Ptaki będą na obiad

Transkrypt

Ptaki będą na obiad
Ptaki będą na obiad.
„Jedno tylko łączy nas ptaszki; na początku mówi się: „mama””
Agnieszka Osiecka: ”Na początku mówi się: mama”
„…kiedyś się pewnie dodziobią wątku, wtedy wyrosną im skrzydła,
potem się wzbiją ponad głowami innych, pożółkłych z zazdrości,
tych, którzy pytań nie zadawali i skrzydła im nie wyrosły.”
Jonasz Kofta: „Ptaki-Pytaki”
Scena I
(Ciemność)
Mama-Drogie dzieci, z góry odpowiadam na wszystkie zadane jak i również nie zadane
pytania typu: „Dlaczego?”- Otóż: Nie mam pojęcia. (Nie zapewniałam, że odpowiem
wyczerpująco.) A skoro już spełniłam swój obowiązek odpowiadania na pytania, to opowiem
wam bajkę; Pewnego razu (a było to wcale nie tak daleko ani dawno temu) spotkało się
dwóch łysych; jeden z przekonania, drugi z przekonania, że stres jest w życiu niezbędny.
Drugi z nich marzył o włosach, a pierwszy o tym, aby nie musieć ich tak często golić. Ale
spotkali się zupełnie jak w życiu i żaden nie pozazdrościł drugiemu. Co z tego wyszło? Dziś
pierwszy z nich jest hipisem, a drugi zdeklarowanym skinheadem. Oboje raczej się unikają.
Morał jest taki: jeśli spróbujecie coś zrobić, to jest ryzyko, że wam wyjdzie. Jak nie to nie.
Sami zdecydujcie czy wolicie, żeby wam włosy wyszły czy nie. Chociaż to chyba nie tak.
Zresztą nie ważne. Zaśnijcie wreszcie, bo sztuka się zaczyna.
Scena II
(Półmrok. Kalinka i Antoś leżą w łóżeczkach. Kalinka zapala lampkę nocną.)
Kalinka-Śpisz?
Antoś-(cisza)
Kalinka-Śpisz?!
Antoś-(cisza)
Kalinka-Śpisz?!
Antoś-Tak.
Kalinka-Śpisz?!!!
Antoś-Już nie!
Kalinka-To dobranoc! (gasi lampkę)
Scena III
(Kalinka rozmawia z gołębiem.)
Kalinka-No leć!
Gołąb-Mam spadać?
Kalinka-Nie! Wznieś się do góry, aż do chmurek!
Gołąb-Ale tam jest mokro.
Kalinka-Ale pięknie!
Gołąb-Nie bardziej niż tu. Tutaj przynajmniej coś widać.
Kalinka-Tam widać wszystko z góry.
Gołąb-Nie lubię patrzyć z góry.
Kalinka-Dlaczego?
Gołąb-Taki ze mnie skromny gołąbek.
Kalinka-Może ty się po prostu boisz?
Gołąb-Nie. Ja…
1
Kalinka-Masz lęk wysokości!
Gołąb-Ale nie powiesz nikomu, dobrze?
Kalinka-Dobrze. To będzie nasza tajemnica…Ale… Co to za ptak z lękiem wysokości?!
Gołąb-Jedyny w swoim rodzaju.
Kalinka-Żaden!
Gołąb-Dlaczego ty… tak… mówisz?
Kalinka-Bo masz spróbować! Chcę Ci smodywować, jak mówi mamusia…
Gołąb-Raczej zmotywować
Kalinka-Tak mówi mamusia… Ja po prostu nie rozumiem. Dlaczego nie latasz, skoro masz
skrzydła?
Gołąb-Bo… bo… one są zbyt ciężkie!
Kalinka-Ale mogą Cię wznieść tam gdzie jest lekko jak piórko!
Gołąb-Nie mogą!
Kalinka-Jak to nie mogą jak mówię, że mogą?
Gołąb-One są chyba… nieprawdziwe…
Kalinka-To znaczy, że ich nie ma?
Gołąb-Nie działają!
Kalinka-Ty nie umiesz latać!
Gołąb-Ale nie mów tego nikomu!
Kalinka-Niedługo nie będzie o czym!
Gołąb-Jak to?!
Kalinka-Nauczę Cię!
Scena IV
(Pokój dziecięcy. Kalinka bawi się ptakiem-maskotką. Wbiega z nim na szczyt łóżka i zrzuca
go. Po chwili podnosi go i znowu zrzuca ze szczytu. I tak od nowa cały czas. Wchodzi Antoś.)
Antoś-Dlaczego dołujesz twojego ptaka?
Kalinka-To nie jest ptak, tylko Pan Żółtodziób.
Antoś-Dlaczego?
Kalinka-Bo ma żółty dzióbek.
Antoś-Dlaczego Pan Żółtodziób jest zdołowany?
Kalinka-Nie wiem. Nie kazałam mu spadać.
Antoś-Ale go zrzuciłaś.
Kalinka-Uczę go latać.
Scena V
(Dom. Jadalnia. Rodzina je obiad.)
Kalinka-Mamusiu? A co to jest?
Mama-To są gołąbki.
Kalinka-Mamusiu? To są naturalne gołąbki?
Mama-Oczywiście. Nie daję Ci niczego nienaturalnego.
Kalinka-To gołąbki są lekkie dlatego, że mają w sobie ryż?
Mama- E…Tak.
Kalinka-To ja ich nie chcę.
Mama-Dlaczego?
Kalinka-Bo… bo… bo to nieładnie jeść gołąbki. One są ładniejsze jak latają.
Mama-Ale… te gołąbki nigdy nie latały.
Kalinka-Nie nauczyły się?
Mama-To nie są prawdziwe gołąbki. Gdyby były prawdziwe, to bym w życiu tego nie wzięła
do ust.
2
Kalinka-Ale powiedziałaś…
Mama-A pamiętasz, co Ci powiedziałam o gołębiach?
Kalinka-Pamiętam. Mówiłaś, że gołębie są ohydne, bo przenoszą choroby i…
Mama-Proszę nie przy jedzeniu…
Kalinka-Ale to są gołąbki, a gołąbków nie wolno jeść, a to znaczy, że robimy to, czego nie
wolno, czyli… coś jest nie tak.
Mama-Wszystko.
Kalinka-Wszystko nie tak?
Mama-Wszystko dobrze. To się tylko tak nazywa.
Kalinka-Czyli nie będę be, jeśli zjem?
Mama-Nie będziesz.
Kalinka-To dobrze, bo są całkiem dobre… Ale to na pewno nie jest…?
Mama-Tak… Nie przejmuj się… Przecież… Jakoś nie masz oporów, żeby jeść kurczaka.
Kalinka-A kurczak, ten z talerza, to jest taki mały kurczaczek?
Mama-Tak. Taka mała kura.
Kalinka-To ja nie będę jeść.
Mama-Jak to?! Przecież nie o to mi chodziło…
Kalinka-Czyli kurczak nie jest naturalny? Mogę go jeść?
Mama-Tak. Możesz.
Kalinka-Bo wiesz… Nie za bardzo chcę jeść dzieci oraz ptaków… Chyba, że mi od tego
wyrosną skrzydła…
Mama-Możemy nie rozmawiać o tym przy obiedzie?
Kalinka-Dlaczego?
Mama-To chyba jasne.
Kalinka-Co?
Mama-To.
Kalinka-Nie wiem, ja wygląda „to”, ale nie jest jasne. Świat dorosłych jest niejasny. Dlaczego
dorośli wszystko przyciemniają, a potem uważają to za jasne?
Mama-Bo chcą w spokoju zjeść obiad…
Kalinka-A ja nie chcę odrywać ptakom skrzydeł nawet jeśli nie odlatują… po prostu nie lubię.
Scena VI
(Pokój dziecięcy. Zebranie zabawek. Przy stole siedzą: Kalinka, Pluszowy Miś, zwany Panem
Misiem, Piesek-Maskotka, zwany Przytulanką, Lalka Barbie, zwana Laleczką oraz Królik,
zwany Marchwchrupkiem. Piją herbatkę, jedzą ciasteczka i rozmawiają.)
Kalinka-Moi kochani przyjaciele! Witam was bardzo ciepło w tym cudownym dniu!
Pan Miś-Witamy Ciebie również i dziękujemy za zaproszenie.
Kalinka-Zaczekajcie! Muszę najpierw wypić soczek.
Przytulanka- Cieszę się, że mogę z wami spędzać czas!
Marchwchrupek- Dziękujemy za herbatkę i ciasteczka. Wyglądają bardzo apetycznie.
Laleczka-Specjalnie na tą okazję włożyłam najlepszą sukienkę, którą mi uszyłaś.
Kalinka-Zebraliśmy się tu, bo chcę wam oznajmić coś bardzo ważnego.
Marchwchrupek- Możemy już jeść?
Kalinka-Tak, oczywiście.
Pan Miś-Słuchamy Cię uważnie.
Kalinka-Chciałam wam powiedzieć…
Przytulanka-…że nas kochasz?
Kalinka-To zawsze.
Laleczka-…że ładnie wyglądam?
Kalinka-To też. Otóż… Już wiem kim zostanę jak będę duża.
3
Wszystkie zabawki-Kim?
Przytulanka- Będziesz najmilszą…
Laleczka-…Projektantką mody i…!
Marchwchrupek- …Będziesz gotować?
Kalinka-Nie.
Wszystkie zabawki-Jak to nie?
Kalinka-Wiecie, że uwielbiam ptaki…
Marchwchrupek- …Ale nie zamierzasz ich gotować?
Kalinka-Nie!
Marchwchrupek- Tak tylko powiedziałem…
Kalinka- Ja je kocham!
Przytulanka i Laleczka-To pięknie!
Pan Miś-Wiemy, kochana.
Kalinka-Zostanę Księżniczką Ptaków!
Pan Miś-Będziesz latać?
Kalinka-Ale dopiero jak będę duża.
Przytulanka- Miłość Cię uskrzydli!
Marchwchrupek- Przez żołądek do serca!
Laleczka-Wyrosną ci takie piękne, białe skrzydła! Albo kolorowe!
Kalinka-Tylko…
Wszystkie zabawki-Co się dzieje?
