pobierz... - nzs1980.com.pl
Transkrypt
pobierz... - nzs1980.com.pl
Konsekwencje II wojny światowej „Pamiętnik Marysi” 1.09.1945. Rzeszów Mam na imię Marysia, ale moja starsza siostra Zosia mówi do mnie Masia. Dziś są moje siódme urodziny. Wszyscy jakoś dziwnie się cieszą. Mama cały czas mówi o Japonii i jakiejś kapitulacji. Dorośli są dziwni… Zocha mi tłumaczy, że głośne samoloty już nie będą latać nad naszym domkiem, że tatuś nie będzie musiał się bić i że za niedługo będę mogła ćwiczyć czytanie i pisanie z innymi dziećmi w szkole. Zawsze marzyłam, żeby iść do szkoły! Mówi też, że już koniec wojny i jesteśmy wolni. 5.05.1946. Rzeszów Drogi Pamiętniczku! Dwa dni temu stało się coś potwornego! Rodzice bardzo się martwią. Mamę znowu boli serduszko. Przyszedł dzisiaj list od Zosi z Krakowa, w którym pisze: „Drodzy Rodzice! U nas w Krakowie dzieje się źle. Zapewnie wiecie, że władze nie były przychylne organizacji pochodu 3-majowego, jednak my - studenci - nie będziemy zaniedbywać tradycji narodowych! Rzekomo żyjemy już w wolnym kraju!? Mamo, tato! Mam dość życia pod kloszem. Wojna odebrała mi beztroską młodość. Musiałam coś zrobić dla naszego wspólnego dobra! Zgromadziliśmy się na mszy w kościele Mariackim o godzinie 10.00. Pod Sukiennicami stali już ubecy. Budynek był przeludniony. Potem wyszliśmy na ulicę. Milicja zaczęła interweniować. Padły pierwsze strzały. Byli ranni i… zabici. Tłum jednak dalej nie ustępował. Kiedy znaleźliśmy się na ul. 3 Maja, rozproszyły nas samochody pancerne. Marsz skończył się. Potraktowali nas jak bandytów! Boję się. Aresztowali Kryśkę i Alkę. One były tam ze mną. Krzyczały i śpiewały, „Rotę” tak samo jak ja. Wasza Zosia” 7.06.1946. Rzeszów Mama pokazała mi dzisiaj list od wujka Arnolda, brata taty, który mieszka we Francji. Pisze, że 22.05. w Paryżu odbyła się premiera „Pinokia” Walta Disneya. To moja ulubiona bajka! Czemu w Polsce nie mamy takich atrakcji?! Nie ma tu książek z kolorowymi obrazkami ani kredek w kolorach tęczy, tata ma problem z kupieniem zeszytu w linie, przez to nie mam na czym uczyć się ładnie pisać. Ps. U Zosi już wszystko w porządku. 1.09.1946. Rzeszów Kochany Pamiętniczku! Poszłam dzisiaj do szkoły! Miałam zaplecione dwa warkocze, białą koszulę i granatową spódniczkę. Czułam się jak dziewczynki z zagranicznych pocztówek. W końcu uczę się w normalnej klasie z oknami i tablicą, a moja pani jest taka miła. Wszystkie dzieci są tu wesołe i uśmiechnięte. W domu wszyscy zawsze siedzą smutni. 27.01.1947. Rzeszów Jestem już prawie dorosła! Za pół roku będę mieć dziewięć lat! Rodzice nadal traktują mnie jak małe dziecko. Ostatnio podsłuchałam, że wujka Janka, młodszego brata mamy, zamknięto w więzieniu w Bydgoszczy za to, że bił się z Niemcami. Przecież robił dobrze. Ja już nie rozumiem, co tu się dzieje. Rodzice mówili, że o wujku nie ma żadnych informacji i że może stać się najgorsze. Ale co to jest „najgorsze”? 