Życie Olsztyna

Transkrypt

Życie Olsztyna
REKLAMA
nr 10 (181 ) 2016 ISSN 1734-7076
NOWE
Życie
REKLAMA
(17.05.-1.06. 2016)
www.zycieolsztyna.pl
REKLAMA
NAKŁAD 25 000
Olsztyna
REKLAMA
2
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
z olsztyna
Pieszy został potrącony przez
samochód... bez kierowcy
Nieczęsto zdarza się taki przypadek. W Barczewie przy ulicy Armii Krajowej na mężczyznę stoczył się pusty samochód.
77-latek może mówić o niebywałym pechu. Kiedy przechodził placem Pocztowym, jeden z samochodów ruszył i go potrącił. Okazało się, że w aucie nie ma kierowcy. Policjanci ustalili,
że pojazd zaparkowano na nierównym terenie bez zaciągniętego hamulca. Poszkodowany ze złamaną nogą został przewieziony do szpitala w Olsztynie.
Tramwajowa koncepcja
gotowa
Projektanci przygotowali swój wariant przebiegu linii
tramwajowej w Olsztynie. Powstał na podstawie informacji
przekazanych przez miasto. Tramwaj ma połączyć aleję Sikorskiego z Pieczewem i Pieczewo z Dworcem Głównym PKP.
Zrezygnowano z planów skomunikowania ulicy Krasickiego z osiedlem Mazurskim, co oznacza, że tramwaje będą jeździły po całej długości ulicy Krasickiego do Wyszyńskiego.
Wyjaśniała się również sprawa ewentualnej budowy estakad.
Najbardziej realna była przy hipermarkecie Carrefour.
Wiadomo też, że szacunkowy koszt realizacji tych zamierzeń to około 220 mln zł. Miasto może liczyć na dofinansowanie w kwocie około 120 mln zł. Dlatego ratusz twierdzi, że inwestycja będzie realizowana w etapach zależnych od posiadanych
środków. Władze miasta liczą też, że uzyskają dodatkowe dofinansowanie. Ostateczna wartość inwestycji będzie znana po
przygotowaniu projektu budowlanego.
PRL-owski ośrodek
jeszcze tańszy
Prawie 3 mln zł – to nowa cena wywoławcza sprzedaży Łęguckiego Młyna. Jest to posiadłość obejmująca 7,7 ha,
w skład której wchodzą trzy wille, letni domek mieszkalny, dwa drewniane domki gospodarcze oraz wartownia z barem i biurem. Swoje lata świetności Łęgucki Młyn przeżywał
w czasach PRL-u.
Zabytkowa mała elektrownia wodna zajmuje prawie 210
mkw. Część budynku została zaadaptowana na pokoje hotelowe. Cała posiadłość jest wyposażona w infrastrukturę techniczną. Przy brzegu jeziora stoją dwa pomosty spacerowe. Na
terenie ośrodka znajdują się też kort tenisowy oraz wiaty z kominkiem i miejscem na ognisko.
Właścicielem obiektu jest olsztyńskie starostwo. Mimo
atrakcyjnego położenia nieruchomość nie może znaleźć nabywcy. Pierwszy przetarg – z ceną wyjściową prawie 3,5 mln zł – zakończył się fiaskiem. W tej sytuacji samorząd rozpisał kolejny
przetarg, obniżając jeszcze cenę. Tym razem licytacja rozpocznie się od prawie 3 mln zł. Odbędzie się 11 lipca.
Nowe połączenia z Szyman
Kolejne połączenia, tym razem do Bristolu, Dublina i Eindhoven mają być dostępne już od czerwca.
– W zasadzie wszystkie szczegóły są już dogadane, zostało
nam tylko podpisanie umów – zapowiedział Leszek Krawczyk,
prezes portu lotniczego Olsztyn-Mazury. W ciągu kilku tygodni
lotnisko ma ogłosić nazwy dwóch lub trzech nowych przewoźników, którzy będą latali na czterech trasach.
Jak dotąd Szymany są obsługiwane jedynie przez Sprint
Air, który lata do Krakowa i Berlina. W czerwcu dojdzie kolejny przewoźnik: Adria Airways, która będzie obsługiwać trasę
do Monachium. W połowie czerwca kursy do Londynu Luton
rozpocznie Wizz Air.
Prezes lotniska nie zdradził zbyt dużo szczegółów. Nieoficjalnie wiadomo, że jeszcze w czerwcu obsługiwane mają być
kolejne trzy trasy, a czwarta dopiero we wrześniu. Jednym
z przewoźników ma być Ryanair.
Od otwarcia lotniska pod koniec stycznia do 5 maja port lotniczy Olsztyn-Mazury obsłużył 3,7 tys. pasażerów. Władze lotniska są zadowolone z takiego obrotu spraw i nie ukrywają, że
dzięki nowym przewoźnikom być może liczba pasażerów przebije roczne prognozy.
Budimex będzie
wspierał Stomil
Duma Warmii w końcu znalazła prywatnego sponsora.
Być może dla olsztyńskiego klubu idą lepsze czasy.
Już od kilku tygodni było wiadome, że list intencyjny Budimeksu dotarł do klubowych biur przy alei Piłsudskiego. Teraz
porozumienie zostało sfinalizowane. Firma budowlana ma być
sponsorem Stomilu przez dwa najbliższe sezony z możliwością
przedłużenia umowy o kolejny.
Do tej pory drużyna była w dużej mierze utrzymywana
przez miasto. W roku ubiegłym spółka powołana przez miejski
samorząd dostała z budżetu miasta i od innej podległej ratuszowi spółki 1,37 mln złotych. Przed miesiącem podpisano umowę
wartą prawie 200 tys. zł na promocję Olsztyna w pierwszej lidze.
Ulica Pieniężnego
czeka na pozwolenie
Ratusz uruchomił procedurę, która ma zakończyć się wydaniem pozwolenia na rozpoczęcie przebudowy ulicy Pieniężnego. To jedna z ważniejszych ulic w mieście. Liczba jeżdżących tam samochodów sięga dziesiątek tysięcy dziennie.
Dochodzą do tego jeszcze autobusy MPK. Takie natężenie
ruchu powoduje, że Pieniężnego jest w coraz gorszym stanie.
Ratusz planuje przebudowę tej ważnej dla miasta ulicy. Pierwszy krok właśnie wykonano.
Urzędnicy wszczęli procedurę, która ma zakończyć się wydaniem pozwolenia na rozpoczęcie tej inwestycji. Będzie ona
umożliwiała wywłaszczenie gruntów potrzebnych do realizacji
tego przedsięwzięcia. Pozwolenie ma być gotowe w czerwcu.
Szacowany koszt przebudowy ul. Pieniężnego to ponad 27 mln zł.
Następnym krokiem będzie rozpisanie przetargu na wybór wykonawcy. Sama inwestycja ma potrwać dwa lata.
Toalety za darmo
Do końca roku olsztynianie i turyści będą mogli korzystać
z bezpłatnych toalet w dwóch lokalach na Starym Mieście.
Propozycja wynajmu przez miasto toalet w lokalach gastronomicznych na Starym Mieście w Olsztynie padła w trakcie jednego
ze spotkań władz miasta z Radą Osiedla Śródmieście. Jej przedstawiciele zabiegali na nim o uruchomienie przez ratusz publicznej
ubikacji dla turystów i mieszkańców. Wskazali toalety pod amfiteatrem. Z racji tego, że w sezonie odbywają się tam liczne imprezy kulturalne, miasto nie chciało zgodzić się na takie rozwiązanie.
Zaproponowało wynajem toalet u prywatnych restauratorów staromiejskich. Właśnie podpisano umowy w tej sprawie.
Obiekty, które udostępniają swoje toalety, to Restauracja Casablanca przy ul. Zamkowej 5 oraz Browar Warmia przy ul. Nowowiejskiego 15. Umowy obowiązują do końca roku.
Toalety są bez barier architektonicznych. Casablanca działa w
godz. 10-22, a Browar Warmia między 12 a 23, a w soboty do północy. W obu obiektach jednorazowo może korzystać z toalet po
kilkanaście osób. Na drzwiach restauracji pojawią się oznaczenia
w języku polskim i angielskim informujące o bezpłatnej usłudze.
Odsprzedał książki
na leczenie
Zbiory trafiły do biblioteki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Będą mogli z nich korzystać nie tylko studenci, ale
także mieszkańcy.
Księgozbiór przekazał prof. Jan Kaczyński, pedagog, wykładowca. Zbiór, gromadzony przez całe życie naukowca, liczy
ponad 5 tysięcy woluminów. Dotyczą one m.in. socjologii, filozofii, psychologii i literatury pięknej. Korzystać z nich może
teraz każdy. Prof. Kaczyński odsprzedał olsztyńskiej Książnicy prawie tysiąc woluminów i kilkadziesiąt roczników czasopism literackich. Pozostałe cztery tysiące książek znajdują się
w depozycie biblioteki uniwersyteckiej.
Prof. Kaczyński musiał odsprzedać swoje zbiory, ponieważ
potrzebuje pieniędzy na leczenie. Uczony od lat zmaga się z postępującą chorobą wzroku, która nieleczona może doprowadzić
do trwałej ślepoty.
red
NOWE
Życie
Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza
INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik,
“
redaktor naczelny: Leszek Lik, [email protected];
redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik,
dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Cezary Kapłon, Jacek Panas, Jerzy Pantak,
Mirosław Rogalski, Olga Ropiak, Mariusz Wadas; rysunki: Zbigniew Piszczako;
okładka: Photos.com;
Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273;
(r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji.
Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie
prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Grupa WM Sp. z o.o.
Olsztyna
Nakład 25 000
Aglomeracja olsztyńska
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
3
II Turniej Tańca Sportowego Cheerleaders „O Puchar Wójta Gminy Dywity”
Czirliderki czarowały w Spręcowie
Aż piętnaście zespołów wzięło udział w II Turnieju Tańca Sportowego Cheerleaders „O Puchar Wójta Gminy Dywity”, który odbył się 7 maja w sali gimnastycznej w Spręcowie. O puchary
i medale rywalizowało w sumie ponad sto zawodniczek oraz... kilku chłopców. Było energetycznie, kolorowo i bardzo radośnie.
Najwięcej, bo aż siedem zespołów reprezentowało szkoły
z gminy Dywity, która powoli wyrasta na czołowy ośrodek
cheerleadingu w regionie. Tańczyć z pomponami chce coraz
więcej młodych mieszkanek
gminy. W tej chwili bezpłatne
zajęcia dodatkowe dla czirliderek są prowadzone w gminnych szkołach w Dywitach, Tuławkach i Bukwałdzie. Koszt
prowadzenia zajęć w publicznych placówkach opłaca gmina
Dywity. Zajęcia dla czirliderek
odbywają się także w Niepublicznej Szkole Podstawowej
w Słupach, ale tutaj ze względów formalno-prawnych odpłatność ponoszą rodzice.
– W pewnym momencie
doszliśmy do wniosku, że po
okresie przerwy warto odtworzyć grupy taneczne, bo to jeden ze sposobów na aktywne
spędzanie wolnego czasu – wyjaśnia Jacek Szydło, wójt gminy
Dywity. – I trafiliśmy w dziesiątkę, bo młodzież niesamowicie garnie się do uprawiania tej
sztuki i w zasadzie każda szkoła domaga się wsparcia gminy
w utworzeniu i współfinansowaniu tych zespołów.
