Nr 29. Kwiecień 2010 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu
Transkrypt
Nr 29. Kwiecień 2010 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu
Pismo Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wrocławskiego Kwiecień 2010 „Boski pokarm” akaowiec właściwy (Theobroma cacao) jest jedną z ważniejszych roślin użytkowych pochodzących z lasów równikowych Ameryki Południowej. Ze względu na wysoką wartość odżywczą nasion uprawiany był przez Indian już ponad 2000 lat temu. Owoce nie tylko pełniły funkcję pożywienia, lecz traktowano je również jako lekarstwo na dolegliwości żołądkowe czy gorączkę, a także jako afrodyzjak. Nie ma wątpliwości, że kakaowiec od najdawniejszych czasów cieszył się dużym zainteresowaniem. Stosunkowo szybko doceniono aromatyczny napój przyrządzany z jego nasion, który przyspieszał regenerację organizmu po wysiłku fizycznym i umysłowym. Aztekowie uważali, że kakao jest darem boga imieniem Quetzalcoatl. Nasion używano także jako środka płatniczego i jak głosi legenda, władca Azteków Montezuma zgromadził w swoim skarbcu około miliona kilogramów kakao, zgodnie z przekonaniem, że jest ono równie cenne jak złoto. Przez pewien czas cudowne ziarna stanowiły nawet monetę obiegową (za 10 ziaren można było kupić królika, a za 100 – niewolnika), natomiast w XVI wieku, za czasów konkwistadora Ferdynanda Corteza, 1000 nasion miało wartość trzech złotych dukatów. Nazwę rodzajową nadał kakaowcowi sam Karol Linneusz. Miano Theobroma wywodzi się od słów theos – bóg, i broma – pokarm. Natomiast epitet gatunkowy cacao nawiązuje do indiańskiego określenia owej rośliny. Kakaowiec należy do rodziny zatwarowatych (Sterculiaceae) i jest niewielkim, jednopiennym drzewem, dorastającym do 15 metrów wysokości. Cechuje się pojedynczymi liśćmi, ułożonymi skrętolegle, dochodzącymi nawet do 40 centymetrów długości. Charakterystyczne dla Theobroma cacao jest zjawisko kauliflorii, które polega na tym, że niewielkie, żółtawe kwiaty wyrastają wprost z pnia bądź gałęzi rośliny. Uzasadnione jest to ochroną drobnych kwiatów przed trudnymi warunkami środowiskowymi klimatu równikowego, przede wszystkim przed ulewnymi deszczami i silnymi wiatrami. Z ogromnej liczby kwiatów, mogącej dochodzić nawet do stu tysięcy, zaledwie 5% zawiązuje owoce. Owocem kakaowca właściwego jest owalna, pięciokomorowa jagoda, przypominająca nieco przerośnięty ogórek. Znajdujące się wewnątrz nasiona są białe i dopiero w procesie fermentacji i suszenia uzyskują brunatną barwę, a także intensywny smak i zapach. Nasiona, które nazywa się ziarnami kakaowymi, zawierają do 60% tłuszczu (masła kakaowego), 28% węglowodanów, 12% białek, a także alkaloidy: kofeinę i teobrominę. Obecnie wykorzystywane są przede wszystkim w przemyśle spożywczym przy produkcji kakao i czekolady, a także w przemysłach farmaceutycznym i kosmetycznym. W naszym klimacie drzewo Theobroma cacao może być uprawiane wyłącznie w szklarniach. We wrocławskim Ogrodzie Botanicznym rośnie w kulturze hydroponicznej (bezglebowej). Ze względu na szybki wzrost wymaga systematycznego cięcia, które przeprowadza się późną jesienią. Kwiat kakaowca właściwego Tekst i zdjęcie: wyrastający prosto z pnia. KAROLINA SOKOŁOWSKA K ZE STARYCH KSIĄG 2 Dekoratorowie krajobrazów chy (Musci), Wątrobnice (Hepaticae) i Widłaki (Lycopodiaceae), stanowią trzy sąsiednie sobie rodziny, którym dawniéj nadawano ogólną nazwę Mchów. Rozradzają się one wszędzie, – to w lasach na korze drzewnéj, to na garbach górskich, to w dolinach. Mchy lubią zimno, wilgoć i niziny – zwykłą ich barwą zielona i biała, – wszelako niektóre ich gatunki przedstawiają i inne kolory, jako to: fijoletowy, żółty, czarny lub purpurowy. Mchy świeżą zielenią przyozdabiają korę drzewną, – lecz nietylko w lasach rośliny te spełniają artystyczne zadanie dekoratora, lecz wszędzie, w najsamotniéjszéj ustroni tworzą obrazy malownicze. Porównajcie chatę wieśniaczą pokrytą świeżą słomą, ze starą na któréj rozpleniły się przerozmaite elementy mchów, porostów i roślin pasożytnych. Któraż z nich ponętniéjszą? Te strzechy ze zbutwiałą, opaloną, sczerniałą od słot i słońca słomą, mają w sobie coś pociągającego. Mchy nadają dziwny wdzięk krajobrazom i wraz z polnym makiem, jeżyną, habrem [sic!] i rozchodnikiem dachowym, ożywiają przyrodę. Nie zawsze mchy pełzają po ziemi, – niektóre z nich krzewiące się w górach, na wyspach oceanu południowego, przypominają palmy w miniaturze. [...] Mchy posiadają cenny przymiot użyteczności – służą za kolebkę wielu roślinom, a raczéj ich nasionom i zarodkom, które pozbawione ich cienia opiekuńczego, wyginęłyby na nagiéj ziemi. M Obrazy z życia Flory. Opracował według najnowszych źródeł Wincenty Niewiadomski. Warszawa, drukiem Józefa Ungra, 1880, s. 53–54 (pisownia oryginalna). Mchy. Za: Ernst Haeckel, Kunstformen der Natur, Leipzig und Wien 1900 (www.BioLib.de). Wincenty Niewiadomski (1826–1892) – warszawski literat, publicysta, popularyzator wiedzy przyrodniczej; z zawodu urzędnik, pracował m.in. w mennicy Królestwa Polskiego i na kolei. Prawidłowe polewanie iezmiernie ważnym, a może najważniejszym warunkiem dobrego utrzymywania ziemi i zarazem porządnego odżywiania roślin jest prawidłowe dostarczanie im wody – prawidłowe podlewanie. Tysiące roślin umiera corocznie jedynie wskutek nieprawidłowego podlewania, jeszcze większa ich liczba choruje. Woda, tak pożyteczna, tak w skutkach zbawienna, dopóki dostarcza ziemi potrzebnej wilgoci i świeżości i gasi pragnienie rośliny, staje się gościem wielce niebezpiecznym, gdy się zjawi w nadmiernej ilości, zwłaszcza na czas dłuższy. Wówczas ziemia staje się zimną, bagnistą, powietrze i ciepło