4.02.1947. Rzeszów Wujek Janek nie żyje. Tata mówi, że zasnął na zawsze, ale ja wiem, że on umarł. Mama tłumaczyła Zośce, że go zakatowali, za to, że walczył w AK. Poprosiłam tatę, żeby mi wytłumaczył, co to znaczy, ale on na mnie nakrzyczał i powiedział, że mam się tym nie interesować i nigdy więcej o to nie pytać. Popłakałam się. 3.12.1947. Mysłowice Od kilku miesięcy mieszkamy w Mysłowicach, na Śląsku. Ludzie tu mówią bardzo dziwnie. Przez pierwsze dwa tygodnie nic nie rozumiałam. Musieliśmy się przeprowadzić, dlatego, że tatusia przydzielili tu do jednej z jednostek wojskowych. Teraz mniej wyjeżdża i jest częściej w domu. Ja poszłam do nowej szkoły. Poznałam tam Leszka. Jest w moim wieku. Siedzimy razem w ławce na każdej lekcji, często mnie ciągnie za włosy na apelach, na których mówią coś o wujku Stalinie. Ostatnio po lekcjach zaprowadził mnie na górkę, gdzieś obok Wesołej, i zjeżdżaliśmy na plecakach. Wróciłam cała mokra do domu. Mama była potwornie zła, krzyczała, że nowe plecaki są bardzo drogie i nie łatwo je teraz dostać. Leszek podobno też dostał po uszach. 24.12.1949. Mysłowice To są nasze pierwsze święta bez Zosi. Śnieg prószy za oknem, zapach choinki czuć w całym domu, a na niebie niedługo pojawi się pierwsza gwiazdka. Zocha jakiś czas temu wyjechała do Berlina. Od około pół roku nie mamy od niej żadnych informacji. Nie wiemy, jak się miewa, czy nadal jest z tym chłopakiem, za którym tam pojechała. Nie wiemy, czy ona w ogóle żyje. 5.03.1953 Warszawa Jesteśmy właśnie z klasą na wycieczce w Warszawie. Miasto jest w opłakanym stanie. Nie chciałam wierzyć Zosi, jak mi mówiła o tym jeszcze przed wyjazdem, że tak piękne miasto można aż tak zniszczyć. Jest tu bardzo smutno, wszędzie widać robotników na rusztowaniach albo ludzi noszących kamienie i gruz. Pani mówi, że to są ochotnicy, którzy chcą odbudować miasto, ale ja nie wierze, że im się to uda. Spośród ruin na Placu Defilad rośnie tylko jeden wielki budynek. Podobno jest to dar Stalina dla nas, dla Polski, dla Polaków. Ps. Nadal nie mamy żadnych nowin od Zosi. 5.03.1953. Warszawa Wieczorem, kiedy wróciliśmy do schroniska, powiedziano nam, że zmarł Stalin. Zabronili nam się śmiać i rozmawiać do końca dnia. Kazali nam go opłakiwać. Cisza nocna była wcześniej. Czułam się zdezorientowana. Leszek powiedział, że mam się nie wygłupiać. Pochylił tylko głowę na znak udawanej skruchy, a pod nosem się uśmiechał. 15.07.1954. Mysłowice To był najgorszy dzień mojego życia. Od jakiegoś czasu po ojca, pod nasz dom, podjeżdżają suki. Czasami w dzień, niekiedy w środku nocy. Wtedy zabiera tylko płaszcz i pistolet, który ma schowany w szafce nocnej zaraz obok łóżka i wychodzi. Czasami nie ma go ponad tydzień, a czasami kilka dni. Nie wiemy, co się z nim dzieje i gdzie przebywa. Mama przez to czuła się o wiele gorzej. Stres zjadał ją od środka. Ostatnimi czasy bardzo posiwiała i zmarniała na buzi. Dzisiaj idąc do sklepu, plotkowałyśmy sobie jak zawsze o moich uczuciach do Janka, o szkole i o czymkolwiek, co nam przyszło na myśl. W pewnym momencie mama upadła. Jej oczy były nieprzytomne. Cała była zalana zimnym potem. Zaczęłam krzyczeć, ale nikogo nie było w pobliżu. Mama delikatnie chwyciła mnie za rękę i