Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
DRUGI LIST OTWARTY w sprawie obrony szkół średnich w Trzemesznie. Chichot historii, czy zemsta…? Sytuacja w Trzemesznie jest nie do pozazdroszczenia, szczególnie mam na uwadze napiętą atmosferę w obiekcie szkolnym przy ulicy Kosmowskiego. Jako absolwent tej szkoły z 1957 roku, posiadający wiedzę i doświadczenie w funkcjonowaniu szkół, oświaty, kolejny raz chcę podzielić się swoimi spostrzeżeniami i zaniepokojeniem. Sądzę, że nie traktuje się mieszkańców poważnie, nie mówi się prawdy, a na oczach wszystkich odgrywają się jakieś kosztowne igrzyska. Ostatnie decyzje administracyjne i kadrowe dokonane, w tym szkolnym tyglu, mogły zadziwić nie tylko mnie. Decydenci miejscy, burmistrz i radny miejski zgodzili się na obsadę kierowniczych stanowisk. Tym samym, wbrew stanowisku mieszkańców, przyłączyli się do bezprawnych (wyrok sądu) działań starostwa. Rodzi się pytanie, czy ten manewr kadrowy zagwarantuje to, o co tak wcześniej z dużym rozgłosem wspólnie walczyli? W kronikach utrwalone są głosy i dramatyczne sceny w obronie trzemeszeńskich szkół średnich. Czy tamte zachowania, to były gesty na pokaz? Trudno zrozumieć i współczuję wszystkim poważnie zaangażowanym w rozwiązanie tego istotnego dla mieszkańców problemu. A władze starostwa gnieźnieńskiego z dużą konsekwencją realizują swoje plany. Od września br. istnieje Zespół Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Trzemesznie. Arbitralną decyzją pogorszyły się warunki nauczania i pracy dydaktycznej. Stłoczenie trzech różnych rodzajów szkół w jednym miejscu, przypomina kocioł, w którym składniki nie bardzo ze sobą pasują. Utworzono konfliktogenną strukturę. Faktycznie mamy część szkoły im. Cegielskiego, która uznawać się będzie i słusznie za dyplomowanych fachowców, druga część im. Kosmowskiego od wieków uważająca się za intelektualistów bez zawodu. Do tego dochodzi jeszcze lokator, młodzież z gimnazjum, ze swoimi problemami wieku dorastania i dojrzewania. Nie trzeba być fachowcem, żeby przewidzieć, że sporządzona potrwa w takich warunkach, będzie niejadalna i z czasem wykipi, a efekty nauczania bardzo mierne. Pomijam istotne sprawy zarządzania tym kotłem oraz równie ważne dotyczące kadry pedagogicznej. Decyzje o powołaniu na stanowiska kierownicze na bardzo krótki okres, potwierdzają „przyjacielskie” i prawdziwe zamiary pana starosty i burmistrza. Liczą zapewnie na czas, który rozwiąże trzemeszeński i gnieźnieński problem. Pozostawienie niewykorzystanych pomieszczeń w budynku po technikum, to następny gest „wielkopański” i arogancji starosty, przy zgodzie burmistrza, gospodarza miasta. Wszystko dzieje się nie w zapadłej dziurze, a w Wielkopolsce, pod okiem wojewody, kuratorium i innych „świętych”, odpowiedzialnych tylko przed Bogiem i historią?! Agonia średnich szkół trzemeszeńskich zaczęła się od decyzji, zaadaptowania budynków pokoszarowych w Gnieźnie, pod potrzeby zlokalizowanych tam szkół. W realizację tego zadania zaangażowano środki finansowe z Unii Europejskiej, obwarowane ścisłymi rygorami. Nikt wówczas nie zastanawiał się nad skutkami, jakie ta decyzja wywoła. Także i w Trzemesznie panował spokój. Czy dzisiaj jest za późno na zmiany? Zmiana charakteru inwestycji, wymagałaby zwrotu otrzymanych unijnych środków i nie kto inny, ale mieszkańcy powiatu ponieśliby z tego tytułu obciążenia. Każda władza w starostwie, będzie zmuszona do przestrzegania zawartych wcześniej umów. Czytelne są więc działania, w obronie własnych interesów i błędów, starania o zapewnienie naboru uczniów do tych gnieźnieńskich szkół, nie zwracając uwagi na wyrządzone sąsiadom szkody. Wspomnieć trzeba i o czynniku ekonomicznym. Zasobniejszych mieszkańców Trzemeszna stać będzie na wysłanie swoich dzieci do dobrych szkół