Przegląd Historyczny, tom XCI, z. 3

Transkrypt

Przegląd Historyczny, tom XCI, z. 3
PL ISSN 0033–2186
INDEKS 370940
PRZEGL¥D
HISTORYCZNY
TOM XCI
Zeszyt 3
WARSZAWA 2000
PRZEGL¥D
H I S T O R Y C Z NY
Pismo Towarzystwa Mi³oœników Historii w Warszawie
Oddzia³u Polskiego Towarzystwa Historycznego
i Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego
Tom XCI, 2000
Zeszyt 3
KOMITET REDAKCYJNY
Jacek Adamczyk — sekretarz, Andrzej Garlicki, Stefan K. Kuczyñski,
W³odzimierz Lengauer — zastêpca redaktora, Antoni M¹czak, Krzysztof
Skwierczyñski — sekretarz, Andrzej Szwarc, Andrzej Wyrobisz — redaktor
Publikacja dofinansowana przez Komitet Badañ Naukowych
© Copyright by Towarzystwo Mi³oœników Historii & Wydawnictwo DiG, 2000
Abstrakty i spis treœci w jêzyku polskim i angielskim znajduj¹ siê w internecie:
http://www.dig.com.pl/dig/abstrakty/index.html
T³umaczenie: Aleksandra Rodziñska–Chojnowska
Redakcja techniczna
Wydawnictwo DiG
ADRES REDAKCJI
Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego
00–325 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 26/28
PL 00–322 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 62
tel./fax 828–00–96 (7 linii)
E–mail: [email protected]; http://www.dig.com.pl
Nak³ad 500 egz.
Do druku oddano i druk ukoñczono w sierpniu 2000 r.
w Drukarni Wydawnictw Naukowych S.A. w £odzi
R
O
Z
P
R
A
W
Y
TERESA WOLIÑSKA
Uniwersytet £ódzki
Zak³ad Historii Bizancjum
Rola Sycylii w wojnach wandalskich i gockich Justyniana
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
Ju¿ pobie¿ny rzut oka na mapê pozwala doceniæ kluczow¹ rolê strategiczn¹ Sycylii.
Wyspa ta, dziel¹ca Morze Œródziemne na dwa baseny, zawsze stanowi³a pomost miêdzy
Itali¹ i Pó³nocn¹ Afryk¹1. Do tej ostatniej mo¿na by³o z niej dotrzeæ przy sprzyjaj¹cej
pogodzie w ci¹gu zaledwie dwu dni ¿eglugi. Jeszcze bli¿ej st¹d do Italii, od której wyspê
dzieli licz¹ca zaledwie 3,5 km szerokoœci, choæ wcale nie³atwa do przebycia, Cieœnina
Messyñska. Z racji swego po³o¿enia Sycylia sta³a siê w V i VI w. przedmiotem walki
pomiêdzy trzema licz¹cymi siê w tym regionie si³ami politycznymi: królestwami Wandalów
i Gotów oraz Bizancjum. Wandalowie, którzy jako jedyny z ludów barbarzyñskich dysponowali siln¹ flot¹, po opanowaniu wielu wysp, m.in. Balearów, Sardynii i Korsyki, zdominowali zachodni¹ czêœæ Morza Œródziemnego. Król wandalski, Gejzeryk, w latach 440–468
usilnie stara³ siê o zdobycie Sycylii. Zabiegi te zosta³y uwieñczone w koñcu sukcesem,
jednak krótkotrwa³ym, bowiem w nieznanych bli¿ej okolicznoœciach wyspa przesz³a w rêce
Odoakra, a nastêpnie przejêli j¹ Ostrogoci.
Po³o¿enie Sycylii czyni³o z niej równie¿ zaplecze ¿ywnoœciowe Italii. To st¹d dostarczano zbo¿e do Rzymu i innych miast italskich. Ekonomiczna rola wyspy uleg³a wzmocnieniu w zwi¹zku ze skierowaniem strumienia zbo¿a egipskiego do Konstantynopola
z jednej i zajêciem Afryki Pó³nocnej przez Wandalów z drugiej strony.
Z punktu widzenia Bizancjum znaczenie Sycylii niepomiernie wzros³o z chwil¹, gdy
Justynian I (527–565) podj¹³ decyzjê o wprowadzeniu w ¿ycie wielkiego planu odbudowy
cesarstwa uniwersalnego. Bez w¹tpienia cesarz i jego doradcy byli œwiadomi, ¿e wyspa
stanowi naturaln¹ bazê do dzia³añ przeciwko Wandalom i Gotom, zarówno z punktu
widzenia ekonomicznego jak i militarnego. Zaplanowane przez Justyniana ekspedycje do
Afryki i Italii wymaga³y zaanga¿owania ogromnych si³ i œrodków. Trudnoœci organizacyjne
by³y pog³êbiane du¿ymi odleg³oœciami miêdzy Konstantynopolem a terenami, na których
mia³a dzia³aæ armia bizantyñska, brakiem baz dla floty, przewo¿¹cej piechotê i konnicê
oraz k³opotami ze zdobywaniem informacji o dzia³aniach przeciwnika. ¯egluga w VI w.
1 F. G i u n t a, Sicilia, Mediterraneo, Europa dai Normani agli Spagnoli, [w:] Messina. Il ritorrno della memoria,
Palermo 1994, s. 17; A. G u i l l o u, La Sicile byzantine. Etat des recherches, „Byzantinische Forschungen” t. V,
1977, s. 96.
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
322
TERESA WOLIÑSKA
ci¹gle jeszcze mia³a charakter przybrze¿ny, z powodu braku przyrz¹dów umo¿liwiaj¹cych
orientacjê na otwartych wodach. Morze Œródziemne nie by³o ³atwe do pokonania, szczególnie przez si³y licz¹ce kilkaset okrêtów, które musia³y zachowywaæ kontakt ze sob¹. Brak
sprzyjaj¹cej pogody móg³ ³atwo doprowadziæ do rozproszenia i zniszczenia floty. Trudnoœci sprawia³o tak¿e zabranie dostatecznej iloœci ¿ywnoœci i wody pitnej na d³ugotrwa³¹
kampaniê dla du¿ej, licz¹cej kilkanaœcie tysiêcy ludzi armii. Œciœlej, problemem by³o nie
tyle za³adowanie odpowiednich zapasów na okrêty, ile zapewnienie, ¿e nie zepsuj¹ siê
w trakcie transportu. Do tego dochodzi³y jeszcze obawy przed siln¹ flot¹ wandalsk¹,
posiadaj¹c¹ swe bazy nie tylko na terenie afrykañskich posiad³oœci, lecz tak¿e na wyspach
zachodniego basenu Morza Œródziemnego i dziêki temu mog¹c¹ ³atwo zaskoczyæ okrêty
bizantyñskie2. Niemal wszystkie wymienione powy¿ej k³opoty mo¿na by³o wyeliminowaæ,
lub w znacznym stopniu ograniczyæ dziêki posiadaniu Sycylii.
Posiadanie wyspy gwarantowa³o równie¿, w przypadku zwyciêstwa nad Wandalami,
utrzymanie bezpoœredniego kontaktu z Afryk¹ Pó³nocn¹. Jan z Kapadocji, prefekt pretorium Wschodu, sprzeciwiaj¹c siê wyprawie przeciwko Wandalom mia³ rzec, ¿e nie da
siê utrzymaæ Libii jeœli Sycylia i Italia bêd¹ w rêkach wrogów3. Rozumia³ zatem, ¿e wyspa
jest wa¿na nie tylko w chwili dokonywania podboju, ale jest tak¿e niezbêdna dla zabezpieczenia w³adztwa rzymskiego w odzyskanych prowincjach. Cesarz podziela³, przynajmniej do pewnego stopnia, opiniê swego ministra. Potrzebowa³ Sycylii, bêd¹cej wed³ug
s³ów Lelia C r a c c o – R u g g i n i l’indispensabile appoggio logistico per la riconquista bizantina dell’Africa4. Tymczasem w chwili, gdy przystêpowa³ do realizacji swego wielkiego
planu, Bizancjum nie posiada³o ¿adnego punktu oparcia na wyspie. Jej wiêkszoœæ znajdowa³a siê w rêkach Gotów, z wyj¹tkiem Lilybeum, wa¿nego portu, który Teodoryk ostrogocki przekaza³ królowi Wandalów Trazamundowi jako posag swej siostry, Amalafridy5.
Trzeba by³o znale¿æ sposób siêgniêcia po wp³ywy na Sycylii.
Szereg czynników sprzyja³ planom Justyniana. Po pierwsze, Bizantyñczycy posiadali
flotê umo¿liwiaj¹c¹ im nie tylko dominacjê we wschodnim basenie Morza Œródziemnego,
ale te¿ podjêcie dzia³añ w rejonie Sycylii. Spoœród ich wrogów Wandalowie mogli im
przeciwstawiæ porównywalne si³y morskie, natomiast Goci nie dysponowali statkami ani
okrêtami wojennymi. Ponadto cesarz móg³ liczyæ na przychylnoœæ mieszkañców wyspy dla
swych planów. Wielokrotnie zastanawiano siê nad powodami, dla których Belizariusz nie
2 Szerzej na ten temat P. K r u p c z y ñ s k i, Trudnoœci zachodnich wypraw Belizariusza, £ódŸ 1981,
s. 131–149.
3 Procopii Caesariensis Opera omnia, wyd. J. H a u r r y, corr. G. W i r t h, t. I–II, De Bellis, ks. III, 10, 15,
Leipzig 1962–1963 [dalej cyt.: B.]. Teofanes, który wspomina o sprzeciwie Jana, nie podaje tego argunentu
(Theophanis Chronographia, A. M. 6026, wyd. C. d e B o o r t. I, Lipsiae 1883., s. 188 [dalej cyt.: Theoph.]).
Równie¿ wspó³czeœni historycy podkreœlaj¹ znaczenie wyspy dla w³adztwa rzymskiego w Afryce (E. S t e i n,
Histoire du Bas Empire t. II, De la disparition de l’Empire d’Occident à la mort de Justinien, Paris–Bruxelles 1959,
s. 581).
4 L. C r a c c o – R u g g i n i, La Sicilia tra Roma e Bisanzio, [w:] Storia della Sicilia t. III, Napoli 1980, s. 19.
Cf. tak¿e F. G i u n t a, Las ciudades de la Sicilia bizantina, „Erytheia” t. VIII, 1987, s. 209; Z. U d a l c o w a, Italia
i Wizantia w VI w., Moskwa 1959, s. 368.
5 Mia³o to miejsce ok. 500 r. Cf. B. III, 8, 13; F. M. C r a w f o r d, Southern Italy and Sicily and the Rulers of
the South, London 1905, s. 3–4; B. P a c e, Arte e civiltà della Sicilia antica t. IV, Roma 1949, s. 99. Prokopiusz
z pewn¹ przesad¹ pisze, ¿e z chwil¹ otrzymania Lilybeum król wandalski sta³ siê najsilniejszym i najpotê¿niejszym w³adc¹ tego ludu (B. III, 8, 13).
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
323
natrafi³ na Sycylii na opór, gdy zaj¹³ wyspê w 535 r.6 Bez w¹tpienia decyduj¹ca by³a tu
militarna przewaga Bizantyñczyków, jednak nie bez znaczenia by³a postawa Sycylijczyków.
Wed³ug Prokopiusza Totila mia³ im potem za z³e, ¿e nie tylko nie donieœli Gotom, swoim
panom, o zbli¿aniu siê floty Belizariusza, nie tylko nie podjêli walki, lecz otworzyli przed
nim bramy miast7. Wprawdzie Moses I. F i n l e y s³usznie podkreœla, ¿e cywilne spo³eczeñstwo rzymskie nie mia³o tradycji podejmowania walki z najeŸdŸc¹8, nale¿y siê jednak
zastanowiæ, czy Sycylijczycy w ogóle uwa¿ali wojska cesarskie za wrogie. Stosunkowo silne
by³o tu przywi¹zanie do idei cesarstwa, którego odbudowê g³osi³ Justynian. Wyspê zamieszkiwa³y spore grupy ludnoœci mówi¹cej po grecku. Sympatie probizantyñskie ludnoœci
wzmacnia³o jeszcze niezadowolenie z rz¹dów gockich. Nie bez znaczenia mog³a byæ tak¿e
obcoœæ religijna Ostrogotów, chocia¿ ich polityka w tej dziedzinie by³a rozs¹dna i tolerancyjna. Mo¿liwe tak¿e, ¿e w czasie pierwszego pobytu na wyspie (w 533 r., w drodze do
Afryki) Belizariusz zdo³a³ nawi¹zaæ po¿yteczne kontakty, które zaowocowa³y póŸniej.
Sycylijczycy utrzymywali ponadto o¿ywione kontakty handlowe z Afryk¹, tote¿ po jej
podboju przez Belizariusza, równie¿ z punktu widzenia ekonomicznego przy³¹czenie
wyspy do cesarstwa wydawa³o siê korzystne. Jak siê wydaje znaczna czêœæ ludnoœci,
w szczególnoœci rzymska arystokracja i Koœció³, który posiada³ tu liczne dobra, sprzyja³a
Belizariuszowi9.
W przeciwieñstwie do Bizantyñczyków Wandalowie nie mogli znale¿æ na Sycylii
popleczników, choæby ze wzglêdu na ich politykê religijn¹. Rozs¹dniejsza by³a polityka
Gotów, którzy najwyraŸniej zdawali sobie sprawê z koniecznoœci u³o¿enia sobie stosunków
z Sycylijczykami. Utrzymywali tu tylko nieliczne garnizony, starali siê nie prowokowaæ
konfliktów10. Nie zdo³ali jednak zaskarbiæ sobie przychylnoœci mieszkañców wyspy.
Rozpoczynaj¹c kampaniê przeciwko Wandalom Justynian nie zamierza³ równoczeœnie wdawaæ siê w konflikt z Ostrogotami. Uzna³ zatem za niezbêdne uzyskanie zgody
Amalasunty, królowej Gotów, na wykorzystanie wyspy jako bazy dla wys³anych przez
siebie oddzia³ów. Dyplomacja bizantyñska podjê³a kroki zmierzaj¹ce do przekreœlenia
ewentualnej wspó³pracy obu królestw barbarzyñskich. By³y one konkurentami, a ponadto
stosunki pomiêdzy nimi pogorszy³y siê po œmierci Trazamunda i zamordowaniu przez
Hilderyka, jego nastêpcê, wdowy po nim, Amalafridy, ciotki królowej Amalasunty11.
Jednak Bizantyñczykom trudno by³o to wykorzystaæ, bowiem pretekstem do interwencji
Justyniana w Afryce by³o wyst¹pienie w roli obroñcy Hilderyka, obalonego z kolei przez
6 L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20. E. S t e i n, Histoire, s. 340 podkreœla, ¿e opanowanie wyspy
nast¹pi³o szybciej, ni¿ nale¿a³o oczekiwaæ.
7 B. VII, 16, 18–19.
8 M. I. F i n l e y, A History of Sicily. Ancient Sicily to the Arab Conquest, London 1968, s. 180.
9 L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 18 (Bizantyñczycy postrzegani jako restitutores przez rzymsk¹ nobilitas); P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 43; M. M a z z a, La Sicilia fra tardoantico e altomedioevo, [w:] La Sicilia
rupeste nel contesto della civiltà mediterranea, a cura di C. D. F o n s e c a, Galatina 1986, s. 75 [= Saggi e richese,
t. VIII]; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 258–259.
10 M.in. na proœbê Sycylijczyków Teodoryk mia³ nie umieszczaæ tu du¿ych garnizonów wojskowych, by nie
uszczupliæ zasobów Sycylii (B. VII, 16, 17–18).
11 Amalafrida by³a siostr¹ Teodoryka Wielkiego. Gdy Trazamund zmar³ w 526 r., Hilderyk poleci³ j¹
aresztowaæ. Wkrótce potem zmar³a, zapewne zamordowana. Cf. E. K i s l i n g e r, Zwichen Vandalen, Goten und
Bizantinern: Sizilien im 5. und frühen 6. Jahrhundert, „Byzantina et Slavica Cracoviensia” t. II, 1994, s. 47;
J. S t r z e l c z y k, Goci — rzeczywistoœæ i legenda, Warszawa 1984, s. 144.
324
TERESA WOLIÑSKA
Gelimera. Czynnikiem sprzyjaj¹cym Justynianowi by³o probizantyñskie nastawienie królowej Gotów Amalasunty i jej trudna sytuacja wewnêtrzna spowodowana konfliktem ze
starszyzn¹ gock¹12. Ostatecznie królowa wyrazi³a zgodê na l¹dowanie wojsk pod wodz¹
Belizariusza na wyspie i na zakup tutaj potrzebnej ¿ywnoœci i koni przez Bizantyñczyków13.
Nie wiadomo, czy by³y jakieœ szczegó³owe ustalenia dotycz¹ce miejsc, w których si³y
bizantyñskie mog³y stacjonowaæ. Królowa zdecydowa³a siê pomóc Justynianowi mimo
rozbie¿noœci interesów Gotów i Rzymian14. W opinii Charlesa D i e h l a uczyni³a to w zamian za obietnicê azylu w Bizancjum15. Jednak bior¹c pod uwagê dalsze postêpowanie
w³adczyni, bardziej przekonuj¹ca wydaje siê teza, ¿e Amalasunta chcia³a sobie zapewniæ
na wybrze¿u dalmatyñskim punkt oparcia do dalszej walki z przeciwnikami jej polityki, na
wypadek niepowodzenia dzia³añ podjêtych przeciwko nim. W zamian za udzielenie jej
w tym celu Epidamnos zaoferowa³a bazy na Sycylii16. Jej polityka natrafi³a, co naturalne,
na sprzeciw gockiej arystokracji17. Nie mia³o to jednak wp³ywu na przebieg wojny bizantyñsko–wandalskiej.
Porozumienie z Amalasunt¹ by³o jednym z zasadniczych czynników umo¿liwiaj¹cych
podjêcie dzia³añ przeciwko Wandalom i walnie przyczyni³o siê do ich pomyœlnego zakoñczenia. Wykorzystuj¹c je, dowodz¹cy wypraw¹ do Afryki Belizariusz zatrzyma³ siê na
Sycylii w 533 r. Jego si³y l¹dowa³y w okolicy Etny18. Na sw¹ bazê wódz wybra³ Katanê,
le¿¹c¹ niedaleko Syrakuz19. Tutaj jego podkomendni mogli daæ odpocz¹æ swym oddzia³om
po przebyciu wiêkszoœci drogi. By³o to wa¿ne, bowiem z powodu ciszy morskiej nieprzywykli
do morskich podró¿y ¿o³nierze przebywali na okrêtach wyj¹tkowo d³ugo (ostatni etap drogi
od wyspy Zakynthos do wybrze¿y Sycylii zaj¹³ Bizantyñczykom 16 dni) i potrzebowali
wypoczynku20. Liczne porty sycylijskie udzieli³y schronienia okrêtom bizantyñskim. By³o
to tym istotniejsze, ¿e jak wspomniano, Wandalowie dysponowali siln¹ flot¹ i posiadali pod
12 W pewnej chwili by³a ona tak krytyczna, ¿e mówiono nawet, i¿ królowa bêdzie szuka³a schronienia
w Bizancjum (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 42; J. S t r z e l c z y k, Goci, s. 146). Zmieni³a plany, gdy uda³o siê
jej pozbyæ g³ównych opozycjonistów. Jest zrozumia³e, ¿e w tej sytuacji nie mog³a odmówiæ proœbie Justyniana,
który czyni¹c przygotowania do wojny z Wandalami zwróci³ siê do niej o zgodê na l¹dowanie na wyspie oddzia³ów
bizantyñskich. Utrzymywanie przyjaznych stosunków z Cesarstwem mia³ zaleciæ swym nastêpcom sam Teodoryk
Wielki (J. S t r z e l c z y k, Goci, s. 144).
13 B. III, 14, 5; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20.
14 J. S t r z e l c z y k, Goci, s. 144 (autor podkreœla, ¿e w latach trzydziestych VI w. pogorszy³a siê znacznie
sytuacja geopolityczna królestwa ostrogockiego w zwi¹zku z podporz¹dkowaniem Burgundów i Turyngów przez
Franków); i d e m, Wandalowie i ich afrykañskie pañstwo, Warszawa 1992, s. 173; F. I. U s p i e n s k i, Istoria
wizantijskoj imperii, Moskwa 1996, s. 272–273.
15 C. D i e h l, Justinian. The Imperial Restoration in the West, [w:] CMH t. II, Cambridge 1936, s. 14. Cf.
tak¿e L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20 (powody ustêpliwoœci Amalasunty: problemy wewnêtrzne i d¹¿enie
królowej do zachowania pokojowych stosunków z cesarstwem).
16 A. D a v i d F r a n k f o r t e r, Amalasuntha, Procopius and a Woman’s Place, „Journal of Women’s
History” t. VIII, z. 2, 1996, 44–45.
17 Wyrazem jej sympatii by³o udzielenie schronienia przez gockiego komesa Neapolu zbieg³ym z armii
Belizariusza Hunom (Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 246).
18 B. III, 13, 21–22.
19 Cf. Theoph., A. M. 6026, s. 190; E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 31, 48; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20.
Armia bizantyñska licz¹ca 15 tys. piechoty przyby³a na 500 okrêtach.
20 B. III, 14, 3–5; J. B. B u r y, The History of the Later Roman Empire t. II, New York 1958, s. 129;
E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 48. Ca³a podró¿ do Afryki zajê³a oddzia³om bizantyñskim ok. 70 dni (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 137).
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
325
sw¹ w³adz¹ liczne wyspy w zachodnim basenie Morza Œródziemnego. Na podbój ich
królestwa Belizariusz wyruszy³ z portu Kaukana, le¿¹cego na po³udniowym wybrze¿u Sycylii.
Zwyciêstwo nad Wandalami spowodowa³o unicestwienie ich floty i powa¿nie utrudni³o wysi³ki Ostrogotów, maj¹ce na celu umocnienie ich panowania na po³udniu Italii21.
Natychmiast po pokonaniu Gelimera Belizariusz wys³a³ swych ludzi z rozkazem zajêcia
Lilybeum, a spotkawszy siê z odmow¹ ze strony Gotów, wys³a³ w tej sprawie list do
Amalasunty. Wódz twierdzi³, ¿e skoro pañstwo Wandalów znalaz³o siê w rêkach cesarza,
to ma on prawo tak¿e do ich posiad³oœci na Sycylii22. Bizantyñczycy podjêli tym sposobem
próbê zdobycia sta³ego punktu oparcia na wyspie. Okaza³o siê wówczas, ¿e zgoda Amalasunty na udostêpnienie cesarzowi baz na wyspie nie oznacza, ¿e Goci pozwol¹ Bizantyñczykom na usadowienie siê w bezpoœrednim s¹siedztwie swego królestwa. Przeciwnie, wykorzystali oni nadarzaj¹c¹ siê okazjê ca³kowitego podporz¹dkowania sobie Sycylii i w czasie gdy Belizariusz walczy³ w Afryce, zajêli Lilybeum23. Amalasunta odrzuci³a
¿¹dania Belizariusza i zapowiedzia³a zwrócenie siê w tej sprawie do Justyniana24. Wódz
ze swej strony uczyni³ to samo i w oczekiwaniu na odpowiedŸ w³adcy nie podejmowa³
dalszych dzia³añ. Justynian zapewne nie chcia³ jeszcze zaognienia stosunków z pañstwem
ostrogockim, którego podbój ju¿ planowa³. Dlatego na razie nie wymusi³ rewindykacji
Lilybeum i ca³a wyspa pozosta³a w rêkach gockich.
Ich panowanie nie mia³o tu jednak przysz³oœci. Na samym pocz¹tku kampanii przeciwko Ostrogotom Belizariusz otrzyma³ polecenie zajêcia Sycylii25. To z jej terytorium
oraz z obszaru Dalmacji wojska bizantyñskie mia³y uderzyæ na Pó³wysep Apeniñski.
W koñcu czerwca 535 r. flota cesarska wyp³ynê³a ku wyspie. Dla zmylenia przeciwnika
Belizariusz mia³ udawaæ, ¿e celem jego wyprawy jest Kartagina26. Po wyl¹dowaniu na
Sycylii wódz stan¹³ w Katanie, czyni¹c z niej bazê dla dalszych operacji27. Mia³ pod swoj¹
komend¹ niespe³na 10 tys. ludzi28. By³a to liczba wystarczaj¹ca, by opanowaæ wyspê,
bowiem Goci nie osiedlili siê tu licznie, a ich garnizony by³y stosunkowo ma³e29. Belizariusz
21 H. A h r w e i l e r s¹dzi, ¿e je wrêcz unicestwi³o (Byzance et la mer. La marine de guerre, la politique et les
institutions maritimes de Byzance aux VIIe–XVe siècles, Paris 1966, s. 7).
22 B. IV, 5, 11–18. Theoph., A. M. 6026, s. 198–199; E. S t e i n, op. cit., s. 336. Negocjacje toczono zim¹
533/534 r.
23 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 246 nazywa to posuniêcie demonstracj¹ niechêci do cesarstwa. W opinii
P. K r u p c z y ñ s k i e g o (op. cit., s. 42). Amalasunta wykaza³a w tej sprawie maksimum dobrej woli, lecz krêgi
wojskowe wymog³y na niej odmowê wydania Lilybeum.
24 B. IV, 5, 19–25; Theoph., A. M. 6026, s. 198–199. W opinii H. H u r é (Histoire de Sicile, Paris 1957, s. 58)
Amalasunta celowo przeci¹ga³a negocjacje.
25 B. IV, 14, 1; V, 5, 6; Theoph., A. M. 6026, s. 202.
26 W opinii L. C h a s s i n a (Belisaire, généralissime byzantin, Paris 1957, s. 95) Belizariusz mia³ podj¹æ
dzia³anie tylko jeœli Goci nie stawi¹ stanowczego oporu. W innym przypadku mia³ udaæ siê do Kartaginy i tam
oczekiwaæ dalszych rozkazów.
27 B. V, 5, 12; Liber pontificalis, wyd. T. M o m m s e n, MGH, Gestorum Pontificorum Romanorum t. I,
Berolini 1898, s. 144 [=LX. Silverius]; Joannis Malalae Chronographia, Bonnae 1831, ks. XVIII, 88, s. 480 [dalej:
Malalas]; Theoph., A. M. 6026, s. 189. Poniewa¿ miasto to pozbawione by³o murów (B. VII, 40, 21) widaæ, jak
pewnie czuli siê tu Bizantyñczycy.
28 B. V, 2–6. Oddzia³y sk³ada³y siê m.in. z ok. 4 tys. cathalogoi i foederati, 3 tys. Izauryjczyków, 200 Hunów
i 300 Berberów (J. L. T e a l l, The Grain Supply of Byzantine Empire 330–1025, „Dumbarton Oaks Papers” t. XIII,
1959, s. 301–303.
29 P. K r u p c z y ñ s k i (op. cit., s. 43–44) podkreœla te¿ brak odsieczy dla si³ gockich i brak mo¿liwoœci
odwrotu z wyspy.
326
TERESA WOLIÑSKA
bez wiêkszego oporu zaj¹³ Syrakuzy oraz inne miasta30. Jedynie gocki garnizon Panormos,
ufny w umocnienia, jakie miasto posiada³o, postanowi³ siê broniæ. Wystarczy³ jednak atak
od strony portu, gdzie czêœæ murów nie by³a obsadzona, by zmusiæ Gotów do kapitulacji31.
Tym samym Belizariusz bez wiêkszego wysi³ku i strat w³asnych podporz¹dkowa³ sobie
wyspê i uczyni³ j¹, wed³ug s³ów Prokopiusza, trybutariuszem Cesarstwa32.
Oddzia³y bizantyñskie znalaz³y na niej wygodne miejsce odpoczynku i spêdzi³y tu
zimê 535/53633. Nastêpnie wódz, pozostawiwszy garnizony w Syrakuzach i Panormos,
przekroczy³ Cieœninê Messyñsk¹ i wkroczy³ na kontynent34. To, ¿e musia³ pozostawiæ czêœæ
swych ludzi w garnizonach na Sycylii, os³abi³o jego si³y w Italii. Jednak utrzymanie w swych
rêkach wyspy by³o tak wa¿ne, ¿e nie mo¿na by³o jej pozbawiæ wojsk nawet kosztem
ograniczenia operacji na pó³wyspie35. By³ jeszcze jeden bardzo istotny powód takiej
ostro¿noœci, mianowicie sytuacja w Afryce targanej kolejnymi buntami wojskowymi.
W 535 r. dowodz¹cy w tej prowincji Solomon z Dary oraz towarzysz¹cy mu Prokopiusz
z Cezarei szukali pomocy na Sycylii u Belizariusza, którego wojska szykowa³y siê do
inwazji na Italiê36. Belizariusz natychmiast uda³ siê do Afryki, by poskromiæ rebeliê37.
Interwencja by³a niezbêdna, chocia¿ na czas pewien przeszkadza³a w dzia³aniach przeciwko Gotom, bowiem rewolta w Afryce mog³a potencjalnie zagroziæ Sycylii38. Okaza³o siê,
¿e racjê mia³ Jan z Kapadocji. Aby utrzymaæ w swych rêkach odzyskan¹ prowincjê, cesarstwo musia³o staæ siln¹ stop¹ na wyspie. To z niej mog³y szybko przybyæ oddzia³y zdolne
zdusiæ rebeliê w zarodku i zapewniæ spokój. Gdy jednak w trakcie poskramiania buntu
w Afryce Belizariusz otrzyma³ wiadomoœæ o niepokojach w jego oddzia³ach stacjonuj¹cych na Sycylii, podj¹³ decyzjê o natychmiastowym powrocie39. Ta b³yskawiczna reakcja,
opuszczenie Afryki przed zakoñczeniem porz¹dkowania jej spraw pokazuje, jak groŸne
musia³y byæ w oczach wodza najdrobniejsze nawet zamieszki na wyspie.
30 B. V, 5, 12; Jordanis Getica, 308, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA, t. V/1, Berolini 1882 [dalej: Jordanis
Getica]; Jordanis Romana, 369, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA, t. V/1, Berolini 1882 [dalej: Jordanis Romana].
Procopii Caesariensis, Opera omnia, wyd. J. H a u r r y, corr. G. W i r t h, t. III, Historia quae dicitur arcana, Leipzig
1963, I, 21 [dalej: Anecd.].
31 B. V, 5, 12–16.
32 B. V, 5, 17; Marcellini comitis Chronicon, a. 535, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA t. XI, 1894, s. 104
[dalej: Marcellin]; Theoph., A. M. 6026, s. 205. Opanowywanie wyspy zakoñczy³o siê przed up³ywem 535 r.
(W. E. K a e g i, Arianism and the Byzantine Army in Africa 533–546, [w:] Army, Society and Religion in Byzantium,
London 1982, s. 43).
33 B. IV, 14, 4; Theoph., A. M. 6026, s. 202.
34 B. V, 8, 1; V, 24, 1–2; Pauli Historia romana, ks. XVI, 16, MGH, AA, t. II, Berolini 1897.
35 B. V, 24, 1–2; VII, 18, 9. Zosta³o mu wówczas zaledwie 5 tys. ludzi. Boleœnie przypomnieli mu o tym
zwolennicy Narzesa podburzaj¹c eunucha przeciwko niemu i wysuwaj¹c ten w³aœnie argument, ¿e Belizariusz
nic nie mo¿e zrobiæ bez wsparcia ludzi Narzesa.
36 B. IV, 14, 41. Do Syrakuz przyby³ wraz z nim Prokopiusz. Mia³o to miejsce na krótko przed œwiêtem
Paschy (Theoph., A. M. 6026, s. 202–203). Cf. A. C a m e r o n, Byzantine Africa, [w:] Changing Cultures in Early
Byzantium, London 1996, s. 15–16; J. I r m s c h e r, Solomon, General und Gouverneur Justinians, „Acta Universitatis Wratislaviensis. Antiquitates” t. XXII, 1997, s. 24–25.
37 Marcellin, a. 535, s. 104; Jordanis Romana, 369–370; L. B r é h i e r, The Life and Death of Byzantium,
prze³. M. V a u g h a m, Amsterdam 1977, s. 12; C. J u l i e n, Histoire de l’Afrique du Nord t. II, Paris 1972,
s. 265–266; L. S a l v a t o r e l l i, L’Italia medioevale. Dalle invasioni barbariche agli inizi del secolo VII, Milano
1938, s. 173 [=Storia d’Italia, t. III].
38 W. E. K a e g i, op. cit, s. 41, p. 97; E. S t e i n, op. cit., s. 344–345.
39 B. IV, 15, 48–49; Theoph., A. M. 6026, s. 203–204.
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
327
£atwe przejœcie Sycylii pod w³adzê Bizancjum by³o ciê¿kim ciosem dla Gotów,
œwiadomych, ¿e cesarz zdoby³ odskoczniê do dzia³añ przeciwko nim. Wiele lat póŸniej ich
król, Totila, mia³ rzec, ¿e zaj¹wszy Sycyliê Bizantyñczycy wyszli z niej jak z twierdzy i bez
problemu zagarnêli Italiê40. Oczywiœcie opinii tej nie mo¿emy traktowaæ jako odzwierciedlenia pogl¹dów administracji gockiej z 536 r. Po pierwsze nie wiadomo, na ile pochodzi
ona rzeczywiœcie od Totili, a na ile jej autorstwo mo¿na przypisaæ Prokopiuszowi. Po drugie
zosta³a wyg³oszona ex post, gdy znany by³ ju¿ dalszy przebieg wydarzeñ. Jednak poczynania
Teodahada, rz¹dz¹cego Gotami w chwili rozpoczêcia wojny, zdaj¹ siê œwiadczyæ, ¿e by³ on
przera¿ony przebiegiem wypadków i œwiadom konsekwencji utraty wyspy. Król gocki
z jednej strony wezwa³ na pomoc inne ludy germañskie, a z drugiej podj¹³ rokowania
z wys³annikami Justyniana41. Wys³a³ te¿ swego ziêcia, Ewermunda (Ebrimusa), by strzeg³
przeprawy przez Cieœninê Messyñsk¹. Ten jednak przeszed³ na stronê Belizariusza42.
Podobnie uczyni³ wczeœniej Synderyk, dowódca garnizonu Syrakuz. Jak wynika z powy¿szego wcale nie wszyscy Goci gotowi byli walczyæ przeciw wojskom Belizariusza. To tak¿e
t³umaczy nik³y opór na Sycylii.
Stosunkowo szybki sukces Belizariusza w trakcie pierwszej kampanii przeciwko Gotom sprawi³, ¿e Sycylia nie ucierpia³a w toku wojny; wrêcz przeciwnie, jej mieszkañcy
skorzystali niew¹tpliwie dziêki dostawom dla armii. Równoczeœnie w dalszym ci¹gu byli
g³ównymi dostawcami zbo¿a do miast italskich, a ponadto mogli rozwijaæ handel z pó³nocn¹ Afryk¹, teraz ju¿ bizantyñsk¹, i innymi obszarami poza Itali¹43. Fakt, ¿e administracyjnie wyspa pozostawa³a niezale¿na od prefektur Italii i Afryki u³atwia³ jej zarz¹dcy,
w randze pretora, uzyskiwanie korzystnych warunków handlowych i uniemo¿liwia³ prefektowi pretorium Italii dyktowanie cen na dostarczan¹ ¿ywnoœæ.
Odnowienie dzia³añ wojennych po wyborze Totili na króla Gotów ponownie uczyni³o
z Sycylii kluczowy punkt rywalizacji gocko–bizantyñskiej. To za jej poœrednictwem przesy³ano nowe oddzia³y na Pó³wysep Apeniñski. Na przyk³ad w 542 r. do Syrakuz przyp³ynê³a
flota, na której czele sta³ Maksymin, mianowany prefektem pretorium Italii44. Nieco
wczeœniej przyby³ tu ze swymi oddzia³ami Demetriusz45. Z kolei wiosn¹ 548 r. ku wyspie
pop³yn¹³ Walerian z dwutysiêczn¹ armi¹ przys³an¹ z Konstantynopola46.
Rola wyspy ros³a w miarê sukcesów odnoszonych przez m³odego w³adcê gockiego
i opanowywania przezeñ kolejnych obszarów Italii. Po 543 r., gdy w jego rêkach znalaz³a
40 B. VII, 16, 20.
41 B. V, 13, 14–15.
42 Jordanis Getica, 308–309; B. V, 8, 3. R. G u i l l a n d (Les patrices byzantines du VIe s., [w:] Recherches sur
les institutions byzantines t. II, Berlin–Amsterdam 1967, s. 140) s¹dzi, ¿e zadaniem Ebrimunta by³a obrona Sycylii,
lecz w chwili, gdy zosta³ on wys³any na po³udnie Italii, Sycylia by³a ju¿ w rêkach bizantyñskich. Bizantyñczycy
przyjêli zbiega ¿yczliwie. Zosta³ odes³any do Konstantynopola, gdzie Justynian udzieli³ mu audiencji i obdarzy³
tytu³em patrycjusza (B. V, 8, 3). W opinii P. K r u p c z y ñ s k i e g o (op. cit., s. 45) chwiejna polityka Teodahada
mog³a przyczyniæ siê do dezorientacji wodzów gockich i dezorganizacji ich obrony.
43 P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 44.
44 B. VII, 6, 9 sq; VII, 7, 1; A. H o l m, Geschichte Siciliens in Altertum t. III, Leipzig 1898, s. 280;
Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 353.
45 B. VII, 6, 13–26. Demetriusz by³ dawnym towarzyszem Belizariusza, dowodzi³ oddzia³ami piechoty (B. VII, 6, 13; A. H o l m, op. cit., s. 280). Maksymin wyruszy³ przed nim, lecz na d³ugo utkn¹³ w Epirze
(B. VII, 6, 9–11, A. H o l m, loc. cit.).
46 B. VII, 30, 1–2; J. L. T e a l l, op. cit., s. 310
328
TERESA WOLIÑSKA
siê znaczna czêœæ Pó³wyspu Apeniñskiego, znajduj¹ce siê na nim garnizony i oddzia³y
bizantyñskie w³aœnie z Sycylii oczekiwa³y pomocy. Prosi³y o ni¹ np. za³ogi Neapolu47
i Krotonu48. Na uwagê zas³uguje z jednej strony stosunkowo du¿a ³atwoœæ, z jak¹ oblê¿one
przez Gotów garnizony kontaktowa³y siê z dowódcami bizantyñskimi na Sycylii, z drugiej
zaœ — ma³a skutecznoœæ ich apeli o pomoc. Wprawdzie próbowali jej udzieliæ przysy³ani
z Konstantynopola dowódcy, w tym wspomniani Demetriusz i Maksymin49, lecz ich wysi³ki
nie zosta³y uwieñczone powodzeniem i Neapol wpad³ w rêce wroga w 543 r.50 Mimo
nieskutecznoœci powy¿szych dzia³añ wyspa by³a dalej wykorzystywana w charakterze bazy
operacyjnej dla dzia³añ w Italii przez dowódców bizantyñskich, tak¿e przez Belizariusza,
przys³anego ponownie do Italii w 544 r.51 Po niepowodzeniach odniesionych w walce
z Totil¹ wódz kilkakrotnie wycofywa³ swe oddzia³y na Sycyliê b¹dŸ do Dalmacji52. Tu
zdemoralizowani pora¿kami ¿o³nierze mogli odpocz¹æ i odzyskaæ zdolnoœæ bojow¹. Mo¿na by³o potem ponownie ich wykorzystaæ w miejsce wyczerpanych oddzia³ów z Italii, jak
to mia³o miejsce w 548 r., gdy Belizariusz œci¹gn¹³ ¿o³nierzy z Sycylii, by zast¹piæ nimi
bêd¹ce w stanie rozprzê¿enia jednostki garnizonu rzymskiego53. W koñcowym okresie
wojny z Gotami, gdy nowy g³ównodowodz¹cy, eunuch Narzes, odzyskiwa³ stopniowo pole
na terenie Italii54, Sycylia powróci³a do swej dawnej roli bazy dla floty. Na przyk³ad
pokonanie Tei by³o w du¿ym stopniu skutkiem przybycia z Sycylii floty bizantyñskiej i jej
sukcesów na morzu55. Wyspa pe³ni³a nadal funkcjê poœrednika w dostarczaniu nowych
oddzia³ów na pó³wysep. Ta jej rola uleg³a jeszcze wzmocnieniu w zwi¹zku z zagro¿eniem
Pó³wyspu Ba³kañskiego przez najazdy barbarzyñskie.
Powy¿sze, doœæ sk¹pe informacje pokazuj¹ wyraŸnie, ¿e porty sycylijskie umo¿liwia³y
gromadzenie i — byæ mo¿e — tak¿e budowê statków (Sycylia dysponowa³a du¿ymi
zasobami niezbêdnego do tego celu drewna). Tu równie¿ mog³y koncentrowaæ siê si³y
l¹dowe w przededniu podejmowania dzia³añ w Italii i Afryce. Wyspa z powodzeniem
47
48
49
50
W Neapolu dowodzi³ Konon (B. VII, 6, 14; VII, 7, 1).
B. VIII, 25, 24.
B. VII, 6, 14–26; VII, 7, 2–10; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 232; E. S t e i n, op. cit., s. 574.
R. B r o w n i n g, Justynian i Teodora, Warszawa 1996, s. 158; B. P a c e, op. cit., s. 107. Winê za to ponosi³y
niekiedy warunki atmosferyczne. Burza uniemo¿liwi³a pomoc dla Roscianum (Rossano); sztorm zmusi³ tak¿e
Belizariusza p³yn¹cego z Sycylii do Tarentu do l¹dowania w Krotonie (B. VII, 27, 17; VII, 28, 1–3; VII, 30, 9–12;
P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 134).
51 Jordanis Romana, 380–382; Marcellin, a. 547, s. 108. Wg Prokopiusza w drugiej kampanii gockiej Belizariusz grabi³ Sycyliê i Italiê z powodu niedostatecznych œrodków otrzymanych z Konstantynopola (Anecd. V, 4).
Równie¿ u Agnellusa czytamy: Belisarius — — reversus ad Siciliam depopulavit eam (Agnelli Liber pontificalis
Ecclesiae Ravennatis, cap. 62, MGH, SSRL et I, Hannoverae 1878, s. 322). O. H o l d e r – E g g e r, wydawca
Ÿród³a, przypuszcza jednak, ¿e dosz³o tu do pomylenia Belizariusza z Totil¹. Cf. tak¿e B. P a c e, op. cit., s. 108.
Z drugiej strony jest faktem, ¿e w czasie drugiej kampanii Belizariusza ciê¿ar wojny by³ ponoszony przez
mieszkañców Sycylii i okolic Rawenny, bowiem nie by³o mo¿liwe roz³o¿enie go na ca³¹ Italiê (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 77)
52 B. VII, 27, 16–17; VII, 28, 12–18; Jordanis Romana, 380–382. Wyl¹dowa³ w Messenie (VII, 28, 18). Cf.
A. H o l m, op. cit., s. 281; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 146.
53 P. B r o w n i n g, op. cit., s. 168.
54 Nie znajduje potwierdzenia przypuszczenie, ¿e sam Narzes broni³ wyspy przed Totil¹ (B. P a c e, op. cit.,
s. 109, przyp. 1).
55 B. VIII, 35, 12–13; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 418. Ju¿ latem 551 r. flota bizantyñska pokona³a si³y gockie
pod Sena Gallica (Sinigaglia).
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
329
spe³nia³a rolê bazy wypadowej i naturalnego zaplecza dla oddzia³ów bizantyñskich prowadz¹cych dzia³ania na Zachodzie. Gdy Justynian postanowi³ ingerowaæ w walki o tron
wizygocki w nadziei odzyskania Hiszpanii dla Cesarstwa, flota maj¹ca wesprzeæ Athanagilda wyp³ynê³a z Sycylii56.
Zarówno przed podjêciem dzia³añ militarnych na Zachodzie jak i w ich trakcie
niezmiernie wa¿n¹ rolê odgrywa³ wywiad. W tej dziedzinie, jak wiadomo, Bizantyñczycy mieli siê czym pochwaliæ. Jednak du¿a odleg³oœæ teatru wojen od stolicy Cesarstwa
powodowa³a, ¿e wiedza posiadana przez cesarza nie zawsze mog³a byæ przekazana jego
dowódcom. Poniewa¿ mieszkañcy wyspy utrzymywali o¿ywione kontakty zarówno z Itali¹
jak i z Afryk¹, mogli udzieliæ potrzebnych i aktualnych informacji o sytuacji wewnêtrznej
w królestwach barbarzyñskich, si³ach jakimi dysponuj¹ i, co najwa¿niejsze, o rozlokowaniu tych ostatnich. Znali tak¿e tutejsze wody i wiedzieli, jak¹ drogê najlepiej wybraæ, by
bezpiecznie dotrzeæ do celu, bez wzglêdu na to, czy mia³y to byæ wybrze¿a Afryki, czy
Pó³wyspu Apeniñskiego.
Dlatego stan¹wszy na Sycylii w trakcie wyprawy przeciwko Wandalom Belizariusz
podj¹³ przede wszystkim dzia³ania wywiadowcze. Pragn¹³ zdobyæ informacje o Wandalach
i sytuacji w ich pañstwie, ale nade wszystko chcia³ siê dowiedzieæ, jakie s¹ mo¿liwoœci
przeprawy do Kartaginy i gdzie znajduje siê aktualnie flota przeciwnika57. Potrzebne
wiadomoœci uzyska³ Prokopiusz z Cezarei od spotkanego szczêœliwym przypadkiem przyjaciela z dzieciñstwa. Cz³owiek ten by³ kupcem, pochodz¹cym zapewne z Cezarei Palestyñskiej, rodzinnego miasta historyka. Od lat mieszka³ w Syrakuzach i utrzymywa³ o¿ywione kontakty z Kartagin¹, sk¹d w³aœnie wróci³ jeden z jego ludzi58. Móg³ zatem udzieliæ
Belizariuszowi wszelkich potrzebnych informacji59. Bez w¹tpienia najcenniejsz¹ by³a ta,
¿e Bizantyñczycy nie powinni natrafiæ na ¿adne przeszkody w trakcie przeprawy do Afryki.
Zapewne ów cz³owiek nie by³ jedynym, który dostarcza³ Belizariuszowi potrzebnych
danych o Wandalach. Chocia¿ brak na to dowodów Ÿród³owych, mo¿na domniemywaæ, ¿e
Sycylijczycy s³u¿yli równie¿ niezbêdnymi informacjami dotycz¹cymi Ostrogotów.
Posiadanie wyspy rozwi¹zywa³o tak¿e niezwykle trudny problem zaopatrzenia w ¿ywnoœæ oddzia³ów bizantyñskich walcz¹cych na Zachodzie. Mo¿liwoœæ zdobycia prowiantu
okaza³a siê dla oddzia³ów Belizariusza zmierzaj¹cych do Afryki tym cenniejsza, ¿e wskutek
zabrania Ÿle wysuszonych sucharów jego ¿o³nierze ciê¿ko chorowali60. Tu tak¿e wojsko mog³o zakupiæ niezbêdne wierzchowce, trudne do przetransportowania na okrêtach z Konstantynopola61. Dziêki porozumieniu zawartemu przez Justyniana z Amala-
56 Dowodzi³ ni¹ Liberiusz. Cf. Jordanis Getica, 303; L. B r é h i e r, op. cit., s. 21; J. J. O ’ D o n n e l l, Liberius
the Patrician, „Traditio” t. XXXVII, 1981, s. 67.
57 B. III, 14, 1–2. Chcia³ znale¿æ miejsce, które da³oby mo¿liwoœæ l¹dowania w sposób niezauwa¿alny dla
Wandalów (Theoph., A. M. 6026, s. 189–190). Obawia³ siê te¿ bez w¹tpienia ich ataku w czasie przeprawy
morskiej. Dyplomacja bizantyñska wspar³a powstanie Gota Goddasa na Sardynii (533), maj¹ce charakter
dywersji na ty³ach przeciwnika, lecz o tym, ¿e te dzia³ania by³y skuteczne i flota przeciwnika uda³a siê na Sardyniê
Belizariusz móg³ siê upewniæ dopiero na Sycylii (P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 135).
58 B. III, 14, 7; Theoph., A. M. 6026, s. 190.
59 Prokopiusz, chc¹c, by wódz z ust owego cz³owieka dowiedzia³ siê wszystkiego, co niezbêdne, zabra³
go do Kaukany dokonuj¹c swego rodzaju porwania. Obieca³ wszak¿e hojne wynagrodzenie jemu i jego panu
(B. III, 14, 11).
60 B. III, 13, 12 sq.
61 F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 271.
330
TERESA WOLIÑSKA
sunt¹ Prokopiusz z Cezarei, wys³any po zaopatrzenie, bez problemu dokona³ zakupów
w Syrakuzach62.
Jeszcze wiêksze znaczenie ekonomiczne mia³a Sycylia w czasie walk z Gotami. Wymowny wyraz da³ temu przekonaniu Jordanes, który rozpocz¹³ sw¹ krótk¹ relacjê o podboju Italii przez wojska Justyniana s³owami: „Belizariusz jest wzorem przezornoœci.
Rozumie, ¿e nie ujarzmi narodu Gotów, dopóki nie po³o¿y rêki na ich spichlerzu, Sycylii”63. Wynika z nich niezbicie, ¿e gocki historyk doskonale zdawa³ sobie sprawê z ekonomicznego i strategicznego znaczenia Sycylii dla ka¿dego, kto rz¹dzi Itali¹ lub marzy o jej
zdobyciu. Z kolei Prokopiusz z Cezarei w³o¿y³ w usta króla ostrogockiego Totili s³owa,
w których ten ostatni mia³ odmalowaæ bogactwo wyspy, od dawna znanej z posiadanych
zasobów pieniê¿nych i plonów sprowadzanych do Rzymu64. Opiniê tê potwierdzaj¹ tak¿e
wspó³czeœni historycy65.
W tej sytuacji opanowanie Sycylii nie tylko zapewnia³o armii bizantyñskiej te same
atuty, jak w czasie walk z Wandalami, lecz ponadto w powa¿nym stopniu utrudnia³o
dostarczanie ¿ywnoœci dla si³ gockich w Italii. O to, by tak siê sta³o, postara³ siê bez
w¹tpienia Belizariusz.
Czas spêdzony na Sycylii Belizariusz wykorzysta³ na przygotowanie zapasów niezbêdnych do kontynuowania kampanii. Ruszaj¹c na podbój królestwa ostrogockiego wióz³ na
okrêtach zbo¿e sycylijskie, które nastêpnie umieœci³ w sk³adach publicznych na terenie
Italii66. W opinii Prokopiusza Witiges m.in. dlatego obawia³ siê Rzymian, ¿e byli dobrze
zaopatrzeni dziêki zapasom, które przywieŸli z wyspy67. Nie tylko armia mia³a zagwarantowane wy¿ywienie dziêki dostawom zbo¿a sycylijskiego. Równie¿ miasta zdobywane
przez Bizantyñczyków na Pó³wyspie Apeniñskim i pozostawiane w nich garnizony otrzymywa³y stamt¹d niezbêdne zaopatrzenie. W szczególnoœci dotyczy³o to samego Rzymu,
który znalaz³ siê w rêkach Belizariusza pod koniec 536 r. W mowie przypisywanej Totili
czytamy, ¿e Bizantyñczycy wywieŸli z wyspy tak wielkie zapasy, ¿e umo¿liwi³y im one
przetrwanie rocznego oblê¿enia Rzymu przez wojska gockie (537/538)68. Jest faktem, ¿e
przygotowuj¹c siê do tego oblê¿enia wódz œci¹ga³ zaopatrzenie nie tylko z najbli¿szych
okolic, lecz i z Sycylii69. Równie¿ w roku nastêpnym, który przyniós³ Italii klêskê g³odu,
dostawy ¿ywnoœci sycylijskiej mia³y ogromne znaczenie.
62 B. III, 14, 3–5; Landolfi Sagacis Addidamenta ad Pauli Historiam Romanam, wyd. H. D r o y s e n,
lib. XVIII, s. 370, MGH, AA t. II, Berolini 1879 [dalej: Landolfus]; Theoph., A. M. 6026, s. 189–190.
63 Belizariusz providentissimus haud secus arbitratus Getarum subicere populum, nisi prius nutricem eorum
occupasset Siciliam (Jordanis Getica, 308). Przek³ad polski: E. Z w o l s k i [w:] Kasjodor i Jordanes. Historia gocka
czyli scytyjska Europa, Lublin 1984, s. 144.
64 B. VII, 16, 14–18.
65 J. L. T e a l l, op. cit., s. 137; A. H o l m, op. cit., s. 280; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 38, 368. Poœrednio o zamo¿noœci Sycylii œwiadczy, sk¹din¹d nieprawdziwa, informacja Grzegorza z Tours o zajêciu jej przez Franków
pod wodz¹ Bukcelena i wymuszeniu bogatego okupu (Gregorius Turonensis, Historiarum libri X, ks. III, 32, MGH,
SSRL et I, Hannoverae 1937 [dalej: Greg. Turon.]). W rzeczywistoœci wódz Franków i Alamanów dotar³ tylko
do Rhegium, co mog³o sprawiaæ wra¿enie, ¿e jego celem jest Sycylia (F. L o t, L’Art militaire et les armées au
Moyen Age t. I, Paris 1946).
66 B. V, 14, 17.
67 B. VI, 24, 14. Ponadto Ÿród³em zaopatrzenia by³a te¿ Kalabria.
68 B. VII, 16, 20.
69 B. V, 14, 17; F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 5, 14; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 280; F. I. U s p i e n s k i,
op. cit., s. 276. Mimo wysi³ków wodza miasto prze¿ywa³o powa¿ne problemy z zaopatrzemiem (B. VI, 3, 1–13;
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
331
Trudnoœci aprowizacyjne by³y dla mieszkañców Rzymu szczególnie dotkliwe w czasie, gdy Totila oblega³ miasto (545–547 i 549–550 r.). Przebywaj¹cy na wyspie papie¿
Wigiliusz wysy³a³ im statki wype³nione zbo¿em70. Równie¿ dowódcy bizantyñscy z Sycylii
starali siê dostarczaæ ¿ywnoœæ dla g³oduj¹cego miasta71. Nie by³o to jednak proste, bowiem
Totila stara³ siê za wszelk¹ cenê przerwaæ kontakt Sycylii z Rzymem72. Goci, œwiadomi, ¿e
nie zdobêd¹ miasta dopóki nie odetn¹ mu dostaw ¿ywoœci, czynili wszystko by je zablokowaæ. Uda³o im siê to niemal ca³kowicie pomimo tego, ¿e w rêkach Bizantyñczyków
pozostawa³o Porto73. Statki z zaopatrzeniem wys³ane przez Wigiliusza wpad³y w rêce
wroga74. Na oczach bizantyñskiego garnizonu Porto wielu cz³onków za³óg zosta³o wymordowanych. Biskupowi Walentynowi, który nie chcia³ udzieliæ Totili ¿¹danych przezeñ
informacji, obciêto rêce75. Po zajêciu Neapolu Goci zbudowali flotê (jej baz¹ by³y Wyspy
Liparyjskie), której zadaniem by³o przechwytywanie statków z zaopatrzeniem, p³yn¹cych
z Sycylii76, co bez w¹tpienia utrudnia³o dzia³ania wojsk cesarskich, a nade wszystko obronê
Rzymu, gdy zosta³ on oblê¿ony przez Gotów. Gdy tylko Belizariusz odebra³ Gotom Rzym
w 547 r., natychmiast ¿ywnoœæ z wyspy pop³ynê³a do Wiecznego Miasta.
W œcis³ym zwi¹zku z obu wy¿ej omawianymi funkcjami Sycylii pozostaje walka o po³udniow¹ Italiê miêdzy Totil¹ i wojskami bizantyñskimi. Z punktu widzenia Bizancjum
niezmiernie wa¿ne by³o posiadanie tam punktów oporu, za których poœrednictwem mo¿liwe by³o utrzymanie kontaktu Sycylii z si³ami cesarskimi na pó³wyspie. Tymczasem Goci
usadowieni w Bruttium starali siê go uniemo¿liwiaæ77. Przeciwdzia³a³ temu Jan, siostrzeniec Witaliana, który w czasie, gdy Belizariusz stara³ siê przyjœæ z pomoc¹ Rzymowi,
próbowa³ odzyskaæ kontrolê nad po³udniow¹ Itali¹. Rozpocz¹³ wielk¹ kampaniê przeciwko Gotom, której efektem by³o m.in. zdobycie Tarentu78. W 546 r. podporz¹dkowa³ sobie
Apuliê i Kalabriê a nastêpnie rozpocz¹³ opanowywanie Lukanii i Bruttium, chocia¿ Belizariusz oczekiwa³ go pod Rzymem79. Prokopiusz przedstawia dzia³alnoœæ Jana w bardzo z³ym œwietle, oskar¿aj¹c go o niepowodzenie akcji pomocy dla Rzymu. Trzeba jednak
pamiêtaæ, ¿e jako by³y dowódca garnizonu rzymskiego, Jan doskonale rozumia³ jak wa¿ne
jest wygranie batalii na po³udniu. Niewykluczone, ¿e w sporze z Belizariuszem to on mia³
racjê, gdy idzie o wybór strategii. Problem polega³ jednak na tym, ¿e obaj wodzowie nie
potrafili siê porozumieæ i w konsekwencji ¿aden z nich nie móg³ do koñca zrealizowaæ
swego planu. Najtragiczniejszym tego efektem by³o zdobycie Rzymu przez Totilê.
Liber pont. [=LX Silverius, 4], s. 145). Równie¿ w trakcie oblê¿enia Belizariusz czyni³ ogromne wysi³ki
w celu zapewnienia miastu ¿ywnoœci. Zadanie to powierzy³ Prokopiuszowi i swej ¿onie, Antoninie (B. VI, 4, 1–5,
19). Poniewa¿ oboje udali siê do Neapolu, mo¿na byæ pewnym, ¿e zdobywana przez nich ¿ywnoœæ pochodzi³a
z Kampanii i Sycylii.
70 B. VII, 15, 9; VII, 16, 1–2.
71 B. VII, 19, 14.
72 B. VII, 18, 26.
73 B. VII, 13, 6–7; VII, 15, 9–16; E. S t e i n, op. cit., s. 578.
74 B. VII, 15, 9–16; E. S t e i n, op. cit., s. 580.
75 B. VII, 15, 15–16. Garnizon Porto bezskutecznie próbowa³ ostrzec flotyllê (B. VII, 15, 12).
76 B. VII, 13, 6–7; L. C h a s s i n, op. cit., s. 174; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 136; Z. U d a l c o w a, op. cit.,
s. 341.
77 B. VII, 18, 26.
78 B. VII, 18, 26; VII, 23, 12–17; J. B. B u r y, op. cit., s. 256.
79 P. B r o w n i n g, op. cit., s. 163; E. S t e i n, op. cit., s. 579.
332
TERESA WOLIÑSKA
W zwi¹zku z zaopatrywaniem przez Sycyliê garnizonów rzymskich w Italii pozostaj¹
te¿ najazdy gockie na wyspê (547–551 r.)80. Ich celem by³o nie tylko zdobycie ³upów, ale
tak¿e odciêcie dostaw zbo¿a i koni dla si³ bizantyñskich81. Jednak dopiero w roku 550, po
powtórnym zajêciu Rzymu, Totila móg³ podj¹æ bardziej stanowcze dzia³ania82. W tym celu
poleci³ przygotowaæ flotê z³o¿on¹ z 400 okrêtów, która mia³a stawiæ czo³o bizantyñskiej83
i wys³a³ swe oddzia³y celem podporz¹dkowania sobie wa¿nych punktów w po³udniowej
Italii84. Wreszcie w maju 550 r. wyl¹dowa³ z armi¹ na Sycylii85. Obleg³ Messanê bronion¹
przez Domentiola i pobi³ go w polu, nie zdo³a³ jednak opanowaæ miasta86. Poniewa¿ od
tej chwili nikt nie odwa¿y³ siê stawiæ mu czo³a w otwartej bitwie, bezkarnie pustoszy³ wyspê,
grabi¹c znajdowane na niej dobra, w szczególnoœci konie, inne zwierzêta, zbo¿e i pieni¹dze87. By³ to ciê¿ki cios dla Cesarstwa, szczególnie ze wzglêdów finansowych88.
Jak siê wydaje celem Totili nie by³o podporz¹dkowanie wyspy, lecz jedynie zdobycie
³upów, szczególnie ¿ywnoœci, i uniemo¿liwienie udzielenia przez jej mieszkañców pomocy
Bizantyñczykom. Goci opanowali jedynie nieliczne twierdze na Sycylii. Niektóre garnizony bizantyñskie broni³y siê maj¹c nadziejê na szybk¹ pomoc z Konstantynopola. Pewne
si³y cesarskie musia³y te¿ pozostaæ w okolicach Katany, bowiem w ich rêce wpad³ Spinus,
doradca Totili, wraz z rodzin¹89.
Reakcja Konstantynopola na najazd gocki by³a bardzo stanowcza. Opanowanie
Sycylii przez Totilê grozi³o nie tylko utrudnieniem pomocy dla oddzia³ów bizantyñskich
na terenie Italii, ale tak¿e podjêciem wspó³pracy pomiêdzy Gotami a buntownikami
w Afryce90. Na wieœæ o zagro¿eniu wyspy Justynian niezw³ocznie wys³a³ w 549 r. znaczn¹
armiê pod dowództwem Liberiusza, w celu przeciwdzia³ania planom Totili91. Wkrótce
potem boj¹c siê, ¿e stary i niedoœwiadczony w walce Liberiusz nie poradzi sobie, Justynian
poleci³ udaæ siê na Sycyliê Artabanowi, doœwiadczonemu w bojach Armeñczykowi92. Jemu
80 J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 255–256; A. G u i l l o u, L’Italia bizantina dall’invasione Longobarda alla caduta
di Ravenna, [w:] P. D e l o g u, A. G u i l l o u, G. O r t a l i, Longobardi e Bizantini, Torino 1980, s. 227 [=Storia
d’Italia, wyd. G. G a l a s s o, t. I].
81 J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 245; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit., s. 20.
82 Jordanis Romana, 382; L. B r é h i e r, op. cit., s. 21; E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 51; A. H. M. J o n e s, The
Later Roman Empire 282–602 t. I, Oxford 1986, s. 290.
83 B. VII, 37, 4–5; B. R u b i n, Das Zeitalter Justinians t. II, Berlin–New York 1995, s. 183–185. Tyle by³o
okrêtów gockich. Totila dysponowa³ ponadto pewn¹ liczb¹ statków odebranych Bizantyñczykom.
84 Podj¹³ próbê oblê¿enia Centumcellae, lecz natrafiwszy na opór garnizonu pod wodz¹ Diogenesa,
zrezygnowa³ z osobistego kierowania oblê¿eniem (B. VII, 37, 8, 18). Ponadto pozostawi³ czêœæ oddzia³ów, by
oblega³y Rhegium (B. VII, 39, 1–3; F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 23), a inn¹ grupê wys³a³ do Tarentu, który nie
stawi³ oporu.
85 J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 256; E. S t e i n, op. cit., s. 594.
86 B. VII, 39, 2–4.
87 B. VII, 39, 5 sq; VII, 40, 19.
88 E. S t e i n, op. cit., s. 595.
89 B. VII, 40, 20–21; F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 25.
90 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 368.
91 B. VII, 39, 6; Jordanis Romana, 385; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 255; M. D e a n e s l y, Histoire de l’Europe
du Haut Moyen Age (475 à 911), Paris 1958, s. 133; P. G o u b e r t, L’Administration de l’Espagne Byzantine,
„Etudes Byzantines” t. III, 1945, s. 128; i d e m, Byzance et l’Espagne Visigothique, „Revue des Etudes Byzantines”
t. II, 1944, s. 8; J. J. O ’ D o n n e l l, op. cit., s. 66; B. P a c e, op. cit., s. 108–109; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 28, p. 6.
92 B. VII, 39, 8; B. R u b i n, op. cit. t. II, s. 184; E. S t e i n, op. cit., s. 595.
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
333
równie¿ towarzyszy³y — nieliczne wprawdzie — oddzia³y93. Cesarz podj¹³ tak¿e decyzjê
powierzenia dowództwa na Zachodzie Germanosowi, lecz plany te leg³y w gruzach wskutek œmierci tego ostatniego94.
Mimo ¿e wys³any z Konstantynopola Liberiusz zachowywa³ siê biernie, a flota jego
nastêpcy, Artabana, zosta³a rozproszona przez burzê, Totila podj¹³ w koñcu 550 r. decyzjê
o opuszczeniu wyspy95. Wp³yw na to mia³a bez w¹tpienia wiadomoœæ o tym, ¿e do Italii
zbli¿a siê armia pod wodz¹ Jana, siostrzeñca Witaliana i Justyniana, syna Germanosa96.
Tylko w kilku najwa¿niejszych punktach król Gotów pozostawi³ swych ludzi97. Wodzowie Justyniana nie natrafili zatem na szczególne trudnoœci przy odwojowywaniu Sycylii.
Artaban, który w 551 r. dotar³ na Sycyliê, przej¹³ dowództwo od odwo³anego do Bizancjum Liberiusza i rozpocz¹³ systematyczne usuwanie niewielkich garnizonów gockich98.
Dotychczas koncentrowa³am siê niemal wy³¹cznie na strategicznej i ekonomicznej
roli wyspy. Jej znaczenie wykracza³o jednak daleko poza te dwie wa¿ne dziedziny. Jako
obszar spokojny i stosunkowo trwale podporz¹dkowany w³adzy bizantyñskiej wyspa by³a
miejscem, gdzie szukano schronienia. Gdy Jan, jeden z wodzów Justyniana, uwolni³ z r¹k
Gotów grupê senatorów rzymskich, odes³a³ ich na Sycyliê99. Uciekali na ni¹ Libijczycy,
przera¿eni okrucieñstwami Maurów i wojsk Stotzasa100. PóŸniej przybywali tu liczni uciekinierzy z Rzymu i jego okolic, szczególnie po sukcesach, jakie Totila odniós³ na Pó³wyspie
Apeniñskim101. Du¿¹ grupê wœród nich stanowili probizantyñsko nastawieni przedstawiciele arystokracji rzymskiej, spoœród których liczni posiadali tu swoje dobra. By³ wœród
nich Liberiusz, który po ataku Gotów na wyspê uda³ siê do Konstantynopola102. To jemu,
o czym by³a ju¿ mowa, cesarz powierzy³ nastêpnie zadanie odzyskania Sycylii.
93 Artaban nie zasta³ ju¿ Liberiusza na Cephalonii, wiêc ruszy³ za nim ku brzegom Sycylii. Niestety burza,
która pochwyci³a jego statki u wybrze¿a Kalabrii pokrzy¿owa³a mu szyki i omal nie pozbawi³a ¿ycia (B. VII, 40,
12–17). Tymczasem Liberiusz dotar³ do Syrakuz i zdo³a³ wejœæ do miasta, ale nie mog¹c przyj¹æ decyduj¹cej bitwy
wycofa³ siê do Panormos (B. VII, 40, 12, 18).
94 B. VII, 39, 6–9; VII, 40, 1–4, 9.
95 B. VII, 40, 19; E. S t e i n, op. cit., s. 595. Prokopiusz przypisuje tê decyzjê wp³ywowi doradcy króla,
Rzymianina, który wpad³ w rêce wojsk cesarskich i zosta³ wypuszczony, bo obieca³, ¿e sk³oni Totilê do odwrotu
(B. VII, 40, 20–24). Mia³ on t³umaczyæ w³adcy gockiemu, ¿e z³upiona Sycylia nie stanowi ju¿ wielkiej wartoœci.
Przekonywa³ go tak¿e, ¿e wiosn¹, po uporz¹dkowaniu spraw w Italii, armia gocka bêdzie mog³a powróciæ na
wyspê (B. VII, 40, 20–29).
96 B. VII, 40, 27.
97 Prokopiusz mówi o czterech garnizonach (B. VII, 40, 29). Prawdopodobnie by³y wœród nich Syrakuzy,
Palermo i Lilybeum (F. M. C r a w f o r d, op. cit., s. 25; F. G i u n t a, Las ciudades, s. 211).
98 B. VIII, 24, 1–3; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 260; B. P a c e, op. cit., s. 109. Nie odwa¿y³ siê jednak ruszyæ
do Italii na pomoc mieszkañcom obleganego przez Gotów Krotonu, którzy go o to prosili (B. VIII, 25, 24).
Wskutek braku pomocy miasto skapitulowa³o. Zwraca uwagê fakt, ¿e mimo oblê¿enia swego miasta i wyspiarskiego po³o¿enia Sycylii byli oni w stanie kontaktowaæ siê potajemnie z Artabanem i to niejednokrotnie.
99 B. VII, 26, 11–14; L. D u c h e s n e, Vigile et Pelage, „Revue des Questions Historiques” t. XXXVI, 1884,
s. 403. Poniewa¿ wczeœniej owi senatorowie przeszli na stronê Gotów, ich oddalenie na Sycyliê mog³o s³u¿yæ
zarówno ich bezpieczeñstwu jak i ich usuniêciu z Italii. Byæ mo¿e by³ wœród nich Pelagiusz, bowiem w 548 r. ju¿
przebywa³ na tej wyspie.
100 B. IV, 23, 28; Theoph., A. M. 6026, s. 209; E. S t e i n, op. cit., s. 549.
101 B. V, 25, 10; B. P a c e, op. cit., s. 107.
102 M. D e a n e s l y, op. cit. , s. 65; E. S t e i n, op. cit., s. 595.
334
TERESA WOLIÑSKA
Wyspa by³a te¿ miejscem odsy³ania niepewnego elementu — tu trafili m.in. Goci
z garnizonów Tudery i Clusium po ich zajêciu przez Belizariusza103. Narzes zes³a³ na
Sycyliê biskupa Altiny, Witalisa, który spiskowa³ z Frankami104. Tu te¿ wiêziony by³ papie¿
Wigiliusz zabrany z Rzymu na rozkaz Justyniana105. Biskup Rzymu spêdzi³ na Sycylii zimê
545/546 r. i tu te¿ zmar³ w drodze powrotnej do Rzymu w roku 555106. Przep³yw ludzi
odbywa³ siê te¿ w drug¹ stronê: po zdobyciu Neapolu Belizariusz przesiedla³ do tego
miasta ludnoϾ z Syrakuz i innych miast sycylijskich107.
Gdy nasta³ pokój, a Rzymianie opanowali oœrodki oporu Gotów na wybrze¿u, Sycylia
natychmiast podjê³a sw¹ tradycyjn¹ rolê poœrednika handlowego. Prokopiusz pisze o licznych statkach przyp³ywaj¹cych do Italii z Sycylii i innych czêœci imperium108. Z punktu
widzenia gospodarki bizantyñskiej wyspa nie mia³a znaczenia pierwszoplanowego a dochody z niej stanowi³y skromn¹ pozycjê w bud¿ecie imperium109. Ernst S t e i n uwa¿a za
mo¿liwe, ¿e by³y one przeznaczane na potrzeby Italii110.
W toku dzia³añ wojennych Sycylia wielokrotnie by³a przedmiotem rokowañ pokojowych. Ju¿ w koñcu 535 r. Teodahad wraz z senatem rzymskim zwróci³ siê do cesarza
z proœb¹ o pokój111. Piotr, negocjator z ramienia Justyniana, wykorzysta³ zajêcie wyspy dla
wywarcia nacisku na w³adcê gockiego i skutek osi¹gn¹³. Przera¿ony Teodahad wyrazi³
m.in. gotowoœæ zrzeczenia siê Sycylii112. Ponadto zgodzi³ siê p³aciæ trybut i dostarczaæ
¿o³nierzy do armii bizantyñskiej. Wreszcie w tajemnicy przed swymi poddanymi wyrazi³
gotowoœæ oddania ca³ej Italii i zrzeczenia siê tronu w zamian za obietnicê sta³ej pensji
i zapewnienie spokojnego ¿ycia w Bizancjum113. Jeœli nawet uwzglêdnimy s³aby charakter
Teodahada, przyznaæ trzeba, ¿e wra¿enie jakie uczyni³o na nim opanowanie Sycylii przez
Belizariusza by³o piorunuj¹ce. Propozycje gockie by³y tak korzystne, ¿e cesarz postanowi³
je przyj¹æ i wezwa³ Belizariusza do zajêcia Italii114. Wskutek obalenia Teodahada na rzecz
Witigesa nie dosz³o do wprowadzenia wspomnianego powy¿ej uk³adu w ¿ycie.
W latach nastêpnych, mimo tocz¹cej siê wojny nie ustawa³a akcja dyplomatyczna.
Wielokrotnie jeszcze dochodzi³o do prób rokowañ pomiêdzy Bizancjum i Ostrogotami.
103 B. VI, 13, 4.
104 Pauli Diaconi Historia Langobardorum, ks. II, 4, wyd. G. W a i t z, G. B e t h m a n n, MGH, SSRLetI,
Hannoverae 1878.
105 Marcellin, a. 546, s. 107; Liber pont., s. 152 [LXI. Vigilius]; C. D i e h l, G. M a r ç a i s, Le monde oriental
de 395 à 1081, Paris 1944, s. 109; J. H e r r i n, The Formation of Christendom, Oxford 1987, s. 147. Papie¿ przyby³
z Rzymu do Katany.
106 Lib. pont., s. 152 [= LXI. Vigilius]; B. P a c e, op. cit., s. 107. Papie¿ zmar³ w 555 r. w Syrakuzach (Lib.
pont., s. 154; Victoris Tonnenensis Chronica, a. 557, wyd. T. M o m m s e n, MGH, AA t. XI, Berolini 1894, s. 204;
J. H e r r i n, op. cit., s. 122; B. P a c e, loc. cit.).
107 Landolfus, lib. XVIII, s. 374; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 280.
108 B. VIII, 35, 13–14.
109 M. I. F i n l e y, op. cit., s.181.
110 E. S t e i n, op. cit., s.616.
111 Ibidem, s. 343.
112 Piotr przyby³ do Italii po uwiêzieniu Amalasunty przez Teodahada (F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 273).
W opinii B. P a c e (op. cit., s. 104–10) to upadek Palermo sk³oni³ Teodahada do podjêcia rokowañ. Cf. tak¿e
P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 46; E. S t e i n, op. cit., 343.
113 B. V, 6, 2–5; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 274; C. D i e h l, op. cit., s. 15.
114 B. V, 6, 27.
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
335
W ich toku zawsze pojawia³ siê problem Sycylii. Po zajêciu Rzymu przez Belizariusza
Witiges zaproponowa³ zawarcie pokoju115. Rokowania by³y prowadzone w trzecim roku
wojny (537/538), w trakcie oblê¿enie Rzymu przez si³y Witigesa. Dosz³o wówczas do
interesuj¹cej wymiany propozycji na temat Sycylii, co by³o ju¿ przedmiotem artyku³u
J. O. W a r d a116. Oto Witiges proponowa³ oddanie wyspy (bêd¹cej de facto w rêkach
Bizancjum) w zamian za pozostawienie mu w³adzy nad Itali¹. Pos³owie u¿yli przy tym
ciekawej argumentacji mówi¹c, ¿e s¹ œwiadomi, i¿ posiadanie Sycylii gwarantuje Bizantyñczykom bezpieczne w³adanie Libi¹117. By³o to stwierdzenie niemal identyczne z tym,
które Prokopiusz w³o¿y³ w usta Jana z Kapadocji w przeddzieñ wyprawy do Afryki. Mo¿liwe, ¿e w obu przypadkach opinia ta pochodzi od samego Prokopiusza i odzwierciedla
myœlenie geopolityczne elit bizantyñskich. W odpowiedzi Belizariusz zaproponowa³ oddanie Gotom Brytanii, która jest wszak wiêksza od Sycylii118. Ewald K i s l i n g e r uwa¿a,
¿e wódz w ten sposób da³ wyraz swej ironii, a równoczeœnie potwierdzi³ wyj¹tkowe znaczenie Sycylii dla Bizancjum119. Podobnie Robert B r o w n i n g s¹dzi, ¿e wódz da³ do
zrozumienia, i¿ ³atwo jest zrzekaæ siê czegoœ, czego siê ju¿ nie posiada120. Ward jest jednak
sk³onny powa¿niej potraktowaæ rzeczon¹ propozycjê. Zwraca on uwagê, ¿e w negocjacjach obie strony wiêksz¹ wagê przywi¹zywa³y do formalnych tytu³ów ni¿ do stanu faktycznego. Zatem propozycja gocka nie dotyczy³a zrzeczenia siê wyspy w znaczeniu materialnym, lecz zrzeczenia siê praw do niej. Belizariusz nie mia³ powodów, by czuæ siê ura¿ony
propozycj¹ Teodahada, lecz nie by³ upowa¿niony przez cesarza do czynienia jakichkolwiek
cesji terytorialnych. W opinii Warda Justynian by³ gotów zamieniæ terytoria, do których
mia³ teoretyczne prawa, lecz nad którymi nie mia³ kontroli (tj. Brytaniê), na te, do których
jego prawa by³y w¹tpliwe, lecz pozostawa³y one w faktycznym posiadaniu Bizancjum
(Italia)121. Propozycja cesarza wyra¿ona ustami Belizariusza mia³aby zatem na celu pewnego rodzaju powtórzenie sytuacji z czasów Zenona, który wys³a³ Teodoryka do Italii.
Goci tym razem mieliby przej¹æ terytoria rz¹dzone przez Anglosasów122. Nie s¹dzê, by
w tej sprawie Ward mia³ racjê. Pos³owie goccy najwyraŸniej sondowali mo¿liwoœci zawarcia porozumienia z cesarstwem i stopniowo wzbogacali sw¹ ofertê. Zaczêli od deklaracji
gotowoœci zrzeczenia siê Sycylii, a potem dorzucali kolejno Kampaniê, Neapol i roczny
trybut123. Nie pad³a jednak z ich strony, bo paœæ nie mog³a, propozycja oddania ca³ej Italii.
115 B. VI, 6, 27–31; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 57.
116 J. O. Ward, Prokopius, „Bellum gothicum” II, 6.28. The problem of context between Justinian I and Britain,
„Byzantion” t. XXXVIII, 1968, 460–471.
117 B. VI, 6, 27.
118 B. VI, 6, 28–29.
119 E. K i s l i n g e r, op. cit., s. 49–50.
120 P. B r o w n i n g, op. cit., s. 140. Równie¿ wielu innych historyków traktuje propozycjê Belizariusza
jako wyœmianie Gotów i reductio ad absurdum gockiej propozycji oddania Sycylii. Cf. L. C r a c c o – R u g g i n i,
op. cit., s. 23; F. G r e g o r o v i u s, Istorija goroda Rima w sriednije wieka t. I, S. Pietierburg 1886, s. 174;
T. H o d g k i n, Italy and her Invaders t. IV, Oxford 1896, s. 266–267; P. N. U r e, Justinian and his Age, London
1956, s. 246; B. R u b i n, Prokopios von Kaisareia, [w:] Realencyklopädie des Altertumswissenschaft t. XXIII,
Stuttgart 1957, kol. 419.
121 J. O. W a r d, op. cit., s. 461–464. W dalszej czêœci artyku³u autor próbuje udowodniæ, ¿e w czasach
Justyniana w Brytanii istnia³y si³y sk³onne do uznania zwierzchnoœci cesarstwa, a co za tym idzie Justynian móg³
roœciæ sobie pretensje do zwierzchnoœci nad ni¹.
122 Ibidem, s. 471.
123 B. VI, 6, 30–31.
336
TERESA WOLIÑSKA
Tymczasem tylko w takim przypadku Goci musieliby szukaæ dla siebie nowego miejsca.
Zreszt¹ i wówczas pomys³ wys³ania ich do Brytanii trudno okreœliæ inaczej ni¿ jako bardzo
ma³o realistyczny. Ponadto z relacji Prokopiusza nie wynika, by w trakcie rokowañ prezentowana by³a opinia samego Justyniana. Wrêcz przeciwnie, Belizariusz podkreœla³, ¿e
sam nie jest w³adny podejmowaæ decyzji w tak wa¿nych sprawach, a Goci respektuj¹c tê
opiniê wyrazili gotowoœæ wys³ania pos³ów do Konstantynopola. W tym celu zawarto
rozejm. Wydaje siê zatem, ¿e nie nale¿y przyk³adaæ zbyt wielkiej wagi do kilku s³ów na
temat Brytanii, które pad³y w ferworze rokowañ i wysnuwaæ na ich podstawie zbyt daleko
id¹cych wniosków. Ostatecznie pokonanie Gotów i kapitulacja Rawenny w 540 r. uczyni³y
rzecz ca³¹ bezprzedmiotow¹.
Do rozmów powrócono w 546 r., w czasie oblê¿enia Rzymu przez Totilê. W imieniu
obleganych prowadzi³ je diakon Pelagiusz, póŸniejszy papie¿124. Król Gotów ju¿ na samym
pocz¹tku spotkania wykluczy³ jakiekolwiek ustêpstwa m. in w sprawie Sycylii125. Pelagiusz
chcia³ uzyskaæ od Totili obietnicê, ¿e nie wywrze zemsty na Sycylijczykach za przejœcie na
stronê Belizariusza. Podkreœla³, ¿e mieszkañcy wyspy nigdy nie wyst¹pili przeciwko Gotom
z broni¹ w rêku126. Totila z ca³¹ stanowczoœci¹ odrzuci³ mo¿liwoœæ takiego porozumienia.
Prokopiusz wk³ada w jego usta mowê, w której król wyjaœnia powody odmowy127. Mia³
mianowicie rzec, ¿e zapanowa³a wrogoœæ pomiêdzy Gotami i Sycylijczykami128 spowodowana przyjaznym zachowaniem mieszkañców wyspy wobec armii bizantyñskiej w chwili
jej wkraczania129. Warto zastanowiæ siê przez chwilê nad motywami postêpowania obu
stron. To, ¿e zarówno dowódcy rzymscy jak i Stolica Apostolska by³y zainteresowane
ochron¹ ludnoœci Sycylii, jest w pe³ni zrozumia³e ze wzglêdu na ekonomiczn¹ i strategiczn¹ rolê wyspy. Biskupstwo rzymskie posiada³o na niej znaczne dobra, bêd¹ce Ÿród³em
dochodów130. Z relacji Prokopiusza wynika, ¿e Totila kierowa³ siê przede wszystkim ¿¹dz¹
zemsty. Takie wyt³umaczenie by³oby jednak zbyt wielkim uproszczeniem. W rzeczywistoœci trudno siê dziwiæ, ¿e Goci sprzeciwili siê ¿¹daniom Pelagiusza, bowiem bez w¹tpienia
wiedzieli, ¿e to w du¿ej mierze dziêki wsparciu z Sycylii broni siê Rzym oraz inne miasta
italskie pozostaj¹ce w rêkach Bizantyñczyków131. Zwraca uwagê fakt, ¿e ju¿ wówczas
(wiosna lub lato 546 r.) Totila planowa³ inwazjê na wyspê i ¿e jego zamierzenia by³y znane
Rzymianom. Byæ mo¿e Pelagiusz obawia³ siê, ¿e najazd nast¹pi niezw³ocznie po zajêciu
Rzymu. Mo¿liwe jednak, ¿e w rokowaniach diakon chcia³ uzyskaæ ³askê dla osób, które
z ramienia dowódców rzymskich na Sycylii lub z inicjatywy papie¿a dostarcza³y zopatrze-
124 B. VII, 16, 5–32; B. R u b i n, Das Zeitalter t. II, s. 173–174.
125 Pozosta³e sprawy, w których Totila nie chcia³ negocjowaæ, to problem zachowania w nienaruszonym
stanie murów Rzymu oraz oddania niewolników znajduj¹cych siê w armii gockiej ich rzymskim panom. Cf.
B. VII, 16, 15–21. J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 237–238; K. H a n n e s t e a d, Les forces militaires d’après les „Guerre
gothique” de Procope, „Classica et Mediaevalia” t. XXI, 1969, s. 169; B. R u b i n, Das Zeitalter t. II, s. 173–174.
126 B. VII, 16, 31.
127 B. VII, 16, 15–21. Mowa skierowana by³a do papie¿a Pelagiusza.
128 B. VII, 16, 21.
129 B. VII, 16, 18–19.
130 K. H a n n e s t a d, op. cit., s. 169.
131 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 368; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 369. J. B. B u r y (op. cit., s. 238) uwa¿a
nawet, ¿e to nieustêpliwoœæ Totili w sprawie Sycylii by³a bezpoœredni¹ przyczyn¹ zerwania rokowañ przez
Pelagiusza.
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
337
nie dla Rzymu. Ich los w przypadku dostania siê w rêce Totili by³ czêsto tragiczny, co
pokaza³ przyk³ad biskupa Walentyna.
Po zdobyciu Rzymu Totila wys³a³ do cesarza diakona Pelagiusza i retora Teodora
z propozycj¹ pokoju. Nie przedstawia³ szczegó³owych warunków, lecz powo³ywa³ siê na
porozumienie zawarte przez Anastazjusza z Teodorykiem Wielkim132. Cesarz zignorowa³ tê próbê kontaktu wskazuj¹c, ¿e osob¹ upowa¿nion¹ do rokowañ jest Belizariusz.
W 550 r., w obliczu sukcesów bizantyñskich, Goci podjêli po raz kolejny próbê negocjacji
oferuj¹c gotowoœæ zrzeczenia siê m.in. Sycylii i Dalmacji i p³acenia trybutu w zamian za
pozostawienie im Italii133. Justynian, zdecydowany zakoñczyæ wojnê ca³kowit¹ likwidacj¹
królestwa ostrogockiego, stanowczo odrzuci³ tê propozycjê i odmówi³ udzielenia pos³uchania gockim pos³om134. By³ to ostatni raz, gdy Goci oferowali w negocjacjach oddanie
wyspy w nadziei zachowania dla siebie chocia¿ czêœci Italii. Mo¿liwe, ¿e odmowa udzielenia pos³om audiencji przyczyni³a siê do podjêcia przez Totilê decyzji o najeŸdzie na Sycyliê.
Mimo tocz¹cych siê wojen i najazdu Totili Sycylia pocz¹wszy od 535 r. pozostawa³a
w rêkach Bizancjum. Organizuj¹c sw¹ w³adzê na odzyskanych obszarach Bizantyñczycy
nawi¹zali do wywodz¹cej siê z antyku zasady odrêbnoœci Sycylii i Italii. Administracja
wyspy zosta³a uregulowana wstêpnie ju¿ w 536 r., nastêpnie na mocy nowelli 75 z 537 r.,
wreszcie „Sankcj¹ pragmatyczn¹” z 554 r.135 Cesarz traktowa³ wyspê jako nostrum quadammodo peculium136. Od 537 r. Sycylia by³a zarz¹dzana przez pretora zale¿nego bezpoœrednio od kwestora w Konstantynopolu137. Nie w³¹czono jej zatem do prefektury Italii,
przez co podkreœlono jej szczególn¹ rolê138. Siedzib¹ pretora by³y Syrakuzy, które sta³y siê,
obok Rawenny i Kartaginy, jednym z centrów administracji bizantyñskiej na Zachodzie139.
Pretorowi podlega³o m.in. mianowanie i nadzorowanie dzia³alnoœci urzêdników cywilnych
132 B. VII, 21, 18–25; P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 75. Totila zapewne zna³ korespondencjê Teodoryka
z Anastazjuszem dotycz¹c¹ statusu Italii.
133 B. VIII, 24, 4; J. B. B u r y, op. cit. t. II, s. 260.
134 B. VIII, 24, 3–5. Czekali bardzo d³ugo na audiencjê (pó³tora roku). Przyjêto ich dopiero jesieni¹ 551
(E. S t e i n, op. cit., s. 582, 594 przyp. 2, 598–599).
135 Nov. 75 [=104] De appellationibus Siciliae adresowana to kwestora Tryboniana. Cf. Corpus Iuris Civilis
t. III, Novellae, wyd. R. S c h o e l l, Berolini 1954, s. 378 [= s. 500]. Na temat organizacji Sycylii cf. R. B o n i n i,
Giustiniano e il problema italico, [w:] Bisanzio, Roma e l’Italia nell’Alto Medioevo t. I, s. 85–86, 91; J. B. B u r y,
op. cit. t. II, s. 215, 283; W. E n s s l i n, Zur Verwaltung Sicilien vom Ende des Weströmischen Reiches bis zum
Beginn der Themenverfassung, „Studi Bizantini e Neoellenici” t. VII, 1953, s. 359–360; A. H. M. J o n e s, op. cit.
t. I, s. 283; L. M. H a r t m a n n, Untersuchungen zur Geschichte der byzantinischen Verwaltung in Italien (540–750),
Leipzig 1889, s. 35–36; M. M a z z a, op. cit., s. 77–84; E. S t e i n, op. cit., s. 424; L. C r a c c o – R u g g i n i, op. cit.,
s. 21–25; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 321.
136 Nov. 75 [=104], s. 378 [= s. 500]; A. G u i l l o u, La Sicile, s. 97; Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 322.
137 Nov. 75 [=104], loc. cit. Zale¿noœæ ta dotyczy³a kwestii administracji politycznej. W sprawach finansowych zwierzchnikiem pretora by³ comes patrimonii per Italiam (E. S t e i n, op. cit., s. 424). A. E. F r e e m a n
(Sicily, Phoenician, Greek and Roman, London 1892, s. 350) podkreœla, ¿e by³ to pretor lub strateg w randze
patrycjusza.
138 H. H u r é, op. cit., s. 59. B. B a v a n t (Le Duché byzantine de Rome. Origine, durée, extention géographique,
„Mélange de l’Ecole française de Rome. Moyen Age–Temps Modernes” t. XCI, 1979, s. 42–44) podkreœla, ¿e
odrêbny status Sycylii by³ wyj¹tkiem, bowiem generalnie Justynian zachowa³ tak¹ organizacjê prowincji, jaka
istnia³a za Teodoryka.
139 J. H e r r i n, op. cit., s. 135. M. M a z z a (op. cit., s. 79) widzi w tym uprzywilejowanie wschodniej czêœci
wyspy.
338
TERESA WOLIÑSKA
i nadzór nad poborem podatków. Posiada³ te¿ uprawnienia s¹downicze. Nie móg³ natomiast ingerowaæ w sprawy wojskowe140. Podatki pobiera³ comes patrimonii per Italiam141.
W sferze wojskowej wyspa mia³a swego wodza (dux), którego zwierzchnikiem by³ magister
militum per Orientem142. Tak wiêc Justynian nie zdecydowa³ siê na po³¹czenie tu w³adzy
cywilnej i wojskowej143. Niestety, nie ma danych o funkcjonowaniu administracji bizantyñskiej, co nie pozwala stwierdziæ, czy Sycylia zyska³a na zmianie w³adcy144. Z ca³¹ pewnoœci¹
po 535 r. wyj¹wszy okres najazdów Totili wyspa cieszy³a siê d³ugim (przynajmniej do 652 r.)
okresem pokoju, co sprzyja³o jej rozwojowi i dobrobytowi mieszkañców145. Do tego ostatniego przyczynia³a siê tak¿e niezale¿noœæ administracyjna Sycylii, wyklucza³a ona bowiem
dyktowanie cen na zbo¿e przez prefekta pretorium Italii.
Z ca³¹ pewnoœci¹ wszystkie si³y polityczne by³y œwiadome strategicznego znaczenia
Sycylii. Jednak ró¿ny by³ poziom tej œwiadomoœci. Najwy¿szy wykazywali bez w¹tpienia
Bizantyñczycy, którzy doceniali atuty wyspy, szczególnie te o charakterze strategicznym.
Mo¿na przytoczyæ szereg potwierdzaj¹cych to dowodów. Nie przypadkiem Belizariusz
pozostawi³ tu silne garnizony, zanim wkroczy³ do Italii. Nie znamy ich liczby i lokalizacji,
lecz jeœli uwzglêdnimy fakt, ¿e wódz przyby³ na wyspê na czele dziesiêciotysiêcznej armii,
a po wyl¹dowaniu na pó³wyspie prosi³ w³adcê o posi³ki i nadmienia³, ¿e pozosta³o mu
zaledwie piêæ tysiêcy146, musia³y one byæ doœæ liczne, choæ oczywiœcie nie nale¿y s¹dziæ, ¿e
na wyspie pozosta³a po³owa armii ekspedycyjnej. Powy¿ej by³a ju¿ mowa o niezwykle
szybkiej i stanowczej reakcji Justyniana na wiadomoœæ o wyl¹dowaniu na niej wojsk
Totili147. Dowodzi ona, ¿e cesarz doskonale rozumia³ niebezpieczeñstwo, jakie zawis³o nad
jego planem restauracji Imperium. Mo¿na postawiæ tezê, ¿e w³aœnie ów najazd przyczyni³
siê do tego, ¿e cesarz postanowi³ u¿yæ ca³ej si³y swego pañstwa, by ostatecznie rozgromiæ
Gotów.
O stosunku Bizantyñczyków do Sycylii wiele mówi¹ te¿ podejmowane przez nich
zabiegi o pozyskanie ¿yczliwoœci jej mieszkañców. Wyrazem tego by³o miêdzy innymi
odwo³ywanie siê do ¿ywej na wyspie tradycji Imperium Romanum. Poniewa¿ w³aœnie
w czasie dzia³añ na Sycylii koñczy³ siê czas konsulatu Belizariusza (31 grudnia 535),
wykorzysta³ on zajêcie Syrakuz, by tu dokonaæ zwieñczenia swego urzêdowania. Odby³
uroczysty wjazd do miasta po³¹czony ze zwyczajowym w takich wypadkach rozrzucaniem
monet w t³um148. Prokopiusz opisuje serdecznoœæ, z jak¹ witano wodza. Chocia¿ nie jest
on w tej sprawie bezstronny, mo¿emy przyj¹æ, ¿e wówczas rzeczywiœcie mieszkañcy Sycylii
140 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 322.
141 A. H. M. J o n e s, op. cit. t. I, 283. M. I. F i n l e y (op. cit., s. 172, 180) podkreœla, ¿e chocia¿ Justynian
powo³ywa³ siê na dawny obyczaj, stworzony przez niego urz¹d pretora Sycylii nie mia³ nic wspólnego ze
staro¿ytnoœci¹. C. D i e h l (Justinian, s. 20) s¹dzi, ¿e ju¿ od 535 r. Sycyli¹ zarz¹dza³ pretor.
142 C. D i e h l, op. cit., s. 21; V. v o n F a l k e n h a u s e n, I Bizantini in Italia, [w:] I Bizantini in Italia,
G. C a v a l l o et alii, wyd. 2, Milano 1986, s. 7.
143 Z. U d a l c o w a, op. cit., s. 321.
144 M. I. F i n l e y, op. cit., s. 180.
145 M. M a z z a, op. cit., s. 76.
146 B. VII, 18, 9.
147 J. B. B u r y (op. cit. t. II, s. 252–253) podkreœla, ¿e wiadomoœci o sukcesach gockich w po³udniowej Italii
(zajêcie Tarentu a potem Rhegium) oraz na Sycylii, wywar³y wiêksze wra¿enie w Konstantynopolu ni¿ wczeœniejsza utrata Rzymu.
148 B. V, 5, 18–19.
SYCYLIA W WOJNACH JUSTYNIANA
339
radowali siê z powrotu do Cesarstwa. Nie odczuli jeszcze ani ciê¿aru wojny, ani dotkliwoœci
bizantyñskiej administracji. Podporz¹dkowanie wyspy Bizancjum (535 r.) odby³o siê na
warunkach korzystnych dla mieszkañców. PóŸniej, po wkroczeniu do Italii Belizariusz
stara³ siê nak³oniæ do kapitulacji tamtejsze garnizony (np. w Neapolu) obiecuj¹c takie
same przywileje, jakie otrzymali Sycylijczycy149. Podkreœliæ warto, ¿e nie bez znaczenia by³o
bardzo poprawne zachowanie siê armii bizantyñskiej zarówno w 533 jak i w 535 r. (karnoœæ, brak rekwizycji, zakup produktów po przyzwoitych cenach). Dziêki temu Belizariusz
pozyska³ sobie sympatiê mieszkañców Sycylii, któr¹ Bizantyñczycy starali siê zachowaæ
tak¿e w toku póŸniejszych dzia³añ150.
O ile nie ma najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e dla Justyniana Sycylia by³a kluczowym
punktem w jego planach restauracji Imperium, to trudniej jednoznacznie oceniæ jak
wielkie znaczenie do jej posiadania przyk³adali Wandalowie i Goci. Polityka królów
wandalskich wydaje siê wskazywaæ, ¿e doceniali jej rolê strategiczn¹. W praktyce jednak
nie potrafili wykorzystaæ faktu, ¿e w ich rêkach by³o Lilybeum. Garnizon tego portu nie
poinformowa³ na czas swego króla o przygotowywanej inwazji wojsk Belizariusza w 533 r.,
choæ trudno przecie¿ przypuœciæ, by du¿a jak na owe czasy armia nie zosta³a dostrze¿ona.
Jeszcze mniej uwagi poœwiêcali wyspie Goci. Przytoczona powy¿ej opinia Jordanesa
wydaje siê wyj¹tkowa i nie jest pewne, czy jego ocena roli Sycylii by³a podzielana przez
w³adców ostrogockich. Godna podkreœlenia jest ³atwoœæ, z jak¹ Goci gotowi byli wyrzec
siê wyspy w trakcie omawianych powy¿ej rokowañ. S¹dzili najwyraŸniej, ¿e dla Justyniana
stanowi ona tak¹ wartoœæ, ¿e za cenê jej odzyskania gotów bêdzie pozostawiæ im kontrolê
nad Pó³wyspem Apeniñskim. Nie bronili jej zreszt¹ z tak¹ determinacj¹, jakiej nale¿a³oby
oczekiwaæ. Jak wspomniano powy¿ej na wyspie by³y jedynie nieliczne garnizony gockie.
Wp³yn¹æ na to mog³a œwiadomoœæ postawy rodowitych mieszkañców wyspy, brak floty,
wreszcie fakt, ¿e na po³udniu Italii i na Sycylii arystokracja gocka nie mia³a wielu maj¹tków. Goci nie wykazywali te¿ zainteresowania handlem na Morzu Œródziemnym. Trudno
orzec, na ile zdawali sobie sprawê, ¿e oddanie Sycylii Cesarstwu spowoduje uzale¿nienie
odeñ, przynajmniej gospodarcze, Italii.
Podsumowuj¹c powy¿sze rozwa¿ania stwierdziæ nale¿y, ¿e nie ulega w¹tpliwoœci rola
wyspy w operacjach militarnych, zarówno prowadzonych w Afryce, jak i w Italii. Sycylia
nie tylko u³atwia³a podbój królestw barbarzyñskich, lecz tak¿e umo¿liwia³a utrzymanie ich
w rêkach bizantyñskich. Dostarczy³a zarówno baz operacyjnych dla floty bizantyñskiej
jak i umo¿liwi³a wszechstronne zaopatrzenie oddzia³ów bizantyñskich w ¿ywnoœæ, konie,
drewno. Poniewa¿ spe³nia³a przede wszystkim rolê spichlerza Italii, jej opanowanie umo¿liwi³o Bizantyñczykom odciêcie dostaw ¿ywnoœci garnizonom gockim na Pó³wyspie Apeniñskim. Z drugiej strony, w okresie niepowodzeñ si³ cesarskich w Italii, jej utrzymanie
w rêkach bizantyñskich dawa³o szansê dostarczenia pomocy ¿ywnoœciowej i militarnej
garnizonom bizantyñskim oraz schronienia dla uciekinierów z ogarniêtych wojn¹ obszarów. W przypadku niepowodzeñ militarnych umo¿liwia³a odwrót i przegrupowywanie
oddzia³ów zdemoralizowanych klêskami. Dziêki jej posiadaniu mo¿liwe by³o skuteczne
przeciwdzia³anie niepokojom i rewoltom wojskowym, które wybucha³y w zachodnich prowincjach (np. w Afryce). £atwo by³o tu o informacje o charakterze wywiadowczym, czemu
149 B. V, 8, 18, 27 (Sycylia mia³a byæ dla nich dowodem, ¿e nic ich z³ego nie spotka ze strony Bizantyñczyków).
150 P. K r u p c z y ñ s k i, op. cit., s. 44; F. I. U s p i e n s k i, op. cit., s. 369.
340
TERESA WOLIÑSKA
sprzyja³y szerokie kontakty handlowe mieszkañców wyspy i znajomoœæ warunków ¿eglugi
w œrodkowej czêœci Morza Œródziemnego. Tam te¿ odsy³ano osoby, którym chciano zapewniæ bezpieczeñstwo oraz te, które chciano mieæ na oku. Wyspa by³a papierkiem
lakmusowym stosunków miêdzy Cesarstwem i Itali¹. Sycylijczyków traktowano dobrze, bo
ich przyk³ad móg³ zachêciæ innych mieszkañców Italii do ¿yczliwego przyjêcia armii
cesarskiej.
Znaczenie Sycylii wykracza³o poza sferê militarn¹. Gdy Justynianowi uda³o siê
odbudowaæ Imperium na Zachodzie, sta³a siê ona poœrednikiem w komunikacji miêdzy
Konstantynopolem i odzyskanymi prowincjami. Rola ta zwiêksza³a siê w miarê tego, jak
zagro¿enie barbarzyñskie na Ba³kanach utrudnia³o kontakty l¹dowe miêdzy wschodni¹
czêœci¹ Cesarstwa i Itali¹. Zwyk³ym poddanym cesarza wyspa oferowa³a swe poœrednictwo
w kontaktach handlowych pomiêdzy wschodnimi prowincjami Bizancjum a Itali¹ i Afryk¹.
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
Konkubinat i pozycja spo³eczna filiorum naturalium
w spo³eczeñstwie longobardzkiej Italii VII i VIII w.
W badaniach nad struktur¹ spo³eczeñstwa longobardzkich W³och VII i VIII w. stosunkowo niewiele uwagi poœwiêca siê zagadnieniom zwi¹zanym z rodzin¹, ma³¿eñstwem
i statusem kobiet. Problematyka ta podejmowana jest jedynie na marginesie rozwa¿añ
o ewolucji rodu, uznawanego za instytucjê o podstawowym znaczeniu w strukturze plemiennego spo³eczeñstwa1. Tymczasem przemiany modelu rodziny, w tym zmiennoœæ form
ma³¿eñstwa i wystêpuj¹cych obok niego innych typów zwi¹zków miêdzy mê¿czyzn¹ i kobiet¹, stanowi¹ jeden z wa¿nych problemów badawczych, którego wyjaœnienie pozwala
lepiej zrozumieæ znaczenie prze³omu dokonuj¹cego siê w ró¿nych dziedzinach ¿ycia
spo³eczeñstwa Italii w okresie istnienia niezale¿nego pañstwa Longobardów. W tej sferze
¿ycia spo³ecznego najwyraŸniej ukazuje siê konflikt miêdzy tradycyjnym systemem norm
a nowym porz¹dkiem rodz¹cym siê wraz z postêpami chrystianizacji i rozpadem dawnych
struktur rodowych. Œcieranie siê sprzecznych tendencji odzwierciedla ewolucja pozycji
i statusu prawnego konkubin i dzieci nieœlubnych urodzonych z pozama³¿eñskich zwi¹zków wolnych Longobardów.
Podstawowym Ÿród³em do dziejów filiorum naturalium i konkubinatu, podobnie jak
w przypadku wszystkich niemal¿e zjawisk z zakresu historii spo³ecznej Longobardów, s¹
spisy praw sporz¹dzone na rozkaz kolejnych w³adców Królestwa Longobardów, od Rotariego po Aistulfa. bród³a dyplomatyczne, które pojawiaj¹ siê w wiêkszej liczbie dopiero
w drugim æwieræwieczu VIII w., rzadko przynosz¹ informacje na temat stosunków w rodzinie. Dotyczy to równie¿ nielicznych Ÿróde³ narracyjnych, z Historia Langobardorum
Paw³a Diakona na czele.
Taka struktura Ÿróde³ poci¹ga za sob¹ znacz¹ce konsekwencje. Specyfika Ÿróde³
normatywnych, powstaj¹cych jako wyraz okreœlonego programu ideologicznego, sprawia,
¿e pewne fragmenty rzeczywistoœci, o szczególnym znaczeniu dla prawodawcy, s¹ w nich
eksponowane, inne celowo pozostaj¹ w cieniu. Dotyczy to zw³aszcza zjawisk kszta³towa1 Cf. prace historyków prawa, m.in. F. B r a n d i l e o n e, Saggi sulla storia delle celebrazioni del matrimonio
in Italia, Milano 1906; F. S c h u p f e r, Il diritto privato dei popoli germanici con speciale riguardo all’Italia, II,
La famiglia, Città di Castello 1914; E. B e s t a, La famiglia nella storia del diritto italiano, Padova 1933;
P. V a c c a r i Il matrimonio germanico, Pavia 1935; P. S. L e i c h t, Il diritto privato preirneriano, Bologna 1933;
E. C o r t e s e, Per la storia del mundio in Italia, „Rivista Italiana per le Scienze Giuridiche” t. VIII, 1955–56,
s. 323–474; G. V i s m a r a, I rapporti patrimoniali tra coniugi nell’alto medioevo, „Settimane di Studio del Centro
Italiano di Studi sull’Alto Medioevo (dalej: SCIAM)” t. XXIV, 1977, s. 633–691.
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
342
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
nych pomiêdzy zwyczajowym przyzwoleniem a dyktowanym przez now¹ chrzeœcijañsk¹
moralnoœæ zakazem, jak konkubinat i status filiorum naturalium. Wi¹¿e siê z tym bezpoœrednio problem okreœlenia relacji miêdzy prawem zwyczajowym, rozwijaj¹cym siê poza
pisanymi kodyfikacjami, a prawem stanowionym, odzwierciedlaj¹cym porz¹dek postulowany przez w³adców. Ustalenie roli prawa niepisanego w poszczególnych obszarach ¿ycia
rodziny longobardzkiej jest mo¿liwe jedynie poprzez œledzenie sprzecznoœci miêdzy normami edyktów królewskich i praktyk¹ prawn¹ poznawan¹ na podstawie Ÿróde³ dyplomatycznych, wskazuj¹cych na równoczesne wystêpowanie ró¿nych rozwi¹zañ tych samych
problemów i rozdŸwiêk miêdzy rzeczywistoœci¹ idealn¹ edyktów a praktyk¹ dnia codziennego. Cennego materia³u porównawczego dostarcza równie¿ analiza przekazów Ÿród³owych dotycz¹cych struktur rodzinnych innych ludów germañskich.
Jak siê wydaje, wœród Longobardów tak¿e przed przyjêciem chrzeœcijañstwa dominowa³ model ma³¿eñstwa monogamicznego. Nie wyklucza³o to jednak utrzymywania
przez mê¿czyznê, szczególnie nale¿¹cego do elity plemiennej, konkubin, na³o¿nic, czy te¿
„¿on ni¿szej kategorii” — kobiet o zró¿nicowanej pozycji i statusie prawnym2. Aprobowany przez Koœció³ model œciœle monogamicznego, nierozerwalnego ma³¿eñstwa nie odpowiada³ potrzebom tradycyjnego spo³eczeñstwa, o rozbudowanych strukturach rodowych,
w których pozycja zajmowana przez grupê krewniacz¹ zale¿a³a m.in. od jej liczebnoœci,
uto¿samianej z si³¹ militarn¹. Zgodnie z t¹ koncepcj¹ nie tylko zdolni do noszenia broni
mê¿czyŸni, ale równie¿ kobiety stanowi³y nieocenion¹ wartoœæ, zapewniaj¹c rodowi rozwój
i ci¹g³oœæ biologiczn¹. Uzasadnia³o to obecnoœæ konkubin i na³o¿nic, które poza zaspokajaniem potrzeb seksualnych swych partnerów, przyczynia³y siê tak¿e do fizycznego wzmocnienia grupy krewniaczej. Ich mêskie potomstwo, o ile tylko zosta³o uznane przez ojca,
zwiêksza³o si³ê zbrojn¹ wspólnoty, wzmacniaj¹c jej pozycjê spo³eczn¹ i polityczn¹. Zamkniêcie ¿ycia seksualnego mê¿czyzn w w¹skich ramach ma³¿eñstwa oraz po³¹czenie cielesnoœci z pojêciem grzechu i nieczystoœci by³o obce sposobowi pojmowania cz³owieka
i œwiata, w którym p³odnoœæ oznacza³a powodzenie i bogactwo, a kult mêskiej potencji
jako przejawu dzielnoœci, by³ nieod³¹cznie zwi¹zany z wizerunkiem mê¿czyzny–wojownika3. Aktywnoœæ seksualn¹ mê¿czyzn traktowano jako wystêpek dopiero, gdy narusza³a
prawa innego wolnego cz³owieka (st¹d surowoœæ kar gro¿¹cych za wspó³¿ycie z mê¿atk¹
lub cudz¹ narzeczon¹ i uznanie za anagrip, czyli czyn nierz¹dny, poœlubiania kobiety bez
zgody jej opiekunów).
Doktryna Koœcio³a przegrywa³a zatem nieuchronnie w konfrontacji z pogañskim
systemem wartoœci, wspartym wielowiekow¹ tradycj¹ prawn¹. Mimo przemian dokonuj¹cych siê we wszystkich dziedzinach ¿ycia spo³ecznego i postêpu chrystianizacji, pierwotne
struktury rodzinne, poznawane g³ównie na podstawie zwyczajowych norm Edyktu Rotariego, wydaj¹ siê byæ wyj¹tkowo trwa³e. Prze³omowe znaczenie dla zmiany tego stanu
2 O wielo¿eñstwie u Germanów: Tacyt (Germania, wyd. E. F e h r l e, München 1935, cap. 17) i Adam
Bremeñski (Gesta Hammaburgensis Ecclesiae pontificum, wyd. B. S c h m e i d l e r, MGH, Scriptores rerum
Germanicarum ad usum scholarum, Hannover–Leipzig 1917, IV, 21). Znaczenie poligamii w³adców germañskich
analizuj¹ m.in. P. S t a f f o r d, Queens, Concubines and Dowagers: The King’s Wife in the Early Middle Ages, Athens
1983; J. J o c h e n s, The Politics of Reproductions: Medieval Norwegian Kingship, „American Historical Review”
t. XCII, 1987, s. 327–349;. S. F. W e m p l e, Women in Frankish Society. Mariage and Closter 500 to 900,
Philadelphia 1981, s. 75 n.
3 S. P i e k a r c z y k, Barbarzyñcy a chrzeœcijañstwo, Warszawa 1968, s. 127 n.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
343
rzeczy mia³o dopiero zaanga¿owanie siê autorytetu królewskiego w walkê o narzucenie
proponowanych przez duchowieñstwo wzorców, co nieprzypadkowo zbieg³o siê z pog³êbieniem kryzysu rodowej organizacji spo³ecznej. W pierwszej po³owie VIII w. Liutprand
usankcjonowa³ czêœæ nakazów prawa koœcielnego dotycz¹cych ¿ycia rodzinnego i ma³¿eñstwa poprzez w³¹czenie ich do swej legislacji. Mog³o siê to jednak dokonaæ dopiero
w chwili, gdy zmianie uleg³a dotychczasowa koncepcja w³adzy królewskiej. Obok postaci króla–wodza, stra¿nika odrêbnoœci etniczno–prawnej ludu, wywodz¹cej siê z tradycji
plemiennej, Liutprand realizowa³ idea³ w³adcy chrzeœcijañskiego, obroñcy Koœcio³a i g³oszonej przezeñ nauki. Próba po³¹czenia tych odmiennych tradycji prowadzi³a jednak
nieuchronnie do konfliktu, który ze szczególna moc¹ przejawia³ siê w dzia³alnoœci prawodawczej tego w³adcy.
Istot¹ prawa Longobardów by³o zachowanie ci¹g³oœci miêdzy archaiczn¹ tradycj¹
prawn¹ a zasadami ustanawianymi wspó³czeœnie. Postanowienia królewskie nie mog³y
otwarcie kolidowaæ z wczeœniejszymi zwyczajami prawnymi, albowiem godzi³oby to w ideê
ci¹g³oœci i zrywa³o wiêŸ z plemienn¹ przesz³oœci¹ stanowi¹c¹ punkt odniesienia niezbêdny
do samookreœlenia siê wspólnoty. Próba narzucenia nowych rozwi¹zañ prawnych drog¹
odgórnego nakazu i zast¹pienia nimi utrwalonego zwyczaju musia³a natrafiæ na nieprzejednany opór. Jawne wyst¹pienie przeciwko obyczajowi grozi³o równie¿ podwa¿eniem
tradycyjnych podstaw w³adzy monarszej: król–prawodawca pozostawa³ niezmiennie pierwszym wœród równych exercitales i dzia³a³ jako wyraziciel woli ogó³u wolnych Longobardów. Dlatego Liutprand odwo³uj¹cy siê w prologach do swych Edyktów do bo¿ego natchnienia, okreœla³ siê równoczeœnie jako kontynuator kodyfikacyjnej i prawodawczej
dzia³alnoœci swych poprzedników4.
W longobardzkim systemie prawnym nie wystêpowa³o zjawisko prostego zastêpowania jednej normy prawnej inn¹ — prawo tworzy³o ca³oœæ, na któr¹ sk³ada³y siê spisane
normy zwyczajowe, regulacje wydane przez kolejnych w³adców jako uzupe³nienie lub
rozszerzenie dawnych zasad lub s³u¿¹ce uregulowaniu kwestii dotychczas nie ujêtej w normach prawa zwyczajowego5. Wywodz¹ce siê z prawa kanonicznego rozwi¹zania prawne
dotycz¹ce zagadnieñ zwi¹zanych z ma³¿eñstwem i rodzin¹ jedynie w wyj¹tkowych wypadkach wprowadzane by³y otwarcie do legislacji królewskiej. W wiêkszoœci przypadków
dokonywa³o siê to drog¹ modyfikacji wywodz¹cych siê z niepamiêtnych czasów norm
prawnych lub te¿ poprzez podniesienie do rangi prawa pisanego zwyczajów rodz¹cych siê
pod wp³ywem chrzeœcijañstwa. Jednoczeœnie czêœæ norm funkcjonuj¹cych w sferze prawa
niepisanego (cawarfidae6) œwiadomie pozostawiana by³a poza kodyfikacjami królewskimi
w nadziei, ¿e z czasem ulegn¹ marginalizacji i zapomnieniu. Mechanizm ten dzia³a³ równie¿ w przypadku zwyczajowych zasad odnosz¹cych siê do instytucji konkubinatu i przepisów reguluj¹cych status filiorum naturalium, z których zapewne tylko niewielka czêœæ
wesz³a do kodyfikacji Rotariego. Wyjaœnia to równie¿ nieobecnoœæ odpowiednich przepisów w legislacji Liutpranda i jego nastêpców.
