Waldorf Blofeld
Transkrypt
Waldorf Blofeld
TEST DVD\Video CD (3) Waldorf Blofeld syntezator cyfrowy 1.595 zł PRODUCENT Waldorf Music www.waldorfmusic.de DOSTARCZYŁ Audiostacja Warszawa tel. 022‑616‑13‑86 www.audiostacja.pl Syntezator: do 25 głosów, 16 części multitimbralu, ponad 1000 brzmień. Obudowa: całkowicie metalowa, z metalowymi gałkami i podświetlanym ekranem LCD 128×64 piksele. Kontrolery: 7 obrotowych regulatorów „bez końca”, 1 potencjometr głośności, 5 przycisków. Wskaźniki: 11 diod LED wskazujących ustawienia, konfigurację instrumentu oraz informujących o sygnale MIDI na wejściu. Przełączniki: wyłącznik zasilania na tylnym panelu. Gniazda: wyjście TS 1/4” (2), wyjście słuchawkowe TRS 1/4” (1), wejście MIDI DIN5 (1), wejście zasilacza (1), port USB MIDI IN/OUT (1). Wymiary: 310×136×49 mm. 26 Dariusz Mazurowski Czytelnicy EiS wielokrotnie mogli już przeczytać informacje o stosunkowo tanich instrumentach, które pod względem funkcjonalnym niewiele ustępowały znacznie droższym kuzynom. Waldorf, firma powracająca z chwilowego niebytu i raczej nie kojarzona z rozwiązaniami budżetowymi, uczyniła kolejny krok na tej drodze. Zaskakujące jest jednak to, że jej nowy produkt nie powstaje w Chinach, ale u naszych zachodnich sąsiadów. Czy to w ogóle możliwe, by brzmiał jak Waldorf (czyli rewelacyjnie) i był tak tani? B lofeld jest tak mały, że przy pomina raczej efekt kompak towy niż syntezator (rozmiary i kształt bardzo zbliżone do analogo wego filtra 4Pole, który Waldorf kilka lat temu wycofał niestety z produk cji). Zabranie go w trasę koncertową nie stanowi więc żadnego problemu, ba – można go nawet wziąć na wa kacje (wraz z małą klawiaturą) i pró bować tworzyć w chwilach natchnie nia. To oczywiście tylko niektóre za lety tego instrumentu, w dodatku wcale nie najważniejsze, ale chciał bym także wskazać na drugą stronę medalu. Budżetowy, niewielki instru ment nie posiada baterii przełączni ków i potencjometrów, zatem jego ob sługa nie jest ani łatwa, ani szcze gólnie przyjemna. O zewnętrznym zasilaczu nawet nie wspominam, bo taki spotykamy czasem w znacz nie droższych urządzeniach. Tył obu dowy Blofelda prezentuje się raczej skromnie – tylko jedno gniazdo MIDI (IN), stereofoniczne wyjście audio, wyjście słuchawkowe i port USB. Wiemy już, że testowany model nie przetwarza zewnętrznego sygnału audio. To niewątpliwie istotny man kament, ale za te pieniądze trudno oczekiwać cudu. Umówmy się za tem od razu, że nie będziemy trak tować tych kwestii jako wad instru mentu. Na pierwszy rzut oka widać bowiem intencje producenta – po tencjał brzmieniowy nade wszystko, reszta ograniczona do niezbędnego minimum. Trzeba zresztą przyznać, że wiele drobiazgów rozwiązano wyjąt kowo starannie. Mimo mikroskopij nych (jak na syntezator) rozmiarów, urządzenie sprawia wrażenie wy jątkowo solidnego. Obudowa z gru bej blachy ma swoją masę i bez wąt pienia jest kuloodporna. Od spodu zamocowano cztery przeciwpośli zgowe, gumowe nóżki, które skutecz nie utrzymują całość w jednym miej scu. W przeszłości Waldorf często re zygnował z włącznika sieciowego (głównie tam, gdzie w grę wchodził zewnętrzny zasilacz), jednak Blofeld takowy ma. Jak widać, cięcia budże towe nie zostały doprowadzone do absurdu, co niestety zdarza się cza sem innym producentom. Manipulatory Na panelu znajdziemy osiem pokrę teł (tzw. bez końca), kilka przycisków Estrada i Studio • marzec 2008 gustu. Właściwie trudno zarzucić im coś konkretnego (a bez wątpienia do brze wyglądają), ale zwykłe, plasti kowe chyba byłyby lepsze. Czasem nie warto być na siłę oryginalnym. Ponadto zauważyłem, że ulokowa nie obu pokręteł edycyjnych (nawia sem mówiąc, lepiej by obracały się skokowo, nie płynnie) tuż pod ekra nem powoduje, że często zasłania się go dłonią. Sam złapałem się na tym, że w trakcie testów co chwila zmie niałem rękę, by nie umknęły mi wy świetlane informacje. Z drugiej strony jednak, mając na względzie rozmiary panelu, trudno zaproponować coś innego. Co się kryje pod maską? oraz całkiem spory wyświetlacz, który od razu przypadł mi do gustu. Jest bardzo czytelny, a i samą prezen tację danych (czyli także jej stronę graficzną) zaprojektowano wyjąt kowo dobrze. Ma to o tyle istotne znaczenie, że programując barwy, bę dziemy musieli bazować właśnie na tym, co pokaże wyświetlacz. Dostęp do szeregu kluczowych parametrów jest stosunkowo prosty – za pomocą rozmieszczonych w pionie przyci sków określamy, który rząd jest ak tywny (odpowiadający