mają dostęp utrudniony – pożywienie gnije. Następnie ziemia nabiera niemiłego zapachu: w doniczce utworzyło się bagno – ziemia skwaśniała. Jakżeż więc mam podlewać, aby się tego ustrzedz: raz, dwa razy dziennie, jak często? Ziemia w donicy powinna być umiarkowanie wilgotną. Co to jest umiarkowana wilgoć? Zapewne, można co do tego być różnego zdania. Tutaj rozumiemy pod tem wyrażeniem taki stopień wilgotności, jaki posiada ziemia, która zbija się w bryłę, gdy ją ścisnąć w ręku lub pomiędzy dwoma palcami, albo też taki stopień wilgotności, jaki musi mieć rola, dająca się dobrze kopać lub orać. N Różne typy konewek. Za: H. Settegast (red.), Illustriertes Handbuch des Gartenbaues, 2. Auflage, Nordhausen [1922], s. 127. Robert Betten, Praktyczna hodowla kwiatów, przekład według 5-go wydania oryginału, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie 1911, s. 17 (pisownia oryginalna). Robert Betten (1861–1916) – niemiecki ogrodnik, redaktor „Praktycznego Poradnika Sadowniczo-Ogrodniczego”, autor książek o pielęgnowaniu roślin pokojowych. Jego imieniem nazwano jedną z odmian gruszy. CZASOPISMO WYDAWANE PRZEZ OGRÓD BOTANICZNY UNIWERSYTETU WROCŁAWSKIEGO Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 23 tel. (071) 322 59 57 w. 14 50-335 Wrocław e-mail: [email protected] Komitet redakcyjny: Wojciech Chądzyński – przewodniczący Anna Banasiak, Magdalena Mularczyk Autorzy: Ewa Biała, Hanna Grzeszczak-Nowak, Ryszard Kamiński, Jacek Kański, Justyna Kiersnowska, Jolanta Kochanowska, Jolanta Kozłowska-Kalisz, Krystyna Kromer, Tomasz Nowak, Karolina Sokołowska, Krzysztof Szczerbiński, Adam Szepiela www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl dtp i druk: 6x7 ([email protected]) BOTANICZNE FASCYNACJE B ył sobie raz pruski generał, który nie mniej niż batalie i parady wojskowe lubił kolczaste rośliny z zamorskich krain. Przeszedł do hist orii botaniki jako aut or pierwszych naukowych opisów ponad 200 gatunków i odmian sukulentów – pustynnych roślin gromadzących wodę w swoich tkank a ch . J e d e n z n i c h j e s t ś c i ś l e związany z dziejami wrocławskiego Ogrodu Botanicznego. Georg Albano Jacobi (1805 –1874) w dzieciństwie bardzo chciał być żołnierzem. Miał zaledwie 17 lat, gdy wstąpił do służby wojskowej. Później wszakże nieraz doznawał zawodu, bo kariera mili- rego Niemcy i ich sojusznicy uzyskali dominację w Europie. Niedosyt militarnych sukcesów rekompensował sobie badaniami botanicznymi. Jego wielką miłością stały się zwłaszcza agawy – może ze względu na podobieństwo ich liści do mieczy?... Chociaż nie miał przyrodniczego wykształcenia, uchodził w XIX stuleciu za najlepszego ich znawcę na świecie. Opisał około 100 nowych dla nauki gatunków tych – występujących głównie w Meksyku – okazałych roślin. Swoje prace publikował najczęściej w czasopismach ogrodniczych: „Allgemeine Gartenzeitung” i „Hamburger Garten- und 3 mi słowami: „Jest jedną z najpiękniejszych w swoim rodzaju, wyróżnia się zarówno ładnym kształtem liści oraz ich wspaniałą jasnozieloną barwą, jak i kontrastem między tym delikatnym kolorem liścia a niemal czarnymi kolcami”. W roku 1874 kłująca piękność zakwitła ponownie, tak że w rok później można było zaoferować jej nasiona innym ogrodom botanicznym na wymianę. Dzięki temu rozprzestrzeniła się w całej Europie, a nawet poza jej granicami. Agawa Goepperta rosła jeszcze przed I wojną światową w szklarni wrocławskiego Ogrodu, gdzie została sfotografowana. Zdjęcie to za- roślin kopalnych, profesor Heinrich Robert Goeppert (1800 –1884), rosła od kilkunastu lat agawa uzyskana z nasion sprowadzonych z Meksyku. Po dziesięciu latach uprawy zakwitła setkami drobnych kwiatów, gęsto osadzonych na dwumetrowej łodydze, ale nikt nie wiedział, jak się nazywa. Generał von Jacobi spojrzał na nią swoim doświadczonym okiem i od razu stwierdził, że jest to całkiem nowy gatunek. Opisał więc jej wygląd po łacinie, jak to wtedy było wymagane, i nadał jej nazwę Agave goeppertiana na cześć dyrektora Ogrodu. Urodę rośliny profesor Goeppert odmalował następujący- Agawy niespełnionego generała Wśród uprawianych w naszej szklarni sukulentów meksykańskich nie ma niestety agawy Goepperta. Agave goeppertiana – jeden z najstarszych wizerunków. Za: Heinrich Robert Goeppert, Catalog der botanischen Museen der Universität Breslau, Görlitz 1884. Blumenzeitung”, a ponadto w biuletynach Śląskiego Towarzystwa Kultury Ojczyźnianej. Najważniejsza z nich, która ukazała się w dwóch częściach w 1865 i 1866 roku, była próbą usystematyzowania całego bogactwa form agaw, obejmującego kilkaset gatunków, podgatunków i odmian. Organizował również importy pożądanych przez kolekcjonerów roślin z Ameryki do Europy, między innymi do Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew pod Londynem oraz do słynnego ogrodu La Mortola na Riwierze Włoskiej. Pewnego dnia, na początku lat 60. XIX wieku, botanik amator w generalskim mundurze zawitał do Wrocławia. W Ogrodzie Botanicznym, którym kierował wówczas wybitny dendrolog i znawca mieszczono w monografii agaw autorstwa Alwina Bergera, wydanej w Jenie w 1915 roku. Dzisiaj Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego posiada specjalną szklarnię dla sukulentów meksykańskich – nie tylko agaw, ale też licznych kaktusów oraz przedstawicieli rodzajów Beaucarnea, Dasylirion, Echeveria, Fouquieria, Jatropha, Sedum, Yucca. W kolekcji znajdują się cztery gatunki opisane przez Jacobiego: Agave guttata, A. horrida, A. seemanniana i A. triangularis. Warto tutaj zajrzeć, choć na razie miejsce przeznaczone dla agawy Goepperta jest jeszcze puste. MAGDALENA MULARCZYK Fot. Magdalena Mularczyk F ot. Magdalena