reaktywacja!!! - Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora

Transkrypt

reaktywacja!!! - Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora
interlinia
grudzień 2006 Nr 7 (7)
ISSN 1730-3729
REAKTYWACJA!!!
PISMO STUDENTÓW AKADEMII HUMANISTYCZNEJ IM. ALEKSANDRA GIEYSZTORA
■ Białorusini w Pułtusku
– Z ARESZTU NA STUDIA
■ Gorączka otrzęsinowej nocy
■ CURLING
- sportowe szczotkowanie lodowiska bez tajemnic
■ Akademia Humanistyczna
w Centrum Sztuki Współczesnej
■ Zakochałem się w piątek – THE CURE
■ Tajemnice życia W POBLIŻU GRANICY państwa
■ Sukcesy i porażki Nadnarwianki
oraz inne informacje sportowe
Witajcie!
Na początku roku akademickiego musieliśmy zapoznać się
i oswoić z nową nazwą Uczelni - Akademia Humanistyczna im.
Aleksandra Gieysztora! Na długie zimowe wieczory oddajemy
w Wasze ręce nowy numer nowej “Interlinii” zredagowanej magistrantów. Zachęcamy do przejrzenia pierwszego numeru,
który trochę się zmienił, ale mamy nadzieję, że na lepsze.
W NUMERZE:
BEZ PRAWA POWROTU - studenci
z Białorusi w Akademii Humanistycznej . .3
Gorączka otrzęsinowej nocy . . . . . . . . . .6
Nasza uczelnia sponsorem kultury
- FESTIWAL MUZYCZNO-FILMOWY
KINOLAB-u . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .8
Plan zajęć sportowych AZS
. . . . . . . . . .9
Kalendarium - Co, gdzie, kiedy?
. . . . . .9
CURLING - mało znana w Polsce
dyscyplina sportów zimowych . . . . . . . .10
NADNARWIANKA
- piłkarska III liga w Pułtusku . . . . . . . .14
Większość z Was poznała już z pewnością swoich białoruskich
kolegów. Prezentujemy historię jednego z nich - Kirilla, studenta I roku. Realia studiowania w Polsce znacznie się różnią od
białoruskich, a Kirill przeżył wiele dramatycznych momentów
nim mógł przyjechać do Pułtuska. Zachęcamy do lektury wywiadu jakiego nam udzielił.
W dalszej części “Interlinii” wspominamy październikowe
Otrzęsiny studentów I roku. Alicja Perkowska przedstawia nowe trendy w sponsoringu (w którym udział wzięła Akademia
Humanistyczna).
W sporcie prezentujemy jeden ze sportów zimowych - curling
oraz podsumowanie sezonu piłkarskiego benjaminka III ligi Nadnarwianki.
Zespół muzyczny LENINGRAD . . . . . . .14
JEST PIĄTEK, ZAKOCHAŁEM SIĘ
- piosenka The Cure . . . . . . . . . . . . . .15
Dla relaksu tekst piosenki „The Cure” o smutnym tygodniu
i euforycznym piątku.
Zespół redakcyjny:
I rok studium magisterskiego
Wydziału Nauk Politycznych,
specjalizacja – dziennikarstwo:
Katarzyna Margol (red. naczelna)
Łukasz Jadaś
Alicja Perkowska
Andriej Sołomatin
Agnieszka Śnioch
Łukasz Turek
Łukasz Walat
Miłej lektury!
Redakcja
Curling?
Co to jest?
str. 10
Zdjęcia w numerze: Daniel Kucharski,
Mikołaj Sakowski oraz archiwum
Wydawca:
Akademia Humanistyczna
im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku
06-100 Pułtusk, ul. Daszyńskiego 17
www.ah.edu.pl
e-mail: [email protected]
2
Życie
przy granicy
str. 12
30 marca 2006 roku ówczesny
premier Kazimierz Marcinkiewicz
i przywódca białoruskich opozycjonistów Aleksandr Milinkiewicz powołali do życia Program Stypendialny Rządu RP im. Konstantego
Kalinowskiego, który ma zapewniać kontynuację edukacji białoruskich studentów wyrzuconych
z uczelni z przyczyn politycznych.
W Akademii Humanistycznej im.
Aleksandra Gieysztora studiuje dzisiaj kilku z nich. Andriej Sołomatin
rozmawia ze studentem
I roku Wydziału Nauk Politycznych
– Kirillem Żeltokiem.
■ Jak dostałeś się do Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora?
– Dzięki programowi stypendialnemu imienia Kalinowskiego, wielkiego Białoruskiego rewolucjonisty
XIX wieku otworzyła się możliwośc
studiowania w Polsce dla 300 Białoruskich studentów wyrzuconych
z powodów politycznych z uniwersytetów. Pierwsi studenci przyjechali
do Pułtuska w maju.
■ Tylko 300 studentów?
– Zebrały się jedynie 232 osoby,
ponieważ warunki dostania się do
programu były trudne.
Białorusini w Akademii
Bez prawa powrotu
■ Jakie były warunki przyjęcia do programu?
– Pierwszym warunkiem było relegowanie z uczelni za działalność
opozycyjną na Białorusi. Drugim
warunkiem był areszt, też za działalność polityczną. Trzecim było represjonowanie rodziny. Zwalniano rodziców z pracy.
■ Czy trzeba było przedstawić jakiś zaświadczenia, dokumenty?
– Tak, oczywiście trzeba było
przedstawić wszystkie dokumenty,
zaświadczenia związane z taką sytuacją.
■ Pojawiły się informacje, że sprzedawano w tych celach podrobione zaświadczenia o areszcie?
– Co mogę powiedzieć? Można
wierzyć, można nie wierzyć... Są
dzieci i krewni bardzo znanych opozycyjnych działaczy politycznych, ale
wszyscy ludzie, których znam, to
osoby które naprawdę dużo zrobiły
dla Białorusi. Ci ludzi zasłużyli na
to, żeby studiować w Polsce. Na Białorusi nie mają szans na wykształcenie.
■ Czyli na Białorusi nie dostaną się do
żadnej szkoły wyższej?
– Naturalnie...
■ Wszystkie polskie uczelnie brały
udział w tym programie?
– Tak. Razem z premierem Marcinkiewiczem i Milinkiewiczem program podpisała Konferencja Rektorów Polskich. Czterysta polskich
szkół wyższych brało udział w tym
programie. Po zakończeniu kursów
językowych w Warszawie, które
trwały od lipca do października,
wszyscy studenci zostali skierowani
do uczelni wyższych.
