Przeczytaj więcej na ten temat
Transkrypt
Przeczytaj więcej na ten temat
www.gazetagazeta.com Strona 16 piątek - niedziela, 13 - 15 kwietnia 2012 Fergie - przerwa w pracy służy jej małżeństwu Galimatias . Z zycia celebrytow . Polacy najlepszymi flairowymi barmanami świata Od kilku lat dwóch młodych Polaków Tomek Małek i Marek Posłuszny wygrywają na najbardziej prestiżowych zawodach na świecie. Jednak ich dyscyplina flair - w Polsce wciąż niewiele mówi. PAP Life zgłębia tajniki mistrzowskiego serwowania koktajli. PAP Life: Czym jest flair, dziedzina, w której otrzymujecie mistrzowskie tytuły na całym świecie? Tomek Małek: Flair to styl serwisu barmańskiego, który polega na widowiskowym, szybkim, efektownym, ale także efektywnym przygotowywaniu koktajli. Wszystko zaczęło się od uatrakcyjniania pracy na barze i serwowania koktajli. Sztuka flair jest najtrudniejszą dyscypliną barmaństwa, gdyż wymaga od zawodnika nie tylko umiejętności przyrządzania drinków, lecz również zdolności akrobatycznych oraz mistrzowskiego opanowania żonglerki. Obecnie wykonuje się ją już nie tylko w barach, ale także na pokazach i konkursach barmańskich. PAP Life: A jakie były historyczne początki? Marek Posłuszny: Zapiski i ryciny, które podciągnąć można pod historię flairu sięgają roku 1961, kiedy to Jerry Thomas wydał w San Francisco książkę na ten temat. Pojawiła się w niej wzmianka o kultowym koktajlu Blue Blazer, który jest przyrządzany po dziś dzień. PAP Life: Wielu osobom flair kojarzyć się będzie z Tomem Cruisem i filmem "Koktajl". T.M.: Słusznie, ponieważ od tego właściwie zaczęła się taka większa popularność flairu. Oczywiście flair istniał wcześniej, ale w bardzo amatorskim wydaniu. Zresztą, gdy dzisiaj oglądamy to, co w tym filmie wyprawia Tom Cruise, to też wydaje nam się śmieszne, bo od tego czasu flair bardzo się rozwinął. Ale dzięki temu filmowi flair trafił do wszystkich państw świata i zainspirował wielu późniejszych mistrzów flairu. Wielkie chapeau bas dla twórców i aktorów. Można powiedzieć, że "Koktajl" był najlepszą reklamą dla tej dyscypliny. Ale stanowczo potrzebujemy nowego filmu, żeby pokazać zmiany. PAP Life: Jak zaczynaliście? T.M.: Bakcyla złapałem pracując w barze. Zawsze starałem się podnosić swoje kwalifikacje i gdy zobaczyłem, jak koledzy wykonują różne ewolucje, tak mi się to spodobało, że sam zacząłem trenować. Ćwiczyłem podrzucania w domu i w ogródku. Po pierwszym konkursie wiedziałem, że chcę to robić profesjonalnie i od ośmiu lat tym się zajmuję. M.P.: Osiem lat temu pracowa- łem w Bielsku-Białej jako kelner i zobaczyłem, jak dwie barmanki rzucają za barem butelkami. Dla mnie były wtedy mistrzyniami świata. Podczas wieczornych zmian sam zacząłem próbować. 2 sierpnia 2004 roku zapisałem się na pierwszy profesjonalny trening i dziś tę datę traktuję jako drugie urodziny. PAP Life: Czy w Polsce flair jest popularny? M.P.: Flair w Polsce nie jest popularny. Moim zdaniem to źle, ponieważ mamy takie osoby jak Tomek Małek, który jako jedyny w całej historii - niczym Adam Małysz - wygrał trzy razy z rzędu najbardziej znany konkurs Grand Finał Roadhouse World Flair w Londynie. Możemy śmiało powiedzieć, że Polacy są najlepszymi zawodnikami flairu na świecie. Mamy się czym pochwalić. W Turcji, Tajlandii czy na Filipinach barmani kojarzą nasze nazwiska, a Polacy są słynni ze swoich umiejętności. W Azji flair wzbudza prawdziwe szaleństwo. Tomek Małek oprócz tego, że wygrał trzy razy z rzędu Grand Finał Roadhouse World