zachowaj artykuł
Transkrypt
zachowaj artykuł
Niezależny serwis społeczności blogerów O naturze polityki PiotrZW, 14.02.2017 17:02 Polemizując z jednym z blogerów na Neonie24, emeryt poszedł trochę za daleko. Napisał: „polityka jest dla mnie służbą w interesie dobra wspólnego”. Nie jest to do końca prawda, emeryt tak nie uważa. Napisał to ładne zdanie o „służbie” z rozpędu, w polemicznym ferworze. Emeryt jednakowoż nie skłamał, uprościł tylko kwestię i teraz czuje się zobowiązany lepiej naświetlić swój stosunek do polityki. Wspomniany bloger, próbując jakoś usprawiedliwić swoje paskudne zajęcie negocjatora czy akwizytora, już nie pamiętam, stara się nadać mu trochę etycznej politury. Napisał, że manipulowanie ludźmi jest czynnością szlachetną, gdyż zapobiega konfliktom i stosowaniu przemocy. Zła jest fizyczna przemoc, manipulowanie ludźmi już nie. Zdaniem tego blogera, oszukiwanie ludzi, wprowadzanie ich w błąd, narzucanie ocen i wartości sprzecznych z ich własnym interesem nie jest przemocą, lecz szlachetną formą zapobiegania przemocy. No, cóż. Żyjemy w świecie wolności słowa, każdy może pisać, co mu się podoba. Trzeba przyznać, ze ów bloger prezentuje dość spójne poglądy. Jest libertarianinem, zwolennikiem nieograniczonej wolności i wolnego rynku. Skoro głównym wyrazem wolności jest konkurencja we wszystkich dziedzinach, to oszukiwanie, manipulacja, nadużywanie zaufania dobrze wolnemu rynkowi służy. Decyduje siła Emeryt nie zgadza się z tym blogerem w żadnym punkcie, ma inną wizję polityki i męczy go to, że upraszczając kwestię polityki, napisał coś, co nie całkiem pozostaje w zgodzie z jego poglądami. Emeryt jest idealistą, ale nie takim, któremu pragnienie lepszego świata przysłania świat realny. Doskonale rozumie, że polityka jest walką o władzę i nic więcej. Nie żadną tam „rozsądna troska o dobro wspólne” ani „uzgadnianiem przeciwnych stanowisk” ale twardą walką o swoje interesy, o dominację i wyzyskiwanie innych. Pozostaje tu w zgodzie z pojmowaniem polityki przez Maxa Webera (1864 – 1920), który pisał: Polityka to „dążenie do udziału we władzy lub do wywierania wpływu na podział władzy czy to między państwami, czy też w obrębie państwa między grupami ludzi, jakie ono obejmuje”. Max Weber miał odwagę stwierdzić, że w polityce nie obowiązują zwykłe zasady etyczne lecz rządzi się ona swoimi prawami. Niemiecki socjolog i filozof nie odrzuca strona 1 / 5 Niezależny serwis społeczności blogerów etyki całkowicie, świadom jest, że i w obozie władzy trafiają się jednostki ludzkie, pragnące wspólnego dobra, zauważa tylko, że i oni muszą się dostosować do reguł polityki, a właściwie do jednej podstawowej: decyduje siła. Dla nich stworzył kategorię „etyki odpowiedzialności”, która jest etyką bazującą na innej zasadzie. Nie ma stosunku człowieka do człowieka ale na stosunku człowieka do wspólnoty, za którą odpowiada. Tezy o „cywilizacji łacińskiej”, w której rzekomo nie ma rozdźwięku między polityką a etyką to, zdaniem emeryta, zwyczajne mydlenie oczu. Idealizowanie jednej z form europejskiej cywilizacji. Wystarczy pierwszy lepszy konflikt w świecie realnym, aby wyznawcy „cywilizacji łacińskiej” porzucili wzniosłe zasady i zaczęli oszukiwać, manipulować i odwoływać się do przemocy. No, bo w końcu w polityce nie chodzi o etykę a o zwycięstwo. Wydarzenia założycielskie naszej ery Zdaniem emeryta „państwo Boże” na ziemi nie jest możliwe do zrealizowania. Trzeba zaakceptować państwa ziemskie, które są jednak lepsze od chaosu i walki wszystkich ze wszystkimi, choć wcześniej czy później stają się narzędziem szatana. Emeryt ma ten luksus, że w żaden sposób już nie jest uwikłany w politykę, jest wolny, i może kierować się „etyką przekonań”. Może politykę, jej reguły ignorować. Czym jest polityka i jaką można wobec niej przyjąć postawę