■ Ilu ludzi z tego programu studiuje
w Pułtusku?
3
– Z tego programu studiuje 10 studentów. Jest jeszcze druga kategoria
ludzi z tego programu, są to studenci z Europejskiego Uniwersytetu
Humanistycznego w Mińsku. To był
jeden z najlepszych białoruskich
uniwersytetów. Jedyny uniwersytet,
który brał udział w programie Sokrates i Erasmus. Sam zdawałem
tam egzaminy wstępne. W tej szkole
wyższej studenci, zaczynając od trzeciego roku, obowiązkowo studiowali
albo w Niemczech albo we Francji.
Szkoła miała różne umowy z rządem
Niemiec i Francji. Ta uczelnia wyższa była miejscem, gdzie studiowało najwięcej opozycyjnej młodzieży.
W 2004 roku uniwersytet został, pozbawiony uprawnień i zamknięty.
Na Białorusi istnieje taki system rejestracji, nadawania uprawnień, że
i rząd w każdej chwili może ogłosić
przerejestrowanie i wtedy niedogodne organizacje zostaną zamknięte.
Prawo chroni takie działania.
■ Za co zostałeś wyrzucony z uczelni?
Jak to wszystko wyglądało?
– Zdawałem egzaminy wstępne na
uniwersytet w 2004 roku. Dostałem
się na Białoruski Państwowy Uniwersytet Ekonomiczny, to jedna
z trzech najlepszych szkół wyższych
w kraju. Wtedy na Białorusi odbyło
się referendum w sprawie nieograniczonych kadencji prezydenta. Po
tym odbywały się masowe protesty,
różnego rodzaju wystąpienia, manifestacje. Wszystkie te protesty zostały brutalnie stłumione przez specnaz.
■ To było już w 2004 roku...
– Tak, ale i wcześniej były potyczki. To zawsze miało miejsce. W 2004
roku największe manifestacje gromadziły 20–30 tys. ludzi.
■ Czy wtedy brałeś w tym udział?
– Tak, wtedy brałem udział w tych
protestach. Jednak miałem szczę-
BIAŁORUŚ
– informacja geograficzna
Stolica
Mińsk
Powierzchnia
207,6 tys. km2
Ludność
9,972 mln (luty 2001)
Gęstość zaludnienia
49 osób/km2
Ustrój
republika
Podział administracyjny
6 obwodów (oblasti) i 1 obwód stołeczny
Język urzędowy
białoruski, rosyjski
Jednostka monetarna
1 rubel białoruski (BRB)
Produkt Krajowy Brutto (PKB)
6790,6 mld rubli za pierwszą połowę 2001r.
Święto narodowe
27 lipca (dzień ogłoszenia suwerenności w 1990 r.)
4
ście, że nie zostałem aresztowany.
Byłem zatrzymany za działalność
podziemną – rozklejałem naklejki
w mieście i za to został zatrzymany.
Mogą cię zatrzymać na 3–4 godziny,
podajesz swoje dane i jesteś wolny.
Byłem wtedy na pierwszym roku.
Był okres sesji. Na studiach zaocznych na Białorusi najpierw oddaje
się pracę kontrolną. Jeśli nie zostanie przyjęta, to studenci nie są dopuszczani do egzaminów. Byłem przygotowany, miałem dobre prace. Oddałem je, ale żadna nie została przyjęta. Nie mogłem podejść do egzaminów. Po rozmowach z wykładowcami zrozumiałem, że nie ma szans
na to, bym mógł zdawać egzaminy.
Przestałem pojawiać się na Uniwersytecie. Na początku wiosny zostałem oficjalnie wyrzucony za to, że
nie pojawiłem się na egzaminiach.
■ Nie studiowałeś aż do przyjazdu do
Polski?
– Tak. Pracowałem, ale po wyborach w 2006 roku zwolniono mnie za
to, że przez 10 dni nie pojawiałem
się w pracy. Zostałem aresztowany
w drugim dniu protestów po wyborach. Byłem wtedy w więzieniu
■ Za co zostałeś aresztowany? Jak do
tego doszło?
– To było w nocy z 20 na 21 marca
około godziny trzeciej. Byłem
w Mińsku na placu, rozdawałem herbatę, kanapki. Skończyły mi się zapasy. Mieszkam 500 metrów od placu,
w centrum Mińska. Poszedłem do
domu, normalnie wyszedłem z placu,
przechodziłem obok specnazu, milicjantów. Wtedy chyba jeszcze nie było rozkazu. Kiedy wracałem spotkałem dwóch znajomych, którzy też szli
na plac i poszliśmy razem. Podchodząc do placu zobaczyliśmy, jak zjeżdżają się autobusy ze specnazem.
Zaczynają otaczać plac, odwróciliśmy się i zdecydowaliśmy pójść inną
drogą. Miałem przy sobie wędkę od
flagi, której nie mogłem złożyć i niosłem w rękach, flagę schowałem do
kieszeni. W rękach miałem siatkę
z termosem i kanapki. Podjechał do
nas UAZ, wyszło czterech milicjantów i grzecznie zapytali nas dokąd
idziemy. Odpowiedzieliśmy, że na
ryby. Byliśmy ciepło ubrani, wędka
w rękach, herbata, kanapki... –
A gdzie sprzęt? – spytali. – No przepraszamy, zapomnieliśmy. No to poprosili nas o dokumenty. Nie miałem
przy sobie żadnych, czyli teoretycznie mogli mnie zatrzymać, ale tylko
na trzy godziny. Okazało się, że jeden z nas miał przy sobie jakąś legitymację i paszport. Najpierw pokazał
■ Jakie przedstawiono Wam zarzuty?
– Przyszła sędzia. Odmówiłem korzystania z adwokata, bo to było bezużyteczne. Po prostu gdybym korzystał z adwokata, to trwałoby dłużej,
a wynik byłby ten sam. Sąd wyglądał
w ten sposób: przyszło dwóch milicjantów, którzy mnie zatrzymali. Zgodnie z prawem milicjanci nie mogą
być świadkami, może tak być tylko
– Wszyscy siedzieli....
■ Co możesz powiedzieć o innych studentach?
– Siergiej na przykład został zatrzymany za rozklejanie naklejek, za
gazety opozycyjne, udział w flashmobach politycznych, które obywają
się dość często. Wszyscy byli zatrzymywani za podobną działalność.
