytualnie czyste i nieczyste braæ siê móg³ z trójdzielnej struktury œwiata. Sakralnoœæ stworzonego kosmosu rozk³ada siê bowiem w niebie, wodach i na ziemi. Wszystkie stworzenia, których ¿ycie wymaga przekraczania granic miêdzy tymi sferami staj¹ siê rytualnie nieczyste. Z podobnych przes³anek wyprowadza ona trójdzielnoœæ, a co za tym idzie gradacjê œwiêtoœci i nieczystoœci obecn¹ w Œwi¹tyni Jerozolimskiej. Wed³ug Douglas ten system dopuszczaj¹cy czystoœæ i odrzucaj¹cy nieczystoœæ ³¹czyæ nale¿y z kap³añsk¹ redakcj¹ Piêcioksiêgu. Podczas gdy Douglas interesowa³ g³ównie izraelski rytua³ i zachowania z nim zwi¹zane, to Julian P i t t – R i v e r s skoncentrowa³ siê na mitycznej fabule76. Pitt–Rivers zaj¹³ siê kwesti¹ stosunku do kobiet i zwyczajów seksualnych, które wed³ug niego maj¹ swoj¹ kulminacjê w opowieœci/micie o Dinie (Rdz.34). Choæ i tu antropolog dopatruje siê refleksów z ¿ycia spo³ecznego, to koncentruje siê na samym tekœcie, twierdz¹c ¿e w ks. Rodzaju widaæ liniê narracyjn¹, zmierzaj¹c¹ w³aœnie do opowieœci o zakazanym zdobywaniu kobiety (Sychem porywa i gwa³ci Dinê, za co spotyka go krwawa zemsta z r¹k jej braci: Symeona i Lewiego)77. Coraz wiêcej biblistów z powodzeniem stosuje antropologiczny warsztat badawczy. Jednym z prekursorów tej sub–ga³êzi biblistyki by³ Robert R. W i l s o n. Jego ksi¹¿ka dotycz¹ca funkcji genealogii na Bliskim Wschodzie wykorzystuje dorobek i metodê antropologii78. Zestawia ze sob¹ listy genealogiczne znajduj¹ce siê w Biblii z analogicznymi Scrolls, wyd. E. U l r i c h, J. V a n d e r k e n, (Christianity and Judaism in Antiquity Series, 10), Notre Dame, Indiana 1994, s. 111–134. 75 Cf. J. W. R o g e r s o n, Anthropology and the Old Testament, Oxford 1978. Nowe kierunki antropologicznych badañ Biblii, a zw³aszcza Sitz im Leben omawiaj¹: D. A. K n i g h t, The Understanding of „Sitz im Leben” in Form Criticism, [w:] SBL Seminar Papers, wyd. G. M a c R a e, t. 1, Missoula 1974, s. 105–125; B. O. L o n g, Recent Field Studies in Oral Literature and the Qestion of „Sitz im Leben”, „Semeia” t. V (1976), s. 35–49. 76 J. P i t t – R i v e r s, The Fate of Shechem or the Politics of Sex: Essays in the Anthropology of the Mediterranean, Cambridge 1977. 77 Cf. omówienie w R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, s. 185–186. 78 R. R. W i l s o n, Genealogy and history in the Biblical world, New Haven–London 1977. STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 445 tekstami pochodz¹cymi z Bliskiego Wschodu, a tak¿e genealogiami funkcjonuj¹cymi w tradycji ustnej, wielu „kultur pierwotnych”. Analiza formalnych podobieñstw pozwala wyci¹gn¹æ wnioski co do podobieñstw funkcjonalnych. Drugim wa¿nym opracowaniem Wilsona jest „Prophecy and Society in Ancient Israel” (Philadelphia 1980). Ksi¹¿ka ta, zawieraj¹ca pog³êbione rozwa¿ania na tematy metodologii i prawomocnoœci metody porównawczej, w sposób wyczerpuj¹cy analizuje fenomeny zwi¹zane z izraelskimi prorokami oraz podobieñstwa ³¹cz¹ce je z rozpowszechnionym na œwiecie zjawiskiem profetyzmu. Jednym z naœladowców Wilsona w aplikowaniu metody antropologicznej do badañ nad œwiatem Biblii jest Frederick H. C r y e r. Jego „Divination in Ancient Israel and its Near Eastern Environment” (Sheffield 1994) charakteryzuje siê podobnym do zaproponowanego przez Wilsona uk³adem. Cryer bada wró¿biarstwo biblijne na tle zwyczajów wró¿biarskich staro¿ytnego Bliskiego Wschodu, a tak¿e porównuje je do praktyk stosowanych przez afrykañski lud Azande79. S o c j o l o g o w i e w du¿ym stopniu przyczynili siê do o¿ywienia badañ nad histori¹ staro¿ytnej Palestyny80. Metoda socjologiczna wykorzystywana by³a przy opisie wielu okresów historii Palestyny81, a tak¿e konkretnych zjawisk spo³ecznych82, lecz najlepsze rezultaty przynios³a w badaniu pocz¹tków osadnictwa i pañstwowoœci izraelskiej. Najwiêkszym dziœ autorytetem w tej dziedzinie jest Norman K. G o t t w a l d. Jego poprzednik, George E. M e n d e n h a l l, z powodzeniem zajmowa³ siê pocz¹tkami pañstwowoœci izraelskiej, forsuj¹c teoriê rewolty ludnoœci wiejskiej przeciw ludziom miasta83. Jego socjologia polega³a na skoncentrowaniu uwagi na formach aktywnoœci spo³ecznej i prawach nimi rz¹dz¹cych. W badaniu przesz³oœci Mendenhall mia³ g³ównie na uwadze spo³eczeñstwo i jego zachowania. Gottwald, opieraj¹c siê na za³o¿eniach marksizmu, przyj¹³ teoriê rewolucji spo³ecznej, jaka mia³a staæ u podstaw nowej pañstwowoœci w Palestynie, po czym obudowa³ j¹ ca³¹ socjologiczn¹ aparatur¹. Jego opracowanie „The Tribes of Yahweh: A Sociology of the Religion of Liberated Israel, 1250–1050 B. C. E.” (Maryknoll 1979) polega na dodaniu do tradycyjnej egzegezy i analizy historycznej warsztatu socjologa84. Kieruj¹c siê podzia³em spo³eczeñstw na ¿yj¹ce w luŸnych grupach, w systemie plemiennym i wreszcie tworz¹cych pañstwa, Gottwald pocz¹tki Izraela widzia³ w przejœciu od struktury plemiennej do pañstwowej85. Minimalizowa³ rolê nomadyzmu, którego przez d³ugi czas dopatrywano siê w ¿yciu Izraelitów okresu przedmonarchicznego. Wed³ug Gottwalda pocz¹tki spo³eczeñstwa, póŸniej zwanego izraelskim, tkwi¹ w odrzuceniu feudalnej struktury zwi¹zanej z wielkimi oœrodkami miejskimi w Kanaanie. W sk³ad dochodz¹cej do g³osu, ¿yj¹cej zgodnie z zasadami egalitarystycznymi, federacji plemion wesz³o 79 Cf. moja recenzja tej ksi¹¿ki w PH t. LXXXIX, 1998, nr 1, s. 157–158. 80 Cf. N. K. G o t t w a l d, Sociological Method in the Study of Ancient Israel, [w:] Encounter with the Text, wyd. M. J. B u s s, Philadelphia 1979, s. 69–81. 81 Cf. np. P. D. H a n s o n, The Dawn of Apocalyptic, Philadelphia 1975; A. M a l a m a t, Charismatic Leadership in the Book of Judges, [w:] Magnalia Dei: The Mighty Acts of God, wyd. F. M. C r o s s, W. E. L e m k e, P. D. M i l l e r, Garden City 1976, s. 152–168. 82 Cf. F. S. F r i c k, The City in Ancient Israel, Missoula 1977. 83 G. E. M e n d e n h a l l, The Hebrew Conquest of Palestine, „Biblical Archaeologist” t. XV, 1962, s. 66–87. 84 Cf. równie¿ N. K. G o t t w a l d, The Hebrew Bible. A Socio–Literary Introduction, Philadelphia 1985; idem, The Hebrew Bible in its Social World and in ours, Atlanta 1993. 85 Cf. R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, s. 188–189. 446 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ równie¿ plemiê Moj¿esza, wnosz¹c doœwiadczenie niewoli egipskiej i nowy kult — Boga Jahwe. Zgodnie z t¹ koncepcj¹ przyszli mieszkañcy Izraela i Judy s¹ mieszank¹ ludnoœci nap³ywowej z lokalnym spo³eczeñstwem kanaanejczyków (z przewag¹ tych ostatnich). Stosowanie metody socjologicznej przez Gottwalda polega na odtwarzaniu ca³ego systemu spo³ecznego, a nie jedynie jego czêœci, a tak¿e wierze w tezê o dominuj¹cej roli ekonomii oraz przemo¿nej presji systemu kulturowo–materialnego w przemianach spo³ecznych. Odmawia zatem Gottwald czynnikowi religijnemu roli formuj¹cej przysz³y naród. Jedyny problem, jaki pojawia siê w tak kompleksowym opracowaniu pocz¹tków pañstwowoœci izraelskiej, tkwi w tym, ¿e odtwarza siê go wed³ug „zadanego” scenariusza dostarczonego przez metodê, a nie rekonstruuje na podstawie dostêpnych Ÿróde³. A Ÿróde³ jest niestety bardzo niewiele. Brak pisanych Ÿróde³ pozabiblijnych rekompensuje w jakimœ stopniu bardzo szybki rozwój archeologii i dostarczanych przez ni¹ zabytków. Nie miejsce tu na wyczerpuj¹ce omawianie dokonañ archeologii w Palestynie86, lecz zasygnalizowaæ warto kilka nowych tendencji. Jednym z najwa¿niejszych osi¹gniêæ archeologii jest odkrycie staro¿ytnych dokumentów pisanych. Znaleziska na Pustyni Judzkiej (biblijne papirusy z Qumran, teksty z Masady, Wadi Murabba’at, a tak¿e listy z Nachal Chewer i Wadi Dalijech) zmieni³y wiedzê archeologów i historyków o przesz³oœci Palestyny, w istotny sposób powiêkszaj¹c korpus Ÿróde³ do jej dziejów. Od czasów Albrighta dokona³a siê wielka rewolucja archeologiczna dotycz¹ca pocz¹tków pañstwa. Podczas gdy Albright dowodzi³ historycznoœci wydarzeñ opisanych w ksiêdze Jozuego, obecni archeologowie scenariusz ten jednoznacznie odrzucaj¹. Nowe odkrycia i rewizja niektórych starszych danych nie pozwalaj¹ na zaakceptowanie albrightowskiej teorii. Miasta, których zniszczenie ksiêga Jozuego przypisuje Izraelitom, uleg³y zniszczeniu, lub opustosza³y, albo na d³ugo przed, albo na d³ugo po kolejnych mo¿liwych datach wyjœcia z Egiptu87. Œwiadectwa archeologiczne zdaj¹ siê potwierdzaæ równie¿ zdecydowanie autochtoniczny charakter osadnictwa izraelskiego88. Ci¹g³oœæ kultury materialnej, w której jedyn¹ zmian¹ by³ upadek wielkich miast, wykazuje niezbicie, ¿e Palestynê zamieszkiwa³a ta sama ludnoœæ w tzw. okresie kanaanejskim i w czasach istnienia Izraela i Judy89. Blisko z archeologi¹ zwi¹zane s¹ nowe nurty w historiografii. Odrzucenie wizji Albrighta, jeœli idzie o wyjœcie z Egiptu i zasiedlenie Palestyny, ³¹czy siê z tendencj¹ do coraz póŸniejszego datowania tekstów biblijnych i samych wydarzeñ historycznych. Historycy, z wyj¹tkiem wiêkszoœci historyków niemieckich, sk³aniaj¹ siê obecnie ku du¿emu sceptycyzmowi przy pos³ugiwaniu siê przekazem biblijnym90. Symptomatyczne 86 Zainteresowanego archeologi¹ czytelnika odes³aæ trzeba do literatury fachowej, m.in. P. N o w o g ó r s k i, Powstanie staro¿ytnego Izraela w œwietle wspó³czesnych koncepcji historyczno–archeologicznych, „Studia Judaica”, t. III, 1999, s. 1–9. 87 Mo¿liwe daty wyjœcia ustala siê na podstawie historii Egiptu. 88 Cf. G. W. A h l s t r ö m, Who were Israelites?, Winona Lake 1986. 89 Wyczerpuj¹ce informacje na ten temat, wraz z przedstawieniem materia³u archeologicznego znaleŸæ mo¿na w N. P. L e m c h e, Early Israel, Leiden 1985; I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology of the Israelite Settlement, Jerusalem 1988; idem, The Emergence of the Early Israel: anthropology, environment and archaeology, „Journal of American Oriental Studies” t. CX, 1990, s. 677–686; From Nomadism to Monarchy. Archaeological and Historical Aspects of Early Israel, wyd. I. F i n k e l s t e i n, N. N a’ a m a n, Jerusalem 1994. 90 Cf. N. P. L e m c h e, Rachela and Lea. Or On the Survival of Outdated Paradigmas in the Study of the Origin STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 447 jest zdanie Philipa R. D a v i e s a91: „historycznoœæ Salomona jest analogiczna do historycznoœci króla Artura”. Opieraj¹c siê na znikomej iloœci Ÿróde³ pozabiblijnych wspó³czeœni historycy nie s¹ sk³onni dawaæ wiary tekstowi Biblii, widz¹c w nim literaturê lub przejaw póŸniejszej ideologii. Dotychczasowa akceptacja wersji biblijnej i wiara w jej historycznoœæ zastêpowana jest obecnie przez krytycyzm wynikaj¹cy z jednej strony z niemo¿noœci pogodzenia tekstu Biblii z danymi archeologicznymi (dotyczy to g³ównie pocz¹tków pañstwa Izraelitów i narracji z ksiêgi Jozuego), a z drugiej strony z przekonania, ¿e tekst maj¹cy cechy historiografii niekoniecznie odpowiada faktycznym wydarzeniom z przesz³oœci. Dominuje obecnie przekonanie o legendarnym lub mitycznym charakterze ksiêgi Rodzaju, a tak¿e g³êboko ideologicznym charakterze ksi¹g Joz — 2 Krl (DtrH). Wiêkszoœæ w³adców przedstawiana jest w negatywnym œwietle, co daje siê wyt³umaczyæ jedynie kap³añskim autorstwem DtrH, w czasach po niewoli babiloñskiej. Uzasadnieniem dla takiego sceptycyzmu jest miêdzy innymi brak pisanych pozabiblijnych Ÿróde³ powsta³ych przed IX wiekiem. Epigraficzne dowody na istnienia pañstw Izraela i Judy pochodz¹ dopiero z wieku VIII. Czo³owymi postaciami tego nurtu w historiografii s¹ Thomas L. T h o m p s o n92, Giovanni G a r b i n i93, Niels Peter L e m c h e94 i John Va n S e t e r s95. Sceptycyzmowi co do mo¿liwoœci ustalenia prawdy dotycz¹cej np. pañstwa Dawida i Salomona, towarzyszy tendencja do póŸnego datowania tekstu Biblii. Dotyczy to w najwiêkszym stopniu Piêcioksiêgu i tzw. historycznej literatury deuteronomicznej (DtrH). Wellhausenowsk¹ teoriê Ÿróde³ kwestionowa³ ju¿ w latach szeœædziesi¹tych Umberto C a s s u t o96, ale prawdziwy atak na tê teoriê historycy przypuœcili w latach dziewiêædziesi¹tych97. Erhard B l u m98 wyodrêbni³ w Piêcioksiêgu dwa korpusy Ÿróde³: KD — korpus deuteronomiczny, którego powstanie datowa³ na czasy poprzedzaj¹ce niewolê babiloñsk¹ i w trakcie jej trwania, i KP — korpus kap³añski, datowany na czasy po niewoli. Odrêbne stanowisko, opieraj¹ce siê na dorobku Martina Notha99 polega na za³o¿eniu, ¿e Piêcioksi¹g i DtrH (Joz.–2Krl) by³ wielokrotnie redagowany, a fazy tych redakcji s¹ trudne do of Israel, „Scandinavian Journal of the Old Testament”, 1988, s. 39–65; 1989, s. 127–153; idem, On the Problems of Reconstructing Pre–Hellenistic Israelite (Palestinian) History, „Journal of Hebrew Scripture” t. III, 2000–2001 — wersja internetowa pod adresem: http://www. arts. ualberts. ca/JHS/. 91 P. R. D a v i e s, In Search of „Ancient Israel”, Sheffield 1992 (wyd. 2 — 1997). 92 The Historicity of the Patriarchal Narratives: The Quest for the Historical Abraham, Berlin 1974; The Origin Tradition of Ancient Israel. The Literary Formation of Genesis and Exodus 1–23, Sheffield 1987; a zw³aszcza Early History of the Israelite People. From the Written and Archaeological Sources, Leiden 1992. 93 Storia e ideologia nell’ Israel Antico, Brescia 1986. 94 Early Israel, Leiden 1985; Ancient Israel. A New History of Israelite Society, Sheffield 1988. 95 Abraham in History and Tradition, New Haven–London 1975; In search of History. Historiography in the Ancient World and the Origins of Biblical History, New Haven–London 1983. 96 U. C a s s u t o, The Documentary Hypothesis and the Composition of the Pentateuch, Jerusalem 1965, zw³. s. 56–59. 97 Jednym z g³ównych krytyków teorii Ÿróde³ by³ R. R e n d t o r f f, Das überlieferungsgeschichtliche Problem des Pentateuch, (BZAW, 147) Berlin 1977. Na temat stanu badañ nad DtrH cf. J. V a n S e t e r s, Deuteronomic Redaction of the Pentateuch. The Case against it, [w:] Deuteronomy and Deuteronomic Literature, wyd. M. V e r v e n n e, M. L u s t, Leuven 1997, s. 301–319. 98 E. B l u m, Studien zur Komposition des Pentateuch, Berlin 1990. 99 M. N o t h, Überlieferungsgeschichte des Pentateuch, Stuttgart 1948 (t³. ang.) A History of Pentateuchal Traditions, Englewood Cliffs 1972. 448 £UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ uchwycenia. Ostateczne redakcja (DtrN) mia³a mieæ miejsce w okresie niewoli, lecz jej wp³yw na Tetrateuch mia³ byæ jedynie nieznaczny100. Inn¹ koncepcjê proponuje Van Seters. Twierdzi on, ¿e najstarszym tekstem by³a jakaœ historia dworska, umownie okreœlana DtrH101. Literatura ta jest trudna do datowania, ale Van Seters jej pocz¹tki widzi w wieku VII. W okresie niewoli babiloñskiej uzupe³niono istniej¹c¹ literaturê o warstwê nazywan¹ non–P albo J. Mia³a ona stanowiæ wstêp do istniej¹cej ju¿ literatury DtrH. Dopiero po powrocie z niewoli mia³a powstaæ warstwa P, uzupe³niaj¹ca starszy materia³ w dwóch etapach: warstwa PG — ustalaj¹ca przepisy prawne, i PS — gdzie znalaz³y siê rozmaite dodatki102. Ostatnia z tych hipotez wydaje siê obecnie najczêœciej przyjmowana, o czym mo¿e œwiadczyæ choæby paragraf w podrêczniku historii Palestyny (James Maxwell M i l l e r, John H. H a y e s, „A History of Ancient Israel and Judah”, Philadelphia 1986, s. 58–59) poœwiêcony chronologii biblijnej. PóŸna konstrukcja ostatecznej wersji Biblii wydaje siê byæ potwierdzona w nastêpuj¹cy sposób: wed³ug chronologii biblijnej exodus mia³ miejsce w 2666 lat od stworzenia œwiata; rok 4000 od stworzenia wypada³ w 164 r. p. n. e. (czyli w roku ponownej konsekracji Œwi¹tyni Jerozolimskiej przez Machabeuszy); miêdzy exodusem a budow¹ Œwi¹tyni up³ynê³o 480 lat, miêdzy budow¹ Œwi¹tyni a powrotem z niewoli babiloñskiej kolejnych 480 lat. Schemat, na którym zbudowano tê rachubê czasu opiera siê na liczbach 40 i 12, których powy¿ej wymienione liczby s¹ jedynie funkcjami. Wœród badaczy historii Palestyny od doœæ dawna oddzieln¹ grupê stanowi¹ historycy religii. Badania nad religi¹ w staro¿ytnej Palestynie uwarunkowane s¹ oczywiœcie ustaleniami historyków i archeologów, ale ta subdyscyplina rozwija siê coraz bardziej ¿ywio³owo i stanowi niemal oddzieln¹ ga³¹Ÿ studiów nad histori¹ Palestyny. Swój z natury rzeczy interdyscyplinarny charakter historia religii przejawia w ró¿norodnoœci zainteresowañ badaczy103. Jedn¹ z tendencji w badaniu historii religii Palestyny jest dowodzenie jej ci¹g³oœci, od epoki kanaanejskiej (epoka br¹zu) do czasów monarchii izraelskiej. Studiami tymi zajmuj¹ siê badacze bazuj¹cy na odkryciach archeologicznych (Israel F i n k e l s t e i n104, Geza A h l s t r ö m105) jak i na staro¿ytnej literaturze (Frank M o o r e C r o s s106). Osobn¹ grupê historyków religii palestyñskiej stanowi¹ badacze ikonografii. Niekwestionowanymi autorytetami w tej dziedzinie s¹ Christoph U e h l i n g e r i Othmar K e e l107, zwi¹zani z oœrodkiem we Fryburgu. Czerpi¹c z dorobku Mowinckela i Mettin- 100 Zestawienie koncepcji Bluma i Notha przedstawia D. J. W y n n – W i l l i a m s, The State of the Pentateuch. A comparison of the approaches of M. Noth and E. Blum, (BZAW, 249) Berlin–New York 1997. 101 Cf. J. V a n S e t e r s, In Search. 102 Cf. idem, Deuteronomic Redaction. 103 Na temat stanu badañ w obrêbie historii religii staro¿ytnej Palestyny cf., P. D. M i l l e r, Israelite Religion, [w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, s. 201–237; K. V a n d e r T o o r n, Currents in the Study of Israelite Religion, „Currents in Research. Biblical Studies” t. VI, 1998, s. 9–30. 104 I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology; idem, The Emergence, [w:] From Nomadism. wyd. I. F i n k e l s t e i n, N. N a’ a m a n. 105 G. W. A h l s t r ö m, Who were Israelites?, Winona Lake 1986. 106 F. M. C r o s s, Canaanite Myth. 107 O. K e e l, The Symbolism of the Biblical World. Ancient Near Eastern Iconography and Book of Psalms, Winona Lake 1997; idem, Goddesses and Tree. New Moon and Yahweh. Ancient Near Eastern Art and the hebrew STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY 449 gera historycy ci œledz¹ rozwój bliskowschodniej ikonografii oraz jej znaczenie w kulcie. Analizuj¹c przedstawienia ikonograficzne staraj¹ siê odtworzyæ wierzenia staro¿ytnych Izraelitów. Jednym z aspektów religii palestyñskiej, którego obecnoœæ zosta³a potwierdzona dla œwiata staro¿ytnego, jest kult bogini108. Osobnym, bardzo popularnym, kierunkiem badañ jest historia religii ludowej. Studia te wychodz¹ z za³o¿enia, ¿e wierzenia religijne i zachowania rytualne s¹ szczególnie trwa³e wœród prostych ludzi. A co za tym idzie mog³o dochodziæ do opozycji pomiêdzy oficjaln¹ religi¹, centralizuj¹c¹ kult w Jerozolimie i tradycyjn¹ religijnoœci¹ ludow¹. Przedmiotem badañ staje siê zatem kult przodków, bez w¹tpienia obecny w Palestynie, kult bóstw lokalnych oraz rytua³y, marginalizowane w Biblii, ¿ywe w praktyce spo³ecznoœci lokalnych109. Ponad sto lat rozwoju badañ nad histori¹ i religi¹ w staro¿ytnej Palestynie wykazuje wielk¹ ¿ywotnoœæ tej dyscypliny. Dyskusje toczone w ramach tych badañ prowadz¹ do weryfikowania utartych pogl¹dów i niegdysiejszych aksjomatów. Pozostaje sobie ¿yczyæ by dotychczasowe osi¹gniêcia tej dziedziny zosta³y przyswojone przez polskich badaczy, którzy mo¿e w³¹cz¹ siê w tok prowadzonych dyskusji i, jak dot¹d pozostaj¹cych na marginesie ich zainteresowañ, studiów nad histori¹ Palestyny. Bible, Sheffield 1998; tego¿ ukaza³a siê po polsku Pieœñ nad pieœniami: biblijna pieœñ o mi³oœci, Poznañ 1997. 108 Cf. W. E. R a s t, Cakes for the Queen of Heaven, [w:] Scripture in History & Theology: Essays in honor of J. Caert Rylaarsdom, wyd. A. M e r r i l l, T. O v e r h o l t, Pittsburgh 1977, s. 167–180. 109 Cf. R. A l b e r t z, A History of Israelite Religion in the Old Testament t. I–II, Westminster 1994; J. B e r l i n e r b l a u, The Vow and the „Popular Religions Groups” of Ancient Israel. A Philological and Sociological Inquiry, Sheffield 1996. JAN M. PISKORSKI Uniwersytet Szczeciñski Instytut Historii Z badañ nad historiografi¹ Europy Œrodkowej i Wschodniej Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EURO PY ŒRODKOW EJ I WSCHODNIEJ [Geschichte Osteuropas. Zur Entwicklung einer historischen Disziplin in Deutschland, Österreich und der Schweiz 1945–1990, hrsg. von Erwin O b e r l ä n d e r, Franz Steiner Verlag (Quellen und Studien zur Geschichte des östlichen Europa, t. 35), Stuttgart 1992; Zwischen Konfrontation und Kompromiss. Oldenburger Symposium: „Interethnische Beziehungen in Ostmitteleuropa als historiographisches Problem der 1930er/1940er Jahre”, hrsg. von Michael G a r l e f f, R. Oldenbourg Verlag (Schriften des Bundesinstituts für ostdeutsche Kultur und Geschichte, t. 8), München 1995, ss. 263; Jörg H a c k m a n n, Ostpreußen und Westpreußen in deutscher und polnischer Sicht. Landeshistorie als beziehungsgeschichtliches Problem, Harrassowitz Verlag (Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie, Quellen und Studien, t. 3), Wiesbaden 1996, ss. 462]. Wzmiankowane w nag³ówku prace znakomicie wpisuj¹ siê w coraz ¿ywsze ju¿ od koñca lat siedemdziesi¹tych, szczególnie jednak od prze³omu politycznego lat 1989/1990, badania nad histori¹ historiografii XIX i XX w. Ich wydawcy i autorzy wychodz¹ ze s³usznego za³o¿enia, ¿e tylko gruntowne poznanie pogl¹dów poszczególnych badaczy oraz ogólnych trendów historiograficznych tego czasu pozwoli na ich pog³êbion¹ krytykê, co w konsekwencji prowadziæ mo¿e albo do gruntownej zmiany albo do pewnych modyfikacji utartych, a nie zawsze s³usznych opinii. W rozprawach tych jeden z akcentów k³adzie siê — z koniecznoœci — na kwestiê wzajemnych powi¹zañ pomiêdzy ¿yciem politycznym i narodowym a historiografi¹, zarówno t¹ uniwersyteck¹, jak i wcale nie mniej wa¿n¹ regionalno–popularn¹, z regu³y o wiele bardziej poczytn¹ i tym samym bardziej wp³ywow¹, a zarazem mniej krytyczn¹ i bardziej u¿yteczn¹, nawet jeœli by³a pisana przez uczonych, umiej¹cych zachowaæ w pracach par excellence naukowych dystans i umiar. „Masy” nie poznawa³y przesz³oœci z uczonych i w sumie rzetelnych oraz spokojnych w tonie pism Leopolda von Ranke, lecz z esejów historycznych Heinricha von Treitschke oraz powieœci i opowiadañ Gustava Freytaga. Ich opinie decydowa³y czêsto o doborze i naœwietleniu faktów w podrêcznikach szkolnych, przewodnikach, czytankach dla dzieci i m³odzie¿y. Takie ujêcie przedmiotu badañ stanowiæ mo¿e przy okazji pewnego rodzaju ostrze¿enie pod adresem kolejnych pokoleñ uczonych, pokazuj¹c im, jak ³atwo — w niesprzyjaj¹cej sytuacji politycznej — przekroczyæ w¹sk¹ granicê pomiêdzy rzeteln¹ i d¹¿¹c¹ do obiekty- PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 452 JAN M. PISKORSKI wizmu nauk¹, a dzia³alnoœci¹ na po³y propagandow¹: niekiedy zamierzon¹, lecz czêœciej zapewne w ogóle sobie w danym miejscu i czasie nie uœwiadamian¹. S³usznie wskazuje siê bowiem, ¿e historiografia jest bardzo podatna na „ducha czasu” i w³aœciwie pozostaje wobec niego bezbronna1. Zapewne dlatego tak czêsto zawodzi³a w momentach próby, kiedy znaczna czêœæ historyków (i nie tylko), zamiast wylewaæ zimn¹ wodê na rozpalone g³owy, podgrzewa³a nastroje, ucz¹c niechêci lub nienawiœci do s¹siadów lub do wspó³obywateli innej narodowoœci i religii, przygotowuj¹c spo³eczeñstwa do kolejnych wojen, usprawiedliwiaj¹c podboje i gwa³ty na mniejszoœciach narodowych2. Na pewno w pierwszym rzêdzie dotyczy³o to historiografii niemieckiej, zw³aszcza w okresie pomiêdzy I a II wojn¹ œwiatow¹, lecz i nauka innych krajów, w tym polska, nie by³a (i nie jest!) wolna od tych zjawisk3. Omawiane ksi¹¿ki maj¹ bardzo ró¿ny charakter i wymagaj¹ odmiennego potraktowania. Wszystkie jednak musz¹ siê znaleŸæ na biurku tych uczonych, którzy nie tylko zg³êbiaj¹ przesz³oœæ, lecz s¹ zainteresowani tak¿e szersz¹ refleksj¹ nad rozwojem historiografii i innych pokrewnych nauk. Praca pod redakcj¹ Erwina O b e r l ä n d e r a, jedna z dwóch wydanych przez niego w tym samym czasie i poœwiêconych — choæ z ró¿nej perspektywy — problematyce œrodkowowschodnio– i wschodnioeuropejskiej4, nale¿y do modnego ostatnio w historiografii niemieckiej i bardzo u¿ytecznego naukowo gatunku 1 Œwietnie wyrazi³ to Walter M a r k o v w wywiadzie Vom Nutzen der Historie dla „Fuldaer Volkszeitung” z 24 wrzeœnia 1946: Die Geschichte ist unter den Wissenschaften die anfälligste und wehrloseste, wenn es den Zeitgeist gelüstet, sie zu vergewaltigen und zu beschumtzen. Cyt. za A. Fischerem, Forschung und Lehre zur Geschichte Osteuropas in der sowjetischen Besatzungszone bzw. der Deutschen Demokratischen Republik (1945–1990), [w:] Geschichte Osteuropas. Zur Entwicklung einer historischen Disziplin in Deutschland, Österreich und der Schweiz 1945–1990, hrsg. von E. O b e r l ä n d e r, Stuttgart 1992, s. 21. 2 O zawodzie, jaki sprawi³a historiografia, pisa³o wielu historyków, g³ównie po II wojnie œwiatowej. Cf. przede wszystkim F. G r a u s, Nacismus a nìmecká historiografie, „Èeskoslovenský èasopis historický” 16, 1968, s. 215–219 (dostêpny te¿ w niemieckim t³umaczeniu o nieco, ale znamiennie zmienionym tytule: Geschichtsschreibung und Nationalsozialismus, „Vierteljahreshefte für Zeitgeschichte” 17, 1969, s. 87–95), lecz równie¿ S. K i e n i e w i c z, Profesorowie i totalitaryzm, „Tygodnik Powszechny” nr 13 (2127) z 1 czerwca 1990 r., s. 1 i 9. W szerszym ujêciu zob. koniecznie szokuj¹cy miejscami artyku³ Johna C a r e y, Die Intelektuellen und die Massen, „Merkur” 558/559, 1995, s. 875–889, a tak¿e The Social Responsibility of the Historian, ed. by F. B é d a r i a, Providence–Oxford 1994 („Diogenes” nr 168, t. 42/4) i E. H o b s b a w m, On History, London 1999, s. 173 n. i passim. 3 Cf. wprowadzaj¹co W. B o r o d z i e j, „Ostforschung” aus der Sicht der polnischen Geschichtsschreibung, „Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung” [dalej cyt. jako ZfO] 46, 1997, s. 405–426; N. K e r s k e n, Bilder und Vorstellungen deutscher „Ostforschung” zu Fragen der mittelalterlichen polnischen Geschichte, ZfO 46, 1997, s. 351–375; a tak¿e J. M. P i s k o r s k i, „Deutsche Ostforschung” und „polnische Westforschung”, [w:] Osteuropäische Geschichte in vergleichender Sicht (= „Berliner Jahrbuch für osteuropäische Geschichte” 1996/1, Berlin 1996, Festschrift für Klaus Zernack), s. 379–389; idem, „Erbfeindschaften”: Antipolonismus, Preußen– und Deutschlandhaß, deutsche Ostforschung und polnischer Westgedanke, [w:] Deutschland und Polen im zwanzigsten Jahrhundert, red. W. B o r o d z i e j i K. Z e r n a c k, Braunschweig (w druku, najpewniej 2000). 4 Cf. Polen nach dem Kommunismus, hrsg. von E. O b e r l ä n d e r, Stuttgart 1993, z artyku³ami K. S k u b i s z e w s k i e g o (o miejscu Polski w Europie przysz³oœci), bpa Alfonsa N o s s o l a, bpa J e r e m i a s z a i G. S t r i c k e r a (o Koœciele w Polsce), Jakuba G o l d b e r g a i W³odzimierza B o r o d z i e j a (o kwestii ¿ydowskiej), Henryka O l s z e w s k i e g o i Rudolfa J a w o r s k i e g o (o niemiekich badaniach wschodnich i polskiej myœli zachodniej), Arunasa B u b n y s a i Jerzego T o m a s z e w s k i e g o (o historii i perspektywach wspó³¿ycia polsko–litewskiego). Cf. omówienie (tyle ¿e — moim zdaniem — doœæ jednostronne) T. S. W r ó b l e w s k i e g o, Polska po komunizmie, „¯ycie i Myœl” 42, 1994, nr 4, s. 67–69. Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 453 tzw. Bestandsaufnahmen, których zadaniem jest „inwentaryzacja” dotychczasowej wiedzy na dany temat. Monografia Jörga H a c k m a n n a to dysertacja pisana pod kierunkiem Klausa Zernacka (Berlin). Z kolei ksi¹¿ka zbiorowa wydana przez Michaela G a r l e f f a stanowi pok³osie interesuj¹cej konferencji na temat „historiografii interetnicznej” w latach trzydziestych i czterdziestych XX w., przede wszystkim w odniesieniu do Prus Wschodnich oraz £otwy i Estonii, aczkolwiek wiele jest w niej równie¿ artyku³ów zdecydowanie wykraczaj¹cych poza wspomniany obszar i obejmuj¹cych niemal ca³¹ Europê Œrodkowo–Wschodni¹, z wy³¹czeniem Litwy. Prace Garleffa i Hackmanna w pewnym sensie siê uzupe³niaj¹, bowiem i druga z nich poœwiêcona jest historiografii Prus Wschodnich i Zachodnich, tyle ¿e od jej pocz¹tków a¿ po dzieñ dzisiejszy, z punktem ciê¿koœci na dwóch ostatnich stuleciach. „Geschichte Osteuropas” sk³ada siê z dwóch czêœci. W pierwszej z nich znalaz³y siê trzy artyku³y na temat rozwoju niemieckich badañ nad histori¹ Europy Wschodniej i Œrodkowo–Wschodniej w okresie od prze³omu XIX i XX w. po dzieñ dzisiejszy, mianowicie Günthera S t ö k l a, „Das Studium der Geschichte Osteuropas von den Anfängen bis 1933” (s. 3–11) i Erwina O b e r l ä n d e r a, „Historische Osteuropaforschung im Dritten Reich. Ein Bericht zum Forschungsstand” (s. 12–30) oraz tego¿, „Das Studium der Geschichte Osteuropas seit 1945” (s. 31–38). W³aœciwie w tej czêœci znaleŸæ siê powinno tak¿e obszerne studium Alexandra F i s c h e r a o badaniach wschodnich w NRD („Forschung und Lehre zur Geschichte Osteuropas in der Sowjetischen Besatzungszone bzw. der Deutschen Demokratischen Republik”, s. 304–341), nie wiedzieæ dlaczego przeniesione niejako do aneksu na koñcu ksi¹¿ki, gdzie zamieszczono ponadto wykaz czasopism niemieckich poœwiêconych dziejom Europy Wschodniej (wa¿ny i z tego powodu, ¿e informuje o bibliografiach zawartoœci poszczególnych roczników; nb. nie pomija³bym w tym spisie wa¿nego z punktu widzenia historyka czasów najnowszych czasopisma „Osteuropa. Zeitschrift für Gegenwartsfragen des Ostens”, wydawanego w Akwizgranie przez Deutsche Gesellschaft für Osteuropakunde) oraz indeksy (osobno osób i rzeczy). W czêœci drugiej kierownicy (z zasady, lecz nie zawsze) poszczególnych instytutów i katedr historii Europy Wschodniej w Austrii, Niemczech i Szwajcarii omówili przesz³oœæ i dzieñ dzisiejszy swoich instytucji, zwracaj¹c szczególn¹ uwagê na najwa¿niejsze kierunki nauczania i badañ oraz na zasoby biblioteczne i ewentualnie na publikacje, zw³aszcza na czasopisma i serie wydawnicze. Ta druga czêœæ sk³ada siê niejako z dwóch podrozdzia³ów: obszerniejszy poœwiêcono instytucjom uniwersyteckim (Bazylea, Berlin, Bielefeld, Bochum, Bonn, Brema, Düsseldorf, Erlangen–Norymberga, Frankfurt/M., Fryburg Bryzgowijski, Gießen, Getynga, Graz, Hamburg, Hanower, Heidelberg, Kassel, Kilonia, Kolonia, Konstancja, Moguncja, Marburg, Monachium, Münster, Ratyzbona, Saarbrücken, Tybinga, Wiedeñ, Zurych; nie rozumiem, dlaczego pominiêta zosta³a w tym kontekœcie bardzo aktywna, przynajmniej w dziedzinie wydawniczej Forschungsstelle Ostmitteleuropa na Uniwersytecie w Dortmundzie). Skromniejszy rozdzia³ omawia instytucje pozauniwersyteckie: berliñsk¹, niestety zlikwidowan¹ tymczasem Historische Kommission; koloñski Bundesinstitut für Ostwissenschaftliche und Internationale Studien, z którego wyszed³ nowy dyrektor Deutsches Poleninstitut w Darmstadt–Dieter Bingen; kwitn¹cy ostatnio, zw³aszcza dziêki nowej serii czasopisma „Nordost–Archiv”, lüneburski Institut Nordostdeutsches Kulturwerk; równie¿ lünebursk¹ Ost–Akademie; budz¹cy dawniej szczególne kontrowersje marburski Instytut Herdera z jego pismem „Zeitschrift für Ostforschung”, 454 JAN M. PISKORSKI przemianowanym w 1995 r. na „Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung”5 oraz trzy instytuty monachijskie: Collegium Carolinum, znane m.in. dziêki œwietnemu czasopismu „Bohemia”; Osteuropa–Insitut i Südost–Institut. Warto te¿ mo¿e by³o uwzglêdniæ w tym spisie Deutsches Poleninstitut w Darmstadt, który obok dzia³alnoœci na polu t³umaczeñ literackich i prac bibliograficznych zajmuje siê, g³ównie za spraw¹ Andreasa Lawatyego, szeroko pojêt¹ histori¹ Polski. Niestety, jak to zawsze bywa w wypadku prac zbiorowych, w których udzia³ bierze kilkudziesiêciu naukowców, artyku³y s¹ bardzo nierówne tak co do objêtoœci, jak i pod wzglêdem poziomu merytorycznego. Nie zawsze zatem otrzymujemy rzeteln¹ i proporcjonaln¹ do zas³ug informacjê: niektórym bardzo wa¿nym instytucjom poœwiêcono po pó³ strony, podczas gdy inne mniej istotne prezentuj¹ siê na kilkudziesiêciu stronicach. W sumie jednak tê samoprezentacjê, mimo wszystkich wad przynale¿nych takiemu gatunkowi, nale¿y uznaæ za przedsiêwziêcie potrzebne i udane. Z punktu widzenia przeciêtnego badacza, który szuka pewnej ogólnej wiedzy na temat uprawiania historii Europy Wschodniej w krajach niemieckojêzycznych, wiêksz¹ wagê bêd¹ mia³y syntetyczne artyku³y G. S t ö k l a, E. O b e r l ä n d e r a i A. F i s c h e r a, mimo ¿e na pewno nie one stanowi¹ punkt ciê¿koœci omawianej ksi¹¿ki. Krótki szkic G. Stökla, honorowego przewodnicz¹cego powo³anego w 1980 r. Verband der Osteuropahistoriker, licz¹cego obecnie ponad 150 cz³onków, poœwiêcony jest pocz¹tkom uniwersyteckich studiów nad dziejami Europy Wschodniej w Austrii i Niemczech na prze³omie XIX i XX w. Pierwsze profesury w tym zakresie otrzymali — jak pisze Stökl — albo uczeni s³owiañscy (Wiedeñ) albo Niemcy ba³tyccy (Berlin). W stolicy Niemiec, zainteresowanych przede wszystkim Rosj¹, ca³y nacisk po³o¿ono od razu na badania historii pañstwa Romanowów: tak by³o zarówno za Theodora Schiemanna, jak i za Otto Hoetzscha, mimo ¿e zna³ on nie tylko rosyjski, ale i polski, bêd¹c od 1906 r. profesorem Akademii Królewskiej w Poznaniu. W wielonarodowej Austrii, gdzie element s³owiañski odgrywa³ znaczniejsz¹ rolê, historiê Europy Wschodniej rozumiano pocz¹tkowo zdecydowanie szerzej i jej uprawianie ³¹czy³o siê z koniecznoœci¹ znajomoœci licznych jêzyków s³owiañskich. Zmieni³o siê to w momencie przejêcia katedry przez Hansa Uebersbergera, którego matka by³a S³owenk¹ z Karyntii, co on sam rekompensowa³ sobie — wedle Stökla — ultraniemieckim nacjonalizmem i wczesnymi powi¹zaniami z NSDAP. Odt¹d i na Uniwersytecie Wiedeñskim poprzez dzieje Europy Wschodniej rozumiano historiê stosunków austriacko–rosyjskich. G. Stökl podkreœla w swoim artykule, ¿e wprawdzie historia zawsze i wszêdzie bywa³a instrumentalizowana politycznie, lecz historiografia Europy Wschodniej pozostawa³a w szczególnym zwi¹zku z polityk¹. St¹d na wspó³czesnej niemieckojêzycznej historiografii Europy Œrodkowo–Wschodniej i Wschodniej spoczywa tak¿e szczególna odpowiedzialnoœæ. Kolejne dwa artyku³y omawianej ksi¹¿ki stanowi¹ prawdziwy popis syntetycznych umiejêtnoœci redaktora tomu. S¹ one znakomitym przyk³adem prostego pisania o sprawach skomplikowanych, st¹d nale¿y je poleciæ ka¿demu, kto bez g³êbszych studiów chce zrozumieæ istotê niemieckich badañ nad europejskim Wschodem, poczynaj¹c od Osteuropaforschung prze³omu XIX i XX w., poprzez volkstumsorientierte Ostforschung okresu po I wojnie œwiatowej, Ostkunde lat piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych w dawnej RFN oraz wspó³czesn¹ osteuropäische Geschichte wzglêdnie ostmitteleuropäische Geschichte6. 