Flair uznany przez barmanów flair za najtrudniejszy konkurs pod względem technicznym, podczas swojej dotychczasowej kariery zawodowej, aż sześciokrotnie zdobył tytuł Mistrza Świata barmanów w stylu flair (I miejsce Nations Flair Challenge 2008 Las Vegas, I miejs-ce - Roadhouse World Final 2009 - Londyn, I miejsce - SKYY Global Flair Challenge 2010 - Barcelona, I miejsce - Bacardi World Championships 2010 - Monaco, I miejsce - Roadhouse World Final 2010 - Londyn, I miejsce - Roadhouse World Final 2011). Marek Posłuszny na mistrzostwach świata organizacji WFA SKYY Global Flair Challenge w lutym zdobył złoty medal, pokonując blisko 500 zawodników. Jego innym sukcesem jest wywalczenie w listopadzie 2011 roku tytułu mistrza świata IBA zdobyte podczas dorocznego międzynarodowego kongresu, który odbył się po raz pierwszy od 60 lat w Warszawie. Udział w nim wzięły, aż 54 państwa, które były reprezentowane przez swoich aktualnych mistrzów. Natomiast pod koniec w 2011 roku Posłuszny zajął I miejsce na Bacardi World Championships 2011 w Monaco. Wspólnie w 2008 roku założyli "Flair Factory" obecnie jedną z najbardziej znanych agencji barmańskich na świecie. W tym samym roku chcąc promować w Polsce flair otworzyli "Akademię Barmańską Flair Factory", gdzie osobiście dbają o swoich kursantów przekazując im mistrzowskie umiejętności. W lipcu 2011 roku grupa The Black Eyed Peas postanowiła na pewien czas zniknąć ze sceny. Fergie, jedyna kobieta w zespole, cieszy się z dłuższej przerwy od pracy, bo może teraz spędzać więcej czasu w domu, ze swoim mężem Joshem Duhamelem. Wszyscy członkowie The Black Eyed Peas byli zgodni co do tego, że przerwa bardzo im się przyda. Fergie od początku wiedziała jak ją wykorzysta. Postanowiła nadrobić zaległości w małżeństwie. Cały swój wolny czas piosenkarka poświęca aktorowi Joshowi Duhamelo- wi, którego poślubiła w 2009 roku. "Kocham trasy koncertowe i występy. Mam to we krwi, a muzyka płynie w moich żyłach, ale robienie tego nieustannie przez osiem lat, sypiając co chwilę w innym łóżku i innych strefach czasowych potrafi być męczące" - mówiła wokalistka w telewizyjnym programie Rachael Ray. "To miłe wrócić do domu, być żoną i zająć się domem. Wciąż sprzątam w szafach i układam pudła w garażu. Dla mnie to coś w rodzaju katharsis, to jest wspaniałe" - dodała. Ulubionym zajęciem Fergie i jej męża Josha jest wspólne gotowanie. "Świetnie się razem bawimy w kuchni. Josh potrafi przyrządzić całkiem niezłą lasagne" - zachwalała piosenkarka. 37-letnia Fergie wykorzystuje również przerwę od muzyki, by zadbać o swoją formę. Może jeść na co tylko ma ochotę, bo dysponuje wystarczającą ilością czasu by poświęcić się regularnym ćwiczeniom. Postawiła na piesze wędrówki, które mają korzystny wpływ na jej pośladki i skacze na skakance. Zawsze ze słuchawkami w uszach, bo jak mówi w ćwiczeniach "podwójny sportowy biustonosz i muzyka" to podstawa. (PAP Life) Aktor amerykański Josh Duhamel i piosenkarka amerykańska Fergie przybywają na galowy benefis Costume Institute w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku 2 maja 2011 roku. Justin Lane PAP/EPA Najczęściej śpiewam mojej córce Aktorka Anna Dereszowska już w czwartek stanie na scenie Och-Teatru w Warszawie, jednak nie zagra tam żadnej roli. Tym razem zaśpiewa. Na premierowym koncercie jej płyty "Już nie zapomnisz mnie" usłyszymy takie hity jak m.in. "Sex Appeal" i "Na pierwszy znak". PAP Life: Skąd pomysł na tę płytę? Anna Dereszowska: Po sukcesie na Festiwalu