Ciernyszow Oleś, studiuje na pierwszym roku, Siergiej tak samo.
■ Co zamierzać robić po studiach?
– Nie mogę wrócić do domu. Na
Białorusi istnieje wiza wyjazdowa,
czyli pozwolenie tylko na wyjazd za
granicę. Kiedy składasz dokumenty
na wizę wyjazdową, dokumenty
przechodzą przez MWD, KGB, ministerstwo obrony, prokuraturę itd.
Mogą odmówić wydania tej wizy.
Kosztuje to około 20 USD na rok.
Złożyłem dokumenty, ale odmówili
mi. Oficjalną przyczyną było to, że
wojskowa komisja uzupełnień nałożyła weto, ponieważ jestem w wieku
poborowym.
legitymację ze zdjęciem, datą urodzenia, miejscem urodzenia i podpisem, ale oni powiedzieli że musi być
jakiś inny dowód tożsamości. Wtedy
pokazał im paszport, wszystko było
w porządku, ale milicjanci powiedzieli, że ma niewyraźną pieczątkę.
Stwierdzili, że musimy z nimi pojechać, bo trzeba to sprawdzić. Nie
chcieliśmy wsiadać do samochodu,
ale oni nam “pomogli”. Odwieźli nas
na komendę. Następnego dnia pojechaliśmy do sądu. Za to, jak wyglądają sądy u nas w kraju, można wprowadzić międzynarodowe sankcje wobec Białorusi. W Mińsku jest takie
miejsce, które nazywa się „pałac
sprawiedliwości”. Tam znajduję się
kilka sądów. W piwnicach, może siedem metrów pod ziemią, znajdują
się cele dla najbardziej porywczych
osób. Cela ma półtora metra na
metr, ciężkie metalowe drzwi i nie
ma w niej światła ani wentylacji.
Trzymali nas w tych celach po 6–7
osób przez 5 godzin. Wtedy zatrzymano bardzo dużo ludzi.
w wyjątkowych przypadkach i to powinno być zapisane w protokole posiedzenia. Jednak tak się nie stało. Jeden z milicjantów mówił, że zostałem
zatrzymany na placu Październikowym, drugi mówił, że tam gdzie naprawdę zostałem zatrzymany, czyli na
placu Wolności, a to jest 200 metrów
od placu Październikowego. Jeden
mówił, że jednocześnie w rękach miałem flagę, torbę z jedzeniem, termos
i jeszcze jedną flagę Unii Europejskiej, przy tym jeszcze jedną ręką udało mi się w jakiś sposób machać. Według milicjantów machałem na placu
i wykrzykiwałem hasła o charakterze
antypaństwowym: „Niech żyje Białoruś”. Tak jest zapisane w protokole
z posiedzenia. Zgłosiłem kilka razy
sprzeciw, bo zeznania nie łączyły się
ze sobą. Świadkowie mówili zupełnie
niespójne rzeczy. Sędzia nie przywiązywała do tego wagi. Zostałem skazany na 10 dni pozbawienia wolności.
■ Czy wszyscy, którzy przyjechali w ramach tego programu też siedzieli?
■ Jak tutaj przyjechałeś? Twoja podróż
odbyła się przez Rosję i Ukrainę?
– Tak. Po tym jak dostaliśmy wizy
polskie, wsiedliśmy z ojcem do samochodu, pojechaliśmy do Gomeliu. Mieliśmy trzy godziny do pociągu, ale spóźniliśmy się pięć minut.
Pojechaliśmy więc do Brańsku, tam
wsiadłem na pociąg do Kijowa. Od
Mińska do Warszawy jest około 600
km, a ja przejechałem 2300 km, 4 razy więcej.
■ Teraz w ogóle nie możesz pojechać
do domu?
– Nie mogę. Mogą mnie tam aresztować za to, że wyjechałem bez wizy wyjazdowej i za to, że ukrywam
się przed wojskiem.
■ Jesteś na pierwszym roku. Jakie są
Twoje wrażenia z Polski?
– Podoba mi się. Czuję się tak, jakbym wyrwał się z klatki. Wcześniej
byłem w Polsce bardzo dawno temu,
gdy byłem małym chłopcem. Tutaj
jest zupełnie inaczej, są cechy
podobne, ale to cechy kulturowe nie
ustrojowe.
5
Gorączka
otrzęsinowej
nocy
Tradycją jest, że pierwszą studencką imprezą
w każdym roku akademickim są otrzęsiny.
WSH wchodziłaby je w 13. roku swojej działalności, a liczba ta, szczególnie przesądnym osobom, mogłaby wydawać się pechowa. Jednak
24 października 2006 „otrzęśliśmy” po raz
pierwszy kociaków Akademii Humanistycznej
im. Aleksandra Gieysztora.
Zgodnie z zasadami otrzęsinowej imprezy
„pierwszaki” muszą pokonać parę przeszkód,
aby stać się pełnoprawnymi członkami braci
studenckiej. Samorząd Studencki, ZSP oraz
AZS przygotowali kilka konkurencji, m.in.: picie mleka z miseczki, degustowanie pomarańczowo-musztardowej mazi, gimnastykę, a także slalom z jajkiem na łyżeczce. Studenci wykazali dużo chęci w przezwyciężaniu wszelkich
trudności, które stawiano im na drodze. Cierpliwie przebierali się w dziwaczne stroje
sprzed 20 lat, słuchali rad wróżki i dali sobie
namalować kocie wąsy. Nagrodą za wytrzymałość i oczywiście odwagę był Certyfikot z podpisem pani Rektor prof. dr hab. Ireny Szybiak.
Warto wspomnieć o odwadze, bo niektórzy
studenci chyba przestraszyli się zamiarów starszych kolegów i polegli, nie biorąc udziału
w konkurencjach... A to tylko zabawa.
Drugą częścią Otrzęsin była impreza w klubie pod hasłem
„Gorączka wtorkowej nocy”. Afro, spodnie dzwony, kolorowe
ciuszki, muzyka lat 60., 70. i 80... Studenci pokochali karaoke,
więc i na tej imprezie nie mogło jej zabraknąć.
Schemat Otrzęsin jest co roku podobny. Najpierw konkurencje, które mają sprawić, że młody człowiek staje się członkiem
braci studenckiej. Później zabawa, która mogłaby i trwać do białego rana, gdyby nie to, że rano trzeba było wrócić do studenckiej codzienności.