Każdy z zespołów turniejowych otrzymał medale i nagrody. Na zdjęciu zadowolone
zawodniczki ze Słup i z Tuławek
Za taniec z pomponami biorą się też chłopcy, co widać na przykładzie drużyny
z Bukwałdu, która zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie z wójtem Jackiem Szydło
Turnieje czirliderek rozgrywane w gminie Dywity gromadzą coraz więcej publiczności
Na parkiecie w Spręcowie tancerki z gminy Dywity zmierzyły się z drużynami
czirliderek z Biskupca, Olsztyna, Olsztynka i Sząbruka.
Co prawda większość dziewcząt od niedawna trenuje taniec sportowy, ale – według
jurorów – ich poziom już
wzbudza uznanie i daje nadzieję na przyszłość. Turniej
zorganizowany przez gminę Dywity i Olsztyńską Szkołę Cheerleaders Soltare rozegrano w czterech kategoriach
wiekowych.
Na scenie dynamiczny pokaz młodych tancerek z Dywit
Sędziowie przyznali
następujące miejsca:
Kategoria „0” – Dzieci:
I – Soltaris Kids
II – Stars Sząbruk Kamyczek
(jednocześnie nagroda
publiczności)
Kategoria „1” – Mini:
I – Stars Sząbruk
II ex aequo: Tuławki 1
i Dywity Mini
III – Słupy
Wyróżnienia: Biskupiec 1
i Bukwałd Mini
Kategoria „2” – Junior:
I – Bukwałd 2
II – Soltare Mini Basic
III – Dywity Junior
Wyróżnienia: Tuławki 2
i Biskupiec 2
Kategoria „3”
– Senior:I – Cheerleaders
Mika (Olsztynek)
Tuławki 3
Wszystkie zespoły otrzymały puchary, dyplomy i medale, które wręczali sędziowie razem z wójtem gminy
Dywity Jackiem Szydło. Skąd
wziął się pomysł organizowania turnieju?
– Po raz drugi ten turniej
był możliwy dzięki współpracy gminy Dywity i Szkoły
Cheerleaders Soltare w Olsztynie, gdzie trenują wszystkie zawodniczki występujące
w Spręcowie – odpowiada Monika Pukis, organizatorka zawodów. – To jedyny taki turniej
w powiecie olsztyńskim, a być
może nawet w całym regionie.
4
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
reklama
olsztyn
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
5
Sezon pełen atrakcji
Olsztyn przygotowuje się do sezonu turystycznego. Ten ma być wyjątkowy i każdy będzie mógł znaleźć coś dla siebie. Na olsztynian i turystów czekają już atrakcje w Centrum Rekreacyjno-Sportowym „Ukiel”. W planach są również liczne festiwale i imprezy sportowe.
Przedsmak tego, co nas
czeka w zbliżającym się sezonie letnim, pokazał długi
weekend majowy. Od 1 do 3
maja odbywały się w mieście
liczne imprezy, które przyciągnęły setki mieszkańców oraz
coraz liczniejszych turystów
odwiedzających stolicę regionu. Rozpoczęto też sezon
wodny. Na gości czeka Centrum Rekreacyjno-Sportowe
„Ukiel”, które i tak bije rekordy frekwencji. W poprzednim
roku obiekty nad Jeziorem
Krzywym odwiedziło ponad
milion osób. Wypożyczały
rowery, rolki, kajaki i rowery wodne. W nowych budynkach jest pierwsza w Polsce
hala do siatkówki plażowej
z podgrzewanym piaskiem,
cztery korty do squasha, siłownia i gabinet odnowy biologicznej z sauną. Jerzy Litwiński, dyrektor Ośrodka
Sportu i Rekreacji, administrator CRS Ukiel, przewiduje, że
w zbliżającym się sezonie Plaża Miejska pobije rekordy
popularności.
– Lista atrakcji, jakie czekają na olsztynian i turystów
odwiedzających nasze obiekty, jest bardzo długa. Już
obecna frekwencja odwiedzających wskazuje, że ten sezon
pod tym względem będzie
wyjątkowy.
Na potwierdzenie swoich przewidywań dyrektor
Litwiński podaje dane statystyczne z weekendu 7 i 8 maja.
– W tych dniach nasze
obiekty nad Jeziorem Krzywym odwiedziło 25 tys. osób
– mówi dyrektor Litwiński.
– A należy pamiętać, że nie ma
jeszcze lata, upały na dobre się
nie rozpoczęły, a sezon dopiero przed nami.
Jeżeli uda się pobić ubiegłoroczny sezon pod względem liczby odwiedzających,
Grand Slam przyciąga do Olsztyna fanów siatkówki plażowej z całego świata
to na pewno odbije się to
szerokim echem.
– W poprzednim sezonie najlepszym miesiącem był
sierpień, kiedy nad Jeziorem
Krzywym pojawiło się łącznie
około 375 tys. osób – podkreśla dyrektor Litwiński.
By poprawić komfort odwiedzających, OSiR zapowiada wprowadzenie pewnych
usprawnień. Zostaną uruchomione wolnostojące automaty
vendingowe.
– To odpowiedź na liczne
głosy mieszkańców i turystów
– twierdzi dyrektor Litwiński.
– W ten sposób będą sprzedawane m.in. lody, kawa, herbata itp. To na pewno usprawni
obsługę odwiedzających, którzy narzekali, że chcąc coś kupić, musieli nierzadko długo
stać w kolejkach.
OSiR ogłosił przetarg na
zakup tych urządzeń. Juz
w czerwcu zostaną ustawione
w czterech lokalizacjach.
Do nadchodzącego sezonu letniego przygotowuje
się również ratuszowe biuro
promocji.
Olsztyńskie Lato Artystyczne to duże koncerty, ale i nieco bardziej kameralne
wydarzenia artystyczne
Olsztyn Green Festival w tym roku gości kolejne gwiazdy
– Nastawiamy się na zachęcanie turystów z całej Polski do przyjazdu do Olsztyna. W tym celu promujemy
nasze atrakcje m.in. na Śląsku
– mówi Krzysztof Otoliński,
dyrektor ratuszowego biura
promocji. – Olsztyn jest gotowy przyjąć turystów na każdą
pogodę.
Otoliński dodaje, że zmienia się podejście urlopowiczów do Olsztyna.
– Stajemy się coraz bardziej miastem docelowym,
a nie tranzytowym. A i nasi
mieszkańcy coraz częściej wolą zostać w Olsztynie, bo wiedzą, ile tu jest atrakcji – mówi.
Swoją ofertę dla turystów
i olsztynian szykuje Miejski
Ośrodek Kultury. Jego sztandarowa impreza to Olsztyńskie
Lato Artystyczne. Gotowy jest
już program pełen koncertów,
festiwali i tzw. projektów animacyjnych. Od czerwca do połowy września odbywać się będą koncerty w Amfiteatrze im.
Czesława Niemena, realizowane będą duże projekty plenerowe i bardziej kameralne na olsz-
tyńskich osiedlach. W tym roku
odbędzie się m.in. Senioriada,
Rodzinne Spotkania Staromiejskie, Letni Squat Kultury oraz
Slow Life Music Festival.
Tę ostatnią imprezę zaplanowano na 9 lipca. Wystąpią wtedy: Karlla, Blackberry
Hill, BVRS, Kubaterra, Moriah
Woods, Fismoll. To, że zbliżający się sezon będzie wyjątkowo rozrywkowy, potwierdza
fakt, że w stolicy regionu odbędzie się kolejny letni festiwal.
To Olsztyn Green Festival zaplanowany na 13 i 14 sierpnia.
Wystąpią m.in. Tomasz Organek, Kortez i Reni Jusis, a także Voo Voo i Ania Dąbrowska.
Miasto również szykuje się do wprowadzenia pewnej nowości w nadchodzącym
sezonie. Ze wstępnych informacji wynika, że ratusz chce
zorganizować wypoczynkowe strefy chilloutowe. Będą
to zorganizowane miejsca na
śródmiejskich terenach zielonych, gdzie będzie można spędzić czas w gronie rodzinnym.
mgres
6
nasze osiedle
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
Kortowo
Maj. Na Kortowskiej Górce (125 m n.p.m.) siedzą dwie dziewczyny. Zajęte rozmową palą papierosy. Czy widzą piękną panoramę pobliskich lasów, Jeziora Kortowskiego, skrytych w starym parku budynków UWM oraz położonych za torami Dajtek?
– Studentki? – pytam. Odpowiada mi głupawy chichot. – Czy wiecie, w jakim miejscu jesteście, co tu kiedyś było? – Nieee…
– znów chichot. Ot, nowe internetowe pokolenie.
Promenada Absolwentów prowadzi nad jezioro, obok aleja głazów wydziałowych
K
ortowo to samoistna marka: uniwersytet otoczony zielenią i jeziorami (najbardziej
znane w świecie to Kortowskie), najpiękniejszy kampus
studencki w Polsce, najlepsze juwenalia „Kortowiada”,
a ostatnio pociąg „Kortowiak” i… nowa odmiana lilii:
Queen of Kortowo, zarejestrowana przez Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze w Londynie.
Administracyjne
osiedle
składa się z czterech części,
w historycznej kolejności: Starego Dworu, właściwego Kortowa, terenów po koszarach
i szkole oficerskiej oraz zabudowy jednorodzinnej Słoneczny Stok. Od zachodu i północy
granice osiedla stanowi brzeg Jeziora Kortowskiego (skraj lasu
i linia kolejowa), ul. Saperska i Armii Krajowej (do skrzyżowania
z al. Warszawską). Od wschodu
– al. Warszawska, ul. Tuwima
i rzeka Łyna, a od południa znów
leśna granica Olsztyna. W tym
obszarze jest zaledwie 21 ulic!
Kortowo to same paradoksy: nowoczesność, która dotarła tu zaledwie 130 lat temu
w postaci szpitala, przeplata
się z ponurymi dziejami: bo oto
największa studencka impreza
rozrywkowa w Polsce odbywa
się przecież na… cmentarzysku. I kolejny paradoks: dość
spore powierzchniowo osiedle
(ok. 420 ha) ma mniej stałych
mieszkańców niż tymczasowych. Pierwszych jest ok. tysiąca, drugich prawie trzy tysiące.
To oczywiście studenci.
Jeziora i historia
Kortowo ma aż cztery jeziora: prócz Kortowskiego (drugie
REKLAMA
Domy na Słonecznym Stoku. Ulice i chodniki pamiętają czasy PRL
Nekropolia w parku
Czy studenci doceniają widoki z Kortowskiej Górki?
w Olsztynie pod względem obszaru, ok. 90 ha) – Starodworskie, Modrzewiowe i Łabędzie
(przy MPEC). Szczątki piątego
(kiedyś Rozlewisko Starodworskie) – z którego wypływa jeden z potoków zasilających
Jezioro Kortowskie, potok Starodworski – są już prawie zasypane przez mieszkańców
Słonecznego Stoku. Jezioro
Kortowskie zasilają także inne
potoki: Leśny i Parkowy.
Jezioro
to
zasłynęło
w świecie w latach 60. ubiegłego wieku dzięki unikatowemu wynalazkowi limnologa
prof. Przemysława Olszewskiego z Wydziału Rybactwa
WSR. Tzw. „rura Olszewskiego” miała długość 180 m i była początkowo drewniana, teraz ma 250 m i jest wykonana
z tworzyw sztucznych. To
słynny eksperyment kortowski, kopiowany w wielu kra-
jach w celu przywrócenia
życia w martwej wodzie zanieczyszczonych jezior. Polega on
na odprowadzaniu dennych
beztlenowych (zasiarczonych)
wód specjalnym rurociągiem
do Kortówki i dalej do Łyny.