Mularczyk tarna nie zawsze przebiegała po jego myśli. Nie został, jak tego pragnął, wykładowcą w szkole wojskowej, więc swoją wiedzę przelał na papier i wydał obszerne, przetłumaczone później na kilka języków dzieło O stanie europejskiej artylerii polowej (1835–1843). Brał udział w tłumieniu powstania w Badenii podczas Wiosny Ludów, a także w wojnie Prus z Austrią w 1866 roku. W okresie swojej największej aktywności zawodowej otrzymał tytuł szlachecki i odtąd był już znany jako von Jacobi. Zły stan zdrowia nie pozwolił mu jednak zaangażować się w wiekopomny konflikt zbrojny Prus i Francji w latach 1870–1871, w wyniku któ- Agave guttata opisał von Jacobi wspólnie z Carlem Davidem Bouché – inspektorem Ogrodu Botanicznego w Berlinie. ROŚLINY DLA CIAŁA 4 anilia płaskolistna (Vanilla planifolia) należy do wielkiej rodziny storczykowatych (Orchidaceae). Jest wieloletnim, okazałym, zielnym pnączem. Osiąga kilkadziesiąt metrów długości. Za pom ocą k orz en i p owiet rz nyc h wspina się ku słońcu po pniach drz ew tworzących wilgotne l asy Ameryki Środkowej. Kwiaty wanilii są duże i szczególnej urody, barwy białożółtozielonej; zapylają je owady i kolibry. Owoce to długie (do 25 cm), wąskie torebki wypełnione bardzo drobnymi nasionami. Świeże nie mają zapachu, natomiast poddane fermentacji nabierają ciemnobrązowej barwy i aromatu. Zgodnie ze starożytną mądrością pozytywne działanie zapachów może „zapełniać pęknięcia”, „regenerować wyczerpane siły”, „przywracać równowagę, potajemnie naruszoną przez jakąś nieznaną przyczynę”. Od pradawnych czasów wanilia była użytkowana przez Indian. Hiszpańscy najeźdźcy długo nie mogli odkryć tajemnicy preparowania owoców. Kiedy to się udało, na przełomie XVI i XVII wieku, w Hiszpanii powstały pierwsze manufaktury czekolady waniliowej. Po 200 latach poznano sekret zapylania kwiatów wanilii. Rozpoczęto jej uprawę w całej strefie klimatu tropikalnego oraz w Ameryce Północnej, w rejonach obfitych opadów deszczu. Na plantacjach dokonuje się niezwykle pracochłonnego zapylania ręcznego. Zebrane (200 kg/ha) niedojrzałe owoce (zielone „laski”) oparza się gorącą wodą lub parą i poddaje F ot. Jolanta Kochanowska W nych produktów spożywczych, a także tytoniu. Wanilia służy też jako baza dla różnych rodzajów perfum, np. „Revlon” czy „Xia-Xiang”, i bywa składnikiem kremów łagodzących, szamponów i odżywek do włosów. W lecznictwie stosuje się wanilię w postaci nalewki – 20 kropli na wodę lub cukier, dwa razy dziennie. Pomocna jest w stanach gorączkowych, blednicy (postać anemii), zaburzeniach trawienia, wyczerpaniu i rozstroju nerwowym, chorobach psychicznych, senności i reumatyzmie. Wzmacnia mięsień sercowy i podnosi sprawność wszystkich mięśni. Ma działanie pobudzające, ale nie przejawia właściwości narkotycznych ani nie powoduje uzależnienia. Inne tropikalne pnącza użytkowe – na stronie 9. JOLANTA KOCHANOWSKA Ulistnione pędy wanilii w szklarni Ogrodu Botanicznego. Indiański sekret procesowi fermentacji. Nagrzewane są na słońcu, rozłożone na wełnianych matach, które zwija się wieczorem i przenosi w miejsca o małym dostępie powietrza. Po czterech tygodniach torebki miękną i brązowieją. Spreparowane tak owoce zawierają średnio 3,5% waniliny. W drugiej połowie XX wieku produkcja wanilii została zahamowana w związku z otrzymaniem syntetycznej waniliny, która obecnie zaspokaja 95% zapotrzebowania na aromat waniliowy. Zapach naturalnej wanilii jest jednak znacznie bogatszy i trwalszy dzięki obecności substancji żywicowych. Obecnie głównymi producentami aromatycznych owoców są: Madagaskar, Komory, Reunion, Meksyk, Indonezja i Uganda. O pięknym zapachu wanilii stanowi substancja chemiczna – wanilina. A jak jest intensywny, świadczy fakt, że przeciętny człowiek wyczuwa 1 g waniliny w 10 milionach metrów sześciennych powietrza (średni pokój ma 50 m sześc.). Kwiat wanilii. Archiwum OBUWr. Owoce wanilii to przede wszystkim przyprawa o światowym znaczeniu. Używa się jej do aromatyzowania ciast, cukierków, czekolady, napojów orzeźwiających, lodów, kremów, alkoholi i wielu in- Vanilla planifolia. Za: Franz Eugen Köhler, Köhler's Medizinal-Pflanzen in naturgetreuen Abbildungen mit kurz erläuterndem Texte, Gera 1887. TO LUBIĘ! Podobne „wycieczki krajoznawcze” do Wiednia i Monachium pozwoliły powiększyć kolekcję o wiele cennych okazów, do 140 gatunków i odmian. Udało się pogodzić różne ich wymagania siedliskowe na wspólnej powierzchni 3 metrów kwadratowych wystawowej witryny. „Kiedy będzie karmienie?”, „czy podaje się muchy?’’, „czy można gołą ręką, bez osłony rękawiczek, prowadzić prace pielęgnacyjne?” – to pytania najczęściej zadawane przez zgromadzonych przed witryną. Szczególnego rodzaju dowodem zainteresowania drapieżnymi roślinami były liczne, czasem skuteczne próby ich wykra- Kapturnica purpurowa (Sarracenia purpurea). O mięsożernych parę słów inaczej Meksykańskie tłustosze (Pinguicula) w witrynie z roślinami mięsożernymi. Afrykańska rosiczka Drosera aliciae. dania, pomimo zastosowania zamykanej kluczykiem pleksiglasowej osłony kolekcji. Dla odmiany, nie lada trud zadał sobie ktoś, by wspinając się po konstrukcji szklarni, dotrzeć do miejsca, z którego mógł umieścić wśród rosiczek… sporą parówkę. Od paru lat okazałe kapturnice o lejkowatych, pułapkowych liściach, jak i krajowe gatunki rosiczek można oglądać od wiosny do jesieni na zaaranżowanym torfowisku w sąsiedztwie basenu z ozdobnymi grzybieniami. Tu nie ma osłony z pleksi, a amatorska próba pozyskania roślin musi się nieuchronnie skończyć zanurzeniem nóg w bagnie wyraźnie powyżej kolan. Chętnych dotychczas nie było. Tekst i zdjęcia: KRZYSZTOF SZCZERBIŃSKI Fot. Elżbieta