Czytaj Gazetkę - Zespół Szkół Licealnych w Morągu
Transkrypt
Czytaj Gazetkę - Zespół Szkół Licealnych w Morągu
Wydanie majowe 2012r. Rise Against to jeden z moich ulubionych zespołów . Wy konują głównie rocka, ocierając się przy tym przy punk lub nawet alternatywę, chociaż według wikipedii grają hardcore punk, czyli melodyjną odmianę punka. Str. 2,3 Prawdę powiedziawszy jestem szczerze przekonana, że zakochać się w teatrze wcale nie jest tak trudno. Mówcie sobie, co chcecie, ale ja wiem, że w duszy podczas spektaklu dzieją się prawdziwe cuda. Str. 4 Redaktor Naczelny: Zauważyłyśmy rozprzestrzeniające się w wielu miejscach zjawisko, cechujące się opętańczym podążaniem za nowymi trendami oraz okrzykami wydobywanymi bez kompletnej ingerencji mózgu np.: „Kochanie, jak ty pięknie wyglądasz!”, chociaż w głębi serca chciałoby się zawołać: „Znowu schudłaś? Obyś sczezła w piekle!!!”. Str. 5 27 kwietnia 2012 r. o godz. 13.30 w auli Zespołu Szkół Licealnych w Morągu rozpoczęła się uroczystość zakończenia nauki uczniów klas trzecich. Str. 6 Marta Julia Ruczyńska Z-ca redaktora naczelnego: Monika Pawlukiewicz Korekta : Ewa Bogusławska Skład i grafika: Piotr Gral Zdjęcia: Natalia Łoś Redaktorzy: Natalia Łoś. Hubert Nadolny, Marta Ruczyńska, Monika Pawlukiewicz, Katarzyna Kirsun, Ewa Bogusławska, Anna Pietrzak, Magda Czerniak Rise Against Rise Against to jeden z moich ulubionych zespołów. Wykonują głównie rocka, ocierając się przy tym przy punk lub nawet alternatywę, chociaż według Wikipedii grają hardcore punk, czyli melodyjną odmianę punka Dlaczego aż tak bardzo lubię ten zespół? Dlatego, że chociaż mają dosyć ostrą muzykę (muszę jednak wspomnieć, że niektóre z ich utworów są łagodne – na przykład nagrali kilka przepięknych ballad, np. „Hero of War” o okrucieństwie, jakie niesie ze sobą wojna), to ich piosenki nie są o niczym, tak jak w przypadku niektórych zespołów. Rise Against bardzo dba o treść – teksty są przemyślane, dobrze napisane, zawsze poruszają aktualne tematy, nie boją się kontrowersji ani tabu, często skłaniają do refleksji. To nie jest bełkot, którego przyjemnie się słucha, to jest po prostu bardzo dobra muzyka. Członkowie zespołu są pacyfistami, nie zażywają narkotyków ani nie piją alkoholu, respektują prawa zwierząt oraz są weganami, a ich poglądy odzwierciedla większość ich tekstów. Rise Against nagrało do tej pory sześć albumów i na żadnym z nich nie ma piosenki, która by się mi nie podobała – każda wnosi dla mnie coś nowego. Zespół powstał w 1999 roku w Chicago. Jego założycielami byli Joe Principe, który gra na gitarze basowej i Dan Precison (Mr. Precison), który jednak już nie gra w Rise Against. Wokalistą zespołu został Tim McIltrah, gra on również na gitarze rytmicznej, a inni członkowie zespołu to Brandon Barnes, grający na perkusji i Zach Blair, na gitarze prowadzącej. Jak już pisałam, zespół do tej pory wydał sześć STR. 2 albumów, z czego trzy pokryły się wielokrotnym złotem i platyną. Ich najnowsza płyta to „Endgame”. Nie jest może ona całkiem nowa, ponieważ jej premiera odbyła się ponad rok temu, ale tak się złożyło, że dopiero niedawno miałam okazję jej wysłuchać w całości. Album nie zawiódł mnie, moim zdaniem jest równie dobry jak poprzednie, co nie jest znowu takie proste, ponieważ ich poprzednia płyta, „Appeal to reason”, wydana w 2008 roku , reprezentuje bardzo wysoki poziom. „Endgame” jednak wcale nie jest słabsza. GAZETKA TRZYNASTKA Płytę otwiera utwór „Architects”, energetyczny i żywiołowy. Tytułowymi architektami jesteśmy my sami, to my tworzymy swoje życie, wszystko zależy od nas. Przesłanie tekstu jest proste: każdy z nas jest kowalem swojego losu. Musimy zacząć walczyć o siebie i własne marzenia, ponieważ wszystko zależy od nas. Nie