Modrzewiowe natomiast to
najmniejsze jezioro w Olsztynie (ma kilkanaście arów i wysepkę, bo wysycha). Położone
jest na stoku Kortowskiej Górki, obok kościoła, w głębokim
porośniętym drzewami leju.
Jeziorko przy MPEC nie
ma oficjalnej nazwy, ale wędkarze nazywają je Łabędzim,
bo jego charakterystycznymi
elementami są gniazdo i coroczne lęgi tych dostojnych
ptaków. Najbardziej tajemnicze jest Jezioro Starodworskie, gdyż kryje w swych głębinach resztki staropruskiej
osady na palach. Mają co najmniej 800 lat!
REKLAMA
Nową historię upamiętniają zaś Promenada Absolwentów i pamiątkowe głazy poświęcone wydziałom. Szkoda,
że niektóre pamiątki po starym
Kortowie znikają lub są w opłakanym stanie. Zamiera park
im. Profesora Wanica (kto pozwolił tu na parking, zamiast
kortu tenisowego? Patron parku i inni profesorowie w grobach się przewracają), zamiera dąb pomnik przyrody przed
DS 4, a rzeźba rybki w studenckiej czapce przed Instytutem
Rybactwa Śródlądowego ma
oberwane płetwy. Trzyma się
jeszcze sławny Kormoran (dłuta kortowskiej rzeźbiarki Balbiny Świtycz-Widackiej) w zaniedbanej fontannie na zapleczu
Wydziału Kształtowania Środowiska i Rolnictwa. Tylko raz
w historii skręcił sobie szyję,
gdy pojawiła się tam studentka dziewica.
Nazwa „Kortowo” wywodzi się od staropruskiego słowa „korto”, co oznacza: gaj.
Niemieckie Kortau, zwane też
Pięknym Gajem (obecnie Studencki Gaj), stało się znane za
sprawą zakładu psychiatrycznego wybudowanego w latach
80. XIX wieku. Z zakładem
tym wiąże się wiele tajemnic,
bo Niemcy nazywali go Totenkopf – Trupi Czerep. W latach
30. XX wieku hitlerowcy eksperymentowali tu na chorych
umysłowo, m.in. zastosowali
pierwsze metody „eutanazji”,
czyli pozbywania się „niepotrzebnych jednostek” ze społeczeństwa. Po prostu sterylizowali, truli, zagazowywali lub
rozstrzeliwali pacjentów. Akcja
ta miała kryptonim T4. Martwych chowano na przyszpitalnym cmentarzu.
Pod koniec drugiej wojny światowej w szpitalu byli głównie ranni żołnierze
i personel. W 1945 r. padli
ofiarą żądnych zemsty czerwonoarmistów, którzy ich
wymordowali. Oficjalna pamięć jest jednak wybiórcza,
bardziej wypomina się ten
drugi przypadek niż pierwszy, jakby otrucie albo zabicie
prądem bezbronnej istoty było szlachetniejsze od strzału
z pepeszy lub powieszenia.
Dlatego willa przy Warszawskiej 107 nazywana jest Domem
Wisielców.
Teren Kortowa jest więc
wielkim byłym cmentarzyskiem, o czym świadczą zamierająca już aleja grobowa
i układ parkowych ścieżek.
Większość bezimiennych ofiar
obu terrorów ekshumowano i złożono na dwóch cmentarzach: ewangelickim przy
Wojska Polskiego i pobliskim
św. Józefa. W Kortowie upamiętnia je symboliczny krzyż
i nagrobki ustawione w parku
obok siedziby Instytutu Rybactwa Śródlądowego (nie należy do uczelni, lecz podlega
Ministerstwu Rolnictwa!). Po
co ja to piszę? Ano po to, by beany, które przyjeżdżają na juwenalia lub później na studia,
coś zapamiętały – o ile w ogóle to przeczytają (na marginesie: nasze czasopismo jest też
dostępne w internecie).
nasze osiedle
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
7
– gaj paradoksów
Fermy, wielki
kocioł i nowoczesność
Po wojennych zniszczeniach poszpitalną zabudowę
unowocześniono i rozbudowano na potrzeby pierwszej w byłych Prusach Wschodnich polskiej uczelni – Wyższej Szkoły
Rolniczej. W sąsiednich poniemieckich koszarach (powstały
tuż przed napaścią na Polskę)
założono słynną „Osę”, unikatową Oficerską Szkołę Uzbrojenia.
Na jej bazie powstał COSSUiE
– Centralny Ośrodek Szkolenia
Służb Uzbrojenia i Elektroniki,
poprzednik kortowskiej elektroniki i informatyki!
Najstarszą częścią osiedla,
pamiętającą czasy przedkrzyżackie i zasadźcy Olsztyna Jana
z Łajs, jest Stary Dwór (Althoff),
gdzie były niegdyś folwarki
kapituły warmińskiej, później
prywatne i państwowe. W latach 50. – 90. XX wieku funkcjonowały tu fermy doświadczalne WSR/ART, zwłaszcza
hodowli świń i owiec. Niektóre z nich, m.in. pasieka i fermy
z różnymi zwierzętami, także
egzotycznymi, istnieją do dziś.
Widok z przystani żeglarskiej na przystań wędkarską. W tle komin MPEC
W pobliżu powstało tzw. Kortowo II, nowe wydziały, akademiki oraz nowoczesne laboratoria, związane m.in. z ochroną
środowiska, gastronomią i…
informatyką. Najbardziej znany jest jednak ośrodek jeździecki, założony w 1972 r.
Znajduje się tu też jedno
z głównych ujęć wody dla miasta oraz główny kocioł Olsztyna, czyli Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej.
Pobliski Słoneczny Stok to jednorodzinna, dość skromna
zabudowa – wytwór mieszkaniowego głodu z lat 60.
Osiedlali się tu pracow-
nicy WSR przy
pomocy uczelni.
Zamierające Jezioro Modrzewiowe
wydatnej
Co było
na Kortowskiej Górce?
A co było na Kortowskiej
Górce, jednym z najwyższych
wzniesień Olsztyna? Pierwszy w regionie ośrodek narciarstwa zjazdowego. Tuż po
utworzeniu WSR mieściła się
tu drewniana skocznia narciarska (1951-1954)! Potem, aż
do lat 80. działały także wyciągi wyrwirączki, teraz zjeżdżać
można tylko na własną odpowiedzialność. Niestety pokolenie narciarzy górali opuści-
ło Kortowo lub ziemski padół.
W 2012 roku władze UWM
ogłosiły, że chcą stworzyć profesjonalne miejsce do uprawiania sportów zimowych: tor
saneczkowy ze sztucznym naśnieżaniem i zapleczem, sezonowe lodowisko i tor łyżwiarski. Nic z tych planów
nie zrealizowano. Górka wykorzystywana jest raz w roku
podczas juwenaliowych koncertów – utrapienia stałych
mieszkańców. No i latem do
opalania i nie tylko, bo na brzegu pobliskiego Jeziora Modrzewiowego znalazłem puszkę piwa z 2015 roku.
Warto dodać, że w 1990 r.
erygowano pierwszą w historii
Kortowa Parafię Rzymskokatolicką pw. św. Franciszka z Asyżu. Rok później, na południowym, bardziej płaskim zboczu
Górki nad lejem Modrzewiowego rozpoczęto budowę kaplicy, a potem kościoła.
W cieniu UWM
Chociaż kortowskie księgarnie znikają, nie ma już biblioteki publicznej z literaturą piękną, Kortowo ma szczęście do
pisarzy. Najwięcej jest oczywiście książek naukowych (własne wydawnictwo UWM), ale
pamiętników i powieści też
jest sporo. Wspomnę tylko kilka: „Testament Schlichtingera”
Pawła Jaszczuka (1991, przyłożyłem do tego rękę!), „Czyściec
zwany Kortau” Stanisława Piechockiego (1993), „50 lat kultury
fizycznej i sportu w kortowskiej
uczelni” Franciszka J. Sroczyka (1999), „Rausz” Tomasza
Białkowskiego (2016) czy seria
roczników „Olsztyn Uniwersytecki” wydawana przez Stowarzyszenie Absolwentów UWM
– 4. tom w druku.
A dzieje kortowskich uczelni? To osobna, fascynująca historia. W cieniu UWM pozostaje zabudowa mieszkaniowa
Słonecznego Stoku, gdzie ulice i chodniki wciąż przypominają lata PRL-u, tak są połamane. Może dlatego coraz więcej
starych domów wystawianych
jest na sprzedaż? Trwa wymiana pokoleń. Oby na równie wspaniałe jak to, które
w latach zniewolenia zbudowało tak piękną dzielnicę
i uczelnię.
Tekst i zdjęcia
Jerzy Pantak
8
Zdrowy styl życia
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
Stronę przygotowała OR
Dania w słoiczkach
dla niemowląt
– dobry czy zły pomysł?
Czy rzeczywiście są tak zdrowe, jak przekonują reklamy telewizyjne? Jak to możliwe, że te przeciery i zupki stoją na półce
nawet przez dwa lata i się nie psują? Podawać je dziecku czy lepiej gotować samemu?
RADZI
Sposób
na alergię
Współczesna medycyna nie zawsze radzi sobie z tą męczącą
dolegliwością, zwłaszcza w okresie wiosennym i letnim, gdy
powietrze jest suche, a pyłki roślin wiatr roznosi w każdą ze
stron świata. Dlatego też pomocy postanowiliśmy poszukać
gdzie indziej. Na ratunek przyszła akupunktura.
Alergia wziewna jest specyficznym schorzeniem, które
jest spowodowane nadwrażliwością organizmu na bodźce
zewnętrzne. Mogą być to pyłki roślin głównie drzew, traw
i zbóż w porze kwitnienia, ale
równie dobrze na chorego mogą działać alergeny występujące w kurzu czy sierści zwierząt. Najczęstszymi objawami
alergii są katar, kaszel, łzawienie oczu, ale niekiedy występują dolegliwości skórne, jak
na przykład egzema.
Nie jest to choroba ciężka,
ale potrafi być dokuczliwa.
Nieleczona może spowodować astmę. Na alergię są dostępne lekarstwa, jednak nie
zawsze w pełni działają, gdyż
trzeba by było wyeliminować z otoczenia alergeny, co
jest bardzo trudne, a czasem
wręcz niemożliwe. Dlatego
opisując ten problem, postanowiliśmy zagłębić się w tajniki medycyny alternatywnej,
która może okazać się bardzo
pomocna przy leczeniu alergii
wziewnej.
W Olsztynie, przy ul. Sybiraków 14 znajduje się placówka AcuMedis, gdzie doktor
Dash Tsetsgee leczy pacjentów za pomocą akupunktury. Pani doktor już od ponad
20 lat pomaga olsztynianom.
Chętnie podzieliła się z nami
swoją wiedzą.
W ciele każdego z nas istnieją kanały energetyczne,
tzw. meridiany. Przepływa
przez nie energia chi odpowiadająca za nasze zdrowie
i samopoczucie. Gdy kanały się blokują, zapadamy na
różne choroby. Akupunkturę
stosuje się po to, aby je udrożnić, żeby organizm wrócił do
równowagi.