Kalinka-Tylko ja nie wiem, co ja mam zrobić, żeby latać.
Pan Miś-Musisz marzyć i to z całych sił.
Scena VII
(Ulica. Ludzie przechodzą patrząc pod nogi. Kalinka, trzymająca kanarka na smyczy, patrzy
do góry, spogląda ze zdziwieniem w dół.)
Kalinka-Mamusiu, ja nie rozumiem. Co ci wszyscy ludzie widzą w swoich butach? Mi się
wydają one raczej nudne…
Mama-Nie wiem. Może myślą, że same buty są zbyt głupie, aby dojść do wyznaczonego celu,
jeśli nie będą ich doglądać…
Kalinka-A dlaczego ludzie myślą, że buty są głupie?
Mama-Bo nie dają im szansy, bo chcą mieć coś pod sobą…
Kalinka-Dlaczego?
Mama-Aby pewniej stać.
Kalinka-Dorośli są dziwni.
Mama-Każdy jest dziwny.
Kalinka-Dlaczego dorośli wolą patrzyć na swoje buty, niż na niebo?
Mama-Bo chcą stać pewnie i opierać się na Ziemi.
Kalinka-Ale ludzie są skrzywieni od patrzenia na Ziemię
Mama-Ludzie są skrzywieni nie tylko od tego.
Kalinka-A od czego jeszcze?
Mama-Od tego, że jest ciężko.
Kalinka-A na czym ma się opierać niebo jeśli ludzie będą skrzywieni? Wtedy niebo też
będzie krzywe. A przecież niebo jest piękniejsze i ciekawsze od Ziemi.
Mama-Ale na Ziemi można znaleźć, więcej z tego, po co można sięgnąć.
Kalinka-Ja wolę sięgnąć do gwiazd. Albo lepiej do ptaków. Na niebie są ptaki.
Mama-A na Ziemi są ludzie.
Kalinka-Czasami…
Mama-Tam są ptaki, a tu ludzie.
4
Kalinka-Dlaczego?
Mama-Bo ptaki są bardziej wzniosłe, czy tam wyniosłe, a ludzie bardziej ziemscy albo
przyziemni…
Kalinka-Albo ziemni, jak orzeszki lub ziemniaki?
Mama-Jak kto woli.
Kalinka-A jak ktoś woli być ptakiem?
Mama-Łudziłam się, że… Trzeba marzyć.
Kalinka-Ale ja pofrunę, prawda?
Mama-Każdy kiedyś wyfruwa…chociażby z gniazdka.
Kalinka-Naprawdę?
Mama-Oczywiście.
Kalinka-A dlaczego?
Mama-Aby uczyć latać własne pisklęta.
Kalinka-Ja też będę miała pisklęta?
Mama-Pewnie tak.
Kalinka-A kiedy?
Mama-Jak będziesz duża.
Kalinka-Dzisiaj?
Mama-Dzisiaj nie.
Kalinka-Dopiero jutro?
Mama-Któreś z kolei jutro.
Kalinka-Wtedy kiedy będę Księżniczką Ptaków?
Mama-Już jesteś księżniczką. Małą księżniczką.
Kalinka-Ptaków?
Mama-Ptaków albo ludzi…
Kalinka-Wolę ptaków.
Mama-Ale jesteś tym drugim.
Kalinka-Mamusiu, czy jest coś, co łączy ludzi i ptaszki?
Mama-To, że… gdzieś to słyszałam…: na początku mówią: „mama”, a potem wymykają się z
gniazdka, aby uwić własne, w którym ktoś będzie mógł tak mówić na nie.
Scena VIII
(Park. Kalinka, trzymająca rannego gołębia, siada na ławce obok elegancko ubranej kobiety.
Kobieta odsuwa się nieco, patrząc na ptaka.)
Kalinka-Znalazłam zepsutego gołębia, to go wzięłam… Może go jakoś naprawię… ale nie
wiem jak… Co pani o nim myśli?
Kobieta-Ja?
Kalinka-No tak.
Kobieta-Myślę, że… jest w porządku… ładny całkiem…
Kalinka-Mamusia mówi, że gołębie są ohydne, bo przenoszą choroby i robią ludziom kupę na
głowy… ale ja i tak uważam, że jest śliczny…
Kobieta-Aha.
Kalinka-Kocham ptaki.
Kobieta-Aha.
Kalinka-A pani?
Kobieta-Ja… ja tak różnie… zależy jakie.
Kalinka-A gołębie?
Kobieta- Gołębie?... Gołębie to może… Niekoniecznie
Kalinka-Ptaki są takie piękne…
Kobieta-Tak…
5
Kalinka-Niezbyt pani jest rozmowna. Trudno. Idę.
Scena IX
(Pokój dziecięcy. Zebranie zabawek. Przy stole siedzą: Kalinka, Pluszowy Miś, zwany Panem
Misiem, Piesek-Maskotka, zwany Przytulanką, Lalka Barbie, zwana Laleczką oraz Królik,
zwany Marchwchrupkiem. Piją herbatkę, jedzą ciasteczka i rozmawiają.)
Kalinka-Witam was moi kochani przyjaciele… Zaczekajcie! Muszę najpierw wypić soczek.
No już mogę dalej mówić… w tym cudownym dniu. Smacznego wam życzę. Mam nadzieję,
że miło spędzacie czas.
Pan Miś-Oczywiście. Bardzo dziękujemy za zaproszenie.
Marchwchrupek- Bardzo dobra herbatka.
Przytulanka- Możemy spędzać razem czas
Laleczka-To okazja, żeby założyć ulubioną sukienkę
Kalinka-Zebraliśmy się tu, aby, jak zawsze, omawiać światowe problemy…
Pan Miś-Światowy kryzys wyobraźni
Przytulanka- Społeczne odrzucenie
Marchwchrupek- Problem głodu na świecie.
Laleczka-Porozmawiajmy o pięknie…
Kalinka-To, o czym zawsze rozmawiamy jest bardzo ważne, ale… tak jakoś przelotnie…
Dzisiaj chciałabym porozmawiać, o tym co bardziej wzniosłe i ulotne.
Pan Miś-Czyli dla odmiany o ptakach?
Kalinka-Tak
Pan Miś-A więc ratujmy ptaki.
Kalinka-Słyszałam, że wiele ptaszków gubi się podczas swojej wiecznej wędrówki… Gubią
się i nie mają gdzie ani z kim odpocząć
Marchwchrupek- Ani czego zjeść
Laleczka-Pewnie brakuje im pięknego otoczenia
Kalinka-Dlatego, jak będę duża, to wybuduję hotel dla ptaków
Pan Miś-Razem ze szpitalem?
Kalinka-Tak
Marchwchrupek-I z restauracją
Kalinka-Tak
Laleczka-Taki piękny, podniebny i błękitny zamek w chmurach
Kalinka-Tak
Pan Miś-Pomożemy Ci.
Marchwchrupek- Oczywiście.
Kalinka-Będziecie tacy kochani?
Przytulanka- To nasz obowiązek.
Pan Miś-Oczywiście.
(wchodzi Antoś)
Antoś-Mogę się z wami pobawić?
Kalinka-Nie. Wyjdź!
Antoś-Dlaczego?
Kalinka-Bo my się nie bawimy, tylko rozmawiamy o bardzo ważnych i poważnych sprawach.
Antoś-Mogę z wami?
Kalinka-Nie!
Antoś-Dlaczego?
Kalinka-Bo to nie jest zajęcie dla takich małych dzieci jak ty.
Antoś-Mamo!(wychodzi z płaczem)
Przytulanka-To nie było zbyt miłe.
6
Marchwchrupek- Czasami warto spojrzeć na ludzi
Pan Miś-Mogłaś go wpuścić…
Przytulanka-…do serca.
Scena X
(Sklep. Kalinka stoi z mamą w kolejce.)
Kalinka-Mamusiu?
Mama-Tak, kochanie?
Kalinka-Dlaczego my tutaj stoimy?
Mama-Bo czekamy w kolejce.
Kalinka-Ale dlaczego my STOIMY? To znaczy, dlaczego my się nie przesuwamy do
przodu…? W kolejce chyba powinno się przesuwać, prawda?
Mama-Zazwyczaj się tak dzieje.
Kalinka-A dlaczego teraz się tak nie dzieje?
Mama-Nie wiem. Może kasa się zepsuła…
Kalinka-Kasa chyba nie powinna się psuć, prawda?
Mama-No, nie.
Kalinka-Wiedziałam!… To dlaczego się zepsuła, skoro nie powinna?
Mama-Bo… nie wszystko jest tak jak powinno.
Kalinka-Dlaczego?
Mama-Żebyś mogła zadawać pytania.
Kalinka-Tylko ja?
Mama-Nie tylko.
Kalinka-Dorośli też zadają pytania?
Mama-Nie tak dużo jak ty.
Kalinka-Dlaczego?
Mama-Tak jakoś się dzieje, że z wiekiem ciekawość maleje.
Kalinka-Dlaczego?
Mama-Bo się więcej wie, albo przynajmniej myśli się, że tak jest…
Kalinka-Ludzie, którzy nie pytają myślą, że są mądrzy?
Mama-Tak samo jak ci, którzy wszystko krytykują… A trzeba myśleć, żeby zadawać
pytania…
Kalinka-Ty też, mamusiu?
Mama-Czy ja myślę? Nie myślałam nad tym.
Kalinka-Czy zadajesz pytania?
Mama-Czasami trzeba.
Kalinka-Mamusiu, a dlaczego w kolejce jest coraz więcej ludzi przed nami, a coraz mniej za
nami? Chyba powinno być na odwrót…
Mama-Tak?
Kalinka-A nie?
Mama-Nie zauważyłam.
Kalinka-Ty w ogóle mało zauważasz. Mamusiu?
Mama-Tak?
Kalinka-A dlaczego ta pani stoi przed nami, skoro weszła do sklepu, kiedy my już tutaj
czekałyśmy?
Mama-Która pani?
Kalinka-Ta, która ma krótszą spódniczkę ode mnie, a jest dwa razy wyższa.
Mama-Bo to jest niesprawiedliwość dziejowa.