Bogaczewicz ‹ „Nie, to niemożliwe, to zwierzę nie istnieje naprawdę, bo ma za długą szyję” – miał powiedzieć cesarz Austrii Franciszek Józef I, gdy zobaczył pierwszą sprowadzoną do wiedeń skiego zoo żyrafę. Słowa m o n a r c h y d o b r ze o d d a j ą s t a n umysłu, gdy stykamy się z rzeczywistością przerastającą naszą wyobraźnię. Nic więc dziwnego, że w XVIII wieku doniesienia botaników o tym, że rośliny mogą być drapieżnikami o finezyjnym mechanizmie zwabiania, chwytania i trawienia drobnych zwierząt, długo przyjmowano z niedowierzaniem. Obecnie, gdy naukowo wyjaśniono już wiele zagadek związanych z życiową strategią roślin mięsożernych, pozostają wdzięcznym obiektem obserwacji, mają swych wielbicieli i potrafią budzić prawdziwe emocje, zwłaszcza u młodszych miłośników przyrody i jej osobliwości. Nie dziwi zatem, że gdy prawie dwadzieścia lat temu ustawiłem w kącie palmiarni maleńkie akwarium bez wody i rybek, za to z rosiczkami, zwiedzający zaczęli gromadzić się tak licznie, że przyglądając się roślinkom, kompletnie uniemożliwiali swobodne poruszanie się po obiekcie. Stało się oczywiste, że w tej sytuacji najlepiej będzie utworzyć pokazową kolekcję obrazującą różnorodność przemyślnych kształtów i barw roślin mięsożernych, a specjalna tablica dydaktyczna zaznajamiałaby z ich systematyką, geografią występowania i tajemnicami fizjologii. W przeciwieństwie do obecnej sytuacji rynkowej, gdy tak łatwo jest kupić, przynajmniej podstawowe, gatunki dzbaneczników, rosiczek i kapturnic, kiedyś trzeba było specjalnych starań, by móc je pozyskać z zagranicy. Trzon powstałej kolekcji stanowiły północnoamerykańskie kapturnice (Sarracenia), tropikalne pływacze (Utricularia) i afrykańskie rosiczki (Drosera), ofiarowane na dobry początek w 1994 roku przez znanego w świecie badacza tych roślin, dyrektora ogrodu botanicznego w czeskim Libercu, dr. Miloslava Studnickę. Choć byliśmy uzbrojeni w świadectwa fitosanitarne i wszelkie możliwe dokumenty, z duszą na ramieniu przekraczaliśmy granicę, nie ujawniając stosownym służbom zawartości bagażnika samochodu w uzasadnionej obawie, że biurokratyczne procedury nijak się będą miały do szybko gasnącej kondycji wymagających szczególnej troski roślin. Na historycznej już fotografii widoczne są kapturnice, przewietrzane w przerwie przed dalszą podróżą do Wrocławia. 5 Zofia Orzeszkowska, długoletnia kierowniczka kaktusiarni, i kapturnice wiezione z zagranicy w bagażniku, 1994. 200 LAT OGRODU 6 2011 roku Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego będzie obchodzić 200-lecie swojego istnienia. Z tej okazji chcemy przybliżyć Państwu dzieje placówki, która od 1974 roku wpisana jest na listę zabytków województwa dolnośląskiego (dawniej wrocławskiego), a od 1994 znajduje się w granicach historycznego centrum Wrocławia objętego szczególną ochroną. Ogród, kierowany od początku przez wybitnych botaników, już w połowie XIX wieku zyskał opinię wzorowej instytucji naukowo-badawczej i dydaktycznej. Odbudowany po zniszczeniach ostatniej wojny, zajmuje W obecnie powierzchnię 7,4 ha i posiada około 12 tysięcy gatunków i odmian roślin z całego świata. Wyróżniają go zachowane do dziś obiekty paleobotaniczne, z profilem geologicznym z 1856 roku na czele, bogate kolekcje roślin ozdobnych oraz liczne elementy służące popularyzacji wiedzy botanicznej i ogrodniczej w szerokich kręgach społeczeństwa. Piękne położenie na skraju Ostrowa Tumskiego sprzyja wypoczynkowi i zadumie. Udajmy się więc nie tylko na spacer po malowniczych alejkach Ogrodu, lecz także w podróż w głąb jego imponującej historii. Pierwsze lata istnienia Ogrodu Botanicznego omysł założenia we Wrocławiu ogrodu botanicznego powstał wówczas, gdy jezuicką akademię Leopoldinę miano połączyć z uniwersytetem z Frankfurtu nad Odrą i utworzyć duży, pięciowydziałowy Uniwersytet Wrocławski. Na ten cel król pruski Fryderyk Wilhelm III podarował uczelni w 1811 roku pięciohektarową parcelę z fragmentem dawnej odnogi Odry, położoną na terenie zajmowanym niegdyś przez fortyfikacje miejskie, zburzone z rozkazu Napoleona. Jej wstępnym zagospodarowaniem zajęli się dwaj profesorowie: Franz Heyde (1757–1820) i Heinrich Friedrich Link (1767–1851). Rówieśnikami Ogrodu są potężne dęby i platany oraz cisy nad stawem, posadzone wkrótce po rozpoczęciu prac. Już w 1812 roku zbudowano pierwszą szklarnię, która stała przy dzisiejszej ulicy Henryka Sienkiewicza. P Południowo-zachodnia część Ogrodu Botanicznego położona jest na historycznym Ostrowie Tumskim, jak to zaznaczono na najstarszym planie Wrocławia z 1562 roku. Tak wyglądał Ogród Botaniczny w 1830 roku… Pismo Akademickiej Komisji Organizacyjnej do Magistratu Wrocławia w sprawie wytyczenia granic przyszłego ogrodu botanicznego, datowane 20 lipca 1811 roku. …a tak wygląda obecnie. 200 LAT OGRODU 7 T wórcą kolekcji roślinnych Ogrodu Botanicznego i założycielem zielnika był profesor Ludolf Christian Treviranus (1779–1864), który kierował placówką w latach 1816–1830. Już w dwa lata po objęciu stanowiska wydał pierwszy katalog nasion oferowanych do wymiany, obejmujący ponad 1300 pozycji. Opublikował też w 1827 roku pierwszy opis Ogrodu. Za jego czasów wybudowano kolejne cieplarnie, a cały teren otwarty obsadzono roślinami. Nawiązano kontakty z wieloma ogrodami botanicznymi, między innymi w Krakowie, Warszawie i Krzemieńcu na Wołyniu. Strona tytułowa pierwszego opisu Ogrodu Botanicznego z 1827 roku. Strona tytułowa pierwszego katalogu nasion z 1818 roku. C Zamek Reichenberg w Reichelsheim – miejsce urodzenia Ch.G. Neesa von Esenbecka. Fot. Magdalena Mularczyk F ot. Magdalena Mularczyk hristian Gottfried Nees von Esenbeck (1776–1858), dyrektor