ostatkami sił wyszeptała, że chce umrzeć w domu. Byłyśmy już niedaleko, nie potrafiłam jej unieść. Oparła się o mnie i wlekłyśmy się tak przez ostatnie kilkadziesiąt metrów. Wiedziałam, że nie mogę płakać. Pierwsze co zrobiłam jak weszłyśmy do domu, to położyłam mamę na leżance i pobiegłam po wodę. Kiedy wróciłam, ona miała zamknięte oczy. Upuściłam szklankę. Byłam z tym wszystkim sama. Teraz tata już nie ma prawa mnie okłamywać o zaśnięciu, aniołkach i innych heretycznych fantazjach. Moja mama umarła na moich oczach. 1.09.1957. Mysłowice Drogi Pamiętniku! Dziś jest dzień moich osiemnastych urodzin, ale nic nie jest takie, jak powinno być. Nada mieszkam sama z tatą, wszystkie obowiązki domowe spadły na mnie. Jestem matką dla samej siebie i mam wrażenie, że czasami też dla mojego ojca. On nie potrafi sobie nawet równo ukroić chleba. Jedyną osobą w , której mam oparcie, jest Leszek. Tylko on potrafi mnie rozbawić, czasem nawet do łez, w tych trudnych chwilach. Spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę, ale on niedługo wyjedzie do Krakowa żeby studiować na Akademii Górniczo-Hutniczej. Tatę nie stać na opłacenie moich studiów, mimo tego, że nie żyje nam się źle, więc zostaję tutaj. W kraju nadeszły ostatnio dosyć duże i burzliwe zmiany. 13 marca zmarł Bierut, władze przejmuje powoli, ale skutecznie Gomółka. W czerwcu z tego powodu nie było za ciekawie. 28.06 wybuchł „ czarny czwartek”. Robotnicy żądali podwyżki prac i obniżki cen. Nie skończyło się to najlepiej. Było wiele rannych i ponad siedemdziesiąt osób zabitych! Ja czasami boje się wyjść z domu, bo mam wrażenie, że może mnie spotkać coś równie niemiłego i nagłego. Wiem, że tata też się boi cały czas, ale on milczy, nic nigdy nie mówi. 4.08.1959. Mysłowice Są wakacje, bardzo mi się nudzi. Leszek wyjechał do Stanów, do ciotki. Chciał mnie ze sobą zabrać, ale nie dostałam pozwolenia od władz. Całymi dniami siedzę na balkonie i czytam książki, ale kiedy tylko tata wychodzi z domu, słucham potajemnie Radia Wolna Europa. Uwielbiam wsłuchiwać się w zagraniczne piosenki, są takie świeże, pełne szczęścia. W audycjach mówią, że Polska jest krajem za żelazną kurtyną. Nasze państwo jest oddzielone od reszty pięknego świata. Czuję się przez to jakbym żyła w żelaznej klatce, jak ten młody słowik w wiersza Krasickiego, który nie zna wolności. 11.10.1963. Katowice Jesteśmy już z Leszkiem rok po ślubie. Niedawno na świat przyszedł nasz syn – Adaś. Jakieś dwa miesiące temu przeprowadziliśmy się do Katowic, do Brynowa. Leszek dostał pracę w kopalni „KWK Wujek”. Wszystko się układa. Ja na razie siedzę w domu i opiekuje się naszym małym skarbem. Często odwiedzam ojca w domu rodzinnym. Przeszedł na emeryturę wojskową ze stopniem podpułkownika. Teraz jako kombatant wojenny, zmobilizowany przez ZBOWiD wygłasza w pobliskich szkołach prelekcje na temat II wojny światowej. Widzę, że praca z młodymi ludźmi mu służy. 