Działa to także w przypadku alergii. Meridiany nakłuwa
się specjalnymi jednorazowymi igłami z wytrzymałej stali,
powlekanymi srebrem. Punktów odpowiedzialnych za leczenie alergii na ciele człowieka są tysiące, np. Zin Min, Zyan
Zu, Mejczyn, Czuj-Cza, Fey-Jan, Linczi, Chegu czy Zushan
Ly. Trzy ostatnie są związane
z wzmocnieniem odporności.
Należy wyraźnie zaznaczyć, że każdy przypadek jest
inny i trzeba rozpatrywać go
osobno. Inne punkty nakłuwa się u starszego pana, a inne u młodej dziewczyny, inne
u człowieka, który ma katar,
a inne u pacjenta z egzemą.
Jak wygląda zabieg? Na początku pacjent jest dokładnie badany i diagnozowany przez panią doktor. Po takiej konsultacji
lekarz wbija w jego ciało kilkanaście igieł. Proszę się nie martwić,
wkłucie igły cieńszej niż ludzki
włos nie powoduje bólu, można
odczuć jedynie delikatne mrowienie. Zabieg trwa około godziny. Powtarza się go 10-12 razy.
Za pomocą akupunktury
leczy się także inne schorzenia:
od bólów kręgosłupa czy migren po depresję. Warto jednak
podkreślić, że jest kilka przeciwwskazań do wykonania zabiegu. Należą do nich skrajne
wycieńczenie organizmu, zaawansowane stadium choroby nowotworowej, wysokie
ciśnienie skurczowe krwi (powyżej 200) czy też wczesne stadium ciąży (I trymestr).
Dane kontaktowe:
AcuMedis al. Sybiraków 14/3,
tel. 89 534 61 10.
Więcej informacji na
stronie www.acumedis.com.
Cezary Kapłon
N
iemal w każdym
sklepie spożywczym mamy wybór gotowych dań dla małych dzieci. Znajdziemy
przeciery z warzyw i owoców, desery, gotowe zupy
z dodatkiem mięsa i kasz,
a nawet obiady, np. spaghetti lub risotto. Te dania są hermetycznie zamknięte w słoikach. Według deklaracji
producentów, zostały przygotowane z warzyw i owoców najwyższej jakości, bez
pestycydów czy metali ciężkich.. Czy faktycznie są takie
doskonałe?
Wątpliwości
rodziców
wzbudza w tych produktach
długi termin przydatności do
spożycia. Niektórzy podejrzewają, że skoro te obiadki tak
długo się nie psują, to są nafaszerowane
konserwantami. Nic bardziej mylnego. Dania dla niemowląt to tak zwane
"środki spożywcze specjalnego
przeznaczenia żywieniowego".
Z automatu podlegają wyśrubowanym normom prawnym
– nie mogą zawierać żadnych
konserwantów,
barwników
oraz wzmacniaczy smaku.
Co zatem sprawia, że dania ze słoiczków się nie psu-
ją? Wysoka temperatura, którą
posłużono się
do ich pasteryzacji
i sterylizacji. Przeciery owocowe
są
pasteryzowane
w temperaturze od 60
do 95 stopni, a dania
warzywne
i mięsne są
wręcz sterylizowane, czyli ogrzewane
w ponad 100
stopniach.
Tak wysoka
temperatura
zabezpiecza
żywność
przed rozwojem bakterii,
dlatego
hermetycznie zamknięte słoiczki mogą stać
długo jak weki z domowej
spiżarni. Po otwarciu jednak
obiadek brzdąca musi być
trzymany w lodówce i zjedzony w ciągu dwóch dni.
Choć dania dla niemowląt nie zawierają niezdrowych
dodatków, to mają swoje wady. Oddziaływanie wysoką
temperaturą niszczy niektóre
witaminy, szczególnie z grupy
B, i część minerałów. Jaka jest
wartość odżywcza słoikowych
dań z warzyw i mięs, skoro po
ugotowaniu zostały poddane
dodatkowemu działaniu po-
nad stu stopni Celsjusza? Jak
długo trwała sterylizacja, że
te obiadki mogą leżeć aż dwa
lata? Te pytania pozostają bez
odpowiedzi. Natomiast łatwo
przeliczyć sobie, że wygodne słoiczki są drogą imprezą.
Niespełna 200 gramów zupki
dla półrocznego niemowlaka
kosztuje 5,50 zł. Gdyby dziecko miało jeść takie zupki każdego dnia, to 165 złotych szłoby tylko na ten jeden produkt.
A przecież nie samymi zupami dziecię żyje, w ofercie są
jeszcze drugie dania, przeciery
owocowe, warzywne, kaszki
i desery. Warto podkreślić, że
na pierwszym miejscu w składzie słoikowych zupek jest...
woda. Majątek!
Z drugiej strony można przygotować coś dla malucha podczas robienia obiadu dla reszty rodziny. Gdy
gotujemy wywar warzywny
na zupę, możemy wyjąć warzywa, zblendować je z kapką oleju, by witaminy stały
się łatwiej przyswajalne. Jeszcze lepiej ugotować warzywa
na parze. Część sklepów mięsnych oferuje cielęcinę, króliki
i drób z gospodarstw ekologicznych. Są droższe od mięsa
hodowanego na szeroką skalę, ale zdrowsze. Któreś z tych
mięs można ugotować, zblendować i zamrozić poporcjowane, np. w pojemnikach na
lód. W każdej chwili będziemy mieli dostęp do gotowego
dania mięsnego, które dorzucimy do warzyw, zastępując
kupny słoiczek.
Wielu rodziców zauważa,
że wybierając warzywa na targu, w warzywniaku, a zwłaszcza w supermarkecie, kupujemy kota w worku. Te jarzyny
mogą zawierać pestycydy
i metale ciężkie, co więcej
– mogą być sztucznie odświeżane przez dystrybutorów.
Nie bójmy się zatem pasteryzowanych dań dla niemowląt,
tylko podawajmy je z umiarem i urozmaicajmy dietę
maluszka.
OR
kobietą być
Maseczka do włosów na bazie jajka
Kosmetyki kupowane w drogerii krzyczą
ze swoich etykiet, że mają w składzie naturalne składniki. Mają ich jak na lekarstwo. Tymczasem same możemy czerpać z natury pełnymi garściami – i to bez przepłacania. Jedną
z najlepszych kuracji dla zmęczonych i matowych włosów są maseczki regeneracyjne z jajka. Wykonamy je samodzielnie w domowym
zaciszu. Trzy żółtka zmieszane z dwiema łyżeczkami oleju rycynowego lub oliwą z oliwek
odżywią suche i zniszczone włosy. Maseczka
z jajka i miodu, stosowana co najmniej raz w tygodniu, pomaga włosom odrastać. Jasne wło-
sy bardzo lubią maseczkę z jajka zmieszanego
z sokiem z cytryny. Każdą z tych pełnych protein masek nakładamy na umyte, jeszcze ciepłe
włosy i delikatnie wmasowujemy. Zostawiamy
na głowie na piętnaście minut, po czym spłukujemy ciepłą wodą. Na koniec schładzamy
włosy zimniejszym strumieniem, aby zamknąć
strukturę włosów. Pamiętajmy, by nie rozczesywać ich szczotką zaraz po umyciu, bo mokre
są szczególnie podatne na uszkodzenia mechaniczne. Najlepiej jest delikatnie rozczesać je
grzebieniem o szeroko rozstawionych zębach.
Pływanie
– czy odchudza?
Mówi się, że pływanie
rzeźbi sylwetkę. Pływaczki
słyną z opływowych kształtów
ciała, niezwykle subtelnych,
czego nie można powiedzieć
na przykład o biegaczkach,
tenisistkach czy rowerzystkach, mających nogi majestatyczne i twarde jak pień dębu.
Pływaczki wydają się zwiewne jak rusałki, dlatego wielu
kobietom wydaje się, że chodząc regularnie na basen, zyskają podobną sylwetkę. Niestety, rzeczywistość może nas
rozczarować. Instruktorzy tego mokrego sportu twierdzą,
że pływanie może wspaniale
przysłużyć się w odchudzaniu i rzeźbieniu sylwetki, ale
jedynie wówczas gdy potrafimy pływać poprawnie. Większość z nas pływa sobie własnym tempem – żabką czy
grzbietem – nie obierając za
cel techniki. Przez to nie angażujemy mięśni w wysiłek
tak, jak trzeba. Większość pary idzie w gwizdek.
Na co zwrócić uwagę, by
pływanie aktywowało aż trzy
czwarte wszystkich mięsni
i wymuszało na nas efektywną pracę? Na początek opanujmy podstawy techniczne
jednego, wybranego przez siebie stylu. Po drugie, zwiększ-
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
9
Herbata octowa
dla Marka Twaina
Według lekarzy jedynym sposobem utrzymania zdrowia jest jedzenie tego, na co się nie ma
chęci, picie tego, czego się nie lubi i robienie tego, czego by się chciało nie robić – napisał
kiedyś Mark Twain. Jak widać, niewiele zmieniło się w tym względzie od dziewiętnastego wieku. Nadal lekarze kiwają palcem na golonkę i piwko, a podsuwają nam sałatę jak królikom.
Niektórzy z nas są jednak
tak zdeterminowani, by schudnąć i żyć zdrowo, że są skłonni pić ocet. Kobiety niegdyś
dbały o urodę i łagodziły lekkie dolegliwości octem jabłkowym, mocno rozcieńczonym.
W medycynie naturalnej to jeden z popularniejszych leków
oraz kosmetyków. Taki ocet
smakowy jest do przełknięcia.
Można go kupić lub przygotować samodzielnie.
Zawiera żelazo, magnez,
fluor, potas, fosfor, siarkę,
wapń, miedź, krzem i witaminy
A, B, C, E. Poprawia przemianę
materii i krążenie krwi. Wspomaga usuwanie toksyn i chroni
przed atakiem wolnych rodników. Obniża poziom cholesterolu i zapobiega miażdżycy.
Pomaga w walce ze zbędnymi
kilogramami. Ma tyle prozdrowotnych właściwości, że aż nic
dziwnego, że w smaku ambrozji nie przypomina.
Ocet bywał wykorzystywany przez nasze babcie
w walce z nadmierną otyłością. Znany przepis z dawnych lat zalecał parzenie czte-
rech łyżeczek rumianku lub
mięty w litrze wrzątku i z dodatkiem dwóch łyżek soku
z cytryny, czterech łyżek miodu i jednej dużej łyżki octu jabłkowego. Picie trzy razy dziennie szklanki takiej herbatki
octowej miało powodować
przyspieszenie przemiany materii, a w rezultacie chudnięcie.
Do tego taka herbatka uchodzi
za bardzo zdrową. Ale czy jest
równie smaczna? Można by
zapytać o to Marka Twaina, ale
biedak by się pewnie w grobie
przewrócił.
Budyń z kaszy jaglanej
Każda z nas miewa czasami ochotę nagrzeszyć – zjeść coś słodkiego i sycącego
w dużej ilości. Istnieje taka jedna przekąska,
która jest nie tylko przepyszna, ale i zdrowa. To
budyń z kaszy jaglanej z mlekiem kokosowym,
owocami i czekoladą. Brzmi smakowicie?
