bielsko-żywieckie studia teologiczne tom x
Transkrypt
bielsko-żywieckie studia teologiczne tom x
BIELSKO-ŻYWIECKIE STUDIA TEOLOGICZNE TOM X BIELSCENSIA-ZYVIECENSIA STUDIA THEOLOGICA TOM X INSTYTUT TEOLOGICZNY IM. ŚW. JANA KANTEGO BIELSKO-BIAŁA 2009 BIELSKO-ŻYWIECKIE STUDIA TEOLOGICZNE TOM X INSTYTUT TEOLOGICZNY IM. ŚW. JANA KANTEGO BIELSKO-BIAŁA 2009 Rada Programowa Ks. prof. zw. dr hab. Tadeusz Borutka – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Bp prof. dr hab. Andrzej Franciszek Dziuba – Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Ks. dr hab. Stanisław Głaz – Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna “Igatianum“ w Krakowie Ks. prof. UŚ dr hab. Jan Górski – Uniwersytet Śląski Ks. prof. UŚ dr hab. Józef Kiedos – Uniwersytet Śląski Ks. prof. dr hab. Zdzisław Kijas OFMConv. – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Ks. dr hab. Jarosław Koral – Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Ks. prof. dr hab. Jerzy Lewandowski – Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Ks. prof. dr hab. Piotr Nitecki – Papieski Fakultet Teologiczny we Wrocławiu Ks. prof. dr hab. Jan Orzeszyna – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Ks. prof. dr hab. Maciej Ostrowski – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Ks. prof. dr hab. Stanisław Pisarek – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Ks. prof. zw. dr hab. Henryk Skorowski SDB – Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Ks. prof. dr hab. Jan Wal – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Ks. prof. zw. dr hab. Andrzej Zwoliński – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Komitet Redakcyjny Tadeusz Borutka (przewodniczący) Dawid Jeziorek (sekretarz), Marian Kozielski (korekta) ks. Leszek Łysień, ks. Piotr Greger, ks. Piotr Kroczek ks. Tłumaczenie tekstów angielskich mgr Benita Krzak Adres Redakcji Instytut Teologiczny im. św. Jana Kantego ul. S. Żeromskiego 5, 34-307 Bielsko-Biała 7 skr. pocz. 61 tel. 033 81 90 670; fax 033 81 91 207 e-mail: [email protected]; www.it-bielsko/bzst Opracowanie techniczne Tomasz Sekunda Projekt okładki Dawid Jeziorek ISSN 1427-9207 © Copyright by Instytut Teologiczny im. św. Jana Kantego, Bielsko-Biała 2009 „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne” znajdują się na Liście czasopism punktowanych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Część B (Pozostałe czasopisma zagraniczne i czasopisma polskie) Wykazu czasopism naukowych wraz z liczbą punktów za umieszczoną w nich publikację naukową. Pozycja 150. Liczba punktów za publikację naukową: 2 (www.nauka.gov.pl) tel. Wydawnictwo «scriptum» Tomasz Sekunda 604 532 898; e-mail: [email protected] www.scriptum.strefa.pl Druk i oprawa Poligrafia Inspektoratu Towarzystwa Salezjańskiego ul. Konfederacka 6, 30-506 Kraków Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Słowo wstępne W roku 2009 Kościół w Polsce świętuje 30. rocznicę ogłoszenia pierwszej encykliki Jana Pawła II Redemptor hominis (4 marca 1979 r.) oraz 30. rocznicę pierwszej wizyty apostolskiej papieża Jana Pawła II do Ojczyzny (2–10 czerwca 1979 r.). Jest to okazja do pochylenia się nad przesłaniem, które zostawił nam Następca Św. Piotra, a także do dziękczynienia Bogu za ten czas, za to nawiedzenie polskiej ziemi, za bierzmowanie dziejów, które rozpoczęło proces przeobrażenia Polski i wschodniej Europy ku odzyskaniu wolności. Pozostając w klimacie tych obchodów, Kościół naszej diecezji raduje się faktem, iż pierwszy Biskup Bielsko-Żywiecki Tadeusz Rakoczy otrzymał z nadania Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej tytuł i godność Doktora Honoris Causa. Pierwsza część 10. tomu „Bielsko-Żywieckich Studiów Teologicznych” – który oddajemy do rąk Czytelników – poświęcona jest właśnie temu. Pragniemy w ten sposób udokumentować i pozostawić w historii trwały ślad tego ważnego dla diecezji, miasta i regionu wydarzenia. Jako zespół redakcyjny, pragniemy też w ten sposób złożyć serdeczne gratulacje i jednocześnie gorąco podziękować Najdostojniejszemu Księdzu Biskupowi za nieustanną troskę o Instytut Teologiczny im. Św. Jana Kantego w Bielsku-Białej i całe środowisko akademickie naszego Kościoła partykularnego. Natomiast część druga stanowi zbiór rozpraw i artykułów, uzupełnionych o materiały, komunikaty, recenzje i omówienia. Ich tematyka obejmuje problemy życia społecznego na wielu jego obszarach. Czytelnik znajdzie tu także treści z zakresu teologii i prawa kanonicznego oraz historii i literatury. Autorzy zamieszczonych opracowań reprezentują uczelnie Bielska-Białej oraz innych uczelni naszej diecezji, a także ośrodki uniwersyteckie Krakowa, Katowic i Bydgoszczy. Życzymy miłej lektury i owocnej refleksji nad treścią kolejnego tomu naszego czasopisma naukowego. Redakcja Doktorat honoris causa Akademii Techniczno-Humanistycznej dla ks.bp. Tadeusza Rakoczego Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Marek Bernacki Doktorat honoris causa Akademii Techniczno-Humanistycznej dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego W piątek 22 maja 2009 r., dokładnie w 14. rocznicę pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Skoczowa, Bielska-Białej i Żywca oraz w dniu inauguracji obchodów 40-lecia istnienia państwowej wyższej szkoły na Podbeskidziu, Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Białej nadała najwyższe wyróżnienie naukowe – stopień i godność doktora honoris causa – biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu, pierwszemu ordynariuszowi diecezji bielsko-żywieckiej. Na dyplomie wręczonym honorowemu Nominatowi, odczytanym podczas uroczystości w języku łacińskim i polskim przez rektora ATH J.M. prof. inż. Ryszarda Barcika, znalazła się następująca sentencja uzasadniająca przyznanie tego zaszczytnego tytułu: Jego Ekscelencji KS. BP. TADEUSZOWI RAKOCZEMU ordynariuszowi diecezji bielsko-żywieckiej Kościoła rzymsko-katolickiego Wieloletniemu współpracownikowi Jego Świątobliwości Ojca Świętego Jana Pawła II Pierwszemu Biskupowi diecezji bielsko-żywieckiej Wybitnemu duszpasterzowi i kaznodziei Znawcy teologii biblijnej i problemów społecznych Animatorowi życia społeczno-kulturalnego na Podbeskidziu Współczesnemu Apostołowi Ekumenizmu Wspierającemu powstanie i rozwój Akademii Techniczno-Humanistycznej Przyjacielowi ludzi nauki i studentów Człowiekowi o wrażliwym sercu Oddanemu na służbę Bogu, Kościołowi i ludziom. Decyzja o nadaniu doktoratu honoris causa zapadła na mocy uchwały podczas posiedzeniu Wysokiego Senatu Akademii Techniczno-Humanistycznej 10 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego w dniu 17 kwietnia 2009 r. Pięknym dopełnieniem tego proceduralnego aktu była uroczystość zorganizowana w Bielskim Centrum Kultury 22 maja. Rozpoczęła się ona o godz. 10.15 od wprowadzenia sztandaru Akademii Techniczno-Humanistycznej. Licznie zaproszeni goście, w tym ubrani w togi rektorzy wielu wyższych szkół z całej Polski, a także przedstawiciele władz miejskich i samorządowych oraz dyrektorzy szkół różnych szczebli i placówek kulturalno-oświatowych, zajęli honorowe miejsca w pierwszych rzędach sali Bielskiego Centrum Kultury. Rektorzy i dziekani ATH, wraz z ks. biskupem Rakoczym, w otoczeniu rektorów: Papieskiej Akademii Teologicznej – ks. prof. Jana Dyducha i Politechniki Śląskiej w Gliwicach – prof. inż. Andrzeja Karbownika, zasiedli na scenie. W tle znalazło się miejsce dla Chóru Akademickiego, który pod dyrekcją dra Jana Borowskiego uświetnił uroczystość wspaniałym wykonaniem kilku podniosłych pieśni okolicznościowych. Po odśpiewaniu Gaude Mater Rektor ATH prof. inż. Ryszard Barcik powitał przybyłych na uroczystość gości, w tym kardynała Stanisława Dziwisza, metropolitę krakowskiego, oraz ks. kardynała Franciszka Macharskiego, biskupa seniora. Po odczytaniu listy zaproszonych gości, obejmującej kilkadziesiąt osób różnych stanów i profesji, rektor wygłosił przemówienie inaugurujące jubileusz 40-lecia uczelni „Od Filii Politechniki Łódzkiej do Akademii Techniczno-Humanistycznej”. Mówca skoncentrował się na misji kształcenia młodych pokoleń, jaka przyświecała pracownikom naukowym podczas czterdziestu lat pracy; zwrócił też uwagę na nowe wyzwania, z których priorytetowym jest utworzenie Uniwersytetu w Bielsku-Białej. Podkreślając zasługi ks. biskupa Rakoczego dla powstania pierwszej publicznej szkoły wyższej na Podbeskidziu, jaką od ośmiu lat jest Akademia Techniczno-Humanistyczna, rektor Barcik przypomniał, że biskup ordynariusz pełni rolę animatora życia kulturalno-naukowego w mieście. „Przez wiele lat, jako bliski współpracownik Jana Pawła II – mówił rektor – był on także «ambasadorem ATH w Rzymie»”. W tym miejscu mówca przytoczył fragment listu Ojca Świętego wystosowanego 18 października 2001 r.: W modlitwie Bogu polecam Profesorów, Pracowników naukowych, administracyjnych oraz wszystkich Studentów Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Wypraszam dary mądrości, wiedzy i umiejętności i z serca udzielam mego Apostolskiego Błogosławieństwa. Rektor przypomniał, że powyższe słowa, znajdujące się na tablicy pamiątkowej wmurowanej przy wejściu na Salę Senatu w budynku Rektoratu ATH, stanowią motto dla całej społeczności akademickiej. Wręczenie doktoratu honoris causa J.M. Biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu poprzedziło wręczenie stopni naukowych (jednego doktora habilitowanego oraz pięciu doktorskich) pracownikom uczelni, a także odznak „Zasłużony dla Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej” (przyznano je trzem osobom: pani poseł Mirosławie Nykiel z Platformy Obywatelskiej, staroście bielskiemu Andrzejowi Płonce oraz wieloletniemu pracownikowi Uczelni prof. Janowi Szadkowskiemu). Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 11 Jednym z głównych punktów uroczystości była laudacja wygłoszona przez promotora prof. dr. hab. inż. Jacka Stadnickiego, dziekana Wydziału Budowy Maszyn i Informatyki ATH. Laudator powiedział m.in. Jako humanista, człowiek otwarty i życzliwy dla studiującej młodzieży i ludzi nauki, a także jako lokalny patriota, ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy przyczynił się do powstania w 2001 r. Akademii Techniczno-Humanistycznej, pierwszej – i jak dotąd jedynej – państwowej uczelni w Bielsku-Białej. Powołanie uczelni, tak ważnej dla miasta i regionu, wcale nie było łatwe. Współorganizatorzy tego dzieła wiedzą najlepiej, jak bardzo Ksiądz Biskup zaangażował się w to zadanie, służąc swą radą i pomocą, która wtedy okazywała się nieodzowna! Przez cały, jakże trudny dla młodej uczelni czas tworzenia i rozwoju, doświadczamy Jego osobistej życzliwości i wsparcia. Po laudacji nastąpiło wręczeniu dyplomu doktora honoris causa ks. biskupowi Rakoczemu, po czym Chór Akademicki odśpiewał fragment Mesjasza Haendla (majestatyczne Alelluja zrobiło na wszystkich ogromne wrażenie). Następnie prowadzący uroczystość Rektor ATH poprosił trzy osoby o złożenie publicznych gratulacji Nominatowi. Jako pierwszy głos zabrał kardynał Stanisław Dziwisz, prywatnie przyjaciel biskupa Tadeusza Rakoczego, który przypomniał, że razem z bpem Tadeuszem studiowali w seminarium duchownym w Krakowie, zostali wyświęceni przez ówczesnego metropolitę archidiecezji krakowskiej Karola Wojtyłę, a następnie przez wiele lat współpracowali z papieżem Janem Pawłem II w Kurii Rzymskiej. W krótkim, ale bardzo serdecznym wystąpieniu ks. Kardynał zwrócił uwagę na dwie główne cnoty bp. Rakoczego –mądrość i ludzkość (humanitas). Przypomniał także, że był on jednym z najbliższych współpracowników Ojca Świętego, co zadecydowało o tym, iż papież mianował go pierwszym ordynariuszem utworzonej w 1992 r. i bliskiej jego sercu diecezji bielsko-żywieckiej. Jako drugi przemówił Przewodniczący Konferencji Rektorów Szkół Technicznych, który „od serca”, jednak dość niefortunnie, nazwał bpa Rakoczego „inżynierem dusz ludzkich”, uzasadniając w ten sposób fakt nadania mu doktoratu honoris causa na wniosek technicznego Wydziału Budowy Maszyn i Informatyki ATH. Największe wrażenie na zebranych zrobiło dłuższe i znakomicie przygotowane wystąpienie prezydenta Miasta BielskaBiałej. Jacek Krywult przypomniał, jaką rolę pełnili światli biskupi dla rozwoju kultury polskiej (jako przykład podał działalność żyjącego w epoce renesansu bpa Piotra Myszkowskiego, mecenasa Jana Kochanowskiego; to na jego zlecenie – przypomniał prezydent Krywult – Jan z Czarnolasu napisał Psałterz Dawidów będący kongenialnym przekładem starotestamentowej Księgi Psalmów), i podkreślił, że we wszystkich działaniach ks. biskupa Rakoczego zawsze na pierwszym miejscu pozostaje człowiek ze swoimi problemami. Mówca zacytował także sentencję Williama Szekspira: „Wielkie umysły rządzą światem, wielkie serca go zbawiają”. Na zakończenie swojego wystąpienia prezydent Jacek Krywult podziękował ordynariuszowi diecezji bielsko-żywieckiej za jego wspaniałe homilie, a nade wszystko za zorganizowanie pielgrzymki Jana Pawła II na Podbe- 12 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego skidzie w maju 1995 r., które to wydarzenie – jak zaznaczył – pozostaje jednym z najważniejszych w historii naszego miasta i całego regionu. Ostatnim punktem uroczystości było wystąpienie ks. bp. Tadeusza Rakoczego. Nominat, wyraźnie wzruszony, zaczął od osobistego wyznania: „Mój Boże, jak mówić o tym wszystkim, co przeżyłem...”. Zgodnie z życzeniem ks. Biskupa i ze względów organizacyjnych (naglący czas i napięty program) przygotowany przezeń wykład pt. „«Czas próby polskich sumień trwa». Aktualność skoczowskiego przesłania Jana Pawła II” nie został wygłoszony, dostępny był jednak do wglądu w specjalnej publikacji znajdującej się do dyspozycji zebranych na sali osób1. Po oficjalnej części zaproszeni goście przeszli na piętro do galerii BCK, gdzie wzniesiono toast i składano osobiste gratulacje ks. Biskupowi Rakoczemu. Uroczystość zakończyła się w gościnnych murach Instytutu Teologicznego im. św. Jana Kantego. Goście, których witał na schodach prowadzących do auli ks. prof. Tadeusz Borutka, zostali następnie zaproszeni na obiad, który spożyto w refektarzu Kurii Biskupiej. Warto nadmienić, że wzorcowo zorganizowanej i pięknie przeprowadzonej uroczystości nadania tytułu i godności doktoratu honoris causa biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu towarzyszyło wydanie bogato ilustrowanej okolicznościowej książki Czterdziestolecie – od Filii Politechniki Łódzkiej do Akademii Techniczno-Humanistycznej2. 1 Jego Ekscelencja Ks. Bp Tadeusz Rakoczy Doktor Honoris Causa Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, ATH, Bielsko-Biała 2009, ss. 40. (W publikacji tej znalazły się wszystkie dokumenty i mowy związane bezpośrednio z nadaniem honorowego doktoratu J.E. bpowi Tadeuszowi Rakoczemu, a także wykład Nominata.) 2 Czterdziestolecie – od Filii Politechniki Łódzkiej do Akademii Techniczno-Humanistycznej, pr. zbior. pod red. Artura Pałygi, projekt okładki Ernest Zawada, zdjęcia Franciszek Dzida, Wydawnictwo ATH, Bielsko-Biała 2009, ss. 158, nakład 1500 egz. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 13 14 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego UCHWAŁA Nr VII/51/08/09 Senatu Politechniki Śląskiej z dnia 30 marca 2009 roku w sprawie zaopiniowania wniosku o nadanie tytułu doktora honoris causa ks. bp. Tadeuszowi Rakoczemu Na podstawie art. 62 ust. 1 pkt 9 ustawy z dnia 27 lipca 2005 roku – Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U. 164, poz.1365, z późn. zm.) oraz § 38 ust. 2 pkt 42) Statutu Politechniki Śląskiej, Senat Politechniki Śląskiej postanawia: I. Pozytywnie zaopiniować wniosek Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej o nadanie tytułu doktora honoris causa ks. bp. Tadeuszowi Rakoczemu, Ordynariuszowi Diecezji Bielsko-Żywieckiej Kościoła Rzymsko-Katolickiego. II. Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia. Rektor Politechniki Śląskiej Prof. dr had. inż. Andrzej Karbownik Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 15 16 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego Prof. dr hab. inż. Andrzej Karbownik Politechnika Śląska w Gliwicach Opinia wniosku Senatu Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej w sprawie nadania tytułu doktora honoris causa Księdzu Biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu Ksiądz Biskup Tadeusz Rakoczy, Ordynariusz Diecezji Bielsko-Żywieckiej Kościoła rzymskokatolickiego, urodził się 30 marca 1938 roku w Gilowicach koło Żywca. Do szkoły podstawowej uczęszczał w rodzinnych Gilowicach, a do Liceum Ogólnokształcącego w Żywcu. Świadectwo dojrzałości uzyskał w 1956 r., po czym przez rok pracował w Bielskim Przedsiębiorstwie Budowlanym. W 1957 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, które ukończył w 1963 roku, uzyskując tytuł zawodowy magistra teologii w zakresie teologii biblijnej. Świecenia kapłańskie otrzymał 23 czerwca 1963 r. w Krakowie z rąk ks. bpa Karola Wojtyły, wikariusza kapitulnego w Krakowie, i został przez Niego skierowany do parafii w Wadowicach. We wrześniu 1964 r. ks. Tadeusz Rakoczy podjął studia licencjackie w Wyższym Seminarium Duchownym w Krakowie i po trzech latach uzyskał licencjat z teologii w zakresie biblistyki. (Licencjat w tym wypadku oznacza kościelny stopień naukowy nadawany po magisterium, po odbyciu trzyletnich studiów specjalistycznych i po obronie napisanej rozprawy licencjackiej). Został wówczas mianowany asystentem w Katedrze Nowego Testamentu na Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie. W tym czasie pełnił też funkcję sekretarza Polskiego Towarzystwa Teologicznego w Krakowie. W roku 1970 podjął studia na Uniwersytecie Gregoriańskim i w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie, gdzie uzyskał licencjat w dziedzinie nauk biblijnych. Po studiach w Rzymie wielokrotnie pełnił posługę duszpasterską wśród Polonii we Francji, a w latach 1976–1978 pracował jako duszpasterz w jednej z parafii w Rzymie. W październiku 1978 r. papież Jan Paweł II powołał Go do pracy w Watykanie, gdzie wspólnie z ks. Józefem Kowalczykiem, obecnym nuncjuszem apostolskim w Polsce, organizował Polską Sekcję Sekretariatu Stanu, w której pracował do 1992 r. Z tego okresu pochodzi wiele wydawnictw Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 17 książkowych zawierających różne teksty Papieża Jana Pawła II. Redaktorami tych opracowań byli księża: Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk i Tadeusz Rakoczy. Ks. Tadeusz Rakoczy brał udział w wielu zagranicznych podróżach Jana Pawła II. Można powiedzieć, że należał do grona jego najbliższych współpracowników. 25 marca 1992 r. papież mianował go biskupem Diecezji BielskoŻywieckiej. W bulli nominacyjnej napisał: „Pragnąc zatroszczyć się o Diecezję Bielsko-Żywiecką, dziś założoną i ustanowioną jako sufragana metropolii krakowskiej, wyznaczamy Ciebie, ukochany Synu, jako jej pasterza. Czynimy to ze względu na wybitne przymioty umysłu i serca, jak również doświadczenie w sprawach życia Kościoła, o czym przekonaliśmy się widząc Twoje rozumne iochocze podejmowanie obowiązków jako pracownika naszego Sekretariatu Stanu”. Uroczyste, kanoniczne objęcie urzędu biskupa diecezji przez ks. T. Rakoczego, pierwszego ordynariusza Diecezji Bielsko-Żywieckiej, odbyło się 9 maja 1992 r. w katedrze w Bielsku-Białej. Nowa, ustanowiona wówczas diecezja bielsko-żywiecka objęła ziemię bielsko-bialską, żywiecką, kęcką, andrychowską, oświęcimską oraz Śląsk Cieszyński. Obejmowała zatem społeczności kultywujące dwie różne tradycje: śląską i krakowską, zróżnicowane pod względem religijnym i kulturowym, majce bogatą historię, zasadniczo określającą ich specyfikę. Po objęciu swojej funkcji nowy ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej miał więc ważne społecznie zadanie do wykonania – zadanie integracji całej społeczności religijnej nowej diecezji. Z zadania tego wywiązał się znakomicie: nowa diecezja połączyła dwie tradycje – i to właśnie stanowi o jej prawdziwym bogactwie religijnym i kulturowym. Ważnym wydarzeniem w życiu diecezji bielsko-żywieckiej była pielgrzymka Papieża Jana Pawła II, który w maju 1995 r. przybył do Skoczowa, BielskaBiałej i Żywca. Odbyła się ona dzięki osobistym staraniom ks. bpa Tadeusza Rakoczego. Drugim ogromnie ważnym dla nowo powstałej diecezji wydarzeniem było powołanie do życia przez ks. bp Tadeusza Rakoczego w dniu 24 czerwca 1994 r. Instytutu Teologicznego im. św. Jana Kantego w Bielsku-Białej. Instytut ten jest afiliowany przy Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, co umożliwia jego studentom zdawanie w niej egzaminu z całości teologii i obronę prac magisterskich – w ten sposób tytuł magistra teologii uzyskało już 49 osób. Ksiądz Biskup żywo interesuje się działalnością Instytutu Teologicznego i jego rozwojem. Oddał na potrzeby jego działalności dydaktycznej część pomieszczeń kurii a bibliotekę kurii – do dyspozycji studentów. Wspomaga działalność dydaktyczną i naukową Instytutu przez organizowanie seminariów, wsparcie dla publikowania książek i różnych opracowań. Ks. bp T. Rakoczy od czasu objęcia swojej funkcji wykazuje ogromną troskę o odpowiednie przygotowanie kandydatów do stanu duchownego. Zdecydował, że alumni będą odbywać swoje studia w Archidiecezjalnym Seminarium Duchownym w Krakowie, studiując jednocześnie na Wydziale Teologicznym Papieskiej Akademii Teologicznej. Systematycznie spotyka się z klerykami ze 18 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego swojej diecezji (obecnie jest ich 74), przeprowadza z nimi seminaria oraz wygłasza okolicznościowe wykłady. W okresie istnienia diecezji bielsko-żywieckiej wyświęcił ponad dwustu księży. Wielu kapłanów – dzięki decyzjom oraz opiece duchowej i materialnej ks. bpa Rakoczego – ukończyło studia specjalistyczne w kraju i za granicą, dwudziestu sześciu zdobyło stopień doktora, pięciu – stopień doktora habilitowanego, a dwóch uzyskało tytuł profesora. Należy podkreślić duże zasługi Księdza Biskupa w dziele tworzenia Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Angażował się w to przedsięwzięcie służąc swoją radą i pomocą. Należy wspomnieć, że dzięki jego życzliwości zajęcia studentów Wydziału Humanistyczno-Społecznego ATH odbywają się w gmachu Instytutu Teologicznego. W działalności publicystycznej ks. bpa Tadeusza Rakoczego można wyróżnić dwa okresy. Pierwszy to Jego praca w watykańskim Sekretariacie Stanu, kiedy to wraz z ks. Stanisławem Dziwiszem i ks. Józefem Kowalczykiem redagował i przygotowywał do druku książki z tekstami Jana Pawła II. W latach 1979–1992 książek tych powstało dziewiętnaście. Wydawane one były przez watykańskie wydawnictwo Libreria Editrice Vaticana. Drugi okres rozpoczął się po objęciu przez ks. Rakoczego funkcji biskupa diecezji bielsko-żywieckiej. Jego drukowany dorobek publicystyczny minionych siedemnastu lat obejmuje 232 pozycje. Nie są to publikacje o charakterze naukowym, lecz teksty ważne z punktu widzenia pełnienia funkcji bpa ordynariusza diecezji. Są wśród nich listy do wiernych i do różnych grup społecznych, homilie i przemówienia, zaproszenia do udziału w różnych uroczystościach, „słowa” księdza biskupa z okazji ..., komunikaty w sprawie ... itd. Były one publikowane głównie w „Kwartalniku Diecezjalnym”. Na podkreślenie zasługuje dialog ekumeniczny, jaki z wielkim wyczuciem i zaangażowaniem prowadzi ks. bp T. Rakoczy z biskupem i wiernymi kościoła ewangelicko-augsburskiego. Na terenie Śląska Cieszyńskiego mieszka wielu wyznawców tego Kościoła. W diecezji bielsko-żywieckiej konieczne jest zatem prowadzenie dialogu katolików z ewangelikami. Ks. bp Rakoczy rozumie potrzebę wzajemnego poznania, szukania tego, co łączy, aby wyzwalając się z uprzedzeń można było budować wzajemne zrozumienie i podejmować współpracę. Biskup Tadeusz Rakoczy jest człowiekiem dialogu. Warunkiem owocnego dialogu, co podkreślił swego czasu ks. prof. J. Tischner, jest stworzenie dla drugiego człowieka „przestrzeni obcowania”. Umiejętność aktywnego słuchania oraz podejmowania odważnych decyzji jest cechą charakterystyczną biskupa Rakoczego w relacjach z Jego otoczeniem społecznym. Należy również podkreślić Jego wzorową współpracę z władzami samorządowymi Bielska-Białej. Ksiądz Biskup żywo interesuje się sprawami miasta. Wiele jego działań sprawia, że w harmonii i zgodzie żyją tutaj osoby różnych wyznań i światopoglądów. Dlatego też można powiedzieć, że Bielsko-Biała jest miastem, w którym ekumenizm nie jest jedynie teorią. Niezwykle cenne jest to, że biskup Rakoczy bardzo wiele czasu i uwagi poświęca nie tylko sprawom wiary, ale również kwestiom społecznym. Troska Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 19 o najuboższych i najbardziej pokrzywdzonych przez los od samego początku wytycza drogi Jego działalności. Ordynariusz otacza ich nie tylko opieką duchową, ale podejmuje wiele cennych inicjatyw mających na celu poprawę ich losu. Działania te są mocno wspierane przez lokalny samorząd, którego jednym z obowiązków jest łagodzenie skutków ubóstwa. Każdego roku podczas diecezjalnych inauguracji roku katechetycznego w Bielsku-Białej biskup Rakoczy podkreśla rolę wychowawców i nauczycieli w kształtowaniu charakterów młodych ludzi. Jego zdaniem, dobry wychowawca to ten, który jest świadkiem wartości, na których można budować życie osobiste i społeczne. „Aby wychowanie było skuteczne, jego cel musi być krystaliczny i jasny” – twierdzi i w swoich wystąpieniach niejednokrotnie daje przykład tego, jakie postawy powinny być w dzisiejszych czasach promowane. „Trzeba dziś pilnie kultywować cnotę patriotyzmu i miłości do Ojczyzny. Potrzeba, jak nigdy dotąd, ludzi mądrych, uczciwych, rzetelnych i wiernych tradycji, którzy swą działalnością zadbają o dobre imię Ojczyzny” – mówił podczas dorocznych uroczystości Święta Niepodległości, w których zawsze, od wielu lat uczestniczy, i podkreślał, że obowiązek ten dotyczy zwłaszcza polityków. Biskup Rakoczy często wygłasza apele w ich stronę. „Niech ci, którzy odnieśli wyborczy sukces unikają pokusy panowania, a ci, którzy otrzymali mniej zaufania społecznego, niż oczekiwali niech wyzbywają się urazów” – mówił po ostatnich wyborach parlamentarnych. Duże zasługi położył biskup bielski na niwie kultury. Jest nie tylko honorowym patronem i uczestnikiem wielu imprez kulturalnych odbywających się każdego roku w Bielsku-Białej, ale sam inicjuje wiele przedsięwzięć. W 2000 roku powołał do życia Biuro Promocji Kultury i Sportu przy Kurii Diecezjalnej. Biuro z dużą skutecznością zajmuje się propagowaniem szeroko rozumianej kultury chrześcijańskiej. Swymi działaniami wpływa także na rozbudzanie szacunku dla tradycji regionu, zwłaszcza wśród najmłodszych przedstawicieli lokalnej społeczności. Jednym z najnowszych Jego przedsięwzięć w dziedzinie kultury jest powołanie do życia Komisji Muzyki Kościelnej. Zajmuje się ona m.in. normalizacją umów pomiędzy muzykami kościelnymi a ich pracodawcami, regulacją spraw bytowych kościelnych organistów, a nadto kształceniem muzycznym. Inicjatywa biskupa Rakoczego to próba dowartościowania osób świeckich zajmujących się muzyką w Kościele, a równocześnie wyraz troski o właściwą muzyczną oprawę obrzędów liturgicznych w parafiach diecezji. Biskup Tadeusz Rakoczy wraz ze Zwierzchnikiem Diecezji Cieszyńskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego – biskupem Pawłem Anweilerem od początku patronuje odbywającemu się cyklicznie w Bielsku-Białej Międzynarodowemu Festiwalowi Muzyki Sakralnej na Podbeskidziu „Sacrum in Musica”. To ekumeniczne przedsięwzięcie kulturalne to kolejny dowód, że w Bielsku-Białej jedność chrześcijan nie jest teorią, lecz faktem. Kapituła śląskiego samorządu gospodarczego wyróżniła bielskiego ordynariusza Kryształowym Laurem Umiejętności i Kompetencji. Nagroda ta przy- 20 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego znawana jest osobom reprezentującym ponadczasowe wartości. Jest to wyróżnienie dla tych, którzy bezinteresownie działają na rzecz innych ludzi. Laur wręczył biskupowi prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach Tadeusz Donocik. Podkreślił on wielkie zasługi biskupa Rakoczego dla idei ekumenizmu. „Biskup Rakoczy to osoba, która scala, a przy tym sprzyja przemianom gospodarczym na naszym terenie” – powiedział. T. Rakoczy z ogromną uwagą śledzi gospodarczy rozwój Bielska-Białej. Posiada sporą wiedzę na temat potencjału i kondycji funkcjonujących tu firm i przedsiębiorstw. To ogromne zainteresowanie T. Rakoczego sprawami Bielska-Białej i wyczuwalna opieka duchowa, jaką sprawuje nad miastem i jego mieszkańcami, są bezcenne. Atmosfera, jaką wprowadza nie tylko mobilizuje do działania, ale – co może istotniejsze – skłania do podejmowania decyzji zawsze przy wzięciu pod uwagę ich aspektu moralnego i etycznego. Wieloletnia działalność ks. Tadeusza Rakoczego jako biskupa ordynariusza diecezji bielsko-żywieckiej świadczy o Jego głębokim zaangażowaniu w sprawy miasta i regionu. Zmienił on sposób myślenia wielu mieszkańców – polityków, samorządowców, przedsiębiorców i zwykłych obywateli. Jego wpływu na gospodarcze, społeczne, kulturalne i sportowe życie Bielska-Białej nie sposób przecenić. Aktywna działalność Księdza Biskupa Tadeusza Rakoczego na niwie społecznej, jego zasługi dla miasta i regionu, a w szczególności dla Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej sprawiają, iż z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że nadanie Mu tytułu doktora honoris causa tej Uczelni jest w pełni uzasadnione. Pozwalam sobie zaproponować Senatowi Politechniki Śląskiej wyrażenie poparcia dla wniosku o przyznanie ks. bp. Tadeuszowi Rakoczemu tytułu doktora honoris causa Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Gliwice, 10.03.2009 r. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 21 Ks. Jan Dyduch Recenzja działalności ks. biskupa Tadeusza Rakoczego dotycząca nadania doktoratu honoris causa Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej Stając wobec tak bogatej działalności wybitnej osoby i tylu ważnych wydarzeń z jej życia, jak to jest w przypadku ks. biskupa Tadeusza Rakoczego, recenzent z konieczności musi dokonać wyboru. Stąd prezentowana recenzja dotyczy tylko niektórych wydarzeń i aspektów tej działalności. Ks. Tadeusz Rakoczy urodził się 30 marca 1938 r. w Gilowicach. Świadectwo dojrzałości uzyskał w Liceum Ogólnokształcącym w Żywcu w roku 1956. W 1957 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie i 23 czerwca 1963 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk ks. biskupa Karola Wojtyły. Od 1970 r. studiował na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim i w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie, gdzie uzyskał licencjat nauk biblijnych. W październiku 1978 r. został powołany przez Ojca Świętego Jana Pawła II do pracy w Stolicy Apostolskiej, gdzie wspólnie z ks. Józefem Kowalczykiem, obecnym nuncjuszem apostolskim w Polsce, organizował Sekcję Polską Sekretariatu Stanu. W tym czasie brał udział w wielu zagranicznych pielgrzymkach apostolskich Ojca Świętego i należał do jego bliskich współpracowników. 25 marca 1992 r. Jan Paweł II mianował go biskupem nowo utworzonej Diecezji Bielsko-Żywieckiej i 26 kwietnia 1992 r. udzielił mu w Bazylice Św. Piotra święceń biskupich. Powiedział podczas homilii: „Drogi księże Tadeuszu! Dziś jest dzień Twojego nowego posłania. Dziś otrzymujesz Twoją cząstkę w tym apostolskim posłaniu z Wieczernika, wracasz do ziemi, z której wyszedłeś, do nowo powstałej diecezji Bielsko-Żywieckiej, której masz być pierwszym pasterzem, pierwszym biskupem ordynariuszem. Niech Ci Bóg błogosławi na tej nowej drodze, w tej nowej posłudze po tylu latach posługi wytrwałej i twórczej w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej”. Tę nową posługę rozpoczął ks. biskup Tadeusz w Diecezji Bielsko-Żywieckiej 9 maja 1992 r., kiedy to odbyło się kanoniczne objęcie urzędu biskupa die- 22 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego cezjalnego i uroczysty ingres do katedry św. Mikołaja w Bielsku-Białej. Przed nowym biskupem stanęły wielkie i trudne zadania. Wprawdzie większość terenów nowej diecezji była zamieszkana przez ludność tradycyjnie religijną i przywiązaną do Kościoła, jednak trzeba było skoordynować zróżnicowane tradycje religijne i kulturowe i nadać im właściwy kierunek. Odrębny problem stanowiły wspólnoty religijne braci odłączonych, głównie wyznania ewangelicko-augsburskiego. Przed biskupem Tadeuszem stanęło wielkie zadanie zorganizowania instytucji diecezjalnych, służących prawidłowemu funkcjonowaniu Kościoła partykularnego, takich jak kuria diecezjalna, seminarium duchowne, rada kapłańska, rada duszpasterska, Caritas diecezjalna, duszpasterstwa środowiskowe i specjalistyczne itp. Niezwykle ważnym wydarzeniem w życiu religijnym nowej diecezji była pielgrzymka Ojca Świętego Jana Pawła II, który w maju 1995 r. odwiedził Skoczów, Bielsko-Białą i Żywiec. Pielgrzymka ta doszła do skutku dzięki usilnym staraniom biskupa T. Rakoczego. Była to jednak tylko pielgrzymka do Diecezji Bielsko-Żywieckiej, ale także kolejna pielgrzymka do Polski. Ojciec Święty wezwał podczas niej Polaków do odnowy i kształtowania ludzkich sumień oraz umiłowania Krzyża Chrystusowego. Przesłanie papieskie stało się dla wiernych diecezji bielsko-żywieckiej programem życia religijnego na następne lata. W ten program wpisały się jeszcze: koronacja papieskimi koronami oraz beatyfikacje i kanonizacje osób związanych z terenem diecezji, w czym ważną rolę odegrał ks. biskup Tadeusz Rakoczy. Troska o rozwój życia naukowego Rozumiejąc istotę i potrzebę udziału świeckich w życiu nowo powstałej diecezji bielsko-żywieckiej, ksiądz biskup ordynariusz Tadeusz Rakoczy 24 czerwca 1994 r. powołał do istnienia Instytut Teologiczny im. Św. Jana Kantego w Bielsku-Białej. Instytut ten ma za cel troskę o pogłębienie wiedzy teologicznej nie tylko kapłanów, ale przede wszystkim wiernych świeckich i przygotowanie ich przede wszystkim do katechezy w szkołach. W ramach Instytutu działają: Studium Teologii dla osób świeckich i zakonnych, Kolegium Teologiczne dla katechetów, Studium Proboszczowsko-Wikariuszowskie, Studium Teologii Rodziny, Studium Katolickiej Nauki Społecznej. Dyrektorem nowo powstałego Instytutu Teologicznego im. Św. Jana Kantego w Bielsku-Białej Ksiądz Biskup Ordynariusz mianował 24 czerwca 1994 r. ks. dra Tadeusza Borutkę, któremu powierzył także prowadzenie wszystkich prac związanych z organizacją Instytutu, jego zaplecza naukowo-dydaktycznego i materialno-bytowego, jak również przygotowanie – wespół z kierownikami poszczególnych sekcji – dokumentacji potrzebnej do afiliowania Instytutu do Wydziału Teologicznego Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Starania o afiliację Instytutu Teologicznego do Papieskiej Akademii Teologicz- Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 23 nej w Krakowie rozpoczęto niezwłocznie. Przygotowano odpowiednie materiały, które po uzyskaniu aprobaty Wydziału Teologicznego, a następnie Senatu Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zostały przesłane do Stolicy Apostolskiej. 24 maja 1996 r. kard. P. Laghi oraz abp. J. S. Martines podpisali dokument afiliujący Bielski Instytut Teologiczny do Papieskiej Akademii Teologicznej. Dokument ten został wręczony ks. T. Borutce 18 września 1996 r. podczas obrad Senatu Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Utworzenie Biblioteki Instytutowej Przy Instytucie Teologicznym od 1995 r. działa Biblioteka, której działalność ma charakter diecezjalny. Pracują w niej cztery osoby a odwiedzają ją nie tylko studenci Instytutu, lecz także młodzież studiująca w innych uczelniach oraz mieszkańcy Bielska-Białej. W minionym roku zarejestrowano 879 osób korzystających z jej zbiorów. Aktualnie posiada ona 44637 druków zwartych, które pochodzą z systematycznie prowadzonych zakupów oraz darów. Czasopisma naukowe wpływają do Biblioteki drogą prenumeraty, darów i przydziałów. W sumie posiada ona 133 tytuły czasopism naukowych krajowych oraz zagranicznych. Od listopada 2008 r. Biblioteka Instytutu została w całości skomputeryzowana i jej zasób dostępny jest w Internecie. Troska o przygotowanie naukowe kandydatów do kapłaństwa z diecezji bielsko-żywieckiej Ks. bp Tadeusz Rakoczy dba o odpowiednie przygotowanie kandydatów do kapłaństwa. Zdecydował, ze alumni będą odbywać swoje studia w Archidiecezjalnym Seminarium Duchownym w Krakowie, studiując jednocześnie na Wydziale Teologicznym Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Obecnie do kapłaństwa przygotowuje się 74 studentów. Ksiądz biskup zapewnia odpowiednią kadrę wychowawczą i stara się o zaspokojenie potrzeb materialnych studentów. Systematycznie spotyka się z klerykami, głosi dla nich konferencje wychowawcze oraz okolicznościowe wykłady, udziela im posług i święceń kapłańskich. W okresie istnienia diecezji bielsko-żywieckiej wyświęcił około 200 kapłanów. Opieka naukowa nad teologami Dzięki decyzjom ks. bp. Tadeusza Rakoczego oraz jego opiece duchowej i materialnej wielu kapłanów ukończyło studia specjalistyczne w kraju i za granicą: siedemnastu uzyskało naukowy stopień licencjata, dwudziestu sześciu 24 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego zdobyło stopień doktora, pięciu – stopień doktora habilitowanego, a dwóch – tytuł profesora. Z jego też inicjatywy we wrześniu minionego został założony Oddział Polskiego Towarzystwa Teologicznego w Bielsku-Białej. Czynne zaangażowanie w utworzenie Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej Przywiązanie do ziemi podbeskidzkiej, a także otwartość i życzliwość ks. bpa Rakoczego dla ludzi nauki przyczyniła się do powstania Akademii Techniczno-Humanistycznej, pierwszej – i jak dotąd jedynej – państwowej szkoły wyższej w Bielsku-Białej, które jest stolicą Podbeskidzia. Powstanie tej uczelni, tak ważnej dla miasta i regionu, wcale nie było łatwe. Jej współorganizatorzy dobrze wiedzą, jak bardzo Ksiądz biskup Rakoczy zaangażował się w to dzieło, służąc swą radą i pomocą. W okresie założycielskim bywały momenty, kiedy pomoc księdza biskupa okazywała się nieodzowna! Jego pełnomocnikiem ds. utworzenia Akademii był ks. prof. dr hab. Tadeusz Borutka. Trudno nie wspomnieć, że od kilku lat – dzięki życzliwości bpa Rakoczego – zajęcia dla studentów Wydziału Humanistyczno-Społecznego odbywają się w gmachu Instytutu Teologicznego. Obserwując rozwój tej uczelni nie zapominamy o zaangażowaniu naszego biskupa w jej powołanie; winniśmy też pamiętać, że stale czuwa nad innymi uczelniami i szkołami Podbeskidzia. Ksiądz biskup Rakoczy, począwszy od momentu swego ingresu do katedry św. Mikołaja, wykazywał i nieustannie wykazuje życzliwość wobec ludzi nauki. Uczestniczy w inauguracjach roku akademickiego w uczelniach Bielska-Białej, Cieszyna, Żywca i Oświęcimia, spotyka się z wykładowcami w czasie tzw. „opłatka profesorskiego”, wspiera wydawanie pism naukowych, takich jak: „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne” i międzyuczelniany półrocznik „Świat i Słowo”. Trzeba też nadmienić, że jest on współredaktorem 23 pozycji książkowych prezentujących nauczanie Jana Pawła II. Dialog ekumeniczny Szczególnie docenianą formą posługi biskupiej ks. Tadeusza Rakoczego jest dialog ekumeniczny, prowadzony systematycznie, z wielkim sercem i wyczuciem z biskupem i wiernymi Kościoła ewangelicko-augsburskiego. Wiadomo, że na terenie Śląska Cieszyńskiego mieszka wielu wyznawców Kościoła protestanckiego, że mają oni swoje wspólnoty parafialne tuż obok naszych kościołów i że Bielsko-Biała jest stolicą dwu diecezji: i naszej, i cieszyńskiej diecezji Kościoła ewangelicko-augsburskiego. W diecezji bielsko-żywieckiej dialog katolików z ewangelikami ma zatem długą tradycję, co stanowi podstawę dążenia ku zbliżeniu obu wyznań. Biskup Rakoczy rozumie potrzebę wzajemnego poznania, szukania tego, co łączy, aby Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 25 prawda, wyzwalając z uprzedzeń, stawała się fundamentem wzajemnej miłości. Serdeczne relacje pomiędzy hierarchami obu Kościołów znajdują odbicie w zachowaniach duszpasterzy i wiernych, co może zaowocować w przyszłości zgodną współpracą i wspólnym świadectwem dawanym Chrystusowi, zwłaszcza na polu realizacji ewangelicznego przykazania miłości. Można śmiało powiedzieć, że postawa i przykład obu biskupów mogą być wzorcem dla innych środowisk wielowyznaniowych w Polsce. Działalność społeczna i kulturalna Powracając do początków diecezji bielsko-żywieckiej, należy podkreślić, że jej ustanowienie było wielkim darem dla lokalnej społeczności. Dar ten był dla mieszkańców regionu powodem do dumy, ale równocześnie źródłem obaw o to, czy zostanie właściwie spożytkowany. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, gdy Jan Paweł II powierzył obowiązki kierowania diecezją człowiekowi wywodzącemu się z tej ziemi i doskonale znającemu jej wszystkie problemy. Osoba księdza biskupa Tadeusza Rakoczego stała się gwarantem, że dar Ojca Świętego przyniesie dobre owoce. Owoce te można dostrzec m.in. we współpracy kierowanej przez biskupa Rakoczego kurii z władzami samorządowymi Bielska-Białej. Wzajemne relacje obydwu stron od lat układają się wzorowo. Ksiądz biskup zawsze żywo interesuje się sprawami miasta i aktywnie uczestniczy w jego życiu. I analogicznie – przedstawiciele miejskich władz czynnie włączają się w życie lokalnego Kościoła. Działania księdza biskupa sprawiają, że Bielsko-Biała może się szczycić mianem miasta wielokulturowego i tolerancyjnego. Wielokulturowość zawsze była powodem dumy dla bielszczan i tym, co wyróżniało miasto na tle innych polskich miejscowości. W przeszłości żyli tu ze sobą w zgodzie przedstawiciele różnych narodowości, reprezentujący różnorodne, często bardzo odmienne kręgi kulturowe; dziś w harmonii żyją tu osoby różnych wyznań i światopoglądów. Jednym słowem: Bielsko-Biała to miasto, w którym ekumenizm nie jest jedynie teorią. Lokalny Kościół pod przewodnictwem swego ordynariusza cały czas prowadzi też działalność ewangelizacyjną. Jednym z największych przedsięwzięć w tym zakresie jest organizowany od kilku lat, przy aktywnym udziale Urzędu Miasta, Tydzień z Ewangelią. To wielkie wydarzenie religijno-kulturalne każdego roku gromadzi w bielskich kościołach, salach koncertowych i konferencyjnych, galeriach i kinach tłumy bielszczan. „Dziękuję Bogu, że stać nas na takie wielkie dzieło apostolskie” – mówił podczas jednego z Tygodni z Ewangelią bielski biskup, podkreślając jednocześnie ogromne znaczenie faktu, że ludzie wierzący wychodzą do innych niosąc im miłość i prawdę. To wielkie święto ewangelizacji, które wrosło już w krajobraz Bielska-Białej, jest ogromną wartością naszego miasta, ale również żywym dowodem na to, iż – jak twierdzi ordy- 26 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego nariusz diecezji bielsko-żywieckiej – „wszyscy ludzie dobrej woli bez względu na to, w jakim miejscu się znajdują, mogą się ze sobą spotykać i podejmować dobre decyzje w imię dobra wszystkich mieszkańców tej ziemi”. Ogromnie cenne jest to, że biskup Rakoczy bardzo wiele czasu i uwagi poświęca nie tylko sprawom wiary, ale również kwestiom społecznym. Biskupia posługa bielskiego ordynariusza od samego początku przeniknięta jest troską o najuboższych i najbardziej pokrzywdzonych przez los. Ludzie potrzebujący, nie mający nadziei na przyszłość zawsze mogą liczyć na pomoc i wsparcie ze strony lokalnego Kościoła. Otacza on ich nie tylko opieką duchową, ale podejmuje także wiele cennych inicjatyw mających na celu poprawę ich losu. Te działania – co należy podkreślić – mocno wspieraj lokalny samorząd, którego jednym z obowiązków jest łagodzenie skutków ubóstwa. Biskupowi szczególnie leży na sercu los osób bezrobotnych, dlatego powołał do życia Duszpasterstwo Bezrobotnych Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Na zaproszenie Biskupa w skład tego ciała weszli ludzie posiadający merytorycznie przygotowanie do pomocy osobom pozbawionym pracy. Efektem tego przedsięwzięcia jest m.in. utworzenie w niektórych bielskich parafiach Katolickich Klubów Pracy. Działa w nich wielu świeckich, którzy bezinteresownie pomagają ludziom dotkniętym bezrobociem. Ich zaangażowanie w sprawę i chęć pomocy bliźnim to jeden z najważniejszych owoców kilkunastoletniej posługi biskupa Rakoczego na bielskiej ziemi. Lokalny Kościół działa również aktywnie na rzecz osób borykających się z problemem przemocy w rodzinie. Z inicjatywy jego duszpasterza powstał w Bielsku-Białej Diecezjalny Ośrodek Wspierania Rodziny. Na pomoc tej placówki mogą liczyć m. in. ludzie spotykający się z problemami wychowawczymi i nadużywaniem alkoholu. W działającym przy Ośrodku Domu Matki i Dziecka czeka z kolei schronienie dla samotnych matek i kobiet w ciąży. Diecezjalny Ośrodek Wspierania Rodziny stanowi wspaniałe uzupełnienie funkcjonującego na terenie Bielska-Białej, prowadzonego przez lokalny samorząd Podbeskidzkiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Instytucją, która w imieniu lokalnego Kościoła od kilkunastu lat niesie pomoc ludziom ubogim i potrzebującym jest Caritas Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Zakres jego działania jest tak szeroki, że nie sposób wymienić wszystkich podejmowanych przezeń inicjatyw. Organizacja pomaga materialnie ubogim rodzinom, osobom w podeszłym wieku i chorym, świadczy usługi pielęgniarskie, prowadzi wypożyczalnię sprzętu rehabilitacyjnego, ośrodki szkoleniowe i kolonijne, wspomaga ośrodki wychowawcze i resocjalizacyjne. Prowadzi też doraźną pomoc w sytuacjach klęsk żywiołowych. Biskup Tadeusz Rakoczy ogromną wagę przykłada również do wychowania i edukacji ludzi młodych. Z tego m. in. powodu zaledwie w dwa lata po objęciu urzędu ordynariusza diecezji bielsko-żywieckiej powołał do życia Instytut Teologiczny im. Św. Jana Kantego. Jest to jedna z najmłodszych szkół wyższych w mieście, ale jej rola w kształtowaniu postaw młodych ludzi jest nie do przece- Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 27 nienia. Jest to zarazem jedyna uczelnia w Bielsku-Białej, która zabiega nie tylko o rozwój intelektualny swoich studentów, ale także o ich wzrost duchowy. Każdego roku podczas diecezjalnych inauguracji roku katechetycznego w Bielsku-Białej biskup Rakoczy podkreśla rolą wychowawców i nauczycieli w kształtowaniu charakterów młodych ludzi. Jego zdaniem, dobry wychowawca to ten, kto jest świadkiem wartości, na których można budować życie osobiste i społeczne. „Aby wychowanie było skuteczne, jego cel musi być krystaliczny i jasny” – twierdzi ordynariusz i w swoich wystąpieniach niejednokrotnie wskazuje, jakie postawy powinny być w dzisiejszych czasach promowane. „Trzeba dziś pilnie kultywować cnotę patriotyzmu i miłości do Ojczyzny. Potrzeba, jak nigdy dotąd ludzi mądrych, uczciwych, rzetelnych i wiernych tradycji, którzy swą działalnością zadbają o dobre imię swojej Ojczyzny” – mówił podczas dorocznych uroczystości Święta Niepodległości, w których zawsze, od wielu lat uczestniczy. Podkreślał, że obowiązek ten dotyczy zwłaszcza polityków. Niekwestionowane zasługi położył bielski biskup na niwie kultury. Jest nie tylko honorowym patronem i uczestnikiem wielu imprez kulturalnych odbywających się każdego roku w Bielsku-Białej, ale sam inicjuje wiele przedsięwzięć. Dość powiedzieć, że już w 2000 roku powołał do życia Biuro Promocji Kultury i Sportu przy Kurii Diecezjalnej. Z dużą skutecznością zajmuje się ono propagowaniem szeroko rozumianej kultury chrześcijańskiej. Swymi działaniami wpływa także na rozbudzanie szacunku dla tradycji naszego regionu, zwłaszcza wśród najmłodszych przedstawicieli lokalnej społeczności. W 2003 roku z inicjatywy księdza biskupa powstało w Bielsku-Białej Wydawnictwo i Studio Filmowe Anima Media. Była to odpowiedź bielskiego ordynariusza na potrzeby Nowej Ewangelizacji. Jednym z najnowszych przedsięwzięć Księdza Biskupa w dziedzinie kultury jest powołanie do życia Komisji Muzyki Kościelnej, która zajmie się m.in. normalizacją umów pomiędzy muzykami kościelnymi a ich pracodawcami, regulacją spraw bytowych kościelnych organistów, a nadto kształceniem muzycznym. Inicjatywa biskupa Rakoczego to próba dowartościowania osób świeckich, zajmujących się muzyką w Kościele, a równocześnie wyraz troski o właściwą muzyczną oprawę obrzędów liturgicznych w parafiach diecezji. Biskup Tadeusz Rakoczy wraz ze Zwierzchnikiem Diecezji Cieszyńskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego – biskupem Pawłem Anweilerem od początku patronuje odbywającemu się cyklicznie w Bielsku-Białej Międzynarodowemu Festiwalowi Muzyki Sakralnej na Podbeskidziu „Sacrum in Musica”. To ekumeniczne przedsięwzięcie kulturalne to kolejny dowód, że w stolicy Podbeskidzia jedność chrześcijan nie jest teorią, a faktem. Ordynariusz diecezji Bielsko-Żywieckiej angażuje się również w działalność sportową. To z Jego inicjatywy przy bielskich parafiach powstają młodzieżowe kluby sportowe, w których młodzi ludzie ciekawie i pożytecznie mogą spędzać swój wolny czas, a następnie podczas dorocznych parafiad konfrontować nabyte umiejętności. Ogromne zainteresowanie Księdza Biskupa sprawami Bielska-Białej i jego wyczuwalna opieka duchowa nad miastem i jego mieszkańcami są wręcz bez- 28 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego cenne. Atmosfera, jaką wprowadza, nie tylko mobilizuje do działania i do jeszcze bardziej wytężonej pracy, ale – co może istotniejsze – skłania do podejmowania decyzji zawsze przy wzięciu pod uwagę moralnego i etycznego aspektu ich następstw. W posłudze duszpasterskiej J.E. Księdza Biskupa Tadeusza Rakoczego wyjątkowe miejsce zajmuje Miasto Oświęcim, znajdują się w nim bowiem tereny byłego KL Auschwitz i jest to miejsce męczeńskiej śmierci nie tylko św. Maksymiliana Marii Kolbego i św. Edyty Stein, ale setek tysięcy Żydów, Polaków, Cyganów, jeńców sowieckich oraz obywateli innych narodowości. Ks. biskup Rakoczy – wierny uczeń i przyjaciel Jana Pawła II – od piętnastu lat prowadzi modlitwy i przewodniczy liturgii w intencji niezliczonych ofiar tej „Golgoty XX wieku”. Z tego wołania o pokój wypływa stałe wołanie Księdza Biskupa o zbliżanie ludzi różnych kultur, wyznań i języków. A trzeba nadmienić, że jest on niezrównanym głosicielem homilii i kazań z okazji różnych uroczystości, wybitnym mówcą i kaznodzieją. Reasumując, stwierdzam, że uchwała Senatu Akademii Techniczno-Humanistycznej z dnia 23 stycznia 2009 r. jest w pełni uzasadniona i wnioskuję o dalsze prowadzenie procedury zmierzającej do nadania godności doktora honoris causa Ks. Biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu. Kraków 23 II 2009 r. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 29 30 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 31 Ryszard Barcik Wystąpienie Rektora Akademii Techniczno-Humanistycznej podczas uroczystości nadania doktoratu honoris causa Wasze Eminencje, Wasze Ekscelencje, Wasze Magnificencje, Czcigodni Goście, Drodzy Pracownicy i Studenci Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, Szanowni Państwo Jako urzędującemu rektorowi Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej przypadł mi zaszczyt zainaugurowania w imieniu społeczności akademickiej naszej uczelni obchodów jubileuszu „40-lecia od Filii Politechniki Łódzkiej do Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej”. Jubileusz ten jest symbolem nie tylko rozwoju akademickiego szkolnictwa wyższego w naszym regionie, ale także zmian społecznych i gospodarczych, jakie w tym okresie nastąpiły w mieście Bielsko-Biała. Misją uczelni jest kształtowanie rozwoju intelektualnego, zawodowego, jak i kulturalnego młodego człowieka. Istotnym elementem tego kształtowania jest przygotowanie do życia społecznego. Wyznacza ono uczelni cele edukacyjne, które powinny być spójne z procesami gospodarczymi zachodzącymi w środowisku społecznym, w jakim uczelnia działa. Zadaniem uczelni jest kształcenie studenta, a ukoronowaniem tego kształcenia i satysfakcją dla uczelni jest pozycja zawodowa jej absolwentów, określana obecnie pojęciem ścieżki kariery zawodowej. Jeżeli kształcenie staje się początkiem drogi zawodowej studenta i tak jest traktowane przez społeczeństwo, to oznacza to, że uczelnia temu społeczeństwu jest potrzebna do dalszego rozwoju. Ta potrzeba społeczna widoczna była w Bielsku-Białej w 1969 r., kiedy powoływano Filię Politechniki Łódzkiej, która rozpoczęła historię szkolnictwa wyższego w naszym mieście. Ta potrzeba widoczna była także w 2001 r., kiedy tworzono Akademię Techniczno-Humanistyczną, jedyną w regionie uczelnię publiczną, która nadała miastu Bielsko-Biała status miasta akademickiego. Ta 32 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego potrzeba widoczna jest również dzisiaj, w 2009 roku, gdy coraz częściej mówi się o potrzebie utworzenia w naszym mieście uniwersytetu. W roku 1969 Bielsko-Biała było typowym miastem przemysłowym, w którym dynamiczny rozwój działających w ówczesnych czasach przedsiębiorstw powodował stałe zapotrzebowanie na dobrze wykształconą kadrę inżynierską. Do tego czasu kształcenie kadr dla przemysłu odbywało się na poziomie prężnie działającego szkolnictwa zawodowego, prowadzonego w szkołach średnich. To jednak przestało wystarczać. Rozwój przemysłu, w którym wyraźnie dominowały dwa sektory: włókienniczy – z takimi zakładami, jak np. Bewelana, Krepol, Wega czy Weldoro, oraz mechaniczny – w zakładami: Befama, Indukta, Apena, stał się więc przyczyną podjęcia w Bielsku-Białej starań zmierzających do uruchomienia kształcenia zawodowego na poziomie wyższym. Powołanie Filii Politechniki Łódzkiej w Bielsku-Białej w 1969 r. mocą Zarządzenia Ministra Oświaty i Szkolnictwa Wyższego z dnia 21 maja 1969 r. z dwoma oddziałami Wydziałów Politechniki Łódzkiej: Mechanicznego i Włókienniczego zapewniło mieszkańcom Bielska-Białej możliwość kształcenia na poziomie wyższym, przedsiębiorstwom – kadrę inżynierską, a samemu miastu – dalszy rozwój, w dużej mierze możliwy dzięki historycznemu wydarzeniu, jakim było utworzenie w Bielsku-Białej na początku lat siedemdziesiątych Fabryki Samochodów Małolitrażowych. Pierwszy rok akademicki rozpoczął się 1 października 1969 roku. Studia podjęło sześćdziesięciu studentów na studiach dziennych i siedemdziesięciu – na studiach wieczorowych. Zajęcia odbywały się w wydzielonej części gmachu Liceum im. Mikołaja Kopernika w Bielsku-Białej. Rozpoczęcie zajęć w filii Politechniki Łódzkiej było momentem, który zakończył pierwszy etap prac nad uruchomieniem w naszym mieście uczelni stacjonarnej. W okresie istnienia Filii Politechniki Łódzkiej kolejne jej władze podejmowały działania mające na celu uzyskanie jak największej samodzielności w prowadzeniu zarówno procesów dydaktycznych, jak i naukowych. Istotnym etapem w rozwoju Filii Politechniki Łódzkiej była decyzja Ministra Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki z dnia 15 października 1981 r. w sprawie utworzenia samodzielnego Wydziału Mechanicznego, któremu w 1982 r. nadano nazwę Wydziału Budowy Maszyn. Taka decyzja ówczesnych władz państwowych była efektem osiągnięć pracowników oddziału Wydziału Mechanicznego Filii Politechniki Łódzkiej w zakresie kształcenia studentów, rozwoju kadry naukowej oraz działalności badawczej. Dużym problemem Filii Politechniki Łódzkiej od początku jej utworzenia była baza lokalowa zarówno dydaktyczna, jak i laboratoryjna. Pierwszą siedzibę nowej uczelni stanowiła część budynku Liceum im. Mikołaja Kopernika przy ul. Findera. Zmiany polityczne, jakie nastąpiły w Polsce po 1989 r., oraz starania władz uczelni spowodowały, że w 1990 r., dzięki likwidacji jednostki wojskowej na Błoniach, przy ul. Willowej, Filia Politechniki Łódzkiej otrzymała teren i budynki wyłącznie do swojej dyspozycji. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 33 W latach 90., kiedy rozwijała się gospodarka wolnorynkowa, której elementem twórczym jest system zarządzania, ówczesne władze Politechniki Łódzkiej podjęły decyzję o utworzeniu w Bielsku-Białej zamiejscowego oddziału Wydziału Organizacji i Zarządzania Politechniki Łódzkiej, późniejszego samodzielnego Wydziału Zarządzania i Informatyki, utworzonego na mocy uchwały Senatu Politechniki Łódzkiej z dnia 30 maja 2001 roku. Mówiąc o Filii Politechniki Łódzkiej w Bielsku-Białej nie można nie wspomnieć ludzi, którzy tę uczelnię tworzyli i którzy przez kolejne lata nią kierowali. Pierwszym kierownikiem Filii został prof. dr hab. inż. Przemysław Wasilewski, który tę funkcję pełnił w latach 1970–1971. Następnie pełnił on funkcję prorektora Politechniki Łódzkiej ds. Filii w Bielsku-Białej w latach 1972–1978 oraz 1981–1987. (Zmarł w dniu 24 sierpnia 2006 r.). Kolejnymi prorektorami Politechniki Łódzkiej ds. Filii w Bielsku-Białej byli: – prof. dr hab. inż. Jan Szadkowski w latach 1978 –1981; – prof. dr hab. inż. Marek Trombski w latach 1987–1993 oraz 1999–2001; – prof. zw. dr hab. inż. Andrzej Włochowicz w latach 1993–1999. Przełomowym okresem dla bielskiego szkolnictwa wyższego był schyłek lat 90. Kadra naukowa Filii Politechniki Łódzkiej w Bielsku-Białej, popierana przez bielskich parlamentarzystów, władze samorządowe oraz władze kościelne, a także środowiska gospodarcze, podjęła starania o utworzenie na bazie Filii Politechniki Łódzkiej samodzielnej uczelni państwowej. Kilkuletnie starania i przygotowania zostały zakończone procesem legislacyjnym w Parlamencie RP, który mocą ustawy z dnia 19 lipca 2001 r. powołał Akademię Techniczno-Humanistyczną. Utworzenie Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej zostało poprzedzone historycznym posiedzeniem Senatu Politechniki Łódzkiej, który 30 maja 2000 r. na wyjazdowym posiedzeniu w Sali Sesyjnej Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej podjął uchwałę wyrażającą zgodę na rozpoczęcie prac związanych z przekształceniem Filii Politechniki Łódzkiej w samodzielną uczelnię akademicką. Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Białej rozpoczęła działalność 1 października 2001 r., a jej pierwszym rektorem został prof. dr hab. inż. Marek Trombski, który tę funkcję pełnił do 2008 roku. Obecnie Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Białej jest jedyną samodzielną uczelnią publiczną w Bielsku-Białej, posiadającą pełne prawa akademickie. Kształci ona ponad osiem tysięcy studentów na pięciu Wydziałach: Budowy Maszyn i Informatyki, Nauk o Materiałach i Środowisku, Zarządzania i Informatyki, Humanistyczno-Społecznym oraz Nauk o Zdrowiu. Pozwolicie Państwo, że w tym miejscu przedstawię swoich współpracowników, prorektorów ATH: prof. ATH dr hab. Jarosław Janicki – prorektor ds. nauki i współpracy zewnętrznej prof. ATH dr hab. inż. Jacek Kłosiński – prorektor ds. organizacji i rozwoju prof. ATH dr hab.Henryk Klama – prorektor ds. studenckich i kształcenia 34 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego oraz dziekanów: prof. dr hab. inż. Jacek Stadnicki – dziekan Wydziału Budowy Maszyn i Informatyki prof. ATH dr hab. Jan Żarnowiec – dziekan Wydziału Nauk o Materiałach i Środowisku prof. ATH dr hab. Ewa Jurczyńska-McCluskey – dziekan Wydziału Zarządzania i Informatyki prof. dr hab. Emil Tokarz – Dziekan Wydziału Humanistyczno-Społecznego prof. ATH dr hab. n. med. Monika Mikulska – dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu. Jak czterdzieści lat temu, tak i obecnie profil kształcenia w ATH formowany jest według potrzeb rynkowych i społecznych. Połączenie nauk technicznych z naukami humanistycznymi owocuje nowym spojrzeniem na realia, z jakimi styka się społeczeństwo Podbeskidzia. Akademia Techniczno-Humanistyczna akcentuje swoje istnienie w polskim środowisku akademickim przez członkostwo w ogólnopolskich organizacjach szkół wyższych o prawach akademickich. Od 2002 roku należy do Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) oraz Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych (KRPUT). Jest również członkiem Europejskiej Unii Uniwersytetów. Równie bogato prezentuje się współpraca z instytucjami naukowymi z zagranicy. Prowadzona jest ciągła współpraca z Grupą FIAT, dzięki czemu studenci ATH odbywają praktyki przemysłowe w Centrum Ricerche Fiat (CRF) w Turynie. Podobny charakter ma współpraca z Fabryką Volkswagen Salzgitter w Niemczech. Studenci korzystają również z programu edukacyjnego Unii Europejskiej Socrates/Erasmus, w ramach którego wyjeżdżają na studia zagraniczne, m.in. do Grecji, Danii, Francji, Finlandii, Niemiec czy Belgii. Oprócz działalności dydaktycznej, Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Białej prowadzi szeroką działalność naukowo-badawczą opartą na współpracy z najlepszymi instytucjami naukowymi w kraju i zagranicy. Prowadząc działalność naukową, od wielu lat podejmuje intensywne działania zmierzające do budowy oraz rozwoju laboratoriów badawczych, które, spełniając obecnie najwyższe standardy, zapewniają możliwość prowadzenia badań w zakresie różnych dyscyplin naukowych. Obchody jubileuszu „40-lecia od Filii Politechniki Łódzkiej do Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej” to czas nie tylko wspomnień, ale również oceny bieżących wydarzeń, a przede wszystkim dostrzeżenia wartości i ludzi, którzy tworzą a także otaczają życzliwością społeczność Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. W tym szczególnym dla naszej uczelni dniu pragniemy uhonorować ks. bp. Tadeusza Rakoczego Ordynariusza Diecezji Bielsko-Żywieckiej Kościoła rzymsko-katolickiego za mądrość, przyjaźń oraz troskę, jaką obdarza całe środowisko akademickie. Wolą społeczności akade- Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 35 mickiej Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, potwierdzoną Uchwałą Senatu z dnia 17 kwietnia 2009 r., było nadanie ks. bp. Tadeuszowi Rakoczemu tytułu i godności doktora honoris causa naszej uczelni, co stanowi najwyższe wyróżnienie akademickie. W dniu dzisiejszym, jako przedstawiciel tej społeczności, mam zaszczyt wręczyć ks. bp. Tadeuszowi Rakoczemu ten tytuł i godność. Ks. bp Tadeusz Rakoczy, pierwszy ordynariusz Diecezji Bielsko-Żywieckiej daje Nam szczególny powód do dumy. Jest on człowiekiem szerzącym tolerancję, określanym mianem apostoła ekumenizmu, nauczycielem, którego nauka czyni z Bielska-Białej miasto prawdziwie wielokulturowe. Dzięki tej nauce, jako mieszkańcy jednego miasta, w którym ścierają się różne wyznania i poglądy, potrafimy ze sobą rozmawiać na najtrudniejsze współczesne tematy i podejmować dyskusję ze stereotypowymi poglądami czy zwykłymi obawami społecznymi, które bardzo często z powodu braku dialogu powodują nieodwracalne podziały nawet w najmniejszych społecznościach. Szczególnym uznaniem cieszy się działalność ewangelizacyjna ks. bp. Tadeusza Rakoczego. Jako wybitny duszpasterz i kaznodzieja, skupia wokół siebie ludzi wierzących, którzy wychodzą z posługą do innych niosąc miłość i prawdę. Organizowane na Podbeskidziu z jego inicjatywy „Tydzień z Ewangelią” oraz „Tydzień Kultury Chrześcijańskiej” są wydarzeniami nie tylko religijnym, ale także kulturalnym, co nadaje ks. bp. Tadeuszowi Rakoczemu miano animatora życia społeczno-kulturalnego na Podbeskidziu. Pełniąc swoją posługę kapłańską, w każdym momencie swojego życia oraz w każdym wypowiadanym słowie ma na uwadze dobro ludzi, ich życie nie tylko duchowe, ale również doczesne. Z jego inicjatywy zostało utworzone Duszpasterstwo Bezrobotnych Diecezji Bielsko-Żywieckiej, które dzięki swej działalności doprowadziło do powstania w bielskich parafiach Katolickich Klubów Pracy. Działalność społeczna ks. bp. Tadeusza Rakoczego przejawia się również w działalności Stowarzyszenia Caritas Diecezji Bielsko-Żywieckiej, niosącego pomoc ludziom ubogim i potrzebującym oraz wspierającego pomocą doraźną ludzi dotkniętych przez różnego rodzaju klęski. Nieobce są również ks. bp. Tadeuszowi Rakoczemu problemy najsłabszych mieszkańców naszego regionu, czyli dzieci. Działający przy Diecezjalnym Domu Matki i Dziecka Diecezjalny Ośrodek Wspierania Rodziny daje schronienie samotnym matkom i kobietom w ciąży. W kwietniu 2009 roku w bielskiej dzielnicy Lipnik uruchomione zostało “okno życia”, w którym matka może anonimowo pozostawić nowo narodzone dziecko. Na szczególną uwagę zasługuje związek ks. bp. Tadeusza Rakoczego ze środowiskiem akademickim naszego miasta. Jego działalność wspierająca tworzenie i rozwój Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej na trwałe wpisała się w jej historię. Był jednym z pierwszych zwolenników przekształcenia Filii Politechniki Łódzkiej w samodzielną akademicką uczelnię państwową. Swoją opinię wyrażał głośno w różnych kręgach, wskutek czego liczba zwolenników tej idei ciągle rosła. Z chwilą utworzenia w 2001 roku Akademii 36 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej ks. bp Tadeusz Rakoczy, jako wieloletni współpracownik Jego Świątobliwości Ojca Świętego Jana Pawła II, stał się „ambasadorem” naszej uczelni w Watykanie. Ta szczególna „posługa” na jej rzecz została uwieczniona historycznym listem papieża Jana Pawła II z dnia 18 października 2001 r., z którego szczególnie utkwiły w naszej pamięci słowa: „W modlitwie Bogu polecam drogiego Księdza Biskupa, Profesorów, Pracowników naukowych i administracyjnych oraz wszystkich Studentów Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, wypraszam dar mądrości, wiedzy i umiejętności i z serca udzielam mego Apostolskiego Błogosławieństwa”. Słowa te zostały uwiecznione na tablicy pamiątkowej przed Salą Senatu w Rektoracie ATH i stanowią motto dla całej społeczności akademickiej Akademii Techniczno-Humanistycznej. Zostały one wypowiedziane osiem lat temu, ale nadal są aktualne i aktualne pozostaną dla przyszłych pokoleń pracowników i studentów naszej uczelni. Również dzisiaj odczuwamy dużą życzliwość oraz wsparcie ks. bp. Tadeusza Rakoczego, który z uwagą obserwuje podejmowane przez naszą uczelnię wyzwania, wspierając nas przy tym oraz wskazując ważne obszary życia społecznego, w których Akademia Techniczno-Humanistyczna w Bielsku-Białej mogłaby spełnić swoją misję. Tu, z tego miejsca mam zaszczyt zwrócić się dzisiaj do Was, Wasze Eminencje, Wasze Ekscelencje, Wasze Magnificencje, Czcigodni Goście, Drodzy Studenci i Pracownicy Akademii Techniczno-Humanistycznej: jestem dumny, że w dniu dzisiejszym przypadł mi honor uczestniczenia jako rektorowi Akademii w tym historycznym wydarzeniu, jakim jest uroczystość z okazji jubileuszu „40-lecia od Filii Politechniki Łódzkiej do Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej”. Uroczystość szczególna, wyjątkowa i symboliczna. Szczególna i wyjątkowa, ponieważ mam zaszczyt wręczyć w imieniu społeczności akademickiej Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej tytuł i godność doktora honoris causa naszej uczelni ks. bp. Tadeuszowi Rakoczemu, przyjacielowi ludzi nauki i studentów. Symboliczna, ponieważ koniec maja 2000 r. zapoczątkował utworzenie Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, w dniu dzisiejszym zaś obchodzimy 14. rocznicę pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Diecezji Bielsko-Żywieckiej, pielgrzymki, która utkwiła w naszych sercach i umysłach na zawsze. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 37 Prof. dr hab. inż. Jacek Stadnicki Laudacja poświęcona księdzu biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu Magnificencjo Rektorze! Wysoki Senacie! Dostojni Eminencje, Ekscelencje, Magnificencje! Czcigodny Księże Biskupie, Doktorze Honorowy! Szanowni Księża, Szanowne Panie, Szanowni Panowie! Z woli Senatu mam honor i zaszczyt pełnić rolę promotora w uroczystości nadania tytułu i godności doktora honoris causa Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej księdzu biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu ordynariuszowi diecezji bielsko-żywieckiej, kapłanowi i humaniście, osobistości związanej z naszą uczelnią i wspierającej ją od samego jej powołania. Bo człowiekowi, który Mu jest miły, daje On mądrość i wiedzę, i radość… (Koh 2, 26) Ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy urodził się 30 marca 1938 roku w Gilowicach na Żywiecczyźnie. Uczył się w szkole podstawowej w rodzinnej wiosce, a następnie w Liceum Ogólnokształcącym w Żywcu, w którym uzyskał maturę w 1956 r. Klimat rodzinnego domu, wyniesione zeń wzorce, przeżycia i pragnienia z dzieciństwa oraz wczesnej młodości zaowocowały w Jego dalszym życiu kapłaństem. W 1957 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, które ukończył z tytułem magistra teologii w zakresie teologii biblijnej, a w 1963 r. został wyświęcony na kapłana przez księdza biskupa Karola Wojtyłę wikariusza kapitulnego w Krakowie i skierowany przez niego jako wikariusz do parafii Narodzenia NMP w Wadowicach, w której pełnił także funkcję kapelana w miejscowym szpitalu. Po roku wikariatu podjął studia licencjackie, będąc jednocześnie prefektem w Seminarium Duchownym w Krakowie, a gdy uzyskał licencjat z teologii w zakresie biblistyki, został mianowany asystentem przy Katedrze Nowego Te- 38 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego stamentu na Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie. W tym czasie pełnił też funkcję sekretarza Polskiego Towarzystwa Teologicznego w Krakowie. Od 1970 r. studiował w Uniwersytecie Gregoriańskim i w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie, gdzie uzyskał licencjat w dziedzinie nauk biblijnych. W tym czasie wielokrotnie przebywał we Francji, gdzie pełnił posługę duszpasterską wśród tamtejszej Polonii. W latach 1976–1978 pracował jako duszpasterz w jednej z parafii rzymskich. W 1978 r. papież Jan Paweł II powołał Go do pracy w Stolicy Apostolskiej, gdzie wspólnie z księdzem Józefem Kowalczykiem, obecnym nuncjuszem apostolskim w Polsce, organizował Polską Sekcję Sekretariatu Stanu, w której pracował aż do 1992 r. W 1979 r. został mianowany honorowym kapelanem, a w 1987 r. – prałatem Jego Świątobliwości. W tym czasie wraz z ks. Stanisławem Dziwiszem i ks. Józefem Kowalczykiem był redaktorem wielu wydawnictw książkowych zawierających bezcenne teksty Jana Pawła II. Brał też udział w wielu zagranicznych pielgrzymkach Ojca Świętego. Można powiedzieć, że należał do najbliższych współpracowników papieża Polaka i cieszył się Jego zaufaniem. Mając na uwadze wszystkie zasługi księdza Tadeusza Rakoczego, 25 marca 1992 r. Jan Paweł II mianował Go biskupem nowo powstałej diecezji bielskożywieckiej. W bulli nominacyjnej Ojciec Święty napisał: “Pragnąc zatroszczyć się o diecezję bielsko-żywiecką, dziś założoną i ustanowioną, jako sufragania metropolii krakowskiej, wyznaczamy Ciebie, ukochany Synu, jako jej pasterza. Czynimy to ze względu na wybitne przymioty umysłu i serca, jak również doświadczenie w sprawach życia Kościoła, o czym przekonaliśmy się widząc Twoje rozumne i ochocze podejmowanie obowiązków jako pracownika naszego Sekretariatu Stanu”. Podczas ingresu do Katedry Świętego Mikołaja w Bielsku-Białej ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy powiedział: “Jesteśmy dziedzicami wielkiego dobra, jakie otrzymywali, tworzyli i pomnażali nasi ojcowie i dziadkowie. Pragniemy to wszystko podjąć z pokorą, na kolanach i równocześnie z godnością oraz poczuciem odpowiedzialności za dzień dzisiejszy i za przyszłość”. Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie (Ps 127, 1). Za sprawą Biskupa Ordynariusza w stosunkowo krótkim czasie zorganizowano Kurię Diecezjalną, powołano na urzędy kompetentnych kapłanów i wkrótce diecezja zaczęła normalnie funkcjonować. Szybko stworzono też możliwości kształcenia kandydatów do kapłaństwa i zorganizowano duszpasterstwa specjalistyczne. Wypełniając swoją misję społeczną, diecezja wyróżniła się prężną działalnością organizacji i stowarzyszeń charytatywnych z Caritasem na czele. W trosce o rozwój życia kulturalnego upowszechniano czytelnictwo religijne, organizowano koncerty, musicale, recitale oraz przeglądy zespołów muzycznych i wokalnych. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 39 Rozumiejąc istotę i potrzebę udziału świeckich w życiu nowo powstałej diecezji, ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy w 1994 r. powołał do istnienia Instytut Teologiczny im. Św. Jana Kantego w Bielsku-Białej. Instytut ma na celu pogłębianie wiedzy teologicznej nie tylko kapłanów, ale przede wszystkim wiernych świeckich. W 1996 r. został afiliowany do Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Posiada bogatą bibliotekę, z której korzystają studenci wszystkich bielskich uczelni wyższych (państwowych i prywatnych). Jego działalność naukowa, dydaktyczna i wydawnicza od początku ma ogromne wsparcie ze strony Księdza Biskupa. Raczej mądrość nabywać niż złoto, lepiej mieć rozum – niż srebro (Prz 16, 16) Listy pasterskie to ważny element posługi biskupa diecezjalnego. Poruszają istotne problemy moralne, kwestie wartości ogólnoludzkich i światopoglądowych, skłaniają do zastanowienia i przemyśleń, bywają inspiracją w życiowych wyborach i określają postępowanie. Ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy skierował do wiernych 237 listów, apeli, zaproszeń, komunikatów, w których zawarł swoje przemyślenia dotyczące ważnych zagadnień życia człowieka, w tym między innymi: godności, nienaruszalności i poszanowania życia ludzkiego, znaczenia rodziny w życiu jednostki i społeczności, budowania porozumienia i jedności świata chrześcijańskiego w duchu ekumenizmu, istoty człowieczeństwa, cierpienia i bezinteresownej pomocy. Ważne miejsce w listach pasterskich zajmuje również problematyka społeczna, zagadnienia życia kulturalnego i politycznego a także kwestie dotyczące ochrony przyrody. Stanowią one świadectwo, że Biskup Ordynariusz żywo interesuje się losem mieszkańców diecezji, zna ich problemy i żyje nimi, próbuje inspirować do zastanowienia i do roztropnego działania dla dobra i pożytku jednostki oraz społeczeństwa. Godne odnotowania są 23 pozycje książkowe, w których redagowaniu brał udział ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy. Zawierają one opracowania bezcennych tekstów Jana Pawła II, a ukazały się nakładem tak znamienitych oficyn wydawniczych, jak: Libreria Editrice Vaticana, Edizioni Aquila Bianca w Rzymie, Wydawnictwo „Znak” w Krakowie, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe w Warszawa czy Nardini Editore we Florencji. Przedmiotem szczególnej troski Biskupa Ordynariusza jest kształcenie i rozwój naukowy kapłanów diecezji bielsko-żywieckiej, co jest zgodne z przesłaniem Jana Pawła II: „Formacja intelektualna kapłana musi być kontynuowana przez poważne i systematyczne studium oraz śledzenie postępów wiedzy i kultury”. Spośród kapłanów diecezji już dwudziestu sześciu zdobyło stopień doktora, pięciu – stopień doktora habilitowanego a dwóch – tytuł profesora. Jako humanista, człowiek otwarty i życzliwy dla studiującej młodzieży i ludzi nauki a także jako lokalny patriota, ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy przyczynił się do powstania w 2001 r. Akademii Techniczno-Humanistycznej, pierw- 40 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego szej – i jak dotąd jedynej – państwowej uczelni w Bielsku-Białej. Utworzenie tej tak ważnej dla miasta i regionu szkoły nie było łatwe. Ksiądz Biskup głęboko jednak zaangażował się w to dzieło, służąc swą radą i pomocą, która wtedy okazywała się nieodzowna! Odtąd przez cały, jakże trudny dla młodej uczelni, czas tworzenia i rozwoju doświadczamy Jego życzliwości i wsparcia. Trudno nie wspomnieć o tym, że od kilku lat zajęcia dla studentów Wydziału Humanistyczno-Społecznego ATH odbywają się w gmachu Instytutu Teologicznego. Ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy interesuje się także i czuwa nad innymi uczelniami i szkołami Podbeskidzia, uczestniczy w inauguracjach roku akademickiego w uczelniach Bielska-Białej, Cieszyna, Żywca i Oświęcimia, spotyka się z wykładowcami, wspiera wydawanie pism naukowych, takich jak: „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne”, międzyuczelniany półrocznik „Świat i Słowo” oraz seria monografii „Studia z Filozofii Polskiej”. Abyście … uczynili (Ziemię) sobie poddaną… (Rdz 1, 28) Tytuł i godność doktora honoris causa jest najwyższym wyróżnieniem nadawanym przez uczelnie wybitnym uczonym i osobistościom w dowód uznania ich szczególnych zasług w zakresie rozwijania nauki, kultury i kształtowania postaw ludzkich a także w celu podtrzymania współpracy i przyjaźni zarówno z osobą, której jest przyznawany, jak i ze środowiskiem, z którego się wywodzi. Wniosek inicjujący procedurę nadania tytułu i godności doktora honoris causa Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej podjęła Rada Wydziału Budowy Maszyn i Informatyki, a więc niewątpliwie wydziału technicznego. W dzisiejszym rozumieniu technika to tworzenie przez człowieka środków materialnych oraz składających się na wiedzę techniczną zasad posługiwania się tymi środkami. Zarówno twórcą, jak i użytkownikiem techniki jest człowiek, albowiem to on ma kierować techniką a technika ma mu służyć. Od techniki należy wymagać zarówno użyteczności podporządkowanej człowiekowi, jak i skuteczności w działaniu na rzecz współistnienia człowieka i otaczającej go przyrody. Jednak to właśnie w naukach technicznych często jesteśmy bezradni wobec sił przyrody i na skutek swojej niewiedzy nie potrafimy zrozumieć a w konsekwencji sformułować praw, które nią rządzą. W encyklice Fides et ratio Jana Pawła II znajdujemy słowa: „Ogromny wzrost technicznego potencjału ludzkości każe jej na nowo i z całą ostrością uświadomić sobie najwyższe wartości. Jeśli te środki techniczne nie będą podporządkowane jakiemuś celowi, który wychodzi poza logikę czystego utylitaryzmu, rychło mogą ujawnić swój charakter antyludzki”. Kościół przez swoją posługę myślenia wpisuje się w wypełnianie tego przesłania. W tym kontekście osoba doktoranta księdza biskupa Tadeusza Rakoczego jest tą, którą w imieniu Senatu mam zaszczyt prosić o przyjęcie tytułu i godności doktora honoris causa Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 41 Jacek Krywult Prezydent Miasta Bielska-Białej Przemówienie podczas uroczystości nadania doktoratu honoris causa ATH ks. bp Tadeuszowi Rakoczemu Eminencje, Ekscelencje, Magnificencje, Czcigodni Księża, Wysoki Senacie, Szanowni Parlamentarzyści, Szanowni Państwo! To dla mnie wielki zaszczyt, że mogę uczestniczyć w dzisiejszej uroczystości. Nadanie naszemu Księdzu Biskupowi Ordynariuszowi tytułu i godności doktora honoris causa jest wyjątkowo doniosłym wydarzeniem. Tym bardziej znaczącym, że ten honorowy stopień naukowy nadaje Jego Ekscelencji Akademia Techniczno-Humanistyczna – największa i jedyna w Bielsku-Białej uczelnia państwowa. Chciałbym w imieniu władz samorządowych naszego miasta przekazać Księdzu Biskupowi najserdeczniejsze gratulacje oraz życzenia dalszej owocnej pracy i działalności pod nieustanną opieką Boga, w świetle Jego łaski. Słowa te wypowiadam z wielką satysfakcją, bowiem doświadczyliśmy wszyscy od Waszej Ekscelencji wiele dobra. Jest przecież Ksiądz Biskup szczególnym świadkiem Boga i Jego opatrznościowym darem – nie tylko dla bielskiej Akademii, ale także dla naszego miasta i całej beskidzkiej ziemi. Nasza społeczność ma niezmiernie wiele do zawdzięczenia Waszej Ekscelencji. To, że tak wspaniale rozwija się nasza diecezja, powołana przez Sługę Bożego Jana Pawła II siedemnaście lat temu, jest niewątpliwą zasługą jej pierwszego Pasterza. Ileż potrzeba było mądrości, pracy i taktu, by zintegrować jej dwie, w znacznym stopniu różniące się części – śląską i krakowską. To, że tak wspaniale rozwija się w naszym regionie życie religijne i umysłowe, również jest zasługą Księdza Biskupa. Jakże wielka jest troska Waszej Ekscelencji o ten nasz – Bielsko-Żywiecki Kościół, o wszystkich wiernych i całą konieczną infrastrukturę. To z zamysłu i woli Księdza Biskupa powstał w Bielsku-Białej Instytut Teologiczny imienia świętego Jana Kantego. Jako ważna placówka naukowooświatowa, przyczynia się on do integracji wszystkich środowisk naukowych 42 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego i kulturalnych Podbeskidzia oraz do ich wzmożonego wysiłku intelektualnego i duchowego. Wszyscy pamiętamy, jak ważną rolę, zwłaszcza w okresie renesansu, odgrywali biskupi. Na powierzonych ich pasterskiej pieczy terytoriach byli promotorami życia społeczno-kulturalnego. Może nie byłoby poezji Jana Kochanowskiego, a na pewno jego kongenialnego przekładu Psałterza, gdyby nie opieka, jaką roztoczył nad nim biskup Myszkowski. To wspaniałe i piękne, że Wasza Ekscelencja przejęła te chlubne tradycje i wspiera wszelkie inicjatywy, które służąc ludziom, jednoczą ich w miłości. Jesteśmy głęboko wdzięczni za wszelkie pasterskie kontakty przy ołtarzu, za spotkania i rozmowy, za wspaniałe nauki, dzięki którym możemy zaprowadzać ład moralny w naszych domach, środowiskach i w życiu społecznym. Powodem naszej wielkiej radości jest również to, że Ksiądz Biskup zawsze bardzo żywo interesuje się sprawami naszego miasta i od lat aktywnie uczestniczy w jego życiu. Szczególnym charyzmatem Waszej Ekscelencji jest zdolność odczytywania „znaków czasu” oraz wskazywania w ich świetle konkretnych celów działania, a także właściwych metod i środków służących ich osiągnięciu. Wszyscy z wdzięcznością te wskazania przyjmujemy i poddajemy się duchowemu kierownictwu Waszej Ekscelencji. Wiemy bowiem, że we wszelkich poczynaniach zawsze najważniejszy dla Księdza Biskupa pozostaje człowiek – ze swoją godnością oraz prawami. I wiemy, że to właśnie w trosce o człowieka codziennie na nowo podejmuje Ksiądz Biskup swoją apostolską działalność, wzorując się na Słudze Bożym Janie Pawle II. Pragnę w tym miejscu przytoczyć słowa wypowiedziane kiedyś przez wielkiego angielskiego poetę i dramaturga Williama Szekspira: „Wielkie umysły rządzą światem. Wielkie serca go zbawiają”. Słowa te tłumaczą, dlaczego z tak wielką wdzięcznością i zawierzeniem odnosimy się do działalności Waszej Ekscelencji. Korzystając z dzisiejszej okazji pragnę serdecznie podziękować Księdzu Biskupowi za wszelkie dobro czynione na rzecz naszej małej ojczyzny. Za każdy gest przyjaźni i życzliwej troski o najbardziej potrzebujących, za wrażliwość serca i wyobraźnię miłosierdzia, za każde spotkanie i codzienną modlitwę. Dziękuję za wszystkie budujące pięknem języka i bogactwem treści homilie, za każdą cenną poradę. Dziękuję za to, że Ksiądz Biskup jest z nami i dla nas, że nie szczędzi ani sił, ani czasu dla swoich diecezjan, że wspiera swą mądrością i oddaniem nasz samorząd, że organizuje ważne spotkania i uczestniczy w wizytach w ratuszu. Osobiście pragnę Księdzu Biskupowi podziękować za nieustającą życzliwość i dotychczasowe wspaniałe relacje. Nade wszystko w imieniu wszystkich mieszkańców Podbeskidzia dziękuję za pielgrzymkę Sługi Bożego Jana Pawła II do Skoczowa, Żywca i naszego miasta – Bielska-Białej. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 43 Kończąc, raz jeszcze pragnę złożyć Waszej Ekscelencji najlepsze gratulacje i życzenia. Gratuluję dzisiejszego pięknego wyróżnienia i życzę wielu lat dalszej twórczej i owocnej dla nas posługi biskupiej – przy dobrym zdrowiu i życzliwości ludzi. Niech Chrystus obdarza Waszą Ekscelencję swoimi łaskami, a Jan Paweł II niech błogosławi z okna domu Ojca Niebieskiego i Księdzu Biskupowi, i nam wszystkim. Oby spełniły się jego słowa wypowiedziane do nas, mieszkańców Bielska-Białej: “Życzę temu miastu, aby w nim nigdy nie zabrakło miejsca dla Chrystusa!”. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 45 Ks. bp Tadeusz Rakoczy Ordynariusz Bielsko-Żywiecki Wykład na uroczystości nadania tytułu doktora honoris causa (22 maja 2009 r.) Eminencje, Ekscelencje, Szanowni Państwo Parlamentarzyści i przedstawiciele Władzy samorządowej z Panem Prezydentem naszego Miasta na czele, Czcigodni Księża, Magnificencjo, Drogi Panie Rektorze, Wysoki Senacie, Dostojni Państwo Rektorzy Wyższych Uczelni, Profesorowie, Pracownicy nauki, Studenci, Panie i Panowie, Zaszczyt to dla mnie i honor wielki, że otrzymuję dziś doktorat honoris causa Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Świadom rangi tego wyróżnienia staję wobec Was z ogromnym onieśmieleniem. Doktorat honoris causa stanowi najwyższy wyraz uznania, jaki może złożyć Uczelnia. Czym sobie na to zasłużyłem? Uzasadnienie znajduje się w decyzji Senatu. Człowiek działa w myśl planu Bożego. Nic nie jest przypadkowe, wszystko ma jakiś sens, wszystko z czegoś wynika i do czegoś prowadzi. Najgłębszym sensem mojej działalności i pracy jest służenie Bogu oraz ludziom. Przyznanie mi tego zaszczytnego tytułu pojmuję nie tylko jako docenienie moich dotychczasowych wysiłków i starań na rzecz promocji człowieka i jego, mającej swe źródło w Bogu, godności osobowej, ale także, a może przede wszystkim jako zobowiązanie na przyszłość, bym sprawie człowieka, jego postępu i osobowego rozwoju nadal ofiarnie służył. Dziękuję więc z pokorą za to wielkie wyróżnienie i przyznaję, że jestem z niego bardzo dumny, a równocześnie dzięki niemu czuję się jeszcze bardziej zobowiązany. Moja nadprzyrodzona motywacja przez ten akt uczelnianego uznania i wyróżnienia zyskała dodatkowy, humanistyczny bodziec do działania. Dziękuję Panu prof. dr. hab. inż. Ryszardowi Barcikowi, Rektorowi Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, Wysokiemu Senatowi i wszystkim wykładowcom. Dziękuję Wydziałowi Budowy Maszyn i Informatyki i na ręce Pana prof. dra hab. inż. Jacka Stadnickiego, dziekana tegoż Wydziału, 46 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego składam szczególne podziękowanie za wszczęcie przewodu i rekomendowanie mnie Wysokiemu Senatowi. Gorąco dziękuję promotorowi Panu Dziekanowi za trud związany z opracowaniem i przedstawieniem mojej biografii i działalności religijno-społecznej. Dziękuję moim recenzentom: ks. prof. dr. hab. Janowi Maciejowi Dyduchowi, Rektorowi Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, z którą jestem związany poprzez moje studia i pracę naukową, oraz panu prof. dr. hab. inż. Andrzejowi Karbownikowi, Rektorowi Politechniki Śląskiej. Ogromnie się cieszę, że w tej uroczystości biorą udział rektorzy Wyższych Uczelni Technicznych z Polski oraz rektorzy Uczelni działających się na terenie naszej diecezji. Serdecznie dziękuję za przybycie tylu znakomitym Gościom zarówno ze środowiska naukowego, jak i kościelnego oraz społeczno-politycznego. Trudno w tej chwili składać podziękowania wszystkim z osobna, chociaż bardzo bym tego pragnął, proszę mi więc wybaczyć, że złożę je ogólnie. Dziękuję wszystkim. Dziękuję przedstawicielom Hierarchii Kościoła katolickiego na czele z J. Em. ks. kard. Stanisławem Dziwiszem Metropolitą Krakowskim i Wielkim Kanclerzem Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Dziękuję duchowieństwu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego na czele z ks. bp. Pawłem Anweilerem. Dziękuję duchowieństwu naszej Diecezji na czele z ks. bp. Januszem Zimniakiem. Dziękuję parlamentarzystom oraz przedstawicielom władzy samorządowej. Dziękuję przedstawicielom wszystkich środowisk naszego życia publicznego i dziękuję wszystkim Wam, Drodzy Państwo. Moje doświadczenia duszpasterskie Jak już słyszeliśmy, moja przygoda z nauką trwała stosunkowo krótko. Rozpoczęła się w czasie podstawowych studiów w Archidiecezjalnym Seminarium Duchownym w Krakowie, a potem przeciągnęła się jeszcze na Wydział Teologiczny, gdzie zdobyłem tytuł licencjata z teologii. Później jakiś czas pełniłem obowiązki asystenta w Katedrze Nowego Testamentu, której kierownikiem był o. prof. dr hab. Augustyn Jankowski, znany biblista, a od 1970 r. studiowałem na Uniwersytecie Gregoriańskim i w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie, gdzie uzyskałem licencjat w dziedzinie nauk biblijnych. Nie jestem więc naukowcem, lecz duszpasterzem. Poza okresem pracy w Sekretariacie Stanu w Sekcji Polskiej większość życia poświęciłem duszpasterstwu, nie tylko w Polsce – przez jakiś czas pracowałem też we Włoszech i Francji. Od 25 marca 1992 r. spełniam obowiązki biskupa diecezji bielsko-żywieckiej, która w tym czasie została powołana do życia przez Sługę Bożego Jana Pawła II. Ogromna jest moja radość i duma, że jako jej pierwszy biskup, pochodzący z pobliskich Gilowic, mogę mieć udział w budowaniu jej struktur i tworzeniu zrębów jej duszpasterstwa. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 47 Pomimo tego jednak, że nie jestem naukowcem, wiem, iż spełniając obowiązujący rytuał podczas takich uroczystości, jak ta, powinienem wygłosić krótki wykład. W trakcie tego wykładu dokonam duszpasterskiej refleksji na temat znaczenia sumienia w życiu indywidualnym i społecznym człowieka. Współczesna rewolucja obyczajowa a kwestia sumienia Jak pamiętamy, papież Jan Paweł II przybył do naszej diecezji 22 maja 1995 roku, nazajutrz po kanonizacji bł. Jana Sarkandra, która miała miejsce w Ołomuńcu na Morawach. Jego pobyt w Polsce trwał wówczas zaledwie kilkanaście godzin, lecz był wydarzeniem bez precedensu. Po raz pierwszy na naszej beskidzkiej ziemi stanął Ojciec Święty! Witając Go wtedy na Kaplicówce powiedziałem ze wzruszeniem: „Ale któż odważyłby się pomyśleć, że ta Ziemia stanie się w dniu 22 maja Roku Pańskiego 1995 Katedrą Św. Piotra”1. Bez wątpienia, pielgrzymka ta należy do najważniejszych wydarzeń życia religijno-społecznego na naszej Podbeskidzkiej Ziemi. Snuto w związku z nią różne przypuszczenia, zastanawiano się, jakie problemy Ojciec Święty poruszy. Wiemy, że były to czasy dość szczególne w naszej Ojczyźnie. W mediach coraz bardziej dawały o sobie znać siły postkomunistyczne, które skutecznie zawłaszczały podstawowe sektory ówczesnego życia społeczno-politycznego. Nawiązując do ówczesnej sytuacji Jan Paweł II powiedział w Skoczowie: „Pod hasłami tolerancji, w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka, może coraz większa nietolerancja. Odczuwają to boleśnie ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą świętość. Te formy powracającej dyskryminacji budzą niepokój i muszą dawać wiele do myślenia”2. Dalej Ojciec Święty mówił: „Nasza Ojczyzna stoi przed wieloma trudnymi problemami społecznymi i gospodarczymi, a także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa, dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia!”3. W nawiązaniu do męczeństwa naszego rodaka św. Jana Sarkandra papież stwierdził: „Ktoś, kto woli raczej oddać życie, niż sprzeniewierzyć się głosowi własnego sumienia, może budzić albo nienawiść, albo miłość, ale z pewnością nie można wobec takiego człowieka przejść obojętnie. Męczennicy mają nam wiele do powiedzenia. Jednak przede wszystkim, oni pytają nas o stan naszych sumień – pytają o naszą wierność własnemu sumieniu”4. 1 T. Rakoczy, Słowo w czasie powitania Ojca Świętego Jana Pawła II na Kaplicówce, „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne” 1:1996, s. 14. 2 Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. ku czci św. Jana Sarkandra w Skoczowie, „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne” 1:1996, s. 120–21. 3 Tamże, s. 20. 4 Tamże, s. 19. 