KM
6
7
Mecenas kultury
Przemiany ustrojowe w Polsce spowodowały, że także wyższe uczelnie, których wcześniej było za mało
i nie miały takiego problemu, stanęły przed koniecznością kształtowania swojego wizerunku. Powstał
konkurencyjny rynek edukacyjny i poszczególne
uczelnie muszą na nim zabiegać o studentów. Stały się
swoistymi – ale jednak – markami, przedsiębiorstwami, które sprzedają usługi edukacyjne. By robić to jak
najbardziej skutecznie, muszą dbać o swój wizerunek.
Jednym ze sposobów skutecznego kształtowania wizerunku przyjaznej instytucji, zwłaszcza w przypadku
uczelni o profilu humanistycznym, jest podkreślanie
swoich związków z kulturą i aktywne włączanie się
w rozmaite przejawy jej funkcjonowania.
Po roku 1989 w Polsce znacznie zmieniły się warunki funkcjonowania wielu dziedzin życia społecznego,
w tym także (a może zwłaszcza) kultury. Przy wielu
zaletach zachodzących wówczas zmian, warunki rynkowe i demokracja spowodowały konieczność ciągłych starań kultury o budżet i widza. Rola mecenasa
(kwestia finansowania) scedowana została na rynek,
który raczej niechętnie spogląda w stronę kultury.
Latem tego roku (jeszcze wtedy) Wyższa Szkoła
Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora wsparła
projekt festiwalu muzyczno–filmowego realizowanego przez Kino.Lab w Centrum Sztuki Współczesnej
Zamek Ujazdowski w Warszawie. Fantastyczne Kino
Lato łącząc rozmaite dziedziny sztuki oraz współczesne jej trendy spotkało się
z dużym zainteresowaniem
publiczności. Festiwal rozpoczął
dziesięciodniowy
przegląd o odrębnym tytule
„Atak na Mar(k)sa”, a następnie przez wszystkie weekendy lipca i sierpnia odbywały się pokazy filmowe,
koncerty, klubowe sety, performens itd.
Fakt sponsorowania przez
uczelnię wyższą wydarzenia
kulturalnego spotkał się
z dużym zainteresowaniem
branży marketingu. Zostało to ocenione jako nowy
kierunek zmian zachodzących nie tyle w sponsoringu,
co w strategiach komunikacji marki uczelni wyższych
oraz instytucji kultury. To ciekawe zwłaszcza w tym
sensie, że duże korporacje na świecie nieustannie
8
zwiększają budżety marketingowe dla osiągnięcia
podobnego efektu, który w tym wypadku dał festiwal
Fantastyczne Kino Lato. Wyższa Szkoła Humanistyczna zaczęła być postrzegana przez publiczność
Centrum Sztuki Współczesnej jako mecenas kultury –
nie jako sponsor. Dlaczego? Najprościej rzecz ujmując udało się podkreślić w świadomości grup docelowych oczywistość związku edukacji z kulturą oraz problemów, które się pojawiają w ich funkcjonowaniu.
Spowodowało to znaczne ocieplenie wizerunku Wyższej Szkoły Humanistycznej.
Uczelnia pokazała się
jako przyjazna młodym
ludziom i kulturze. To
istotne ponieważ taka
kreacja marki daje duży
potencjał dalszego jej
rozwoju, a tym samym
zwiększenia
udziału
w rynku edukacyjnym
w Polsce.
Ważne jest wyciągnięcie wniosków ze zmian
zachodzących w obrębie
funkcjonowania instytucji
kultury, które zmuszone
są działać według długofalowych planów strategicznych, trochę jak firmy
komercyjne, którymi z samego założenia nie mogą
się przecież stać. Dlatego
raz jeszcze trzeba podkreślić znaczenie zaangażowania prywatnej uczelni w projekt instytucji kultury, znaczenie tego jak ważne jest wspieranie kultury
oraz tego jak może się to przekładać na obopólne korzyści.
Alicja Perkowska
PONIEDZIAŁEK
WTOREK
ŚRODA
CZWARTEK
Kick-Boxing
godz. 17:00
Sala SOSW przy
ul. Harcerskiej
(wejście od strony domów
jednorodzinnych)
(mgr Cezary Rzepnicki)
Szachy
godz. 19:00
Kawiarnia Klubu
Studenckiego
ul. Daszyńskiego 17
(mgr Mariusz Ołton)
Siatkówka
godz. 16:30
Sala przy Zespole Szkół
Zawodowych
ul. Tysiąclecia 12
(mgr Tadeusz
Miłoszewski)
Basen
Wyjazd o godzinie 18:00
sprzed Domu Studenta
ul. Mickiewicza 36
(mgr Dariusz Smoliński)
Siatkówka
godz. 18:30
Sala przy Zespole Szkół
Zawodowych
ul. Tysiąclecia 12
(mgr Tadeusz Miłoszewski)
Koszykówka
godz. 20:00
Sala przy Zespole Szkół
Zawodowych
ul. Tysiąclecia 12
(mgr Łukasz Miłoszowski)
Kick-Boxing
godz. 17:00
Sala SOSW przy
ul. Harcerskiej
(wejście od strony domów
jednorodzinnych)
(mgr Cezary Rzepnicki)
Piłka Nożna
godz. 21:00
Hala przy Zespole
Szkół nr 4
ul. New Britain 1
(mgr Dariusz Smoliński)
Szachy
godz. 19:00
Kawiarnia Klubu
Studenckiego
ul. Daszyńskiego 17
(mgr Mariusz Ołton)
Koszykówka
godz. 20:00
Sala przy Zespole Szkół
Zawodowych
ul. Tysiąclecia 12
(mgr Łukasz
Miłoszowski)
Piłka Nożna
godz. 21:00
Hala przy Zespole
Szkół nr 4
ul. New Britain 1
(mgr Dariusz Smoliński)
Co, gdzie, kiedy ???
2. XII
Akcja Świąteczna UNICEF na Gwiazdkę 2006.
Studenci Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora zorganizują punkty sprzedaży produktów świątecznych UNICEF.
wieczór poetycki „Zanim zima...” w kawiarni
Klubu Studenckiego.
2. XII
7. XII
Mikołajkowy Turniej Piłki Siatkowej organizowany przez KU AZS.
Plenerowa Wigilia dla Mieszkańców Miasta Pułtusk.