Kalinka-Czy chodzi o to, o czym ksiądz ostatnio mówił na kazaniu?
Mama-Tak… Nie! A o czym mówił, bo ja… tak jakoś… nie pamiętam… akurat tego…?
7
Kalinka-Wiem. Widziałam jak spałaś. Rzeczywiście, trochę nudno było, ale mówiłaś mi
kiedyś, że to nieładnie spać w kościele. I rzeczywiście masz rację. Nie wyglądałaś najładniej z
otwartą buzią…
Mama-O czym mówił?
Kalinka-Chodzi o to, że ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi, czy jakoś tak,
dziwnie…
Mama-Nie, nie o to chodzi.
Kalinka-Też mi to coś dziwnie brzmiało. Wydawało mi się, że powinno być na odwrót.
Mama-Tak?
Kalinka-Ale tutaj się zgadza… Przyszłyśmy na początku i wyjdziemy ostatnie. Powinnyśmy
przyjść później, żeby wyjść wcześniej, prawda? Dziwna zasada, ale się zgadza…
Mama-Nie. Po prostu… niektórzy nie zgadzają się z pewnymi zasadami, na przykład kultury
i… mają lepiej
Kalinka-A dlaczego my się zgadzamy?
Mama-Bo tak należy.
Kalinka-Co do leżenia… weźmiesz mnie na ręce, bo nie chce mi się stać?
Mama-Mi też.
Kalinka-To jak ty mnie weźmiesz na ręce, to ja wezmę Ciebie i obydwie będziemy niesione.
Mama-Ale to może być trochę trudne.
Kalinka-Dlaczego?
Mama-Bo to jest niezgodne z prawami fizyki.
Kalinka-A my nie możemy się z nimi nie zgodzić?
Mama-Niektórych praw nie można łamać.
Kalinka-Są za twarde?
Mama-Dokładnie.
Kalinka-A można je zgiąć?
Mama-Chyba nie powinnam Cię uczyć naginania prawa…
Kalinka-Ale miękkich rzeczy też nie można łamać, ale da się je zginać. Może trzeba
spróbować?
Mama-Po co sprawdzać coś, co się wie?
Kalinka-Bo może się okazać, że się tego nie wie.
Mama-Wystawianie na próbę praw fizyki może się okazać niebezpieczne, zwłaszcza jeśli
próbuje się z nimi walczyć.
Kalinka-Dlaczego?
Mama-Bo sprawdzono je już nie raz. Dajmy na to, na przykładzie ludzi nieszczęśliwych
dowiedziono, że jak ktoś wypadnie przez okno, to spadnie w dół, a nie do góry.
Kalinka-To znaczy, że ludzie nieszczęśliwi spadają, kiedy uczą się latać?
Mama-Mniej więcej.
Kalinka-Czy to znaczy, że tylko ludzie szczęśliwi mogą się unieść nad Ziemią?
Mama-W ogóle z fizycznego punktu widzenia, to trudno jest z tym lataniem…
Kalinka-Dlaczego?
Mama-Bo fizyka jest bardzo przyziemna. A ludzie fizyczni muszą stąpać twardo po Ziemi…
Kalinka-A przecież ptaki latają
Mama-Bo mają skrzydła i nie są ludźmi, więc niewiele sobie robią z praw fizyki
Kalinka-To może my też powinnyśmy? Ja też będę miała skrzydła, prawda?
Mama-A dlaczego chcesz mieć skrzydła?
Kalinka-Bo Księżniczka Ptaków powinna mieć skrzydła. A to jest moje marzenie.
Mama-Marzenia uskrzydlają, więc tak, ale… skrzydła trzeba długo hodować.
Kalinka-Kiedy mi wyrosną skrzydła?
Mama-Jak będziesz duża
8
Kalinka-A kiedy to będzie?
Mama-Wtedy kiedy wyrosną Ci skrzydła.
Kalinka-Dzisiaj?
Mama-Dzisiaj nie.
Kalinka-Jutro?
Mama-Jutro też nie.
Kalinka-Jeszcze później?
Mama-Tak.
Kalinka-Ja nie chcę czekać!
Mama-Nie musisz. Nasza kolej. Dzień dobry
Sprzedawczyni-Dzień dobry(kasuje zakupy z koszyka) 34,95.
Mama-Proszę.
Kalinka-Mamusiu? A Dlaczego za taki brzydki papierek można dostać tyle rzeczy i jeszcze
tyle ładnych monet?
Mama-Bo to są pieniądze.
Kalinka-A dlaczego są pieniądze?
Mama-Pieniądze są dla ludzi, którzy je mają, żeby mogli dostać różne potrzebne im rzeczy,
których nie mają.
Kalinka-A dlaczego nie mogą tego dostać bez pieniędzy, skoro potrzebują?
Mama-Bo skoro mają pieniądze, to je wydają
Kalinka-A jeśli nie mają pieniędzy, jak ten pan, który tam stoi, a był w kolejce przed nami i
nieładnie pachniał i kupił coś nieładnego, co pachniało jeszcze gorzej, a chciał kupić więcej,
ale nie miał pieniędzy, to co?
Mama-To nie kupił.
Kalinka-Dlaczego niektórzy ludzie mają pieniądze, a niektórzy nie?
Mama-Bo niektórzy zarabiają, a niektórzy nie pracują…
Kalinka-Czyli Ci, co pracują nie zarabiają, a Ci, co nic nie robią mają pieniądze?
Mama-I tak bywa.
Kalinka-A dlaczego?
Mama-Bo życie nie jest sprawiedliwe.
Kalinka-A dlaczego?
Mama-Bo tak jest.
Kalinka-Ale powinno być inaczej?
Mama-Tak.
Kalinka-To zróbmy, żeby było sprawiedliwe.
Mama-To nie takie łatwe.
Kalinka-A dlaczego ma być łatwo?
Scena XI
(Pokój dziecięcy. Kalinka biegnie przez cały pokój do Antosia.)
Kalinka-Dostałam kasę! Dostałam kasę! Antosiu, wiesz co to oznacza?
Antoś-Że masz kasę?
Kalinka-Że możemy się pobawić w sklep!
Antoś-Nie.
Kalinka-Jak to nie możemy, skoro mamy kasę?
Antoś-Ale ja nie chcę…
Kalinka-To wyciągnij zakupy!
Antoś-To jest zabawa dla dziewczynek.
Kalinka-To znaczy, że jest fajna.
Antoś-Jest głupia.
9
Kalinka-Nie prawda! Może to i to. Ten piesek też jest fajny. Łopatkę też możemy sprzedać…
Antoś-…to moja łopatka! Nie sprzedawaj mojej łopatki!
Kalinka-Nie martw się! Tobie ją sprzedam. Ja sprzedaję. Wchodź! I pamiętaj, że teraz jesteś
Antosia. Start!
Antoś-(wchodzi) Dzień…
Kalinka- (szeptem) Stop! Nie tędy. To jest okno. Wejdź drzwiami. Tam są.
Antoś-(szeptem)Dobrze.
Kalinka-(szeptem) Start!
Antoś-(wchodzi pomiędzy łóżkiem a piłką)Dzień dobry!
Kalinka-Dzień dobry. Czegoś pani sobie życzy?
Antoś-Nie. Tylko oglądam.
Kalinka-To szybciej. Ja mam dużo klientów.
Antoś-Widzę…Chyba wiem.
Kalinka-Tak?
Antoś-Chciałbym…
Kalinka(szeptem)Chciałabyś. Pamiętaj, że jesteś dziewczynką!
Antoś-Chciałabym… ten karabin i tą… zabazgraną kartkę papieru.
Kalinka-To nie jest na sprzedaż.
Antoś-Wszystko jest na sprzedaż… Tak mówią w telewizji…
Kalinka-No to proszę dokupić do tego jeszcze ten komplet nici…
Antoś-Poplątanych
Kalinka-…i jeszcze ten kawałek świeczki w promocyjnej cenie 21 złotych.
Antoś-Ale to jest zupełnie bezużyteczne. Już raczej bym wolał… ile kosztuje ta puszka po
orzeszkach?
Kalinka-Grosze. 40 złotych.
Antoś-Zdawało mi się, że pełna kosztuje mniej
Kalinka-A ta jest dodatkowo pusta. Musi kosztować więcej.
Antoś-To ile to będzie razem?
Kalinka-64, 21
Antoś-(podaje 10 złotych) Reszty nie trzeba.
Kalinka-Dziękuje. Do widzenia.
Antoś-Do widzenia. (szeptem) A teraz Cię napadnę
Kalinka-(szeptem) Dobrze, ale zaczekaj, aż najpierw ułożę zakupy.
(wchodzi mama)
Kalinka-Dzień dobry, pani, w czym mogę pomóc?
Mama-Potrzebuję jednego klienta i jednej kasjerki. Znajdę tu takich?
Kalinka-A czym pani płaci?
Mama-Obiadem, który stoi w kuchni na stole.
Kalinka-Ale musiałabym zostawić tu te wszystkie cenne rzeczy…
Mama-Niemal bezcenne. W każdym razie nie wiem jak je pani wyceniła…
Kalinka-Może jednak pani coś kupi?
Mama-No to… zastanówmy się… to wygląda… kusząco… ile kosztują te… sznurowadła?
Kalinka-Ta czy ta?
Mama-To tego się nie sprzedaje w komplecie?
Kalinka-Nie. Są z innej pary.
Mama-A więc ta… Wydaje mi się nawet, że ją poznaję… Zgubiła mi się kiedyś…
Kalinka-35
Mama-Złotych?
Kalinka-Tak.
Mama-To ja… Przyjmuje pani czek?
10
Kalinka-Tak.
Mama-A więc wypiszę. Mogę pożyczyć długopis?
Kalinka-Nie. On też jest na sprzedaż.
Mama-To może też go kupię.
Kalinka-1.
Mama-Złoty?
Kalinka-Nie. Grosz.
Mama-Oto czek.
Kalinka-Dziękuję. Proszę.
Mama-No to odzyskałam sznurowadło, a pani pozbyła się najcenniejszych rzeczy, więc mogę
teraz was porwać na obiad, bo już chyba jest zimny.
Antoś-Mamo, niezbyt nas zachęcasz, ale chodźmy, bo jestem głodny.
