POBIERZ (plik PDF - 10 MB)
Transkrypt
POBIERZ (plik PDF - 10 MB)
Kwartalnik Zwi¹zku Kynologicznego w Polsce Nr 2 (354) 2014 Nr indeksu 368695 ISSN 0137-85338 9 7 7 0 1 3 7 8 5 3 0 0 8 0 4 > Genetyka bez tajemnic cz. III NR 2 (354) 24 Anatomia psa dla kynologa – Jamnik w k³usie, czyli przyczynek do analizy 28 poprawnoœci ruchu koñczyn (przedruk) rok 2014 Konsekwencje nieprawid³owego postêpowania z psem 31 Zerwane wiêzad³o i co dalej? 32 Okładka: Pomeranian COLIN zwycięzca BOG I na Cruft 2014. Fot. Tomasz Borkowski Wywiad z dr. n. wet. Januszem Bie¿yñskim 33 W numerze: Sukces polskich nowofundlandów w Danii 37 Wystawa Psów w Bordeaux 19.01.2014 40 Z psem do Japonii 44 Ze starej prasy – o wystawach psów 46 Przede wszystkim pies – wywiad z miêdzynarodowym sêdzi¹ kynologicznym Zygmuntem Jakubowskim 4 Zjazd Kolegium Sêdziów 7 Wspomnienie o Teresie Szyd³owskiej, która po d³ugiej chorobie odesz³a od nas 22 stycznia 2014 r 10 Sukces polskiego pomeraniana Owczarki szetlandzkie na Wystawie Crufta – 6 marca 2014 Setery na Crufts 2014, czyli marzenia siê spe³niaj¹... 138. Westminster Dog Show 48 12 Champion of champion’s – nowa karta 53 16 Opolskie Wystawy 26–27.04.2014 57 22 Kalendarz Wystaw Psów Rasowych w Polsce w 2014 58 INDEX 3709/368695 Kwartalnik Związku Kynologicznego w Polsce Redakcja: Anna Bogucka, Tomasz Borkowski, Zygmunt Jakubowski, Andrzej Kaźmierski, Władysław Korpetta, Ewa Ostromęcka, Anna Sidorek (redakcja tekstów i korekta) Zarząd Główny Związku Kynologicznego w Polsce: 00-024 Warszawa, Al. Jerozolimskie 30 lok. 11, tel. 22 826 05 74 Internet: http://www.zkwp.pl e-mail:[email protected] Opracowanie graficzne: Iwona Sztencel. Skład i łamanie: Script, Warszawa, Teligi 6 m. 22 Druk: PRINT ART, tel. 022 870 07 21 Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca i zastrzega sobie prawo dokonywania poprawek i skrótów. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Szczegółowy cennik ogłoszeń i reklam w redakcji. Wpłaty prosimy kierować na nasze konto: Bank Millennium 12 11602202 0000000055157116 Pies 2 (354) 2014 3 Przede wszystkim prawdziwy pies Wywiad z międzynarodowym sędzią kynologicznym wszystkich ras Panem Zygmuntem Jakubowskim z okazji jubileuszu 60 lat pracy sędziego kynologicznego Ewa Szeliga-Szeremeta.: Jest Pan bardzo znanym i cenionym sędzią, ale Pana przeszłość na niwie kynologicznej jest owiana tajemnicą. Jakie były Pana „rodowodowe psie początki”? Z.J.: Dziękuję za uznanie, odległy czas sprawia, że pamięć się zaciera, odeszło pokolenie, wśród którego kształtowałem się kynologicznie, a i szeregi moich rówieśników znacząco są przerzedzone. Przemijanie, wymiana pokoleń, wulkaniczne czasy, w których przyszło mi żyć powodują rozrywanie pamięci i ciągłości. Ale wbrew losowi i nieraz rozsądkowi moje psiarskie zainteresowania są pewną logiczną ciągłością. Środowisko rodzinne, przyjaciele, znajomi rodziców to ludzie, których życiu towarzyszyły psy, konie, pasja uporządkowanej hodowli zwierząt domowych, gospodarskich. Od najmłodszych lat zabierano mnie na wystawy rolnicze, wystawy psów, konkursy hippiczne (jeszcze w Łazien kach). Z problemem zwierząt, hodowlą, rasą – byłem osłuchany, ale i zaciekawiony, doskonale się czułem w otoczeniu zwierząt, nigdy się ich nie bałem, zawsze natomiast traktowałem je jako inną ale cząstkę świata, w którym egzystuję. Nie mogę też wykluczyć obciążeń i skaz dziedzicznych. Różne opowieści i anegdoty rodzinne świadczą, że nie jestem nowicjuszem, odszczepieńcem rodzin nym w tym zakresie. Zamiłowania, pasje są powtarzalne i trudno się im przeciw stawiać. Okres międzywojnia, w którym się urodziłem i przeżyłem prawie 10 lat, który to – pod wieloma względami zapadł mi w pamięć – to okres eksplozji bogactwa polskiej kynologii, niezliczonej ilości użytkowników i pasjonatów psów rasowych, realizujących swe zamiłowa nia poprzez niezliczone do dziś próby pracy, konkursy psów myśliwskich, służ bowych, wojskowych, sanitarnych, wy staw i pokazów psów rasowych. Wspaniale rozwijający się ruch publicystyki 4 o psach. Trzy pisma kynologiczne: „Mój pies”, „Pies rasowy i jego hodowla w Polsce”, „Przyjaciel psa”. Ponad 24 pozycje książkowe z doskonałym, na którym uczyło się powojenne pokolenie psiarzy, dwutomowym dziełem Ignacego Manna – „Życie psa” i „Rasy Psów”. Ale międzywojnie to też czas wybitnych kynologicznych postaci. Budowali polskie psiarstwo samodzielnie, z odda niem i myślą o jego wszechstronnym i wielowątkowym rozwoju. Oczywiście, nie sposób wymienić wszystkich, ale przy każdej okazji należy wspominać ich nazwiska i ich dokonania. Bowiem, gdyby nie myśl i praca wielkich kynologów międzywojnia, nie byłoby związku, jego struktur, zasad po II wojnie światowej. Stanowili podwaliny ideowe i organizacyjne związku, byli gwarantem jego ciągłości. Wspomnę dwóch – Witołd Ziembicki – kustosz polskiej kultury kynologicznej, znawca, bibliofil, kolekcjoner i popularyzator dorobku polskiej kynologii, współorganizator Ogólnokrajowej Wystawy Psów, która odbyła się 24-2526 VI 1932 roku we Lwowie z okazji XII Targów Wschodnich i współorganiza tor Wystawy Książki Kynologicznej, autor niezastąpionego doń katalogu. Witołd Ziembicki zebrał 223 dzieła od XVI wieku do roku 1932 ze wszystkimi białymi krukami i najstarszymi polskimi drzeworytami. Katalog do dziś stanowi najlepszy spis polskiej książki kynolo gicznej. Mec. Bazyli Przychodźko – wi zjoner ale i niestrudzony organizator ży cia związku, twórca jego schematu, struktur, statutu i wielu regulaminów. W roku 1935 spowodował powstanie Międzyklubowego Komitetu Kynologicz nego, aby następnie doprowadzić do powołania jednolitej organizacji Związku Kynologicznego w Polsce, który na zjeździe 28 VII 1938 roku zatwierdził statut, skład zarządu, kolegium sędziów, komi sję rewizyjną. Mec. Bazyli Przychodźko został sekretarzem generalnym Związku Fot. 1. Wystawa Psów Bydgoszcz 11. IX. 1955, fot. Zdzisław Lubowidzki Kynologicznego w Polsce. Przygotował podwaliny przystąpienia Związku do FCI 2 VI 1939 roku. Mec. Przychodźko był zamiłowanym pointerzystą, prezesem Pointer Klubu w Polsce z siedzibą w Warszawie (Nowy Świat 35). Na każdym wykładzie na kursach dla asystentów ta wielka postać winna być przywo ływana. Miałem ogromne szczęście, ba zaszczyt, że tak bardzo wcześnie poznałem wybitnych znawców przedmiotu. Mogłem z Nimi rozmawiać, mogłem się od Nich uczyć psiarstwa i tego horyzontalnego patrzenia na kynologię. Gabriela Łakomik-Kaszuba: Został Pan powołany do grona sędziów 17 listopada 1953 roku i obecnie jest to bezapelacyjnie najdłuższy staż wśród polskich sędziów. Ponieważ w tym okresie nie było w Polsce organizowanych wielu wystaw psów rasowych, to na jakich zasadach oraz jak długo było się asystentem kynologicznym? Jak wyglądał egzamin sędziowski? Z.J.: Tak powołany zostałem, jak przypomina mi legitymacja sędziowska nr 14 – 17 XI 1953 roku. Po raz pierwszy oceniałem na wystawie w Warszawie w czerwcu 1954 roku. Na pierwszej zagranicznej – po dwunastu krajowych Pies 2 (354) 2014 – oceniałem 29 IX 1958 roku w Budapeszcie. Oceniałem również na I Międzynarodowej Wystawie Psów Rasowych w Poznaniu 21 X 1962 roku. I tak to się zaczęło. Oczywiście w la tach pięćdziesiątych było mało wystaw, ale ich ilość z każdym rokiem wzrastała. Dlatego w tamtych latach udział w nich był okazjonalny. Tak jak dziś odbywało się asystentury, najlepiej pamiętam je u państwa Zofii i Lubomira Smyczyńskich. To byli wybitni znawcy psów ob darzeni wielką osobistą kulturą. Egzamin zaś odbywał się w maleńkim pokoju Zarządu Głównego, na parterze lewego skrzydła PZŁ, Nowy Świat 35 w Warsza wie. W komisji zasiadał inż. Zygmunt Biernacki – Przewodniczący Prezydium Kolegium Sędziów, Jarema Wodziński, Bazyli Przychodźko i Rudolf Kryspin. Pod oknem siedziała, jak zawsze zapracowana Maria Chwaszczewska. Oczywiście, że miałem tremę, tym bardziej, że wszystkich obecnych znałem. Pytania zawsze mogą dotyczyć bardzo dużej skali psiego zagadnienia. Najlepiej pamiętam pytanie, które mi zadał mec. Bazyli Przychodźko – abym wymienił etapy ruchu psa. Wybrnąłem, uratowały mnie konie. Powołanie mnie do grona sę dziów, jak i później każdą ocenę traktowałem bardzo poważnie i z wielką odpo wiedzialnością. Godność sędziowska to dowód społecznego zaufania, to zobowiązuje niczym noblesse oblige. E.S.: Jacy byli dawni wystawcy tzn., czy starali się w ringu wypaść jak najlepiej, czy przejmowali się oceną jaką uzyskał ich pupil i czy rozumieli na czym polega praca sędziego? Z.J.: Dawniej sposób wystawiania psów był bardziej zróżnicowany. Nie było tego dzisiejszego schematu, tej monotonii. Trzeba było trochę się napracować, aby dokładniej obejrzeć psa. Byli prezenterzy pokazujący psa „przy nodze” i tacy „od niechcenia” (bo i tak mój pies jest najład niejszy), ale znacząca część wystawców, zazwyczaj właścicieli pupilów starało się pokazać psa od najlepszej strony i w naj lepszej formie, mimo że nie było fryzjerów, środków pielęgnacyjnych, ba higienicznych. W Warszawie był jeszcze przedwojenny mistrz od fryzur Marian Ickowski, specjalizował się w terierach, trzeba było zapisywać się na wizytę z miesięcznym wyprzedzeniem. Wśród właścicieli pudli propagowaliśmy samoobsługę, nożyczki na grzebieniu lub jeże Pies 2 (354) 2014 li się trafiły – to nożyce do strzyżenia owiec. Mimo to były panie, które przygotowywały pudle po mistrzowsku, np. pani Alicja Rakoczy -Ciarka, znana warszawska elegantka wzbudzała podziw i zazdrość wystawową formą swojej pięknej dużej pudlicy Samby. Ręczne Hauptnery dotarły wiele lat po zgrzebnych początkach. Stosowało się większą skalę ocen, trzeba było uzasadniać je nie tylko w protokole ale też głośno, pu blicznie. E.S.: Czy zapamiętał Pan któreś ze swoich sędziowań z powodu jego inności, albo jakiegoś zdarzenia, które miało wtedy miejsce? Z.J.: Do każdej oceny na wystawach przygotowywałem się. Tą szczególną wystawą była Światowa w Poznaniu 910-11-12 XI 2006 roku i wybór na niej najpiękniejszego psa wystawy. Uczyłem się przez kilka miesięcy przed wystawą, powtarzałem wzorce, zatapiałem w niuansach i meandrach ras. I chyba najcięższa była grupa VI, bałem się ras niezna nych, nieopatrzonych. G.Ł.: W naszych wspomnieniach z barwnych opowieści kynologicznych Lubomira Smyczyńskiego, pamiętamy o tym, że przywiązywał On wyjątkową wagę do tzw. „pierwszego wrażenia”. Czy i Pan ten pierwszy rzut oka na psa uważa za kluczowy w ocenie? Z.J.: To bardzo słuszne spostrzeżenie i zasada Wielkiego Lubomira. Piękny, zdrowy, radosny pies wpada w oko. Szczegóły są ważne przy porównaniu poszczególnych egzemplarzy, przy loka tach. Dziś przy wyrównanym poziomie pokroju psów rasowych, detali jest jakby więcej, należy to zauważyć i jeszcze brać pod uwagę sposób ich przekazywania. Suma cech dodatnich i ewentualnych usterek ma wpływ na ocenę indywidualną, lokatę. Ogólne wrażenie – to bardzo istotny obraz psa. G.Ł.: Jaki zdaniem Pana ma znaczenie temperament właściwy dla rasy psa? Jak dużą uwagę zwraca Pan na to podczas oceny? Z.J.: Charakter psa, ten pojemny termin, obejmujący wiele cech poza fizys, jest nieodłącznym składnikiem rasy. Ustalone, dziedziczone wartości charakteru, sprawność zmysłów, temperament, charakterystyczne zachowania dla psa i su ki, witalność, zachowanie naturalne, swobodne, obyte itd., to część psa rasowego. Tak zresztą jak utrwalone i dziedziczone umiejętności i pasja pracy to też część psa rasowego. I pokrój zgodny z wzorcem, najczęściej ukształtowany w funk cjonalne kształty, proporcje, ruch, okrywę włosową, to także część psa rasowe go. Psa rasowego wyróżnia wielocechowość, o tym nie możemy zapominać. Temperament wrodzony, typowy dla rasy to bogata właściwość psa. Temperament odczytuję przez zachowanie się psa, przez zachowanie rozpoznaje stosunek człowieka do zwierzęcia, a to jest moja czuła strona. Nie toleruję pogardy, braku szacunku, bezduszności wobec stworzeń. E.S.: Jak się zmieniło postrzeganie psa rasowego w Polsce? Z.J.: Na moich oczach, dość długiego życia w stale przekształcających się cza sach – stosunek do psa, skala jego pracy, 5 Fot. 3. Klubowa Wystawa V Grupy Bydgoszcz 22 IX 2012, fot. Marcin Jan Gorazdowski miejsca i roli w społeczeństwie jest zauważalne. Zupełnie inne miejsce pies zajmował w Polsce przedwojennej, w czasie wojny, ba w czasie powstania, w czasach po rewolucji społecznej, w czasach odbudowy życia i kształtowania się nowych warstw społecznych. Rola psa, jego miejsce wśród ludzi to problem społeczny, to wielki problem odzwierciedlający poziom wiedzy, kultury, zarobkowania. Mam nadzieję, że pies canis lupus da sobie radę jak to miało miejsce w innych minionych epokach i cywilizacjach. A przez co jeszcze przejdzie w naszym postrewolucyjnym społeczeństwie – strach się przyznać do przypuszczeń, wniosków. G.Ł.: Jest Pan wielkim sympatykiem szpiców, ale dlaczego Pana serce skradły chow-chow, a nie np. pudle, która to rasa między innymi Panu zawdzięcza swój rozwój w powojennej Polsce? Z.J.: Pudle i chow’y to moje dwa dość odrębne byty. Pudle to celowe i świado me zamiłowanie i działania odbudowy psa przyjaznego człowiekowi. Pudle to panaceum na czas i psy wojny. W gronie zaprzyjaźnionych psiarzy,we wczesnych latach 50-tych postanowiliśmy, na prze kór ponurym, biednym i smutnym czasom odtworzyć psa łagodnego, wesołe go, przyjacielskiego dla wszystkich, wiernego, trochę groteskowego i bardzo inteligentnego, psa radosnego, któ ry swoim zachowaniem da zapomnieć o trudach codzienności. I chyba nam się to udało, pudle zyskały uznanie i popu larność. Zdecydowanie później zmieniło się do nich nastawienie, poświęcono znacznie więcej uwagi pielęgnacji niż ich wspaniałemu charakterowi. Cóż zwycię - 6 żyła forma nad treścią, ale ja mam ciągle nadzieję na odrodzenie się rasy jako niezastąpionego towarzysza ludzi w każdym wieku. Z chow’ami było inaczej. Mając osiem lat zobaczyłem pierwszy raz psa tej rasy, wyraźnie go pamiętam do dziś. I mimo, że byłem obyty z różny mi rasami psów, Chowem zostałem zauroczony. Wojna, okupacja, powstanie nie spowodowały zapomnienia. Bezpośrednio po II wojnie powróciłem do chow’ów. Fascynacja pokrojem, trójwymiarowością, bryłowatością postury (przeobrażaną w wyobraźni w różne kubistyczne formy) z tą niepowtarzalną twarzą, zadumaną, grymaśną, z tymi lekko nachylonymi uszkami – oprawioną w aureolę kryzy, z tak wyraźnym pięknem orientu – zachwyca mnie do dziś. Trochę później poznałem ich inny charakter. Chow’om zawdzięczam poznanie różnorodności i odrębności psów, ich zachowań, nawyków w domu, na spacerach. Od nich nauczyłem się bardzo dużo, wiele im zawdzięczam. Urzekły mnie na całe życie. E.S.: Czy to prawda, że ma Pan publikacje dotyczące chow-chow niemal z całego świata? Z.J.: Tak, staram się gromadzić książki, biuletyny i inne wydawnictwa dotyczące chow -chow. Mam ich sporo, z Anglii, Niemiec (z międzywojnia), z Włoch, Francji, Stanów Zjednoczonych, Rosji i Ukrainy. Jestem niepocieszony jeśli nie mogę uzyskać ciekawej książki. G.Ł.: W przebogatym zbiorze książek o tematyce psiej, jaka pozycja jest najcenniejsza i dlaczego? Z.J.: Czytam i korzystam z wielu książek. Ale jeśli staram się zagłębić w historię rasy to sięgam do Hansa Räbera, bo on tak logicznie wyprowadza i uzasadnia powstanie i egzystowanie poszczególnych ras psów. E.S.: A jak znalazł się w kolekcji znaczków poświęconych psom zna czek z akitą, wydany po raz pierwszy w Japonii 1953 roku? Był Pan chyba wtedy jedynym w Polsce kolekcjonerem, posiadającym ten znaczek w swoich zbiorach. Z. J.: Znaczki pocztowe z psami zbieram od tzw. niepamiętnych czasów. Nauczyła mnie tego moja matka, zapalona filatelistka i numizmatyczka. Znaczków z wi zerunkiem psów Grupy V mam ponad 90. Były one publikowanie w jednym z poprzednich naszych klubowych biuletynów. Znaczek z akitą dostałem od inż. Zdzisława Lubowidzkiego, który z uznaniem odnosił się do mojego zbiorku. Gromadzenie znaczków to absorbujące zajęcie, poznaje się techniki, wartości artystyczne, odległe kraje. Pewnie przy elektronicznym sposobie porozumiewania się, ta forma opłat za usługi dostawcze korespondencji zaniknie, zostaną filateliści bez tradycyjnej poczty, listów. Ten piękny plastyczny element koperty, adresu – obumrze. G.Ł.: Ma Pan na swoim koncie wiele wspaniałych książek i artykułów. Proszę nam zdradzić, nad czym obecnie Pan pracuje? Z. J.: Dokładniej – książeczek, trochę ar tykułów. Interesuje mnie pies, czas i miejsce powstania symbiozy człowieka z prapsem, nowe odkrycia świadczące o pradawnym istnieniu psa, wykopaliska archeologiczne, szczególnie w Chinach. Liczę na wiele ciekawych informacji i odkryć. Przejmuje mnie rola i miejsce psa we współczesnym świecie, w naszej cy wilizacji. Pewnie jeszcze coś powiem na ten temat. G.Ł.: Jak zasłużyć na miano „sędziego, u którego nawet sympatycznie się przegrywa”? Z.J.: Porażka, faktyczna czy wyimaginowana jest przykra i należy ją oceniać ra cjonalnie. Pies z drugą, trzecią czy dalszą lokatą nie jest nieszczęściem. On zachowuje swoje największe wartości psa – mądrość, wierność, umiejętności pracy, piękno zewnętrzne. Nie można bardziej cenić, lubić oceny od swojego psa. To niebezpiecznie brzmi, to dowód zachwianych relacji. Psa trzeba szanować, rozumieć, ba kochać, bo to nadzwyczajne, niepowtarzalne stworzenie, któremu człowiek tak wiele zawdzięcza. E.S.: Jakie pytanie dotyczące kynologii chciałby Pan zadać sam sobie? Z.J.: To bardzo trudne zadanie. Łatwiej jest odpowiadać na tak urozmaicone pytania niż samemu je komponować. Dziękuję za pamięć, uwagę, życzenia, za rozmowę o psiarstwie – to taki cieka wy temat. Serdecznie dziękujemy za tak intere sujący wywiad, życząc nadal pogody ducha oraz wielu miłych chwil wśród psów i kynologów. Rozmawiały Ewa Szeliga-Szeremeta i Gabriela Łakomik -Kaszuba Pies 2 (354) 2014 Zjazd Kolegium Sędziów W dniu 15 marca 2014 roku w Warszawie odbył się Zjazd Kolegium Sędziów. W Zjeździe wzięło udział 241 sędziów, którzy w tajnym głosowaniu wybrali nowe władze na okres kolejnych czterech lat. Prezydium Kolegium Sędziów ukonstytuowało się następująco: Elżbieta Junikiewicz – Przewodnicząca Janusz Opara – Zastępca Przewodniczącej Dorota Witkowska – Sekretarz Członkowie: Andrzej Brabletz, Andrzej Kaźmierski, Piotr Król, Mirosław Redlicki Zastępcy członków: Tomasz Borkowski, Magdalena Kozłowska. Poniżej publikujemy fragmenty sprawozdania z działalności Prezydium Kolegium Sędziów za okres 20.02.2010–15.03.2014 opracowanego przez przewodniczącą Prezydium Kolegium Sędziów Elżbietę Junikiewicz i sekretarza Prezydium Kolegium Sę dziów Dorotę Witkowską. * W minionej kadencji Prezydium Kolegium Sędziów przygotowało zmiany do Regulaminu Sędziów i Asystentów, które zostały przyjęte przez Zarząd Główny i obowiązują od 01.01.2011 r., z późniejszymi poprawkami. W trakcie kadencji PKS dokonało weryfikacji listy sędziów umieszczonej na stronie Związku. Po usunięciu z niej nazwisk osób nieżyjących oraz tych, które nie opłacały składek członkowskich, okazało się, że liczba sędziów na koniec 2013 roku wynosiła 367 osób. Sędziowie eksterieru w podziale na grupy FCI: 11 Grupa FCI 12 Grupa FCI 13 Grupa FCI 14 Grupa FCI 15 Grupa FCI 16 Grupa FCI 17 Grupa FCI 18 Grupa FCI 19 Grupa FCI 10 Grupa FCI Pies 2 (354) 2014 93 sędziów (w tym: 31 krajowych, 62 sędziów międzynarodowych) 136 sędziów (w tym: 32 krajowych, 104 sędziów międzynarodowych) 52 sędziów (w tym: 11 krajowych, 41 sędziów międzynarodowych) 57 sędziów (w tym: 13 krajowych, 44 sędziów międzynarodowych) 52 sędziów (w tym: 5 krajowych, 47 sędziów międzynarodowych) 59 sędziów (w tym: 4 krajowych, 55 sędziów międzynarodowych) 52 sędziów (w tym: 12 krajowych, 40 sędziów międzynarodowych) 49 sędziów (w tym: 4 krajowych, 45 sędziów międzynarodowych) 49 sędziów (w tym: 5 krajowych, 44 sędziów międzynarodowych) 40 sędziów (w tym: 7 krajowych, 33 sędziów międzynarodowych) 7 Sędziowie pracy psów: Praca psów myśliwskich 77 sędziów (w tym: 10 krajowych, 67 sędziów międzynarodowych) Wyścigi chartów 9 sędziów (w tym: 2 krajowych, 7 sędziów międzynarodowych) Ring posłuszeństwa 23 sędziów (w tym: 5 krajowych, 18 sędziów międzynarodowych) Ratownictwo lądowe i lawinowe 1 sędzia (w tym: 1 sędzia międzynarodowy) PT i IPO 26 sędziów (w tym: 3 krajowych, 23 sędziów międzynarodowych) Praca psów pasterskich i zaganiających 2 sędziów (w tym: 2 krajowych) Młody Prezenter 27 sędziów W minionej kadencji Prezydium Kolegium Sędziów zorganizowało 6 sesji egzaminacyjnych dla kandydatów na sędziów kynologicznych. Egzaminy organizowane były w dwóch terminach – wiosennym i zimowym. W każdej sesji odbyły się minimum dwa egzaminy – jeden dla sędziów poszerzających uprawnienia, drugi dla kandydatów na sędziów. Łącznie odbyło się 11 egzaminów. Porównanie liczby sędziów w poszczególnych Grupach FCI w roku 2009 i 2013 8 Pies 2 (354) 2014 Porównanie liczby sędziów pracy psów w roku 2009 i 2013 Do udziału w nich zgłosiły się w sumie 142 osoby, z tego 67 kandydatów na sędziego i 75 sędziów poszerzających uprawnienia. W wyniku przeprowadzonych egzaminów testów pisemnych nie zdało 6 osób, ustny egzamin teoretyczny zdało 88 osób, nie zda ło 34, nie przystąpiło do egzaminu mimo wcześniejszej deklaracji 14 osób. Egzaminy praktyczne wyznaczane były w możliwie krótkim czasie od spełnienia wszystkich wymogów formalnych (asystentu ry, sędziowania porównawcze i szkolenia praktyczne). Przystąpiły do nich 104 osoby, z których 8 nie zdało egzaminu, 4 z nich zdały w terminie poprawkowym. Egzaminy asystenckie organizowane były przez Oddziały Związku. W ciągu minionych 4 lat ich organizatorami były Oddziały Związku w: Warszawie, Gdyni, Krakowie, Szczecinie, Katowicach, Rybniku, Rzeszowie, Kielcach, Wrocławiu, Opolu, Olsztynie, Bydgoszczy, Lublinie, Koszalinie, Częstochowie, Radomiu, Poznaniu i Łodzi. Niektóre z nich organizowały egzaminy kilkukrotnie. Łącznie zorganizowano 32 egzaminy, które zdało 387 osób. O taką liczbę powiększyło się grono asystentów kynologicznych. Najbliższe lata przyniosą odpowiedź na pytanie, czy osoby te będą czynnie uczestniczyć w imprezach organizowanych przez Związek i czy np. będzie to miało wpływ na poprawę pracy obsady ringowej. Na bieżąco dokonywano przekwalifikowań do grona sędziów międzynarodowych. Przekwalifikowano 117 osób, nie było ani jednej odmowy. W trakcie minionej kadencji Prezydium Kolegium Sędziów wydano 900 potwierdzeń dla sędziów na wyjazdy na wystawy zagra niczne. Polscy sędziowie są coraz częściej zapraszani na wystawy poza granicami kraju, coraz częściej też reprezentują nas na du żych wystawach jak Wystawa Światowa i Wystawy Sekcji FCI. Stosunek ilości sędziów eksterieru do ilości sędziów pracy psów Pies 2 (354) 2014 9 Wspomnienie o Teresie Szydłowskiej, która po długiej chorobie odeszła od nas 22 stycznia 2014 roku „Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych”. ks. Jan Twardowski Teresa urodziła się w przededniu II wojny światowej w Gdyni, które to miasto miało wtedy zaledwie 13 lat. Jej wczesne dziecięce lata nie były więc beztroskie. Zaraz po wybuchu wojny razem z mamą została wysiedlona w Kieleckie, do babci. Ojciec – Roman Szydłowski, obrońca Oksywia – w marcu 1945 powrócił z oflagu i już razem, przyjechali do Gdyni. Zamiłowanie do psów, szczególnie myśliwskich, Teresa odziedziczyła po oj cu, który także polował. Jej dziadek (ze strony ojca) Jan Szydłowski, właściciel majątku „Olszówka” (woj. kieleckie), również był zapalonym myśliwym, posia dającym w swoim majątku psy, szczegól nie charty polskie. Majątek Olszówka znany jest z tego, że należał do Jana Chryzostoma Paska, który zamieszkał w nim w 1667 roku. Słynne są jego pamiętniki oraz wytresowana wydra o imieniu Robak, podarowana przez Paska królowi Janowi III Sobieskiemu. Teresa była również myśliwym, nale żała do Polskiego Związku Łowieckiego, 10 ale jej polowania ograniczały się zazwyczaj do kontaktu z przyrodą i obserwowania pracy psów biorących w nich udział. Po wojnie, w 1948 roku, w domu państwa Szydłowskich pojawił się młody biało-czarny pointer, znaleziony przez marynarzy, gdy błąkał się w Ustce po lesie, i przywieziony przez nich do Gdyni. Moż liwe, że był to pies z majątków poniemieckich. Później był także seter irlandzki, którego oddali sąsiedzi. Gdy Teresa się usamodzielniła i zamieszkała w cen trum Gdyni przy ulicy Świętojańskiej, postanowiła zdobyć psa z papierami, podchodząc do sprawy bardzo profesjonalnie. Znalazła Związek Kynologiczny w Polsce, Oddział w Gdańsku, który mieścił się wtedy w starej willi w Sopocie, zresztą istniejącej do dziś, przy ulicy Świerczewskiego, obecnie ulicy znanej pod nazwą Andersa. Ponieważ interesowały ją psy myśliwskie, uzyskała adres hodowli, będącej pierwszą hodowlą seterów angielskich w Gdańskim Oddziale Związku Kynologicznego, o przydomku hodowlanym „Concordia”, w której były akurat szczenięta. W Polsce hodowli psów posiadających własny przydomek hodowlany w tamtych latach było niewiele, tym bardziej że pani Janina Podwalska z Gdyni bazowała na psach wpi sanych do Księgi Wstępnej. Biało -czarna nakrapiana CORA DORIS Concordia urodziła się 16 lipca 1960 roku, a w Związku została przez Teresę za rejestrowana 12 marca 1961 roku. Tak się zaczęła Jej trwająca wiele lat przygoda z kynologią. Na początku jako wystawcy, później hodowcy, asystenta kynologicznego, pierwszego sędziego psów myśliwskich w Oddziale Gdańskim. Sędziowała nie tylko w Polsce, ale rów nież w Berlinie i Budapeszcie. W tamtym czasie w grupie psów myśliwskich, które Teresa mogła sędziować, były: basset hound, posokowce, ogar polski, chart afgański, fiński pies niedźwiedzi, mały münsterlender, poin ter, seter angielski, seter irlandzki i seter szkocki, wyżeł niemiecki krótkowłosy i wyżeł niemiecki szorstkowłosy, wyżeł węgierski, wyżeł czeski fousek oraz płochacz niemiecki. Dziś te rasy znajdują się w pięciu różnych grupach FCI. Teresa, będąc sędzią eksterieru oraz prób pracy wyżłów angielskich i niemiec kich, została przez przewodniczącego Klubu