A przepis jest banalnie łatwy. Kaszę płuczemy
– najpierw oblewając ją wrzątkiem, a za chwilę
zimną wodą. Gotujemy ją. Wodę odlewamy, a
do rondelka z kaszą wlewamy trochę mleka,
my intensywność. Nauczmy
się pływać nie tylko długie
fragmenty, ale też robić kilkusekundowe mocne przyspieszenia. To tak zwane interwały, które mobilizują
organizm do nagłego wzmożonego wysiłku. Powoduje on
gwałtowne zużycie energe-
tyczne jak w aucie, które musi
znienacka przyspieszyć i pędzić na niskim biegu. Dzięki
poprawnej technice mięśnie
są autentycznie rzeźbione,
a poprzez interwały spalanie
kalorii rośnie dramatycznie.
I o to chodzi!
na przykład kokosowego, i delikatnie rozgotowujemy. Blendujemy. Przekładamy nasz budyń
do salaterki, na wierzch kładąc np. startą gruszkę, banana, rozdrobnioną kostkę czekolady (rozkosznie zacznie topnieć na ciepłym budyniu),
a niebawem owoce sezonowe – truskawki i maliny. Zdrowo i pysznie. Po domowemu. Zajadając
słodki przysmak, miejmy na uwadze, że właśnie
dostarczamy sobie mnóstwo witamin z grupy B,
sporo manganu, magnezu i żelaza.
10
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
kto ma rację?
Sposób
na życie
Spotkać ich można przed marketami i sklepami osiedlowymi. Są mniej lub bardziej natrętni.
Odprowadzą wózek po wyładowaniu zakupów do samochodu, aby stworzyć pozory wynagrodzenia za wykonaną pracę. Zastosują też pewnie wyuczoną formułkę prośby o przysłowiową
złotówkę.
Czasami proszą o coś do
jedzenia, chociaż z reguły nie
wyglądają na głodnych, bardziej na zaniedbanych. Liczą
na to, że nikt nie będzie wracał
do sklepu i raczej wspomoże
finansowo. Wiele razy spotykałem takich obdarowanych
(niestety łatwo ich poznać) na
stoisku monopolowym. Nie
ma co ukrywać, Jacku, głównie o to w tym wszystkim chodzi. Takim biznesem zajmują
się jednak nie tylko menele,
którzy ze względu na swój
wygląd i zachowanie nieczęsto mogą liczyć na finansowe wsparcie. Coraz częściej,
a sam tego doświadczyłem,
jesteśmy atakowani przez
osoby wyglądające schludnie, elokwentne, które na
pierwszy rzut oka nie potrzebują żadnej pomocy.
Dopiero rozmowa z nimi, którą prowokują, powoli
zmiękcza nasze serce.
Nie tak dawno podszedł
do mnie starszy mężczyzna,
który ze łzami w oczach opowiedział, jak to został okradziony w autobusie, kiedy
wracał ze szpitala od chorej
żony. Mieszkał poza Olsztynem i nie miał za co wrócić do
domu. Parę osób już mu pomogło i brakuje mu niecałych
pięciu złotych na bilet. Zrobił to tak przekonująco, że nawet nie pomyślałem, że może
to być wyłudzenie. Poza tym
nie była to kwota warta takiego zastanowienia. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po
paru dniach spotkałem tego
mężczyznę pod innym skle-
pem (w innej dzielnicy), kiedy
opowiadał tę samą bajeczkę
kolejnemu naiwniakowi. Po
zwróceniu przeze mnie uwagi szybko się oddalił, wprowadzając w osłupienie swojego rozmówcę.
Od jakiegoś czasu przed
osiedlowymi marketami krąży pewna pani w średnim
wieku, przedstawiająca się jako schorowana nauczycielka z trojgiem małych dzieci, którą mąż
zostawił. Nie chce pieniędzy, prosi o zakupy. Pewnie będziesz się śmiał, Jacku,
ale znowu dałem się nabrać.
Od tej pory widziałem ją już
kilka razy
w różnych
miejscach.
Raz nawet pod- szedł do
niej jakiś mężczyzna, któremu
przekazała torby pełne różnych towarów otrzymanych
zapewne od takich naiwniaków jak ja.
A przecież na pewno dostaje po pięćset złotych na każde
dziecko, nie wspominając
o rencie, skoro – jak twierdzi
– jest chora i nie może podjąć
żadnej pracy. Nie podejrzewam jednak – takie przynajmniej odniosłem wrażenie
– że ewentualną pomoc
zamienia na alkohol. Jest
to, Jacku, swego rodzaju niezły sposób na życie. Podobno
w dzisiejszych czasach ciężko
rozkręcić biznes. Jak widać,
wystarczy tylko mieć pomysł.
Niepotrzebny nawet kapitał.
Andrzej Zb. Brzozowski
Praca
nie hańbi
Z wielką uwagą przeczytałem felieton mojego szlachetnego kolegi Andrzeja Brzozowskiego
i zastanawiam się, dlaczego tak mu się nie podoba ten sposób zdobywania pieniędzy. Ludzie
przecież muszą z czegoś żyć, a nie zawsze mogą znaleźć jakąś pracę, szczególnie kiedy męczy ich groźna choroba, jaką jest alkoholizm.
Niedawno rozmawiałem
z jednym z moich znajomych
na temat żebractwa. Powiedział mi, że przez jakiś czas
śledził losy kilku proszących
o jałmużnę, a wykonujących
tę czynność pod klasztorem
w Częstochowie. Okazało się,
że tam każdy ma prawo żebrać tylko określoną liczbę godzin i przeważnie są to osoby
z Warszawy, przyjeżdżające do pracy samochodami. To jest biznes!
W ciągu dnia można
wyżebrać do tysiąca złotych. Żadna praca nie hańbi
i to jeden obok wielu sposobów zarabiania na życie. Ktoś
prosi o pieniądze, ktoś inny
zbiera złom lub przeszukuje
kontenery na śmieci. Po pracy
przebieramy się, myjemy i nikt
nie wie, że pracujemy w znoju
i trudzie. Ludzie tak dorabiają.
Wracając, Andrzeju, do
Twojej przygody. Gdybyś
nie był dociekliwy, to nigdy
byś nie zauważył, że te osoby pod sklepami w ten sposób zarabiają. A czy wiesz, jaka to jest ciężka praca? Trzeba
nauczyć się trochę psychologii, zainwestować w odpowiednie ubranie. Przecież ci
ludzie ciężko pracują, wciskając Tobie i innym zna-
komity kit, za który po prostu
im się płaci! Nie zmuszali Cię
ani nie straszyli. Ty sam z dobrej woli dawałeś im zarobić.
Czym się różni ich praca od
tej wykonywanej przez osoby
dzwoniące do Ciebie i namawiające np. na kupno telefonu
lub czegoś innego? Kupujesz,
a potem dopiero jesteś wściekły, bo Cię w kanał wpuszczono. To może jest uczciwe?
No tak, bo osoba jest zatrudniona. Często na umowę zlecenie, która nigdy nie ogląda
światła dziennego.
Praca nie hańbi, a pieniądze do życia są jednak potrzebne. Żebracy, gdyby pracowali w Twojej firmie na
umowę zlecenie, też wykonywaliby legalną, uczciwą pracę, bo mieliby zatrudnienie.
Niech każdy pracuje, jak chce.
Ale! Wszystko musi być zgodne z prawem. Jeżeli prowadzi
się jakąś działalność, to trzeba płacić podatki i być ubezpieczonym... W kioskach powinny być w sprzedaży bilety
skarbowe. Czyli deklaruję, że
zarobię kwotę x i wykupię bilet za tyle to a tyle – i już jestem
w zgodzie z fiskusem i sumieniem – a przy tym nikt nie może mieć pretensji! Gorzej z kasą fiskalną. Choć i ten problem
można rozwiązać, tak jak pewien uliczny grajek, który
obok kapelusza miał mały terminal fiskalny.
Jacek Panas
rys. Zbigniew Piszczako
finanse
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
11
Kupić mieszkanie od dewelopera
czy z rynku wtórnego?
Wielu z nas staje przed wyborem: kupić mieszkanie nowe czy używane? Czym w istocie się różnią i jakie jest bezpieczeństwo ich zakupu, rozmawiamy z Krzysztofem Rzymskim, niezależnym
doradcą finansowym.
Na początek uściślijmy, czym różni się rynek
pierwotny od wtórnego.
Mieszkanie z rynku pierwotnego to takie, które jeszcze nie znalazło kupującego. Ten, który je nabywa, jest
pierwszym właścicielem. Nieruchomość z rynku wtórnego
to ta, która już posiadała nabywcę. Co ciekawe, nieruchomość na rynku wtórnym może być młodsza od tej na rynku
pierwotnym.
Dlaczego klienci wybierają rynek pierwotny?
Ponieważ wszystko jest
nowe, pachnie świeżością, budynek nie wymaga remontu
i co istotne – można samemu
zdecydować o jego wyglądzie. Na etapie budowy możemy dokonać drobnych zmian
i osobiście zaprojektować
wielkość i wygląd pomieszczeń, np. rozlokować gniazda
elektryczne w miejscach faktycznie nam przydatnych. Nowe mieszkanie może odzwierciedlać naszą osobowość – a to
jest bezcenne. Przecież mieszkanie to miejsce, w którym
spędzamy mnóstwo czasu, to
nasza rodzinna ostoja, ma być
„takie nasze”.
Ci, którzy kupują mieszkania od deweloperów,
muszą się męczyć z wykończeniem.
Słowo „męczyć się” uważam za nieuprawnione. Wykończenie mieszania powinno być przyjemnością.
Przecież nie musimy tego robić samodzielnie, nocami. Roboty można zlecieć wykonawcy lub odebrać od dewelopera
już wykończone. Czasy omnibusów i złotych rączek odchodzą do lamusa. Każdy niech
się zajmuje tym, co umie robić
najlepiej.
Jednak zadbane mieszkanie z rynku wtórnego
uwalnia nas od problemu
prac wykończeniowych.
Tak zazwyczaj jest. Jednak
przyglądając się rzeczywistości, nie przypominam sobie sytuacji, w której nabywca używanego mieszkania nie
przeprowadzał choćby drobnego remontu, nie mówiąc już
o generalnym. Zakres przeprowadzanych prac zależy
oczywiście od preferencji nabywcy i czasami kończy się
na tzw. odświeżeniu. Przypomina mi się tu historia z życia wzięta. Nasi klienci kupili mieszkanie ośmioletnie „do
odświeżenia”. Tak też zrobili – pomalowali, lecz płytek
w kuchni i w łazience nie zmienili. Teraz żona gotuje za karę
– nienawidzi swojej terakoty
w kuchni i – jakby tego mało
– nie ma prądu w pochłaniaczu.
Rynek wtórny broni się
za to błyskawiczną transakcją, prawda?
Zazwyczaj tak właśnie
jest. Wystarczy wybrać, podpisać umowę, udać się po kredyt i po półtora miesiąca możemy się wprowadzać. Na
ryku pierwotnym może być
z tym różnie. Jeśli kupujemy
mieszkanie na etapie dziury w ziemi, to zamieszamy
w nim za rok albo dwa.
Gdzie możemy mieć fajniejszych sąsiadów
– na rynku pierwotnym
czy wtórnym?