4 F. C a l a s s o, Il problema istituzionale dell’ordinamento barbarico in Italia, SCIAM t. IX, 1962, s. 57 n.;
S. G a s p a r r i, La cultura tradizionale dei Longobardi. Struttura tribale e resistenze pagane, Spoleto 1983, s. 135 n.
5 Szerzej: K. M o d z e l e w s k i, Legem ipsam vetare non possumus. Królewski kodyfikator wobec potêgi
zwyczaju, [w:] Historia, idee, polityka. Ksiêga dedykowana J. Baszkiewiczowi, Warszawa 1995, s. 26–32.
6 Le leggi dei Longobardi. Storia, memoria e diritto di un popolo germanico, wyd. C. A z z a r a, S. G a s p a r r i,
Milano 1992, Leges Liutprandi [dalej: Liut.], cap. 77, cap. 118, cap. 133; F. C a l a s s o, Medio evo del diritto t. I,
Milano 1954, s. 194 n.
344
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
Proces ten nieprzypadkowo zbieg³ siê w czasie z rozszerzeniem uprawnieñ spadkowych kobiet i przyznaniem g³owom rodzin prawa do swobodnego rozporz¹dzania maj¹tkiem. Zwyczajowa zasada zezwalaj¹ca na podzia³ maj¹tku agnatycznej grupy krewniaczej
tylko miêdzy jej mêskich cz³onków (lub przyznaj¹ca kobiecie jedynie ograniczone prawo
do dziedziczenia ziemi) zapewnia³a zachowanie integralnoœci dziedzictwa w kolejnych
pokoleniach i tym samym stanowi³a gwarancjê realizacji uprawnieñ spadkowych wspó³rodowców do ka¿dej z czêœci maj¹tku wspólnoty7. Udzia³ nieœlubnych synów w dziedziczeniu
nie narusza³ tej generalnej zasady, poniewa¿ traktowani byli oni jako jedna z grup wœród
krewnych. Dopuszczenie kobiet do dziedziczenia na równi z mê¿czyznami oznacza³o
znacznie swobodniejszy ni¿ w tradycyjnym prawie longobardzkim (a praktycznie nieograniczony) przep³yw dóbr ziemskich miêdzy rodzinami, co wp³ywa³o na stopniowe pomniejszanie substancji maj¹tkowej uznawanej za wspólne dziedzictwo wspólnoty. Zjawisko to
wi¹za³o siê œciœle z przemianami koncepcji w³asnoœci i jej postêpuj¹c¹ indywidualizacj¹,
wyra¿aj¹c¹ siê w d¹¿eniu do zawê¿enia grupy krewnych zwyczajowo uprawnionych do
dziedziczenia, a co za tym idzie do rozluŸniania dotychczasowych wiêzów w ramach grupy
krewniaczej. W takich warunkach g³oszone przez Koœció³ nauki, uznaj¹ce za grzeszne
zwi¹zki pozama³¿eñskie, a dzieci z nich urodzone za pozbawione wszelkich praw mog³y
zostaæ wykorzystane jako dobra podstawa do odebrania praw spadkowych przys³uguj¹cych
filiis naturalibus8.
*
Podobnie jak w przypadku innych spo³eczeñstw germañskich najliczniejsz¹ grupê
wœród kobiet pozostaj¹cych w mniej lub bardziej trwa³ych zwi¹zkach pozama³¿eñskich
z wolnymi Longobardami stanowi³y niewolnice i pó³wolne aldki9. Konkubinat wolnych
kobiet jest bardzo s³abo udokumentowany (w normatywnych Ÿród³ach longobardzkich
znajdujemy tylko jedn¹ niepewn¹ wzmiankê o pozycji wolnych konkubin10), co utrudnia
okreœlenie rzeczywistej skali tego zjawiska. Konsekwentne milczenie prawodawców zdaje
siê wskazywaæ na d¹¿enie do eliminacji z ¿ycia spo³ecznego zwyczajowych form niema³¿eñskich zwi¹zków wolnych kobiet, zwi¹zane zapewne z nasilaj¹cym siê oddzia³ywaniem
Koœcio³a. Jednoczeœnie nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e równie¿ w okresie poprzedzaj¹cym
chrystianizacjê pozama³¿eñskie zwi¹zki z wolnymi kobietami podlega³y znacznie liczniejszym ograniczeniom i œciœlejszej kontroli ni¿ mia³o to miejsce w przypadku niewolnic lub
pó³wolnych.
7 S. G a s p a r r i, Grandi proprietari e sovrani nell’Italia longobarda dell’VIII secolo, [w:] Atti del 6o Congresso
Internazionale degli Studi sull’Alto Medioevo, Spoleto 1980, s. 430–431; A. C. M u r r a y, Germanic Kinship
Structure. Studies in Law and Society, Toronto 1983, s. 131–134.
8 K. F. D r e w, Notes on Lombard institutions, [w:] eadem, Law and Society in Early Medieval Europe. Studies
in Legal History, Chicago 1996, s. 67–70.
9 J. A. B r u n d a g e, Law, Sex and Christian Society in Medieval Europe, Chicago–London 1990, s. 129 n.;
S. P i e k a r c z y k, op. cit., s. 123; R. M. K a r r a t h, Concubinage and Slavery, „Scandinavic Studies” t. LXII,
1990, s. 141–162; E. E a m e s, Mariage et concubinage légal en Norvège a l’époque des Vikings, „Annales de
Normandie” t. II, 1952, s. 204 n.; P. D. K i n g, Law and Society in the Visigothic Kingdom, Cambridge 1972, s. 233.
10 Le leggi, Grimualdi Leges, [dalej: Grim.], cap. 8.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
345
Upoœledzenie prawne wolnej kobiety i uzale¿nienie od opieki sprawowanej przez
mêskich krewnych w wielkim stopniu ogranicza³o jej swobodê seksualn¹. Poniewa¿ ma³¿eñstwo by³o z za³o¿enia transakcj¹ zawieran¹ przez dwie rodziny, w której narzeczona
stawa³a siê praktycznie bezwolnym przedmiotem wymiany11, nie mog³o byæ mowy o samodzielnym wyborze partnera. Wolne Longobardki, które zdecydowa³y siê na podjêcie
stosunków seksualnych z mê¿czyzn¹ bez wiedzy i zgody krewnych, nara¿a³y siê na szczególnie surowe kary. Samowola kobiety stanowi³a bowiem uszczuplenie praw opiekuñczych
jej krewnych, a poprzez to by³a plam¹ na honorze dla cz³onków rodu, któr¹ zmazaæ mo¿na
by³o jedynie poprzez zabicie winowajczyni lub wymuszenie na jej partnerze legalizacji
zwi¹zku12.
W lepszej sytuacji znajdowa³y siê wdowy, które mia³y mo¿liwoœæ wymuszenia na
krewnych zmar³ego mê¿a zgody na swe ponowne zam¹¿pójœcie pod groŸb¹ utraty przys³uguj¹cych im praw opiekuñczych13. W przypadku kobiet zamê¿nych cudzo³óstwo karane
by³o œmierci¹14. Mê¿czyzna pos¹dzony o wspó³¿ycie z mê¿atk¹ móg³ oddaliæ zarzut jedynie
poprzez przysiêgê lub ordalia, w przeciwnym wypadku jego ¿ycie nale¿a³o do zdradzonego
mê¿a15.
Przewidziane prawem represje nie eliminowa³y jednak zjawiska konkubinatu wolnych kobiet z ¿ycia spo³ecznego, o czym œwiadczy wielokrotne ponawianie zakazu samodzielnego decydowania przez Longobardki o wyborze ¿yciowego partnera oraz wspó³¿ycia
z mê¿czyzn¹ bez dope³nienia zwyczajowego rytua³u zaœlubin16. W wypadku gdy zaistnia³
taki nielegalny zwi¹zek, tak¿e gdy kobieta zosta³a porwana, obowi¹zkiem mê¿a by³o
zaspokojenie pretensji rodziny poprzez zap³atê wartoœci mundu kobiety (akt konieczny
11 C. L é v i – S t r a u s s, Wymiana ma³¿eñska, [w:] Wspó³czesne teorie wymiany spo³ecznej. Zbiór tekstów, wyd.
M. K e m p n y, J. S z m a t k a, Warszawa 1991; i d e m, Les structures élémentaires de la parenté, Paris 1967.
12 Inne germañskie prawa plemienne zwykle przewidywa³y w stosunku do samowolnych i cudzo³o¿nych
niezamê¿nych kobiet kary grzywny i wydziedziczenia: Lex Thuringorum, wyd. K. F. de Richthofen, MGH, Legum
t. IV, Hannoverae 1875–1889, cap. 47; Leges Burgundionum (dalej: L. Burg.), wyd. L. R. v o n S a l i s, MGH,
Legum sectio I, t. II, cz. 1, Hannoverae 1892, cap. LXI, cap. XII; Leges Visigothorum (dalej: L. Vis), wyd.
K. Z e u m e r, MGH, Legum sectio I, t. I, Hannoverae et Lipsiae 1902, cap. III, 2.8; cap. III,4.7; cap. III, 4.8;
podobnie stanowi³y anglosaskie prawa królów Etelberta cap. 31, cap. 73 i Alfreda cap. 18.1–3 (Die Gesetze der
Angelsachsen, wyd. F. L i e b e r m a n n, t. I, Halle 1903), cf. te¿ M. C. R o s s, Concubinage in Anglo–Saxon
England, „Past and Present” t. CVIII, 1985, s. 10.
13 O sytuacji wdów Ed. Rot., cap. 182, cap. 199.
14 Ed. Rot., cap. 211, cap. 212. Liutprand (cap. 122) z³agodzi³ karê, zezwalaj¹c mê¿owi na wymierzenie kary
cielesnej, ale darowanie ¿ycia cudzo³o¿nicy. Oskar¿enie o cudzo³óstwo wysuniête zosta³o przeciwko królowej
longobardzkiej, Gundiperdze, córce Agilulfa i Teodolindy. W obronie jej czci stan¹³ s³uga, który oczyœci³ j¹
z zarzutów poprzez zwyciêski pojedynek (Pauli Diaconi Historia Langobardorum, wyd. G. W a i t z, MGH,
Scriptores rerum germanicarum ad usum scholarum, Hannower–Leipzig 1878, IV, 47).
15 Ed. Rot., cap. 213. W dokumencie ksiêcia Spoleto, Hilpranda, z 787 r. opisany zosta³ przypadek, gdy
uwiedziona ¿ona zosta³a zmuszona do wst¹pienia do klasztoru, a jej kochanek wykupi³ sw¹ g³owê poprzez
zap³acenie grzywny oszukanemu mê¿owi. PóŸniej idem zdradzony m¹¿ ponownie przyj¹³ kobietê do swego domu,
zaœ uwodziciela zamordowa³, Codice diplomatico longobardo (dalej: CDL), t. IV, wyd. C. B r ü h l, Roma 1981,
nr 38. Prawo longobardzkie nie pozwala³o na „odkupienie” ¿ony od jej mê¿a, co by³o praktyk¹ dopuszczan¹ np.
przez zwyczajowe prawo Alamanów: Leges Alamannorum (dalej: L. Alam.), wyd. K. L e h m a n, K. A. E c k h a r d t, MGH, Legum sectio I, t. V, cz. 1, Hannoverae 1966, cap. L, 1.
16 Ed. Rot., cap. 204. Krewni kobiety mogli wykorzystaæ jej samowolê, np. jako pretekst do zerwania
wczeœniejszych zarêczyn (Ed. Rot., cap. 192), G. M o s c h e t t i, Primordi esegetici sulla legislazione longobarda
nel sec. IX a Verona secondo il Cod. Vat. lat. 5359, Spoleto 1954, s. 181–185.
346
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
do uznania wa¿noœci ma³¿eñstwa) oraz uiszczenie op³aty stanowi¹cej ekwiwalent krwawej zemsty (propter faida solidos viginti)17. Dodatkowo ma³¿onek zap³aciæ musia³ zwyczajow¹ karê za anagrip, czyli za czyn nierz¹dny18. Od tej chwili kobieta stawa³a siê jego
pe³noprawn¹ ¿on¹, a dzieci urodzone z takiego stad³a by³y uznawane za legalnych spadkobierców ojca.
Jednak gdy wolna kobieta z w³asnej woli ¿y³a w konkubinacie, jej krewni mieli
obowi¹zek j¹ zabiæ. Co wiêcej, zgodnie z prawem longobardzkim w wypadku gdy prawny
opiekun kobiety zaniedba³ lub nie chcia³ wywrzeæ na niej zemsty, sprawa przekazywana
by³a w rêce przedstawiciela w³adzy królewskiej: liceat gastaldium regis aut sculdhais ipsam
ad manum regis tollere et iudicare de ipsa, quod regi placuerit19. W praktyce oznacza³o to
najczêœciej obrócenie kobiety w niewolê królewsk¹. Przeniesienie na urzêdników uprawnieñ przys³uguj¹cych zgodnie ze zwyczajem wy³¹cznie krewnym by³o konsekwencj¹ tradycyjnej koncepcji symbolicznego pokrewieñstwa miêdzy ogó³em wolnych Longobardów
(rozumianym jako exercitus) i królem–wodzem. W myœl tej zasady cudzo³óstwo wolnej
kobiety stanowi³o nie tylko obrazê honoru grupy, z któr¹ ³¹czy³y j¹ wiêzy krwi, ale równie¿
plami³o czeœæ „wielkiego krewnego”, jakim by³ sam w³adca. Tym samym wystêpny czyn
(anagrip) wolnej Longobardki ur¹ga³ porz¹dkowi spo³ecznemu, którego król by³ uosobieniem i stra¿nikiem. Charakterystyczne wydaje siê w tym kontekœcie formalne uzale¿nienie
wymiaru kary spadaj¹cej na winowajczyniê od woli samego w³adcy. Odwo³anie siê do
decyzji królewskiej by³o w pe³ni uzasadnione prawnie, jako ¿e w chwili gdy krewni odmówili wype³nienia obowi¹zków spoczywaj¹cych na nich z racji sprawowania mundu nad
cudzo³o¿nic¹, przechodzi³a ona pod opiekê monarchy.
Omówiona norma Edyktu Rotariego stanowi³a pod tym wzglêdem wyj¹tek wœród
innych zbiorów praw germañskich, uznaj¹cych decyzjê o losie cudzo³o¿nej kobiety za
prywatn¹ sprawê jej krewnych. Rozdzia³ ten jednoczeœnie potwierdza, ¿e mimo zakazów
zawartych w prawie pisanym zwi¹zki takie nie zawsze spotyka³y siê z potêpieniem. Szczególnie wœród wolnych kobiet pochodz¹cych z najubo¿szej warstwy konkubinat z zamo¿nym mê¿czyzn¹ by³ czasem koniecznoœci¹ ¿yciow¹, a niekiedy móg³ oznaczaæ awans
spo³eczny ich samych i ich potomstwa20. Wiele z tych nieformalnych zwi¹zków powstawa³o
za zgod¹, a przynajmniej milcz¹cym przyzwoleniem krewnych kobiet, uznaj¹cych je za
atrakcyjn¹ alternatywê do niegodnego ma³¿eñstwa z aldem lub zakazanego przez prawo,
ale coraz czêstszego w praktyce zwi¹zku z niewolnikiem21. Pewn¹ rolê w utrzymywaniu
konkubinatu wolnych kobiet odgrywaæ mog³a tak¿e presja wywierana przez mo¿nych na
uzale¿nione od nich materialnie lub prawnie rodziny (np. drobnych dzier¿awców, gasindiów i wyzwoleñców). Mo¿liwoœci interwencji przedstawicieli w³adcy, zobowi¹zanych do
17 Ed. Rot., cap. 188, cap. 190, cap. 214. S. K a l i f a, Singularités matrimoniales chez les anciens Germains,
Le rapt et le droit de la emme à disposer d’elle même, „Revue Historique de Droit Française et Étranger” t. XLVIII,
1970, s. 189–225.
18 Ed. Rot., cap. 188, cap. 189, cap. 190, cap. 214.
19 Ed. Rot., cap. 189 (cf. L. Vis., cap. III,4.5; L. Burg., cap. LXVIII, l).
20 E. E a m e s , op. cit., s. 201–202.
21 Zakazy zwi¹zków wolnych kobiet z niewolnikami zapisane zosta³y w: Ed. Rot., cap. 193, cap. 211, cap. 221.
Liutprand ograniczy³ stosowanie kary œmierci w stosunku do takich kobiet, nakaza³ jednak obracaæ je w niewolê
królewsk¹ (Liut., cap. 24). W praktyce wytworzy³ siê równie¿ zwyczaj, zgodnie z którym wolna kobieta poœlubiaj¹ca niewolnika by³a traktowana jak aldka: CDL III, wyd. C. B r ü h l, Roma 1973, nr 18, nr 43, nr 44.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
347
rozdzielania takich par, by³y w takich przypadkach ograniczone. Nakaz królewski wywo³ywa³ nie tylko sprzeciw tradycjonalistycznego spo³eczeñstwa, ale napotyka³ tak¿e na
bierny opór lokalnych urzêdników, unikaj¹cych konfliktów z miejscow¹ elit¹, z któr¹
³¹czy³y ich nie tylko zwi¹zki wynikaj¹ce z pe³nienia funkcji publicznej, ale równie¿ koligacje rodzinne i wspólnota interesów. Brak sprawnego mechanizmu kontroli dodatkowo
utrudnia³ egzekucjê niepopularnych zarz¹dzeñ. RozdŸwiêk miêdzy liter¹ prawa i rzeczywistoœci¹ potwierdzaj¹ tak¿e Ÿród³a dyplomatyczne.
W roku 773 dwaj bracia, kleryk Agipert i Gaifrid, otrzymali od Ansoalda, syna Albina
dwa tremisy za mund swej nieznanej z imienia siostry22. Miêdzy stronami uk³adu istnia³a
zale¿noœæ osobista — Agipert i Gaifrid okreœlali Ansoalda jako mundiadore nostro. Ich
wolny status nie budzi jednak w¹tpliwoœci, jako ¿e w innym przypadku nie mogliby zawrzeæ
skutecznej prawnie umowy. Potwierdza go równie¿ u¿ycie w odniesieniu do Gaifrida
okreœlenia vir devotus, które w jêzyku dokumentów longobardzkich przys³ugiwa³o jedynie
wolnym wojownikom zwi¹zanym z królem przysiêg¹ wiernoœci23. Bracia nale¿eli zatem do
grupy wolnych fulcfree, ale nie amund, to znaczy posiadali pe³ne prawa wolnych Longobardów, ale Ansoald mia³ w stosunku do nich uprawnienia analogiczne do praw krewnego,
z prawem do dziedziczenia w³¹cznie24.
W umowie zawartej miêdzy Agipertem i Gaifridem a Ansoaldem nie by³oby nic
zaskakuj¹cego, gdyby nie to ¿e ich siostra w momencie przekazywania jej pod opiekê
Ansoalda by³a brzemienna. Jest tak¿e zastanawiaj¹ce, ¿e w dokumencie nie ma wzmianki
o przyczynie przekazania niewiasty pod mund Ansoalda. Zgodnie z prawem longobardzkim wolna kobieta mog³a przejœæ pod opiekê niespokrewnionego z ni¹ mê¿czyzny
jedynie jako jego ¿ona. W umowie z mundoaldami kobiety nie ma jednak wzmianki
o matrymonialnych planach Ansoalda. Tak¿e w wypadku gdyby wystêpowa³ w imieniu
swego alda lub niewolnika, pragn¹cego o¿eniæ siê z siostr¹ Agiperta i Gaifrida, w dokumencie znalaz³oby siê przynajmniej imiê przysz³ego mê¿a25. W omawianym przypadku
wiadomo tylko, ¿e zgodnie z umow¹ zawart¹ z jej braæmi mia³a ona i jej nienarodzony
jeszcze potomek zachowaæ mund w wysokoœci jednego tremissa, a jej opiekun nie móg³
go samowolnie zmieniæ. Niezwyk³a jest równie¿ wysokoœæ mundu: wynosi³a ona dwa
tremisy za kobietê i poczête dziecko. Zgodnie z prawem najni¿szy mund za woln¹ kobietê
(wyzwolenicê) nie móg³ byæ ni¿szy ni¿ l solid26. Ni¿szy mund wyznaczano jedynie w przypadku wyzwalanych ch³opów, w stosunku do których ich w³aœciciel zastrzega³ obowi¹zek
rezydencji na dotychczas uprawianej ziemi27. Mia³ on wówczas g³ównie charakter symboliczny i s³u¿y³ jako znak utrzymania zale¿noœci takich wyzwoleñców od by³ego pana.
Jednak w odniesieniu do kobiety zbyt niski mund by³ poni¿eniem i œwiadectwem degradacji. Oznacza³, ¿e kobieta by³a z jakiegoœ powodu „niepe³nowartoœciow¹” kandydatk¹ na
22 CDL II, wyd. L. S c h i a p a r e l l i, Roma 1933, nr 284.
23 Na temat znaczenia tytu³u vir devotus P. M. C o n t i, „Devotio” e „viri devoti” in Italia da Diocleziano ai
Carolingi, Padova 1971 oraz idem, L’uso dei titoli onorari ed aulici nel regno longobardo, [w:] Studi storici in onore
di O. Bertolini, Pisa 1972, s. 105–176.
24 Ed. Rot. cap. 224, cap. 225, szerzej: K. M o d z e l e w s k i, Liber homo sub tutela nobilis. W sprawie
interpretacji 64 rozdzia³u Prawa Sasów (w druku).
25 CDL I, wyd. L. S c h i a p a r e l l i, Roma 1929, nr 29, nr 53; CDL II, nr 251.
26 Liut., cap. 10.
27 CDL I, nr 83; CDL III, nr 18, nr 44.
348
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
¿onê. Tak¿e dla rodziny, do której nale¿a³a niewiasta, wysokoœæ mundu mia³a charakter
presti¿owy, wskazywa³a bowiem na pozycjê ca³ej grupy krewniaczej. Im wiêcej narzeczony
musia³ zap³aciæ za opiekê nad przysz³¹ ¿on¹, tym wiêkszych korzyœci wynikaj¹cych z nawi¹zania powinowactwa z jej krewnymi móg³ oczekiwaæ. Gaifrid i Agipert podkreœlili, ¿e
op³ata za mund nie zosta³a wyznaczona w wysokoœci wymaganej przez prawo, quia pro
mercide amplius, sicut lex est, mundio non tollemus nisi auri tremissis duos. O tym, ¿e pisarz
nieprzypadkowo u¿y³ w³aœnie takiego sformu³owania, przekonuje wzmianka o osobistym
udziale Agiperta w redagowaniu dokumentu. NajwyraŸniej braciom bardzo zale¿a³o na
zawarciu umowy z Ansoaldem, zdawali sobie jednak równoczeœnie sprawê z jej szczególnego charakteru i uchybieñ w stosunku do procedury przewidzianej w prawie pisanym28.
Nie ma powodu, by w¹tpiæ, ¿e siostra Agiperta i Gaifrida by³a kobiet¹ niezamê¿n¹
(w przeciwnym razie pozostawa³aby pod mundem ma³¿onka, a nie braci). Nie mog³a byæ
tak¿e wdow¹, gdy¿ wówczas bracia nie mogliby wyznaczaæ mundu dla jej dziecka. Nale¿a³oby ono bowiem do rodziny ojca, nawet jeœli jego matka jako wdowa zdecydowa³aby siê
na powrót pod opiekê swych krewnych29. Wydaje siê wiêc, ¿e dziecko to poczête zosta³o
w nieformalnym i zakazanym przez prawo zwi¹zku pozama³¿eñskim. Bracia nie zastosowali jednak w stosunku do swej cudzo³o¿nej siostry sankcji przewidzianych w prawie
zwyczajowym. Nie zosta³a ona ukarana œmierci¹ ani te¿ w sprawê nie zaanga¿owali
siê przedstawiciele w³adzy królewskiej, wype³niaj¹cy swe obowi¹zki zgodnie z zasadami
Edyktu Rotariego. Gaifrid i Agipert poczynili jedynie starania o pozbycie siê spod swego
dachu widomego dowodu hañby, jak¹ niew¹tpliwie musia³a byæ w powszechnym odczuciu
brzemiennoœæ niezamê¿nej kobiety.
Uzasadnione wydaje siê przypuszczenie, ¿e Ansoald by³ ojcem dziecka, które siostra
Agiperta i Gaifrida mia³a urodziæ i ¿e ich zwi¹zek zachowa³ swój pozama³¿eñski charakter
tak¿e po przeniesieniu na Ansoalda praw opiekuñczych. Nieœlubne dziecko mia³o status
wolnego fulcfree, ale nie amund, a zatem nie by³o traktowane jak legalny potomek
Ansoalda. Wysokoœæ mundu by³a jednak ustalona na tak niskim poziomie, ¿e wykupienie
siê spod tej opieki, tzn. osi¹gniêcie pe³nej wolnoœci zale¿a³o jedynie od dobrej woli jego
mundoalda — Ansoalda lub jego spadkobiercy — który musia³ wyraziæ zgodê na wyzwolenie siê spod jego mundu.
Zrzekaj¹c siê prawnej opieki nad siostr¹, Gaifrid i Agipert akceptowali istniej¹cy stan
rzeczy i rezygnowali z dochodzenia praw, jakie przys³ugiwa³y zwyczajowo krewnym kobiet
pozostaj¹cych w nieformalnych zwi¹zkach. Bracia zastrzegali sobie jedynie prawo do
interwencji w przypadku z³amania przez Ansoalda któregoœ z warunków zawartej miêdzy nimi umowy. Niewykluczone, ¿e na ich decyzjê wp³yw mia³a osobista zale¿noœæ od
Ansoalda. Ansoald by³ mundoaldem braci i, jak siê wydaje, cz³owiekiem o znacznie
wy¿szej pozycji spo³ecznej i maj¹tkowej. Nie mo¿na jednoczeœnie zapominaæ o tym, ¿e
konkubinat nie musia³ dla wolnej kobiety oznaczaæ degradacji spo³ecznej.
28 W Ÿród³ach skandynawskich (m.in. Saga o Egilu, 7) wzmiankowany jest zwyczaj wp³acania krewnym
wolnej kobiety, któr¹ mê¿czyzna chcia³ uczyniæ sw¹ konkubin¹ (frilla), okreœlonej sumy stanowi¹cej odpowiednik
zap³aty za mundr uiszczanej przy zawieraniu pe³noprawnego ma³¿eñstwa (ró¿ni³y siê one jedynie wysokoœci¹)
E. E a m e s, op. cit., s. 198. Nie sposób jednak stwierdziæ, czy podobna instytucja istnia³a tak¿e u Longobardów
i czy mo¿na z ni¹ wi¹zaæ przypadek siostry Agiperta i Gaifrida.
29 Ed. Rot., cap. 199.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
349
Konkubinat, podobnie jak inne instytucje ¿ycia spo³ecznego, objêty by³ systemem
zwyczajowych norm i zakazów, jednak longobardzkie Ÿród³a bardzo rzadko przynosz¹
wiadomoœci na temat sytuacji prawnej kobiet pozostaj¹cych w takich zwi¹zkach. Mo¿na
przyj¹æ, ¿e podstawowym wyró¿nikiem ich statusu by³a trwa³oœæ po¿ycia z mê¿czyzn¹, co
upodabnia³o stanowisko konkubiny do pozycji ¿ony30. Zgodnie z cap. 106 praw Liutpranda, dzieci aldki, któr¹ Longobard quasi oxorem habuerit, musia³y byæ bezwzglêdnie uznane
za filios naturales, a nie za filios legitimos, chyba ¿e mê¿czyzna wyzwoli³ j¹ i poœlubi³.
Œwiadczy to o rozpowszechnieniu praktyki nadawania dzieciom konkubin praw pe³noprawnych spadkobierców bez zawarcia z ich matkami ma³¿eñstwa, czyli bez dope³nienia
procedury warunkuj¹cej legitymizacjê potomstwa31.
Legislacja Liutpranda odpowiada³a ¿yczeniom Koœcio³a, d¹¿¹cego do zast¹pienia
konkubinatu ma³¿eñstwem lub przynajmniej objêcia tej formy zwi¹zku ograniczeniami
obowi¹zuj¹cymi w prawomocnych stad³ach. Prawo Wizygotów uznawa³o utrzymywanie
stosunków seksualnych z konkubin¹ lub na³o¿nic¹ brata i ojca za kazirodztwo, nawet jeœli
kobieta stanowi³a czêœæ odziedziczonego po tych krewnych maj¹tku. Na mê¿czyznê, który
dopuœci³ siê takiego czynu, nak³adana by³a koœcielna kara do¿ywotniej pokuty w odosobnieniu, zaœ jego dobra przechodzi³y w rêce prawnych spadkobierców32. Taka¿ kara grozi³a
za ma³¿eñstwo z krewnymi i powinowatymi do szóstego stopnia pokrewieñstwa komputacji rzymskiej33. Konkubina bliskiego krewnego by³a zatem traktowana podobnie jak ¿ona
— pomiêdzy ni¹ a krewnymi jej partnera istnia³a relacja przypominaj¹ca powinowactwo.
Relacja ta nawi¹zywa³a siê w chwili wejœcia kobiety do ³o¿a mê¿czyzny, nie mia³ natomiast
znaczenia ani jej status osobisty, ani trwa³oœæ po¿ycia. Norma ta stanowi³a jednoczeœnie
znamienne ograniczenie pe³nego w³adztwa pana nad tymi spoœród nale¿¹cych do czeladzi
niewolnic, które utrzymywa³y stosunki seksualne z nim lub z jego krewnymi.
Wart podkreœlenia jest nacisk Koœcio³a wywierany na prawodawcê w celu rozszerzenia skutków prawnych wynikaj¹cych z konkubinatu. Poprzez podporz¹dkowanie bardziej
restrykcyjnemu systemowi norm i zakazów mo¿liwe sta³o siê poddanie œciœlejszej kontroli
tych form ¿ycia seksualnego, które nie mieœci³y siê w ramach chrzeœcijañskiego wzorca.
Podkreœliæ nale¿y, ¿e zarówno omówiona norma praw króla Chindaswinta, jak i cap. 106
edyktu Liutpranda nie mia³y na celu eliminacji zjawiska konkubinatu z ¿ycia spo³ecznego.
W momencie spisywania tych norm zwi¹zki pozama³¿eñskie o takim charakterze by³y nie
tylko akceptowane przez spo³eczeñstwo, ale równie¿ uznawane za legalne przez prawo.
Zwyczajow¹ swobodê seksualnego wykorzystywania niewolnic i aldek milcz¹co aprobowa³ równie¿ Koœció³, który nak³ania³ jedynie do oddalenia konkubin w chwili wprowadzenia do domu pe³noprawnej ma³¿onki34. W kapitularzu wydanym w kilkanaœcie lat po
30 W myœl praw Germanów skandynawskich trwa³y konkubinat z woln¹ kobiet¹ zyskiwa³ po up³ywie
okreœlonego czasu (20–30 lat) rangê pe³noprawnego ma³¿eñstwa, a pochodz¹ce z takiego zwi¹zku potomstwo
by³o traktowane jak pe³noprawni spadkobiercy, E. E a m e s, op. cit., s. 198–199.
31 K. F. D r e w, op. cit.
32 L. Vis., Chindaswint, cap. III, 5.5; P. D. K i n g, op. cit., s. 233.
33 L. Vis., cap. III, 5.1.
34 Synod toledañski z 400 r. dopuœci³ konkubinat, pod warunkiem ¿e mê¿czyzna nie mia³ jednoczeœnie
legalnej ¿ony (G. C. C a s e l l i, Concubina pro uxore. Osservazioni in merito al c. 17 del primo concilio di Toledo,
„Rivista di Storia del Diritto Italiano”, t. XXXVII/XXXVIII, 1964/1965, s. 163–220). Tak te¿ Izydor z Sewilli
dopuszczaj¹cy utrzymywanie konkubiny zamiast ¿ony: H. I n s a d o w s k i, Rzymskie prawo ma³¿eñskie a chrzeœcijañstwo, Lublin 1935, s. 93–94, s. 257.
350
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
podboju Królestwa Longobardów Karol Wielki zabroni³ ¿onatym mê¿czyznom utrzymywania niema³¿eñskich stosunków seksualnych35. Jest jednak w¹tpliwe, aby w³adza publiczna faktycznie ingerowa³a w stosunki miêdzy panem a kobietami o ni¿szym statusie nale¿¹cymi do jego czeladzi.
Potomstwo zrodzone z konkubinatu Longobarda i nale¿¹cej do niego niewolnicy lub
zale¿nej aldki zwyczajowo dziedziczy³o wolny status ojca i uczestniczy³o w spadkobraniu36.
Mimo ¿e prawo longobardzkie nie wspomina o koniecznoœci formalnego uznania ojcostwa
dziecka konkubiny, na podstawie œwiadectw dotycz¹cych innych ludów germañskich
mo¿na przypuszczaæ, ¿e tak¿e u Longobardów do uzyskania statusu filiorum naturalium
konieczne by³o dope³nienie przez ojca tego aktu37. Pozosta³e dzieci pozama³¿eñskie
dziedziczy³y status matki i jeœli by³y niewolne, traktowano je jak resztê pañskiej czeladzi.
Zasadnicze rozró¿nienie miêdzy potomstwem wolnego mê¿czyzny przebiega³o zatem nie
miêdzy dzieæmi œlubnymi i nieœlubnymi czy te¿ urodzonymi z wolnej lub niewolnej matki,
ale uznanymi i nieuznanymi przez ojca. Przeciwstawienie legitimus i illegitimus zosta³o
wprowadzone do terminologii praw germañskich pod wp³ywem chrzeœcijañstwa38.
Prawo longobardzkie przewidywa³o równie¿ sytuacjê, w której wolnemu Longobardowi postawiony zosta³ zarzut o nieprawe pochodzenie39. Oskar¿enie takie stanowi³o
powa¿ne zagro¿enie dla pozycji spo³ecznej i prawnej jednostki, jako ¿e powodowa³o
niepewnoœæ co do to¿samoœci ojca pozwanego, a wiêc by³o równoznaczne z podwa¿eniem
jego praw do dziedziczenia. Cap. 164 Edyktu Rotariego wskazuje, ¿e taki zarzut by³
najczêœciej wysuwany przez krewnych, staraj¹cych siê przej¹æ maj¹tek pos¹dzonego40.
Nieprzypadkowo wymieniany jest w tym miejscu jako strona oskar¿aj¹ca stryj (barba).
W wypadku udowodnienia zarzutu to w³aœnie on, z racji bliskoœci pokrewieñstwa mia³
najwiêksze prawa do maj¹tku pozostawionego przez wydziedziczonego. Wolny Longobard, którego prawe pochodzenie podane zosta³o w w¹tpliwoœæ, móg³ oddaliæ zarzut
35 I capitolari italici. Storia e diritto della dominazione carolingia in Italia, wyd. C. A z z a r a, P. M o r o,
Roma 1998, Capitula cum Italiae episcopis deliberata 10, cap. 5, s. 72, na temat datacji tego kapitularza:
F. M a n a c o r d a, Ricerche sugli inizii della dominazione dei Carolingi in Italia, Roma 1968, s. 16–77).
36 Liut, cap. 66. W praktyce nie zawsze do uzyskania wolnego statusu wystarcza³o uznanie dziecka przez
wolnego ojca. W 752 r. kleryk Ansprand, w obecnoœci ksiêcia Benewentu, Liutpranda, dokona³ wyzwolenia swej
niewolnicy Kundy i ich córki, Liutpergi (O. B e r t o l i n i, Ordinamenti militari e strutture sociali dei Longobardi
in Italia, SCIAM t. XV, 1968, t. I, s. 605). Ansprand by³ ojcem owej Liutpergi, mimo to sta³a siê ona wolna
i mog³a dziedziczyæ dopiero w wyniku formalnego wyzwolenia, (matka i córka by³y odt¹d wirdiborae). Przypadek
ten analizuj¹ O. B e r t o l i n i, op. cit., s. 568–572 oraz E. C o r t e s e, Thinx, garethinx, thingatio, thingare in gaida
et gisil. Divagazioni longobardistiche in tema di legislazione, manumissione dei servi, successioni volontarie, [w:]
Studi in memoria di M. E. Viora, Roma 1990, s. 294–295.
37 U Norwegów istnia³o rozró¿nienie miêdzy synem urodzonym z konkubinatu z woln¹ kobiet¹ uznanym
przez ojca (hornungr) i nieuznanym (hrísungr), M. C. R o s s, op. cit., s. 16. Terminy te mo¿na interpretowaæ
równie¿ jako okreœlenia syna pochodz¹cy ze sta³ego, jawnego zwi¹zku i sp³odzonego w wyniku przygodnych
kontaktów seksualnych, E. E a m e s, op. cit., s. 199. Zgodnie z prawem króla Ino, cap. 27, jeœli ojciec nie uzna³
publicznie syna (in occulto puerum genuerit et celabit), nie móg³ on dziedziczyæ, zaœ w razie jego tragicznej œmierci
ojciec nie mia³ prawa roœciæ sobie pretensji do pobierania wergeldu (Gesetze, op. cit., s. 101 cf. te¿ Alfred 8.3),
M. C. R o s s, op. cit., s. 16–17.
38 J. G o o d y, The Development of the Family and Marriage in Europe, Cambridge 1983, s. 76.
39 Ed. Rot., cap. 164.
40 Sporów o dziedziczenie dotyczy m.in. CDL II, nr 159. W Ed. Rot., cap 163 okreœlone zosta³y zasady
dziedziczenia po Longobardzie zmar³ym w wyniku zamachu dokonanego przez krewnego.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
351
poprzez przysiêgê z³o¿on¹ wraz z dwunastoma wspó³przysiê¿nikami. Rotari zmodyfikowa³ w ten sposób zwyczajow¹ normê, przewiduj¹c¹ w takich przypadkach oczyszczenie siê
z zarzutu przez pojedynek s¹dowy41. Motywem jego dzia³ania by³a zapewne potrzeba
ograniczenia nadu¿yæ polegaj¹cych na celowym wysuwaniu przez krewnych bezpodstawnych zarzutów i wywo³ywaniu pojedynków, w których rezultacie mo¿liwe by³o fizyczne
wyeliminowanie prawowitego spadkobiercy.
Rozdzia³y Edyktu Rotariego potwierdzaj¹ wystêpowanie trwa³ych zwi¹zków miêdzy
wolnym mê¿czyzn¹ i cudz¹ niewolnic¹ lub aldk¹. Wydaje siê, ¿e anga¿owali siê w nie
przede wszystkim wolni o niskim statusie, którzy nie byli w stanie zgromadziæ dostatecznych œrodków, aby zawrzeæ pe³noprawne ma³¿eñstwo, jak te¿ nie dysponowali maj¹tkiem
wystarczaj¹cym do zakupu na³o¿nicy. Dotyczy³o to g³ównie drobnych w³aœcicieli ziemskich
i dzier¿awców pozbawionych w³asnej ziemi, których sytuacja materialna nie ró¿ni³a siê
w wiêkszym stopniu od sytuacji niewolnej i pó³wolnej ludnoœci wiejskiej. Odrêbn¹ grupê
stanowili zubo¿ali wolni Longobardowie wstêpuj¹cy na s³u¿bê do mo¿nych (gasindiat42)
i niejednokrotnie utrzymywani w domu pañskim jako przyboczna dru¿yna. Tak¿e wyzwoleñcy pozostawali zapewne w podobnych zwi¹zkach z zale¿nymi kobietami nale¿¹cymi do
ich by³ych panów. Tak traktowane by³y przez prawo stad³a niewolnicze, w których jedynie
mê¿czyzna zosta³ wyzwolony43.
Pan zachowywa³ pe³ne i nieograniczone prawo w³asnoœci w stosunku do swej niewolnicy lub zwierzchnoœæ nad aldk¹ pozostaj¹c¹ w konkubinacie z innym wolnym mê¿czyzn¹.
Mia³o to bezpoœredni wp³yw na sytuacjê potomstwa: w przypadku gdy wolny Longobard
zostawa³ ojcem dziecka cudzej niewolnicy, uznanie dziecka mo¿liwe by³o jedynie po jego
wykupieniu i wyzwoleniu44. W przeciwnym wypadku potomek ten dziedziczy³ status matki
i traktowany by³ jak zwyk³y niewolnik lub ald. Zarówno kobieta, jak i jej niewolne dziecko
mogli zostaæ sprzedani lub w inny sposób rozdzieleni z wolnym ojcem45 (choæ w miarê
postêpów chrystianizacji prawodawcy wprowadzali prawa chroni¹ce nierozerwalnoœæ niewolniczych ma³¿eñstw kanonicznych46). Je¿eli zwi¹zek miêdzy niewolnic¹ lub aldk¹ i wolnym doszed³ do skutku bez zgody prawowitego pana kobiety, na winnego nak³adana by³a
kara, stanowi¹ca rekompensatê za naruszenie praw w³asnoœci niewolnicy lub mundu
pañskiego w przypadku aldki47.
Warto podkreœliæ w tym miejscu ró¿nicê miêdzy sytuacj¹ prawn¹ naturalnego syna
urodzonego z niewolnicy nale¿¹cej do innego wolnego i dziecka sp³odzonego ze zwi¹zku
z konkubin¹ z w³asnej czeladzi. W tym drugim przypadku od momentu, gdy ojciec uzna³
dziecko, zyskiwa³o ono wszelkie prawa przys³uguj¹ce wolnemu Longobardowi, równo-
41 Cf. Ed. Rot. cap. 165, cap. 166.
42 Ed. Rot., cap. 225; Le leggi, op. cit., Ratchisi Leges, (dalej: Ratch.), cap. 10, 11, 14.
43 Liutprand zakaza³ wyzwalania zamê¿nych niewolnic bez jednoczesnego wyzwolenia ich mê¿ów (Liut.
cap. 98).
44 Ed. Rot., cap. 156.
45 W 767 r. Gaidoin podarowa³ koœcio³owi San Salvatore w Novole gospodarstwo u¿ytkowane przez wolnego dzier¿awcê Pettula, do którego to gospodarstwa przynale¿a³a, zapewne niewolna, ¿ona i dzieci owego
dzier¿awcy (CDL II, nr 204).
46 Liut., cap. 98, cap. 104, cap. 140, C. V e r l i n d e n, Le „mariage” des esclaves, SCIAM t. XXIV, 1977,
s. 569–593.
47 Ed. Rot., cap. 194.
352
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
czeœnie stawa³o siê cz³onkiem wspólnoty krewniaczej, do której nale¿a³ jego ojciec (nie
by³o do tego konieczne wczeœniejsze wyzwolenie48). W momencie œmierci ojca syn naturalny wraz ze swymi przyrodnimi, urodzonymi w ma³¿eñstwie braæmi, by³ dopuszczany do
podzia³u spadkowego. Dzieli³ równie¿ uprawnienia mundoalda w stosunku do swych sióstr
i innych niezamê¿nych krewniaczek pozostaj¹cych pod opiek¹ rodziny oraz obowi¹zki
wynikaj¹ce z obrony honoru rodziny — udzia³ w rodowej zemœcie (faida). Natomiast syn
(lub córka) zrodzony z cudzej niewolnicy nie nabywa³ praw filiorum naturalium w chwili
wykupienia go przez ojca z r¹k w³aœciciela jego niewolnej matki. Uznanie takiego potomka
przez wolnego ojca by³o mo¿liwe dopiero po wyzwoleniu go wed³ug zasad obowi¹zuj¹cych
w wypadku zwyk³ych niewolników49. Po wyzwoleniu dziecko z takiego zwi¹zku nie by³o
jednak dopuszczane do dziedziczenia, a wiêc nie traktowano go jak pe³noprawnego
cz³onka wspólnoty krewniaczej. Udzia³ w maj¹tku ojcowskim mo¿liwy by³ w jego przypadku wy³¹cznie w wyniku nadania dokonanego na thingu, zgodnie z procedur¹ stosowan¹
w przypadku osób niespokrewnionych z darczyñc¹50. Sytuacja prawna syna urodzonego
z matki bêd¹cej niewolnic¹ innego wolnego Longobarda nie ró¿ni³a siê wiêc formalnie od
sytuacji wyzwoleñca. Mo¿na zatem wyró¿niæ dwie kategorie dzieci nieœlubnych: potomstwo urodzone z w³asnych konkubin, obdarzone prawami spadkowymi i uznawane za
cz³onków wspólnoty krewniaczej oraz dzieci cudzych niewolnic, które nawi¹zywa³y prawne pokrewieñstwo z ojcem poprzez wyzwolenie, tak jak wyzwoleñcy fulcfree, ale nie
amund. W porównaniu z dzieæmi niewolnych konkubin, synowie cudzych niewolnic mieli
w hierarchii rodziny znacznie gorsz¹ pozycjê: nie posiadali praw do dziedziczenia przys³uguj¹cych wspó³rodowcom, zatem ich pozycja maj¹tkowa zale¿a³a wy³¹cznie od woli ojca.
Zgodnie ze zwyczajowym prawem longobardzkim ojciec nie móg³ poprzez donacjê na
rzecz osób trzecich uszczupliæ spuœcizny synów pochodz¹cych z ma³¿eñstwa i dopuszczonych do dziedziczenia filiorum naturalium51, a wiêc mo¿liwoœæ obdarowywania potomków
urodzonych z cudzych niewolnic by³a ograniczona.
W zwyczajowym prawie filii naturales stanowili odrêbn¹ grupê w ramach wspólnoty
krewniaczej o œciœle okreœlonych uprawnieniach, sytuuj¹c¹ siê, wed³ug kryterium bli¿szoœci, miêdzy œlubnymi synami (fulboran) a dalszymi krewnymi agnatycznymi i kognatycznymi. Synom nieœlubnym przys³ugiwa³o prawo do czêœci maj¹tku ojca, wahaj¹cej siê w zale¿noœci od liczby œlubnych dziedziców od 1/3 (gdy by³ tylko jeden pochodz¹cy ze zwi¹zku
ma³¿eñskiego spadkobierca) do zaledwie 1/15 i mniej (gdy by³o siedmiu lub wiêcej prawowitych synów)52. W przypadku gdy w rodzinie po œmierci ojca pozostawa³y jego prawowite córki (lub prawowite córki i niezamê¿ne siostry) oraz naturalni synowie, podzia³
nastêpowa³ na nieco innej zasadzie. Córki (lub córki i siostry) otrzymywa³y do podzia³u
po³owê maj¹tku, resztê dzielili miêdzy siebie przyrodni bracia (otrzymywali 1/3 maj¹tku, co w longobardzkim systemie podzia³u dwunastkowego oznacza³o 4 czêœci) i krewni
z rodu ojca lub, w razie ich braku, król (przypada³o im 1/6, czyli dwie czêœci)53. W razie
48 Liut., cap. 66.
49 Ed. Rot., cap. 224, cap. 225.
50 Ed. Rot., cap. 172. Podobnie prawo Frostatingu, cap. IX, 17 (Norwegisches Recht: Das Rechtsbuch des
Frostathings, wyd. R. M e i s s n e r, Witzenhausen 1939, dalej: Frost.).
51 Ed. Rot., cap. 168.
52 Ed. Rot., cap. 154.
53 Ed. Rot., cap. 159.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
353
gdy pozostawa³a jedna córka, otrzymywa³a ona 1/3 maj¹tku, zaœ jej przyrodnim, nieœlubnym braciom oraz krewnym przys³ugiwa³o prawo do pozosta³ych 2/3 (odpowiednio po
1/3 dóbr)54. Zwyczajowo synom konkubin przypada³a zatem trzecia czêœæ maj¹tku ojcowskiego, tak¿e wtedy gdy byli oni najbli¿szymi bezpoœrednimi spadkobiercami55.
Pomimo znacznych uprawnieñ przyznanych nieœlubnym potomkom wolnych wojowników, zwyczajowe prawo longobardzkie wyraŸnie ró¿nicowa³o pozycjê dzieci z nieprawego ³o¿a i urodzonych w zwi¹zku ma³¿eñskim. Zgodnie z cap. 155 Edyktu Rotariego ojciec
nie mia³ prawa traktowaæ ich tak samo jak dzieci pochodz¹cych z legalnego zwi¹zku. Filii
naturales mogli zyskaæ status równy prawowitym potomkom jedynie za ich zgod¹, wyra¿on¹ publicznie w chwili osi¹gniêcia pe³noletnoœci56.
Równie¿ w myœl praw norweskich przyjêcie nieœlubnego syna do rodu (aett) jego ojca
i przyznanie mu praw równych legalnym spadkobiercom uzale¿nione by³o od woli krewnych i prawowitych dziedziców. W cap. IX,1 praw Frostatingu opisany zosta³ bardzo
archaiczny rytua³ towarzysz¹cy aktowi wprowadzania do rodu nowych cz³onków57, którego
g³ównym elementem by³o uzyskanie i obwieszczenie zgody wspó³rodowców na nawi¹zanie
pokrewieñstwa z ubiegaj¹cym siê o to wolnym nieœlubnym synem58. Mimo dystansu chronologicznego i geograficznego, dziel¹cego kodyfikacje w³adców longobardzkich i prawa Frostatingu, u podstaw ograniczenia samowoli g³owy rodziny w norweskim obyczaju
wprowadzania do rodu nowych cz³onków i longobardzkim podnoszeniu filiorum naturalium do godnoœci pe³noprawnych spadkobierców le¿y ta sama pierwotna zasada wspó³odpowiedzialnoœci wszystkich cz³onków wspólnoty za dziedzictwo rodu. Do VII w. w longobardzkiej praktyce prawnej przetrwa³y relikty tej dawnej koncepcji, przejawiaj¹ce siê
poprzez ograniczenie praw ojca rodziny do swobodnego dysponowania maj¹tkiem i obowi¹zek respektowania praw dziedziców59. Potwierdza³a to norma zapisana w cap. 168
Edyktu Rotariego, w której zakazane zosta³o samowolne wydziedziczanie spadkobierców
przez g³owê rodu (rodziny) bez œciœle okreœlonej przyczyny60. Podobne uzasadnienie mia³
tak¿e nakaz rozwi¹zania bez odszkodowania ka¿dej zawartej umowy darowizny, w wypadku gdy narusza³a ona prawa legalnych spadkobierców (ochronie podlega³y zarówno prawa
dzieci ma³¿eñskich, jak i nieœlubnych)61.
W omawianym wczeœniej cap. 155 Edyktu Rotariego nie tylko zosta³o potwierdzone
prawo œlubnych synów do wspó³decydowania o maj¹tku rodziny, ale jednoczeœnie podkre-
54 Ed. Rot., cap. 158.
55 Grim., cap. 5.: Similiter et si legitimi non fuerint, et naturales inventus fuerit unum aut plures, habeat legem
suam id est tertiam partem ex omnibus.
56 Ed. Rot., cap. 155. Liutprand podniós³ wiek osi¹gniêcia pe³noletnoœci do lat 19 (cap. 19).
57 A. G u r i e w i c z, Norwe¿skoje obszczestwo w rannieje sriedniewiekowie. Probliemy socialnogo stroja i kultury, Moskwa 1977, s. 42 n., E. E a m e s, op. cit., s. 199–200; bohater islandzkiej Laxdoela Saga Hoskuld nie
móg³ dopuœciæ do dziedziczenia nieœlubnego syna Ólafa ani obdarowaæ go bez zgody swych œlubnych synów,
P. G. F o o t e, D. M. W i l s o n, Wikingowie, Warszawa 1975, s. 129–131, J. L. B y o c k, Medieval Iceland. Society,
Sagas and Power, Berkeley–Los Angeles–London 1988, s. 170–172.
58 W Frost., cap. IX, l rozró¿niono nieœlubnych synów wolnych kobiet (hrisung, hornungr) i niewolnic
(pýborinn). W przypadku syna niewolnicy akt wprowadzenia go do rodu móg³ siê dokonaæ dopiero po ukoñczeniu
przez niego 15 lat i wyzwoleniu go przez ojca, A. G u r i e w i c z, op. cit., s. 46.
59 Cf.: CDL II, nr 261; CDL IV, nr 12; CDL V, wyd. H. Z i e l i n s k i, Roma 1986, nr 36.
60 Ed. Rot., cap. 168, cap. 169.
61 Ed. Rot., cap. 171.
354
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
œlona koniecznoœæ œwiadomego podejmowania tej decyzji (po osi¹gniêciu wieku sprawnego), co mia³o zapobiegaæ ewentualnym nadu¿yciom. Udzielenie zgody powodowa³o zrównanie w prawach i obowi¹zkach przyrodnich braci pochodz¹cych z pozama³¿eñskiego
zwi¹zku i legalnych potomków. By³o to równoznaczne z uszczupleniem czêœci przypadaj¹cej œlubnym synom nie tylko z dziedzictwa po ojcu, ale tak¿e z zap³aty za mund sióstr
oraz z kar zas¹dzanych na korzyœæ rodziny. Oznacza³o tak¿e podwy¿szenie statusu spo³ecznego filiorum naturalium zarówno w stosunkach prywatno–, jak i publiczno–prawnych. Nieœlubny syn, nabywaj¹c prawa pe³noprawnego spadkobiercy, uzyskiwa³ nieporównanie lepsz¹ pozycjê w rodzie (przejœcie do grupy najbli¿szych g³owie rodziny spadkobierców), jak i w exercitus longobardzkim. Jego awans w hierarchii spo³eczeñstwa longobardzkiego zwi¹zany by³ w znacznym stopniu z popraw¹ sytuacji ekonomicznej w wyniku
zwiêkszenia przynale¿nej mu czêœci dziedziczonego maj¹tku. Dziêki temu zyskiwa³ on
mo¿liwoœæ lepszego wyekwipowania siê na wyprawê wojenn¹, co oznacza³o wiêksz¹ jego
u¿ytecznoœæ na polu walki, a wiêc i wiêksz¹ wartoœæ dla ca³ej wspólnoty. Poprzez to
wzrasta³a „jakoœæ” (qualitas) jego osoby. Odzwierciedleniem tego by³a wysokoœæ chroni¹cego go wergeldu62.
W Edykcie Rotariego zapisana zosta³a norma prawna, zgodnie z któr¹, w wypadku
morderstwa pope³nionego na wolnym urodzonym w pozama³¿eñskim zwi¹zku, wergeld
dzielony by³ miêdzy jego braci œlubnych i nieœlubnych w ten sposób, ¿e prawowici bracia
otrzymywali 2/3 sumy odszkodowania za g³owê zabitego, nieœlubni zaœ resztê63. Filii
naturales byli zatem traktowani jak cz³onkowie rodu i ca³y ród zobowi¹zany by³ stawaæ
solidarnie w ich obronie, a w razie potrzeby pomœciæ ich œmieræ, ewentualnie wyegzekwowaæ od zabójcy zap³atê ustalonej g³ówszczyzny. Warto jednak zastanowiæ siê przez chwilê
nad sposobem dzielenia odszkodowania miêdzy braci. Celem wydania tej regulacji by³o
po³o¿enie kresu zemœcie rodowej (faida), która stanowi³a zawsze ogromne zagro¿enie dla
porz¹dku publicznego i by³a konsekwentnie zwalczana przez kolejnych prawodawców,
wprowadzaj¹cych w jej miejsce inne formy zadoœæuczynienia za krzywdê. Wergeld by³ nie
tylko odszkodowaniem za stratê jednego z cz³onków rodziny, ale tak¿e zap³at¹ za utracony
w wyniku zabójstwa honor rodu. Podzia³ tej sumy mia³ wiêc nie tylko znaczenie materialne,
ale tak¿e symboliczne: prawowici synowie z racji swej wy¿szej pozycji, obci¹¿eni byli
równie¿ wiêkszymi obowi¹zkami w stosunku do swej rodziny64. Hañba spadaj¹ca na ród
w wyniku niepomszczonej œmierci jednego z wspó³rodowców dotyka³a zatem nie tylko
tych, którzy byli mu przez krew najbli¿si, ale przede wszystkim przedstawicieli rodu
stoj¹cych najwy¿ej w jego hierarchii. W chwili gdy prawo nakazywa³o zaniechaæ zemsty
w zamian za rekompensatê finansow¹, logiczn¹ konsekwencj¹ by³o przekazanie wiêkszej
jej czêœci w rêce legalnych synów, nawet jeœli wœród urodzonych z nieprawego ³o¿a byli
rodzeni bracia zamordowanego.
Na podstawie analizy tego rozdzia³u mo¿na równie¿ stwierdziæ, ¿e prawo longobardzkie nie uznawa³o ¿adnych skutków prawnych wynikaj¹cych z naturalnego pokrewieñstwa miêdzy braæmi urodzonymi z jednej matki–niewolnicy. Zgodnie z tak¹ interpretacj¹
rzeczywiste pokrewieñstwo miêdzy braæmi nawi¹zywa³o siê dopiero w chwili uznania ich
62 Ed. Rot., cap. 12, cap. 19; Liut., cap. 62, cf. tak¿e Liut., cap. 83.
63 Ed. Rot., cap. 162.
64 We wstêpie do praw Frostatingu, cap. 8, wspomniany zosta³ zwyczaj zezwalaj¹cy krewnym zamordowanego na zabicie w zemœcie nie mordercy, ale najszlachetniejszego z jego rodu.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
355
przez ojca, a wiêc w momencie, gdy stawali siê cz³onkami jednej wspólnoty krewniaczej65.
Z punktu widzenia prawa mog³o to oznaczaæ, ¿e po przyjêciu do rodziny najbli¿szymi
krewnymi nieœlubnych synów stawali siê nie ich rodzeni bracia, ale œlubni bracia przyrodni.
W tej sytuacji biologiczne pokrewieñstwo miêdzy braæmi ustêpowa³o przed wiêzami
rodowymi66.
Jeszcze wyraŸniej widoczne jest to w dalszej czêœci tego rozdzia³u, w której mowa jest
o dziedziczeniu po tragicznie zmar³ym filio naturale. Nieœlubni bracia odsuniêci zostali od
spadkobrania, zaœ ca³oœæ maj¹tku przechodzi³a na braci urodzonych w legalnym zwi¹zku.
Obowi¹zek pomsty za œmieræ brata nie wi¹za³ siê w przypadku synów naturalnych z prawem do dzielenia maj¹tku po zmar³ym. Nieœlubni bracia otrzymywali jednak za zaniechanie faidy czêœæ wergeldu wp³aconego przez zabójcê, a wiêc zadoœæuczynienie za poniesiony
przez nich uszczerbek na honorze. Byæ mo¿e jest to œwiadectwem postêpuj¹cego procesu
ograniczania praw spadkowych dzieci nieœlubnych na rzecz utrzymania dziedzictwa w rêkach prawowicie urodzonych cz³onków rodziny. Na podstawie normy zapisanej w cap. 162
Edyktu Rotariego nie jest niestety mo¿liwe uzyskanie odpowiedzi na wa¿ne pytanie, czy
w razie naturalnej bezpotomnej œmierci jednego z braci (œlubnych lub nieœlubnych) pozostali przy ¿yciu bracia pochodz¹cy z pozama³¿eñskiego zwi¹zku byli dopuszczani do
dziedziczenia.
W cap. 162 Edyktu Rotariego redaktor nie wspomina o prawach spadkowych potomstwa filiorum naturalium. Wydaje siê, ¿e jest to pominiêcie œwiadome. Zgodnie z treœci¹
cap. 157 Edyktu wnuk wolnego Longobarda, sp³odzony przez jego nieœlubnego syna, nie
móg³ dziedziczyæ po dziadku. Na okreœlenie tych dzieci redaktor u¿y³ germañskiego
terminu — threus67. Threi mogli nabyæ prawo do czêœci maj¹tku dziada wy³¹cznie poprzez
donacjê dokonan¹ przez niego na thingu. Zachowywali status wolny, jednak nie byli
traktowani jak pe³noprawni cz³onkowie wspólnoty krewniaczej, do której nale¿a³ ich
ojciec. Charakterystyczne jest tak¿e to, ¿e kodyfikator uwa¿a³ za konieczne podkreœlenie
prawa threusa do zachowania wolnego statusu, co mo¿e sugerowaæ, ¿e status ten podawano w w¹tpliwoœæ. Rzuca to nieco œwiat³a na pozycjê nieœlubnych synów w rodzinie. Byli
oni przyjmowani do rodu (rodziny) jako filii naturales, nabywaj¹c zwi¹zane z tym prawa
spadkowe, jednak uprawnieñ tych nie dziedziczy³o ich potomstwo. Biologiczne pokrewieñstwo miêdzy dziadem i wnukiem urodzonym z nieœlubnego syna nie rodzi³o zatem
¿adnych skutków prawnych. W konsekwencji, jeœli filius naturalis zmar³ przed swym ojcem
(a wiêc zanim zosta³a mu wydzielona czêœæ ojcowizny), pozosta³e po nim sieroty wy³¹czone
65 Wydaje siê, ¿e ta sama koncepcja prawna le¿y u podstaw regulacji dotycz¹cej dziedziczenia po wyzwolonych razem braciach lub ojcu i synie (Liut., cap. 77). Zgodnie z prawem longobardzkim w wypadku œmierci
jednego z nich, dziedziczy³ po nich król jako krewny wszystkich Longobardów. Naturalne wiêzy krwi nie
odgrywa³y w tym wypadku ¿adnej roli. Pokrewieñstwo zachodz¹ce miêdzy niewolnikami nie rodzi³o bowiem
skutków prawnych, nie zyskiwa³o tak¿e mocy prawnej z chwil¹ ich wyzwolenia. Jedynie w przypadku, gdyby
wyzwoleñcy sp³odzili potomstwo ju¿ jako ludzie wolni, mog³oby ono po nich dziedziczyæ.
66 Wed³ug Frost. VI, 5–8 wœród cz³onków rodu uprawnionych do pobierania (a wiêc i do p³acenia) g³ówszczyzny za zabitego wspó³rodowca istnia³a hierarchia, oparta na zasadzie bli¿szoœci. Nieœlubne potomstwo
i nieœlubni bracia nale¿eli do drugiej grupy (sakaukar), posiadaj¹cej mniejsze prawa od prawowicie urodzonych
krewnych zabitego (brata, ojca, bratanków, etc.), ale stoj¹cej przed dalszymi krewnymi agnatycznymi i kognatycznymi. W przypadku opisanym w cap. 162 Ed. Rot. filii naturales otrzymuj¹cy 1/3 wergeldu za zabitego równie¿
nieœlubnego brata znajdowaliby siê w stosunku do nich w sytuacji analogicznej do owych norweskich sakaukar.
67 Ed. Rot., cap. 157.
356
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
by³y z póŸniejszego podzia³u maj¹tku, dokonywanego po œmierci tego¿ ojca (dziada
sierot). Threus otrzymywa³ w takim przypadku tylko to, co jego rodzic zdo³a³ na w³asn¹
rêkê zgromadziæ w ci¹gu swego ¿ycia, np. jako wynagrodzenie za s³u¿bê, poprzez darowizny lub dziedziczenie po dalszych krewnych.
Interesuj¹ca jest równie¿ relacja zachodz¹ca miêdzy nieœlubnymi synami i legalnymi
córkami. Zgodnie z cap. 161 Edyktu Rotariego w wypadku gdy pozostaj¹ca pod opiek¹
braci siostra zosta³a wydana za m¹¿, suma wp³acona przez narzeczonego za jej mund by³a
dzielona miêdzy nich w ten sposób, ¿e braciom urodzonym w ma³¿eñstwie przys³ugiwa³o
2/3, resztê zaœ otrzymywali synowie naturalni. Zasada ta obowi¹zywa³a zarówno w odniesieniu do prawowitych, jak i nieœlubnych córek, przy czym podobnie jak w przypadku
g³ówszczyzny, biologiczne pokrewieñstwo z kobiet¹ nie zmienia³o proporcji podzia³u
sumy miêdzy ma³¿eñskich i pozama³¿eñskich braci. Op³ata za mund stanowi³a rekompensatê za uszczuplenie potencja³u rodziny poprzez przejêcie nale¿¹cej do tej¿e rodziny
kobiety przez rodzinê jej mê¿a. Jednoczeœnie by³a równie¿ form¹ zap³aty za w³adzê
opiekuñcz¹, któr¹ mê¿czyzna otrzymywa³ od mundoalda narzeczonej wraz z jej rêk¹.
Wniesiona za kobietê i za prawo do opieki nad ni¹ zap³ata by³a czêœci¹ wspólnego
dziedzictwa rodu, podlega³a wiêc podzia³owi miêdzy braci, tak jak ca³oœæ ojcowizny. Skoro
bracia urodzeni w pozama³¿eñskim zwi¹zku byli dopuszczani do podzia³u op³aty za mund
sióstr, mieli oni tak¿e formalny przynajmniej wp³yw na decyzjê o ich losie. Wp³yw ten by³
jednak w porównaniu z braæmi z prawego ³o¿a ograniczony, tak jak mniejszy by³ ich udzia³
w podziale wartoœci mundu. Podobnie jak w przypadku zap³aty wergeldu, decyduj¹c¹ rolê
odgrywa³a wiêŸ i hierarchia w ramach rodu, okreœlana poprzez stosunek pokrewieñstwa
zachodz¹cy miêdzy jego cz³onkiem a g³ow¹ rodziny. W ten sposób prawowici synowie
mieli równie¿ wiêksze prawa do opieki nad swymi przyrodnimi nieœlubnymi siostrami,
nawet jeœli wœród filiorum naturalium mia³y one rodzonych braci.
Nieœlubni synowie mogli sprawowaæ opiekê nad kobietami z rodu ojca w razie braku
bezpoœrednich spadkobierców z prawego ³o¿a, ale wówczas dzielili swe uprawnienia
z królem68, a ich udzia³ w zap³acie za mund nie móg³ przekroczyæ 1/3. W³adza opiekuñcza
filiorum naturalium by³a zatem w znacz¹cy sposób ograniczona i upodabnia³a siê do praw
krewnych bocznych. Nie jest równie¿ wykluczone, ¿e w niektórych wypadkach opieka
mog³a przechodziæ na dalszego krewnego, bêd¹cego równie¿ prawowitym spadkobierc¹
zmar³ego ojca rodziny, z pominiêciem nieœlubnych synów. Jest to tym bardziej prawdopodobne, ¿e kobieta z regu³y zamieszkiwa³a w domu swego mundoalda, a nale¿¹cy do niej
maj¹tek pozostawa³ w dyspozycji jej opiekuna, co ze wzglêdów ekonomicznych sk³ania³o
krewnych do odsuwania od opieki jej nieœlubnych braci.
Z punktu widzenia zwyczajowego prawa longobardzkiego filii naturales byli pe³noprawnymi cz³onkami wspólnoty politycznej plemienia w myœl zasady, ¿e wszyscy wolni
mê¿czyŸni s¹ równi w ramach wspólnoty wojowników. W miarê pog³êbiania siê rozwarstwienia maj¹tkowego wzmaga³ siê nacisk na powi¹zanie pozycji spo³eczno–prawnej
wolnej jednostki z jej statusem maj¹tkowym, co doprowadzi³o do zachwiania tej tradycyjnej regu³y. Liutprand i Aistulf przenieœli do pisanego prawa zarysowuj¹c¹ siê ju¿ od dawna
tendencjê, uzale¿niaj¹c rodzaj uzbrojenia, a wiêc tak¿e wartoœæ bojow¹ wojownika od
posiadanego przez niego maj¹tku69. W takiej sytuacji tak¿e status filiorum naturalium ulec
68 Ed. Rot., cap. 160.
69 Liut., cap. 62, Aist., cap. 1, cap. 2.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
357
musia³ zmianie. Zgodnie z prawem w podzia³ach maj¹tkowych otrzymywali tylko niewielk¹ czêœæ dóbr ojca, co spycha³o ich z regu³y do ni¿szej kategorii spo³eczno–maj¹tkowej ni¿
ta, do której nale¿eli ich ojcowie i bracia. Jednoczeœnie wraz ze zmian¹ pojêcia w³asnoœci
i jej stopniow¹ indywidualizacj¹ naturalnym zjawiskiem sta³o siê d¹¿enie do ograniczenia
liczby spadkobierców. Pomijanie praw maj¹tkowych filiorum naturalium by³o stosunkowo
³atwe, jako ¿e po œmierci ojca nie mieli oni faktycznie mo¿liwoœci wyegzekwowania swych
praw w razie zdecydowanego sprzeciwu krewnych zmar³ego70. Ta sprzeczna z prawem
praktyka stopniowo, w ci¹gu VII i VIII w., przekszta³ci³a siê w zwyczaj, zgodnie z którym
nieœlubne potomstwo mog³o byæ jedynie obdarowane czêœci¹ ojcowskiego maj¹tku71.
W ten sposób udzia³ w dziedziczeniu przesta³ byæ uznawany za przyrodzone prawo filiorum naturalium, ale zosta³ uzale¿niony od woli ojca lub krewnych. W tradycji longobardzkiej wspó³uczestnictwo w podziale maj¹tku po zmar³ym mia³o wymiar symboliczny —
by³o uto¿samiane z pokrewieñstwem72. Omawiany proces odsuwania od dziedziczenia
nieœlubnych synów mia³ wiêc g³êbsze znaczenie: nie tylko podwa¿a³ materialne podstawy
egzystencji tej grupy, ale by³ równoznaczny z pozbawieniem dzieci konkubin podstawowych praw wynikaj¹cych z przynale¿noœci do wspólnoty krewniaczej, co w konsekwencji
musia³o prowadziæ do rzeczywistego ich z niej wy³¹czenia.
Ósmowieczne spisy praw longobardzkich nie potwierdzaj¹ zwyczajowego statusu nieœlubnych synów w rodzinie i spo³eczeñstwie. O ile w Edykcie Rotariego w prawie wszystkich rozdzia³ach dotycz¹cych dziedziczenia mowa jest o prawach filiorum naturalium,
o tyle w edyktach Liutpranda prawa nieœlubnych synów pomijane s¹ niemal¿e ca³kowitym
milczeniem. Zgodnie z cap. 1–4 praw tego w³adcy, córki i niezamê¿ne siostry zmar³ego
Longobarda dopuszczone zosta³y do dziedziczenia na równi ze swymi braæmi. Oznacza³o
to zmianê zwyczajowej zasady zapisanej w Edykcie Rotariego, wed³ug której w wypadku
gdy ojciec nie pozostawi³ legalnych mêskich spadkobierców, jego córki lub siostry dziedziczy³y tylko czêœæ jego mienia, reszta zaœ dzielona by³a miêdzy synów nieœlubnych, krewnych
lub przekazywana na rzecz króla (wystêpowa³ on wówczas w charakterze najbli¿szego
krewnego). Cap. 1 praw Liutpranda mówi³ równie¿, ¿e córka dziedziczy³a maj¹tek in
omnem hereditatem patris vel matris suae, tamquam filii legetimi, a zatem w rozumieniu
ósmowiecznego prawodawcy prawowici synowie dziedziczyli ca³oœæ maj¹tku bez wzglêdu
na to, czy istnieli synowie naturalni. Potwierdza to równie¿ cap. 65 praw tego¿ w³adcy,
zgodnie z którym wolny Longobard pozbawiony legalnego mêskiego potomka mia³ prawo
swobodnie dysponowaæ 2/3 maj¹tku, a pozosta³a trzecia czêœæ maj¹tku musia³a przypaœæ
jego córce73. Stoi to w sprzecznoœci z omawianymi wczeœniej zasadami Edyktu Rotariego,
70 W³adcy próbowali przeciwstawiæ siê tej praktyce. Grimoald zakaza³ bezprawnego wydziedziczania ma³oletnich dzieci przedwczeœnie zmar³ych Longobardów, którzy w chwili œmierci pozostawali jeszcze pod w³adz¹
swego ojca (in sinu avi). W myœl jego postanowieñ dzieci te (œlubne i nieœlubne) mia³y ex omnibus — — aequalem
cum patris suis in locam patris post mortem avi precipiant portionem (cap. 5).
71 Zasada ta nie zosta³a jednak w³¹czona do longobardzkiego prawa pisanego, tak jak mia³o to miejsce np.
w prawie Bawarów: — — Si vero de ancilla habuerit filios, non accipiant portionem inter fratres, nisi tantum
quantum ei per misericordiam dare voluerint fratres eius quia in vetere lege scriptum est: „Non enim erit heres filius
ancillae cum filio libere” [List do Galatów, IV, 30, Ks. Rodz. 21, 10.12]. Tamen debent misericordiam considerare,
quia caro eorum est, Lex Baiwariorum (dalej: L. Baiw.), wyd. E. d e S c h w i n d, MGH, Legum sectio I, t. V, cz. 2,
Hannoverae 1926, cap. XV, 9.
72 Ed. Rot., cap. 224, cap. 225.
73 Jeœli nie dokona³ darowizny, ca³oœæ dziedzictwa przechodzi³a na córki (Liut., cap. 1).
358
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
zakazuj¹cymi wy³¹czania nieœlubnych synów ze spadkobrania (cap. 160). W Edykcie
Rotariego wolny cz³owiek mia³ stosunkowo ograniczone prawo do dysponowania w³asnym
maj¹tkiem. Wspominane ju¿ kilkakrotnie rozdzia³y Edyktu dotycz¹ce dziedziczenia œciœle
rozgranicza³y prawa poszczególnych cz³onków rodziny do dóbr, nie dopuszczaj¹c mo¿liwoœci zmiany tego stanu rzeczy, poza szczególnymi wypadkami (np. gdy ojciec chcia³
wydziedziczyæ niepos³usznych synów lub w przypadku bezdzietnoœci). Cap. 6 praw Liutpranda przyznaj¹cy wolnemu Longobardowi nie maj¹cemu synów swobodê dysponowania
maj¹tkiem, z wyj¹tkiem czêœci przypadaj¹cej zgodnie z prawem legalnym córkom, jest
œwiadectwem zmiany tej zasady74. Od dziedziczenia mogli w ten sposób zostaæ odsuniêci
nieœlubni potomkowie i dalsi krewni75. Rozdarowane przez g³owê rodziny dobra nie
podlega³y prawu retraktu ze strony krewnych.
Proces ten nie przebiega³ jednokierunkowo — œcieranie siê sprzecznych tendencji
jest najlepiej widoczne w edyktach pochodz¹cych z kolejnych lat panowania Liutpranda.
Zgodnie z treœci¹ cap. 66 praw tego w³adcy ¿aden wolny cz³owiek nie mia³ prawa uznaæ
za w³asne dzieci urodzonych z niewolnicy lub aldki, która w czasie gdy by³a jego konkubin¹, pozostawa³a ¿on¹ niewolnika lub alda. Dziecko takie nie otrzymywa³o nawet wolnoœci,
jak¹ mia³ ka¿dy uznany potomek wolnego Longobarda (motywem tego zakazu by³a
niemo¿noœæ ustalenia ojcostwa). Najwa¿niejsza dla niniejszych rozwa¿añ czêœæ regulacji
dotyczy zakazu dziedziczenia przez dziecko z tego zwi¹zku, jak te¿ zakazu czynienia na
jego rzecz jakichkolwiek darowizn76. Wynika z niej bowiem, ¿e odebranie statusu filiorum
naturalium tym spoœród potomków wolnych Longobardów, którzy urodzili siê z zamê¿nych niewolnych konkubin, by³o równoznaczne z pozbawieniem ich prawa do dziedziczenia po biologicznym ojcu. Liutprand musia³ mieæ zatem œwiadomoœæ tego, ¿e nieœlubni
synowie mieli prawo do dziedziczenia po ojcach, skoro w tym wypadku prawa tego im
odmawia³.
Œledzenie sytuacji dzieci nieœlubnych na podstawie zachowanych Ÿróde³ dyplomatycznych jest bardzo trudne. Informacji na temat tej grupy nie dostarczaj¹ nawet dyspozycje
testamentowe, w których potomków wymienia siê bez podania ich statusu. Zachowa³a siê
jednak seria dokumentów dotycz¹cych losów dwóch braci urodzonych w zwi¹zku pozama³¿eñskim. W roku 770 niejaki Audipert z Clementiano przekaza³ w testamencie swym
bratankom, Bonipertulowi i Leopertowi ca³y swój maj¹tek. Wymienieni bracia byli synami
niewolnicy Bonipergi i Baroncella, brata Audiperta, nie¿yj¹cego ju¿ w chwili sporz¹dzania
testamentu. Boniperga nale¿a³a do czeladzi Baroncella i Audiperta zapewne od roku 763,
wówczas bowiem spisany zosta³ dokument potwierdzaj¹cy nabycie przez nich tej niewolnicy wraz z jej niemowlêciem od jej poprzedniego w³aœciciela, Candida z Chiusi, za sumê
21 solidów, p³atn¹ w pieni¹dzu i bydle77. Bonipert i Leopert przyszli zatem na œwiat miêdzy
763 a 770 rokiem, a wiêc w momencie gdy Audipert ustanawia³ ich swymi spadkobiercami,
byli jeszcze ma³ymi dzieæmi. Z treœci dokumentu jednoznacznie wynika, ¿e obaj ch³opcy
74 Podobne postanowienia zawieraj¹ tak¿e: Liut., cap. 5, cap. 6.
75 W wypadku braku legalnych synów i córek dziedzictwo przechodzi³o na dalszych krewnych, z pominiêciem dzieci nieœlubnych. W 762 r. Alpert z Pizy wysun¹³ roszczenia do maj¹tku po bracie, Auripercie, poniewa¿
ipse Auripert mecum factum habuit, ut, si sine filios legitimos [podkreœlenie A.P.] unos de nobis ab hac luce decedere,
unus alteri deberemus succedere (CDL II, nr 163).
76 Liut., cap. 66.
77 CDL II, nr 174.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
359
urodzili siê w zwi¹zku nieformalnym, zaœ ich matka nie zosta³a wyzwolona78. Brak wzmianki o wyzwoleniu Boniperta i Leoperta, nie ma tak¿e ¿adnego œladu oficjalnego uznania
synów przez Baroncella. Rygorystyczne przestrzeganie norm prawa longobardzkiego
nakazywa³oby w tym wypadku uznaæ obydwu braci za niewolników (w myœl zasady, ¿e
potomstwo dziedziczy status matki)79. Jednak wbrew tej regule wolny status obu braci
wydaje siê nie budziæ w¹tpliwoœci. Nale¿y zatem przypuszczaæ, ¿e w stosunku do Boniperta
i Leoperta zastosowany zosta³ przepis prawny zapisany w omawianym ju¿ cap. 106 praw
Liutpranda, zgodnie z którym dzieci kobiety pozostaj¹cej w zwi¹zku z wolnym mê¿czyzn¹
jako quasi uxor dziedziczy³y wolny status ojca, bez wzglêdu na pozycjê prawn¹ matki.
Potwierdza to równie¿ dokonanie na rzecz obu braci darowizny, co w wypadku niewolnych
nie by³oby mo¿liwe, jak te¿ uznanie ich przez Audiperta za prawowitych cz³onków rodziny
(Audipert wystêpuje jako ich stryj: barbas).
Jako uzasadnienie decyzji o przekazaniu im maj¹tku Audipert wskaza³ koniecznoœæ
zadoœæuczynienia za niegodne postêpowanie Baroncella, który nie wykaza³ nale¿ytego
zainteresowania przysz³oœci¹ swych synów i nie pozostawi³ ¿adnego zapisu na ich korzyœæ
([Baroncello] in peccatis impedentibus nulla donatione nec aliquis in uos de ribus [sic!] suis
iudicauet). Bonipert i Leopert byli zatem traktowani jako filii naturales, nie mieli jednak
najwyraŸniej, przynajmniej z punktu widzenia Audiperta, ¿adnych przyrodzonych praw do
czêœci maj¹tku po swoim ojcu. Audipert darowa³ im bowiem w testamencie nie tylko
maj¹tek w³asny, ale tak¿e ca³¹ schedê po ich ojcu, Baroncellu (donamus in uos omnem
paupertatem substantie me [sic!], tam illa genituri vestro quam et illa nostra propria).
Warto w tym miejscu zauwa¿yæ, ¿e w omawianym przypadku w œwiadomoœci Audiperta grzesznym postêpkiem Baroncella nie by³o samo wspó³¿ycie z niewolnic¹, ale
pozostawienie synów urodzonych w tym zwi¹zku bez zabezpieczenia na przysz³oœæ. Darowizna na rzecz nieœlubnych dzieci sta³a siê zatem przede wszystkim aktem mi³osierdzia,
wynikaj¹cym po czêœci z moralnego nakazu zadoœæuczynienia za pope³niony b³¹d. Jednoczeœnie Audipert okreœlony zosta³ w dokumencie jako benefactor bratanków i zastrzeg³
sobie prawo do zmiany decyzji. Pozwala³o mu to nawet na anulowanie darowizny, np.
w razie niepos³uszeñstwa Boniperta i Leoperta b¹dŸ nie doœæ rzetelnego wype³niania
obowi¹zku s³u¿enia Audipertowi.
W przypadku narodzin legalnego spadkobiercy Audiperta bracia mieli otrzymaæ
1/2 maj¹tku stryja, a wiêc ca³oœæ dziedzictwa przypadaj¹cego poprzednio ich ojcu. Dyspozycja Audiperta by³a zgodna z zasad¹ zapisan¹ w cap. 171 Edyktu Rotariego, w myœl której
w chwili narodzenia dziecka ojciec musia³ anulowaæ ka¿d¹ wczeœniejsz¹ umowê darowizny
naruszaj¹c¹ prawa spadkowe jego potomka80. Mimo tego ograniczenia, przy przysz³ym
podziale maj¹tku legalni potomkowie oraz dzieci jego brata Baroncella i niewolnicy
Bonipergi zostali w praktyce zrównani (otrzymywali po 1/2 ca³oœci dóbr Audiperta).
78 L. Schiaparelli wysun¹³ hipotezê, ¿e Baroncelo poœlubi³ Bonipergê, nie zmieniaj¹c jednak jej niewolnego
statusu (CDL II, s. 323). W œwietle prawa longobardzkiego jest to jednak ma³o prawdopodobne, jako ¿e zwi¹zek
ten nie móg³by byæ uznany za ma³¿eñstwo (Ed. Rot., cap. 156).
79 Ed. Rot., cap. 156.
80 W VIII w. spod dzia³ania tej normy wyjête zosta³y darowizny czynione pro anima na rzecz instytucji
koœcielnych (Liut. cap. 6, cap. 73, zgodnie z którym darowizna dla Koœcio³a mog³a byæ dokonana bez dope³nienia
wymaganej przez prawo longobardzkie procedury przekazania launegildu i obwieszczenia czynnoœci prawnej na
thingu).
360
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
Sytuacja Boniperta i Leoperta by³a zatem wyj¹tkowa: mieli otrzymaæ znacznie wiêcej ni¿
przypada³oby im w myœl zwyczajowych zasad Edyktu Rotariego, ograniczaj¹cych czêœæ
przys³uguj¹c¹ filiorum naturalium najwy¿ej do 1/3 dziedzictwa81. Ich przypadek obrazuje
równoczeœnie chwiejnoœæ pozycji nieœlubnych dzieci w rodzinie longobardzkiej koñca
VIII w. i ca³kowite ich uzale¿nienie od woli ojca i krewnych. To nie przepisy prawa, ale
decyzja Audiperta wp³ywa³a na to, czy Bonipert i Leopert znaleŸæ siê mieli w grupie
wolnych pozbawionych w³asnoœci, a byæ mo¿e utraciæ nawet wolny status, czy te¿ staæ siê
posiadaczami maj¹tku daj¹cego im znacz¹c¹ pozycjê w lokalnej spo³ecznoœci.
Darowizna testamentowa uprawomocniona zosta³a przekazaniem Audipertowi launegildu w postaci z³otego pierœcienia82. Pierœcieñ ten dostarczy³ w imieniu nieletnich jeszcze braci niejaki Aduald. Nie wiadomo, kim by³ dla Audiperta i jego bratanków ów
Aduald, mo¿na jedynie przypuszczaæ, ¿e zosta³ wyznaczony na prawnego opiekuna ch³opców83. W wypadku gdyby Audipert zmar³ przed uzyskaniem przez Boniperta i Leoperta
pe³noletnoœci, Adualdowi przypad³by zapewne nadzór nad realizacj¹ testamentu. Procedura zastosowana w tym przypadku odpowiada typowemu postêpowaniu przy nadaniach na rzecz osób trzecich84. Warto zauwa¿yæ, ¿e Audipert zadba³, aby przy spisywaniu
dokumentu darowizny obecny by³ królewski urzêdnik (na liœcie œwiadków figuruje skuldahis Kunipert). Jego autorytet stanowi³ dodatkow¹ gwarancjê realizacji woli darczyñcy.
Szczêœliwie Bonipert i Leopert nie znikaj¹ ca³kowicie z pola widzenia wraz z owym
testamentem. Blisko czterdzieœci lat póŸniej, w 809 r. w klasztorze San Salvatore na Monte
Amiata sporz¹dzona zosta³a umowa miêdzy opatem Sabbatem a Bonipertem i Leopertem85, w której potwierdzone zosta³y prawa braci i ich potomków do u¿ytkowania klasztornego gospodarstwa i dworu (curtis) we wsi Clementiano, pozostaj¹cych wczeœniej w³asnoœci¹ ich parentium, a przekazanych pod opiekê klasztoru prawdopodobnie w okresie
chaosu politycznego w koñcu VIII w. Dokument ten potwierdza, ¿e Bonipertulus i Leupertulus weszli po œmierci Audiperta w posiadanie jego maj¹tku, chocia¿ nie wiadomo,
czy odby³o siê to bez przeszkód ze strony dalszych krewnych i czy przejêli oni ca³oœæ
dziedzictwa. Nieprawe pochodzenie braci nie zosta³o jednak zapomniane, o czym œwiadczy u¿ycie przy ich imionach w miejsce tradycyjnego patronimiku (filii quondam x lub filii
bonae memoriae x) terminu liberi homines. Jak siê wydaje, jako nieœlubni synowie urodzeni
z niewolnicy, Bonipert i Leopert byli zmuszeni manifestowaæ swój wolny status, aby
zapobiec ewentualnym próbom zakwestionowania go przez krewnych Audiperta b¹dŸ
przez klasztor San Salvatore86. Kontrakt nak³ada³ na braci obowi¹zek corocznego oddawania na rzecz klasztoru czterech amfor wina, z wyj¹tkiem lat, w których udawali siê
81 Prawodawca dopuœci³ mo¿liwoœæ powiêkszenia czêœci poszczególnych spadkobierców (Liut., cap. 113).
Dyspozycja testamentowa Audiperta by³a sprzeczna z zapisan¹ w Ed. Rot. cap. 158, cap. 159 zasad¹ dziedziczenia przez skarb królewski 1/3 maj¹tku wolnego Longobarda nie posiadaj¹cego mêskiego potomstwa z pe³noprawnego ma³¿eñstwa.
82 Ed. Rot., cap. 175, cap. 184; Liut., cap. 43, cap. 54, cap. 65, cap. 73.
83 Odmienny pogl¹d reprezentuje S. G a s p a r r i, Strutture militari elegami di dipendenza in età longobarda
e carolingia, „Rivista Storica Italiana”, nr 98, 1986, s. 664–726, s. 701–703, który uwa¿a, ¿e bracia byli osobiœcie
zale¿ni od Ansoalda, a on sam by³ prawnym spadkobierc¹ Audiperta.
84 Ed. Rot., cap. 175; Liut., cap. 54 i przede wszystkim Liut., cap. 73.
85 Codex Diplomaticus Amiatinus t. I–II, wyd. W. K u r z e, Tübingen 1974, nr 67.
86 Zgodnie z nakazem Liutpranda wyzwoleniec fulcfree i amund manifestare debeat — — libertatem suam
sepius iudici et ad vicinos suos, qualiter absolutus esse videtur (Liut., cap. 55).
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
361
u boku klasztoru na wyprawê wojenn¹ (in oste). Przynale¿noœæ do dru¿yny zbrojnej
biskupa, z któr¹ wi¹za³ siê obowi¹zek pe³nego wyekwipowania (in cavallo cum vestito)
wskazuje, ¿e ich pozycja maj¹tkowa by³a znacz¹ca87.
Szczególn¹ grupê spoœród filiorum naturalium stanowi³y dzieci urodzone de inlecito
matrimonium ante tempo88. Nale¿eli do niej potomkowie wolnych Longobardów, którzy
przyszli na œwiat zanim ich rodzice dope³nili przewidzianych prawem formalnoœci wymaganych do uznania zwi¹zku za pe³noprawne ma³¿eñstwo89, a wiêc przed wp³aceniem przez
mê¿a op³aty za mund kobiety (meta90) i przejêciem jej pod sw¹ opiekê w drodze traditio
per manum jej dotychczasowego mundoalda91. Okres od zawarcia umowy przedma³¿eñskiej do jej sfinalizowania nie móg³ przekroczyæ dwóch lat, po up³ywie których rodzina
kobiety mia³a prawo si³¹ zmusiæ mê¿czyznê do spe³nienia poczynionych obietnic lub
wyp³acenia niedosz³ej ma³¿once odszkodowania92. Ustalenie a¿ dwuletniego narzeczeñstwa umo¿liwia³o mê¿czyŸnie zgromadzenie sumy wystarczaj¹cej na zap³acenie z regu³y
znacznej op³aty za mund. By³ to jednak zarazem czynnik sk³aniaj¹cy do przedwczesnego
skonsumowania zwi¹zku.
O motywach zachêcaj¹cych do podejmowania wspó³¿ycia w okresie przedœlubnym,
mo¿na wnioskowaæ na podstawie analogii norweskich. Zgodnie z cap. III, 3 praw Frostatingu mê¿czyzna, który wspó³¿y³ ze swoj¹ narzeczon¹ po zawarciu umowy przedœlubnej,
ale przed przekazaniem rodzinie zap³aty za jej mund, mia³ obowi¹zek wyp³aciæ jej najbli¿szym krewnym ustalon¹ karê. Jeœli jednak ów mê¿czyzna w ci¹gu dwunastu miesiêcy przed
uzgodnion¹ dat¹ wesela sp³odzi³ dziecko ze swoj¹ przysz³¹ ¿on¹ i zmar³, niedope³niwszy
formalnoœci niezbêdnych do uznania tego zwi¹zku za pe³noprawne ma³¿eñstwo, dziecko
takie stawa³o siê legalnym spadkobierc¹, tak jakby jego matka by³a „kupiona za mund”
(kaupa mundi). Przedwczesna œmieræ mê¿czyzny traktowana by³a jako wypadek losowy
i nie wp³ywa³a na status dziecka, które otrzymywa³o prawa równe potomstwu urodzonemu
ju¿ po ceremonii œlubnej.
Nasuwa siê zatem wniosek, ¿e w myœl prawa Frostatingu win¹ narzeczonego by³o nie
samo fizyczne obcowanie z przysz³¹ ¿on¹ przed œlubem, ale naruszenie na skutek tego
87 Charakter zale¿noœci Boniperta i Leoperta od opata klasztoru San Salvatore analizuje S. G a s p a r r i,
Strutture, s. 702 n.
88 Liut. cap. 105: De his, qui de inlecito matrimonium ante tempo nati sunt, et ei legetimi fratri sui volontariae
partem dederunt, ita statuimus: ut si ei fratri sui legetimi volontariae partem dederunt, in ipso deveant permanere, et
eos exhereditare menime deveant. Nam pater non possit illos inlecitûs neque per thinx vel per qualicumque conludium
heredis instituere. Hoc autem ideo statuere previdemus, ut omnes homo, qui vult, accipiat oxorem legetimam, nam
non inlecitas contraat nuptias. Si autem fratres non sunt, et parentis propinqui fuerent, qui potuerunt legetime ad
hereditatem venire, et usque modo tacuerunt, taceant et inantea, et nullam habeant contra eos, qui possident per
triginta annos, fagundiam loquendi, dicendo, quod exherede esse debeant; nisi quod per triginta annos possederunt,
possedeant.
89 Ante tempo nie odnosi siê do wieku rodziców, jak sugerowali wydawcy Edyktu, jako ¿e prawo longobardzkie nie wymaga³o od narzeczonych osi¹gniêcia okreœlonego wieku umo¿liwiaj¹cego zawarcie ma³¿eñstwa
(poza przypadkami ewidentnych nadu¿yæ, okreœlonymi w Liut. cap. 12), uzale¿niaj¹c je od dojrza³oœci fizycznej,
rozpoznawanej w drodze inspectio corporis, cf. Liut., cap. 117.
90 Na temat znaczenia tego terminu cf. G. P e l l e g r i n i, Terminologia matrimoniale, SCIAM t. XXIV, 1977,
s. 63.
91 Ed. Rot., cap. 183.
92 Ed. Rot., cap. 179; Liut., cap. 119. K. F. D r e w, op. cit., s. 59–63.
362
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
czynu praw krewnych wynikaj¹cych ze sprawowania przez nich mundu nad ow¹ kobiet¹.
Zadoœæuczynienie krewniakom narzeczonej za obrazê ich honoru rodowego oraz formalne przejêcie opieki nad kobiet¹ poprzez dope³nienie ceremonii œlubnej i przekazanie
wymaganej op³aty za mund koñczy³o sprawê, która nie poci¹ga³a jednoczeœnie za sob¹
¿adnych negatywnych skutków dla urodzonego wczeœniej dziecka. Prawodawcy podkreœlili
zarazem, ¿e jest to jedyny wypadek, gdy dziecko urodzone przez kobietê, która „nie zosta³a
kupiona za mund”, nabywa³o prawa legalnego spadkobiercy bez koniecznoœci dope³nienia
rytua³u wprowadzenia do rodu. Wolni mê¿czyŸni wykorzystywali ten przepis jako podstawê do nadawania statusu legalnych spadkobierców dzieciom na³o¿nic i konkubin, po
zawarciu z ich matkami fikcyjnych zarêczyn. Pozwala³o im to unikn¹æ k³opotliwej i czêsto
niemo¿liwej do przeprowadzenia procedury uzyskiwania zgody wszystkich wspó³rodowców na dopuszczenie do wspólnoty krewniaczej nowych cz³onków. Ten rodzaj oszustwa
przy dziedziczeniu (ausrik) musia³ byæ rozpowszechniony i skuteczny, skoro konieczne
by³o wydanie oddzielnego przepisu, który kategorycznie go zakazywa³ i okreœla³ jako
uw³aczaj¹cy ma³¿eñstwu (Frost. III, 3). Praktyka ta potwierdza zarazem, ¿e w powszechnym rozumieniu dzieci urodzone przez narzeczone wolnych mê¿czyzn traktowane by³y
jako pe³noprawni ich potomkowie.
Tak¿e zgodnie ze zwyczajowym prawem longobardzkim dzieci urodzone ante tempo
mog³y dziedziczyæ. Dopiero Liutprand zakaza³ ojcu czynienia tych potomków swymi
spadkobiercami neque per thinx vel per qualicumqumque conludium. Pierwotne uprawnienia spadkowe tej grupy potwierdza równie¿ zagwarantowanie praw do odziedziczonego
po ojcu maj¹tku tym spoœród urodzonych ante tempo, którzy posiadali te dobra przynajmniej na 30 lat przed wydaniem przez Liutpranda nowego prawa (a wiêc w wypadku gdy
nabyli do niego równie¿ prawa z racji zasiedzenia)93. Zmiana zwyczajowej zasady narzucona Longobardom przez tego w³adcê podyktowana by³a d¹¿eniem do eliminacji tradycyjnych zwi¹zków „przedma³¿eñskich”, traktowanych przez prawo koœcielne jako konkubinat: Hoc autem ideo statuere previdemus, ut omnes homo, qui vult, accipiat oxorem
legetimam, nam non inlecitas contraat nuptias. Ograniczenie prawa ojca do obdarowywania
potomków urodzonych ante tempo i przeniesienie na ich œlubnych braci prawa do decyzji
o dopuszczeniu ich do dziedziczenia, równa³o tê grupê ze zwyk³ymi filiis naturalibus i tym
samym obni¿a³o atrakcyjnoœæ owych niegodnych zwi¹zków.
Bezpoœredni wp³yw prawa koœcielnego na stosunki rodzinne w spo³eczeñstwie longobardzkim widoczny jest szczególnie w przepisach dotycz¹cych ma³¿eñstw miêdzy krewnymi i powinowatymi94. Ju¿ Rotari w cap. 185 Edyktu zakazywa³ ma³¿eñstw z macoch¹
(noverca), synow¹ (privigna) lub bratow¹, nie wyjaœniaj¹c jednak statusu dzieci urodzonych
podczas trwania takiego zwi¹zku95. Stad³o takie uznawane by³o za wystêpne (inlecitum),
a ma³¿onkowie ob³o¿eni byli kar¹ i z woli króla przymusowo rozdzielani (separetur ab ea
constrictus a rege)96. Zgodnie z cap. 32 i 33 praw Liutpranda: qui de tale matrimonio natus
fuerit, heredes legitimus patri suo non sit, nisi habeant ipsas res parentes propinqui; et si
93 O trzydziestoletnim zasiedzeniu: Grim., cap. 1, cap. 2; Aistulfi Leges, Le leggi (dalej: Aist.), cap. 22.
94 Ed. Rot., cap. 185, Liut., cap. 32, cap. 33, cap. 34; Aist., cap. 8.
95 Mo¿liwe, ¿e zachowywa³y prawo do dziedziczenia, wbrew nakazom prawa koœcielnego. Takie rozwi¹zanie
wystêpuje w prawie Wizygotów (cap. III. 5.2), w myœl którego dziecko zostaje oczyszczone z grzechu rodziców
przez chrzest (qui [filii], licet sint scelerate concepti, sunt tamen unda sacri baptismatis expiati).
96 Ed. Rot., cap. 185.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
363
parentes non fuerint, succedat curtis regia. W roku 723 Liutprand rozszerzy³ tak¿e, w myœl
postanowieñ synodu rzymskiego z roku 72197, zakaz zwi¹zków miêdzy krewnymi i powinowatymi o szwagrów i szwagierki oraz wdowy po kuzynach lub po dzieciach kuzynostwa
(Liut., cap. 33), a tak¿e osoby spokrewnione duchowo (Liut., cap. 34)98. Uzasadnienie tego
zakazu jest bardzo charakterystyczne: Hoc autem ideo ad fiximus, quia deo teste papa urbis
romae, qui in omni mundo caput ecclesiarum dei et sacerdotum est, per suam epistolam nos
adortavit, ut tale coniugium fieri nullatinus [sic!] permitteremus (Liut., cap. 33). Jest to
pierwszy przyk³ad odwo³ania siê do prawa koœcielnego i bezpoœredniej interwencji papieskiej jako czynników wp³ywaj¹cych na tworzenie prawa99. Przywo³anie autorytetu papieskiego wskazuje, ¿e w³adca obawia³ siê oporu wspó³plemieñców i ogranicza³ w ten sposób
sw¹ odpowiedzialnoœæ za z³amanie zwyczajowej zasady dopuszczaj¹cej ma³¿eñstwa osób
spokrewnionych. Jednoczeœnie regulacje Rotariego i Liutpranda zdaj¹ siê wskazywaæ na
¿ywotnoœæ jeszcze w VII i VIII w. archaicznych instytucji sororatu i lewiratu oraz innych
zwi¹zków z wdowami po krewnych, czyli form ma³¿eñstwa s³u¿¹cych utrzymaniu wiêzi
miêdzy grupami krewniaczymi zmar³ego mê¿a i owdowia³ej kobiety, gwarantuj¹cych jednoczeœnie bezpieczeñstwo wdowom i potomstwu po zmar³ych cz³onkach wspólnoty100.
Trudnoœci z realizacj¹ przepisów dotycz¹cych incestu sk³oni³y Aistulfa do na³o¿enia
na lokalnych urzêdników (iudices) obowi¹zku natychmiastowego rozdzielenia dopuszczaj¹cej siê tego pary101. Iudex, który oœmieli³ siê zlekcewa¿yæ rozkaz, mia³ zap³aciæ tytu³em
kary swój w³asny wergeld na rzecz w³adcy. Aistulf, wprowadzaj¹c osobist¹ odpowiedzialnoœæ urzêdników, zabezpiecza³ egzekucjê prawa, które dotychczas w znacznej mierze
pozostawa³o martwe. Zdawa³ sobie jednoczeœnie sprawê z ich niechêci do interwencji
w sprawy rodzinne. Wi¹za³a siê ona bowiem z ryzykiem konfliktu w ³onie lokalnej elity
97 Concilium Romanum 721 r., wyd. A. W e r m i n g h o f f, MGH, Concilia (dalej: Conc.) t. II, Concilia aevi
karolini pars 1, Hannoverae et Lipsiae 1908, can. 4, can. 7–9. Zagadnienie zwi¹zków ma³¿eñskich miêdzy
krewnymi omawiaj¹ m.in.: B. S i k o r s k i, Kanoniczna przeszkoda pokrewieñstwa naturalnego w rozwoju historycznym do IV Soboru laterañskiego, Poznañ 1959, s. 108 n.; D. B u l l o u g h, Early Medieval Social Groupings: the
Terminology of Kinship, „Past and Present” t. XLV, 1969, s. 3–18; L. L a n c a s t e r, Kinship in Anglo–Saxon
Society, „The British Journal of Sociology” t. IX, 1958, s. 230–250; D. H e r l i h y, Medieval Household, Harvard
1985, s. 61 n.; P. T o u b e r t, La famiglia prima del mille (secoli VIII–X), [w:] idem, Dalla terra ai castelli. Paesaggio,
agricoltura e poteri nell’Italia medievale, Torino 1995, s. 289–295. Na temat przeszkody pokrewieñstwa duchowego: S. B i s k u p s k i, Prawo ma³¿eñskie Koœcio³a rzymskokatolickiego, Warszawa 1956, s. 256–260. J. L y n c h,
Godparents and kinship in Early Mediaval Europe, Princeton 1986.
98 Cf.: Leg. Vis. (Chind.), cap. III, 5,1; L. Burg., cap. 36; L. Alam, cap. XXXIX; L. Baiw, cap. VIII. 1–3;
L. Sax., cap. 20.
99 S. G a s p a r r i, La cultura, s. 119.
100 C. L é v i – S t r a u s s, Rodzina, [w:] i d e m, Spojrzenie z oddali, Warszawa 1993, s. 87–88; J. G o o d y,
op. cit., s. 36–37, 60 n.
101 Aist., cap., 8: Wydanie tego przepisu wi¹¿e siê z obradami synodu rzymskiego w 743 r., potwierdzaj¹cego
postanowienia synodu z 721 r. (Concilium romanum 743 r., MGH, Conc. t. II, cz. 1, can. 6); cf. równie¿ list
biskupa Pawii, Teodora do papie¿a Zachariasza Epistolae Longobardicae collectae, MGH, Epistolae t. III
(Epistolae Merowingici et Karolini aevi t. 1, dalej: Epist. III/1), s. 710–711. W latach czterdziestych walkê
przeciwko incestowi podj¹³ tak¿e Koœció³ frankijski (synod w Leptinnes, 743 r., cf. list papie¿a Zachariasza do
Pepina z 747 r., MGH, Epist. III/1, s. 479–487). W tym samym czasie zasady obowi¹zuj¹ce w Koœciele kontynentalnym zosta³y rozszerzone tak¿e na Angliê (list Grzegorza III do Bonifacego z 732 r., MGH, Epist. III/1,
s. 278–279; list Zachariasza do Bonifacego MGH, Epist. III/1, s. 348–349). Szerzej: B. S i k o r s k i, op. cit.,
s. 118 n.
364
ANETA PIENI¥DZ–SKRZYPCZAK
i mog³a poci¹gaæ za sob¹ równie¿ nieprzewidywalne perturbacje w stosunkach maj¹tkowych, wynikaj¹ce z podwa¿enia praw do dziedziczenia dzieci pochodz¹cych z zakazanych
zwi¹zków. Zarówno eliminacja incestu, jak i wprowadzenie w ¿ycie postanowieñ dotycz¹cych statusu dzieci urodzonych de matrimonio illecito nie mog³y nast¹piæ w drodze jednorazowej decyzji królewskiej. Zerwanie ma³¿eñstwa, zawartego zgodnie z obyczajem i spe³niaj¹cego wszelkie warunki legalnoœci, pod pretekstem niezgodnoœci z prawem królewskim i koœcielnym dotyczy³o ca³ej grupy krewniaczej, mog³o prowadziæ do wró¿dy (inimicitia) miêdzy spowinowaconymi rodzinami. Strona sporu nie zgadzaj¹ca siê na rozwi¹zanie
ma³¿eñstwa mog³a siê bowiem w tej sytuacji powo³aæ na zwyczaj, dopuszczaj¹cy istnienie
takich zwi¹zków i uznaæ dzia³ania strony przeciwnej za bezprawne, co poci¹ga³o za sob¹
¿¹danie odszkodowania, a w razie odmowy jego uiszczenia mog³o doprowadziæ do krwawej zemsty strony, która uzna³a siê za poszkodowan¹ i tym samym groŸnego naruszenia
porz¹dku spo³ecznego.
Restrykcyjne ograniczenia zwi¹zków endogamicznych mia³y nie tylko znaczenie
religijne. G o o d y podkreœla rolê, jak¹ odgrywa³y w hamowaniu tendencji do zamykania
siê elity spo³ecznej, chroni¹cej swoj¹ uprzywilejowan¹ pozycjê (przede wszystkim ekonomiczn¹) poprzez zawieranie zwi¹zków ma³¿eñskich w stosunkowo w¹skim krêgu spokrewnionych ze sob¹ rodzin102. W ten sposób przep³yw dóbr poprzez dary œlubne i op³atê za
mund nie oznacza³ ich bezpowrotnej utraty w chwili przejœcia w obce rêce103. Wprowadzenie zakazu ma³¿eñstw w ramach grup krewniaczych utrudnia³o ich cz³onkom znalezienie
odpowiedniego partnera. Mia³o to szczególne znaczenie w wypadku kobiet, dla których
poœlubienie mê¿czyzny o ni¿szym statusie oznacza³o degradacjê spo³eczn¹ i stanowi³o
dyshonor dla ich rodzin. Ma³¿eñstwo z kobiet¹ spoza elity, chocia¿ oznacza³o znaczne
zmniejszenie kosztu przejêcia jej mundu i jej wyposa¿enia, nie przynosi³o jednak rodzinie
mê¿a spodziewanej korzyœci, wynikaj¹cej z nawi¹zania wartoœciowego powinowactwa.
W obu przypadkach wymiana ma³¿eñska przynosi³a stronie lepiej sytuowanej stratê.
Istotnym czynnikiem wp³ywaj¹cym na podejmowanie decyzji o zawarciu zakazanego endogamicznego ma³¿eñstwa by³a tak¿e chêæ ochrony w³asnej odrêbnoœci etniczno–prawnej.
Longobardowie stanowili na terenie Italii mniejszoœæ, której dominuj¹ca pozycja opiera³a
siê w znacznej mierze na zachowaniu silnej œwiadomoœci w³asnej wy¿szoœci w stosunku do
ludnoœci rzymskiej. Szczególn¹ niechêæ musia³o wzbudzaæ oddawanie w³asnych kobiet
w ma³¿eñstwa z Rzymianami, stanowi³o to bowiem biologiczn¹ stratê dla spo³ecznoœci
longobardzkiej104. Zmusza³o to do wyboru ma³¿onka w w¹skim krêgu wspó³plemieñców.
Ma³¿eñstwa miêdzy krewnymi by³y zatem nie tylko po¿¹dane ze wzglêdów ekonomicznych, ale równie¿ nieuniknione z powodów „ideologicznych”.
Koœció³ realnie ocenia³ przeszkody uniemo¿liwiaj¹ce wprowadzenia w ¿ycie norm
sprzecznych z pogañskim obyczajem. Zgodnie z wol¹ biskupów zebranych na synodzie
w Forum Iulii w 796/797 r. ma³¿onkowie, którzy dowiedli, ¿e w chwili zawierania ma³¿eñ-
102 J. G o o d y, op. cit., s. 134 n.
103 B. S i k o r s k i, op. cit., s. 75.
104 Zgodnie z prawem longobardzkim kobieta w chwili zawarcia takiego ma³¿eñstwa nabywa³a prawo
rzymskie, w³aœciwe dla jej ma³¿onka, tym samym przechodzi³a do innej grupy etniczno–prawnej — stawa³a siê
Rzymiank¹. Oznacza³o to zerwanie zwi¹zków pokrewieñstwa miêdzy ni¹ i jej grup¹ krewniacz¹. Ma³¿eñstwo
takie nie rodzi³o zarazem, wobec odrêbnoœci prawa, wiêzów powinowactwa miêdzy rodzinami mê¿a–Rzymianina
i ¿ony–Longobardki, co potwierdza Liut., cap. 126.
KONKUBINAT I FILII NATURALES W LONGOBARDZKIEJ ITALII
365
stwa nie wiedzieli o wystêpuj¹cym miêdzy nimi pokrewieñstwie, b¹dŸ te¿ zostali wprowadzeni w tej sprawie w b³¹d i byli gotowi teraz dobrowolnie przystaæ na separacjê, mogli
uzyskaæ po odbyciu pokuty rozgrzeszenie. Ich potomstwo uznawane by³o za œlubne
i zachowywa³o pe³ne prawo dziedziczenia po obojgu rodzicach, a oni sami mogli zawrzeæ
powtórne ma³¿eñstwo105. Jeœli jednak kobieta i mê¿czyzna nie godzili siê na rozwi¹zanie
ma³¿eñstwa i zosta³o im udowodnione œwiadome z³amanie koœcielnego zakazu, mieli byæ
skazani na do¿ywotni¹ pokutê, a ich dzieci traktowane jak nieprawe i odsuniête od
spadkobrania106. Postanowienie to usuwa³o jedn¹ z najpowa¿niejszych przyczyn oporu
spo³eczeñstwa przed rozwi¹zywaniem takich zwi¹zków — obawê przed utrat¹ przez
pochodz¹ce z nich dzieci legalnego statusu. Jednoczeœnie Koœció³ uzyska³ nadzór nad
zawieranymi ma³¿eñstwami, jako ¿e na duchownym ci¹¿y³ odt¹d obowi¹zek ustalenia
przeszkody pokrewieñstwa miêdzy narzeczonymi.
Upowszechnienie siê wœród Longobardów œciœle monogamicznego, chrzeœcijañskiego modelu ma³¿eñstwa by³o jednym z sygna³ów ostatecznego rozpadu pierwotnej rodowej
struktury spo³ecznej, opartej na rozbudowanej sieci powi¹zañ w ramach wielkiej grupy
krewniaczej. Recepcja nowego wzorca dokonywa³a siê jednak w sposób selektywny. Spo³eczeñstwo najszybciej przejmowa³o te jego elementy, które u³atwia³y rozwi¹zanie pal¹cych problemów, tak jak w przypadku wykorzystania chrzeœcijañskich zasad jako podstawy
do odsuniêcia filiorum naturalium od dziedziczenia, jednoczeœnie wytrwale broni³o tradycyjnych norm porz¹dkuj¹cych stosunki w rodzinie i rodzie. Kolizja ta musi byæ postrzegana równie¿ w kategoriach kultowych, jako przejaw walki nowej religii z reliktami pogañstwa, trwaj¹cymi w przepisach prawa i rytua³ach zwi¹zanych z zawarciem ma³¿eñstwa,
seksualnoœci¹ i prokreacj¹ jeszcze w wiele dziesiêcioleci po przyjêciu chrzeœcijañstwa.
105 Podobnie stanowi³y synody biskupów frankijskich w Verberie (ok. 752) i w Compiègne (ok. 757),
B. S i k o r s k i, op. cit., s. 123–124.
106 Concilium Foroiuliense, a. 796/797, Conc. t. II, cz. 1, can. 7.
BARBARA OBTU£OWICZ
Akademia Pedagogiczna w Krakowie
Instytut Historii
Konfederacja targowicka i drugi rozbiór Polski
w relacjach dyplomatów hiszpañskich
TARGO WICA I DRUGI ROZBIÓ R POLSKI W OCZACH HISZPANÓW
Zadaniem niniejszej pracy jest ukazanie jak dyplomaci hiszpañscy przedstawiali
sytuacjê w Polsce od drugiej po³owy 1791 roku do koñca 1793, zdominowan¹ przez dwa
kluczowe wydarzenia: konfederacjê targowick¹ i drugi rozbiór. Artyku³ zosta³ oparty
przede wszystkim na raportach hiszpañskiego ministra pe³nomocnego w Warszawie, Miguela Cubera. Dla uzyskania pe³niejszego obrazu omawianego zagadnienia siêgnêliœmy
równie¿ do depesz sekretarza poselstwa hiszpañskiego w Warszawie Leonardo Gomeza
de Terana oraz przedstawicieli Karola IV w stolicach pañstw rozbiorowych i w DreŸnie.
Chodzi mianowicie o raporty ambasadora hiszpañskiego w Wiedniu markiza de Llano
oraz ministrów pe³nomocnych w Berlinie (Horacio Borghese), Petersburgu (Miguel de
Gálvez, José de Onis, Felipe de Amat) i DreŸnie (José de Quiñones, Luis de Onis).
Z korespondencji Miguela Cubera adresowanej do ówczesnego premiera hiszpañskiego, markiza Floridablanki nale¿y wnosiæ, ¿e Cuber przyby³ do Warszawy drog¹ przez
Wiedeñ 20 sierpnia 1791. Piêæ dni póŸniej odby³ pierwsz¹ audiencjê u króla Stanis³awa
Augusta Poniatowskiego i z³o¿y³ listy uwierzytelniaj¹ce z zapewnieniem, ¿e w³adca Hiszpanii Karol IV jest „niezwykle zainteresowany w utrzymaniu wspania³ych stosunków
z Polsk¹”1. Nadzwyczaj przyjazny stosunek w³adz polskich do dyplomatów hiszpañskich
potwierdzaj¹ listy poprzednika Cubera, Pedro Normandego, który przed opuszczeniem
Polski towarzyszy³ swemu nastêpcy podczas spotkania z polskim monarch¹. Wed³ug
relacji Normandego tu¿ po audiencji król zaprosi³ ich obu do £azienek na obiad z okazji
zbli¿aj¹cej siê rocznicy jego elekcji na tron polski. W dowód sympatii i szacunku dla
Normandego, podczas przyjêcia monarcha wyci¹gn¹³ z kieszeni z³ot¹ tabakierkê wybit¹
diamentami, zawieraj¹c¹ jego portret i ofiarowa³ pos³owi hiszpañskiemu na pami¹tkê.