naszego Ogrodu w latach 1830–1852, był nie tylko przyrodnikiem, który uporządkował kolekcje roślinne według naturalnego pokrewieństwa gatunków, ale też filozofem oraz działaczem społecznym i politycznym. Pamięć o nim trwa dzięki mieszkańcom jego rodzinnej miejscowości – Reichelsheim w Odenwaldzie, którzy z okazji 150-lecia jego śmierci ufundowali pamiątkową tablicę z następującym napisem: „…lekarz, botanik, dyrektor Ogrodu Botanicznego w Erlangen, współzałożyciel i profesor Uniwersytetu w Bonn oraz tamtejszego Ogrodu Botanicznego, przez 40 lat prezes Leopoldiny, profesor i dyrektor Ogrodu Botanicznego we Wrocławiu, przyjaciel Goethego, członek Pruskiego Zgromadzenia Narodowego, prezes pierwszego niemieckiego Kongresu Robotniczego w 1848 roku, obrońca wolności i demokracji”. MAGDALENA MULARCZYK Kamień pamiątkowy ku czci profesora Neesa w Reichelsheim. NASZE PASJE 8 O d kilku już lat wroc ławski Ogród Botanicz ny z apras za do siebie na praktyki zawodowe pracowników Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Lwows kiego. W ubiegłym roku gościliśmy KRYSTYNĘ HOSPODARYSZYN. – Jak wspomina Pani tych dziewięć mies ięcy spędzonych we W rocławiu? – To była niezapomniana przygoda, podczas której wiele się nauczyłam, poznałam wspaniałych ludzi i świetnie się bawiłam. W Polsce jestem pierwszy raz i zachwyciłam się waszym krajem. Na każdym kroku spotykam się z serdecznością, życzliwością i wielką były tak piękne, że nawet siąpiący deszcz nie popsuł tej wspaniałej wycieczki. – Oprócz pracy miała Pani wiele wolnego czasu… – …i wspaniale go wykorzystałam. Zwiedziłam najbardziej urokliwe zakątki Wrocławia, byłam w Rynku podczas bicia rekordu Guinnessa w grze na gitarze, odwiedziłam Ogród Japoński w najpiękniejszym okresie, kiedy kwitły różnobarwne azalie, i jedną z niedziel spędziłam w zoo. To było coś fantastycznego, ponieważ wtedy po raz pierwszy w życiu widziałam żywe słonie, żyrafy, lwy i inne afrykańskie zwierzęta. Niesamowita była też moty- Krystyna Hospodaryszyn. Lwowianka na praktyce sympatią. Natomiast Wrocław mnie oczarował. Wspaniałe zabytki, fontanna obok Hali Stulecia, Ogród Japoński, tętniący nocnym życiem Rynek i dyskoteki, o jakich we Lwowie można tylko marzyć. – Jak przebiegała praktyka? – Pracowałam w różnych działach i w każdym nauczyłam się czegoś innego. Wiem już, w jakim terminie należy sadzić rośliny wiosną i wykopywać jesienią, jak się opiekować nimi w ciągu sezonu wegetacyjnego. Kiedy należy je podlewać, okopywać, czyścić z uschniętych liści, jak przycinać krzewy, formować bluszcze i trzmieliny, jak pielęgnować rośliny szklarniowe. Wykonywałam też inwentaryzację odmian bluszczu, których wasz Ogród posiada najwięcej w Polsce. Miałam również okazję zwiedzić Arboretum w Wojsławicach. Pogoda była wtedy co prawda nie najlepsza, ale kwitnące różaneczniki larnia. Miałam również okazję, podczas nocnego zwiedzania muzeów, być z wizytą w Muzeum Architektury i w Muzeum Miejskim Wrocławia – tym znajdującym się w Pałacu Królewskim. Udało mi się też dostać na koncert Romana Kołakowskiego. We wrześniu, wraz z panią Olgą Szarską oraz Magdą Mularczyk i jej mężem, odwiedziłam Poznań. Przyznam szczerze, że Ogród Botaniczny Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza niczym mnie nie zachwycił i mniej mi się podobał niż wrocławski. Ma tylko charakter parku spacerowego. Ładny jest natomiast rynek poznański i barokowy kościół farny z przepięknym wystrojem wnętrza. Mile zapamiętałam też święta Wielkiejnocy, bo spędziłam je w domu u Halinki Cyran, z którą pracowałam w Ogrodzie. Jej ojciec pochodzi z Ukrainy, mogliśmy więc Przy pracy w dziale roślin ozdobnych. rozmawiać po ukraińsku i śpiewać ukraińskie pieśni. Wspominając pracowników Ogrodu, chcę zaznaczyć, że wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Szczególnie zaprzyjaźniłam się z rodziną państwa Jękotów, do których byłam zapraszana na uroczystości rodzinne oraz jeździłam na grzyby i na wycieczki. W Ogrodzie pracuje prawie cała ich rodzina: ojciec, syn i córka. Z wielką sympatią będę też wspominać panią Olgę, u której mieszkałam, która opiekowała się mną jak mama i poświęcała mi dużo swojego wolnego czasu. Natomiast pani Magda na długo pozostanie w mojej pamięci jako wspaniała opiekunka w pracy. To dzięki nim poznałam wasz piękny Wrocław oraz sporo interesujących osób i uczestniczyłam w wielu imprezach kulturalnych. Nie zapomnę też pana dyrektora, profesora Tomasza Nowaka, który był zawsze wesoły i życzliwy dla mnie. – Po pracy można było zobaczyć, jak z aparatem fotograficznym biegała Pani po Ogrodzie i fotografowała kwiat y… – Bo kocham kwiaty od zawsze. Pamiętam, jak byłam mała, moja mama chciała wyrzucić usychającą roślinę doniczkową, ale ja postanowiłam ją uratować. Przycięłam łodygę, podlałam ziemię i po pewnym czasie zobaczyłam, że kwiatek wypuszcza nowe liście. Byłam bardzo szczęśliwa. W szkole średniej, kiedy rodzice kupili mi aparat fotograficzny, zaczęłam kwiaty uwieczniać na zdjęciach i bardzo szybko stało się to moją pasją. Jadąc do Wrocławia, wzięłam oczywiście ze sobą aparat fotograficzny. Okazało się, że był to bardzo dobry pomysł, ponieważ wasz Ogród to istny raj dla miłośników fotografowania kwiatów. Rozmawiał WOJCIECH CHĄDZYŃSKI Największa pasja Krystyny – fotografowanie. Zdjęcia: WOJCIECH CHĄDZYŃSKI ROŚLINA ROKU 9 P nącz a zachwyc ają n as urodą kwiat ów, pokrojem, tempem wzrostu. Obok niezliczonych gatunków i odmian dekoracyjnych is tn ieje z nac z na grup a roś lin pnących użytkowych. Wykorzystuje się je przede wszystkim spożywczo, a także w lecznictwie, budownictwie, przemyśle i innych dziedzinach. W pierwszej kolejności