określonej sekcji instrumentu, na przykład fil trom), a następnie ustawiamy ocze kiwane wielkości za pomocą czte rech pokręteł (aktualnie edytowany parametr zawsze wyświetli się na ekranie). Taki sposób powinien być znany posiadaczom starszych urzą dzeń marki Waldorf, m.in. pierwszej generacji Microwave i wczesnych mo deli drugiej, Pulse czy wspomnia nego 4 Pole. Edycja pozostałych parametrów wymaga już innego podejścia – prze rzucamy kolejne strony menu (pokrę tłem znajdującym się po lewej stronie ekranu) i wprowadzamy dane za po mocą dwóch pokręteł znajdujących się pod wyświetlaczem. Nie jest to moja ulubiona metoda programowa nia, ale trzeba przyznać, że producent Estrada i Studio • marzec 2008 postarał się ją maksymalnie uprościć. Nie ma zatem żadnych kursorów i użytkownik nie musi poruszać się w obrębie strony menu, by podświet lić dany parametr – te znajdują się za wsze u dołu ekranu. Szczerze mówiąc, Blofeld jest tak łatwy w obsłudze, jak tylko pozwala mu na to jego skromne wyposażenie. Zastosowane rozwiązanie umożliwia nawet modyfikowanie kluczowych parametrów barwy w czasie rzeczy wistym, co doceni chyba każdy użyt kownik. Pewnym utrudnieniem jest jedynie to, że wykonanie niektórych operacji wymaga zastosowania przy cisku SHIFT w połączeniu z innym elementem, co dotyczy m.in. przełą czania między trybami pracy czy też zapisywania barw. Na własnej skórze przekonałem się jednak, jak szybko można przyswoić sobie tych kilka podstawowych procedur i w efekcie schować instrukcję na dno szuflady. Nawiasem mówiąc, w formie papiero wej otrzymamy jedynie jej skróconą wersję. Pełna jest dostępna w po staci pliku PDF na dołączonej płycie (a także stronie producenta). Żeby jednak nie przesadzić z kom plementami – moim zdaniem ergono mia syntezatora zasługuje na chwilę zastanowienia. Metalizowane gałki jakoś nie bardzo przypadły mi do Blofeld jest instrumentem wielo brzmieniowym (maksymalnie 16 barw, przy czym każda jest automa tycznie przypisana do określonego kanału MIDI), oferującym do 25 gło sów (tak przynajmniej wynika z nie mal wszystkich materiałów produ centa – jedynie na kartonie znalazła się informacja, że maksymalna poli fonia to 50 głosów). Na ograniczenie dostępnej polifonii mogą mieć wpływ różne czynniki, ale generalna zasada jest jedna – im więcej mocy procesora angażuje określona barwa, tym mniej głosów. Podczas pracy z pojedynczym programem (tryb Sound) nie stanowi to problemu, gorzej gdy przejdziemy do trybu Multi. Podczas testów paro krotnie udało mi się osiągnąć górny limit i spowodować „znikanie” gło sów – choć grałem zaledwie kilkoma Odrodzenie! Niemiecka firma Waldorf, odpowiedzialna za wypro dukowanie tak znakomitych instrumentów elektronicz nych jak syntezatory z serii Q czy syntezator perkusyjny Attack, znikła z horyzontu na początku 2004 roku. Jej ostatnim produktem z tam tego czasu był monstrual ny filtr analogowy AFB16, kosztujący dwa i pół tysią ca dolarów. Dwa lata póź niej wszystkie dobra inte lektualne związane z marką Waldorf, jak i samą nazwę, wykupiła firma o nazwie Waldorf SL, założona przez Joachima Flora i Kurta „Lu” Wangarda. Odrodzone przedsiębiorstwo Waldorf Music GmbH to spółka, do której weszli również Stefan Stenzel, Frank Schneider, Michael von Garnier i Wil fried Eckl. W ten właśnie sposób Waldorf znów wró cił do gry. Pomysłodawcą operacji reanimacji firmy był Joachim Flor, działający w „starej” fir mie od samego początku. Kurt „Lu” Wangard pracował w Waldorfie jako szef biu ra. Stefan Stenzel, poprzed nio kierownik działu badań i rozwoju, odpowiedzialny jest za rozwiązania technicz ne w nowych produktach. Współpracuje z nim Frank Schneider, współzałożyciel Waldorf Electronics i były szef produkcji. Michael von Garnier i Wilfried Eckl zajmu ją się w nowym Waldorfie sprzedażą i dystrybucją. Blofeld Nazwa instrumentu firmy Waldorf pochodzi w prostej linii z książek i filmów o Jamesie Bondzie. Ernst Stavro Blofeld to fikcyjna postać będąca jednym z jego głównych wrogów i szefem organizacji terrorystycznej WIDMO. W filmach Blofeld pojawia się zwykle w towarzystwie białego kota perskiego. Znakiem rozpoznawczym bondowskich filmów przez pewien czas było nieukazywanie twarzy tej postaci, a jedynie ramion trzymających kota i głaszczącej go dłoni. Zostało to potem przełamane w filmie Żyje się tylko dwa razy (You Only Live Twice). Fleming opisuje przeszłość Blofelda w powieści Operacja Piorun, natomiast żadne informacje na jego temat