Pobierz DEMO E-BOOKA

Transkrypt

Pobierz DEMO E-BOOKA
Jerzy Adam Kowalski
Homo eroticus
Jak narodziła się ludzka seksualność
e-BOOK
e-BOOK
Wydawnictwo IBS
Seria
Eros i logos
Jerzy Adam Kowalski
Homo eroticus
Jerzy Adam Kowalski
Projekt okładki, opracowanie graficzne:
Roman Halek
Redaktor:
Marcin Majewski
Korekta:
Krzysztof Szymczyk
Homo eroticus
Na okładce wykorzystano fragment obrazu Cornelisa van Haarlema
Upadek człowieka.
Copyright © Jerzy A. Kowalski, 2011
ISBN 978-83-931776-4-6 (e-book)
Opole 2011
Wydawnictwo IBS
Instytut Badań Seksualnych
45-367 Opole, ul. Plebiscytowa 25
www.ibs.opole.pl
Spis rzeczy
Spis rzeczy
Wstęp........................................................................................ 9
Seks naszych kuzynów......................................................... 11
Jak to się zaczęło......................................................................11
Szympansów „gra zespołowa”................................................ 14
Inne człekokształtne wolą „solo”............................................ 18
Co u pawianów?......................................................................22
W poszukiwaniu modelu.......................................................23
Seksualność pierwszych homininów.......................30
Kto był pierwszy?................................................................... 30
Jak „to” robiły ardipiteki ........................................................32
Kilka uwag o seksualności ardipiteków................................ 36
Dymorfizm płciowy szeroko pojęty................................................36
Jak samce aprowizowały samice.....................................................37
Męska aparatura seksualna.............................................................38
Czemu służy ukrycie owulacji........................................................ 40
• Co się stało z obrzmieniem genitalnym samic.........................................42
• Schyłkowość powonienia u obu płci.........................................................45
• Genitalia żeńskie odsłonięte.................................................................... 48
Problemy z biustem ....................................................................... 49
O wyższości poligamii nad monogamią.............................. 50
Era australopiteka...............................................................53
Między haremem a monogamią............................................53
Nowy ornament płciowy ...................................................... 58
Klimatyzacja dla „łowcy-maratończyka”........................................59
Nagość jako ornament płciowy...................................................... 60
O czym informują nas wszy............................................................63
Dwa rodzaje nagości........................................................................65
Męski zarost wielce pożądany....................................................... 66
Organizacja socjalna australopiteków.................................. 69
W stronę człowieka.............................................................74
Homo zdobywa świat..............................................................74
Jak Homo stał się sapiens................................................................77
Pożytki z krzyżowania gatunków...................................................78
Spuścizna po homininach............................................................... 81
Ogień w ewolucji i kulturze...................................................83
Ogień a inteligencja........................................................................ 86
Ogień i życie społeczne...................................................................87
7
Rewolucje seksualne paleolitu.................................. 90
Totalna receptywność seksualna........................................... 90
Jak to robią bonobo......................................................................... 91
Receptywność kobiety....................................................................92
Dwa typy kobiecej pobudliwości....................................................94
Dlaczego uprawiamy tyle seksu..................................................... 98
Rywalizacja seksualna kobiet......................................................... 101
Niedoceniana męska receptywność .............................................105
Ukryty skarb kobiety – skarbem ludzkości......................... 108
Ornament płciowy w całej pełni...........................................110
Pożytki z biustu............................................................................... 111
Zagadkowe usta ............................................................................. 115
Młodzi i długowieczni...........................................................116
Seks na nowo uspołeczniony........................................ 118
Społeczności zbieracko-myśliwskie...................................... 118
Dole i niedole młodości.........................................................119
Inicjacja chłopców.......................................................................... 121
Inicjacja dziewcząt ....................................................................... 126
Młodzież zrehabilitowana .............................................................128
Początki intymności............................................................. 130
Jak rodziło się małżeństwo....................................................135
Promiskuityzm i jego skutki................................................. 141
Na Tropach matriarchatu ............................................. 148
Poliandria – czy tylko ciekawostka?..................................... 148
Kobieta i sztuka paleolitu......................................................152
Neolityczny kult kobiecości................................................. 159
Pierwotna religia wobec seksualności.......................................... 160
Kult płodności w pełni rozkwitu.................................................. 166
Walka o Kształt małżeństwa........................................ 171
Małżeństwa grupowe............................................................. 171
Małżeństwa aranżowane i raptowne ...................................174
Zbiorowe pożytki z małżeństwa .......................................... 182
Przemożna siła męskości...................................................... 190
Nieoczekiwane skutki hodowli zwierząt......................................192
Narodziny ideologii patriarchalnej.............................................. 199
Poligynia, czyli monogamia jednostronna......................... 204
Monogamia obustronna....................................................... 214
8
Spis rzeczy
Czy musimy kochać?............................................................. 219
Ewolucja i miłość...................................................................219
Czym jest miłość?................................................................. 227
Miłość pod lupą psychologów................................... 241
Teoretycznie o miłości...........................................................241
Kilka uwag o teorii miłości...................................................246
Czy miłość można zbadać?................................................... 250
Erotyka w starożytności................................................271
U źródeł cywilizacji...............................................................271
Spuścizna po Sumerach i nie tylko...................................... 272
Azja Mniejsza i Hetyci.......................................................... 275
Ludy starożytnego Lewantu................................................. 279
Seks w cieniu piramid...........................................................286
Homo eroticus...................................................................... 290
Podstawowa bibliografia....................................................... 295
Spis ilustracji..........................................................................301
Wstęp
Wstęp
Człowiek fascynował się seksem od zawsze. Każdy, kto
usiłuje skreślić zarys historyczny jakiegoś zjawiska, pisze,
że towarzyszyło ono człowiekowi od jego początków, ale
rzadko mamy niezbitą pewność, iż tak było istotnie. Seksem musiał się jednak człowiek interesować naprawdę od
początku w stopniu przynajmniej takim samym jak pożywieniem, ponieważ inaczej nie byłoby nas dziś na świecie.
Trudno o dowód bardziej dobitny.
Jednakowoż seksem pasjonują się też zwierzęta, co dość
łatwo zaobserwować, jak również udowodnić w sposób nie
mniej niezbity, niż zrobiliśmy to w przypadku człowieka.
Cóż zatem wynika z faktu, iż sprawa wspólna wszystkim
istotom żyjącym, posiadającym płeć trafiła w ręce istoty
myślącej, wystawiona została na działanie inteligencji?
Czy pojawiła się przez to jakaś nowa jakość w życiu biologicznym? Jako przedstawiciele gatunku o dumnym przydomku sapiens pragniemy wierzyć, że tak. Czy jednak te
pretensje są uzasadnione?
Spróbujemy dotrzeć do istotnych tajemnic erotyki, licząc na to, iż Twoja fascynacja, Drogi Czytelniku, tym
tematem jeszcze nie wygasła i dotrzymasz nam kroku
w wędrówce po tym zadziwiającym świecie.
Nie piszemy pracy naukowej. W książce tej chcemy
przyjrzeć się wynikom badań uczonych. Wszelako nauka
nie dostarcza prawd absolutnych, bezwzględnie obowiązujących, lecz tylko stwierdzeń, które – spośród wszelkich
możliwych do sformułowania na danym etapie rozwoju
11
wiedzy – są najbardziej prawdopodobne, najbardziej pewne, najbliższe prawdy. Nauka uzbraja nas w najbardziej niezawodną wiedzę spośród wszelkiej istniejącej w pewnym
okresie historycznym. Jak się przekonamy, wiele obszarów
pozostaje jeszcze niezbadanych, tworząc swego rodzaju
„białe plamy” w atlasie naszej wiedzy. Wiele stwierdzeń to
zaledwie hipotezy, uzasadnione przypuszczenia, które wymagają weryfikacji i dowodów.
Tam, gdzie brak pewników, pozwolimy sobie na większą swobodę rozważań, swobodę, która nie przystoi może
uczonym, pozostającym w ciasnym kręgu zgromadzonych
dowodów empirycznych, w granicach słynnego „szkiełka
i oka”. Ale czyż początkowa idea nie poprzedza wszelkich
późniejszych dokonań? Od czasu tak znakomitych popularyzatorów wiedzy w dziedzinie biologii i ewolucji jak Vitus
Dröscher czy Desmond Morris stało się uznanym przywilejem popularyzatorów proponowanie również własnych
interpretacji faktów, sugerowanie rozwiązań. Spróbujemy
więc i my pokusić się o zaproponowanie kilku hipotez lub
sugestii. Być może przetrzemy w ten sposób nauce szlak,
którym ona podąży, a być może narazimy się tylko na usprawiedliwioną krytykę za zbytnią dezynwolturę. To pierwsze
może stanowić ekscytującą, detektywistyczną wręcz przygodę, w której stąpać będziemy po znalezionych śladach,
by dotrzeć do rozwiązania zagadki. I na tę przygodę zapraszamy Cię, Drogi Czytelniku. W drugim przypadku –
wszystko bierzemy na wyłącznie własną odpowiedzialność.
Seks na nowo uspołeczniony
Społeczności zbieracko-myśliwskie
Nasza wiedza o społecznych formach życia wczesnych
ludzi jest jeszcze bardzo szczupła. Niewiele mogą nam tutaj pomóc pozostałości kostne pochodzące z wykopalisk,
bardzo odległe stają się też analogie z małpami naczelnymi. Pora więc sięgnąć po trzeci możliwy punkt odniesienia,
a mianowicie po porównanie z trybem życia plemion tradycyjnych. Można sądzić, iż formy zachowań występujące
w tych społecznościach są, spośród wszystkich nam znanych, najbliższe człowiekowi pierwotnemu. Dawniej określano te społeczności jako „dzikie”, dzisiaj już wiemy, że
wszelkie podziały na społeczeństwa dzikie, pierwotne czy
prymitywne oraz rozwinięte czy nowoczesne są pozbawione podstaw i mają znaczenie czysto umowne, wynikające
z dawniej przyjętego w antropologii nazewnictwa. Społeczeństwa, które są pierwotne w sensie zaawansowania
cywilizacyjnego czy technologicznego, mogą mieć wysoce
złożone, rozwinięte i wyrafinowane instytucje społeczne.
Instytucje, które są najlepiej dopasowane do ich potrzeb
i które nie ulegały dalszej modernizacji, ponieważ nie było
takiej potrzeby.
Najwięcej danych w tym zakresie dostarcza nam nauka
zwana etnologią, która zajmuje się studiami porównawczy-
120
Seks na nowo uspołeczniony
mi nad kulturami różnych ludów. Dla porządku dodajmy,
że jej nazwa ukuta została od greckiego słowa éthnos‚ czyli
„lud, plemię”. Żywym zainteresowaniem otacza tę problematykę również antropologia społeczna, jak lubią mówić
Brytyjczycy, lub antropologia kulturowa, jak wolą nazywać
tę dyscyplinę inne nacje.
Przekonanie o bliskiej łączności pomiędzy formami społecznymi plemion tradycyjnych a strukturami społecznymi wczesnych ludzi jest dość rozpowszechnione. Według
R. Lekaeya, już wczesny Homo erectus zapoczątkował
zbieracko-łowiecki tryb życia. Polegał on na unikalnej,
niespotykanej u ssaków specjalizacji aktywności życiowej
dorosłych osobników wedle płci – mężczyźni polowali i dostarczali mięsa oraz zapewniali ochronę, natomiast kobiety
zbierały pokarm roślinny, przygotowywały posiłki i wychowywały dzieci. Z czasem wytworzyły się struktury społeczne, które przetrwały do dzisiaj u współcześnie istniejących
plemion łowców i zbieraczy: niewielkie, około 25-osobowe
wędrowne grupy złożone z dorosłych osobników obu płci
oraz z ich dzieci, zrzeszające się wraz z sąsiednimi grupami
w rodzaj kilkusetosobowych plemion (41; 90-106).
Przemiany społeczne, które doprowadziły do wytworzenia znanego nam dzisiaj kształtu zbiorowego życia
seksualnego ludzi, były z pewnością stopniowe i powolne,
obejmowały różne obszary życia społecznego. Zwrócimy
tutaj uwagę na kilka z tych zasadniczych i przełomowych
zmian.