Scena XII
(Ciemność)
Mama-Bo każde prawdziwe życie jest spotkaniem. Nieprawdziwe również. Dlatego opowiem
wam jeszcze jedną nieżyciową historyjkę. Raz robot z pajacem poszli na spacer do lasu. Na
polanie było ognisko, a przy ognisku-świnie. Pajac nie widział zbyt dobrze, za to świnie
świetnie widziały. Tak więc pajac został spalony, a robot się rozkleił. Sami widzicie, niezbyt
życiowa historyjka.
Scena XIII
(Park. Kalinka z kanarkiem na smyczy siada na ławce obok dziewczyny ubranej na biało,
patrzącej melancholijnie na chłopaka ubranego na kolorowo, który się oddala.)
Kalinka-Bu!
Dziewczyna-Aha.
Kalinka-Bu!
Dziewczyna-No…
Kalinka-Nie przestraszyłaś się!
Dziewczyna-A powinnam?
Kalinka-Tak.
Dziewczyna-To przepraszam. Już się boję.
Kalinka-To dobrze… Nadal?
Dziewczyna-Tak.
Kalinka-Nie bój się.
Dziewczyna-Ale mi kazałaś się bać.
Kalinka-A teraz proszę, żebyś się nie bała.
Dziewczyna-No to już się nie boję.
Kalinka-To dobrze… Zimno mi… Czy czujesz jak mi zimno?
Dziewczyna-Oczywiście… A powinnam?
Kalinka-Nie wiem… Chyba pójdę…
Dziewczyna-Nie idź.
Kalinka-Ale mi zimno.
Dziewczyna-To ja Cię przekonam, że nie jest Ci zimno.
Kalinka-No chyba, że tak.
Dziewczyna-Nie jest Ci zimno.
Kalinka-Nie jest?
Dziewczyna-Nie.
Kalinka-To w takim razie zostaję.
Dziewczyna-To dobrze.
11
Kalinka-To żółte na tym białym… fajne…
Dziewczyna-To się nazywa plama. I na ogół można się spotkać z opinią, że nie jest fajna.
Kalinka-Dlaczego?
Dziewczyna-Bo trudno jej się pozbyć.
Kalinka-Mnie też. Czy to znaczy, że nie jestem fajna?
Dziewczyna-Nie. Nie wiem. Ty chyba nie jesteś plamą, prawda?
Kalinka-Chyba nie. Trudno. I tak fajna… Ciebie nie ma, prawda?
Dziewczyna-Tak. Nie ma mnie tam, gdzie powinnam być
Kalinka-To dlaczego siedzisz, skoro Cię nie ma?
Dziewczyna-Bo ten, kogo nie ma nie może pójść.
Kalinka-Gdzie nie może pójść?
Dziewczyna-Do celu.
Kalinka-A dlaczego Cię nie ma w celu?
Dziewczyna-Bo byłam…
Kalinka-To dlaczego przestałaś?
Dziewczyna-Bo mi nie wyszło.
Kalinka-To dlaczego nie spróbujesz jeszcze raz?
Dziewczyna-Bo nie mam czasu
Kalinka-To dlaczego czekasz skoro nie masz czasu? Mogłabyś pobiec…
Dziewczyna-Bo już się spóźniłam.
Kalinka-Na co?
Dziewczyna-Na szczęście.
Kalinka-Skąd wiesz? Już się skończyło?
Dziewczyna-Nie, ale mi uciekło.
Kalinka-To dlaczego go nie złapiesz? Przecież masz czas… Teraz nic nie robisz…
Dziewczyna-Ale z czasem nie można wszystkiego zrobić… Zwłaszcza jeśli jest
przeterminowany…
Kalinka-Skoro raz mogłaś coś zrobić, to chyba nie przestałaś móc, prawda?
Dziewczyna-Przestałam.
Kalinka-Dlaczego?
Dziewczyna-Bo nie można cofnąć czasu.
Kalinka-A próbowałaś?
Dziewczyna-To nie takie proste.
Kalinka-Nie chodzi o to, żeby było prosto tylko pięknie… Pan Miś tak mówi
Dziewczyna-To znaczy, że Pan Miś jest mądry, ale chyba niezbyt życiowy
Kalinka-Nie znam się na tym. Życie to coś dziwnego. Polega na czekaniu. A ja nie chcę
czekać.
Dziewczyna-To leć.
Kalinka-Nie umiem.
Dziewczyna-Sama widzisz.
Kalinka-Jeszcze nie umiem. Dorośli są dziwni.
Dziewczyna- Ja nie jestem dorosła.
Kalinka- Ale i tak jesteś dziwna… Spróbuj, cofnij czas, czy coś takiego…
Dziewczyna-Ale to jest nierealne.
Kalinka-A po co ma być realne? Realność nie jest fajna.
Dziewczyna-Ale jest prawdziwa. A ja straciłam do tego serce.
Kalinka-Jesteś bez serca?
Dziewczyna-Nie, ale mam w nim dziurę…
Kalinka-Czy dziura to jest coś, czego nie ma?
Dziewczyna-No…tak.
12
Kalinka-To dlaczego przejmujesz się tym, czego nie ma?
Dziewczyna-Bo kiedy się nie ma niczego pod sobą, to trochę trudno się chodzi…a wtedy się
spada.
Kalinka-A wiesz co się robi, kiedy się upadnie?
Dziewczyna-Co?
Kalinka-Wstaje się.
Scena XIV
(Pokój dziecięcy. Zebranie zabawek. Przy stole siedzą: Kalinka, Pluszowy Miś, zwany Panem
Misiem, Piesek-Maskotka, zwany Przytulanką, Lalka Barbie, zwana Laleczką oraz Królik,
zwany Marchwchrupkiem. Piją herbatkę, jedzą ciasteczka i rozmawiają.)
Kalinka-Zebraliśmy się tu, ponieważ pragnę podzielić się z wami bardzo ważną
nowiną…Zaczekajcie! Muszę najpierw wypić soczek.
Pan Miś-Że cieszysz się z naszej wspólnej pracy nad projektem utworzenia hotelu dla ptaków
Przytulanka- Że nas kochasz…
Marchwchrupek- Dobre ciastka.
Laleczka-Chciałaś pokazać nam coś pięknego.
Kalinka-Od przyszłego tygodnia idę do szkoły.
Pan Miś-To straszne!
Przytulanka-Ja się boję
Laleczka-Szkoła jest brzydka.
Marchwchrupek- Aż mi się jeść odechciało
Kalinka-Dlaczego nie cieszycie się ze mną?
Przytulanka- Bo nie chcemy, żebyś przestała nas kochać.
Pan Miś-I organizować te spotkania
Laleczka-I nie uszyjesz mi sukienki
Pan Miś-Przestaniesz w nas wierzyć
Przytulanka- A my Cię kochamy…
Pan Miś-A niezbyt fajnie kocha się kogoś dla kogo się nie istnieje…
Scena XV
(Dom. Przy drzwiach wyjściowych stoją rodzice Kalinki i wujek trzymający walizkę, w jego
stronę biegnie Kalinka z podwiniętą bluzką i w jednym kapciu.)
Kalinka-Zaczekaj!
Wujek-Na co?
Kalinka-Na mnie!
Wujek-O co chodzi? Najpierw mnie nie chcesz wpuścić do domu, a gdy wyjeżdżam, to nie
chcesz mnie wypuścić…
Kalinka-Ja nie chciałam Cię nie wpuścić, ja tylko pytałam…
Mama-Wiesz, Kalinko, to nieładnie pytać gościa kiedy wyjeżdża, zwłaszcza w chwili, gdy
dopiero wchodzi do domu…
Kalinka-Aha. Zapomniałeś o czymś!
Wujek-O czym?
Kalinka-O mnie!
Wujek-Ale(wyciąga listę)zdawało mi się, że Ciebie nie miałem ze sobą zapakować?
Kalinka-Nie!
Wujek-Kamień spadł mi z serca. Mam tak pełną walizkę, że już bym Cię nigdzie nie
zmieścił… poza tym swoje ważysz…
Kalinka-Masz mi przywieść…
Wujek-Dobrze, że nie wywieść ciebie…
13
Tata-Nie dałbym jej wywieść w pole… ani nigdzie indziej…
Kalinka-Masz mi przywieźć prawdziwego strusia!
Wujek-Prawdziwego?
Kalinka-Tak! Te w zoo są jakieś takie sztuczne…
Wujek-A dlaczego strusia?
Kalinka-Bo ptaki latają
Wujek-Ale wiesz, że strusie nie…?
Kalinka-Wiem! Właśnie dlatego chcę go nauczyć!
Wujek-No to przywiozę!
Kalinka-Obiecujesz?
Wujek-Czy ja kiedyś nie dotrzymałem słowa?
Kalinka-Tak.
Wujek-Ale tym razem to niemożliwe.
Kalinka-W takim razie teraz już Cię lubię.
Wujek-Z tą świadomością mogę wyjechać.
Mama-Spokojnej podróży
Tata-I udanego pobytu
Kalinka-I strusia!
Wujek-Dobrze już dobrze. To lecę.
Kalinka-Jak ptak?
Wujek-Jak samolot.
Kalinka-Zawsze coś. (wujek wychodzi) Mamusiu? Dlaczego ja mam tylu wujków i cioć?
Mama-Bo lubisz dostawać prezenty
Kalinka-Aha. To fajnie.
Scena XVI
(Pokój dziecięcy. Zebranie zabawek. Przy stole siedzą: Kalinka, Pluszowy Miś, zwany Panem
Misiem, Piesek-Maskotka, zwany Przytulanką, Lalka Barbie, zwana Laleczką oraz Królik,
zwany Marchwchrupkiem. Piją herbatkę, jedzą ciasteczka i rozmawiają.)
Kalinka-Zebraliśmy się tu dziś
Marchwchrupek- Przy pustym stole…
Pan Miś-Pewnie w ważnej sprawie
Kalinka-Teraz kiedy jestem już duża…
Przytulanka- …to już nas nie kochasz
Laleczka-Nie tak nas zawsze witałaś
Kalinka-Nie mam na to czasu
Przytulanka- Na nas
Kalinka-Muszę się zająć poważnymi sprawami
Pan Miś-Przecież rozmawiamy o poważnych prawach
Przytulanka- O przyjaźni
Laleczka-O pięknie
Marchwchrupek- Nawet o ptakach!
