Spółki finansowe

Transkrypt

Spółki finansowe
Spółki finansowe
Sektor dość silnie reprezentowany na GPW. Wpływ na to miała działalność regulatora, który
od wielu lat domagał się, aby akcje kluczowych banków – również tych prywatyzowanych były notowane na giełdzie. Spółki finansowe, choć wydają się stabilnym biznesem, wciąż
elektryzują sporą część inwestorów. Są także barometrem kondycji gospodarczej, a przez
duży udział w indeksie WIG20 mogą istotnie wpływać na losy giełdowej koniunktury.
Rola banków
Ostatnie kilkanaście lat to okres bardzo dynamicznego rozwoju usług finansowych. Banki,
które historycznie stanowiły pomost między oszczędzającymi a finansującymi się poprzez
kredyt odgrywają dziś dużo większą rolę w gospodarce, niż ich pierwotna funkcja
pośrednika. Rozwój inżynierii finansowej oraz nowe technologie pozwoliły im na ekspansje
na inne pola – wystarczy wspomnieć tylko leasing, factoring, ubezpieczenia, produkty
inwestycyjne, windykację należności czy rozmaite usługi doradcze. Kryzys finansowy pokazał
także, że banki z roli pośrednika awansowały do grona największych inwestorów na
globalnych rynkach, co w przypadku nietrafionych decyzji oznacza kosztowne zabiegi
ratunkowe na koszt podatnika. Dlatego też analiza sektora bankowego – i szerzej –
finansowego - od wielu lat jest kluczem dla zrozumienia zarówno gospodarki, jak i giełdy.
Organizacje branżowe i źródła danych o rynku
Związek Banków Polskich – zrzesza większość banków komercyjnych, występuje jako
reprezentant interesów środowiska w pracach legislacyjnych, przygotowuje także we
współpracy z TNS Pentor Pengab – indeks koniunktury bazujący na odpowiedziach od
dyrektorów placówek bankowych.
Komisja Nadzoru Finansowego – nadzorca dla rynku, publikuje zebrane dane o
sektorze bankowym, ubezpieczeniowym i firmach inwestycyjnych w ujęciach miesięcznym,
kwartalnym i rocznym
Narodowy Bank Polski – Przez wiele lat nadzorca nad rynkiem. Podmiot wciąż
odpowiedzialny za politykę pieniężną w kraju. Publikuje m.in. informacje o wielkości
kredytów i depozytów bankowych
Polska Izba Ubezpieczeń – zrzesza dużą część ubezpieczycieli działających na polskim
rynku
Jak analizować wyniki?
Indeks WIG-Banki skupia akcje 14 instytucji. Oprócz tego na GPW notowani są
ubezpieczyciele (PZU, TU Europa), domy maklerskie (DM IDMSA, Ipopema Securities),
towarzystwa funduszy inwestycyjnych (Quercus, Idea), a także coraz liczniej reprezentowana
branża obrotu wierzytelnościami.
Poszczególne segmenty sektora finansów wiele różni. Punktem wyjścia jest więc dla nas
segment bankowy, historycznie najdłużej obecny na GPW. Zazwyczaj banki w swoich
grupach kapitałowych mają też zarówno TFI, jak i brokerów. Kluczowa dla nich działalność
podstawowa – a zatem usługi bankowości komercyjnej. To ta masowa działalność stanowi
o sile tych instytucji i pozwala generować gigantyczne w porównaniu z innym i branżami
wyniki finansowe. W 2011 r. wszystkie banki zarobiły rekordowe 15,7 mld zł. Warto jednak
pamiętać, że aktywa tych instytucji to niemal 1,3 bln zł. W tym kontekście łatwiej zrozumieć,
skąd w bankach tak wysokie zyski.
W przypadku firm finansowych nie należy jednak zachwycać się wysokimi wynikami netto i
odpornością na błędy popełniane przez zachodnie instytucje. Kluczem do zrozumienia
bankowego biznesu jest zdolność banków do finansowania akcji kredytowej depozytami. W
2011 r. niedobór depozytów względem kredytów w całej branży sięgnął 66 mld zł.