Dole i niedole młodości
Jak pamiętamy, już u naczelnych stosujących haremy pojawia się wydzielona kategoria osobników, tak zwane grupy
kawalerów, które zepchnięte zostały na margines wspólnoty jako konkurencja seksualna dla samców dominujących.
Dole i niedole młodości
121
Można przypuszczać, że podobne grupy młodych emigrantów o wspólnocie celów realizowanych poza społecznością
– a może nawet przeciwko rodzimej społeczności – tworzyły się także u homininów. W nich właśnie można by się doszukiwać początków kategorii społecznej, którą nazywamy
dzisiaj młodzieżą. Grup takich, co oczywiste, nie tworzyły
młode samice. Nie ma też ich odpowiednika u tych naczelnych, które nie znają organizacji haremowej, na przykład
u szympansów. Na ogół bowiem młode po osiągnięciu dojrzałości seksualnej stają się po prostu samcem lub samicą,
nie ma wyodrębnionego w życiu jednostki okresu, który
można by nazwać okresem młodzieńczym. Na pojawienie
się u człowieka okresu młodości znaczny wpływ wywarło
z pewnością wspomniane wcześniej zjawisko neotenii oraz
wydłużenie okresu dojrzewania. Różne formy organizacji grup młodzieżowych wydają się mieć jednak rodowód
właśnie w owych pradawnych grupach kawalerów, stanowiących grupową reakcję młodych samców na haremową
barierę w rozwoju ich seksualności.
Wyraźnie pokazują to różnice w zachowaniach grupowych młodzieży męskiej i żeńskiej. Różnego rodzaju grupy
młodzieżowe noszą charakter specyficznie męski. Bardzo
nieliczne są spontanicznie tworzone ugrupowania złożone z samych kobiet. Zdaje się więc, że to w tych odległych
ewolucyjnie czasach tkwią korzenie wyraźnej społecznej
odrębności młodzieży, z jej grupowymi strukturami, własną hierarchią statusu i hierarchią wartości, z odrębnymi
subkulturami. Niezwykle silna solidarność grupowa jest
podstawą band podwórkowych czy koleżeńskich, wojska,
męskich klubów, a nawet grup przestępczych. W tamtych
czasach tkwią też zapewne ewolucyjne korzenie takich
zachowań jak stadne zachowania kibiców sportowych czy
wojny gangów młodzieżowych, a także wszelkiego typu
bunty czy rewolty pokoleniowe, młodzieżowe. Bardzo
ciekawe byłoby zatem rozpatrzenie, jak problem młodych
122
Seks na nowo uspołeczniony
pokoleń, a zwłaszcza problem zbędnych niegdyś młodych
samców w grupie rozwiązały społeczeństwa tradycyjne.
Inicjacja chłopców
We wszystkich społecznościach tradycyjnych młodzież
męska, czego należało się spodziewać, została włączona
do wspólnoty. Inaczej byłoby to w istocie marnotrawstwo
wielkiego potencjału biologicznego, intelektualnego i społecznego. Ten punkt widzenia zdają się zresztą podzielać
dzisiejsze społeczności tradycyjne, ponieważ okres dojrzewania jest traktowany przez nie jako szczególny, niezwykle
doniosły etap życia. Ostro to kontrastuje z obserwowanym
na wcześniejszych etapach rozwoju ewolucyjnego bardzo
niskim, podrzędnym statusem społecznym młodych osobników. Teraz przyszła pora na ich rehabilitację, na uznanie
ich roli w podtrzymywaniu, rozwijaniu i przedłużaniu życia
wspólnoty, na nadanie im pełni praw. Ta przełomowa chwila jest w sposób szczególny podkreślana poprzez specjalne
rytuały, mające w sugestywny sposób uzmysłowić młodym
osobnikom i całej społeczności wagę dokonującej się przemiany – rytuały inicjacyjne.
Inicjacja, aczkolwiek wprost związana z dojrzewaniem
seksualnym, jest obrzędem rozbudowanym i okazałym,
znacznie wykraczającym poza sferę czysto seksualną, toteż
niekiedy nazywa się ją inicjacją dojrzałościową. Poprzedza
ją zwykle czasowe odosobnienie nowicjuszy. Bywa ono niekiedy inscenizowane w sposób dość brutalny, na przykład
poprzez porwanie lub pozostawienie ich w leśnej głuszy.
Potem następuje sprawdzenie wytrzymałości młodzieńca oraz jego odwagi. Polega to na poddawaniu go różnym
próbom sprawnościowym lub rytualnym okaleczeniom,
takim jak tatuaż bliznowy czy obrzezanie. Ważną częścią obrzędu jest inicjacja seksualna. Dokonuje się wtedy
sprawdzenia posiadanych przez młodzieńca wiadomości
i doświadczeń seksualnych, w tym także praktycznych, na
Dole i niedole młodości
123
przykład poprzez inscenizowanie stosunków seksualnych.
Często też inicjacja obejmuje wprowadzenie adeptów w sekretne rytuały plemienne.
Obrzędy inicjacji były przedmiotem zainteresowania
wielu uczonych, lecz do dzisiaj zachowuje aktualność niezrównana ich analiza dokonana jeszcze w 1909 roku przez
francuskiego etnologa Arnolda van Gennepa (27; 2-11).
Autor ten nazwał rytuały inicjacyjne rytuałami przejścia,
czyli takimi, które mają zaznaczyć decydujące momenty
w życiu jednostki, momenty przekroczenia granicy pomiędzy różnymi stanami, różnymi fazami życia. Wyróżnił on trzy podstawowe etapy każdego obrzędu przejścia:
1) moment separacji jednostki, wyłączenia z poprzedniego
stanu, 2) okres jej marginalizacji, to znaczy pozostawania
w izolacji, 3) akt agregacji, czyli ponownego włączenia jednostki w grono społeczności, ale już z nowo nadanym statusem (8; 104-106).
Istotną częścią obrzędu inicjacji jest zazwyczaj obrzezanie chłopców, które polega na ucinaniu im wolnej, dającej
się zsunąć części napletka. Naukowcy nie zdołali jednoznacznie rozstrzygnąć, jaki jest sens tego rytuału. Sprawdzenia wytrzymałości na ból można przecież dokonać na
wiele innych sposobów. Podaje się zatem najróżniejsze
możliwe wyjaśnienia. Najczęściej powiada się, że jest to:
a)zabieg higieniczny, mający ułatwić usuwanie zanieczyszczeń spod napletka;
b)symboliczne, duchowe oczyszczenie młodego człowieka, mające zarazem osłabić jego popęd seksualny i skłonność do masturbacji;
c)zaznaczenie przynależności młodzieńca do męskiej części wspólnoty;
d)dowód przeistoczenia dziecka w mężczyznę (31; 14).
Dość oryginalne wyjaśnienie powstało na gruncie psychoanalizy. Według klasycznej koncepcji Zygmunta Freuda jest to symboliczna kastracja dojrzewającego chłopca,
124
Seks na nowo uspołeczniony
Ryc. 12. Obrzezanie chłopców w starożytnym Egipcie.
mająca zapobiec jego konkurencji seksualnej wobec ojca.
Koncepcję tę gruntownie zmodyfikował amerykańsko-aus­
triacki psychiatra i psychoanalityk Bruno Bettelheim, który
uważa, że właściwie wszyscy przejawiamy nieświadomą zazdrość o organy płciowe i funkcje seksualne płci odmiennej.
Obrzezanie chłopców miałoby być symboliczną czy też magiczną próbą przejęcia przez mężczyzn atrybutów kobiecej płodności. Zabieg ten wiąże się bowiem z wywołaniem
krwawienia podobnego do krwawień miesięcznych kobiet,
a także z chirurgiczną modyfikacją penisa, mającą upodobnić go do waginy. Szczególnie wyraźnie mamy do czynienia
z takim upodobnieniem w spotykanych niekiedy, głównie
na terenie Australii, zabiegach polegających na podłużnym
rozcinaniu penisa lub nawet na częściowym podcinaniu
moszny (4; 247).
Wybitny rumuński religioznawca i filozof Mircea Eliade obrzędy tego rodzaju nazywa inicjacją plemienną lub
inicjacją do grupy wiekowej (dojrzałościową) i uznaje je
za akty kultowe, religijno-magiczne. Poprzez nawiązanie
do najdawniejszych dziejów plemienia, jego mitycznych
Dole i niedole młodości
125
początków, mają one odnowić, dzięki interwencji sił nadprzyrodzonych, siły witalne społeczności. Odosobnienie
nowicjuszy oraz ich okaleczenie miałyby symbolizować
śmierć – odejście postaci dziecięcej człowieka, przejawiającej się w aseksualności i niewiedzy. Inicjacja oznacza natomiast nowe narodziny człowieka w postaci już dojrzałej,
a więc otwartej na poznanie, na seksualność i na pełnię życia (18; 36-45).
W świetle naszych wcześniejszych rozważań nie sposób
nie zauważyć, że inicjacja dojrzałościowa chłopców ma wyraźny związek z ewolucyjnymi dziejami tej grupy wiekowej.
Obrzędowe odosobnienie uznać można za reminiscencję
tych nieszczęśliwych czasów, w których młodzież męska
rzeczywiście była poza nawiasem społeczności, rzeczywiście była marginalizowana. Sens obrzezania ma natomiast,
jak się zdaje, charakter społeczno-seksualny. Jest to obrzęd,
który poprzez uszkodzenie i pomniejszenie penisa miał
podkreślać podporządkowaną rolę młodych wobec dorosłych mężczyzn. Ta ostatnia myśl jest dość bliska koncepcji
Freuda, ale jest bardziej osadzona w kontekście społecznym – dla ojca psychoanalizy tak zwany kompleks kastracji
rozgrywa się bowiem tylko w obrębie rodziny*, w proponowanym przez nas ujęciu jest on raczej problemem całej
społeczności starszych mężczyzn. Konstatację taką zdaje
się potwierdzać charakterystyczne zróżnicowanie ról, jakie
występuje zazwyczaj w przebiegu obrzędu inicjacji. Otóż
do wykonywania najważniejszych czynności dopuszczeni
są nie wszyscy dorośli mężczyźni, lecz tylko ci najbardziej
wtajemniczeni, swego rodzaju mistrzowie inicjacji. Pokazuje to, jak ważną rolę w ceremonii inicjacji odgrywa aspekt
sprawowania kontroli nad dystrybucją prestiżu i przywilejów wewnątrz grupy.
*„kompleks kastracji” – w psychoanalizie: nieświadomy lęk odczuwany przez chłopców przed utratą członka w wyniku kastracji dokonanej przez zazdrosnego o matkę ojca
126
Seks na nowo uspołeczniony
Ciekawe, że w niektórych plemionach australijskich i nowogwinejskich inicjacja obejmuje też pozorowane stosunki homoseksualne, odbywane z adeptem przez starszych
mężczyzn. Mimo że zwyczaj ten nie jest zbyt rozpowszechniony, to jego obecność w rytuale – w istocie swej właściwie
wybitnie heteroseksualnym – skłania do zastanowienia.
Czemu mogłoby to służyć? Charakter ściśle seksualny takich zachowań ma tu najpewniej niewielkie znaczenie. Są
to zachowania przede wszystkim rytualne, symboliczne,
a ich główną rolą jest, jak można się domyślać, określenie
statusu społecznego inicjowanego młodzieńca. Stronie
biernej w stosunku homoseksualnym przypisywana jest
bowiem zwykle niższa, podporządkowana pozycja. Dlaczego jednak ustalenie statusu społecznego inicjowanych było
tak ważne? Jeśli pierwotnym celem inicjacji było zakończenie banicji młodzieży męskiej i wbudowanie, wplecenie jej
w strukturę wspólnoty, to chodzić tu może o to, by dokonało się to bez podważania praw starszych mężczyzn. Temu
właśnie celowi służyło nadanie młodziutkim mężczyznom
w trakcie inicjacji wstępnej, niższej rangi społecznej.
Zwraca się często uwagę, że inicjacja obejmuje przede
wszystkim chłopców, inicjacja dziewcząt jest znacznie
rzadszym – i chyba wtórnym, naśladowczym – zwyczajem. Tłumaczy się to tym, że dzięki cyklom miesięcznym
przemiany biologiczne związane z dojrzewaniem są u kobiet wyraźnie zaznaczone, nie wymagają więc właściwie
dodatkowego potwierdzenia. Takie wyjaśnienie wydaje
się jednak niepełne. Inicjacja dojrzałościowa jest pojęciem
szerszym niż tylko wprowadzenie do życia seksualnego.