nie pojawiają się w filmach. Urodził się 28 maja 1908 jako syn Niemca i Greczynki w Gdyni, należącej wówczas do terytorium Niemiec (jak się okazuje, w każdym produkcie muzycznym zawsze znajdzie się jakiś wątek polski...). Po I wojnie światowej otrzymał polskie obywatelstwo. Blofeld ukończył Uniwersytet Warszawski, gdzie studiował ekonomię i historię polityczną. Następnie wstąpił na Warszawski Instytut Politechniczny (obecnie Politechnika Warszawska), gdzie zgłębiał inżynierię i radionikę. Później nawiązał kontakt z polskim rządem, w Ministerstwie Łączności. Zaczął wykorzystywać swoją pozycję do wewnętrznego handlu, obracając akcjami na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Przewidując wybuch II woj ny światowej, Blofeld sporządził kopie ściśle tajnych depesz i sprzedał je III Rzeszy. Przed atakiem Niemców na Polskę w 1939 r. zatarł po sobie wszelkie ślady i przeniósł się do Turcji, gdzie pracował dla tamtejszego radia i założył organizację WIDMO. źródło: Wikipedia 27 TEST Edycja ustawień syntezatora jest bardzo prosta (przynajmniej na etapie podstawowym). Przyciskami obok wybieramy grupę funkcji, które chcemy poddać edycji, a regulatorami ustawiamy parametry znajdujące się w danej grupie. Waldorf Blofeld barwami. Planując wykorzystanie in strumentu w jednej z głównych ról (a śmiało można mu takie powie rzyć), warto racjonalnie podejść do programowania. Jeśli barwa wy maga zastosowania tylko jednego czy dwóch oscylatorów, wówczas wy łączmy pozostałe. Zalecałbym także oszczędne stosowanie efektów. Tym niemniej nie odbierałbym nieco ogra niczonej polifonii jako wady (nawia sem mówiąc, identyczną legitymuje się MicroQ w podstawowej wersji). Struktura barwy jest zaskakująco złożona i generalnie powiela rozwią zania topowej serii Q czy MicroQ. Ograniczenia dotyczą pewnych szcze gółów, brak też wokodera czy se kwencera, ale podstawa jest praktycz nie taka sama. Mimo braku większej liczby potencjometrów, programowa nie jest stosunkowo łatwe. Kolejną ce chą systemu operacyjnego jest dostęp ność procedur edycyjnych w obu try bach. Zalety są oczywiste – ustawimy pożądaną barwę, jednocześnie słu chając podkładu granego przez inne. Synteza Choć w przypadku większości urzą dzeń budżetowych podstawowym źró dłem dźwięku są próbki, to testowany model wyposażono w oscylatory z prawdziwego zdarzenia – maksymal nie trzy w ramach pojedynczej barwy. Blofeld oferuje z jednej strony standar dowe przebiegi „analogowe”, czyli im puls z parametrem szerokości, piłę, trójkąt i sinusoidę – a z drugiej – syn tezę wavetable, znaną ze starszych urządzeń producenta (przede wszyst kim Microwave). Jako ciekawostkę do dam, że podczas edycji sekcji oscylato rów na wyświetlaczu będziemy wi dzieli kształt fali, dotyczy to jednak tylko pierwszej grupy przebiegów, nie wavetable. Mało tego – w zależności od ustawień oktawy i stroju grafika za gęści się lub rozciągnie, by pokazać proporcje długości fali, a w przypadku impulsu zobaczymy jego aktualnie ustawioną szerokość. Niby drobiazg, ale jakże miły dla oka. A przy okazji spełniający pewne funkcje dydaktyczne – dla wielu początkujących twórców będzie to znakomita lekcja muzyki elektronicznej w pigułce. Graficzny in terfejs dostępny jest zresztą dla wszyst kich sekcji syntezatora, zatem edytując obwiednie czy LFO, także zobaczymy ich kształt, podobnie będzie z krzywą tłumienia filtrów. Powróćmy jednak do oscylatorów. Producent zadbał o to, by omawiana Blofeld oferuje z jednej strony standardowe przebiegi „analogowe”, czyli impuls z parametrem szerokości, piłę, trójkąt i sinusoidę – a z drugiej – syntezę wavetable, znaną ze starszych urządzeń producenta (przede wszystkim Microwave). 28 sekcja posiadała wszystko, czego oczekują najbardziej wymagający użytkownicy. Obok standardowych ustawień, jak przebieg, oktawa, od strojenie czy poziom, mamy także szereg innych, w tym synchroniza cję drugiego oscylatora z trzecim czy poziom modulacji kołowej pierw szego i drugiego. Możliwa jest modu lacja częstotliwości za pomocą dowol nie wybranego źródła (w tym innego oscylatora), a także modulacja sze rokości impulsu. W przypadku wa vetable parametr ten określa zakres zmian, jakim podlegać będą prze biegi. Zakładam, że ten typ syntezy jest znany Czytelnikom (zresztą in formacje na ten temat łatwo znaleźć w sieci), ale postaram się wyjaśnić jego ideę. Wavetable to zbiór cyfro wych przebiegów (pojedynczych, za pętlonych cykli zapisanych w pamięci urządzenia) – w