5 Cf. H.–J. K a r p, H. L e m b e r g, H. W e c z e r k a, Von der „Zeitschrift für Ostforschung” zur „Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung”, „Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung” 44, 1995, z. 1, s. 1–4. Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 455 E. Oberländer wskazuje najpierw, ¿e przez pierwsze dwadzieœcia lat po wojnie w RFN w ogóle nie zajmowano siê miejscem badañ wschodnich w III Rzeszy i dopiero badacze m³odszego pokolenia podjêli ten temat na prze³omie lat siedemdziesi¹tych i osiemdziesi¹tych. Dok³adnie odwrotnie by³o w NRD, gdzie niemal od razu rozpoczêto ostry atak na badaczy zachodnioniemieckich zajmuj¹cych siê europejskim Wschodem, wskazuj¹c te¿ na ich rolê w hitlerowskich Niemczech. Rzecz w tym tylko, ¿e sposób podjêcia tematu przez historyków NRD, zrozumia³y oczywiœcie tylko w kontekœcie zimnej wojny, spowodowa³, ¿e wielu badaczy zachodnioniemieckich poczu³o siê zwolnionych z odpowiedzialnoœci i dopiero w po³owie lat szeœædziesi¹tych pojawi³y siê pierwsze, jeszcze nieœmia³e g³osy samokrytyki i krytycznego spojrzenia na ca³y kierunek badawczy jako taki (Walter S c h l e s i n g e r — 1963 r., Werner Philipp — 1966)7. Trafi³y one jednak w pró¿niê. Najwidoczniej luminarze dawnej Ostforschung, którzy bez wiêkszych przeszkód objêli liczne katedry w RFN, nie czuli jeszcze potrzeby krytycznego spojrzenia wstecz, gdy¿ musieliby — œladem W. P h i l i p p a — przyznaæ, ¿e to oni sami stali siê us³u¿nym narzêdziem narodowosocjalistycznej Lebensraumpolitik, szerz¹c nienawiœæ i pogardê do s¹siadów, g³ównie ze Wschodu8. Wed³ug Oberländera w³aœciwie dopiero znana praca Christopha K l e ß m a n n a z wczesnych lat osiemdziesi¹tych, w której zaj¹³ siê on instrumentalizacj¹ Ostforschung na przyk³adach Institut für deutsche Ostarbeit w Krakowie, Reichsuniversität Posen oraz Hermanna A u b i n a, stanowi³a prawdziwy prze³om9. Kleßmann stwierdzi³ jednoznacznie istnienie kontynuacji instytucjonalnej, personalnej i tematycznej pomiêdzy Ostforschung Republiki Weimarskiej, III Rzeszy i Republiki Federalnej Niemiec. Wprowadzi³ jednak, mimo ¿e zdawa³ sobie sprawê z ich wzajemnych powi¹zañ, podzia³ na dawn¹ uniwersyteck¹ i liberaln¹ historiografiê Europy Wschodniej 6 Co najmniej od koñca lat siedemdziesi¹tych historiografia oznacza terminem Ostforschung coraz czêœciej tylko jeden, ów totalnie upolityczniony i zorientowany wy³¹cznie na Niemcy i Niemców nurt badañ wschodnich, nie zaœ — jak przyjête jest w czêœci prac polskich — na okreœlenie ich ca³oœci. Przyk³adem T. S. W r ó b l e w s k i, Ewolucja „Ostforschung” w Republice Federalnej Niemiec (1969–1982), Poznañ 1986. Podobny problem mamy nota bene w jêzyku polskim, gdzie nie ka¿dy badacz zajmuj¹cy siê histori¹ pogranicza polsko–, czy szerzej s³owiañsko–niemieckiego uchodziæ mo¿e za reprezentanta tzw. polskiej myœli zachodniej i jej rozwiniêcia w postaci tzw. ideologii piastowskiej. 7 Do swojego g³oœnego wyk³adu o instrumentalizacji badañ nad œredniowieczn¹ kolonizacj¹ niemieck¹ w Europie Œrodkowo–Wschodniej (Die mittelalterliche deutsche Ostbewegung und die deutsche Ostforschung, [w:] Deutsche und europäische Ostsiedlungsbewegung. Bericht über die wissenschaftliche Jahrestagung des Johann– –Gottfried–Herder–Forschungsrates vom 7. bis 9. März 1963, Marburg 1964, s. 7–47; praca wydana zosta³a jedynie na powielaczu „tylko do u¿ytku s³u¿bowego”/ nur für Dienstgebrauch), wyg³oszonego w Instytucie Herdera w 1963 r., a og³oszonego drukiem dopiero niedawno („Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung” 46, 1997, z. 3, s. 427–457; szkoda jednak, ¿e nie zdecydowano siê na opublikowanie wszystkich materia³ów, ³¹cznie z arcyciekaw¹ dyskusj¹, z zasady krytyczn¹ wobec tez g³ównego referenta), W. Schlesinger dojrzewa³ lata. Widaæ to, porównuj¹c go z innym, wczeœniejszym referatem (Die geschichtliche Stellung der mittelalterlichen deutschen Ostbewegung, „Historische Zeitschrift” 183, 1957, s. 517–542), zawieraj¹cym niekiedy podobne sformu³owania, choæ brak w nim jeszcze tak jednoznacznego wyartyku³owania powi¹zañ Ostforschung z polityk¹ Republiki Weimarskiej i zw³aszcza III Rzeszy. 8 W. P h i l i p p, Nationalsozialismus und Ostwissenschaften, [w:] Universitätstage 1966: Nationalsozialismus und de utsche Universität, Berlin 1966, s. 43–62 i przedruk na ³amach „Forschungen zur osteuropäischen Geschichte” 33, 1983, s. 286–302. 9 Ch. K l e ß m a n n, Osteuropaforschung und Lebensraumpolitik im Dritten Reich, „Aus Politik und Zeitgeschichte” z 18 lutego 1984 (B7/84), s. 33–45 i potem te¿, [w:] Wissenschaft im Dritten Reich, hrsg. von P. L u n d g r e e n, Frankfurt/M. 1985, s. 350–383. 456 JAN M. PISKORSKI oraz na now¹ upolitycznion¹ i w pe³ni zinstrumentalizowan¹ Ostforschung. Dla pierwszej rok 1933 stanowi³ wa¿n¹ cezurê, albowiem po przejêciu w³adzy w Niemczech przez Hitlera sta³a siê ona — jak stwierdzi³a Gabriele C a m p h a u s e n — disciplina non grata. W œlad za zarzutami o jej prosowieckoœæ („salonowi bolszewicy”), sprzyjanie „¿ydokomunie” oraz masonerii posz³y zwolnienia profesorów, w tym równie¿ samego nestora niemieckich badañ wschodnich Otto Hoetzscha, mimo ¿e podj¹³ on pewn¹ próbê wyjœcia naprzeciw nowym czasom10. Reprezentanci klasycznej Ostforschung wst¹pili natomiast masowo na s³u¿bê re¿imu hitlerowskiego11, sama zaœ Ostforschung sta³a siê po prostu czêœci¹ maszynerii partyjno–pañstwowej III Rzeszy12. Jak pisze Erwin Oberländer liberalna, uniwersytecka Osteuropaforschung zajmowa³a siê wy³¹cznie Rosj¹ a nastêpnie Zwi¹zkiem Radzieckim, przeto w Niemczech po I wojnie œwiatowej, mimo diametralnie odmiennej sytuacji politycznej wschodniej czêœci naszego kontynentu, nie by³o uczonych zainteresowanych i przygotowanych do badañ nad Europ¹ Œrodkowo–Wschodni¹. Jednoczeœnie nowa rzeczywistoœæ polityczna wymaga³a pospiesznego podjêcia prac nad histori¹ regionu, co doprowadzi³o do powstania zorientowanej narodowo Ostforschung, która w ogóle nie interesowa³a siê przesz³oœci¹ nowych krajów œrodkowowschodnioeuropejskich, traktuj¹c je pogardliwie jako bli¿ej nie opisan¹ „Miêdzyeuropê”, jak wynika z nazwy powsta³ej w 1922 r. wokó³ geografów Albrechta Pencka i Wilhelma Volza Mittelstelle für zwischeneuropäische Fragen. Nowa Volksgeschichte wzglêdnie Volksforschung oraz Kulturbodenforschung skoncentrowa³y siê li tylko na niemieckiej przesz³oœci Europy Œrodkowo–Wschodniej, dziel¹c j¹ na dwie strefy, mianowicie na: 1. Obszar bezpoœredniej kolonizacji niemieckiej (Volksboden) oraz 2. Teren pozostaj¹cy pod jednoznacznym wp³ywem kultury niemieckiej, której zawdziêcza³ on swój awans cywilizacyjny (Kulturboden). Zgodnie z zasad¹, ¿e prawa do „ziemi praojców” nie ulegaj¹ przedawnieniu dopóty, póki dany naród ¿yje, starano siê mo¿liwie najszerzej rozci¹gn¹æ zakres geograficzny pojêæ deutscher Volksboden oraz deutscher Kulturboden. W. Volz we wstêpie do czêsto cytowanej pracy zbiorowej pod jego redakcj¹ pisa³, ¿e ziemie a¿ po Wis³ê s¹ niemiecko–germañskie od trzech tysiêcy lat i jedynie przejœciowo, na parê stuleci pomiêdzy VI/VII a X w., zajêli je S³owianie, których prymitywna kultura nie wytrzyma³a starcia z niemieckimi kolonistami i uleg³a szybkiej zag³adzie, wtapiaj¹c siê w kulturê germañsko–niemieck¹13. 10 Cf. G. C a m p h a u s e n, Die wissenschaftliche historische Rußlandforschung in Deutschland 1892–1933, „Forschungen zur osteuropäischen Geschichte” 42, 1989, s. 7–108; eadem, Die wissenschaftliche historische Rußlandforschung im Dritten Reich 1933–1945, Frankfurt/M. 1990; eadem, Das Rußlandbild in der deutschen Geschichtswissenschaft 1933 bis 1945, [w:] Das Rußlandbild im Dritten Reich, hrsg. v. H.–E. V o l k m a n n, Köln 1994, wyd. 2, s. 257–283. 11 M. B u r l e i g h, Scholarship, state and nation 1918–1945, [w:] The State of Germany. The National Idea in the Making, Unmaking and Remaking of a Modern Nation–State, ed. by J. B r e u i l l y, London 1992, s. 128–140, g³ównie s. 129. 12 Idem, Germany Turns Eastwards. A Study of „Ostforschung” in the Third Reich, Cambridge 1988, s. 33. Cf. te¿ przyp. 19. 13 Der ostdeutsche Volksboden. Aufsätze zu den Fragen des Ostens, hrsg. von W. V o l z, Breslau 1926, erweiterte Ausgabe, s. 5 n. Rzecz ciekawa, jak te magiczne 3–4 tysi¹ce lat, liczone zapewne od pocz¹tków kultury ³u¿yckiej, o której etnos nauka niemiecka i polska spiera³y siê zawziêcie przez ca³y okres miêdzywojenny i jeszcze d³ugo po II wojnie œwiatowej, zapad³y g³êboko w œwiadomoœci spo³ecznej — tak niemieckiej, jak polskiej (cf. np. J. K i s i e l e w s k i, Ziemia gromadzi prochy, Poznañ 1939, wydanie fototypiczne z pos³owiem G. L a b u d y, Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 457 W tym kontekœcie szczególnego znaczenia politycznego nabra³y badania nad œredniowieczn¹ kolonizacj¹ niemieck¹ i na prawie niemieckim, które dostarcza³y argumentów historycznych rewan¿ystowskiej polityce Republiki Weimarskiej i nastêpnie III Rzeszy. Rozpoczê³y siê znane nie tylko mediewistom „naukowe” zmagania o istotê œredniowiecznej kolonizacji wschodniej, g³ównie o to, na ile by³a ona migracj¹ „Niemców”, a na ile tzw. prawa niemieckiego, z czym wi¹za³ siê spór o pochodzenie miast w Europie Œrodkowo–Wschodniej14. Najbardziej jednak chodzi³o o to, kto pierwszy zasiedli³ ziemie pomiêdzy £ab¹ a Wis³¹ i kto wobec tego zas³uguje na miano autochtona, z którym mia³o byæ zwi¹zane prawo do ziemi. E. Oberländer wskazuje, ¿e nawet tak têgie umys³y jak Rudolf Kötzschke, historyk lipski, u którego studiowa³ miêdzy innymi Kazimierz Tymieniecki, przekonane by³y, ¿e z punktu widzenia politycznego nie mo¿e byæ obojêtne, czy Germanie/Niemcy s¹ autochtonami czy alochtonami na szeroko pojêtym pograniczu s³owiañsko–niemieckim oraz czy zamieszkiwali ten teren piêæset, tysi¹c, czy mo¿e wiêcej lat przed pojawieniem siê S³owian. Najwidoczniej s¹dzi³ Kötzschke, podobnie jak — id¹c miêdzy innymi jego œladem — wielu uczonych œrodkowowschodnioeuropejskich, ¿e wartoœæ praw historycznych jest wprost proporcjonalna do d³ugoœci pobytu na danym terytorium, co pozwoli³o mu pisaæ w odniesieniu do œredniowiecznej kolonizacji o „o d z y s k i w a n i u Wschodu” (Wiedergewinnung des Ostens)15. Za³o¿enie o Niemcach jako misjonarzach kultury (Kulturträger) w Europie Œrodkowej i Wschodniej by³o prawie wszechobecne w historiografii niemieckiej okresu miêdzywojennego, podobnie jak — dodaæ mo¿na — niemal powszechne by³o jego odrzucenie przez historiografie narodowe krajów powsta³ych po klêsce Niemiec, Austro–Wêgier i Rosji16. Dla nowej narodowej historiografii ³otewskiej i estoñskiej walka z teori¹ misjonarzy kultury sta³a siê wrêcz prawdziwym bodŸcem do ich rozwoju (szerzej na ten temat Warszawa 1990, s. 50). 14 Cf. szerzej J. M. P i s k o r s k i, Kolonizacja wiejska Pomorza Zachodniego w XIII i w pocz¹tkach XIV w. na tle procesów osadniczych w œredniowiecznej Europie, Poznañ 1990, s. 3 nn., 241 nn.; idem, Stadtentstehung im westslawischen Raum: Zur Kolonisations– und Evolutionstheorie am Beispiel der Städte Pommerns, „Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Foschung” 44, 1995, z. 3, s. 317–357; idem, The Historiography of the so–called „East Colonisation” and the Current State of Research, [w:] The Man of Many Devices, Who Wandered Full Many Ways. Festschrift in Honor of János M. Bak, ed. by B. N a g y and M. S e b õ k, Budapest 1999, s. 654–667 (w pracach tych ca³a starsza literatura przedmiotu). 15 R. Kötzschke u¿ywa³ tego terminu w sposób notoryczny (zob. np. Die deutsche Wiederbesiedlung der ostelbischen Lande, w: Der ostdeutsche Volksboden, s. 152 nn.; idem, wespó³ z W. Ebertem, Geschichte der ostdeutschen Kolonisation, Leipzig 1937, s. 5), tak ¿e z pewnoœci¹ nie by³ on „wypadkiem przy pracy”. W podsumowaniu swojego artyku³u pt. Czasy przedhistoryczne Pomorza („Roczniki Historyczne” 3, 1927, s. 10 n.) Józef Kostrzewski, jakby nie by³o uczeñ Gustava Kossiny, pos³uguj¹c siê mniej wiêcej podobn¹ frazeologi¹ praw historycznych, pisa³, i¿ krótszy czy d³u¿szy pobyt germañskich szczepów najezdniczych nie daje im wiêkszych praw do Pomorza, ni¿ np. kilkuwiekowe panowanie Franków, Wizygotów, Longobardów i Wandalów we Francji, Hiszpanji, W³oszech i Afryce pó³nocnej do tych krajów. [....] prawo nasze do tej ziemi nie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci. Tak jak Pomorze mimo zmiennej losów kolei tylko dziêki zwi¹zkowi z Polsk¹ pozosta³o polskiem z jêzyka i ducha, tak samo Polska tylko w oparciu o Pomorze mo¿e odzyskaæ ponownie dawne swe stanowisko mocarstwowe. Rzecz jasna, pod pojêciem „Pomorze” Kostrzewski rozumia³ tzw. Polskie Pomorze, czyli Gdañskie. 16 Inna rzecz, ¿e najczêœciej nie potrafiono wyjœæ poza ukszta³towany w nauce niemieckiej schemat pojêciowy, wobec czego walka z niemieck¹ teori¹ misjonarzy kultury nie przeszkadza³a tutejszym uczonym i pisarzom w zastosowaniu tego¿ samego modelu wobec innych, najczêœciej wschodnich s¹siadów. Cf. J. M. P i s k o r s k i, Die deutsche Ostsiedlung des Mittelalters in der Entwicklung des östlichen Mitteleuropa, „Jahrbuch für die Geschichte Mittel– und Ostdeutschlands” 40, 1991, s. 77 n. 458 JAN M. PISKORSKI pisze Gert v o n P i s t o h l k o r s w omawianym ni¿ej artykule wstêpnym do pracy pod red. M. Garleffa, s. 15 oraz historycy estoñscy i ³otewscy, o których dalej). Po 1933 r. dawna uniwersytecka Osteuropaforschung posz³a — jak pisze E. Oberländer — w rozsypkê. Tymczasem wobec zbie¿noœci celów obozu narodowosocjalistycznego i badaczy reprezentuj¹cych now¹ Ostforschung (pytaniem pozostaje, na ile i czy wszyscy badacze niemieccy w okresie przed II wojn¹ œwiatow¹ rozumieli prawdziwe cele nowego re¿imu), szczerze zainteresowanych hitlerowsk¹ ideologi¹ narodow¹, nast¹pi³a gwa³towna samoinstrumentalizacja badañ nad Europ¹ Œrodkowo–Wschodni¹ i Wschodni¹, przy czym wielu z badaczy niemieckich, by wspomnieæ tylko o Walterze Kuhnie (ale i o Erichu Keyserze — por. na ten temat w omawianym poni¿ej artykule Willego O b e r k r o m e, Aspekte der deutschsprachigen „Volksgeschichte”, s. 41), przesz³o na pozycje czysto rasistowskie. Powo³ana w 1931 r. z inicjatywy Alberta Brackmanna Publikationsstelle Dahlem (PuSte), której celem by³o dawanie „odporu” wynikom nauki polskiej (m.in. poprzez nieautoryzowane przek³ady, ale i cenzurê niewygodnych prac niemieckich, w czym celowa³ Johannes Papritz — por. do tego tak¿e w referowanym dalej artykule B. J ä h n i g a, Deutsche und Balten im historisch–geographischen Werk der Zwischenkriegszeit von Hans und Gertrud Mortensen, s. 129 n.), wraz z za³o¿on¹ w 1933 r. Nord– und Ostdeutsche Forschungsgemeinschaft (NODFG) stworzy³y nowe instytucjonalne ramy dla rozwoju niemieckiej Ostforschung17. W pe³ni zaakceptowa³a ona narodowosocjalistyczne rozumienie nauki, która ponad wszystko stawia³a cel polityczny, choæ mia³a doñ zmierzaæ metodami œciœle naukowymi, aby jej rezultatów nie by³o mo¿na obaliæ. Dodajmy od siebie, ¿e tê niemo¿liw¹ do urzeczywistnienia próbê pogodzenia politycznego, czy narodowego 17 O prewencyjnej cenzurze w ramach wspomnianego wczeœniej „Mittelstelle für zwischeneuropäische Fragen” mówi³ w 1963 r. na zamkniêtej konferencji w Instytucie Herdera w Marburgu jêzykoznawca Ernst Schwarz, któremu W. Volz i A. Penck ju¿ w latach 1925–1928 mieli zabraniaæ otwartej krytyki tzw. pragermañskiej teorii Bertolda Bretholza [na jej temat ostatnio Z. S t o k l á s k o v á, Bertold Bretholz und seine Anti–Kolonisationstheorie, [w:] Die Böhmischen Länder in der deutschen Geschichtsschreibung seit dem Jahre 1848 t. II, Ústí nad Labem 1997 (= „Acta Universitatis Purkynianae, Slavogermanica” VI, 1997), s. 29–38 oraz J. M. P i s k o r s k i, Adolph Friedrich Riedel o germanizacji Brandenburgii. Przyczynek do kwestii procesów asymilacyjnych na pograniczu s³owiañsko–niemieckim, w druku w ksiêdze pami¹tkowej prof. Stanis³awa Trawkowskiego, tam g³ównie przyp. 16]. S³usznie atoli podnosi E. Oberländer (Historische Osteuropaforschung, s. 25 i przyp. 53), ¿e inni w tym samym czasie potrafili polemizowaæ z t¹ koncepcj¹ i to — gdzie jak gdzie — na ³amach pracy wydanej przez samego W. Volza w 1926 r. Chodzi³o wiêc tu zapewne bardziej o naciski, które prowadzi³y w stronê autocenzury, w sumie bodaj najbardziej ubezw³asnowolniaj¹cej formy kontroli publikacji. Wiadomo tym niemniej, i¿ ju¿ w latach bezpoœrednio po I wojnie œwiatowej istnia³y tematy, którym w³adze by³y do tego stopnia przeciwne, ¿e z nich rezygnowano. Na poufnym spotkaniu „Nord– und Ostdeutsche Forschungsgemeinschaft” (NODFG) w Berlinie 22 i 23 listopada 1940 r., w którym uczestniczyli m.in. Albert Brackmann, Hermann Aubin, Erich Keyser, Oskar Kossmann, Walter Kuhn oraz Alfred Lattermann i Kurt Lück z Poznania, wspominany ju¿ R. Kötzschke mówi³ w — wywa¿onym jak na czas i okolicznoœci — wyst¹pieniu (zob. Bundesarchiv Koblenz, Bestand R 153: Publikationsstelle, Akte nr 1544: Protokoll der bevölkerungsgeschichtlichen Besprechung in Berlin vom 22. und 23. XI. 1940, s. 21), ¿e przed laty nauka niemiecka podjê³a próbê przedstawienia historii i dnia dzisiejszego ludnoœci s³owiañskiej w Niemczech. Mimo i¿ starano siê w ten sposób zapobiec nieprawdziwemu naœwietleniu tej kwestii w Czechach i — za ich poœrednictwem — w publicystyce francuskiej, temat zosta³ okreœlony (pytanie przez kogo?) jako niepo¿¹dany (als unerwünscht bezeichnet wurde) i trzeba by³o go zaniechaæ. O innego typu cenzurze mówi³ — z pe³n¹ aprobat¹ — podczas tego spotkania — H. Aubin (ibidem, s. 3), wskazuj¹c ¿e trudno jest pozyskaæ wspó³pracowników celem badañ nad tematyk¹ polityczno–narodow¹ (nationalpolitische Theme n), „poniewa¿ ich wyniki bardzo czêsto nie nadaj¹ siê do publikacji” i nie mog¹ staæ siê podstaw¹ pod ambitne doktoraty. Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 459 celu z prawd¹ naukow¹ podejmowano w ca³ej Europie miêdzywojennej, w tym i — rzecz jasna — w jej na nowo przebudzonej czêœci œrodkowowschodniej i po³udniowowschodniej (ciekawie pisze o tym w pracy pod redakcj¹ M. Garleffa Inesis F e l d m a n i s, Die lettische Historiographie, s. 133 nn., g³ównie s. 135, na przyk³adzie ³otewskiej nauki historycznej). Nieco tylko póŸniej wielu marksistów uwierzy³o w odkrycie jedynej i s³usznej drogi naukowego postêpowania, na której cel polityczny pozostawaæ mia³ w zupe³nej zgodzie z d¹¿eniem do obiektywizmu, co okreœlano mianem naukowego socjalizmu18. Wraz z wybuchem II wojny œwiatowej — kontynuuje E. Oberländer — NODFG awansowa³a do rangi cia³a doradczego najwy¿szych w³adz Rzeszy19. Jednoczeœnie upadek Polski zmieni³ bezpoœrednie cele niemieckiej Ostforschung. Teraz — jak mówi³ w 1941 r. na zjeŸdzie Volksdeutsche Gemeinschaften nowy dyrektor Archiwów Pruskich Ernst Zipfel 18 Cf. P. B a r f o r d, Marksizm w archeologii polskiej w latach 1945–1975, „Archeologia Polski” 40, 1995, z. 1/2, s. 7–75, g³ównie s. 40 nn. Interesuj¹ca polemika J. L e c h a (Ma³owierni. Spór wokó³ marksizmu w archeologii polskiej lat 1945–1975, „Archeologia Polski” 42, 1997, z. 1/2, s. 175–232) na pewno w wielu punktach prostuje nieco schematyczne ujêcie Barforda, ale stanowczo nazbyt optymistycznie brzmi stwierdzenie, jakoby archeologia polska sta³a siê „podrêcznikowym przyk³adem dobrych wyników w dzia³alnoœci naukowej i s³abego zwi¹zku z ideologi¹ marksistowsko–leninowsk¹ PRL” (s. 184), na co dowody znajduje autor m.in. w przemówieniach W. Gomu³ki i Z. Kliszki (s. 185). Nie tu miejsce na analizê problematyki, ale warto podkreœliæ, ¿e w polskiej archeologii, podobnie jak i innych naukach spo³ecznych, jêzykowe prze¿ytki stalinizmu funkcjonuj¹ czêstokroæ do dziœ i wielu z nas nawet sobie tego nie uœwiadamia. Starczy przywo³aæ w tym kontekœcie wci¹¿ jeszcze niemal powszechnie u¿ywane terminy: p. n. e. czy n. e., narzucone polskim publikacjom we wczesnych latach piêædziesi¹tych. Jeszcze w 1948 r., w pierwszym tomie czasopisma „Slavia Antiqua” Witold Hensel, Gerard Labuda i wszyscy pozostali pos³ugiwali siê przyjêtym w kulturze europejskiej pojêciem „przed/po Chrystusem/ie”. Niewiele póŸniej znik³o ono z jêzyka polskich publikacji, zostaj¹c zast¹pione „now¹/star¹ er¹”, a nastêpnie „nasz¹ er¹” (duch Stalina b³¹ka siê i po stronicach artyku³u J. Lecha w niemal dziesiêæ lat po upadku PRL, np. s. 202; ba, przypomina on o sobie niekiedy tak¿e na ³amach publikacji „Znaku”, a nawet w wyst¹pieniach biskupów). Prawd¹ jest, ¿e — jak wskaza³ J. Lech (s. 199) — stalinizm trwa³ w Polsce jedynie parê lat, a nastêpnie polski marksizm podlega³ istotnym zmianom. Lecz prawd¹ jest równie¿, ¿e jeszcze w drugiej po³owie lat siedemdziesi¹tych zdarza³o siê s³uchaæ na uniwersytetach niemal prymitywnej wyk³adni marksizmu; i to bynajmniej nie tylko na studium wojskowym. Z osobistego doœwiadczenia wiem, ¿e nie zawsze by³ to marksizm li tylko werbalny. Myœlê zatem, ¿e ca³a ta sprawa zas³uguje na pog³êbione badania, przy czym archeologii nie mo¿na traktowaæ w oderwaniu od innych nauk spo³ecznych. Dobrze siê sta³o, ¿e Paul M. Barford tê dyskusjê rozpocz¹³, nawet jeœli nie zawsze mo¿na siê zgodziæ z wyci¹gniêtymi przezeñ wnioskami. 19 Spoœród znanych mi przyk³adów bezpoœredniego zaanga¿owania niemieckiej Ostforschung w realizowan¹ przez III Rzeszê politykê wysiedleñ itp. najwiêksze wra¿enie zrobi³o na mnie wyst¹pienie E. Keysera na wspomnianym (cf. przyp. 17) spotkaniu NODFG w koñcu 1940 r. Autor zupe³nie otwarcie i z pe³n¹ aprobat¹ mówi (s. 19 n.), ¿e powo³ana i hojnie wyposa¿ona przez gauleitera gdañskiego w lipcu 1940 r. Forschungsstelle für westpreußische Landesgeschichte wype³niaæ ma zadania wskazane przez lokalne w³adze, wystêpuj¹c w roli ich rzeczoznawców, wspó³dzia³aj¹c w germanizacji nazw miejscowych na Pomorzu Gdañskim, wreszcie wypracowuj¹c opinie na tematy demograficzne, potrzebne gauleiterowi celem podejmowania decyzji o deportacjach wzglêdnie o germanizacji Kaszubów i Polaków, jak równie¿ na temat osiedlania w ich miejsce „powracaj¹cych na Pomorze Niemców”. Oczywiœcie termin deutsche Rückwanderer to aluzja do kolejnego „powrotu” Niemców na ziemie pragermañskie. Zob. na ten temat równie¿ G. A l y i S. H e i m, Vordenker der Vernichtung. Auschwitz und die deutschen Pläne für eine neue europäische Ordnung, Frankfurt/M. 1995, s. 91 nn., aczkolwiek doda³bym, ¿e tê bardzo interesuj¹c¹ i dobrze napisan¹ pracê nale¿y czytaæ z pewn¹ doz¹ ostro¿noœci, poniewa¿ wydaje siê, i¿ autorzy przeceniaj¹ rolê naukowców niemieckich jako Vordenker der Vernichtung. Z rozmaitych opracowañ, jakie napisano na ten temat, wynika raczej, ¿e niektórzy z przedstawicieli niemieckiej Ostforschung bardzo by chcieli odgrywaæ wiêksz¹ rolê w III Rzeszy, miêdzy innymi jako eksperci w³adz. W praktyce jednak z ich opini¹ niemal w ogóle siê nie liczono, choæ bywa³o, i¿ oni sami — wcale nie rzadko doœæ prymitywni megalomani o charakterze urzêdników raczej, ni¿ uczonych — zupe³nie nie byli tego œwiadomi. 460 JAN M. PISKORSKI — chodzi³o ju¿ po prostu o „historyczne udowodnienie, ¿e ca³a cywilizacja w Europie Wschodniej jest niemieckiej wzglêdnie nordyckiej proweniencji i ¿e narody s³owiañskie potrzebuj¹ porz¹dkuj¹cej rêki Niemca, aby siê uspokoiæ i dojœæ do dobrobytu”. Oberländer konstatuje ze smutkiem, i¿ ¿aden z obecnych na zjeŸdzie naukowców nie zaoponowa³. Pozostaje pytanie, czy po obecnych tam reprezentantach Ostforschung nale¿a³o siê spodziewaæ g³osów protestu. Œmiem w¹tpiæ. Co wiêcej, wcale nie jestem pewien, czy nawet w sytuacji, gdyby byli tam inni przedstawiciele szeroko rozumianych nauk historycznych (abstrahuj¹c od wyj¹tków), rzeczywiœcie odwa¿yliby siê oni — w 1941 r. — na sprzeciw. Konformizm, czêsto podszyty strachem, zawsze sieje spustoszenie duchowe i intelektualne. Podobnie by³o we wszystkich krajach bloku radzieckiego w szczytowym okresie stalinizmu. Starczy przypomnieæ jak Adam G a l o s okreœli³, z ca³¹ pewnoœci¹ bez przesady, konferencjê metodologiczn¹ w Otwocku, mianowicie jako ucztê kiejdañsk¹ polskiej historiografii20. Powojenne przesuniêcia granic, transfery ludnoœci, a nastêpnie zimna wojna zadecydowa³y o kontynuacji Ostforschung w RFN. Wychodzi³a ona bowiem naprzeciw z jednej strony antykomunizmowi, a z drugiej rewan¿yzmowi wczesnych lat pañstwa zachodnioniemieckiego. Reprezentanci dawnej Ostforschung, mimo ¿e czasami skompromitowani bezpoœredni¹ wspó³prac¹ z re¿imem, podjêli na nowo dzia³alnoœæ, propaguj¹c teraz wpisanie badañ nad histori¹ Europy Wschodniej w ramy sowietologii, gdzie nadal nie by³oby miejsca na podmiotowe traktowanie pañstw i narodów œrodkowowschodnioeuropejskich. Ani w latach piêædziesi¹tych ani szeœædziesi¹tych nie widziano potrzeby krytycznego spojrzenia wstecz na dzieje w³asnego fachu. Próbowano wrêcz odnowiæ dawne instytucje, jak choæby berliñsk¹ Publikationsstelle, co da³o pocz¹tek Instytutowi Herdera. Na wspomnianej ju¿ konferencji marburskiej w 1963 r. wiêkszoœæ dyskutantów, wypowiadaj¹cych siê w zwi¹zku z krytycznym wyk³adem W. Schlesingera, ani nie widzia³a potrzeby zmian, ani nawet nie dopuszcza³a do siebie myœli o krytyce dawnego, funkcjonalnego podejœcia do historii. Widoczne jest to zw³aszcza w wypowiedzi Johannesa Papritza, który ostro polemizowa³ z przypomnianym przez Schlesingera etosem uczonego. Dyrektor dawnej Publikationsstelle twierdzi³ nadal, ¿e w imiê wy¿szych celów (np. narodowych) odpowiedzialny historyk powinien mieæ prawo do przemilczania wyników badawczych, gdy¿ prasa krajowa i zw³aszcza zagraniczna tylko czeka na taki „sensacyjny” materia³. W imiê tych samych celów broni³ Papritz nawet cenzury prewencyjnej, któr¹ stosowa³a przed wojn¹ NODFG wobec „niewygodnych” prac z³o¿onych do druku21. 20 Podajê za J. W. B o r e j s z ¹, Historyk w trybach historii, „Gazeta Wyborcza” z 27/28 marca 1999, s. 22. Cf. te¿ P. B a r f o r d, op. cit., s. 43. 21 Deutsche und europäische Ostsiedlungsbewegung (jak przyp. 