Nic nie stało więc na przeszkodzie, by objąć nią obie płcie.
Zauważyć nadto należy, że jeśli już plemię dokonuje inicjacji dziewcząt, to nie jest to inicjacja grupowa, zbiorowa, jak
w przypadku chłopców, lecz indywidualna. Pokazuje to
dobitnie, że chodziło przede wszystkim o potrzebę ponownego włączenia całych marginalizowanych wcześniej grup
Dole i niedole młodości
127
młodzieży męskiej w obręb społeczności. Potrzeby takiej
nie było w przypadku dziewcząt, ponieważ płeć żeńska
z samej swej biologicznej natury nie może być odsuwana
na margines przed społeczność żadnego gatunku – to na
niej przecież spoczywa główny ciężar reprodukcji.
Inicjacja dziewcząt
W społecznościach, w których praktykuje się inicjację
dziewcząt, obrzęd ten przeprowadza się po przejściu przez
dziewczynkę pierwszej w życiu miesiączki – me­narche.
Obrzędy tego typu są dość zróżnicowane. Najczęściej
obejmują one czasowe odosobnienie dziewcząt, rytualną deflorację lub ceremonialne oczyszczenie. Niekiedy
dochodzą do tego zabiegi obrzezania, jakie praktykują
przede wszystkim liczne plemiona w Afryce oraz niektóre
ludy południowo-wschodniej Azji. Zabiegi takie występują
w różnych formach. Najczęściej dokonuje się wycięcia
łechtaczki, czyli klitoridektomii. Czasem wycina się też
wargi sromowe, a niekiedy zabieg obejmuje zszycie warg
sromowych, czyli tak zwaną infibulację.
Sensu tych wyjątkowo krwawych i niebezpiecznych zabiegów uczeni na ogół doszukują się w chęci zapewnienia
sobie przez męską część społeczności wierności seksualnej
kobiet. Operacja genitaliów ograniczać ma kobietom przyjemność z doznań seksualnych, a zatem ma przeciwdziałać
ich skłonnościom do zdrady. Kwestia przyczyn obrzezywania dziewczynek jest jednak daleka od pełnego wyjaśnienia. Warto byłoby sprawdzić na przykład, czy istotnie
u plemion dokonujących takiego obrzezania jest mniej
zdrad i panuje mniejsza rozwiązłość seksualna w porównaniu z innymi społecznościami. Obrzęd ten jest, jak się
zdaje, swego rodzaju imitowaniem obrzezania chłopców.
Za jego pomocą męska część społeczności z pewnością
próbowała sprawować kontrolę nad kobiecą seksualnością,
a szczególnie próbowała radzić sobie z lękiem przed tą
128
Seks na nowo uspołeczniony
seksualnością. Nie przypadkiem głównym „podejrzanym”
w tej sprawie jest intrygująca, zagadkowa miniaturka penisa w żeńskich organach płciowych, czyli łechtaczka. To
ona w pierwszej kolejności jest usuwana. Warto też zwrócić
uwagę na fakt, że jeśli jest dokonywana defloracja dziewczynek, to nie dokonują tego bynajmniej ich rówieśnicy
lub partnerzy, lecz jacyś ważni, doświadczeni członkowie
starszyzny plemiennej. Wyraźnie to pokazuje, że głównym
celem jest zmniejszenia bariery lęku u młodych mężczyzn.
W każdym razie znaczenie inicjacji dziewcząt jest, jak
widać, zupełnie odmienne aniżeli znaczenie inicjacji męskiej i wynika ze stanu ogólnych relacji pomiędzy obiema
płciami.
Zdumiewająca jest też różnica w podejściu do kwestii
inicjacji seksualnej młodzieży w dzisiejszym społeczeństwie oraz w dawnych społecznościach. Dzisiaj sprawy tego
rodzaju pozostawia się w gestii zainteresowanych młodych
osób. W najlepszym wypadku dostarcza im się garści informacji dotyczących anatomii i fizjologii, natomiast samej inicjacji muszą dokonać samodzielnie i na osobności.
Społeczności tradycyjne nie zdają się tu na bieg przypadku
i dokonują praktycznego wprowadzenia w życie seksualne
w publicznej ceremonii. Ten rozziew pomiędzy obydwoma
modelami obyczajowymi musi dziwić. W odniesieniu do
modelu bardziej pierwotnego, bliższego zwierzęcej naturalności, spodziewać by się należało, że młodzież mniej
potrzebuje dodatkowego, niejako sztucznego wsparcia ze
strony społeczności, natomiast wsparcie takie byłoby całkiem zrozumiałe w zaawansowanym cywilizacyjnie modelu społeczeństwa. Tymczasem jest zupełnie na odwrót.
Dlaczego? Otóż zdaje się to potwierdzać raz jeszcze linię
naszego rozumowania. Uprzednie wyalienowanie, zmarginalizowanie młodzieży męskiej dokonało tak wielkiego
wyłomu w spójności grupy, że konieczne były specjalne,
sztuczne zabiegi, by na powrót włączyć ją w pełnopraw-
Dole i niedole młodości
129
ne życie społeczności. Dzisiaj tego po prostu już nie potrzebujemy. Młodzież jest wystarczająco akceptowana
i dowartościowana.
Młodzież zrehabilitowana
Po obrzędowej inicjacji życie seksualne młodych osób
podlega w społecznościach pierwotnych dość ścisłym regulacjom, podobnie zresztą jak całość życia we wspólnocie.
Regulacje te zawierają się w zakresie od prawie całkowitej
swobody seksualnej, poprzez różnorakie jej ograniczenia
w stosunku do jednej lub obu płci, aż po nakaz całkowitej wstrzemięźliwości. Większość społeczności pozostawia
wszakże młodzieży pewien zakres swobody, co zresztą
młodzi skwapliwie wykorzystują, wielokrotnie zmieniając partnerów przed definitywnym ustatkowaniem się.
Ułatwia im to zwyczajowe separowanie młodzieży od dorosłych w przeznaczonych specjalnie dla nich domach panien i domach kawalerów. U Triobrandczyków domy takie
noszą nazwę bukumatula i mieszczą kilka młodych nieformalnych par. Najbardziej rozwinięty system takich domów
wypracował środkowoindyjski lud Mauriów, który rozróżnia aż trzy odrębne ich rodzaje, choć opatruje je wspólną
nazwą ghotul. Wiąże się z nimi niezwykle bogata i złożona
obyczajowość, której opis z żalem musimy tutaj pominąć
z uwagi na szczupłość miejsca (31; 44-54).
Jeśli przypomnimy dość dramatyczne losy młodych
samców u wczesnych homininów, to zastanawiające musi
się wydać, jak doszło do tak gruntownej odmiany ich
losu – od życia na wygnaniu i w abstynencji seksualnej do
pełnego zaspokojenia ich potrzeb seksualnych w ramach
macierzystej wspólnoty. Wątpliwości raczej nie budzi cel
tych przemian. Chodziło o zwiększenie siły i pozycji danej
wspólnoty wobec wspólnot konkurencyjnych. Interesujące
jest natomiast, jaka była droga dojścia do tego bardziej harmonijnego ułożenia stosunków wewnątrz grupy. Nie mogło
130
Seks na nowo uspołeczniony
się to dokonać od razu, po drodze były zapewne różne stany przejściowe. Dowodem istnienia takiego przejściowego
statusu młodzieży męskiej jest zwyczaj, jaki występuje
u Indian brazylijskich Mehinaku. Jedenastoletni chłopcy są
na trzy lata oddzielani w chatach rodzinnych drewnianym
przepierzeniem zbudowanym przez ojca. W czasie tego
przymusowego odosobnienia dostarcza im się tylko żywność. Gdy chłopiec zaczyna się podstępnie wykradać z celi
i udawać się na randki, ojciec burzy przegrodę, uwalnia
syna i włącza go do społeczności. Przykład ten niemal modelowo pokazuje, jak następowały przemiany sytuacji społecznej młodzieńców. Dawne kilkuletnie wygnanie poza
obręb grupy zamienia się w swoistą „emigrację wewnętrzną”, separację wykonywaną na miejscu. Ma to nadal zapobiegać rywalizacji z dorosłymi. Gdy młodego człowieka
nie da się już dłużej utrzymać z dala od kobiet, inicjuje się
go na nowego, pełnoprawnego członka społeczności, lecz
podporządkowanego dorosłym.
O ile odosobnienie w obrzędzie inicjacji jest, jak się
zdaje, symboliczną pamiątką po wypędzeniu poza obręb
społeczności, to domy kawalerów były raczej pewnego rodzaju kontynuacją dawnych wędrownych grup kawalerów.
W pewnym momencie postanowiono znaleźć dla nich jakieś miejsce w obrębie wioski. Było to znakomite rozwiązanie. Z jednej strony honorowano w ten sposób silne więzy,
jakie zdążyły się już zadzierzgnąć w grupach młodzieżowych, a z drugiej strony ojcowie pozbywali się z własnych
chat konkurencji seksualnej. O tym przejściowym charakterze domów młodzieży świadczyć może niejednoznaczny
status budynków, które zajmowali. W zdecydowanej większości kultur nie są to budynki specjalnie dla nich przeznaczone, lecz służące celom ogólnowioskowym, na przykład
religijnym, politycznym, czy nawet gościnnym. Młodzież
miała tam prawo tylko nocować, przynosząc zresztą na każdą noc własne maty do spania. Funkcję internatową tych
Początki intymności
131
zabudowań dołączono więc znacznie później do funkcji
wypełnianych uprzednio, a i to w sposób bardzo prowizoryczny i oszczędny.
W przypadku najwcześniejszych homininów i australopiteków mieliśmy poważny problem, by stwierdzić,
w jaki sposób chroniły się one przed niebezpieczeństwem
krzyżowania wsobnego. Wcześniej radzono sobie z tym
za pomocą emigrowania z grupy młodych jednej z płci.
W warunkach niebezpiecznej sawanny nasi przodkowie
preferowali raczej zatrzymywanie w grupie dojrzewających
samic, a do emigracji skłaniali młodych samców. Z chwilą
dokonania rehabilitacji młodzieży męskiej zaczęto zapewne pozostawiać w grupie zarówno młodzież żeńską, jak
i męską. Problem wsobności pojawił się zatem na nowo
z całą ostrością. Ludzkość coraz mniej mogła tu polegać na
wrodzonym instynkcie, toteż niejednokrotnie miała, jak
to wkrótce zobaczymy, poważne trudności, by uporać się
z tym zagrożeniem. Ostatecznie wytworzył się powszechnie występujący u ludzi i dość precyzyjnie określony zakaz
kazirodztwa, czyli zakaz poślubiania osób blisko ze sobą
spokrewnionych. Był to więc zakaz bardziej precyzyjny,
wycelowany w konkretne rodziny, nie zaś obejmujący,
jak instynktowna filopatria albo migracja młodych, całą
społeczność.
Początki intymności
Pierwsze społeczności ludzkie były na pewno grupami
wędrownymi, nieustannie poszukującymi nowych źródeł
pożywienia. Wielkim przełomem stało się wynalezienie
domostw, początkowo w obrębie tymczasowej tylko osady. Szukając osłony przed deszczem, wiatrem, upałem
czy drapieżnikami, jeśli nie było w pobliżu naturalnych
osłon, zaczęto wznosić różnego rodzaju szałasy, chaty lub
132
Seks na nowo uspołeczniony
ziemianki. Po wyczerpaniu lokalnych zasobów żywnościowych przenoszono się na inne miejsce. Najstarsze znane
ślady budownictwa mieszkalnego pochodzą sprzed około
400 tysięcy lat. Pozostałości chaty na plaży nieopodal Nicei
zachowały się dzięki użyciu do budowy kamieni stanowiących obwałowanie wokół drewnianej ściany z żerdzi. Można
przypuszczać, że prostsze budowle, wyłącznie drewniane,
wykonywano dużo wcześniej, lecz nie zachowały się do
naszych czasów. Te pierwsze domostwa są dość rozległe,
na przykład wspomniana chata mierzyła 7 metrów długości, a więc mieściła grupę złożoną z około 20-40 ludzi (70;
100-102). Dość trudno sobie wyobrazić, by w takich warunkach mogły się formować małżeństwa monogamiczne,
toteż były to raczej grupy złożone z kilku dorosłych mężczyzn oraz kilku kobiet wraz z nieodchowanymi jeszcze
dziećmi. Wznoszenie mniejszych chat, w których mieszczą
się pojedyncze rodziny, jest innowacją późniejszą. Wśród
współcześnie żyjących plemion tradycyjnych powszechne jest już posiadanie przez każdą rodzinę osobnej chaty.