przypadku Blofelda jest ich 64. Użytkownik może wy brać jeden z nich i wykorzystać jako cyfrowy oscylator o stałym kształcie fali. Ale najciekawsze rezultaty uzy skamy, gdy zaczniemy modulować ten parametr (tj. numer przebiegu) – wówczas w zależności od warto ści modulatora usłyszymy określony przebieg. W efekcie uzyskamy dyna miczną barwę, często z zaskakują cymi zmianami. Oscylatory testowanego modelu mają kilka ciekawych parametrów, które nieczęsto spotykamy nawet w urządzeniach z górnej półki. Do nich zaliczyłbym Brilliance, który pozwala na wzbogacenie spektrum o dodatkowe składowe, co prowadzi do wyeksponowania górnych pasm. Parametr ma zastosowanie w przy padku przebiegów piłokształtnych i pulsu oraz wavetable. Jakkolwiek efekty są ciekawe, przestrzegam przed przedawkowaniem. Wyższa wartość Brilliance pozwala na uzy skanie bardziej „cyfrowego” brzmie nia, czasem wręcz emulację starszych urządzeń (z ich niedoskonałością włącznie). Jeśli jednak zależy nam na bardziej „analogowym” charakterze, radzę oszczędnie lub wręcz w ogóle nie korzystać z tego parametru. Bardzo podoba mi się to, że pro ducent pozostawił użytkownikowi wolną rękę w określeniu, jak częstot liwość oscylatorów powiązać z za graną nutą. W ten sposób możemy uciec od klasycznego stroju i zasto sować inne warianty. Przewidziano nawet ustawienia ujemne, zatem im Estrada i Studio • marzec 2008 wyżej na klawiaturze, tym dźwięk niższy. Wyobraźmy sobie teraz barwę zbudowaną w oparciu o modulację kołową dwóch oscylatorów, z których jeden nastrojono normalnie, a drugi w opozycji do pierwszego. Im wyższa nuta, tym bardziej „rozjadą się” ich częstotliwości, co istotnie wpłynie na efekt modulacji kołowej. Barwa może być monofoniczna lub polifoniczna, dostępny jest także tryb Unisono, z dowolnie określaną liczbą jednocześnie angażowanych głosów (do sześciu) oraz ich odstrojeniem. O Portamento nawet nie wspominam, bo tę funkcję ma każdy instrument (w omawianym wypadku nazwaną Glide). Każde z pięciu źródeł dźwięku – za tem trzech oscylatorów, modulatora kołowego i generatora szumu (z do datkową regulacją barwy) – ma indy widualne ustawienie poziomu oraz balansu pomiędzy wejściami do obu filtrów. W zależności od potrzeb mo żemy zatem dowolnie wymieszać sygnały lub też stworzyć dwa nie zależne tory (ot, choćby oscylatory 1 i 2 do pierwszego filtru, 3 i szum do drugiego). Rozwiązanie oscylatorów jedno znacznie wskazuje na to, że Blofeld to właściwie rasowy wirtualny ana log ze sporą domieszką syntezy wa vetable. W dumnych zapowiedziach producenta o korzeniach tego maleń stwa nie ma więc cienia przesady – to Waldorf w starym, dobrym wyda niu. I choć mamy do czynienia z urzą dzeniem budżetowym, opisana sek cja nie nosi żadnych znamion kom promisu. Nie bez przyczyny wcześniej podkreślałem, że Blofeld nie bazuje na próbkach, ale prawdziwych oscy latorach. Z punktu widzenia użyt kownika rzecz bezcenna, bo da jąca daleko większe pole do popisu. Barwy budowane w oparciu o mode lowane przebiegi „analogowe” są ma sywne i pełne życia, czego zwykle nie da się powiedzieć o statycznych próbkach. Filtry Przyjrzyjmy się teraz kolejnej sek cji syntezatora, która zresztą także nawiązuje do modelu Q. Oba filtry mają te same parametry i funkcje, ale oczywiście ustawiane indywidualnie dla każdego z nich. O ile wcześniej musimy zdecydować, w jakich propor cjach sygnał oscylatorów trafi do obu filtrów, to w omawianym przypadku Estrada i Studio • marzec 2008 określamy jeszcze pozycję w panora mie, jaką zajmie wynikowy dźwięk. Aby nie pozostawić wątpliwości do dam, że każdy filtr stanowi prak tycznie odrębny tor audio i dopiero efekt obróbki zostanie zsumowany i wprowadzony do (stereofonicznego) wzmacniacza. Przyzwyczajeni jeste śmy do tego, że panoramę określamy praktycznie na końcu, dla całej barwy – zatem możliwość odrębnego potrak towania dwóch sygnałów (po filtrach) należy uznać za znakomity pomysł. Nasuwa się zasadnicze pytanie – jak oba filtry zorientowano wzglę dem siebie? Otóż zależy to wy łącznie od użytkownika. Z pozoru mamy tylko dwa warianty – szere gowy i równoległy, ale jeśli się uważ niej przyjrzeć, okaże się, że możliwo ści są znacznie większe. Wyobraźmy sobie zatem następującą sytuację – orientujemy filtry szeregowo, czyli wszystko, co trafi do pierwszego, zo stanie potem przetworzone przez drugi. Ale jeśli część sygnału oscy latorów wpuścimy do drugiego fil tru (funkcja balansu!), wówczas po minie ona pierwszy. Rozwiązanie