2. XII
19. XII
W tym dniu rozpoczyna się cykl sobotnich imprez dla studentów organizowanych przez Samorząd Studencki, ZSP oraz AZS.
10. XII
Akademickie Mistrzostwa Warszawy i Województwa Mazowieckiego w piłce nożnej halowej.
Naszą Uczelnię będzie reprezentowała sekcja piłki
nożnej przy AZS.
14. XII
Wigilia studencka.
14. I
XV finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Studenci Akademii Humanistycznej pomogą zorganizować finał w Pułtusku.
KM
9
Zima nadchodzi, choć z trudem
i opóźnieniem, a wraz z jej początkiem inauguracja sezonu sportów
zimowych. Łyżwiarstwo, saneczkar-
Curling? Co to
stwo, hokej, snowboard, narciarstwo, w tym królujące u nas skoki
z mistrzem z Wisły Adamem Małyszem - to znane wszystkim dyscypliny zimowe.
Curling to również jedna z dyscyplin należąca do rodziny sportów zimowych, jednak w Polsce mało znana. Historia tej drużynowej gry (zespół składa się z 4 osób) sięga średniowiecza. Pierwszą wzmiankę,
w której znajduje się opis konkursu
w puszczaniu kamieni po lodzie, datuje się na luty 1541 roku. Sport ten
fascynował malarzy, czego przykładem są obrazy Piotra Brueghla “Pejzaż zimowy z łyżwiarzami i pułapką
na ptaki” oraz “Myśliwi na śniegu”,
na których wyraźnie widać osoby
grające kamieniami na lodzie.
Ojczyzną curlingu jest Szkocja.
Początkowo grywano płaskimi głazami wydobywanymi z dna rzeki,
które czasami były obrabiane. Cie-
kawostką jest to, że w 1457 roku
parlament szkocki wydał edykt zabraniający gry w piłkę nożna oraz
curling, ale jak to z reguły bywa, zakazy dodatkowo wzmacniają zainteresowanie i wyzwalają większą chęć
do działania. 200 lat później,
w XVII wieku, zabawa przerodziła
się w sport a pierwszym klubem curlingowym był Loch Leven. Kolejne
lata to systematyczny rozwój dyscypliny i ujednolicenie wszystkich zasad gry.
Obecnie “Rycząca gra”, bo tak też
się ja nazywa z powodu dźwięku jaki
wydają kamienie szorujące po lodzie, cieszy się coraz większą popu-
larnością. Dodatkowym impulsem
rozwoju dyscypliny było włączenie
jej do programu igrzysk olimpijskich
w Nagano w 1998 roku. Polska Federacja Curlingu powstał jednak dopiero w 2003 r. Pomimo krótkiej
działalności naszej reprezentacji już
udało się błysnąć na mistrzostwach
Europy mikstów, a głównym celem
na najbliższe lata jest udział w igrzyskach olimpijskich Vancouver 2010.
Pamiętać należy jednak, że curling
jest grą tylko dla dżentelmenów.
Z wyjątkiem zawodów najwyższej
rangi nie ma w ogóle sędziów!
Życie curlera reguluje wiele zwyczajów. Między innymi: przywitanie
SPRZĘT POTRZEBNY ZAWODNIKOWI
Buty - jedna podeszwa pokryta jest cienką warstwą teflonu, druga cienką warstwą gumy. Szczotka - nieodłączny
atrybut curlera. Używa się jej do zamiatania lodu. Pierwotnie wykonana była z kłosów kukurydzy, które dziś zastąpione są materiałami sztucznymi.
VI Akademicki Turniej Szachowy
Listopad to miesiąc, w którym szachiści z Uczelni
w Pułtusku rozgrywają swój tradycyjny turniej szachowy pod patronatem Rektora. W tym roku turniej ten
zapowiadał się wyjątkowo, gdyż po raz pierwszy miał
zostać rozegrany w murach Akademii Humanistycznej.
Organizatorem turnieju był Klub Uczelniany AZS AH.
Uroczystego otwarcia dokonał dr Zbigniew Morawski, który porównał szachy do wspinaczki górskiej.
Mówił, że obie te dyscypliny są podobne do siebie, ponieważ jak mało które skupiają pasjonatów różnej płci
i w różnym wieku.
VI Akademicki Turniej Szachowy rozegrany został
systemem szwajcarskim na dystansie 7 rund. Zgromadził 14 uczestników z różnych rejonów Mazowsza. Impreza miała formułę otwartą, dlatego oprócz studentów z Pułtuska i Warszawy grali w niej także zawodnicy
niezawiązani z żadną uczelnia wyższą. Przybyły także
utalentowane juniorki, który nie bały się zmierzyć ze
starszymi od siebie szachistami.
10
Tegoroczny turniej zapowiadał się wyjątkowo. I taki
był za sprawą dwóch faworytów do pierwszego miejsca.
Pojedynek Rafała Szymczaka i Jarosława Wolskiego
miał bardzo burzliwy przebieg. Dopiero po interwencji
sędziego uznano go za remisowy. Przeciwnicy zgodzili
się na dogrywkę, co jest rzadkością w turniejach prowadzonych systemem szwajcarskim. Po ostatniej rundzie
panowie mieli taki sam dorobek punktów dużych.
Wprawdzie różnicowały zawodników punkty dodatkowe, ale to dogrywka miała zdecydować o kolejności,
a nie ślepy los.
Dogrywka miała formę trzech partii błyskawicznych.
Gościnnie poprowadził ją znany i ceniony pułtuski
działacz szachowych - pan Tadeusz Nycz. Dodatkową
rywalizację wygrał Rafał Szymczak - absolwent Akademii Humanistycznej, który ostatecznie zwyciężył w całym turnieju.
Mariusz Ołton
jest?
się z przeciwnikiem przed meczem,
oklaskiwanie jego udanych zagrań,
nie utrudnianie gry, na końcu
podziękowanie za wspólna rozgrywkę i... wspólne wyjście do pubu. Podczas spotkań towarzyskich spożywa-
nie złocistego napoju nie jest zabronione, co dodatkowo sprzyja zawieraniu przyjaźni. Kolejkę stawiają wygrani. Zawodnik, który wykłócałby
się o wynik, popełniał faule, przeklinał i bez szacunku odnosił się do
swoich rywali, sam skazuje się na
niełaskę, a nawet wykluczenie z rywalizacji.
Jak w to grać? Nic prostszego.