W warunkach wielożeństwa własną chatę ma każda z żon,
a mąż przebywa przez jakiś czas kolejno w chatach poszczególnych kobiet.
Być może już wcześniej pary pragnące zażyć rozkoszy
szukały jakiegoś odosobnienia. Z pewnością jednak pojawienie się zabudowań mieszkalnych dało mocny impuls do
tego, by ludzie zaczęli oddzielać się – przynajmniej na jakiś
czas – od siebie. Stworzyło to całkiem nową jakość w życiu
społecznym. Powstawała przestrzeń pewnej prywatności,
jaka nie była wcześniej spotykana. Małpy naczelne wszystko, łącznie z kopulacją, pożywianiem się czy wypróżnianiem, robią publicznie i bez najmniejszego skrępowania.
Prywatność taka objęła czynności wykonywane w domu,
a więc między innymi także życie seksualne. Akty seksualne były zapewne odbywane początkowo tylko przypadkowo
i przy okazji w bezpiecznym odosobnieniu. Wkrótce okaza-
Początki intymności
133
ły się na tyle bardziej komfortową wersją seksu, że człowiek
w nich zasmakował, nadając im wymiar intymny. Z czasem
otoczył je aurą pewnej wstydliwości, a później nawet uznał
za tabu*.
Zauważyliśmy już wcześniej, że zwiększenie osobistego
bezpieczeństwa w grupach ludzkich mogło mieć kluczowe
znaczenie dla wydłużenia czasu trwania typowego stosunku seksualnego. Wydaje się, że wynalezienie budowli
mieszkalnych odegrało w tym zakresie również sporą rolę.
Dzięki temu ukształtował się ostatecznie znany nam dziś
wzorzec reakcji seksualnych – ze stosunkowo długim wstępem, nazywanym fachowo zachowaniami przedkopulacyjnymi, oraz również długą, jak na standardy naczelnych,
właściwą kopulacją, kończącą się widocznym orgazmem.
O ile kwestią dyskusyjną jest występowanie orgazmu
u zwierząt, w tym u innych naczelnych, to bez wątpienia skala orgazmu u człowieka zasługuje na wyróżnienie
i nadanie jej rangi wyjątkowości. Dla osiągnięcia wysokiego
poziomu rozkoszy seksualnej wydłużenie czasu stymulacji
narządów płciowych oraz wzmożenie poczucia bezpieczeństwa musiały mieć wielkie znaczenie.
Sfera intymności została jeszcze wyraźniej zaznaczona z chwilą wynalezienia ubioru. Jak się jednak zdaje,
wznoszenie budowli mieszkalnych znacznie wyprzedziło
w czasie zapoczątkowanie zwyczaju ubierania się. Wedle
cytowanych już badań nad genealogią wszy ludzkiej, wesz
odzieżowa ewolucyjnie oddzieliła się od wszy głowowej
około 42-72 tysięcy lat temu, co zdaje się świadczyć, że
w tym mniej więcej czasie pojawił się ubiór jako część naszego wyposażenia kulturowego (65; 54). Mowa tu oczywiście
o pełnym ubiorze ze skór, w którym mogły się zadomowić
pasożyty. Nie wiemy jednak, czy pewne skromne elementy
* tabu – z polinezyjskiego: tapu – „zakazane, nietykalne, święte,
przeklęte”; zakaz kontaktowania się z określonymi osobami, zwierzętami lub przedmiotami lub przebywania w określonych miejscach
134
Seks na nowo uspołeczniony
ubioru, jak na przekład przepaski biodrowe czy spódniczki
z liści lub traw, jakich do dzisiaj używają plemiona tradycyjne, nie pojawiły się wcześniej.
Oczywiście, w tropikalnej Afryce, ojczyźnie ludzkości,
ubiór nie pełnił raczej funkcji ocieplającej. Bardziej wchodziła w rachubę jego funkcja zdobnicza lub funkcja maskowania genitaliów. Znamienny jest fakt, że we wszystkich
w zasadzie społecznościach tradycyjnych występuje znacząca dysproporcja w odniesieniu do funkcji maskującej
ubioru. Kobiety powszechnie zasłaniają okolicę sromową
lub sromowo-pośladkową, podczas gdy mężczyźni albo
nie zasłaniają swoich części intymnych wcale, albo robią
to tylko częściowo. Charakterystyczne nasadki na penisa, jakie stosują niektóre plemiona, mogą mieć przy tym
charakter dużo bardziej praktyczny, aniżeli się przypuszcza. Na ogół sądzi się, że mają one osłaniać lub wizualnie
powiększać członka. A wydaje się po prostu, że bieganie
z dużym, swobodnym prąciem sprawiało ludziom pewne
kłopoty, pomijając już dość komiczny obraz, jaki to stwarzało. Zasłanianie okolicy genitalnej dotyczy przy tym
dojrzałych kobiet. Małe dziewczynki mogą pokazywać się
całkiem nagie. Jak widać, pierwotną funkcją ubioru było
zasłanianie intymnych części ciała, a cel ten ograniczony
był początkowo do dojrzałych kobiet. Dlaczego? Najpopularniejsze wyjaśnienie fenomenu ubierania się odwołuje się
do motywacji emocjonalnej. To męska zazdrość seksualna
narzucała wymóg usuwania z pola widzenia widoku, który
mógłby niepotrzebnie wzbudzać podniecenie u postronnych mężczyzn i skłaniać ich do niebezpiecznych zalotów
(48; 74).
Taki punkt widzenia jest jednak ahistoryczny. Przenosi on w odległe czasy sposób traktowania nagości właściwy czasom współczesnym. Zanim człowiek zakrył po raz
pierwszy strefę genitalną, nie miała ona w najmniejszym
stopniu charakteru intymnego, wstydliwego. Było wręcz
Początki intymności
135
przeciwnie. Całkowite usunięcie oznak owulacji z tego obszaru, a więc wydatnego obrzmienia i mocnego zapachu,
uczyniło genitalia organem ciała jeszcze bardziej niż wcześniej neutralnym seksualnie, takim samym jak inne części
organizmu. Czego w takim razie ludzie mogli się wstydzić?
Otóż pozostała pewna fizjologiczna cecha, która od razu
rzucała się w oczy, a która nie przysparzała chluby. Były
to... krwawienia miesięczne. Nie jest to widok nazbyt przyjemny, toteż jest wielce prawdopodobne, że właśnie widok
cyklicznych krwawień chciały kobiety zamaskować przed
wzrokiem współplemieńców. Wiemy skądinąd, że okres
miesiączkowania jest traktowany do dzisiaj przez społeczności tradycyjne w bardzo szczególny sposób. Jest to
dla nich okres swoistej „nieczystości” kobiet, magicznego
zagrożenia dla grupy, a u niektórych ludów wymagane jest
nawet odosobnienie miesiączkujących kobiet. Przepaski
biodrowe miały zatem początkowo za zadanie tylko zamaskować menstruację, ukryć jej detale. Były pierwowzorem
naszych dzisiejszych podpasek, a zarazem – ubioru jako takiego. Wydaje się bowiem, że również podstawową funkcją
spódniczek było zasłanianie sromu. Zasłona z przodu nie
spełniała dobrze swoich funkcji, ponieważ w trakcie zbierania na przykład runa leśnego albo podczas innego zajęcia
w pozycji pochylonej uwydatniał się srom od tyłu.
Z biegiem czasu, w sposób chyba nie całkiem zamierzony nałożył się na zwyczaj używania tej zasłony wtórny
proces oparty na psychologicznym mechanizmie kontrastu
w spostrzeganiu. W wyniku tego procesu wytworzyły się
nieznane wcześniej przeciwstawne pojęcia: ciała nagiego
i ciała ubranego, strefy intymnej i strefy publicznie dostępnej, poczucie przyzwoitości oraz poczucie nieprzyzwoitości, czyli wstydu. Pojęcia takie są już wysoce rozwinięte
u ludów tradycyjnych. Bronisław Malinowski relacjonuje
na przykład, że u Triobrandczyków parę małżeńską obowiązuje etykieta, która nakazuje okazywać publicznie da-
136
Seks na nowo uspołeczniony
leko idącą powściągliwość dotyczącą wzajemnych relacji
seksualnych. Największym przekleństwem i śmiertelną
zniewagą w ich społeczności są słowa skierowane pod adresem małżonka: kwoy um kwava, co znaczy „spółkuj ze
swoją żoną” (44; 236-238).
Jak rodziło się małżeństwo
Inicjacja seksualna i późniejsze „próbne”, młodzieżowe
związki seksualne stanowią okres przygotowujący jednostkę do podjęcia przez nią właściwej, podstawowej roli
społecznej, jaką jest założenie własnej rodziny opartej na
małżeństwie. Małżeństwo jest instytucją niezmiernie ważną, stanowi uznaną przez społeczność formę związku ludzi
obu płci służącą wspólnemu zaspokajaniu ich potrzeb seksualnych, wspólnemu utrzymywaniu się oraz wydawaniu
na świat i wychowywaniu potomstwa.
Pytanie o sposób, w jaki powstało ludzkie małżeństwo
i rodzina, a także o sposób, w jaki instytucje te rozwijały
się w dziejach naszego gatunku, jest jedną z ważniejszych
i trudniejszych do rozwiązania kwestii. Pytanie to towarzyszy od samego początku dwóm pokrewnym dyscyplinom
nauki – antropologii społecznej oraz etnologii. Przenosząc
dość mechanicznie założenia ewolucjonizmu biologicznego na obszar życia społecznego, próbowano skonstruować
fazy czy etapy rozwoju instytucji małżeństwa wzdłuż prostej linii od najstarszych i najmniej rozwiniętych do najwyżej rozwiniętych i nam współczesnych. Ewolucjoniści
z końca XIX wieku uważali, że przez wszystkie wyróżnione
stopnie rozwoju, i to w tej samej kolejności, przechodziło
każde społeczeństwo.
Najszerszy bodaj wykład tych idei dał amerykański etnolog Lewis H. Morgan. Twierdził on, że początkowo wśród
ludzi panował tak zwany pierwotny promiskuityzm, bez-
Jak rodziło się małżeństwo
137
ład płciowy, czyli swobodne, przypadkowe kontakty seksualne pomiędzy ludźmi. Następną fazą rozwoju miały być
komuny rodzinne (communal family), których podstawę
stanowiło wspólne zamieszkiwanie oraz współżycie seksualne rodzonych braci i sióstr. Morgan powołał się na tutaj
stary hawajski zwyczaj językowy, wedle którego rodzeństwo określa się słowem punalua, oznaczającym nie tylko
pokrewieństwo, lecz również związek seksualny. Wskazywał też na popularny w całej Polinezji sposób nazywania
wszystkich krewnych swojego pokolenia jako „braci” albo
„siostry”. Podobne znaczenie przypisywał zjawisku określania przez niektóre ludy azjatyckie tym samym słowem
zarówno męża kobiety, jak i jej brata. Kolejnym stadium
rozwoju miał być pewien rodzaj małżeństwa, w którym
kilku braci poślubiało jedną kobietę. Od niego wywodzić
miałby się sposób ustalenia pokrewieństwa „po kądzieli”,
czyli od wspólnej matki. Ukoronowaniem rozwoju miało
być wielożeństwo, a w końcu małżeństwa monogamiczne.
Szwajcarski prawnik Johann Bachofen dowodził z kolei,
że pierwotną męską dominację u zarania ludzkości obaliły kobiety, i to one zaczęły sprawować władzę w formie
matriarchatu. Dopiero znacznie później przezwyciężono
ich dominację, a pozostałością po niej są bóstwa żeńskie
w wielu religiach oraz matrylinearne systemy pokrewieństwa (1; 66-67).