Sędziów Wyżłów Wacława Trawińskiego powołana na sędziego wiodącego w rasie setery angielskie i na rejonowego referenta Klubu dla oddziałów w Gdańsku, Koszalinie i Szczecinie. Aktywnie uczestniczyła w życiu Związku, była przewodniczącą Komisji Hodowlanej oraz kierownikiem sekcji wyżłów niemieckich i angielskich gdańskiego oddziału Związku. Wiele lat prowadziła także z ogromną wiedzą i z dużym poczuciem humoru konferansjerkę na psich wystawach. Jej hodowlę „z Wodaczy” zapoczątko wały szczenięta seterów angielskich, które urodziły się 2 maja 1965 roku. Suczka z tego miotu – brązowo-dropiata JURATA PUMA z Wodaczy – pozostała w hodowli, będąc również wpisana do Księgi Wstępnej. Przydomek „z Wo daczy”, który Teresa zarejestrowała na CORĘ DORIS Concordia, pochodził od nazwy miejscowości Wodacz, położonej w województwie świętokrzyskim, z którą była związana rodzinnie. Dzieci JURATY PUMA z Wodaczy do stawały już rodowody i była to pierwsza polska pełnorodowodowa hodowla sete rów angielskich. Wiele nowych hodowli w naszym Od dziale, oraz w Polsce, powstało właśnie na bazie tej hodowli, a psy z tym przy domkiem zostawały reproduktorami. Dzięki zaangażowaniu Teresy byliśmy najsilniejszym Oddziałem w Polsce w hodowli tej rasy. Na przykład na XI WPR w Sopocie, zorganizowanej w 1969 roku, zgłoszonych było aż 18 seterów an gielskich, z tego tylko 3 „obce”, podczas gdy na innych wystawach pojawiały się ich pojedyncze egzemplarze. Dla porównania, na tę samą sopocką wystawę, oprócz „anglików”, były zgłoszone 3 setery irlandzkie oraz 7 seterów szkockich z przydomkiem „Piekło”, z hodowli nale żącej do Ryszarda Domaradzkiego Pies 2 (354) 2014 z Kwidzynia. To właśnie Teresa pomogła panu Domaradzkiemu zaimportować szczenię rasy seter szkocki ze słynnej hodowli „Hemaro’s”, należącej do Heleny Czedekowskiej Westerlund z Wiednia, która bywała na polskich ringach jako sędzia i jako wystawca. Rozliczeniem za tego pieska było 6 skór rudych lisów. W książce Psy, rasy i wychowanie Lu bomira Smyczyńskiego, wznowionej w 1981 roku, w rozdziale dotyczącym rasy seter angielski, zostało umieszczone zdjęcie właśnie PANDY z Wodaczy jako wzorcowego przedstawiciela rasy. Następną rasą, która zwróciła uwagę Teresy, był sznaucer miniaturowy. Zamieszkała u niej czarno-srebrna BETA PYZA ze Wzgórz Wejhera, urodzona w 1981 i wywodząca się z pierwszej hodowli sznaucerów miniaturowych czarno-srebrnych w Oddziale Gdańskim, oraz w Polsce, i należącej do Krystyny Odoj z Gdyni. Później były jeszcze dwie przedstawicielki czarno-srebrnych sznaucerów miniaturowych, ale ostatnim psem Teresy była czarna podpalana suczka, mniej niż średniej wielkości, trudnej do zidentyfikowania rasy, z szorstką bródką i o sporym instynkcie łowieckim. Teresa, która mówiła, że ma ona w so bie krew jagdteriera, znalazła ją ponad trzy lata temu w lesie, przywiązaną do drzewa. Obecnie około 4-letnia FRY GA, która towarzyszyła swojej pani w tych trudnych dla Niej chwilach, mieszka razem z siostrą Teresy – panią Marią Szydłowską. Z zamiłowania kynolog, w życiu osobistym Teresa była mgr plastykiem, kończąc Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych (obecnie Akademia Sztuk Pięknych) w Gdańsku, z siedzibą w So pocie, ze specjalizacją gobeliny ręcznie tkane. Z jej artystycznych talentów Związek Kynologiczny korzystał nie raz, zama wiając projekty katalogów wystawo wych, dyplomów, plakatów i to nie tylko w gdańskim oddziale. Teresa była również pomysłodawcą naszych trzech pocztowych datowników okolicznościowych wydanych z okazji gdańskich wystaw. Pierwszy był z okazji X Jubileuszowej WPR w 1967 roku z sylwetką setera angielskiego, drugi w 1969 roku z głowami owczarka nie mieckiego, boksera i cocker spaniela, a trzeci w 1971 roku, z sylwetkami Pies 2 (354) 2014 dwóch jamników. Mimo pracy zawodowej i innych pasji zawsze znajdowała dla Związku czas. Od 1975 roku Teresa organizowała plenery tkackie „Inspiracje” w Jastrzę biej Górze oraz wystawy poplenerowe w Gdyni. Teresa poświęciła 10 lat swojej pracy twórczej na robienie replik chorągwi królewskich i krzyżackich, które obecnie można podziwiać w malborskim zamku. Jej gobelin wisiał w hotelu Gdynia. Była także zapaloną żeglarką oraz wielką miłośniczką koni, do których miłość odziedziczyła po swoim wuju, Janie Czameckim, działaczu Polskiego Związ ku Hodowców Koni. Dzięki jej wielkiemu zaangażowaniu udało się powołać istniejące do dziś Gdyńskie Towarzystwo Hip piczne, stanowiące kontynuację Pomorskiego Towarzystwa Zachęty do Hodowli Koni, w którego szeregach byli również oficerowie 2. Pułku Szwoleżerów. Na hipodromie na Polance Redłowskiej od 21 lipca 1928 roku aż do wybuchu wojny odbywały się jedne z bardziej prestiżowych konkursów hippicznych. 23 lipca 1995 roku, również na Polance Redłowskiej, odbyły się, zresztą bardzo udane, powojenne I Otwarte Mistrzostwa Gdyni w Skokach przez Przeszkody, pod patronatem Franciszki Ce gielskiej. To przedsięwzięcie udało się dzięki Teresie. Potrafiła swoją pasją zarazić wielu wspaniałych ludzi, w tym także Ryszarda Toczka, pełnomocnika Zarządu Miasta Gdynia ds. Sportu i Tu rystyki, którego stryjeczny dziadek, major Michał Toczek, startował w Gdyni w przedwojennych konkursach hipicznych. Na początku lat 90. Teresie, wraz z przyjaciółmi i franciszkanami, udało się zorganizować mszę za zwierzęta przed Urzędem Miasta Gdynia. Uczestni czyło w niej mnóstwo osób ze swoimi stworzeniami, były także zwierzęta ze schroniska, a całości dopełniała straż miejska na koniach. Była to pierwsza impreza tego typu w Trójmieście, bardzo wzruszająca, gdyż recytowano z podkładem muzycznym Zgrzebne modlitwy św. Franciszka, które Teresa napisała specjalnie na tę okazję. Franciszka Cegielska, pełniąca przez dwie kadencje funkcję prezydenta Gdyni (w latach 1990 do 1998), a później sprawująca urząd ministra zdrowia, miała kilka lat wcześniej, urodzonego w 1982 roku, setera angielskiego o umaszczeniu biało-czarnym cętkowanym, w domu wołanym MORO, a pocho dzącym z hodowli „z Wodaczy”. W połowie lat 90. Teresa wydała Wiersze dla dzieci z ilustracjami Zbigniewa Jujki, jej kolegi ze studiów. Teresa pisała również wiersze liryczne, a Jej cykl wierszy o zwierzętach będzie niedługo wydany. W październiku 2010 roku napisała jakże pasujący tu wiersz Porozmawiaj z Nimi. Porozmawiaj z Nimi, nim zamilkną… Pójdziesz t a m, zapalisz znicze, Ustawisz piękne kwiaty, Zmówisz swoją modlitwę, Myśląc o zupełnie czymś innym. Tradycja… Nie da się czasu cofnąć Łzy nigdy nie wyschną, Wstrzymywane I tak pociekną szeroką strugą, Kiedy najmniej będziesz tego chciał. *** Nim dobrniesz do nieuniknionego Porozmawiaj z NIMI!! Z Dziadkiem, który może Jeszcze pamięta, jak okadzał ule W swojej pasiece… Z Babcią, która już tylko pamięta Twoje imię. Ale j e s z c z e – pamięta! Z Wujkiem, który znał wyniki Wszystkich meczów i nie zapomniał Głosu Jana Ciszewskiego! Ze starą sąsiadką – ociemniałą wdową, Która już widzi tylko mgłę, ale Za tą mgłą widzi galowy mundur Swego męża. *** Porozmawiaj z NIMI!! Jeszcze masz czas! Zapamiętaj ich opowieści. Tym sposobem zatrzymasz ICH portret w pamięci, Nim go przekażesz kolejnemu Pokoleniu! POROZMAWIAJ Z NIMI, PÓKI CZAS! Mnie się nie udało, nie zdążyłam, ale tym wspomnieniem pragnę, razem z ko leżankami i kolegami z Oddziału Sopockiego (Gdańsk), przypomnieć i zatrzymać pamięć o NIEJ. Ewa Szeliga-Szeremeta 11 Sukces polskiego pomeraniana! Wiele słyszałam i czytałam o tej wystawie. Wiedziałam, że jest bardzo prestiżowa, perfekcyjnie zorganizowana, z du żym rozmachem, że przez cztery dni jej trwania można obejrzeć ponad 20 tys. psów, że nie każdy pies może być zgłoszony – tylko te, które uzyskały w Wielkiej Brytanii kwalifikacje bądź nominacje na Cruftsa na wybranych wystawach zagranicznych. Ale to, co zobaczyłam, przerosło moje oczekiwania. Pewnie wytrawnym kynologom wyda się to trochę infantylne, ale ja byłam tak zafascynowana tą wystawą, jak dziecko pokazami prestidigitatora. Rozmach wystawy, doskonale przygotowane hale, ogrom na liczba wystawców ze swoimi pięknie przygotowanymi pupilami, ale też i tak sobie, oraz olbrzymia liczba zainteresowanych psami zwiedzających. W tym roku w sumie przez cztery dni było ich po nad 160 000. Liczba zwiedzających wzrosła w stosunku do poprzedniego roku o 7%. Liczba zgłoszonych psów z UK wzrosła o 2,5%, a zagranicznych (co cie- Best of Breed kawe) o 25% i było ich łącznie (ze wszystkich zgłoszonych ras) 2663. Im- prezy towarzyszące – pokazy psich umiejętności, stoiska z karmami, gadże- Zwycięzcy 12 Pies 2 (354) 2014 Na dużym ringu tami, akcesoriami, piękną porcelaną, malarstwem i książkami. Na każdym kroku spotykający się znajomi z całego świata (sędziowie, hodowcy i wystawcy). To wszystko sprawia, że wystawa w Birmingham, corocznie organizowana w marcu w olbrzymim centrum wystawienniczym NEC, ma wyjątkową atmosferę. To właśnie ta magia Cruftsa. W wystawie Cruftsa uczestniczyłam po raz pierwszy i na długo pozostanie ona w mojej pamięci. Uwagę skupiłam przede wszystkim na oglądaniu oceny pomeranianów. Sama też prezentowałam swoją pomeraniankę. Nie kryję, że było to dla mnie dużym przeży ciem. I choć nie znalazłam się wśród fi nalistów, to i tak byłam bardzo zadowolona z doskonałej oceny, którą dostała moja suczka. Pani sędzia L. Lythgoe bardzo dokładnie oglądała wszystkie pomeraniany, dotykała ich na stoliku i każdego sprawdza ła w ruchu, a miała do oceny ponad 150 przedstawicieli rasy. Były psy ze znakomitych angielskich, amerykańskich, duńskich, tajlandzkich, rosyjskich hodowli. Z Polski przyjechała Bożenka Borkowska-Grochala ze swoim multichampioPies 2 (354) 2014 nem, interchampionem, dwukrotnym zwycięzcą Europy Unbeaten Premiera (dla przyjaciół COLIN) i ja z moją młodzieżową suczką. Ale prawdziwą gwiazdą był COLIN. Bardzo mu kibicowałam i właśnie za niego trzymałam kciuki. Miał naprawdę dużą konkurencję. Najpierw wygrał swoją mocno obsadzoną klasę (Open -Dog, 21 zgłoszeń), a później zaczęły się porównania. W Wielkiej Brytanii podział na klasy jest zupełnie inny niż przyjęty w FCI i należy o tym pamiętać, zgłaszając psa na Cruftsa. Ważne, że nie ma tam klasy championów, a są klasy niewystępujące u nas. Właściwe zgłosze nie psa jest sporą umiejętnością, ponieważ pod uwagę brany jest wiek zgłaszanego psa, ale także dotychczasowe osiągnięcia wystawowe. Podobnie jak zgłasza się psa do dwóch lub większej liczby klas (co tam jest możliwe), to należy wiedzieć, że do porównania o najlepszego psa lub suki (przyznanie CC) proszeni są tylko ci zwycięzcy klas, którzy nie przegrali żadnej z klas, do której zostali zgłoszeni. Nawet jeśli na zgłoszone trzy klasy wygrali dwie, to nie mogą być porównani o CC. W porównaniu psów o CC, na ringu pomeranianów, między innymi rywalami COLINA były psy z petersburskiej hodowli Dan-Star -Kom Ludmiły Komyakowej, które wygrały swe klasy. Równie ładnie jak COLIN przygotowane i pokazywane. Ale na szczęście pani sędzia uznała, że polski UNBEATEN Premiera jest psem najbardziej odpowiadającym standardowi i najpiękniejszym, i to on wygrał rasę. Najpiękniejszą suką została bardzo utytułowana angielska i irlandzka championka Belliver The Ultimate Creation z Irlandii (Carrol & Newman), pięknie wyglądająca i doskonale pokazana. Warto dodać, że jej matka wśród wielu swych tytułów ma również championat Polski, uzyskany u nas na Wystawie Światowej. Creation ustępowała jednak ruchem, którym COLIN i na małym ringu, wygrywając rasę, i potem na olbrzymiej Arenie finałów, pokazał się znakomicie. Ocena w grupie Toy 13 BOG I Jeszcze tego samego dnia COLIN został zwycięzcą Grupy Toy. Pokonał 24 rywali zwycięzców ras, wchodzących do tej grupy. Tym razem sędziowała Renee Sporres-Willes ze Szwecji. Wygranie grupy na Cruftsie to olbrzymie wyróżnienie. Po raz pierwszy pies wyhodowany w Polsce sięgnął po tak prestiżowy tytuł. To zwycięstwo na trwałe zapisze się w dziejach polskiej kynologii. Arena NEC, w której odbywają się konkurencje finałowe, robi ogromne wrażenie. Kilkutysięczna publiczność może dokładnie zobaczyć, co dzieje się na ringu honorowym, dzięki olbrzymim telebimom zawieszonym nad sceną. Każ dego prezentowanego psa widać na zbli żeniu, a podpis informuje, jak ma na imię i kto jest właścicielem. Bardzo efektowne są ujęcia w zwolnionym tempie – fantastycznie pokazują ruch. Jest też czas, by docenić urodę czworonoga. Publiczność bardzo entuzjastycznie reaguje na każde zachowanie się psa i prezentera. Oceniane psy są nagradzane oklaskami. Trzeba przyznać, że COLIN podczas finałowej rywalizacji prezentował się rewelacyjnie, a jego „uśmiechnięty pyszczek”, który pokazała na zbliżeniu kamera, wywołał burzę oklasków i zachwyt publiczności. Byłam szczęśliwa, kiedy wygrał. Popłakałam się jak dziecko. Podziwiałam Bożenkę za jej opanowanie i spokój. Ale później przyznała mi się, że z wrażenia, emocji i stresu miała serce w gardle i miękkie nogi. Trzeba przyznać, że COLIN i jego pani dostarczyli wszystkim polskim psiarzom niezapomnianych chwil wzruszenia. Przed najważniejszym finałem wystawy Best In Show Crutfs 2014 wszyscy zwycięzcy grup spotkali się w odseparowanym od publiczności pokoju. Stawili się: rottweiler, samoyed, wilczarz, czarny duży pudel, foksterier, cocer spaniel amerykański i nasz pomeranian. Telewi- zja nadawała na żywo zakulisowe relacje z przygotowań do wejścia na ring honorowy. Kilkanaście minut później psy wchodziły w punktowym oświetleniu na sce nę. Było bardzo uroczyście, na widowni panowało duże napięcie. Mocno ściskałam kciuki za COLINA. Tego najważniejszego wyboru wystawy dokonał wytrawny angielski sędzia Jack B. Bispham. Z dużą uwagą i znawstwem oglądał psy. A wszystkie najpiękniejsze z najpiękniejszych. Każdy perfekcyjnie przygotowany i pokazany. Duże wrażenie robił czarny pudel, poruszający się tanecznym, sprężystym krokiem niczym baletmistrz. Ale COLIN też zachwycał. Wreszcie wyczekiwany werdykt: Zwycięzcą BiS Crufts 2014 zostaje przepiękny czarny standardowy pudel CH/ AM CH AFTERGLOW MAVERICK SABRE. Drugie miejsce przypada uśmiechniętemu samoyedowi CH NIKARA DIAMOND DANCEJ JW. No i jak tu nie wierzyć reklamie, że du ży może więcej. Mariola Zaczyńska dziennikarka radiowa i telewizyjna, autorka książek beletrystycznych (Gonić króliczka, Jak to robią twardzielki, Szkodliwy pakiet cnót) Zdjęcia Tomasz Borkowski Runda honorowa 14 Pies 2 (354) 2014 Pies 2 (354) 2014 15 Owczarki szetlandzkie na Wystawie Crufta – 6 marca 2014 Wyjazd na tę prestiżową brytyjską wystawę zaproponował przewodniczący Klubu Owczarków Szetlandzkich w Danii – Flemming Larsson. Nie zastanawiałam się nawet pięciu minut, poprzednie wspólne wyjazdy do Wielkiej Brytanii że nie spotkamy się w Birmingham, ponieważ dochodzi do siebie po przebytej operacji. Na wystawie Crufta nie mogło również zabraknąć innego sędziego, któ rego poznali nasi hodowcy – Brytyjczyka Malcolma Harta. Pan Hart oceniał shel- fot. 1 przyniosły wiele wrażeń. Teraz też spodziewałam się, że wrócę do domu zachwycona, dlatego w Amsterdamie dołączyłam do małej grupki duńskich przyjaciół. Nie zawiodłam się, wprawdzie na tę największą brytyjską wystawę zgłosiło się mniej owczarków szetlandzkich niż w 2013 roku, ale i tak 326 psów tej rasy stanowi imponującą liczbę. Psy i suki oceniane były na dwóch dużych, sąsiadujących ze sobą ringach. Wi dzów jak zwykle sporo, wszystkie miej sca wokół ringu pozajmowano na długo przed rozpoczęciem oceny psów. Spo tkałam sporo znajomych hodowców i sę dziów spoza Wielkiej Brytanii, którzy po dobnie jak ja przyjechali popatrzeć na piękne psy w kraju pochodzenia rasy. Przyjechała nawet Loes Mouchart z Ho landii, która dwa lata temu oceniała owczarki szetlandzkie na naszej wysta wie klubowej, a niedawno dała mi znać, 16 ties na wystawie klubowej w Łodzi w 2011 roku. W tym roku kilku wystawców z psami dotarło z kontynentu: z Austrii, Włoch, Belgii, Francji, Niemiec, Holandii i Norwegii, były też psy z Irlandii oraz jeden reprezentant z naszego kraju. Z roku na rok na wystawie Crufta przybywa psów spoza Wysp Brytyjskich, dzieje się tak w większości ras ocenia nych na tej wielkiej wystawie. Wielu hodowców z innych krajów pragnie porównać swoje zwierzęta z brytyjskimi psami. Zaproszenie do oceny psów na wysta wie Crufta stanowi dla sędziów powód do dumy i nie zdarza się, by trafił na nią początkujący sędzia -hodowca. W tym roku owczarki szetlandzkie oceniali: Michael Ewing hodujący tę rasę pod przy domkiem Sommerville oraz Lyn Roberts, właścicielka hodowli Malaroc. Jako pierwsza rozpoczęła ocenę pani Roberts, zapraszając do swojego ringu 19 suk z klasy weteranów. Po części suk wcale nie było widać upływu czasu, choć wi działam również główki przyprószone siwizną. Pierwsze miejsce sędzia wskazała dziewięcioletniej urodziwej, śniadej championce Norwegii i Wielkiej Brytanii fot. 2 Pies 2 (354) 2014 mianie sierści nie zdążył jeszcze w pełni obrosnąć włosem, dzięki czemu bardziej widać było jego piękną, długą szyję. Pan Ewing kolejne miejsce przyznał trójkolorowemu championowi Kyleburn Titan, który rok wcześniej był drugim najlepszym weteranem. Jaka szkoda, że był to ostatni występ tego utytułowanego dziewięciolatka, miesiąc po wystawie Kyle burn Titan zakończył życie. W tym samym czasie trwała już ocena 13 suk z klasy special puppy. Skąd u tak młodych suczek taka bujna sierść, przecież powinny dopiero porastać włosem. W ringu pani Roberts pierwsze miejsce zajęła śniada Lianbray Locked In Love (fot. 3), a miejsce za nią równie ładna Strathmar Annie’s Song. W tej sa mej klasie wśród samców tryumfował jasnośniady Lythwood Secret Dealer (fot. 4) o szacie, jakiej nie powstydziłby się dorosły pies, kolejną lokatę sędzia przyznał Lavika Mirror Man, u którego wolałabym lepiej kątowane kończyny. Do klasy special junior zgłosiło się 12 su czek, wszystkie stawiły się w ringu, ale największe uznanie w oczach sędzi zdobyły śniade Mohnesee Tangerine Dream at Willowgarth i Shellamoyed Simply Gold z trochę zbyt długą kufą, pozostałe lokatowe suczki miały trójkolorowe umaszczenie. Mnie bardzo podobała się trzecia Dukeson It’s Asian Magic, która później tę samą loaktę uzyskała w klasie undergraduate. fot. 3 fot. 4 Leeland Queen of Art (fot. 1), kolejne miejsce dla równie pięknej śniadej championki Milesend Most Appealing. Trzecie miejsce zajęła prawie dziesięcioletnia, trójkolorowa Rainelor Ramani, która rok temu była drugą weteranką w tej klasie. Dopiero po zakończeniu oceny wetera nek na ringu obok stanęły w szranki naj starsze samce. To bardzo wygodny zwyczaj, by niejednocześnie rozpoczynać ocenę psów i suk jednej rasy, wygodny zwłaszcza dla widzów chcących śledzić zmagania w obu ringach. Potem niestety zdarzało się, że trzeba było szybko przemieszczać się spod jed nego ringu do drugiego, ponieważ pra Pies 2 (354) 2014 wie równocześnie sędziowie wyłaniali zwycięzców. Sędzia Ewing, jak na prawdziwego Szkota przystało, oceniał psy w kilcie – kraciastej spódnicy, białych podkola nówkach i tradycyjnych kierpcach. W je go ringu o palmę pierwszeństwa walczy ło 17 weteranów. Większość z nich to znane i utytułowane samce, stali bywalcy wystaw. Pierwszą lokatę otrzymał śniady siedmiolatek Degallo The Likely Lad, miejsce za nim zajął o dwa lata starszy champion Rainnerdale Ghostbuster (fot. 2). Widziałam tego psa, ojca wielu wspaniałych shelties, wielokrotnie, ale teraz wyglądał chyba najlepiej. Po wy - fot. 5 17 fot. 7 fot. 6 W tym roku niewiele szetlandów startowało w więcej niż jednej klasie. Mam wrażenie, że na wystawach klubowych taka sytuacja ma miejsce częściej. Wśród psów w klasie special junior o miano najlepszego walczyło 16 młodych owczarków. Cała lokatowa piątka to wspaniałe psy, pierwsze miejsce sędzia przyznał śniademu Arcot Time The Remember, ładny był także trójkolorowy Shemist fot. 8 18 Black Wizard oraz trzeci w tej stawce marmurkowy import z Francji Hawk Blue Eyes des Romarins De Mayerling Joins Auberswell. Na śniadą Kerenza’s Kadenza (fot. 5), zwycięską suczkę z klasy yearling, zwróciłam uwagę od początku, chciałabym mieć taką piękność w swojej hodowli. W tej klasie startowało 19 młodych suk, druga Look Who’s at Degallo już mnie tak nie zachwyciła. Kolejna klasa undergraduate zgromadziła 15 suk, pani Roberts zaczęła je oglądać najpierw na stoliku, potem indywidualnie w ruchu. W pewnym momencie na jej ring weszła większa liczba osób, pojawili się eleganccy panowie, równie eleganckie, w butach na wysokich szpilkach kobiety, towarzyszyła im kamera, aparaty foto - graficzne oraz kilku panów z ochrony. Zastanawiałam się, co to może być – jakieś reality show? Nie wytrzymałam i zapytałam towarzyszącej grupce pani, która nie weszła z pozostałymi na ring – co to za ludzie? Okazało się, że to książę Kentu Michael – przewodniczący Brytyj skiego Kennel Klubu – oprowadza po wystawie przewodniczącego organizacji francuskiej (fot. 6). Panowie witali się z przebywającymi w ringu wystawcami, chwilę z nimi rozmawiali. Trochę onieśmielona pani Roberts przerwała ocenę. Dopiero kiedy niespodziewani goście opuścili jej ring, wróciła do pracy. Pierwsze miejsce sędzia przyznała pięknej jak marzenie, świetnie zaprezentowanej przez hodowczynię Svetlanę Ro binson suce o imieniu Lavika Summer fot. 9 Pies 2 (354) 2014 Time (fot. 7), drugą lokatę zajęła urodziwa tricolorka Mohnese Black Is Black, a trzecią wspomniana wcześniej Dukeson It’s Asian Magic. Samców do klasy yearling zgłosiło się 13, sędzia na pierwszym miejscu ustawił jasnośniadego o pięknej głowie Rengala Taken By Storm, kolejne miejsca zajęły ładnie zbudowany, lecz o mało eleganckiej głowie tricolor Chalmoor Stand And Stare oraz moim zdaniem lepszy od poprzedniego Sheldonora Lightening Bolt. Spośród 10 psów w klasie undergraduate dwa nie dojechały na wystawę. Najlepszy w tej klasie okazał się śniady Sheltysham May Tree At Alnmac, pozo stałe psy ustępowały mu urodą. W kolej- Lavika Time Will Tell at Milesend (fot. 9), zeszłoroczny zwycięzca klasy yeraling. W tej samej klasie w ringu pani Roberts startowało 11 suk, choć zgłoszonych zo stało 15. Pierwsze miejsce otrzymała dość mocna Jontygray Evening Star at Ketim, która w poprzedniej klasie zajęła drugą lokatę. Miejsce za Evening Star zajęła marmurkowa Pepperhill Miss Peggotty. Kolejna klasa mid limit zgromadziła w ringu 14 suczek, wśród nich najlepsza okazała się śniada Shelrdidge Socialite (fot. 10) wystawiana przez znaną ho dowczynię panią Aaron. Ta suczka rok temu na wystawie Crufta w klasie gradu ate zajęła drugie miejsce. Tym razem w klasie limit znalazło się 11 suk, pierw- fot. 10 fot. 11 nej klasie młodych psów, graduate, startowało 19 w większości bardzo ładnych samców. Sędzia Ewing za najlepszego uznał jasnośniadego Sheldon Simply Simon of Lochkaren oraz bardzo podobnego do zwycięzcy Lorainian Mr Bojangles at Sherkarl (fot. 8). Ten drugi piesek bardziej przypadł mi do gustu. Piątą lo katę VHC zajął śniady Japaro Hint Of Swing for Hartmere wystawiany przez Malcolma Harta. Pies ten jest spokrew niony z mieszkającym w Polsce Japaro With Vescamontana. W tym samym czasie na sąsiednim rin gu oceniane były suczki z klasy graduate (14 zgłoszeń), Tu tryumfowała trójkolorowa Mohnese Black Is Black, która w poprzedniej klasie zajęła drugą lokatę, miejsce za nią przypadło trójkolorowej Jontygray Evening Star at Ketim, dalsze lokaty zajęły suki śniade. Równolegle trwała ocena 19 samców z klasy post graduate, najlepszy w stawce był śniady Pies 2 (354) 2014 szą lokatę otrzymała śniada Ruscombe Strike A Ligot for Lianbray, na kolejnych dwóch miejscach stanęły marmurkowe Shebaville Saucy Secret at Iliad oraz Pacarane Polar Ice Crystal at Wyckwood. Obok na ringu o zwycięstwo walczyło 19 psów w klasie mid limit, tym najlepszym okazał się śniady o pięknej gło wie Felthorn Jazz Singer (fot. 11), a ta kie sławy jak Rannerdale Ringmaster i Lythwood Salopian stanęły dopiero na 4 i 5 lokacie. W ringu pani Roberts znalazło się 15 suk z klasy open (zgłoszeń było 17), część z nich z tytułem championa. Trzy pierwsze miejsca zajęły suki championki: elegancka, świetnie zbudowana, śniada GB Ch. Mohnesee Remember Me (fot. 12), zwyciężczyni fot. 12 19 fot. 13 klasy limit z 2013 roku, śniada GB Ch. Rannerdale Star O’the North oraz marmurkowa GB Ch. Rainway Crystal Star. W sąsiednim ringu powinno być 14 psów w klasie limit, ale stawiło się 13. Zwycię stwo w tej stawce przypadło w udziale śniademu psu o imieniu Orean The Bootleger, kolejne psy też bardzo mi się podobały, drugi – Nevad Whougonnacal at Stormhead, a szczególnie trzeci Degallo The Ultimate (fot. 13). W tym czasie sędzia Roberts oceniała już ostatnią klasę good citizen dog scheme, która zgromadziła 12 suk. W tej klasie pierwsze miejsce zdobyła trójkolorowa Rainelor Ramani (fot. 14) prezentowana wcześniej w klasie weteranów. U sędziego ze Szkocji do walki o miano zwycięzcy klasy open stanęło 17 psów w większości znanych i utytułowanych, w tym reprezentant Polski Intechampion Nobel z Puli Szczęścia (fot. 15), który startował na tej prestiżowej wystawie już po raz trzeci! Sędzia rozpoczął ocenę poszczególnych psów, ale uwagę wszystkich przykuł wybór najlepszej suki wystawy w ringu pani Roberts. Na pewien czas ocenę przerwano, by poznać najlepszą szetlandkę. W ringu stanęły wszystkie zwycięskie suczki poszczególnych klas. Zwyciężczynię pani Roberts wskazała stosunkowo szybko – została nią GB Ch. Mohnesee Remeber Me z klasy open, res. CC otrzymała bardzo elegancka z piękną długą szyją Kerenza’s Kadenza, suka bardziej „widowiskowa” od zwyciężczyni, a najlepszym szczenięciem Lianbray Locked In Love (fot. 16) wszyst- fot. 14 20 kie o śniadym umaszczeniu i w podobnym typie. Sędzia Ewing wrócił do pracy przy przedostatniej klasie open. Po wnikliwej ocenie trzy pierwsze miejsca wskazał: marmurkowemu GB Ch. Edglonian Singin The Blues, zeszłorocznemu zwycięzcy rasy, marmurkowemu GB Ch. Kelgrove Just Blue at Stormhead oraz śniademu GB Ch. Rannerdale Bugsy Malone. Do oceny pozostała ostatnia klasa