Hiszpan czu³ siê zaszczycony. Natychmiast wyceni³ prezent na 4–5 tysiêcy pesos hiszpañskich, odczyta³ ten gest jako dowód wdziêcznoœci za dobrze spe³nion¹ misjê w Polsce
i w liœcie do Floridablanki b³aga³, aby niezw³ocznie powiadomi³ o wszystkim Karola IV2.
1 Archivo Histórico Nacional, Estado, legajo (dalej cyt.: AHN, Est., leg.) 4382, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa 31 sierpnia 1791.
2 AHN, Est., leg. 4433, Pedro Normande do Floridablanki, Warszawa, 3 wrzeœnia 1791. O misji Normandego w Polsce cf. A. F i e r l a, La misión de Pedro Normande en Varsovia 1790–1791, praca magisterska
nr 147 232, Uniwersytet Warszawski, Katedra Studiów Iberystycznych.
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
368
BARBARA OBTU£OWICZ
Ze swej strony Cuber s³usznie zuwa¿y³, ¿e powszechna sympatia wobec wyje¿d¿aj¹cego
z Warszawy Normandego okazywana zarówno przez monarchê, jak cz³onków rz¹du,
rodziny królewskiej, polityków, ludzi kultury i szuki, chocia¿ na chwilê zjednoczy³a „podzielon¹ i poró¿nion¹ polsk¹ scenê polityczn¹”3. Równie¿ Cuber doœwiadczy³ wiele ¿yczliwoœci od przedstawicieli polskiej elity politycznej na czele z królem i jego bratem,
prymasem Micha³em Poniatowskim. Wszystko to œwiadczy³o o d¹¿eniach rz¹du polskiego
do utrzymania wzorowych stosunków z Hiszpani¹.
Ledwo Cuber przyby³ do Polski, zaraz przyst¹pi³ do za³atwiania wa¿nych spraw. Ju¿
we wrzeœniu rozpocz¹³ starania o o¿ywienie polsko–hiszpañskich kontaktów handlowych,
a konkretnie o import zbo¿a z naszego kraju. Jak wynika z jego depeszy do Floridablanki,
do podjêcia takiego kroku sk³oni³ go przes³any przez premiera dekret Karola IV o wypowiedzeniu wojny Maroku, co oznacza³o odciêcie Hiszpanii od dostaw zbo¿a marokañskiego. Trafnoœæ takiego rozwi¹zania argumentowa³ tym, ¿e w Polsce s¹ urodzajne gleby i ¿e
w zamian Hiszpania mog³aby eksportowaæ wino, cukier, kakao, wódkê, czyli produkty, na
które w Polsce by³ du¿y popyt. Zauwa¿a³ ponadto, ¿e Polacy bardzo liczyli na szybkie
zakoñczenie wojny rosyjsko–tureckiej i uzyskanie prawa do wolnej ¿eglugi na Dniestrze,
co u³atwi³oby transport towarów4. Gabriela M a k o w i e c k a inicjatywê projektu przypisa³a Cuberowi5, poniewa¿ istotnie tak twierdzi³ on sam we wspomnianej korespondencji.
Tymczasem raport z Petersburga pisany dwa miesi¹ce wczeœniej dowodzi, ¿e ju¿ od lipca
Miguel de Galvez prowadzi³ starania na rzecz wolnej ¿eglugi na Dniestrze, za co minister
polski w Petersburgu z³o¿y³ mu w imieniu króla Stanis³awa Augusta gor¹ce podziêkowanie6. Nie wiemy, czy Cuber i Gálvez kontaktowali siê w tej kwestii. Za sprostowaniem
stwierdzenia Makowieckiej przemawia równie¿ przypuszczenie, ¿e Cuber by³ przez kogoœ
instruowany. W omawianej depeszy pisa³ on mianowicie, ¿e zasiêga³ rady „inteligentnej
osoby”, która przekonywa³a go o korzyœciach, jakie przyniesie wymiana handlowa obu
zainteresowanym stronom, zw³aszcza ¿e groŸba wybuchu wojny miêdzy Madrytem a Warszaw¹ praktycznie nie istnia³a. Nale¿y wreszcie pamiêtaæ, ¿e idea rozwoju polsko–hiszpañskich stosunków handlowych nie by³a obca równie¿ poprzednikowi Pedro Normandego,
ambasadorowi hiszpañskiemu w Warszawie, hrabiemu Arandzie7. Cuber szybko przekona³ siê o iluzorycznoœci projektu i w pierwszych dniach grudnia 1791 roku informowa³
Madryt, ¿e Katarzyna II odmawia³a Polsce ustêpstw na Dniestrze, co stanowi³o zasadnicz¹
przeszkodê w nawi¹zaniu bezpoœredniego handlu miêdzy Polsk¹ a Hiszpani¹8.
Wydaje siê, ¿e Cuber nie bardzo prze¿ywa³ fiasko zabiegów o sprowadzanie zbo¿a
z Polski. W po³owie grudnia 1791 roku zaabsorbowa³a go bowiem inna kwestia, równie¿
zwi¹zana z ochron¹ interesów Hiszpanii. Otó¿ przeczyta³ on w „Gazette de Varsovie”
artyku³ o intymnych zwi¹zkach Marii Ludwiki, ¿ony króla Hiszpanii, z m³odym gwardzist¹
Manuelem Godoyem, póŸniejszym premierem. Chocia¿ niew¹tpliwie by³a to prawda,
poniewa¿ królowa s³ynê³a ze s³aboœci do mê¿czyzn, wiadomoœæ ta wprost oburzy³a Cubera.
Nie tylko zdecydowa³ siê donieœæ o wszystkim Floridablance ale, jak czytamy w jego liœcie
3
4
5
6
7
8
AHN, Est, leg, 4382, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 5 listopada 1791.
Ibidem, 29 listopada 1791.
G. M a k o w i e c k a, Po drogach polsko–hiszpañskich, Kraków 1984, s. 174.
AHN, Est., leg., 4638, Miguel de Gálvez do Floridablanki, Petersburg, 28 lipca 1791.
Wspomina o tym G. M a k o w i e c k a, op. cit., s. 158–160.
AHN, Est., leg., Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 3 grudnia 1791.
TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW
369
do premiera, podj¹³ szybk¹ akcjê celem poinformowania rz¹du polskiego o sprawie,
w nadziei uzyskania godziwej satysfakcji. Korzystaj¹c z poœrednictwa prymasa Micha³a
Poniatowskiego poci¹gn¹³ do odpowiedzialnoœci sprawcê incydentu, czyli dziennikarza
„Gazette de Varsovie”. Dziennikarz, przestraszony ostrym tonem Hiszpana, zrzuci³ winê
na pewnego m³odzieñca, który dostarczy³ mu tekst znies³awiaj¹cy godnoœæ królowej,
przedrukowany z jakiejœ niemieckiej gazety z Nadrenii. B³aga³ przy tym, aby Cuber milcza³
i nie wnosi³ skarg do Stanis³awa Augusta ani do rz¹du polskiego. Nie wiadomo, czy Cuber
wys³ucha³ proœby dziennikarza. Mo¿na jednak przypuszczaæ, ¿e sprawa szybko ucich³a, bo
milcz¹ o niej Ÿród³a hiszpañskie i polskie. Poza tym wszczêcie dalszego dochodzenia
grozi³oby nag³oœnieniem afery, czego Cuber i Floridablanka chcieli unikn¹æ za wszelk¹
cenê. Troska o utrzymanie presti¿u rodziny królewskiej nakazywa³a im ukrywanie skandalu. Oboje nawet nie dopuszczali myœli, aby wiadomoœæ o romansach Marii Ludwiki
z Godoyem obieg³a Europê. Podejmuj¹c energiczne dzia³ania na rzecz obrony honoru
Marii Ludwiki, Cuber do koñca nie by³ pewien czy dobrze post¹pi³ i dlatego skierowa³ do
Floridablanki list, prosz¹c o zaopiniowanie swoich poczynañ. OdpowiedŸ premiera przysz³a stosunkowo szybko, bo w ci¹gu miesi¹ca, co potwierdza jego zainteresowanie omawianym problemem. Czytaj¹c j¹ Cuber móg³ odetchn¹æ z ulg¹. Nie tylko uzyska³ pochwa³ê
od Floridablanki, ale równie¿ od Karola IV, który wed³ug s³ów premiera: „podziwia Wasz¹
gorliwoœæ”9.
Cuber czuwa³ nad interesami swego kraju równie¿ w roli poœrednika miêdzy zagranicznymi dyplomatami a Stanis³awem Augustem i w³adzami polskimi. Fakt ten potwierdza wspomniane powy¿ej zaufanie i ¿yczliwoœæ strony polskiej wobec reprezentanta Karola IV w Warszawie oraz ow¹ „gorliwoœæ”, a tak¿e jego odwagê i zrêcznoœæ dyplomatyczn¹. Najbardziej znamienna by³a pomoc Cubera udzielona ksiêciu San Teodoro, dworzaninowi króla Neapolu i Sycylii, Ferdynanda IV, brata Karola IV, który zatrzyma³ siê
w stolicy Polski w drodze do Kopenhagi, gdzie mia³ obj¹æ funkcjê ministra pe³nomocnego.
Cuber nie tylko zaprezentowa³ jego osobê Stanis³awowi Augustowi, ale towarzyszy³ mu
podczas innych wizyt i uroczystoœci na dworze polskim. W korespondencji z Floridablank¹, a po jego odwo³aniu z urzêdu premiera z Arand¹, podkreœla³, ¿e podj¹³ siê tego zadania z wielk¹ radoœci¹ przez wzgl¹d na szczególnie bliskie wiêzy ³¹cz¹ce Madryt z Królestwem Neapolu i Sycylii10. Cuber by³ wiêc ambasadorem sprawy hiszpañskiej w pe³nym
tego s³owa znaczeniu.
W chwili gdy Cuber przejmowa³ obowi¹zki ministra pe³nomocnego w Polsce trwa³y
¿ywe dyskusje wokó³ ustawy majowej z 1791 roku, która szerokim echem odbi³a siê na
ca³ym kontynencie. Pomijaj¹c relacje Pedro Normandego omówione szczegó³owo w pracy
Anny Fierli11 warto podkreœliæ, ¿e ministrowie hiszpañscy przebywaj¹cy w stolicach pañstw
9 Szerzej na ten temat cf. B. O b t u ³ o w i c z, Pose³ hiszpañski w Warszawie Miguel de Cuber i jego zatroskanie o dobr¹ s³awê królowej hiszpañskiej Marii Ludwiki, przyjête do druku w ksiêdze jubileuszowej z okazji
70 urodzin Prof. Stanis³awa Grzybowskiego. Podany fragment zosta³ oparty na nastêpuj¹cych Ÿród³ach: „Gazette
de Varsovie” z 9 grudnia 1791, nr XLVIII, s. 194; AHN, Est, leg., 4382, Miguel Cuber do Floridablanki,
Warszawa, 14 grudnia 1791; ibidem, Floridablanka do Miguela Cubera, Madryt, 16 stycznia 1792.
10 AHN., Est., leg. 4423, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 10 marca 1792; ibidem, Miguel Cuber
do Arandy, Warszawa, 14 kwietnia 1792.
11 Dok³adne relacje na temat okolicznoœci uchwalenia konstytucji 3 maja oraz analizê jej treœci znajdziemy
w korespondencji Pedro Normandego. Cf. A. F i e r l a, op. cit., s. 76–83.
370
BARBARA OBTU£OWICZ
oœciennych i w Saksonii doceniali wagê uchwalenia przez Sejm Wielki pierwszej w Europie ustawy zasadniczej. Horacio Borghese okreœli³ to wydarzenie mianem „nowej rewolucji i wielkiej sensacji”12. Luis de Onis s³usznie twierdzi³, ¿e wprowadzenie w ¿ycie konstytucji otworzy przed Polsk¹ szansê odzyskania jej dawnego znaczenia na arenie europejskiej13. Na uwagê zas³uguje równie¿ depesza markiza de Llano z Wiednia poniewa¿
streszczenie konstytucji rozpoczyna od artyku³u siódmego (Król, W³adza Wykonawcza),
a konkretnie od postanowienia o elekcji saskiej w Polsce14.
Problem sukcesji tronu po œmierci Stanis³awa Augusta znajdowa³ siê w centrum
zainteresowania dworu hiszpañskiego. Wed³ug Jerzego £ o j k a opieraj¹cego siê na korespondecji polskiego chargé d’affaires w Madrycie, Kajetana Zbyszewskiego, Karol IV
z zadowoleniem przyj¹³ wiadomoœæ o uchwaleniu konstytucji, w du¿ej mierze w³aœnie
przez wzgl¹d na zapowiedŸ powierzenia tronu polskiego elektorowi saskiemu — swemu
krewnemu15. Kiedy zatem elektor zwleka³ z wydaniem ostatecznej akceptacji przyjêcia
korony polskiej, Karolowi IV zale¿a³o na szybkiej finalizacji sprawy i pilnie œledzi³ rozwój
wydarzeñ. Z raportów dyplomatów hiszpañskich dowiadywa³ siê, ¿e elektor uzale¿nia³ sw¹
decyzjê od pozytywnego zaopiniowania przez mocarstwa rozbiorowe oraz od zgody rz¹du
polskiego na anulowanie przewidywanej przez konstytucjê 3 maja ewentualnoœci dziedziczenia w linii ¿eñskiej tj. przez córkê Fryderyka Augusta, Mariê Nepomucenê, w wypadku
braku mêskiego potomka. Elektorowi chodzi³o o wprowadzenie postanowienia o dziedziczeniu wy³¹cznie w linii mêskiej w ramach dynastii saskiej16. W liœcie do Floridablanki
Cuber gor¹co popiera³ stanowisko Fryderyka Augusta. Przychyla³ siê do opinii elektora,
¿e gdyby rz¹d polski zdecydowanie obstawa³ przy nienaruszalnoœci ustaleñ konstytucji
3 maja, to o wyborze mê¿a dla jego córki powinny decydowaæ dwór i pañstwo saskie a nie
Rzeczpospolita17. Dla Hiszpanii i dla Saksonii nie by³o obojêtne za kogo wyjdzie Maria
Nepomucena, poniewa¿ jej m¹¿ mia³ zapocz¹tkowaæ now¹ dynastiê w Polsce. Zapewne
wiêc z niepokojem przyjmowa³ Karol IV tak¿e doniesienia o planach Katarzyny II o¿enienia jej wnuka wielkiego ksiêcia Konstantego z ksiê¿niczk¹ sask¹18. Mog³o to doprowadziæ do nadmiernego umocnienia pozycji Rosji i zachwiania równowagi si³ w Europie
Œrodkowo–Wschodniej. Tymczasem w omawianym okresie tj. w latach 1791–1793, stosunki hiszpañsko–rosyjskie by³y wprawdzie pokojowe, ale miêdzy Madrytem a Petersburgiem
panowa³o sporo nieufnoœci. Kiedy po wybuchu rewolucji we Francji ambasador rosyjski
w Hiszpanii, Zinowiew, poinformowa³ króla hiszpañskiego, ¿e Anglia i Prusy chc¹ wci¹gn¹æ jego kraj do sojuszu antyrosyjskiego, Katrzyna II za¿¹da³a od Karola IV bli¿szych
wyjaœnieñ w tej kwestii. Karol IV nie przysta³ na wspomnian¹ propozycjê. Równoczeœnie
jednak odmówi³ przyst¹pienia do montowanego przez carow¹ bloku antyangielskiego.
Trzy lata póŸniej, w 1793 roku, po przy³¹czeniu siê Hiszpanii do koalicji antyfrancuskiej,
12
13
14
15
16
AHN, Est, leg., 4427, Oracio Borghese do Floridablanki, Berlin, 7 i 10 maja 1791.
AHN, Est., leg., 4724, Luis de Onis do Floridablanki, Drezno, 29 maja 1791.
AHN, Est., leg., 3743, markiz de Llano do Floridablanki, Wiedeñ, 11 maja 1791.
J. £ o j e k, Polska misja dyplomatyczna w Hiszpanii w latach 1790–1794, KH t. LXXII, 1965, z. 2, s. 336.
AHN, Est., leg., 3689, markiz de Llano do Floridablanki, Wiedeñ, 22 grudnia 1791 i 4 marca 1792; AHN,
Est., leg., 4724, Luis de Onis do Floridablanki, Drezno, 14 sierpnia 1791 i inne
17 AHN, Est. leg., 4423, Miguel Cuber do Floridablanki, Warszawa, 17 marca 1792.
18 AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia (tytu³ noszony przez Manuela Godoya),
Drezno, 8 lipca 1793.
TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW
371
nastêpca Arandy na stanowisku premiera, Manuel Godoy, prosi³ Rosjê o wsparcie w wojnie z Francj¹, lecz spotka³ siê z odmow¹19.
Nie ma natomiast pewnoœci, czy stanowisko dworu hiszpañskiego wobec elekcji
saskiej w Polsce rozpatrywane w kontekœcie stosunków hiszpañsko–rosyjskich nale¿y ³¹czyæ z nadzwyczajn¹ przychylnoœci¹ Hiszpanii do polskich emigrantów w Saksonii. W marcu
1793 roku José de Quiñones dwukrotnie informowa³ Godoya o tym, ¿e minister rosyjski
w DreŸnie otrzyma³ od Katarzyny II i od ambasadora rosyjskiego w Warszawie, Jakuba
Sieversa polecenie przekazania Fryderykowi Augustowi proœby usuniêcia z Saksonii polskich emigrantów, którzy wraz z rodzinami osiedlili siê w Lipsku. Powszechnie oskar¿ano
ich o prowadzenie korespondencji politycznej z krajem oraz o szerzenie idei rewolucyjnych, organizowanie wspólnych spotkañ i zgromadzeñ, co rzekomo mia³o zagra¿aæ spokojowi i bezpieczeñstwu Saksonii. Nie znaj¹c reakcji elektora na tê propozycjê, José de
Quiñones stan¹³ w obronie Polaków. Utrzymywa³, ¿e wiadomoœci docieraj¹ce do Petersburga o polskich emigrantach w Lipsku nie mówi³y ca³ej prawdy, ¿e w rzeczywistoœci byli
to ludzie szczerze oddani ojczyŸnie, ich listy nie zawiera³y ideii jakobiñskich lecz analizê
aktualnej sytuacji Polski. Nie mogli oni nikomu przeszkadzaæ, poniewa¿: „¿yj¹ z w³asnych
œrodków, nie ¿ebrz¹, nie kradn¹, s¹ spokojni, do niczego siê nie wtr¹caj¹. Nie ma zatem
powodu — konkludowa³ — aby zmuszaæ tych nieszczêœników do powrotu do Polski”20.
Kolejnym nastêpstwem konstytucji 3 maja by³o utworzenie konfederacji targowickiej,
której to kwestii dyplomaci hszpañscy, a zw³aszcza Cuber i Felipe de Amat poœwiêcili
sporo miejsca w swych depeszach. Felipe de Amat pisa³ do Arandy, „¿e przez wzgl¹d na
ogromne zaabsorbowanie dworu rosyjskiego rozwojem wydarzeñ w Polsce, wrêcz uwa¿am
za swój obowi¹zek przedstawiæ Wam, co wiem o tej sprawie, abyœcie zrobili z tych informacji stosowny u¿ytek”21. Zacytowany fragment potwierdza zainteresowanie Madrytu
sytuacj¹ w naszym kraju. Felipe de Amat nie tylko podawa³ fakty, ale je komentowa³. Nie
uchyla³ siê od krytyki ob³udnej i niekonsekwentnej polityki Katarzyny II wobec Polski22,
ale zarazem nie szczêdzi³ ostrych s³ów pod adresem samych Polaków. Mia³ zdecydowanie negatywny stosunek do przywódców konfederacji targowickej. Uzna³ za wielki b³¹d
postawienie na czele konfederacji Szczêsnego Potockiego twierdz¹c, ¿e nie zas³u¿y³ sobie
na zaufanie rodaków23. Z kolei nastêpca Amata, José de Onis w listach do Godoya
wypomina³ ¿onie marsza³ka konfederacji, hrabinie Potockiej, nadzwyczajne wyró¿nienia
i godnoœci, jakich dost¹pi³a za spraw¹ carycy. Rzecz dotyczy³a orderu œw. Katarzyny oraz
wyboru hrabiny na honorow¹ damê dworu Katarzyny II24. Ze swej strony Miguel de Gálvez
nie omieszka³ wspomnieæ o niezadowoleniu, a nawet oburzeniu petersburskiej opinii
publicznej z powodu nagannego zachowania siê Potockiego, Rzewuskiego i Branickiego
podczas ich pobytu nad New¹25. Chocia¿ Felipe de Amat nie zna³ wielu kulisów powstania
19 A. M. S c h o p S o l e r, Las relaciones entre España y Rusia en la época de Carlos IV, Barcelona 1971,
s. 29–52; Historia dyplomacji do 1871 r. t. I, Warszawa 1973, s. 433–435; cf. tak¿e B. O b t u ³ o w i c z, Hiszpania
wobec trzeciego rozbioru Polski, PH t. XC, 1999, z. 3, s. 342–347.
20 AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia, Drezno, 15 i 22 marca 1793.
21 AHN, Est., leg., 4623, Felipe de Amat do Arandy, Petersburg, 11 czerwca 1792.
22 Ibidem, 17 lipca 1792.
23 Ibidem, 14 sierpnia 1792.
24 AHN, Est., leg., 4627, José de Onis do Ksiêcia de la Alcudia, Petersburg, 26 stycznia i 12 marca 1793.
25 AHN, Est., leg., 4623, Miguel de Gálvez do Arandy, Petersburg, 15 maja 1792 (list rozszyfrowany).
372
BARBARA OBTU£OWICZ
konfederacji oraz motywów jej dzia³ania, s³usznie zauwa¿a³, ¿e targowiczanie upokarzali
siê przed carow¹, czuj¹c siê jej d³u¿nikami. Wierzyli przy tym naiwnie, ¿e pod opiek¹
Katarzyny II zyskaj¹ upragnion¹ wolnoœæ i bezpieczeñstwo26. Skrupulatnie zbiera³ te¿
wszelkie dokumenty dotycz¹ce pobytu przywódców targowiczan w stolicy Rosji i przesy³a³
je Arandzie. Co siê zaœ tyczy Cubera, to jako pierwszy i jedyny spoœród omawianych
dyplomatów przes³a³ do Madrytu tekst aktu konfederacji targowickiej przet³umaczony na
jêzyk francuski27. Ponadto interesuj¹ce s¹ jego spostrze¿enia dotycz¹ce zabiegów rz¹du
polskiego o pomoc Prus i Austrii po wkroczeniu wojsk rosyjskich do Polski, przyst¹pienia
Stanis³awa Augusta do Targowicy oraz uwagi zwi¹zane z nowymi porz¹dkami zaprowadzanymi w kraju przez targowiczan. Cuber potwierdza³ chwiejne stanowisko dworu polskiego wobec inwazji rosyjskiej i nie ukrywa³ zdziwienia, dlaczego z jednej strony chcia³
on negocjowaæ z Katarzyn¹ II, korzystaj¹c z poœrednictwa Prus i Austrii, a z drugiej opowiada³ siê za zdecydowan¹ i konsekwentn¹ walk¹ o nienaruszalnoœæ ustawy z 3 maja
179128. Poda³ równie¿ okolicznoœci przyst¹pienia króla do konfederacji, pisa³ o jego
uleg³oœci wobec carycy29 i w tym kontekœcie ocenia³ jako realistyczn¹, aczkolwiek przez
Hiszpaniê niepo¿¹dan¹, propozycjê Stanis³awa Augusta o oddaniu korony polskiej wnukowi Katarzyny II, wielkiemu ksiêciu Konstantemu30.
Specjaln¹ uwagê Cubera przyci¹gn¹³ uniwersa³ og³oszony przez konfederacjê Litwy
o restytuowaniu zakonu jezuitów i powierzeniu mu edukacji publicznej m³odzie¿y. Pospiesznie przekaza³ do Madrytu tekst stosownego dokumentu w tej sprawie, do³¹czaj¹c
do niego list z w³asnym komentarzem. W liœcie donosi³, ¿e od pewnego czasu zwolennicy
tego zakonu zyskuj¹ mocne poparcie pos³ów z Litwy, gdzie dawni jezuici utworzyli w³asne
stronnictwo. Nastêpnie dawa³ Arandzie do zrozumienia, ¿e nuncjusz papieski w Warszawie interweniowa³ u kanclerza i ministra spraw zagranicznych w obawie, ¿e stronnictwo
jezuickie bêdzie nak³aniaæ konfederacjê do poparcia wspomnianego projektu, zaœ Katarzyna II weŸmie pod sw¹ opiekê jezuitów na Litwie, tak jak to zrobi³a na Bia³orusi. „Król
jest przeciwny takim pomys³om — kontynuowa³ Cuber — poniewa¿ ca³a Europa odnosi siê
do jezuitów je¿eli nie z wrogoœci¹ to z du¿¹ niechêci¹, zw³aszcza papie¿, a tak¿e Karol IV.
Restytucja zakonu mog³aby powa¿nie skomplikowaæ stosunki Polski zarówno z papie¿em,
jak z Hiszpani¹”31. Zaniepokojenie Cubera jest zrozumia³e, jeœli uwzglêdnimy fakt, ¿e
Hiszpania nale¿a³a do najbardziej antyjezuickich krajów. W 1767 roku Karol III wyda³
nakaz usuniêcia jezuitów z Ameryki Hiszpañskiej i w porozumieniu z papie¿em rozwi¹za³
zakon, a jego syn, Karol IV bynajmniej nie zamierza³ przywracaæ ich do dawnych ³ask.
Nie mniejsze wra¿enie na Cuberze wywar³o usuniêcie z Polski pos³a francuskiego
Marii Luisa Descorchesa. Wyjaœnia³ on Arandzie, ¿e wed³ug oficjalnej wersji decyzja
targowiczan zosta³a podyktowana zawieszeniem w czynnoœciach króla francuskiego, Ludwika XVI, po tym jak z³o¿y³ przysiêgê na konstytucjê. W takiej sytuacji konfederacja nie
mog³a traktowaæ Descorchesa jako reprezentanta monarchy francuskiego, który de facto
by³ ju¿ tylko figurantem. Tymczasem w ca³ej tej sprawie sz³o o to, ¿e Descorches by³
26
27
28
29
30
31
Ibidem, Felipe de Amat do Arandy, Petersburg, [prze³om wrzeœnia i paŸdziernika?] 1792.
AHN, Est., leg., 4423, Miguel Cuber do Arandy, Warszawa, 16 czerwca 1792.
Ibidem, 26 maja, 2 i 9 czerwca 1792.
Ibidem, 24 i 28 lipca, 4 i 18 sierpnia, 1 wrzeœnia 1792.
Ibidem, 14 lipca 1792.
Ibidem, 22 wrzeœnia 1792.
TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW
373
gor¹cym rzecznikiem zbli¿enia politycznego miêdzy Polsk¹ i Francj¹, czego nie ¿yczy³y
sobie nowe w³adze targowickie32. W innej depeszy Cuber poda³ wiadomoœæ, ¿e w podobny
sposób post¹pi³a Turcja wobec ambasadora francuskiego udaj¹cego siê do Stambu³u,
Semonville’a zamykaj¹c przed nim swe granice. Cuber trafnie skomentowa³ ten fakt, jako
wymierzony w zwolenników ustawy majowej, którzy wierzyli, ¿e Semonville zdo³a skierowaæ Turcjê przeciwko Rosji i Austrii, aby tym sposobem u³atwiæ utrzymanie w mocy
konstytucji 3 maja33. Równie bystrym obserwatorem nowych porz¹dków zaprowadzanych
przez konfederacjê w porozumieniu z Katarzyn¹ II by³ Felipe de Amat. Podobnie jak
Cuber w przypadku Descorchesa i Semonville’a potrafi³ on poprawnie zinterpretowaæ
przyczyny zwolnienia przez carycê z funkcji pos³a Rzeczypospolitej w Petersburgu Antoniego Augustyna Debolego. „Tak nag³a decyzja zrobi³a na nas ogromne wra¿enie — pisa³
do Arandy — Wydaje siê, ¿e powodem s¹ motywy osobiste, a konkretnie pogl¹dy polityczne Debolego i jego dotychczasowe zachowanie, które nie s³u¿y³o utrwaleniu stosunków
polsko–rosyjskich”34.
Nie wiemy, jak hiszpañski premier reagowa³ na wspomniane doniesienia. Mo¿na
przyj¹æ za Makowieck¹, ¿e Aranda, jako by³y ambasador w Warszawie, cz³owiek o przekonaniach liberalnych i ¿yczliwy dla Polaków, nie mia³ powodów do zadowolenia, kiedy
czyta³ jak to w Polsce najpierw uchwala siê nowoczesn¹ ustawê, a potem czêœæ jej gor¹cych
zwolenników na czele z królem przechodzi na stronê malkontentów. Na pewno nie by³y
mu tak¿e obojêtne akcenty antyfrancuskie w polityce konfederacji targowickiej. Do wojny
z Francj¹ Hiszpania mia³a przyst¹piæ dopiero w marcu 1793 roku. W roku 1792 Karol IV
nawet nie dopuszcza³ takiej ewentualnoœci. Zale¿a³o mu na utrzymaniu pokoju w Europie
i na zatrzymaniu rewolucji w granicach pañstwa francuskiego.
Dok³adne informacje otrzymywa³ Aranda o przebiegu wojny rosyjsko–polskiej w obronie konstytucji 3 maja. Dziêki Cuberowi i Amatowi wiedzia³ o przebiegu najwiêkszych
bitew m.in. pod Zieleñcami i Dubienk¹, o ruchach wojsk obu stron, o zdradzie, jakiej
dopuœci³ siê dowódca armii litewskiej ksi¹¿ê Wirtemberski, zna³ czo³owych polskich
dowódców (np. Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Koœciuszkê) i wiele innych szczegó³ów.
Zapewne jednak Arandê bardziej interesowa³y doniesienia dotycz¹ce polityki zagranicznej rz¹du polskiego oraz planów mocarstw s¹siednich co do przysz³oœci Rzeczypospolitej. Wszelkie modyfikacje w tym zakresie prowadzi³y bowiem do zmiany uk³adu si³
w centralnej i wschodniej Europie, co zaprz¹ta³o uwagê dworu hiszpañskiego zw³aszcza
od wybuchu rewolucji francuskiej. Kiedy w obliczu trwaj¹cej wojny Stanis³aw August
prowadzi³ gor¹czkowe rokowania z Katarzyn¹ II o rozejm i zgodê na przyst¹pienie do
negocjacji bezpoœrednich z pominiêciem sejmu i konfederacji, Felipe de Amat zawczasu
przewidzia³ fiasko takich zabiegów. W raporcie do Arandy twierdzi³, ¿e rz¹d rosyjski nie
mo¿e zaakceptowaæ propozycji polskiego monarchy, poniewa¿ równolegle szuka on pomocy na wrogim Rosji dworze londyñskim, „co dla carowej jest grzechem nie do wybaczenia35. Innym razem podawa³, ¿e Katarzyna II wszelkie ustêpstwa uzale¿nia³a w pierwszej
kolejnoœci od przyst¹pienia króla do Targowicy36. Na pró¿no jednak usi³owa³ dokonaæ
32
33
34
35
36
Ibidem.
Ibidem, 13 paŸdziernika 1792.
AHN, Est., leg., 4623, Felipe de Amat do Arandy, Petersburg, 21 sierpnia 1792.
Ibidem, 10 lipca 1792.
Ibidem, 17 lipca 1792.
374
BARBARA OBTU£OWICZ
jednoznacznej oceny interesów politycznych mocarstw w Polsce i zorientowaæ siê w ich
rzeczywistych zamiarach wobec naszego kraju. W po³owie 1792 roku pisa³, ¿e Fryderyk
Wilhelm II by³ zdecydowany na przeprowadzenie zbrojnej interwencji w Polsce i na
przy³¹czenie do Prus Wielkopolski, po czym depeszowa³ do Madrytu, ¿e sk³ania³ siê on
raczej ku zawarciu sojuszu z Polsk¹. Mia³ te¿ trudnoœci w okreœleniu od kogo wyjdzie
inicjatywa rozbioru i czy wezm¹ w nim udzia³ trzy mocarstwa, tak jak w 1772 roku. Co do
jednego Felipe de Amat nie mia³ w¹tpliwoœci: ¿e Katarzyna II za wszelk¹ cenê bêdzie
d¹¿y³a do ujarzmienia Polski37.
Sygna³y o niebezpieczeñstwie podzia³u Rzeczypospolitej i o agresywnej polityce Rosji wobec Polski dociera³y do Arandy równie¿ z Berlina i Wiednia. Na wiosnê 1792 roku
markiz de Llano i Horacio Borghese informowali Arandê o deklaracji Katarzyny II,
w której carowa oœwiadcza³a, ¿e w zwi¹zku z zatwierdzeniem przez sejm ustawy majowej, Rosja nie dopuœci do pogwa³cenia postanowieñ pierwszego traktatu rozbiorowego
z 1772 roku38. Na pocz¹tku czerwca Borghese pisa³ szyfrem o tajnych uk³adach dworu
pruskiego z Petersburgiem, sugeruj¹c ich antypolski charakter39. Informacjê tê powtórzy³
we wrzeœniu i w ostatnich dniach grudnia, kiedy z coraz wiêksz¹ pewnoœci¹ stwierdza³, ¿e
wkrótce Polska stanie siê ofiar¹ rosyjsko–pruskiego porozumienia40.
W styczniu 1793 roku Godoy otrzyma³ z Berlina dramatyczne doniesienia o wkroczeniu wojsk pruskich do Polski. Ich nadawca, Horacio Borghese okreœli³ ten fakt mianem
rewolucji i ju¿ bez cienia w¹tpliwoœci podawa³, ¿e Rosja i Prusy niebawem dokonaj¹
podzia³u Polski. Pisa³ tak¿e o oblê¿eniu Gdañska i Torunia, zapewniaj¹c Godoya, ¿e pilnie
œledzi bieg zdarzeñ i bêdzie go powiadamia³ na bie¿¹co o rozwoju sytuacji. Nadmieni³
ponadto o zatrzymaniu w Gdañsku pewnego Francuza, który wraz ze sw¹ córk¹ rozdawa³
mieszkañcom miasta pamflety o treœci rewolucyjnej41. Nie trudno siê domyœleæ, ¿e wiadomoœci te musia³y wywo³ywaæ w Madrycie szczególny niepokój. List Borghesa dotar³ tam
zapewne nie wczeœniej ni¿ pod koniec lutego, a wiêc po egzekucji Ludwika XVI, która
zadecydowa³a o przyst¹pieniu Karola IV do koalicji antyfrancuskiej. W ca³ym kraju kr¹¿y³y wówczas pog³oski o niebezpieczeñstwie przeniesienia idei jakobiñskich poza Francjê
i w wydarzeniach w Polsce bez w¹tpienia dopatrywano siê zwi¹zków z rewolucj¹ francusk¹. Nieufnoœæ Madrytu wobec Warszawy wynika³a zasadniczo z silnych tendencji antymonarchicznych i prorepublikañskich w Polsce, podczas gdy w Hiszpanii zdecydowanie
przewa¿a³y nastroje monarchiczne i antyrepublikañskie. Obawy te po czêœci rozwiewa³y
doniesienia dyplomatów hiszpañskich z Wiednia i z Drezna. Relacjonuj¹c wypadki w Polsce markiz de Llano nie u¿ywa³ s³owa rewolucja. Ostrej krytyce podda³ natomiast niekonsekwentn¹ politykê w³adz pruskich wobec Polaków, z którymi najpierw zawar³y sojusz,
a potem go zerwa³y ulegaj¹c naciskom Katarzyny II42. José de Quiñones uspokaja³ Godoya, ¿e prawdziwym powodem inwazji pruskiej by³a chêæ przy³¹czenia do Prus Wielkopolski
37 Ibidem, 10 lipca 1792.
38 AHN, Est., leg., 3689, markiz de Llano do Arandy, Wiedeñ, 29 marca 1792; AHN, Est., leg., 4384, Horacio
Borghese do Arandy, Berlin, 19 maja 1792.
39 Ibidem, 2 czerwca 1792.
40 Ibidem, 1 wrzeœnia i 22 grudnia 1792.
41 AHN, Est., leg., 4367, Horacio Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 19 stycznia 1793.
42 AHN, Est., leg., 3746, markiz de Llano do Ksiêcia de la Alcudia, Wiedeñ, 24 stycznia 1793.
TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW
375
a¿ po Wartê oraz Gdañska i Torunia, a nie t³umienie rzekomych idei demokratycznych43.
Podobnie depesze Cubera nie sugerowa³y zagro¿enia rewolucyjnego, lecz koncentruj¹c
siê na opanowaniu Gdañska i Torunia uœwiadamia³y Godoyowi, ¿e przejêcie tych miast
przez Fryderyka Wilhelma II zadecyduje o losie Polski44.
Wszystko zdawa³o siê zmierzaæ ku kolejnemu podzia³owi Polski. Najwiêcej na ten
temat dowiadywa³ siê Godoy z Drezna i z Petersburga. José de Quiñones komentowa³, ¿e
na skutek inwazji wojsk pruskich niebawem nast¹pi rozbiór „nieszczêœliwej Polski. Chyba
ostatni. Pozosta³e ziemie rozparceluj¹ miêdzy sob¹ Rosja i Prusy. Najprawdopodobniej
bêdzie to koniec sprawy polskiej. — — Nie ulega w¹tpliwoœci — kontynuowa³ w zakoñczeniu — ¿e Fryderyk Wilhelm II bior¹c Wielkopolskê zrobi na tym wspania³y interes —
— stanie siê panem ca³ego handlu z Polski przez Wis³ê (Gdañsk i Toruñ) i z Rygi. Mówi¹
te¿, ¿e dwór berliñski i wiedeñski dadz¹ Katarzynie wolne rêce na wschodzie, gdzie
caryca ma wielkie plany zagospodarownia tych terenów”45. S³owa te oznacza³y zapowiedŸ
wzrostu polityczno–ekonomicznej potêgi Prus i Rosji dziêki nowym nabytkom terytorialnym. W podobnym sensie pisa³ z Petersburga José de Onis46. Godoy nie móg³ w¹tpiæ, ¿e
niebawem stanie siê tak, jak przewidywali adresaci raportów, które otrzymywa³. Zapewne
niewiele pociesza³o go przypuszczenie Onisa, jakoby wymazanie Polski z mapy Europy
mia³o siê odwlec w czasie, poniewa¿ w ostatecznym rozrachunku przysz³oœæ Polski zale¿eæ
bêdzie od rozwoju sytuacji we Francji. Onis poda³ równie¿ informacjê pochodz¹c¹ z niewiadomego Ÿród³a, jakoby czêœæ Polski pozosta³a po drugim rozbiorze mia³a byæ przekazana ksi¹¿êtom francuskim47.
Wbrew pozorom ta ostatnia wiadomoœæ mog³a wzbudziæ zainteresowanie gabinetu
hiszpañskiego, który pilnie œledzi³ losy braci Ludwika XVI hrabiego Artois i hrabiego
Prowansji. Obaj wyemigrowali z Francji tu¿ po zburzeniu Bastylii i wêdrowali po Europie
prosz¹c w³adców poszczególnych pañstw o pozwolenie na osiedlenie siê. W 1791 roku
hrabia Prowansji wys³a³ do Hiszpanii swego emisariusza, ksiêcia de Havré w nadziei na
uzyskanie poparcia i pomocy materialnej ich kuzyna Karola IV. Tymczasem dwór hiszpañski nawet po wybuchu wojny z Francj¹ odnosi³ siê do emigrantów z rezerw¹ i nie wyra¿a³
zgody na wpuszczenie ich do Hiszpanii48. Istnieje wiêc du¿e prawdopodobieñstwo, ¿e
propozycja wykrojenia dla braci zgilotynowanego Ludwika XVI pañstewka na ziemiach
polskich mog³a byæ przyjêta w Madrycie pozytywnie, jako sposób na rozwi¹zanie problemu przysz³ych losów pozosta³ych jeszcze przy ¿yciu przedstawicieli francuskiej rodziny
królewskiej.
Kiedy do Hiszpanii dotar³a wiadomoœæ, ¿e naruszenie terytorium Rzeczypospolitej
przez Prusy stanowi³o rezultat prusko–rosyjskiej umowy o drugim rozbiorze, w Polsce
rozczarowani przywódcy konfederacji targowickiej wysy³ali do Katarzyny II protesty
z ¿¹daniem uniewa¿nienia tej decyzji. Równolegle toczy³y siê dyskusje na temat wyboru
43
44
45
46
47
48
AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia, Drezno, 18 stycznia 1793.
AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 19 stycznia i 20 marca 1793.
AHN, Est., leg., 4457, José de Quiñones do Ksiêcia de la Alcudia, Drezno, 18 stycznia 1793.
AHN, Est., leg., 4627, José de Onis do Ksiêcia de la Alcudia, Petersburg, 5 lutego 1793.
Ibidem.
Szerzej o tym cf. La s s o d e V e g a y L o p e z d e T e j a d o, El duque de Havré y su misión en España
como representante de los emigrados durante la revolución (1791–1798), „Revista de Archivos, Bibliotecas
y Museos” 1916, s. 81–91, 112–120, 411–425.
376
BARBARA OBTU£OWICZ
miejsca obrad sejmu, który mia³ omówiæ z przedstawicielami Rosji i Prus kwestiê ratyfikowania lub anulowania traktatów rozbiorowych. Sumienny i dociekliwy Cuber denerwowa³ siê nie potrafi¹c daæ Godoyowi konkretnej odpowiedzi, czy miejscem tym bêdzie
Warszawa, jak chcieli pos³owie z Korony, czy Grodno wed³ug ¿yczeñ Litwy. „Wszelkimi
sposobami usi³owa³em wyjaœniæ tê zawi³oœæ — t³umaczy³ siê — ale na marne, poniewa¿
wszystko pozostaje w sferze domys³ów”49.
Zanim ustalono, ¿e sejm zbierze siê w Grodnie, Cuber depeszowa³ do Godoya
o k³opotach zdrowotnych i b³aga³ o przeniesienie na placówkê dyplomatyczn¹ do ciep³ej
Italii. Proponowa³ Florencjê, sk¹d wyjecha³ hiszpañski pose³ Francisco Salinas, ale zaznacza³, ¿e równie dobrze mo¿e to byæ Wenecja lub inne miejsce w klimacie œródziemnomorskim. Dwie zimy (1791–1793), jakie wycierpia³ w Warszawie, przysporzy³y mu wielu
chorób i dolegliwoœci. Trzecia oznacza³aby œmieræ50. Cuber istotnie musia³ du¿o chorowaæ,
skoro zanim rozpocz¹³ zabiegi o wyjazd (jeszcze za Arandy w 1791 roku51), polski chargé
d’affaires w Hiszpanii, Kajetan Zbyszewski wys³a³ list do sekretarza Rady Pañstwa, José
Anduagi, z zapytaniem, czy rzeczywiœcie Cuber podj¹³ takie starania52. Po otrzymaniu
pozytywnej odpowiedzi kilkakrotnie dziêkowa³ Karolowi IV za wyrozumia³oœæ, a Godoyowi za poœrednictwo w za³atwieniu sprawy53. Uradowany, postanowi³ niezw³ocznie jechaæ
do Bia³egostoku, gdzie w drodze do Grodna zatrzyma³ siê Stanis³aw August. Uwa¿a³ za
konieczne powiadomiæ króla o swym zamiarze uspokajaj¹c, ¿e do przyjazdu nowego
ministra pe³nomocnego z Madrytu jego obowi¹zki przejmie dotychczasowy sekretarz
Leonardo Gómez de Terán. W depeszy do Godoya Cuber zapewnia³, ¿e podczas rozmowy
po¿egnalnej monarcha traktowa³ go niezwykle ¿yczliwie, podkreœlaj¹c szczere pragnienie
utrzymania dobrych stosunków z Hiszpani¹54.
W nadziei rych³ego opuszczenia Polski Cuber powoli przestawa³ interesowaæ siê
dalszym rozwojem wypadków. Porzuci³ te¿ rozstrz¹sanie dylematu odnoœnie do jego
obecnoœci w Grodnie. O tym, ¿e problem ten nurtowa³ go przez pewien czas, œwiadczy list
pisany do Godoya na pocz¹tku kwietnia 1793 roku. Wynika z niego, ¿e po skonsultowaniu
sprawy z cz³onkami korpusu dyplomatycznego w Warszawie doszed³ do przekonania, ¿e
uczestnictwo w obradach sejmu, który nie wiadomo jak d³ugo potrwa, by³oby nieop³acalne. Zarówno podró¿ jak i pobyt w Grodnie wi¹za³y siê z du¿ymi wydatkami55, a Hiszpania
potrzebowa³a przecie¿ ogromnych funduszy na prowadzenie wojny z Francj¹.
O przebiegu obrad ostatniego sejmu Rzeczypospospolitej Godoy otrzymywa³ szczegó³owe sprawozdania od Leonardo Gomeza de Terána i od Horacio Borghesa. Dziêki ich
relacjom wiedzia³, ¿e ju¿ na pocz¹tku obrad powsta³ spór wokó³ wyboru osoby marsza³ka
i formu³y przysiêgi, jak¹ mia³ z³o¿yæ, ¿e trwa³y niekoñcz¹ce siê dyskusje co do wy³onienia
49 AHN, Est., leg., 4627, José de Onis do Ksiêcia de la Alcudia, Petersburg, 3 kwietnia 1793.
50 Pierwszy list w tej sprawie Cuber wys³a³ do Godoya tu¿ po jego wyborze na premiera: AHN, Est., leg.,
4457, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 26 grudnia 1792, drugi AHN, Est., leg., 4376, Miguel
Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 13 marca 1793.
51 AHN, Est., leg., 4423, Miguel Cuber do Arandy, Warszawa, 16 czerwca 1792.
52 AHN, Est., leg., 4384, Kajetan Zbyszewski do José Anduagi, Madryt, 17 listopada 1791.
53 AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 27 marca i 25 maja 1793,
Bia³ystok, 8 czerwca 1793, Warszawa, 22 czerwca 1793.
54 Ibidem, Bia³ystok, 8 czerwca 1793.
55 Ibidem, 3 kwietnia 1793.
TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW
377
delegacji do negocjacji z Rosj¹ i z Prusami, a potem odnoœnie zatwierdzenia traktatów
o podziale kraju. Przy okazji podania przez Terána informacji o zabiegach strony polskiej
o zwrot zagrabionego przez Prusaków obrazu Matki Boskiej Czêstochowskiej wraz z bogatym skarbcem, hiszpañski premier dowiedzia³ siê o wielkim szacunku Polaków dla
jasnogórskiej ikony. W uzupe³nieniu podawa³, ¿e Czêstochowa stanowi centrum ¿ycia
religijnego narodu polskiego i jest odwiedzana przez liczne rzesze pielgrzymów56. Przy
koñcu sierpnia, po ratyfikacji traktatu z Rosj¹, Terán opisa³ Godoyowi wspania³¹ zabawê
z balami, ucztami i z pokazem ogni sztucznych, zorganizowan¹ z tej okazji na ¿¹danie
ambasadora rosyjskiego w Warszawie, Jakuba Sieversa57. Po up³ywie miesi¹ca depeszowa³
o nadzwyczajnych œrodkach nacisku stosowanych przez Berlin wobec uczestników sejmu,
celem wymuszenia ratyfikacji traktatu rozbiorowego z Prusami. W ten sposób do Madrytu
dotar³a wiadomoœæ, ¿e Fryderyk Wilhelm II grozi³ Polakom wkroczeniem swych wojsk do
Sandomierza i Krakowa, o rozkazie otoczenia zamku grodzieñskiego przez dwa bataliony
grenadierów i cztery armaty, o zakazie wpuszczania do sali obrad osób nieupowa¿nionych,
zakazie parkowania powozów w ogrodach etc.58 Na tzw. sesji niemej (23 wrzeœnia 1793)
sejm uleg³ w koñcu presji pruskiej godz¹c siê na ratyfikowanie traktatu rozbiorowego.
W listopadzie Godoy, dziêki Horacio Borghesowi mia³ w rêku jeden egzemplarz traktatu,
zawartego miêdzy Rosj¹, Prusami i Polsk¹, który natychmiast po otrzymaniu od rz¹du
pruskiego pospiesznie przes³a³ do premiera59.
Analizowana korespondencja, poza nielicznymi wyj¹tkami, nie zawiera odpowiedzi
wysy³anych z Madrytu, st¹d nie znamy reakcji rz¹du hiszpañskiego na poszczególne
doniesienia o sytuacji w Polsce. Dyplomaci hiszpañscy wielokrotnie dziêkowali premierom (Floridablance, Arandzie i Godoyowi) za otrzymywane listy. Niekiedy dokonywali
podsumowania lub streszczenia informacji nap³ywaj¹cych t¹ drog¹ z Hiszpanii, co pozwala na ustalenie, ¿e by³y to jedynie wzmianki odnoœnie ¿ycia codziennego na dworze
królewskim, zdrowia rodziny królewskiej, rzadziej spraw wewnêtrznych pañstwa, kultury,
czy polityki zagranicznej. Tak na przyk³ad Godoy przekaza³ Cuberowi kopiê deklaracji
wojennej Karola IV skierowanej przeciwko rewolucyjnej Francji, któr¹ pose³ hiszpañski
w Warszawie natychmiast dorêczy³ ksiêciu Kazimierzowi Platerowi, ówczesnemu przewodnicz¹cemu departamentu spraw zagranicznych60. Po wyjeŸdzie Cubera Godoy przes³a³
na rêce Terána dwa egzemparze hiszpañsko–angielskiego traktatu sojuszniczego podpisanego przez Karola IV w maju 1793 roku w zwi¹zku z przyst¹pieniem Hiszpanii do
koalicji61. Innym razem Terán potwierdzi³ otrzymanie od premiera kolekcji rycin wybranych z najlepszych zbiorów Karola IV celem udostêpnienia ich szerokiej publicznoœci
w Polsce62. Nadmieñmy, ¿e nie by³ to pomys³ Godoya lecz pewnego towarzystwa. Godoy
jednak patronowa³ ca³emu przedsiêwziêciu. Zabiegi Madrytu o zapoznanie Polaków ze
sztuk¹ hiszpañsk¹ mo¿na by potraktowaæ jako próbê nawi¹zania z Polsk¹ kontaktów
kulturalnych, obejmuj¹cych nie w¹skie krêgi elity, ale ogó³ spo³eczeñstwa. Podkreœlmy
56
57
58
59
60
61
62
Ibidem, Miguel Gómez de Terán do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 31 sierpnia 1793.
Ibidem, 24 sierpnia 1793.
Ibidem, 17 wrzeœnia 1793.
AHN, Est., leg., 4367, Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 2 listopada 1793.
AHN, Est., leg., 4376, Miguel Cuber do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 15 maja 1793, nr 92/a.
Ibidem, Leonardo Gómez de Terán do Ksiêcia de la Alcudia, Warszawa, 19 paŸdziernika 1793.
Ibidem, 12 paŸdziernika 1793.
378
BARBARA OBTU£OWICZ
równie¿, ¿e inicjatywa ta wysz³a w paŸdzierniku 1793 roku, a wiêc wtedy, gdy los naszego
kraju by³ prawie przes¹dzony. Czy¿by zatem Godoy ³udzi³ siê, ¿e Polska zdo³a uratowaæ
niepodleg³oœæ i bêdzie d¹¿y³a do zacieœnienia wielostronnych kontaktów z Hiszpani¹?
Przemawia³by za tym m.in. fakt, ¿e Terán przyj¹³ polecenie Godoya bardzo powa¿nie.
Obieca³ podjêcie wszelkich starañ o opublikowanie rycin, zorganizowanie subskrypcji
osób zainteresowanych i oddanie sprawy w rêce osoby kompetentenej63. Do realizacji
omawianego przedsiêwziêcia nie dosz³o zapewne g³ównie z uwagi na sytuacjê polityczn¹,
w jakiej znalaz³y siê oba kraje.
W uzyskiwanych wspomnian¹ drog¹ informacjach o zawartoœci korespondencji zwrotnej
na pró¿no by szukaæ wiadomoœci o tym, jak rz¹d hiszpañski reagowa³ na poszczególne
doniesienia o tragedii rozgrywaj¹cej siê w Polsce. Szczêœliwym zbiegiem okolicznoœci
w raportach z Petersburga i Berlina zachowa³a siê jedna odpowiedŸ Floridablanki i dwie
Godoya na listy dotycz¹ce drugiego rozbioru. Na tej podstawie mo¿emy okreœliæ, ma³o
znany i ró¿nie interpretowany w historiografii, stosunek dworu hiszpañskiego do tego
wydarzenia. Ods³aniaj¹ one tak¿e kulisy zabiegów polskich polityków o poœrednictwo
Karola IV w negocjacjach Polski z pañstwami rozbiorowymi.
W po³owie 1791 roku Miguel de Gálvez donosi³ Floridablance, ¿e ambasador polski
w Petersburgu prosi³ go, aby Karol IV poleci³ interesy Polski dworowi wiedeñskiemu,
oœwiadczaj¹c cesarzowi, ¿e „dla Hiszpanii los Polski nie jest obojêtny”64. Gálvez i Floridablanka w pe³ni popierali starania dyplomacji polskiej o mediacjê dworu hiszpañskiego.
Wyra¿ali przekonanie, ¿e w zwi¹zku z umacnianiem siê pozycji Hiszpanii na pó³nocy
Europy gabinet hiszpañski mo¿e zapobiec kolejnemu rozbiorowi Rzeczypospolitej. Oczekiwano tylko na oficjalne oœwiadczenie Stanis³awa Augusta w tej sprawie65. W tym miejscu
nale¿y wyjaœniæ, ¿e wzrost znaczenia Hiszpanii w Europie pó³nocnej i œrodkowej by³
rezultatem upadku roli Francji. W wyniku wybuchu rewolucji gabinet pierwszego domu
burboñskiego musia³ siê skoncentrowaæ na problemach wewnêtrznych. Hiszpania, od
1761 roku zwi¹zana z Francj¹ sojuszem zwanym paktem familijnym, uzyska³a wówczas
wiêksz¹ samodzielnoœæ i swobodê dzia³ania. O wzglêdy Madrytu zaczê³y zabiegaæ mocarstwa o przeciwnych interesach tj. pañstwa bloku pó³nocnego (Prusy z Angli¹) oraz Austria
z Rosj¹. Dziêki temu w latach 1789–1791 dwór Karola IV odgrywa³ rolê potencjalnego
mediatora miêdzy stronami walcz¹cymi. Spodziewano siê te¿, ¿e gabinet hiszpañski bêdzie
poœrednikiem w wojnie rosyjsko–tureckiej, co Stanis³awa Augusta utwierdza³o w przekonaniu o celowoœci kontynuowania starañ o wznowienie stosunków polsko–hiszpañskich,
zerwanych w 1762 roku po wyjeŸdzie Pablo de Arandy z Warszawy. Dodatkowym atutem
by³ wspomniany sojusz hiszpañsko–francuski. Król s¹dzi³, ¿e bêdzie on trwa³ nadal przyczyniaj¹c siê do umocnienia zwi¹zków polsko–francuskich66. Do zwo³ania miêdzynarodowego kongresu pokojowego jednak nie dosz³o. Na prze³omie lat 1791 i 1792 Rosja
samodzielnie, bez pomocy Hiszpanii dosz³a do porozumienia z Turcj¹, wiosn¹ 1792 r.
francuskie Zgromadzenie Ustawodawcze wypowiedzia³o wojnê Austrii, zaœ w marcu 1793
roku do koalicji antyfrancuskiej przyst¹pi³ Karol IV.
63
64
65
66
Ibidem.
AHN, Est., leg., 4638, Miguel de Gálvez do Floridablanki, Petersburg, 28 lipca 1791.
Ibidem, 17 maja 1791 oraz Floridablanka do Miguela de Gálvez, San Ildefonso, 29 sierpnia 1791.
J. £ o j e k, op. cit., s. 326–327.
TARGOWICA I DRUGI ROZBIÓR POLSKI W OCZACH HISZPANÓW
379
22 sierpnia 1793, a wiêc kilka miesiêcy po wybuchu wojny francusko–hiszpañskiej,
Horacio Borghese depeszowa³ do Godoya, ¿e w rezultacie decyzji sejmu grodzieñskiego,
aby polscy dyplomaci akredytowani za granic¹ zwrócili siê o pomoc do pañstw europejskich z proœb¹ o mediacjê w kwestii uniewa¿nienia uk³adów rozbiorowych, równie¿ polski
chargé d’affaires w Madrycie, Kajetan Zbyszewski otrzyma³ takie polecenie. Stanis³aw
August napisa³ specjalny list do Karola IV b³agaj¹c go o wstawienie siê za „nieszczêœliw¹
Polsk¹” u Fryderyka Wilhelma II i Katarzyny II67. Jak wynika z korespondencji, 3 paŸdziernika Zbyszewski przekaza³ premierowi hiszpañskiemu wspomniany list w jêzyku
francuskim. Dwa dni potem Godoy zapewnia³ polskiego dyplomatê, „¿e Jego Wysokoœæ [Karol IV] jest w pe³ni œwiadomy krytycznej sytuacji, w jakiej aktualnie znajduje siê
Republika [Rzeczpospolita] i pragn¹c daæ dowody swej przyjaŸni do Jego Wysokoœci
Polskiej, rozkaza³ mi powiadomiæ naszych ministrów w Petersburgu i Berlinie, aby zg³osili
tym dworom, ¿e potrzebny jest spokój i zachowanie Polski, ¿e Jego Wysokoœæ chce
zakoñczenia sprawy w sposób przyjacielski i ugodowy”68. Te same s³owa skierowa³ Godoy
do Horacio Borghesa i José de Onisa. W zakoñczeniu podkreœla³ z naciskiem: „w ¿adnym
wypadku nie powinniœcie ujawniaæ tego zamiaru w imieniu Króla dot¹d, dopóki nie
wyjaœni siê stanowisko innych dworów [wobec Polski]. Nie mo¿emy siê skompromitowaæ,
bo chocia¿ sprawa sama w sobie jest sprawiedliwa, bezpieczniej jest nie mieæ z ni¹ zwi¹zku”69. Uwagi tej Godoy oczywiœcie nie umieœci³ w liœcie do Zbyszewskiego. Tymczasem jest
ona niezwykle cenna dla naszych rozwa¿añ. Wskazuje bowiem, ¿e chocia¿ Karol IV
osobiœcie by³ po stronie Polaków, oficjalnie zaj¹³ stanowisko wyczekuj¹ce. Taka postawa
gabinetu madryckiego ma uzasadnienie w sytuacji, w jakiej znalaz³a siê Hiszpania po
wybuchu wojny z Francj¹. Z³¹czona w koalicji antyfrancuskiej z Austri¹, Rosj¹ i Prusami
nie mog³a mieszaæ siê do interesów tych pañstw w Polsce. W zbli¿ony sposób relacjonuje
omawiany epizod misji Zbyszewskiego w Madrycie Jerzy £ojek, na podstawie polskich
archiwaliów70, co przemawia za wiarygodnoœci¹ obu przekazów Ÿród³owych. Do deklarowanej przez Karola IV interwencji dyplomatycznej nie dosz³o. Potwierdza to depesza
Borghesa do Godoya z 30 listopada, w której hiszpañski pose³ w Berlinie uzna³ tak¹ interwencjê za bezsensown¹ w chwili, gdy decyzja o rozbiorze zyska³a aprobatê samych Polaków71. Nieprawdziwa jest wiêc opinia historyka rosyjskiego Aleksandra Tr a c z e w s k i e g o, jakoby Godoy mia³ „zganiæ” Katarzynê II za doprowadzenie do drugiego
podzia³u Polski72.
Reasumuj¹c nale¿y stwierdziæ, ¿e do Madrytu dociera³o wiele informacji o sytuacji
w Polsce, dziêki czemu rz¹d hiszpañski mia³ dobre rozeznanie w przebiegu wydarzeñ
obejmuj¹cych okres miêdzy uchwaleniem konstytucji 3 maja a przygotowaniami do powstania koœciuszkowskiego. Nie oznacza to jednak, ¿e wiedza gabinetu hiszpañskiego
o Polsce by³a kompletna i wystarczaj¹ca do w³aœciwego zrozumienia realiów polskich.
W raportach przesy³anych do Madrytu brakowa³o komentarzy wyjaœniaj¹cych motywy
takiego a nie innego zachowania siê polskiej sceny politycznej. Nie znajdziemy w nich
67
68
69
70
71
72
AHN, Est., leg., 4367, Horacio Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 22 sierpnia 1793.
Ibidem, Ksi¹¿ê de la Alcudia do Kajetana Zbyszewskiego, San Lorenzo, 5 paŸdziernika 1793.
Ibidem, Ksi¹¿ê de la Alcudia do José de Onisa i do Horacio Borghese, San Lorenzo, 8 paŸdziernika 1793.
J. £ o j e k, op. cit., s. 343.
AHN, Est., leg., 4367, Horacio Borghese do Ksiêcia de la Alcudia, Berlin, 30 listopada 1793.
A. T r a t c h e v s k y, L’Espagne á l’époque de la révolution française, „Revue Historique”, 1886, s. 39.
380
BARBARA OBTU£OWICZ
równie¿ nawet wzmianki o oœwieceniowej modernizacji pañstwa na polu kultury, oœwiaty,
nauki, sztuki, zaœ o ekonomii i o ¿yciu religijnym tylko to, co podaliœmy w tekœcie niniejszego artyku³u. Obraz Polski zawê¿ony jedynie do kwestii polityczno–militarnych utrudnia³ prawid³owe zrozumienie istoty polskich zmagañ o utrzymanie niepodleg³ego bytu.
Jednoczeœnie pamiêtajmy, ¿e w latach 1791–1793 równie¿ Hiszpania boryka³a siê z wieloma trudnoœciami powsta³ymi na skutek wybuchu rewolucji w s¹siedniej Francji. Z tego
powodu rz¹d hiszpanski musia³ pilnie obserwowaæ rozwój sytuacji w Polsce, poniewa¿
sprawa polska mia³a niebagatelny wp³yw na uk³ad si³ w Europie Centralnej i Wschodniej.
Analizowane dokumenty dowodz¹, ¿e dyplomaci hiszpañscy byli autentycznie zainteresowani rozwojem sytuacji w naszym kraju, a przekazywane przez nich informacje cechuje
du¿y stopieñ wiarygodnoœci. Wynika z nich równie¿, ¿e wbrew szybko postêpuj¹cemu
upadkowi Polski Karol IV szczerze pragn¹³ utrzymania wznowionych z ni¹ w 1790 roku
stosunków dyplomatycznych. Œwiadczy o tym chocia¿by niezwyk³a ¿yczliwoœæ okazywana Normandemu, Cuberowi i Teránowi. Nie mo¿na równie¿ pomin¹æ faktu, ¿e gdy po
rozwi¹zaniu sejmu grodzieñskiego przyst¹piono do likwidacji polskiej placówki dyplomatycznej w Madrycie, Karol IV po odwo³aniu Terána wys³a³ do Warszawy Dominika Iriarte.
Uczyni³ tak nie zwa¿aj¹c na protesty przedstawicielstw dyplomatycznych Rosji i Prus73.
73 J. £ o j e k, op. cit., s. 342.
KONRAD ZIELIÑSKI*
Uniwersytet Marii Curie–Sk³odowskiej
Instytut Historii
Funkcjonowanie ¿ydowskich gmin wyznaniowych
na LubelszczyŸnie w latach 1900–1918
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYNIE 19 00–1918
Nasze badania obejmuj¹ Lubelszczyznê w granicach guberni lubelskiej i che³mskiej
w roku 1913. Wiêkszoœæ znajduj¹cych siê tam okrêgów bo¿niczych w po³owie roku 1915
znalaz³a siê w austro–wêgierskiej strefie okupacyjnej Królestwa Polskiego. Uœciœlaj¹c,
chodzi o powiaty: bi³gorajski, che³mski, hrubieszowski, janowski, krasnostawski, lubartowski, lubelski, pu³awski (wówczas jeszcze: nowo–aleksandryjski), tomaszowski i zamojski.
Na tym obszarze, wed³ug danych z 14 stycznia 1913, mieszka³o ponad 230 tys. ¯ydów
(prawie 15% ogó³u mieszkañców). ¯ydzi, zamieszkuj¹cy g³ównie miasta i miasteczka,
stanowili w nich przewa¿aj¹c¹ czêœæ ludnoœci. Plasowa³o to guberniê lubelsk¹ na trzecim
po warszawskiej i piotrkowskiej (z wielk¹ aglomeracj¹ ³ódzk¹) miejscu pod wzglêdem
liczby ludnoœci wyznania moj¿eszowego. Stolica regionu, a od paŸdziernika roku 1915
ca³ego obszaru c. i. k. okupacji w Królestwie Polskim, by³a najwiêkszym skupiskiem
ludnoœci ¿ydowskiej i siedzib¹ najwiêkszej gminy wyznaniowej na prawym brzegu Wis³y1.
Z funkcjonowaniem i dzia³alnoœci¹ gmin ¿ydowskich w nierozerwalny sposób zwi¹zane by³o nie tylko ¿ycie religijne ¯ydów, gmina wyznacza³a bowiem i warunkowa³a
niemal wszystkie dziedziny aktywnoœci ludnoœci wyznania moj¿eszowego. Gmina, stanowi¹ca podstawê postkahalnej organizacji ¯ydów na ziemiach polskich, by³a autonomiczn¹
jednostk¹ organizacyjn¹ spo³ecznoœci ¿ydowskiej, kierowan¹ przez radê starszych —
zarz¹d (tzw. dozór bo¿niczy), z³o¿ony zarówno z urzêdników religijnych (cz³onków rabinatu), jak i wp³ywowych osobistoœci ¿ycia œwieckiego. Na terenie Królestwa Polskiego
21 marca 1821, dekretem namiestnika gen. Józefa Zaj¹czka, zniesiona zosta³a organizacja
kahalna, posiadaj¹ca szerok¹ autonomiê religijn¹, spo³eczn¹, polityczn¹, kulturaln¹ i gospodarcz¹. Kompetencje nowo utworzonych dozorów bo¿niczych ograniczone zosta³y do
funkcji religijnych i filantropijnych oraz oparte na szczegó³owych przepisach, opracowanych przez Komisjê Rz¹dow¹ Wyznañ Religijnych i Oœwiecenia Publicznego. Do zadañ
dozoru, poza sprawowaniem pieczy nad synagog¹ i g³ównymi instytucjami religijnymi,
takimi jak domy modlitwy, cmentarze, rytualna ³aŸnia i szlachtuz oraz religijne s¹downic-
* Autor jest stypendyst¹ Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej.
1
Rocznik statystyczny Królestwa Polskiego z uwzglêdnieniem innych ziem polskich. Rok 1915, oprac. pod kier.
E. S t r a s b u r g e r a, Warszawa 1916, s. 10–12, 28–35.
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
382
KONRAD ZIELIÑSKI
two i nauczanie, nale¿a³y sprawy pomocy spo³ecznej i opieki nad najbiedniejszymi wspó³wyznawcami, kwestie administracyjne, finansowe oraz zarz¹dzanie maj¹tkiem gminnym,
reprezentowanie ludnoœci ¿ydowskiej wobec w³adz administracyjnych, wydawanie œwiadectw ubóstwa, dobrego prowadzenia siê etc. Dozory mia³y prawo pobierania op³at
religijnych (od obrzezania, zarêczyn i œlubów, zwolnieñ z lewiratu, pogrzebów, dzier¿awy
³awek — „miast” w synagodze, prawa do czytania Tory, sprzeda¿y wosku ze œwiec palonych
w Jom Kippur) i zbierania obowi¹zkowej sk³adki gminnej, nak³adanej na cz³onków miejscowej gminy ¿ydowskiej. Ludnoœæ poszczególnych gmin zosta³a podzielona na piêæ klas
p³atników sk³adki, zale¿nie od zamo¿noœci p³ac¹cego. Ostatnia V klasa by³a zwolniona
z obowi¹zku wnoszenia sk³adki, ale zaliczeni do niej nie mieli prawa wybierania cz³onków
zarz¹du gminy i rabinów. Rozporz¹dzenie to mia³o zapobiec ewentualnemu wywieraniu
nacisku na najubo¿szych przez zainteresowanych wyborem zamo¿niejszych cz³onków spo³ecznoœci danej gminy („Rozporz¹dzenie Komisji Rz¹dowej Wyznañ Religijnych i Oœwiecenia Publicznego z 24 kwietnia 1821 roku”)2. Urzêdnikami gminnymi, tzw. dozorami
(gabe, gabaim) mogli zostaæ tylko p³atnicy zaliczeni do I lub II klasy maj¹tkowej, posiadaj¹cy nieruchomoœæ i ciesz¹cy siê zaufaniem ogó³u. Z regu³y w mniejszych gminach dozorów by³o trzech. Wybierano ich na kadencjê trzyletni¹ i ka¿dy mia³ swojego zastêpcê3.
Pochodz¹ca ze sk³adek wspó³wyznawców p³aca rabina zale¿a³a od wielkoœci i zamo¿noœci gminy, a tak¿e s³awy i renomy samego rabina. Funkcjê rabina, zw³aszcza na prowincji, czêsto pe³nili ludzie nieprzygotowani do zawodu (przynajmniej pod wzglêdem wymagañ stawianych przez w³adze), z minimalnym wykszta³ceniem ogólnym, którzy nieraz za
korzyœci materialne przymykali oczy na brak dokumentów czy inne przeszkody np. do
zawarcia zwi¹zku ma³¿eñskiego, ferowali niesprawiedliwe wyroki i dopuszczali siê ró¿nych
zaniedbañ i uchybieñ w swej dzia³alnoœci. Odnosi³o siê to g³ównie, choæ nie zawsze, do
rabinów „niekazionnych” (nieurzêdowych), zwanych w dokumentach rosyjskich „¿ydowskimi duchownymi” b¹dŸ „rabinami duchowymi”, którzy pe³nili swe funkcje w przypadku
braku w danej gminie rabina urzêdowego — lub obok czy wbrew niemu, je¿eli mieli poparcie miejscowej spo³ecznoœci4. Czêsto w takich wypadkach prawowierny rabinat usi³owa³ walczyæ z rabinactwem „niekazionnym”, podobnie jak stara³ siê neutralizowaæ dzia³alnoœæ „pok¹tnych” rzeŸników i obrzezaczy5. W³adze carskie od kandydatów na stanowi2 J. K i r s z r o t, Prawa ¯ydów w Królestwie Polskiem, Zarys historyczny, Warszawa 1917, s. 43–48.
3 R. K u w a ³ e k, Urzêdowi rabini lubelskiego Okrêgu Bo¿niczego 1821–1939 (Przyczynek do dziejów Gminy
¯ydowskiej w Lublinie), [w:] ¯ydzi w Lublinie. Materia³y do dziejów spo³ecznoœci ¿ydowskiej Lublina, pod red.
T. R a d z i k a, Lublin 1995, s. 28–29; K. Z i e l i ñ s k i, W cieniu synagogi. Obraz ¿ycia kulturalnego spo³ecznoœci
¿ydowskiej Lublina w latach okupacji austro–wêgierskiej, Lublin 1998, s. 61–63; R. ¯ e b r o w s k i, Z. B o r z y m i ñ s k a, Po–Lin. Kultura ¯ydów polskich w XX wieku (Zarys), Warszawa 1993, s. 50–54. O sytuacji prawnej
gmin ¿ydowskich do lat osiemdziesi¹tych XIX wieku cf. m.in. A. E i s e n b a c h, Kwestia równouprawnienia ¯ydów
w Królestwie Polskim, Warszawa 1972.
4 Rabini nieformalni, nie zatwierdzeni przez w³adze, w dokumentach pañstwowych nazywani byli rabinami
„duchowymi” lub „¿ydowskimi duchownymi”. Pos³ugê religijn¹ pe³nili bez zgody w³adz, nie spe³niali bowiem
wszystkich stawianych przez nie warunków, chocia¿ z regu³y posiadali œwiêcenia rabinackie zwane semicha.
Oficjalnie utrzymywali siê z handlu czy rzemios³a, ewentualnie prowadzili chedery, a ofiary wiernych za pos³ugê
religijn¹ by³y ich dodatkowym, choæ czêsto de facto podstawowym, Ÿród³em utrzymania. Je¿eli w danej gminie
nie by³o rabina urzêdowego lub gmina nie by³a w stanie wyznaczyæ dlañ pensji, wystêpowali jako rabini urzêdowi.
W wiêkszych miastach w³¹czano ich w sk³ad rabinatów. Cf. J. K i r s z r o t, op. cit., s. 27–42; R. K u w a ³ e k, op.
cit., s. 31; A. U n t e r m a n, ¯ydzi. Wiara i ¿ycie, Warszawa–£ódŸ 1989, s. 250–251.
5 Wiele informacji na ten temat zawieraj¹ sprawozdania ze zjazdu rabinów z obszaru okupacji austro–wê-
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
383
sko rabina wymaga³y œwiadectw posiadania odpowiedniej wiedzy religijnej i nienagannego
prowadzenia siê (tzw. konduity), a tak¿e wykszta³cenia ogólnego i znajomoœci w mowie
i piœmie jêzyka rosyjskiego. Egzamin sk³ada³ siê z czêœci ustnej i pisemnej. Obejmowa³ czytanie, dyktando i znajomoœæ regu³ gramatycznych. W komisjach egzaminacyjnych zasiadali m.in. nauczyciele miejscowych szkó³ œrednich. Kandydaci obowi¹zani byli te¿ z³o¿yæ
przysiêgê lojalnoœci i wiernoœci cesarzowi6. Rosjanie tolerowali dzia³alnoœæ rabinów „duchowych”, do Lublina przybywaj¹cych zazwyczaj z prowincji, ale po ewakuacji rosyjskiej
w 1915 r. nowe w³adze czyni³y starania uporz¹dkowania spraw wyznaniowych. W piœmie
przes³anym przez c. i. k. Komendê w Lublinie do miejscowego Dozoru Bo¿niczego
z 17 paŸdziernika 1917 roku czytamy:
„Z powodu pewnego konkretnego wypadku przypomina siê przepisy obowi¹zuj¹ce od dawna w Polsce. Statut izraelickich gmin wyznaniowych z 1820/1821 roku wraz
z uzupe³nieniami nie zna dwóch rodzajów rabinów („kazionny” i „duchowy”), lecz tylko
jednego, który za³atwia tak funkcje duchowe, jak i administracyjne. Praktyka stosowana
w ten sposób, ¿e formalnie przekazuje siê rabinat jakiemuœ znaj¹cemu j. urzêdowy (nauczyciel, aptekarz), podczas gdy kto inny spe³nia funkcje duchowe — praktyka taka jest
przeciwna prawu i w przysz³oœci nie bêdzie tolerowan¹”7.
Wykluczono z szeregu cz³onków rabinatu „duchowych”, zatwierdzaj¹c jedynie rabinów i podrabinów urzêdowych (rosch–bet), którzy mieli œciœle przestrzegaæ swych wyraŸnie
okreœlonych prawem obowi¹zków. Nakazano te¿ ich rezygnacjê z wszelkich dodatkowych
Ÿróde³ dochodu (m.in. z op³at za udzielanie porad w sprawach maj¹tkowych czy rodzinnych, z tytu³u zasiadania w s¹dach rabinackich bejt–din), ograniczaj¹c te dochody do
œrodków pochodz¹cych wy³¹cznie z bud¿etu danej gminy. Z „Przepisów odnosz¹cych siê
do rabinów gminnych”, ustalonych przez w³adze austro–wêgierskie dowiadujemy siê, i¿
„nie bêd¹ tolerowani rabini duchowi”, a stanowisko rabina urzêdowego powierzane mo¿e
byæ tylko osobie znaj¹cej jêzyk urzêdowy. Od kandydata wymagano „moralnej i politycznej nieskazitelnoœci”, formalnego wykszta³cenia (œwiadectwa egzaminu z³o¿onego za rz¹dów rosyjskich przed Komisj¹ Gubernialn¹ dla egzaminów rabinackich, które mia³o
odpowiadaæ zakresowi wiedzy wyniesionej ze szko³y wy¿szej pocz¹tkowej), a w przysz³oœci
zapowiedziano rozszerzenie warunków objêcia stanowiska o znajomoœæ jêzyka polskiego.
gierskiej, zorganizowanego w Lublinie we wrzeœniu 1916 r.: „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 26, 27, 28. Sprawê tê
poruszy³ tak¿e przebywaj¹cy w Lublinie na pocz¹tku 1916 r. przedstawiciel wiedeñskiego Rechtschutzvereinu,
nieznany z imienia dr Z.: „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 10.
6 AP w Lublinie (dalej: APL), Akta miasta Lublina 1874–1915 (dalej: MmL) 544 nlb., Przysiêga dla starozakonnych; APL Rz¹d Gubernialny Lubelski (dalej: RGL) AIV 1913:135 nlb.; APL RGL AIV 1913:329 nlb.; APL
RGL AIV 1914:13 nlb.; APL RGL AIV 1914:40 nlb. Warunki do spe³nienia przez kandydata na rabina urzêdowego zosta³y okreœlone w Rozporz¹dzeniu Komitetu Ministrów i zatwierdzone przez cesarza 18 lutego/3 marca
1885, Zbiór Ustaw i Rozporz¹dzeñ Rz¹dowych 1885, nr 35 art. 621. Za: APL K. u. k. Kreiskommando Lublin
(dalej: KKL) 657, k. 3–4.
7 Ibidem; Jako „duchowi” funkcje swe pe³nili w roku 1911 Szulim Garcsztark w Józefowie i Lejba Tajcher
w Tarnogrodzie w powiecie bi³gorajskim oraz przed wojn¹ i w latach okupacji austro–wêgierskiej Jakubson
z Be³¿yc w powiecie lubelskim, któremu tamtejsza gmina nie wyp³aca³a ¿adnej pensji. „Niegramotnego” rabina
Zylberminca w Kazimierzu nad Wis³¹ w prowadzeniu ksi¹g metrykalnych, korespondencji urzêdowej i innych
czynnoœciach wymagaj¹cych znajomoœci jêzyka rosyjskiego, zastêpowa³ wnuk oraz inne osoby trzecie. Chaim
L. Zylberminc by³ rabinem w miasteczku od 1879 roku, a po rosyjsku potrafi³ siê jedynie podpisaæ. APL Rz¹d
Gubernialny Che³mski (dalej: RGCh) 570 nlb.; APL RGL AIV 1911:359 nlb.; APL RGL AIV 1911:367 nlb.;
APL RGL AIV 1914:1 nlb.
384
KONRAD ZIELIÑSKI
Œwiadectwa wykszta³cenia musia³y byæ poœwiadczone przez rabina gminy gubernialnej
(gminy ¿ydowskiej w mieœcie gubernialnym). W przypadku braku lub zaginiêcia takiego
œwiadectwa, nale¿a³o przedstawiæ œwiadectwo poœwiadczone przez dwóch innych rabinów,
których podpisy musia³y byæ z kolei poœwiadczone przez w³adze administracyjne. Kandydata na rabina ostatecznie zatwierdza³o c. i. k. Generalne Gubernatorstwo Wojskowe
w Polsce8.
Wiêksze i zamo¿niejsze gminy ¿ydowskie (m.in. Lublin, Che³m, Rejowiec, Zamoœæ)
utrzymywa³y kilku rabinów, przy czym i tam nie wszyscy mieli papiery „urzêdowe” i pos³ugê pe³nili jako „duchowi”9. W miejscowoœciach, w których z ró¿nych powodów nie by³o
rabina urzêdowego, przynajmniej nominalnie funkcje rabinackie pe³nili rabini innych
gmin10. Rabini z miast powiatowych czêsto sw¹ wiedz¹ s³u¿yli s¹siednim gminom ¿ydowskim11. Sytuacjê niektórych gmin skomplikowa³o wyodrêbnienie guberni che³mskiej w roku 1912. W³adze rosyjskie zakaza³y pe³nienia funkcji rabinackich przez te same osoby
w gminach, które po reorganizacji znalaz³y siê na obszarze dwóch ró¿nych guberni —
lubelskiej i che³mskiej (a wczeœniej tak¿e zlikwidowanej guberni siedleckiej). Rozporz¹dzenie odnosi³o siê zarówno do funkcji sta³ych, jak i czasowych zastêpstw12. Inna sytuacja
by³a w przypadku rabina z podlubelskiej Wieniawy: w chwili w³¹czenia osady w granice
administracyjne Lublina, tamtejszy dozór w³¹czono do dozoru lubelskiego, a rabin wieniawski Lejzor Ezra Kerszenbaum zosta³ jednym z cz³onków lubelskiego rabinatu13.
8 APL KKL 657, k. 1–19.
9 W Lublinie by³o czterech rabinów, w Zamoœciu przynajmniej dwóch, Wajsbrodt i Szternfeld, w Che³mie
czterech, w Rejowcu utrzymywano rabina i podrabina. Cf. m.in. K. Z i e l i ñ s k i, Ludnoœæ ¿ydowska w powiecie
che³mskim w latach 1914–1918, „Rocznik Che³mski” t. II, 1996, s. 192.
10 K. Z i e l i ñ s k i, ¯ydzi che³mscy 1912–1918, „Rocznik Che³mski” t. III, 1997, s. 203–230.
11 Naftali Czerwony Kamieñ by³ rabinem urzêdowym gminy w powiatowym Krasnymstawie, ale czasowo
sprawowa³ te¿ pieczê nad gmin¹ w Goraju. Abraham Bronsztejn sprawowa³ funkcje rabina w Szczebrzeszynie,
Goraju i Frampolu w powiecie zamojskim oraz Józefowie w powiecie bi³gorajskim. Funkcji tych nie sprawowa³
równoczeœnie, niemniej jednak musia³ cieszyæ siê du¿ym powa¿aniem, skoro chcia³o go widzieæ u siebie — nawet
je¿eli by³o to podyktowane koniecznoœci¹, a¿ szeœæ oddalonych od siebie ¿ydowskich gmin wyznaniowych.
W Józefowie wybrano rabinem miejscowego, Szulima Listenberga, ten nie zosta³ jednak z braku odpowiednich
kwalifikacji zatwierdzony przez w³adze. Stosowne dokumenty mia³ przedstawiæ do l paŸdziernika 1914, czego
nie uczyni³ do grudnia tego roku. Nie wiadomo jednak, czy funkcji rabina nie pe³ni³ jako „duchowy”. Kilku
okrêgom bo¿niczym s³u¿yli jeszcze Szulim Garcsztark, Iser Jawic, Jankiel Kantor i Hersz Goldsztejn. Ten ostatni,
rabin w Janowie, cieszy³ siê du¿ym powa¿aniem ludnoœci, a i w³adze rosyjskie ocenia³y go jako jednego z bardziej
kompetentnych i odpowiedzialnych rabinów. Such–Ber Kowartowski, s³u¿¹cy na sta³e w Dubience, w Horodle
jedynie zastêpowa³ choruj¹cego i urlopowanego Szyjê Mendla, podobnie jak Czerwony Kamieñ od roku 1913
zastêpowa³ Moszka Bankiera w ¯ó³kiewce. Moszek Bankier nie powróci³ ju¿ na swe stanowisko. Rabinem
urzêdowym zosta³ w ¯ó³kiewce w 1907 r. i ze wzglêdu na z³y stan zdrowia w 1913 r. zrezygnowa³ z dalszego
pe³nienia tej funkcji. Zastêpowaæ go mia³ z pensj¹ 150 rubli rocznie rabin Czerwony Kamieñ. Mordko Josif Arbuz
z miejscowoœci Œwier¿e w powiecie che³mskim prosi³ o przeniesienie do pobliskiego Sawina, a proœbê sw¹
motywowa³ tym, ¿e w Sawinie mieszka wiêcej ¯ydów ni¿ w podleg³ych mu Œwier¿ach. Cf. APL RGL AIV
1910:100 nlb.; APL RGL AIV 1913:532 nlb.; APL RGL AIV 1914:142 nlb.
12 APL RGL AIV 1914:140 nlb.; APL RGL AIV 1914:142 nlb.
13 Rabin Szternfeld z Zamoœcia w roku 1914 by³ kantorem synagogi w Zamoœciu–Nowej Osadzie, zaœ
g³ównym rabinem miasta by³ Sz. J. Wajsbrodt. Chil Goldberg by³ rabinem w Kurowie do 1913 r., po jego œmierci
zast¹pi³ go Ariel Mordko Rabinowicz. Jakub Sznejderman by³ w styczniu 1916 r. rabinem be³¿yckiego i chodelskiego okrêgów bo¿niczych, zaœ w lutym 1918 r. rabinem w Chodlu by³ Icek Szulim Kronenblat.
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
385
Wyborowi rabina towarzyszy³y wielkie emocje. Zdarza³o siê, ¿e jednog³oœnie wybierano osobê popieran¹ przez ca³¹ miejscow¹ spo³ecznoœæ — wszystkie 88 g³osów pad³o na
urzêduj¹cego do dnia wyborów w charakterze rabina duchowego Szulima Garcsztarka
w Józefowie w grudniu 1911 r. (co wiêcej — nikt nie zbojkotowa³ wyborów rabina, g³osowa³o tylu ¯ydów, ilu mia³o prawo wyboru). Garcsztark jednak nadal pe³ni³ swe funkcje
tylko jako rabin duchowy — w³adze nie przychyli³y siê do próœb mieszkañców, w których
ci pisali, ¿e rabin ju¿ od dwunastu lat z powodzeniem i bez skarg nañ pe³ni swe obowi¹zki
i nie zatwierdzi³y Garcsztarka na stanowisku rabina urzêdowego w miasteczku14. Du¿e
poparcie miejscowej ludnoœci mia³ inny rabin duchowy, Judka Garden z Biskupic ko³o
Lublina. Garden, „inteligentny i z pe³nem wykszta³ceniem”, funkcje rabina pe³ni³ rzekomo bezp³atnie. Gdy w 1916 r. mniej pob³a¿liwe w tych sprawach od rosyjskich okupacyjne
w³adze austro–wêgierskie nakaza³y wyznaczyæ pensjê dla rabina urzêdowego, miejscowi
¯ydzi sprzeciwili siê temu twierdz¹c, ¿e gminê nie staæ na utrzymywanie „narzuconego
rz¹dem rosyjskim rabina cywilnego”, stale mieszkaj¹cego zreszt¹ w Piaskach (chodzi³o
o Jankiela Abrama Troppe). Sam Troppe, rabin urzêdowy w Piaskach mianowany bezterminowo przez Lubelski Rz¹d Gubernialny w 1897 r., narazi³ siê i czêœci mieszkañców
Piasków. Skar¿ono siê nañ jeszcze w³adzom rosyjskim w 1914 r., a wœród dokumentów
c. i. k. Komendy Powiatowej w Lublinie zachowa³a siê korespondencja, z której wynika,
¿e rabin Troppe, jako kierownik ¿ydowskiej sekcji aprowizacyjnej miejscowego Komitetu
Ratunkowego, dopuœci³ siê nieprawid³owoœci w pe³nieniu tej funkcji. Kilkaset osób wystosowa³o do w³adz ¿¹danie usuniêcia Troppego z komitetu. W œledztwie okaza³o siê jednak,
¿e petycja z ¿¹daniem usuniêcia Troppego by³a poniek¹d sfa³szowana — g³ówny przeciwnik rabina, Nuta Szarf, wraz z Abramem Fajgenbaumem, zbierali bowiem podpisy pod
pismem w zupe³nie innej sprawie. Ostatecznie rozstrzygn¹æ mia³ zarz¹d Komitetu Ratunkowego w Piaskach pod przewodnictwem hrabiego Edmunda Scipio del Campo. Prawda
zapewne le¿a³a poœrodku zw³aszcza, ¿e niektórzy piaseccy ¯ydzi woleli odbieraæ przydzia³ow¹ m¹kê w sklepie Komitetu, nie zaœ od Troppego15.
Niesnaski zdarza³y siê i w innych gminach. Ariel Mordko Rabinowicz, wybrany po
œmierci Chila Goldberga w 1913 r. rabinem w Kurowie, mia³ przeciwko sobie du¿¹ grupê
miejscowych ¯ydów, skar¿¹cych siê w³adzom na sfa³szowanie wyborów; podobnie bywa³o
i w innych gminach. Niezadowolenie wiernych czêsto budzi³ fakt ¿¹dania dodatkowych
lub podwy¿szonych op³at za pos³ugê religijn¹, a ¿e czêsto w³aœnie rabin rozprowadza³ np.
m¹kê na macê przed œwiêtem Paschy, ¿¹daj¹c przy tym, wed³ug wiernych, zawy¿onych cen,
skargi nañ wp³ywa³y nierzadko. Za wypisanie aktów urodzenia czy zgonu tak¿e ¿¹dano
wy¿szych op³at — ¿ydowscy mieszkañcy Bi³goraja skar¿yli siê na rabina Icka Zylbermana,
¿e ten, „¿eruj¹c na ciemnocie i nieznajomoœci prawa przez ludnoœæ”, doszukuje siê braków
w dokumentach i ¿¹da wygórowanych b¹dŸ dodatkowych op³at16. Niektórzy rabini kompromitowali siê w oczach tak wiernych, jak i w³adz. Nienajlepsz¹ s³aw¹ zapisa³ siê w pa-
14 APL RGL AIV 1911:367 nlb., „Jozefow, bi³gorajskogo ujezda, o wybor duchownym bo¿nicznogo
okruga”.
15 APL KKL 661, k. 1–2; APL RGL AIV 1914:1 nlb.; APL KKL 654, k. 7–30.
16 APL RGL AIV 1913:114 nlb. O sprzeda¿ m¹ki po zawy¿onych cenach oskar¿ano rabina Szternfelda
w Zamoœciu–Nowej Osadzie; dodatkowych op³at za pos³ugê religijn¹ i wypisywanie aktów urodzenia i zgonu
mia³ ¿¹daæ rabin Tobiasz Lewi z Wisznicy: APL RGL AIV 1910:167 nlb.; APL RGCh 562 nlb.; APL RGCh
629 nlb.
386
KONRAD ZIELIÑSKI
miêci che³mian rabin Josef Kagan, wspó³w³aœciciel magazynu ksi¹¿ek i sk³adu aptecznego
w mieœcie. G³ównym i urzêdowym rabinem w mieœcie by³ od 1910 r., ale wczeœniej ju¿
pe³ni³ funkcje rabina. W marcu 1915 r. rabin samowolnie i bez powiadomienia w³adz uda³
siê w interesach do Lwowa, a stamt¹d do Moskwy. Owa niesubordynacja kosztowa³a go
utratê stanowiska zw³aszcza, ¿e Kagan przywióz³ ze Lwowa w celach spekulacyjnych
alkohol (podczas rewizji w domu rabina znaleziono 180 butelek). Ca³e zdarzenie wywar³o
na miejscowej spo³ecznoœci „przygnêbiaj¹ce wra¿enie” tym bardziej, ¿e przedsiêbiorca
i rabin tak du¿ej gminy jak che³mska, by³ cz³owiekiem stosunkowo zamo¿nym17. Rabin
che³mski by³ zreszt¹ postaci¹ nietuzinkow¹ — w roku 1910 do che³mskich w³adz policyjnych trafi³a anonimowa skarga, szczegó³owo wymieniaj¹ca wszystkie przewinienia rabina.
W owym anonimowym „rejestrze” znalaz³y siê m.in. podejrzenia o defraudacjê czêœci
pieniêdzy gminnych, przeznaczonych na remont domu modlitwy oraz pos¹dzenia o sprzyjanie ugrupowaniom socjalistycznym. W roku 1905, w trakcie wojny z Japoni¹, Kagan
wypisywa³ miejscowym ¯ydom zaœwiadczenia, w których podawa³ fikcyjn¹ liczbê dzieci
zagro¿onego poborem, co umo¿liwia³o uzyskanie zwolnienia od odbycia s³u¿by wojskowej.
W 1906 r. mia³ ukrywaæ przed policj¹ dentystkê nazwiskiem Boruchina, cz³onkiniê bli¿ej
nie sprecyzowanej „che³mskiej grupy rewolucyjnej”. W 1909 r. w nale¿¹cym doñ magazynie ksi¹¿ek znaleziono broszury o treœci rewolucyjnej; w swym sk³adzie aptecznym zatrudnia³ w charakterze kasjerki Rozê Luxemburg, nale¿¹c¹ do grupy komunistów–anarchistów, oskar¿anych o napad na magazyny kupca Rozena w Che³mie. Œledztwo w sprawie
Kagana zakoñczy³o siê we wrzeœniu 1912 r. — nie udowodniono mu pope³nienia zarzucanych czynów ani sprzyjania ruchom wywrotowym. O kontrabandê oskar¿ano te¿ rabina
Lejzora Ezrê Kerszenbauma z Wieniawy, a jak pisa³a grupa mieszkañców osady w 1913 r.,
Kerszenbaum, który godnoœæ rabina pe³ni³ ju¿ od lat szeœciu, a od 1911 r. by³ rabinem
urzêdowym, wszystkie miejsca w zarz¹dzie gminy poobsadza³ „swoimi ludŸmi”. Zasiadali
tam felczer Szmul Kornelsztajn, Josif Flaksman i Hersz Bresler. Przeciwników rabina i ich
popleczników spotykaæ mia³y liczne nieprzyjemnoœci — od niedopuszczania ich do czytania Tory w synagodze, poprzez utrudnianie interesów, bojkot, po wyzwiska i wybijanie szyb
w oknach18. Przedwyborcza gor¹czka nie omija³a ¿adnej gminy, tak¿e lubelskiej. Naczelnym rabinem dla miasta Lublina by³ od 1909 r. Eliasz Klatzkin. W burzliwych wyborach
tego roku jego przeciwnikami byli: popierany przez miejscow¹ inteligencjê i zamo¿nych
lubelskich kupców Chaskiel Libszyc, syn zmar³ego rabina lubelskiego i Szmul Kligsberg,
rabin w Irenie–Bobrownikach. Klatzkin, który mia³ zwolenników wœród „ciemnej masy miejscowej gminy”, zdecydowanie zwyciê¿y³. W momencie obejmowania stanowiska
w Lublinie by³ ju¿ cz³owiekiem w podesz³ym wieku. Urodzi³ siê w roku 1848 w Orszy
w guberni mohylewskiej, œwiadectwo rabinackie otrzyma³ w 1885 r. w Siedlcach i od tego
czasu sprawowa³ urz¹d podrabina w Berezie Kartuskiej i Mariampolu. Przeciwnicy zarzucali mu niedostateczne wykszta³cenie, ale i nielojalnoœæ wobec w³adz carskich. Grupa
lubelskich ¯ydów wystosowa³a po jego zwyciêstwie list do miejscowego gubernatora
Mienkina, w którym napisano, ¿e jest on zagorza³ym zwolennikiem syjonizmu (nie zakazanego wprawdzie, ale „Ÿle widzianego” przez w³adze). Lubelski Rz¹d Gubernialny
17 APL RGCh 606, k. 1–12; APL RGCh 625 nlb.; APL RGCh 2137 nlb.; APL Urz¹d Wojewódzki Lubelski,
Wydzia³ Spo³eczno–Polityczny (dalej: UWL WSP) 712 k. 4; tak¿e „Ziemia Lubelska” 1915, nr 98.
18 APL RGL A IV 1910:192 nlb.; APL RGL AIV 1913:66 nlb.; APL RGL AIV 1914:1 nlb.
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
387
przeprowadzi³ dochodzenie w sprawie Klatzkina, ale po wydaniu o nim jak najlepszej
opinii przez Rz¹d Gubernialny Suwalski, któremu administracyjnie podlega³a gmina
¿ydowska w Mariampolu, w³adze gubernialne w Lublinie zatwierdzi³y jego kandydaturê
na stanowisku rabina urzêdowego miejscowej gminy starozakonnych. Wielki przeciwnik
i kontrkandydat Klatzkina, Libszyc, usi³owa³ jeszcze sk³oniæ go do rezygnacji z zajmowanego stanowiska, gro¿¹c miêdzy innymi kl¹tw¹ rabinów z Konina, £odzi i Brzeœcia, z którymi by³ spowinowacony. Klatzkin jednak nie ugi¹³ siê i pe³ni³ swe funkcje a¿ do roku 1925,
kiedy to postanowi³ wyjechaæ do Palestyny19. Od roku 1917 gmina lubelska, obok Klatzkina, zatrudnia³a jeszcze trzech podrabinów: Nusyma Rajfmana, Josera Mendla Przysuchê
i dotychczasowego rabina wieniawskiego, wspomnianego wy¿ej Lejzora Ezrê Kerszenbauma20. Z kolei rabinem polowym lubelskiego c. i. k. garnizonu mianowany zosta³
w 1916 r. oberkantor synagogi przemyskiej, Maks Freiman21.
Zarówno dla ma³omiasteczkowej spo³ecznoœci, jak i mieszkañców wielkich jak na
Lubelszczyzê miast — Che³ma czy Lublina, wybory rabina by³y spraw¹ wielkiej wagi.
„Swój” cz³owiek na tym stanowisku gwarantowa³ nie tylko wspomniane wy¿ej zaszczytne
czytanie Tory, ale czêsto z racji pe³nionych funkcji przybli¿a³ powodzenie w bardziej
przyziemnych sprawach — choæby poprzez poparcie dla starañ o intratn¹ koncesjê czy
zgodê na sprzeda¿ m¹ki paschalnej. W niektórych gminach wybór szkolnika do miejscowej
talmud–tory, kantora, rzeŸnika i rzezaka oraz obsada innych, mniej lub bardziej wa¿nych
stanowisk w gminie, le¿a³y w gestii rabina i cz³onków zarz¹du gminy. Nie wybierano ich
w ogólnych wyborach czy na zebraniach wspó³wyznawców. Nie dziwi wiêc, ¿e miejscowe
koterie i stronnictwa, a tak¿e rywalizuj¹ce ze sob¹ grupy chasydzkie, do maksimum wytê¿a³y swe si³y dla poparcia konkretnego kandydata. Kandydat móg³ wzbudzaæ niechêæ
czêœci miejscowej spo³ecznoœci z bardzo ró¿nych, niekiedy nawet b³ahych powodów, to
samo dotyczy³o i cz³onków zarz¹du. Malkontentów zwykle nie brakowa³o — mno¿y³y siê
skargi o fa³szowanie wyborów, zbyt póŸne ich rozpisanie lub zg³oszenie list kandydatów,
wywieranie zakulisowych nacisków na wyborców, przekupstwo. Spory zdarza³y siê równie¿
przy obsadzie innych stanowisk obieralnych, wa¿nych dla funkcjonowania gminy, jak
rytualny rzeŸnik (czochet, szojchet) czy rzezak (mohel). Przyk³adowo, w niewielkich Piaskach w lipcu 1916 r. praktykowa³o dwóch rzeŸników „zwyczajnych” oraz dwóch rytualnych. Ci ostatni to Abram Majer Fajgenbaum i Abram Grafsztajn, przy czym Grafsztajn
zosta³ „przed kilku laty sprowadzony przez czêœæ ¯ydów skutkiem nieporozumieñ miêdzy sob¹”. W Be³¿ycach by³o a¿ czterech rzeŸników rytualnych: Abandel Ka³ma, Chaskiel Szpiro, Abandel Trope i Perec Goldberg, chocia¿ w zupe³noœci, jak stwierdza³y w³adze,
wystarczy³oby dwóch22. Szalom Wasersztrum z niewielkiego miasteczka Markuszowa w powiecie pu³awskim po latach wspomina³, ¿e na krótko przed wybuchem I wojny œwiatowej
miasteczko za spraw¹ miejscowych chasydów podzieli³o siê na dwa obozy w zwi¹zku
z wyborem nowego rzeŸnika. Cz³owiek popierany przez zwolenników cadyka z Radzynia,
nosz¹cych z przyczyn niewiadomych autorowi wspomnieñ b³êkitn¹ nitkê wplecion¹ w cy-
19 J. L. H u r w i t z – S z t e r n f e l d, ¯ycie religijne, [w:] Dos Buch fun Lublin, Pary¿ 1952, s. 171.
20 Zaanga¿owanie w ruch syjonistyczny by³o dla pochodz¹cych z ziem litewskich rabinów czymœ najzupe³niej
normalnym, podczas gdy ortodoksi z Królestwa traktowali ca³y ruch syjonistyczny jako odstêpstwo od wiary
zw³aszcza, ¿e czêsto mia³ on tutaj zabarwienie antyreligijne lub wrêcz lewicowe. R. K u w a ³ e k, op. cit., s. 51–58.
21 „Myœl ¯ydowska” 1916, nr 13.
22 APL KKL 656, k. 50; APL KKL 660, k. 7–8; APL RGL AIV 1903:116 nlb.; APL RGL AIV 1910:91 nlb.
388
KONRAD ZIELIÑSKI
ces, spotka³ siê z odpraw¹ zwolenników dynastii chasydzkiej z Kocka23. RzeŸnik radzyñski,
popierany tak¿e przez miejscowego rabina, by³ oczerniany przed w³adz¹ carsk¹, a miêso
pochodz¹ce z jego uboju og³oszono za niekoszerne. O niechêci chasydów kockich do
nowego rzeŸnika i o g³oœnej „œwiêtej wojnie” pomiêdzy chasydami w miasteczku wspomina³ tak¿e Mosze Nachszon24. Przytoczone przyk³ady i relacje dobrze œwiadcz¹ o atmosferze wyborów gminnych, roli gminy ¿ydowskiej jako instytucji, znaczeniu jej urzêdników
oraz tradycji w ¿yciu ludnoœci ¿ydowskiej.
Gmina op³aca³a tak¿e chazana–kantora (gminy zasobniejsze oprócz zatrudniania
kantora „powszedniego” wynajmowa³y jeszcze na czas wa¿niejszych œwi¹t religijnych, np.
na noworoczne Rosz Haszana dodatkowego kantora, czêsto z pomocnikiem), wspomnianego wy¿ej rytualnego rzeŸnika, który musia³ posiadaæ fachowy dyplom rzeŸniczy, zgodê–koncesjê rabinack¹ i cieszyæ siê absolutnym zaufaniem wiernych, pisarza (sofera),
nauczyciela przyœwi¹tynnej szkó³ki (szkólnika, me³ameda), rytualnego rzezaka i ca³y szereg dozorców (szamesów), pomocników i dodatkowej s³u¿by25. Gminy zatrudnia³y tak¿e
asesorów (dajanin, dajon), którym p³acono ze œrodków bud¿etowych (jak Szyji Palinkerowi
w Lublinie w 1917 r.) albo wynagradzano w inny sposób (w Be³¿ycach Szulim Rotenstein
pobiera³ wynagrodzenie od rzezaków i rzeŸników)26. W ubo¿szych gminach te same osoby
pe³ni³y ró¿ne funkcje — w Piaskach podrabin Szloma Licht by³ asesorem, a w podlubelskim G³usku rabin Josef Kartofel by³ zarazem kantorem, a rzeŸnik — obrzezaczem.
£¹czenie funkcji zdarza³o siê i w wiêkszych gminach. Zamojski podrabin Szternfeld by³
kantorem w Zamoœciu–Nowej Osadzie27.
Œwiecki cz³on dozoru bo¿niczego stanowi³ zarz¹d wybierany na okres lat trzech.
W jego gestii le¿a³y sprawy administracyjne i finansowe, uk³adanie bud¿etu, budowa
i remonty urz¹dzeñ gminnych, pomoc najubo¿szym, utrzymywanie przytu³ków i ochronek, sprawy podatkowe etc. Dziennik korespondencyjny, ksiêgowoœæ i wszelk¹ korespondencjê prowadzono w jêzyku urzêdowym, hebrajskiego u¿ywano przy sporz¹dzaniu wykazów miejsc (tzw. miast) w synagodze, pomników nagrobnych, sprawach kultu religijnego28.
23 Pierwotnie jedno z pasemek cyces by³o barwione na niebiesko, o czym widocznie byli poinformowani
wierni dawnej tradycji chasydzi radzyñscy w Markuszowie. W omawianym okresie nie by³o to ju¿ jednak œciœle
przestrzegane. Cf. A. U n t e r m a n, Encyklopedia tradycji i legend ¿ydowskich, Warszawa 1994, s. 64.
24 Sz. W a s e r s z t r u m, Wspomnienia z przesz³oœci, [w:] Churban un Gwura fun sztet³ Markuszów, Tel–Awiw
1955, s. 27–28; M. N a c h s z o n, Chasydzka wojna pomiêdzy Radzyniem a Markuszowem, [w:] Churban un Gwura,
s. 59–64.
25 W ma³ych miejscowoœciach przetrwa³ zwyczaj utrzymywania przez ludnoœæ (poza bud¿etem gminy) ¯yda,
który nad ranem budzi³, pukaj¹c w okiennice lub potrz¹saj¹c dzwonkiem, wiernych, g³ównie tzw. „bethamidraszników”, do samodzielnego studiowania Tory lub na modlitwê w synagodze. P³acili mu z regu³y rodzice owych
uczniów. O jednym z takich wekierów (budz¹cych), imieniem Icchak Eli, wspomina³ Szalom Wasersztrum.
Szames Icchak Eli otrzymywa³ te¿ wynagrodzenie od gminy (wiejskiej) jako stró¿ nocny w miasteczku. S. W a s e r s z t r u m, op. cit., s. 26–27.
26 APL KKL 658 lb., „Lista rabinów i cz³onków zarz¹du poszczególnych dozorów bo¿niczych, 1917”.
„Dajon” to równie¿ sêdzia polubowny, rozjemca, ciesz¹cy siê du¿ym autorytetem, posiadaj¹cy pewien zasób
wiedzy religijnej i prawnej, niekoniecznie wchodz¹cy w sk³ad rabinatu.
27 APL KKL 658 nlb.; APL KKL 663 lb.; cf. te¿: APL RGCh 562 nlb.; APL RGCh 629 nlb.
28 Materia³y dotycz¹ce funkcjonowania i dzia³alnoœci gmin ¿ydowskich na LubelszczyŸnie w latach 1900–
–1920 znajduj¹ siê w Archiwum Pañstwowym w Lublinie. S¹ to m.in. akta miast (Lublin, Lubartów), zarz¹dów
powiatowych, c. i. k. komend powiatowych, rz¹dów gubernialnych che³mskiego i lubelskiego, Urzêdu Wojewódzkiego Lubelskiego (Wydzia³ Spo³eczno–Polityczny). bród³em informacji s¹ te¿ urzêdowe organy w³adz carskich
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
389
Lubelska gmina wyznaniowa, jedna z wiêkszych w zaborze rosyjskim, na terenie
okupacji austro–wêgierskiej skupia³a najwiêksz¹ liczbê wyznawców. Obejmowa³a ona
miasto Lublin wraz z s¹siednimi gminami wiejskimi i przedmieœciami (Wieniawê, w której
okr¹g bo¿niczy obejmowa³ osadê i miejscowoœci z gmin wiejskich Jastków i Konopnica,
w³¹czono w roku 1917)29. W sk³ad zarz¹du gminy w Lublinie w latach 1915–1918 wchodzili: Jakub Kipman (prezes), Henoch Rechtszaft, Szulim Szternfinkel, Srul Ajchenbaum,
Ela Aron Kirszenbaum, Moj¿esz Szczarañski i Boles³aw (Ber) Warman. Zarz¹d by³ cia³em
doœæ stabilnym, nie ulega³ wiêkszym zmianom personalnym i wiêkszoœæ z wymienionych
wchodzi³a w jego sk³ad kolejn¹ ju¿ kadencjê. W roku 1916 czasowo z powodu „przepracowania i nawa³u pracy zawodowej” zrezygnowa³ z cz³onkostwa mecenas Warman, którego zastêpowa³ Isochor Wolf Finkielsztajn (w latach 1917–1918 kurator szpitala ¿ydowskiego w Lublinie). W rzeczywistoœci mecenasa, który zrezygnowa³ te¿ z cz³onkostwa w ¯ydowskim Komitecie Ratunkowym, sk³oniæ do tego kroku mia³o co innego. Jak wyjaœnia³
to zaniepokojonym jego decyzj¹ czytelnikom neoasymilanckiej „Myœli ¯ydowskiej”, zdecydowa³ siê na rezygnacjê, gdy¿ nie chcia³ pracowaæ pod szyldem instytucji, które „na gruncie pracy spo³ecznej biernymi by³y i s¹”30. W wyborach zarz¹du gminy na lata 1918–1922,
przeprowadzonych 30 kwietnia 1918, wziê³o udzia³ zaledwie 344 osoby z 1427 uprawnionych do g³osowania (prawo g³osu by³o wielokrotne). Wybory odby³y siê w obecnoœci
urzêdnika wydelegowanego przez magistrat, Macieja Rataja, a z tych kandydatów wy³oniono dopiero zarz¹d. Porównuj¹c wyniki wyborów 1918 r. z wyborami z kwietnia roku 1914
zwraca uwagê jeden fakt. W 1914 r. Jakub Kipman, prezes miejscowej gminy i dyrektor
lubelskiej filii Banku Handlowego z £odzi, uzyska³ najwiêcej, 262 g³osy, po nim by³ przedsiêbiorca Moj¿esz Szczarañski z 177 g³osami. W 1918 r. Kipman by³ dopiero czwarty, a Szczarañski a¿ szesnasty. Dowodzi³oby to pewnej utraty wp³ywów i znaczenia reprezentowanej przez
pierwszego asymilacji, ale tak¿e reprezentowanej m.in. przez zamo¿nego chasyda Szczarañskiego ortodoksji. Obaj byli bowiem najbardziej reprezentatywnymi dla miejscowej spo³ecznoœci „filarami” popieranych przez siebie opcji politycznych31.
O ile w wiêkszych oœrodkach miejskich przedstawicielstwo ¿ydowskich gmin wyznaniowych by³o czêsto zró¿nicowane politycznie i œwiatopogl¹dowo, to w ma³ych miasteczkach i osadach z regu³y przewodzili ortodoksi. Z jednej strony spowodowane to by³o
faktem, ¿e gros ma³omiasteczkowej spo³ecznoœci to ludzie o tradycyjnej pobo¿noœci, ¿yj¹cy
„z Tor¹ w rêku”, z drugiej zaœ tym, ¿e nieliczni „postêpowi”, cz³onkowie i sympatycy partii
syjonistycznych i robotniczych czêsto bojkotowali wybory gminne. Konkurowa³y w nich
zwykle miêdzy sob¹ ró¿ne od³amy chasydów i osobistoœci œwieckie, zawsze jednak o ortodoksyjnym œwiatopogl¹dzie32. Czêsto wystawiano nawet nie tyle kandydatów poszczegól-
(che³mskie i lubelskie „Gubernskie Wiedomosti”) oraz dzienniki urzêdowe poszczególnych c. i. k. komend
powiatowych z lat 1915–1918.
29 Wed³ug danych austriackich, w roku 1916 Lubelski Okrêg Bo¿niczy liczy³ 33 560 wspó³wyznawców, w tym
15 254 mê¿czyzn i 18 306 kobiet: APL KKL 656, k. 19, „Podzia³ obwodu lubelskiego na okrêgi bo¿nicze”.
Cf. tak¿e APL KKL 664, k. 45–47; APL UWL WSP 730, k. 86, 90–102.
30 APL KKL 660, k. 31–33; APL KKL 704 nlb.; APL MmL 542 k. 39–43. Cf. te¿ Listy do redakcji „Myœl
¯ydowska” 1916, nr 19, 20, 21, 22.
31 APL MmL 544 nlb., „O wyborach czlenow Lublinskogo Jewrejskogo Popieczitielstwa na triechletie 1914,
1915, 1916 g.g. i 1918–1921 g.g.”
32 E. M e n d e l s o h n, Zionism in Poland. Formative Years 1915–1926, New Haven–London 1981, s. 11–12.
390
KONRAD ZIELIÑSKI
nych partii, co ludzi reprezentuj¹cych interesy okreœlonych grup zawodowych (w Markuszowie miejscowi rzemieœlnicy popierali od lat tê sam¹ osobê, która dba³a, aby narzucana
im sk³adka nie by³a zbyt wysoka)33.
Dochodzi³o przy tym do ostrej walki wyborczej. W sierpniu 1911 r. odby³y siê w Szczebrzeszynie wybory do miejscowego dozoru bo¿niczego. Wybrano m.in. Mordkê Flajszera
i Szymona Rajsa, ale wkrótce potem grupa mieszkañców z³o¿y³a skargê do w³adz carskich
na przebieg wyborów. Obaj elekci mieli w trakcie g³osowania siedzieæ przy urnach i wygra¿aæ publicznoœci, i¿ „jeœli nie odda na nich g³osów, to popamiêta”. Pogró¿ki odnios³y
pewien skutek, zw³aszcza ¿e Flajszer i Rajs byli cz³onkami zarz¹du miejscowej kasy
zapomogowo–po¿yczkowej, o czym nie omieszkali przypominaæ w trakcie g³osowania. Co
wiêcej za ich spraw¹ do oddania g³osów dopuszczono ludzi nie p³ac¹cych sk³adki bo¿niczej, a wiêc nie posiadaj¹cych prawa g³osu, a ci g³osowali oczywiœcie na Flajszera i Rajsa. W tej sytuacji wybory ponowiono we wrzeœniu. Wziê³o w nich jednak udzia³ zaledwie
82 z 221 uprawnionych, mniej ni¿ po³owa, tote¿ wybory znów powtórzono w grudniu tego
roku. Tak¿e wówczas frekwencja nie dopisa³a, ale zjawi³o siê 124 uprawnionych, tote¿
w³adze wynik wyborów uzna³y, ale z jednym zastrze¿eniem — nie zatwierdzono Rajsa,
który posiada³, wed³ug burmistrza, opiniê notorycznego d³u¿nika. Ca³a sprawa ci¹gnê³a
siê jeszcze przesz³o rok — dopiero w styczniu 1913 r., gdy Rajs oczyœci³ siê przed w³adzami
ze stawianych mu zarzutów, a Flajszer zachorowa³, zarz¹d szczebrzeszyñskiej gminy ¿ydowskiej ostatecznie siê ukonstytuowa³34.