Kalinka-Nie ważne.
Pan Miś-Zmieniłaś się
Kalinka-Dorosłam. Dlatego postanowiłam zarządzić koniec tego zebrania.
Laleczka-Jak to?
Przytulanka- Przecież dopiero się zaczęło.
Pan Miś-Chcesz o tym porozmawiać? Pewnie stało się coś…
Kalinka-Nie chcę rozmawiać o takich głupotach.
Przytulanka- Nie przytulisz nas?
14
Marchwchrupek- Daj nam chociaż czekolady na pocieszenie.
Kalinka-Nie.
Wszystkie zabawki-Dlaczego?
Kalinka-Dzisiaj dowiedziałam się, że nie istniejecie.(Wstaje, zabiera zabawkom krzesła na
których siedzą, przez co spadają na podłogę. Wychodzi.)
Scena XVII
(Ulica. Kalinka z mamą przechodzą przez stare, zaniedbane osiedle, blokowiska. Mam
rozgląda się cały czas niespokojnie, trzyma mocno Kalinkę za rączkę. Kalinka rozgląda się
zaciekawiona.)
Kalinka-Mamusiu? Pójdziemy tam(wskazuje na nieoświetloną uliczkę-zaułek)?
Mama-Dlaczego?
Kalinka-Bo nigdy tam nie byłam, a mi się podoba
Mama-Może innym razem.
Kalinka-Zawsze mówisz, że mam jeszcze czas.
Mama-Bo masz, mam nadzieję, ale wolałabym, żebyśmy nie robiły wszystkiego, aby go
skrócić.
Kalinka-A co robimy?
Mama-Na razie nic.
Kalinka-Nie lubię nic nie robić. Jak ten pan. Dlaczego ten pan leży?
Mama-Bo nie stoi.
Kalinka-A dlaczego nie stoi?
Mama-Może nie może…
Kalinka-To może mu pomożemy?
Mama-A może nie?
Kalinka-Dlaczego nie?
Mama-Bo się spieszymy.
Kalinka-Mówisz, że trzeba pomagać ludziom…
Mama-Tak, ale…
Kalinka-Mamusiu, co to jest „kurwa”?
Mama-To jest… A skąd ty znasz takie słowa?!
Kalinka-Właśnie nie znam i dlatego się pytam, bo tam(wskazuje na mur) piszą, że nie jestem i
dlatego się zastanawiam.
Mama-Nie jesteś nią. To bardzo brzydkie słowo i nie używaj go.
Kalinka-Tylko ja czy wszyscy?
Mama-Nikt nie powinien go używać.
Kalinka-A czy ono ma coś wspólnego z ciężarem?
Mama-Nie. Dlaczego?
Kalinka-Bo kiedyś go użyłaś, kiedy spadło Ci coś na nogę. Jeszcze było cos z „m”, ale nie
zrozumiałam
Mama-Nie ważne. Nie wolno tak mówić
Kalinka-To znaczy, że nie jesteś wolna?
Mama-Ja…
Kalinka-Ale co oznacza słowo: „kurwa”, bo jak coś się mówi, to chyba to coś znaczy,
prawda?
Mama-Tak.
Kalinka-Czasami nie wiem, bo kiedy przychodzą do was ciocie z wujkami, to siedzicie
bardzo długo przy stole i mówicie jakoś tak dziwne różne takie dziwne rzeczy, których nie
rozumiem. I nie wiem czy tak ma być czy nie?
Mama-Nie zawsze jest tak jak ma być…
15
Kalinka-Dziwne, ale co oznacza słowo: …?
Mama-To jest obraźliwe słowo, oznaczające kobietę, która…która się sprzedaje.
Kalinka-A dlaczego obraża się sprzedawczynie? Myślałam, że to nie jest nic złego pracować
w sklepie… Chociaż kiedyś słyszałam jak…
Mama-Ale… k… to słowo nie oznacza pani, która sprzedaje w sklepie
Kalinka-A kogo?
Mama-Panią, która sprzedaje… siebie.
Kalinka-A jak można sprzedawać siebie?
Mama-Chodzi o sprzedawanie swojego ciała.
Kalinka-Na przykład rękę albo nogę? To dlatego niektórzy ludzie obrażają ludzi na wózkach?
Mama-Nie. Nie chodzi o inwalidów. Osób niepełnosprawnych nie wolno obrażać.
Kalinka-A kurwy można obrażać?
Mama-Nie mów tak. Nie można nie szanować kogoś nawet jeśli ta osoba się nie szanuje.
Kalinka- Nie rozumiem. To znaczy rozumiem, że to niesprawiedliwe. Inni mogą nie
szanować ludzi, a ja nie mogę.
Mama-Nie do końca.
Kalinka-A jak tam pisze „ty kurwo”, to znaczy, że mnie obrażają?
Mama-Tak, ale nie. Nie Ciebie.
Kalinka-Mamusiu, coś kręcisz.
Mama-Chodzi mi o to, że…
Kalinka-Nie ważne. Powiedz mi lepiej kto to w ogóle chce kupować, bo ja nie rozumiem.
Mama-Ja też kochana tego nie rozumiem, ale nie wszystko da się zrozumieć. Niektórych
rzeczy lepiej nie rozumieć.
Scena XVIII
(Ulica. Kalinka z Antosiem i mamą przechodzą koło przychodni.)
Kalinka-Mamusiu?
Mama-Tak, Kalinko?
Kalinka-Możemy iść podglądać lekarzy?
Mama-Tak, oczywiście…A po co?
Kalinka-Chodź! Oni są tacy zabawni!
(podchodzą do okna)
Pani doktor-Następny
Pacjent-Dzień dobry pani doktor
Pani doktor-Sam?
Pacjent-Cała rodzina zdrowa, ale zważając na tłumy jakie czekają na korytarzu, to nie czuję
się osamotniony w mej śmiertelnej chorobie…
Pani doktor-Jakiś opiekun mógłby przyjść z tobą
Pacjent -Rodzice w pracy, a ja jestem zbyt umierający, żeby tyle czekać
Pani doktor-A jednak miałeś tyle siły, żeby tu przyjść
Pacjent-Oczywiście, że nie miałem siły przyjść. Przyjechałem autobusem.
Pani doktor -Jak na mój gust mogłeś nawet przypłynąć.
Pacjent-Ale wtedy bym się zaziębił. Nie dba pani zupełnie o zdrowie swoich pacjentów. Oj
nieładnie…
Pani doktor -Co ci jest?
Pacjent -Generalnie stwierdzam, że umieram. Za jakieś 60 do 80 lat umrę do końca. I
wolałbym umierać na świeżym powietrzu.
Pani doktor-Ile tego zwolnienia?
Pacjent -Jakiś tydzień, jeśli można prosić.
Pani doktor-Masz i nie przychodź więcej.
16
Pacjent -Dziękuje bardzo. Do widzenia.
Pani doktor-Wolałabym nie, panie umierający.
(Na zewnątrz. Pacjent wychodzi w podskokach. Podchodzi do dziewczyny.)
Pacjent -Mamy cały dzień!
Kalinka-Mamusiu? Temu panu pozostał jeden dzień?
Mama-Tego nikt nie wie.
Antoś-A dlaczego ludzie chorzy mają tyle energii kiedy wychodzą z przychodni, a w
gabinecie wyglądają tak słabo
Kalinka-Pani lekarka im pomaga
Antoś-Ale oni tak dopiero jak wyjdą…
Scena XIX
(Pokój dziecięcy. Kalinka i Antoś bawią się w gabinet lekarski.)
Kalinka -Dzień dobry!
Antoś -Dzień dobry! W czym mogę pani pomóc?
Kalinka -(szeptem)Stop! To nie jest sklep! Pani doctor nie jest taka miła.
Antoś -(szeptem)To co mam powiedzieć?
Kalinka -(szeptem)To co ostatnio, kiedy byliśmy u lekarza… Jeszcze raz Start!(głośno) Dzień
dobry!
Antoś -Nieprawda, ale proszę wchodzić
Kalinka –Źle się czuję… Pani doktor
Antoś -No to mi nowość! Tutaj sami zdrowi przychodzą. Co konkretnie?
Kalinka -Słabo mi… boli mnie…
Antoś -Prywatnie czy z NFZ -u?
Kalinka -Prywatnie.
Antoś -(szeptem)Stop! Co ja mam teraz powiedzieć? Jak ostatni byliśmy, to słyszałam, że
powiedziała to drugie…
Kalinka -(szeptem)Nie wiem. Może po prostu bądź miła…albo ja zacznę jeszcze
raz…(głośno) Prywatnie mnie boli, ale poza tym to z NFZ –u.
Antoś -To proszę czekać… sama pani rozumie…
Kalinka -Szczerze mówiąc pani nie rozumiem.
Antoś -Od samego rana dzisiaj do mnie przychodzą pacjenci…
Kalinka-To karygodne… Tak jakby to była jakaś przychodnia…
Antoś -Pani mnie zupełnie nie rozumie…
Kalinka -Zdaje mi się, że już to powiedziałam.
Antoś -Rzeczywiście. Co pani jest?
Kalinka -Nic. Przemyślenia. Taka starcza przypadłość.
Antoś -Pytałam o cel wizyty…
Kalinka -A cel…(szeptem) Mogę wymyślać?
Antoś -(szeptem)Tak
Kalinka -Jestem trochę chora… Nie wiem. W sumie to może trochę
przemęczenie…(szeptem)mogę wymyślać?
Antoś-(szeptem)Dobrze.
Kalinka-W ciągu ostatniego tygodnia… 7 razy zemdlałam…
Antoś -Wypada raz na dzień… A ile godzin pani spała?
Kalinka -Też coś koło tego. Może o dwie więcej… No, tak z 9.
Antoś -Dziennie?
Kalinka -Nie. Tygodniowo… Ale to nie najgorsze. Prawie cały czas wymiotuje..
Antoś -Będzie pani łaskawa odsunąć się od tego biurka?