możemy pozwolić, żeby ktoś decydował za nas. („Czy chcesz być tylko jedną z cegiełek, czy może architektem?”). Kolejny utwór „Help is on the way” jest interpretowany jako hołd dla ofiar huraganu Katrina, którzy przeszedł przez Nowy Orlean, powodując ogromne zniszczenia i śmierć prawie dwóch tysięcy ludzi. Im więcej wiemy o tej tragedii, tym większe wrażenie robią słowa Tima: „Dno oceanu eksploduje, wszystkie moje kości drżą, czuję się jak w płonącej kołysce. Mam marzenia mojej matki. Mam oczy mojego ojca. Chcę żyć. Nie możesz mi tego odebrać”. Kolejny utwór „Make it stop („September`s children)” zwraca uwagę na brutalne morderstwo kilkorga amerykańskich nastolatków, prześladowanych za odmienną orientację, a dynamiczne „Dispared by design” porusza problem bezdomności. Moim ulubionym utworem na płycie jest „Satellite”. Nie dość, że jest szybki i bardzo rockowy, to jeszcze ma fenomenalny tekst, moim zdaniem najlepszy z wszystkich piosenek zamieszczonych nad „Endgame”. Jest mocny, ale jednocześnie ma bardzo pozytywny wydźwięk („Dlatego nigdy się nie wycofamy, nie uciekniemy i nie będziemy się ukrywać. Są rzeczy, którym nie możemy zaprzeczyć, nie będziemy udawać, że ich nie GAZETKA TRZYNASTKA widzimy! To jest nasze życie, nie możesz go nam odebrać.”. Kolejne dwa utwory, „Midnight hand” i „Survivor guilt” zasługują na uwagę ze względu na warstwę instrumentalną, są dopracowane w każdym calu. Następna piosenka, „Broken Mirrors”, opowiada o tym, jak trudno żyć ze świadomością, że nie postępowaliśmy właściwie i wyrządziliśmy komuś krzywdę. „Wait of me” zaczyna się spokojnie, wręcz lirycznie, a Tim śpiewa tak łagodnie, że liczymy na piękną balladę, gdy nagle utwór nabiera mocy i momentalnie zmienia się w mocno rockowy. Na uznanie zasługuje jeszcze tytułowe „Endgame” („Paranoja ogarnęła nas, skrytykowała i nas pochłonęła, panika wdziera się jak rak do naszych serc”) i dość wesoło brzmiące „This is letting go”, jednak o mało wesołym tekście, ponieważ piosenka opowiada o zakończeniu trudnego związku. Ogólnie uważam „Endgame” za bardzo dobry album, jak zresztą każdy nagrany przez Rise Against. Polecam Rise Against każdemu, kto lubi ostrą, rockową muzykę, ale jednocześnie nie lubi słuchać o niczym. Dopracowane, mądre, zmuszające do refleksji teksty zespołu Rise Against na pewno was nie zawiodą. Magda Czerniak STR. 3 Zakochać się w teatrze Prawdę powiedziawszy jestem szczerze przekonana, że zakochać się w teatrze wcale nie jest tak trudno. Mówcie sobie, co chcecie, ale ja wiem, że w duszy podczas spektaklu dzieją się prawdziwe cuda. Przekonali się o tym uczestnicy koła Teatralnego z naszej szkoły, którzy wzięli udział w dniach otwartych szkoły teatralnej przy Teatrze im. S. Jaracza w Olsztyn i e . Dnia 21 kwietnia 2012 roku od godziny 11.00-17.00 odbywały się tam dni otwarte dla osób zainteresowanych studiami aktorskimi, olsztyńska szkoła przygotowała dla potencjalnych kandydatów studiów rozmaite atrakcje i ćwiczenia prowadzone przez studentów jak i ich instruktorów, do których można było się przyłączyć. Od godziny 11 do 12, odbyły się jako pierwsze zajęcia z dykcji i techniki wymowy, które miały być prowadzone przez Lucynę Idźkowską-Nieciecką, ale niestety z racji przygotowywania się w międzyczasie do spektaklu, pt. „B-IDOL” była nieobecna, ale zastąpili ją uczniowie, sceny prozą pod opieką Pani Joanny Fertacz, gdzie byliśmy świadkami jednej z prób aktorskich studentów i mogliśmy poczuć na własnej skórze przedsmak Teatru. O 14.30-15.30 Oglądaliśmy zajęcia z zadań aktorskich pod przewodnictwem i opieką Pani Magdaleny Zaorskiej. Jak dla mnie były to najciekawsze zajęcia, gdzie aktorzy wcielali się w najróżniejsze osoby i uwaga… Przedmioty! Zaprezentowano nam między innymi