Opisana sytuacja nie by³a wyj¹tkowa. Latem 1914 r. w Lubartowie, po wyborach
cz³onków zarz¹du miejscowej gminy, pad³o oskar¿enie pod adresem rabina urzêdowego
w mieœcie, Geldbluma oraz jednego z nowo wybranych cz³onków dozoru, Chaskiela Kowartowskiego, i¿ zawczasu przygotowali kartki z fikcyjnymi g³osami na kandydaturê tego ostatniego. Z kolei wybory cz³onków zarz¹du gminy wyznaniowej w Rejowcu na lata 1913–1915 przek³adano a¿ czterokrotnie. W wyznaczanych terminach na zebraniach
gminnych nikt z wyborców siê nie zjawia³ — miejscowa spo³ecznoœæ nie ¿yczy³a sobie
bowiem zmiany dotychczasowego zarz¹du. Ostatecznie w³adze rosyjskie same mianowa³y
kilka osób i ich zastêpców. Zdarza³o siê te¿, ¿e w³adze nie zatwierdza³y niektórych
kandydatów. Problemy by³y m.in. w Szczebrzeszynie ze wspomnianym wczeœniej Rajsem,
który mia³ wielu antagonistów wœród miejscowej ludnoœci; z kolei Chaim Puter z Tomaszowa nie uzyska³ po wyborach w kwietniu 1914 r. akceptacji w³adz z powodu „informacji
dlañ podejrzanych”. Niejednokrotnie wierni domagali siê odwo³ania zarz¹du lub poszczególnych jego cz³onków: ¯ydzi w Komarowie w powiecie tomaszowskim domagali siê
rezygnacji Eli Furera, gdy¿ dopuœci³ siê on defraudacji œrodków zgromadzonych w gminnej
kasie oszczêdnoœciowo–po¿yczkowej (wrzesieñ 1914 r.). W Bi³goraju Jakow Zylbercwajg
i Szulim Rofer za korzyœci materialne mieli oddaæ prawo uboju drobiu za cenê mocno
zani¿on¹, czym narazili na szwank dochody ca³ej gminy. Malwersacji dopuœcili siê tak¿e
cz³onkowie dozoru w Dubience, m.in. bezprawnie i z w³asn¹ zapewne korzyœci¹ po¿yczyli
niejakiemu Celelowi Rajchenbergowi czêœæ funduszy gminnych, do których jako zarz¹d
mieli dostêp (mia³y to byæ fundusze przeznaczone na budowê nowej ³aŸni)35. Sygnalizo33 A. W a j n r i b e n, Nasi urzêdnicy, [w:] Churban un Gwura, s. 65–70.
34 APL RGCh 527 nlb., „Szczebrzeszyn. O wybor czlenow jewrejskogo popieczitelstwa 1911–1913”.
35 APL RGCh 456 nlb.; APL RGCh 494 nlb.; APL RGCh 514 nlb.; APL RGCh 527 nlb.; APL RGCh
575 nlb.; APL RGCh 584 nlb.; APL RGL AIV 1914:189 nlb.
391
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
wany wczeœniej bojkot wyborów w gminach stosowany bywa³ ze wzglêdów „ideologicznych” przez zwolenników partii socjalistycznych i syjonistycznych. Niska frekwencja nie
zawsze œwiadczy³a o braku zainteresowania ¿yciem gminy, czêsto by³a to forma protestu
przeciwko potencjalnemu rabinowi czy cz³onkom zarz¹du oraz efekt intryg zwalczaj¹cych
siê grup wyborców36. W latach I wojny œwiatowej niska frekwencja nie by³a te¿ czymœ
szczególnym — wydarzenia wojenne zapewne pozbawi³y wielu wyborców mo¿liwoœci
oddania g³osu (mobilizacja i ewakuacja rosyjska, migracje). W Pu³awach w listopadzie
1907 r. g³osowa³o zaledwie 56 ze 132 uprawnionych; w Kurowie w 1908 r. z 242 zjawi³o siê
na wyborach 131; w Che³mie w maju 1913 r. na zebraniu gminnym w sprawie ustalenia
wysokoœci dodatkowej sk³adki na remont ³aŸni zjawi³o siê 271 z 465 uprawnionych; jeszcze
przed wybuchem wojny w Zaklikowie w wyborach rabina ze 171 uprawnionych wziê³o
udzia³ 106; w Be³¿ycach w 1918 r. z 227 uprawnionych, g³osowa³o zaledwie 12837.
¯ydowskie gminy wyznaniowe „od zawsze” boryka³y siê z k³opotami finansowymi, co
by³o nie do unikniêcia, skoro wiêkszoœæ z nich bud¿ety opiera³a na obowi¹zkowej sk³adce
bo¿niczej. Sk³adka, œci¹gana bezpoœrednio od ludnoœci, nap³ywa³a z regu³y z opóŸnieniem, uchylano siê od jej p³acenia lub starano siê zmniejszyæ jej wymiar. Poni¿sza tabela
nie obejmuje wszystkich gmin ¿ydowskich funkcjonuj¹cych na badanym terenie, jednak
pozwala zorientowaæ siê w udziale sk³adki bo¿niczej we wszystkich przychodach wybranych gmin w latach 1914–1915 (dane w rublach):
Tabela 1.
Wysokoœæ bud¿etów ¿ydowskich gmin wyznaniowych i udzia³ w nich sk³adki bo¿niczej
w latach 1914–1915 (w rublach)
Gmina ¿ydowska
Bud¿et–przychód
Sk³adka bo¿nicza
w przychodzie gminy
1
2
3
Bi³goraj
Che³m
Frampol
G³usk
Hrubieszów
Józefów pow. Bi³goraj
Kamionka
Kazimierz
Krasnystaw
Kraœniczyn
1607,31
5682,00
446,90
439,02
4034,39
342,18
950,00
1101,05
1040,22
299,10
1109,31
2522,38
383,20
407,78
2783,39
274,78
950,00
989,50
897,02
249,10
36 A. W a j n r i b e n, op. cit., s. 65–70.
37 APL RGCh 498 nlb.; APL RGL AIV 1914:96 nlb.; APL KKL 660, k. 15–24; APL PZP 5 k. 22–24.
W czerwcu 1914 r. na zebraniu bi³gorajskiej gminy ¿ydowskiej w sprawie przyznania prawa do rytualnego uboju
byd³a i drobiu zjawi³y siê 184 osoby, w tym 42 „niegramotnych”. Prawo do g³osowania mia³o 275 cz³onków gminy.
W Bychawie w maju 1914 r., na zebraniu w sprawie postawienia bo¿nicy kobiecej (przybudówki) zjawi³o siê
132 z 220 uprawnionych. Wysoka by³a frekwencja na zebraniu w sprawie remontu ³aŸni w Komarowie. Przyby³o
100 ze 120 uprawnionych. APL RGCh 456 nlb.; APL RGCh 522 nlb.; APL RGL AIV 1914:200 nlb. Wybory do
zarz¹dów gmin wyznaniowych cf. te¿ APL RGL AIV 1914:162 nlb.; APL RGL AIV 1914:165 nlb.; APL RGL
AIV 1914:206 lb.
392
KONRAD ZIELIÑSKI
1
2
Krzeszów
Lublin
Michów
Siedliszcze
Œwier¿e
Sawin
Szczebrzeszyn
Tarnogród
Tomaszów
Uchanie
Wojs³awice
ZamoϾ
3
179,2938
27830,5539
922,40
718,33
919,24
376,95
978,16
487,6540
1329,93
394,75
434,92
5809,10
358,35
49540,39
922,40
898,33
919,24
376,95
1418,56
660,65
2002,20
484,25
443,92
7331,40
38 39 40
bród³o: APL RGCh 457; APL RGCh 463; APL RGCh 483; APL RGCh 488; APL RGCh 506; APL RGCh 536;
APL RGCh 604; APL RGCh 615; APL RGCh 616; APL RGCh 628; APL RGCh 630; APL RGCh 636;
APL RGCh 637; APL RGCh 638; APL RGCh 643; APL RGL AIV 1914:83; APL RGL AIV 1914:92; APL
RGL AIV 1914:204; APL RGL AIV 1914:294; APL RGL AIV 1914:295; APL RGL AIV 1914:296; APL RGL
AIV 1914:298; APL RGL AIV 1914:299; APL RGL AIV 1914:305; APL Zarz¹d Powiatowy Zamojski (dalej:
ZZP) 165.
W powiecie lubartowskim w Kamionce i Michowie oraz w Sawinie i Œwier¿ach w powiecie che³mskim 100% wp³ywów pochodzi³o ze sk³adki. W Wojs³awicach, w tym samym
powiecie, zaledwie 9 rubli w bud¿ecie opiewaj¹cym na sumê 443 ruble i 92 kopiejki nie
pochodzi³o ze sk³adki (by³a to op³ata dzier¿awna za plac przycmentarny).
Tabela 2.
Udzia³ sk³adki bo¿niczej w przychodach bud¿etów wybranych ¿ydowskich gmin wyznaniowych
Gmina
1
Józefów
Kraœniczyn
Sawin
Frampol
G³usk
Uchanie
Kazimierz
Krasnystaw
Siedliszcze
Bi³goraj
Powiat
Kategoria
gminy/wysokoϾ
bud¿etu (w rublach)
2
3
bi³gorajski
krasnostawski
che³mski
zamojski
lubelski
hrubieszowski
pu³awski
krasnostawski
che³mski
bi³gorajski
do 400
do 600
800–1200
Odsetek sk³adki
w bud¿ecie
4
80,3
83,3
100,0
85,7
93,0
81,5
89,9
86,2
89,3
69,0
38 Dane z lat 1912–1914: APL RGCh 463 nlb.; Dozór Bo¿niczy w Krzeszowie na lata 1915–1917 przewidywa³ wp³ywy w wysokoœci 247,14 rb., w tym 177,44 rb. sk³adki: APL RGCh 615 nlb.
39 Na 1915 r. gmina w Lublinie zamierza³a osi¹gn¹æ przychód 60965,10 rb., w tym 35391,20 rb. sk³adki.
Bud¿et ten uleg³ zmianie. APL RGL AIV 1914:204 nlb.
40 Dane z bud¿etu za lata 1912–1914: APL RGCh 506 nlb. W latach 1915–1917 przychód mia³ osi¹gn¹æ
660,15 rb., w tym ze sk³adki 497,15 rb. APL RGCh 615 nlb.
393
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
1
Szczebrzeszyn
Tomaszów
Che³m
Hrubieszów
ZamoϾ
Lublin
2
zamojski
tomaszowski
che³mski
hrubieszowski
zamojski
lubelski
3
4
1400–2100
68,9
66,4
44,4
69,0
79,2
56,2
4000–10000
powy¿ej 10000
bród³o: APL RGCh 483; APL RGCh 484; APL RGCh 488; APL RGCh 536; APL RGCh 604; APL RGCh 616;
APL RGCh 630; APL RGCh 637; APL RGCh 643; APL RGL AIV 1914:83; APL RGL AIV 1914:204; APL
RGL AIV 1914:294; APL RGL AIV 296; APL RGL AIV 1914:298; APL RGL AIV 1914:305; APL ZZP 165.
Analiza danych zawartych w tabelach pozwala twierdziæ, ¿e gminy mniej liczne
w wiêkszym stopniu ni¿ wiêksze opiera³y swój bud¿et na obowi¹zkowej sk³adce bo¿niczej,
chocia¿ nie by³o to regu³¹. W niewielkim Krzeszowie w bud¿ecie za 1914 rok udzia³ sk³adki
wynosi³ 50,0%, zaœ w latach 1915–1918 wynosiæ mia³ 71,7% (bud¿et na lata 1915–1918
opiewa³ na sumê 247,14 rb., w tym 177,44 rb. sk³adki)41. Zwykle jednak gminy wiêksze
uzupe³nia³y dochody ze sk³adki wp³ywami nie tylko z arendy ³aŸni, ale i domów modlitwy,
sklepów, placów i innych nieruchomoœci (w niewielkich i przewa¿nie biednych miasteczkach takie mo¿liwoœci by³y jednak ograniczone). Gmina w Che³mie w latach 1912–1914
uzyskiwa³a w sumie dochód 5682 rubli, w tym sk³adka wynosi³a zaledwie 44,4%. Z kolei
„Projekt bud¿etu Gminy ¯ydowskiej w Che³mie”, zatwierdzony jeszcze przez w³adze
rosyjskie na trzechlecie 1915–1918 przewidywa³, ¿e sk³adka wyniesie a¿ 4522 rubli 13 kopiejek, co stanowiæ mia³o a¿ 95,6%42.
Z zebraniem sk³adki bo¿niczej jej egzekutor, pobieraj¹cy 5% prowizji (st¹d w jego
w³asnym interesie le¿a³o wyegzekwowanie ca³ej nale¿nej gminie sumy)43, mia³ czêsto du¿e
problemy. Aby unikn¹æ p³acenia lub zmniejszyæ wymiar sk³adki, siêgano po ró¿ne sposoby.
Jednym z nich, czasem skutecznym, by³o p³acenie jej w miejscowoœci, w której wysokoœæ
sk³adki by³a ni¿sza: mo¿liwe to by³o w przypadku, kiedy by³o siê w posiadaniu nieruchomoœci i rzekomo mieszka³o w „tañszej” miejscowoœci, nale¿¹c tym samym do tamtejszego
okrêgu bo¿niczego. Przyk³adowo, Mordko Galbersztejn zwróci³ siê z proœb¹ do dozoru
bo¿niczego w Hrubieszowie o zwolnienie go z wnoszenia sk³adki, gdy¿ przebywaæ mia³
stale w jednej z s¹siednich wiosek, wchodz¹cej ju¿ w sk³ad kry³owskiego okrêgu bo¿niczego. Zarz¹d hrubieszowski jednak nie zgodzi³ siê twierdz¹c, ¿e Galbersztejn czêsto bywa
w Hrubieszowie, gdzie te¿ „odbywa religijne potrzeby”. Sprawa ci¹gnê³a siê od 1911 do
41 APL RGCh 628 nlb.
42 Fakt dwukrotnego zwiêkszenia wysokoœci wp³ywów ze sk³adki bo¿niczej t³umaczyæ mo¿na tym, ¿e
uwzglêdniono zwiêkszenie dochodów p³atników (mia³o na to wp³yw utworzenie nowej guberni z siedzib¹
jej w³adz w Che³mie). Podwy¿szona sk³adka mia³a za zadanie wyrównaæ niedobory w bud¿ecie, powsta³e ze
zmniejszenia wp³ywów z op³aty dzier¿awnej od dwóch sklepów (by³o: 291,55 rb., na lata 1915–1917 przewidziano
167,55 rb.), uwzglêdniono wy¿sze koszty utrzymania instytucji gminnych, p³ac urzêdników i pracowników
gminnych oraz rabinatu, o czym informuje projekt rozchodów w przytaczanym bud¿ecie. W projekcie na lata
1915–1917 nie by³o jednak dwóch pozycji: wp³ywów z op³aty dzier¿awnej z ³aŸni ¿ydowskiej i trzech sklepów przy
domu modlitwy przy ulicy Weso³ej. Czynsze dzier¿awne, w wysokoœci odpowiednio 2737,50 rb. i 93 rb. mia³y byæ
sfinalizowane w nastêpnych latach, tzn. nie w roku 1915, którego dotyczy³ konkretny projekt. Uwzglêdniaj¹c te
poprawki, udzia³ sk³adki bo¿niczej w bud¿ecie Gminy Che³mskiej na lata 1915–1917 musia³ byæ ni¿szy ani¿eli
95,6%. Cf. APL RGCh 616 nlb., Ob otczetnosti po Cho³mskamu bo¿nicznamu okrugu za 1915–1918 gody.
43 J. K i r s z r o t, op. cit., s. 46–77.
394
KONRAD ZIELIÑSKI
1914 r. Zarz¹d nie ust¹pi³, a Galbersztejn zobligowany zosta³ do wp³acenia zaleg³ych
sk³adek. Od ich wniesienia uchylali siê te¿ inni mieszkañcy Hrubieszowa44. A¿ w Pu³tusku
mia³ stale przebywaæ mieszkaniec Horod³a, Mordko Majer Dome, ale i w tym przypadku
horodelska gmina nie zwolni³a go od p³acenia sk³adki. Z kolei Moszek Giezungajt,
buchalter wojs³awickiego Towarzystwa Po¿yczkowo–Oszczêdnoœciowego, którego obarczono sk³adk¹ bo¿nicz¹ pierwszej klasy, protestowa³ twierdz¹c, ¿e nie posiada nieruchomoœci ani nie zajmuje siê ¿adnym „przemys³em” w Wojs³awicach i okolicach osady. Dozór
odpowiada³ na to, ¿e jako buchalter Giezungajt otrzymuje 800 rubli rocznej pensji, a nadto
posiada w osadzie dom murowany. 800 rubli by³o sum¹ niebagateln¹, skoro w roku 1914,
w którym mia³a miejsce sprawa, sk³adka bo¿nicza przynosi³a 403 ruble 22 kopiejki (opiera³
siê na niej ca³y bud¿et gminy — wysokoœæ sk³adki w I klasie wynosi³a w Wojs³awicach
26 rubli 90 kopiejek). Gdy wysokoœæ pensji i fakt posiadania domu potwierdzi³ wójt gminy,
w³adze stanê³y po stronie dozoru. Zreszt¹ buchalter musia³ byæ cz³owiekiem zamo¿nym,
skoro pensja rabina w Wojs³awicach rok póŸniej wynosi³a bez dodatków 250 rubli rocznie.
Takie przypadki zdarza³y siê w ka¿dej niemal gminie ¿ydowskiej. Gdy nie skutkowa³y
monity i ponaglenia niesolidnych p³atników, gminy zmuszone by³y uciekaæ siê do aresztów
nak³adanych na kapita³ handlowy, konto bankowe lub czynsze lokatorskie celem œci¹gniêcia nale¿noœci od d³u¿ników45.
Wa¿n¹ pozycj¹ w przychodach by³y op³aty za dzier¿awienie ³aŸni lub domu modlitwy,
ale nierzadko koniecznoœæ dokonania niezbêdnych remontów takich obiektów mocno
nadszarpywa³a gminny bud¿et46. Z regu³y zarz¹dzono wtedy dodatkow¹ sk³adkê, z której
zwolnione by³y osoby zaliczone do V klasy p³atniczej. Zdarza³o siê tak¿e, ¿e w zamian za
prawo dzier¿awy, zamiast pobieraæ czynsze, dzier¿awca obowi¹zany by³ dokonaæ w³asnym
sumptem remontu lub przebudowy obiektu47. Niekiedy protestowano przeciwko nak³ada-
44 APL RGCh 457 nlb.; APL RGCh 722 nlb.
45 Cf. m.in. APL AmL 167 nlb.; APL ChZP 33 nlb.; APL KKL 655 k. 13–15; APL KKL 656 k. 27; APL
RGCh 430 nlb.; APL RGCh 461 nlb.; APL RGCh 478 nlb.; APL RGCh 449 nlb.; APL RGCh 634 nlb.
O wysokoœci bud¿etów poszczególnych gmin, niestety tylko na terenie by³ej guberni che³mskiej, œwiadczy te¿
tabela op³at podatkowych, wnoszonych do Urzêdów Skarbowych z sum bo¿niczych: APL RGCh 563 nlb.,
„Rozpisanie posobija gosudarstwiennom Kaznaczejstwu iz sum bo¿nicznych okrugow Cho³mskoj guberni,
9 marta 1914 g.
46 Z raportu naczelnika powiatu bi³gorajskiego do Rz¹du Gubernialnego Che³mskiego dowiadujemy siê, ¿e
³aŸnia w Bi³goraju by³a w fatalnym stanie, a co gorsza, ze wzglêdu na bezpieczeñstwo sanitarne, wykluczono jej dalsze
u¿ytkowanie. Gmina nie mia³a œrodków na jej remont, tote¿ korespondencja w tej sprawie ci¹gnê³a siê od wrzeœnia
1913 do lutego 1914 r. Ostatecznie w³adze zgodzi³y siê na to, aby czêœciej zmieniaæ wodê w mykwie i utrzymywaæ
czystoœæ w ³aŸni, ale gmina i tak zosta³a zobligowana do przeprowadzenia remontu: APL RGCh 451 nlb.
47 W Wieniawie w 1914 r. na remont synagogi mieli z³o¿yæ siê wierni, których obarczono ca³kiem du¿¹
sk³adk¹ dodatkow¹. P³atnicy pierwszych czterech klas wnieœæ mieli odpowiednio po 69,55; 26,08; 12,87 i 2,07 rb.
Dawa³o to w sumie 1783 ruble i 56 kopiejek, i by³o kwot¹ znacznie przewy¿szaj¹c¹ wysokoœæ sk³adki w przeciêtnym bud¿ecie gminy w Wieniawie (na rok 1916 sk³adka ta w przychodach ca³ego bud¿etu wynosz¹cego
2050 koron austriackich to 2000 koron, co licz¹c rubel po kursie 3,35 korony za jeden, dawa³o zaledwie 597 rubli
i l kopiejkê). Z kolei Fiszel Rojtman, Josif Janowski i Motel Goldsztejn w Che³mie zgodzili siê dokonaæ remontu
gminnego domu modlitwy za zani¿on¹ cenê 4000 rb., za co otrzymali prawo do rozporz¹dzania oœmioma ³awkami
przez szeœæ lat (kosztorys remontu opiewa³ na 12147,93 rb.). Równie¿ w Che³mie cz³onek zarz¹du Gminy Lejba
Biderman oraz w³aœciciele domów w mieœcie Mordko Ling i Srul Jankiel Goldrajch, dokonaæ mieli remontu ³aŸni
„gospodarskim sposobem”. Z kolei w Hrubieszowie w lipcu 1914 r. tamtejsza gmina oddawa³a plac pod budowê
sklepu murowanego, zaœ inwestor, Aron Waldman, po wybudowaniu budynku mia³ prawo do jego bezp³atnej
dzier¿awy przez 10 lat. APL RGCh 459 nlb.; APL RGCh 503 nlb.; APL RGCh 569 nlb.; APL RGL AIV 1914:153
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
395
niu dodatkowej sk³adki, starano siê te¿ zmniejszyæ wymiar lub unikn¹æ dodatkowych
obci¹¿eñ. Dodatkow¹ sk³adkê zarz¹dzano nie tylko w przypadku koniecznoœci dokonania
niezbêdnych remontów urz¹dzeñ gminnych, ale i innych niedoborów w bud¿ecie. Miêdzy
innymi dodatkowo postanowiono obci¹¿yæ p³atników w Rejowcu, rozpisuj¹c sk³adkê na
koszta kuracyjne chorych (sk³adka wynios³a odpowiednio dla ka¿dej z klas 10,00; 1,20;
1,00 i 0,50 rubli)48.
Tabela 3.
Zestawienie wysokoœci sk³adek bo¿niczych w wybranych ¿ydowskich gminach wyznaniowych na terenie by³ej guberni lubelskiej w latach 1912–1916 (w rublach)49
Gmina
Bi³goraj
Che³m
Grabowiec
Hrubieszów
Kry³ów
Krzeszów
Sawin
Siedliszcze
Œwier¿e
Tarnogród
Wojs³awice
Turobin
Rejowiec
Tomaszów
Wieniawa
Data/Rok
Klasa I
Klasa II
1912–1914
1912–1914
1912–1914
1912–1914
1912–191 4
1912–1914
1912–1914
1912–1914
1912–1914
1912–1914
1912–1914
1913
1913–1915
1913–1915
1916
43,24
40,00
67,64
14,70
8,51
3,17–3,16
12,02–12,01
8,98–8,97
101,75
3,91–3,90
26,90
14,58
39,25
19,68–19,67
29,85
6,85
11,00
10,56
3,95
2,77
1,54–1,53
4,07–4,06
4,49–4,48
4,93–4,92
1,81–1,80
4,65
4,10
5,05
4,11
11,19
Klasa III
3,26–3,25
4,50
3,00
1,95
1,41–1,40
0,76–0,75
2,22–2,21
1,95–1,94
1,99
0,98–0,97
2,50
1,52
2,00
2,11
4,98
Klasa IV
0,87–0,86
1,68–1,69
0,98
1,04–1,03
0,46
0,41–0,40
1,21–1,20
0,99–0,98
0,63
0,45–0,44
0,32–0,29
0,75
1,00
1,00
0,72
bród³o: APL KKL 666; APL RGCh 457; APL RGCh 461; APL RGCh 463; APL RGCh 478; APL RGCh 479;
APL RGCh 480; APL RGCh 481; APL RGCh 482; APL RGCh 484; APL RGCh 485; APL RGCh 506; APL
RGCh 536; APL RGL AIV 1914:47.
Chocia¿ tabela powy¿sza w niektórych przypadkach odnosi siê do miejscowoœci
bardzo podobnych pod wzglêdem po³o¿enia, uprzemys³owienia, struktury zawodowej
i liczby mieszkañców oraz cz³onków ¿ydowskiej gminy wyznaniowej, zwracaj¹ uwagê
ogromne rozbie¿noœci i dysproporcje w wysokoœci sk³adek bo¿niczych (choæby Siedli-
nlb.; APL RGL AIV 1914:287 nlb.; APL KKL 666 k. 1–13. Kurs rubla: APL AmL 166 nlb. O remontach
³aŸni w Rejowcu i Tarnogrodzie: APL ChZP 35 nlb.; APL RGCh 516 nlb. Remont synagogi i gminnego
bethamidraszu w 1914 r. w Kamionce: APL RGL AIV 1914:92 nlb.
48 Przeciwko na³o¿eniu sk³adki dodatkowej w wysokoœci 100 rb. na remont ³aŸni w Tomaszowie protestowa³
Abram Gerszon, w³aœciciel domu w mieœcie, godz¹c siê na wp³atê po³owy tej sumy. APL RGCh 561 nlb.;
Rejowiec: APL RGCh 481 nlb.
49 W przypadku gminy w Grabowcu, p³atnicy klas I, II i IV obok podanych w tabeli sum wnosili jeszcze pó³
kopiejki. W Œwier¿ach p³atnicy klasy III wnosili dok³adnie l rubel i 99 i pó³ kopiejki. Wysokoœæ sk³adki podana
by³a w koronach austriackich, tutaj przeliczona po kursie 3,35 korony za rubel (APL RGCh 482 nlb.; APL RGCh
485 nlb.). Kurs rubla spad³ w listopadzie 1917 r. do 2,40 korony: APL AmL 166 nlb., Ustalenie kursu wyp³at sum
nale¿nych zarz¹dowi gminy ¿ydowskiej, 1917–1918. Cf. APL KKL 666 lb.
396
KONRAD ZIELIÑSKI
szcze, Wojs³awice, Œwier¿e — wszystkie miejscowoœci w powiecie che³mskim). Wysokoœæ
sk³adki I klasy w niewielkich Œwier¿ach, wynosz¹cej ponad 100 rubli, nie oznacza³a oczywiœcie wyj¹tkowej zamo¿noœci œwier¿an zw³aszcza, ¿e sk³adki w pozosta³ych klasach by³y
niewysokie i zbli¿one do innych gmin. Sk³adkê w wysokoœci 101,75 rb. wnosi³y tylko dwie
osoby: Uszer Segal, w³aœciciel fabryki i zak³adu w pobliskiej miejscowoœci Ruda oraz
mieszkaniec Warszawy, Lejba Monk, posiadaj¹cy w Œwier¿ach tartak. Nale¿y przypuszczaæ, ¿e przynajmniej Monk mia³ niema³e k³opoty z zarz¹dem Warszawskiej Gminy
¯ydowskiej, gdzie powinien by³ wnosiæ sk³adkê — co by³o korzystne dla niewielkich gmin
wyznaniowych, jak Œwier¿e (Segal i Monk pokrywali bowiem we dwóch 40% ca³ej obowi¹zkowej sk³adki w Œwier¿añskim Okrêgu Bo¿niczym, w którym do p³acenia sk³adek
zobligowanych by³o 166 osób, a 40 zwolnionych), odbija³o siê na finansach wiêkszych
i dro¿szych gmin macierzystych (lub gminy w mieœcie, w którym rzeczywiœcie p³atnik
przebywa³), w tym przypadku warszawskiej. W Wieniawie jeszcze w roku 1900 do p³atników I klasy zaliczono 19 osób, z których przesz³o po³owa zamieszkiwa³a poza osad¹. Byli
to mieszkañcy m.in. Warszawy (4 osoby), Lublina (2), Lubartowa (1), Siedlec (1) i Rejowca
(1), zaœ 2 osoby, prawdopodobnie z Lublina, mieszkaæ mia³y w Rurach Jezuickich. W czasie wojny œwiatowej wielu p³atników I klasy w osadzie by³o de facto mieszkañcami Lublina50. Podobna sytuacja mia³a miejsce w Grabowcu w hrubieszowskim i w Wojs³awicach
w che³mskiem, a na mniejsz¹ skalê tak¿e w innych miejscowoœciach (w niewielkim Turobinie sk³adka w I klasie wynosi³a prawie tyle co w powiatowym Hrubieszowie, a w Rejowcu niemal tyle, co w gubernialnym Che³mie)51.
Bud¿ety, preliminarze bud¿etowe oraz wykazy p³atników sk³adki bo¿niczej s¹ interesuj¹cymi, choæ wymagaj¹cymi pewnej rezerwy i ostro¿noœci, Ÿród³ami do badañ struktury
zawodowej i œrodków utrzymania ludnoœci ¿ydowskiej52. W Œwier¿ach dwaj p³atnicy I klasy to miejscowi „bogacze” Segal i Monk; sk³adkê klasy II wnosi³o 31 osób, wœród których
byli w³aœciciele tartaków (4), handlowcy (13), w³aœciciele m³yna w Rudzie (2), kupcy (8),
w³aœciciele magazynów (2), w³aœciciel zak³adu, którego bran¿y nie podano i w³aœciciel
domu. Klasa III to handlowcy (48) oraz trzech w³aœcicieli domów. Podobnie w klasie IV:
81 handlowców i 1 kupiec. Najubo¿si, zwolnieni ze sk³adki to 40 osób (rodzin). W Siedliszczu w tym samym powiecie klasê I tworzy³o 32 osoby, w tym handlowcy (28), arendarz,
w³aœciciel m³yna i handlarz drewnem. Klasa II to 48 handlowców, klasa III — 74 handlowców, klasa IV — 71 handlowców, szklarz i krawiec. Zwolnieni to 39 osób. Podobnie by³o
w wiêkszych gminach. Koszty utrzymania gminy che³mskiej w du¿ym stopniu ponosi³y rodziny o najwy¿szych dochodach. Ich Ÿród³em utrzymania by³ zak³ad przemys³owy, tartak,
50 Cf. APL RGCh 482 nlb.; APL KKL 666 lb.; APL Dyrekcje Szkolne — Akta Osobowe (dalej: DS AO)
284 nlb.
51 W Rejowcu sk³adkê I klasy p³aci³o tylko 6 osób, w tym 3 zamieszka³e w Rejowcu, 2 w Lublinie i 1 w Che³mie: APL RGCh 481 nlb.
52 Czêœæ z osób podaj¹cych jako Ÿród³o utrzymania „nieruchomoœci” czy domy, nie ¿y³o wcale z czynszów
lokatorskich, lecz p³aci³o sk³adkê jako w³aœciciele domów w mieœcie. Wiadomo te¿, ¿e podawano, w przypadku
ludzi maj¹cych wiêcej ni¿ jedno Ÿród³o utrzymania, przedsiêwziêcie najmniej dochodowe, ewentualnie sk³adkê
wnoszono z racji posiadania nieruchomoœci. Oczywistym te¿ jest, ¿e w mieœcie wielkoœci Che³ma, siedzibie
guberni, egzystowa³o wiêcej ni¿ 12 podanych w wykazie krawców, tak samo jak niemo¿liwoœci¹ jest, aby w ca³ym
mieœcie nie by³o ¿ydowskiego szewca.
397
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
sk³ad materia³ów palnych lub nieruchomoœci. Ludzie ci wnosili 39,6% ca³ej sk³adki
bo¿niczej53. W ludniejszych oœrodkach zró¿nicowanie spo³eczno–zawodowe by³o wiêksze.
Tabela 4.
P³atnicy sk³adki bo¿niczej Gminy ¯ydowskiej w Che³mie
wedle Ÿróde³ utrzymania/zawodów w latach 1912–1914
Klasa
1
I
I
I
I
I
I
I
II
II
II
II
II
II
II
III
III
III
III
III
III
III
III
III
III
III
III
III
III
III
III
III
III
IV
IV
IV
;ród³o utrzymania / zawód
2
maj¹tek ziemski
nieruchomoœci (domy)
tartak
m³yn parowy
sk³ad nafty
bankier
rzeŸnik
nieruchomoœci (domy)
przedsiêbiorca
kupiec
handlowiec
handlarz drzewem
agent
masarz
nieruchomoœci (domy)
przedsiêbiorca
kupiec
handlowiec
dzier¿awca hotelu
rzeŸnik
fryzjer
zegarmistrz
jubiler
krawiec
kamieniarz
blacharz
magazyn ksi¹¿ek
zak³ad k¹pielowy (³aŸnia)
pisarz
buchalter
adwokat
me³amed
nieruchomoœci (domy)
handlowiec
dzier¿awca domu noclegowego
Liczba p³atników
danej kategorii
3
1
15
4
1
1
2
1
37
1
8
3
2
1
1
57
1
1
59
1
1
2
1
1
3
1
1
1
1
1
1
1
1
44
130
1
53 Wszystkie dane pochodz¹ z bud¿etów za lata 1912–1914: APL RGCh 482 nlb.; APL RGCh 536 nlb.; APL
RGCh 480 nlb.
398
KONRAD ZIELIÑSKI
1
IV
IV
IV
IV
IV
IV
IV
IV
IV
2
stolarz
cieœla
malarz
czapkarz
krawiec
masarz
felczer
zak³ad typograficzny
me³amed
Liczba p³atników:
3
2
2
1
1
9
2
1
2
1
410
bród³o: APL RGCh 480
Dane zawarte w podobnych zestawieniach s¹ niezwykle cennym Ÿród³em informacji
na temat zró¿nicowania wewnêtrznego i struktury spo³ecznej ludnoœci ¿ydowskiej. W wielu gminach wysokoœæ sk³adki wyznaczonej w tej samej klasie nie by³a jednakowa, uwzglêdniano bowiem zró¿nicowanie maj¹tkowe poszczególnych p³atników. Ró¿nice siêga³y
niekiedy kilkuset procent, ale pozwala³o to sprawiedliwiej roz³o¿yæ ciê¿ar utrzymania
gminy. Praktyka taka mia³a miejsce m.in. w Wieniawie w 1900 r. i w Piaskach w 1917 r.54
Wa¿n¹ pozycj¹ w bud¿etach by³y dochody z ³aŸni. W Che³mie dochody z arendy ³aŸni
¿ydowskiej wynosi³y 912 rubli 50 kopiejek, co dawa³o 16% ca³oœci przychodów w bud¿ecie
(bud¿et z lat 1912–1914);55 w Szczebrzeszynie stanowi³y one 30,8% ca³oœci przychodów
bud¿etu (1912–1914), zaœ w ¯ó³kiewce w powiecie krasnostawskim 13,8% („Projekt bud¿etu ¯ó³kiewskiego, Okrêgu Bo¿niczego na lata 1915–1917” przedstawiony w³adzom
rosyjskim 12/24 grudnia 1914 roku). Dochody z ³aŸni ¿ydowskiej lub jej arendy by³y
z regu³y drug¹ lub trzeci¹ pozycj¹ w bud¿etach, chocia¿ wysokoœæ wp³ywów z tego tytu³u
by³a bardzo ró¿na. We Frampolu dochody z ³aŸni stanowi³y 8,9%, zaœ w Kazimierzu
zaledwie 3,8% (projekty z lat 1915–1917). Korzystanie z ³aŸni by³o nakazem religijnym,
st¹d op³aty za korzystanie z niej by³y niewysokie (najubo¿si byli z nich zwolnieni lub
pokrywa³a je gmina, b¹dŸ instytucje dobroczynne). W Modliborzycach w powiecie janowskim mê¿czyŸni i kobiety p³acili za skorzystanie z ³aŸni parowej po 3 kopiejki, za skorzystanie z wanny z ciep³¹ wod¹ po 10 kopiejek. Mykwa kosztowa³a 3 kopiejki. Dro¿ej by³o
w wiêkszym Zaklikowie w tym samym powiecie: mê¿czyŸni za k¹piel parow¹ p³acili 5 kopiejek, a za k¹piel z podgrzan¹ wod¹ 20 kopiejek, kobiety zaœ odpowiednio 3 i 15 kopiejek. Mykwa to wydatek 5 kopiejek. Obowi¹zkiem dzier¿awcy w Zaklikowie by³o utrzymywaæ ³aŸniê w czystoœci, podgrzewaæ wodê dwa razy w tygodniu oraz zmieniaæ wodê
w mykwie56. Gmina czerpa³a te¿ dochody z uboju. Wed³ug „Taksy, u³o¿onej przez cz³on54 APL DS AO 284 nlb.; APL KKL 665 nlb.
55 W bud¿ecie by³o 2737,50 rb., ale kwotê tê uzyskano w ci¹gu trzech lat: APL RGCh 616 nlb.
56 APL RGCh 483 nlb.; APL RGL AIV 1914:289 nlb.; APL RGL AIV 1914:296 nlb.; APL RGL AIV
1914:298 nlb.; APL RGL AIV 1914:299 nlb.; APL RGL AIV 1914:313 nlb. W 1903 r. dzier¿awca ³aŸni ¿ydowskiej
w Lublinie, Hersz Cygielman, w³asnymi œrodkami podj¹³ siê przeprowadziæ remont obiektu w zamian za oddanie
jej w u¿ytkowanie na dziesiêæ lat. Cygielman ze zobowi¹zañ nie wywi¹za³ siê, tote¿ zerwano z nim umowê,
a dzier¿awê oddano na lat piêæ Izraelowi Dawidowi Cygielmanowi, który obowi¹zany by³ przez pierwszy rok
p³aciæ 1000 rubli, a przez nastêpne po 1200. Ponadto dzier¿awca dwa razy w miesi¹cu obowi¹zany by³ udostêpniaæ
³aŸniê bezp³atnie starcom i ch³opcom z ochronek i przytu³ków, a raz w miesi¹cu kobietom: APL MmL 617 nlb.
399
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
ków Bi³gorajskiego Dozoru Bo¿niczego, podanej do wiadomoœci Naczelnika Powiatu pod
numerem pisma 9912” z lipca 1913 r., za ubój sztuki drobiu p³acono odpowiednio: od
kury–koguta 3 kopiejki, od go³êbia l, od indyka 12, od kaczki 3, od kurczaka ma³ego 1 i 1/2,
od kurczaka œredniego 257. Ka¿da gmina oddzielnie regulowa³a wysokoœæ taksy i sposób
pobierania op³at za ubój ptactwa i zwierz¹t od rzeŸników, podobnie jak czêsto bezpoœrednio z rabinami czy obrzezaczami uk³adano siê co do op³at za pe³nienie przez nich pos³ug
religijnych, jak obrzezanie, œlub czy asysta przy pogrzebie (pozycja taka nie wystêpuje
bowiem we wszystkich bud¿etach). Analiza bud¿etów niektórych gmin wyznaniowych, ich
przychodów i rozchodów, pozwala zorientowaæ siê w dzia³alnoœci danej gminy. Porównuj¹c bud¿ety wybranych gmin, poza ró¿nymi sumami, zwracaj¹ te¿ uwagê ró¿ne pozycje.
W Bi³goraju w latach 1915–1917 osobno zamierzano wynagradzaæ rabina duchowego,
w Tomaszowie oddzielnie zapisano planowane przychody m.in. za sprzeda¿ wosku ze
œwiec u¿ywanych w Jom Kippur, z ofiar œwi¹tecznych, ze sprzeda¿y tzw. rajskiego jab³ka,
z ofiar na m¹kê paschaln¹ dla biednych, wreszcie z loterii. W Zamoœciu w 1914 r. utrzymywano na sta³e dwóch kantorów, w zale¿noœci od zamo¿noœci gminy prenumerowano
egzemplarz „Gubernskich Wiedomosti” (odpowiednio che³mskich i lubelskich) lub po
egzemplarzu dla rabina i cz³onków zarz¹du. Gmina hrubieszowska, jak i inne wiêksze
gminy, czerpa³a dochody z dzier¿aw m.in. ³aŸni czy domów modlitwy, ale jak ju¿ wspomniano bywa³y gminy, z regu³y niewielkie, gdzie 90–100% przychodów pochodzi³o z obowi¹zkowej sk³adki (m.in. Michów, Sawin, Œwier¿e)58.
Tabela 5.
Projekt bud¿etu Gminy Wyznaniowej ¯ydowskiej w Bi³goraju na lata 1915–1217
(w rublach)
Dochody:
Planowany przychód:
Przychód w latach
1912–1914:
1
2
3
Z arendy ³aŸni
Ze sk³adki bo¿niczej
498,00
1109,61
626,00
810,46
Razem:
1607,61
1436,46
Wydatki:
Pensja rabina urzêdowego
Pensja rabina „duchowego”
Pensja I szkolnika
Pensja II szkolnika
Pensja nauczyciela j. rosyjskiego
Planowany rozchód:
200,00
100,00
30,00
30,00
100,00
Rozchód w latach
1912–1914:
200,00
—
30,00
—
100,00
57 APL RGCh 456 nlb.
58 Cf. m.in.: APL RGCh 483 nlb.; APL RGCh 488 nlb.; APL RGCh 506 nlb; APL RGCh 628 nlb; APL
RGCh 636 nlb.; APL RGCh 637 nlb; APL RGCh 643 nlb.; APL RGL AIV 1913:532 nlb; APL RGL AIV 1914:83
nlb; APL RGL AIV 1914:292 nlb.; APL RGL AIV 1914:294 nlb.; APL RGL AIV 1914:295 nlb.; APL RGL AIV
1914:300 nlb.; APL ZZP 165 nlb.
400
KONRAD ZIELIÑSKI
1
Pensja pisarza bo¿niczego
Egzekutorowi sk³adki
Wydatki na materia³y piœmiennicze
Prenumerata „Gubernskich
Wiedomosti” dla rabina i dozoru
Op³aty skarbowe
Podatki
Koszta kuracyjne biednych
Sprz¹tanie wokó³ budynków
gminnych
Drobne remonty budynków
gminnych
Sk³adka na fundusz „Kosa–Sierp”
Razem:
2
3
30,00
80,40
25,80
—
68,40
25,80
4,00
5,00
136,71
700,00
5,00
7,00
136,71
698,50
80,00
80,00
75,00
10,20
75,00
10,20
1607,11
1436,6159
59
bród³o: APL RGCh 630 nlb.; Ob otczetnosti po Bi³gorajskamu Bo¿nicznamu Okrugu za 1915–1911 gg.
Na funkcjonowanie gmin ¿ydowskich wielki wp³yw mia³a I wojna œwiatowa. Zniszczenia, po¿ary, ewakuacje i migracje ludnoœci, towarzysz¹ce im epidemie i za³amanie siê
gospodarki sprawia³y, ¿e zarz¹dy poszczególnych ¿ydowskich gmin wyznaniowych zmaga³y siê z nieustaj¹cymi trudnoœciami finansowymi60. Zarz¹dy uwzglêdnia³y zmiany demograficzne i pauperyzacjê ludnoœci. W Kraœniczynie w powiecie krasnostawskim w œwietle
bud¿etu za lata 1912–1914 sk³adka wynosi³a 285 rubli i 10 kopiejek, a w projekcie na lata
1915–1917 ju¿ 249 rubli i 10 kopiejek. Nie by³o to bez znaczenia dla najubo¿szych
cz³onków danej gminy, gdy¿ utrudnia³o wymiern¹ akcjê ratunkow¹ — w takich warunkach
bez szwanku dla funkcjonowania najwa¿niejszych instytucji gminnych prowadziæ j¹ mog³y
tylko gminy zamo¿niejsze, podczas gdy pozosta³e zmuszone by³y do minimum ograniczyæ
wydatki nie zwi¹zane bezpoœrednio z ich utrzymaniem. Dla niektórych gmin dotkliwym
ciosem, poza bezpoœrednimi szkodami i zniszczeniami wojennymi, by³o zajmowanie przez
wojskowych budynków gminnych na kwaterunek. Przyk³adowo w Kraœniku wojsko zajê³o
dom przy Rynku nr 33, w którym przed wojn¹ mieœci³y siê biura tamtejszej gminy ¿ydowskiej61. Urz¹d gminy administracyjnej w Piaskach w lutym 1916 r. donosi³, ¿e cz³onkowie
zarz¹du miejscowej gminy ¿ydowskiej, Nuta Szarf, Moszek Bergier i Lejba Warszenhorn
uchylaj¹ siê od obowi¹zku rozpisania sk³adki bo¿niczej i przyjêcia bud¿etu gminy ¿ydowskiej, przez co nie ma z czego pokryæ kosztów leczenia biednych ¯ydów w Lublinie
i wyp³aciæ pensji rabinom. Egzekutor sk³adki, Chaim Bursztyn, odmawia³ jej œci¹gania,
t³umacz¹c to z³¹ sytuacj¹ finansow¹ ludnoœci. 22 marca 1916 mieszkañcy Piasków wystosowali do c. i. k. Komendy Obwodowej w Lublinie pismo z proœb¹ o zmniejszenie wymiaru
p³aconej przez nich obowi¹zkowej sk³adki bo¿niczej:
59 Bud¿et w latach 1912–1914 zosta³ nieznacznie przekroczony.
60 W niektórych bud¿etach pojawi³y siê rubryki z adnotacjami „dodatek dro¿yŸniany”, odnosz¹ce siê do
pensji rabina czy wa¿niejszych funkcjonariuszy gminnych. Bud¿ety „austriackie” gmin w powiecie lubelskim cf.
m.in. APL KKL 660 lb.; APL KKL 661 lb.; APL KKL 663 lb.; APL KKL 665 lb.; APL KKL 666 lb.
61 APL RGL AIV 1914:243 nlb; APL RGL AIV 1914:305 nlb.; APL KKJ 76 nlb.
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
401
„Wiadomym jest, ¿e miasteczko Piaski Luterskie Obwodu Lubelskiego nadzwyczajnie ucierpia³o od dzia³añ wojennych, ¿e ono prawie doszczêtnie zniszczono i spalono przez
Rosjan i nie ma mieszkañca, który by nie by³ zrujnowanym, jednem s³owem ca³a prawie
ludnoœæ znajduje siê w bardzo krytycznem i ciê¿kiem po³o¿eniu, a oprócz tego do Piasków
nie powróci³o siê du¿o uciekinierów z powodu braku mieszkañ i du¿o mieszkañców
od epidemii cholerycznej w koñcu 1914 r. i w obecnej epidemii tyfusowej wymar³o”62.
Podobne stanowisko co dozór piasecki zajmowano w Biskupicach. W piœmie do
lubelskiej c. i. k. Komendy opisywano sytuacjê gminy: nigdy nie mia³a kantora, obowi¹zki
obrzezacza spe³nia jeden z cz³onków zarz¹du, rzeŸników rytualnych jest dwóch i obaj od
dawna mieszkaj¹ w miasteczku, szkolnik zaœ wyjecha³ do Rosji, w zwi¹zku z czym sk³adka
na potrzeby dozoru œci¹gana nie jest i siê jej œci¹gaæ, z powodu nêdzy ludnoœci, nie
zamierza63. K³opoty finansowe trwa³y przez ca³¹ wojnê. Rabin be³¿yckiego i chodelskiego
okrêgów bo¿niczych w styczniu 1916 r. czyni³ starania o interwencjê lubelskiej c. i. k.
Komendy w sprawie wyp³acenia zaleg³ej pensji, zaœ w lutym 1918 r. nowy rabin w miasteczku Chodel, Icek Szulim Kronenblat, zwróci³ siê z proœb¹ do wójta gminy, aby ten
œci¹gn¹³ dlañ pensjê od dozoru64. W Lublinie jesieni¹ 1914 r. podjêto uchwa³ê, aby prze³o¿yæ budowê nowego ogrodzenia wokó³ starego cmentarza przy ulicy Siennej na KalinowszczyŸnie do czasu zakoñczenia wojny i tym samym nie obarczaæ ludnoœci dodatkowymi ciê¿arami. Zarz¹d gminy, chocia¿ wykaza³ zrozumienie dla trudnej sytuacji, w jakiej
znalaz³a siê czêœæ p³atników, nie omieszka³ utyskiwaæ na indyferentyzm spo³eczny wœród
¯ydów i ich brak zainteresowania sprawami ogó³u. Wyrzekano tak¿e, i¿ mimo aktywnej
agitacji przedwyborczej do w³adz gminnych, oko³o jedna trzecia osób uprawnionych do
g³osowania nie pojawi³a siê na zebraniu. Po wybuchu wojny do zarz¹du lubelskiej gminy
wyznaniowej zaczê³y nap³ywaæ proœby o zwolnienie lub zmniejszenie wymiaru sk³adki
bo¿niczej, gdy¿ dom, fabryka czy warsztat wskutek wydarzeñ wojennych nie przynosi³ ju¿
dochodów w tej wysokoœci co poprzednio65. Gminie lubelskiej w latach wojny uda³o siê za
to pozytywnie rozstrzygn¹æ inn¹ sprawê: zniesiono odrêbnoœæ administracyjn¹ Wieniawy
— osady, a w³aœciwie przedmieœcia Lublina. Jak wynika z korespondencji zarz¹du gminy
z c. i. k. Komend¹ z kwietnia 1916 r., wielu bogatych lublinian wykupywa³o mieszkania za
rogatk¹ Wieniawsk¹ lub Namiestnikowsk¹ we wsi Rury i sk³adkê wnosi³o do gminy ¿ydowskiej w Wieniawie, gdzie wysokoœæ tej¿e by³a znacznie ni¿sza. Korzystali przy tym, jak
i wielu biednych mieszkañców osady, z zasobów i œrodków s¹siedniej gminy w Lublinie.
Zarz¹d lubelski zapytywa³ tak¿e, po co utrzymywaæ szlachtuz na Wieniawie, skoro jego
produkcja i tak idzie na rynki lubelskie, oczywiœcie bez zgody rabinatu Lublina i stosownych op³at (op³aty te w Lublinie by³y wy¿sze)66. Praktyka taka by³a doœæ powszechna.
62 APL KKL 665, k. 7–8, 9.
63 APL KKL 661 k. 3. Swoich obowi¹zków w lipcu 1916 nie spe³niali te¿ cz³onkowie dozoru i urzêdnicy
gminni w Wieniawie: APL KKL 656, k. 44–45.
64 APL KKL 662, k. 3, 7.
65 APL MmL 604 nlb., „O dochodach, rozchodach i niedoimkach sum Lublinskogo Jewrejskogo Okruga
za 1914–1915 gody”; APL RGL AIV 1914:183 nlb.
66 APL KKL 666, k. 21–22. Materia³y dotycz¹ce samodzielnej Gminy Wyznaniowej w tej miejscowoœci m.in.
APL RGL AIV 1914:153 nlb., „Wieniawa, Lublinskogo ujezda, o remont zdanija jewrejskoj synagogi”. Wykaz
imienny cz³onków zarz¹du Wieniawskiego Dozoru Bo¿niczego, wybranych na trzechlecie 1912–1915, i pe³ni¹cych najwa¿niejsze funkcje w Gminie: Srul Kornelsztajn, Berek Goldberg, Chaim Kochman (zarz¹d, na czele
którego sta³ wspomniany ju¿ rabin Kerszenbaum); Moszek Rajs (obrzezacz); Moszek Rozenberg, Judka
402
KONRAD ZIELIÑSKI
Gmina lubelska by³a najwiêksz¹ z ¿ydowskich gmin wyznaniowych na LubelszczyŸnie
i na terenie ca³ej okupacji austro–wêgierskiej oraz trzeci¹ co do wielkoœci w Królestwie
Polskim. G³ówne jej dochody pochodzi³y ze sk³adki bo¿niczej, legatów i darowizn oraz
op³at dzier¿awnych z arendy ³aŸni, placów i sklepów bêd¹cych w³asnoœci¹ gminn¹. Na
liœcie jej wydatków na rok 1918 znalaz³o siê kilkadziesi¹t pozycji, z których najpowa¿niejsze to: zasi³ki na cele dobroczynne obejmuj¹ce m.in. dotacje dla szpitala ¿ydowskiego,
ochronek dla dzieci i starców, datki dla Komisji Niesienia Pomocy ¯ydom Ofiarom
Wojny, na rzecz biednych ucz¹cych siê dzieci i m³odzie¿y, na szko³ê religijn¹ „Talmud–
–Tora” oraz na utrzymanie biblioteki gminnej. Du¿¹ czêœæ bud¿etu poch³ania³y koszta
leczenia ubogich ¯ydów i kwoty na zakup p³ótna na koszule œmiertelne dla najbiedniejszych. Kolejn¹ pozycj¹ na liœcie rozchodów by³y pensje personelu kancelaryjnego (sekretarz Julian Blumel, dwóch kancelistów i dwóch woŸnych, rabin i podrabini, trzej „duchowni” i woŸni rabinatu). Ponadto p³acono pensje siedmiu osobom ze s³u¿by synagogalnej,
kantorowi „powszedniemu” i „czasowemu”, jego pomocnikowi, lektorowi, szamesom
i stró¿owi synagogi oraz szesnastu osobom ze s³u¿by cmentarnej — intendentowi cmentarza, oficjalistkom i oficjalistom, furmanowi, grabarzom. Trzeci¹ co do wielkoœci sum¹
w bud¿ecie by³y wydatki „nadzwyczajne”, gdzie znalaz³y siê pieni¹dze przeznaczone na
zakup ziemi pod ¿ydowski cmentarz wojskowy, poszerzenie cmentarza cywilnego i urz¹dzenie wodoci¹gów w gmachu g³ównej synagogi Lublina przy ulicy Jatecznej. Ostatni¹
wiêksz¹ pozycj¹ na liœcie wydatków by³y „gospodarcze”, obejmuj¹ce m.in. koszta najmu,
opa³u i oœwietlenia lokalu gminnego przy Rynku nr 8 oraz utrzymanie synagogi na Wieniawie67. Bud¿et na rok 1918 uleg³ zmianie wskutek strajku pracowników. Skupieni
w Profesjonalnym Zwi¹zku Oficjalistów Gminy ¯ydowskiej, dzia³aj¹cym pod egid¹ Centralnego Biura Profesjonalnych Robotników z siedzib¹ przy ulicy Ruskiej, za¿¹dali podwy¿ki p³ac. Pod groŸb¹ strajku zgoda zarz¹du gminy dostarczona mia³a byæ do 12 lipca do
biura przy Ruskiej. Oburzeni postaw¹ personelu cz³onkowie zarz¹du zwrócili siê o pomoc
do w³adz policyjnych o ochronê i umo¿liwienie wykonywania tak wa¿nych czynnoœci,
jakimi w dobie niekoñcz¹cych siê niemal epidemii by³o grzebanie zmar³ych i niesienie im
ostatniej pos³ugi religijnej. Gmina w swym personelu, jak wynika z korespondencji, widzia³a „bandê terrorystów i opryszków spod znaku »Poalej Syjon«”. Szczególnie niepokoj¹cy by³ fakt z³amania przez pracowników gminy, pe³ni¹cych s³u¿bê i pos³ugê religijn¹,
zakazu nale¿enia do zwi¹zków zawodowych i partii politycznych — by³ to tak¿e zwiastun
nowych czasów i emancypacji ludnoœci moj¿eszowej. Akcja przynios³a jednak efekty —
w komentarzu do wydatków p³acowych w bud¿ecie napisano, ¿e „z powodu nadzwyczajnej
dro¿yzny oraz strejku ni¿szej s³u¿by gminnej pensja urzêdników i funkcjonariuszów gminnych zosta³a podwy¿szona”68.
Rozenblat, Zelman Grosferszlam (rzeŸnicy), Symcha Moszek Rychter, Symcha Wajsbrodt (szkolnicy). Ten
ostatni by³ tak¿e kantorem przy miejscowej synagodze: APL KKL 656, k. 44–45. O Wieniawie tak¿e R. K u w a ³ e k, Spo³ecznoœæ ¿ydowska na Wieniawie w XIX i XX wieku, [w:] ¯ydzi w Lublinie. Materia³y do dziejów spo³ecznoœci ¿ydowskiej Lublina t. II. pod red. T. R a d z i k a, Lublin 1998, s. 173–204.
67 APL KKL 655 lb. Cytowany bud¿et stan¹³ ju¿ po przy³¹czeniu Wieniawy do Lublina.
68 APL KKL 731, k. 67–68; APL KKL 655 lb. Dla porównania bud¿et s¹siedniej Gminy ¯ydowskiej
Wieniawskiej na rok 1916 wynosi³ 2050 koron, z czego sk³adka przymusowa dawa³a 2000 koron. Kwota ta sz³a
na pensje: rabina (400 k.), najem mieszkania dla rabina (100 k.), kantora (100 k.), dwóch szkolników (po 40 k.),
stró¿a przy bo¿nicy (100 k.). Zarz¹d Gminy tworzy³y trzy osoby. Koszta kuracyjne biednych cz³onków Gminy to
wydatek 800 koron. Cf. APL KKL 666 lb.
GMINY ¯YDOWSKIE NA LUBELSZCZYbNIE 1900–1918
403
Lata 1900–1918 by³y okresem niezmiernie wa¿nym dla funkcjonowania ¿ydowskich
gmin wyznaniowych na badanym terenie. Wyodrêbnienie guberni che³mskiej i zwi¹zane
z tym perturbacje, zyskuj¹cy coraz wiêcej zwolenników syjonizm69, nieznacznie, choæ stale
rosn¹ca popularnoœæ ruchu robotniczego, widoczna zw³aszcza w rewolucyjnych latach
1905–1906, aktywnoœæ ludnoœci ¿ydowskiej daj¹ca siê obserwowaæ w dobie porewolucyjnej, wreszcie I wojna œwiatowa — wszystko to mia³o wielki wp³yw na funkcjonowanie
i egzystencjê gmin ¿ydowskich. Problemy, z jakimi zderzy³y siê poszczególne gminy, nie
by³y oczywiœcie jednakowe — ze zniszczeñ wojennych najtrudniej by³o podnieœæ siê
niewielkim i niezamo¿nym gminom ma³omiasteczkowym, le¿¹cym na terenie bezpoœrednio dotkniêtym dzia³aniami wojennymi (po³udniowo–wschodnia czêœæ Lubelszczyzny).
Z kolei aktywnoœæ syjonistów, a tym bardziej zwolenników ¿ydowskiej partii robotniczej
Bund widoczna by³a raczej w wiêkszych oœrodkach miejskich. Nowe trendy polityczne
godzi³y bowiem w od stuleci ju¿ niemal niezmieniony i zhierarchizowany porz¹dek spo³eczny, a tym samym w ¿ycie gminy, traktowanej zarówno jako instytucja, jak i pewna
zbiorowoœæ ludzka. Jednak ka¿da z gmin stanê³a w tym czasie przed wielkim wyzwaniem,
jakim by³o ustosunkowanie siê do wspomnianych ruchów emancypacyjnych i politycznych
wewn¹trz spo³eczeñstwa ¿ydowskiego, zmieniaj¹cej siê sytuacji w kraju, jak i rosn¹cego
antysemityzmu. Równie wa¿ne by³o uporanie siê z trudnoœciami natury ekonomicznej,
pog³êbionymi jeszcze wskutek wybuchu wojny70.
69 E. M e n d e l s o h n, op. cit., s. 37–87.
70 Niniejszy artyku³ dotyczy prawnych i ekonomicznych aspektów funkcjonowania gmin ¿ydowskich, st¹d
kwestie natury politycznej, stosunku spo³ecznoœci ¿ydowskiej do zmian o charakterze spo³ecznym, jak i relacje
polsko–¿ydowskie potraktowane zosta³y marginalnie.
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
(Warszawa)
Seminarium Stefana Kieniewicza
SEMINARIU M STEFANA KIENIEWICZA
Przed siedmiu laty Iza B i e ¿ u ñ s k a – M a ³ o w i s t o w a zaproponowa³a mi udzia³
w numerze 1/93 „Przegl¹du Historycznego” planowanym, w przeciwieñstwie do ksi¹g
jubileuszowych, jako pisany w znacznej mierze przez uczniów „zbiór rozpraw o profesorze
Kieniewiczu, a raczej o poszczególnych dziedzinach jego badañ”1. Krótki termin nie dawa³
mo¿liwoœci realizacji podjêtego obecnie w¹tku, zasygnalizowanego jedynie póŸniej we
wspomnieniach Mariana C h u d z y ñ s k i e g o i Jerzego S k o w r o n k a2. Potem nadinterpretacja ustawy o ochronie danych osobowych wywo³a³a komplikacje ju¿ w trakcie
badañ. Niedostêpne okaza³y siê te¿, wbrew pierwotnym nadziejom, materia³y seminaryjne
ze spuœcizny osobistej Profesora, zabrane z mieszkania przy ul. Wiktorskiej. Okaza³o siê
równie¿, ¿e luki, zw³aszcza na koñcu, posiada lista magisteriów og³aszana w „Fasciculi
Historici”. Siêgn¹³em do akt uczelni, za co dziêkujê pracownikom Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego i dziekanatu. Korzysta³em te¿ z zespo³u Ministerstwa Szkolnictwa
Wy¿szego w Archiwum Akt Nowych. Zdecydowa³em siê wreszcie na poszukiwanie mo¿liwie najwiêkszej liczby uczestników seminarium, zw³aszcza magisterskiego, których czêœci
wczeœniej nie zna³em. 109 osób, nie licz¹c cz³onków rodzin, zdecydowa³o siê udzieliæ
wyjaœnieñ, z niektórymi odby³em d³u¿sze dyskusje. Stwierdzi³em zgon 33 uczniów Stefana
Kieniewicza, szacunkowo nale¿a³oby podnieœæ tê liczbê do 50.
8 paŸdziernika 1946 Rada Wydzia³u Humanistycznego Uniwersytetu Warszawskiego
przyjê³a do wiadomoœci list Oskara Haleckiego, przedwojennego kierownika Katedry
Historii Europy Wschodniej, zapewne informuj¹cy o pozostaniu na emigracji. Na wniosek
Komisji Historycznej rady(w sk³adzie dziesiêcioosobowym, w tym z historyków Stanis³aw
Arnold, Stanis³aw Kêtrzyñski, Tadeusz Manteuffel, W³adys³aw Tomkiewicz i Janusz Woliñski) uchwalono powo³aæ Kieniewicza na zastêpcê profesora3. Od habilitacji na Uniwersytecie Jagielloñskim, przeprowadzonej na pocz¹tku roku, by³ on wspó³pracownikiem
Komisji Historycznej Polskiej Akademii Umiejêtnoœci. Jednak przez rok po powrocie do
kraju problem jego stabilizacji zawodowej nie by³ rozwi¹zany, co przypomnia³ w 1980 r.
na ³amach „Kwartalnika Historii Nauki i Techniki” i czego œlady pozosta³y w korespon-
1 List I. Bie¿uñskiej–Ma³owistowej z 14 czerwca 1992.
2 M. C h u d z y ñ s k i, Pamiêci Profesora Stefana Kieniewicza, „Notatki P³ockie” 1992 nr 3, s. 41; J. S k o w r o n e k, Stefan Kieniewicz 1907–1992, „Nauka Polska” 1993, nr 4, s. 162.
3 Archiwum UW, W. Hum 3, s. 5.
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
406
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
dencji Adama Ska³kowskiego4. Powo³anie na UW Kieniewicz wi¹za³ z wp³ywami szko³y
Marcelego Handelsmana, przypomnia³ brak wczeœniejszych kontaktów z dydaktyk¹, gdy
maj¹c 39 lat przyst¹pi³ do prowadzenia seminarium.
Skowronek pisa³ o tradycyjnym raczej sposobie prowadzenia seminariów przez Profesora. Wydaje siê, ¿e wi¹za³ siê on z ca³¹ koncepcj¹ kszta³cenia, przyznaniem w czasie
zajêæ g³ównej roli referentowi, przedstawiaj¹cemu wyniki swych badañ. Profesor nie
ingerowa³ te¿ w przebieg dyskusji, zostawiaj¹c sobie podsumowanie, w którym stara³
siê wywa¿yæ plusy i minusy, wychwyciæ ewentualne lapsusy merytoryczne i przek³adowe,
skorygowaæ bibliografiê. Skrzêtnie odnotowywa³ nazwiska dyskutantów. Wanda Szolginia
pamiêta jednak równie¿ referaty na seminarium spoza tematu pracy. W spisie wyk³adów
na rok 1946/1947 by³o to seminarium historii nowoczesnej, na rok 1947/1948 nowo¿ytnej.
Przez ca³y okres prowadzenia przez Profesora seminariów przesz³o przez nie 245 osób
nie wliczaj¹c stypendystów zagranicznych oraz tych, które relacje o swym krótkim uczestnictwie zdementowa³y przy niepewnych przekazach. Magisteria uzyska³o 178 osób, co jest
zbli¿one do danych Profesora z 1980 r., zaœ przewy¿sza szacunki z okresu drugiego jubileuszu i ze wspomnieñ poœmiertnych.
Przez pierwsze seminarium magisterskie przesz³o 48 osób (w tym 29 kobiet), które
rozpoczê³y studia do 1948 r. w³¹cznie. Szeœciu uczestników urodzi³o siê przed 1914 r.
(najstarszy w 1903 r., by³ cztery lata starszy od Profesora), siedmiu w czasie I wojny, reszta
mniej wiêcej równomiernie w pierwszej i drugiej po³owie lat dwudziestych. Cztery osoby
zadeklarowa³y pochodzenie ch³opskie, trzy robotnicze, jedna rzemieœlnicze, w dwóch
wypadkach oczywiste wydaje siê ziemiañskie.
W³adys³aw Krupa posiada³ magisterium z pedagogiki i uczêszcza³ na seminarium
historyczne na Uniwersytecie Poznañskim. Tadeusz Chlewicki by³ na seminariach Wac³awa Tokarza i Bronis³awa Paw³owskiego, u Wac³awa Tokarza zaczyna³ te¿ Zbigniew Kurzyna, studia na UW mieli te¿ w tym czasie rozpoczête Stefan Nawrocki i Irena Trêbska.
El¿bieta Starzewska by³a na UJ uczennic¹ Stanis³awa Kota i Józefa Feldmana, Weronika
Tropaczyñska–Ogarkowa studiowa³a w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz by³a
seminarzystk¹ Stanis³awa £empickiego na Uniwersytecie Lwowskim, zaœ W³adys³aw Nastula w Wolnej Wszechnicy Polskiej. Studia konspiracyjne na UW rozpoczêli Krzysztof
Dunin–W¹sowicz, Stanis³aw Kalabiñski, Jerzy Litwiniuk i Krystyna Wyczañska. Ta ostatnia mia³a napisan¹ u Handelsmana pracê o Towarzystwie Rolniczym jako podstawie
stronnictwa Bia³ych, która mia³a byæ jeszcze uzupe³niona, zniszczonymi póŸniej, materia³ami z Archiwum Skarbowego5. PóŸniej Wyczañska przesz³a przez seminaria Feldmana
i W³adys³awa Konopczyñskiego. Dunin–W¹sowicz uczêszcza³ na zajêcia Ludwika Widerszala, Feldmana6, od którego otrzyma³ koñczony u Kieniewicza temat magisterium „Geneza aktu 5 listopada 1916 r.”, wreszcie Konopczyñskiego. U Feldmana by³a te¿ Szolginia,
która kwerend¹ w „Naprzodzie” do nieukoñczonego z przyczyn politycznych „S³ownika
4 S. K i e n i e w i c z, Z rozmyœlañ dziejopisa czasów porozbiorowych, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki”
t. XXV, 1980, z. 2, s. 253; APAN, III–21 Materia³y Adama Ska³kowskiego. Dzia³ II 68, k. 602–606.
5 K. S r o c z y ñ s k a – W y c z a ñ s k a, Ró¿norodna codziennoœæ ³¹czniczki BIP w KG AK, [w:] ¯o³nierze
KG AK wspominaj¹, Warszawa 1994, s. 13.
6 K. D u n i n – W ¹ s o w i c z, [w:] Z dziejów podziemnego Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1961,
s. 255, 262–264; Cf. A. Z a h o r s k i, Ludwik Widerszal (1909–1944), [w:] Historycy warszawscy ostatnich dwóch
stuleci, Warszawa 1986, s. 487.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
407
biograficznego polskich dzia³aczy socjalistycznych” Instytutu Pamiêci Narodowej zwi¹zana by³a z Henrykiem Wereszyckim. Jerzy Korwin–Mikke by³ na UJ na seminarium Henryka Moœcickiego, Stefania Soko³owska jako studentka II roku KUL u Leona Bia³kowskiego. Jadwiga Wroñska i Kamila Zarychta zaczyna³y seminarium na Uniwersytecie
Wroc³awskim, zaœ aspirant Instytutu Kszta³cenia Kadr Naukowych przy KC PZPR Ryszard Ko³odziejczyk by³ wczeœniej uczniem Karola Górskiego na Uniwersytecie Miko³aja
Kopernika. Kalabiñski przeniós³ siê od Woliñskiego, zaœ Lucjan Turos i Halina Wenerska
do Arnolda.
Jedna osoba (Zarychta) przerwa³a studia, cztery przesz³y na inne seminaria, z czego
dwie uzyska³y tam magisteria (Korwin–Mikke u Woliñskiego, Jan Kancewicz u ¯anny
Kormanowej). Po III roku wycofali siê te¿ Miros³awa Podczaska–Nastula i Adam Tokarz. Z pozosta³ych 43 uczestników uzyska³o wówczas u Kieniewicza magisteria 34, zaœ
w 1958 r. jeszcze jeden (Lech Ni¿nikowski). Chronologicznie zajmowano siê latami 1815–
–1914. Interesowano siê ruchem ch³opskim w 1861 r. (Danuta Heydrich), udzia³em Warszawy w manifestacjach (Halina Ro¿enowa), stosunkiem do manifestacji duchowieñstwa
(Hanna Dyl¹gowa), millenerami (Barbara Ciemniewska), Dyrekcj¹ Bia³ych (Krystyna
Kwapiszewska), pocz¹tkami Czerwonych (Szolginia), publicystyk¹ Agatona Gillera (Józef
Boroda), organizacj¹ miejsk¹ Warszawy (Soko³owska), Warszaw¹ w powstaniu styczniowym (Janina Leszczyñska), Stefanem Bobrowskim (Krystyna Olewnik), polityk¹ w³oœciañsk¹ stronnictwa ruchu (Franciszka Ramotowska). O ideologii tajnej prasy pisa³a Amelia
Nawrocka, o organizacji tajnego pañstwa Teresa Wyderkowa, opozycjê lewicow¹ bada³
Franciszek Kazimierski. Partyzantkê w Lubelskiem omawia³ Nastula, o Marcinie Borelowskim pisa³a Danuta Brzuska, zaœ o dzia³aniach Mariana Langiewicza przed dyktatur¹
Anna Borkiewicz–Celiñska. Problem pospolitego ruszenia omawia³a Krystyna £onczyñska, postawê szlachty folwarcznej Barbara Ratyñska. Interwencj¹ dyplomatyczn¹ zajmowa³a siê Wroñska, stosunkiem Napoleona III do powstania Klementyna Morawska,
problematyk¹ ziem zabranych w polityce kierownictwa ruchu Starzewska, zaœ dyktatur¹
Romualda Traugutta Wenerska. W nieukoñczonych pracach Litwiniuka interesowa³
problem uczestnictwa poddanych Cesarstwa, zaœ Nawrocki porównywa³ koncepcje powstania Jaros³awa D¹browskiego i Ludwika Mieros³awskiego.
Spoza problematyki 1863 r. Ko³odziejczyk pisa³ o przemyœle Królestwa Kongresowego 1815–1830, Antoni Józikowski zajmowa³ siê lewic¹ powstania listopadowego, Wyczañska postaw¹ w³oœcian w latach 1831–1848, Antoni Grzybowski problemem ukraiñskim
w Galicji w 1848 r., Borys Marzecki dzia³aniami wojskowymi w Poznañskiem w 1848 r.;
Jadwiga Janczewska opracowywa³a gimnazjalne kó³ka samokszta³ceniowe w okresie Aleksandra Apuchtina, Halina Kiepurska tajne kó³ka m³odzie¿y na UW w latach 1869–1894.
Ni¿nikowski bada³ publicystykê Aleksandra Œwiêtochowskiego, Krupa czasopismo „G³os”
(1886–1894), Kalabiñski akcjê bojow¹ PPS w 1905 r., Turos kó³ka rolnicze im. Staszica.
W tematyce widoczny by³ zwrot Profesora od rocznicowych lat 1846–1848 ku 1863, co
wi¹za³o siê z prac¹ nad „Spraw¹ w³oœciañsk¹ w powstaniu styczniowym”.
Dyplomy I stopnia, przy ministerialnym zakazie z 1952 r. bronienia magisterium
wobec przekroczenia terminu, otrzymali: Chlewicki, Nawrocki, Ni¿nikowski, Maria Szota
oraz Trêbska. Ominê³y go Nawrocka i Soko³owska, co z opóŸnieniem usankcjonowano.
Odmowê prolongaty uzyska³ te¿ Kurzyna, nie ukoñczy³a studiów Stanis³awa Mickiewicz.
Status dwóch uczestników, którzy zajêli siê dzia³alnoœci¹ literack¹, pozosta³ nieuregulowany. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e decydowa³ nie tylko stopieñ zaawansowania, ale te¿
408
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
polityczne kryteria selekcji. W 1951 r. wydano na historii 36 dyplomów magisterskich
i 41 zawodowych7. Wiadomo, ¿e dwie osoby (Borkiewicz–Celiñska, Adam Tokarz) by³y
wiêzione, nie licz¹c wczeœniejszego wywiezienia do Rosji Litwiniuka.
Najwy¿ej oceniono prace magisterskie Borkiewicz–Celiñskiej, Dyl¹gowej i z opóŸnieniem Ni¿nikowskiego. Recenzentem by³ wtedy z regu³y Stanis³aw Herbst, raz Emil
Kipa. Pozosta³e, poza Ni¿nikowskim, próby koñczenia studiów poprzez II stopieñ eksternistyczny (Nawrocki, Szota i Trêbska) nie przynios³y koñcowego rezultatu.
Asystentami Instytutu Historycznego UW zostali z seminarium Kieniewicza: Dunin–W¹sowicz (usuniêty w 1950 r. przez ministerstwo z przyczyn politycznych w trakcie
kontraktu), Kalabiñski (w koñcu 1949 r. uzyska³ p³atny urlop na aspiranturê na Uniwersytecie Leningradzkim) i Wyczañska (do 1951 r., potem Archiwum G³ówne Akt Dawnych
i Oœrodek Informacji Naukowej PAN). Asystentk¹ KUL, zatrudnion¹ w pierwszym etapie
do 1953 r., zosta³a Dyl¹gowa w miêdzyczasie pracuj¹ca w szkolnictwie warszawskim. Kancewicz wyk³ada³ w Wy¿szej Szkole Nauk Spo³ecznych przy KC PZPR, Filii UW w Bia³ymstoku i w IH UW. Ko³odziejczyk pracowa³ w WSNS, IH PAN, gdzie zorganizowa³
w 1969 r. pracowniê dziejów klas posiadaj¹cych i w WSP Kielce. Turos, pocz¹tkowo nauczyciel, zosta³ pracownikiem Wydzia³u Pedagogicznego UW. Ratyñska pracowa³a w Archiwum m. Warszawy, Bibliotece Publicznej, Polskim Instytucie Spraw Miêdzynarodowych, wydawnictwie Ksi¹¿ka i Wiedza, a od 1975 r. w Instytucie Krajów Socjalistycznych
PAN, gdzie cztery lata póŸniej zosta³a kierownikiem pracowni postêpu naukowo–technicznego krajów RWPG. Kiepurska z Zak³adu Informacji Naukowej Biblioteki Narodowej przesz³a do IH PAN. Grzybowski pocz¹tkowo pracowa³ w wydawnictwach, potem
w PAN (IH oraz Instytut Filozofii i Socjologii). Borkiewicz–Celiñska w póŸniejszych latach by³a zatrudniona w Zak³adzie Atlasu Historycznego IH PAN, a Soko³owska przesz³a
z Biblioteki Szko³y G³ównej Planowania i Statystyki do Zak³adu Bibliografii Retrospektywnej Historii Polski XIX i XX w. IH PAN, którym póŸniej kierowa³a.
W AGAD pracowa³y: Ramotowska, Morawska (kierowa³y kolejno dzia³em akt XIX w.),
£onczyñska (kartografia) i Wyderkowa, która przez Komisjê Badañ Dawnej Warszawy
przesz³a do Muzeum Historycznego. Boroda w latach piêædziesi¹tych by³ dyrektorem
Archiwum m. Warszawy, potem zaj¹³ siê praktyk¹ adwokack¹, Korwin–Mikke zosta³
dziennikarzem. Heydrich by³a kierownikiem dzia³u udostêpnieñ w G³ównej Bibliotece
Statystycznej. W Bibliotece Publicznej pracowali te¿ Ni¿nikowski i Janczewska, pocz¹tkowo nauczycielka. Mickiewicz by³a nauczycielk¹ m.in. w LO im. Limanowskiego, potem
lektork¹ jêzyka rosyjskiego w Szkole G³ównej S³u¿by Zagranicznej i SGPiS. Kurzyna
pracowa³ w Muzeum Historycznym w dziale œredniowiecznym, by³ te¿ przewodnikiem
PTTK. Szolginia, wczeœniej pracowniczka Instytutu Pamiêci Narodowej (od 1948 r. Instytut Historii Najnowszej), w Instytucie Bibliograficznym BN kierowa³a jako starszy kustosz
dyplomowany Zak³adem Dokumentacji Ksiêgoznawczej. Takie samo zaszeregowanie
uzyska³a Olewnik w Bibliotece Politechniki. Tropaczyñska–Ogarkowa, by³a dzia³aczka
PSL, zosta³a redaktork¹ „P³omyka” oraz pracowa³a w radio. Zajê³a siê te¿ twórczoœci¹
literack¹, podobnie jak Litwiniuk. Adam Tokarz przez Wa³brzych i Wroc³aw (gdzie pracowa³ w dziale starodruków Biblioteki Uniwersyteckiej) znalaz³ siê w BUW jako kustosz
w dziale akcesji.
7 Archiwum UW, WH 109 nlb.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
409
Ro¿enowa (1918–1992) uczy³a w œrednim szkolnictwie zawodowym, ostatnio w Technikum Energetycznym przy ul. Pu³awskiej, Nawrocka m.in. w LO im. Czarnieckiego,
Nastula w szko³ach œrednich na Oszmiañskiej i Saskiej. Brzuska m.in. od 1963 r. by³a
nauczycielk¹ LO im. Ko³³¹taja, Trêbska uczy³a m.in. w LO im. W³adys³awa IV. Ciemniewska pracowa³a w wydawnictwach i szkolnictwie, w tym od 1963 r. w II LO w Bydgoszczy. Kazimierski by³ zatrudniony w administracji szkolnej oraz uczy³ m.in. w Zespole
Szkó³ Zawodowych przy ul. Ho¿ej i Technikum Mechanicznym dla Pracuj¹cych. Chlewicki
uczy³ w Liceach Pedagogicznych w Siennicy i Gostyninie. W szkolnictwie pracowali te¿:
Podczaska–Nastula, Nawrocki (pocz¹tkowo w ministerstwie), Szota (O³tarzew, B³onie)
i Wenerska8.
Roczniki rozpoczynaj¹ce studia w latach 1949–1950 obowi¹zywa³ system dwustopniowy. Na seminarium Kieniewicza z pierwszego rocznika zg³osili siê Tomasz Polak
i Wac³awa Wolakowa, z drugiego Janusz Berghauzen, Pelagia Bieñkowska, Izabella Dowgia³³o, Krzysztof Groniowski, Jan Koz³owski, Miko³aj Kupiec, Tadeusz B. £epkowski,
Barbara Macher, Wojciech Pawluk, Maria Œmia³owska i Zofia Wódke. Z tych trzynastu
osób na II stopieñ stacjonarny, przy limicie nie przekraczaj¹cym 20%, przeszli Berghauzen i Groniowski. Rok wczeœniej przeniós³ siê z Uniwersytetu Wroc³awskiego zastêpca
asystenta Bronis³aw Radlak. Uczêszcza³ te¿ na seminarium jako pomocnicze magistrant
Herbsta Jan Hlo¿ek, uczeñ Celiny Bobiñskiej z UJ. Spoœród piêtnastu ówczesnych uczestników seminarium studiów dwustopniowych by³o szeœæ osób (40%) z pochodzeniem
ch³opskim, jedna z robotniczym, dwie z rzemieœlniczym. Radlak napisa³ pracê o szkolnictwie wiejskim w Królestwie w okresie reform Wielopolskiego, Berghauzen o tajnych organizacjach w Królestwie Polskim w latach 1835–1846, Groniowski o problemie rewolucji
agrarnej w ideologii lat 1850–1864. Recenzentami byli: kierownik katedry zespo³owej
Natalia G¹siorowska i Henryk Jab³oñski; najwy¿ej oceniono pierwsz¹ i trzeci¹ z tych prac.
Jako eksterniœci II stopnia u Kieniewicza przygotowywali prace: Wolakowa o prasie
periodycznej Królestwa wobec kwestii ch³opskiej 1832–1848, Œmia³owska o organizacji
bia³ostockiej 1861–1862 i Polak o udziale Wêgrów w powstaniu styczniowym. Na studia
II stopnia zg³osili siê te¿ do Kieniewicza: Marian Anusiewicz po seminarium Kipy („Polska
myœl wojskowa w latach trzydziestych i czterdziestych XIX w.”), Piotr Stawecki po seminarium Rafa³a Gerbera („Centralizacja Towarzystwa Demokratycznego Polskiego wobec
problemu powstania”), Zygmunt Pomierny („Kwestia ch³opska w »Tygodniku Literackim«
w latach 1838–1845”) i Ludwika Nowak („Dzia³alnoœæ polityczna Edwarda Dembowskiego w latach 1843–1846”), oboje po WSP Kraków, Stefan Gadomski („Powiat pu³tuski
w latach 1856–1865”) i Maria Matejuk („Krakowscy czerwoni”) oboje po WSP Warszawa.
Janina Sokó³ („Stosunek ludnoœci ¿ydowskiej do manifestacji 1861 r.”) i Marianna Kucharek („Tomasz Kolbe, dowódca oddzia³u z 1863 r.”) odby³y studia I stopnia na U£, zaœ
Regina Krycka („Rejon nadnarwiañski w powstaniu listopadowym”) i Wanda Kuziñska („Karol Sembrzycki redaktor »Mazura«”) by³y absolwentkami KUL. Pierwsza ukoñczy³a seminarium Andrzeja Wojtkowskiego. Najwy¿ej w tej grupie oceniano prace Anu-
8 Akta D. Brzuski, LO im. H. Ko³³¹taja sygn. 6; J. Janczewskiej, Archiwum Biblioteki Publicznej; F. Kazimierskiego Archiwum MEN; St. Mickiewicz Archiwum SGH M 189/K; W. C a ³ c z y ñ s k i, £onczyñska Krystyna
(1925–1965), [w:] S³ownik archiwistów polskich, Warszawa 1988, s. 128; W. Tropaczyñska–Ogarkowa (1908–1957),
[w:] S³ownik biograficzny dzia³aczy ruchu ludowego, Warszawa 1989, s. 411.
410
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
siewicza i Gadomskiego. W sumie w systemie dwustopniowym magisteria u Kieniewicza
zrobi³o 16 osób.
Z pozosta³ych Dowgia³³o i Pawluk wykonali prace u Herbsta, Bieñkowska u Kipy,
£epkowski u Woliñskiego, Macher u Ireny Pietrzak–Paw³owskiej i Wódke u Juliusza £ukasiewicza. W sporadycznych wypadkach trwa³o to do lat siedemdziesi¹tych. Koz³owski
zrobi³ magisterium na U£ z najnowszych dziejów administracji, nie ukoñczy³ studiów
Kupiec.
Berghauzen (1930–1977) jako student wspó³pracuj¹cy z Marianem ¯ychowskim
z Centralnej Szko³y Partyjnej, zosta³ asystentem IH UW, w 1965 r. przeniós³ siê do zak³adu
Jab³oñskiego9. Radlak pracowa³ w Wydziale Historii Partii i WSNS. Groniowski z Muzeum Historycznego przeszed³ do IH PAN. Pawluk by³ wyk³adowc¹ Wojskowej Akademii
Politycznej, potem kolejno pracowa³ w trzech bibliotekach wojskowych (starszy kustosz).
Dowgia³³o z AAN przesz³a do bibliotekarstwa w Szczecinie. Wczeœnie zmar³y Polak pracowa³ w Polskim Radio. Anusiewicz by³ kierownikiem redakcji wojskowo–historycznej
wydawnictwa MON do 1974 r., potem wiceprzewodnicz¹cym i przewodnicz¹cym Zwi¹zku
Zawodowego Pracowników Ksi¹¿ki, Prasy i Radia. Stawecki z Centralnego Archiwum
Wojskowego przeszed³ do Wojskowego Instytutu Historycznego. Koz³owski by³ archiwist¹
w £odzi.
Matejuk, pocz¹tkowo asystentka WSP, uczy³a potem w LO im. S³owackiego. Œmia³owska by³a m.in. wicedyrektorem LO w Aninie, póŸniej uczy³a w LO im. Mickiewicza.
W tej szkole kierownikiem biblioteki by³ £epkowski, wczeœniej pracownik prasy wojskowej. Macher uczy³a w LO w Grodzisku Mazowieckim i Liceum Medycznym w ¯yrardowie. Wódke z Piastowa przesz³a do LO im. Dobiszewskiego. Wolakowa uczy³a w obecnych
LO im. Kochanowskiego i Goethego (wtedy Modzelewskiego), Ludwika Nowak by³a
nauczycielk¹ szkó³ budowlanych, Bieñkowska uczy³a w Liceum Pedagogicznym w Otwocku, Gadomski by³ wicedyrektorem Liceum Pedagogicznego w Pu³tusku. Krycka uczy³a
w £om¿y. W szkolnictwie warszawskim pracowa³y te¿ Kucharek i Sokó³. Kuziñska swoje
perypetie zawodowe opisa³a w zbiorze wspomnieñ absolwentów KUL10. W latach dziewiêædziesi¹tych by³a katechetk¹ i sekretark¹ parafialn¹. Pomierny z Milanówka do lat
siedemdziesi¹tych by³ wizytatorem, potem uczy³ w zespole szkó³ mechanicznych w Pruszkowie. Kupiec z nauczycielstwa (Dobre Miasto w Olsztyñskiem) przeszed³ do dzia³alnoœci politycznej jako I sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR.
W okresie od po³owy lat piêædziesi¹tych do schy³ku szeœædziesi¹tych tematyka seminarium nie uleg³a wiêkszym zmianom, przy nieco wiêkszym nacisku na okres miêdzypowstaniowy, w tym dzieje Wielkiej Emigracji. O sk³adzie spo³ecznym i politycznym sejmów
Ksiêstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego pisa³ Skowronek, o rz¹dach Micha³a
Horodyskiego na terenach w³¹czonych w 1809 r. Lucjan Januszewski, o konfederacji
1812 r. Zofia Reszkowska, a o „Pamiêtniku Warszawskim” 1815–1821 Zofia Raszkowska.
Dyktatur¹ Józefa Ch³opickiego zaj¹³ siê Mariusz £ukasiewicz, parti¹ kalisk¹ Helena
Wiórkiewicz, „Kurierem Polski” Eliza Bojarska, ks. Aleksandrem Pu³askim W³adys³aw
Œnie¿yñski zaœ stosunkiem Prus do powstania Janusz Beck. Uw³aszczenie na Pomorzu
9 Cf. J. R. S z a f l i k, Janusz Berghauzen, „Przegl¹d Humanistyczny” 1978, z. 1, s. 133–135.
10 W. W a w r y n i u k – K u z i ñ s k a, Po studiach matura, [w:] Z dyplomem KUL w Polskê, Lublin 1994,
s. 40–47.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
411
Zachodnim interesowa³o Halinê Kuligowsk¹. Ewa £opuszyñska opracowa³a Komitet
Narodowy Polski, o „Demokracie Polskim” z lat 1836–1847 pisa³a Genowefa Duraj,
o dzia³alnoœci Jana Nepomucena Janowskiego Krystyna Kidawa, o „Kronice Emigracji
Polskiej” Barbara Iwanowska. Janina Krawczyk–Kublicka zajê³a siê œrodowiskiem londyñskim w latach 1832–1848.
Maria Zakrzewska bada³a partyzantkê Józefa Zaliwskiego, stanowiskiem „Przegl¹du
Narodowego” wobec kwestii ch³opskiej zajê³a siê Sylwia Œnie¿yñska, zaœ rokiem 1846
w Galicji i Poznañskiem Stanis³aw Ruducha. Proces berliñski 1847 r. analizowa³a Henryka
Waruszewska, dzia³alnoœci¹ Adama Mickiewicza w okresie Wiosny Ludów zaj¹³ siê Józef
£awnik, zaœ TDP na emigracji w tym czasie Wies³awa Klimaszewska. O Józefie Wysockim
pisa³ Wojciech Jankowski, o „Przegl¹dzie Poznañskim” Gra¿yna Kieniewiczowa, o krakowskiej „Jutrzence” Danuta Majerowicz, o „Dzienniku Stanis³awowskim” Zdzis³aw
Wiñski. „Reforma”, dziennik niemieckich libera³ów to temat z którym przysz³a z U£
uczennica Józefa Dutkiewicza Teresa Bartoszek.
Zofia Wróbel interesowa³a siê reformami czynszowymi lat 1846–1862, a Olga Maliszewska problemem r¹k roboczych w rolnictwie w latach 1846–1860 (przed ukazaniem siê
kontrowersyjnej pracy Juliana Chmury). Maria W¹sik zajê³a siê zjazdami klemensowskimi, Barbara Siciñska aktywnoœci¹ Tomasza Potockiego, Gra¿yna Kasprowicz dzia³alnoœci¹
polityczn¹ Narcyzy ¯michowskiej od 1858 r., Bo¿ena Jarzyñska Centralizacj¹ londyñsk¹
TDP. O Kole Polskim w Pary¿u w okresie wojny krymskiej pisa³a Ryszarda Kaczor. Genowefa £oszewska zajê³a siê Sewerynem El¿anowskim, Bronis³aw Góra i Kazimierz
Konderak (ostatni po absolutorium w WSP Kraków) pisali obaj o stosunku „Przegl¹du
Rzeczy Polskich” do wydarzeñ krajowych. Alicja Rowiñska–Szymañska pisa³a o konserwatywnych „Wiadomoœciach Polskich”.
Nie bez wp³ywu 100 rocznicy sporo by³o tematów z 1863 r. O Zwi¹zku Trojnickim
w Kijowie pisa³a Zofia Mrówczyñska. Sprawê w³oœciañsk¹ na Litwie omawia³a Anna
Radziwi³³owicz, przed repatriacj¹ korzystaj¹ca z akt wileñskich, zaœ kwestiê agrarn¹ w obwodzie bia³ostockim w latach 1856–1862 Danuta Ostaszewska. O stosunku krakowskiego
„Czasu” do manifestacji pisa³a Renata Hopfer, o manifestacjach warszawskich Jerzy
Fronczak, Podlasiem w tym czasie zaj¹³ siê Ireneusz Jeliñski, tajn¹ pras¹ Urszula Stachowska–Wnuk. Stosunek Towarzystwa Rolniczego do wydarzeñ 1860–1861 r. omawia³a El¿bieta Ziêtarska. O Dyrekcji Bia³ych pisa³ Tomasz Szarota, o pocz¹tkach warszawskiej
organizacji miejskiej Bogumi³ Pa³asz. Jej sk³ad spo³eczny na podstawie akt procesu
Romualda Traugutta bada³a Stanis³awa Kopyciñska. Komitet Miejski stanowi³ przedmiot
zainteresowañ Izabelli Rusinowej, zaœ Centralny Komitet Narodowy w nastêpnym okresie
El¿biety Sobociñskiej. O genezie branki pisa³ Roman £ojek. Stosunkiem krakowskiego „Czasu” do powstania zaj¹³ siê Stanis³aw Chankowski. Rz¹d Karola Majewskiego
interesowa³ Ryszarda Adamczyka, rz¹d wrzeœniowy Henryka Czempiñskiego. O Ignacym
Chmieleñskim, kwestionuj¹c jego autorstwo broszury z 1865 r., pisa³a Bo¿ena Ostrowska,
o Konstantym Kalinowskim Helena Be³czowska. Organizacj¹ terytorialn¹ zaj¹³ siê Marek
K. Kamiñski. „Prawdê” omawia³a Anna Karolak, „Niepodleg³oœæ” Halina Nowosielska.
Partyzantk¹ w rejonie podwarszawskim interesowa³ siê W³adys³aw Gotowiec, na Kujawach Ryszard Kopyciñski, w guberni p³ockiej Wojciech Wilkowski, w Augustowskiem
Maria K³oczko, w Sandomierskiem Jan Boniecki, w Kieleckiem Jan Pytel, w Koniñskiem
Jadwiga Karpiñska, na Podlasiu Krzysztof Radczuk, w Grodzieñskiem Stanis³aw Iwanowski. Stosunkiem Szko³y G³ównej do powstania zajê³a siê Irmina Ossowska, o Ludwiku
412
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
Mieros³awskim w latach 1858–1863 pisa³ Jan Wnuk, o Romanie Rogiñskim Stanis³aw
Góra. Partyzantk¹ Józefa Hauke–Bosaka zaj¹³ siê Leonard Ratajczyk, Ludwikiem ¯ychliñskim Antoni Wolny, udzia³em Pomorza w powstaniu Barbara Kulesza (przed pracami Stanis³awa Myœliborskiego– Wo³owskiego i Stanis³awa Gierszewskiego).
Proces Romualda Traugutta analizowa³a Ewa Wasilewska, o Oskarze Awejde pisa³a
Bronis³awa Pêksa, o Zdzis³awie Janczewskim Anna Sochaczewska, Karolem Majewskim
od strony akt œledczych zajê³a siê El¿bieta Olszewska–Schilling. Emigracyjn¹ „Ojczyznê”
bada³ Kazimierz Ko³akowski, a „Wytrwa³oœæ” Krystyna Pyczek. Wydzia³em Matematyczno–Fizycznym Szko³y G³ównej zaj¹³ siê Andrzej Brachfogel (przeszed³ z seminarium
Marii Turlejskiej), „Gazet¹ Leck¹” Marcina Giersza Micha³ P³ocica, zaœ pocz¹tkami
„Gazety Olsztyñskiej” Andrzej Wakar, obaj eksterniœci z Olsztyna.
Wycofali siê po pierwszych referatach Jerzy £ojek i Józef ¯eglicki koñcz¹c seminarium Kipy. Jako na pomocnicze uczêszcza³a na seminarium Kieniewicza uczennica Witolda Kuli El¿bieta Kaczyñska.
Opracowano w tym czasie, nie licz¹c wspomnianych eksternistów II stopnia, 83 prace
magisterskie. W Radzie Wydzia³u Kieniewicz nale¿a³ do obroñców Ÿród³owego charakteru tych prac. Jako recenzent najczêœciej wystêpowa³ Herbst nieco rzadziej Andrzej
Zahorski i Ireneusz Ihnatowicz, ale ³¹cznie 20 prac trafi³o do Pietrzak–Paw³owskiej
i Gerbera (zw³aszcza w 1955–1956). Najwy¿ej oceniano na studiach stacjonarnych Brachfogla, Kamiñskiego, Kieniewiczow¹, Kuleszê, Olszewsk¹–Schilling, Ossowsk¹, Rusinow¹,
Skowronka, Szarotê i Ewê Wasilewsk¹. Natomiast na zaocznych Fronczaka, Stanis³awa
Górê, Januszewskiego, Karpiñsk¹, P³ocicê, Ratajczyka, Reszkowsk¹, Wakara i Wolnego,
Stanis³aw Góra i Ratajczyk byli laureatami nagrody im Kipy. W tym czasie na studiach
zaocznych wiêkszoœæ stanowili cz³onkowie PZPR, seminarium by³o odrêbne. Reszkowska
by³a przedwojenn¹ studentk¹ Szko³y G³ównej Handlowej, Wakar Wydzia³u Prawa UW11.
W po³owie lat piêædziesi¹tych na seminarium znalaz³a siê spora grupa by³ych studentów rozwi¹zanej WSP, w tym seminarzyœci Jerzego Danielewicza. Podobno limit przyjêæ
zwiêkszono pod naciskiem dziekanatu. W latach szeœædziesi¹tych pojawi³a siê tu grupa
przenosz¹cych siê indywidualnie studentów KUL, z seminariów mediewistycznych, zmieniaj¹cych równoczeœnie specjalizacjê.
£¹cznie z eksternistami II stopnia w tym okresie pochodzenie ch³opskie zadeklarowa³o trzydziestu trzech uczestników seminarium, robotnicze dwudziestu czterech, rzemieœlnicze piêciu przy 82% informacji.
Z seminarium drugiej po³owy lat piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych w IH UW pracowali Skowronek i w ówczesnej katedrze historii powszechnej Rusinowa. Pracê w dziale
Historii PRL IH PAN podj¹³ Szarota, zaœ poprzez Instytut Krajów Socjalistycznych
przeszed³ do dzia³u historii Europy by³y asystent–sta¿ysta Jerzego W. Borejszy Kamiñski.
Jerzy £ojek zwi¹zany by³ z pracowni¹ historii czasopiœmiennictwa Instytutu Badañ Literackich, Stanis³aw Góra, Ratajczyk i Wolny pracowali w wy¿szych uczelniach wojskowych.
£oœ w szkole oficerskiej. £awnik, pocz¹tkowo nauczyciel LO im. Œwierczewskiego i Rejtana, pracowa³ potem w Uniwersytecie Marii Curie–Sk³odowskiej i WSP Kielce. W tej
ostatniej by³ w latach 1981–1988 dyrektorem Instytutu Historii. Pytel trafi³ do Akademii
11 J. J a s i ñ s k i, Andrzej Wakar, historyk Warmii i Mazur 1920–1995, „Komunikaty Mazursko–Warmiñskie” 1995, z. 3, s. 323–325.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
413
Spraw Wewnêtrznych poprzez Wydzia³ Historii Partii i archiwum MSW, potem krótko
pracowa³ w szkolnictwie.
W Archiwum PAN pracowa³ Chankowski, Radczuk z Naczelnej Dyrekcji Archiwów
Pañstwowych przeszed³ do G³ównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.
W Archiwum Dokumentacji Mechanicznej dyrektorem by³ dawny archiwista radomski
Boniecki, w archiwum tym pracowa³y Sobociñska i Majerowicz (potem NDAP i ZIN BN).
Ko³akowski pracowa³ m.in. w Muzeum Historycznym (dzia³ XVII–XVIII w.), NDAP,
w latach 1972–1988 kierowa³ archiwum CRZZ, a od 1994 r. archiwum Uniwersytetu
£ódzkiego. Pocz¹tkowo w archiwum MSW pracowa³ Wiñski, zaœ Roman £ojek zosta³
oficerem w komisariacie kolejowym.
Ostaszewska pierwotnie zatrudniona w Bibliotece Wojewódzkiej, by³a potem wicedyrektorem Centrum Ustawicznego Kszta³cenia Bibliotekarzy. Bronis³aw Góra z BUW
przeszed³ na dyrektora biblioteki Mazowieckiej Wy¿szej Szko³y Humanistyczno–Pedagogicznej w £owiczu. Hopfer w PISM od 1971 r. by³a kierownikiem biblioteki, od 1976 r.
dzia³u gromadzenia zbiorów. Radziwi³³owicz pracowa³a kolejno w obu bibliotekach lekarskich, aktualnie jest bibliografk¹ Muzeum Ksi¹¿ki Dzieciêcej Biblioteki Publicznej. Siciñska by³a kustoszem Zak³adu Czasopism BN, Kulesza pracowa³a m.in. w muzeach i bibliotekach w tym jako starszy kustosz Centralnej Biblioteki Wojskowej. Jarzyñska równie¿
przesz³a przez muzealnictwo i bibliotekarstwo (Zak³ad Dokumentów ¯ycia Spo³ecznego BN, Biblioteka Politechniki). Kasprowicz z bibliotekarstwa (m.in. Instytut Ksi¹¿ki
i Czytelnictwa BN i ówczesny Pañstwowy Oœrodek Kszta³cenia Bibliotekarzy) przesz³a
w 1986 r. do dzia³u bibliograficznego Muzeum Historycznego. Z G³ównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce do Muzeum Ziemi PAN przenios³a siê jako starszy
archiwista W¹sik. Do bibliotek szkolnych trafi³y Reszkowska, Pêksa i Rowiñska–Szymañska (Piaseczno).
Ostrowska podjê³a pracê w Muzeum Mazowieckim w P³ocku, od 1975 r. kieruje tam
dzia³em historycznym. Mrówczyñska pracuje w Muzeum Woli i Muzeum Staro¿ytnego Hutnictwa Mazowieckiego w Pruszkowie. Kieniewiczowa by³a ca³y czas zatrudniona
w Muzeum Historycznym. W Muzeum Historii Polskiego Ruchu Rewolucyjnego, poza
paru absolwentami pracuj¹cymi krótko, Wiórkiewicz w latach 1963–1986 by³a kierownikiem dzia³u historycznego. W redakcji s³ownika pracowali tam nie ¿yj¹cy ju¿ oboje, by³y
oficer MSW Fronczak i Raszkowska.
Dyrektorem Wydawnictwa „Pojezierze” w Olsztynie by³ w latach 1967–1988 dziennikarz Wakar. Brachfogel by³ m.in. w latach 1995–1998 redaktorem naczelnym „Arkad”.
Mariusz £ukasiewicz, pocz¹tkowo urzêdnik, zosta³ dyrektorem warszawskiego oddzia³u
Ossolineum. Jankowski, m.in. pracownik Wydzia³u Kultury KC PZPR, by³ na prze³omie
lat siedemdziesi¹tych i osiemdziesi¹tych wicedyrektorem PWN, kieruj¹cym pionem humanistycznym. W wydawnictwach pracowa³a te¿ Zakrzewska i pocz¹tkowo Ossowska.
Ruducha po pracy w szkolnictwie (LO w Drohiczynie, technikum w Zielonce) ukoñczy³ studia podyplomowe dziennikarstwa na UW u Aliny S³omkowskiej. By³ cz³onkiem
kolegium „Gazety Rolniczej”. Stachowska–Wnuk, absolwentka tego¿ studium, specjalizuj¹ca siê w fotografii pod kierunkiem Zbigniewa Z³otnickiego, poprzez „Express Wieczorny”, „Trybunê Ludu” i „Veto” (od 1994 r. kierownik dzia³u tekstów) trafi³a aktualnie
do „Wprost”, specjalizuj¹c siê w problematyce konsumpcji. Dziennikark¹ TV by³a Olszewska–Schilling. W wydawnictwach i prasie (w póŸniejszym okresie redakcja „Sam zrobiê”) pracowa³ Januszewski.
414
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
£opuszyñska, pocz¹tkowo dziennikarka gazety zak³adowej, zosta³a naczelnikiem wydzia³u GUS. Bojarska pracowa³a w Polskim Radio, bêd¹c w latach 1968–1982 kierownikiem redakcji historycznej. Pyczek w Ministerstwie Kultury i Sztuki zajmowa³a siê m.in.
wspó³prac¹ kulturaln¹ z zagranic¹. ¯eglicki, kierownik dzia³u archiwalnego Centralnej
Biblioteki Statystycznej by³ potem pracownikiem Ministerstwa Pracy i Opieki Spo³ecznej.
Szkolnictwo by³o dla czêœci pewnym etapem drogi ¿yciowej, inni pozostawali tam do
koñca aktywnoœci zawodowej. Kaczor, w latach piêædziesi¹tych dzia³aczka ZNP, zosta³a
dyrektorem LO im. Dobiszewskiego. Beck, dyrektor LO im. Traugutta, pracowa³ potem
w Studium Nauczycielskim nr 4 i LO im. Pu³askiego. Gotowiec jest dyrektorem Zespo³u
Szkó³ Gastronomicznych przy ul. Poznañskiej, wczeœniej pracowa³ w technikum elektronicznym (obecnie Liceum Zawodowym nr 1). Maliszewska uczy³a w LO w Pu³tusku, zaœ
w latach 1968–1975 kierowa³a Liceum dla Pracuj¹cych. Iwanowska, nauczycielka LO
im. ¯michowskiej w latach 1989–1992 by³a dyrektork¹ tej szko³y. Jeliñski (1937–1984),
absolwent podyplomowego studium historii, by³ pod koniec ¿ycia g³ównym wizytatorem
departamentu kszta³cenia zawodowego i ustawicznego Ministerstwa Oœwiaty. Nowosielska, wizytatorka z lat piêædziesi¹tych, potem nauczycielka LO im. Mickiewicza w latach
1972–1990 by³a wizytatork¹ dzielnicy Praga–Po³udnie. Karolak uczy w LO im. Œniadeckiego, Ziêtarska by³a wicedyrektorem Technikum Mechanicznego w Ursusie. Wnuk,
nauczyciel Zespo³u Szkó³ Terenów Zielonych, jest aktualnie burmistrzem Radzymina.
Iwanowski uczy³ w LO im. ¯michowskiej i Zespole Szkó³ Architektoniczno–Budowlanych, Adamczyk w ówczesnym Liceum Pedagogicznym na Saskiej Kêpie. Ewa Wasilewska
pracuje w LO im. Rejtana (wczeœniej dyrektor biura Zarz¹du G³ównego Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz Muzeum Ksi¹¿ki BN), Sochaczewska w Technikum Samochodowym w Radomiu, Wróbel w Technikum Radiowym w Pu³tusku. £oszewska uczy³a
w Bia³ymstoku, Kidawa w Sosnowcu, Kuligowska w Szczecinie, Kopyciñski w Wo³ominie
i Stargardzie Szczeciñskim, podobnie Kopyciñska (wczeœniej te¿ AAN), Duraj w Zarzeczu ko³o ¯ywca, Karpiñska w S³upcy, K³oczko w Augustowie, Waruszewska w Chodzie¿y. Czempiñski, wczeœniej urzêdnik, m.in. G³ównego Urzêdu Kontroli Prasy, Publikacji
i Widowisk, uczy³ w Zespole Szkó³ Elektryczno–Mechanicznych w Piasecznie. Konderak by³ nauczycielem w LO w Wo³ominie, potem przeszed³ do Ministerstwa £¹cznoœci i w koñcu do Urzêdu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Pa³asz z nauczycielstwa przeszed³ na przewodnicz¹cego Wydzia³u Kultury Sto³ecznej Rady Narodowej
(1965–1972), nastêpnie by³ dyrektorem departamentu teatru, muzyki i estrady Ministerstwa Kultury i Sztuki, a potem dyrektorem generalnym Towarzystwa im. Chopina. Œnie¿yñski po pracy w LO im. Œwierczewskiego zosta³ dyrektorem Szkó³ Zak³adów Urz¹dzeñ
DŸwigowych, wicedyrektorem do spraw pracowniczych tych zak³adów wreszcie prezesem
spó³ki. Œnie¿yñska z LO im. Œwierczewskiego przesz³a do oœrodka metodycznego, zaœ
w latach 1981–1985 by³a wicedyrektorem warszawskiego Oddzia³u Doskonalenia Nauczycieli. P³ocica, by³y instruktor KW PZPR, pracowa³ póŸniej w Wydziale Oœwiaty w Olsztynie, Krawczyk–Kublicka by³a pracownikiem warszawskiego Kuratorium. W Sierpcu podj¹³ pracê Wilkowski.
Od schy³ku lat szeœædziesi¹tych seminarium magisterskie zaczê³o przestawiaæ siê na
problematykê varsavianistyczn¹. Zwi¹zane to by³o czêœciowo z faktem, ¿e Profesor pracowa³ nad trzecim tomem historii miasta, wydanym w 1976 r. Wydanie to w minimalnym
stopniu nawi¹zywa³o do dorobku seminarium, zaœ drugie, rozszerzone, jak wiadomo
zosta³o w ostatniej chwili zatrzymane przez wydawnictwo w 1992 r.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
415
O rozwoju urbanistycznym Warszawy w latach 1815–1830 pisa³ Tadeusz G¹siorowski,
zaœ w latach 1868–1900 Zygmunt Stêpiñski. Ewa Turkowska zajê³a siê Alejami Ujazdowskimi, El¿bieta Szafrañska gmachem Akademii Sztuk Piêknych, Ewa Kowalik Placem
Teatralnym, a Tadeusz Kalinowski kamienicami Andrzeja Zamoyskiego na Nowym Œwiecie. Roman Sikora pisa³ o handlu w latach 1850–1862, Jaros³aw Sulgostowski o pocz¹tkach komunikacji zbiorowej zaœ Teresa Polenceusz o parkach i ogrodach publicznych.
Z zakresu struktur spo³ecznych Maria Barbasiewicz zajê³a siê urzêdnikami w latach
1806–1830, Ewa Lilpop dziennikarzami lat siedemdziesi¹tych, a Zofia Czerska wolnymi
zawodami w latach 1900–1914.
Teatr w okresie 1815–1830 bada³a Barbara Janicka, 1832–1861 na podstawie afiszów i recenzji Ma³gorzata Pawlak–Dyksiñska, teatrzyki ogródkowe Maria Domanowska,
a rz¹dowe teatry dramatyczne lat 1907–1915 Dorota D¹browska. Józefê Szatkowsk¹
interesowa³y wyœcigi konne. ¯ycie towarzyskie okresu Ksiêstwa Warszawskiego bada³a
dawna uczennica Woliñskiego Celina Paku³a, w latach trzydziestych Bo¿enna ¯ó³towska,
zabawy ludowe lat 1832–1862 Piotr Marcinkowski, salony lat czterdziestych i piêædziesi¹tych Maria Maciejewska–Jagie³³o, ¿ycie towarzyskie lat siedemdziesi¹tych Bo¿ena Przyborowska, zaœ karnawa³ tego okresu El¿bieta Kamiñska. Codzienne ¿ycie inteligencji na
podstawie kronik Boles³awa Prusa przedstawi³a Barbara Nowak. Andrzej Szwarc zaj¹³ siê
filantropi¹ lat 1865–1885, zaœ o prostytucji pisa³, z w³asnej inicjatywy, Andrzej Karpiñski.
El¿bieta Miarka opracowa³a ¿ycie polityczne w Warszawie w okresie Ksiêstwa Warszawskiego. O X Pawilonie Cytadeli przed 1863 r. pisa³a Magdalena Sieramska, o policji
kierowanej przez policmajstra Fiodora Trepowa Jan Trawiñski. „Gazetê Polsk¹” analizowa³ Jerzy Dom¿alski, a historiografiê lat 1815–1860 Anna Froelich. Biografiê Samuela Orgelbranda, drukarza i wydawcy, opracowa³a El¿bieta Parol. Ryszard ¯elichowski,
z w³asnej inicjatywy, pisa³ o pierwszych socjalistach na ³amach pozytywistycznego „Przegl¹du Tygodniowego” na podstawie rêkopiœmiennej spuœcizny Adama Wiœlickiego.
Recenzentami prac varsavianistycznych byli przewa¿nie Ihnatowicz i Wawrykowa,
sporadyczny i kontrowersyjny by³ udzia³ Pietrzak–Paw³owskiej.
Poza tematyk¹ varsavianistyczn¹ Jêdrzej Œwierzewski pisa³ o galicyjskim polityku
Tadeuszu Wasilewskim, Sabina £ukiewicz o emigrantach w ruchu galicyjskim 1848 r.
Wojciech Batura zaj¹³ siê ponownie bia³ostock¹ organizacj¹ Bronis³awa Szwarcego. Krzysztof Jakimiak pisa³ o partyzantce Edmunda Calliera, Sylwester Szklarski o powstaniu
w Puszczy Bia³ej, Joanna Wróblewska o ikonografii 1863 r. Katarzyna Skowron zainteresowa³a siê zakopiañsk¹ dzia³alnoœci¹ Tytusa Cha³ubiñskiego na podstawie materia³ów
Muzeum Tatrzañskiego. Najm³odszy magistrant, Piotr Bro¿yna, zaj¹³ siê Klubem Konserwatywnym w Krakowie w latach 1896–1904, zaœ Romuald Morawski kwesti¹ litewsk¹
w opinii polskiej w latach 1900–1910.
Najwiêcej pochwa³ zebrali Batura, Barbasiewicz i Bro¿yna. Pierwsz¹ z tych prac
Kieniewicz oceni³ jako „zupe³nie nowe spojrzenie”, drug¹ okreœlano jako wykraczaj¹c¹
poza ramy magisterium, ujêcie dojrza³e i nieszablonowe (ju¿ po pracy W³adys³awa Rostockiego „Korpus w gêsie pióra uzbrojony”), odnoœnie trzeciej Kieniewicz pisa³ o wybitnej inteligencji magistranta. Za samodzieln¹ i ciekaw¹ uznano wreszcie pracê Miarki.
W sumie w tym okresie Kieniewicz kierowa³ 44 ukoñczonymi pracami, z czego 3/4 varsavianistycznych. Wystawiono 17 ocen bardzo dobrych, w tym 13 varsavianistom.
W seminarium uczestniczyli te¿ Tadeusz Krawczak (nie akceptowa³ varsavianizmu,
magisterium i doktorat u Józefa Szaflika), Irena Dijkstra po œmierci Herbsta, Andrzej
416
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
Stypu³kowski z tematem o spo³eczeñstwie na Litwie po III rozbiorze od Tadeusza Mencla
z UMCS, Lidia Wojciewska zajmuj¹ca siê szkolnictwem ¿eñskim po 1863 r. oraz Józef
Szaniawski.