Wypracowywane zyski tylko w niewielkiej części są w stanie „zasypać” tę lukę. Część
instytucji których strategicznym inwestorem jest zagraniczna grupa do tej pory pozyskiwała
środki na rozwój od centrali.
W kontekście światowego kryzysu na rynkach finansowych dalsze finansowanie stoi jednak
pod znakiem zapytania. Inną metodą jest zdobywanie depozytów od gospodarstw
domowych i firm. To jednak wymaga oferowania coraz wyższego oprocentowania, co
prowadzi do zmniejszenia zysku. Inną metodą jest finansowanie się na polskim rynku
międzybankowym, ale to także nie jest proste w razie spadku zaufania do sektora. Ostatnim
sposobem jest sięganie banków do emisji akcji lub obligacji (w tym obligacji
podporządkowanych, które z racji na specyficzne warunki emisje mogą powiększyć kapitały
własne spółek).
Banki, które nie mają problemu z domknięciem bilansu w razie zawirowań na rynku
uznawane są z reguły za bardziej bezpieczne. W przypadku Polski cieniem na całym
sektorze kładzie się także niedopasowanie krótkich okresów lokat (zwykle kilkumiesięcznych)
do udzielanych na długi czas kredytów. Innym zmartwieniem analityków i inwestorów jest
utrzymująca się duża liczba mieszkaniowych kredytów walutowych, pochodzących jeszcze z
boomu lat 2007-2008. Osłabienie złotego względem franka i euro oznacza automatyczny
wzrost wartości realnej takich kredytów i jednocześnie grozi tym, że część klientów nie da już
rady spłacać rat. Na innego rodzaju zagrożenie wystawiają się banki zaangażowane mocno
w finansowanie przedsiębiorstw. Kłopoty dużych kredytobiorców mogą zachwiać wynikami
nawet dużej grupy bankowej. Widząc możliwą niewypłacalność banki zwykle wpierw tworzą
rezerwy na złe kredyty które pomniejszają zysk. W miarę poprawy sytuacji rezerwy mogą
być rozwiązywane.
W analogiczny sposób działa sektor ubezpieczeniowy, na GPW reprezentowany silnie przez
lidera branży – PZU. Tam zamiast depozytów mówimy o przypisanej składce (czyli wpłatach
klientów). W dużej części są one wykorzystywane na odszkodowania wypłacane
posiadaczom polis. Różnica stanowi tzw. wynik techniczny, do którego dochodzą dochody z
inwestowania niewypłaconych środków. Tak dochodzi się do wyniku netto towarzystwa
ubezpieczeniowego.
Nieco inaczej wygląda biznes obrotu wierzytelnościami. Firmy te skupują z rynku (często od
banków) zaległe faktury i pożyczki płacąc ułamek faktycznych należności klientów. Potem
same próbują odzyskać dług, posługując się różnymi technikami windykacyjnymi. Środki na
zakup portfela wierzytelności pochodzą zwykle z emisji obligacji, akcji lub kredytu
bankowego. Od skuteczności w odzyskiwaniu należności zależy ostateczny wynik z
działalności.
Kluczowe czynniki dla kondycji sektora
W strukturze dochodów wszystkich banków dominują tzw. wynik odsetkowy (to zarobek na
różnicy między oprocentowaniem kredytów i depozytów) oraz wynik prowizyjny (pochodzą z
różnego rodzaju opłat). Teoretycznie bank próbować może zwiększać ten drugi, ale ryzykuje
wówczas odpływ klientów do innych instytucji. Dlatego tak ważna jest zdrowa struktura
aktywów pozwalająca stopniowo zwiększać zysk z tytułu różnic w odsetkach. Jest to
łatwiejsze, gdy jednocześnie Rada Polityki Pieniężnej zmienia poziom stóp procentowych.