7), s. 146 nn. W znacznej mierze podobna w tonie by³a te¿ wypowiedŸ H. Aubina (ibidem, s. 149 nn.). W odpowiedzi Schlesinger podkreœli³, ¿e i on zdaje sobie sprawê z wagi politycznej niektórych wyników badañ historycznych. W¹tpi jednak, czy mo¿na je trwale zneutralizowaæ poprzez ich ukrywanie przed opini¹ publiczn¹. I co najwa¿niejsze — pyta Schlesinger na koniec — „kto ma rozstrzygaæ, co jest wybuchowe, a co nie, jeœli nie sam uczony” (ibidem, s. 158). Wspomnieæ tu mo¿e warto, ¿e z tendencj¹ do utajniania wyników prac naukowych w dziedzinie historii, archeologii, geografii itp. mieliœmy do czynienia w niemal ca³ej Europie Œrodkowej i Wschodniej w okresie miêdzywojennym, tyle ¿e — na szczêœcie — w rzadko którym pañstwie regionu dosz³o do ukszta³towania mechanizmów eliminacji prac niewygodnych. Zbyt wielu by³o wci¹¿ przeciwników takiej idei. Tym niemniej sprawa ta od¿y³a w wielu œrodowiskach naukowych zaraz po II wojnie œwiatowej, kiedy i w Polsce niektórzy postulowali œwiadom¹ jednostronnoœæ badañ i nawo³ywali do niepublikowania prac o niemieckiej przesz³oœci Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 461 Mówi¹c ogólnie, specyficzny splot okolicznoœci doprowadzi³ do powstania w Republice Federalnej Niemiec tzw. Ostkunde, któr¹ w latach piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych narzucono uniwersytetom i szko³om. By³a ona prób¹ po³¹czenia badañ nad przesz³oœci¹ historycznych Niemiec Wschodnich i generalnie nad histori¹ Europy Wschodniej z funkcjonaln¹ politycznie krytyk¹ komunizmu. Jednak eksperyment nie móg³ siê udaæ, pokreœla E. Oberländer, poniewa¿ historii narodów i pañstw œrodkowowschodnio– i wschodnioeuropejskich nie traktowano w nim podmiotowo, lecz jedynie jako funkcjê historii Niemiec i Niemców. Paradoksem jest, ¿e mimo to w³aœnie w latach piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych nast¹pi³ gwa³towny rozkwit katedr uniwersyteckich i instytutów zajmuj¹cych siê histori¹ szeroko pojêtej Europy Wschodniej. W³adzom chodzi³o bez w¹tpienia o nasilenie dyskusji z komunizmem, ale wbrew ich zaleceniom nowopowo³ani profesorowie nie nawi¹zywali w swoich badaniach ani do dawnej Ostforschung, ani do nowej Ostkunde, lecz podejmowali coraz bardziej niezale¿ne i coraz bardziej krytyczne („rewizjonistyczne” w terminologii Klausa Zernacka) studia nad histori¹ podmiotowo traktowanego regionu. Obraz historiografii i innych nauk pokrewnych wy³aniaj¹cy siê z artyku³ów Erwina Oberländera jest przera¿aj¹cy, zw³aszcza ¿e mówiæ trzeba tu nie tyle o ich instrumentalizacji, ile o samoinstrumentalizacji. Jest w tym wszystkim jednak promyk nadziei. Otó¿, mimo wszystko nie dotyczy³o to ca³ej nauki niemieckiej, lecz okreœlonego jej kierunku, z³o¿onego z ludzi doœæ podobnie myœl¹cych. Inni, jak slawiœci Reinhold Trautmann z Lipska (w wiele lat póŸniej sam Goebbels na wniosek Publikationsstelle, która wobec oporu autora nie mog³a sobie z t¹ spraw¹ poradziæ, zakaza³ publikacji jego ksi¹¿ki o s³owiañskich nazwach miejscowych jako „szczególnie niebezpiecznej i niepo¿¹danej”22) i Heinrich Felix Schmid z Grazu (pozbawiony katedry zaraz po przy³¹czeniu Austrii do Rzeszy)23, ju¿ w latach dwudziestych ostro protestowali przeciwko dyletantyzmowi niemieckich badañ wschodnich oraz przeciwko stawianiu znaku równoœci pomiêdzy histori¹ europejskiego Wschodu a histori¹ Rosji, przeciwko nie dostrzeganiu narodów s³owiañskich i innych narodów Europy Œrodkowo–Wschodniej i Po³udniowo–Wschodniej. By³o to jednak wo³anie na puszczy, chyba ¿eby przyj¹æ, i¿ zasiane wówczas ziarno wykie³kowa³o dopiero po II wojnie œwiatowej. Okazuje siê zreszt¹, ¿e pewna opozycja istnia³a nawet wœród najbli¿szych wspó³pracowników J. Papritza, gdzie najmniej nale¿a³oby siê jej spodziewaæ. Tymziem zachodnich. Jeszcze w koñcu lat osiemdziesi¹tych zdarzy³o siê us³yszeæ na tej czy innej konferencji, a tym bardziej na zamkniêtych posiedzeniach rozmaitych zak³adów naukowych, ¿e pewne wyniki badañ nie s¹ zgodne z polsk¹ racj¹ stanu i nie powinno siê ich publikowaæ, nawet jeœli dotycz¹ œredniowiecznej kolonizacji lub innych zagadnieñ sprzed równie wielu wieków. Bywali profesorowie, którzy swoj¹ argumentacjê wzmacniali niedwuznacznymi pytaniami, czy dyrekcja albo czy cenzura pozwoli na coœ podobnego (licz¹c oczywiœcie na to, ¿e nie wyra¿¹ one zgody!), jakby nie zauwa¿ywszy, i¿ w Polsce koñca lat osiemdziesi¹tych takie pytania by³y ju¿ mocno nie na miejscu. Zreszt¹ jeszcze na pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych spotkaæ mo¿na by³o naukowców, którzy z powodu Ÿle pojêtej racji stanu (a zapewne i w bardziej doraŸnym celu obrony swego w³asnego dorobku) gotowi byli zakazaæ dyskusji naukowej, zw³aszcza na ³amach wysokonak³adowej prasy (taki postulat us³ysza³em z ust prominentnego jeszcze niedawno historyka po opublikowaniu przez Stefana Kieniewicza w 1990 r. na ³amach „Tygodnika Powszechnego” artyku³u pt. Profesorowie i totalitaryzm, w którym autor dokona³ krótkiego porównania warunków dzia³alnoœci i postêpowania profesury polskiej w okresie PRL i niemieckiej w III Rzeszy. 22 Tzw. sprawê Trautmanna omawia bli¿ej M. B u r l e i g h, Germany Turns Eastwards, s. 121 nn. 23 Cf. H. L u d a t, Heinrich Felix Schmid (1896–1963), [w:] idem, Slaven und Deutsche im Mittelalter. Ausgewählte Aufsätze zu Fragen ihrer politischen, sozialen und kulturellen Beziehungen, Köln 1982, s. 394. Nota bene pora ju¿ najwy¿sza, aby Schmid, okreœlany czasami „ambasadorem” nauki polskiej w Austrii i w Niemczech, doczeka³ siê wreszcie swojej biografii. Polska nauka historyczna i slawistyka s¹ mu j¹ winne. 462 JAN M. PISKORSKI czasem Hildegard Schaeder, cz³onkini tzw. Koœcio³a Wyznaj¹cego (Bekennende Kirche), maj¹ca siê wstawiaæ za przeœladowanymi przez III Rzeszê i pomagaæ w ukrywaniu ¿ydowskich dzieci, pracowa³a od 1935 r. a¿ do aresztowania przez gestapo w 1943 r. w³aœnie w Publikationsstelle Dahlem. Opozycjê przyp³aci³a obozem koncentracyjnym, w którym przebywa³a do koñca wojny24. Do artyku³ów G. Stökla i E. Oberländera nawi¹zuje obszerna rozprawa Alexandra Fischera, poœwiêcona rozwojowi badañ wschodnich na terenie radzieckiej strefy okupacyjnej i NRD. Autor pisze najpierw o odbudowie Instytutu Europy Wschodniej w Berlinie, gdzie nowe w³adze podjê³y rozmowy z O. Hoetzschem niemal natychmiast po kapitulacji stolicy Niemiec. Bardzo chory nestor niemieckich badañ wschodnich stara³ siê byæ spolegliwy wobec nowego systemu. Rozumia³ on zreszt¹ jak ma³o kto, ¿e ZSRR przypadnie teraz rola œwiatowego mocarstwa. W swoich wyk³adach, w których podj¹³ polemikê z heglowsko–rankowskim widzeniem historii Europy, chcia³ te¿ zwróciæ wiêksz¹ uwagê na dzieje odrodzonej Polski. Mimo wyraŸnych uk³onów w stronê nowego systemu, w³adze uzna³y wydany przezeñ w 1949 r. w Stuttgarcie skrypt za wprawdzie przyjazny Rosji, ale nie marksistowski. Wraz z nasilaniem siê zimnej wojny i powstaniem dwóch pañstw niemieckich, w NRD nasta³ bowiem czas „wielkiej polemiki z bur¿uazyjnym Zachodem”. Zerwano w ogóle z dawn¹ i zachodnioniemieck¹ Ostforschung, a samo s³owo nabra³o jednoznacznie pejoratywnego znaczenia (nb. nie inaczej ni¿ w Polsce powojennej i wielu innych krajach, nie tylko dawnego bloku wschodniego: nie przypadkiem Michael Burleigh w tytule swej znanej ksi¹¿ki umieœci³ „Ostforschung”, nie zaœ „research on the East”). Powo³ano nawet „Arbeitsgemeinschaft zur Bekämpfung der westdeutschen »Ostforschung«”, skutkiem czego by³a wielka fala tzw. Enthüllungsliteratur, której zadaniem by³o „ods³oniæ prawdziwe oblicze” badañ wschodnich w RFN. Brak jakiejkolwiek dyskusji na temat przesz³oœci „Ostforschung” wœród badaczy zachodnioniemieckich niew¹tpliwie u³atwi³ ów frontalny atak. Do totalnego uzale¿nienia badañ wschodnich w NRD dosz³o — zdaniem A. Fischera — w latach siedemdziesi¹tych i osiemdziesi¹tych. Mimo faktycznego otwarcia na S³owian i Europê Wschodni¹ (choæ ka¿dy jest œwiadom politycznych przyczyn tego otwarcia, ja osobiœcie podkreœli³bym ten element zdecydowanie mocniej, szczególnie w odniesieniu do lat szeœædziesi¹tych i siedemdziesi¹tych) i mimo znacznego potencja³u naukowego, badania wschodnie w NRD zastyg³y w swym zdogmatyzowaniu. Nie podejmowano nowych tematów, a cele badawcze i ich realizacjê w pe³ni kontrolowa³a SED. Nasili³o siê to jeszcze bardziej po kryzysie bloku wschodniego wywo³anym powstaniem Solidarnoœci i wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. Komuniœci wschodnioniemieccy ze strachu przed rozszerzeniem siê fali niezadowolenia powo³ali w 1983 r. nowy Institut für Ökonomie und Politik sozialistischer Länder, w którym prace prowadzono ju¿ eindeutig im Herrschaftsinteresse der SED–Führung. A. Fischer podkreœla, i¿ z enerdowskiego œrodowiska badaczy zajmuj¹cych siê Europ¹ Œrodkowo–Wschodni¹ i Wschodni¹ nie wysz³a ani jedna inicjatywa opozycyjna, ani jeden g³os krytyki systemu, nawet w latach osiemdziesi¹tych. Przechodz¹c z kolei do pracy zbiorowej „Zwischen Konfrontation und Kompromiss” pod redakcj¹ Michaela G a r l e f f a, z której liczne artyku³y zosta³y ju¿ tutaj przy ró¿24 Pisze o niej M. B u r l e i g h, Germany Turns Eastwards, s. 237, konkluduj¹c: Schaeder appaers to have been the only individual connected with either the PuSte, NODFG or Ostforschung as a whole, who essayed anything that could be reasonably described as resistance, or opposition. Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 463 nych okazjach wymienione, powiedzieæ trzeba przede wszystkim, ¿e wiele z nich stanowi albo pog³êbienie omawianej dotychczas problematyki (dotyczy to g³ównie artyku³ów H.–J. B ö m e l b u r g a, H.–W. R a u t e n b e r g a, B. J ä h n i g a i W. O b e r k r o m e), albo — odwrotnie — jej skrócone ujêcie (zw³aszcza w artykule E. Oberländera). Inne zaœ, przede wszystkim te poœwiêcone historiografii estoñskiej i ³otewskiej, tworz¹ pewn¹ now¹ ca³oœæ, œciœle atoli powi¹zan¹ z tym, o czym dotychczas mówiliœmy. Wiadomo bowiem, ¿e obie te historiografie — w swej nowej, narodowej postaci — kszta³towa³y siê w okresie miêdzywojennym w polemice, a nawet w ostrej konfrontacji z niemieck¹ nauk¹ historyczn¹; zreszt¹ niemieck¹ w podwójnym sensie: ogólnoniemieck¹ i Niemców ba³tyckich, którzy do 1918 r. stanowili elitê w nadba³tyckich prowincjach Rosji. W ten nurt wpisaæ by mo¿na równie¿ artyku³ Mariana B i s k u p a o polskiej historiografii Zakonu Krzy¿ackiego, jako ¿e od najstarszych czasów, a zw³aszcza od po³owy XIX w., by³a ona polem ostrych kontrowersji polsko–niemieckich, maj¹cych zdecydowanie mniej wspólnego ze œredniowiecznymi stosunkami pomiêdzy Polakami a Niemcami, niŸli z problemami wspó³czesnego wspó³¿ycia polsko–niemieckiego. W³aœciwie poza ramy wyznaczone tytu³em ksi¹¿ki wychodzi przegl¹dowy artyku³ amerykañskiego historyka z Chicago Edwarda C. T h a d e n a, poœwiêcony historyzmowi radzieckiemu po 1939 r. W krótkiej przedmowie M. Garleff wyjaœnia, ¿e praca jest rezultatem konferencji naukowej zorganizowanej w Oldenburgu przez Baltische Historische Kommission z siedzib¹ w Getyndze oraz Bundesinstitut für ostdeutsche Kultur und Geschichte w Oldenburgu jesieni¹ 1992 r. Wziê³o w niej udzia³ ponad 30 historyków z Estonii, £otwy, Niemiec, USA i Polski. Z kolei Gert v o n P i s t o h l k o r s (Ethnos und Geschichtsschreibung der dreißiger und vierziger Jahre in Deutschland und Ostmitteleuropa, s. 11–24), uczeñ Reinharda Wittrama i znawca historii £otwy i Estonii, wprowadza — bardzo ciekawie, acz ma³o konsekwentnie — w tematykê konferencji, t³umacz¹c jej cele. Autor wychodzi od kwestii terminologicznych, wskazuj¹c jak jednoznacznie negatywnej wymowy nabra³y terminy: Ostwissenschaft/Ostwissenschaftler i przede wszystkim Ostforschung/Ostforscher, powsta³e przed 1945 r. na okreœlenie tych wszystkich dziedzin nauki, które — w sposób upolityczniony — podejmowa³y tematykê œrodkowowschodnioeuropejsk¹, g³ównie polsk¹, staraj¹c siê dowieœæ praw historycznych Niemców ju¿ to do wspó³decydowania o nowych krajach, których obywatelami stali siê oni po I wojnie œwiatowej (co by³oby przecie¿ w pe³ni zrozumia³e), ju¿ to — i z czasem coraz czêœciej — do dawnych granic przedwersalskich, wzglêdnie nawet do ich zmodyfikowanej wersji, biegn¹cej czasami setki kilometrów na wschód od granic Rzeszy z 1918 r. (tak np. w raporcie Waltera Kuhna z 1939 r., por. s. 64 w artykule H.–J. Bömelburga). Nastêpnie Pistohlkors przechodzi do luŸniejszych uwag, kreœlonych g³ównie wokó³ dzia³alnoœci R. Wittrama. Zastanawia siê, dlaczego jego zas³ugi (ale przecie¿ tylko jako metodologa i historiozofa!) podnosz¹ dzisiaj historycy dwóch krajów ba³tyckich, podczas gdy ich niemieccy koledzy wci¹¿ nie potrafi¹ z dystansem spojrzeæ na tê dwuznaczn¹ postaæ, w której postêpowaniu wyró¿niæ trzeba dwie wyraŸne fazy: nacjonalistyczno–optymistyczn¹ przedwojenn¹ i wojenn¹ oraz sceptyczno–pesymistyczn¹, przesi¹kniêt¹ poczuciem winy powojenn¹. W œlad za Karen S c h ö n e w ä l d e r i Winfriedem S c h u l z e Pistohlkors wskazuje na „deprymuj¹c¹ s³u¿alczoœæ” i „nieprawdopodobn¹ ochoczoœæ”, z jak¹ niemieccy historycy oddali siê na us³ugi III Rzeszy, w zasadzie zgodnie odrzucaj¹c idea³y demokratycznej Republiki Weimarskiej. Stara siê te¿ pokazaæ ówczesne dylematy niemieckich historyków w Estonii i na £otwie, którzy po I wojnie œwiatowej znaleŸli siê w zupe³nie nowej sytuacji: mniejszoœci w pañ- 464 JAN M. PISKORSKI stwach narodowych (by³ to zreszt¹ problem wszystkich Niemców œrodkowowschodnioeuropejskich). Jedni z nich — jak Wittram, który na £otwie czu³ siê obco i nigdy nie nauczy³ siê ³otewskiego — zupe³nie nie akceptowali tej nowej rzeczywistoœci, przechodz¹c szybko na pozycje narodowosocjalistyczne. Inni — jak Arved baron Taube w Estonii — starali siê uczestniczyæ w ¿yciu nowych pañstw, walcz¹c o prawo do wspó³decydowania o nich na mocy praw historycznych, które Niemcy ba³tyccy zdobyli w toku swojej wielowiekowej dzia³alnoœci na tym terenie. Jednak nawet Taube, który niemieckim historykom z £otwy wydawa³ siê zbyt proestoñski, nie móg³ uciec przed dylematem, czy d¹¿noœæ do obiektywizmu i otwarte przedstawianie przesz³oœci nie oznacza aby dawania broni do rêki wrogom, którzy wykorzystaj¹ to celem zafa³szowania historii. W interesuj¹cym artykule Pistohlkorsa znalaz³ siê — obok kilku drobnych pomy³ek (np. na s. 13 wywodzi on prof. Mariana Biskupa z Uniwersytetu Toruñskiego, zamiast z tamtejszej placówki PAN) — powa¿niejszy b³¹d (s. 12): wprawdzie istotnie Polskê przedwojenn¹ zamieszkiwa³y bardzo liczne mniejszoœci, ale nigdy nie stanowi³y one wiêkszoœci spo³eczeñstwa25. Na miejscu Pistohlkorsa doda³bym te¿, ¿e pierwsze (1939 r.) i trzecie (1954 r.) wydanie historii krajów ba³tyckich R. Wittrama dzieli morze poprawek i ró¿nic terminologicznych. Ich odzwierciedleniem jest ju¿ sama zmiana tytu³u z „Geschichte der baltischen Deutschen” na „Baltische Geschichte. Die Ostseelande Livland, Estland, Kurland 1180–1918”. Nastêpne dwa artyku³y omawianej ksi¹¿ki stanowi¹ autorskie streszczenia wiêkszych rozpraw. Najpierw E. Oberländer (Geschichte Ostmitteleuropas — Selbstwert oder Funktion der deutschen Geschichte? Zur historischen Osteuropaforschung der 30er/40er Jahre, s. 25–35) dokonuje udanej kondensacji przedstawionych ju¿ artyku³ów, co tym samym zwalnia nas z ich omawiania, a nastêpnie Willi O b e r k r o m e (Aspekte der deutschsprachigen „Volksgeschichte”, s. 37–46) podsumowuje wyniki swojej interesuj¹cej ksi¹¿ki pt. Volksgeschichte. Methodische Innovation und völkische Ideologisierung in der deutschen Geschichtswissenschaft 1918–1945 (Göttingen 1993), której bli¿sze zaprezentowanie chcia³bym przenieœæ do kolejnej czêœci naszego zbiorczego omówienia, i st¹d poœwiêcê jej tutaj tylko kilka zdañ. Oberkrome skupi³ siê na trzech zagadnieniach: 1. Korzeniach, pocz¹tkach oraz aksjomatach historiografii zorientowanej g³ównie na kwestie etniczne i narodowe; 2. Podstawach instytucjonalnych i organizacyjnych niemieckiej Volksgeschichte w okresie miêdzywojennym; oraz 3. Na jej metodologicznych preferencjach. W zakoñczeniu wreszcie autor wyrazi³ w¹tpliwoœæ, czy niemiecka Volksgeschichte wzglêdnie Ostforschung, dziêki swemu uniwersalizmowi i swej interdyscyplinarnoœci, oznacza³a istotnie — jak chcia³ m.in. Hermann Aubin — postêp metodologiczny i metodyczny w ramach nauki historycznej, daj¹c z czasem podstawy pod nowoczesn¹ historiê spo³eczn¹. Jego zdaniem by³a ona zbyt ograniczona tematycznie (w zasadzie do problematyki ch³opskiej) i zbyt upolityczniona (de facto zainteresowana nie tyle przesz³oœci¹, ile historycznym sankcjonowaniem zamierzeñ politycznych Republiki Weimarskiej i nastêpnie III Rzeszy). Aczkolwiek jest to wniosek oryginalny, stoj¹cy w sprzecznoœci z doœæ powszechn¹ opini¹ na ten temat (równie¿ E. Oberländer podnosz¹c jednostronnoœæ Ostforschung, nie odmawia jej jednak roli zaczynu na drodze do nowoczesnej historii spo³ecznej, 25 Historia Polski w liczbach. Ludnoœæ i terytorium, Warszawa 1994, s. 157 nn.; L. R. J o h n s o n, Central Europe. Enemies, Neighbors, Friends, New York–Oxford 1996, s. 190. Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 465 por. jego Geschichte Ostmitteleuropas, s. 31 n.), wydaje siê on wysoce w¹tpliwy, raczej uproszczony i jakby z góry powziêty. Cenna, aczkolwiek momentami wrêcz trudna do czytania, jest rozprawa Hansa– –Jürgena B ö m e l b u r g a dotycz¹ca Instytutu Europy Wschodniej we Wroc³awiu w latach 1930–1940 (Das Osteuropa–Institut in Breslau 1930–1940. Wissenschaft, Propaganda und nationale Feindbilder in der Arbeit eines interdisziplinären Zentrums der Osteuropaforschung in Deutschland, s. 47–72). Wiadomo, ¿e by³ on dzieckiem traktatu pokojowego w Brzeœciu, lecz klêska Niemiec spowodowa³a zmianê jego pierwotnych celów. Odt¹d mia³ siê zajmowaæ nie tyle Rosj¹ i dalekim europejskim Wschodem, ile ekonomi¹ i histori¹ krajów po³o¿onych na wschód od granic Niemiec i Austrii, wspomagaj¹c podjêcie na nowo poprzerywanych przez wojnê i zmienion¹ sytuacjê geopolityczn¹ powi¹zañ gospodarczych, a tak¿e budowê „porozumienia miêdzy narodami” (Völkerverständigung). Instytut podj¹³ intensywn¹ dzia³alnoœæ wydawnicz¹, szczególnej zaœ wagi nabra³a znana seria „Bibliothek geschichtlicher Werke aus den Literaturen Osteuropas”, w ramach której ukaza³y siê przek³ady dzie³ m.in. Karola Maleczyñskiego, Teodora Tyca, Zygmunta Wojciechowskiego i Dmitrija Jegorowa. By³y to, inaczej ni¿ „przeznaczone do u¿ytku s³u¿bowego” i dokonywane bez pozwolenia przek³ady berliñskiej „Publikationsstelle”, t³umaczenia autoryzowane i rozprowadzane poprzez sieæ ksiêgarsk¹, wobec czego wzbudzi³y niepokój w œrodowiskach zwi¹zanych z Ostforschung. Zw³aszcza opublikowanie dwóch tomów dzie³a Jegorowa o œredniowiecznej kolonizacji Meklemburgii wywo³a³o w Berlinie przera¿enie i w konsekwencji likwidacjê serii, w ramach której przygotowywaæ miano „antyniemieckie ksi¹¿ki”. T³umaczy Jegorowa oskar¿ono o kryptobolszewizm, a samo dzie³o opatrzono „krytycznym dodatkiem” w postaci tomu III, który — zgodnie z zaleceniem Ministerstwa Spraw Wewnêtrznych — rozprowadzono darmowo wœród wszystkich nabywców ksi¹¿ki26. Po 1933 r. Osteuropa–Institut uleg³ daleko id¹cym przekszta³ceniom. Gestapo zmusi³o do ust¹pienia by³¹ dyrekcjê, a wielu pracowników, wœród nich samego Georga Ostrogorsky’ego, zwolniono z powodów rasistowskich. Kierownictwo nad placówk¹ obj¹³ przyby³y z Wiednia H. Uebersberger, co wprawdzie zapewni³o Instytutowi przetrwanie, lecz w sensie naukowym zupe³nie przesta³ siê on liczyæ. W jeszcze gorsz¹ fazê wszed³ wroc³awski Instytut pod kierownictwem Hansa Kocha. W ramach centralnego rozdzia³u zadañ MSW zleci³o mu „obronê” (Abwehrarbeit) przed tezami polskich instytutów zachodnich (przez przeoczenie mowa jest tu o Ostinstitute, s. 62) w Katowicach, Poznaniu i Toruniu. Wspó³praca z NSDAP sta³a siê regu³¹. Od wiosny 1939 r. Instytut wzi¹³ czynny udzia³ w propagandzie antypolskiej, która mia³a przygotowaæ spo³eczeñstwo niemieckie do nowej wojny. Ale — jak pisze Bömelburg — jej uprawianie nie by³o wynikiem przymusu, lecz rezultatem samodzielnej decyzji poszczególnych badaczy (s. 67). Zw³aszcza w œwietle takiego spostrze¿enia trudno jest czytaæ dalej o raportach W. Kuhna, którego rewan¿yzm siêga³ dalej ni¿ granice z 1914 r. (s. 64), czy o rasistowskich uwagach Gottholda Rhode (s. 69 nn.), skierowanych g³ównie przeciw Bia³orusinom. Bömelburg podnosi przy okazji 26 H. W i t t e, Jegorovs Kolonisation Mecklenburgs im 13. Jahrhundert. Ein kritisches Nachwort, Breslau 1932, ss. XII + 233. Bömelburg podkreœla przy tym, ¿e odpowiedŸ zosta³a sfinansowana przez niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnêtrznych, zaœ Witte otrzyma³ honorarium w wysokoœci równej niemal kosztom produkcji ksi¹¿ki. 466 JAN M. PISKORSKI znan¹ nam ju¿ prawid³owoœæ, ¿e stricte naukowe prace Rhodego by³y raczej rzetelne i spokojne w tonie, przede wszystkim tam, gdzie bazowa³ on na Ÿród³ach. ble zaczyna³o byæ, kiedy dochodzi³ do ocen uogólniaj¹cych, a jeszcze gorzej w publicystyce z lat 1939–194227. Najgorsze jednak, ¿e w swoich pismach wymienia³ z nazwiska polskich „pod¿egaczy” antyniemieckich, zw³aszcza ksiê¿y. Zdaniem Bömelburga autor musia³ ju¿ w tym czasie zdawaæ sobie sprawê, ¿e pisze im w ten sposób albo wyrok œmierci albo zsy³ki do obozu koncentracyjnego (s. 70 i przyp. 71). Artyku³ Hansa–Wernera R a u t e n b e r g a (Das historiographische Werk Kurt Lücks, s. 95–107) jest ma³o udan¹ prób¹ rehabilitacji Kurta Lücka, historyka, literaturoznawcy i etnografa niemieckiego z Wielkopolski28. Napisa³ on wprawdzie dwie wcale cenne (materia³owo!) prace o niemieckim wk³adzie w dzieje Polski29, Warszawa 1982, s. 384 nn. Bibliografiê naukowych i publicystycznych prac Lücka zawiera wspomnienie poœmiertne pióra W. K o h t e na ³amach „Deutsche Wissenschaftliche Zeitschrift im Wartheland” 3, 1942, z. 5/6, s. 329–339. i zw³aszcza o polskim obrazie Niemca30, ale ogólna ich wymowa jest jednoznacznie nacjonalistyczna, a i ¿ycie ich autora, który zgin¹³ na froncie wschodnim w randze oficera SS, nie mo¿e byæ przyk³adem dzia³ania na rzecz pojednania31. Jak zrozumieæ mo¿na, a nawet trzeba, walkê Lücka o prawa Niemców polskich do równouprawnienia, do wspó³decydowania o losach odrodzonego kraju, w którym i jemu i innym Niemcom — niew¹tpliwie wbrew ich woli — przysz³o ¿yæ, tak nie sposób ani poj¹æ ani zaakceptowaæ formy dzia³ania, wybranej dla osi¹gniêcia celu. Jego prace, którymi rzekomo chcia³ siê przyczyniæ do „pojednania polsko–niemieckiego”, s¹ de facto przesi¹kniête na wskroœ aroganckim nacjonalizmem i niemieck¹ megalomani¹. Lück by³ autentycznie i bez reszty przekonany, ¿e Polacy wszelki postêp zawdziêczaj¹ Niemcom, wobec czego 27 Opublikowany w 1981 r. wykaz publikacji G. Rhodego (Ostmitteleuropa. Berichte und Forschungen, hrsg. von U. H a u s t e i n, G. W. S t r o b e l i G. W a g n e r, Stuttgart 1981, s. 519–543) nie zawiera jego prac publicystycznych z tamtych lat. 28 Cf. M. B u r l e i g h, Ethics and Extermination. Reflections on Nazi Genocide, Cambridge 1997, s. 29. 29 K. L ü c k, Deutsche Aufbaukräfte in der Entwicklung Polens, Plauen im Vogtland 1934. Cf. obszern¹ rec. K. T y m i e n i e c k i e g o, Niemcy w Polsce, „Roczniki Historyczne” 12, 1936, s. 198–276, a tak¿e uwagi H. O l s z e w s k i e g o, Nauka historii w upadku. Studium o historiografii i ideologii historycznej w imperialistycznych Niemczech 30 K. L ü c k, Der Mythos vom Deutschen in der polnischen Volksüberlieferung und Literatur, Posen 1938 oraz Leipzig 1943, wyd. 2 uzupe³nione. Cf. T. S z a r o t a, „Pole”, „Polen” i „polnisch” w s³ownikach niemieckich dialektów i zbiorach przys³ów, „Sobótka” 1986, z. 2, s. 232, a tak¿e B. P i o t r o w s k i, O Polskê nad Odr¹ i Ba³tykiem. Myœl zachodnia i badania niemcoznawcze Uniwersytetu Poznañskiego (1919–1939), Poznañ 1987, s. 280 n.; W. W r z e s i ñ s k i, S¹siad czy wróg? Ze studiów nad kszta³towaniem obrazu Niemca w Po lsce w latach 1795–1939, Wroc³aw 1992, s. 28. Racjê ma Bernard Piotrowski, ¿e dzia³alnoœæ polityczna i naukowa Lücka wymaga³aby osobnej monografii. Rzecz w tym tylko, i¿ najprawdopodobniej nie zachowa³o siê nic z jego spuœcizny. 31 L. M. B a r t e l s k i (Pieœñ niepodleg³a. Pisarze i wydarzenia 1939–1942, Kraków 1988, s. 74 n.) podaje, ¿e K. Lück, „os³awiony polako¿erca”, mia³ sporz¹dziæ we wrzeœniu 1939 r. listê znanych osobistoœci wielkopolskich, które mia³y zostaæ aresztowane po zajêciu jej przez Niemców. Podobno te¿ u³o¿y³ on listê wydawnictw polskich przeznaczonych do konfiskaty. Sprostujmy przy okazji, ¿e Lück nie by³ dyrektorem poznañskiej „Deutsche Bücherei”, któr¹ kierowa³ Alfred Lattermann. W³adys³aw K o z ³ o w s k i (Das Bild vom Deutschen im polnischen Schriftum, [w:] Schuld und Verheissung deutsch–polnischer Nachbarschaft. Referate der Ostkirchentagung in Hameln 7.–9. Oktober 1957, Ulm/Donau 1958, s. 27 i 40) nazywa Lücka badaczem bardzo sumiennym, rzetelnym, a zarazem wielkim idealist¹. Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 467 powinni im na ka¿dym kroku okazywaæ wdziêcznoœæ. Wierzê Rautenbergowi, i¿ by³a to bardzo interesuj¹ca i barwna postaæ, ale obawiam siê, ¿e pod pojêciem „pojednanie” (Verständigung) K. Lück oraz H.–W. Rautenberg rozumieliby po prostu ca³kiem inne rzeczy32. Spora i ciekawie napisana rozprawa Bernharta J ä h n i g a (Deutsche und Balten im historisch–geographischen Werk der Zwischenkriegszeit von Hans und Gertrud Mortensen, s. 109–132) traktuje o kwestii osadnictwa ba³tyjskiego i niemieckiego w dzie³ach geografa Hansa Mortensena i jego ¿ony, historyka, Gertrud. Autor najpierw omawia pracê habilitacyjn¹ Hansa Mortensena na temat geografii osadnictwa w Sambii, wydan¹ w 1923 r., a tak¿e jego ksi¹¿kê wprowadzaj¹c¹ w dzieje i krajoznawstwo Litwy z 1926 r., po czym przechodzi do przedstawienia — pisanej pod kierunkiem Alberta Brackmanna — dysertacji Gertrud Mortensen–Heinrich, poœwiêconej sprawom osadniczym i etnicznym w pó³nocno–wschodnich Prusach, obronionej w 1921, a opublikowanej w 1927 r. Na koniec wreszcie kreœli uwagi o wspólnym dziele ich ¿ycia pt. Die Besiedlung des nordöstlichen Ostpreußens bis zum Beginn des 17. Jahrhunderts (t. I, Leipzig 1937; t. II, Leipzig 1938)33, którego trzeci tom, dotycz¹cy kolonizacji litewskiej i kuryjskiej w Prusach, nie móg³ siê ukazaæ z powodu sprzeciwu berliñskiej „Publikationsstelle”, mimo ¿e — jak podkreœla autor — nie mo¿na mieæ w¹tpliwoœci, ¿e ich dzie³o mia³o wydŸwiêk jednoznacznie narodowoniemiecki34. Szczególnie interesuj¹ce s¹ w tym kontekœcie informacje B. Jähniga na temat przebiegu samych rozmów w PuSte w lutym 1938 r. Wygl¹da na to (i nie po raz pierwszy), ¿e osob¹ najbardziej przekonan¹ o „politycznym niebezpieczeñstwie” prac naukowych i zarazem najbardziej zaanga¿owan¹ w ich cenzurê by³ J. Papritz. Wspó³pracowa³ on œciœle z MSW, w pe³ni podzielaj¹c jego opiniê, ¿e ani sam badacz, ani sama nauka nie mog¹ samodzielnie decydowaæ o politycznych konsekwencjach opublikowania takiej, czy innej pracy. Nastêpnych osiem artyku³ów, w wiêkszoœci krótkich, stanowi osobny blok, który okreœliæ by mo¿na jednym s³owem jako ba³tycki. Sk³adaj¹ siê nañ dwa artyku³y wstêpne, poœwiêcone generalnie kszta³towaniu siê ³otewskiej (Inesis F e l d m a n i s, Die lettische Historiographie, s. 133–138) i estoñskiej (Rein H e l m e, Die estnische Historiographie, s. 139–154) historiografii narodowej, trzy rozprawki na temat dzia³alnoœci naukowej Reinharda Wittrama (Maris S k u j i n š, Aspekte der Rückwirkung interethnischer Beziehungen auf die Geschichtsschreibung bei Reinhard Wittram in den 1939er Jahren, s. 217–225; 32 Po raz pierwszy bodaj próbowa³ wzi¹æ Lücka w obronê Richard B r e y e r (Deutsche und europäische Ostsiedlungsbewegung, jw. przyp. 7, s. 154), który go jeszcze dobrze zna³, podczas wspominanej kilkakrotnie marburskiej konferencji w 1963 r., gdzie krytycznie o jego dziele wypowiedzia³ siê Walter Schlesinger. Cf. te¿ R. B r e y e r, Lück, Kurt, Volkstumsforscher, [w:] Ostdeutsche Gedenktage 1992. Persönlichkeiten und historische Ereignisse, Bonn 1991, s. 50 nn. Nale¿y dodaæ tutaj, ¿e s³owo Verständigung by³o w okresie krótko przed wojn¹ i w pierwszych latach wojny wrêcz nadu¿ywane przez niemieckich historyków i innych badaczy zwi¹zanych z „Ostforschung”. Tak¿e np. Karl K a s i s k e (Das Wesen der ostdeutschen Kolonisation, „Historische Zeitschrift” 164, 1941, s. 314) pisa³ w 1941 r. o „dalekoid¹cym porozumieniu” Niemiec z krajami Europy Wschodniej. Problem w tym tylko, ¿e „porozumienie” nie mia³o byæ rezultatem kompromisu, lecz niemieckiego dyktatu, który wszystkie pozosta³e pañstwa i narody niejako z natury mia³y przyj¹æ z nieukrywan¹ radoœci¹. 33 Cf. na ten temat ostatnio S. C. R o w e l l, The Lithuano–Prussian Forest Frontier, c. 1422–1600, [w:] Frontier in Question. Eurasian Borderlands, 700–1700, ed. by D. P o w e r i N. S t a n d e n, London 1999, s. 182–208. 34 Cf. tak¿e M. B u r l e i g h, Ethics and Extermination, s. 28. 468 JAN M. PISKORSKI Mart K i v i m ä e, Reinhard Wittram als Geschichtsdenker, s. 227–243) oraz Georga von Raucha (Michael G a r l e f f, Georg von Rauch über die interethnischen Beziehungen in der baltischen Region. Zu seiner Geschichtsschreibung der Jahre 1935 bis 1943, s. 197–215), artyku³ poœwiêcony wybitnemu lewicowemu historykowi estoñskiemu Hansowi Kruusowi (Sirje i Jüri K i v i m ä e, Hans Kruus und die deutsch–estnische Kontroverse, s. 155–170), wreszcie krótki przegl¹d rozwoju badañ nad stosunkami etnicznymi w Inflantach (Heinz v o n z u r M ü h l e n, Deutsch und Undeutsch als historiographisches Problem, s. 185– –195)35 i artyku³ o zjeŸdzie niemieckich historyków z £otwy i Estonii w Tallinnie w 1933 r. (Indrek J ü r j o, Die Versammlung deutscher Historiker in Reval/Tallinn am 10. und 11. April 1933. Ergebnis und Wirkung, s. 171–183). Inesis Feldmanis koncentruje siê tak naprawdê na jednym, zupe³nie u nas nie znanym, a bardzo interesuj¹cym zagadnieniu, mianowicie na znaczeniu, jakie przywi¹zywa³ do historii prezydent £otwy Karlis Ulmanis po zamachu majowym 1935 r. Traktowa³ on historiografiê jednoznacznie jako naukê u¿yteczn¹36, której zadaniem by³a legitymizacja powstania pañstwa ³otewskiego i skuteczna praca nad kszta³towaniem nowej œwiadomoœci narodowej £otyszy. Ranga zawodu historyka szybko wiêc wzros³a. Historycy uzyskali zupe³nie nowe mo¿liwoœci badawcze (m.in. powo³ano Instytut Badañ nad Histori¹ £otwy jako „centralny pañstwowy urz¹d naukowy”). Obowi¹zywa³a ich jednak sformu³owana przez Ulmanisa zasada pisania w „duchu nacjonalizmu i prawdy”, przy czym — rzecz jasna — ca³y impet m³odego ³otewskiego nacjonalizmu kierowa³ siê przeciw Niemcom — „Krzy¿akom”, którzy poprzez podbój Inflant w XII w. zaburzyli normaln¹ drogê rozwojow¹ £otyszy. W podsumowaniu autorka stwierdza, i¿ wprawdzie w latach trzydziestych historiografia ³otewska sta³a siê instrumentem autorytarnego re¿imu, ale jednoczeœnie trudno sobie bez jej wk³adu w podniesienie œwiadomoœci narodowej wyobraziæ przetrwanie nowego pañstwa. 35 H. v o n z u r M ü h l e n, który wespó³ z Paulem Johansenem wyda³ znan¹ rozprawê pt. Deutsch und Undeutsch im mittelalterlichen und frühneuzeitlichen Reval, Köln 1973, podkreœli³ ju¿ na wstêpie swego krótkiego artyku³u, ¿e z lat trzydziestych i czterdziestych XX w. niewiele mamy prac poœwiêconych wspó³¿yciu nap³ywowych kolonistów niemieckich, których Ÿród³a miejskie w Inflantach okreœlaj¹ jako Deutsche, z autochtonami (£otyszami, Liwami i Estami), zwanymi przez te same Ÿród³a Undeutsche (warto przypomnieæ, ¿e termin ten nie obejmowa³ ani Rosjan, ani Szwedów i Duñczyków, a tylko bardzo rzadko Finów i Litwinów). Zdaje mi siê, ¿e autor upraszcza nieco zagadnienie, pisz¹c ¿e na tym polu rozwijano tylko rzetelne badania, w których nie kierowano siê ujêciem nacjonalistycznym. Byæ mo¿e, choæ brak mi przekonania co do tego, dotyczy³o to historiografii krajów ba³tyckich, ale na pewno nie owego szerszego nurtu, o którym wspomina von zur Mühlen na s. 193 i nastêpnej. Starczy przypomnieæ w tym kontekœcie choæby tylko pracê Dory Grety H o p p, wydan¹ wprawdzie dopiero w 1954 r., ale powsta³¹ krótko przed II wojn¹ œwiatow¹ (Die Zunft und die Nichtdeutschen im Osten, insbesondere in der Mark Brandenburg, Marburg 1954). Cf. do tego rec. H. L e s i ñ s k i e g o („Studia i Materia³y do Dziejów Wielkopolski i Pomorza” 4, 1958, z. 2, s. 388–395), B. W a c h o w i a k a („Przegl¹d Zachodni” 13, 1957, nr 2, s. 322–326) i B. Z i e n t a r y (PH 50, 1959, s. 374–379). Odnoœnie tzw. paragrafu wendyjskiego, którym zajmowa³a siê Hopp, zob. dziœ tak¿e W. S c h i c h, Braunschweig und die Ausbildung des sogenannten Wendenparagraphen, „Jahrbuch für die Geschichte Mittel– und Ostdeutschlands” 35, 1986, s. 221–233. 