good citizen dog scheme, w której star towało 10 psów, tym najlepszym został Lacewood So Special. Emocje sięgnęły zenitu, na ring wkroczyły najlepsze samce ze wszystkich klas, a zwycięzcą został ubiegłoroczny tryumfator wystawy Crufta GB Ch. Edglonian Singin The Blues (fot. 17), który otrzymał CC-Challenge Certifikate, res. CC dostał marmurkowy GB Ch. Kelgrove Just Blue at Stormhead z klasy open, tej samej co zwycięzca. Najlepszym szczenięciem został piesek o imponującej szacie Lythwood Secret Dealer. Przed parą sędziów pozostało trudne zadanie wyłonienia zwycięzcy rasy i zwy cięskiego szczenięcia. Pani Roberts oglądała na stoliku, a potem w ruchu najlepszego samca, sędzia Ewing najlepszą sukę, których nie mieli okazji dotąd zobaczyć, po czym zgodnie podęli decyzję: zwycięzcą rasy w 2014 roku została suka GB Ch. Mohnesee Remeber Me. GB Ch. Edglonian Singin The Blues i jego właścicielce oraz hodowczyni Debbie Pearson nie udało się powtórzyć sukcesu z ubiegłego roku, choć pokonanie 165 zgłoszonych psów też jest nie lada wy- fot. 15 Pies 2 (354) 2014 fot. 16 zwaniem. Gorzej z wyborem najlepszego szczenięcia, tu sędziowie mieli odmienne zdanie, a więc konieczne okazały się po siłki. Organizatorzy wystawy, wiedząc, że taka sytuacja miewa czasem miejsce, zawsze wyznaczają dodatkowego sę dziego, tym razem była to pani Cartledge, na którą musieliśmy trochę poczekać. W tym czasie urządziliśmy sesję zdjęciową zwycięskim samcom (fot. 18). Sędzia Cartledge zdecydowała, że najlepszym szczenięciem na wystawie Cru fta 2014 roku została suczka Lianbray Locked In Love. Sędziowanie ponad 300 shelties trwało na dwóch ringach od 9 rano do godziny 17. Wygrywały głównie psy o śniadym umaszczeniu, ale było ich też najwięcej. Przeważająca większość zwycięzców i psów „lokatowych” miała za sobą zwycięstwa z innych wystaw. Z pewnością spora część małych owczarków była sędziom dobrze znana. Następny dzień wystawy poświęciłam na zakupy, odwiedziny w stoiskach klubowych i obejrzenie oceny kilku wybranych ras. W kolejnym dniu kibicowałam naszej reprezentantce na Junior Han dling Paulinie Lisiak, a czwarty dzień to już finał wystawy. Niezwykle widowiskowy Best In Show wygrał czarny duży pudel przed samoyedem. Mnie bardzo po dobał się wilczarz Irlandzki oraz pomera nian, zwycięzca grupy Toy PL Champ. Unbreaten Premiera z Polski. Wystawę zorganizowano jak zwykle bez zarzutu, były przestronne ringi, du żo miejsca na przygotowanie psów, wiele stoisk handlowych, wielu zwiedzają cych oraz świetna gastronomia. Na każdym kroku podkreślano znaczenie psa w różnych dziedzinach życia: pies towa rzyszący, policyjny, ratownik, sporto wiec. Zorganizowano wielką liczbę poka zów i prezentacji, a także starano się znaleźć domy dla chartów – weteranów Pies 2 (354) 2014 fot. 17 psich wyścigów. Z pewnością Cruft to wystawa warta obejrzenia. Moim duńskim przyjaciołom dziękuję za miłe towarzystwo, a nawet za fakt, że w tym roku, z uwagi na obecność 11-let niej Laury, trochę mniej było „wystawy w wystawie”. Za to zwiedziliśmy starą i nowoczesną część Birmingham, mieliśmy ciekawą wycieczkę tramwajem wodnym po kanałach przepływających przez miasto. Całości dopełniały wieczory spędzane w restauracji „Bella Italia” przy włoskim jedzeniu i włoskim wi nie. I jak tu się dziwić, że marzę, by odwiedzić te miejsca ponownie. Tekst i zdjęcia Joanna Adamowska fot. 18 21 Setery na Crufts 2014, czyli marzenia się spełniają… Pasja z Orszaku Chrobrego Crufts. Wystawa, która jak magnes przyciąga tysiące hodowców z psami i bez oraz rzesze miłośników psiej urody. Ten kynologiczny Wimbledon rządzi się swoimi prawami i mimo powstawania coraz to nowych wystaw na świecie, które kuszą tytułami o wymyślnych nazwach i możliwością zdobywania w cią gu kilku dni championatów kilkunastu krajów, to właśnie Crufts dla wielu pozostaje niezmiennie wystawą najważniejszą. W roku 2014, jak to określają organizatorzy, „The World’s Largest Dog Show” zgromadził 24 000 psich misterów i miss z całego świata. Tłumy widzów przy dużych ringach świadczą o nadzwyczajnej randze tego wydarzenia. W katalogu wśród setek seterów znaleźć można było także i tym razem psy, które z wielu krajów przybyły walczyć o najcenniejsze tytuły. Zgłoszono 204 setery angielskie, 193 gordo ny, 87 irlandów czerwono -białych, 376 seterów irlandzkich i 237 pointerów. Wśród nich coraz liczniejsza z każdym rokiem reprezentacja legawców z Polski. Myślę, że dla każdego z nas przedmio tem marzeń było dostanie się do ścisłego finału w klasach, których stawki liczyły często ponad 20 psów. Wkrótce miało się okazać, że będzie… znacznie lepiej. Próby fotografowania seterów w kilku ringach, które czyniłem przed laty, oka zywały się zawsze nieudane. Nawet wte- 22 dy, gdy jeździłem tam tylko jako widz. Dlatego też musieliśmy się skupić na ringu anglików, choć kilkakrotnie trafiałem w pobliże miejsc, gdzie pokazywano gordony, pointery, a przede wszystkim irlandy, aby choć przez chwilę nacieszyć się także i ich widokiem. Wśród irlandów polską grupę reprezentowały tym razem Quinniver’s Old Time Rock’n Roll i Mayfred Mr Musk Maple, który w stawce 25 psów klasy open awansował do „półfinału”. W klasie Special Working Gundog Dog wystąpił Irish Melody Lucky Luke i zajął w niej lokatowe piąte miejsce. Wśród 24 suk w klasie open reprezentowała nas Julia Roberts z Arislandu. W irlandach czerwono -białych wśród 9 rywalek wystąpiły dwie suki z Polski – Corranro Caroline i Redmore Bright Diamond. Pośród gordonów pokazał się Taransay Alexander w liczącej 16 zgłoszonych psów klasie Yearling, oraz importowana z Polski do Anglii suka Kama-Tia Na tolinskie Wzgórza by Riverlym, która w stawce 4 suk klasy Special Junior zajęła drugie miejsce. Najuważniej obserwowałem setery angielskie, więc relacja o nich będzie najpełniejsza. W tej rasie polska grupa re prezentowana była przez 5 psów. Jako pierwszy na ring w liczącej aż 18 weteranów stawce wszedł Int. Ch. Wansleydale Orszak Prince. Johny będący bywalcem brytyjskich ringów, gdzie wcześniej wy walczył prestiżowy tytuł Show Champio na Wielkiej Brytanii, czuł się na Crufts jak w domu i w świetnym stylu wybiegał doskonałą drugą lokatę, za poźniejszym zdobywcą res. CC. Jako drugi z naszej ekipy wystąpił Książęcy Brylant z Orszaku Chrobrego. Jak zawsze skupiony, co rusz spoglądał mi w oczy, sprawdzając, czy aby wszyst ko robi tak, jak trzeba. Co ciekawe „Bu li” uzyskał prawo udziału w Crufts rzu - Książęcy Brylant z Orszaku Chrobrego tem na taśmę, kiedy to pan listonosz na krótko przed upływem terminu zgłoszeń dostarczył nam certyfikat Interchampiona. Na polskiej wystawie bowiem nominacji nie uzyskał. To temat na dłuższą dyskusję, gdyż nie po raz pierwszy w Poznaniu przyznano nominacje seterom, które tak dalece odbiegały od brytyjskiego wzorca rasy, że ich właściciele wcale nie zamierzali do Birmingham pojechać. Jako anegdotę można potraktować słowa sędziego oceniającego tę rasę w Poznaniu, który stwierdził, że żaden z pokazywanych tam psów nie ma najmniejszych szans na Crufts. Dobrze, że 8 marca sędziująca angliki Angela Morgan miała inne zdanie. Książęcy Brylant z Orszaku Chrobrego wśród 14 psów w naszpikowanej brytyjskimi championami klasie open był piąty, czym sprawił nam ogromną radość, bo to w końcu pies z polskim przydomkiem! W sukach byliśmy reprezentowani przez trzy angielki. W klasie open liczącej 12 suk bardzo ładnie zaprezentowa na została Meldor-sett Deep Emotion Lofty. W Special Working Gundog pokazała się Upperwood Lady Meldor i mimo iż była jedyną suką w tej klasie, to zebrała Pies 2 (354) 2014 wiele zasłużonych braw od licznej widowni. Tą trzecią była 22-miesięczna Pa sja z Orszaku Chrobrego. Zgłoszona zo stała do dwóch klas, co w myśl angielskich przepisów jest możliwe. Wraz z jej właścicielką zgodnie uznaliśmy, że skoro jedziemy 2000 km w jedną stronę, to po to, aby wykorzystać każdą szansę na dobrą lokatę. Może uda się to choć w jednej z klas? Pasja najpierw więc wyszła do oceny w liczącej 11 rówieśniczek klasie Yearling. Pięknie poruszająca się i świetnie pokazana przez swą właścicielkę Kasię Płanetę zasłużenie tę klasę wygrała! Aplauz wzbudziła nie tylko swą urodą, ale też temperamentem, kiedy to słysząc brawa publiczności, zgrabnie wskoczyła na ręce swojej uradowanej pani. W oczach angielskich hodowców i widzów był to widok absolutnie niecodzienny. Zwykle powściągliwi i opanowani Anglicy zobaczyli oto na ringu kogoś, kto spontanicznie po prostu się cieszy. Zwycięstwo w klasie dawało jej prawo udziału w porównaniu o tytuł Najlepszej Suki w Rasie oznaczanej w Anglii jako CC. Tymczasem, jak wiemy, Pasja została wcześniej zgłoszona również do kolejnej klasy: Mid Limit. Ha! Ale gdyby w tej klasie zajęła miejsce inne niż pierwsze, straciłaby prawo udziału w porównaniu… Takie przepisy… No cóż, w tej sytuacji zdecydowaliśmy, że w kolejnej klasie po prostu nie wystąpi. Ale gdzie tam! Steward przyszedł do nas i oznaj mił, że wystąpić trzeba, ponieważ nieobecność w ringu skutkuje automatycznym… zakazem udziału w porównaniu o CC. Cóż było robić? Pasja jako najmłodsza w stawce wyszła do oceny Najlepsze suki Pies 2 (354) 2014 Polscy laureaci w klasie Mid Limit wśród mających już pewne osiągnięcia i znacznie od niej starszych 11 przedstawicielek rasy. Nie robiąc sobie nic z prognoz, Pasja i tę klasę wygrała, wprawiając nas wszystkich w doskonały nastrój. Zbierając kolejne zasłużone brawa, ponownie znalazła się w objęciach swojej pani. Do porównania o CC wyszło 10 suk – zwyciężczyń wszystkich klas. Jako najlepszą i jak się później okazało również Zwyciężczynię Rasy (BOB) sędzia wskazała bardzo klasyczną w typie biało -po marańczową sukę z klasy Post Graduate – Sorbus Just Another Day. Po krótkim namyśle jako drugą spośród 104 suk wybrała Pasję z Orszaku Chrobrego, przyznając jej res. CC!!! Tak jak zwycięstwa Pasji w klasach skutkowały wybuchami radości, tak finałowy tytuł zupełnie mnie poraził. Długo nie mogłem ru- szyć się z miejsca, co uwiecznione zostało na zdjęciach. Wiem teraz dokładnie, co oznacza słowo OSŁUPIAŁY… Gdy paraliż ustąpił, natychmiast wystrzelił szampan i w gronie sprawdzonych wiernych fanów został spożyty ku chwale małej mistrzyni. W tym miejscu chciałbym raz jeszcze pogratulować Kasi niezwykłego sukcesu, nieporównywalnego z żadnym innym, oraz podziękować za perfekcyjne przygotowanie Pasji do wystawy. To, w jaki sposób została zaprezentowana jej niewątpliwa uroda, miało ogromny wpływ na tak wysoką ocenę. Dotyczy to zresztą wszystkich pokazanych przez polskich wystawców se terów angielskich, jako że w zakresie handlingu wśród innych wystawców bardzo pozytywnie się wyróżnialiśmy. Ta prestiżowa wystawa pokazała, że hodowla seterów w Polsce ma się dobrze. W stawkach ładnych, bardzo ładnych i pięknych psów (w Anglii również należy uzyskać nominację) nasze setery prezentowały się znakomicie. Crufts. Wystawa, która daje fantastyczną możliwość obserwacji niemal tysiąca legawców jednego dnia w jednym miejscu! Dla hodowców i sędziów, za równo tych w ringu jak i poza nim, jest to niespotykana szansa przyjrzenia się tak licznej stawce psów, której nie zobaczą na polskich ringach nawet przez kilka lat! Kto tam był, wie, o czym mówię. Magia Cruftsa działa. Już teraz myślimy o kolejnych wyzwaniach. Bo przecież „marzenia się spełniają”… Zbigniew Dzionek „Orszak Chrobrego” 23 Genetyka bez tajemnic cz. III Jak pisałam w pierwszym artykule z tej serii, niemal wszystkie geny psów występują u każdego osobnika w dwóch kopiach – allelach. Wyjątkiem są geny położone na chromosomach płci. Chromosomy płci u ssaków, także psa – i ludzi – to u samic dwa chromosomy X, u samców chromosom X i chromosom Y. Chromosom X psów jest stosunkowo duży, o charakterystycznym kształcie określanym jako metacentryczny, oglądany pod mikroskopem przypomina dużą lite rę X, natomiast chromosom Y jest dużo mniejszy, bywa czasem określany jako „zerodowany”. Zrozumiałe jest więc, że nie wszystkie geny zlokalizowane na chromosomie X mają swoje odpo wiedniki na chromosomie Y. Cechy uwarunkowane genami zlokalizowanymi na chromosomie płci nazywamy ce chami sprzężonymi z płcią. Ich dziedziczenie i ujawnianie się jest uzależnione od płci szczeniąt. Wyobraźmy sobie taki sprzężony z płcią gen A z dwoma allelami A i a. Suka ma dwa chromosomy X, a zatem dwa allele genu A. Może więc mieć genotyp AA, Aa lub aa – tak jak w przypadku genów położonych na chromosomach autosomalnych. Pies ma tylko jeden chromosom X, czyli tylko jedną kopię genu A, i może mieć genotyp A albo a-. Inaczej mówiąc, w przypadku cech sprzężonych z płcią suka ma dwa allele danej cechy i może być homozygo tą dominującą, heterozygotą lub homozygotą recesywną. Pies ma tylko jeden allel takiego genu i tylko dwie możliwo ści: allel dominujący lub allel recesywny. Suka przekazuje każdemu ze swoich szczeniąt jeden chromosom X i jeden al lel genu A. Pies przekaże szczeniętom płci żeńskiej swój chromosom X z genem A, a szczeniętom płci męskiej chromo som Y – bez genu A. Synowie mają więc tylko jedną kopię genu A – tę, którą odziedziczyły po matce. U psów zmapo wano jak dotąd dziewięć mutacji genów sprzężonych z płcią warunkujących cho roby dziedziczne. Choroby dziedziczne warunkowane mutacjami sprzężonymi z płcią obserwuje się najczęściej u sam ców – chora suka musiałaby mieć chore go ojca (a taki najczęściej nie trafia do hodowli). W przypadku poważnych chorób uwarunkowanych mutacją rece- 24 Ojciec X-SCID Y X-SCID suczka X-SCID X-SCID piesek X-SCID x-scid suczka X-SCID x-scid piesek x-scid – chory Matka Tabela 1 sywną genu sprzężonego z płcią, takich jak ciężki złożony niedobór odporności (X -SCID), psy chore nie dożywają do wieku reprodukcyjnego. W tej sytuacji zmutowany allel może być przekazywany wyłącznie szczeniętom płci męskiej przez matkę – nosicielkę (tab. 1). Cechy związane z płcią to cechy warunkowane przez geny zlokalizowane na autosomach, ale ujawniające się w fenotypie w zależności od płci osobnika. Samce i samice, mając ten sam genotyp, mogą różnić się fenotypowo. Jest to wynikiem oddziaływania hormonów wytwarzanych przez daną płeć. Najbardziej charakterystyczny jest tu przykład występowania rogów u niektórych ras owiec (np. Dorset Horn). Dominujący gen bezrożności w układzie homozygo tycznym sprawia, że i barany, i owce nie mają rogów, osobniki homozygotyczne recesywne są – niezależnie od płci – ro gate. W przypadku zwierząt heterozygotycznych barany są rogate, natomiast owce bezrogie. Prawdopodobnie na tej samej zasadzie przy takim samym genotypie psy mają bujniejszy włos i mocniej rozrośniętą grzywę niż suki. Pewne cechy, choć uwarunkowane genami położonymi na autosomach, ujawniają się tylko u jednej płci – nazy wamy je cechami ograniczonymi płcią. Należy do nich na przykład mleczność – ujawniająca się tylko u suk, czy prze puklina mosznowa – ujawniająca się tyl ko u samców. Jeśli dotąd wszystko mogło wydawać się stosunkowo proste i łatwe do przewidzenia, to teraz niestety musimy to tro chę pokomplikować. Pisząc o nieallelicz nym współdziałaniu genów, wspomnia łam o współdziałaniu addytywnym (sumującym), które jest podstawą dziedzi czenia cech ilościowych. Jakie to cechy? Wszystkie cechy charakteryzujące nasze go psa, właściwości charakteryzujące je go organizm – jego budowę, wielkość, umaszczenie, tempo przemiany materii, temperament – możemy podzielić na dwie podstawowe grupy: cechy jakościowe i cechy ilościowe. Cechy jakościowe są warunkowane jedną lub kilkoma współdziałającymi ze sobą parami genów. Różne warianty fenotypowe takiej cechy łatwo od siebie odróżnić. Tak jak umaszczenie – czarne lub żółte, jednolite bądź łaciate, rodzaj włosa – długi lub krótki, wady dziedziczne i choroby uzależnione od mutacji pojedynczego genu. Mechanizm dziedziczenia tych cech omówiłam już wcześniej. Ujawnienie się różnych form tych cech w fenotypie zależy przede wszyst kim od genotypu psa, wpływ czynników środowiskowych jest niewielki. Jeśli na przykład pies ma genotyp warunkujący czarne umaszczenie, to będzie czarny, a nie żółty czy brązowy, bez względu na to, jak będziemy go żywić i jaką ma my pogodę. No dobrze, może trochę zrudzieje na słońcu lub czerń stanie się mniej intensywna w wyniku nieodpowiedniego żywienia, ale i tak będzie to wciąż czarny pies. Mechanizm dziedziczenia cech ilościowych jest bardziej złożony. Na ich ekspresję wpływa kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt par genów. Efekty tych ge nów, nazywanych inaczej genami polimerycznymi, addytywnymi lub kumulatywnymi, sumują się i w ten sposób warunkują nasilenie cechy. Liczba genów kontrolujących cechy ilościowe jest nieznana. Zakłada się, że każdy z nich ma dwa allele, z których jeden zwiększa wartość cechy, a drugi jest obojętny. Istnieje bardzo duża liczba kombinacji układów alleli kontrolujących daną cechę. Na dodatek w przypadku wielu cech ilościowych ostateczny efekt często jest modyfikowany przez czynniki środowiskowe. Cechy te nazywamy ilościowymi, gdyż różne ich warianty nie są tak łatwe do jednoznacznego odróżnienia – różniPies 2 (354) 2014 Tabela 2. Kojarzenie osobników potrójnie heterozygotycznych o masie 33 kg Gamety ojca ABC Gamety matki ABc AbC aBC Abc abC aBc abc ABC AABBCC 36 kg AABBCc 35 kg AABbCC 35 kg AaBBCC 35 kg AABbCc 34 kg AaBbCC 34 kg AaBBCc 34 kg AaBbCc 33 kg ABc AABBCc 35 kg AABBcc 34 kg AABbCc 34 kg AaBBCc 34 kg AABbcc 33 kg AaBbCc 33 kg AaBBcc 33 kg AaBbcc 32 kg AbC AABbCC 35 kg AABbCc 34 kg AAbbCC 34 kg AaBbCC 34 kg AAbbCc 33 kg AabbCC 33 kg AaBbCc 33 kg AabbCc 32 kg aBC AaBBCC 35 kg AaBBCc 34 kg AaBbCC 34 kg aaBBCC 34 kg AaBbCc 33 kg aaBbCC 33 kg aaBBCc 33 kg aaBbCc 32 kg Abc AABbCc 34 kg AABbcc 33 kg AAbbCc 33 kg AaBbCc 33 kg AAbbcc 32 kg AabbCc 32 kg AaBbcc 32 kg Aabbcc 31 kg abC AaBbCC 34 kg AaBbCc 33 kg AabbCC 33 kg aaBbCC 33 kg AabbCc 32 kg aabbCC 32 kg aaBbCc 32 kg aabbCc 31 kg aBc AaBBCc 34 kg AaBBcc 33 kg AaBbCc 33 kg aaBBCc 33 kg AaBbcc 32 kg aaBbCc 32 kg aaBBcc 32 kg aaBbcc 31 kg abc AaBbCc 33 kg AaBbcc 32 kg AabbCc 32 kg aaBbCc 32 kg Aabbcc 31 kg aabbCc 31 kg aaBbcc 31 kg aabbcc 30 kg ce te można natomiast najczęściej zmierzyć. Trzeba tylko zastosować odpowiednie jednostki miary. Na przykład wzrost. Mamy oczywiście psy małe, średnie i duże. Zasadnicza różnica wiel kości między dogiem i chihuahua jest oczywista, to różnica jakościowa. Ale przecież nie wszystkie chihuahua są tego samego wzrostu. Jeśli postawimy obok siebie dziesięć takich psów, zapewne z łatwością wybierzemy najwyższego i najniższego, a część z nich będzie nam się wydawała podobnego wzrostu. Jeśli jednak użyjemy bardzo dokładnej miarki, przekonamy się, że najprawdopodobniej każdy z nich ma nieco inny wzrost, a różnicę między nimi możemy podać w cen tymetrach lub milimetrach. Podobnie jest z masą ciała (tyle że jednostką miary będzie tu gram czy kilogram), kątowa niem w stawach skokowych, odpornością na choroby, ale także pobudliwo ścią, odwagą czy szczekliwością – tylko tu brakuje nam ustalonych jednostek miary. Wszystkie te cechy są uwarunko wane genetycznie, ale wpływają też na nie warunki środowiska. Źle żywiony w okresie rozwoju pies nie wykorzysta swojego potencjału genetycznego i nie urośnie tak, jakby mógł, źle traktowany stanie się nerwowy i bojaźliwy itd. Istotnym czynnikiem środowiskowym, który wpływa na ujawnienie się cechy ilościowej, jest efekt matki. Wpływ ten bierze się z różnych przyczyn: z jednej Pies 2 (354) 2014 strony mamy założenia genetyczne przekazywane szczeniętom przez matkę poza chromosomami. Jak już pisałam, każde z rodziców, matka i ojciec, przekazu je szczenięciu połowę swoich chromosomów. Większość materiału genetyczne go – DNA – znajduje się w jądrze komórkowym i tam w czasie podziału komórkowego formuje się w chromosomy. Niewielka ilość DNA znajduje się też poza jądrem, w organellach komórki zwanych mitochondriami. Mitochondrialny DNA, w przeciwieństwie do jądrowego, prze kazywany jest potomstwu wyłącznie przez matkę. Geny mitochondrialne kodują przede wszystkim enzymy niezbędne do procesów zachodzących w łańcuchu oddechowym (chodzi o oddychanie komórkowe). Drugą przyczyną efektu matki jest wpływ środowiska matczynego na rozwój szczeniąt – chodzi tu o śro dowisko wewnątrzmaciczne w okresie prenatalnym, ilość i jakość substancji odżywczych dostarczanych płodom, stan zdrowia matki. Wpływ matki na rozwój szczeniąt utrzymuje się także po urodzeniu – ilość i jakość mleka, opie ka matki, a nawet jej zachowanie mają duże znaczenie dla kształtującego się or ganizmu. Wróćmy jednak do genetycznego podłoża cech ilościowych. Załóżmy hipote tycznie, że w rasie dużych psów (powy żej 30 kg masy ciała), o większej od podstawowej masie, decydują trzy geny: A, B i C, i allel dominujący każdego z nich podwyższa masę o 1 kg. Pies o genotypie AABBCC waży 36 kg. Gdy skojarzymy go z suką o genotypie aabbcc i ma sie 30 kg, uzyskamy wszystkie szczenię ta heterozygotyczne AaBbCc o masie 33 kg. Gdy skojarzymy ze sobą dwa takie potrójnie heterozygotyczne osobniki, uzyskamy 64 możliwości genotypów i następujące fenotypy: Jak widać w tabeli, mamy: 1 szczenię o masie 36 kg 6 szczeniąt o masie 35 kg 15 szczeniąt o masie 34 kg 20 szczeniąt o masie 33 kg 15 szczeniąt o masie 32 kg 6 szczeniąt o masie 31 kg 1 szczenię o masie 30 kg Przy trzech parach alleli mamy aż siedem możliwości. Oczywiście z jednego kojarzenia nie uzyskamy 64 szczeniąt. Należy to rozpatrywać raczej w kategoriach możliwości, a dokładniej: prawdo podobieństwa. W takim skojarzeniu mamy 1/64 prawdopodobieństwa urodzenia się szczenięcia, które może osiągnąć masę 30 i 36 kg, 6/64 prawdopodobień stwa urodzenia się szczeniąt, które mogą osiągnąć masę 35 i 31 kg, i tak dalej. Najbardziej prawdopodobne (20/64) jest urodzenie się szczeniąt średniego wzrostu. W tym przykładzie pominęłam oczywisty przy analizowaniu masy ciała wpływ czynników środowiskowych – np. żywie - 25 Rysunek 1 – krzywa Gaussa obrazująca rozkład masy szczeniąt nia. Czynniki te mają zasadnicze znaczenie, gdyż zacierają różnice między fenotypami. Oczywiście przy współdziałaniu addytywnym kilkunastu czy kilkudziesięciu genów możliwości różnych genotypów i fenotypów będzie znacznie więcej. W rezultacie zmienność pod względem cech ilościowych ma charakter ciągły, a jej graficznym obrazem jest krzywa rozkładu normalnego, zwana krzywą Gaussa. Charakterystyczne dla takiej zmienności jest to, że najwięcej osobników ma wartości cechy zbliżone do średniej. Znacznie mniej będzie psów bardzo małych i bardzo dużych. Rozkład takiej cechy jest symetryczny, co oznacza, że psów większych i mniejszych od średniej jest mniej więcej tyle samo. Jak widać na rysunku, średnią (33 kg) masę mają szczenięta z trzema allelami dominującymi. Jednak gdy wpływ każdego allelu dominującego jest taki sam, to nie muszą to być potrójne hete rozygoty. Jak pokazałam na rysunku, średnią masę może też mieć pies, który ma cztery allele dominujące, ale niezbyt korzystne warunki środowiska spowodowały, że nie osiągnął swojego pełnego potencjału. W podanym przykładzie założyliśmy taki sam efekt każdego z genów warunkujących cechę ilościową. W przypadku niektórych cech oprócz takich poligenów działa też gen (bądź kilka genów) o dużym efekcie, zwany też genem głównym. 