Właściwie to nigdy nie
mamy pewności, na kogo trafimy. Teoretycznie na rynku
wtórnym możemy zapukać
do każdych drzwi i niczym
kolędnik porozmawiać ze
wszystkimi. Jednak ten sposób jest przereklamowany
i zaledwie garstka kupujących
z niego korzysta. Czym mieszkanie starsze, tym mieszkańcy bardziej zróżnicowani. Na
rynku pierwotnym wszyscy sąsiedzi zapłacili ogromne pieniądze, by stać się po-
siadaczami swojego „M”.
Można więc oczekiwać, że
ich status majątkowy będzie
podobny.
A bezpieczeństwo zakupu? Wspominał Pan
o zakupie „dziury w ziemi”
– czy to jest rozsądne?
Każda transakcja zakupu towaru wiąże się z ryzykiem. Na pierwszy rzut oka
zakup na rynku wtórnym
jest bezpieczniejszy, jednak
i tu czyhają na klientów zagrożenia. Wracając do rynku pierwotnego. Od kilku lat
obowiązuje tzw. ustawa de-
weloperska, która w sposób
znakomity zwiększyła bezpieczeństwo zakupu mieszkań na rynku pierwotnym.
Deweloperzy nie budują już
za pieniądze kupujących. Te
deponowane są na tzw. rachunkach
powierniczych
w bankach. W skrócie wygląda to tak, że klient wpłaca na rachunek powierniczy
dewelopera zgodnie z postępem robót na budowie. Deweloper stawia blok za swoje środki. W momencie aktu
notarialnego, przenoszącego
na własność mieszkanie, deweloper otrzymuje pieniądze
z rachunku powierniczego.
W razie upadłości dewelopera
pieniądze są na bezpiecznym
rachunku w banku. W przypadku tzw. rachunków powierniczych otwartych – nieruchomość zostaje wyłączona
z masy upadłości dewelopera i to nabywcy decydują o jej
dalszym losie – kończą budowę czy sprzedają.
Jak to jest z gwarancją stanu technicznego
mieszkania?
Kiepsko jest z tym na rynku wtórym, wprawdzie można zapisać w umowie informacje o stanie technicznym
budynku, ale z egzekwowaniem to już inna bajka.
Na rynku pierwotnym mamy rękojmię dewelopera na
5 lat od chwili przekazania
nieruchomości.
Kilka słów o kosztach. Za
co trzeba zapłacić ekstra?
Jeśli chodzi o bezpośrednie koszty związane zakupem, to na rynku wtórnym
powinniśmy się liczyć z taksą notarialną, podatkiem PCC
w wysokości 2% ceny zakupu i ew. kosztami zawiązanymi z obsługą przez pośrednika
w obrocie nieruchomościami.
Na rynku pierwotnym musimy się liczyć z notariuszem,
nie ma jednak już PCC (oczywiście w cenę nieruchomości
wliczony jest podatek VAT).
Jeśli nowe mieszkanie znaleźliśmy z pośrednikiem, to jego
usługi są nieodpłatne.
Które mieszkanie jest
tańsze w eksploatacji
– nowe czy używane?
Nowe budynki są wznoszone w nowych technologiach, zwykle z materiałów
wyższej jakości. Można więc
liczyć, że koszty eksploatacyjne, składka na fundusz remontowy będą niższe niż
w starym budownictwie. Ceny odsprzedaży nowych nieruchomości są wyższe niż
starych. Czyli kupując dziś
mieszkanie na rynku pierwotnym, stracimy mniej (lub
bardziej optymistycznie: zarobimy więcej), niż kupując
mieszkanie używane.
red.
12
rozmaitości
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
REKLAMA
BARAN 21.03 – 20.04
Będziesz musiał wybrać,
po czyjej stronie stanąć. Postępuj zgodnie ze swoim sumieniem. Działaj jednak z dużą
rozwagą i wyczuciem. Masz
sporo do stracenia i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
Trzeba zachować umiar.
LEW 23.07 – 23.08
Na Twoich barkach spoczną nowe obowiązki. Przyjmiesz je z dużą dozą radości, bo za nimi pojawią się
korzyści finansowe. Decyzje
w sprawach osobistych możesz
odłożyć na jakiś czas. Pamiętaj
jednak, że czas to pieniądz.
STRZELEC 23.11 – 21.12
Będzie mniej nerwowo
i wiele spraw ułoży się po
Twojej myśli. Zarówno tych
zawodowych, jak i osobistych.
Możliwy nawet przypływ
większej gotówki. Nie myśl
jednak o tym zbyt długo, bo
świat ma ciągle wiele pokus.
BYK 21.04 – 20.05
By zmierzyć się z nadchodzącymi wydarzeniami, musisz wziąć głęboki oddech
i powiedzieć sobie, że na pewno wszystkiemu podołasz,
a co więcej, nie zaskoczą Cię
nawet niespodzianki. Ciebie
nie, ale innych być może tak!
PANNA 24.08 – 23.09
Zrób wszystko, aby decyzje istotne dla spraw sercowych nie były podejmowane
zbyt pochopnie. Na wszystko
jest czas. Nauka na błędach
drogo kosztuje, zwłaszcza jeśli ktoś jest impulsywny. Nie
licz na pomoc kardiologa.
KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01
Ostatnio jesteś zbyt nerwowy. Na wszelki wypadek
nie próbuj teraz zmieniać pracy ani starać się o podwyżkę.
W czasie rozmów może zabraknąć Ci delikatności, powiesz za
dużo i pewnych rzeczny już nie
będzie można cofnąć.
W tradycyjnej kuchni kurpiowskiej często serwowano kaszę, nie tylko jako dodatek do mięs.
Najbardziej popularną polską kaszą, także na Kurpiach, była kasza jęczmienna. Jeśli dodamy
do niej między innymi wędzony boczek, kiełbasę i biały ser, to możemy zrobić przepyszną
zapiekankę kurpiowską.
BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06
Nie będzie łatwo. Jednak
głowa do góry! Aura gwiezdna, w którą tak bardzo wierzysz, wynagrodzi Ci wszelkie trudy, jakie mogą pojawić
się w sprawach zawodowych.
Zachowuj się więc spokojnie
i niczego nie zmieniaj.
WAGA 24.09 – 23.10
Zawodowa
podległość
nie zawsze musi być równoznaczna z całkowitą zależnością. Staraj się we wszystkich
relacjach zachować to zasadnicze rozróżnienie. Jeżeli tego
nie potrafisz, to najlepiej będzie, jak się zwolnisz.
WODNIK 21.01– 19.02
Z natury jesteś ostrożny,
chronisz swoją prywatność
i dlatego niełatwo dopuszczasz innych do swoich tajemnic. Najlepiej czujesz się we
własnym małym świecie. Zlikwiduj konto na Facebooku
i będziesz miał święty spokój.
Składniki: 1 litr rosołu,
1 szklanka kaszy jęczmiennej,
200 gramów boczku wędzonego, 1 posiekana cebula, 100 gramów białego sera, 4 łyżki śmietany 18%, 100 gramów kiełbasy
śląskiej, pieprz, masło, bułka
do wysypania formy.
RAK 22.06 – 22.07
Nie podawaj teraz w wątpliwość słuszności podjętych
w ostatnim czasie rozstrzygnięć dotyczących Twojej
przyszłości. Śmiało wprowadzaj w życie nowe pomysły
i przedsięwzięcia. To może
być Twoja dobra zmiana.
SKORPION 24.10 – 22.11
Musisz wprowadzić w domu nowe porządki. Sam dobrze wiesz, że tak dalej być
nie może. Nie rób jednak we
wszystkim rewolucji z dnia na
dzień, bo czeka Cię bunt. Ułóż
sobie plan i realizuj go z żelazną konsekwencją.
RYBY 20.02 – 20.03
Możesz czuć się zawiedziony, bo nie spełniają się Twoje oczekiwania. Może za dużo
sobie obiecywałeś? Spójrz więc
na wszystko z większym realizmem, a wtedy szybko dojdziesz do wniosku, że wcale
nie jest aż tak źle.
Redakcja zastrzega sobie prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania przyczyn!
AZB
Frykasy Andrzeja
Zapiekanka
z kaszy
Na początku musimy
przygotować rosół. Najlepiej z porcji rosołowej, ale
ostatecznie może też być
z kostki. Do gotującego rosołu wsypujemy kaszę i gotujemy około pół godziny pod
przykryciem. Tu mała porada. Ziarenka kaszy nie będą
się sklejały, jeśli do gotowania
dodamy tłuszcz. Może to być
odrobina masła lub oleju (chyba że rosół jest bardzo tłusty).
Na jedną szklankę kaszy 2,5
szklanki rosołu. Kaszę gotujemy pod przykryciem do czasu, aż wchłonie cały płyn.
W tym czasie możemy
pokroić boczek w paseczki. Potem musimy go stopić, dodać posiekaną cebulę
i ją zrumienić. Najlepszy jest
klasyczny boczek wędzony (nie parzony), który nada
potrawie odpowiedni smak.
Następnie kaszę należy połączyć z boczkiem, serem
i śmietaną. Wszystko doprawić pieprzem.
Naczynie do zapiekania
posmarować masłem, posypać bułką tartą, wyłożyć kaszę. Kiełbasę pokroić w paseczki i posypać kaszę po
wierzchu. Naczynie wstawić do nagrzanego do 180
stopni piekarnika. Zapiekać
20 minut.
Podawać z surówką z kapusty. Potrawa bardzo ciekawa i jak zwykle palce lizać.
Życzę wszystkim smacznego
i wyruszam na poszukiwanie
kolejnych frykasów.
Wasz degustator
Andrzej Zb. Brzozowski
ślady przeszłości
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
13
Jak Pawełek historię
Olsztyna poznaje
Otwieram skrzynkę, a tam wiadomość od Jacka Panasa – mojego nauczyciela historii Olsztyna, a tak naprawdę naszego redakcyjnego kolegi, miłośnika miasta, z którym związany jest od
ponad pół wieku. Dzięki jego historyjkom, które publikuje w naszej gazecie, poznaję historię niektórych miejsc, budowli, placów, a także dowiaduję się ciekawostek, legend – często zabawnych, a czasami nie z tej ziemi, choć dotyczących Olsztyna.
Dzięki niemu dowiedziałem się o tym, że tuż koło zamku była kuźnia miedzi, że Łyną spławiano drewno oraz
o tym, że Jan z Łajs mieszkał w burmistrzówce na Starym Mieście. To ta kamienica z ostrymi łukami, gdzie
mieszczą się delikatesy. Jacek opowiadał mi, że badał
podziemny tunel łączący zamek z katedrą. Po jakimś czasie przyznał z rozbawieniem,
że to była tylko jego fantazja,
ale to nie znaczy, że kiedyś taki tunel nie istniał, zresztą pokazał mi starą mapę, na której
jakieś trasy są zaznaczone. Te
jego opowiadania rozbudzają moją ciekawość. Jak chodzę
po starówce, to zawsze zastanawiam się, którędy wiodły
lochy, a przy okazji inaczej patrzę na zabytkowe kamieniczki, choć tak naprawdę tylko na
niektóre, bo prawie wszystkie
budowle były spalone przez
radzieckich „wyzwolicieli”
w 1945 roku, miesiąc po zajęciu miasta. Od Jacka dowiedziałem się, że Oślikowski
– radziecki dowódca oddziału, który zdobył Olsztyn bez
prawie jednego strzału – podczas spotkania z polskimi
żołnierzami szkolącymi się
w olsztyńskiej OSUiE, odpowiadając na pytanie, dlaczego
niszczono miasto, po prostu
odpowiedział: „A czy my wiedzieliśmy, że Olsztyn będzie
wasz?!”. W ten prosty żołnierski sposób wszystko wyjaśnił.