przychodzą nam na myśl: fasola, groch, winorośl, chmiel. Uprawiamy je w gruncie, w naszych ogródkach i na plantacjach. W szklarniach Ogrodu Botanicznego możemy przyjrzeć się wielu użytecznym pnączom tropikalnym, które podbiły świat lub są ne owoce – pieprz czarny – są najbardziej znaną przyprawą na świecie. Pieprz biały otrzymuje się z owoców dojrzałych, pozbawionych zewnętrznej części owocni i ususzonych. Jest łagodniejszy w smaku, ponieważ zawiera mniej piekącego alkaloidu piperyny. Pieprz pobudza apetyt i pomaga w niestrawności. Jeżeli używać go magicznie – ma chronić przed intrygami i zawiścią oraz… podsycać miłość. Męczennica jadalna – Passiflora edulis (rodzina: męczennicowate – Passifloraceae) dziko rośnie w górskich lasach równikowych Wyżyny Brazylijskiej, tam też jest uprawia- uzyskuje się w Kostaryce świetne wino „Parchita Seko”. Z jednej rośliny zbiera się w ciągu roku około 9 kg owoców. Z odpadów pozostających po produkcji soku pozyskuje się kwas askorbinowy, produkty białkowe i pektyny, natomiast z liści – leki uspokajające i regulujące ciśnienie tętnicze. Monstera wonna – Monstera deliciosa (rodzina: obrazkowate – Araceae) występuje w strefie tropikalnej Ameryki Południowej. Na pędach tworzą się korzenie powietrzne umożliwiające roślinie dotarcie po drzewach do światła. Monstera jest łatwo rozpoznawal- Z korzeni powietrznych wyrabia się sznury i kosze. Antigonon wiechowaty („koralowe wino”, „miłosny łańcuch”) – Antigonon leptopus (rodzina: rdestowate – Polygonaceae) pochodzi z górzystych rejonów Meksyku. Rośnie silnie, czepia się podpór wąsami powstałymi z osi kwiatostanowych. Liście są duże, delikatne, z wyrazistą fakturą. Bujne, wiechowate kwiatostany tworzą drobne kwiatki o silnie rozbudowanych różowokoralowych działkach kielicha. na, a ponadto w Peru, Sri Lance, Australii i Afryce Południowej. Rośnie bujnie i posiada fascynujące kwiaty. Hiszpańscy konkwistadorzy nazwali je „kwiatami Męki Pańskiej”, ponieważ części kwiatu przypominały im narzędzia męki Chrystusa. Owocem jest jajowata (dł. 6 cm), żółta, brązowa lub fioletowa, jędrna jagoda zawierająca liczne nasiona. Otaczające je galaretowate, szkliste osnówki tworzą pulpę, z której otrzymuje się ciemnopomarańczowy, kwaskowaty sok (nazwa handlowa – marakuja). Ma wspaniały aromat i smak. Zawiera dużo żelaza, prowitaminy A i witaminy C. Stymuluje procesy trawienne oraz wspomaga walkę z nowotworami przewodu pokarmowego. Kandyzowane owoce wykorzystuje się w cukiernictwie, suszone nadają wyborny aromat herbacie, a ze świeżych powszechnie wykorzystywane w swoich rodzinnych stronach. Pieprz czarny – Piper nigrum (rodzina: pieprzowate – Piperaceae) pochodzi najprawdopodobniej z zachodnich, górzystych regionów Indii. Znany był już w starożytnej Grecji i Rzymie. W Europie Zachodniej i Środkowej rozpowszechnił się w wiekach średnich. Najpierw dostarczany był drogą lądową i osiągał cenę złota, później stał się jedną z ważniejszych przyczyn wielkich morskich wypraw odkrywczych pod koniec XV i w XVI wieku. Największymi producentami pieprzu są Indie, Indonezja i Sri Lanka. Plantacje eksploatowane są przez 25–30 lat. Łodygi pieprzu osiągają 7 metrów długości. W węzłach wyrastają korzenie czepne umożliwiające roślinom wspinaczkę. Kwiaty są niepozorne, zebrane w 10-centymetrowe kłosy. Owocem jest pestkowiec, najpierw zielony, z czasem czerwieniejący. Niedojrzałe, suszo- Wysuszone owoce pieprzu. Ze względu na swoją dekoracyjność pnącze introdukowano do strefy międzyzwrotnikowej i podzwrotnikowej. Było to działanie nieprzemyślane, ponieważ antigonon jest gatunkiem szczególnie inwazyjnym. Rozprzestrzenia się błyskawicznie, ma małe wymagania, nie szkodzą mu zanieczyszczenia. Łatwo rozmnaża się wegetatywnie z bulw korzeniowych. W wielu rejonach stał się uciążliwym chwastem. Jadalne bulwy spożywane są tylko przez ubogą ludność Meksyku i Afryki Zachodniej. Ceniony jest w ziołolecznictwie. Z kwiatów i bulw sporządza się napary o właściwościach antybiotycznych i przeciwutleniających. JOLANTA KOCHANOWSKA Fot. Jolanta Kochanowska Fot. Jolanta Kochanowska Owocostan monstery. Archiwum OBUWr. na dzięki charakterystycznym wcięciom i otworom w ogromnych, sercowatych liściach (dł. do 1 m). Kwitnie od czerwca do września. Małe, obupłciowe kwiaty zebrane są w imponujące (dł. 25 cm), kolbowate kwiatostany. Monstera należy do powszechnie znanych roślin ozdobnych, a mało kto wie, że rodzi smaczne, wonne, jadalne owoce (mają lekko palący smak ze względu na obecność kryształków szczawianu wapnia). Jednak w mieszkaniach zdarza się to bardzo rzadko. W naturze biało-zielone owocostany cieszą się dużą popularnością. Dojrzały miąższ przypomina w smaku ananasy i banany. Monstera nie jest uprawiana, więc do sprzedaży trafiają tylko owoce z dziko rosnących okazów. Spożywanie świeżych owoców wskazane jest przy niedokwaśności. Fot. Jolanta Kochanowska Smaczne pnącza Liście pieprzu w szklarni Ogrodu Botanicznego. Owoc męczennicy jadalnej w przekroju. Archiwum OBUWr. Antigonon wiechowaty – kwiatostan. Archiwum OBUWr. Liść monstery wonnej w Ogrodzie Botanicznym. CO NAM GROZI? 