48 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego Czasy św. Jana Sarkandra – przypomnijmy, że urodził się 20 grudnia 1576 roku, a zmarł 20 marca 1620 r. – były okresem wielkiej próby sumień. I te czasy powinny – zdaniem Jana Pawła II – stanowić stale aktualną przestrogę i wezwanie do czujności, aby sumienia Polaków nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: Cóż za korzyść stanowi dla człowieka zyskać cały świat, a swoją duszę stracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę (Mk 8, 36–37)5. Sumienie jest zatem dla każdego człowieka sprawą o zasadniczym znaczeniu. Jest jego wewnętrznym przewodnikiem i jest sędzią jego czynów. Od niego zależy także porządek społeczny. Określa ono nie tylko teraźniejszość, ale wyznacza też przyszłość – każdego z osobna i wszystkich razem. To bowiem, czy ono jest dobrze czy błędnie uformowane (potocznie mówi się, że ktoś ma sumienie lub jest człowiekiem bez sumienia) ma wpływ na kształt rzeczywistości aktualnej i przyszłej. To też decyduje o losie poszczególnego człowieka. Sumienie zatem można nazwać „sanktuarium człowieczeństwa”, bo w nim rozgrywają się sprawy ludzkiej świętości i heroizmu. Jeśli to sanktuarium zostaje zapoznane, zamiast świętości mamy podłość, zamiast heroizmu – jak pisał wielki polski filozof ks. Konstanty Michalski – bestialstwo. Tendencje współczesnej obyczajowości społecznej We współczesnym świecie zauważa się stałe narastanie postaw konsumpcyjnych i roszczeniowych, a hedonizm, bazując na odczuciach przyjemności – przykrości, spełnienia – niespełnienia, wywiera coraz większy wpływ na życie człowieka. Jego sensem staje się zaspokojenie wszelkich pragnień i potrzeb, maksymalizowanie przyjemności, realizowanie dowolnych celów w dowolnych dziedzinach oraz osiągnięcie zadowolenia czy też rozmaicie rozumianego szczęścia. Najważniejszy jest atrakcyjny wygląd, sukces finansowy, prestiż społeczny, podwyższanie własnej wartości w oczach innych. Mniej pożądane są cele wewnętrzne – samoakceptacja i rozwój, dobre relacje z innymi, poczucie wspólnoty, bycie użytecznym czy dążenie do naprawiania świata. Pieniądze nabierają wartości symbolicznej, bardziej niż życiu i przeżyciu służą jako miara prestiżu społecznego i własnej wartości. Daje się zauważyć tzw. negatywizm kulturowy, który wyraża się w tym, że uwaga społeczna koncentruje się bardziej na ludzkich słabościach, egoizmie, żądzy, chciwości, gniewie, patologii niż na zaletach i wartościach. Zainteresowanie złem i mroczną stroną życia stało się kultowe. Media systematycznie karmią nas informacjami o tragediach, wojnach, urazach, uprzedzeniach i dyskryminacji. O cnotach człowieka – odwadze, uczciwości, wierze, odpowiedzialności – mówi się jedynie marginalnie, jako o sentymentalnych iluzjach mało 5 Tamże, s. 20. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 49 przydatnych w życiu. Cechą tej tendencji jest bagatelizowanie i wybielanie ludzkich słabości, ugruntowywanie postaw samousprawiedliwiania i rozgrzeszania, upowszechnianie poglądu, że słabości nadają kolorytu życiu i czynią je bardziej ludzkim. W naszej kulturze coraz wyraźniej występuje zaburzenie równowagi między Ja i My. My karłowacieje, a Ja rośnie. W związku z tym najważniejsze stają się sukcesy i znaczenie indywidualne, a nie dobro innych. Wzrastający dobrobyt powoduje szerzenie się indywidualizmu i sprawia, że coraz bardziej dąży się do maksymalizacji szczęścia. Dla naszych czasów charakterystyczne jest przejście od kolektywizmu umacniającego współpracę grupową do indywidualizmu, od spełniania zobowiązań społecznych do pogoni za szczęściem. Oczywiście, kolektywizm stanowił wypaczenie cywilizacyjne, bo wszystko wyjaśniał racjami społecznymi, deprecjonując osobę. Teraz jednak radykalnie idziemy w innym kierunku. Nie jest to kierunek personalizmu, tylko indywidualizmu. Z deszczu wchodzimy pod rynnę. W centrum uwagi znajdują się bardziej uczucia niż zachowania, bardziej swoboda niż obowiązek, bardziej namiętność niż cnoty. Coraz rzadziej pytamy, czy coś jest racjonalne, coraz częściej szukamy tego, co psychologiczne – co jest przystępne i nam odpowiada. Indywidualizm umożliwia kreowanie własnych stylów życia, zgodnych z preferencjami i zdolnościami. Jest pożądany społecznie, bo daje większą kontrolę nad otoczeniem, większą samodzielność w decydowaniu o swoim losie. Często wiąże się jednak z rywalizacją, silną presją na osiągnięcia, szybkim tempem życia, co w konsekwencji prowadzi do stresu, lęku i represyjności. Trzeba zatem znaleźć właściwą równowagę pomiędzy personalizmem (dowartościowaniem osoby) a socjoprioryzmem (priorytetami społecznymi, wynikającymi z relacyjności bytu ludzkiego). Stanem takiej równowagi jest postulowany przez Jacquesa Maritaina i zaakceptowany przez chrześcijaństwo „personalizm społeczny”, nazywany niekiedy „personalizmem dialogicznym”, a przez Jana Pawła II określany mianem „personalizmu komunijnego”6. Wyraźną tendencją współczesności jest osłabienie związków zapewniających wsparcie społeczne. Widoczne jest osłabienie więzi małżeńskich, rodzinnych, sąsiedzkich, przyjacielskich i koleżeńskich, zanikają interakcje osobowe. Ludzie rzadziej się odwiedzają i mniej uczestniczą w różnych nieformalnych grupach zainteresowań, maleje zaufanie między nimi. Wszechobecna technika sprawia, że są coraz bardziej oderwani od siebie i od innych, że życie coraz częściej przeżywa się w cyberprzestrzeni – siedząc przed ekranem komputera czy w metaświecie – z uwagą skupioną na najnowszych technologiach. Dobrobyt zmniejsza zależność ludzi od rodziny i sąsiadów. Rodzinne zadania zlecane są do wykonania nie krewnym, lecz płatnym specjalistom. Współczesny człowiek przywiązuje większą uwagę do samorealizacji niż do więzi rodzinnych, do własnych praw niż obowiązków. Można powiedzieć, że często kreuje swój własny 6 Por. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 102. 50 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego świat, w którym rzeczywistość realna zostaje przemieszana z rzeczywistością wirtualną. Wszystko to sprawia, że narasta epidemia depresji i pesymizmu. Coraz bardziej widoczne jest niskie poczucie własnej wartości młodego pokolenia, jego zła kondycja psychiczna i brak poczucia sensu życia. Następstwem tego jest wzrost liczby rozwodów, samobójstw, przestępstw przeciwko zdrowiu i życiu z udziałem młodocianych, spadek osiągnięć szkolnych oraz zepsucie obyczajów. W tym amalgamacie współczesnych postaw i zachowań wyznaczających egzystencjalną i psychologiczną kondycję człowieka pojawia się jednak jakieś światełko nadziei. Człowiek zaczyna jakby dostrzegać, że coś nie jest w porządku, że czegoś mu brakuje. Paradoksem jest, że w erze użycia i spożycia oraz powszechnego zaspokojenia narasta głód duchowy, tęsknota za czymś minionym. Nasi praojcowie mieli bogate życie duchowe: wiarę w Boga, w rodzinę, w naród. Ich zaangażowanie w sprawy większe niż Ja dawało im siłę przetrwania, odporność na trudności życia i równowagę psychiczną. Współczesnemu człowiekowi brakuje takiego duchowego wyposażenia, ale zaczyna rozumieć, że jest mu ono niezbędne, a przynajmniej potrzebne, zaczyna się więc zwracać w stronę wartości. Przyczyn tego można upatrywać wszędzie, czy jednak przynajmniej jedną z nich nie jest aby budzące się sumienie? Odejście od moralności kształtowanej pod presją instytucjonalną oraz oddziaływania opinii publicznej i zwrócenie się w kierunku preferencji własnych przemyśleń i decyzji moralnych należy uznać za pozytywną cechę współczesnej rewolucji obyczajowej, dowartościowuje to bowiem jeszcze bardziej rolę sumienia w życiu ludzkim. Także pozytywnie należy oceniać rozwój tolerancji we współczesnym świecie. Wprawdzie indywidualistyczna tolerancja stanowi zwykle swoisty désintéressement i jest powodowana albo osobistym lenistwem i wygodnictwem, albo też metodycznym „pozostawieniem w spokoju” ludzi, dopóki nie wchodzą nam w drogę i nie krzyżują naszych interesów, ale stąd jest już tylko jeden krok do tolerancji właściwej, która stanowi autentyczną wartość moralną. Tolerancja taka wynika z szacunku do człowieka, z uznania jego godności osobowej, z wiary w jego wielkie osobowe możliwości i z zaufania w jego dobrą wolę. Jest to zawsze tolerancja wobec osoby i nie stanowi przymykania oczu na zło, które ludzie czynią. Taka tolerancja stanowi przejaw miłości bliźniego. Czym jest sumienie i skąd czerpie kryteria oceny W świecie, który stworzył Bóg – w świecie Bożym, od samego początku obowiązuje nadane przez Niego prawo – prawo Boże. Wszystkie stworzenia zachowują to prawo w sposób konieczny, jak np. zwierzęta poprzez instynkt. Bóg jednak chciał, aby człowiek, jako najdoskonalsze ze stworzeń, zachowywał Jego prawo w sposób wolny. Każdy człowiek otrzymuje więc od Boga wspaniały dar, jakim jest rozum. Dzięki niemu jest w stanie poznawać odwieczne prawo Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 51 Boże i zgodnie z nim postępować. Jest w stanie, nie znaczy: musi. Aby jednak móc postępować zgodnie z prawem Bożym i umieć jej rozeznawać, otrzymał od Stwórcy szczególną zdolność. Jest nią sumienie. Każdy człowiek posiada zatem wrodzoną i niezbywalną zdolność oraz łatwość praktycznego poznania pierwszych zasad moralności: „dobro należy czynić, zła należy unikać”. Sumienie jest natomiast sądem praktycznego rozumu, orzekającym na podstawie zasad ogólnych o dobru lub złu konkretnego działania człowieka. Widzimy bardzo wyraźnie, że funkcjonowanie sumienia jest ściśle związane z jego odniesieniem do prawa Bożego. Nie jest więc ono autonomiczne, ponieważ nie jest niezależnym od niczego arbitrem dobra i zła moralnego. Jest uzależnione od prawa Bożego. Aby zatem było rzeczywistą normą moralności, musi działać zgodnie z obiektywnym prawem moralnym. Innymi słowy: Bóg dał człowiekowi sumienie dlatego, aby dzięki niemu zachowywał Boże prawo, a nie dlatego, by czynił to, co mu się (człowiekowi) podoba. Cyprian Kamil Norwid pisał: Jeśli mistycyzmem jest to urojenie, Lub urojenie tylko mistycyzmem, To nie wiem za co słowo to: s u m i e n i e, Miałby dotykać kto z was ostracyzmem... I owszem... toć jest u r z e c z y w i s t n i e n i e N a j d o s k o n a l s z e i może jedyne, I owszem brylant to jest, który wagą Przecieka, prując powierzchowną glinę, I owszem – prawda to, z swą piersią nagą! (Promethiodion) Sobór Watykański II określa sumienie jako „najtajniejszy ośrodek i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem” (KDK 16) i dodaje: „W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra, a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, a tamtego unikaj” ( KDK 16). Jeśli więc uważnie przyjrzymy się własnemu wewnętrznemu doświadczeniu, stwierdzimy w sobie działalność duchową, którą możemy nazwać działalnością oceniającą. Czyż nie jest tak, że często zdarza się nam mówić lub myśleć: „to jest słuszne, to nie jest słuszne”? Znaczy to, że w każdym z nas istnieje rodzaj „zmysłu moralnego”, który umożliwia rozpoznawanie, co dobre, a co złe, tak jak istnieje rodzaj “zmysłu estetycznego”, który umożliwia rozpoznanie, co piękne, a co brzydkie. Jest to – zdaniem Jana Pawła II – jakby wewnętrzne oko, duchowa zdolność widzenia, która prowadzi nasze kroki na drodze dobra7. 7 Jan Paweł II, Sumienie – miejsce dialogu Boga z człowiekiem, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 4:1983, nr 7–8 (43–44), s. 22. 52 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego Należy jednak zauważyć, że działalność sumienia nie odnosi się tylko do tego, co dobre, i tego, co złe w znaczeniu ogólnym. Jego rozpoznanie dotyczy w szczególny sposób pojedynczego i konkretnego wolnego uczynku, który został spełniony i który jest zamierzony. To o nim właśnie mówi sumienie, to on zostaje poddany ocenie sumienia8. W związku z tym należy postawić pytanie: skąd sumienie czerpie swoje kryteria oceny? Na jakiej podstawie osądza uczynki, które mamy spełnić lub które zostały spełnione? Posłuchajmy, czego nas uczy Sobór Watykański II: „Najwyższą normą ludzkiego życia jest samo prawo Boże, wieczne, obiektywne i uniwersalne, którym Bóg, wedle planu mądrości i miłości swojej, porządkuje, kieruje i rządzi całym światem, losami wspólnoty ludzkiej… Nakazy prawa Bożego człowiek dostrzega i rozpoznaje za pośrednictwem sumienia, do którego jest obowiązany wiernie się stosować w całym swoim postępowaniu, aby dotrzeć do swego celu – Boga” (DWR 3). Kryteria swoich osądów czerpie zatem sumienie z prawa Bożego, z tej „niezmiennej prawdy, którą rozum człowieka może dostrzec w porządku bytu”. Sobór mówi, że człowiek w swoim sumieniu pozostaje „sam z Bogiem”. Zauważmy, że nie ogranicza się do stwierdzenia: „jest sam”, ale dodaje: „z Bogiem”. Sumienie nie zamyka człowieka w nieprzekraczalnej i nieprzeniknionej samotności, ale otwiera go na głos Boga. Według Jana Pawła II, na tym właśnie polega cała tajemnica i godność sumienia, będącego obszarem świętym, w którym Bóg mówi do człowieka. Dlatego też, jeśli człowiek nie słucha głosu własnego sumienia, jeśli godzi się, aby zamieszkały w nim: błąd albo niewiedza, tym samym zrywa najgłębszą więź, łączącą go w przymierzu ze Stwórcą9. To jednak, że sumienie jest „głosem Boga”, nie znaczy wcale, że każda decyzja sumienia jest zgodna z wolą Boga. Tak powinno być, ale często tak nie jest. Człowiek może bowiem zniszczyć świątynię swego serca, tzn. usunąć Boga ze swego sumienia. Z miejsca spotkania z Bogiem, jakim jest sumienie, może uczynić miejsce spotkania z samym sobą. „Głos Boga” nie może być zatem rozumiany jako bezpośrednie wezwanie Boże w ludzkim sercu. Gdyby tak było, Bóg byłby odpowiedzialny za wszelkie pomyłki, jakie mogą się pojawić w funkcji sumienia, oraz za wszelkie nieprawidłowości popełnione „w imię sumienia”. To prawda, że Bóg przemawia w sumieniu. Nie czyni tego jednak bezpośrednio. Czyni to jak gdyby drogą okrężną – przez poznanie, będące zdolnością otrzymaną z Jego woli. Ogólne wymagania Boże, jasne i oczywiste, jednakowe dla wszystkich, dzięki sumieniu zostają zsubiektywizowane, ukonkretnione, przystosowane do osobistej sytuacji, do konkretnego człowieka. O ile zatem prawo Boże stanowi obiektywne i powszechne normy dotyczące dobra moralnego, o tyle sumienie jest zastosowaniem tego prawa do konkretnego przypadku. Dzięki temu staje się ono dla człowieka wewnętrzną regułą, wezwaniem do czynienia dobra w konkretnej sytuacji. Głęboko jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, 8 9 Tamże. Tamże. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 53 która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami leżącymi u podstaw ludzkiego postępowania. Wiemy z historii zbawienia, że człowiek postąpił właśnie wbrew Bogu, po swojemu, czyli, jak to obrazowo przedstawia Księga Rodzaju, zerwał owoc z drzewa zakazanego (por. Rdz 3). Chciał sam decydować o tym, co dobre, a co złe. I na tym właśnie polegał grzech pierwszych rodziców. Jego skutki wszyscy dotąd odczuwamy jako skażenie grzechem pierworodnym. Skażenie to przejawia się m.in. tym, że rozum człowieka jest przyćmiony, a więc nie zawsze poznaje, co jest jego rzeczywistym dobrem, a wolna wola jest bardziej skłonna do czynienia zła niż do czynienia dobra. Czy wystarczy tylko posiadać sumienie? Niestety, trzeba stwierdzić, że dziś wielu ludzi, którzy tak chętnie odwołują się do własnego sumienia, tak naprawdę nie wie, czym ono jest lub ma o nim błędne pojęcie. Ich błąd polega na tym, że sumieniu przypisują funkcję, której ono nie posiada. Niektórzy uważają bowiem, że sumienie decyduje o tym, co jest dobre, a co jest złe. W konsekwencji zachęca się ludzi, by zawsze kierowali się „głosem własnego sumienia”, i podkreśla, że głos sumienia to ostateczna instancja, do której odwołanie się kończy wszelką dyskusję – każdy powinien przecież postępować zgodnie z własnym sumieniem. Sumienie rzeczywiście jest ostateczną normą moralności. Ostateczną, to znaczy zawsze moralnie wiążącą. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest ono normą ostateczną subiektywnie. Ma bowiem moc normowania postępowania człowieka tylko wtedy (i tylko o tyle), kiedy (i o ile) samo jest „normowane” obiektywną prawdą o dobru. Co to w praktyce znaczy? Otóż między innymi to, że nie można zbyt pochopnie zasłaniać się autorytetem sumienia. Często ucina się kłopotliwe dyskusje obcesowym stwierdzeniem: „A ja i tak zrobię to, co mi każe moje sumienie!”, kiedy raczej należałoby się „zatrzymać” i uczciwie zastanowić, czy zrobienie tego istotnie jest słuszne. Oczywiście, trzeba być posłusznym osądowi własnego sumienia. Ale krytyka, poparta rzeczowymi argumentami, z jaką spotyka się człowiek, powinna być dla niego sygnałem ostrzegawczym, znakiem, że musi pomyśleć, czy nie jest w błędzie i czy nie przeoczył jakiejś prawdy. Dlatego też – zdaniem Jana Pawła II – nie wystarczy powiedzieć komuś: „postępuj zawsze wedle własnego sumienia”. Należy koniecznie, natychmiast i w każdym przypadku, dodać: „zadaj sobie pytanie, czy twoje sumienie mówi prawdę czy fałsz i staraj się dążyć niestrudzenie do poznania prawdy”10. Takie doprecyzowanie jest konieczne, w przeciwnym bowiem razie grozi człowiekowi, że w swoim sumieniu zamiast świętego miejsca, w którym Bóg ujawnia mu prawdziwe dobro, odkryje siłę niszczącą jego prawdziwe człowieczeństwo. Człowiek winien zdać sobie sprawę z faktu, iż sumienie nie jest wrodzoną i od początku gotową strukturą, ale stopniowo się rozwija i doskonali, podobnie 10 Tamże. 54 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego jak intelekt, Przyjmuje się w etyce, że człowiek rodzi się jedynie z predyspozycją do rozwoju sumienia, analogicznie jak rodzi się z predyspozycją do rozwoju intelektu, mowy, osobowości itp. Sumienie może – posiadając określone predyspozycje – rozwijać się prawidłowo i osiągać stopniowo dojrzałość. W patologicznych jednakże warunkach może nie rozwijać się wcale i pozostawać przez całe życie na poziomie infantylnym. Może też ulegać różnym poważnym deformacjom. Z tego względu podjęcie odpowiedzialności za rozwój własnego sumienia jest jednym z najważniejszych zadań człowieka. Jeśli ktoś nie podejmie trudu formowania swojego sumienia, to właściwie nie powinien podejmować żadnych decyzji, gdyż nie wie, co jest moralnie godziwe. Nie wolno mu powiedzieć: “Postąp zgodnie z własnym sumieniem”, gdyż on nie posiada właściwego sądu sumienia, bo jego sumienie jest „skarłowaciałe”, mało wrażliwe, chwiejne. Osoba ludzka powinna zawsze działać z sumieniem pewnym, nie wolno podejmować decyzji z sumieniem wątpliwym. Ponieważ człowiek realizuje się poprzez działanie i poprzez działanie gromadzi zasługi na życie wieczne, zaniedbanie pracy nad sumieniem oznacza w konsekwencji narażanie na szwank własnego zbawienia i zgodę na deformację swego człowieczeństwa. Być człowiekiem sumienia W Skoczowie Jan Paweł II postawił pytanie: Co znaczy być człowiekiem sumienia? I na pytanie od razu odpowiedział: „Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło”11. Być “człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać; to znaczy angażować się w budowanie Królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich. Abyśmy jednak mogli sprostać temu zadaniu, musimy podjąć i realizować trud formacji własnych sumień i sumień innych12. Oznacza to, że nikt nie powinien się czuć zwolniony z obowiązku kształtowania swojego sumienia13. Sumienie jest nie tylko darem, ale i zadaniem14. KażJan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. ku czci św. Jana Sarkandra..., dz. cyt., s. 20. J. Nagórny, Prawe sumienie – fundamentem ładu moralnego w życiu społecznym. Refleksja na kanwie apelu Jana Pawła II o ludzi sumienia w Polsce (Skoczów 22 maja 1995), [w:] Musicie być mocni w wierze…. Przesłanie papieża Jana Pawła II do człowieka współczesnego, red. T. Borutka, Bielsko-Biała 2005, s. 155. 13 J. Orzeszyna, Kształtowanie sumienia podstawowym obowiązkiem człowieka, „Sosnowieckie Studia Teologiczne” 3:1997, s. 69–70. 14 J. Orzeszyna, Sumienie jako dar i zadanie, „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne” 3:2002, s. 485. 11 12 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 55 dy je otrzymał, każdy więc stoi przed zadaniem. Nie stoi jednak przed nim sam, podobnie jak nigdy nie jest sam. W zadaniu tym w szczególny sposób pomaga mu Chrystus. Pomoc ta jest często nieuchwytna, niezauważalna, ale przybrała też jasną postać nauki Kościoła. „Z woli bowiem Chrystusa, Kościół katolicki jest nauczycielem prawdy i ciąży na nim obowiązek, aby głosił i autentycznie nauczał Prawdy, którą jest Chrystus, a zarazem powagą swoją wyjaśniał i potwierdzał zasady porządku moralnego, wynikające z samej natury ludzkiej” (DWR 14). W zadaniu kształtowania sumienia pomaga mu także rodzina. Poważnym obowiązkiem rodziców jest przewodzenie swoim dzieciom, poprzez własny przykład życia wiernego wartościom, na drodze poszukiwania prawdy i życia w zgodzie z prawdą oraz poszukiwania dobra i szerzenia go. Człowiekowi w formowaniu sumienia pomagają wreszcie szkoły. Programy nauczania i studiów winny być tak konstruowane, aby uczyć młodzież rozeznawania i szukania prawdy, skłaniać do akceptacji wymogów i ograniczeń prawdziwej wolności, wolności samoograniczajacej się, wolności odpowiedzialnej oraz budzić szacunek dla analogicznego prawa innych ludzi. Troska o jakość sumienia zadaniem ludzi nauki Nikt nie może zaprzeczać, że epoka nasza jest czasem wielkiego kryzysu, zwłaszcza kryzysu prawdy. Manipulowanie prawdą niszczy nasze postrzeganie rzeczywistości oraz zamazuje naszą wyobraźnię i dążenia, wprowadzając nas na mroczne pole, na którym nasze rozumienie nas samych i świata bywa zamącone lub nawet całkowicie zniekształcone. W niektórych środowiskach nawet mówienie o prawdzie postrzegane jest jako mocno kontrowersyjne. Jak sumienia w cytowanym wyżej wierszu Norwida, tak prawdy „dotyka się ostracyzmem”. Próbuje się ją zepchnąć w obręb prywatności, a w jej miejsce wprowadza się dowolność sądów i ocen, których jedynym kryterium jest kryterium utylitaryzmu, czegoś co jest pożyteczne, co przynosi korzyść, a nie czegoś, co jest obiektywnie dobre dla wszystkich. Szerzy się w ten sposób relatywizm, który przyznając wartość wszystkim twierdzeniom, bez żadnego rozróżnienia, nawołuje do wolności, a więc i do wyzwolenia sumień. Jest więc tak, jak w wierszu Norwida (skoro już dzisiaj zacząłem się odwoływać do tego poety prawdy i sumienia, to pozwalam sobie zrobić to jeszcze raz): oto nad globem Milion gwiazd cichych się świeci, A każda innym jaśnieje sposobem, A wszystko stoi – i leci... (Marionetki) To wszystko jest niezwykle groźne, proszę Państwa. 56 Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego Kryzys prawdy oznacza także kryzys obiektywnych pojęć. Czy bowiem takie pojęcia, jak: miłość, wolność, osoba, a także Bóg – czy pojęcia te istotnie znaczą nadal to, co rzeczywiście znaczą? Pytanie to jest retoryczne. Dlatego tak ważna stała się dla Kościoła i świata encyklika Veritatis splendor15. Jeśli prawda o miłości, wolności, człowieku i Bogu odzyska swój blask, nasza cywilizacja stanie się godna człowieka. Rozwój współczesnej cywilizacji związany jest z postępem naukowo-technicznym, realizowanym często, zbyt często, w sposób jednostronny. Chodzi o charakter i wymiar pozytywistyczny tego rozwoju. W wymiarze teoretycznym owocem pozytywizmu poznawczego jest agnostycyzm, który w obszarze działania i moralności przyjmuje postać utylitaryzmu. Stanowi on cywilizację skutku, użycia, cywilizację rzeczy, a nie osób, cywilizację, w której człowiek staje się przedmiotem użycia i jest traktowany jak przedmiot. Wobec tego staje przed nami wezwanie i zobowiązanie do troski o jakość naszego myślenia i postępowania. Poprzez dzieło edukacji i wychowania powinniśmy bronić siebie i naszych studentów przed kryzysem prawdy. Nie można obok tego przejść obojętnie, potrzebna jest ludzka wrażliwość. I nie można poprzestać na samej intelektualnej refleksji czy tylko współczuciu. Refleksja winna stać się bodźcem do działań, które mają na celu przyniesienie pomocy zagrożonemu człowiekowi. W tę pomoc winniśmy włożyć swoje serce i wszystkie swoje możliwości. Jest to służba prawdzie, pełnej prawdzie. Służba prawdzie zakłada jej znajomość, a „znajomość prawdy prowadzi nas do odkrycia dobra” – jak mówił papież Benedykt XVI (do środowisk uniwersyteckich w Stanach Zjednoczonych); dobro zaś umożliwia służbę człowiekowi, albowiem otwiera na miłość. Służba prawdzie objawia się nam wobec tego jako miłość miłosierna a zarazem miłość, którą należałoby określić jako „miłość intelektualną”. Miłość taka ustanawia jakąś wspólnotę a – żeby się jeszcze raz odwołać do Norwida – „Prawda się razem dochodzi i czeka” (Idee i prawda). Ostatecznie więc miłość ta, budując owo „razem”, służy poznawaniu prawdy, prawda otwiera na dobro, a jedno i drugie służy formowania sumienia. I w taki oto przedziwny sposób, zatoczywszy ten łuk myślowy, dochodzimy do zrozumienia, że okazanie pomocy drugiemu człowiekowi jest też okazaniem pomocy sobie, a służba drugiemu jest służbą sobie, jeśli zaś sobie, to i swojemu sumieniu, cokolwiek bowiem usprawnimy w zdolnościach rozeznawania praw Bożych drugiego człowieka, tyleż samo albo i więcej usprawnimy w swoich zdolnościach rozeznawania tych praw. Widzimy więc, że jako wychowawcy możemy z ufnością uwalniać młodych od ograniczeń pozytywizmu i budzić ich chłonność na prawdę, Boga i Jego dobroć. W ten sposób pomagamy im także kształtować ich sumienie, które – wzbogacone przez wiarę – otwiera pewną drogę do pokoju wewnętrznego i poszanowania innych. 15 Jan Paweł II, Encyklika o niektórych podstawowych problemach nauczania moralnego Kościoła „Veritatis splendor”, Watykan 1993. Doktorat honoris causa ATH dla ks. bp. Tadeusza Rakoczego 57 Zauważamy dzisiaj nieuzasadniony lęk przed przyjęciem i poszukiwaniem prawdziwego dobra oraz towarzyszące mu niecierpliwe poszukiwanie nowości i wręcz nachalne urzeczywistnianie źle pojętej wolności. W tym kontekście sprawą niezwykłej wagi staje się przyjęcie postawy, którą nazwałem „miłością intelektualną”. Ten aspekt miłości wymaga od wychowawcy uznania, że głęboka odpowiedzialność prowadzenia młodych do prawdy jest aktem miłości. Wyraża to greckie słowo storge oznaczające bezinteresowną miłość nauczyciela do wychowanków, którym przekazuje to, co dla niego najcenniejsze. Takie wartości przekazuje się nie tylko słowami, o nich trzeba zaświadczać prawdą swojego życia. Św. Paweł, którego rok aktualnie obchodzimy w Kościele, pisał: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść (pożytek). Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor, 6, 12). Te słowa zostały napisane dlatego, iż niektórzy Koryntianie Pawłową naukę o wolności rozumieli jako przyzwolenie na absolutną swobodę obyczajów. Św. Paweł podkreśla, że autentycznie wolni jesteśmy, gdy w życiu służymy prawdziwemu dobru. Uczeni powinni wiedzieć, że oderwanie prawdy od dobra wiedzie do katastrofy, a wzięcie rozbratu z prawym sumieniem – do zguby, i dawać swoim studentom przykład harmonijnej egzystencji. Ważne jest, aby uniwersytet i wyższa szkoła nie ograniczały się do przekazywania wiedzy, ale by były miejscem kształtowania prawego sumienia. Tu bowiem, a nie w samej wiedzy, tkwi tajemnica mądrości. A „epoka nasza – jak mówi Sobór – bardziej niż czasy ubiegłe potrzebuje takiej mądrości, która by rzeczy nowe, jakie człowiek odkrywa, czyniła bardziej ludzkimi. Przyszłym losom świata grozi bowiem niebezpieczeństwo, jeśli ludzie nie staną się mądrzejsi” (KDK 15)16. Pragnę jednak moją refleksję na temat sumienia zakończyć czymś pozytywnym, a nie tylko trafną soborową przestrogą. Jan Paweł II napisał kiedyś, że, należy czynić Kościół „domem i szkołą komunii” czyli wspólnoty17. Trawestując te słowa, trzeba stwierdzić, że musimy uczynić wyższe uczelnie “domami i szkołami dialogu”, dialogu na temat prawdy i dobra, obiektywnych norm moralnych, autentycznej wolności i prawego sumienia, dialogu na temat praw człowieka w aspekcie zarówno uprawnień, jak i powinności ludzkich, dialogu dotyczącego kwestii rzeczywistego postępu i zrównoważonego rozwoju, dialogu wreszcie szukającego właściwych dróg globalizacji, ale także odpowiednich form glokalizacji, bo lokalna kultura i tradycje są także niepodważalnym źródłem mądrości. Taki dialog buduje i pogłębia komunię człowieka z Bogiem i z ludźmi. Dlatego Kościołowi z uczelniami wyższymi jest i będzie „zawsze po drodze”. 16 17 Jan Paweł II, Uniwersytet miejscem zdobywania wiedzy i kształtowania sumienia, dz. cyt., s. 13. Jan Paweł II, List apostolski „Novo millennio ineunte”, Watykan 2001, nr 43. Rozprawy i artykuły Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Tadeusz Borutka Życie i działalność ks. bp. Tadeusza Rakoczego pierwszego pasterza diecezji bielsko-żywieckiej Słowa kluczowe: biografia, ks. bp Tadeusz Rakoczy, diecezja bielsko-żywiecka, doktorat honoris causa. Key words: biography, Bishop Tadeusz Rakoczy, Diocese of Bielsko-Zywiec, Honoris Causa Degree. Jest taki zwyczaj, że uczelnie, chcąc uhonorować ludzi szczególnie zasłużonych na polu działalności naukowej, artystycznej, charytatywnej czy społecznej, nadają im doktoraty honoris causa. Tytuł ten stanowi najwyższe wyróżnienie, jakie może przyznać szkoła wyższa. Akademia Techniczno-Humanistyczna jest jedyną państwową uczelnią w Bielsku-Białej. Powstała ona na bazie Filii Politechniki Łódzkiej w 2001 r., jednak pomimo zaledwie ośmioletniej działalności – biorąc oczywiście pod uwagę moment jej usamodzielnienia się i nadania nowej nazwy – może się już poszczycić wieloma sukcesami. Uwzględniając potrzeby XXI wieku, od początku swego istnienia wychodzi do studentów z atrakcyjną ofertą edukacyjną. Na licznych kierunkach rozwijają się studia licencjackie i magisterskie, zarówno stacjonarne, jak niestacjonarne; wciąż powstają nowe specjalności, na których kształcą się młode kadry inżynierów i humanistów. Wysoki poziom reprezentują studia podyplomowe i kursy specjalistyczne. Z każdym rokiem przybywa nowych kierunków, a starsze otrzymują prawa promocji magisterskich i doktorskich. Powiększa się też systematycznie grono wykładowców; do Akademii ciągle przybywają nowi naukowcy, a ci, którzy wcześniej znaleźli w niej zatrudnienie, awansują w jej strukturach, zdobywając nowe stopnie i zaszczytne tytuły naukowe. Z każdym rokiem w murach Akademii studiuje coraz więcej studentów. Większość z nich pochodzi z naszych stron. Z bogatej oferty edukacyjnej Uczelni młodzi ludzie mogą wybrać to, co najbardziej odpowiada ich możliwościom, upodobaniom i potrzebom. Całokształt działań dydaktyczno-wychowawczych w Akademii Techniczno-Humanistycznej ma na celu przekazywanie wiedzy przydatnej w przyszłej pracy zawodowej i zapewnienie wszechstronnego roz- 62 Ks. Tadeusz Borutka woju naukowego i osobowego. Z każdym rokiem zwiększa się także zaplecze socjalno-dydaktyczne Uczelni. Jest sprawą powszechnie znaną, że do usamodzielnienia Akademii Techniczno-Humanistycznej w znaczniej mierze przyczynił się ks. bp Tadeusz Rakoczy i że od początku żywo interesuje się jej sprawami i wspiera wszystkie jej przedsięwzięcia. W dowód uznania jego zasług Akademia Techniczno-Humanistyczna postanowiła obdarować go tytułem doktora honoris causa. Jest on trzecią osobą uhonorowaną przez Uczelnię tym zaszczytnym tytułem. Życiorys naukowy Biskup Tadeusz Rakoczy urodził się 30 marca 1938 roku w Gilowicach, rok przed wybuchem drugiej wojny światowej. Chociaż radość jego wczesnego dzieciństwa zmąciły obrazy przemocy i wojennej pożogi, w domu rodzinnym dorastał wraz z siostrą w ciepłym, serdecznym klimacie, otoczony czułą rodzicielską opiekę. Również później, w trudnym okresie powojennym gilowickie gniazdo rodzinne było dla dzieci azylem wolności i ciepła. Dobra, zapobiegliwa matka i pracowity ojciec stworzyli dom, jak na ówczesne warunki, skromny, ale bogaty wzajemną miłością, przesycony codzienną modlitwą, gościnny dla sąsiadów i krewnych, przepełniony wzajemną życzliwością i troską. Taki dom to pierwsza i najważniejsza szkoła człowieczeństwa i patriotyzmu, to pierwsze seminarium dla przyszłego kapłana i biskupa. Do szkoły podstawowej Tadeusz Rakoczy uczęszczał w rodzinnych Gilowicach; dalszą naukę podjął w Liceum Ogólnokształcącym w Żywcu. Zżył się wówczas z kościołem Narodzenia NMP, a szczególnie z figurą Chrystusa upadającego pod krzyżem. Przed tą figurą prawie zawsze modlił się wraz z kolegami przed rozpoczęciem zajęć. Świadectwo dojrzałości uzyskał w 1956 r., a potem pracował wraz z ojcem jako robotnik w Bielskim Przedsiębiorstwie Budowlanym, które znajdowało się nieopodal obecnego kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. W 1957 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie, gdzie dał się poznać jako gorliwy student oraz dobry kolega i został dziekanem kleryków, co było dowodem zaufania – tak ze strony przełożonych, jak i samych kleryków. Wtedy też – występując w imieniu kleryków podczas uroczystości seminaryjnych – dał się poznać jako bardzo dobrze zapowiadający się mówca. Seminarium Duchowne ukończył otrzymując tytuł zawodowy magistra teologii w zakresie teologii biblijnej. 23 czerwca 1963 r. został wyświęcony na kapłana przez ks. bp. Karola Wojtyłę wikariusza kapitulnego w Krakowie i skierowany przez niego, jako wikariusz, do parafii Ofiarowania Matki Bożej w Wadowicach, gdzie pełnił także funkcję kapelana w miejscowym szpitalu. Po roku wikariatu, we wrześniu 1964 r. podjął studia licencjackie, będąc jednocześnie prefektem w Seminarium Du- Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 63 chownym w Krakowie. Gdy uzyskał licencjat z teologii w zakresie biblistyki (jest to stopień naukowy nadawany po magisterium i po trzyletnich specjalistycznych studiach oraz obronie rozprawy licencjackiej), został mianowany asystentem przy Katedrze Nowego Testamentu na Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie. W tym czasie pełnił też funkcję sekretarza Polskiego Towarzystwa Teologicznego w Krakowie. Od 1970 r. studiował na Uniwersytecie Gregoriańskim i w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie, gdzie uzyskał licencjat w dziedzinie nauk biblijnych. Przygotował wówczas rozprawę doktorską, ale ze względu na niezależne od siebie trudności nie obronił jej. Wielokrotnie udawał się do Francji, gdzie pełnił posługę duszpasterską wśród tamtejszej Polonii. W latach 1976–1978 pracował jako duszpasterz w jednej z parafii rzymskich. W październiku 1978 r. Ojciec Święty Jan Paweł II powołał go do pracy w Stolicy Apostolskiej. Wspólnie z ks. Józefem Kowalczykiem, obecnym nuncjuszem apostolskim w Polsce, organizował Polską Sekcję Sekretariatu Stanu, w której pracował aż do 1992 r. W 1979 r. został mianowany honorowym kapelanem, a 24 grudnia 1987 r. – prałatem Jego Świątobliwości. Z tego okresu pochodzi wiele wydawnictw książkowych zawierających bezcenne teksty Jana Pawła II. Redaktorami tych opracowań byli: ks. S. Dziwisz, ks. J. Kowalczyk i ks. T. Rakoczy. Jako kapelan a później prałat Ojca Świętego Jana Pawła II, brał udział w wielu jego zagranicznych podróżach apostolskich. Można powiedzieć, że należał do najbliższych współpracowników papieża Polaka. Sprawując tę zaszczytną funkcję wykorzystywał swoje ogromne doświadczenie i głęboką wrażliwość na problemy Kościoła, a także rozległą wiedzę i godną podziwu roztropność. Ojciec Święty wysoko cenił jego zalety i okazywał mu duże zaufanie. Nominacja i konsekracja biskupia Mając na uwadze wszystkie zasługi księdza Rakoczego, 25 marca 1992 r., w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, a więc prawie piętnaście lat temu, Jan Paweł II mianował go biskupem dla Kościoła Bielsko-Żywieckiego. W bulli nominacyjnej Ojciec Święty napisał: Pragnąc zatroszczyć się o diecezję Bielsko-Żywiecką, dziś założoną i ustanowioną jako sufragania metropolii krakowskiej, wyznaczamy Ciebie, ukochany Synu, jako jej pasterza. Czynimy to ze względu na wybitne przymioty umysłu i serca, jak również doświadczenie w sprawach życia Kościoła, o czym przekonaliśmy się widząc Twoje rozumne i ochocze podejmowanie obowiązków jako pracownika naszego sekretariatu Stanu1. 1 Jan Paweł II, Bulla nominacyjna ks. Tadeusza Rakoczego biskupem bielsko-żywieckim, „Kwartalnik Diecezjalny. Pismo urzędowe diecezji bielsko-żywieckiej” 1:1992, s. 1. 64 Ks. Tadeusz Borutka 26 kwietnia 1992 r., w niedzielę oktawy wielkanocnej, Jan Paweł II w Bazylice Św. Piotra dokonał konsekracji 7 nowych biskupów: wśród nich był ks. Tadeusz Rakoczy. Podczas homilii Ojciec Święty zwrócił się do niego ze słowami: Drogi księże Tadeuszu! Dziś jest dzień twojego nowego posłania. Dziś otrzymujesz twoją cząstkę w tym apostolskim posłaniu z wieczernika, wracasz do ziemi, z której wyszedłeś, do nowo powstałej diecezji bielsko-żywieckiej, której masz być pierwszym pasterzem, pierwszym biskupem ordynariuszem. Niech ci Bóg błogosławi na tej nowej drodze, w tej nowej posłudze po tylu latach posługi wytrwałej i twórczej w sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej2. Uroczyste, kanoniczne objęcie urzędu biskupa diecezji i rozpoczęcie posługi pasterskiej przez pierwszego ordynariusza diecezji bielsko-żywieckiej odbyło się 9 maja 1992 r. w katedrze pw. św. Mikołaja w Bielsku-Białej. Ks. bp Tadeusz Rakoczy powiedział wówczas: I oto jestem w biskupiej katedrze w Bielsku-Białej. O jakże są mi bliskie i drogie słowa autora Listu do Hebrajczyków: „Każdy arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanowiony w sprawach odnoszących się do Boga”. Kapłan z ludzi wzięty – to się dokonało prawie 29 lat temu, dla ludzi ustanowiony – to się wciąż dokonuje, aż do śmierci, to jest proces, który trwa aż do śmierci. Teraz ustanowiony przez Chrystusa w nowy sposób. Nikt sam sobie nie bierze tej godności. „Przybliżmy się więc – kontynuuje List do Hebrajczyków – z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla uzyskania pomocy w stosownej chwili. Oto stosowna chwila: jesteśmy u tronu łaski i prosimy o pomoc”3. Diecezja bielsko-żywiecka swoim zasięgiem objęła ziemię bielsko-bialską, żywiecką, kęcką, andrychowską, oświęcimską oraz Śląsk Cieszyński. Obszar ten wyróżniał się zasadniczo dużą aktywnością wiernych, z socjologicznego zaś punktu widzenia należał do tych, na których większość wiernych wywiązywała się z praktyk religijnych i czuła się związana z Kościołem. Chrześcijaństwo nie było tu anonimowe, przeciwnie – udział miejscowej ludności w życiu religijnym był znaczący. O dużej aktywności społecznej tego środowiska świadczy również dobra organizacja życia gospodarczego. Nowa diecezja obejmowała społeczność kultywującą dwie różne tradycje – śląską i krakowską, zatem zróżnicowaną pod względem religijnym i kulturowym, co było tym bardziej widoczne, że obie kultury: śląska i krakowska mają bogatą historię, zasadniczo określającą ich specyfikę. Nowa diecezja te dwie tradycje połączyła – i właśnie to połączenie stanowi o jej prawdziwym bogactwie religijnym i kulturowym. Bielsko-Biała stało się stolicą diecezji, Kościoła partykularnego. Jan Paweł II podczas pobytu w tym mieście zauważył, że stołeczność taka wprowadza nową Jan Paweł II, Idźcie w imię Chrystusa i w Jego mocy, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 13:1992, nr 6 (143), s. 35. 3 Słowo ks. bpa T. Rakoczego podczas ingresu do katedry Św. Mikołaja w Bielsku-Białej, „Kwartalnik Diecezjalny. Pismo urzędowe diecezji bielsko-żywieckiej” 1:1992, s. 25. 2 Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 65 jakość w życie społeczności, a „także jakieś nowe zadanie. Stolica diecezji to nie tylko centrum administracyjne, lecz przede wszystkim centrum duchowego promieniowania na cały region”4. I to zadanie ks. bp. Tadeusz Rakoczy od czternastu lat gorliwie wypełnia, podejmując rozliczne inicjatywy integrujące społeczność wokół Kościoła. Na terenie diecezji bielsko-żywieckiej zawsze dobrze zorganizowana była „sieć” parafialna oraz miejsca kultu. W pracę duszpasterską angażowało się tutaj stosunkowo wielu duchownych diecezjalnych i zakonnych. Życie eklezjalne wyróżniało się dużą liczbą grup nieformalnych, ruchów religijnych, bractw, stowarzyszeń i organizacji religijno-społecznych. Specyfiką tych terenów są san ktuaria Matki Bożej i świętych, rozsiane zarówno po stronie śląskiej, jak i kra kowskiej. Można więc powiedzieć, że Opatrzność Boża przygotowała dobry grunt pod rozwój nowej diecezji. W stosunkowo szybkim czasie przygotowano konieczne pomieszczenia dla nowych urzędów diecezjalnych a ks. Tadeusz Rakoczy, pierwszy biskup bielsko-żywiecki, powołał kompetentnych kapłanów na urzędy kurialne. Wówczas diecezja zaczęła normalnie funkcjonować. Dzięki staraniom Księdza Biskupa stworzono możliwości kształcenia kandydatów do kapłaństwa, zorganizowano poszczególne referaty kurialne i duszpasterstwa specjalistyczne. W ciągu kilkunastu lat istnienia diecezji nastąpił znaczny postęp w organizacji życia kościelnego oraz jakości wypełnianych zadań. Udoskonalono obsadę urzędów kurialnych. Na mapie Kościoła w Polsce diecezja bielskożywiecka wyróżnia się też dużą aktywnością charytatywną – dzięki ofiarności wiernych oraz zaangażowaniu organizacji i stowarzyszeń charytatywnych z Ca ritasem na czele. W trosce o rozwój życia kulturalnego upowszechniano w niej czytelnictwo religijne, organizowano koncerty, musicale, recitale oraz przeglądy zespołów muzycznych i wokalnych. W krótkim czasie nabyto teren pod budowę gmachu dla Kurii i podjęto prace budowlane, które ukończono na początku nowego tysiąclecia. Gdy został wzniesiony gmach kurialny, natychmiast przystąpiono do budowy nowoczesnego budynku dla księży emerytów – obecnie funkcjonującego jako Dom im. Jana Pawła II, w którym jest 38 mieszkań oraz zaplecze socjalno-medyczne. Dzięki osobistym staraniom Księdza Biskupa Ordynariusza w życiu diecezji miały też miejsce wydarzenia bez precedensu, które na zawsze wpisały się w historię miasta i regionu, a nawet Polski. Należy do nich przede wszystkim pielgrzymka Jana Pawła II w maju 1995 r. Ojciec Święty przybył wówczas do Skoczowa, Bielska-Białej i Żywca, by spotkać się z wiernymi, by umocnić ich wiarę i zachęcić po ojcowsku do wytrwałości, by dziękować Bogu za dar kanonizacji św. Jana Sarkandra. Stanąwszy w tym „zakątku” naszego kraju, Ojciec Święty z miłością patrzył nie tylko na nową diecezję, lecz na całą Polskę. Ze wzgórza Kaplicówki wzywał Polaków do odnowy moralnej, do budzenia sumień, do umiłowania Chrystusowego Krzyża. Do wydarzenia tego będą powracać przy4 Jan Paweł II, Być człowiekiem sumienia, Bielsko-Biała 2005, s. 26. 66 Ks. Tadeusz Borutka szłe pokolenia, a słowo Papieża będzie dla nich wciąż nową i żywą inspiracją do życia w wierze i miłości Ojczyzny. Rok po papieskiej wizycie diecezjanie bardzo licznie udali się z pielgrzymką wdzięczności do stolicy chrześcijaństwa, do Rzymu. Podczas tej pielgrzymki, przeżywanej w duchu rekolekcyjnym, nawiedzali ważniejsze świątynie Wiecznego Miasta, by wspólnie się tam modlić. Z Rzymu Jan Paweł II zwrócił się do Polaków z ponownym wezwaniem do czuwania. Przestrzegał rodaków, by na nowym etapie dziejów nie próbowali urządzać życia społeczno-politycznego bez odwoływania się do Boga oraz Jego dekalogu, i wypowiedział pamiętne słowa: Dziś, ze Wzgórza Watykańskiego, moje spojrzenie rozciąga się na całą Polskę południową. Zawsze pozostaje ona bliska memu sercu przez więzy pochodzenia, przez wspomnienie jej piękna, ale nade wszystko przez dawne i obecne świadectwo wierności Ewangelii i Kościołowi, z którego od najmłodszych lat obficie czerpałem5. Omawiając zasługi Biskupa Ordynariusza nie sposób pominąć tak ważnych wydarzeń jak: kanonizacja bł. Edyty Stein w Rzymie, bł. Melchiora Grodzieckiego w Koszycach oraz beatyfikacja abp. Józefa Bilczewskiego we Lwowie a następnie jego kanonizacja w Rzymie. Duże znaczenie dla życia diecezjalnego miały też uroczystości maryjne: koronacja słynnej figury Matki Bożej Bolesnej w Hałcnowie oraz peregrynacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i figury Matki Bożej Fatimskiej, co wielu ludzi doprowadziło do nawrócenia. Troska o rozwój życia naukowego Rozumiejąc istotę i potrzebę udziału świeckich w życiu nowo powstałej diecezji bielsko-żywieckiej, ksiądz biskup ordynariusz Tadeusz Rakoczy 24 czerwca 1994 r. powołał do istnienia Instytut Teologiczny im. Św. Jana Kantego w Bielsku-Białej. Instytut ten ma na celu pogłębienie wiedzy teologicznej nie tylko kapłanów, ale przede wszystkim wiernych świeckich. W jego ramach działają: Studium Teologii dla osób świeckich i zakonnych, Kolegium Teologiczne dla katechetów, Studium Proboszczowsko-Wikariuszowskie, Studium Teologii Rodziny, Studium Katolickiej Nauki Społecznej. Zgodnie z art. 13 ust 1 i ust. 2 p. 1 Ustawy z dnia 17 maja 1989 roku o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U., Nr 29, poz. 154), Kuria Diecezjalna powiadomiła Urząd Rady Ministrów, Biuro do Spraw Wyznań w Warszawie, że Biskup bielsko-żywiecki dekretem z dnia 14 czerwca 1994 roku kanonicznie erygował (art. 9 ust. 1 p. 7) instytut dydaktyczno-naukowy pod nazwą „Instytut Teologiczny im. Św. Jana Kantego w Bielsku-Białej” z siedzibą przy ul. Św. Maksymiliana 3, 43–303 Bielsko-Biała. Biuro 5 Jan Paweł II, Sprawa Boża winna jednoczyć wspólnotę Kościoła, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 17:1996, nr 7–8 (185), s. 53. Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 67 do Spraw Wyznań Urzędu Rady Ministrów w dniu 21 lipca 1994 r. potwierdziło odbiór powiadomienia o utworzeniu instytutu dydaktyczno-naukowego. Potwierdzenie to, zgodnie z art. 9 ust 1 pkt. 7 i art. 13 ust. 5, stanowi dowód uzyskania osobowości prawnej przez „Instytut Teologiczny im. Św. Jana Kantego w Bielsku-Białej”. Dyrektorem nowo powstałego Instytutu Teologicznego im. Św. Jana Kantego w Bielsku-Białej Ksiądz biskup Ordynariusz mianował 24 czerwca 1994 roku ks. dr. Tadeusza Borutkę. Powierzył mu także prowadzenie wszystkich prac związanych z organizacją Instytutu, jego zaplecza naukowo-dydaktycznego i materialno-bytowego, jak również przygotowanie – wespół z kierownikami poszczególnych sekcji – dokumentacji potrzebnej do afiliowania Instytutu do Wydziału Teologicznego Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Dyrektor natychmiast rozpoczął starania o afiliację Instytutu Teologicznego do Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Przygotowano odpowiednie materiały, które po uzyskaniu aprobaty Wydziału Teologicznego a następnie Senatu Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zostały przesłane do Stolicy Apostolskiej. 24 maja 1996 r. kard. P. Laghi oraz ks. abp. J. S. Martines podpisali dokument afiliujący Bielski Instytut Teologiczny do Papieskiej Akademii Teologicznej. Dokument ten został wręczony ks. T. Borutce 18 września 1996 r. podczas obrad Senatu Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Po ukończeniu studiów w Instytucie Teologicznym studenci zdają egzamin z całości teologii, a ci, którzy przedłożą pracę magisterską zgodnie z wymogami Statutów ogólnych Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, uzyskują stopień magistra teologii. Dotychczas stopień ten uzyskało 49 studentów Instytutu. Specyfiką Instytutu jest to, że koncentruje on uwagę przede wszystkim na formacji teologicznej wiernych świeckich (gdyż kandydaci do kapłaństwa odbywają studia filozoficzno-teologiczne w Krakowskim Seminarium Archidiecezjalnym wraz z alumnami tej archidiecezji) i zapewnia im wszechstronne przygotowanie do realizacji nowych wyzwań apostolskich, zgodnie ze współczesnymi znakami czasu. Ksiądz Biskup żywo interesuje się rozwojem Instytutu, czego dowodem jest oddanie pomieszczeń kurialnych na potrzeby dydaktyki oraz zasobność biblioteki, z której mogą korzystać studenci wszystkich bielskich uczelni wyższych (państwowych i prywatnych). Ksiądz Biskup wspomaga działalność naukową i dydaktyczną Instytutu Teologicznego, wspiera organizowanie sesji, publikację książek, opracowań naukowych i pism naukowych. Utworzenie Biblioteki Instytutowej Przy Instytucie Teologicznym od 1995 r. działa Biblioteka, która ma charakter diecezjalny. Pracują w niej cztery osoby a odwiedzają ją nie tylko studenci Instytutu, lecz także młodzież studiująca na innych uczelniach oraz mieszkańcy Bielska-Białej. W minionym roku zarejestrowano 879 osób korzystających 68 Ks. Tadeusz Borutka z jej zbiorów. Aktualnie posiada ona 44 637 druków zwartych, które pochodzą z systematycznie prowadzonych zakupów oraz z darów. Czasopisma naukowe wpływają do Biblioteki drogą prenumeraty, darów i przydziałów. W sumie posiada ona 133 tytuły czasopism naukowych krajowych oraz zagranicznych. Od listopada 2008 r. Biblioteka Instytutu została w całości skomputeryzowana i jej zasób dostępny jest w Internecie. Troska o przygotowanie naukowe kandydatów do kapłaństwa z diecezji bielsko-żywieckiej Biskup Tadeusz Rakoczy bardzo dba o odpowiednie przygotowanie kandydatów do kapłaństwa. Aby ich formacja była lepsza, zdecydował, że alumni będą odbywać studia w Archidiecezjalnym Seminarium Duchownym w Krakowie, studiując jednocześnie na Wydziale Teologicznym Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Obecnie do kapłaństwa przygotowuje się siedemdziesięciu czterech studentów. Ksiądz Biskup zapewnia odpowiednią kadrę wychowawczą i stara się o zaspokojenie potrzeb materialnych studentów. Systematycznie spotyka się z klerykami, głosi dla nich konferencje wychowawcze oraz okolicznościowe wykłady. Ponadto udziela im posług i święceń kapłańskich. Od początku istnienia diecezji bielsko-żywieckiej wyświęcił około dwustu kapłanów. Opieka naukowa nad teologami Dzięki decyzjom Księdza Biskupa i Jego opiece duchowej oraz materialnej wielu kapłanów ukończyło studia specjalistyczne w kraju i za granicą, dwudziestu sześciu zdobyło już stopień doktora, pięciu – stopień doktora habilitowanego, a dwóch – tytuł profesora. Z jego też inicjatywy we wrześniu minionego roku został założony Oddział Polskiego Towarzystwa Teologicznego w BielskuBiałej. Licencjaty Po studiach podstawowych księża diecezji bielsko-żywieckiej uzyskują pozwolenie od Biskupa Ordynariusza na podjęcie studiów licencjackich. Studia te odbywają zasadniczo na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, choć kilku z nich studiuje też w Katowicach. Ukończywszy trzyletnie studia i obroniwszy prace naukowe, otrzymują oni stopień naukowy licencjata. W ostatnim dziesięcioleciu istnienia diecezji stopień ten uzyskało osiemnastu kapłanów: 1. Ks. Mariusz ZEMANEK – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 2. Ks. Jan JAKUBEK – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 69 3. Ks. Stanisław ŚMIETANA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 4. Ks. Stanisław LUBASZKA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 5. Ks. Henryk ZĄTEK – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 6. Ks. Marek JURKA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 7. Ks. Jan PISZCZAN – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 8. Ks. Tomasz GORCZYŃSKI – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 9. Ks. Andrzej MOJŻESZKO – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 10. Ks. Józef ZBOREK – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 11. Ks. Marek STUDENSKI – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 12. Ks. Piotr GREGER – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 13. Ks. Stanisław WARZYSZKIEWICZ – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 14. Ks. Adam CIAPKA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 15. Ks. Andrzej WOŁPIUK – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 16. Ks. Dariusz PAWLUS – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 17. Ks. Grzegorz KLAJA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 18. Ks. Damian Wąsek – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Doktoraty Studia doktoranckie kapłani diecezji bielsko-żywieckiej podejmują po uprzednim uzyskaniu zgodny swojego Biskupa Ordynariusza. Wiążą się one z obraniem właściwej specjalizacji, uczestniczeniem w wykładach, seminarium naukowym i pisaniem rozprawy doktorskiej. Studia te podjęli: 1. Ks. Alfred BRODA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 2. Ks. Jan DURAJ – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 3. Ks. Szymon DRZYŻDŻYK – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 4. Ks. Piotr GREGER – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 5. Ks. Stanisław KOBIAŁKA – Rzym 6. Ks. Stanisław LUBASZKA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 7. Ks. Leszek ŁYSIEŃ – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 8. Ks. Andrzej MOJŻESZKO – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 9. Ks. Karol MOZOR – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 10. Ks. Jan PISZCZAN – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 11. Ks. Marek STUDENSKI – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 12. Ks. Stanisław WAWRZYSZKIEWICZ – Francja 13. Ks. Andrzej WITKO – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 14. Ks. Henryk ZĄTEK – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 15. Ks. Wojciech ZYZAK – Katolicki Uniwersytet w Lublinie 16. Ks. Sławomir ZAWADA – Katolicki Uniwersytet w Lublinie 17. Ks. Jerzy FRYCZOWSKI – Katolicki Uniwersytet w Lublinie 18. Ks. Stanisław CADER – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 19. Ks. Andrzej WOŁPIUK – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 20. Ks. Krzysztof BOROWIEC – Katolicki Uniwersytet w Lublinie 21. Ks. Mirosław WRÓBEL – Katolicki Uniwersytet w Lublinie 70 Ks. Tadeusz Borutka 22. Ks. Piotr KROCZEK – Uniwersytet im. Kard. Wyszyńskiego w Warszawie 23. Ks. Przemysław SAWA – Uniwersytet Śląski 24. Ks. Mirosław SZEWIECZEK – Uniwersytet w Opolu 25. Ks. Tomasz GORCZYŃSKI – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 26. Ks. Grzegorz KLAJA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 27. Ks. Szymon TRACZ – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 28. Ks. Damian Wąsek – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie Przewody habilitacyjne Przewody habilitacyjne odbywają się na podstawie znaczącego dorobku naukowego, dydaktycznego oraz rozprawy habilitacyjnej. Stopień doktora habilitowanego nadaje Rada Wydziału danej uczelni na podstawie kolokwium habilitacyjnego. Następnie stopień ten jest zatwierdzany przez senat danej uczelni oraz Centralną Komisję Kwalifikacyjną. W przypadku uczelni kościelnych w Polsce stopnie naukowe zatwierdza – i podaje do wiadomości Ministerstwu Edukacji Narodowej w celu opublikowania w „Dzienniku Urzędowym” Ministerstwa – Rada Naukowa Konferencji Episkopatu Polski na podstawie swego regulaminu z dnia 22 października 1998 r. i umowy między Rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a Konferencją Episkopatu Polski w sprawie uregulowania statusu wyższych uczelni papieskich oraz trybu i zakresu uznawania przez Państwo stopni i tytułów naukowych nadawanych przez te uczelnie z dnia 30 czerwca 1989 r. Spośród kapłanów diecezji bielsko-żywieckiej dotychczas pięciu otrzymało stopień doktora habilitowanego: 1. Ks. Tadeusz BORUTKA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 2. Ks. Józef KIEDOS – Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu 3. Ks. Józef BUDNIAK – Uniwersytet Śląski 4. Ks. Andrzej WITKO – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 5. Ks. Wojciech ZYZAK – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie a dwóch – tytuł profesora nauk teologicznych: 1. Ks. Tadeusz BORUTKA – Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie 2. Ks. Józef KIEDOS – Katolicki Uniwersytet w Lublinie Czynne zaangażowanie w utworzenie Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej Przywiązanie do ziemi podbeskidzkiej a także otwartość i życzliwość ks. bp. Rakoczego dla ludzi nauki przyczyniły się do powstania Akademii TechnicznoHumanistycznej, pierwszej – i jak dotąd jedynej – państwowej szkoły wyższej w stolicy Podbeskidzia, Bielsku-Białej. Powołanie tej uczelni, tak ważnej dla miasta i regionu, wcale nie było łatwe. Ksiądz Biskup Ordynariusz całym sercem zaangażował się jednak w to dzieło, służąc swą radą i pomocą. W okresie założy- Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 71 cielskim bywały momenty, kiedy jego pomoc okazywała się wręcz nieodzowna! Jego pełnomocnikiem ds. utworzenia Akademii był ks. prof. dr hab. Tadeusz Borutka. Od kilku lat – dzięki życzliwości bp. Rakoczego – zajęcia dla studentów Wydziału Humanistyczno-Społecznego tej Uczelni odbywają się w gmachu Instytutu Teologicznego. Obserwując jej rozwój nie można zapomnieć o za angażowaniu Księdza Biskupa w jej powołanie oraz o jego stałym czuwaniu nad innymi uczelniami i szkołami Podbeskidzia. Ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy, począwszy od momentu swego ingresu do katedry św. Mikołaja, wykazywał i nieustannie wykazuje życzliwość wobec ludzi nauki. Uczestniczy w inauguracjach roku akademickiego w uczelniach Bielska-Białej, Cieszyna, Żywca i Oświęcimia, spotyka się z wykładowcami w czasie tzw. „opłatka profesorskiego”, wspiera wydawanie pism naukowych, takich jak „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne” i międzyuczelniany półrocznik „Świat i Słowo”, a także rocznik „Studia z Filozofii Polskiej”. Działalność pisarska bp. Tadeusza Rakoczego Prace pod redakcją (pozycje książkowe) 1. Anioł Pański z papieżem Janem Pawłem II, 23 października 1988 – 20 października 1991, Jan Paweł II, red. ks. Stanisław Dziwisz, ks. Henryk Nowacki, ks. Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan cop. 1992. 2. Anioł Pański z papieżem Janem Pawłem II, T. 2, 1 listopada 1981 – 20 października 1985, red. Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Città del Vaticano cop. 1986. 3. Anioł Pański z papieżem Janem Pawłem II, T. 3, 27 października 1985 – 16 października 1988, Jan Paweł II, red. ks. Stanisław Dziwisz, ks. Józef Kowalczyk, ks. Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan cop. 1989. 4. Anioł Pański z papieżem Janem Pawłem II, T. 4, 23 października 1988 – 20 października 1991, red. Stanisław Dziwisz, Henryk Nowacki, Tadeusz Rakoczy, Edizioni Aquila Bianca, Libreria Editrice Vaticana, Città del Vaticano cop. 1992. 5. Bądź z nami w każdy czas! Modlitwa Jana Pawła II za Ojczyznę, Jan Paweł II, red. ks. Stanisław Dziwisz, ks. Józef Kowalczyk, ks. Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan 1983. 6. Bogu dziękujcie... Ducha nie gaście, czwarta wizyta duszpasterska 1991 r., red. Stanisław Dziwisz, Henryk Nowacki, Tadeusz Rakoczy, Edizioni Aquila Bianca, Rzym cop. 1992. 72 Ks. Tadeusz Borutka 7. „Do końca ich umiłował”, trzecia wizyta duszpasterska w Polsce 8–14 czerwca 1987 roku, Jan Paweł II, red. Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan dr. 1987 8. Jan Paweł II i medycyna, Jerzy Woy–Wojciechowski, słowo wstępne Władysław Ziółek, przedm. Tadeusz Rakoczy, Wydawnictwo Domena, Oficyna Wydawniczo–Poligraficzna „Adam”, Warszawa [2007]. 9. Jan Paweł II do Ludu Bożego, książkę do dr. przygot. Stanisław Dziwisz, Tadeusz Rakoczy, Józef Kowalczyk, Libreria Editrice Vaticana, Watykan dr. 1979. 10. Jan Paweł II na ziemi polskiej, Jan Paweł II, red. ks. Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, ks. Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan cop. 1979. 11. Jubileuszowy Rok Odkupienia, 25.III.1983 – 22.IV.1984, Jan Paweł II, red. Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan dr. 1985. 12. Moja modlitwa: przed IV pielgrzymką do Ojczyzny, Jan Paweł II, red. ks. Stanisław Dziwisz, ks. Henryk Nowacki, ks. Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan cop. 1992. 13. Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Chrystus odwołuje się do „początku”, konferencje wygłoszone podczas środowych audiencji ogólnych 5 IX 1979 r. – 2 IV 1980 r., Jan Paweł II, książkę do druku przyg. ks. Stanisław Dziwisz, ks. Józef Kowalczyk, ks. Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan cop. 1980. 14. Mężczyzną i niewiastą stworzył ich, odkupienie ciała a sakramentalność małżeństwa, Jan Paweł II, red. Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Città del Vaticano cop. 1986. 15. „Nie lękajcie się!” rozmowy z Janem Pawłem II, André Frossard, tekst fr. tł. Anna Turowiczowa, red. Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Città del Vaticano dr. 1982. 16. „Nie lękajcie się!” rozmowy z Janem Pawłem II, André Frossard, tekst fr. tł. Anna Turowiczowa, red. Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, „Znak”, Kraków 1983. 17. Ojciec Święty Jan Paweł II w swojej Ojczyźnie, red. albumu Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, fot. Arturo Mari, J. Kowalczyk, Libreria Editrice Vaticana, Citta del Vaticano, Wydawnictwo Włosko– Polskie, Rzym cop. 1988. 18. Pokój Tobie, Polsko! Ojczyzno moja! Jan Paweł II znów na polskiej ziemi, Jan Paweł II, red. ks. Stanisław Dziwisz, ks. Józef Kowalczyk, ks. �������������� Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan cop. 1983. 19. W drodze na Jasną Górę. Jan Paweł II do Młodych, Jan Paweł II, red. ks. Józef Kowalczyk. ks. Stanisław Dziwisz, ks. Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Watykan cop. 1991. Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 73 20. Wierzę w Boga Ojca Stworzyciela, Jan Paweł II, red. książki Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Città del Vaticana cop. 1987. 21. Wierzę w Jezusa Chrystusa Odkupiciela, Jan Paweł II, red. książki Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Cittá del Vaticano cop. 1989. 22. Życie Matki Bożej w sztuce, Andrea Bonaiuti [et al.], przedm. Achille Silvestrini, wprowadzenie Fabrizio Mancinelli, dobór il. i koment. Ornella Casazza, red. wyd. pol. Stanisław Dziwisz, Józef Kowalczyk, Tadeusz Rakoczy, przekł. z wł. Magdalena F. Kujawska, Teresa Dykiel, konsultacja Janusz Stanisław Pasierb, Nardini Editore, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Florencja–Warszawa cop. 1990. 23. VI Międzynarodowy Dzień Młodzieży w Częstochowie: Drugi etap czwartej wizyty duszpasterskiej w Polsce 13–16 sierpnia 1991 roku, Jan Paweł II, red. książki ks. Stanisław Dziwisz, ks. Henryk Nowacki, ks. Tadeusz Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana, Edizioni Aquila Bianca, Watykan cop. 1992. Materiały drukowane 1. List do wiernych w związku z Tygodniem Ekumenicznym, Przynosić owoc Ducha dla jedności chrześcijan. List do wiernych w związku z Tygodniem Ekumenicznym, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1–2: 1993, s. 23–24. 2. List do kapłanów w sprawie modlitwy w intencji nienarodzonych, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1–2: 1993, s. 24. 3. List do dzieci przed Wielkim Postem, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1–2: 1993, s. 25–26. 4. List do Przewielebnych Księży Proboszczów, Rektorów i Wikariuszy w sprawie upowszechnienia „Źródła”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1–2: 1993, s. 26–27. 5. List do Diecezjan zapraszający na uroczystość bł. Jana Sarkandra do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1–2: 1993, s. 27–29. 6. Zaproszenie Górali Beskidzkich na uroczystości ku czci bł. Jana Sarkandra, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1–2: 1993, s. 29–30. 7. Słowo do mężczyzn i młodzież męskiej przed pielgrzymką do Piekar Śląskich, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1–2: 1993, s. 30–31. 8. List Biskupa Bielsko-Żywieckiego przed koronacja wizerunku MB Bolesnej w Hałcnowie, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1993, s. 60–64. 9. Akt zawierzenia Diecezji Bielsko-Żywieckiej Matce Bożej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1993, s. 67–71. 10. Telegram do Ojca Świętego z uroczystości koronacyjnej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1993, s. 71–71. 11. Słowo do wiernych Diecezji Bielsko-Żywieckiej w sprawie pomocy Litwinom, V 3: 1993, s. 112. 74 Ks. Tadeusz Borutka 12. Telegram do Ojca Świętego z uroczystości w Skoczowie, „Kwartalnik Diecezjalny”,, 2–3: 1994, s. 94–95. 13. Słowo wygłoszone podczas pielgrzymki w Skoczowie w dniu 5 VI 1994 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 2–3: 1994, s. 97–100. 14. Apel o pomoc dla cierpiących w Wandzie, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2–3: 1994, s. 101. 15. Słowo Biskupa Bielsko-Żywieckiego na 50. Tydzień Miłosierdzia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1995, s. 28–29. 16. Komunikat dotyczący okazji do całodziennej spowiedzi w diecezji bielskożywieckiej, V 1: 1995, s. 28–29. 17. Homilia wygłoszona w czasie nabożeństwa ekumenicznego 24 stycznia 1995 r. w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1995, s. 33–37. 18. Modlitwa odmówiona podczas głównych uroczystości z okazji 50 rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1:1995, s. 40–42. 20. Komunikat w sprawie choroby ks. bpa Janusza Zimniaka, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1995, s. 51. 21. List do maturzystów uczestniczących w czuwaniu modlitewnym na Jasnej Górze, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1995, s. 52–54. 22. Przemówienie Biskupa Bielsko-Żywieckiego w czasie powitania Ojca Świętego Jana Pawła II na Kaplicówce, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1995, s. 122–128. 23. Przemówienie Biskupa Bielsko-Żywieckiego w czasie powitania Ojca Świętego Jana Pawła II w Żywcu, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1995, s. 150– –151. 24. List Biskupa Bielsko–Żywieckiego do Sióstr Zakonnych diecezji z okazji pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2:1995, s. 201–203. 25. Zaproszenie młodzieży na Niedzielę Palmową do katedry Św. Mikołaja w Bielsku-Białej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1995, s. 204–207. 26. List pasterski z okazji kanonizacji bł. Jana Sarkandra i pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do diecezji, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1995, s. 207–214. 27. List pasterski Biskupa Bielsko-Żywieckiego po pielgrzymce Ojca Świętego do diecezji, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1995, s. 218–226. 28. Z Ojcem Świętym przekroczyć próg nadziei. Rozmowa z bp. T. Rakoczym przeprowadzona przez red. M. Przeciszewskiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1995, s. 235–241. 29. Słowo Biskupa Bielsko-Żywieckiego w czasie uroczystości dziękczynienia za kanonizację św. Melchiora Grodzieckiego w Cieszynie, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1995, s. 253–257. 30. List pasterski Biskupa Bielsko-Żywieckiego przed przybyciem figury MB Fatimskiej do diecezji, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 1995, s. 361–366. Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 75 31. Homilie i przemówienia wygłoszone przez ks. bpa T. Rakoczego podczas peregrynacji figury MB Fatimskiej w diecezji, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 1995, s. 374–410. 32. Telegram Fatimski do Ojca Świętego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1995, s. 53–56. 33. Zaproszenie młodzieży na Niedzielę Palmową do katedry Św. Mikołaja, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1996, s. 53–56. 34. W trosce o sprawowanie sakramentu pokuty. Słowo do księży proboszczów, wikariuszy i wszystkich kapłanów pracujących w duszpasterstwie, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1996, s. 57–59. 35. Słowo Biskupa Ordynariusza przed diecezjalną pielgrzymką wdzięczności do Ojca Świętego Jana Pawła II, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1996, s. 105–108. 36. Słowo Biskupa Ordynariusza na rozpoczęcie spotkania pielgrzymów diecezji bielsko-żywieckiej z Ojcem Świętym, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2:1996, s. 109–114. 37. Komunikat Biskupa Bielsko-Żywieckiego w sprawie XII Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1996, s. 160–161. 38. Słowo Biskupa Ordynariusza w 40. lecie ustawy aborcyjnej z 27 IV 1956 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1996, s. 162–163. 39. Zaproszenie na pielgrzymkę do Piekar Śląskich, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1996, s. 166–167. 40. Zaproszenie na diecezjalną pielgrzymkę na Kaplicówkę, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1996, s. 168–169. 41. Zaproszenie do Cieszyna na uroczystości ku czci św. Melchiora Grodzieckiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1996, s. 223–225. 42. List do kapłanów dotyczących życia poczętego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3:1996, s. 226–228. 43. Zaproszenie pracowników wodociągów i kanalizacji gospodarki komunalnej i ochrony środowiska na VI Ogólnopolską Pielgrzymkę na Jasną Górę w dniach 12–13 X 1996 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1996, s. 234–235. 44. Zaproszenie na Dzień Kapłański w Wadowicach 12 X 1996 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1996, s. 236–237. 45. Słowo Księdza Biskupa Ordynariusza na 52. Tydzień Miłosierdzia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1996, s. 237–239. 46. Słowo do kapłanów w sprawie szczególnej inicjatywy w obronie życia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 1996, s. 34–341. 47. Komunikat w sprawie Funduszu Obrony Życia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 1996, s. 344–345. 48. Komunikat w sprawie Dnia Świętości Życia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1:1997, s. 68–69. 49. Komunikat w sprawie pomocy dla Albanii, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2:1997, s. 160–161. 76 Ks. Tadeusz Borutka 50. Zaproszenie na pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2:1997, s. 164–165. 51. Specjalny komunikat katechetyczny, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1997, s. 167–168. 52. Zaproszenie na pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3:1997, s. 219–220. 53. Zaproszenie do Cieszyna na uroczystość ku czci św. Melchiora Grodzieckiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1997, s. 220–223. 54. Słowo Biskupa Bielsko-Żywieckiego w sprawie wyborów parlamentarnych, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1997, s. 225–228. 55. List pasterski na 53. Tydzień Miłosierdzia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1997, s. 230–233. 56. Zaproszenie kapłanów na kongregację, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 1997, s. 332–333. 57. Słowo do duszpasterzy i wiernych w sprawie Funduszu Obrony Życia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 1997, s. 345–347. 58. List Biskupa-Żywieckiego do Ojca Świętego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1:1998, s. 5–7. 59. List pasterski Biskupa Bielsko-Żywieckiego z okazji nawiedzenia kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1998, s. 8–14. 60. Słowo Biskupa Bielsko-Żywieckiego w czasie rozpoczęcia peregrynacji, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1998, s. 17–18. 61. List Biskupa Bielsko-Żywieckiego do kapłaństwa i wiernych na Tydzień Modlitw o Zjednoczenie Chrześcijan 18–25 I 1998 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1998, s. 101–102. 62. Zaproszenie młodzieży na Niedzielę Palmową do katedry, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1998, s. 103–106. 63. Słowo do kapłaństwa i wiernych na uroczystość Zwiastowania pańskiego – Dzień Świętości Życia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1998, s. 106–110. 64. List pasterski: Sługa Boży abpa J. Bilczewski (186–1923) – przewodnikiem na drodze duchowego odrodzenia narodu, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2:1998, s. 192–197. 65. Zaproszenie na pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1998, s. 201–202. 66. Zaproszenie na Dzień Modlitw o uświęcenie kapłanów, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 1998, s. 203–204. 67. Zaproszenie do pielgrzymowania na Jasną Górę w roku nawiedzenia MB w kopii Jasnogórskiego Obrazu w naszej diecezji, w Roku Ducha Świętego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1998, s. 292–293. 68. Homilia Biskupa Bielsko-Żywieckiego wygłoszona w Rabie Wyżnej w czasie Mszy św. z okazji prymicji biskupich ks. S. Dziwisz, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1998, s. 294–301. Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 77 69. Zaproszenie do Cieszyna na odpust ku czci św. Melchiora Grodzieckiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1998, s. 302–304. 70. Homilia wygłoszona w czasie uroczystości ku czci ś. Maksymiliana Marii Kolbego w Oświęcimiu w dniu 14 VIII 1998 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1998, s. 305–314. 71. Zaproszenie do udziału w Diecezjalnym Kongresie Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1998, s. 315–318. 72. Słowo na Tydzień Miłosierdzia Chrześcijańskiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1998, s. 319–321. 73. List pasterski na dzień kanonizacji bł. Teresy Benedykty od Krzyża, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 1998, s. 468–473. 74. Zaproszenie do udziału we mszy św. dziękczynnej za kanonizację św. Teresy Benedykty od Krzyża, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 1998, s. 474–477. 75. Komunikat w sprawie Dnia Solidarności z Kościołem w Kamerunie, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1999, s. 101–102. 76. Słowo do kapłanów i wiernych na uroczystość Zwiastowania Pańskiego – Dzień Świętości Życia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 1999, s. 107–109. 77. Zaproszenie na pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2:1999, s. 216–218. 78. List Biskupa Bielsko-Żywieckiego do organizatorów i uczestników Festiwalu „Gaude Fest”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1999, s. 330–331. 79. Zaproszenie do Cieszyna na odpust ku czci św. Melchiora Grodzieckiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1999, s. 332–334. 80. List pasterski na 55 Tydzień Miłosierdzia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 1999, s. 336–341. 81. Słowo na jubileuszową uroczystość Zwiastowania pańskiego – dzień Świętości Życia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2000, s. 25–30. 82. Zaproszenie na Niedziele Palmową skierowane do młodych Diecezji Bielsko-Żywieckiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2000, s. 31–32. 83. Komunikat w sprawie uczczenia 60. rocznicy zbrodni katyńskiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2000, s. 167–168. 84. Zaproszenie na pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2:2000, s. 168–170. 85. Apel o pomoc dla rolników dotkniętych klęską suszy, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2000, s. 174–175. 86. Zaproszenie do Cieszyna na odpust ku czci św. Melchiora, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2000, s. 271–273. 87. Zaproszenie na diecezjalną pielgrzymkę do Oświęcimia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2000, s. 276–277. 88. Zaproszenie na Jubileuszowy Dzień Modlitw o Uświęcenie Kapłanów, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2000, s. 379–380. 89. Zaproszenie do Oświęcimia Brzezinki na Drogę Krzyżową w intencji ofiar obozów koncentracyjnych i gułagów, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4:2000, s. 380–381. 78 Ks. Tadeusz Borutka 90. Zaproszenie na uroczystość 20.lecia sakry biskupiej ks. bpa Janusza Zimniaka, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2000, s. 383–384. 91. Słowo w sprawie Funduszu Obrony Życia i składki ze mszy św. Pasterki w Roku Jubileuszowym, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2000, s. 397–398. 92. Zaproszenie na dzień Modlitw o Uświęcenie Kapłanów, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2000, s. 443–444. 93. Zaproszenie do uczestnictwa w Drodze Krzyżowej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2000, s. 446–448. 94. List do Ojca Świętego Jana Pawła II z Dnia Modlitw o Uświęcenie Kapłanów, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2000, s. 461. 95. Słowo w sprawie Funduszu Obrony Życia i składki ze mszy św. Pasterki na ten El, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2000, s. 462–463. 96. Jubileuszowy apel do rodzin i wszystkich wiernych o powrót do obyczajów chrześcijańskich w życiu codziennym, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2000, s. 463–467. 97. List pasterski dotyczący obchodów 60. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2001, s. 77–80. 98. List pasterski o świętości życia ludzkiego z okazji uroczystości Zwiastowania Pańskiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2001, s. 81–87. 99. Zaproszenie mieszkańców Bielska-Białej na Drogę Krzyżową, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2001, s. 88–89. 100. List pasterski dotyczący obchodów 60. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2001, s. 251–257. 101. Zaproszenie do Oświęcimia na diecezjalne uroczystości ku czci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2001, s. 263–264. 102. List pasterski obchodów 60. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2001, s. 77–80. 103. List pasterski o świętości życia ludzkiego z okazji uroczystości Zwiastowania Pańskiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2001, s. 81–87. 104. Zaproszenie mieszkańców Bielska-Białej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2001, s. 88–89. 105. Abp J. Bilczewski (1860–1923) – przewodnikiem wiary i miłości w trzecim tysiącleciu, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2001, s. 158–162. 106. List pasterski dotyczący obchodów 60. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2001, s. 258–262. 107. Zaproszenie do Oświęcimia na diecezjalne uroczystości ku czci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2001, s. 263–370. 108. List do księży proboszczów w sprawie Ogólnopolskiej Pielgrzymki Kobiet na Jasną Górę, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2001, s. 372–373. 109. List do księży proboszczów w sprawie krzyża na wzgórza „Trzy Lipki”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2001, s. 386. 110. List z okazji Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2002, s. 62–63. Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 79 111. Zaproszenie skierowane do młodych diecezji bielsko-żywieckiej na Niedzielę Palmową, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2002, s. 64–66. 112. List w sprawie organizacji pomocy dla dzieci i młodzieży w trudnej sytuacji, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2002, s. 194–195. 113. Zaproszenie na poświęcenie krzyża na wzgórzu „Trzy Lipki”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2002, s. 196–197. 114. Zaproszenie na diecezjalną pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2002, s. 200. 115. List w sprawie demoralizujących zagrożeń w planowanym programie wychowania parorodzinnego w nowym roku szkolnym 2002/2003, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2002, s. 2002. 116. List pasterski z okazji 60. rocznicy śmierci Edyty Stein, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2002, s. 305–309. 117. List pasterski do duszpasterzy, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2002, s. 310–315. 118. Zaproszenie na diecezjalne uroczystości do Oświęcimia ku czci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2002, s. 316–317. 119. Słowo na „Dzień Papieski”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2002, s. 380–381. 120. Zaproszenie na Drogę Krzyżową do Oświęcimia Brzezinki, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2002, s. 382–383. 121. List pasterski dotyczący Modlitwy Różańcowej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2002, s. 384–388. 122. W sprawie wspierania rodzicielstwa i rodziny, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2002, s. 389. 123. List przed Światowym Dniem Chorego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2003, s. 62–67. 124. List pasterski Biskupa Bielsko-Żywieckiego z okazji Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2003, s. 66–67. 125. List w sprawie odbudowy kościoła NSPJ w Pewli Małej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2003, s. 68. 126. Apel o modlitwy w intencji pokoju, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2003, s. 69. 127. List do maturzystów szkół żywieckich, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2003, s. 72. 128. Zaproszenie młodych na Niedzielę Palmową, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1:2003, s. 74. 129. Słowo z okazji jubileuszu koronacji figury MB Hałcnowskiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2003, s. 77–78. 130. Zaproszenie na diecezjalną pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2003, s. 161. 131. Komunikat w sprawie budowy pomnika ks. Leopolda J. Szrama, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2003, s. 165. 132. Komunikat dotyczący obchodów 62. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2003, s. 261–262. 80 Ks. Tadeusz Borutka 133. Słowo Biskupa Ordynariusza w związku z Listem apostolskim „Rosarium Virginis Mariae”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2003, s. 263–265. 134. Zaproszenie na pielgrzymkę do Cieszyna z okazji uroczystości św. Melchiora, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2003, s. 266–268. 135. Słowo z okazji X rocznicy koronacji cudownej figury MB Bolesnej w Hałcnowie, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2003, s. 269–271. 136. Zaproszenie na diecezjalne uroczystości do Oświęcimia ku czci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2003, s. 275–276. 137. List przed Światowym Dniem Chorego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4:2003, s. 62–65. 138. List pasterski z okazji Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 66–67. 139. List w sprawie odbudowy kościoła NSPJ w Pewli Małej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 68. 140. Apel o modlitwy w intencji pokoju, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 69–71. 141. List do maturzystów szkół żywieckich, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 72–73. 142. Zaproszenie młodych na Niedzielę Palmową, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 74–76. 143. Słowo z okazji jubileuszu koronacji figury MB Hałcnowskiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 77–78. 144. Komunikat dotyczący budowy świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 159–160. 145. Zaproszenie na diecezjalną pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 161. 146. Komunikat w sprawie budowy pomnika ks. L. J. Szersznika, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 162–164. 147. Zaproszenie na pielgrzymkę do Cieszyna z okazji uroczystości św. Melchiora, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 266–268. 148. Słowo z okazji X rocznicy koronacji cudownej figury MB Bolesnej w Hałcnowie, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 269–271. 149. Zaproszenie na diecezjalne uroczystości do Oświęcimia ku czci św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 275–276. 150. Zaproszenie na Drogę Krzyżową do Oświęcimia Brzezinki, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 399. 151. W sprawie przygotowania do wprowadzenie postanowień Dyrektorium Duszpasterstwa Rodzin Konferencji Episkopatu Polski, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 400–401. 152. Słowo na Niedziele Misyjną, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 402–423. 153. Słowo w sprawie Diecezjalnego Funduszu Obrony Życia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2003, s. 407–408. 154. List pasterski z okazji Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2004, s. 37–38. Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 81 155. Komunikat dotyczący Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2004, s. 39–40. 156. List do maturzystów szkół żywieckich, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2004, s. 42. 157. Zaproszenie skierowane do młodych Diecezji Bielsko-Żywieckiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2004, s. 43–45. 158. List na uroczystość Zwiastowania Pańskiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2004, s. 46–47. 159. Pozdrowienie przekazane maturzystom diecezji bielsko-żywieckiej w czasie czuwania na Jasnej Górze 26/27 marca 2004 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2004, s. 48–49. 160. Komunikat w sprawie materiałów do procesów beatyfikacyjnych, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2004, s. 153–154. 161. Zaproszenie na sesję z okazji 150. rocznicy ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2004, s. 155. 162. Pozdrowienie uczestników obchodów Święta 3 Maja, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2004, s. 156–159. 163. Komunikat w sprawie koronacji obrazu MB Gołyskiej w Chybiu, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2004, s. 159–162. 164. Pozdrowienie skierowane do młodzieży zgromadzonej przed katedrą św. Mikołaja na święto Lednicy, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2004, s. 162– –163. 165. Zaproszenie na diecezjalną Pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2004, s. 163–164. 166. Komunikat dotyczący zapobieganiu bezrobociu, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2004, s. 165–168. 167. Zaproszenie na pielgrzymkę do Cieszyna w związku z uroczystościami ku czci św. Melchiora Grodzieckiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2004, s. 2777–280. 168. Słowo na początek roku szkolnego 2004/2005, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2004, s. 281–284. 169. Słowo na Niedzielę Środków Społecznego Przekazu, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2004, s. 289–293. 170. Apel o pomoc dla poszkodowanych w wyniku ataku terrorystycznego terrorystycznego Biesłanie w Północnej Osetii, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2004, s. 294–295. 171. Zaproszenie na Drogę Krzyżową do Oświęcimia Brzezinki, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2004, s. 377–378. 172. List na Niedzielę Misyjną 24 X 20004 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2004, s. 378–380. 173. List pasterski na początek roku liturgicznego otwierającego jubileusz 10.lecia pielgrzymki Jana Pawła II do diecezji, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2004, s. 380–387. 82 Ks. Tadeusz Borutka 174. List z okazji ukazania się 1. numeru bielsko-żywieckiej mutacji „Niedzieli”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2004, s. 388–389. 175. Apel o pomoc dla ofiar kataklizmu w krajach południowo-wschodniej Azji, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2005, s. 91–92. 176. Słowo w sprawie katechezy szkolnej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2005, s. 92–94. 177. Zaproszenie na peregrynację relikwii św. Teresy od Dzieciątka Jezus, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2005, s. 94–96. 178. Zaproszenie na Drogę Krzyżową, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2005, s. 96–97. 179. List pasterski dotyczący rozwoju radia diecezjalnego „Anioł Beskidów”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2005, s. 97–101. 180. Słowo na uroczystość Zwiastowania Pańskiego – Dzień Świętości Życia, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2005, s. 101–106. 181. Zaproszenie na Mszę ś. w intencji śp. Ojca Świętego Jana Pawła II, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2005, s. 204. 182. Zaproszenie skierowane do młodzieży przed uroczystością 10. lecia pobytu Jana Pawła II w diecezji bielsko-żywieckiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2005, s. 204–207. 183. Do księży proboszczów i wikariuszy w sprawie „Tygodnia z ewangelią 2005”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2005, s. 207–208. 184. List do proboszczów, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2005, s. 208–210. 185. List do młodych na spotkanie ze św. Teresą od Dzieciątka Jezus, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2005, s. 210–213. 186. List pasterski przed kanonizacją abpa J. Bilczewskiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2005, s. 213–217. 187. List z okazji 40–lecia koronacji Obrazu MB Rychwałdzkiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2005, s. 314–316. 188. Zaproszenie na pielgrzymkę do Cieszyna z okazji uroczystości ku czci ś. Melchiora, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2005, s. 317–319. 189. Zaproszenie na pielgrzymkę do Oświęcimia z okazji uroczystości 23. rocznicy kanonizacji św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2005, s. 327–329. 190. List z okazji Tygodnia Miłosierdzia Chrześcijańskiego i 15-lecia Caritas, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2005, s. 330–335. 191. List w sprawie katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2005, s. 419–420. 192. Przemówienie bpa Tadeusza Rakoczego podczas audiencji w Rzymie, 23 maja 1996 r., „L’Osservatore Romano” (wydanie polskie), 17: 1996 nr 7–8 (185), s. 54–55. 193. „Słowo Księdza Biskupa Tadeusza Rakoczego, ordynariusza bielsko-żywieckiego z okazji ukazania się pierwszego numeru edycji „Niedzieli” 48: 2005 nr 1, s. I. 194. „Obchody 10. rocznicy pobytu Ojca Świętego Jana Pawła II w naszej diecezji” 48: 2005 nr 20 (20), s. I. Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 83 195. „Oprzyj się o łuk Beskidzkich gór – słowo biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego w czasie powitania Ojca Świętego Jana Pawła II na Kaplicówce (fragmenty)” 48: 2005 nr 20 s. I i IV 196. List do proboszczów w sprawie radia „Anioł Beskidów”, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2006, s. 54–56. 197. List do metropolity katowickiego abpa D. Zimonia po katastrofie w hali Międzynarodowych Targów w Katowicach, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2006, s. 56–57. 198. Komunikat o rozpoczęciu procesu kanonizacyjnego Służebnicy Bożej Matki Marii od Najświętszego Serca Pana Jezusa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2006, s. 67–60. 199. List pasterski na Wielki Post 2006 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2006, s. 61–66. 200. Zaproszenie na Niedzielę Palmową skierowane do młodych, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2006, s. 67–70. 201. Słowo w sprawie budowy pomnika Ojca Świętego Jana Pawła II, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2006, s. 70–72. 202. Wezwanie do modlitwy wynagradzającej w 50. rocznicę wprowadzenia w Polsce ustawy aborcyjnej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2006, s. 163– -165. 203. Zaproszenie na uroczystości dziękczynne za kanonizację abpa J. Bilczewskeigo, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2006, s. 165–167. 204. List z okazji pierwszego kongresu Akcji Katolickiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2006, s. 167–174. 205. Zaproszenie na diecezjalną pielgrzymkę do Skoczowa, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2006, s. 175–1776. 206. Zaproszenie na pielgrzymkę do Cieszyna z okazji uroczystości św. Melchiora, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2006, s. 247–249. 207. Słowo na początek roku szkolnego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2006, s. 250–252. 208. List na Niedzielę Środków Społecznego Przekazu, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2006, s. 253–255. 209. Zaproszenie na pielgrzymkę do Oświęcimia z okazji 24. rocznicy kanonizacji św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2006, s. 256–258. 210. Zaproszenie do udziału w uroczystości poświęcenia pomnika Sługi Bożego Jana Pawła II w Bielsku-Białej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2006, s. 258–260. 211. Zaproszenie do udziału w nabożeństwie Drogi Krzyżowej na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Brzezince, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2006, s. 346–347. 212. Słowo w sprawie Funduszu Obrony Życia i diecezjalnego ośrodka wspierania rodziny, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2006, s. 347–349. 213. List do katechizujących, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2006, s. 349–350. 84 Ks. Tadeusz Borutka 214. List na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2007, s. 71–74. 215. Słowo zachęty do uczczenia drugiej rocznicy śmierci Sługi Bożego Jana Pawła II, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2007, s. 75–77. 216. Zaproszenie na Niedzielę Palmową skierowane do młodzieży, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2007, s. 77–79. 217. Pozdrowienie przekazane maturzystom w czasie czuwania na Jasnej Górze, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2007, s. 80–82. 218. List do kapłanów, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2007, s. 155–157. 219. List pasterski o szkołach katolickich, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2007, s. 163–166. 220. Słowo z okazji Diecezjalnego Sympozjum Misyjnego 2007 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2007, s. 167–169. 221. Zaproszenie na nabożeństwo dziękczynne do Oświęcimia-Brzezinki z okazji rocznicy pielgrzymki Benedykta XVI, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2007, s. 169–170. 222. List pasterski z okazji 25. rocznicy kanonizacji św. Maksymiliana, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2007, s. 277–280. 223. Zaproszenie na pielgrzymkę do Cieszyna w związku z uroczystościami ku czci św. Melchiora Grodzieckiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2007, s. 281–282. 224. Słowo na 41. Dzień Środków Społecznego Przekazu obchodzony w niedzielę 16 IX 2007 r., „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2007, s. 283–285. 