ilustrują dobrze wydarzenia z początku naszej ery: sąd nad Bogiem-Człowiekiem i Jego skazanie. Jezus z Nazaretu prowadził działalność w dużej mierze - choć nie do końca – nie licząc się z regułami polityki. Jego charyzma, nauczanie, przywracające słuchaczom sens życia, dar uzdrawiania itd. przysporzyły mu popularności i – chcąc nie chcąc – nabrały charakteru politycznego. Stał się zagrożeniem dla panującej warstwy faryzeuszów. Faryzeusze, strażnicy wiary i tradycji Izraela, utożsamiali już wówczas – co jest normą w państwach ziemskich – własny interes z interesem narodu. Chyba już nie byli zdolni dokonać rozróżnień. Nauczyciel z Nazaretu podważał ich nauczanie, ergo – zagrażał istnieniu Izraela. Prawa polityki nakazywały wyeliminowanie go, zanim dojdzie do rewolucji. Drugi ważny podmiot tamtych wydarzeń, Poncjusz Piłat, namiestnik cezara, strzegł tam struktur cesarstwa rzymskiego. Nie miał tak zepsutego zmysłu etycznego, jak my dzisiaj, i szybko zorientował się, że Jezus z Nazaretu, którego mu przyprowadzono, jest niewinny. Próbował Go więc na różne sposoby ocalić. Kiedy jednak tłum, za podszeptem strona 2 / 5 Niezależny serwis społeczności blogerów faryzeuszów zaczął go szantażować („jeśli Go nie skażesz, nie jesteś przyjacielem cezara”) ugiął się. Emeryt stara się w stosunku do polityki naśladować Jezusa Chrystusa, tzn. z zasady ignorować jej reguły. Może sobie już na to pozwolić, bo ma zapewnioną emeryturę. Nie musi się uśmiechać do przełożonych, których nie lubi, nie musi deklarować przynależności ideowej do żadnej z panujących opcji politycznych, bo z kariery zrezygnował już ostatecznie, niemniej – jest świadomy, że taka niezależność jest możliwa tylko do pewnego stopnia. Naśladowanie Chrystusa wcześniej czy później prowadzi człowieka na krzyż. Porządek łaski – porządek natury Prawa polityki, co oczywiste, są sprzeczne z zasadami Ewangelii. Czy jednak mamy tu do czynienia z zasadą wyłączonego środka – albo-albo – to emeryt ma wątpliwości. Musielibyśmy przyjąć, że polityka jest dziedziną zakazaną dla chrześcijan, podobnie jak na przykład przemysł pornograficzny i… no, właśnie… Przecież zakaz zabijania jest w Ewangelii jeszcze mocniej akcentowany, a jednak chrześcijanie brali udział w wojnach, ba, brali udział – to mało powiedziane. Emeryt sądzi, że w przypadku sprzeczności praw rządzących polityką a zasadami Ewangelii nieporozumienie polega na tym, ze należą one do innych porządków. Prawa polityki to prawa silniejszego, obowiązujące w świecie natury, i to natury rozumianej materialistycznie, wręcz biologicznie. W przyrodzie mocniejszy organizm żyje ze słabszego w sensie dosłownym: pożerając go. Zasady ewangeliczne nie są „z tego świata”, są „z zewnątrz”, my chrześcijanie mówimy, że pochodzą „z góry”. I tak to przecież jest. Odrzucenie reguł twardej walki o władzę przez chrześcijan wynika z ich wewnętrznych przekonań, z wiary i idei świata opanowanego przez miłość (emeryt nie potrafi znaleźć innego słowa), z idei „Królestwa Bożego”. Tu jednak emeryt musi poczynić ważne uwagi. Po pierwsze, teologia katolicka przez naturę rozumie jednak coś więcej, niż świat materialny, rozumie – świat jaki był zamierzony w akcie stworzenia przez Boga. Jeśli mówi o „prawach naturalnych”, to ma na myśli całość rzeczywistości fizyczno duchowej. Tutaj emeryt używa pojęcia w zawężonym zakresie. Po drugie, wbrew temu, co sądzą nawet bardzo mądrzy ludzie, Kościół nie czyni z odrębności porządku łaski i porządku natury zasady sprzeczności, wyłączonego środka, strona 3 / 5 Niezależny serwis społeczności blogerów albo-albo. Albo będziesz prowadził życie chrześcijańskie, albo zajmował się polityką. Św. Tomasz z Akwinu pisał, że „łaska nie działa wbrew naturze, ale na naturze”. „Duch wieje kędy chce” Chrześcijanie żyją w świecie materialnym i, chcąc nie