nie jest tak uniwersalne jak w przypadku Q, gdzie użytkownik dowolnie okre ślał, jaka część sygnału z pierwszego filtru trafiała na wejście drugiego, ale i tak powinno zadowolić bardzo wy magających twórców. Tym bardziej, że parametr saturacji (Drive) pozwala na dodatkowe manipulowanie wyni kowym brzmieniem – niskie warto ści dodają subtelne składowe, wyższe wprowadzają ciepłe przesterowanie. Blofeld wyposażono w te same typy filtrów co Q (i MicroQ), czyli dol noprzepustowy, górnoprzepustowy, środkowoprzepustowy, środkowo zaporowy (każdy w dwóch wersjach – o tłumieniu 12 lub 24 dB/oktawę), dwa grzebieniowe oraz emulację kla sycznego filtru syntezatora PPG Wave. Czy można oczekiwać więcej? Teoretycznie tak, choćby filtrów for mantowych, większej liczby emula cji analogowych klasyków – tylko czy byłoby to uzasadnione? Nie cho dzi nawet o niską cenę urządzenia, po prostu tyle różnych typów w pełni zaspokaja oczekiwania potencjal nych nabywców. Szczerze mówiąc, obawiałem się sporych oszczędno ści w tej sekcji (jak choćby pojedyn czego filtru, tylko LPF), a tu proszę – znów ani śladu po kompromisie. Filtry są, jak na Waldorfa przy stało, znakomite. Skrajne wartości rezonansu prowadzą do wzbudzenia, wszystko brzmi jak należy. Podobnie jak w przypadku praktycznie wszyst kich urządzeń tego producenta za stosowano automatyczną kompen sację spadku amplitudy w przy padku wzrostu wartości rezonansu (zjawiska typowego dla układów analogowych). Parę słów wyjaśnienia należy się obu wersjom filtru grzebienio wego (Comb Filter). Zresztą samo Kilka przykładowych zdjęć ekranu instrumentu prezentującego obwiednię filtru, obwiednię wzmacniacza, przebieg oscylatora 1, przebieg oscylatora 2 oraz działanie filtru 1. Możliwość wyświetlacza sięgają jednak znacznie dalej i za jego pomocą możemy sprawnie zarządzać np. matrycą modulacji, konfiguracją filtrów, przyporządkowaniem oscylatorów czy programować arpeggiator. 29 TEST Waldorf Blofeld Efekty i arpeggiator Użytkownik ma do dyspozycji dwa bloki efektów – pierwszy przypisany zawsze do programu barwy i drugi, który może pełnić rolę globalnego efektu. Producent zastrzega, że są to elementy istotnie obciążające procesor, zatem także wpływające na ograniczenie polifonii instrumentu. Jeśli chcemy wykorzystać większą liczbę barw, w przypadku niektórych warto użyć funkcji Bypass (o ile nie wpłynie to negatywnie na finalne brzmienie). A jakie efekty znajdziemy na pokładzie? Chorus, phaser, przesterowanie, blok trzech procedur typu lo‑fi (z możliwością redukcji częstotliwości próbkowania) oraz pogłos i opóźnienie. Dwa ostatnie dostępne są jedynie w drugim bloku jako globalne. Procesor efektów jest uproszczoną wersją rozwiązania znanego z wyższych modeli, kilkakrotnie wymienianych już Q i MicroQ. Tym niemniej jest on i tak na tyle zaawansowany, że nie powinien rozczarować nawet wymagających twórców. Arpeggiator to obowiązkowy element większości cyfrowych syntezatorów – w przypadku omawianego urządzenia także nawiązujący do starszych i wyższych modeli. Obok typowych parametrów, jak tempo, tryb czy ustawienia zegara, znalazło się 15 firmowych wzorców rytmicznych (paternów). Użytkownik może także stworzyć własny, modyfikując zapisane lub budując od podstaw, krok po kroku. Czytelny interfejs graficzny Blofelda jest sporym ułatwieniem – programowanie arpeggiatora jest łatwiejsze niż w wypadku Q czy MicroQ. Nie zmienia to faktu, że najlepszym rozwiązaniem byłby zewnętrzny edytor programowy. Dzięki czterem solidnie zamontowanym gumowym nóżkom instrument pewnie spoczywa na powierzchni blatu biurka lub np. raka z aparaturą. W tych okolicznościach pozostaje żałować, że producent nie przewidział możliwości montażu instrumentu właśnie w raku. W końcu wielu użytkowników będzie chciało wykorzystywać swojego Blofelda także podczas pracy na żywo. 30 zaliczenie tego elementu do omawia nej grupy jest z lekka naciągane, bo jego działanie nie polega na filtrowa niu określonego fragmentu spektrum. Z technicznego punktu widzenia jest to bardzo krótkie opóźnienie, którego czas i sprzężenie reguluje się za po mocą parametrów częstotliwości od cięcia i rezonansu. Nałożenie się na siebie sygnału oryginalnego i jego nieznacznie przesuniętej kopii powo duje szczególne zabawienie dźwięku. Nazwa wzięła się stąd, że w spek trum częstotliwości pojawiają się cha rakterystyczne pagórki i doliny, przy pominające do złudzenia grzebień. Blofeld oferuje dwa warianty, będące niejako swoim