36 Wa¿ne w tym kontekœcie s¹ te¿: The Invention of Tradition, ed. by E. H o b s b a w m i T. R a n g e r, Cambridge 1983 oraz E. H o b s b a w m, Nations and Nationalism since 1780. Programme, Myth, Reality, Cambridge 1990. Na podkreœlenie zas³uguje jednak fakt, i¿ historiê wykorzystywano ju¿ w czasach przednacjonalistycznych. Cf. N. G a l l e r a n o, History and the Public Use of History, [w:] Social Responsibility, s. 85 nn. Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 469 Inaczej, mimo wielu podobieñstw, wygl¹da³a sytuacja w Estonii, gdzie — wed³ug Reina Helme — istnia³a o wiele wiêksza otwartoœæ na dyskusjê naukow¹, w tym i na problemy Niemców ba³tyckich. Autor dzieli dzieje historiografii estoñskiej w latach 1930– –1950 na trzy okresy: 1. Lata do 1940 r., kiedy historycy estoñscy pod¹¿ali z zasady œladem „oficjalnych” koncepcji historiograficznych i kiedy bardzo wyraŸny by³ wp³yw sytuacji politycznej Estonii na ich stanowisko; 2. Lata 1941–1944, gdy zarówno historiografia estoñska w okupowanej Estonii, jak i emigracyjna historiografia ³otewska w ZSRR s³u¿y³y w³aœciwie tylko propagandzie ju¿ to antyrosyjskiej, ju¿ to antyniemieckiej; 3. Lata 1945–1950, kiedy historiografia estoñska poddana zosta³a, podobnie jak w ogóle Estonia i £otwa, nieprawdopodobnemu wrêcz terrorowi, który trwa³ do 1953 r. (nawet wspieraj¹cy ZSRR w czasach wojny H. Kruus znalaz³ siê wówczas w wiezieniu). Dopiero po œmierci Stalina pojawi³y siê pierwsze zal¹¿ki liberalizacji, tak¿e w nauce, przy czym — jak podnosi Helme — nauce estoñskiej uda³o siê nawet w najtrudniejszych czasach i kosztem wielu kompromisów zachowaæ pewn¹ niezale¿noœæ, pewn¹ estoñsk¹ specyfikê, zw³aszcza w dziedzinie archeologii i etnografii. Podobnie jak w ³otewskiej, tak i w estoñskiej historiografii okresu miêdzywojennego dominowa³ motyw odwiecznych zmagañ estoñsko–niemieckich, co bodaj szczególnie odzwierciedli³o siê w pracach Hansa Kruusa, o czym dok³adniej pisz¹ S. i J. Kivimäe. Obraz ten przejê³a historiografia radzieckiej Estonii, tyle ¿e teraz uzupe³niono go mitem o odwiecznym braterstwie rosyjsko–estoñskim, w którym rola starszego brata przypad³a oczywiœcie Rosjanom. Wspomniano ju¿, ¿e mimo zasadniczych podobieñstw w rozwoju historiografii estoñskiej i ³otewskiej po I wojnie œwiatowej, by³y te¿ miêdzy nimi ró¿nice. Na £otwie — jak pisze I. Jürjo — mieliœmy do czynienia z totalnym bojkotem miejscowych Niemców i ich historiografii. W Estonii mówiæ trzeba raczej o rezerwie wobec nich. Nie przypadkiem zatem niemal wszystkie zjazdy niemieckich historyków £otwy i Estonii odbywa³y siê w estoñskim Dorpacie. Ciekawe, ¿e i niemieccy historycy w Estonii odnosili siê do nowego pañstwa o wiele bardziej przyjaŸnie ni¿ ich koledzy na £otwie. Zarówno Arved baron Taube, jak i Georg von Rauch, którego dzia³alnoœæ naukow¹ i publicystyczn¹ w latach 1935–1943 przedstawia bli¿ej M. Garleff, starali siê byæ lojalni wobec nowego pañstwa estoñskiego. Taube pisa³ wprost, ¿e w nowej sytuacji politycznej nale¿y ze zrozumieniem przyj¹æ starania badaczy estoñskich o wydobycie historycznych zas³ug Estoñczyków. Od drugiej strony domaga³ siê w zamian uznania miejscowych Niemców, na podstawie ich zas³ug historycznych, za równie prawowitych obywateli nowych republik ba³tyckich. Von Rauch relacjonuj¹c spotkanie historyków estoñskich i polskich w Dorpacie w 1937 r., do którego badaczy niemieckich z Estonii nie dopuszczono, nawo³ywa³ do samokrytycyzmu i zdwojenia wysi³ku badawczego. Nawet w swoich wypowiedziach z lat czterdziestych, przesi¹kniêtych wyraŸn¹ tendencj¹ antyrosyjsk¹, a miejscami wrêcz nawet ideologi¹ narodowosocjalistyczn¹, nie zarzuci³ on stanowiska o trwa³oœci pañstwa estoñskiego. Zupe³nie inaczej postêpowali niemieccy historycy na £otwie. Reinhard Wittram, jak wykaza³a M. Skujinš na podstawie jego artyku³ów dla „Baltische Monatshefte”, by³ wrogo nastawiony do nowych pañstw ba³tyckich. Wittram, którego nazwisko bardzo czêsto przewija siê na ³amach omawianej ksi¹¿ki, ani nie zna³ ³otewskiego, ani nie uczestniczy³ w jakikolwiek sposób w ¿yciu kulturalnym i naukowym nowego pañstwa. Nie mog¹c siê pogodziæ z now¹ rol¹ Niemców ba³tyckich jako nieuprzywilejowanej mniejszoœci w pañstwach narodowych £otyszy i Estoñczyków, szybko przeszed³ na pozycje nacjonalistyczne, a z czasem te¿ narodowosocjalistyczne. I wprawdzie z tak¹ opini¹ o Wittramie dyskutuje M. Ki- 470 JAN M. PISKORSKI vimäe, lecz jest to polemika raczej ma³o przekonywaj¹ca, bowiem zajmuje siê on g³ównie jego powojenn¹ myœl¹ historiozoficzn¹, a — jak pisaliœmy wy¿ej w omówieniu artyku³u G. von Pistohlkorsa — w ¿yciu naukowym Wittrama wyró¿niæ mo¿na dwie bardzo wyraŸne i w znacznej mierze przeciwstawne fazy37. Daleko poza problematykê zasygnalizowan¹ w tytule pracy zbiorowej pod redakcj¹ M. Garleffa wychodz¹ artyku³y Mariana B i s k u p a o polskiej historiografii Zakonu Krzy¿ackiego (Die polnische Geschichtsschreibung zum Deutschen Orden, s. 73–94) i zw³aszcza Edwarda C. T h a d e n a na temat roli historyzmu radzieckiego w legitymizacji sowietyzacji krajów opanowanych przez ZSRR miêdzy 1939 a 1945 r. (Der sowjetische Historismus und Ostmitteleuropa nach 1939, s. 245–258). M. Biskup rozpoczyna stwierdzeniem, ¿e a¿ po 1918 r. Krzy¿acy nie cieszyli siê wiêkszym zainteresowaniem nauki polskiej, a Polacy znali ich przede wszystkim z literatury piêknej i sztuki. Szczególnej wagi przesz³oœæ Zakonu nabra³a dopiero wobec niemieckiej propagandy tzw. antykorytarzowej w okresie miêdzywojennym, co wywo³a³o koniecznoœæ odpowiedzi ze strony nauki polskiej38. Nastêpnie autor przedstawia najwa¿niejsze œrodowiska naukowe, poœwiêcaj¹ce wiêcej uwagi sprawom historii Prus (Poznañ, Wilno, Toruñ), oraz sylwetki i dorobek najwa¿niejszych badaczy (K. Tymienieckiego, T. Tyca, K. Górskiego, S. Zaj¹czkowskiego, H. £owmiañskiego, L. Koczego i in.). E. C. Thaden podzieli³ swoje wyst¹pienie na dwie czêœci. W pierwszej omawia rolê historyzmu w historiografii radzieckiej na przyk³adzie wyst¹pieñ na III niemiecko–radzieckiej konferencji historyków w Monachium w 1978 r. W czêœci drugiej stara siê pokazaæ jego zastosowanie w praktyce na przyk³adzie Polski i Ukrainy. W podsumowaniu podkreœli³bym zalety ksi¹¿ki Zwischen Konfrontation und Kompromis pod redakcj¹ M. Garleffa, choæ niew¹tpliwie jest ona doœæ nierówna (ale to ju¿ chyba specyfika gatunku). Zastanawiaæ mo¿e tylko tytu³, doœæ ma³o adekwatny do treœci. Jak bowiem pokazuj¹ niemal wszystkie artyku³y omawianego tomu by³ to jednak czas konfrontacji, a nie kompromisu. Ksi¹¿ka Jörga H a c k m a n n a poœwiêcona historiografii Prus Wschodnich i Zachodnich jest ostatni¹ prac¹, któr¹ chcia³bym omówiæ w tym miejscu. Jest to nieco zmieniona wersja dysertacji powsta³ej na seminarium Klausa Zernacka w Wolnym Uniwersytecie Berliñskim. Autora mieliœmy zreszt¹ mo¿liwoœæ ju¿ poznaæ z kilku innych artyku³ów, które jakby uzupe³niaj¹ tê ksi¹¿kê. Chodzi tu o: „Der Kampf um die Weichsel”. Die deutsche Ostforschung in Danzig von 1918–1945 („Zapiski Historyczne” 58, 1993, s. 37–58), Gerarda Labudy koncepcjê historii Pomorza („Przegl¹d Zachodniopomorski” 38, 1994, z. 2, s. 7–36; rozprawa ta ukaza³a siê wpierw w wersji niemieckiej na ³amach „Jahrbuch für die Geschichte Mittel– und Ostdeutschlands” 41, 1993, s. 109–134), Königsberg in der deutschen Geschichtswissenschaft nach 1945 („Nordost–Archiv” N. F. 3, 1994, s. 469–493) oraz „An 37 Szkoda nota bene, ¿e organizatorzy nie wpadli na pomys³ uzupe³nienia ¿yciorysu R. Wittrama o jego dzia³alnoœæ na „Reichsuniversität Posen”, co — jak s¹dzê — nie by³oby szczególnie trudne. 38 Nota bene jest to opinia — w mym odczuciu — zbyt daleko id¹ca. Jak na miarê si³ polskiej historiografii XIX i pocz¹tków XX w. oraz geograficzne rozmieszczenie jej g³ównych oœrodków nie by³o to wcale zainteresowanie a¿ tak ma³e, choæ jasne, ¿e dopiero sprawa „korytarza” i nastêpnie II wojna œwiatowa wywo³a³y prawdziw¹ eksplozjê badañ nad Krzy¿akami i w ogóle Prusami. Osobiœcie szybciej podpisa³bym siê pod wczeœniejsz¹ konstatacj¹ M. B i s k u p a (Rola Zakonu Krzy¿ackiego w wiekach XIII–XVI, [w:] Stosunki polsko–niemieckie w historiografii, s. 326), ¿e „od drugiej po³owy XIX stulecia [historiografia polska — JMP] rozpoczê³a intensywniejsze badania nad problemami krzy¿ackimi”. Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 471 einem neuen Anfang der Ostforschung”. Bruch und K ontinuität in der ostdeutschen Landeshistorie nach dem Zweiten Weltkrieg („Westfälische Forschungen” 46, 1996, s. 232–258). Wszystkie te prace zas³uguj¹ na wzmiankê, poniewa¿ Hackmann nale¿y do tych historyków stosunków polsko–niemieckich, których nie mo¿na nie czytaæ. Ka¿da z nich przynosi bowiem mnóstwo nowego materia³u, tak¿e archiwalnego, ka¿da zmusza do przemyœlenia dotychczasowych pogl¹dów i czêstokroæ tak¿e do ich rewizji. Oprócz przedmowy, wykazu skrótów, bibliografii (z natury rzeczy bardzo bogatej), indeksu nazwisk i streszczenia w jêzyku polskim (mo¿e niezbyt piêknego, ale chyba najzupe³niej zrozumia³ego) ksi¹¿ka J. Hackmanna obejmuje d³u¿szy wstêp i zakoñczenie oraz piêæ rozdzia³ów. We wstêpie Autor kreœli uwagi o celach pracy, rozwoju historii regionalej (Landesgeschichte) w Niemczech39 i w Polsce, wreszcie przedstawia w skrócie stan badañ. Z kolei zakoñczenie poœwiêcone zosta³o perspektywom badañ nad histori¹ Prus Wschodnich i Zachodnich. W rozdziale pierwszym (s. 27–55) Hackmann szkicuje g³ówne linie rozwoju historiografii Prus Wschodnich i Zachodnich w okresie do pierwszego rozbioru Polski, kiedy — jak pisze — ludnoœæ zamieszkuj¹ca te ziemie myœla³a jeszcze raczej w kategoriach regionu, nie patrz¹c na ich przesz³oœæ przez pryzmat wspó³czesnych kontrowersji narodowoœciowych. Autor dzieli ten rozdzia³ — w sposób raczej nie do koñca przemyœlany i jakby wbrew epoce, i wbrew swoim w³asnym wywodom — na dwie czêœci: bardziej szczegó³ow¹ niemieck¹, gdzie znaleŸli siê miêdzy innymi i chyba niezupe³nie s³usznie Krzysztof Hartknoch i Gotfryd Lengnich, których Hackmann sam okreœla przecie¿ jako „deutschsprachige Bewohner Preußens und Bürger der Rzeczpospolita”, oraz doœæ pobie¿n¹ czêœæ polsk¹, gdzie omawia on krótko pogl¹dy Jana D³ugosza, Adama Naruszewicza i Joachima Lelewela. Z punktu widzenia kszta³towania siê regionalnego spojrzenia na dzieje Prus Wschodnich i Zachodnich40 nie mia³y one bowiem tak wielkiego znaczenia. W rozdziale drugim (s. 57–93) autor zaj¹³ siê reakcj¹ historyków i pisarzy niemieckich (g³ównie Ludwiga von Baczko, Augusta von Kotzebue, Johannesa Voigta, Friedricha 39 Cf. ostatnio szerzej na ten temat Landesgeschichte in Deutschland. Bestandsaufnahme — Analyse — Perspektiven, hrsg. von W. B u c h h o l z, Padeborn 1998. Z polskiego punktu widzenia szczególnie bodaj interesuj¹cy jest artyku³ Márty Fata na temat podobieñstw i ró¿nic pomiêdzy niemieck¹ Landesgeschichte a wêgiersk¹ historiografi¹ lokaln¹, czyli zapewne nasz¹ regionaln¹ albo mo¿e prowincjonaln¹. 40 Problematyce œwiadomoœci regionalnej, w tym i — rzecz jasna — historycznej, w Prusach Królewskich w latach 1466–1772 poœwiêca ostatnio wiele uwagi Karin F r i e d r i c h, uzdolniona badaczka rodem z Monachium, waszyngtoñska uczennica A. S. Kamiñskiego, wyk³adaj¹ca obecnie w londyñskiej School of Slavonic and East European Studies. Friedrich uda³o siê bez w¹tpienia przekroczyæ w¹skie ramy myœlenia w kategoriach narodowych i przywróciæ wieloetniczny charakter Prus Królewskich w pañstwie polsko–litewskim XV–XVIII w. Cf. jej Politisches Landesbewußtsein und seine Trägerschichten im Königlichen Preußen, „Nordost–Archiv. Zeitschrift für Regionalgeschichte” N. F. 6, 1997, z. 2, s. 541–564; eadem, Facing Both Ways. New Works on Prussia an Polish–Prussian Relations, „German History” 15, 1997, nr 2, s. 256–267; eadem, Cives Patriae: ‘German’ Burghers in the Polish–Lithuanian Commonwealth, [w:] The German Lands and Eastern Europe, ed. by R. B a r t l e t t i K. S c h ö n w ä l d e r, London 1998, s. 48–71; eadem, The Urban Enlightenment in Eighteenth–Century Royal Prussia, [w:] Eighteenth–Century Research. Universal Reason and National Culture during the Enlightenment, Paris 1999, s. 11–29; wreszcie przede wszystkim eadem, The Other Prussia, Cambridge University Press (w druku, zapewne 2000; Autorce dziêkujê za udostêpnienie korekty). Bardzo wa¿ny w tym kontekœcie równie¿ artyku³ Michaela G. M ü l l e r a, Städtische Gesellschaft und territoriale Identität im Königlichen Preußen um 1600 . Zur Frage der Entstehung deutscher Minderheiten in Ostmitteleuropa, „Nordost–Archiv. Zeitschrift für Regionalgeschichte” 6, 1997, z. 2, s. 565–584. 472 JAN M. PISKORSKI Wilhelma Schuberta) na pierwszy rozbiór Polski, a tak¿e pocz¹tkami polsko–niemieckich kontrowersji odnoœnie dziejów Prus Wschodnich i Zachodnich w kontekœcie stosunków polsko–niemieckich w ogóle. Wychodzi on tu od znanej polemiki pomiêdzy Ewaldem von Hertzbergiem a Feliksem £oyk¹ na temat praw Prus do zabranego Polsce w 1772 r. Pomorza. Autor wskazuje, ¿e jego aneksja wywo³a³a u historyków pruskich potrzebê legitymizacji tego niebywa³ego czynu, przy czym na czo³o wysunê³y siê argumenty o charakterze prawno–historycznym i kulturalnym. W ten sposób przesz³oœæ regionu uleg³a nacjonalizacji. Dziejopisów pruskich interesowa³y odt¹d jedynie niemieckie dzieje Prus Królewskich i Ksi¹¿êcych, zaœ elementów wi¹¿¹cych je z Polsk¹ programowo nie dostrzegano. Na pierwsz¹ po³owê XIX w. datuje Hackmann pocz¹tki polskiej historiografii regionu, widz¹c jej prekursora w Dominiku Szulcu. Jak spostrzegli ju¿ wspó³czeœni recenzenci polscy, pos³ugiwa³ siê on t¹ sam¹ broni¹, co historycy niemieccy, polonizuj¹c z kolei przesz³oœæ Pomorza, które — jego zdaniem — rozci¹ga³o siê pierwotnie a¿ po Daniê i Westfaliê. Jego s³owiañscy mieszkañcy mieli byæ tutaj autochtonami i mieli mówiæ po polsku. Hackmann stwierdza atoli, ¿e dzia³alnoœæ pisarska Dominika Szulca zajmuje doœæ wyj¹tkowe stanowisko na tle ówczesnej historiografii polskiej i nie od razu znalaz³a kontynuatorów. W rozdziale trzecim (s. 95–167) autor zaj¹³ siê proniemieck¹ i propolsk¹ historiografi¹ regionaln¹ miêdzy po³ow¹ XIX w. i I wojn¹ œwiatow¹. Pisze, ¿e dokonuj¹ce siê w tym czasie zjednoczenie Niemiec spowodowa³o jeszcze silniejsze upolitycznienie historii Prus Wschodnich i Zachodnich, czego najlepszym bodaj przyk³adem s¹ pisma Heinricha von Treitschke, znanego historyka, „najwiêkszego demagoga wœród historyków pruskich” i jeszcze bardziej „¿arliwego agitatora”, którego prace trafia³y niemal pod strzechê, siej¹c — niestety — nienawiœæ narodow¹41. Tego samego okresu siêgaj¹ jednak pocz¹tki badañ regionalnych sensu stricto. Historycy tacy jak Gustav Aubin czy Christian Krollmann zupe³nie dobrze poruszali siê na gruncie badañ interdyscyplinarnych i nie zmierzali, w ka¿dym razie nie bezpoœrednio, do celów politycznych. Z kolei przedstawiciele ówczesnej polskiej regionalnej historiografii Prus, jak Wojciech Kêtrzyñski i Stanis³aw Kujot, nawi¹zali do pogl¹dów zapomnianego przez wiele dziesiêcioleci D. Szulca. Ich prace Hackmann uznaje za pewnego rodzaju protest przeciw pruskiej polityce germanizacyjnej. Dwa ostatnie rozdzia³y omawianej ksi¹¿ki s¹ najd³u¿sze, ale i — jak mniemam — najbardziej interesuj¹ce. W pierwszym z nich (a czwartym w ogólnej kolejnoœci, s. 169– –256) Hackmann zajmuje siê narodzinami niemieckiej Ostforschung oraz polskiej myœli zachodniej. Autor wyra¿a przekonanie, ¿e niemieckie badania wschodnie by³y o wiele wyraŸniej upolitycznione ni¿ wspó³czesna im polska historiografia ziem zachodnich (s. 256). 41 Pierwsze z tych okreœleñ wysz³o spod pióra Thomasa Stamm–Kuhlmanna, drugie Hansa Prutza. Cf. J. M. P i s k o r s k i, O legendzie dynastycznej Hohenzollernów, „Roczniki Historyczne” 62, 1996, s. 132. Niezwykle wa¿na i z polskiego punktu widzenia (cf. uwagi M. B i s k u p a i J. T o p o l s k i e g o, [w:] Stosunki polsko–niemieckie w historiografii, cz. I, red. J. K r a s u s k i, G. L a b u d a, A. W. W a l c z a k, Poznañ 1974, wg indeksu, g³. s. 336 n., 448 nn.) twórczoœæ Treitschkego nie doczeka³a siê wci¹¿ jeszcze gruntownego opracowania. Jedyne wiêksze, a zarazem krytyczne studium istnieje w jêzyku angielskim: A. D o r p a l e n, Heinrich von Treitschke, New Haven 1957. Cf. te¿ G. I g g e r s, Heinrich von Treitschke, [w:] Deutsche Historiker, hrsg. von H.–U. W e h l e r, t. II, Göttingen 1971, s. 66–80. Ostatnio U. Langer opublikowa³ biografiê polityczn¹ pt. Heinrich von Treitschke. Politische Biographie eines deutschen Nationalisten, Düsseldorf 1998. Niestety nie jest mi bli¿ej znana monografia C. A. Pufkusa, Heinrich von Treitschke. Een studie over politieke apriorismen in de geschiedschrijving, Assen 1944. Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ 473 I aczkolwiek brak mi ca³kowitej pewnoœci co do prawdziwoœci takiej konstatacji, to przecie¿ nie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e badacze zwi¹zani z niemieck¹ Ostforschung byli zdecydowanie bardziej agresywni ni¿ reprezentanci polskiej myœli zachodniej i by³o ich — w proporcji do ogó³u uczonych — zdecydowanie wiêcej. Co wiêcej, to oni byli z zasady stron¹ atakuj¹c¹, podczas gdy uczeni polscy raczej bronili status quo. Z natury rzeczy wiêc i w ich pracach, zw³aszcza tych o charakterze bardziej popularnym i publicystycznym, tony agresywne pobrzmiewaj¹ wcale nie rzadko. Rzecz w tym jednak, ¿e niekiedy przybieraj¹ one wymowê jednoczeœnie antyniemieck¹, antydemokratyczn¹ i antysemick¹42. W rozdziale ostatnim (s. 257–348) Hackmann zg³êbia spory pomiêdzy reprezentantami niemieckiej Ostforschung i polskiej myœli zachodniej, a nastêpnie omawia trudn¹, powojenn¹ drogê „od konfrontacji do kooperacji”. W nawi¹zaniu do swego promotora, Hackmann pisze o „polonizacji” regionalnej historiografii dawnych Niemiec Wschodnich, w tym Prus Wschodnich oraz Zachodnich, których dziejami paraj¹ siê w coraz wiêkszej mierze historycy polscy, podczas gdy historiografia niemiecka, zapewne wskutek „odciêcia” od terenu i czêœciowo od Ÿróde³, przejawia zasadniczo coraz mniejsze zainteresowanie ich przesz³oœci¹ (podkreœli³bym jednak, mocniej ni¿ K. Zernack i mocniej ni¿ J. Hackmann, narastajac¹ ostatnio falê zainteresowania przesz³oœci¹ historycznych Niemiec Wschodnich, i to bynajmniej nie tylko wœród ziomków, lecz tak¿e studentów i m³odzie¿y niemieckiej; wspomniana zaœ „polonizacja” stanowi pewnego rodzaju historyczn¹ koniecznoœæ i równie¿ Polacy musz¹ mówiæ o „lituanizacji” historiografii Litwy Œrodkowej, czy „ukrainizacji” historiografii Galicji Wschodniej). Ten obszerny rozdzia³ rozpoczyna Hackmann od przedstawienia i oceny polskich badañ zachodnich w okresie po II wojnie œwiatowej. Autor odnotowuje powstanie Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Jego za³o¿yciel i póŸniejszy patron — Zygmunt Wojciechowski, podobnie jak wczeœniej wielu badaczy niemieckich, postulowa³ œwiadom¹ jednostronnoœæ badañ historycznych, które mia³y siê koncentrowaæ na polskich losach ziem zachodnich i pó³nocnych, i nie mia³y d¹¿yæ do obiektywizmu. Ale jednoczeœnie odnotowa³ Hackmann ostrze¿enie Jana Rutkowskiego, który przestrzega³ przed powtórzeniem niemieckiego b³êdu jednostronnoœci w badaniach nad przesz³oœci¹ pogranicza polsko–niemieckiego. W „polskiej” czêœci ostatniego rozdzia³u Hackmann zajmuje siê powstaniem koncepcji tzw. Wielkiego Pomorza, rozwiniêtej po 1945 r. przez Gerarda Labudê, bez w¹tpienia w nawi¹zaniu do cytowanej wy¿ej pracy Józefa Kisielewskiego43. Podkreœli³bym, w tym kontekœcie nieco mocniej, ¿e koncepcja „Wielkiego Pomorza” w³aœciwie nigdy i nigdzie poza Polsk¹ Zachodni¹ siê nie przyjê³a. Odrzucono j¹ w œrodowisku naukowym Warszawy, zw³aszcza piórem Benedykta Z i e n t a r y, a i gdzie indziej mia³a swoich przeciwników, by 42 Zob. w zwi¹zku z tym J. M. P i s k o r s k i, Przeciw nacjonalizmowi w badaniach naukowych nad przesz³oœci¹ stosunków polsko–niemieckich, PH 81, 1990, z. 1/2, s. 319–324 oraz ten¿e, Tysi¹c lat granicy polsko–niemieckiej, PH 83, 1992, s. 597–615 i tu g³ównie s. 598 n.; a tak¿e prace wymienione w przyp. 3. Nale¿y podkreœliæ, ¿e ogromna wiêkszoœæ badaczy polskich reprezentuj¹cych tzw. polsk¹ myœl¹ zachodni¹ zwi¹zana by³a z endecj¹ b¹dŸ mia³a (albo ma) endecki rodowód. Cf. w zwi¹zku z tym W. M i c h, Obcy w polskim domu. Nacjonalistyczne koncepcje rozwi¹zania problemu mniejszoœci narodowych 1918–1939, Lublin 1994 oraz O. B e r g m a n n, Narodowa Demokracja wobec problematyki ¿ydowskiej w latach 1918–1929, Poznañ 1998. 43 J. K i s i e l e w s k i, Ziemia gromadzi prochy, np. s. 403. Inna sprawa, ¿e m³ody Gerard Labuda, jeszcze jako student nale¿a³ do najaktywniejszych konsultantów dzie³a Kisielewskiego, wobec czego w równym stopniu mog³a to byæ ich wspólna idea. 474 JAN M. PISKORSKI przypomnieæ Kazimierza J a s i ñ s k i e g o. Czêœæ „niemiecka” ostatniego rozdzia³u traktuje o tzw. nowych pocz¹tkach Ostforschung w RFN, czemu poœwiêca autor wiêcej miejsca na ³amach Westfälische Forschungen. Wreszcie na zakoñczenie szkicuje Hackmann trudn¹ drogê „od konfrontacji do kooperacji” w badaniach nad stosunkami polsko–niemieckimi, przy czym — wbrew krytyce, wpierw g³ównie w Niemczech, a dopiero potem w Polsce — przypisuje on wielkie znaczenie Polsko–Niemieckiej Komisji Podrêcznikowej. Równie¿ moim zdaniem nie sposób zanegowaæ pionierskiej roli Komisji w latach siedemdziesi¹tych, na co najlepszym dowodem s¹ obecne problemy w porozumieniu historyków niemieckich z badaczami z innych krajów regionu, g³ównie Czech, podczas gdy my mamy ju¿ ten etap dawno za sob¹. Czego brak w tym ostatnim rozdziale to szerszych porównañ (np. z sytuacj¹ w ZSRR, gdzie bardzo intensywnie zajmowano siê niemieck¹ Ostforschung44) oraz jakichkolwiek informacji o sytuacji w nauce NRD, choæ s¹ to raczej bardziej postulaty badawcze, ni¿ zarzuty. Summa summarum praca Jörga Hackmanna stanowi modelowy wrêcz przyk³ad, jak powinna wygl¹daæ monografia historiograficzna jakiegoœ regionu historycznego i tylko ¿yczyæ by sobie nale¿a³o, aby autor znalaz³ naœladowców, przede wszystkim na Œl¹sku i na Pomorzu Zachodnim45, ale i w Wielkopolsce. Fakt, ¿e jest to pierwsza czêœæ wiêkszej ca³oœci, zwalnia mnie — jak s¹dzê — z obowi¹zku pisania podsumowania, zw³aszcza ¿e mog³oby to doprowadziæ do wyci¹gniêcia wniosków przedwczesnych. Skonstatujmy zatem tylko sprawê najbardziej podstawow¹, ¿e mianowicie we wspó³czesnej historiografii na temat niemieckiej Ostforschung zaznaczaj¹ siê trzy doœæ wyraŸne nurty: 1. Coraz s³abszy tradycyjny; 2. Par excellence naukowy, który krytycznie, acz z w³aœciwym nauce dystansem, podchodzi do opisywanej rzeczywistoœci; wreszcie 3. Nurt, który mo¿na by nazwaæ oskar¿ycielskim: równie, albo jeszcze bardziej krytyczny, ale zarazem jakby bardziej dziennikarski, pozbawiony nawet nuty sceptycyzmu. 44 A. S. Mylnikow, Wostocznoewropejskije issledowanija w uniwiersitetach FRG: organizacija i probliematyka, [w:] S³awianowiedienije i ba³kanistika w zarubie¿nych stranach, Moskwa 1983, s. 66–124. 45 Równoczeœnie z Hackmannem opublikowa³ swój doktorat, pisany u Rodericha Schmidta w Marburgu, Rembert U n t e r s t e l l, Klio in Pommern. Die Geschichte der pommerschen Historiographie 1815–1945, Köln 1996. Jednak obu tych prac nie sposób porównaæ. Hackmann panuje doskonale nad literatur¹ polsk¹ i niemieck¹, Unterstell nie zna polskiego, co w sposób oczywisty wp³ywa na poziom jego pracy. Marburskie seminarium Schmidta to bodaj ju¿ jedno z ostatnich miejsc w Niemczech, gdzie mo¿na przygotowaæ dysertacjê o szeroko rozumianym pograniczu polsko–niemieckim bez koniecznoœci zaznajomienia siê z literatur¹ obu stron (cf. te¿ do tego krótkie omówienia pióra E. Mühle na ³amach „Zeitschriftu für Ostmitteleuropa–Forschung” 46, 1997, s. 465 n. oraz J. H a c k m a n n a na ³amach „Nordost–Archiv. Zeitschrift für Regionalgeschichte” 6, 1997, z. 2, s. 819–821). Korzystaj¹c z okazji chcia³bym sprostowaæ informacjê, ¿e polskie streszczenie do ww. ksi¹¿ki wysz³o spod mojego pióra (s. 280). Owszem, na proœbê autora przekaza³em jego streszczenie polskiemu germaniœcie i historykowi, lecz nastêpnie jego t³umacznie tak mocno skorygowa³em, ¿e postanowiliœmy nie umieszczaæ pod nim ¿adnego nazwiska. R. Unterstell dopisa³ je niestety bez pytania o zgodê, za co nale¿a³oby przeprosiæ w³aœciwego t³umacza. R E C E N Z J E Ireneusz M i l e w s k i, Pieni¹dz w greckiej literaturze patrystycznej IV wieku. Na przyk³adzie pism kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdañskiego, Gdañsk 1999, s. 280. Obraz cesarstwa rzymskiego w III wieku, jaki wy³ania siê z utworów pisarzy ³aciñskich i greckich, jest smutny, by nie rzec ponury. Na pierwszym planie przewijaj¹ siê nieustanne walki uzurpatorów o tron cesarski, walki wykrwawiaj¹ce armiê rzymsk¹ i os³abiaj¹ce obronê niekoñcz¹cych siê granic cesarstwa, na które naciera³y w Europie przede wszystkim plemiona germañskie, w Afryce — mauretañskie, a na Wschodzie armie odrodzonego pod rz¹dami Sassanidów pañstwa perskiego. Te bratobójcze i wielofrontowe walki nie tylko os³abi³y cesarstwo militarnie, ale i zrujnowa³y jego gospodarkê. Os³abiona w³adza cesarska nie by³a w stanie zapewniæ wewnêtrznego ³adu, przeciwdzia³aæ korupcji aparatu administracyjnego, rozszerzaj¹cego siê bandytyzmu, zdziczenia obyczajów. Potrzeba pieniêdzy na prowadzenie wojen, na zap³atê ¿o³nierzom za wyniesienie na tron cesarski, zmusza³a w³adców i uzurpatorów do psucia monety, aby z tej samej iloœci kruszców otrzymaæ wiêksze iloœci monet. Szalej¹ca wiêc inflacja zniszczy³a podstawy gospodarki pieniê¿nej i zmusi³a do przejœcia do gospodarki naturalnej. Kryzys III wieku mia³ zwiastowaæ koniec antyku z jego struktur¹ polityczn¹, ustrojow¹, gospodarcz¹ i spo³eczn¹. Reformy Dioklecjana i Konstantyna Wielkiego wprowadzi³y cesarstwo w now¹ fazê jego historii. Badacze tego okresu zwracali jednak uwagê, ¿e nie od razu mo¿liwe by³o wyeliminowanie wszystkich negatywnych skutków kryzysu III w. I tak w zachodniej czêœci imperium d³ugo jeszcze przewa¿a³a gospodarka naturalna; ale nawet i na bogatszym ekonomicznie Wschodzie, gdzie gospodarka pieniê¿na zaczê³a stopniowo odzyskiwaæ przewagê, objawy gospodarki naturalnej utrzymywa³y siê nadal. Obraz kryzysu III w. i jego skutków w ¿yciu gospodarczym zacz¹³ zmieniaæ siê w wyniku szczegó³owych badañ, jakim w ci¹gu ostatnich 25 lat poddano ¿ycie gospodarcze w poszczególnych regionach cesarstwa rzymskiego. Rewizja nazbyt uogólnionych s¹dów zmusza dziœ do zmiany dawnego widzenia kryzysu III wieku i eo ipso nastêpstw, jakie mia³ on za sob¹ poci¹gn¹æ. Jak siê bowiem okazuje nie wszêdzie jego objawy wyst¹pi³y z jednakow¹ si³¹, w wielu rejonach da³ siê on odczuæ tylko w minimalnym stopniu, a by³y i takie, w których rozwój gospodarki przebiega³ w niezak³óconym rytmie. Szczegó³owymi badaniami objêto jednak¿e przede wszystkim zachodnie czêœci cesarstwa1, wschodnie zaœ, mimo ¿e i dla nich dysponujemy ju¿ pewn¹ iloœci¹ szczegó³owych opracowañ, s¹ jednak¿e s³abiej zbadane. Istnieje wiêc potrzeba prowadzenia studiów nad stanem gospodarczym prowincji wschodnich nie tylko w III, ale i w IV wieku, w odniesieniu do którego posiadamy nieporównanie wiêcej materia³u Ÿród³owego; to zaœ mo¿e rzuciæ snop œwiat³a na pytanie: w jakim natê¿eniu wyst¹pi³ tu kryzys i czy w ogóle wyst¹pi³? I w ramach tego szerokiego problemu badawczego plasuje siê recenzowana rozprawa. Autor skoncentrowa³ swoj¹ uwagê na wszechstronnym zbadaniu wszystkich informacji, jakie na temat pieni¹dza mo¿na znaleŸæ w pismach greckich Ojców Koœcio³a, ¿yj¹cych i dzia³aj¹cych we wschodnich prowincjach cesarstwa w IV wieku. Przy czym ograniczy³ podstawow¹ bazê Ÿród³ow¹ do czterech z nich, mianowicie do Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nazjanzu, Grzegorza z Nyssy i Jana Chryzostoma. We wstêpie autor t³umaczy, 1 Podkreœla to T. K o t u l a, Kryzys III wieku w zachodnich prowincjach cesarstwa rzymskiego, Wroc³aw 1992. PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 476 RECENZJE ¿e do tego ograniczenia sk³oni³ go m.in. czynnik geograficzny, albowiem Ojcowie ci pochodz¹ z s¹siaduj¹cych ze sob¹ krain, tj. z Kapadocji i Syrii. Z owym „kryterium geograficznym” autor ma jednak spory k³opot. Nie pasuje mu bowiem doñ Konstantynopol, oddalony o kilkaset kilometrów od Kapadocji, jeszcze wiêcej od Syrii, a tymczasem w mieœcie tym tak¿e dzia³ali i tworzyli Grzegorz z Nazjanzu i Jan Chryzostom. Poza tym autor nie bada funkcjonowania pieni¹dza w prowincjach Syria i Kapadocja, lecz w du¿ych miastach, tj. w Konstantynopolu, Antiochii i Cezarei Kapadockiej oraz w ma³ych, tj. w Nazjanzie i w Nyssie. I tu czynnik geograficzny nie mia³ wielkiego znaczenia, co zreszt¹ autor sam we wstêpie przyznaje. Ograniczenie bazy Ÿród³owej „kryterium geograficznym” nie jest zatem przekonywaj¹ce z metodologicznego punktu widzenia. Moim zdaniem autor powinien po³o¿yæ nacisk na to, ¿e wzi¹³ pod uwagê pisarzy koœcielnych, którzy byli nie tylko teoretykami, lecz i dzia³aczami spo³ecznymi, ¿e pochodzili z greckojêzycznej czêœci cesarstwa, ¿e ¿yli w tym samym niemal czasie, byli tej samej formacji kulturalnej, pe³nili podobne funkcje, poruszali w swoich pracach podobne problemy i — co bardzo tu wa¿ne — zwracali siê do szerokiego audytorium. Napisali zaœ tyle, ¿e przeczytanie i przestudiowanie ich ogromnego dorobku, obejmuj¹cego 29 opas³ych tomów patrologii greckiej, ju¿ samo w sobie wymaga ogromnego wysi³ku i czasu. A poniewa¿ pisali w ci¹gu kilkudziesiêciu lat mo¿na przeto badaæ nie tylko zjawiska, jakie zanotowali, ale i dostrzec — co zreszt¹ autor s³usznie podkreœla — pewne procesy. Dlatego uwa¿am, ¿e zawê¿enie podstawowej bazy Ÿród³owej jest zupe³nie na miejscu. Tym wiêcej, ¿e autor nie ograniczy³ siê li tylko do zestawiania informacji zaczerpniêtych z ich dzie³, konfrontowa³ je bowiem tak¿e z danymi czerpanymi z 32 innych Ÿróde³ literackich (chrzeœcijañskich i pogañskich) i kodeksów prawnych. Baza Ÿród³owa jest wiêc naprawdê imponuj¹ca. Od razu pragnê podkreœliæ, ¿e autor z tej ogromnej bazy Ÿród³owej wydoby³ nadzwyczaj skrupulatnie wszystkie informacje, jakie zawiera ona na interesuj¹cy go temat. Godna podkreœlenia jest tak¿e znajomoœæ przez autora literatury przedmiotu; niemal wszystkie z 318 publikacji w jêzykach: polskim, rosyjskim, niemieckim, francuskim, angielskim, hiszpañskim i w³oskim, jakie zosta³y wymienione w bibliografii, znajduj¹ odbicie w zaprezentowanej przez autora polemice naukowej, albo w komentarzu; warto tu zwróciæ uwagê, ¿e przypisy i odsy³acze zajmuj¹ ponad 80 stron! Podstawa pracy jest zatem bardzo solidna, a dokumentacja naukowa jest rozbudowana w sposób godny podkreœlenia. W pierwszym rozdziale, „Jednostki monetarne w pismach kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma” (s. 13–29), autor omówi³ wszystkie nazwy, jakich ci czterej wy¿ej wymienieni Ojcowie Koœcio³a u¿ywaj¹ na okreœlenie pieni¹dza i monet. Zestawienie i skomentowanie takich nazw jak: chryzion, chryzos, nomisma, stater, argyrion, denarion, obol, drachma, chremata, talent — pozwala na zrozumienie, kiedy Ojcowie ci maj¹ na myœli sam