Mecz rozgrywa się na prostokątnej
tafli specjalnie przygotowanego lodu, na którym namalowane są dwa
zestawy kół - tzw. domy. W rozgrywce biorą udział dwa czterooso-
CZY WIESZ ŻE?
Kamienie do gry wykonane są z wyjątkowego granitu. Musi on być wydobyty z dna morza tak, aby nie wchłaniał wody i nie pękał. Są tylko dwa takie miejsca na świecie,
a koszt kompletu wynosi 6 tysięcy dolarów, czyli tyle co mały samochód!!!
bowe zespoły, z których każdy ma
do dyspozycji 8 granitowych kamieni humorystycznie nazywanych
Klasyfikacja końcowa turnieju:
Miejsce
I
II
III
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
Zawodnik
Rafał Szymczak
Jarosław Wolski
Roman Dawidczyk
Emilia Wolska
Jarosław Książek
Tomasz Deptuła
Piotr Grzymkowski
Andrzej Żurawski
Grzegorz Konopka
Sylwia Puchalska
Andrzej Kostecki
Marian Skowroński
Łukasz Mazurowski
Krzysztof Pachucki
Miejscowość
Warszawa
Jabłonna
Pułtusk
Jabłonna
Warszawa
Pułtusk
Gołymin
Małkinia
Ostrołęka
Pułtusk
Legionowo
Warszawa
Sierpc
Pisz
Tytuł najlepszego studenta Akademii Humanistycznej zdobył Piotr
Grzymkowski. Najlepszą juniorkę okazała się szachistka z Jabłonny Emilia Wolska.
“czajnikami”. Właśnie nimi zdobywa się punkty. W czasie jednej partii (tzw. endu) zawodnik wypuszcza
dwa kamienie na zmianę z rywalem.
Osoba zagrywająca ma wpływa na
ostateczną pozycję kamienia poprzez nadanie mu odpowiedniej
prędkości, rotacji oraz kierunku.
Tuż po jego wypuszczeniu istnieje
jeszcze możliwość korygowania toru, po jakim się porusza przez intensywne szczotkowanie powierzchni
lodu przed sunącym kamieniem
(nie można go jednak wtedy dotknąć). Po zakończeniu partii oblicza się ilość punktów. Celem gry jest
umieszczenie jak najbliżej środka
domu jak największej ilości kamieni. Cały mecz składa się zwykle
z ośmiu endów, chociaż podczas zawodów klasy światowej ustala się tę
liczbę na dziesięć a zawodów amatorskich - na sześć.
Curling jest grą umiejętności i tradycji. Curlerzy grają aby wygrać, lecz
nigdy po to, aby upokorzyć przeciwników.
ŁT
11
Kudowa Zdrój, dziesięciotysięczne
miasto leżące przy granicy z Republiką Czeską. Moje miasto. Ta mała, spokojna a zarazem specyficznie
położona miejscowość to raj dla
kuracjuszy. Dla tubylców życie tu
jest raczej monotonne, bo przecież
jeśli całe życie mieszka się w jednym miejscu, to może się znudzić.
Polak z Czechem
jak bratanki?
Był kiedyś Lech, Czech i ten trzeci, teraz nieistotny. Według starodawnych podań przodkowie Polaków i Czechów byli braćmi. Tę opowieść słyszał każdy, ale co to ma
wspólnego z dzisiejszymi czasami?
Otóż do dzisiaj oba narody łączy
dlaczego taka impreza nie może
odbywać się w górach? W końcu tu
też kiedyś było morze. Mniejsza
o lokalizację.
Obchody odbywają się już od
ośmiu lat, czyli miej więcej od czasu
podpisaniu umów partnerskich między miastami. Uczestnicy tej fety
mają niepowtarzalną okazję do
wzięcia udziału w licznych konku-
Nasi ludzie są wszędzie
Niemniej jednak niektórzy nie
chcieliby mieszkać nigdzie indziej.
Tuż za granicą znajdują się dwa
nieco większe miasta – Nachod
i Hronov. Te trzy miasta to „Miasta
Partnerskie”. Współpracują ze sobą
w różnych dziedzinach życia.
W ramach tych kontaktów odbywa
się m.in. wymiana kulturalna, organizacja wspólnych spotkań władz samorządowych i mieszkańców.
Życie przy granicy
I tu się mylą...
Ta bliskość wiąże się z bardzo częstymi kontaktami między mieszkańcami. Kontaktami raz lepszymi, raz
gorszymi, ale ogólnie wszyscy na
nich korzystają. Dzięki temu burzone są najróżniejsze stereotypy.
Jednym z takich stereotypów jest
przekonanie, że w Czechach jest taniej. Tymczasem ceny kształtują się
na podobnym poziomie, a jedyną
rzeczą realnie tańszą, choć nie zawsze lepszą smakowo czy jakościowo, jest alkohol – nie licząc piwa. Jeszcze kilka lat temu Czesi namiętnie
kupowali w Polsce benzynę. Dzisiaj
przyjeżdżają do Polski głównie po
ubrania uważając, że tutaj są one
tańsze. Dowcip polega na tym, że
Polacy jeżdżą w przeciwnym kierunku dokładnie w tym samym celu. Jak
w tym przysłowiu „cudze chwalicie,
swego nie znacie...”. W Czechach
kupujemy również sprzęt sportowy
i elektroniczny. I znowu nie dlatego,
że jest tańszy, ale dużo bliżej jest do
Nachodu czy Hronova niż któregoś
z większych miast w Polsce, a wybór
jest bardzo podobny jeśli nawet nie
większy.
12
W Parku Linowym
wiele wspólnych zamiłowań. Na
przykład piękne kobiety – w Polsce
jest ich oczywiście więcej; dobre
i zimne piwo – tu mamy remis; sport, jak piłka nożna, hokej na lodzie
albo skoki narciarskie – niestety we
wszystkich tych dyscyplinach to nasi
południowi sąsiedzi są lepsi.
Jest jeszcze jedna rzecz do której
mamy wspólne zamiłowanie: morze!
Swoją drogą ciekawe dlaczego?
Przecież Czesi nie posiadają dostępu do własnego akwenu. Może to
właśnie z tęsknoty za tym bezmiarem wód? Tak czy inaczej, jedną
z tradycyjnych już wakacyjnych imprez odbywających się w Kudowie są
Polsko-Czeskie Dni Morza. Niektórzy uznają to za dziwne, ale niby
rencjach sprawnościowych m.in.:
w bitwie morskiej czy też łowieniu
ryb oraz wspólnym śpiewaniu szant.