Piosenki Rosyjskiej w Zielonej Górze, gdzie w lipcu 2010 roku wyśpiewałam pierwsze miejsce, coraz więcej osób zaczęło namawiać mnie do nagrania solowej płyty. Wiedzieli, że umiem śpiewać, choć nie jestem wykształconą wokalistką. Aż w końcu znalazłam wytwórnię EMI, producentów - Joasię Włodarską i Tomka Krawczyka z zespołu BISQUIT - no i stało się. PAP Life: Stresuje się pani przed czwartkowym koncertem w Och-Teatrze? A.D.: Przed każdym występem mam tremę. Na szczęście ona mnie nie paraliżuje tylko motywuje. Staram się wypaść jak najlepiej, dać z siebie sto procent. Koncert w Och - Teatrze będzie promował moja pierwszą, wła- sną płytę "Już nie zapomnisz mnie", ale przecież już od 9 lat koncertuję z zespołem Machina del Tango, więc nie jest to mój debiut na estradzie. Niemniej, nie czuję się piosenkarką - jestem po prostu aktorką, która lubi śpiewać. PAP Life: Czy dobierając repertuar do swojej płyty kierowała się pani sercem, czy bardziej muzycznymi upodobaniami? A.D.: I jednym, i drugim. Dla mnie piosenka musi mieć i dobry tekst, i melodię. To, co puszcza dziś większość rozgłośni radiowych, to jest jakaś masakra. Tekstów się nie słyszy, a melodii nie można powtórzyć, bo jest nijaka. Smutne to, że króluje miałkość, choć oczywiście są wyjątki potwierdzające regułę. Na szczęście są stare piosenki, które wystarczy odkurzyć i pokazać całemu światu. Chciałam też przypomnieć osobę Henryka Warsa. Często nucimy jego znane melodie, ale nie wiemy, kto je stworzył. PAP Life: Jako mała dziewczynka marzyła pani o byciu piosenkarką? A.D.: Najbardziej chciałam być architektem lub lekarzem. Może dlatego, że nie mogłam się zdecy- "Wiedźmin" - Wieczór z Gwiazdami audiobooka w Traffic Club. Anna Dereszowska - aktor- Jagoda Mytych (PAP Life) ka (głos Yennefer). Stach Leszczyński PAP dować, wybrałam aktorstwo. Grając w filmie czy w teatrze mogę być każdą z tych osób. PAP Life: Czy jako dziecko chodziła pani na lekcje muzyki? A.D.: Moi rodzice, a po śmierci mamy - tato, bardzo dbali o naszą wszechstronną edukację. Zarówno sportową jak i artystyczną. Ukończyłam studium muzyczne w klasie fortepianu. Teraz niestety ten instrument stoi zakurzony, ale mam nadzieje, że kiedyś nadejdzie ten dzień, kiedy spróbuję sobie przypomnieć, do czego służy (śmiech). PAP Life: Czym jest dla pani śpiew? A.D.: Śpiew daje niesamowitą energię, co widać zwłaszcza jak się skumuluje, w chórach czy zespołach z kilkoma wokalistami. To sposób na ujście emocji od tych najsmutniejszych do radosnych. Każdy śpiewa, tylko nie każdy się do tego przyznaje. PAP Life: Śpiewa pani też w domu? A.D.: Najczęściej śpiewam mojej córce, albo w samochodzie żeby się nie nudzić w korkach. PAP Life: Planuje pani kolejne płyty? A.D.: "Nigdy nie mów nigdy" - to nie tylko tytuł filmu, w którym zagrałam, ale też pewna życiowa mądrość. Na razie mam mnóstwo pracy aktorskiej i dlatego nie myślę o kolejnych projektach muzycznych. Wydanie płyty to wielka przygoda i spełnienie marzeń. Jeśli kiedyś nagram jeszcze płytę - świetnie. Jeśli nie - nie będę rozpaczać. Anna Dereszowska jest absolwentką Akademii Teatralnej w Warszawie. Zagrała wiele ról m.in. w filmach "Świadek koronny", "Lejdis", "Randka w ciemno" oraz w serialach "Klub szalonych dziewic", "Na dobre i na złe" i "M jak Miłość". W 2011 roku nakładem EMI Music Poland wydała debiutancką płytę "Już nie zapomnisz mnie". 29 marca 2012 roku w warszawskim Och-Teatrze odbył się koncert promujący płytę aktorki. Rozmawiała: Dominika Gwit (PAP Life)