pieni¹dz, kiedy monety br¹zowe, srebrne i z³ote, kiedy mówi¹ o pieni¹dzu obecnym na rynku pieniê¿nym, kiedy pos³uguj¹ siê tzw. „pieni¹dzem biblijnym”, a kiedy znów u¿ywaj¹ ich jako okreœleñ symbolicznych. W rozdziale drugim, „Pieni¹dz w ¿yciu codziennym spo³eczeñstwa wschodniorzymskiego w œwietle pism kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma” (s. 30–103), autor zatrzymuje uwagê nad funkcjonowaniem pieni¹dza w ¿yciu codziennym. Zbieraj¹c tu informacje o cenach artyku³ów ¿ywnoœciowych, towarów luksusowych, o op³atach za wstêp do ³aŸni, do teatru czy hipodromu, o honorariach za us³ugi lekarskie, o zarobkach rzemieœlników, o pieni¹dzu w dzia³alnoœci koœcio³ów, klasztorów i in. autor jest w gruncie rzeczy w stanie tylko skonstatowaæ, ¿e pieni¹dz odgrywa³ tu rolê podstawow¹. Konkretnych zaœ cen jest tu zaiste na lekarstwo; te zaœ, które autor odnalaz³ (badaj¹c nawet najdrobniejsze wzmianki) pozwoli³y mu tylko stwierdziæ, ¿e ceny rozmaitych us³ug i zarobków s¹ „w wiêkszoœci przypadków bardzo niskie i z pewnoœci¹ nie odzwierciedlaj¹ rzeczywistego poziomu p³ac w interesuj¹cym nas okresie” (s. 39). Najwiêcej materia³u zebra³ autor na temat bankierów i lichwiarzy, co pozwoli³o mu poczyniæ interesuj¹ce uwagi na temat procedur bankowych, rozmiarów depozytów bankowych, po¿yczek konsumpcyjnych i inwestycyjnych; oczywiœcie i tu dane liczbowe s¹ niezwykle sk¹pe. Wydaje mi siê, ¿e autor powinien by³ w tym miejscu bardzo wyraŸnie uprzedziæ czytelnika, ¿e w dzie³ach literackich unikano okreœleñ technicznych, a kiedy ju¿ nimi siê pos³ugiwano, stosowano nie aktualnie u¿ywane, lecz dawne, staro¿ytne, choæby nawet proweniencji perskiej (np. dareikos), bardzo czêsto podawane wielkoœci mia³y tylko wywo³aæ u s³uchacza wra¿enie, ¿e mowa jest o czymœ naprawdê wielkim, albo symbolicznie ma³ym. Tym nale¿y t³umaczyæ dlaczego autor znalaz³ tak ma³o konkretnych liczb w badanych przez siebie dzie³ach Ojców Koœcio³a, masê natomiast ogólnych stwierdzeñ, czy nazw symbolicznych, na podstawie których trudno wnioskowaæ o realnych cenach. W rozdziale trzecim, „Wp³yw pieni¹dza na morale spo³eczeñstwa wschodniorzymskiego w œwietle pism kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma” (s. 104–139), autor cytuje ich wypowiedzi na tematy wa¿ne RECENZJE 477 dla ówczesnych chrzeœcijan, a wiêc np. czy bogactwo stanowi przeszkodê na drodze do zbawienia, jak chrzeœcijanin bogaty powinien korzystaæ z posiadanego maj¹tku, jakie s¹ negatywne skutki posiadania pieniêdzy, dlaczego dawanie ja³mu¿ny jest obowi¹zkiem chrzeœcijanina, jak chrzeœcijanie powinni oceniaæ lichwê i in. W du¿ej mierze jest to jednak zbiór cytatów, którymi autor chcia³ zilustrowaæ pogl¹dy wybranych przez siebie Ojców Koœcio³a na wy¿ej wymienione tematy. Tych cytatów mog³oby byæ mniej, zw³aszcza gdy przytaczane opinie ró¿nych autorów pokrywaj¹ siê. Zamiast cytatów i ich omówieñ lepsze by³yby wnioski, jakie siê z nich nasuwaj¹. W ostatnim rozdziale, „Uwagi o charakterze gospodarki póŸnorzymskiej” (s. 140–150), autor polemizuje z tymi historykami, którzy utrzymuj¹, ¿e druga p³owa IV w. to okres upadku gospodarczego, ¿e warstwy najni¿sze nie pos³ugiwa³y siê w ¿yciu codziennym pieniêdzmi, ¿e w pañstwie bizantyñskim gospodarka naturalna wystêpowa³a obok pieniê¿nej. Po ka¿dym z rozdzia³ów brakowa³o mi podsumowania. Ten mankament autor jednak wynagrodzi³ w zakoñczeniu (s. 151–157), w którym jasno wypunktowa³ wszystkie wnioski, do jakich doszed³ na podstawie informacji zaczerpniêtych z wybranych przez siebie Ojców Koœcio³a, skonfrontowanych z innymi Ÿród³ami i zestawionych z literatur¹ przedmiotu. To, co autor przedstawi³ w wy¿ej zaprezentowanych rozdzia³ach, przypomina obraz sporz¹dzony technik¹ mozaikow¹, ale przez artystê maj¹cego do dyspozycji tylko takie elementy, które pozwoli³y mu na przedstawienie jeno g³ównego zarysu obrazu, jego podstawowych za³o¿eñ, idei, pogl¹du na œwiat rzeczy i wartoœci, z rzadka tylko umo¿liwiaj¹ce mu zni¿enie siê do poziomu prostego szczegó³u. Elementów tych szuka³ pracowicie i skrupulatnie. I zrobi³ z nich to, co móg³. Jeœli w tej mozaice tu i ówdzie s¹ luki, ginie wiele szczegó³ów, niektóre fragmenty s¹ niewyraŸnie zarysowane, to jednak ogólne jego przes³anie jest jasne: gospodarka pieniê¿na dominowa³a w wielkich, du¿ych i ma³ych miastach, nawet w ma³o zurbanizowanej Kapadocji; pieni¹dzem pos³ugiwa³y siê w ¿yciu codziennym wszystkie warstwy spo³eczne; by³ on podstawowym miernikiem wartoœci; rozwiniêta by³a sieæ banków, po¿yczki by³y zjawiskiem nagminnym. Autor oczywiœcie przyznaje, ¿e z³otymi pieniêdzmi obracano rzadko; ¿e monety srebrne prawie nie wystêpuj¹; ¿e to monety br¹zowe odgrywa³y w ¿ycie codziennym podstawow¹ rolê. I te dane Ojców Koœcio³a poœwiadczaj¹ znaleziska monet. Tu jednak autor zamiast odsy³aæ do kilkustronicowej pracy W. S o k o ³ o w e j móg³ powo³aæ siê na bardziej kompetentne katalogi, czy wreszcie na znaleziska monet z IV wieku, jakie m.in. i polscy archeolodzy nieustannie znajduj¹ na terenach Ba³kanów (g³ównie w Novae) i w Egipcie2. Badania autora rzucaj¹ tak¿e œwiat³o na ten tzw. kryzys III wieku, o którym wspomina³em na pocz¹tku, albowiem autor nie znalaz³ wystarczaj¹cych dowodów, aby dowieœæ, ¿e gospodarka naturalna odgrywa³a jak¹kolwiek rolê w badanym przez siebie okresie, by mo¿na mówiæ o jakichœ œladach za³amania gospodarki pieniê¿nej na Wschodzie, ma natomiast wystarczaj¹ce argumenty, ¿eby stwierdziæ stanowczo: „tak zwany kryzys gospodarczy III wieku nie dotkn¹³ wschodnich prowincji cesarstwa, a jeœli nawet, to w niewielkim stopniu” (s. 150). I ten wniosek, odnosz¹cy siê do pars Orientis, jest bliski temu, do jakiego doszed³ Jerzy J u n d z i ³ ³ badaj¹c problematykê pieni¹dza w œwietle pism autorów chrzeœcijañskich w pars Occidentis3. I tak oto dziêki polskim badaczom 2 Przytoczê tu tylko kilka przyk³adowo prac: Z. C h o d y ³ a, Monety, [w:] Novae — Sektor Zachodni 1974. Wyniki badañ wykopaliskowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, czêœæ II, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o, Poznañ 1979, s. 61–75; Z. C h o d y ³ a, A. B i e r n a c k i, Monety, [w:] Novae — Sektor Zachodni 1972. Wyniki badañ wykopaliskowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o , Poznañ 1975, s. 195– –204; B. D z i e d u s z y c k a, Badania nad surowcem bizantyjskich monet „br¹zowych” znalezionych w Styrmen, okrêg Ruse (Bu³garia), „Wiadomoœci Numizmatyczne” t. XVIII, 1974, nr 1, s. 24-29; H. K a c z m a r e k, Katalog monet znalezionych w 1978 roku, [w:] Novae – Sektor Zachodni 1976, 1978. Wyniki badañ wykopaliskowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o , Poznañ 1981, s. 125–126; E. K o n i k, H. K a c z m a r e k, Katalog monet znalezionych w 1976 roku, czêœæ I i II, [w:] Novae — Sektor Zachodni 1976, 1978. Wyniki badañ wykopaliskowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o , Poznañ 1981, s. 87–123; A. K r z y ¿ a n o w s k a, La circulation monétaire à Palmyre d’après le matériel provenant des fouilles, „Wiadomoœci Numizmatyczne” t. XXIII, 1979, nr 1, s. 44–52; eadem, Monety rzymskie i bizantyjskie znalezione w czasie wykopalisk na grodzisku w Odercy, „Slavia Antiqua” t. XXIX, 1983, s. 179–203; eadem, Remarques sur la circulation monétaire en Egypte du IVe au VIIe siècles, [w:] Coptic Studies. Acts of the Third International Congress of Coptic Studies, Warsaw, 20–25 August, 1984, red. W. G o d l e w s k i, Warszawa 1990, s. 209–210; B. L i c h o c k a, Remarques sur les monnaies romaines tardives de Kôm el-Dikka, „Etudes et Travaux” t. XV, 1990, s. 243–252. 3 J. J u n d z i ³ ³, Pieni¹dz w ³aciñskiej literaturze chrzeœcijañskiej póŸnego Cesarstwa Rzymskiego, Warszawa 1984. 478 RECENZJE wielostronny obraz funkcjonowania pieni¹dza w skali ca³ego póŸnego cesarstwa rzymskiego jawi nam siê dzisiaj w wyraŸniejszych barwach. Waldemar Ceran Uniwersytet £ódzki Zak³ad Historii Bizancjum Kata×ina C h á r v a t o v á, D‰jiny cisterckého ×ádu v ¾echách 1142–1420. 1. svazek. Fundace 12. století, Karolinum, nakladatelství Univerzity Karlovy, Praha 1998, s. 368. Dok³adnie w dziewiêæsetn¹ rocznicê powstania zgromadzenia braci z Cistercium wydana zosta³a, zamierzona na trzy tomy, praca Kata×iny C h á r v a t o v e j ukazuj¹ca dzieje zakonu cystersów w Czechach w okresie przedhusyckim. Tom pierwszy obejmuje historiê piêciu najstarszych, fundowanych jeszcze w XII stuleciu, klasztorów cysterskich z terenu Czech w³aœciwych (tzn. bez Moraw), doprowadzon¹ do roku 1420, to jest do rozpoczêcia d³ugoletnich walk husytów z Zygmuntem Luksemburskim. W husyckiej zawierusze zdobyto bowiem i zniszczono wiêkszoœæ z czeskich klasztorów, zakonników zaœ wymordowano lub rozegnano. Z omówionych w ksi¹¿ce domów cysterskich klasztory w Nepomuku i Hradištem zdobyto ju¿ w 1420 r., natomiast Sedlec, Plasy i Ossek dopiero w roku nastêpnym. Rozdzia³ pierwszy ksi¹¿ki nosi tytu³: „Zakon cysterski w Europie”. Najpierw przedstawiono w nim pocz¹tki zakonu cysterskiego na tle rozwoju monastycyzmu europejskiego. Wychodz¹c od œw. Benedykta autorka poœwiêci³a sporo miejsca za³o¿ycielowi zakonu — œw. Bernardowi z Clairvaux, charakteryzuj¹c przede wszystkim jego formacjê duchow¹. Nastêpnie ukaza³a organizacjê zakonu, ¿ycie codzienne w cysterskich klasztorach i liturgiê zakonn¹. Osobno potraktowa³a cystersk¹ architekturê, cysterski model ekonomiczny i wp³yw wywodz¹cych siê z Cîteaux braci na krajobraz naturalny. Nieco miejsca poœwiêcono, lecz zbyt ma³o mym zdaniem, ¿eñskiej ga³êzi zakonu, aby dalej przejœæ do opisu rozwoju cystersów w XIII i XIV wieku, opisuj¹c ich wzloty i upadki, zw³aszcza kryzys duchowy i gospodarczy XIV stulecia. Rozdzia³ zamyka ogólna charakterystyka cystersów w okresie od XII do pocz¹tku XV wieku. Drugi rozdzia³ to omówienie pocz¹tków zakonu cysterskiego w Czechach. Rzecz rozpoczêto od zarysowania sytuacji politycznej i gospodarczej pañstwa czeskiego w XII wieku. Tego¿ okresu dotyczy opis stanu Koœcio³a w Czechach, szczególnie geografii istniej¹cych ju¿ wówczas klasztorów. Na tak zarysowanym tle autorka przesz³a do ukazania przybycia cystersów do Czech i roli jak¹ w tym dziele spe³ni³ biskup o³omuniecki Henryk Zdik. Nastêpnie mamy mo¿liwoœæ przeœledzenia procesów fundacyjnych czeskich klasztorów cysterskich do XIV wieku w³¹cznie; szczególn¹ uwagê zwrócono jednak na stosunki filiacyjne poszczególnych domów. Na zakoñczenie zaœ pokuszono siê o porównanie fundacji przeprowadzonych na terenach Czech i Moraw. Godne uwagi jest zw³aszcza to, ¿e w porównaniu z Morawami, Czechy wyraŸnie przodowa³y, zarówno pod wzglêdem chronologii, jak równie¿ liczby zak³adanych tam domów cysterskich. Mnisi ci przybyli bowiem na Morawy dopiero w pocz¹tkach XIII w. Widaæ natomiast przewagê morawskich klasztorów cystersek. Cennym uzupe³nieniem powy¿szych spostrze¿eñ jest mapa ilustruj¹ca rozwój przestrzenny i czasowy klasztorów cysterskich na terenie Czech i Moraw, obejmuj¹ca równie¿ fundacje niezrealizowane. Kolejnemu rozdzia³owi nadano tytu³ „Badania nad zakonem cysterskim w Czechach”. Najpierw autorka przedstawi³a zasób Ÿróde³ pisanych, zarówno tych publikowanych (co dotyczy znakomitej wiêkszoœci materia³u dyplomatycznego do czasów Jana Luksemburskiego w³¹cznie), jak i tych, które nadal pozostaj¹ do dyspozycji badacza tylko w archiwach. Godne podkreœlenia jest równie¿ omówienie Ÿróde³ archeologicznych i zabytków sztuki, nios¹cych bardzo wiele informacji szczegó³owych, zw³aszcza dla okresu wczeœniejszego œredniowiecza. Ukoronowaniem tego przegl¹du jest próba okreœlenia wartoœci i liczby zachowanych Ÿróde³ do dziejów poszcze- RECENZJE 479 gólnych klasztorów. Z kolei Chárvatová przesz³a do przedstawienia rozwoju i obecnego stanu badañ nad cystersami w Czechach, koñcz¹c szczegó³owymi postulatami dalszych studiów nad tym zakonem. Drug¹ czêœæ ksi¹¿ki stanowi¹ syntetyczne monografie poszczególnych klasztorów, ujête w ciagu chronologicznym. Pierwszym powsta³ym na ziemiach czeskich klasztorem cysterskim by³ po³o¿ony w œrodkowych Czechach Sedlec (obecnie w obrêbie Kutnej Hory). Jego fundatorem, oko³o 1142 roku, by³ komes Miros³aw, lecz za inspiratora tego przedsiêwziêcia uznaje siê biskupa O³omuñca Henryka Zdika. Wkrótce formalne zatwierdzenie nowej fundacji wydali ksi¹¿ê W³adys³aw II i biskup praski Otton (Ota), a pierwsi mnisi przybyli ju¿ w roku 1143 z le¿¹cego na czesko–bawarskim (Górny Palatynat) pograniczu Waldsassen. Niewiele póŸniej, bo ju¿ w 1144 roku, ksi¹¿ê W³adys³aw II, zapewne i tym razem za rad¹ swego bliskiego wspó³pracownika, biskupa Zdika, podj¹³ decyzjê o za³o¿eniu klasztoru cystersów w po³o¿onych na pó³noc od Pilzna Plasach. Zakonników sprowadzono w 1145 roku z bawarskiego opactwa w Langheim (ko³o Bambergu). Mniej jednoznaczne s¹ pocz¹tki klasztoru w Pomuku (dzisiejszy Nepomuk), przyjmuje siê bowiem, ¿e powsta³ w latach 1144–1145, a jego macierz¹ by³ Ebrach (miêdzy Bambergiem a Würzburgiem). Przede wszystkim niewiadom¹ pozostaje jednak osoba za³o¿yciela, chocia¿ z szeregu hipotez ³¹cz¹cych tê fundacjê z ró¿nymi przedstawicielami dynastii Przemyœlidów, najbardziej przekonywaj¹ca wydaje siê postaæ Henryka, najm³odszego brata ksiêcia W³adys³awa II. Kolejny czeski klasztor cystersów — za³o¿ony oko³o 1177 roku w Hradištem nad Izer¹ (wspó³czesne miasto Mnichovo Hradište) — by³ prywatn¹ fundacj¹ mo¿nego rodu Markwartowiców, na czele z Hermanem, jednym z najwy¿szych dostojników ówczesnych Czech. Nowo¿ytna tradycja utrzymywa³a, ¿e przed cystersami na tym miejscu mieli swe cenobium benedyktyni. Hradište by³o pierwsz¹ rdzennie czesk¹ fili¹ cystersk¹, gdy¿ obsada tego klasztoru przyby³a z ksi¹¿êcych Plas. Ostatni¹ z XII–wiecznych fundacji cysterskich by³ po³o¿ony na czesko–saksoñskim pograniczu, u podnó¿a Gór Kruszcowych, Osek ko³o Teplic. W pocz¹tkach ostatniej dekady XII stulecia (ok.1192 r.) niejaki Milhošt’ osadzi³ w nale¿¹cym do niego Mašt’ovie ko³o Chomutova zakonników z Waldsassen. Wkrótce jednak dosz³o pomiêdzy cystersami a feuda³em do sporu o ostateczne przekazanie nadanych klasztorowi dóbr, zakoñczonego wygnaniem mnichów. Uj¹³ siê za nimi S³awek, przedstawiciel Hrabišiców, jednego z najmo¿niejszych w ówczesnych czasach rodów czeskich (póŸniejsi panowie z Riesenburga), który po ugodzie z Milhoštem przeniós³ ich w roku 1198 do swego Oseka. Obecnie jest to jeden z dwu (obok Vyššego Brodu) egzystuj¹cych nadal, a w³aœciwie odnowionych w pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych XX wieku, klasztorów cysterskich na terenie Republiki Czeskiej; siedziba czeskiej kongregacji cystersów. Poszczególne „biogramy” klasztorów oparto na jednym modelu. Najpierw omówiono fundacjê klasztoru — przede wszystkim czas i osobê za³o¿yciela jak te¿ macierz konwentu, aby nastêpnie ukazaæ dzieje klasztoru doprowadzone a¿ do wojen husyckich. Kolejny punkt to przedstawienie Ÿróde³ pomocnych w poznaniu przesz³oœci poszczególnych klasztorów. W nastêpnej kolejnoœci poddano analizie kontakty poszczególnych domów z papiestwem, w³adzami zakonu i swymi filiami klasztornymi, jak równie¿ stosunki z w³adcami Czech. Niekiedy, gdy pozwala³y na to przekazy Ÿród³owe, rozszerzano te zagadnienia o kontakty z klasztorem macierzystym (tak uczyniono w przypadku domów w Nepomuku, Hradištem i Oseku), z miastami (jak na przyk³ad zwi¹zki Sedlec — Kutna Hora), czy z klasztornymi prepozyturami (Hradište) lub czesk¹ hierarchi¹ koœcieln¹ (Osek). Dalej autorka ukaza³a opatów poszczególnych konwentów na tle ich dzia³alnoœci, aby nastêpnie przejœæ do opisu stanu maj¹tkowego, ze szczególnym uwzglêdnieniem przeprowadzanej przez te klasztory kolonizacji wewnêtrznej; przy tej okazji doœæ szczegó³owej analizie poddano gospodarkê i zarz¹d domen¹ klasztorn¹. Na koniec zajêto siê dotrwa³ymi do dziœ materialnymi przejawami ¿ycia i duchowoœci mnichów cysterskich, wyra¿aj¹cymi siê w architekturze klasztornych budowli, zabytkach rzemios³a artystycznego i pozosta³oœciach klasztornych bibliotek. Ka¿dy z rozdzia³ów zamyka krótkie zakoñczenie uzupe³nione doprowadzonym do pierwszych dziesiêcioleci XV wieku wykazem opatów. Planowany tom drugi obejmie czeskie klasztory za³o¿one w XIII i XIV wieku, przedstawiaj¹c dzieje piêciu domów mêskich: Vyšši Brod, Zlatá Koruna, Svaté Pole, Zbraslav i Skalice, oraz dwu klasztorów ¿eñskich w Sezemicach i Pohledzie. W przeciwieñstwie do dwóch pierwszych czêœci, bêd¹cych w gruncie rzeczy krótkimi monografiami poszczególnych klasztorów, trzeci i ostatni tom zamierzony jest jako synteza. W nim te¿ autorka zamierza wy³o¿yæ ca³oœciowy pogl¹d na ¿ycie i dzia³alnoœæ cystersów z terenu œredniowiecznych Czech. Tam równie¿ znajdzie siê omówienie zagadnieñ ekonomicznych i kontaktów czeskich Szarych Mnichów z kuri¹ papiesk¹, w³adzami zakonnymi i filiami klasztornymi. Dariusz Karczewski Wy¿sza Szko³a Pedagogiczna w Bydgoszczy Instytut Historii 480 RECENZJE Józef D o b o s z, Dzia³alnoœæ fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego, seria: „Publikacje Instytutu Historii UAM”, nr 2, Poznañ 1995, s. 254. Dzie³a sztuki tylko w szczególnych przypadkach potrafi¹ w³asnym g³osem opowiedzieæ swoje dzieje. Przewa¿nie jednak pozostaj¹ niemym œwiadectwem przesz³oœci i nie s¹ zdolne wskazaæ osób, które zainicjowa³y ich powstanie. Z pomoc¹ w ustaleniu fundatorów spiesz¹ Ÿród³a pisane: dokumentowe i narracyjne. W badaniach nad nimi historyk sztuki spotyka siê z historykiem, który dysponuje wyspecjalizowanymi metodami oceny wiarygodnoœci i interpretacji przekazu utrwalonego pismem. Czêsto historyk podejmuje studia nad poczynaniami fundacyjnymi, ale siêgaj¹c po ich wyniki trzeba pamiêtaæ o rzymskiej maksymie si duo faciunt idem, non est idem1; historyk fundacje rozumie znacznie szerzej ni¿ historyk sztuki i pojêciem tym obejmuje wszelkie nadania maj¹tkowe umo¿liwiaj¹ce funkcjonowanie danej instytucji, a nie tylko te ograniczaj¹ce siê do sfinansowania budowli lub dzie³a sztuki. Sygnalizowana tu publikacja Józefa D o b o s z a jest skrócon¹ wersj¹ dysertacji doktorskiej (1991), która we fragmentach zosta³a ju¿ udostêpniona czytelnikom2. Praca sk³ada siê z zasadniczych czterech rozdzia³ów, dziel¹cych siê na mniejsze wyodrêbnione fragmenty. W rozdziale pierwszym „Œredniowieczne œwiadectwa dzia³alnoœci fundacyjnej Kazimierza Sprawiedliwego” (s. 19–62) autor porz¹dkuje bazê heurystyczn¹ swych rozwa¿añ w trzy grupy: Dokumenty; bród³a narracyjne, które stanowi¹ Translatio S. Floriani oraz „Roczniki” i Liber beneficiorum Jana D³ugosza; oraz bród³a materialne, w której to grupie autor wyró¿ni³ Posadzkê wiœlick¹ i „pozosta³e Ÿród³a architektoniczno–archeologiczne” (opactwa cysterskie w Sulejowie i Jêdrzejowie, kolegiaty w Opatowie, Sandomierzu i p. w. œw. Floriana w Krakowie oraz koœció³ki w Kazimierzu Dolnymi w Zagoœci). Rozdzia³ drugi „Fundacje i nadania Kazimierza Sprawiedliwego” (s. 63–125) przynosi zestawienie donacji ksiêcia wraz z ich kartograficznym ujêciem (il. na s. 124). Wœród instytucji obdarzonych ksi¹¿êcymi donacjami autor w wydzielonych podrozdzia³ach wyeksponowa³ dwie ich grupy — opactwa cysterskie oraz koœcio³y kolegiackie. W rozdziale trzecim „Motywy i okolicznoœci dzia³añ fundacyjnych ksiêcia Kazimierza” (s. 127–157) autor usystematyzowa³ je w trzy grupy: motywów spo³eczno–religijnych, politycznych i cywilizacyjnych, zaœ w rozdziale czwartym „Kr¹g osób wspó³dzia³aj¹cych z Kazimierzem Sprawiedliwym w fundacjach na rzecz Koœcio³a” (s. 159–208) zebra³ mini studia genealogiczno–biograficzne poœwiêcone dziesiêciu postaciom XII– –wiecznej Polski. Rozwa¿ania swe podsumowa³ w „Zakoñczeniu” (s. 209– 217) i dope³ni³ obszernym zestawieniem bibliograficznym (s. 221–239), angielskim streszczeniem (s. 241–243) oraz indeksem rejestruj¹cym ³¹cznie nazwy osobowe i miejscowe. Praca odznacza siê logiczn¹ kompozycj¹: od zestawienia bazy Ÿród³owej autor przechodzi do nakreœlenia pe³nego obrazu ksi¹¿êcej szczodrobliwoœci, by na tej podstawie zrekonstruowaæ proces historyczny kszta³tuj¹cy tê sferê aktywnoœci w³adcy. Dla historyka sztuki szczególnie cenna jest przeprowadzona przez J. Dobosza krytyka Ÿróde³ pisanych, w tym dyskusja nad autentycznoœci¹ poszczególnych dokumentów podsumowuj¹ca dotychczasowe badania i przynosz¹ca propozycje nowych rozstrzygniêæ. Te partie studium zas³uguj¹ na szczególnie wnikliw¹ lekturê i wykorzystanie w dalszych badaniach3. Na tle niew¹tpliwych osi¹gniêæ w erudycyjnej krytyce 1 Ocenê omówionej tu publikacji z pozycji historyka przedstawi³ ju¿ B. Œ l i w i ñ s k i, Na marginesie dzia³alnoœci fundacyjnej Kazimierza Sprawiedliwego. Ksi¹¿ê krakowski a kulty œw. Wojciecha i œw. Floriana, „Roczniki Historyczne” t. LXI, 1995, s. 174–178; a tak¿e A. T e t e r y c z, KH t. CIV, 1998, nr 4, s. 68–71. 2 J. D o b o s z, Najstarsze œwiadectwa dzia³alnoœci fundacyjnej Kazimierza Sprawiedliwego, Sbr. t. XXXV, 1994, s. 65–77. 3 W œwietle najnowszych publikacji jako szczególnie wa¿ny rysuje siê postulat przewartoœciowania dotychczasowych s¹dów na temat Trzemeszna (J. C h u d z i a k o w a, Klasztor w Trzemesznie w œwietle najnowszych badañ, [w:] Klasztor w kulturze œredniowiecznej Polski. Materia³y z ogólnopolskiej konferencji naukowej zorganizowanej w D¹browie Niemodliñskiej w dniach 4–6 XI 1993 przez Instytut Historii WSP w Opolu i Instytut Historyczny Uniwersytetu Wroc³awskiego, pod. red. A. P o b ó g – L e n a r t o w i c z i M . D e r w i c h a, Opole 1995, s. 365–372; A. H o l a s, Dwie bazyliki romañskie w Trzemesznie, [w:] Gniezno. Studia i Materia³y Historyczne t. IV, 1995, s. 179–190; M. W i e w i ó r a, Próba rekonstrukcji etapów budowy klasztoru kanoników regularnych w Trzemesznie, [w:] Z badañ nad dziejami klasztorów w Polsce, „Archeologia Historica Polonona” t. II, 1995, s. 145–179; J. C h u d z i a k o w a, Koœció³ opacki w Trzemesznie — próba rekonstrukcji faz rozwojowych, ibidem, s. 133–144; eadem, Romañski koœció³ Kanoników Regularnych w Trzemesznie, [w:] Ars sine scientia nihil est. Ksiêga ofiarowana Profesorowi Zygmuntowi RECENZJE 481 Ÿróde³ pisanych zastrze¿enia, które nasuwaj¹ siê podczas lektury ksi¹¿ki, s¹ drugoplanowe i dotycz¹ luk bibliograficznych, a nie samego meritum wywodu. Jednak¿e z uwagi na potencjalny kr¹g u¿ytkowników studium, obejmuj¹cy zarówno historyków, jak i historyków sztuki, pominiêcie publikacji dope³niaj¹cych wnioski autora mo¿e czytelników dezorientowaæ. Z jednej wiêc strony autor odwo³uj¹c siê do „Ÿróde³ materialnych” pomin¹³ szereg nowszych opracowañ. Dla historyka sztuki dotarcie do nich nie stanowi ¿adnego problemu, lecz historyk mo¿e nie byæ z nimi zaznajomiony. I tak z dawniejszej literatury poœwiêconej Posadzce wiœlickiej — okreœlanej przez autora jako najwa¿niejszy obiekt zwi¹zany z Kazimierzem Sprawiedliwym — studia Lecha K a l i n o w s k i e g o dostêpne s¹ tak¿e w nowszym przedruku, gdzie monografista zestawi³ dalsz¹ literaturê poœwiêcon¹ temu zabytkowi i podj¹³ polemikê z opiniami sformu³owanymi po ukazaniu siê pierwodruków4. W ostatnich latach znacznie o¿ywi³y siê zainteresowania koœcio³em œw. Marcina w Opatowie i domniemywan¹ obecnoœci¹ w nim templariuszy, lecz argumenty zebrane przez Andrzeja T o m a s z e w s k i e g o oraz podsumowanie dyskusji dokonane przez Mariê S t a r n a w s k ¹ nie znalaz³o odbicia w omawianej ksi¹¿ce (wykorzystana w niej literatura siêga jednak roku 1993)5. Tak¿e nowsze badania nad joannitami w Zagoœci — przedstawione przeze mnie w streszczeniu — autor pomin¹³6. Syntetyczne ujêcie dziejów polskiej sztuki romañskiej pióra Zygmunta Œ w i e c h o w s k i e g o autor przytacza jedynie w wersji angielskiej, pomijaj¹c wydania oryginalne7. Jakkolwiek autor nie podejmuje szczegó³owych studiów nad sposobami spo¿ytkowania ksi¹¿êcej hojnoœci i opartym na niej procesie inwestycyjnym, to warto przypomnieæ studium Tadeusza L a l i k a na ten temat8, gdy¿ pozwala ono na pog³êbienie rekonstrukcji praktyk fundacyjnych. Wypada tak¿e podwa¿yæ twierdzenie autora o braku pe³niejszych badañ nad fundacjami Piotra W³osta i przypomnieæ pominiête przezeñ studium Tomasza Huberta O r ³ o w s k i e g o9. Z drugiej zaœ strony tak¿e zestawienie literatury historycznej nie zosta³o w pe³ni zaktualizowane. Szczególnie dotkliw¹ luk¹ jest pominiêcie ksi¹¿ki Marka L. W ó j c i k a poœwiêconej genealogii Gryfów, która — po wykorzystanych przez autora studiach Janusza B i e n i a k a i Jerzego R a j m a n a10 — przynosi now¹ propozycjê Œwiechowskiemu, Warszawa 1997, s. 55–60), co mo¿e doprowadziæ do zmiany oceny roli Kazimierza Sprawiedliwego w powstaniu tego oœrodka, rekonstruowanej na podstawie falsyfikatu dyplomu Mieszka Starego (cf. J. D o b o s z, Dokument Mieszka III Starego dla kanoników regularnych w Trzemesznie (28 kwietnia 1145 r.), [w:] Ars sine scientia nihil est, s. 87–106). 4 L. K a l i n o w s k i, Postscriptum [do: Romañska posadzka z rytami figuralnymi w krypcie kolegiaty wiœlickiej] w zbiorze prac autora: Speculum artis. Treœci dzie³a sztuki œredniowiecza i renesansu, Warszawa 1989, s. 213–214; idem Postscriptum [do: „Hi conculcari querunt”, czyli kto pragnie byæ deptany na posadzce wiœlickiej?], ibidem, s. 226. 5 A. T o m a s z e w s k i, Sub habitu templariorum — porta occidentalis ecclesiae Oppatoviensis, [w:] Kultura œredniowiecza i staropolska. Studia ofiarowane Aleksandrowi Gieysztorowi w piêædziesiêciolecie pracy naukowej, Warszawa 1991, s. 295–303; M. S t a r n a w s k a, Wiadomoœci D³ugosza o templariuszach i joannitach, ibidem, s. 471–476. Studium J. H a u z i ñ s k i e g o (Templariusze w Ma³oplsce — legenda czy rzeczywistoœæ?, [w:] Polska, Prusy, Ruœ. Rozprawy ofiarowane prof. zw. dr. hab. Janowi Powierskiemu w trzydziestolecie pracy naukowej, pod red. B. Œ l i w i ñ s k i e g o, Gdañsk 1995, s. 71–76) autor nie móg³ wykorzystaæ. 6 W. M i s c h k e, Koœció³ Joannitów w Zagoœci, „Sprawozdania. Wydzia³ Nauk o Sztuce [PTPN]”, nr 108, 1991, s. 47–50. Ju¿ po ukazaniu siê omawianej ksi¹¿ki zosta³ opublikowany artyku³ M. S m o l i ñ s k i e g o (Geneza joannitów zagojskich w œwietle pocz¹tków zakonu w Niemczech, Czechach i na Morawach oraz zwi¹zków rodzinnych Kazimierza Sprawiedliwego, [w:] W³adcy, mnisi, rycerze, pod red. B. Œ l i w i ñ s k i e g o, Gdañsk 1996, s. 225–251), który podkreœla rolê Kazimierza Sprawiedliwego w sprowadzeniu szpitalników do Ma³opolski. 7 Z. Œ w i e c h o w s k i, Romanesque Art in Poland, Warsaw 1983; wydania polskie: Sztuka romañska w Polsce, Warszawa 1982, wyd. 2, Warszawa 1990. 8 T. L a l i k, Uwagi o finansowaniu budownictwa murowanego w Polsce do pocz¹tku XIII wieku, KHKM t. XV, 1967, s. 55–74. 9 T. H. O r ³ o w s k i, Czy Piotr W³ost zbudowa³ 70 koœcio³ów? Z pocz¹tków mecenatu artystycznego w dwunastowiecznej Polsce, [w:] Mecenas — kolekcjoner — odbiorca, Warszawa 1984, s. 39–54. cf. tak¿e badania W. Korty skoncentrowane na jednej z fundacji Piotra W³osta (Tajemnice góry Œlê¿y, Katowice 1988). 10 J. B i e n i a k, Polska elita polityczna XII w. Cz. III A: Arbitrzy ksi¹¿¹t — kr¹g rodzinny Piotra W³ostowica, [w:] Spo³eczeñstwo Polski œredniowiecznej. Zbiór studiów t. IV, 1990, s. 13–107. W tej sprawie cf. L. K a j z e r, Jeszcze o 70 koœcio³ach fundacji Piotra W³ostowica (uwagi na marginesie studium Janusza Bieniaka), KHKM t. XXXIX, 1991, nr 2, s. 177–185. Cf. tak¿e J. R a j m a n, Dominus — comes — princeps. Studia o Jaksach w XII wieku, SH t. XXXIII 1990, z. 3–4, s. 347–369. Przeciwne stanowisko zaj¹³ G. Labuda, Oko³o datacji dokumentów fundacyjnych klasztoru premonstratensów w Grobi (1159, 1168?, 1177–1179). Przyczynek do dyskusji nad identyfikacj¹ Jaksów, [w:] Personae, colligationes, facta, Toruñ 1991, s. 13–25. 482 RECENZJE rozwi¹zania „zagadki Jaksy”11, a jej przemilczenia nie mo¿na usprawiedliwiaæ krytycznymi uwagami Jacka L a b e r s c h e k a12. Do rangi aksjomatów polskiej historiografii uros³a teza o nowatorskich rozstrzygniêciach tzw. testamentu Boles³awaKrzywoustego reguluj¹cego nastêpstwo tronu wed³ug starszeñstwa w ca³ym rodzie. Odwo³uje siê do niej tak¿e autor. Tymczasem pojawi³o siê odmienne odczytanie przekazu o postanowieniach Boles³awa Krzywoustego13 i historyk sztuki chêtnie pozna³by opinie historyków na temat koncepcji tak rewolucjonizuj¹cej wizjê narodowej przesz³oœci. Godzi siê tak¿e odnotowaæ druk rozprawy Józefa S z y m a ñ s k i e g o z 1964 r., poœwiêconej zagadnieniu wspólnot kanonickich w Ma³opolsce, a znanej z publikacji wielu fragmentarycznych studiów (wykorzystanych przez autora), lecz dopiero teraz udostêpnionej w ca³oœci14. Zestawiona powy¿ej addenda bibliograficzna nie powinna jednak przys³oniæ faktu, ¿e praca Józefa Dobosza stanowi dla historyka sztuki lekturê pouczaj¹c¹. Na pierwszy plan wysuwa siê — podniesione ju¿ na tym miejscu jako niezaprzeczalny walor rozprawy — zagadnienie krytyki Ÿróde³ pisanych obrazuj¹cych ofiarnoœæ ksiêcia dla instytucji koœcielnych. Autor po³o¿y³ te¿ zas³ugi na polu interpretacji dzie³ sztuki precyzuj¹c identyfikacjê osób przedstawionych na Posadzce wiœlickiej, w tym zw³aszcza ¿ony Kazimierza Sprawiedliwego Heleny, ksiê¿niczki znojemskiej. Jej postaæ kieruje uwagê ku tradycjom artystycznym i fundatorskim dworu morawskiego i otwiera nowe perspektywy badañ nad wiœlickim rytem. W sumie otrzymaliœmy wiêc do rêki rozprawê przynosz¹c¹ wa¿ne rozstrzygniêcia oraz inspiruj¹c¹ do dalszych poszukiwañ badawczych. Wojciech Mischke Oficyna „Cracovia” Kraków Martin B u b e r, Gog i Magog. Kronika chasydzka, prze³o¿y³ i wstêpem opatrzy³ Jan G a r e w i c z. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999, s. XIX, 250. „Osobliwa to ksi¹¿ka. Zaliczenie jej do okreœlonego gatunku literackiego nastrêcza ogromne trudnoœci. Byæ mo¿e nastrêcza³o je te¿ samemu autorowi i dlatego opatrzy³ swe dzie³o podtytu³em «Kronika». Nie jest to powieœæ — — Ale nie jest to te¿ dzie³o historyczne” — pisze we wstêpie t³umacz, wyró¿niaj¹c cztery warstwy: powieœciow¹, historyczn¹, socjologiczn¹ i filozoficzn¹. Wieloœæ warstw znaczeniowych powodowa³a rozliczne trudnoœci przek³adu, które móg³ przezwyciê¿yæ dziêki temu, ¿e jest znawc¹ filozofii, socjologii i historii. Przedmowa zawiera, obok wyjaœnienia niektórych kwestii zwi¹zanych z przek³adem (m.in. dotyczy to sentencji cytowanych z Biblii), charakterystykê chasydyzmu, niezbêdn¹ dla czytelników niezbyt zorientowanych w problematyce. Istotnym jej uzupe³nieniem jest fragment ksi¹¿ki B u b e r a o mistyce ¿ydowskiej. Zwróciæ jednak nale¿y uwagê, ¿e jest to interpretacja uwa¿ana przez niektórych uczonych za obraz wyidealizowany, a w ka¿dym 11 M. L. W ó j c i k, Ród Gryfitów do koñca XIII wieku. Pochodzenie — genealogia — rozsiedlenie, „Acta Universitatis Wratislaviensis”, nr 1482, „Historia” t. CVII, Wroc³aw 1993. Ostatnio dyskusjê wokó³ Jaksów podsumowa³ i nowe przes³anki wskaza³ J. Wenta w pracy, która nie mog³a byæ autorowi dostêpna: Jaksa z Miechowa i krakowskie tablice paschalne, SH r. XXXIX, 1996, z. 1, s. 3–13. 12 J. L a b e r s c h e k, Gryfowie Kromo³owscy w œredniowieczu, „Rocznik Polskiego Towarzystwa Heraldycznego” t. III (XIV), 1997, s. 13–30; ad rem: s. 13–14. 13 E. R y m a r, Primogenitura zasad¹ reguluj¹c¹ nastêpstwo w ustawie sukcesyjnej Boles³awa Krzywoustego, „Sobótka” t. XLVIII, 1993, nr 1, s. 1–16. 