w okolicy, a co ze zdolnymi dziećmi z uboższych rodzin? Tak więc chichotem historii jest, w Prymasowskim Gnieźnie ważniejsze są budynki koszar pruskich aniżeli trzemeszeńska szkoła z tak długoletnią tradycją i wysokimi wynikami w kształceniu i wychowaniu! Historia lubi się powtarzać. Równie tragiczną sytuację mieliśmy w 1863 roku, na polecenie pruskiego ministra nastąpiło całkowite zamknięcie trzemeszeńskiego gimnazjum. Decyzja ta była formą represji władz pruskich za udział gimnazjalistów w powstaniu styczniowym. Należy jednak podkreślić i przypomnieć, ażeby mieć pełny i wyraźny obraz. Władze ówczesne dokonały likwidacji z pewnym wahaniem i opóźnieniem. Bowiem gimnazjum przed zaborami było majątkiem kościelnym i władze pruskie wahały się z decyzją likwidacyjną, by nie narażać się na zarzut złamania umowy konkordatowej. Ten argument później zadziałał, przy reaktywacji namiastki szkoły średniej. W likwidacji Gimnazjum w Trzemesznie wykorzystano wcześniejsze zachowania sąsiadów. Od lat w Gnieźnie czyniono zabiegi o utworzenie własnej szkoły średniej. Tam też więc trafiła część biblioteki i pomoce szkolne z zlikwidowanego trzemeszeńskiego gimnazjum. Nikomu do dzisiaj to nie przeszkadza. Czy fakty te są znane? Bardzo w to wątpię. A była w tym roku okazja na prawdziwą i zaległą lekcję historii w czasie uroczystych obchodów 150 rocznicy Powstania Styczniowego. W trzemeszeńskiej sesji naukowej, w której uczestniczył starosta gnieźnieński ograniczono się do oddania hołdu poległym w walkach trzemeszeńskim gimnazjalistom. Nikt nie neguje należnej pamięci za ten bohaterski czyn. Ale, pamięć o tamtym czasie nie może być wybiórcza i ograniczona. Pozostawiono nam wiele dokumentów do wykorzystania. Przebieg tamtych wydarzeń wspomina jej uczestnik ks. Władysław Chotkowski w opowiadaniu pt. „Wyprawa Trzemeszeńska roku 1863”. Znamienne jest to, że wspomnienia te napisał po pięćdziesięciu latach, miał więc czas na wyważoną ocenę tamtej wyprawy. Tak też odczytałem i odebrałem ten tekst, jako rozważne krytyczne wspomnienia, a zarazem przestrogę. Wykorzystując patriotyczne wychowanie kultywowane w trzemeszeńskiej szkole, bardzo łatwo wyprowadzono młodych ludzi, pełnych zapału do walki, w nierówny i nieprzygotowany bój. Możemy ocenić, zryw ten był nieprzygotowany pod względem strategii. Do tego autor przytacza gorszącą scenę, jaką były nieporozumienia i walka pomiędzy dowódcami przed frontem powstańców. Nikt za takie naganne, niedopuszczalne zachowania i śmierć trzemeszeńskich gimnazjalistów nie poniósł odpowiedzialności, a byłaby to przestroga nam wszystkim. Dzisiaj nie pamięta się o kosztach, jakie poniosło Trzemeszno, tracąc tylu młodych ludzi oraz szkołę, gimnazjum. Warto, aby nie tylko w Gnieźnie o tym wiedziano. Wychowanemu w tradycjach trzemeszeńskich brakuje prawdziwej i rzetelnej oceny nie tylko wydarzeń z 1863 roku, ale znajomości bogatej trzemeszeńskiej historii. Stąd bierze się niechęć i lekceważenie Trzemeszna. Dysponuję wieloma przykładami, ale o tym przy innej okazji. Jako emerytowany nauczyciel apeluję o przywrócenie organizacji trzemeszeńskich szkół sprzed września 2013 roku. Tj. pozostawienie szkół humanistycznych gimnazjum i liceum w jednym obiekcie. Jest to naturalne i zgodne z długoletnią tradycją nauczania w tej szkole. A z bogatym doświadczeniem zespół szkół technicznych przywrócić na dawne miejsce. Bariery biurokratyczne nie powinny stanowić w tym przeszkody. Mam nadzieję, że spostrzeżenia moje zostaną życzliwie przyjęte i będą okazją do rzeczowej dyskusji. Liczę, na młode pokolenie, może uda się coś pozytywnego w Trzemesznie dokonać i zmienić. Trzymam kciuki! Pozostaję z pozdrowieniami: ) Andrzej J. Kamyszek – maturzysta Liceum Ogólnokształcącego w Trzemesznie z 1957r. Suwałki, dnia 25.09.2013r.