lustrzanym odbiciem. Filtr grzebieniowy nadaje się dosko nale do efektów takich jak chorus czy flanger, które w omawianym wy padku mogą być polifoniczne. Zasadniczy tor syntezy kończy pojedynczy wzmacniacz. W tym wypadku użytkownik nie ma zbyt wiele pracy – określa wynikowy po ziom barwy oraz działanie dowol nego modulatora. Modulacja AM za pomocą sygnału oscylatora jest oczy wiście także możliwa, że o dynamice gry nie wspomnę. Zasadniczy profil sygnału określa obwiednia wzmac niacza, ale tym aspektem zajmiemy się za chwilę, przy okazji modula cji parametrów. Zwracam uwagę, że choć tę sekcję formalnie poprze dza mikser (w razie potrzeby sumu jący sygnały z obu filtrów), to użyt kownik nie ma do niego dostępu. Nie ma zatem możliwości indywidu alnego określenia poziomu sygnału wychodzącego z filtrów – chcąc uzy skać pożądany efekt, musimy polegać na ustawieniach poziomów i balansu oscylatorów. Nie jest to jednak cecha szczególna testowanego modelu, ale standard Waldorfa. Modulacja W każdej z omówionych wyżej sek cji znajdziemy typowe ustawienia, jak choćby intensywność działania ob wiedni na częstotliwość odcięcia filtru itp. Na szczególną uwagę zasługują także ulokowane tu i ówdzie funkcje FM. W tym wypadku mamy do czy nienia z wysoką częstotliwością prób kowania wartości modulatora, a za tem także z dużą precyzją. Chcąc więc powiązać jakiś parametr z sygnałem oscylatora, generatora szumu czy LFO o wysokiej częstotliwości, najlepiej skorzystać z wejść FM. Ponadto producent wyposażył omawiany syntezator w typową dla siebie (zatem także modeli Q i MicroQ) sekcję Modulation Matrix. Jej programowanie sprowadza się do określenia modulatora oraz inten sywności, z jaką będzie on wpływał na wybrany parametr. Oczywiście ta kich par jest więcej, bo aż 16 dla każ dej barwy. Lista dostępnych modula torów i parametrów jest naprawdę im ponująca – z jednej strony choćby trzy LFO i cztery obwiednie plus szereg kontrolerów MIDI, z drugiej zaś czę stotliwości, poziomy i balans oscyla torów, częstotliwości, rezonans i sa turacja filtrów, a także wiele innych. Jakby tego było mało, znajdziemy jeszcze jeden element – a właściwie cztery. Nazwane modyfikatorami, pozwalają na połączenie działa nia dwóch modulatorów, na przy kład poprzez sumowanie, odejmowa nie, mnożenie czy dzielenie ich war tości chwilowych. Opisywana sekcja jest zatem w jakimś stopniu wirtu alnym odpowiednikiem kabli łączą cych składniki systemu modularnego, z możliwością przetwarzania samych sygnałów modyfikujących. Producent przypisał kluczowym parametrom kontrolery MIDI, znako micie wykorzystując dostępną spe cyfikację. Dziś takie rozwiązanie sto suje szereg firm, ale być może część Czytelników pamięta, że Waldorf był przed kilkunastu laty jednym z jego prekursorów. Zalety wydają się oczy wiste. Z jednej strony możemy wyko rzystać sprzętowe kontrolery (choćby klawiatury z dużą ilością potencjo metrów czy nawet inne syntezatory) do sterowania Blofeldem, ale także zbudować prosty edytor w oparciu o dowolny sekwencer programowy. Wystarczy przypisać wirtualnym po tencjometrom określone wartości kontrolerów i wykorzystać do usta wiania barwy (jeśli rozwiążemy jesz cze kwestię przełączania kanałów MIDI, będziemy w stanie modyfiko wać wszystkie barwy aktywne w try bie Multi). Parametrów jest rzecz ja sna więcej niż kontrolerów MIDI (których jest 128, przy czym wielu przypisano na stałe określone funk cje), więc nie będzie to kompletny edytor, ale bez wątpienia bardzo uła twi nam pracę z instrumentem. Mniej doświadczonym użytkownikom ra dzę nie zrażać się początkowym opo rem materii i próbować własnych sił. Nawet jeśli mamy do dyspozycji syn tezator wysyłający tylko określone kontrolery, nic nie stoi na przeszko dzie, by w oparciu o posiadane opro gramowanie (sekwencer audio/MIDI) Estrada i Studio • marzec 2008 zbudować proste układy dokonujące translacji jednych komunikatów na drugie. Pojedyncza barwa zawiera cztery obwiednie i trzy LFO. W pierwszym wypadku do dyspozycji mamy nie tylko standardowy typ ADSR, ale także kilka innych – w tym z dodat kowymi segmentami DS, możliwo ścią zapętlenia określonych fragmen tów lub całej obwiedni. Dwie przy pisano filtrom i wzmacniaczowi, a parametry ADSR można ustawiać za pomocą czterech pokręteł w prawej części panelu. Pozostałe są dostępne jedynie w menu edycyjnym (podobnie jak parametry dwóch pozostałych ob wiedni). Warto wspomnieć, że czasy i poziomy także podlegają modulacji. Częstotliwości