chcąc, muszą przestrzegać jego praw. Muszą jeść, a po to, żeby jeść, muszą zabijać zwierzęta, muszą bronić swojego dorobku, nie ufać byle komu itd. Uczestnicząc w działaniach sprzecznych z Ewangelią, na przykład, gdy są zmuszeni brać udział w wojnach, łagodzą jednak obyczaje w duchu Ewangelii, „cywilizują” prawa „tego świata”. W średniowieczu dzięki ewangelicznej idei wybaczenia, udało się wykorzenić prawo „msty”, czyli zemsty. Prawo poniekąd bardzo pożyteczne, gdyż regulowało ono współżycie we wspólnocie, powstrzymując ludzi od zachowań nieuczciwych, podłych i zbrodniczych. Każdy miał gdzieś głęboko w podświadomości zakorzenione, że za zbrodnie być może przyjdzie mu jednak zapłacić. W świecie cywilizacji zachodniej z biegiem wieków udało się wykorzenić wiele zachowań i zwyczajów sprzecznych z duchem Ewangelii. Przede wszystkim poliandrię i poligamię. W XIX w. podjęto walkę z powszechną praktyką wykorzystywania do pracy dzieci, wywalczono skrócenie dnia pracy do ośmiu godzin, potem zaczęto kłaść podwaliny pod to, co dzisiaj nazywamy „państwem opiekuńczym”, w którym wszyscy mają zagwarantowaną opiekę zdrowotną i zabezpieczenie na starość. Wprawdzie socjaliści twierdzą, że te osiągnięcia to ich zasługa i wywalczyli je wbrew postawie Kościoła, który bronił systemu stanowego, jednak emeryta to nie przekonuje. „Duch wieje kędy chce”, mówi Ewangelia. Kiedy katolicy zawiedli, kiedy Kościół zapomniał, że „Bóg bardziej woli sprawiedliwość niż ofiary”, Duch tchnął w serca niewierzących albo mało wierzących socjalistów. Być człowiekiem sumienia Wracając do natury polityki. Chrześcijanie, kiedy zaangażują się w politykę, muszą przestrzegać jej reguł. Przynajmniej w sytuacjach skrajnych. Nie ma czegoś takiego, jak „Państwo Boże”, w którym panują inne, ewangeliczne, zasady gry, tu na ziemi. Trzeba grać, jak sytuacja wymaga. Czasami zbombardować miasto z pozostałymi tam jeszcze cywilami, czasami, w imię spokojnej przyszłości, przesiedlić całe grupy ludności, czasami wydać zgodę na jakieś skrytobójstwo, niemniej – chrześcijański polityk będzie tego unikał, będzie szukał kompromisu i zgody. I co najważniejsze, chrześcijanin musi pozostać człowiekiem sumienia, które mu powie, jakiej granicy nie wolno mu przekroczyć. Wzorem dla nas jest tutaj Thomas Morus. strona 4 / 5 Niezależny serwis społeczności blogerów Nie musi to jednak, to odczytywanie granic, być owocem głębokiej wiary. Poncjusz Piłat natychmiast i bez problemów zorientował się, że Jezus z Nazaretu jest niewinny. Kilkakrotnie próbował go ocalić. Nie udało się. Poddał się, gdy mu Żydzi zagrozili, że zrobią mu koło pióra w Rzymie, u cesarza. Zgubiło go – patrząc od strony moralnej – przywiązanie do stołka, do pozycji społecznej. Gdyby choć mógł usprawiedliwić to jakimiś racjami wyższymi, na przykład względem na pokój społeczny, emeryt oceniał by go inaczej. Emeryt nie jest materiałem na męczennika. Dopuszcza daleko idące kompromisy z regułami polityki, regułami siły i przemocy. Gdyby zajmował jakąś pozycję w strukturze państwa, kierował by się weberowską „etyką odpowiedzialności”, podejmowałby decyzje, ważąc interesy, a nie racje różnych grup i starałby się realizować politykę hegemona, któremu by służył. Ma tylko nadzieję, że w swoim zaangażowaniu politycznym byłby w stanie zachować granice, które wyznaczają mu jego przekonania, bo kieruje się w życiu „etyką przekonań”.\ Podsumowując. Emeryt w polemice ze wspomnianym blogerem powinien był napisać, że doskonale rozumie, jakie są prawa polityki, jednak nie będzie na ten temat dyskutował, ponieważ w życiu kieruje się innymi zasadami. Stwierdzenie, że – dla niego – polityka jest służbą w interesie dobra wspólnego, byłoby wtedy całkowicie zgodne z tym, co o polityce myśli. strona 5 / 5 Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)