10 romada owadów (Insect a) to najbardziej zróżnicowana grupa systematyczna w obrębie królestwa zwierząt. Wśród nich rząd motyli (Lepidoptera) można uznać z a naj barwn iejsz y i naj bardz iej urozmaicony. W Polsce występuje ich około trzech tysięcy gatunków. Wiele z nich to uciążliwe szkodniki roślin, wyrządzające ogromne straty. Najczęstszym pokarmem larw motyli, gąsienic, są liście i młode pędy. Te uszkodzenia łatwo się regenerują i rzadko prowadzą do śmierci roślin. W wypadku drzew najgroźniejsze są jednak uszkodzenia trwałe, takie, które pozostają przez wiele lat i mają znaczący wpływ na zdrowotność i żywotność roślin. Przykładem mogą być wydrążone w drewnie chodniki. Jednym z największych polskich motyli żerujących w drewnie jest trociniarka czerwica (Cossus cossus). Rozwija się w pniach drzew liściastych wielu gatunków, należy także do uciążliwych szkodników w sadach jabłoniowych i gruszowych. Motyl trociniarki jest szarobrunatny (ubarwienie charakterystyczne dla motyli nocnych), o rozpiętości skrzydeł do 9,5 cm. Imponujących rozmiarów jest również mięsista, czerwona lub czerwonobrunatna gąsienica z czarną puszką głowową, osiągająca do 10 cm długości. To właśnie larwy powodują rozległe uszkodzenia drewna. Drążą korytarze o grubości palca, co zmniejsza wartość technologiczną drewna, osłabia zdrowotność i statykę drzew. Pnie uszkodzone przez trociniarkę łamią się nawet na niewielkim wietrze. Korytarze sięgają jednego metra długości i biegną od dołu ku koronie drzewa. W jednym pniu może żerować od kilku do kilkudziesięciu gąsienic, a o ich aktywności świadczą trociny wyrzucane na zewnątrz korytarzy. Przy takiej liczbie szkodników uszkodzenia prowadzą do wol- Fot. Leszek Kośny G cym samice motyla. W sadach w okresie składania jaj pnie smaruje się lub opryskuje insektycydem kontaktowym. Jeżeli drzewo zostało już zasiedlone przez trociniarkę, najprostszym sposobem pozbycia się nieproszonego gościa jest zwalczanie mechaniczne, które polega na wsuwaniu giętkiego drutu do kanału, tak aby unieszkodliwić żerującą larwę. Inną metodą jest umieszczanie w otworach tamponów nasączonych środkiem owadobójczym o działaniu gazowym. Jednak na takie czasochłonne zabiegi możemy sobie pozwolić jedy- Gąsienica trociniarki czerwicy. Ogromna gąsienica zagrożeniem dla drzew le żerowisko. Po przezimowaniu każda z gąsienic wygryza oddzielny chodnik. Rozmiar uszkodzeń w obrębie pnia może być ogromny. Ważne jest zatem, aby nie dopuścić do zasiedlenia drzew przez trociniarkę czerwicę lub szybko zauważyć ślady jej żerowania. W regionach o dużym nasileniu tego szkodnika pnie drzew smaruje się lepem na gąsienice lub repelentem odstraszają- nie przy małej liczbie porażonych drzew.Wśród polskich motyli rzadko możemy spotkać okazy o tak imponujących rozmiarach jak trociniarka czerwica. Niestety, skala uszkodzeń, jakich potrafi dokonać gąsienica tego gatunku, powoduje, że jest on traktowany jako uciążliwy i groźny szkodnik sadów i nasadzeń drzew alejowych. MARCIN KACZMAREK Fot. Marcin Kaczmarek niejszego rozwoju i zamierania drzewa. Są one również wrotami dla patogenów grzybowych, które dodatkowo pogarszają stan zdrowotny żywiciela. Rozwój larw w drewnie trwa od dwóch do czterech lat. Po tym okresie, około kwietnia i maja, gąsienice wygryzają koliste otwory wylotowe, które zaślepiają zatyczką z wiórów i przędzy. Umożliwią one później wylot motylom po przepoczwarczeniu. Stadium poczwarki trwa od dwóch do sześciu tygodni. Przed wylęgiem wysuwa ona przednią część ciała z otworu wylotowego, dzięki czemu motyl może swobodnie opuścić pień drzewa. Rójka motyli odbywa się w czerwcu i lipcu, po zapadnięciu zmroku. Jedna zapłodniona samica może złożyć nawet do 700 jaj. Składa je w pakietach po mniej więcej 20 sztuk, w spękaniach kory w dolnej części pnia. Po około dwóch tygodniach wylęgają się larwy. Wgryzają się w korę i drążą wspólnie płytkie, rozleg- Fot. Marcin Kaczmarek Poczwarka trociniarki czerwicy wysunięta z gleby w celu ułatwienia wylotu motyla. Fot. Leszek Kośny Fot. Leszek Kośny Przekrój poprzeczny uszkodzonego pnia wierzby. Dorosła postać trociniarki czerwicy. Uszkodzenia widoczne na powierzchni pnia gruszy. WIEŚCI Z WOJSŁAWIC 11 WOJSŁAWICKIE KALENDARIUM Okres uniwersytecki 1988–2009 1 988 lFormalnoprawne przejęcie Arboretum w Wojsławicach (4,5 ha) przez Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego 1 989 lPowiększono obszar o 4 ha nowych terenów leśnych lPierwsze Seminarium Grupy „Rośliny Wrzosowate” Sekcji Dendrologicznej PTB lZakończono gruntowne prace porządkowe, m.in. odnowiono drogi i dwa stawy, odchwaszczono rabaty, założono nowe trawniki 1 990 lOdwiedzili nas m.in. czeski dendrolog Karel Hiecke oraz Gunhild i Heimo von Oheimb – wnuki założyciela Arboretum, Fritza von Oheimba 1991 lDuży import cennych drzew i krzewów z holenderskiej szkółki „Esveld” w Boskoop lWprowadzono komputerową ewidencję roślin Wyremontowany budynek bursy, 2009. Senat UWr z JM Rektorem, prof. Zdzisławem Latajką, 2004. Znawca różaneczników Walter Schmalscheidt w Wojsławicach, 1996. Stare belgijskie odmiany azalii, 2008. 1993 lWyodrębniono i urządzono teren piknikowy 1994 lRenowacja głównego wejścia, m.in. montaż nowej bramy i kasy lImport okazałych różaneczników z niemieckiej szkółki w Grüngräbchen 1995 lPierwsze kolorowe tablice edukacyjne, foldery i pocztówki lRenowacja historycznej szklarenki i jej otoczenia 1996 lWizyta Waltera Schmalscheidta, różanecznikowego eksperta z placówki badawczej Lehr- und Versuchsanstalt w Bad Zwischenahn 1997 lPierwszy Turniej Szachów Błyskawicznych „O Złotą Azalię” 1999 lXXX Zjazd Polskich Ogrodów Botanicznych lOtwarto pierwszy punkt sprzedaży roślin 2002 lWizyta Niemieckiego Towarzystwa Dendrologicznego lWykwaterowanie ośmiu rodzin z folwarku do nowo wybudowanych domów w Wilkowie lPrzebudowa stodoły II na cele konferencyjno-wystawowe lPodjęto decyzję o tworzeniu kolekcji liliowców 2003 lPierwsze wyjazdowe posiedzenie Senatu Uniwersytetu Wrocławskiego i Rady Wydziału Nauk Przyrodniczych lDebiut Dolnośląskiego Przeglądu Folklorystycznego im. Księdza Jana Dzierżona lPierwsza praktyka studentów architektury krajobrazu wrocławskiej Akademii Rolniczej lPierwsza monografia