W świetle późniejszych ustaleń nauki powyższe klasyfikacje straciły aktualność. Okazało się, że nawet społeczności plemienne pozostające na etapie kultury kamienia
dysponują takim bogactwem i różnorodnością form życia
małżeńskiego i rodzinnego, że założenie o istnieniu jakichś
uniwersalnych, kolejnych, uporządkowanych szczebli rozwojowych stało się nie do utrzymania. Nie znaleziono też
żadnych społeczeństw, w których nie byłoby takich lub innych ograniczeń nałożonych na zachowania seksualne, co
podważyło tezę o pierwotnym promiskuityzmie.
138
Seks na nowo uspołeczniony
Konkurencyjne wobec ewolucjonizmu ujęcie zaproponowała tak zwana szkoła kulturowo-historyczna, powstała
na początku XX wieku w Niemczech i Austrii. Jej przedstawiciele uważali, że prakultury zbieraczo-łowieckie dały
początek dwóm gałęziom podstawowych kultur: matriarchalnym społecznościom rolniczym oraz patriarchalnym
społecznościom klanowo-totemicznym. Teoria ta nawiązuje do słynnej koncepcji totemizmu, która była próbą wyjaśnienia powszechnie praktykowanej przez społeczeństwa
ludzkie egzogamii – poszukiwania partnerów seksualnych
poza własną grupą. Samo słowo totem pochodzi z języka
indiańskiego plemienia Odżibwejów, ale większość społeczności tradycyjnych posiada słowa o podobnym znaczeniu. Oznacza się nimi zwierzęce bóstwo opiekujące się
grupą osób uważanych przez społeczność za spokrewnione, a zatem objęte zakazem kazirodztwa. Skoro w ten właśnie sposób ukształtował się zakaz kazirodztwa u plemion
tradycyjnych, to teoretycy uznali go za pierwowzór obowiązującej do dzisiaj egzogamii.
Dość ekscentryczne, choć swego czasu bardzo wpływowe stanowisko zajął Freud. Według niego pierwotne społeczeństwo miało kształt zbliżony do haremu, a jego władcę
czczono jak boga. Młode samce zbuntowały się i zabiły
władcę, po czym zaczęły uprawiać seks ze swoimi siostrami
i matkami. Był to tak zwany „mord pierwotny”. Po pewnym
czasie w poczuciu winy za ojcobójstwo przywrócono w formie totemu kult zabitego władcy i zaczęto składać ofiary
przebłagalne jego duchowi. Zakazano też kazirodztwa,
stanowiącego rzekomo naturalny ludzki popęd. Ślady tych
dramatycznych przeżyć pozostać miały w zbiorowej podświadomości, co wyraża między innymi kompleks Edypa.
Terminem tym nazywa się w psychoanalizie podświadome
zainteresowanie o podłożu erotycznym przeżywane przez
syna w stosunku do matki, połączone z równie podświadomą wrogością do ojca i lękiem przed nim (1; 68- 70).
Jak rodziło się małżeństwo
139
Koncepcja Freuda pozostaje wszelako w sprzeczności ze
znanymi dzisiaj faktami. Dzieje religii nie mogły się raczej
zacząć od idei bóstwa osobowego, stosunków z najbliższymi krewnymi unikają nawet małpy naczelne, a walka o władzę w stadzie, także krwawa, jest u społecznych naczelnych
czymś zwyczajnym i nie budzi raczej wyrzutów sumienia.
Mord samca alfa, jeśli miał gdzieś miejsce, był akcją incydentalną, jednostkową i nie powinien raczej stać się ostoją
zbiorowej podświadomości, zwłaszcza w takich społecznościach, które nie zdołały jeszcze wypracować środków
komunikacji językowej.
Fenomen zakazu kazirodztwa, znany wszystkim ludzkim kulturom, posłużył wybitnemu francuskiemu antropologowi kulturowemu Claude’owi Levi-Straussowi do
sformułowania ciekawej teorii. Według niego tabu kazirodztwa jest częścią natury człowieka, wyznacza granice
pomiędzy zwierzętami a ludźmi, jest zatem istotą kultury.
Tylko ludzie są zdolni do ustanawiania tabu. Sposób, w jaki
określa się tabu i jego zakres, jest specyficzny dla poszczególnych kultur, a zatem definiuje te kultury.
Pogląd ten zakwestionował między innymi antropolog
anglo-amerykański Robin Fox. Wskazał on na ciągłość
rozwojową pomiędzy społecznościami małp naczelnych,
homininów oraz ludzi, a tym samym na kontynuowanie
przez społeczności ludzkie dawnego instynktu społecznego zwierząt. U naczelnych spotyka się zarówno pewne
związki oparte na pokrewieństwie, na przykład pomiędzy
matką a dziećmi lub pomiędzy rodzeństwem, jak i alianse
osobników niespokrewnionych, na przykład związki seksualne. Nie można więc mówić o ostrej granicy pomiędzy
światem ludzi i zwierząt, lecz tylko o stopniowym przejściu
pomiędzy nimi (1; 79).
Jak słusznie zauważył w przystępnym kompendium
z zakresu antropologii społecznej Alan Barnard, spór
o początki społeczeństwa ludzkiego czy o początki kultury
140
Seks na nowo uspołeczniony
toczy się pomiędzy dwiema głównymi wizjami przemian
społecznych – pomiędzy wizją zmian stopniowych, powolnych, gradualistycznych oraz wizją zmian skokowych,
rewolucyjnych czy punktualistycznych (1; 80-81). W pierwszym przypadku mielibyśmy do czynienia z pewnego rodzaju kontinuum zmian, ciągłością rozwoju, w drugim – z
widocznym przełomem, ostrą granicą pomiędzy światem
ludzi i światem zwierzęcym.
Ciekawą próbę przezwyciężenia tradycyjnego dualizmu
w tej kwestii podjął brytyjski antropolog Chris Knight. Zaproponował on dość niezwykłą koncepcję, łączącą biologiczne przemiany ewolucyjne ze zmianami kulturowymi.
Jego zdaniem okres pierwotnego promiskuityzmu zakończył się około 70 tysięcy lat temu. Stało się to za sprawą swego rodzaju „strajku seksualnego” wszczętego przez kobiety.
Zażądały one, by mężczyźni, jeśli chcą uprawiać z nimi
seks, od tej pory dzielili się z nimi upolowanym mięsem. Fizjologicznym odpowiednikiem takich oczekiwań miała być
równoczesna menstruacja u wszystkich kobiet w grupie,
która uniemożliwiała spółkowanie (1; 80-81). Nie wiadomo, czy koncepcję tę zainspirował bardzo podobny pomysł
Eurypidesa, który w komedii Lizystrata kazał spartańskim
i ateńskim kobietom zawiązać spisek i odmówić uciech
łoża wszystkim mężom, dopóki ci nie zakończą wojny pomiędzy oboma miastami.
Zespół badaczy amerykańskich wyróżnił dwa główne
sposoby wyjaśniania powodów, dla których ludzie tworzą
małżeństwa. Pierwszy z nich nazywany bywa modelem
aprowizacyjnym (provisioning model), a odwołuje się on
do aspektów ekonomiczno-społecznych: do podziału pracy
wedle płci lub do opieki obojga rodziców nad potomstwem.
Drugi z nich, model kojarzeniowy (mating effort model),
akcentuje aspekty seksualno-reprodukcyjne: przewagę rozrodczą jednych osobników nad innymi oraz monopolizację dostępu do płodnej kobiety. Ten ostatni model zwraca
Jak rodziło się małżeństwo
141
zwłaszcza uwagę na brak prawdziwej ojcowskiej opieki nad
potomstwem w społecznościach myśliwsko-zbierackich
(76; 1643). Jak łatwo zauważyć, do pierwszego z tych modeli wypada zaliczyć między innymi omawianą przez nas
koncepcję kulturotwórczej roli ognia R. Wranghama, a do
drugiego – model reprodukcyjny ardipiteków O. Lovejoya.
Bardzo trudno jest określić czas, w jakim dokonały się
najistotniejsze przemiany. Największa część badaczy uważa, że już społeczności myśliwsko-zbierackie cechowała
skłonność do łączenia się w długotrwałe pary mężczyzn
i kobiet, do tworzenia wielkich rodzin trójpokoleniowych,
złożonych z rodziców, dzieci i dziadków. Towarzyszyć temu
miała rozległa współpraca z innymi ludźmi, której podstawę stanowiły egalitarne wzajemne stosunki (34; 3289). Na
pewno kluczowym momentem był okres wyodrębniania
się naszego gatunku około 200 tysięcy lat temu, łączący się
ze zmniejszeniem populacji do bardzo niewielkiej grupy
osobników. Sposoby zachowania, jakie odziedziczyła po
poprzednikach owa garstka naszych przodków, legły z pewnością u podstaw całego naszego późniejszego rozwoju.
W perspektywie ewolucyjnej małżeństwo u ludzi jest
w jakimś stopniu kontynuacją dawnych związków seksualnych pomiędzy samicami i samcami u wczesnych
homininów, a jeszcze wcześniej – u naszych wspólnych
z naczelnymi przodków. O ile jednak zwierzęta nie mają
odrębnych sposobów zachowań seksualnych o przeznaczeniu reprodukcyjnym i niereprodukcyjnym, to u ludzi
małżeństwo zorientowane jest na posiadanie dzieci, a seks
niereprodukcyjny jest domeną innego rodzaju relacji społecznych. Najbardziej jednak wyróżniającą cechą małżeństwa ludzkiego jest jego funkcja ekonomiczna, polegająca
na wspólnym utrzymywaniu się małżonków, prowadzeniu wspólnego gospodarstwa domowego, a przynajmniej
udzielaniu sobie wzajemnej pomocy w tym zakresie. Inną
wyraźnie różnicującą cechą jest funkcja wychowawcza,
142
Seks na nowo uspołeczniony
socjalizacyjna w odniesieniu do dzieci, wypełniana przez
oboje rodziców. Wspólna opieka rodzicielska jest wprawdzie znana niektórym gatunkom zwierząt, na przykład
ptakom gniazdowym czy lwom, jednak opieka ojcowska
u ludzi obejmuje nie tylko ochronę i dostarczanie środków
niezbędnych do egzystencji, lecz także działania wychowawcze. Te nowe funkcje małżeństwa wiążą się oczywiście
z szerszym kontekstem społecznym, to znaczy ze wzrostem
złożoności stosunków społecznych w gromadach ludzkich
oraz z rozwojem kultury.
Czy jednak w rozwoju społecznym naszego gatunku miał
miejsce gwałtowny przeskok, czy też zachowana została
zasadnicza ciągłość? Spróbujmy przyjrzeć się bliżej temu
zagadnieniu.
Promiskuityzm i jego skutki
Nasze rozważania zacznijmy od form małżeństwa uznanych przez dawniejszych uczonych za najstarsze w dziejach
ludzkości – od pierwotnego promiskuityzmu. Podstawę
takiego domniemania stanowiło założenie, że nasi odlegli przodkowie wykazywali podobne sposoby zachowania
jak małpy. Mimo że pogląd ten pochodzi jeszcze z końca
XIX wieku, jak mogliśmy się przekonać w toku dotychczasowych rozważań, nie był on całkiem daleki od prawdy.
W 1998 roku w zakończeniu jednego ze swoich artykułów
F. de Waal napisał:
najbardziej udane rekonstrukcje naszej przeszłości będą się
opierać nie na analogiach z szympansami, ani nawet z bonobo, lecz na trójstronnych porównaniach między szympansami, bonobo a ludźmi (73; 88).
System społeczny szympansów istotnie jest do pewnego stopnia, a w przypadku bonobo całkowicie promisku-
Promiskuityzm i jego skutki
143
istyczny. Jeśli najwcześniejsze homininy organizowały się
w grupy wielosamcowe, to wśród nich również nieuchronny
był pewien stopień promiskuityzmu. Kontrowersje wokół
koncepcji promiskuityzmu u ludzi wynikać mogą zatem
z niejasnej chronologii rozwoju w naszej linii ewolucyjnej,
a także z nieporozumień wokół terminologii. Jeśli istotnie
panował niegdyś bezład płciowy wśród homininów, to istnienie w tych warunkach małżeństw w pełnym tego słowa
znaczeniu rzeczywiście może budzić wątpliwości. Sprzyjało to bowiem raczej przejściowym, przelotnym kontaktom
seksualnym, a nie trwałym i stabilnym związkom, jakich
oczekiwalibyśmy od związków małżeńskich. Pierwotny
promiskuityzm należałoby więc rozumieć bardziej jako pewien etap w ewolucji homininów, a nie formę małżeństwa
ludzkiego.