4.12.1972. Katowice Adaś rośnie jak na drożdżach. Jest radosnym i uśmiechniętym dzieckiem. Daje mi siłę do życia. Jestem w ciąży po raz drugi. Cały czas się stresuję, ponieważ nie mamy wystarczająco dużo pieniędzy, a zdobycie artykułów dla niemowląt jest teraz bardzo trudne. Nie możemy dostać kartek na wszystko. Ostatnio zepsuł się nasz fiat 126p, potrzebujemy nowej szafy. Jest ciężko, ale jakoś dajemy sobie radę. Dzisiaj Barbórka. Leszek jeszcze nie wrócił. Nie chcę wiedzieć w jakim jest teraz stanie. Wszyscy piją. Mam wrażenie, że wódka w naszych czasach jest bardziej popularna niż kawa. 12/13.12.1981. Katowice Zaprosiliśmy wczoraj do domu kilku znajomych na pożegnalną kolację. Dzieci zawiozłam do teściowej, więc mogliśmy się pośmiać i popić jak za starych dobrych lat. Nie pamiętam, kiedy mnie tak bardzo bolała głowa jak dzisiaj rano. Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. To był Andrzej, sąsiad z góry, który dzisiaj w nocy u nas był. Spojrzałam na zegarek. Była godzina wpół do ósmej. Nie wiedziałam, czego on może chcieć w niedzielę o tej porze. Opatuliłam się szlafrokiem i otworzyłam. Andrzej był cały podenerwowany. Zapytał się, czy nam też nie działa telewizor. Powiedział, że podobno o północy generał Jaruzelski ogłosił stan wojenny. Nie mogłam w to uwierzyć. Szybko pobiegłam do salonu i zaczęłam wykręcać numer do taty z telefonu kopalnianego. Był odcięty. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Wszystko już było załatwione. We wtorek mieliśmy jechać do Wiednia, a stamtąd lecieć do USA, do ciotki Leszka. Mieliśmy zacząć nowe życie w lepszych warunkach dla dzieciaków. Wyjazd w tej sytuacji jest niemożliwy. Leszek jeszcze śpi. Jak ja mu to powiem? 16.12.1981. Katowice Myślałam, że już gorzej być nie może, ale się myliłam. Okazało się, że od momentu ogłoszenia stanu wojennego, w „KWK Wujek” strajkują górnicy. Ci ludzie nie byli w domach od kilku dni. Razem z innymi kobietami zanosimy im jedzenie, ciepłe ubrania, koce. Kiedy wychodzę z domu, za każdym razem jestem przeszukiwana. Milicja jest wszędzie! W kopalni zamknęło się dużo naszych znajomych. Leszek też poszedł strajkować. Kiedy wychodził z domu, śledzili go. Z okna widziałam, jak czołgi jadą przez ulicę Mikołowską, Brynowską i Ligocką w stronę kopalni. ZOMO-wcy otoczyli cały teren zakładu. Próbowali rozproszyć tłum, aby zakończyć strajki. Siedziałam w domu i gotowałam obiad Adamowi i Julce, ponieważ dostali oni zwolnienie ze szkoły na te parę dni, aż nagle usłyszałam kilkanaście huków. To były strzały. Natychmiast się ubrałam. Zostawiłam włączony gaz i pobiegłam pod kopalnię. Na dole, przed blokiem zobaczyłam jak ZOMO-wcy przebierają się w maski, zawiązują sznurowadła i ładują broń. Biegłam dalej. Pod kopalnią było ogromne zamieszanie, przedzierałam się przez tłum. Szukałam Leszka. Krzyczałam. Rozpychałam się. Zobaczyłam go. Stał i wpatrywał się w ziemię kilkanaście metrów przed nim. To był jeden z górników. Martwy. Zastrzelony. Okazało się, że zamordowano ich dziewięciu. Jednym z nich był nasz dobry kolega. Nazywał się Zbyszek Wilk. Miał żonę, dwójkę dzieci. Też miał wyjeżdżać… 4.06.1989. Katowice Długo nie pisałam. Sytuacja w Polsce wygląda już o wiele lepiej. Związek