Arboretum w wersji elektronicznej 2005 lPrzyłączono 53,6 ha nowych gruntów, w tym zabytkowy folwark lPoświęcenie kaplicy św. Franciszka przez biskupa świdnickiego Ignacego Deca lOtwarcie nowego parkingu z kolekcją drzew alejowych 2006 lPostawiono nowe ławki i kamienne stoły – dar polskich szkółkarzy lWizyta członków Niemieckiego Towarzystwa Bluszczowego lRemont dachu na stodole I lZakończono regulację gospodarki wodnej i budowę ósmego zbiornika retencyjnego lLiczba zwiedzających w sezonie letnim przekroczyła 60 tysięcy 2007 lOrkan Cyryl – z piorunami, ulewnym deszczem i huraganowym wiatrem – zniszczył 13 starych drzew lZorganizowano pierwszy w Polsce Zjazd Niemieckiego Towarzystwa Różanecznikowego oraz Międzynarodowy Konwent Irysowy lZałożono sad starych odmian czereśni (12 ha) lZbudowano kanalizację odprowadzającą ścieki do niemczańskiej oczyszczalni 2008 lPosadzono unikatową kolekcję azalii gandawskich otrzymanych z Belgii oraz historyczne odmiany różaneczników rasy łużyckiej z Niemiec lSudecki Konwent Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów obradował nt. strategii rozwoju regionu do 2012 roku 2009 lOgrodzono nowe tereny i udostępniono gościom sad oraz nową byliniarnię (2 ha) lZakończono remont bursy (dawne czworaki), którą oficjalnie otworzył Rektor wraz z Senatem Uniwersytetu Wrocławskiego lKolekcja roślin zdrewniałych przekroczyła 3,5 tys. gatunków i odmian, a kolekcja roślin zielnych 2 tys. Tekst i zdjęcia: HANNA GRZESZCZAK-NOWAK Inspektor Arboretum w Wojsławicach BYŁO, JEST, BĘDZIE 12 Plan Ogrodu Botanicznego Warto zobaczyć W zimie rozgrzewaliśmy się filiżanką gorącej czekolady, a teraz w szklarni Ogrodu Botanicznego możemy zobaczyć drobne, białe, wyrastające prosto z pnia kwiatki kakaowca właściwego (Theobroma cacao) (11, opis na str. 1). Wśród sukulentów Afryki wyróżnia się czerwonawymi pędami okazały madagaskarski wilczomlecz Euphorbia 2). Na wolnym powietrzu kwitną wczesnowiosenne xylophylloides (2 byliny, między innymi tak lubiane, chronione przed chłodem 3). ciepłym „futerkiem” sasanki, takie jak Pulsatilla 'Röde Klokke' (3 W dziale systematyki roślin można podziwiać oryginalne, przypominające szczotki do butelek, kwiaty fotergilli amerykańskiej 4), nad stawem zaś rzadką kaukaską ro(Fothergilla major) (4 5). Warto również prześlinę Pachyphragma macrophylla (5 spacerować się na południowo-wschodni kraniec Ogrodu, gdzie wśród budzących się do życia pnączy zachwyca wczesnymi, różowymi kwiatami powojnik górski (Clematis 6). montana var. rubens) (6 • KALENDARIUM IMPREZ NA ROK 2010 • szczegółowo na stronie: http://www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl OGRÓD BOTANICZNY WE WROCŁAWIU: 11 kwietnia (niedziela), godz. 12.00 6 czerwca (niedziela), godz. 12.00 10 października (niedziela), godz. 10–18 Wiosenny spacer z dyrektorem Ogrodu Botanicznego Prezentacja kaktusów i innych sukulentów + kiermasz VII Dolnośląski Festiwal Dyni Plener plastyczny „Dyniowe zwierzaki” 17 kwietnia (sobota), godz. 10.00 13 czerwca (niedziela), godz. 12.00 Plener malarski „Zwiastuny wiosny” Prezentacja pnączy – Roślin Roku 2010 + kiermasz ARBORETUM W WOJSŁAWICACH: 18 kwietnia (niedziela), godz. 12.00 Prezentacja roślin górskich + kiermasz 20 czerwca (niedziela), godz. 12.00 25 kwietnia (niedziela) Ogród dawniej i dziś Dzień otwarty dla mieszkańców gminy Niemcza i okolic 25 kwietnia (niedziela), godz. 12.00 26 czerwca (sobota), godz. 10.00 Prezentacja roślinnych kultur in vitro + kiermasz Plener malarski „Powiew lata” 2 maja (niedziela), godz. 12.00 27 czerwca (niedziela), godz. 12.00 Wiosenny spacer z dyrektorem Ogrodu Botanicznego Prezentacja roślin wodnych do ogrodów 1 maja (sobota), godz. 10–18 23 maja (niedziela), godz. 12.00 Majówka Tumska 11 lipca (niedziela), godz. 12.00 Wykład o ochronie roślin „Hemeromania” – prezentacja kolekcji liliowców + kiermasz 9 maja (niedziela), godz. 12.00 29 sierpnia (niedziela) Prezentacja roślin tropikalnych + kiermasz Wrocławskie Święto Mąki Prezentacja drzew i krzewów + kiermasz hortensji 2 maja (niedziela), godz. 12.00 Spacer „Rododendrony i inne wrzosowate” + kiermasz 30 maja (niedziela) 15 maja (sobota), godz. 10.00 Plener plastyczny „W kwiecie zaklęte” 11 września (sobota) IX Dolnośląski Przegląd Folklorystyczny im. Księdza dr. Jana Dzierżona 6 czerwca (niedziela), godz. 12.00 XVIII Turniej Szachów Błyskawicznych „O Złotą Azalię” XV Zjazd Klubu Miłośników Roślin Wodnych 16 maja (niedziela), godz. 12.00 11 lipca (niedziela), godz. 12.00 Bluszczowy weekend + kiermasz 23 maja (niedziela), godz. 12.00 Prezentacja pnączy + kiermasz „Hemeromania” – prezentacja kolekcji liliowców + kiermasz Spacer po dziale systematyki roślin (paprocie) + kiermasz 18 września (sobota), godz. 10.00 26 września (niedziela), godz. 12.00 Plener malarski „Złotem malowane” Prezentacja kolekcji traw + kiermasz Seminarium: „Trawy ozdobne i nowe sposoby ich wykorzystywania” 12 września (niedziela), godz. 12.00 30 maja (niedziela), godz. 12.00 Prezentacja gruntowych roślin ozdobnych + kiermasz 26 września (niedziela), godz. 13–18 Światowy Dzień Serca ORGANIZATORZY ZASTRZEGAJĄ SOBIE MOŻLIWOŚĆ ZMIAN TERMINÓW.
Podobne dokumenty
Nr 22. Kwiecień 2009 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu
Robert Betten, Praktyczna hodowla kwiatów, przekład według 5-go wydania oryginału, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie 1911, s. 3–4 (pisownia oryginalna).
Bardziej szczegółowoNr 31. Czerwiec 2010 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu
z domu Adamczyk, studiował biologię na uniwersytetach we Wrocławiu, Berlinie i Heidelbergu. W 1894 roku, wkrótce po promocji
Bardziej szczegółowo