14 J. S z y m a ñ s k i, Kanonikat œwiecki w Ma³opolsce od koñca XI do po³owy XIII wieku, Lublin 1995. Ksi¹¿ki tej autor nie móg³ wykorzystaæ w swej pracy, tak wiêc przywo³aniem jej nie czyniê — co oczywiste — ¿adnego zarzutu. RECENZJE 483 razie dotyczyæ ona mo¿e pocz¹tkowego etapu rozwoju tego nurtu judaizmu. Czytelnik dostrze¿e zreszt¹, ¿e relacja zawarta w ksi¹¿ce dostarcza istotnych informacji œwiadcz¹cych o istnieniu powa¿nych ró¿nic pogl¹dów miêdzy cadykami, kszta³tuj¹cymi oblicze ruchu chasydzkiego. U¿yteczne s¹ równie¿ za³¹czniki: mapka oœrodków chasydyzmu, o których mowa, chronologia wydarzeñ historycznych wystêpuj¹cych w tle narracji, kalendarz ¿ydowski z wykazem œwi¹t, oraz indeks osób. Uwagi poni¿sze ograniczam do problematyki historycznej, która zapewne najbardziej interesuje czytelników „Przegl¹du”. Ramy chronologiczne kroniki obejmuj¹ okres od wybuchu powstania koœciuszkowskiego w marcu 1794 do klêski Napoleona pod Waterloo w czerwcu 1815 r. Wprawdzie lokalne wspólnoty ¿ydowskie, zw³aszcza chasydzkie, dystansowa³y siê od wydarzeñ w œwiecie polityki prowadzonej przez nie¿ydowskie otoczenie, lecz nie odnosi³y siê do niej obojêtnie tym bardziej, ¿e wydarzenia te same przychodzi³y do ich miasteczek, w postaci chocia¿by przemarszu wojsk podczas kampanii napoleoñskich, a tak¿e dochodz¹cych z oddali odg³osów tego, co dzia³o siê w innych krajach, przede wszystkim w Ziemi Izraela, gdzie równie¿ dotar³y wojska francuskie. W tych okolicznoœciach zrodzi³a siê u niektórych cadyków myœl, ¿e wojny napoleoñskie zwiastuj¹ nadejœcie zapowiadanego w Torze Goga, którym móg³ byæ sam Napoleon, z kraju Magoga (st¹d tytu³ ksi¹¿ki) i epoki „bólów porodowych Mesjasza”. Gdy nadejdzie Mesjasz, odrodzi siê Królestwo Izraela. Nale¿y wiêc modlitw¹ i innymi dzia³aniami ze sfery mistycznej wesprzeæ Napoleona, by tym samym przyspieszyæ te wydarzenia. Przeciwstawiali siê jednak temu inni przywódcy ruchu chasydzkiego, odmiennie interpretuj¹cy proroctwa oraz powinnoœci Izraelitów wyczekuj¹cych zbawienia. Podstawowym w¹tkiem ksi¹¿ki jest spór obu koncepcji, rozwijaj¹cy siê na tle osobistych ambicji oraz rywalizacji kilku szkó³, czyli wspólnot zgromadzonych wokó³ swych mistrzów. Czytelnik, który zechce traktowaæ tê ksi¹¿kê jedynie jako opowieœæ literack¹ snut¹ na tle wydarzeñ historycznych, uznaæ musi talent narratorski autora, który rozpoczyna relacjê od spraw zdawa³oby siê drobnych i szczegó³owych, marginesowo wtr¹caj¹c wzmianki o wydarzeniach w kraju i na œwiecie, a dopiero w miarê rozwoju opowiadania doprowadza do istoty rzeczy i dramatycznego rozwi¹zania, czyli zderzenia siê obu g³ównych koncepcji mistycznych. Nie jest to jednak¿e fikcja literacka. Ksi¹¿ka powsta³a bowiem (wyjaœnia to autor w pos³owiu) na podstawie licznych przekazów i notatek zawieraj¹cych legendy chasydzkie, przypowieœci o s³owach i czynach cadyków. Legendy te powsta³y w ró¿nych wspólnotach, reprezentuj¹cych odmienne szko³y myœlenia, tote¿ ukazywa³y wydarzenia z rozbie¿nych punktów widzenia. Co wiêcej, zawiera³y tylko fragmenty tego, co siê wydarzy³o. Buber dokona³ scalenia ogromnego materia³u w logiczn¹ kronikê, przedstawiaj¹c dzieje dwudziestu lat istnienia wspólnot chasydzkich znajduj¹cych siê w trójk¹cie miêdzy Miêdzyrzecem, Lelowem i Rymanowem. W jego centrum by³y Lublin i Przysucha. Autor przyznaje siê do wype³nienia niektórych luk w zachowanych Ÿród³ach, na podstawie swej wiedzy o chasydyzmie zgromadzonej dziêki wielu dziesi¹tkom lat studiów. Zabieg taki by³ nieunikniony, jeœli narracja mia³a zachowaæ logiczn¹ ci¹g³oœæ; nie s¹dzê jednak, by odbi³o siê to ujemnie na jej wartoœci Ÿród³owej. Dochodzimy tutaj do specyfiki opowieœci chasydzkich, które sprawiaj¹ szczególne trudnoœci historykowi wykraczaj¹cemu poza studia nad dziejami myœli tego kierunku judaizmu. Autor stwierdza w pos³owiu, ¿e „styl chasydzki [jest] obliczony na jednoœæ tego, co zewnêtrzne i tego, co wewnêtrzne”. Sk³onny jestem porównywaæ te opowieœci do ewangelii, które odnosz¹ siê do rzeczywistych wydarzeñ, lecz celem ich nie by³ systematyczny wyk³ad historii, lecz wydobycie z wybranych faktów ich sensu moralnego i teologicznego, tote¿ nale¿y odnosiæ siê do nich z du¿¹ ostro¿noœci¹ jako do Ÿród³a historycznego. Autorzy tych Ÿróde³ chcieli przekazaæ naukê mistrzów, zaœ konkretne fakty traktowali jedynie jako materia³ anegdotyczny dla jej wyjaœnienia i obrazowego przedstawienia s³uchaczom lub czytelnikom. W takim ujêciu traci znaczenie œcis³a chronologia i kompletnoœæ informacji faktograficznej. Stwarza to istotne przeszkody w studiach nad dziejami ruchu chasydzkiego, gdy¿ nie zawsze mo¿na ustaliæ przebieg wydarzeñ, a tym bardziej ich chronologiê. Analogiczne ujêcie spotykamy tak¿e we wspó³czesnych publikacjach wywodz¹cych siê z tego œrodowiska, dotycz¹cych np. opowieœci o chasydach w okresie Zag³ady. Powstaje wiêc pytanie, w jakiej mierze przedstawione przez Bubera dzieje wspólnot chasydzkich stanowi¹ informacjê o wydarzeniach historycznych. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e jest to cenny przekaz dotycz¹cy ¿ycia duchowego tych spo³ecznoœci, a tak¿e obyczajowoœci dworów cadyków (lecz pamiêtaæ nale¿y, ¿e istnia³y miêdzy nimi istotne ró¿nice). Po drugie, istotne znaczenie ma zawarta w tej ksi¹¿ce informacja o stosunkach spo³ecznych w œrodowiskach ¿ydowskich. Jest to wprawdzie z punktu widzenia moralnej i teologicznej treœci legend w¹tek 484 RECENZJE marginesowy, lecz przypowieœæ, jeœli mia³a dotrzeæ do umys³ów czytelników lub s³uchaczy, powinna by³a oddawaæ realistycznie warunki i sposób ¿ycia ich bohaterów. Po trzecie, dostarcza wiadomoœci o stosunku tych wspólnot do wydarzeñ w œwiecie nie¿ydowskim. Nasuwaæ siê jednak mog¹ uzasadnione w¹tpliwoœci, czy relacja o rozmowach ksiêcia Adama Czartoryskiego z kozienickim Magidem odpowiada rzeczywistoœci; dotyczy to równie¿ innych fragmentów, gdzie mowa o stosunkach ludnoœci ch³opskiej lub mieszkañców miasteczek do ¯ydów (przede wszystkim cadyków). Nie s¹dzê, by uda³o siê znaleŸæ potwierdzenie w innych Ÿród³ach, czy rzeczywiœcie Adam Czartoryski dwukrotnie odwiedzi³ Magida, lecz nie jest to chyba spraw¹ najwa¿niejsz¹ dla historyka (oczywiœcie, poza ewentualnym biografem tego polityka). Bardziej chyba istotne jest stwierdzenie, ¿e w tradycji chasydzkiej utrwali³ siê taki w³aœnie obraz stosunku polskiego otoczenia do cadyków, ciesz¹cych siê szacunkiem spo³ecznoœci ¿ydowskiej. Poœrednie potwierdzenie tego, ¿e szacunek ten przejmowa³o tak¿e polskie otoczenie znaleŸæ mo¿na w notowanych przez etnografów przypadkach pielgrzymowania polskich mieszkañców wsi i miasteczek do grobów s³awnych cadyków. Je¿eli jednak historyk, który weŸmie tê ksi¹¿kê do rêki odniesie siê bardziej sceptycznie do wartoœci Ÿród³owej opowieœci o Widz¹cym z Lublina, Œwiêtym ¯ydzie z Przysuchy oraz ich uczniach, to z pewnoœci¹ przyzna, ¿e mia³ w rêku lekturê o wielkiej wartoœci literackiej, która zachowa³a te walory w przek³adzie. Jerzy Tomaszewski Uniwersytet Warszawski Instytut Historyczny Leonid E. G o r i z o n t o w, Paradoksy impierskoj politiki: poliaki w Rossii i russkije w Polszie, Izdatielstwo „Indrik”, Moskwa 1999, s. 270. Monografia Leonida E. G o r i z o n t o w a, pracownika naukowego Instytutu S³owianoznawstwa i Ba³kanistyki Rosyjskiej Akademii Nauk, jest podsumowaniem jego wieloletnich badañ nad stosunkami rosyjsko–polskimi w XIX wieku. Uczeñ wybitnego znawcy historii Polski doby zaborów, W³odzimierza D j a k o w a, podj¹³ próbê przedstawienia wybranych aspektów polityki narodowoœciowej wobec Polaków w imperium rosyjskim. Waga tematu, zarówno w aspekcie historycznym, jak i spo³eczno–politycznym ostatniej dekady XX wieku, jest ogromna. Truizmem jest stwierdzenie, ¿e jest to temat obszerny, w sensie chronologicznym i problemowym, posiadaj¹cy ogromn¹ bibliografiê opracowañ i wydawnictw Ÿród³owych, zarówno w polskiej, jak i rosyjskiej historiografii oraz w mniejszym zakresie historiografii innych krajów europejskich czy amerykañskiej. Z³o¿onoœæ problematyki w sposób nieunikniony wymusza na historyku dokonanie wyboru okreœlonych zagadnieñ oraz poziomu szczegó³owoœci ich prezentacji. T¹ drog¹ poszed³ oczywiœcie i autor niniejszej monografii koncentruj¹c siê na kilku wybranych aspektach. Wzajemne stosunki miêdzy dwoma s¹siaduj¹cymi narodami, z których jeden znalaz³ siê w orbicie wp³ywów a nastêpnie zosta³ podporz¹dkowany drugiemu, musia³y skutkowaæ wytworzeniem odmiennych tradycji w ich ocenie. Autor we wstêpie wyraŸnie zaznacza, ¿e œwiadom jest pu³apki jednostronnoœci tych tradycji. „Ka¿dy historyk rosyjsko–polskich stosunków — pisze Gorizontow — nieuchronnie zderza siê z dwiema narodowymi tradycjami, daj¹cymi o sobie znaæ tak¿e w warunkach panowania internacjonalistycznej w swojej formie ideologii i wyj¹tkowo oddzia³uj¹cymi teraz, po jej odrzuceniu. Œlepe uleganie dowolnej z tych tradycji jest nie mniej niebezpieczne, ni¿ przenoszenie w odleg³e historyczne epoki systemu wartoœci koñca XX wieku”(s. 6). Przyjêta przez autora perspektywa sine ira et studio jest konsekwentnie przestrzegana, co stanowi o walorze pracy. Podejmuj¹c problematykê polityki pañstwa rosyjskiego wobec narodu polskiego, autor przyj¹³ trafne za³o¿enie, ¿e obejmuje zakresem zainteresowania Polaków w granicach dorewolucyjnego imperium rosyjskiego, zamieszkuj¹cych nie tylko etnicznie polskie obszary, ale i tych wyspowo rozproszonych poza granicami ich historycznego zasiedlenia. W odniesieniu do Rosjan w Polsce, ujmuje ich w granicach dawnej Rzeczypospolitej RECENZJE 485 sprzed 1772 r., zastrzegaj¹c, ¿e „takie ujêcie nie poci¹ga za sob¹ etniczno–narodowej charakterystyki tego obszernego regionu” (s. 6). W œwiadomoœci historycznej obu narodów postrzeganie polskiego obszaru lub spornych czêœci tego obszaru ma antytetyczne wektory w przyjêtej skali wartoœci. Konstatacja autora generalnie jest s³uszna, ale podane przyk³ady nie zawsze w moim przekonaniu zosta³y trafnie dobrane. Nie budzi w¹tpliwoœci nie tylko formalnych para Królestwo Polskie — Priwislanskij Kraj, lecz inne bêd¹ konotacje zwi¹zane z par¹ Gubernie Zachodnie lub Kraj Zachodni oraz Kresy Wschodnie. Po prostu pojêcie Kresów wyra¿a inne zakresy treœci ni¿ kategoria œciœle administracyjna Gubernie Zachodnie. Adekwatnie jest dobrana kategoria Ziemie Zabrane — Gubernie odzyskane (przywrócone), podobnie para pojêæ „wielkiego narodu rosyjskiego” obejmuj¹cego Wielkorusów, Ma³orusów i Bia³orusów oraz narodu polskiego obejmuj¹cego swoim zakresem Polaków, Rusinów i Litwinów. W tym ostatnim przypadku trafniejsze by³oby zastosowanie pojêcia gente Ruthenus lub gente Lithuanus natione Polonus. Chocia¿ pojêcia te, szczególnie gente Ruthenus, mia³y rodowód du¿o wczeœniejszy, XVI–wieczny, to ofensywnego charakteru ideologicznego nabra³y w wieku XIX, podobnie jak ich rosyjski odpowiednik. Budzi w¹tpliwoœci para pojêæ: „pracy organicznej i russkogo die³a”. Praca organiczna wyra¿a³a treœci polityczno–narodowe, lecz nie mia³y one jedynie antyrosyjskiego wektora oraz zawiera³y w sobie równie¿ idee neutralne politycznie, zwi¹zane z awansem cywilizacyjnym spo³eczeñstwa, narodu, kraju etc. Natomiast rosyjski odpowiednik mia³ wyraŸnie polityczno–nacjonalistyczne konotacje. Praca sk³ada siê z dwóch czêœci. Pierwsza zatytu³owana: Polacy w Rosji, czyli „szczêœcie na si³ê” zawiera trzy rozdzia³y, w których kolejno przedstawiono politykê administracyjn¹ wobec osób polskiego pochodzenia, regulacje prawne okreœlaj¹ce status ma³¿eñstw mieszanych i ich miejsce w historii stosunków rosyjsko–polskich oraz teoretyczne i praktyczne wyznaczniki przynale¿noœci do narodu polskiego stosowane w polityce dyskryminacyjnej Rosji. Czêœæ druga zatytu³owana „Rosjanie w Polsce czyli «system etnograficznego oddzia³ywania»” równie¿ podzielona jest na trzy rozdzia³y, w których kolejno przedstawiono pomys³y rozwi¹zania kwestii polskiej przez osadnictwo rosyjskie, nastêpnie zagadnienie rusyfikacji administracji poprzez przyci¹gniêcie urzêdników z g³êbi Rosji oraz problem wykorzystania absolwentów prawos³awnych seminariów duchownych w krzewieniu sprawy rosyjskiej na zachodnich kresach pañstwa. Konstrukcja pracy, z punktu za³o¿onego celu, jakim by³o pokazanie polityki pañstwa, jest trafna, co nie znaczy, ¿e wszystkie rozstrzygniêcia s¹ bezdyskusyjne. Usytuowanie dwóch rozdzia³ów, wa¿nych z punktu przyjêtych celów badawczych, budzi nieco w¹tpliwoœci, mianowicie z czêœci pierwszej o ma³¿eñstwach mieszanych oraz w drugiej o by³ych seminarzystach. Kwestia ma³¿eñstw mieszanych, w aspekcie prawno–politycznym, jak to zosta³o przedstawione przez autora, nie mieœci siê jednoznacznie w czêœci I, poniewa¿ z samej swojej istoty nie odnosi siê jedynie do Polaków, lecz w takim samym stopniu do Rosjan. St¹d reglamentacja prawna tych ma³¿eñstw dotyka³a obu stron narodowego konfliktu, aczkolwiek w wiêkszym stopniu dzia³a³a na korzyœæ narodu panuj¹cego. Jak sam autor stwierdza, zarówno w³adze Koœcio³a prawos³awnego jak i pañstwa by³y przeciwne tym ma³¿eñstwom (s. 92–93, 95). Mo¿na powiedzieæ, ¿e niejako wbrew realizowanej polityce pañstwa i Koœcio³ów — prawos³awnego i katolickiego oraz obowi¹zuj¹cych stereotypów politycznych dochodzi³o do zawierania ma³¿eñstw mieszanych narodowoœciowo i wyznaniowo, co wytwarza³o nowe zjawiska ¿ycia spo³ecznego, kulturowego i politycznego. Walorem tego rozdzia³u jest przeœledzenie ewolucji prawodawstwa w odniesieniu do zwi¹zków mieszanych oraz podkreœlenie ich roli w prze³amywaniu stereotypów etnicznych. Ma³¿eñstwa te zawierano we wszystkich warstwach spo³ecznych, poczynaj¹c od elity w³adzy (przyk³ad Piotra Wa³ujewa, s. 85), na ch³opstwie koñcz¹c (s. 82), gdzie do zwi¹zków tych dochodzi³o najczêœciej. Zawierano je na obszarze ca³ego imperium, zarówno w Królestwie Polskim, na Ziemiach Zabranych, w centralnych rejonach Rosji, na Syberii i Dalekim Wschodzie. W sto³ecznym Petersburgu w koœciele œw. Katarzyny w 1911 r. zwi¹zków takich zawarto 16, w roku nastêpnym 24. Do tego dochodzi³o 14 katolickich zwi¹zków Rosjan w wymienionych latach1. Nie znamy statystyk z innych parafialnych koœcio³ów katolickich, podobnie jak i prawos³awnych, by jednoznacznie okreœliæ skalê zjawiska. Ostatni rozdzia³ pracy poœwiêcony jest studiuj¹cym w Uniwersytecie Warszawskim absolwentom seminariów duchownych. Problem ten, w swojej pocz¹tkowej fazie istotnie zwi¹zany z tematem pracy, mianowicie 1 R. H a n k o w s k a, Koœció³ Œwiêtej Katarzyny Panny i Mêczenniczki Aleksandryjskiej w Sankt–Petersburgu. Historia. Architektura. Wystrój wnêtrza. Problemy rekonstrukcji i konserwacji, Warszawa 1997, s. 100. 486 RECENZJE z pomys³ami wykorzystania seminarzystów w szkolnictwie guberni zachodnich do krzewienia ducha rosyjskiego, w g³ównej czêœci poœwiêcony zosta³ problemom grupy, która ze wzglêdu na pochodzenie spo³eczne oraz niski poziom wykszta³cenia, nie spe³nia³a obowi¹zuj¹cych w cesarstwie kryteriów rekrutacyjnych na studia uniwersyteckie. Ze wzglêdu na politykê lokalnych w³adz oœwiatowych d¹¿¹cych do wzmocnienia rosyjskiego elementu na Uniwersytecie Warszawskim a nastêpnie Dorpackim (Juriewskim) na tych uczelniach obni¿ono rygory rekrutacyjne i przyjmowano absolwentów seminariów duchownych. Opis sytuacji socjalnej tej grupy, nastrojów politycznych z pominiêciem w analizie ca³ej masy rosyjskich studentów w Warszawie zmieni³ nieco sens rozdzia³u. Nabra³ on charakteru analizy problemu spo³ecznego zwi¹zanego z czêœci¹ œrodowiska rosyjskiej m³odzie¿y, dla której zabrak³o miejsca w spo³eczeñstwie i jedyn¹ nadziej¹ by³o zdobycie œwieckiego wykszta³cenia, które z kolei mog³o nast¹piæ na Uniwersytecie w Warszawie lub Dorpacie. Nie znaczy to oczywiœcie, ¿e podjête przez autora zagadnienie rozmija siê zupe³nie z tematem pracy, przeciwnie — stanowili oni bowiem czêœæ rosyjskiej spo³ecznoœci w podbitym kraju, a przytoczony materia³ jest niezwykle interesuj¹cy. Rzecz w tym, ¿e takie ustawienie zagadnienia nadaje mu charakter jednego z wielu problemów spo³ecznych Rosji, w jakimœ stopniu jedynie powi¹zanego z polityk¹ caratu wobec kwestii polskiej. Pominiêto natomiast analizê ca³ej akademickiej spo³ecznoœci rosyjskiej, w tym równie¿ œrodowiska nauczycieli akademickich, a to z punktu za³o¿onego celu badawczego da³oby pe³niejszy obraz sytuacji. Nie kwestionuj¹c wa¿noœci obu rozdzia³ów, wagi przytoczonego materia³u informacyjnego, sugerowa³bym jedynie inne usytuowanie w ca³oœci pracy. Rozdzia³ I i III czêœci pierwszej oddaj¹ istotê realizowanej przez carat polityki. Trafnie podkreœlono niedomagania dotychczasowej historiografii, w której brak rozwa¿añ nad strategi¹ polityki pañstwa rosyjskiego w odniesieniu do Polski. W tym zakresie autor wnosi wiele nowego materia³u faktograficznego zwi¹zanego z podejœciem Miko³aja I do kwestii polskiej. W ogóle rola tego w³adcy w zakresie polityki prawodawczej wobec Polaków w œwietle przytoczonego materia³u rysuje siê jako podstawowa. Wynika³o to oczywiœcie z sytuacji politycznej wytworzonej przez powstanie listopadowe i jego uœmierzenie — w tym wzglêdzie nowa sytuacja nastrêcza³a koniecznoœæ nowych uregulowañ prawnych, z drugiej strony stanowi³a okazjê, na fali sprzyjaj¹cego klimatu wewn¹trzpolitycznego w Rosji, do sprecyzowania polityki wobec polskich poddanych. Cech¹ charakterystyczn¹ tego panowania by³a znaczna liczebnoœæ aktów prawnych reguluj¹cych sytuacjê Polaków w Rosji, mo¿liwoœci ich przesiedlania siê, podejmowania pracy w aparacie pañstwowym, s³u¿by w armii, podejmowania nauki w szko³ach wy¿szych. Gros tych postanowieñ odnosi³o siê do ziem bezpoœrednio wcielonych do Rosji — Kraju Zachodniego. W g³ównej mierze mia³y one charakter restrykcyjny, ogranicza³y swobodê wyboru miejsca zamieszkania i pracy, awansu zawodowego ze wzglêdu na pochodzenie narodowe (wyznanie nie prawos³awne) i terytorialne, oraz represyjne, wymuszaj¹ce na okreœlonych kategoriach podejmowanie takich czy innych dzia³añ — postanowienia Senatu z 1852 r. odnoœnie do obligatoryjnej s³u¿by wojskowej zamo¿nej m³odzie¿y szlacheckiej. Z³amano przy tym przywilej nadany szlachcie rosyjskiej przez Katarzynê II w 1785 r. Reasumuj¹c, istota polityki Miko³aja sprowadza³a siê do kontrolowanego otwarcia Polakom mo¿liwoœci s³u¿by w instytucjach rosyjskich, stwarza³a w tym kierunku zachêty wraz z tendencj¹ do rozsiania Polaków poza obszarem ich historycznego zasiedlenia. W odniesieniu do Kraju Zachodniego imperatywem politycznym by³o zacieranie historycznej granicy polsko–rosyjskiej z utrzymywaniem jej w odniesieniu do obszaru Królestwa Polskiego. W pierwszej kolejnoœci znalaz³o to wyraz w odniesieniu do ziem z pierwszego rozbioru, stanowi¹cych administracyjne obszary guberni witebskiej i mohylewskiej a nastêpnie wobec pozosta³ych guberni zachodnich. Zmiana tendencji w polityce nast¹pi³a w konsekwencji wybuchu powstania styczniowego, kiedy to wyraŸnie ujawni³o siê d¹¿enie do skoncentrowania polskich poddanych na by³ych ziemiach Rzeczypospolitej lub nawet tylko Królestwa Polskiego oraz odtr¹cenie ich od s³u¿by pañstwowej. W tym zakresie, oprócz dzia³añ rz¹du, na plan pierwszy wysunê³y siê inicjatywy kierowników poszczególnych resortów, przede wszystkich wojskowego, usuwania lub procentowej reglamentacji Polaków na okreœlonych stanowiskach. Pomijaj¹c prawodawstwo typu represyjnego, wprowadzane w trakcie i po powstaniu styczniowym, autor podkreœli³ fakt nasilenia antypolskich dzia³añ na prze³omie lat osiemdziesi¹tych i dziewiêædziesi¹tych, wi¹¿¹c to z nasileniem politycznej reakcji w stosunku do poddanych nie rosyjskiego pochodzenia i obszarów kresowych imperium. Zwróci³ przy tym uwagê na praktykê prawodawcz¹, która ukszta³towa³a siê w system tajnych instrukcji i rozporz¹dzeñ. Wydaje siê, ¿e autor nie doceni³ w okreœleniu sytuacji politycznej Rosji, zmian jakie nastêpowa³y w œwiadomoœci Rosjan, zauwa¿alnego procesu identyfikacji narodowej, w której stosunek do pañstwa ulega³ przekszta³ceniu. Stawa³o siê ono w œwiadomoœci aktywnej czêœci spo³eczeñstwa ich pañstwem narodowym, realizuj¹cym cele narodowe. Zjawisko to da³o o sobie znaæ w³aœnie w epoce Aleksandra III, a zosta³o trafnie rozpoznane przez polskich RECENZJE 487 publicystów pocz¹tku XX wieku, przedstawicieli ró¿nych od³amów politycznych funkcjonuj¹cych na ziemiach polskich, od konserwatystów poczynaj¹c a na narodowych demokratach koñcz¹c2. Ostatni rozdzia³ tej czêœci poœwiêcony zosta³ prawnym wyznacznikom okreœlaj¹cym przynale¿noœæ do dyskryminowanego narodu. G³ównym kryterium, jakie stosowano od czasów Miko³aja I, by³o wyznanie katolickie. Przy tym cz³onkowie Koœcio³a unickiego, dopóki on istnia³ w imperium, traktowani byli jak Rosjanie. Wyznacznik ten spe³nia³ zasadnicz¹ rolê i w nastêpnych epokach, przede wszystkim w ukazie z 10 grudnia 1865 okreœlaj¹cym zasady nabywania dóbr ziemskich w guberniach zachodnich. Przy tym zastrze¿ono, ¿e zmiana wyznania nie poci¹ga³a automatycznego uznania konwertyty za Rosjanina. Kryterium pomocnicze stanowi³ jêzyk, chocia¿ znajomoœæ rosyjskiego nie œwiadczy³a o przynale¿noœci do narodu panuj¹cego, ponadto brzmienie nazwiska, imienia etc. Szczegó³owoœæ instrukcji w tym zakresie zwiêksza³a siê z latami, zaczêto nawet uwzglêdniaæ miejsce wychowania zainteresowanego kupnem ziemi, jêzyk domowy w rodzinie, wyznanie rodziców, ma³¿onków, dzieci, œrodowisko narodowe, w którego otoczeniu ¿yje (s. l03). Ostatecznie jednak to w³adze lokalne uznawa³y, czy ktoœ jest cz³onkiem narodu represjonowanego czy te¿ panuj¹cego. W tym wzglêdzie praktyka tych w³adz, które traktowa³y istniej¹ce przepisy w sposób rozszerzaj¹cy, by³a bardziej restrykcyjna ni¿ organów centralnych. W czêœci II autor rozpatruje ideê wykorzystania rosyjskiego czynnika etnicznego do zwi¹zania zaw³adniêtych ziem Rzeczypospolitej z Rosj¹. Zasiedlanie opanowanych obszarów Rosjanami by³o jednym z g³ównych narzêdzi polityki kolonizacyjnej, zarówno w wyobra¿eniu ludzi w³adzy, jak i spo³eczeñstwa i obiektywnie wiod³o do ich rusyfikacji. Na poziomie wykonawczym dostrzega autor wahania w³adz w zakresie form i metod realizacji tej idei. Pytanie, czy realizowaæ j¹ przez przejmowanie ziem z r¹k polskich i parcelowanie miêdzy sprowadzanych z g³êbi Rosji ch³opów, czy te¿ osadzaæ na nich rosyjskich ziemian zosta³o ostatecznie rozstrzygniête na korzyœæ tych ostatnich (s. 139). Autor wyró¿ni³ trzy fazy polityki osadniczej; lata 1830–1850, 1860–1870 oraz przesiedlenia prze³omu wieków. Zwyciêstwo idei sprzedawania pozyskiwanej represjami ziemi rosyjskiemu ziemiañstwu nie oznacza³o, ¿e rozpatrywane projekty osadnictwa ch³opskiego zupe³nie zarzucono, tak w Guberniach Zachodnich, jak i w Królestwie. O tym, ¿e nie wybrano tego wariantu, zadecydowa³ g³ównie charakter spo³eczno–ustrojowy pañstwa, przewaga elementu szlacheckiego w jego strukturach. Warto zwróciæ uwagê na aspekt pominiêty w rozwa¿aniach autora, mianowicie poczucie solidarnoœci stanowej wœród czêœci rosyjskiej biurokracji pochodzenia arystokratycznego ze szlacht¹ innych narodów — poddanych cara Rosji. Nie pomija³bym tego czynnika w analizie postaw tradycjonalistycznych czêœci elit rosyjskich. Proces „unarodowiania” pañstwa by³ im obcy i sprzeczny z ich wyobra¿eniami politycznymi. W przeciwieñstwie do takich zachowañ, w ³onie elit biurokratycznych oraz czêœci publicystów pojawia³y siê pomys³y radykalnych rozwi¹zañ kwestii polskiej poprzez wykorzystanie osadnictwa ch³opskiego. Co najciekawsze, pomys³y tego rodzaju pojawia³y siê zarówno na skrajnej prawicy jak i radykalnej lewicy, a Micha³ Murawiow i Aleksander Hercen pod tym wzglêdem mogliby sobie podaæ rêce. Ka¿dy z nich oczywiœcie wychodzi³ z innych przes³anek ideowo–politycznych, ale efekt ostateczny by³by ten sam, mianowicie zrusyfikowanie Kraju Zabranego (s. 141). Autor s³usznie podkreœli³ w ocenie realizowanej polityki rosyjskiej brak konsekwencji dzia³ania i poœpiech w realizacji procesu wzmacniania rosyjskiego stanu posiadania na terenach polskich, konflikt miêdzy celami strategicznymi, jakimi by³y asymilacja i umocnienie spo³eczno–narodowej bazy dzia³ania re¿imu carskiego a mo¿liwoœciami finansowo–materialnymi pañstwa, jego doraŸnymi a czêsto i grupowymi interesami œrodowiska biurokratycznego (s. 152–153). Zdaniem autora czynniki te zadecydowa³y o pora¿ce realizowanej polityki. Wymienione przyczyny mo¿na uzupe³niæ o ró¿nice kulturowo–cywilizacyjne, które z góry skazywa³y na pora¿kê w zakresie oddzia³ywania efektu propagandowego (co odgrywa³o istotna rolê na obszarach Azji), czêœciow¹ izolacjê spo³eczno–towarzysk¹ nap³ywowej grupy Rosjan, oraz œwiadomoœæ czêœci biurokracji lokalnej i centralnej co do tego, ¿e przemieszczanie radykalizuj¹cych siê spo³ecznie ch³opów rosyjskich na opanowane obszary nie daje gwarancji wzmocnienia rosyjskiego panowania, natomiast stworzy mo¿liwoœci rozszerzania siê strefy niestabilnoœci spo³ecznej, zaistnienia ognisk rewolt i buntów. 2 Polityka restrykcji nie dotyczy³a tylko pogranicza polsko–rosyjskiego, ale mia³a bardziej rozleg³y charakter w odniesieniu do ca³ego pó³nocno–zachodniego pogranicza Rosji, cf. B. S z o r d y k o w s k a, Finlandia w polityce caratu w l. 1899–1914. Problemy rusyfikacji i unifikacji, Gdañsk 1994; A. T o p i j, Ludnoœæ niemiecka wobec rusyfikacji guberni ba³tyckich 1882–1905, Bydgoszcz 1997. 488 RECENZJE Kolejnym czynnikiem umacniaj¹cym panowanie rosyjskie by³o rusyfikowanie administracji poprzez rugowanie z niej elementu polskiego i zastêpowanie sprowadzanymi z g³êbi imperium Rosjanami. Problem ten sta³ siê zagadnieniem wiod¹cym w rozdziale II. Ostatnimi czasy pojawi³y siê i polskie opracowania tego zagadnienia3, aczkolwiek recenzowana praca obejmuje szerszy zakres chronologiczny oraz w pe³niejszym stopniu prezentuje materia³ Ÿród³owy pozyskany w archiwach rosyjskich. Daje wgl¹d w zagadnienie z punktu widzenia rosyjskiej biurokracji oraz kszta³tuj¹cych siê za³o¿eñ polityki realizowanej przez Petersburg. Generalnie nap³yw rosyjskiego elementu do struktur administracyjnych Królestwa nie przybra³ charakteru masowego, a rusyfikacja nie sta³a siê zupe³na. Praca oparta zosta³a w du¿ym stopniu na nie eksplorowanym jeszcze materiale z archiwów rosyjskich oraz polskiej i rosyjskiej literaturze przedmiotu. Wzbogacono j¹ o aneks, w którym zamieszczono siedem dokumentów ilustruj¹cych aspekty realizowanej polityki lub prezentuj¹cych stosunek rosyjskiej opinii publicznej do kwestii polskiej oraz zaopatrzono w indeks nazwisk, niestety niezbyt starannie wykonany (pominiêto szereg nazwisk pojawiaj¹cych siê w tekœcie). Monografia Leonida Gorizontowa jest niew¹tpliwie du¿ym osi¹gniêciem naukowym, wk³adem rosyjskiego historyka w poznanie wci¹¿ jeszcze nie w pe³ni wyjaœnionych aspektów polityki Rosji na ziemiach polskich. Praca warta jest udostêpnienia w jêzyku polskim szerszej publicznoœci czytaj¹cej. Zbigniew Opacki Uniwersytet Gdañski Instytut Historii Oskar K o f l e r, ¯ydowskie dwory. Wspomnienia z Galicji Wschodniej od pocz¹tku XIX wieku do wybuchu I wojny œwiatowej, przygotowa³a do druku, wstêpem, przypisami opatrzy³a i indeksy zestawi³a Ewa K o Ÿ m i ñ s k a – F r e j l a k, ¯ydowski Instytut Historyczny, seria Wspomnienia, relacje, dzienniki, Warszawa 1999, s. 294, 1 nlb. Rolnictwo by³o dzia³em gospodarki, z którego utrzymywa³o siê stosunkowo niewielu ¯ydów w Polsce, a ziemiañstwo ¿ydowskie liczy³o niewiele rodzin, przede wszystkim w Galicji Wschodniej. Nic dziwnego, ¿e ¿ydowscy rolnicy nie przyci¹gaj¹ uwagi badaczy, choæ przecie¿ w niektórych regionach, w skali lokalnej, odgrywali istotn¹ rolê gospodarcz¹ i spo³eczn¹. Doœæ powiedzieæ, ¿e w dawnym zaborze austriackim by³o ich w latach miêdzywojennych dostatecznie wielu, by op³aca³o siê wydawaæ fachowe czasopismo rolnicze zamieszczaj¹ce artyku³y w dwóch jêzykach: jidysz oraz polskim. Warto siê nimi zajmowaæ choæby tylko w tym celu, by przeprowadziæ porównawcz¹ analizê sposobów gospodarowania oraz wyników w³aœcicieli ¿ydowskich i chrzeœcijañskich. Wspomnienia z m³odoœci Oskara K o f l e r a, który wprawdzie na roli nie pracowa³ (rodzinna posiad³oœæ uleg³a parcelacji wkrótce po 1918 r. i autor podj¹³ pracê w banku), ale zachowa³ dobrze w pamiêci zarówno rodzinê bli¿sz¹ i dalsz¹, jak stosunki spo³eczne i gospodarcze, zas³uguj¹ na baczn¹ uwagê. Tym bardziej, ¿e ksi¹¿ka napisana jest barwnie i ciekawie. Zapewne niektóre jej fragmenty poœwiêcone organizacji folwarku i technice pracy na roli bêd¹ interesowaæ jedynie historyków gospodarczych, lecz z punktu widzenia innych czytelników okupione to bêdzie z nawi¹zk¹ przez — egzotyczne dziœ — familijne, obyczajowe oraz inne anegdoty, których w niej nie brak. Zwróæmy jednak uwagê na problemy szczególnie istotne dla historyka. Przede wszystkim s¹ to wspomniane ju¿ opisy organizacji pracy oraz stosunków panuj¹cych na folwarku. Dostrzec mo¿na dumê, z jak¹ autor opisuje znakomit¹ organizacjê pracy oraz nowoczesnoœæ wyposa¿enia, a tak¿e wyniki gospodarowania. Prawdopodobnie 3 A. C h w a l b a, Polacy w s³u¿bie Moskali, Warszawa–Kraków 1999; £. C h i m i a k, Gubernatorzy rosyjscy w Królestwie Polskim 1863–1915. Szkic do portretu zbiorowego, Wroc³aw 1999. RECENZJE 489 ma racjê, porównuj¹c je z satysfakcj¹ z nie tak dobrze prowadzonymi folwarkami chrzeœcijañskich s¹siadów. Natomiast z wiêkszym krytycyzmem odnoszê siê do uogólnieñ formu³owanych na tej podstawie, które dotycz¹ przewagi ogó³u gospodarstw ¿ydowskich. Kofler stwierdza wprawdzie s³usznie, ¿e polscy ziemianie wiele czasu, energii — a tak¿e pieniêdzy — poœwiêcali na sprawy obce ¯ydom (polowanie, huczne zabawy s¹siedzkie, politykê), a w rezultacie przerzucali kierowanie gospodark¹ na plenipotentów, lecz z opowieœci rodzinnych wynika, i¿ tak¿e w œrodowisku ¿ydowskim nie brakowa³o niefortunnych gospodarzy. Dobre wyniki gospodarowania sk³onny by³bym wiêc przypisaæ przede wszystkim talentom ojca autora. Dodatkowym czynnikiem sprzyjaj¹cym by³a tak¿e okolicznoœæ, ¿e — w odró¿nieniu od ziemian polskich — nie korzysta³ z pomocy faktora, natomiast porozumiewa³ siê bezpoœrednio z kupcami ¿ydowskimi przy sprzeda¿y plonów i lepiej orientowa³ w cenach gie³dowych. Zastanowiæ siê tak¿e nale¿y nad jeszcze jednym czynnikiem, a mianowicie nad odmiennymi tradycjami gospodarowania w spo³ecznoœci ¿ydowskiej i polskiej. ¯ydzi w swoim czasie stanowili warstwê, która wnosi³a do ¿ycia ekonomicznego stosunki towarowo–pieniê¿ne, a wiêc by³a lepiej przygotowana do przeobra¿eñ rolnictwa dokonuj¹cych siê po uw³aszczeniu ch³opów. Byæ mo¿e warto zastanowiæ siê ponownie nad tradycyjnym obrazem folwarcznego rolnictwa galicyjskiego, upadaj¹cego pod wp³ywem niesprzyjaj¹cych warunków obiektywnych. A mo¿e wiele zale¿a³o od tego, czy w³aœciciel folwarku potrafi³ dostosowaæ siê do wymagañ gospodarki rynkowej? Z pewnym sceptycyzmem odnoszê siê do relacji o sielskich wrêcz stosunkach miêdzy dworem a ch³opami i fornalami. Obserwacje czynione z pozycji w³aœciciela, ewentualnie panicza ze dworu niekoniecznie bywaj¹ zgodne z punktem widzenia mieszkañców czworaków oraz wsi, którzy w normalnych czasach pragn¹ zaskarbiæ sobie przychylnoœæ pracodawcy. Sytuacja ulega³a zmianie w czasach