Tak wspominając, zacząłem czytać e-maila od Jacka
Panasa, a zaczynał się tak:
„Pawełku! Pisałem ostatnio, że w lesie spotkałem
Twojego ojca, który biegał.
Dzisiaj proszę Cię, żebyś
przekazał mu, że poszedłem
w jego ślady. Zacząłem bieganie! Pierwszego dnia przebiegłem sto metrów i nie mogłem ruszyć ręką ani nogą.
Po trzech dniach pokonałem
już jeden kilometr. Teraz prawie bez wysiłku przebiegam
dystans dwóch kilometrów
i idzie mi coraz sprawniej.
Rzeczywiście to wspaniały relaks, przy okazji podnoszenie
tężyzny fizycznej, której mi teraz potrzeba, bo w moim wieku lata bardzo szybko biegną
do przodu, szybciej ode mnie.
Najważniejsze, że czuję się dobrze i nawet nabieram ochoty na pisanie. Między innymi
dlatego napisałem do Ciebie.
Raz: żeby się pochwalić, dwa:
aby przekazać Tobie i naszym
Czytelnikom kilka ciekawostek o nieznanym już pomniku plebiscytowym, który
8 lipca 1928 roku Niemcy uroczyście odsłonili w parku
jakubowskim.
Widzisz, jak sam zmotywuję się do pisania, to nie
używam tradycyjnych słów:
„Oj Pawełku, ty mnie zamęczysz!”. Nie muszę!
Zadałem sobie nawet sporo trudu i wyciągnąłem z moich szpargałów fotografię, na
której pomnik plebiscytowy
jest przedstawiony w całej
okazałości. Jak widać na zdjęciu, ma on jedenaście kolumn.
Na każdej z nich była nazwa
powiatu, w którym plebiscyt
decydujący o przynależności
Warmii i Mazur do Polski lub
Prus wygrali Niemcy. Taki napis informujący o tym wydarzeniu widniał na cokole łączącym kolumny. Wir bleiben
Deutsch 3632209 Deutschland 7980 fur Polen. Tłumacząc: „pozostajemy niemiec-
kie” (powiaty albo kto woli:
okręgi głosowania), a te cyfry
to wyniki głosowania, które
było korzystne dla Niemców.
Jeżeli chodzi o sam plebiscyt, to my Polacy przegraliśmy go na własne życzenie.
Ojczyzna całkowicie zapomniała o polskojęzycznej społeczności, szczególne Warmii,
ale też Mazur. A Warmia, administrowana przez biskupów w zasadzie zawsze, to
jest do pierwszego rozbioru,
była polską enklawą. Niestety traktowana była przez Koronę jak niechciana prowincja. Podczas plebiscytu nie
było żadnego zainteresowania. Myślano, że jak na tych
ziemiach mieszka sporo ludzi o polskich korzeniach, to
plebiscyt zostanie bez problemów wygrany. Prawda była bolesna. Niemcy na różne
sposoby pomagali niemieckim osadnikom i warmińskim
oraz mazurskim autochtonom. Agitacja, pomoc finansowa, meldowanie nowych
osiedleńców
przybyłych
z Niemiec oraz liczne oszustwa spowodowały, że Polska
plebiscyt przegrała i Prusy
Wschodnie zostały enklawą
niemiecką.
Pomnik stał do 1945 roku.
Jedne źródła podają, że wysadzili go żołnierze radzieccy, a inne, że został zburzony
na rozkaz powojennych polskich władz. Jak przyjechałem
do Olsztyna w latach pięćdziesiątych, to pamiętam, że
w tym miejscu – to znaczy
między jeziorkami, bliżej tego dużego stawu na takim
wzgórku za fontanną – leżało sporo betonowego gruzu
dużych rozmiarów.
W 1972 roku na miejscu
pomnika plebiscytowego odsłonięto pomnik Bohaterów
Walki o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne Warmii i Mazur. Jego autorem był olsztyński rzeźbiarz Bolesław
Marschall.
Przypominam,
Pawełku, że park Jakubowo został
utworzony w 1862 roku. Zajmuje obszar dziesięciu hek-
tarów. Na jego terenie znajduje się małe jeziorko Mumel
(to obok pętli autobusowej).
Park styka się z największym
w Polsce miejskim lasem. Liczy on sobie ponad 1400 hektarów i rozciąga się od Dajtek
do Tracka. W jakubowskim
parku jest również jedna z najstarszych w Olsztynie fontann.
Uruchomiono ją w 1910 roku
z okazji wielkiej wystawy
przemysłowej. Dziesięć lat
później w miejscu boiska
sportowego oddano do użytku unikatowy w skali europejskiej Stadion Leśny, który
obecnie jest w stanie totalnej
ruiny. Usytuowany jest na
wielkiej pływającej płycie torfowej. Przy pomocy układu
rur drenarskich regulowany
był poziom wody. Napuszczana była z jeziorka Mumel, a odprowadzana do Łyny. Niestety dreny zostały
w czasie remontu w latach 80.
zniszczone i do dziś nie było
żadnych decyzji o odbudowie
czy zagospodarowaniu tego
ciekawego obiektu. Pozdrawiam, Jacek Panas”.
Na tym kończy się
e-mail, który na potrzeby
gazety zredagował Pawełek
14
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
Brak ślubu nie
krzywdzi dzieci
Są osoby, które uważają, że ślubny papierek nie jest im do
niczego potrzebny. Wszystko do czasu, bo gdy pojawia się
dziecko...
Na szczęście prawo nie dzieli dzieci na ślubne i nieślubne. Wszystkie maluchy mają takie same prawa. Rzecz w tym,
by rodzice dopełnili obowiązków. Podstawowym jest uznanie
dziecka przez ojca. W małżeństwie to oczywiste. W konkubinacie partner musi (w towarzystwie matki potomka) udać się do
urzędu stanu cywilnego i uznać dziecko. Trzeba też ustalić, czyje nazwisko będzie ono nosiło – ojca, matki czy obojga. Można
to zrobić jeszcze przed przyjściem małolata na świat. Za takie
uznanie nic się nie płaci.
Dzieci urodzone poza małżeństwem mają prawo do dziedziczenia po ojcu i po matce oraz mają prawo do renty rodzinnej. Warunkiem jest ustalenie ojcostwa.
Każdemu ojcu przysługują też dwa płatne dni wolnego od
pracy z tytułu urodzenia się dziecka. Wystarczy przedstawić
akt urodzenia. Jednak panowie żyjący bez ślubu sami pozbawiają się pewnych praw. W normalnej sytuacji mąż dostanie
dwutygodniowe zwolnienie lekarskie na opiekę nad żoną, która wyszła ze szpitala, np. po cesarskim cięciu. Partner takiego
zwolnienia nie otrzyma, bo przysługuje ono jedynie członkom
rodziny.
Dodatek czy zasiłek
pielęgnacyjny?
Starsi ludzie mają swoje potrzeby. Wzrastają one z upływem lat i liczy się wówczas każdy grosz. Seniorzy, którzy
porady
ukończyli 75 lat, mają prawo do dodatkowych pieniędzy. Od
tego momentu przysługuje im, oprócz emerytury, dodatek
pielęgnacyjny. Przyznawany jest on z urzędu, niejako automatycznie, bez potrzeby składania wniosku. Nie ma też potrzeby, aby lekarz orzecznik ZUS orzekał wobec takiej osoby
niezdolność do pracy. Dla osoby, która ukończyła 75 lat, nie
ma znaczenia, czy jest ona zdolna do pracy i samodzielnej egzystencji, czy też nie.
Inaczej przepisy określają zasiłek pielęgnacyjny. Jest on
świadczeniem opiekuńczym, wypłacanym przez ośrodki pomocy społecznej Jest przyznawany w celu częściowego pokrycia wydatków wynikających z konieczności zapewnienia opieki
i pomocy innej osoby w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji.
Zasiłek pielęgnacyjny nie przysługuje osobie uprawnionej do dodatku pielęgnacyjnego. Nie można bowiem pobierać
dwóch dodatkowych świadczeń. Dla odmiany dodatek pielęgnacyjny nie jest przewidziany dla osób uprawnionych do emerytury, jeśli przebywają w zakładzie opiekuńczo-leczniczym.
Wyjątkowo dodatek ów przysługuje, jeśli emeryt przebywa poza tym zakładem przez okres dłuższy niż 2 tygodnie.
Gdy wspólne konto
sprawia kłopot
Wspólne konto w banku z uprawnieniem obojga małżonków do wypłat to w zgodnym małżeństwie normalna sprawa.
Bank nie ma podstaw wtrącać się do dokonywanych operacji.
Małżonkowie nie muszą mieć dodatkowej zgody na wypłatę
środków, w dodatku nie muszą się o tym informować. Wszystko do czasu. Gdy jedna ze stron z niejasnych powodów oczyszcza konto z wszystkich pieniędzy, kończy się zaufanie i sens
posiadania wspólnej sakiewki. W takim przypadku druga ze
stron może domagać się zwrotu połowy wyprowadzonej kwoty. Okazuje się, że to nie jest takie proste. Aby wystąpić z takim
Stronę przygotował MR
roszczeniem, należy wcześniej ustanowić rozdzielność majątkową. Wychodzi na to, że wypada przewidzieć coś, co trudne
jest do przewidzenia i w dodatku jeszcze się przed tym zabezpieczyć. Niełatwo to pojąć, bo kto na ślubnym kobiercu myśli
o podobnych kłopotach?
Mieć baczenie na
dowód osobisty
Kserowanie dowodu osobistego jest zgodne z prawem,
ale lepiej na to nie pozwalać. Bywa, że podczas pewnych
zakupów oraz załatwiania urzędowych spraw pracownik
żąda dowodu osobistego i go kseruje. Nie zawsze musimy się na to zgodzić. Wszystko dlatego że ksero dowodu
może zostać wykorzystane do niecnych celów. Kserowanie
dowodu to przede wszystkim kserowanie podpisu, co może prowadzić do jego podrobienia. Dlatego dane z dowodu osobistego sprzedawca lub urzędnik powinien spisywać,
a nie kserować.
Pod tym względem w uprzywilejowanej sytuacji są banki.
Na mocy ustawy z 1997 roku generalny inspektor danych osobowych zezwala bankom na kserowanie dowodów osobistych
klientów, którzy zakładają konto, otwierają lokatę lub zaciągają pożyczki. Sprawa budzi jednak wątpliwości i nie wyklucza
się zmian.
M.R.
Nie takie podatki straszne…
Rozliczanie straty podatkowej
Pytanie: – Po rozliczeniu ubiegłego miesiąca okazało się, że muszę zapłacić
wysoką zaliczkę na podatek
dochodowy. Przychód był
spory, a że sprzedałam towar zakupiony w ubiegłym
roku, to nie miałam kosztów.
Kłopot w tym, że pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży muszę opłacić ostatnią
ratę faktury za towar zakupiony w grudniu ubiegłego
roku i na zapłacenie podatku nie mam już funduszy.
Dodam, że w ubiegłym roku
poniosłam dość wysoką stratę z działalności, bo remonto-
wałam i wyposażałam sklep
w nowe sprzęty. Kasa jest
więc doszczętnie pusta. Co
robić? Krystyna K.