26 W ostatnich latach na przykład naukowcy znaleźli 6 genów głównych warunkujących blisko 50% zmienności pod względem wzrostu psów*. Dużo trudniej jest osiągnąć założone cele hodowli w przypadku cech ilościowych niż w przypadku jakościowych. Już sam wybór najlepszych zwierząt do hodowli nastręcza pewnych kłopotów – trudno jest określić genotyp psa na podstawie jego fenotypu. Udział zmienności genetycznej w całkowitej zmienności pomiędzy psami pod wzglę dem danej cechy może być różny. Określa go parametr genetyczny nazwany odziedziczalnością (symbol h2). Odziedziczalność określa, na ile fenotyp psów odzwierciedla wartość genów, które mo gą być przekazane potomstwu. Szacuje się ją jako stosunek zmienności genetycznej do całkowitej zmienności fenoty powej w danej populacji według wzoru h2 = α2G / α2P. Odziedziczalność mówi o tym, na ile potomstwo będzie przypominać rodzica pod względem wartości danej cechy. Je śli jakaś cecha jest wysoko odziedziczal na, oznacza to, że fenotyp psa jest dobrym źródłem informacji na temat jego genów. Obserwujemy wtedy duże podobieństwo pod względem tej cechy mię dzy blisko spokrewnionymi osobnikami, które mają dużo takich samych genów. Niestety jednak w przypadku wielu waż nych dla hodowcy cech ich odziedziczal ność nie jest zbyt duża. W przypadku większości ras chcemy zazwyczaj, żeby uzyskane potomstwo było średniego, typowego dla rasy wzrostu. Wybieramy więc do hodowli śred niego wzrostu psa – a tymczasem może się okazać, że ma on założenia genetyczne na bardzo dużego psa, tylko warunki środowiskowe, które mają dla tej cechy duże znaczenie, spowodowały, że wyrósł na średniaka. Swoim szczeniętom prze każe „duże” geny. Żeby wybrać do ho dowli najlepszych pod względem cech ilościowych rodziców, musielibyśmy znać ich genotyp – a to jest niemożliwe na podstawie tylko ich własnej wartości cechy. W przypadku zwierząt gospodarskich najczęściej szacuje się ich wartość hodowlaną na podstawie uzyskanego niejako „na próbę” potomstwa. W przy bliżeniu można to tak przedstawić: jeśli po jakimś ojcu od kilku różnych matek szczenięta będą średnio większe niż po innych samcach, oznacza to, że prze waga ich wielkości w stosunku do rówie śników wynika z działania genów tego ojca. Tyle że w przypadku psów nie mo żemy robić kojarzeń „na próbę”. Katarzyna Fiszdon * M. Rimbault, H.C. Bealei, J.J. Schoene beck, B.C. Hoopes, J.J. Allen, P. Kilroy-Glynn, R.K. Wayne, N.B. Sutter, E.A. Ostran der: Derived Variants at Six Genes Explain Nearly Half of Size Reduction in Dog Breeds, Genome Res. 2013. Pies 2 (354) 2014 Anatomiapsadlakynologa W poprzedniej części (część III – analiza ruchu psa biegnącego kłusem) przedstawiliśmy przybliżone wartości kąta nachylenia łopatki do poziomu i nachylenia miednicy do poziomu tak jak to było po dawane w dawniejszym piśmiennictwie – mało precyzyjnie i dotyczyło głównie pomiarów u owczarków niemieckich. Otrzymaliśmy list w tej kwestii od uważnej czytelniczki, w którym słusznie zwraca uwagę na małe znaczenie praktyczne podanych wartości, zwłaszcza że nie wymieniliśmy, jakich ras psów one dotyczą. Szczegółowa analiza ruchu u psów wykazała daleko idące różnice w proporcjach poszczególnych odcinków kości kończyn, ich kątowania, możliwości ruchowych poszczególnych stawów, a ta - kże zakresu stawianych kroków. Trudno jest mówić o ruchu u kilku ras naraz (na wet anatomicznie zbliżonych), a także o porównywaniu motoryki pomiędzy rasami psów. Psy każdej rasy poruszają się specyficznie i wszelkie uogólnianie niesie z sobą błędną interpretację. Obecnie wiemy, że większe znaczenie niż kąto wanie kończyn ma zakres ruchomości poszczególnych stawów kończyn, a możliwości kompensacji i wyrównywania niedostatków anatomicznych są prawie nieograniczone. Powiedzenie „ruch teriera” czy „ruch wydajny owczarka” niczego dokładnie już teraz nam nie określa. Bo od razu nasuwa się pytanie: jakiego teriera? lub: jakiego owczarka? W części trzeciej „Anatomii psa dla kynologa” przez pomyłkę zamieściliśmy rysunek nr 3 ilustrujący pospolite wady kończyn pochodzący z internetu zamiast wcześniej przygotowanego własnego. Jest on bliźniaczo podobny do ilustracji zamieszczonej we włoskiej książce poświęconej rasie lagotto romagnolo, za co przepraszamy. Przewodnicząca Klubu Jamnika Dorota Witkowska wyraziła zgodę na przedruk artykułu Jamnik w kłusie, czyli przyczynek do analizy poprawności ruchu kończyn, który ukazał się w Roczniku Klubu Jamnika w 1999 r. Opracowanie to jest przykładem specyfiki sposobu poruszania się jamników niezależnie od płci, wielkości i rodzaju szaty. JAMNIK W KŁUSIE, CZYLI PRZYCZYNEK DO ANALIZY POPRAWNOŚCI RUCHU KOŃCZYN (przedruk z Rocznika Klubu Jamnika ZKwP 1999 r.) „Najważniejsza u wszystkich ras psów jest doskonałość w ruchu. Na ringu wystawowym nie ma znaczenia, jak wspaniała jest głowa czy inne szczegóły, jeżeli kończyny nie są poprawne i nie są w sta nie bezbłędnie obnosić wspaniałej głowy i pokazywać całemu światu”. William Mc Candish „Ruch, lokomocja, sposób poruszania się; obojętne jak to nazywamy, jest na pierwszym miejscu ważności przy ocenianiu psów każdej rasy i jest niero zerwalnie związany z poprawną budową, muskulaturą i fizyczną sprawnością. Jeżeli pies nie porusza się łatwo, prawi dłowo, wygodnie, bez przeszkód i trudności, jest mała szansa na to, aby był osobnikiem wytrzymałym i mógł żyć dłu go i aktywnie”. Peggy Garayson Każdy wie, że trudno ocenić jamnika bez zwracania uwagi na motorykę jego kończyn. Trudno także nie docenić umiejętności właściwego (zgodnego ze standardem) sposobu poruszania się wszystkich jamników niezależnie od płci, wielkości i rodzaju szaty. Umiejętność ta - 28 kiej oceny jest konieczna dla sędziego, ale nie mniej ważna dla właścicieli i ho dowców tych pięknych i niezwykle sprawnych zwierząt, a także dla szerokiego grona ich miłośników i wielbicieli. Z punktu widzenia fizjologii i ekologii (a zwłaszcza zachowania gatunków) najważniejszymi wadami przy ocenie zwierząt są te, które prowadzą lub bezpośrednio powodują kulawizny i wadliwy (dla gatunku lub rasy) sposób poruszania się. Bezpowrotnie minęła epoka, w której jamnik kojarzył się z wyglądem mocno zbudowanego psa (długa, dość ciężka głowa, pojemna klatka piersiowa i długi, dobrze umięśniony tułów) na krótkich i koniecznie krzywych łapach, poruszają cego się truchtem, a nie kłusem, w typo wy „wiosłująco -kolebiący się” sposób. Krzywość kończyn tłumaczono większą wydajnością przy kopaniu jam i nor czy też ich poszerzania w pogoni za królika mi, lisami lub borsukami. Te błędne zało żenia myśliwych niemające żadnych uza sadnień ani potwierdzeń naukowo-praktycznych pozwalały na tolerowanie, a nawet nagradzanie takich zwierząt na wystawach, co łatwo sprawdzić, przeglądając fotografie z początku i po łowy wieku. Należy dodać, że właściwa analiza (oparta na ścisłych badaniach) skomplikowanego ruchu zwierząt stała się możliwa dopiero po wprowadzeniu fotografii – pierwsze zdjęcia koni w ruchu, a na dobre po wykorzystaniu analiz filmowych. Dodatkowych, bardzo szczegółowych danych o mechanizmie ruchu przybyło dopiero po wnikliwych badaniach R.P. Elliott i sfilmowaniu psów różnych ras kłusujących na mechanicznej bieżni, a prześwietlanych aparatem rentgena (filmoradiografia – Harward University. USA, badania w latach 1976–82). Najwięcej czasu (i ta sprawa w wielu punktach zostaje do dziś otwarta) zajęły badania i dyskusja na temat: co należy u poszczególnych ras psów, z punktu wi dzenia fizjologii mechaniki ruchu, traktować jako wadę – błąd, który należy eliminować, a co za prawidłowe i korzystne. Odpowiedzialne ustalenie tych kryteriów stało się podstawą oceny psa w ruchu na wystawach, a także doboru do hodowli, aby otrzymywać kolejne zdrowe pokolenia jamników. Pies 2 (354) 2014 Obserwacja jamnika w ruchu bardzo dużo mówi o jego budowie anatomicznej. O szczegółach tej budowy, których nie jesteśmy w stanie stwierdzić u psa stojącego. W ruchu można poznać koordynację (zakres, kolejność, kierunek i siła stawiania kończyn), ogólną równowagę jamnika jako całości, w tym też koń czyn piersiowych i miednicznych, a patrząc z góry sprawdzamy ruchy linii grzbietu i ogona, oraz równoległość pracy kończyn (czy jamnik porusza się po jednej linii czy po dwóch i czy równoległych, czy też kłusuje naprzemiennie). Korelacja pomiędzy budową a ruchem jest bardzo silna, ale często źle rozumiana. Dla przykładu podam, że np. skośnie ustawiona łopatka nie zawsze świadczy o dużym „wyrzucie” – zakre sie kończyny piersiowej i dużej szybkości. Przykładem są charty osiągające duże szybkości i poruszające się płynnie również w kłusie, gdy łopatki mają ustawione stromo, czy psy ras pociągowych (alaskan malamuty i syberyjskie husky). Pozornie nieadekwatnemu ustawieniu łopatki pomaga mechanizm kompensacji mięśni odpowiedzialnych za połączenie łopatki z tułowiem, co wyrównuje, a nawet „naddaje niedostatek” jej położenia (rys. 1). Aby się o tym dowiedzieć, trzeba psa koniecznie obejrzeć w ruchu, a nie pięknie stojącego. Przy czym nie trzeba być ekspertem od anatomii, żeby umieć rozróżnić prawidłowy lub wadliwy ruch u jamnika. Ocena wymaga jednakże uważnego, wyspecjalizowanego oka i wiedzy, na co patrzeć i czego oczekiwać. Prawdą jest, że jamnik tak się porusza, jak jest zbudowany, ale sztuką jest umiejętność zobaczenia psa w ruchu i domniemania jego budowy. Zasady pokonywania przestrzeni dla wszystkich zwierząt wyznaczyła natura i polegają one na zachowaniu maksymalnej równowagi w stałym, wydajnym przemieszczaniu środka ciężkości do przodu przy najmniejszych nakładach własnych. Tam gdzie ingerencja i intencja ludzi zaburzyły równowagę (jak w przypadku jamników – proporcje wysokości do długości), na tura kompensuje niedostatki i równowagę przywraca. Nie wolno zapomnieć o tym, że wadliwe poruszanie się może występować okresowo w wyniku zaburzeń równowagi, kulawizn, bolesności, zaburzeń nerwowych, słabości mięśniowej, guzów, skołtunień u jamników długowłosych i innych przyczyn. Takiego jamnika nie należy usprawiedliwiać, tylko powinno się odstąpić w danym dniu od oceny. Pamiętać też należy, że idealnych, bezbłędnych jamników nie ma i w naszych ocenach jedynie dążymy do wyznapunkt obrotu Rys. 1. Możliwość kompensacji położenia łopatki wg C.M. Brown Pies 2 (354) 2014 czonej wzorcem perfekcji. Bardzo w tym pomaga ocena pozytywna – zauważenie tego, co prawidłowe i pożądane, a nie nega tywna – wykorzystująca jedynie zauważone wady i błędy bez uwzględnienia cech korzystnych. Nie wszystkie psy poruszają się identycznie. Mówimy o specyficznym ruchu teriera, innym pudla, jeszcze innym owczarka niemieckiego czy buldoga angielskiego lub mopsa. Można zaryzykować twierdzenie, że jest tyle sposobów poruszania się, ile jest ras psów. Tak, ale z wyjątkami, np.: wszystkie rasy jamników poruszają się podobnie. Ładny i doskonały jamnik zgodnie z wzorcem ma być tak zbudowany, aby mógł się poruszać... „płynnie, energicznie, z rozmachem, daleko i swobodnie wyrzucając kończyny. Akcja przednich i tylnych kończyn równoległa”... Czytając wzorzec, należy rozumieć, że kończyny u psa stojącego i w ruchu są od siebie oddalone proporcjonalnie do budowy psa i względem siebie równoległe, a wszelkie odchylenia od równoległości (wiosłowanie, zbliżenie kończyn, rozszerzenie, beczkowatość, postawa krowia i inne pospolite nieprawidłowości) są niepożądane. Opis budowy kończyn u jamnika wzorzec podaje bardzo szczegółowo i dokładnie z uwzględnieniem długości poszczególnych kończyn i ich wzajemnego kątowego dopasowania. Budowa kończyn u jamnika odpowiada jego użytkowości polegającej w znacznym stopniu na wykopywaniu nor i penetracji w norach. Każdy, kto obserwował jamnika, wie, że jest to pies o takiej pasji kopania w ziemi, że sprowokowany przez kreta czy mysz potrafi zamienić pół hektara łąki w zorane pole w ciągu zaledwie kilku godzin. Dlatego też patrząc na jamnika, musimy wiedzieć, że żadna inna rasa psów krótkonogich, żaden terier ani żaden krótkonogi pies z grupy dziewiątej nie są przez naturę przystosowane do kopania nor tak doskonale jak jamniki. Skośnie położona łopatka w połączeniu stawowym (wychodzącym na przedpiersie), z długą jak na psa kością ramienną (ułożoną właśnie u jamnika prawie równolegle do mostka), dal szym odcinkiem połączona w stawie łokciowym z dość krótkimi kośćmi podramienia, nadgarstka i palców podpierającymi od przodu ciężki, mocny korpus. Proszę zauważyć, że u dobrze zbudowanego jamnika (tak jak u żadnej innej rasy) staw łokciowy znajduje się powyżej dolnej linii klatki piersiowej (mostka) (rys. 2). Taka właśnie budowa pozwala na przeciskanie się w wąskim tunelu, a nawet poszerzanie go, gdyż umożliwia uniesienie krótkiej wolnej części kończyny aż do linii grzbietu. Dodatkowo budowa taka pozwala na oparcie się tułowia na mostku o podłoże w tunelu, a nieobciążona kończyna może go pogłębiać lub poszerzać, kopiąc ziemię. Podobnie jest z proporcjami kończyn miednicznych „popychających” psa w norze do przodu. Odcinki kostne kończyn w stawach u jamnika są zestawione pod takimi kątami, że dość krótkie kończyny są jeszcze bardziej skrócone Rys. 2. Budowa kostna kończyny piersiowej jamnika na tle klatki piersiowej wg R.P. Fillott 29 Rys. 3. Możliwości anatomiczne przy pracy w norze wg. R.P. Eillott – „złożone”, co pozwala na ich olbrzymią zdolność ruchową – manipulacyjną, niespotykaną u innych ras poza jamnikami (rys. 3). Dobrze kątowane kończyny obniżają jamnika, przybliżając go do ziemi, w tym także jego głowę i nos. Nie jest więc przypadkiem, iż są cenione przez myśliwych jako doskonałe tropowce. E.M. Gilbert i T. Brown (1995) podają dodatkowo, że krótkość kończyny piersiowej u jamnika jest również korzystna w norach przy spotkaniu z lisem czy borsukiem, które nie mogą w obronie własnej złapać za nogę intruza, gdyż wcześniej spotykają jego głowę uzbrojoną w mocne zęby. Niestety przy tych wszystkich korzyściach, jakie dają tak zbudowane nogi, jamniki nie są psami szybkimi. Curtis M. Brown na podstawie pomiarów i badań podaje pewne prawidłowości w proporcjach poszczególnych części ciała psów. Psy o krótkich szyjach mają przeważnie krótkie także klatki piersiowe, stromo ustawione łopatki i brak przedpiersia. Długa szyja jest skorelowana z pojemną klatką piersiową, stosunkowo krótkimi lędźwiami, dobrze pochyloną obręczą miedniczną i dobrze położoną łopatką. Tak że długa szyja nie jest tylko wynikiem dążeń estetycznych – wraz z długą wąską głową u jamnika podkreśla jego elegancję i szlachetny wygląd, ale także jest uzasadniona funkcjonalnie. Prawidłowo zbudowany i poruszający się jamnik jest przykła dem klasycznych rozwiązań motoryki kończyn zapewniających maksimum efektu przy zachowaniu umiaru w nakładzie. Nie jest to pies o ekstremalnych oczekiwaniach (poza norą) i co do szyb kości, i co do dystansu, bez potrzeby wysokich skoków czy nagłych, gwałtownych startów. Ruch jamnika oceniamy wyłącznie w kłusie. Nigdy w stępie, truchcie czy w galopie. Kłus to rodzaj ruchu, w którym pies rytmicznie (w dwutaktach) unosi i uderza o podłoże jednocześnie dwie kończyny znajdujące się po przekątnej (np. prawa miedniczna i lewa piersiowa). Ponieważ nasz jamnik jednocześnie ma dwie kończyny w po wietrzu, a o podłoże opiera się na dwu pozostałych, musi przy przenoszeniu ciężaru ciała z jednej pary kończyn na drugą zachować maksymalną równowagę, co widać po prawie prostej linii grzbietu i braku dodatkowych bocznych skłonów ciała z gło wą, szyją i ogonem włącznie. Kłus może być wolny, umiarkowany – normalny i wyciągnięty. Ocenę przeprowadzamy indywidualnie u pojedynczego jamni ka w kłusie normalnym – umiarkowanym, przy którym pies porusza się po liniach prostych w kierunku od patrzącego do pa trzącego i tak, aby pokazać ruch boczny (ruch po trójkącie). Umiejętne pokazanie psa w swobodnym, umiarkowanym kłusie, bez zbaczania z linii prostych, bez napierania na smycz ani ciągnięcia i szarpania, bardzo ułatwia ocenę. U psa poruszającego się w naszym kierunku obserwujemy równoległość stawiania kończyn, brak odchylania łokci i proste 30 ustawienie palców. Bardzo lekkie zbieranie łap (przy równoległych kończynach) jest u jamnika niepożądane, ale winno być tolerowane, gdyż jest to tendencja naturalna w przeciwieństwie do odstawiania łap na zewnątrz, co jest wadą i nie znajduje uzasadnienia. W ruchu od nas oceniamy kończyny miedniczne, ich równoległość, odległość między nimi i podążanie dokładnie śladami kończyn piersiowych. Zwracamy również uwagę na linię grzbietu i zachowanie się ogona. Winny być w jednej linii, jak najbardziej proste, przy minimalnych jedynie ruchach bocznych, co świadczy o zachowaniu równowagi i właściwej koordynacji ruchu. Wszelkie odchylenia równowagi koryguje bardzo aktywny u jamnika ogon tak długo, jak tylko może to zrobić. Przy ruchu bocznym obserwujemy całego psa z profilu. Ta ocena zabiera najwięcej czasu. Jamnik w kłusie opuszcza nieco głowę do układu godziny 10.00 (na zegarze) (w pozycji stojącej głowa winna być wyżej w miejscu godziny 11.00). Możliwie długa szyja przechodzi łagodną krzywizną poprzez wyraźny kłąb w prosty u jamnika grzbiet i kończy się ogonem noszonym możliwie w poziomie (przedłużając linię grzbietu, a nie skracając jej). Obserwujemy długość wykroku, wysokość unoszenia kończyn i miejsce ich opadania na podłoże, zwracając uwagę, czy kończyny piersiowe nie są unoszone zbyt wysoko i nie są stawiane zbyt blisko. Wysokie unoszenie kończyn – „palantowanie lub hackney” – było do niedawna typowe tylko u miniaturowego pinczera i charcika włoskiego (dlatego niektórzy miłośnicy tych ras im to wybacza ją). U jamników jest wysoce niepożądane i zdarza się niezwykle rzadko. Bliskie stawianie kończyn piersiowych jest wadą u jamni ka i najczęściej wynika ze zbyt słabej – mało energicznej i wydajnej pracy kończyn miednicznych, które są „motorem ruchu”. Może również świadczyć o skromniejszym niż potrzeba umięśnieniu tych kończyn. Zwracamy uwagę na płynność posuwania się do przodu oraz współpracę kończyn miednicznych i piersiowych – czy zakres kroków jest identyczny. Może się zdarzyć tak, że tył nie nadąża za przodem, lub odwrotnie (o co trudno u jamników), gdy kończyny tylne są stawiane przed śladem pozostawionym przez odpowiadające im stronami kończyny przednie. Patrząc na jamnika, musimy zapomnieć o wszystkich innych rasach i analizować zaobserwowane zachowanie się jamnika w ruchu w oparciu o jego tradycyjne i obecne przeznaczenie i użytkowość. Budowa powinna całkowicie odpowiadać przewidzianej dla tego typu psa funkcji przy zachowaniu maksymalnego zdrowia, żywotności i długiego życia. Całkowity brak w krajowej literaturze opracowań dotyczących mechaniki ruchu u psów ośmielił mnie do napisania skromnego opracowania w odniesieniu do jamników. Zdaję sobie sprawę z tego, że temat nie został wyczerpany, tak samo jak ocena komplet na jamnika, a nie tylko ruchu. W światowej literaturze specjalistycznej wiele zagadnień dotyczących lokomocji, czyli sposobów przemieszczania się i ekonomii ruchu u psów generalnie, niestety, tak jak wcześniej pisałem, nadal pozostaje nie wyjaśnionych. Rocznikowi Klubu Jamnika dziękuję za gościnne strony, pozostawiając temat otwarty zachęcając do dyskusji i prosząc o uzupełnienia. Tomasz Borkowski Dr n. wet., sędzia kynologiczny Pies 2 (354) 2014 ABCbehawiorupsów Cz. V. Konsekwencje nieprawidłowego postępowania z psem Obecnie ludzie prowadzą bardzo intensywne życie związane z pracą zawodową, domem, rodziną i codziennymi obowiązkami. Coraz mniej czasu mają dla przyjaciół, choć z całą pewnością ich mają i potrzebują. Czasem decydują się na psa, który towarzysząc im w najistotniejszych chwilach i znosząc ich wszelkie humory i nastroje, jest zawsze obok, dając przy tym poczucie bezpieczeństwa oraz uczucie bycia potrzebnym. Ludzie w tym przypadku traktują psa jak członka rodziny, a emocje, jakie nimi rządzą, są podobne do tych skierowanych do dzieci i innych członków najbliższej rodziny. Inni ludzie nabywają psa po to, aby móc wraz z nim realizować swe pasje i marzenia. Czasem z pomocą psa chcą doznawać niezwykle przyjemnego uczucia wygranej, np. podczas zawodów kynologicznych czy polowań. Ich ambicje są coraz większe, przez co dochodzi do wytworzenia olbrzymiego napięcia emocjonalnego skierowanego na psa, który często nie jest w stanie sprostać wymaganiom właściciela. Nie twierdzę, że związek człowieka z psem bazuje jedynie na takich emo cjach. Ogromna liczba właścicieli tworzy ze swoimi psami niebudzące obaw interakcje oparte przede wszystkim na zrozumieniu i szacunku. Korzystają oni z wła snej intuicji, wcześniejszych doświadczeń, bądź z możliwości edukacji w tym zakresie. Celowo przedstawiam państwu dwa skrajne przypadki, aby uwrażliwić na ich ewentualne skutki. Arka – młoda jamniczka należąca do bardzo wrażliwej i troskliwej pani, Hi ro – seter, którego właścicielem był władczy, surowy pan – to dwa „przypadki”, nad którymi miałam okazję praco wać. Oba psy wykazywały się dużą bo jaźliwością, choć i przyczyny zachowań, i ich wzmocnienia były odmienne. Opie kunowie traktowali swe czworonogi w zupełnie inny sposób, ale skutki tych postępowań okazały się niestety poważne i podobne. W momencie, gdy Arka Pies 2 (354) 2014 czegoś się wystraszyła, pani, zalana łza mi, brała suczkę na ręce, sowicie ją przy tym pocieszając, wzmacniając tym samym zachowanie związane ze strachem. Następstwem takich sytuacji była rezygnacja ze spacerów, ponieważ, jak się później dowiedziałam, stały się one zbyt stresujące przede wszystkim dla pani. Suczka musiała załatwiać się w domu bądź w ogródku, nie odstępowała właścicielki na krok, przeżywała każdą rozłąkę z nią, zaczęła niszczyć przedmioty, pojawiły się problemy z nadmierną wokalizacją (nieuzasadnione szczekanie i wycie). Arka oczywiście nadal obawiała się dźwięków dochodzących z podwórka, bała się ludzi i innych zwierząt. Właścicielka Arki, na skutek pierwotnego problemu oraz w wyniku olbrzymiej emocjonalnej więzi z suczką, przyjęła postawę bierną, doprowadzając tym samym do rozwoju lęku i jego następstw. Z kolei Hiro nie mógł się bać, bo to przekreślało jego karierę sportową. Za każdy objaw lęku dostawał ostrą reprymendę, czasem pana ponosiły emocje i stosował również kary cielesne (w poprzednim artykule wyjaśniałam, czym jest kara pozytywna P +). Opiekun dopiero uczył się postępowania z psem, a jego niewiedza doprowadziła do powstania u Hiro agresji wobec ludzi i psów. Nieumiejętne stosowanie kar wobec psów wpływa na ich negatywne postrzeganie świata zewnętrznego, choć na ogół sobie tego nie uświadamiamy. Obecnie w szkoleniu preferowane są przede wszystkim tzw. kary negatywne (P –) – właściciel zabiera swemu psu coś, co stanowi dla niego jakąś wartość. W przypadku terapii lęku jest to jednak posunięcie dość ryzykowne. Celem behawiorystów jest przede wszystkim wytworzenie zmiany emocjo nalnego nastawienia psa w sytuacji pro blemowej. Dodatkowo w miejsce zacho wania niepożądanego wprowadza się zachowanie zastępcze, które może być na gradzane. Jest to tzw. technika przeciw - warunkowania (w kolejnym numerze metody behawioralne będą przeze mnie opisywane dokładniej). Z drugiej strony unika się wszelkich sytuacji niekontrolo wanych, mogących pogłębić problem. Podsumowując, staramy się wygasić negatywne zachowanie i wzmocnić pożą dane. Niesamowicie trudno jest zastosować karę w sposób odpowiedni. Wady karania: • Kary same w sobie nie powodują wygaszenia złego zachowania. Przyczyniają się jedynie do maskowania problemu. • Kara nie niesie ze sobą informacji, w jaki sposób pies ma się zachować. • Trudno jest od razu wyważyć intensywność kary. Zbyt słaba nie zostanie przez psa zauważona, zbyt silna może doprowadzić do pogorszenia relacji z właścicielem lub do agresji. Poza tym stopniowanie kary może doprowadzić do przyzwyczajania się psa do niej. Dlatego np. psy ciągną na smyczy mimo zastosowania kolczatki. • Kara niesie ze sobą ryzyko skojarzenia przez psa odczucia dyskomfortu czy bólu z pojawiającym się obiektem, np. dziećmi, rowerzystami, innym psem itd. Prawdopodobnie tak się stało z omawianym seterem. • Kara musi być zastosowana dokład nie w momencie wykazania zachowania negatywnego. Gdy pojawi się zbyt późno, nie zostanie skojarzona przez psa z wykazywanym wcześniej zachowaniem, a z zachowaniem występującym podczas karania. • Kara musi być stosowana zawsze, gdy tylko negatywne zachowanie jest prezentowane. Brak konsekwencji może doprowadzić do uodpornienia zwierzęcia na wygasanie problemu i tym samym utrzymuje się nadal uwarunkowane zachowanie. • Kary nieprzewidywalne mogą doprowadzić do zjawiska „wyuczonej bezradności” (tzw. złamanie psa), której następstwem mogą być stany depresyjne. 31 Pies całkowicie traci pewność siebie i poczucie wiary we własne możliwości. W następstwie nie ulega procesom uczenia, jest w permanentnym stresie. • Niektóre zachowania bazujące na si le popędu (wrodzone) mimo stosowania kar nie wygasają, np. zachowania łowieckie. Czasem zwierzę próbuje uniknąć kary. Psy mogą zastosować jedną z czterech instynktownych reakcji. Są to tzw. strategie przetrwania 4F obejmujące: zastygnięcie w bezruchu (freeze), załagodze nie (flirt/fiddle about), ucieczkę (flight), walkę (fight). To, jakie działanie podejmą, zależy nie tylko od przebytych do świadczeń, genów i „osobowości”, ale też od wzmocnień zewnętrznych, w tym od właściciela. W przypadku pracy z psem lękliwym sprawą najważniejszą jest wytworzenie w zwierzęciu pewności siebie, zaufania do właściciela oraz stabilności środowiska. Ważne jest, żeby podejść do problemu poważnie i reagować od razu, gdy zauważymy anomalie w za chowaniu pupila. Próba biernej ucieczki od problemów doprowadzić może jedynie do ich nawarstwienia. Presja i nieumiejętne stosowanie kar również wpływają negatywnie. Lękliwy pies potrzebu je pewnego właściciela, który wie, jak reagować w każdej napotkanej sytuacji, i przejmuje kontrolę, kierując się przede wszystkim rozwagą. Praca z psami uczy samokontroli, opa nowania, podejmowania szybkich decy- Zerwane więzadło i co dalej? W październiku 2013 roku moja suczka border collie, która reprezentowała Polskę na Mistrzostwach Świata Agility 2012, zerwała więzadło krzyżowe. Została poddana operacji metodą zewnątrzstawową jako tą najmniej inwazyjną. Jest to metoda zalecana dla psów ważących poniżej 20 kg, chociaż metod leczenia tego problemu jest dużo więcej. Od mniej po bardziej skuteczne. Podob nie rzecz się ma z ich inwazyjnością i rozpiętością cenową. Niestety, po dwóch miesiącach okazało się, że nić syntetyczna, która miała ustabilizować kolano, nie spełniła zadania, a dodatkowo mechanicznie urażała tkanki i trzeba było ją usunąć. Postanowiłam dać sobie i psu kolejne dwa miesiące na metodę zachowawczą i kontynuować rehabilitację, aby ustabili zować kolano. W tym czasie zbierałam informacje o przypadkach zerwania wię zadła krzyżowego u psów sportowych oraz o metodach, jakimi zwierzęta te by ły operowane. Przez cztery miesiące mój pies był intensywnie rehabilitowany pod okiem specjalisty. Było pole magne tyczne, elektrostymulacje TENS, EMS, masaże, ćwiczenia, suplementacja. Nie stety, postępy były nikłe, pies nadal od ciążał łapę, co było szczególnie widoczne podczas swobodnego stania i stępa. Mięśnie chorej łapy odbudowywały się bar dzo wolno. Mimo wspomagania ćwicze niami i elektrostymulacją EMS nie udało 32 się odbudować mięśniówki. Cały czas trzeba było psu ograniczać ruch. Złe stąpnięcie i już chodził na trzech łapach. Dwa miesiące po operacji zewnątrz stawowej trafiłam na konsultację do dr. Janusza Bieżyńskiego z Wrocławia. Dok tor Janusz Bieżyński od lat z powodze niem operuje skomplikowane ortopedyczne przypadki psów sportowych, nie tylko z Wrocławia, często są to psy czołowych polskich zawodników, obedience czy agility, na przykład takie, które niejednokrotnie reprezentowały Polskę na Mistrzostwach Świata Agility. W lecznicy poznałam właściciela labra dora Kastora, który właśnie miał mieć operowane więzadło krzyżowe metodą TTA-Rapid. Poprosiłam o kontakt i przez kolejne miesiące co kilka dni otrzymywałam filmy pokazujące, jak labrador do chodził do sprawności po operacji. Operacja mojego psa metodą TTA-Ra pid została przeprowadzona 3 marca 2014 roku. Pierwsza doba upłynęła bardzo spokojnie. Na drugi dzień Viola próbowała już dostawiać operowaną łapę. W trzeciej dobie zaczęła używać czterech łap. Przez siedem dni miała elastycz ny, lekko usztywniony opatrunek. Ósme go dnia zdjęto jej szwy. Obecnie mija dru gi tydzień i widać, jak szybko pies zaczyna obciążać łapę, jak jego chód z każdym dniem jest pewniejszy. Po pierwszej ope