i kształt przebiegu dwóch pierwszych LFO można usta wiać z poziomu panelu, pozostałe pa rametry (a także wszystko, co dotyczy trzeciego LFO) dostępne są w menu. Znajdziemy tu zresztą szereg cieka wych i nieczęsto spotykanych, jak choćby fazy rozbiegowe i końcowe (Fade In, Fade Out), opóźnienie sta rtu, synchronizację czy fazę startową. Podobnie jak w przypadku oscylato rów, także i tu na wyświetlaczu zoba czymy kształt wybranego przebiegu – sinusoidę, trójkąt, impuls (o współ czynniku wypełnienia 50%), piłę czy też losowy lub Sample & Hold. Jak widać, producent nie pozwo lił sobie na żaden kompromis i zasto sował rozwiązania znane z wyższych modeli. A że instrumenty marki Waldorf są znane ze swoich rozbudo wanych możliwości modulacji barwy, potencjalny nabywca Blofelda z pew nością będzie usatysfakcjonowany. Cała otoczka wokół... Producent z pewnością wiąże z Blofeldem spore nadzieje i liczy na wysoką sprzedaż. Waldorf ma za sobą (tak się w każdym razie wydaje) Estrada i Studio • marzec 2008 poważny zakręt i teraz chciałby wyjść na prostą i nabrać rozpędu. Blofeld z pewnością może mu w tym pomóc. Jest dobrze zaprojektowany, niewia rygodnie tani, a przy tym świetnie brzmi. Jednak aby produkt „chwycił”, należy spełnić kilka warunków i tu Waldorf musi jeszcze trochę popraco wać. Do silnika syntezy nie sposób się przyczepić, zresztą nie wnosi ni czego nowego, tylko powtarza spraw dzone rozwiązania. Kwestie wzornic twa czy ergonomii już sobie wyjaśni liśmy. Ale co z resztą? Umieszczenie pełnej instrukcji na płytce jako PDF to coraz częściej spotykana praktyka, choć w przypadku testowanego eg zemplarza była ona niestety wadliwa. Chciałbym wierzyć, że to pojedyn czy wypadek przy pracy, zresztą za warte na CD pliki można ściągnąć ze strony producenta. Podobnie jak naj nowsze wersje systemu operacyjnego (na razie i tak jest tylko jedna) oraz specjalny pakiet ratunkowy. W opisie mowa o sytuacjach, gdy instrument się zawiesi i nie będzie reagował na żadne akcje, w tym najbardziej popularny sposób „naprawy” polega jący na wyłączeniu i włączeniu zasi lania. Wówczas należy z komputera, ale przez interfejs MIDI (nie USB) przesłać stosowny plik. Skoro produ cent założył taką sytuację i udostęp nił wspomniany pakiet, to najwyraź niej Blofeld bywa czasem kapryśny. Mnie się w każdym razie nic takiego nie zdarzyło. Nie zapominajmy, że mamy do czynienia z produktem no wym, a praktycznie każdy ma jakieś choroby wieku dziecięcego. Zaawansowany technicznie, ale wyposażony w dość ubogi interfejs użytkownika syntezator (a takim jest Blofeld) aż się prosi o dedykowany edytor programowy. Jak na razie nie stety go nie ma. Mogę się mylić, ale gdyby Waldorf udostępnił kody SysEx paru zdolnym muzykom (i progra mistom zarazem), miałby taki edy tor za przysłowiową czapkę śliwek. Jakże inaczej promowałoby się pro dukt, gdyby jego darmowy edytor (ko niecznie PC i Mac) był do ściągnię cia z sieci. Z czasem zapewne takowe się pojawią, ale najlepszy moment Gałka służąca do regulacji głośności wyjściowej jest zawsze pod ręką. Podobnie jak wszystkie inne gałki Blofelda jest metalowa i bardzo solidnie zamocowana. Panel przyłączeń instrumentu nie należy do szczególnie rozbudowanych, jeśli chodzi o znajdujące się na nim gniazda, ale w zupełności wystarcza do pełnego wykorzystania możliwości instrumentu. Szczególnie należy docenić obecność portu USB oraz wyłącznika zasilania. 31 TEST Waldorf Blofeld by sobie nawzajem nie przeszkadzać – przyp. red.). W tej chwili wydaje się zatem, że Blofeld nie ma bezpo średniego konkurenta na rynku. Przynajmniej wśród sprzętu. Podsumowanie Blofeld to nie pierwszy (i z całą pewnością nie ostatni) kompaktowy syntezator w tego typu obudowie. Kilka lat temu pojawił się na rynku nieprodukowany już niestety Nord Modular, który pełnię swojej jednogłosowej syntezy oferował dopiero po podłączeniu do komputera z zainstalowanym edytorem. chyba przespano. Blofeld ma wszystko, by stać się urządzeniem kultowym, ale szczęściu trzeba tro chę pomóc... Zapisane w pamięci urządzenia barwy można przenieść do komputera (jako ko munikaty SysEx), ale tylko za po mocą łącza USB – bowiem Blofeld nie ma gniazda MIDI OUT. Komunikacja w drugą stronę jest oczywiście także możliwa, podobnie jak aktualizacja systemu operacyjnego. Brzmienie + bezkonkurencyjny stosunek możliwości do ceny + solidne wykonanie i atrakcyjny wygląd + stosunkowo prosta obsługa + walory brzmieniowe – problemy z dynamiką niektórych barw