Spoœród seminarzystów ostatniego okresu Szwarc obj¹³ asystenturê w IH UW. Tam
te¿ przeszed³ z IH PAN Karpiñski aktualnie zajmuj¹cy siê okresem przedrozbiorowym,
¯elichowski, pracownik wydawnictw Centralnego Oœrodka Metodycznego Studium Nauk
Politycznych UW i redaktor dzia³u historycznego „Stolicy” od 1983 r. przeszed³ do Instytutu Studiów Politycznych PAN w 1990 r., zajmuj¹c siê tam wspó³prac¹ z zagranic¹ i promocj¹. G¹siorowski w 1971/1972 r. asystent–sta¿ysta Profesora na UW, potem doktorant
Wydzia³u Dziennikarstwa, przez WSNS, Centralny Oœrodek Metodyczny Studium Nauk
Politycznych UW (wyk³adowca) i LO im. Poniatowskiego, w 1997 r. przeszed³ do MSWiA,
gdzie zajmuje siê problematyk¹ mniejszoœci. Maciejewska–Jagie³³o, by³a asystentka nauk
pomocniczych IH UW, jest wicedyrektorem Zespo³u Szkó³ Muzycznych. Batura pracuje
w Muzeum Budowy Kana³u Augustowskiego, przejœciowo by³ dyrektorem. Bro¿yna, by³y
doktorant KUL, odszed³ od historiografii. Barbasiewicz, pracuje w Oœrodku Dokumentacji Zabytków, D¹browska w zespole dokumentacyjnym „Zachêty”. Sieramska jest kierownikiem muzeum ¯IH. Janicka pracowa³a w dziale akt podworskich AGAD, PISM
i MSZ. W Muzeum Historycznym s¹ zatrudnieni Kamiñska (ikonografia), Morawski
i pocz¹tkowo Froelich, aktualnie ekonomistka w Sztokholmie. W Muzeum Sportu i Turystyki pracowa³a Barbara Nowak.
Kierownikiem redakcji historycznej Wydawnictwa Naukowego PWN jest od 1992 r.
¯ó³towska, w Krajowej Agencji Wydawniczej pracowa³a Pawlak–Dyksiñska. Sulgostowski
jest redaktorem w Warszawskim Oœrodku Telewizyjnym, dziennikarzem jest Trawiñski.
W dokumentacji PAP pracuje Przyborowska (w przesz³oœci w muzealnictwie i szkolnictwie). Dom¿alski, rzecznik prasowy gminy Ursus, by³ w latach 1978–1981 sekretarzem
redakcji „G³osu Ursusa”, od 1995 r. redaktorem naczelnym „Dziennika Ursusa”, w miêdzyczasie z przyczyn politycznych znalaz³ siê poza zawodem.
Dyrektorem AAN jest Krawczak. Œwierzewski pracowa³ w Archiwum m. Warszawy,
aktualnie w zak³adowym, archiwist¹ AAN by³ te¿ Stypu³kowski.
Marcinkowski pracowa³ w latach 1975–1987 w Zak³adzie Uzupe³nieñ Zbiorów BN,
aktualnie w dziale akcesji Biblioteki Publicznej. Jakimiak by³ zatrudniony w katalogach
BN, prasie ZSL, aktualnie w Warszawskim Antykwariacie Naukowym „Kosmos”. Bibliotekark¹ zak³adow¹ by³a Parol, szkoln¹ jest Czerska (wczeœniej BUW, dzia³ akcesji).
Stêpiñski jest dyrektorem w „Muratorze”, Skowron t³umaczk¹ jêzyka niemieckiego,
Paku³a ekonomistk¹.
W szkolnictwie pracowali: £ukiewicz (LO Horod³o), Sikora (Zespó³ Szkó³ Budowlanych w Radomiu, w latach 1993–1995 doradca metodyczny Kuratorium12), Kalinowski,
by³y doktorant Wydzia³u Dziennikarstwa, w Zespole Szkó³ Ekonomicznych nr 1, Polenceusz (LO im. Reja), Miarka, Szatkowska (Falenica), Lilpop (te¿ G³ówna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, aktualnie uczy jêzyka niemieckiego), Kowalik, Domanowska (póŸniej Toronto), w przesz³oœci Turkowska i Szaniawski (m.in. LO im. Rejtana, potem Wy¿sza Szko³a Dziennikarska im. Wañkowicza).
12 List R. Sikory z 14 lipca 1998.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
417
Natrafi³em na 24 publikowane, w ró¿nej objêtoœci, prace magisterskie wykonane na
seminarium Kieniewicza, co stanowi³o 13,8%. Wiêkszoœæ dotyczy³a problematyki 1863 r.
Piêæ Kieniewicz og³osi³ w „Przegl¹dzie Historycznym”, wliczaj¹c zeszyt specjalny „Z epoki
Mickiewicza” (1956). Tam ukaza³y siê prace Berghauzena i Groniowskiego, potem zaœ
Skowronka (1961), Szaroty (1963) i Kamiñskiego (1971). Cztery opublikowano, dziêki Januszowi Jasiñskiemu, w „Komunikatach Mazursko–Warmiñskich”: Kuleszy (1960), P³ocicy (1961), Wakara (1964, potem dwa wydania ksi¹¿kowe) i Kuziñskiej (1965). W „Studiach i materia³ach do historii wojskowoœci” (piêæ pozycji) publikowali Polak, Ratajczyk
(1960), Borkiewicz–Celiñska (1962), £oœ (1963) i Anusiewicz (1967). W „Roczniku Bia³ostockim” ukaza³a siê praca Stanis³awa Góry (1965), (druga wersja w „Studiach i materia³ach...” w 1985), w „Roczniku Warszawskim” Rusinowej i Sobociñskiej (1967), w „Roczniku
Œwiêtokrzyskim” Bonieckiego (1971). Praca Pytla znalaz³a siê w publikacji WIH z 1984 r.,
Szklarski og³osi³ swoj¹ w 1981 r. w Ostro³êce, zaœ Gadomski w 1989 r. w Pu³tusku. ¯elichowski publikowa³ w „Przegl¹dzie Humanistycznym” w 1982 r., Szafrañska w „Zeszytach
Naukowych ASP” (1983), zaœ Ewa Wasilewska w „Mówi¹ Wieki” (1969).
W „Przegl¹dzie Historycznym” w 1954 r. ukaza³a siê te¿ wykonana u Arnolda praca
Barbary Grochulskiej o ludnoœci Warszawy w XVIII w. oraz w 1960 r., oceniona jako
bardzo dobra w 1938 r. przez Handelsmana praca Juliana Komara o manifestacjach
grodzieñskich.
Z tej grupy, nie licz¹c dwóch ostatnich, doktoraty zrobi³o 14 osób, w tym u Kieniewicza 6. Z najm³odszej generacji obok wymienionych wy¿ej trzech autorów, na egzaminie
sugerowano jeszcze druk: Barbasiewicz, Baturze (na tej pracy opar³ siê m.in. w nastêpnym
dziesiêcioleciu na sesji regionalnej Adam Dobroñski), Bro¿ynie, Jakimiakowi, Karpiñskiemu, Maciejewskiej–Jagie³³o, Marcinkowskiemu, Parol i Skowron, a ujêcie popularne
Polenceusz i Sulgostowskiemu.
Spoœród dawnych seminarzystów I stopnia og³osi³ w „Roczniku Bia³ostockim” wykonane u Herbsta magisterium Pawluk.
Przez seminarium doktoranckie Kieniewicza, którego wyodrêbnienie datuje on na
oko³o 1957 r., przesz³o 71 osób w tej liczbie 31 magistrantów Profesora. Doktoraty,
wliczaj¹c tzw. KUL–owskie, uzyska³o 47 osób, w tym po magisteriach u Kieniewicza 17.
Trzy prace by³y bronione w latach 1948–1951, pozosta³e miêdzy 1960 a 1979. W tej liczbie
by³o piêæ obron w IH PAN i jedna w Wojskowej Akademii Politycznej.
We wczesnym okresie, do 1954 r. na seminarium doktoranckim by³o ³¹cznie osiemnaœcie osób po studiach dawnego typu. Janusz Durko by³ uczniem Wac³awa Tokarza i po
jego œmierci Tomkiewicza. Aktualnie by³ asystentem Jab³oñskiego w Akademii Nauk
Politycznych. Pisa³ w 1948 r. o pocz¹tkach ruchu socjalistycznego w Królestwie Polskim
(1874–1879). Przedstawi³, jak stwierdzi³ Woliñski, kszta³towanie siê programu na tle
œcierania siê pr¹dów id¹cych ze Wschodu i Zachodu, doktryny dzia³aczy inteligenckich
z aspiracjami klasy robotniczej oraz ewolucjê myœli programowej od socjalizmu utopijnego ku marksizmowi. Dunin–W¹sowicz pisa³ o Janie Stapiñskim na tle ruchu ludowego
w Galicji do 1914 r. (1949). Kieniewicz najwy¿ej oceni³ czêœci poœwiêcone wspó³pracy
z konserwatystami oraz roz³amowi w PSL. Zwróci³ uwagê na bazê rêkopiœmienn¹, równie¿
ze zbiorów prywatnych, w tym pamiêtnik g³ównego bohatera. W³adys³aw Rostocki, absolwent Wydzia³u Prawa UW i asystent tego¿ wydzia³u, wczeœniej student (1936/1937) i doktorant Wydzia³u Humanistycznego, pisa³ o zakresie w³adzy naczelnego wodza w powsta-
418
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
niu listopadowym13. Jak podkreœla³, piêæ lat po obronie, W³adys³aw Sobociñski w polemice
z W³adys³awem Zajewskim by³a to monografia prawno–historyczna14.
Kalabiñski broni³ pracy o Narodowej Demokracji w 1905 r. jako aspirant Uniwersytetu Lenigradzkiego. By³y oficer MO z £odzi W³adys³aw Lewandowski, który magisterium
uzyska³ na UMK u Witolda £ukaszewicza, a wczeœniej by³ seminarzyst¹ Kormanowej,
zosta³ przydzielony Kieniewiczowi jako aspirant z tematem „Lewica w powstaniu listopadowym”. Potem wróci³ na UMK broni¹c, po zmianie tematu, doktorat u £ukaszewicza.
Halina Chamerska, magistrantka Woliñskiego, Dyl¹gowa, Grzybowski, Ramotowska,
Ro¿enowa i Wyczañska doktoraty uzyskali u Kieniewicza w nastêpnym okresie, w tym
Ramotowska po zmianie tematu. Ratyñska nie przyjêta na aspiranturê UW uzyska³a
póŸniej doktorat u Jab³oñskiego. Wycofali siê: Józef Boroda, koñcz¹cy równolegle studia
prawnicze, Janczewska (stan zdrowia), £onczyñska, Morawska, Wyderkowa oraz Hanna
Szwankowska uczennica i asystentka Arnolda, zajmuj¹ca siê histori¹ Warszawy drugiej
po³owy XIX wieku.
W liœcie do uczennicy, która w koñcu 1951 r. zg³osi³a chêæ kontynuacji badañ Kieniewicz komentowa³ now¹ ustawê o szkolnictwie wy¿szym i konkretn¹ sytuacjê w IH UW:
„dobór aspirantów, kierowników naukowych i tematów pracy nie bêdzie ju¿ tak prosty.
Inicjatywa wychodziæ bêdzie zapewne od katedry zespo³owej historii Polski, która siê tu
organizuje”15. W tym te¿ czasie Kieniewicz, o czym wspomina w autobiografii, mia³ w „Ossolineum” k³opoty z przeprowadzeniem druku obu swoich podstawowych monografii,
póŸniej wycofa³a siê z druku zamówionego artyku³u „Myœl Filozoficzna”.
Oceniaj¹c plany na 1955 r. komisja w Ministerstwie Szkolnictwa Wy¿szego podda³a
krytyce niew³aœciwy, jej zdaniem, dobór tematyki na seminarium powoduj¹cy zazêbienia. W tym kontekœcie wymieniono prace Chamerskiej „S³u¿ba folwarczna w Królestwie
Polskim”, Grzybowskiego o organizacji miejskiej Warszawy, Ramotowskiej o organizacji
terytorialnej, Morawskiej o szlachcie zaœciankowej i Wyderkowej o czeladzi rzemieœlniczej w 1863 r. Lansowano wówczas tezê, ¿e nie wszyscy kierownicy katedr nadaj¹ siê do
prowadzenia prac kandydackich16. Chamerska nie uzyska³a na UW statusu doktorantki
dawnego typu (studiowa³a wtedy jako drugi kierunek — socjologiê), nie mia³a go te¿
Ro¿enowa, ani cztery absolwentki z 1952 r. Uzyska³ go natomiast w 1946/1947 r. Henryk
J. Moœcicki, wówczas kierownik archiwum GUKP, który zrobi³ magisterium z dziejów
1831 r. przed wojn¹ u Wac³awa Tokarza i Paw³owskiego. Podanie z³o¿y³ przed powo³aniem Kieniewicza na katedrê, w tym czasie na seminarium nie uczêszcza³.
Wœród osób, które uzyska³y doktoraty u Kieniewicza w latach szeœædziesi¹tych i siedemdziesi¹tych byli powojenni absolwenci innych seminariów UW: Grochulska, by³a
archiwistka nastêpnie asystentka po seminarium Arnolda, archiwistka Barbara Smoleñska17, która studia zaczê³a na tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich oraz bibliotekarka
Wanda Stummer, obie od Woliñskiego (Smoleñska by³a w miêdzyczasie doktorantk¹
Arnolda), Zbigniew Stankiewicz, wtedy asystent PAN, po magisterium na Wydziale Prawa
13
14
15
16
17
Archiwum UW, WH 530–8, 530–11, 530–28.
CzP–H 1956 z. 2, s. 377.
S. Kieniewicz do B. Ciemniewskiej 1 stycznia 1952, Zbiory B. Ciemniewskiej.
AAN, Ministerstwo Szkolnictwa Wy¿szego 1736, k. 32,45.
D. K a m o l o w a, Wspomnienie o Barbarze Smoleñskiej (1924–1982), „Rocznik Biblioteki Narodowej”
1994–1995, s. 301–302.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
419
u Bogus³awa Leœnodorskiego, z tematem od zmar³ego Stanis³awa Œreniowskiego oraz
archiwista z Bia³egostoku Jerzy Szumski, uczeñ Herbsta.
Dwa magisteria u Handelsmana i Hanny Pohoskiej mia³a ur. w 1895 r. Maria Paszkiewicz, u Handelsmana koñczy³ podjêty w Wilnie temat Komar, nauczyciel nastêpnie
wizytator. Przedwojennym studentem UW by³ nauczyciel ze Zgierza Janusz Ziemnicki,
absolwent UJ. Po tej uczelni przysz³y te¿ bibliografka z PAN Barbara Konarska, uczennica
Romana Grodeckiego i nauczycielka Hanna Lutzowa, po seminarium Henryka Moœcickiego. Seminarium Stanis³awa Zaj¹czkowskiego na Uniwersytecie £ódzkim koñczy³a
tamtejsza archiwistka Czes³awa Ohryzko–W³odarska, równie¿ z tematem od Œreniowskiego. Absolwentem Uniwersytetu Poznañskiego, zapewne od Ska³kowskiego, by³ Stefan
Król by³y pracownik Wydzia³u Historii Partii, aktualnie z MHPRR. Archeologiê u Józefa
Kostrzewskiego na UP koñczy³a Maria Piaszyk, aktualnie siostra zakonna. Ówczesny
pracownik APAN Eugeniusz Tomaszewski by³ na UMK uczniem Bronis³awa W³odarskiego i Kazimierza Jasiñskiego. Seminarium Heleny Rzadkowskiej w WSP Kraków koñczy³
nauczyciel z Radomska Ryszard Szwed. WSP Gdañsk koñczyli nauczyciel i dzia³acz regionalny z P³ocka Chudzyñski oraz repatriant z Litwy, asystent WSP Olsztyn, Stanis³aw
£aniec. Wiktoria Œliwowska, absolwentka Instytutu Pedagogicznego w Leningradzie, by³a
przed przyjœciem na seminarium asystentk¹ Ludwika Bazylowa na UW.
Do tego trzeba dodaæ absolwentów pozbawionego w tym okresie prawa nadawania
stopni naukowych z zakresu historii KUL. Uczestniczyli oni w seminarium w zró¿nicowanym zakresie. Ryszard Bender, po magisterium u Wojtkowskiego przenosi³ zaczêty ju¿
w Lublinie przewód (pocz¹tkowo z Kieniewiczem jako recenzentem). Inny uczeñ Wojtkowskiego Janusz Jasiñski, pracuj¹cy w stacji naukowej PTH w Olsztynie, doje¿d¿a³ na
seminarium szereg lat. Wydaje siê wiêc, ¿e liczbê tzw. doktoratów KUL–owskich nale¿y
ustaliæ na siedem. Poza Benderem byli to: jego uczeñ ks. Stanis³aw Gajewski, Maria
Wójcik i Janusz Warmiñski, oboje z redakcji Encyklopedii Katolickiej (aktualnie zespo³u
merytoryczno–leksograficznego) uczniowie Rostockiego, ks. Daniel Olszewski z Kielc
i ks. Piotr W³oczyk z Zakopanego (ten ostatni po œmierci Herbsta), uczniowie ks. Boles³awa Kumora, wreszcie ks. Jan Kania z £abuñ od ks. Mieczys³awa ¯ywczyñskiego. Tematyka
ich prac by³a zró¿nicowana. Bender pisa³ o ludnoœci miejskiej Lubelszczyzny w 1861–
–1862 r., Janusz Jasiñski o reformie agrarnej na Warmii, Warmiñski o Podlasiu w 1831 r.
gdy pozostali podejmowali tematykê historii Koœcio³a. Warmiñski i Wójcik pojawili siê
w okresie finalizacji prac, co oznacza³o jednak kilkakrotne referowanie na seminarium18.
Spoœród 46 krajowych doktorów dwaj urodzili siê w latach 1904–1909, piêciu w 1910–
–1919, 19 w latach dwudziestych, 16 w trzydziestych, czterech (w tym dwaj z KUL) w czterdziestych, jeden w piêædziesi¹tych. By³o wœród nich po szeœciu nauczycieli i pracowników
dokumentacji, po czterech archiwistów i ksiê¿y, dwaj bibliotekarze, jeden muzealnik, na
co zwraca³ uwagê ju¿ Chudzyñski. 17 kobiet stanowi³o 36%. Cz³onków PZPR by³o 10 lub
11 (niespe³na 24%), co nie by³o dla seminarium z nowszej epoki wskaŸnikiem wysokim.
18 osób mia³o pochodzenie ch³opskie, szeœæ robotnicze, trzy rzemieœlnicze, dwie ziemiañskie, trzynaœcie inteligenckie, odnoœnie czternastu brak danych.
Na seminarium uczêszczali te¿: oficer Zdzis³aw Borowiecki, uczeñ Herbsta zajmuj¹cy
siê TDP, doktorant KUL pod ³¹czn¹ opiek¹ Kieniewicza i Jerzego K³oczowskiego bada-
18 List M. Wójcik z 1 marca 1999.
420
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
j¹cy dzia³alnoœæ polityczn¹ zmartwychwstañców w latach 1836–1870 Bro¿yna, G¹siorowski, potem doktorant Jerzego Tomaszewskiego, Bronis³aw Góra zajmuj¹cy siê uzbrojeniem w 1863 r., Krzysztof K¹kolewski, uczeñ Zygmunta M³ynarskiego z Wydzia³u Dziennikarstwa, maj¹cy publikowane magisterium o Konstantym Kalinowskim, Kulesza zajmuj¹ca siê prac¹ organiczn¹ na Pomorzu i Maciejewska–Jagie³³o pocz¹tkowo w latach
1978–1981 zajmuj¹ca siê u Ihnatowicza lêkami spo³ecznymi, która przestawi³a siê na
¿eñskie szkolnictwo zakonne. Nauczyciel Tadeusz Malinowski, uczeñ Ryszarda Mienickiego z UMK, interesowa³ siê rol¹ Litwy w 1831 r., siostra Maria Mazurek bada³a dzieje
zakonów ¿eñskich. Andrzej Rogala, absolwent Akademii Teologii Katolickiej, opracowa³
dzieje katolickich zwi¹zków robotniczych w Wielkopolsce do 1914 r. Sikora mia³ zaawansowane studia nad gospodark¹ leœn¹ w Królestwie, Sobociñska bada³a gospodarkê miêdzypowstaniowej Warszawy, zaœ nauczycielka Krystyna Wasilewska, uczennica Kipy, interesowa³a siê Szko³¹ G³ówn¹ w 1863 r. We wstêpnej fazie byli Janicka, ówczesny archiwista
z Kielc Jerzy Szczepañski, Radczuk i Œnie¿yñska. Bronis³aw Góra po œmierci Profesora
obroni³ pracê o uzbrojeniu w 1863 r. w WIH u Janusza Wojtasika. Szczepañski wczeœniej
przeniós³ siê na seminarium Józefa Œmia³owskiego na U£ uzyskuj¹c tam doktorat. Na
seminarium Rusinowej przeszli Maciejewska–Jagie³³o i Rogala.
Kieniewicz w autobiografii wspomina o zagranicznych stypendystach. Byli wœród nich
Japoñczycy Hiroshi Bando i póŸniej Makoto Hayasaka. Uczestnicy seminarium lat siedemdziesi¹tych zapamiêtali stypendystê Fundacji Koœciuszkowskiej ks. Piotra Paw³a Narkuna z Nowego Jorku, który pó³tora roku prowadzi³ badania nad Aleksandrem Druckim–
–Lubeckim19.
Recenzentami prac doktorskich najczêœciej byli: Ihnatowicz i Zahorski. Kilkakrotnie
wystêpowali te¿ Herbst, Jab³oñski, Janina Leskiewiczowa, Juliusz £ukasiewicz, Mencel
i Juliusz Willaume. Wœród sporadycznych recenzentów warto odnotowaæ Wereszyckiego.
Niezbyt przekonywuj¹ce by³o jedno z wyst¹pieñ Bobiñskiej. Stopniowo Kieniewicz wprowadza³ uczniów, w liczbie oœmiu, g³ównie by³ych w³asnych magistrantów. Parokrotnie
recenzowali doktoraty Groniowski, Ratajczyk i Stankiewicz.
30 prac doktorskich z seminarium Kieniewicza ukaza³o siê w formie odrêbnych
monografii, dwie jako pozycje wiod¹ce prac zbiorowych, jedenaœcie jako artyku³y czy
niekiedy ich seria, cztery nie by³y publikowane. Wydanie oœmiu prac finansowa³a PAN, po
piêæ PWN i instytucje zwi¹zane z Koœcio³em, po trzy MON i oœrodki regionalne, po dwie
KiW (Król, £aniec) i LSW, po jednej Ossolineum i Muzeum Rolnictwa w Szreniawie,
jedna by³a wydawnictwem bia³ostockiej filii UW, jedna uczelni w³oskiej.
Dwa doktoraty wczesnego okresu ukaza³y siê jako referat zjazdowy w 1948 r. oraz po
1956 r. w formie przedmowy do pamiêtnika obok wersji popularnej. Autorom sugerowano
pozosta³oœci pogl¹dów PPS–owskich (zamiast tego KiW w 1952 r. og³osi³a t³umaczenie
pracy rosyjskiej I. Wo³kowiczera z 1925 r.) i PSL–owskich. Jako odrêbna pozycja ukaza³
siê z przedmow¹ Kieniewicza, nie wliczany do statystyki, ukoñczony fragment doktoratu
Henryka J. Moœcickiego (1911–1960) wtedy pracownika Zak³adu Historii Partii (1963).
Spoœród 46 promowanych polskich uczestników seminarium doktoranckiego do
habilitacji dosz³o 19. Piêæ przewodów przeprowadzono na UW. Byli to trzej pracownicy
uczelni Grochulska, Skowronek i Szwarc oraz dwoje z KUL (Bender i Dyl¹gowa). Szeœæ
19 Informacja M. Maciejewskiej–Jagie³³o.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
421
odby³o siê w PAN (Chamerska, Dunin–W¹sowicz jako ówczesna praca kandydacka, Groniowski, Ramotowska, Rostocki i Œliwowska). Trzy przewody przeprowadzono na UMK
(ks. Gajewski, Janusz Jasiñski, £aniec), dwa na U£ (Stankiewicz, Szwed), jeden w Wojskowej Akademii Politycznej (Ratajczyk) i jeden w Papieskiej Akademii Teologicznej
(ks. Olszewski).
Durko uzyska³ docenturê wiosn¹ 1955 r. w Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej na
podstawie 22 publikacji i wczeœniejszej dydaktyki w Akademii Nauk Politycznych. Jab³oñski ocenia³ ca³okszta³t dorobku, Arnold uzna³ doktorat za odpowiednik pracy kandydackiej. Wniosek popierali Stanis³aw Lorentz i Tomkiewicz. Przypominanie przez Gerbera
powa¿nych obci¹¿eñ socjaldemokratyzmu nie mia³o wp³ywu na decyzjê20.
Trudniejsza by³a sytuacja Dunin–W¹sowicza, od pocz¹tku 1955 r. adiunkta PAN.
Stara³ siê on o wszczêcie przewodu na podstawie wydanego przez IBL „Czasopiœmiennictwa ludowego w Galicji” (1952). Opinia Kieniewicza z marca 1955 r., przy wysokiej ocenie
walorów intelektualnych kandydata i zalet doktoratu nie by³a jednoznaczna w p³aszczyŸnie metodologicznej. Recenzentka Walentyna Najdus, przenios³a akcent na „opory i nawroty” autora sugeruj¹c przewód na podstawie maszynopisu „Dziejów ruchu ludowego
w Galicji” zawê¿onego do dziejów Stronnictwa Ludowego. Wed³ug tej koncepcji sprawê
po roku wznowiono. Jednak jeszcze w czasie obrony w grudniu 1956 r. przewodnicz¹ca
Rady Naukowej IH PAN G¹siorowska mia³a w¹tpliwoœci, czy wytypowana praca nie ma
charakteru popularno–naukowego. Recenzent CKK Jab³oñski uzna³, ¿e kandydaturê
mo¿na by³o daæ Dunin–W¹sowiczowi ju¿ za poprzednie prace. Podkreœli³ dojrza³oœæ
opracowania i jego oryginalnoœæ, w¹tpliwoœci G¹siorowskiej odrzuci³21.
Kieniewicz uczestniczy³ w przewodach habilitacyjnych prawdopodobnie 13 uczniów,
czêsto by³ te¿ recenzentem wydawniczym. Benderowi zasugerowa³ temat habilitacji o reformie czynszowej w Ordynacji Zamojskiej. Do pracy Janusza Jasiñskiego o œwiadomoœci
narodowej na Warmii napisa³ przedmowê podkreœlaj¹c nowatorstwo ujêcia. Uczestniczy³
w przewodzie Stankiewicza pisz¹cego o reformach czynszowych w Królestwie Polskim,
recenzowa³ te¿ pracê ks. Olszewskiego. Dyl¹gowa jako inspiratora tematu wymienia
K³oczowskiego. Kieniewicz napisa³ recenzjê z pracy Szaroty poœwiêconej ¿yciu codziennemu w Warszawie w okresie II wojny œwiatowej (wyd. II, 1978). Na kontynuacjê kontaktów naukowych z Profesorem k³adzie nacisk Ratajczyk22, który habilitowa³ siê na podstawie pracy z historii wojskowoœci XVIII stulecia (1975). W 1961 r., gdy rozpoczyna³em
pracê o kwestii agrarnej, Profesor ostrzega³ mnie przed niebezpieczeñstwem przesuniêcia
punktu ciê¿koœci na ostatnie lata przed I wojn¹ œwiatow¹23.
Z pewnoœci¹ Profesor nie by³ zaanga¿owany w przewodach Rostockiego (dyplomatyka) i Szweda (dwudziestolecie). Bardziej z³o¿ona jest sprawa £añca, którego pracy nie
przyjê³a Rada Wydzia³u Historycznego UW. Na UMK, bez udzia³u Kieniewicza, trzynaœcie lat po og³oszeniu pracy przez KiW g³ówn¹ rolê w przewodzie odgrywa³ Bender.
Docentury z nominacji w póŸniejszym okresie otrzyma³y, poza uczelniami, Lutzowa,
Ohryzko–W³odarska (1927–1977) i Wyczañska. Lutzowa w chwili œmierci przygotowywa³a rozprawê habilitacyjn¹ o ideologii i polityce obozu liberalnego Wielkiej Emigracji.
20
21
22
23
AAN, Ministerstwo Szkolnictwa Wy¿szego 2992.
Ibidem 2991.
List L. Ratajczyka z 1 lutego 1999.
List S. Kieniewicza, Pary¿ 19 grudnia 1961.
422
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
Zmar³ te¿ Chankowski (1928–1990) pisz¹cy pracê habilitacyjn¹ o Muzeum Rapperswilskim, której kilka fragmentów og³osi³24.
Tytu³y naukowe profesorów uzyska³o 12 osób po doktoratach u Kieniewicza: Skowronek na UW, Bender, Dyl¹gowa i Rostocki w KUL, Dunin–W¹sowicz, Groniowski, Janusz
Jasiñski (1993)25 i Œliwowska w PAN, Ratajczyk w Wojskowej Akademii Politycznej, Stankiewicz na U£, Durko w Zak³adzie Historii Partii i Ramotowska w AGAD. Bender,
Dunin–W¹sowicz, Rostocki, Stankiewicz (1990) i Œliwowska (1994)26 uzyskali nastêpnie
ówczesny tytu³ profesora zwyczajnego. Profesorami uczelni w latach dziewiêædziesi¹tych
zostali: Grochulska i Szwarc (1996) na UW, ks. Gajewski w WSP Rzeszów, £aniec w WSP
Olsztyn, ks. Olszewski w WSP Kielce i Szwed w WSP Czêstochowa, gdzie wybrano go na
rektora. Chamerska by³a docentem bibliotekoznawstwa na UW.
Uczestnicy seminarium Kieniewicza (Berghauzen, Groniowski kierownik zespo³u,
Kaczyñska i Ostaszewska) stanowili wiêkszoœæ zespo³u przygotowuj¹cego na Zjazd M³odych Historyków (listopad 1954 r.) referat o m³odzie¿y studenckiej Warszawy na prze³omie lat piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych XIX w. z siêgniêciem do akt Sta³ej Komisji
Œledczej. Opiekê nad zespo³em sprawowa³a G¹siorowska, Kieniewicz by³ drugim recenzentem. Ko³o Naukowe Historii Nowo¿ytnej i Najnowszej UW powsta³o w 1952 r. na
wniosek Berghauzena. Wówczas sekcja XIX w. stanowi³a faktycznie proseminarium rewolucji francuskiej 1789 r., prowadzone przez pracownika IKKN Witolda Rodziñskiego.
W latach 1959–1960 w ogólnopolskim ruchu kó³ naukowych czynny by³ Skowronek
(zjazd poznañski w marcu 1960 r.). Na kolejnym zjeŸdzie odbytym na UMCS na prze³omie
marca i kwietnia 1962 r., poœwiêconym walkom narodowo–wyzwoleñczym, jury pod przewodnictwem Wereszyckiego przyzna³o pierwsz¹ nagrodê Szarocie. Przygotowa³ on referat
o genezie Bia³ych, oparty na rêkopiœmiennym jeszcze pamiêtniku Telesfora Szpadkowskiego.
Referentami na ogólnopolskich zjazdach historyków byli: Dunin–W¹sowicz (1958,
sympozja 1974, 1984), Durko (1948), Groniowski (1963, sympozjum 1974), Janusz Jasiñski
(1994), Kalabiñski (sympozja 1974, 1979), Ko³odziejczyk (1963, 1989, sympozjum 1974),
Konarska (sympozjum 1984), Skowronek (1994), Stankiewicz (1958 po œmierci Œreniowskiego, sympozja 1974 i 1984) i Szarota (sympozjum 1979). Dyskusjê sekcji wojskowej
w 1994 r. zagaja³ Stawecki. Sekcjê w 1958 i 1963 r. organizowa³ Kieniewicz, sympozjum
„Patrioci prawdziwi i fa³szywi” w 1984 r. Grochulska.
Na ³amach „Przegl¹du Historycznego”, w okresie redaktorstwa Profesora, 34 uczestników jego seminarium (nie licz¹c tych, którzy odeszli przed magisterium) og³osi³o
157 prac. Najwiêcej publikowali tu Groniowski i Skowronek (po 27) oraz Œliwowska (23).
Czêsto pisali te¿ Grochulska (12), Stankiewicz (11), Szwarc (8) oraz Berghauzen i Kamiñ-
24 J. S k o w r o n e k, Hanna Lutzowa (1922–1977), KH 1978, z. 1, s. 244–245; J. W a s i a k, Czes³awa
Ohryzko–W³odarska, „Rocznik £ódzki” 1978, s. 419–423; J. S z u m s k i, Stanis³aw Chankowski, „Bia³ostocczyzna” 1993, z. 1, s. 100–103.
25 J. J a s i ñ s k i, Z Lublina na Warmiê, [w:] Z dyplomem KUL, s. 29–35; idem, Refleksje nad rol¹ inteligencji
na Warmii i Mazurach dawniej i dzisiaj, „Komunikaty Mazursko–Warmiñskie”, 1999, z. 2, s. 215–226; cf. te¿
numer tego czasopisma na 60–lecie J. Jasiñskiego, 1988, z. 3–4. Od oko³o 1997 r. pracowa³ w WSP Olsztyn.
26 Jubileuszowe tomy poœwiêcone R. Benderowi, Na prze³omie stuleci (1997) i W. Rostockiemu, Pañstwo,
Koœció³, niepodleg³oœæ (1986); H. B r o d o w s k a – K u b i c z, Zbigniew Stankiewicz (1930–1990), „Rocznik £ódzki” 1993, s. 336.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
423
ski (po 6). U czêœci wspomniane liczby przypadaj¹ na krótszy okres z uwagi na datê
ukoñczenia studiów lub zgon.
Profesor zawsze przywi¹zywa³ du¿e znaczenie do wspó³pracy uczniów z „Polskim
S³ownikiem Biograficznym”, sam wchodz¹c w sk³ad Komitetu Redakcyjnego, a od t. XX
stoj¹c na czele Rady Redakcyjnej. W tomach VII–XXXIV 37 uczniów Profesora (wed³ug
kryteriów jak wy¿ej) umieœci³o ³¹cznie 336 ¿yciorysów z wyraŸn¹ kulminacj¹ na pocz¹tku
lat siedemdziesi¹tych. Najwiêcej pisali Dunin–W¹sowicz (62) i Stawecki (48) nie bêd¹cy
ju¿ w tym czasie wspó³pracownikami Kieniewicza. Pierwszy, poza ruchem ludowym w Galicji, w znacznej mierze z problematyki II wojny œwiatowej, drugi wojskowej dwudziestolecia. Znaczna jednak te¿ by³a aktywnoœæ XIX–wieczników. Pierwsz¹ dziesi¹tkê uzupe³niaj¹ Konarska (22), Kiepurska (18), Ramotowska i Œliwowska (po 17), Wyczañska (16),
Bender (13), Dyl¹gowa i Skowronek (po 12).
W trzech tomach „S³ownika biograficznego dzia³aczy polskiego ruchu robotniczego”
oœmiu by³ych seminarzystów Kieniewicza napisa³o ³¹cznie 458 ¿yciorysów (w tym Kalabiñski 209, Fronczak 112, Raszkowska 66, Radlak 28, Wiórkiewicz 20, Durko 11).
W „S³owniku biograficznym katolicyzmu spo³ecznego w Polsce” Bender jest przewodnicz¹cym komitetu redakcyjnego, ks. Gajewski jego zastêpc¹.
W „Encyklopedii Warszawy (1994) uczestniczy³o 19 by³ych seminarzystów ze starszej
i œredniej generacji.
Profesor wyraŸnie preferowa³ wydawnictwa Ÿród³owe, k³ad¹c nacisk na ich wiêksz¹
trwa³oœæ. W rzeczywistoœci jednak nie wszystkie, zw³aszcza obcojêzyczne, wydawnictwa
dotycz¹ce nowszych czasów wesz³y do szerszego obiegu naukowego, zaœ wiele wyborów
tematycznych starza³o siê szybciej od monografii.
W czterotomowym wydawnictwie akt procesu Romualda Traugutta i cz³onków Rz¹du Narodowego (NDAP 1960–1961 pod redakcj¹ Emanuela Halicza) uczestniczy³y Borkiewicz–Celiñska, Morawska i Ramotowska, która m.in. opracowa³a czêœæ wstêpu.
W wydawnictwie „Powstanie styczniowe. Materia³y i dokumenty”, które Kieniewicz
zainicjowa³ wraz z Ili¹ Millerem jeszcze w latach piêædziesi¹tych, uczniowie Kieniewicza
stanowili wiêkszoœæ polskich wspó³pracowników. W czasie reorganizacji IH PAN w 1959 r.
powsta³a kierowana przez Kieniewicza pracownia edytorska Ÿróde³ do dziejów powstania
1863 r., do której zaliczono Œliwowsk¹, Stankiewicza (do przejœcia na U£) i repatrianta
z Litwy docenta Dawida Fajnhauza (potem Chicago).
W pracach nad tomem o sprawie ch³opskiej (1962) uczestniczyli Ohryzko–W³odarska i Stankiewicz, w tomie manifestacji (1963) Groniowski, Morawska i Œliwowska, w tomie zeznañ œledczych (1965) Stankiewicz, w czterotomowej korespondencji namiestników
(1964–1978) Groniowski, potem Ramotowska i Œliwowska, w trzytomowej tajnej prasie
(1966–1970) Œliwowska, w Rz¹dzie Narodowym (1968) Ramotowska i Œliwowska, w materia³ach Wydzia³u Wojny (1973) Chankowski, w drugim tomie poœwiêconym dzia³alnoœci
militarnej (1976) Chankowski i Ratajczyk, w tomie galicyjskim (1980) i terenowych w³adz
cywilnych (1986) Ramotowska i Œliwowska. Mia³y te¿ one wspó³udzia³ w „Zarysie powstania styczniowego opracowanym w warszawskiej Cytadeli” (1985). Obie wesz³y te¿ do
komitetu redakcyjnego serii: pierwsza jako przedstawicielka archiwów za Kazimierza
Konarskiego, druga po wyjeŸdzie do Danii Halicza. Kartotekê zespo³u tworzy³a Chamerska. W trzech zespo³ach dosz³o do konfliktów.
W 1978 r. zosta³a rozpoczêta trzytomowa seria „Polskie ruchy spo³eczno–polityczne
i ¿ycie literackie 1832–1865”, a w 1990 r. kolejna „Polski ruch wyzwoleñczy i rosyjsko–pol-
424
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
skie zwi¹zki spo³eczno–kulturalne w XIX w.”, obie pomyœlane jako zbiór studiów obok
czêœci Ÿród³owej. W pracach tych znaczn¹ rolê odegrali Skowronek i Œliwowska. W latach
1996–1997 archiwa wspó³firmowa³y wydanie protoko³ów lwowskiej Rady Centralnej Narodowej (1848) i materia³ów Zygmunta Starorypiñskiego z 1863 r.
Ohryzko–W³odarska i w mniejszym stopniu Wyderkowa bra³y udzia³ w publikacji
XVII–wiecznych lustracji dóbr (pierwsza wielkopolskich i kujawskich, druga mazowieckich). Borkiewicz–Celiñska by³a wspó³wydawczyni¹ „Ksiêgi ³awniczej miasta Nowej Warszawy” (1960), Rostocki „Ustawodawstwa Ksiêstwa Warszawskiego” (1964). Anusiewicz
opublikowa³ Ignacego Pr¹dzyñskiego „Umocnienie polowe” (1986), a Ko³odziejczyk raport Józefa Bossakowskiego o gospodarce Królestwa przed 1863 r. (1969). Wspó³wydawc¹ „Raportów warszawskich oberpolicmajstrów 1892–1913” by³a Kiepurska (1971). Od
1956 r. Kalabiñski wydawa³ Ÿród³a do dziejów rewolucji 1905 r. i dziejów klasy robotniczej,
w tym uczestniczy³ w opracowaniu czterech tomów „Walk ch³opów Królestwa Polskiego
w rewolucji 1905–1907” (1958–1961). Stawecki jest wspó³wydawc¹ „Plebiscytów na Warmii, Mazurach i Powiœlu w 1920 r.” (1986) i „Studium planu strategicznego Polski przeciw
Niemcom” Tadeusza Kutrzeby i Stefana Mossora (Pax 1987). Janicka uczestniczy³a w tomie „Polska w polityce miêdzynarodowej t. I, 1939” (1989).
Skowronek wyda³ Adama Jerzego Czartoryskiego „Pamiêtniki i memoria³y polityczne 1776–1809” (Pax 1986). Grochulska opublikowa³a wspomnienia Anny Potockiej–W¹sowiczowej (1965), Anny Staël–Holstein „Dziesiêæ lat wygnania” (1973) i jest wspó³wydawczyni¹ Jakowa Sieversa „Jak doprowadzi³em do drugiego rozbioru Polski” (1992).
Rusinowa og³osi³a korespondencjê Tadeusza Koœciuszki z Thomasem Jeffersonem
(1976). Groniowski przygotowa³ reedycjê „Pamiêtnika ch³opa–nauczyciela” Kazimierza
Deczyñskiego (1979). Rostocki jest wspó³wydawc¹ „Pamiêtnika z czasów powstania listopadowego” Antoniego Ostrowskiego (1961), zaœ Lewandowski og³osi³ „Rys powstania...”,
Walentego Zwierkowskiego (KiW 1973). Smoleñska opracowa³a Józefa Trzaskowskiego
„Zbiór ró¿nych drobnostek” (Pax 1982).
„Listy legionistów Adama Mickiewicza z lat 1848–1849” opracowa³a Lutzowa (1963).
W przygotowaniu tomu „Spiskowcy i partyzanci 1863 roku” pod redakcj¹ Kieniewicza (1967) uczestniczy³y Borkiewicz–Celiñska, Ohryzko–W³odarska i Ramotowska. Bender wyda³ wspomnienia Józefa (O. Rafa³a) Kalinowskiego (1965) i „Pamiêtniki moje”
ks. Karola Mikoszewskiego (Pax 1987), zaœ Szarota by³ m.in. wspó³wydawc¹ pamiêtnika
Szpadkowskiego (1969) oraz wyboru wspomnieñ „Wieœ polska 1939–1948” (cztery tomy
1967–1971). Œliwowska jest m.in. wydawc¹ „Pamiêtników dekabrystów” (1960), poœwiêconych II wojnie wspomnieñ „Czarny rok... czarne lata” (1996) i wspó³wydawczyni¹
„Tryptyku kazachstañskiego” (1992) oraz wspomnieñ Walentego Woronowicza (1994).
Wyczañska przygotowa³a „Pamiêtniki o Komunie Paryskiej” (1971) oraz (wraz z zespo³em) „Harcerki 1939–1945” (1973, 1985), Durko jest wydawc¹ II–IV tomu „Pamiêtników” Boles³awa Limanowskiego (1958–1972) oraz wspomnieñ warszawskich robotników
„W pracy i w walce” (1970). Dunin–W¹sowicz opracowa³ „Ze wspomnieñ” Jakuba Bojki
i „Pamiêtnik” Jana Stapiñskiego (1959) oraz zbiory pamiêtników varsavianistycznych
z 1863 r. (1963) i I wojny (1971).
Janusz Jasiñski by³ wydawc¹ pism szeregu dzia³aczy zwi¹zanych z Warmi¹ i Mazurami (m.in. Micha³a Kajki, Wojciecha Kêtrzyñskiego, Micha³a Langowskiego, Karola Pontowskiego i Andrzeja Samulowskiego). Podobnie Wakar. Berghauzen og³osi³ „Pisma podhalañskie” Juliusza Zborowskiego (1972), Szwankowska Antoniego Magiera „Estetyka
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
425
miasta sto³ecznego Warszawy” (1963). Szaniawski opublikowa³ dokumentacjê dotycz¹c¹
p³k. Ryszarda Kukliñskiego (1998).
W zakresie syntez Szwarc og³osi³ w 1997 r. w WSiP, we wspó³autorstwie z Jerzym
Eislerem i Paw³em Wieczorkiewiczem „Polska, dzieje polityczne ostatnich dwustu lat”
jako „spojrzenie z po³owy lat dziewiêædziesi¹tych” oparte „w pewnej mierze na w³asnych
badaniach autorów”. W 1997 r. opublikowa³ te¿ zarys „Pod obc¹ w³adz¹ 1795–1864”.
Groniowski i Skowronek dla tego¿ wydawnictwa opracowali „Historiê Polski 1795–1914”,
która w latach 1971–1987 mia³a trzy wydania, ³¹cznie 140 tys. egzemplarzy. Groniowski
by³ te¿ wspó³autorem „Zarysu historii Polski” pod redakcj¹ Janusza Tazbira (1979), gdzie
opracowa³ lata 1864–1918. Skowronek napisa³ czêœæ poœwiêcon¹ XVIII i XIX wiekowi
w „Historii S³owian Po³udniowych i Zachodnich” (dwa wydania 1977, 1988). Durko jest
autorem skryptu „Historia Polski XIX i XX wieku” (czêœæ I z 1950 r. koñcz¹ca siê na
Wielkiej Emigracji), a Ko³odziejczyk „Historii gospodarczej Polski w epoce kapitalistycznej 1796–1918” (1965).
Rostocki we wspó³autorstwie z Andrzejem Ajnenkielem i Leœnodorskim og³osi³ w latach 1969–1974 trzy wydania „Historii ustroju Polski 1764–1939”. Ratajczyk opracowa³
podrêcznik „Historia wojskowoœci” (dwa wydania 1975 i 1980) i jest wspó³autorem podrêcznika „Podstawy polityki obronnej” (1985), w którym pisa³ o okresie 1914–1939.
Stankiewicz jest wspó³autorem III tomu „Historii pañstwa i prawa Polski” (1981), opracowa³ tam Królestwo oraz Litwê, Bia³oruœ i Ukrainê. Ks. Olszewski og³osi³ syntetyczne
„Dzieje chrzeœcijañstwa w zarysie” (1982, 1983, 1996).
Podrêcznik szkolny dla klasy VII Skowronka mia³ w dwóch seriach w latach 1975–
–1991 ³¹cznie trzynaœcie wydañ, z nak³adem 3,3 miliona egzemplarzy. W latach czterdziestych wspó³autork¹ podrêcznika dla klasy IV by³a Tropaczyñska–Ogarkowa.
Drukowany dorobek posiada 120 seminarzystów w tym 87 magistrantów Kieniewicza
(48,9%). 64 osoby, wliczaj¹c seminarium doktoranckie, posiadaj¹ pozycjê ksi¹¿kow¹,
w tym 26 trzy lub wiêcej.
Schy³ku XVIII w. dotycz¹ prace habilitacyjne Grochulskiej „Warszawa na mapie
Polski stanis³awowskiej” (1980) i Ratajczyka „Wojsko i obronnoœæ Rzeczypospolitej 1788–
–1792” (1975) oraz poœwiêcony stosunkom polsko–rosyjskim wydany w Padwie doktorat
Giampiero Bozzolato (1964). Artyku³y o tej epoce pisa³y Lutzowa („Przegl¹d Historyczno–Oœwiatowy”), £onczyñska i Smoleñska.
Okres po 1795 r. bada³ Skowronek (1937–1996)27 w szczególnoœci jako autor „Antynapoleoñskich koncepcji Czartoryskiego” (1969), „Sprzymierzeñców narodów ba³kañskich” (1983) i napisanej 80 lat po Szymonie Askenazym biografii ksiêcia Józefa Poniatowskiego (1984, 1986). Grochulska opracowa³a „Handel zagraniczny Ksiêstwa Warszawskiego”(1967) i popularn¹ ksi¹¿kê o Ksiêstwie Warszawskim (1966). Podobny charakter
ma ksi¹¿ka Rostockiego o urzêdnikach „Korpus w gêsie pióra uzbrojony” (1972). Doktorska praca Dyl¹gowej „Towarzystwo Patriotyczne i S¹d Sejmowy” (1970) stanowi najlepsz¹
publikacjê tej autorki. Pod redakcj¹ Kieniewicza ukaza³ siê I tom „Dziejów Uniwersytetu
Warszawskiego” (1981); lata 1807–1815 opracowa³a Grochulska, 1831–1857 Skowronek
i 1899–1915 Kiepurska.
27 B. G r o c h u l s k a, Jerzy Skowronek, KH 1996, z. 4, s. 185–187; Jerzy Skowronek historyk wieku XIX,
Warszawa 1999, s. 7–8.
426
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
Powstania listopadowego, poza wspomnian¹ prac¹ Rostockiego (1955) dotyczy cykl
artyku³ów Warmiñskiego o Podlasiu, w³aœciwe streszczenie ukaza³o siê w „Biuletynie
Lubelskiego Towarzystwa Naukowego” (1983).
W zakresie dziejów Wielkiej Emigracji sporo pisano zw³aszcza o obozie konserwatywnym. „Politykê ba³kañsk¹ Hotelu Lambert (1833–1856)” bada³ Skowronek (1976),
podsumowanie badañ stanowi³a popularna biografia Adama Jerzego Czartoryskiego
(1994). O W³adys³awie Zamoyskim pisa³a Konarska (1971), obozowi 3 maja poœwiêcony
jest rêkopis doktoratu Lutzowej.
Soko³owska, korzystaj¹c te¿ z prowincjonalnych archiwów francuskich, opracowa³a
„M³od¹ Polskê” (1972). Literackim Towarzystwem Przyjació³ Polski w Anglii zajê³a siê
Stummer, w 1980 r. ukaza³o siê streszczenie tej pracy w: „Wielka Emigracja i sprawa
polska a Europa 1832–1864”. Druga monografia Konarskiej dotyczy studiów emigrantów
w uczelniach francuskich (1986). „Polakom w Komunie Paryskiej 1871 r.” poœwiêcone jest
oparte na badaniach prowadzonych w Pary¿u w 1948 r, opracowanie Wyczañskiej (1957,
1971). Problematyki wojskowej dotycz¹ publikacje Anusiewicza, g³ównie z lat 1959–1960.
Dziejom wsi Królestwa Polskiego poœwiêcone s¹ liczne prace Stankiewicza w tym
habilitacyjna o reformach czynszowych dóbr skarbowych (1968) oraz liczne artyku³y
oparte na niepublikowanych jego maszynopisach o serwitutach przed 1863 r. i postawie
wsi w czasie powstania. Inny dotyczy ustawodawstwa uw³aszczeniowego (1966). Stankiewicz napisa³ te¿ ksi¹¿kê „Kwestia ch³opska w okresie narodzin polskiego ruchu robotniczego” (1985). O produkcji wódki i pijañstwie pisa³a Ro¿enowa (1961). Z pracy doktorskiej Chamerskiej o s³u¿bie folwarcznej ukaza³a siê broszura (1957) i artyku³ w „Kwartalniku Historii Kultury Materialnej” (1961). Pracê habilitacyjn¹ poœwiêci³a drobnej szlachcie w latach 1832–1864 (1974). Pisa³a te¿ o ziemiañstwie. Przeobra¿enia wsi Królestwa do
uw³aszczenia na przyk³adzie powiatu brzeziñskiego przedstawi³a w gruntownym opracowaniu Ohryzko– W³odarska, równie¿ autorka artyku³u o bezrolnych w czasie uw³aszczenia („Roczniki Dziejów Spo³ecznych i Gospodarczych”, 1961). Bender, jak wspomniano,
przedstawi³ „Reformê czynszow¹ w Ordynacji Zamoyskiej 1833–1864” (1969, 1995). Smoleñska zajê³a siê administracj¹ wilanowsk¹ (1975). Groniowski pisa³ o realizacji uw³aszczenia (1963), kwestii agrarnej w latach 1871–1914 (1966 — habilitacja), o robotnikach
rolnych (1977), emigracji do Brazylii (1972) oraz w popularnej formie przedstawi³ trójzaborowe przeobra¿enia wsi w okresie reform uw³aszczeniowych (1976). Przemiany agrarne
pó³nocno–wschodniej czêœci Królestwa i okrêgu bia³ostockiego w interesuj¹cy sposób
pokaza³ Szumski (w: „Wieœ i rolnictwo ziem pó³nocno–wschodniej Polski w II po³owie
XIX i pocz¹tkach XX w.”, 1984), „Wieœ po³udniowo–zachodniego Mazowsza 1864–1907”
og³osi³ Chudzyñski (1983).
Batura da³ nowe oœwietlenie budowy Kana³u Augustowskiego (1980, 1983). Czêœæ
historyczn¹ ma te¿ przewodnik po ziemi augustowskiej z jego wspó³autorstwem (1993,
1997). Beck og³osi³ streszczenie pracy o rzemioœle warszawskim (1983). Grochulska pisa³a o domu bankowym S. A. L. Fraenkla (1983), Eugeniusz Tomaszewski opublikowa³ „Kszta³towanie siê kapitalistycznych przedsiêbiorstw prasowych w Warszawie (1851–
–1860)” (1968). Ukaza³ siê fragment pracy doktorskiej ¯elichowskiego o ulicy Solec 1815–
–1870. Wyda³ on natomiast ksi¹¿kê o ulicy Smolnej (1998) oraz broszurê o Lindleyach,
z dobr¹ ikonografi¹ (1996). Dziesiêæ recenzji w „Mówi¹ Wieki” jako student og³osi³
Szaniawski, w du¿ej mierze z pamiêtników wydanych przez Pax.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
427
Nowsze znaleziska archiwalne nieco zdezaktualizowa³y pracê Berghauzena „Ruch
patriotyczny w Królestwie Polskim 1833–1850” (1974). Doktorat Króla (obroniony w 1965 r.,
opublikowany w 1969 r.) w bezpodstawny sposób atakuje jego poprzednika w badaniach
nad Cytadel¹, pozorna reedycja ksi¹¿ki jest wydawnictwem albumowym, zaœ wydane przez
KiW (1988) ,,101 Kobiet polskich” ma charakter popularny. Interesuj¹ce studium historyczno–urbanistyczne P³oñska napisa³a Barbasiewicz (1984).
Rosji Miko³aja I Œliwowska poœwiêci³a trzy ksi¹¿ki: o konspiracji pietraszewców,
„W krêgu poprzedników Hercena” (1971 — habilitacja) i popularn¹. Druga stanowi
poprzedzony wstêpnym studium zbiór kilku biografii. Autorka ta wyda³a te¿ s³ownik
biograficzny „Zes³añcy polscy w Imperium Rosyjskim w pierwszej po³owie XIX w.” (1998).
Powstaniu styczniowemu poœwiêcone s¹ opracowania historyczno–wojskowe: Ratajczyka (od 1991 r. w USA, uczy³ w szkole polskiej w Chicago) „Polska wojna partyzancka
1863–1864” (1966) i Stanis³awa Góry o Podlasiu (1976). Wyró¿nia siê te¿ praca Chankowskiego o powstaniu w Augustowskiem (1972). Zaj¹³ siê on te¿ Litw¹ (w: „Powstanie
styczniowe 1863–1864” pod red. S³awomira Kalembki 1990). O manifestacjach warszawskich pisa³ Komar (1904–1969), (wydanie poœmiertne 1970), o ludnoœci miejskiej Lubelszczyzny w tym czasie Bender (1961), o powstaniu w Zag³êbiu D¹browskim Szwed (1978);
fragment pracy o £êczyckiem og³osi³ Ziemnicki (1975).
Powsta³y biografie Marcina Borelowskiego (Dunin–W¹sowicz 1964), ks. Karola
Mikoszewskiego (Bender 1982), Józefa Kalinowskiego — œw. Rafa³a (tego¿ autora Pax
1977, 1984), dobrze napisane popularne Stankiewicza. „Dzieje wielkoœci i upadku Aleksandra Wielopolskiego” (1967) i Dunin–W¹sowicza o Zygmuncie Padlewskim (1960,
1966) i o Stefanie Bobrowskim (1963).
O liœcie otwartym ks. Hieronima Kajsiewicza pisa³ w oparciu o archiwa rzymskie
Bro¿yna (1988). Bronis³aw Góra og³osi³ streszczenie pracy o uzbrojeniu w powstaniu
(1995). Autork¹ czterech ksi¹¿ek, w tym o Rz¹dzie Narodowym (1978) i rozprawy w cytowanym „Powstaniu styczniowym 1863–1864” jest Ramotowska. Sporo pisa³ te¿ £aniec,
w tym praca doktorska o kolejarzach w powstaniu (1974, 1978), biografia Bronis³awa
Szwarcego (1988) i o powstaniu na Bia³orusi (1996), z któr¹ polemizowa³em. Nie by³y
publikowane doktoraty Grzybowskiego o organizacji miejskiej Warszawy, ks. Kani o stanowisku Watykanu wobec powstania i Paszkiewicz poœwiêcony Romualdowi Trauguttowi.
Dwa artyku³y dotycz¹ce rynku pracy w pouw³aszczeniowym mieœcie og³osi³a Ewa
Wasilewska (1974). Kolejarze Królestwa w latach 1878–1914 stanowili temat habilitacji
£añca (1979, 1995), o kolejarzach drogi warszawsko–wiedeñskiej do 1880 r. og³osi³a te¿
trzy artyku³y Ro¿enowa (1968, 1972). Pokolenie Szko³y G³ównej przedstawi³ artyku³
Ossowskiej (1981). Liczebnoœæ inteligencji na prze³omie wieków szacowa³ Ziemnicki
(1976), który zaj¹³ siê te¿ warunkami bytowymi nauczycieli (1977). Cykl artyku³ów o inteligencji prowincjonalnej na podstawie doktoratu og³asza³ w latach 1983–1987 Szwarc.
Postaw¹ i aktywnoœci¹ spo³eczeñstwa w dwudziestoleciu po 1863 r. w skali trójzaborowej
zajê³a siê Soko³owska w oœmioarkuszowej rozprawie „Czas po klêsce” (1987).
„Inteligencji zawodowej Warszawy 1905–1907 r.” poœwiêcony by³ doktorat Kiepurskiej (1967). Ta sama autorka przystêpnie przedstawi³a przebieg rewolucji w Warszawie
(1974). Kszta³towanie siê obozu ugodowego pokaza³ Szwarc w habilitacji „Od Wielopolskiego do Stronnictwa Polityki Realnej” (1990, 1996). O stosunku Narodowej Demokracji
do Koœcio³a pisa³ Bro¿yna („Krytyka” 1988). Bia³orusi¹ od po³owy XIX w. do I wojny
œwiatowej zaj¹³ siê w dwóch ksi¹¿kach £aniec (1993, 1997).
428
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
O „Reformach agrarnych na Warmii na pocz¹tku XIX wieku” pisa³ Janusz Jasiñski
(1967). Dwie dalsze jego ksi¹¿ki dotyczy³y dziejów politycznych: biografia Andrzeja
Samulowskiego (1976) i habilitacyjna „Œwiadomoœæ narodowa na Warmii w XIX wieku”
(1983). Opracowa³ te¿ zagadnienia polityczne lat 1815–1850 w tomie trzecim „Historii
Pomorza” (1996) oraz zbiór szkiców „Historia Królewca” (1994). Problematyk¹ katolickich zwi¹zków robotniczych Wielkopolski zajmowa³ siê Rogala (etap wstêpny 1984, 1986).
Jedn¹ z wa¿niejszych pozycji s¹ ksi¹¿ki Dunin–W¹sowicza o stosunku francuskiej
opinii publicznej do Polaków w 1885–1894 i 1895–1914 r. (1987, 1999), ten sam autor
opracowa³ dzieje Warszawy 1914–1918 (1974, 1989).
W zakresie historii Koœcio³a ks. Olszewski ³¹czy badania nad strukturami spo³ecznymi z francusk¹ socjologi¹ katolick¹. Najciekawsza jest rozprawa habilitacyjna „Polska
kultura religijna na prze³omie XIX i XX w.” (Pax 1996). Interesuj¹ce s¹ te¿ „Szkice
z dziejów kultury religijnej” (1986). Wydana po kilkunastu latach praca doktorska o pierwszej po³owie XIX w. wydaje siê, w porównaniu z maszynopisem, zretuszowana. Ks. Olszewski napisa³ te¿ kolejn¹ biografiê ks. Ignacego K³opotowskiego. Dyl¹gowa habilitacjê
poœwiêci³a „Duchowieñstwu katolickiemu wobec sprawy narodowej (1764–1864)” (1981,
1983), pisa³a te¿ o dziejach unii brzeskiej do 1918 r. (1996). Bender og³osi³ pracê popularn¹ „Chrzeœcijanie w polskich ruchach demokratycznych XIX stulecia” (1975), z której
aparatem pojêciowym polemizowa³ Kieniewicz w „Tygodniku Powszechnym” oraz monografiê „Spo³eczne inicjatywy chrzeœcijañskie w Królestwie Polskim 1905–1918” (1978).
Ks. Gajewski, poza pracami o spo³ecznej dzia³alnoœci kleru Królestwa 1905–1914 (1990)
i akademickich organizacjach katolickich w dwudziestoleciu (1987 — habilitacja), napisa³
o ks. Izydorze Kajetanie Wys³ouchu (1995). Ks. W³oczyk streszczenie pracy o biskupie
sandomierskim Adamie Prosperze Burzyñskim og³osi³ w „Archivum Franciscanum Historicum” (1976). Wójcik opublikowa³a monografiê „Zgromadzenie Sióstr S³u¿ek NMP
Niepokalanej” (1978), broszurê o gimnazjum w Mariówce Opoczyñskiej (1995) i wraz
z Mazurek pracê o zakonach bezhabitowych (1976). Jednemu z nich poœwiêcony jest
artyku³ Mazurek (1990). Piaszyk, niegdyœ autorka monografii archeologicznej, pisa³a
o szarych urszulankach (1977). Artyku³y o szkolnictwie sióstr wizytek og³osi³a Maciejewska–Jagie³³o („Przegl¹d Tomistyczny” 1984, 1986).
Chudzyñski jest wspó³autorem „Dziejów P³ocka” (1973, 1978) oraz „Dziejów Gostynina i ziemi gostyniñskiej” (1990), sta³ym wspó³pracownikiem „Notatek P³ockich”. Trzy
publikacje o rzemioœle regionu warszawskiego og³osi³ Œwierzewski (1983, 1989). Dzia³alnoœci samorz¹dowej PPS dotycz¹ dwie zazêbiaj¹ce siê monografie Szweda (1989,
1993). O dr Justynie Budziñskiej–Tylickiej pisa³a Heydrich („Archiwum Historii Medycyny” 1961).
Wnuk jest wspó³autorem popularnej „Bitwy pod Radzyminem w 1920 roku” (1995),
o ówczesnych p³ockich harcerkach pisa³a Ostrowska (1995), o obronie Lwowa w popularnej formie jeden z najstarszych seminarzystów Nastula („Nowa Polska” 1996, nr 26).
Wspó³autorem „Kroniki powstañ œl¹skich” (KiW 1980) jest Anusiewicz. Krótkie publikacje dotycz¹ce mniejszoœci narodowych og³osili G¹siorowski i Sieramska.
Dunin–W¹sowicz pisa³ o ruchu oporu w obozach koncentracyjnych (1979, 1983),
Warszawie w latach 1939–1945 (1983) i ruchu socjalistycznym (1993) oraz popularnie
o obozie w Policach (KiW 1974) i „Na ¯oliborzu” (KiW 1984). Rostocki napisa³ nieco formalistyczne „Stosowanie konstytucji kwietniowej w okresie drugiej wojny œwiato-
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
429
wej” (1988). O konspiracji w Ursusie w lokalnej prasie informowa³ Dom¿alski. Kalendarium w³adz RP na obczyŸnie 1939–1945 opracowa³a Janicka (1994).
Groniowski og³osi³ cykl artyku³ów o Polonii w Stanach Zjednoczonych w tym o strukturze spo³eczno–zawodowej do 1945 r. (1988), o socjalistach do 1914 r. (1977) i „Grupa
etniczna a kraj pochodzenia” („Dzieje Najnowsze” 1999).
Ostrowska opracowa³a „Rok 1945 w P³ocku w œwietle prasy lokalnej” („Rocznik
Muzeum Mazowieckiego” 1977). Lutzowa w „Przegl¹dzie Historyczno–Oœwiatowym”
(1977) pisa³a o tworzeniu polskiego szkolnictwa w Niemczech w czym uczestniczy³a. K¹kolewski „Umar³y cmentarz” (1996) okreœli³ jako wstêp do studiów wypadków kieleckich
1946 r. Gadomski opracowa³ najnowsze dzieje powiatu pu³tuskiego (1969). O problematyce zwi¹zków zawodowych do 1975 r. pisa³ w „Kwartalniku Historii Ruchu Zawodowego” (1974–1976) Ko³akowski. Wspó³autorem czterech ksi¹¿ek o powojennym wojsku
(z 1967–1979) jest Anusiewicz. Grzybowski, poza problematyk¹ afrykañsk¹, zajmowa³ siê
kolejarzami (publikacje IFiS, „Przegl¹d Socjologiczny”), Ruducha — dziennikarzami,
broszury o transformacji i jej spo³ecznych konsekwencjach, firmowane przez PSL, og³osi³
Eugeniusz Tomaszewski (1993, 1995).
Z zakresu dyplomatyki habilitowa³ siê Rostocki, pisz¹c o „Kancelarii i dokumentacji aktowej urzêdów administracji w Ksiêstwie Warszawskim i Królestwie Polskim. Do
1867 r.” (1964). Radczuk opracowa³ „Dokumentacjê w zak³adzie pracy” (trzy wydania
1966–1975) i by³ wspó³autorem pracy o archiwach zak³adowych (1974). „Organizacj¹
w³adz w³oœciañskich w Królestwie Polskim i ich pozosta³oœci¹ aktow¹” zajê³a siê Ohryzko–W³odarska (1973). Dwa tomy inwentarzy Rady Stanu og³osi³a Ramotowska (1973,
1976), zaœ inwentarz materia³ów Mieczys³awa Limanowskiego W¹sik w wydawnictwach
Muzeum Ziemi PAN (1996), „Informator o materia³ach statystycznych w archiwach pañstwowych 1939–1945” og³osili w 1972 r. Ko³akowski i Majerowicz. By³a ona te¿ wspó³autork¹ katalogu mikrofilmów i fotokopii poloniców z archiwów zagranicznych (z. 2–4,
1969–1976). Cykl artyku³ów w „Archeionie” od 1993 r., gdy zosta³ naczelnym dyrektorem,
og³osi³ Skowronek. Pisali tam te¿ Ohryzko–W³odarska, okreœlona po œmierci jako wybitna
archiwistka (m.in. inwentarz kartkowy oraz pomoce archiwalne 1976, 1979) jak równie¿ £onczyñska, Ramotowska, Smoleñska, Sobociñska, Jerzy Szczepañski i Szumski,
a w „Biuletynie APAN” Chankowski oraz Brachfogel i Eugeniusz Tomaszewski.
Publikacje z zakresu muzealnictwa posiadaj¹ dyrektor Muzeum Historycznego Durko oraz Kamiñska, Kieniewiczowa, Król, Kulesza, Ostrowska, Wiórkiewicz i Wyderkowa.
Prace z zakresu bibliotekarstwa publikowa³a Chamerska oraz Dowgia³³o, Olewnik
i Ostaszewska, z zakresu informacji naukowej Wyczañska (m.in. program Wielka Emigracja). W opracowaniu katalogu rêkopisów Biblioteki Narodowej uczestniczy³y Borkiewicz–Celiñska i Smoleñska, Biblioteki UW Stummer (redaktorka), zaœ zbiorów Centralnej Biblioteki Wojskowej do XVIII w. Kulesza.
W pracach nad „Bibliografi¹ historii Polski XIX w.” uczestniczy³y Konarska (od
tomu wstêpnego, 1954), Ossowska i Soko³owska, aktualna redaktorka. Redaktorem bibliografii Warszawy jest Durko, w redakcji tomu „Druki zwarte 1795–1863” (1992) uczestniczy³a Kasprowicz. Redaktork¹ „Bibliografii pism ulotnych rewolucji 1905–7 w Królestwie Polskim” (1963) jest Kiepurska. Publikacje bibliograficzne, w tym ksi¹¿kow¹, ma
Szolginia, w czterech publikacjach Instytutu Ksi¹¿ki i Czytelnictwa uczestniczy³a Kasprowicz. Piêæ zestawieñ bibliograficznych Centralnej Biblioteki Statystycznej (1971–1977)
opracowa³a Heydrich.
430
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
Œnie¿yñska jest wspó³autork¹ „Tekstu na lekcjach wychowania obywatelskiego” (1975,
1976) i ksi¹¿ki o izbach pamiêci (1980), pisa³a te¿ m.in. w „Wiadomoœciach Historycznych”. Na ³amach tego pisma jako przedstawicielka pierwszej „Solidarnoœci” wystêpowa³a
Matejuk, artyku³ metodyczny og³osi³ te¿ Pomierny.
W ksiêgach jubileuszowych „Wiek XIX” (1967, wspó³redaktor Grochulska) i „Losy
Polaków w XIX–XX w.” (red. Grochulska i Skowronek) wyst¹pi³o ³¹cznie szesnastu uczniów, w tym dziesiêcioro dwukrotnie. Poza redaktorami ow¹ czternastkê stanowili: Bender, Chamerska, Chankowski, Dyl¹gowa, Groniowski, Janusz Jasiñski, Konarska, Ramotowska, Ratajczyk, Rostocki, Soko³owska, Szarota, Szwarc i Œliwowska. Przy znacznej
liczbie uczniów ka¿dy wybór jest subiektywny.
Szwarc w latach 1977–1992 by³ przy Kieniewiczu sekretarzem „Przegl¹du Historycznego”, potem cz³onkiem komitetu. Groniowski w latach 1956–1972 przy Leœnodorskim
jako redaktorze, wchodzi³ w sk³ad zespo³u „Kwartalnika Historycznego”. Janusz Jasiñski
od 1958 r. sekretarz redakcji, w okresie 1971–1980 by³ redaktorem „Komunikatów Mazursko–Warmiñskich”. Ko³odziejczyk, w latach 1962–1964 sekretarz „Kwartalnika Historycznego”, w latach 1979–1987 redagowa³ „Rocznik Mazowiecki”, nale¿a³ te¿ do komitetów „Rocznika Warszawskiego” i „Kroniki Warszawy”. Durko by³ sekretarzem redakcji
„Dziejów Najnowszych” (1947). Bender od 1972 r. wszed³ do redakcji historycznej serii „Roczników Humanistycznych”. Grochulska nale¿a³a do zespo³u magazynu „Mówi¹
Wieki” (1958–1984), oraz do komitetu „Rocznika Warszawskiego”. Ramotowska w latach 1994–1996 redagowa³a „Miscellanea Historico–Archivistica”, Stankiewicz zaœ od
1983 r. siedem zeszytów serii historycznej „Acta Universitatis Lodziensis”. Dunin–W¹sowicz nale¿y do zespo³u redakcyjnego „Dziejów Najnowszych”. Do komitetu „Z Pola
Walki” wchodzi³ Kalabiñski, wyda³ te¿ w latach siedemdziesi¹tych dziewiêæ tomów serii
„Polska klasa robotnicza”. Eugeniusz Tomaszewski by³ zastêpc¹ redaktora „Kwartalnika
Historii Nauki i Techniki” (1975–1981). Szwed od 1983 r. jest cz³onkiem komitetu „Rocznika £ódzkiego”, a Ostrowska od 1995 r. „P³ockiego Rocznika Historyczno–Archiwalnego”. Ostaszewska nale¿a³a do komitetu „Bibliotekarza” (1973–1977). Skowronek w latach
dziewiêædziesi¹tych znalaz³ siê w radach redakcyjnych „Mówi¹ Wieki” i „Pamiêtnika
S³owiañskiego”.
Obecnie aktywna jest ju¿ trzecia generacja — uczniowie uczniów Profesora. Nie
pretenduj¹c do pe³nej prezentacji wspomnê o Jaros³awie Czubatym, Tomaszu Kizwalterze, Alicji Kuleckiej i Andrzeju Wroñskim (seminarium Skowronka), Magdalenie Œlusarskiej i Piotrze Ugniewskim (Grochulskiej), Ma³gorzacie Gmurczyk–Wroñskiej (od Dunin–W¹sowicza) i Jerzym Kukulskim (od Stankiewicza). Do jubileuszu, zw³aszcza na
pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych, trzynastu doktorów wywodzi siê od Bendera (w tym
Eugeniusz Niebelski), a dziewiêciu historyków wojskowoœci (w tym Jerzy Przybylski, Marek Tarczyñski, Stefan Wielecki i Lech Wyszczelski) od Ratajczyka (do 1983 r., potem
Gorzów Wielkopolski).
Ankietowa wypowiedŸ Kieniewicza „Polskoœæ codzienna i odœwiêtna” („Znak” 1987)
by³a oceniana w roku szkolnym 1998/1999 przez uczniów LO im. Reja.
„Przede wszystkim cechy osobowoœci Profesora”, jego troskê o prawdê historyczn¹
i ¿yczliwoœæ podkreœla Ciemniewska. Ostrowska uczestnictwo w seminarium ocenia jako
zaszczyt28. O seminarium ciekawym, z dobr¹ do 1949 r. atmosfer¹, ale zdezintegrowanym
28 Listy B. Ciemniewskiej z 6 lutego i B. Ostrowskiej z 9 lutego 1999.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
431
mówi Grzybowski. Œmia³owska k³adzie nacisk na przystêpnoœæ i najciekawsze prowadzenie zajêæ, przez jednego z najlepszych profesorów. Bardzo ciep³o jako „wspania³¹ osobê” zapamiêta³a Profesora Przyborowska. Na kulturê osobist¹ i cierpliwoœæ k³adzie nacisk Wojciewska, na atmosferê przy równoczesnym imponowaniu wiedz¹ Barbasiewicz.
O znajdowaniu zawsze czasu dla studentów przypomina, deklaruj¹c ogromn¹ sympatiê,
Œnie¿yñski. Na autorytet naukowy k³ad¹ nacisk Kowalik i Nowosielska, na merytoryczne
korzyœci z uczestnictwa Januszewski, na poziom dydaktyczny i uczenie wyci¹gania wniosków Radziwi³³owicz. O wzorowaniu siê na dydaktyce Profesora mówi¹ Matejuk i Polenceusz. Wójcik Profesor zaimponowa³ erudycj¹, przy ogromnej ¿yczliwoœci, o tej ostatniej
mówi³a te¿ Skowron. Imponowa³ te¿ wiedz¹ Pa³aszowi. Jako bardzo interesuj¹ce ocenia
zajêcia Marcinkowski.
Dunin–W¹sowicz podkreœla wpajanie krytycznego stosunku do Ÿróde³ jednak przy
braku inspiracji. Odmiennego zdania jest Szarota akcentuj¹cy budzenie pasji poszukiwawczej i odwagê przyznania siê w wypadku braku odpowiedzi. „Profesor Stefan Kieniewicz
by³ zawsze dla mnie niedoœcignionym wzorem rzetelnego i bardzo pracowitego historyka” — napisa³ Ratajczyk. Krytycznie o kontaktach z Profesorem wypowiadaj¹ siê Adam
Tokarz, podkreœlaj¹cy walory badacza i œwietne prowadzenie zajêæ oraz Lilpop. Jako
„ma³o produktywne” okreœli³ seminarium Litwiniuk, spogl¹danie na zegarek wypomnia³a
w og³oszonym wspomnieniu Œliwowska29. Natomiast nie stworzenie szko³y zarzuca Malinowski i pozornie zbli¿one sformu³owanie mo¿na znaleŸæ w autobiografii. W czasie
zebrania w AGAD poœwiêconego Skowronkowi w styczniu 1997 r. Grochulska mówi³a
o ostrzejszych kryteriach stosowanych przez Kieniewicza przy ocenianiu w³asnych uczniów w porównaniu z cudzymi.
Spoœród tych, którzy po magisterium zmienili opiekuna naukowego doktoraty zrobi³o
dziewiêtnaœcie osób (wiêcej ni¿ tych, którzy zostali), w tym tylko trzy kobiety. Odesz³a
wiêkszoœæ urodzonych w latach czterdziestych. Dwunastu dawnych magistrantów Kieniewicza dosz³o t¹ drog¹ do habilitacji, co oznacza³o 63% wobec 41% tych, którzy doktorat
robili u Kieniewicza.
Pierwszy by³ Kalabiñski, który w po³owie 1954 r. uzyska³ za pracê kandydack¹ docenturê CKK. Recenzentka Kormanowa mówi³a o szczup³ym na razie publikowanym dorobku (rozdzia³ pracy i dwie recenzje), ale lansowa³a „pierwszego w kraju absolwenta radzieckiej aspirantury w zakresie historii”. Kieruj¹cy wniosek do CKK Stefan ¯ó³kiewski podkreœla³ wysoki stopieñ wyrobienia spo³ecznego i politycznego oraz cz³onkostwo PZPR.
W dyskusji przypomniano wczeœniejsz¹ pracê w szkole partyjnej PPR30.
Pozosta³e osoby przechodzi³y ju¿ przez przewód habilitacyjny. Poza Kalabiñskim do
tytu³ów profesorskich doszli te¿ Ko³odziejczyk, Szarota (wszyscy trzej równie¿ profesorów
zwyczajnych), £awnik, Rusinowa (1996), Stawecki oraz z zakresu nauk wojskowych Wolny. Habilitacjê uzyskali Kamiñski, Karpiñski, Radlak, Ratyñska i Turos. Karpiñski (1999)
i Turos zostali profesorami uczelni.
Lewandowski zosta³ w 1970 r. docentem z nominacji, kierowa³ Zak³adem Historii
Wojskowoœci UMK, w latach osiemdziesi¹tych by³ I sekretarzem Komitetu Uczelnianego
PZPR. Doktoraty uzyskali Boniecki, Borkiewicz–Celiñska, £oœ, Mariusz £ukasiewicz,
Pytel i Wakar. Minimum piêæ osób nie ukoñczy³o prac.
29 W. Œ l i w o w s k a, Stefan Kieniewicz, „Rocznik Towarzystwa Naukowego Warszawskiego” 1992, s. 38.
30 AAN, Ministerstwo Szkolnictwa Wy¿szego 3178.
432
KRZYSZTOF GRONIOWSKI
Przy tematyce XIX–wiecznych miast pozosta³ Ko³odziejczyk, autor dziewiêciu wiêkszych opracowañ, czêœciowo syntetycznych, w tym dwóch zbiorów artyku³ów i dwóch prac
popularnych. Najlepszy wydaje mi siê „Piotr Steinkeller, kupiec i przemys³owiec” (1963,
habilitacja), zas³uguj¹ te¿ na uwagê badania szkolnictwa kolejowego. Kalabiñski (1923–
–1980) wspó³autor popularnego „Czwartego powstania czy pierwszej rewolucji” (dwa
wydania 1969, 1976) jest autorem wielu rozpraw w czasopismach, szczególnie dotycz¹cych
okrêgu bia³ostockiego (poœmiertne „Pierwszy okres przemys³u i klasy robotniczej Bia³ostocczyzny. 1807–1870”, wyd. 1986). Metody obliczeniowe, jakie stosowa³, sprawdzi³y siê
dla okresu pocz¹tków ruchu robotniczego. Z szeœciu ksi¹¿ek £awnika, badacza dziejów
klasy robotniczej i ruchu robotniczego najlepszy jest „Ruch zawodowy metalowców w Polsce. 1869–1939” (1986). Stawecki, jeden z najlepszych historyków wojskowoœci, napisa³
„Nastêpców Komendanta” (1969) i „Politykê wojskow¹ Polski 1921–1926” (1981), opracowa³ te¿ w latach dziewiêædziesi¹tych dwa s³owniki biograficzne. Ratyñska, autorka
szeœciu ksi¹¿ek zajmowa³a siê dyplomacj¹ (w tym artyku³y w „Kwartalniku Historycznym”
o stosunkach niemiecko–rosyjskich). Jej habilitacja dotyczy³a ludnoœci i gospodarki Warszawy pod okupacj¹ niemieck¹ (KiW 1982), potem zajmowa³a siê NRD lat osiemdziesi¹tych, ma w dorobku pracê o PCK. Kamiñski, wspó³autor „Polityki zagranicznej II Rzeczypospolitej” (1987, 1993), wyda³ dwie monografie i szereg artyku³ów dotycz¹ce zw³aszcza
stosunków polsko–czechos³owackich po II wojnie œwiatowej. Rusinowa zajê³a siê histori¹
Stanów Zjednoczonych, zw³aszcza koñca XVIII w. Jest autork¹ oœmiu wiêkszych publikacji i wspó³autork¹ czterech, siêga do problematyki murzyñskiej i indiañskiej. W 1994 r.
og³osi³a pracê o dziejach amerykañskich partii politycznych. Wœród sporej liczby publikacji Wakara, poza wspomnian¹ prac¹ o przebudzeniu narodowym Warmii (1965, 1982) na
uwagê zas³uguje wspó³autorstwo monografii „Gazety Olsztyñskiej” z lat 1886–1939 (1986)
i dwa wydania monografii Olsztyna. Szarota ma piêæ wiêkszych publikacji o okresie
II wojny œwiatowej, w tym trzy wydania „Okupowanej Warszawy dzieñ powszedni” (1973–
–1988), podj¹³ ten problem odnoœnie stolic europejskich (1995), wyda³ biografiê Stefana
Roweckiego („Grota”), zajmowa³ siê osadnictwem na Dolnym Œl¹sku (1969). Boniecki
ma cztery ksi¹¿ki dotycz¹ce fotografii w zbiorach archiwalnych (g³ówna praca 1989, potem
m.in. publikacja o Kresach Wschodnich). Pracê doktorsk¹ o ch³opach guberni radomskiej
w 1905 r. og³osi³ w „Roczniku Muzeum Radomskiego” (1976), ma te¿ wiêksz¹ publikacjê
o rewolucji w tym mieœcie (1974). Radlak (1920–1996) napisa³ dwie ksi¹¿ki o SDKPiL
i broszurê o Polskim Zwi¹zku Ludowym, Mariusz £ukasiewicz wyda³ ksi¹¿kê o armii
ksiêcia Józefa (1983). £oœ og³osi³ monografiê o artylerii w latach 1815–1831 (1969), jest
wspó³autorem historii dwóch szkó³ oficerskich. Wolny (1928–1997) napisa³ dwie ksi¹¿ki
o II wojnie œwiatowej na Pacyfiku.
Borkiewicz–Celiñska jest autork¹ monografii „Osadnictwo ziemi ciechanowskiej
w XV wieku 1370–1526” (1970), wspó³autork¹ „S³ownika historyczno–geograficznego
ziemi wyszogrodzkiej w œredniowieczu” (1971), w 1990 r. wyda³a ksi¹¿kê o batalionie
„Zoœka”. Karpiñski jest autorem dwóch ksi¹¿ek z problematyki miejskiej XVI–XVII w.
(1983, 1995). Wyderkowa (1927–1982) og³osi³a kilka artyku³ów dotycz¹cych przedrozbiorowej Pragi. Szczepañski, aktualnie docent WSP Kielce, og³osi³ monografiê o obcych
specjalistach w górnictwie i hutnictwie Królestwa w pierwszej po³owie XIX w. (1997).
Pytel opublikowa³ broszurê o ORMO, opracowa³ ¿yciorys Stefana Królikowskiego
w „Z Pola Walki” (1960), pisa³ o prasie wojskowej dwudziestolecia. Turos og³osi³ dwanaœcie ksi¹¿ek poœwiêconych oœwiacie doros³ych, jego „Andragogika” mia³a trzy wydania.
SEMINARIUM STEFANA KIENIEWICZA
433
Geneza odmiennych pogl¹dów siêga ju¿ poprzedniej generacji. Ojcowie kilku seminarzystów byli aktywni w ró¿nych legalnych partiach politycznych II Rzeczypospolitej.
Problem ten zosta³ wyeksponowany przez wydawców „Na prze³omie stuleci”, zarówno
w odniesieniu do tradycji Bendera jak i jego stosunku do Narodowych Si³ Zbrojnych.
Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e wszyscy w jakiejœ formie nawi¹zujemy do dorobku i postawy
Profesora. Interpretacja mo¿e byæ jednak ró¿na. Dla mnie nie do zaakceptowania jest
uzupe³nienie bibliografii „Historii Polski 1795–1918” (wydanie ósme, poprawione, 1996)
równie¿ o pozycje, które Profesor pomin¹³ z przyczyn merytorycznych zestawiaj¹c oryginaln¹ bibliografiê za ¿ycia.
Sposób rekrutacji seminarium doktoranckiego zak³ada³ jego niejednolitoœæ. W autobiografii Kieniewicz powo³ywa³ siê na seminarium Handelsmana, na którym spotykali siê
uczniowie o dalekich od siebie pogl¹dach politycznych. Na jego seminarium kierunek
ewolucji sygnalizuj¹ te¿ zmiany w tematyce prac. Niektórzy zmienili pogl¹dy naukowe.
Z pewnoœci¹ nie wszyscy w praktyce zaakceptowali ostre wymogi warsztatowe Profesora.
Po jego œmierci krytykiem seminarium sta³ siê niedawny wspó³autor Profesora (KiW 1992)
Zajewski, nie zwa¿aj¹cy na chronologiê i zgodnoœæ przytoczonych cytat z orygina³em.
Stwierdzaj¹c w ankiecie tygodnika „Kultura” rok przed emerytur¹, ¿e „byæ mo¿e”
przyczyni³ siê do ukszta³towania naukowego grupy badaczy historyków Polski XIX w.
Kieniewicz mówi³ o d¹¿eniu nie do kontynuacji, ale by uczniowie umieli rozwi¹zywaæ
w³asne, podjête przez siebie zadania, krocz¹c w³asnymi drogami. „Rozumnie pojêta
opieka naukowa polega na pozostawieniu m³odemu i zdolnemu uczniowi wolnej rêki —
— Narzucanie mu drogi ¿yciowej i metod nie jest dobr¹ przys³ug¹”31. Zgodnie z tymi
za³o¿eniami Profesor zakwalifikowa³ mój artyku³ o chicagowskiej Polonii w drugiej ksiêdze jako po¿yteczn¹ pracê w dziedzinie „która i u nas tutaj powinna byæ uprawiana, a ma³o
kto na niej siê zna”32. Tê ideê sformu³owa³ te¿ wczeœniej w autobiografii przy nieco innym
roz³o¿eniu akcentów.
31 „Kultura” 19 grudnia 1976, nr 51–52, s. 8; Cf. J. S k o w r o n e k, Profesora Stefana Kieniewicza metodologia praktyczna, „Historyka” 1993, s. 65–81.
32 List S. Kieniewicza z 7 listopada 1987.
P
R
Z
E
G
L
¥
D
Y
B
A
D
A
Ñ
£UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ
Uniwersytet Warszawski
Instytut Historyczny
Stan badañ nad histori¹ i religi¹ staro¿ytnej Palestyny
STAN BADAÑ NAD HISTO RI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY
Badania nad religijnoœci¹ w staro¿ytnej Palestynie1 rozpoczê³y siê wraz z publikacj¹
„Der Mythos bei den Hebräern und seine geschichtliche Entwickelung” (Leipzig 1876;
wydanie angielskie — 1877) Ignaza Go l d z i h e r a2, póŸniejszego twórcy nowoczesnej
islamistyki oraz fundamentalnego dla biblistyki dzie³a Juliusa W e l l h a u s e n a, „Prolegomena zur Geschichte Israels” (Berlin 1883)3. Goldziher, zgodnie z duchem wspó³czesnej sobie nauki uwa¿a³, ¿e wszystkie wierzenia bior¹ pocz¹tek w ubóstwieniu si³ przyrody
i cia³ niebieskich. Podstawow¹ rolê w panteonie Izraelitów mia³y odgrywaæ: mêskie bóstwo solarne i ¿eñskie bóstwo lunarne. To znaczne uproszczenie przekazu mitologicznego
w du¿ej mierze straci³o walory naukowe, staj¹c siê jedynie Ÿród³em do dziejów nauki
w XIX wieku. Za wk³ad Goldzihera mo¿na uznaæ twierdzenie, podjête póŸniej np. przez
Hermanna G u n k e l a, ¿e przed tekstem biblijnym istnia³a jakaœ warstwa mitologiczna,
której œlady daj¹ siê odnaleŸæ w Biblii.
Inny los spotka³ Wellhausena. Jego „Prolegomena” s¹ dzie³em do tej pory wznawianym i choæ podejmowano z nim polemiki, a czasem zupe³nie odmawiano mu racji, pozostaje opracowaniem o niekwestionowanym znaczeniu4. Jemu to biblistyka zawdziêcza
wyodrêbnienie czterech Ÿróde³ (wczeœniej okreœlanych jako pisarze) Piêcioksiêgu: Jahwistycznego (J), Elohistycznego (E), Deuteronomicznego (D) i Kap³añskiego (P). Podzia³
Piêcioksiêgu na cztery tradycje upowszechni³ siê bardzo szybko. Jest ju¿ czymœ naturalnym
dla Samuela R. D r i v e r a w jego, maj¹cym charakter kompendium, opracowaniu literatury biblijnej5.
W roku 1889 ukaza³o siê pierwsze wydanie „Lectures on the Religion of the Semites”
Williama R o b e r t s o n a S m i t h a. Pomimo tego, ¿e jego wk³ad w rozwój badañ nad
1 Okreœlenie Palestyna stosujê w tekœcie konsekwentnie, jako terminus technicus, w znaczeniu obszaru
geograficznego, bez odpowiadania na pytanie kim byli jego mieszkañcy.
2 Omówienie opracowañ dotycz¹cych mitologii Izraelitów zawiera tekst G. W i d e n g r e n a, Early Hebrew
Myths and Their Interpretation, [w:] Myth, Ritual, and Kingship, wyd. S. H. H o o k e, Oxford 1958, s. 149–203.
3 Wersja angielska ukaza³a siê pod tytu³em Prolegomena to the History of Israel, Edinburgh 1885.
4 Cf. np. odwo³ania do Prolegomena w F. M. C r o s s, Canaanite Myth and Hebrew Epic, Cambridge,
MA 1997 (wyd. 9).
5 An Introduction to the Literature of the Old Testament, Oxford 1897.
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
436
£UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ
religiami Bliskiego Wschodu jest nie do przecenienia, dzie³o tego wybitnego brytyjskiego
religioznawcy wydaje siê zapomniane wœród biblistów. Po z gór¹ stu latach, coraz wiêcej
ustaleñ Robertsona Smitha znajduje potwierdzenie w najnowszych opracowaniach. Badacz ten, pozbawiony wiedzy dzisiejszych znawców przedmiotu, opisywa³ strukturê spo³ecznoœci pasterskiej na Bliskim Wchodzie oraz jej system religijny. Robertson Smith
znajduje siê pomiêdzy etnologi¹ a histori¹ religii Semitów. Swoje studia nad zjawiskami
religijnymi opiera³ na informacjach dotycz¹cych wspó³czesnego sobie œwiata arabskiego
oraz na przekazach biblijnych. Jego syntezy dotycz¹ce roli miejsc œwiêtych w ¿yciu nomadów, form i ewolucji ofiar, a tak¿e sakralnej roli np. Ÿróde³ wody, drzew i kamieni do tej
pory pozostaj¹ wartoœciowe. Podstawowym za³o¿eniem metodologicznym Robertsona
Smitha by³a ci¹g³oœæ kulturowa i religijna spo³ecznoœci ¿yj¹cej w œwiecie nomadycznym.
Teza ta wydaje siê nadal aktualna, co widaæ po obecnym renesansie badañ porównawczych, zestawiaj¹cych staro¿ytne wspólnoty Izraelitów ze wspó³czesnymi nam spo³eczeñstwami Beduinów6.
Dwudziesty wiek otwiera publikacja, do dziœ podstawowego dla biblistów, komentarza do ksiêgi Rodzaju, autorstwa Hermanna Gunkela7. G³ównym polem jego zainteresowañ, a potem ca³ej jego szko³y, by³a historia form literackich, a zatem narracyjnych
jednostek treœciowych, a tak¿e ich funkcji w staro¿ytnym spo³eczeñstwie Izraelitów. Nie
sposób zakwestionowaæ wielkiego wp³ywu, jaki wywar³a spuœcizna Gunkela na nowoczesn¹ biblistykê. Do dziœ jednak kwestionuje siê niektóre pojêcia zastosowane przez niego
do opisu rzeczywistoœci religijnej Izraelitów8. Jednym z zakwestionowanych pojêæ jest
definicja mitu. Wed³ug tego niemieckiego badacza mity to opowieœci o bogach, w przeciwieñstwie do legend opowiadaj¹cych o ludziach9. Wed³ug Gunkela w ksiêdze Rodzaju
mamy do czynienia z legendami, podczas gdy otaczaj¹cy Izraelitów œwiat bliskowschodni
zdominowany by³ przez myœlenie mitologiczne10. Wnioskiem wyci¹ganym przez Gunkela
z takiego przeciwstawienia jest przekonanie, ¿e myœl Izraelitów kierowa³a siê ku rozwa¿aniom teologiczno–filozoficznym11. Dodatkowe komplikacje wyp³ywaj¹ z zastosowanego
przez niego pojêcia Sagen. Wspó³czeœni krytycy Gunkela twierdz¹, ¿e termin ten odnosz¹cy siê do specyficznej literatury, funkcjonuj¹cej w folklorze Germanów, nie mo¿e byæ
stosowany dla rzeczywistoœci staro¿ytnego Bliskiego Wschodu12. Pojêcie zastosowane
6 Cf. I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology of the Israelite Settlement, Jerusalem 1988; From Nomadism to
Monarchy. Archaeological and Historical Aspects of Early Israel, wyd. I. F i n k e l s t e i n, N. N a’ a m a n, Jerusalem 1994.
7 Genesis, Göttingen 1901; t³. ang. wstêpu: The Legends of Genesis, London 1901.
8 Cf. J. J. S c u l l i o n, Märchen, Sage, Legende: Towards a clarification of some literary terms used by Old
Testament Scholars, „Vetus Testamentum” [dalej: VT] t. XXXIV (1984), s. 321–336; „Die Genesis ist eine
Sammlung von Sagen” (Herman Gunkel) Independent Stories and Redactional Unity in Genesis 12–36, [w:]
Wünschet Jerusalem Frieden. Colected Communications to the XIIth Congress of the International Organization for
the Study of the Old Testament Jerusalem 1986, wyd. M. A u g u s t i n, K.–D. S c h u n c k, Frankfurt 1988,
s. 243–247; R. S. H e n d e l, The Epic of the Patriarch. The Jacob Cycle and the Narrative Tradition of Canaan and
Israel („Harvard Semitic Monographs”, 42), Atlanta 1987, s. 6–13; P. G. K i r k p a t r i c k, The Old Testament
and Folklore Study („Journal for Study of Old Testament” Suppl., 62), Sheffield 1988, zw³. s. 23–34, 75–76.
9 H. G u n k e l, The Legends of Genesis, London 1901, s. 14.
10 Cf. J. W. R o g e r s o n, Myth in Old Testament Interpretation („Beihefte zur Zeitschrift für die alttestamentliche Wissenschaft”, 134), Berlin 1974; Anthropology and the Old Testament, Oxford 1978, zw³. s. 66–85.
11 H. G u n k e l, The Legends, s. 16–18.
12 P. G i b e r t, Legende ou sage?, VT t. XXIV (1974), s. 411–420; S. M. W a r n e r, Primitive Saga Men,
STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY
437
przez Gunkela wprowadzi³o du¿e, trwaj¹ce bardzo d³ugo, zamieszanie terminologiczne13.
Badacze tacy jak Georg F o h r e r („Einleitung in das Alte Testament”, Heidelberg
1965)14 i Otto E i s s f e l d t („Einleitung in das Alte Testament”, Tübingen 1964)15 zdaj¹
siê myliæ pojêcia, czego efektem jest chaos terminologiczny16.
Kolejny anachronizm w dziele Gunkela to rozumienie postaci patriarchów. Nie s¹
oni dla niego eponimicznymi, legendarnymi (czy jak powiedzielibyœmy dziœ — mitycznymi)
bohaterami plemiennymi, lecz s¹ osobowymi ucieleœnieniami ca³ych plemion i klanów17.
Konflikt miêdzy Jakubem a Ezawem jest opisem pradawnego konfliktu miêdzy Izraelitami a Edomitami. Przymierze miêdzy Abimelechem i Abrahamem (Rdz.21) jest efektem pierwotnego konfliktu o studniê, a potem ugody zawartej przez mieszkañców
miasta (uosobionych przez Abimelecha) z Beduinami (sic!), których symbolem ma byæ
Abraham18.
Nowatorstwem Gunkela, i badaczy kontynuuj¹cych jego pracê, by³o zestawianie
literatury biblijnej z innymi mitami staro¿ytnego Bliskiego Wschodu19. Na drodze takich
porównañ doszed³ on do wniosku, ¿e w Biblii znajduje siê wiele legend, które wykazuj¹
znaczne podobieñstwa do literatury s¹siadów Izraela, a tak¿e tak odleg³ych tradycji jak
staro¿ytnych Germanów20.
Nowy pr¹d badawczy w studiach nad religi¹ staro¿ytnych Izraelitów zapocz¹tkowa³a
publikacja w Londynie w 1918 r. „Folk–lore in the Old Testament” sir Jamesa G. F r a z e r a. Ten uznany ju¿ antropolog brytyjski, którego „The Golden Bough. A Study in
Comparative Religion” stawia³a go wówczas w poczcie najwiêkszych znawców religii,
w „Folk–lore” siêgn¹³ po materia³ biblijny. Wielki wk³ad Frazera w badania nad religi¹
Izraelitów polega na dwóch zasadniczych nowoœciach. Jest pierwszym religioznawc¹–antropologiem zajmuj¹cym siê religi¹ czasów biblijnych. Po drugie Frazer wykazywa³ podobieñstwa miêdzy poszczególnymi elementami narracji biblijnej i to nie tylko ca³ych opowiadañ, z czym mamy do czynienia u Gunkela, ale pojedynczych w¹tków i elementów
rytua³u. Frazer widzia³ istotne podobieñstwa miêdzy treœciami zawartymi w Starym Testamencie a w¹tkami pojawiaj¹cymi siê w œwiecie (jak sam go nazywa³) pogañskim.
Kontynuatorem, po latach, pracy Frazera by³ Theodor H. G a s t e r. W „Myth,
legend, and custom in the Old Testament” (New York 1969) Gaster umieœci³, poza
tekstami opracowanymi przez niego samego, rozdzia³y napisane jeszcze przez Frazera.
Ró¿nica, która charakteryzuje dokonania Gastera, polega na precyzyjnym zdefiniowaniu
mitu i okreœleniu jego miejsca w kulturze. Mit jest przeciwieñstwem myœlenia naukowego,
VT t. XXIX (1979), s. 325–335; J. J. S c u l l i o n, Märchen, s. 324–329.
13 Cf. R. W. N e f f, Saga, [w:] Saga, legend, tale, novella, fable. Narrative Forms in Old Testament Literature,
wyd. G. W. C o a t s, Sheffield 1985, s. 17–32.
14 T³. ang. Introduction to the Old Testament, Nashvill, N. Y. 1968.
15 T³. ang. The Old Testament: The Introduction, New York 1965.
16 Cf. R. M. H a l s, Legend: A case in Old Testament Formcritical terminology, „Catholic Biblical Quarterly”
t. XXXIV (1972), s. 166–176, zw³. s. 166–169; J. J. S c u l l i o n, Märchen, s. 329–333.
17 H. G u n k e l, The Legends, s. 20.
18 Ibidem.
19 Cf. zdeklarowan¹ kontynuatorkê Gunkela — D. I r v i n, Mytharion: The Comparison of Tales from the
Old Testament and Ancient Near East, Neukirchen 1978.
20 Za wadê podejœcia Gunkela póŸniejsi jego krytycy przyjmowali swoisty europocentryzm i bezkrytyczne
zestawianie ze sob¹ literatury biblijnej z sagami Germanów.
438
£UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ
gdy¿ kieruje siê impresj¹, a nie dedukcj¹, ma na celu ekspresjê, a nie wywód naukowy.
Jako taki mit jest czêœci¹ sk³adow¹ kultury ludzi na ca³ym œwiecie, niezale¿nie od czasów,
w jakich ¿yj¹21. Ponadto pewne scenariusze mityczne powtarzane s¹ w ró¿nych okolicznoœciach, bez wzglêdu na czas i miejsce. Dzieje siê tak, poniewa¿ ludzka natura jest jednorodna, w zwi¹zku z czym i dzie³a ludzkiego umys³u nie ró¿ni¹ siê miêdzy sob¹. WyobraŸnia
mityczna i wzorce mitów s¹ jednakowe dla ca³ego œwiata22. To metodologiczne za³o¿enie
nadaje prawomocnoœæ wszystkim studiom komparatystycznym, bez niebezpieczeñstwa
wystawiania siê na krytykê, wed³ug której nie mo¿na ze sob¹ zestawiaæ wytworów kultur
z ró¿nych czêœci œwiata i z ró¿nych epok.
Choæ mity pozostaj¹ w centrum zainteresowania Gastera, wyodrêbnia on te¿ inne
gatunki, z jakimi mamy do czynienia w Biblii. Chodzi mianowicie o pieœni pogrzebowe,
psalmy, hymny, ballady itp.23 Rozró¿nienie to wynika z formalnych cech wyodrêbnianych
gatunków, które spe³niaj¹ odmienne funkcje w kulturze.
W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku coraz wa¿niejsze miejsce w œwiatowej biblistyce zaczêli zajmowaæ uczniowie Gunkela. Najpierw Hugo G r e s s m a n n24
i Albrecht A l t25, a potem Gerhard v o n R a d26 i Martin N o t h27. Dla badania religijnoœci Izraelitów najwa¿niejszy okaza³ siê tekst Alta „Der Gott der Väter” (Stuttgart 1929)28.
Przedmiotem analizy Alta s¹ opowieœci (Sagen) o patriarchach, które wed³ug niego ostateczn¹ formê zawdziêczaj¹ redakcji Jahwistycznej, w epoce królewskiej. Punktem wyjœcia
jest dla niego przeœwiadczenie, ¿e kult Jahwe uczyni³ z Izraelitów jeden naród29. Skoro to
Jahwe jest bóstwem „narodowym” Izraelitów, to nale¿a³o wyt³umaczyæ sk¹d wziê³o siê tak
poczesne miejsce boga ‘El w opowieœciach o patriarchach. Wed³ug Alta pojawiaj¹cy siê
w ksiêdze Rodzaju ‘El Betel i ‘El ‘Olam to inne okreœlenia dla Jahwe. Kluczem dla tego
uto¿samienia jest dla Alta epifania z Wj.330, gdzie Bóg objawiaj¹cy siê Moj¿eszowi nazywa
siê „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka, Bogiem Jakuba”. Skoro okreœlenie „Bóg ojców”
pojawia siê czêœciej w warstwie J i E, a rzadziej w P, Alt doszed³ do wniosku, ¿e w³aœnie
w epoce królewskiej dosz³o do uto¿samienia Boga Jahwe z obecnymi w Sagen bogami
patriarchów. Wed³ug Alta w pierwotnej warstwie Piêcioksiêgu istnia³y rozdzielne tradycje
o ró¿nych patriarchach i opiekuj¹cych siê nimi bogach (‘Elim). Owe Sagen zwi¹zane by³y
z lokalnymi sanktuariami, w których czczono bóstwa opiekuñcze31. Aby z³¹czyæ starsze
bóstwa w jedn¹ postaæ Boga Jahwe nadano im wspólne okreœlenia „Bóg Abrahama, Bóg
21
22
23
24
Th. H. G a s t e r, Myth, legend, and custom in the Old Testament, New York 1975, s. XXXIV.
Cf. J. W. R o g e r s o n, Anthropology, s. 78–79.
Th. H. G a s t e r, op. cit., s. XXXIX–XLVII.
Die älteste Geschichtsschreibung und Prophetie Israels, Göttingen 1910; Mose und seine Zeit, Göttingen 1913.
25 Die Ursprünge des israelitischen Rechts, Leipzig 1934.
26 Das formgeschichtliche Problem des Hexateuch, Stuttgat 1938; Theologie des Alten Testaments, München
1957, t³. pol. Teologia Starego Testamentu, Warszawa 1986.
27 Das System der Zwölf Stämme Israels, Stuttgart 1930; Überlieferungsgeschichte des Pentateuch, Stuttgart
1948.
28 Przedruk [w:] idem, Kleine Schriften zur Geschichte des Volkes Israel t. I, Münich 1953, s. 1–78; oraz
w t³umaczeniu angielskim, jako The God of the Fathers, [w:] Essays on Old Testament History and Religion, Oxford
1966, s. 1–77.
29 A. A l t, The God of the Fathers, s. 3–4.
30 Ibidem, s. 8–9, 10–13.
31 Ibidem, s. 22.
STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY
439
Izaaka i Bóg Jakuba”. Ten zabieg formalny mia³ redaktorom Biblii umo¿liwiæ po³¹czenie
oficjalnego kultu Jahwe z kultem starszych bogów epoki patriarchów, zwi¹zanych z wa¿nymi oœrodkami kultu.
Opracowanie to wpisuje siê w ówczesny nurt badañ historycznych maj¹cy na celu
udowodnienie istnienia w staro¿ytnej Palestynie amfiktionii, która mia³a poprzedzaæ
monarchiê32. Metodologiczny k³opot wy³aniaj¹cy siê z tych rozwa¿añ polega na za³o¿eniu,
nie popartym ¿adnymi dowodami, o historycznoœci przekazu ksiêgi Rodzaju i postaci
samych patriarchów. PóŸniejsi krytycy Alta poddali zasadniczej krytyce nie tylko jego tezê,
ale za³o¿enia, na których j¹ budowa³33.
Od pocz¹tku lat trzydziestych wa¿n¹ rolê w badaniach nad œwiatem Biblii i staro¿ytn¹
religi¹ Palestyny zaczê³a odgrywaæ tzw. szko³a mitu i rytua³u (Myth and Ritual School)34.
Œrodowisko tworz¹ce tê szko³ê skupione by³o g³ównie w Cambridge i œciœle zwi¹zane
z badaczami rytua³u w tradycji klasycznej35. Bezsprzecznie najwybitniejsz¹ postaci¹ tego
nurtu by³a Jane H a r r i s o n36. Nowatorstwo Harrison polega³o na przyjêciu za³o¿enia, ¿e
religia sk³ada siê w równej mierze z treœci mitycznych i dzia³añ rytualnych. Podejœcie to
zmienia³o dotychczasowy sposób traktowania religii staro¿ytnych, które koncentrowa³y
siê dotychczas na porównywaniu ze sob¹ mitów ró¿nych kultur, a co wa¿niejsze uznawa³o
mity za zasadniczy element religii. Prace socjologów (zw³aszcza francuskich, m.in. Emila
D u r k h e i m a i Marcela M a u s s a) skierowa³y uwagê religioznawców w stronê czynnoœci rytualnych, które w ujêciu Harrison sta³y siê pierwotne wobec treœci mitycznych.
Harrison w pierwszych latach XX wieku twierdzi³a, ¿e staro¿ytni Grecy do istniej¹cych
rytua³ów dodali mity, które mia³y byæ ilustracj¹ do pradawnych praktyk rytualnych.
W czasach nam bli¿szych podobne twierdzenia, opieraj¹ce siê na analizie rytua³ów greckich w odniesieniu do praktyk neolitycznych, prezentowa³ g³ównie Walter B u r k e r t37.
Za pocz¹tek aktywnoœci Myth and Ritual School w badaniach biblistycznych mo¿na
przyj¹æ rok 1933 i publikacjê „Myth and Ritual”, której wydawc¹ by³ Samuel Henry
H o o k e38. Podstawowa nowoœæ wniesiona przez œrodowisko skupione wokó³ Hooke’a39
polega³a na po³o¿eniu nacisku na rytualne aspekty staro¿ytnych religii. Deklarowany
wp³yw Frazera oraz ca³ej antropologii anglosaskiej40 umo¿liwi³y badaczom, zwi¹zanym
z t¹ szko³¹, nowe spojrzenie na materia³ biblijny41. Zainteresowanie tych badaczy koncen-
32 Cf. M. N o t h, Das System der Zwölf Stämme Israels, Stuttgart 1930.
33 Cf. F. M. C r o s s, Canaanite Myth and Hebrew Epic, Cambridge, MA 1997; zw³. s. 3–9; K. V a n d e r
T o o r n, Currents in the Study of Israelite Religion, „Currents in Research. Biblical Studies” t. VI (1998), s. 9–30,
zw³. s. 12–13 i cytowana tam literatura.
34 Na temat „Myth and Ritual School”, cf. S. H. H o o k e, Myth and Ritual: Past and Present, [w:] idem,
Myth, Ritual, and Kingship, London 1958, s. 1–21.
35 Na temat „Myth and Ritual School” w badaniach religii greckiej cf. H. S. V e r s n e l, Myth and Ritual,
[w:] Approaches to Greek Myth, wyd. L. E d m u n d s, Baltimore 1991, s. 23–90.
36 Prolegomena to the Study of Greek Religion, Cambridge 1903.
37 Cf. Homo Necans, Berlin 1972 (t³. ang. Berkeley–Los Angeles 1983).
38 S. H. H o o k e kolejno publikowa³: Myth and Ritual, London 1933; The Labyrinth, London 1935; Myth,
Ritual, and Kingship, London 1958.
39 M.in. H. H. Rowley, G. Widengren, A. M. Hocart, A. R. Johnson, E. O. James, H. Frankfort (choæ ten
ostatni by³ jednym z krytyków tej szko³y).
40 Cf. odwo³ania do R. Benedict w S. H. H o o k e, Myth and Ritual: Past and Present.
41 Poprzednikiem i mistrzem tej szko³y by³ S. M o w i n c k e l i jego Psalmenstudien t. I–VI, 1921–24
(repr. 1966); t³. ang. The Psalms in Israel’s Worship t. I–II, Oxford 1962.
440
£UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ
trowa³o siê na analizie roli œwi¹t, zw³aszcza tak wa¿nego na Bliskim Wschodzie Nowego
Roku, oraz rytualnych funkcji króla. Bardzo wa¿nym momentem dla Szko³y mitu i rytua³u by³o odnalezienie w Ugarit (staro¿ytne Ras Šamra) w latach 1930–1933, poematów
religijnych, ku czci Ba’ala i Anat42.
Badania nad tekstami z Ugarit rozwinê³y siê na dobre po II wojnie œwiatowej,
a badacze zwi¹zani z brytyjsk¹ Myth and Ritual School wraz z biblistami skandynawskimi
odegrali znacz¹c¹ rolê w ich interpretacji43. Zainteresowanie rytua³em i funkcjami sakralnych pieœni religijnych, doprowadzi³o ugarytologów do przekonania, ¿e zachowane tabliczki z klinowym tekstem zawieraj¹, nie jak siê pierwotnie zak³ada³o poemat o bogach,
lecz jego „dramatyczn¹” odmianê. Obecnie uwa¿a siê, ¿e teksty z Ugarit s¹ zapisem
kwestii wypowiadanych przez ludzi wcielaj¹cych siê w postacie bogów przy okazji œwi¹t
wymagaj¹cych odgrywania „spektakli” mitologicznych44.
Odkrycie w Ugarit by³o jednym z wielu nowych osi¹gniêæ archeologii, maj¹cych
wp³yw na nasz¹ wiedzê o œwiecie biblijnym. Intensywne prace archeologiczne w Palestynie oraz na ca³ym Bliskim Wschodzie doprowadzi³y do podniesienia wartoœci tej nauki
w badaniach nad przesz³oœci¹ Palestyny, a tak¿e religi¹ i kultur¹ Izraelitów. G³ównym
badaczem wykorzystuj¹cym osi¹gniêcia archeologii do odtwarzania œwiata biblijnego by³
amerykañski uczony William Foxwell A l b r i g h t.
Dzie³o Albrighta jest ogromne45. Jego wysi³ki zmierza³y do wykazania podobieñstw
pomiêdzy rzeczywistoœci¹ Biblii i œwiatem otaczaj¹cym Palestynê. Prace Albrighta s¹
bezcenne dla wszystkich zajmuj¹cych siê histori¹ i religi¹ Palestyny, jako zbiór informacji
archeologicznych, wraz z tocz¹cymi siê wokó³ nich dyskusjami.
Stanowisko Albrighta nie by³o jednak neutralne. G³ówne zadanie, jakie sobie stawia³,
wydaje siê polegaæ na udowadnianiu historycznoœci przekazu biblijnego. Na podstawie
tekstów z Ebli dowodzi³ historycznoœci Abrahama46, a w listach z el–Amarna widzia³ dowody na historycznoœæ przedmonarchicznych wydarzeñ opisanych w Biblii47. Wysoce ideologiczne podejœcie Albrighta do badanej problematyki stawia go w rzêdzie uczonych nie
szukaj¹cych prawdy, lecz jedynie dowodów dla poparcie swoich tez48. Szereg nowych
odkryæ archeologicznych w du¿ym stopniu zdezaktualizowa³o jego syntezy, dodaj¹c nowe
informacje Ÿród³owe, lub te¿ dokonuj¹c rewizji twierdzeñ, na których Albright siê opiera³.
Sztandarowym przyk³adem takiej rewizji danych archeologicznych, i w efekcie odrzucenia twierdzeñ Albrighta, jest ustalanie historycznoœci wyjœcia z Egiptu i podboju Kanaa-
42 Na temat badañ nad tekstami z Ugarit cf. R. D e L a n g h e, Myth, Ritual, and Kingship in the Ras Shamra
Tablets, [w:] Myth, Ritual, and Kingship, wyd. S. H. H o o k e, London 1958, 122–148; a tak¿e F. M. C r o s s,
Canaanite Myth and Hebrew Epic, Cambridge, MA 1997.
43 P. D. M i l l e r, Izraelite Religion, [w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t,
G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, 201–237, zw³. 218–219.