225. Zaproszenie na Dzień Modlitw o Uświęcenie Kapłanów, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2007, s. 286–287. 226. Zaproszenie na Ogólnopolską Pielgrzymkę Rodzin na Jasna Górę, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2007, s. 287–288. 227. Zaproszenie do obchodu Roku Rodziny w diecezji, „Kwartalnik Diecezjalny”, 4: 2007, s. 378–381. 228. Słowo na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu w Roku Rodziny 2008, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2008, s. 66–69. 229. Słowo zachęty do uczczenia III rocznicy śmierci Sługi Bożego Jana Pawła II, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2008, s. 69–71. 230. List pasterski o wychowaniu chrześcijańskim i szkołach katolickich, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2008, s. 71–74. 231. Zaproszenie na uroczystości dziękczynne za beatyfikację siostry Celiny Borzęckiej, „Kwartalnik Diecezjalny”, 1: 2008, s. 75–77. 232. List pasterski przed zbliżająca się koronacją cudownego obrazu MB Królowej Polski w Szczyrku na Górce, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2008, s. 155–160. 233. Zaproszenie na diecezjalną pielgrzymkę na Kaplicówkę, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2008, s. 161–162. 234. List pasterski z okazji inauguracji Roku Św. Pawła, „Kwartalnik Diecezjalny”, 2: 2008, s. 162–166. Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 85 235. Zaproszenie na pielgrzymkę do Cieszyna z okazji uroczystości ku czci św. Melchiora Grodzieckiego, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2008, s. 264–265. 236. Zaproszenie do udziału w uroczystościach koronacji cudownego obrazu MB Królowej Polski w Szczyrku, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2008, s. 266–267. 237. Słowo na Niedzielę Środków Społecznego Przekazu, „Kwartalnik Diecezjalny”, 3: 2008, s. 267–270. 238. Słowo biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego w czasie powitania Ojca Świętego Jana Pawła II na Kaplicówce, „L’Osservatore Romano” (wydanie polskie) 16: 1995, nr 7 (175), s. 25–26. 239. Przemówienie biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego w czasie powitania Ojca Świętego Jana Pawła II w Żywcu, „L’Osservatore Romano” (wydanie polskie), 16: 1995 nr 7 (175), s. 32–33. 240. Przemówienie bpa T. Rakoczego podczas audiencji generalnej w Watykanie 23 maja 1996, „L’Osservatore Romano” (wydanie polskie), 17: 1996 nr 7–8 (185), s. 54–55. 241. Słowo ks. bpa Tadeusza Rakoczego na rozpoczęcie Mszy św. podczas uroczystości poświęcenie pomnika Sługi Bożego Jana Pawła II w BielskuBiałej 14 października 2006 r., Być człowiekiem sumienia. Przemówienia wygłoszone podczas pielgrzymki do diecezji i inne teksty Papieża, opr. ks. T. Borutka, T. IV, Kraków 2007, ss. 315–317. 242. Słowo ks. bpa Tadeusza Rakoczego przed poświęceniem pomnika Sługi Bożego Jana Pawła II w Bielsku-Białej 14 października 2006 r., Być człowiekiem sumienia. Przemówienia wygłoszone podczas pielgrzymki do diecezji i inne teksty Papieża, opr. ks. T. Borutka, T. IV, Kraków 2007, ss. 322–323. Wstępy do książek 1. List gratulacyjny [w:] Restaurare omnia in Christo, Bielsko-Biała 2006 2. Przemówienie powitalne [w:] Akcja katolicka szkołą wiary i apostolstwa. Materiały Pierwszego Kongresu Akcji Katolickiej w Bielsku-Białej oraz wybrane wypowiedzi Kościoła na jej temat, Bielsko-Biała–Kraków 2006, s. 21–24. 3. List pasterski z okazji Pierwszego Kongresu Akcji Katolickiej [w:] Akcja katolicka szkołą wiary i apostolstwa. Materiały Pierwszego Kongresu Akcji Katolickiej w Bielsku-Białej oraz wybrane wypowiedzi Kościoła na jej temat, Bielsko-Biała–Kraków 2006, s. 11–19. 4. Przedmowa, „Z waszą ziemią związany byłem od dzieciństwa…”, Związki rodzinne, turystyczne i pastoralne ks. K. Wojtyły z diecezją bielsko-żywiecką, opr. T. Borutka, Kraków 2007, s. 13–15. 5. List gratulacyjny, W prostocie prawdy i miłości. Studia i materiały dedykowane ks. prof. zw. dr. hab. Janowi Walowi, Kraków 2008, s. 19–20. 6. Zamyślenia, Poezja ks. bpa Pawła Anweilera, Bielsko-Biała 2008. 7. Przedmowa, Sacrum i profanum, Kęty 2008. 86 Ks. Tadeusz Borutka Współpraca z wiernymi Kiedy Episkopat Polski na wyraźną sugestię Ojca Świętego Jana Pawła II podjął wysiłki w celu reaktywowania Akcji Katolickiej w Polsce, Ksiądz Biskup Tadeusz Rakoczy natychmiast podchwycił tę cenną inicjatywę. Dzięki jego wsparciu Akcja Katolicka na terenie diecezji bielsko-żywieckiej zaczęła się prężnie rozwijać i dzisiaj ma już ugruntowane struktury, a w minionym roku uroczyście obchodziła swój pierwszy Kongres. Ksiądz Biskup zawsze chętnie znajduje czas dla tego stowarzyszenia, udziela mu cennych rad, zawsze będąc dlań prawdziwym ojcem i pasterzem. Równie chętnie uczestniczy w sesjach organizowanych przez Akcję Katolicką, w jej opłatku czy „Dniu Papieskim”. Można powiedzieć bez żadnej przesady, że Akcja Katolicka stała się prawdziwą szkołą wiary i apostolstwa dla ludzi wierzących w diecezji. Ksiądz Biskup ma w tym swój znaczący udział. Dzięki Księdzu Biskupowi w czerwcu 2006 r. zostało powołane do życia Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, które ma własne struktury organizacyjne oraz dobrze urządzone biura do dyspozycji i o którego rozwój dbają dwaj kapłani, troszczący się o właściwą formację duchową i apostolską członków Stowarzyszenia. Trzeba mieć nadzieję, że stanie się ono – podobnie jak Akcja Katolicka – prawdziwą szkołą wiary i apostolstwa dla ludzi młodych. Ksiądz Biskup Ordynariusz znajduje także czas dla innych form duszpasterstwa, obejmujących różne środowiska: przedstawicieli samorządów, prawników, służby zdrowia czy osób bezrobotnych. To z jego inicjatywy duszpasterstwa te powstały i pod jego opieką prowadzą swoją działalność. Dialog ekumeniczny Szczególnie docenianą formą posługi biskupiej ks. Tadeusza Rakoczego jest dialog ekumeniczny prowadzony systematycznie, z wielkim sercem i wyczuciem z biskupem i wiernymi Kościoła ewangelicko-augsburskiego. Na terenie Śląska Cieszyńskiego mieszka wielu wyznawców Kościoła protestanckiego. Mają oni swoje wspólnoty parafialne tuż obok naszych kościołów a Bielsko-Biała jest stolicą dwu diecezji: i naszej, i cieszyńskiej diecezji Kościoła ewangelickoaugsburskiego. W diecezji bielsko-żywieckiej dialog katolików z ewangelikami ma zatem długą tradycję, co stanowi dobrą podstawę dążenia ku wzajemnemu zbliżeniu. Biskup Ordynariusz rozumie potrzebę wzajemnego poznania, szukania tego, co łączy, aby prawda, wyzwalając z uprzedzeń, stawała się fundamentem wzajemnej miłości. Serdeczne relacje pomiędzy hierarchami obu Kościołów znajdują odbicie w zachowaniach duszpasterzy i wiernych, co może zaowocować w przyszłości zgodną współpracą i wspólnym świadectwem dawanym Chrystusowi, zwłaszcza na polu realizacji ewangelicznego przykazania miłości. Życie i działalność bp. Tadeusza Rakoczego... 87 Można śmiało powiedzieć, że postawa i przykład obu biskupów mogą być wzorcem dla innych środowisk wielowyznaniowych w Polsce, gdzie – jak wiemy – relacje między wiernymi nie zawsze układają się dobrze. Zatroskanie o ludzi Biskup Tadeusz Rakoczy jest człowiekiem dialogu. Na podstawie własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że w czasie spotkań z głębokim zrozumieniem słucha swego rozmówcy i po ojcowsku próbuje rozwiązywać jego problemy. Rozumie, jak mało kto, trudne ludzkie sprawy i zawsze wyraża gotowość służenia pomocą. Warunkiem owocnego dialogu – co podkreślał kiedyś ks. profesor Józef Tischner – jest stworzenie dla drugiego człowieka „przestrzeni obcowania”. Umiejętność aktywnego słuchania jest tylko końcowym jej przejawem, warunkowanym wcześniej akceptacją drugiego człowieka i chęcią uczestnictwa w jego losie. Jako pasterz diecezji, Biskup Ordynariusz umie podejmować odważne decyzje, a raz danego słowa nigdy nie zmienia. Nie gasi inicjatyw duszpasterskich, sprzyja aktywności, cieszy się, gdy kogoś na inicjatywy stać i zawsze udziela mu wsparcia. Ceni ludzi pracowitych i sam też wykazuje się ogromną pracowitością, o czym najlepiej świadczą jego homilie i przemówienia – zawsze po mistrzowsku przygotowane i wygłaszane. Ksiądz Biskup, choć obarczony jest brzemieniem licznych obowiązków i trudnych spraw, które musi nieustannie rozwiązywać, nigdy nie traci pogody ducha. Można śmiało stwierdzić, że źródłem Jego wewnętrznej siły jest Chrystus, Któremu zawierzył swoje pasterzowanie w haśle In aedificationem Corporis Christi. O wielkości biskupa diecezjalnego decyduje płynąca z jego osobistego związku z Chrystusem świętość i mądrość a także umiejętność współpracy z innymi ludźmi, którzy mogą bardzo wiele wnieść w ubogacenie życia Kościoła. Ksiądz Biskup posiada oba te przymioty: na wszelkie swoje poczynania rzuca zawsze promień Bożego światła, z drugiej zaś strony – umie szukać „sprzymierzeńców dla Bożej sprawy”, a nie tropić wrogów, choć jeśli trzeba, potrafi też być „znakiem sprzeciwu”. 88 Ks. Tadeusz Borutka The Life and Activity of Bishop Tadeusz Rakoczy – the First Shepherd of Diocese of Bielsko-Zywiec There is a university practice of conferring Honoris Causa Degrees on people particularly distinguished in scientific, artistic, charity or social activities. This is the highest award that could be given to the ones chosen by a university. It is commonly known that The University of Bielsko-Biala gained its independence, to some extent, thanks to support of Bishop Tadeusz Rakoczy. Besides, he is still very much concerned with its matters and cares for all its undertakings. Therefore, in recognition of his commitment to its matters, The University of Bielsko-Biala decided to award him an Honoris Causa Degree. He is the third person to have received such an honourable title. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Jacek Krywult Wpływ działalności księdza Biskupa Tadeusza Rakoczego na życie społeczno-samorządowe i kulturalno-polityczne Słowa kluczowe: Ks. bp Tadeusz Rakoczy, diecezja bielsko-żywiecka, Bielsko-Biała, władze samorządowe, kultura, polityka. Key words: Bishop Tadeusz Rakoczy, Diocese Bielsko-Zywiec, Bielsko-Biala, local government, culture, politics. W 2009 roku mija 17. rocznica ustanowienia diecezji bielsko-żywieckiej oraz ingresu księdza biskupa Tadeusza Rakoczego. Był to czas – używając biblijnego języka – obfitych plonów. W ciągu tych siedemnastu lat byliśmy świadkami wielu spektakularnych wydarzeń, spośród których na pierwszy plan wysuwa się wizyta Ojca Świętego Jana Pawła II w Bielsku-Białej, Skoczowie i Żywcu. Nie ma wątpliwości, że to wielkie wydarzenie, które na zawsze pozostanie w pamięci mieszkańców naszego regionu, stało się faktem dzięki osobistemu zaangażowaniu Ordynariusza diecezji. Ustanowienie diecezji bielsko-żywieckiej było wielkim darem dla lokalnej społeczności. Dar ten był dla mieszkańców regionu powodem do dumy, ale równocześnie źródłem obaw, przede wszystkim o to, czy zostanie on właściwie spożytkowany. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, gdy Jan Paweł II powierzył obowiązki kierowania diecezją człowiekowi wywodzącemu się z tej ziemi i doskonale znającemu jej wszystkie problemy. Osoba księdza biskupa Tadeusza Rakoczego stała się gwarantem, że dar Ojca Świętego przyniesie dobre owoce. Owoce te można dostrzec m.in. we współpracy kierowanej przez biskupa Rakoczego kurii z władzami samorządowymi Bielska-Białej. Wzajemne relacje obydwu stron od lat układają się wzorowo. Ksiądz biskup zawsze żywo interesuje się sprawami miasta i aktywnie uczestniczy w jego życiu. I analogicznie – przedstawiciele miejskich władz czynnie włączają się w życie lokalnego Kościoła. 90 Jacek Krywult Działania księdza biskupa sprawiają, że Bielsko-Biała może się szczycić mianem miasta wielokulturowego i tolerancyjnego. Wielokulturowość zawsze była powodem do dumy dla bielszczan i tym, co wyróżniało miasto na tle innych polskich miejscowości. W przeszłości żyli tu ze sobą w zgodzie przedstawiciele wielu narodowości, reprezentujący różnorodne, często bardzo odmienne kręgi kulturowe; dziś w harmonii żyją tu osoby różnych wyznań i światopoglądów. Jednym słowem: Bielsko-Biała to miasto, w którym ekumenizm nie jest jedynie teoretycznym terminem. Odbywający się zawsze na początku każdego roku Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan ma w Bielsku-Białej i całej diecezji bielsko-żywieckiej wymiar szczególny. Nasz region zasadniczo różni się pod względem religijnym od innych części Polski. Są tu miejsca, gdzie katolicy żyją w diasporze. Nie staje to jednak na przeszkodzie, by ludzie różnych wyznań żyli i pracowali ze sobą w zgodzie i wzajemnym szacunku. Jest to bez wątpienia osobisty sukces biskupa ordynariusza, który od początku swej duszpasterskiej posługi w Bielsku-Białej kładł ogromny nacisk na sprawę ekumenizmu. Zgodnie z soborowym dekretem o ekumenizmie, który stwierdza, że „rzeczywisty ekumenizm nie istnieje bez wewnętrznej przemiany”, biskup Rakoczy od lat do takiej przemiany nawołuje. Sądząc po efektach, należy stwierdzić, że robi to z dużą skutecznością. Lokalny Kościół pod przewodnictwem swego ordynariusza cały czas prowadzi też działalność ewangelizacyjną. Jednym z największych przedsięwzięć w tym zakresie jest organizowany od kilku lat przy aktywnym udziale Urzędu Miasta Tydzień z Ewangelią. To wielkie wydarzenie religijno-kulturalne każdego roku gromadzi w bielskich kościołach, salach koncertowych i konferencyjnych, galeriach i kinach tłumy bielszczan. „Dziękuję Bogu, że stać nas na takie wielkie dzieło apostolskie” – mówił podczas jednego z Tygodni z Ewangelią bielski biskup, podkreślając jednocześnie ogromne znaczenie faktu, że ludzie wierzący wychodzą do innych niosąc im miłość i prawdę. To przedsięwzięcie, które wrosło już w krajobraz Bielska-Białej, jest ogromną wartością naszego miasta, ale również żywym dowodem na to, iż – jak twierdzi ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej – „wszyscy ludzie dobrej woli bez względu na to, w jakim miejscu się znajdują, mogą się ze sobą spotykać i podejmować dobre decyzje w imię dobra wszystkich mieszkańców tej ziemi”. Ewangelizacyjną rolę spełnia również odbywający się w Bielsku-Białej od ponad dwudziestu lat Tydzień Kultury Chrześcijańskiej. To wielkie święto, przygotowywane przez bielski Klub Inteligencji Katolickiej we współpracy m.in. z przedstawicielami Kościoła ewangelicko-augsburskiego, zostało zainaugurowane w czasach, gdy przyznanie się do wiary wymagało sporo cywilnej odwagi. Dziś „ta impreza promująca kulturę chrześcijańską – jak podkreśla jej patron, ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy – pomaga odpowiedzialnie i świadomie korzystać ludziom za daru wolności”. Jest też jednym z wielu przykładów wcielania w życie w Bielsku-Białej idei ekumenizmu. W działalności biskupa Rakoczego cenne jest to, że bardzo wiele czasu i uwagi poświęca nie tylko sprawom wiary, ale również kwestiom społecznym. Wpływ działalności księdza Biskupa Tadeusza Rakoczego 91 Troska o najuboższych i najbardziej pokrzywdzonych przez los od samego początku charakteryzuje biskupią posługę bielskiego ordynariusza. Ludzie potrzebujący, nie mający nadziei na przyszłość zawsze mogą liczyć na pomoc i wsparcie ze strony lokalnego Kościoła. Otacza on ich nie tylko opieką duchową, ale podejmuje także wiele cennych inicjatyw mających na celu poprawę ich losu. Te działania – co należy podkreślić – mocno wspierają lokalny samorząd, którego jednym z obowiązków jest łagodzenie skutków ubóstwa. Szczególnie mocno leży na sercu księdzu biskupowi los osób bezrobotnych. Dlatego powołał On do życia Duszpasterstwo Bezrobotnych Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Na zaproszenie ordynariusza w skład tego ciała weszli ludzie posiadający merytorycznie przygotowanie do pomocy osobom pozbawionym pracy. Efektem tego przedsięwzięcia jest m.in. powołanie do życia w wielu bielskich parafiach Katolickich Klubów Pracy. Działa w nich wielu świeckich, którzy bezinteresownie pomagają ludziom dotkniętym bezrobociem. Ich zaangażowanie w sprawę i chęć pomocy bliźnim to jeden z najważniejszych owoców kilkunastoletniej posługi biskupa Rakoczego na bielskiej ziemi. Lokalny Kościół działa również aktywnie na rzecz osób borykających się z problemem przemocy w rodzinie. Z inicjatywy jego duszpasterza powstał w Bielsku-Białej Diecezjalny Ośrodek Wspierania Rodziny. Na pomoc tej placówki mogą liczyć m.in. ludzie spotykający się z problemami wychowawczymi i nadużywaniem alkoholu. W działającym przy Ośrodku Domu Matki i Dziecka czeka z kolei schronienie dla samotnych matek i kobiet w ciąży. Diecezjalny Ośrodek Wspierania Rodziny stanowi wspaniałe uzupełnienie funkcjonującego na terenie Bielska-Białej i prowadzonego przez lokalny samorząd Podbeskidzkiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Instytucją, która w imieniu lokalnego Kościoła od kilkunastu lat niesie pomoc ludziom ubogim i potrzebującym, jest Caritas Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Zakres działania tej instytucji jest tak szeroki, że nie sposób wymienić wszystkich podejmowanych przez nią inicjatyw. Pomaga ona materialnie ubogim rodzinom, osobom w podeszłym wieku i chorym, świadczy usługi pielęgniarskie, prowadzi wypożyczalnię sprzętu rehabilitacyjnego, ośrodki szkoleniowe i kolonijne, wspomaga ośrodki wychowawcze i resocjalizacyjne. Udziela też doraźnej pomocy w sytuacjach klęsk żywiołowych. Dzięki zaangażowaniu księdza biskupa Caritas Diecezjalna uratowała przed zamknięciem Bank Chleba. Powstały z inicjatywy bielskich piekarzy, każdego dnia przekazuje on najuboższym mieszkańcom Bielska-Białej darmowe pieczywo. Obowiązujące w Polsce przepisy podatkowe zagroziły dalszemu funkcjonowaniu placówki. Przejęcie przez Caritas pozwoliło jej na kontynuację działalności. W działalność Caritas na terenie diecezji zaangażowanych jest kilka tysięcy osób skupionych w parafialnych grupach charytatywnych. To ludzie – jak podkreśla ordynariusz – wielkiego serca i otwartych dłoni. Biskup bielsko-żywiecki bardzo często zabiera głos, gdy – czy to na szczeblu centralnym czy lokalnym – podejmowane są decyzje dotyczące zdrowia, godności i bezpieczeństwa człowieka. Uczestniczył aktywnie m.in. w bielskiej 92 Jacek Krywult debacie poświęconej prywatyzacji szpitali. Podkreślał, że prywatyzacja powinna być prowadzona bardzo rozważnie, a każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie z myślą o dobru człowieka. W społeczną działalność biskupa Rakoczego znakomicie wpisuje się Jego głos w sprawie siedmiu bielskich komandosów oskarżonych o ludobójstwo w Afganistanie. Biskup publicznie apelował o sprawiedliwy proces dla żołnierzy rodem z Bielska-Białej. „Nie wydajemy wyroków. Pragniemy wyprosić bezstronny proces, a przede wszystkim pokój serc dla tych siedmiu rodzin tak bardzo doświadczonych cierpieniem” – mówił ordynariusz. Biskup Tadeusz Rakoczy ogromną wagę przykłada do wychowania i edukacji młodych ludzi. Z tego m.in. powodu zaledwie w dwa lata po objęciu urzędu ordynariusza Diecezji Bielsko-Żywieckiej powołał do życia Instytut Teologiczny im. Św. Jana Kantego. Jest to jedna z najmłodszych szkół wyższych w mieście, ale jej rola w kształtowaniu postaw młodych ludzi jest nie do przecenienia. Jest to zarazem jedyna uczelnia w Bielsku-Białej, która zabiega nie tylko o rozwój intelektualny swoich studentów, ale także o ich wzrost duchowy. Każdego roku podczas diecezjalnych inauguracji roku katechetycznego w Bielsku-Białej biskup Rakoczy podkreśla rolę wychowawców i nauczycieli w kształtowaniu charakterów młodych ludzi. Jego zdaniem, dobry wychowawca to ten, który jest świadkiem wartości, na których można budować życie osobiste i społeczne. „Aby wychowanie było skuteczne, jego cel musi być krystaliczny i jasny” – twierdzi ordynariusz i w swoich wystąpieniach niejednokrotnie wskazuje, jakie postawy powinny być w dzisiejszych czasach promowane: „Trzeba dziś pilnie kultywować cnotę patriotyzmu i miłości do Ojczyzny. Potrzeba, jak nigdy dotąd, ludzi mądrych, uczciwych, rzetelnych i wiernych tradycji, którzy swą działalnością zadbają o dobre imię swojej Ojczyzny” – mówił podczas dorocznych uroczystości Święta Niepodległości, w których zawsze, od wielu lat uczestniczy. Biskup Rakoczy często wygłasza apele w stronę polityków. „Niech ci, którzy odnieśli wyborczy sukces unikają pokusy panowania, a ci, którzy otrzymali mniej zaufania społecznego, niż oczekiwali, niech wyzbywają się urazów” – mówił po ostatnich wyborach parlamentarnych. Ordynariusz Diecezji Bielsko-Żywieckiej jest też bardzo uważnym obserwatorem poczynań lokalnego samorządu. Jego regularne spotkania z samorządowcami są zawsze znakomitą okazją do wymiany poglądów na temat funkcjonowania miasta. Biskup wielokrotnie podkreślał, że w działalności samorządu nigdy nie powinno zabraknąć wrażliwości, mądrości i szlachetnych natchnień. „Wszyscy doskonale wiemy, ile wokół jest zła, nieuczciwości, prywaty, egoizmu oraz zwykłego cwaniactwa. Dlatego cieszą mnie wszystkie osiągnięcia samorządu naszego miasta i przedsięwzięcia podejmowane dla dobra wszystkich mieszkańców” – mówił podczas jednego z tradycyjnych noworocznych spotkań duchowieństwa z władzami Bielska-Białej. Słowa te dowodzą, że biskup Rakoczy utożsamia się z miastem, które jest stolicą diecezji, i pokazują, jak wielka jest jego troska o właściwy rozwój Bielska-Białej. Wpływ działalności księdza Biskupa Tadeusza Rakoczego 93 Niekwestionowane są zasługi bielskiego biskupa na niwie kultury. Jest nie tylko honorowym patronem i uczestnikiem wielu imprez kulturalnych odbywających się każdego roku w Bielsku-Białej, ale sam inicjuje wiele przedsięwzięć. Dość powiedzieć, że już w 2000 roku powołał do życia Biuro Promocji Kultury i Sportu przy Kurii Diecezjalnej, które z dużą skutecznością zajmuje się propagowaniem szeroko rozumianej kultury chrześcijańskiej i wpływa na rozbudzanie szacunku dla tradycji naszego regionu, zwłaszcza wśród najmłodszych przedstawicieli lokalnej społeczności. W 2003 roku z inicjatywy księdza biskupa powstało w Bielsku-Białej Wydawnictwo i Studio Filmowe Anima Media. Była to odpowiedź bielskiego ordynariusza na wyzwania Nowej Ewangelizacji, wymagającej wykorzystywania najnowszych osiągnięć techniki dla szerzenia wartości chrześcijańskich. Największym dotychczasowym osiągnięciem Wydawnictwa i Studia Filmowego jest zrealizowanie pełnometrażowego filmu animowanego Tryptyk Rzymski, będącego adaptacją słynnego poematu autorstwa Ojca Świętego Jana Pawła II. Film, który zyskał wiele znakomitych recenzji, wyświetlany był w kinach w całej Polsce. Jego reżyser – bielski artysta malarz Marek Luzar – został laureatem dorocznej nagrody Prezydenta Miasta Bielska-Białej w dziedzinie kultury i sztuki „Ikar” za rok 2007. Obecny podczas wręczenia nagrody biskup Tadeusz Rakoczy mówił, że w dzisiejszym świecie, gdy zagraża nam dehumanizacja życia społecznego, bardziej niż kiedykolwiek potrzeba ludziom piękna oraz mądrych, umacniających cywilizację miłości twórców kultury i sztuki. Przy tej okazji ordynariusz wyraził też uznanie dla bielskiego samorządu za to, że dostrzega wartość kultury i nie szczędzi środków na jej rozwój. Jednym z najnowszych przedsięwzięć biskupa ordynariusza w dziedzinie kultury jest powołanie do życia Komisji Muzyki Kościelnej. Zajmie się ona m.in. normalizacją umów pomiędzy muzykami kościelnymi a ich pracodawcami, regulacją spraw bytowych organistów kościelnych, a nadto kształceniem muzycznym. Inicjatywa biskupa Rakoczego to próba dowartościowania osób świeckich zajmujących się muzyką w Kościele, a równocześnie wyraz troski o właściwą muzyczną oprawę obrzędów liturgicznych w parafiach diecezji. Biskup Tadeusz Rakoczy wraz ze Zwierzchnikiem Diecezji Cieszyńskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego – biskupem Pawłem Anweilerem od początku patronuje odbywającemu się cyklicznie w Bielsku-Białej Międzynarodowemu Festiwalowi Muzyki Sakralnej na Podbeskidziu „Sacrum in Musica”. To ekumeniczne przedsięwzięcie kulturalne to kolejny dowód, że w stolicy Podbeskidzia jedność chrześcijan nie jest teorią, a faktem. Ordynariusz Diecezji Bielsko-Żywieckiej angażuje się również w działalność sportową. To z jego inicjatywy przy bielskich parafiach powstają młodzieżowe kluby sportowe, w których młodzi ludzie ciekawie i pożytecznie mogą spędzać swój wolny czas, a następnie podczas dorocznych parafiad konfrontować nabyte umiejętności. Biskup osobiście uczestniczy w największych i najważniejszych wydarzeniach sportowych odbywających się w Bielsku-Białej i regionie. Brał udział m.in. w inauguracji IV Światowych Polonijnych Igrzysk 94 Jacek Krywult Zimowych. „Niech Wasz pobyt w Beskidach będzie nie tylko czasem sportowej rywalizacji, ale też przyjacielskim, wypełnionym dialogiem spotkaniem, będącym elementem budowania cywilizacji miłości” – mówił do polonusów i równocześnie apelował, by igrzyska stały się inspiracją do podjęcia wysiłku pomocy rodakom z mniej zamożnych krajów. Działalność księdza biskupa Tadeusza Rakoczego jest bardzo pozytywnie odbierana przez mieszkańców Bielska-Białej – i nie tylko przez nich. Dowód tego stanowi chociażby fakt, że kapituła śląskich samorządów gospodarczych wyróżniła bielskiego ordynariusza Kryształowym Laurem Umiejętności i Kompetencji. Nagroda ta przyznawana jest osobom, które reprezentują ponadczasowe wartościami i których działalność pozostawia trwały ślad w dziedzictwie człowieka. Jest to wyróżnienie także dla tych, którzy bezinteresownie działają na rzecz innych ludzi. Laur wręczył biskupowi prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach Tadeusz Donocik, podkreślając przy tym wielkie zasługi biskupa Rakoczego dla idei ekumenizmu. „Biskup Rakoczy to osoba, która scala, a przy tym sprzyja przemianom gospodarczym na naszym terenie” – powiedział. Swoją specjalną nagrodę „Pro Consecratione Mundi” przyznała biskupowi Rakoczemu Akcja Katolicka Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Wyróżnienie to, ustanowione z okazji jubileuszu 10-lecia organizacji, przyznawane jest za promocję dobra w życiu religijnym i społecznym. Biskup Rakoczy, obok kardynała Stanisława Dziwisza i profesora Tadeusza Borutki, stał się pierwszym, który je otrzymał. Ksiądz Biskup często powtarza, że nie zasługuje na honory i wyróżnienia. Nagrody jakie odebrał w trakcie posługi Kościołowi bielsko-żywieckiemu, dowodzą jednak, że Jego duszpasterska i społeczna działalność jest wysoko ceniona i przynosi obfite owoce. Zainteresowanie biskupa Rakoczego życiem Bielska-Białej nie ogranicza się wyłącznie do uczestnictwa w dużych i spektakularnych wydarzeniach. Ordynariusz Diecezji Bielsko-Żywieckiej żyje codziennym życiem miasta. Rozwój Bielska-Białej leży mu głęboko na sercu. Przy okazji spotkań z przedstawicielami lokalnego samorządu komentuje aktualne miejskie przedsięwzięcia, a gdy tylko może, osobiście odwiedza gminne instytucje i wszystkie te miejsca, gdzie powstają nowe inwestycje i gdzie dzieje się coś interesującego. Biskup z ogromną uwagą śledzi gospodarczy rozwój Bielska-Białej. Zna nie tylko pozycję miasta w ogólnopolskich rankingach, ale posiada także sporą wiedzę na temat potencjału i kondycji funkcjonujących tu firm i przedsiębiorstw. Gdy odnoszą sukcesy – spieszy z gratulacjami, gdy mają kłopoty – roztacza nad nimi opiekę duchową i aktywnie włącza się w rozwiązywanie problemów. To ogromne zainteresowanie księdza Biskupa sprawami Bielska-Białej i wyczuwalna opieka duchowa, jaką sprawuje nad miastem i jego mieszkańcami, są bezcennym darem. Atmosfera, jaką wprowadza Ordynariusz, nie tylko mobilizuje do działania i do jeszcze bardziej wytężonej pracy, ale – co może istotniejsze – skłania do podejmowania takich decyzji, które, poza wieloma in- Wpływ działalności księdza Biskupa Tadeusza Rakoczego 95 nymi czynnikami, zawsze biorą pod uwagę moralny i etyczny aspekt ich następstw. Od początku swej posługi w Kościele Bielsko-Żywieckim biskup Rakoczy nauczał, że zawsze, w każdej sprawie najważniejszy powinien być człowiek. Tę zasadę stosuje w Bielsku-Białej coraz więcej firm i instytucji, nie wyłączając lokalnego samorządu. Jeśli zatem trzeba by wymienić sukcesy bielskiego Ordynariusza, to wśród wielu innych ten należałoby wskazać jako najistotniejszy. Bielski Biskup zmienił sposób myślenia wielu mieszkańców miasta – polityków, samorządowców, przedsiębiorców i zwykłych obywateli. Jego wpływu na gospodarcze, społeczne, kulturalne i sportowe życie Bielska-Białej nie sposób przecenić. Można bez cienia wątpliwości stwierdzić, że gdyby nie papieska decyzja o powołaniu do życia Diecezji Bielsko-Żywieckiej i ustanowieniu biskupa Tadeusza Rakoczego jej ordynariuszem, dziś nasze miasto byłoby zupełnie inne niż jest obecnie. Z pewnością byłoby uboższe. Nie tyle w sensie materialnym, ile w sensie duchowym. Obawy z 1992 roku, że dar, jaki ofiarował nam Ojciec Święty, zostanie niewłaściwie spożytkowany czy niewykorzystany, zweryfikowało życie. Dziś już wiadomo, że były to wątpliwości zupełnie nieuzasadnione. The Influence of Activity of Bishop Tadeusz Rakoczy on Social, Cultural and Political Life and Local Government. Bishop of Bielsko-Biala changed a way of thinking of many city dwellers – politicians, local governors, businessmen and ordinary citizens. In this sense, it is impossible to overestimate his influence on economic, social, cultural and sports life of Bielsko-Biala. One may even state without a shadow of a doubt that if it had not been for the Pope’s decision to establish the Diocese of Bielsko-Zywiec and appoint Bishop Tadeusz Rakoczy to be its Ordinary, our city would be totally different from what it is now. It would certainly be poorer, not so much in a material sense as in a spiritual one. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Marek Bernacki Historia w świątyniach uwieczniona (O tropach kulturalno-literackich w wybranych kościołach diecezji bielsko-żywieckiej)1 Sowa kluczowe: historia, kultura, literatura, architektura, świątynia, kościół, diecezja bielsko-żywiecka. Key words: history, culture, literature, architecture, temple, church, Diocese of Bielsko-Zywiec. „Spod stóp nieśpiesznego przechodnia podnosi się wtedy pył wspomnień, porównań, skojarzeń i cytatów. Ich systematyczne ułożenie byłoby zadaniem niełatwym, wymagającym tyleż talentu, co wiedzy. Autor tych słów nie ma takich ambicji. Ziemia berneńska opowiadając mu swoje wspomnienia i sny, nie przestrzegała żadnej metody. Niniejsze zapiski powstały przy okazji spacerów, spotkań i skojarzeń”. (Jerzy Stempowski, Ziemia berneńska2) „Jest to rzecz naprawdę cudowna, że w swej małości świątynia może odzwierciedlać cały wielki świat...” (Święty Maksym Wyznawca) Zacznę od wyznania, niemal miłosnego – bo czymże innym, jak nie szczególnym rodzajem zakochania – jest nasza literacka pasja? Kilkanaście lat temu, kiedy studiowałem w Krakowie, dałem się uwieść pisarstwu Jerzego Stempow1 Artykuł ten jest poszerzoną i poprawioną wersją referatu wygłoszonego 29.09.2005 r. podczas konferencji „Regionalizm, literatura, język” zorganizowanej przez Katedrę Pedagogiki i Psychologii Katedrę Polonistyki i Katedrę Językoznawstwa Ogólnego i Metodologii Badań Humanistycznych WHS ATH w Bielsku-Białej. 2 Cytowany fragment, który kładę jako motto do mojego artykułu, pochodzi z wydania: Jerzy Stempowski, Ziemia berneńska, Wprowadzenie, przełożył i posłowiem opatrzył Andrzej Stanisław Kowalczyk, Warszawa 1990, s. 9. 98 Marek Bernacki skiego! Przemierzając u boku „nieśpiesznego przechodnia” rozległe terytoria rozciągające się od ziemi berneńskiej w Szwajcarii po Berdyczów na zachodniej Ukrainie, uczyłem się trudnej sztuki czytania znaków kultury, w których uwieczniona została tradycja i historia narodów europejskich podlegających na przestrzeni wieków tym samym wpływom cywilizacyjnym. Dla Stempowskiego – kosmopolity i erudyty – przeszłość mieszkańców Europy nie była pustką, „dymem na kliszy”, ale stanowiła wyzwanie interpretacyjne – budziła się do życia, ożywiana wiedzą i wyobraźnią autora. Tak się złożyło, że w latach 1999-2000 – wyposażony w list polecający kanclerza Kurii Bielskiej – przemierzyłem obszerny teren powstałej w 1992 r. nowej diecezji bielsko-żywieckiej. Jeżdżąc przez dwa lata od miejscowości do miejscowości, od dekanatu do dekanatu i od parafii do parafii – odwiedziłem bodaj wszystkie kościoły, kaplice i inne obiekty architektury sakralnej znajdujące się na pięknej ziemi podbeskidzkiej, Żywiecczyźnie i Śląsku Cieszyńskim. Owocem moich peregrynacji były materiały złożone w archiwum Kurii3, ale także – co może ważniejsze – bagaż wiedzy o tradycji i kulturze naszego regionu, który noszę nieustannie z sobą, a raczej gdzieś głęboko w sobie... (Omnia mea mecum porto)4. Korzystając z nadarzającej się okazji, proponuję nieśpieszną podróż w przestrzeni i czasie. Przewodnikami niech będą osoby już nieżyjące, związane niegdyś z pięcioma wybranymi świątyniami katolickimi naszego regionu: Narodzenia Najświętszej Marii Panny (w Żywcu), Marii Magdaleny (w Cieszynie), Opatrzności Bożej (w Białej), Dobrego Pasterza (w Istebnej) oraz Wszystkich Świętych (w Górkach Wielkich). Każdą z tych osób, oprócz przynależności religijnej, łączyło coś jeszcze – przejawiające się na różne sposoby umiłowanie sztuki słowa. To właśnie dzięki literackiej pasji nazwiska: Jędrzeja Komonieckiego, Leopolda Szersznika, Stanisława Stojałowskiego, Emanuela Grima i Zofii Kossak-Szatkowskiej przetrwały do naszych czasów, będąc świadectwem nieuchronnie nawarstwiających się pokładów przeszłości, z drugiej zaś – wyzwaniem dla potomnych, aby nie zapominali o budowaniu poprzez słowo kulturowego dziedzictwa, zarówno w wymiarze narodowym jak i regionalnym. 3 Część materiałów wówczas zebranych opublikowałem dotychczas w następujących artykułach: Najstarsze drewniane kościoły diecezji bielsko-żywieckiej na Podbeskidziu, „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne” t. 8 (2007), s. 9–28; Zabytkowe drewniane kościoły w Bielsku-Białej i okolicach, „Świat i Słowo” nr 1 (10) 2008, „Mała ojczyzna”, s. 165–185. W 2009 r. ukazała się ponadto książka w moim opracowaniu: Szlakiem drewnianych świątyń na Podbeskidziu. 4 Według Władysława Kopalińskiego, autora Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, tę znaną łacińską maksymę miał wypowiedzieć Bias z Prieny, jeden z siedmiu mędrców greckich, kiedy opuszczał swój rodzinny kraj. Historia w świątyniach uwieczniona 99 1. Jędrzej Komoniecki – kronikarz Żywiecczyzny Zabytkowy kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, będący od 1992 r. konkatedrą diecezji bielsko-żywieckiej5, znajduje się w samym centrum Żywca. Renesansowa wieża świątyni – dzieło italskiego architekta Jana Ricci – górująca nad miastem i całą okolicą, stanowi charakterystyczny punkt odniesienia i architektoniczną wizytówkę stolicy Żywiecczyzny. Na pocz. XV w. po utworzeniu u stóp góry Grojec oraz u zbiegu rzek Soły i Koszarawy osady zwanej Nowym Żywcem, ok. 1460 r. wzniesiono tam nową świątynię, której dzieje od 1467 r. splatają się z historią i losami dziedziców Ziemi Żywieckiej – Komorowskimi. Początkowo w Nowym Żywcu stanęła niewielka, jednonawowa budowla w stylu gotyckim, przykryta krzyżowo-żebrowym sklepieniem. W latach 1515-1542 miała miejsce pierwsza wielka rozbudowa żywieckiego kościoła farnego, upamiętniona kamienną płaskorzeźbą z herbem Korczak hrabiów Komorowskich, którą umieszczono nad portalem wejścia głównego. Kolejna rozbudowa kościoła miała miejsce w latach 1582-1585, staraniem Spytka Komorowskiego, podczaszego krakowskiego, oraz jego brata Krzysztofa. Z tamtego okresu pochodziła oryginalna, wysoka czworokątna wieża, nad budową której czuwał sprowadzony z Opawy Włoch Jan Ricci. Najcenniejszym zabytkiem kościoła katedralnego w Żywcu jest środkowa część tryptyku ołtarzowego znajdującego się niegdyś w prezbiterium, zachowana z dawnego wyposażenia gotyckiej świątyni, zniszczonego częściowo podczas wielkiego pożaru w 1711 r. Jest to piękna płaskorzeźba ukazująca scenę Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. Powstała zapewne ok. 1500 r. Dla kościoła żywieckiego zakupili ją w 1542 r. od węgierskiego magnata Sunnegka – Jan i Wawrzyniec Komorowscy. Jak twierdzą historycy sztuki, dzieło to nosi na sobie wyraźne piętno krakowskiej szkoły Wita Stwosza, a jego twórca wzorował się niewątpliwie na Ołtarzu Mariackim w Krakowie. Do Żywca ten cenny zabytek sztuki średniowiecznej przywędrował aż z Budzimia na Węgrzech splądrowanego przez tureckiego sułtana Sulimana. Obecnie zachowana środkowa część stanowi fragment tryptyku późniejszego, barokowego ołtarza Różańcowego, na skrzydłach którego znajdują się ciekawe malowidła pochodzące z warsztatu Tomasza Dolabelli (ok. 1643 r.)6. 5 Na mocy wydanej w 1992 r. bulli papieskiej Totuus Tuus Poloniae Populus powstała nowa diecezja bielsko-żywiecka. W dniu 29 maja 1992 r. nastąpił uroczysty ingres pierwszego biskupa ordynariusza Tadeusza Rakoczego do konkatedry żywieckiej pw. Narodzenia NMP. 6 Za: Żywiecka konkatedra, Żywiec 1995. Nie czas tu i miejsce, aby przedstawiać dokładnie wiele innych zabytków zgromadzonych w żywieckiej świątyni (dokładny ich opis znajduje się w archiwum Kurii oraz w posiadaniu autora tego szkicu), warto jednak nadmienić, że kilka cennych dzieł sztuki sakralnej z dawnego wyposażenia świątyni znajduje się obecnie w zbiorach muzeum miejskiego w Żywcu. Wśród nich jest przepiękny obraz Matki Boskiej Pocieszenia (zwany też obrazem „Matki Bożej z poziomką w ręku”), wykonany w latach 1465-1477. Warto również przypomnieć, że w 1992 r. nakładem Muzeum w Żywcu i Muzeum Okręgowego w Bielsku-Białej ukazała się cenna publikacja Wizerunki Bożej Matki, będąca zapisem wystaw, na których prezentowano obrazy maryjne czczone od stuleci na Żywiecczyźnie, w tym: Matki Boskiej Dzikowskiej, Matki Boskiej Kazimierzowskiej (z Rajczy), Matki Boskiej Gidelskiej i Matki Boskiej Saletyńskiej. 100 Marek Bernacki Jednym z najbardziej zasłużonych obywateli Żywca, uczęszczających do kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, był Jędrzej Komoniecki żyjący w latach 1659–1729. Komoniecki, który do historii regionu przeszedł jako autor oryginalnej Chronografii, zwanej popularnie Dziejopisem żywieckim, obejmującej okres 1438-1728, urodził się w znanej i cenionej rodzinie mieszczańskiej. Jako człowiek powszechnie znany i szanowany dokonał swego żywota w rodzinnym Żywcu, przeżywszy ok. 70 lat. Był niezwykle ambitny i utalentowany. Wcześnie nauczył się władać biegle trzema językami. W wieku lat 30 został burmistrzem Żywca. Później dożywotnio piastował urząd wójta. Utrzymywał się z roli, co pozwoliło mu na ufundowanie kilku ważnych obiektów miejskich, m.in. kościółka Przemienienia Pańskiego na Górze Borkowskiej. Największą pasją Komonieckiego było prowadzenie kroniki Żywiecczyzny. Jako rasowy chronograf sięgał on do starych i współczesnych mu dokumentów, akt sądowych, ksiąg miejskich i parafialnych, kronik bractw i cechów. Jędrzej Komoniecki, jako człowiek prawy i pobożny, wiele stron swej kroniki poświęcił wydarzeniom kościelnym. To dzięki jego relacjom zachowały się do naszych czasów cenne opisy starych, nieistniejących już wielokroć drewnianych kościółków Żywiecczyzny, a także wzmianki o księżach, fundatorach i dobroczyńcach, którzy swą pracą i ofiarami przyczyniali się do ich upiększenia i prawidłowego funkcjonowania. Tak oto wspominał Jędrzej Komoniecki historię powstania dwóch najstarszych kościołów filialnych fary żywieckiej, po dziś dzień znajdujących się w granicach miasta i parafii: „Świętego Marka Ewangelisty kościółek za miastem żywieckim stojący. Ten przy Bożej Męce roku 1584 przedtym zmurowany z pobożnych legatów testamentnych w morowym powietrzu w Żywcu natenczas grasującym, mieszczan i dobrodziei umierających, roku 1591 i 1592 zbudowany jest... A ten kościółek malowaniem przyozdobiony, za staraniem księdza Wojciecha Symelliusa, natenczas wikarego żywieckiego, roku 1664, przez Fabiana Sobinowica, malarza starego żywieckiego. Ołtarzyki zaś dwa pobocznie, jeden Najświętszej Panny Maryjej, kosztem Andrzeja Komonieckiego, wójta żywieckiego sprawiony roku 1708, a drugi świętej Barbary, od Barbary Gogalonki alias Marzeckiej, wdowy, roku 1713.” „Przemienienia Pańskiego kościółek na Górze Borkowskiej nad miastem żywieckim, przy Bożej Męce kamiennej, niegdy od Jana Frankowica, mieszczanina żywieckiego roku 1647 die 18 Julii wystawionej, kapliczką naprzód małą na łokci sześć z długości wybudowany roku 1701 dnia 18 miesiąca kwietnia, w której najpierwsza msza święta roku 1702 we wtorek Dni Krzyżowych odprawowała się. A potym roku 1704 znacznie rozszerzony i funditus zbudowany jest, kosztem Andrzeja Komonieckiego, wójta żywieckiego... Skąd by się ta Góra Borkowską nazwała, trzy przyczyny tego są. Jedna, że ta góra rolą niegdy była niejakiego Borka, mieszczanina żywieckiego; druga, że na tej górze niekiedy był lasek nazwany Borek, a trzecia od potoka albo doliny Historia w świątyniach uwieczniona 101 blisko tam będącej dotąd przezwanej Borkoś. Ale teraz od tego kościółka nazwana Góra Tabor... Ołtarzyki zaś dwa pobocznie, jeden świętego Jędrzeja, drugi świętej Zofijej roku 1704, a trzeci Najświętszej Panny Maryjej Częstochowskiej z północnej strony, roku 1716, z nakładu fundatora stanęły”7. Warto wspomnieć, że po pożarze z 1857 r., który niemal doszczętnie strawił archiwa miejskie, dzieło samozwańczego skryby stało się jednym z najważniejszych dokumentów, bez którego nie dałoby się dzisiaj odtworzyć historii ziemi żywieckiej. 2. Ks. Leopold Szersznik – cieszyński bibliofil i muzealnik Zabytkowy kościół pw. św. Marii Magdaleny, najstarsza świątynia katolicka Cieszyna, znajduje się przy placu Dominikańskim, niedaleko ratusza i Rynku, w samym centrum miasta. Niegdyś na miejscu obecnego kościoła pw. św. Marii Magdaleny aż do XVIII w. znajdował się klasztor Dominikanów wraz z kościołem przyklasztornym pw. Najświętszej Maryi Panny, który w średniowieczu pełnił funkcję nekropolii. W jego podziemiach grzebano fundatorów i donatorów, członków rodziny książęcej oraz inne ważne i zasłużone dla miasta osobistości. Do parafii św. Marii Magdaleny należy dzisiaj kilka kościołów i kaplic, znajdujących się w śródmieściu Cieszyna: rotunda św. Mikołaja (na Wzgórzu Zamkowym), kaplica pw. Świętej Rodziny (Sióstr Boromeuszek), pojezuicki kościół pw. Świętego Krzyża, kościół pw. Świętej Trójcy oraz kościół pw. Wniebowzięcia NMP (Bonifratrów). Niewątpliwie najcenniejszym zabytkiem architektury sakralnej w mieście jest rotunda św. Mikołaja, która pełniła pierwotnie funkcję kościoła grodowego. Powstała zapewne w 1. poł. XI w. lub na przełomie XI/XII w. Wybudowano ją z ciosanego kamienia wapiennego, obrobionego i spajanego zaprawą, na wzór kaplicy św. Wacława w Pradze oraz kaplicy św. Wojciecha na Rynku krakowskim. Powstanie tej najstarszej na Śląsku, zachowanej do naszych czasów w całości, świątyni wczesnoromańskiej, wiązało się zapewne z ustanowieniem kasztelanii cieszyńskiej za panowania króla Bolesława Chrobrego lub jego następcy Bolesława Krzywoustego. Pierwsza wzmianka historyczna o rotundzie, zapisana w dokumencie biskupa Wawrzyńca, pochodzi jednak dopiero z 1223 r. Wiadomo też, że pierwszymi gospodarzami kościółka byli benedyktyni. W XIV w. budowla została przebudowana w stylu gotyckim. W tym czasie na posadzce wyłożonej kaflami umieszczono godło orła piastowskiego z napisem w języku łacińskim: Premislaus, dux tesiniensis, a na łuku tęczowym wymalowano gotycką polichromię. Obecnie w rotundzie sprawowane są okazyjnie msze św. i nabożeństwa religij7 Korzystałem z fragmentów Dziejopisu żywieckiego oraz z artykułu L. Kurek Racja, panie wójcie „Katolik” 9 (1987). 102 Marek Bernacki ne; w jej kameralnym wnętrzu raz do roku odbywają się także koncerty muzyki sakralnej. Powróćmy jednak do cieszyńskiej fary. Kościół pw. św. Marii Magdaleny ma wystrój późnobarokowy i kryje w swym wnętrzu kilka cennych zabytków sztuki sakralnej. W prezbiterium znajduje się monumentalny ołtarz kolumnowy z pięknym neoklasycystycznym tabernakulum w nastawie i z centralnie umieszczonym obrazem przedstawiającym Marię Magdalenę namaszczającą olejkiem stopy Jezusa. Po obu stronach malowidła, które wykonał w 1858 r. w Wiedniu artysta cieszyński Mayer, stoją figury Apostołów św. Piotra i św. Pawła, autorstwa morawskiego rzeźbiarza Andrzeja Kaspra Schweigla z Brna. W prezbiterium uwagę przykuwa ponadto gotycki posąg sarkofagowy księcia piastowskiego Przemysława I Noszaka (1358-1410)8, pochodzący z dawnych nagrobków książęcych znajdujących się w krypcie przed ołtarzem głównym i noszący cechy praskiej szkoły Piotra Parlera z Pragi. Na ścianie południowego transeptu warto przyjrzeć się późnorenesansowemu epitafium kanclerza książęcego Michała Ruckiego (z 1664 r.), ze stojącą postacią zmarłego w zbroi, z kartuszem herbowym9. Od wielu już lat do fary cieszyńskiej przychodzą wierni, by pomodlić się przed cudownym obrazem Maryi, zwanej Matką Bożą Cieszyńską. Wizerunek ten, znajdujący się obecnie niedaleko ołtarza głównego, pochodzi z końca XVII w. Nieznany autor nawiązał w nim do znanego Maryjnego motywu ikonograficznego Salus Populi Romani („Ucieczka Ludu Rzymskiego”), w Polsce znanego pod nazwą Matki Bożej Śnieżnej10. Od dawien dawna rozwijał się na Śląsku Cieszyńskim kult Maryi w jej cudownym wizerunku, o czym świadczą liczne wota składane przez wiernych11. Przed obrazem Pięknej Cieszyńskiej Pani często modlił się zapewne jeden z największych synów tego miasta ks. Leopold Szersznik (1747–1814). Urodził się w znanej i zamożnej rodzinie cieszyńskich mieszczan, której członkowie należeli do elity miasta. Już jako młodzieniec wstąpił do gimnazjum jezuickiego w Cieszynie, a w 1762 r. podjął studia filozoficzne w akademii jezuickiej w Ołomuńcu. 8 Warto nadmienić, że Książę Cieszyński Przemysław I Noszak ufundował w 1380 r. gotycki kościół pw. św. Stanisława w (obecnym) Starym Bielsku, będący jednym z najlepiej zachowanych zabytków architektury średniowiecznej na pograniczu Śląska i Małopolski. Zob. M. Bernacki, Stare Bielsko. Kościół św. Stanisława (recenzja przewodnika w serii „Szlakami polskich tradycji chrześcijańskich”), „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne” t. 9 (2008), s. 345–348. 9 Przygotowując opis historii i zabytków sakralnych świątyń cieszyńskich korzystałem z następujących źródeł: Katalog zabytków sztuki w Polsce. Cieszyn i powiat cieszyński (1974), Katolickie kościoły w śródmieściu Cieszyna broszura w oprac. ks. K. Tomali (1988), W. Sosna Cieszyn. Przewodnik (1993), W. Iwanek Kościół św. Marii Magdaleny w Cieszynie „Kalendarz Beskidzki” 1990. 10 Zob. J. Jurgała-Jureczka Ku czci Matki Boskiej Cieszyńskiej „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 21 (1997). 11 Potwierdzeniem wciąż żywego nabożeństwa do Księżnej Cieszyńskiej było uroczyste udekorowanie obrazu koronami poświęconymi przez papieża Jana Pawła II 8 lipca 1997 r. podczas jego pobytu w Krakowie. Aktu koronacji dokonał w farze cieszyńskiej 7 października 1997 r. ks. biskup Tadeusz Rakoczy, ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej. Specjalne nabożeństwa ku czci Matki Bożej Cieszyńskiej odbywają się w każdą sobotę o godz. 17.00 oraz każdego 16. dnia miesiąca. Historia w świątyniach uwieczniona 103 Tam wstąpił do zakonu, by po przyjęciu święceń kapłańskich (w 1774 r., czyli już po kasacie jezuitów na ziemiach polskich), kontynuować naukę w szkołach wyższych w Brnie oraz w Pradze. Po powrocie do rodzinnego miasta poświęcił się mu bez reszty. Był jednocześnie: pedagogiem, architektem, etnografem, muzealnikiem, a nade wszystko – zapalonym bibliofilem. W wykupionej przez siebie starej szkole miejskiej założył bibliotekę, przekazując bogaty, gromadzony przez lata, księgozbiór (w tym wiele cennych starodruków i inkunabułów), którym opiekowali się troskliwie przez lata cieszyńscy franciszkanie. W ostatnim czasie zbiory ks. Szersznika trafiły do nowoczesnego gmachu Książnicy Cieszyńskiej. Zgromadzono w niej wartościowe rękopisy, inkunabuły i starodruki pochodzące z najznakomitszych ośrodków wydawniczych Europy, a także cenne materiały kartograficzne z mapami z XVI i XVII w. Wśród bogatych zbiorów znajdują się książki z prywatnej kolekcji Józefa Ignacego Kraszewskiego. Innym ważnym miejscem związanym z osobą ks. Leopolda Szersznika jest Kościół pw. Św. Krzyża, znajdujący się nieopodal Rynku. Kiedy w 1670 r. do Cieszyna sprowadzono jezuitów, by ratowali wiarę katolicką, mocno nadwątloną po przeszło stu latach reformacji na Śląsku Cieszyńskim, darowano im cztery domy oraz wybudowaną w 1674 r. kaplicę książęcą, która w 1707 r. została przebudowana na kościół. Świątynia ta uległa zniszczeniu podczas wielkiego pożaru miasta w 1789 r. Wkrótce, dzięki staraniom nieocenionego ks. Leopolda Szersznika, kościół odbudowano, nadając mu charakter budowli barokowej o niebanalnej fasadzie i wieży, przypominającej nieco od frontu rzymską świątynię Il Gesu. We wnętrzu cieszyńskiej świątyni na szczególną uwagę zasługuje późnobarokowy ołtarz główny z końca XVIII w., ozdobiony płaskorzeźbami Ostatniej Wieczerzy i Ukrzyżowania (na drzwiczkach tabernakulum) oraz posągami adorujących aniołów, z górującym nad nimi obrazem ze sceną Ukrzyżowania. W późnobarokowej, rzeźbionej w kamieniu fasadzie kościoła, warto rozpoznać figurę św. Ignacego Loyoli, założyciela Towarzystwa Jezusowego, któremu towarzyszy św. Józef z Dzieciątkiem12. Jedną z kolejnych nieocenionych zasług ks. Leopolda Szersznika było założenie w 1802 r. Muzeum w Cieszynie. Mieszczące się obecnie w wyremontowanym pałacu Larischów przy ul. Regera, posiada ono cenne zbiory historyczne, archeologiczne, etnograficzne i artystyczne. Wśród eksponatów znajdują się tam także przedmioty sztuki sakralnej, w tym grupa obrazów ołtarzowych z przełomu XVI/XVII w. Jednym z cenniejszych malowideł jest płótno z 1590 r. przedstawiające scenę Zmartwychwstania Chrystusa, namalowane przez cieszyńskiego artystę Pawła Reissa. Warto pamiętać, że muzeum cieszyńskie należy do najstarszych placówek tego typu w Europie Środkowej13. Jak na ironię losu, ks. Leopold Szersznik – najwybitniejszy obywatel Cieszyna doby Oświecenia – człowiek uczony i pobożny, nie doczekał się pomnika w rodzinnym mieście. Co więcej, nie wiadomo nawet, gdzie spoczywają jego 12 13 Zob. M.C. Pod wezwaniem Świętego Krzyża „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 12 (1997). Zob. Muzeum w Cieszynie broszura (1997). 104 Marek Bernacki doczesne szczątki! Według tradycji, pochowano go na cmentarzu przy kościele Świętej Trójcy, pod starą lipą, gdzie zwykł przesiadywać, niczym Sokrates czy Platon, w otoczeniu swoich uczniów...14 3. Ks. Stanisław Stojałowski – „chrześcijański rewolucjonista” Kościół pw. Opatrzności Bożej, jeden z najcenniejszych zabytków późnobarokowej architektury sakralnej w Bielsku-Białej, znajduje się przy skrzyżowaniu trzech ważnych arterii miejskich: ul. Ks. Stojałowskiego, ul. Żywieckiej oraz ul. Lipnickiej. Nazwy dwóch ostatnich ulic mają uzasadnienie geograficzne, nazwa pierwszej to wyraz hołdu złożony jednemu z najciekawszych obywateli Bielska i Białej, związanego przed laty z dwoma centralnymi świątyniami miasta: bialską „Opatrznością” i bielskim „Mikołajem”. Do początku XVIII w. Biała, będąca oddzielnym miastem, należała do parafii w Lipniku. W tamtych czasach mieszkała tu przede wszystkim ludność pochodzenia niemieckiego oraz wyznania protestanckiego. W 1690 r. wzniesiono drewniany zbór ewangelicki. Powstanie pierwszej świątyni katolickiej związane było z misją jezuicką, a także z postacią kupca-mistyka Baltazara Damka, który przybył do Białej z Wilamowic w 1708 r.15 Od samego początku ogromną rolę w dziejach parafii bialskiej odgrywali jezuici, którzy usadowili się tu na stałe w 1746 r.16 Warto w tym miejscu przypomnieć, że Towarzystwo Jezusowe (Societas Jesu) założone zostało przez św. Ignacego Loyolę w 1540 r. i w tym samym roku zatwierdzone przez papieża Pawła III. Uczniowie Loyoli odegrali znaczną rolę w kształtowaniu duchowości i kultury europejskiej w XVI i XVII w. w okresie tzw. kontrreformacji. Od początku swego istnienia działali niemal na wszystkich kontynentach, angażując się w najważniejsze wydarzenia społeczne i polityczne, zawsze kładąc szczególny nacisk na wychowanie młodzieży. Do Polski sprowadził jezuitów w 1564 r. kard. Stanisław Hozjusz. Z ich szeregów wywodzili się m.in.: św. Stanisław Kostka, św. Andrzej Bobola, św. Melchior Grodziecki, Piotr Skarga, Kazimierz Sarbiewski, Jakub Wujek, a także W dniach 6-7 listopada 1997 r., w 25. rocznicę śmierci ks. Leopolda Szersznika, odbyła się konferencja naukowa poświęcona jego życiu i działalności. Zob. J. Jurgała-Jureczka Szkic do portretu. W 250-rocznicę urodzin ks. Leopolda Szersznika „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 49 (1997). 15 Według udokumentowanego w kronice parafialnej przekazu Damek (pierwszy starosta bialski) miał widzenia jasnego światła, które pokazywało się wieczorami i nocą w tym samym miejscu. Pobożny człowiek wzniósł najpierw drewniany krzyż, a później ufundował pierwszą drewnianą kaplicę. Rozpoczął także budowę domu dla misjonarzy jezuitów, którzy w ramach tzw. misji podgórskiej prowadzili na Podbeskidziu działalność duszpasterską. Pierwszą kaplicę zburzyli bialscy protestanci. Została jednak szybko odbudowana. 5 sierpnia 1708 r. kanonik krakowski Jan Tarła poświęcił ją pw. Opatrzności Bożej. 16 Wcześniej, bo w 1734 r. papież Klemens XII zezwolił im na utworzenie Bractwa Opatrzności Bożej. Dzięki staraniom zakonników odrestaurowano dwukrotnie (w 1732 r. i 1749 r.) drewnianą kaplicę, wyposażając ją w ołtarze, ambonę, chór i organy. W 1759 r. za zgodą starosty Alojzego Brühla przystąpiono do budowy nowego, murowanego kościoła. 14 Historia w świątyniach uwieczniona 105 czołowi reformatorzy okresu oświecenia: Jan Bohomolec, Adam Naruszewicz, Grzegorz Piramowicz, Franciszek Kniaźnin. W Białej Ojcowie Jezuici pojawili się w 1708 r. w ramach tzw. misji podgórskich prowadzonych na Podbeskidziu. Pierwszym superiorem bialskiej placówki zakonnej był znany jezuita krakowski ks. Franciszek Kwolek. To z jego pomocą kupiec Baltazar Damek wybudował pierwszą kaplicę drewnianą pw. Opatrzności Bożej. W latach 40. XVIII w. do odnowionej świątyni sprowadzono m.in. autentyczną relikwię św. Ignacego Loyoli, a w 1760 r. rozpoczęto budowę murowanego kościoła pw. tegoż patrona, której nie ukończono ze względu na I rozbiór Polski i kasatę zakonu jezuitów dokonaną przez papieża Klemensa XIII w 1773 r. Placówka misji jezuickich w Białej została ostatecznie zlikwidowana w 1774 r. 17 Pierwszą murowaną świątynię w Białej wzniesiono w stylu późnego baroku. Była o połowę mniejsza od obecnej. Posiadała prostokątną nawę, kruchtę i dwie małe wieże. W latach 1849–1851 – dzięki hojności zamożnych kupców, rzemieślników i przemysłowców bialskich – przeprowadzono rozbudowę późnobarokowego kościoła według projektu Juliusza Appelta, budowniczego zamku bielskiego i znajdującej się w nim stylowej kaplicy św. Anny. W odrestaurowanym niedawno kościele Opatrzności Bożej w Białej podziwiać można wiele cennych zabytków sztuki sakralnej. Jednym z najpiękniejszych jest rokokowa (2. poł. XVIII w.) ambona w kształcie łodzi rybackiej – symbol Kościoła jako Łodzi Piotrowej, z prorokiem Jonaszem w pysku ryby. Godna uwagi jest także drewniana chrzcielnica w kształcie nastawy ołtarzowej, ze sceną Chrztu Chrystusa w Jordanie, zwieńczona postacią błogosławiącego Boga Ojca w otoczeniu aniołów. Ponadto w prezbiterium znajduje się rokokowy ołtarz główny (z 1840 r.), z obrazem przedstawiającym Cudowne rozmnożenie chleba. Na ścianach świątyni wiszą obrazy ze scenami Drogi Krzyżowej, namalowane w 1869 r. przez znanego słowackiego malarza Piotra Bohuna18. Cennym zabytkiem jest też nekropolia parafialna znajdująca się przy ul. Cmentarnej. Zachowały się tam krużganki grobowcowe z pocz. XX w., a także wiele interesujących nagrobków. Cmentarz ten istniał już w poł. XVIII w. Chowano na nim konfederatów poległych w walkach z Rosjanami (w latach 1768– –1772), a później uczestników powstania styczniowego (z lat 1863–1864). Po mogiłach tych nie pozostał jednak żaden ślad19. Warto wiedzieć, że z kościołem i parafią pw. Opatrzności Bożej kilkakrotnie krzyżowały się losy papieża Jana Pawła II. Na cmentarzu w Białej pochowa- Historia misji Towarzystwa Jezusowego w Białej, oprac. I. Panic, J. Polak, Bielsko-Biała 1996. Kilka obrazów tego znanego malarza zobaczyć można także w Muzeum w Bielsku-Białej, na Zamku Sułkowskich. 19 J. Polak Bielska nekropolia. Świadek wiary i historii. „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 44 (1998). 17 18 106 Marek Bernacki ni są jego dziadkowie ze strony ojca – Maria i Maciej Wojtyłowie, którzy mieszkali w pobliskim Lipniku. W Białej urodził się ojciec Karola Wojtyły20. Tuż przed wyjazdem do Rzymu na konklawe, które zebrało się po nagłej śmierci papieża Jana Pawła I, ówczesny arcybiskup metropolita krakowski ks. kardynał Karol Wojtyła spędził kilka dni na plebanii w Białej, wizytując w dniach 29 IX – 1 X 1978 r. nową filialną placówkę parafialną na powstającym wówczas osiedlu Złote Łany, popisowej inwestycji dekady gierkowskiej. W liście okolicznościowym z okazji 200-lecia konsekracji kościoła parafialnego, wystosowanym w 1992 r., Jan Paweł II napisał m.in.: „Pragnę i ja włączyć się w dziękczynne Te Deum za dar Domu Bożego. Czynię to ze szczególnej potrzeby serca, gdyż z Parafią tą czuję się z wielu względów osobiście związany”. O swoich związkach z miastem wspomniał też Ojciec Święty w przemówieniu podczas wizyty w Bielsku-Białej 22 maja 1995 r., o czym przypomina pamiątkowa tablica wmurowana w zachodniej ścianie kościoła, po prawej stronie wejścia głównego21. Fara bialska wielokrotnie w swych dziejach była świadkiem ważnych wydarzeń historycznych. Tuż przed I rozbiorem Polski w okresie konfederacji barskiej po klęskach doznanych na Podolu na teren parafii bialskiej przedostało się wielu powstańców, zaś Biała na jakiś czas stała się siedzibą naczelnej władzy konfederackiej, tzw. Generalności. W 1770 r. na granicy w Białej z przywódcami konfederackimi spotkał się, podążający na studia do Wiednia, Franciszek Karpiński – późniejszy sekretarz księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego, jeden z najwybitniejszych poetów polskiego sentymentalizmu, autora śpiewanych po dziś dzień w kościołach popularnych pieśni religijnych, m.in. Pieśni porannej („Kiedy ranne wstają zorze...”) oraz Pieśni o narodzeniu Pańskim („Bóg się rodzi, moc truchleje...”). Gośćmi miasta byli w tamtych czasach także: inny znany poeta okresu stanisławowskiego Stanisław Trembecki oraz przywódca ruchu konfederackiego Kazimierz Pułaski22. Jak podaje ks. Adam Boniecki: „Maciej Wojtyła, dziadek papieża, opuścił Czaniec i przeniósł się do niedalekiego Lipnika, gdzie zanotowany jest w aktach parafialnych jako „sartor ex Czaniec” (krawiec z Czańca) i „agricola” (rolnik). W pamięci krewnych pozostał jako cechmistrz krawiecki. W Lipniku zamieszkał w domu nr 32. Ożenił się 3 września 1878 z Anną Przeczek córką piekarza Franciszka i Marii z domu Hess. W Lipniku (mieszkają wtedy w domu nr 31) 18 VII 1979 przyszedł na świat ich syn KAROL, ojciec papieża” – za: Kalendarium życia Karola Wojtyły, opracował ks. A. Boniecki, Kraków 1983, s. 24. 21 Ojciec Święty powiedział wówczas m.in.: „Z waszym miastem związany byłem od wczesnego dzieciństwa, gdyż w Białej urodził się mój ojciec, tutaj w okolicy mieszkali moi krewni, a w bielskim szpitalu pracował mój starszy brat – lekarz i tam też zmarł, służąc chorym. Potem doszły związki innego rodzaju, wynikające z mojej posługi biskupiej w Kościele Karkowskim, który jeszcze do niedawna obejmował Białą, aż po rzekę Białkę” – za: Jan Paweł II, Być człowiekiem sumienia. Skoczów-Bielsko-Biała-Żywiec-Rzym 1995–1996, wydano staraniem Kurii Diecezjalnej Bielsko-Żywieckiej, 2005, s. 25. 22 Pisząc ten artykuł korzystałem z następujących opracowań źródłowych: Historia kościoła parafialnego pw. Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej (archiwum Kurii Biskupiej); Katalog zabytków sztuki w Polsce. Tom I: Województwo Krakowskie pod red. J. Szablowskiego, Warszawa 1953; Miasto Biała i jego kościół. Dzieje parafii Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej w latach 1880–1939, pod red. M. Tomiczka, Bielsko-Biała 1991; 200 lat konsekracji kościoła Opatrzności Bożej 1792–1992, pod red. S. Ciopały, J. Po20 Historia w świątyniach uwieczniona 107 Na przełomie XIX i XX w. parafia bialska stała się areną zaciekłej walki Polaków o zachowanie własnego języka i kultury narodowej w okresie nasilonej akcji germanizacyjnej w zaborze austriackim, kiedy to miejscowi Niemcy usiłowali oderwać Białą od Galicji i włączyć ją do Śląska (Austriackiego). W tym okresie miasto należało do najbardziej zniemczonych w całym zaborze austriackim. Polacy nie dawali jednak za wygraną. W 1873 r. powstała Czytelnia Polaka, zakładano szkoły polskie, a w bialskiej farze od 1891 r. corocznie odprawiano uroczyste msze święte na cześć Konstytucji 3 Maja, a od 1902 r. także nabożeństwa w rocznicę bitwy pod Grunwaldem (15 lipca, w święto Rozesłania Apostołów). Na terenie parafii funkcjonowała księgarnia polska Jana Kubaczki. Kolportowano też prasę patriotyczną drukowaną w języku polskim, m.in. śląskiego „Katolika” i „Wieniec-Pszczółka” ks. Stanisława Stojałowskiego (1845–1911)23. Ten eks-jezuita, niepokorny i niekonwencjonalny duszpasterz, wybitny działacz społeczny i polityczny mieszkał w Białej w latach 1904–1911. Ks. Stanisław Stojałowski (1845–1911) urodził się w Zniesieniu k. Lwowa. Jako młodzieniec wstąpił do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi. Wyświęcony na księdza w 1870 r. w katedrze na Wawelu, rozpoczął pracę duszpasterską pisząc popularne komentarze literackie do ewangelii przeznaczonych dla ludu. Po studiach w Belgii poprosił o zwolnienie z Towarzystwa Jezusowego, co nastąpiło w 1875 r. Od tej pory zaczął pracę jako ksiądz diecezjalny we Lwowie. Za cel postawił sobie społeczne i narodowe uświadomienie chłopów i robotników polskich. W tym celu prowadził akcję oświatową wśród ludu, organizował wiece chłopskie i robotnicze, zakładał kółka rolnicze i wydawał własne pisma (m.in. „Wieniec i Pszczółka” drukowane przy ul. Św. Jana w Białej). Ze względu na porywczy charakter oraz radykalne poglądy społeczne wielokrotnie popadał w konflikt z władzami państwowymi (jego wielkimi wrogami byli konserwatywni stańczycy) oraz kościelnymi w Galicji. Aż 27 razy przebywał w więzieniach, spędzając w nich łącznie 9 lat życia. Był twórcą Związku Chłopskiego, Towarzystwa Kółek Rolniczych, Towarzystwa Oświaty Ludowej, Towarzystwa Macierzy Katolickiej i robotniczych Bratnich Pomocy. W 1895 r. założył Stronnictwo Chrześcijańsko-Ludowe. Rewolucyjny program tej organizacji (postulaka i M. Tomiczka, Bielsko-Biała 1992; Bielska katedra, praca zbiorowa pod red. M. Tomiczka, Bielsko-Biała 1995; Ks. Józef Kuś, Szkice z dziejów kościelnych Bielska-Białej, Bielsko-Biała 1983, J. Polak, M. Tomiczek, Bielsko-Biała w starej fotografii, Bielsko-Biała 1991; J. Polak, Przewodnik po Bielsku-Białej, Bielsko--Biała 1992; E. Chojecka, Architektura i urbanistyka Bielska-Białej do 1939 r., Bielsko-Biała 1994; Ks. K. Sowa Ku czci Opatrzności Bożej, „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 23 (1992). 23 Warto pamiętać, że w czasie I wojny światowej w latach 1914-1915 w Białej stacjonowały przejściowo władze polskie. Przebywał tu także legendarny twórca Legionów, brygadier Józef Piłsudski wraz ze swym sztabem. W kościele parafialnym odbyło się wówczas uroczyste nabożeństwo z okazji ogłoszenia przez cesarzy Niemiec i Austro-Węgier manifestu (tzw. aktu 5 listopada) proklamującego powstanie państwa polskiego podporządkowanego państwom centralnym. Tradycje patriotyczne pielęgnowane przy farze bialskiej odzwierciedlają pamiątkowe tablice wmurowane na południowej ścianie kościoła w latach 90., poświęcone pamięci bohaterskich Orląt Lwowskich, żołnierzy AK, NOW. Obok znajduje się też urna z ziemią katyńską i tablica upamiętniając oficerów WP pochodzących z terenu Bielska-Białej zamordowanych na wiosnę 1940 r. przez NKWD w Katyniu, Starobielsku i Ostaszkowie. 108 Marek Bernacki lat gruntownej zmiany ustroju społecznego i stworzenie nowego ładu opartego na prawie Chrystusowym) były przyczyną ekskomuniki Stojałowskiego, którą zdjęto po jego wizycie w Rzymie. Po przyjeździe do Bielska niepokorny ksiądz założył Dom Polski24 oraz zasłynął jako duszpasterz polskiej mniejszości katolickiej, dla której odprawiał msze św. w kaplicy MB Częstochowskiej w kościele św. Mikołaja. Nabożeństwa te w dużym stopniu wpłynęły na odrodzenie narodowe Polaków w mieście (Polacy stanowili przed 1914 r. ok. 20% katolików w Bielsku). W dużym stopniu wpływały także na zachowanie dwujęzycznego charakteru liturgii sprawowanej w kościele św. Mikołaja (chociaż Msze św. z kazaniami w języku polskim odprawiano tylko w wielkie święta, a prawo do odprawiania nieszporów po polsku wywalczono dopiero w 1912 r.)25. W Białej ks. Stojałowski zamieszkał w 1904 r., prowadząc drukarnię polską i akcję oświatową wśród robotników. Był autorem rewolucyjnych pieśni robotniczych o charakterze patriotycznym i społecznym, m.in. parafrazy znanej bojowej pieśni socjalistów Krew długo leją nasze katy. Zmarł 23 października 1911 r. w przytułku św. Rafała w Krakowie. Został pochowany na cmentarzu Rakowickim. Mowę pogrzebową nad trumną „budziciela ludu polskiego” wygłosił prezes przedwojennego PSL Wincenty Witos. 4. Ks. Emanuel Grim – poeta i etnograf Do Istebnej, malowniczo położonej miejscowości w polskiej części Zaolzia, warto przyjechać, by zobaczyć kościół Dobrego Pasterza. Znajduje się on w centrum, na wzgórzu, z którego rozciąga się piękna panorama na całą okolicę. Początki tutejszej parafii wiążą się z osobą o. Leopolda Tempesa, z pochodzenia Czecha, misjonarza jezuickiego znanego z niespożytej energii i gorliwości, działającego w XVIII w. w wielu miejscowościach na Śląsku Cieszyńskim26. 24 W 2002 r. przy ul. Partyzantów, w miejscu gdzie znajdowała się ta placówka, ufundowano pamiątkową tablicę z wizerunkiem oraz napisem: „W tym miejscu w latach 1902-1973 stał «Dom Polski» założony przez ks. Stanisława Stojałowskiego. W setną rocznicę powstania. «Stowarzyszenie Dom Polski»”. Z napisu na tablicy umieszczonej obok, poświęconej pamięci Edwarda Zajączka, działacza SN, dowiadujemy się, że „Dom Polski” był siedzibą polskich organizacji chrześcijańskich i narodowych w latach 1902–1973. 25 Warto pamiętać, że w czerwcu 1988 roku ks. biskup Gerard Bernacki poświęcił tablicę ku czci ks. Stanisława Stojałowskiego ufundowaną przez Duszpasterstwo Ludzi Pracy. Tablicę wmurowano na ścianie kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej obecnej katedry św. Mikołaja, obok portretu Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W górnej części tej tablicy czytamy: „Przed tym obrazem modlił się w latach 1897-1910 ks. Stanisław Stojałowski”; w części dolnej: „Szerząc kult Maryi Jasnogórskiej budził ducha polskiego oraz walczył o godność ludzi pracy”. 26 Około 1722 r. ks. Leopold Tempes przybył do Pogwizdowa. To dzięki jego staraniom przeprowadzono rozbiórkę starej kaplicy, a w zamian wzniesiono drewnianą świątynię, położoną (ze względu na opór środowisk innowierczych) poza granicami wsi, na wysokim brzegu rzeki Olzy. Poświęcono ją 2 lipca 1722 r. pw. św. Jana Nepomucena (patrona ludzi i miejsc zagrożonych przez powodzie). Autor wnikliwe napisanej monografii parafii w Pogwizdowie ks. Zbigniew Macura, powołując się na opracowania źródłowe, przytacza wstrząsające metody pracy pierwszych misjonarzy Historia w świątyniach uwieczniona 109 Do Istebnej przybył on 18 maja 1716 r. Musiał dobrze zapaść w pamięć tutejszej ludności, o czym świadczy wiszący po dziś dzień w kruchcie świątyni stary obraz ukazujący jezuitę głoszącego kazanie do górali zebranych wokół prowizorycznego namiotu-kaplicy. Dzięki tzw. pobabie, czyli bezinteresownej pomocy sąsiedzkiej miejscowych cieśli góralskich, o. Tempesowi udało się w 1720 r. wybudować i poświęcić tymczasowy drewniany kościółek, który podlegał parafii w Jabłonkowie27. Świątynia ta służyła istebniańskim góralom ponad 70 lat, aż do 1792 r., kiedy rozpoczęto budowę nowego, murowanego kościoła, wznoszonego według projektu Józefa Drachnego. Został on poświęcony pw. Dobrego Pasterza 24 sierpnia 1794 r.28 W latach 1928–1931 świątynia ta została rozbudowana i otrzymała całkowicie nowy wystrój wnętrza, wykonany przez znanych miejscowych artystów: Jana Wałacha29 i Ludwika Konarzewskiego. jezuickich, którzy przybyli na Śląsk Cieszyński z Opawy w 1670 r. W Cieszynie założyli oni swą pierwszą placówkę misyjną, położoną pośrodku morza protestantyzmu, poczym rozpoczęli energiczne działania, których celem było ponowne pozyskanie dla Kościoła katolickiego dusz, utraconych w okresie reformacji: „Schemat działań pierwszych jezuitów cieszyńskich był zawsze podobny: za staraniem misjonarzy cesarz lub Urząd Główny wydawał dekret przeciw protestantom. Po jego ogłoszeniu wielu z nich się nawracało w obawie przed konsekwencjami, opornych umieszczano w więzieniach, skąd zawsze wychodzili jako „katolicy”. Pierwszy atak przypuszczono na szlachtę - warstwę o największych wpływach. Misjonarze zbierali od proboszczów oskarżenia przeciw ewangelickim ziemianom. Na kilkunastu właścicieli ziemskich bardziej zaangażowanym w ruchu protestanckim zapadły wyroki więzienia i grzywny. W dalszej kolejności zajęto się mieszczanami, rzemieślnikami, a nawet żebrakami. Nie cofano się nawet przed nagłymi rewizjami w mieszkaniach. Najwięcej sukcesów przyniósł dekret z 1673 r. orzekający, że wstępować w związek małżeński w Cieszynie może tylko katolik. Katastrofą dla szlachty było rozporządzenie z 1701 r. nakazujące konfiskować połowę mienia właścicieli terenów, w których pojawi się kaznodzieja protestancki. Najmniejsze wpływy jezuici mieli na wsiach, gdzie tłumnie zbierali się innowiercy na nabożeństwach. Natomiast cały Cieszyn stał się w krótkim czasie katolicki. Mimo że misjonarze posługiwali się też amboną, szkołą i katechizacją domową, ich główną metodą był przymus. Doprowadziło to nie tylko do sprowadzenia na siebie nienawiści nawracanych, ale okazało się, że całe dzieło jezuitów stoi na bardzo kruchych podstawach. Musiało ono runąć, gdy zmieniły się warunki zewnętrzne. Do takiej zmiany doszło w wyniku umowy altransztadzkiej zawartej w 1707 r. po zwycięskiej dla Szwedów wojnie północnej. Cesarz Józef I musiał wtedy zapewnić innowiercom całkowitą wolność wyznania. Osobny reces egzekucyjny zezwalał m.in. na budowę zboru w Cieszynie” – za: Ks. Z. Macura, Dzieje parafii Pogwizdów, 1994. 27 Zapoczątkowaną w 1716 r. przez o. Leopolda Tempesa misję jezuicką w Istebnej kontynuowali aż do 1779 r. jego współbracia zakonni: o. Zinner, o. Prorok i o. Navratil. Po założeniu Domu Misyjnego jezuici wpajali góralom kult maryjny oraz kult świętych, tłumaczyli im znaczenie pielgrzymek, odpustów oraz przeżywania świąt katolickich, zakładali także szkółki misyjne, w których uczyli góralskie dzieci czytania i pisania. 28 W tym samym roku rozebrano stary drewniany kościółek, z wyposażenia którego zachowała się do naszych czasów rzeźbiona Golgota przedstawiająca Ukrzyżowanego Chrystusa w towarzystwie Mojżesza i proroka Eliasza. Obecnie grupa ta znajduje się po prawej stronie nawy głównej, niedaleko wejścia do świątyni. 29 Jan Wałach urodził się w Istebnej-Andziołówce w 1874 r. Kształcił się następnie w Szkole Rzeźbiarskiej w Zakopanem, skąd wyjechał na studia do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, które odbywał pod kierunkiem Józefa Mehoffera i Jana Fałata. Dzięki stypendium zagranicznemu wyjechał do Paryża, zwiedzając przy okazji Rzym, Neapol, Norymbergę i Pragę. Po ukończeniu studiów powrócił na stałe do rodzinnej Istebnej, gdzie poświęcił się pracy artystycznej: malarstwu, rzeźbie, drzeworytom oraz projektom witraży do obiektów sakralnych (m.in. do bazyliki Ojców Jezuitów w Krakowie oraz kościoła pw. Chrystusa Króla w Chybiu). Większość z nich – w tym 110 Marek Bernacki W pseudobarokowym wnętrzu istebniańskiej świątyni na szczególną uwagę zasługują elementy wystroju zaprojektowane i wykonane w okresie międzywojennym przez obu wspomnianych artystów. Ludwik Konarzewski30 jest autorem rzeźb w ołtarzu głównym, przedstawiających dwunastu apostołów oraz Matkę Bożą Królową Polski, adorowaną przez zastępy anielskie. Spod jego dłuta wyszła także stylowa, bogato zdobiona chrzcielnica w kształcie muszli oraz misternie wykonana ambona w kształcie Łodzi Piotrowej. Dziełem Jana Wałacha jest natomiast obraz patrona świątyni, Chrystusa Dobrego Pasterza, wiszący w ołtarzu głównym: Pan Jezus, trzymający na ramieniu zabłąkaną owieczkę, unosi się nad ziemią na tle beskidzkiego krajobrazu. Artysta wykonał także piękną polichromię ścian i sklepienia kościoła, która w latach 80. ub. wieku została odnowiona przez jego córkę, Barbarę. Uwagę zwracają nadto dwa duże malowidła na ścianach prezbiterium: Chrystus Król adorowany przez zastępy anielskie, Najświętszą Maryję Pannę, św. Jana i prosty lud, oraz Chrystus Król w otoczeniu rycerstwa i reprezentantów różnych stanów społeczeństwa polskiego31. Po zwiedzeniu świątyni warto wybrać się na pobliski cmentarz parafialny, przylegający do kościoła od strony zachodniej. Znajduje się tam zbiorowa mogiła mieszkańców Istebnej, Jaworzynki i okolicznych przysiółków, zamordowanych przez hitlerowców w czasach drugiej wojny światowej. Nad wykutą w bryle kamienia Księgą Żywota wznosi się kamienny słup opasany spiralą monumentalny Sąd Ostateczny, a także wiele portretów św. Franciszka z Asyżu (malarz był tercjarzem franciszkańskim) – podziwiać dziś można w pracowni-muzeum, znajdującej się obok domu rodzinnego Jana Wałacha w Andziołówce, nad którym pieczę sprawuje córka artysty, Barbara oraz jej mąż Zbigniew. 30 Ludwik Konarzewski pochodził z Warszawy, jednak po poślubieniu siostry Jana Wałacha, Jadwigi, zdecydował się zamieszkać na stałe w Istebnej. Od 1905 r., studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie zetknął się m.in. ze Stanisławem Wyspiańskim, Józefem Mehofferem, Ferdynanden Ruszczycem i Janem Stanisławskim – najwybitniejszymi malarzami okresu Młodej Polski. W 1914 r. zaraz po ślubie świeżo upieczona para małżeńska została zesłana przez Rosjan na Syberię, skąd w 1920 r udało się jej powrócić wraz z synem, Ludwikiem, do niepodległej Polski. W 1922 r. powstał w Istebnej drewniany dom Konarzewskich, a rok później - drewniana kapliczka, będąca wotum wdzięczności za ocalenie z katorgi. W latach późniejszych wzniesiono jeszcze pensjonat „Bucznik” oraz pracownię, w której Ludwik Konarzewski, senior, wpajał utalentowanej młodzieży góralskiej tajniki sztuki rzeźbiarskiej. Wszystkie zabudowania rodzinne Konarzewskich (poza kapliczką) uległy zniszczeniu podczas okupacji hitlerowskiej. Obecnie na ich miejscu stoi murowany dom, wybudowany według projektu żony Ludwika Konarzewskiego, juniora, Joanny. Swoją pracownię ma w nim dzisiaj znana portrecistka, Iwona Konarzewska, wnuczka Ludwika. We wnętrzu domu zachowało się kilka cennych obrazów i rzeźb rodzinnych, w tym alegoryczny wizerunek Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej, namalowany przez Ludwika Konarzewskiego na Syberii. (Za: A. Świeży, Rodzinne tradycje na Buczniku. O losach twórczości Ludwika Konarzewskiego, „BielskoŻywiecki Gość Niedzielny” 31/1994). 31 Pisząc ten artykuł korzystałem z następujących opracowań źródłowych: Materiały archiwalne Kurii Biskupiej; M. Kiereś Z przeszłości istebniańskiej parafii, „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 49 (1993); A. Świeży Widziane z Istebnej „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 10 (1994); A. Świeży Spod Złotego Gronia, „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 13 (1994); A. Świeży Dziedzictwo istebniańskiej przeszłości „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 36 (1994); A. Świeży Dwa wieki parafii w Istebnej „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 39 (1994); M. C. Na szlaku „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 36 (1996). Historia w świątyniach uwieczniona 111 drutu kolczastego. W starszej części nekropolii, przy alej zasłużonych, znajduje się grobowiec rodziny Konarzewskich, artystów malarzy od trzech pokoleń związanych z Istebną, a także grób ks. Emanuela Grima (1883-1950), wieloletniego proboszcza tutejszej parafii. Ten znany na Śląsku Cieszyńskim kapłan-poeta i gorący patriota – uczący wiernych nie tylko szacunku dla wiary i Boga, ale także miłości do ludzi – gazdował w parafii Dobrego Pasterza w latach 1917–1950. Ks. Emanuel Grim, pseud. Ślązak (1883–1950) urodził się w Karwinie, w rodzinie górniczej. Uczęszczał do gimnazjum polskiego w Cieszynie. Po wyświęceniu na księdza przez długi czas sprawował urząd proboszcza w kościele parafialnym w Istebnej, kontynuując równocześnie patriotyczną działalność ks. Józefa Londzina, którego zastąpił na stanowisku przewodniczącego Związku Śląskich Katolików32. Warto przypomnieć, że pogrzeb ks. Londzina, wielkiego patrioty i krzewiciela polskości na Śląsku, który odbył się 24 kwietnia 1929 r. w Cieszynie, przerodził się w wielką manifestację patriotyczną. Homilię nad grobem zmarłego przyjaciela wygłosił ks. Emanuel Grim. Na zakończenie uroczystości pogrzebowych kilkanaście tysięcy ludzi odśpiewało Rotę, którą Maria Konopnicka dedykowała ks. Józefowi Londzinowi jeszcze za jego życia. W Istebnej Ks. Grim łączył posługę duszpasterską i pracę społecznikowską z uprawianiem własnej twórczości literackiej. Był publicystą, poetą i dramatopisarzem. To jemu zawdzięcza Istebna hymn górali beskidzkich („Gronie nasze gronie, Śląska wy ozdobą, / Wśród was serce płonie, człek czuje się sobą...”)33, a także strofy pieśni sławiące piękno tego beskidzkiego zakątka: „Gdy spojrzę na twój obraz, kochana Istebno to jakbym miał przed sobą książkę modlitewną, 32 Ks. Józef Londzin (1862–1929) – zasłużony działacz narodowy, którego współcześni nazywali „przywódcą Polaków zapracowanych” – urodził się w Zabrzegu (miejscowości znajdującej się obecnie w granicach dekanatu czechowickiego). W pamięci potomnych pozostanie jako wieloletni redaktor „Gwiazdki Cieszyńskiej”, jeden z założycieli, a następnie prezes Macierzy Szkolnej w Cieszynie i działacz Związku Śląskich Katolików. W latach 1918–1920 ks. Londzin był przewodniczącym Polskiej Rady Narodowej na Śląsku Cieszyńskim, a w okresie 1919–1929 piastował urząd posła i senatora Rzeczypospolitej Polskiej. Był także burmistrzem Cieszyna, w którym to mieście jeszcze w 1904 r. zainicjował działalność stowarzyszenia katolickiego „Dziedzictwo bł. Jana Sarkandra”, które zajmowało się szerzeniem idei patriotycznych przez wydawanie książek w języku polskim. Ks. Józef Londzin był autorem wielu prac o tematyce historycznej, jak np.: Polskość Śląska Cieszyńskiego (1924) oraz Kościoły drewniane na Śląsku Cieszyńskim (1932). (Warto wiedzieć, że krewną ks. Józefa Londzina jest znana dziennikarka katolicka, współpracująca z „Bielsko-Żywieckim Gościem Niedzielnym”, pani Alina Świeży). 33 Wielką zasługą ks. dziekana Jerzego Patalonga, następcy ks. Grima na probostwie istebniańskim, było kultywowanie w Istebnej starodawnych góralskich zwyczajów, śpiewanie tradycyjnych pieśni oraz uczestniczenie w uroczystościach kościelnych w strojach ludowych. Przybywający do świątyni turyści mogą czasami usłyszeć słynną istebniańską kapelę Jerzego Kawuloka. Podczas sesji historyczno-etnograficznej zorganizowanej 5 marca 1994 r. ks. Patalong powiedział m.in.: „Nie godzi się, żeby tak piękna tradycja kultury zaginęła. Stanowi ona cząstkę tego, co nazywamy ogólnie kulturą polską. Kultura regionalna jest autentyczna wtedy, gdy potwierdza ją codzienny obyczaj, dlatego też w Istebnej staramy się ją wspólnie pielęgnować na co dzień. A że można się nią chlubić, świadczy choćby zainteresowanie fotografów i kamerzystów, z jakim spotyka się zwykle w Częstochowie grupa pielgrzymkowa z naszej parafii”. 112 Marek Bernacki którą Bóg sam roztworzył, oparł o gór szczyty, każąc nam sercem wyczuć czas Swój w niej ukryty...”. Swój dorobek literacki ks. Emanuel Grim zawarł w dwóch tomach wierszy: Znad brzegów Olzy (wydanej wraz z poematem Ondraszek w 1913 r.) oraz Znad źródeł Olzy (1935). Jako poeta, obok zagadnień religijnych, poruszał kwestie związane z konfliktem polsko-czeskim o Śląsk Cieszyński. Tematyka ta obecna jest także w jego dramacie Dla Ciebie Polsko, czyli Obrona Karwiny (1934). W utworze Dwa orły śląskie (1924) spopularyzował z kolei postaci znanych bojowników o polskość Śląska – Karola Miarki i Pawła Stalmacha. Proboszcz z Istebnej był także jednym z pionierów badań etnograficznych obejmujących region Śląska Cieszyńskiego; swoje naukowe pasje zawarł w obrazkach scenicznych, m.in.: Jasełkach śląskich (1920) oraz wierszowanych Baśniach z Podbeskidzia Śląskiego (1929). Ks. Grim tłumaczył też na język polski poezję słowacką. Zmarł w Cieszynie w wieku 67 lat. 5. Zofii Kossak-Szatkowskiej „zwyczajna świętość” Kościół pw. Wszystkich Świętych, wzniesiony na niewielkiej skarpie górującej nad doliną rzeki Brennicy, znajduje się w samym centrum Górek Wielkich. Najstarsza znana wzmianka o tutejszej parafii pochodzi z 1447 r. W 1662 r. staraniem dziedziców tutejszych dóbr, Góreckich, wzniesiono obecną murowaną świątynię, która w latach 1778-1779 poddana została gruntownej przebudowie przez kolejnych właścicieli, Marklowskich34. We wnętrzu masywnego, murowanego kościoła, wzniesionego w XVI w. pierwotnie w stylu gotyckim, na szczególną uwagę zasługuje XIX-wieczny ołtarz główny o cechach klasycystycznych, z centralnie umieszczonym obrazem Świętych Pańskich zgromadzonych wokół Zmartwychwstałego Chrystusa. Nad wejściem do dawnego babińca zobaczyć można herb Góreckich w kamiennym portalu, zaś w prezbiterium znajduje się późnobarokowa ambona z XVIII w. Gratkę dla zwiedzających starą świątynię górecką stanowi ponadto murowana, potynkowana bramka, zasklepiona krzyżowo-kolebkowo i nakryta dachem namiotowym. W jej środku na ścianach umieszczono płyty nagrobne z ledwo widocznymi napisami i herbami rodzin Góreckich (z 1682 r.) oraz Marklowskich (z 1765 r.). Przeniesione zostały w to miejsce w 1971 r. z krypty znajdującej się w podziemiach kościoła (obecnie niedostępnej). Od 1922 r. Górki były własnością Kossaków. Tadeusz Kossak wraz z żoną Anną i córką Zofią, znaną pisarką katolicką, zamieszkał w starej siedzibie dziedziców góreckich, zbudowanej jeszcze przez rodzinę Marklowskich w 1781 r. W 1945 r. na skutek działań wojennych zabytkowy dwór doszczętnie spłonął 34 Warto wspomnieć, że w latach 1912-1917 proboszczem parafii Wszystkich Świętych w Górkach Wielkich był ks. Emanuel Grim, znany poeta i patriota, walczący o zachowanie polskości na Śląsku Cieszyńskim (zob. wyżej). Historia w świątyniach uwieczniona 113 w pożarze i popadł w ruinę. Do naszych czasów zachował się jedynie domek ogrodnika, w którym po powrocie z emigracji w 1957 r. zamieszkała Zofia Kossak. Obecnie mieści się tam muzeum jej twórczości35. Zofia Kossak-Szatkowska (1890-1968) urodziła się w Kośminie koło Puław. Była córką Tedeusza Kossaka i Anny Kisielnickiej, najstarszą wnuczką znanego malarza Juliusza Kossaka. W 1915 r. poślubiła Stefana Szczuckiego i osiadła w dzierżawionym przez niego majątku Nowosielice na Kresach Wschodnich. Była tam świadkiem dramatycznych wydarzeń wojennych i rewolucji bolszewickiej z lat 1917-1919, które opisała w swej debiutanckiej powieści Pożoga (1922). Po przeniesieniu się do Górek Wielkich uległa fascynacji kulturą i historią Śląska Cieszyńskiego36. W 1923 r. zmarł Stefan Szczucki, a dwa lata później pisarka wyszła za mąż za Zygmunta Szatkowskiego. Mieszkając w Górkach Wielkich, Zofia Kossak napisała wiele ważnych utworów o tematyce śląskiej (Nieznany kraj 1932) i historycznej, których ukoronowaniem była czterotomowa powieść Krzyżowcy (1936). Pisarka otrzymała za nią Złoty Wawrzyn Polskiej Akademii Literatury oraz inne odznaczenia. Krytyka, która entuzjastycznie przyjęła powieść, okrzyknęła Zofię Kossak czołową reprezentantką polskiej powieści historycznej. Warto wiedzieć, że w Górkach Wielkich pisarka napisała także przedmowę do debiutanckiego tomu opowiadań Gustawa Morcinka Serce za tamą, a autor ten stał się poniekąd godnym następcą autorki Legnickiego pola. Okres okupacji pisarka spędziła w Warszawie, gdzie brała czynny udział w podziemnym ruchu niepodległościowym37. Uwięziona w 1943 r. przez Gestapo, została osadzona w areszcie na Pawiaku, a stamtąd odesłana do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Po rozpoznaniu skazana została na śmierć i przywieziona z powrotem na Pawiak. Dzięki usilnym staraniom władz podziemia została zwolniona z aresztu śledczego i powróciła do Warszawy. Brała udział w powstaniu, a swoje przeżycia z tego okresu wydała w 1946 r. w tomie Z otchłani. Po wojnie przebywała na emigracji w Szwecji, a następnie w Wielkiej Brytanii, gdzie powstały m.in. Przymierze (1952) oraz pierwszy tom sagi rodzinnej Dzie35 Po śmierci pisarki dzięki staraniom męża Zygmunta Szatkowskiego w dawnym domu ogrodnika powstało Muzeum im. Zofii Kossak w Górkach Wielkich. Eksponowane są w nim m.in. liczne rękopisy autorki oraz obrazy z kolekcji rodowej Kossaków. 36 Wyrazem tej fascynacji jest m.in. piękna Legenda o św. Mikołaju z Pierśćca, napisana przez Zofię Kossak w 1938 r., która weszła do wyd. w 1963 r. tomu opowiadań pt. Ognisty wóz. 37 O jednym z ważnych epizodów życia okupacyjnego pisarki przypomina obraz Matki Bożej znajdujący się obecnie w kościele parafialnym pw. św. Jana Sarkandra w Górkach Małych, wzniesionym na terenie dawnego sadu Kossaków. Obraz ten zakupiła Zofia Kossak w Warszawie w 1941 r. w sklepie z dewocjonaliami mieszczącym się przy ul. Krakowskie Przedmieście za pożyczone pieniądze. Stało się to w przeddzień bombardowania stolicy przez samoloty radzieckie. W trakcie nalotu kamienica, w której znajdował się sklep, została doszczętnie zniszczona. Obraz, cudem uratowany od zagłady przez pisarkę, towarzyszył jej później w Powstaniu Warszawskim, a po zakończeniu wojny także na emigracji w Szwecji i Wielkiej Brytanii. Od 1951 r. przebywał u córki pisarki w Szwajcarii. Na początku lat 90. został podarowany młodej parafii w Górkach Małych przez potomków sławnej pisarki. Warto wspomnieć, że losom obrazu Zofia Kossak poświęciła opowiadanie Naglące wołanie, które weszło do tomu Ognisty wóz (1963). 114 Marek Bernacki dzictwo (1956). W dużej mierze pod wpływem korespondencji z Janem Dobraczyńskim pisarka zdecydowała się na powrót do kraju. Przyjechała 21 lutego 1957 r. i osiadła w Górkach Wielkich. Tam wraz z mężem napisała Troję północy (1960) – książkę poświęconą dziejom przyłączonych do macierzy Ziem Północnych i Zachodnich38. W latach 60. ub. wieku Zofia Kossak jako znana postać publiczna brała udział w licznych zjazdach, konferencjach i sympozjach literackich. Jednak w pamięci mieszkańców Górek Wielkich pozostała przede wszystkim jako niezwykła sąsiadka, człowiek wielkiego formatu duchowego, tolerancyjna i przyjazna ludziom, kochająca swą małą ojczyznę. Warto wiedzieć, że od kilku lat w Górkach Wielkich organizowane są „Ogniska u Kossaków”, w których udział biorą potomkowie znanej pisarki (w 1999 r. gościem honorowym była córka pisarki, Anna Bugnon-Rosset). Natomiast w 1998 r. powstała Fundacja im. Zofii Kossak, której zadaniem jest zabezpieczenie i umiejętne rozpowszechnianie zbiorów po wielkiej pisarce. Zofia Kossak zmarła 9 kwietnia 1968 r. w Bielsku-Białej. Pochowana została na góreckim cmentarzu, gdzie spoczęła obok swego syna Julka Szczuckiego oraz ojca, majora Tadeusza Kossaka. Pośmiertnie odznaczono ją orderem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, w dowód wdzięczności za pomoc, jaką udzielała ludności żydowskiej podczas okupacji hitlerowskiej w Warszawie39. W świątyni góreckiej dwa miejsca w sposób szczególny przypominają postać autorki Krzyżowców. W 1981 r. (w okresie tzw. pierwszej „Solidarności”) na bocznej ścianie wieży kościelnej wmurowano płytę pamiątkową z cytatem z Kazania na Górze: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5, 37); płasko rzeźbionemu wizerunkowi twarzy Zofii Kossak-Szatkowskiej towarzyszy napis: „Wielkiej duchem polskiej pisarce katolickiej”. Józef Palowski (ur. w 1920 r. na Zaolziu), długoletni nauczyciel i wychowawca młodzieży góreckiej, bard, kronikarz i miłośnik miejscowego folkloru – 25 lat temu napisał wiersz, którego odczytanie uświetniło moment odsłonięcia płyty pamiątkowej Zofii Kossak na wieży kościelnej w Górkach Wielkich40: – „Niech mowa wasza będzie: Tak, tak - nie, nie...” – Oto treść życia – Pisarki sumienie. W ścianie góreckiej wiekowej świątyni którą lud śląski wykrzesał z kamieni – 38 Podstawowe informacje biograficzne podaję za: Literatura Polska. Przewodnik encyklopedyczny t.1, Warszawa 1984. 39 W tym kontekście warto przeczytać szkic Jana Błońskiego pt. Polak-katolik i katolik-Polak zamieszczony w książce tegoż autora: Biedni Polacy patrzą na getto, Kraków 1994, s. 37–52. 40 Wiersz cytuję za: J. Palowski, Zofii z Kossaków tomik poezji, 1990. Historia w świątyniach uwieczniona 115 Jej Imię utkwi – z serc polskich za serce w hołdzie niezłomnej wybitnej Pisarce. Miała odwagę „credo” życia uznać, czym dla Polaka jest Bóg i Ojczyzna; Krzyż Zbawiciela był Jej drogowskazem, zaś „Orzeł Biały” – Polaka nakazem! Prawy charakter, wierność ideałom polskiej Patriotki z pełną uczuć gamą... to obraz Polski, która nade wszystko Boga kochała i ten Kraj nad Wisłą. Niech treść wyryta potomnym na płycie, głosi, że ziomkom poświęciła życie!” Ponadto postać pisarki, która mieszkała w Górkach Wielkich od 1922 r. aż do wybuchu II wojny światowej we wrześniu 1939 r., upamiętnia jeszcze jedna tablica, wmurowana w 1990 r. w setną rocznicę jej urodzin. Ufundowana przez członków miejscowego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” wisi na ścianie nowej salki katechetycznej niedaleko kościoła. Na zakończenie warto wspomnieć, że w 1997 r. z inicjatywy Macierzy Ziemi Śląskiej, a szczególnie jej prezesa Leona Miękiny, powstała cenna publikacja poświęcona Zofii Kossak-Szatkowskiej. Mowa o tomie wspomnień: Zwyczajna świętość, opracowanym i przygotowanym do druku przez prof. K. Heską-Kwaśniewicz. W tomie tym znalazły się wypowiedzi wielu wybitnych osobistości świata kultury, które w różnych okresach historycznych osobiście zetknęły się z autorką Krzyżowców. Wśród nich są m.in. Władysław Bartoszewski, Jan Dobraczyński, Melchior Wańkowicz i Jerzy Zawieyski. Poza znanymi pisarzami Zofię Kossak-Szatkowską wspominają także prości mieszkańcy Górek Wielkich, którzy poznali „Panią Majorową” jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej41. Pisząc ten tekst korzystałem z następujących opracowań źródłowych: Materiały archiwalne Kurii Biskupiej; Katalog Zabytków Sztuki w Polsce. Cieszyn i powiat cieszyński (1974); Informator Towarzystwa im. Zofii Kossak (1988); J. Jurgała-Jureczka, Echa wielkiego świata „Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny” 2 (1998); prof. M. Heller, Zofia Kossak 30 lat temu „Kalendarz Skoczowski” 1998. 41 116 Marek Bernacki Zakończenie W znakomitej książce Symbolika świątyni chrześcijańskiej42 Jean Hani, omawiając kosmologiczno-teologiczną symbolikę kościoła jako budowli sakralnej, przywołuje piękną wypowiedź św. Maksyma Wyznawcy, który w religijnym poemacie na cześć świętej Sofii w Edessie pisał: „Jest to rzecz naprawdę cudowna, że w swej małości świątynia może odzwierciedlać cały wielki świat...”43. Przedstawiając w zarysie dzieje zaledwie kilku świątyń, znajdujących się na terenie diecezji bielsko-żywieckiej, oraz związane z nimi życiorysy pięciu niezwykłych osób, mam wrażenie, że są one (świątynie) i oni (ludzie) „żywymi kamieniami” i „żywymi znakami”, poprzez które w naszym lokalnym świecie, w naszej „małej ojczyźnie” – w tajemniczy sposób uobecnia się i trwa „cały wielki świat” z jego ostatecznym przeznaczeniem. Bielsko-Biała; 22.08.2005-27.01.2009 r. History Immortalised in Temples (About cultural and literary trails in the selected churches of the Diocese of Bielsko-Zywiec) Describing cosmological and theological symbolism of a church as a sacred structure in a wonderful book Symbolism of A Christian Temple, Jean Hani refers to a beautiful statement of St. Maximus of Constantinople, who wrote in a religious work entitled Poem on the Hagia Sofia of Edessa: “It is a marvellous thing that, in its littleness, the temple can be like the vast universe.” Presenting an outline history of just a few temples of the Diocese of Bielsko-Zywiec and the biographies of five exceptional people related with them, I have the impression that both the temples and the people are “living stones”and “living signs,” thanks to which “the vast universe” is present in our local world, in our “little homeland” and lasts with its ultimate destiny in a mysterious way. 42 43 Zob. J. Hani, Symbolika świątyni chrześcijańskiej, tłum. A. Q. Lavique, Kraków 1998. Tamże, s. 32. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Paweł Jan Chmura Współczesny kryzys ekologiczny – kryzysem człowieka Słowa kluczowe: kryzys ekologiczny, konsumpcjonizm, asceza ekologiczna, holokaust środowiskowy, odpowiedzialność za świat, świadomość ekologiczna, sumienie ekologiczne. Key words: ecological crisis, consumerism, ecological asceticism, environmental holocaust, responsibility for the world, ecological awareness, ecological conscience. Świat szybkiego rozwoju technologicznego i upadku tradycyjnych wartości ludzkich nie należy do spokojnych. Mnożące się współcześnie trudności, zarówno w politycznej, jak i ekonomicznej sferze życia, coraz bardziej potęguje zagrożenie naturalnego środowiska człowieka. Już w 1949 roku na sympozjum w Lake-Succes, zorganizowanym pod auspicjami ONZ, zwracano uwagę na ograniczoność zasobów naszej planety i zwiększającą się dynamikę rozwoju populacji ludzkiej, jednak nie potraktowano tej kwestii poważnie ze względu na to, że priorytet stanowiła wówczas powojenna odbudowa. Problem jednak stopniowo nabrzmiewał, by w ostatnich latach dać o sobie znać katastrofalnymi skutkami1. W wydanej w 2002 roku deklaracji wspólnej papieża Jana Pawła II oraz patriarchy Bartłomieja I czytamy: „W tym momencie historii, na początku trzeciego tysiąclecia, z głębokim smutkiem patrzymy na cierpienia ogromnej rzeszy ludzi spowodowane przemocą, głodem, nędzą i chorobami. Niepokoją nas również negatywne skutki, jakie niesie dla ludzkości i całego stworzenia zniszczenie podstawowych zasobów naturalnych, takich jak woda, powietrze i ziemia, będące wynikiem ekonomicznego i technicznego postępu, który nie uznaje ograniczeń ani się z nimi nie liczy”2. Równocześnie, niejako na fali znacznego zainteresowania opinii publicznej tego rodzaju problematyką, licznych dyskursów naukowych czy debat polityczno-ekonomicznych, powstają w naszych czasach stosunkowo liczne ruchy i organizacje lansujące różnorakie programy w celu zachowania dziedzictwa naturalnego. Budzenie przy tej okazji powszechnej świadomości ekologicznej, szeJ. Grzesica, Kryzys ekologiczny, „Communio” (wyd. polskie) 3:1983, nr 6 (18), s. 60. O obowiązku szanowania świata stworzonego. Wspólna deklaracja Papieża Jana Pawła II i Patriarchy Bartłomieja I (10 czerwca 2002 r.), „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 23:2002, nr 10–11(247), s. 4. 1 2 118 Paweł Jan Chmura rzenie wiedzy o stanie zagrożenia środowiska naturalnego oraz negatywnych skutkach rozwoju cywilizacji przemysłowej wydaje się głównym pozytywem takiej działalności3. Wydaje się, że w naszym kraju, pomimo iż poziom świadomości ekologicznej społeczeństwa uległ w ostatnich latach widocznej poprawie, tempo rozwoju tej świadomości nie jest adekwatne do wagi narastającego problemu. Co więcej, widocznemu wzrostowi zainteresowania problemem ekologicznym towarzyszyć zdaje się zjawisko specyficznego egoizmu ekologicznego, nie zauważającego społecznych szkód procesu degradacji środowiska naturalnego4. Zjawisko to uwidoczniło się w ostatniej dekadzie a towarzyszy mu ogólne przekonanie o postępującej poprawie sytuacji w tej dziedzinie. Powodem takiego stanu rzeczy mogą być zarówno autentyczne symptomy tej poprawy, jak i specyficzne uśpienie “sumienia ekologicznego” Polaków5. Niestety, jedynie szeroka świadomość ekologiczna, rozumienie znaczenia przyrody i jej zagrożenia może być podstawą rozwiązywania problemów aktualnego kryzysu ekologicznego i kryzysu współczesnego społeczeństwa6. 1. Aspekty kryzysu Współczesny kryzys ekologiczny ma wiele aspektów. Jednym z nich jest problem wyżywienia ludzkości w sytuacji znacznego przyspieszenia wzrostu liczebności ludzkiej populacji. Pomimo prowadzenia badań nad nowymi technikami produkcji żywności, możliwości w tym zakresie pewnego dnia osiągną kres. Kolejnym, jak się zdaje, jeszcze ważniejszym, aspektem zaistniałego problemu jest nadmierna konsumpcja dóbr w krajach bogatych, które przy tej okazji trwonią często zarówno odnawialne, jak i ograniczone zasoby naturalne naszej planety. Niebezpieczeństwem w tej sytuacji jest nie tylko samo marnotrawstwo tych zasobów, ale także przyspieszenie tempa zanieczyszczania otoczenia człowieka. Jest to tym bardziej groźne, że człowiek nie ma innej możliwości egzystencji, jak tylko w symbiozie z własnym środowiskiem naturalnym. Chodzi tu głownie o rosnącą ilość odpadów i zanieczyszczeń wytwarzanych przez cywilizację oraz o zatruwanie substancjami toksycznymi bądź radioaktywnymi istotnych dla życia człowieka elementów przyrody. Niestety, znane dziś środki mające przeciwdziałać skażeniu powietrza, wody i gleby potrzebują stosunkowo długiego czasu, aby dać realne, pozytywne efekty działania. Prowadzone analizy aktualnej sytuacji ekologicznej pokazują, że jest ona następstwem przede wszystkim kryzysu cywilizacji nastawionej jedynie na pomnażanie zysku oraz osiąganie rentowności posuniętej aż do ostatecznych granic. „Ta cywilizacja głęJ. Gocko, Podstawy i kształtowanie odpowiedzialności ekologicznej, „Seminare” t. 19:2003, s. 247. Por. T. Ślipko, Kontrowersje wokół edukacji ekologicznej, [w:] Ekologia i społeczeństwo. Polityka i etyka wobec zagadnień ekologicznych, red. A. Delorme, Wrocław 2001, s. 13. 5 Por. J. Mariański, Ekospołeczne nauczanie Jana Pawła II, „Społeczeństwo” 12:2002, s. 372–373. 6 J. Gocko, Podstawy i kształtowanie odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 248. 3 4 Współczesny kryzys ekologiczny – kryzysem człowieka 119 boko materialistyczna – pomimo swych humanistycznych pretensji – ujawnia w skali międzynarodowej, że rządzi nią jeszcze prawo dżungli. Indywidualizm narodowy wyraża zupełny brak skrupułów w stosunku do innych, mniej uprzemysłowionych narodów i brak poszanowania wobec przyrody, która jest traktowana jako obiekt grabieży i uniwersalny śmietnik”7. Kryzys ekologiczny ujawnia swe negatywne skutki także w sferze psychiki współczesnego człowieka8. W ostatnich dziesiątkach lat dla wielu ludzi miasto stało się nowym środowiskiem życia i pracy, zapewniającym wprawdzie wiele wygód, ale jednocześnie w znacznym stopniu ograniczającym osobowy kontakt z przyrodą. Nowe środowisko społeczne, wytworzone sztucznie przez cywilizację techniczną, wymusza stały pośpiech utrudniający przyswojenie wewnętrznych doznań, co w konsekwencji prowadzi do powierzchownego traktowania uzyskiwanych informacji oraz formalizowania kontaktów międzyludzkich. Miejska egzystencja, której towarzyszy permanentny deficyt czasu, stawia przed jednostką obowiązki społeczne i polityczne często przekraczające jej odporność psychiczną. Wiele osób wykonuje każdego dnia zadania ponad siły, podjęte pod presją społeczną, kosztem załamań i nerwic9. 2. Główne oznaki kryzysu Każda sytuacja jest następstwem tego, co dzieje się we wnętrzu człowieka, dlatego też głównych przyczyn aktualnego kryzysu ekologicznego należy szukać właśnie tam. Relacja człowieka do własnego środowiska naturalnego jest niejako pochodną jego przemyśleń o świecie i o samym sobie. Wobec tego doraźne leczenie poszczególnych przejawów obecnego kryzysu jest co prawda konieczne, nie może jednak zapobiec samemu kryzysowi. Jedyną możliwą drogą wiodącą do zażegnania problemu jest rozpoznanie źródeł kształtowania się obecnej świadomości społecznej w tej materii oraz odpowiednie ich skorygowanie10. 2.1. Upadek wartości Stwórca, który powołał wszelkie byty do istnienia, wprowadził jednocześnie obiektywną hierarchię wartości. Na jej czele znajdują się są dobra nadprzyrodzone wraz z celem ostatecznym. Wartości materialne, zajmujące najniższe miejsce w tej hierarchii, mają jedynie dopomagać w osiąganiu dóbr wyższych. Tak określona hierarchia dóbr ma być podstawą prawidłowego i integralnego 7 P. Góralczyk, Kształtowanie postawy odpowiedzialności ekologicznej, „Communio” (wyd. polskie) 12:1992, nr 6(72), s. 64–65. 8 Omawia to zagadnienie bardzo szeroko między innymi J. Bańka, Cywilizacja – obawy i nadzieje, Warszawa 1979. 9 Por. Z. Świerczek, Ekologia – Kościół i św. Franciszek, Kraków 1990, s. 20 n. 10 J. Grzesica, Kryzys ekologiczny, „Communio” (wyd. polskie) 3:1983, nr 6(18), s. 62–63. 120 Paweł Jan Chmura rozwoju każdego człowieka, a jej naruszenie stanowi dla ludzi niebezpieczeństwo11. Niestety, dotknięty rzeczywistością grzechu człowiek wypaczył i nadal wypacza tę naturalną, Bożą hierarchię12. Jak w historii, tak „i w naszych czasach wielu ludzi, przeceniając postęp nauk przyrodniczych i technicznych, skłania się niejako ku bałwochwalczej czci rzeczy doczesnych, stając się raczej ich sługami niż panami”13. Powszechna dzisiaj mentalność technologiczna często wyżej ceni rzeczy materialne aniżeli samego człowieka. Wartości najwyższe zostają zapomniane, a należne im miejsce zajmują dobra ekonomiczne. Samo mnożenie środków pozostających w dyspozycji konkretnego człowieka staje się o wiele ważniejsze niż osiąganie celów, którym miałyby one służyć. W myśleniu niektórych ludzi posiadanie więcej rzeczy oznacza dopełnienie ludzkiej osobowości. Okazuje się, że wywrócenie naturalnej hierarchii wartości ma miejsce nie tylko w mentalności jednostek, ale również w społeczności międzynarodowej, gdzie wzrost ekonomiczny stanowi pierwszorzędny cel polityki społeczno-gospodarczej14. 2.2. Współczesny konsumpcjonizm wobec świata Przeinaczenie hierarchii dóbr, na której czele usytuowano dobra materialne, stało się przyczyną nieodpowiedzialnego eksploatowania natury. Pastwą ludzkiej zachłanności padają dziś zasoby nieskażonego powietrza, wody, gleby oraz roślin i zwierząt. Nadmiernie wybujała chęć posiadania rzeczy sprawia, że bez echa pozostają ostrzeżenia przed katastrofą ekologiczną. Podobnie dzieje się z wezwaniami do gruntownej zmiany sposobów konsumpcji czy metod realizowania polityki społecznej i ekonomicznej. Mentalność konsumpcyjna przenika wszelkie aspekty życia osobistego i społecznego15. Sobór Watykański II już nieomal pół wieku temu, analizując aktualne miejsce wspólnoty Kościoła w świecie, dał wyraz zaniepokojenia takim stanem rzeczy. Wielu ludzi, zwłaszcza w krajach gospodarczo rozwiniętych – czytamy w dokumencie soborowym – zdaje się do tego stopnia ulegać planowaniu ekonomii, że prawie całe ich życie osobiste i społeczne przepaja jakieś nastawienie wyłącznie ekonomiczne i to zarówno gdy chodzi o narody popierające gospodarkę kolektywną, jak i inne16. Por. Paweł VI, Encyklika „Populorum progressio” (26 marca 1967), nr 18 (dalej: PP). Por. Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes” (7 grudnia 1965), nr 13 (dalej: GS). 13 Sobór Watykański II, Dekret o apostolstwie świeckich „Apostolicam actuositatem” (18 listopada 1965), nr 7. 14 J. Grzesica, Kryzys ekologiczny, dz. cyt., s. 63–64. 15 Jan Paweł II, Encyklika „Sollicitudo rei socialis” (30 grudnia 1987), nr 28. 16 GS, nr 63. 11 12 Współczesny kryzys ekologiczny – kryzysem człowieka 121 Społeczeństwo nastawione przede wszystkim na konsumpcję styl swej egzystencji i rozwoju opiera na fundamentalnej zasadzie: jak najwięcej posiadać, niezależnie od ceny. Żądza posiadania sprawia, że po zaspokojeniu potrzeb podstawowych wytwarzają się następne, których zaspokojenie już nie jest konieczne, a w dalszej perspektywie – potrzeby wręcz pozorne. Takie mnożenie kolejnych rodzajów potrzeb prowadzi w konsekwencji do coraz intensywniejszej eksploatacji zasobów naturalnych. W mechanizmie tym szczególną rolę odgrywa reklama, której istotnym celem, obok informowania o możliwościach nabycia określonych dóbr, jest rozwijanie w konsumencie potrzeb. Artykuły niekonieczne do życia bądź też nowe, mające zastąpić starsze, jeszcze zdatne do użytkowania, są ukazywane przez reklamę jako dobra nieodzowne dla ludzkiej egzystencji. Ulegając tej iluzji, człowiek gromadzi coraz więcej dóbr materialnych w przeświadczeniu, że się bogaci, w rzeczywistości jednak ubożeje, gubiąc stopniowo czas, siły i środki, które mógłby użyć do rozwijania w sobie wartości ponadmaterialnych17. Konsumpcjonizm znajduje się w szeregu najgroźniejszych współczesnych ideologii. Co prawda, nie wyraża się w jakiejś konkretnej, ściśle określonej teorii, jednak jego praktyczne wzorce wyznaczają media i codzienna egzystencja. Odciska on swoje charakterystyczne piętno na stylu pracy i sposobie wykorzystania czasu wolnego, stając się jednocześnie pewnym zjawiskiem kulturowym, a w istocie koncepcją życia, w której preferuje się posiadanie, a nie świadomością istnienia, umniejsza ważność wewnętrznych i duchowych wymiarów człowieczeństwa na korzyść tego, co jest w nim materialne i instynktowne18. Taka fałszywa koncepcja życia, pociągająca za sobą utratę autentycznego sensu istnienia, staje się potencjalną płaszczyzną wyobcowania, na której “człowiek nie uznając wartości i wielkości osoby w samym sobie i bliźnim, pozbawia się możliwości przeżycia w pełni swego człowieczeństwa i nawiązania relacji solidarności we wspólnocie z innymi ludźmi, do której został stworzony przez Boga”19. Konsumpcyjnie zorientowane społeczeństwo dzieli ludzi na różnorakie kategorie bądź klasy, w zależności od statusu dóbr lub rzeczy, jakie mają możliwość konsumować. W tego rodzaju społeczeństwie, pomimo zapewnień propagandy, nie ma miejsca na osobistą wolność czy niezależność od narzuconych wzorców konsumpcji czy stylów życia. Następstwem tego jest stopniowy zanik możliwości rozróżnienia pomiędzy sobą poszczególnych rodzajów potrzeb. Naturalne, prawdziwe potrzeby człowieka wymieszane zostają z fałszywymi, sztucznymi, wytworzonymi i narzucanymi przez „wszechobecną machinę marketingu i reklamy”20. 17 Por. PP, nr 19; zob. również Jan Paweł II, Encyklika „Centesimus annus” (1 maja 1991), nr 36; J. Grzesica, Kryzys ekologiczny, dz. cyt., s. 64. 18 Por. J. Gocko, P. Janowski, Konsumpcjonizm, [w:] Encyklopedia katolicka, t. 9, Lublin 2002, kol. 741–742. 19 Jan Paweł II, Encyklika „Centesimus annus”, nr 41. 20 Por. D. Liszewski, Kultura konsumpcji a kryzys ekologiczny, [w:] Ekologia i społeczeństwo…, dz. cyt., s. 131–133. 122 Paweł Jan Chmura Człowiek wyobcowany, „który nie chce wyjść poza samego siebie, uczynić z siebie daru ani stworzyć autentycznie ludzkiej wspólnoty, dążącej ku swemu ostatecznemu przeznaczeniu”21, staje się coraz bardziej zależny od dóbr konsumpcyjnych czy wartości utylitarystycznych i w nich właśnie, w ich pozyskiwaniu i wykorzystywaniu dostrzega źródło osobistego wyzwolenia oraz rację człowieczeństwa22. Powoduje to w dalszej kolejności utratę zdolności do rozpoznawania prawdy, gdyż osoba pozostająca aktywnym elementem cywilizacji konsumpcji nie dostrzega żadnego ponadmaterialnego celu egzystencji. Stopniowo zanika w niej predyspozycja do ofiarności i poświęcenia, natomiast w relacjach interpersonalnych dominuje egoizm odsuwający poza krąg zainteresowania dbałość o dobro innych ludzi23. Człowiek, zgodnie z ideą integralnego rozwoju, ma prawo do zaspokajania własnych potrzeb. Nie może się to jednak dokonywać w połączeniu z jednoczesnym ograniczeniem porównywalnych potrzeb innych ludzi. Człowiek musi pamiętać, iż będąc częścią przyrody, jest od niej zależny. Tak zwana „asceza ekologiczna” nie jest bynajmniej zamachem na komfort i dobrobyt określonej jednostki, lecz szansą na pełniejsze zaspokojenie potrzeb wszystkich członków ludzkiej społeczności. „Strategia ascezy” sugeruje rozwiązania, których wypełnienie wesprze dalszy pełny rozwój konkretnych ludzi oraz umożliwi pełniejsze zaspokojenie ich potrzeb zgodnie z faktycznymi możliwościami technologii i środowiska24. 2.3. Egoizm w wykorzystaniu dóbr Odwrócenie hierarchii wartości oraz konsumpcyjne traktowanie świata stanowi swoistą pożywkę do rozwijania się w ludziach egoizmu, szczególnie widocznego w sytuacji podziału bądź wykorzystywania dóbr materialnych25. Już Ojciec Święty Paweł VI postawił konkretną diagnozę tego zjawiska: „Ludzkość jest ciężko chora. Przyczyną tej choroby jest nie tylko zmniejszenie się zasobów naturalnych i ich chciwe gromadzenie przez niewielu, ile raczej rozkład braterskiej więzi między ludźmi, jak i między narodami”26. Tak więc istotnych źródeł kryzysu należy doszukiwać się przede wszystkim w sferze społeczno-moralnej ludzi, stanowiących zarówno o własnym rozwoju, jak i rozwoju całej cywilizacji. Doszukiwanie się korzeni kryzysu w fakcie przeludnienia naszego Jan Paweł II, Encyklika „Centesimus annus”, nr 41. Por. S. Olejnik, Kapitalizm i cywilizacja konsumpcyjna w świetle moralnej nauki Kościoła, „Colloquium Salutis” 14:1982, s. 76. 23 Por. tegoż, Kryzys moralny cywilizacji, „Chrześcijanin w Świecie” 12:1980, nr 6, s. 29 i 32. 24 Por. D. Pieńkowski, Problematyka konsumpcji w kontekście dydaktyki ochrony środowiska. Próba oceny zależności, [w:] Ochrona środowiska na uniwersyteckich studiach przyrodniczych. Materiały V Ogólnopolskiej Konferencji Metodycznej, red. J. Siepak, Poznań 1997, s. 187. 25 Por. GS, nr 37. 26 PP, nr 66; zob. także Jan Paweł II, Encyklika „Redemptor hominis” (4 marca 1979), nr 16. 21 22 Współczesny kryzys ekologiczny – kryzysem człowieka 123 świata czy też kurczenia się jego zasobów naturalnych wydaje się co najmniej wielkim uproszczeniem sprawy27. Samolubnie nastawiony człowiek, zarówno w relacjach osobistych, jak i międzynarodowych, nie chce dopuścić do równego, sprawiedliwego podziału istniejących zasobów i w swej chciwości usiłuje zatrzymać wszystko, co możliwe, jedynie dla siebie. Tak postępują nie tylko jednostki, lecz i bogate kraje, które pomnażają swoje bogactwa materialne często kosztem krajów uboższych, nierzadko nawet w sytuacjach krytycznych, zagrażających życiu na naszym globie28. „Zdewastowanie środowiska – jak zauważa Jan Paweł II – wyraźnie ukazuje niektóre konsekwencje wyborów dokonanych w imię partykularnych interesów, nie licujących z wymogami godności człowieka. Często górę bierze niepohamowana żądza gromadzenia bogactw, która nie pozwala usłyszeć alarmującego wołania całych narodów żyjących w nędzy. Innymi słowy, egoistyczne zabieganie o własny dobrobyt prowadzi do ignorowania słusznych oczekiwań pokoleń współczesnych i przyszłych. Prawda jest taka, że gdy człowiek oddala się od planów Boga dotyczących świata stworzonego, bardzo często zapomina o braciach i traci szacunek dla przyrody”29. 3. Chrześcijańskie źródła troski o przyrodę Umieszczone w Starym Testamencie opisy stwarzania, jak też i inne teksty biblijne uświadamiają prawdę, że człowiek wraz z całym stworzeniem jest całkowicie zależny od Boga Stwórcy w swoim rozwoju, istnieniu oraz aktywności30. Wyraźnie podkreśla to Sobór Watykański II: „Wszystkie rzeczy bowiem z faktu, że są stworzone, mają własną trwałość, prawdziwość, dobroć i równocześnie własne prawa i porządek, które człowiek winien uszanować”31. Jak widać, wartość stworzonego świata, to coś o wiele więcej aniżeli tylko jego użyteczność dla człowieka. Uznając własne prawa oraz specyficzne prawa przyrody, człowiek winien je stopniowo poznawać, wzajemnie uzgadniać i porządkować32. Księga Rodzaju podaje, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Stwórcy. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili J. Grzesica, Kryzys ekologiczny, dz. cyt., s. 65. Por. Synod Biskupów 1971, De iustitia in mundo (O sprawiedliwości w świecie), nr 3, ekai.pl/ biblioteka/dokumenty/x244/o–sprawiedliwosc–w–swiecie/#spis (z dnia 4 kwietnia 2009 r.). 29 Jan Paweł II, Ekoturystyka kluczem do właściwego rozwoju. Orędzie na XXIII Światowy Dzień Turystyki (24 czerwca 2002), „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 23:2002, nr 9, s. 56–57. 30 Por. Ap 10, 6; Dz 14, 15 i 17, 24; 1 Kor 8, 6; Rz 11, 36; Kol 1, 16. „On ustanowił w pięknym porządku wielkie dzieła swej mądrości […] Jakże godne ukochania są wszystkie Jego dzieła, i zaledwie iskierką są te, które poznajemy […], nie mają żadnego braku, przez jedno umocnił dobro drugiego, a któż się nasyci, patrząc na Jego dzieła” – Syr 42, 21–25. 31 GS, nr 36. 32 P. Góralczyk, Kształtowanie postawy odpowiedzialności ekologicznej, „Communio” (wyd. polskie) 12:1992, nr 6(72), s. 67. 27 28 124 Paweł Jan Chmura ją sobie poddaną33. Z licznych interpretacji tego fragmentu Biblii34 wyłania się prawda, że podobieństwo Boże w człowieku oznacza specyficzną bliskość człowieka wobec Boga, nie zaś jego status panującego w odniesieniu do reszty stworzenia. Użyte przy tej okazji określenia „czynić sobie ziemię poddaną” czy „panować nad całym stworzeniem” nie mogą być w żaden sposób rozumiane jako przyzwolenie na nadmierną lub bezmyślną eksploatację przyrody. Oznaczają one jedynie wybranie do zgodnego z wolą Bożą zarządzania światem35. Człowiek staje wobec wyboru jednego z dwóch rozwiązań: albo czynić sobie ziemię poddaną, aby ją „mieć”36, albo czynić ją sobie poddaną, aby bardziej rozwijać swoje człowieczeństwo – bardziej „być”37. Panowanie człowieka nad ziemią powinno być wzorowane na panowaniu władcy, który mądrze i troskliwie zabiega o pomyślność poddanych38. Jedynie Stwórca ma absolutne prawo własności do przyrody, natury i ziemi. Człowiek winien być współpartnerem Boga w Jego działaniach, a co za tym idzie – starać się poznać Jego plany co do stworzenia, zrozumieć to, co chciał mu On przekazać przez swoje dzieła, a także odkryć ostateczny cel istnienia wszystkich stworzeń. Aktywność ludzka zawsze powinna się wpisywać w porządek ustanowiony przez Boga, Jego zamiar oraz świętą wolę. Dewastacja i wprowadzanie nieporządku w środowisku naturalnym człowieka jest sprzeczne ze zleconym człowiekowi zadaniem tworzenia dzieła kultury. Wszelkie działanie człowieka winno bowiem zmierzać do kontynuacji stworzenia, a nie zniszczenia. To przecież w świetle prawdy objawionej o stworzeniu świata trzeba patrzeć na przyrodę, materię i kosmos jako na szczególny znak i tajemnicę obecności w nich Stwórcy39. Ponieważ człowiek jest częścią natury, w przypadku jego kryzysu również i ona ponosi konsekwencje. Specyficzne połączenie kosmosu z grzechem człowieka powoduje, że środowisko przestało być jedynie przestrzenią rozwoRdz 1, 27–28. Por. dla przykładu: A. Bonora, Człowiek obrazem Boga w Starym Testamencie, „Communio” (wyd. polskie) 2:1982, nr 2(8), s. 3–15. 35 Por. J. Grześkowiak, Teologiczne przesłanki odpowiedzialności za środowisko przyrodnicze, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne KUL” 27:1980, nr 6, s. 16. 36 „Ogromnie pouczające – jak zauważa Jan Paweł II – powinno stać się niepokojące stwierdzenie dotyczące okresu najnowszego: obok nędzy niedorozwoju, której nie można tolerować, stoimy w obliczu nadrozwoju, który także jest niedopuszczalny, bowiem tak samo jak niedorozwój sprzeciwia się on dobru prawdziwemu i szczęściu. Nadrozwój polegający na nadmiernej rozporządzalności wszelkiego typu dobrami materialnymi na korzyść niektórych warstw społecznych, łatwo przemienia ludzi w niewolników posiadania i natychmiastowego zadowolenia, nie widzących innego horyzontu, jak tylko mnożenie dóbr już posiadanych lub stałe zastępowanie ich innymi, jeszcze doskonalszymi. Jest to tak zwana cywilizacja «spożycia» czy konsumizm” – Jan Paweł II, „Solicitudo rei socialis” (30 grudnia 1987), nr 28. 37 Drugie rozwiązanie kwestii panowania nad ziemią opiera się na rozwoju człowieka równocześnie z opanowywaniem przyrody. „Człowiek ma czynić sobie poddaną ziemię i doskonalić rzeczy stworzone, tym samym doskonali też samego siebie” – GS, nr 57. 38 Por. Iz 12,2; Ps 72; Prz 8, 15. 39 P. Góralczyk, Kształtowanie postawy odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 68. 33 34 Współczesny kryzys ekologiczny – kryzysem człowieka 125 ju, a stało się pokusą do czynienia zła, a więc przestrzenią niebezpieczeństwa40. W tego rodzaju rzeczywistości tajemnica wcielenia Syna Bożego jest dopełnieniem aktu stworzenia. Jezus Chrystus wkraczając w losy świata staje się początkiem, centrum oraz końcem historii stworzenia41. 4. Syn Boży a godność świata Prawda o wcieleniu Syna Bożego rozjaśnia rzeczywistość świata materialnego skażonego grzechem. Boże narodzenie staje się nowym źródłem wartości nie tylko samego człowieka, ale także otaczającego go kosmosu. Mocą bliskości Chrystusa ze światem materialnym i całym stworzeniem również odkupienie stało się udziałem tego świata oraz całego stworzenia. Syn Człowieczy stał się drogą, po której świat doczesny poprzez własne uświęcenie może powracać do Stwórcy42. Wobec tego zadaniem człowieka ma być nie tylko współpraca z Bogiem w akcie stwarzania, ale także uobecnianie Wcielonego Słowa w świecie oraz kierowanie ku Niemu całej natury. Jako część kosmosu, człowiek wraz z nim zmierza do Stwórcy, odnajdując w swoim otoczeniu oznaki Bożej obecności i Bożego powołania. Chwalebne przyjście Chrystusa dla dokonania pełni czasów43 będzie jednocześnie momentem odnowienia wszystkich rzeczy44, a więc przemiany świata widzialnego. Zostanie on wówczas uwolniony od zła i osiągnie stan pełnej doskonałości. Mówi o tym jednoznacznie Sobór Watykański II: „Gdy nadejdzie czas odnowienia wszystkiego, […] wraz z rodzajem ludzkim również świat cały, głęboko związany z człowiekiem i przez niego zdążający do swego celu, w sposób doskonały odnowi się w Chrystusie”45. Jak zapowiedziano, „Bóg gotuje nowe mieszkanie i nową ziemię”, a „całe to stworzenie, które Bóg uczynił dla człowieka, będzie uwolnione od niewoli znikomości”46. Przytaczane teksty wskazują, że w czasie Paruzji nastąpi odnowienie świata materialnego, nie poprzez zniszczenia, ale przemianę. Świat jest nie tylko przemijającym otoczeniem człowieka, ale w pewnym szczególnym wymiarze jego mieszkaniem trwałym. Prawda o wiecznym istnieniu przemienionego świata ukazuje istotną wartość przyrody, jej cel i kierunek rozwoju oraz nakreśla zadania człowieka wobec całego stworzenia. Człowiek ma nie tylko współistnieć, ale także współdziałać ze środowiskiem naturalnym we wzajemnym rozwoju, 40 Obrazowo ukazuje tę możliwość Księga Jeremiasza: „Dlatego wypadnie na nich lew z lasu, wilk stepowy posieje wśród nich spustoszenie. Pantera będzie czyhać przy ich miastach; każdy, kto z nich wyjdzie, będzie rozszarpany. Pomnożyły się bowiem ich grzechy i liczne są ich odstępstwa” – Jr 5, 6. 41 P. Góralczyk, Kształtowanie postawy odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 67–68. 42 Tamże, s. 68–69. 43 Ef 1, 10. 44 Dz 3, 21. 45 Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium” (21 listopada 1964), nr 48. 46 GS, nr 39. 126 Paweł Jan Chmura aż do chwili pełnego, ostatecznego oczyszczenia i przemienienia w Chrystusie. „Jeżeli krzewić będziemy na ziemi w duchu Pana i wedle Jego zlecenia godność ludzką, wspólnotę braterską i wolność, to znaczy wszystkie dobra natury oraz owoce naszej zapobiegliwości, to odnajdziemy je potem na nowo, ale oczyszczone ze wszystkiego brudu, rozświetlone i przemienione…”47 Człowiek zostanie odnowiony wraz z tym wszystkim, co czyniło doczesny świat bardziej ludzkim, a więc także ze środowiskiem naturalnym. Wizja ta implikuje jasno określony postulat etyczny. Zakłada on konieczność postawy szacunku wobec ogromu i potęgi przyrody, umiejętności współistnienia z nią, wsłuchiwania się i odczytywania jej głosów, a także religijnej czci dla skrytej w niej Boskiej wszechmocy48. Każda aktywność ludzka nie uwzględniająca prawa Boga do stworzenia bądź praw człowieka wyposażonego przez Stwórcę jest przeciwna etyce chrześcijańskiej opartej na przykazaniu miłości. Niedbałość o środowisko naturalne jest zatem poważnym grzechem, obciążającym człowiecze sumienie i pociągającym za sobą odpowiedzialność przed Bogiem49. Ojciec Święty Jan Paweł II, uwrażliwiając nas na konsekwencje zagrożenia środowiska naturalnego i środowiska ludzkiego, parokrotnie odwoływał się do bardzo sugestywnego w swej istocie pojęcia „holokaustu środowiskowego”50. Termin ten, zgodnie z myślą jego twórcy, ma być pojmowany jako bezwzględne niszczenie życiowych zasobów człowieka, będące w istocie coraz bardziej groźnymi i obłudnymi zamachami na godność i życie osoby ludzkiej. Jak widać, troska o środowisko naturalne może się łączyć z promocją cywilizacji miłości i kultury życia, jako szczególnej alternatywy dla coraz bardziej powszechnej w naszych czasach pseudokultury egoizmu i śmierci. Problem ekologiczny ujawnia się bowiem najbardziej jaskrawo poprzez kryzys wartości życia. „Błąd antropologiczny, a więc zagubienie właściwego dobra i celu człowieka, który tkwi u korzeni bezmyślnie niszczonego środowiska naturalnego, odnosi się z jeszcze większą mocą do destrukcji środowiska ludzkiego”51. 5. Postawa odpowiedzialności za świat Potrzeba kształtowania postawy odpowiedzialności za świat jest w naszych czasach tym bardziej paląca, im bardziej wyraźne staje się zjawisko niszczenia elementarnych ideałów etycznych i ekologicznych. Odpowiedzialność ta jest Tamże. P. Góralczyk, Kształtowanie postawy odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 69–70. 49 Por. List pasterski Episkopatu Polski na temat ochrony środowiska, Jasna Góra, 2 maja 1989 r. (234. Konferencja Plenarna Episkopatu). 50 Por. Jan Paweł II, Scienza e fede sono entrambe dono di Dio e in Lui trovano il loro principio di unità. Discorso agli scienziati durante l’incontro svoltosi presso il Centro Ettore Maiorana – Erice (8 V 1993); Tra la Chiesa e la cultura è necessaria e urgente una “nuova alleanza”, L’incontro con il mondo accademico e con gli intellettuali nella Cappella dell’Università – Vilnius (5 IX 1993), [w:] Insegnamenti di Giovanni Paolo II, wersja elektroniczna 2.0, Unitelm–Padova 1996. Podaję za: J. Gocko, Podstawy i kształtowanie odpowiedzialności ekologicznej, „Seminare” t. 19:2003, s. 259. 51 J. Gocko, Podstawy i kształtowanie odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 259. 47 48 Współczesny kryzys ekologiczny – kryzysem człowieka 127 poniekąd zwornikiem poszczególnych rodzajów odpowiedzialności pojawiających się w różnych dziedzinach życia, zarówno każdego człowieka z osobna, jak i całych społeczności. Łączy ona niejako odpowiedzialność psychologiczną, prawną, społeczną oraz moralną. Odpowiedzialność za świat „jako taka przyczyniłaby się do wzrostu odpowiedzialności ekologicznej, ściśle uwarunkowanej poziomem odpowiedzialności uniwersalnej, humanistycznie i aksjologicznie myślącego i działającego człowieka”52. Tak doprecyzowana odpowiedzialność za świat jest zależna przede wszystkim od poziomu świadomości ekologicznej konkretnych ludzi. „Jest ona niezwykle istotnym elementem ogólnej świadomości społecznej rozumianej jako całokształt idei, wartości, postaw, poglądów, przekonań, opinii wspólnych dla całych grup społecznych, które określają sposób myślenia danego społeczeństwa”53. Świadomość ekologiczna jest w takim razie przejawem świadomości społecznej. Daje ona siłę napędową do zgłębiania wartości ludzkiego życia w kontekście wartości życia całej biosfery, dzięki czemu aktywność ludzka w tej materii staje się stopniowo coraz bardziej etyczna i sprzyjająca środowisku naturalnemu. Człowiek, doceniając walory świata przyrody, urabia swoje myślenie proekologiczne i w sprawach gospodarczych oraz społecznych wybiera rozwiązania moralne bądź opowiada się za takim rozwojem ekonomicznym, który nie obciąża nadmiernie świata natury. Taka relacja człowiek – przyroda stanowić może trwały fundament zdrowej koegzystencji ludzkości. Koegzystencji tej powinny przyświecać zasady dobra wspólnego, odpowiedzialności i solidarności, przy praktycznym zastosowaniu metod oraz narzędzi łagodzących skutki napięć pomiędzy ekonomią a ekologią54. 6. Konieczność formowania świadomości ekologicznej Świadomość ekologiczna nie jest odrębna od świadomości społecznej, lecz stanowi jej integralną część. Miano „ekologiczna” służy jedynie tematycznemu odróżnieniu zagadnień, na których się koncentruje. Świadomość ekologiczna ma charakter zarówno normatywny, jak i praktyczny. Jej wymiar normatywny to jasno określony system wartości oraz norm moralnych dotyczących relacji pomiędzy człowiekiem a środowiskiem lub cywilizacją a naturą. Istotnym komponentem świadomości ekologicznej jest pozytywne nastawienie wobec naturalnego środowiska zarówno konkretnych osób, jak i całych społeczności. W ramach wymiaru praktycznego tej świadomości należy wyróżnić wiedzę ekologiczną oraz wyobraźnię ekologiczną. Wiedza ekologiczna to intelektualne poznanie procesów zachodzących w biosferze i ekosystemach, znajomość zależności i wzajemnych związków utrzymujących te systemy J. Pawlica, Etyka i odpowiedzialność ekologiczna, [w:] Ochrona środowiska w świetle filozofii wartości, red. P. Dutkiewicz, Kraków 1992, s. 38. 53 J. Gocko, Podstawy i kształtowanie odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 249. 54 J. Penc, Rozwój zgodnie z naturą, „Społeczeństwo” 12:2002, s. 390–391. 52 Por. 128 Paweł Jan Chmura w równowadze itp. Fundamentem tej wiedzy są nauki przyrodnicze, medyczne, techniczne, ekonomiczne i prawne oraz wiadomości uzyskane w trakcie osobistych doświadczeń i obserwacji. Przez wyobraźnię ekologiczną należy rozumieć szczególną dyspozycję bądź umiejętność prognozowania ekologicznych skutków realizowanych działań, zdolność dostrzegania i systematyzowania związków pomiędzy dokonaniami człowieka a procesami przyrodniczymi oraz zdolność do projektowania działań zgodnych z postulatami wiedzy ekologicznej55. Na rozwój świadomości ekologicznej wpływa pozytywnie – z jednej strony – zagrożenie dalszego bytowania człowieka w świecie a z drugiej – brak jasnych perspektyw oraz rozwiązań kwestii ekologicznych. W tym kontekście pojawiają konkretne pytania o źródło kryzysu ekologicznego, dalszy sens istnienia cywilizacji a także zasadność dotychczasowych dróg rozwoju gospodarczo-społecznego. Rozważania nad tymi zagadnieniami doprowadziły do wniosku, iż przyczyn kryzysu ekologicznego nie można upatrywać jedynie w industrializacji czy urbanizacji, a więc w wymiarze ekonomicznym i technologicznym. Jak niejednokrotnie zauważał Jan Paweł II, kryzys ekologiczny łączy się nierozerwalnie z kryzysem moralnym, ponieważ ma swój początek w samym człowieku i jest skutkiem zniszczenia godziwej relacji pomiędzy nim a środowiskiem56. Należy zatem stwierdzić, że do rozwiązywania problemów ekologicznych nie wystarczą tylko technologiczne możliwości neutralizacji zanieczyszczeń lub wdrażanie nowych rozwiązań gospodarczych bądź ekonomicznych. Oczywiście, innowacje techniczne oraz odpowiednie zmiany ustawodawcze są konieczne, „ale w ostatecznym rozrachunku droga do rzeczywistych przemian przebiega przez człowieka i świat jego wartości, przez trwałą zmianę postaw i motywacji działania”57. 7. Podsumowanie Ludzkie bytowanie na świecie zależne jest od wszystkich komponentów naszego środowiska naturalnego, takich jak atmosfera, woda czy gleba. Ich postępujące zanieczyszczanie zagraża bezpośrednio egzystencji człowieka. W sytuacji postępującej degradacji środowiska naturalnego niezwykle istotne staje się zbudowanie prawidłowych relacji pomiędzy człowiekiem a otoczeniem, w którym żyje. Relacja ta powinna się opierać na uzmysłowieniu sobie współzależności ludzkości i przyrody oraz ograniczoności zasobów naturalnych. Wszystko, co otacza człowieka, jest dobrem, które otrzymał od Stwórcy. Dobro to nie zostało przekazane w używanie wybranym tylko pokoleniom, lecz wszystkim ludziom egzystującym na ziemi, jak bowiem czytamy w konstytu55 Por. B. Poskrobko, Społeczne czynniki ochrony środowiska, [w:] K. Górka, B. Poskrobko, W. Radecki, Ochrona środowiska. Problemy społeczne, ekonomiczne i prawne, Warszawa 2001, s. 30–31. 56 Por. Jan Paweł II, Przemówienie w czasie spotkania czterech pokoleń na stadionie Azteków Nie dajcie się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężajcie (Meksyk, 25 stycznia 1999 r.), „L’Osservatore Romano” 20:1999, nr 4, s. 28; tenże, Encyklika „Centesimus annus”, nr 37. 57 J. Gocko, Podstawy i kształtowanie odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 250. Współczesny kryzys ekologiczny – kryzysem człowieka 129 cji Gaudium et spes, „Bóg przeznaczył ziemię ze wszystkim, co ona zawiera na użytek wszystkich ludzi i narodów”58. Zaprzeczeniem tej prawdy są poczynania niektórych narodów czy grup posiadających większy kapitał ekonomiczny lub pozostających na wyższym stopniu rozwoju i nadmiernie wykorzystujących środowisko naturalne, nie bacząc, iż jest ono dobrem wspólnym całej ludzkości. Tego rodzaju działania są nie tylko pogwałceniem sprawiedliwości, ale także naruszają specyficzną harmonię wszechświata, a więc także równowagę ekologiczną. Świadczą one o daleko posuniętym egoizmie – i to zarówno indywidualnym, jak i zbiorowym59. Problem ekologiczny nabrał współcześnie tak wielkiego znaczenia, że odpowiedzialność za jego rozwiązanie spoczywa na wszystkich ludziach. W tej sytuacji pojawia się nagląca konieczność formowania postawy odpowiedzialności ekologicznej jako odpowiedzialności wobec siebie samych i innych ludzi oraz odpowiedzialności w odniesieniu do natury. Służyć temu będzie zespolenie wszelkich ludzkich wysiłków w celu sprecyzowania konkretnych obowiązków i zadań a następnie wypełniania ich przez poszczególnych ludzi, narody, państwa oraz całą międzynarodową społeczność. Kształtowanie rzetelnej postawy proekologicznej wymaga przede wszystkim prawdziwego zwrotu w sposobie rozumowania i postępowania wobec natury. Nie mogą temu przyświecać ani cele ideologiczne, ani polityczne, ich istotą nie może być też całkowita negacja współczesnego świata bądź zwodnicze pragnienie powrotu do utraconego raju60. Wobec zanegowania ustanowionej przez Boga, obiektywnej hierarchii dóbr oraz jawnej i bezwzględnej ekspansji konsumpcjonizmu postawa odpowiedzialności ekologicznej wymaga docenienia na nowo prostoty życia, umiaru i skromności. Cechy te zdają się dzisiaj definitywnie zapomniane, jednak to dzięki nim możliwe jest odkrywanie na nowo sensu ascezy, mogącej w tym przypadku nosić miano „ascezy ekologicznej”61. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat Kościół wielokrotnie zabierał głos w sprawach dotyczących dbałości o środowisko naturalne człowieka. Nieomal dwadzieścia lat temu Jan Paweł II wśród różnych „areopagów” współczesności, na których winna się skupiać misyjna działalność Kościoła, wymienił także ochronę stworzonego świata, przypominając, iż także tę sferę ludzkiej aktywności „należy rozjaśnić światłem Ewangelii”62; w wśród zadań ludzi wypełniających w świecie swoje powołanie do świętości wymienił również obowiązek troski o stan naturalnego środowiska. Pisał on: W związku z problematyką życia gospodarczo-społecznego i pracą pojawia się dziś w sposób coraz bardziej natarczywy tak zwana kwestia „ekologiczGS, nr 69. J. Gocko, Podstawy i kształtowanie odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 259–260. 60 Por. Jan Paweł II, Pokój z Bogiem Stwórcą – Pokój z całym stworzeniem. Orędzie na XXIII Światowy Dzień Pokoju (1 stycznia 1990), nr 13. Zob. też: P. Góralczyk, Kształtowanie postawy odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 73–74. 61 J. Gocko, Podstawy i kształtowanie odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 257–258. 62 Jan Paweł II, Encyklika „Redemptoris missio”, nr 37. 58 59 130 Paweł Jan Chmura na”. Z pewnością Bóg dał człowiekowi zadanie „panowania” nad stworzeniem i „uprawiania ogrodu” świata. Jednakże człowiek winien wypełniać to zadanie szanując obraz Boga, którym został naznaczony, a więc rozumnie i z miłością. Znaczy to, że musi poczuwać się do odpowiedzialności za dary, które otrzymał i wciąż otrzymuje od Boga63. Aktualne pozostaje i długo jeszcze będzie pozostawać wezwanie Jana Pawła II do nowej „solidarności ekologicznej”64, która musi się rozwijać w dwóch płaszczyznach: dialogu i współpracy. Na pierwszej z tych płaszczyzn jest ona realizowana poprzez tworzenie różnorodnych organizacji proekologicznych oraz organizowanie debat międzynarodowych w celu zapoznania się z tą problematyką. Niestety, często są one nieskuteczne i nie przynoszą założonych efektów ze względu na rozbieżność interesów ekonomicznych, uwarunkowania polityczne bądź nacjonalizm. Na płaszczyźnie współpracy solidarność ekologiczna miałaby być realizowana poprzez wymianę doświadczeń, technologii i kapitału pomiędzy krajami rozwijającymi się a wysoko rozwiniętymi. Skutkiem tego byłaby nie tylko sama ochrona środowiska, ale również utrwalenie pokojowych stosunków pomiędzy narodami65. Niestety, współpraca ta często pozostaje w sferze deklaracji. Społeczne nauczanie Kościoła w kwestiach ekologicznych wnika głębiej niż analizy prowadzone przez różne organizacje czy wspólnoty, bo w samą istotę problemu. Doszukuje się ono źródeł obecnego kryzysu ekologicznego nie tyle w problemach natury technicznej, ekonomicznej czy gospodarczej, ile w brakach lub wadach współczesnej moralności66. Chodzi tu przede wszystkim o kwestię „ekologii ludzkiej”67, zakorzenionej w duchowym wnętrzu człowieka. Tak naprawdę kryzys ekologiczny nie jest jedynie wynikiem przemian ostatnich lat, ale narodził się w momencie buntu pierwszych rodziców wobec Boga. Nieład, jaki zapanował w ludzkim wnętrzu wraz z popełnieniem tego grzechu, zakłócił harmonię pomiędzy stworzeniami, a przede wszystkim między człowiekiem a światem stworzonym. Dalsze pogłębianie się tego stanu, aż do obecnego kryzysu ekologicznego, jest skutkiem popełniania przez ludzkość kolejnych grzechów, przede wszystkim bezwzględnego, egoistycznego wykorzystywania zasobów naturalnych ziemi, bez zwracania uwagi na fakt, że jako dobro wspólne zostały one powierzone ludzkości wszystkich epok. Zatem zażegnanie kryzysu ekologicznego musi się rozpocząć się od głębokiego, wewnętrznego nawrócenia człowieka, od jego powrotu do Boga jako źródła obiektywnych, naturalnych wartości i wszelkiego dobra68. Jan Paweł II, Adhortacja apostolska „Christifideles laici” (30 grudnia 1988), nr 43. Por. Jan Paweł II, Pokój z Bogiem Stwórcą – pokój z całym stworzeniem. Orędzie na XXIII Światowy Dzień Pokoju, nr 10. 65 J. Gocko, Podstawy i kształtowanie odpowiedzialności ekologicznej, dz. cyt., s. 260. 66 Zob. np. Jan Paweł II, Pokój z Bogiem Stwórcą..., nr 6–7. 67 Jan Paweł II, Encyklika „Centesimus annus”, nr 38. 68 Jan Paweł II, Encyklika „Sollicitudo rei socialis”, nr 29. 63 64 Współczesny kryzys ekologiczny – kryzysem człowieka 131 The Contemporary Ecological Crisis – the Human Crisis The current ecological crisis is caused by impropriate and excessive human interference in the environment. The symptoms of this crisis, such as consumerism and the fact that material goods take priority over moral values, make people become more egoistic. The ecological problem has also its negative impact on mental lives of contemporary people. Many of them suffer nervous breakdowns because of coping with Herculean tasks every day. The world has been created by God and belongs to Him, not to humans. We are only a part of this world, its caretakers, not owners. We have been given the earth by the Creator to usufruct alone. The Catholic social teaching says that ecological threat has not only material, but spiritual aspects as well. Humans’ moral and mental environments are polluted, too. The condition of these environments can be a foundation of a man’s development and can change his preferences from ‘having’ to ‘being’. It is a problem of shaping people’s conscience, as only mature conscience can take care of the environment. This care is a proof of love for God and other people, which can be called ‘ecological conscience’. This term also means the ability to save, a spirit of sacrifice, a sense of justice and decent behaviour. It seems that defining the relations between humans and the world of nature on the Catholic grounds can be far more successful to fight ecological degradation than the most spectacular protests of environmentalists. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Szymon Drzyżdżyk Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny Słowa kluczowe: Niepokalane Poczęcie, Maryja, dogmat, świętość, poczęcie, scholastyka, teologia średniowieczna. Key words: Immaculate Conception, Virgin Mary, dogma, sanctity, conception, scholasticism, medieval theology. 8 grudnia 2009 roku minie 155 lat od ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Każda tego typu rocznica jest okazją, by wracać do tego trudnego w teologii zagadnienia i przypominać kulisy dyskusji i toczonych debat oraz ich ostatecznego owocu, tj. bulli Piusa IX Ineffabilis Deus, w której dogmat ten został ogłoszony. W obszarze szczególnych zainteresowań teologów w dziedzinie mariologii znalazł się problem pierwotnej świętości Matki Pana. To właśnie refleksja nad świętością Maryi leży u źródeł dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Wiązało się to bardzo ściśle z wypracowaniem przez teologów takich pojęć jak ustrzeżenie – praeservatio oraz odkupienie zachowawcze – praeredemptio. Aby zobrazować wagę tych pojęć, przytoczę pewne zdarzenie z uniwersyteckiego życia ojca Stanisława Napiórkowskiego, które tak oto wspominał: Na egzaminie po wykładach z mariologii studentka otrzymała pytanie z tezy o Niepokalanym Poczęciu Maryi: Matka Boża została uwolniona z grzechu pierworodnego, czy ustrzeżona przed grzechem pierworodnym? Studentka odpowiedziała: „Uwolniona”! Natychmiast wstawiłem „niedostatecznie” do indeksu. Na korytarzu przed salą egzaminacyjną studentka dziwiła się i oburzała: „Za jedno słowo mnie oblał!” Rzeczywiście – tym razem za jedno tylko słowo, ale właśnie to słowo arcyjasno mówi, czy rozumie się dogmat o Niepokalanym Poczęciu1. 1 S. C. Napiórkowski, Podstawy prawdy o Niepokalanym Poczęciu i o podanie jej przez Kościół do wierzenia, [w:] Niepokalane Poczęcie i życie chrześcijańskie, red. D. Mastalska, Częstochowa–Niepokalanów 2005, s. 24. 134 Ks. Szymon Drzyżdżyk Od Święta Poczęcia do Niepokalanego Poczęcia – początki refleksji Prawda o Niepokalanym Poczęciu Maryi przez długie wieki była przedmiotem dyskusji wśród teologów zachodnich. Zastanawiając się nad tym zagadnieniem nigdy nie kwestionowano świętości Maryi. Spierano się jedynie o to, kiedy i w jaki sposób to „uświęcenie” nastąpiło. Począwszy od średniowiecza dostrzegamy zmiany w rozumieniu doktryny o Niepokalanym Poczęciu. Dotychczas prawda ta była raczej wprowadzeniem do chrystologii i historii zbawienia. Odtąd jawiła się ona w horyzoncie antropologii chrześcijańskiej, indywidualnej i społecznej. Świętość Maryi rozumiano jako model społeczności chrześcijańskiej, czyli Kościoła. Jednak o ile na początku zafascynowanie wspólnotą chrześcijańską było tak duże, że Eklezję uważano za «świętą i nieskalaną Oblubienicę» (por. Ef 5, 26 – 28), o tyle potem szybko zaczęło przychodzić rozczarowanie zarówno życiem klasztorów, jak i życiem całego Kościoła, a ideał „świętej Oblubienicy” zaczęto coraz bardziej ograniczać do samej Matki Jezusa. Już w wieku XIII zaczęło się szerzyć „zgorszenie” faktyczną postacią Kościoła jako instytucji, które później jeszcze się pogłębiło2. W wyniku tego powstały dwa stronnictwa: makulistów i immakulistów3. Drudzy z nich głosili ideę uprzedniego zachowania Maryi od wszelkiej zmazy – praeservatio, pierwsi natomiast podkreślali powszechność grzechu pierworodnego i związaną z tym powszechność potrzeby odkupienia, a Maryi przypisywali jedynie wolność do grzechów uczynkowych. Według G. Sölla, do rozwoju mariologii w tym okresie znacznie przyczyniło się zakończenie na Soborze w Konstantynopolu (680–681) sporów chrystologicznych. Dokonał się wówczas ważny zwrot. Od tej chwili nauka o przywilejach Maryi, pozbawiona „siły napędowej”, jaką były dla niej dyskusje chrystologiczne, musiała polegać na sobie samej. W rzeczywistości jednak nastąpił zwrot ku antropologii, która jednak i na Wschodzie, i na Zachodzie nie była wystarczająco rozwinięta. „Jej miejsce w rozwoju dogmatu maryjnego zajęła liturgia oraz pobożność ludowa. Od tego czasu należy datować początek napięcia między teologią a pobożnością, w myśl słynnej zasady: ut lex orandi statuat legem credendi”4 (aby prawo modlitwy stanowiło prawo wiary). Dowodzenie prawdziwości pierwszego przywileju Matki Chrystusa na podstawie bizantyjskiego święta Poczęcia Najświętszej Maryi Panny nie jest łaCz. Bartnik, Dogmatyka katolicka, Lublin 2003, s. 387–388. „Terminy makuliści oraz immakuliści, pochodzą od łacińskiej nazwy macula (zmaza, skaza, plama) i oznaczają przeciwników (makuliści) i zwolenników (immakuliści) nauki o Niepokalanym Poczęciu NMP. Pojawiły się one już po Dunsie Szkocie, w literaturze przedmiotu są jednak używane anachronicznie, także na oznaczenie wcześniejszych postaw różnych autorów, podobnie jak i sama nazwa „Niepokalane Poczęcie”, przypisywana jest autorom, którzy głosili odpowiadające jej treści, choć samą nazwą jeszcze się nie posługiwali”, P. Sotowski, Wkład świętych i teologów zakonów franciszkańskich w ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, [w:] Niepokalane Poczęcie i życie chrześcijańskie, dz. cyt., s. 57. 4 K. Kowalik, Virgo Immaculata – historia dogmatu [w:] Niepokalana Matka Chrystusa, red. K. Kowalik, K. Pec, Lublin–Częstochowa 2004, s. 15; zob. Pius XII, Mediator Dei, 18. 2 3 Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia... 135 twe. Powodem tego jest brak jasno sprecyzowanej nazwy tego święta oraz naleciałości apokryficzne. Krytycy twierdzą, że doktryna o Niepokalanym Poczęciu Maryi zawdzięcza swe istnienie właśnie świątecznemu wspomnieniu tego faktu, źródłem zaś są apokryfy, przede wszystkim Protoewangelia Jakuba, opowiadająca szczegółowo o cudownym poczęciu Maryi w bezpłodnym łonie Anny. „Bliższe badania upewniają nas, że – owszem – święto Poczęcia Maryi istniało, zanim uświadomiono sobie na dobre jego teologiczne implikacje, ale początkiem jego jest nie mit, lecz tzw. zmysł wiary kontrolowany przez Magisterium Kościoła”5. Pobożność ludowa wyprzedziła refleksję teologiczną. „Ustanowienie świąt (między innymi Poczęcia) prowadziło do opracowania tekstów modlitw i homilii, a to z kolei stało się bodźcem do ożywienia i skonkretyzowania myśli teologicznej, co łączyło się z kolei z pogłębieniem kultu, który został ujęty w ramy dogmatyczne. Kult jako przejaw wiary zwracał uwagę teologów na pewne prawdy uchodzące ich uwagi”6. Na Wschodzie święto „Poczęcia Maryi” o charakterze immakulistycznym było już dobrze znane w VII wieku, a przez kraje podległe cesarstwu wschodniemu w kolejnych wiekach przedostało się na Zachód i już w IX wieku pojawiło się w Neapolu, o czym świadczy kalendarz pochodzący z tego miasta. Jednakże w opinii badaczy, obchodzili je mieszkający w tym rejonie Italii Grecy. Na Zachodzie święto znane jest od XI wieku. Pierwsze wzmianki mówią, że w Anglii nie pojawiło się wcześniej niż w 1060 roku i nie później niż w 1070. Dokumenty wymieniają takie miejscowości jak Winchester, Worcester, Exeter i Canterbury. Rozwijający się kult został powstrzymany przez najazd Normanów. Zdawało się, że pozostanie po nim tylko wspomnienie. Święto jednak odrodziło się ponownie ok. 1120 roku – i to za sprawą Normanów, którzy je przyjęli i rozpowszechnili. W niedługim czasie pojawiło się na kontynencie. Wkrótce, bo już w 1136 roku, wprowadzili je kanonicy regularni w Lyonie. Opat Piotr de la Réol w 1154 roku pisał, że zna je cała Francja. Pod koniec XII wieku obchodzono je w Niemczech. Wiek XIII był już wiekiem jego rozwoju, do czego przyczyniły się również zakony karmelitów, kartuzów i cystersów. Franciszkanie chlubią się tym, że na kapitule generalnej w Pizie w 1263 roku nakazano obchodzić święto na całym świecie. W Kurii Rzymskiej pojawiło się ono w 1330 roku, ale „obchodzono je raczej nieoficjalnie, na sposób prywatny”7. Takiemu rozwojowi święta sprzyjał również fakt, że papieże ówcześni rzadko kiedy korzystali ze swego prawa do regulowania kultu publicznego w całym Kościele, pozostawiając troskę o służbę Bożą poszczególnym biskupom diecezjalnym. W ten sposób otwierały się możliwości dla od- 5 J. Domański, Niepokalane Poczęcie [w:] Gratia Plena. Studia teologiczne o Bogurodzicy, red. B. Przybylski, Poznań–Warszawa–Lublin 1965, s. 206. 6 J. Królikowski, K. Kupiec, Matka Zbawiciela. Mariologia część II, Tarnów 2000, s. 52. 7 J. Wojtkowski, Wiara w Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny w Polsce w świetle średniowiecznych zabytków liturgicznych, Lublin 1958, s. 27. 136 Ks. Szymon Drzyżdżyk działywania prywatnych form pobożności na formowanie się liturgii w poszczególnych diecezjach8. Można twierdzić, że w XIV wieku nie było kraju katolickiego, w którym by nie świętowano Niepokalanego Poczęcia w dniu 8 grudnia. W Polsce wprowadził je biskup Jan Korabita, który w swojej diecezji krakowskiej zarządził w roku 1390, by była obchodzona uroczystość chori et fori, 8 grudnia z wigilią w dniu poprzednim. Jego śladem poszli inni biskupi, a w roku 1420 synod wieluńsko-kaliski zatwierdził święto w całej Polsce jako obowiązujące9. W tym miejscu pojawia się istotne pytanie: co było przedmiotem tego święta? Domański twierdzi, że jego nazwa „nie jest jednolita. Dziś przeważa na wschodzie nazwa: Święto Poczęcia Świętej Theométer Anny (tj. św. Anny, babki Boga-Człowieka). W średniowieczu używano często również innej nazwy: Święto Poczęcia Matki Bożej, a czasami posługiwano się nazwą: Zwiastowanie Poczęcia Matki Bożej. Przedmiot tego święta był potrójny: zwiastowanie poczęcia Matki Bożej przez Anioła, cudowne Jej poczęcie (czynne) w bezpłodnym łonie Anny i jej poczęcie bierne, czyli zaistnienie przyszłej matki Bożej”10. Wojtkowski zauważa, że „przed wiekiem XII czczono po prostu rocznicę faktu Poczęcia Maryi, Matki Zbawiciela. Świętość, czyli niepokalaność tegoż poczęcia, jeszcze w liturgii nie występowała”11. Więcej światła na ten problem rzuca używana terminologia. Grecy, skąd wywodzi się święto, znali oraz powszechnie używali określenia sanctificatio – uświęcenie. Rozumieli je analogicznie do uświęcenia w łonie matki Jana Chrzciciela. Makuliści dyskutując na temat Niepokalanego Poczęcia wprowadzili do mariologii właśnie pojęcie poczęcia – conceptio. Według K. Kowalika12, na Zachodzie idea Niepokalanego Poczęcia do VIII wieku nie posiadała teologicznego sformułowania ani uzasadniania. Natomiast według J. Królikowskiego13, zastój ten trwał do końca XI wieku. Jednak obaj autorzy są zgodni co do tego, że powodem takiego stanu rzeczy było stanowisko św. Augustyna († 430) w sporze z pelagianami. Teologowie odrzucili myśl o poczęciu Maryi bez grzechu pierworodnego ze względu na wyraźne sformułowanie biblijne o powszechności przekazywania grzechu pierworodnego oraz o uzdrawiającym darze zbawienia, który wszystkim ludziom bez wyjątku przyniósł dopiero Chrystus. Przeciwnicy Niepokalanego Poczęcia byli tu wierni nauce o grzechu pierworodnym sformułowanej przez św. Augustyna14. Tamże, s. 28. J. Domański, Niepokalane Poczęcie..., dz. cyt., s. 207. 10 Tamże, s. 207. 11 J. Wojtkowski, Wiara w Niepokalane Poczęcie…, dz. cyt., s. 28. 12 Zob. K. Kowalik, Virgo immaculata…, dz. cyt., s. 16. 13 Zob. J. Królikowski, K. Kupiec, Matka Zbawiciela…, dz. cyt., s. 54. 14 P. Sotowski, Wkład świętych i teologów zakonów franciszkańskich…, dz. cyt., s. 56. 8 9 Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia... 137 Augustynowa koncepcja grzechu pierworodnego i jej wpływ na rozwój doktryny o Niepokalanym Poczęciu Maryi „Doktryna o doskonałej świętości Maryi od pierwszej chwili Jej poczęcia została przyjęta na Zachodzie z pewnym oporem”15. Było to następstwem nauczania św. Pawła na temat grzechu, nazwanego później w teologii pierworodnym. Apostoł narodów w Liście do Rzymian pisał: „Jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5, 12). Myśl ta została podjęta i rozwinięta przez św. Augustyna, zwłaszcza w wyniku sporów z pelagianami16. Rozważania biskupa Hippony na temat pojmowania grzechu pierworodnego spowodowały konieczność refleksji nad tym, jaka była wobec niego sytuacja Maryi. Istnieją dwa fundamentalne dzieła dotyczące tego problemu. Są nimi: De natura et gratia (415 r.) oraz pisane w ostatnim roku życia, nieukończone Contra Iulianum. Cała polemika skupiła się wokół problemu skutków grzechu Adama – czy dotknął on wszystkich ludzi? W wyniku tej dyskusji właśnie pojawiła się postać Matki Bożej oraz kwestia jej zależności od grzechu pierwszych rodziców. W pierwszej fazie sporu ortodoksyjnej nauce, która głosiła, że wszyscy ludzie z wyjątkiem Jezusa Chrystusa podlegają grzechowi, Pelagiusz († ok. 422) przeciwstawił swój pogląd. Wskazał na postacie świętych ze Starego i Nowego Testamentu, między innymi takie jak Abel, Henoch, Melchizedek, Abraham, Jakub, Józef, Daniel, Józef mąż Maryi, Jan, oraz kobiety: Deborę, Annę, Judytę, Esterę, Elżbietę, a zwłaszcza na Maryję, i stwierdził, że „zachodzi konieczność uznania Jej za bezgrzeszną. Nikt dotychczas nie sformułował tak wyraźnie świętości Maryi”17. Doktor łaski odpowiedział Pelagiuszowi w dziele De natura et gratia. Czytamy w nim: Z wyjątkiem zatem świętej Dziewicy Maryi, o której z powodu czci Pana, gdy chodzi o grzechy, nie chcę się w ogóle spierać; skąd bowiem wiemy, dlaczego więcej łaski do pokonania wszelkiego grzechu skupiło się u tej, która zasłużyła począć i urodzić tego, o którym wiadomo, ze nie miał żadnego grzechu? Z wyjątkiem więc tej Dziewicy, gdybyśmy tych wszystkich świętych i święte mogli zebrać, gdyby tu żyli, i zapytać czy są bez grzechu, co według nas, odpowiedzieliby? Czy to, co on mówi, czy to, co Jan Apostoł? (1 J 1, 8) [...] czy nie zawołaliby jednym głosem: Jeśli powiemy, że nie mamy grzechu, samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy?18 Jan Paweł II, Maryja w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, Libreria Editrice Vaticana 1998, s. 87. „Pelagianizm był reakcją na pesymizm manichejski, ale reakcją krańcową, błędną, bo wpadł w przesadny optymizm co do zdolności natury ludzkiej, ze szkodą dla koniecznej roli łaski. Doszedł do tego, że negował jej potrzebę i grzech pierworodny”, J. Domański, Niepokalane Poczęcie..., dz. cyt., s. 200–201. 17 R. Laurentin, Matka Pana. Krótki traktat teologii Maryjnej, Warszawa 1989, s. 77. 18 Św. Augustyn, De natura et gratia 42 [w:] M. Gilski, Mariologia kontekstualna św. Augustyna, Lublin 2006, s. 115–116. 15 16 138 Ks. Szymon Drzyżdżyk Na podstawie analizy powyższego tekstu można wyciągnąć kilka wniosków odnoszących się do Matki Chrystusa: – wyjątkowość Matki Boga wynika z czci do jej Syna, – w Maryi skupiło się więcej łaski niż u innych ludzi, – z wyjątkiem Maryi Dziewicy wszyscy inni posiadają grzechy, o czym świadczy 1 List św. Jana Apostoła. Augustyn zgodził się z tezą Pelagiusza o bezgrzeszności Maryi, lecz w inny sposób argumentował zasadność tej prawdy. Według niego, brak grzechu u Maryi był wynikiem działania szczególnej łaski Boga, podczas gdy dla Pelagiusza był to wynik Jej własnego wysiłku. W drugiej fazie sporu z pelagianami przeciwnikiem Biskupa Hippony stał się ex-biskup Julian z Eklanum19 († 454). W spór o rolę łaski w życiu człowieka kolejny raz włączona została Matka Boga. Poprzednia wypowiedź Augustyna została zrozumiana jako obrona Maryi przed skutkami grzechów aktualnych, a nie grzechu pierworodnego, ponieważ ciągle podkreślał on jego powszechność. Ten fakt wykorzystał w swoim dziele Ad Florum Julian i przeciwstawił osobę Maryi powszechności grzechu pierworodnego. Wołał do Augustyna: „Jesteś gorszy niż Jowinian, bo tamten zniszczył dziewictwo Maryi in partu, a ty wydajesz ją szatanowi przez stan, w jakim każesz się jej rodzić”. Oczywiście, Julian nie wierzył w grzech pierworodny, a posłużył się tym dowodem a fortiori”20. W tym sporze Augustyn nie wykazał się takim mistrzostwem, jak w poprzednim. Jego odpowiedź zawarta jest w dziele, które napisał w ostatnim roku swego życia – Opus imperfectum adversus Iulianum21. Powołując się na autorytet Ambrożego, ripostował: „Nie przypisujemy Maryi diabłu, ze względu na narodzenie; lecz właśnie dlatego, że sam ten stan jest uwalniany łaską odrodzenia”22. Ten krótki tekst jest niejasny i wieloznaczny. Większość późniejszych uczonych powoływała się na ten fragment jako przeczący przywilejowi Niepokalanego Poczęcia Maryi23. Może on mieć dwa znaczenia24: W opracowaniach naukowych spotykamy się z następującymi określeniami pochodzenia Juliana: K. Kowalik, Virgo immaculata, S. C. Napiórkowski, Podstawy prawdy o Niepokalanym Poczęciu i o podanie jej przez Kościół do wierzenia oraz T. D. Łukaszuk, Rozbieżne drogi rozwoju doktryny o świętości Bogarodzicy, używają Julian z Eklanum, M. Giliski, Mariologia kontekstualna św. Augustyna, używa Julian z Eklanu, a J. Domański, Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny, oraz R. Laurentin, Matka Pana. Krótki traktat teologii Maryjnej, używają Julian z Eklany. 20 J. Domański, Niepokalane Poczęcie..., dz. cyt., s. 201. 21 Opus imperfectum adversus Iulianum taki tytuł dzieła Augustyna skierowanego przeciw Julianowi podają J. Domański, Cz. S. Bartnik, R. Laurentin, a M. Gilski w swoim opracowaniu podaje następujący tytuł: Contra Iulianum opus imperfectum. 22 Św. Augustyn, Contra Iulianum opus imperfectum 4, 122 [w:] M. Gilski, Mariologia…, dz. cyt., s. 118. 23 Według L. Melottiego, stanowisko Augustyna oznaczało krok naprzód w doktrynie o świętości Maryi, L. Melotti, Maryja i Jej misja macierzyńska, Kraków 1983, s. 74, ale w pozycji Maryja Matka żyjących, Niepokalanów 1993, s. 152 pisze już: „Jego stanowisko co do początkowej świętości Maryi spowodowało dreptanie w miejscu przez wieki”; R. Laurentin również twierdzi, że bardziej zbliżone do definicji dogmatycznej jest stanowisko Augustyna niż jego przeciwnika Juliana, R. Laurentin, Matka Pana…, dz. cyt., s. 78. 24 J. Domański, Niepokalane Poczęcie..., dz. cyt., s. 201. 19 Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia... 139 1. „Łaska odrodzenia znosi (po prostu) stan narodzenia w grzechu, tj. przeszkadza zastosowaniu go do Maryi, i dlatego Augustyn może stwierdzić: Nie wydajemy Maryi szatanowi w żadnym czasie. 2. Łaska odrodzenia znosi (po zaciągnięciu grzechu pierworodnego) ten stan narodzenia”. Określenie „łaska odrodzenia” nie dostarcza jednak informacji, w którym momencie życia Maryja została nią dotknięta. „Analiza tego tekstu nie daje wystarczających przesłanek dla wyłączenia Matki Chrystusa spod wpływu grzechu pierworodnego. Nie można jednak wykluczyć interpretacji za Niepokalanym Poczęciem. Wcześniejszy kontekst tego fragmentu stwarza możliwość i takiej interpretacji, wskazując na dwojaki sposób uwolnienia od grzechów: odpuszczenie ich lub zachowanie od pokusy”25. Stanowisko Biskupa Hippony negatywnie zaważyło na dalszym rozwoju doktryny o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Wpływ przejawiał się nie tylko w podkreśleniu bezwzględnej powszechności tego grzechu, ale także w przyjmowaniu przez Augustyna ścisłej zależności między zrodzeniem w pożądliwości (cum libidine) i grzechem pierworodnym i to tak dalece, że nawet niepokalaność Chrystusowego poczęcia uwarunkowana była Jego zrodzeniem bez udziału pożądliwości26, czyli poczęciem i zrodzeniem dziewiczym. Skoro w przypadku Maryi nie dało się stwierdzić takiego poczęcia i zrodzenia, dlatego też nie widziano podstaw do przyznania Jej niepokalanego poczęcia. Każde poczęcie i zrodzenie zaistniałe z cum libidine miało nieść w sobie zmazę pierworodną27. W dziedzictwo grzechu Adama w sposób jednoznaczny włączona została również Matka Chrystusa. Mimo tych uwag wobec Augustyna, A. Trapè zwraca uwagę na obecność koncepcji łaski uprzedzającej w jego pismach. W De sancta virginitate i w Confessiones pojawia się problem odpuszczenia grzechów niepopełnionych, lecz idea ta nie pojawia się w mariologii. Św. Augustyn pisał w obu dziełach o grzechach, które zostały odpuszczone, a które dzięki łasce Bożej nie zostały popełnione. Pojawiają się zatem u Augustyna koncepcje, które w przyszłości zaaplikowane do mariologii zostaną wykorzystane dla obrony Niepokalanego Poczęcia Maryi28. M. Gilski, Mariologia…, dz. cyt., s. 119. W tekstach Augustyna czytamy: „Nikt nie rodzi się inaczej, jak tylko w wyniku pożądliwości cielesnej”, Epistula 187, 31; „nikt nie jest bez grzechu z wyjątkiem samego Boga”, Contra Iulianum 1, 11; „jeden człowiek […] rodząc się nie zaznał grzechu ani nie więziło go grzeszne narodzenie” – Contra Iulianum 2, 32, [w:] M. Gilski, Mariologia…, dz. cyt., s. 118. 27 T. D. Łukaszuk, Dwie drogi rozwoju doktryny o świętości Bogarodzicy [w:] Niepokalana w wierze i teologii Kościoła, red. Sz. Drzyżdżyk, Kraków 2005, s. 57. 28 M. Gilski, Mariologia…, dz. cyt., s. 120. 25 26 140 Ks. Szymon Drzyżdżyk Wieloznaczność interpretacji wypowiedzi Doktora z Hippony29 wynika z tego, że głównym tematem jego pism są zagadnienia związane z osobą Jezusa Chrystusa. Tematyka maryjna schodzi w nich na dalszy plan. Problematyka doskonałej świętości Maryi pojawiała się tylko przy okazji sporów chrystologicznych. Fałszywe przedstawianie idei Niepokalanego Poczęcia Maryi przez pelagian spowodowało słuszne podejrzenia Augustyna. „Patronat” heretyków i trudne w analizie wypowiedzi Biskupa Hippony zaciążyły bardzo na dalszym rozwoju prawdy o Niepokalanym Poczęciu i na kilka wieków wstrzymały jej dogmatyczny rozwój. Mimo to „Augustyn potwierdził doskonałą świętość Maryi i brak w Niej jakiegokolwiek grzechu osobistego ze względu na wyjątkową godność Matki Pana. Nie potrafił on jednak pojąć, jak można pogodzić twierdzenie o całkowitym braku grzechu w chwili poczęcia z doktryną o powszechności grzechu pierworodnego i potrzebie odkupienia wszystkich potomków Adama”30. Pierwsze próby rozwiązania problemu „Generalnie, do VIII wieku idea Niepokalanego Poczęcia nie była teologicznie sformułowana ani uzasadniona”31. Pierwsze próby ubogacenia zachodniej teologii maryjnej nastąpiły dopiero w okresie renesansu karolińskiego. Powodem tego stała się wzniecona na nowo dyskusja, która rozgorzała wokół adopcjonizmu. Biskupi hiszpańscy na synodach w Toledo32 powrócili do sporu z poglądami Nestoriusza. W mariologii podkreślano naturalne synostwo Jezusa, aby przeciwstawić się poglądom neo-adopcjonistów. Mówiono o Maryi, a szczególnie czynił to Paweł z Akwilei (730–802), jako Mater Dei gloriosa (chwalebna Matka Boga), przeciwstawiając to koncepcji Maryi jako służebnicy. Skutkiem tych zapatrywań i polemik było daleko idące zindywidualizowanie Maryi w stosunku do Chrystusa, mimo chrystologicznego aspektu toczących się sporów. Wówczas też u Alquina z Yorku (735–804) pojawiła się zapowiedź powszechnej zasady potiui, decuit, ergo fecit (Bóg mógł, było stosownym, uczynił to). Jego adagium brzmiało: Si non potuit, non est omnipotens (Jeśli nie mógł, nie jest wszechmocny). Wezwaniem maryjnym określającym całą tę epokę można uznać zawołanie: Dei genitrix gloriosa, które charakteryzuje nie tylko teologiczne poszu29 „Wielkie znaczenie teologii św. Augustyna dla późniejszych wieków sprawiło, że dla pojawiających się idei teologicznych szukano punktu oparcia w myśli wielkiego Hippończyka. Fenomem Biskupa Hippony, a może bardziej osób, które analizowały jego pisma, polega na tym, że bazując na tych samych tekstach, wyciągano bardzo różne i wielokrotnie sprzeczne ze sobą wnioski” – M. Gilski, Mariologia…, dz. cyt., s. 122. 30 Jan Paweł II, Maryja…, dz. cyt., s. 87. 31 K. Kowalik, Virgo immaculata…, dz. cyt., s. 16. 32 Od IV do XVI wieku w Toledo odbyło się trzydzieści synodów, Toledo, Spain, Arts and culture, http://en.wikipedia.org/wiki/Toledo,_Spain; Kowali w swojej publikacji Virgo Immaculata, nie precyzuje o które synody chodzi, ale wymienia nazwiska dwóch teologów – Pawła z Akwilei i Alquina z Yorku, co sugeruje synody, które odbywały się w VIII w. Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia... 141 kiwania na polu mariologii, lecz przede wszystkim liturgię i pobożność (msze sobotnie, pielgrzymki do Kościołów poświęconych Jej imieniu)33. Potrzeba było czasu, aby na Zachodzie rozwinęło się przekonanie, że Maryja, ze względu na swoje szczególne miejsce w dziele zbawienia, została oczyszczona z grzechu pierworodnego wyjątkową łaską już w momencie urodzenia. Pewne próby odejścia od poglądów Augustyna podjął Beda Czcigodny († 735) interpretując uświęcenie Jana w łonie matki jako uwolnienie od grzechu pierworodnego. „Dzięki temu powszechna konieczność «powtórnego narodzenia» przestała oznaczać, że uwolnienie od grzechu pierworodnego może się dokonać po narodzeniu człowieka”34. Jednakże w tym momencie wybrana na Matkę Boga „pozostawałaby w tyle” w stosunku do Jeremiasza, a szczególnie do wspomnianego Jana Chrzciciela, któremu przypisywano uświęcenie już w łonie matki. Pierwszym, który tę zasadę odniósł do Matki Bożej, był mnich benedyktyński Paschazjusz Radbert († ok. 859), opat z Corbie, znany jako Pseudo-Hieronim. Stwierdził on, że Maryja „nie zaznała jakiegokolwiek skażenia pochodzącego od pierwszego początku”35. Kowalik mówiąc o tym etapie w rozwoju dogmatu przytacza następującą myśl benedyktyna: eam ab omni originali peccato immunem fuisse36 – ona była wolna od wszelkiego grzechu. Radbert nie mówił jednak bezpośrednio, kiedy to uświęcenie Matki Syna Bożego się dokonało. Średniowieczna debata o Niepokalanym Poczęciu Do końca XI wieku mariologia pozostawała w swego rodzaju zastoju. W następnym stuleciu jej sytuacja ulega radykalnej zmianie. „Bez żadnej przesady wieki dwunasty i trzynasty mogą być nazwane „wiekami maryjnymi”37. Rozwój święta Poczęcia Maryi oraz jego niesprecyzowany przedmiot powodowały, iż teologowie coraz śmielej zaczynali wypowiadać się w tej kwestii. Głównym problemem, z jakim zmagali się pierwsi scholastycy, było błędne pojęcie grzechu pierworodnego, upowszechnione przez Piotra Lombarda († 1160), który za Augustynem głosił teorię o pożądliwości jako istocie grzechu pierworodnego. Pisał: Samo ciało, które się poczęło, w błędnym pożądaniu doznaje skazy i niszczeje: z zetknięcia się z nim (tj. pożądaniem) dusza, gdy się (w nim) zanurza, doznaje K. Kowalik, Virgo immaculata…, dz. cyt., s. 16. J. Bolewski, W duchu i mocy niepokalanego poczęcia, Kraków 1998, s. 42. 35 Paschazy Radbert, O narodzinach Dziewicy, I; PL 120, 1375 b; B. Sesboüé, Najświętsza Maryja Panna, cz. III, [w:] H. Bougerios, B. Sesboüé, P. Tihon, Znaki Zbawienia, T. III [w:] Historia dogmatów, red. B. Sesboüé, Kraków 2001, s. 507. 36 K. Kowalik, Virgo immaculata…, dz. cyt., s. 17. 37 J. Królikowski, Maryja w pamięci Kościoła. Mariologia, cz. I, Tarnów 1999, s. 42. 33 34 142 Ks. Szymon Drzyżdżyk zmazy, która ją niszczy i staje się oskarżona (tj. dochodzi do) grzechu pożądania, który jest grzechem pierworodnym38. IV Libri Sententiarum autorstwa Lombarda do XVI wieku stanowiła podstawę wykładu teologii. Rozpowszechniały one augustyńską teorię o pożądliwości jako o istocie grzechu pierworodnego. Wpływało to znacząco na rozwój dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. W dotychczasowej dyskusji na temat Niepokalanego Poczęcia pod wpływem poglądów Augustyna spierano się głównie o moment tego uświęcenia, rozumiejąc je jako oczyszczenie czy uwolnienie. Wychodząc od tego, że przyczyną przenoszenia grzechu pierworodnego jest nieczystość libido, wpisana w każde ludzkie narodziny, teolodzy skupili się na rozwiązaniu problemu, proponując takie hipotezy, jak: – akt rodziców Maryi był wolny od libido, – skutki libido zostały zneutralizowane przez Boga. W rzeczywistości w złym miejscu szukano rozwiązania problemu, gdyż akt poczęcia nie jest dotknięty grzechem. „To nie ów akt kala naturę, lecz przekazana ludzka natura jest skażona”39. Wracając jeszcze do umiejscowienia w czasie początków świętości Maryi, zastanawiano się, czy tego przywileju można się dopatrywać w momencie poczęcia, w chwili narodzin czy może w zwiastowaniu. Teologowie dostrzegający moment uświęcenia w zwiastowaniu, wyjaśniali to szczególnym działaniem Ducha Świętego, który zneutralizował w Maryi działanie fomes peccati – zarzewia grzechu, stanowiącego element formalny pożądliwości. Ta szczególna łaska zachowałaby Bogurodzicę od grzechu aktualnego, pozostawiając jednak ślady grzechu pierworodnego, co sytuowałoby Ją pomiędzy Jej Synem, wolnym od jakiejkolwiek zmazy grzechu, a pozostałymi ludźmi zniewolonymi przez grzech. Autor Sentencji, odnosząc się do tego problemu, zaproponował następujące rozwiązanie: uświęcenie Maryi, które nastąpiło w łonie matki spowodowało dezaktywację grzesznego pożądania fomes peccati, które jednak znikło całkowicie dopiero w momencie zwiastowania. Takie działanie Ducha Świętego wyznaczałoby dwa okresy w życiu Maryi. Pierwszy, trwający do momentu zwiastowania, sytuujący Dziewicę między Chrystusem a pozostałymi ludźmi, oraz drugi, kiedy to kondycja Służebnicy Pańskiej upodobniła się do kondycji Wcielonego Słowa (brak fomes peccati). 38 „Caro ipsa quae concipitur, in vitiosa concupiscentia polluitur et corrumpitur: ex cuius contactu anima cum infunditur maculam trahit qua polluitur et fit rea, id est, vitum concupiscentiae, quod est originale peccatu” – P. Lombard, Lib. II Sent., dist. 31, C, p. 185, [w:] J. Domański, Niepokalane Poczęcie..., dz. cyt., s. 214. 39 R. Laurentin, Matka Pana, dz. cyt., s. 109. Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia... 143 Mnisi z Canterbury Nowy okres w teologii zachodniej zapoczątkowany został przez mnichów benedyktyńskich na Wyspach Brytyjskich. Teologowie z Canterbury – twórcy scholastyki – znacznie przyczynili się do rozwoju mariologii. Wyznaczają oni punkt zwrotny w historii rozwoju dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, dając podstawy jego właściwego rozumienia. Anzelm z Canterbury – Doktor Znamienity Pierwszym z nich był św. Anzelm z Canterbury40 († 1109), nazywany ojcem scholastyki. Ten Doktor Znamienity zapoczątkował nowy etap w historii teologii. Postęp dotyczył nauki o Bogu, chrystologii i soteriologii. „Dane tam odpowiedzi pozwalają mówić także o nowej epoce w mariologii. Mocniej niż dotąd zwraca się uwagę na uświęcające przygotowanie Maryi do Jej służby jako Matki Boga-Człowieka”41. Ta Jej szczególna rola objawia się w tym, że jest Ona ogniwem łączącym synów Adama, dla zbawienia których został posłany Bóg – Człowiek. „Postawienie tego zadania przed Maryją, Anzelm uzasadnia paralelą Ewa – Maryja: stosowne było, aby grzech Ewy naprawiła kobieta”42. Wśród teologów nie ma jednomyślności co do kwestii Niepokalanego Poczęcia w tekstach ojca scholastyki. Laurentin uważa, iż z Anzelmem wiążą się pierwsze pisma opowiadające się za tym przywilejem43. Sesboüé natomiast jest zdania, że Anzelm, podobnie jak Bernard z Clairvaux44 oraz Tomasz z Akwinu, odrzuca Niepokalane Poczęcie, ponieważ sprzeciwia się ono powszechności grzechu pierworodnego45. Pierwszym z tekstów, który pozwala nam wniknąć w myśl mariologiczną Doktora Znamienitego, jest fragment z Cur Deus homo II, 16: Dlatego więc tak samo, jak wyjaśniłeś powód rzeczy, które powiedziano wyżej, abyś ukazał racje tych, które obecnie mam zamiar zbadać. Najpierw mianowicie sposób, w jaki z masy grzechowej, to znaczy z rodzaju ludzkiego, który cały został zarażony przez grzech, Bóg wziął Człowieka bez grzechu, jakby podpłomyk z zakwaszonego ciasta. Bowiem choć samo poczęcie owego Człowieka było nieskalane i bez grzechu cielesnego pożądania, jednak sama Dziewica, z której został wzięty, w grzechach została poczęta, i w grzechach poczęła Ją jej matka. Urodziła się bowiem z grzechem pierworodnym, ponieważ sama zgrzeszyła w Adamie, w którym wszyscy zgrzeszyli46. Znany również jako Anzelm z Aosty. F. Courth, Mariologia. Teksty teologiczne, Poznań 2005, s. 164. 42 E. Adamiak, Mariologia, Poznań 2003, s. 75. 43 Zob. R. Laurentin, Matka Pana, dz. cyt., s. 107. 44 Według S. C. Napiórkowskiego, K. Kowalika Bernard z Clairvaux był zdecydowanym przeciwnikiem poglądów Anzelma oraz przywileju Niepokalanego Poczęcia Maryi. 45 Zob. B. Sesboüé, Najświętsza Maryja Panna, dz. cyt., s. 507. 46 F. Courth, Mariologia. Teksty teologiczne, dz. cyt., s. 165. 40 41 144 Ks. Szymon Drzyżdżyk Kowalik za Söllem stwierdza, że „Anzelm z Canterbury odszedł ostatecznie od augustyńskiego kojarzenia grzechu pierworodnego z pożądliwością, łącząc go raczej z brakiem łaski uświęcającej na skutek grzechu Adama; w ten sposób można było oderwać przenoszenie grzechu pierworodnego od aktu płciowego rodziców i nie ograniczać wolności od tego grzechu do Jezusa poczętego z Dziewicy”47. Uważa się to za pierwszy z etapów w rozwoju prawdy o Niepokalanym Poczęciu. Jednakże w tekście tym mamy wyraźne stwierdzenie o obciążeniu Maryi grzechem pierworodnym. Uwolnienie od niego zawdzięcza Ona zbawczemu działaniu swego Syna. Według Anzelma, właściwe było, aby Matka Syna Bożego ze względu na Jej macierzyńską rolę dostąpiła szczególnego uświęcenia. Choć zatem Syn Boży, zgodnie z prawdą, został poczęty z najczystszej Dziewicy, jednak nie stało się to z konieczności, jakby zrodzenie sprawiedliwego potomstwa z grzesznej rodzicielki kłóciło się ze zdrowym rozsądkiem, lecz ponieważ godziło się, aby poczęcie owego Człowieka dokonało się z najczystszej Matki. Zaiste przystojnym było, by owa Dziewica, której Bóg Ojciec jedynego Syna, zrodzonego z serca swego jako równego sobie i którego jak siebie samego miłował, zaplanował dać w taki sposób, aby zgodnie z naturą był jednym i tym samym, wspólnym Synem Boga Ojca i Dziewicy, jaśniała czystością, od której nie ma większej, poza Bogiem. Ją również sam Syn w sposób subtelniejszy wybrał sobie za Matkę. O Niej zamyślał w Duchu Świętym i w Niej zamierzał działać, aby poczęła i zrodziła Tego, od którego sam pochodził. W jaki zaś sposób wspomniana Dziewica przed poczęciem została oczyszczona przez wiarę, powiedziałem, kiedy przytoczyłem inny argument dotyczący tej samej sprawy, o której tutaj rozprawiam48. W ten sposób Doktor Znamienity daje częściową odpowiedź na pytanie o udzielone Maryi przez Chrystusa odkupienie. Jemu również można przypisać autorstwo formuły quod decuit, quod potuit, hoc et fecit49. Wkład Anzelma w rozwój dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, mimo iż stwierdził, że również Maryja K. Kowalik, Virgo immaculata…, dz. cyt., s. 17. Św. Anzelm, De conceptu viriginali et de originali peccato 18 [w:] F. Courth, Mariologia. Teksty teologiczne, dz. cyt., s. 165–166. 49 Zob. J. Urban, Niepokalane Poczęcie Bogarodzicy na tle dogmatycznego rozwoju Kościoła, „Przegląd Powszechny”, LXXXIV: 1904, s. 48; R. H. Kośla w artykule poświęconym Dunsowi Szkotowi stwierdza, że niesłusznie jest mu przypisywana zasada potuit, decuit, ergo fecit. „Reguła ta pochodzi z kręgów angielsko-normandzkich, a najprawdopodobniej od mistrza Szkota, tj. Wilhelma z Ware. Nie może ona być wiarygodnym kryterium teologicznym w ocenie jakiejś prawdy. Nie możemy bowiem z naszego punktu widzenia jasno określić, co Bogu wypadało uczynić, a czego nie”, R. H. Kośla, Niepokalane Poczęcie w teologicznych założeniach bł. Jana Dunsa Szkota [w:] Niepokalana – nasza Siostra i Matka, red. Z. J. Kijas, D. Muskus, Kraków 2005, s. 166; L. Veuthey również uważa, że sfromułowanie to pochodzi od Wilhelma z Ware, L. Veuthey, Jan Duns Szkot – Myśl teologiczna, Niepokalanów 1988, s. 83; T. Słotwiński także wskazuje na Wilhelma z Ware jako autora zasady potuit, decuit, ergo fecit; zob. T. Słotwiński, Niepokalanie Poczęta Maryja w tradycji franciszkańskiej, „Salwatoris Mater” 6:2004, nr 1, s. 68. 47 48 Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia... 145 była podległa grzechowi pierworodnemu, jest niezaprzeczalny. Według niego, istota grzechu pierworodnego polega na braku sprawiedliwości pierwotnej50. Eadmer – pierwszy teolog Niepokalanego Poczęcia Kontynuatorem myśli Anzelma był Eadmer († 1124/1144), jego sekretarz i doradca. Jest on uważany za pierwszego teologa Niepokalanego Poczęcia. W swoim dziele Tractatus de conceptione Sanctae Mariae51 broni święta Niepokalanego Poczęcia. Jak już wspomniano, było ono obchodzone w Anglii przed inwazją Normanów w roku 1066, lecz z biegiem czasu zostało zarzucone. Eadmer skarży się, że nabożeństwa poświęcone tej tajemnicy, umiłowane przez tych, „u których spotyka się czystą prostotę i najbardziej pokorne oddanie się Bogu”52, poszło w niepamięć. Pragnąc je przywrócić, polemizuje z poglądami Augustyna na temat przekazywania grzechu pierworodnego i wskazuje dwie drogi wyjaśniające prawdę o Niepokalanym Poczęciu, za pierwszym razem porównując Maryję z Janem Chrzcicielem oraz Jeremiaszem, za drugim zaś rozważając Jej Boskie Macierzyństwo. Eadmer argumentuje następująco: Jeżeli więc Jeremiasz został uświęcony w łonie matki, gdyż miał być prorokiem wśród pogan, a Jan, mający poprzedzać Pana w duchu i mocy Eliaszowej, Duchem świętym napełniony został już w łonie matki, kto odważy się powiedzieć, iż wyjątkowa ubłagalnia całego świata, a zarazem jedyny i słodki przybytek jedynego Syna Boga Wszechmogącego, zaraz w początku swego Poczęcia pozbawiony był łaski i oświecenia Ducha Świętego?53 Wyjaśniając trudności związane z powszechnością grzechu pierworodnego, odpowiada: „Zdaję się być tego zdania, iż jeżeli grzech pierworodny istniał w jakiejś mierze w pochodzeniu Matki Bożej i Pana mojego, to należał on do rodziców, nie zaś do ich potomstwa”54. Aby lepiej zilustrować ten problem, po„Cały rodzaj ludzki w Adamie sicut unum corpus unius hominis – „jak jedno ciało jednego człowieka”. Przez tę „jedność rodzaju ludzkiego” wszyscy ludzie są uwikłani w grzech Adama, jak wszyscy są objęci sprawiedliwością Chrystusa. Przekazywanie grzechu pierworodnego jest jednak tajemnicą, której nie możemy w pełni zrozumieć. Wiemy z Objawienia, że Adam otrzymał świętość i sprawiedliwość pierwotną nie dla siebie samego, ale dla całej natury ludzkiej; ulegając kusicielowi, Adam i Ewa popełnili grzech osobisty, ale ten grzech dotyka natury ludzkiej, którą będą przekazywać w stanie upadku. Grzech będzie przekazywany całej ludzkości przez zrodzenie, to znaczy przez przekazywanie natury ludzkiej pozbawionej pierwotnej świętości i sprawiedliwości” – Katechizm Kościoła Katolickiego, Pallotinum 1994, s. 404; Kompendium w punkcie 76 tą kwestię ujmuje następująco: „Grzech pierworodny w nas jest stanem pozbawienia pierwotnej świętości i sprawiedliwości, w jakiej wszyscy ludzie się rodzą” – Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego, Kielce 2005, 76. 51 W oryginale dzieło zostało wydane jako Eadmerus, Tractatus de conceptione Sanctae Mariae, ed. Thurstor Herb. P., Staer Th. P. SJ, Fruburgi Brisgoviae 1904; tym tytułem posługuje się również F. Courth, Mariologia. Teksty teologiczne, dz. cyt., s. 173; Jan Paweł II, Maryja…, dz. cyt., s. 88, posługuje się natomiast skrótem tytułu Tract. de conc. B.M.V, (Tractatus de conceptione Beatae Mariae Virginis). 52 Eadmer, Tract. de conc. B.M.V. 1–2, [w:] Jan Paweł II, Maryja…, dz. cyt., s. 88. 53 Eadmer, Tractatus de conceptione Sanctae Mariae [w:] J. Wojtkowski, Wiara w Niepokalane Poczęcie Najświętszej Marii Panny…, dz. cyt., s. 34. 54 Tamże, s. 34. 50 146 Ks. Szymon Drzyżdżyk równał Maryję do obrazu kasztana, „poczętego, żywionego i kształtowanego pod warstwą kolców, a jednak chronionego przed ich ukłuciami”55. Podobnie Maryja została ochroniona przez samego Boga i zachowana od wszelkiej zmazy grzechowej. „Potuit plane, si igitur voluit, fecit. ��������������������������������� Bóg jawnie mógł i chciał to uczynić. Jeśli więc chciał, to i dokonał”56. U Eadmera pojawia się również wspomniana już formuła: decuit, potuit, fecit. Melotti wskazuje właśnie na niego jako na tego, który przedkładając wiarę prostego ludu, zaproponował ten argument57. Na ten rodzaj rozumowania mogą wskazywać jego słowa: „Zaiste, okazuje się, że jeśli kiedykolwiek [Bóg] zechciał czegokolwiek godniejszego dla kogoś, poza swoją Osobą, zechciał dla Ciebie, o najbardziej błogosławiona wśród kobiet. Zechciał bowiem uczynić Ciebie swoją Matką, a ponieważ zechciał, sprawił iż Nią jesteś”58. Eadmer rozumie uświęcenie Maryi jako całkowite, od samego początku Jej życia: „Od pierwszych chwil Twego poczęcia zostałaś stworzona w łonie twej matki, mocą Ducha Świętego [...] u swego początku powinnaś być tak doskonała, że dostąpiłaś uwolnienia od równości lub podległości wszystkich stworzeń”59. Działanie Ducha Świętego, sprawiając wolność od grzechu, czyni osobę świętą. Z tego też powodu od pierwszych chwil swego poczęcia Maryja nie mogła pozostawać obciążona grzechem pierworodnym. W Twoim poczęciu nie podlegałaś prawu naturalnemu pozostałych stworzeń, lecz przez nieprzeniknioną dla indywidualnego ludzkiego rozumu moc i działanie boskie, zostałaś całkowicie uwolniona od domieszki wszelkiego grzechu. Jedynie bowiem grzech stanowił przyczynę zerwania pokoju między ludźmi i Bogiem. Syn Boży, by zniszczyć ów grzech i w ten sposób rodzaj ludzki wezwać na powrót do pojednania z Bogiem, zechciał stać się człowiekiem, i to tak doskonałym, że nie było w Nim niczego, co w jakiejś mierze miałoby związek z powodem poróżnienia człowieka z Bogiem. Skoro zatem tak trzeba było, aby tak się stało, wypadało, by Matka, z której się narodził, była czysta od wszelkiego grzechu60. Boże Macierzyństwo, drugi sposób argumentacji Eadmera jest następujący: Jeżeli więc samo poczęcie dotknięte było jakąkolwiek plamą grzechową, to fundament mieszkania Bożej Mądrości nie odpowiadał samej budowli, nie łączył się z nią [...] było rzeczą konieczną, by natura, za której pośrednictwem Bóg zachciał stać się człowiekiem była zarazem i ludzka i wolna od wszelkiej zmazy grzechowej61. Eadmer, Tract. 10, [w:] Jan Paweł II, Maryja…, dz. cyt., s. 88. Eadmer, Tractatus…, [w:] J. Wojtkowski, Wiara w Niepokalane Poczęcie Najświętszej Marii Panny…, dz. cyt., s. 34. 57 Zob. L. Melotti, Maryja i Jej misja macierzyńska, Kraków 1983, s. 75. 58 Eadmer, Tractatus…, 11, [w:] F. Courth, Mariologia. Teksty teologiczne, dz. cyt., s. 173. 59 Tamże, s. 174. 60 Tamże. 61 Eadmer, Tractatus…, [w:] J. Wojtkowski, Wiara w Niepokalane Poczęcie Najświętszej Marii Panny…, dz. cyt., s. 34–35. 55 56 Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia... 147 Podsumowując wypowiedzi Eadmera, można powiedzieć, „że przemawiała przez niego bardziej pobożność ludowa niż wiedza teologiczna, podobnie jak to się dzieje z ludem, który często ma spontaniczne wyczucie prawdy, ale nie potrafi obronić swego stanowiska i odpowiedzieć na zarzuty z Pisma Świętego”62. Pozostawił on jednak nierozwiązany problem powszechności odkupienia, zakładający powszechność grzechu. To właśnie ta trudność zostanie wykorzystana przez przeciwników Niepokalanego Poczęcia. Bernard z Clairvaux – Doctor Marianus Kolejnym myślicielem, który zabrał głos w kwestii Niepokalanego Poczęcia, był św. Bernard z Clairvaux († 1153) – wybitna postać XII wieku. „Na to, że stał się znaczący również dla historii pobożności i teologii maryjnej, wskazuje nie tylko tytuł Doctor Marianus, lecz fakt, że bardzo szybko zaliczono go do cytowanych autorytetów. Bonawentura nazywa go «znakomitym czcicielem Maryi i obrońcą Jej czci» (III. Sent. d. 3 a. 1 q. 1; ed. Quaracchi III, 63)”63. Współcześnie ojciec Napiórkowski w wielkim skrócie tak charakteryzuje św. Bernarda: Prawdopodobnie najsłynniejszy kaznodzieja maryjny wszechczasów, duchowy „dyktator” Europy zachodniej pod koniec pierwszej połowy XII wieku, jeden z najwybitniejszych głosicieli wypraw krzyżowych, wielki reformator życia zakonnego, doradca papieży, królów i książąt, jeden z największych mistyków chrześcijaństwa, Doktor Kościoła, zwany Doktorem Miodopłynnym – Doctor Mellifluus lub Doktorem Maryjnym – Doctor Marianus 64. To właśnie od chwili wypowiedzi Doktora Maryjnego Kościół na dobre zajął się prawdą o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Ale rzecz znamienna, Bernard był pierwszym teologiem, który wyraźnie zakwestionował tę prawdę. „Merytorycznie Bernard nie nauczał niczego nowego, czuł się zobowiązany Tradycją Kościoła”65. „Pozostał dzieckiem swojej epoki, nie przerósł jej w tym względzie”66. Stał na stanowisku, iż nie wolno Matce Bożej przypisywać przywileju Niepokalanego Poczęcia. Tymczasem kanonicy liońscy około 1136 roku wprowadzili liturgiczne święto Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Wprawdzie nazwa święta nie zawierała przymiotnika „Niepokalane”, jednak bez trudu można i trzeba było domyślać się, że chodzi o święto Niepokalanego Poczęcia (przecież nie świętuje się w liturgii poczęcia w grzechu, czyli poczęL. Veuthey, Jan Duns Szkot…, dz. cyt., s. 82. F. Courth, Mariologia. Teksty teologiczne, dz. cyt., s. 175. 64 S. C. Napiórkowski, Podstawy prawdy o Niepokalanym Poczęciu i o podanie jej przez Kościół do wierzenia [w:] Niepokalane Poczęcie i życie chrześcijańskie, dz. cyt., s. 17. 65 F. Courth, Mariologia. Teksty teologiczne, dz. cyt., s. 175. 66 Św. Bernard z Clairvaux, List do Kanoników z Lyonu w sprawie poczęcia Najświętszej Maryi Panny w: „Roczniki Teologiczne”, T. XLVIII, z. 2 – 2001, opracowanie i tłumaczenie S. C. Napiórkowski, s. 147. 62 63 148 Ks. Szymon Drzyżdżyk cia pokalanego czy skalanego). Wielki czciciel Maryi postanowił energicznie wystąpić przeciwko niefortunnemu (tak był przekonany) pomysłowi duchownych w Lyonie. Wysłał do nich (w latach 1138–1140) obszerny list w tej sprawie67. Pierwszy argument, jaki wysuwa Bernard, polega na odwołaniu się do wierności nauczaniu Kościoła, wierności Tradycji. Ta zaś w tej kwestii milczy. Święty stwierdza, podkreślając wielkie znaczenie Kościoła liońskiego, iż zwłaszcza w sprawach kościelnych, kiedyś ustalonych, niełatwo należy godzić się na nowości czy dać się ponieść młodzieńczą chęcią zmian w Kościele. Dlatego bardzo się dziwimy, że niektórzy z was obecnie zapragnęli zmienić najbardziej właściwy porządek, ustanawiając nową celebrację, której nie zna ryt Kościoła, za którym nie przemawia rozum i którego nie zaleca starożytna tradycja. Czy jesteśmy mądrzejsi albo pobożniejsi od Ojców? [...] Co od Kościoła o Niej otrzymałem, bezpiecznie zarówno utrzymuję, jak przekazuję dalej, czego, wyznaję, nie przyjąłbym przy większej ostrożności68. Tak więc Bernard mówiąc o Maryi wysławia w Niej integralność ciała (dziewictwo) i świętość życia, dziewiczą płodność i Boskie Dziecię, nazywa Ją znalazczynią łaski, pośredniczką zbawienia, naprawicielką świata, wyniesioną ponad chóry Aniołów. Wśród tych tytułów do chwały nie figuruje jednak Niepokalane Poczęcie. Tę zasadę wierności nauczaniu Kościoła widać najwyraźniej w stwierdzeniu: „W Kościele i od Kościoła nauczyłem się jednak bez wahań narodzenie Panny postrzegać jako świąteczne i święte, jak najbardziej zdecydowanie przyjmując z Kościołem, że Ona będąc w łonie [swojej matki] otrzymała [przywilej] by urodzić się jako święta”69. Kolejna zasada, na którą wskazuje Opat, powołując się w swojej argumentacji na te same teksty, co Eadmer, mówiące o Jeremiaszu i Janie Chrzcicielu, brzmi: „Jeśli wiadomo, że coś zostało udzielone przynajmniej niektórym śmiertelnikom, z pewnością nie godzi się przypuszczać, iż zostało odmówione takiej Dziewicy, przez którą każdy śmiertelnik powstaje do życia”70. Autor listu przytacza fragmenty z Pisma Świętego odnoszące się do wspomnianych wyżej postaci. Mówiąc o Jeremiaszu cytuje: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1, 5) a mówiąc o Janie Chrzcicielu przypomina: „Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym” (Łk 1, 15). Jeżeli więc wspomniani Jeremiasz i Jan Chrzciciel zostali uświęceni już w łonie matki, tym bardziej należy to stwierdzić o Maryi. „Matka Pana bez wątpienia była święta wcześniej, niż się narodziła; żadną miarą nie myli się święty Kościół, uznając za święty dzień Jej Narodzenia i obchodząc go corocznie uroczystą celebracją z radością całej zieS. C. Napiórkowski, Podstawy prawdy o Niepokalanym Poczęciu…, dz. cyt., s. 18. Św. Bernard z Clairvaux, List do Kanoników z Lyonu, p. 1, 2. 69 Tamże, p. 3. 70 Tamże, p. 5. 