fabrycznych – dyskusyjna ergonomia niektórych elementów – brak firmowego edytora programowego 32 Marka Waldorf zobowiązuje, a i sam producent deklaruje, że Blofeld korzysta z wieloletniego do robku zatrudnionych inżynierów i godnie wpisuje się na imponującą listę jego doskonałych syntezato rów. Ma mieć to wszystko, co cha rakteryzuje brzmienia takich mo deli jak Microwave czy Q, i stało się ich znakiem firmowym. Mocno po wiedziane, ale czy prawdziwe? Czy można oczekiwać, by niewielki mo duł nie ustępował swoim brzmieniem parokrotnie droższym pobratymcom? Nie są mi znane dane zastosowa nych przez producenta konwerterów cyfrowo‑analogowych ani też infor macje na temat częstotliwości prób kowania itp. Nie sposób więc porów nać Blofelda z wyższymi modelami, choć nasuwają się przypuszczenia, że jakiś kompromis był jednak ko nieczny. Testując omawiany instru ment, niestety nie miałem możliwo ści bezpośredniego porównania go z Q czy MicroQ, które ongiś opisałem na łamach EiS. Ale z drugiej strony – załóżmy, że brzmi inaczej – czy od czytamy to jako wadę...? Nie będę dłużej trzymał Czytelników w napięciu: Blofeld brzmi świetnie. Nie „jak na swoją cenę”, ale bezwzględ nie. Jak powinien Waldorf. Z pewno ścią podobnie jak Q czy nawet raczej MicroQ, choć oczywiście pod pew nymi względami jest od nich uboż szy (choćby z racji braku wokodera). Odniosłem wrażenie, że Blofeld jest od droższych modeli jakby nieco ostrzej szy, bardziej „cyfrowy”. Szczególnie zwracają uwagę takie cechy jak wyra zistość brzmienia, a także łatwość uzy skania całej gamy efektów typu lo‑fi, „przybrudzeń”, które doceni zwłaszcza najmłodsza generacja twórców. Zastanowił mnie jednak pewien problem – wiele barw firmowych miało zaskakująco słabą dyna mikę i zbyt niski poziom, w dodatku trudno było znaleźć przyczynę tego faktu. Jednak gdy zacząłem budowę programów od podstaw, z reguły udawało się osiągnąć pożądany re zultat. Generalnie jednak Blofeld nie jest najbardziej dynamicznym syn tezatorem na rynku, ale też oczeki wanie, by zdeklasował wielokrot nie droższe urządzenia, jest chyba mocno przesadzone. Jak w ogóle wypada na tle konku rencji? Pytanie, jakiej konkurencji... Proszę wskazać podobny produkt, o porównywalnych możliwościach i cenie. Opisywany w styczniowym EiS Korg MicroX jest nieco droższy i bazuje na próbkach (o klawiaturze nie wspominam) – w sumie to zupeł nie inny instrument. Zaprezentowany na styczniowych targach NAMM Access TI Snow to inna półka ce nowa, zresztą instrument ten z pre medytacją został przez wytwórców Virusa tam właśnie umieszczony (nie można wykluczyć, że obaj niemieccy producenci dogadali się w tej sprawie, Naszych zachodnich sąsiadów ostatnio ogarnął lekki bzik na punk cie białych niedźwiadków – być może wyrazem tego jest nieco „polarny” design te stowanego modelu. Że z tych rozkosznych ma leństw wyrastają po tem kilkusetkilogramowe, krwiożercze potwory – o tym chyba Niemcy chyba zapomnieli. Dlaczego w ogóle o tym piszę? Bo Blofeld (może powinien się nazywać Knut?) ma z takim misiem coś wspólnego. Jest mały, biały i drzemie w nim potwór. Na szczęście dla człowieka, kontakt z nim grozi co najwyżej niegroźnym uzależnieniem. Jak już wspomniałem wcześniej, ma spore szanse na uzy skanie kultowego statusu – w końcu praktycznie każdy może sobie na tę „zabawkę” pozwolić. „Zabawkę”, a w istocie całkiem poważny i za awansowany instrument. Jeśli mu czegoś brakuje, to właściwie tylko do brego edytora programowego. Czy należy zatem oczekiwać, że muzycy przestaną trwonić majątek na Q, Virusy czy Nord Leady i prze rzucą się na białego malucha? Nic z tych rzeczy. Wygodny interfejs użyt kownika, dużo elementów regula cyjnych to nie luksus, ale istotny ele ment potencjału instrumentu. Jeśli kogoś na to stać i potrzebuje takiego urządzenia, to je po prostu kupi. Czy to znaczy, że Blofeld jest zaledwie „Waldorfem dla ubogich”? Absolutnie nie! Dla wielu muzyków może stać się pierwszym syntezatorem, bo jest tani i prosty w obsłudze. Dla innych cennym uzupełnieniem arsenału, po prostu rasowym instrumentem XXI wieku. Nawet posiadaczom topowych wersji Q można śmiało polecić testo wany model. Zamiast zabierać na koncerty duży (i kosztowny) klawisz, wezmą małego braciszka. W związku z powyższym Waldorf Blofeld w pełni zasługuje na Nasz Typ – choćby bez konkurencyjnym stosunkiem ceny do możliwości. Zobaczymy, jak zare aguje konkurencja. Jeśli jakaś w ogóle się pojawi... EiS Estrada i Studio • marzec 2008