Kalinka -Sama pani widzi powagę sytuacji… Ja już nie wiem co mam z sobą zrobić…
17
Antoś -I przychodzi pani z tym do mnie?
Kalinka -A powinnam już grabarza szukać?
Antoś -Pani jest przewrażliwiona.
Kalinka -Miło słyszeć. Dlaczego pani mi zapisuje antybiotyki?
Antoś-To nie dla pani… Tak sobie piszę.
Kalinka-To dobrze. Sama pani rozumie. Wolałabym nie musieć brać żadnych lekarstw… To
niezdrowe.
Antoś-No to ile pani chce?
Kalinka-Chyba nie rozumiem.
Antoś-Chyba na pewno. Tydzień? Dwa? Przyszła pani po zwolnienie, czy nie?
Kalinka-Nie. Na to sobie tym bardziej nie mogę pozwolić. Nie mam czasu na odpoczynek.
Nie teraz. Mogłaby mi pani raczej zapisać coś na wzmocnienie… Najlepiej, żebym nie
musiała spać.
Antoś -To po co pani tutaj w ogóle przychodziła?
Kalinka -Bo istnieje taki dziwny stereotyp, że ludzie chorzy chodzą do lekarza… Sama nie
wiem dlaczego mu uległam…
Antoś -Istnieje też taki, że ludzie przemęczeni powinni odpocząć…
Kalinka -Jeśli mają czas, a jeśli nie to… to co?
Antoś-To niech go znajdą.
Kalinka -To idę szukać. Do nie widzenia.
Scena XX
(Autobus. Para ludzi kłóci się. Kalinka obserwuje ich wskazując na nich.)
Mężczyzna-Pójdziesz tam!
Kobieta-Ja mam wizytę u fryzjera. Dwa miesiące czekałam.
Mężczyzna-Trudno. Ładnie wyglądasz. Ja idę na mecz.
Kobieta-Niby jaki?
Mężczyzna-Jakiś zawsze się znajdzie
Kobieta-Od kiedy ty lubisz sport?
Mężczyzna-Od zawsze. Albo od dzisiaj… Albo od jutra. Mniejsza z tym.
Kobieta-Niemniej ważna jest moja wizyta u lekarza, bo czuję, że się przeziębię.
Mężczyzna-A ja pójdę do dentysty… Czekałem pół roku…
Kobieta-Bo bałeś się wcześniej zapisać
Mężczyzna-Nieprawda. Po prostu… nie miałem czasu.
Kobieta-Na nic nie masz czasu!
Mężczyzna-Dlatego możesz iść na zebranie!
Kobieta-Ty i tak będziesz już w dwóch miejscach naraz
Mężczyzna-Ty również
Kobieta-Więc żeby nie faworyzować żadnego z nich możesz zrezygnować z nich i pójść…
Mężczyzna-Wiem gdzie. Ty możesz zrobić to samo…
Kobieta-Bądźże mężczyzną i przestań się bać!
Kalinka-Mamusiu, ja nie rozumiem.
Mama- A to mi nowość! Czego, kochanie?
Kalinka-Dlaczego ludzie się kłócą?
Mama-Bo mają różne zdanie
Kalinka-Nie może ktoś ustąpić?
Mama-Ty byś mi ustąpiła?
Kalinka-Nie, ale ty ustąpiłabyś mnie.
Mama-A jeśli obydwie strony myślą w ten sposób co ty?
Kalinka-Dlaczego?
18
Mama-Sama odpowiedz.
Kalinka-Dlaczego się kłócą?
Mama-Czasami dlatego, że się nie lubią, częściej dlatego, że im na sobie zależy, ale na ogół
dlatego, że nie mają nic lepszego do roboty…
Kalinka-Jak Ci państwo?
Mama-No właśnie. Co innego można robić w autobusie?
Kalinka-Mogli by w coś pograć…
Mama-To się czasami nudzi.
Kalinka-Naprawdę? Ale my się nie kłócimy, prawda?
Mama-My nie.
Kalinka-Dlaczego my się nie kłócimy, skoro jesteśmy w autobusie?
Mama-Bo jestem Twoją mamą.
Kalinka-To znaczy, że jesteśmy zgodne?
Mama-To znaczy, że ci ustępuję.
Kalinka-Aha. Fajnie.
Mężczyzna-Czyli razem?
Kobieta-Czyli jak zwykle.
Scena XXI
(Park. Kalinka z kanarkiem na smyczy podchodzi do chłopaka, ubranego w czerwone
niebieskie spodnie i kanarkową koszulę, wpatrzonego w dziewczynę ubraną na biało.)
Kalinka-Sama sobie zrobiłam tą kanapkę!
Chłopak-No i co z tego?
Kalinka-Umiem sobie zrobić kanapkę!
Chłopak-Aha. Masz coś na bluzce.
Kalinka -Motylek.
Chłopak-Chodzi mi o to obok.
Kalinka -To się nazywa plama. I na ogół można się spotkać z opinią, że nie jest fajna.
Chłopak-No właśnie.
Kalinka -Ale zrobiłam sobie kanapkę!
Chłopak-I co z tego?
Kalinka -Nie chwalisz mnie…
Chłopak-No nie.
Kalinka -Dlaczego mnie nie chwalisz?
Chłopak-A po co?
Kalinka -Bo przecież zrobiłam sobie kanapkę.
Chłopak-Wiesz, gdzie ja mam tą twoją kanapkę?
Kalinka -Nie wiem. Właściwe to wydaje mi się, że ty jej nie masz.
Chłopak-Ale tak metaforycznie?
Kalinka -Co to jest „metaforycznie”?
Chłopak-Tak nie na wierzchu.
Kalinka -Zjadłeś moją kanapkę? Przecież ciągle ją mam…
Chłopak-Nie ważne.
Kalinka -Dlaczego patrzysz się na pupę tej dziewczyny?
Chłopak-Ja się patrzę?
Kalinka -Tak. Ty. Dlaczego?
Chłopak-Bo ona tego nie widzi.
Kalinka-Dlaczego?
Chłopak-Bo stoi tyłem.
Kalinka-Dlaczego nie chcesz, żeby widziała?
19
Chłopak-Bo to może być niebezpieczne…
Kalinka-Ona jest niebezpieczna?
Chłopak-Nie wiem.
Kalinka-To dlaczego się boisz?
Chłopak-Ja się nie boję… Ale wszystkie kobiety są niebezpieczne…
Kalinka-Dlaczego?
Chłopak-Chciałbym wiedzieć.
Kalinka-To dlaczego patrzysz? Ja lubię patrzyć tylko na ładne rzeczy. A co w tym jest
ładnego?
Chłopak-Nie wiem. Ja po prostu…
Kalinka-…się patrzysz, a ona o tym nie wie?
Chłopak-Nie wiem
Kalinka-A może chciałaby się dowiedzieć? Pewnie sama zazwyczaj nie widzi. Dlaczego jej
tego nie powiesz?
Chłopak-Bo nie chce dostać po mordzie?
Kalinka-Mamusia mówi, że to nieładnie tak się wyrażać.
Chłopak-A nie mówi, że nie wolno rozmawiać z nieznajomymi?
Kalinka-Coś wspominała… Ale ty nie jesteś nieznajomy. Dwa dni temu mi się przedstawiłeś.
(podbiega mama)
Mama-Kalina! Ile razy mam Ci mówić, żebyś nie rozmawiała z nieznajomymi?
Chłopak-Widzisz, wyglądam niebezpiecznie…
Mama-Nie pan. Chodzi mi raczej o zdrowie psychiczne jej rozmówców.
Scena XXII
(Ulica. Zima. Kalinka przechodzi z mamą.)
Kalinka-Mamusiu? Dlaczego śnieg jest żółty?
Mama-Nie jest. Śnieg jest…
Kalinka-Tutaj jest.
Mama-No bo jest…
Kalinka-Za to nie ma barierki.
Mama-Jakiej barierki?
Kalinka-Tej, co była. Mamo? Gdzie jest barierka, której nie ma?
Mama-Nikt nie wie, gdzie jest to, czego nie ma.
Kalinka-Dlaczego nikt nie wie niczego?
Mama-Nie wiem.
Kalinka-Nawet ty?
Mama-Zwłaszcza ja.
Kalinka-A dlaczego nie ma skoro była?
Mama-Może przerdzewiała.
Kalinka-I ktoś ją wymienił?
Mama-Raczej zmienił jej miejsce zamieszkania i stan skupienia
Kalinka-Nie rozumiem. To znaczy, że nie wróci?
Mama-Ci, którzy odchodzą rzadko wracają.
Kalinka-A tatuś odchodzi codziennie i wraca.
Mama-Bo tatuś nie odchodzi, tylko wychodzi do pracy.
Kalinka-Może ona też wyszła?
Mama-Wątpię. Myślę, że raczej ktoś jej w tym pomógł.
Kalinka-A jak ktoś coś lub kogoś wyprowadza, to znaczy, że wyszło?
Mama-Raczej, że mu nie wyszło to wyprowadzić. Chociaż kto wie?
Kalinka-A czym się różni odchodzenie od wychodzenia?
20
Mama-Trwałością nieobecności.
Kalinka-Rozumiem… To znaczy nie rozumiem, ale ty też tak zawsze mówisz, kiedy widać po
tobie, że już więcej nie zrozumiesz…
Scena XXIII
(Pokój dziecięcy. Kalinka i Antoś bawią się.)
Antoś-Mamo!
(mama wchodzi)
Mama -Co się dzieje?
Antoś -Ja się nie chcę w to bawić!
Mama -Dlaczego?
Antoś -Bo to jest dla dziewczynek
Mama -Nieprawda.
Kalinka -I dlatego jest fajne!
Antoś -Nieprawda. Dlatego jest głupie! Dziewczynki są głupie.
Kalinka -Nieprawda. Chłopcy są głupi!
Mama -O co tu się kłócić?
Antoś -O to, że dziewczynki są głupie!
Kalinka -O to, że chłopcy są głupi!
Mama -Macie jednakowe założenia. Każdy z was uważa, że to drugie jest głupie. Może
uznajcie, że wszyscy, i dziewczynki i chłopcy są głupi i nie będziecie się kłócić.
Kalinka i Antoś-Ale to nieprawda!