44 Cf. zw³aszcza F. F. H v i d b e r g, Weeping and Laughter in the Old Testament, Leiden 1962.
45 M.in. From the Stone Age to Christianity: Monotheism and the Historical Process, Baltimore 1940 (t³. pol.
Od epoki kamiennej do chrzeœcijañstwa, Warszawa 1967); Archaeology and the Religion of Israel, 1942 (wyd. 6,
New York 1969); Yahweh and the Gods of Canaan, New York 1968.
46 Cf. krytykê J. V a n S e t e r s, Abraham in History and Tradition, New Haven–London, 1975; G. G a r b i n i, Storia e ideologia nell’Israel Antico (Biblioteca di storia e storiografia dei tempi biblici, 3), Brescia 1986,
zw³. 111–123.
47 Cf. I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology; From Nomadism to Monarchy.
48 Cf. R. S. H e n d e l, The Epic of the Patriarch, s. 19–23.
STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY
441
nu (wed³ug relacji z ksiêgi Jozuego) oraz badanie pocz¹tków osadnictwa izraelskiego
w epoce br¹zu.
W latach 1948–1964 w grotach nad Morzem Martwym, w okolicy osady Qumran,
odnaleziono szereg zwojów papirusowych, w tym tekstów biblijnych49. Teksty te trafi³y
ostatecznie do r¹k biblistów z École Biblique w Jerozolimie, pracuj¹cych pod kierunkiem
Rolanda d e Va u x. Praca nad papirusami z Pustyni Judzkiej sta³a siê na d³ugie lata
wizytówk¹ École Biblique, choæ nie jedyn¹ jej aktywnoœci¹. Sam de Vaux zabiera³ g³os
w bardzo wielu dyskusjach na tematy zwi¹zane ze Starym Testamentem50, ale jego dzie³em
do tej pory pozostaj¹cym nieocenion¹ pomoc¹ dla biblistów i historyków Palestyny jest
„Ancient Israel: Its Life and Institutions” (London 1961). To dwutomowe dzie³o zbiera
ca³oœæ dostêpnego w owych czasach materia³u, porz¹dkuj¹c go wed³ug nastêpuj¹cego
klucza: instytucje ¿ycia spo³ecznego; instytucje religijne. De Vaux opiera³ siê na tekœcie
biblijnym i materiale dostarczanym przez archeologiê, nie stroni³ te¿ od porównañ z materia³em pochodz¹cym z obszaru ca³ego Bliskiego Wschodu. To do dziœ bezcenne opracowanie, mimo ¿e uleg³o czêœciowej dezaktualizacji za spraw¹ nowych odkryæ i ustaleñ, nadal
jest punktem odniesienia dla wspó³czesnych badaczy, a g³os de Vaux brany jest pod uwagê
w tocz¹cych siê dziœ dyskusjach.
Badania nad tekstem Biblii oraz histori¹, religi¹ i ¿yciem spo³ecznym w staro¿ytnej
Palestynie, po II wojnie œwiatowej rozpadaj¹ siê na dwa zasadnicze nurty51:
1) badania koncentruj¹ce siê na jêzyku, czyli na tekstach zachowanych do naszych
czasów, w tym g³ównie na samej Biblii;
2) badania maj¹ce na celu opisanie dawnego spo³eczeñstwa i jego kultury.
Ad. 1) A n a l i z a d y s k u r s u (Discourse Analysis) zwi¹zana jest bezpoœrednio
z filologi¹ hebrajsk¹. Zajmuje siê badaniem tekstu i ma na celu wyszukanie gramatycznych
zwi¹zków w obrêbie ca³oœci, wiêkszych ni¿ pojedyncze zdanie. Ta analiza filologiczna
pozwala ustaliæ zwi¹zki miêdzy elementami, które przy klasycznej analizie pozostawa³yby
roz³¹czne52.
A n a l i z a n a r r a t y w i s t y c z n a (Narrative Analysis) zawdziêcza swój rozwój
t³umaczeniu na angielski ksi¹¿ki W³adimira P r o p p a „Morfologia bajki”53. Kierunek ten
opiera swoj¹ metodê, za Proppem, na analizie elementów sk³adowych narracji bajkowej/mitologicznej. Wychodz¹c z za³o¿enia, ¿e ka¿da narracja rz¹dzi siê pewnymi prawami,
mo¿na nawet w najbardziej przeredagowanym tekœcie odnaleŸæ pierwotne w¹tki i u³o¿yæ
je tak, jak mia³yby oryginalnie znajdowaæ siê wzglêdem siebie. Dodatkowy element
umo¿liwiaj¹cy badanie tekstu polega na wariantach uk³adu tych elementów i w konsekwencji ich wymiennoœci. Czo³owe postaci tego kierunku to Albert d e P u r y („Promesse
divine et légende cultuelle dans le cycle de Jacob”, Paris 1975)54, Robert C. C u l l e y
49 Polskie wydania tekstów znad Morza Martwego wraz z obszern¹ literatur¹ przedmiotu: W. T y l o c h,
Rêkopisy z Qumran nad Morzem Martwym, Warszawa 1963 (wyd. 2, Warszawa 1997); P. M u c h o w s k i, Rêkopisy
znad Morza Martwego, Warszawa 1996.
50 Cf. R. d e V a u x, Les sacrifices de l’Ancien Testament, Paris 1964.
51 Cf. R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, [w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd.
D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, s. 167–200.
52 G³ówni przedstawiciele tego nurtu to Robert E. Longacre i Wolfgang Richter.
53 T³. pol. Morfologia bajki, Warszawa 1976; t³. ang. (wyd. 2) Morphology of the Tale, Austin 1968.
54 Cf. idem, Le cycle de Jacob comme légende autonomme des origines d’Israel, [w:] Congress Volume Leuven
1989, wyd. J. A. E m e r t o n, Leiden 1991 (Suppl. Vetus Testamentum, 43), s. 78–96; Le raid de Gedeon (Judges
442
£UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ
(„Oral Formulaic Language in the Biblical Psalms, Toronto 1967; „Studies in the
Structure of Hebrew Narrative”, Philadelphia 1976) i Heda J a s o n („Ethnopoetry: Form,
Content, Function”, Bonn 1977)55; badacze ci skupiaj¹ siê wokó³ czasopisma „Semeia”,
wydawanego przez Society of Biblical Literature56.
S t r u k t u r a l i œ c i zawdziêczaj¹ wkroczenie do biblistyki Edmundowi L e a c h o w i. Ten brytyjski oponent swego wielkiego mistrza Claude’a L é v i – S t r a u s s a, jako pierwszy zastosowa³ metodê strukturalistyczn¹ do materia³u biblijnego. Kieruj¹c siê
g³ówn¹ zasad¹ strukturalizmu, mówi¹c¹ o istnieniu par przeciwieñstw w ca³ym œwiecie ludzkiej imaginacji, zaj¹³ siê g³ównie ksiêg¹ Rodzaju57. Przedmiotem jego zainteresowania sta³y siê obecne w niej mity, które analizowa³ wyszukuj¹c w nich napiêcia pomiêdzy przeciwieñstwami: mêskie — ¿eñskie, endogamiczne — egzogamiczne, kulturowe —
dzikie itp.58
Drugim z wa¿nych antropologów–strukturalistów, który mia³ du¿e znaczenie dla
rozwoju strukturalizmu biblijnego, by³ Algirdas Julien G r e i m a s. System proponowany
przez Greimasa polega³ na wprowadzeniu semiotyki do badania tekstu. Œrodowisko
skupione wokó³ Centre pour l’Analyse du Discours Religieux (CADIR) i czasopisma
„Sémiotique et Bible” zajmowa³o siê nie tyle istot¹ treœci danego tekstu, ile raczej
sposobem, który pozwala rozumieæ ten tekst.
Rozwój strukturalizmu biblijnego szed³ dwiema drogami. Po pierwsze, gdy Bibli¹
zajmowali siê strukturaliœci wywodz¹cy siê z innych ni¿ biblistyka nauk (np. Leach i Roland B a r t h e s59), lub po drugie, gdy metodê strukturalistyczn¹ stosowali sami bibliœci.
Pierwsza mo¿liwoœæ dzia³a³a na biblistykê o¿ywczo i zaowocowa³a wa¿nymi dyskusjami
naukowymi, podczas gdy druga wykaza³a ja³owoœæ i bezcelowoœæ dociekañ strukturalistycznych60.
Ad. 2) B a d a c z e f o l k l o r u obecnego w Biblii zwi¹zani s¹ ze wspomnianym
powy¿ej Gasterem61 i ca³ym dorobkiem Frazera62. Choæ obecnie trudno mówiæ o rozwoju
tej ga³êzi badawczej, to elementy etnologii porównawczej pojawiaj¹ siê w ró¿nych opra-
6,25–32) et l’histoire de l’exclusivisme yahwiste, [w:] Lectio Difficilior Probabilior?, wyd. T. R o m e r, Heidelberg 1991, s. 173–205; Le Dieu qui Vient en Adversaire. De quelques differences à propos de la perception de Dieu
dans l’Ancient Testament, [w:] Ce Dieu qui Vient, wyd. R. K u n t z m a n n, Paris 1995, s. 45–67.
55 Cf. idem, The Story of David and Goliath: A Folk Epic?, „Biblica” t. LX (1979), s. 36–70.
56 Na temat szko³y krytyczno–literackiej cf. J. L. S k a, „Our fathers told us.” Introduction to the Analysis of
Hebrew Narrative (Subsidia Biblica, 13), Roma 1990. Stan badañ nad tekstem Starego Testamentu oraz metody
prezentuje R. K n i e r i m, Criticism of Literary Features, Form, Tradition, and Redaction, [w:] The Hebrew Bible
and Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985, s. 123–165; E. T o v, Textual
Criticism of the Hebrew Bible 1947–1997, [w:] Perspectives in the Study of Old Testament and Early Judaism, Leiden
1998, s. 61–81.
57 E. L e a c h, Genesis as the Myth, London 1969.
58 E. L e a c h, D. A l a n A y c o c k, Structuralist Interpretations of Biblical Myth, London 1983 (t³. pol. Siostra
Moj¿esza, Poznañ 1998).
59 La lutte avec l’ange: analyse textuelle de Genèse 32:22–33, [w:] R. B a r t h e s, F. B o v o n, Analyse
structurele et exégèse biblique, Neuchâtel 1971, s. 27–40.
60 Na temat obecnoœci strukturalizmu w studiach biblistycznych cf. A. Z a b o r s k i, O recepcji metod strukturalnych w biblistyce, „Ruch Biblijny i Liturgiczny” t. XXVI (1973), nr 2–3, s. 117–130; idem, Structural Methods
and Old Testament Studies, „Folia Orientalia” t. XV (1974), s. 263–268.
61 Th. H. G a s t e r, Myth, legend.
62 J. G. F r a z e r, Folk–lore in the Old Testament, London 1918.
STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY
443
cowaniach dotycz¹cych Biblii63. Bezsprzecznie zas³ug¹ badaczy folkloru (obok strukturalistów) jest uporz¹dkowanie pojêæ (np. mit, legenda, bajka), które na dobre wesz³y do
s³ownika biblistów i historyków religii Palestyny64.
Tr a d y c j a u s t n a jest bardzo popularnym przedmiotem badañ, w ramach biblistyki i historii Palestyny. Od czasów Milmana P a r r y ’ e g o65 i Alberta B. L o r d a66 istnienie i d³ugie trwanie tradycji ustnej sta³o siê czymœ oczywistym. Badacze ci, wychodz¹c od
analizy Homera, studiowali ci¹g³oœæ tradycji ustnej w Serbii. Badania poematów przechowanych w tradycji serbskiej dowodzi³y ci¹g³ego przekazu poematów, za poœrednictwem
wyspecjalizowanych œpiewaków, przez setki lat. Na tej podstawie Parry dowodzi³ mo¿liwoœci przekazu poematów homeryckich w tradycji ustnej, a Lord porównywa³ „Iliadê”
i „Odysejê” z ustn¹ literatur¹ innych cywilizacji67.
Tradycji ustnej, która mia³a poprzedzaæ tekst pisany, doszukiwano siê w bardzo wielu
biblijnych ksiêgach68. William J. U r b r o c k widzia³ œlady ustnego przekazu w ksiêdze
Hioba69. David G u n n dopatrzy³ siê ustnego przekazu, stoj¹cego za fragmentami tzw.
ksi¹g historycznych70. Susan N i d i t c h71 i Frank Moore C r o s s72 zajmowali siê procesem
przechodzenia kultury od przekazu ustnego do tekstu pisanego73.
Z badaniem literatury ustnej i formowania siê kultury pisanej zwi¹zana jest kwestia
kszta³towania siê kanonu biblijnego. Utrwalony w œwiadomoœci badaczy obraz, wed³ug
którego Biblia jest tekstem wyj¹tkowym miêdzy innymi dlatego, ¿e bardzo szybko przybra³a postaæ niezmiennego kanonu (obecnie czas zebrania ksi¹g kanonicznych i ich
opracowanie przesuwa siê na okres perski, lub nawet w czasy hellenistyczne; por. ni¿ej)
zostaje ostatnio zakwestionowany. Zmiennoœæ zapisu Biblii w Septuagincie, Piêcioksiêgu
Samarytañskim, rêkopisach qumrañskich i wreszcie tekœcie masoreckim sugeruje doœæ
d³ugie utrzymywanie siê ró¿nych wersji tekstu, lub ich sukcesywn¹ modyfikacjê74. Mamy
63 Cf. S. N i d i t c h, Samson As Culture Hero, Trickster, and Bandit: The Empowerment of the Weak, CBQ
t. LII (1990), s. 608–624.
64 Cf. R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, s. 180–181.
65 The Making of Homeric Verse, Oxford 1971.
66 The Singer of Tales, Cambridge, MA 1960.
67 Cf. A. W o l i c k i, Piœmiennoœæ w staro¿ytnej Grecji. Model antropologiczny a nauki historyczne, PH
t. LXXXVII, 1996, s. 423–450, zw³. s. 432–434.
68 Cf. B. O. L o n g, Recent field Studies in Oral Literature and their bearing on Old Testament criticism, VT
t. XXVI (1976), s. 187–198; R. F i n n e g a n, Oral Poetry. Its nature, significance and social context, Cambridge
1977.
69 W. J. U r b r o c k, Oral Antecedents to Job: A Survey of Formulas and Formulaic System, „Semeia” t. V
(1976), s. 111–137.
70 D. G u n n, Narrative Paterns and Oral Tradition in Judges and Samuel, VT t. XXIV (1974), s. 286–317;
idem, Traditional Composition in the „Succession Narrative”, VT t. XXVI (1976), s. 214–229.
71 S. N i d i t c h, Oral World and Written Word. Ancient Israel Literature, Luisville 1996.
72 F. M. C r o s s, From Epic to Canon. History and Literature in Ancient Israel, London 1998.
73 Pocz¹tkami kultury pisanej zajmowa³ siê m.in. M. H a r a n, Book–Scrolls at the Beginning of the Second
Temple Period. The Transition from Papyrus to Skins, „Hebrew Union College Annual” t. LIV, 1983, s. 111–122;
idem, The Books of the Chronicles „of the Kings of Judah” and „of the Kings of Israel”: What sort of Books were
they?, VT t. XLIX (1999), s. 156–164; oraz D. W. J a m i e s o n – D r a k e, Scribes and Schools in Monarchic Judah.
A socio–Archaeological Approach (JSOT, Suppl. 109), Sheffield 1991.
74 E. T o v, Biblical text as Reworked in Some Qumran Manuscripts with Special Attention to 4QRP and
4QParaGen–Exod., [w:] The Community of the Renewed Covenant. The Notre Dame Symposium on the Dead Sea
444
£UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ
tu do czynienia z dwoma zjawiskami. Po pierwsze, stopniowo wyodrêbnia³y siê teksty,
które uznano za kanoniczne, czyli takie które zosta³y zaakceptowane przez urzêduj¹ce
w³adze religijne. Po drugie, obserwowaæ mo¿na powolny proces modyfikacji tekstu. Biblia
hebrajska w czasach nowo¿ytnych uznawana by³a za dzie³o bo¿e, w którym nie wolno
zmieniaæ ani jednego s³owa. Precyzja przekazu by³a gwarantem prawomocnoœci religijnej.
W judaizmie najwy¿szym autorytetem sta³ siê w³aœnie tekst Biblii, co wi¹za³o siê z koniecznoœci¹ wiernego jej przekazu. W czasach staro¿ytnych, o czym œwiadcz¹ warianty rêkopiœmienne, a przede wszystkim ró¿nice pomiêdzy tekstem masoreckim (który jest baz¹ dla
przekazu judaistycznego) a Septuagint¹, czy innymi staro¿ytnymi t³umaczeniami, dopuszczano modyfikowanie tekstu, który mimo to nie traci³ swego sakralnego znaczenia.
A n t r o p o l o g i a pojawi³a siê w naukach biblijnych i dobrze siê zaaklimatyzowa³a
za spraw¹ m.in. Frazera i Leacha. Antropologiczne podejœcie do Biblii zastosowali tak
antropologowie, dla których Biblia by³a jednym z wielu mo¿liwych Ÿróde³, jak i sami
bibliœci75. Do pierwszej z tych grup nale¿y Mary D o u g l a s, która skoncentrowa³a siê na
materiale biblijnym, nie licz¹c kilku artyku³ów, g³ównie w ksi¹¿ce „Purity and Danger: An
Analysis of Polution and Taboo” (Harmonsworth 1970). Dowodzi ona tam, ¿e z pozoru
nieracjonalny podzia³ na zwierzêta rytualnie czyste i nieczyste braæ siê móg³ z trójdzielnej
struktury œwiata. Sakralnoœæ stworzonego kosmosu rozk³ada siê bowiem w niebie, wodach
i na ziemi. Wszystkie stworzenia, których ¿ycie wymaga przekraczania granic miêdzy tymi
sferami staj¹ siê rytualnie nieczyste. Z podobnych przes³anek wyprowadza ona trójdzielnoœæ, a co za tym idzie gradacjê œwiêtoœci i nieczystoœci obecn¹ w Œwi¹tyni Jerozolimskiej.
Wed³ug Douglas ten system dopuszczaj¹cy czystoœæ i odrzucaj¹cy nieczystoœæ ³¹czyæ nale¿y
z kap³añsk¹ redakcj¹ Piêcioksiêgu.
Podczas gdy Douglas interesowa³ g³ównie izraelski rytua³ i zachowania z nim zwi¹zane, to Julian P i t t – R i v e r s skoncentrowa³ siê na mitycznej fabule76. Pitt–Rivers zaj¹³ siê
kwesti¹ stosunku do kobiet i zwyczajów seksualnych, które wed³ug niego maj¹ swoj¹
kulminacjê w opowieœci/micie o Dinie (Rdz.34). Choæ i tu antropolog dopatruje siê refleksów z ¿ycia spo³ecznego, to koncentruje siê na samym tekœcie, twierdz¹c ¿e w ks.
Rodzaju widaæ liniê narracyjn¹, zmierzaj¹c¹ w³aœnie do opowieœci o zakazanym zdobywaniu kobiety (Sychem porywa i gwa³ci Dinê, za co spotyka go krwawa zemsta z r¹k jej braci:
Symeona i Lewiego)77.
Coraz wiêcej biblistów z powodzeniem stosuje antropologiczny warsztat badawczy.
Jednym z prekursorów tej sub–ga³êzi biblistyki by³ Robert R. W i l s o n. Jego ksi¹¿ka
dotycz¹ca funkcji genealogii na Bliskim Wschodzie wykorzystuje dorobek i metodê antropologii78. Zestawia ze sob¹ listy genealogiczne znajduj¹ce siê w Biblii z analogicznymi
Scrolls, wyd. E. U l r i c h, J. V a n d e r k e n, (Christianity and Judaism in Antiquity Series, 10), Notre Dame,
Indiana 1994, s. 111–134.
75 Cf. J. W. R o g e r s o n, Anthropology and the Old Testament, Oxford 1978. Nowe kierunki antropologicznych badañ Biblii, a zw³aszcza Sitz im Leben omawiaj¹: D. A. K n i g h t, The Understanding of „Sitz im Leben” in
Form Criticism, [w:] SBL Seminar Papers, wyd. G. M a c R a e, t. 1, Missoula 1974, s. 105–125; B. O. L o n g, Recent
Field Studies in Oral Literature and the Qestion of „Sitz im Leben”, „Semeia” t. V (1976), s. 35–49.
76 J. P i t t – R i v e r s, The Fate of Shechem or the Politics of Sex: Essays in the Anthropology of the Mediterranean, Cambridge 1977.
77 Cf. omówienie w R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, s. 185–186.
78 R. R. W i l s o n, Genealogy and history in the Biblical world, New Haven–London 1977.
STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY
445
tekstami pochodz¹cymi z Bliskiego Wschodu, a tak¿e genealogiami funkcjonuj¹cymi
w tradycji ustnej, wielu „kultur pierwotnych”. Analiza formalnych podobieñstw pozwala
wyci¹gn¹æ wnioski co do podobieñstw funkcjonalnych. Drugim wa¿nym opracowaniem
Wilsona jest „Prophecy and Society in Ancient Israel” (Philadelphia 1980). Ksi¹¿ka
ta, zawieraj¹ca pog³êbione rozwa¿ania na tematy metodologii i prawomocnoœci metody
porównawczej, w sposób wyczerpuj¹cy analizuje fenomeny zwi¹zane z izraelskimi prorokami
oraz podobieñstwa ³¹cz¹ce je z rozpowszechnionym na œwiecie zjawiskiem profetyzmu.
Jednym z naœladowców Wilsona w aplikowaniu metody antropologicznej do badañ
nad œwiatem Biblii jest Frederick H. C r y e r. Jego „Divination in Ancient Israel and its
Near Eastern Environment” (Sheffield 1994) charakteryzuje siê podobnym do zaproponowanego przez Wilsona uk³adem. Cryer bada wró¿biarstwo biblijne na tle zwyczajów
wró¿biarskich staro¿ytnego Bliskiego Wschodu, a tak¿e porównuje je do praktyk stosowanych przez afrykañski lud Azande79.
S o c j o l o g o w i e w du¿ym stopniu przyczynili siê do o¿ywienia badañ nad histori¹
staro¿ytnej Palestyny80. Metoda socjologiczna wykorzystywana by³a przy opisie wielu
okresów historii Palestyny81, a tak¿e konkretnych zjawisk spo³ecznych82, lecz najlepsze
rezultaty przynios³a w badaniu pocz¹tków osadnictwa i pañstwowoœci izraelskiej. Najwiêkszym dziœ autorytetem w tej dziedzinie jest Norman K. G o t t w a l d. Jego poprzednik, George E. M e n d e n h a l l, z powodzeniem zajmowa³ siê pocz¹tkami pañstwowoœci
izraelskiej, forsuj¹c teoriê rewolty ludnoœci wiejskiej przeciw ludziom miasta83. Jego socjologia polega³a na skoncentrowaniu uwagi na formach aktywnoœci spo³ecznej i prawach
nimi rz¹dz¹cych. W badaniu przesz³oœci Mendenhall mia³ g³ównie na uwadze spo³eczeñstwo i jego zachowania. Gottwald, opieraj¹c siê na za³o¿eniach marksizmu, przyj¹³ teoriê
rewolucji spo³ecznej, jaka mia³a staæ u podstaw nowej pañstwowoœci w Palestynie, po czym
obudowa³ j¹ ca³¹ socjologiczn¹ aparatur¹. Jego opracowanie „The Tribes of Yahweh:
A Sociology of the Religion of Liberated Israel, 1250–1050 B. C. E.” (Maryknoll 1979)
polega na dodaniu do tradycyjnej egzegezy i analizy historycznej warsztatu socjologa84.
Kieruj¹c siê podzia³em spo³eczeñstw na ¿yj¹ce w luŸnych grupach, w systemie plemiennym i wreszcie tworz¹cych pañstwa, Gottwald pocz¹tki Izraela widzia³ w przejœciu od
struktury plemiennej do pañstwowej85. Minimalizowa³ rolê nomadyzmu, którego przez
d³ugi czas dopatrywano siê w ¿yciu Izraelitów okresu przedmonarchicznego. Wed³ug
Gottwalda pocz¹tki spo³eczeñstwa, póŸniej zwanego izraelskim, tkwi¹ w odrzuceniu feudalnej struktury zwi¹zanej z wielkimi oœrodkami miejskimi w Kanaanie. W sk³ad dochodz¹cej do g³osu, ¿yj¹cej zgodnie z zasadami egalitarystycznymi, federacji plemion wesz³o
79 Cf. moja recenzja tej ksi¹¿ki w PH t. LXXXIX, 1998, nr 1, s. 157–158.
80 Cf. N. K. G o t t w a l d, Sociological Method in the Study of Ancient Israel, [w:] Encounter with the Text,
wyd. M. J. B u s s, Philadelphia 1979, s. 69–81.
81 Cf. np. P. D. H a n s o n, The Dawn of Apocalyptic, Philadelphia 1975; A. M a l a m a t, Charismatic
Leadership in the Book of Judges, [w:] Magnalia Dei: The Mighty Acts of God, wyd. F. M. C r o s s, W. E. L e m k e,
P. D. M i l l e r, Garden City 1976, s. 152–168.
82 Cf. F. S. F r i c k, The City in Ancient Israel, Missoula 1977.
83 G. E. M e n d e n h a l l, The Hebrew Conquest of Palestine, „Biblical Archaeologist” t. XV, 1962, s. 66–87.
84 Cf. równie¿ N. K. G o t t w a l d, The Hebrew Bible. A Socio–Literary Introduction, Philadelphia 1985; idem,
The Hebrew Bible in its Social World and in ours, Atlanta 1993.
85 Cf. R. C. C u l l e y, Exploring New Directions, s. 188–189.
446
£UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ
równie¿ plemiê Moj¿esza, wnosz¹c doœwiadczenie niewoli egipskiej i nowy kult — Boga
Jahwe. Zgodnie z t¹ koncepcj¹ przyszli mieszkañcy Izraela i Judy s¹ mieszank¹ ludnoœci
nap³ywowej z lokalnym spo³eczeñstwem kanaanejczyków (z przewag¹ tych ostatnich).
Stosowanie metody socjologicznej przez Gottwalda polega na odtwarzaniu ca³ego systemu spo³ecznego, a nie jedynie jego czêœci, a tak¿e wierze w tezê o dominuj¹cej roli
ekonomii oraz przemo¿nej presji systemu kulturowo–materialnego w przemianach spo³ecznych. Odmawia zatem Gottwald czynnikowi religijnemu roli formuj¹cej przysz³y
naród. Jedyny problem, jaki pojawia siê w tak kompleksowym opracowaniu pocz¹tków
pañstwowoœci izraelskiej, tkwi w tym, ¿e odtwarza siê go wed³ug „zadanego” scenariusza
dostarczonego przez metodê, a nie rekonstruuje na podstawie dostêpnych Ÿróde³. A Ÿróde³ jest niestety bardzo niewiele.
Brak pisanych Ÿróde³ pozabiblijnych rekompensuje w jakimœ stopniu bardzo szybki
rozwój archeologii i dostarczanych przez ni¹ zabytków. Nie miejsce tu na wyczerpuj¹ce
omawianie dokonañ archeologii w Palestynie86, lecz zasygnalizowaæ warto kilka nowych
tendencji. Jednym z najwa¿niejszych osi¹gniêæ archeologii jest odkrycie staro¿ytnych
dokumentów pisanych. Znaleziska na Pustyni Judzkiej (biblijne papirusy z Qumran,
teksty z Masady, Wadi Murabba’at, a tak¿e listy z Nachal Chewer i Wadi Dalijech) zmieni³y wiedzê archeologów i historyków o przesz³oœci Palestyny, w istotny sposób powiêkszaj¹c korpus Ÿróde³ do jej dziejów.
Od czasów Albrighta dokona³a siê wielka rewolucja archeologiczna dotycz¹ca pocz¹tków pañstwa. Podczas gdy Albright dowodzi³ historycznoœci wydarzeñ opisanych
w ksiêdze Jozuego, obecni archeologowie scenariusz ten jednoznacznie odrzucaj¹. Nowe
odkrycia i rewizja niektórych starszych danych nie pozwalaj¹ na zaakceptowanie albrightowskiej teorii. Miasta, których zniszczenie ksiêga Jozuego przypisuje Izraelitom, uleg³y
zniszczeniu, lub opustosza³y, albo na d³ugo przed, albo na d³ugo po kolejnych mo¿liwych
datach wyjœcia z Egiptu87. Œwiadectwa archeologiczne zdaj¹ siê potwierdzaæ równie¿
zdecydowanie autochtoniczny charakter osadnictwa izraelskiego88. Ci¹g³oœæ kultury materialnej, w której jedyn¹ zmian¹ by³ upadek wielkich miast, wykazuje niezbicie, ¿e Palestynê zamieszkiwa³a ta sama ludnoœæ w tzw. okresie kanaanejskim i w czasach istnienia
Izraela i Judy89.
Blisko z archeologi¹ zwi¹zane s¹ nowe nurty w historiografii. Odrzucenie wizji Albrighta, jeœli idzie o wyjœcie z Egiptu i zasiedlenie Palestyny, ³¹czy siê z tendencj¹ do coraz
póŸniejszego datowania tekstów biblijnych i samych wydarzeñ historycznych.
Historycy, z wyj¹tkiem wiêkszoœci historyków niemieckich, sk³aniaj¹ siê obecnie ku
du¿emu sceptycyzmowi przy pos³ugiwaniu siê przekazem biblijnym90. Symptomatyczne
86 Zainteresowanego archeologi¹ czytelnika odes³aæ trzeba do literatury fachowej, m.in. P. N o w o g ó r s k i,
Powstanie staro¿ytnego Izraela w œwietle wspó³czesnych koncepcji historyczno–archeologicznych, „Studia Judaica”,
t. III, 1999, s. 1–9.
87 Mo¿liwe daty wyjœcia ustala siê na podstawie historii Egiptu.
88 Cf. G. W. A h l s t r ö m, Who were Israelites?, Winona Lake 1986.
89 Wyczerpuj¹ce informacje na ten temat, wraz z przedstawieniem materia³u archeologicznego znaleŸæ
mo¿na w N. P. L e m c h e, Early Israel, Leiden 1985; I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology of the Israelite Settlement,
Jerusalem 1988; idem, The Emergence of the Early Israel: anthropology, environment and archaeology, „Journal
of American Oriental Studies” t. CX, 1990, s. 677–686; From Nomadism to Monarchy. Archaeological and
Historical Aspects of Early Israel, wyd. I. F i n k e l s t e i n, N. N a’ a m a n, Jerusalem 1994.
90 Cf. N. P. L e m c h e, Rachela and Lea. Or On the Survival of Outdated Paradigmas in the Study of the Origin
STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY
447
jest zdanie Philipa R. D a v i e s a91: „historycznoœæ Salomona jest analogiczna do historycznoœci króla Artura”. Opieraj¹c siê na znikomej iloœci Ÿróde³ pozabiblijnych wspó³czeœni historycy nie s¹ sk³onni dawaæ wiary tekstowi Biblii, widz¹c w nim literaturê lub przejaw
póŸniejszej ideologii. Dotychczasowa akceptacja wersji biblijnej i wiara w jej historycznoœæ
zastêpowana jest obecnie przez krytycyzm wynikaj¹cy z jednej strony z niemo¿noœci pogodzenia tekstu Biblii z danymi archeologicznymi (dotyczy to g³ównie pocz¹tków pañstwa
Izraelitów i narracji z ksiêgi Jozuego), a z drugiej strony z przekonania, ¿e tekst maj¹cy
cechy historiografii niekoniecznie odpowiada faktycznym wydarzeniom z przesz³oœci.
Dominuje obecnie przekonanie o legendarnym lub mitycznym charakterze ksiêgi Rodzaju, a tak¿e g³êboko ideologicznym charakterze ksi¹g Joz — 2 Krl (DtrH). Wiêkszoœæ
w³adców przedstawiana jest w negatywnym œwietle, co daje siê wyt³umaczyæ jedynie
kap³añskim autorstwem DtrH, w czasach po niewoli babiloñskiej. Uzasadnieniem dla
takiego sceptycyzmu jest miêdzy innymi brak pisanych pozabiblijnych Ÿróde³ powsta³ych
przed IX wiekiem. Epigraficzne dowody na istnienia pañstw Izraela i Judy pochodz¹
dopiero z wieku VIII.
Czo³owymi postaciami tego nurtu w historiografii s¹ Thomas L. T h o m p s o n92,
Giovanni G a r b i n i93, Niels Peter L e m c h e94 i John Va n S e t e r s95. Sceptycyzmowi
co do mo¿liwoœci ustalenia prawdy dotycz¹cej np. pañstwa Dawida i Salomona, towarzyszy
tendencja do póŸnego datowania tekstu Biblii. Dotyczy to w najwiêkszym stopniu Piêcioksiêgu i tzw. historycznej literatury deuteronomicznej (DtrH).
Wellhausenowsk¹ teoriê Ÿróde³ kwestionowa³ ju¿ w latach szeœædziesi¹tych Umberto
C a s s u t o96, ale prawdziwy atak na tê teoriê historycy przypuœcili w latach dziewiêædziesi¹tych97. Erhard B l u m98 wyodrêbni³ w Piêcioksiêgu dwa korpusy Ÿróde³: KD — korpus
deuteronomiczny, którego powstanie datowa³ na czasy poprzedzaj¹ce niewolê babiloñsk¹
i w trakcie jej trwania, i KP — korpus kap³añski, datowany na czasy po niewoli. Odrêbne
stanowisko, opieraj¹ce siê na dorobku Martina Notha99 polega na za³o¿eniu, ¿e Piêcioksi¹g i DtrH (Joz.–2Krl) by³ wielokrotnie redagowany, a fazy tych redakcji s¹ trudne do
of Israel, „Scandinavian Journal of the Old Testament”, 1988, s. 39–65; 1989, s. 127–153; idem, On the
Problems of Reconstructing Pre–Hellenistic Israelite (Palestinian) History, „Journal of Hebrew Scripture” t. III,
2000–2001 — wersja internetowa pod adresem: http://www. arts. ualberts. ca/JHS/.
91 P. R. D a v i e s, In Search of „Ancient Israel”, Sheffield 1992 (wyd. 2 — 1997).
92 The Historicity of the Patriarchal Narratives: The Quest for the Historical Abraham, Berlin 1974; The Origin
Tradition of Ancient Israel. The Literary Formation of Genesis and Exodus 1–23, Sheffield 1987; a zw³aszcza Early
History of the Israelite People. From the Written and Archaeological Sources, Leiden 1992.
93 Storia e ideologia nell’ Israel Antico, Brescia 1986.
94 Early Israel, Leiden 1985; Ancient Israel. A New History of Israelite Society, Sheffield 1988.
95 Abraham in History and Tradition, New Haven–London 1975; In search of History. Historiography in the
Ancient World and the Origins of Biblical History, New Haven–London 1983.
96 U. C a s s u t o, The Documentary Hypothesis and the Composition of the Pentateuch, Jerusalem 1965,
zw³. s. 56–59.
97 Jednym z g³ównych krytyków teorii Ÿróde³ by³ R. R e n d t o r f f, Das überlieferungsgeschichtliche Problem
des Pentateuch, (BZAW, 147) Berlin 1977. Na temat stanu badañ nad DtrH cf. J. V a n S e t e r s, Deuteronomic
Redaction of the Pentateuch. The Case against it, [w:] Deuteronomy and Deuteronomic Literature, wyd. M. V e r v e n n e, M. L u s t, Leuven 1997, s. 301–319.
98 E. B l u m, Studien zur Komposition des Pentateuch, Berlin 1990.
99 M. N o t h, Überlieferungsgeschichte des Pentateuch, Stuttgart 1948 (t³. ang.) A History of Pentateuchal
Traditions, Englewood Cliffs 1972.
448
£UKASZ NIESIO£OWSKI–SPANÒ
uchwycenia. Ostateczne redakcja (DtrN) mia³a mieæ miejsce w okresie niewoli, lecz jej
wp³yw na Tetrateuch mia³ byæ jedynie nieznaczny100. Inn¹ koncepcjê proponuje Van Seters.
Twierdzi on, ¿e najstarszym tekstem by³a jakaœ historia dworska, umownie okreœlana
DtrH101. Literatura ta jest trudna do datowania, ale Van Seters jej pocz¹tki widzi w wieku
VII. W okresie niewoli babiloñskiej uzupe³niono istniej¹c¹ literaturê o warstwê nazywan¹
non–P albo J. Mia³a ona stanowiæ wstêp do istniej¹cej ju¿ literatury DtrH. Dopiero po
powrocie z niewoli mia³a powstaæ warstwa P, uzupe³niaj¹ca starszy materia³ w dwóch
etapach: warstwa PG — ustalaj¹ca przepisy prawne, i PS — gdzie znalaz³y siê rozmaite
dodatki102.
Ostatnia z tych hipotez wydaje siê obecnie najczêœciej przyjmowana, o czym mo¿e
œwiadczyæ choæby paragraf w podrêczniku historii Palestyny (James Maxwell M i l l e r,
John H. H a y e s, „A History of Ancient Israel and Judah”, Philadelphia 1986, s. 58–59)
poœwiêcony chronologii biblijnej. PóŸna konstrukcja ostatecznej wersji Biblii wydaje siê
byæ potwierdzona w nastêpuj¹cy sposób: wed³ug chronologii biblijnej exodus mia³ miejsce
w 2666 lat od stworzenia œwiata; rok 4000 od stworzenia wypada³ w 164 r. p. n. e. (czyli
w roku ponownej konsekracji Œwi¹tyni Jerozolimskiej przez Machabeuszy); miêdzy exodusem a budow¹ Œwi¹tyni up³ynê³o 480 lat, miêdzy budow¹ Œwi¹tyni a powrotem z niewoli
babiloñskiej kolejnych 480 lat. Schemat, na którym zbudowano tê rachubê czasu opiera
siê na liczbach 40 i 12, których powy¿ej wymienione liczby s¹ jedynie funkcjami.
Wœród badaczy historii Palestyny od doœæ dawna oddzieln¹ grupê stanowi¹ historycy
religii. Badania nad religi¹ w staro¿ytnej Palestynie uwarunkowane s¹ oczywiœcie ustaleniami historyków i archeologów, ale ta subdyscyplina rozwija siê coraz bardziej ¿ywio³owo
i stanowi niemal oddzieln¹ ga³¹Ÿ studiów nad histori¹ Palestyny. Swój z natury rzeczy
interdyscyplinarny charakter historia religii przejawia w ró¿norodnoœci zainteresowañ
badaczy103.
Jedn¹ z tendencji w badaniu historii religii Palestyny jest dowodzenie jej ci¹g³oœci, od
epoki kanaanejskiej (epoka br¹zu) do czasów monarchii izraelskiej. Studiami tymi zajmuj¹
siê badacze bazuj¹cy na odkryciach archeologicznych (Israel F i n k e l s t e i n104, Geza
A h l s t r ö m105) jak i na staro¿ytnej literaturze (Frank M o o r e C r o s s106).
Osobn¹ grupê historyków religii palestyñskiej stanowi¹ badacze ikonografii. Niekwestionowanymi autorytetami w tej dziedzinie s¹ Christoph U e h l i n g e r i Othmar
K e e l107, zwi¹zani z oœrodkiem we Fryburgu. Czerpi¹c z dorobku Mowinckela i Mettin-
100 Zestawienie koncepcji Bluma i Notha przedstawia D. J. W y n n – W i l l i a m s, The State of the Pentateuch. A comparison of the approaches of M. Noth and E. Blum, (BZAW, 249) Berlin–New York 1997.
101 Cf. J. V a n S e t e r s, In Search.
102 Cf. idem, Deuteronomic Redaction.
103 Na temat stanu badañ w obrêbie historii religii staro¿ytnej Palestyny cf., P. D. M i l l e r, Israelite Religion,
[w:] The Hebrew Bible and Its Modern Interpreters, wyd. D. A. K n i g h t, G. M. T u c k e r, Philadelphia 1985,
s. 201–237; K. V a n d e r T o o r n, Currents in the Study of Israelite Religion, „Currents in Research. Biblical
Studies” t. VI, 1998, s. 9–30.
104 I. F i n k e l s t e i n, The Archaeology; idem, The Emergence, [w:] From Nomadism. wyd. I. F i n k e l s t e i n,
N. N a’ a m a n.
105 G. W. A h l s t r ö m, Who were Israelites?, Winona Lake 1986.
106 F. M. C r o s s, Canaanite Myth.
107 O. K e e l, The Symbolism of the Biblical World. Ancient Near Eastern Iconography and Book of Psalms,
Winona Lake 1997; idem, Goddesses and Tree. New Moon and Yahweh. Ancient Near Eastern Art and the hebrew
STAN BADAÑ NAD HISTORI¥ I RELIGI¥ STARO¯YTNEJ PALESTYNY
449
gera historycy ci œledz¹ rozwój bliskowschodniej ikonografii oraz jej znaczenie w kulcie.
Analizuj¹c przedstawienia ikonograficzne staraj¹ siê odtworzyæ wierzenia staro¿ytnych
Izraelitów. Jednym z aspektów religii palestyñskiej, którego obecnoœæ zosta³a potwierdzona dla œwiata staro¿ytnego, jest kult bogini108.
Osobnym, bardzo popularnym, kierunkiem badañ jest historia religii ludowej. Studia te wychodz¹ z za³o¿enia, ¿e wierzenia religijne i zachowania rytualne s¹ szczególnie trwa³e wœród prostych ludzi. A co za tym idzie mog³o dochodziæ do opozycji pomiêdzy oficjaln¹ religi¹, centralizuj¹c¹ kult w Jerozolimie i tradycyjn¹ religijnoœci¹ ludow¹.
Przedmiotem badañ staje siê zatem kult przodków, bez w¹tpienia obecny w Palestynie,
kult bóstw lokalnych oraz rytua³y, marginalizowane w Biblii, ¿ywe w praktyce spo³ecznoœci
lokalnych109.
Ponad sto lat rozwoju badañ nad histori¹ i religi¹ w staro¿ytnej Palestynie wykazuje
wielk¹ ¿ywotnoœæ tej dyscypliny. Dyskusje toczone w ramach tych badañ prowadz¹ do
weryfikowania utartych pogl¹dów i niegdysiejszych aksjomatów. Pozostaje sobie ¿yczyæ by
dotychczasowe osi¹gniêcia tej dziedziny zosta³y przyswojone przez polskich badaczy,
którzy mo¿e w³¹cz¹ siê w tok prowadzonych dyskusji i, jak dot¹d pozostaj¹cych na
marginesie ich zainteresowañ, studiów nad histori¹ Palestyny.
Bible, Sheffield 1998; tego¿ ukaza³a siê po polsku Pieœñ nad pieœniami: biblijna pieœñ o mi³oœci, Poznañ 1997.
108 Cf. W. E. R a s t, Cakes for the Queen of Heaven, [w:] Scripture in History & Theology: Essays in honor of
J. Caert Rylaarsdom, wyd. A. M e r r i l l, T. O v e r h o l t, Pittsburgh 1977, s. 167–180.
109 Cf. R. A l b e r t z, A History of Israelite Religion in the Old Testament t. I–II, Westminster 1994; J. B e r l i n e r b l a u, The Vow and the „Popular Religions Groups” of Ancient Israel. A Philological and Sociological
Inquiry, Sheffield 1996.
JAN M. PISKORSKI
Uniwersytet Szczeciñski
Instytut Historii
Z badañ nad historiografi¹ Europy Œrodkowej
i Wschodniej
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EURO PY ŒRODKOW EJ I WSCHODNIEJ
[Geschichte Osteuropas. Zur Entwicklung einer historischen Disziplin in Deutschland,
Österreich und der Schweiz 1945–1990, hrsg. von Erwin O b e r l ä n d e r, Franz Steiner
Verlag (Quellen und Studien zur Geschichte des östlichen Europa, t. 35), Stuttgart 1992;
Zwischen Konfrontation und Kompromiss. Oldenburger Symposium: „Interethnische Beziehungen in Ostmitteleuropa als historiographisches Problem der 1930er/1940er Jahre”, hrsg.
von Michael G a r l e f f, R. Oldenbourg Verlag (Schriften des Bundesinstituts für ostdeutsche Kultur und Geschichte, t. 8), München 1995, ss. 263; Jörg H a c k m a n n, Ostpreußen
und Westpreußen in deutscher und polnischer Sicht. Landeshistorie als beziehungsgeschichtliches Problem, Harrassowitz Verlag (Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie, Quellen und Studien, t. 3), Wiesbaden 1996, ss. 462].
Wzmiankowane w nag³ówku prace znakomicie wpisuj¹ siê w coraz ¿ywsze ju¿ od
koñca lat siedemdziesi¹tych, szczególnie jednak od prze³omu politycznego lat 1989/1990,
badania nad histori¹ historiografii XIX i XX w. Ich wydawcy i autorzy wychodz¹ ze
s³usznego za³o¿enia, ¿e tylko gruntowne poznanie pogl¹dów poszczególnych badaczy oraz
ogólnych trendów historiograficznych tego czasu pozwoli na ich pog³êbion¹ krytykê, co
w konsekwencji prowadziæ mo¿e albo do gruntownej zmiany albo do pewnych modyfikacji
utartych, a nie zawsze s³usznych opinii. W rozprawach tych jeden z akcentów k³adzie siê
— z koniecznoœci — na kwestiê wzajemnych powi¹zañ pomiêdzy ¿yciem politycznym
i narodowym a historiografi¹, zarówno t¹ uniwersyteck¹, jak i wcale nie mniej wa¿n¹
regionalno–popularn¹, z regu³y o wiele bardziej poczytn¹ i tym samym bardziej wp³ywow¹, a zarazem mniej krytyczn¹ i bardziej u¿yteczn¹, nawet jeœli by³a pisana przez uczonych, umiej¹cych zachowaæ w pracach par excellence naukowych dystans i umiar. „Masy”
nie poznawa³y przesz³oœci z uczonych i w sumie rzetelnych oraz spokojnych w tonie pism
Leopolda von Ranke, lecz z esejów historycznych Heinricha von Treitschke oraz powieœci
i opowiadañ Gustava Freytaga. Ich opinie decydowa³y czêsto o doborze i naœwietleniu
faktów w podrêcznikach szkolnych, przewodnikach, czytankach dla dzieci i m³odzie¿y.
Takie ujêcie przedmiotu badañ stanowiæ mo¿e przy okazji pewnego rodzaju ostrze¿enie
pod adresem kolejnych pokoleñ uczonych, pokazuj¹c im, jak ³atwo — w niesprzyjaj¹cej
sytuacji politycznej — przekroczyæ w¹sk¹ granicê pomiêdzy rzeteln¹ i d¹¿¹c¹ do obiekty-
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
452
JAN M. PISKORSKI
wizmu nauk¹, a dzia³alnoœci¹ na po³y propagandow¹: niekiedy zamierzon¹, lecz czêœciej
zapewne w ogóle sobie w danym miejscu i czasie nie uœwiadamian¹. S³usznie wskazuje siê
bowiem, ¿e historiografia jest bardzo podatna na „ducha czasu” i w³aœciwie pozostaje
wobec niego bezbronna1. Zapewne dlatego tak czêsto zawodzi³a w momentach próby,
kiedy znaczna czêœæ historyków (i nie tylko), zamiast wylewaæ zimn¹ wodê na rozpalone
g³owy, podgrzewa³a nastroje, ucz¹c niechêci lub nienawiœci do s¹siadów lub do wspó³obywateli innej narodowoœci i religii, przygotowuj¹c spo³eczeñstwa do kolejnych wojen,
usprawiedliwiaj¹c podboje i gwa³ty na mniejszoœciach narodowych2. Na pewno w pierwszym rzêdzie dotyczy³o to historiografii niemieckiej, zw³aszcza w okresie pomiêdzy
I a II wojn¹ œwiatow¹, lecz i nauka innych krajów, w tym polska, nie by³a (i nie jest!) wolna
od tych zjawisk3.
Omawiane ksi¹¿ki maj¹ bardzo ró¿ny charakter i wymagaj¹ odmiennego potraktowania. Wszystkie jednak musz¹ siê znaleŸæ na biurku tych uczonych, którzy nie tylko
zg³êbiaj¹ przesz³oœæ, lecz s¹ zainteresowani tak¿e szersz¹ refleksj¹ nad rozwojem historiografii i innych pokrewnych nauk. Praca pod redakcj¹ Erwina O b e r l ä n d e r a, jedna
z dwóch wydanych przez niego w tym samym czasie i poœwiêconych — choæ z ró¿nej
perspektywy — problematyce œrodkowowschodnio– i wschodnioeuropejskiej4, nale¿y do
modnego ostatnio w historiografii niemieckiej i bardzo u¿ytecznego naukowo gatunku
1 Œwietnie wyrazi³ to Walter M a r k o v w wywiadzie Vom Nutzen der Historie dla „Fuldaer Volkszeitung”
z 24 wrzeœnia 1946: Die Geschichte ist unter den Wissenschaften die anfälligste und wehrloseste, wenn es den Zeitgeist
gelüstet, sie zu vergewaltigen und zu beschumtzen. Cyt. za A. Fischerem, Forschung und Lehre zur Geschichte
Osteuropas in der sowjetischen Besatzungszone bzw. der Deutschen Demokratischen Republik (1945–1990), [w:] Geschichte Osteuropas. Zur Entwicklung einer historischen Disziplin in Deutschland, Österreich und der Schweiz
1945–1990, hrsg. von E. O b e r l ä n d e r, Stuttgart 1992, s. 21.
2 O zawodzie, jaki sprawi³a historiografia, pisa³o wielu historyków, g³ównie po II wojnie œwiatowej. Cf.
przede wszystkim F. G r a u s, Nacismus a nìmecká historiografie, „Èeskoslovenský èasopis historický” 16, 1968,
s. 215–219 (dostêpny te¿ w niemieckim t³umaczeniu o nieco, ale znamiennie zmienionym tytule: Geschichtsschreibung und Nationalsozialismus, „Vierteljahreshefte für Zeitgeschichte” 17, 1969, s. 87–95), lecz równie¿
S. K i e n i e w i c z, Profesorowie i totalitaryzm, „Tygodnik Powszechny” nr 13 (2127) z 1 czerwca 1990 r., s. 1 i 9.
W szerszym ujêciu zob. koniecznie szokuj¹cy miejscami artyku³ Johna C a r e y, Die Intelektuellen und die Massen,
„Merkur” 558/559, 1995, s. 875–889, a tak¿e The Social Responsibility of the Historian, ed. by F. B é d a r i a,
Providence–Oxford 1994 („Diogenes” nr 168, t. 42/4) i E. H o b s b a w m, On History, London 1999, s. 173 n.
i passim.
3 Cf. wprowadzaj¹co W. B o r o d z i e j, „Ostforschung” aus der Sicht der polnischen Geschichtsschreibung,
„Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung” [dalej cyt. jako ZfO] 46, 1997, s. 405–426; N. K e r s k e n, Bilder
und Vorstellungen deutscher „Ostforschung” zu Fragen der mittelalterlichen polnischen Geschichte, ZfO 46, 1997,
s. 351–375; a tak¿e J. M. P i s k o r s k i, „Deutsche Ostforschung” und „polnische Westforschung”, [w:] Osteuropäische Geschichte in vergleichender Sicht (= „Berliner Jahrbuch für osteuropäische Geschichte” 1996/1, Berlin
1996, Festschrift für Klaus Zernack), s. 379–389; idem, „Erbfeindschaften”: Antipolonismus, Preußen– und Deutschlandhaß, deutsche Ostforschung und polnischer Westgedanke, [w:] Deutschland und Polen im zwanzigsten
Jahrhundert, red. W. B o r o d z i e j i K. Z e r n a c k, Braunschweig (w druku, najpewniej 2000).
4 Cf. Polen nach dem Kommunismus, hrsg. von E. O b e r l ä n d e r, Stuttgart 1993, z artyku³ami K. S k u b i s z e w s k i e g o (o miejscu Polski w Europie przysz³oœci), bpa Alfonsa N o s s o l a, bpa J e r e m i a s z a
i G. S t r i c k e r a (o Koœciele w Polsce), Jakuba G o l d b e r g a i W³odzimierza B o r o d z i e j a (o kwestii ¿ydowskiej), Henryka O l s z e w s k i e g o i Rudolfa J a w o r s k i e g o (o niemiekich badaniach wschodnich i polskiej
myœli zachodniej), Arunasa B u b n y s a i Jerzego T o m a s z e w s k i e g o (o historii i perspektywach wspó³¿ycia
polsko–litewskiego). Cf. omówienie (tyle ¿e — moim zdaniem — doœæ jednostronne) T. S. W r ó b l e w s k i e g o,
Polska po komunizmie, „¯ycie i Myœl” 42, 1994, nr 4, s. 67–69.
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
453
tzw. Bestandsaufnahmen, których zadaniem jest „inwentaryzacja” dotychczasowej wiedzy
na dany temat. Monografia Jörga H a c k m a n n a to dysertacja pisana pod kierunkiem
Klausa Zernacka (Berlin). Z kolei ksi¹¿ka zbiorowa wydana przez Michaela G a r l e f f a
stanowi pok³osie interesuj¹cej konferencji na temat „historiografii interetnicznej” w latach trzydziestych i czterdziestych XX w., przede wszystkim w odniesieniu do Prus Wschodnich oraz £otwy i Estonii, aczkolwiek wiele jest w niej równie¿ artyku³ów zdecydowanie
wykraczaj¹cych poza wspomniany obszar i obejmuj¹cych niemal ca³¹ Europê Œrodkowo–Wschodni¹, z wy³¹czeniem Litwy. Prace Garleffa i Hackmanna w pewnym sensie siê
uzupe³niaj¹, bowiem i druga z nich poœwiêcona jest historiografii Prus Wschodnich i Zachodnich, tyle ¿e od jej pocz¹tków a¿ po dzieñ dzisiejszy, z punktem ciê¿koœci na dwóch
ostatnich stuleciach.
„Geschichte Osteuropas” sk³ada siê z dwóch czêœci. W pierwszej z nich znalaz³y siê
trzy artyku³y na temat rozwoju niemieckich badañ nad histori¹ Europy Wschodniej
i Œrodkowo–Wschodniej w okresie od prze³omu XIX i XX w. po dzieñ dzisiejszy, mianowicie Günthera S t ö k l a, „Das Studium der Geschichte Osteuropas von den Anfängen
bis 1933” (s. 3–11) i Erwina O b e r l ä n d e r a, „Historische Osteuropaforschung im Dritten Reich. Ein Bericht zum Forschungsstand” (s. 12–30) oraz tego¿, „Das Studium der
Geschichte Osteuropas seit 1945” (s. 31–38). W³aœciwie w tej czêœci znaleŸæ siê powinno
tak¿e obszerne studium Alexandra F i s c h e r a o badaniach wschodnich w NRD („Forschung und Lehre zur Geschichte Osteuropas in der Sowjetischen Besatzungszone bzw.
der Deutschen Demokratischen Republik”, s. 304–341), nie wiedzieæ dlaczego przeniesione niejako do aneksu na koñcu ksi¹¿ki, gdzie zamieszczono ponadto wykaz czasopism
niemieckich poœwiêconych dziejom Europy Wschodniej (wa¿ny i z tego powodu, ¿e informuje o bibliografiach zawartoœci poszczególnych roczników; nb. nie pomija³bym w tym
spisie wa¿nego z punktu widzenia historyka czasów najnowszych czasopisma „Osteuropa.
Zeitschrift für Gegenwartsfragen des Ostens”, wydawanego w Akwizgranie przez Deutsche Gesellschaft für Osteuropakunde) oraz indeksy (osobno osób i rzeczy).
W czêœci drugiej kierownicy (z zasady, lecz nie zawsze) poszczególnych instytutów
i katedr historii Europy Wschodniej w Austrii, Niemczech i Szwajcarii omówili przesz³oœæ
i dzieñ dzisiejszy swoich instytucji, zwracaj¹c szczególn¹ uwagê na najwa¿niejsze kierunki
nauczania i badañ oraz na zasoby biblioteczne i ewentualnie na publikacje, zw³aszcza na
czasopisma i serie wydawnicze. Ta druga czêœæ sk³ada siê niejako z dwóch podrozdzia³ów:
obszerniejszy poœwiêcono instytucjom uniwersyteckim (Bazylea, Berlin, Bielefeld, Bochum, Bonn, Brema, Düsseldorf, Erlangen–Norymberga, Frankfurt/M., Fryburg Bryzgowijski, Gießen, Getynga, Graz, Hamburg, Hanower, Heidelberg, Kassel, Kilonia, Kolonia,
Konstancja, Moguncja, Marburg, Monachium, Münster, Ratyzbona, Saarbrücken, Tybinga, Wiedeñ, Zurych; nie rozumiem, dlaczego pominiêta zosta³a w tym kontekœcie bardzo
aktywna, przynajmniej w dziedzinie wydawniczej Forschungsstelle Ostmitteleuropa na
Uniwersytecie w Dortmundzie). Skromniejszy rozdzia³ omawia instytucje pozauniwersyteckie: berliñsk¹, niestety zlikwidowan¹ tymczasem Historische Kommission; koloñski
Bundesinstitut für Ostwissenschaftliche und Internationale Studien, z którego wyszed³
nowy dyrektor Deutsches Poleninstitut w Darmstadt–Dieter Bingen; kwitn¹cy ostatnio,
zw³aszcza dziêki nowej serii czasopisma „Nordost–Archiv”, lüneburski Institut Nordostdeutsches Kulturwerk; równie¿ lünebursk¹ Ost–Akademie; budz¹cy dawniej szczególne
kontrowersje marburski Instytut Herdera z jego pismem „Zeitschrift für Ostforschung”,
454
JAN M. PISKORSKI
przemianowanym w 1995 r. na „Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung”5 oraz trzy
instytuty monachijskie: Collegium Carolinum, znane m.in. dziêki œwietnemu czasopismu
„Bohemia”; Osteuropa–Insitut i Südost–Institut. Warto te¿ mo¿e by³o uwzglêdniæ w tym
spisie Deutsches Poleninstitut w Darmstadt, który obok dzia³alnoœci na polu t³umaczeñ
literackich i prac bibliograficznych zajmuje siê, g³ównie za spraw¹ Andreasa Lawatyego,
szeroko pojêt¹ histori¹ Polski. Niestety, jak to zawsze bywa w wypadku prac zbiorowych,
w których udzia³ bierze kilkudziesiêciu naukowców, artyku³y s¹ bardzo nierówne tak co
do objêtoœci, jak i pod wzglêdem poziomu merytorycznego. Nie zawsze zatem otrzymujemy rzeteln¹ i proporcjonaln¹ do zas³ug informacjê: niektórym bardzo wa¿nym instytucjom
poœwiêcono po pó³ strony, podczas gdy inne mniej istotne prezentuj¹ siê na kilkudziesiêciu
stronicach. W sumie jednak tê samoprezentacjê, mimo wszystkich wad przynale¿nych
takiemu gatunkowi, nale¿y uznaæ za przedsiêwziêcie potrzebne i udane.
Z punktu widzenia przeciêtnego badacza, który szuka pewnej ogólnej wiedzy na
temat uprawiania historii Europy Wschodniej w krajach niemieckojêzycznych, wiêksz¹
wagê bêd¹ mia³y syntetyczne artyku³y G. S t ö k l a, E. O b e r l ä n d e r a i A. F i s c h e r a,
mimo ¿e na pewno nie one stanowi¹ punkt ciê¿koœci omawianej ksi¹¿ki. Krótki szkic
G. Stökla, honorowego przewodnicz¹cego powo³anego w 1980 r. Verband der Osteuropahistoriker, licz¹cego obecnie ponad 150 cz³onków, poœwiêcony jest pocz¹tkom uniwersyteckich studiów nad dziejami Europy Wschodniej w Austrii i Niemczech na prze³omie
XIX i XX w. Pierwsze profesury w tym zakresie otrzymali — jak pisze Stökl — albo uczeni
s³owiañscy (Wiedeñ) albo Niemcy ba³tyccy (Berlin). W stolicy Niemiec, zainteresowanych
przede wszystkim Rosj¹, ca³y nacisk po³o¿ono od razu na badania historii pañstwa
Romanowów: tak by³o zarówno za Theodora Schiemanna, jak i za Otto Hoetzscha, mimo
¿e zna³ on nie tylko rosyjski, ale i polski, bêd¹c od 1906 r. profesorem Akademii Królewskiej w Poznaniu. W wielonarodowej Austrii, gdzie element s³owiañski odgrywa³ znaczniejsz¹ rolê, historiê Europy Wschodniej rozumiano pocz¹tkowo zdecydowanie szerzej
i jej uprawianie ³¹czy³o siê z koniecznoœci¹ znajomoœci licznych jêzyków s³owiañskich.
Zmieni³o siê to w momencie przejêcia katedry przez Hansa Uebersbergera, którego
matka by³a S³owenk¹ z Karyntii, co on sam rekompensowa³ sobie — wedle Stökla —
ultraniemieckim nacjonalizmem i wczesnymi powi¹zaniami z NSDAP. Odt¹d i na Uniwersytecie Wiedeñskim poprzez dzieje Europy Wschodniej rozumiano historiê stosunków
austriacko–rosyjskich. G. Stökl podkreœla w swoim artykule, ¿e wprawdzie historia zawsze
i wszêdzie bywa³a instrumentalizowana politycznie, lecz historiografia Europy Wschodniej pozostawa³a w szczególnym zwi¹zku z polityk¹. St¹d na wspó³czesnej niemieckojêzycznej historiografii Europy Œrodkowo–Wschodniej i Wschodniej spoczywa tak¿e szczególna odpowiedzialnoœæ.
Kolejne dwa artyku³y omawianej ksi¹¿ki stanowi¹ prawdziwy popis syntetycznych
umiejêtnoœci redaktora tomu. S¹ one znakomitym przyk³adem prostego pisania o sprawach skomplikowanych, st¹d nale¿y je poleciæ ka¿demu, kto bez g³êbszych studiów chce
zrozumieæ istotê niemieckich badañ nad europejskim Wschodem, poczynaj¹c od Osteuropaforschung prze³omu XIX i XX w., poprzez volkstumsorientierte Ostforschung okresu
po I wojnie œwiatowej, Ostkunde lat piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych w dawnej RFN
oraz wspó³czesn¹ osteuropäische Geschichte wzglêdnie ostmitteleuropäische Geschichte6.
5 Cf. H.–J. K a r p, H. L e m b e r g, H. W e c z e r k a, Von der „Zeitschrift für Ostforschung” zur „Zeitschrift
für Ostmitteleuropa–Forschung”, „Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung” 44, 1995, z. 1, s. 1–4.
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
455
E. Oberländer wskazuje najpierw, ¿e przez pierwsze dwadzieœcia lat po wojnie w RFN
w ogóle nie zajmowano siê miejscem badañ wschodnich w III Rzeszy i dopiero badacze
m³odszego pokolenia podjêli ten temat na prze³omie lat siedemdziesi¹tych i osiemdziesi¹tych. Dok³adnie odwrotnie by³o w NRD, gdzie niemal od razu rozpoczêto ostry atak
na badaczy zachodnioniemieckich zajmuj¹cych siê europejskim Wschodem, wskazuj¹c te¿
na ich rolê w hitlerowskich Niemczech. Rzecz w tym tylko, ¿e sposób podjêcia tematu
przez historyków NRD, zrozumia³y oczywiœcie tylko w kontekœcie zimnej wojny, spowodowa³, ¿e wielu badaczy zachodnioniemieckich poczu³o siê zwolnionych z odpowiedzialnoœci i dopiero w po³owie lat szeœædziesi¹tych pojawi³y siê pierwsze, jeszcze nieœmia³e
g³osy samokrytyki i krytycznego spojrzenia na ca³y kierunek badawczy jako taki (Walter
S c h l e s i n g e r — 1963 r., Werner Philipp — 1966)7. Trafi³y one jednak w pró¿niê.
Najwidoczniej luminarze dawnej Ostforschung, którzy bez wiêkszych przeszkód objêli
liczne katedry w RFN, nie czuli jeszcze potrzeby krytycznego spojrzenia wstecz, gdy¿
musieliby — œladem W. P h i l i p p a — przyznaæ, ¿e to oni sami stali siê us³u¿nym
narzêdziem narodowosocjalistycznej Lebensraumpolitik, szerz¹c nienawiœæ i pogardê do
s¹siadów, g³ównie ze Wschodu8. Wed³ug Oberländera w³aœciwie dopiero znana praca
Christopha K l e ß m a n n a z wczesnych lat osiemdziesi¹tych, w której zaj¹³ siê on instrumentalizacj¹ Ostforschung na przyk³adach Institut für deutsche Ostarbeit w Krakowie, Reichsuniversität Posen oraz Hermanna A u b i n a, stanowi³a prawdziwy prze³om9.
Kleßmann stwierdzi³ jednoznacznie istnienie kontynuacji instytucjonalnej, personalnej
i tematycznej pomiêdzy Ostforschung Republiki Weimarskiej, III Rzeszy i Republiki Federalnej Niemiec. Wprowadzi³ jednak, mimo ¿e zdawa³ sobie sprawê z ich wzajemnych
powi¹zañ, podzia³ na dawn¹ uniwersyteck¹ i liberaln¹ historiografiê Europy Wschodniej
6 Co najmniej od koñca lat siedemdziesi¹tych historiografia oznacza terminem Ostforschung coraz czêœciej
tylko jeden, ów totalnie upolityczniony i zorientowany wy³¹cznie na Niemcy i Niemców nurt badañ wschodnich,
nie zaœ — jak przyjête jest w czêœci prac polskich — na okreœlenie ich ca³oœci. Przyk³adem T. S. W r ó b l e w s k i,
Ewolucja „Ostforschung” w Republice Federalnej Niemiec (1969–1982), Poznañ 1986. Podobny problem mamy
nota bene w jêzyku polskim, gdzie nie ka¿dy badacz zajmuj¹cy siê histori¹ pogranicza polsko–, czy szerzej
s³owiañsko–niemieckiego uchodziæ mo¿e za reprezentanta tzw. polskiej myœli zachodniej i jej rozwiniêcia
w postaci tzw. ideologii piastowskiej.
7 Do swojego g³oœnego wyk³adu o instrumentalizacji badañ nad œredniowieczn¹ kolonizacj¹ niemieck¹
w Europie Œrodkowo–Wschodniej (Die mittelalterliche deutsche Ostbewegung und die deutsche Ostforschung,
[w:] Deutsche und europäische Ostsiedlungsbewegung. Bericht über die wissenschaftliche Jahrestagung des Johann–
–Gottfried–Herder–Forschungsrates vom 7. bis 9. März 1963, Marburg 1964, s. 7–47; praca wydana zosta³a jedynie
na powielaczu „tylko do u¿ytku s³u¿bowego”/ nur für Dienstgebrauch), wyg³oszonego w Instytucie Herdera
w 1963 r., a og³oszonego drukiem dopiero niedawno („Zeitschrift für Ostmitteleuropa–Forschung” 46, 1997,
z. 3, s. 427–457; szkoda jednak, ¿e nie zdecydowano siê na opublikowanie wszystkich materia³ów, ³¹cznie
z arcyciekaw¹ dyskusj¹, z zasady krytyczn¹ wobec tez g³ównego referenta), W. Schlesinger dojrzewa³ lata. Widaæ
to, porównuj¹c go z innym, wczeœniejszym referatem (Die geschichtliche Stellung der mittelalterlichen deutschen
Ostbewegung, „Historische Zeitschrift” 183, 1957, s. 517–542), zawieraj¹cym niekiedy podobne sformu³owania,
choæ brak w nim jeszcze tak jednoznacznego wyartyku³owania powi¹zañ Ostforschung z polityk¹ Republiki
Weimarskiej i zw³aszcza III Rzeszy.
8 W. P h i l i p p, Nationalsozialismus und Ostwissenschaften, [w:] Universitätstage 1966: Nationalsozialismus
und de utsche Universität, Berlin 1966, s. 43–62 i przedruk na ³amach „Forschungen zur osteuropäischen
Geschichte” 33, 1983, s. 286–302.
9 Ch. K l e ß m a n n, Osteuropaforschung und Lebensraumpolitik im Dritten Reich, „Aus Politik und Zeitgeschichte” z 18 lutego 1984 (B7/84), s. 33–45 i potem te¿, [w:] Wissenschaft im Dritten Reich, hrsg. von P. L u n d g r e e n, Frankfurt/M. 1985, s. 350–383.
456
JAN M. PISKORSKI
oraz na now¹ upolitycznion¹ i w pe³ni zinstrumentalizowan¹ Ostforschung. Dla pierwszej
rok 1933 stanowi³ wa¿n¹ cezurê, albowiem po przejêciu w³adzy w Niemczech przez Hitlera
sta³a siê ona — jak stwierdzi³a Gabriele C a m p h a u s e n — disciplina non grata. W œlad
za zarzutami o jej prosowieckoœæ („salonowi bolszewicy”), sprzyjanie „¿ydokomunie” oraz
masonerii posz³y zwolnienia profesorów, w tym równie¿ samego nestora niemieckich
badañ wschodnich Otto Hoetzscha, mimo ¿e podj¹³ on pewn¹ próbê wyjœcia naprzeciw
nowym czasom10. Reprezentanci klasycznej Ostforschung wst¹pili natomiast masowo na
s³u¿bê re¿imu hitlerowskiego11, sama zaœ Ostforschung sta³a siê po prostu czêœci¹ maszynerii partyjno–pañstwowej III Rzeszy12.
Jak pisze Erwin Oberländer liberalna, uniwersytecka Osteuropaforschung zajmowa³a
siê wy³¹cznie Rosj¹ a nastêpnie Zwi¹zkiem Radzieckim, przeto w Niemczech po I wojnie
œwiatowej, mimo diametralnie odmiennej sytuacji politycznej wschodniej czêœci naszego
kontynentu, nie by³o uczonych zainteresowanych i przygotowanych do badañ nad Europ¹
Œrodkowo–Wschodni¹. Jednoczeœnie nowa rzeczywistoœæ polityczna wymaga³a pospiesznego podjêcia prac nad histori¹ regionu, co doprowadzi³o do powstania zorientowanej
narodowo Ostforschung, która w ogóle nie interesowa³a siê przesz³oœci¹ nowych krajów
œrodkowowschodnioeuropejskich, traktuj¹c je pogardliwie jako bli¿ej nie opisan¹ „Miêdzyeuropê”, jak wynika z nazwy powsta³ej w 1922 r. wokó³ geografów Albrechta Pencka i Wilhelma Volza Mittelstelle für zwischeneuropäische Fragen. Nowa Volksgeschichte
wzglêdnie Volksforschung oraz Kulturbodenforschung skoncentrowa³y siê li tylko na niemieckiej przesz³oœci Europy Œrodkowo–Wschodniej, dziel¹c j¹ na dwie strefy, mianowicie
na: 1. Obszar bezpoœredniej kolonizacji niemieckiej (Volksboden) oraz 2. Teren pozostaj¹cy pod jednoznacznym wp³ywem kultury niemieckiej, której zawdziêcza³ on swój awans
cywilizacyjny (Kulturboden). Zgodnie z zasad¹, ¿e prawa do „ziemi praojców” nie ulegaj¹
przedawnieniu dopóty, póki dany naród ¿yje, starano siê mo¿liwie najszerzej rozci¹gn¹æ
zakres geograficzny pojêæ deutscher Volksboden oraz deutscher Kulturboden. W. Volz we
wstêpie do czêsto cytowanej pracy zbiorowej pod jego redakcj¹ pisa³, ¿e ziemie a¿ po Wis³ê
s¹ niemiecko–germañskie od trzech tysiêcy lat i jedynie przejœciowo, na parê stuleci
pomiêdzy VI/VII a X w., zajêli je S³owianie, których prymitywna kultura nie wytrzyma³a
starcia z niemieckimi kolonistami i uleg³a szybkiej zag³adzie, wtapiaj¹c siê w kulturê
germañsko–niemieck¹13.
10 Cf. G. C a m p h a u s e n, Die wissenschaftliche historische Rußlandforschung in Deutschland 1892–1933,
„Forschungen zur osteuropäischen Geschichte” 42, 1989, s. 7–108; eadem, Die wissenschaftliche historische
Rußlandforschung im Dritten Reich 1933–1945, Frankfurt/M. 1990; eadem, Das Rußlandbild in der deutschen
Geschichtswissenschaft 1933 bis 1945, [w:] Das Rußlandbild im Dritten Reich, hrsg. v. H.–E. V o l k m a n n, Köln
1994, wyd. 2, s. 257–283.
11 M. B u r l e i g h, Scholarship, state and nation 1918–1945, [w:] The State of Germany. The National Idea in
the Making, Unmaking and Remaking of a Modern Nation–State, ed. by J. B r e u i l l y, London 1992, s. 128–140,
g³ównie s. 129.
12 Idem, Germany Turns Eastwards. A Study of „Ostforschung” in the Third Reich, Cambridge 1988, s. 33.
Cf. te¿ przyp. 19.
13 Der ostdeutsche Volksboden. Aufsätze zu den Fragen des Ostens, hrsg. von W. V o l z, Breslau 1926,
erweiterte Ausgabe, s. 5 n. Rzecz ciekawa, jak te magiczne 3–4 tysi¹ce lat, liczone zapewne od pocz¹tków kultury
³u¿yckiej, o której etnos nauka niemiecka i polska spiera³y siê zawziêcie przez ca³y okres miêdzywojenny i jeszcze
d³ugo po II wojnie œwiatowej, zapad³y g³êboko w œwiadomoœci spo³ecznej — tak niemieckiej, jak polskiej (cf. np.
J. K i s i e l e w s k i, Ziemia gromadzi prochy, Poznañ 1939, wydanie fototypiczne z pos³owiem G. L a b u d y,
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
457
W tym kontekœcie szczególnego znaczenia politycznego nabra³y badania nad œredniowieczn¹ kolonizacj¹ niemieck¹ i na prawie niemieckim, które dostarcza³y argumentów
historycznych rewan¿ystowskiej polityce Republiki Weimarskiej i nastêpnie III Rzeszy.
Rozpoczê³y siê znane nie tylko mediewistom „naukowe” zmagania o istotê œredniowiecznej kolonizacji wschodniej, g³ównie o to, na ile by³a ona migracj¹ „Niemców”, a na ile tzw.
prawa niemieckiego, z czym wi¹za³ siê spór o pochodzenie miast w Europie Œrodkowo–Wschodniej14. Najbardziej jednak chodzi³o o to, kto pierwszy zasiedli³ ziemie pomiêdzy £ab¹ a Wis³¹ i kto wobec tego zas³uguje na miano autochtona, z którym mia³o byæ
zwi¹zane prawo do ziemi. E. Oberländer wskazuje, ¿e nawet tak têgie umys³y jak Rudolf
Kötzschke, historyk lipski, u którego studiowa³ miêdzy innymi Kazimierz Tymieniecki,
przekonane by³y, ¿e z punktu widzenia politycznego nie mo¿e byæ obojêtne, czy Germanie/Niemcy s¹ autochtonami czy alochtonami na szeroko pojêtym pograniczu s³owiañsko–niemieckim oraz czy zamieszkiwali ten teren piêæset, tysi¹c, czy mo¿e wiêcej lat przed
pojawieniem siê S³owian. Najwidoczniej s¹dzi³ Kötzschke, podobnie jak — id¹c miêdzy
innymi jego œladem — wielu uczonych œrodkowowschodnioeuropejskich, ¿e wartoœæ praw
historycznych jest wprost proporcjonalna do d³ugoœci pobytu na danym terytorium, co
pozwoli³o mu pisaæ w odniesieniu do œredniowiecznej kolonizacji o „o d z y s k i w a n i u Wschodu” (Wiedergewinnung des Ostens)15.
Za³o¿enie o Niemcach jako misjonarzach kultury (Kulturträger) w Europie Œrodkowej i Wschodniej by³o prawie wszechobecne w historiografii niemieckiej okresu miêdzywojennego, podobnie jak — dodaæ mo¿na — niemal powszechne by³o jego odrzucenie
przez historiografie narodowe krajów powsta³ych po klêsce Niemiec, Austro–Wêgier
i Rosji16. Dla nowej narodowej historiografii ³otewskiej i estoñskiej walka z teori¹ misjonarzy kultury sta³a siê wrêcz prawdziwym bodŸcem do ich rozwoju (szerzej na ten temat
Warszawa 1990, s. 50).
14 Cf. szerzej J. M. P i s k o r s k i, Kolonizacja wiejska Pomorza Zachodniego w XIII i w pocz¹tkach XIV w.
na tle procesów osadniczych w œredniowiecznej Europie, Poznañ 1990, s. 3 nn., 241 nn.; idem, Stadtentstehung im
westslawischen Raum: Zur Kolonisations– und Evolutionstheorie am Beispiel der Städte Pommerns, „Zeitschrift
für Ostmitteleuropa–Foschung” 44, 1995, z. 3, s. 317–357; idem, The Historiography of the so–called „East
Colonisation” and the Current State of Research, [w:] The Man of Many Devices, Who Wandered Full Many Ways.
Festschrift in Honor of János M. Bak, ed. by B. N a g y and M. S e b õ k, Budapest 1999, s. 654–667 (w pracach
tych ca³a starsza literatura przedmiotu).
15 R. Kötzschke u¿ywa³ tego terminu w sposób notoryczny (zob. np. Die deutsche Wiederbesiedlung der
ostelbischen Lande, w: Der ostdeutsche Volksboden, s. 152 nn.; idem, wespó³ z W. Ebertem, Geschichte der
ostdeutschen Kolonisation, Leipzig 1937, s. 5), tak ¿e z pewnoœci¹ nie by³ on „wypadkiem przy pracy”. W podsumowaniu swojego artyku³u pt. Czasy przedhistoryczne Pomorza („Roczniki Historyczne” 3, 1927, s. 10 n.) Józef
Kostrzewski, jakby nie by³o uczeñ Gustava Kossiny, pos³uguj¹c siê mniej wiêcej podobn¹ frazeologi¹ praw
historycznych, pisa³, i¿ krótszy czy d³u¿szy pobyt germañskich szczepów najezdniczych nie daje im wiêkszych praw
do Pomorza, ni¿ np. kilkuwiekowe panowanie Franków, Wizygotów, Longobardów i Wandalów we Francji, Hiszpanji, W³oszech i Afryce pó³nocnej do tych krajów. [....] prawo nasze do tej ziemi nie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci.
Tak jak Pomorze mimo zmiennej losów kolei tylko dziêki zwi¹zkowi z Polsk¹ pozosta³o polskiem z jêzyka i ducha,
tak samo Polska tylko w oparciu o Pomorze mo¿e odzyskaæ ponownie dawne swe stanowisko mocarstwowe. Rzecz
jasna, pod pojêciem „Pomorze” Kostrzewski rozumia³ tzw. Polskie Pomorze, czyli Gdañskie.
16 Inna rzecz, ¿e najczêœciej nie potrafiono wyjœæ poza ukszta³towany w nauce niemieckiej schemat pojêciowy, wobec czego walka z niemieck¹ teori¹ misjonarzy kultury nie przeszkadza³a tutejszym uczonym i pisarzom
w zastosowaniu tego¿ samego modelu wobec innych, najczêœciej wschodnich s¹siadów. Cf. J. M. P i s k o r s k i,
Die deutsche Ostsiedlung des Mittelalters in der Entwicklung des östlichen Mitteleuropa, „Jahrbuch für die
Geschichte Mittel– und Ostdeutschlands” 40, 1991, s. 77 n.
458
JAN M. PISKORSKI
pisze Gert v o n P i s t o h l k o r s w omawianym ni¿ej artykule wstêpnym do pracy pod
red. M. Garleffa, s. 15 oraz historycy estoñscy i ³otewscy, o których dalej).
Po 1933 r. dawna uniwersytecka Osteuropaforschung posz³a — jak pisze E. Oberländer — w rozsypkê. Tymczasem wobec zbie¿noœci celów obozu narodowosocjalistycznego
i badaczy reprezentuj¹cych now¹ Ostforschung (pytaniem pozostaje, na ile i czy wszyscy
badacze niemieccy w okresie przed II wojn¹ œwiatow¹ rozumieli prawdziwe cele nowego
re¿imu), szczerze zainteresowanych hitlerowsk¹ ideologi¹ narodow¹, nast¹pi³a gwa³towna
samoinstrumentalizacja badañ nad Europ¹ Œrodkowo–Wschodni¹ i Wschodni¹, przy
czym wielu z badaczy niemieckich, by wspomnieæ tylko o Walterze Kuhnie (ale i o Erichu
Keyserze — por. na ten temat w omawianym poni¿ej artykule Willego O b e r k r o m e,
Aspekte der deutschsprachigen „Volksgeschichte”, s. 41), przesz³o na pozycje czysto rasistowskie. Powo³ana w 1931 r. z inicjatywy Alberta Brackmanna Publikationsstelle Dahlem (PuSte), której celem by³o dawanie „odporu” wynikom nauki polskiej (m.in. poprzez
nieautoryzowane przek³ady, ale i cenzurê niewygodnych prac niemieckich, w czym celowa³ Johannes Papritz — por. do tego tak¿e w referowanym dalej artykule B. J ä h n i g a,
Deutsche und Balten im historisch–geographischen Werk der Zwischenkriegszeit von Hans
und Gertrud Mortensen, s. 129 n.), wraz z za³o¿on¹ w 1933 r. Nord– und Ostdeutsche
Forschungsgemeinschaft (NODFG) stworzy³y nowe instytucjonalne ramy dla rozwoju
niemieckiej Ostforschung17. W pe³ni zaakceptowa³a ona narodowosocjalistyczne rozumienie nauki, która ponad wszystko stawia³a cel polityczny, choæ mia³a doñ zmierzaæ
metodami œciœle naukowymi, aby jej rezultatów nie by³o mo¿na obaliæ. Dodajmy od siebie,
¿e tê niemo¿liw¹ do urzeczywistnienia próbê pogodzenia politycznego, czy narodowego
17 O prewencyjnej cenzurze w ramach wspomnianego wczeœniej „Mittelstelle für zwischeneuropäische
Fragen” mówi³ w 1963 r. na zamkniêtej konferencji w Instytucie Herdera w Marburgu jêzykoznawca Ernst
Schwarz, któremu W. Volz i A. Penck ju¿ w latach 1925–1928 mieli zabraniaæ otwartej krytyki tzw. pragermañskiej teorii Bertolda Bretholza [na jej temat ostatnio Z. S t o k l á s k o v á, Bertold Bretholz und seine Anti–Kolonisationstheorie, [w:] Die Böhmischen Länder in der deutschen Geschichtsschreibung seit dem Jahre 1848 t. II, Ústí
nad Labem 1997 (= „Acta Universitatis Purkynianae, Slavogermanica” VI, 1997), s. 29–38 oraz J. M. P i s k o r s k i, Adolph Friedrich Riedel o germanizacji Brandenburgii. Przyczynek do kwestii procesów asymilacyjnych na
pograniczu s³owiañsko–niemieckim, w druku w ksiêdze pami¹tkowej prof. Stanis³awa Trawkowskiego, tam g³ównie przyp. 16]. S³usznie atoli podnosi E. Oberländer (Historische Osteuropaforschung, s. 25 i przyp. 53), ¿e inni
w tym samym czasie potrafili polemizowaæ z t¹ koncepcj¹ i to — gdzie jak gdzie — na ³amach pracy wydanej
przez samego W. Volza w 1926 r. Chodzi³o wiêc tu zapewne bardziej o naciski, które prowadzi³y w stronê
autocenzury, w sumie bodaj najbardziej ubezw³asnowolniaj¹cej formy kontroli publikacji. Wiadomo tym niemniej, i¿ ju¿ w latach bezpoœrednio po I wojnie œwiatowej istnia³y tematy, którym w³adze by³y do tego stopnia
przeciwne, ¿e z nich rezygnowano. Na poufnym spotkaniu „Nord– und Ostdeutsche Forschungsgemeinschaft”
(NODFG) w Berlinie 22 i 23 listopada 1940 r., w którym uczestniczyli m.in. Albert Brackmann, Hermann Aubin,
Erich Keyser, Oskar Kossmann, Walter Kuhn oraz Alfred Lattermann i Kurt Lück z Poznania, wspominany ju¿
R. Kötzschke mówi³ w — wywa¿onym jak na czas i okolicznoœci — wyst¹pieniu (zob. Bundesarchiv Koblenz,
Bestand R 153: Publikationsstelle, Akte nr 1544: Protokoll der bevölkerungsgeschichtlichen Besprechung in Berlin
vom 22. und 23. XI. 1940, s. 21), ¿e przed laty nauka niemiecka podjê³a próbê przedstawienia historii i dnia
dzisiejszego ludnoœci s³owiañskiej w Niemczech. Mimo i¿ starano siê w ten sposób zapobiec nieprawdziwemu
naœwietleniu tej kwestii w Czechach i — za ich poœrednictwem — w publicystyce francuskiej, temat zosta³
okreœlony (pytanie przez kogo?) jako niepo¿¹dany (als unerwünscht bezeichnet wurde) i trzeba by³o go zaniechaæ.
O innego typu cenzurze mówi³ — z pe³n¹ aprobat¹ — podczas tego spotkania — H. Aubin (ibidem, s. 3),
wskazuj¹c ¿e trudno jest pozyskaæ wspó³pracowników celem badañ nad tematyk¹ polityczno–narodow¹ (nationalpolitische Theme n), „poniewa¿ ich wyniki bardzo czêsto nie nadaj¹ siê do publikacji” i nie mog¹ staæ siê
podstaw¹ pod ambitne doktoraty.
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
459
celu z prawd¹ naukow¹ podejmowano w ca³ej Europie miêdzywojennej, w tym i — rzecz
jasna — w jej na nowo przebudzonej czêœci œrodkowowschodniej i po³udniowowschodniej
(ciekawie pisze o tym w pracy pod redakcj¹ M. Garleffa Inesis F e l d m a n i s, Die lettische
Historiographie, s. 133 nn., g³ównie s. 135, na przyk³adzie ³otewskiej nauki historycznej).
Nieco tylko póŸniej wielu marksistów uwierzy³o w odkrycie jedynej i s³usznej drogi naukowego postêpowania, na której cel polityczny pozostawaæ mia³ w zupe³nej zgodzie z d¹¿eniem do obiektywizmu, co okreœlano mianem naukowego socjalizmu18.
Wraz z wybuchem II wojny œwiatowej — kontynuuje E. Oberländer — NODFG
awansowa³a do rangi cia³a doradczego najwy¿szych w³adz Rzeszy19. Jednoczeœnie upadek
Polski zmieni³ bezpoœrednie cele niemieckiej Ostforschung. Teraz — jak mówi³ w 1941 r.
na zjeŸdzie Volksdeutsche Gemeinschaften nowy dyrektor Archiwów Pruskich Ernst Zipfel
18 Cf. P. B a r f o r d, Marksizm w archeologii polskiej w latach 1945–1975, „Archeologia Polski” 40, 1995,
z. 1/2, s. 7–75, g³ównie s. 40 nn. Interesuj¹ca polemika J. L e c h a (Ma³owierni. Spór wokó³ marksizmu w archeologii polskiej lat 1945–1975, „Archeologia Polski” 42, 1997, z. 1/2, s. 175–232) na pewno w wielu punktach
prostuje nieco schematyczne ujêcie Barforda, ale stanowczo nazbyt optymistycznie brzmi stwierdzenie, jakoby
archeologia polska sta³a siê „podrêcznikowym przyk³adem dobrych wyników w dzia³alnoœci naukowej i s³abego
zwi¹zku z ideologi¹ marksistowsko–leninowsk¹ PRL” (s. 184), na co dowody znajduje autor m.in. w przemówieniach W. Gomu³ki i Z. Kliszki (s. 185). Nie tu miejsce na analizê problematyki, ale warto podkreœliæ, ¿e w polskiej
archeologii, podobnie jak i innych naukach spo³ecznych, jêzykowe prze¿ytki stalinizmu funkcjonuj¹ czêstokroæ
do dziœ i wielu z nas nawet sobie tego nie uœwiadamia. Starczy przywo³aæ w tym kontekœcie wci¹¿ jeszcze niemal
powszechnie u¿ywane terminy: p. n. e. czy n. e., narzucone polskim publikacjom we wczesnych latach piêædziesi¹tych. Jeszcze w 1948 r., w pierwszym tomie czasopisma „Slavia Antiqua” Witold Hensel, Gerard Labuda
i wszyscy pozostali pos³ugiwali siê przyjêtym w kulturze europejskiej pojêciem „przed/po Chrystusem/ie”. Niewiele póŸniej znik³o ono z jêzyka polskich publikacji, zostaj¹c zast¹pione „now¹/star¹ er¹”, a nastêpnie „nasz¹
er¹” (duch Stalina b³¹ka siê i po stronicach artyku³u J. Lecha w niemal dziesiêæ lat po upadku PRL, np. s. 202;
ba, przypomina on o sobie niekiedy tak¿e na ³amach publikacji „Znaku”, a nawet w wyst¹pieniach biskupów).
Prawd¹ jest, ¿e — jak wskaza³ J. Lech (s. 199) — stalinizm trwa³ w Polsce jedynie parê lat, a nastêpnie polski
marksizm podlega³ istotnym zmianom. Lecz prawd¹ jest równie¿, ¿e jeszcze w drugiej po³owie lat siedemdziesi¹tych zdarza³o siê s³uchaæ na uniwersytetach niemal prymitywnej wyk³adni marksizmu; i to bynajmniej nie tylko
na studium wojskowym. Z osobistego doœwiadczenia wiem, ¿e nie zawsze by³ to marksizm li tylko werbalny. Myœlê
zatem, ¿e ca³a ta sprawa zas³uguje na pog³êbione badania, przy czym archeologii nie mo¿na traktowaæ w oderwaniu od innych nauk spo³ecznych. Dobrze siê sta³o, ¿e Paul M. Barford tê dyskusjê rozpocz¹³, nawet jeœli nie
zawsze mo¿na siê zgodziæ z wyci¹gniêtymi przezeñ wnioskami.
19 Spoœród znanych mi przyk³adów bezpoœredniego zaanga¿owania niemieckiej Ostforschung w realizowan¹
przez III Rzeszê politykê wysiedleñ itp. najwiêksze wra¿enie zrobi³o na mnie wyst¹pienie E. Keysera na
wspomnianym (cf. przyp. 17) spotkaniu NODFG w koñcu 1940 r. Autor zupe³nie otwarcie i z pe³n¹ aprobat¹
mówi (s. 19 n.), ¿e powo³ana i hojnie wyposa¿ona przez gauleitera gdañskiego w lipcu 1940 r. Forschungsstelle
für westpreußische Landesgeschichte wype³niaæ ma zadania wskazane przez lokalne w³adze, wystêpuj¹c w roli
ich rzeczoznawców, wspó³dzia³aj¹c w germanizacji nazw miejscowych na Pomorzu Gdañskim, wreszcie wypracowuj¹c opinie na tematy demograficzne, potrzebne gauleiterowi celem podejmowania decyzji o deportacjach
wzglêdnie o germanizacji Kaszubów i Polaków, jak równie¿ na temat osiedlania w ich miejsce „powracaj¹cych
na Pomorze Niemców”. Oczywiœcie termin deutsche Rückwanderer to aluzja do kolejnego „powrotu” Niemców
na ziemie pragermañskie. Zob. na ten temat równie¿ G. A l y i S. H e i m, Vordenker der Vernichtung. Auschwitz
und die deutschen Pläne für eine neue europäische Ordnung, Frankfurt/M. 1995, s. 91 nn., aczkolwiek doda³bym,
¿e tê bardzo interesuj¹c¹ i dobrze napisan¹ pracê nale¿y czytaæ z pewn¹ doz¹ ostro¿noœci, poniewa¿ wydaje siê,
i¿ autorzy przeceniaj¹ rolê naukowców niemieckich jako Vordenker der Vernichtung. Z rozmaitych opracowañ,
jakie napisano na ten temat, wynika raczej, ¿e niektórzy z przedstawicieli niemieckiej Ostforschung bardzo by
chcieli odgrywaæ wiêksz¹ rolê w III Rzeszy, miêdzy innymi jako eksperci w³adz. W praktyce jednak z ich opini¹
niemal w ogóle siê nie liczono, choæ bywa³o, i¿ oni sami — wcale nie rzadko doœæ prymitywni megalomani
o charakterze urzêdników raczej, ni¿ uczonych — zupe³nie nie byli tego œwiadomi.
460
JAN M. PISKORSKI
— chodzi³o ju¿ po prostu o „historyczne udowodnienie, ¿e ca³a cywilizacja w Europie
Wschodniej jest niemieckiej wzglêdnie nordyckiej proweniencji i ¿e narody s³owiañskie
potrzebuj¹ porz¹dkuj¹cej rêki Niemca, aby siê uspokoiæ i dojœæ do dobrobytu”. Oberländer konstatuje ze smutkiem, i¿ ¿aden z obecnych na zjeŸdzie naukowców nie zaoponowa³.
Pozostaje pytanie, czy po obecnych tam reprezentantach Ostforschung nale¿a³o siê spodziewaæ g³osów protestu. Œmiem w¹tpiæ. Co wiêcej, wcale nie jestem pewien, czy nawet w sytuacji, gdyby byli tam inni przedstawiciele szeroko rozumianych nauk historycznych (abstrahuj¹c od wyj¹tków), rzeczywiœcie odwa¿yliby siê oni — w 1941 r. — na
sprzeciw. Konformizm, czêsto podszyty strachem, zawsze sieje spustoszenie duchowe
i intelektualne. Podobnie by³o we wszystkich krajach bloku radzieckiego w szczytowym
okresie stalinizmu. Starczy przypomnieæ jak Adam G a l o s okreœli³, z ca³¹ pewnoœci¹ bez
przesady, konferencjê metodologiczn¹ w Otwocku, mianowicie jako ucztê kiejdañsk¹
polskiej historiografii20.
Powojenne przesuniêcia granic, transfery ludnoœci, a nastêpnie zimna wojna zadecydowa³y o kontynuacji Ostforschung w RFN. Wychodzi³a ona bowiem naprzeciw z jednej
strony antykomunizmowi, a z drugiej rewan¿yzmowi wczesnych lat pañstwa zachodnioniemieckiego. Reprezentanci dawnej Ostforschung, mimo ¿e czasami skompromitowani
bezpoœredni¹ wspó³prac¹ z re¿imem, podjêli na nowo dzia³alnoœæ, propaguj¹c teraz wpisanie badañ nad histori¹ Europy Wschodniej w ramy sowietologii, gdzie nadal nie by³oby
miejsca na podmiotowe traktowanie pañstw i narodów œrodkowowschodnioeuropejskich.
Ani w latach piêædziesi¹tych ani szeœædziesi¹tych nie widziano potrzeby krytycznego
spojrzenia wstecz na dzieje w³asnego fachu. Próbowano wrêcz odnowiæ dawne instytucje,
jak choæby berliñsk¹ Publikationsstelle, co da³o pocz¹tek Instytutowi Herdera. Na wspomnianej ju¿ konferencji marburskiej w 1963 r. wiêkszoœæ dyskutantów, wypowiadaj¹cych
siê w zwi¹zku z krytycznym wyk³adem W. Schlesingera, ani nie widzia³a potrzeby zmian,
ani nawet nie dopuszcza³a do siebie myœli o krytyce dawnego, funkcjonalnego podejœcia
do historii. Widoczne jest to zw³aszcza w wypowiedzi Johannesa Papritza, który ostro
polemizowa³ z przypomnianym przez Schlesingera etosem uczonego. Dyrektor dawnej
Publikationsstelle twierdzi³ nadal, ¿e w imiê wy¿szych celów (np. narodowych) odpowiedzialny historyk powinien mieæ prawo do przemilczania wyników badawczych, gdy¿ prasa
krajowa i zw³aszcza zagraniczna tylko czeka na taki „sensacyjny” materia³. W imiê tych
samych celów broni³ Papritz nawet cenzury prewencyjnej, któr¹ stosowa³a przed wojn¹
NODFG wobec „niewygodnych” prac z³o¿onych do druku21.
20 Podajê za J. W. B o r e j s z ¹, Historyk w trybach historii, „Gazeta Wyborcza” z 27/28 marca 1999, s. 22.
Cf. te¿ P. B a r f o r d, op. cit., s. 43.
21 Deutsche und europäische Ostsiedlungsbewegung (jak przyp. 7), s. 146 nn. W znacznej mierze podobna
w tonie by³a te¿ wypowiedŸ H. Aubina (ibidem, s. 149 nn.). W odpowiedzi Schlesinger podkreœli³, ¿e i on zdaje
sobie sprawê z wagi politycznej niektórych wyników badañ historycznych. W¹tpi jednak, czy mo¿na je trwale
zneutralizowaæ poprzez ich ukrywanie przed opini¹ publiczn¹. I co najwa¿niejsze — pyta Schlesinger na koniec
— „kto ma rozstrzygaæ, co jest wybuchowe, a co nie, jeœli nie sam uczony” (ibidem, s. 158).
Wspomnieæ tu mo¿e warto, ¿e z tendencj¹ do utajniania wyników prac naukowych w dziedzinie historii,
archeologii, geografii itp. mieliœmy do czynienia w niemal ca³ej Europie Œrodkowej i Wschodniej w okresie
miêdzywojennym, tyle ¿e — na szczêœcie — w rzadko którym pañstwie regionu dosz³o do ukszta³towania
mechanizmów eliminacji prac niewygodnych. Zbyt wielu by³o wci¹¿ przeciwników takiej idei. Tym niemniej
sprawa ta od¿y³a w wielu œrodowiskach naukowych zaraz po II wojnie œwiatowej, kiedy i w Polsce niektórzy
postulowali œwiadom¹ jednostronnoœæ badañ i nawo³ywali do niepublikowania prac o niemieckiej przesz³oœci
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
461
Mówi¹c ogólnie, specyficzny splot okolicznoœci doprowadzi³ do powstania w Republice Federalnej Niemiec tzw. Ostkunde, któr¹ w latach piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych
narzucono uniwersytetom i szko³om. By³a ona prób¹ po³¹czenia badañ nad przesz³oœci¹
historycznych Niemiec Wschodnich i generalnie nad histori¹ Europy Wschodniej z funkcjonaln¹ politycznie krytyk¹ komunizmu. Jednak eksperyment nie móg³ siê udaæ, pokreœla E. Oberländer, poniewa¿ historii narodów i pañstw œrodkowowschodnio– i wschodnioeuropejskich nie traktowano w nim podmiotowo, lecz jedynie jako funkcjê historii Niemiec i Niemców. Paradoksem jest, ¿e mimo to w³aœnie w latach piêædziesi¹tych i szeœædziesi¹tych nast¹pi³ gwa³towny rozkwit katedr uniwersyteckich i instytutów zajmuj¹cych
siê histori¹ szeroko pojêtej Europy Wschodniej. W³adzom chodzi³o bez w¹tpienia o nasilenie dyskusji z komunizmem, ale wbrew ich zaleceniom nowopowo³ani profesorowie nie
nawi¹zywali w swoich badaniach ani do dawnej Ostforschung, ani do nowej Ostkunde, lecz
podejmowali coraz bardziej niezale¿ne i coraz bardziej krytyczne („rewizjonistyczne”
w terminologii Klausa Zernacka) studia nad histori¹ podmiotowo traktowanego regionu.
Obraz historiografii i innych nauk pokrewnych wy³aniaj¹cy siê z artyku³ów Erwina
Oberländera jest przera¿aj¹cy, zw³aszcza ¿e mówiæ trzeba tu nie tyle o ich instrumentalizacji, ile o samoinstrumentalizacji. Jest w tym wszystkim jednak promyk nadziei. Otó¿,
mimo wszystko nie dotyczy³o to ca³ej nauki niemieckiej, lecz okreœlonego jej kierunku,
z³o¿onego z ludzi doœæ podobnie myœl¹cych. Inni, jak slawiœci Reinhold Trautmann z Lipska (w wiele lat póŸniej sam Goebbels na wniosek Publikationsstelle, która wobec oporu
autora nie mog³a sobie z t¹ spraw¹ poradziæ, zakaza³ publikacji jego ksi¹¿ki o s³owiañskich
nazwach miejscowych jako „szczególnie niebezpiecznej i niepo¿¹danej”22) i Heinrich Felix Schmid z Grazu (pozbawiony katedry zaraz po przy³¹czeniu Austrii do Rzeszy)23, ju¿
w latach dwudziestych ostro protestowali przeciwko dyletantyzmowi niemieckich badañ
wschodnich oraz przeciwko stawianiu znaku równoœci pomiêdzy histori¹ europejskiego
Wschodu a histori¹ Rosji, przeciwko nie dostrzeganiu narodów s³owiañskich i innych
narodów Europy Œrodkowo–Wschodniej i Po³udniowo–Wschodniej. By³o to jednak wo³anie na puszczy, chyba ¿eby przyj¹æ, i¿ zasiane wówczas ziarno wykie³kowa³o dopiero po
II wojnie œwiatowej. Okazuje siê zreszt¹, ¿e pewna opozycja istnia³a nawet wœród najbli¿szych wspó³pracowników J. Papritza, gdzie najmniej nale¿a³oby siê jej spodziewaæ. Tymziem zachodnich. Jeszcze w koñcu lat osiemdziesi¹tych zdarzy³o siê us³yszeæ na tej czy innej konferencji, a
tym bardziej na zamkniêtych posiedzeniach rozmaitych zak³adów naukowych, ¿e pewne wyniki badañ nie s¹
zgodne z polsk¹ racj¹ stanu i nie powinno siê ich publikowaæ, nawet jeœli dotycz¹ œredniowiecznej kolonizacji lub
innych zagadnieñ sprzed równie wielu wieków. Bywali profesorowie, którzy swoj¹ argumentacjê wzmacniali
niedwuznacznymi pytaniami, czy dyrekcja albo czy cenzura pozwoli na coœ podobnego (licz¹c oczywiœcie na to,
¿e nie wyra¿¹ one zgody!), jakby nie zauwa¿ywszy, i¿ w Polsce koñca lat osiemdziesi¹tych takie pytania by³y ju¿
mocno nie na miejscu. Zreszt¹ jeszcze na pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych spotkaæ mo¿na by³o naukowców,
którzy z powodu Ÿle pojêtej racji stanu (a zapewne i w bardziej doraŸnym celu obrony swego w³asnego dorobku)
gotowi byli zakazaæ dyskusji naukowej, zw³aszcza na ³amach wysokonak³adowej prasy (taki postulat us³ysza³em
z ust prominentnego jeszcze niedawno historyka po opublikowaniu przez Stefana Kieniewicza w 1990 r. na
³amach „Tygodnika Powszechnego” artyku³u pt. Profesorowie i totalitaryzm, w którym autor dokona³ krótkiego
porównania warunków dzia³alnoœci i postêpowania profesury polskiej w okresie PRL i niemieckiej w III Rzeszy.
22 Tzw. sprawê Trautmanna omawia bli¿ej M. B u r l e i g h, Germany Turns Eastwards, s. 121 nn.
23 Cf. H. L u d a t, Heinrich Felix Schmid (1896–1963), [w:] idem, Slaven und Deutsche im Mittelalter.
Ausgewählte Aufsätze zu Fragen ihrer politischen, sozialen und kulturellen Beziehungen, Köln 1982, s. 394. Nota
bene pora ju¿ najwy¿sza, aby Schmid, okreœlany czasami „ambasadorem” nauki polskiej w Austrii i w Niemczech,
doczeka³ siê wreszcie swojej biografii. Polska nauka historyczna i slawistyka s¹ mu j¹ winne.
462
JAN M. PISKORSKI
czasem Hildegard Schaeder, cz³onkini tzw. Koœcio³a Wyznaj¹cego (Bekennende Kirche),
maj¹ca siê wstawiaæ za przeœladowanymi przez III Rzeszê i pomagaæ w ukrywaniu ¿ydowskich dzieci, pracowa³a od 1935 r. a¿ do aresztowania przez gestapo w 1943 r. w³aœnie
w Publikationsstelle Dahlem. Opozycjê przyp³aci³a obozem koncentracyjnym, w którym
przebywa³a do koñca wojny24.
Do artyku³ów G. Stökla i E. Oberländera nawi¹zuje obszerna rozprawa Alexandra
Fischera, poœwiêcona rozwojowi badañ wschodnich na terenie radzieckiej strefy okupacyjnej i NRD. Autor pisze najpierw o odbudowie Instytutu Europy Wschodniej w Berlinie,
gdzie nowe w³adze podjê³y rozmowy z O. Hoetzschem niemal natychmiast po kapitulacji
stolicy Niemiec. Bardzo chory nestor niemieckich badañ wschodnich stara³ siê byæ spolegliwy wobec nowego systemu. Rozumia³ on zreszt¹ jak ma³o kto, ¿e ZSRR przypadnie
teraz rola œwiatowego mocarstwa. W swoich wyk³adach, w których podj¹³ polemikê z heglowsko–rankowskim widzeniem historii Europy, chcia³ te¿ zwróciæ wiêksz¹ uwagê na
dzieje odrodzonej Polski. Mimo wyraŸnych uk³onów w stronê nowego systemu, w³adze
uzna³y wydany przezeñ w 1949 r. w Stuttgarcie skrypt za wprawdzie przyjazny Rosji, ale
nie marksistowski. Wraz z nasilaniem siê zimnej wojny i powstaniem dwóch pañstw niemieckich, w NRD nasta³ bowiem czas „wielkiej polemiki z bur¿uazyjnym Zachodem”.
Zerwano w ogóle z dawn¹ i zachodnioniemieck¹ Ostforschung, a samo s³owo nabra³o
jednoznacznie pejoratywnego znaczenia (nb. nie inaczej ni¿ w Polsce powojennej i wielu
innych krajach, nie tylko dawnego bloku wschodniego: nie przypadkiem Michael Burleigh
w tytule swej znanej ksi¹¿ki umieœci³ „Ostforschung”, nie zaœ „research on the East”).
Powo³ano nawet „Arbeitsgemeinschaft zur Bekämpfung der westdeutschen »Ostforschung«”, skutkiem czego by³a wielka fala tzw. Enthüllungsliteratur, której zadaniem by³o
„ods³oniæ prawdziwe oblicze” badañ wschodnich w RFN. Brak jakiejkolwiek dyskusji na
temat przesz³oœci „Ostforschung” wœród badaczy zachodnioniemieckich niew¹tpliwie
u³atwi³ ów frontalny atak.
Do totalnego uzale¿nienia badañ wschodnich w NRD dosz³o — zdaniem A. Fischera
— w latach siedemdziesi¹tych i osiemdziesi¹tych. Mimo faktycznego otwarcia na S³owian
i Europê Wschodni¹ (choæ ka¿dy jest œwiadom politycznych przyczyn tego otwarcia, ja
osobiœcie podkreœli³bym ten element zdecydowanie mocniej, szczególnie w odniesieniu do
lat szeœædziesi¹tych i siedemdziesi¹tych) i mimo znacznego potencja³u naukowego, badania wschodnie w NRD zastyg³y w swym zdogmatyzowaniu. Nie podejmowano nowych
tematów, a cele badawcze i ich realizacjê w pe³ni kontrolowa³a SED. Nasili³o siê to jeszcze
bardziej po kryzysie bloku wschodniego wywo³anym powstaniem Solidarnoœci i wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. Komuniœci wschodnioniemieccy ze strachu przed
rozszerzeniem siê fali niezadowolenia powo³ali w 1983 r. nowy Institut für Ökonomie und
Politik sozialistischer Länder, w którym prace prowadzono ju¿ eindeutig im Herrschaftsinteresse der SED–Führung. A. Fischer podkreœla, i¿ z enerdowskiego œrodowiska badaczy
zajmuj¹cych siê Europ¹ Œrodkowo–Wschodni¹ i Wschodni¹ nie wysz³a ani jedna inicjatywa opozycyjna, ani jeden g³os krytyki systemu, nawet w latach osiemdziesi¹tych.
Przechodz¹c z kolei do pracy zbiorowej „Zwischen Konfrontation und Kompromiss”
pod redakcj¹ Michaela G a r l e f f a, z której liczne artyku³y zosta³y ju¿ tutaj przy ró¿24 Pisze o niej M. B u r l e i g h, Germany Turns Eastwards, s. 237, konkluduj¹c: Schaeder appaers to have
been the only individual connected with either the PuSte, NODFG or Ostforschung as a whole, who essayed anything
that could be reasonably described as resistance, or opposition.
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
463
nych okazjach wymienione, powiedzieæ trzeba przede wszystkim, ¿e wiele z nich stanowi albo pog³êbienie omawianej dotychczas problematyki (dotyczy to g³ównie artyku³ów
H.–J. B ö m e l b u r g a, H.–W. R a u t e n b e r g a, B. J ä h n i g a i W. O b e r k r o m e), albo
— odwrotnie — jej skrócone ujêcie (zw³aszcza w artykule E. Oberländera). Inne zaœ,
przede wszystkim te poœwiêcone historiografii estoñskiej i ³otewskiej, tworz¹ pewn¹ now¹
ca³oœæ, œciœle atoli powi¹zan¹ z tym, o czym dotychczas mówiliœmy. Wiadomo bowiem, ¿e
obie te historiografie — w swej nowej, narodowej postaci — kszta³towa³y siê w okresie
miêdzywojennym w polemice, a nawet w ostrej konfrontacji z niemieck¹ nauk¹ historyczn¹; zreszt¹ niemieck¹ w podwójnym sensie: ogólnoniemieck¹ i Niemców ba³tyckich, którzy do 1918 r. stanowili elitê w nadba³tyckich prowincjach Rosji. W ten nurt wpisaæ by
mo¿na równie¿ artyku³ Mariana B i s k u p a o polskiej historiografii Zakonu Krzy¿ackiego, jako ¿e od najstarszych czasów, a zw³aszcza od po³owy XIX w., by³a ona polem ostrych
kontrowersji polsko–niemieckich, maj¹cych zdecydowanie mniej wspólnego ze œredniowiecznymi stosunkami pomiêdzy Polakami a Niemcami, niŸli z problemami wspó³czesnego wspó³¿ycia polsko–niemieckiego. W³aœciwie poza ramy wyznaczone tytu³em ksi¹¿ki
wychodzi przegl¹dowy artyku³ amerykañskiego historyka z Chicago Edwarda C. T h a d e n a, poœwiêcony historyzmowi radzieckiemu po 1939 r.
W krótkiej przedmowie M. Garleff wyjaœnia, ¿e praca jest rezultatem konferencji
naukowej zorganizowanej w Oldenburgu przez Baltische Historische Kommission z siedzib¹ w Getyndze oraz Bundesinstitut für ostdeutsche Kultur und Geschichte w Oldenburgu jesieni¹ 1992 r. Wziê³o w niej udzia³ ponad 30 historyków z Estonii, £otwy, Niemiec, USA i Polski. Z kolei Gert v o n P i s t o h l k o r s (Ethnos und Geschichtsschreibung
der dreißiger und vierziger Jahre in Deutschland und Ostmitteleuropa, s. 11–24), uczeñ
Reinharda Wittrama i znawca historii £otwy i Estonii, wprowadza — bardzo ciekawie, acz
ma³o konsekwentnie — w tematykê konferencji, t³umacz¹c jej cele. Autor wychodzi od
kwestii terminologicznych, wskazuj¹c jak jednoznacznie negatywnej wymowy nabra³y
terminy: Ostwissenschaft/Ostwissenschaftler i przede wszystkim Ostforschung/Ostforscher,
powsta³e przed 1945 r. na okreœlenie tych wszystkich dziedzin nauki, które — w sposób
upolityczniony — podejmowa³y tematykê œrodkowowschodnioeuropejsk¹, g³ównie polsk¹, staraj¹c siê dowieœæ praw historycznych Niemców ju¿ to do wspó³decydowania
o nowych krajach, których obywatelami stali siê oni po I wojnie œwiatowej (co by³oby
przecie¿ w pe³ni zrozumia³e), ju¿ to — i z czasem coraz czêœciej — do dawnych granic
przedwersalskich, wzglêdnie nawet do ich zmodyfikowanej wersji, biegn¹cej czasami setki
kilometrów na wschód od granic Rzeszy z 1918 r. (tak np. w raporcie Waltera Kuhna
z 1939 r., por. s. 64 w artykule H.–J. Bömelburga). Nastêpnie Pistohlkors przechodzi do
luŸniejszych uwag, kreœlonych g³ównie wokó³ dzia³alnoœci R. Wittrama. Zastanawia siê,
dlaczego jego zas³ugi (ale przecie¿ tylko jako metodologa i historiozofa!) podnosz¹ dzisiaj
historycy dwóch krajów ba³tyckich, podczas gdy ich niemieccy koledzy wci¹¿ nie potrafi¹ z dystansem spojrzeæ na tê dwuznaczn¹ postaæ, w której postêpowaniu wyró¿niæ
trzeba dwie wyraŸne fazy: nacjonalistyczno–optymistyczn¹ przedwojenn¹ i wojenn¹ oraz
sceptyczno–pesymistyczn¹, przesi¹kniêt¹ poczuciem winy powojenn¹. W œlad za Karen
S c h ö n e w ä l d e r i Winfriedem S c h u l z e Pistohlkors wskazuje na „deprymuj¹c¹ s³u¿alczoœæ” i „nieprawdopodobn¹ ochoczoœæ”, z jak¹ niemieccy historycy oddali siê na us³ugi
III Rzeszy, w zasadzie zgodnie odrzucaj¹c idea³y demokratycznej Republiki Weimarskiej.
Stara siê te¿ pokazaæ ówczesne dylematy niemieckich historyków w Estonii i na £otwie,
którzy po I wojnie œwiatowej znaleŸli siê w zupe³nie nowej sytuacji: mniejszoœci w pañ-
464
JAN M. PISKORSKI
stwach narodowych (by³ to zreszt¹ problem wszystkich Niemców œrodkowowschodnioeuropejskich). Jedni z nich — jak Wittram, który na £otwie czu³ siê obco i nigdy nie nauczy³
siê ³otewskiego — zupe³nie nie akceptowali tej nowej rzeczywistoœci, przechodz¹c szybko
na pozycje narodowosocjalistyczne. Inni — jak Arved baron Taube w Estonii — starali siê
uczestniczyæ w ¿yciu nowych pañstw, walcz¹c o prawo do wspó³decydowania o nich na
mocy praw historycznych, które Niemcy ba³tyccy zdobyli w toku swojej wielowiekowej
dzia³alnoœci na tym terenie. Jednak nawet Taube, który niemieckim historykom z £otwy
wydawa³ siê zbyt proestoñski, nie móg³ uciec przed dylematem, czy d¹¿noœæ do obiektywizmu i otwarte przedstawianie przesz³oœci nie oznacza aby dawania broni do rêki wrogom, którzy wykorzystaj¹ to celem zafa³szowania historii.