67 68 Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia... 149 mi”71. Jednakże „Bernard dał przewagę rozumowi nad pobożnością i stwierdzając konieczność wyższego stopnia świętości Matki Bożej niż u obu proroków, widzi ją w bezgrzeszności życia, a nie w Niepokalanym Poczęciu”72. Pisze: Sądzę, że zstąpiło na Nią obfitsze błogosławieństwo uświęcenia: nie tylko uświęciło ono Jej narodzenie, ale także później ustrzegło od grzechu całe Jej życie. [...] Bez wątpienia przystało, by Królowa dziewic wiodła życie bez jakiegokolwiek grzechu dzięki specjalnemu przywilejowi świętości73. Ostatnia zasada, na którą powołuje się w swym liście Bernard napominając Kanoników z Lyonu, jest motywowana tym, że Maryja nie potrzebuje fałszywej czci, Ona kocha się w umiarze. Cóż – naszym zdaniem – należałoby jeszcze dodać do tych zaszczytów? Uczcić – mówią – zarówno poczęcie, poprzedzające narodzenie, które czcić należy, gdyby bowiem nie było wcześniej poczęcia, nie byłoby także tego, kto honor odbiera. Ale co powiedzieć w sytuacji, gdy ktoś, tę właśnie rację mając na uwadze, twierdzi, że uroczystą cześć należy oddawać także obojgu rodzicom? Z takiego jednak motywu każdy mógłby domagać się tego w stosunku do dziadków i pradziadków; można by tak iść w nieskończoność; świąt nie byłoby końca74. W dalszej część listu widać, jak Doktor Maryjny uwarunkowany jest nauczaniem Augustyna na temat pożądliwości. Podobnie jak on, utożsamił ją z grzechem. Stwierdza kategorycznie: Do czego byśmy doszli, gdybyśmy przyjęli, że skoro narodzenie jest święte, to również poczęcie musiało być święte? Czyżby uprzedzenie [tego, co święte] czyniło świętym? Czyżby poczęcie pożyczało sobie świętości od narodzenia, które dopiero miało nastąpić? Owszem, możliwa jest sytuacja, że już w poczętej dokonało się uświęcenie i ono przeniosło się na narodzenie; zupełnie jednak niemożliwy jest kierunek wsteczny – ku poczęciu75. Pisząc o uświęceniu uprzednim, odwołując się do racji rozumowych stwierdza, że Maryja nie mogła być święta przed poczęciem, gdyż nie istniała. Tym bardziej nie mogła być święta od poczęcia – w samym stosunku małżeńskim. „A może przypadkiem świętość wmieszała się do poczęcia w samym stosunku małżeńskim, by uświęcenie było równoczesne z poczęciem. Tego również rozum nie dopuszcza. Jakżeż mogła istnieć świętość bez uświęcającego Ducha albo wspólnota Ducha Świętego z grzechem? Albo wreszcie, jak nie mogło nie być grzechu tam, gdzie nie brakowało pożądliwości?”76 W tym fragmencie widzimy wyraźnie, jak Bernard idąc za nauczaniem Augustyna błędnie utożsamił pożądliwość z grzechem. Uważał, że poczęcie zawsze jest skalane grzechem. Św. Bernard z Clairvaux, List…, p. 3. J. Wojtkowski, Wiara w Niepokalane Poczęcie…, dz. cyt., s. 36. 73 Św. Bernard z Clairvaux, List…, p. 5. 74 Tamże, p. 6. 75 Św. Bernard z Clairvaux, List…, p. 6. 76 Tamże, p. 7. 71 72 150 Ks. Szymon Drzyżdżyk Niepokalane poczęcie zaś jest związane z poczęciem z Ducha Świętego. Według Doktora Maryjnego, przywilej świętego poczęcia został zastrzeżony tylko jednemu, by wszystko uświęcić; On sam przyszedł bez grzechu, by dokonać odpuszczenia grzeszników. Sam więc Pan Jezus poczęty z Ducha Świętego, ponieważ sam święty przed poczęciem. Poza tym wyjątkiem do wszystkich narodzonych z Adama odnoszą się słowa, które ktoś pokornie i prawdziwie wyznał o sobie: „W nieprawości jestem poczęty i w grzechach poczęła mnie matka” (Ps 50, 7)77. Mówiąc z kolei o momencie uświęcenia Maryi, Bernard stwierdza wyraźnie w swoim liście: „Jeśli więc żadną miarą nie mogła być uświęcona, zanim się poczęła, ponieważ nie istniała, ani – bez wątpienia – w samym poczęciu, a to ze względu na grzech, który w nim tkwił, pozostaje wierzyć, że istniejąc już w łonie [matki] otrzymała uświęcenie, które po wykluczeniu grzechu uświęciło narodzenie, nie uświęciło jednak poczęcia”78. Próbuje przekonać Kanoników, że Maryja była już święta w łonie swojej matki, ale do tego nie trzeba ich było przekonywać, gdyż oni wprowadzając święto Niepokalanego Poczęcia przyjmowali o wiele więcej. Jak w pierwszych zdaniach swego listu, tak również i w zakończeniu Bernard powraca do zasady wierności nauczaniu Kościoła, przeciwstawiając ją pobożności ludowej: Zresztą żadną miarą nie będzie podobała się Jej nowość, matka nierozwagi, siostra zabobonu i córka lekkomyślności przyjęta zuchwale wbrew obrzędowi Kościoła. Jeśli bowiem tak się wydaje, należy skonsultować wcześniej autorytet Stolicy Apostolskiej, a nie tak nagle i bez namysłu gonić za garstką niekompetentnych prostaków(…) Wszystko to, jak i inne podobne [poglądy], zastrzegam w sposób szczególny autorytetowi i osądowi Kościoła Rzymskiego79. Różne są opinie na temat dorobku św. Bernarda. Napiórkowski nazywa Doktora Maryjnego zdecydowanym przeciwnikiem nauki o Niepokalanym Poczęciu. Kiełtyka określa stanowisko Bernarda jako pełne ostrożności i umiaru80. Courth postawę Doktora ocenia jako związaną z tradycją Kościoła81. Najtrafniej jednak stanowisko Bernarda podsumował Söll. Uważa on, że „nie można do końca konfrontować stanowiska Bernarda z późniejszym orzeczeniem dogmatycznym Kościoła, ponieważ wtedy mówiło się o dwóch poczęciach: poczęciu ciała (conceptio carae peccati) oraz wlaniu duszy (conceptio passiva consummata). Przyjmując obydwa poczęcia, Bernard nie widział sensu zastanawiania się nad tym tematem”82. Ówcześni teologowie w akcie małżeńskim widzieli grzech pożądliwości, a dopiero wlanie przez Stwórcę duszy w ciało dawało początek Św. Bernard z Clairvaux, List…, p. 8. Tamże, p. 7. 79 Tamże, p. 9. 80 St. Kiełtyka, Święty Bernard z Clairvaux, dz. cyt., s. 351. 81 Zob. F. Courth, Mariologia. Teksty teologiczne, dz. cyt., s. 175. 82 K. Kowalik, Virgo Immacula…, dz. cyt., s. 17. 77 78 Starożytne i średniowieczne spory wokół Niepokalanego Poczęcia... 151 prawdziwemu człowieczeństwu. Uważano również te dwa akty za całkowicie odrębne od siebie. Doktor Maryjny swoją wypowiedzią zamyka pierwszy okres w rozwoju dogmatu o Niepokalanym Poczęciu – okres naznaczony pobożnością ludową. Jest on równocześnie tą osobą, która wprowadza nas w następny etap – dyskusję teologiczną. Refleksja mariologiczna podejmowana jest od początków istnienia Kościoła. W obszarze szczególnych zainteresowań teologów znalazł się problem pierwotnej świętości Maryi. W tym względzie szczególnie interesujący i bogaty w treści teologiczne był okres średniowiecza, a zwłaszcza wieki XII–XV. Celem tego artykułu jest ukazanie rozwoju dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny w okresie starożytności i średniowiecza. Zagadnienie to wiązało się bardzo ściśle z wypracowaniem przez teologów takich pojęć, jak ustrzeżenie – praeservatio oraz odkupienie zachowawcze – praeredemptio. Impulsem do podjęcia dyskusji nad tym przywilejem Maryi była wiara prostych ludzi wyrażająca się obchodem Święta Poczęcia. Brak jasno sprecyzowanego przedmiotu tego święta skłonił teologów do podjęcia tego tematu. Dla wielu myśl o poczęciu Maryi bez grzechu pierworodnego była nie do przyjęcia. Wynikało to z przekonania o powszechności skażenia zmazą grzechową przekazywaną przez zrodzenie w pożądliwości. Artykuł ukazuje trudności teologów, którzy podjęli refleksję nad Niepokalanym Poczęciem. Wielu z nich nie umiejąc pokonać napotkanych barier nie zawsze uciekało się do naukowej, logicznej argumentacji i proponowało różne „cudowne” hipotezy. Te dwie siły – pobożność ludowa i zdrowa nauka – spotkały się w myśli mnichów z Canterbury, którzy wskazali właściwy kierunek w rozwoju dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, nNatrafiły jednak na ostry sprzeciw Doktora Maryjnego. Opisane w artykule wystąpienia zamykają pierwszy etap rozwoju dogmatu, a zarazem otwierają drugi – dyskusję teologiczną, której ostatecznym uwieńczeniem stała się bulla papieża Piusa IX Ineffabilis Deus ogłoszona 8 grudnia 1854 r. 152 Ks. Szymon Drzyżdżyk Ancient and Medieval Arguments Over Immaculate Conception of the Blessed Virgin Mary The aim of the article is to show how the dogma of Immaculate Conception of the Blessed Virgin Mary developed in the ancient and medieval period. This issue was strictly connected with such concepts as preservation – praeservatio and preservative redemption – praeredemptio being worked out by theologians. The impulse to start a discussion about this privilege of Mary was the faith of ordinary people who celebrated the feast of St. Mary’s Conception. As the subject of this feast lacked precise definition, theologians were obliged to think about this issue. The article presents the difficulties of theologians who started to reflect on Immaculate Conception. A lot of them, having been unable to overcome arising barriers, sometimes abandoned scientific and logical argumentation proposing instead various “miraculous” hypotheses. These two powers – popular piety and science – were mixed together in the thought of monks of Canterbury which showed the right way in development of the dogma of Immaculate Conception. However, it met with strong objection from Marian Doctor. The speeches described in the article finish the first stage of development of the dogma and, at the same time, open another one – theological discussion, which was finally crowned by Pius IX’s Bull Ineffabilis Deus issued on 8th December 1854. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Łukasz Figura Osobiste prawa kapłana w życiu społeczno–politycznym Słowa kluczowe: osobiste prawa kapłana, życie społeczno-polityczne, kapłaństwo. Key words: personal rights of a priest, social and political life, priesthood. Księga Rodzaju przekazuje nam, że sam świat przyrody, nad którym człowiek panuje, od początku jest dla niego niewystarczający. Istota ludzka nie może obejść się bez innych istot ludzkich. W ten oto sposób Bóg sprawił, że człowiek odczuł potrzebę wyjścia ku życiu społecznemu, w którym będzie się mógł w pełni realizować i współdziałać z innymi, troszcząc się nie tylko o siebie, ale nade wszystko o innych. Sobór Watykański II głosi, że człowiek „z głębi swojej natury jest istotą społeczną” (KDK 12). Życie z innymi i dla innych jest nie tylko koniecznością, ale i ukrytą wewnątrz jego jestestwa potrzebą, która domaga się realizacji. To dzięki niej możliwe jest budowanie więzi z innymi, poczynając od najbliższych – rodziny, przyjaciół, a na członkach największych wspólnot i organizacji skończywszy. Powodem powstania społeczności jest sam fakt istnienia ludzi, którzy z natury nie są samowystarczalni. Społeczność jest zespołem osób związanych zasadą jedności, widzialnym zgromadzeniem, rzeczywistością istniejącą w czasie i przestrzeni, a także rzeczywistością duchową. Człowiek, żyjąc w niej, wzbogaca swoją osobowość i korzysta z tych darów, które są potrzebne do jego rozwoju, ale równocześnie zobowiązany jest do świadczenia na jej rzecz w trosce o wspólne dobro wszystkich jej członków. Naturalną społecznością człowieka jest społeczność polityczna (KDK 74). Człowiek przychodząc na świat staje się członkiem określonej grupy społecznej niezależnie od swojej woli, a staje się dzięki środowisku rodzinnemu, które jest dowodem na to, że wspólnotowości domaga jej prawo naturalne, odbicie odwiecznego prawa Bożego. Nietrudno z tego wywnioskować, że życie w społeczności politycznej jest nakazem samego Boga1. 1 OA 24. 154 Łukasz Figura Celem wspólnoty politycznej jest dobro wspólne, w którym znajduje uzasadnienie i sens, z którego bierze swoje pierwotne i sobie właściwe prawo (por. KDK 74). Dobrem tym jest porządek społeczny, który powinien być nieustannie kierowany na dobro osób, gdyż porządek rzeczy winien być podporządkowany hierarchii osób, nie zaś na odwrót. [...] Porządek ten powinien być wciąż rozwijany, opierany na prawdzie, budowany w sprawiedliwości, ożywiony miłością: w wolności zaś winien znajdować coraz bardziej ludzką równowagę (KDK 24). W dzisiejszym świecie ludzie są świadomi, że działając w pojedynkę nie są w stanie wypracować warunków, które sprzyjałyby rozwojowi osoby ludzkiej, i rozumieją, że istnieje konieczność utworzenia szerszej wspólnoty, w której wszyscy dzięki osobistemu zaangażowaniu będą się przyczyniać do osiągania dobra wspólnego. Dlatego właśnie zadają sobie trud tworzenia wspólnoty politycznej (por. KDK 74), która – jeśli właściwie funkcjonuje – umożliwia uczestnictwo w dobru każdego jej członka i wspomaga go, „ażeby był on w stanie osiągnąć swoje ludzkie cele i jednocześnie wypełnić swoje zadania społeczne, będące koniecznym warunkiem doskonałości doczesnej, warunkującej z kolei doskonałość duchową osoby ludzkiej”2. Bóg powierzył troskę o rodzaj ludzki dwóm władzom: Kościołowi i państwu. Pierwsza z nich odnosi się bezpośrednio do spraw Boskich, a druga do spraw ludzkich. Obydwie są ważne i obydwie mają swoje granice, wyznaczone naturą i bezpośrednimi celami, jakie posiadają3. Kościół i państwo są społecznościami nie tylko naturalnymi i koniecznymi, ale i doskonałymi – każda w swoim zakresie. Dziedziny działalności Kościoła i państwa nie są jednak oddzielone od siebie w sposób wyraźny. Papież Jan Paweł II naucza, że wszelka działalność państwowa we wszystkich wymiarach jego istnienia musi być podporządkowana jednemu celowi, dla którego istnieje, to jest człowiekowi i jego integralnemu rozwojowi4. Jeśli zaś idzie o Kościół, to jego posłannictwo wobec społeczności świeckiej wypływa z jego misji ewangelicznej. Oznacza to, że aktywne uczestnictwo Kościoła w kształtowaniu życia społeczno-politycznego nie jest następstwem osobistego wyboru któregokolwiek z jego członków, ale wypływa z ewangelicznego wezwania do służby Ewangelii. Obecność lub nieobecność w życiu publicznym wiąże się więc z wiernością lub niewiernością posłannictwu ewangelicznemu5. Jest rzeczą oczywistą, że troska o dobro wspólne winna być realizowana przez wszystkich obywateli, bez względu na to, czy są to osoby wierzące czy niewierzące, i powinna się przejawiać we wszystkich sektorach życia społecznego6. Tamże. ID s. 10. 4 Por. Jan Paweł II, Przemówienie wygłoszone w Parlamencie, [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny 1979, 1983, 1987, 1991, 1995, 1997, 1999, Warszawa 1999, s. 1081. 5 Por. Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. odprawianej na dawnym radzieckim lotnisku wojskowym, [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny…, dz. cyt., s. 893. 6 Por. SA. 19. 2 3 Osobiste prawa kapłana w życiu społeczno–politycznym 155 Człowiek jest twórcą porządku społeczno-politycznego, dlatego ma on niezbywalne prawo do czynnego uczestniczenia w rządzeniu swoim krajem, bezpośrednio lub poprzez swobodnie wybranych przedstawicieli7. Choć wszyscy obywatele mają prawo, a nawet obowiązek angażowania się w sprawy natury politycznej, to jednak w przypadku hierarchii Kościoła korzystanie z tego prawa i wywiązywanie się z tego obowiązku wygląda nieco inaczej niż w przypadku ludzi świeckich. Chrystus nigdy nie chciał się mieszać w jakikolwiek ruch polityczny, choć nie raz próbowano Go wciągnąć w rozmaite sprawy społeczne (por. 6, 15). Królestwo, które przyszedł ustanowić, nie jest z tego świata (por. J 18, 36). Dlatego też narodowi, z którego się wywodził, nigdy nie obiecywał wyzwolenia spod władzy okupanta rzymskiego. Mówił natomiast, że całej ludzkości przyniósł wyzwolenie duchowe i powołanie Królestwa Bożego (por. J 8, 34–36). Swoich uczniów przestrzegał, że nie powinni myśleć o władzy doczesnej i o panowaniu nad narodami, lecz być pokornymi sługami wszystkich (por. Mt 20, 20–28)8. Apostołowie i ich następcy, a także ich współpracownicy, zostali posłani, aby zwiastować ludziom Chrystusa, Zbawiciela świata i wykonywali swoje posłannictwo dzięki mocy Boga, który często w słabości świadków objawia moc Ewangelii, w wielu kwestiach Dlatego „Kościół, który z racji swojego posłannictwa i swojej kompetencji w żaden sposób nie może być sprowadzony do wspólnoty politycznej, jest znakiem różniącej się od środków społeczności ziemskiej” (KDK 76). Stróżem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej9. (…) „Nie chce mieszać się w kierowanie państwem ziemskim. Nie rości sobie żadnego innego prawa, jak tylko to, aby z Bożą pomocą służył ludziom w miłości i wiernej posłudze” (DM 12). Chociaż duchowni mieliby prawo piastowania urzędów państwowych, to jednak kłóciłoby się to często z ich posłannictwem kapłańskim. Kapłani winni być bezstronni i dostępni dla wszystkich. Ich przynależność do partii politycznej, bez względu na to, jaka by ona nie była, stwarzałaby pokusę i okazję do wykorzystywania wpływów Kościoła w celach zupełnie mu obcych. Jan Paweł II podczas jednej z audiencji, cytując dokument Synodu Biskupów z 1971 roku, powiedział: „Zważywszy, […] że opcje polityczne z natury są przygodne i nigdy nie są adekwatnym wyrazem Ewangelii, kapłan, który jest świadkiem przyszłej rzeczywistości, winien zachować pewien dystans do jakiejkolwiek funkcji czy namiętności politycznej”10. Dlatego Kościół jako hierarchia rezygnuje z bezpośredniego udziału w polityce. Co więcej, upomina tych, którzy przyjmują urzędy państwowe, gdyż – według prawa kanonicznego – duchowni nie powinni pełnić funkcji publicznych, z którymi łączy się udział w wykonywaniu władzy 7 Jan Paweł II, Polska potrzebuje ludzi ukształtowanych w szkole miłości Chrystusa, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 19:1998, nr 3(201) s. 32. 8 Jan Paweł II, Prezbiter wobec społeczności świeckich, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 14:1993, nr 11(157) s. 43. 9 KKK 2245. 10 Jan Paweł II, Prezbiter wobec społeczności świeckich, dz. cyt., s. 43. 156 Łukasz Figura świeckiej. Nie mogą oni angażować się czynnie w działalność partii politycznych ani kierować związkami zawodowymi. Zabrania się im także uprawiania handlu czy przeprowadzenia transakcji osobiście lub przez innych11. Przyjęcie funkcji kierowniczej lub czynne zaangażowanie się na rzecz jakiejś partii politycznej jest zatem wykluczone w wypadku każdego prezbitera, jednakże istnieją pewne nadzwyczajne okoliczności, w których kapłan może się zaangażować na polu społecznym czy politycznym. Okolicznością taką jest dobro wspólnoty. W takim przypadku prezbiter musi jednak uzyskać zgodę swojego biskupa, który wydaje ją zazwyczaj po zasięgnięciu opinii Rady Kapłańskiej, a jeśli okaże się to konieczne – nawet Konferencji Episkopatu12. Papież Jan Paweł II często w swoim nauczaniu podkreślał konieczność powstrzymania się kapłanów od zaangażowania politycznego i pełnienia jakichkolwiek funkcji kierowniczych w społeczeństwie. Prezbiterom, którzy odczuwają potrzebę przyczynienia się do uzdrowienia życia społeczno-politycznego, ograniczenia niesprawiedliwości, wyzysku i ucisku wszelkiego rodzaju, papież przypomina, że na tej drodze łatwo można zostać wciągniętym w stronnicze walki, co stwarza ryzyko, że przyczynią się oni nie tyle do nadejścia świata bardziej sprawiedliwego, ile do jeszcze nowych form wyzysku biednych ludzi. Zaangażowanie kapłanów w tę dziedzinę życia nie jest misją i w żaden sposób nie jest obdarzone charyzmatem płynącym z góry13. Natomiast papież Paweł VI mówiąc o zaangażowaniu duchownych w życie społeczno-polityczne stwierdził, że może to sparaliżować powołanie kapłańskie, w tym, co jest w kapłanie najbardziej intymne, najbardziej charyzmatyczne i płodne. Może to zburzyć cały gmach duszpasterskiej działalności. Może również wystawić młodych, dobrych kapłanów na wpływ prądów myślowych bardzo niepewnych i niebezpiecznych, biorących początek od ideologii obcych, będących dziś w modzie. Może ich zranić i narazić na niemądre i nieprzemyślane akceptowanie obcych poglądów14. Pomimo że Kościół nie angażuje się w bezpośrednio w sprawy natury politycznej i w związku z tym nie ubiega się o stanowiska społeczne związanie z jakąkolwiek władzą, to jednak powinien zajmować się polityką rozumianą jako troska o dobro wspólne, choćby nawet był oskarżany o wtrącanie się do polityki. Dobrze to ujął kardynał Glemp: Każde zainteresowanie się dobrem wspólnym może być także nazwane polityką i z tak pojętej polityki nie może być wyłączony Kościół ani jego struktury. Stąd też zarówno hierarchia, jak i organizacje świeckie będą nie tylko interesować się życiem politycznym państwa, ale i wpływać na jego kształt. Wynika to z obywatelskiego i demokratycznego obowiązku15. KPK, kan. 285, 286, 287. Jan Paweł II, Prezbiter wobec społeczności świeckich, dz. cyt., s. 43. 13 Tamże. 14 Paweł VI, Budujcie kościoły miejscowe, [w:] tenże, Kapłaństwo dzisiaj, Poznań 1978, s. 47. 15 A. Zwoliński, Katolik i polityka, Kraków 1999, s. 63 11 12 Osobiste prawa kapłana w życiu społeczno–politycznym 157 Pierwszym i podstawowym prawem, ale także obowiązkiem każdego obywatela, również kapłana, jest branie udziału w wolnych wyborach w celu popierania dobra wspólnego (KDK 75). Rezygnując z prawa do głosowania na określoną partię polityczną czy konkretnego kandydata, kapłan z pewnością nie przyczyni się do stworzenia demokratycznego i silnego państwa. Można powiedzieć, że jest to brak odpowiedzialności za naród i poważny grzech zaniedbania16. „Biskupi i kapłani nie włączają się w publiczne dyskusje partyjno-polityczne, nie kandydują do parlamentu, nie biorą udziału w kampanii wyborczej, natomiast wskazują na zasady moralne i kryteria, którymi zgodnie z nauką Kościoła powinni się kierować katolicy, dokonując wyboru swoich przedstawicieli”17. Prezbiterzy, wybierając swoich kandydatów, muszą pamiętać, że mają to być osoby kompetentne, cieszące się zaufaniem, prawe, sumienne i gorliwe i że ich programy mają być pozytywne oraz służyć dobru społeczeństwa18. Kapłanom i wszystkim świeckim, którym bliskie są wartości chrześcijańskie, nie wolno uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej sprzyjającej zamachowi na życie człowieka. Nie wolno im także okazywać poparcia w głosowaniu tym ugrupowaniom politycznym, które postulują treści godzące w życie i rodzinę. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że choć udział w wyborach jest obowiązkiem kapłana, to jednak posiadane przez niego prawo do wyrażania własnych poglądów jest ograniczone wymogami jego kapłańskiej posługi. Takie ograniczenie stanowi np. pewien wymiar ubóstwa, do którego, na wzór Chrystusa, kapłan jest wezwany. Może on nieraz być zobowiązany, by się powstrzymać od korzystania z własnego prawa, aby być wartościowym znakiem jedności i w ten sposób głosić Ewangelię w całej jej pełni. Jeszcze bardziej powinien unikać przedstawiania swojej własnej opcji jako jedynie słusznej, zaś w obrębie wspólnoty chrześcijańskiej winien szanować dojrzałość katolików świeckich, a nawet przykładać się do tego, by poprzez formowanie ich sumień pomagać im osiągnąć ową dojrzałość19. Duchowni mają robić wszystko, by unikać stwarzania sobie wrogów z powodu ich stanowiska w kwestiach politycznych, zmniejszenia się zaufania do nich i oddalania się wiernych powierzonych ich misji duszpasterskiej20. Człowiek istnieje jako indywidualna osoba, ale istnieje też w określonej społeczności. Społeczność ta jest zobowiązana do stworzenia odpowiednich warunków, które umożliwiłyby rozwój każdej osoby ludzkiej, jednak doświadczenie pokazuje, że społeczność może także niszczyć. Dlatego właśnie rzeczywistość życia społecznego nie może pozostać Kościołowi obojętna21. 16 A. Zwoliński, Polityczna działalność, [w:] Encyklopedia nauczania społecznego papieża Jana Pawła II, dz. cyt., s. 368, 370. 17 Episkopat Polski, Słowo biskupów polskich w sprawie wyborów do parlamentu, [w:] Listy Pasterskie Episkopatu Polski, t. II: 1994–2000, red. P. Libera, A. Rybicki, S. Łącki, Warszawa 2000, s. 1823. 18 Tamże, s. 1824–1825. 19 Jan Paweł II, Prezbiter wobec społeczności świeckich, dz. cyt., s. 43. 20 Tamże. 21 W. Zagrodzki, Człowiek drogą Kościoła, Kraków 2002, s. 401–402. 158 Łukasz Figura Kościół stara się służyć ludziom również w doczesnym wymiarze ich życia i bytowania. A ponieważ wymiar ten realizuje się poprzez przynależność człowieka do różnych wspólnot narodowych i państwowych, a więc zarazem społecznych, politycznych, ekonomicznych i kulturalnych, Kościół wciąż na nowo odczytuje swoje posłannictwo w odniesieniu do tych dziedzin życia i działalności człowieka22. Aktywne uczestniczenie kapłanów w życiu społeczno-politycznym i kształtowaniu jego oblicza nie podlega osobistemu wyborowi któregokolwiek z nich, ale wypływa z ewangelicznego wezwania do służby Słowu Bożemu. Pragnąc pozostać wiernymi Ewangelii, duchowni nie mogą się więc wycofać z rzeczywistości życia społecznego. Nawet ci, którym głos Kościoła w sprawach politycznych nie jest na rękę, muszą przyznać, że duchowni jako obywatele mają prawo do aktywnego uczestniczenia w życiu publicznym23 i powinni z tego prawa korzystać. Jeśli państwo uniemożliwia obywatelom spełnianie ich obowiązków moralnych i religijnych, jeśli odrzuca wartości, duchowni nie mogą pozostać obojętni. Muszą stać się sumieniem społeczeństwa, pełnić funkcje prorocką, wychowawczą, występować w obronie najsłabszych i tych, których prawa są najbardziej zagrożone. Być może działania te będą niepopularne i krytykowane nie tylko przez tych, przeciwko którym bezpośrednio zostaną skierowane, ale i tych, którym mają służyć, ale Kościół jest na to przygotowany. Tak to już bowiem jest, że zawsze, gdy krytykuje niesprawiedliwe struktury społeczne godzące w jego godność, naraża się na prześladowania ze strony tych, którzy z tych struktur czerpią zyski i są w ich ramach uprzywilejowani24. Kościół ma za zadanie wydawać ocenę moralną nawet w kwestiach dotyczących spraw politycznych, kiedy wymaga tego dobro osoby lub zbawienie dusz, i wykorzystywać przy tym wszystkie środki, które są zgodne z duchem Ewangelii i dobrem powszechnym, według potrzeb czasu i warunków (por. KDK 76). Dla dobra człowieka powinien szukać współdziałania z innymi podmiotami i z każdym ustrojem pracy. Prosi tylko ten ustrój, by mógł mówić człowiekowi o Chrystusie i miłować człowieka Jego miarą, miarą godności człowieka25. Trzeba jednak pamiętać, że dialog nie może się dokonywać na drodze wzajemnych kompromisów wobec prawdy, ale jedynie na drodze wspólnego rozumienia tej prawdy i zbliżania się do niej26. Konkordat, który został zawarty pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską, wyraźnie stwierdza, że Jan Paweł II, Przemówienie do przedstawicieli władz państwowych wygłoszone w Belwederze, [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny…, dz. cyt., s. 17–18. 23 W. Zagrodzki, Człowiek drogą Kościoła, dz. cyt., s. 406 24 S. Ziemiański, Kościół a polityka, tekst zaczerpnięty z internetu: www.wydawnictwowam. pl. (15.12.2008.). 25 Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. odprawianej przed opactwem oo. cystersów w Mogile, [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny…, dz. cyt., s. 189–190. 26 Por. Jan Paweł II, Orędzie do Konferencji Episkopatu Polski, [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny, dz. cyt., s. 1094. 22 Osobiste prawa kapłana w życiu społeczno–politycznym 159 obie strony, zarówno państwo, jak i Kościół katolicki, są niezależne oraz autonomiczne i że zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach a także we współdziałaniu dla dobra człowieka i dobra wspólnego27. Droga powołania kapłańskiego nie przebiega obok życia doczesnego ludzi świeckich, dlatego też współczesny kapłan ma być aktywny i odznaczać właściwą postawą społeczną, zgodną z jego posłannictwem. Służba kapłańska polega na ukazywaniu wartości nieprzemijających odnoszących się do życia doczesnego. Kapłani nie spełnialiby należycie swojej misji, gdyby nie interesowały ich problemy życia doczesnego28. Jan Paweł II często przypominał, że powinni się angażować w życie wiernych, a przede wszystkim w działania na rzecz ubogich i potrzebujących, chorych, bezdomnych, rodzin wielodzietnych, samotnych matek, ofiar klęsk żywiołowych, prześladowanych za przekonania polityczne29. Papież ma tu na myśli przede wszystkim szeroko rozwiniętą działalność charytatywną, ale także działalność zmierzającą do zmiany struktur społecznych, gdyż to często w tych strukturach znajdują się przyczyny zła30. Duchowni za swój szczególny obowiązek uważają wsłuchanie się w głos tych, o których łatwo zapomina się w ekonomicznej i politycznej kalkulacji, ponieważ sami nie potrafią skutecznie wypowiedzieć swoich potrzeb: w głos biednych, pokrzywdzonych i nie mających władzy, także w głos przyszłych pokoleń i niemych stworzeń. W ten sposób pragną tworzyć przesłanki dla polityki kierującej się kryteriami solidarności i sprawiedliwości31. Duchowni nie mogą piastować urzędów państwowych, mogą je jednak piastować katolicy świeccy. To dzięki nim Kościół pozostaje obecny w procesie urzeczywistniania wartości32 i zawsze „uważa za godne pochwały i uznania dzieło tych, którzy w służbie ludziom poświęcają się dla dobra państwa i podejmują ciężar takich obowiązków” (KDK 75). Chrześcijanin świecki jest niejako zobowiązany do angażowania się w działania mające na celu urzeczywistnienie zasad Ewangelii w życiu społecznym, choć trzeba pamiętać, że z prawdą Ewangelii żadnej partii politycznej utożsamiać nie wolno. Do takiej działalności politycznej ludzi świeckich należy odpowiednio przygotować. Przygotowanie to spoczywa na osobach duchownych. Muszą one zwrócić uwagę na odpowiednie Konkordat między Stolicą Apostolską i Rzeczpospolitą Polską, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 19:1998, nr 4(202) s. 47. 28 P. Nitecki, Polityka, [w:] Encyklopedia nauczania społecznego..., dz. cyt., s. 375. 29 W. Zagrodzki, Człowiek drogą Kościoła, dz. cyt., s. 411. 30 Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św., [w:] Pielgrzymki do Ojczyzny…, dz. cyt., s. 1060–1061. 31 Rada Kościoła Ewangelickiego w Niemczech i Konferencja Episkopatu Niemiec, O przyszłość w solidarności i sprawiedliwości, [w:] Kościół wobec współczesnych problemów życia gospodarczego, red. S. Fel, J. Kupny, Lublin 2002, s. 299. 32 W. Zagrodzki, Człowiek drogą Kościoła, dz. cyt., s. 411. 27 160 Łukasz Figura kształtowanie sumienia, posłusznego nakazom Ewangelii i uzdalniające do mądrego i odpowiedniego działania na rzecz dobra społecznego33. Kościołowi nie można zabraniać angażowania się w sprawy społeczno-polityczne, ponieważ zawsze zabiega o to, by uczynić człowieka lepszym, pełniej oddanym swoim zadaniom życiowym, rodzinnym, społecznym i patriotycznym. Czyni człowieka bardziej świadomym jego godności i praw, które z tej racji mu przysługują34. Zakończenie Choć Chrystus nie angażował się bezpośrednio w działalność polityczną, to jednak świadectwo Jego życia dowiodło, że nie pozostawał obojętny wobec problemów społeczno-politycznych. Zawsze okazywał głębokie zatroskanie o godność człowieka i jego prawa. Walczył przeciw niesprawiedliwości, zakłamaniu, nadużyciom władzy czy uciskowi najuboższych. Jego podstawową misją było zbawienie, a więc głoszenie światu prawdy o Bogu, człowieku i świecie. Zagadnienie zaangażowania duchownych w życie społeczno-polityczne znajduje szczególne miejsce w społecznym nauczaniu Kościoła. Choć Kościół „nie jest z tego świata”, to jednak stanowi część społeczeństwa, a prawo duchownych do ingerowania w dziedzinę spraw społeczno-politycznych płynie z konieczności wypełniania misji powierzonej im przez Chrystusa. Tą misją jest niewątpliwie prowadzenie ludzi do zbawienia, które zresztą już się dokonuje w strukturach społecznych. Choć cel Kościoła jest nadprzyrodzony, to jednak nie może być on realizowany z pominięciem problemów życia społecznego. Zaangażowanie duchownych w sprawy społeczno-polityczne winno mieć jednak nieco inny charakter niż zaangażowanie osób świeckich. Duchowni nie mogą poświęcać swojego czasu i sił na walki czy debaty polityczne, powinni się przede wszystkim skupić na tym, co łączy, a nie na tym, co dzieli. Nie oznacza to, że Kościół chce pozostawać zupełnie apolityczny i że nie chce wywierać wpływu na sprawy społeczne. Nauczanie soborowe i papieskie wzywa go do czynu, do realizacji sprawiedliwości społecznej, którą powinna porządkować zasada miłości, i w ten sposób służenia dobru społecznemu. Jan Paweł II, Kierunki działalności ewangelizacyjnej Kościoła, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 14:1993, nr 8–9(155) s. 18. 34 Jan Paweł II, Dlaczego i w jaki sposób Kościół zabiera głos w dziedzinie społecznej i politycznej, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 2:1981, nr 8(20) s. 21. 33 Osobiste prawa kapłana w życiu społeczno–politycznym 161 Personal Rights of a Priest in Social and Political Life Although Jesus Christ didn’t become directly involved in politics, His life testified that He wasn’t indifferent as to social or political problems. He really cared about human rights and dignity. He fought against injustice, hypocrisy, the abuse of authorities and economic oppression of the poor. Salvation was His main mission so He preached the truth about God, man and the world. The issue concerning the clergy’s involvement in the social and political life has a special position In the social teaching of the Church. Although the Church “is not from this world”, it is a part of the socjety, so clergymen are entitled to interfere in social and political affairs because of the necessity of carrying out the mission they were entrusted with by Jesus Christ. This mission is, undoubtedly, to lead people to the slavation, which, as a matter of fact, is being actually realized in social structures. Even though the aim of the Church is supernatural, it cant’t be reached without considering the problems of the social life. The clergy’s involvement in social and political affairs should yet be different from that of the lay people. Clergymen can’t devote their time of efforts to options, fights or political divisions. They should mainly concetrate on what people have in common and not on what divides them. Such involvement should not be perceived as political neutrality of the Church and its avoiding to influence social affairs. Conciliar and papal teaching calls for action in creating social justice which should be organized by the rule of love. Carrying out their mission, the clergymen should be aware of man’s great dignity and they should be involved in the defence of human rights. Acting this way they will concribute to serving the social good. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Piotr Greger Troska papieża Jana Pawła II o ludzi chorych Refleksja na kanwie Orędzi Ojca Świętego na obchody Światowego Dnia Chorego Słowa kluczowe: Jan Paweł II, troska Kościoła o ludzi chorych. Schlűsselworte: Papst Johannes Paul II , Die Sorge der Kirche um kranke Menschen. Zbliżający się już do końca rok duszpasterski przeżywany jest w Kościele polskim pod hasłem „Otoczmy troską życie”. Hasło to z pewnością bliskie byłoby Słudze Bożemu Janowi Pawłowi II, gdyż wyraźnie wpisuje się w ten nurt zagadnień, które zdominowały jego posługę, zawsze silnie naznaczoną troską o chorych. Podczas swych podróży apostolskich papież wielokrotnie spotykał się z ludźmi doświadczającymi cierpienia. Fakt ogłoszenia przezeń Listu apostolskiego Salvifici doloris (11.02.1984), który zwraca uwagę na chrześcijański sens cierpienia, należy postrzegać w wymiarze Kościoła powszechnego. Dokładnie rok później (11.02.1985) na mocy Motu proprio Dolentium hominum Ojciec Święty ustanawia Papieską Komisję (przekształconą następnie w Papieską Radę) do spraw Służby Zdrowia, a od roku 1993 systematycznie obchodzi się Światowy Dzień Chorego, wyznaczony przez Ojca Świętego w dokumencie ustanawiającym na 11 lutego, w którym to dniu w liturgii wspominana jest Najświętsza Maryja Panna z Lourdes. Zdaniem Jana Pawła II, miejsce to jest znane całemu chrześcijaństwu z racji istniejącego tam sanktuarium maryjnego. Jest to zarazem miejsce i symbol nadziei oraz łaski, znak przyjęcia i ofiarowania cierpienia. W tym duchu papież przywołuje myśl, iż Kościół wraz z Maryją stojącą pod krzyżem Chrystusa zatrzymuje się przy wszystkich krzyżach współczesnego człowieka1. Cechą charakterystyczną obchodów Światowego Dnia Chorego jest fakt, że każdego roku Jan Paweł II wyznaczał konkretną świątynię jako miej1 Zob. Jan Paweł II, List ustanawiający obchody Światowego Dnia Chorego, nr 3, [w:] Jan Paweł II, Dzieła zebrane, t. 4, Kraków 2007, s. 260; tenże, Salvifici doloris, nr 31, Watykan 1984, s. 71. Por. tenże, Orędzie na II Światowy Dzień Chorego 1994 r., nr 6, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie – dalej: LR) 15(1994), nr 1(159), s. 9; tenże, Orędzie na IV Światowy Dzień Chorego, nr 3, LR 17(1996), nr 1(179), s. 7; tenże, Nadzieja nadaje nowy sens cierpieniu (1998), nr 4, [w:] Orędzia Ojca Świętego Jana Pawła II, t. 2, 164 Ks. Piotr Greger sce centralnych uroczystości. Były to kościoły na wszystkich kontynentach2, co potwierdza powszechny wymiar tych obchodów. Przedmiotem artykułu jest refleksja nad treścią trzynastu orędzi, jakie papież wystosowywał z okazji tego dnia. Analiza ich treści pozwala stwierdzić, że stanowią one pewną całość i są głosem Ojca Świętego adresowanym do ludzi chorych3. Regularność ogłaszanych orędzi ujawnia permanentną troskę Ojca Świętego o wiarę Kościoła, który nieustannie zmaga się z wyzwaniami współczesności. Ich przesłanie stanowi doktrynalne i pastoralne pogłębienie bliskich Kościołowi zagadnień czy wydarzeń, które zostają oświetlone światłem Ewangelii. Jest to zarazem oficjalne stanowisko Stolicy Apostolskiej wobec problemów współczesnego świata, które przybierają znamię znaków czasu4. Cele obchodów Światowego Dnia Chorego Trudno wskazać jakiś jeden konkretny cel. Już w Liście ustanawiającym Światowy Dzień Chorego papież precyzuje oczekiwania związane z jego obchodami. Przede wszystkim chodzi o uwrażliwienie ludu Bożego oraz wszystkich instytucji katolickich na sprawę służby zdrowiu. Jan Paweł II żywi nadzieję, że Dzień ten ułatwi społeczności ogólnoludzkiej zrozumienie konieczności zapewnienia jak najlepszej opieki ludziom chorym5 i stanie się okazją „do pogłębienia postawy wrażliwości, refleksji i czynnego działania w obliczu wielkiego misterium cierpienia i choroby. [...] Ma także pobudzać do działania wszystkich ludzi dobrej woli”6. Przedmiotem szczególnej refleksji papieża jest szeroko pojmowana rzeczywistość zdrowia, która wskazuje na harmonię człowieka z dziełem stworzonego świata. W obliczu zjawiska zaburzenia tej pierwotnej harmonii refleksja ta wydaje się czymś koniecznym, a nawet niezbędnym7. Kraków 1998, s. 430–431; tenże, Niepokalana początkiem lepszego świata. Orędzie na XII Światowy Dzień Chorego 2004, nr 3, LR 25(2004), nr 2(260), s. 8; tenże, Redemptoris Mater, nr 23, s. 46–48. 2 W roku 1993 – Lourdes, 1994 – Częstochowa, 1995 – Jamusukro (Wybrzeże Kości Słoniowej), 1996 – Guadalupe (Meksyk), 1997 – Fatima, 1998 – Loreto, 1999 – Harissa (Liban), 2000 – Rzym (w ramach obchodów Roku Jubileuszowego), 2001 – Sydney (Australia), 2002 – Vailaukanny (Indie), 2003 – Bazylika Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Waszyngtonie), 2004 – Lourdes, 2005 – Jaunde (Kamerun). 3 Zob. M. Jędraszewski, Wstęp do orędzi na Światowy Dzień Chorego, [w:] Jan Paweł II, Dzieła zebrane, t. 4, Kraków 2007, s. 256–257. 4 Zob. S. Nagy, Wstęp do orędzi na Światowe Dni, [w:] Jan Paweł II, Dzieła zebrane, t. 4, Kraków 2007, s. 255. 5 Zob. Jan Paweł II, List ustanawiający obchody Światowego Dnia Chorego, nr 2, dok. cyt., s. 259. 6 Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Chorego 1993 r., nr 1, LR 14(1993), nr 1(149), s. 8. 7 Zob. Jan Paweł II, Chrystus nadzieją dla Afryki. Orędzie na XIII Światowy Dzień Chorego 2005 r., nr 2, LR 25(2004), nr 11–12(268), s. 6. Papież wskazuje na konkretne zjawiska, które stanowią przejawy choroby cywilizacyjnej. Należą do nich: egoizm, indywidualny utylitaryzm przedstawiany jako życiowa zasada, negacja i obojętność wobec przeznaczenia człowieka, kryzys wartości duchowych i moralnych, patologia fizyczna i duchowa – zob. tenże, Orędzie na III Światowy Dzień Chorego 1995 r., nr 1, LR 16(1995), nr 1(169), s. 10; tenże, List do Rodzin, nr 20, s. 57–58. Troska papieża Jana Pawła II o ludzi chorych 165 Ojciec Święty ogłaszając obchody Światowego Dnia Chorego liczy na wzbudzenie wrażliwości opinii publicznej na ludzi zepchniętych na margines życia z powodu choroby czy cierpienia. Właściwe podejście do tych ludzi wymaga zrozumienia oraz postawy współczucia, a spotkanie z nimi jest okazją do edukacji, która ma zmierzać do podjęcia służby na rzecz chorych. W praktyce oznacza to przyjęcie postawy bliźniego, który towarzyszy cierpiącemu na wszystkich etapach przeżywania tego trudnego doświadczenia. Bycie blisko niego stanowi wyraźny dowód troski o zdrowie całej jego ludzkiej kondycji, a służba mu objawia się poprzez konkretne gesty i postawy, które są oznaką trwania przy nim. Sprawa jest o tyle istotna, gdyż – zdaniem Jana Pawła II – sposób patrzenia na cierpiących oraz podejmowanie wobec nich konkretnych działań jest świadectwem potwierdzającym poziom życia danej społeczności8. Żadna inicjatywa dotycząca ludzi chorych nie może się ograniczać tylko do formy zewnętrznej manifestacji, ale ma być okazją do poruszenia ludzkich sumień w celu uświadomienia roli i znaczenia służby cierpiącym. Wspólnie podjęte działania przyczynią się także do budowania lepszego porozumienia na płaszczyźnie ogólnoludzkiej. Poprzez obchody Światowego Dnia Chorego Kościół staje się promotorem inicjatyw podejmowanych na rzecz usunięcia wszelkich niesprawiedliwości. Jednocześnie wspólnota ludzi wierzących staje na straży sprawiedliwego podziału środków materialnych i wartości duchowych w celu zaspokojenia potrzeb cierpiących. Dlatego proponowana i udzielana im pomoc nie może mieć tylko charakteru działań doraźnych, lecz winna stać się procesem permanentnym9. Papież ma nadzieję, że w działalność służby zdrowia włączą się wspólnoty chrześcijańskie i liczy na silne zaangażowanie wolontariatu. Uważa, że jej pracowników należy otoczyć duchową opieką, nie wyłączając formacji moralnej10. Nie chodzi tylko o usprawnienie ich pracy – choć nie jest to bez znaczenia; chodzi też o lepsze zrozumienie znaczenia podejmowanych wobec nich działań duszpasterskich. Inicjatywy te są tym bardziej wskazane, że praca służby zdrowia nie jest w pełni doceniana. Korzenie takiego zubożającego spojrzenia na jej rzeczywistość tkwią w przekonaniu, iż to inne sfery życia decydują o człowieku i losach jego życia11. Dla pracowników służby zdrowia Światowy Dzień Chorego jest zachętą do wytrwania w ich trudnej i pełnej poświęcenia służbie. Obchody tego dnia mają przyczynić się także do zachowania wrażliwości na wartości osobowe, a zwłaszcza szacunku dla ludzkiej godności. Świadomość wartości ludzkiego życia – także tego, które doświadcza cierpienia – jest podstawą do walki w obronie każdego istnienia ludzkiego, od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci12. Zob. Jan Paweł II, Orędzie na V Światowy Dzień Chorego, nr 5, LR 18(1997), nr 1(189), s. 10. Zob. Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Chorego 1993 r., nr 4, LR 14(1993), nr 1(149), s. 8. 10 Zob. Jan Paweł II, List ustanawiający obchody Światowego Dnia Chorego, nr 2, dok. cyt., s. 259. 11 Zob. Jan Paweł II, Chrystus nadzieją dla Afryki. Orędzie na XIII Światowy Dzień Chorego 2005 r., nr 6, dok. cyt., s. 7. 12 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Chorego 1993 r., nr 5, dok. cyt., s. 9. 8 9 166 Ks. Piotr Greger Ojciec Święty liczy, że Światowy Dzień Chorego pozwoli dostrzec człowiekowi cierpiącemu wartość cierpienia zarówno na płaszczyźnie doczesnej, jak i nadprzyrodzonej, i kieruje apel do duszpasterzy, aby byli zawsze w bliskiej jego obecności13. Ich posługa wobec niego ma im dodać zachęty i odwagi, aby odnajdywali w sobie wolę pełnego miłości służenia cierpiącym, którzy z nadzieją oczekują pomocy14. Aktywność duszpasterska winna być uzupełniona i dopełniona przez społeczną działalność charytatywną w skali globalnej. Nie może być mowy o żadnym fragmentaryzmie, gdyż każda narodowość i kultura doświadcza obecności ludzi chorych. Ich obecność jest wyzwaniem do rzeczowej refleksji i konkretnych działań mających na celu niesienie im pomocy materialnej i duchowej15. Globalny wymiar ludzkiej choroby i cierpienia stawia przed rządami, wszelkimi organizacjami społecznymi i wszystkimi ludźmi dobrej woli zadanie niesienia pomocy chorym. Koordynacja działań podejmowanych przez poszczególne podmioty jest istotnym warunkiem budowania cywilizacji pokoju16. Praktyka dorocznego obchodu Światowego Dnia Chorego daje podstawy do pozytywnej oceny papieskiej inicjatywy. Ojciec Święty zauważa, iż inicjatywa ta „została wszędzie przyjęta życzliwie przez tych, którym leży na sercu los ludzi cierpiących”17, jest to bowiem doświadczenie opatrznościowe, którego celem jest ukazanie nowego sensu życia18. Pytanie o sens choroby Doświadczenie choroby i cierpienia jest wpisane w ludzką kondycję. To fundamentalna rzeczywistość każdego człowieka, istoty kruchej i ograniczonej, naznaczonej od poczęcia grzechem pierworodnym i jego skutkami. Choroba ujawnia wszelkie ludzkie ograniczenia i odsłania słabość ludzkich istnień19, a jest ona udziałem każdego, bez względu na religię czy wyznawany światopogląd. Cierpienie jest nieustannie obecne w świecie, pomimo wciąż nowych sposobów zapobiegania mu20. Towarzyszy człowiekowi we wszystkich momentach jego życia, przyjmując różnorodne rozmiary i formy, w całym bogactwie różnych postaci21. Choroba, jako zjawisko powszechne, stanowi wyraźny sprzeciw Zob. Jan Paweł II, List ustanawiający obchody Światowego Dnia Chorego, nr 2, dok. cyt., s. 259. Zob. Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Chorego 1993 r., nr 5, dok. cyt., s. 9. 15 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na III Światowy Dzień Chorego 1995 r., nr 1, dok. cyt., s. 10. 16 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Chorego 1993 r., nr 4, dok. cyt., s. 8. 17 Jan Paweł II, Orędzie na III Światowy Dzień Chorego 1995 r., nr 1, dok. cyt., s. 10. 18 Zob. Jan Paweł II, Aby mieli życie i mieli je w obfitości. Orędzie na X Światowy Dzień Chorego 2002 r., nr 2, LR 22(2001), nr 10(237), s. 4. 19 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na VII Światowy Dzień Chorego 1999 r., nr 2, LR 20(1999), nr 2(210), s. 7. 20 Zob. Jan Paweł II, Aby mieli życie i mieli je w obfitości, Orędzie na X Światowy Dzień Chorego 2002 r., nr 1–2, dok. cyt., s. 4. Por. tenże, Salvifici doloris, nr 3; tenże, Orędzie na V Światowy Dzień Chorego, nr 4, dok. cyt., s. 9. 21 Zob. Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 3. 13 14 Troska papieża Jana Pawła II o ludzi chorych 167 wobec naturalnej woli życia, dlatego dla ludzi wierzących jest wezwaniem do odczytania jej sytuacji w optyce wiary22. W czasie choroby pojawia się potrzeba uzyskania właściwych odpowiedzi na ostateczne pytania natury egzystencjalnej. Dotyczą one życia człowieka, są wołaniem o zrozumienie sensu bólu, cierpienia i śmierci. Specyfika tych pytań pozwala ujmować je nie w kategoriach zagadki, lecz w świetle tajemnicy Chrystusa przyjmującego na siebie cały los człowieka, z wyjątkiem grzechu. W ten sposób ludzkie istnienie otwiera się na nowe i ostateczne narodziny do życia, które nigdy się nie kończy23. Pytanie o sens cierpienia, które w sercu człowieka odzywa się niezwykle silnie i oczekuje zadowalającej odpowiedzi, ma swoją dramaturgię. Stanowi wezwanie do dawania świadectwa o prawdzie zmartwychwstania, będącej źródłem nadziei i radości24. Jest ono tym bardziej zasadne, że żadne badania czy działania terapeutyczne nie są w stanie cierpienia wyjaśnić ani wyeliminować. Dlatego należy jego doświadczenie rozpatrywać z perspektywy daleko wykraczającej poza porządek fizyczny. Taka refleksja była i jest nadal obecna w obszarze różnych religii i doprowadziła do poprawy w zakresie okazywania współczucia i dobroci. Jej rezultatem jest także powstanie zorganizowanych form opieki zdrowotnej25. Kościół docenia refleksję innych religii nad rzeczywistością i tajemnicą ludzkiego cierpienia, jednak ma świadomość, że jej zrozumienie jest możliwe dopiero w kontekście głębszego spojrzenia na trudne doświadczenie życiowe. Wszystko objawia się w optyce Bożej miłości, która jest sensem całego istnienia i wyjaśnia w jakimś stopniu sens cierpienia, które zawsze pozostaje jednak nieodkrytą do końca tajemnicą26. Choroba i cierpienie są ze swej natury „granicą i próbą dla ludzkiego umysłu”27. Ojciec Święty ma świadomość, że doświadczenie tej granicy może rodzić niezadowolenie, które wyraża się w różnych formach uskarżania się na los. Uskarżanie to cichnie jednak w ustach tego, kto oczyma wiary wpatruje się w Ukrzyżowanego Chrystusa – zauważa Jan Paweł II i podkreśla, że nie można stawiać zarzutów Bogu solidarnemu z ludzkimi cierpieniami28. Chrystus, przyjmując cierpienie dobrowolnie i bez własnej winy, podejmuje tym samym ludzkie pytanie o sens tego doświadczenia. Punktem kulminacyjnym Jego cierpienia jest modlitwa w Ogrójcu i tajemnica krzyża, która świadczy o pełni miłości objawionej przez fakt jego przyjęcia29. Zob. Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Chorego 1993 r., nr 3, dok. cyt., s. 8. Zob. Jan Paweł II, Chrystus nadzieją dla Afryki. Orędzie na XIII Światowy Dzień Chorego 2005 r., nr 6, dok. cyt., s. 7. 24 Zob. Jan Paweł II, Chrystus przemienia cierpienie w źródło łaski i życia. Orędzie na XI Światowy Dzień Chorego 2003 r., nr 1, LR 24(2003), nr 4(252), s. 41. 25 Zob. Jan Paweł II, Aby mieli życie i mieli je w obfitości, Orędzie na X Światowy Dzień Chorego 2002 r., nr 2, dok. cyt., s. 4. 26 Zob. tamże; tenże, Salvifici doloris, nr 13. 27 Jan Paweł II, Orędzie na V Światowy Dzień Chorego, nr 4, dok. cyt., s. 10. 28 Jan Paweł II, Orędzie na II Światowy Dzień Chorego 1994 r., nr 4, dok. cyt., s. 9. 29 Zob. Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 18, dz. cyt., s. 31–33. 22 23 168 Ks. Piotr Greger Nawiązując do starotestamentowej postaci sprawiedliwego Hioba30, Ojciec Święty jednoznacznie odcina się od myślenia, jakoby choroba i cierpienie były karą za popełnione grzechy31. Objawienie Boże w całej dynamice tego wydarzenia ukazuje sprawę cierpienia człowieka sprawiedliwego. Jego cierpienie jest niezawinione, aczkolwiek jak najbardziej realne. W przypadku Hioba nie było żadnych podstaw do wymierzenia kary, gdyż niczego złego nie uczynił. Historia jego życia ukazuje prawdę o cierpieniu, które ma charakter próby podyktowanej koniecznością wykazania swojej sprawiedliwości32. Cierpienie jest bowiem zawsze formą próby – czasem nad wyraz ciężkiej – której zostaje poddane człowieczeństwo33. Chrześcijańska odpowiedź na doświadczenie choroby i cierpienia nie jest bierna. Kościół wychodzi naprzeciw ludziom cierpiącym, niosąc im nadzieję i słowa pokrzepienia. Nie jest to tylko odruchem serca czy zwykłym aktem dobroczynności. Wszelkie działania podejmowane w tym zakresie są inspirowane autentyczną troską i współczuciem. Wymaga to całkowitej bezinteresowności i stanowi powszechne wezwanie do solidarności34. Taka postawa jest mocno zakorzeniona w ewangelicznej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie (zob. Łk 10, 30–37), która stała się jednym z istotnych toposów ogólnoludzkiej kultury moralnej i cywilizacji. Owa bezinteresowna służba na rzecz człowieka cierpiącego przejawia się nie tylko w charytatywnej działalności społecznej, ale przybiera formę apostolstwa35. Ojciec Święty Jan Paweł II refleksję nad rzeczywistością cierpienia osadził w realiach współczesnego świata. Zauważa on, że społeczeństwa budujące swoją przyszłość wyłącznie na fundamencie dobrobytu i konsumpcji oceniają całą rzeczywistość na podstawie kryterium przydatności i zysku, a wobec niemożliwości zaprzeczenia istnienia cierpienia próbują o nim zapomnieć albo pozbawić go całkowicie sensu, czemu przychodzi z pomocą przekonanie, że wszystko można przezwyciężyć dzięki zdobyczom nauki i techniki. Ten kryzys, widoczny w społeczeństwach zsekularyzowanych, stanowi poważną przyczynę potęgowania się cierpienia, skutecznie ogranicza bowiem możliwość dostrzegania jego sensu i pozbawia pociechy płynącej z eschatologicznej nadziei36. Jan Paweł II przypomina, że doświadczenie cierpienia rodzi w człowieku pragnienie odzyskania zdrowia i kształtuje w nim szczególną wrażliwość na wartość nadziei. A nadzieja pomaga odnaleźć nowy sens cierpienia i przekształcić je w drogę zbawienia. Jednocześnie może je uczynić skutecznym środkiem ewangelizacji Księgi Pisma Świętego Jan Paweł II nazywa „wielką księgą o cierpieniu” – zob. tamże, nr 6. Zob. Jan Paweł II, Orędzie na II Światowy Dzień Chorego 1994 r., nr 3, dok. cyt., s. 8. 32 Zob. Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 11. 33 Zob. tamże, nr 23. 34 Zob. Jan Paweł II, Aby mieli życie i mieli je w obfitości. Orędzie na X Światowy Dzień Chorego 2002 r., nr 2, dok. cyt., s. 4–5; tenże, Orędzie na VII Światowy Dzień Chorego 1999 r., nr 2, dok. cyt., s. 7. 35 Zob. Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 29. 36 Jan Paweł II, Kontemplacyjny przykład Jezusa – Dobrego Samarytanina. Orędzie na VIII Światowy Dzień Chorego 2000 r., nr 2, [w:] Jan Paweł II, Dzieła zebrane, t. 4, Kraków 2007, s. 287–288. 30 31 Troska papieża Jana Pawła II o ludzi chorych 169 i przyczynić się do pełniejszego uczestnictwa w dziele odkupienia37. Cierpienie jest wezwaniem do kształtowania postawy wytrwałości w znoszeniu go. Podejmując ten wysiłek, człowiek wyzwala nadzieję, która daje mu siłę przetrwania oraz podtrzymuje w nim przeświadczenie o możliwości przezwyciężenia choroby w poczuciu własnej godności i sensu życia38. Zbawczy wymiar cierpienia Pytanie o sens cierpienia jest jak najbardziej uzasadnione, gdyż stanowi ono obiektywną przeszkodę na drodze do szczęścia. Co więcej, można odnieść wrażenie, że brak poczucia sensu tego doświadczenia prowadzi do odejścia od Boga, gdyż niejednokrotnie towarzyszy mu żal oraz głęboko przeżywana i nieukrywana pretensja39. Ojciec Święty wyraża przekonanie, że pełną odpowiedź na egzystencjalne pytania człowieka można odnaleźć w tajemnicy Chrystusa, który jest Odkupicielem Człowieka i Zwycięzcą śmierci. W świetle misterium paschalnego Syna Bożego choroba nie jawi się już jako zjawisko negatywne, ale jest postrzegana jako doświadczenie B o ż e g o n a w i e d z e n i a. Takie jej widzenie wyzwala miłość i pragnienie, ażeby dzięki niej cywilizacja ludzka stawała się coraz bardziej cywilizacją miłości40. Chcąc przekonać do głębszego spojrzenia na rzeczywistość choroby, papież odwołuje się do Kazania na Górze i przytaczając słowa: „błogosławieni, którzy się smucą” (Mt 5, 4) wskazuje na ten wymiar człowieczeństwa, jakim jest powołanie do wieczności, do której droga wiedzie przez cierpienia41. Ojciec Święty podejmuje szerszą refleksję na ten temat i stwierdza, iż tylko w Chrystusie cierpienie zostaje włączone w misterium miłości Boga Trójjedynego. Siła tej miłości powoduje, że cierpienie przeżywane jej mocą staje się narzędziem odkupienia, czyli objawia wymiar zbawczy. Tak rozumiana miłość jest na wskroś trynitarna. Ojciec wybiera całkowity dar Syna jako drogę odnowy zerwanego przez grzech przymierza. Z kolei Syn, świadomy swej roli, realizuje w duchu całkowitego posłuszeństwa wolę Ojca, co prowadzi na drogę cierpienia przyjmowanego świadomie jako wyraz tej miłości. Natomiast Duch Święty zapowiada przez usta proroków cierpienie Mesjasza (zob. Iz 53, 4-6)42. W kontekście tak rozumianej miłości trynitarnej łatwiej zrozumieć, iż Chrystus nie przyszedł na ziemię w celu usunięcia ludzkiego cierpienia, ale właśnie po to, aby mieć w nim udział. Biorąc je na siebie, nadaje mu wartość zbawczą. Stając się uczestnikiem ludzkiej kondycji, wszystkich jej ograniczeń i cierpień, dokonuje jej odkupienia. Dzięki dziełu zbawienia, wszystkim ludziom przeZob. Jan Paweł II, Nadzieja nadaje cierpieniu nowy sens (1988), nr 7, dok. cyt., s. 432. Zob. Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 23. 39 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na II Światowy Dzień Chorego 1994 r., nr 2, dok. cyt., s. 7. 40 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Chorego 1993 r., nr 3, dok .cyt., s. 8. 41 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na II Światowy Dzień Chorego 1994 r., nr 2, dok. cyt., s. 7–8. 42 Zob. tamże, s. 8. 37 38 170 Ks. Piotr Greger żywającym trudny czas cierpienia otwarty został na nowo horyzont nadziei43. W misterium tym nie tylko odkupienie urzeczywistniło się przez cierpienie, ale odkupione zostało także samo cierpienie. Dlatego poprzez cierpienie Chrystusa człowiek odnajduje sens swojego własnego doświadczenia choroby. Jest już ono nasycone nową treścią i dzięki temu ma nowe znaczenie. Taki model przeżywania trudu choroby pozwala w duchu wiary dostrzec, iż dzięki łasce każdy ból może się stać przedłużeniem tajemnicy odkupienia44. Właśnie z paradoksu krzyża płynie odpowiedź na najbardziej niepokojące pytania człowieka. Zbawczy sens cierpienia pozwala odpowiedzieć na elementarne pytania natury egzystencjalnej. Cierpiący Chrystus jednoczy się z bólem całej ludzkości, dzięki czemu cierpienie staje się ośrodkiem zbawienia. Przeżywanie tego bolesnego doświadczenia w duchu wiary staje się bramą wprowadzającą w misterium odkupieńczego cierpienia Syna Bożego. Mocą blasku zmartwychwstania, cierpienie nie pozbawia człowieka pokoju i poczucia szczęścia45. Tajemnica krzyża Chrystusa zwyciężyła zło i uzdolniła człowieka do jego pokonania. W związku z tym zwycięstwem ludzkie cierpienia nabierają sensu i znaczenia poprzez zjednoczenie z cierpieniem Jezusa i w Nim zyskują odkupieńczy sens. Dzięki temu zjednoczeniu, cierpienie zwycięża istniejące zło oraz rodzi dobro. Doświadczenie cierpienia zyskuje w tej sytuacji nowy wymiar – jest uczestnictwem w zbawczym dziele Syna Bożego46. Uczestnictwo to urzeczywistnia się przede wszystkim w liturgii sakramentu chorych. W tej celebracji bowiem „chory otrzymuje siłę i dar głębszego zjednoczenia z męką Chrystusa. Jest on w pewien sposób „konsekrowany”, by przynosić owoc przez upodobnienie do odkupieńczej śmierci Zbawiciela. Cierpienie [...] otrzymuje nowe znaczenie: staje się uczestnictwem w znawczym dziele Jezusa”47. Papież Jan Paweł II apeluje, aby cierpienia nie postrzegać tylko jako doświadczenia negatywnego, może to bowiem rodzić wątpliwość w Bożą miłość, objawioną w paschalnej tajemnicy Chrystusa, a właśnie mocą tej tajemnicy ludzkość odkrywa nowy wymiar cierpienia. Doświadczenie słabości ludzkiej kondycji nie jest klęską czy porażką, lecz okazją do świadectwa wiary i miłości48. Cierpienie należy do tajemnicy człowieka, ale przyjmuje w jego życiu dwa wymiary. Jest ono wpierw głęboko ludzkie, gdyż człowiek odnajduje w nim swoje człowieczeństwo, własną godność i drogę swojego posłannictwa. Jednocześnie jest ono także nadprzyrodzone, ponieważ zostało zakorzenione w Boskiej tajemnicy odkupienia świata49. Ta dwoistość ludzkiego cierpienia wskazuje bardzo Zob. Jan Paweł II, Nadzieja nadaje cierpieniu nowy sens (1998), nr 2, dok. cyt., s. 429. Zob. Jan Paweł II, Orędzie na II Światowy Dzień Chorego 1994 r., nr 5, dok. cyt., s. 9. 45 Zob. Jan Paweł II, Niepokalana początkiem lepszego świata. Orędzie na XII Światowy Dzień Chorego 2004 r., nr 4, dok. cyt., s. 8–9; zob. tenże, Orędzie na V Światowy Dzień Chorego, nr 4, dok. cyt., s. 9. 46 Zob. Jan Paweł II, Aby mieli życie i mieli je w obfitości, Orędzie na X Światowy Dzień Chorego 2002 r., nr 2, dok. cyt., s. 4. 47 KKK, n. 1521. Por. Wprowadzenie teologiczne i pastoralne, nr 7, [w:] Sakramenty chorych. Obrzędy i duszpasterstwo, Katowice 1980, s. 17. 48 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na V Światowy Dzień Chorego, nr 4, dok. cyt., s. 9. 49 Zob. Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 31. 43 44 Troska papieża Jana Pawła II o ludzi chorych 171 wyraźnie, że człowiek nie oczekuje tylko uzdrowienia fizycznego czy polepszenia samopoczucia duchowego. Jego oczekiwania są o wiele głębsze, gdyż wraz z pragnieniem powrotu do pełni sił fizycznych pragnie zbawienia. Celem zbawczego działania człowieka nie jest tylko złagodzenie ludzkiej nędzy, wszelkich ograniczeń czy niemożności, których przyczyną jest choroba. Zasadniczym celem jest podtrzymanie człowieka w jego dążeniu do pełnej realizacji samego siebie. To dążenie nie ogranicza się tylko do tego, co doczesne, ale jest ukierunkowane na rzeczywistość nadprzyrodzoną50. Dlatego nadzieja pełnego zdrowia tkwi w tajemnicy paschalnej Chrystusa. Nie ma bowiem żadnej sprzeczności pomiędzy zdrowiem ziemskim a wiecznym zbawieniem, czego dowodem jest śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, dokonane w imię zbawienia istoty ludzkiej. Tak rozumiane zbawienie stanowi ostateczną i definitywną treść Nowego Przymierza51. Odkrycie zbawczego sensu cierpienia wyzwala chorego z przygnębiającego poczucia, iż jest niepotrzebny, że stanowi ciężar dla innych i został skazany na pomoc i opiekę drugiego człowieka52. Zrozumienie i świadoma akceptacja zbawczego wymiaru cierpienia wyraża się w praktyce poprzez podjęcie trudu naśladowania Jezusa w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Jest to z pewnością szlak trudny, ponieważ człowiek nie jest w stanie sam odkryć sensu cierpienia i śmierci. Wysoki stopień trudności nie czyni go jednak niemożliwym do przebycia. Szlak ten można przebyć, zawsze jednak z pomocą Chrystusa. Podobnie jak zmartwychwstanie przemieniło rany Jezusa w źródło uzdrowienia i zbawienia, tak też w życiu człowieka chorego światłość zmartwychwstałego Pana jest potwierdzeniem drogi wierności Bogu. Jest to szlak ofiary aż po krzyż, który prowadzi do zwycięstwa i przemienia chorobę w źródło radości i nadziei. Ludzie chorzy mogą więc swoim przykładem i świadectwem życia wnieść cenny wkład w dzieło ewangelizacji. To świadectwo jest tym bardziej cenne i oczekiwane, że powszechna stała się skłonność do ucieczki od doświadczenia cierpienia, a cieczka od niego skutecznie uniemożliwia dostrzeżenie jego głębokiego sensu oraz ukrytych w nim bodźców do osobowego i chrześcijańskiego rozwoju53. Właściwe przeżywanie choroby służy także sprawie pokoju. Świadectwo ludzi słabych, chorych i cierpiących oraz ofiarowanie przez nich cierpienia na rzecz zbawienie świata może być bezcennym wkładem w budowanie cywilizacji miłości. Staje się to możliwe, gdy człowiek doświadczający choroby łączy się z cierpieniami Chrystusa. Jest to swoistego rodzaju tajemnica, która mocno wpisuje się w historię Kościoła, zwłaszcza w życie wielu świętych. Źródłem pokoju jest Chrystusowy krzyż. Każdy człowiek poprzez przyjęcie cierpienia i przeżywania go w duchu ofiary ukazuje światu twórczą moc krzyża. O ile woj50 Zob. Jan Paweł II, Kontemplacyjny przykład Jezusa – Dobrego Samarytanina. Orędzie na VIII Światowy Dzień Chorego 2000 r., nr 10, dok. cyt., s. 291. 51 Zob. Jan Paweł II, Chrystus nadzieją dla Afryki. Orędzie na XII Światowy Dzień Chorego 2005 r., nr 6, dok. cyt., s. 7. 52 Zob. Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 27. 53 Zob. Jan Paweł II, Kontemplacyjny przykład Jezusa – Dobrego Samarytanina. Orędzie na VIII Światowy Dzień Chorego 2000 r., nr 7, dok. cyt., s. 289. 172 Ks. Piotr Greger na i wszelkie podziały są owocem grzechu i przemocy, o tyle pokój jest rezultatem oraz widocznym owocem sprawiedliwości i miłości54. Dlatego proklamacja Ewangelii, będąca programem królestwa Bożego, zdecydowanie pokazuje, że istnienie w świecie cierpienia jest podyktowane potrzebą wyzwalania w człowieku uczynków miłości bliźniego. Każdy z tych czynów może się skutecznie przyczyniać do skutecznego przeobrażania cywilizacji ludzkości w cywilizację miłości, budowaną na trwałym pokoju i poszanowaniu człowieka55. Obecność cierpienia na kartach Ewangelii stanowi dowód, że Chrystus nie ukrywał wobec swoich słuchaczy jego potrzeby. Mówiąc o nim zachęcał do kroczenia Jego drogami, a są to drogi naznaczone krzyżem (por. Łk 9, 23). Swoim uczniom stawiał wysokie wymagania natury moralnej, których wypełnienie jest uzależnione od radykalnej postawy „zaparcia się samego siebie”. Apel o troskę wobec ludzkiego cierpienia Jan Paweł II zwraca uwagę, że troska o ludzi chorych nie może się ograniczać tylko do dyskusji i przeżywania ich doświadczenia w duchu wiary. Refleksja nad nim winna prowadzić do ustaleń, które mają przybierać charakter konkretnych działań. Kompetentna opieka nad ludźmi chorymi połączona ze zrozumieniem i współprzeżywaniem trudu cierpienia stanowi formę specyficznego kontaktu z cierpiącym Chrystusem56. Taka postawa jest konsekwencją ewangelicznego obrazu miłosiernego Samarytanina. Zatrzymanie się wobec człowieka cierpiącego nie jest podyktowane ciekawością, ale znakiem dostrzeżenia problemu oraz gotowości do podjęcia inicjatywy. Jest to swoistego rodzaju otwarcie ludzkiego serca, gotowego i dyspozycyjnego wobec potrzeb innych. Ta gotowość nie jest pozbawiona elementu uczuciowego, co podkreśla wrażliwość na cudze cierpienie57. Przed każdym człowiekiem stoi zadanie kształtowania w sobie postawy dobrego Samarytanina. Dotyczy to przede wszystkim tych, którzy podejmują prace badawcze na rzecz poszukiwania środków zaradczych i leczniczych. Postawa samarytańska oznacza także podjęcie trudnej pracy nad wypracowaniem w sobie wrażliwości na potrzeby ludzi cierpiących. Wszystkie umiejętności, kwalifikacje i posiadane kompetencje należy w tym duchu łączyć z wymogami człowieczeństwa58. Ewangeliczny obraz postawy samarytańskiej jest wezwaniem kierowanym szczególnie do pracowników służby zdrowia. Ojciec Święty zwraca się z gorącym apelem, aby posługa wobec ludzi chorych zawsze była przepełniona świadomością godności człowieka. Posługa wobec ludzi cierpiących zawsze jest okazją, aby dostrzec w nich Chrystusa cierpiącego i stanowi Zob. Jan Paweł II, Orędzie na III Światowy Dzień Chorego 1995 r., nr 3, dok. cyt., s. 11. Zob. Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 30. 56 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na IV Światowy Dzień Chorego, nr 5, dok. cyt., s. 8. 57 Zob. Jan Paweł II, Salvifici doloris, nr 28. 58 Zob. Jan Paweł II, Nowa ewangelizacja a godność człowieka cierpiącego. Orędzie na IX Światowy Dzień Chorego 2001 r., nr 3, LR 21(2000), nr 11–12(228), s. 4–5. 54 55 Troska papieża Jana Pawła II o ludzi chorych 173 szansę spotkania się z Chrystusem-Odkupicielem człowieka, zwłaszcza wtedy, gdy w trud niesienia pomocy w k ł a d a s i ę s e r c e59. Pomoc okazywana ludziom cierpiącym winna być pełna szacunku, dobroci, współczucia i bezinteresowności. Wszelkie podejmowane wobec nich działania mają mieć na celu przywrócenie im zdrowia i pełnej sprawności, ale także miejsca w strukturze życia społecznego. Dla ludzi posługujących jest to okazja do zapowiedzi ostatecznego zbawienia oraz zwiastowania rzeczywistości nowego nieba i nowej ziemi60. Taka postawa wobec ludzkiego cierpienia wymaga gotowości do ponoszenia ofiar. Jest to niezbędne wobec faktu, że posługa ludziom chorym ma być pełną miłości służbą. Apel o taki model służby kieruje Jan Paweł II do lekarzy, pielęgniarzy, członków stowarzyszeń i grup wolontariatu. Pełnienie służby inspirowanej duchem miłości stanowi prawdziwe świadectwo i jest działaniem na rzecz budowania cywilizacji pokoju. Stąd nie należy się obawiać, ale – na miarę swoich możliwości – podjąć trud okazywania pełnej miłości tym, którym się posługuje61. W tym kontekście Ojciec Święty podkreśla wielkie znaczenie szpitali i zakładów leczniczych. Wobec doświadczenia choroby nawet człowiek mało zdolny do refleksji zaczyna się zastanawiać nad sensem swojego życia. Interesuje się rzeczywistością zła, doświadczanego cierpienia, rodzi się w nim refleksja nad oczekiwanym momentem śmierci. Stąd szpital jest „jak gdyby sanktuarium, w których ludzie mają udział w paschalnym misterium Chrystusa”62. Tym samym wszystkie ośrodki prowadzące działalność leczniczą stają się uprzywilejowanym środowiskiem dzieła nowej ewangelizacji, w nich bowiem w sposób szczególnie intensywny rozbrzmiewa Ewangelia, które niesie ludziom nadzieję. Dzieło ewangelizacyjne czyni z tych środowisk szczególne miejsca, które mają się stać w a ż n y m l a b o r a t o r i u m c y w i l i z a c j i m i ł o ś c i63. Ponieważ doświadczenie choroby ma charakter powszechny, sprawa ochrony życia i zdrowia ma absolutny priorytet. Odpowiedzialność za nią spada w pierwszej kolejności na rządzących. Sprawa wydaje się o tyle istotna, że prawie dwie trzecie całej populacji nie obejmuje podstawowa opieka medyczna, a środki przekazywane na ten cel okazują się wciąż niewystarczające. Taka sytuacja musi rodzić niepokój i zmuszać władze poszczególnych krajów do podejmowania nowych działań przy wykorzystaniu postępów wiedzy i osiągnięć w zakresie techniki64. Sprawujący władzę winni się zatroszczyć przede wszystkim o sprawiedliwy podział dóbr. Ma to sprzyjać zapewnieniu ludziom dostępu do podstawowej opieki medycznej. Spełnienie tego obowiązku jest spełnieniem powinności moralnej. Dla ludzi wierzących jest to zaś zadanie ściśle związane Zob. Jan Paweł II, Orędzie na II Światowy Dzień Chorego 1994 r., nr 7, dok. cyt., s. 9. Zob. Jan Paweł II, Kontemplacyjny przykład Jezusa – Dobrego Samarytanina. Orędzie na VIII Światowy Dzień Chorego 2000 r., nr 9, dok. cyt., s. 290. 61 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na III Światowy Dzień Chorego 1995 r., nr 6, dok. cyt., s. 11. 62 Jan Paweł II, Nowa ewangelizacja a godność człowieka cierpiącego. Orędzie na IX Światowy Dzień Chorego 2001 r., nr 3, dok. cyt., s. 4. 63 Tamże, s. 5. 64 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na II Światowy Dzień Chorego 1994 r., nr 8, dok. cyt., s. 9. 59 60 174 Ks. Piotr Greger ze świadectwem wiary. Papież podkreśla, że ograniczoność dostępnych zasobów powoduje konieczność wyraźnego określenia zasad etycznych, które mają pomóc pacjentom oraz ich opiekunom podejmować decyzje odnośnie do terapii szczególnie kosztownych czy o znacznym stopniu ryzyka65. W tym kontekście Ojciec Święty wielokrotnie zwraca uwagę na priorytet etyki przed techniką i wyraża zdecydowany sprzeciw wobec lekceważenia zasad etycznych w obszarze ludzkiego życia i ochrony zdrowia66. Odpowiedzialność rządzących za ludzi chorych nie oznacza absencji Kościoła w tym obszarze ludzkiej egzystencji. Wręcz przeciwnie, jego pomoc cierpiącym nosi znamiona działań permanentnych. Są one odpowiedzią na przykazanie Pana Jezusa, który posyła apostołów do leczenia wszelkich chorób i ludzkich słabości (por. Mt 10, 1). Służba człowiekowi cierpiącemu czerpie skuteczność i sens z Eucharystii, gdyż Chrystus ustanowił na zawsze ścisłą więź pomiędzy Eucharystią a służbą na rzecz człowieka (por. J 13, 2–16)67. Eucharystia jest niewyczerpalnym źródłem mocy i bodźcem do coraz większej ofiarności. Prawda ta stanowi owoc wieczernikowego ustanowienia Eucharystii. Jezusowe słowa: Czyńcie to na moją pamiątkę (1 Kor 11, 14) nie odnoszą się tylko do znaku chleba i wina, ale mówią także o Ciele wydanym i Krwi przelanej przez Chrystusa za każdego człowieka. Jest więc mowa o darze z samego siebie, który zostaje darowany drugiemu człowiekowi. Szczególnym wyrazem tego darowania jest – zdaniem Jana Pawła II – służba wobec chorych i cierpiących68. Troska Kościoła o ludzi chorych ma się przejawiać w posłudze duszpasterskiej. Jest to sprawa apostolatu, który w każdej diecezji musi mieć miejsce priorytetowe. Ojciec Święty czyni poszczególne Konferencje Episkopatów odpowiedzialnymi za stworzenie właściwych struktur i koordynację działań podejmowanych na rzecz ludzkiego zdrowia, a na biskupów nakłada zadanie integrowania działań wszystkich, którzy troszczą się o ludzi chorych, oraz opiekowania się szpitalami katolickimi, które – odpowiadając na potrzeby czasów – winny dawać świadectwo wartościom ewangelicznym i być ośrodkami życia oraz nadziei. Jest to wymóg prawa moralnego i społecznego nauczania Kościoła. Troska o cierpiących winna się także przejawiać w podejmowaniu odpowiedzialnych zadań na polu finansów i zarządzania. Kościół powinien brać aktywny udział w opracowaniu programów szkoleniowych. Ma wykazywać inicjatywę w zakresie indywidualnej troski o pracowników. Podejmując wysiłki 65 Zob. Jan Paweł II, Nowa ewangelizacja a godność człowieka cierpiącego. Orędzie na IX Światowy Dzień Chorego 2001 r., nr 5, dok. cyt., s. 5; por. tenże, Evangelium vitae, nr 65. 66 Zob. Jan Paweł II, Nadzieja nadaje cierpieniu nowy sens (1998), nr 5–6, dok. cyt., s. 431–432; tenże, Kontemplacyjny przykład Jezusa – Dobrego Samarytanina. Orędzie na VIII Światowy Dzień Chorego 2000 r., nr 5, dok. cyt., s. 288–289; tenże, Niepokalana początkiem lepszego świata. Orędzie na XII Światowy Dzień Chorego 2004 r., nr 6, dok. cyt., s. 9; tenże, Chrystus przemienia cierpienie w źródło łaski i życia. Orędzie na XI Światowy dzień Chorego 2003 r., nr 4, dok. cyt., s. 42. 67 Zob. Jan Paweł II, Kontemplacyjny przykład Jezusa – Dobrego Samarytanina. Orędzie na VIII Światowy Dzień Chorego 2000 r., nr 8, dok. cyt., s. 290. 68 Zob. Jan Paweł II, Aby mieli życie i mieli je w obfitości, Orędzie na X Światowy Dzień Chorego 2002 r., nr 3, dok. cyt., s. 5. Troska papieża Jana Pawła II o ludzi chorych 175 na rzecz ludzi chorych, nie może zapominać czy pomijać w swojej działalności rodzin pacjentów. Wszelka jego praca ma być świadectwem miłości człowieka doświadczonego chorobą czy cierpieniem69. Papież wzywa także wszystkich ludzi dobrej woli, aby nieśli pomoc słabym i cierpiącym. Chrystusowy nakaz nawiedzania chorych jest skierowany przede wszystkim do krewnych i członków rodziny. Opieka nad człowiekiem chorym, inspirowana duchem miłości, naznaczona poświęceniem i wspomagana wartościami duchowymi jest szczególną formą terapii. Wszelkie podejmowane działania winny prowadzić nie tylko do przezwyciężenia choroby i jej skutków, ale także do nieustannego podnoszenia j a k o ś c i l u d z k i e g o ż y c i a. W praktyce chodzi o okazywanie szacunku człowiekowi i jego ciału nie tylko wtedy, gdy jest ono silne, sprawne i zdrowe, ale zwłaszcza wtedy, kiedy okazuje się słabe, nieodporne i pozbawione sił witalnych70. Ojciec Święty jasno precyzuje, czym jest owa „jakość ludzkiego życia” i jakie ze służby jej wynikają powinności. Powinności te są dwie. Pierwsza z nich to obrona życia, zwłaszcza wobec ludzi lansujących kulturę śmierci, u podłoża której znajduje się prometejskie złudzenie, iż człowiek jest w stanie zapanować nad życiem i śmiercią, wobec czego musi mieć możliwość samodecydowania o swoim losie. Druga powinność to troska o zdrowie człowieka, konieczna zwłaszcza w obliczu niebezpieczeństwa absolutyzacji zdrowia. Chrześcijańska wizja człowieka nie może się zgodzić z modelem zdrowia, przedstawiającym je tylko jako nieograniczoną żywotność, fizyczną sprawność, oraz z zakusami zamknięcia się na pozytywne podejście do rzeczywistości cierpienia. Taka koncepcja lekceważy społeczny i duchowy wymiar osoby, przez co staje się zagrożeniem dla jej prawdziwego dobra. Wizja zdrowia oparta na ewangelicznej antropologii respektuje człowieka w wymiarze integralnym. Nie wyklucza żadnego doświadczenia ludzkiego – także choroby i cierpienia, gdyż widzi osobę w pełniejszej harmonii oraz równowadze na płaszczyźnie fizycznej, psychicznej, duchowej i społecznej71. Taka postawa nakazuje wręcz Kościołowi „kształtować ekologię godną człowieka, a jest to ekologia wewnętrzna i ekologia zewnętrzna”72. Opieka nad chorymi ma charakter powszechny. Zobowiązany jest do niej każdy człowiek, bez względu na wyznawaną wiarę, reprezentowany światopogląd czy miejsce zamieszkania. Dlatego Kościół w całej swej historii jest obecny w życiu ludzi cierpiących. Przed wspólnotą wierzących stoi zadanie niesienia nadziei, wspierania działań służby zdrowia poprzez podejmowany wolontariat w szpitalach i domach opieki. Do zadań Kościoła należy przede wszystkim niesienie pomocy duchowej, a także – w miarę możliwości – wsparcia materialnego73. W posłudze wobec ludzi chorych dochodzi do swoistego dialogu, w któ69 Zob. Jan Paweł II, Chrystus przemienia cierpienie w źródło łaski i życia. Orędzie na XI Światowy Dzień Chorego 2003 r., nr 3, dok. cyt., s. 42. 70 Zob. Jan Paweł II, Nadzieja nadaje cierpieniu nowy sens (1998), nr. 8–9, dok. cyt., s. 433. 71 Zob. Jan Paweł II, Kontemplacyjny przykład Jezusa – Dobrego Samarytanina. Orędzie na VIII Światowy Dzień Chorego 2000 r., nr 13, dok. cyt., s. 292. 72 Tamże, nr 14, s. 292. 73 Zob. tamże, nr 3, s. 288. 176 Ks. Piotr Greger rym „odpowiedź oczekiwana przez ludzi cierpiących musi być dostosowana do potrzeb ich samych, oni zaś pragną nade wszystko daru obecności i współczucia, solidarnej miłości i ofiarnego, czasem wręcz heroicznego poświęcenia”74. Stąd Ojciec Święty usilnie apeluje, aby troska o człowieka chorego i cierpiącego, okazywana na różne sposoby, nigdy nie była bezduszna. Wszelki postęp w medycynie, cały proces humanizacji opieki zdrowotnej ma pozwolić dostrzec człowieka w jego wymiarze transcendentnym, zawsze widzieć w nim obraz Boga żywego. Takie spojrzenie pozwala dostrzec wartość i świętość ludzkiego istnienia. Jan Paweł II stwierdza, iż miłość do cierpiących jest znakiem oraz miarą poziomu cywilizacji i rozwoju nauki75. Posługa na rzecz ludzi chorych winna się wznieść ponad wszelkie podziały etniczne i religijne. Uwaga winna być skoncentrowana na tym, co ludzi łączy. Chodzi o wspólne uznanie wartości ogólnoludzkich wobec choroby i cierpienia, aby nieść skuteczną pomoc tym, którzy ich doświadczają. Żadna kwestia nie jest tak oczywista, jak zdrowie i troska o jego zachowanie. To budzi – i winno ciągle budzić – poczucie ludzkiej solidarności na wielu, różnych, możliwych płaszczyznach76. Podsumowanie Papież Jan Paweł II w swoim nauczaniu wiele miejsca poświęcił ludziom chorym i cierpiącym. W ogłaszanych corocznie (od 1993 roku) orędziach na obchody Światowego Dnia Chorego podejmował refleksję nad trudnym doświadczeniem cierpienia. Ma ono charakter powszechny, a jego przeżywanie rodzi fundamentalne pytania natury egzystencjalnej. Odpowiedzi na nie należy szukać w świetle misterium paschalnego Chrystusa. Przeżywanie choroby i cierpienia w łączności z Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym ukazuje nowy, zbawczy ich sens. Świadomość tej prawdy budzi konieczność podjęcia konkretnych działań na rzecz pomocy ludziom chorym. Dotyczy to przedstawicieli władz poszczególnych krajów, instytucji, służby zdrowia, wszystkich ludzi dobrej woli. Szczególna rola przypada Kościołowi, który głosząc Chrystusa Zmartwychwstałego, niesie cierpiącym oczekiwaną nadzieję. Koordynacja działań podejmowanych przez wszystkie podmioty staje się szansą promowania w świecie międzyludzkiej solidarności, tworzenia wartości kulturowych opartych na Ewangelii, budowania cywilizacji miłości na bazie trwałego pokoju i poszanowania godności człowieka. Jan Paweł II, Orędzie na VII Światowy Dzień Chorego 1999 r., nr 4, dok. cyt., s. 8. Zob. Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Chorego 1993 r., nr 4, dok. cyt., s. 8–9. 76 Zob. Jan Paweł II, Orędzie na VII Światowy Dzień Chorego 1999 r., nr. 3-4, dok. cyt., s. 7. 74 75 Troska papieża Jana Pawła II o ludzi chorych 177 Zusammenfassung Die Sorge der Kirche um kranke Menschen soll in der Seelsorge zum Ausdruck kommen. Das ist das Anliegen des Apostolates, welches in jeder Diözese den ersten Rang haben soll. Der Heilige Vater macht jede Episkopatkonferenzen für die Schaffung angemessener Strukturen und Koordination der Tätigkeiten, die für menschliche Gesundheit aufgenommen werden, verantwortlich. Allen Bischöfen legt der Papst den Auftrag der Zusammenarbeit derjenigen aufs Herz, die sich um kranke Menschen kümmern. Dass betrifft hauptsächlich katholische Krankenhäuser, die – in der Antwort auf die Bedürfnisse der Zeit – in ihrer Tätigkeit ein Zeugnis der Evangelienwerte geben sollen. Dass ist das Erfordernis des Moral- und Sozialrechts der Kirchenlehre. Die Sorge um leidende soll auch die verantwortungsbewussten Aufgaben im Bereich der Finanzen und der Verwaltung umfassen. Es geht um die Schaffung eines breiten Spektrums von Möglichkeiten, die eine Gelegenheit geben soll, dass diese Umgebung ein Zentrum von Leben und Hoffnung wird. Die Kirche soll eine aktive Teilnahme an der Ausarbeitung der Schulungsprogramme nehmen. Sie soll eine Initiative im Bereich der individuellen Sorge um die Beschäftigten vorweisen. Bei den Anstrengungen für die kranken Menschen, darf man bei den Tätigkeiten die Familien der Patienten nicht vergessen. Jegliche Arbeit soll ein Zeugnis der Liebe für den von Krankheit und Leiden heimgesuchten Menschen sein. Sorge des Papstes Johannes Paul II um kranke Menschen. Reflexionen auf der Grundlage der Ansprache des Heiligen Vaters zum Welttage des Kranken. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Józef Kiedos Porządek Kościelny księżnej Katarzyny Sidonii (1579–1595), na Śląsku Cieszyńskim Słowa kluczowe: porządek kościelny, historia Kościoła, Księżna Katarzyna Sidonia, Cieszyn, Śląsk. Key words: ecclesiastical law, the history of the Church, Princess Catherine Sidonia, Cieszyn Silesia. Mała i niepozorna przyczyna rozpętała burzę, która w XVI wieku wstrząsnęła Kościołem katolickim. Obraz sprawcy tych zaburzeń od czterech stuleci ulega ustawicznym zmianom, a obecnie wśród jego biografów istnieje jeszcze więcej rozbieżności niż przed wiekami. Wszyscy zgodni są tylko co do jednego: że Luter spowodował rozbicie jedności katolickiej, rzucając iskrę w łatwo palny, od dłuższego już czasu nagromadzony materiał. Mnóstwo pisano na ten temat. My ograniczymy się jedynie do wskazania pewnych zawirowań religijnych, które dokonywały się na Śląsku Cieszyńskim. W pierwszych latach tzw. reformacji nie było podziału na katolików i protestantów, a ogół nie zdawał sobie wcale sprawy z głębokiej przemiany wyznaniowej. Ostateczny rozłam dokonał się dopiero po soborze trydenckim i zjeździe augsburskim, ale w 1527 r. kiedy ruch reformacyjny ogarnął już znaczną część Śląska, król Ferdynand I określał jeszcze całą akcję jako „zatarg między duchownymi a świeckimi”1. Ten rzekomy „zatarg” spowodowany był niezadowoleniem z różnych tradycji, rozlicznych odpustów, rozluźnienia obyczajowości wśród duchownych i nieuzasadnionego żądania reform kościelnych. W tych okolicznościach należało stworzyć wewnętrzny ustrój i organizację nowego wyznania, jakim stał się protestantyzm. Tę organizację i jego wewnętrzny ustrój na Śląsku Cieszyńskim przybliżył nam odnaleziony w latach międzywojennych tzw. Porządek Kościelny ks. Wacława Adama, o którym już pisano w „Zaraniu Śląskim”. Obecnie autor pragnie poświęcić kilka myśli „Porządkowi Kościelnemu” ogłoszonemu przez księżnę Sidonię po śmierci Wacława Adama. 1 C. Gruenhagen, Geschichte Schlesiens, Gotka 1884, T. II, s. 5. 180 Ks. Józef Kiedos Sytuacja religijna na Śląsku Cieszyńskim za rządów Katarzyny Sidonii (1579–1595) Książę Wacław Adam zmarł 4 XI 1579 r. Jego następca Adam Wacław urodził się 12 XII 1574 r. Ponieważ w chwili śmierci ojca był jeszcze dzieckiem, rządy objęła jego matka Sidonia Katarzyna. Po wstrząsie religijnym, jakiego doznał Kościół katolicki w początku reformacji, także i na Śląsku zaszły duże zmiany. Pierwszym biskupem, który otrząsnął się z odrętwienia i apatii w diecezji wrocławskiej, obejmującej również Śląsk Cieszyński, był Marcin Gerstmann (1574–1586). Starał się zastosować i wprowadzić w czyn dekrety reformacyjne soboru trydenckiego. Jego jedenastoletni wysiłek koło odbudowy Kościoła w obrębie powierzonej mu diecezji śląskiej został uwieńczony przynajmniej nadzieją, że przyszłość będzie lepsza. Zdecydował się on na trzy zasadnicze przedsięwzięcia, które miały przywrócić duchowieństwu szacunek i uczynić kler godnym sprawowanej funkcji: reorganizację seminarium duchownego, wszczęcie na nowo dawno zaniedbanych wizytacji kanonicznych i sprowadzenie Jezuitów jako najgorliwszych działaczy odrodzenia katolickiego. Ale odbudowa była trudna, toteż z chwilą śmierci biskupa Marcina i objęcia rządów biskupich przez ks. Andrzeja Jerina położenie Kościoła w diecezji było jeszcze bardzo smutne w porównaniu z położeniem zasiedziałego już od blisko siedemdziesięciu lat protestantyzmu. Wynika to najwyraźniej ze sprawozdania przesłanego przez nowego biskupa w r. 1586 nuncjuszowi papieskiemu przy dworze cesarskim. Ten mało znany dokument, sporządzony przez najbardziej do tego powołaną osobę, jest zbyt ważny, aby nie przytoczyć w tym miejscu przekładu kilku jego fragmentów: Prowincja Śląska jest bardzo rozległa i podzielona na mnóstwo księstw… Wszystkie te księstwa uznawały jurysdykcję biskupią w sprawach kościelnych trwały w jedności wiary chrześcijańskiej, gdyż podobnie jak wszędzie, i tutaj wiara katolicka była żywa… Prowincja śląska była jedną z pierwszych, która dogmaty Lutra uznała i porzuciwszy prawdziwą wiarę do jego nauki się przyłączyła… Wyjątek tworzą jedynie miasta Opole i Racibórz, gdzie są kościoły kolegialne, oraz ziemie należące do biskupa i kapituły. Już przez całe pokolenia i do dziś dnia bronią tej doktryny wszystkie księstwa i wszystkie baronaty śląskie, mianowicie: pszczyński, milicki, żmigrodzki i dolnochełmski… Dobrze, że cesarz zlecił biskupowi urząd hetmana krajowego. Jest to obowiązek bardzo uciążliwy z powodu poważnych wydatków i codziennych trosk i zajęć. Ale inaczej nie potrafiłby biskup ani obronić godności własnej i duchowieństwa, ani podtrzymywać i zgromadzić resztek wiary katolickiej, podobnych do cząstek rozbitego statku, a byłby jeszcze większy ucisk kleru i wiary. Tak jednak wstrzymuje ich cośkolwiek powaga tego urzędu… W prowincji śląskiej jest oprócz 7 kościołów kolegiackich jeszcze 12 męskich i 8 żeńskich klasztorów. Wskutek braku dochodów i obecnej nieszczęśliwej sytuacji potrafią niektóre z nich zaledwie jednego lub dwóch braci względnie siostry wyżywić i utrzymać. W dodatku uważa cesarz te klasztory za dobra kameralne i nie przyznaje biskupowi w stosunku do nich żadnej władzy w sprawach świeckich, i poddał je zwierzchnictwu komory śląskiej. Jak wy- Porządek Kościelny księżnej Katarzyny Sidonii... 181 nika z wykazów archidiakonów, mamy 160 proboszczów uznających jurysdykcję biskupa i nie podpisanych pod wyznaniem augsburskim. Ale wśród nich jest mało dobrych, uczonych i prawdziwych pasterzy i prawie wszyscy mają żony albo konkubiny. Nie można ich jednak usunąć, gdyż nie znajdzie się lepszych na ich miejsca i zachodzi niebezpieczeństwo, że owi kapłani nie tylko porzucą swoją wiarę katolicką i przejdą na sekciarzy, ale też heretycy wtargną do parafii. Natomiast liczba innowierczych duchownych jest bardzo wielka i przewyższa siedmiokrotnie, a może nawet dziesięciokrotnie liczbę kapłanów katolickich. Dokładniejsze zestawienia nie są znane, gdyż książęta, stany, baronowie i szlachta do woli ustalają i usuwają pasterzy i łączą parafie2. Sprawozdanie dotyczy całej diecezji, ale słowo w słowo odnosi się także do cieszyńskiej części biskupstwa wrocławskiego, z tym tylko, że w chwili podania relacji biskupiej ze 160 wykazanych w niej proboszczów na stanowiskach w parafiach cieszyńskich trwało już zaledwie trzech czy czterech, a wszędzie indziej z woli feudałów zarządzali pastorzy. „Porządek Kościelny” księżnej Katarzyny Sidonii Wspomniano już, że po śmierci Wacława Adama (4 XI 1579) rządy w imieniu małoletniego syna Adama Wacława sprawowała jego matka Katarzyna Sidonia. Księżna była kobietą o wyjątkowo silnym charakterze i władczym usposobieniu, nie pozwalała nikomu na wtrącanie się w jej sprawy rządowe i mimo niezadowolenia feudałów i stanów cieszyńskich rządziła aż do pełnoletności syna. Księżna Sidonia dbała także o sprawę protestancką i 20 IV 1584 roku ogłosiła nowy Porządek szkolny i kościelny, różniący się od dotychczasowych przede wszystkim językiem. Książę Wacław swój Porządek wydał po czesku, Sidonia – po niemiecku, gdyż z pochodzenia i usposobienia była Niemką. Wtedy obowiązywał jeszcze czeski język jako urzędowy, ale język niemiecki włączył się już we współzawodnictwo i po długoletnim zmaganiu z czeszczyzną stał się prawie wyłącznym językiem władz cieszyńskich. Porządek Sidonii wzorowany i oparty na poprzednich Porządkach jest znacznie obszerniejszy wskutek umieszczania dodatkowych artykułów i rozszerzenie innych. Właśnie te uzupełnienia są najciekawsze, gdyż zrodziły się z potrzeby czasu i odzwierciedlają dzieje protestantyzmu w latach między jednym i drugim Porządkiem. W ogólnym wstępie wyznaje Sidonia, że dotychczasowy Porządek Wacława Adama był niewystarczający i dał powód do licznych nieporozumień. Dlatego zwróciła się do pastorów, aby jej przesłali swoje spostrzeżenia. Nadesłane uwagi rozpatrywała wspólnie ze swymi doradcami w obecności nadwornych oraz miejskich predykatnów i włączyła je do nowego wydania. 2 A.O. Meyer, Zur Geschichte der Gegenreformation in Schlesien. Aus vatikanischen Quellen, „Zeitschr. d.u.f.,Gesch. Schlesiens“ XXX, s. 344 n. 182 Ks. Józef Kiedos Pierwszy rozdział, w którym jest mowa o „proboszczach i sługach kościoła i szkoły”, jest nowy. Księżna żali się, że codzienne doświadczenie uczy, iż wielu słuchaczy nie darzy swoich kaznodziejów szacunkiem ani posłuszeństwem, gdyż między duchownymi są kłótnie zmierzające do tego, aby się wzajemnie osłabić i nawet wygryźć. Nakazuje więc, żeby się nie mieszali do tego, co nie należy do nich z powołania lub urzędu […] ani się nie skarżyli jeden na drugiego. Widocznie stosunki między predykantami nie były najlepsze. Na końcu wspomina Sidonia „dziekana i jego kolegów”, do których zwracać się winni predykanci wiejscy w niejasnych sprawach. Nie wynika z kontekstu, czy urządzali oni też zebrania, czyli tzw. konwenty, jakie w innych księstwach albo już były w zwyczaju, albo też co dopiero zostały zapoczątkowane, jak np. w ziemi pszczyńskiej. Drugi rozdział jest tak samo nowym dodatkiem. Ma nagłówek O wyborze kaznodziejów i sług Kościoła, jest w nim jednak mowa tylko o wyborze i powołaniu miejskiego pastora oraz innych miejskich sług zboru i szkoły. Wyboru dokonuje rada i zbór, a podpis i zatwierdzenie zastrzega sobie księżna. Przepisy zawarte w rozdziale trzecim są prawie identyczne z dawniejszymi przepisami o udzielaniu chrztu św., natomiast w następnym artykule – o spowiedzi Sidonia odrzuca, wbrew Porządkowi Wacława, absolucję ogólną, a uznaje tylko indywidualne wyznanie grzechów. Aby jednak możliwe było wysłuchanie spowiedzi przed większymi świętami, kiedy wierni – widocznie starym katolickim zwyczajem – najliczniej gromadzili się koło konfesjonałów, pastor winien sobie dobrać do pomocy diakona. Piąty rozdział – o Wieczerzy – i następny – o święceniu ziół – nie wnoszą nic nowego. Dalszy artykuł mówiący o „ślubie nowożeńców” wprowadza przepis, według którego wdowcom i wdowom nie wolno zawierać powtórnego małżeństwa przed upływem pół roku po śmierci małżonka. Przepisy o położnicach zamieszczone zostały w osobnym rozdziale – jest tu mowa m.in. o likwidacji nakazu wprowadzenia położnicy do wywodu z przedsionka kościoła. W ustępie dziesiątym – o uroczystościach pominięto św. Tomasza i Wszystkich Świętych a wszystkie święta zakwalifikowano jako połowiczne – ze święceniem przed południem i dowolną pracą w porze popołudniowej. Jest tu także mowa o tym, „co należy usunąć ze mszy”. Sidonia znowu musi się użalić, tym razem nad tym, że „zachowano i jeszcze się zachowuje wiele bałwochwalczych ceremonii”, do których zalicza adorację Najświętszego Sakramentu, przechowywanie Komunii św. w cyborium, kreślenie znaku Krzyża nad Hostią i wymawianie słów konsekracji z twarzą zwróconą do ołtarza. Jest to dowód, że pomimo iż już dwa pokolenia wyrosły w otoczeniu protestanckim, niedużo się zmieniło przy odprawianiu mszy św. Nie zależało to od pastorów, którzy wszyscy uzyskali już wykształcenie w nowowierstwie. Nacisk szedł od dołu, od ludu przyzwyczajonego do wiary ojców, wskutek czego na trudności napotykało usuwanie nawet takich nieistotnych rzeczy, jak procesje z chorągwiami, Boży Grób, ministranci, Porządek Kościelny księżnej Katarzyny Sidonii... 