Seria podwyżek w 2011 r., która doprowadziła do wzrostu stopy referencyjnej z 3,5 proc.
do 4,5 proc. na koniec roku pozwoliła bankom zwiększyć wynik odsetkowy aż o 13 proc.
Stało się tak m.in. dlatego, że uatrakcyjnienie lokat nastąpiło później, niż wywindowanie
oprocentowania kredytów. Pomocny w analizie tych zagadnień jest wskaźnik nazywany
marżą odsetkową netto (ang. net interest margin, NIM). Pokazuje on relację między
różnicą między przychodami z odsetek od kredytów i wypłaconym oprocentowaniem
depozytów do aktywów instytucji. Średni NIM dla sektora to 2,8 proc.
Sporą zagadką dla inwestorów jest poziom rezerw i odpisów, jako że jest to element leżący
w dużej mierze w gestii zarządów. To w tym miejscu rachunku wyników czyhają zwykle
największe niespodzianki. Jeżeli rezerwy są na umiarkowanym poziomie, publikowane
wyniki banków zwykle oscylują w granicach średniej ze wskazań analityków – jest to bowiem
sektor, któremu firmy inwestycyjne przyglądają się najbaczniej.
W odróżnieniu od innych sektorów w firmach finansowych trudno mówić o sporych
nakładach inwestycyjnych. Niemniej jednak wysokie koszty prowadzenia placówek przełożyć
się mogą na zaniżanie wyników w porównaniu do innych instytucji, stąd też analitycy i
inwestorzy z uwagą śledzą taki parametr jak relacja kosztów do dochodów (ang.
cost/income, C/I). Dla sektora średnia to około 51 proc.
Oprócz tego inwestorzy zwracają uwagę na wskaźnik zwrotu na aktywach (ROA)
pokazujący, czy bank wykorzystuje właściwie swoją pozycję rynkową. W świetle ostatnich
zawirowań na rynkach dużą rolę przykłada się także do współczynnika wypłacalności,
będącego w uproszczeniu relacją funduszy własnych banku i sumy aktywów obarczonych
ryzykiem. Minimum dla branży to 8 proc., średnia – 13 proc. Współczynnik ten pokazuje,
na ile akcja kredytowa banku zabezpieczona jest kapitałami pochodzącymi od
akcjonariuszy. Jego odpowiednikiem na szczeblu międzynarodowym to współczynnik Core
Tier 1, w którym bierze się pod uwagę tylko fundusze podstawowe banku (pochodzące z
emisji akcji i niepodzielonych zysków).
Spora rywalizacja
Analitycy są zgodni, że polski rynek bankowy jest bardzo konkurencyjny. Funkcjonuje na
nim 47 banków komercyjnych, 19 oddziałów zagranicznych instytucji kredytowych i 574
banki spółdzielcze. Koszty uruchomienia nowego ogólnopolskiego, komercyjnego banku są
spore – wiążą się nie tylko z wydatkami na infrastrukturę, ale także wysiłek związany z
pozyskaniem klientów obsługiwanych wcześniej przez nowy podmiot. Dlatego większość
osób oczekuje, że wejście nowych podmiotów na rynek będzie się dokonywało przez
przejęcia istniejących graczy – na taki ruch w ostatnim czasie zdecydował się hiszpański
Santander, kupując BZ WBK i Kredyt Bank. Podobny scenariusz widzimy w sektorze
ubezpieczeń – w którym niemiecki Talanx i japoński Meiji Yasuda kupują Wartę i TU
Europę. Coraz więcej banków – szczególnie mniejszych - stara się także wyspecjalizować w
kilku segmentach rynku (przykładem może być np. BOŚ, który idzie w stronę finansowania
inwestycji ekologicznych)
W perspektywie europejskiej polski rynek finansowy jest atrakcyjny, z uwagi na relatywnie
silną gospodarkę, brak problemów w samej branży na wzór tych z rynków zachodnich, jak i
dalsze perspektywy rozwoju usług finansowych (obecnie aktywa bankowe to zaledwie około
85 proc. PKB).

Podobne dokumenty