racji, zewnątrzstawowej, pies dopiero po upływie dwóch tygodni zaczynał próby zji, cierpliwości, konsekwencji. Przy mo bilizacji i odpowiedniej motywacji można sobie poradzić z większością problemów behawioralnych i tym samym podnieść zarówno dobrostan zwierzęcia jak i ludzi z nim mieszkających. Tak też się stało w przypadku Arki, Hiro i ich opiekunów. Należy pamiętać o tym, że pies ma prawo wykazywać strach, który wiąże się z instynktem przetrwania. Zadaniem opiekuna jest zaznajomienie czworonoga ze światem i utwierdzenie go w przekonaniu, że bać się nie musi. Mgr inż. Marta Cier – behawiorysta, trener szkolenia psów obciążania łapy, jednak cały czas było widoczne, że używa jej tylko do utrzymania równowagi i odpychania się. Po TTA -Ra pid od samego początku widać było stabilniejszy chód. I jest jeszcze jedna rzecz, która świadczy o tym, że była to dobra decyzja. Przez ostatnie miesiące mój pies większość czasu przebywał na legowisku pod schodami, a tam chowa się zawsze, kiedy coś mu dolega. Teraz Viola zaczęła coraz częściej przebywać z nami, wylegując się na fotelach jak kiedyś. Widać, że poprawiło jej się samopoczucie. Po dwóch miesiącach widać, że zaczęły się odbudowywać mięśnie. Natomiast ja, po prowadzonej dzień w dzień przez cztery miesiące jedno-dwugodzinnej rehabilitacji Violi, po jej nieudanej operacji zewnątrzstawowej, widząc, jaki efekt daje metoda TTA-Rapid, mam poczucie straconego czasu. Ale mam też nadzieję, że moja historia pomoże innym właścicielom psów w poszukiwaniach najlepszej opcji leczenia ich zwierząt przy zerwanym więzadle. W tym celu został założony kanał internetowy na Youtube z nagraniami pokazującymi, jak psy wracają do sprawności po operacji TTA -Rapid (kanał można znaleźć, wpisując w wyszukiwarkę „tta rapid BB”). Poprosiłam też dr. n. wet. Janusza Bieżyńskiego i rehabilitantkę mgr Martynę Błaszczyk o udzielnie wywiadu na temat zerwanego więzadła krzyżowego oraz metod naprawczych i rehabilitacji po tej kontuzji. Beata Banaszak Pies 2 (354) 2014 Wywiad z dr n. wet. Januszem Bieżyńskim – specjalistą chirurgii weterynaryjnej, pracownikiem Katedry i Kliniki Chirurgii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu Beata Banaszak: Kiedy i dlaczego do chodzi do zerwania więzadła krzyżowego u psa? Jakimi metodami się je dia gnozuje? Janusz Bieżyński: Do zerwania więza dła krzyżowego dogłowowego dochodzić może w różnych okolicznościach, jak również z różnych przyczyn. W świetle współczesnych badań wydaje się, że decydującym czynnikiem są zmiany strukturalne zachodzące w więzadle, powodujące jego osłabienie, a w konsekwencji zerwanie. W tym kontekście czynniki takie jak nadwaga, specyficzny typ ruchu czy urazy stają się czynnikami drugorzędnymi. Oczywiście bywa też, że elementem decydującym jest uraz lub nadmierne obciążenie. Warto nadmienić, iż występują również czynniki związane ze specyficzną budową anatomiczną, sprzyjającą tego typu urazom, chodzi tu głównie o swoiste ustawienie płaszczyzny kości piszczelowej. Rozpoznanie zerwania opiera się przede wszystkim na badaniu klinicznym, a badaniami uzupełniającymi są rentgen lub tomografia komputerowa. W badaniu klinicznym wykonuje się dwa typy testów: test szufladowy oraz test zgięciowy lub kompresyjny. B.B.: Znalazłam w Internecie taką wypowiedź: „Metod leczenia więzadła krzyżowego jest 200, a to znaczy, że nie ma żadnej dobrej”. Zgadza się Pan z tym zdaniem? Iloma technikami Pan operował więzadło krzyżowe? Czy obecnie jest jakaś, godna polecenia? J.B.: Faktycznie, metod leczenia zerwa nia więzadła krzyżowego doczaszkowego jest bardzo dużo. Można je podzielić na trzy zasadnicze grupy: 1. stabilizacja wewnątrzstawowa, polegająca na przywróceniu stabilności kolana po przez wprowadzenie implantu naturalnego (tkankowego) lub sztucznego w miejscu przebiegu więzadła krzyżowego 2. stabilizacja zewnątrzstawowa (zewnątrztorebkowa), polegająca na przywróceniu stabilności kolana poprzez umieszczenie swoistego implantu pozastawowo lub po przez plastykę tkanek mającą na celu usta bilizowanie kolana Pies 2 (354) 2014 3. zabiegi korygujące geometrię kolana, polegające najczęściej na specyficznym przecięciu kości piszczelowej. W ramach tych trzech grup zabiegów istnieje szereg typów i modyfikacji, stąd tak duża liczba metod. Wykonywałem za biegi ze wszystkich trzech wymienionych grup. Proszę pamiętać, że wybór metody uzależniony jest od wielu czynników czysto medycznych (tzn. wielkość i wiek pa cjenta, jego stan kliniczny, obecność zmian w strukturze kolana), ale również od moż liwości technicznych chirurga, zarówno manualnych, jak i sprzętowych. Niestety, niebagatelną rolę odgrywają również względy czysto ekonomiczne. B.B.: Porozmawiajmy o możliwościach leczenia takiego urazu. Najpopularniejsza, najmniej inwazyjna i najtańsza jest metoda zewnątrzstawowa. Na czym polega i dla jakich psów się nadaje, bo często czyta się, że tylko dla psów ważących poniżej 20 kg? J.B.: Metody zewnątrzstawowej nie można uznać za najmniej inwazyjną, za jej popularnością przemawia fakt, iż w pewnych wariantach nie wiąże się z dużymi kosztami materiałowymi, a w związku z tym nie jest to metoda droga. Istnieje cała grupa metod zewnątrzstawowych charakteryzujących się specyficznym typem i przebiegiem implantów. Metody ze wnątrzstawowe najlepiej sprawdzają się u psów o wadze maksymalnie 20–30 kg, ale miałem psiego pacjenta o wa dze 104 kg, u którego ta metoda też się sprawdziła. B.B.: Właściciel labradora Kastora opowiadał, że po wysiłku i pod wpły wem zimna mięśnie na łapie operowa nej metodą zewnątrzstawową bardzo drżą. Nie ma tego w drugiej łapie po TTA -Rapid. J.B.: Trudno powiedzieć, czemu tak się dzieje. Być może forma blizny, która się wytworzyła po zabiegu, uległa po wysiłku zmęczeniu. Blizna cały czas pracuje i jest rozciągana, po wysiłku może więc dochodzić do lekkiego pobolewania. Zmęczeniu mogą też ulegać mięśnie w pobliżu tej blizny. B.B.: W dostępnej na naszym rynku książce Rehabilitacja psów autorstwa D. L. Millisa, D. Levine’a i R. A. Taylora, której polskie wydanie Pan redagował, czytamy, że nici po jakimś czasie się lu zują, ale są one potrzebne tylko do momentu wytworzenia się na torebce stawowej blizny łącznotkankowej, która ma stabilizować kolano. Czy teoretycznie można by nić wyjąć i sama blizna będzie stabilizować kolano? J.B.: Faktycznie w metodach zewnątrzstawowych po upływie około 3–6 miesięcy od zabiegu wytwarza się swoista blizna łącznotkankowa, stabilizująca kolano. Po tym czasie implant użyty do stabilizacji kolana pełni już rolę drugorzędną. Teoretycznie można byłoby go usunąć. Oczywiście czas 3–6 miesięcy jest okresem umownym i należy traktować go bardzo indywidualnie. B.B.: Jak szybko po metodzie zewnątrzstawowej pies zaczyna chodzić? Jakie jest postępowanie pooperacyjne? Jaka jest skuteczność i szansa powrotu do dużej aktywności po zastosowaniu tej metody? Co w niej najbardziej zawodzi? J.B.: Trudno jednoznacznie określić ten czas. Uśredniając, można by przyjąć 4–8 tygodni. W pierwszym okresie po operacji (do 4 tygodni) wskazana jest bezwzględ na kontrola ruchu psa, sprowadzająca się do krótkich spacerów na smyczy. W póź niejszym okresie, w zależności od stop nia przywracania sprawności ruchowej, zwiększa się swobodę ruchu. Niemniej jednak do 3 miesięcy stosuje się ograniczenia, zwłaszcza skrajnych obciążeń. Jeśli chodzi o skuteczność metody, należy pamiętać, że niezależnie od przyjętego sposobu leczenia w kolanie zachodzą zmiany zwyrodnienio we wynikające z urazu, jak również z inge rencji operacyjnej. Czynniki te wpływają na końcowy efekt leczenia. Bywają osobniki, które po tej metodzie odzyskują pełną sprawność kończyny. B.B.: Wśród właścicieli zwierząt krąży opinia, że po metodzie zewnątrzsta wowej zrywa się łękotka i potrzebna jest kolejna operacja. 33 J.B.: Uszkodzenie łękotki jest często procesem niezależnym od wybranej meto dy i wynika z powstałego urazu. Faktycz nie są doniesienia, iż do tego uszkodzenia dochodzi po zastosowaniu metody zewnątrzstawowej, jednak w tej grupie mogą znaleźć się również uszkodzenia nierozpoznane przed lub w trakcie zabiegu. B.B.: Metody wewnątrzstawowe TPLO (Tibial Plateau Leveling Osteotomy), TTA (Tibial Tuberosity Advancement) i TTA-Rapid (Tibial Tuberosity Advancement-Rapid) pojawiały się w tej właśnie kolejności i można zauważyć, że są coraz mniej inwazyjne. Czy stosowane są równolegle, czy nowa metoda automatycznie wypiera starą? J.B.: Wybór metody uzależniony jest od wielu czynników. TPLO i TTA są odręb nymi metodami, które rozwijały się nieza leżnie od siebie w trochę innych kierunkach i uważa się je za równorzędne. Wy mienione metody są bardzo podobne, jeśli chodzi o skuteczność, zaś o wyborze decyduje osobiste przekonanie chirurga i usprzętowienie. Oczywiście można by wymieniać niuanse różniące te metody, jednakże najistotniejszy jest efekt końcowy, a ten w obu jest porównywalny. Pierwszą metodą była metoda TPLO. Powstała ona na bazie doświadczeń, jakie prowadził prof. Barclay Slocum – poprzez udoskonalanie wcześniejszych metod opracował TPLO. Jedna metoda operacji nie eliminuje drugiej. Obydwie są uznane za dobre i takie, po których rozwijają się najmniejsze procesy zwyrodnieniowe. Można jedynie rozważać, która jest lepsza ze względu na potencjalne powikłania i tutaj TTA czy TTA-Rapid wydają się korzystniejsze. Przy TPLO, kiedy stabilizacja przeciętej kości nie wytrzyma, dojdzie do przerwania ciągłości przy nasadzie piszczeli, czyli mówiąc prościej – do jej złamania. Natomiast przy TTA w przypadku oderwania się gu zowatości piszczeli nastąpi destabilizacja kolana, ucieknie rzepka, ale ciągłość koń czyny będzie zachowana. Trzeba jednak podkreślić, że w chirurgii nie ma metod uniwersalnych. Na przykład w leczeniu zła mań zawsze poszukiwano metody uniwer salnej, którą można byłoby stosować do wszystkich rodzajów złamań. Jednak metoda musi być dobrana do konkretnego typu złamania, nie ma jednego uniwersal nego postępowania medycznego. Podob nie rzecz wygląda i tutaj. B.B.: Dwa czołowe agilitowe psy z Czech i Finlandii po pięciu miesiącach 34 od operacji TTA wróciły do sportu. W sposobie ich poruszania się nie widać niczego, co by wskazywało na problemy z kolanem. Przy takich obciążeniach, jakich doznaje pies agilitowy podczas wykonywania skoku, ciasnych skrętów, zrywów, byłoby niemożliwością zatuszowanie dyskomfortu i niestabilności kolana. J.B.: Po tej metodzie kolano w pewnym sensie się stabilizuje, trochę zmienia się co prawda geometria stawu, ale dzięki temu kolano funkcjonuje jak przed zerwaniem więzadła. Po procesie gojenia trwającym około 4 miesięcy, kolano w zasadzie można traktować jak zdrowe. Jest ono w stanie wykonywać wszelkie ruchy, mogą się jedynie pojawić zmiany zwyrodnieniowe, co jednak nie jest regułą. Nawet jeśli są wi doczne radiologicznie, nie muszą dawać żadnych objawów. Pies nie potrafi markować bólu, może go ukryć w stanie ekscyta cji, ale na ogół będzie widoczna kulawizna. Po zabiegu TTA nie wystąpi nawet objaw szufladowy (przesunięcie kości piszczelowej względem udowej). Inaczej rzecz się ma po TPLO – w klinicznym, wymuszonym badaniu objaw ten będzie występował, jednak nie podczas ruchu psa, nie będą też występować czynniki bólowe. B.B.: Dlaczego metody TTA i TTA -Rapid są tak kosztowne? J.B.: Koszty wynikają z usprzętowienia niezbędnego do wykonania tego zabiegu oraz z faktu, że musi przy nim pracować cały zespół wraz z anestezjologiem. Wyso ka jest również cena tytanowego implantu, który jest sprowadzany z zagranicy. Dla porównania mogę powiedzieć, że koszt samej „usługi” jest porównywalny z kosztami zabiegu metodą zewnątrzstawową. B.B.: O TTA-Rapid jest jeszcze niewiele informacji i mało kto o niej słyszał. Ja się o jej istnieniu dowiedziałam z prezentacji Rita Leibinger Medical za mieszczonej na Youtube. Jednak na stronach polskich lecznic nie znalazłam informacji ani o samej metodzie, ani o psach operowanych tą metodą. Wszyscy pisali o psach po TPLO i TTA. W znanej czeskiej klinice oferta TTA-Rapid pojawiła się na stronie WWW dopiero 27.11.2013. Od kiedy Pan operuje tą techniką? Jak wygląda operacja i czy wymaga jakichś specjalnych przygoto wań ze strony weterynarza? J.B.: Wcześniej robiłem TTA, a TTA -Rapid wykonuję od jesieni zeszłego roku. Oczywiście, aby operować którąś z tych metod, należy ją dokładnie poznać. Orga - nizowane są zagraniczne kursy dla lekarzy weterynarii, chociaż są one bardzo kosztowne. Do operacji TTA-Rapid potrzebne są specjalne szablony, za pomocą których dobiera się implant na podstawie zdjęcia rentgenowskiego. Należy też mieć odpowiedni sprzęt i bardzo precyzyjną piłę oscylacyjną, ponieważ cięcie musi być bar dzo dokładne. Błąd na poziomie kąta jed nego stopnia może być fatalny w skutkach. No i oczywiście najlepiej byłoby mieć cały zestaw implantów, chociaż to wymaga zamrożenia sporego kapitału na dłuższy okres. Gdybym miał wypowiadać się jako chirurg, to sam zabieg nie jest aż tak problematyczny, robię znacznie bardziej skomplikowane zabiegi, które wymagają większej precyzji, większego nakładu pracy i wiedzy. TTA-Rapid nie jest może trudna, ale konieczne jest pewne doświadcze nie chirurgiczne. Ktoś, kto ma małe doświadczenie, nie powinien operować tą metodą. B.B.: Jakie jest postępowanie pooperacyjne? Na co szczególnie musi uważać właściciel zwierzęcia? J.B.: Po operacji TTA -Rapid pies dosyć szybko będzie podejmował ruch. Jednak nie można pozwolić mu na pełną swobodę. Musi być on systematycznie zaplanowany i rozłożony w czasie. Na tym etapie, do momentu zrośnięcia się kości, ruch psa musi odbywać się na smyczy. Po upływie minimum 6–8 tygodni można mu dać wię cej swobody, ale nie może to być ruch nie kontrolowany. B.B.: Z jakiego materiału są płytki scalające w TPLO? Spotkałam się z opi nią, że po TPLO płytka stabilizująca jest usuwana po jakimś czasie. J.B.: Nie słyszałem o tym, aby standardowo wyciągano płytkę po TPLO. Robi się to, ale wówczas, kiedy powstaje odczyn lub jeżeli płytka deformuje obrys kończyny. Jednak nie ma innych wskazań, aby ją usuwać. Implanty w TTA I TTA-Rapid zrobione są z tytanu, natomiast płytka TPLO ze specjalnego stopu, jest też grubsza. Gdyby wykonywano ją z samego tytanu, byłaby za mało plastyczna, a w tej technice operacyjnej należy ją odpowiednio domo delować do kości piszczelowej. B.B.: Metoda zachowawcza – w sieci krąży amerykański artykuł krytykujący wszelkie ingerencje chirurgiczne. We dług niego psy doskonale radzą sobie bez więzadła i po roku łapa powinna się ustabilizować. Są już dostępne ortezy dla psów. Ludzie, chcąc wierzyć, że można uniknąć operacji psa, podejmują Pies 2 (354) 2014 wyzwanie. Orteza, rehabilitacja, ograniczenie ruchu na około roku, wszczepienie komórek macierzystych, podanie dożylnie bonharenu, suplementacja. Po podliczeniu rocznych wydatków oka że się, że jest to bardzo kosztowne leczenie. Tylko czy skuteczne? Po czterech miesiącach intensywnej rehabilitacji Violi, kiedy nagrałam film ilustrujący, jak chodzi mój pies, na pierwszy rzut oka wyglądało to naprawdę obiecująco. W galopie nie było nic widać. Niewielkie znaczenie w kłusie i stępie. Ale kiedy Pan ją badał, okazało się, że występuje bolesność przy dużym zgięciu łapy. Co się dzieje w stawie kolanowym przy ka żdym kroku z niestabilnym kolanem? Jakie struktury kolana są narażone na uszkodzenie? Jak może wyglądać ta ki staw po roku? J.B.: Już od dawna mówiło się o tym, że pewne osobniki, najczęściej są to małe psy, poprzez delikatniejsze obciążanie łapy i ograniczenie ruchu potrafią samoistnie ustabilizować kolano na tyle, że mogą w miarę dobrze funkcjonować. Natomiast przeprowadzono badania, które miały sprawdzić, co się dzieje po roku z takim kolanem. Otóż w czasie ruchu dochodzi do wytworzenia mniejszej czy większej szuflady, czyli właśnie tego, co uzyskujemy podczas badania klinicznego. Oczywiście w czasie badania jesteśmy w stanie uzyskać skrajne przesunięcie, ale ta szuflada wytwarza się przy każdym kroku, kiedy kolano jest niestabilne. I sam proces gojenia się struktur kolana ma charakter sinusoidy: lepiej – gorzej, bowiem kiedy pies oszczędza łapę, następuje usztywnienie struktur w kolanie i staw trochę się stabilizuje, co sprawia, że zwierzę zaczyna mocniej obciążać kończynę i ponownie dochodzi do rozluźnienia struktur kolana. Te incydenty pogarszania się świadczą o stanach zapalnych w obrębie kolana, zaś powtarzające się wiele razy stany zapalne doprowadzają do zmian zwyrodnieniowych w stawie. Pojawiają się one w sposób lawi nowy po upływie 6 miesięcy. Krótko mówiąc, jeżeli pies samoistnie nie wytworzy stabilizacji, zapobiegającej powstawaniu szuflady podczas ruchu, stan kolana będzie się gwałtownie pogarszał. Jeżeli porównali byśmy zmiany zwyrodnieniowe w kolanie nieleczonym operacyjnie i leczonym, to w nieleczonym będą o wiele gorsze. Co do ortez – co prawda biomechanika kolana u psa jest odmienna niż u człowieka, jednak w medycynie „ludzkiej” lekarze odradzają dłuższe stosowanie ortez. Uży - Pies 2 (354) 2014 wa się ich do ochronienia kolana przy aktywniejszym ruchu, ale noszenie ich na stałe spowodowałoby częściowy zanik niektórych partii mięśni. Trudno je odbudować, a to z kolei tylko pogłębia dalszą destabilizację kolana. Moim zdaniem ortezy u psów powinny być stosowane incydentalnie, a nie w sposób ciągły, w sytuacjach, kiedy trzeba wspomóc psa i ograniczyć obciążenie osłabionej kończyny. Nie chcę negatywnie odnosić się do metody zachowaw czej, bo sam spotykałem psy z samoistnie ustabilizowanym kolanem, których z pewnych względów nie operowałem. Jednak były to pojedyncze przypadki, większość psów musiało być zoperowanych nawet po półrocznej intensywnej rehabilitacji. Sami właściciele mówili, że uzyskiwali dobry efekt przez parę dni, a potem następowały dwa tygodnie pogorszenia. B.B.: Border collie z Finlandii uszkodził sobie więzadło w biegu podczas skrętu o 90 stopni, kiedy łapa wpadła w poślizg na kamyczku. Ścięgno nie zo stało całkowicie zerwane, ale psa poddano od razu operacji TTA, gdyż u nich standardowo wykonuje się ten zabieg nawet przy naderwanym więzadle. Czyli co robić z naderwanym więzadłem? J.B.: Aby więzadło się zregenerowało, musiałoby być w warunkach pełnego spo czynku, co jest możliwe w medycynie „ludzkiej”, ale u psa praktycznie niewykonalne. Takie kolano będzie dawało objaw bolesności, a w badaniu rezonansem magnetycznym widoczny będzie odczyn zapalny, chociaż sama struktura nie jest przerwana. Jest to jednak tylko kwestia czasu, kiedy ulegnie zerwaniu. Z medycznego punktu widzenia zabieg jest korzyst ny, bowiem unikamy problemów związa nych z wystąpieniem niestabilności kolana, czyli tego stanu pośredniego, kiedy będzie dochodzić do mechanicznego tarcia struktur wewnątrz kolana przy każdym kroku. Krótko mówiąc, wyprzedzamy ten mo ment, kiedy więzadło zerwie się całkowicie i dojdą czynniki prowadzące do zmian zwyrodnieniowych. Obecnie coraz częściej mówi się, że tym decydującym czynnikiem, który powoduje zerwanie więzadła, są zmiany zwyrodnieniowe samego więzadła i co ciekawe, może dojść do nich nawet u stosunkowo młodych psów. Te teorie pokrywają się z wynikami naszych badań – podczas zabiegów usuwaliśmy część zerwanego więzadła i ich badania wykazywały, że często ich struktura już przed zerwaniem była zmieniona. Czyli okoliczno ści, w których dochodziło do zerwania, nie były decydujące, bowiem więzadło ulegało przebudowie dużo wcześniej i mogłoby się zerwać także w innej sytuacji. Zatem taki zabieg wyprzedzający jest jak najbardziej korzystny, pod warunkiem, że postawiono prawidłową diagnozę. B.B.: Kolano jest stabilizowane przez kilka więzadeł. Pierwszy wariant: co się dzieje, kiedy dochodzi do uszkodzenia więzadeł pobocznych? Drugi wariant: zrywa się krzyżowe i poboczne? Czy samo TTA wystarczy, aby ustabilizować kolano? J.B.: Zerwanie więzadła pobocznego należy traktować jako odmienny uraz. Kolano będzie odchylało się w innej płasz czyźnie, tzw. dobocznej, więc TTA niczego nie zmieni. W tym wypadku trzeba zastosować inną technikę stabilizującą kolano, zazwyczaj będzie to substytut takiego więzadła wykonany z nici syntetycznej. Jeżeli zerwie się więzadło krzyżowe i poboczne, trzeba do tego podejść jako do dwóch odrębnych mocowań i ustabilizować kolano w każdej płaszczyźnie. B.B.: Wielu ludzi boi się samych komplikacji po narkozie. Osobiście raz przeżyłam sytuację, kiedy pies przy wybu dzaniu dosłownie płakał, nie kontaktował, miał rozbiegane, niewidzące oczy. Trwało to pół godziny. Zdaję sobie sprawę, nie był to skutek bólu, a jedynie halucynacje, ale nie chcę więcej takich do znań i za każdym razem upewniam się, jaka będzie narkoza. Czy u Pana można być przy wybudzaniu psa? Jakie znieczulenie jest zastosowane podczas operacji więzadła? J.B.: W czasie wybudzania różne środki mogą powodować efekty halucynogenne, jednym z takich preparatów jest ketamina. Ludzie często mylą ekscytację wybudzanego psa z doznaniami bólowymi, tymczasem jest to jedynie działanie środków narkotycznych. Decyzję, jaki środek ma zostać zastosowany, powinien podjąć anestezjolog na podstawie badania kliniczne go. Podczas zabiegu TTA-Rapid anestezjolog stosuje najczęściej znieczulenie nadoponowe, ponieważ w tym przypadku jest ono najkorzystniejsze dla psa i zapewnia bezbolesność w obrębie tylnych kończyn. Dodatkowo pies jest wprowadzany w płytki sen, z którego szybko można go wyprowadzić, tak że właściciel odbiera psa świadomego. Przez kolejne godziny działa jeszcze znieczulenie nadoponowe, a kiedy za cznie mijać, pies może lekko popiskiwać, może też odczuwać nieznaczny ból, bo on zawsze będzie się przebijał, jednak jest to 35 już kwestia indywidualnego progu bólu. Dlatego pacjent zaopatrywany jest w środki przeciwbólowe na następne godziny i dni. Oczywiście przy tego typu zabiegach można stosować inne znieczulenie, czy to ogólne wziewne, czy infuzyjne. Ważne jest, aby zapewnić psu komfort bezbolesności zarówno w czasie zabiegu, jak i potem. B.B.: W niektórych klinkach psy zostają dobę po operacji. Czy jest to potrzebne? Przez kilka godzin, kiedy dzia łało znieczulenie przewodowe, mój pies próbował wstać; ponieważ byłam przy nim, bardzo szybko się uspokajał bez objawów stresu. J.B.: Pobyt w szpitalu pooperacyjnym jest korzystny z medycznego punktu widzenia, kiedy można operowane zwierzę hospitalizować dobę lub dwie. Lekarz ła twiej oceni stan psa. Jednakże z behawio ralnego punktu widzenia, aby obniżyć stres zwierzęcia, lepiej, aby właściciel był przy psie, wręcz pozwolił mu leżeć obok siebie. W Polsce ludzie niechętnie zostawiają psy po operacji. To też jest zrozumia łe, ponieważ psy różnie reagują na obce środowisko, obcych ludzi, nieznane zapachy. W znanym środowisku, przy właścicielu, szybciej się uspokajają. B.B.: To z kategorii trudnych pytań – powikłania pooperacyjne. Kiedy pojawiają się komplikacje, bardzo często właściciele psów obarczają winą weterynarza za źle przeprowadzony zabieg. Agilitowy border collie z Austrii, operowany metodą zewnątrzstawową, dostał w wypisie adnotację, że w przypadku braku stabilizacji łapy zaleca się ponow ną operację metodą TPLO. Czyli już na tym poziomie przygotowują właściciela, że metoda zewnątrzstawowa może być nieskuteczna. Dlaczego dochodzi do powikłań? J.B.: Powikłania zawsze mogą wystąpić i każdy chirurg musi się z tym liczyć. Trzeba też wziąć pod uwagę, że metodą ze wnątrzstawową można nie uzyskać pełnej stabilizacji kolana. Dlatego destabilizację stawu traktowałbym raczej jako powikła nie związane z zastosowaną metodą niż błąd lekarza. Co nie znaczy, że przy tej metodzie nie można popełnić błędu, czegoś nie dopatrzyć. Jednak nie należy o wszyst kie powikłania obwiniać chirurga, gdyż mogą się one pojawić na różnym tle, zupełnie niezależnie. To jest biologia i tutaj nie ma powtarzalności, każdy przypadek i organizm jest inny. Psy mają różne temperamenty, różną strukturę tkanek i kości, istnieje wiele czynników, które decydują 36 o powodzeniu operacji. Każdy chirurg będzie się starał dobrze wykonać zabieg, nikogo nie cieszą powikłania, szczególnie jeśli doszłoby do nich z winy operatora. Jednak powikłania zdarzają się i będą się zdarzać na każdym poziomie. Począwszy od infekcji, która może skończyć się nieprzyjęciem się implantu, przez słabe zamocowanie związane z samą strukturą kości, a skończywszy na niedopilnowaniu psa i zbyt wczesnym obciążaniu kończyny. B.B.: Czy nie można od razu wybrać metody pewniejszej, np. TTA? J.B.: Można, ale zwykle decydują względy ekonomiczne. Nie każdego stać na drogi zabieg. Naszą rolą jest zaproponowanie optymalnego rozwiązania. Nie można podchodzić do innych metod jako złych. Moim zadaniem jest przedstawić możliwości i konsekwencje różnych metod, ale wybór należy do właściciela. Trzeba też podkreślić, że nie ma idealnych metod, niezależnie od ich ceny. Zawsze mogą wystąpić powikłania, bez względu na to, ile kosztował zabieg, i nikt nie da pełnej gwarancji powodzenia. Często powikłania spowodowane są zbyt szybkim obciążaniem kończyny. I tutaj olbrzymią rolę odgrywa właściciel, który nie może pozwalać psu na zbyt wczesny, swobodny ruch. Po operacji TTA pies od razu ma poczucie stabilności kolana, więc nie będzie rozumiał, że musi oszczędzić operowaną łapę. Dlatego podawanie środków przeciwbólowych musi być wyważone, bo zwierzę, którego nic nie boli, będzie dążyło do normalnego ruchu. Niestety, przy zbyt szybkim powrocie do aktywności po każdej metodzie, czy po TTA, czy TPLO, mogą wystąpić poważne kom plikacje, które spowodują niestabilność ko lana. Jak wynika z fachowej literatury, po TTA, TTA-Rapid powikłań jest bardzo mało, ja ich na szczęście jeszcze nie miałem, co nie znaczy, że się z nimi nie spotkam. Każdy chirurg liczy się z tym, że może dojść do komplikacji na dowolnym poziomie, najbardziej oczywiście bolą te wynikające z popełnionego błędu. Najwa żniejsze jest, aby wyciągać odpowiednie wnioski. Z drugiej strony, to że po