183 dzwonki i świece przy mszy św. Nadal też odprawiano mszę św., nawet wtedy, kiedy nie rozdzielano Komunii św. Księżna ponownie ostro tego zabroniła, zezwoliła natomiast na dalsze używanie ornatów i innych ubiorów mszalnych. Doniosłe znaczenie ma też XI rozdział O ceremoniach całego roku. W zarządzeniach o odprawianiu mszy i innych nabożeństw nie zaszły żadne zmiany. Ale jedną i to bardzo istotną nowość wprowadziła księżna odnośnie do języka. Książę Wacław przewidywał tylko język łaciński i czeski. Jedynie w wyjątkowych wypadkach godził się na język niemiecki, kiedy wymagał tego skład ludnościowy miejscowości, jak to było w wypadku Puńcowa. Księżna Sidonia kładzie natomiast nacisk język niemiecki. Nawet czeskiemu pastorowi w Cieszynie nakazuje, aby miał w szkole do pomocy dwóch młodzieńców władających dobrze niemieckim. W dopuszczalnych jeszcze częściach mszy, kiedy pastor nie śpiewa po łacinie, wolno było odtąd śpiewać wyłącznie po niemiecku. Dotyczyło to również parafii wiejskich, w których księżna pragnęła utrwalić nie tylko nową wiarę, ale też język przeważającej części ludności zupełnie obcy. W Cieszynie, gdzie widocznie niedawno wprowadzono zwyczaj głoszenia kazań w środy i piątki, teraz można to było robić tylko w języku niemieckim. W tym celu zatrudniała Sidonia dwóch specjalnych pastorów wymienianych w Porządku: Andrzeja Orttoliusa i Jerzego Wolffiusa3. Z Cieszyna, o ile można stwierdzić na podstawie zachowanych wykazów ordynacyjnych, wyszło stosunkowo mało pastorów. Dopiero w roku 1566 pojawia się w Wittenberdze pierwszy cieszynianin – Szymon Szop i po ordynacji osiedla się jako pastor w Trzycieżu. Potem jest dwudziestodwuletnia przerwa, po której na stanowiskach pastorskich pojawia się kilku cieszynian4. W Cieszynie, oprócz wspomnianych już Orttoliusa i Wolffiusa, pastorami byli: w roku 1587 – Daniel Rurich z Bielska, w roku 1588 – rodowity cieszynianin Melchior Delongius, w roku 1590 – Słowak Mateusz Kolarii5. Wróćmy jednak do Porządku księżnej Sidonii. Z artykułu XII dowiadujemy się, że mimo kilkakrotnych zakazów przy grzebaniu zmarłych nadal odprawiano mszę św. żałobną, wigilię i rekwiem, czyli tzw. kondukt. Księżna ponownie musi przypominać, że „to odtąd powinno być wraz z innymi papieskimi sprawami całkowicie usunięte”. Jednak nakaz ten nie był do końca respektowany: Jerzy Wolf pochodził ze Storkowa na Dolnych Łużycach. Studiował w Słubicach, Szczecinie i Nowym Rupinie, przemierzał Śląsk wzdłuż i wszerz, aż wreszcie został domowym nauczycielem w kilku rodzinach cieszyńskich. W 1563 r. powołał go Wacław Adam na predykanta i wysłał do Wittenbergii po ordynację. Andrzeja Orttoliusa sprowadziła Sidonia w roku 1582 ze Świdnicy. 4 G. Buchwald, Beitraege zur Kenntnis der evangelischen Geistlichen und Lehrer Oesterreichz aus den Wittenberger Ordiniertten – buechern seit dem J.1573. „Jahrbach der Gesellschaft fuer die Geschichte des Protestantismus in Oesterreich“ R. XVI:1896, R. XXIV: 1903. 5 W roku 1588 wspomniany jest oprócz Melchiora Delongiusa jeszcze Daniel Mendricius, który – ordynowany w Wittenberdze i przeznaczony do Strumienia – poszedł jako diakon do Pszczyny. Dla Pruchny ordynowano w Legnicy Zygmunta Pernerusa. W księstwie legnickim pozostał ordynowany w r. 1612 Jerzy Cappis. Wśród braci Czeskich na Morawach znajdowało się trzech cieszynian: Egidiusz Teschner zmarł w roku 1593, dr Piotr Calami doczekał się w r.1616 stanowiska superintendenta, a Andrzej Reussius, który studiował w Legnicy w roku 1614, kilkakrotnie wspomniany jest w latach między 1618 a 1623. 3 184 Ks. Józef Kiedos jeszcze z początkiem XVII wieku pastor Lisoń z Żor zwraca się się do biskupa wrocławskiego Karola (1608–1624) o zatwierdzenie dwu fundacji mszalnych, które jego syn i następca w urzędzie pastorskim zabrał ze sobą uciekając do Węgier6. Aby się na przyszłość lepiej zabezpieczyć przed możliwością odprawiania mszy św. pogrzebowej, nakazała księżna, by wszystkie obrzędy żałobne przeprowadzać w godzinach popołudniowych. Dwa ostanie rozdziały „Porządku” są nowe. Pierwszy dotyczy zarządzania kasą kościelną. Ponieważ zdarzały się rozmaite niedokładności, przypomina księżna wydane już swego czasu przepisy w sprawie majątku zborowego i funduszu dla biednych. Mają się tym zająć ojcowie zboru wraz z pastorami i corocznie zdawać sprawozdanie z dochodów i rozchodów. 3. Końcowy artykuł „Porządku” Księżnej Sidonii W końcowym artykule Sidonia skupia się na szkołach i wydaje polecenie, aby pastorzy wspólnie z radą miejską obsadzali je odpowiednią kadrą nauczycielską, wizytowali, dobrych uczniów nagradzali groszem a opornych wydalali. Księżnej wyraźnie chodzi o wynarodowienie młodzieży, ogłasza bowiem, że „szkoły zostały założone i urządzone po to, aby słowa Bożego, języka, karności i cnoty nauczyły”. Ponieważ „Porządek” redagowany jest w języku niemieckim i zarządzenie żadnego zastrzeżenia nie zawiera, w rachubę może wchodzić jedynie język niemiecki. Księżna w rozdziale tym mówi tylko o miejskich szkołach. Jest to spowodowane tym, że wiejskich szkół wcale już nie było ani na Cieszyńskim, ani w innych dzielnicach Śląska. A jeszcze współczesny księciu Wacławowi literat wśród zalet tegoż księcia chwalił i tę, że zakładał on szkoły po miastach i wsiach7. Przytoczony powyżej dokument dla Puńcowa z roku 1549 stanowi dowód, że był tam budynek szkolny. Są też dowody w postaci dokumentów, że już w XV wieku były szkoły w Cieszynie i Frytku. Z chwilą wprowadzenia protestantyzmu zaniedbano jednak szkolnictwo na długie lata, a we wsiach poszło ono prawie w zapomnienie. W 1543 r. wrocławski pastor Moibanus zwrócił się w swym piśmie gratulacyjnym do biskupa wrocławskiego Baltazara m.in. z prośbą, aby wspierał biednych studentów, a kanclerza biskupiego Jana Langego wzywał, aby poparł jego prośbę. Wtedy odpowiedział mu w drukowanej również broszurce wrocławski kanonik Jan Cochlaeus, który wyraźnie nakreślił ówczesne stosunki szkolne. „Nie potrzeba – pisał on – przypominać biskupowi spraw, o których dobrze pamięta. A biskup ubolewa, że z chwilą nastania protestantyzmu szkoły podupadły i często stoją puste”. Zwracając się następnie bezpośrednio do Moibanusa pisze: Chyba przyznasz, że nie tylko tutaj we Wrocławiu, ale we wszystkich miastach i wioskach całego Śląska i tak samo w Łużyckim i Miśnieńskim było w szkołach dostatecznie liczne audytorium i gromadnie schodzili się do nich chłopcy 6 7 A. Weltzel, Geschichte des Ratiborer Archipresbyterats, Wrocław 1896, s. V. G. Birmann, Geschichte des Protestantismus in Oesterreichschlesien, Praga 1897, s. 223. Porządek Kościelny księżnej Katarzyny Sidonii... 185 i młodzieńcy, dopóki nie rozprzestrzeniła się nowa nauka Lutra. […] Wtedy właśnie zaczęła się owa znana i pożałowania godna marnota, opustoszenie i rozkład szkół. I tak się stało, że tam, gdzie dawniej było 600 do 700 uczniów, znalazło się ich zaledwie 60 lub 70. Wskazując na sprzeniewierzenie niezliczonych przeznaczonych na kształcenie młodzieży fundacji jako dalszą przyczynę zaniku szkół, tak pisze: „Powiedz mi, proszę, ilu utrzymuje się obecnie biednych uczniów z tych dóbr, czynszów, dochodów, które kiedyś na chwałę i cześć Bożą bogobojni królowie, książęta, biskupi i inni dobroczynni mężowie na ten cel fundowali”8. Dzięki innej bezimiennej broszurce, przypisywanej Sylwanowi Czekanowskiemu, wiadomo, że we Wrocławiu i Świdnicy na skutek propagandy luterskiej zamknięto wszystkie szkoły9 Nie lepiej było na Śląsku Cieszyńskim. Dopiero z czasem innowiercy zaczęli pojmować, że szkoła jest dla nich nieocenionym środkiem do ugruntowania wyznania i zaczęli wzywać do zakładania jak najliczniejszych szkół oraz postawienia ich na najwyższym poziomie. Jednak na Śląsk Cieszyński prąd ten za czasów księżnej Sidonii jeszcze nie dotarł. Istniały więc szkoły tylko w Cieszynie i Bielsku, a program nauki był nakierowany na wychowanie w duchu protestanckim i niemieckim. W końcowym słowie zażądała Sidonia pilnego przestrzegania podanych w Porządku przepisów pod groźbą zwalniania ze służby. W roku 1584 Cieszyn i okolicę nawiedziła cholera, która pochłonęła dużą część ludności. Kronikarze twierdzą, że liczba ofiar dochodziła do 3 000. Trupy pochowano w trzech masowych grobach poza murami miasta, w ogrodzie mieszczanina Schneidera. Księżna odkupiła ogród i odstąpiła go miastu pod budowę zboru. Tutaj jeszcze w tym samym roku powstał maleńki drewniany zbór pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej, który służył jako kaplica pogrzebowa. Zakończenie Młody książę Adam Wacław, wychowany na dworze elektora saskiego, zaczął rządzić w roku 1595, w tym też roku, 7 IX, ożenił się z Elżbietą, córką protestanckiego księcia kurlandzkiego. Wychowany w protestanckim otoczeniu i pozostając pod wpływem energicznej matki oraz młodej żony protestantki, nowy władca od razu złożył kilka dowodów potwierdzających jego przekonania religijne. W liście do pastora Tymoteusza Łowczanego, którego sam powołał do Cieszyna, napisał, że nie uznaje żadnego innego wyznania prócz augsburskiego, a w przywilejach dla Jabłonkowa (1590) i Cieszyna (1598) przyrzekł, że w miastach tych nie będzie tolerował innej wiary, prócz ewangelickiej, i że przy tej wierze on i jego następcy będą trwać i wiernie jej strzec. 8 J. Soffner, Zur Geschichte des schlesischen Schulwesens im 16 Jahrkundert, „Zeitschrift Geschichte und Alterthum Schlesiens“, XIX, s. 286 n. 9 A. Heinrich, Versuch über die Geschichte des Herzogtnumes Teschen, Cieszyn 1818, s. 122. 186 Ks. Józef Kiedos Ecclesiastical Order of Princess Catherine Sidonia (1579–1595) in Cieszyn Silesia Interior system and organization of a new denomination that Protestantism became on Cieszyn Silesia is introduced in so called Ecclesiastical Order by Prince Adam Wenceslaus, which was found in the interwar years. The author wants to discuss the ideas of Ecclesiastical Order proclaimed by Princess Sidonia after Prince Adam Wenceslaus’s death. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Łukasz Kopka Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych polskiego sektora bankowego Słowa kluczowe Kultura organizacyjna, wartości organizacyjne, typologia wartości, wartości w socjologii, polskie banki. Key words Organizational culture, organizational values, typology of values, values in sociology, polish banks. Kwestia kultury organizacyjnej, czy też jak niektórzy wolą: kultury organizacji wypracowała już sobie ugruntowaną pozycję w literaturze z dziedziny nauk społecznych, a zwłaszcza w teorii organizacji i zarządzaniu1. Niewiele jest jednak opracowań mówiących o poszczególnych elementach, czy też przejawach kultur organizacyjnych. Bez wątpienia na szczególne potraktowanie zasługuje obszar wartości organizacyjnych, które stanowią fundament dla zachowań i postaw członków konkretnych organizacji. Bodaj jedyną pozycją na polskim rynku wydawniczym, stanowiącą próbę w miarę kompleksowego ujęcia problematyki wartości w organizacjach, jest książka Marka Bugdola, pt.: Wartości organizacyjne. Szkice z teorii organizacji i zarządzania2. Tym czasem badania obejmujące blisko 500 menedżerów przeprowadzone w 1992 roku w Wielkiej Brytanii wykazały, że aż 80% firm posiada spisany kodeks wartości. W przekonaniu 89% badanych rola wartości w osiąganiu sukcesu przez firmy będzie wzrastać. Dla 39% badanych wartości organizacyjne w istotnym stopniu wpływają na podejmowanie bieżących decyzji, a dla 56% wpływają, choć w sposób mniej zdecydowany. Tylko 6% badanych odrzucało wpływ wartości na bieżącą działalność3. W polskich realiach idea kultur organizacyjnych bardzo szybko po przemianach ustrojowo-gospodarczych roku 1989 została zaaplikowana do spółek 1 Rozważania na temat kultur organizacyjnych dostępne są licznych publikacjach także w języku polskim. Wśród nich jest kilka monografii zob. L. Zbiegień-Maciąg, Kultura w organizacji. Identyfikacja kultur znanych firm, Warszawa 2005; M. Kostera, Antropologia organizacji. Metodologia badań terenowych, Warszawa 2003; B. Fryzeł, Kultura korporacyjna. Poglądy, teorie, zarządzanie, Kraków 2005. 2 Por. M. Bugdol, Wartości organizacyjne. Szkice z teorii organizacji i zarządzania, Kraków 2006. 3 Por. B. Siewierski, Czwarty wymiar, czyli wartości kultury organizacyjnej, „Personel” nr 1(46), styczeń’98, s. 48. 188 Łukasz Kopka sektora bankowego. Było to związane z silną aktywnością banków z Zachodu, które bądź to przejmowały polskie banki, bądź też uruchamiały w Polsce swoje oddziały4. W wyniku tego procesu przenosiły one często swoje już ugruntowane kultury organizacyjne do Polski. Banki, zwłaszcza te o zasięgu krajowym, czy międzynarodowym, zatrudniają potężne ilości pracowników (na koniec drugiego kwartału 2009 roku było to 178 309 osób w całym sektorze bankowym w Polsce5 ). Jako duże organizacje stanowią interesujące pole dla badań socjologicznych. Ich wpływ na funkcjonowanie gospodarki jest istotny6. Nie bez znaczenia jest zatem potrzeba poszerzenia wiedzy na temat wartości obecnych w kulturach organizacyjnych. Należałoby zadać pytanie: jaką funkcję spełniają wartości organizacyjne w kulturach polskich banków oraz które z nich (tj. wartości) składają się na systemy wartości organizacyjnych? W niniejszym artykule interesować się będziemy wartościami oficjalnymi i deklarowanymi. Chodzi tutaj o wartości, które są wyrażane przez założycieli i kierownictwa banków. Odrębną bowiem kwestią jest system wartości pracowników i ewentualne różnice względem wartości pożądanych w poszczególnych organizacjach. Pojęcie wartości w naukach społecznych oraz filozofii Problematyka wartości i ich wpływu na życie społeczne jest stale obecna w socjologii. Perspektywa socjologiczna będzie wiodącą w tym artykule. Niemniej jednak mnogość podejść i teorii związanych z tym zagadnieniem oraz interdyscyplinarność samego pojęcia wartości rodzi wiele wątpliwości i stwarza pole do ożywionej dyskusji. Pewną systematyzację w dziedzinie badań nad wartościami zawiera książka Marii Misztal: Problematyka wartości w socjologii7. Zagadnienie wartości jest podejmowane szczególnie przez filozofię, antropologię, psychologię i socjologię. Warto przybliżyć sposób rozumienia pojęcia wartości w tych dziedzinach. Bardzo ściśle powiązane są ze sobą podejścia prezentowane przez nauki społeczne, czyli właśnie: antropologię, psychologię i socjologię. W pewnym sensie należałoby tę perspektywę nazwać ogólnie perspektywą społeczną, ponieważ wymienione dziedziny odwołują się do swoich zdobyczy, podejmują podobną problematykę, a często korzystają nawet z tych samych metod badań8. „Słowo wartość rozumiemy spontanicznie, w kontekście używanego języka, chociaż w różnych dziedzinach życia (gospodarka, polityka, etyka, psychologia, nauka) jest ono płynne aż do granic wieloznaczności; domniemujemy jedZob. Z. Dobosiewicz, Bankowość, Warszawa 2005. Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, Sektor bankowy. Podstawowe dane, (06) 2009, w: http:// www.knf.gov.pl/Images/SEKTOR%20BANKOWY%20-%20PODSTAWOWE%20DANE%20-%20200906_tcm20-11514.pdf z dn. 25.08.2009. 6 Por. Z. Dobosiewicz, K. Marton-Gadoś, Podstawy bankowości z zadaniami, Warszawa 2008, s. 25. 7 Por. M. Misztal, Problematyka wartości w socjologii, Warszawa 1980. 8 Por. S. Nowak, Metodologia badań społecznych, Warszawa 2006, ss. 9-13. 4 5 Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych... 189 nak, że jest czymś cennym (z różnych względów), o co warto zabiegać”9. W ten sposób w problematykę wartości wprowadza czytelników Powszechna Encyklopedia Filozofii. Wartość rozumiana jest w filozofii jako: „to, do czego dąży się i co się realizuje ze względu na cel”10. Filozoficzne dywagacje wokół wartości skupiają się na trzech problemach: po pierwsze, jakiego typu własnością lub cechą jest posiadanie wartości czy bycie wartościowym; po drugie, czy posiadanie wartości jest czymś obiektywnym czy subiektywnym; po trzecie, jakim rzeczom przysługuje wartość, czy jakie są wartościowe. Kwestie te ściśle wiążą się z zagadnieniem natury dobra, które w filozoficznych dysputach rzadko jest odróżniane od wartości, aczkolwiek z pewnością nie są to terminy synonimiczne11. Antropologia rozumie wartości głównie jako wartości kulturowe, które oznaczają kulturowo uwarunkowane poglądy na to, co korzystne i/lub pożądane dla ludzi w człowieku i poza człowiekiem, prowadzące go do wyborów w konkretnych stojących przed nim alternatywach; poglądy te układają się w skale, które, zazębiając się i przenikając, tworzą właściwy dla danej kultury system wartości12. Na gruncie psychologii przyjmuje się, że wartości to ogólna, abstrakcyjna zasada wyznaczająca wzorce zachowania w danej kulturze czy społeczeństwie, którą – w efekcie procesu socjalizacji – członkowie danego społeczeństwa skłonni są wysoko ocenić. Takie wartości społeczne, jak się je często nazywa, tworzą podstawowe zasady, wokół których dokonuje się integracja celów indywidualnych i społecznych. Typowymi przykładami tak pojmowanych wartości są wolność, sprawiedliwość, wykształcenie itp.13 Wartość jest często wiązana z pojęciem użyteczności, która „brana jest jako wartość, jaką ma dla jednostki dokonanie danego wyboru, dochodzenie do danej decyzji, podjęcie gry zgodnie z daną strategią itd.”14. Wreszcie „przyjmując w badaniu wartości perspektywę socjologiczną, odróżniamy wartości, które są silnymi, niemal niezmiennymi, podstawowymi, 9 s. 704. M. Krąpiec, Wartość, [w:] Powszechna Encyklopedia Filozofii, red. A. Maryniarczyk, Lublin 2008, Słownik filozofii, red. A. Anuszkiewicz, Warszawa 2004, s. 527. N. Dent, Wartość, [w:] Encyklopedia filozofii, red. T. Honderich, Poznań 1998–1999, t. II, s. 956; więcej na temat wartości w filozofii zob. M. Krąpiec, art. cyt., s. 704-708; A. Siemianowski, Człowiek a świat wartości, Warszawa 1993. 12 K. Kwaśniewski, Wartości kulturowe, [w:] Słownik etnologiczny. Terminy ogólne, red. Z. Staszczak, Warszawa–Poznań 1987, s. 365; zob. K. J. Brozi, Antropologia wartości. Kategoria standardu kulturowego w badaniach nad wartościami, Lublin 1994. 13 A. S. Reber, Słownik psychologii, Warszawa 2000, s. 810; zob. S. Ossowski, Z zagadnień psychologii społecznej, Warszawa 2000. 14 Tamże, s. 806. 10 11 190 Łukasz Kopka niekiedy ukrytymi dyspozycjami, oraz postawy15, ujawniające się jako raczej płytkie, mało zdecydowane i wysoce zmienne poglądy i opinie. Społeczeństwa na ogół są w stanie tolerować różnorodność tych drugich”16. W socjologii wciąż żywa jest dyskusja o charakterze epistemologicznym. Mianowicie na ile system wartości badacza determinuje temat badań oraz ich przebieg i proces wnioskowania. Tą kwestię pozostawiamy jednak w tym momencie tylko jako sygnalizację problemu17. Jeszcze inaczej tematykę wartości pokazuje Encyklopedia socjologii18. Wyróżnione są tam trzy sposoby ujmowania wartości: ontologiczny, naturalistyczny oraz humanistyczny. Na gruncie nauk społecznych najczęściej występuje podejście humanistyczne, które jest związane z badaniem całości doświadczenia człowieka obejmującego praktyczną działalność, jego wyobraźnię, intuicję oraz rozumowanie moralne. Zdecydowanie najczęściej jest prezentowana koncepcja zakładająca relacjonalny charakter wartości. W jej ramach występują dwa podejścia: przedmiotowe (wartość jest zewnętrznym przedmiotem, obiektem potrzeby, postawy czy też pożądania) oraz podmiotowe (wartość istnieje w psychice ludzkiej i jako taka ma charakter afektywny i poznawczy). W podejściu podmiotowym wartości zajmują wyjątkowe, centralne miejsce w systemie przekonań jednostki, są najbardziej stabilne i organizują pozostałe, bardziej zmienne elementy tego systemu w postaci postaw, czy też dyspozycji zachowań. Każda z przytoczonych definicji jest naznaczona właściwym dla danej dziedziny nauki podejściem. Definicja filozoficzna próbuje określić naturę wartości, ich charakter ontologiczny lub poznawczy. Podejście antropologiczne rozpatruje wartości w perspektywie rozpościerającej się na całą kulturę. Ujęcie psychologiczne akcentuje wymiar jednostkowy wartości. Podejście z kolei socjologiczne umieszcza wartości jednostek w kontekście wpływów grupy społecznej. Każde z prezentowanych ujęć w pewnym sensie ogranicza zakres pojęcia wartości. Najlepszym rozwiązaniem byłoby sformułowanie kompleksowej definicji uwzględniającej wszystkie elementy tego pojęcia19. Niektóre typologie wartości Po skrótowym z konieczności przedstawieniu definicji wartości trzeba by podać przykładowe klasyfikacje w obrębie systemów wartości. Do najbardziej Postawa – nastawienie wobec ludzi, sytuacji, instytucji lub procesów społecznych, uważana za wskaźnik leżących u jej podstaw wartości lub przekonań albo skłonność do postępowania w określony sposób wobec ludzi i sytuacji; por. Słownik socjologii i nauk społecznych, red. G. Marshall, Warszawa 2006, s. 245. 16 Tamże, s. 416. 17 Por. tamże. 18 Por. M. Ziółkowski, Wartości, [w:] Encyklopedia socjologii, red. Z. Bokszański, Warszawa 2002, t. IV, s. 289–297. 19 Por. M. Misztal, Problematyka wartości w socjologii, dz. cyt., s. 65–66. 15 Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych... 191 podstawowych należą typologie Clyde’a Kluckhohna, Stanisława Ossowskiego oraz Antoniny Kłoskowskiej20. Clyde Kluckhohn proponuje następujący podział wartości z uwagi na: wymiar modalności – wartości pozytywne oraz negatywne; wymiar treściowy – wartości estetyczne, poznawcze i moralne; wymiar zamiaru, intencji – wartościśrodki (instrumentalne), wartości-cele (autoteliczne lub realizacyjne); wymiar ogólności – wartości ogólne i szczegółowe (jednodziedzinowe); wymiar intensywności określony przez siłę dążenia do wartości oraz sankcje za ich niezrealizowanie – wartości kategoryczne, preferencyjne oraz hipotetyczne, podzielone na pasywne (rytualistyczne) oraz utopijne (których realizacja jest wysoko oceniana, ale nie oczekiwana powszechnie); wymiar wyrazistości – wartości wyrażone explicite lub implicite; wymiar zakresu – wartości jednostkowe, grupowe i uniwersalne; wymiar organizacji, czyli miejsce w hierarchii bądź systemie wartości – wartości izolowane i zintegrowane oraz naczelne i pochodne. Stanisław Ossowski wprowadził inne podziały: wartości odczuwane (rzeczywiste przedmioty indywidualnych pragnień bądź awersji zależące od stanu fizjologicznego jednostki lub od zinternalizowania wpływów społecznych) i uznawane (oparte mniej na emocjach, a bardziej na przekonaniu, że dany przedmiot powinien być atrakcyjny i odczuwany jako wartość. Wartości uznawane są kształtowane przez środowisko społeczne i zawierają element powinności. Mają znacznie bardziej trwały i ustabilizowany charakter niż wartości odczuwane); wartości uroczyste (wartości wyższe, obdarzone szacunkiem całej grupy. Powinno się do nich publicznie manifestować przywiązanie, ale głównie w momentach szczególnych) i codzienne (wiążą się z praktycznymi, rutynowymi i prywatnymi celami poszczególnych jednostek). Stanisław Ossowski podejmuje też bardzo interesujący temat konfliktu niewspółmiernych skal wartości. Chodzi tutaj o te wartości, których nie da się ze sobą porównywać z uwagi na brak wspólnej miary. To zagadnienie ściśle wiąże się z dyskusyjną kwestią występowania hierarchicznego porządku w obrębie systemów wartości21. Na koniec jeszcze typologia Antoniny Kłoskowskiej. Wyróżniła ona cztery kategorie wartości: obiektywne (witalne), uznawane, odczuwane, realizowane (wyrażające się w działaniu). W socjologii wartości najczęściej ujmuje się jako cele. Mówi się wówczas o wartościach-ideałach. Służą one jako kryteria wartościowania przedmiotów doświadczanych oraz standardy kulturowe. W roli kryteriów oceny wartości-ideały występują na trzech poziomach realność: preferencji, oczekiwań oraz tolerancji. W tym kontekście wartości-ideały mogą być traktowane jako jeden z podstawowych składników stosunku jednostek do rzeczywistości społecznej (wartości-ideały, postawy, zachowania). Można dzięki temu rozróżnieniu definiować poparcie lub opozycję jednostki, czy grupy względem systemu, a także oportunizm. Formułowanie wartości jest sposobem mówienia i myślenia o rze20 21 Por. M. Ziółkowski, Wartości, art. cyt., s. 291–292. Por. M. Misztal, Problematyka wartości w socjologii, dz. cyt., s. 71–92. 192 Łukasz Kopka czywistości, a także sposobem definiowania tożsamości indywidualnej i zbiorowej. Racjami podejmowania działań nie zawsze są jednak wartości. Zdarza się, że niektóre z nich pełnią funkcję tylko formuł maskujących, a nie prawdziwych motywów22. Pojęcie wartości organizacyjnych Ponieważ przedmiotem tego artykułu są wartości w ich kontekście organizacyjnym, trzeba jeszcze określić, czym są organizacje. Otóż „organizacja to duży zespół ludzi powiązanych bezosobowymi zależnościami, stworzony dla realizacji określonych celów”23. Jednak nie jest to tylko struktura statyczna. Organizacje to minispołeczeństwa. Jako takie mają różne wzory kultury i subkultury. Zasadniczy wpływ na kształt organizacji mają tworzący ją ludzie, którzy uczestniczą w procesie budowania organizacji. Ten proces uzależniony jest od tego, jak ludzie postrzegają organizację, jak ją rozumieją24. W ramach sposobu określania organizacji przy użyciu metafory: organizacja jako kultura, niezmiernie ważnym elementem są wartości. Wartości organizacyjne sprowadzają się do wartości odzwierciedlających specyfikę organizacji, jej strukturę, układ stosunków społecznych i celowość działania. Zakorzenione są w: relacjach między ludźmi, kulturze organizacyjnej, ogólnie zaakceptowanych systemach wartości i systemach etycznych25. Wartości organizacyjne w polskim sektorze bankowym W niniejszym artykule analizie poddawane są informacje zamieszczone na oficjalnych stronach internetowych 73 banków komercyjnych oraz oddziałów zagranicznych instytucji kredytowych z wykazu podawanego przez Narodowy Bank Polski26. Zostaną z nich wybrane poszczególne wartości organizacyjne. Następnie będą one uszeregowane w ramach szerszych grup znaczeniowych. Zdecydowana większość banków (80%), których strony internetowe podlegają analizie, zamieszczają na swych portalach informacje dotyczące misji, filozofii, czy też wizji przedsiębiorstwa. 60% banków posiada wprost sformułowane kanony wartości organizacyjnych. A w pozostałych 20% przypadków można je odczytać z prezentowanych misji, wizji, czy też filozofii poszczególnych organizacji. Fakt umieszczania takich informacji na ogólnodostępnych stronach internetowych świadczy o dużym znaczeniu, jakie jest przypisywane tym zagadnieniom. Obecnie można wyróżnić kilka kategorii, które najczęściej określają działalność i funkcjonowanie współczesnych organizacji. Są to: misja oraz wizja Por. M. Ziółkowski, Wartości, art. cyt., s. 292–294. A. Giddens, Socjologia, Warszawa 2007, s. 367. 24 Por. G. Morgan, Obrazy organizacji, Warszawa 1997, s. 136, 404. 25 Por. M. Bugdol, dz. cyt., s. 9–10. 26 Por. http://www.nbp.pl/liban.aspx?L=B z dnia 1.06.2009. 22 23 Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych... 193 i strategia, wartości organizacyjne, etyka biznesu (znajduje ona wyraz w specjalnych kodeksach etycznych sporządzanych i przestrzeganych w poszczególnych firmach; określają one normy i zasady postępowania)27, polityka personalna, programy wolontariatu pracowniczego-działalność charytatywna28, społeczna odpowiedzialność29, ochrona środowiska30. Oczywiście można by przeprowadzić odrębne badania, na ile są to rzeczywiste składniki funkcjonowania organizacji, a na ile elementy marketingu. Niemniej jednak coraz częściej do głosu dochodzą koncepcje zarządzania, które próbują traktować organizacje w sposób całościowy, czyli także uwzględniając ich aspekty niematerialne31, które niekoniecznie muszą się sprowadzać do czysto wymiernych elementów. Wartości są rozumiane przez same organizacje, jako cele, drogowskazy w codziennym funkcjonowaniu, jako elementy budujące tożsamość całej organizacji. Zebrane wartości można uszeregować w 16 większych grup według kolejności obrazującej częstość ich występowania w kanonach organizacyjnych. Katalog tych wartości przedstawia poniższa tabela. Każda z 16 kategorii zostanie opisana z uwzględnieniem sposobów pojmowania poszczególnych wartości przez banki. Dla porównania przytoczone również zostaną znaczenia wybranych pojęć zamieszczone w Słowniku języka polskiego oraz przykłady rozumienia wartości zaczerpnięte z cytowanej pozycji Marka Bugdola, a także innych autorów. Na koniec podjęta zostanie próba uchwycenia relacji pomiędzy poszczególnymi wartościami i umieszczenia ich w typologiach podanych we wstępnej części tego artykułu. Zanim nastąpi omówienie tych 16 kategorii wartości organizacyjnych, zasadnym wydaje się zaprezentować katalog przedstawiony we wspomnianej książce, pt.: Wartości organizacyjne. Szkice z teorii organizacji i zarządzania. Autor zastosował umowny podział na wartości stanowiące swoisty potencjał organizacji (solidarność, zaufanie, sprawiedliwość, zaangażowanie, kapitał społeczny, wiedza, kompetencje) oraz wartości będące efektami społeczno-ekonomicznymi (identyfikacja, satysfakcja, lojalność, integracja). Oczywiście katalog nie jest kompletny, lecz zawiera niektóre, zdaniem autora najważniejsze, wartości32. Adresatami tej publikacji są w pierwszej kolejności studenci zarządzania i marketingu, ale również ekonomii oraz socjologii, a także zajmujące się zarządzaniem w praktyce. I stąd zastosowania takiego podziału i katalogu wartości. Z kolei powszechnie uznawana firma z zakresu public relations, Burson Marsteller, przedstawia następujący katalog wartości: dążenie do osiągnięć, praca zespoKodeksy etyczne prezentuje 25% analizowanych banków. O szeroko rozumianej działalności charytatywnej wspomina 18% badanych banków. 29 37% polskich banków zamieszcza na swoich stronach internetowych informacje z dziedziny społecznej odpowiedzialności. 30 Na ochronę środowiska jako ważny element funkcjonowania zwraca uwagę 25% analizowanych banków. 31 Zob. R. E. S. Boulton, B. D. Libert, S. M. Samek, Odczytując kod wartości. Jak firmy tworzą wartość w nowej gospodarce, Warszawa 2001. 32 Por. M. Bugdol, dz. cyt., s. 7–19. 27 28 194 Łukasz Kopka łowa, zaangażowanie, niekonwencjonalne podejście, gotowość do dzielenia się wiedzą oraz gotowość podejmowania rozważnego ryzyka33. wartość elementy składowe budowanie wzajemnego zaufania wiarygodność, szczerość, bezpieczeństwo, stabilność, równowaga, poufność, konstruktywna komunikacja, przejrzystość, długoterminowe priorytety osiągnięcie pozycji lidera, umacnianie pozycji wyróżnianie się na tle rynku, tworzenie atrakcyjnego środowiska pracy, siła, konkurencyjność, odpowiedniość względem wymogów rynku, przedsiębiorczość, elastyczność, orientacja rynkowa, ograniczanie biurokracji, decentralizacja innowacyjność, nowoczesność kreatywność, inicjatywa, ambicja, stawianie sobie wysokich celów-oczekiwań, wykorzystywanie unikalnych możliwości, wyzwania, nastawienie, że da się coś zrobić, inspirowanie innych, niezależność w myśleniu i działaniu zorientowanie na klienta budowanie długotrwałych relacji, przyjazność, partnerstwo, długofalowe relacje, życzliwość zyski, korzyści dokonania-sukces, satysfakcja, efektywność, sukces, zadowolenie, zrównoważony rozwój, natychmiastowe efekty, osiągnięcia, realizacja, szybkość, tworzenie wartości, tworzenie historii jakość ludzie rozwój, doskonałość, przekonanie, że zawsze można lepiej, dążenie do perfekcji, proste rozwiązania, uniwersalizm, dostępność dbałość o rozwój pracowników, równouprawnienie kobiet i mężczyzn, dialog społeczny, dbanie o bezpieczeństwo i warunki pracy, oparcie wynagrodzeń na konkurencyjności i osiągnięciach, solidarność, potencjał zawodowy integracja lojalność, kultura organizacyjna, poczucie przynależności do firmy, identyfikacja z firmą, reputacja-wizerunek, stawianie interesów firmy ponad osobiste, tradycja, doświadczenie, kontynuacja uczciwość najwyższe standardy etyczne, etyczne postępowanie, prawość, rzetelność, ścisłe przestrzeganie prawa, regulacji i przepisów wewnętrznych, ścisłe reguły, terminowe wykonywanie zadań szacunek otwartość, równość, zróżnicowanie, wzajemność, wolność, różnorodność 33 Por. B. Siewierski, dz. cyt., s. 48. Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych... 195 zaangażowanie pasja, dynamizm, motywacja, entuzjazm, poświęcenie, aktywność, gotowość, optymizm, ciężka praca profesjonalizm kompetencje, doradztwo, umiejętności zespołowość współpraca, współdziałanie odpowiedzialność Branie pod uwagę opinii innych, wykonywanie zadań od początku do końca, działania etyczne i uczciwe, szukanie rozwiązań problemów, a nie obarczanie winą społeczna odpowiedzialność świadomość społeczna, aktywność we wspólnotach lokalnych ochrona środowiska środowisko Zaufanie Najczęściej wymienianą, a przez to wydaje się najbardziej cenioną, wartością w katalogach prezentowanych przez banki jest wzajemne zaufanie. To zaufanie dotyczy zarówno relacji z klientami, ale także relacji pomiędzy poszczególnymi członkami organizacji. Na rozumienie pojęcia wzajemnego zaufania przez banki i jego budowania składają się: konstruktywna komunikacja, przejrzystość, bezpieczeństwo, wiarygodność, poufność, stabilność, długoterminowe priorytety, równowaga oraz szczerość. Budowanie zaufania ma odbywać się poprzez zasadnicze cztery linie działania: odpowiednie zarządzanie finansami, właściwą komunikację, sukcesywne budowanie wiarygodności oraz tworzenie relacji z partnerami. Zarządzanie finansami ma prowadzić do samowystarczalności dzięki zrównoważonemu rozwojowi portfela, braku spekulacji i odpowiedniemu zarządzaniu ryzykiem. W obszarze komunikacji najbardziej istotna jest transparentność, informowanie o bieżącej sytuacji i planach na przyszłość. Otwarty przekaz na temat wszystkich ryzyk związanych z produktami powinien się odbywać przy użyciu prostego i zrozumiałego języka. W odniesieniu do dostawców wszelkie wybory powinny być dokonywane obiektywnie. W stosunku do pracowników niezbędne jest dzielenie się wiedzą oraz powszechna jawność kryteriów ocen. Budowanie wiarygodności z kolei musi opierać się na dotrzymywaniu słowa, umiejętności przyznania się do błędu i ewentualnej skłonności do zmiany chybionej decyzji. Wiarygodność czerpie swe źródło ze stałego dawania dowodów potwierdzających dobrą reputację, która jest wynikiem konsekwentnych zachowań, niezawodności produktów i usług. Tworzenie i podtrzymywanie długotrwałych relacji ze wszystkimi partnerami: pracownikami, klientami, dostawcami, środowiskami finansowymi, środowiskami lokalnymi, harmonizacja interesów własnych z interesami klientów, rodzi dla wszystkich poczucie bezpieczeństwa. 196 Łukasz Kopka „Zaufanie” pochodzi od czasownika „zaufać”, tzn. okazać komuś ufność, zawierzyć34. „Zaufanie można zdefiniować jako przejawy wiary w bieżące i przyszłościowe działania podejmowane przez organizację jako całość (i przez poszczególnych jej członków, głównie przełożonych)”35. „Zaufanie to pozytywne oczekiwanie, że ktoś inny nie będzie oportunistą w słowach, czynach lub podejmowanych decyzjach”36. Rozumienie wartości zaufania przez banki odpowiada ogólnie przyjętemu znaczeniu słowa „zaufanie” oraz przytaczanym definicjom z literatury. Osiągnięcie pozycji lidera Wartością, która po budowaniu zaufania najczęściej pojawiała się w kanonach wartości organizacyjnych, jest osiągnięcie pozycji lidera lub umacnianie obecnej pozycji. Mają temu służyć: konkurencyjność, odpowiedniość (korespondowanie z zapotrzebowaniem rynku i bieżącymi okolicznościami), przedsiębiorczość, siła, wyróżnianie się na tle rynku, elastyczność, tworzenie atrakcyjnego środowiska pracy, decentralizacja, ograniczanie biurokracji oraz orientacja rynkowa. Aby osiągnąć tę wartość konieczne jest wykorzystywanie szans i poszukiwanie rozwiązań innowacyjnych przy udziale głosu klientów. Osiągnięcie pozycji lidera jest możliwe jedynie przez dostarczanie kompleksowych rozwiązań, które będą adekwatne do oczekiwań klientów. Zyski nie są jedynym gwarantem sukcesu. Firma musi zdobywać miano jedynej w swoim rodzaju. Zorientowanie na klienta Zorientowanie na klienta jest kolejną ważną wartością w kulturach organizacyjnych polskich banków. Składają się na nią: partnerstwo, budowanie długotrwałych relacji, przyjazność, życzliwość. Wartość ta ma być realizowana przez zrozumienie potrzeb klientów, odpowiadanie na ich preferencje, a nawet uprzedzanie przyszłych potrzeb i przewyższanie oczekiwań oraz tworzenie nowych możliwości. W ten sposób ma się zapewnić klientom satysfakcję i zadowolenie. Potrzeby i życie klientów powinny być źródłem wiedzy i motorem działań. Orientacja na klienta ma jeszcze polegać na tworzeniu relacji i lojalności. Bliskość z klientem, przyjazna obsługa i produkty, a także pozytywne nastawienie odpowiedzialne i świadome myślenie o kliencie w atmosferze partnerstwa i współpracy. Wszystko to ma prowadzić do wypracowania jak najlepszych rozwiązań. 34 Por. Mały słownik języka polskiego, red. S. Skorupka, H. Anderska, Z. Łempicka, Warszawa 1968, s. 987. 35 M. Bugdol, dz. cyt., s. 22. 36 P. Robbins, D. A. Decenzo, Podstawy zarządzania, Warszawa 2002, s. 498; zob. P. Sztompka, Zaufanie. Fundament społeczeństwa, Kraków 2007; W. M. Grudzewski, I. K. Hejduk, A. Sankowska, M. Wańtuchowicz, Zarządzanie zaufaniem w przedsiębiorstwie. Koncepcja, narzędzia, zastosowania, Kraków 2009. Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych... 197 Innowacyjność W dalszej kolejności wymienić należy innowacyjność, czasami nazywaną nowoczesnością. Wartość ta zawiera w sobie: kreatywność, inicjatywę, ambicje, stawianie sobie wysokich celów i wymagań, wykorzystywanie unikalnych możliwości, nastawienie, że da się coś zrobić, wyzwania, niezależność w myśleniu i działaniu. Innowacyjność polega na pobudzaniu kreatywności pracowników, włączaniu ich w program udoskonalania organizacji. Sprowadza się do dostarczania najbezpieczniejszych rozwiązań, łączenia tradycyjnych kanałów obsługi z alternatywnymi. Nowoczesność i innowacyjność zakłada również szybkie dostosowywanie się do warunków otoczenia i wymagań klientów. Polega także na wyprzedzaniu innych, pomysłowości, najlepszych rozwiązaniach. Prowadzi w konsekwencji do satysfakcji klientów. Innowacyjność jest możliwa dzięki zróżnicowaniu ludzi, ich energii i profesjonalizmowi. „Innowacyjność” rozumie się powszechnie jako wprowadzanie czegoś nowego, a także reformowanie37. W tym znaczeniu innowacyjność wydaje się mieć węższe znacznie niż to, które prezentują banki, uszczegóławiając swoje rozumienie tej wartości. Zyski Zyski, czy też korzyści to wartość plasująca się również w czołówce jeśli chodzi o częstotliwość występowania w kanonach wartości organizacyjnych. Obejmuje ona: dokonania, sukcesy, satysfakcję, efektywność, tworzenie wartości, zrównoważony rozwój, ale również szybkość i natychmiastowe efekty, zadowolenie, osiągnięcia, realizację, tworzenie historii. Jest to dość rozbieżna paleta wartości. Z jednej strony na plan pierwszy wysuwane są jak najwyższe zyski i to w jak najkrótszym czasie, a z drugiej strony jest też mowa o zrównoważonym i stabilnym wzroście z zachowaniem odpowiedzialności i rozsądnym zarządzaniu ryzykiem. W ramach zysków i korzyści pojawiają się nie tylko wartości materialne, ekonomiczne, ale również wyróżnianie się przez pracowników. Ważna jest skuteczność działania i podejmowania decyzji oraz świadomość biznesowa. Przy rozumieniu tej wartości rozbieżności pomiędzy bankami wynikają z przyjęcia różnych strategii prowadzenia biznesu. „Korzyść” to synonim „zysku”, ale również oznacza „pożytek”, a ten wyraz z kolei niesie zawartość „wartościowy”, „dodatni wynik”. „Użytek” oznacza to, czego można użyć lub czym można się posłużyć38. Rozumienie tej wartości przez banki mieści się w powszechnym pojmowaniu słowa „zysk”, „korzyść”. 37 38 Por. Mały słownik…, dz. cyt., s. 236. Por. tamże, s. 305, 622, 875. 198 Łukasz Kopka Jakość Również bardzo często wśród wartości organizacyjnych znajdowała się jakość. Z jakością wiążą się: rozwój, proste rozwiązania, doskonałość, uniwersalizm, dostępność oraz przekonanie, że zawsze można lepiej, a także dążenie do perfekcji. Wartość jakości powinna być realizowana przez dostarczanie najwyższej jakości usług, a także polepszanie jakości życia. Jakość ma również oznaczać ciągły rozwój produktów, usług, ciągłą ekspansję na rynki przy wspieraniu społeczności lokalnej w zgodzie z naturalnym środowiskiem. Jakość wiąże się też z prostotą rozwiązań i procedur. Osiąganie jak najwyższej jakości wymaga stałego wysiłku, szukania nowych dróg, a także stosowania podejścia kompleksowego. Ludzie W katalogu wartości organizacyjnych znajdują się również ludzie. Dbałość o rozwój pracowników, równouprawnienie kobiet i mężczyzn, dialog społeczny, dbanie o bezpieczeństwo i warunki pracy, oparcie wynagrodzeń na zasadzie konkurencyjności i osiągnięciach, solidarność oraz potencjał zawodowy. To składowe wartości ogólnej określonej pojęciem: ludzie. Dla banków najważniejsze jest w tym zakresie rozwijanie różnorodnych talentów pracowników, zapewnienie warunków podnoszenia kwalifikacji oraz rozwoju zawodowego i osobistego. Organizacja musi być miejscem stwarzającym możliwość realizacji aspiracji zawodowych, doskonalenia umiejętności. Inwestowanie w profesjonalizm pracowników powinien odbywać się poprzez programy szkoleniowe oraz dalekosiężne programy zarządzania. Firma musi pomagać w ocenie potencjału i budowaniu ścieżki kariery pracownika. Ludzie powinni być odpowiednio nagradzani, zwłaszcza za doskonałość. Tworzenie systemów szkoleniowo-rozwojowych, dbanie o zdrowie pracowników, tworzenie funduszy emerytalnych, ubezpieczeń pracowniczych, a także troska o seniorów sprawiają, że ludzie mają wysoki poziom identyfikacji z firmą. To wszystko wynika z przekonania, że ludzie to największy kapitał, największa wartość firmy oraz motor rozwoju. Dbanie o samorealizację pracowników w atmosferze otwartości, uczciwości i troski oraz wzajemne uzgadnianie polityki służy temu kapitałowi. Uczciwa rekrutacja, obiektywne podejście, respektowanie praw człowieka, stwarzanie równych szans dla kobiet i mężczyzn to podstawa. Integracja Lojalność, tradycja, kontynuacja, kultura organizacyjna, doświadczenie, poczucie przynależności do firmy, identyfikacja z firmą, reputacja i wizerunek, stawianie interesów firmy ponad osobiste to elementy wartości, która określana jest przez banki jako integracja. Integracja pracowników między sobą, w zespołach, a także integracja z całą organizacją dokonuje się poprzez szkolenia, tworzenie atmosfery dialogu, otwartości oraz przyjazną kulturę, silne korzenie Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych... 199 i doświadczenie. Niezmiernie istotna jest umiejętność wyciągania wniosków, uczenia się z doświadczeń pracowników i klientów. Uczciwość W połowie katalogu wartości organizacyjnych polskich banków znajduje się uczciwość. Wartość ta obejmuje: najwyższe standardy etyczne, etyczne postępowanie, prawość, rzetelność, ścisłe przestrzeganie prawa, regulacji i przepisów wewnętrznych, ścisłe reguły oraz terminowe wykonywanie zadań. Uczciwość powinna panować we wszystkich obszarach działania firmy. Ona jest gwarancją przekształcenia zysku w wartość dla wszystkich interesariuszy. Podkreśla się, że ważniejszy jest sposób działania niż osiąganie celów. Integralność i przejrzystość stanowią podstawę budowania wizerunku firmy. Uczciwość to nadrzędna wartość kultury. „Uczciwość” oznacza prawość, rzetelność, szanowanie cudzej własności, niezdolność do oszustwa39. Uczciwość jako wartość organizacyjna rozumiana jest dokładnie tak samo, jako to powszechnie zwykło się czynić. Dodatkowo podane jest uzasadnienie słuszności jej utrzymywania – to właśnie uczciwość gwarantuje wszystkim osiąganie celów. Szacunek Szacunek to kolejna wartość. W rozumieniu banków obejmuje on: otwartość, zróżnicowanie, równość, wzajemność, wolność, różnorodność. Szacunek realizuje się poprzez: poszanowanie dla indywidualności obejmujące poszanowanie wartości, wrażliwości i przekonań innych. Szacunek wymaga słuchania siebie nawzajem, poświęcania sobie uwagi. Brak wszelkiej presji i przymusu przy jasno określonych rolach i zakresie odpowiedzialności sprzyja zachowaniu wartości szacunku. Poszanowanie godności pracowników, klientów, kontrahentów cechujące się zrozumieniem, otwartością, uczciwością, szczerością, zaufaniem i współpracą, a także tolerancja, równość traktowania bez faworyzacji, wymiana informacji i wiedzy z przekonaniem o wzajemnym uznawaniu tożsamości to kolejne przejawy szacunku. Polega on nawet na celebrowaniu różnorodności. Oznacza również czerpanie siły z równych szans przy równoczesnym wsparciu indywidualnego rozwoju, docenianie i czerpanie z ducha przedsiębiorczości indywidualnych osób. Kultura organizacyjna jest tutaj przestrzenią swobodnego wyrażania poglądów, przezwyciężania porządku biurokratycznego i uwarunkowań hierarchicznych. Dzięki szacunkowi powinna istnieć wolność realizowania: przedsiębiorczości, rozwoju zawodowego oraz uznawanie różnic kulturowych. Ważnym aspektem realizowania wartości szacunku jest ponadto aktywne i pełne wyobraźni podejście do zadań i nie zamykanie się w utartych schematach. Absolutnie podstawowymi wymiarami szacunku są: respektowanie praw człowieka oraz zasady wolności i równoprawności bez uni39 Por. tamże, s. 853. 200 Łukasz Kopka żoności i arogancji. Dotyczy to oczywiście wszystkich partnerów organizacyjnych, czyli: pracowników, klientów i dostawców oraz społeczności lokalnej. „Szacunek” to cześć, poważanie, poszanowanie i uznanie40. W kulturach organizacyjnych banków szacunek jest dodatkowo wartością, która obejmuje także współpracę i wzajemną wymianę. W ten sposób szacunek zyskuje aspekt twórczy. Zaangażowanie Następne miejsce w katalogu wartości organizacyjnych zajmuje zaangażowanie. Jest to wartość rozumiana jako: pasja, dynamizm, motywacja, entuzjazm, poświęcenie, aktywność, gotowość, optymizm i ciężka praca. Wartość ta jest realizowana przez postawę determinacji, wysiłku w osiąganiu celu, wewnętrzne przekonanie i dyscyplinę w podążaniu za oczekiwaniami klientów. Zaangażowanie jest uzależnione od budowania motywacji wśród pracowników. To wartość, której realizację widzi się u osób, które lubią to, co robią. Swoją pracę wykonują z energią, zapałem i entuzjazmem w pokonywaniu przeciwności i wdrażaniu zmian. Zaangażowanie musi wynikać z przekonania, że warto coś robić, z wiedzy o mechanizmach integracyjnych oraz z troski o przyszłość organizacji. […] Zaangażowanie wynika z silnej wiary w organizację i jej cele, z akceptacji tych celów, chęci wywierania wpływu na funkcjonowanie organizacji oraz utrzymywania relacji partnerskich41. Profesjonalizm Profesjonalizm jest wymieniany jako wartość powiązana z kompetencjami, doradztwem i umiejętnościami. Banki rozumieją przez tą wartość zaangażowanie w utrzymywanie najwyższych standardów, dostarczanie idealnej jakości, kompetencje i rzetelność. Nieodłączne w profesjonalizmie są także: odpowiedzialność, otwartość na nowe pomysły, solidność, skuteczność. Wszystko to ma służyć budowaniu długofalowych relacji z klientami. Bardzo istotne jest dążenie do osiągania jak najlepszych wyników, ale z zachowaniem uczciwości i bez wyłącznego nastawienia na wypracowanie zysku dla firmy. Zespołowość Kolejną wartością jest zespołowość. Zespołowość zakłada współpracę i współdziałanie. Wartość ta polega na lojalności, wzajemnym uczeniu się od siebie, a także dzieleniu się umiejętnościami i zasobami. Banki upatrują w niej recepty na sukces, ponieważ razem osiąga się więcej niż pojedynkę (zasada inPor. tamże, s. 794. R. T. Mowday, L. W. Porter, R. M. Steers, The measurement of organizational commitment, „Journal of Vocational Behavior” 1979, nr 14(2), s. 224–247. 40 41 Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych... 201 ercji). Nieodzowne jest budowanie silnych więzi pomiędzy pracownikami, rozwijanie siebie i innych. Zespołowość wymaga partnerstwa, które zakłada wzajemne zaufanie, uczciwość i szacunek oraz otwartą komunikację. Współpraca musi obowiązywać na wszystkich szczeblach: pomiędzy pracownikami, przełożonymi, a również partnerami biznesowymi. Ludzie są indywidualnościami, ale powinni „grać drużynowo”. Zespołowość wymaga rezygnacji z własnych korzyści na rzecz zespołu. Odpowiedzialność Odpowiedzialność jako następna wartość organizacyjna polega na braniu pod uwagę opinii i propozycji klientów, kładzeniu nacisku na długotrwałe relacje z klientami. W odniesieniu do pracowników odpowiedzialność przejawia się w zapewnieniu godnych warunków pracy. Istotne jest także dbanie o środowisko, wykazywanie inicjatywy oraz samodzielność. Odpowiedzialność zakłada wykonywanie zadań od początku do końca, szukanie rozwiązań, a nie winnych. Oznacza wreszcie działania etyczne i uczciwe. Odpowiedzialność wiąże się z profesjonalizmem. W relacjach między pracownikami ważny jest element zaufania – odpowiedzialność podejmuje się, wtedy gdy się ufa. „Odpowiedzialność” oznacza konieczność, obowiązek moralny lub prawny odpowiadania za swoje czyny i ponoszenia konsekwencji42. Banki wzbogacają rozumienie tej wartości o aspekt konstruktywności. Odpowiedzialność ma prowadzić do rozwiązywania ewentualnych problemów i ich przewidywanie oraz przeciwdziałanie. Odpowiedzialność społeczna i ochrona środowiska Ostatnie dwie wartości wiążą się z odpowiedzialnością, ale są na tyle istotne i charakterystyczne, że należy je wyodrębnić. Społeczna odpowiedzialność43, na którą składa się świadomość społeczna oraz aktywność we wspólnotach lokalnych, jest pojmowana, jako rozwój uwzględniający społeczną odpowiedzialność. Rozwój sztuki i kultury powinien być wykorzystywany do promocji długofalowego społecznego i ekonomicznego wzrostu. Obok społecznej odpowiedzialności występuje jeszcze w kanonach wartości organizacyjnych ochrona środowiska. Powinna się ona sprowadzać do utrzymywania zdrowej równowagi pomiędzy człowiekiem a środowiskiem naturalnym. Dziedziny związane z uczciwością oraz odpowiedzialnością społeczną i ochroną środowiska w dużej części stanowią osobne rozbudowane segmenty w postaci ksiąg kodeksu etycznego lub zasad postępowania albo jeszcze inaczej księgi dobrych praktyk w biznesie. W 2008 roku wypracowano wspólny Kodeks Por. tamże, s. 490. Więcej na temat społecznej odpowiedzialności zob. M. Rybak, Etyka menedżera – społeczna odpowiedzialność przedsiębiorstwa, Warszawa 2004. 42 43 202 Łukasz Kopka Dobrych Praktyk Rynku Finansowego44. Społeczna odpowiedzialność rozumiana jest jako włączanie się w życie lokalnych wspólnot, wspieranie młodzież, sponsoring sportu, kultury, a także działalność charytatywną. Osobno jest też traktowana sprawa ochrony środowiska, jako specjalnych programów proekologicznych, przybierających często bardzo konkretne wymiary. Typologia wartości organizacyjnych polskich banków Wartości w bankach składają się w dość spójny system. Najpierw podawana jest wartość, a następnie uszczegóławia się ją, wymieniając wartości szczegółowe albo postawy, które powinny jej towarzyszyć. Wartości „główne”, czyli najczęściej wymieniane, mają nierzadko wspólne wartości szczegółowe. Na przykład budowanie wzajemnego zaufania oraz zorientowanie na klienta zakładają bliską i odpowiednią komunikację, a także długofalowe relacje. Szacunek wymaga uczciwości, zaufania oraz współpracy. Podobnie jest z zespołowością. Wartości organizacyjne wzajemnie się uzupełniają i są ze sobą ściśle, można powiedzieć organicznie, powiązane. Przykładając uzyskany w ramach obecnej analizy system wartości do wymienionych na początku typologii, można stwierdzić, że wśród szesnastu najczęściej pojawiających się wartości dwie z nich posiadają charakter naczelny, mianowicie: zyski-korzyści oraz osiąganie pozycji lidera-umacnianie bieżącej pozycji, mimo że nie zostały wymienione w pierwszej kolejności w katalogu. Wartości odpowiedzialności społecznej oraz ochrona środowiska zdają się być wartościami izolowanymi (wyłączonymi). Nie wpisują się one w główny nurt, choć zajmują istotne miejsce. Pozostałe zaś to wartości zintegrowane tworzące grupowy system wartości. Wszystkie wartości organizacyjne składające się na kanony wartości są wartościami uznawanymi. Posiadają one wymiar powinnościowy i normatywny. Ponieważ mają względnie trwały charakter mogą one podlegać socjologicznym badaniom, w tym ustalaniu wpływu na nie czynników zewnętrznych45. Wartości organizacyjne są wartościami grupowymi (zwłaszcza dotyczy to zorientowania na klienta i osiągania pozycji lidera, ale także na przykład zespołowości), jednak większość z nich posiada również wymiar uniwersalny (zaufanie, uczciwość). Analizowane wartości organizacyjne wyraźnie zawierają podział na wartości-cele (autoteliczne) oraz wartości-środki (instrumentalne). W ramach celów można zaklasyfikować osiąganie pozycji lidera-umacnianie pozycji oraz zyskikorzyści. Reszta wartości wydaje się mieć charakter instrumentalny. Cały ten system można by wyrazić następująco: my (organizacja, zespołowo) chcemy coś (pozycja, zyski) osiągnąć. Możemy to zrobić tylko dzięki konkretnym wartościom, postawom (zaufanie, zaangażowanie, innowacyjność), ale wyłącznie przy stosowaniu pewnych zasad (uczciwość, szacunek, odpowiedzialność). 44 45 Por. http://www.rzu.gov.pl, z dn. 25.08.2009. Por. M. Misztal, dz. cyt., s. 57. Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych... 203 Niektóre wartości-środki mogą stawać się w ramach systemów wartości celami. Dzieje się tak najczęściej, gdy jedna z wartości-celów przestanie być za taką uważana. Wówczas wartość-środek do tego celu zanika albo staje się sama wartością-celem46. Bywa również, że wartość instrumentalna ulega jak gdyby autonomizacji. Wśród wartości organizacyjnych polskich banków innowacyjność oraz ludzie to wartości wydające się posiadać zarówno aspekt instrumentalny, ale jednocześnie autoteliczny. Ta dychotomia ma swoje źródło w fakcie, że te dwie wartości posiadają zasadniczy wpływ na kształtowanie się tożsamości organizacji, która polega na wyróżnianiu się organizacji na tle otoczenia i unikalnym charakterze47. W ramach analizowanych kanonów wartości można też, już niezależnie od obowiązujących w socjologii typologii, wskazać na dwa dodatkowe punkty koncentracji: wartości odnoszące się do sfery zewnętrznej w stosunku do organizacji oraz te określające wewnętrzne jej życie. Do pierwszej grupy zaliczyć można osiąganie pozycji lidera-umacnianie pozycji, innowacyjność, zyski-korzyści oraz zorientowanie na klienta, a także jakość i profesjonalizm. W drugiej z kolei znajdują się ludzie, integracja, zaangażowanie, zespołowość. Jest także i trzecia grupa, która odnosi się zarówno do sfery zewnętrznej jak i wewnętrznej. Znajdują się w niej wartości określające postępowanie oraz wzajemne relacje pomiędzy różnymi partnerami: zaufanie, uczciwość, szacunek, odpowiedzialność. Można też potraktować budowanie zaufania oraz uczciwość jako potencjał organizacji. Z kolei pozostałe wartości jako efekty społeczno-ekonomiczne48. Przedstawiona dotąd próba systematyzacji zakładała w pewnym sensie autonomiczność systemu wartości organizacyjnych. Jednak zarówno osoby funkcjonujące w organizacjach, jak też większe społeczności, czy narody, w których działają organizacje mają również swoje systemy wartości. W tym kontekście wartościami ostatecznymi mogą być m.in.: zbawienie, pokój na świecie, równość, wolność, bezpieczeństwo narodowe, uznanie społeczne, pasjonujące życie, zapewnienie komfortu, dojrzała miłość i poczucie własnej godności49. Zaś analizowane wartości organizacyjne znalazłyby się wśród wartości instrumentalnych. Działanie bowiem w organizacjach (bankach) jest tylko częścią życia człowieka i jako takie powinno się wpisywać w szerszy, bardziej ogólny system wartości50. Relacje tych dwóch systemów wartości, ich wzajemny wpływ mogłyby się stać przedmiotem szczegółowych badań empirycznych. Por. tamże, s. 78–79. Por. B. Fryzeł, Kultura korporacyjna. Poglądy, teorie, zarządzanie, Kraków 2005, s. 141–153; na temat tożsamości organizacyjnej zob. także A. Zarębska, Tożsamość przedsiębiorstwa – znacznie szersze spojrzenie na kulturę organizacyjną, „Przegląd Organizacji” 1(2003), s. 14–16. 48 Por. M. Bugdol, dz. cyt., s. 8. 49 Por. M. Rokeach, Change and Stability In American Value Systems, 1968-1971, „The Public Opinion Quarterly” 38(1974), s. 222–238. 50 Zob. L. Hostyński, Wartości utylitarne, Lublin 1998. 46 47 204 Łukasz Kopka Hierarchia w ramach wartości organizacyjnych Powstaje jeszcze pytanie: czy wśród analizowanych wartości można dostrzec jakąś hierarchię? Zasadniczo w badaniach systemów wartości hierarchiczność jest przyjmowana jako aksjomat51. Ale nie zostało to gruntownie opracowane. Może się zdarzyć, że pomiędzy wartościami systemu występuje równowaga, nie ma pomiędzy nimi konfliktów. Wówczas mówienie o hierarchii staje się bezzasadne. W odniesieniu do analizowanych kanonów wartości polskich banków widać dwie interesujące kwestie. Ponieważ wartości układają się w dwie grupy: wartości-cele i wartości-środki, istnieje między nimi zależność. Wartości autoteliczne mogą być osiągane przez wartości instrumentalne. Trzeba jednak pamiętać, że w codziennym działaniu wartości instrumentalne mogą ludzi bardziej angażować, gdyż to od ich realizacji w dalszej kolejności dopiero uzależnione jest osiąganie celów. Może się okazać, że niektóre z wartości instrumentalnych ulegną autonomizacji. Zostało zauważone, że dwie spośród wartości instrumentalnych (innowacyjność oraz ludzie) posiadają wyjątkowy charakter, który wydaje się umieszczać je nawet wśród wartości autotelicznych. O hierarchii w ścisłym znaczeniu tego słowa można mówić w zasadzie tylko w obrębie poszczególnych grup wartości. Wynika to z teorii niewspółmiernych skal wartości. Wspominano już o tej kwestii przy okazji typologii wartości Stanisława Ossowskiego52. Wśród wartości instrumentalnych, w ramach analizy wartości organizacyjnych, wydaje się, że nie ma większych konfliktów. Wartości te zdają się być równorzędne. Można by je uszeregować jedynie na podstawie częstości występowania (w takim zresztą porządku zostały wymienione w tabeli). Ale to kryterium chyba nie jest wystarczającym do wyprowadzenia dzięki niemu hierarchii. Sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana w ramach wartości-celów. Tutaj można już się zastanawiać, czy ważniejszą rangę mają zyski, czy osiągnięcie pozycji lidera. Wszakże zdobycie pierwszego miejsca wśród konkurencji niekoniecznie musi równocześnie prowadzić do maksymalizacji zysków. Jeśli dodatkowo w ramach wartości-celów analizowane byłyby: innowacyjność i ludzie. To sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje. Innowacyjność można by szeregować podobnie jak osiąganie pozycji lidera, czyli podrzędnie względem wartości zysków-korzyści. Ludzi z jednej strony traktuje się podmiotowo. To od nich zależy kształt i działanie organizacji, a także jej efektywność. Z drugiej jednak strony sens funkcjonowania organizacji (w tym przypadku konkretnie banków) ulokowany jest w realizacji celu, jakim są zyski-korzyści. Wydaje się, że relacja pomiędzy tymi dwoma wartościami jest ściśle zależna od kultur poszczególnych organizacji. Jest możliwe, iż te dwie wartości posiadają charakter równorzędny. Organizacja i ludzie w organizacji realizują przynajmniej niektóre zbieżne cele w postaci zysków, a także innych korzyści niekoniecznie wymiernych. Jest jednakże prawdopodobna i druga możliwość, że zyski wysuwają 51 52 Por. M. Misztal, dz. cyt., s. 69. Por. tamże, s. 71–92. Próba określenia podstawowych wartości organizacyjnych... 205 się przed wartość organizacji, jaką są ludzie, sprowadzając ich do roli instrumentów (mimo, iż szanuje się ich podmiotowość). Podsumowanie Tak wyrażone wartości organizacyjne są ściśle związane ze strategicznymi celami poszczególnych banków. Zgodnie z wolą założycieli lub kierownictwa banków w Polsce, powinny stać się obowiązującymi dla wszystkich tworzących dane kultury organizacyjne, czy też w nich uczestniczących. Pozostaje zapytać, czy rzeczywiście przez pracowników banków te wartości zostały uznane i przyjęte za swoje? Czy mają one w codziennej pracy wiodące znaczenie? Czy oprócz tych wartości pożądanych istnieją inne, które wśród pracowników mają równie ważne, a może nawet ważniejsze znaczenie? Czy cele wyznaczane przez wartości dla organizacji są zbieżne z celami poszczególnych członków organizacji? I jeszcze jedna bardzo aktualna sprawa: czy wartości organizacyjne ulegają lub ulegną jakimś zmianom w kontekście bieżącego kryzysu finansowogospodarczego? Aby udzielić odpowiedzi na te rodzące się pytania, warto poświęcić temu zagadnieniu stosowne badania. Organizational values of polish banks The article is about official organizational values of polish banks. First the author presents the different meanings of value in many sciences like philosophy, anthropology, psychology and sociology. The main line is a concept of value in sociology which contents also typologies of values. After the theoretical part follows analysis of canons of the organizational values in polish commercial banks. There are 16 main values which are characterized. The values are: trust building, to become the leader or consolidation of leading position, innovation, customer focus, profits (performance), quality, people, integration, integrity, respect, commitment, professionalism, teamwork, responsibility, corporate social responsibility, environmental protection. Then they are inserted into the typologies. In the end the author propose to research how employees treat the organizational values in their each day work. 206 Łukasz Kopka Bibliografia: Boulton R. E. S., Libert B. D., Samek S. M., Odczytując kod wartości. Jak firmy tworzą wartość w nowej gospodarce, Warszawa 2001 Brozi K. J., Antropologia wartości. Kategoria standardu kulturowego w badaniach nad wartościami, Lublin 1994. Bugdol M., Wartości organizacyjne. Szkice z teorii organizacji i zarządzania, Kraków 2006. Dent N., Wartość, [w:] Encyklopedia filozofii, red. T. Honderich, Poznań 1998–1999, t. II, s. 956. Dobosiewicz Z., Bankowość, Warszawa 2005. Z. Dobosiewicz, K. Marton-Gadoś, Podstawy bankowości z zadaniami, Warszawa 2008. Fryzeł B., Kultura korporacyjna. Poglądy, teorie, zarządzanie, Kraków 2005. Giddens A., Socjologia, Warszawa 2007. Grudzewski W. M., Hejduk I. K., Sankowska A., Wańtuchowicz M., Zarządzanie zaufaniem w przedsiębiorstwie. Koncepcja, narzędzia, zastosowania, Kraków 2009. Hostyński L., Wartości utylitarne, Lublin 1998. Kostera M., Antropologia organizacji. Metodologia badań terenowych, Warszawa 2003. Krąpiec M., Wartość, w: Powszechna Encyklopedia Filozofii, red. A. Maryniarczyk, Lublin 2008, s. 704–710. Kwaśniewski K., Wartości kulturowe, w: Słownik etnologiczny. Terminy ogólne, red. Z. Staszczak, Warszawa–Poznań 1987, s. 365–368. Mały słownik języka polskiego, red. S. Skorupka, H. Anderska, Z. Łempicka, Warszawa 1968. Misztal M., Problematyka wartości w socjologii, Warszawa 1980. Morgan G., Obrazy organizacji, Warszawa 1997. Mowday R. T., Porter L. W., Steers R. M., The measurement of organizational commitment, „Journal of Vocational Behavior” nr 14, 2(1979), s. 224–247. http://www.nbp.pl/liban.aspx?L=B z dnia 1.06.2009. Nowak S., Metodologia badań społecznych, Warszawa 2006. Ossowski S., Z zagadnień psychologii społecznej, Warszawa 2000. Reber A. S., Słownik psychologii, Warszawa 2000. Robbins P., Decenzo D. A., Podstawy zarządzania, Warszawa 2002. Rokeach M., Change and Stability In American Value Systems, 1968–1971, „The Public Opinion Quarterly” 38(1974), s. 222–238. Rybak M., Etyka menedżera – społeczna odpowiedzialność przedsiębiorstwa, Warszawa 2004. http://www.rzu.gov.pl, z dn. 25.08.2009. Siemianowski A., Człowiek a świat wartości, Warszawa 1993. Siewierski B., Czwarty wymiar, czyli wartości kultury organizacyjnej, „Personel” nr 1(46), styczeń ’98, s. 47–49. Słownik filozofii, red. A. Anuszkiewicz, Warszawa 2004. Słownik socjologii i nauk społecznych, red. G. Marshall, Warszawa 2006. Sztompka P., Zaufanie. Fundament społeczeństwa, Kraków 2007. Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, Sektor bankowy. Podstawowe dane, (03) 2009, [w:] http://www.knf.gov.pl/Images/SEKTOR%20BANKOWY%20-%20POD STAWOWE%20DANE%20-%202009-03_tcm20-10955.pdf z dn. 6.06.2009. Zarębska A., Tożsamość przedsiębiorstwa – znacznie szersze spojrzenie na kulturę organizacyjną, „Przegląd Organizacji” 1(2003), s. 14–16. Zbiegień-Maciąg L., Kultura w organizacji. Identyfikacja kultur znanych firm, Warszawa 2005. Ziółkowski M., Wartości, [w:] Encyklopedia socjologii, red. Z. Bokszański,Warszawa 2002, t. IV, s. 289–297. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Tomasz Kornecki Wpływ środków społecznego przekazu na wybrane aspekty funkcjonowania społeczeństwa Słowa kluczowe: mass media, funkcjonowanie społeczeństwa, prawo. Key words: mass media, functioning of society, law. Środki społecznego przekazu stanowią niezwykle istotny element życia społecznego. Ich rozkwit i wpływ na skalę masową rozpoczął się po drugiej wojnie światowej wraz z szybkim rozwojem telewizji. Współcześnie największą popularność zyskuje internet, ale obok niego, a niekiedy wespół z nim nadal funkcjonują i świetnie prosperują radio, telewizja i prasa. Mogą one – jak pisze Tadeusz Borutka – ułatwiać udział w wydarzeniach oraz usprawnić wymianę myśli1. Każdego dnia odbiorcy odbierają niezliczone informacje z zakresu polityki, ekonomii, kultury czy religii. Wiele stacji telewizyjnych i radiowych dostarcza je o określonych, zakodowanych przez słuchaczy i widzów porach a internet o każdej porze dnia i nocy. Społeczeństwo początku XXI wieku wydaje się nie móc istnieć bez mediów, szczególnie elektronicznych. Coraz głębiej przenikają one całe życie społeczne i w ogromnej mierze je kształtują. To swoistego rodzaju współzależność określona z jednej strony dostarczaniem odbiorcy informacji z drugiej ilością zamówień reklamowych. 1. Informacja jako element kształtujący życie społeczne Poprzez mass media dokonuje się organizowanie komunikacji społecznej. To dzięki nim mogą być przekazywane emocje, myśli, ale także informacje2. Bardzo istotną płaszczyzną wpływu mediów na życie społeczne są serwisy informacyjne. Por. T. Borutka, Nauczanie społeczne papieża Jana Pawła II, Kraków 1994, s. 5. Por. E. Kotarski, Retoryka w badaniach nad mediami [w:] Retoryka dziś, red. R. Przybylska, W. Przyczyna, Kraków 2001, s. 97. 1 2 208 Codziennie, w krótkim, starannie dobranym czasie nasza uwaga przyciągana jest do wysoce skoncentrowanych symbolicznych raportów o wydarzeniach. Te 30-minutowe destylacje, inaczej niż szczegółowe, długie wyjaśnienia, dają nam poczucie integralności rzeczy, jako selektywnie sfabrykowane sklepienie rzeczywistości3. Dzięki serwisom informacyjnym odbiorca zyskuje wrażenie, iż ma pełny obraz rzeczywistości. Tak jednak nie jest. Przyczynę tego stanowi wspomniana wcześniej selektywność wydarzeń, przedstawienie tylko tych, które dysponenci mediów uważają za ważne bądź chcą – jak częściej bywa – by odbiorcy uważali za ważne. Duże znaczenie ma także kolejność informacji. Zawsze informacja pierwsza sprawia wrażenie najważniejszej, a przecież nie zawsze tak jest. Dysponenci, a także dziennikarze przekazując informację pouczają, uzasadniają, następnie nakłaniają, wzruszają, mogą także zniewalać, wywoływać zachwyt, uczucie przyjemności4, jak również niepewności czy strachu – w zależności od tego, co chcą przekazać i w jakim świetle ukazać daną osobę lub konkretne wydarzenie. Wobec tego potrzebne się wydaje omówienie postaw nadawców względem odbiorców. To od tych postaw zależy przekaz informacji, jego jakość i prawdziwość. Spośród postaw nadawców wyróżnić należy przede wszystkim postawę odpowiedzialności. Przejawia się ona w uznaniu nadrzędności dobra odbiorcy, szacunku do niego, ale także w odwadze w przedstawianiu tematów „niewygodnych”5. Druga ważna postawa nadawców to postawa służby prawdzie. Nie powinna zostać przyjęta zasada, iż każdy ma swoją prawdę, gdyż prowadzi to do uznania, że prawda ma wiele różnych odcieni6. Prawda jest jednak jedna, a wsłuchiwanie się w nią stanowi proces kształtujący osobę ludzką. Na ile człowiek pozwala się prowadzić prawdzie, na tyle „dociera” do prawdy o samym sobie i o innych. Pomaga mu ona dotknąć siebie, a jej brak uniemożliwia takie dotknięcie. Prawda wymaga wyzbycia się egoizmu i złudzenia samowystarczalności. Dzięki temu człowiek zyskuje odwagę, by rozpoznać „parodię wolności” i „parodię dialogu”, jaką jest „gadanina”7, niezwykle często dochodząca ze środków komunikacji. W imię niezdefiniowanego dialogu pozwala się na pozbawioną głębszego sensu wymianę zdań. Ma to bardzo wyraźny cel, jakim jest zamazanie prawdy o pewnych wydarzeniach czy też ludziach. Prawdziwy dialog jest wymianą myśli pomiędzy osobami, porozumiewaniem się i wspólnym poszukiwaniem tej rzeczywistości, która jest związana z prawdą8. Dialog zatem, aby nie był „gadaniną”, winien opierać się na prawdzie. Dziennikarz chcąc wpłynąć T. Zasępa, Media, człowiek, społeczeństwo, Częstochowa 2000, s. 21. Por. E. Kotarski, Retoryka w badaniach nad mediami, art. cyt., s. 98. 5 Por. A. Lepa, Media a postawy, Łódź 2002, s. 46. 6 Por. T. Zasępa, Fundamenty zurnalistiky v podmienkach globalizacie [w:] Theologos. Theological revue, t. 1, Presov 2008, s. 7. 7 Por. J. Ratzinger, Prawda w teologii, Kraków 2001, s. 43. 8 Por. Jan Paweł II, Dialog na rzecz pokoju wyzwaniem dla naszych czasów. Orędzie na Światowy Dzień Pokoju 1983 [w:] Orędzia Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 1998, ss. 39–40. 3 4 209 pozytywnie na życie społeczne powinien dopuszczać do medialnego dialogu osoby o różnych poglądach, starając się przedstawiać je w sposób jak najbardziej obiektywny, a tym samym prawdziwy. Jednym z wymagań dialogu jest otwartość i gotowość, by strony przedstawiły swoje poglądy, ale także by wsłuchały się w zdania innych. W dialogu każda osoba winna być traktowana nie jako przedmiot, ale jako podmiot wolny, odpowiedzialny oraz rozumny9. Przedmiotowe traktowanie któregoś z uczestników dialogu doprowadzi do zamazania prawdy i do manipulacji. Z postawą służby prawdzie idzie w parze postawa rzetelności. Wymaga ona wrażliwości na różne formy manipulacji, dużej odwagi w przekazywaniu informacji oraz świadomości związku prawdy z etyką. „Problem prawdy jest problemem etycznym. Wymaganie prawdy jest wymaganiem etycznym, a więc absolutnym”10. Oznacza to, że nie można dopuszczać półprawd, czyli manipulacji, nie można pomijać prawdy, nie można w końcu jej zniekształcać i przedstawiać kłamstwa. Wśród postaw dziennikarzy wyróżnić można także postawę nauczyciela. Przejawia się ona na dbaniu o dobro odbiorców, wystrzeganiu się demagogii oraz budowaniu na wartościach chrześcijańskich11. Obok pozytywnych postaw nadawców wobec odbiorców należy przedstawić także postawy negatywne. Ważne miejsce wśród nich zajmuje postawa gwiazdora. Najczęściej wynika ona z pragnienia bycia dostrzeżonym i bywa przyjmowana przez dziennikarzy nie mających talentu i indywidualności12, czyli takiej cechy osobowości, która pozwoli na bycie kimś wyjątkowym w dziennikarskim świecie. Drugą z negatywnych postaw nadawców wobec odbiorców jest postawa najemnika. Najemnik to ten, kto jest w stanie, za odpowiednim wynagrodzeniem, przyjąć każdą, także niemoralną propozycję złożoną mu przez dysponentów mediów13. Postawa ta jest niezwykle niebezpieczna, ponieważ dziennikarze pełnią we współczesnym świecie rolę gawędziarzy. Ich relacje kształtują odbiór rzeczywistości, która wykracza poza granice bezpośredniego doświadczenia. Wiele osób na podstawie zasłyszanych lub przeczytanych wiadomości wyrabia sobie zdanie na temat otaczającego je świata, tego, co powinny o nim wiedzieć i o co się troszczyć. Sporo relacji przyjmujemy na słowo i ufamy, że wiernie odzwierciedlają rzeczywistość14. Kolejną niezwykle niebezpieczną postawą dziennikarzy jest postawa propagandysty. Jej reprezentanci odsuwają osobę ludzką na plan dalszy. Ważne są jedynie racje partyjne i polityczne, toteż człowiek traktowany jest instrumentalPor. Jan Paweł II, Dialog na rzecz pokoju – wyzwaniem dla naszych czasów, przem. cyt., s. 40. Por. F. Blachnicki, Prawda, krzyż, wyzwolenie, Carlsberg 1985, s. 193. 11 Por. A. Lepa, Media a postawy, dz. cyt., s. 52–53. 12 Por. A. Lepa, Media a postawy, dz. cyt., s. 56. 13 Por. tamże, s. 57. 14 S. Allan, Kultura newsów, Kraków 2004, s. 81. 9 10 210 nie15. Czytelnik, słuchacz, widz, odbiorca Internetu postrzegany jest nie jak wolna osoba, lecz jako instrument służący, na przykład, do oddania głosu na konkretną partię. Propagandysta służy propagandzie, która stanowi zaplanowane działanie skierowane w stronę konkretnej społeczności, mające na celu przekaz odpowiednich treści perswazyjnych. Dzięki temu tworzone są postawy i opinie, które mają wywołać określone decyzje oraz zachowania16. Na szeroką skalę propagandę stosują zwłaszcza systemy totalitarne, czego przykładem może być książka Mein Kampf czy film Pancernik Potiomkin. „Dzieła” owe są wytworami totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego, propagujących te dwa nieludzkie systemy, które dążyły z sukcesem do monopolizacji władzy w odniesieniu do ekonomii, polityki czy też życia społecznego17. Współcześnie także w krajach demokratycznych informacja przesycana bywa propagandą mającą na celu, podobnie jak w totalitaryzmie, ukształtowanie odpowiednich postaw. Propaganda łączy się z dezinformacją, która jest jednym ze środków w wojnie ideologicznej mającej na celu kształtowanie umysłów. Dezinformację stosuje się wobec tłumu, czyli niezorganizowanej społeczności (w odróżnieniu od społeczności zorganizowanej, jaką jest na przykład rodzina) oraz wobec osób, które w jakiś sposób są współodpowiedzialne za kłamstwo. Wymaga ona długiego okresu dojrzewania – chodzi tutaj o zaszczepianie społeczeństwu stereotypów18. Przykładem dezinformacji trwającej latami, a odnoszącej skutek była teza, iż Kresy wschodnie nie są związane z Polską, w związku z czym np. ludzi wypędzonych z tych obszarów określano jako „repatriantów”, co jest oczywistą dezinformacją, bowiem w rzeczywistości nie wracali oni do ojczyzny, ale zostali z niej wygnani. Informacja to tylko jeden z elementów wywierania przez mediów wpływu na życie społeczne. Obok niej niezwykle ważną rolę w ich oddziaływaniu na odbiorców odgrywa odsłanianie najbardziej do tej pory zakrytych sfer ludzkiego życia. 2. Łamanie tabu jako przykład negatywnego oddziaływania na życie społeczne Ksiądz profesor Tadeusz Zasępa zauważa, iż telewizja łamie tabu, bazując na „podglądaniu” tak zwanych zakazanych sfer ludzkiego życia. Chodzi przede wszystkim o ukazywanie, a właściwie odkrywanie sfery seksualnej19. To, co przez wieki pozostawało zamknięte w bardzo ścisłym kręgu osób, co stanowiło sferę intymną, obecnie staje się tematem, niejednokrotnie najważniejszym, przekazu medialnego. Wśród wielu niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą taka Por. A. Lepa, Media a postawy, dz. cyt., s. 60–61. Por. A. Lepa, Pedagogika mass-mediów, Łódź 2000, s. 116. 17 Por. F. J. M. Feldbrugge, Russian Law: The End of the Soviet System and the Role of Law, Dordrecht–Boston–London, s. 3. 18 Por. A. Zwoliński, Plotki i ploteczki. Informacja bez prawdy, Kraków 2006, s. 13. 19 Por. T. Zasępa, Media, człowiek, społeczeństwo, dz. cyt., s. 95. 15 16 211 praktyka, ważne miejsce zajmuje osłabienie wrażliwości na piękno i dobro. Sfera seksualna przestaje być tajemnicą, a staje się towarem. Mass media rozbudzają seksualizm przez prezentowanie pornografii zarówno w obrazach, jak i w słowie mówionym bądź pisanym. W radiu, telewizji, prasie oraz w Internecie można spotkać „wyznania” mniej lub bardziej znanych osób dotyczące ich życia intymnego. Wielkim zainteresowaniem cieszy się program Big Brother, który odsłania najbardziej zakryte strony człowieka, począwszy od skrajnych emocji po współżycie seksualne. Medialny obraz rodzi namiętności oraz pożądania20. To wszystko stanowi preludium do akceptacji pornografii. Odbiorcy nie powinni pozostawać bierni wobec treści promujących łamanie tabu. Protestując, można powstrzymać bądź ograniczyć pewne negatywne działania. Od wielu lat powstają różne inicjatywy mające na celu na przykład walkę z pornografią21. Jest to niezwykle ważne, bowiem stanowi nie tylko walkę ze złem, ale również uświadamia, czym jest owo zło. Obok działań podejmowanych przez ruchy społeczne bardzo istotną rolę w ograniczeniu ukazywania tabu – przede wszystkim pornografii – odgrywa ustawodawstwo. Obok pornografii, łamania tabu, ukazywania najbardziej intymnych sfer ludzkiego życia środki społecznego przekazu prezentują też, a wręcz promują jawne zło, zachowania i ludzi z marginesu społecznego. 3. Promowanie przez media marginesu społecznego Ksiądz profesor Zasępa zwraca uwagę na to, iż telewizja stara się [...] ustanowić [...] zasadę, opierającą się na wywoływaniu powierzchownej, sentymentalnej więzi z marginesem społecznym. Często takie postawienie sprawy prowadzi do negowania oczywistych zasad rządzących życiem społecznym i tworzących legalne struktury naszego systemu. Rabusie, złodzieje, uwodziciele i innego tego rodzaju elementy przedstawiane są jako ofiary niewłaściwego wychowania czy warunków, a ich postacie kreowane są przez przystojnych aktorów dających do zrozumienia, że mamy do czynienia z patosem powikłań ludzkich22. Buduje to w społeczeństwie przekonanie, że należy być pobłażliwym dla różnego rodzaju przestępców czy też dewiantów i prowadzi do kwestionowania funkcjonującej w prawie (a więc także w społeczeństwie) wielu państw zasady dura lex, sed lex (twarde prawo, ale prawo). Promowanie przez media osób i zachowań patologicznych niesie też ze sobą – co najgorsze – niebezpieczeństwo przyjmowania wzorców przemocy. Po wydarzeniach w Columbine High School w stanie Kolorado, gdzie studenci postrzelili śmiertelnie swoich nauczycieli i kolegów, świadoma tego opinia Por. D. Bagiński, Magia obrazu, [w:] Psychologiczne aspekty odbioru telewizji, t. II, red. P. Francuz, Lublin 2004, s. 9. 21 Por. M. Gruchoła, Ochrona telewidza w III Rzeczypospolitej, Lublin 2003, s. 178–182. 22 Por. T. Zasępa, Media, społeczeństwo, człowiek, dz. cyt., s. 95. 20 212 publiczna zażądała m.in. wprowadzenia przepisów, które regulowałyby treści przekazywane w filmach wideo oraz w grach komputerowych23. Przedstawianie – i to nierzadko idealizujące – marginesu społecznego przez media wywiera bardzo silny wpływ na odbiorców, ponieważ środki społecznego przekazu mają niezwykle mocne oddziaływanie formacyjne nie tylko o charakterze kulturowym, psychologicznym, ale także społecznym24. Istotne jest i to, że poprzez promocję marginesu społecznego w negatywnym świetle ukazywane jest wychowanie. Odbiorca tych treści często poniekąd zmuszany jest do wniosku, że to nie ludzie są odpowiedzialni za swoje złe czyny, ale proces wychowania. A przecież wychowanie ma na celu kształtowanie szacunku wobec własnej tożsamości narodowej25, kulturowej, rodzinnej i winno prowadzić do rozwoju osoby ludzkiej we wszystkich sferach. W tak właśnie rozumianym wychowaniu, a nie w negowaniu jego sensu, ważną rolę powinny odgrywać środki społecznego przekazu. 4. Wychowanie poprzez środki społecznego przekazu Wychowanie ma decydujący wpływ na ludzkie życie. Powinno się ono dokonywać w rodzinie, Kościele i szkole, szczególnie zaś w tej pierwszej, jako że mają w niej miejsce wyjątkowe relacje międzyosobowe i jest ona dla dziecka środowiskiem jego życia26. Również na środkach społecznego przekazu spoczywa obowiązek wychowywania młodych odbiorców. Młodzież coraz więcej czasu spędza już nie tylko – jak kiedyś – przed telewizorem, ale także przed komputerem i w internecie. Po 1989 roku w postkomunistycznej Polsce stała się modna również prasa młodzieżowa. Pokolenie osób urodzonych po 1980 roku nazywane jest pokoleniem Y27. Tym, co charakteryzuje owo pokolenie, jest niezwykle bliskie współistnienie z mediami, a media te ukazują wzorce zachowań oraz idoli, z którymi odbiorcy, szczególnie młodzi, niejednokrotnie się identyfikują28 i których próbują naśladować. Niestety, modele postaw i zachowań lansowane przez środki społecznego przekazu niejednokrotnie daleko odbiegają od tradycyjnie przyjętych29. Młode pokolenie wydaje się pozbawione, w pewnym stopniu, zachęty do życia według takich wartości, jak duchowość, religia, wymaganie od siebie. Model promowany przez środki przekazu to życie łatwe, lekkie, nastawione na niekończące się przyjemności. Przykładem mogą być filmy, któPor. J. Street, Mass-media, polityka, demokracja, Kraków 2001, s. 70. A. Solak, Teologia kultury. Wychowanie a kultura, Tarnów 2000, s. 37. 25 Por. K. Olbrycht, Edukacja kulturowa a wychowanie do szacunku dla praw narodowych [w:] Człowiek w kulturze, red. P. Jaroszyński, Lublin 1996, s. 121. 26 Por. S. Kasprzak, Rodzina katolicka środowiskiem wychowania potomstwa do rozumienia małżeństwa. Studium kanoniczno-psychologiczne, Lublin 2004, s. 13. 27 Por. W. Cwalina, Generacja Y-ponury mit czy obiecująca rzeczywistość [w:] Internet fenomen społeczeństwa informacyjnego, red. T. Zasępa, Częstochowa 2001, s. 33. 28 Por. R. Bartoszcze, L. Słapek, Telewizja – dobro kultury czy element rynku, dz. cyt., s. 50. 29 Por. F. Adamski, Prasa „rodzinna” – jej oblicze ideologiczne i aspekty moralno-wychowawcze [w:] Kościół a kultura masowa, red. F. Adamski, Kraków 1984, s. 180. 23 24 213 re – szczególnie chodzi tu o filmy rozrywkowe – mogą budować nieprawidłowe podejście do życia, ukazując je w wyidealizowany sposób, często przez pryzmat „mitu Kopciuszka”, jako oczekiwanie na „coś” nierealnego30, co z pewnością się zdarzy, albo też gry komputerowe, takie jak Pokemon, Digimon, The Gathering, książki, filmy i programy telewizyjne z gatunku fantasy i science fiction, które promują okultyzm31. Niezwykle istotna wydaje się odpowiedź na pytanie, w jaki sposób ludzie młodzi powinni korzystać z mass-mediów, aby wpływały one pozytywnie na ich wychowanie. Odpowiedzi tej dostarcza m.in. Dekret o środkach społecznego przekazywania myśli. Ojcowie soborowi podkreślają w nim, iż młodzież winna korzystać ze środków przekazu z umiarem i starać się zrozumieć to, co ogląda, czyta bądź czego słucha. Istotne jest, aby młodzi podejmowali dyskusje z ludźmi doświadczonymi, z wychowawcami na tematy, o których się mówi w środkach komunikacji. Sobór zwrócił w tym kontekście także uwagę na zadania rodziców. Powinni oni czuwać nad tym, aby ich dzieci nie miały dostępu do programów, widowisk itp. uwłaczających wierze lub dobrym obyczajom (DSP11). Biskup Jan Chrapek wyróżnia trzy rodzaje odbiorców programów telewizyjnych, ale dokonany przez niego podział dotyczy też odbiorców innych mediów, głównie internetu. Są więc odbiorcy zagorzali, poświęcający każdą wolną chwilę telewizji (internetowi), odbiorcy umiarkowani, poświęcający telewizji (internetowi) tylko pewien czas w tygodniu, i wreszcie odbiorcy wybiórczy, oglądający wyłącznie interesujące programy, nie uważający, że telewizor jest czymś najważniejszym32. Wydaje się, że owa trzecia postawa powinna być promowana wśród ludzi młodych. Zarówno rodzice, jak i szkoła, a także inne środowiska powinny uczyć i wychowywać młodego człowieka do bycia odbiorcą selektywnym, nie ulegającym bezkrytycznie przekazowi medialnemu. 5. Środki społecznego przekazu wobec Kościoła Kościół jest związany z Narodem Polskim i polską państwowością od początku jej istnienia. Rok 966 to przyjęcie chrztu przez polskiego władcę i wpisanie powstającego państwa w grupę państw europejskich. Na przestrzeni dziejów Polska i Polacy wiele razy w cudowny sposób byli ratowani przez Opatrzność. Przykładem może być cud zmartwychwstania Rzeczypospolitej w roku 191833. Kościół jest tą wspólnotą, która ukazuje Boga oraz Jego działanie i niesie jedno 30 Por. W. Gawlik, Wychowawcze możliwości filmu w kształtowaniu modeli miłości narzeczeńskiej i małżeńskiej [w:] Kościół a kultura masowa, dz. cyt., s. 182. 31 Por. J. P. Jackson, Handel duszami naszych dzieci. Studium o Pokemonie, Wrocław 2001, s. 22. 32 Por. J. Chrapek, Uwarunkowania recepcji programów telewizyjnych przez młodzież, Lublin 1985, s. 200. 33 Por. J. Kolbuszewski, Kresy, Wrocław 2006, s. 100. 214 z najważniejszych przesłań – mówiące o tym, Panem życia każdego człowieka jest Bóg34. Środki społecznego przekazu często transmitują nabożeństwa. Przykładem mogą być Msze Święte odprawiane przez Ojca Świętego czy też modlitwa Anioł Pański transmitowana m.in. przez Radio Maryja, Telewizję Trwam, Telewizję Publiczną. Obok transmisji liturgicznych można spotkać w mediach programy religijne, a także programy szanujące chrześcijański system wartości. Nie zawsze jednak jest tak, że media w obiektywny sposób przedstawiają Kościół katolicki. A mają w tym zakresie wiele do zrobienia. W wiekach średnich malowidła w świątyniach stanowiły Biblię pauperum35. Współcześnie lepszemu zrozumieniu przesłania Kościoła mogą pomagać mass media. Zazwyczaj jednak unikają one tego zadania. Przedstawianie Kościoła i uczestnictwo w jego misji ma niezwykle istotny wpływ na życie społeczne. W Polsce media najwięcej mówią o Kościele katolickim, ale serwowane przez nie, poza katolickimi środkami przekazu, informacje w większości są negatywne. Kapłani przedstawiani są w złym świetle, często w prymitywny sposób ośmieszani. Tworzona jest sztuczna różnica między osobami Jana Pawła II a Benedykta XVI. O ile papież Polak przedstawiany jest w miarę pozytywnym świetle (choć bez propagowania jego nauki), o tyle papież Benedykt XVI ukazywany jest jako ktoś obcy, w dodatku pochodzący z Niemiec i gasnący w świetle postaci Jana Pawła II. Ma to m.in. na celu zamazanie papieskiego nauczania. Ponadto w Polsce z niebywałą pobłażliwością toleruje się akty fanatyzmu antyreligijnego i antykościelnego, które wywołałyby gwałtowne protesty i przeciwdziałania w najbardziej [...] liberalnych krajach Zachodu”36. Wskutek negatywnego i nieprawdziwego przedstawiania Kościoła przez media dochodzi do zamazania czy wręcz podważenia sensu jego posłannictwa. A przecież Kościół nie pozostaje bezczynny na przestrzeni dziejów człowieka i nie oczekuje biernie na zbawienie. Kościół jest ciągle w drodze, trwa z człowiekiem i mu towarzyszy37. Tego jednak media najczęściej nie dostrzegają. Zakończenie Środki społecznego przekazu stają się coraz bardziej perswazyjne38. Swoim zasięgiem obejmują wszystkie grupy społeczne oraz wiekowe i wpływają na niemal wszystkie wymiary życia społecznego i politycznego. Przekazywane przez nie informacje nie zawsze są prawdziwe i nie zawsze mają na celu dobro 34 Por. M. Petro, Bioetyka v pociatocnej dekade 21. storocia, [w:] Theologos. Theological revue, dz. cyt., s. 62. 35 Por. A. Baczyński, Towards the Teology of Television, [w:] Komunikacja wyzwaniem dla Kościoła, red. T. Zasępa, Lublin 2004, s. 18. 36 J. R. Nowak, Walka z Kościołem wczoraj i dziś, Szczecinek 1999, s. 293. 37 Por. A. J. Skowronek, Kościół w burzliwych czasach, Warszawa 2007, s. 72. 38 Por. T. Zasępa, Komunikacja cybernetyczna wyzwaniem dla Kościoła [w:] Komunikacja wyzwaniem dla Kościoła, red. T. Zasępa, Lublin 2004, s. 9. 215 człowieka. Media łamią tabu i promują osoby z kręgu marginesu społecznego, wpływając tym samych w sposób negatywny zarówno na osoby starsze, jak i na młodzież czy dzieci. Łamanie tabu oraz gloryfikacja patologii stanowi promowanie wzorców zachowań nie opartych na moralności. Dlatego też można powiedzieć, że rola mediów w wychowaniu młodego człowieka nie zawsze jest pozytywna. Nie jest także pozytywny stosunek niektórych środków przekazu i ich dysponentów do Kościoła katolickiego, czego wyrazem jest m.in. selektywność przekazywanych o nim informacji i opinii. Pomimo to odbiorcy nie powinni wystrzegać się mediów, ale umiejętnie z nich korzystać, tzn. przede wszystkim krytycznie podchodzić do przekazywanych przez nie treści i dokonywać selekcji oglądanych programów czy stron internetowych. Środki przekazu same w sobie nie są złe, jednak treści przez nie przekazywane mogą albo ubogacać człowieka, albo mu szkodzić. The Influence of the Mass Media on Some Aspects of Functioning of Society The article shows the influence of the mass media on certain aspects of social life pointing particularly to its negative effects. The claim is that despite the negative impact, viewers should not avoid the mass media but use it with deliberation. This deliberation should be manifested, above all, in a critical attitude towards information given by the media as well as in a right selection of programmes or websites. The mass media are not wrong in themselves, but one must be aware that information conveyed may either enrich or cause damage. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Piotr Kroczek Modelowa wizja pracy kanonisty Słowa kluczowe: kanonista, prawo kanoniczne, Kościół, powołanie. Key words: canonist, canon law, Church, vocation. Rosnąca kultura prawna1 społeczeństwa w Polsce, czyli zmiana postawy wobec prawa polegająca na lepszym rozumieniu znaczenia jego instytucji i większym szacunku dla norm prawnych, przekłada się na wzrost świadomości wiernych co do roli prawa obowiązującego w Kościele2. Niniejszy artykuł ma służyć przybliżeniu pośrednio prawa kanonicznego, a bezpośrednio – prawników kościelnych, czyli kanonistów. Tekst będzie się składał z trzech części. W pierwszej zostanie podjęta próba zdefiniowania kanonisty poprzez podanie przedmiotu jego zainteresowania zawodowego, co będzie prowadzić do wniosku, że każdy kanonista musi być teologiem. Następnie zostanie pokazana sytuacja kanonisty w Ludzie Bożym oraz urzędy, jakie zostały mu specjalnie przez prawodawcę powierzone. W drugiej części przedstawiona będzie modelowa wizja pracy kanonisty, w trzeciej zaś wyobrażenie to zostanie ukonkretnione przez podanie trzech zasadniczych obszarów pracy każdego prawnika, czyli także kanonisty: stanowienia prawa, jego interpretacji i aplikacji. 1 Na temat pojęcia „kultura prawna” zob. np.: K. Opałek, Zagadnienia teorii prawa i teorii polityki, Warszawa 1986, s. 273–296; S. Grodziski, Z dziejów staropolskiej kultury prawnej, Kraków 2004, s. 7–16. Na temat pojęć „polska kultura prawna” por. szerzej: R. Tokarczyk, Współczesne kultury prawne, Kraków 2003; H. Rot, Główne kultury prawne współczesnego świata, Warszawa 1995. 2 Zob. R. Sobański, Prawo kanoniczne a kultura prawna, „Prawo Kanoniczne“ 35:1992, nr 1–2, s. 15–33; tenże, Uwagi o miejscu prawa kanonicznego w kulturze prawnej, [w:] W kierunku religijności, B. Bejze, red., Warszawa 1983, s. 268–282. 218 Ks. Piotr Kroczek I. Kto jest kanonistą? – próba definicji 1. Przedmiot zainteresowania zawodowego kanonisty Prawo kanoniczne, to prawo Kościoła3. Kanonista to osoba wykształcona w tym prawie. Przedmiotem studiów kanonisty jest cały system prawa kościelnego, to znaczy prawo powszechne Kościoła łacińskiego, zawarte w Kodeksie Prawa Kanonicznego4 i prawo Katolickich Kościołów Wschodnich, zawarte w Kodeksie Kanonów Kościołów Wschodnich5. Kanonista nie może także nie znać prawa partykularnego poszczególnych diecezji czy struktur zrównanych z nimi w prawie, którymi są: prałatura terytorialna i opactwo terytorialne, wikariat apostolski i prefektura apostolska, jak również administratura apostolska erygowana na stałe (kan. 368). Obszarem zainteresowania prawnika kościelnego jest także prawodawstwo wewnętrzne poszczególnych form życia konsekrowanego: instytutów zakonnych, instytutów świeckich (kan. 573 § 2), stowarzyszeń życia apostolskiego (kan. 731 § 2), prałatury personalnej (kan. 295 § 1) oraz stowarzyszeń kościelnych zarówno prywatnych, jak i publicznych (kan. 304 § 1). Z racji powiązania i wzajemnego oddziaływania prawa kościelnego i państwowego prawnik kanonista powinien orientować się w zakresie tych relacji wskazanym przez umowę międzynarodową, jaką jest Konkordat między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską z 1997 r.6 Do pełnej swobody pracy potrzebna jest mu także znajomość prawa cywilnego, a szczególnie tych jego ustaw, do których odsyła kodeks kościelny, nakazując jednocześnie zastosowanie częściowe lub całościowe norm prawa cywilnego, a przez to kanonizując zgodnie z kan. 22 przepisy prawa ustanowione przez prawodawcę świeckiego. W takim przypadku normy prawa cywilnego, które materialnie, jak i również w swojej treści należą do innego porządku prawnego, formalnie stają się normami prawa kościelnego, nadającego im wartość prawa własnego dla wiernych7. Chodzi tu np. o część kodeksu cywilnego mówiącą o spadkach i przedawnieniu, o przepisy odnośnie do umów i zobowiązań czy przepisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego mówiące o przysposobieniu. Oczywiście, istnieją poszczególne specjalizacje, które precyzują zainteresowania kanonisty w zakresie prawa Kościoła łacińskiego czy Kościołów wschodnich, a w ich obrębie – w zakresie poszczególnych gałęzi tego prawa: prawa małżeńskiego, karnego, procesowego czy innego. 