Impreza kończy się przemarszem
wszystkich uczestników i organizatorów ulicami miasta oraz konkursem
na najlepsze przebranie związane
z morzem. Dni Morza przebiegają
zawsze w sympatycznej, wesołej
i biesiadnej atmosferze, gromadząc
przy tym liczną publiczność.
Bez pracy
nie ma kołaczy
Okolice Kudowy są fantastyczne
tak pod względem geograficznym
jak klimatycznym. Tutaj nie da rady
wszystkim ilość. Prawa rynku są
znane: im więcej części tym więcej
pieniędzy.
Wbrew pozorom to nie Czesi są
przodownikami pracy. Nasz południowy sąsiad jest zasadniczy i wykonuje tylko tyle, ile wynosi dzienny limit. Zupełnie inaczej pracują Polacy. Ci robią tyle, ile się uda – od początku do samego końca, a jeżeli jest
taka potrzeba przychodzą także na
nocne zmiany i w weekendy. Dzięki
temu są pożądanymi pracownikami.
Niejednokrotnie zdarza się tak, że
na hali produkcyjnej słychać tylko
język polski. Naturalnie jak wszędzie
trafiają się „czarne owce” – obiboki,
niejsze są jednak dwie knajpki tuż za
granicą, a ściślej mówiąc tuż za
przejściem turystycznym na Czermnej i chociaż nie maja one oficjalnych nazw to każdy wie gdzie jest
„Papoušek” albo „Dziadek”.
Odległość miedzy nimi a centrum
Kudowy jest nie większa niż dystans
w biegu sprinterskim, dlatego też
wielu ludzi podczas popołudniowego spaceru albo w niedziele po meczu zahacza o nie. Zjawiają się również stali bywalcy, fani czeskiej
kuchni, którzy przychodzą z całymi
rodzinami na obiad. A jeśli obiad
np. „U Papouška” to tylko i wyłącznie „hranolky ze syrem” i oczywiście
Na granicy
się nudzić. Do wyboru mamy krótsze
spacery po mieście albo dłuższe po
Górach Stołowych. Wielbiciele
dwóch kółek mogą wybrać się na
przejażdżkę po okolicy, a żądni mocniejszych wrażeń – iść do Parku Linowego.
Tutejsze tereny są nie tylko idealne do odpoczynku, zwłaszcza aktywnego. To także małe zagłębie przemysłowe. Zwłaszcza po czeskiej
stronie jest kilkanaście zakładów.
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że większość pracowników
tych zakładów stanowią Polacy. Tu
obalony zostanie kolejny stereotypu.
Tym razem „leniwego Polaka”.
Kiedyś było takie powiedzenie:
„czy się stoi, czy się leży pięć tysięcy się należy”. Powiedzenie trochę
nieaktualne, zwłaszcza w tym przypadku. Dlaczego? Na pewno trzeba
pamiętać o tym, iż w Czechach jest
stosunkowo niskie bezrobocie
i w pewnym sensie tamtejsze zakłady są zmuszone do zatrudniania
pracowników z zagranicy. Ale jest
jeszcze opinia samych Czechów.
Według niej nawet jeśli mają wybór
między zatrudnieniem Czecha lub
Polaka, wolą zatrudnić tego drugiego bo według nich jest on lepszym
pracownikiem. Powód jest bardzo
prosty. Prawie wszystko co zostaje
wyprodukowane w tych zakładach
to półprodukty, które wywożone
są do dalszej produkcji w Niemczech, dlatego liczy się przede
Górskie Dni Morza
olewusy, ale dla nich nie ma tam
miejsca i szybko kończy się ich kariera. I gdzież tu szukać lenistwa Polaków?
A po pracy relaks
Jest czas na pracę i jest czas na odpoczynek. Doskonałą okazją do tego
jest wyjście do miasta i spotkanie się
w jakiejś sympatycznej knajpce
z przyjaciółmi. Kudowa jest kurortem, więc ze znalezieniem miejsca
wieczornej zabawy nie ma żadnego
problemu. Są knajpki dla młodszych
i dla starszych, dla tych co chcieliby
dobrze zjeść i dla chętnych do potańczenia.
Kiedy znudzi się Kudowa, wtedy
pada hasło: „idziemy do Czech”. Tu
też mamy spory wybór. Najpopular-
zimny „Ležak” – najpopularniejszy
zestaw.
Kto przyjeżdża tutaj z daleka zobaczy kolejną dziwną na pierwszy
rzut oka rzecz. Bo chociaż te knajpki są w Czechach, rzadko spotyka się
tam Czecha. Chyba że rowerzystę,
który po wyczerpującej przejażdżce
wpada na zimne piwo. Okoliczni
mieszkańcy wolą przyjść po piwo
z baniaczkiem i cieszyć się jego smakiem w domowych pieleszach.
Życie przy granicy pełne jest paradoksów, ma swoje plusy i minusy,
a przez to niepowtarzalny klimat
i specyfikę. Mimo że może wydawać
się nudne wcale takie nie jest i ciężko byłoby mi zamienić ja na coś innego, chyba że zmusiłaby mnie do
tego sytuacja.
Mikołaj Sakowski.
13
Zespół – LENINGRAD
Miejsce założenia
– Sankt Petersburg
III LIGA
W PUŁTUSKU
85-lecie istnienia klubu obchodzi w tym roku drużyna piłki nożnej z Pułtuska – Nadnarwianka. Zespół ten
nie może pochwalić się takimi osiągnięciami, jak Legia
czy Wisła, jednak zawsze godnie reprezentuje miasto.
Kibice zapewne chcieliby żeby Pułtusk, niczym Wronki
czy Grodzisk Wielkopolski, zaistniał na pierwszoligowej mapie piłki nożnej, ale na razie wydaje się, że są to
marzenia trudne do zrealizowania.
W ostatnich latach wiele jednak zmieniło się w drużynie Nadnarwianki: znalazł się sponsor, sprowadzono
wartościowych piłkarzy. To wszystko szybko zaowocowało i piłkarze sprawili wspaniały prezent wszystkim
kibicom awansując do rozgrywek III ligi. Jeszcze nigdy
dotąd Nadnarwianka nie mogła pochwalić się takim
osiągnięciem! Latem tego roku, podczas okienka
transferowego, zespół wzmocniło kilku młodych, perspektywicznych graczy m.in. Łukasz Ćwik, Karol Salik
czy Piotr Biechoński. Drużyna prowadzona przez Marka Lisieckiego solidnie przepracowała okres przygotowawczy rozgrywając kilka sparingów z wymagającymi
rywalami. Dlatego też zarówno piłkarze, jak i kibice,
nie mogli doczekać się pierwszego meczu o punkty.