W interesuj¹cym artykule Pistohlkorsa znalaz³ siê — obok kilku drobnych pomy³ek
(np. na s. 13 wywodzi on prof. Mariana Biskupa z Uniwersytetu Toruñskiego, zamiast
z tamtejszej placówki PAN) — powa¿niejszy b³¹d (s. 12): wprawdzie istotnie Polskê
przedwojenn¹ zamieszkiwa³y bardzo liczne mniejszoœci, ale nigdy nie stanowi³y one
wiêkszoœci spo³eczeñstwa25. Na miejscu Pistohlkorsa doda³bym te¿, ¿e pierwsze (1939 r.)
i trzecie (1954 r.) wydanie historii krajów ba³tyckich R. Wittrama dzieli morze poprawek
i ró¿nic terminologicznych. Ich odzwierciedleniem jest ju¿ sama zmiana tytu³u z „Geschichte der baltischen Deutschen” na „Baltische Geschichte. Die Ostseelande Livland,
Estland, Kurland 1180–1918”.
Nastêpne dwa artyku³y omawianej ksi¹¿ki stanowi¹ autorskie streszczenia wiêkszych
rozpraw. Najpierw E. Oberländer (Geschichte Ostmitteleuropas — Selbstwert oder Funktion der deutschen Geschichte? Zur historischen Osteuropaforschung der 30er/40er Jahre,
s. 25–35) dokonuje udanej kondensacji przedstawionych ju¿ artyku³ów, co tym samym
zwalnia nas z ich omawiania, a nastêpnie Willi O b e r k r o m e (Aspekte der deutschsprachigen „Volksgeschichte”, s. 37–46) podsumowuje wyniki swojej interesuj¹cej ksi¹¿ki pt.
Volksgeschichte. Methodische Innovation und völkische Ideologisierung in der deutschen
Geschichtswissenschaft 1918–1945 (Göttingen 1993), której bli¿sze zaprezentowanie
chcia³bym przenieœæ do kolejnej czêœci naszego zbiorczego omówienia, i st¹d poœwiêcê jej
tutaj tylko kilka zdañ. Oberkrome skupi³ siê na trzech zagadnieniach: 1. Korzeniach,
pocz¹tkach oraz aksjomatach historiografii zorientowanej g³ównie na kwestie etniczne i narodowe; 2. Podstawach instytucjonalnych i organizacyjnych niemieckiej Volksgeschichte w okresie miêdzywojennym; oraz 3. Na jej metodologicznych preferencjach.
W zakoñczeniu wreszcie autor wyrazi³ w¹tpliwoœæ, czy niemiecka Volksgeschichte wzglêdnie Ostforschung, dziêki swemu uniwersalizmowi i swej interdyscyplinarnoœci, oznacza³a
istotnie — jak chcia³ m.in. Hermann Aubin — postêp metodologiczny i metodyczny
w ramach nauki historycznej, daj¹c z czasem podstawy pod nowoczesn¹ historiê spo³eczn¹. Jego zdaniem by³a ona zbyt ograniczona tematycznie (w zasadzie do problematyki
ch³opskiej) i zbyt upolityczniona (de facto zainteresowana nie tyle przesz³oœci¹, ile historycznym sankcjonowaniem zamierzeñ politycznych Republiki Weimarskiej i nastêpnie
III Rzeszy). Aczkolwiek jest to wniosek oryginalny, stoj¹cy w sprzecznoœci z doœæ powszechn¹ opini¹ na ten temat (równie¿ E. Oberländer podnosz¹c jednostronnoœæ Ostforschung, nie odmawia jej jednak roli zaczynu na drodze do nowoczesnej historii spo³ecznej,
25 Historia Polski w liczbach. LudnoϾ i terytorium, Warszawa 1994, s. 157 nn.; L. R. J o h n s o n, Central
Europe. Enemies, Neighbors, Friends, New York–Oxford 1996, s. 190.
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
465
por. jego Geschichte Ostmitteleuropas, s. 31 n.), wydaje siê on wysoce w¹tpliwy, raczej
uproszczony i jakby z góry powziêty.
Cenna, aczkolwiek momentami wrêcz trudna do czytania, jest rozprawa Hansa–
–Jürgena B ö m e l b u r g a dotycz¹ca Instytutu Europy Wschodniej we Wroc³awiu w latach 1930–1940 (Das Osteuropa–Institut in Breslau 1930–1940. Wissenschaft, Propaganda
und nationale Feindbilder in der Arbeit eines interdisziplinären Zentrums der Osteuropaforschung in Deutschland, s. 47–72). Wiadomo, ¿e by³ on dzieckiem traktatu pokojowego
w Brzeœciu, lecz klêska Niemiec spowodowa³a zmianê jego pierwotnych celów. Odt¹d mia³
siê zajmowaæ nie tyle Rosj¹ i dalekim europejskim Wschodem, ile ekonomi¹ i histori¹
krajów po³o¿onych na wschód od granic Niemiec i Austrii, wspomagaj¹c podjêcie na nowo
poprzerywanych przez wojnê i zmienion¹ sytuacjê geopolityczn¹ powi¹zañ gospodarczych, a tak¿e budowê „porozumienia miêdzy narodami” (Völkerverständigung). Instytut
podj¹³ intensywn¹ dzia³alnoœæ wydawnicz¹, szczególnej zaœ wagi nabra³a znana seria
„Bibliothek geschichtlicher Werke aus den Literaturen Osteuropas”, w ramach której
ukaza³y siê przek³ady dzie³ m.in. Karola Maleczyñskiego, Teodora Tyca, Zygmunta Wojciechowskiego i Dmitrija Jegorowa. By³y to, inaczej ni¿ „przeznaczone do u¿ytku s³u¿bowego” i dokonywane bez pozwolenia przek³ady berliñskiej „Publikationsstelle”, t³umaczenia autoryzowane i rozprowadzane poprzez sieæ ksiêgarsk¹, wobec czego wzbudzi³y
niepokój w œrodowiskach zwi¹zanych z Ostforschung. Zw³aszcza opublikowanie dwóch
tomów dzie³a Jegorowa o œredniowiecznej kolonizacji Meklemburgii wywo³a³o w Berlinie
przera¿enie i w konsekwencji likwidacjê serii, w ramach której przygotowywaæ miano
„antyniemieckie ksi¹¿ki”. T³umaczy Jegorowa oskar¿ono o kryptobolszewizm, a samo
dzie³o opatrzono „krytycznym dodatkiem” w postaci tomu III, który — zgodnie z zaleceniem Ministerstwa Spraw Wewnêtrznych — rozprowadzono darmowo wœród wszystkich
nabywców ksi¹¿ki26.
Po 1933 r. Osteuropa–Institut uleg³ daleko id¹cym przekszta³ceniom. Gestapo zmusi³o do ust¹pienia by³¹ dyrekcjê, a wielu pracowników, wœród nich samego Georga Ostrogorsky’ego, zwolniono z powodów rasistowskich. Kierownictwo nad placówk¹ obj¹³ przyby³y z Wiednia H. Uebersberger, co wprawdzie zapewni³o Instytutowi przetrwanie, lecz
w sensie naukowym zupe³nie przesta³ siê on liczyæ. W jeszcze gorsz¹ fazê wszed³ wroc³awski Instytut pod kierownictwem Hansa Kocha. W ramach centralnego rozdzia³u zadañ
MSW zleci³o mu „obronê” (Abwehrarbeit) przed tezami polskich instytutów zachodnich
(przez przeoczenie mowa jest tu o Ostinstitute, s. 62) w Katowicach, Poznaniu i Toruniu.
Wspó³praca z NSDAP sta³a siê regu³¹. Od wiosny 1939 r. Instytut wzi¹³ czynny udzia³
w propagandzie antypolskiej, która mia³a przygotowaæ spo³eczeñstwo niemieckie do nowej wojny. Ale — jak pisze Bömelburg — jej uprawianie nie by³o wynikiem przymusu, lecz
rezultatem samodzielnej decyzji poszczególnych badaczy (s. 67). Zw³aszcza w œwietle
takiego spostrze¿enia trudno jest czytaæ dalej o raportach W. Kuhna, którego rewan¿yzm
siêga³ dalej ni¿ granice z 1914 r. (s. 64), czy o rasistowskich uwagach Gottholda Rhode
(s. 69 nn.), skierowanych g³ównie przeciw Bia³orusinom. Bömelburg podnosi przy okazji
26 H. W i t t e, Jegorovs Kolonisation Mecklenburgs im 13. Jahrhundert. Ein kritisches Nachwort, Breslau 1932,
ss. XII + 233. Bömelburg podkreœla przy tym, ¿e odpowiedŸ zosta³a sfinansowana przez niemieckie Ministerstwo
Spraw Wewnêtrznych, zaœ Witte otrzyma³ honorarium w wysokoœci równej niemal kosztom produkcji ksi¹¿ki.
466
JAN M. PISKORSKI
znan¹ nam ju¿ prawid³owoœæ, ¿e stricte naukowe prace Rhodego by³y raczej rzetelne i spokojne w tonie, przede wszystkim tam, gdzie bazowa³ on na Ÿród³ach. ble zaczyna³o byæ,
kiedy dochodzi³ do ocen uogólniaj¹cych, a jeszcze gorzej w publicystyce z lat 1939–194227.
Najgorsze jednak, ¿e w swoich pismach wymienia³ z nazwiska polskich „pod¿egaczy”
antyniemieckich, zw³aszcza ksiê¿y. Zdaniem Bömelburga autor musia³ ju¿ w tym czasie
zdawaæ sobie sprawê, ¿e pisze im w ten sposób albo wyrok œmierci albo zsy³ki do obozu
koncentracyjnego (s. 70 i przyp. 71).
Artyku³ Hansa–Wernera R a u t e n b e r g a (Das historiographische Werk Kurt Lücks,
s. 95–107) jest ma³o udan¹ prób¹ rehabilitacji Kurta Lücka, historyka, literaturoznawcy
i etnografa niemieckiego z Wielkopolski28. Napisa³ on wprawdzie dwie wcale cenne (materia³owo!) prace o niemieckim wk³adzie w dzieje Polski29, Warszawa 1982, s. 384 nn.
Bibliografiê naukowych i publicystycznych prac Lücka zawiera wspomnienie poœmiertne
pióra W. K o h t e na ³amach „Deutsche Wissenschaftliche Zeitschrift im Wartheland” 3,
1942, z. 5/6, s. 329–339. i zw³aszcza o polskim obrazie Niemca30, ale ogólna ich wymowa
jest jednoznacznie nacjonalistyczna, a i ¿ycie ich autora, który zgin¹³ na froncie wschodnim w randze oficera SS, nie mo¿e byæ przyk³adem dzia³ania na rzecz pojednania31. Jak
zrozumieæ mo¿na, a nawet trzeba, walkê Lücka o prawa Niemców polskich do równouprawnienia, do wspó³decydowania o losach odrodzonego kraju, w którym i jemu i innym
Niemcom — niew¹tpliwie wbrew ich woli — przysz³o ¿yæ, tak nie sposób ani poj¹æ ani
zaakceptowaæ formy dzia³ania, wybranej dla osi¹gniêcia celu. Jego prace, którymi rzekomo chcia³ siê przyczyniæ do „pojednania polsko–niemieckiego”, s¹ de facto przesi¹kniête
na wskroœ aroganckim nacjonalizmem i niemieck¹ megalomani¹. Lück by³ autentycznie
i bez reszty przekonany, ¿e Polacy wszelki postêp zawdziêczaj¹ Niemcom, wobec czego
27 Opublikowany w 1981 r. wykaz publikacji G. Rhodego (Ostmitteleuropa. Berichte und Forschungen, hrsg.
von U. H a u s t e i n, G. W. S t r o b e l i G. W a g n e r, Stuttgart 1981, s. 519–543) nie zawiera jego prac
publicystycznych z tamtych lat.
28 Cf. M. B u r l e i g h, Ethics and Extermination. Reflections on Nazi Genocide, Cambridge 1997, s. 29.
29 K. L ü c k, Deutsche Aufbaukräfte in der Entwicklung Polens, Plauen im Vogtland 1934. Cf. obszern¹ rec.
K. T y m i e n i e c k i e g o, Niemcy w Polsce, „Roczniki Historyczne” 12, 1936, s. 198–276, a tak¿e uwagi H. O l s z e w s k i e g o, Nauka historii w upadku. Studium o historiografii i ideologii historycznej w imperialistycznych
Niemczech
30 K. L ü c k, Der Mythos vom Deutschen in der polnischen Volksüberlieferung und Literatur, Posen 1938 oraz
Leipzig 1943, wyd. 2 uzupe³nione. Cf. T. S z a r o t a, „Pole”, „Polen” i „polnisch” w s³ownikach niemieckich
dialektów i zbiorach przys³ów, „Sobótka” 1986, z. 2, s. 232, a tak¿e B. P i o t r o w s k i, O Polskê nad Odr¹
i Ba³tykiem. Myœl zachodnia i badania niemcoznawcze Uniwersytetu Poznañskiego (1919–1939), Poznañ 1987,
s. 280 n.; W. W r z e s i ñ s k i, S¹siad czy wróg? Ze studiów nad kszta³towaniem obrazu Niemca w Po lsce w latach
1795–1939, Wroc³aw 1992, s. 28. Racjê ma Bernard Piotrowski, ¿e dzia³alnoœæ polityczna i naukowa Lücka
wymaga³aby osobnej monografii. Rzecz w tym tylko, i¿ najprawdopodobniej nie zachowa³o siê nic z jego
spuœcizny.
31 L. M. B a r t e l s k i (Pieœñ niepodleg³a. Pisarze i wydarzenia 1939–1942, Kraków 1988, s. 74 n.) podaje, ¿e
K. Lück, „os³awiony polako¿erca”, mia³ sporz¹dziæ we wrzeœniu 1939 r. listê znanych osobistoœci wielkopolskich,
które mia³y zostaæ aresztowane po zajêciu jej przez Niemców. Podobno te¿ u³o¿y³ on listê wydawnictw polskich
przeznaczonych do konfiskaty. Sprostujmy przy okazji, ¿e Lück nie by³ dyrektorem poznañskiej „Deutsche
Bücherei”, któr¹ kierowa³ Alfred Lattermann. W³adys³aw K o z ³ o w s k i (Das Bild vom Deutschen im polnischen
Schriftum, [w:] Schuld und Verheissung deutsch–polnischer Nachbarschaft. Referate der Ostkirchentagung in
Hameln 7.–9. Oktober 1957, Ulm/Donau 1958, s. 27 i 40) nazywa Lücka badaczem bardzo sumiennym, rzetelnym,
a zarazem wielkim idealist¹.
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
467
powinni im na ka¿dym kroku okazywaæ wdziêcznoœæ. Wierzê Rautenbergowi, i¿ by³a to
bardzo interesuj¹ca i barwna postaæ, ale obawiam siê, ¿e pod pojêciem „pojednanie”
(Verständigung) K. Lück oraz H.–W. Rautenberg rozumieliby po prostu ca³kiem inne
rzeczy32.
Spora i ciekawie napisana rozprawa Bernharta J ä h n i g a (Deutsche und Balten im
historisch–geographischen Werk der Zwischenkriegszeit von Hans und Gertrud Mortensen,
s. 109–132) traktuje o kwestii osadnictwa ba³tyjskiego i niemieckiego w dzie³ach geografa
Hansa Mortensena i jego ¿ony, historyka, Gertrud. Autor najpierw omawia pracê habilitacyjn¹ Hansa Mortensena na temat geografii osadnictwa w Sambii, wydan¹ w 1923 r.,
a tak¿e jego ksi¹¿kê wprowadzaj¹c¹ w dzieje i krajoznawstwo Litwy z 1926 r., po czym
przechodzi do przedstawienia — pisanej pod kierunkiem Alberta Brackmanna — dysertacji Gertrud Mortensen–Heinrich, poœwiêconej sprawom osadniczym i etnicznym w pó³nocno–wschodnich Prusach, obronionej w 1921, a opublikowanej w 1927 r. Na koniec
wreszcie kreœli uwagi o wspólnym dziele ich ¿ycia pt. Die Besiedlung des nordöstlichen
Ostpreußens bis zum Beginn des 17. Jahrhunderts (t. I, Leipzig 1937; t. II, Leipzig 1938)33,
którego trzeci tom, dotycz¹cy kolonizacji litewskiej i kuryjskiej w Prusach, nie móg³ siê
ukazaæ z powodu sprzeciwu berliñskiej „Publikationsstelle”, mimo ¿e — jak podkreœla
autor — nie mo¿na mieæ w¹tpliwoœci, ¿e ich dzie³o mia³o wydŸwiêk jednoznacznie
narodowoniemiecki34. Szczególnie interesuj¹ce s¹ w tym kontekœcie informacje B. Jähniga
na temat przebiegu samych rozmów w PuSte w lutym 1938 r. Wygl¹da na to (i nie po raz
pierwszy), ¿e osob¹ najbardziej przekonan¹ o „politycznym niebezpieczeñstwie” prac
naukowych i zarazem najbardziej zaanga¿owan¹ w ich cenzurê by³ J. Papritz. Wspó³pracowa³ on œciœle z MSW, w pe³ni podzielaj¹c jego opiniê, ¿e ani sam badacz, ani sama nauka
nie mog¹ samodzielnie decydowaæ o politycznych konsekwencjach opublikowania takiej,
czy innej pracy.
Nastêpnych osiem artyku³ów, w wiêkszoœci krótkich, stanowi osobny blok, który
okreœliæ by mo¿na jednym s³owem jako ba³tycki. Sk³adaj¹ siê nañ dwa artyku³y wstêpne,
poœwiêcone generalnie kszta³towaniu siê ³otewskiej (Inesis F e l d m a n i s, Die lettische
Historiographie, s. 133–138) i estoñskiej (Rein H e l m e, Die estnische Historiographie,
s. 139–154) historiografii narodowej, trzy rozprawki na temat dzia³alnoœci naukowej
Reinharda Wittrama (Maris S k u j i n š, Aspekte der Rückwirkung interethnischer Beziehungen auf die Geschichtsschreibung bei Reinhard Wittram in den 1939er Jahren, s. 217–225;
32 Po raz pierwszy bodaj próbowa³ wzi¹æ Lücka w obronê Richard B r e y e r (Deutsche und europäische
Ostsiedlungsbewegung, jw. przyp. 7, s. 154), który go jeszcze dobrze zna³, podczas wspominanej kilkakrotnie
marburskiej konferencji w 1963 r., gdzie krytycznie o jego dziele wypowiedzia³ siê Walter Schlesinger. Cf. te¿
R. B r e y e r, Lück, Kurt, Volkstumsforscher, [w:] Ostdeutsche Gedenktage 1992. Persönlichkeiten und historische
Ereignisse, Bonn 1991, s. 50 nn. Nale¿y dodaæ tutaj, ¿e s³owo Verständigung by³o w okresie krótko przed wojn¹
i w pierwszych latach wojny wrêcz nadu¿ywane przez niemieckich historyków i innych badaczy zwi¹zanych
z „Ostforschung”. Tak¿e np. Karl K a s i s k e (Das Wesen der ostdeutschen Kolonisation, „Historische Zeitschrift”
164, 1941, s. 314) pisa³ w 1941 r. o „dalekoid¹cym porozumieniu” Niemiec z krajami Europy Wschodniej.
Problem w tym tylko, ¿e „porozumienie” nie mia³o byæ rezultatem kompromisu, lecz niemieckiego dyktatu, który
wszystkie pozosta³e pañstwa i narody niejako z natury mia³y przyj¹æ z nieukrywan¹ radoœci¹.
33 Cf. na ten temat ostatnio S. C. R o w e l l, The Lithuano–Prussian Forest Frontier, c. 1422–1600, [w:]
Frontier in Question. Eurasian Borderlands, 700–1700, ed. by D. P o w e r i N. S t a n d e n, London 1999,
s. 182–208.
34 Cf. tak¿e M. B u r l e i g h, Ethics and Extermination, s. 28.
468
JAN M. PISKORSKI
Mart K i v i m ä e, Reinhard Wittram als Geschichtsdenker, s. 227–243) oraz Georga von
Raucha (Michael G a r l e f f, Georg von Rauch über die interethnischen Beziehungen in der
baltischen Region. Zu seiner Geschichtsschreibung der Jahre 1935 bis 1943, s. 197–215),
artyku³ poœwiêcony wybitnemu lewicowemu historykowi estoñskiemu Hansowi Kruusowi
(Sirje i Jüri K i v i m ä e, Hans Kruus und die deutsch–estnische Kontroverse, s. 155–170),
wreszcie krótki przegl¹d rozwoju badañ nad stosunkami etnicznymi w Inflantach (Heinz
v o n z u r M ü h l e n, Deutsch und Undeutsch als historiographisches Problem, s. 185–
–195)35 i artyku³ o zjeŸdzie niemieckich historyków z £otwy i Estonii w Tallinnie w 1933 r.
(Indrek J ü r j o, Die Versammlung deutscher Historiker in Reval/Tallinn am 10. und 11. April
1933. Ergebnis und Wirkung, s. 171–183).
Inesis Feldmanis koncentruje siê tak naprawdê na jednym, zupe³nie u nas nie znanym, a bardzo interesuj¹cym zagadnieniu, mianowicie na znaczeniu, jakie przywi¹zywa³
do historii prezydent £otwy Karlis Ulmanis po zamachu majowym 1935 r. Traktowa³ on
historiografiê jednoznacznie jako naukê u¿yteczn¹36, której zadaniem by³a legitymizacja
powstania pañstwa ³otewskiego i skuteczna praca nad kszta³towaniem nowej œwiadomoœci
narodowej £otyszy. Ranga zawodu historyka szybko wiêc wzros³a. Historycy uzyskali
zupe³nie nowe mo¿liwoœci badawcze (m.in. powo³ano Instytut Badañ nad Histori¹ £otwy
jako „centralny pañstwowy urz¹d naukowy”). Obowi¹zywa³a ich jednak sformu³owana
przez Ulmanisa zasada pisania w „duchu nacjonalizmu i prawdy”, przy czym — rzecz jasna
— ca³y impet m³odego ³otewskiego nacjonalizmu kierowa³ siê przeciw Niemcom —
„Krzy¿akom”, którzy poprzez podbój Inflant w XII w. zaburzyli normaln¹ drogê rozwojow¹ £otyszy. W podsumowaniu autorka stwierdza, i¿ wprawdzie w latach trzydziestych
historiografia ³otewska sta³a siê instrumentem autorytarnego re¿imu, ale jednoczeœnie
trudno sobie bez jej wk³adu w podniesienie œwiadomoœci narodowej wyobraziæ przetrwanie nowego pañstwa.
35 H. v o n z u r M ü h l e n, który wespó³ z Paulem Johansenem wyda³ znan¹ rozprawê pt. Deutsch und
Undeutsch im mittelalterlichen und frühneuzeitlichen Reval, Köln 1973, podkreœli³ ju¿ na wstêpie swego krótkiego
artyku³u, ¿e z lat trzydziestych i czterdziestych XX w. niewiele mamy prac poœwiêconych wspó³¿yciu nap³ywowych kolonistów niemieckich, których Ÿród³a miejskie w Inflantach okreœlaj¹ jako Deutsche, z autochtonami
(£otyszami, Liwami i Estami), zwanymi przez te same Ÿród³a Undeutsche (warto przypomnieæ, ¿e termin ten nie
obejmowa³ ani Rosjan, ani Szwedów i Duñczyków, a tylko bardzo rzadko Finów i Litwinów). Zdaje mi siê, ¿e
autor upraszcza nieco zagadnienie, pisz¹c ¿e na tym polu rozwijano tylko rzetelne badania, w których nie
kierowano siê ujêciem nacjonalistycznym. Byæ mo¿e, choæ brak mi przekonania co do tego, dotyczy³o to
historiografii krajów ba³tyckich, ale na pewno nie owego szerszego nurtu, o którym wspomina von zur Mühlen
na s. 193 i nastêpnej. Starczy przypomnieæ w tym kontekœcie choæby tylko pracê Dory Grety H o p p, wydan¹
wprawdzie dopiero w 1954 r., ale powsta³¹ krótko przed II wojn¹ œwiatow¹ (Die Zunft und die Nichtdeutschen
im Osten, insbesondere in der Mark Brandenburg, Marburg 1954). Cf. do tego rec. H. L e s i ñ s k i e g o („Studia i Materia³y do Dziejów Wielkopolski i Pomorza” 4, 1958, z. 2, s. 388–395), B. W a c h o w i a k a („Przegl¹d
Zachodni” 13, 1957, nr 2, s. 322–326) i B. Z i e n t a r y (PH 50, 1959, s. 374–379). Odnoœnie tzw. paragrafu
wendyjskiego, którym zajmowa³a siê Hopp, zob. dziœ tak¿e W. S c h i c h, Braunschweig und die Ausbildung
des sogenannten Wendenparagraphen, „Jahrbuch für die Geschichte Mittel– und Ostdeutschlands” 35, 1986,
s. 221–233.
36 Wa¿ne w tym kontekœcie s¹ te¿: The Invention of Tradition, ed. by E. H o b s b a w m i T. R a n g e r,
Cambridge 1983 oraz E. H o b s b a w m, Nations and Nationalism since 1780. Programme, Myth, Reality, Cambridge 1990. Na podkreœlenie zas³uguje jednak fakt, i¿ historiê wykorzystywano ju¿ w czasach przednacjonalistycznych. Cf. N. G a l l e r a n o, History and the Public Use of History, [w:] Social Responsibility, s. 85 nn.
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
469
Inaczej, mimo wielu podobieñstw, wygl¹da³a sytuacja w Estonii, gdzie — wed³ug
Reina Helme — istnia³a o wiele wiêksza otwartoœæ na dyskusjê naukow¹, w tym i na
problemy Niemców ba³tyckich. Autor dzieli dzieje historiografii estoñskiej w latach 1930–
–1950 na trzy okresy: 1. Lata do 1940 r., kiedy historycy estoñscy pod¹¿ali z zasady œladem
„oficjalnych” koncepcji historiograficznych i kiedy bardzo wyraŸny by³ wp³yw sytuacji
politycznej Estonii na ich stanowisko; 2. Lata 1941–1944, gdy zarówno historiografia
estoñska w okupowanej Estonii, jak i emigracyjna historiografia ³otewska w ZSRR s³u¿y³y w³aœciwie tylko propagandzie ju¿ to antyrosyjskiej, ju¿ to antyniemieckiej; 3. Lata
1945–1950, kiedy historiografia estoñska poddana zosta³a, podobnie jak w ogóle Estonia
i £otwa, nieprawdopodobnemu wrêcz terrorowi, który trwa³ do 1953 r. (nawet wspieraj¹cy
ZSRR w czasach wojny H. Kruus znalaz³ siê wówczas w wiezieniu). Dopiero po œmierci
Stalina pojawi³y siê pierwsze zal¹¿ki liberalizacji, tak¿e w nauce, przy czym — jak podnosi
Helme — nauce estoñskiej uda³o siê nawet w najtrudniejszych czasach i kosztem wielu kompromisów zachowaæ pewn¹ niezale¿noœæ, pewn¹ estoñsk¹ specyfikê, zw³aszcza
w dziedzinie archeologii i etnografii. Podobnie jak w ³otewskiej, tak i w estoñskiej historiografii okresu miêdzywojennego dominowa³ motyw odwiecznych zmagañ estoñsko–niemieckich, co bodaj szczególnie odzwierciedli³o siê w pracach Hansa Kruusa, o czym
dok³adniej pisz¹ S. i J. Kivimäe. Obraz ten przejê³a historiografia radzieckiej Estonii, tyle
¿e teraz uzupe³niono go mitem o odwiecznym braterstwie rosyjsko–estoñskim, w którym
rola starszego brata przypad³a oczywiœcie Rosjanom.
Wspomniano ju¿, ¿e mimo zasadniczych podobieñstw w rozwoju historiografii estoñskiej i ³otewskiej po I wojnie œwiatowej, by³y te¿ miêdzy nimi ró¿nice. Na £otwie — jak
pisze I. Jürjo — mieliœmy do czynienia z totalnym bojkotem miejscowych Niemców i ich
historiografii. W Estonii mówiæ trzeba raczej o rezerwie wobec nich. Nie przypadkiem
zatem niemal wszystkie zjazdy niemieckich historyków £otwy i Estonii odbywa³y siê
w estoñskim Dorpacie. Ciekawe, ¿e i niemieccy historycy w Estonii odnosili siê do nowego
pañstwa o wiele bardziej przyjaŸnie ni¿ ich koledzy na £otwie. Zarówno Arved baron
Taube, jak i Georg von Rauch, którego dzia³alnoœæ naukow¹ i publicystyczn¹ w latach
1935–1943 przedstawia bli¿ej M. Garleff, starali siê byæ lojalni wobec nowego pañstwa
estoñskiego. Taube pisa³ wprost, ¿e w nowej sytuacji politycznej nale¿y ze zrozumieniem
przyj¹æ starania badaczy estoñskich o wydobycie historycznych zas³ug Estoñczyków. Od
drugiej strony domaga³ siê w zamian uznania miejscowych Niemców, na podstawie ich
zas³ug historycznych, za równie prawowitych obywateli nowych republik ba³tyckich. Von
Rauch relacjonuj¹c spotkanie historyków estoñskich i polskich w Dorpacie w 1937 r., do
którego badaczy niemieckich z Estonii nie dopuszczono, nawo³ywa³ do samokrytycyzmu
i zdwojenia wysi³ku badawczego. Nawet w swoich wypowiedziach z lat czterdziestych,
przesi¹kniêtych wyraŸn¹ tendencj¹ antyrosyjsk¹, a miejscami wrêcz nawet ideologi¹ narodowosocjalistyczn¹, nie zarzuci³ on stanowiska o trwa³oœci pañstwa estoñskiego. Zupe³nie inaczej postêpowali niemieccy historycy na £otwie. Reinhard Wittram, jak wykaza³a
M. Skujinš na podstawie jego artyku³ów dla „Baltische Monatshefte”, by³ wrogo nastawiony do nowych pañstw ba³tyckich. Wittram, którego nazwisko bardzo czêsto przewija
siê na ³amach omawianej ksi¹¿ki, ani nie zna³ ³otewskiego, ani nie uczestniczy³ w jakikolwiek sposób w ¿yciu kulturalnym i naukowym nowego pañstwa. Nie mog¹c siê pogodziæ
z now¹ rol¹ Niemców ba³tyckich jako nieuprzywilejowanej mniejszoœci w pañstwach narodowych £otyszy i Estoñczyków, szybko przeszed³ na pozycje nacjonalistyczne, a z czasem te¿ narodowosocjalistyczne. I wprawdzie z tak¹ opini¹ o Wittramie dyskutuje M. Ki-
470
JAN M. PISKORSKI
vimäe, lecz jest to polemika raczej ma³o przekonywaj¹ca, bowiem zajmuje siê on g³ównie
jego powojenn¹ myœl¹ historiozoficzn¹, a — jak pisaliœmy wy¿ej w omówieniu artyku³u
G. von Pistohlkorsa — w ¿yciu naukowym Wittrama wyró¿niæ mo¿na dwie bardzo wyraŸne
i w znacznej mierze przeciwstawne fazy37.
Daleko poza problematykê zasygnalizowan¹ w tytule pracy zbiorowej pod redakcj¹
M. Garleffa wychodz¹ artyku³y Mariana B i s k u p a o polskiej historiografii Zakonu
Krzy¿ackiego (Die polnische Geschichtsschreibung zum Deutschen Orden, s. 73–94) i zw³aszcza Edwarda C. T h a d e n a na temat roli historyzmu radzieckiego w legitymizacji
sowietyzacji krajów opanowanych przez ZSRR miêdzy 1939 a 1945 r. (Der sowjetische
Historismus und Ostmitteleuropa nach 1939, s. 245–258). M. Biskup rozpoczyna stwierdzeniem, ¿e a¿ po 1918 r. Krzy¿acy nie cieszyli siê wiêkszym zainteresowaniem nauki polskiej,
a Polacy znali ich przede wszystkim z literatury piêknej i sztuki. Szczególnej wagi przesz³oœæ Zakonu nabra³a dopiero wobec niemieckiej propagandy tzw. antykorytarzowej
w okresie miêdzywojennym, co wywo³a³o koniecznoœæ odpowiedzi ze strony nauki polskiej38. Nastêpnie autor przedstawia najwa¿niejsze œrodowiska naukowe, poœwiêcaj¹ce
wiêcej uwagi sprawom historii Prus (Poznañ, Wilno, Toruñ), oraz sylwetki i dorobek
najwa¿niejszych badaczy (K. Tymienieckiego, T. Tyca, K. Górskiego, S. Zaj¹czkowskiego,
H. £owmiañskiego, L. Koczego i in.). E. C. Thaden podzieli³ swoje wyst¹pienie na dwie
czêœci. W pierwszej omawia rolê historyzmu w historiografii radzieckiej na przyk³adzie wyst¹pieñ na III niemiecko–radzieckiej konferencji historyków w Monachium w 1978 r. W czêœci
drugiej stara siê pokazaæ jego zastosowanie w praktyce na przyk³adzie Polski i Ukrainy.
W podsumowaniu podkreœli³bym zalety ksi¹¿ki Zwischen Konfrontation und Kompromis pod redakcj¹ M. Garleffa, choæ niew¹tpliwie jest ona doœæ nierówna (ale to ju¿ chyba
specyfika gatunku). Zastanawiaæ mo¿e tylko tytu³, doœæ ma³o adekwatny do treœci. Jak
bowiem pokazuj¹ niemal wszystkie artyku³y omawianego tomu by³ to jednak czas konfrontacji, a nie kompromisu.
Ksi¹¿ka Jörga H a c k m a n n a poœwiêcona historiografii Prus Wschodnich i Zachodnich jest ostatni¹ prac¹, któr¹ chcia³bym omówiæ w tym miejscu. Jest to nieco zmieniona
wersja dysertacji powsta³ej na seminarium Klausa Zernacka w Wolnym Uniwersytecie
Berliñskim. Autora mieliœmy zreszt¹ mo¿liwoœæ ju¿ poznaæ z kilku innych artyku³ów, które
jakby uzupe³niaj¹ tê ksi¹¿kê. Chodzi tu o: „Der Kampf um die Weichsel”. Die deutsche
Ostforschung in Danzig von 1918–1945 („Zapiski Historyczne” 58, 1993, s. 37–58), Gerarda
Labudy koncepcjê historii Pomorza („Przegl¹d Zachodniopomorski” 38, 1994, z. 2, s. 7–36;
rozprawa ta ukaza³a siê wpierw w wersji niemieckiej na ³amach „Jahrbuch für die Geschichte Mittel– und Ostdeutschlands” 41, 1993, s. 109–134), Königsberg in der deutschen
Geschichtswissenschaft nach 1945 („Nordost–Archiv” N. F. 3, 1994, s. 469–493) oraz „An
37 Szkoda nota bene, ¿e organizatorzy nie wpadli na pomys³ uzupe³nienia ¿yciorysu R. Wittrama o jego
dzia³alnoœæ na „Reichsuniversität Posen”, co — jak s¹dzê — nie by³oby szczególnie trudne.
38 Nota bene jest to opinia — w mym odczuciu — zbyt daleko id¹ca. Jak na miarê si³ polskiej historiografii
XIX i pocz¹tków XX w. oraz geograficzne rozmieszczenie jej g³ównych oœrodków nie by³o to wcale zainteresowanie a¿ tak ma³e, choæ jasne, ¿e dopiero sprawa „korytarza” i nastêpnie II wojna œwiatowa wywo³a³y prawdziw¹
eksplozjê badañ nad Krzy¿akami i w ogóle Prusami. Osobiœcie szybciej podpisa³bym siê pod wczeœniejsz¹
konstatacj¹ M. B i s k u p a (Rola Zakonu Krzy¿ackiego w wiekach XIII–XVI, [w:] Stosunki polsko–niemieckie
w historiografii, s. 326), ¿e „od drugiej po³owy XIX stulecia [historiografia polska — JMP] rozpoczê³a intensywniejsze badania nad problemami krzy¿ackimi”.
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
471
einem neuen Anfang der Ostforschung”. Bruch und K ontinuität in der ostdeutschen Landeshistorie nach dem Zweiten Weltkrieg („Westfälische Forschungen” 46, 1996, s. 232–258).
Wszystkie te prace zas³uguj¹ na wzmiankê, poniewa¿ Hackmann nale¿y do tych historyków stosunków polsko–niemieckich, których nie mo¿na nie czytaæ. Ka¿da z nich przynosi
bowiem mnóstwo nowego materia³u, tak¿e archiwalnego, ka¿da zmusza do przemyœlenia
dotychczasowych pogl¹dów i czêstokroæ tak¿e do ich rewizji.
Oprócz przedmowy, wykazu skrótów, bibliografii (z natury rzeczy bardzo bogatej),
indeksu nazwisk i streszczenia w jêzyku polskim (mo¿e niezbyt piêknego, ale chyba najzupe³niej zrozumia³ego) ksi¹¿ka J. Hackmanna obejmuje d³u¿szy wstêp i zakoñczenie
oraz piêæ rozdzia³ów. We wstêpie Autor kreœli uwagi o celach pracy, rozwoju historii
regionalej (Landesgeschichte) w Niemczech39 i w Polsce, wreszcie przedstawia w skrócie
stan badañ. Z kolei zakoñczenie poœwiêcone zosta³o perspektywom badañ nad histori¹
Prus Wschodnich i Zachodnich.
W rozdziale pierwszym (s. 27–55) Hackmann szkicuje g³ówne linie rozwoju historiografii Prus Wschodnich i Zachodnich w okresie do pierwszego rozbioru Polski, kiedy —
jak pisze — ludnoœæ zamieszkuj¹ca te ziemie myœla³a jeszcze raczej w kategoriach regionu,
nie patrz¹c na ich przesz³oœæ przez pryzmat wspó³czesnych kontrowersji narodowoœciowych. Autor dzieli ten rozdzia³ — w sposób raczej nie do koñca przemyœlany i jakby wbrew
epoce, i wbrew swoim w³asnym wywodom — na dwie czêœci: bardziej szczegó³ow¹ niemieck¹, gdzie znaleŸli siê miêdzy innymi i chyba niezupe³nie s³usznie Krzysztof Hartknoch
i Gotfryd Lengnich, których Hackmann sam okreœla przecie¿ jako „deutschsprachige
Bewohner Preußens und Bürger der Rzeczpospolita”, oraz doœæ pobie¿n¹ czêœæ polsk¹,
gdzie omawia on krótko pogl¹dy Jana D³ugosza, Adama Naruszewicza i Joachima Lelewela. Z punktu widzenia kszta³towania siê regionalnego spojrzenia na dzieje Prus
Wschodnich i Zachodnich40 nie mia³y one bowiem tak wielkiego znaczenia.
W rozdziale drugim (s. 57–93) autor zaj¹³ siê reakcj¹ historyków i pisarzy niemieckich (g³ównie Ludwiga von Baczko, Augusta von Kotzebue, Johannesa Voigta, Friedricha
39 Cf. ostatnio szerzej na ten temat Landesgeschichte in Deutschland. Bestandsaufnahme — Analyse — Perspektiven, hrsg. von W. B u c h h o l z, Padeborn 1998. Z polskiego punktu widzenia szczególnie bodaj interesuj¹cy jest artyku³ Márty Fata na temat podobieñstw i ró¿nic pomiêdzy niemieck¹ Landesgeschichte a wêgiersk¹
historiografi¹ lokaln¹, czyli zapewne nasz¹ regionaln¹ albo mo¿e prowincjonaln¹.
40 Problematyce œwiadomoœci regionalnej, w tym i — rzecz jasna — historycznej, w Prusach Królewskich
w latach 1466–1772 poœwiêca ostatnio wiele uwagi Karin F r i e d r i c h, uzdolniona badaczka rodem z Monachium, waszyngtoñska uczennica A. S. Kamiñskiego, wyk³adaj¹ca obecnie w londyñskiej School of Slavonic and
East European Studies. Friedrich uda³o siê bez w¹tpienia przekroczyæ w¹skie ramy myœlenia w kategoriach
narodowych i przywróciæ wieloetniczny charakter Prus Królewskich w pañstwie polsko–litewskim XV–XVIII w.
Cf. jej Politisches Landesbewußtsein und seine Trägerschichten im Königlichen Preußen, „Nordost–Archiv. Zeitschrift für Regionalgeschichte” N. F. 6, 1997, z. 2, s. 541–564; eadem, Facing Both Ways. New Works on Prussia
an Polish–Prussian Relations, „German History” 15, 1997, nr 2, s. 256–267; eadem, Cives Patriae: ‘German’
Burghers in the Polish–Lithuanian Commonwealth, [w:] The German Lands and Eastern Europe, ed. by R. B a r t l e t t i K. S c h ö n w ä l d e r, London 1998, s. 48–71; eadem, The Urban Enlightenment in Eighteenth–Century
Royal Prussia, [w:] Eighteenth–Century Research. Universal Reason and National Culture during the Enlightenment,
Paris 1999, s. 11–29; wreszcie przede wszystkim eadem, The Other Prussia, Cambridge University Press (w druku,
zapewne 2000; Autorce dziêkujê za udostêpnienie korekty). Bardzo wa¿ny w tym kontekœcie równie¿ artyku³
Michaela G. M ü l l e r a, Städtische Gesellschaft und territoriale Identität im Königlichen Preußen um 1600 . Zur
Frage der Entstehung deutscher Minderheiten in Ostmitteleuropa, „Nordost–Archiv. Zeitschrift für Regionalgeschichte” 6, 1997, z. 2, s. 565–584.
472
JAN M. PISKORSKI
Wilhelma Schuberta) na pierwszy rozbiór Polski, a tak¿e pocz¹tkami polsko–niemieckich
kontrowersji odnoœnie dziejów Prus Wschodnich i Zachodnich w kontekœcie stosunków
polsko–niemieckich w ogóle. Wychodzi on tu od znanej polemiki pomiêdzy Ewaldem von
Hertzbergiem a Feliksem £oyk¹ na temat praw Prus do zabranego Polsce w 1772 r.
Pomorza. Autor wskazuje, ¿e jego aneksja wywo³a³a u historyków pruskich potrzebê
legitymizacji tego niebywa³ego czynu, przy czym na czo³o wysunê³y siê argumenty o charakterze prawno–historycznym i kulturalnym. W ten sposób przesz³oœæ regionu uleg³a
nacjonalizacji. Dziejopisów pruskich interesowa³y odt¹d jedynie niemieckie dzieje Prus
Królewskich i Ksi¹¿êcych, zaœ elementów wi¹¿¹cych je z Polsk¹ programowo nie dostrzegano. Na pierwsz¹ po³owê XIX w. datuje Hackmann pocz¹tki polskiej historiografii
regionu, widz¹c jej prekursora w Dominiku Szulcu. Jak spostrzegli ju¿ wspó³czeœni recenzenci polscy, pos³ugiwa³ siê on t¹ sam¹ broni¹, co historycy niemieccy, polonizuj¹c z kolei
przesz³oœæ Pomorza, które — jego zdaniem — rozci¹ga³o siê pierwotnie a¿ po Daniê
i Westfaliê. Jego s³owiañscy mieszkañcy mieli byæ tutaj autochtonami i mieli mówiæ po
polsku. Hackmann stwierdza atoli, ¿e dzia³alnoœæ pisarska Dominika Szulca zajmuje doœæ
wyj¹tkowe stanowisko na tle ówczesnej historiografii polskiej i nie od razu znalaz³a
kontynuatorów.
W rozdziale trzecim (s. 95–167) autor zaj¹³ siê proniemieck¹ i propolsk¹ historiografi¹ regionaln¹ miêdzy po³ow¹ XIX w. i I wojn¹ œwiatow¹. Pisze, ¿e dokonuj¹ce siê w tym
czasie zjednoczenie Niemiec spowodowa³o jeszcze silniejsze upolitycznienie historii Prus
Wschodnich i Zachodnich, czego najlepszym bodaj przyk³adem s¹ pisma Heinricha von
Treitschke, znanego historyka, „najwiêkszego demagoga wœród historyków pruskich”
i jeszcze bardziej „¿arliwego agitatora”, którego prace trafia³y niemal pod strzechê, siej¹c
— niestety — nienawiœæ narodow¹41. Tego samego okresu siêgaj¹ jednak pocz¹tki badañ
regionalnych sensu stricto. Historycy tacy jak Gustav Aubin czy Christian Krollmann
zupe³nie dobrze poruszali siê na gruncie badañ interdyscyplinarnych i nie zmierzali,
w ka¿dym razie nie bezpoœrednio, do celów politycznych. Z kolei przedstawiciele ówczesnej polskiej regionalnej historiografii Prus, jak Wojciech Kêtrzyñski i Stanis³aw Kujot,
nawi¹zali do pogl¹dów zapomnianego przez wiele dziesiêcioleci D. Szulca. Ich prace
Hackmann uznaje za pewnego rodzaju protest przeciw pruskiej polityce germanizacyjnej.
Dwa ostatnie rozdzia³y omawianej ksi¹¿ki s¹ najd³u¿sze, ale i — jak mniemam —
najbardziej interesuj¹ce. W pierwszym z nich (a czwartym w ogólnej kolejnoœci, s. 169–
–256) Hackmann zajmuje siê narodzinami niemieckiej Ostforschung oraz polskiej myœli
zachodniej. Autor wyra¿a przekonanie, ¿e niemieckie badania wschodnie by³y o wiele wyraŸniej upolitycznione ni¿ wspó³czesna im polska historiografia ziem zachodnich (s. 256).
41 Pierwsze z tych okreœleñ wysz³o spod pióra Thomasa Stamm–Kuhlmanna, drugie Hansa Prutza. Cf.
J. M. P i s k o r s k i, O legendzie dynastycznej Hohenzollernów, „Roczniki Historyczne” 62, 1996, s. 132. Niezwykle
wa¿na i z polskiego punktu widzenia (cf. uwagi M. B i s k u p a i J. T o p o l s k i e g o, [w:] Stosunki polsko–niemieckie w historiografii, cz. I, red. J. K r a s u s k i, G. L a b u d a, A. W. W a l c z a k, Poznañ 1974, wg indeksu,
g³. s. 336 n., 448 nn.) twórczoœæ Treitschkego nie doczeka³a siê wci¹¿ jeszcze gruntownego opracowania.
Jedyne wiêksze, a zarazem krytyczne studium istnieje w jêzyku angielskim: A. D o r p a l e n, Heinrich von
Treitschke, New Haven 1957. Cf. te¿ G. I g g e r s, Heinrich von Treitschke, [w:] Deutsche Historiker, hrsg. von
H.–U. W e h l e r, t. II, Göttingen 1971, s. 66–80. Ostatnio U. Langer opublikowa³ biografiê polityczn¹ pt.
Heinrich von Treitschke. Politische Biographie eines deutschen Nationalisten, Düsseldorf 1998. Niestety nie jest mi
bli¿ej znana monografia C. A. Pufkusa, Heinrich von Treitschke. Een studie over politieke apriorismen in de
geschiedschrijving, Assen 1944.
Z BADAÑ NAD HISTORIOGRAFI¥ EUROPY ŒRODKOWEJ I WSCHODNIEJ
473
I aczkolwiek brak mi ca³kowitej pewnoœci co do prawdziwoœci takiej konstatacji, to przecie¿
nie ulega najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e badacze zwi¹zani z niemieck¹ Ostforschung byli
zdecydowanie bardziej agresywni ni¿ reprezentanci polskiej myœli zachodniej i by³o ich —
w proporcji do ogó³u uczonych — zdecydowanie wiêcej. Co wiêcej, to oni byli z zasady
stron¹ atakuj¹c¹, podczas gdy uczeni polscy raczej bronili status quo. Z natury rzeczy wiêc
i w ich pracach, zw³aszcza tych o charakterze bardziej popularnym i publicystycznym, tony
agresywne pobrzmiewaj¹ wcale nie rzadko. Rzecz w tym jednak, ¿e niekiedy przybieraj¹
one wymowê jednoczeœnie antyniemieck¹, antydemokratyczn¹ i antysemick¹42.
W rozdziale ostatnim (s. 257–348) Hackmann zg³êbia spory pomiêdzy reprezentantami niemieckiej Ostforschung i polskiej myœli zachodniej, a nastêpnie omawia trudn¹,
powojenn¹ drogê „od konfrontacji do kooperacji”. W nawi¹zaniu do swego promotora,
Hackmann pisze o „polonizacji” regionalnej historiografii dawnych Niemiec Wschodnich,
w tym Prus Wschodnich oraz Zachodnich, których dziejami paraj¹ siê w coraz wiêkszej
mierze historycy polscy, podczas gdy historiografia niemiecka, zapewne wskutek „odciêcia” od terenu i czêœciowo od Ÿróde³, przejawia zasadniczo coraz mniejsze zainteresowanie
ich przesz³oœci¹ (podkreœli³bym jednak, mocniej ni¿ K. Zernack i mocniej ni¿ J. Hackmann, narastajac¹ ostatnio falê zainteresowania przesz³oœci¹ historycznych Niemiec
Wschodnich, i to bynajmniej nie tylko wœród ziomków, lecz tak¿e studentów i m³odzie¿y
niemieckiej; wspomniana zaœ „polonizacja” stanowi pewnego rodzaju historyczn¹ koniecznoœæ i równie¿ Polacy musz¹ mówiæ o „lituanizacji” historiografii Litwy Œrodkowej,
czy „ukrainizacji” historiografii Galicji Wschodniej). Ten obszerny rozdzia³ rozpoczyna
Hackmann od przedstawienia i oceny polskich badañ zachodnich w okresie po II wojnie
œwiatowej. Autor odnotowuje powstanie Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Jego za³o¿yciel i póŸniejszy patron — Zygmunt Wojciechowski, podobnie jak wczeœniej wielu badaczy
niemieckich, postulowa³ œwiadom¹ jednostronnoœæ badañ historycznych, które mia³y siê
koncentrowaæ na polskich losach ziem zachodnich i pó³nocnych, i nie mia³y d¹¿yæ do
obiektywizmu. Ale jednoczeœnie odnotowa³ Hackmann ostrze¿enie Jana Rutkowskiego,
który przestrzega³ przed powtórzeniem niemieckiego b³êdu jednostronnoœci w badaniach
nad przesz³oœci¹ pogranicza polsko–niemieckiego.
W „polskiej” czêœci ostatniego rozdzia³u Hackmann zajmuje siê powstaniem koncepcji tzw. Wielkiego Pomorza, rozwiniêtej po 1945 r. przez Gerarda Labudê, bez w¹tpienia
w nawi¹zaniu do cytowanej wy¿ej pracy Józefa Kisielewskiego43. Podkreœli³bym, w tym
kontekœcie nieco mocniej, ¿e koncepcja „Wielkiego Pomorza” w³aœciwie nigdy i nigdzie
poza Polsk¹ Zachodni¹ siê nie przyjê³a. Odrzucono j¹ w œrodowisku naukowym Warszawy,
zw³aszcza piórem Benedykta Z i e n t a r y, a i gdzie indziej mia³a swoich przeciwników, by
42 Zob. w zwi¹zku z tym J. M. P i s k o r s k i, Przeciw nacjonalizmowi w badaniach naukowych nad przesz³oœci¹ stosunków polsko–niemieckich, PH 81, 1990, z. 1/2, s. 319–324 oraz ten¿e, Tysi¹c lat granicy polsko–niemieckiej, PH 83, 1992, s. 597–615 i tu g³ównie s. 598 n.; a tak¿e prace wymienione w przyp. 3. Nale¿y podkreœliæ, ¿e
ogromna wiêkszoœæ badaczy polskich reprezentuj¹cych tzw. polsk¹ myœl¹ zachodni¹ zwi¹zana by³a z endecj¹ b¹dŸ
mia³a (albo ma) endecki rodowód. Cf. w zwi¹zku z tym W. M i c h, Obcy w polskim domu. Nacjonalistyczne
koncepcje rozwi¹zania problemu mniejszoœci narodowych 1918–1939, Lublin 1994 oraz O. B e r g m a n n, Narodowa Demokracja wobec problematyki ¿ydowskiej w latach 1918–1929, Poznañ 1998.
43 J. K i s i e l e w s k i, Ziemia gromadzi prochy, np. s. 403. Inna sprawa, ¿e m³ody Gerard Labuda, jeszcze
jako student nale¿a³ do najaktywniejszych konsultantów dzie³a Kisielewskiego, wobec czego w równym stopniu
mog³a to byæ ich wspólna idea.
474
JAN M. PISKORSKI
przypomnieæ Kazimierza J a s i ñ s k i e g o. Czêœæ „niemiecka” ostatniego rozdzia³u traktuje o tzw. nowych pocz¹tkach Ostforschung w RFN, czemu poœwiêca autor wiêcej miejsca
na ³amach Westfälische Forschungen. Wreszcie na zakoñczenie szkicuje Hackmann
trudn¹ drogê „od konfrontacji do kooperacji” w badaniach nad stosunkami polsko–niemieckimi, przy czym — wbrew krytyce, wpierw g³ównie w Niemczech, a dopiero potem
w Polsce — przypisuje on wielkie znaczenie Polsko–Niemieckiej Komisji Podrêcznikowej.
Równie¿ moim zdaniem nie sposób zanegowaæ pionierskiej roli Komisji w latach siedemdziesi¹tych, na co najlepszym dowodem s¹ obecne problemy w porozumieniu historyków
niemieckich z badaczami z innych krajów regionu, g³ównie Czech, podczas gdy my mamy
ju¿ ten etap dawno za sob¹. Czego brak w tym ostatnim rozdziale to szerszych porównañ
(np. z sytuacj¹ w ZSRR, gdzie bardzo intensywnie zajmowano siê niemieck¹ Ostforschung44) oraz jakichkolwiek informacji o sytuacji w nauce NRD, choæ s¹ to raczej bardziej
postulaty badawcze, ni¿ zarzuty. Summa summarum praca Jörga Hackmanna stanowi
modelowy wrêcz przyk³ad, jak powinna wygl¹daæ monografia historiograficzna jakiegoœ
regionu historycznego i tylko ¿yczyæ by sobie nale¿a³o, aby autor znalaz³ naœladowców,
przede wszystkim na Œl¹sku i na Pomorzu Zachodnim45, ale i w Wielkopolsce.
Fakt, ¿e jest to pierwsza czêœæ wiêkszej ca³oœci, zwalnia mnie — jak s¹dzê —
z obowi¹zku pisania podsumowania, zw³aszcza ¿e mog³oby to doprowadziæ do wyci¹gniêcia wniosków przedwczesnych. Skonstatujmy zatem tylko sprawê najbardziej podstawow¹,
¿e mianowicie we wspó³czesnej historiografii na temat niemieckiej Ostforschung zaznaczaj¹ siê trzy doœæ wyraŸne nurty: 1. Coraz s³abszy tradycyjny; 2. Par excellence naukowy,
który krytycznie, acz z w³aœciwym nauce dystansem, podchodzi do opisywanej rzeczywistoœci; wreszcie 3. Nurt, który mo¿na by nazwaæ oskar¿ycielskim: równie, albo jeszcze
bardziej krytyczny, ale zarazem jakby bardziej dziennikarski, pozbawiony nawet nuty
sceptycyzmu.
44 A. S. Mylnikow, Wostocznoewropejskije issledowanija w uniwiersitetach FRG: organizacija i probliematyka,
[w:] S³awianowiedienije i ba³kanistika w zarubie¿nych stranach, Moskwa 1983, s. 66–124.
45 Równoczeœnie z Hackmannem opublikowa³ swój doktorat, pisany u Rodericha Schmidta w Marburgu,
Rembert U n t e r s t e l l, Klio in Pommern. Die Geschichte der pommerschen Historiographie 1815–1945, Köln
1996. Jednak obu tych prac nie sposób porównaæ. Hackmann panuje doskonale nad literatur¹ polsk¹ i niemieck¹,
Unterstell nie zna polskiego, co w sposób oczywisty wp³ywa na poziom jego pracy. Marburskie seminarium
Schmidta to bodaj ju¿ jedno z ostatnich miejsc w Niemczech, gdzie mo¿na przygotowaæ dysertacjê o szeroko
rozumianym pograniczu polsko–niemieckim bez koniecznoœci zaznajomienia siê z literatur¹ obu stron (cf. te¿
do tego krótkie omówienia pióra E. Mühle na ³amach „Zeitschriftu für Ostmitteleuropa–Forschung” 46, 1997,
s. 465 n. oraz J. H a c k m a n n a na ³amach „Nordost–Archiv. Zeitschrift für Regionalgeschichte” 6, 1997, z. 2,
s. 819–821). Korzystaj¹c z okazji chcia³bym sprostowaæ informacjê, ¿e polskie streszczenie do ww. ksi¹¿ki wysz³o
spod mojego pióra (s. 280). Owszem, na proœbê autora przekaza³em jego streszczenie polskiemu germaniœcie
i historykowi, lecz nastêpnie jego t³umacznie tak mocno skorygowa³em, ¿e postanowiliœmy nie umieszczaæ pod
nim ¿adnego nazwiska. R. Unterstell dopisa³ je niestety bez pytania o zgodê, za co nale¿a³oby przeprosiæ
w³aœciwego t³umacza.
R
E
C
E
N
Z
J
E
Ireneusz M i l e w s k i, Pieni¹dz w greckiej literaturze patrystycznej IV wieku. Na przyk³adzie
pism kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdañskiego, Gdañsk 1999, s. 280.
Obraz cesarstwa rzymskiego w III wieku, jaki wy³ania siê z utworów pisarzy ³aciñskich i greckich, jest
smutny, by nie rzec ponury. Na pierwszym planie przewijaj¹ siê nieustanne walki uzurpatorów o tron cesarski,
walki wykrwawiaj¹ce armiê rzymsk¹ i os³abiaj¹ce obronê niekoñcz¹cych siê granic cesarstwa, na które naciera³y
w Europie przede wszystkim plemiona germañskie, w Afryce — mauretañskie, a na Wschodzie armie odrodzonego pod rz¹dami Sassanidów pañstwa perskiego. Te bratobójcze i wielofrontowe walki nie tylko os³abi³y
cesarstwo militarnie, ale i zrujnowa³y jego gospodarkê. Os³abiona w³adza cesarska nie by³a w stanie zapewniæ
wewnêtrznego ³adu, przeciwdzia³aæ korupcji aparatu administracyjnego, rozszerzaj¹cego siê bandytyzmu, zdziczenia obyczajów. Potrzeba pieniêdzy na prowadzenie wojen, na zap³atê ¿o³nierzom za wyniesienie na tron
cesarski, zmusza³a w³adców i uzurpatorów do psucia monety, aby z tej samej iloœci kruszców otrzymaæ wiêksze
iloœci monet. Szalej¹ca wiêc inflacja zniszczy³a podstawy gospodarki pieniê¿nej i zmusi³a do przejœcia do
gospodarki naturalnej. Kryzys III wieku mia³ zwiastowaæ koniec antyku z jego struktur¹ polityczn¹, ustrojow¹,
gospodarcz¹ i spo³eczn¹. Reformy Dioklecjana i Konstantyna Wielkiego wprowadzi³y cesarstwo w now¹ fazê
jego historii. Badacze tego okresu zwracali jednak uwagê, ¿e nie od razu mo¿liwe by³o wyeliminowanie wszystkich
negatywnych skutków kryzysu III w. I tak w zachodniej czêœci imperium d³ugo jeszcze przewa¿a³a gospodarka
naturalna; ale nawet i na bogatszym ekonomicznie Wschodzie, gdzie gospodarka pieniê¿na zaczê³a stopniowo
odzyskiwaæ przewagê, objawy gospodarki naturalnej utrzymywa³y siê nadal.
Obraz kryzysu III w. i jego skutków w ¿yciu gospodarczym zacz¹³ zmieniaæ siê w wyniku szczegó³owych
badañ, jakim w ci¹gu ostatnich 25 lat poddano ¿ycie gospodarcze w poszczególnych regionach cesarstwa
rzymskiego. Rewizja nazbyt uogólnionych s¹dów zmusza dziœ do zmiany dawnego widzenia kryzysu III wieku
i eo ipso nastêpstw, jakie mia³ on za sob¹ poci¹gn¹æ. Jak siê bowiem okazuje nie wszêdzie jego objawy wyst¹pi³y
z jednakow¹ si³¹, w wielu rejonach da³ siê on odczuæ tylko w minimalnym stopniu, a by³y i takie, w których rozwój
gospodarki przebiega³ w niezak³óconym rytmie.
Szczegó³owymi badaniami objêto jednak¿e przede wszystkim zachodnie czêœci cesarstwa1, wschodnie zaœ,
mimo ¿e i dla nich dysponujemy ju¿ pewn¹ iloœci¹ szczegó³owych opracowañ, s¹ jednak¿e s³abiej zbadane.
Istnieje wiêc potrzeba prowadzenia studiów nad stanem gospodarczym prowincji wschodnich nie tylko w III, ale
i w IV wieku, w odniesieniu do którego posiadamy nieporównanie wiêcej materia³u Ÿród³owego; to zaœ mo¿e
rzuciæ snop œwiat³a na pytanie: w jakim natê¿eniu wyst¹pi³ tu kryzys i czy w ogóle wyst¹pi³? I w ramach tego
szerokiego problemu badawczego plasuje siê recenzowana rozprawa.
Autor skoncentrowa³ swoj¹ uwagê na wszechstronnym zbadaniu wszystkich informacji, jakie na temat
pieni¹dza mo¿na znaleŸæ w pismach greckich Ojców Koœcio³a, ¿yj¹cych i dzia³aj¹cych we wschodnich prowincjach cesarstwa w IV wieku. Przy czym ograniczy³ podstawow¹ bazê Ÿród³ow¹ do czterech z nich, mianowicie do
Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nazjanzu, Grzegorza z Nyssy i Jana Chryzostoma. We wstêpie autor t³umaczy,
1
Podkreœla to T. K o t u l a, Kryzys III wieku w zachodnich prowincjach cesarstwa rzymskiego, Wroc³aw 1992.
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
476
RECENZJE
¿e do tego ograniczenia sk³oni³ go m.in. czynnik geograficzny, albowiem Ojcowie ci pochodz¹ z s¹siaduj¹cych
ze sob¹ krain, tj. z Kapadocji i Syrii. Z owym „kryterium geograficznym” autor ma jednak spory k³opot. Nie
pasuje mu bowiem doñ Konstantynopol, oddalony o kilkaset kilometrów od Kapadocji, jeszcze wiêcej od Syrii,
a tymczasem w mieœcie tym tak¿e dzia³ali i tworzyli Grzegorz z Nazjanzu i Jan Chryzostom. Poza tym autor nie
bada funkcjonowania pieni¹dza w prowincjach Syria i Kapadocja, lecz w du¿ych miastach, tj. w Konstantynopolu, Antiochii i Cezarei Kapadockiej oraz w ma³ych, tj. w Nazjanzie i w Nyssie. I tu czynnik geograficzny nie mia³
wielkiego znaczenia, co zreszt¹ autor sam we wstêpie przyznaje. Ograniczenie bazy Ÿród³owej „kryterium geograficznym” nie jest zatem przekonywaj¹ce z metodologicznego punktu widzenia. Moim zdaniem autor powinien po³o¿yæ nacisk na to, ¿e wzi¹³ pod uwagê pisarzy koœcielnych, którzy byli nie tylko teoretykami,
lecz i dzia³aczami spo³ecznymi, ¿e pochodzili z greckojêzycznej czêœci cesarstwa, ¿e ¿yli w tym samym niemal
czasie, byli tej samej formacji kulturalnej, pe³nili podobne funkcje, poruszali w swoich pracach podobne problemy i — co bardzo tu wa¿ne — zwracali siê do szerokiego audytorium. Napisali zaœ tyle, ¿e przeczytanie
i przestudiowanie ich ogromnego dorobku, obejmuj¹cego 29 opas³ych tomów patrologii greckiej, ju¿ samo
w sobie wymaga ogromnego wysi³ku i czasu. A poniewa¿ pisali w ci¹gu kilkudziesiêciu lat mo¿na przeto badaæ
nie tylko zjawiska, jakie zanotowali, ale i dostrzec — co zreszt¹ autor s³usznie podkreœla — pewne procesy.
Dlatego uwa¿am, ¿e zawê¿enie podstawowej bazy Ÿród³owej jest zupe³nie na miejscu. Tym wiêcej, ¿e autor nie
ograniczy³ siê li tylko do zestawiania informacji zaczerpniêtych z ich dzie³, konfrontowa³ je bowiem tak¿e
z danymi czerpanymi z 32 innych Ÿróde³ literackich (chrzeœcijañskich i pogañskich) i kodeksów prawnych. Baza
Ÿród³owa jest wiêc naprawdê imponuj¹ca. Od razu pragnê podkreœliæ, ¿e autor z tej ogromnej bazy Ÿród³owej
wydoby³ nadzwyczaj skrupulatnie wszystkie informacje, jakie zawiera ona na interesuj¹cy go temat. Godna
podkreœlenia jest tak¿e znajomoœæ przez autora literatury przedmiotu; niemal wszystkie z 318 publikacji w jêzykach: polskim, rosyjskim, niemieckim, francuskim, angielskim, hiszpañskim i w³oskim, jakie zosta³y wymienione
w bibliografii, znajduj¹ odbicie w zaprezentowanej przez autora polemice naukowej, albo w komentarzu; warto
tu zwróciæ uwagê, ¿e przypisy i odsy³acze zajmuj¹ ponad 80 stron! Podstawa pracy jest zatem bardzo solidna,
a dokumentacja naukowa jest rozbudowana w sposób godny podkreœlenia.
W pierwszym rozdziale, „Jednostki monetarne w pismach kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma” (s. 13–29), autor omówi³ wszystkie nazwy, jakich ci czterej wy¿ej wymienieni Ojcowie Koœcio³a u¿ywaj¹ na okreœlenie pieni¹dza i monet. Zestawienie i skomentowanie takich nazw jak: chryzion, chryzos, nomisma, stater, argyrion, denarion, obol, drachma, chremata, talent — pozwala na zrozumienie, kiedy Ojcowie ci
maj¹ na myœli sam pieni¹dz, kiedy monety br¹zowe, srebrne i z³ote, kiedy mówi¹ o pieni¹dzu obecnym na
rynku pieniê¿nym, kiedy pos³uguj¹ siê tzw. „pieni¹dzem biblijnym”, a kiedy znów u¿ywaj¹ ich jako okreœleñ
symbolicznych.
W rozdziale drugim, „Pieni¹dz w ¿yciu codziennym spo³eczeñstwa wschodniorzymskiego w œwietle pism
kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma” (s. 30–103), autor zatrzymuje uwagê nad funkcjonowaniem
pieni¹dza w ¿yciu codziennym. Zbieraj¹c tu informacje o cenach artyku³ów ¿ywnoœciowych, towarów luksusowych, o op³atach za wstêp do ³aŸni, do teatru czy hipodromu, o honorariach za us³ugi lekarskie, o zarobkach
rzemieœlników, o pieni¹dzu w dzia³alnoœci koœcio³ów, klasztorów i in. autor jest w gruncie rzeczy w stanie tylko
skonstatowaæ, ¿e pieni¹dz odgrywa³ tu rolê podstawow¹. Konkretnych zaœ cen jest tu zaiste na lekarstwo; te zaœ,
które autor odnalaz³ (badaj¹c nawet najdrobniejsze wzmianki) pozwoli³y mu tylko stwierdziæ, ¿e ceny rozmaitych
us³ug i zarobków s¹ „w wiêkszoœci przypadków bardzo niskie i z pewnoœci¹ nie odzwierciedlaj¹ rzeczywistego
poziomu p³ac w interesuj¹cym nas okresie” (s. 39). Najwiêcej materia³u zebra³ autor na temat bankierów
i lichwiarzy, co pozwoli³o mu poczyniæ interesuj¹ce uwagi na temat procedur bankowych, rozmiarów depozytów
bankowych, po¿yczek konsumpcyjnych i inwestycyjnych; oczywiœcie i tu dane liczbowe s¹ niezwykle sk¹pe.
Wydaje mi siê, ¿e autor powinien by³ w tym miejscu bardzo wyraŸnie uprzedziæ czytelnika, ¿e w dzie³ach
literackich unikano okreœleñ technicznych, a kiedy ju¿ nimi siê pos³ugiwano, stosowano nie aktualnie u¿ywane,
lecz dawne, staro¿ytne, choæby nawet proweniencji perskiej (np. dareikos), bardzo czêsto podawane wielkoœci
mia³y tylko wywo³aæ u s³uchacza wra¿enie, ¿e mowa jest o czymœ naprawdê wielkim, albo symbolicznie ma³ym.
Tym nale¿y t³umaczyæ dlaczego autor znalaz³ tak ma³o konkretnych liczb w badanych przez siebie dzie³ach Ojców
Koœcio³a, masê natomiast ogólnych stwierdzeñ, czy nazw symbolicznych, na podstawie których trudno wnioskowaæ o realnych cenach.
W rozdziale trzecim, „Wp³yw pieni¹dza na morale spo³eczeñstwa wschodniorzymskiego w œwietle pism
kapadockich Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma” (s. 104–139), autor cytuje ich wypowiedzi na tematy wa¿ne
RECENZJE
477
dla ówczesnych chrzeœcijan, a wiêc np. czy bogactwo stanowi przeszkodê na drodze do zbawienia, jak chrzeœcijanin bogaty powinien korzystaæ z posiadanego maj¹tku, jakie s¹ negatywne skutki posiadania pieniêdzy,
dlaczego dawanie ja³mu¿ny jest obowi¹zkiem chrzeœcijanina, jak chrzeœcijanie powinni oceniaæ lichwê i in.
W du¿ej mierze jest to jednak zbiór cytatów, którymi autor chcia³ zilustrowaæ pogl¹dy wybranych przez
siebie Ojców Koœcio³a na wy¿ej wymienione tematy. Tych cytatów mog³oby byæ mniej, zw³aszcza gdy przytaczane
opinie ró¿nych autorów pokrywaj¹ siê. Zamiast cytatów i ich omówieñ lepsze by³yby wnioski, jakie siê z nich
nasuwaj¹.
W ostatnim rozdziale, „Uwagi o charakterze gospodarki póŸnorzymskiej” (s. 140–150), autor polemizuje
z tymi historykami, którzy utrzymuj¹, ¿e druga p³owa IV w. to okres upadku gospodarczego, ¿e warstwy najni¿sze
nie pos³ugiwa³y siê w ¿yciu codziennym pieniêdzmi, ¿e w pañstwie bizantyñskim gospodarka naturalna wystêpowa³a obok pieniê¿nej.
Po ka¿dym z rozdzia³ów brakowa³o mi podsumowania. Ten mankament autor jednak wynagrodzi³ w zakoñczeniu (s. 151–157), w którym jasno wypunktowa³ wszystkie wnioski, do jakich doszed³ na podstawie informacji zaczerpniêtych z wybranych przez siebie Ojców Koœcio³a, skonfrontowanych z innymi Ÿród³ami i zestawionych z literatur¹ przedmiotu.
To, co autor przedstawi³ w wy¿ej zaprezentowanych rozdzia³ach, przypomina obraz sporz¹dzony technik¹
mozaikow¹, ale przez artystê maj¹cego do dyspozycji tylko takie elementy, które pozwoli³y mu na przedstawienie
jeno g³ównego zarysu obrazu, jego podstawowych za³o¿eñ, idei, pogl¹du na œwiat rzeczy i wartoœci, z rzadka tylko
umo¿liwiaj¹ce mu zni¿enie siê do poziomu prostego szczegó³u. Elementów tych szuka³ pracowicie i skrupulatnie.
I zrobi³ z nich to, co móg³. Jeœli w tej mozaice tu i ówdzie s¹ luki, ginie wiele szczegó³ów, niektóre fragmenty s¹
niewyraŸnie zarysowane, to jednak ogólne jego przes³anie jest jasne: gospodarka pieniê¿na dominowa³a w wielkich, du¿ych i ma³ych miastach, nawet w ma³o zurbanizowanej Kapadocji; pieni¹dzem pos³ugiwa³y siê w ¿yciu
codziennym wszystkie warstwy spo³eczne; by³ on podstawowym miernikiem wartoœci; rozwiniêta by³a sieæ
banków, po¿yczki by³y zjawiskiem nagminnym. Autor oczywiœcie przyznaje, ¿e z³otymi pieniêdzmi obracano
rzadko; ¿e monety srebrne prawie nie wystêpuj¹; ¿e to monety br¹zowe odgrywa³y w ¿ycie codziennym podstawow¹ rolê. I te dane Ojców Koœcio³a poœwiadczaj¹ znaleziska monet. Tu jednak autor zamiast odsy³aæ do
kilkustronicowej pracy W. S o k o ³ o w e j móg³ powo³aæ siê na bardziej kompetentne katalogi, czy wreszcie na
znaleziska monet z IV wieku, jakie m.in. i polscy archeolodzy nieustannie znajduj¹ na terenach Ba³kanów
(g³ównie w Novae) i w Egipcie2.
Badania autora rzucaj¹ tak¿e œwiat³o na ten tzw. kryzys III wieku, o którym wspomina³em na pocz¹tku,
albowiem autor nie znalaz³ wystarczaj¹cych dowodów, aby dowieœæ, ¿e gospodarka naturalna odgrywa³a jak¹kolwiek rolê w badanym przez siebie okresie, by mo¿na mówiæ o jakichœ œladach za³amania gospodarki pieniê¿nej
na Wschodzie, ma natomiast wystarczaj¹ce argumenty, ¿eby stwierdziæ stanowczo: „tak zwany kryzys gospodarczy III wieku nie dotkn¹³ wschodnich prowincji cesarstwa, a jeœli nawet, to w niewielkim stopniu” (s. 150). I ten
wniosek, odnosz¹cy siê do pars Orientis, jest bliski temu, do jakiego doszed³ Jerzy J u n d z i ³ ³ badaj¹c problematykê pieni¹dza w œwietle pism autorów chrzeœcijañskich w pars Occidentis3. I tak oto dziêki polskim badaczom
2 Przytoczê tu tylko kilka przyk³adowo prac: Z. C h o d y ³ a, Monety, [w:] Novae — Sektor Zachodni 1974. Wyniki badañ
wykopaliskowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, czêœæ II, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o,
Poznañ 1979, s. 61–75; Z. C h o d y ³ a, A. B i e r n a c k i, Monety, [w:] Novae — Sektor Zachodni 1972. Wyniki badañ wykopaliskowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o , Poznañ 1975, s. 195–
–204; B. D z i e d u s z y c k a, Badania nad surowcem bizantyjskich monet „br¹zowych” znalezionych w Styrmen, okrêg Ruse
(Bu³garia), „Wiadomoœci Numizmatyczne” t. XVIII, 1974, nr 1, s. 24-29; H. K a c z m a r e k, Katalog monet znalezionych w 1978
roku, [w:] Novae – Sektor Zachodni 1976, 1978. Wyniki badañ wykopaliskowych Ekspedycji Archeologicznej UAM, kierownictwo
naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o , Poznañ 1981, s. 125–126; E. K o n i k, H. K a c z m a r e k, Katalog monet
znalezionych w 1976 roku, czêœæ I i II, [w:] Novae — Sektor Zachodni 1976, 1978. Wyniki badañ wykopaliskowych Ekspedycji
Archeologicznej UAM, kierownictwo naukowe i redakcja S. P a r n i c k i – P u d e ³ k o , Poznañ 1981, s. 87–123; A. K r z y ¿ a n o w s k a, La circulation monétaire à Palmyre d’après le matériel provenant des fouilles, „Wiadomoœci Numizmatyczne” t. XXIII,
1979, nr 1, s. 44–52; eadem, Monety rzymskie i bizantyjskie znalezione w czasie wykopalisk na grodzisku w Odercy, „Slavia Antiqua”
t. XXIX, 1983, s. 179–203; eadem, Remarques sur la circulation monétaire en Egypte du IVe au VIIe siècles, [w:] Coptic Studies.
Acts of the Third International Congress of Coptic Studies, Warsaw, 20–25 August, 1984, red. W. G o d l e w s k i, Warszawa 1990,
s. 209–210; B. L i c h o c k a, Remarques sur les monnaies romaines tardives de Kôm el-Dikka, „Etudes et Travaux” t. XV, 1990,
s. 243–252.
3
J. J u n d z i ³ ³, Pieni¹dz w ³aciñskiej literaturze chrzeœcijañskiej póŸnego Cesarstwa Rzymskiego, Warszawa 1984.
478
RECENZJE
wielostronny obraz funkcjonowania pieni¹dza w skali ca³ego póŸnego cesarstwa rzymskiego jawi nam siê dzisiaj
w wyraŸniejszych barwach.
Waldemar Ceran
Uniwersytet £ódzki
Zak³ad Historii Bizancjum
Kata×ina C h á r v a t o v á, D‰jiny cisterckého ×ádu v ¾echách 1142–1420. 1. svazek. Fundace
12. století, Karolinum, nakladatelství Univerzity Karlovy, Praha 1998, s. 368.
Dok³adnie w dziewiêæsetn¹ rocznicê powstania zgromadzenia braci z Cistercium wydana zosta³a, zamierzona na trzy tomy, praca Kata×iny C h á r v a t o v e j ukazuj¹ca dzieje zakonu cystersów w Czechach w okresie
przedhusyckim.
Tom pierwszy obejmuje historiê piêciu najstarszych, fundowanych jeszcze w XII stuleciu, klasztorów
cysterskich z terenu Czech w³aœciwych (tzn. bez Moraw), doprowadzon¹ do roku 1420, to jest do rozpoczêcia
d³ugoletnich walk husytów z Zygmuntem Luksemburskim. W husyckiej zawierusze zdobyto bowiem i zniszczono wiêkszoœæ z czeskich klasztorów, zakonników zaœ wymordowano lub rozegnano. Z omówionych w ksi¹¿ce
domów cysterskich klasztory w Nepomuku i Hradištem zdobyto ju¿ w 1420 r., natomiast Sedlec, Plasy i Ossek
dopiero w roku nastêpnym.
Rozdzia³ pierwszy ksi¹¿ki nosi tytu³: „Zakon cysterski w Europie”. Najpierw przedstawiono w nim pocz¹tki
zakonu cysterskiego na tle rozwoju monastycyzmu europejskiego. Wychodz¹c od œw. Benedykta autorka
poœwiêci³a sporo miejsca za³o¿ycielowi zakonu — œw. Bernardowi z Clairvaux, charakteryzuj¹c przede wszystkim
jego formacjê duchow¹. Nastêpnie ukaza³a organizacjê zakonu, ¿ycie codzienne w cysterskich klasztorach
i liturgiê zakonn¹. Osobno potraktowa³a cystersk¹ architekturê, cysterski model ekonomiczny i wp³yw wywodz¹cych siê z Cîteaux braci na krajobraz naturalny. Nieco miejsca poœwiêcono, lecz zbyt ma³o mym zdaniem, ¿eñskiej
ga³êzi zakonu, aby dalej przejœæ do opisu rozwoju cystersów w XIII i XIV wieku, opisuj¹c ich wzloty i upadki,
zw³aszcza kryzys duchowy i gospodarczy XIV stulecia. Rozdzia³ zamyka ogólna charakterystyka cystersów
w okresie od XII do pocz¹tku XV wieku.
Drugi rozdzia³ to omówienie pocz¹tków zakonu cysterskiego w Czechach. Rzecz rozpoczêto od zarysowania sytuacji politycznej i gospodarczej pañstwa czeskiego w XII wieku. Tego¿ okresu dotyczy opis stanu Koœcio³a
w Czechach, szczególnie geografii istniej¹cych ju¿ wówczas klasztorów. Na tak zarysowanym tle autorka przesz³a
do ukazania przybycia cystersów do Czech i roli jak¹ w tym dziele spe³ni³ biskup o³omuniecki Henryk Zdik.
Nastêpnie mamy mo¿liwoœæ przeœledzenia procesów fundacyjnych czeskich klasztorów cysterskich do XIV wieku
w³¹cznie; szczególn¹ uwagê zwrócono jednak na stosunki filiacyjne poszczególnych domów. Na zakoñczenie zaœ
pokuszono siê o porównanie fundacji przeprowadzonych na terenach Czech i Moraw. Godne uwagi jest zw³aszcza to, ¿e w porównaniu z Morawami, Czechy wyraŸnie przodowa³y, zarówno pod wzglêdem chronologii, jak
równie¿ liczby zak³adanych tam domów cysterskich. Mnisi ci przybyli bowiem na Morawy dopiero w pocz¹tkach
XIII w. Widaæ natomiast przewagê morawskich klasztorów cystersek. Cennym uzupe³nieniem powy¿szych
spostrze¿eñ jest mapa ilustruj¹ca rozwój przestrzenny i czasowy klasztorów cysterskich na terenie Czech
i Moraw, obejmuj¹ca równie¿ fundacje niezrealizowane.
Kolejnemu rozdzia³owi nadano tytu³ „Badania nad zakonem cysterskim w Czechach”. Najpierw autorka
przedstawi³a zasób Ÿróde³ pisanych, zarówno tych publikowanych (co dotyczy znakomitej wiêkszoœci materia³u
dyplomatycznego do czasów Jana Luksemburskiego w³¹cznie), jak i tych, które nadal pozostaj¹ do dyspozycji
badacza tylko w archiwach. Godne podkreœlenia jest równie¿ omówienie Ÿróde³ archeologicznych i zabytków
sztuki, nios¹cych bardzo wiele informacji szczegó³owych, zw³aszcza dla okresu wczeœniejszego œredniowiecza.
Ukoronowaniem tego przegl¹du jest próba okreœlenia wartoœci i liczby zachowanych Ÿróde³ do dziejów poszcze-
RECENZJE
479
gólnych klasztorów. Z kolei Chárvatová przesz³a do przedstawienia rozwoju i obecnego stanu badañ nad
cystersami w Czechach, koñcz¹c szczegó³owymi postulatami dalszych studiów nad tym zakonem.
Drug¹ czêœæ ksi¹¿ki stanowi¹ syntetyczne monografie poszczególnych klasztorów, ujête w ciagu chronologicznym. Pierwszym powsta³ym na ziemiach czeskich klasztorem cysterskim by³ po³o¿ony w œrodkowych
Czechach Sedlec (obecnie w obrêbie Kutnej Hory). Jego fundatorem, oko³o 1142 roku, by³ komes Miros³aw,
lecz za inspiratora tego przedsiêwziêcia uznaje siê biskupa O³omuñca Henryka Zdika. Wkrótce formalne
zatwierdzenie nowej fundacji wydali ksi¹¿ê W³adys³aw II i biskup praski Otton (Ota), a pierwsi mnisi przybyli
ju¿ w roku 1143 z le¿¹cego na czesko–bawarskim (Górny Palatynat) pograniczu Waldsassen. Niewiele póŸniej,
bo ju¿ w 1144 roku, ksi¹¿ê W³adys³aw II, zapewne i tym razem za rad¹ swego bliskiego wspó³pracownika, biskupa
Zdika, podj¹³ decyzjê o za³o¿eniu klasztoru cystersów w po³o¿onych na pó³noc od Pilzna Plasach. Zakonników
sprowadzono w 1145 roku z bawarskiego opactwa w Langheim (ko³o Bambergu). Mniej jednoznaczne s¹
pocz¹tki klasztoru w Pomuku (dzisiejszy Nepomuk), przyjmuje siê bowiem, ¿e powsta³ w latach 1144–1145,
a jego macierz¹ by³ Ebrach (miêdzy Bambergiem a Würzburgiem). Przede wszystkim niewiadom¹ pozostaje
jednak osoba za³o¿yciela, chocia¿ z szeregu hipotez ³¹cz¹cych tê fundacjê z ró¿nymi przedstawicielami dynastii
Przemyœlidów, najbardziej przekonywaj¹ca wydaje siê postaæ Henryka, najm³odszego brata ksiêcia W³adys³awa
II. Kolejny czeski klasztor cystersów — za³o¿ony oko³o 1177 roku w Hradištem nad Izer¹ (wspó³czesne miasto
Mnichovo Hradište) — by³ prywatn¹ fundacj¹ mo¿nego rodu Markwartowiców, na czele z Hermanem, jednym
z najwy¿szych dostojników ówczesnych Czech. Nowo¿ytna tradycja utrzymywa³a, ¿e przed cystersami na tym
miejscu mieli swe cenobium benedyktyni. Hradište by³o pierwsz¹ rdzennie czesk¹ fili¹ cystersk¹, gdy¿ obsada
tego klasztoru przyby³a z ksi¹¿êcych Plas. Ostatni¹ z XII–wiecznych fundacji cysterskich by³ po³o¿ony na
czesko–saksoñskim pograniczu, u podnó¿a Gór Kruszcowych, Osek ko³o Teplic. W pocz¹tkach ostatniej dekady
XII stulecia (ok.1192 r.) niejaki Milhošt’ osadzi³ w nale¿¹cym do niego Mašt’ovie ko³o Chomutova zakonników
z Waldsassen. Wkrótce jednak dosz³o pomiêdzy cystersami a feuda³em do sporu o ostateczne przekazanie nadanych klasztorowi dóbr, zakoñczonego wygnaniem mnichów. Uj¹³ siê za nimi S³awek, przedstawiciel Hrabišiców, jednego z najmo¿niejszych w ówczesnych czasach rodów czeskich (póŸniejsi panowie z Riesenburga), który
po ugodzie z Milhoštem przeniós³ ich w roku 1198 do swego Oseka. Obecnie jest to jeden z dwu (obok Vyššego
Brodu) egzystuj¹cych nadal, a w³aœciwie odnowionych w pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych XX wieku, klasztorów
cysterskich na terenie Republiki Czeskiej; siedziba czeskiej kongregacji cystersów.
Poszczególne „biogramy” klasztorów oparto na jednym modelu. Najpierw omówiono fundacjê klasztoru
— przede wszystkim czas i osobê za³o¿yciela jak te¿ macierz konwentu, aby nastêpnie ukazaæ dzieje klasztoru
doprowadzone a¿ do wojen husyckich. Kolejny punkt to przedstawienie Ÿróde³ pomocnych w poznaniu przesz³oœci poszczególnych klasztorów. W nastêpnej kolejnoœci poddano analizie kontakty poszczególnych domów
z papiestwem, w³adzami zakonu i swymi filiami klasztornymi, jak równie¿ stosunki z w³adcami Czech. Niekiedy,
gdy pozwala³y na to przekazy Ÿród³owe, rozszerzano te zagadnienia o kontakty z klasztorem macierzystym (tak
uczyniono w przypadku domów w Nepomuku, Hradištem i Oseku), z miastami (jak na przyk³ad zwi¹zki Sedlec
— Kutna Hora), czy z klasztornymi prepozyturami (Hradište) lub czesk¹ hierarchi¹ koœcieln¹ (Osek). Dalej
autorka ukaza³a opatów poszczególnych konwentów na tle ich dzia³alnoœci, aby nastêpnie przejœæ do opisu stanu
maj¹tkowego, ze szczególnym uwzglêdnieniem przeprowadzanej przez te klasztory kolonizacji wewnêtrznej;
przy tej okazji doœæ szczegó³owej analizie poddano gospodarkê i zarz¹d domen¹ klasztorn¹. Na koniec zajêto siê
dotrwa³ymi do dziœ materialnymi przejawami ¿ycia i duchowoœci mnichów cysterskich, wyra¿aj¹cymi siê w architekturze klasztornych budowli, zabytkach rzemios³a artystycznego i pozosta³oœciach klasztornych bibliotek.
Ka¿dy z rozdzia³ów zamyka krótkie zakoñczenie uzupe³nione doprowadzonym do pierwszych dziesiêcioleci
XV wieku wykazem opatów.
Planowany tom drugi obejmie czeskie klasztory za³o¿one w XIII i XIV wieku, przedstawiaj¹c dzieje piêciu
domów mêskich: Vyšši Brod, Zlatá Koruna, Svaté Pole, Zbraslav i Skalice, oraz dwu klasztorów ¿eñskich
w Sezemicach i Pohledzie. W przeciwieñstwie do dwóch pierwszych czêœci, bêd¹cych w gruncie rzeczy krótkimi
monografiami poszczególnych klasztorów, trzeci i ostatni tom zamierzony jest jako synteza. W nim te¿ autorka
zamierza wy³o¿yæ ca³oœciowy pogl¹d na ¿ycie i dzia³alnoœæ cystersów z terenu œredniowiecznych Czech. Tam
równie¿ znajdzie siê omówienie zagadnieñ ekonomicznych i kontaktów czeskich Szarych Mnichów z kuri¹
papiesk¹, w³adzami zakonnymi i filiami klasztornymi.
Dariusz Karczewski
Wy¿sza Szko³a Pedagogiczna w Bydgoszczy
Instytut Historii
480
RECENZJE
Józef D o b o s z, Dzia³alnoœæ fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego, seria: „Publikacje
Instytutu Historii UAM”, nr 2, Poznañ 1995, s. 254.
Dzie³a sztuki tylko w szczególnych przypadkach potrafi¹ w³asnym g³osem opowiedzieæ swoje dzieje.
Przewa¿nie jednak pozostaj¹ niemym œwiadectwem przesz³oœci i nie s¹ zdolne wskazaæ osób, które zainicjowa³y
ich powstanie. Z pomoc¹ w ustaleniu fundatorów spiesz¹ Ÿród³a pisane: dokumentowe i narracyjne. W badaniach nad nimi historyk sztuki spotyka siê z historykiem, który dysponuje wyspecjalizowanymi metodami oceny
wiarygodnoœci i interpretacji przekazu utrwalonego pismem. Czêsto historyk podejmuje studia nad poczynaniami fundacyjnymi, ale siêgaj¹c po ich wyniki trzeba pamiêtaæ o rzymskiej maksymie si duo faciunt idem, non est
idem1; historyk fundacje rozumie znacznie szerzej ni¿ historyk sztuki i pojêciem tym obejmuje wszelkie nadania
maj¹tkowe umo¿liwiaj¹ce funkcjonowanie danej instytucji, a nie tylko te ograniczaj¹ce siê do sfinansowania
budowli lub dzie³a sztuki.
Sygnalizowana tu publikacja Józefa D o b o s z a jest skrócon¹ wersj¹ dysertacji doktorskiej (1991), która
we fragmentach zosta³a ju¿ udostêpniona czytelnikom2. Praca sk³ada siê z zasadniczych czterech rozdzia³ów,
dziel¹cych siê na mniejsze wyodrêbnione fragmenty. W rozdziale pierwszym „Œredniowieczne œwiadectwa
dzia³alnoœci fundacyjnej Kazimierza Sprawiedliwego” (s. 19–62) autor porz¹dkuje bazê heurystyczn¹ swych
rozwa¿añ w trzy grupy: Dokumenty; bród³a narracyjne, które stanowi¹ Translatio S. Floriani oraz „Roczniki”
i Liber beneficiorum Jana D³ugosza; oraz bród³a materialne, w której to grupie autor wyró¿ni³ Posadzkê wiœlick¹
i „pozosta³e Ÿród³a architektoniczno–archeologiczne” (opactwa cysterskie w Sulejowie i Jêdrzejowie, kolegiaty
w Opatowie, Sandomierzu i p. w. œw. Floriana w Krakowie oraz koœció³ki w Kazimierzu Dolnymi w Zagoœci).
Rozdzia³ drugi „Fundacje i nadania Kazimierza Sprawiedliwego” (s. 63–125) przynosi zestawienie donacji
ksiêcia wraz z ich kartograficznym ujêciem (il. na s. 124). Wœród instytucji obdarzonych ksi¹¿êcymi donacjami
autor w wydzielonych podrozdzia³ach wyeksponowa³ dwie ich grupy — opactwa cysterskie oraz koœcio³y kolegiackie. W rozdziale trzecim „Motywy i okolicznoœci dzia³añ fundacyjnych ksiêcia Kazimierza” (s. 127–157)
autor usystematyzowa³ je w trzy grupy: motywów spo³eczno–religijnych, politycznych i cywilizacyjnych, zaœ
w rozdziale czwartym „Kr¹g osób wspó³dzia³aj¹cych z Kazimierzem Sprawiedliwym w fundacjach na rzecz
Koœcio³a” (s. 159–208) zebra³ mini studia genealogiczno–biograficzne poœwiêcone dziesiêciu postaciom XII–
–wiecznej Polski. Rozwa¿ania swe podsumowa³ w „Zakoñczeniu” (s. 209– 217) i dope³ni³ obszernym zestawieniem bibliograficznym (s. 221–239), angielskim streszczeniem (s. 241–243) oraz indeksem rejestruj¹cym ³¹cznie
nazwy osobowe i miejscowe.
Praca odznacza siê logiczn¹ kompozycj¹: od zestawienia bazy Ÿród³owej autor przechodzi do nakreœlenia
pe³nego obrazu ksi¹¿êcej szczodrobliwoœci, by na tej podstawie zrekonstruowaæ proces historyczny kszta³tuj¹cy
tê sferê aktywnoœci w³adcy. Dla historyka sztuki szczególnie cenna jest przeprowadzona przez J. Dobosza krytyka
Ÿróde³ pisanych, w tym dyskusja nad autentycznoœci¹ poszczególnych dokumentów podsumowuj¹ca dotychczasowe badania i przynosz¹ca propozycje nowych rozstrzygniêæ. Te partie studium zas³uguj¹ na szczególnie
wnikliw¹ lekturê i wykorzystanie w dalszych badaniach3. Na tle niew¹tpliwych osi¹gniêæ w erudycyjnej krytyce
1
Ocenê omówionej tu publikacji z pozycji historyka przedstawi³ ju¿ B. Œ l i w i ñ s k i, Na marginesie dzia³alnoœci fundacyjnej
Kazimierza Sprawiedliwego. Ksi¹¿ê krakowski a kulty œw. Wojciecha i œw. Floriana, „Roczniki Historyczne” t. LXI, 1995, s. 174–178;
a tak¿e A. T e t e r y c z, KH t. CIV, 1998, nr 4, s. 68–71.
2
J. D o b o s z, Najstarsze œwiadectwa dzia³alnoœci fundacyjnej Kazimierza Sprawiedliwego, Sbr. t. XXXV, 1994, s. 65–77.
3
W œwietle najnowszych publikacji jako szczególnie wa¿ny rysuje siê postulat przewartoœciowania dotychczasowych s¹dów
na temat Trzemeszna (J. C h u d z i a k o w a, Klasztor w Trzemesznie w œwietle najnowszych badañ, [w:] Klasztor w kulturze
œredniowiecznej Polski. Materia³y z ogólnopolskiej konferencji naukowej zorganizowanej w D¹browie Niemodliñskiej w dniach 4–6 XI
1993 przez Instytut Historii WSP w Opolu i Instytut Historyczny Uniwersytetu Wroc³awskiego, pod. red. A. P o b ó g – L e n a r t o w i c z i M . D e r w i c h a, Opole 1995, s. 365–372; A. H o l a s, Dwie bazyliki romañskie w Trzemesznie, [w:] Gniezno. Studia
i Materia³y Historyczne t. IV, 1995, s. 179–190; M. W i e w i ó r a, Próba rekonstrukcji etapów budowy klasztoru kanoników
regularnych w Trzemesznie, [w:] Z badañ nad dziejami klasztorów w Polsce, „Archeologia Historica Polonona” t. II, 1995,
s. 145–179; J. C h u d z i a k o w a, Koœció³ opacki w Trzemesznie — próba rekonstrukcji faz rozwojowych, ibidem, s. 133–144; eadem,
Romañski koœció³ Kanoników Regularnych w Trzemesznie, [w:] Ars sine scientia nihil est. Ksiêga ofiarowana Profesorowi Zygmuntowi
RECENZJE
481
Ÿróde³ pisanych zastrze¿enia, które nasuwaj¹ siê podczas lektury ksi¹¿ki, s¹ drugoplanowe i dotycz¹ luk bibliograficznych, a nie samego meritum wywodu. Jednak¿e z uwagi na potencjalny kr¹g u¿ytkowników studium,
obejmuj¹cy zarówno historyków, jak i historyków sztuki, pominiêcie publikacji dope³niaj¹cych wnioski autora
mo¿e czytelników dezorientowaæ.
Z jednej wiêc strony autor odwo³uj¹c siê do „Ÿróde³ materialnych” pomin¹³ szereg nowszych opracowañ.
Dla historyka sztuki dotarcie do nich nie stanowi ¿adnego problemu, lecz historyk mo¿e nie byæ z nimi
zaznajomiony. I tak z dawniejszej literatury poœwiêconej Posadzce wiœlickiej — okreœlanej przez autora jako
najwa¿niejszy obiekt zwi¹zany z Kazimierzem Sprawiedliwym — studia Lecha K a l i n o w s k i e g o dostêpne
s¹ tak¿e w nowszym przedruku, gdzie monografista zestawi³ dalsz¹ literaturê poœwiêcon¹ temu zabytkowi
i podj¹³ polemikê z opiniami sformu³owanymi po ukazaniu siê pierwodruków4. W ostatnich latach znacznie
o¿ywi³y siê zainteresowania koœcio³em œw. Marcina w Opatowie i domniemywan¹ obecnoœci¹ w nim templariuszy, lecz argumenty zebrane przez Andrzeja T o m a s z e w s k i e g o oraz podsumowanie dyskusji dokonane
przez Mariê S t a r n a w s k ¹ nie znalaz³o odbicia w omawianej ksi¹¿ce (wykorzystana w niej literatura siêga
jednak roku 1993)5. Tak¿e nowsze badania nad joannitami w Zagoœci — przedstawione przeze mnie w streszczeniu — autor pomin¹³6. Syntetyczne ujêcie dziejów polskiej sztuki romañskiej pióra Zygmunta Œ w i e c h o w s k i e g o autor przytacza jedynie w wersji angielskiej, pomijaj¹c wydania oryginalne7. Jakkolwiek autor nie
podejmuje szczegó³owych studiów nad sposobami spo¿ytkowania ksi¹¿êcej hojnoœci i opartym na niej procesie inwestycyjnym, to warto przypomnieæ studium Tadeusza L a l i k a na ten temat8, gdy¿ pozwala ono na
pog³êbienie rekonstrukcji praktyk fundacyjnych. Wypada tak¿e podwa¿yæ twierdzenie autora o braku pe³niejszych badañ nad fundacjami Piotra W³osta i przypomnieæ pominiête przezeñ studium Tomasza Huberta O r ³ o w s k i e g o9.
Z drugiej zaœ strony tak¿e zestawienie literatury historycznej nie zosta³o w pe³ni zaktualizowane. Szczególnie dotkliw¹ luk¹ jest pominiêcie ksi¹¿ki Marka L. W ó j c i k a poœwiêconej genealogii Gryfów, która — po
wykorzystanych przez autora studiach Janusza B i e n i a k a i Jerzego R a j m a n a10 — przynosi now¹ propozycjê
Œwiechowskiemu, Warszawa 1997, s. 55–60), co mo¿e doprowadziæ do zmiany oceny roli Kazimierza Sprawiedliwego w powstaniu
tego oœrodka, rekonstruowanej na podstawie falsyfikatu dyplomu Mieszka Starego (cf. J. D o b o s z, Dokument Mieszka III
Starego dla kanoników regularnych w Trzemesznie (28 kwietnia 1145 r.), [w:] Ars sine scientia nihil est, s. 87–106).
4
L. K a l i n o w s k i, Postscriptum [do: Romañska posadzka z rytami figuralnymi w krypcie kolegiaty wiœlickiej] w zbiorze prac
autora: Speculum artis. Treœci dzie³a sztuki œredniowiecza i renesansu, Warszawa 1989, s. 213–214; idem Postscriptum [do: „Hi
conculcari querunt”, czyli kto pragnie byæ deptany na posadzce wiœlickiej?], ibidem, s. 226.
5
A. T o m a s z e w s k i, Sub habitu templariorum — porta occidentalis ecclesiae Oppatoviensis, [w:] Kultura œredniowiecza
i staropolska. Studia ofiarowane Aleksandrowi Gieysztorowi w piêædziesiêciolecie pracy naukowej, Warszawa 1991, s. 295–303;
M. S t a r n a w s k a, Wiadomoœci D³ugosza o templariuszach i joannitach, ibidem, s. 471–476. Studium J. H a u z i ñ s k i e g o (Templariusze w Ma³oplsce — legenda czy rzeczywistoœæ?, [w:] Polska, Prusy, Ruœ. Rozprawy ofiarowane prof. zw. dr. hab. Janowi
Powierskiemu w trzydziestolecie pracy naukowej, pod red. B. Œ l i w i ñ s k i e g o, Gdañsk 1995, s. 71–76) autor nie móg³ wykorzystaæ.
6
W. M i s c h k e, Koœció³ Joannitów w Zagoœci, „Sprawozdania. Wydzia³ Nauk o Sztuce [PTPN]”, nr 108, 1991, s. 47–50.
Ju¿ po ukazaniu siê omawianej ksi¹¿ki zosta³ opublikowany artyku³ M. S m o l i ñ s k i e g o (Geneza joannitów zagojskich w œwietle
pocz¹tków zakonu w Niemczech, Czechach i na Morawach oraz zwi¹zków rodzinnych Kazimierza Sprawiedliwego, [w:] W³adcy,
mnisi, rycerze, pod red. B. Œ l i w i ñ s k i e g o, Gdañsk 1996, s. 225–251), który podkreœla rolê Kazimierza Sprawiedliwego
w sprowadzeniu szpitalników do Ma³opolski.
7
Z. Œ w i e c h o w s k i, Romanesque Art in Poland, Warsaw 1983; wydania polskie: Sztuka romañska w Polsce, Warszawa
1982, wyd. 2, Warszawa 1990.
8
T. L a l i k, Uwagi o finansowaniu budownictwa murowanego w Polsce do pocz¹tku XIII wieku, KHKM t. XV, 1967,
s. 55–74.
9
T. H. O r ³ o w s k i, Czy Piotr W³ost zbudowa³ 70 koœcio³ów? Z pocz¹tków mecenatu artystycznego w dwunastowiecznej Polsce,
[w:] Mecenas — kolekcjoner — odbiorca, Warszawa 1984, s. 39–54. cf. tak¿e badania W. Korty skoncentrowane na jednej
z fundacji Piotra W³osta (Tajemnice góry Œlê¿y, Katowice 1988).
10
J. B i e n i a k, Polska elita polityczna XII w. Cz. III A: Arbitrzy ksi¹¿¹t — kr¹g rodzinny Piotra W³ostowica, [w:] Spo³eczeñstwo
Polski œredniowiecznej. Zbiór studiów t. IV, 1990, s. 13–107. W tej sprawie cf. L. K a j z e r, Jeszcze o 70 koœcio³ach fundacji Piotra
W³ostowica (uwagi na marginesie studium Janusza Bieniaka), KHKM t. XXXIX, 1991, nr 2, s. 177–185. Cf. tak¿e J. R a j m a n,
Dominus — comes — princeps. Studia o Jaksach w XII wieku, SH t. XXXIII 1990, z. 3–4, s. 347–369. Przeciwne stanowisko zaj¹³
G. Labuda, Oko³o datacji dokumentów fundacyjnych klasztoru premonstratensów w Grobi (1159, 1168?, 1177–1179). Przyczynek
do dyskusji nad identyfikacj¹ Jaksów, [w:] Personae, colligationes, facta, Toruñ 1991, s. 13–25.
482
RECENZJE
rozwi¹zania „zagadki Jaksy”11, a jej przemilczenia nie mo¿na usprawiedliwiaæ krytycznymi uwagami Jacka
L a b e r s c h e k a12.
Do rangi aksjomatów polskiej historiografii uros³a teza o nowatorskich rozstrzygniêciach tzw. testamentu
Boles³awaKrzywoustego reguluj¹cego nastêpstwo tronu wed³ug starszeñstwa w ca³ym rodzie. Odwo³uje siê do
niej tak¿e autor. Tymczasem pojawi³o siê odmienne odczytanie przekazu o postanowieniach Boles³awa Krzywoustego13 i historyk sztuki chêtnie pozna³by opinie historyków na temat koncepcji tak rewolucjonizuj¹cej wizjê
narodowej przesz³oœci.
Godzi siê tak¿e odnotowaæ druk rozprawy Józefa S z y m a ñ s k i e g o z 1964 r., poœwiêconej zagadnieniu
wspólnot kanonickich w Ma³opolsce, a znanej z publikacji wielu fragmentarycznych studiów (wykorzystanych
przez autora), lecz dopiero teraz udostêpnionej w ca³oœci14.
Zestawiona powy¿ej addenda bibliograficzna nie powinna jednak przys³oniæ faktu, ¿e praca Józefa
Dobosza stanowi dla historyka sztuki lekturê pouczaj¹c¹. Na pierwszy plan wysuwa siê — podniesione ju¿ na
tym miejscu jako niezaprzeczalny walor rozprawy — zagadnienie krytyki Ÿróde³ pisanych obrazuj¹cych ofiarnoœæ
ksiêcia dla instytucji koœcielnych. Autor po³o¿y³ te¿ zas³ugi na polu interpretacji dzie³ sztuki precyzuj¹c identyfikacjê osób przedstawionych na Posadzce wiœlickiej, w tym zw³aszcza ¿ony Kazimierza Sprawiedliwego Heleny,
ksiê¿niczki znojemskiej. Jej postaæ kieruje uwagê ku tradycjom artystycznym i fundatorskim dworu morawskiego
i otwiera nowe perspektywy badañ nad wiœlickim rytem. W sumie otrzymaliœmy wiêc do rêki rozprawê przynosz¹c¹ wa¿ne rozstrzygniêcia oraz inspiruj¹c¹ do dalszych poszukiwañ badawczych.
Wojciech Mischke
Oficyna „Cracovia”
Kraków
Martin B u b e r, Gog i Magog. Kronika chasydzka, prze³o¿y³ i wstêpem opatrzy³ Jan G a r e w i c z. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999, s. XIX, 250.
„Osobliwa to ksi¹¿ka. Zaliczenie jej do okreœlonego gatunku literackiego nastrêcza ogromne trudnoœci.
Byæ mo¿e nastrêcza³o je te¿ samemu autorowi i dlatego opatrzy³ swe dzie³o podtytu³em «Kronika». Nie jest to
powieœæ — — Ale nie jest to te¿ dzie³o historyczne” — pisze we wstêpie t³umacz, wyró¿niaj¹c cztery warstwy:
powieœciow¹, historyczn¹, socjologiczn¹ i filozoficzn¹. Wieloœæ warstw znaczeniowych powodowa³a rozliczne
trudnoœci przek³adu, które móg³ przezwyciê¿yæ dziêki temu, ¿e jest znawc¹ filozofii, socjologii i historii. Przedmowa zawiera, obok wyjaœnienia niektórych kwestii zwi¹zanych z przek³adem (m.in. dotyczy to sentencji
cytowanych z Biblii), charakterystykê chasydyzmu, niezbêdn¹ dla czytelników niezbyt zorientowanych w problematyce. Istotnym jej uzupe³nieniem jest fragment ksi¹¿ki B u b e r a o mistyce ¿ydowskiej. Zwróciæ jednak
nale¿y uwagê, ¿e jest to interpretacja uwa¿ana przez niektórych uczonych za obraz wyidealizowany, a w ka¿dym
11
M. L. W ó j c i k, Ród Gryfitów do koñca XIII wieku. Pochodzenie — genealogia — rozsiedlenie, „Acta Universitatis
Wratislaviensis”, nr 1482, „Historia” t. CVII, Wroc³aw 1993. Ostatnio dyskusjê wokó³ Jaksów podsumowa³ i nowe przes³anki
wskaza³ J. Wenta w pracy, która nie mog³a byæ autorowi dostêpna: Jaksa z Miechowa i krakowskie tablice paschalne, SH r. XXXIX,
1996, z. 1, s. 3–13.
12
J. L a b e r s c h e k, Gryfowie Kromo³owscy w œredniowieczu, „Rocznik Polskiego Towarzystwa Heraldycznego” t. III
(XIV), 1997, s. 13–30; ad rem: s. 13–14.
13
E. R y m a r, Primogenitura zasad¹ reguluj¹c¹ nastêpstwo w ustawie sukcesyjnej Boles³awa Krzywoustego, „Sobótka”
t. XLVIII, 1993, nr 1, s. 1–16.
14
J. S z y m a ñ s k i, Kanonikat œwiecki w Ma³opolsce od koñca XI do po³owy XIII wieku, Lublin 1995. Ksi¹¿ki tej autor nie
móg³ wykorzystaæ w swej pracy, tak wiêc przywo³aniem jej nie czyniê — co oczywiste — ¿adnego zarzutu.
RECENZJE
483
razie dotyczyæ ona mo¿e pocz¹tkowego etapu rozwoju tego nurtu judaizmu. Czytelnik dostrze¿e zreszt¹, ¿e
relacja zawarta w ksi¹¿ce dostarcza istotnych informacji œwiadcz¹cych o istnieniu powa¿nych ró¿nic pogl¹dów
miêdzy cadykami, kszta³tuj¹cymi oblicze ruchu chasydzkiego. U¿yteczne s¹ równie¿ za³¹czniki: mapka oœrodków
chasydyzmu, o których mowa, chronologia wydarzeñ historycznych wystêpuj¹cych w tle narracji, kalendarz
¿ydowski z wykazem œwi¹t, oraz indeks osób.
Uwagi poni¿sze ograniczam do problematyki historycznej, która zapewne najbardziej interesuje czytelników „Przegl¹du”. Ramy chronologiczne kroniki obejmuj¹ okres od wybuchu powstania koœciuszkowskiego
w marcu 1794 do klêski Napoleona pod Waterloo w czerwcu 1815 r. Wprawdzie lokalne wspólnoty ¿ydowskie,
zw³aszcza chasydzkie, dystansowa³y siê od wydarzeñ w œwiecie polityki prowadzonej przez nie¿ydowskie otoczenie, lecz nie odnosi³y siê do niej obojêtnie tym bardziej, ¿e wydarzenia te same przychodzi³y do ich miasteczek,
w postaci chocia¿by przemarszu wojsk podczas kampanii napoleoñskich, a tak¿e dochodz¹cych z oddali odg³osów tego, co dzia³o siê w innych krajach, przede wszystkim w Ziemi Izraela, gdzie równie¿ dotar³y wojska
francuskie. W tych okolicznoœciach zrodzi³a siê u niektórych cadyków myœl, ¿e wojny napoleoñskie zwiastuj¹
nadejœcie zapowiadanego w Torze Goga, którym móg³ byæ sam Napoleon, z kraju Magoga (st¹d tytu³ ksi¹¿ki)
i epoki „bólów porodowych Mesjasza”. Gdy nadejdzie Mesjasz, odrodzi siê Królestwo Izraela. Nale¿y wiêc
modlitw¹ i innymi dzia³aniami ze sfery mistycznej wesprzeæ Napoleona, by tym samym przyspieszyæ te wydarzenia. Przeciwstawiali siê jednak temu inni przywódcy ruchu chasydzkiego, odmiennie interpretuj¹cy proroctwa
oraz powinnoœci Izraelitów wyczekuj¹cych zbawienia. Podstawowym w¹tkiem ksi¹¿ki jest spór obu koncepcji,
rozwijaj¹cy siê na tle osobistych ambicji oraz rywalizacji kilku szkó³, czyli wspólnot zgromadzonych wokó³ swych
mistrzów.
Czytelnik, który zechce traktowaæ tê ksi¹¿kê jedynie jako opowieœæ literack¹ snut¹ na tle wydarzeñ
historycznych, uznaæ musi talent narratorski autora, który rozpoczyna relacjê od spraw zdawa³oby siê drobnych
i szczegó³owych, marginesowo wtr¹caj¹c wzmianki o wydarzeniach w kraju i na œwiecie, a dopiero w miarê
rozwoju opowiadania doprowadza do istoty rzeczy i dramatycznego rozwi¹zania, czyli zderzenia siê obu g³ównych koncepcji mistycznych.
Nie jest to jednak¿e fikcja literacka. Ksi¹¿ka powsta³a bowiem (wyjaœnia to autor w pos³owiu) na podstawie
licznych przekazów i notatek zawieraj¹cych legendy chasydzkie, przypowieœci o s³owach i czynach cadyków.
Legendy te powsta³y w ró¿nych wspólnotach, reprezentuj¹cych odmienne szko³y myœlenia, tote¿ ukazywa³y
wydarzenia z rozbie¿nych punktów widzenia. Co wiêcej, zawiera³y tylko fragmenty tego, co siê wydarzy³o. Buber
dokona³ scalenia ogromnego materia³u w logiczn¹ kronikê, przedstawiaj¹c dzieje dwudziestu lat istnienia
wspólnot chasydzkich znajduj¹cych siê w trójk¹cie miêdzy Miêdzyrzecem, Lelowem i Rymanowem. W jego
centrum by³y Lublin i Przysucha. Autor przyznaje siê do wype³nienia niektórych luk w zachowanych Ÿród³ach,
na podstawie swej wiedzy o chasydyzmie zgromadzonej dziêki wielu dziesi¹tkom lat studiów. Zabieg taki by³
nieunikniony, jeœli narracja mia³a zachowaæ logiczn¹ ci¹g³oœæ; nie s¹dzê jednak, by odbi³o siê to ujemnie na jej
wartoœci Ÿród³owej.