iluzjonistę, psa, fokę i studencką grę w karty. Od 15.30-16.30 kurs szermierki prowadzony przez Panów Jerzego Lipnickiego i Marcina Tyrlika, gdzie na prototypach szabli tzw. Bananach, mogliśmy potrenować walkę na szable i obejrzeliśmy krótką inscenizację walki połączonej z interpretacją sztuki Szekspirowskiej. Od 16.30 do 17.30 interpretacja prozy pod okiem Dariusza Poleszaka, tu aktorzy zaprezentowali nam się w swoich pracach semestralnych. W między czasie od 15.00-17.00 Odbywały się konsultacje, które stwarzały możliwość oceny swoich predyspozycji i umiejętności chętnych kandydatów, a było, o co walczyć! Jeśli miało się szczęście, można było zostać dostrzeżonym i wziętym pod fachowe skrzydła, co w przyszłości może zaowocować świetlaną karierę aktorską lub teatralną. Na koniec uzyskaliśmy bilety rabatowe na spektakl „B-IDOL”, który odbył się o godzinie 18, kto miał czas ten mógł skorzystać, a kto nie - w tym nasza grupa teatralna - śpieszyła się na pociąg powrotny do domu. którzy z wielką chęcią i przyjemnością poprowadzili te zajęcia. Uczestnicy dni otwartych mieli możliwość przyłączenia się do nich i sprawdzenia możliwości swoich aparatów wymowy. Od godziny 12.10-13.10 Odbył się trening gestu i ruchu aktora poprowadzone przez Grzegorza Gromka. Uczniowie jak i chętni mieli Zapraszamy chętnych na dni otwarte za rok! prawdziwą lekcję przetrwania, liczne skoki, koziołki i Anna Pietrzak przewroty jak i ciekawe ćwiczenia wykończyły niejednego sprawnego fizycznie, choć nie obeszło się bez śmiechu i żartów. W godzinach 13.15-14.15 Wykonano STR. 4 GAZETKA TRZYNASTKA Atak espadryli Zauważyłyśmy rozprzestrzeniające się w wielu miejscach zjawisko, cechujące się opętańczym podążaniem za nowymi trendami oraz okrzykami wydobywanymi bez kompletnej ingerencji mózgu np.: „Kochanie, jak ty pięknie wyglądasz!”, chociaż w głębi serca chciałoby się zawołać: „Znowu schudłaś? Obyś sczezła w piekle!!!”. Nie uważamy, że moda to coś złego, a najbardziej wartościowe są osoby przypominające pewien produkt ze sklepu mięsnego (w domyśle pasztet lub „sukienka” Lady Gagi) jednak, jeśli ktoś wygląda, jakby Nutella zastępowała krem do: twarzy, rąk i reszty ciała lub podkład, a tapeta na twarzy jest jak świeżo po remoncie, cóż, przeraża nas to i naprawdę nie wygląda słodko. Może jest to kamuflaż przed wieloma zagrożeniami (uderzenia pioruna), albowiem jak wiadomo plastik prądu nie przewodzi. Cóż, każdy ma swoje sposoby. Jednak co można powiedzieć, gdy widzimy osobę sprawiające wrażenie, jakby całkowicie próbowała się wtopić w tło na safari (patrz: wzory zwierzęce np. zebra, panterka) albo przypominającą cyrkowego clowna? Pozostaje jeszcze zrobić efektowny dziubek stojąc w łazience naprzeciw lustra, a w tle pochwalić się, że używamy Domestosu, Cifu i Krecika. Takie osoby często łączą się również w stada, zwanymi „Kółkami wzajemnej adoracji”. Oczywiście obowiązkowe jest prawienie komplementów wszystkim obecnym i obgadywanie ich, gdy znikną za rogiem. Jak widać, kochają skrajności i przeciwieństwa i to nie tylko w tej sprawie. Kolorów, wzorów i deseni na ich ciele i ubraniach wprost nie da się zliczyć. Nam, zwykłym szarym ludziom zdarza się zobaczyć czyjąś głowę, niebezpiecznie dryfującą nad tłumem. Zbliżając się możemy zauważyć nogi trzęsące się jak galareta, uwięzione w milioncentymetrowych szpilkach. To nic, że tej osobie przydałby się co najmniej kij pasterski, żeby mieć się czym podpierać, a z braku użytecznego narzędzia jest ona zawieszona na ścianie/ chłopaku /psiapsiółce/poręczy od schodów (niepotrzebne skreślić). Tak więc kółka wzajemnej adoracji preferują raczej kompozycję statyczną, bojąc się zrobić choćby krok. Wybierają to ustawienie również po to, żeby krótkie, obcisłe ubrania