Odpowiedź: – Proszę się
nie martwić. Sprawę można rozwiązać w bardzo prosty sposób. W przypadku gdy koszty uzyskania
przychodu przekraczają
w danym roku sumę przychodów, wykazujemy w deklaracji podatkowej stratę podatkową. Kwota ta
nie przepada, lecz staje się
podstawą odliczenia w latach kolejnych. Jest ona
wówczas rozliczana w ramach źródła przychodu,
z którego powstała. Można
ją rozliczać również w okresach miesięcznych, o ile podatnik będzie wykazywał
w nich dochód. Przez 5 lat,
do 50% straty rocznie
Jeżeli wykazała Pani w deklaracji rocznej stratę podatkową, jej rozliczenie może nastąpić przez pięć kolejnych lat.
Jeśli po tym czasie nadal nie
rozliczy Pani straty, to nie będzie już w przyszłości możliwości jej rozliczyć.
W każdym z pięciu lat
można rozliczyć wyłącznie
do 50% wykazanej wcześniej
straty. Oznacza to, że stratę
będzie można rozliczać najkrócej przez dwa lata, a najdłużej przez lat 5 po roku jej
wykazania.
Działalność
gospodarcza a strata
Nie ma znaczenia, czy
prowadzi Pani działalność
opodatkowaną według skali,
czy liniowo (w obu przypadkach stratę może rozliczać).
Nie ma również znaczenia,
w jakiej formie prawnej pro-
wadzi pani działalność. Może
zatem być pani wspólnikiem
wielu spółek osobowych, cywilnych, a także prowadzić
niezależnie łącznie z tym
własną działalność. Roczne
kwoty przychodów i kosztów
z tych działalności łączy się
w ramach jednego źródła, jakim jest działalność gospodarcza. A zatem stratę liczy
się łącznie dla wszystkich rodzajów działalności i odlicza od wykazanego łącznie
dochodu.
Elżbieta Krywko
doradca podatkowy
Chcesz, abym na łamach
tej gazety odpowiedziała na
Twoje pytanie? Dzwoń pod
nr 607 14 14 14 lub napisz na
adres: [email protected]
Elżbieta Krywko
sport
REKLAMA
“Nowe Życie Olsztyna” nr 10 (181) 2016
Gimnastyczki UKS SMS Olsztyn zachwycają formą
Kalejdoskop
sportowy
Akrobacje
na równoważni i poręczach
Od wielu lat gimnastyczki UKS SMS Olsztyn należą do krajowej czołówki, zdobywają wiele medali. Nie inaczej jest w tym
roku. Olsztynianki zanotowały już kilka udanych startów, a przed nimi kolejne wyzwania.
Gimnastyka to ciężki i trudny sport. Nic więc dziwnego, że
zawodniczki trenują dwa razy
dziennie, szlifując każdy element ćwiczenia. Bardzo pracowicie spędziły dwa pierwsze miesiące tego roku. Później
przyszedł czas na starty.
– Podczas startu kontrolnego kadry bardzo dobrze
spisała się Agata Boraczyńska. Startująca w klasie pierwszej sportowej wywalczyła
pierwsze miejsce w wieloboju
– powiedział Oleksandr Yaresko, trener koordynator UKS
SMS Olsztyn, i dodał: – Udane zawody zaliczyły także
dziewczynki
uczestniczące
w turnieju młodości dla dzieci. Nasze podopieczne wielokrotnie stawały na podium.
I tak dobre występy miały m.in. Ania Hucało, Monika Wiśniewska, Zuzia Gołota,
Iga Kowalczyk, Wiktoria Kucner, Klaudia Hrynowiecka,
Wiktoria Kania. Zawodniczki zdobywały medale w ćwiczeniach wolnych, w skoku,
w ćwiczeniach na poręczach
oraz w wieloboju. W wyżej wymienionych zawodach
uczestniczyły gimnastyczki
z klasy I i II sportowej i II elite. Młode gimnastyczki bardo
się cieszą z pierwszych sukcesów sportowych.
– Trenuję od trzech i pół
roku. Mam już złoty medal
mistrzostw Polski w drużynie. Byłam także na podium
zawodów
młodzieżowych
–
powiedziała
Monika
Wiśniewska.
– Ja zdobyłam srebro w turnieju młodości, a złoto w drużynie podczas mistrzostw Polski. Mam też kilka medali
z innych zawodów – dorzuciła
Ania Hucało, zaś Zuzia Gołota
dodała: – W turnieju młodości
startowałam po raz pierwszy
w klasie II elite i jestem zadowolona z siódmego miejsca w wieloboju oraz trzeciego w skokach.
Utalentowane
gimnastyczki z pasją podchodzą do
swoich zajęć.
– Nie jest łatwo pogodzić uprawianie sportu z nauką. Na szczęście udane starty motywują do dalszego
wysiłku – powiedziała Monika Wiśniewska, a Ania Hucało
dodała: – Zdobyte medale zachęcają do pracy, ale wpadki
także. Podczas jednych zawodów po salcie upadłam na buzię. Pozbierałam się jakoś i dokończyłam ćwiczenie.
Nasze rozmówczynie nie
wyobrażają sobie życia bez
gimnastyki. Choć nie jest lekko, nie zamierzają zakończyć
tej przygody.
– To stało się moją pasją. Kiedyś moi rodzice rozmawiali ze znajomymi, a ci
stwierdzili, że jestem nadpobudliwa. Zasugerowali, żebym zaczęła trenować sport.
Padło na gimnastykę i te-
raz mogę wyładować energię
podczas ćwiczeń – z uśmiechem mówi Zuzia Gołota.
Dobrze
zaprezentowały się olsztynianki podczas
mistrzostw Polski. Medale
oraz wysokie lokaty wywalczyły m.in. Agata Boraczyńska, Zofia Rajewska, Dominika Jeznach, Ewelina Janus,
Sandra Wojtkiewicz oraz nasza najbardziej utytułowana
zawodniczka Paula Plichta.
Paula zdobyła brąz w wieloboju, a w finale skoku była
trzecia (podobnie jak w ćwiczeniach wolnych) oraz zajęła
drugie miejsce w ćwiczeniu na
równoważni.
– Patrząc na moje różne perypetie zdrowotne, uważam,
że były to dla mnie udane mistrzostwa. Trafiłam z formą,
uniknęłam wpadek i dzięki
dobrej dyspozycji wywalczyłam miejsce w kadrze narodowej na mistrzostwa Europy
– powiedziała zawodniczka.
Olsztynianka od dwóch
lat trenuje pod okiem Oleksandra Yaresko i bardzo chwali sobie tę współpracę.
15
– Najważniejsze, że się rozumiemy. Trener i ja mamy
czasem różne spojrzenie na
niektóre sprawy, ale potrafimy się dogadać z korzyścią
dla wszystkich. Teraz koncentrujemy się na przygotowaniach do mistrzostw Europy
oraz Pucharu Świata w Portugalii – zaznaczyła Plichta.
Zawodniczka ukończyła studia na kierunku pedagogika
szkolna z animacją kulturalną
oraz wczesną edukację.
– Mam już 25 lat i jak na
gimnastyczkę jest to dość zaawansowany wiek. Od września rozpoczynam pracę zawodową. Zobaczę, czy uda mi się
pogodzić oba zajęcia. Dopiero
wtedy podejmę decyzję o mojej dalszej karierze sportowej
– oświadczyła gimnastyczka.
Teraz zawodniczki przygotowują się do zawodów
Ogólnopolskiej
Olimpiady
Młodzieży. Jeszcze w maju
odbędą się eliminacje, zaś finał zaplanowano w Olsztynie
(24-26 czerwca).
– Później zawodniczki będą miały wakacje. Na początku sierpnia rozpoczynamy
przygotowania do kolejnego
sezonu. Na początek zaplanowaliśmy obóz w Gdańsku.
A następnie ćwiczymy u siebie i bierzemy udział w kolejnych zawodach – poinformował Oleksandr Yaresko.
Do zawodów olsztyńskie
gimnastyczki przygotowują
się pod opieką kadry trenerskiej w składzie: Oleksandr
Yaresko, Anna Michels, Dariusz Laszuk, Ewa Jóźwiak,
Beata Lewalska, Mirosław Napiwodzki, Katarzyna Yaresko
i Dzianis Hryń.
IRON
Trzęsienie ziemi w Indykpolu AZS Olsztyn. Po nieudanym sezonie, w którym akademicy zajęli dopiero 10. miejsce,
drużyna została przewietrzona. Skutkiem jest to, że obecnie
w składzie zespołu prowadzonego przez Andreę Gardiniego
pozostali Paweł Woicki, Jakub
Zabłocki i Miłosz Zniszczoł.
Na razie starania działaczy
o nowych zawodników zakończyły się przybyciem do Olsztyna Jakuba Kochanowskiego
(SMS Spała) oraz wypożyczonego z Resovii Rzeszów Aleksandra Śliwki. Niemal pewne
jest pozyskanie argentyńskiego przyjmującego Ezequiela Palaciosa. Jak twierdzi prezes zarządu spółki akcyjnej
Piłka Siatkowa AZS UWM
w Olsztynie Tomasz Jankowski, zarząd czyni kolejne kroki
w celu zbudowania kadry zespołu. Nie podał jednak żadnych konkretów, zasłaniając się
tajemnicą. Nic więc dziwnego,
ze rozpoczęły się spekulacje na
temat tego, kto trafi do olsztyńskiego klubu. Mówi się m.in.
o dwóch byłych zawodnikach
AZS Michale Żurku i Marcinie
Możdżonku.
Fatalnie też spisują się
w rozgrywkach pierwszej ligi
piłkarze Stomilu. W rozegranych wiosną dwunastu meczach olsztynianie „wygrali” tylko jeden – z Dolcanem
Ząbki... walkowerem. Ponadto zanotowali siedem remisów i cztery porażki. Ostatnią dotkliwą aż 0:4 ponieśli
na własnym stadionie. Katem
Stomilu była pewna awansu do ekstraklasy Arka Gdynia. Po tej porażce olsztyńska drużyna jest coraz niżej
w tabeli. Od strefy drużyn
zagrożonych spadkiem dzieli ją pięć, sześć punktów. Mimo że do zakończenia rozgrywek pozostały tylko trzy
kolejki spotkań, jest to bardzo
mała zaliczka. Tym bardziej
że Stomil zagra na wyjeździe
z MKS Kluczbork i u siebie
z Pogonią Siedlce, a obie te
ekipy są zagrożone spadkiem. Wiadomo zaś, że z takimi zespołami gra się bardzo
trudno. Na zakończenie Stomil zmierzy się na wyjeździe
z Miedzią Legnica.
IRON

Podobne dokumenty

Mój Rynek - Gmina Dywity

Mój Rynek - Gmina Dywity Dwanaście firm i konsorcjów złożyło oferty w przetargu na przygotowanie dokumentacji projektowej linii tramwajowej, ulicy Obiegowej, zajezdni tramwajowej i przebudowy ulic i skrzyżowań. Jest to spa...

Bardziej szczegółowo

Życie Olsztyna

Życie Olsztyna Stare Miasto powinno być wizytówką Olsztyna. Urzędnicy od lat przygotowują programy, które mają pomóc osiągnąć ten cel. Rzeczywistość jest jednak inna. Na własnej skórze odczuwają to mieszkańcy uli...

Bardziej szczegółowo