Mama -Widzicie? Obydwoje się nie zgadzacie, a to oznacza, że jesteście zgodni.
Kalinka -Nie rozumiem
Antoś-Ja też.
Mama-Nie ważne, ale znów się zgadzacie. I o to właśnie chodzi.
Scena XXIV
(Bank. Kalinka czeka z mamą. Wskazuje na ochroniarza, stojącego obok, ochroniarz
spogląda na nie.)
Kalinka-Mamusiu?
Mama-Tak, kochanie?
Kalinka-Kto to jest ten pan?
Mama-To jest ochroniarz.
Kalinka-A co chroni ochroniarz?
Mama-No… bank.
Kalinka-A po co jest ochroniarz?
Mama-Aby chronić, pilnować…
Kalinka-Przed czym?
Mama-Przed niebezpiecznymi ludźmi?
Kalinka-A po co są niebezpieczni ludzie?
Mama-Po to, żeby nie było zbyt bezpiecznie.
Kalinka-A źle jest bezpiecznie?
Mama-Niektórym tak.
Kalinka-A jak on chroni?
Mama-Dobrze.
Kalinka-Jest miły jak Anioł Stróż z obrazka?
Mama-Raczej nie.
Kalinka-Też nie wygląda.
Mama-Bo to nie jest Anioł Stróż z obrazka.
21
Kalinka-Nie wygląda miło.
Mama-Możliwe, ale… Nie chcesz się pobawić?
Kalinka-W co?
Mama-Nie wiem.
Kalinka-Nie. A czy my jesteśmy niebezpieczne?
Mama-Raczej tak, ale on o tym nie wie.
Kalinka-To dlaczego on się na nas patrzy?
Mama-Może dlatego, że my się patrzymy na niego?
Kalinka-Czy to znaczy, że ochroniarz działa jak lustro?
Mama-Coś w tym stylu. Ponadto pewnie słyszy, że tak jakby o nim mówimy…
Kalinka-A dlaczego?
Mama-Bo przypuszczalnie nie jest głuchy ani ślepy również
Kalinka-A dlaczego?
Mama-Bo w bankach nie ma na ogół ślepych i głuchych ochroniarzy.
Kalinka-A gdzie są?
Mama-Na rencie.
Kalinka-A gdzie jest renta?
Mama-W różnych miejscach, ale najczęściej jej brakuje.
Kalinka-A ochroniarze na rencie też działają jak lustro?
Mama-To zależy.
Kalinka-Od czego?
Mama-Od nich.
Kalinka-Mają wybór?
Mama-Każdy ma wybór.
Scena XXV
(Kalinka stoi przed lustrem. Ma na sobie długi czarny płaszcz. Robi groźne miny. Za nią
pojawia się Antoś, ubrany podobnie.)
Kalinka-Czy wyglądam groźnie?
Antoś-Czy będzie mi coś grozić, jeśli powiem, że nie?
Kalinka-To znaczy, że tak!
Antoś-Chyba Cię nie rozumiem.
Kalinka-A ja Ciebie tak!
Antoś-Nie odnajduję się w tym.
Kalinka-To znajdź trop!
Antoś-Pobawimy się w detektywów?
Kalinka-Nie wiem.
Antoś-To znajdź odpowiedź jako detektyw
Kalinka-Nie chcę być detektywem
Antoś-Dlaczego?
Kalinka-Bo detektyw jest rodzaju męskiego
Antoś-To bądź detektywką i się pobawmy
Kalinka-Ty też będziesz detektywką?
Antoś-Nie. Ja jestem chłopcem, więc będę detektywem.
Kalinka-To jest zabawa dla chłopców?
Antoś-Tak
Kalinka-To jest głupia
Antoś-Bo trzeba w niej myśleć
Kalinka-Niby jak?
Antoś-Tego Cię nie nauczę
22
Kalinka-Czyli nie ma żadnych reguł?
Antoś-Są, ale nieregularne…
Scena XXVI
(Park. Kalinka siada obok chłopaka, ubranego na kolorowo. Patrzy pod nogi. Milczy. 5
minut później.)
Chłopak-Chyba coś Ci się stało. Nie powiedziałaś nic od 5 minut.
Kalinka-Niebo jest za wysoko.
Chłopak -Co ty taka zdołowana?
Kalinka-Ty też we mnie nie wierzysz, prawda?
Chłopak -Jak to nie wierzę? A w co?
Kalinka-Nie może boleć to, czego nie ma, prawda?
Chłopak -Chyba nie… Chociaż słyszałem, że jak komuś amputują rękę, to może ona go nadal
boleć…
Kalinka-A jeśli czegoś nie było…?
Chłopak-Nie mów, że przejmujesz się tym, czego nie ma?
Kalinka-Bo chcę, żeby było…
Chłopak-Lepiej chcieć tego co jest.
Kalinka-Nie wierzysz, że uda mi się wybudować hotel i restaurację dla ptaków.
Chłopak-A o to chodzi…
Kalinka-Ty też…!
Chłopak -Nie. Po prostu… nie rozumiem dlaczego od razu restaurację. Nie lepiej na
przykład… karmik?
Kalinka-Nie, bo mamusia mówi, że w restauracjach podają takie porcje, że nawet wróbelek
by się nie najadł, a ja chcę udowodnić, że w mojej naje się nawet jastrząb
Chłopak -Nie boisz się dokarmiać jastrzębia?
Kalinka-Nie. A dlaczego?
Chłopak -Bo jeśli w razie nie wystarczy mu to, co przyniósł kelner, to może się jeszcze
dokarmić kelnerem?
Kalinka-Nieprawda. Żaden z moich klientów mnie nie zje!
Chłopak -Słuszne postanowienie, ale może być gorzej z praktyką. Będziesz dokarmiać
wszystkich?
Kalinka-Tak. Wszystkich gości.
Chłopak -A jeśli się znajdzie jakiś sęp?
Kalinka-To też.
Chłopak -Będzie mógł coś wysępić?
Kalinka-Nie będzie musiał
Chłopak -Jak będziesz ich sadzać?
Kalinka-Jeszcze nie myślałam
Chłopak -Może tematycznie?
Kalinka-To znaczy?
Chłopak -Jeśli posadzisz gołębia obok Jastrzębia gołębiarza, to zaoszczędzisz na jedzeniu
Kalinka-Ale tak nie.
Chłopak -Dlaczego?
Kalinka-Bo jastrząb lubi gołębia bez wzajemności, a ja nie chcę doprowadzić do spięć…
Chłopak -Ptaków, które mogą się pożreć?
Kalinka-Właśnie! Kłótnie są niewskazane w restauracjach. Zwłaszcza w mojej.
Chłopak-„ Kłótnie są niewskazane…” Jak ty się w ogóle wyrażasz?
Kalinka-Ładnie. Mamusia tak mówi.
23
Scena XXVII
(Pokój dziecięcy. Zebranie zabawek. Przy stole siedzą: Kalinka, Pluszowy Miś, zwany Panem
Misiem, Piesek-Maskotka, zwany Przytulanką, Lalka Barbie, zwana Laleczką oraz Królik,
zwany Marchwchrupkiem. Na stole jest herbata i ciasteczka. Kalinka trzyma w rękach klatkę
ze swoim kanarkiem. Nikt nic nie je. Milczą. Po chwili zaczynają rozmawiać.)
Kalinka-Zebraliśmy się tu dziś…
Pan Miś-Ponieważ nas potrzebujesz…
Przytulanka- Chciałaś nas przeprosić…
Marchwchrupek- Nawet zastawiłaś stół…
Laleczka-I uszyłaś mi sukienkę!
Kalinka-Dowiedziałam się dzisiaj czegoś strasznego…
Pan Miś-Powiedz…
Laleczka-Ja się boję!
Kalinka-Ja się boję…
Marchwchrupek- To pomaga…
Pan Miś-Nie płacz!
Kalinka-Dlaczego?
Marchwchrupek- Płacz jest niedobry, bo łzy są słone.
Kalinka-Dowiedziałam się dzisiaj… powiedzieli mi… w szkole… niektórzy tak uważają, że
ludzie… nie mogą nauczyć się latać
Pan Miś-Bo niektórzy ludzie nie latają, bo nie byli zbyt uważni w trakcie nauki…
Kalinka-Ale pani mówi, że nikt… a dzieci się śmiały
Pan Miś-Bo trzeba oderwać się od Ziemi, aby latać.
Kalinka-Ale dzieci się… Ja nie chcę!
Pan Miś-Nie chcesz latać?
Kalinka-Chcę! Umiesz…?
Pan Miś-On umie. Wypuść go.
Kalinka-Nie.
Wszystkie zabawki- Jak to?!
Kalinka-Skoro ja nie mogę, to on też nie. Nikt nie będzie przy mnie…
Wszystkie zabawki- Dlaczego?!
Kalinka-Bo to jest smutne.
Przytulanka- Tak jak ptak w klatce.
Laleczka-Jesteś brzydka
Kalinka-Dlaczego?
Pan Miś-Bo zabijanie marzeń ich nie odratuje.
(Kalinka otwiera klatkę i wypuszcza ptaka przez okno)
Kalinka-A czy teraz ja je ożywiłam?
Wszystkie zabawki-Tak!
Pan Miś-Chyba tak.
Kalinka- To skoro sprawa jest załatwiona, to proszę wyjść. Zarządzam koniec zebrania.
Scena XXVIII
Mama- Drogie dzieci, posłuchajcie mnie, albo bynajmniej nie zmuszajcie mnie, abym ja
musiała słyszeć was, zamiast siebie… Opowiem wam bajkę. Z cyklu: spotkania. Spotkała się
raz w lustrze lalka Barbie z lalką bez głowy. Jedna się przestraszyła drugiej, a druga była
pierwszą i nie zrobiła nic. Druga też by się przestraszyła, ale nic nie widziała, bo służyła tylko
do bycia oglądaną… Ta pierwsza jednak widziała jasno i wiedziała, że widziała przyszłość.
Ta druga nie miała już czego widzieć, bo nic nie miała przed sobą, poza przeszłością.