niepokojów, wojny lub przewrotu spo³ecznego. Zapewne przed 1914 r. na prowincji galicyjskiej stosunki miêdzy ¯ydami, Ukraiñcami oraz Polakami uk³ada³y siê lepiej ni¿ we Lwowie oraz w czasach póŸniejszych (potwierdzaj¹ to wspomnienia autorów wywodz¹cych siê z innych œrodowisk), lecz prawdopodobnie mniej sielankowo. Zwróæmy zreszt¹ uwagê na znany fakt, ¿e wydarzenia lat m³odoœci ogl¹dane z perspektywy wielu dziesiêcioleci, po dwóch wojnach œwiatowych, zdaj¹ siê rodzajem raju utraconego. Podkreœliæ przecie¿ nale¿y, ¿e niemal ca³a rodzina autora straci³a ¿ycie w wyniku Zag³ady. I w tym przypadku nale¿y siê wystrzegaæ zbyt daleko id¹cych uogólnieñ. Opis postêpowania dworu Koflerów w stosunku do pracowników i ch³opów sk³ania do wniosku, ¿e przynajmniej w tym przypadku dystans spo³eczny miêdzy ch³opami a rodzin¹ ziemiañsk¹ by³ mniejszy, ni¿ w majêtnoœciach szlacheckich. ¯yd — nawet w³aœciciel ziemski — w tradycyjnej hierarchii spo³ecznej znajdowa³ siê poni¿ej szlachcica; tym bardziej gdy ten ostatni chlubi³ siê arystokratycznym tytu³em, choæby by³ to tylko „galicyjski hrabia”. Kolejnym interesuj¹cym zagadnieniem s¹ stosunki miêdzy ziemianami polskimi a ¿ydowskimi. Autor ukazuje obraz separacji towarzyskiej obu œrodowisk, spowodowanej odmienn¹ obyczajowoœci¹ i tradycjami oraz tradycyjn¹ ró¿nic¹ pozycji spo³ecznej, lecz zarazem wspó³pracy w przypadkach wynikaj¹cych z rozmaitych wydarzeñ. Z uznaniem nale¿y wspomnieæ tak¿e o opracowaniu edytorskim wspomnieñ, które jest dzie³em wnuczki autora. Zwiêz³y wstêp rysuje jego postaæ tak, jak pozosta³a w pamiêci rodziny, a tak¿e przedstawia historyczne t³o wydarzeñ. W niektórych miejscach spotykamy tak¿e przypisy, istotne zw³aszcza dla czytelnika niedostatecznie znaj¹cego realia ¿ycia ¿ydowskiego. Zdarzaj¹ siê wprawdzie — nieliczne i mniejszej wagi — potkniêcia, lecz chyba najwa¿niejszym z nich jest brak wyjaœnienia terminu „egzamin apelacyjny” (s. 67 i 82) w odniesieniu do egzaminu zdawanego przez kandydata do zawodu adwokata; prawdopodobnie powinno byæ „egzamin aplikacyjny”, zdawany przez aplikanta adwokackiego. Byæ mo¿e, jest to omy³kowe odczytanie rêkopisu. Po¿yteczne s¹ tak¿e indeksy nazwisk i miejscowoœci. Zastanawiaj¹ce jest, ¿e nie uda³o siê odnaleŸæ œladów w³aœcicieli ¿ydowskich w publikacjach poœwiêconych dziejom rezydencji kresowych, o czym spotykamy wzmianki w niektórych przypisach. Zas³ug¹ autora jest opracowanie rodzinnych tablic genealogicznych, a tak¿e rysunkowe plany (starannie reprodukowane) dworu oraz najbli¿szej jego okolicy. Zamieszczono tak¿e jedyne zachowane zdjêcie rodzinne, interesuj¹ce m.in. z tego powodu, ¿e ukazuje pokoleniowe ró¿nice ubioru. Jerzy Tomaszewski Uniwersytet Warszawski Instytut Historyczny 490 RECENZJE Rados³aw P. ¯ u r a w s k i v e l G r a j e w s k i, Wielka Brytania w „dyplomacji” ksiêcia Adama Jerzego Czartoryskiego wobec kryzysu wschodniego (1832–1841). Wydawnictwo Naukowe SEMPER, Warszawa 1999, s. 409, 6 map. W krajowej historiografii lat powojennych emigracyjny obóz zwolenników ksiêcia Adama Jerzego Czartoryskiego bywa³ ostro krytykowany, b¹dŸ przemilczany, jednak od d³u¿szego ju¿ czasu ma on szczêœcie do znakomitych i sumiennych dziejopisów. Prace Jerzego S k o w r o n k a, Krzysztofa D a c h a, S³awomira K a l e m b k i, Barbary K o n a r s k i e j, Jerzego W s z o ³ k a, Ma³gorzaty W i l l a u m e, Haliny L u t z o w e j, Hansa Henninga H a h n a, Andrzeja N o w a k a, Antoniego C e t n a r o w i c z a i Zofii W ó j c i c k i e j — by wymieniæ tu ledwie garœæ nazwisk — przywróci³y liberalnym konserwatystom nale¿n¹ im pamiêæ. Zdejmuj¹c z czartoryszczyków odium „czarnych charakterów” wychodŸstwa polistopadowego, studia te rzuci³y te¿ wiele nowego œwiat³a na niektóre mniej znane aspekty dzia³alnoœci Hotelu Lambert, takie jak choæby techniki aktywnoœci paradyplomatycznej i propagandowej, wypracowywane w otoczeniu ksiêcia Adama d³ugofalowe koncepcje polityczne, czy kontakty z innymi europejskimi ruchami narodowymi. Wszystko to nie oznacza jednak, ¿e dalsze szczegó³owe studia Ÿród³owe straci³y swój sens. Wymownym tego dowodem jest opublikowana niedawno praca ³ódzkiego historyka Rados³awa ¯ u r a w s k i e g o. Jej nie³atwy do zrozumienia dla laika tytu³ nie jest mo¿e najlepsz¹ zapowiedzi¹ pasjonuj¹cej treœci ksi¹¿ki. Gwoli prawdy przyznaæ jednak nale¿y, ¿e trudno jest zamkn¹æ w jednym zdaniu problematykê, z któr¹ zmierzy³ siê autor. Uwagê skoncentrowa³ on bowiem na wyrafinowanych dzia³aniach paradyplomatycznych, propagandowych i dywersyjnych czartoryszczyków, obliczonych na pozyskanie wsparcia Londynu dla idei odbudowy pañstwa polskiego w latach trzydziestych i czterdziestych XIX stulecia, a zatem w okresie, gdy rywalizacja rosyjsko–brytyjska na Wschodzie dawa³a Polakom szczególne nadzieje na rych³y konflikt obu mocarstw. Jak pisze autor, jego celem by³o „oœwietlenie relacji jakie zachodzi³y pomiêdzy zmiennym w czasie kierunkiem brytyjskiej polityki zagranicznej prowadzonej w kwestii wschodniej — —, a dotycz¹cymi tych zagadnieñ ¿yczeniami i postulatami strony polskiej, ocenami intencji dzia³añ Brytyjczyków, w³asnymi polskimi mo¿liwoœciami wp³ywu na bieg wydarzeñ, inspirowania i podpowiadania pewnych rozwi¹zañ oraz prowokowania okreœlonych sytuacji” (s. 10–11). Na wyj¹tkowe miejsce rachub na Wielk¹ Brytaniê w ówczesnych koncepcjach politycznych ksiêcia Adama wskazywa³o ju¿ wielu historyków, z Marcelim H a n d e l s m a n e m na czele. Oparte na szeroko zakrojonej kwerendzie archiwalnej studium ¯urawskiego jest najnowszym i — jak dot¹d — najbardziej wyczerpuj¹cym g³osem w dyskusji tocz¹cej siê na ten temat od lat. Autor prezentuje swe ustalenia w szeœciu obszernych rozdzia³ach, w uk³adzie chronologiczno–problemowym. Pierwszy z nich, zatytu³owany „Wielka Brytania w dzia³alnoœci politycznej ksiêcia A. J. Czartoryskiego do 1832 r.”, ró¿ni siê wyraŸnie od pozosta³ych; jest to wprowadzenie — jak przyznaje autor — oparte „w ca³oœci na literaturze przedmiotu” (s. 15). W nastêpnych piêciu rozdzia³ach przewa¿a ju¿ samodzielna analiza materia³u Ÿród³owego. Trzy z nich przynosz¹ omówienie aktywnoœci i nadziei czartoryszczyków zwi¹zanych z wydarzeniami na Bliskim Wschodzie w latach 1832–1841. Rozdzia³ drugi dotyczy miêdzynarodowego kryzysu wywo³anego wojn¹ turecko–egipsk¹ w latach 1832–1833, trzeci traktuje o latach wzglêdnej ciszy na Wschodzie pomiêdzy rokiem 1833 a 1839, zaœ w czwartym autor omawia kolejny kryzys wschodni z udzia³em wielkich mocarstw w latach 1839–1841. Zachowuj¹ce w³asn¹ chronologiê wewnêtrzn¹ dwa kolejne fragmenty ksi¹¿ki poszerzaj¹ geograficzny horyzont dociekañ autora o dzia³alnoœæ czartoryszczyków zwi¹zan¹ z sytuacj¹ na Kaukazie (rozdzia³ pi¹ty) i brytyjsko–rosyjsk¹ rywalizacj¹ w Azji Œrodkowej (rozdzia³ szósty). W obu przypadkach datami granicznymi s¹ lata 1832 i 1841. Pracê zamyka podsumowanie, a orientacjê w poruszanej przez ¯urawskiego problematyce u³atwiaj¹ czytelnikowi starannie zestawione wykazy Ÿróde³ i literatury, indeksy nazwisk i nazw geograficznych oraz szeœæ wykreœlonych przez autora map. W ksi¹¿ce wykorzystane zosta³y zarówno krajowe, jak i zagraniczne zasoby archiwalne. Obszerna jest te¿ lista cytowanych wydawnictw Ÿród³owych i tytu³ów prasowych, a wykaz artyku³ów i opracowañ, do których odwo³uje siê autor, obejmuje oko³o 250 pozycji. Z recenzenckiego obowi¹zku nale¿y zauwa¿yæ, ¿e zakres kwerendy archiwalnej ¯urawskiego móg³by byæ jeszcze szerszy. Sam autor przyznaje, ¿e przechowywane dziœ RECENZJE 491 w prywatnej bibliotece hrabiów Harrowby w Sandon Hall w Anglii papiery bliskiego wspó³pracownika ksiêcia Adama, lorda Dudleya Coutts Stuarta, wnios³yby zapewne „dodatkowe dane interesuj¹ce dla badanego tematu” (s. 18). Uczucie niedosytu wywo³uje równie¿ fakt niewykorzystania materia³ów z londyñskiego Public Record Office, zw³aszcza zaœ teczek ministerstwa spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. Jak wynika ze spisu Ÿróde³, autor nie korzysta³ te¿ z oryginalnych sprawozdañ z obrad brytyjskiego parlamentu, ukazuj¹cych siê od lat w serii „Hansard Parliamentary Debates”. Wyjaœnijmy jednak od razu, ¿e brak dostêpu do owych materia³ów rekompensuje ¯urawski bardzo dobr¹ znajomoœci¹ dokumentów z dyplomatycznej kancelarii ksiêcia Adama, przechowywanych w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie. Znajduj¹ce siê tam orygina³y i kopiariusze korespondencji Czartoryskiego i jego wspó³pracowników, odpisy listów kierowanych niekoniecznie na adres paryskiej siedziby „króla de facto”, czy wreszcie bruliony i kopie memoria³ów przedk³adanych przez czartoryszczyków angielskim decydentom — wszystko to pozwala autorowi na umiejêtne wykorzystywanie treœci dokumentów, których orygina³y spoczywaj¹ dziœ w Londynie czy Sandon. Nieobce s¹ te¿ ¯urawskiemu liczne brytyjskie wydawnictwa Ÿród³owe, zaœ nieznajomoœæ orygina³ów Hansarda okazuje siê mniej istotna, ni¿ mog³oby to siê zrazu wydawaæ. Autor czêsto korzysta bowiem z rozmaitych wyci¹gów, b¹dŸ obszernych fragmentów owych sprawozdañ, zamieszczanych na ³amach ówczesnej prasy. Cytuje te¿ liczne, oparte na sprawozdaniach Hansarda pamflety i broszury, drukowane z inicjatywy czartoryszczyków dla nag³oœnienia wa¿niejszych debat parlamentarnych. Twierdzenia ¯urawskiego s¹ wiêc zawsze nale¿ycie udokumentowane, a wyci¹ganym przez niego wnioskom nie grozi rych³a dezaktualizacja. Niewiele te¿ innych krytycznych uwag nasuwa siê w zwi¹zku z lektur¹ jego pracy. Zawi³ego i nieco niejasnego sformu³owania tytu³u autor przekonuj¹co broni we wstêpie do rozprawy. Budz¹ce pewne w¹tpliwoœci wyodrêbnienie z toku narracji rozdzia³ów „kaukaskiego” i „œrodkowoazjatyckiego”, pozwala jednak na lepsz¹ orientacjê w ca³oœci polityki wschodniej ksiêcia Adama. Jeœli chodzi o sprawy szczegó³owe, autorowi zarzuciæ mo¿na pewn¹ niekonsekwencjê w zapisie tytulatury przedstawicieli brytyjskich elit. Jak wiadomo, dziedziczne tytu³y lordowskie w Anglii to — w porz¹dku rosn¹cym — baron (baron), wicehrabia (viscount), hrabia (earl), markiz (marquis) i ksi¹¿ê (duke). Je¿eli w zapisie u¿ywa siê któregoœ z wy¿ej wymienionych rzeczowników, nie powinno dodawaæ siê s³owa lord — i odwrotnie. ¯urawski przestrzega na ogó³ tej zasady, choæ na stronie 89 spotykamy „lorda Lamba Williama Viscounta Melbourne”. Zdarza siê te¿ autorowi — wbrew przyjêtej przez niego zasadzie — nie t³umaczyæ urzêdowej tytulatury niektórych brytyjskich polityków. Na s. 103 lord Holland wystêpuje bowiem jako „Chancellor of the Duchy of Lancaster”, ze s³usznym wyjaœnieniem, ¿e to honorowy tytu³ ministra bez teki. Poniewa¿ jednak wczeœniej autor przek³ada³ na jêzyk polski wszystkie nazwy angielskich ministerstw, i w tym wypadku nale¿a³oby dodaæ, ¿e chodzi o tzw. kanclerza Ksiêstwa Lancaster. Irytowaæ mo¿e tak¿e — choæ to oczywiœcie uwaga do wydawcy, a nie do autora — przenoszenie du¿ych partii tekstu na nastêpn¹ stronê w sytuacji, kiedy na dole nie mieszcz¹ siê przypisy (zob. np. s. 63 i 261). Z pewnoœci¹ nie u³atwia to lektury i wprowadza do tekstu pewien chaos. Mimo tych drobnych uwag, pracê ¯urawskiego wypada uznaæ za bardzo udane i wyczerpuj¹ce omówienie politycznej dzia³alnoœci Czartoryskiego zwi¹zanej z kryzysem wschodnim. Nie kryj¹c uznania dla miêdzynarodowej aktywnoœci emigracyjnych konserwatystów, autor ani na chwilê nie traci krytycznego dystansu do opisywanych przez siebie postaci, koncepcji i zdarzeñ. Sumuj¹c swe wywody stwierdza m.in.: „bilans dokonañ lat 1832–1841 przekonuje, ¿e z szeroko zakrojonych planów ksiêcia Adama konstruowanych w owym okresie niewiele uda³o siê zrealizowaæ — —. Jedynym niew¹tpliwym sukcesem poczynañ Czartoryskiego wobec Wielkiej Brytanii by³o wytworzenie — — obrazu pañstwa carów odpowiadaj¹cego potrzebom politycznym kierowanego przez niego ugrupowania. Rosja, w wizerunku rozpowszechnionym w spo³eczeñstwie brytyjskim za jego przyczyn¹, by³a ogromnym, despotycznie rz¹dzonym, barbarzyñskim imperium — —, napadaj¹cym na wszystkich swoich s¹siadów — —; ci¹¿y³a nad Niemcami, ciemiê¿y³a Polskê, chcia³a poch³on¹æ Turcjê — —, zagra¿a³a Persji i w perspektywie marzy³a o odebraniu Brytyjczykom Indii” (s. 373). Ten propagandowy sukces by³ jednak tylko cieniem tego, o osi¹gniêciu czego zamyœla³ Czartoryski. Mimo usilnych zabiegów, nie uda³o mu siê bowiem spowodowaæ, by poró¿niona z Rosj¹ Anglia w zdecydowany sposób podnios³a sprawê Polski na forum miêdzynarodowym. Znaczna czêœæ ówczesnych projektów politycznych ksiêcia Adama okaza³a siê wiêc nierealna. Wywodów swych nie koñczy wszak autor t¹ konstatacj¹, lecz podkreœleniem znaczenia dzia³añ czartoryszczyków dla przysz³ych pokoleñ Polaków. Jego zdaniem, to w³aœnie „dziêki temu, ¿e przez ca³y wiek XIX wystarczaj¹co wielu Polaków marzy³o o wybiciu siê na niepodleg³oœæ, w roku 1918 sta³o siê 492 RECENZJE to mo¿liwe” (s. 374). Trudno nie zgodziæ siê z powy¿szymi uwagami. Trudno te¿ zaprzeczyæ, ¿e studium Rados³awa ¯urawskiego zas³uguje na trwa³e miejsce w kanonie lektur poœwiêconych dzia³alnoœci politycznej obozu ksiêcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Krzysztof Marchlewicz Uniwersytet im. Adama Mickiewicza Instytut Historii Sowietskoje obszczestwo: wozniknowienije, razwitije, istoriczieskij fina³, t. 1: Ot wooru¿onnogo wosstanija w Pietrogradie do wtoroj swierchdier¿awy mira; t. II: Apogiej i krach stalinizma, pod red. Jurija A f a n a s j e w a, Rossijskij Gosudarstwiennyj Gumanitarnyj Uniwiersitiet, Moskwa 1997, s. 510, 761. Historiografia rosyjska ostatniego dziesiêciolecia, podobnie jak historiografie innych krajów «postsocjalistycznych», stara siê wype³niaæ luki w badaniach nad histori¹ najnowsz¹. Dotyczy to nawet ca³ych dziedzin, ujmowanych wczeœniej bardziej pod k¹tem ideologicznym ni¿ naukowym. Historia spo³eczna nie jest wyj¹tkiem. Jej rolê poprzednio ograniczano do potwierdzania tez o powstaniu nowej wspólnoty spo³ecznej, a mianowicie narodu radzieckiego. Silne zideologizowanie interesuj¹cego nas tematu w poprzednich latach wp³ynê³o na to, ¿e badacze skupiaj¹ siê teraz na kwestiach szczegó³owych, unikaj¹c jakichkolwiek uogólnieñ. Tym wiêksze znaczenie ma wydana w koñcu 1997 r. praca zespo³u badaczy, skupionych wokó³ Uniwersytetu Humanistycznego w Moskwie (RGGU). Dodajmy, ¿e ksi¹¿ka ta jest czêœci¹ szerszego projektu, maj¹cego na celu przeanalizowanie pewnych zagadnieñ rosyjskiej historii XX wieku1. Autorzy ksi¹¿ki „Spo³eczeñstwo radzieckie: powstanie, rozwój, fina³ dziejowy” zadaj¹c pytanie o samoidentyfikacjê wspó³czesnej Rosji szukaj¹ odpowiedzi w przesz³oœci. Uwa¿aj¹ za istotne unikniêcie podejœcia aksjologicznego, pod którym rozumiej¹, jak zapowiada we wstêpie akademik Jurij A f a n a s j e w, „istnienie w historiografii elementów publicystyki politycznej, która z regu³y szuka w historii sojuszników lub przeciwników”2. W³aœnie d¹¿enie do takiego pojmowania historii odró¿nia autorów niniejszej pracy nie tylko od badaczy okresu radzieckiego, ale i od sowietologów zachodnich. Ci ostatni albo przedstawiaj¹ historiê radzieck¹ jako „nieudany, brutalny i niebezpieczny eksperyment nad ludzkoœci¹, swego rodzaju wielk¹ utopijn¹ przygodê naszego wieku”, albo pokazuj¹ ZSRR jako alternatywny wobec zachodniego model gospodarczy i spo³eczny3. Artyku³y, dotycz¹ce kluczowych problemów historii spo³eczeñstwa radzieckiego, rozmieszczono zgodnie z kryterium chronologicznym. Historia ZSRR zosta³a podzielona na dwie fazy — od 1917 r. do koñca drugiej wojny œwiatowej i od 1945 r. a¿ do czasów Gorbaczowa. Wed³ug tego podzia³u pierwszy tom dotyczy okresu od rewolucji paŸdziernikowej, czyli upadku Imperium Rosyjskiego, do koñca drugiej wojny œwiatowej. W³aœnie po 1945 r., jak uwa¿aj¹ autorzy pracy, ZSRR osi¹gn¹³ status supermocarstwa œwiatowego, co mia³o równie¿ znaczny wp³yw na losy spo³eczeñstwa. Rozkwit nowego imperium na arenie miêdzynarodowej, jego wewnêtrzna struktura oraz przyczyny i okolicznoœci jego upadku zosta³y przedstawione w drugim tomie. Chocia¿ ksi¹¿ka nie mia³a byæ czymœ w rodzaju podrêcznika dziejów najnowszych, dokonano w niej przegl¹du prawie wszystkich mo¿liwych tematów, dbaj¹c o jak najpe³niejsz¹ reprezentacjê zarówno kwestii spo³eczno–politycznych, jak i spo³eczno–ekonomicznych. Oprócz artyku³ów przedstawiaj¹cych raczej narracyjny 1 Sud’by rossijskogo kriest’janstwa, pod red. J. A f a n a s j e w a, Moskwa 1996; Sowietskaja istoriografija, pod red. J. A f a n a s j e w a, Moskwa 1996; Drugaja wojna 1939–1945, pod red. J. A f a n a s j e w a, Moskwa 1996. 2 J. A f a n a s j e w, Historia i wspó³czesnoœæ t. I, s. 8. 3 R. G. S u n y, Thinking About the History of the USSR, „The Journal of The International Institute”, The University of Michigan, Ann Arbor, Michigan, Winter 1999. RECENZJE 493 sposób podejœcia do zjawisk historycznych, niektóre zas³uguj¹ na uwagê jako próba nowego spojrzenia na prezentowan¹ problematykê. W pierwszym tomie warto wyró¿niæ pracê amerykañskiego historyka M. L e v i n a „Aspekty spo³eczne wojny domowej w Rosji”4, w której przedstawiono zmiany w spo³eczeñstwie rosyjskim od 1917 r. do po³owy lat dwudziestych, miêdzy innymi wp³yw militaryzacji kraju na formowanie siê elity rz¹dz¹cej. W warunkach krachu poprzedniego systemu i rewolucji nast¹pi³a gwa³towna zmiana statusu spo³ecznego wielu ludzi; przede wszystkim dotyczy³o to biedniejszych warstw spo³ecznych, zw³aszcza na wsi, gdzie podczas wojny domowej niewykszta³ceni ch³opi otrzymywali mo¿liwoœæ szybkiego awansu w kszta³tuj¹cej siê Armii Czerwonej, a po wojnie — w strukturach partii komunistycznej oraz biurokracji pañstwowej. E. O s o k i n a przedstawia skutki gospodarczego rozwoju Zwi¹zku Radzieckiego w latach 1920–1930, pos³uguj¹c siê dynamik¹ kryzysowych zjawisk w dziedzinie zaopatrzenia i u¿ytku podstawowych artyku³ów spo¿ywczych5, podczas gdy N. L e b i n a pokaza³a w swojej pracy ten sam okres przez pryzmat ¿ycia codziennego w ZSRR, szczególnie na przyk³adzie tzw. „walki z prze¿ytkami przesz³oœci”6. W koñcu pierwszego tomu zosta³ równie¿ umieszczony niewielki zbiór Ÿróde³, objaœniaj¹cych poszczególne fazy rozwoju pañstwa radzieckiego, przez pryzmat materia³ów o charakterze osobistym. Rozdzia³ ten obejmuje fragmenty artyku³ów publicystycznych z 1917 roku Maksyma Gorkiego, pamiêtnik z tego samego okresu pisarza i etnografa Michai³a Priszwina, kilka listów Stalina z prze³omu lat dwudziestych i trzydziestych, pamiêtnik z 1938 roku wybitnego rosyjskiego uczonego W³adimira Wiernadskiego oraz fragmenty wspomnieñ Wiaczes³awa Mo³otowa. Oprócz artyku³ów Gorkiego, wszystkie wymienione materia³y s¹ publikowane po raz pierwszy. Tom drugi zawiera prace dotycz¹ce bardziej szczegó³owych tematów, miêdzy innym podana zosta³a charakterystyka instytucji wp³ywaj¹cych na rozwój spo³eczeñstwa sowieckiego po 1945 r., takich jak GU£AG, kompleks wojskowo–przemys³owy lub Koœció³ prawos³awny. Wiêksz¹ uwagê zwrócono na problem oporu spo³ecznego. W artykule W. L e l c z u k a7 opisano przebieg i konsekwencje st³umionych przez w³adze zamieszek w miejscowoœci Temirtau w 1959 r., podczas gdy £. G o r d o n w swojej pracy8 przedstawi³ zarys rozwoju ruchu robotniczego na terytorium ZSRR w drugiej po³owie lat osiemdziesi¹tych i pocz¹tku dziewiêædziesi¹tych. Doœæ kontrowersyjnym tematem jest istnienie w Zwi¹zku Radzieckim rozwiniêtego czarnego rynku, który pod koniec istnienia imperium funkcjonowa³ jak odrêbny system gospodarczy. Temat ten, przedmiot sporów zachodnich naukowców, zosta³ podjêty przez L. T i m o f i e j e w a9. Artyku³y o charakterze ogólnoteoretycznym A. S a c h a r o w a i amerykañskiego sowietologa Martina M a l i i stanowi¹ podsumowanie tej obszernej ksi¹¿ki. Sacharow rozpatruje przyczyny upadku i rozk³adu ZSRR10, natomiast Malia w pracy zatytu³owanej „Koniec utopii”11 przedstawia przegl¹d i analizê ca³ego okresu historii Zwi¹zku Radzieckiego. Drugi tom jest zaopatrzony w kalendarium rosyjskiej historii XX wieku, zaczynaj¹c od 1905 a koñcz¹c na 1997 r. oraz uzupe³niony indeksem nazwisk. „Spo³eczeñstwo Radzieckie” jest niew¹tpliwie starannym opracowaniem historycznym. Zgromadzono wiele wartoœciowego materia³u, przedstawiono zarówno ró¿ne koncepcje jak i ró¿ne podejœcia metodologiczne. Szczególnie cennym aspektem pracy jest wykorzystanie zasobów archiwalnych, w wiêkszoœci trudno dostêpnych, a nawet niedostêpnych, dla badacza spoza granic Rosji. Niemniej nasuwaj¹ siê pewne uwagi krytyczne. Od razu wypada zaznaczyæ, ¿e zastosowany sposób prezentacji materia³u utrudnia orientacjê w problemach przedstawionych przez autorów. Przyjêta konstrukcja pracy nie ukazuje ewolucji spo³eczeñstwa radzieckiego. Wydaje siê, ¿e praca zyska³aby g³êbszy wymiar, gdyby redaktorzy jednoczeœnie dokonali przynajmniej ogólnego zarysu problematyki dotycz¹cej samego fenomenu „spo³eczeñstwa radzieckiego”, jego historii, faz rozwoju, charakterystycznych cech kulturalno–psychologicznych. Nie przedstawiono te¿ polemiki w tej sprawie miêdzy historykami ró¿nych szkó³ naukowych, zarówno 4 M. L e w i n, Socialnyje aspiekty gra¿danskoj wojny w Rossiji t. I, s. 30–56. E. O s o k i n a, Cena „bolszogo skaczka”. Krizisy snab¿enija i potrieblenija w gody pierwych piatiletok t. I, s. 205–243. 6 N. L e b i n a, Powsiedniewnost’ 1920–1930ch godow: „bor’ba s pierie¿ytkami prosz³ogo” t. I, s. 244–290. 7 W. L e l c z u k, 1959 god. Rasstrie³ w Temirtau t. II, s. 273–327. 8 L. G o r d o n, Wozro¿dienije raboczego dwi¿enija w Rossiji. Wtoraja po³owina 80 — nacza³o 90–ch godow t. II, s. 445–507. 9 L. T i m o f i e j e w, Institucionalnaja korrupcija socialisticzeskoj sistiemy t. II, s. 508–544. 10 A. S a c h a r o w, O priczinach samorazruszenija SSSR t. II, s. 595–616. 11 M. M a l i a, Koniec utopii t. II, s. 575–594. 5 494 RECENZJE rosyjskich jak i zachodnich. Dodajmy, ¿e zapowiedziane w tytule odniesienie tej pracy do historii spo³ecznej nie sprawdza siê w pe³ni po zapoznaniu siê z treœci¹ ksi¹¿ki. Pojawia siê równie¿ wiele zastrze¿eñ do trafnoœci wyboru poszczególnych tematów, zgodnie z którymi materia³ zosta³ rozmieszczony w obu tomach. Mo¿na wiêc odnieœæ wra¿enie, ¿e niektóre artyku³y znalaz³y siê w ksi¹¿ce przez przypadek; tak na przyk³ad zdumiewaj¹ce jest umieszczenie w pracy z zakresu historii spo³ecznej artyku³ów o stosunkach miêdzynarodowych12. Dziwi te¿ poziom naukowy niektórych artyku³ów (najlepszym przyk³adem mo¿e s³u¿yæ fakt ¿e w artykule A. N i e k r i c z a13, poœwiêconym charakterystyce nomenklatury radzieckiej, nie zosta³y nawet wymienione fundamentalne prace Milovana D j i l a s a i Michai³a W o s l e n s k i e g o14). Rozczarowuje brak jakichkolwiek prac dotycz¹cych historii ruchu dysydenckiego — tematu, zauwa¿my, niezbêdnego w zrozumieniu powojennego okresu istnienia spo³eczeñstwa radzieckiego. Podsumowuj¹c niniejsz¹ recenzjê, nale¿y jednak stwierdziæ, ¿e ksi¹¿ka stanowi wartoœciowe studium z zakresu dziejów najnowszych, zw³aszcza ze wzglêdu na trudnoœci zwi¹zane z badaniem tego okresu rosyjskiej historii. Igor Potapow Pañstwowy Uniwersytet Moskiewski im. £omonosowa Wydzia³ Historyczny Iván T. [ibor] B e r e n d, Decades of Crisis: Central and Eastern Europe before World War II, University of California Press, Berkeley–Los Angeles–London 1998, s. 437. Niedawno recenzowa³em na tych ³amach poprzedni¹ ksi¹¿kê Ivana B e r e n d a, by³ego prezesa Wêgierskiej Akademii Nauk, obecnie profesora Uniwersytetu Kalifornijskiego oraz przewodnicz¹cego Miêdzynarodowego Komitetu Nauk Historycznych (C. I. S. H.)1. Ksi¹¿ka ta zawiera³a syntezê historyczn¹ pó³wiecza dziejów Europy Œrodkowo–Wschodniej po II wojnie œwiatowej a¿ do ostatnich lat. Obecna praca nosi równie¿ charakter syntetyczny, a dotyczy wczeœniejszego okresu, od pocz¹tku dwudziestego wieku po rok 1939 z tym, ¿e autor szeroko omawia t³o historyczne, siêgaj¹c doœæ g³êboko w wiek XIX, a w zakoñczeniu szkicuje dzieje lat wojny 1939–1945. Autor ma za sob¹ szereg prac poœwiêconych temu w³aœnie okresowi, przy czym jako ekonomista i historyk gospodarczy k³ad³ nacisk na spo³eczno–strukturalny aspekt rozwoju, w którym szuka³ czêsto wyjaœnienia tak¿e wydarzeñ politycznych, ideologicznych i artystycznych. Nale¿y dodaæ, ¿e region, którym siê zajmuje w tych dwóch pracach, od lat stanowi g³ówny obszar jego zainteresowañ i licznych publikacji2, mo¿na wiêc go 12 W pierwszym tomie spotykamy artyku³ Lelczuka dotycz¹cy stosunków radziecko–zachodnich w ostatnich latach drugiej wojny œwiatowej (W. L e l c z u k, U istokow bipolarnogo mira t. I, s. 323–393), zaœ w drugim — artyku³ Narinskiego, w którym rozpatrywany jest problem konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi w pierwszych latach po wojnie (M. N a r i n s k i, Narastanije konfrontaciji: p³an Marsza³³a, Berlinskij krisis t. II, s. 53–89). 13 A. N i e k r i c z, Zo³otoj wiek nomienk³atury t. II, s. 400–443. 14 M. D j i l a s, The New Class, Harcourt 1961; M. W o s l e n s k i j, Nomienk³atura, Moskwa, 1992. 1 J. ¯ a r n o w s k i, Europa Œrodkowo–Wschodnia jako peryferie prawdziwej Europy? (w zwi¹zku z ksi¹¿k¹ I. T. B e r e n d a, Central and Eastern Europe 1944–1993. Detour from the periphery to the periphery, Cambridge University Press 1996, s. 414), PH t. LXXXIX, 1998 z. 4, s. 615–623. 2 Wiele z nich opublikowa³ autor wraz z nie¿yj¹cym ju¿ György R á n k i, np. Economic Development in East–Central Europe in the Nineteenth and Twentieth Centuries, New York 1974; The European Periphery and Industrialization, 1780–1914, Cambridge 1982 oraz rozdzia³y dotycz¹ce Europy Po³udniowo–Wschodniej w Handbuch der europäischen Wirtschafts– und Sozialgeschichte, pod red. W. F i s c h e r a, t. V, Stuttgart 1985. RECENZJE 495 okreœliæ jako historyka szczególnie dobrze przygotowanego do opracowania ujêæ syntetycznych odnosz¹cych siê do krajów Europy Œrodkowo–Wschodniej3. Poprzednia praca wyró¿nia³a siê w³asn¹ rzeczow¹ koncepcj¹ autora, odbijaj¹c¹ korzystnie od licznych „demaskatorskich” ksi¹¿ek o najnowszych dziejach Europy Œrodkowej, powsta³ych w ostatnich latach w ró¿nych krajach. Prac o charakterze syntetycznym, omawiaj¹cych powojenne dzieje tego obszaru, jest bardzo wiele, ale jeszcze wiêcej jest ró¿nego kalibru syntez okresu miêdzywojennego. Tote¿ obecna praca Berenda spotyka siê z du¿¹ konkurencj¹, co prawda prac czêsto powierzchownych. W tej sytuacji wartoœæ ujêæ syntetycznych zale¿y przede wszystkim od dwóch czynników: od oryginalnoœci koncepcji i od gruntownej znajomoœci dziejów poszczególnych krajów. Jednostkami, którymi, operuje autor, s¹ przede wszystkim kraje–pañstwa Europy Œrodkowo– –Wschodniej, u¿ywaj¹ce wielu bardzo ró¿ni¹cych siê od siebie jêzyków, których znajomoœci od jednego autora trudno wymagaæ. W tej sytuacji nie sposób unikn¹æ pos³ugiwania siê informacjami z drugiej rêki, których dok³adnoœæ czêsto jednak zawodzi. S¹dy ogólne budowane na takiej podstawie mog¹ mieæ powierzchowny charakter. Polski czytelnik spostrze¿e w ksi¹¿ce Berenda drobne potkniêcia odnosz¹ce siê do historii naszego kraju. Nie warto ich nawet wymieniaæ, œwiadcz¹ jednak o trudnoœciach, piêtrz¹cych siê przed twórcami prac syntetycznych o naszym regionie Europy. Podobne wra¿enie nasuwa³a poprzednio recenzowana ksi¹¿ka Berenda. Autor konsekwentnie trzyma siê tezy, któr¹ rozwin¹³ miêdzy innymi w swej ksi¹¿ce z 1996 r. Chodzi tu o teoriê modernizacji, z któr¹ wi¹¿e wyk³adniê zmian spo³ecznych, gospodarczych i politycznych w krajach Europy Œrodkowo–Wschodniej. W tym miejscu trzeba podkreœliæ, ¿e o ile w poprzedniej ksi¹¿ce ograniczy³ siê do Europy Œrodkowo–Wschodniej, a œciœle bior¹c do „satelitów” ZSRR (tak¿e tych, które jak Jugos³awia czy Albania uwolni³y siê od zale¿noœci od tego mocarstwa), to obecna ksi¹¿ka w³¹cza równie¿ Rosjê/ZSRR4. Generalne wyjaœnienie najwa¿niejszego problemu XX wieku w Europie, a mianowicie genezy ruchów i re¿imów totalitarnych i autorytarnych, widzi autor w rozpaczliwych próbach krajów i spo³eczeñstw zacofanych i peryferyjnych (w stosunku do rozwiniêtego j¹dra zachodnioeuropejskiego i, oczywiœcie, rozwiniêtych krajów zamorskich z USA na czele) wydobycia siê z zacofania i zniwelowania ró¿nic dziel¹cych je od bogatego Zachodu5. Przedstawiaj¹c tê kwestiê muszê nawi¹zaæ do jej obszernego omówienia zawartego w moim artykule recenzyjnym z poprzedniej ksi¹¿ki Berenda. Po zapoznaniu siê z obecn¹ syntez¹ nasuwaj¹ siê bowiem bardzo podobne uwagi. Sprowadzaj¹ siê one do uznania ograniczonych mo¿liwoœci monokauzalnego wyjaœnienia omawianego odcinka dziejów Europy Œrodkowo–Wschodniej. Jeœli nawet na dnie wszelkich odstêpstw od „naturalnego” (=liberalno–demokratycznego?) modelu rozwoju w Europie le¿a³ motyw wydobycia siê z zacofania i dogonienia krajów i spo³eczeñstw przoduj¹cych, to nie mo¿na ignorowaæ specyficznych cech ca³ej epoki, która obudzi³a do ¿ycia politycznego szerokie masy ludnoœci, dot¹d stanowi¹ce tylko przedmiot historii. Do nich, a nie jak dawniej g³ównie do elit spo³ecznych musia³ siê odwo³ywaæ ka¿dy, kto chcia³ osi¹gn¹æ jakieœ powa¿niejsze cele spo³eczne i polityczne. Z t¹ kwesti¹ œciœle wi¹¿e siê rozwój wspólnot narodowych w XX wieku. Przyspieszone dojrzewanie tych wspólnot w krajach „peryferyjnych”, oznaczaj¹ce w³¹czenie szerokich mas tych mniej lub bardziej „zacofanych” spo³eczeñstw w orbitê zainteresowania polityki, musia³o prowadziæ do przewagi ruchów typu populistycznego, opartych na powszechnej partycypacji, a po uzyskaniu w³adzy nawet wymuszaj¹cych partycypacjê lub choæby jej zewnêtrzne objawy. Tu bowiem nie by³o, jak w krajach zachodnich, umocnionych ju¿ dawniej kilku podstawowych kierunków politycznych, popieranych przez powa¿n¹ czêœæ ludnoœci, która poprzez te ruchy czu³a siê w³¹czona do ¿ycia politycznego kraju. Nowopozyskane dla polityki i ¿ycia narodowego masy mog³y byæ zorganizowane raczej tylko w ramach ruchów populistycznych. 3 Ksi¹¿ka dzieli siê na trzy czêœci: pierwsza omawia okres do koñca I wojny œwiatowej, druga — dziesiêciolecie 1918–1929, trzecia — lata 1929–1939. W pierwszej autor k³adzie nacisk na specyfikê naszego regionu z punktu widzenia modernizacji oraz na powstanie ideologii nacjonalizmu, komunizmu i faszyzmu. W drugiej wyró¿nia m.in. nacjonalizm w polityce i gospodarce, oraz powstanie systemu komunistycznego w Rosji, w trzeciej spo³eczne i gospodarcze skutki kryzysu i powstanie re¿imów dyktatorskich. Zwracaj¹ uwagê dwa doœæ obszerne rozdzia³y poœwiêcone sztuce, jeden do 1918 r., drugi po tej dacie. 4 Poprzednia wersja omawianej ksi¹¿ki ukaza³a siê w 1982 r. w jêz. wêgierskim i mia³a wówczas trzy wydania. Wersja ta nie jest mi znana, choæby ze wzglêdów jêzykowych. Odwrotnie ni¿ obecna, poprzednia wersja obejmowa³a Niemcy, a wyklucza³a Rosjê i kraje ba³tyckie. Ju¿ ten fakt wskazuje, ¿e mamy tu do czynienia z nowym opracowaniem, co autor potwierdza w przedmowie (s. XVII–XVIII). 5 The various revolts and modernization attempts in Central and Eastern Europe, whether nationalist, right–wing, or left–wing, all deformed into dictatorships — Nazi, royal, presidential, military, and Stalinist — during the 1930s. (s. 357). 