Czy w ogóle są jednak jakieś dowody na istnienie zachowań promiskuistycznych u naszych przodków? Wśród
współczesnych tradycyjnych społeczności nigdzie nie ut­
rzymały się tego typu zachowania jako podstawa organizacji społecznej, ale w dziejach człowieka możemy dostrzec
tu i ówdzie pewne pozostałości, resztki takich porządków.
Są one widoczne w pewnych specyficznych zwyczajach występujących w różnych czasach i różnych stronach świata,
których cechą charakterystyczną jest czasowe zawieszenie
obowiązujących norm społecznych i dopuszczenie do większej swobody seksualnej w tym okresie. Najbardziej znanymi tego rodzaju zwyczajami są obchody święta dionizjów
w starożytnej Grecji albo bachanaliów w Rzymie. Podczas
nich ludność w ustrojonych odświętnie korowodach, przypominających trochę nasze współczesne „parady miłości”,
powszechnie nadużywała wina, po czym oddawała się wyuzdanym praktykom seksualnym w rozmaitych układach
partnerskich i grupowych. Podobne zwyczaje panowały we
wszystkich niemal kulturach Starożytnego Wschodu, od
Sumerów, Babilończyków i Asyryjczyków począwszy, przez
144
Seks na nowo uspołeczniony
Hetytów i Egipcjan, na Grekach i Rzymianach kończąc.
Wszelako wśród ludów Bliskiego Wschodu bardzo ciekawy wyjątek stanowili wyznawcy judaizmu. Na przykład
można się zastanawiać, czy z przypadkiem rytualnego promiskuityzmu nie mamy do czynienia w słynnej biblijnej
opowieści o Sodomie. Jak pamiętamy, w czasie gdy dwaj
aniołowie odwiedzili Lota w Sodomie, przed jego domem
zebrał się tłum, który żądał wydania przybyszów, by móc
sobie z nimi poswawolić. Zrozpaczony Lot proponował im
wydanie w zamian za gości własnych córek, jednak tłum
oburzył się na tę propozycję i upierał się, by wyszli do niego
cudzoziemcy. W końcu zabrano się nawet do wyważania
zaryglowanych drzwi. Incydent ten, dość zdumiewający
i niezrozumiały nie tylko dla dzisiejszego czytelnika, inaczej
prezentuje się w kontekście różnic kulturowych pomiędzy
tamtejszymi miastami-państwami. Jeśli w tamtych czasach
w Sodomie, która pozostawała pod silnym wpływem sąsiedniej kultury asyryjskiej, odbywało się zwyczajowe święto rozpusty, to istotnie mógł się pojawić duży tłum przed
domem, w którym goszczono cudzoziemców. Stosunek
z nimi mógł się wydawać jakąś odmianą i atrakcją mieszkańcom, którzy najwyraźniej byli już przesyceni i znużeni
seksem z dobrze znanymi współmieszkańcami tej niewielkiej w końcu osady. Wyjaśniałoby to również, dlaczego Lot
nie podjął żadnych prawnych, urzędowych środków obrony
wobec agresji tłumu, a wręcz przeciwnie – wykazał się sporą
uległością, proponując tłumowi zażycie uciechy ze swoimi
córkami. Najwyraźniej tłum miał jakieś uzasadnione, oparte na prawie zwyczajowym podstawy dla swoich żądań.
Jest to tym bardziej prawdopodobne, że gdyby Sodoma
była miastem zupełnego bezprawia, jak można by sądzić
z samej tylko opowieści, to Lot zapewne nie pozostawałby
w tym mieście przez wiele lat. Dla późniejszych judaistycznych autorów zbioru opowieści biblijnych taki zwyczaj
okazać się musiał niezrozumiały i barbarzyński.
Promiskuityzm i jego skutki
145
Ciekawe i nie mniej zdumiewające zjawisko zachowało
się w niektórych zwyczajach ludów pierwotnych. Bronisław
Malinowski opisuje na przykład obserwowany u Triobrandczyków zwyczaj dozwolonego napastowania seksualnego
przez grupę kobiet napotkanego poza wioską samotnego
mężczyzny. Podbiegały do niego, zdzierały z niego ubranie,
o ile miał coś poza przepaską na biodrach, i wielokrotnie go
gwałciły. Podobny zwyczaj był spotykany u wielu plemion
w Afryce.
Nie zawsze były to jednak zachowania marginalne.
Afryka bardzo długo była oazą niezwykle dużej swobody
seksualnej. XVIII-wieczny brytyjski podróżnik i urzędnik
kolonialny William Smith w książce Nowa podróż do Gwinei pisał*:
Jeśli kochankom trafia się najmniejsza choćby okazja uprawiania miłości, oddają się jej natychmiast. (...) Tu nie ma
potrzeby, by mężczyzna tracił swe siły na słodkie słówka
i namawiał do oddania mu się, bo ona nie udaje nieśmiałej i oziębłej w uczuciach. W rezultacie ta część świata nie
jest gnębiona przez kokieterię i fałszywą cnotę. (...) Tutejsze
panny – bez najmniejszego wahania – skoro tylko zdarzy się
okazja, rzucają się w ramiona mężczyzn. Ci zaś, jeśli tylko
dostrzegą, że wybranka nie ma na nich ochoty, zostawiają
ją i idą do innej, która tak samo, a może i lepiej, potrafi im
dogodzić. (...) Prawdziwa skromność, czystość, umiarkowanie seksualne polegają na tym, aby powstrzymać się od
współżycia z kobietami, kiedy są one w ciąży albo mają okres,
a także by nie spółkować z kobietami na ulicy lub w obecności innych (52; 17-18).
Inny brytyjski podróżnik i urzędnik kolonialny John
Matthews pozostawił nam taki oto opis afrykańskiej krainy
Sierra Leone w XVIII wieku:
* H. M. Feinberg zarzuca autorowi plagiat; por.: „History in Africa”,
nr 6, 1979.
146
Seks na nowo uspołeczniony
Uważa się tu za wysoce nieobyczajne, by zamężna kobieta
odrzuciła zabiegi miłosne admiratora jej wdzięków i to pomimo srogiej kary, jaka ją czeka, jeśli jej niewierność zostanie wykryta. Miłostki w żadnym stopniu nie naruszają jej
dobrej reputacji. Wprost przeciwnie. Prawie każda zamężna
kobieta, zgodnie z lokalnym obyczajem, ma swojego oficjalnego galanta, którego sama wybiera i którego sama nakłania
do schadzek. I żadna też nie stara się tego ukryć przed swoim
mężem. Bo nawet jeśli prawo przewiduje srogie kary za niewierność, to trzeba dysponować niemałą siłą, żeby samemu
prawo takie uruchomić. Tylko najzamożniejsi mogą sobie na
to pozwolić. Ale jedna reguła jest święcie przestrzegana: kobiety zawsze zgodnie z prawdą deklarują, kto jest ojcem ich
dziecka (52; 78)*.
Obserwacje te pozostają w pewnym sensie aktualne do
dzisiaj. Swobodne i intensywne życie seksualne Afrykańczyków jest zmorą aktywistów walczących z epidemią AIDS
i chorób wenerycznych, ponieważ bieda oraz nieufność
wobec technicznych nowinek w tej dziedzinie stawia tamę
stosowaniu na większą skalę prezerwatyw.
Czy trzeba zresztą sięgać aż do Czarnej Afryki? Żydowski
kupiec i podróżnik z X wieku Ibrahim ibn Jakub pisał, że
ówcześni mieszkańcy Polski znani byli z wielkiej swobody seksualnej. Kobieta, która nie straciła dziewictwa przed
ślubem, uważana była za niewiele wartą, skoro nie znalazła
dotychczas odpowiedniego kochanka.
Przejawy incydentalnego promiskuityzmu, owych świąt
rozpusty, są zwykle przez naukę interpretowane jako relikty dawnych zachowań, które społeczeństwa pozostawiły
sobie jako coś w rodzaju „wentylu bezpieczeństwa”, wyjątkowej furtki, która pozwala ujść napięciom popędowym,
gromadzącym się w zwykłym czasie z powodu skrępowania
surowymi normami obyczajowymi. Uważa się, że dalekim
* A Voyage to the River Sierra Leone, on the Coast of Africa, London
1791.
Promiskuityzm i jego skutki
147
echem takich zachowań są nowożytne karnawały, podczas
których znacznie wzrasta swoboda obyczajowa, a osłabieniu ulegają hamulce moralne. Jednak pogląd ten milcząco
zakłada, że na jakimś wcześniejszym stadium rozwojowym
społeczeństwa istotnie panował promiskuityzm. Stał się on
na tyle naturalną formą współżycia, że jego zanik powodował duży uszczerbek dla naturalnych potrzeb człowieka
i należało do niego powracać w krytycznych momentach.
Jest to więc de facto przyznanie słuszności dawnej koncepcji pierwotnego promiskuityzmu i kolejnych stadiów rozwoju kultury.
Rozważając tę kwestię, nie sposób nie powrócić do naszych wcześniejszych uwag o rozciągnięciu receptywności
seksualnej człowieka na cały rok, co miało służyć pełniejszemu zaspokojeniu potrzeb seksualnych mężczyzn. Znając
już szczegóły organizacji społecznej niektórych naczelnych,
wiemy, że w ich stadach tylko pozornie panuje nieokreślony bezład płciowy. W istocie ich zbiorowe życie seksualne
jest dość przejrzyście uregulowane, a poszczególne osobniki czynnie angażują się w obronę przysługujących im
uprawnień. Jedynym znanym nam przykładem promiskuityzmu w pełnej postaci wśród naczelnych są bonobo. Można przypuścić, że w tym zakresie kierunek rozwoju w linii
ewolucyjnej szympansów biegł od szympansów zwyczajnych do bonobo, czyli od grup wielosamcowych pozostających pod panowaniem samców alfa – do promiskuityzmu
o nachyleniu matriarchalnym. Co ciekawe, towarzyszyło
temu, podobnie jak u homininów, stałe poszerzanie okresu
receptywności seksualnej. Niewykluczone, że ewolucyjnie
proces ten trwa u bonobo nadal i osiągnąć może w przyszłości jeszcze bardziej zaawansowaną formę. Kluczową
rolę w przemianach społecznych u bonobo odgrywają
samice, które w wyniku tych przemian zdają się zyskiwać
przewagę nad samcami. Czy przypadkiem rozszerzanie ich
receptywności seksualnej nie było swego rodzaju środkiem,
148
Seks na nowo uspołeczniony
narzędziem, dzięki któremu umocniły one swoją pozycję
społeczną? Wydłużona poza czas owulacji dostępność seksualna samic nie została ustanowiona w ich biologicznym
interesie, ponieważ w żaden sposób nie powiększała ich
sukcesu reprodukcyjnego. Najwyraźniej służyła zaspokojenia potrzeb samców, a być może także poprawieniu społecznego wizerunku samic, podniesieniu ich rangi. Może
w ten właśnie sposób, w tej swoistej międzypłciowej grze
sił znaczenie samic wzrosło do tego stopnia, że zyskały one
możność decydowania o rozdziale zasobów seksualnych,
o doborze partnerów. W efekcie stado stało się matriarchalnie zorientowane. Utrata dominującej pozycji przez samce
alfa prowadziła przy tym do poszerzania promiskuityzmu.
Podobny proces można zaobserwować chyba w przypadku
pawianów sawannowych, które są z pewnością bardziej
promiskuistyczne od pawianów płaszczowych, z ich sztywną strukturą haremową.
Są to, rzecz jasna, jedynie przypuszczenia, których nie
da się zastosować wprost do społeczeństw ludzkich. Nie
można jednak nie zauważyć pewnych analogii. U ludzi
stroną inicjującą poszerzanie się receptywności musiały
być kobiety. Ich organizmy zawsze wyznaczają biologiczne
granice, w których receptywność obu płci w ogóle jest możliwa. Zagadnienie pierwotnego promiskuityzmu w pewien
nieuchronny sposób prowadzi nas więc do dawnej, wyblakłej koncepcji matriarchatu. Czyżby tkwiło w niej jednak
jakieś ziarno prawdy?