Radziecki zaczął podupadać. Odbyły się pierwsze wolne wybory. Do sejmu weszli ludzie z „Solidarności”. Wszyscy się cieszą i patrzą entuzjastycznie w przyszłość. Mam wrażenie, że teraz ludziom oddycha się swobodniej. Już nikt się nie boi. Dzisiaj w „Dzienniku Telewizyjnym” Joanna Szczepkowska, jedna z moich ulubionych aktorek, powiedziała: „ 4 czerwca 1989 roku, skończył się w Polsce komunizm.” Te słowa chwyciły wszystkich za serce. Ubolewam, ze tata nie może tego zobaczyć, przeżywać wraz z nami. Wiem, jak bardzo czekał na wolną Polskę. Zmarł rok temu. Teraz, kiedy jestem już dorosła, wiem, czemu całe życie bał się i nie mówił nigdy nic o wojnie. Chciał nas chronić. Jako żołnierza Wojska Polskiego władze PRL-u mogły go w każdym momencie oskarżyć o działanie na niekorzyść kraju i komunistycznej polityki. Jeden niewłaściwy krok… Kiedyś byłam na niego wściekła, dzisiaj jestem mu wdzięczna. 16.11.1989. Katowice Dziś do moich drzwi zapukała Zocha. 9 listopada zburzono Mur Berliński. Granice między NRD i RFN zaczęły się zacierać, a ludzie mogą wrócić do swoich bliskich. Teraz wszystko może stać się lepsze. Mam wspaniałą rodzinę, odzyskałam siostrę i żyję w wolnym, DEMOKRATYCZNYM kraju! Wojna, dla mnie, skończyła się dopiero dzisiaj. „Pamiętnik Marysi” napisany jest na bazie wspomnień mojej rodziny. Do waloryzacji niektórych wydarzeń politycznych, została użyta fikcja literacka. Pamiętnik ma na celu ukazanie życia w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej po konferencji poczdamskiej i oficjalnym zakończeniu II wojny światowej 2 września 1945 roku. Mała Marysia staje się symbolem odradzającej się Polski, która nadal, aż do roku 1989 znajduje się pod okupacją Związku Radzieckiego. W tekście ukazane są trzy postawy wobec odradzającego się kraju: bierna, którą przyjmuje ojciec, żołnierz Wojska Polskiego, bojący się o losy swojej rodziny, aktywna, reprezentuje ją siostra Zosia, jako młoda kobieta, która chce walczyć o dobro dla społeczeństwa i lepsze jutro oraz nieświadoma, którą przyjmuje sama mała Marysia. Na przestrzeni lat możemy zaobserwować, jakie wpływy miała propaganda radziecka na wychowanie dzieci. Pamiętnik pozwala nam dostrzec podświadomą walkę Marysi z ustalonymi normami, jej dostosowanie się do warunków bytowych oraz wyraźne niezadowolenie w ostatniej dekadzie trwania PRL-u. Marysia stała się alegorią oczekiwania na wolność. Pomimo tego, że II wojna światowa skończyła się w latach czterdziestych, to po głębszych refleksjach bohaterki trwała ona dla niej samej nadal, aż do 1898 roku, gdyż dopiero wtedy poczuła się ona bezpieczna i wolna, a czas wolności to i czas bezwarunkowego pokoju. Cała praca ma za zadanie ukazać życie powojenne na przykładzie jednej, wybranej osoby i jej otoczenia. Skupiając się na konkretnej postaci, możemy dogłębnie zinterpretować jej uczucia w danym okresie życia bądź ich brak. Poprzez takie ukazanie wydarzeń historycznych, skrupulatnie owianych czyimiś realnymi przeżyciami, my jako czytelnicy możemy poczuć większą empatie wobec bohatera oraz danych wydarzeń.