496 RECENZJE Ta okolicznoœæ wywar³a wp³yw zarówno na formy polityczne w okresie miêdzywojennym jak i na programy polityczne, które nie ogranicza³y siê do próby dokonania skoku modernizacyjnego, lecz tak¿e, a czêsto na pierwszym planie, formu³owa³y cele nacjonalistyczne i imperialne. W gruncie rzeczy te dwa rodzaje celów, modernizacyjne i nacjonalistyczne, by³y nie tylko niezale¿ne od siebie, lecz tak¿e mog³y w pewnym momencie wejœæ w konflikt, gdy szczup³y i niewystarczaj¹co rozwiniêty potencja³ spo³eczno–gospodarczy danego spo³eczeñstwa mia³ staæ siê podstaw¹ ekspansji, kosztownej dos³ownie i w przenoœni. Koncepcja imperialna tam, gdzie mog³a wchodziæ w grê, np. w Niemczech czy we W³oszech, mog³a te dwa cele ³¹czyæ zapowiadaj¹c zbudowanie imperium, w którym podbite ludy bêd¹ pracowa³y na metropoliê i jej panów. Ten pomys³ zosta³ jednak przez hitlerowców rozwiniêty szerzej dopiero w czasie II wojny œwiatowej, ruchy zaœ i re¿imy w innych mniejszych krajach nie mia³y nawet w przybli¿eniu wystarczaj¹cego potencja³u do podobnych zamys³ów. Jednak propaganda autorytarna chêtnie ³¹czy³a modernizacjê z realizacj¹ programu nacjonalistycznego, wskazuj¹c np. na obce narodowoœci lub s¹siednie narody jako na przeszkodê w dziele przebudowy kraju, która to przebudowa mia³a byæ mo¿liwa tylko przy pos³usznym podporz¹dkowaniu siê ca³ego spo³eczeñstwa re¿imowi. Zreszt¹ w odró¿nieniu od krajów faszystowskich — Niemiec i W³och — w krajach Europy Œrodkowo–Wschodniej nie powsta³y silne ruchy masowe kierowane przez nowe, populistyczne elity prawicowe. Dominuj¹ce tu elity, pochodz¹ce w zasadzie spoœród tradycyjnych klas rz¹dz¹cych, nie potrafi³y stworzyæ ruchów masowych, bo te¿ nie mog³y szerszym warstwom ludnoœci zaproponowaæ ¿adnych populistyczno–rewolucyjnych hase³: chodzi³o im przecie¿ g³ównie o utrzymanie w³adzy i pozycji spo³ecznej. Taka sytuacja powsta³a we wszystkich, z jednym wyj¹tkiem, krajach Europy Œrodkowo–Wschodniej po za³amaniu siê instytucji demokratyczno–parlamentarnych. Re¿imy autorytarne nie mia³y wiêc w ówczesnej sytuacji ¿adnych szans przyspieszenia modernizacji i zdobycia masowego poparcia. W ka¿dym razie operowanie sam¹ tylko teori¹ modernizacji dla wyjaœnienia skomplikowanych problemów naszego regionu Europy nie wydaje siê wystarczaj¹ce. Pisa³em o tym tak¿e w poprzedniej recenzji, wyra¿aj¹c przekonanie, ¿e dopiero zestawienie przeobra¿eñ Europy Œrodkowo–Wschodniej w ca³ej wielkiej epoce, od XIX w. a¿ po ostatnie lata, upowa¿nia³oby do snucia daleko id¹cych rozwa¿añ o pod³o¿u tych przeobra¿eñ. Teraz, gdy autor opublikowa³ ju¿ ksi¹¿kê, która wraz z poprzedni¹ omawia dzieje ostatnich 100–150 lat, nale¿a³oby oczekiwaæ nowego ujêcia jego tez. Szkoda, ¿e w obecnie omawianej pracy nawet nie wspomina o tej z 1996 r. Mocn¹ stron¹ ksi¹¿ki, jak w ogóle prac Berenda, s¹ problemy gospodarcze i spo³eczne. Pisze on sporo o zagadnieniach gospodarki krajów peryferyjnych, któremu to problemowi poœwiêci³ ju¿ przedtem powa¿ne studia. Zwracaj¹ uwagê dane umo¿liwiaj¹ce zmierzenie wzglêdnego zapóŸnienia Wschodu europejskiego w stosunku do Zachodu i wskazuj¹ce na rosn¹c¹ w ci¹gu XIX w. lukê miêdzy nimi (s. 3–22). Nawet w najlepszym okresie modernizacji i industrializacji, tj. w latach 1860–1910, przyrost produktu narodowego w Europie Wschodniej i Œrodkowo–Wschodniej by³ ni¿szy ni¿ na Zachodzie, a wiêc i wówczas luka miêdzy nimi zwiêksza³a siê. Wielki kryzys lat dwudziestych i trzydziestych pog³êbi³ dodatkowo peryferyjny charakter naszego regionu, zw³aszcza jego gospodarki. Na uwagê zas³uguj¹ te¿ bli¿sze dane o znanych sk¹din¹d dysproporcjach w strukturze etniczno–gospodarczej w Europie Œrodkowo–Wschodniej (s. 24–47). Wspomnia³em wy¿ej (przypis 3) o wewnêtrznym uk³adzie ksi¹¿ki i nie mam zamiaru systematycznie omawiaæ kolejnych jej rozdzia³ów, tym bardziej ¿e chodzi tu o syntetyczne przedstawienie na ogó³ znanych historykom wydarzeñ. Ograniczê siê do zanotowania niektórych opinii autora. Wœród nich wymieniæ nale¿y pogl¹d o braku szans demokracji parlamentarnej w krajach naszego regionu po 1918 r.6 O ile naiwnoœci¹ jest wypowiadany niekiedy pogl¹d o bezpoœredniej zale¿noœci dobrobytu i demokracji (czy¿ nie zdarza³o siê wspó³istnienie wzglêdnej zamo¿noœci spo³eczeñstwa i systemu dyktatorskiego?), o tyle trudno sobie wyobraziæ we wspó³czesnym œwiecie naprawdê funkcjonuj¹cy system demokratyczny oparty na odczuwalnej biedzie i prymitywizmie bytowania przewa¿nej czêœci ludnoœci. Nic dziwnego, ¿e z wyj¹tkiem Czech i bardzo krótkich okresów gdzie indziej, parlamenty bywa³y dekoracj¹, prawa obywatelskie, w tym gwarancje dla mniejszoœci etnicznych pozostawa³y na papierze itd. itp. Ani szersze rzesze spo³eczeñstwa, ani elity polityczne nie by³y w tych krajach zapleczem demokracji, niezale¿nie od g³oszonych oficjalnie hase³, dostosowanych przecie¿ do przewagi mocarstw 6 The historical alternative to Bolshevik and populist dictatorships in postwar Central and Eastern Europe was not Western–type democracy but „white” terror and conservative autocracy (s. 139). RECENZJE 497 zachodnich w ówczesnym œwiecie, zw³aszcza bezpoœrednio po 1918 r. W krajach Europy Œrodkowo–Wschodniej podstawowe znaczenie mia³o po czêœci jeszcze staroœwiecko–patriarchalne, a po czêœci ju¿ autorytarne i antydemokratyczne nastawienie ugrupowañ prawicowych, a tak¿e wzglêdna s³aboœæ demokratycznego socjalizmu, który na lewicy bywa³ wypierany przez komunizm. Jeœli do tego dodamy czynnik kombatancki, tak istotny po 1918 r., stoj¹cy najczêœciej po stronie nacjonalistycznego autorytaryzmu, a w ka¿dym razie o nastawieniu autorytarnym, to powstaje pytanie, kto w³aœciwie mia³ wprowadzaæ demokracjê w tym regionie, zw³aszcza wœród kryzysowej gospodarki powojennej, wkrótce zaœ w obliczu dewastuj¹cej wszystko depresji gospodarczej –– wielkiego kryzysu. W tym wypadku Berend ma chyba racjê, ¿e w ówczesn¹ sytuacjê w naszym regionie wbudowane by³y struktury autorytarne. Na uwagê zas³uguje to, co autor pisze o wzajemnym stosunku faszyzmu i innych kierunków nacjonalistycznych i kontrrewolucyjnych w Europie Œrodkowo–Wschodniej. Cytuj¹c ostrze¿enia Karola P o l a n y i’ e g o7 przed mieszaniem nacjonalizmu, autorytaryzmu i faszyzmu podkreœla, ¿e ró¿ne te kierunki mia³y wspólne pod³o¿e, a mianowicie zacofanie gospodarcze i archaiczn¹ strukturê spo³eczn¹, a tak¿e niezakoñczony w swoim czasie proces tworzenia narodów (s. 201). W koñcu jednak (s. 340–345) podkreœla rzecz chyba najwa¿niejsz¹: re¿imy autorytarne w Europie Œrodkowo–Wschodniej w okresie miêdzywojennym nosi³y przede wszystkim konserwatywno–modernizacyjny, antyrewolucyjny charakter, obawia³y siê zaœ zarówno rewolucji z lewa, jak i wysadzenia z siod³a przez faszystowskich konkurentów. Taki obraz powtórzy³ siê prawie we wszystkich krajach tego regionu i okolicznoœæ ta sta³a siê powa¿n¹ zapor¹ na drodze do objêcia w³adzy przez ¿ywio³y faszystowskie. Nawet w czasie II wojny œwiatowej trwa³ ten konflikt wœród warstwy rz¹dz¹cej pañstw–sojuszników Hitlera, o czym dobitnie pouczaj¹ przyk³ady Rumunii i Wêgier. Tak¿e i w tej kwestii nale¿a³oby przyznaæ racjê autorowi. Opis przeobra¿eñ, które zasz³y w Rosji/ZSRR po 1918 r. a¿ do II wojny œwiatowej, pozostaje nieco w cieniu tendencji autora do wyjaœnienia wszystkiego przy pomocy teorii modernizacji. Tote¿ ta jednak ca³kiem odrêbna historia komunistycznego imperium zosta³a wt³oczona do kolejnych rozdzia³ów chronologicznych. O to jednak mniejsza, wa¿niejsza jest u³omnoœæ i cz¹stkowoœæ „modernizacyjnego” wyjaœnienia tak z³o¿onych procesów historycznych, choæ oczywiœcie peryferyjnoœæ i zacofanie gospodarczo–spo³eczne Rosji z pewnoœci¹ le¿a³y u podstaw rewolucji, a potem — koncepcji „budowy socjalizmu w jednym kraju”, której promotorem by³ Stalin. Poza tym autor niekiedy prezentuje ró¿ne tezy na temat spornych problemów historii tego okresu, sam nie zajmuje jednak stanowiska, jak np. przy próbie wyjaœnienia istoty i racjonalnego j¹dra stalinowskich czystek (s. 352–353). Na podkreœlenie zas³uguje natomiast spostrze¿enie, ¿e milionom przeœladowanych i pomordowanych w czystkach stalinowskich musia³y odpowiadaæ miliony (na pewno mniejsza ich liczba) awansowanych, czêœciowo na stanowiska dopiero co opró¿nione, inaczej ta krwawa maszyna nie mog³aby funkcjonowaæ, gdy¿ ¿adna w³adza nie mo¿e obyæ siê bez pewnego minimum poparcia i to nie jednostek, lecz przynajmniej niektórych œrodowisk, grup i warstw spo³ecznych8. Polskiego czytelnika interesuje szczególnie obraz i miejsce Polski w tej syntezie historycznej. Wspomniano tu o drobnych potkniêciach, ale g³ówne linie polskiej historii, zawsze na tle ca³ego regionu, zosta³y prawid³owo naszkicowane. Zreszt¹ autor cytuje w bibliografii tak¿e parê opracowañ polskich. Nie ma tu jakichœ rewelacji; sk¹din¹d Berend dok³adniej zdaje siê znaæ meandry historii krajów Europy Po³udniowo–Wschodniej, choæby z uwagi na swe poprzednie prace. Uwagê zwraca spostrze¿enie, ¿e plany wszelkich struktur wielonarodowych na omawianym terenie (tu mamy na myœli Europê Œrodkowo–Wschodni¹, wykluczaj¹c wschodnie imperium rosyjsko–sowieckie) ca³kowicie zawiod³y, nawet jeœli uda³o siê pocz¹tkowo nadaæ tym strukturom formy pañstwowe. Prawdziwoœæ tej tezy potwierdzaj¹ i wspó³czesne wydarzenia. Wspominamy o tym dlatego, ¿e na tym tle jeszcze ostrzej rysuje siê anachronizm i beznadziejnoœæ polskich ponadnarodowoœciowych planów wschodnich (w tym polityki wschodniej Pi³sudskiego) nawi¹zuj¹cych do warunków i pojêæ przedrozbiorowych (s. 148–149)9. 7 K. P o l a n y i, The Great Transformation: The Political and Economic Originis of Our Time, Boston 1964. This Stalin phenomenon would be unrealisable without both the ruthless oppression, and successful modernization that uprooted and massacred millions but elevated other millions (s. 348–349). Dodajmy jednak, ¿e chodzi tu o swoist¹ modernizacjê, o celach w ostatecznym rachunku g³ównie wojskowo–mocarstwowych a nie spo³ecznych, po drugie nawi¹zuj¹c¹ do ówczeœnie jeszcze nie prze¿ytych wprawdzie, ale ju¿ nie nowoczesnych wzorów technicznych. 9 Berend wspomina tak¿e o formule Paderewskiego z jego listu do Wilsona, gdzie u¿y³ sformu³owania „United States of Poland” (s. 148). 8 498 RECENZJE Na koniec o dwóch rozdzia³ach poœwiêconych sztuce. Jeden nazywa siê „Revolution in Art and the Art in Revolution” i dotyczy okresu przedwojennego i pierwszych lat po 1918 r., a drugi: „The Art of Crisis and the Crisis in Art” i dotyczy oczywiœcie zjawisk póŸniejszych, ³¹cznie ze sztuk¹ „totalitarn¹”. Daje to pojêcie o przyjêtym przez autora punkcie widzenia, przy którym zwraca siê uwagê zw³aszcza na zwi¹zki sztuki z ideologi¹ i polityk¹. Rozdzia³y te s¹ po¿yteczne, jeœli siê pamiêta, ¿e zosta³y napisane w takiej w³aœnie optyce, a ponadto ¿e sztuka wystêpuje tu w pewnej izolacji od innych zjawisk kultury, takich np. jak edukacja i szkolnictwo. Z uznaniem przyj¹æ jednak nale¿y rozszerzenie problematyki syntezy poza historiê polityczn¹ i gospodarcz¹. Omawiana przeze mnie ksi¹¿ka i poprzednia praca Berenda stanowi¹ pod wieloma wzglêdami pewn¹ ca³oœæ, zw³aszcza co do sposobu t³umaczenia specyficznych losów historycznych naszego regionu Europy. Obecna synteza, obejmuj¹ca wiek XX po II wojnê œwiatow¹, z obszernym odwo³aniem siê do czasów wczeœniejszych, ma swoje mocniejsze i s³absze strony. Jest ona mocno nacechowana przez dotychczasowy dorobek i zainteresowania autora, w sumie jednak spe³nia podstawowe wymogi opracowania syntetycznego, podbudowanego erudycj¹ i wysi³kiem badawczym znanego historyka. Janusz ¯arnowski Polska Akademia Nauk Instytut Historii Tadeusz Antoni K o w a l s k i, Mniejszoœci narodowe w si³ach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej (1918–1939), Wydawnictwo Adam Marsza³ek, Toruñ 1998, s. 182. Recenzowana ksi¹¿ka, choæ zosta³a wydana w niewielkim nak³adzie (550 egz.), nie mo¿e pozostaæ nie zauwa¿ona. O ile jednak do jej przeczytania sk³ania interesuj¹cy temat, to do napisania recenzji fakt, ¿e powsta³a dziêki dofinansowaniu ze œrodków Komitetu Badañ Naukowych. Dziwne bowiem, ¿e jej pierwsi recenzenci (dla potrzeb Komitetu Badañ Naukowych) — a powinni to byæ dwaj samodzielni pracownicy naukowi — nie zauwa¿yli wielu wrêcz kuriozalnych informacji i ocen w niej zawartych. Spróbujmy wymieniæ choæby niektóre z nich. 1. W spisie powszechnym w 1921 r. nie by³o pytania o jêzyk; przesadne jest te¿ twierdzenie o bojkotowaniu tego spisu przez „wiele grup narodowoœciowych na kresach wschodnich” (s. 14–15). 2. Wyniki spisu powszechnego z 1931 r. zosta³y opublikowane wczeœniej ni¿ w 1939 r. (s. 14, 19, 20). 3. W tabeli nr 4 („Zestawienie procentowe i iloœciowe narodowoœci mieszkaj¹cych w Polsce w latach 1921 i 1931” — s. 15) autor porównuje zupe³nie inne dane (deklaracje dotycz¹ce narodowoœci z 1921 r. i jêzyka ojczystego z 1931 r.), st¹d wnioski wynikaj¹ce z tego porównania, a zawarte na stronie nastêpnej, nie maj¹ ¿adnego sensu. 4. Nie ma ¿adnych podstaw do stwierdzenia, ¿e 69,2% ludnoœci woj. poleskiego w 1931 r. deklarowa³o jêzyk ojczysty bia³oruski (s. 18). 5. Nieuzasadniona jest teza o zanikaniu w okresie miêdzywojennym „regionów etnicznie polskich” w województwach wschodnich i po³udniowych (s. 18), wynaradawianiu siê Polaków na Polesiu (s. 31), czy ukrainizacji ludnoœci polskiej (s. 34). 6. Trudno zrozumieæ o co chodzi autorowi w zdaniach typu: „Na 100% ludnoœci ¿ydowskiej 99,8% deklarowa³o wyznanie moj¿eszowe (Polacy 89,1%, Bia³orusini 92,8%, Litwini 90,1%, Rosjanie 85,8%, Niemcy 85,4%, Ukraiñcy 68,4%, Czesi 60,1%” (s. 28). 7. Autor cytuje wiele liczb i formu³uje ró¿ne oceny, które maj¹ mniej wiêcej taki sens jak zdanie ze s. 16: „Ogólnie wskaŸnik statystyczny ludnoœci wed³ug wyznania jest znacznie wiêkszy od narodowoœciowego i przewy¿sza go w roku 1921 o 6,74% a w spisie nastêpnym o 4,10% i jest w sumie korzystniejszy dla mniejszoœci narodowych”. RECENZJE 499 8. Ukraiñcy nie mogli odsiadywaæ wyroków s¹dowych w Berezie Kartuskiej (s. 51), bo istot¹ tego „miejsca odosobnienia” by³o osadzanie w³aœnie bez wyroku s¹dowego. 9. Województwo wileñskie na pewno nie powsta³o 22 grudnia 1921 r. (s. 71, 93). 10. Szczególnie szokuj¹ca jest tabela nr 10 („Liczba posiadanych mandatów przez mniejszoœci narodowe w Sejmie RP”, s. 57) i komentarze do niej. Autor zupe³nie nie zauwa¿y³, ¿e sejmy IV i V kadencji liczy³y ju¿ tylko po 208 pos³ów. Ponadto doda³ przy roku 1935: „Listy BBWR posiada³y 100% mandatów do Sejmu”, zaœ przy 1938 r.: „Listy OZN–u posiada³y 80% wszystkich mandatów do Sejmu, pozosta³e 20% by³o rozdzielanych przez Prezydenta RP” (!!!). W wielu przypadkach nie wiadomo, czy b³êdy wynikaj¹ z niewiedzy autora, czy s¹ konsekwencj¹ fatalnej korekty np. informacja na s. 11 o liczbie ludnoœci polskiej na Litwie w okresie miêdzywojennym (20 tys.), czy te¿ podana na s. 65 liczba osadników w latach 1919–1935 (620 100). Autor czêsto powtarza bezkrytycznie opinie w³adz wojskowych, pochopne i dalekie od obiektywizmu. Twierdzi np., ¿e ustanowienie dni œwi¹tecznych dla wyznañ niekatolickich dzieli³o wojsko „na grupê polsk¹ nieuprzywilejowan¹ kalendarzem œwi¹tecznym i uprzywilejowane pod tym wzglêdem grupy mniejszoœci narodowych” (s. 150). Tadeusz Antoni K o w a l s k i podejmuje w swojej ksi¹¿ce wiele w¹tków, takich jak: miejsce wojska w polityce narodowoœciowej pañstwa, funkcjonowanie instytucji zajmuj¹cych siê t¹ problematyk¹ w si³ach zbrojnych, uwzglêdnianie narodowoœci przy wcielaniu do wojska, kwestia dezercji, dostêpnoœci praktyk religijnych i pracy wychowawczej z ¿o³nierzami wywodz¹cymi siê spoœród mniejszoœci narodowych. Chocia¿ praca oparta jest na materia³ach archiwalnych, to powa¿ne b³êdy pope³nione przez autora, czêsto sprzeczne wnioski i niechlujna korekta, powoduj¹ brak zaufania do jej treœci. Poza b³êdami korektorskimi razi wyraŸny brak oznak pracy redakcyjnej. Dla ilustracji przytoczê kilka próbek tekstu: 1. „W sprawie «problemu» kartograficznego warto odnotowaæ dwa takie niepublikowane dot¹d wydarzenia” (s. 25). 2. „Racja i jej zaprzeczenie zaprezentowane z roku 1928 i 1936 w dziedzinie stosunków wyznaniowych w wojsku nie zawsze mia³y podwójne oblicze” (s. 152). 3. „Sprawy bytowe ¿o³nierzy w ogóle, a s³u¿by zasadniczej nigdy nie rozb³ys³y glori¹ chwa³y” (s. 175). 4. „Nast¹pi³ nag³y skok statystyczny mniejszoœci w s³u¿bie, wyprowadzaj¹c resort z równowagi” (s. 118). Taki jest — u¿ywaj¹c s³ów autora — „rzeczywisty stan faktyczny” (s. 20) ksi¹¿ki. Znamy wydawnictwo, które j¹ wyda³o, redaktora, który ksi¹¿kê redagowa³ oraz osobê, która nie zrobi³a korekty, nie znamy natomiast nazwisk dwóch samodzielnych pracowników naukowych, którzy napisali recenzje, na podstawie których KBN podj¹³ decyzjê o przyznaniu œrodków na druk. Ten przyk³ad przekonuje, ¿e w ka¿dej publikacji wspomaganej przez KBN obok notki o tym informuj¹cej powinny obowi¹zkowo znaleŸæ siê nazwiska recenzentów. Jan Jerzy Milewski Uniwersytet w Bia³ymstoku Instytut Historii CONTENTS ARTICLES T. Woliñska — The role of Sicily in Justinian’s vandalic and gothic wars Situated in the central part of the Mediterranean, played Sicily the key role in the policy of all powers interested in extension of their influence over that territory. Particularly important role played the island during the reign of emperor Justinian I (527–565), when the Byzantine empire attempted to regain the western provinces from Vandals and Goths. The island was than ruled by the Ostrogothic kingdom. Byzantines were favored, however, by the fact, that Sicily was inhabited by a significant number of Greek–speaking population and there were strong pro–Byzantine feelings. The emperor managed to obtain queen Amalasuntha’s consent to make use of Sicilian ports during the campain he waged agaist Vandals and the island became a strategic base for the Byzantine military troops in Africa. Soon after, having been captured almost without a shot by the Belisarius’ army, Sicily played a similar role in the campaign against Ostrogoths. It was a naval base, gave shelter to the exhausted imperial troops, provided food and wood for Byzantine garrisons and civilians in Italy. Besides the inhabitants supplied Byzantines with information of the enemy. Control over Sicily guaranteed control over the conquered territories, as it provided easy connection with them and enabled direct military intervention in case of mutiny. In the course of long lasting wars Sicily used to be a subject of numerous Byzantine–Ostrogothic peace negotiations. It also fell a victim of king Totila’s invasion. Importance of the island to the Byzantines was reflected in a special status it was granted in the administrative structure of the empire. Administered by praetor, was not subordinated to pretorian prefect of Italy, but directly to Constantinople. A. Pieni¹dz–Skrzypczak — Concubinage and the Social Position Filiorum Naturalium in Longobard Society during the Seventh and Eighth Centuries The article discusses the disappearance oflegally admissible tribal forms of concubinage, the intensification ofthe ban on marriages between relatives, and the loss by illegitimateoffspring of privileges associated with affiliation to the family ofthe father, including the right to inheritance. In the opinion ofthe author, the examined issues are connected, on the one hand, with thedissolution of the social structures of the Longobards and, on the otherhand, with their progressing Christianisation. She also indicatesthe existence of analogous processes among other Germanic peoples duringthe Early Middle Ages. B. Obtu³owicz — The Confederation of Targowica and the Second Partition of Poland in Accountsby Spanish Diplomats The source base of thisarticle is composed of extant Spanish diplomatic correspondence. Analysingit, the author found that in 1791–1793 a large part of the information, albeit limited to politics and military issues, was forwarded to Madridby legacies in Warsaw, Vienna, Berlin, Dresden and St. Petersburg. Great emphasis is placed on the interest shown at the Spanishcourt for the Polish question; initially, this attitude was produced by aperspective of the assumption of power in Poland by the Saxon house of Wettin, related to the Spanish Bourbons, and from 1792 — by concernfor the preservation of a European balance of power after the partition of Polish lands. PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 502 CONTENTS K. Zieliñski — The Functioning of Jewish Kahals in the Lublin Region in 1900–1918 Theauthor considers the organisation and activity of Jewish kahals, as well asthe sources of financing and expenses, indicating extensive changes intheir functioning during the period under examination, associated withcivilisational transformations within the Jewish community (theemergence of modern political movements) as well as the disorganisation andimpoverishment of the kahals, caused by the events of the first world war. The article is based on sources amassed in the State Archive in Lublin. K. Groniowski — The Seminar of Prof. Stefan Kieniewicz The article deals with the seminar onnineteenth–century history conducted from 1946 to the 1980s by Professor Stefan Kieniewicz (1907–1992). Out of a total of 245 persons who attendedthe seminar (not counting foreign scholarship students), 178 receivedthe title of M. A., and 57 — the Ph. D. degree. The author discusses the composition of the participants, their further professional careers andscientific accomplishments. Mention is made of the political context of theevents which took place in the scientific milieu. Contrary tosometimes expressed opinions, he maintains that Prof. S. Kieniewicz hadcreated a school, which showed preference for a certain research workshopand made a great contribution especially, albeit not solely, to studies onthe nineteenth century. On the other hand, stands represented bythe participants of the seminar and the interests dominating in their laterworks tended to differ. RESEARCH SURVEY £. Niesio³owski–Spanò — The State of Research on theHistory and Religion of Ancient Palestine Theauthor discusses the development of scientific studies on ancient Jewishhistory, conducted from the second half of the nineteenth century up tothis day. Upon the basis of literature on the subject he indicates thatdespite the indubitable progress made by science, theinterpretation of certain question still remains ambiguous. These problemsare associated primarily with studies on the chronology of the origin ofselect books of the Old Testament as well as the discrepancy between the Bible and the testimony provided by other sources, mainlyarchaeological, particularly as regards the capture of Palestine by theIsraelites. J. M. Piskorski — From Latest Studies on theHistoriography of Central and Eastern Europe Theauthor stresses the great interest shown by contemporary Germanscience in the course ofhistoriography in Central and Eastern Europe, and discusses the latestpublications issued on this theme. The article indicates the main trends ofthe interest — traditional (today increasingly weak), dating from thenineteenth century and concentrating on the German contributionto civilisation in the region in question, and a current which emergedafter the second world war; critical towards its predecessor, it attachesmore importance to the cultural and economic accomplishments of East European nations. J. M. Piskorski recalled that the main trendsin German historiography have scientific counterparts, which appeared undertheir impact in countries of the titular part of Europe. REVIEWS CONTENTS TREŒÆ ZESZYTU ROZPRAWY T. WOLIÑSKA — Rola Sycylii w wojnach wandalskich i gockich Justyniana . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 321 A. PIENI¥DZ—SKRZYPCZAK — Konkubinat i pozycja spo³eczna filiorum naturalium w spo³eczeñstwie longobardzkiej Italii VII i VIII w. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 341 B. OBTU£OWICZ — Konfederacja Targowicka i drugi rozbiór Polski w relacjach dyplomatów hiszpañskich. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 367 K. ZIELIÑSKI — Funkcjonowanie ¿ydowskich gmin wyznaniowych na LubelszczyŸnie w latach 1900– –1918 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 381 K. GRONIOWSKI — Seminarium Stefana Kieniewicza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 405 PRZEGL¥DY BADAÑ £. NIESIO£OWSKI–SPANÒ — Stan badañ nad histori¹ i religi¹ staro¿ytnej Palestyny . . . . . . . . . . . . . . . 435 J. M. PISKORSKI — Z nowszych badañ nad historiografi¹ Europy Œrodkowej i Wschodniej . . . . . . . . . . . 451 RECENZJE I. MILEWSKI, Pieni¹dz w greckiej literaturze patrystycznej IV wieku. Na przyk³adzie pism kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma (W. Ceran) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 475 K. CHÁRVATOVÁ, D‰jiny cisterckého ×ádu v ¾echách 1142–1420. 1. svazek. Fundace 12. století (D. Karczewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 478 J. DOBOSZ, Dzia³alnoœæ fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego (W. Mischke) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 480 M. BUBER, Gog i Magog. Kronika chasydzka (J. Tomaszewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 482 L. E. GORIZONTOW, Paradoksy impierskoj politiki: poliaki w Rossii i russkije w Polszie (Z. Opacki) . . 484 O. KOFLER, ¯ydowskie dwory. Wspomnienia z Galicji Wschodniej od pocz¹tku XIX wieku do wybuchu I wojny œwiatowej (J. Tomaszewski). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 488 R. P. ¯URAWSKI VEL GRAJEWSKI, Wielka Brytania w „dyplomacji” ksiêcia Adama Jerzego Czartoryskiego wobec kryzysu wschodniego (1832–1841) (K. Marchlewicz) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 490 Sowietskoje obszczestwo: wozniknowienije, razwitije, istoriczieskij fina³, t. 1: Ot wooru¿onnogo wosstanija w Pietrogradie do wtoroj swierchdier¿awy mira; t. II: Apogiej i krach stalinizma (I. Potapow) . . . . . . 492 I. T. BEREND, Decades of Crisis: Central and Eastern Europe before World War II (J. ¯arnowski) . . . . 494 PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186 504 SPIS TREŒCI T. A. KOWALSKI, Mniejszoœci narodowe w si³ach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej (1918–1939) (J. J. Milewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 498 CONTENTS . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 501 Informacja dla autorów „Przegl¹du Historycznego” Redakcja zwraca siê do wszystkich autorów z proœb¹ o stosowanie nastêpuj¹cych zasad dotycz¹cych formy tekstów nadsy³anych do druku w naszym piœmie. 1. Wszystkie teksty nale¿y sk³adaæ w dwu egzemplarzach, przepisanych wed³ug obowi¹zuj¹cych norm: na stronie po 30 wierszy po oko³o 60 znaków, z marginesem z lewej strony szerokoœci 4–5 cm. Poprawki i uzupe³nienia powinny byæ ograniczone do minimum; nie stosujemy ¿adnych podkreœleñ. Po¿¹dane jest dostarczenie dyskietki w formacie PC lub MAC. 2. Uk³ad pierwszej strony artyku³u i artyku³u recenzyjnego (tj. obszerniejszej, polemicznej recenzji) powinien wygl¹daæ nastêpuj¹co: z lewej strony u góry imiê i nazwisko autora oraz nazwa instytucji naukowej, z któr¹ autor jest zwi¹zany (w pe³nym brzmieniu), poni¿ej tytu³ na œrodku strony (na osi). Wszystkie te elementy nale¿y pisaæ pismem tekstowym. 3. W recenzji ponad tekstem nale¿y umieœciæ kolejno: imiê (w formie rozwiniêtej) i nazwisko autora recenzowanej pracy, jej tytu³ i ewentualnie podtytu³ (wed³ug strony tytu³owej); jeœli recenzja dotyczy pracy zbiorowej, wówczas po tytule nale¿y podaæ imiê i nazwisko redaktora; nastêpnie — w przypadku pracy wielotomowej — liczbê tomów lub czêœci (np. t. I–II) cyframi rzymskimi i dalej: nazwê wydawcy, miejsce i rok wydania, liczbê stron. Imiê i nazwisko autora recenzji — na koñcu tekstu z prawej strony wraz z nazw¹ instytucji naukowej jak wy¿ej. 4. Przypisy nastêpuj¹ w maszynopisie po tekœcie zasadniczym, od nowej strony. Numery przypisów nale¿y umieszczaæ we frakcji górnej, bez nawiasów lub kropek, w wierszu z wciêciem akapitowym. Odnoœniki do przypisów w tekœcie s¹ umieszczone przed kropk¹ koñcz¹c¹ zdanie (z wyj¹tkiem, gdy koñczy je skrót: w. — wiek lub r. — rok) albo przed przecinkiem wewn¹trz zdania (z wyj¹tkiem, gdy musz¹ byæ umieszczone miêdzy s³owami, których nie przedziela przecinek). 5. W tekstach zasadniczych przyjmujemy ogólnie przyjête skróty (np., itp., m.in., rkps, mps, t., z., etc.) a tak¿e z regu³y r. (rok) i w. (wiek), inne w miarê potrzeby. Nazwy miesiêcy podajemy s³owami (styczeñ, luty itd.). 6. W przypisach stosujemy skróty jak w punkcie 5 oraz skróty przyjête w „Przegl¹dzie Historycznym” i objaœnione w wykazie do³¹czonym do ka¿dego rocznika. Dopuszczalne s¹ tak¿e inne skróty, przyjête w historycznych opracowaniach specjalistycznych, jednak z wyjaœnieniem ich znaczenia w pierwszym przypadku ich zastosowania. Tytu³y czasopism i serii wydawniczych piszemy w cudzys³owie; po tytule publikacji zamieszczonej w opracowaniu zbiorowym piszemy po przecinku [w:]. Tomy, roczniki, ksiêgi podajemy cyframi rzymskimi, natomiast rok wydania, zeszyty, numery oraz czêœci periodyków i innych publikacji podajemy cyframi arabskimi. 7. Redakcja prosi o do³¹czenie do artyku³ów streszczeñ (abstraktów) o objêtoœci nie wiêkszej ni¿ pó³ strony maszynopisu. 8. Redakcja zastrzega sobie prawo zwracania autorom tekstów opracowanych bez uwzglêdnienia powy¿szych zasad, z proœb¹ o ich uzupe³nienie i przeredagowanie. 9. Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzania do artyku³ów i recenzji zmian formalnych, wynikaj¹cych z koniecznoœci respektowania zasad edytorskich, kultury jêzyka itp. Cena 12,00 z³ PRZEGL¥D HISTORYCZNY Najmniejszy okres prenumeraty: kwarta³. Cena prenumeraty krajowej za jeden zeszyt w 2000 r. wynosi 12,00 z³, w 2001 r. — 15,00 z³. Cena prenumeraty ze zleceniem dostawy za granicê jest powiêkszona o rzeczywisty koszt wysy³ki. Wp³aty na prenumeratê na 2001 r. przyjmuj¹: — na terenie kraju — jednostki kolporta¿owe „RUCH” S.A. w³aœciwe dla miejsca zamieszkania lub siedziby prenumeratora. Dostawa egzemplarzy nastêpuje w uzgodniony sposób, — na zagranicê — „RUCH” S.A. Oddzia³ Krajowej Dystrybucji Prasy 00-958 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, konto PBK S.A. XIII Oddzia³ Warszawa 11101053-16551-2700-1-67. Dostawa odbywa siê poczt¹ zwyk³¹ lub lotnicz¹, w ramach uzgodnieñ op³aconej prenumeraty. Terminy przyjmowania prenumeraty krajowej i zagranicznej na IV kwarta³ 2000 i I pó³rocze 2001 r.: do 5 IX — na IV kwarta³ do 5 XII — na I kwarta³ do 5 III — na II kwarta³ Na terenie kraju wp³at mo¿na dokonywaæ tak¿e w oddzia³ach terenowych firm, w³aœciwych dla miejsca zamieszkania lub siedziby prenumeratora: KOLPORTER S.A. — 0 800 137 082 (bezp³atna infolinia), JARD PRESS — tel. (0 22) 631 48 88 w. 440, fax 632 49 40, e-mail: [email protected] Wszystkie zeszyty „Przegl¹du Historycznego” od zeszytu 1 z 1999 r. mo¿na kupiæ lub zamówiæ w Wydawnictwie DiG: PL 00-322 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 62, tel./fax (0 22) 828 00 96, e-mail: [email protected]; http://www.dig.com.pl Zamówienia mo¿na dokonaæ w ka¿dej chwili, a¿ do wyczerpania nak³adu (cena 12,00 z³). ISSN 0033–2186 PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI 2000, ZESZYT 3