nie zostały jednak całkowicie przeoczone w „blasku” ich obnażonego i spalonego na solarium ciała. Jednym z zaawansowanych objawów stała się również bałwochwalcza kontemplacja własnego odbicia, przetykana zawołaniami typu „Oł maj gat! Jak ja wyglądam!” i oczekiwaniem na gorliwe zaprzeczenia współtowarzyszek i rzadziej współtowarzyszy. Mimo, że nie jesteśmy obie kompletnymi amatorkami w sprawach mody i potrafimy odróżnić su- GAZETKA TRZYNASTKA kienkę od spódnicy oraz nie uważamy turkusu za „taki tam czerwony”, to ostatnio, usłyszawszy słówko „espadryle” uznałyśmy że jak nic pasuje nam to na nazwę jakiegoś egzotycznego zwierzątka. Oczywiście, wykrakałyśmy sobie plagę ich różnobarwnych gatunków rodem z ubiegłego stulecia, zawzięcie atakujących każdy kolorowy magazyn o modzie. I sto punktów dla osoby, która poda nam, czym oprócz nazwy różnią się eyeliner i deep liner. Oczywiście wszyscy wiedzą i zapewniają, że najbardziej liczy się charakter, osobowość i szeroko pojęte piękno wewnętrzne, nie szata zdobi człowieka, a wygląd jest jedynie dodatkiem. Czysta prawda, jednak niektórzy swoim zachowaniem zadają kłam w żywe oczy wszystkim tym pięknym sentencjom. Cóż dla całkowicie niewtajemniczonych możemy dodać, że owe sławetne espadryle to buty, a napisanie tego artykułu wcale nie przeszkadza jednej z autorek być tak próżną, że jak druga ją uderzy, to aż się echo niesie. Marta Julia Ruczyńska i Katarzyna Kirsun STR. 5 „Choćby wszystko zawiodło, to…” 27 kwietnia 2012 r. o godz. 13.30 w auli Zespołu Szkół Licealnych w Morągu rozpoczęła się uroczystość zakończenia nauki uczniów klas trzecich. wany do tegorocznych maturzystów. „Spełnienia marzeń i dojścia do jasno określonego życiowego celu” – życzył starosta ostródzki. Następnie uczennica Kaja Osękowska w imieniu absolwentów podziękowała profesorom za siłę, cierpliwość i wytrwałość, które nie zostaną zapomniane, a reprezentant Rady Rodziców wręczył pani Dyrektor kwiaty jako wyraz wdzięczności za trud włożony w kształtowanie wartości młodego człowieka. W ramach pożegnania głos zabrali również przedstawiciele klas młodszych, Monika Pawlukiewicz oraz Tomasz Urbaszek. Później rewelacyjną niespodzianką okazał się specjalnie przygotowany na tę okazję film, przedstawiający urywki scen z typowej szkolnej codzienności. Nie obyło się bez wpadek, jednak wszyscy zgromadzeni pełni byli uśmiechu i optymizmu. Na zakończenie wręczono nagrody i wyróżnienia 35 osobom, które uzyskały tytuł Prymusa Szkoły (średnia na świadectwie ukończenia szkoły powyżej 4,75 oraz dwie promocje z wyróżnieniem). Ostatecznie Zespół Szkół Licealnych opuściło 153 uczniów Liceum oraz 18 techników. Po udzieleniu istotnych wskazówek dotyczących przyszłego egzaminu, abiturienci udali się wraz z wychowawcami do klas, by odebrać świadectwa. To nie był jednak moment rozstania, gdyż ponownie spotkają się na maturach. Wniesiono sztandar, a przewodnicząca szkoły wyraziła gotowość obecnych do wzięcia udziału w pożegnaniu absolwentów. Następnie głos zabrała pani dyrektor, mgr Jolanta Jankowiak-Wydra, wygłaszając niezwykłą przemowę dotyczącą spraw szczególnie bliskich młodemu człowiekowi u progu dorosłości. Mówiła o lękach i nadziejach, o życiu w społeczeństwie z przenikającymi się więzami i różnorodnymi kulturami, do którego przygotowują nauczyciele. Ucząc szacunku do nauki i dziejów praojców oraz rozbudzając patriotyzm, dążyli do tego, by ukazać młodzieży w wirze życia i historii to, co szczególnie ważne i ponadczasowe. „Choćby wszystko zawiodło, to jednak duch wszystko pokona” brzmiała przytoczona łacińska sentencja. Wystąpienie zakończyło się złożeniem życzeń abiturientom, po czym wicedyrektor, mgr Jan Horbacz, Ewa Bogusławska odczytał list Włodzimierza Brodiuka skiero-