zabiegach pojawiają się rozmaite powikłania, sprawia, że człowiek nie popada w rutynę. Rutyna w pracy chirurga nigdy nie jest dobra. Dlatego trzeba zawsze podchodzić z szacunkiem do pacjenta i do siebie. B.B.: Wiem od właściciela labradora Kastora, że uciekł z psem praktycznie ze stołu operacyjnego. Wszyscy już cze kali w gotowości, a pacjent uciekł… Co prawda po paru tygodniach wrócił, ale nerwy musiały być (ściągnięty materiał, ekipa, przygotowania do operacji). Minęło już kilka miesięcy od operacji Kastora metodą TTA-Rapid, a pies szczę śliwy biega na spacerach. J.B.: Z taką sytuacją również należy się liczyć. Trzeba zdawać sobie sprawę, że często zwierzę traktowane jest jak członek rodziny, a podjęcie decyzji o zabiegu wiąże się dla właściciela z wielkim stresem, dlatego lekarz musi wykazać się zrozumieniem. Oczywiście, w takich sytuacjach plan zabiegów zostaje zaburzony, ale trzeba podejść do sprawy spokojnie. Natomiast nie rozumiem, jeżeli ktoś się umawia na zabieg, a potem nie stawia się i nie informuje, że nie przyjedzie, a to też niestety się zdarza. Stracony czas, zaangażowany zespół operacyjny, a przecież mógłbym przyjąć innego psiego pacjenta, który czeka na zabieg. Rozumiem, że każdy ma prawo odstąpić od zaplanowanego zabiegu, zawsze jednak proszę, aby uprzedzić o takiej decyzji. Pamiętajmy, aby szanować czas i pracę ludzi. Tylko tyle lub aż tyle. B.B.: Kiedyś na konsultację wzięłam ze sobą amerykański artykuł i punkt po punkcie musiał Pan wyjaśniać mi możliwe i niemożliwe komplikacje ujęte w artykule, a dotyczące tej konkretnej metody. Wykłada Pan na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu na Wydziale Weterynarii. Na uczelni student musi się nauczyć Pana wykładu, w lecznicy właściciel musi uwierzyć w Pa na wykład. Łatwo znaleźć odpowiednie argumenty? Co jest większym wyzwaniem: trudny właściciel czy trudny przy padek ortopedyczny? J.B.: Są to chyba wyzwania równorzędne. Rozmowy z właścicielami bywają trudne, szczególnie że muszę poruszać tematy medyczne, które dla przeciętnego człowieka są obce i nie do końca zrozumiałe. Wówczas przydaje się doświadczenie z pracy na uczelni, ponieważ proces dy daktyczny wymaga ode mnie przygotowania danego tematu od a do z, aby w spo sób w miarę przystępny i prosty przekazać wiedzę. Chociaż trzeba powiedzieć, że per cepcję właścicieli mocno ograniczają emocje, szczególnie kiedy tłumaczymy coś tuż po zabiegu. Mamy wtedy do dyspozycji dosłownie 3–4 minuty i jeżeli w tym czasie nie przekażemy najważniejszych informacji, to pozostałe minuty i tak są stracone. Dlatego najlepiej zapisać ważne zalecenia, aby nic nam nie umknęło. B.B.: Dziękuję za rozmowę. Pies 2 (354) 2014 Sukcesy polskich nowofundlandów w Danii Duński Klub Nowofundlanda, założony w 1967 roku, organizuje od 1984 roku w lipcu wystawę klubową, która obok dwóch włoskich klubówek CIT i SAT nale ży do najbardziej prestiżowych w Europie. Wystawa trwa 4 dni, podczas których odbywają się dwie niezależne wystawy, sędziowane na przemian przez co naj mniej dwóch sędziów. Każdego dnia spośród nowofundlandów zajmujących lokatowe miejsca w klasach młodzieży, pośredniej, otwartej, championów i weteranów, wybierane są cztery najlepsze psy i suki, uczestniczące następnie w Wielkim Finale, ocenianym przez sędziego, którego nazwisko pozostaje tajemnicą do momentu uroczystego pojawienia się na finałowym ringu. Sam sposób pojawienia się arbitra jest również niespodzianką, a szczególnie jego środki transportu bywają dość niekonwencjo nalne – bryczka zaprzężona w dwa kare konie, motocykl, kabriolet czy tak jak na tegorocznym finale – konno w stylu westernowym. Baby i szczenięta mają swoje odrębne finały. Do oceny psów zapraszani są najwybitniejsi specjaliści rasy z całego świata, wśród których jest wielu znanych hodowców nowofundlandów. W ringu oce niali psy m.in. David Helming – właściciel hodowli Pouch Cove, Sven Lovenkjer (hodowla Spring Creek), Einar Paulsen (Cannon Bear), Birgitte Gothen (Ursu la’s), Astrid Indrebo (Birkorella). W ro ku 2003 zaszczytu tego dostąpiła Alek sandra Dobrut (hodowla Ocean). Pośród zwycięzców wystawy znalazły się psy, które ukształtowały nowoczesny obraz rasy na świecie, takie jak: Topmast BLACK BERRY BLOSSOM (1984, 1985) Jehaj LUDWIG (1994), Main Tickle DARK NIGHT (1997), Spring Creek DROP DEAD BEAUTIFUL (2003, 2007), Fairweather’s A GREAT PRETENDER (2004), NEW WAVE SKIPPER’S King of Helluland (2005) Cannon Bear’s SPINNING THE WEEL (2008). Pies 2 (354) 2014 W świetle 39-letniej historii duńskich wystaw nasza przygoda z Gold Cup -em zaczęła się stosunkowo niedawno, bo w roku 2008. Bardzo chcieliśmy poznać opinię o naszych psach sędziego Davida Helminga (USA), właściciela hodowli Pouch Cove, którego psy znajdują się w rodowodach większości obecnie hodo wanych nowofundlandów. Wprawdzie liczba uczestników imprezy nie była już tak imponująca jak np. w roku 2003, kiedy to do oceny na 4 ringach przez 4 sędziów przystąpiło 287 psów, w konkursie na najlepszego reproduktora stanęło 6 psów, a o tytuł zwy cięskiej hodowli walczyło ich 7. W roku 2008 startowało 140 psów, nato miast w okresie następnych 4 lat ich liczba wahała się w granicach 115–170, konkurencje reproduktora reprezentowały 1–2 psy, a hodowle wystawiano albo jedną, albo wcale. Wystawa w Vildbjergu odbywała się w niewiarygodnie obszernym obiekcie sportowym, składającym się z chyba 10 pełnowymiarowych boisk do piłki noż nej, boisk halowych i krytego basenu, a wszystko to w maleńkim, sennym miasteczku. Do dyspozycji uczestników wystawy zawsze jest pole namiotowe ze wszystkimi udogodnieniami, można podjechać samochodem w pobliże ringu, rozstawić namiot do przygotowania psa, gdy mieszka się w pobliskim hotelu. Prak tycznie nieograniczony dostęp do prądu jest bezpłatny. Na ten nasz pierwszy Gold Cup pojechaliśmy po naukę. Pierwsza obserwacja była taka, że podstawowym obuwiem na lipiec w Danii są kalosze, ponieważ zazwyczaj (oprócz wyjątkowego roku 2013, ale o tym później) leje deszcz i jest bardzo silny wiatr. Druga obserwa cja była taka, że nowofundlandy na ogromnym okrągłym ringu o średnicy ok. 50 m muszą mieć dobrą kondycję, aby przebiec co najmniej kilka kółek, nie jak na niektórych ringach o wymia - fot. 1 rach 4x4 m, gdzie pies jest oceniany głównie w statyce, bo do przeciwległego narożnika wykonuje dwa kroki. Trzecia nauka była taka, że obok zawodowych handlerów, przebierających się do wy stępu z kolejnym psem jak na pokazach mody, wystawiają swoje psy również amatorzy, ale w porównaniu nie mają większych szans, głównie ze uwagi na sposób przygotowania psa pod względem futra, ale również zachowania w ringu. Na tym wielkim ringu suki nasze nie odniosły specjalnych sukcesów. Występująca w klasie pośredniej Norkros GYPSY WEDDING otrzymała dwukrotnie oceny doskonałe, co nie było powszechne, ponieważ sędziowie stosowali pełną skalę ocen. Wielki sukces odniósł wtedy Artur Ellwart, którego pies USTINOV SIR PETER Bar vom Gelderland wygrał klasę otwartą drugiego dnia u przemiłego sędziego Ove Germundssona w stawce 38 konkurentów (fot. 1). Zwycięzcami u Davida Helminga zostali: pies: Cannon Bear’s SPINNING THE WHEEL (BOB) i suka Spring Creek’s DROP DEAD BEAUTIFUL (BOS)(fot. 2). W następnych latach Gold Cup przeniósł się do Nyborga, gdzie z okien hotelu mogliśmy podziwiać morze i most nad Wielkim Bełtem, prowadzący do Ko penhagi. Przeżyliśmy w Nyborgu wiele wspa niałych chwil związanych z występami naszych suczek. 37 fot. 4 fot. 2 W roku 2009 Norkros GYPSY WEDDING zajęła II miejsce w klasie champio nek u sędzi Lynne Lee (Australia) (fot. 3). W roku 2011 w wystawie uczestniczyła wyjątkowo duża ekipa polska, z której największy sukces osiągnęły: 1. Norkros BLUE ODYSSEY – I miejsce w klasie weteranów, Najlepszy Weteran Dnia, sędzia Matti Tuominen (Finlandia), nagroda – trap dla weteranów do wcho dzenia do samochodu 2. Smooth Power CYPRES SHADOW i Smooth Power CLANNAD – odpowied nio II i III miejsce w Finale Gold Cup Puppy, obydwa wnuki powyżej opisanej Norkros BLUE ODDYSEY 3. Norkros MISS MARY POPPINS – III miejsce w klasie młodzieży na obydwu wystawach, sędzia Matti Tuominen, Marion Pfordt (Niemcy) (fot. 4, fot. 5). W roku 2012 po upalnej wiośnie nasze suki kompletnie bez futra wywalczyły: 1. Norkros MISS MARY POPPINS – VI miejsce w klasie championek, sędzia Dorothy N. Collier 2. Norkros ONLY ONE – VI miejsce w klasie młodzieży, sędzia Dorothy N. Collier. Podczas trzeciego dnia wystawy (psy) postanowiliśmy zwiedzić z naszymi suczkami odległą o 130 km od Nyborga Kopenhagę (fot. 6). No i nadszedł rok 2013. Jak zwykle Nyborg, potwornie drogi, gigantyczny hotel Best Western, piękny widok z okna i bardzo upalny lipiec (pokoje bez klimatyzacji). Ekipa taka sama jak w roku po przednim: Marina (Norkros MISS MARRY POPPINS) i Kluska (Norkros ONLY ONE), choć z racji upałów futra w kon- fot. 5 dycji „letniej”. Na wystawie trochę widać kryzys, jeden ring, na którym pierwszego dnia sędziuje nieco niekonwencjonalnie ubrany Einar Paulsen. Temperatura powyżej 30oC, ring w pełnym słońcu, ale to w ogóle nie przeszkadza naszej długofot. 6 fot. 3 38 Pies 2 (354) 2014 fot. 7 dystansowej Klusce. Pierwszego dnia zajmuje III miejsce na 18 suk w klasie otwartej. Marina w championkach do skonała, ale bez lokaty (nie jest jeszcze w pełnej formie, bo 8 miesięcy temu urodziła szczenięta). Wystawa druga. Sędzia nienagannie ubrany w jasny garnitur Svend Lovenkjar. Opis i pierwsze kółko. Kluska ustawiona na pierwszym miejscu, następne kółko. Sędzia każe pobiec radośnie. Kibicują nam Polacy Wisia i Grzesiek Serafinowiczowie, którzy przyjechali na urlop dokumentować wystawę, i Holendrzy – ich pies i suka nie znaleźli uznania w oczach sędziego. Kluska mimo upału biegnie na czele stawki, reszta konkurencji tłoczy się daleko w tyle. Sędzia rozkłada bezradnie ręce, zwycięzcą może być tylko Kluska, wskazuje Pawłowi z suczką I miejsce. Skaczemy do góry z radości (fot. 7). Wybory najlepszej suki drugiego dnia wystawy. Tu już stawka bardzo silna: championki w pełnym włosie (jak oni to robią?), piękna weteranka. Pierwsze kółko, drugie… Sędzia nie ma wątpliwości i JEST!!! Kluska ląduje na 4 lokacie, co oznacza, że będzie w wielkim finale jako pierwsza dorosła suka z polskim przy domkiem w 29-letniej historii Gold Cup-u. Zwycięzcy dnia psy 18.08.2013 1. Brooklynbear NIJINSKY BOB 2. Wave Seeker’s FLY ME TO THE MOON 3. Bumbibjornarnas DRAGONFLY 4. Bikkjeehaugen’s ELMER Zwycięzcy dnia suki 19.07.2013 1. Fagergagards AMY CHANEL NOT 4 YOU BOS 2. Skipper’s X-FACTOR 3. Beguschaya Po Volnam DANCING QUEEN 4. Fourwind Bear’s CATCH ME IF YOU CAN Zwycięzcy dnia psy 20.07.2013 1. Bumbibjornarnas DRAGONFLY BOB 2. WIZZARD OF OZ Nuo Ozo Kalvu 3. Brooklynbear NIJINSKY 4. Brooklynbear AMBASSADOR (fot. 8) Zwycięzcy dnia suki 21.07.2013 1. Skipper’s X-FACTOR BOS 2. Bear Cove’s CHERRY BOMB 3. Fourwind Bear’s CATCH ME IF YOU CAN 4. Norkros ONLY ONE (fot. 9) fot. 9 FINAŁ: sędzia – Soren Wesseltoft Baby Gold Cup 1. Birkorella’s ICEMAN 2. Cle Bas RIVER DANCE 3. Egebæk’s OFELIA PUPPY Gold Cup 1. CHARMING BPRINCE of Gentle Blackgiant 2. BLUE VELVET KING OF BEAR At Kickapoo Gold Cup Finals (fot. 10) fot. 10 1. Wave Seeker’s FLY ME TO THE MOON 2. Skipper’s X-FACTOR 3. Bumbibjörnarnas DRAGONFFLY 4. Brooklynbear AMBASADOR fot. 8 Pies 2 (354) 2014 Elżbieta i Paweł Leontiew 39 Wystawa Psów w Bordeaux 19.01.20 14 Zgodnie z obietnicą złożoną w poprzednim numerze „Psa” pragnę podzielić się moimi wrażeniami z sędziowania po raz drugi we Francji. Po ośmiu tygodniach od powrotu z Paryża i Rouen udałem się ponownie do Francji, konkretnie do Bordeaux. Do sędzio wania zaprosiła mnie COCIETE CANINE DE LA GIRONDE w oso bie prezydenta tego regionu Rene Luinauda oraz sędzia Chantal Charlot. 19 stycznia 2014 roku organizowana była Między narodowa Wystawa Psów Rasowych. W sobotę 18 stycznia, wczesnym rankiem, liniami Air France z kłopotami wyleciałem do Paryża. Kłopoty polegały na tym, że organizatorzy kupili mi bilet lotniczy bez opłaty za główny bagaż, za który musiałem sam zapłacić. Po zamieszaniu z opłaceniem należności w ostatniej chwili znalazłem się na pokładzie samolotu. Tu chciałem dodać, że do Bordeaux zaproszona została również koleżanka Elżbieta Chwalibóg, ale niestety lecieliśmy różnymi połączeniami. Po wylądowaniu na lotnisku CDG musiałem przetransferować się na lotnisko Orly, które znajduje się po drugiej stronie miasta. Połączenie CDG z Orly jest bardzo wygodne, co 45 mi nut jeżdżą specjalne autobusy, które dowożą pasażerów na lot nisko, a po 40 minutach jazdy jest się na miejscu, cena biletu – 21 euro. Po drodze zobaczyłem inne oblicze Paryża. Przy ob wodnicy prowadzącej na lotnisko stało dużo zrobionych z róż nych odpadów bud, wokół których krzątali się ludzie. Oprócz bogatych dzielnic stolicy Francji istnieją także i takie miejsca, gdzie można zobaczyć biedę. Z Orly wystartowałem o 13.00 i po godzinie lotu dotarłem do miejsca przeznaczenia. Rejon Bordeaux położony jest u zbiegu dwóch rzek: Garonny i Dordogne, które wspólnym ujściem zwanym Gironde wpadają do Atlantyku. Z samolotu podziwiałem wijącą się jak olbrzymi wąż Garonne. Na terminalu przylotów czekał na mnie Rene, jeden z organi zatorów, który odbierał sędziów z lotniska. Okazało się, że do hotelu nie pojadę sam, ponieważ o tej samej porze wylądowała również koleżanka ze Szwecji. Hotel Ibis, gdzie nas zakwaterowano, położony jest nad małym jeziorem, naprzeciw hali wystawowej, 8 km od centrum miasta. Prognozy pogody były bardzo niepomyślne i co najgorsze sprawdziły się. Niestety, rozpadało się, i to na dobre. Szkoda, bo byłem ciekaw tego miasta, szczególnie że to stolica wina. Każdy słyszał o słynnych winach bordeaux. Produkuje się tu aż 57 gatunków wina rozlewanych do 850 milionów butelek. Samo miasto jest wpisane na światową listę zabytków UNESCO, a szczególnie ważny jest podlegający ścisłej ochronie konserwatorskiej obszar 150 ha starówki. Chciałem też dotrzeć do najpiękniejszej w Bordeaux katedry St. Andre ze słynną Bra mą Królewską wzorowaną na katedrze Notre Dame. Niestety la ło jak z cebra i moja wyprawa do centrum nie doszła do skutku. Wieczorem do hotelu dotarła Ela Chwalibóg. Na godzinę 20.00 organizatorzy przewidzieli uroczystą kolację i wraz z Elą oraz innymi zaproszonymi sędziami udaliśmy się do położonej naprzeciw hotelu restauracji. Oprócz sędziów z Francji przybyli sędziowie z Wielkiej Brytanii, Norwegii, Serbii, Rosji, 40 Irlandii, Szwecji oraz my z Polski. Elżbieta znała prawie wszystkich. Ela to znakomita i znana na całym świecie sędzia kynologiczny oraz wspaniały kompan w podróży. Wśród znajomych sędziów byli Ravaz Khomasuridze (fot. 1), Goran Gladic, Lurent Heinesche, Gabriela Maria Veiga. Znakomita kolacja i bardzo miła atmosfera sprawiły, że czas płynął bardzo szybko. fot. 1 Niedziela 19 stycznia przywitała nas deszczem. W Polsce no towano ujemne temperatury, a w Bordeaux plus 13 stopni. Według planu sędziowania pracę w ringach mieliśmy rozpocząć o 8.30. Niestety, niektórzy z nas jeszcze o tej godzinie czekali w hotelu na Rene, naszego kierowcę, który sprawiał wrażenie, że nigdzie mu się nie spieszy. Grupa sędziów, w której znaleźliśmy się z Elżbietą, dotarła do hali wystawowej dopiero o godzinie 9.00. Nim znalazłem swój ring nr 7, upłynęło trochę czasu. Na wystawę zgłoszono 3005 psów i sędziowane były na 52 ringach. Hala wystawowa duża, przestronna, ringi duże, a po wierzchnia podłóg szorstka, bardzo dobra dla wystawianych psów. Wiele hal, w których miałem okazję sędziować, miały podłoże śliskie i organizatorzy układali wykładzinę. Czasami niewiele to dawało i pokazanie psa w ruchu było dużym problemem. Elżbieta na tej wystawie sędziowała psy z IX grupy. Mnie trafił się mikst, czyli psy z I i II grupy FCI. W sumie 14 ras, z tego 9 miało wystawy specjalistyczne. Do sędziowania miałem w sumie 78 psów. Sędziowanie na moim ringu rozpocząłem z ponad półgodzinnym opóźnieniem. Nie będę opisywał przepisów obowiązujących na wystawach psów we Francji, ponieważ zrobiłem to w poprzednim numerze „Psa”. Na ringu czekała na mnie miła pani, która była moim sekretarzem ringowym. Zarówno w Bor deaux, jak i w Rouen na początku był problem z angielskim mojego sekretarza ringowego, ale po ocenie kilku pierwszych psów dotarliśmy się. Najgorsze było to, że nie było gospodarza ringu. Musiałem osobiście wywoływać poszczególne rasy, wystawcy nie rozumieli, jaką rasę wywołuję do ringu, gdyż robi Pies 2 (354) 2014 łem to po angielsku. Poza tym do wypisania było mnóstwo dodatkowych druków, jednym słowem panował rozgardiasz. Pracę w ringu rozpocząłem od 11 československich vlčáków. Wszystkie doskonałe w typie, o bardzo dobrej anatomii. Najlepszym psem został pies z klasy otwartej DINOOKA DU DOMAINE DE LA COMBE NOIRE, o doskonałej sylwetce, bardzo ekspresyjny i pięknie się poruszający. Suki wygrała championka EYOTA Z OREL OCHRANA, elegancka, o szlachetnej sylwetce, doskonałym przestrzennym ruchu, nie mogłem oderwać od niej oczu. Nie wiem, co sądzą o tym moje koleżanki i kole dzy, ale czasami wystarczy mi jedno spojrzenie na psa i już wiem, że to ten, a nie inny. I tak było tym razem, BOB -awzięła oczywiście suka. Najlepszym juniorem została suka HESTIA z OREL OCHRANIA. Jedyna przedstawicielka rasy pumi wystawiona została w klasie młodzieży. Proporcjonalna, w bardzo dobrym typie, bardzo przyjazna ITT DE L’OUCHE FLY IN THE WIND DES CONTAMINES, dostała ocenę doskonałą i BOB. Następną rasą, która miała zjawić się w ringu, były rottweilery, których zgłoszono 31. Po wrażeniach z Rouen nie robiłem sobie zbyt du żych nadziei, że będę mógł nasycić oczy pięknymi psami, ale spotkało mnie miłe rozczarowanie. Rozpocząłem od klasy pośredniej, zgłoszono dwa psy, pokazano jednego. Drugim miał być pies, którego zdyskwalifikowałem w Rouen za złamany ogon. Ten wystawiany był doskonały w typie, kompaktowy, o doskonałej głowie oraz wspaniałym ruchu – HARRON OF KRIE GERISCHE SCHWARZ, któremu przyznałem CWC. Cztery psy pokazano w klasie otwartej. Wygrał GANDALF DES PRINCES D’ARAGONE, który w porównaniu dostał res. CWC. Jedyny pies w klasie championów FLOYD DES ROTTIS DE LA BARONNIE bardzo korzystnie prezentował się w ringu. Przyszedł czas na porównanie o CACIB. Po obejrzeniu psów w ruchu i sta tyce wygrał pies z klasy pośredniej, a res. CACIB przyznałem championowi. Wyjątkowo dobrą stawkę miałem w klasie młodzieży: zgłoszono siedem psów, wystawiono sześć. Bardzo wyrównane, kompaktowe, w bardzo dobrym typie. O pierwsze miejsce walczyły dwa doskonałe psy, o pierwszej lokacie decy dowały szczegóły. Wygrał HARKAN DU TEMPLE D’ADRANOS, pies o zwartej sylwetce, doskonałej anatomii oraz wspaniałym, przestrzennym ruchu, który zadecydował o wygranej. Do ringu poprosiłem suki. W klasie pośredniej zgłoszono sześć suk, ale wystawiono cztery. Wygrała proporcjonalna, dobrze poruszająca się HANTHEA DES PRINCES DE L’ALBINOL. Cztery na pięć zgłoszonych suk wystawiono w klasie otwartej. Ta klasa była również dobrze obsadzona. Tu również ciężko było wybrać zwycięzcę, bo stawka była bardzo wyrównana. Osta tecznie wygrała bardzo zgrabna, kompaktowa, z doskonałą w wyrazie głową AVA OD VANADORA, z chorwackiej hodowli znanej również w naszym kraju. W porównaniu przyznałem jej CWC oraz CACIB, a druga suka w tej klasie dostała rezerwowe CWC i res. CACIB. W klasie młodzieży pokazano trzy suki, a Zwycięstwo Młodzieży przyznałem 9-miesięcznej, bardzo temperamentnej INDIA AUS DEM LANDE DER MUSKIETIERE po suce VALKIRIA CRNI LOTOS. Zostały mi do oceny jeszcze trzy suczki w klasie szczeniąt. Przyszedł czas na wybór Zwycięzcy Rasy. W ringu zjawiły się najlepszy pies i suka oraz najlepsze juniory. Zwycięzcą Rasy został tego dnia bezkonkurencyjny pies HARRON (fot. 2), a naj lepszym juniorem został pies HARKAN. Pies 2 (354) 2014 fot. 2 W porównaniu z wystawą w Rouen rottweilery prezentowa ne w Bordeaux były wyraźnie lepsze w typie, o zwartych, kom paktowych sylwetkach, dobrej kości, doskonałych głowach. W tym miejscu chciałbym napisać parę słów o hodowli i eks terierze rottweilera. Polityka ADRK i IFR poprzez kluby rottweilera na całym świecie ma na celu hodowlę psów zdrowych fizycznie i psychicznie. Sylwetka rottweilera powinna być zwarta, kompaktowa. Kość powinna być mocna, a głowa w kształ cie tępego klina, proporcjonalna do całości. Również zwraca się baczną uwagę na budowę aparatu ruchu, czyli na mocne, dobrze kątowane kończyny, mocny zwarty grzbiet oraz muskulaturę. Jest to podyktowane tym, że rottweiler jest psem użytkowym i wykorzystuje się go do różnych zadań. Duży nacisk kładzie się na szkolenie, a dobrze wyszkolony pies jest chlubą hodowcy. I najważniejsze, aby w pogoni za eksterierem pamiętać o psychice. Nawet najpiękniejszy bojaźliwy lub nadmiernie agresywny pies nie spełni naszych marzeń o karierze wystawowej. Dotyczy to wszystkich ras. Ponieważ rasa rottweiler w na szym kraju jest wpisana na listę ras uznanych za niebezpieczne, powinno się je poddawać próbom BH oraz innym szkoleniom. Ma to na celu sprawowanie kontroli nad zachowaniami beha wioralnymi każdego psa i wykluczyć z hodowli psy o słabej psychice oraz te, które nie podporządkują się człowiekowi. Niestety, w naszym kraju każda zmiana przepisów w tym kierunku napotyka opór hodowców. Przystąpienie do egzaminu BH to podstawa oceny psychiki każdego psa i nie powinno być dużym problemem dla hodowcy. Następną rasą, którą przyszło mi sędziować, były PON-y. Wszystkiego trzy sztuki, jeden pies i dwie suki, wszystkie z ho dowli francuskich. Pies DANIK DE LOTHLORIEN wystawiony był w klasie championów. Średniej wielkości, o doskonałych proporcjach, ładnej samczej głowie oraz bardzo dobrym włosie, dostał CWC oraz CACIB. Suka HENRYKA DU MONT DE LA CHENAIE wystawiana w klasie pośredniej również otrzymała wszystkie tytuły oprócz jednego, bo BOB przyznałem psu. W klasie młodzieży doskonała HUZIA NIZINNA DU CLOS DE L’IGLOO, przyszła gwiazda ringów Europy, została Najlepszym Juniorem. Następnie poprosiłem do ringu jedynego owczarka rumuńskiego karpatin. Wystawiany był pies w klasie otwartej, znakomity przedstawiciel swojej rasy. Mocna kość, doskonała konstrukcja, bardzo dobra wyrazista głowa sprawiły, że ODIN OT 41 ARAL DREAM zdobył moje serce oraz wszystkie należne mu tytuły. Z siedmiu dogów argentyńskich zgłoszonych na mój ring wy stawione zostały cztery. Jedyny wystawiony samiec nie za chwycił mnie. CACIB oraz BOB przyznałem suce z klasy pośredniej, bardzo zgrabnej, eleganckiej, o doskonałym ruchu, o imieniu HAQUERA. Spośród dwóch suk w klasie młodzieży najlep sza okazała się 12-miesięczna zgrabna INDIA DES GUERRIERS DIVINS DU TARN, która też została Najlepszym Juniorem. Anatolianów, które weszły w ring, wystawiono trzy. Jedyny samiec pokazywany w klasie otwartej, GAMSIZ ASLANDA GOUTTE NOIRE, to typowy przedstawiciel rasy o doskonałej konstrukcji i doskonałej samczej głowie, musiałem więc przyznać mu CWC i CACIB. Dwie suki konkurowały ze sobą w klasie otwartej. Miałem trudny wybór, ponieważ obie były równie piękne. Ostatecznie wygrała GAZELLE ASLANDA GOUTTE NOIRE mająca wspólną matkę z psem cacibowym. W walce o BOB pies pokonał o kilka miesięcy starszą siostrę. Do ringu weszła następna rasa z grupy II, były to hovawarty których wystawiono pięć na siedem zgłoszonych. Poziom prezentowanych psów był bardzo wysoki. Pierwszy pies, w klasie otwartej, to bardzo dobry w typie, doskonale poruszający się GAUDI DES LANDES DE KERLOGGAN, który otrzymał ocenę doskonałą. W klasie użytkowej startował czarny pies. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy wystawiająca go pani przywitała się po polsku. Okazało się, że przyjechała z Warszawy w spra wach kynologicznych, a przy okazji wystawiła psa znajomych. HARLEY SUN DES LEUS ALTIERS, bo tak nazywa się ten pies, okazał się najlepszy w tym tandemie i przyznałem mu CWC i CACIB, a res. CACIB wziął pies z klasy otwartej. Suki prezentowały się nie gorzej niż psy. Pierwsza weszła do ringu w klasie pośredniej. Bardzo ładna, o doskonałej, har monijnej sylwetce, pięknej w wyrazie głowie, doskonale poruszająca się, po niej nie gorsza suka zaprezentowała się w klasie otwartej. Klasę użytkową prezentowała również jedynaczka, która bardzo ładnie pokazała się w ringu. Przyszedł czas na wybór tej najlepszej. Nie było to łatwe, ponieważ wszystkie trzy prezentowały się znakomicie. Ostatecznie CWC i CACIB przyznałem HAPPY SUN DES LEUS ALTIERS, siostrze zwycięzcy wśród psów, res. CWC i res. CACIB wzięła suka z klasy użytkowej. Brat i siostra spotkali się w walce o Zwycięzcę Rasy, tego dnia bardziej przypadł mi do gustu pies. Kiedy żegnałem się z hovawartami, za ringiem gotowe były do wejścia sarplanince, dwa psy i jedna suka. Pierwszy pies po - fot. 3 42 kazany został w klasie pośredniej, jego przeciwnikiem ringowym był pies w klasie championów. FARGO DU CLOS DE LUNE (fot. 3), bo tak się nazywał ów pies, to kwintesencja rasy, której nie mamy okazji tak często sędziować w naszym kraju. Doskonale zbudowany samiec, o mocnej kości, wspaniałej typowej głowie, doskonale kątowane kończyny. Nie było więc żadnych wątpliwości, kto zostanie zwycięzcą. Jedyna suka HANOUK DU CLOS DE LUNE zaprezentowana w klasie pośredniej też nie ustępowała swoim poprzednikom, była z tej samej hodowli co champion. Po przyznaniu jej tytułów brała udział w wyborze BOB, ale ja już miałem swojego faworyta, którym był pies. Radość właścicieli była ogromna, uważam, że największą „zapłatą” za sędziowanie jest radość z wygranej przeszczęśliwych wystawców. Nie wszystkie z ras, które miałem sędziować, stawiły się w ringu, nie dotarł owczarek kraski. fot. 4 Owczarki kaukaskie to rasa, które niełatwo się sędziuje. Wiadomo powszechnie, że kaukazy do aniołków nie należą. Miałem kilka razy okazję się przekonać, że nie ma z nimi żartów, ale ostatnio nie jest tak źle. Właśnie zaprosiłem do oceny wyżej wy mienione. Było ich trzy, w tym jeden pies i dwie suki. Pies w klasie otwartej CKIROV, duży, mocnej kości, doskonałej anatomii, jedynie miałem zastrzeżenia do kufy, która była nieco zbyt głęboka. Po jednej suce zaprezentowano w klasach otwartej i championów. Najlepiej zaprezentowała się suka z klasy otwartej, której przyznałem CWC oraz CACIB, a res. wzięła jej rywalka, BOB przyznałem suce. Owczarki środkowo-azjatyckie również nie należą do ras łagodnych. Jedyny pies, którego miałem okazję sędziować, wystawiony był w klasie pośredniej, ale zaprzeczał obiegowym opiniom o ich trudnym charakterze. DORIAN VAGANY CAO KENNEL nie tylko mnie nie zjadł, ale okazał się bardzo proporcjonalnym psem, mocnej kości, bardzo ładnej samczej głowie o doskonałych równoległych liniach i bardzo dobrze się poruszał. Nie pozostało mi nic innego jak pogratulować wystawczyni pięknego psa i wysłać go na ring główny. Ostatnią rasą, którą przyszło mi sędziować w Bordeaux, były dwa tornjaki, pies i suka. Kilka lat temu po raz pierwszy sędzio wałem tornjaki w kraju ich pochodzenia. Pies pokazany w kla sie młodzieży był ucieleśnieniem wzorca rasy. W klasie pośredPies 2 (354) 2014 niej wystawiona została suka, jak się później okazało, starsza siostra psa młodzieżowego. Urodą nie ustępowała swojemu bratu i dlatego przyznałem jej prawie wszystkie tytuły oprócz jednego. BOB przyznałem psu H’OURAL DES HAUTS DE MALFORET z klasy młodzieży, o doskonałej konstrukcji, pięknej w wyrazie typowej głowie i doskonałej szacie. Jeszcze tylko trochę pamiątkowych fotek i moje sędziowanie dobiegło końca. gu głównym na trzecim miejscu postawiłem czarnego sznucera miniaturowego, drugie miejsce przypadło rottweilerowi, najlepszym psem okazał się majestatyczny, pięknie poruszający się pirenejski pies górski (fot. 5). Najlepszym Juniorem grupy II został shar pei, drugie miejsce przypadło berneńskiemu psu pasterskiemu, a dog de Bordeaux był trzeci. BIS Juniorów powierzono rosłemu Rosjaninowi Revazowi Khomasuridze. Revaz po wnikliwej obserwacji całej stawki trzecie miejsce przyznał charcikowi włoskiemu, na drugim miejscu uplasował się duży pudel, pierwsze otrzymał efektowny bichon frise (fot. 6). Wybór Najpiękniejszego Psa 88 Międzynarodowej Wystawy Psów Bordeaux 2014 przypadł miłej sędzi z Irlandii J. Crawford -Menton. Nadszedł czas na główny punkt programu, do ringu weszli zwycięzcy poszczególnych grup. Koleżanka z Irlandii bardzo sprawnie posędziowała BIS i po chwili okazało się, że trzecie miejsce przyznała chartowi perskiemu saluki, efektowny i pięk nie poruszający się bearded collie był drugi, a Zwycięzcą BIS został śnieżnobiały samojed (fot. 7). fot. 5 Po lunchu rozpoczęły się konkurencje finałowe. W ringu głównym wisiały flagi narodowe krajów, z których przybyli sędziowie. Konkurencje na ringu głównym sędziowali również sędziowie z Polski. Elżbiecie przypadł zaszczyt wyboru Najlepszego Weterana, a niżej podpisany miał dokonać wyboru BOG II grupy FCI. Ela na pierwszym miejscu wśród weteranów postawiła pięknego cairn teriera (fot. 4), drugie miejsce przypadło angielskiemu cocker spanielowi, a na trzecim znalazł się samoyed. W grupach FCI wybory najlepszych prowadzono w ten sposób, że pierwsze do ringu wchodziły psy dorosłe danej grupy, a następnie młodzież. I tak na przemian odbywały się wybory w grupach. Teraz przyszła moja kolej na wybór BOG II grupy. W ringu przygotowawczym obejrzałem sobie stawkę, było w czym wybierać, a po obejrzeniu całej stawki w ruchu na rin- fot. 7 Wieczorem na kolacji wymieniliśmy się wrażeniami z wysta wy i przyszedł czas się rozstać. Wcześnie rano w poniedziałek spotkaliśmy się z Elą na śniadaniu i razem z Rene udaliśmy się na lotnisko w Bordeaux. Tam zastaliśmy tłum ludzi, a że przyjechaliśmy nieco za późno, zrobiło się trochę nerwowo. Mój samolot do Paryża odlatywał o 7.20, a ja o 6.50 jeszcze stałem w kolejce do odprawy. Wreszcie wywołano Paryż CDG i udałem się na stanowisko. Okazało się, chociaż zgłaszałem problem mojego bagażu organizatorom, że musiałem powtórzyć procedury z Warszawy. Ela, której samolot odlatywał dopiero o godzinie 9.00, dzielnie mnie wspierała. Wystartowaliśmy z opóźnieniem i po przesiadce w Paryżu wylądowałem w Warszawie, która przywitała mnie przejmującym chłodem i śniegiem. Tak zakończyła się moja kolejna wizyta we Francji, mam nadzieję, że nie ostatnia. fot. 6 Pies 2 (354) 2014 Tekst i zdjęcia Waldemar Mrowiec 43 Z psem do Japonii Decyzja o wyjeździe do Japonii zapadła blisko rok temu. Wtedy wspólnie z Okta wią zdecydowaliśmy się na wylot do kra ju, z którego pochodzi moja ukochana rasa – teriery japońskie. Należało wybrać przewoźnika, który umożliwiał przelot z psami na pokładzie samolotu. Wybór był prosty. Jedyny i sprawdzony przewoźnik, do którego mam 100 procent zaufania, to Lufthansa. Zamówiliśmy bilety, zarezerwowaliśmy miejsca dla psów. Nasz wylot był już przesądzony. Pół roku przed wystawą próbowałem się skontaktować z Japan Kennel Club. Niestety, bezskutecznie. Dopiero po mojej małej interwencji w FCI Japończycy zaczęli odpisywać na moje e-maile. Zgodnie z przepisami wwozu psów do Ja ponii, od września 2013 roku rozpoczęliśmy półroczną kwarantannę. Oczywiście byłem cały czas w kontakcie z Animal Quarantine Service (AQS). Musiałem załatwić całą masę dokumentów od powiatowego lekarza weterynarii, dodatkowe szczepienia (na leptospirozę), przesłać te sty na przeciwciała, itp. Najtrudniejsze okazało się znalezienie hotelu. Mało który hotel w Tokio pozwala na przetrzymywanie zwierząt w pokoju hotelowym. Japończycy nie mogli zrozu mieć, po co mi pies w pokoju, skoro są specjalistyczne hotele dla psów (tak na marginesie, droższe od tych dla ludzi). W poszukiwaniu lokum pomagali mi moi japońscy znajomi. Ze względu na wygórowane ceny hoteli skupiliśmy się na znalezieniu apartamentu, gdzie mógłbym zamieszkać z psem. W końcu udało się! W lutym, zupełnie przez przypadek, na Booking. com trafiłem na ofertę 1/3rd Residence Tokyo Apartment, który był przystępny cenowo. Byłem spokojny, że po przylocie do Japonii będę miał gdzie mieszkać. Na 40 dni przed wylotem AQS poprosił mnie o dosłanie jeszcze jakichś papierów. Musiałem być cały czas w kontakcie z ni mi oraz z moim weterynarzem. Na 10 dni przed wylotem wysłałem im jeszcze jakieś formularze, o które prosili. Wszystko było w porządku. Oczekiwali na mój przylot. Jeszcze przed wylotem założyłem sobie konto w jenach japońskich w PKO BP SA, ale okazało się, że bank nie może wypłacić 44 gotówki, bo moje konto pozwala tylko na obrót bezgotówkowy. W końcu jednak udało mi się przekonać pracowników banku, by zrobili precedens. Uzbrojony w japońską gotówkę, dwa materiałowe kennele dla psów, wszystkie dokumenty potrzebne w AQS, rezerwację apartamentu i potwierdzone zgłoszenie na wystawę FCI Asia and the Pacific Dog Show byłem gotowy do podróży. Do Tokio wylecieliśmy 25 marca z lotni ska w Balicach. Lecieliśmy przez Monachium. Nie było żadnych problemów. Na lotnisku mieliśmy pomoc pracownika Lufthansy, który sprawdził wszystkie papiery i zadbał o odpowiednie miejsca w samolocie. Psy oczywiście podróżowały z nami na pokładzie. W Tokio -Narita wylądowaliśmy 26 marca. Na lotnisku psy musiały być cały czas w kennelach. Tylko podczas badania w AQS wyszły na moment, żeby się załatwić. Na lotnisku oczywiście był problem z językiem angielskim. W AQS mówili bardzo słabo. Kolejny problem był z biletami autobusowymi. Wiedzieliśmy, gdzie mamy pojechać, ale nie kursował tam żaden autobus z lotniska. Udało się podjechać autobusem w pobliże Akasaki, a stamtąd taksówką do apartamentu. Oczywiście, psy cały czas musiały być w kennelach. Ludzie dziwnie na nas patrzyli, gdy już poza lotniskiem, gdzie czekaliśmy na au - tobus, Keru (Amakakeru-Meiji White Oleander) i Bayka (Byakuya-Meiji White Ole ander) nie były zamknięte, tylko biegały po parkingu na smyczy. Nasz apartament znajdował się w dzielnicy rządowej, w pobliżu było też kilka ambasad różnych krajów. Wszędzie zakazy, psy praktycznie mogły się załatwiać tylko do kuwety w pokoju. Ale jak to my, zawsze znaleźliśmy kawałek trawnicz ka… Tokio nie jest takie drogie, jak to ludzie opisują na blogach. Jeżeli chodzi o ceny w sklepach spożywczych, to na pewno jest taniej niż w Niemczech. W restauracjach ceny są bardzo zróżnicowane, ale i tak taniej niż u naszych zachodnich są siadów. Ubrania nieco droższe niż w Pol sce, kosmetyki podobnie jak u nas. Nie wiem, jak w muzeach, miejscach tylko dla turystów, bo nie przyjechaliśmy tam na zwiedzanie. Jednak udało nam się tro chę zobaczyć miasto. Zwróciliśmy uwagę na czyste ulice mimo braku koszy na śmieci. W Tokio jest bardzo dużo nowoczesnych budynków, zabudowa gęsta, praktycznie każdy wolny metr powierzchni został wykorzystany. Mnóstwo starych samochodów, raczej lokalnych marek. Parkingi sterowane elektronicznie, na każdym kroku policja lub inne służby mundurowe. Bardzo dużo knajp, w których mogliśmy próbować potraw z róż nych stron świata. Na ulicach ładnie ubrane Japonki, szczególnie słynne japońskie uczennice przebrane za postacie z mangi. Nie trzeba znać języków obcych, żeby pojechać do Japonii. Tam praktycznie nikt Pies 2 (354) 2014 nie mówi po angielsku. Trzeba się dogadywać na migi. Naszym celem była jednak wystawa FCI Asia and the Pacific Dog Show 2014, która miała miejsce w ostatni weekend marca. Podobnie jak wystawa europejska czy światowa, co roku w innym kraju na kontynencie azjatyckim odbywa się kontynentalna wystawa azjatycka. Uznaliśmy, że skoro odbędzie się ona w tym roku w Tokio, czyli w kraju pochodzenia naszej rasy, a nasze psy wygrywają na World Dog Show czy Euro Dog Show, to sprawdzimy się także w Japonii. Ja pan Kennel Club informacje o wystawie publikował tylko w języku japońskim. Aby zgłosić się na wystawę, musiałem wypełnić dokumenty zgłoszeniowe w ich języku. Pomogła mi w tym znajoma w Japonii i jeden z japońskich sędziów. To znacznie ułatwiło mi komunikację z JKC, gdyż jak już wspomniałem, były problemy z odpisywaniem na e-maile. Oczywiście JKC nie chciał zdradzić wcześniej stawek, odpisali mi, że wszystkiego dowiem się na miejscu. Na tydzień przed wystawą JKC na swojej stronie opublikował spis ras wraz ze stawkami i godzinami rozpoczęcia wystawy. Wiedzieliśmy jedno: wystawa w Tokio, sędzia z Japonii, konkurencja z Japonii. Stawka wręcz ogromna jak na teriery japońskie, bo na wystawę zgłoszono aż czterech przedstawicieli tej rasy. W dniu wystawy mieliśmy poważne problemy. Taksówkę zamówiłem na godzinę 6 rano. Tuż przed wyjściem okazało się, że nie ma naszej teczki z dokumentami (bilety lotnicze, paszporty psów, papiery zwierząt, papiery z AQS, testy na przeciwciała, wszystkie akceptacje AQS z lotniska, itp.), którą na pewno mie liśmy w pokoju. Pojechaliśmy na wystawę bez dokumentów. Zabrałem ze sobą lap topa, na którym miałem w wersji elektro nicznej te same dokumenty, które nam zginęły. Na szczęście nikt nam ich nie sprawdzał. Podjechaliśmy taksówką pod samą ha lę, gdzie odbywała się wystawa. A tam mnóstwo ludzi, duże ringi, stanowiska dla groomerów, stoiska handlowe, dużo psów, wielkie zamieszanie. Na początku szukaliśmy miejsca, które nam przydzie lono. Kiedy je znaleźliśmy, miała tam na nas czekać japońska handlerka z na szymi papierami z JKC. Do tego byliśmy bardzo zdenerwowani brakiem naszych dokumentów. Zastanawialiśmy się, jak Pies 2 (354) 2014 wrócimy do kraju. Obiecałem Oktawii, że zajmę się tą sprawą, żeby skupiła się na wystawie. Skontaktowałem się z na szą ambasadą w Tokio, omówiłem wszystko. Obiecali pomóc. Miałem do nich zadzwonić po wystawie. Na 30 min przed wejściem na ring znalazłem umówioną z nami handlerkę, odebrałem numery i katalogi. Gdy posze dłem do Oktawii i psów, okazało się, że Keru zaczął kuleć. Musiał się skaleczyć w nogę. Próbowaliśmy mu jakoś pomóc, ale bez skutku. W międzyczasie spotkałem naszą japońską konkurencję. Były to dwie japońskie hodowczynie, z czego jedna z suczką interchampionką, a druga z suczką, która startowała w klasie otwartej. Były ładne, dlatego sami nie wiedzieliśmy, co będzie. W końcu sędzia z Japonii (Tsumoto Sato), przeciwko nam dwie dziewczyny z jego kraju, a do tego Keru kuleje… Na szczęście tuż przed wejściem na ring Kerusiowi się poprawiło. Chyba zapomniał o bólu. Cho dził wspaniale. Do tego Bayka zachowywała się bardzo dobrze. Sędziowanie trwało kilka minut. Keru zrobił up and down, dwa kółka w ringu i sędzia wręczył mu wszystko, co Keru mógł zdobyć tego dnia. Następna do rin gu weszła suczka z klasy otwartej – Rilla My Rilla Of Koshikawa JP (wł. Keito Fukuda). Nieduża, skromnej budowy, bardzo zbliżona do naszego Fujika (Fuji ma 8 miesięcy, ta suczka miała ponad dwa la ta). Dostała CC i ocenę doskonałą. Kolejne na ring weszły Bayka i suczka – interchampionka Pirika Of W. Wind JP (wł. Yayoi Ueshima), która też była drobniejsza, miała nieco wyblakłe kolory. Bayka w ringu zaprezentowała się bardzo ładnie. Obie również wykonały te same figury co Keru, po czym sędzia zawołał na ring suczkę z klasy otwartej. Wszystkie trzy biegły wokół ringu. Sędzia wziął wstążki i wskazał Baykę jako zwycięzcę suk, wręczył Oktawii wszystkie możliwe tytuły. Tym samym obydwa nasze psy zo stały Zwycięzcami Azji. Byłem z nich bardzo dumny. Po wystawie hodowcy z Japonii pode szli do nas i zaczęliśmy rozmawiać o na szych psach. Dzięki pomocy znajomego udało mi się nawiązać konwersację. Oczywiście Bayka im się podobała, ale to Keru był w centrum uwagi. Wszyscy nam gratulowali pięknych psów. Dostałem również propozycję krycia Kerusiem i zapytania o przyszłe mioty. Na wystawę Bayka przyjechali też japońscy sędziowie, którzy wiedzieli, że przylecimy z Europy z terierami japońskimi. Spotkaliśmy m.in. p. Koichi Fujimoto, który kiedyś hodował teriery japońskie i jest sędzią międzynarodowym. Był zachwycony Kerusiem. Podczas całej wystawy spotkaliśmy 20–25 terierów japońskich. Byłem mile zaskoczony, gdyż większość ich hodowców kojarzyła moje psy właśnie z Pol ską. Chcieli koniecznie zobaczyć Keru i Baykę. Keru 45 Zostaliśmy na konkurencje finałowe. BIS-y podczas tej wystawy były przeprowadzone bardzo amatorsko. Z pewnością niektóre krajówki w Polsce mają o wiele lepszą oprawę niż kontynentalna wystawa w Tokio. Nie czuliśmy atmosfery mistrzostw. Komentator wystawy praktycznie tylko zapowiadał, co wejdzie, poza tym cały czas milczał. Nie było komunikatów w innym języku niż japoński. Za kulisami panował bałagan organizacyjny, zmiany podczas trwania BIS-ów, dzielenie całego ringu honorowego na pół. Problemów co niemiara. Na BOG psy i suki wchodziły osobno. W ringach nie przyznawało się BOB za rasę, ale BOB za płeć. Keru i Bayka pokazali się naprawdę wspaniale. Sędziowała sędzia z USA, dla której teriery japońskie były czymś egzotycznym. Na wystawie w Tokio można było spotkać przedstawicieli ponad 130 ras na skrajnie różnym poziomie. U nas jest więcej psów zaliczanych do średnich przedstawicieli ras. Podczas wystawy odbywały się również konkursy groomerskie, zawody agility i różnego rodzaju zabawy organizowane przez handlowców. Wystawę odwiedziło na pewno kilkadziesiąt tysięcy ludzi, każdy z nich kupił bilet. Z pewnością w najbliższym czasie JKC opublikuje jakieś informacje na ten temat. Gdy wróciliśmy do apartamentu, byliśmy bardzo zmęczeni i zdenerwowani. Przeszukaliśmy jeszcze raz cały pokój i nie znaleźliśmy dokumentów. Po konsultacji z ambasadą postanowiłem zgłosić sprawę na policję. Spędziłem ponad cztery godziny na komisariatach. Uwierzcie mi, polscy policjanci nie mają się czego wstydzić. Sprzęt, na którym pracują Japończycy, przypomina to, co było w Polsce 10 lat temu. Niemniej jednak zgłosiłem sprawę, mają się nią zająć. Mieliśmy przeszukanie pokoju, byłem przesłuchiwany przez telefon, gdyż Zestarejprasy O wystawach psów O zasadach wystawiania psów, mam tu na myśli głównie podział na klasy, i zasadach ich nagradzania dyskutuje się od lat i od czasu do czasu coś tam się w nich zmienia. Również często dyskutowaną sprawą jest, czy wyżeł hodowlany ma być zawsze zarówno psem wystawowym i użytkowym czy może być pięknym osobnikiem wystawowym nieposiadającym cech użytkowych, i odwrotnie – czy może być doskonały użytkowo mi mo bardzo słabiutkiego eksterieru. Poniżej przedstawiam artykuł opisujący, jak na te zagadnienia zapatrywano się na przełomie wieków XIX i XX. Arty kuł niepodpisanego autora pochodzi z „Łowca Polskiego” wydanego na początku XX wieku. Autor niemiecki Ryszard von Slabo wem zamieszcza w jednym z pism facho wych szereg zajmujących uwag, które przytaczamy. Wystawy psów nadają modłę czystości i piękności rasy, oraz przygotowują szla - 46 chetny co do formy materyał hodowlany. Odróżniamy duże, międzynarodowe wystawy i małe miejscowe popisy. Pierwsze mają wartość jedynie dla większych hodowców, którym dają sposobność do wzajemnego wypowiedzenia się i których zachęcają do dalszych starań. Na „małego człowieka” działają one przygnębiająco. Skoro po jedno- lub dwurazowem wzięciu udziału w wystawach nie otrzyma on nagrody, traci zupełnie odwagę. Dla niego wystawy miejscowe mają wielkie zalety! Psy mogą być pojedynczo przedsta wione i właściciele ich poinformowani, dlaczego ten lub ów pies lepszy jest od innego. Stosowany obecnie na wystawach sposób nagradzania jest nielogiczny i niesprawiedliwy! Nagrody mają nie sta łą, lecz przez podział na klasy i dobroć obecnych na wystawie psów ustanowioną wartość. Z powodu, że zwykle w każ dej klasie tylko jedna pierwsza i jed na druga nagroda może być wyznaczo- na komisariatach (byłem na dwóch) nikt nie mówił po angielsku. Całą sprawę zgłosiłem również do AQS, gdzie wysłałem dokumenty. Jako że wszystkie papiery miałem w wersji elektronicznej, poprosiłem recepcję o ich wydrukowanie. Całą niedzielę spędziłem na kompletowaniu dokumentów. Udałem się nawet na oddalone o 70 km od hotelu lotnisko po kopie papierów potwierdzających mój wjazd z psami i przejście kwarantanny. Dzięki pomocy naszych znajomych z Japonii, którzy konsekwentnie tłumaczyli służbom naszą sytuację, AQS na innym lotnisku – Haneda, z którego wracaliśmy do Polski, był bardzo wyrozumiały. W poniedziałek pożegnaliśmy Japonię i odlecieliśmy do Polski. Z wyjazdu, podczas którego nie bra kowało problemów, jesteśmy bardzo zadowoleni. Paweł Gąsiorski Oktawia Swiędzioł na, udzielanie zaś listów pochwalnych pierwszego i drugiego rzędu może być stosowane bez ograniczenia i pozostawione jest w zupełności komitetowi, ile klas którejkolwiek rasie wyznaczyć zechce; z powodu, iż dzielić może dowolnie podług barwy, wagi i płci, to zupełnie te same psy, które na jednej wystawie w sześciu klasach otrzymały sześć wyższych nagród, na innej zaliczone do jednej klasy, tylko jedną pierwszą nagrodę otrzymały, a to dlatego, iż przynajmniej cztery poprzednio pierwszą nagrodą obdarzone psy tutaj zadowolnić się muszą „listem pochwalnym pierwszego rzędu”. Stąd wynika, że listy pochwalne pierwszego rzędu i pierwsza nagroda uznane być mogą jako jednowartościowe. Nagrody miałyby mniej lub więcej stałą wartość, gdyby przy udzielaniu odznaczenia podawano liczbę klas i współzawodników. Wtedy mógłby przynajmniej hodowca, który bywał na wielu wystawach i który zna odnośne okazy, wyrobić sobie o nich pewne wyobrażenie, profan zaś nawet i w tym wypadku nie, i to jest drugi błąd. Gdy zwykły myśliwy ujrzy obok psa, odznaczonego pierwszą nagrodą, innego, również dobrego, lecz tylko listem pochwalnym pierwszego rzędu nagrodzonego, wtedy on albo pomyśli, że przyznanie pierwszej nagrody Pies 2 (354) 2014 zależne jest jedynie od przypadku, lub stara się znaleźć mniemaną mniejszą wartość tego ostatniego, który przecież musi być gorszym, gdyż inaczej nie zostałby on o tyle niżej oceniony; przytem zadaje on sobie na próżno trud, daje być może pierwszeństwo psu z listem po chwalnym pierwszego rzędu i zostaje zupełnie zbity z tropu, gdyż mu nikt nie odsłoni prawdziwego stanu rzeczy. Psy nagrodzone listem pochwalnym pierwszego rzędu, nie mające wypisanego na grzbiecie, czy miały dużo lub mało, lub też jakich w ogóle współzawodników, uważane są przez publiczność za zwie rzęta drugo- lub trzeciorzędnej wartości, pomimo że faktycznie do najpierwszej klasy należeć mogą. Gdy jeszcze sędzia zmuszony jest w kole 5 lub 6 pozostałych mu ostatecznie psów oświadczyć, że każdy z nich zasługuje na pierwszą nagrodę, lecz on może je tylko uszczęśliwić „listem pochwalnym pierwszego rzędu”, wtedy on prawdopodobnie panów i psy po raz ostatni widział. Wystawy powinny wskazywać myśliwemu: że jest nieskazitelnie zbudowany pies, dlatego otrzymał pierwszą nagrodę; tu stoi pies, który jest prawie bez wady, z tego powodu został obdarzony drugą nagrodą; tam oto znajduje się mniej dobry pies, z tej przyczyny dostał mu się tylko list pochwalny pierwszego rzędu. Ten pies posiada tylko poniekąd jeszcze rasowe cechy i dlatego musi się Pies 2 (354) 2014 zadowolić listem pochwalnym drugiego rzędu. Sędziowie nie powinni zwracać uwagi, jaki jest stosunek psa do jego współzawodnika, lecz w jakim stopniu posiada on cechy rasowe, i podług tego orzec, czy zasługuje na pierwszą, drugą lub trzecią nagrodę. Stosunek jego do współzawodników powinien być uważany jako rzecz drugorzędna. Tak samo, jak sposób nagradzania, powinny być również zmienione przepisy dla prawa do zapisu na wystawy! Jest to godnem pożałowania, gdy zdarzają się jeszcze wypadki, że otrzymują prawo zapisu na wystawę psy, o rodzicach których niczego się więcej dowiedzieć nie można, jak tylko to, że nazywali się Hektor i Juno. Przed laty postępowanie takie można było jeszcze wybaczyć, obecnie zaś zasługuje ono na ostre potępienie. Obecnie powinny być wniesione do K.R.P. te tylko zwierzęta, których pochodzenie jasno i dobitnie wykazanym być może. Podczas gdy komisya delegatów stawia, jako warunek do prawa zapisania psów nieznanego pochodzenia, aby na wielkich wystawach lub popisach były przynajmniej pierwszą lub drugą nagrodą odznaczone, udziela ona zwykle przy małych wystawach, popisach lub konkursach sędziom upoważnienia do prawa zapisu każdego psa, choćby ten nawet „listu pochwalnego drugiego rzędu” nie otrzymał. Gdyby liczba psów nieznanego pochodzenia, która na wiel kich międzynarodowych wystawach zdobyła pierwszą lub drugą nagrodę, była nawet bardzo ograniczoną, mogą jednak psy te w hodowli poczynić znaczne szkody, w szczególności zaś te, które otrzymały bez zastrzeżeń prawo zapisu na małych pokazach. Obecnie, gdy istnieje duża ilość wyżłów czystej krwi, nie powinniśmy lekkomyślnie ułatwiać wstępu do K.R.P. przez powierzchowne oce nianie lub też niewczesne ustępstwa, lecz go zasadniczo utrudnić wszystkim psom wątpliwego pochodzenia. Prócz tego każde prawo do zapisu po winno być uzależnione od zaświadczenia co do okazanych zasług (od listu po chwalnego pierwszego rzędu do pierwszej nagrody) i odtąd każdy pokaz powinien być połączony z próbnym egzaminem; zdarzało się bowiem, iż zapisane wyżły, które nabyto za duże pieniądze, z powodu iż dzięki swej budowie i czy stości rasy odznaczone zostały, okazały się w następstwie pod względem myśliwskim mniej lub więcej nieużyteczne. Psy, które na wystawie otrzymały nagrody pieniężne lub honorowe, powinny podczas próby polowej dowieść, że na nie zasłużyły, i stracić je w razie, gdy podczas tej próby nie otrzymają przynajmniej listu pochwalnego drugiego rzędu. Podał do druku Andrzej Brabletz 47 138. WESTMINSTER DOG SHOW 2014 Przed wystawą Doroczna wystawa psów w USA była w tym roku trochę inna niż zwykle. Po raz pierwszy od 1884 roku mogły w niej uczestniczyć mieszańce J, tak, to nie pomyłka, ale mogły one być zgłoszone jedynie do konkurencji agility, która w tym roku stała się częścią tej wystawy. Zawody agility odbyły się na pirsie w sobotę, liczba zgłoszeń była ograniczona do 225 psów i to psów z poziomem wyszkolenia Excellent i Master, a pełna nazwa to The Masters Agility Championship. Finały tych zawodów były transmitowane przez telewizję na żywo w sobotę 8 lutego od 19 do 21. Napisałam: od 1884 roku, jako że w tym roku został utworzony American Kennel Club (AKC), a pierwsza wystawa Westminster odbyła się w roku 1877. Przez początkowe kilka lat nie tylko rodowodowe psy mogły być zgłaszane, ale też psy o nieznanym pochodzeniu i rasie, identyfikowane jedynie przez kolor, np. w 1877 r. CERF VOLANT – ciemnobrązowy, LION – jasnobrązowy, krzyżówka między bernardynem a rosyjskim seterem. W 1878 roku została utworzona klasa Miscellaneous, gdzie było napisane „rodowód nieznany” FLORA – czarna, importowana, FLOCK – czarny importowany z Niemiec itp. Dopiero po powstaniu AKC na wystawę mogły być zgłaszane jedynie psy rasowe. 