24
Skończyło się, że pierwsza straciła głowę na swoim punkcie, a druga weszła do kolekcji
oglądanych…
Scena XXIX
(Szkoła. Klasa. Rodzice wchodzą do środka na zebranie. W klasie pełno małych ławeczek i
krzesełek i biurko na podwyższeniu. Wysoki i potężnie zbudowany mężczyzna zastanawia się
czy usiąść czy nie, obok od niego kobieta w krótkiej spódniczce zastanawia się jak usiąść.)
Rodzic 1-Słabo mi się robi jak widzę te małe krzesełka. Jak ja mam tu niby usiąść?
Rodzic 2-Jak ma pani?! Normalnie! Co ja mam powiedzieć?! Jak ja na tym usiądę, to się pode
mną zarwie, a nie chce wylądować, że tak powiem: na dupie.
Rodzic 3-Krzesełka! Też mi problem!
Rodzic 4-Właśnie! Ja już jestem głodny od tego czekania…
Rodzic3-Przy tej kobiecie…
Rodzic4-Już mi się odechciało.
Rodzic 1-Jest taka zła?
Rodzic 3-Tak.
Rodzic 5-Niemożliwe. Na pewno jest miła.
Rodzic 3-Nie uczyła pani, więc pani tego nie czuje.
Rodzic 5-Czego?
Rodzic 3-Tego stresu. Ja bym mógł nawet na szpilkach siedzieć przez dwie godziny…
Rodzic1-Mi wystarczy, że stoję na szpilkach…
Rodzic3-Byle tylko ta baba tutaj nie przyszła…
(wchodzi starsza kobieta obwieszona biżuterią, w kapeluszu o kształcie łabędzia)
Nauczycielka-Witam was moi kochani w tym cudownym dniu. A teraz: Siadać na miejsca!
Jesteście gorsi od własnych dzieci. Ryszard! Otwórz okno! Ale tu zaduch! Zaczekajcie,
muszę najpierw wypić kawę
Rodzic1 -Ma pan rację
Rodzic 3-Wiem.
Nauczycielka -Cisza! Nie rozmawiać mi tu! To jest szkoła!
Rodzic 5-A my nie jesteśmy uczniami…Chyba.
Nauczycielka -Co to ma znaczyć? Która to?
(cisza)
Nauczycielka -Tak też myślałam. No to piję.
(pół godziny później)
Nauczycielka –Zebraliśmy się tu dziś, aby omówić bardzo poważny problem. Powiem krótko:
Toaleta została wysadzona.
(śmiech)
Nauczycielka -To nie jest śmieszne. Zwłaszcza, że stało się to kiedy dyżurujący nauczyciel
właśnie do niej wchodził, aby sprawdzić…
Rodzic 6-(podnosi rękę) Przepraszam, a który to nauczyciel dopuścił, aby w czasie jego
dyżuru wybuchła toaleta?
Nauczycielka -Nauczyciel, który miał dyżur właśnie wszedł sprawdzić…
Rodzic6 -Ale kto to był?
Nauczycielka -No…Ja. Dlatego wyobrażają sobie państwo jakie jest traumatyczne… ?
Rodzic1 –Zgadzam się. To, że nasze dzieci mają tak żałosną opiekę…?
Nauczycielka -Nie. To jak żałośnie wyglądałam!
Rodzic1 -Również się zgadzam
Rodzic 5-Przykro mi!
(śmiech)
25
Nauczycielka -To nie jest śmieszne… Wbrew temu jak zareagowali uczniowie… Nauczyciele
zresztą również… Chciałam tylko oznajmić, że odpowiedzialny jest ktoś z tej klasy
Rodzic7-Skąd te przypuszczenia?
Nauczycielka -Ponieważ 29 na 30 uczniów znaleziono w pobliżu owej toalety wpatrzonych w
nią przed, w czasie i po zdarzeniu.
Rodzic 7-Może szli za potrzebą?
Nauczycielka -Nie sądzę… Poza tym to nie jedyna toaleta w tej szkole…
Rodzic8-No to nie aż taka tragedia…
Nauczycielka -Nie powiedziałabym. Poza tą została już tylko jedna.
Rodzic2-Teraz to już brzmi poważnie.
Rodzic4-Czego pani od nas oczekuje?
Nauczycielka-Odwagi moralnej. Przyznania się… W łazience znaleziono również pióra…
Rodzic 5-Spróbujmy razem rozwiązać ten problem
Rodzic 8-Ja tego nie zrobiłem.
Rodzic 7-Nie przypominam sobie, żeby moje dziecko miało skrzydła…
Rodzic5 -Podejrzewam, że nikt stąd tego nie zrobił, bo nie był obecny przy zdarzeniu, więc
moglibyśmy rozmawiać milej
Nauczycielka -Ale wasze dzieci…
Rodzic8- Nikt nie widział, żeby wysadzały toaletę. U mnie w domu, w każdym razie jest cała,
a tutaj nie. To o czymś świadczy…
Nauczycielka -Pani nazwisko?
Rodzic8-Proszę wybaczyć, ale istnieje ustawa o ochronie danych osobowych, inaczej rzecz
ujmując mamusia zawsze mi mówiła, aby nie rozmawiać z nieznajomymi…
Nauczycielka -Niech ktoś się wreszcie przyzna, bo będziemy tu siedzieć do północy.
Rodzic 4-No właśnie. A ja jestem głodny
Rodzic 1-Będę okropnie wyglądać po nieprzespanej nocy. I to z jakiego powodu!
Rodzic2 -Może to pani? Była pani jedyną osobą obecną przy zdarzeniu spośród osób tu
obecnych. W końcu była pani najbliżej…
Nauczycielka -A ty taki mądry nie bądź, bo pamiętam, że maturę ledwo na tróję zdałeś…
Rodzic 2-Tak tylko proponuję!
Rodzic9 -Hej! Ja za to proponuję, żebyśmy się wszyscy przyznali i zrzucili po 10 złotych na
odkupienie nowej.
Rodzic7-Ale ja tego nie zrobiłem.
Rodzic9-Ja też nie. Za to zrobiłam obiad i przypomniało mi się, że chyba zostawiłam go na
gazie…
Nauczycielka-To skoro sprawa jest załatwiona, to proszę wyjść(zabiera im krzesła i układa z
tyłu klasy)Zarządzam koniec zebrania.
Rodzic5-Nie pożegna się pani z nami jakoś milej?
Nauczycielka-Do widzenia, moi kochani.
(podchodzi do okna. Otwiera ja. Kanarek wlatuje do środka. Siada nauczycielce na palcu.
Patrzy przez okno. W parku mama sprzedaje baloniki. Otacza ją wiele dzieci. Nauczycielka
uśmiecha się.)
Scena XXX
(Park. Mama sprzedaje baloniki, na których maluje wzorki, które sobie dziecko zażyczy.
Dmucha balon, maluje go, po czym wypuszcza w powietrze i pyta kolejne dziecko w kolejce,
czego chce.)
Mama-A ty, chłopcze, czego chcesz?
Chłopiec 1-Ja chcę samolot!
Mama -To będzie samolot. Jakiś konkretny?
26
Chłopiec 1-Niebieski.
Mama -Będzie niebieski.
Chłopiec 1-Niebieski balonik.
Mama -Dobrze, niebieski samolot na niebieskim baloniku?
Chłopiec 1-Tak.
Mama -Proszę.(podaje)
Chłopiec 1-Nie namalowała pani.
Mama –I tak nie będzie widać, ale namaluje(maluje) Teraz dobrze?
Chłopiec 1-Nie widać.
Mama -Proszę. (wypuszcza balonik w powietrze)
Chłopiec 1-Dziękuję(odchodzi)
(podchodzi dziewczynka)
Mama -A panienka czego sobie życzy?
Dziewczynka1 -Ja chcę gwiazdkę.
Mama -Taką z nieba?
Dziewczynka1 -Nie. Taka z telewizji, która śpiewa.
Mama -Narysuje mikrofon. Może być?
Dziewczynka 1-Tak.
Mama -(Maluje)Taki?
Dziewczynka 1-Tak.
Mama -(Wypuszcza go w powietrze.) Proszę
Dziewczynka 1-Dziękuję.(odchodzi i staje obok, podchodzi kolejne dziecko)
Mama -A ta panienka czego chce?
Dziewczynka 2-Ja chcę pieska.
Mama -Jakiego pieska?
Dziewczynka 2-Miłego.
Mama -Dużego? Małego?
Dziewczynka 2-Nie wiem.
Mama -Może jakaś konkretna rasa?
Dziewczynka 2-Nie wiem. Może być Yorkshire Terier albo Husky.
Mama -Już się robi. Mam kundelka-mieszańca tych dwóch ras…Nie wiem czy taki miły…
Podoba się?
Dziewczynka 2-Nie wiem.
(Mama wypuszcza go.)
Dziewczynka 2-Ale może być.
Mama -A ty czego chcesz?
Chłopiec 2-Ja chcę niebo.
Mama -A słońce też chcesz?
Chłopiec 2-Nie.
Mama -Ma być zachmurzone?
Chłopiec 2-Nie.
Mama -A jakiego koloru?
Chłopiec 2-Czerwonego.
Mama -Czerwone niebo bez słońca i chmur…Naturalnie. Już się robi.(wypuszcza czerwony
balonik)Proszę
Chłopiec 2- Nie zobaczyłem
Mama -To spójrz! A panienka czego chce?
Kalinka-Ja chce mieć skrzydła.
Mama -Proszę bardzo.
(Mama maluje skrzydła i wypuszcza niebieski balonik w powietrze, Kalinka biegnie za nim.)
27
Mama -A ty? Czego chcesz?
Dziewczynka -Ja chcę balonik.
Mama -A co ma być na tym baloniku?
Dziewczynka -Obrazek.
Mama -Jakiś konkretny?
Dziewczynka -Taki, żeby mi się podobał.
Mama -(rysuje gwiazdkę i podaje dziewczynce)Proszę
Dziewczynka-(odbiera balonik)Dziękuję(odchodzi)
(Reszta dzieci patrzy na odlatujące baloniki.)
Mama -A wy? Co tak stoicie? Łapcie swoje marzenia.
(Dzieci rozbiegają się za balonikami, Kalinka łapie swój balonik i unosi się w powietrzu.)
KONIEC
28

Podobne dokumenty