Dochodzimy tutaj do specyfiki opowieœci chasydzkich, które sprawiaj¹ szczególne trudnoœci historykowi
wykraczaj¹cemu poza studia nad dziejami myœli tego kierunku judaizmu. Autor stwierdza w pos³owiu, ¿e „styl
chasydzki [jest] obliczony na jednoœæ tego, co zewnêtrzne i tego, co wewnêtrzne”. Sk³onny jestem porównywaæ
te opowieœci do ewangelii, które odnosz¹ siê do rzeczywistych wydarzeñ, lecz celem ich nie by³ systematyczny
wyk³ad historii, lecz wydobycie z wybranych faktów ich sensu moralnego i teologicznego, tote¿ nale¿y odnosiæ
siê do nich z du¿¹ ostro¿noœci¹ jako do Ÿród³a historycznego. Autorzy tych Ÿróde³ chcieli przekazaæ naukê
mistrzów, zaœ konkretne fakty traktowali jedynie jako materia³ anegdotyczny dla jej wyjaœnienia i obrazowego
przedstawienia s³uchaczom lub czytelnikom. W takim ujêciu traci znaczenie œcis³a chronologia i kompletnoœæ
informacji faktograficznej. Stwarza to istotne przeszkody w studiach nad dziejami ruchu chasydzkiego, gdy¿ nie
zawsze mo¿na ustaliæ przebieg wydarzeñ, a tym bardziej ich chronologiê. Analogiczne ujêcie spotykamy tak¿e
we wspó³czesnych publikacjach wywodz¹cych siê z tego œrodowiska, dotycz¹cych np. opowieœci o chasydach
w okresie Zag³ady.
Powstaje wiêc pytanie, w jakiej mierze przedstawione przez Bubera dzieje wspólnot chasydzkich stanowi¹
informacjê o wydarzeniach historycznych. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e jest to cenny przekaz dotycz¹cy ¿ycia
duchowego tych spo³ecznoœci, a tak¿e obyczajowoœci dworów cadyków (lecz pamiêtaæ nale¿y, ¿e istnia³y miêdzy
nimi istotne ró¿nice). Po drugie, istotne znaczenie ma zawarta w tej ksi¹¿ce informacja o stosunkach spo³ecznych
w œrodowiskach ¿ydowskich. Jest to wprawdzie z punktu widzenia moralnej i teologicznej treœci legend w¹tek
484
RECENZJE
marginesowy, lecz przypowieœæ, jeœli mia³a dotrzeæ do umys³ów czytelników lub s³uchaczy, powinna by³a oddawaæ
realistycznie warunki i sposób ¿ycia ich bohaterów. Po trzecie, dostarcza wiadomoœci o stosunku tych wspólnot
do wydarzeñ w œwiecie nie¿ydowskim. Nasuwaæ siê jednak mog¹ uzasadnione w¹tpliwoœci, czy relacja o rozmowach ksiêcia Adama Czartoryskiego z kozienickim Magidem odpowiada rzeczywistoœci; dotyczy to równie¿
innych fragmentów, gdzie mowa o stosunkach ludnoœci ch³opskiej lub mieszkañców miasteczek do ¯ydów
(przede wszystkim cadyków). Nie s¹dzê, by uda³o siê znaleŸæ potwierdzenie w innych Ÿród³ach, czy rzeczywiœcie
Adam Czartoryski dwukrotnie odwiedzi³ Magida, lecz nie jest to chyba spraw¹ najwa¿niejsz¹ dla historyka
(oczywiœcie, poza ewentualnym biografem tego polityka). Bardziej chyba istotne jest stwierdzenie, ¿e w tradycji
chasydzkiej utrwali³ siê taki w³aœnie obraz stosunku polskiego otoczenia do cadyków, ciesz¹cych siê szacunkiem
spo³ecznoœci ¿ydowskiej. Poœrednie potwierdzenie tego, ¿e szacunek ten przejmowa³o tak¿e polskie otoczenie znaleŸæ mo¿na w notowanych przez etnografów przypadkach pielgrzymowania polskich mieszkañców wsi
i miasteczek do grobów s³awnych cadyków.
Je¿eli jednak historyk, który weŸmie tê ksi¹¿kê do rêki odniesie siê bardziej sceptycznie do wartoœci
Ÿród³owej opowieœci o Widz¹cym z Lublina, Œwiêtym ¯ydzie z Przysuchy oraz ich uczniach, to z pewnoœci¹
przyzna, ¿e mia³ w rêku lekturê o wielkiej wartoœci literackiej, która zachowa³a te walory w przek³adzie.
Jerzy Tomaszewski
Uniwersytet Warszawski
Instytut Historyczny
Leonid E. G o r i z o n t o w, Paradoksy impierskoj politiki: poliaki w Rossii i russkije w Polszie, Izdatielstwo „Indrik”, Moskwa 1999, s. 270.
Monografia Leonida E. G o r i z o n t o w a, pracownika naukowego Instytutu S³owianoznawstwa i Ba³kanistyki Rosyjskiej Akademii Nauk, jest podsumowaniem jego wieloletnich badañ nad stosunkami rosyjsko–polskimi w XIX wieku. Uczeñ wybitnego znawcy historii Polski doby zaborów, W³odzimierza D j a k o w a, podj¹³
próbê przedstawienia wybranych aspektów polityki narodowoœciowej wobec Polaków w imperium rosyjskim.
Waga tematu, zarówno w aspekcie historycznym, jak i spo³eczno–politycznym ostatniej dekady XX wieku, jest
ogromna. Truizmem jest stwierdzenie, ¿e jest to temat obszerny, w sensie chronologicznym i problemowym,
posiadaj¹cy ogromn¹ bibliografiê opracowañ i wydawnictw Ÿród³owych, zarówno w polskiej, jak i rosyjskiej
historiografii oraz w mniejszym zakresie historiografii innych krajów europejskich czy amerykañskiej. Z³o¿onoœæ
problematyki w sposób nieunikniony wymusza na historyku dokonanie wyboru okreœlonych zagadnieñ oraz
poziomu szczegó³owoœci ich prezentacji. T¹ drog¹ poszed³ oczywiœcie i autor niniejszej monografii koncentruj¹c
siê na kilku wybranych aspektach.
Wzajemne stosunki miêdzy dwoma s¹siaduj¹cymi narodami, z których jeden znalaz³ siê w orbicie wp³ywów
a nastêpnie zosta³ podporz¹dkowany drugiemu, musia³y skutkowaæ wytworzeniem odmiennych tradycji w ich
ocenie. Autor we wstêpie wyraŸnie zaznacza, ¿e œwiadom jest pu³apki jednostronnoœci tych tradycji. „Ka¿dy
historyk rosyjsko–polskich stosunków — pisze Gorizontow — nieuchronnie zderza siê z dwiema narodowymi
tradycjami, daj¹cymi o sobie znaæ tak¿e w warunkach panowania internacjonalistycznej w swojej formie ideologii
i wyj¹tkowo oddzia³uj¹cymi teraz, po jej odrzuceniu. Œlepe uleganie dowolnej z tych tradycji jest nie mniej
niebezpieczne, ni¿ przenoszenie w odleg³e historyczne epoki systemu wartoœci koñca XX wieku”(s. 6). Przyjêta
przez autora perspektywa sine ira et studio jest konsekwentnie przestrzegana, co stanowi o walorze pracy.
Podejmuj¹c problematykê polityki pañstwa rosyjskiego wobec narodu polskiego, autor przyj¹³ trafne
za³o¿enie, ¿e obejmuje zakresem zainteresowania Polaków w granicach dorewolucyjnego imperium rosyjskiego,
zamieszkuj¹cych nie tylko etnicznie polskie obszary, ale i tych wyspowo rozproszonych poza granicami ich
historycznego zasiedlenia. W odniesieniu do Rosjan w Polsce, ujmuje ich w granicach dawnej Rzeczypospolitej
RECENZJE
485
sprzed 1772 r., zastrzegaj¹c, ¿e „takie ujêcie nie poci¹ga za sob¹ etniczno–narodowej charakterystyki tego
obszernego regionu” (s. 6).
W œwiadomoœci historycznej obu narodów postrzeganie polskiego obszaru lub spornych czêœci tego
obszaru ma antytetyczne wektory w przyjêtej skali wartoœci. Konstatacja autora generalnie jest s³uszna, ale
podane przyk³ady nie zawsze w moim przekonaniu zosta³y trafnie dobrane. Nie budzi w¹tpliwoœci nie tylko
formalnych para Królestwo Polskie — Priwislanskij Kraj, lecz inne bêd¹ konotacje zwi¹zane z par¹ Gubernie
Zachodnie lub Kraj Zachodni oraz Kresy Wschodnie. Po prostu pojêcie Kresów wyra¿a inne zakresy treœci ni¿
kategoria œciœle administracyjna Gubernie Zachodnie. Adekwatnie jest dobrana kategoria Ziemie Zabrane —
Gubernie odzyskane (przywrócone), podobnie para pojêæ „wielkiego narodu rosyjskiego” obejmuj¹cego Wielkorusów, Ma³orusów i Bia³orusów oraz narodu polskiego obejmuj¹cego swoim zakresem Polaków, Rusinów
i Litwinów. W tym ostatnim przypadku trafniejsze by³oby zastosowanie pojêcia gente Ruthenus lub gente Lithuanus natione Polonus. Chocia¿ pojêcia te, szczególnie gente Ruthenus, mia³y rodowód du¿o wczeœniejszy,
XVI–wieczny, to ofensywnego charakteru ideologicznego nabra³y w wieku XIX, podobnie jak ich rosyjski
odpowiednik. Budzi w¹tpliwoœci para pojêæ: „pracy organicznej i russkogo die³a”. Praca organiczna wyra¿a³a
treœci polityczno–narodowe, lecz nie mia³y one jedynie antyrosyjskiego wektora oraz zawiera³y w sobie równie¿
idee neutralne politycznie, zwi¹zane z awansem cywilizacyjnym spo³eczeñstwa, narodu, kraju etc. Natomiast
rosyjski odpowiednik mia³ wyraŸnie polityczno–nacjonalistyczne konotacje.
Praca sk³ada siê z dwóch czêœci. Pierwsza zatytu³owana: Polacy w Rosji, czyli „szczêœcie na si³ê” zawiera
trzy rozdzia³y, w których kolejno przedstawiono politykê administracyjn¹ wobec osób polskiego pochodzenia,
regulacje prawne okreœlaj¹ce status ma³¿eñstw mieszanych i ich miejsce w historii stosunków rosyjsko–polskich
oraz teoretyczne i praktyczne wyznaczniki przynale¿noœci do narodu polskiego stosowane w polityce dyskryminacyjnej Rosji.
Czêœæ druga zatytu³owana „Rosjanie w Polsce czyli «system etnograficznego oddzia³ywania»” równie¿
podzielona jest na trzy rozdzia³y, w których kolejno przedstawiono pomys³y rozwi¹zania kwestii polskiej przez
osadnictwo rosyjskie, nastêpnie zagadnienie rusyfikacji administracji poprzez przyci¹gniêcie urzêdników z g³êbi
Rosji oraz problem wykorzystania absolwentów prawos³awnych seminariów duchownych w krzewieniu sprawy
rosyjskiej na zachodnich kresach pañstwa.
Konstrukcja pracy, z punktu za³o¿onego celu, jakim by³o pokazanie polityki pañstwa, jest trafna, co nie
znaczy, ¿e wszystkie rozstrzygniêcia s¹ bezdyskusyjne. Usytuowanie dwóch rozdzia³ów, wa¿nych z punktu
przyjêtych celów badawczych, budzi nieco w¹tpliwoœci, mianowicie z czêœci pierwszej o ma³¿eñstwach mieszanych oraz w drugiej o by³ych seminarzystach. Kwestia ma³¿eñstw mieszanych, w aspekcie prawno–politycznym,
jak to zosta³o przedstawione przez autora, nie mieœci siê jednoznacznie w czêœci I, poniewa¿ z samej swojej istoty
nie odnosi siê jedynie do Polaków, lecz w takim samym stopniu do Rosjan. St¹d reglamentacja prawna tych
ma³¿eñstw dotyka³a obu stron narodowego konfliktu, aczkolwiek w wiêkszym stopniu dzia³a³a na korzyœæ narodu
panuj¹cego. Jak sam autor stwierdza, zarówno w³adze Koœcio³a prawos³awnego jak i pañstwa by³y przeciwne
tym ma³¿eñstwom (s. 92–93, 95). Mo¿na powiedzieæ, ¿e niejako wbrew realizowanej polityce pañstwa i Koœcio³ów — prawos³awnego i katolickiego oraz obowi¹zuj¹cych stereotypów politycznych dochodzi³o do zawierania
ma³¿eñstw mieszanych narodowoœciowo i wyznaniowo, co wytwarza³o nowe zjawiska ¿ycia spo³ecznego, kulturowego i politycznego. Walorem tego rozdzia³u jest przeœledzenie ewolucji prawodawstwa w odniesieniu do
zwi¹zków mieszanych oraz podkreœlenie ich roli w prze³amywaniu stereotypów etnicznych. Ma³¿eñstwa te
zawierano we wszystkich warstwach spo³ecznych, poczynaj¹c od elity w³adzy (przyk³ad Piotra Wa³ujewa, s. 85),
na ch³opstwie koñcz¹c (s. 82), gdzie do zwi¹zków tych dochodzi³o najczêœciej. Zawierano je na obszarze ca³ego
imperium, zarówno w Królestwie Polskim, na Ziemiach Zabranych, w centralnych rejonach Rosji, na Syberii
i Dalekim Wschodzie. W sto³ecznym Petersburgu w koœciele œw. Katarzyny w 1911 r. zwi¹zków takich zawarto
16, w roku nastêpnym 24. Do tego dochodzi³o 14 katolickich zwi¹zków Rosjan w wymienionych latach1. Nie
znamy statystyk z innych parafialnych koœcio³ów katolickich, podobnie jak i prawos³awnych, by jednoznacznie
okreœliæ skalê zjawiska.
Ostatni rozdzia³ pracy poœwiêcony jest studiuj¹cym w Uniwersytecie Warszawskim absolwentom seminariów duchownych. Problem ten, w swojej pocz¹tkowej fazie istotnie zwi¹zany z tematem pracy, mianowicie
1
R. H a n k o w s k a, Koœció³ Œwiêtej Katarzyny Panny i Mêczenniczki Aleksandryjskiej w Sankt–Petersburgu. Historia. Architektura. Wystrój wnêtrza. Problemy rekonstrukcji i konserwacji, Warszawa 1997, s. 100.
486
RECENZJE
z pomys³ami wykorzystania seminarzystów w szkolnictwie guberni zachodnich do krzewienia ducha rosyjskiego,
w g³ównej czêœci poœwiêcony zosta³ problemom grupy, która ze wzglêdu na pochodzenie spo³eczne oraz niski
poziom wykszta³cenia, nie spe³nia³a obowi¹zuj¹cych w cesarstwie kryteriów rekrutacyjnych na studia uniwersyteckie. Ze wzglêdu na politykê lokalnych w³adz oœwiatowych d¹¿¹cych do wzmocnienia rosyjskiego elementu na
Uniwersytecie Warszawskim a nastêpnie Dorpackim (Juriewskim) na tych uczelniach obni¿ono rygory rekrutacyjne i przyjmowano absolwentów seminariów duchownych. Opis sytuacji socjalnej tej grupy, nastrojów politycznych z pominiêciem w analizie ca³ej masy rosyjskich studentów w Warszawie zmieni³ nieco sens rozdzia³u.
Nabra³ on charakteru analizy problemu spo³ecznego zwi¹zanego z czêœci¹ œrodowiska rosyjskiej m³odzie¿y, dla
której zabrak³o miejsca w spo³eczeñstwie i jedyn¹ nadziej¹ by³o zdobycie œwieckiego wykszta³cenia, które z kolei
mog³o nast¹piæ na Uniwersytecie w Warszawie lub Dorpacie. Nie znaczy to oczywiœcie, ¿e podjête przez autora
zagadnienie rozmija siê zupe³nie z tematem pracy, przeciwnie — stanowili oni bowiem czêœæ rosyjskiej spo³ecznoœci w podbitym kraju, a przytoczony materia³ jest niezwykle interesuj¹cy. Rzecz w tym, ¿e takie ustawienie
zagadnienia nadaje mu charakter jednego z wielu problemów spo³ecznych Rosji, w jakimœ stopniu jedynie
powi¹zanego z polityk¹ caratu wobec kwestii polskiej. Pominiêto natomiast analizê ca³ej akademickiej spo³ecznoœci rosyjskiej, w tym równie¿ œrodowiska nauczycieli akademickich, a to z punktu za³o¿onego celu badawczego
da³oby pe³niejszy obraz sytuacji.
Nie kwestionuj¹c wa¿noœci obu rozdzia³ów, wagi przytoczonego materia³u informacyjnego, sugerowa³bym
jedynie inne usytuowanie w ca³oœci pracy. Rozdzia³ I i III czêœci pierwszej oddaj¹ istotê realizowanej przez carat
polityki. Trafnie podkreœlono niedomagania dotychczasowej historiografii, w której brak rozwa¿añ nad strategi¹
polityki pañstwa rosyjskiego w odniesieniu do Polski. W tym zakresie autor wnosi wiele nowego materia³u
faktograficznego zwi¹zanego z podejœciem Miko³aja I do kwestii polskiej. W ogóle rola tego w³adcy w zakresie
polityki prawodawczej wobec Polaków w œwietle przytoczonego materia³u rysuje siê jako podstawowa. Wynika³o
to oczywiœcie z sytuacji politycznej wytworzonej przez powstanie listopadowe i jego uœmierzenie — w tym
wzglêdzie nowa sytuacja nastrêcza³a koniecznoœæ nowych uregulowañ prawnych, z drugiej strony stanowi³a
okazjê, na fali sprzyjaj¹cego klimatu wewn¹trzpolitycznego w Rosji, do sprecyzowania polityki wobec polskich
poddanych. Cech¹ charakterystyczn¹ tego panowania by³a znaczna liczebnoœæ aktów prawnych reguluj¹cych
sytuacjê Polaków w Rosji, mo¿liwoœci ich przesiedlania siê, podejmowania pracy w aparacie pañstwowym, s³u¿by
w armii, podejmowania nauki w szko³ach wy¿szych. Gros tych postanowieñ odnosi³o siê do ziem bezpoœrednio
wcielonych do Rosji — Kraju Zachodniego. W g³ównej mierze mia³y one charakter restrykcyjny, ogranicza³y
swobodê wyboru miejsca zamieszkania i pracy, awansu zawodowego ze wzglêdu na pochodzenie narodowe
(wyznanie nie prawos³awne) i terytorialne, oraz represyjne, wymuszaj¹ce na okreœlonych kategoriach podejmowanie takich czy innych dzia³añ — postanowienia Senatu z 1852 r. odnoœnie do obligatoryjnej s³u¿by wojskowej
zamo¿nej m³odzie¿y szlacheckiej. Z³amano przy tym przywilej nadany szlachcie rosyjskiej przez Katarzynê II
w 1785 r. Reasumuj¹c, istota polityki Miko³aja sprowadza³a siê do kontrolowanego otwarcia Polakom mo¿liwoœci s³u¿by w instytucjach rosyjskich, stwarza³a w tym kierunku zachêty wraz z tendencj¹ do rozsiania Polaków
poza obszarem ich historycznego zasiedlenia. W odniesieniu do Kraju Zachodniego imperatywem politycznym
by³o zacieranie historycznej granicy polsko–rosyjskiej z utrzymywaniem jej w odniesieniu do obszaru Królestwa
Polskiego. W pierwszej kolejnoœci znalaz³o to wyraz w odniesieniu do ziem z pierwszego rozbioru, stanowi¹cych
administracyjne obszary guberni witebskiej i mohylewskiej a nastêpnie wobec pozosta³ych guberni zachodnich.
Zmiana tendencji w polityce nast¹pi³a w konsekwencji wybuchu powstania styczniowego, kiedy to wyraŸnie ujawni³o siê d¹¿enie do skoncentrowania polskich poddanych na by³ych ziemiach Rzeczypospolitej lub nawet
tylko Królestwa Polskiego oraz odtr¹cenie ich od s³u¿by pañstwowej. W tym zakresie, oprócz dzia³añ rz¹du, na
plan pierwszy wysunê³y siê inicjatywy kierowników poszczególnych resortów, przede wszystkich wojskowego,
usuwania lub procentowej reglamentacji Polaków na okreœlonych stanowiskach. Pomijaj¹c prawodawstwo typu
represyjnego, wprowadzane w trakcie i po powstaniu styczniowym, autor podkreœli³ fakt nasilenia antypolskich
dzia³añ na prze³omie lat osiemdziesi¹tych i dziewiêædziesi¹tych, wi¹¿¹c to z nasileniem politycznej reakcji
w stosunku do poddanych nie rosyjskiego pochodzenia i obszarów kresowych imperium. Zwróci³ przy tym uwagê
na praktykê prawodawcz¹, która ukszta³towa³a siê w system tajnych instrukcji i rozporz¹dzeñ. Wydaje siê, ¿e
autor nie doceni³ w okreœleniu sytuacji politycznej Rosji, zmian jakie nastêpowa³y w œwiadomoœci Rosjan,
zauwa¿alnego procesu identyfikacji narodowej, w której stosunek do pañstwa ulega³ przekszta³ceniu. Stawa³o
siê ono w œwiadomoœci aktywnej czêœci spo³eczeñstwa ich pañstwem narodowym, realizuj¹cym cele narodowe.
Zjawisko to da³o o sobie znaæ w³aœnie w epoce Aleksandra III, a zosta³o trafnie rozpoznane przez polskich
RECENZJE
487
publicystów pocz¹tku XX wieku, przedstawicieli ró¿nych od³amów politycznych funkcjonuj¹cych na ziemiach
polskich, od konserwatystów poczynaj¹c a na narodowych demokratach koñcz¹c2.
Ostatni rozdzia³ tej czêœci poœwiêcony zosta³ prawnym wyznacznikom okreœlaj¹cym przynale¿noœæ do
dyskryminowanego narodu. G³ównym kryterium, jakie stosowano od czasów Miko³aja I, by³o wyznanie katolickie. Przy tym cz³onkowie Koœcio³a unickiego, dopóki on istnia³ w imperium, traktowani byli jak Rosjanie.
Wyznacznik ten spe³nia³ zasadnicz¹ rolê i w nastêpnych epokach, przede wszystkim w ukazie z 10 grudnia 1865
okreœlaj¹cym zasady nabywania dóbr ziemskich w guberniach zachodnich. Przy tym zastrze¿ono, ¿e zmiana
wyznania nie poci¹ga³a automatycznego uznania konwertyty za Rosjanina. Kryterium pomocnicze stanowi³
jêzyk, chocia¿ znajomoœæ rosyjskiego nie œwiadczy³a o przynale¿noœci do narodu panuj¹cego, ponadto brzmienie
nazwiska, imienia etc. Szczegó³owoœæ instrukcji w tym zakresie zwiêksza³a siê z latami, zaczêto nawet uwzglêdniaæ miejsce wychowania zainteresowanego kupnem ziemi, jêzyk domowy w rodzinie, wyznanie rodziców,
ma³¿onków, dzieci, œrodowisko narodowe, w którego otoczeniu ¿yje (s. l03). Ostatecznie jednak to w³adze
lokalne uznawa³y, czy ktoœ jest cz³onkiem narodu represjonowanego czy te¿ panuj¹cego. W tym wzglêdzie
praktyka tych w³adz, które traktowa³y istniej¹ce przepisy w sposób rozszerzaj¹cy, by³a bardziej restrykcyjna ni¿
organów centralnych.
W czêœci II autor rozpatruje ideê wykorzystania rosyjskiego czynnika etnicznego do zwi¹zania zaw³adniêtych ziem Rzeczypospolitej z Rosj¹. Zasiedlanie opanowanych obszarów Rosjanami by³o jednym z g³ównych
narzêdzi polityki kolonizacyjnej, zarówno w wyobra¿eniu ludzi w³adzy, jak i spo³eczeñstwa i obiektywnie wiod³o
do ich rusyfikacji. Na poziomie wykonawczym dostrzega autor wahania w³adz w zakresie form i metod realizacji
tej idei. Pytanie, czy realizowaæ j¹ przez przejmowanie ziem z r¹k polskich i parcelowanie miêdzy sprowadzanych
z g³êbi Rosji ch³opów, czy te¿ osadzaæ na nich rosyjskich ziemian zosta³o ostatecznie rozstrzygniête na korzyœæ
tych ostatnich (s. 139). Autor wyró¿ni³ trzy fazy polityki osadniczej; lata 1830–1850, 1860–1870 oraz przesiedlenia
prze³omu wieków. Zwyciêstwo idei sprzedawania pozyskiwanej represjami ziemi rosyjskiemu ziemiañstwu nie
oznacza³o, ¿e rozpatrywane projekty osadnictwa ch³opskiego zupe³nie zarzucono, tak w Guberniach Zachodnich, jak i w Królestwie. O tym, ¿e nie wybrano tego wariantu, zadecydowa³ g³ównie charakter spo³eczno–ustrojowy pañstwa, przewaga elementu szlacheckiego w jego strukturach.
Warto zwróciæ uwagê na aspekt pominiêty w rozwa¿aniach autora, mianowicie poczucie solidarnoœci
stanowej wœród czêœci rosyjskiej biurokracji pochodzenia arystokratycznego ze szlacht¹ innych narodów —
poddanych cara Rosji. Nie pomija³bym tego czynnika w analizie postaw tradycjonalistycznych czêœci elit rosyjskich. Proces „unarodowiania” pañstwa by³ im obcy i sprzeczny z ich wyobra¿eniami politycznymi. W przeciwieñstwie do takich zachowañ, w ³onie elit biurokratycznych oraz czêœci publicystów pojawia³y siê pomys³y
radykalnych rozwi¹zañ kwestii polskiej poprzez wykorzystanie osadnictwa ch³opskiego. Co najciekawsze, pomys³y tego rodzaju pojawia³y siê zarówno na skrajnej prawicy jak i radykalnej lewicy, a Micha³ Murawiow i Aleksander Hercen pod tym wzglêdem mogliby sobie podaæ rêce. Ka¿dy z nich oczywiœcie wychodzi³ z innych
przes³anek ideowo–politycznych, ale efekt ostateczny by³by ten sam, mianowicie zrusyfikowanie Kraju Zabranego (s. 141).
Autor s³usznie podkreœli³ w ocenie realizowanej polityki rosyjskiej brak konsekwencji dzia³ania i poœpiech
w realizacji procesu wzmacniania rosyjskiego stanu posiadania na terenach polskich, konflikt miêdzy celami
strategicznymi, jakimi by³y asymilacja i umocnienie spo³eczno–narodowej bazy dzia³ania re¿imu carskiego
a mo¿liwoœciami finansowo–materialnymi pañstwa, jego doraŸnymi a czêsto i grupowymi interesami œrodowiska
biurokratycznego (s. 152–153). Zdaniem autora czynniki te zadecydowa³y o pora¿ce realizowanej polityki.
Wymienione przyczyny mo¿na uzupe³niæ o ró¿nice kulturowo–cywilizacyjne, które z góry skazywa³y na pora¿kê
w zakresie oddzia³ywania efektu propagandowego (co odgrywa³o istotna rolê na obszarach Azji), czêœciow¹
izolacjê spo³eczno–towarzysk¹ nap³ywowej grupy Rosjan, oraz œwiadomoœæ czêœci biurokracji lokalnej i centralnej co do tego, ¿e przemieszczanie radykalizuj¹cych siê spo³ecznie ch³opów rosyjskich na opanowane obszary
nie daje gwarancji wzmocnienia rosyjskiego panowania, natomiast stworzy mo¿liwoœci rozszerzania siê strefy
niestabilnoœci spo³ecznej, zaistnienia ognisk rewolt i buntów.
2
Polityka restrykcji nie dotyczy³a tylko pogranicza polsko–rosyjskiego, ale mia³a bardziej rozleg³y charakter w odniesieniu
do ca³ego pó³nocno–zachodniego pogranicza Rosji, cf. B. S z o r d y k o w s k a, Finlandia w polityce caratu w l. 1899–1914.
Problemy rusyfikacji i unifikacji, Gdañsk 1994; A. T o p i j, Ludnoœæ niemiecka wobec rusyfikacji guberni ba³tyckich 1882–1905,
Bydgoszcz 1997.
488
RECENZJE
Kolejnym czynnikiem umacniaj¹cym panowanie rosyjskie by³o rusyfikowanie administracji poprzez rugowanie z niej elementu polskiego i zastêpowanie sprowadzanymi z g³êbi imperium Rosjanami. Problem ten sta³
siê zagadnieniem wiod¹cym w rozdziale II. Ostatnimi czasy pojawi³y siê i polskie opracowania tego zagadnienia3,
aczkolwiek recenzowana praca obejmuje szerszy zakres chronologiczny oraz w pe³niejszym stopniu prezentuje
materia³ Ÿród³owy pozyskany w archiwach rosyjskich. Daje wgl¹d w zagadnienie z punktu widzenia rosyjskiej
biurokracji oraz kszta³tuj¹cych siê za³o¿eñ polityki realizowanej przez Petersburg. Generalnie nap³yw rosyjskiego elementu do struktur administracyjnych Królestwa nie przybra³ charakteru masowego, a rusyfikacja nie sta³a
siê zupe³na.
Praca oparta zosta³a w du¿ym stopniu na nie eksplorowanym jeszcze materiale z archiwów rosyjskich oraz
polskiej i rosyjskiej literaturze przedmiotu. Wzbogacono j¹ o aneks, w którym zamieszczono siedem dokumentów ilustruj¹cych aspekty realizowanej polityki lub prezentuj¹cych stosunek rosyjskiej opinii publicznej do
kwestii polskiej oraz zaopatrzono w indeks nazwisk, niestety niezbyt starannie wykonany (pominiêto szereg
nazwisk pojawiaj¹cych siê w tekœcie). Monografia Leonida Gorizontowa jest niew¹tpliwie du¿ym osi¹gniêciem
naukowym, wk³adem rosyjskiego historyka w poznanie wci¹¿ jeszcze nie w pe³ni wyjaœnionych aspektów polityki
Rosji na ziemiach polskich. Praca warta jest udostêpnienia w jêzyku polskim szerszej publicznoœci czytaj¹cej.
Zbigniew Opacki
Uniwersytet Gdañski
Instytut Historii
Oskar K o f l e r, ¯ydowskie dwory. Wspomnienia z Galicji Wschodniej od pocz¹tku XIX wieku do wybuchu I wojny œwiatowej, przygotowa³a do druku, wstêpem, przypisami opatrzy³a i indeksy zestawi³a Ewa K o Ÿ m i ñ s k a – F r e j l a k, ¯ydowski Instytut Historyczny, seria Wspomnienia, relacje, dzienniki, Warszawa 1999, s. 294, 1 nlb.
Rolnictwo by³o dzia³em gospodarki, z którego utrzymywa³o siê stosunkowo niewielu ¯ydów w Polsce,
a ziemiañstwo ¿ydowskie liczy³o niewiele rodzin, przede wszystkim w Galicji Wschodniej. Nic dziwnego, ¿e
¿ydowscy rolnicy nie przyci¹gaj¹ uwagi badaczy, choæ przecie¿ w niektórych regionach, w skali lokalnej, odgrywali istotn¹ rolê gospodarcz¹ i spo³eczn¹. Doœæ powiedzieæ, ¿e w dawnym zaborze austriackim by³o ich w latach
miêdzywojennych dostatecznie wielu, by op³aca³o siê wydawaæ fachowe czasopismo rolnicze zamieszczaj¹ce
artyku³y w dwóch jêzykach: jidysz oraz polskim. Warto siê nimi zajmowaæ choæby tylko w tym celu, by przeprowadziæ porównawcz¹ analizê sposobów gospodarowania oraz wyników w³aœcicieli ¿ydowskich i chrzeœcijañskich.
Wspomnienia z m³odoœci Oskara K o f l e r a, który wprawdzie na roli nie pracowa³ (rodzinna posiad³oœæ uleg³a
parcelacji wkrótce po 1918 r. i autor podj¹³ pracê w banku), ale zachowa³ dobrze w pamiêci zarówno rodzinê
bli¿sz¹ i dalsz¹, jak stosunki spo³eczne i gospodarcze, zas³uguj¹ na baczn¹ uwagê. Tym bardziej, ¿e ksi¹¿ka
napisana jest barwnie i ciekawie. Zapewne niektóre jej fragmenty poœwiêcone organizacji folwarku i technice
pracy na roli bêd¹ interesowaæ jedynie historyków gospodarczych, lecz z punktu widzenia innych czytelników
okupione to bêdzie z nawi¹zk¹ przez — egzotyczne dziœ — familijne, obyczajowe oraz inne anegdoty, których
w niej nie brak.
Zwróæmy jednak uwagê na problemy szczególnie istotne dla historyka. Przede wszystkim s¹ to wspomniane
ju¿ opisy organizacji pracy oraz stosunków panuj¹cych na folwarku. Dostrzec mo¿na dumê, z jak¹ autor opisuje
znakomit¹ organizacjê pracy oraz nowoczesnoœæ wyposa¿enia, a tak¿e wyniki gospodarowania. Prawdopodobnie
3
A. C h w a l b a, Polacy w s³u¿bie Moskali, Warszawa–Kraków 1999; £. C h i m i a k, Gubernatorzy rosyjscy w Królestwie
Polskim 1863–1915. Szkic do portretu zbiorowego, Wroc³aw 1999.
RECENZJE
489
ma racjê, porównuj¹c je z satysfakcj¹ z nie tak dobrze prowadzonymi folwarkami chrzeœcijañskich s¹siadów.
Natomiast z wiêkszym krytycyzmem odnoszê siê do uogólnieñ formu³owanych na tej podstawie, które dotycz¹
przewagi ogó³u gospodarstw ¿ydowskich. Kofler stwierdza wprawdzie s³usznie, ¿e polscy ziemianie wiele czasu,
energii — a tak¿e pieniêdzy — poœwiêcali na sprawy obce ¯ydom (polowanie, huczne zabawy s¹siedzkie,
politykê), a w rezultacie przerzucali kierowanie gospodark¹ na plenipotentów, lecz z opowieœci rodzinnych
wynika, i¿ tak¿e w œrodowisku ¿ydowskim nie brakowa³o niefortunnych gospodarzy. Dobre wyniki gospodarowania sk³onny by³bym wiêc przypisaæ przede wszystkim talentom ojca autora. Dodatkowym czynnikiem sprzyjaj¹cym by³a tak¿e okolicznoœæ, ¿e — w odró¿nieniu od ziemian polskich — nie korzysta³ z pomocy faktora,
natomiast porozumiewa³ siê bezpoœrednio z kupcami ¿ydowskimi przy sprzeda¿y plonów i lepiej orientowa³
w cenach gie³dowych. Zastanowiæ siê tak¿e nale¿y nad jeszcze jednym czynnikiem, a mianowicie nad odmiennymi tradycjami gospodarowania w spo³ecznoœci ¿ydowskiej i polskiej. ¯ydzi w swoim czasie stanowili warstwê,
która wnosi³a do ¿ycia ekonomicznego stosunki towarowo–pieniê¿ne, a wiêc by³a lepiej przygotowana do
przeobra¿eñ rolnictwa dokonuj¹cych siê po uw³aszczeniu ch³opów. Byæ mo¿e warto zastanowiæ siê ponownie
nad tradycyjnym obrazem folwarcznego rolnictwa galicyjskiego, upadaj¹cego pod wp³ywem niesprzyjaj¹cych
warunków obiektywnych. A mo¿e wiele zale¿a³o od tego, czy w³aœciciel folwarku potrafi³ dostosowaæ siê do
wymagañ gospodarki rynkowej?
Z pewnym sceptycyzmem odnoszê siê do relacji o sielskich wrêcz stosunkach miêdzy dworem a ch³opami
i fornalami. Obserwacje czynione z pozycji w³aœciciela, ewentualnie panicza ze dworu niekoniecznie bywaj¹
zgodne z punktem widzenia mieszkañców czworaków oraz wsi, którzy w normalnych czasach pragn¹ zaskarbiæ
sobie przychylnoœæ pracodawcy. Sytuacja ulega³a zmianie w czasach niepokojów, wojny lub przewrotu spo³ecznego. Zapewne przed 1914 r. na prowincji galicyjskiej stosunki miêdzy ¯ydami, Ukraiñcami oraz Polakami
uk³ada³y siê lepiej ni¿ we Lwowie oraz w czasach póŸniejszych (potwierdzaj¹ to wspomnienia autorów wywodz¹cych siê z innych œrodowisk), lecz prawdopodobnie mniej sielankowo. Zwróæmy zreszt¹ uwagê na znany fakt, ¿e
wydarzenia lat m³odoœci ogl¹dane z perspektywy wielu dziesiêcioleci, po dwóch wojnach œwiatowych, zdaj¹ siê
rodzajem raju utraconego. Podkreœliæ przecie¿ nale¿y, ¿e niemal ca³a rodzina autora straci³a ¿ycie w wyniku
Zag³ady.
I w tym przypadku nale¿y siê wystrzegaæ zbyt daleko id¹cych uogólnieñ. Opis postêpowania dworu
Koflerów w stosunku do pracowników i ch³opów sk³ania do wniosku, ¿e przynajmniej w tym przypadku dystans
spo³eczny miêdzy ch³opami a rodzin¹ ziemiañsk¹ by³ mniejszy, ni¿ w majêtnoœciach szlacheckich. ¯yd — nawet
w³aœciciel ziemski — w tradycyjnej hierarchii spo³ecznej znajdowa³ siê poni¿ej szlachcica; tym bardziej gdy ten
ostatni chlubi³ siê arystokratycznym tytu³em, choæby by³ to tylko „galicyjski hrabia”.
Kolejnym interesuj¹cym zagadnieniem s¹ stosunki miêdzy ziemianami polskimi a ¿ydowskimi. Autor
ukazuje obraz separacji towarzyskiej obu œrodowisk, spowodowanej odmienn¹ obyczajowoœci¹ i tradycjami oraz
tradycyjn¹ ró¿nic¹ pozycji spo³ecznej, lecz zarazem wspó³pracy w przypadkach wynikaj¹cych z rozmaitych
wydarzeñ.
Z uznaniem nale¿y wspomnieæ tak¿e o opracowaniu edytorskim wspomnieñ, które jest dzie³em wnuczki
autora. Zwiêz³y wstêp rysuje jego postaæ tak, jak pozosta³a w pamiêci rodziny, a tak¿e przedstawia historyczne
t³o wydarzeñ. W niektórych miejscach spotykamy tak¿e przypisy, istotne zw³aszcza dla czytelnika niedostatecznie
znaj¹cego realia ¿ycia ¿ydowskiego. Zdarzaj¹ siê wprawdzie — nieliczne i mniejszej wagi — potkniêcia, lecz
chyba najwa¿niejszym z nich jest brak wyjaœnienia terminu „egzamin apelacyjny” (s. 67 i 82) w odniesieniu do
egzaminu zdawanego przez kandydata do zawodu adwokata; prawdopodobnie powinno byæ „egzamin aplikacyjny”, zdawany przez aplikanta adwokackiego. Byæ mo¿e, jest to omy³kowe odczytanie rêkopisu. Po¿yteczne s¹
tak¿e indeksy nazwisk i miejscowoœci. Zastanawiaj¹ce jest, ¿e nie uda³o siê odnaleŸæ œladów w³aœcicieli ¿ydowskich w publikacjach poœwiêconych dziejom rezydencji kresowych, o czym spotykamy wzmianki w niektórych
przypisach.
Zas³ug¹ autora jest opracowanie rodzinnych tablic genealogicznych, a tak¿e rysunkowe plany (starannie
reprodukowane) dworu oraz najbli¿szej jego okolicy. Zamieszczono tak¿e jedyne zachowane zdjêcie rodzinne,
interesuj¹ce m.in. z tego powodu, ¿e ukazuje pokoleniowe ró¿nice ubioru.
Jerzy Tomaszewski
Uniwersytet Warszawski
Instytut Historyczny
490
RECENZJE
Rados³aw P. ¯ u r a w s k i v e l G r a j e w s k i, Wielka Brytania w „dyplomacji” ksiêcia
Adama Jerzego Czartoryskiego wobec kryzysu wschodniego (1832–1841). Wydawnictwo Naukowe
SEMPER, Warszawa 1999, s. 409, 6 map.
W krajowej historiografii lat powojennych emigracyjny obóz zwolenników ksiêcia Adama Jerzego Czartoryskiego bywa³ ostro krytykowany, b¹dŸ przemilczany, jednak od d³u¿szego ju¿ czasu ma on szczêœcie do
znakomitych i sumiennych dziejopisów. Prace Jerzego S k o w r o n k a, Krzysztofa D a c h a, S³awomira K a l e m b k i, Barbary K o n a r s k i e j, Jerzego W s z o ³ k a, Ma³gorzaty W i l l a u m e, Haliny L u t z o w e j, Hansa Henninga H a h n a, Andrzeja N o w a k a, Antoniego C e t n a r o w i c z a i Zofii W ó j c i c k i e j — by wymieniæ tu
ledwie garœæ nazwisk — przywróci³y liberalnym konserwatystom nale¿n¹ im pamiêæ. Zdejmuj¹c z czartoryszczyków odium „czarnych charakterów” wychodŸstwa polistopadowego, studia te rzuci³y te¿ wiele nowego œwiat³a
na niektóre mniej znane aspekty dzia³alnoœci Hotelu Lambert, takie jak choæby techniki aktywnoœci paradyplomatycznej i propagandowej, wypracowywane w otoczeniu ksiêcia Adama d³ugofalowe koncepcje polityczne, czy
kontakty z innymi europejskimi ruchami narodowymi.
Wszystko to nie oznacza jednak, ¿e dalsze szczegó³owe studia Ÿród³owe straci³y swój sens. Wymownym
tego dowodem jest opublikowana niedawno praca ³ódzkiego historyka Rados³awa ¯ u r a w s k i e g o. Jej nie³atwy do zrozumienia dla laika tytu³ nie jest mo¿e najlepsz¹ zapowiedzi¹ pasjonuj¹cej treœci ksi¹¿ki. Gwoli prawdy
przyznaæ jednak nale¿y, ¿e trudno jest zamkn¹æ w jednym zdaniu problematykê, z któr¹ zmierzy³ siê autor.
Uwagê skoncentrowa³ on bowiem na wyrafinowanych dzia³aniach paradyplomatycznych, propagandowych
i dywersyjnych czartoryszczyków, obliczonych na pozyskanie wsparcia Londynu dla idei odbudowy pañstwa
polskiego w latach trzydziestych i czterdziestych XIX stulecia, a zatem w okresie, gdy rywalizacja rosyjsko–brytyjska na Wschodzie dawa³a Polakom szczególne nadzieje na rych³y konflikt obu mocarstw. Jak pisze autor, jego
celem by³o „oœwietlenie relacji jakie zachodzi³y pomiêdzy zmiennym w czasie kierunkiem brytyjskiej polityki
zagranicznej prowadzonej w kwestii wschodniej — —, a dotycz¹cymi tych zagadnieñ ¿yczeniami i postulatami strony polskiej, ocenami intencji dzia³añ Brytyjczyków, w³asnymi polskimi mo¿liwoœciami wp³ywu na bieg wydarzeñ, inspirowania i podpowiadania pewnych rozwi¹zañ oraz prowokowania okreœlonych sytuacji” (s. 10–11).
Na wyj¹tkowe miejsce rachub na Wielk¹ Brytaniê w ówczesnych koncepcjach politycznych ksiêcia Adama
wskazywa³o ju¿ wielu historyków, z Marcelim H a n d e l s m a n e m na czele. Oparte na szeroko zakrojonej
kwerendzie archiwalnej studium ¯urawskiego jest najnowszym i — jak dot¹d — najbardziej wyczerpuj¹cym
g³osem w dyskusji tocz¹cej siê na ten temat od lat.
Autor prezentuje swe ustalenia w szeœciu obszernych rozdzia³ach, w uk³adzie chronologiczno–problemowym. Pierwszy z nich, zatytu³owany „Wielka Brytania w dzia³alnoœci politycznej ksiêcia A. J. Czartoryskiego do
1832 r.”, ró¿ni siê wyraŸnie od pozosta³ych; jest to wprowadzenie — jak przyznaje autor — oparte „w ca³oœci na
literaturze przedmiotu” (s. 15). W nastêpnych piêciu rozdzia³ach przewa¿a ju¿ samodzielna analiza materia³u
Ÿród³owego. Trzy z nich przynosz¹ omówienie aktywnoœci i nadziei czartoryszczyków zwi¹zanych z wydarzeniami na Bliskim Wschodzie w latach 1832–1841. Rozdzia³ drugi dotyczy miêdzynarodowego kryzysu wywo³anego
wojn¹ turecko–egipsk¹ w latach 1832–1833, trzeci traktuje o latach wzglêdnej ciszy na Wschodzie pomiêdzy
rokiem 1833 a 1839, zaœ w czwartym autor omawia kolejny kryzys wschodni z udzia³em wielkich mocarstw
w latach 1839–1841. Zachowuj¹ce w³asn¹ chronologiê wewnêtrzn¹ dwa kolejne fragmenty ksi¹¿ki poszerzaj¹
geograficzny horyzont dociekañ autora o dzia³alnoœæ czartoryszczyków zwi¹zan¹ z sytuacj¹ na Kaukazie (rozdzia³ pi¹ty) i brytyjsko–rosyjsk¹ rywalizacj¹ w Azji Œrodkowej (rozdzia³ szósty). W obu przypadkach datami
granicznymi s¹ lata 1832 i 1841. Pracê zamyka podsumowanie, a orientacjê w poruszanej przez ¯urawskiego
problematyce u³atwiaj¹ czytelnikowi starannie zestawione wykazy Ÿróde³ i literatury, indeksy nazwisk i nazw
geograficznych oraz szeœæ wykreœlonych przez autora map.
W ksi¹¿ce wykorzystane zosta³y zarówno krajowe, jak i zagraniczne zasoby archiwalne. Obszerna jest te¿
lista cytowanych wydawnictw Ÿród³owych i tytu³ów prasowych, a wykaz artyku³ów i opracowañ, do których
odwo³uje siê autor, obejmuje oko³o 250 pozycji. Z recenzenckiego obowi¹zku nale¿y zauwa¿yæ, ¿e zakres
kwerendy archiwalnej ¯urawskiego móg³by byæ jeszcze szerszy. Sam autor przyznaje, ¿e przechowywane dziœ
RECENZJE
491
w prywatnej bibliotece hrabiów Harrowby w Sandon Hall w Anglii papiery bliskiego wspó³pracownika ksiêcia
Adama, lorda Dudleya Coutts Stuarta, wnios³yby zapewne „dodatkowe dane interesuj¹ce dla badanego tematu”
(s. 18). Uczucie niedosytu wywo³uje równie¿ fakt niewykorzystania materia³ów z londyñskiego Public Record
Office, zw³aszcza zaœ teczek ministerstwa spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. Jak wynika ze spisu Ÿróde³,
autor nie korzysta³ te¿ z oryginalnych sprawozdañ z obrad brytyjskiego parlamentu, ukazuj¹cych siê od lat w serii
„Hansard Parliamentary Debates”.
Wyjaœnijmy jednak od razu, ¿e brak dostêpu do owych materia³ów rekompensuje ¯urawski bardzo dobr¹
znajomoœci¹ dokumentów z dyplomatycznej kancelarii ksiêcia Adama, przechowywanych w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie. Znajduj¹ce siê tam orygina³y i kopiariusze korespondencji Czartoryskiego i jego wspó³pracowników, odpisy listów kierowanych niekoniecznie na adres paryskiej siedziby „króla de facto”, czy wreszcie
bruliony i kopie memoria³ów przedk³adanych przez czartoryszczyków angielskim decydentom — wszystko to
pozwala autorowi na umiejêtne wykorzystywanie treœci dokumentów, których orygina³y spoczywaj¹ dziœ w Londynie czy Sandon. Nieobce s¹ te¿ ¯urawskiemu liczne brytyjskie wydawnictwa Ÿród³owe, zaœ nieznajomoœæ
orygina³ów Hansarda okazuje siê mniej istotna, ni¿ mog³oby to siê zrazu wydawaæ. Autor czêsto korzysta bowiem
z rozmaitych wyci¹gów, b¹dŸ obszernych fragmentów owych sprawozdañ, zamieszczanych na ³amach ówczesnej
prasy. Cytuje te¿ liczne, oparte na sprawozdaniach Hansarda pamflety i broszury, drukowane z inicjatywy
czartoryszczyków dla nag³oœnienia wa¿niejszych debat parlamentarnych.
Twierdzenia ¯urawskiego s¹ wiêc zawsze nale¿ycie udokumentowane, a wyci¹ganym przez niego wnioskom nie grozi rych³a dezaktualizacja. Niewiele te¿ innych krytycznych uwag nasuwa siê w zwi¹zku z lektur¹ jego
pracy. Zawi³ego i nieco niejasnego sformu³owania tytu³u autor przekonuj¹co broni we wstêpie do rozprawy.
Budz¹ce pewne w¹tpliwoœci wyodrêbnienie z toku narracji rozdzia³ów „kaukaskiego” i „œrodkowoazjatyckiego”,
pozwala jednak na lepsz¹ orientacjê w ca³oœci polityki wschodniej ksiêcia Adama. Jeœli chodzi o sprawy szczegó³owe, autorowi zarzuciæ mo¿na pewn¹ niekonsekwencjê w zapisie tytulatury przedstawicieli brytyjskich elit.
Jak wiadomo, dziedziczne tytu³y lordowskie w Anglii to — w porz¹dku rosn¹cym — baron (baron), wicehrabia
(viscount), hrabia (earl), markiz (marquis) i ksi¹¿ê (duke). Je¿eli w zapisie u¿ywa siê któregoœ z wy¿ej wymienionych rzeczowników, nie powinno dodawaæ siê s³owa lord — i odwrotnie. ¯urawski przestrzega na ogó³ tej zasady,
choæ na stronie 89 spotykamy „lorda Lamba Williama Viscounta Melbourne”. Zdarza siê te¿ autorowi — wbrew
przyjêtej przez niego zasadzie — nie t³umaczyæ urzêdowej tytulatury niektórych brytyjskich polityków. Na s. 103
lord Holland wystêpuje bowiem jako „Chancellor of the Duchy of Lancaster”, ze s³usznym wyjaœnieniem, ¿e to
honorowy tytu³ ministra bez teki. Poniewa¿ jednak wczeœniej autor przek³ada³ na jêzyk polski wszystkie nazwy
angielskich ministerstw, i w tym wypadku nale¿a³oby dodaæ, ¿e chodzi o tzw. kanclerza Ksiêstwa Lancaster.
Irytowaæ mo¿e tak¿e — choæ to oczywiœcie uwaga do wydawcy, a nie do autora — przenoszenie du¿ych partii
tekstu na nastêpn¹ stronê w sytuacji, kiedy na dole nie mieszcz¹ siê przypisy (zob. np. s. 63 i 261). Z pewnoœci¹
nie u³atwia to lektury i wprowadza do tekstu pewien chaos.
Mimo tych drobnych uwag, pracê ¯urawskiego wypada uznaæ za bardzo udane i wyczerpuj¹ce omówienie
politycznej dzia³alnoœci Czartoryskiego zwi¹zanej z kryzysem wschodnim. Nie kryj¹c uznania dla miêdzynarodowej aktywnoœci emigracyjnych konserwatystów, autor ani na chwilê nie traci krytycznego dystansu do opisywanych przez siebie postaci, koncepcji i zdarzeñ. Sumuj¹c swe wywody stwierdza m.in.: „bilans dokonañ lat
1832–1841 przekonuje, ¿e z szeroko zakrojonych planów ksiêcia Adama konstruowanych w owym okresie
niewiele uda³o siê zrealizowaæ — —. Jedynym niew¹tpliwym sukcesem poczynañ Czartoryskiego wobec Wielkiej
Brytanii by³o wytworzenie — — obrazu pañstwa carów odpowiadaj¹cego potrzebom politycznym kierowanego
przez niego ugrupowania. Rosja, w wizerunku rozpowszechnionym w spo³eczeñstwie brytyjskim za jego przyczyn¹, by³a ogromnym, despotycznie rz¹dzonym, barbarzyñskim imperium — —, napadaj¹cym na wszystkich
swoich s¹siadów — —; ci¹¿y³a nad Niemcami, ciemiê¿y³a Polskê, chcia³a poch³on¹æ Turcjê — —, zagra¿a³a Persji
i w perspektywie marzy³a o odebraniu Brytyjczykom Indii” (s. 373).
Ten propagandowy sukces by³ jednak tylko cieniem tego, o osi¹gniêciu czego zamyœla³ Czartoryski. Mimo
usilnych zabiegów, nie uda³o mu siê bowiem spowodowaæ, by poró¿niona z Rosj¹ Anglia w zdecydowany sposób
podnios³a sprawê Polski na forum miêdzynarodowym. Znaczna czêœæ ówczesnych projektów politycznych ksiêcia
Adama okaza³a siê wiêc nierealna. Wywodów swych nie koñczy wszak autor t¹ konstatacj¹, lecz podkreœleniem
znaczenia dzia³añ czartoryszczyków dla przysz³ych pokoleñ Polaków. Jego zdaniem, to w³aœnie „dziêki temu, ¿e
przez ca³y wiek XIX wystarczaj¹co wielu Polaków marzy³o o wybiciu siê na niepodleg³oœæ, w roku 1918 sta³o siê
492
RECENZJE
to mo¿liwe” (s. 374). Trudno nie zgodziæ siê z powy¿szymi uwagami. Trudno te¿ zaprzeczyæ, ¿e studium
Rados³awa ¯urawskiego zas³uguje na trwa³e miejsce w kanonie lektur poœwiêconych dzia³alnoœci politycznej
obozu ksiêcia Adama Jerzego Czartoryskiego.
Krzysztof Marchlewicz
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Instytut Historii
Sowietskoje obszczestwo: wozniknowienije, razwitije, istoriczieskij fina³, t. 1: Ot wooru¿onnogo
wosstanija w Pietrogradie do wtoroj swierchdier¿awy mira; t. II: Apogiej i krach stalinizma, pod
red. Jurija A f a n a s j e w a, Rossijskij Gosudarstwiennyj Gumanitarnyj Uniwiersitiet, Moskwa
1997, s. 510, 761.
Historiografia rosyjska ostatniego dziesiêciolecia, podobnie jak historiografie innych krajów «postsocjalistycznych», stara siê wype³niaæ luki w badaniach nad histori¹ najnowsz¹. Dotyczy to nawet ca³ych dziedzin,
ujmowanych wczeœniej bardziej pod k¹tem ideologicznym ni¿ naukowym. Historia spo³eczna nie jest wyj¹tkiem.
Jej rolê poprzednio ograniczano do potwierdzania tez o powstaniu nowej wspólnoty spo³ecznej, a mianowicie
narodu radzieckiego. Silne zideologizowanie interesuj¹cego nas tematu w poprzednich latach wp³ynê³o na to,
¿e badacze skupiaj¹ siê teraz na kwestiach szczegó³owych, unikaj¹c jakichkolwiek uogólnieñ.
Tym wiêksze znaczenie ma wydana w koñcu 1997 r. praca zespo³u badaczy, skupionych wokó³ Uniwersytetu Humanistycznego w Moskwie (RGGU). Dodajmy, ¿e ksi¹¿ka ta jest czêœci¹ szerszego projektu, maj¹cego
na celu przeanalizowanie pewnych zagadnieñ rosyjskiej historii XX wieku1. Autorzy ksi¹¿ki „Spo³eczeñstwo
radzieckie: powstanie, rozwój, fina³ dziejowy” zadaj¹c pytanie o samoidentyfikacjê wspó³czesnej Rosji szukaj¹
odpowiedzi w przesz³oœci. Uwa¿aj¹ za istotne unikniêcie podejœcia aksjologicznego, pod którym rozumiej¹, jak
zapowiada we wstêpie akademik Jurij A f a n a s j e w, „istnienie w historiografii elementów publicystyki politycznej, która z regu³y szuka w historii sojuszników lub przeciwników”2. W³aœnie d¹¿enie do takiego pojmowania
historii odró¿nia autorów niniejszej pracy nie tylko od badaczy okresu radzieckiego, ale i od sowietologów
zachodnich. Ci ostatni albo przedstawiaj¹ historiê radzieck¹ jako „nieudany, brutalny i niebezpieczny eksperyment nad ludzkoœci¹, swego rodzaju wielk¹ utopijn¹ przygodê naszego wieku”, albo pokazuj¹ ZSRR jako
alternatywny wobec zachodniego model gospodarczy i spo³eczny3.
Artyku³y, dotycz¹ce kluczowych problemów historii spo³eczeñstwa radzieckiego, rozmieszczono zgodnie
z kryterium chronologicznym. Historia ZSRR zosta³a podzielona na dwie fazy — od 1917 r. do koñca drugiej
wojny œwiatowej i od 1945 r. a¿ do czasów Gorbaczowa. Wed³ug tego podzia³u pierwszy tom dotyczy okresu od
rewolucji paŸdziernikowej, czyli upadku Imperium Rosyjskiego, do koñca drugiej wojny œwiatowej. W³aœnie po
1945 r., jak uwa¿aj¹ autorzy pracy, ZSRR osi¹gn¹³ status supermocarstwa œwiatowego, co mia³o równie¿ znaczny
wp³yw na losy spo³eczeñstwa. Rozkwit nowego imperium na arenie miêdzynarodowej, jego wewnêtrzna struktura
oraz przyczyny i okolicznoœci jego upadku zosta³y przedstawione w drugim tomie.
Chocia¿ ksi¹¿ka nie mia³a byæ czymœ w rodzaju podrêcznika dziejów najnowszych, dokonano w niej
przegl¹du prawie wszystkich mo¿liwych tematów, dbaj¹c o jak najpe³niejsz¹ reprezentacjê zarówno kwestii
spo³eczno–politycznych, jak i spo³eczno–ekonomicznych. Oprócz artyku³ów przedstawiaj¹cych raczej narracyjny
1
Sud’by rossijskogo kriest’janstwa, pod red. J. A f a n a s j e w a, Moskwa 1996; Sowietskaja istoriografija, pod red. J. A f a n a s j e w a, Moskwa 1996; Drugaja wojna 1939–1945, pod red. J. A f a n a s j e w a, Moskwa 1996.
2
J. A f a n a s j e w, Historia i wspó³czesnoœæ t. I, s. 8.
3
R. G. S u n y, Thinking About the History of the USSR, „The Journal of The International Institute”, The University of
Michigan, Ann Arbor, Michigan, Winter 1999.
RECENZJE
493
sposób podejœcia do zjawisk historycznych, niektóre zas³uguj¹ na uwagê jako próba nowego spojrzenia na
prezentowan¹ problematykê.
W pierwszym tomie warto wyró¿niæ pracê amerykañskiego historyka M. L e v i n a „Aspekty spo³eczne
wojny domowej w Rosji”4, w której przedstawiono zmiany w spo³eczeñstwie rosyjskim od 1917 r. do po³owy lat
dwudziestych, miêdzy innymi wp³yw militaryzacji kraju na formowanie siê elity rz¹dz¹cej. W warunkach krachu
poprzedniego systemu i rewolucji nast¹pi³a gwa³towna zmiana statusu spo³ecznego wielu ludzi; przede wszystkim
dotyczy³o to biedniejszych warstw spo³ecznych, zw³aszcza na wsi, gdzie podczas wojny domowej niewykszta³ceni
ch³opi otrzymywali mo¿liwoœæ szybkiego awansu w kszta³tuj¹cej siê Armii Czerwonej, a po wojnie — w strukturach partii komunistycznej oraz biurokracji pañstwowej. E. O s o k i n a przedstawia skutki gospodarczego
rozwoju Zwi¹zku Radzieckiego w latach 1920–1930, pos³uguj¹c siê dynamik¹ kryzysowych zjawisk w dziedzinie
zaopatrzenia i u¿ytku podstawowych artyku³ów spo¿ywczych5, podczas gdy N. L e b i n a pokaza³a w swojej pracy
ten sam okres przez pryzmat ¿ycia codziennego w ZSRR, szczególnie na przyk³adzie tzw. „walki z prze¿ytkami
przesz³oœci”6.
W koñcu pierwszego tomu zosta³ równie¿ umieszczony niewielki zbiór Ÿróde³, objaœniaj¹cych poszczególne
fazy rozwoju pañstwa radzieckiego, przez pryzmat materia³ów o charakterze osobistym. Rozdzia³ ten obejmuje fragmenty artyku³ów publicystycznych z 1917 roku Maksyma Gorkiego, pamiêtnik z tego samego okresu
pisarza i etnografa Michai³a Priszwina, kilka listów Stalina z prze³omu lat dwudziestych i trzydziestych, pamiêtnik z 1938 roku wybitnego rosyjskiego uczonego W³adimira Wiernadskiego oraz fragmenty wspomnieñ Wiaczes³awa Mo³otowa. Oprócz artyku³ów Gorkiego, wszystkie wymienione materia³y s¹ publikowane po raz pierwszy.
Tom drugi zawiera prace dotycz¹ce bardziej szczegó³owych tematów, miêdzy innym podana zosta³a
charakterystyka instytucji wp³ywaj¹cych na rozwój spo³eczeñstwa sowieckiego po 1945 r., takich jak GU£AG,
kompleks wojskowo–przemys³owy lub Koœció³ prawos³awny. Wiêksz¹ uwagê zwrócono na problem oporu
spo³ecznego. W artykule W. L e l c z u k a7 opisano przebieg i konsekwencje st³umionych przez w³adze zamieszek
w miejscowoœci Temirtau w 1959 r., podczas gdy £. G o r d o n w swojej pracy8 przedstawi³ zarys rozwoju ruchu
robotniczego na terytorium ZSRR w drugiej po³owie lat osiemdziesi¹tych i pocz¹tku dziewiêædziesi¹tych.
Doœæ kontrowersyjnym tematem jest istnienie w Zwi¹zku Radzieckim rozwiniêtego czarnego rynku, który
pod koniec istnienia imperium funkcjonowa³ jak odrêbny system gospodarczy. Temat ten, przedmiot sporów
zachodnich naukowców, zosta³ podjêty przez L. T i m o f i e j e w a9.
Artyku³y o charakterze ogólnoteoretycznym A. S a c h a r o w a i amerykañskiego sowietologa Martina
M a l i i stanowi¹ podsumowanie tej obszernej ksi¹¿ki. Sacharow rozpatruje przyczyny upadku i rozk³adu
ZSRR10, natomiast Malia w pracy zatytu³owanej „Koniec utopii”11 przedstawia przegl¹d i analizê ca³ego okresu
historii Zwi¹zku Radzieckiego. Drugi tom jest zaopatrzony w kalendarium rosyjskiej historii XX wieku, zaczynaj¹c od 1905 a koñcz¹c na 1997 r. oraz uzupe³niony indeksem nazwisk.
„Spo³eczeñstwo Radzieckie” jest niew¹tpliwie starannym opracowaniem historycznym. Zgromadzono
wiele wartoœciowego materia³u, przedstawiono zarówno ró¿ne koncepcje jak i ró¿ne podejœcia metodologiczne.
Szczególnie cennym aspektem pracy jest wykorzystanie zasobów archiwalnych, w wiêkszoœci trudno dostêpnych,
a nawet niedostêpnych, dla badacza spoza granic Rosji.
Niemniej nasuwaj¹ siê pewne uwagi krytyczne. Od razu wypada zaznaczyæ, ¿e zastosowany sposób
prezentacji materia³u utrudnia orientacjê w problemach przedstawionych przez autorów. Przyjêta konstrukcja
pracy nie ukazuje ewolucji spo³eczeñstwa radzieckiego. Wydaje siê, ¿e praca zyska³aby g³êbszy wymiar, gdyby
redaktorzy jednoczeœnie dokonali przynajmniej ogólnego zarysu problematyki dotycz¹cej samego fenomenu
„spo³eczeñstwa radzieckiego”, jego historii, faz rozwoju, charakterystycznych cech kulturalno–psychologicznych. Nie przedstawiono te¿ polemiki w tej sprawie miêdzy historykami ró¿nych szkó³ naukowych, zarówno
4
M. L e w i n, Socialnyje aspiekty gra¿danskoj wojny w Rossiji t. I, s. 30–56.
E. O s o k i n a, Cena „bolszogo skaczka”. Krizisy snab¿enija i potrieblenija w gody pierwych piatiletok t. I, s. 205–243.
6
N. L e b i n a, Powsiedniewnost’ 1920–1930ch godow: „bor’ba s pierie¿ytkami prosz³ogo” t. I, s. 244–290.
7
W. L e l c z u k, 1959 god. Rasstrie³ w Temirtau t. II, s. 273–327.
8
L. G o r d o n, Wozro¿dienije raboczego dwi¿enija w Rossiji. Wtoraja po³owina 80 — nacza³o 90–ch godow t. II, s. 445–507.
9
L. T i m o f i e j e w, Institucionalnaja korrupcija socialisticzeskoj sistiemy t. II, s. 508–544.
10
A. S a c h a r o w, O priczinach samorazruszenija SSSR t. II, s. 595–616.
11
M. M a l i a, Koniec utopii t. II, s. 575–594.
5
494
RECENZJE
rosyjskich jak i zachodnich. Dodajmy, ¿e zapowiedziane w tytule odniesienie tej pracy do historii spo³ecznej nie
sprawdza siê w pe³ni po zapoznaniu siê z treœci¹ ksi¹¿ki.
Pojawia siê równie¿ wiele zastrze¿eñ do trafnoœci wyboru poszczególnych tematów, zgodnie z którymi
materia³ zosta³ rozmieszczony w obu tomach. Mo¿na wiêc odnieœæ wra¿enie, ¿e niektóre artyku³y znalaz³y
siê w ksi¹¿ce przez przypadek; tak na przyk³ad zdumiewaj¹ce jest umieszczenie w pracy z zakresu historii
spo³ecznej artyku³ów o stosunkach miêdzynarodowych12. Dziwi te¿ poziom naukowy niektórych artyku³ów
(najlepszym przyk³adem mo¿e s³u¿yæ fakt ¿e w artykule A. N i e k r i c z a13, poœwiêconym charakterystyce
nomenklatury radzieckiej, nie zosta³y nawet wymienione fundamentalne prace Milovana D j i l a s a i Michai³a
W o s l e n s k i e g o14). Rozczarowuje brak jakichkolwiek prac dotycz¹cych historii ruchu dysydenckiego —
tematu, zauwa¿my, niezbêdnego w zrozumieniu powojennego okresu istnienia spo³eczeñstwa radzieckiego.
Podsumowuj¹c niniejsz¹ recenzjê, nale¿y jednak stwierdziæ, ¿e ksi¹¿ka stanowi wartoœciowe studium
z zakresu dziejów najnowszych, zw³aszcza ze wzglêdu na trudnoœci zwi¹zane z badaniem tego okresu rosyjskiej
historii.
Igor Potapow
Pañstwowy Uniwersytet Moskiewski im. £omonosowa
Wydzia³ Historyczny
Iván T. [ibor] B e r e n d, Decades of Crisis: Central and Eastern Europe before World War II,
University of California Press, Berkeley–Los Angeles–London 1998, s. 437.
Niedawno recenzowa³em na tych ³amach poprzedni¹ ksi¹¿kê Ivana B e r e n d a, by³ego prezesa Wêgierskiej Akademii Nauk, obecnie profesora Uniwersytetu Kalifornijskiego oraz przewodnicz¹cego Miêdzynarodowego Komitetu Nauk Historycznych (C. I. S. H.)1. Ksi¹¿ka ta zawiera³a syntezê historyczn¹ pó³wiecza dziejów
Europy Œrodkowo–Wschodniej po II wojnie œwiatowej a¿ do ostatnich lat. Obecna praca nosi równie¿ charakter
syntetyczny, a dotyczy wczeœniejszego okresu, od pocz¹tku dwudziestego wieku po rok 1939 z tym, ¿e autor
szeroko omawia t³o historyczne, siêgaj¹c doœæ g³êboko w wiek XIX, a w zakoñczeniu szkicuje dzieje lat wojny
1939–1945. Autor ma za sob¹ szereg prac poœwiêconych temu w³aœnie okresowi, przy czym jako ekonomista
i historyk gospodarczy k³ad³ nacisk na spo³eczno–strukturalny aspekt rozwoju, w którym szuka³ czêsto wyjaœnienia tak¿e wydarzeñ politycznych, ideologicznych i artystycznych. Nale¿y dodaæ, ¿e region, którym siê zajmuje
w tych dwóch pracach, od lat stanowi g³ówny obszar jego zainteresowañ i licznych publikacji2, mo¿na wiêc go
12
W pierwszym tomie spotykamy artyku³ Lelczuka dotycz¹cy stosunków radziecko–zachodnich w ostatnich latach drugiej
wojny œwiatowej (W. L e l c z u k, U istokow bipolarnogo mira t. I, s. 323–393), zaœ w drugim — artyku³ Narinskiego, w którym
rozpatrywany jest problem konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi w pierwszych latach po wojnie (M. N a r i n s k i, Narastanije
konfrontaciji: p³an Marsza³³a, Berlinskij krisis t. II, s. 53–89).
13
A. N i e k r i c z, Zo³otoj wiek nomienk³atury t. II, s. 400–443.
14
M. D j i l a s, The New Class, Harcourt 1961; M. W o s l e n s k i j, Nomienk³atura, Moskwa, 1992.
1
J. ¯ a r n o w s k i, Europa Œrodkowo–Wschodnia jako peryferie prawdziwej Europy? (w zwi¹zku z ksi¹¿k¹ I. T. B e r e n d a,
Central and Eastern Europe 1944–1993. Detour from the periphery to the periphery, Cambridge University Press 1996, s. 414), PH
t. LXXXIX, 1998 z. 4, s. 615–623.
2
Wiele z nich opublikowa³ autor wraz z nie¿yj¹cym ju¿ György R á n k i, np. Economic Development in East–Central Europe
in the Nineteenth and Twentieth Centuries, New York 1974; The European Periphery and Industrialization, 1780–1914, Cambridge
1982 oraz rozdzia³y dotycz¹ce Europy Po³udniowo–Wschodniej w Handbuch der europäischen Wirtschafts– und Sozialgeschichte,
pod red. W. F i s c h e r a, t. V, Stuttgart 1985.
RECENZJE
495
okreœliæ jako historyka szczególnie dobrze przygotowanego do opracowania ujêæ syntetycznych odnosz¹cych siê
do krajów Europy Œrodkowo–Wschodniej3.
Poprzednia praca wyró¿nia³a siê w³asn¹ rzeczow¹ koncepcj¹ autora, odbijaj¹c¹ korzystnie od licznych
„demaskatorskich” ksi¹¿ek o najnowszych dziejach Europy Œrodkowej, powsta³ych w ostatnich latach w ró¿nych
krajach. Prac o charakterze syntetycznym, omawiaj¹cych powojenne dzieje tego obszaru, jest bardzo wiele, ale
jeszcze wiêcej jest ró¿nego kalibru syntez okresu miêdzywojennego. Tote¿ obecna praca Berenda spotyka siê
z du¿¹ konkurencj¹, co prawda prac czêsto powierzchownych. W tej sytuacji wartoœæ ujêæ syntetycznych zale¿y
przede wszystkim od dwóch czynników: od oryginalnoœci koncepcji i od gruntownej znajomoœci dziejów poszczególnych krajów. Jednostkami, którymi, operuje autor, s¹ przede wszystkim kraje–pañstwa Europy Œrodkowo–
–Wschodniej, u¿ywaj¹ce wielu bardzo ró¿ni¹cych siê od siebie jêzyków, których znajomoœci od jednego autora
trudno wymagaæ. W tej sytuacji nie sposób unikn¹æ pos³ugiwania siê informacjami z drugiej rêki, których
dok³adnoœæ czêsto jednak zawodzi. S¹dy ogólne budowane na takiej podstawie mog¹ mieæ powierzchowny
charakter. Polski czytelnik spostrze¿e w ksi¹¿ce Berenda drobne potkniêcia odnosz¹ce siê do historii naszego
kraju. Nie warto ich nawet wymieniaæ, œwiadcz¹ jednak o trudnoœciach, piêtrz¹cych siê przed twórcami prac
syntetycznych o naszym regionie Europy. Podobne wra¿enie nasuwa³a poprzednio recenzowana ksi¹¿ka Berenda.
Autor konsekwentnie trzyma siê tezy, któr¹ rozwin¹³ miêdzy innymi w swej ksi¹¿ce z 1996 r. Chodzi tu
o teoriê modernizacji, z któr¹ wi¹¿e wyk³adniê zmian spo³ecznych, gospodarczych i politycznych w krajach
Europy Œrodkowo–Wschodniej. W tym miejscu trzeba podkreœliæ, ¿e o ile w poprzedniej ksi¹¿ce ograniczy³ siê
do Europy Œrodkowo–Wschodniej, a œciœle bior¹c do „satelitów” ZSRR (tak¿e tych, które jak Jugos³awia czy
Albania uwolni³y siê od zale¿noœci od tego mocarstwa), to obecna ksi¹¿ka w³¹cza równie¿ Rosjê/ZSRR4.
Generalne wyjaœnienie najwa¿niejszego problemu XX wieku w Europie, a mianowicie genezy ruchów i re¿imów
totalitarnych i autorytarnych, widzi autor w rozpaczliwych próbach krajów i spo³eczeñstw zacofanych i peryferyjnych (w stosunku do rozwiniêtego j¹dra zachodnioeuropejskiego i, oczywiœcie, rozwiniêtych krajów zamorskich z USA na czele) wydobycia siê z zacofania i zniwelowania ró¿nic dziel¹cych je od bogatego Zachodu5.
Przedstawiaj¹c tê kwestiê muszê nawi¹zaæ do jej obszernego omówienia zawartego w moim artykule
recenzyjnym z poprzedniej ksi¹¿ki Berenda. Po zapoznaniu siê z obecn¹ syntez¹ nasuwaj¹ siê bowiem bardzo
podobne uwagi. Sprowadzaj¹ siê one do uznania ograniczonych mo¿liwoœci monokauzalnego wyjaœnienia
omawianego odcinka dziejów Europy Œrodkowo–Wschodniej. Jeœli nawet na dnie wszelkich odstêpstw od
„naturalnego” (=liberalno–demokratycznego?) modelu rozwoju w Europie le¿a³ motyw wydobycia siê z zacofania i dogonienia krajów i spo³eczeñstw przoduj¹cych, to nie mo¿na ignorowaæ specyficznych cech ca³ej epoki,
która obudzi³a do ¿ycia politycznego szerokie masy ludnoœci, dot¹d stanowi¹ce tylko przedmiot historii. Do nich,
a nie jak dawniej g³ównie do elit spo³ecznych musia³ siê odwo³ywaæ ka¿dy, kto chcia³ osi¹gn¹æ jakieœ powa¿niejsze
cele spo³eczne i polityczne. Z t¹ kwesti¹ œciœle wi¹¿e siê rozwój wspólnot narodowych w XX wieku. Przyspieszone
dojrzewanie tych wspólnot w krajach „peryferyjnych”, oznaczaj¹ce w³¹czenie szerokich mas tych mniej lub
bardziej „zacofanych” spo³eczeñstw w orbitê zainteresowania polityki, musia³o prowadziæ do przewagi ruchów
typu populistycznego, opartych na powszechnej partycypacji, a po uzyskaniu w³adzy nawet wymuszaj¹cych
partycypacjê lub choæby jej zewnêtrzne objawy. Tu bowiem nie by³o, jak w krajach zachodnich, umocnionych ju¿
dawniej kilku podstawowych kierunków politycznych, popieranych przez powa¿n¹ czêœæ ludnoœci, która poprzez
te ruchy czu³a siê w³¹czona do ¿ycia politycznego kraju. Nowopozyskane dla polityki i ¿ycia narodowego masy
mog³y byæ zorganizowane raczej tylko w ramach ruchów populistycznych.
3
Ksi¹¿ka dzieli siê na trzy czêœci: pierwsza omawia okres do koñca I wojny œwiatowej, druga — dziesiêciolecie 1918–1929,
trzecia — lata 1929–1939. W pierwszej autor k³adzie nacisk na specyfikê naszego regionu z punktu widzenia modernizacji oraz
na powstanie ideologii nacjonalizmu, komunizmu i faszyzmu. W drugiej wyró¿nia m.in. nacjonalizm w polityce i gospodarce,
oraz powstanie systemu komunistycznego w Rosji, w trzeciej spo³eczne i gospodarcze skutki kryzysu i powstanie re¿imów
dyktatorskich. Zwracaj¹ uwagê dwa doœæ obszerne rozdzia³y poœwiêcone sztuce, jeden do 1918 r., drugi po tej dacie.
4
Poprzednia wersja omawianej ksi¹¿ki ukaza³a siê w 1982 r. w jêz. wêgierskim i mia³a wówczas trzy wydania. Wersja ta nie
jest mi znana, choæby ze wzglêdów jêzykowych. Odwrotnie ni¿ obecna, poprzednia wersja obejmowa³a Niemcy, a wyklucza³a
Rosjê i kraje ba³tyckie. Ju¿ ten fakt wskazuje, ¿e mamy tu do czynienia z nowym opracowaniem, co autor potwierdza w przedmowie (s. XVII–XVIII).
5
The various revolts and modernization attempts in Central and Eastern Europe, whether nationalist, right–wing, or left–wing,
all deformed into dictatorships — Nazi, royal, presidential, military, and Stalinist — during the 1930s. (s. 357).
496
RECENZJE
Ta okolicznoœæ wywar³a wp³yw zarówno na formy polityczne w okresie miêdzywojennym jak i na programy
polityczne, które nie ogranicza³y siê do próby dokonania skoku modernizacyjnego, lecz tak¿e, a czêsto na
pierwszym planie, formu³owa³y cele nacjonalistyczne i imperialne. W gruncie rzeczy te dwa rodzaje celów,
modernizacyjne i nacjonalistyczne, by³y nie tylko niezale¿ne od siebie, lecz tak¿e mog³y w pewnym momencie
wejœæ w konflikt, gdy szczup³y i niewystarczaj¹co rozwiniêty potencja³ spo³eczno–gospodarczy danego spo³eczeñstwa mia³ staæ siê podstaw¹ ekspansji, kosztownej dos³ownie i w przenoœni. Koncepcja imperialna tam, gdzie
mog³a wchodziæ w grê, np. w Niemczech czy we W³oszech, mog³a te dwa cele ³¹czyæ zapowiadaj¹c zbudowanie
imperium, w którym podbite ludy bêd¹ pracowa³y na metropoliê i jej panów. Ten pomys³ zosta³ jednak przez
hitlerowców rozwiniêty szerzej dopiero w czasie II wojny œwiatowej, ruchy zaœ i re¿imy w innych mniejszych
krajach nie mia³y nawet w przybli¿eniu wystarczaj¹cego potencja³u do podobnych zamys³ów. Jednak propaganda
autorytarna chêtnie ³¹czy³a modernizacjê z realizacj¹ programu nacjonalistycznego, wskazuj¹c np. na obce
narodowoœci lub s¹siednie narody jako na przeszkodê w dziele przebudowy kraju, która to przebudowa mia³a
byæ mo¿liwa tylko przy pos³usznym podporz¹dkowaniu siê ca³ego spo³eczeñstwa re¿imowi.
Zreszt¹ w odró¿nieniu od krajów faszystowskich — Niemiec i W³och — w krajach Europy Œrodkowo–Wschodniej nie powsta³y silne ruchy masowe kierowane przez nowe, populistyczne elity prawicowe. Dominuj¹ce tu elity, pochodz¹ce w zasadzie spoœród tradycyjnych klas rz¹dz¹cych, nie potrafi³y stworzyæ ruchów
masowych, bo te¿ nie mog³y szerszym warstwom ludnoœci zaproponowaæ ¿adnych populistyczno–rewolucyjnych
hase³: chodzi³o im przecie¿ g³ównie o utrzymanie w³adzy i pozycji spo³ecznej. Taka sytuacja powsta³a we
wszystkich, z jednym wyj¹tkiem, krajach Europy Œrodkowo–Wschodniej po za³amaniu siê instytucji demokratyczno–parlamentarnych. Re¿imy autorytarne nie mia³y wiêc w ówczesnej sytuacji ¿adnych szans przyspieszenia
modernizacji i zdobycia masowego poparcia.
W ka¿dym razie operowanie sam¹ tylko teori¹ modernizacji dla wyjaœnienia skomplikowanych problemów
naszego regionu Europy nie wydaje siê wystarczaj¹ce. Pisa³em o tym tak¿e w poprzedniej recenzji, wyra¿aj¹c
przekonanie, ¿e dopiero zestawienie przeobra¿eñ Europy Œrodkowo–Wschodniej w ca³ej wielkiej epoce, od
XIX w. a¿ po ostatnie lata, upowa¿nia³oby do snucia daleko id¹cych rozwa¿añ o pod³o¿u tych przeobra¿eñ.
Teraz, gdy autor opublikowa³ ju¿ ksi¹¿kê, która wraz z poprzedni¹ omawia dzieje ostatnich 100–150 lat,
nale¿a³oby oczekiwaæ nowego ujêcia jego tez. Szkoda, ¿e w obecnie omawianej pracy nawet nie wspomina o tej
z 1996 r.
Mocn¹ stron¹ ksi¹¿ki, jak w ogóle prac Berenda, s¹ problemy gospodarcze i spo³eczne. Pisze on sporo
o zagadnieniach gospodarki krajów peryferyjnych, któremu to problemowi poœwiêci³ ju¿ przedtem powa¿ne studia. Zwracaj¹ uwagê dane umo¿liwiaj¹ce zmierzenie wzglêdnego zapóŸnienia Wschodu europejskiego w stosunku do Zachodu i wskazuj¹ce na rosn¹c¹ w ci¹gu XIX w. lukê miêdzy nimi (s. 3–22). Nawet w najlepszym okresie
modernizacji i industrializacji, tj. w latach 1860–1910, przyrost produktu narodowego w Europie Wschodniej
i Œrodkowo–Wschodniej by³ ni¿szy ni¿ na Zachodzie, a wiêc i wówczas luka miêdzy nimi zwiêksza³a siê. Wielki
kryzys lat dwudziestych i trzydziestych pog³êbi³ dodatkowo peryferyjny charakter naszego regionu, zw³aszcza
jego gospodarki. Na uwagê zas³uguj¹ te¿ bli¿sze dane o znanych sk¹din¹d dysproporcjach w strukturze etniczno–gospodarczej w Europie Œrodkowo–Wschodniej (s. 24–47).
Wspomnia³em wy¿ej (przypis 3) o wewnêtrznym uk³adzie ksi¹¿ki i nie mam zamiaru systematycznie
omawiaæ kolejnych jej rozdzia³ów, tym bardziej ¿e chodzi tu o syntetyczne przedstawienie na ogó³ znanych
historykom wydarzeñ. Ograniczê siê do zanotowania niektórych opinii autora. Wœród nich wymieniæ nale¿y
pogl¹d o braku szans demokracji parlamentarnej w krajach naszego regionu po 1918 r.6 O ile naiwnoœci¹ jest
wypowiadany niekiedy pogl¹d o bezpoœredniej zale¿noœci dobrobytu i demokracji (czy¿ nie zdarza³o siê wspó³istnienie wzglêdnej zamo¿noœci spo³eczeñstwa i systemu dyktatorskiego?), o tyle trudno sobie wyobraziæ we
wspó³czesnym œwiecie naprawdê funkcjonuj¹cy system demokratyczny oparty na odczuwalnej biedzie i prymitywizmie bytowania przewa¿nej czêœci ludnoœci. Nic dziwnego, ¿e z wyj¹tkiem Czech i bardzo krótkich okresów
gdzie indziej, parlamenty bywa³y dekoracj¹, prawa obywatelskie, w tym gwarancje dla mniejszoœci etnicznych
pozostawa³y na papierze itd. itp. Ani szersze rzesze spo³eczeñstwa, ani elity polityczne nie by³y w tych krajach zapleczem demokracji, niezale¿nie od g³oszonych oficjalnie hase³, dostosowanych przecie¿ do przewagi mocarstw
6
The historical alternative to Bolshevik and populist dictatorships in postwar Central and Eastern Europe was not Western–type
democracy but „white” terror and conservative autocracy (s. 139).
RECENZJE
497
zachodnich w ówczesnym œwiecie, zw³aszcza bezpoœrednio po 1918 r. W krajach Europy Œrodkowo–Wschodniej
podstawowe znaczenie mia³o po czêœci jeszcze staroœwiecko–patriarchalne, a po czêœci ju¿ autorytarne i antydemokratyczne nastawienie ugrupowañ prawicowych, a tak¿e wzglêdna s³aboœæ demokratycznego socjalizmu,
który na lewicy bywa³ wypierany przez komunizm. Jeœli do tego dodamy czynnik kombatancki, tak istotny po
1918 r., stoj¹cy najczêœciej po stronie nacjonalistycznego autorytaryzmu, a w ka¿dym razie o nastawieniu autorytarnym, to powstaje pytanie, kto w³aœciwie mia³ wprowadzaæ demokracjê w tym regionie, zw³aszcza wœród
kryzysowej gospodarki powojennej, wkrótce zaœ w obliczu dewastuj¹cej wszystko depresji gospodarczej ––
wielkiego kryzysu. W tym wypadku Berend ma chyba racjê, ¿e w ówczesn¹ sytuacjê w naszym regionie wbudowane by³y struktury autorytarne.
Na uwagê zas³uguje to, co autor pisze o wzajemnym stosunku faszyzmu i innych kierunków nacjonalistycznych i kontrrewolucyjnych w Europie Œrodkowo–Wschodniej. Cytuj¹c ostrze¿enia Karola P o l a n y i’ e g o7
przed mieszaniem nacjonalizmu, autorytaryzmu i faszyzmu podkreœla, ¿e ró¿ne te kierunki mia³y wspólne
pod³o¿e, a mianowicie zacofanie gospodarcze i archaiczn¹ strukturê spo³eczn¹, a tak¿e niezakoñczony w swoim
czasie proces tworzenia narodów (s. 201). W koñcu jednak (s. 340–345) podkreœla rzecz chyba najwa¿niejsz¹:
re¿imy autorytarne w Europie Œrodkowo–Wschodniej w okresie miêdzywojennym nosi³y przede wszystkim
konserwatywno–modernizacyjny, antyrewolucyjny charakter, obawia³y siê zaœ zarówno rewolucji z lewa, jak
i wysadzenia z siod³a przez faszystowskich konkurentów. Taki obraz powtórzy³ siê prawie we wszystkich krajach
tego regionu i okolicznoœæ ta sta³a siê powa¿n¹ zapor¹ na drodze do objêcia w³adzy przez ¿ywio³y faszystowskie.
Nawet w czasie II wojny œwiatowej trwa³ ten konflikt wœród warstwy rz¹dz¹cej pañstw–sojuszników Hitlera,
o czym dobitnie pouczaj¹ przyk³ady Rumunii i Wêgier. Tak¿e i w tej kwestii nale¿a³oby przyznaæ racjê autorowi.
Opis przeobra¿eñ, które zasz³y w Rosji/ZSRR po 1918 r. a¿ do II wojny œwiatowej, pozostaje nieco w cieniu
tendencji autora do wyjaœnienia wszystkiego przy pomocy teorii modernizacji. Tote¿ ta jednak ca³kiem odrêbna
historia komunistycznego imperium zosta³a wt³oczona do kolejnych rozdzia³ów chronologicznych. O to jednak
mniejsza, wa¿niejsza jest u³omnoœæ i cz¹stkowoœæ „modernizacyjnego” wyjaœnienia tak z³o¿onych procesów
historycznych, choæ oczywiœcie peryferyjnoœæ i zacofanie gospodarczo–spo³eczne Rosji z pewnoœci¹ le¿a³y u podstaw rewolucji, a potem — koncepcji „budowy socjalizmu w jednym kraju”, której promotorem by³ Stalin. Poza
tym autor niekiedy prezentuje ró¿ne tezy na temat spornych problemów historii tego okresu, sam nie zajmuje
jednak stanowiska, jak np. przy próbie wyjaœnienia istoty i racjonalnego j¹dra stalinowskich czystek (s. 352–353).
Na podkreœlenie zas³uguje natomiast spostrze¿enie, ¿e milionom przeœladowanych i pomordowanych w czystkach stalinowskich musia³y odpowiadaæ miliony (na pewno mniejsza ich liczba) awansowanych, czêœciowo na
stanowiska dopiero co opró¿nione, inaczej ta krwawa maszyna nie mog³aby funkcjonowaæ, gdy¿ ¿adna w³adza
nie mo¿e obyæ siê bez pewnego minimum poparcia i to nie jednostek, lecz przynajmniej niektórych œrodowisk,
grup i warstw spo³ecznych8.
Polskiego czytelnika interesuje szczególnie obraz i miejsce Polski w tej syntezie historycznej. Wspomniano
tu o drobnych potkniêciach, ale g³ówne linie polskiej historii, zawsze na tle ca³ego regionu, zosta³y prawid³owo
naszkicowane. Zreszt¹ autor cytuje w bibliografii tak¿e parê opracowañ polskich. Nie ma tu jakichœ rewelacji;
sk¹din¹d Berend dok³adniej zdaje siê znaæ meandry historii krajów Europy Po³udniowo–Wschodniej, choæby
z uwagi na swe poprzednie prace. Uwagê zwraca spostrze¿enie, ¿e plany wszelkich struktur wielonarodowych
na omawianym terenie (tu mamy na myœli Europê Œrodkowo–Wschodni¹, wykluczaj¹c wschodnie imperium
rosyjsko–sowieckie) ca³kowicie zawiod³y, nawet jeœli uda³o siê pocz¹tkowo nadaæ tym strukturom formy pañstwowe. Prawdziwoœæ tej tezy potwierdzaj¹ i wspó³czesne wydarzenia. Wspominamy o tym dlatego, ¿e na tym tle
jeszcze ostrzej rysuje siê anachronizm i beznadziejnoœæ polskich ponadnarodowoœciowych planów wschodnich
(w tym polityki wschodniej Pi³sudskiego) nawi¹zuj¹cych do warunków i pojêæ przedrozbiorowych (s. 148–149)9.
7
K. P o l a n y i, The Great Transformation: The Political and Economic Originis of Our Time, Boston 1964.
This Stalin phenomenon would be unrealisable without both the ruthless oppression, and successful modernization that
uprooted and massacred millions but elevated other millions (s. 348–349). Dodajmy jednak, ¿e chodzi tu o swoist¹ modernizacjê,
o celach w ostatecznym rachunku g³ównie wojskowo–mocarstwowych a nie spo³ecznych, po drugie nawi¹zuj¹c¹ do ówczeœnie
jeszcze nie prze¿ytych wprawdzie, ale ju¿ nie nowoczesnych wzorów technicznych.
9
Berend wspomina tak¿e o formule Paderewskiego z jego listu do Wilsona, gdzie u¿y³ sformu³owania „United States of
Poland” (s. 148).
8
498
RECENZJE
Na koniec o dwóch rozdzia³ach poœwiêconych sztuce. Jeden nazywa siê „Revolution in Art and the Art in
Revolution” i dotyczy okresu przedwojennego i pierwszych lat po 1918 r., a drugi: „The Art of Crisis and the
Crisis in Art” i dotyczy oczywiœcie zjawisk póŸniejszych, ³¹cznie ze sztuk¹ „totalitarn¹”. Daje to pojêcie o przyjêtym przez autora punkcie widzenia, przy którym zwraca siê uwagê zw³aszcza na zwi¹zki sztuki z ideologi¹
i polityk¹. Rozdzia³y te s¹ po¿yteczne, jeœli siê pamiêta, ¿e zosta³y napisane w takiej w³aœnie optyce, a ponadto
¿e sztuka wystêpuje tu w pewnej izolacji od innych zjawisk kultury, takich np. jak edukacja i szkolnictwo.
Z uznaniem przyj¹æ jednak nale¿y rozszerzenie problematyki syntezy poza historiê polityczn¹ i gospodarcz¹.
Omawiana przeze mnie ksi¹¿ka i poprzednia praca Berenda stanowi¹ pod wieloma wzglêdami pewn¹
ca³oœæ, zw³aszcza co do sposobu t³umaczenia specyficznych losów historycznych naszego regionu Europy.
Obecna synteza, obejmuj¹ca wiek XX po II wojnê œwiatow¹, z obszernym odwo³aniem siê do czasów wczeœniejszych, ma swoje mocniejsze i s³absze strony. Jest ona mocno nacechowana przez dotychczasowy dorobek
i zainteresowania autora, w sumie jednak spe³nia podstawowe wymogi opracowania syntetycznego, podbudowanego erudycj¹ i wysi³kiem badawczym znanego historyka.
Janusz ¯arnowski
Polska Akademia Nauk
Instytut Historii
Tadeusz Antoni K o w a l s k i, Mniejszoœci narodowe w si³ach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej (1918–1939), Wydawnictwo Adam Marsza³ek, Toruñ 1998, s. 182.
Recenzowana ksi¹¿ka, choæ zosta³a wydana w niewielkim nak³adzie (550 egz.), nie mo¿e pozostaæ nie
zauwa¿ona. O ile jednak do jej przeczytania sk³ania interesuj¹cy temat, to do napisania recenzji fakt, ¿e powsta³a
dziêki dofinansowaniu ze œrodków Komitetu Badañ Naukowych. Dziwne bowiem, ¿e jej pierwsi recenzenci (dla
potrzeb Komitetu Badañ Naukowych) — a powinni to byæ dwaj samodzielni pracownicy naukowi — nie
zauwa¿yli wielu wrêcz kuriozalnych informacji i ocen w niej zawartych. Spróbujmy wymieniæ choæby niektóre z nich.
1. W spisie powszechnym w 1921 r. nie by³o pytania o jêzyk; przesadne jest te¿ twierdzenie o bojkotowaniu
tego spisu przez „wiele grup narodowoœciowych na kresach wschodnich” (s. 14–15).
2. Wyniki spisu powszechnego z 1931 r. zosta³y opublikowane wczeœniej ni¿ w 1939 r. (s. 14, 19, 20).
3. W tabeli nr 4 („Zestawienie procentowe i iloœciowe narodowoœci mieszkaj¹cych w Polsce w latach 1921
i 1931” — s. 15) autor porównuje zupe³nie inne dane (deklaracje dotycz¹ce narodowoœci z 1921 r. i jêzyka
ojczystego z 1931 r.), st¹d wnioski wynikaj¹ce z tego porównania, a zawarte na stronie nastêpnej, nie maj¹
¿adnego sensu.
4. Nie ma ¿adnych podstaw do stwierdzenia, ¿e 69,2% ludnoœci woj. poleskiego w 1931 r. deklarowa³o jêzyk
ojczysty bia³oruski (s. 18).
5. Nieuzasadniona jest teza o zanikaniu w okresie miêdzywojennym „regionów etnicznie polskich” w województwach wschodnich i po³udniowych (s. 18), wynaradawianiu siê Polaków na Polesiu (s. 31), czy ukrainizacji
ludnoœci polskiej (s. 34).
6. Trudno zrozumieæ o co chodzi autorowi w zdaniach typu: „Na 100% ludnoœci ¿ydowskiej 99,8%
deklarowa³o wyznanie moj¿eszowe (Polacy 89,1%, Bia³orusini 92,8%, Litwini 90,1%, Rosjanie 85,8%, Niemcy
85,4%, Ukraiñcy 68,4%, Czesi 60,1%” (s. 28).
7. Autor cytuje wiele liczb i formu³uje ró¿ne oceny, które maj¹ mniej wiêcej taki sens jak zdanie ze s. 16:
„Ogólnie wskaŸnik statystyczny ludnoœci wed³ug wyznania jest znacznie wiêkszy od narodowoœciowego i przewy¿sza go w roku 1921 o 6,74% a w spisie nastêpnym o 4,10% i jest w sumie korzystniejszy dla mniejszoœci
narodowych”.
RECENZJE
499
8. Ukraiñcy nie mogli odsiadywaæ wyroków s¹dowych w Berezie Kartuskiej (s. 51), bo istot¹ tego „miejsca
odosobnienia” by³o osadzanie w³aœnie bez wyroku s¹dowego.
9. Województwo wileñskie na pewno nie powsta³o 22 grudnia 1921 r. (s. 71, 93).
10. Szczególnie szokuj¹ca jest tabela nr 10 („Liczba posiadanych mandatów przez mniejszoœci narodowe
w Sejmie RP”, s. 57) i komentarze do niej. Autor zupe³nie nie zauwa¿y³, ¿e sejmy IV i V kadencji liczy³y ju¿
tylko po 208 pos³ów. Ponadto doda³ przy roku 1935: „Listy BBWR posiada³y 100% mandatów do Sejmu”, zaœ
przy 1938 r.: „Listy OZN–u posiada³y 80% wszystkich mandatów do Sejmu, pozosta³e 20% by³o rozdzielanych
przez Prezydenta RP” (!!!).
W wielu przypadkach nie wiadomo, czy b³êdy wynikaj¹ z niewiedzy autora, czy s¹ konsekwencj¹ fatalnej
korekty np. informacja na s. 11 o liczbie ludnoœci polskiej na Litwie w okresie miêdzywojennym (20 tys.), czy te¿
podana na s. 65 liczba osadników w latach 1919–1935 (620 100). Autor czêsto powtarza bezkrytycznie opinie
w³adz wojskowych, pochopne i dalekie od obiektywizmu. Twierdzi np., ¿e ustanowienie dni œwi¹tecznych dla
wyznañ niekatolickich dzieli³o wojsko „na grupê polsk¹ nieuprzywilejowan¹ kalendarzem œwi¹tecznym i uprzywilejowane pod tym wzglêdem grupy mniejszoœci narodowych” (s. 150).
Tadeusz Antoni K o w a l s k i podejmuje w swojej ksi¹¿ce wiele w¹tków, takich jak: miejsce wojska
w polityce narodowoœciowej pañstwa, funkcjonowanie instytucji zajmuj¹cych siê t¹ problematyk¹ w si³ach
zbrojnych, uwzglêdnianie narodowoœci przy wcielaniu do wojska, kwestia dezercji, dostêpnoœci praktyk religijnych i pracy wychowawczej z ¿o³nierzami wywodz¹cymi siê spoœród mniejszoœci narodowych. Chocia¿ praca
oparta jest na materia³ach archiwalnych, to powa¿ne b³êdy pope³nione przez autora, czêsto sprzeczne wnioski
i niechlujna korekta, powoduj¹ brak zaufania do jej treœci.
Poza b³êdami korektorskimi razi wyraŸny brak oznak pracy redakcyjnej. Dla ilustracji przytoczê kilka
próbek tekstu:
1. „W sprawie «problemu» kartograficznego warto odnotowaæ dwa takie niepublikowane dot¹d wydarzenia” (s. 25).
2. „Racja i jej zaprzeczenie zaprezentowane z roku 1928 i 1936 w dziedzinie stosunków wyznaniowych
w wojsku nie zawsze mia³y podwójne oblicze” (s. 152).
3. „Sprawy bytowe ¿o³nierzy w ogóle, a s³u¿by zasadniczej nigdy nie rozb³ys³y glori¹ chwa³y” (s. 175).
4. „Nast¹pi³ nag³y skok statystyczny mniejszoœci w s³u¿bie, wyprowadzaj¹c resort z równowagi” (s. 118).
Taki jest — u¿ywaj¹c s³ów autora — „rzeczywisty stan faktyczny” (s. 20) ksi¹¿ki. Znamy wydawnictwo,
które j¹ wyda³o, redaktora, który ksi¹¿kê redagowa³ oraz osobê, która nie zrobi³a korekty, nie znamy natomiast nazwisk dwóch samodzielnych pracowników naukowych, którzy napisali recenzje, na podstawie których
KBN podj¹³ decyzjê o przyznaniu œrodków na druk. Ten przyk³ad przekonuje, ¿e w ka¿dej publikacji wspomaganej przez KBN obok notki o tym informuj¹cej powinny obowi¹zkowo znaleŸæ siê nazwiska recenzentów.
Jan Jerzy Milewski
Uniwersytet w Bia³ymstoku
Instytut Historii
CONTENTS
ARTICLES
T. Woliñska — The role of Sicily in Justinian’s vandalic and gothic wars
Situated in the central part of the Mediterranean, played Sicily the key role in the policy of all powers
interested in extension of their influence over that territory. Particularly important role played the island during
the reign of emperor Justinian I (527–565), when the Byzantine empire attempted to regain the western
provinces from Vandals and Goths.
The island was than ruled by the Ostrogothic kingdom. Byzantines were favored, however, by the fact, that
Sicily was inhabited by a significant number of Greek–speaking population and there were strong pro–Byzantine
feelings. The emperor managed to obtain queen Amalasuntha’s consent to make use of Sicilian ports during the
campain he waged agaist Vandals and the island became a strategic base for the Byzantine military troops in
Africa. Soon after, having been captured almost without a shot by the Belisarius’ army, Sicily played a similar
role in the campaign against Ostrogoths. It was a naval base, gave shelter to the exhausted imperial troops,
provided food and wood for Byzantine garrisons and civilians in Italy. Besides the inhabitants supplied
Byzantines with information of the enemy. Control over Sicily guaranteed control over the conquered territories,
as it provided easy connection with them and enabled direct military intervention in case of mutiny. In the course
of long lasting wars Sicily used to be a subject of numerous Byzantine–Ostrogothic peace negotiations. It also
fell a victim of king Totila’s invasion.
Importance of the island to the Byzantines was reflected in a special status it was granted in the
administrative structure of the empire. Administered by praetor, was not subordinated to pretorian prefect of
Italy, but directly to Constantinople.
A. Pieni¹dz–Skrzypczak — Concubinage and the Social Position Filiorum Naturalium
in Longobard Society during the Seventh and Eighth Centuries
The article discusses the disappearance oflegally admissible tribal forms of concubinage, the intensification
ofthe ban on marriages between relatives, and the loss by illegitimateoffspring of privileges associated with
affiliation to the family ofthe father, including the right to inheritance. In the opinion ofthe author, the examined
issues are connected, on the one hand, with thedissolution of the social structures of the Longobards and, on
the otherhand, with their progressing Christianisation. She also indicatesthe existence of analogous processes
among other Germanic peoples duringthe Early Middle Ages.
B. Obtu³owicz — The Confederation of Targowica and the Second Partition of Poland
in Accountsby Spanish Diplomats
The source base of thisarticle is composed of extant Spanish diplomatic correspondence. Analysingit, the
author found that in 1791–1793 a large part of the information, albeit limited to politics and military issues, was
forwarded to Madridby legacies in Warsaw, Vienna, Berlin, Dresden and St. Petersburg. Great emphasis is
placed on the interest shown at the Spanishcourt for the Polish question; initially, this attitude was produced by
aperspective of the assumption of power in Poland by the Saxon house of Wettin, related to the Spanish
Bourbons, and from 1792 — by concernfor the preservation of a European balance of power after the partition
of Polish lands.
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
502
CONTENTS
K. Zieliñski — The Functioning of Jewish Kahals in the Lublin Region in 1900–1918
Theauthor considers the organisation and activity of Jewish kahals, as well asthe sources of financing and
expenses, indicating extensive changes intheir functioning during the period under examination, associated
withcivilisational transformations within the Jewish community (theemergence of modern political movements)
as well as the disorganisation andimpoverishment of the kahals, caused by the events of the first world war. The
article is based on sources amassed in the State Archive in Lublin.
K. Groniowski — The Seminar of Prof. Stefan Kieniewicz
The article deals with the seminar onnineteenth–century history conducted from 1946 to the 1980s by
Professor Stefan Kieniewicz (1907–1992). Out of a total of 245 persons who attendedthe seminar (not counting
foreign scholarship students), 178 receivedthe title of M. A., and 57 — the Ph. D. degree. The author discusses
the composition of the participants, their further professional careers andscientific accomplishments. Mention
is made of the political context of theevents which took place in the scientific milieu. Contrary tosometimes
expressed opinions, he maintains that Prof. S. Kieniewicz hadcreated a school, which showed preference
for a certain research workshopand made a great contribution especially, albeit not solely, to studies onthe
nineteenth century. On the other hand, stands represented bythe participants of the seminar and the interests
dominating in their laterworks tended to differ.
RESEARCH SURVEY
£. Niesio³owski–Spanò — The State of Research on theHistory and Religion
of Ancient Palestine
Theauthor discusses the development of scientific studies on ancient Jewishhistory, conducted from the
second half of the nineteenth century up tothis day. Upon the basis of literature on the subject he indicates
thatdespite the indubitable progress made by science, theinterpretation of certain question still remains
ambiguous. These problemsare associated primarily with studies on the chronology of the origin ofselect books
of the Old Testament as well as the discrepancy between the Bible and the testimony provided by other sources,
mainlyarchaeological, particularly as regards the capture of Palestine by theIsraelites.
J. M. Piskorski — From Latest Studies on theHistoriography of Central and Eastern Europe
Theauthor stresses the great interest shown by contemporary Germanscience in the course ofhistoriography in Central and Eastern Europe, and discusses the latestpublications issued on this theme. The article
indicates the main trends ofthe interest — traditional (today increasingly weak), dating from thenineteenth
century and concentrating on the German contributionto civilisation in the region in question, and a current
which emergedafter the second world war; critical towards its predecessor, it attachesmore importance to the
cultural and economic accomplishments of East European nations. J. M. Piskorski recalled that the main
trendsin German historiography have scientific counterparts, which appeared undertheir impact in countries of
the titular part of Europe.
REVIEWS
CONTENTS
TREή ZESZYTU
ROZPRAWY
T. WOLIÑSKA — Rola Sycylii w wojnach wandalskich i gockich Justyniana . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 321
A. PIENI¥DZ—SKRZYPCZAK — Konkubinat i pozycja spo³eczna filiorum naturalium w spo³eczeñstwie
longobardzkiej Italii VII i VIII w. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 341
B. OBTU£OWICZ — Konfederacja Targowicka i drugi rozbiór Polski w relacjach dyplomatów
hiszpañskich. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 367
K. ZIELIÑSKI — Funkcjonowanie ¿ydowskich gmin wyznaniowych na LubelszczyŸnie w latach 1900–
–1918 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 381
K. GRONIOWSKI — Seminarium Stefana Kieniewicza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 405
PRZEGL¥DY BADAÑ
£. NIESIO£OWSKI–SPANÒ — Stan badañ nad histori¹ i religi¹ staro¿ytnej Palestyny . . . . . . . . . . . . . . . 435
J. M. PISKORSKI — Z nowszych badañ nad historiografi¹ Europy Œrodkowej i Wschodniej . . . . . . . . . . . 451
RECENZJE
I. MILEWSKI, Pieni¹dz w greckiej literaturze patrystycznej IV wieku. Na przyk³adzie pism kapadockich
Ojców Koœcio³a i Jana Chryzostoma (W. Ceran) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 475
K. CHÁRVATOVÁ, D‰jiny cisterckého ×ádu v ¾echách 1142–1420. 1. svazek. Fundace 12. století
(D. Karczewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 478
J. DOBOSZ, Dzia³alnoœæ fundacyjna Kazimierza Sprawiedliwego (W. Mischke) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 480
M. BUBER, Gog i Magog. Kronika chasydzka (J. Tomaszewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 482
L. E. GORIZONTOW, Paradoksy impierskoj politiki: poliaki w Rossii i russkije w Polszie (Z. Opacki) . . 484
O. KOFLER, ¯ydowskie dwory. Wspomnienia z Galicji Wschodniej od pocz¹tku XIX wieku do wybuchu
I wojny œwiatowej (J. Tomaszewski). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 488
R. P. ¯URAWSKI VEL GRAJEWSKI, Wielka Brytania w „dyplomacji” ksiêcia Adama Jerzego Czartoryskiego wobec kryzysu wschodniego (1832–1841) (K. Marchlewicz) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 490
Sowietskoje obszczestwo: wozniknowienije, razwitije, istoriczieskij fina³, t. 1: Ot wooru¿onnogo wosstanija
w Pietrogradie do wtoroj swierchdier¿awy mira; t. II: Apogiej i krach stalinizma (I. Potapow) . . . . . . 492
I. T. BEREND, Decades of Crisis: Central and Eastern Europe before World War II (J. ¯arnowski) . . . . 494
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI, 2000, ZESZ. 3, ISSN 0033–2186
504
SPIS TREŒCI
T. A. KOWALSKI, Mniejszoœci narodowe w si³ach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej (1918–1939)
(J. J. Milewski) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 498
CONTENTS . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 501
Informacja dla autorów „Przegl¹du Historycznego”
Redakcja zwraca siê do wszystkich autorów z proœb¹ o stosowanie nastêpuj¹cych zasad dotycz¹cych formy tekstów nadsy³anych do druku w naszym piœmie.
1. Wszystkie teksty nale¿y sk³adaæ w dwu egzemplarzach, przepisanych wed³ug obowi¹zuj¹cych norm: na stronie po 30 wierszy po oko³o 60 znaków, z marginesem z lewej strony szerokoœci
4–5 cm. Poprawki i uzupe³nienia powinny byæ ograniczone do minimum; nie stosujemy ¿adnych
podkreœleñ. Po¿¹dane jest dostarczenie dyskietki w formacie PC lub MAC.
2. Uk³ad pierwszej strony artyku³u i artyku³u recenzyjnego (tj. obszerniejszej, polemicznej
recenzji) powinien wygl¹daæ nastêpuj¹co: z lewej strony u góry imiê i nazwisko autora oraz nazwa
instytucji naukowej, z któr¹ autor jest zwi¹zany (w pe³nym brzmieniu), poni¿ej tytu³ na œrodku
strony (na osi). Wszystkie te elementy nale¿y pisaæ pismem tekstowym.
3. W recenzji ponad tekstem nale¿y umieœciæ kolejno: imiê (w formie rozwiniêtej) i nazwisko
autora recenzowanej pracy, jej tytu³ i ewentualnie podtytu³ (wed³ug strony tytu³owej); jeœli recenzja
dotyczy pracy zbiorowej, wówczas po tytule nale¿y podaæ imiê i nazwisko redaktora; nastêpnie —
w przypadku pracy wielotomowej — liczbê tomów lub czêœci (np. t. I–II) cyframi rzymskimi i dalej:
nazwê wydawcy, miejsce i rok wydania, liczbê stron. Imiê i nazwisko autora recenzji — na koñcu
tekstu z prawej strony wraz z nazw¹ instytucji naukowej jak wy¿ej.
4. Przypisy nastêpuj¹ w maszynopisie po tekœcie zasadniczym, od nowej strony. Numery
przypisów nale¿y umieszczaæ we frakcji górnej, bez nawiasów lub kropek, w wierszu z wciêciem
akapitowym. Odnoœniki do przypisów w tekœcie s¹ umieszczone przed kropk¹ koñcz¹c¹ zdanie
(z wyj¹tkiem, gdy koñczy je skrót: w. — wiek lub r. — rok) albo przed przecinkiem wewn¹trz zdania
(z wyj¹tkiem, gdy musz¹ byæ umieszczone miêdzy s³owami, których nie przedziela przecinek).
5. W tekstach zasadniczych przyjmujemy ogólnie przyjête skróty (np., itp., m.in., rkps, mps, t.,
z., etc.) a tak¿e z regu³y r. (rok) i w. (wiek), inne w miarê potrzeby. Nazwy miesiêcy podajemy
s³owami (styczeñ, luty itd.).
6. W przypisach stosujemy skróty jak w punkcie 5 oraz skróty przyjête w „Przegl¹dzie Historycznym” i objaœnione w wykazie do³¹czonym do ka¿dego rocznika. Dopuszczalne s¹ tak¿e inne
skróty, przyjête w historycznych opracowaniach specjalistycznych, jednak z wyjaœnieniem ich znaczenia w pierwszym przypadku ich zastosowania. Tytu³y czasopism i serii wydawniczych piszemy
w cudzys³owie; po tytule publikacji zamieszczonej w opracowaniu zbiorowym piszemy po przecinku
[w:]. Tomy, roczniki, ksiêgi podajemy cyframi rzymskimi, natomiast rok wydania, zeszyty, numery
oraz czêœci periodyków i innych publikacji podajemy cyframi arabskimi.
7. Redakcja prosi o do³¹czenie do artyku³ów streszczeñ (abstraktów) o objêtoœci nie wiêkszej
ni¿ pó³ strony maszynopisu.
8. Redakcja zastrzega sobie prawo zwracania autorom tekstów opracowanych bez uwzglêdnienia powy¿szych zasad, z proœb¹ o ich uzupe³nienie i przeredagowanie.
9. Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzania do artyku³ów i recenzji zmian formalnych,
wynikaj¹cych z koniecznoœci respektowania zasad edytorskich, kultury jêzyka itp.
Cena 12,00 z³
PRZEGL¥D HISTORYCZNY
Najmniejszy okres prenumeraty: kwarta³. Cena prenumeraty krajowej za
jeden zeszyt w 2000 r. wynosi 12,00 z³, w 2001 r. — 15,00 z³. Cena prenumeraty
ze zleceniem dostawy za granicê jest powiêkszona o rzeczywisty koszt wysy³ki.
Wp³aty na prenumeratê na 2001 r. przyjmuj¹:
— na terenie kraju — jednostki kolporta¿owe „RUCH” S.A. w³aœciwe dla
miejsca zamieszkania lub siedziby prenumeratora.
Dostawa egzemplarzy nastêpuje w uzgodniony
sposób,
— na zagranicê
— „RUCH” S.A. Oddzia³ Krajowej Dystrybucji Prasy
00-958 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, konto
PBK S.A. XIII Oddzia³ Warszawa 11101053-16551-2700-1-67. Dostawa odbywa siê poczt¹ zwyk³¹ lub
lotnicz¹, w ramach uzgodnieñ op³aconej prenumeraty.
Terminy przyjmowania prenumeraty krajowej i zagranicznej
na IV kwarta³ 2000 i I pó³rocze 2001 r.:
do 5 IX — na IV kwarta³
do 5 XII — na I kwarta³
do 5 III — na II kwarta³
Na terenie kraju wp³at mo¿na dokonywaæ tak¿e w oddzia³ach terenowych
firm, w³aœciwych dla miejsca zamieszkania lub siedziby prenumeratora:
KOLPORTER S.A. — 0 800 137 082 (bezp³atna infolinia),
JARD PRESS
— tel. (0 22) 631 48 88 w. 440, fax 632 49 40,
e-mail: [email protected]
Wszystkie zeszyty „Przegl¹du Historycznego” od zeszytu 1 z 1999 r. mo¿na
kupiæ lub zamówiæ w Wydawnictwie DiG:
PL 00-322 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 62,
tel./fax (0 22) 828 00 96,
e-mail: [email protected]; http://www.dig.com.pl
Zamówienia mo¿na dokonaæ w ka¿dej chwili, a¿ do wyczerpania nak³adu
(cena 12,00 z³).
ISSN 0033–2186
PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XCI 2000, ZESZYT 3

Podobne dokumenty