Jednak już na samym starcie rozgrywek gracze Nadnarwianki musieli zapłacić “frycowe” w wyższej lidze doznając porażki na własnym boisku. Ich przeciwnikiem
była Unia Skierniewice. W kolejnych spotkaniach zawodnicy pułtuskiego klubu prezentowali się już znacznie
lepiej, odnosząc 2 zwycięstwa i notując kilka ważnych remisów. Wydawało się, że najgorsze mają już za sobą, ale
niespodziewanie przyszła seria porażek i drużyna zaczęła “ocierać się” o dolne miejsca w tabeli.
Łukasz Walat
14
Zespół Leningrad lepiej byłoby określić jako orkiestrę. Sekcja dęta – puzon, saksofon, trąba – łącząc się
z ksylofonem, bębnami i wokalem Siergieja Sznurowa
tworzy niepowtarzalną atmosferę, wyróżniającą zespół
na tle innych. Ich pieśni to mieszanka kubańskiej salsy,
muzyki ska, dixielandu (tradycyjnego jazzu białych muzyków, który powstał jako naśladownictwo murzyńskiego stylu nowoorleańskiego), chansonu i rocka, przekleństw i surowego punkowego podania. I to wszystko
podane z zaskakującą ironią. – Nasze piosenki to krzyk
duszy. Nie bardzo zastanawiamy się, czy trafiamy w nutę czy są rymy. Za to takiej ilości improwizacji nie znajdziecie nigdzie – mówią muzycy.
Zespół jest znany ze swojego anarchicznego podejścia
do życia i protestu przeciwko istniejącemu społecznemu
porządkowi. Wyrazem protestu stała się pieśń “Swoboda”. W odpowiedzi na nią mer Moskwy Jurij Łużkow
osobiście zakazuje dużych publicznych koncertów zespołu w stolicy Rosji.
Po raz pierwszy zespół zebrał się 13 stycznia 1997 roku. Najpierw muzykanci chcieli “grać na urodzinach
u przyjaciół”, ale później powoli zaczęli występować na
scenach Moskwy i Petersburga. Wkrótce zajęli tam jedno z pierwszych miejsc.
Twórczość zespołu Leningrad jest bliska różnym zjawiskom: ulicznym piosenkom, folk–punkowi, dixielandowi. Bardzo trudno jest znaleźć odpowiednik dla tego zespołu. Drugi projekt wokalisty Sznurowa, którego publiczność prawie nie odróżnia od Leningradu nazywa się
3D (Trzech Debili).
I don’t care if Monday’s blue,
Tuesday’s grey and Wednesday too,
Thursday I don’t care about you,
It’s Friday i’m in love.
Nieważne, że poniedziałek jest smutny,
a wtorek i środa są ponure.
Nieważne, że w czwartek nie obchodzisz mnie wcale
Bo za to w piątek jestem zakochany.
Monday you can fall apart,
Tuesday Wednesday break my heart,
Thursday doesn’t even start,
It’s Friday I’m in love.
W poniedziałek możesz odejść precz,
We wtorek i środę śmiało łam mi serce,
W czwartek nawet nie próbuj się zbliżyć,
Bo tylko w piątek jestem zakochany.
Saturday wait.
And Sunday always comes too late,
But Friday never hesitate...
Sobota to oczekiwanie na niedzielę która zawsze
przychodzi zbyt późno.
Ale w piątek nigdy się nie waham.
I don’t care if Monday’s black,
Tuesday, Wednesday heart attack,
Thursday never looking back,
It’s Friday I’m in love.
Nie obchodzi mnie, że poniedziałek jest szary,
We wtorek i w środę mam atak serca.
W czwartek nigdy nie oglądam się za siebie,
Bo tylko w piątek jestem zakochany.
Monday you can hold your head,
Tuesday Wednesday stay in bed,
Or Thursday watch the walls instead,
It’s Friday i’m in love.
W poniedziałek możesz mną wzgardzić,
We wtorek i w środę nie ruszać się z łóżka.
Albo w czwartek gapić się w ścianę,
Bo tylko w piątek jestem zakochany.
Saturday wait.
And Sunday always comes too late,
But Friday never hesitate...
Sobota to oczekiwanie na niedzielę, która zawsze
przychodzi zbyt późno,
Ale w piątek nigdy się nie waham.
Dressed up to the eyes,
It’s a wonderful surprise!
To see your shoes and your spirits rise!
Throwing out your frowne,
And just smiling at the sound
And as sleek as a shriek
Spinning round and round
Ubierz się pod kolor oczu!
To najwspanialszy prezent,
gdy widzę twoje buty i duszę jak się wznoszą.
I gdy widzę Cię rozchmurzoną,
I śmiejącą się głośno,
I lśniącą jak we wrzasku,
Obracając się dokoła.
Always take a big bite!
It’s such a gorgeous sight
To see you in the middle of the night.
You can never get enough,
Enough of this stuff,
Czerpać z życia całymi garściami!
To taki boski widok
Ujrzeć cię w środku nocy.
Nigdy nie będę miał tego dość.
Dość tych głupot!
It’s Friday
I’m in love
Jest piątek, zakochałem się!
15
E
R
U
C
THE
e
v
o
L
n
I
m
’
I
y
a
d
i
r
F
Ten kawałek to prawdziwa wizytówka grupy The Cure. Bo choć znakiem
rozpoznawczym zespołu Roberta Smitha nadal jest alternatywny rock o gotyckim zabarwieniu, to “Friday I’m In Love” zgrabnie wyłamuje się z tej konwencji. Utwór pochodzący z albumu “Wish” wydanego w 1992 roku do
dziś pozostaje jednym z największych przebojów czwórki Brytyjczyków. The
Cure hurraoptymistycznym stylem, lekkim brzmieniem i wręcz popową stylistyką robią słuchaczom potężny zastrzyk czystego optymizmu i nadziei. Ta
piosenka to 3 minuty i 14 sekund czystego szczęścia i radości. Zupełnie inna twarz The Cure Jest prawdziwym hymnem wszystkich, którzy zaczynają
▲
swój tydzień od piątku.
16

Podobne dokumenty