Homo eroticus
Zobaczyliśmy, jak kształtowała się seksualność człowieka w długiej, ewolucyjnej perspektywie. Zaczęliśmy od
pierwszych homininów, które wykształciły już pewne cechy upodabniające je do człowieka i oddzieliły się od linii
rozwojowej reszty człowiekowatych. Próbowaliśmy dociec,
jak mogło wyglądać ich życie seksualne, zestawiając wiadomości o ich życiu z trybem życia małp człekokształtnych
i pawianów, a także ze zwyczajami plemion tradycyjnych.
Śledziliśmy przemiany, jakie dokonały się w czasach australopiteków, a potem w czasie występowania kolejnych
form ludzkich. Zwróciliśmy uwagę zarówno na przemiany w zakresie anatomii i fizjologii, jak i w zakresie zbiorowej organizacji życia. Przyjrzeliśmy się wydarzeniom,
które położyły podwaliny pod współczesną cywilizację
i nadały kształt dzisiejszej postaci naszego życia seksualnego. W wielu wypadkach już samo zestawienie w dłuższej
perspektywie czasowej i w szerszym kontekście faktów
ustalonych przez rozmaite nauki szczegółowe pozwoliło
na lepsze zrozumienie istoty przemian, jakie się dokonały,
lub na wysnucie hipotez na temat zdarzeń, o których brakuje nam jeszcze wiedzy.
Okazuje się, że nadmierna fragmentaryzacja nauki,
par­celowanie jej na coraz liczniejsze i coraz węższe spe-
292
Homo eroticus
cjalności może usuwać z pola widzenia wiele istotnych
aspektów. Nie znaczy to, że nieuchronnie postępujące rozdrabnianie procesu badawczego w nauce jest rzeczą niewłaściwą. Niekorzystna jest natomiast jednostronność tej
tendencji, brak przeciwwagi w postaci równoważącego ją
spojrzenia interdyscyplinarnego, zarazem kompleksowego i komplementarnego, pozwalającego połączyć w spójną
wiedzę szczegółowe ustalenia poszczególnych dyscyplin
i subdyscyplin naukowych. W dziedzinie seksualności
człowieka podejmuje się tego rodzaju próby. Postuluje się
przekształcenie dawnej seksuologii o zacięciu medycznym
w seksuologię bardziej ogólną, w rodzaj antropologii seksualnej. Podobne działania podejmuje się pod ogólnym
hasłem „badań seksualnych”, próbując poszerzyć i zróżnicować spektrum zainteresowań badawczych. Są to wszelako dopiero pierwsze, nieśmiałe kroki w tym kierunku. Jeśli
lektura tej książki stworzy wrażenie, że takie interdyscyplinarne podejście do kwestii seksualności jest inspirujące
i pożyteczne poznawczo, to cel tej pracy zostanie spełniony
z nawiązką.
Zasadniczym pytaniem, jakie w sposób niejako podskórny towarzyszyło od początku naszym rozważaniom, jest
to, na ile specyfikę naszego gatunku, naszą ludzką naturę określa łączność człowieka z resztą świata ożywionego,
a na ile – jego odrębność, wyjątkowość. Nie zapomnę moich
lekcji biologii w szkole średniej sprzed wielu lat, na których
musiałem płynnie recytować listę 17 cech odróżniających
człowieka od zwierząt. Już wtedy niektóre pozycje tej listy
wydawały mi się sztuczne i nieistotne. Do dzisiaj nic prawie
nie ostało się z tej listy. Wyprostowane były już pierwsze
homininy, narzędzia zaczęły wytwarzać australopiteki,
zaczątki zachowań kulturowych, tak zwaną protokulturę,
zaobserwowano u kilku gatunków naczelnych. Jest wielce prawdopodobne, że jakąś prostą mową posługiwał się
przed nami Homo erectus czy neandertalczyk. Coś, co jesz-
Homo eroticus
293
cze niedawno wydawało się cechami specyficznie ludzkimi,
przy bliższym poznaniu okazuje się właściwościami, które
dzielimy z innymi gatunkami. Dotyczy to także sfery seksualnej. Seks niereprodukcyjny uprawiają w pewnym zakresie
również inne człowiekowate, a bonobo niewiele ustępują
nam w bogactwie życia seksualnego. Wydaje się, że nasza
gatunkowa unikalność w tej mierze raczej nie zawiera się
w sferze anatomii i fizjologii, lecz dotyczy kwestii, w których
uwidacznia się szczególna rola naszej wysoko rozwiniętej
umysłowości, naszego intelektu, zdolności do tworzenia
kultury. Chodzi tu o kulturę w szerokim rozumieniu – jako
całokształt zobiektywizowanych, powszechnie uznanych
i utrwalonych wytworów umysłu ludzkiego, zarówno materialnych, jak i niematerialnych, symbolicznych. Być może
inne gatunki też są zdolne do wytwarzania kultury czy
protokultury. Ale nasza kultura i cywilizacja jest właśnie
nasza – jedyna i niepowtarzalna. To ona stanowi o naszej
unikalności, to właśnie ona jest nie do podrobienia.
Wcześniej zadaliśmy pytanie, co człowiek uczynił z po­
pędem seksualnym, gdy został obdarzony inteligencją.
Otóż, jak mogliśmy świetnie dostrzec, nadał on temu zjawisku imponującą szatę kulturową i głębię przeżyć mentalnych, duchowych. Ale to przecież nic dziwnego. Ten
fantazjujący stwór robi to z każdym naturalnym i prostym,
zdawałoby się, urządzeniem biologicznym, jakie otrzymał. Z instynktu zaspokajania głodu uczynił sobie wyrafinowaną sztukę kulinarną. Z potrzeby okrycia ciała przed
zimnem wysnuł złożoną obyczajowość stroju i mody wraz
z gigantycznym przemysłem, który ją obsługuje. Z utrwalonej, spotęgowanej namiętności i opiekuńczości, ogarniających dojrzewające płciowo osoby, wysnuł – miłość, swego
rodzaju misterium, osobny świat. Kto wie, czy – paradoksalnie – w sferze seksualnej, tak blisko związanej z naszą
biologicznością, nie uwidacznia się najlepiej owa przegroda pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem – zdolność do
294
Homo eroticus
przekształcania życia seksualnego w przeżycia o głębszym,
duchowym charakterze, zdolność przekształcania faktów
czysto biologicznych – w zdarzenia umysłowe, kulturowe,
intelektualne.
Różnicę tę można oddać za pomocą pojęcia erotyczności.
Jest to pojęcie złożone i wieloznaczne. Na przykład Słownik
języka polskiego PWN wymienia aż trzy różne znaczenia
erotyzmu: miłość zmysłową, pobudliwość seksualną oraz
tematykę miłosną. Różne dziedziny nauki mogłyby dodać
do tego kilka innych znaczeń. Jednak termin ten byłby
najbardziej może przydatny do odróżnienia strony naturalistycznej, biologicznej życia seksualnego człowieka od
strony kulturowej, mentalnej. Nie wnikając zbytnio w zawiłości definicyjne, można przyjąć, że erotyczne jest wszystko
to, co ze sfery seksualności biologicznej przeniknęło do naszego życia za pośrednictwem szeroko rozumianej kultury.
W tym sensie człowiek wiedzie życie całkiem odmienne od
życia reszty istot żywych, a odmienność tę najlepiej oddaje
określenie Homo eroticus, człowiek tworzący erotykę.
Podstawowa bibliografia
Podstawowa Bibliografia
W przypisach bibliograficznych w tekście – pierwsza liczba to
numer pozycji w bibliografii; liczby po średniku to numery stron.
1. Barnard A., Antropologia. Zarys teorii i historii, tł. S. Szy­
mański, PIW, Warszawa 2008.
2. Basson R., Sexual desire and arousal disorder in women,
„The New England Journal of Medicine”, nr 354, 2006.
3. Baudler G., Bóg i kobieta. Historia przemocy, seksualizmu
i religii, tł. A. Baniukiewicz, Uraeus, Gdynia 1995
4.Bettelheim B., Rany symboliczne. Rytuały inicjacji i za­
zdrość męska, tł. D. Danek, Czytelnik, Warszawa 1989.
5. Bonnet G., Perwersje seksualne, tł. D. Demidowicz-Domanasiewicz, GWP, Gdańsk 2006.
6.Brown P., Ciało i społeczeństwo. Mężczyźni, kobiety i abstynencja seksualna we wczesnym chrześcijaństwie, Homini,
Kraków 2006.
7. Burdukiewicz A. i J., Od Lucy do Wenus, „Archeologia Ży­
wa”, nr 4, 2009.
8.Burszta W. J., Antropologia kultury. Tematy, teorie, interpretacje, Zysk i S-ka, Poznań 1998.
9.Buss D. M., Ewolucja pożądania. Strategie doboru seksualnego ludzi, tł. B. Wojciszke, GWP, Gdańsk 1996.
10.Buss D. M., Zazdrość – niebezpieczna namiętność, tł. A.
Błaż, GWP, Gdańsk 2003.
11.Clottes J., Światło w jaskini, „Archeologia Żywa”, nr 1, 2010.
12.de la Croix A., Życie erotyczne w średniowieczu, tł. K. J.
Dąb­rowska, Bellona, Warszawa 2005.
13.Diamond J., Dlaczego lubimy seks? Ewolucja ludzkiej
seksualności, tł. M. Ryszkiewicz, CiS, Warszawa 1998.
14.Diamond J., Trzeci szympans, tł. J. Weiner, PIW, Warszawa
1992.
15.Dixson A. F., Primate sexuality. Comparative studies of the
Prosimians, Monkeys, Apes and Human Beings, Oxford
University Press, New York 1998.
16.Dover K. J., Homoseksualizm grecki, tł. J. Margański, Homini, Kraków 2004.
297
17.Duby G., Damy XII wieku, tł. A. i K. Choińscy, Czytelnik,
Warszawa 2000.
18.Eliade M., Inicjacje, obrzędy, stowarzyszenia tajemne, tł.
K. Kocjan, Znak, Kraków 1997.
19.Etcoff N., Przetrwają najpiękniejsi, tł. D. Cieśla, CiS WAB,
Warszawa 2000.
20.Fiałkowski K., Bielicki T., Homo przypadkiem sapiens,
PWN, Warszawa 2009.
21. Fijałkowski P., Homoseksualizm i rytuały homoseksualne
w społecznościach pradziejowych, [w:] „Albo albo”, nr 4,
2004, Warszawa.
22.Fijałkowski P., Seksualność, psyche, kultura. Homoerotyzm
w świecie starożytnym, Eneteia, Warszawa 2007.
23.Fisher H. E., Anatomy of love. A natural history of mating,
marriage, and why we stray, Random House, New York
1994. Wydanie polskie: Anatomia miłości, tł. Joteł [Jerzy
Łoziński], Rebis, Poznań 2004.
24.Foley R., Zanim człowiek stał się człowiekiem, tł. K. Sabath,
PIW, Warszawa 2001.
25.Foucault M., Historia seksualności, tł. B. Banasiak, T. Komendant, K. Matuszyński, Czytelnik, Warszawa 1995.
26.Freud Z., Wstęp do psychoanalizy, tł. S. Kempnerówna,
W. Zaniewicki, Książka i Wiedza, Warszawa 1957.
27.van Gennep A., Obrzędy przejścia. Systematyczne studium
ceremonii, tł. B. Biały, PIW, Warszawa 2006.
28.Grimal P., Miłość w Rzymie, tł. J. R. Kaczyński, PIW,
Warszawa 1990.
29.Goodall J., Przez dziurkę od klucza, tł. J. Prószyński,
Prószyński i S-ka, Warszawa 1995.
30.Hann C., Antropologia społeczna, tł. S. Szymański, Wyd.
Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008.
31. Henriques F., Love in Action. The Sociology of Sex, Hamilton & Co., London 1964.
32.Herman A., Zagadki z przeszłości. O pierwszych etapach
ewolucji człowieka, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009.
33.Jones S., Y – o pochodzeniu mężczyzn, tł. M. Koraszewska,
Rebis, Poznań 2003.