10 i 11 lutego 2014 roku ocena w ringach odbyła się w dwóch długich halach na pirsie 92/94, wysuniętym na rzekę Hudson, która oddziela stan Nowy Jork od stanu New Jersey, oddalonym o ok. 5 kilometrów od Madison Square Garden, gdzie wieczorem odbyły się finały. Prze niesienie porannej wystawy w inne miejsce bardzo ułatwiło wystawcom dojazd, gdyż nie musieli przebijać się do centrum w normalny dzień roboczy – wystawa ta zawsze odbywa się w poniedziałek i wtorek – parkingi były bliżej i więcej miejsca na rozłożenie swoich rzeczy i psów na cały dzień. Było też dużo więcej miejsca dla licznej publiczności. Natomiast trudniej było robić zdjęcia – jedna hala jest cała oszklona i zawsze było pod światło, a druga dość ciemna. Mimo fantastycznej organizacji – transporty darmowymi autobusami pomiędzy Madi- Przed wejściem na ring Chinook 48 Pies 2 (354) 2014 Mastif tybetański son Square Garden na Manhattanie a pirsami kursowały non stop – przy jezdni tacy jak my nie mieli co ze sobą zrobić od 16.00 do 19.00. Punktualnie o 16.00 skończyła się ocena psów na pirsach i trzeba było je opuścić, a na finały w Madison Square Garden wpuszczano dopiero o 19.00. Poprzednio wolny czas można było spędzić na terenie wystawy (poza halą główną). Na szczęście mieliśmy hotel po przeciwnej stronie ulicy i mogliśmy trochę odetchnąć. Już od zeszłego roku wystawa ta nie jest ograniczona jedynie do championów, ale nie znaczy to, że zgłoszony mo że być każdy. Są do wyboru jedynie trzy klasy: Bred by Exhibitor, American Bred oraz Open. Do tej ostatniej klasy na zwy kłych wystawach może być zgłoszony każdy pies od 6 miesięca, ale na Westminster można zgłosić jedynie psa, który ma co najmniej jeden major, czyli 3 punkty zdobyte na jednej wystawie. Ponieważ zgłoszenia przyjmowane są wcześniej, bardzo dużo psów przyjętych do „klas” pokazanych było już w Best of Maltańczyki Pies 2 (354) 2014 Breed, czyli jakby klasie championów psów i suk razem. Ale Zwycięzcą Rasy może zostać także nie champion. W tym roku na wystawę zgłoszono 2809 psów 187 ras ze 190 możli wych. Nie było żadnego zgłoszenia entlebuchera, lundenhunda i amerykańskiego water spaniela. Najwięcej było labradorów – 76 (jest to rasa o najliczniejszej rejestracji w USA od 1991 roku), golden retrieverów 58, buldogów francuskich 52, rodesian ridgeback 46 i owczarków australijskich 44. Po raz pierwszy wystąpiły tu podengo portugalskie miniaturowe (pequento) – 8, chinook – 4, oraz rat terrier – 20. Zgłoszenia nadeszły ze wszystkich 50 sta- Ratt terrier nów i 13 innych krajów. Zanotowano 127 psów z innych krajów, w tym 115 z Kanady. Głównym sponsorem wystawy była Purina Pro Plan. Ocena we wszystkich jedenastu ringach była nagrywana na wideo i można ją oglądać przez internet na stronie Westminster Kennel Club. Są też tam wszystkie wyniki zwycięzców ras, grup i BIS. W poniedziałek oceniane były 4 grupy Hound Group 1. bloodhound – GCH Flessner’s International S’Cess, nr 2 w rasie, 3 x BIS 2. whippet – GCH Sporting Fields Ba hama Sands, nr 9 w rasie, 1 x BIS 3. basset hound – GCH Topsfield -San chu Eenie Meenie Miney Moe, nr 1 w rasie, 4 x BIS 4. wilczarz irlandzki – Ch Kuriann Of First Avenue, nr 3 w rasie, 1 x BIS Toy Group 1. pinczer miniaturowy – GCH Marlex Classic Red Glare, nr 1 w rasie, 64 x BIS 2. cavalier king charles spaniel – GCH Grantilley Galaxy Moon, nr 7 pies w rasie 3. pomeranian – GCH CR Chase What Matters, nr 1 w rasie, 4 x BiS 4. pekińczyk – Ch Yakee Easily Persuaded, nr 1 w rasie, 14 x BiS Non Sporting Group 1. standard pudel – GCH Brighton Lakeridge Encore, nr 1 w rasie, 25 x BiS 2. spaniel tybetański – GCH Kan Sing’s Tenzin, nr 1 w rasie, 7 x BiS 3. pudel miniaturowy – GCH Bellefleet’s Living In The Fast Lane, nr 1 w ra sie, 1 x BiS 4. dalmatyńczyk – GCH Spotted Bliss Oreo Delight, nr 2 w rasie Herding Group 1. cardigan welsh corgi – GCH Riverside Telltail Coco Posh, nr 2 w rasie, 3 x BiS 2. puli – GCH Cordmaker Topsy Turvey, nr 1 w rasie, 3 x BiS 3. owczarek niemiecki – GCH Wolf Creek Galaxy Of Merivern, nr 1 w rasie, 13 x BiS 4. owczarek staroangielski bobtail – GCH Bugaboo’s Picture Perfect, nr 1 w rasie, 23 x BiS We wtorek 3 grupy I BIS Sporting Group 1. irlandzki spaniel dowodny – GCH Whistlestop’s Riley On Fire, nr 1 w ra sie, 26 x BiS 2. amerykański cocker spaniel czarny – Ch Casablanca’s Thrilling Seduction, nr 4 w rasie, 1 x BiS 3. golden retriever – GCH Kalm Sea’s To Have And To Hold, poza pierwszą dziesiątką w rasie 4. angielski springer spaniel – Ch Telltale American Ride, nr 5 w rasie, 3 x BiS Working Group 1. portugalski pies dowodny – GCH Claircreek Impression De Matisse, nr 1 w rasie, 94 x BiS 49 2. mastif angielski – GCH Willow Ridges Risky Business, nr 1 w rasie, 5 x BiS 3. akita amerykańska – GCH CR Wicca’s Trade Secret, nr 1 w rasie, 7 x BiS 4. bokser – GCH Brisbane N Blue Monday’s Diamonds Are Decadent, poza pierwszą dziesiątką w rasie Terrier Group 1. foksterier szorstkowłosy – GCH Afterall Painting The Sky, nr 1 w ra sie, 85 x BiS 2. sky terrier – GCH Cragsmoor Good Time Charlie, nr 1 w rasie, 11 x BiS 3. border terrier – GCH Meadowlake Simply Sinful, nr 1 w rasie, 4 x BiS 4. jack russel terrier zwany tu russel terrierem – GCH Goldsand’s Columbus, nr 1 w rasie, 27 x BIS Best in Show Jak zwykle bardzo uroczyście odbył się wybór najpiękniejszego psa wystawy. Faworytami była foksterierka GCH Afterall Painting The Sky oraz portugalski pies dowodny GCH Claircreek Impression De Matisse. Przewidywania potwierdziły się tylko połowicznie. Najpiękniejsza okaza ła się foksterierka, ale res. BIS przypadł w udziale białej dużej pudlicy GCH Brighton Lakeridge Encore. Małgorzata Supronowicz Zdjęcia Tomasz Borkowski Hound Group IV Hound Group I Toy Group III Toy Group I Toy Group IV Hound Group II Toy Group I Hound Group III 50 Toy Group II Non Sporting Group I Pies 2 (354) 2014 Non Sporting Group II Herding Group II Sporting Group II Non Sporting Group III Herding Group III Sporting Group III Herding Group IV Sporting Group IV Sporting Group I Working Group I Non Sporting Group IV Herding Group I Pies 2 (354) 2014 51 Working Group II Terrier Group I Terrier Group III Working Group III Terrier Group IV Terrier Group II Working Group IV BIS 52 RES BIS Pies 2 (354) 2014 Champion of champion’s – nowa karta Ta wystawa ma już swoją leszczyńską historię, choć nie w Lesznie odbyła się premierowa w Polsce wystawa champio nów. Jednak kiedy w 1997 roku, dzięki staraniom Janusza Bettinga, po raz pierwszy pojawiła się na parkiecie sportowej hali „Trapez” i od razu odniosła niebywały sukces organizacyjny, stało się jasne, że po niej będą następne, i tak upłynęło 18 kolejnych lat. Osiągnęła wiek dojrzały i na dobre zrosła się z tym miastem, gościnnym zamkiem w Rokosowie, z atmosferą wypracowaną przez leszczyńskich działaczy kynologicznych i samorządowych oraz najwyższych przedstawicieli lokalnych władz z prezydentem miasta na czele. Przez wiele lat przyjeżdżał tu ówczesny prezydent Międzynarodowej Federacji Kynologicznej Hans Müller, zawsze niezwykle starannie dobierane było grono sędziowskie, a zaproszeni goście honorowi czuli się osobami prawdziwie oczekiwanymi. Tamtą pierwszą wystawę championów wygrał posągowy rottweiler, interchampion BRUTUS Assarion Zdzisława Michalskiego z Gdańska, a pamiątkowy pu char wręczał właśnie Hans Müller. Tegoroczna, choć równie doskonała we wszystkich szczegółach jak jej po przedniczki, była jednak inna. Odbyła się już bez Niego, bez człowieka, który położył podwaliny pod leszczyńską kynologię, który nadał jej pewien szczególny, wręcz autorski rys, gwarantujący organizowanym przez lata wystawom klasę i profesjonalizm. Janusz Betting odszedł 20 stycznia bieżącego roku, pozostawiając nas wszystkich w smutku i ogromnym żalu. Miesiąc później, nieodmiennie w „Trapezie”, osiemnaste spotkanie championów otworzył najbliższy współpracownik Janusza, wiceprzewodniczący Zarządu Oddziału ds. organizacyjnych – Maciej Szydłowski. Wzruszający moment, chwila refleksji, zadumy nad przemija niem czasu i …wystawa ruszyła. Nie na czterech, lecz równolegle na dwóch, za to o wiele większych ringach, w barw nej jak zawsze oprawie i z wierną od lat publicznością na widowni. Szczycące się tytułami championów psy oceniali: grupę I – Janusz Opara i Petr Rehanek, grupę II – ci sami sędziowie oraz Aleksander Skrzyński i Jarosław Grunt, grupę trze- cią – Dorota Witkowska i ponownie Jarosław Grunt. W grupie IV na ringu zo baczyliśmy prezesa honorowego Związku Kynologicznego w Polsce Andrzeja Manię, grupę V powierzono paniom: Krystynie Oparze i Zdence Jilkovej, a „szóstka” przypadła Petrowi Rehankowi. Wyżły ocenił Aleksander Skrzyński, a płochacze i aportery – Viva Maria Soleckyj Szpunar oraz Zdenka Jilkova. Te same panie razem z Krystyną Oparą podzieliły się rasami z grupy IX, a Dorota Witkowska miała w ringu najpiękniejsze charty tej wystawy. Sędziowanie prze biegało sprawnie i około godziny 15.00 przystąpiono do kwalifikacji finałowych. Nominacje do udziału w porównaniach o tytuł Najpiękniejszego Championa Wystawy Leszno 2014 otrzymały 32 psy. W grupie I szczęśliwa trójka to: długo włosy owczarek szkocki collie, ABAT AL AQDAR Od Mohtarów, mocny, pięknie wybarwiony, trójkolorowy pies Ewy El Mohtar, znany z wielu innych wystaw, owczarek australijski Trulyawesome ZIGGY STARDUST, energiczny, solidnej budowy, doskonale czujący atmosferę wystawy pies wystawczyni z Niemiec oraz Sędziowie i organizatorzy Pies 2 (354) 2014 53 Grand Prix Leszno 2014 polski owczarek nizinny, młodzieżowy champion FAWORYT Kontekst. W grupie II, jak zwykle, cztery psy: sznaucer olbrzymi czarny, nowofundland, mastif tybetański oraz czarny terier. Moim faworytem, nie pierwszy zresztą raz, był ów mastif Kunzang BAL BHAGYA TO BISURMAN. Należący do Justyny Musiał pies robi niezapomniane wrażenie, jestem nim od daw na zauroczony. Ucieszyłem się także z awansu sznaucera olbrzymiego ze szczecińskiego kojca państwa Grabałowskich. NAPOLEON Dyas Poland ma pięknie zapisane karty swojej ringowej kariery i ten leszczyński występ również mógł zaliczyć do udanych. Generalnie „dwójka” była bogato reprezentowana i w ścisłym finale mogło się z powodzeniem znaleźć kilka innych wysokiej klasy psów, by wymienić tylko np. owczarka środkowoazjatyckiego DAHTIYAR Stancocker, mastifa hiszpańskiego MOZART Z Karolewka, leonbergera SAROS Alfa Zwycięzcy Grupy VIII 54 Leonis, dobermana Santa Julf RUSSIAN BOY czy boksera DOROTKĘ Ewenement. Grupę III reprezentowały: pyszny szkot, czarna suka Alite LITLLE MISS LOVER należąca do Joanny Śmidody, wiel kiej urody welsh terrier TOTOLOTEK Aluzja, wyhodowany i wystawiony przez Agnieszkę Nowak-Patyniak oraz american staffordshire terrier DAKOTA SPECIAL FOR YOU Canossa Łukasza Polaszka. Doskonały tercet z absolutnie równy mi szansami, choć może z odrobiną przewagi dla tego welsha. Trójka jamników w finale to: krótkowłosa, standardowa, pełna smaczków i wyśmienitych proporcji, bardzo jeszcze młoda suka FRENCHIE Canis Venator państwa Jakubowskich, krótkowłosy miniaturowy pies MOONLIGHT BEAUTY SPARKLEY Asocjacja Joanny Warzechy oraz szorstkowłosa standardowa suka Iny i Agnieszki Małeckich, doskonałego pochodzenia – Ex Sentia CAUGHT YOU LOOKING. Jamników było zaledwie kil- ka, toteż kwalifikacja do finałowej rozgrywki przebiegła szybko i dla wymienionych wyżej psów w pełni zasłużenie. Grupę V reprezentowały: shiba inu, thai ridgeback oraz siberian husky. Bardzo wyrównaną stawkę syberyjskich huskies miała w ringu Zdenka Jilkova. Do finału desygnowała czarno-srebrną sukę ARCTIC FRIEND Winter Queen. Dorównywały jej klasą wybrane przez Marię Vivę Soleckyj Szpunar: shiba inu ARES KAI Ulubieńcy Kasi, pies Donaty Żak oraz thai ridgeback ELZA Habas, młoda suka Anny Sobieraj-Szczęsnej. Posokowiec bawarski, suka Beaty Zach BABKA MAKOWA Hazba i obok niej przedstawicielka dużo rzadszej rasy grand basset griffon vendeen CORALINE Succession Of Baron FCI, trójbarwna suka Katarzyny i Janusza Zacharewiczów oraz beagle Kislev PARKN DOWNUNDER Krzysztofa Jońskiego to psy grupy VI, wybrane do finału przez honorowego przewodniczącego Związku Kynologicznego w Polsce, Andrzeja Manię. Seter irlandzki ARGO Rysi Wykrot FCI, aktualnie jeden z najpiękniejszych przedstawicieli tej rasy w kraju, wystawiony przez Anię Żwierełło wraz z suką SWEET SAGA All Irish Gold Grażyny Kaczmarek stanęły do porównania w ringu Aleksandra Skrzyńskiego. Argo zwyciężył i w fi nale spotkał się z seterem angielskim, elegancką młodą suką o umaszczeniu orange belton LAURĄ LIWIĄ Elater Polonica FCI, należącą do Agnieszki Skórzew skiej. Dołączyła do nich JOTA Aragonesa, świetnie zbudowana suka wyżła weimarskiego krótkowłosego, wyhodowana przez Andrzeja Walczaka i ten tercet reprezentował grupę VII. Wyśmienity golden retriever NATO Adekatos Poland FCI, trzyletni champion Zwycięzcy Grupy IX Pies 2 (354) 2014 Tomasza Sławika, zwrócił uwagę niemal wszystkich, także poza oficjalnym występem w ringu. Jego awans do finału nie zdziwił nikogo. Wśród zwycięzców grupy VIII znalazły się także: angielski springer spaniel Lordsett JUST DO IT oraz angielski cocker spaniel CATCH THE WIND Renmil’s Dream, czarny, mocny i pięknie poruszający się interchampion Renaty Niklasiewicz. W „dziewiątce”, podobnie jak w „dwójce” – ponownie cztery psy wskazane przez Zdenkę Jilkovą, a wśród nich chihuahua długowłosy beżowy z białym, elegancki, pełen wdzięku, bardzo jeszcze młody pies, lecz świetnie czujący się w ringu HELIOS OF STAR Dolce Piccoli FCI. Wygrał rasę i zwrócił powszechną uwagę, został zapamiętany i poźniejszym jego występom towarzyszyły gromkie brawa. Miał najwyższej klasy towarzystwo: przepięknego pekińczyka CHRISTMAS CARD Astarte Gold, psa, którego wystawową karierę śledzę z uwagą i podziwem od klasy „baby” w 2011 roku, boston teriera, sukę WREDNĄ PINDZIĘ z Czańca oraz efek townego shih tzu, również sukę, biało -złotą GIULIETTĘ Merlot Poland. Trójkę najpiękniejszych chartów wskazał Janusz Opara, pozostawiając w ringu charta polskiego MAURYCEGO Arcturus wyhodowanego w domu Blanki Horbatowskiej, wilczarza irlandzkiego, sukę NARNIĘ Festina o intensywnym szarym umaszczeniu z leszczyńskiej hodowli Hanny Woźnej -Gil oraz greyhounda RHIANNON Fionn Clann, błękitną, pręgowaną sukę Agaty Juszczyk. Na tym praca sędziów w dwóch obszernych ringach została zakończona, lecz przed wyborem najpiękniejszego cham piona tegorocznej wystawy rozegrano Grand Prix Leszna 2014 z szerokim udziałem psów reprezentujących region. Wzrastająca z roku na rok popularność tej konkurencji jest nie tylko widocznym efektem wkładu pracy hodowlanej lesz czyńskich kynologów, ale także jedną z ciekawszych form promocji miasta. Do brze więc się stało, że począwszy od bie żącego roku, zwycięzca uhonorowany zo stanie okazałym pucharem ufundowanym przez Renatę Handke, córkę zmarłego za łożyciela i prezesa Oddziału Leszczyńskiego Związku Kynologicznego w Polsce, Ja nusza Bettinga. Na podium stanęły w ko lejności: zwycięski american staffordshire terrier MESIC Red Pearl In Ginger Łuka Pies 2 (354) 2014 Zwycięzcy Grupy VI sza Polaszka, wilczarz irlandzki NARNIA Festina Hanny Woźnej-Gil z lokatą drugą oraz, na miejscu trzecim, shiba inu ARES KAI Ulubieńcy Kasi Donaty Żak. Finał wystawy championów jest zawsze niezwykle interesujący: długie pasy wykładzin w dwóch kolorach biegnące przez całą długość ringu honorowego, wieloetapowe losowania startujących psów, trójka sędziów zasiadających w wydzielonych kabinach i mających do dyspozycji przyciski zapalające światła czerwone bądź niebieskie, no i emo cje sięgające zenitu. Tym razem wskazanie zwycięskiego w danej parze psa należało do Zdenki Jilkovej, Doroty Witkowskiej i Petra Rehanka. Już w 1/32 finału odpadło kilka wielkiej klasy psów, zasługujących – w mojej ocenie – na przynajmniej jeszcze jedną próbę sił. Taki los spotkał m.in. wspaniałą standardową jamniczkę szorstkowłosą, która przegrała porównanie z czar nym terierem, czarnego cocker spaniela angielskiego, który nie dał rady efektow nemu shih tzu, jedynego greyhounda tej wystawy, bowiem nie sprostał maleńkiemu shiba inu, i szczególnie bliską mi su kę setera angielskiego, która ustąpiła miejsca nowofundlandowi. Na tym eta pie wygrały swoje pojedynki m.in. seter irlandzki mahoniowy (z pekińczykiem, który też był moim faworytem), chart polski (z suką thai ridgeback), owczarek australijski (ze springer spanielem angielskim), wyżeł weimarski krótkowłosy (ze szkockim collie) czy golden retriever (z syberyjskim husky). W 1/16 finału pierwszą startującą parą były golden retriever i czarny terier. Gol - den wygrał i dostał się do kolejnego etapu. Standardowa jamniczka krótkowłosa pokonała shiba inu, mastif tybetański nieoczekiwanie łatwo poradził sobie ze sznaucerem olbrzymim czarnym, zaś nowofundland wypadł bardziej przekonywująco niż owczarek australijski. Swoje pojedynki wygrały także: shih tzu (z wei marem), długowłosy chihuahua (z char tem polskim) i beagle (z seterem irlandz kim, któremu całkiem otwarcie, acz nieskutecznie kibicowałem). Z najlepszej „ósemki” do ćwierćfinału przeszły: golden retriever (po zwycię stwie nad jamnikiem krótkowłosym standardowym), mastif tybetański (po wygranej z nowofundlandem), długowłosy chihuahua (pokonał shih tzu) oraz beagle (eliminując teriera szkockiego). W półfinale, już w pierwszej parze, starcie gigantów: golden retriever oraz mastif tybetański. Triumf tego ostatniego nagrodzono oklaskami, ale nie mniejsze otrzymał golden, przygotowując się do boju o miejsce trzecie. Beagle i chihuahua jakby wiedziały, ile w tej chwili za leży od ich postawy na wybiegu. Poszły na całego przy hucznych brawach, lecz szczęście uśmiechnąć się mogło tylko do jednego z nich. I uśmiechnęło się do przedstawiciela najmniejszej z ras. Długowłosy chihuahua miał czas przyjrzeć się rywalowi z Tybetu, bowiem najpierw odbył się tzw. finał „B” z udziałem golden retrievera i beagle’a. NATO Adekatos Poland FCI z hodowli Tomasza Sławika przekonał do siebie sę dziów i stanął na najniższym stopniu wystawowego podium. Zanim jednak spiker zapowiedział zbliżający się punkt 55 kulminacyjny wystawy, w ringu honorowym pojawiło się kilkuosobowe grono działaczy kynologicznych z wiceprzewodniczącym Zarządu Głównego ZKwP Aleksandrem Skrzyńskim na czele, prezentując bardzo piękną paterę ufundowaną dla upamiętnienia osoby i dzieła Janusza Bettinga. Padła interesująca propozycja, by tym samym powołać do życia Nagrodę im. Janusza i Dobromiły Bettingów jako stały element tutejszych wystaw championów. Ostatnią parę w walce o wszystko utworzyły: pies naprawdę bardzo duży, przedstawiciel molosowatych w II grupie ras FCI oraz pies naprawdę bardzo mały, prawdziwa miniatura z grupy IX FCI. Przypuszczam, że jeden i drugi miały podobne rzesze swoich fanów na widowni, bo hala „Trapez” huczała od braw, ale werdykt sędziowskiego gremium wskazał jednoznacznie zwycięzcę. Mastif tybetański Kunzang BAL BHAGYA TO BISURMAN, dla najbliższych „Samar”, został Najpiękniejszym Championem tej wystawy, a długowłosy HELIOS OF STAR Dolce Piccoli FCI stanął na miejscu drugim. Ta szczególna, jedyna w swoim rodzaju nasza wystawa psich piękności, przygotowana w całości zapewne jeszcze przez Janusza, a zrealizowana z prawdziwym sukcesem organizacyjnym przez zespół działaczy kynologicznych skupionych wokół osoby Macieja Szydłowskiego, zasłużyła na jak najwyższe oceny. Wszystko udało się przynajmniej tak dobrze, jak dotąd w standardach leszczyńskich bywało, a momentami, np. przy reorganizacji ringów ras i konstruowaniu ringu honorowego – było nawet lepiej, sprawniej. Teraz czas na „Prestige” 2014. Najpiękniejszy Champion Wystawy Tekst Tadeusz Chwalny Zdjęcia Monika Milian Kursy szkolenia psów Zapraszamy psy rasowe i nierasowe na następująceszkoleniai kursy: – przedszkoleod 4miesięcy – piestowarzyszącyPT – pies towarzysząco-tropiący I i II stopnia PTTi PTT II – piesobrończy I stopnia– IPO I – piesobrończy II stopnia– IPO II – piesobrończy III stopnia– IPO III Kursyi szkoleniaprowadząrekomendowane przez Oddział Warszawski ZwiązkuKynologicznegow Polsce ZakładySzkoleniaPsów: Zarząd Główny ZKwP na posiedzeniu w dniu 27.02.2014 roku powołał: Klub Doga Niemieckiego o władzach wybieralnych. Wpływ regulaminowej liczby 100 składek umożliwi rozpoczęcie działalności Klubu. Składka wynosi 20 zł. Zainteresowanych przynależnością do Klubu prosimy o wpła tę na konto: Millennium Bank nr 42 1160 2202 0000 0002 5802 4607. Pierwsze zebranie wyborcze Klubu przewidywane jest na sobotę 21 czerwca 2014 r. Wszystkie osoby, które zadeklarują przynależność do Klubu, zostaną powiadomione indywidualnie o miejscu i godzinie zebrania. Za Grupę Inicjatywną Jadwiga Szłapka tel. 601 196 083 e mail: [email protected] 56 „BARITUS” KamilKędziorek– 0 602 661 355 WARSZAWA Gocław – Wał Miedzeszyński 670 (za stacją BP przy skrzyżowaniu z ul. Fieldorfa) WARSZAWABemowo– ul.AnieliKrzywoń, przy ulicyCzłuchowskiej,www.baritus.pl „PSIASZKOŁA” JadwigaChodzeń–0 605 942 180, 609 421 980, MYSIADŁO – ul. Puławska (wjazdod ulicyOsiedlowej 4) MałgorzataDaryłowicz– 0 605 066 343 WARSZAWA(Bemowo)– ul.Kocjana 70A www.szkoleniepsow.pl Dyżury Sekcji Szkolenia odbywają się w lokalu Oddziału w poniedziałki w godzinach 16.00–17.30 Pies 2 (354) 2014 Opolskie Wystawy, 26–27.04.2014 fot. 1 W tym roku Opole było miejscem niezwykłych sportowych zmagań kynolo gicznych. Podczas XXXIII Międzynarodo wej Wystawy Psów Rasowych oraz Klubowej Wystawy Psów do Towarzystwa wyłonieni zostali zwycięzcy prezentujący największą klasę psów ze swoich ras. Wspaniali sędziowie, którzy pracowali na ringach podczas dwudniowego show, mieli ręce pełne pracy. Zacznijmy od początku. Tegoroczne wystawy postawiły przed organizatorami niezwykle trudne zadania. Jednym i najważniejszym była zmiana terenu. Miejsce należało tak dobrać, by sprostać wymaganiom stawianym przez naszych najważniejszych gości – wystawców. fot. 2 Pies 2 (354) 2014 Myślę, że propozycja, jaką przedstawiliśmy, została pozytywnie odebrana i tym samym przyjmie się u nas na dobre. Początek sędziowania wyznaczały godziny: 10.00 na Wystawie Międzynarodowej oraz 9.00 na klubówce. Dość szybko minął nam czas oczekiwań na finały. Przyniosły one pięknych pretendentów do tytułu tego najpiękniejszego. Sobota wyłoniła zwycięzców grup I, III, VI, VIII, X, w niedzielę podziwialiśmy psy z II, IV, V, VII oraz IX. BEST IN SHOW Wystawy Międzynarodowej Opole 2014 (fot. 1) Sędzia: Gerard Jipping – Holandia 1. pudel miniaturowy czarny – MISS FIONA od Lalanki 2. jamnik krótkowłosy króliczy – Lisego Nosa DIPLOMANT 3. nowofundland – BLACK PRETEN DER Kaźko Słupski 4. gończy polski – BRYLANT Kłusująca Sfora FCI BEST IN SHOW Wystawy Klubowej Psów do Towarzystwa Opole 2014 (fot. 2) Sędzia: Tiina Taulos – Finlandia 1. pekińczyk – Holli Bob FACE CON TROL 2. pudel średni czarny – JOYFUL JEFFREY Starring Moravia 3. chiński grzywacz – KONTROWERSJA Next Germanika 4. chihuahua długowłosy – That’s Amore JOE MAGGIO INNAMORATO Mamy nadzieję, że XXXIII Wystawa w Opolu przejdzie do historii, nie tylko z powodu zmiany lokalizacji, ale również zostanie zapamiętana z dobrej organiza cji całego teamu opolskich działaczy, któremu dziękuję. Zapał oraz zaangażo wanie, które daliście podczas tych dni, są bezcenne. Wystawców zapraszam już za rok i już teraz mogę powiedzieć, że będzie to XXXIV Wystawa w Centrum Wystawienniczym. Kto był, wie, a kogo nie było, niech sprawdzi na własne oczy, jak wygląda opolski CACIB Show. Grzegorz Weron Zdjęcia Monika Milian http://www.zprhusky.com/fotografika/ 57 12.07 Wystawy Psów Rasowych w Polsce – 2014 1.05 Dobre Miasto (org. O/Olsztyn) krajowa 1.05 Manowo (org. O/Koszalin) krajowa psów myśliwskich 3.05 Ostrów Wlkp. klubowa bassetów 3.05 Wrocław krajowa owczarków niemieckich 3.05 Chorzów krajowa Golden Retriever'ów 3.05 Rzeszów klubowa wyżłów 4.05 Chorzów krajowa brytyjskich ras pasterskich 4.05 Rzeszów krajowa psów ras myśliwskich 4.05 Rybnik krajowa 4.05 Jeleśnia krajowa posokowców i alp.gończ. krótkonoż. (org. Klub Posokowca) 10-11.05 ŁÓDŹ międzynarodowa - CACIB 10.05 Łódź krajowa dobermanów i pinczerów 11.05 Minikowo (org. O/Chojnice) krajowa 5. Grupy FCI 17.05 Bytom krajowa 9. Grupy FCI + pokaz chihuahua 17.05 Będzin klubowa nowofundlandów i landserów 17.05 Bytom krajowa pudli (klub wybieralny) - "duże CWC" (org. Klub Pudla) 18.05 Białystok krajowa owczarków niemieckich 18.05 Bytom krajowa 18.05 Radom krajowa 18.05 Ustka (org. O/Słupsk) krajowa 18.05 Bydgoszcz klubowa polskich owczarków nizinnych 24.05 Antoninek (org. O/Poznań) krajowa psów myśliwskich 24.05 Wałbrzych krajowa 5. Grupy FCI 24-25.05 Wrocław światowa bokserów - ATIBOX 24.05 Krosno krajowa 2. Grupy FCI 25.05 Krosno krajowa 25.05 Wałbrzych krajowa 25.05 Płock krajowa 31.05-1.06 LESZNO międzynarodowa - CACIB 58 31.05 Rzeszów krajowa 9. Grupy FCI 1.06 Leszno krajowa 8. Grupy FCI 1.06 Rzeszów krajowa owczarków niemieckich 7.06 Rybnik krajowa owczarków niemieckich 7.06 Strzelce Opolskie (org. O/Opole) krajowa ras polskich 8.06 Lublin krajowa 8.06 Kalisz krajowa 8.06 Racibórz krajowa 8.06 Strzelce Opolskie (org. O/Opole) klubowa owczarków podhalańskich 8.06 Strzelce Opolskie (org. O/Opole) klubowa ogarów polskich 8.06 Strzelce Opolskie (org. O/Opole) klubowa gończych polskich 14.06 Kraków krajowa 1. Grupy FCI 14-15.06 KRAKÓW międzynarodowa - CACIB 15.06 Kraków krajowa 3. Grupy FCI 21.06 Nowy Sącz krajowa 8. Grupy FCI 21.06 Wrocław krajowa 9. Grupy FCI 21.06 Gdynia klubowa chartów polskich 21.06 Gdynia krajowa chartów 22.06 Jelenia Góra krajowa 22.06 Gdynia krajowa 22.06 Nowy Sącz krajowa 9. Grupy FCI 28-29.06 SZCZECIN międzynarodowa - CACIB 28.06 Lubieszyn (org. O/Szczecin) krajowa 2. Grupy FCI 28.06 Chorzów krajowa owczarków niemieckich 29.06 Lubieszyn (org. O/Szczecin) krajowa 3. Grupy FCI ------------------------------------------------------------5.07 Wrocław krajowa psów myśliwskich 6.07 Olsztyn krajowa 6.07 Bielsko-Biała krajowa 6.07 Gorzów Wlkp. krajowa 6.07 Wrocław krajowa psów pasterskich 12-13.07 WARSZAWA międzynarodowa - CACIB Warszawa klubowa dogów niemieckich 12.07 Zakroczym krajowa terierów typu bull (org. Klub Terrierów typu Bull - Koszalin) 19.07 Nowy Targ krajowa 2. Grupy FCI 19.07 Legnickie Pole (org. O/Legnica) krajowa psów pasterskich 19.07 Koszalin krajowa 2. Grupy FCI 20.07 Nowy Targ krajowa 20.07 Koszalin krajowa 20.07 Legnickie Pole (org. O/Legnica) krajowa psów myśliwskich 26.07 Wałbrzych krajowa 9. Grupy FCI 26.07 Chojnice krajowa 2. Grupy FCI 26.07 Będzin krajowa 3. Grupy FCI 27.07 Będzin krajowa 27.07 Chojnice krajowa ------------------------------------------------------------2-3.08 ZAKOPANE międzynarodowa - CACIB 10.08 Przemyśl krajowa 16.08 Częstochowa krajowa 17.08 Nowy Sącz krajowa 17.08 Toruń krajowa 23.08 Sopot klubowa psów gończych 23-24.08 SOPOT międzynarodowa - CACIB 23.08 Sopot krajowa beagle 23.08 Pruszków (org. O/Lublin) klubowa welsh corgi 24.08 Sopot krajowa 8. Grupy FCI 24.08 Zakopane krajowa owczarków podhalańskich 30-31.08 BIAŁYSTOK międzynarodowa - CACIB 30.08 Białystok krajowa 2. Grupy FCI 31.08 Białystok krajowa 3. Grupy FCI 6.09 Opole klubowa posokowców i alpejskich gończych krótkonożnych 6.09 Częstochowa europejska chartów Puchar Europy Centralnej ***** Aktualne informacje o wystawach na stronie: www.zkwp.pl Pies 2 (354) 2014