298
Podstawowa bibliografia
34.Kaplan H. S., Hooper P. L., Gurven M., The evolutionary
and ecological roots of human social organisation, „The
Philosophical Transactions of Royal Society B”, nr 364,
2009.
35.Kaszycka K. A., Pochodzenie i ewolucja człowieka, „Kosmos” nr 3–4 (284–285), tom 58, 2009.
36.Kaszycka K. A., Dymorfizm płciowy południowoafrykańskich australopiteków, Wydawnictwo Naukowe UAM,
Poznań 2009.
37.Koper S., Miłość, seks, polityka w starożytnej Grecji i Rzymie, Bellona, Warszawa 2004.
38.Krzemińska A., Miłość w starożytnym Egipcie, PIW,
Warszawa 2004.
39.Lagerlöf N. P., Sex, Equality and Groth, “Canadian Journal
of Economics”, nr 38, 2005.
40.van Lawick-Goodall J., W cieniu człowieka, tł. G. BujalskaGrüm, L. Grüm, PWN, Warszawa 1974.
41.Leakey R., Pochodzenie człowieka, tł. Z. Skrok, CiS MOST,
Warszawa 1995
42.Lee J. A., The colours of love. An exploration of the ways of
loving. New Press, Toronto 1973.
43.Lovejoy C. O., Reexamining Human Origins in Light of Ardipithecus ramidus, „Science” nr 326 (5949), 2009.
44.Malinowski B., Życie seksualne dzikich na Wyspach Triobranda w południowo-zachodniej Melanezji, Dzieła, tom 2,
PWN, Warszawa 1980.
45.Marcuse H., Eros i cywilizacja, tł. H. Jankowska, A. Pawelski, Muza, Warszawa 1998.
46.Mead M., Trzy studia. Tom 1. Dojrzewanie na Samoa,
Dorastanie na Nowej Gwinei, Tom 2. Płeć i charakter
w trzech społecznościach pierwotnych, tł. E. Życieńska,
PIW, Warszawa 1986.
47.Miller G., Umysł w zalotach. Jak wybory seksualne
kształtowały naturę człowieka, tł. M. Koraszewska, Rebis,
Poznań 2004.
48.Morris D., Naga małpa, tł. T. Bielicki, J. Koniarek, J. Prokopiuk, Prima, Warszawa 2000.
Podstawowa bibliografia
299
49.Moscati S., Kultura starożytnych ludów semickich, tł.
M. Czer­wiński, PWN, Warszawa 1963.
50.Myśliwiec K., Eros nad Nilem, Prószyński i S-ka, Warszawa
1998.
51. Napier J., Prapoczątki człowieka, tł. R. Hołyński, PWN,
Warszawa 1975.
52.Nowak B., Żony, nałożnice, wszetecznice, Warszawa 1993.
53.Nowosielski K., Skrzypulec V., Cykl reakcji seksualnej u kobiety, „Ginekologia Polska” nr 80, 2009.
54.Oniszczenko W., Genetyczne podstawy ludzkich zachowań.
Przegląd badań w populacji polskiej, GWP, Gdańsk 2005.
55.Pawłowski B., Koncepcje utraty rui i ukrycia owulacji
w ewolucji człowieka, „Kosmos”, tom 49, nr 1-2, 2000.
56.Pawłowski B. (red.), Biologia atrakcyjności człowieka,
Wydawnictwa UW, Warszawa 2009.
57.Reinsberg C., Obyczaje seksualne starożytnych Greków, tł.
B. Wierzbicka, Uraeus, Gdynia 1998.
58.Ridley M., Czerwona królowa. Płeć a ewolucja natury ludzkiej, tł. J. J. Bujarski, A. Milos, Rebis, Poznań 1999.
59.Rotkiewicz M., Niebo bonobo. Rozmowa z Vanessą Woods,
„Polityka” nr 52, 2010.
60.Ryszkiewicz M., Ziemia i życie. Rozważania o ewolucji
i eko­logii, Prószyński i S-ka, Warszawa 1996.
61.Ryszkiewicz M., Przepis na człowieka, CiS, Warszawa 1996.
62.Ryszkiewicz M., Nieodłączni towarzysze, „Świat Nauki”, nr
2, 2009.
63.Simon M., Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa I – IV w.,
tł. E. Bąkowska, PIW, Warszawa 1981.
64.Stanford C. B., The Social Behavior of Chimpanzees and
Bonobos, „Current Anthropology”, nr 4, tom 39, 1998.
65.Sternberg R. J., A triangular theory of love, „Psychological
Review”, nr 93, 1986.
66.Szarzyńska K., Łyczkowska K., Lipiński E., Popko M.,
Miłość i seks w kulturach Wschodu Starożytnego, Agade,
Warszawa 1996.
67.Szlendak T., Architektonika romansu. O społecznej naturze
miłości erotycznej, Oficyna Naukowa, Warszawa 2002.
300
Podstawowa bibliografia
68.Szlendak T., Socjologia rodziny. Ewolucja, historia,
zróżnicowanie, PWN, Warszawa 2011.
69.Szymborski K., Poprawka z natury. Biologia, kultura, seks,
Prószyński i S-ka, Warszawa 1999.
70.Tattersall I., Dzieje człowieka od jego początków do X ty­
siąc­lecia p.n.e., tł. E. K. Suskiewicz, PIW, Warszawa 2010.
71.Uliński M., Kobieta i mężczyzna. Dzieje refleksji filozoficz­
no-społecznej, Aureus, Kraków 2001.
72.de Waal, F. B. M., Seks w społeczności bonobo, tł. K. Sabath, „Świat Nauki” – Wydanie specjalne, nr 1(7), 2006.
73.de Waal F. B. M., Bonobo. The Forgotten Ape, University of
California Press, Berkeley 1997.
74.Weiner J., Czas, miłość, pamięć. Wielki biolog i jego poszukiwanie genezy zachowań, tł. Z. Łomnicka, Prószyński
i S-ka, Warszawa 2007.
75.Wierciński A., Magia i religia. Szkice z antropologii religii,
Nomos, Kraków, 1994.
76.Winking J., Kaplan H., Gurven M., Rucas S., Why do men
marry and why do they stray? „Procedings of the Royal Society B”, nr 274, 2007.
77.Wojciszke B., Psychologia miłości, GWP, Gdańsk 2010.
78.Wrangham R., Walka o ogień. Jak gotowanie stworzyło
człowieka, tł. A. E. Eichler, M. Kawalec, CiS, Warszawa
2009.
Spis ilustracji
1. Organizacja społeczna u człekokształtnych......................... 21
2. Model ograniczonej przestrzeni społecznej........................ 26
3. Okolica genitalna samca bonobo......................................... 39
4. Obrzmienie sromowe u samicy bonobo w rui................... 43
5. Strefa analno-genitalna u samicy bonobo w rui................. 47
6. Hipotetyczny wygląd Ardi .................................................. 49
7. Główne gatunki australopiteków......................................... 54
8. Jedna z wizji wyglądu Australopithecus afarensis............... 61
9. Okresy występowania głównych gatunków człowieka .......75
10. Tradycyjny model reakcji seksualnych kobiety.................. 95
11. Cykl reakcji seksualnych kobiety wg R. Basson.................. 96
12. Obrzezanie chłopców w starożytnym Egipcie.................. 123
13. Figurka Wenus z Dolnich Mestovic (Czechy)................... 153
14. Artemida ze świątyni w Efezie........................................... 156
15. Malowidło naskalne z jaskini Chauveta (Francja)............164
16. Odyseusz i Penelopa, relief terakotowy ........................... 217
17. Trójczynnikowy model miłości wg R. Sternberga......... 242
18. Model miłości wg B. Wojciszke (zmodyfikowany)...........244
19. Afrodyta z Knidos ............................................................. 264
20. Figurka Bogini-Matki z ÇatalhÖyük ............................... 276
21. Fragment reliefu (waza z Inandik)................................... 277
22. Rysunek z Papirusu Turyńskiego ..................................... 288
Źródła ilustracji:
(1) F. B. M. de Waal, Seks w społeczności bonobo, tł. K. Sabath „Świat
Nauki” – Wydanie specjalne, nr 1(7), rok 2006; (2) Foley R., Zanim
człowiek stał się człowiekiem, tł. Karol Sabath, PIW, Warszawa
2001; (3 – 5) ze zbiorów Vanessy Woods, dzięki jej uprzejmości;
(7, 9 – 10) Materiały własne; (11) Nowosielski K., Skrzypulec V.,
Cykl reakcji seksualnej u kobiety, „Ginekologia Polska” nr 80, 2009;
(12 – 16, 19 – 22) Wikimedia Commons, licencje GNU lub PD;
(17) Sternberg R. J., A triangular theory of love, „Psychological Review”, nr 93, 1986; (18) Wojciszke B., Psychologia miłości, GPW,
Gdańsk 2010.
Instytut Badań Seksualnych
Instytut rozpoczął działalność w 2009 roku.
Jest niezależną, pozarządową instytucją naukową
o statusie organizacji pożytku publicznego (OPP).
Instytut jest placówką naukowo-badawczą, której nadrzędnym
celem jest przyczynianie się do rozwoju badań naukowych nad
życiem seksualnym człowieka.
Istotą działalności Instytutu jest interdyscyplinarność oraz
komplementarność badań w tym zakresie, toteż badania takie obejmują różne tradycyjne dyscypliny nauki, takie jak:
• psychologia
• socjologia
• filozofia
• pedagogika
• prawoznawstwo
• biologia
• medycyna
• antropologia
• historia
• nauki o sztuce
Instytut działa w oparciu o strukturę sieciową – pracownicy naukowi i placówki badawcze znajdują się w różnych ośrodkach i częściach kraju, natomiast głównym narzędziem komunikacji między nimi jest platforma teleinformatyczna.
Instytut utrzymuje się z przede wszystkim
z dobrowolnych darowizn osób fizycznych, firm i instytucji
oraz z odpisów 1% podatku od osób fizycznych (PIT).
Wszystkie osiągnięte dochody przeznacza na
działalność naukowo-badawczą.
Jak można wesprzeć działalność Instytutu?
Więcej informacji na naszej stronie internetowej:
www.badania-seksualne.pl
45-367 Opole, ul. Plebiscytowa 25
Człowiek fascynował się seksem od zawsze. Każdy, kto usiłuje
skreślić zarys historyczny jakiegoś zjawiska, pisze, że towarzyszyło ono człowiekowi od jego początków, ale rzadko mamy niezbitą
pewność, iż tak było istotnie. Seksem musiał się jednak człowiek
interesować naprawdę od początku w stopniu przynajmniej takim
samym jak pożywieniem, ponieważ inaczej nie byłoby nas dziś na
świecie. Trudno o dowód bardziej dobitny.
Jednakowoż seksem pasjonują się również zwierzęta, co dość łatwo zaobserwować, jak również udowodnić w sposób nie mniej niezbity niż zrobiliśmy to w przypadku człowieka. Cóż zatem wynika
z faktu, że sprawa wspólna wszystkim istotom żyjącym, posiadającym płeć, trafiła w ręce istoty myślącej, wystawiona została na
działanie inteligencji? Czy pojawiła się przez to jakaś nowa jakość
w życiu biologicznym? Jako przedstawiciele gatunku o dumnym
przydomku „sapiens” pragniemy wierzyć, że tak. Czy jednak nasze
pretensje są uzasadnione?
Spróbujemy dotrzeć do istotnych tajemnic erotyki, licząc na to,
że Twoja fascynacja tym tematem, Drogi Czytelniku, jeszcze nie
wygasła i dotrzymasz nam kroku w wędrówce po tym zadziwiającym świecie.
(ze Wstępu)
Jerzy A. Kowalski studiował nauki polityczne, dziennikarstwo
i psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Był m.in. dziennikarzem,
wydawcą i publicystą. Obecnie jest pracownikiem Instytutu Badań
Seksualnych w Opolu, gdzie zajmuje się m.in. popularyzacją wiedzy.
ISBN 978-83-931776-4-6
(dla e-booka)
Cena e-booka: 28,00 zł
(w tym 5% VAT)
Cały dochód ze sprzedaży książki zasila
fundusz Instytutu Badań Seksualnych.

Podobne dokumenty