3 O eklezjologii prawa kanonicznego: R. Sobański, Podstawy prawa Kościelnego, „Prawo Kanoniczne” 34:1991, nr 1–2, s. 13–24, a szczególnie punkt III: Eklezjologiczne korzenie prawa kościelnego, s. 19–23; zob. także: R. Sobański, Prawo w prawie kościelnym, „Prawo Kanoniczne” 36:1993, nr 1–2, s. 7–17. 4 Codex Iuris Canonici auctoritate Ioannis Pauli PP. II promulgatus, AAS, 75:1983, 1–318; tekst łacińsko-polski, Poznań 1984. 5 Codex Canonum Ecclesiarum Orientalium auctoritate Ioannis Pauli PP. II promulgatus, AAS, 83: 1990, s. 1033–1364. 6 Dz. U. 1998, Nr 51, poz. 318. 7 P. Ciprotti, Le “leggi civili” nel Nuovo Codice di diritto canonico, „Ephemerides Iuris Canonici” 39:1983, s. 189–202. Modelowa wizja pracy kanonisty 219 2. Kanonista teologiem Prawo kanoniczne, choć jest zjawiskiem przede wszystkim prawnym, w swej istocie jest zjawiskiem religijnym, które istnieje w Kościele, a nigdy poza nim. Skoro prawo kanoniczne jest rzeczywistością eklezjalną, to jest też rzeczywistością teologiczną. Kościół to przecież w pierwszym rzędzie przedmiot teologii. „Jest tak dlatego, że Kościół w swojej istocie należy do tajemnic wiary i podlega rygorom poznania teologicznego”8. Ten fakt decyduje o aspektach epistemologicznych prawa kościelnego. Podlega ono pod poznanie teologiczne. Ustalenia dotyczące sensu prawa kościelnego trzeba wyprowadzać drogą myślenia teologicznego. R. Sobański twierdzi, że „Prawa kościelnego właściwie zrozumieć nie można inaczej niż tylko jako rzeczywistość «teologiczną»”9. Równie dobitnie piszą o tym N. Edelby, T. JimenesUrresti i P. Huizing: „Prawo kanoniczne i teologia są ze sobą w sposób istotny związane”, choć zaznaczają, że nie oznacza to oczywiście tożsamości tych dwu dyscyplin10. Teologiczny charakter prawa kanonicznego wyznacza także określona interpretacja źródeł tego prawa, biorąca pod uwagę założenia eklezjologiczne. Chodzi o to, że nie można widzieć źródeł prawa kościelnego w oderwaniu od życia i misji Kościoła. Kanonista dociera poprzez swoją pracę do Kościoła. Obiektem jego badań jest na płaszczyźnie ontologiczno-aksjologicznej Kościół11. Kanonista powinien być więc też teologiem znającym funkcję prawa w Kościele. Musi on rozumieć naturę dogmatyczną instytucji Kościoła, aby ją zamieniać na język norm prawnych. Sam Kodeks Prawa Kanonicznego jest – jak pisał Jan Paweł II – magnus nisus transferendi”, który doktrynę Soboru Watykańskiego II przenosi na język kanonistyczny12. 3. Pozycja kanonisty w Ludzie Bożym Kanonistą może zostać zarówno osoba duchowna, jak i świecka. Pamiętać jednak należy, że ze względów prawnych i teologicznych przynależność do stanu duchownego jest niekiedy warunkiem sine qua non objęcia określonych urzędów związanych z władzą. Obecny kodeks sprawę udziału wiernych świeckich we władzy, jaką mają święci szafarze, ujmuje w kan. 129 § 1, który mówi, że „Ci, którzy otrzymali święcenia, zdolni są do sprawowania – zgodnie z przepisami prawa – władzy rządzenia, która jest w Kościele z Bożego ustanowienia i nazywana jest również władzą jurysdykcji. § 2. W wykonywaniu tej władzy R. Sobański, Teoria prawa Kościelnego, „Prawo Kanoniczne” 31:1988, nr 1–2, s. 5. R. Sobański, Epistemologiczne problemy pojęcia prawa kościelnego, „Prawo Kanoniczne” 33:1990, nr 3–4, s. 56. 10 N. Edelby, T. Jimenes-Urresti, P. Huizing, Prawo kanoniczne a teologia, przeł. A. Turowiczowa, „Concilium” 1965/66, nr 1–10, s. 601; zob. też.: M. Stasiak, Problem ukazania teologicznej natury prawa kościelnego, „Roczniki Teologiczno-Kanoniczne” 26:1979, s. 65–77. 11 R. Sobański, Kościół..., dz. cyt., s. 355–356. 12 Jan Paweł II, Constitutio Apostolica „Sacrae disciplinae leges”, 25 I 1983, AAS 75:1983, s. 7–14. 8 9 220 Ks. Piotr Kroczek mogą współdziałać wierni świeccy, zgodnie z przepisami prawa”. Zdaniem niektórych autorów, takie przedstawienie wymaga zmiany na korzyść większego udziału wiernych świeckich13. 4. Urząd kościelny kanonisty Kanonista może się ubiegać o pewne urzędy kościelne, które kodeks przewiduje dla osób odpowiednio wykształconych, to znaczy posiadających tytuł kościelny licencjata lub doktora właśnie prawa kanonicznego. Oznacza to, że może zostać biskupem. Kan. 378 § 1 punkt 5 mówi, że od kandydatów do biskupstwa wymaga się doktoratu lub przynajmniej licencjatu z Pisma świętego, teologii lub prawa kanonicznego, uzyskanego w instytucie studiów wyższych, zatwierdzonym przez Stolicę Apostolską, lub prawdziwej biegłości w tych dyscyplinach. Jednak zgodnie z § 2, to do Stolicy Apostolskiej należy ostateczny osąd zdatności kandydata. Specjalista w prawie kościelnym może także objąć urząd związany z władzą wykonawczą. Kan. 478 § 1 nakazuje, aby wikariusz generalny i biskupi byli kapłanami, którzy ukończyli przynajmniej trzydzieści lat, posiadają doktorat lub licencjat z prawa kanonicznego albo z teologii bądź ewentualnie są w tych dyscyplinach przynajmniej naprawdę biegli, odznaczają się zdrową nauką, prawością, roztropnością i doświadczeniem w załatwianiu spraw. W tym przypadku – inaczej niż w przypadku urzędu biskupa – prawo kanoniczne jest wymienione na pierwszym miejscu. W powiązaniu z ostatnim zdaniem kanonu sugeruje to, że prawo widziane jest przez prawodawcę jako narzędzie w ręku władzy wykonawczej, służące do skutecznego oddziaływania na wspólnotę i zarządzania nią. Prawnik jest z pewnością potrzeby w sądzie kościelnym. Kan. 1420 § 4 mówi, iż zarówno wikariusz sądowy (oficjał), jak i pomocniczy wikariusze sądowi winni być kapłanami nienaruszonej sławy, doktorami lub przynajmniej licencjatami prawa kanonicznego, mającymi nie mniej niż trzydzieści lat. Podobnie sędziowie winni być nienaruszonej sławy i doktorami lub przynajmniej licencjatami prawa kanonicznego (kan. 1421 § 3). Gdy chodzi o inne urzędy w sądzie biskupim, to kanonista może być mianowany na rzecznika sprawiedliwości czy obrońcę węzła. Zgodnie z kan. 1435, mają to być duchowni lub świeccy dobrego imienia, doktorzy lub licencjaci prawa kanonicznego, wypróbowani w roztropności i gorliwości w zabiegach o sprawiedliwość. Jeśli chodzi o inne funkcje powierzane specjalnie kanonistom, to – zgodnie z kan. 253 § 1 – na stanowisko wykładowców przedmiotów prawnych biskup lub zainteresowani biskupi powinni mianować tylko tych, którzy mają wymagane przez prawo cechy i uzyskali doktorat lub licencjat na uniwersytecie albo wydziale uznanym przez Stolicę Apostolską. 13 Tak sądzi J. A. Coriden, The Canonist’s Vocation and a new Church Order, „The Jurist” 51:1991, s. 74; a także L. Örsy, The service of the Holy Spirit: the Ecclesiastical Vocation of the Canon Lawyer, „The Jurist” 62:2002, s. 31, przyp. 17. Modelowa wizja pracy kanonisty 221 Podsumowując, można wyciągnąć wniosek, że ustawodawca kościelny, rezerwując pewne urzędy osobom wykształconym w prawie, jest świadom ważnej roli prawa kanonicznego. 5. Wiara kanonisty Pytanie, jakie w tym miejscu wypada postawić, brzmi: czy kanonista musi być człowiekiem wierzącym? Z pewnością jest możliwe uprawianie dyscyplin naukowych, których przedmiotem są zagadnienia związane z religią, nie będąc osobiście poprzez wiarę czy własną inicjację religijną zaangażowanym w określoną religię. Nauki religioznawcze, nie czując się związane wiarą, lecz chcąc poznać religię jako zjawisko kulturowe, społeczne, psychologiczne, uzyskują nominalną wiedzę o badanym przedmiocie, niejednokrotnie bardzo cenną pod względem naukowym14. Wynika z tego, że można zajmować się naukami teologicznymi będąc ateistą; można badać Pismo Święte z punktu widzenia historii literatury a prawo kanoniczne – z punktu widzenia prawoznawstwa. Jednak różnica pomiędzy naukami religioznawczymi a teologicznymi ujawnia się nie w przedmiocie (bo ten jest przecież wspólny), lecz przede wszystkim w celu, jaki sobie one stawiają. Prawo kanoniczne jest zjawiskiem prawnym i można je badać pod tym właśnie kątem, ale tylko takie podejście nie wystarcza. Prawo kanoniczne zawsze trzeba wykładać w odniesieniu do tajemnicy zbawienia15. Z tej tajemnicy czerpie sens praktyka prawa w Kościele. Celem prawa kanonicznego jest przecież rzeczywista służba Kościołowi. Kolejna różnica pomiędzy naukami religioznawczymi a teologicznymi tkwi w istocie poznawanej przez nie rzeczywistości. Nauki teologiczne, opierając się na wierze, mają na celu poznanie rzeczywistości Boskiej i zrozumienie tego, co jest dane w Objawieniu, głoszone przez Kościół i przyjęte przez wspólnotę wierzących. Właśnie wiara stanowi to kluczowe założenie teologii, które tak silnie modyfikuje przedmiot jej badań, że można mówić o zupełnie różnej rzeczywistości tego samego, wspólnego naukom teologicznym i religioznawczym przedmiotu16. Oznacza to, że wyniki pracy obu zespołów nauk mogą być zupełnie różne17. Jednak z tego wszystkiego nie wynika, że do naukowego zajmowania się kanonistyką potrzebna jest osobista wiara kanonisty. Wystarczy, że kanonista ustawi się w sytuacji wiary, to znaczy weźmie ją pod uwagę w swojej pracy jako czynnik warsztatowy18. R. Sobański pisze: „Poznanie więc prawa kościelnego jest możliwe tylko przez wciągnięcie wiary w proces poznawczy”19. 14 Takim dziełem jest przykładowo książka H. de Lubaca, La rencontre du bouddhisme et de l’Occident, Paris 2000. 15 Por. Sobór Watykański II, Dekret o formacji kapłańskiej „Optatam totus”, nr 16. 16 Przykładem dzieła wypływającego z wiary i przedstawiającego ją jest np. Summa theologiae, św. Tomasza z Akwinu. 17 Por. B. Lonergan, Method in Theology, Toronto 1999, s. 82. 18 R. Sobański, Kościół..., dz. cyt., s. 357–359. 19 Tamże, s. 364. 222 Ks. Piotr Kroczek II. Wizja powołania kanonisty Według J. A. Coridena, aby wypełniać w Kościele powołanie kanonisty trzeba zmierzyć się z pięcioma zasadniczymi wyznacznikami tego powołania. Zdaniem tego znanego kanonisty, do owych kwantyfikatorów należy wypełnianie zadań: 1) ucznia Chrystusa, 2) sługi Kościoła, 3) interpretatora dyscypliny Kościelnej, 4) promotora sprawiedliwości i 5) adwokata wiernych20. 1. Uczeń Chrystusa Wypełnianiem tego kryterium jest zasadniczo szukanie woli Pana Boga wspaniale wyrażone słowami Maryi: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twojego (Łk 1, 38). Odrzucanie swojej woli i szukanie woli Boga wyraża się w odkrywaniu wizji rzeczywistości ziemskiej, jaką miał Chrystus, i działanie w kierunku budowania Królestwa Chrystusowego na ziemi według zasad Ewangelii. Trzeba przy tym pamiętać, że uczeń Chrystusa nigdy nie czyni tego w pojedynkę – należy przecież do wspólnoty, której członkowie tak samo postępując idą tą samą drogą. 2. Sługa Kościoła Będąc we wspólnocie uczniów Chrystusa, kanonista staje się sługą Kościoła, którego podstawowym zadaniem jest dbanie o posługę wobec Słowa Bożego i sakramentów. Niekoniecznie prawnik wypełnia te posługi osobiście. Jego zadaniem jest zaangażowanie się w stosowanie dotyczących tych posług norm prawa kościelnego. Prawnik kanonista nie jest więc jednym z prawników zajmujących się przepisami w tym sensie, w jakim zajmują się prawem inni świeccy prawnicy, to znaczy ustawami dotyczącymi takich gałęzi prawa, jak podatki, sprawy karne czy rodzinne. Przedmiotem jego działania są sprawy święte – i w tym sensie stoi on w jednym rzędzie z dogmatykami, moralistami czy liturgistami. W tej służbie kanonista cały czas jest współpracownikiem Ducha Świętego21, który Kościół tworzy i nieustannie podtrzymuje w istnieniu, uzdrawia, wzmacnia i pomaga mu się zmieniać22. J. A. Coriden, The Canonist’s vocation and a New Church order, „The Jurist” 51:1991, s. 67–70. Oczywiście, kanonista jest w innym znaczeniu współpracownikiem Trzeciej Osoby Boskiej niż biskup (przy założeniu, że tego święcenia nie został kanonista). Niezwykle trafnie różnicę pomiędzy doktorem a biskupem przedstawia św. Tomasz z Akwinu. Mówi on, że powołanie do urzędu biskupiego daje władzę nad wiernymi, której wcześniej się nie posiadało, zaś powołanie na katedrę doktora daje możliwość wykorzystania wiedzy, jaką się wcześniej posiadało; por. Quaestiones quodlibetales”, red. R. Spiazzi, wyd. 9, Torino 1956, 3, 9, c. 22 Szeroko o tym: L. Örsy, The service of the Holy Spirit…, dz. cyt. s. 21–41, szczególnie s. 27–29. 20 21 Modelowa wizja pracy kanonisty 223 3. Interpretator dyscypliny Kościelnej Dzięki znajomości norm prawa dotyczącego działania Kościoła kanonista wie, jak Kościół żyje i działa. Życie wspólnoty jest kontekstem prawa kanonicznego23. Kanonista zna także tradycję, w jakiej narodziły się obecnie obowiązujące normy, a przez to potrafi wskazywać prawodawcy kościelnemu kierunki ewolucji prawa i zmian, jakie przecież muszą w nim zachodzić. Oczywiste jest, że skoro ewoluuje każda społeczność, to zmianom podlega także i Kościół. Jest on bez wątpienia instytucją, która się przeobraża, ciągle się odnawiając (por. Mk 4, 31). Nie można taką dynamiczną wspólnotą rządzić przy pomocy niezmiennego prawa, bo albo prawo złamie wspólnotę, albo wspólnota prawo24. Kanonista, mając – z jednej strony – normy prawa, a z drugiej – określony życiowy przypadek, poprzez interpretację przepisów wskazuje wiernym i ich pasterzom normy prawne, na jakich należy się oprzeć, i ich praktyczne zastosowanie w życiu Kościoła: w udzielaniu sakramentów, głoszeniu słowa, zachowaniu dyscypliny kościelnej. 4. Promotor sprawiedliwości Kanonista to promotor sprawiedliwości, bowiem jego specjalnym zadaniem jest zabezpieczenie sprawiedliwości w życiu Kościoła. Ma on czuwać, aby każdy wierny – i nie tylko wierny, lecz także każdy stojący poza widzialną instytucją Kościoła – był traktowany przez władzę kościelną zgodnie z normami ustalonymi przez tę władzę. Kanonista ma czuwać także, aby sprawiedliwość była zachowana pomiędzy wiernymi i wszystkimi, którzy szukają sprawiedliwości. Ma informować o prawach, jakie przysługują, ale i o obowiązkach, jakie ciążą. Wypełniając to zadanie, musi być niezwykle czuły na niesprawiedliwość i bezprawie. Jego celem winna być nie tylko obrona sprawiedliwości i jej poszukiwanie, ale też pokazywanie jej swoją własną osobą25. Co więcej, nie wolno mu zapomnieć, że w prawie kanonicznym chodzi o sprawiedliwość pojmowaną w Kościele jako sprawiedliwość Boża, która wypływa z łaski i jest immanentna w Kościele26. Owocem takiej sprawiedliwości jest zawsze pokój (por. Iz 32, 17). Por. R. P. McBrien, A Theological Looks at the Role of Law in the Church Today”, “CLSA Proceedings” 43:1981, s. 1. 24 L. Örsy, L., The Interpretation of Laws: New Variations on an Old Theme, [w:] The Art of Interpretation. Selected Studies on the Interpretation of Canon Law, Washington 1982, s. 66. 25 Zob. D. E. Heintschel, A New Code: a Mandate for CLSA’s Tomorrows, „CLSA Proceedings” 33:1971, s. 19. 26 Zob. C. Regan, The Church Lawyer – Advocate for Jutice”, „The Jurist” 44:1984, s. 198 n. Szerzej o tym: R. Sobański, Kościół – prawo – zbawienie, Katowice 1979, rozdz. Sprawiedliwość nie tego świata, Katowice 1979, s. 125–147. 23 224 Ks. Piotr Kroczek 5. Adwokat wiernych Ostatni punkt wyznaczający powołanie kanonisty w Kościele odnosi się do rzymskiego prawa i urzędu tribuni plebis27. Bycia adwokatem wiernych nie należy jednak rozumieć jako przeciwstawiania się czy walczenia z hierarchią kościelną. Jest to jedynie możliwość współdziałania z nią dla dobra całej wspólnoty. Wypełnianie roli adwokata wiernych odbywać się może na trzy sposoby28: Przede wszystkim poprzez przypominanie władzy kościelnej o jej obowiązkach względem wiernych oraz prawach, jakie mają wierni. Nie wolno tu pominąć milczeniem ważnego faktu, iż prawa w Kościele – czy to wszystkich wiernych (kan. 208–223), czy duchownych (kan. 273–289), czy świeckich (kan. 224–kan. 231) – mają specjalne znaczenie. Obowiązki i prawa są różnymi stronami tego samego medalu – z preferencją na stronę obowiązków. Prawa istnieją nie tyle w osobie, lecz jako część porządku kanonicznego i wspólnotowego29. Działanie adwokata wiernych winno mieć na celu chronienie ich przed arbitralnymi, pochopnymi, bo podejmowanymi przez hierarchię bez odpowiedniego zastanowienia czy wiedzy, aktami władzy. Występowanie w obronie wiernych może być dla kanonisty nieprzyjemnym zadaniem, lecz stanowi jego ważny obowiązek30. Adwokat wiernych ma także sprzyjać aktywowaniu udziału wiernych w życiu Kościoła poprzez rozwijanie i popieranie różnych form konsultacji z władzą kościelną (kan. 630 § 3, kan. 633 § 1, kan. 844 § 4), poprzez doradztwo (kan. 228 § 2, kan. 443 § 3 i § 4, kan. 1280) i pomoc tej władzy (kan. 384) a także jej wsparcie (kan. 374 § 2 kan. 792) lub pośrednictwo w wysłuchiwaniu przez nią głosu wiernych (kan. 494 § 1, kan. 500 § 2, kan. 515 § 2). Adwokat wiernych ma, jak widać, wiele obowiązków i zadań wymagających obecności na wielu polach życia Kościoła, zawsze jednak związanych jest z byciem pomiędzy wiernymi i hierarchą, czyli uczestnictwem w napięciu pomiędzy charyzmatem i władzą31. 27 Trybuni ludowi (od 494 r. przed Chr.) reprezentacji ludu wybierani przez zgromadzenie ludowe. Mieli oni szerokie uprawnienia m.in. mogli ingerować w czynności urzędników. Mieli prawo stosowania sprzeciwu wobec wniosków senatu, a także prawo do przysłuchiwania się obradom senatu, prawo do przemawiania, a z czasem również do prawo jego zwoływania. W ten sposób chronili oni interesów obywateli, a zwłaszcza plebejuszy przed arbitrażem patrycjuszy w senacie; zob. hasło: tribuni plebis [w:] F. Gutiérrez-Alviz y Armario, Diccionario de Derecho Romano, Madrid 1976, wyd. 2, s. 676; wyczerpująco o tym: hasło: tribunus, L. Schmitz [w:] A Dictionary of Greek and Roman Antiquities, John Murray, W. Smith, red. London 1875, s. 1148–1152. 28 Por. J. A. Coriden, The Canonist’s vocation and a New Church order, „The Jurist” 51:1991, s. 70. 29 Por. Provost, The People of God: Law or Politics, Washington 1980, s. 51. 30 Por. C. Regan, The Church Lawyer…, dz. cyt., s. 198. 31 Zob. R. Sobański, Charyzmat i norma kanoniczna, „Studia Warmińskie” 31:1994, s. 65–79. Modelowa wizja pracy kanonisty 225 III. Konkretyzacja wizji w pracy kanonisty Bez wątpienia, słuszna jest uwaga, że do zawodowej działalności kanonisty odnoszą się słowa z Księgi Koheleta: „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasądzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich”32 (Koh 3, 1–5). Ściśle rozumiana praca kanonisty polega na trzech podstawowych dla życia prawa aktach: na jego tworzeniu (a dokładnie mówiąc: stanowieniu)33, interpretacji i aplikacji. Prawnik ma być specjalistą w tych trzech dziedzinach, niezależnie od tego, czy piastuje urząd, który bezpośrednio upoważnia do wykonywania działań prawnych, np. biskupa diecezjalnego, czy służbowo pomaga w wypełnianiu takiego urzędu, np. jako kanclerz (kan. 482), konsultor (kan. 502 § 1), czy też prywatnie interpretuje prawo, np. na swój użytek. Kanonista może być tym, który stanowi prawo, czyli podejmuje jako kompetentny podmiot jednostronny akt prawotwórczy, w wyniku którego powstają normy generalne i abstrakcyjne. Działanie takie może być podjęte bądź to jednoosobowo, bądź w gronie kolegium. Gdy, posiadając urząd związany z władzą prawodawczą (np. biskupa diecezjalnego), kanonista rzeczywiście redaguje treść norm i uchwala je swoim autorytetem, to jest prawodawcą dogmatycznym i faktycznym. Może jednak być i taka sytuacja, że kanonista jest prawodawcą jedynie faktycznym, to znaczy tym, który samodzielnie lub w zespole pisze ustawy oddając w nich wolę dogmatycznego prawodawcy, czyli tego, który ma władzę. Taka sytuacja ma miejsce wówczas, gdy prawnik jest członkiem kosultorów, gdy jest obecny na synodzie diecezjalnym lub gdy należy do współpracowników biskupa diecezjalnego. O procesie stanowienia prawa kościelnego L. Örsy mówi, że jest to mały udział w wielkiej miłości Boga, która tworzy wspólnotę chrześcijańską34. Normy zawarte w przepisach, aby mogły być zastosowane w życiu, muszą zostać z nich wydobyte. Proces odkrywania norm, czyli prostych zdań nakazujących określone postępowania w konkretnych sytuacjach, jest procesem nazywanym interpretacją (wykładnią)35 prawa. Chodzi o to, aby kanonista dążył do „jasnego wyłożenia, jakiego zachowania oczekuje się w określonej sytuacji, a także do naświetlania skutków przewidzianych na wypadek odmiennego za32 Tłumaczenie wg: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, w przekładzie z języków oryginalnych, opracował zespół biblistów polskich z inicjatywy benedyktynów tynieckich, Poznań–Warszawa 1983. 33 O sposobach tworzenia prawa zob. np.: R. Sarkowicz, J. Stelmach, Teoria prawa, Kraków 1996, s. 112–113. 34 L. Örsy, The Creative Role of Constitutional Law in the Church, „Studia Canonica” 1:1968, s. 324. 35 W zasadzie słowa te zgodnie ze Słownikiem języka polskiego, hasło: „wykładnia” [w:] Komputerowy słownik języka polskiego są tożsame, ale niektórzy autorzy rozróżniają ich znaczenia; zob. o tym np.: J. Stelmach, Współczesna filozofia interpretacji prawniczej, Kraków 1999, s. 16; M. Zieliński, Wykładnia prawa. Zasady. Reguły. Wskazówki, Warszawa 2002, s. 48. 226 Ks. Piotr Kroczek chowania”36. Interpretacja jest sztuką wymagającą pełnej znajomości teorii prawa37. Po odkryciu prawdziwego znaczenia przepisu (przepisów), czyli po konkretyzacji normy w nim (nich)38 zawartej, należy normę tę zaaplikować, to znaczy wcielić w życie. Dzieje się to wówczas, gdy ktoś posiadając władzę wykonawczą lub sądowniczą chce dokonać aktu władzy na podstawie przepisu prawnego. Aplikować normy może także osoba, która nie posiada władzy, gdy chce oprzeć swoje żądanie zmierzające do ochrony swojego prawa na normie lub chce z tego prawa skorzystać. Te trzy elementy stanowią o życiu prawa we wspólnocie. Muszą one zaistnieć razem, aby prawo rzeczywiście służyło społeczności wiernych, a nie pozostawało tylko w sferze pragnień, oczekiwań (gdy prawodawca nie nadąża za życiem) czy też istniało jedynie w zapisie (bowiem abstrakcyjne przepisy nie zostały zamienione na konkretne normy) lub nie regulowało życia (bo nie zostało zadane do wykonania). Podsumowanie Bycie kanonistą jest niezwykle pięknym powołaniem, szczególnie gdy aktywnie uczestniczy się w życiu Wspólnoty. Przedstawiona w tym artykule wizja obecności kanonisty w Kościele jest oczywiście jakąś ikoną, czyli obrazem reprezentującym ideał. W świecie pełnym ograniczeń i niedoskonałości żaden kanonista nie może być obwiniany za to, że tego ideału nie osiągnął, jednak z drugiej strony – żaden kanonista nie może czuć się zwolniony z dążenia do tego ideału i pełnego spełnienia swego powołania w Kościele39. 36 R. Sobański, Nauki podstawowe prawa kanonicznego, t. 1: Teoria prawa kanonicznego, Warszawa 2001, s. 150–151. 37 Znamienny tytuł ma książka zbierająca artykuły wybitnych kanonistów na temat interpretacji: The Art of Interpretation. Selected Studies on the Interpretation of Canon Law, Washington 1982. 38 Bywa, że ustawodawca stosuje taką technikę wysłowienia w przepisach treści normy, iż poza przepisem głównym wprowadza jeszcze przepisy współwyznaczające z nim treść danej normy. Są to przepisy modyfikujące dany przepis centralny, jest to tak zwane rozczłonkowaniem treściowe normy w przepisach prawnych; zob. szerzej: M. Zieliński, Wykładnia prawa, dz. cyt., s. 103–126. 39 Por. L. Örsy, The service of the Holy Spirit: the Ecclesiastical Vocation of the Canon Lawyer, „The Jurist” 62:2002, s. 37. Modelowa wizja pracy kanonisty 227 The Canonist inside the Church An increase in the awareness of the position of law in life of the society in Poland translates into a bigger interest of beliers in canon law. This article originated in an effort to elucidate the role of law in the Church and to preset the model vision of a catholic canon lawyer, that is, a canonist. The article consists of three parts. The first one offers the definition of a canonist obtained by description of his scientific interests and concludes with a thesis that every canonist must be a theologian. In addition, it describes a position of canonist among the People of God and lists the possible offices a canonist may hold as a graduate in canon law. The second part of the text contains the ideal vision of the canonical vocation. It consists of five elements: being a disciple of Christ, being a minister of Christ’s Church, being an interpreter of the Church discipline, being a promoter of justice, and acting as an advocate of people. The very last section of this reflection, while trying to concretize the icon of canonist, presents three very basic tasks of every lawyer: making law, interpreting it, and applying it into life. Summing up, it can be said that the described icon of canon lawyer is an ideal for which every canonist must strive; hence no one should be blamed for not having reached it. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Jacek Kurzydło Rozumienie idei miłości Ojczyzny w wypowiedziach Sługi Bożego księdza Jerzego Popiełuszki Słowa kluczowe: idea miłości Ojczyzny, patriotyzm, Ks. Jerzy Popiełuszko. Key words: idea of love of the motherland, patriotism, Fr. Jerzy Popiełuszko. Zgodnie z Bożym zamysłem, człowiek powołany jest do życia wspólnotowego a jego społeczna natura wynika z samej prawdy o godności ludzkiej. Tylko we wspólnocie z innymi może rozwijać swoje zdolności i doskonalić siebie. On też jest fundamentem wszystkich wspólnot i kluczem do ich właściwego rozumienia. Pierwszą i podstawową wspólnotą społeczną człowieka jest rodzina1. Dzięki niej staje się on uczestnikiem życia środowiskowego, państwowego, jak również ogólnoświatowego2. Jednak do pełnego rozwoju społecznego, oprócz rodziny, przyczynia się także wspólnota narodowa. Rodzina i naród odgrywają więc w życiu każdej osoby ludzkiej niezwykle istotną rolę, bowiem kształtują jej tożsamość i przyczyniają się do jej rozwoju. Aby właściwie zrozumieć powinności wypływające z faktu przynależności do konkretnego narodu, należy dokonać rozróżnienia pomiędzy państwem a narodem. Państwo jest „odrębną, naturalną i konieczną społecznością obejmującą określoną grupę ludzi, zamieszkałych na ustalonym terytorium i realizujących wspólne dobro pod jedną, najwyższą władzą”3. Natomiast naród to „wspólnota życia, kultury, religii, historii, komunii osobowej, a nade wszystko wyrażającej się w świadomej i skonkretyzowanej podmiotowości narodowej”4. Naród jest dziedzictwem, w które każde nowe pokolenie wchodzi, które zachowuje i przekazuje następnym. Bardziej niż w państwie uwidacznia się w nim aspekt duchowy, zawierający się we wspólnocie języka, wspólnocie dziejów, hiP. Andre-Vincent, La doctrine sociale de Jean Paul II, Paris 1983, s. 55. Por. T. Borutka, Społeczne nauczanie Kościoła, Kraków 2004, s. 157. 3 T. Borutka, J. Mazur, A. Zwoliński, Katolicka nauka społeczna, Częstochowa 2004, s. 222. 4 T. Borutka, Społeczne nauczanie Kościoła, dz. cyt., s. 170. 1 2 230 storii i przeżyciach. Z powyższego porównania wynika, że państwo jest czymś wtórnym w stosunku do narodu. Stefan kardynał Wyszyński stwierdził, że naród, podobnie jak osoba ludzka, ma ciało i duszę5. Elementem materialnym jest państwo, pierwiastkiem duchowym – Ojczyzna. Zatem w państwie w sposób naturalny urzeczywistnia się idea Ojczyzny. W niej kształtuje się duch narodu i dokonują jego dzieje. Dzięki temu rodzą się szczególne więzi duchowe i emocjonalne pomiędzy Ojczyzną a tymi, którzy ją tworzą. Rola, jaką spełnia Ojczyzna w życiu duchowym każdego narodu, nakłada szczególne obowiązki na jego członków. Możemy wyróżnić dwa podstawowe obowiązki wobec Ojczyzny: wierność i miłość. Miłość Ojczyzny nazywana jest powszechnie patriotyzmem. Biskupi polscy w liście pasterskim O chrześcijańskim patriotyzmie z 5 września 1972 roku pisali, że „patriotyzm jest dobrze pojętą miłością Ojczyzny”, która „opiera się na głębokim przywiązaniu i umiłowaniu tego, co rodzime, niezależnie od czasu i przestrzeni”6. U podstaw patriotyzmu leży miłość do Boga, dlatego nie jest on zjawiskiem czysto naturalnym, ale ma charakter prawa Bożego7. Takie pojęty patriotyzm nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem, gdyż troszczy się nie tylko o rozwój gospodarczy, kulturalny i społeczny, ale również o rozwój religijny i duchowy. Miłość Ojczyzny jawi się zatem jako podstawowa powinność moralna obywateli. Kościół naucza, że patriotyzm jest obowiązkiem i wiąże go z nakazem czwartego przykazania. Do tego zagadnienia nawiązuje list pasterski Episkopatu Polski z 10 XII 1980 roku: „Ojczyzna jest naszą matką i wychowawczynią. Do niej zatem – jak mówi św. Tomasz – stosuje się nakaz czci i miłości ojca i matki”8. Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym przypomina: „Niech obywatele pielęgnują wielkodusznie i wiernie miłość ojczyzny” (KDK 75). Z kolei w Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że „miłość Ojczyzny i służba dla niej wynikają z obowiązku wdzięczności i porządku miłości”9. Pomyślność Ojczyzny wymaga gotowości do ponoszenia dla niej ofiar. Staje się to konieczne w sytuacji szczególnego zagrożenia narodu, kiedy trzeba złożyć ofiarę z najwyższych ludzkich wartości, do których należy życie i zdrowie. Jednak miłością Ojczyzny jest także „codzienna praca służąca jej rozwojowi i pomyślności innych członków wspólnoty narodowej”10. Do patriotyzmu zobowiązany jest każdy na miarę funkcji społecznej, którą sprawuję, oraz wedle swoich możliwości. Por. R. Nęcek, Państwo w nauczaniu społecznym Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego, Kraków 2004, s. 48–50. 6 List Episkopatu Polski o chrześcijańskim patriotyzmie (05.09.1972), [w:] Listy Pasterskie Episkopatu Polski 1945–2000, t. I, Marki 2003, s. 887. 7 Por. R. Nęcek, Państwo w nauczaniu społecznym Prymasa..., dz. cyt., s. 187. 8 Biskupi polscy wzywają do chrześcijańskiej odpowiedzialności za Ojczyznę (10.12.1980) [w:] Listy Pasterskie Episkopatu Polski..., t. II, dz. cyt., s. 1302. 9 KKK 2239. 10 A. Zwoliński, O narodzie, Kraków 1992, s. 28. 5 231 W czasach, kiedy panował w Polsce ustrój komunistyczny, rozumienie miłości Ojczyzny zostało mocno zniekształcone przez oficjalną propagandę. Marksizm wyeliminował pojęcie narodu, zacierając tym samym granicę pomiędzy Ojczyzną a internacjonalizmem. Totalitarny system wskutek sterowania wszystkimi dziedzinami życia skutecznie hamował nie tylko rozwój życia gospodarczego, ale i myśl ludzką. U podstaw tego wszystkiego znajdowała zła koncepcja osoby ludzkiej oraz zakwestionowanie pojęcia samej miłości11. Zbudowane na takich fundamentach rozumienie Ojczyzny sprowadzało ją tylko do ówczesnego państwa, w którym koncepcje polityczne rządzących stawiano w miejsce dorobku historycznego. Władza totalitarna nigdy nie dopuszcza do propagowania przeciwnych sobie ideologii. Za jedną z nich komuniści uznali nauczanie Kościoła. Spowodowało to masowe represje i ataki na kapłanów, którzy zabierali głos w sprawach społecznych. Nie była to jednakże tylko próba eliminowania poszczególnych osób, ale przede wszystkim wartości religijno-moralnych, które głosili12. Ks. Jerzy Popiełuszko był jednym z najwierniejszych propagatorów miłości Ojczyzny. Znajdował się w gronie osób, które „z determinacją głosiły ścisły związek między autentycznym patriotyzmem, odwołującym się do chrześcijańskich korzeni określających narodową tożsamość Polaków, a społeczną posługą Kościoła”13. Miłość Ojczyzny wyrażał szczególnie podczas słynnych kazań patriotycznych, wygłaszanych do tysięcy wiernych zgromadzonych na Mszach za Ojczyznę. Można w nich wyodrębnić wiele wątków, elementów i wartości dotyczących patriotyzmu jako chrześcijańskiej cnoty miłości Ojczyzny. W kręgu tych tematów są: obowiązek miłowania Ojczyzny, chrześcijańska kultura jako fundament tożsamości narodu polskiego, dzieje narodu jako lekcja patriotyzmu, maryjny wymiar polskiego patriotyzmu, wolność narodu, problemy społeczne i moralne, potrzeba odnowy religijnej, wzorce osobowe. Patriotyczne nauczanie ks. Popiełuszki było zawsze oparte na słowach: Bóg i Ojczyzna. Tę hierarchię uzasadniał historią narodu: „Naród polski, od ponad tysiąca lat zjednoczony z Chrystusem i Jego nauką, zawsze był wierny Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie. Hasło: «Bóg i Ojczyzna» było nierozdzielnym elementem dziejów naszego narodu”14. Żoliborski kaznodzieja pojęcie miłości Ojczyzny budował na fundamencie prawdy o wielkiej, nadprzyrodzonej godności człowieka. Człowiek stanowiący część kosmosu jest bytem swoistym i niepowtarzalnym, immanentnym i transcendentnym wobec świata ziemskiego. Posiada on swoją przyrodzoną godność, która wynika z jego osobowego charakteru, czyli posiadania rozumu i woli15. 11 Zob. P. Nitecki, Z miłości umarłeś... O miłości Ojczyzny i Kościoła w czasach komunizmu w dwudziestolecie męczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki, „Ateneum Kapłańskie” 3.574:2004, s. 429–430. 12 Tamże, s. 431. 13 Tamże. 14 J. Popiełuszko, Kazanie wygłoszone 27 listopada 1983, [w:] Kazania 1982–1984, red. Z. Malacki, Warszawa 2004, s. 121. 15 PT 9. 232 Ponadto każdy obdarzony jest godnością nadprzyrodzoną, wynikającą z faktu stworzenia i odkupienia16. Człowiek jest jedynym powiernikiem Boga, z którym rozmawia jak z równym sobie. Rodzi to zasadę personalizmu, którą katolicka nauka społeczna stawia na pierwszym miejscu wśród zasad społecznych. Szczególną wartość ma tu formułowana przez Karola Wojtyłę norma personalistyczna: „Ilekroć w twoim postępowaniu osoba jest przedmiotem działania, tylekroć pamiętaj, że nie możesz jej traktować tylko jako środka do celu, jako narzędzia, ale powinieneś liczyć się z tym, że ona sama ma lub bodaj powinna mieć swój cel”17. Z powodu niesionej w sobie godności osoba nie może się kierować do jakiegoś bytu nieosobowego, by w nim szukać spełnienia siebie. Godność osoby oznacza, że osoba nie jest dla życia gospodarczego, lecz życie gospodarcze jest dla niej; innymi słowy: że działalność gospodarcza ma mieć na celu nie tylko osiąganie zysku, lecz przede wszystkim zaspokajanie potrzeb wszystkich osób ludzkich. Godność osoby znaczy też, że osoba nie jest dla pracy, lecz że praca ma służyć jej i jej rozwojowi. W Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym orzeczono, że „zasadą, podmiotem i celem wszystkich instytucji społecznych jest i powinna być osoba ludzka” (KDK 25), i dodano, że „również w życiu gospodarczo-społecznym powinna być szanowana i wspierana godność osoby ludzkiej […]. Człowiek bowiem jest twórcą całego życia gospodarczo-społecznego, jej ośrodkiem i celem” (KDK 63). W tym też duchu nauczania soborowego ks. Popiełuszko wzywał: „Zachowaj godność, bo jesteś aż człowiekiem. Jakikolwiek byś zawód pełnił. Bo zawód ma być dla człowieka, a nie człowiek dla zawodu, tak jak pełna prawda o człowieku wymaga tego, by człowiek nie był dla systemu, ale system dla człowieka”18. Jak już wspomniano, człowiek ma godność z tej racji, że jest osobą ludzką. Nie uzyskał jej z woli społeczeństwa ani na podstawie decyzji państwa. Godność jest niewątpliwie wielkim darem, jest nam więc dana, ale „jako wartość delikatna, krucha, łatwo podatna na zranienie, domagająca się nieustannej solidarności z nią, godność jest nam zarazem zadana”19. „I od nas zależy, czy ten dar godności dziecka Bożego doniesiemy do samego końca naszej życiowej drogi”20. Człowiek, ze swej natury zwrócony ku prawdzie, często wyznacznikiem prawdy czyni swoją wolę i umieszcza się ponad dobrem i złem. Kuszony jest iluzją, że prawdę o dobru i złu pozna dopiero wtedy, gdy sam będzie o niej decydował. Jest to daremna próba umieszczenia siebie i własnej woli w centrum wszechświata, na miejscu Boga. W związku z tym realizacja godności dokonuje się już w momencie wyboru określonego systemu wartości. Decyzji tej nie można pogodzić z żadnymi moralnymi kompromisami, ponieważ „zachować god16 Por. Jan Paweł II, Wolność religijna warunkiem pokojowego współżycia. Orędzie na XXI Światowy Dzień Pokoju, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie) 9:1988, nr 1(98) s. 3. 17 K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Lublin 2001. 18 J. Popiełuszko, Kazanie wygłoszone 29 stycznia 1984, [w:] Kazania 1982–1984, dz. cyt., s. 137. 19 J. Galarowicz, Człowiek jest osobą, Kęty 2000, s. 253. 20 J. Popiełuszko, Kazanie wygłoszone 29 stycznia 1984, [w:] Kazania 1982–1984, dz. cyt., s.133. 233 ność, to być sobą w każdej sytuacji życiowej. To stać przy prawdzie, choćby ona miała nas wiele kosztować. Każda rzecz, każda sprawa wielka musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe”21. Podstawą miłości Ojczyzny ks. Jerzego była nie tylko naturalna powinność moralna, ale również wartości nadprzyrodzone. Chrześcijańskie zaangażowanie na rzecz dobra Ojczyzny motywował postawą Jezusa Chrystusa, który „chociaż był posłany do całego świata, aby nieść Dobrą Nowinę dla wszystkich ludów i narodów, to jednak miał swoją ziemską ojczyznę. Ojczyznę, która miała swoje dzieje, swoją historię i kulturę. Podporządkował się niektórym słusznym prawom w ojczyźnie, chociaż żadne Go, jako Boga, nie obowiązywały. Chciał Chrystus przez to wszystko podkreślić, jak ważna dla każdego człowieka jest świadomość posiadania własnej ojczyzny. Każdy człowiek jest związany z ojczyzną poprzez rodzinę i miejsce urodzenia”22. Takie rozumienie Ojczyzny było źródłem troski ks. Popiełuszki o jej dobro. W jego będących wyrazem tej troski kazaniach ważne miejsce zajmowała świadomość historycznej wielkości narodu polskiego, w dużej mierze czerpana z przemówień kard. Stefana Wyszyńskiego oraz papieża Jana Pawła II, którego w swych dwudziestu czterech homiliach wygłoszonych podczas Mszy za Ojczyznę ks. Jerzy zacytował prawie sześćdziesiąt razy. Przywoływanie przez niego faktów historycznych i chwil, kiedy naród odradzał się po tragicznych doświadczeniach, miało stać się źródłem nadziei i świadectwem siły. Służyło to nie tylko pokrzepieniu serc, ale miało uczyć, gdzie szukać przyczyn narodowych klęsk i zwycięstw. Naród nie dał się zniszczyć mimo rozbiorów, przegranych powstań i Sybiru, mimo wynaradawiania i rusyfikacji, mimo wozu Drzymały i Kulturkampfu, bo miał mocno zapuszczone korzenie w poprzednich wiekach dziejów ojczystych. Nie dał się zniszczyć, bo żywił się historią i kulturą poprzednich wieków23. O tym, że ks. Jerzy poważnie traktował te słowa, świadczy wypowiedź Anny Kłossowskiej, która spotykała się u niego wraz z innymi studentami: Uczyliśmy się współczesnej historii Polski, studiując wielką, biało-czerwoną mapę z krepą, wiszącą w jego pokoju gościnnym, na której zaznaczone były wszystkie obozy internowania. Chłonęliśmy poezję Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, bojowników powstań niepodległościowych, wyszukując wiersze do recytacji na Msze za Ojczyznę. Były one kolejnymi lekcjami historii i polszczyzny, jakiej nie wykładano nam w komunistycznej szkole24. Tamże, s. 135. J. Popiełuszko, Kazanie wygłoszone 25 września 1983 [w:] Kazania 1982–1984, dz. cyt., s. 105. 23 Tamże, s. 107. 24 A. Kłossowska, Nasz Ksiądz Jerzy, „Bóg i Ojczyzna” 14:1998 nr 2(92) s. 47. 21 22 234 Słowa te świadczą, że ks. Popiełuszce zarówno dawne, jak i najnowsze wydarzenia z dziejów narodu służyły do lekcji patriotyzmu oraz zachęty do czynnej miłości Ojczyzny25. Według ks. Jerzego, przejawem patriotyzmu była również troska o kulturę, która leży u podstaw tożsamości narodu. Jako że w Polsce od wieków kształtowała się kultura chrześcijańska, przyszły męczennik przestrzegał przed niszczeniem jej przez ideologię marksistowską. Komuniści deptali to, na czym opierało się całe dobro duchowe Polaków, a przecież to właśnie kultura stanowi o nas przez cały ciąg dziejów Ojczyzny bardziej niż siła materialna czy granice polityczne. Dzięki kulturze naród pozostał sobą pomimo wieloletniej utraty niepodległości. Duchowo zawsze był niepodległy, ponieważ miał swoją wspaniałą kulturę26. Ks. Popiełuszko, świadomy ateizującego i laicyzującego wpływu komunizmu w szkolnictwie, ubolewał, że „czasy po drugiej wojnie światowej to jedno wielkie pasmo walki o monopol wychowania ateistycznego”27. Było to sprzeczne z tysiącletnią chrześcijańską kulturą i tradycją narodową, kaznodzieja wzywał więc do przyjmowania postawy dojrzałego chrześcijanina, w której nie powinno być rozdźwięku między życiem codziennym a zasadami Ewangelii Chrystusowej. Systemy totalitarne niszczą człowieka, bo zniewalają – przede wszystkim jego wnętrze: myślenie, wolną wolę i sumienie. Jedyną obroną przed nimi jest prawda. Kazania religijno-patriotyczne księdza Jerzego Popiełuszki to głoszenie ewangelicznej prawdy. To nazywanie dobra dobrem, zła złem, kłamstwa kłamstwem a prawdy prawdą. Ksiądz Jerzy propagował podstawowe wartości wypływające z Dobrej Nowiny Chrystusa i nauczania Kościoła. Głoszona przez niego prawda była dla jego słuchaczy umocnieniem i otuchą. Źródłem wiary, przebaczenia i męstwa. Ks. Popiełuszko zapewniał zawsze, że prawda o narodzie polskim łączy się ściśle z dziejami Chrystusa. Mówił: „Nasze cierpienia, nasze krzyże możemy ciągle łączyć z Chrystusem, bo proces nad Chrystusem trwa. Trwa proces nad Chrystusem w Jego braciach. Bo aktorzy dramatu i procesu Chrystusa żyją nadal. Zmieniły się tylko ich nazwiska i twarze, zmieniły się daty i miejsca ich urodzin. Zmieniają się metody, ale sam proces nad Chrystusem trwa. Uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy zadają ból i cierpienie braciom swoim, ci, którzy walczą z tym, za co Chrystus umierał na krzyżu. Uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy usiłują budować na kłamstwie, fałszu i półprawdach, którzy poniżają godność ludzką, godność dziecka Bożego, którzy zabierają współrodakom wartość tak bardzo szanowaną przez samego Boga, zabierają i ograniczają wolność”28. 25 Zob. A Lewek, Kaznodziejstwo patriotyczne ks. Jerzego Popiełuszki, „Ateneum Kapłańskie” 3.574: 2004, s. 479–481. 26 J. Popiełuszko, Kazanie wygłoszone 25 września 1983, [w:] Kazania 1982–1984, dz. cyt., s. 105–106. 27 J. Popiełuszko, Kazanie wygłoszone 26 luty 1984, [w:] Kazania 1982–1984, dz. cyt., s. 139. 28 J. Popiełuszko, Kazanie wygłoszone 26 września 1982, [w:] Kazania 1982–1984., dz. cyt., s. 54. 235 Nie można pominąć maryjnego wymiaru patriotycznej postawy ks. Jerzego Popiełuszki. Matka Boża zajmuje ważne miejsce w dziejach narodu polskiego. Jej kult potwierdzają chociażby najstarsze zabytki polskiej literatury, czego przykładem jest hymn „Bogurodzica”. Wielkim propagatorem pobożności maryjnej a zarazem źródłem natchnień dla ks. Jerzego był kard. Stefan Wyszyński. Prymas Tysiąclecia głosił Maryjną wizję dziejów narodu polskiego oraz ukazywał Jej opiekę i pomoc. Odwoływał się do tego żoliborski kaznodzieja, kiedy „przedstawiał Matkę Bożą jako Królową Polski, Opiekunkę i Matkę ludu polskiego, powierzając Jej trudne i bolesne sprawy naszej Ojczyzny i narodu, a także dziękując za doświadczaną pomoc w życiu duchowym, moralnym, religijnym, społecznym i politycznym”29. W czasach komunizmu, który bezwzględnie krępował ludzkie działania i myślenie, głośne stało się wołanie o wolność. Ks. Popiełuszko traktował wolność jako dar Boży, który jest dany i zadany człowiekowi: „Prawdziwa wolność jest pierwszą cechą społeczeństwa. Ona jest szczególnym znakiem obrazu Bożego w człowieku. Ona została nam ofiarowana przez Boga. Ofiarowana nie tylko nam, ale i naszym braciom. Stąd też obowiązek upominania się o nią dla tych, którzy są jej niewinnie pozbawieni”30. W swoich kazaniach ks. Jerzy podkreślał, że nie można podchodzić do wolności biernie, czekając, aż inni ją wywalczą. Wiele mówił o Ojczyźnie wolnej od zewnętrznych wrogów i przeciwności, ale dużą wagę przykładał również do wolności wewnętrznej: „Zachować godność człowieka to pozostać wewnętrznie wolnym nawet przy zewnętrznym zniewoleniu”31. Rozróżnienie to było niezwykle ważne podczas stanu wojennego, kiedy każdy mógł zachować wolność wewnętrzną dzięki wierności głosowi sumienia. Ks. Jerzy Popiełuszko podejmował wielkie starania o moralną odnowę narodu. Fundament tej odnowy stanowią: wiara chrześcijańska, Dekalog i działalność duszpasterska Kościoła. To właśnie z dobrze uformowanej religijności mają wynikać cnoty, moralność i patriotyzm. W swoich kazaniach Sługa Boży wzywał słuchaczy do osobistej odnowy moralnej i wolności od grzechu. Odnosząc się do wielu udręk wycierpianych przez Polaków wypowiedział niezapomniane słowa: „Zbyt wielka jest danina krwi, bólu, łez i poniewierki złożona u stóp Chrystusa, by nie powróciła od Boga jako dar prawdziwej wolności, sprawiedliwości i miłości”. I dodał: Może jeszcze do skuteczności ofiarnego kielicha narodu potrzeba więcej naszego osobistego zaangażowania? Może jeszcze za mało naszych dobrowolnych wyrzeczeń, za mało czysto ludzkiej solidarności, za mało odwagi do demaskowania zła, za mało troski o cierpiących, krzywdzonych i więzionych? Może za dużo w nas egoizmu, zalęknienia, pijaństwa, za dużo ludzi sprzedajnych, bez własnego zdania, chcących wygrywać własne interesy kosztem innych? Może ciągle jeszcze za mało ludzi wiernych ideałom, za które bracia nasi przelewali krew?32 A Lewek, Kaznodziejstwo patriotyczne ks. Jerzego Popiełuszki, dz. cyt., 482. J. Popiełuszko, Kazanie wygłoszone 29 stycznia 1984, [w:] Kazania 1982–1984, dz. cyt., s. 136. 31 Tamże, s. 135. 32 J. Popiełuszko, Kazanie wygłoszone 27 listopada 1983, [w:] Kazania 1982–1984, dz. cyt., s. 126. 29 30 236 Ks. Popiełuszko nie bał się podejmować tematów społeczno-politycznych, mimo iż propaganda komunistyczna tytułowała go mianem awanturnika politycznego, który wznieca rozruchy społeczne. Świadectwo o swoich prawdziwych intencjach dał w rozważaniach różańcowych w Bydgoszczy, które były jego ostatnim publicznym wystąpieniem: „Módlmy się, abyśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy”33. Krytycznie odnosząc się do sytuacji politycznej w Polsce, nigdy jednak nie wychodził poza ramy nauki społecznej Kościoła. Ojciec Święty Jan Paweł II podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny w 1991 r. mówił we Włocławku o ks. Jerzym: Nie wolno Go traktować tylko tyle, o ile służył pewnej sprawie w porządku politycznym, chociaż była to sprawa do głębi etyczna. Trzeba go widzieć i czytać w całej prawdzie jego życia. Trzeba go czytać od strony tego wewnętrznego człowieka, o którego prosi Apostoł w Liście do Efezjan34. Odwołując się do autorytetu Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego oraz postępując zgodnie ze wskazaniami Soboru Watykańskiego II, ks. Popiełuszko oceniał krytycznie sytuację i działania polityczne ówczesnej władzy. Domagał się uwolnienia więźniów politycznych, poszanowania praw człowieka, zaprzestania polityki ateizującej oraz chociażby ustawowej ochrony życia poczętego. Był to sposób realizowania przez niego misji profetycznej Kościoła, który zdecydowanie naucza, że gdy „władza państwowa przekraczając swoje uprawnienia uciska obywateli”, mogą oni „bronić swoich praw i współobywateli przed nadużyciami władzy w granicach nakreślonych przez prawo naturalne i ewangeliczne” (KDK 74). Krytyka zła polityczno-moralnego sprawiła, że młody kapłan poniósł śmierć z rąk ludzi żądnych władzy. Tym samym stanął obok sławnych na cały świat postaci, które poległy w imię wartości zawartych w haśle „Bóg – człowiek – Ojczyzna”. Są wśród nich biskup krakowski św. Stanisław czy arcybiskup Oscar Romero (zm. 1980 r.) z Salvadoru. Dzięki swojemu heroizmowi ks. Jerzy Popiełuszko stał się dla współczesnych wzorem autentycznego patriotyzmu. Ksiądz Jerzy w swoim nauczaniu o miłości Ojczyzny kierował się wartościami określanymi dzisiaj mianem wartości cywilizacji miłości. Wyrażały się one w prymacie osoby nad rzeczą, etyki nad techniką, bycia nad posiadaniem oraz miłosierdzia nad sprawiedliwością i były zgodne z wartościami uobecnianymi przez NSZZ „Solidarność”, której sztandarowe hasło stanowiło poszanowanie godności i praw osoby ludzkiej. Ksiądz Jerzy wskazywał elementy chrześcijańskiej doktryny społecznej, które świadczyły, że Kościół nie wyobcowuje człowieka ze świata, lecz przeciwnie – czyni ten świat bardziej ludzkim, uszlachetniając naturalne skłonności i dążenia człowieka do życia w autentycznym pokoju. J. Popiełuszko, Różaniec. Ostatnie słowa do narodu, [w:] F. Blachnicki, Słowa do narodu, Carlsberg 1984, s. 147. 34 Jan Paweł II, Jeden z żołnierzy włócznią przebił mu bok (J 19, 34), [w:] Pielgrzymki do Ojczyzny, red. J. Poniewierski, Kraków 1999, s. 693. 33 237 Determinacja, z jaką ks. Jerzy Popiełuszko głosił miłość do Boga i do Ojczyzny, doprowadziła go do złożenia najwyższej ofiary, jaką może złożyć człowiek: ofiary z własnego życia, potwierdzonej fizycznym i moralnym cierpieniem, którym udowodnił głoszone przez siebie wartości. Understanding the idea of love of the motherland according to the Reverend Popiełuszko Love of the motherland, according to Jerzy Popiełuszko, is a special kind of respect and reverence for the country as a source of one’s orgin. Because of common good, we are obliged to show our appreciation and love of our motherland, and that is why everything bad about it should be rejected and condemned. Each Christian living in a society is obliged to love their motherland. Popiełuszko deals with many crucial issues refering to patriotism, e.g. the dignity of a human being as a basis of love of the motherland, christian culture as a foundation of the Polish patriotism related to the cult of Virgin Mary, freedom, social and moral issues, the need of religious rebirth, as well as models of behaviour. Love of the motherland, as Popiełuszko believed, should be reflected in our service to it. It means that we have to devote our worries, efforts and endavours for the sake of the community. We also need actions poviding the nation with prosperity, as well as actions multiplying its spiritual values. Only hard, and dedicated work can provide the motherland with well-being, prosperity, peace and development. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Wojciech Misztal Modlitwa: „wnętrze” człowieka, gesty i postawa zewnętrzna Sowa kluczowe: modlitwa, gesty, postawa, dusza. Key words: prayer, gestures, posture, soul. Znajdujące się w tytule słowo „wnętrze” zostało ujęte w cudzysłów. Nie stało się to przypadkiem. O ile określenie „gesty i postawa zewnętrzna” w tym tytule użyte jest – jak prawdopodobnie czytelnik się domyślił – w znaczeniu dosłownym, o tyle terminu „wnętrze” dosłownie rozumieć nie należy. Już pobieżny kontakt z teologią-duchowością chrześcijańską pozwala ustalić, że takie określenia, jak „życie wewnętrzne” czy „wnętrze człowieka” pojawiają się tam nierzadko i należą do ważnych. Mają one pomóc w przekazaniu przesłania o związkach człowieka z Bogiem, a więc o sprawach najważniejszych. Określenie „wnętrze człowieka” ma więc w takim kontekście inne znaczenie, niż wtedy, gdy sięga po nie zajmująca się przecież tym samym człowiekiem medycyna. Także taki kontekst należy uwzględnić, gdy zastanawiamy się nad znaczeniem gestów i postaw zewnętrznych w życiu duchowym (jeśli ktoś woli: wewnętrznym) człowieka, w tym także w przypadku modlitwy. Współcześnie w takich czy innych ruchach o charakterze religijnym czy też parareligijnym ogromną wagę przywiązuje się do medytacji1. Można odnieść wrażenie, że – zdaniem części chrześcijan – modlitwa myślna stanowi najdoskonalszy, najwznioślejszy rodzaj modlitwy2. Co w takim razie z modlitwami recytowanymi, śpiewanymi? Liturgia chrześcijańska to przecież modlitwa o charakWięcej na ten temat zob. np. E. Walewander, Zjawisko medytacji w dzisiejszym świecie, [w:] Medytacja, red. ks. W. Słomka, Lublin 1984, s. 17 n.; H. Waldenfels, Medytacja na Wschodzie i na Zachodzie, Warszawa 1984, s. 7 n.; W. Słomka, Medytuję, więc jestem, Lublin 1992, s. 10 n. 2 Uwagę niniejszą należy traktować wyłącznie jako zasygnalizowanie zagadnienia, w kategoriach obserwacji, stawiania pytań, poszukiwań. Więcej na ten temat zob. np. A. Marchetti, Zarys życia duchowego, t. II, przeł. i oprac. J. E. Bielecki, Kraków 1996, s. 201 n.; J. W. Gogola, Święta Teresa od Jezusa nauczycielem modlitwy współczesnego człowieka, [w:] Cztery wieki karmelitów bosych w Polsce 1605– –2005. Materiały z ogólnopolskiego sympozjum historyczno-teologicznego (Kraków 21–22 listopada 2005), red. A. Ruszała, Kraków 2005, s. 133 n. 1 240 Ks. Wojciech Misztal terze społecznym, modlitwa, w której wspólne wypowiadanie, odpowiadanie, śpiewanie a także postawy, gesty o charakterze wizualnym zajmują poczesne miejsce i odgrywają ważną, pozytywna rolę3. Czy ma ona mniejsze znaczenie niż medytacja? Poszukując odpowiedzi na to pytanie, nie można nie zwrócić się do tekstów najbardziej normatywnych dla duchowości chrześcijańskiej, tzn. do Pisma świętego. Biblia ma bardzo dużo do powiedzenia na temat modlitwy. Tutaj będzie można przedstawić jedynie wybrane aspekty jej ważnego, bogatego przesłania4. Pismo Święte i właściwe mu całościowe podejście do człowieka, w tym do modlitwy Bardzo ważne jest integralne podejście do człowieka, dotyczy to również teologii duchowości i życia duchowego5. Pismo Święte wskazuje na człowieka jako pochodzącego od Boga. Został on przecież przez Niego stworzony i to jako bardzo dobry (zob. np. Rdz 1, 26 n.). Zamiar powołania ludzi do istnienia właśnie takimi towarzyszył Bogu już wcześniej, przed rozpoczęciem stwarzania świata, a według pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju, człowiek nie jest pierwszym stworzonym przez Boga bytem (zob. Ef 1, 4 n.). Celem ludzkim jest wieczne zjednoczenie z Bogiem, pełnia życia polegająca na eschatologicznym, doskonałym uczestnictwie w życiu Bożym, co ma się ostatecznie dopełnić przez zmartwychwstanie ciała (zob. np. Flp 3, 20 n.). Mówiąc o człowieku, Biblia ukazuje go jako stworzonego przez Boga. Trzymając się dobrze znanych stwierdzeń, że człowiek to dusza i ciało czy też duch, dusza, dusza i ciało, należy powiedzieć, że Bóg stwarza człowieka jako takiego, w integralności jego ludzkiego istnienia6. Nie stwarza jedynie duszy ludzkiej, ale stwarza ludzi jako posiadających także ciało. W rozumieniu biblijnym ciało ludzkie nie jest jakimś zbędnym dodatkiem, a tym bardziej nie jest czymś, co nie byłoby Bożym darem. Nie jest dziełem jakiegoś złego bóstwa czy złego, szkodzącego człowiekowi ducha. Tak3 Zob. np. P. de Clerck, Zrozumieć liturgię, przeł. S. Czerwik, Kielce 1997, s. 31 n.; T. Grabowski, Ciało liturgii. O „Duchu Liturgii”, [w:] „Teofil. Pismo Kolegium Filozoficzno-Teologicznego Dominikanów” 1:2004, s. 89 n. 4 Szerzej na temat biblijnego przesłania o modlitwie zob. np.: I. de la Potterie, Modlitwa Jezusa Mesjasza – Sługi Bożego – Syna Bożego, przeł. B. Piotrowska, Kraków 1996, s. 17 n.; J. Drozd, Ojcze nasz. Modlitwa Pańska według współczesnej egzegezy, Katowice 1983, s. 7 n.; W. Misztal, Dzieje modlitwy – Dzieje Apostolskie. Modlitwa nie tylko pierwszego i drugiego pokolenia chrześcijan, cz. I, Kielce 2008, s. 19 n.; Gesty [w:] Słownik symboliki biblijnej. Obrazy, symbole, motywy, metafory, figury stylistyczne i gatunki literackie w Piśmie Świętym, red. L. Ryken, Warszawa 2003, s. 207 n. Zob. też M. Magrassi, Biblia i modlitwa. Lectio divina, tłum. B. Żurowska, Kraków 2002, s. 33 n. 5 J. W. Gogola, Od objawienia do zjednoczenia. Wykład teologii modlitwy, Kraków 2005, s. 184, zauważa: „Nazwa «holistyczna» (od angielskiego whole – cały, zupełny) [wizja człowieka] pojawia się ostatnio u niektórych autorów duchowości, aby podkreślić potrzebę traktowania człowieka jako jedności i rozpatrywania poszczególnych dziedzin życia z uwzględnieniem pozostałych”. 6 Zob. np. J. A. Fitzmyer, Pauline Theology, [w:[ The New Jerome Biblical Commentary, ed. by R. E. Brown S.S., London 1992, s. 1406; K. H. Schelkle, Teologia Nowego Testamentu, 1: Stworzenie. Świat. Czas. Człowiek, Kraków 1984, s. 146 n. Modlitwa: „wnętrze” człowieka, gesty i postawa zewnętrzna 241 że ono zostało stworzone jako bardzo dobre i także do niego odnosi się powołanie do wiecznej pełni życia7. Jeśli chcemy zrozumieć chrześcijaństwo, w tym także jego duchowość, jeśli mamy zamiar wiernie je przedstawić, to musimy uwzględnić także właściwą chrześcijaństwu wiarę w eschatologiczną pełnię życia. Składa się na nią przekonanie, że Bóg chce zbawić całego człowieka. Głoszona przez chrześcijan Ewangelia, czyli dobra wiadomość o Bogu i Jego zamiarach, zawiera m.in. właśnie przesłanie o zmartwychwstaniu ciała (zob. J 6, 39 n.). To ostatnie przedstawia się, jak pokazują listy Pawłowe, jako udział w sprawianym przez Chrystusa zbawieniu, w tym w jego tak szczególnym aspekcie, jakim jest zmartwychwstanie i zainaugurowany w ten sposób ostateczny etap boskiej chwały oraz wywyższenia człowieczeństwa (zob. Rz 1, 3–4; Flp 3, 20–21)8. Sama droga Chrystusa ku zmartwychwstaniu również zawiera istotne dla podjętego tematu dane. Zaznajamiając się z tym itinerarium spotykamy wcielenie Syna (zob. np. J 1, 1 n.; Ga 4, 4 n.; Flp 2, 6 n.). Od wcielenia, nie tracąc swej godności boskiej, jest On na zawsze także człowiekiem. Oznacza to m.in., iż ma ciało. Patrzy, mówi, dotyka, wykonuje różne ruchy, gesty, przez które daje poznać ludziom swe myśli, kontaktuje się z Nimi. Takim pozostaje w swej chwale jako zmartwychwstały-wywyższony: „«Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich” (Łk 24, 39–43) Ludzka natura na mocy wcielenia uczestniczy również w kontakcie między Synem i Ojcem. Chrystus modli się wypowiadając słowa, które słyszą towarzyszący mu ludzie (Łk 10, 21 n.). Dostrzegają oni, jak się modli, chcą Go naśladować, proszą Go o pomoc, a Chrystus odpowiadając ich pragnieniu uczy ich wypowiadać najbardziej stosowne słowa (Łk 11, 1 n.). Uczniowie widzą, że zanoszona przez Chrystusa modlitwa znajduje wyraz także w postawie zewnętrznej, którą przyjmuje Jego ciało (zob. np. Mt 26, 39). Śledząc dalej, w jaki sposób Chrystus realizuje dzieło zbawienia, napotykamy na jeszcze inne ważne dla naszego tematu elementy czy wydarzenia. Trzeba pamiętać, że nie jest możliwe przedstawienie tutaj wszystkich. Pozostaje zwrócić uwagę na uznane za należące do najważniejszych z nich. Chrystus ustanawia Eucharystię i pozostawia ją swym uczniom jako bezcenny, zbawczy dar. A do istoty sprawowania Eucharystii należy spożywanie chleba i picie wina. Dokładniej mówiąc uczestniczący w niej przyjmują pod postacią chleba Ciało Chrystusa i piją pod postacią wina Krew Chrystusa. Integralne podejście do człowieka, 7 Zob. np. R. Cavedo, Corporeità, [w:] Nuovo dizionario di teologia biblica, red. ����������������������� P. Rossano, G. Ravasi, A. Girlanda, Cinisello Balsamo 1994, s. 308 n.; G. Cottier, Zmartwychwstanie ciał – problem filozoficzny?, „Teofil. Pismo Kolegium Filozoficzno-Teologicznego Dominiaknów” 1:2004, s. 5 n. 8 Co do Rz 1, 4, to jestem zadania, że należy tłumaczyć „powstanie martwych”, nie zaś „powstanie z martwych”. Przemawia za tym tekst grecki. Jeśli to rozwiązanie jest słuszne, to otrzymujemy przesłanie wskazujące na zbawcze zmartwychwstanie jako jednoczenie. Chrystus chwalebny, odwielkanocny nie jest samotny, odizolowany. A przecież zbawcze łączenie należy do samej istoty Jego dzieła (zob. np. J 12, 32). 242 Ks. Wojciech Misztal do misterium stworzenia-zbawienia, jak też do misterium wcielenia Chrystusa jest ewidentne. Następnie trzeba wymienić mękę i śmierć Zbawcy na krzyżu, złożenie Jego ciała do grobu, Jego zmartwychwstanie oraz chwalebny stan życia w niebie – teolog powie, iż mamy tutaj do czynienia z samym sercem dzieła odkupienia. Właściwy temu sercu charakter całościowy, a dokładniej jeden z aspektów tego ostatniego, następująco przedstawia Sługa Boży Jan Paweł II w stanowiącej część cyklu Duch Święty w życiu wewnętrznym człowieka katechezie Duch Święty źródłem prawdziwego pokoju: „Mowa tu bowiem o pokoju, który jest owocem odkupieńczej ofiary złożonej na krzyżu i ostatecznie spełnionej, gdy Chrystus został otoczony chwałą”9. Wracając do potrzebujących zbawienia ludzi: skoro z konieczności trzeba wybrać spośród wielu istotnych informacji jedną, niech wolno będzie wskazać, że człowiek jest świątynią (termin jest bardzo mocny) Bożą (zob. 1 Kor 3, 16). Niejednego odbiorcę może zaskoczyć, iż w ten sposób Nowy Testament wyraża się o ciele ludzkim, nie zaś np. o duszy czy duchu ludzkim. Oczywiście, jak w całym Piśmie świętym, także tutaj jesteśmy zobowiązani dołożyć wszelkich starań, by przekazywane przesłanie zrozumieć, by nie interpretować go mylnie, np. zbyt dosłownie; poczucie sprawiedliwości, prawidła metodologii, różne doświadczenia oraz wymóg obiektywności naukowej każą dodać, wskazać na inne, niemniej groźne niebezpieczeństwo: pułapkę interpretacji zbyt alegorycznej. Wracając do tematu ciała ludzkiego jako świątyni Bożej: trzeba zwrócić uwagę, iż w ten sposób – według Ewangelii św. Jana – o swym ciele mówi sam Chrystus (J 2, 18 n.). Natomiast w Pierwszym Liście do Koryntian św. Paweł pisze tak o ciele chrześcijanina (1 Kor 6, 19). Gesty zewnętrzne: pomoc czy zagrożenie dla modlitwy? Określenia: „życie duchowe” oraz „życie wewnętrzne” (jednak to ostatnie raczej mniej), tak jak one funkcjonują w języku polskim, ale także ich odpowiedniki w innych nowożytnych językach europejskich, dobrze wprowadzają w temat: „gesty zewnętrzne: pomoc czy zagrożenie dla modlitwy?” Nasuwa się pytanie o genezę tych określeń, o ich znaczenie. Co do ich sensu, to trzeba się zastanowić, czy nie mamy do czynienia z ewoluowaniem ich rozumienia. Tytułem hipotezy można wskazać na następujące znaczenia podstawowe. Najpierw określenie „życie duchowe” informuje, iż mamy na myśli związki z Bogiem, który jest duchem. Z drugiej strony, ukierunkowuje ono na zaangażowanie się ducha ludzkiego jako najważniejszej, najlepszej, najbliższej Bogu części bytu ludzkiego. W tym wypadku logicznie należy się spodziewać, że reszta bytu ludzkiego będzie postrzegana jako znajdująca się na peryferiach związków człowieka z Bogiem czy nawet (cały czas zastrzegając, iż rozumowanie to zostaje przedstawione jako hipoteza) jako nie uczestnicząca w tych relacjach. 9 Jan Paweł II, Katecheza Duch Święty źródłem prawdziwego pokoju (20.03.1991), nr 3 (tekst za programem komputerowym: Nauczanie Kościoła katolickiego, wersja 1.0, Wydawnictwo M, Kraków 2003; podkreślenia moje – W.M.). Modlitwa: „wnętrze” człowieka, gesty i postawa zewnętrzna 243 Przesłanki filozoficzno-antropologiczne mogą się okazać bardzo ważne, poniekąd nawet decydujące, przy czym stopień ich uświadomienia przez dany podmiot ludzki nie musi być jednakowy. Jednak nawet w przypadku braku takiej świadomości ich wpływ może przeważać. Co do ewentualności, że określenie „życie duchowe” wskazywałaby na zaangażowanie się ducha ludzkiego jako najważniejszej, najlepszej, najbliższej Bogu części bytu ludzkiego, to m.in. pojawiają się następujące pytania: Czy takie podejście jest słuszne, czy oddaje faktyczny stan rzeczy? Jakie będą konsekwencje przyjęcia takiego rozumienia? Nie ma potrzeby uzasadniać, że akceptacja omawianego rozwiązania musi mieć konsekwencje w przypadku postrzegania roli, znaczenia gestów zewnętrznych, gdy chodzi o związki człowieka z Bogiem. Bez względu na to, czy faktycznie pierwotne znaczenie określenia „życie duchowe” to znaczenie najpierw wskazane a drugie przychodzi później i stopniowo zaczyna dominować, czy też nie, warto się zastanowić nad następującym procesem. Pojęcia mają swoje życie, swą intrygującą historię. Bywa, że pojęcie zostaje, ale przypisuje się mu inną treść. Czynniki narodowo-kulturowe, związane z mentalnością, z poznawaniem świata, z następowaniem pokoleń itp., jak już nieraz wskazywano, znacząco wpłynęły na rozumienie terminologii, której przedstawicielem w języku polskim jest termin „duch”. I tak Y. M. Congar, odwołując się do innego uznanego autorytetu teologicznego, wyjaśnia: Kardynał Daniélou (może nieco zanadto akcentując różnicę między greką a hebrajskim, ale wyraziście w sposób pedagogicznie skuteczny) wyraził to następująco: „Gdy mówimy o «duchu», gdy twierdzimy, że «Bóg jest duchem», to co właściwie chcemy powiedzieć? Czy mówimy po grecku, czy po hebrajsku? Jeśli mówimy po grecku, twierdzimy, że Bóg jest bytem niematerialnym itp. Jeśli mówimy po hebrajsku, twierdzimy, że Bóg jest huraganem, burzą, potęgą, której nie można się oprzeć. Stąd tyle wieloznaczności, gdy mówimy o duchowości. Czy duchowość polega na stawaniu się bytem niematerialnym, czy bytem ożywianym przez Ducha Świętego?”10. Interesujące (po części znamiennie podobne) objaśnienia, ostrzeżenia znajdziemy u J. Moltmanna: Jeśli chcemy zrozumieć starotestamentalne słowo ruach, to trzeba zapomnieć zachodnie słowa typu spiritus. Greckie słowo pneuma, łacińskie słowo spiritus i niemieckie Geist zostały uformowane w przeciwieństwie do materii i ciała i oznaczają coś niematerialnego [...]. Jeśli mówimy po grecku, łacinie, po angielsku czy niemiecku, to przez „Ducha” rozumiemy „coś” nieposiadającego ciała, nieuchwytnego dla zmysłów, przewyższającego rzeczywistości ziemskie. Jeśli mówimy po hebrajsku o ruach Jahwe, to mówimy: Bóg jest huraganem, burzą, mocą w ciele i w duszy, w ludzkości i w świecie naturalnym [...]. Zachodnie rozdwojenie między spiritus i corpus, duchowym i uchwytnym zmysłami jest tak brzemien- 10 Y. M.-J. Congar, Wierzę w Ducha Świętego, t. I: Duch Święty w „ekonomii”. Objawienie i doświadczenie Ducha, Warszawa 1995, s. 38. 244 Ks. Wojciech Misztal ne w skutki w naszych językach, że musimy uciekać się do innych tłumaczeń, by jakoś bardziej adekwatnie oddać znaczenie określenia ruach11. Przytoczone wypowiedzi uwrażliwiają, iż polski termin „duch” i jego odpowiedniki w innych językach współczesnych nie są osamotnione, że to samo daje się zauważyć w przypadku rzeczywistości, którą w języku polskim reprezentuje np. rzeczownik „ciało”. I ponownie należy powtórzyć, iż podobnie sprawa przedstawia się w innych językach. Zdaniem J. A. Fitzmyera, w przypadku Pawła Apostoła zagadnienie prezentuje się w taki oto sposób: Musimy upewnić się, co św. Paweł rozumie przez sôma (ciało), sarx (ciało), psyche (dusza), pneuma (duch), nous (rozum) i kardia (serce). Paweł nie opisuje bytu ludzkiego jako samego w sobie; raczej myśli o różnym stosunku ludzkości do Boga i o świecie, w którym on czy ona żyje. Tak więc określenia te nie oznaczają części poszczególnych ludzkich istot, ale raczej aspekty tej samej osoby jako widzianej z różnych perspektyw12. Pomocne okaże się zwrócenie uwagi na jeszcze jeden element. Jego uwzględnienie przedstawia się obiecująco, gdy chcemy się zająć np. powyżej zasygnalizowaną hipotezą. By mówić o człowieku, już pierwsze pisma chrześcijańskie, czyli teksty stanowiące Nowy Testament, sięgają po termin psychê, który np. na łacinę jest tłumaczony m.in. jako anima a następnie na polski jako „dusza” (zob. np. Mt 6, 25; 10, 28). O ile etymologicznie terminy anima oraz „dusza” wskazują, że mamy do czynienia z istotą żywą13, o tyle później coraz bardziej zaczynają oznaczać część niematerialną, niecielesną człowieka. Interesującego materiału dostarcza tu lektura modlitw czy tekstów teologicznych o ukierunkowaniu antropologicznym lub dotyczących relacji między człowiekiem i Bogiem. Jeśli chodzi o przywołane tu pierwsze pisma chrześcijańskie, to daje do myślenia zestawienie częstotliwości, z jaką poszczególne, odnoszone do człowieka terminy są używane. Nawet, gdyby nie wchodzić w zagadnienie (i ewentualnie związane z tym wątpliwości i spory) interpretacji poszczególnych słów, zestawienie jest warte przeanalizowania. Poniżej przytoczone dane odnoszą się do znajdujących się w Nowym Testamencie listów Pawłowych. Słowo sôma (ciało) spotykamy tam około 90 razy, sarx (ciało) – około 90 razy. Nie jest to tak dużo, jeżeli zważymy, że termin theos (Bóg, bóg) występuje tam około 550, Christos (Chrystus) – około 380 razy, Iêsous (Jezus) – około 215, kyrios (Pan, pan) – około 275 razy. Jeśli jednak sôma (ciało) i sarx (ciało) policzymy razem? Gdyby jeszcze uwzględnić słowa pokrewne? – to proporcja też przedstawia się intrygująco. Trzeba jednak wziąć pod uwagę także inne dane. I tak: mamy teologicznie pierwszoplanowy termin pater (Ojciec, ojciec) oraz pneuma (Duch, duch). Pierwszy z nich występuje około 65 razy, drugi – około 150 razy. Ten ostatni jest dla podjętego tematu szczególnie interesujący. J. Moltmann, L’Esprit qui donne la vie. Une ����������������������������������������������������������� pneumatologie intégrale. Suivi de: Mon itinéraire théologique, Paris 1999, s. 66 n. 12 J. A. Fitzmyer, Pauline Theology, dz. cyt., s. 1406. 13 Warto podkreślić, iż po łacinie „zwierzę” to animal. 11 Modlitwa: „wnętrze” człowieka, gesty i postawa zewnętrzna 245 Zdaniem T. Paige, w 112–115 tekstach corpus paulinum słowo pneuma jest użyte, by mówić o Duchu Bożym14. W pozostałych – i tak już niewielu – passusach nie zawsze chodzi o pneuma ludzkiego (można tu odwołać się do 1 Kor 2, 12). Tak więc w listach Pawłowych termin pneuma zastanawiająco rzadko pojawia się w znaczeniu antropologicznym15. Są przynajmniej jeszcze dwa terminy, którym przysługuje ważne miejsce, gdy chodzi o spojrzenie na człowieka. Także one są znaczące dla teologii-duchowości chrześcijańskiej, ponieważ chodzi o relacje między Bogiem i człowiekiem. W corpus paulinum słowo anthropos (człowiek, istota ludzka) spotykamy około 125 razy. Natomiast bardzo często później stosowany w teologii chrześcijańskiej, w duchowości itd. termin psychê (tłumaczony np. jako dusza) zaledwie około 15 razy, czyli raczej rzadko. Zatrzymując się (zważywszy na temat i zakres niniejszego opracowania) na przedstawionych danych, otrzymujemy następujący, wskazujący na potrzebę dalszej weryfikacji i interpretacji, wniosek: 1) to, co cielesne, zajmuje w teologii-duchowości poświadczanej i propagowanej przez nowotestamentalne pisma Pawłowe mocną pozycję; 2) stworzony przez Boga, potrzebujący zbawienie i faktycznie mogący zbawienia dostąpić byt ludzki także, gdy chodzi o jego związki z Bogiem, o zbawienie, o pełnię, życia (a więc mamy do czynienia z duchowością), jest postrzegany raczej jako sôma i/lub sarx niż pneuma i/lub psychê, raczej przez pryzmat sôma i/lub sarx niż pneuma i/lub psychê. Nasuwa się wniosek, iż następnie w teologii-duchowości dokonała się pod tym względem bardzo poważna zmiana. Dalsza analiza danych z corpus paulium prowadzi do wniosku, iż to, co cielesne, jest postrzegane bardzo pozytywnie jako narzędzie zbawienie, jako mające dostąpić zbawienia, że śmiertelne niebezpieczeństwo w ostatecznym rozrachunku grozi od rzeczywistości niecielesnych, niematerialnych, duchowych, a dokładniej: od złych osobowych mocy duchowych (zob. np. Rz 5, 11 n.). „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6, 12). W pierwszej części niniejszego omówienia zwróciłem uwagę na właściwe Biblii podejście integralne do człowieka. De facto dotyczy ono całego dzieła-dziejów stworzenia-zbawienia i misterium samego Boga. Moim zdaniem, Biblia nie tylko takim podejściem się posługuje, lecz także je przekazuje. Inna sprawa, czy ten przekaz jest należycie dostrzegany i przyjmowany. Ważnym przykładem wspomnianego podejścia całościowego jest ósmy rozdział Listu do Rzymian. Gdy księgi biblijne wchodzą bardziej w szczegóły, to wskazują, że zasadnicze niebezpieczeństwo grozi człowiekowi – i innym stworzeniom, co wynika np. z ósmego rozdziału Listu do Rzymian – nie ze strony materii, tego, co materialne, cie14 T. Paige, Holy Spirit, [w:] Dictionary of Paul and His Letters, ed. G. F. Hawthorne etc., Downers Grove–Leicester 1993, s. 405. 15 Na dodatek trzeba uwzględnić opinię, według której w listach Pawłowych termin pneuma nigdy nie występuje w znaczeniu czysto antropologicznym. Zob. np. W. Misztal, Odnowienie i udzielenie pełni życia w Świętym Duchu Ojca i Chrystusa. Studium na podstawie listów św. Pawła Apostoła, Kraków 2002, s. 24. 246 Ks. Wojciech Misztal lesne, nie ze strony ciała, lecz ze sfery duchowej, od przewyższających, jednak słabszych od dobrego, wszechmogącego Boga, osobowych bytów duchowych. Ważny pod tym względem fragment Listu do Efezjan został już powyżej zacytowany. Ewangelie też prowadzą w podobnym kierunku, gdy np. odnotowują, że – według Chrystusa – to nie materia, jaką jest pokarm, czyni człowieka gorszym, oddala go od Boga. „Tak [Chrystus] uznał wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym»” (Mk 7, 19–23). Jak w toku dziejów, w związku z np. ewolucją rozumienia terminologii, sytuacja zmienia się, gmatwa, pokazuje następujący fakt. Identyfikując grzechy dotyczące domeny seksualnej jako szczególnie ciężkie, jako należące do najgorszych, przykładowo w języku włoskim stosowano do nich nazwę peccato carnale,16 tłumacząc dosłownie: „grzech cielesny”. Wspomniana ewolucja w podejściu do tego, co cielesne, w tym do terminologii, obecnie wydaje się oceniana coraz bardziej krytycznie czy wręcz negatywnie17. Zaangażowanie się całościowe: prawdziwy cel i w doczesności, i w wieczności Zważywszy na relacje między doczesnością i wiecznością – przecież cały czas chodzi o związki tego samego Boga z tym samym stworzeniem – należy przyjąć, że zaangażowanie się integralne to swego rodzaju prawdziwy cel – tak w doczesności, jak i w wieczności. Oto przynajmniej zarys tej problematyki. Ewangelie, czyli teksty należące do zupełnie normatywnych, podstawowych dla duchowości, dla teologii chrześcijańskiej, zwracają uwagę, że Chrystus ostrzega prze obłudą, przed rozdwojeniem, gdy człowiek np. się modli. To, co widoczne na zewnątrz, może niestety nie odpowiadać temu, co dzieje się wewnątrz człowieka (zob. np. Mt 6, 6 n.; Łk 18, 9 n.). Jednak, gdyby szukać winnego, to znajdziemy odpowiedź, iż w ostatecznym rozrachunku nie jest nim to, co materialne, cielesne – i w tym znaczeniu to, co zewnętrzne (zob. np. Mt 12, 43 n.; Ef 6, 12). Za symptomatyczne należy natomiast uznać, iż Chrystus nie tylko nie zabrania, by np. modlitwa, jako relacja z Bogiem, modlitwa gorliwa przejawiała się, była niejako uchwytna także zewnętrzne, np. przez gesty, czy postawę ciała, lecz odwołuje się do nich w pozytywnych, dawanych przez siebie przykładach, wyjaśnieniach (zob. Łk 18, 10 n.). On nawet sam tak się modli, tzn. korzysta z nich: A podniósłszy oczy ku niebu, powiedział: „Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył” (J 17, 1). I odszedłszy nieco daWięcej na ten temat zob. np.: M. Belda Plans, Carne, [w:] Dizionario enciclopedico di spiritualità, vol. I, red. E. Ancilli, Roma 1992, s. 461 n. 17 Zob. tamże, s. 462; S. Raponi, Carne, [w:] Dizionario di spiritualità dei laici, red.���������������� E. Ancilli, Milano 1981, s. 96. 16 Modlitwa: „wnętrze” człowieka, gesty i postawa zewnętrzna 247 lej [w Ogrodzie Oliwnym], upadł [Jezus] na twarz i modlił się tymi słowami: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mt 26, 39). Skoro Chrystus jest miarodajnym wzorem dla człowieka, co dotyczy także modlitwy (zob. np. Mt 11, 29; Łk 11, 1 n.; 1 Kor 11, 1), to w takim razie należy uznać, iż dotyczy to również gestów, znaków zewnętrznych. Oto inny tekst biblijny: Chcę więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu, podobnie kobiety (1 Tm 2, 8–9). Już z powyższych uwag wynika, że same w sobie gesty zewnętrzne nie stanowią zagrożenia dla modlitwy, że należy je postrzegać jak część modlitwy, część ważną, pozytywną, wartościową. I jeszcze jedna uwaga: nie należy modlitwy redukować do przemyśleń o charakterze wyłącznie teoretycznym. Można spotkać termin „modlitwa myślna” czy „modlitwa wewnętrzna”. W rzeczywistości każda prawdziwa modlitwa jest myślna, wewnętrzna, bo myśl, w n ę t r z e człowieka też są jej oddane. W przypadku każdej prawdziwej modlitwy podmiotem jest cały człowiek, cały byt ludzki jest w nią zaangażowany. Natomiast faktycznie taki czy inny aspekt tego bytu może być w danym przypadku mniej czy bardziej aktywny, pozytywnie zaangażowany18. W encyklice Deus caritas est papież Benedykt XVI wyjaśnia: Człowiek staje się naprawdę sobą, kiedy ciało i dusza odnajdują się w wewnętrznej jedności […]. Jeżeli człowiek dąży do tego, by być jedynie duchem i chce odrzucić ciało jako dziedzictwo tylko zwierzęce, wówczas duch i ciało tracą swoją godność. I jeśli, z drugiej strony, odżegnuje się od ducha i wobec tego uważa materię, ciało, jako jedyną rzeczywistość, tak samo traci swoją wielkość. […] Kocha jednak nie sama dusza, ani nie samo ciało: kocha, człowiek, osoba, która kocha jako stworzenie jednostkowe, złożone z ciała i duszy. Jedynie wówczas, kiedy obydwa wymiary stapiają się naprawdę w jedną całość, człowiek staje się w pełni sobą. Tylko w ten sposób miłość – eros – może dojrzewać, osiągając swoją prawdziwą wielkość. Dzisiaj nierzadko zarzuca się chrześcijaństwu, że w przeszłości było przeciwnikiem cielesności; faktycznie, tendencje w tym sensie zawsze były19. Zasadnicze informacje znajdziemy także u Sługi Bożego Jana Pawła II w encyklice Ecclesia de Eucharistia, w jej obszernym fragmencie, jaki stanowią numery 48–51. Oto przynajmniej część tego przesłania: Kościół nie obawiał się «marnować», poświęcając najlepsze swoje zasoby, aby wyrażać pełne adoracji zdumienie wobec niezmierzonego daru Eucharystii. Nie mniej niż pierwsi uczniowie, którzy mieli przygotować «dużą salę», Kościół w ciągu wieków i przy zmieniających się kulturach czuł się zobowiązany, aby sprawować Eucharystię w oprawie godnej tej wielkiej tajemnicy. [...] W kontekście tego wzniosłego poczucia sensu tajemnicy staje się zrozumiałe, w jaki sposób wia18 W związku z podejściem całościowym do człowieka, a w tym do jego duchowości zob. P. P. Ogórek, Mistyka chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu, Warszawa 2002, s. 345 oraz K. M. Wojtasik, Modlitwa a osobowość, Kraków 2004, s. 27. 19 Benedykt XVI, Encyklika „Deus caritas est”, nr 5 (tekst za: http://www.vatican.va; strona odwiedzona: 28.01.2006). 248 Ks. Wojciech Misztal ra Kościoła w tajemnicę eucharystyczną wyraziła się w dziejach nie tylko poprzez potrzebę wewnętrznej postawy pobożności, lecz także przez szereg zewnętrznych wyrazów, mających na celu przywołanie i podkreślenie doniosłości sprawowanego wydarzenia. [...] Na tym fundamencie rozwinęło się także bogate dziedzictwo sztuki. Nawiązując do chrześcijańskiej tajemnicy, architektura, rzeźba, malarstwo, muzyka bezpośrednio lub pośrednio znajdowały w Eucharystii motyw wielkiego natchnienia. [...] Czy wśród przedmiotów kultu i paramentów stosowanych w celebracji Eucharystii nie dostrzegamy olbrzymiej ilości wytworów artystycznych, wyrobów rzemiosła i prawdziwych dzieł sztuki?20 Dzieje Apostolskie: głęboki pokłon, padanie na twarz jako przykład gestu, postawy modlitewnej W Dziejach Apostolskich znajdujemy informacje, które pozwalają się spotkać z obecnie mało znanym, właściwie to raczej zapomnianym gestem, postawą stosowaną, gdy człowiek się modli. Ta księga nowotestamentalna, by przekazywać informacje na temat modlitwy chrześcijańskiej, sięga m.in. po czasownik proskyneô. Znaczy on tyle co: „upaść na twarz” (przed kimś, by oddać mu cześć). Z tego znaczenia wywodzą się następne: „czcić”, „uczcić” a także np. „prosić”, „błagać”. Wolno więc przypuszczać, że interesujący nas czasownik może być stosowany zarówno w odniesieniu do modlitwy uwielbienia, dziękczynnej, jak też związanej z prośbą. Po drugie: to tak, jakby uchwytne wzrokowo zachowanie człowieka stanowiło punkt wyjścia dla pewnej terminologii ważnej dla życia duchowego jako takiego, terminologii istotnej dla relacji między człowiekiem i Bogiem, dla liturgii i – szerzej ujmując – dla modlitwy, dla ich istoty. Co do Nowego Testamentu, to proskyneô spotykamy tam sześćdziesiąt razy. W Dziejach Apostolskich czasownik ten pojawia się w 7, 43; 8, 27; 10, 25; 24, 11, czyli cztery razy21. Jest faktem o zasadniczym znaczeniu, że po proskyneô sięgano, by mówić o oddawaniu czci, która przynależy się tylko samemu jedynemu Bogu: Powiedział diabeł do Niego [tzn. do Chrystusa]: „Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz oddając mi pokłon [gr. proskynêsês], wszystko będzie Twoje”. Lecz Jezus mu odpowiedział: „Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon [proskynêseis] Jemu samemu służyć będziesz” (Łk 4, 6–8). Ciekawego przykładu dostarcza również J 4, 20-24, gdzie czasownik proskyneô występuję znacząco często i odgrywa bardzo ważną rolę. Oto przynajmniej J 4, 23: Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele [gr. proskynêtai] będą czcili [gr. proskynêsousin] Ojca w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Mamy też m.in. następujące teksty. A oto kobieta kananejska [czyli poganka – uwaga moja W.M.], wyszedłszy Jan Paweł II, Encyklika „Ecclesia de Eucharistia”, nr 48–49 (tekst za: www.opoka.org.pl; strona odwiedzona: 8.05.2008). 21 Por. W. Misztal, Dzieje modlitwy – Dzieje Apostolskie. Modlitwa nie tylko pierwszego i drugiego pokolenia chrześcijan, cz. I, Kielce 2008, s. 56 n. 20 Modlitwa: „wnętrze” człowieka, gesty i postawa zewnętrzna 249 z tamtych okolic, wołała: „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”. [...] A ona przyszła, upadła [gr. prosekynei] przed Nim [tzn. przed Chrystusem] i prosiła: „Panie, dopomóż mi!” (Mt 15, 22–25). Oto inny, istotny przykład: A pozostali ludzie, nie zabici przez te plagi, nie odwrócili się od dzieł swoich rąk, tak by nie wielbić [gr. proskynêsousin] demonów ani bożków złotych, srebrnych, spiżowych, kamiennych, drewnianych, które nie mogą ni widzieć, ni słyszeć, ni chodzić (Ap 9, 20). Analizując poszczególne teksty Nowego Testamentu z czasownikiem proskyneô, H. Greeven doszedł do wniosku, że zasadniczo wskazuje on na cześć oddawaną jedynemu Bogu czy istocie niesłusznie uważanej za boską, przy czym ta cześć może być oddawana np. w sposób nie do końca uświadomiony, wolny22. Jakkolwiek nie oceniać przytoczonej powyżej opinii, to w Dziejach Apostolskich czasownik proskyneô jest stosowany w sensie teologicznym, informuje o związkach człowieka z prawdziwym, jedynym Bogiem. Relacje te mogą być pozytywne lub negatywne. W każdym razie we wszystkich czterech wypadkach mamy do czynienia z kultem, z modlitwą. W siódmym rozdziale Dziejów Apostolskich czytelnik ma możność zapoznać się ze świadectwem, jakie św. Szczepan składa przed sanhedrynem (Dz 7, 2–53) – w tym kontekście spotykamy czasownik proskyneô (dokładniej chodzi o Dz 7, 43)23. Słowa św. Szczepan to swego rodzaju ocena bardzo ważnego etapu dziejów stworzenia-zbawienia, jakim jest starotestamentalna historia Izraela. Św. Szczepan podchodzi tu krytycznie (i trzeba przyznać, że w sposób oryginalny). We wskazanym już Dz 7, 43 ustosunkowuje się on do bałwochwalstwa. Należy zaznaczyć, że w ocenie Pisma św. kwalifikuje się ono do najcięższych grzechów (zob. np. Wj 20, 3 n.; Dz 17, 16; Ap 19, 20 n.)24. Oto zapowiadane Dz 7, 43 wraz z tworzącym z nim całość wersetem wcześniejszym: Ale Bóg odwrócił się od nich i dozwolił, że czcili wojsko niebieskie, jak napisano w księdze proroków: Czy składaliście Mi ofiary i dary na pustyni przez lat czterdzieści, domu Izraela? Obnosiliście raczej namiot Molocha i gwiazdę bożka Remfana, wyobrażenia, które zrobiliście, aby im cześć oddawać [gr. proskynein]. Przesiedlę was za to poza Babilon (Dz 7, 42–43). Cytowany tekst ukazuje bałwochwalstwo jako swego rodzaju zamianę, uzurpację (czy jej sprawcą jest człowiek? jedynie on?), w wyniku której bożek zostaje wprowadzony na miejsce przysługujące wyłącznie jedynemu Bogu. Do odnotowania jest wątek, że prawdziwy Bóg bynajmniej nie traci kontroli nad sytuacją, lecz na nią, jak to jasno ujmuje św. Szczepan, zezwala. Po drugie: mamy czytelne stwierdzenie, że pokłon oddawany za pomocą czasownika proskyneô przysługuje właśnie jedynemu Bogu. Tekst pozwala zrozumieć, iż także taka sytuacja plasuje się w domenie suwerennego Bożego władania. Ze swej strony wielkość kary wskazuje na powagę przewinienia. Zarazem wymierzana przez Boga kara, gdy uwzględni się całość przesłania biblijnego, okazuje się w swej istocie leczH. Greeven, proskyneô etc. [w:] Theological Dictionary of the New Testament VI, s. 763 n. Zob. J. Roloff, Die Apostelgeschichte, 2-te Auflage, Göttingen 1988, s. 123 n.; R. Pesch, Die Apostelgeschichte, Apg 1–12, Zürich 1986, s. 225. 24 Szerzej na ten temat zob. C. Wiéner, Idoles, [w:] Vocabulaire de théologie biblique, publié sous la direction de X. Léon-Dufour, deuxième édition révisée et augmentée, Paris 1971, kol. 559 n. 22 23 250 Ks. Wojciech Misztal nicza, zmierza do przywrócenia właściwego stosunku ludzi do Boga, stosunku korzystnego dla tych pierwszych25. Faktycznie w gruncie rzeczy sprawi ona, że Izrael wyjdzie z zabójczego dla niego błędu. Będzie oddawał pokłon Temu, któremu taka cześć przysługuje. Także w innych tekstach Dziejów Apostolskich z czasownikiem proskyneô mamy do czynienia z ekonomią czynienia/istnienia stosunku człowieka do Boga właściwym, dobroczynnym dla człowieka. Z tym, że może bardziej zaznacza się w nich radykalizm zmiany, nowość osiągniętego pozytywnego stanu rzeczy i tym samym postęp, rozwój (to tak, jakbyśmy mieli do czynienia ze wskazaniem, że prawidłowy związek ludzi z Bogiem cechuje się nie stagnacją, ale pogłębianiem się). Kolejny tekst Dziejów Apostolskich, w którym znajdziemy interesujący nas czasownik, to Dz 10, 25. Werset ten należy do większej całości dotyczącej spotkania św. Piotra z Korneliuszem. Jest ono wyjątkowo ważne. Św. Piotr to postać pierwszoplanowa, tak w przypadku np. Dziejów Apostolskich, jak i całego Nowego Testamentu26. Swą niebagatelną wagę posiada także to (i jest to wątek, jak można przypuszczać, mniej znany), że Korneliusz to w Dziejach Apostolskich pierwszy poganin przyjęty do Kościoła. Rozstrzygnięcie jego przypadku w sensie uznania, że Bóg zbawczo działa na jego rzecz tak, jak czyni to na rzecz pierwszych chrześcijan pochodzenia żydowskiego, że w obu przypadkach Duch Święty tak samo z mocą działa zbawczo, to wszystko w pewnym sensie otwiera drogę zbawienia następnym poganom (zob. np. Dz 10, 44 n.; 15, 7 n.). Dz 10, 25 składają się więc na bardzo ważne przesłanie, dotyczą drogi człowieka do Boga, koniecznego i pomyślnego dla niego zjednoczenia z Bogiem oraz pomocy na tej drodze. Takiego daru Bóg udziela bezpośrednio, udzielają jej ludzie, których On wybiera na skutecznych pomocników (zob. np. Dz 10, 3 n. i 10, 21 n.). Tutaj uczestnictwo ze strony człowieka przedstawia się m.in. jako uznanie swego miejsca i wskazanie na miejsce Boga. A kiedy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg i oddał mu pokłon [gr. prosekynêsen]. Piotr podniósł go ze słowami: „Wstań, ja też jestem człowiekiem” (Dz 10, 25–26). Czasownik proskyneô spotykamy też w Dz 8, 27, gdzie odnosi się on intencji, by pokłonić się prawdziwemu Bogu. To wyróżnia Dz 8, 27 w stosunku do wcześniej przedstawionych passusów Dziejów Apostolskich, przemawia na rzecz takiej właśnie kolejności w prezentacji. Nawet gdyby wymieniony tam dostojnik nie był monoteistą, lecz politeistą, tzn. gdyby wierzył, że oprócz Boga czczonego przez Izraelitów w świątyni jerozolimskiej są także inni bogowie, to i tak sens pozostałby następujący: dostojnik zmierza do Jerozolimy, by w jej świątyni oddać cześć właśnie tam czczonemu Bogu. Wtedy przybył do Jerozolimy oddać pokłon 25 Tytułem uzasadnienia można wskazać, że Dz 7, 42–43 podejmuje przesłanie z Am 5, 25–27 (uwzględniając tekst wg Septuaginty). Zaś ten ostatni passus trzeba czytać razem z Am 6, 11–15. Na terapeutyczny charakter kar wymierzanych przez Boga zwraca uwagę (i to w sposób bardzo śmiały, zmuszający do stawiania poważnych pytań) W. Hryniewicz, Świadkowie wielkiej nadziei. Zbawienie powszechne w myśli wczesnochrześcijańskiej, Warszawa 2009, s. 101 n. Zob. też H. U. von Balthasar, Czy wolno mieć nadzieję, że wszyscy będą zbawieni?, przekł. i wprow. ks. S. Budzik, Tarnów 1998, s. 206 n. 26 Można się o tym łatwo przekonać analizując np. za pomocą konkordancji te teksty nowotestamentalne, w których jest on wzmiankowany. Por. np. Dz 1, 15 n.; 2, 14 n; 10, 1 n. oraz 15, 1 n. Modlitwa: „wnętrze” człowieka, gesty i postawa zewnętrzna 251 [gr. proskynêsôn] Bogu Etiop, dworski urzędnik królowej etiopskiej, Kandaki, zarządzający całym jej skarbcem (Dz 8, 27). Trzymając się biblijnego rozumienia, komu należy się cześć boska, wypada powiedzieć, że według Dziejów Apostolskich dostojnik ma właściwy stosunek do Boga. Z pochodzenia nie jest on Izraelitą, jest poganinem27. Pod względem religijnym pozycja Izraelitów jest, powiedziałoby się spontanicznie (ale czy błędnie?), lepsza. A przecież według św. Szczepana, Izraelici potrzebowali, by odzyskać właściwy stosunek do Boga, kary (zob. Dz 7, 1 n.). Sytuacja Etiopa przypomina pod tym względem sytuację Korneliusza, jak z nią zaznajamia początek dziesiątego rozdziału Dziejów Apostolskich. Ani pierwszy, ani drugi nie jest pochodzenia żydowskiego. Żaden z nich – według Dziejów Apostolskich – nie jest wyznawcą judaizmu. Zastanowienia wymagają pytania, czy są oni w takim związku z jedynym Bogiem, który określamy obecnie jako bycie monoteistą, czy w jakiejś znaczącej mierze skłaniają się ku judaizmowi. W każdym razie, jeden i drugi, jak pokazują odpowiednio dziesiąty i ósmy rozdział Dziejów Apostolskich, następnie wyznają monoteizm jako chrześcijanie, są w tej komunii z Bogiem, którą rozpoczyna wiara i chrzest, którą określa się mianem bycia chrześcijaninem. Jest to komunia zbawcza (zob. np. Dz 2, 37 n.)28. Co do samego czasownika proskyneô, w przypadku interesującej nas teraz relacji o urzędniku królewskim kontekst zaprasza, by rozumieć, że wskazuje on na udział (przynajmniej potencjalnie, w znaczeniu np. zamiaru) w kulcie sprawowanym w świątyni Jerozolimskiej, w kulcie bardzo bogatym w znaki, gesty, postawy także zewnętrzne29. Ostatni z tekstów do zaprezentowania to Dz 24, 11: Nie więcej jak dwanaście dni temu przybyłem do Jerozolimy, aby oddać pokłon [gr. proskynêsôn] Bogu. Kontekst pozwala lepiej zrozumieć przytoczone zdanie. Podmiotem jest św. Paweł Apostoł. Wyjaśnia, dlaczego przybył do Jerozolimy. W tym okresie jest on już chrześcijaninem. Wcześniej nieraz Dzieje Apostolskie wskazywały, iż mamy w jego przypadku do czynienia z postacią jak najbardziej znaczącą, pierwszoplanową (zob. np. Dz 15, 1 n.). Uwzględniając inne dane (zarówno te przekazywane przez Dzieje Apostolskie, jak te z corpus paulinum)30, dochodzi się do następującego wniosku: Dzieje Apostolskie chcą pokazać św. Pawła jako wzór, jako człowieka modlitwy. Podobnie jak Dwunastu, szanuje on świątynię Jerozolimską i sprawowany tam kult, uczestniczy w nim. Dotyczy to także (trudno przypuszczać, by było inaczej) tego, co widzialne, materialne, gestów, słów, śpiewów, postaw ciała. W Dz 24, 11 należy więc rozumieć czasownik proskyneô nie tylko w znaczeniu pierwszym, ale także szerszym – oddawania Bogu czci na różne, dostępne Teoretycznie np. mógłby urodzić się w rodzinie prozelitów. Jest to jednak mało prawdopodobne, w przeciwnym wypadku czy Dzieje Apostolskie nie wskazałyby na to? 28 Zob. C.M. Martini, La Chiesa alle sue origini, „Paulus. International Magazine on Saint Paul” 2:2008, s. 28 n. 29 Oczywiście należy pamiętać, że poszczególne kategorie osób miały tutaj sobie przypisany określony sposób czy stopień uczestnictwa, że starano się tego bardzo przestrzegać. Dotyczyło to nie tylko np. nieizraelitów ale nawet także samych kapłanów (zob. np. Dz 21, 27 n; Hbr 9, 7). 30 Szerzej na ten temat zob. np. J. Becker, Paul. „L’Apôtre des nations“, traduit de l’allemand par J. Hoffmann, Paris–Montréal 1995, s. 521 n. 27 252 Ks. Wojciech Misztal sposoby. Mamy tu do czynienia z interesującą zbieżnością z przesłaniem listów Pawłowych. Pisma te zwracają uwagę, iż ciało jest świątynią Boga Ojca (1 Kor 3, 16 interpretowane w świetle 1 Kor 1, 1 n.), Ducha Świętego (1 Kor 6, 19), że chrześcijanie oddają Bogu cześć przez wszystko, co składa się na ich życie. Św. Paweł pisze o tym w dwunastym rozdziale Listu do Rzymian. Tutaj przytoczymy jego początek: A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała [gr. sômata] swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej (Rz 12, 1). * * * Pismo Święte to szkoła i zobowiązanie do całościowego podejścia do człowieka, w tym do jego spotkań z Bogiem, odnoszenia się do Niego. Przypomina ono, iż ten związek człowieka z Bogiem, jaki stanowi modlitwa, jest relacją bardzo bogatą, wielorako angażującą, w swej istocie pozytywnie wyrażającą się na różne sposoby. By przedstawić istotę modlitwy i całej duchowości chrześcijańskiej, jej nieprzemijającą wartość, atrakcyjność, by należycie troszczyć się o nią, trzeba zdobyć się na takie spojrzenie, na taką prezentację, które będą jak najbardziej adekwatne do faktycznego stanu rzeczy. Nieocenioną przysługę jest tu w stanie oddać biblijne podejście także do gestów, postaw, jakie mogą czy winny towarzyszyć modlitwie, stanowić jej część, jakie faktycznie się na nią składają. Prayer: Soul, Gestures and Posture The Bible is a kind of a school and an obligation to deal with a human being in a comprehensive way taking into account his encounters with God and his ways of referring to Him. It reminds that this relationship between God and a human being that the prayer is meant to be is very rich and absorbing, manifesting itself in a variety of ways. To show the essence of a prayer and the whole Christian spirituality, its true and imperishable value, its fascinating aspects, to care about it properly, one has to look at it and present it in such a way that will be as adequate as possible to the real situation. What is considered to be of invaluable help here is a biblical attitude to gestures and postures which may, or even should, accompany a prayer and be its part, and of which, in fact, a prayer consists. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Piotr Musiewicz Zarys dorobku Johna Henry’ego Newmana Słowa kluczowe: filozofia, teologia, kard. John Henry Newman. Key words: philosophy, theology, John Henry Cardinal Newman. Möhler i Newman są dwoma najważniejszymi prekursorami, którzy przygotowali drogę dla odnowienia teologii katolickiej w XX wieku, dla ekumenizmu i dla II Soboru Watykańskiego. Newmanowskie koncepcje tradycji i rozwoju doktrynalnego pozostają istotne dla dobrego zrozumienia historyczności Kościoła, jego umocowania w Tradycji Ojców Kościoła, a także dla jego otwarcia na nowe wyzwania. W tym kontekście Newmanowska Logika wiary, jego refleksje nad podstawami wiary, nad relacjami wiary i rozumu, nad edukacją i istotą uniwersytetu, mają znaczenie fundamentalne1. Tak kardynał Walter Kasper podsumowuje niezwykły dorobek jednego z najsławniejszych konwertytów wszech czasów – Johna Henry’ego Newmana. Zainteresowanie jego spuścizną przeżywa obecnie renesans wśród teologów, filozofów i badaczy nauk społecznych2. Niniejszy artykuł stanowić będzie próbę nakreślenia najważniejszych problemów filozoficzno-teologicznych podejmowanych przez angielskiego kardynała oraz ukazanie ich znaczenia. 1 Kardynał Walter Kasper, Aktualność mówienia o Bogu, [w:] Wstęp do wykładu wygłoszonego w Oksfordzkim Blackfriar Hall, maj 2008, za http://www.bfriars.ox.ac.uk/resources.php?category=5, tłum. własne. 2 Spośród pojawiających się w Polsce prac naukowych – najczęściej doktorskich i habilitacyjnych – wymienić można m.in. opracowania: Marek Fota, Epistemologia wiary. Koncepcja filozoficzna Johna Henry’ego Newmana; Anna Nałęcz, Aprobatywna postawa Johna Henry’ego Newmana wobec jego anglikańskich korzeni na podstawie ewolucji poglądów mariologicznych; Piotr Zamaria, Oddziaływanie myśli Johna Henry’ego Newmana na eklezjologię Soboru Watykańskiego II; Janusz Salamon SJ, Newmanowska epistemologia religii. Między brytyjskim empiryzmem i filozofią analityczną; Jan Kłos, John Henry Newman i filozofia. Rozum – przyświadczenie – wiara. 254 Piotr Musiewicz Życie Newmana na tle epoki Newman urodził się w 1801 roku w Londynie, w rodzinie anglikańskiej o tradycjach kalwińskich. Jego szkolne środowisko również nie miało nic wspólnego z katolicyzmem3, który John Henry przyjął w wieku 44 lat. Anglia od czasów reformacji była krajem o bardzo specyficznej sytuacji religijnej, generalnie niechętnym katolicyzmowi. Istniały tam trzy rywalizujące ze sobą grupy wyznaniowe: – Anglikanie – będący oficjalnie w łaskach króla i przez długi czas parlamentu4; było to wyznanie nakazane przez państwo, potwierdzane deklaracją – odmowa jej złożenia zamykała dostęp m.in. do uniwersytetów i urzędów publicznych, czyniąc z wyznawców innego credo obywateli prawnie dyskryminowanych. – Dysydenci – protestanci nie zgadzający się z ustaleniami Kościoła anglikańskiego co do jego hierarchii, zachowywanej tradycji i katolickich elementów w liturgii; opierający się wyłącznie na Biblii we własnej interpretacji; z czasem asymilowani jednak przez Kościół anglikański. – Katolicy – grupa od XVI wieku najmniej liczna i najbardziej dyskryminowana przez państwo i Kościół anglikański5. Atmosfera ciągłych niepokojów i starć na tle wyznaniowym wydaje się zmieniać dopiero za życia Newmana. W 1829 r. parlament znosi w Anglii wiele regulacji dyskryminacyjnych i gwarantuje swobodę kultu także katolikom. Jednocześnie jednak, ku zaniepokojeniu angielskiego duchowieństwa, władza świecka korzysta ze swoich przywilejów erastiańskich6 i decyduje o zmniejszeniu o połowę liczby diecezji anglikańskich na terenie Irlandii. Ponadto wśród parlamentarzystów zaczynają się szerzyć koncepcje Thomasa Arnolda (1795– –1842), który postulował utworzenie jednego, narodowego Kościoła mającego zasymilować w sobie – poprzez rozmycie różnic – wszystkie obecne w Anglii wyznania, oprócz katolików, kwakrów i unitarian7. Pojawienie się erastianizmu i chęci emancypacyjnych w parlamencie spowodowało wybuch niezadowolenia wśród anglikańskiego kleru, szczególnie tej jego części, która opowiadała się za wyraźnym określeniem dogmatów wiary, odwoływała się do tradycji Ojców Kościoła i sięgała w liturgii po niektóre Por. J. H. Newman, Apologia pro vita sua, London 1966, s. 30. Nie dotyczy to okresu rewolucji cromwellowskiej 1640–1648 r. oraz okresu dominacji i reform parlamentarnych wigów od 1832 r. 5 Jako przykłady dyskryminacji wymienić można: Akt przeciw jezuitom, księżom seminaryjnym oraz innym podobnym, nieposłusznym osobom z 1585 roku, przewidujący karę śmierci dla katolickich księży przybywających z kontynentu do Anglii i dla osób dających im schronienie; oraz Akt próby z 1673 roku, przewidujący konieczność podpisania deklaracji odrzucającej katolickie dogmaty – w tym przede wszystkim Rzeczywistą Obecność Chrystusa w Eucharystii. 6 Erastianizm to doktryna przyznająca państwu zwierzchność nad Kościołem, także w sprawach religijnych. W Anglii wyraźnie obecny od czasów Henryka VIII (1491–1547), przejawiający się w prawnym ustalaniu wyznania wiary przez parlament. Nazwa pochodzi od twórcy doktryny Thomasa Erastusa (1524–1583). 7 Por. F. W. Cornish, The English Church in the Nineteenth Century, Part I, London 1910, s. 189. 3 4 Zarys dorobku Johna Henry’ego Newmana 255 elementy katolickie. Był to nurt zwany z czasem anglokatolicyzmem, obecny, choć mniejszościowy i ledwo widoczny w Kościele anglikańskim od XVI wieku. Z tym właśnie środowiskiem związał się jako anglikański duchowny John Henry Newman (szczególnie po powrocie z podróży do Włoch, gdzie przekonał się o potrzebie oparcia chrześcijaństwa na dogmatach, co nie było kwestią dyskusyjną we współczesnym mu Kościele anglikańskim) i w roku 1833 wraz z towarzyszami – podobnie jak on dostrzegającymi zagrożenie samodzielności Kościoła ze strony państwa oraz potrzebę odnowienia samego Kościoła anglikańskiego – zaczyna pisać i publikować krótkie, konkretne teksty teologiczno-filozoficzne, zwane traktatami. Ruch Newmana i jego towarzyszy zostaje nazwane Ruchem Oksfordzkim, traktariańskim lub puzeismem8. Jeden z zasadniczych problemów Kościoła anglikańskiego, dostrzeżony przez traktarian, zostaje tak sprecyzowany przez jednego z ich późniejszych zwolenników: Kościół anglikański nie spiera się o to, co robić, lecz o to, czym powinien być – a w gruncie rzeczy, czym jest i czym był. Czy cały jego autorytet bierze się z faktu, że stanowi gałąź Kościoła katolickiego? A może cały jego autorytet bierze się stąd, że stanowił element szesnastowiecznego protestu przeciw Kościołowi katolickiemu?9 Odpowiedzi na to pytanie udzielone przez uczestników Ruchu Oksfordzkiego wstrząsają całą Anglią, zaskakują Kościół katolicki i odbijają się głośnym echem w Europie. Oto bowiem duchowny anglikański i profesor hebrajskiego Edward Bouverie Pusey (1800–1882) w kazaniu wygłoszonym w Oksfordzie przypomina niemal obraźliwą dla anglikanów, niepopularną i do 1829 roku prawnie dyskryminowaną doktrynę o Rzeczywistej Obecności Chrystusa w Eucharystii10. Zostaje za to zawieszony w czynnościach nauczycielskich, co w znaczniej mierze przyczynia się do wzrostu zainteresowania jego pismami. Następnie John Henry Newman pisze słynny Traktat 90, w którym interpretuje 39 artykułów wiary anglikańskiej (postrzeganych dotąd o wiele bardziej jako kalwińskie niż katolickie11) w duchu katolickim, uznając, że reformacja w Anglii miała na celu naprawę nadużyć w Kościele katolickim, a nie zerwanie z Rzymem i zmianę fundamentu Kościoła na protestancki, i nawołując do głębokiej reorientacji sposobu myślenia anglikanów przyzwyczajonych w większości do gruntownego krytykowania Kościoła rzymskiego. Dzięki wystąpieniom Puseya, Newmana i innych odrzucane dotychczas koncepcje katolickie odżywają w Anglii z niespodziewaną siłą. Ruch prokatolicki nie kończy jednak na słowach: kolejnym szokiem dla dziewiętnastowiecznych Brytyjczyków staje się decyzja Newmana o zostaniu katolikiem. 8 października 1845 roku wstępuje on do Ko8 Od nazwiska innego przywódcy anglokatolicyzmu, E. B. Puseya (1800–1882). Por. „Przegląd Poznański” t. II:1846, s. 288. 9 G. K. Chesterton, Anglikanizm [w:] Obrona świata, Warszawa–Ząbki 2006, s. 193–194. 10 Por. „Przegląd Poznański” t. II:1846, s. 289. 11 Z. Pasek, Anglikanizm, [w:] Wyznania wiary wiary – protestantyzm, Kraków 1999, s. 141. 256 Piotr Musiewicz ścioła katolickiego – przyjęty przez błogosławionego Dominika Barberi12. Wiąże się to z koniecznością opuszczenia przez niego stanowiska nauczycielskiego w Oksfordzie13 i rozłąką z wieloma przyjaciółmi, z dużym niezrozumieniem, a nierzadko wrogością ze strony środowisk anglikańskich oskarżających konwertytę o zdradę Kościoła anglikańskiego i ukrywanie swoich katolickich zamiarów, a także z początkową nieufnością i ostrożnością ze strony hierarchii katolickiej, zaskoczonej decyzją tak wysoko postawionego duchownego anglikańskiego14 . Newman swoją konwersją pokazuje drogę wielu innym znamienitym osobistościom, które podążają jego drogą do Rzymu. Wymienić spośród nich można między innymi: późniejszego arcybiskupa Westminster Henry’ego Edwarda Manninga (1802–1892), historyka Christophera Dawsona (1889–1970), tytana publicystyki angielskiej Gilberta Keitha Chestertona (1874–1936), syna anglikańskiego biskupa Manchesteru: Ronalda Knoxa (1888–1957), syna arcybiskupa Canterbury: Roberta Hugh Bensona (1871–1914), matkę twórcy powieści fantasy J. R. R Tolkiena oraz jego samego (1892–1973), znanego poetę Gerarda Manleya Hopkinsa (1844–1889), który – ku dodatkowemu oburzeniu anglikańskiej opinii publicznej – został jezuitą, wreszcie byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony’ego Blaira (ur. 1953). Źródła ideowe władzy papieskiej Newman zaczął pisać jedno ze swoich najsławniejszych dzieł O rozwoju doktryny chrześcijańskiej jako anglikanin, a skończył już jako katolik. To właśnie poszukiwanie ciągłości Kościoła od czasów apostolskich i badanie nauk jego Ojców doprowadziło myśliciela do uznania, że najwierniejszy wymiar chrześcijaństwa tworzy Kościół katolicki, a nie – jak zwykle sądzono w Anglii – Kościół anglikański. Problemem, który szczególnie nurtował Newmana w czasach, gdy był jeszcze w Kościele anglikańskim, była kwestia: gdzie znajduje się obecnie sukcesja apostolska? Zasadniczym kryterium [uznania Kościoła za reprezentujący właściwe chrześcijaństwo – P.M.] było według głoszonej przez niego wówczas teorii [...] nie kryterium uznawania lub nieuznawania papieża, ale kontynuacja sukcesji apostolskiej przez biskupów. Sprawą ważniejszą było to, aby biskupi Kościoła byli biskupami, niż to, aby papież był jego głową. Newman ostatecznie opuścił Kościół anglikański bardziej z tego powodu, że nie mógł dłużej uznawać autorytetu jego biskupów, niż dlatego że biskupi ci nie uznawali autorytetu papieża15. 12 Bł. Dominik Barberi lub bł. Dominik od Matki Bożej (1792–1849) – włoski pasjonista, zwany Apostołem Anglii. 13 Katolicy, mimo prawnej ich emancypacji w 1829 roku, nie mieli prawa do nauczania na uniwersytetach angielskich do 1871 roku. 14 Newman pełnił funkcje wykładowcy i opiekuna Domu Najświętszej Maryi Panny, elitarnego kolegium oksfordzkiego. 15 C. Hollis, Newman a świat współczesny, Warszawa 1970, s. 86–87. Zarys dorobku Johna Henry’ego Newmana 257 Po odnalezieniu właściwych następców apostołów Newman podjął refleksję nad uzasadnieniem władzy papieskiej. Kościół anglikański konsekwentnie od XVI wieku, powołując się rzekomo na Ojców Kościoła, nie odnajdywał ani u nich, ani w Piśmie Świętym przesłanek wskazujących na zasadność supremacji biskupa Rzymu. John Henry, angażując się w rzetelne studia nad pierwszymi wiekami chrześcijaństwa, odkrył coś wręcz przeciwnego. Pisał: Dla św. Ignacego16 mówić o papieżach, gdy myślało się dopiero o biskupach, byłoby czymś takim, jak wysyłanie całej armii dla zaaresztowania jednego włamywacza17. Myśliciel wskazuje więc, że papiestwo narodziło się z potrzeby hierarchicznej organizacji życia religijnego, która nie była jeszcze konieczna w drugim wieku po Chrystusie. Ustalenie się autorytetu biskupa Rzymu nastąpiło wraz z rozprzestrzenieniem się chrześcijaństwa na bardzo rozległe tereny, co wiązało się z potrzebą istnienia autorytetu, który rozwiązywałby spory doktrynalne i koordynował pierwotnie spontaniczną działalność ewangelizacyjną Kościoła, jakkolwiek już w pismach Ojców Kościoła, wbrew interpretacjom czynionym przez większość anglikanów, znajduje się wiele odwołań do biskupa Rzymu jako do instancji arbitrażowej wobec sporów między biskupami18. John Henry Newman konstatuje zatem: „Żaden Kościół nie może obejść się bez swojego papieża”19 i podkreśla, że w rzeczywistości organizacja każdego Kościoła ukonstytuowana jest przy istnieniu pewnego zwierzchnika ziemskiego, niezależnie od tego, czy nazwiemy go papieżem czy nie. Teolog przytacza przykłady nestorian przewodzonych przez katolikusa, luteranów prowadzonych w Prusach przez superintentenda, w końcu samych anglikanów, zwieńczonych w hierarchii przez arcybiskupa Canterbury20. W argumentacji na rzecz papieża teolog sięga także do samego Pisma Świętego, w którym odnajduje zarówno tradycyjne, jak i rzadziej dostrzegane wskazania zapowiadające prymat św. Piotra i jego następców21. Inny ważki argument pojawia się w kontekście rozważań o Rzeczywistej Obecności Chrystusa w Eucharystii. Także w tej kwestii badania doprowadzają Newmana do sprzeciwu wobec tradycyjnych rozwiązań anglikańskich, nie uznających tego przekonania. Konwertyta ostatecznie w zdecydowany sposób krytykuje poglądy swoich byłych współbraci odnośnie do Eucharystii i papieża w następujących słowach: 16 Św. Ignacy Antiocheński (ok. 30–107) – biskup Antiochii, jeden z najsławniejszych męczenników, Ojciec Kościoła, na którego często powoływał się Newman. 17 J. H. Newman, O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, Warszawa 1999, s. 152. 18 Por. Tamże, s. 158. 19 Tamże, s. 156. 20 Tamże. 21 Mt 16, 18–19, J 21, 15–17, Łk 22, 31–32, a nawet Rdz 49, 8–10: „Judo, ciebie sławić będą bracia twoi, [...]. Nie zostanie odjęte berło od Judy [...], aż przyjdzie ten, do którego ono należy”. Newman traktuje tego rodzaju zapowiedzi jako proroctwa i obietnice, mające zostań wypełnione przez samego Boga. Por. J. H. Newman, O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, s. 158, a także: tenże, O sumieniu – List do Księcia Norfolk, Bydgoszcz 2002, s. 15–16. 258 Piotr Musiewicz Czyż nie postępujesz jak hipokryta, że słuchasz ich [Ojców Kościoła – P.M.], kiedy ci się to podoba, a głuchniesz kiedy nie chcesz ich słuchać? Jakże to zgłaszasz swój udział z nimi, jeśli idziesz z nimi tylko połowę drogi? O której bowiem z dwóch doktryn mówią częściej – o doktrynie rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii czy o władzy papieskiej ? Przyjmujesz mniejsze świadectwo, a odrzucasz większe22. John Henry Newman wykazał, że Ojcowie Kościoła bardzo często wypowiadali się o Eucharystii, względnie rzadziej natomiast o władzy papieskiej. Hipokryzja anglikanów polegałaby zatem na odwróceniu uwagi od wyraźnych ustaleń Ojców dotyczących Eucharystii i Rzeczywistej Obecności Chrystusa w Niej (stanowiących owo „większe świadectwo”) i na akcentowaniu ich niekiedy jeszcze niewyraźnych przekonań na temat władzy papieskiej („mniejsze świadectwo”) jako przesłanki rzekomo wskazującej na niezasadność supremacji biskupa Rzymu. Poprzez tak tendencyjne spojrzenie na Tradycję dokonywać się miało się jej zafałszowanie. Kolejne argumenty dotyczące usankcjonowania jurysdykcji papieskiej przedstawił Newman zestawiając zakres władzy duchowej i świeckiej. Na zarzuty premiera Gladstone’a23, jakoby władza papieska wymagała od wiernych absolutnego posłuszeństwa i rozciągała się z tej racji daleko szerzej niż władza państwowa, John Henry odpisuje: Papież w tak znikomym stopniu uczestniczy w całym owym systemie teologii moralnej, która (pospołu z sumieniem) kieruje naszym życiem, że dla nas, prywatnych obywateli, ciężar jego ingerencji jest absolutnie niezauważalny24. Władza papieska dotyczy bowiem jedynie spraw wiary, moralności, dyscypliny i rządów Kościoła. Newman zatem uspokaja premiera: Obszary państwowej i papieskiej jurysdykcji są w przeważającej mierze dość odległe od siebie, ze wszystkich 360 stopni jest tylko kilka stopni, które stanowią ich część wspólną25. Zaniepokojonym i nie rozumiejącym dogmatu o nieomylności papieskiej anglikanom teolog cierpliwie wyjaśnia znaczenie papiestwa i jego kompetencji, przez co przyczynia się do dialogu i zbliżenia Kościoła anglikańskiego z Kościołem katolickim. Z tego względu uznaje się go za jednego z prekursorów współczesnego dialogu ekumenicznego. Ponadto jego refleksja nad zakresem władzy duchowej i świeckiej przyczynia się do ustaleń Soboru Watykańskiego II w kwestii autonomizacji sfer Kościoła i państwa. J. H. Newman, O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, s. 43. William Ewart Gladstone (1809–1898) czterokrotny premier Wielkiej Brytanii z ramienia Partii Liberalnej; zasłynął m.in. krytyką dogmatu o nieomylności papieskiej i samej władzy papieskiej; na jego zarzuty odpowiada Newman w Liście do Księcia Norfolk, zwanym książeczką O sumieniu. 24 J. H. Newman, O sumieniu – List do Księcia Norfolk, Bydgoszcz 2002, s. 21. 25 Tamże, s.35. 22 23 Zarys dorobku Johna Henry’ego Newmana 259 Koncepcja rozwoju doktrynalnego Pokazanie racji dla władzy papieskiej, sięganie do jej źródeł – począwszy od zapowiedzi w Starym Testamencie, przez Nowy Testament a na Tradycji Ojców Kościoła skończywszy, a także wskazanie pragmatycznej potrzeby jurysdykcji biskupa Rzymu – to przykłady kompleksowego sposobu argumentacji Newmana. Widoczny jest on także w wielu innych podejmowanych przez niego zagadnieniach – w tym typowo katolickich, jak dogmaty Maryjne26, kult świętych27 czy czyściec28. Niepodobna wszystkich tych argumentacji przedstawić w tym miejscu; można jednak przyjrzeć się newmanowskiej koncepcji rozwoju doktrynalnego, gloryfikowanej między innymi przez kardynała Kaspera, którego cytowaliśmy na wstępie tej pracy. Wydaje się, że punktem wyjścia do uzasadnienia adekwatności Tradycji29 i rozwoju doktrynalnego chrześcijaństwa (elementów silnie negowanych przez protestantów i część anglikanów), jest stwierdzenie, iż: O żadnej w ogóle doktrynie, która tylko nie jest wręcz sprzeczna z Objawieniem, nie można bez zastanowienia orzec, że nie zawiera się w Piśmie św30. Newman uznaje tym samym protestanckie przekonanie, w myśl którego wyraźna, bezpośrednia obecność danego zagadnienia wiary w Piśmie świętym stanowi jedyne kryterium jego wiarygodności, za nazbyt wąskie i przez to niewystarczające dla pełni chrześcijaństwa. Myśliciel pisze, że w Piśmie świętym znajdują się zalążki pewnych koncepcji, niekiedy niewyraźne, których rozwinięcie jest rzeczą konieczną dla Kościoła jako depozytariusza i strażnika wiary, i przywołuje w tym kontekście Maryję, która „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”31, ukazując Jej postawę jako zapowiedź rozwoju doktrynalnego chrześcijaństwa także po Objawieniu zawartym w Piśmie świętym. Nie wystarczy bowiem „zachowywać” wiary w Chrystusa, jak czynią to także przeciwnicy Tradycji, ale wedle nakazu ewangelicznego należy ją też „rozważać” – co dla teologa oznacza nie tylko refleksję nad wiarą, ale i rozwijanie jej pierwotnych zasad32. W ramach rozwoju Doktorzy Kościoła, zajmujący się w szczególny sposób owym „rozważaniem” Ewangelii, powinni zatem między innymi „uprzedzać lub prostować różne aberracje błędnego rozumowania33. J .H. Newman, Rozmyślania i modlitwy, Warszawa 1973, s. 151–188. J. H. Newman, O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, s. 371. 28 Tamże, s. 353. 29 W sporze o relacje Tradycji i Pisma świętego, jako niezależnych lub związanych ze sobą źródeł wiary, Newman wyraźnie przekonuje, że pochodzą one z tego samego źródła i są ze sobą powiązane. Ustalenie takie widoczne jest w Katechizmie Kościoła Katolickiego w pkt 80. 30 J. H. Newman, O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, s. 82. 31 Łk 2, 19, podobne zapowiedzi Newman dostrzega także w Łk 2, 51 i J 2, 5. 32 J.H. Newman, Teoria rozwojów w doktrynie religijnej [w:] Kazania uniwersyteckie. Piętnaście kazań wygłoszonych przed Uniwersytetem Oksfordzkim między 1826 a 1843 rokiem, Kraków 2000, s. 286. Podkreślmy, iż owo ”rozwijanie” wiary musi bezpośrednio lub pośrednio wypływać z przesłanek Pisma świętego. 33 Tamże. 26 27 260 Piotr Musiewicz Newman precyzuje ostatecznie siedem cech prawidłowego rozwoju doktrynalnego i jest zdania, że na ich podstawie można sprawdzić autentyczność rozwoju idei oraz jej wierność wskazaniom pierwotnym – w szerokim kontekście, nie tylko w przypadku rozwoju chrześcijaństwa. Ale patrząc na chrześcijaństwo można zaobserwować, iż jego rozwój nie jest ani przypadkowy (choć kształtowany niekiedy przez niespodziewane wydarzenia, mające jednak swój początek w interwencji Opatrzności34), ani też szczegółowo planowany przez człowieka (choć starający się zapobiegać przyszłym i aktualnym herezjom, co musi być też inspirowane działaniem Opatrzności). Właściwy rozwój doktrynalny odznacza się zatem: ciągłością zasad pierwotnych (w przypadku chrześcijaństwa zasady pierwotne zawarte są w Piśmie Świętym), zdolnością asymilacji pokrewnych elementów bez jednoczesnego rozkładu idei pierwotnych (na przykład przejmowanie innego języka lub sposobu wyrażania się charakterystycznego dla innych ludów ), konsekwencją logiczną przyjętych zasad, uprzedzaniem przyszłego rozwoju (zapobieganie herezjom), respektowaniem i rozwijaniem dotychczasowego dorobku, a także niewyczerpaną energią (podczas gdy rozkład doktryny charakteryzuje się zanikiem energii)35. Wnikliwie przyjrzawszy się Kościołowi katolickiemu, jego historii, dogmatom i doktrynom pod kątem odkrytych prawideł rozwoju, Newman, podsumowując ten wątek, oświadczy: utrzymuję [...], że katolicyzm współczesny nie jest niczym innym, jak po prostu prawowitym rozrostem i dopełnieniem, to znaczy naturalnym i koniecznym rozwojem doktryny wczesnego Kościoła, i że jego Boski autorytet zawiera się w boskości chrześcijaństwa36. Sumienie Kolejnym zagadnieniem wnikliwie przeanalizowanym i szeroko opisanym przez Johna Henry’ego Newmana było istnienie i funkcjonowanie ludzkiego sumienia. Również i w tej dziedzinie dorobek myśliciela okazuje się cenny i trwały dla ustaleń Kościoła. Słowa Newmana cytowane są nawet w Katechizmie Kościoła Katolickiego: Sumienie jest prawem naszego ducha, ale go przewyższa; upomina nas, pozwala poznać odpowiedzialność i obowiązek, obawę i nadzieję... Jest zwiastunem Tego, który tak w świecie natury, jak i łaski, mówi do nas przez zasłonę, poucza nas i nami kieruje. Sumienie jest pierwszym ze wszystkich namiestników Chrystusa37. J. H. Newman, O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, s. 150. Por. tamże, s. 167–198. 36 Tamże, s. 167. 37 Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 1994, s. 419, pkt 1778, za J. H. Newman, List do księcia Norfolku, 5. 34 35 Zarys dorobku Johna Henry’ego Newmana 261 Opracowanie filozofii sumienia wiązało się z potrzebą ideowego kontrataku na współczesne teologowi koncepcje krytyczne wobec chrześcijaństwa i miało stanowić właściwą, chrześcijańską odpowiedź na cieszące się od XIX wieku uznaniem stanowisko utylitarystyczne fundowane przez Jeremy’ego Benthama38 oraz powoli umacniający się w społeczeństwie angielskim sceptycyzm Davida Hume’a39. Drugim czynnikiem inspirującym Newmana do podjęcia tego zagadnienia były jego rozważania dotyczące podległości katolików władzy papieskiej, które, jak wyjaśnimy, okazały się powiązane z tematyką sumienia. Wreszcie, filozofia ta miała upewnić samych wiernych w poddawanej w wątpliwość słuszności chrześcijaństwa, a z czasem zaczęła stanowić jeden z argumentów uzasadniających konwersję Newmana do Kościoła katolickiego. Teolog definiuje więc sumienie jak „głos Boga”40 i „pierwotnego namiestnika Chrystusa”41, co nasuwa skojarzenie z urzędem papieskim. Ale właśnie w optyce Newmana sumienie i papież są rzeczywistościami pełniącymi tę samą funkcję: nakierowują one człowieka na Boga i na właściwe postępowanie. Sumienie jest namiestnikiem „wewnętrznym” a papież „zewnętrznym” wobec człowieka. Ich głosy pozostają ze sobą w zgodzie i są komplementarne: Nadrzędność prawa moralnego i sumienia jest jego [papieża – P.M.] raison d’etre. Fakt jego misji jest odpowiedzią na skargi tych, którzy odczuwają niedostatek naturalnego światła – i niedostatek tego światła stanowi usprawiedliwienie jego misji42. Wagę tych rzeczywistości podkreśla także słynne stwierdzenie Newmana: Gdybym miał sprowadzić religię do toastów po obiedzie (choć z pewnością nie o to chodzi), wypiłbym, rzecz jasna, za Papieża, ale – jeśli można – jednak najpierw za Sumienie, a za Papieża później43. Teolog podkreśla w ten sposób pierwotność sumienia wobec papieża, co pozwala mu na uzasadnienie Bożego prowadzenia (do pewnego stopnia) także dla ludzi nie znających Objawienia: ludzie tacy, postępując w zgodzie z sumieniem, będącym owym naturalnym światłem, mogą wypełniać wolę Bożą i odróżnić dobro od zła, nie zdając sobie z tego sprawy. Newman nazywa ten 38 Jeremy Bentham (1748–1832) – angielski filozof liberalny, uznawany za twórcę zasady użyteczności. Wedle tej zasady, o wartości moralnej czynu człowieka stanowić mają nie jego motywacje, ale wyłącznie skutki, jakie ów czyn przynosi. A ponieważ człowiek, w optyce Benthama, naturalnie dąży do uzyskiwania przyjemności, a unikania cierpienia, przeto pozytywna ocena moralna przysługuje w głównej mierze czynom przynoszącym jak najwięcej przyjemności jak największej ilości ludzi. Por. J. Kłos, Pewność wobec niepewności. Szkic o filozofii wiary Johna H. Newmana, Lublin 2003, s.28. Więcej na ten temat por. H. Maślińska, Bentham i jego system etyczny, Warszawa 1964. 39 David Hume (1711–1776) – szkocki historyk i filozof, znany ze swych radykalnych i antychrześcijańskich koncepcji. Był zwolennikiem naturalizmu i ateizmu. 40 J. H. Newman, O sumieniu. List do Księcia Norfolk, s. 42. 41 Tamże, s.44. 42 Tamże, s.49. 43 Tamże, s. 60. 262 Piotr Musiewicz fenomen „ekonomią opatrzności pogaństwa”44 i podaje jako dowód45 istnienia rzeczywistości zewnętrznej wobec człowieka: Boga, na którego właśnie wskazują i naprowadzają nakazy sumienia46. Człowiek kierujący się szczerze i wytrwale naturalnym światłem sumienia, lecz bez Objawienia, nie jest jednak w stanie odkryć rzeczywistości, zwłaszcza jej nadprzyrodzonych elementów: ukryty bowiem przed nim pozostanie osobowy charakter Boga, punkt wyjścia w rozważaniach o świecie – znajdujący się też w Bogu jako Stwórcy, a także spójność wizji świata47. Tego rodzaju koncepcje wypracowywane przez Newmana oddalają zarzuty Hume’a i zwolenników czysto racjonalnego myślenia, zarzucających chrześcijaństwu brak uzasadnień rozumowych i empirycznych. Teolog pokazuje, że chrześcijaństwo nie jest sposobem myślenia mogącym zmieścić się w rozumie, nie jest też przyjmowanie i uzasadniane na drodze empirycznej: oddziaływanie głosu Bożego dokonuje się bowiem przede wszystkim poprzez ludzkie sumienie48. Wiara i rozum Spór Newmana z ateizmem i agnostycyzmem przypomina spór Chrystusa z faryzeuszami, którzy „zaczęli rozprawiać z Nim, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku” (Mk 8, 11). Znakiem tym w dziewiętnastowiecznej Anglii miał być znak uczyniony doświadczeniem zmysłowym lub metodą naukową. Kardynał na takie żądanie zdaje się odpowiadać za Chrystusem: „«Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu». I zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę” (Mk 8, 12–13). Newman nie czyni znaku empirycznego ani naukowego: nie czyni znaku, który spełniałby oczekiwania niewierzących filozofów. Podaje, że znak jest uchwytny gdzie indziej – nie w intelekcie i nie w zmysłach, ale w zasadach i uczuciach ukrytych w głębi ludzkich serc49. Teolog wskazuje, że „owce postępują za nim [za pasterzem – P.M.], ponieważ głos jego znają” (J 10, 4–5)50, podkreślając w ten sposób, że człowiek musi najpierw przyjąć Objawienia poprzez wiarę, ażeby następnie – jak owca – podążać za Bogiem, którego głos poznaje 44 J. H. Newman, Wpływ religii naturalnej rozważany w odniesieniu do wpływu religii objawionej, [w:] Kazania uniwersyteckie, dz. cyt., s. 40. 45 Jest to dowód bardziej moralny i z „odczucia” niż czysto rozumowy – tego ostatniego pisarz w odniesieniu do Boga wystrzega się. Dowód jego brzmi następująco: „Sumienie jest wewnętrznym świadkiem zarówno istnienia, jak i Prawa Boga” – J. H. Newman, O sumieniu, dz. cyt., s. 43. 46 J. H. Newman, Wpływ religii naturalnej rozważany w odniesieniu do wpływu religii objawionej, [w:] Kazania uniwersyteckie, dz. cyt., s. 38–39. 47 Por. tamże, s. 42. 48 Por. J. Kłos, J. H. Newman i filozofia: rozum, przyświadczenie, wiara, Lublin 1999, s. 222. 49 J. H. Newman, Natura wiary w relacji do natury rozumu, [w:] Kazania uniwersyteckie, dz. cyt., s. 208-209. 50 J. H. Newman, Miłość jako zabezpieczenie wiary przed zabobonem [w:] Kazania uniwersyteckie, dz. cyt., s. 210. Zarys dorobku Johna Henry’ego Newmana 263 w sumieniu. Wynika z tego, że wiara nie potrzebuje tak silnych dowodów, jakich domaga się rozum: wystarcza jej zaledwie intelektualne przypuszczenie51, gdyż sfera rozumu nie jest rzeczywistością kluczową dla wiary. Rozum, jakkolwiek – wedle Newmana – ma swoje miejsce i funkcje we władzach wewnętrznych człowieka, jest synonimem jego zdolności intelektualnych52 i stwierdzania jednej rzeczy na podstawie drugiej53. Służy więc nie do przyjmowania podstawowych przesłanek czy dogmatów (co jest swoiste dla sumienia sięgającego do wiary), ale do wnioskowania z przyjętego już założenia, do refleksji, do analizy przyjętej treści i jej wyjaśniania, czyli eksplikacji54. Z tego rodzaju myślenia rodzi się nauka, metoda, dowód, system i prawo55, ale nie wiara. Co więcej, ów analityczny sposób rozumowania charakterystyczny dla intelektu nie jest nawet w stanie opisać rzeczywistości wiary – jak stwierdza Newman: Żadna analiza nie jest wystarczająco subtelna i przenikliwa, by w adekwatny sposób przedstawić albo stan duszy człowieka, który wierzy, albo przedmioty wiary, tak jak jawią się one naszym myślom. [...] wiara jest pełna również i bez tej zdolności refleksyjnej, która faktycznie często ją krępuje i musi być używana z wielką ostrożnością56. Człowiek na co dzień nie podejmuje aktów działania na podstawie ciągłej analizy rzeczywistości, ale na podstawie pewnego nieświadomego rozumowania, pierwotnego wobec intelektu, związanego bardziej z przeczuciem, sumieniem i nieświadomym przekonaniem niż z samym intelektem. Rozumowanie to zwane jest przez Newmana implikatywnym57. Odpowiada ono za sferę nieracjonalnych i religijnych przekonań; w nim jest zatem miejsce na wiarę. Bez wątpienia, owe nieracjonalne skłonności w człowieku, jako bardziej pierwotne niż następująca po nich analiza, są istotniejsze od samego intelektu eksplikatywnego. Zdumiewające, lecz prawdziwe, że ta implikatywna „wiara prostaczków”58 podporządkowuje sobie ludzki rozum od czasu zetknięcia chrześcijaństwa z filozofią grecką. Wiara prostaczków okazuje się „silniejsza” od intelektualnych spekulacji filozofów, gdyż jest rzeczywiście zgodna z wewnętrznymi skłonnościami i przeczuciami ludzkiego sumienia. Ponadto wiara stanowi żywą zasadę działania ludzkiego, podczas gdy wiedza, związana z potrzebą dowodzenia i rozumem, dla większości ludzi takiej roli nie pełni59. 51 J. H. Newman, Wiara i rozum jak dwa przeciwstawne przyzwyczajenia [w:] Kazania uniwersyteckie, dz. cyt., s. 181. 52 J. H. Newman, Uzurpacje rozumu [w:] Kazania uniwersyteckie, dz. cyt., s. 72. 53 J. H. Newman, Rozum implikatywny i rozum eksplikatywny [w:] Kazania uniwersyteckie, dz. cyt., s. 238. 54 Tamże, s. 240. 55 Tamże. 56 Tamże, s. 247 i 255. 57 Tamże, s.240. 58 J. H. Newman, Uzurpacje rozumu [w:] Kazania uniwersyteckie, dz. cyt., s. 71. 59 C. Hollis, Newman a świat współczesny, dz. cyt., s. 205–206. 264 Piotr Musiewicz Mimo że rozum u Newmana zostaje postawiony na miejscu pomocniczym, drugorzędnym względem wiary, to jego wartość pozostaje nieoceniona na polu dla niego właściwym: w nauce. Idea uniwersytetu Jedną z misji Newmana, po jego wstąpieniu do Kościoła katolickiego, stało się zorganizowanie uniwersytetu katolickiego w Dublinie. Misja ta zakończyła się jednak niepowodzeniem ze względu na zbyt „liberalne”, jak na owe czasy, podejście myśliciela do nauczania60. Newman popierał bowiem (co może się wydać zaskakujące w kontekście przedstawionych ustaleń dotyczących miejsca rozumu) wolność myśli i dociekań intelektualnych61. Uniwersytet miał – według niego – służyć przede wszystkim „intelektualnej doskonałości” i „szerzeniu kultury intelektualnej”62, co oznaczało modyfikację istniejących zasad nauczania katolickiego, w którym kładziono dotąd większy nacisk na przekazywanie prawd dogmatycznych niż na możliwość przedyskutowania wątpliwości63. Nauczanie – w myśl Newmana – miało obejmować jak najszerszy zakres dyscyplin przy jednoczesnym podtrzymywaniu całościowego, interdyscyplinarnego oglądu rzeczywistości, który mógłby być zamazany przez nadmierne akcentowanie którejkolwiek z dziedzin wiedzy. Funkcje ich „łącznika”, zapewniającego właściwe na nie spojrzenie, pełnić miała teologia (zarówno naturalna, jak i wyrastająca z Objawienia), której znaczenie wydaje się kluczowe, Newman bowiem tak przestrzega: Rychło pokruszycie na ułomki cały krąg wiedzy świeckiej, jeżeli okaleczenie zaczniecie od boskiej. [...] W słowach i pojęciach istotnie łatwo podzielić wiedzę na ludzką i boską, świecką i religijną, i ustalić, że będziemy się parać jedną, nie będziemy zaś tykać drugiej, faktycznie jednak to niemożliwe64. Wydaje się, że w tak zarysowanej koncepcji myśliciel zaproponował połączenie dwóch uchodzących za sprzeczne tendencji XIX wieku: z jednej strony – postępującej skłonności do sekularyzacji i odchodzenia od teologii w nauczaniu (widocznej szczególnie na uniwersytetach angielskich administrowanych przy udziale zarówno państwa, jak i Kościoła anglikańskiego), a z drugiej – katolickiej ostrożności i niekiedy nieufności do prowadzenia swobodnych rozważań intelektualnych i badań naukowych. Newman był przez to początkowo nierozumiany, jednak o ostatecznym uznaniu przedstawianych przez niego idei świadczy nominacja kardynalska, udzielona mu przez Leona XIII w 1879 roku, kiedy myśliciel miał 78 lat. 60 Pozostawiając jednak bogatą refleksję teoretyczną na temat nauczania, zawartą w książce Newmana Idea uniwersytetu. 61 C. Hollis, Newman a świat współczesny, dz. cyt., s. 131–132. 62 J. M. Brady SJ, Kardynał Newman 101 pytań i odpowiedzi, Sandomierz 2006, s. 46 i 49. 63 C. Hollis, Newman a świat współczesny, dz. cyt., s. 141. 64 J. H. Newman, Idea uniwersytetu, Warszawa 1990, s.115. Zarys dorobku Johna Henry’ego Newmana 265 Newman umiera w 1890 roku. Jego dorobek jest wciąż odkrywany, analizowany i rozpowszechniany, zwłaszcza od czasów Soboru Watykańskiego II, a jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1991 roku65. Podsumowanie Niniejsze opracowanie miało na celu zarysowanie najważniejszych zagadnień filozoficzno-teologicznych podejmowanych przez Johna Henry’ego Newmana przy ukazaniu warunków religijno-społeczno-politycznych towarzyszących refleksji i działalności myśliciela, a także elementów jego wpływu na współczesny Kościół. Jako podsumowanie tych rozważań, warto przytoczyć słowa Benedykta XVI: Newman należy do wielkich nauczycieli Kościoła, ponieważ dotyka zarówno naszych serc, jak i oświeca nasze myślenie66. Oznacza to, iż kardynał przedstawił zarówno imponujący opis filozofii wiary, jak i bogate rozważania dotyczące ludzkiego rozumu. Właściwe umiejscowienie tych rzeczywistości w człowieku jest fundamentem całej refleksji teologa. Przestrzega on przed prowadzeniem rozważań intelektualnych na temat wiary na podstawie rozumu świeckiego i przekonuje że doskonałość intelektualna jest czymś zupełnie różnym od doskonałości moralnej. Chrześcijanin nie musi być obdarowany wspaniałym rozumem, gdyż ważniejsza jest dla niego „wiara prostaczków”, odbierana i akceptowana przez sumienie, sięgająca samej głębi pragnień ludzkiego serca. Ukazując niewystarczalność intelektu w oglądzie rzeczywistości, Newman jednocześnie docenia go na płaszczyźnie nauki i pozostaje orędownikiem doskonalenia intelektualnego katolików, tym bardziej, że uważa, iż przy udziale rozumu dokonuje się rozwój teologii, potrzebny do wykazywania prawidłowych i nieprawidłowych rozstrzygnięć doktrynalnych w chrześcijaństwie. Odpowiednie umiejscowienie wiary i rozumu wydaje się także jednym z kluczowych problemów współczesnego, zlaicyzowanego świata, który poprzez absolutyzowanie możliwości rozumu nierzadko próbuje czynić chrześcijaństwo niepotrzebnym. Filozofia wiary i przypomnienie o obecności sumienia, w którym odzywa się głos Boży, ukazuje niewystarczalność, a nierzadko i niebezpieczeństwo „światowego” myślenia o człowieku i Bogu i wyraźnie akcentuje nadprzyrodzoność chrześcijaństwa. Por. „L’Osservatore Romano”, 28 I 1991, (edycja angielska – tygodniowa). Jan Paweł II napisał w 2001 roku o beatyfikacji Newmana: „Modlimy się także, aby ten, który jest dla nas niezawodnym i rozumnym przewodnikiem pośród naszych rozterek, stał się także możnym orędownikiem przed tronem łaski we wszystkich naszych potrzebach. Módlmy się, aby rychło nadszedł czas, gdy Kościół będzie mógł oficjalnie i publicznie uznać przykładną świętość kard. Johna Henry’ego Newmana” – Jan Paweł II, List z okazji dwusetnej rocznicy urodzin kardynała Johna Henry’ego Newmana, [w:] J. H. Newman, O wyższości katolicyzmu, Warszawa 2006, s. 117. 66 J. Ratzinger, One of the Greatest Teachers of the Church, „L’Osservatore Romano” (English edition) 22 (2005), s. 9. 65 266 Piotr Musiewicz The Outline of the Work of John Henry Newman This article sketches the philosophy and theology of John Henry Cardinal Newman. His thought concentrates on the issues of human conscience, faith and reason, Christian doctrine, tradition and the pope’s supremacy. Newman defends the supernatural dimension of christianity on the philosophical backgrond by explaining that human conscience is the place where God speaks to a man. He shows an inadequancy of human intellect to recognize the matters of faith, but he appreciates the intellect on the ground of science and encourages his contemporaries to estabilish more catholic universities. Newman also makes researches on the Chrsitian Tradition and discovers the Catholic Church as the true holder of the apostolic succession, then justifies the authority of bishop of Rome as biblical and practical solution. The essay also describes religious and political situation in the 19th century England as a background of Newman’s work and indicates some of his impact on Catholic Church nad Vatican Council II. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Wacław Siwak Parafia jako wspólnota wiary a samorząd terytorialny1 Zasady wzajemnych powinności w aspekcie teologiczno-pastersko-kanonicznym Słowa kluczowe: Kościół, parafia, wiara, samorząd, teologia, prawo kanoniczne. Key words: the Church, parish, faith, local government, theology, canon law. Człowiek jest istotą społeczną. Może on osiągnąć swoje naturalne życiowe cele jedynie w łączności ze społeczeństwem. Do właściwego rozwoju potrzebuje innych ludzi. Nie może być sam – potrzebuje wspólnoty. Takich wspólnot, na swojej życiowej drodze, człowiek spotyka bardzo wiele: rodzina, wspólnota sąsiedzka, wspólnota danej miejscowości – często pokrywająca się ze wspólnotą parafialną, gmina, powiat, region, państwo, wspólnota narodowa. Mają one służyć dobru człowieka, stąd pozostają ze sobą w ścisłej relacji. Relacje owe mogą stać się przedmiotem naukowej refleksji. Można je badać z wielu punktów widzenia i wielowymiarowo. Jedną z podstawowych wspólnot jest parafia, która pozostaje w relacji do większych wspólnot terytorialno-samorządowych (gmina, powiat). Spróbujmy spojrzeć na owe relacje przez pryzmat Katolickiej Nauki Społecznej, która posiadając charakter teoretyczny i praktyczny, z jednej strony ukazuje w świetle objawienia i filozofii chrześcijańskiej zasady moralne życia społecznego i gospodarczego, a z drugiej strony wskazuje możliwości praktycznego ich zastosowania w określonych warunkach miejsca i czasu2. W świetle tej teologiczno-pastoralnej nauki, wykorzystując również ustalenia prawne (kanoniczne) w interesującej nas kwestii, popatrzymy na relację między wspólnotą parafialną a wspólnotą samorządową, i to aspektowo, tzn. od strony powinności, jakie wobec siebie zaciągają obie wspólnoty, stawiając sobie pytanie: na jakich zdrowych zasadach winny być oparte? Stąd tytuł niniejszego opracowania brzmi: „Parafia jako wspólnota wiary a samorząd terytorialny. Zasady wzajemnych powinności w aspekcie teo1 Artykuł jest głęboko przepracowanym niepublikowanym referatem: Parafia a wspólnoty samorządowe, wygłoszonym przez autora na I Samorządowej Konferencji w Brzozowie w 2000 r. 2 Zob. Cz. Strzeszewski, Katolicka Nauka Społeczna, Warszawa 1985, s. 157. 268 Ks. Wacław Siwak logiczno-pastersko-kanonicznym”. Wydaje się, że ukazywanie, przypominanie tych zasad jest bardzo wskazane w czasach, gdy po kilkudziesięcioletniej ideologicznie narzuconej izolacji struktur kościelnych i państwowych, uczymy się na nowo konstruktywnego współdziałania dla dobra człowieka. 1. Wzajemne powinności – zasady ogólne Zaraz na samym początku musimy zauważyć, że chociaż wspólnoty te mają na celu dobro człowieka i wielu momentach pola zainteresowań i działań pokrywają się, to jednak generalnie rzecz biorąc dotyczą różnych, chociaż komplementarnych sfer życia ludzkiego. Parafia jako wspólnota wiary posiada charakter religijny i realizuje cel nadprzyrodzony, jakim jest zbawienie wieczne człowieka. Natomiast wspólnota samorządowa należy do przyrodzonej płaszczyzny życia ludzkiego, jakim jest osiągnięcie szczęścia w życiu doczesnym. Parafia to najmniejsza jednostka administracyjna Kościoła. Gmina i powiat stanowią jednostki administracyjne podziału terytorialnego kraju. Parafia jest niejako umiejscowieniem Kościoła, a poniekąd samym Kościołem, jak mówi Sobór Watykański II „zamieszkującym pośród swych synów i córek”3. Samorząd gminny i powiatowy stanowi z kolei niejako umiejscowienie władzy państwowej. Stad też relacja wspólnoty parafialnej do samorządów jest w sumie relacją: Państwo - Kościół w wymiarze lokalnym. Wobec czego postawmy sobie pytanie: jak mają się do siebie obie wspólnoty? Leon XIII w encyklice Immortale Dei (1 XI 1885 r.) stwierdził: Bóg rozdzielił rządy nad rodem ludzkim pomiędzy dwie władze - duchowną i świecką: pierwsza przełożoną nad sprawami boskimi, druga nad ludzkimi. Każda z nich jest w swoim obrębie najwyższa: każda ma pewne granice nieprzebyte, a zakreślone istotą rzeczy i właściwymi każdej przyczynami. Tak koło niejako zostało opisane, w którym każda władza wykonywa właściwą sobie działalność na mocy prawa wyłącznie sobie przynależnego. Ale ponieważ obie władze mają tych samych poddanych, więc zdarzyć się może, jedna, i ta sama, chociaż w inny sposób i pod innym względem, podpada, pod prawa i sąd obu władz razem, dlatego musiała najwyższa Opatrzność Boska wyznaczyć słuszny ład i porządek dla postępowania obu tych władz, które sama ustanowiła. [...] Więc cokolwiek w rzeczach ludzkich jest z jakiego bądź względu świętym, cokolwiek tyczy się zbawienia dusz albo służby Bożej, czy ono jest takim ze swojej istoty czy ze względu na cel, do którego zmierza, to wszystko podpada władzy i wyrokom Kościoła; a wszystko inne zawarte w obrębie spraw świeckich i politycznych, słuszna żeby zależało od świeckiej zwierzchności4. KL, 42. Tekst encykliki za.: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/leon_xiii/encykliki/immortale_dei_01111885.html 3 4 Parafia jako wspólnota wiary a samorząd terytorialny 269 Z przytoczonych wyżej wypowiedzi wynika, że relacja państwo - Kościół, którą przez analogię przenosimy na płaszczyznę relacji: samorząd – parafia, winna być oparta o dwie główne zasady: autonomii i współpracy. 1.1. Zasada autonomii Państwo i Kościół to dwie społeczności doskonałe, gdyż posiadają wszystko, co jest im niezbędne do osiągnięcia im właściwych celów, co jest podstawą ich wzajemnej niezależności. Są autonomiczne również w tym sensie, że mają odrębną naturę, początek, cele i środki do ich osiągnięcia5. Taką zasadę autonomii gwarantuje Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej, gdzie w art. 25, ust.3 czytamy, iż „Stosunki miedzy państwem i Kościołami i związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadzie poszanowania wzajemnej autonomii i niezależności każdego w swoim zakresie”6. Również Konkordat zaraz w pierwszym artykule podobnie stwierdza: „Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są – każde w swojej dziedzinie – niezależne i autonomiczne”7. Przenosząc to na interesujące nas wspólnoty: parafialną i samorządową, warto postawić pytanie: jak rozumieć formułę, że są „niezależne i autonomiczne”? Formuła ta nie jest niczym nowym. Jest ona współczesną interpretacją chrześcijańskiego dualizmu, opartego o Chrystusowy nakaz: „Oddajcie wiec cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 21, 21). Ową zasadę w pełni afirmował Sobór Watykański II w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym: „Wspólnota polityczna i Kościół są w swoich dziedzinach od siebie niezależne i autonomiczne”8. W praktyce zasada ta realizuje się dwuaspektowo: w sensie negatywnym i pozytywnym. W pierwszym z nich, chodzi o odrzucenie ścisłego powiązania między państwem i Kościołem9, które może przybrać dwa wynaturzania: teokrację (poddanie państwa władzy Kościoła) i cezaropapizm (podporządkowanie Kościoła władzy świeckiej)10. W sensie pozytywnym zasada ta stwierdza fakt istnienia dwóch typów społeczności, jakimi są: (l) państwo oraz (2) Kościoły i związki wyznaniowe, z których każdy jest wyposażony w atrybuty autonomii i niezależności11. W tym kontekście warto postawić drugie pytanie: jaka jest różnica między zasadą istniejącą w obecnej Konstytucji, wyrażoną formułą „niezależne i autonomiczne”, a zasadą „oddzielenia Kościoła od państwa”, funkcjonującą w dawZob. A. Zwoliński, Życie społeczno-polityczne, [w:] T. Borutka, J. Mazur, A. Zwoliński, Katolicka nauka społeczna, Częstochowa-Jasna Góra 1999, s. 238. 6 Tekst Konstytucji RP za: http://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm. 7 Tekst Konkordatu za: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/konkordat_rp.html. 8 KDK, nr 76. 9 Zob. J. Krukowski, Zasady relacji państwo – Kościół w projekcie jednolitym Konstytucji RP, „Biuletyn” [Stowarzyszenia Kanonistów Polskich] 5(1995), nr 1, s. 51. 10 Zob. Strzeszewski, Katolicka Nauka Społeczna..., dz. cyt., s. 533. 11 Zob. Krukowski, Zasady relacji państwo – Kościół..., dz. cyt, s. 51. 5 270 Ks. Wacław Siwak nej Konstytucji PRL? W odpowiedzi, za ks. prof. Krukowskim, należy stwierdzić, że formuła „oddzielenia” jest bardzo ogólna i wieloznaczna, dlatego – jak potwierdza doświadczenie historyczne – może być dowolnie interpretowana w zależności od przyjętych założeń ideologicznych. Od strony merytorycznej formuła „oddzielenia” zakłada rozdzielenie tego, co dotychczas było ze sobą powiązane i dopiero z woli ustawodawcy konstytucyjnego zostaje od siebie oddzielone. Natomiast formuła wpisana do ust. 3, art. 25, ma charakter deklaracji, czyli stwierdzenia, że istniejące niezależnie od woli ustawodawcy konstytucyjnego dwie odmiennego typu społeczności — państwowa i kościelna — odznaczają się określonymi atrybutami, jakimi są „autonomia i niezależność”, przysługującymi każdej z nich w swoim zakresie, oraz — zobowiązania, iż atrybuty te będą respekto wane w kształtowaniu stosunków między nimi w przyszłości12. Przenosząc to na płaszczyznę parafia – samorząd, możemy stwierdzić, że samorząd jest niezależny od parafii w „swoim zakresie”, czyli w działalności, która dotyczy sfery życia przyrodzonego, a jej celem jest zapewnienie ludziom pomyślnego rozwoju w wymiarze doczesnym. Jednak należy pamiętać, że nie jest to niezależność absolutna, gdyż samorząd nie jest kompetentny w sprawach dotyczących wiary i moralności, także związanych z szczęściem doczesnym. Działalność społeczna, polityczna, gospodarcza nie jest, więc wolna od obowiązku respektowania zasad moralności, których głoszenie należy do istotnych zadań wspólnoty wiary. Parafia jest niezależna od samorządu „w swoim zakresie”, tzn., w pełnieniu swej misji religijno-moralnej względem ludzi, którzy są również obywatelami państwa. Ta niezależność także nie posiada absolutnego charakteru, gdyż Kościół partykularny w swej najmniejszej jednostce administracyjnej, posługuje się środkami materialnymi, i w tym zakresie musi podlegać prawu stanowionemu przez państwo, których wyrazem w terenie jest samorząd13. 1.2. Zasada współpracy Chociaż w swoim działaniu, wspólnota wiary i wspólnota samorządowa, zajmują się dwoma sferami ludzkiego życia: duchową i materialną, to jednak odnoszą się do jednego podmiotu, jakim jest człowiek. Nie da się zupełnie odłączyć od siebie tych dwu płaszczyzn. Stąd też, chociaż wspomniane wspólnoty posiadając własną, wyżej opisaną autonomiczną dziedzinę uprawnień, muszą się spotykać się ze sobą w trosce o szczęście osoby ludzkiej. Ich stosunek nie może być: ani obojętny; ani wrogi; ani nie może polegać na jednostronnym podporządkowaniu. Społeczności te działając niezależnie od siebie, a tym bardziej walcząc ze sobą, nie mogą osiągnąć wspólnego celu14, którym jest szczęście człowieka, rozumiane w szerokim tego słowa znaczeniu, zawierającym w soTamże, s. 51–52. Zob. tamże, s. 52. 14 Zob. Strzeszewski, Katolicka Nauka Społeczna..., dz. cyt., s. 532–533. 12 13 Parafia jako wspólnota wiary a samorząd terytorialny 271 bie, osiągnięcie przez niego naturalnych celów osobowych, tak doczesnych jak i wiecznych. Stąd też Kościół (w naszym przypadku parafia) i państwo (w naszym przypadku samorząd terytorialny) naturalnie zobowiązane są do wzajemnej współpracy15. W duchu powyższej zasady Sobór Watykański II naucza: „Obydwie jednak wspólnoty [kościelna i państwowa], choć z różnego tytułu, służą powołaniu jednostkowemu i społecznemu tych samych ludzi. Tym skuteczniej będą wykonywać tę służbę dla dobra wszystkich, im lepiej będą rozwijać między sobą zdrowe współdziałanie, uwzględniając także okoliczności miejsca i czasu”16. Konstytucja Duszpasterska o Kościele proklamując zasadę współpracy, podkreśla jednocześnie, że współdziałanie między Kościołem i państwem powinno być zdrowe (sana cooperatio). Z kościelnego punktu widzenia współdziałanie to jest „zdrowe”, gdy jednocześnie respektowane są omówione wyżej zasady poszanowania wzajemnej autonomii i niezależności Kościoła i państwa oraz wolności religijnej. Właściwe rozumienie tej zasady zakłada następujące elementy: 1) uznanie przez obie strony nadrzędnych racji współdziałania, 2) zawarcie porozumienia, co do sposobu i form współdziałania17. Dodajmy, że samo współdziałanie może mieć: charakter spontaniczny – polega on na przypadkowej zbieżności działań Kościoła i państwa w realizacji swoich zadań, bez uprzedniego porozumienia się ich przedstawicieli; może być również współdziałaniem uzgodnionym przez kompetentnych przedstawicieli obu stron. Pierwszym etapem wiodącym do takiego współdziałania jest dialog praktyczny, którego przedmiotem i celem jest dobro wspólne osoby ludzkiej oraz konkretne sposoby jego osiągania18. Zasada współpracy niemożliwa jest wręcz bez dialogu. 2. Wzajemne powinności – racje (zasady) współdziałania Kluczowe miejsce w problematyce współdziałania między Kościołem i państwem (w naszym wypadku między parafią a samorządem) zajmuje ustalenie racji, dla których obie strony uznają konieczność współdziałania. Na plam pierwszy w nauce Kościoła wysuwają się dwie podstawowe racje: – Negatywna – zwalczanie zła moralnego, czyli grzechu; – Pozytywna – osiąganie wspólnego dobra. Sobór Watykański II zaakcentował mocniej rację pozytywną, tj. współdziałania „dla dobra wszystkich”, czyli dla dobra wspólnego w wymiarze życia społecznego19. Tak też sprawę tę ujmuje przytaczany już art. 25, ust. 3 obecnej Konstytucji RP, który wyraźnie mówi o współdziałaniu państwa z Kościołami Zob. tamże, s. 533. KDK, nr 76. 17 Zob. J. Krukowski, Konkordaty współczesne. Doktryna. Teksty (1964–1994), Warszawa 1995, s. 88–89. 18 Zob. A. Klose, Katolicka Nauka Społeczna w zarysie, Tarnów 1995, s. 26. 19 J. Krukowski, Konkordaty współczesne..., dz. cyt., s. 89. 15 16 272 Ks. Wacław Siwak i związkami wyznaniowymi „dla dobra człowieka i dobra wspólnego”. Również zapis Konkordatu w art. 1 potwierdza, że Państwo i Kościół będąc niezależne i autonomiczne, zobowiązują się przestrzegać tej zasady „we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego”20. Na marginesie zauważmy, że nie należy zapominać o racji negatywnej współdziałania, czyli podejmowanie działań w celu zwalczania patologicznych zjawisk i zapobieganiu zagrożeniom, jakie niesie z sobą współczesna cywilizacja. W tej dziedzinie współpraca jest bardzo wskazana i praktykowana (np. przeciwdziałanie alkoholizmowi). 2.1. Dobro wspólne Tak więc, podstawowym celem współdziałania interesujących nas społeczności jest dobro wspólne osoby ludzkiej, które w wykładni Jana XXIII obejmuje „całokształt takich warunków życia społecznego, w jakich ludzie mogą pełniej i szybciej osiągnąć swoją własną doskonałość”21, a Sobór Watykański II określa je, jako: „sumę warunków życia społecznego, jakie bądź zrzeszeniom, bądź członkom społeczeństwa pozwalają osiągnąć pełniej i łatwiej własną doskonałość”22. Stąd też realizację wszechstronnej pomyślności członków wspólnoty, można uznać za podstawową rację istnienia władz publicznych, które mają zabiegać o dobro z korzyścią dla wszystkich obywateli i dla każdego człowieka pojętego integralnie — a więc w wymiarze przyrodzonym i nadprzyrodzonym, doczesnym i wiecznym23. W doborze metod realizacji dobra wspólnego rozumianego integralnie, winien być jednak zachowany prymat osiągnięcia dobra w wymiarze wiecznym, zgodnie z nauką zawartą w Pacem in terris: ponieważ zaś ludzie posiadają i ciało, i duszę nieśmiertelną, nie mogą w tym życiu doczesnym ani zaspokoić w pełni swoich potrzeb, ani osiągnąć doskonałego szczęścia. W związku z tym należy dążyć do dobra wspólnego przy pomocy tego rodzaju metod i środków, które by nie tylko nie przeszkadzały wiecznemu zbawieniu ludzi, ale nawet dopomagały do jego osiągnięcia24. Dobro wspólne, będące główną racją współdziałania Kościoła i państwa, obejmuje trzy podstawowe składowe: – dobro człowieka, – dobro rodziny, – dobro narodu. 20 Konkordat między Stolicą Apostolską i Rzeczpospolitą Polską, art. 1, tekst za: http://www.opoka. org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/konkordat_rp.html. 21 Jan XXIII, Mater et Magistra, nr 65, [w:] Dokumenty Nauki Społecznej Kościoła, red. M. Radwan, i inni, Rzym–Lublin 1987, s. 232; tenże, Pacem in terris, nr 58, [w:] tamże, s. 282. 22 KDK, nr. 26 i 74. 23 T. Borutka, Propedeutyka katolickiej nauki społecznej, [w:] Katolicka Nauka Społeczna, dz. cyt., s. 58. 24 Jan XXIII, Pacem in terris, nr 59. Parafia jako wspólnota wiary a samorząd terytorialny 273 Każde z tych dóbr musi być zawsze pojmowane w podwójnym wymiarze: etycznym i prawnym. Człowiek, rodzina i naród - to podmioty podstawowych praw i obowiązków w dążeniu do należnych im dóbr materialnych i duchowych. Zadaniem Kościoła (parafii) i państwa (samorządu) jest udzielanie im pomocy w realizacji tych praw i obowiązków. Takie uzasadnienie tego współdziałania znajdujemy w encyklikach społecznych papieży - od Leona XIII do Jana Pawła II25. Owa podstawowa racja współdziałania, jaka jest dobro wspólne, musi być pojmowana w kontekście kolejnych dwóch podstawowych zasad moralnych życia społecznego, jakimi są: zasada pomocniczości i zasada solidarności26. 2.2. Pomocniczość Zasadę tę, za Piusem XI można opisowo wyrazić słowami Quadragesimo anno: „co jednostka z własnej inicjatywy i własnymi siłami może zdziałać, tego nie wolno jej wydzierać na rzecz społeczeństwa; podobnie niesprawiedliwością, szkodą społeczną i zakłóceniem ustroju jest zabieranie mniejszym i niższym społecznościom tych zadań, które mogą spełnić, i przekazywanie ich społecznościom większym i wyższym”27. Innymi słowy, zasada ta polega na tym, iż wspólnota większa winna wypełniać te zadania, które wykraczają poza możliwości wspólnoty mniejszej, jak również większa nie powinna wchodzić w sferę kompetencji mniejszej - co może zrobić mniejsza wspólnota, nie powinna robić większa. Odpowiedzialność to jakby drugie imię pomocniczości28. Za ks. prof. Borutką można rzec: Społeczeństwo winno rozwijać swą działalność tak daleko, jak to jest moż liwe, państwo zaś tak daleko, jak to jest konieczne”. [...] Warunkiem świadomego uczestnictwa osoby ludzkiej w życiu wspólnoty politycznej (państwowej) jest wypełnienie przestrzeni pomiędzy władzą państwową a grupami podstawowymi i jednostką. [...] Zasada pomocniczości jest oparta na niesieniu pomocy przez społeczności większe — mniejszym, oraz przez społeczność poszczególnym osobom, oczywiście bez naruszania godności osobowej człowieka i z poszanowaniem jego praw. Najogólniej można powiedzieć, że społeczność jako taka, świadczy pomoc osobie ludzkiej, a społeczność większa społeczności mniejszej29. 2.3. Solidarność Kolejna racją (jednocześnie zasadą) współdziałania jest solidarność, przez którą rozumiemy „zgodność w postępowaniu i dążeniach, jednomyślność oraz wspieranie się wzajemne. Przez solidarność rozumie się przede wszystkim odZob. J. Krukowski, Konkordaty współczesne..., dz. cyt., s. 90. Zob. T. Borutka, Propedeutyka..., dz. cyt., s. 58. 27 Pius XI, Quadragesimo anno, nr 79, [w:] Dokumenty Nauki Społecznej Kościoła, dz. cyt., s. 85. 28 Zob. A. Klose, Katolickja nauka społeczna..., dz. cyt., s. 26. 29 T. Borutka, Propedeutyka..., dz. cyt., s. 61. 25 26 274 Ks. Wacław Siwak powiedzialność in solidum, tzn. jednego za wszystkich, wszystkich za każdego oraz każdego za każdego. Nie jest ono współczuciem, zainteresowaniem losem bliźniego, lecz realnym zobowiązaniem i to zobowiązaniem ściśle określonym. Jest ono mocną i trwałą wolą zaangażowania się na rzecz dobra wspólnego”30. Pomocniczość i solidarność pozostają w służbie dobra wspólnego, stąd są ze sobą ściśle powiązane, z tym, że w działaniu zasady te inaczej rozkładają akcenty. Pierwsza z nich ukierunkowuje działalność społeczną wspólnot (od większych do mniejszych) ku dobru jednostek, druga zaś ukierunkowuje działalność jednostek ku dobru wspólnot (od mniejszych do większych)31. Można rzec, że zasada solidarności określa niejako obowiązki „od dołu” i uprawnienia „od góry”, oraz na odwrót. Ma on „zabezpieczyć realizację dobra wspólnego i rozwój osoby ludzkiej przez wzajemną współpracę i współdziałanie wszystkich w obrębie danych społeczności. Nie ma, bowiem człowieka bez odniesienia do społeczności i nie ma społeczności mniejszych bez odniesienia do społeczności większych, i odwrotnie”32. Aby ta zasada mogła być realizowana w życiu społecznym muszą być spełnione określone warunki: 1. Istnienie wspólnego dobra; 2. Poznanie wspólnego dobra przez wszystkich członków społeczności (jednostkowych czy zbiorowych, czyli mniejszych społeczności); 3. Zgodność wszystkich w dążeniu do wspólnego dobra; 4. Zgoda na ustalony porządek w tym dążeniu33. Tu znów widzimy, że warunki te domagają się dialogu, miedzy zainteresowanymi stronami. 3. Wzajemne powinności – zasady szczegółowe Można powiedzieć, że wyżej analizowane zasady stanowią pewne ogólne kanony „zdrowej” relacji: parafia – samorząd. Te ogólne zasady domagają się uzupełnienia o pewne zasady szczegółowe, z których niektóre najważniejsze wyartykułujemy. 3. 1. Oczekiwania Państwa Ze swej strony państwo może oczekiwać od Kościoła: Uznania swej władzy, gdyż źródłem jej jest prawo Boże34. Oczywiście powyższa teza musi być odpowiednio rozumiana. Św. Paweł w Liście do Rzymian pisze, że władza pochodzi od Boga (Rz 13, 1). Jak rozumieć to zdanie św. Pawła. Tamże, s. 64. Zob. Cz. Strzeszewski, dz. cyt., s. 516. 32 T. Borutka, Propedeutyka..., dz. cyt., s. 67. 33 Zob. Cz. Strzeszewski, dz. cyt., s. 517. 34 Zob. tamże, s. 536. 30 31 Parafia jako wspólnota wiary a samorząd terytorialny 275 Zasada pochodzenia władzy od Boga posiada w Kościele swoją interpretację. Rozróżnia się władzę jako moc kierowania wspólnotą, od władzy jako ustroju, a więc sposobu wykonywania władzy, wreszcie od podmiotu władzy, czyli osoby, która ją sprawuje. Teza o pochodzeniu władzy od Boga odnosi się tylko do pierwszego znaczenia tego terminu35. Wychowania wiernych w kierunku poszanowania, posłuszeństwa i miłości dla państwa, które reprezentują samorządy36. To zdanie musimy również opatrzyć pewnym komentarzem. Nie może być to poszanowanie i posłuszeństwo ślepe. Winno być to rozumiane w kontekście demokracji. Demokracja jako system, winna zapewnić udział obywateli w różnego rodzaju decyzjach (np. politycznych, gospodarczych itp.). Rządzeni powinni mieć zagwarantowaną możliwość wyboru oraz kontrolowania tych którzy sprawują władzę. Kiedy zaś zajdzie taka konieczność rządzeni winni mieć prawo do zastępowania ich w sposób pokojowy innymi, wybranymi demokratycznie. W systemie demokratycznym każdy obywatel jest odpowiedzialny za kształt i oblicze wszystkich instytucji demokratycznych a więc za rząd, parlament i samorządy. Ze względu na dobro wspólne każdy obywatel ma obowiązek uczestniczenia w wyborach. Skoro każdy obywatel jest zobowiązany do uczestniczenia w wyborach, czyli ma decydować o kształcie dobra wspólnego, w którym realizuje się dobro poszczególnego obywatela, to do uczestniczenia w wyborach zobowiązany jest szczególnie katolik. Niebranie udziału w wyborach jest brakiem odpowiedzialności za dobro wspólne narodu, państwa i stanowi grzech zaniedbania. Mówiąc o moralnym obowiązku uczestniczenia w wyborach, nie można pominąć milczeniem podstawowej prawdy etycznej, że człowiek odpowiada nie tylko za czyny, ale również za przewidywane skutki czynów. Dlatego nie wolno chrześcijaninowi głosować na tych, którzy nie będą respektować nakazów prawa Bożego37. 3. 2. Wymagania Kościoła Wymagania wspólnoty wiary, jaką jest parafia możemy zawrzeć w kilku tezach: Uznanie społeczności kościelnej, jako społeczności samodzielnej i do skonalej, a w konsekwencji zapewnienia niezależności władzy duchownej Kościoła od władzy administracji państwowej. Zapewnienie wolności: Wolności kultu religijnego, nie tylko prywatnego, ale i publicznego; do wolności religii należy przy tym również zaliczyć wolność Kościoła w głoszeniu nauki katolickiej a więc również katolickiej nauki społecznej (KDK 76); Wolności zawarcia i uznania prawnego małżeństwa sakramentalnego; Wolności kościelnej działalności charytatywnej; Wolności kształcenia dzieci Katolickich; Zob. J. Majka, Węzłowe problemy Katolickiej Nauki Społecznej, Rzym–Warszawa 1990, s. 110. Zob. Cz. Strzeszewski, dz. cyt., s. 536. 37 T. Borutka, Zadania społeczne laikatu, Bielsko-Biała 1996, s. 218–219. 35 36 276 Ks. Wacław Siwak Wolności stowarzyszeń kościelnych; Ochrona przed wrogą działalnością i propagandą antyreligijną; Nienaruszalność i ochrony własności kościelnej38. Postulaty wyżej przedstawione dotyczą bardziej Kościoła w rozumieniu instytucji. Jednak Kościół to wspólnota wierzących ludzi, stąd też w relacjach na płaszczyźnie Kościół państwo, to ostatnie winno: Zachowywać wszystkie ludzkie prawa osobowe; Szanować w pełni prawo naturalne39; Wydaje się, że należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden postulat, mianowicie: poszanowania wartości chrześcijańskich Z racji ważności ostatniego postulatu, tak często atakowanego w zlaicyzowanym świecie, na koniec kilka słów komentarza, próbującego odpowiedzieć na pytanie: czym są wartości chrześcijańskie? Najogólniej można „wartość” zdefiniować, jako podstawową kategorię aksjologii, oznaczającą „wszystko, co cenne i godne pożądania, co stanowi cel ludzkich dążeń”40. Należy również zaznaczyć, że wartości należą do obiektywnej sfery rzeczywistości, mają swoją podstawę w rzeczy, a nie są jedynie wynikiem umowy (coś jest wartościowe nie dlatego, że zostało docenione; ale zostało docenione dlatego, że jest wartościowe)41. Stąd też „nowożytne pojęcie wartości łączy się z czynnością ludzkiego wartościowania, który jako jedyne stworzenie ma wrażliwość aksjologiczną i dopiero dzięki wartościom jego życie nabiera sensu42. Chrześcijaństwo tak rozumiane pojęcie wartości ubogaciło o nowe, ważne elementy, do których zalicza się: połączenie wartości z osobą ludzką, utworzenie powszechnej hierarchii wartości oraz uzależnienie wszystkich wartości od Boga, jako wartości najważniejszej”43. Ks. prof. Bartnik wartości chrześcijańskie ukazuje jako: wartości, które chrześcijaństwo otrzymało, którymi żyje i które samo kultywuje wewnątrz siebie (ogólnoludzkie, ogólnoreligijne), oraz jako wartości, które wnosi do świata i innych społeczności religijnych jako swoje własne, specyficznie chrześcijańskie. Praktycznie jednak należy chyba oba te rodzaje wartości połączyć w jeden układ. W rezultacie można powiedzieć, że chrześcijaństwo wyrasta z podłoża najwyższych wartości ogólnoludzkich, jest skarbcem wartości wszechludzkich, przedstawia wartość unikalną samo w sobie, wnosi swoje wartości do świata i zarazem stanowi oryginalny sposób realizacji najwyższych wartości w konkretnym życiu44. Zob. Strzeszewski, dz. cyt., s. 535. Zob. tamże, s. 535. 40 U. Schrade, Etyka – główne systemy, Warszawa 1992, s. 50. 41 Zob. S. Kowalczyk, Podstawy światopoglądu chrześcijańskiego, Wrocław 1995, s. 150. 42 Zob. W. Janiga, Funkcje wartości w osobowości, „Studia Warmińskie” 43(2006), s. 227. 43 S. Kowalczyk, Podstawy światopoglądu..., dz. cyt., s. 143. 44 Cz. S. Bartnik, Wartości chrześcijaństwa, [w:] Katechizm Kościoła Katolickiego. Wprowadzenie, red. M. Rusecki, E. Pudełko, Lublin 1995, s. 278. 38 39 Parafia jako wspólnota wiary a samorząd terytorialny 277 Można, więc rzec za ks. prof. Styczniem, że uniwersalne wartości ludzkie są zarazem wartościami chrześcijańskimi45. Aby zrozumieć, czym są wartości chrześcijańskie, i że nie można ich ograniczać tylko do wartości religijnych jak chcą niektórzy, czy też do wartości kulturowych jak chcą inni, należy zaznaczyć, że faktem teologicznym jest, że kultura powstaje w realizacji nakazu Stwórcy, aby człowiek czynił sobie ziemię poddana. Natomiast faktem historycznym jest inspirujący wpływ religii chrześcijańskiej na rozwój kultury zachodniej, zwanej kulturą judeo-grecko-rzymsko-chrześcijańską. Z religii żydowskiej kultura ta przyjęła Dekalog. Podczas, gdy przykazania pierwszej tablicy Dekalogu nakazują osiąganie wartości religijnych, to drugiej tablicy – osiąganie wartości społeczno-kulturowych. Znaczenie uniwersalne dla kultury ogólnoludzkiej ma również ewangeliczny nakaz miłości każdego człowieka, jako bliźniego. Pewne elementy przyjęło chrześcijaństwo z kultury greckiej (filozofia człowieka jako osoby) oraz rzymskiej (prawo, sprawiedliwość, słuszność). [...] Oryginalność systemu wartości chrześcijańskich, rozpatrywanych w aspekcie kulturowym, jest ich hierarchiczność. Podczas gdy w hierarchii wartości religijnych najwyższą wartością jest Bóg, jako dobro i prawda absolutna, to w hierarchii wartości społeczno— kulturowych najwyższą wartością jest człowiek, jako istota wyposażona w godność osobową. Stąd też system wartości chrześcijańskich jest systemem personalistycznym. Ze względu na taką właśnie koncepcję człowieka chrześcijaństwo odróżnia się od dwóch innych współczesnych koncepcji życia społecznego, jakim są liberalizm i totalitaryzm. Według personalizmu chrześcijańskiego wszystkie byty społeczne, istniejące poza człowiekiem są przyporządkowane człowiekowi. Zarówno państwo jak i Kościół są to, więc wartości instrumentalne w stosunku do człowieka. Mają one służyć człowiekowi pomocą w osiąganiu pełnego rozwoju osobowego46. Stąd też na pierwszym miejscu wśród wartości chrześcijańskich w wymiarze społeczno kulturowym znajduje się godność osoby ludzkiej, rozumiana jako wartość najwyższa, nienaruszalna i niezbywalna (nie można z niej zrezygnować) tak w życiu indywidualnym i społecznym47. W poprzedniej zakotwiczona jest druga wartość podstawowa, jaką jest wolność osobowa człowieka. Pamiętając jednak, że ten naturalny atrybut człowieka, nie posiada charakteru nieograniczoności, gdyż podlega prawu moralnemu, również jak wyżej w wymiarze życia jednostki i społeczeństwa48. 45 Zob. T. Styczeń, Człowiek i jego prawa w nauczaniu Jana Pawła II, czyli chrześcijanin wobec wartości ludzkich dziś (część pierwsza), „Wychowawca” (1993) nr 2, s. 22-23. 46 J. Krukowski, Prawo a wartości chrześcijańskie, „Biuletyn” [Stowarzyszenia Kanonistów Polskich] 3(1993), nr 2, s. 19–20. 47 Zob. tamże, s. 20–21. 48 Zob. tamże, s. 21–22. 278 Ks. Wacław Siwak Podsumowanie W niniejszym opracowaniu podjęliśmy próbę ukazania podstawowych zasad, na których winne być oparte wzajemne powinności między parafią (wspólnotą wiary - najmniejszą jednostką administracyjną Kościoła) a samorządem terytorialnym (gminą, powiatem – wspólnotą obywateli danego państwa i umiejscowieniem władzy państwowej w terenie). Wspólnoty te mają wspólny cel, jakim jest dobro człowieka, z tym, że jedna wspólnota realizuje cele nadprzyrodzone, druga przyrodzone. Właściwa relacja obu wspólnot opiera się o dwie główne zasady: 1) niezależności i autonomii (każda w swoim zakresie, z racji na cele wyżej zaznaczone); 2) współpracy. Ta ostania winna oparta być z kolei o dwie podstawowe racje działania: negatywną, jaką jest zwalczanie zła moralnego; pozytywną, jaką jest osiąganie wspólnego dobra. Doro wspólne, rozumiane, jako suma dóbr (tak w wymiarze indywidualnym, rodzinnym i narodowym) pozwalających osobie pełniej i łatwiej osiągnąć własną doskonałość, jest właściwym celem współdziałania interesujących nas społeczności. Ten cel (racja) współdziałania, winna być pojmowana w kontekście kolejnych dwóch podstawowych zasad moralnych życia społecznego, jakimi są: zasada pomocniczości, mówiące, że: co może zrobić mniejsza wspólnota, nie powinna robić większa, a jeśli zaistnieje potrzeba społeczności większe winny nieść pomoc mniejszym, a przez nie poszczególnym osobom; i zasada solidarności, polegająca na zgodności i jednomyślności w działaniu i dążeniach, tudzież wspieraniu się wzajemnym, przy wyraźnym określeniu obowiązków „od dołu” i uprawnień „od góry”, oraz na odwrót. Wyżej ukazane racje i zasady zarazem, stanowią ogólną regułę „zdrowej” relacji: parafia – samorząd. Te ogólne zasady domagają się uzupełnienia o pewne szczegółowe oczekiwania. Ze strony samorządu: uznania jego władzy, jako pochodzącej od Boga (odpowiednio rozumianej); wychowania wiernych w kierunku poszanowania i posłuszeństwa władzy samorządowej, z obligowaniem w sumieniu do uczestnictwa w wyborach, pamiętając, że powstrzymywanie się od tego obowiązku jest grzechem zaniedbania. Od strony wspólnoty parafialnej: zapewnienia niezależności władzy duchownej od administracji państwowej; zapewnienia wolności kultu; ochrony przed wrogą działalnością i propagandą antyreligijną; nienaruszalności i ochrony własności kościelnej. Ponadto pamiętając, że Kościół to wspólnota wierzących osób, władza państwowa winna: szanować wszystkie ludzkie prawa osobowe (zwłaszcza godność osoby ludzkiej i jej wolność); szanować w pełni prawo naturalne; oraz działać z poszanowaniem wartości chrześcijańskich, a wszystko dla nadrzędnego celu, jakim jest dobro wspólne członków obu społeczności. Parafia jako wspólnota wiary a samorząd terytorialny 279 A Parish as a Community of Faith vs. Local Government. The Principles of Mutual Duties in the Theological, Pastoral and Canonical Dimension This essay attempts to present the essential principles of mutual duties between a parish (i.e. a community of faith – the smallest administrative unit of the Church) and a local government (e.g. a district – i.e. a community of citizens of a particular country and the seat of the state authorities in a particular area). These communities have the common aim which is the welfare of a human being; however, one of them accomplishes the supernatural aims while the other - the natural ones. The right relationship between these two communities is grounded on two primary principles: of independence and autonomy (each one within its scope because of the aims mentioned above) and of cooperation. This second one should be based on two fundamental activities: negative one, i.e. eliminating moral evil; and positive one, i.e. achieving the common good. The common good is a real aim of cooperation of the discussed communities. This aim of cooperation should be comprehended in the context of another two basic moral principles of the social life: the principle of subsidiarity, according to which larger communities should not get involved in the matters that can be handled by the smaller ones unless it is necessary; and the principle of solidarity, which is based on unanimity and conformity in actions and endeavours, on mutual help as well as on defining the duties “from the bottom,” the rights “from the top” and vice versa. It must also be stated that these general principles are accompanied by certain expectations: from the local government – to acknowledge its authority as it comes from God (understood in a right way); to educate its believers to respect and be obedient to the local authorities, to oblige them to take part in elections reminding that evading this duty is a sin of negligence; from the parish – to ensure ecclesiastical authority’s independence from the government administration, to assure freedom of worship, to protect it from hostile activities and antireligious propaganda, to ensure inviolability and protection of ecclesiastical property. Besides, bearing in mind that the Church is a community of believers, the state authority should: respect all personal rights (especially the dignity of the human person and his freedom) and natural law as well as take actions with respect for Christian values – and all of that to reach the primary aim that is the common good of the members of both communities. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Anna Stempka Tematy biblijne w odczytaniu Anny Kamieńskiej Słowa kluczowe: Biblia, czytanie, droga duchowa, lektura, pocieszenie, poszukiwanie, przełom, spokój, tożsamość, wiara. Key words: Bible reading, spiritual way, reading matter, consolation, search, turning point, peace of mind, identity, faith. Anna Kamieńska − poetka, tłumaczka, autorka opowiadań dla dzieci i Notatnika1. Dzięki temu, że zdecydowała się opublikować ten ostatni, czytelnicy zyskali dziennik duchowy, który jest zapisem doznań kobiety zmuszonej się zmierzyć z czysto ludzką, wręcz – chciałoby się powiedzieć – typową sytuacją: śmierci najbliższego człowieka. To traumatyczne zdarzenie stało się punktem zwrotnym w jej życiu i twórczości2. 13 stycznia 1970 roku doznała odczucia „wielkiego światła”. Data ta stała się dla niej punktem orientacyjnym. Od tego czasu wszystko w swoim życiu ujmowała jako zdarzenia przed lub po „przełomie”, który dokonał się, gdy – jak pisała – „szukałam umarłego, a znalazłam Boga” (N I, s. 99). Gdyby spróbować bliżej określić typ doświadczenia, które stało się udziałem Kamieńskiej, to można uznać je za doświadczenie religijnomistyczne3. Ten radykalny zwrot nie spowodował jednak jakiegoś natychmiastowego wyciszenia emocji pisarki. Nie poczuła się też wolna od codziennych trosk. Raczej to, co się dokonało, uznała za początek nowej drogi, za swoiste wyzwanie i zadanie. Czuła, że teraz, z inną świadomością, musi na nowo uczyć się żyć. Zaczęła od wspomnień. Przypominała sobie swoją wiarę dziecięcą, postawę wierzącej babci. Doszła jednak szybko do przekonania, że nie ma możliwości powrotu do przeszłości, bo jest się obciążonym bagażem doświadczeń. Skierowała się więc ku książkom. Zresztą zawsze dużo czytała. Wystarczy się tylko przejrzeć liście jej lektur – ona sama stanowi świadectwo „przełomu”. W pierwszych latach prowadzenia notatek Kamieńska czytała Traktat o historii religii Mirci Eliadego, dzieła Erazma z Rotterdamu, Dziennik Jeana Guittona. W tym czaA. Kamieńska, Notatnik1965–1972, Poznań 1988; Notatnik 1973–1979, Poznań 1987. Na znaczenie tego momentu w twórczości Kamieńskiej zwraca uwagę Z. Zarębianka w: Poezja wymiaru sanctum. Kamieńska, Jankowski, Twardowski, Lublin 1992, s. 184–185. 3 S. Kowalczyk, Drogi ku Bogu, Wrocław 1983, s. 133–174. 1 2 282 sie frapują ją też myśli Henri Bergsona, Fryderyka Nitzschego czy Emmanuella Mouniera. Później rozczytuje się w pismach Simony Weil, Sørena Kierkegaarda, Tomasza Mertona i personalistów. Wraca też do lektury Guittona. To oczywiście tylko kilku reprezentatywnych autorów, których myśli zainteresowały Kamieńską. Ich pełna lista zajęłaby kilka stron. Szczególne miejsce na niej zajmuje Biblia. Zapiski pisarki poświadczają, że od czasu „przełomu” stała się ona nieodłączną towarzyszką jej życia. Może więc warto się przyjrzeć, jak czyta tę Księgę. Próbując zrekonstruować Kamieńskiej czytanie Biblii, należy zaznaczyć, że świadectwa tej lektury mają różną formę. Niekiedy są to cytaty, niekiedy przepisane całe frazy, ale nie ujęte w cudzysłów. Niekiedy opatrzone są wskazówkami dotyczącymi ich umiejscowienia w tekście prymarnym, a niekiedy nie. Oczywiście, trudno stąd wyciągać jakiś kategoryczny wniosek. Biorąc jednak pod uwagę dużą emocjonalność pisarki, można domniemywać, że wartość zapisywanych myśli stawiała na pierwszym miejscu. Zresztą można to uznać za typowe dla czytania Kamieńskiej, bo w przypadku innych lektur dzieje się analogicznie. Mimo że zapisy z czytania Pisma świętego mogłyby stanowić po prostu zbiór aforyzmów, to można spróbować je uporządkować. I tak, już w roku „przełomu” przy pomocy słów św. Pawła z 2 Listu do Koryntian (por. 2 Kor 11, 1) opisuje stan swojego ducha. Utożsamiając swoje doświadczanej z „olśnieniem”, którego doznał Szaweł, jego słowami wyraża natężenie swoich emocji, które nazywa „szaleństwem”. Jednocześnie, troszcząc się o swoje otoczenie, prosi o wyrozumiałość. Dalej, korzystając z myśli z Księgi Izajasza (por. Iz 54, 7), chce przekonać przede wszystkim samą siebie, ale i innych, że jej odejście od Boga było tylko chwilowe. W tej samej księdze znajduje też pocieszenie dla siebie − wdowy (por Iz 51, 5-8). Już może się więc czuć spokojniejsza, gdyż wyczytuje, że zmarłym przeznaczone jest zmartwychwstanie, a żywym pocieszenie. Jak bardzo tego potrzebowała, pokazuje wcześniej wykrzyczane słowami Psalmu 88: O Panie, Boże mój, dzień cały wołam I w nocy zawodzę przed Tobą. Jak bardzo Kamieńska mogła się utożsamić z lamentującym w tej pieśni i jak tragiczny był stan jej ducha, świadczy to, że zapisała cały ten tekst, co w jej przypadku jest raczej rzadkością. Po przeczytaniu wspomnianego fragmentu z Księgi Izajasza pisarka zyskała względny spokój, który tu objawia się przede wszystkim równowagą między emocjami a intelektem. Może więc dostrzec w myśli Pawłowej konkretne wskazówki skierowane do chrześcijanina. Ją szczególnie zainteresowała ta z 1 Listu do Koryntian (por. 1 Kor 6, 20). Odnosi się wrażenie, że po wcześniejszym odzyskaniu spokoju, dzięki zapisowi z Księgi Izajasza, teraz pisarka otrzymuje konkretne zalecenie, co ma dalej czynić − wielbić Boga. Oczywiście, nie znaczy to, że zyskała spokój raz na zawsze. Sama przecież przyznawała, że „wczorajsze argumenty dziś tracą moc” (N I, s. 204). Ta świadomość jednak jej nie zrażała, ale raczej mobilizowała do poszukiwań – czy to poprzez lekturę, czy rozmowy z ludźmi. Jak bardzo te dwa sposoby się dopeł- 283 niały, obrazują zapisy z początku drugiego tomu, gdzie już wyraźnie wewnętrznie uporządkowana pisarka cytuje słowa św. Pawła z 2. Listu do Koryntian (por. 2 Kor 4, 8) ujawniające zarówno udręki, jak i nadzieje apostolskiej posługi. Co ciekawe, Kamieńska umieszcza je tuż za zapisem przemyśleń po rozmowie z ojcem Jackiem Salijem na temat istoty manicheizmu i błędów powstałych w wyniku radykalnego oddzielenia dobra i zła. Według niej, rzeczywistości nie da się tak skrajnie uporządkować, ona widzi całe jej zagmatwanie. Potwierdzenie swoich przekonań znajduje właśnie w myśli Pawłowej, którą tak skrzętnie cytuje. W tym miejscu można już powiedzieć, że Biblia była dla Kamieńskiej księgą, w której odnajdywała samą siebie. Szczególnie wyraziście jest to widoczne, kiedy cierpiała z powodu problemów dzieci. Znalazła wówczas wśród psalmów werset, który utwierdził ją w przekonaniu, że każde cierpienie jest zawsze indywidualne. Ze stoickim spokojem mogła więc przyznać, że być matką, to „przecierpieć cierpienia swoich dzieci” (N II, s. 61). Wtedy zaś, gdy „powraca rozpacz tak ogromna, że ziemia usuwa się spod nóg” (N I, s. 116), pociechę znowu przynosi psalm, tym razem 42, w którym mówiący zachęca do porzucenia smutku i czerpania radości z zaufania Bogu. Kamieńska zresztą już wcześniej była przekonana, że „Bóg ma nam o wiele więcej do powiedzenie niż my Jemu” (N I, s. 266), a szczególnie wyraźnie to „słychać” w na chybił trafił otwieranej Biblii. Niekiedy takie czytanie staje się dla pisarki przyczynkiem do zainteresowania się całą konkretną księgą. Tak było wówczas, gdy najpierw w Księdze Lamentacji Jeremiasza zwróciła uwagę na pochodzące z 3 rozdziału słowa o nadziei motywowanej litością Jahwe, a po kilku dniach wróciła do tej księgi i czytała ją już w jej właściwym porządku, zatrzymując się na proroczej wizji sądu Jahwe i na tych, okrytych żałobą, których nikt nie będzie pocieszał. Na tej samej stronie Notatnika cytuje też słowa-klucze Księgi Koheleta: Hawel hawalim hakol hawel (Koh, 1, 2). Patrząc na te trzy zapisy można by stwierdzić, że one najbardziej precyzyjnie charakteryzują stan ducha Kamieńskiej. Do końca prowadzenia notatek wdowieństwo będzie przecież determinowało jej stan wewnętrzny, zarówno emocje, jak i intelekt. To oczywiście tłumaczy jej zainteresowania eschatologiczne i w tej perspektywie przewartościowanie tego, co doczesne. Ucząc się zaś życia, znajduje w Biblii także pouczenia dotyczące roli mądrości w działalności twórczej czy znaczenia właściwej odpowiedzi. Dowiaduje się też, czym jest „serce złego” (Iz 57, 20). W czasie swoich wewnętrznych poszukiwań Kamieńska zatrzymuje się również nad biblijnymi postaciami, które można uznać za typy różnych postaw wiary. Idąc drogą wytyczoną przez Ewangelistów, najpierw analizuje postawy dwóch sióstr Łazarza: Marty i Marii i od razu zasadnie konkluduje, że odmienność ich zachowań nie wynika z ich cech indywidualnych, ale że są one skutkiem odmiennego działania w nich łaski. Taki wniosek jest również świadectwem przeżytego „przełomu”. Może bowiem go wyciągnąć tylko osoba wierząca. Rok później uwagę pisarki przyciągają inni bohaterowie. Zapewne znała ich już wcześniej z lektury książki Bojaźń i drżenie Kierkegaarda. Wtedy zainteresował ją punkt dojścia Abrahama. Czytając duńskiego filozofa zwróciła uwagę, 284 że jest nim wiara. Dla pisarki właśnie Abraham staje się najlepszym przykładem wiary w Starym Testamencie. Analogicznie miejsce przyznaje Maryi w Nowym Testamencie. Te świadectwa lektury ujawniają coraz większy radykalizm przekonań pisarki. Dodatkowo ujawnia go jeszcze odczytanie zapisu Ewangelii Janowej o całodzianej szacie Jezusa (J 19, 23–24). Dla Kamieńskiej jest ona „symbolem, całości, której nie wolno dzielić. Wszystko albo nic. A raczej: nic albo wszystko” (N I, s. 19) W tej interpretacji można się doszukiwać raczej dokonanej przez czytającą aktualizacji niż wykładu teologicznego. Wręcz konieczne się staje uznanie, że ten pisarce nie był znany. Nie mówi ona bowiem o tunice jako symbolu nierozerwalności Kościoła, którego to symbolu dopatrywano się w niej już od czasów św. Cypriana i Ojców Kościoła4. Konsekwentnie więc czyta Nowy Testament z nastawieniem na odnalezienie tam czegoś dla siebie czy może szerzej – i samej siebie. Potwierdza to wykorzystanie prośby trędowatego (Mt 8, 1) do dokonania rachunku sumienia. Można tu oczywiście zadać pytanie, czy Kamieńska wiedziała czy tylko przeczuwała, trochę w duchu Starego Testamentu, że cierpienie każdorazowo związane jest z grzechem, a uwolnienie od „choroby jest jednocześnie uwolnieniem od grzechu, a więc i od szatana”5. Biorąc pod uwagę, że nie na cierpieniach Kamieńska się koncentruje, można być przekonanym, że raczej tak, jak każdy, kto znajduje się na drodze oczyszczenia, wykorzystuje ten fragment do ujawnienia swoich duchowych bolączek6. Patrząc na te, wskazane przez nią, trudno się oprzeć wrażeniu, że w ręce Jezusa składa ona wszystko, co znajdowało się w jej wnętrzu i co zostało poświadczone notatnikowymi zapisami a co, ma nadzieję, jak ów trędowaty, zostanie oczyszczone. Dopełnienie tego rozrachunku znajduje się zaraz w następnym zapisie. Teraz pisarka, jakby zgodnie z marszrutą wyznaczoną przez drogę oczyszczenia, po dokonaniu drugiego nawrócenia i oczyszczenia władz człowieka, przygląda się swoim modlitwom i uznaje w pokorze, że bez Boga człowiek nic nie może uczynić, nawet nie wie, o co prosić. Oczywiście, osiągniecie takiego etapu życia duchowego nie oznacza, że pisarki nie będą już nękały rozpacz i zwątpienie. Teraz jednak zna już na nie lekarstwo − „chleb życia” (N II, s. 34) i nadzieję chrześcijańską, którą wypowiada słowami Biblii: w domu Ojca mego jest mieszkań wiele (N II, s. 81) (por. J 14, 2). W trudnościach z pomocą przyjdą jej też psalmy. W nich odnajdzie współbrzmienie ze swoją psychiką. W konfrontacji z nimi doszuka się porządku życia, może jeszcze nie potrafi go sklasyfikować, ale najważniejsze, że go dostrzeże a w ostatnim roku prowadzenia notatek, jakby natchniona proroctwem Jeremiasza, uzna, że ten porządek ma Boskie pochodzenie i człowiek nie może się wobec niego niczym wymawiać. Zapewne przeświadczenie to wynika z przekonania, że każdy człowiek jest wybrany przez Boga. Tu oczywiście należy się zastanowić, czy Kamieńska odkryła to czytając ewangeliczną przypowieść o robotnikach w winnicy (por. Mt 20, 1-16), czy może w niej znalazła E. Szymanek, Wykład Pisma Świętego Nowego Testamentu, Poznań 1990, s. 197. Tamże, s. 87. 6 S. Urbański, Etapy rozwoju życia duchowego, [w:] Teologia duchowości katolickiej, red. M. Igielski, Lublin 1993, s. 263–273. 4 5 285 potwierdzenie tego, co się w jej świadomości już wcześniej pojawiło. Niestety, zapisy nie pozwalają na jednoznaczną odpowiedź. Można jedynie stwierdzić, że pisarka wykorzystuje lekturę, w tym przypadku Ewangelii, do wypowiedzenia prawdy o człowieku, o jego wybraniu przez Boga, o jego nieumiejętności odróżnienia zapłaty od wybrania. Zresztą Kamieńska jest świadoma niedoskonałości człowieka. Po lekturze opowiadania o Kainie i Ablu, jakby włączając się w cały szereg myślicieli, którzy stawali wobec problemu zła, zastanawia się, czy może ci bohaterowie reprezentują dwie natury człowieka w ogóle i czy zabójstwo Abla to po prostu zabicie w sobie dobra. Tę tezę powtórzy pisarka jeszcze raz po sześciu latach. Odwołując się też do Księgi Początków, ale tym razem wykorzystując obraz drzewa wiadomości dobra i zła, stwierdzi, że obrazuje ono naturę człowieka, której istotę stanowi właśnie wymieszanie się dobra i zła. Zapewne na takie konkluzje miały również wpływ rozmowy z ojcem Salijem. Pisarka odnotowuje taką, podczas której duchowny mówił, że błędem jest rozdzielanie dobra i zła. Zresztą czytając Notatnik można zauważyć, że te zagadnienia są częścią zainteresowań Kamieńskiej, próbującej dotrzeć do istoty natury i świata. Świadczy o tym nie tylko refleksja nad dobrem i złem, zapłatą i wybraniem, ale i nad wiedzą i rozumieniem.. Przyznaje przecież pisarka, że to właśnie lektura psalmów przekonała ją, iż „największą cnotą jest mądrość, ale wiedzieć i rozumieć do głębi to całkiem inne rzeczy” (N II, s. 242). Zresztą swoje wyobrażenie o człowieku też wyraża posiłkując się Biblią. Przywołuje wówczas słowa Jezusa z Ewangelii Mateuszowej o trzcinie na wietrze (por Mt 11, 7). W listach Pawłowych znajduje zaś „lekarstwo” na taki stan − trzeba być silnym słabością (por. 2 Kor 12, 9), słabością, która przejawia się także w śmiertelności. Ciekawe, że kobieta, której większość przemyśleń ma swe źródło w doświadczeniu „sytuacji granicznej”, w doświadczeniu śmierci najbliższego człowieka, potrzebuje jeszcze lektury Księgi Eklezjastesa, żeby po raz kolejny uświadomić sobie tę prawdę, że „pokolenia kładą się na ziemi” (Koh 1, 4)7. Jednak, gdy cytuje te słowa w 1974 roku, widać już wyraźnie nie tylko jej pogodzenie się ze śmiertelnością, ale i swoistą radość płynącą z przekonania, że śmierć jest włączeniem we wspólnotę tych, którzy zostali przez Boga powołani do życia. Pisarka przyznaje, iż ta nowa perspektywa ma swe źródło w odkrytym porządku sakralnym. Przekonanie o Boskim ojcostwie wróci jeszcze w zapiskach czynionych pod wypływem lektury Księgi Rut. Z niej bowiem przejęła Kamieńska przekonanie, że ojciec ziemski jest tylko pośrednikiem, a prawdziwym ojcem jest tylko Bóg (por Rt 4, 13), co kilkakrotnie też będzie odnosiła i do swojej rodziny. Ten też Bóg, wyraźnie przez Kamieńska utożsamiany z Chrystusem, również stał się przedmiotem jej refleksji. Pisarka, zainspirowana opisem strażników stojących u grobu i alegorycznie go odczytując, zastanawia się nad ciągłym dążeniem człowieka do teoretycznego porządkowania idei, wyznań czy systemów moralnych. Strażników widzi, jako prezentujących takie właśnie postawy. Jednocześnie Zmartwychwstały staje się dla niej Tym, który nie daje się 7 K. Jaspers, Sytuacje graniczne, [w:] R. Rudziński, Jaspers, Warszawa 1978, s. 186–242. 286 zamknąć w żadne ludzkie formuły, i to ją przekonuje, że Bóg jest bytem transcendentnym w przeciwieństwie do śmiertelnego, ulepionego z gliny człowieka. Ten wątek „garncarski” (tak go nazywa Kamieńska) powraca aż dwukrotnie – i to nie tylko w kontekście Księgi Rodzaju, ale i Pawłowego Listu do Rzymian. Pierwszy raz jest zasygnalizowany łącznie z cytatem, w którym piszący wyjaśnia relację Stwórcy i stworzenia. Drugi raz Kamieńska uświadamia sobie istotę dualizmu Pawłowego. W taki sposób zainspirowana dochodzi do przekonania, że człowiek jest bytem ograniczonym przez ciało, czas i zmysły. To zaś bardziej przybliża ją do uchwycenia istoty transcendencji, wypowiedzianej i przez samego Jezusa. Kamieńska sprowadza ją więc do różnicy między ograniczonym światem ziemskim, a światem „prawdziwym”, znacznie szerszym. Ma też świadomość, że do człowieka dociera tylko jego część. To niejako obliguje ją do ustalenia jego miejsca w takim porządku: „Nie absolutyzujmy człowieka, wtedy będziemy bliżej prawdy. Człowiek nie jest i nie może być miarą” (N II, s. 178). Do takiego wniosku może ją doprowadzić i wcześniejsze przekonanie, że tylko Bóg wysłuchuje wszystkich próśb, a ponieważ człowiek nie posiada Boskiej wiedzy, nie może wiedzieć, o co powinien się modlić. Bóg więc modlitwy „oczyszcza” i zawsze daje „coś lepszego i większego” (N I, s. 100). Towarzysząc Kamieńskiej w tych biblijnych wędrówkach, warto się jeszcze zatrzymać nad jej czytaniem postaci Hioba, bo tu widać chyba najwyraźniej aktualizację. Kamieńska wręcz dystansuje się od tekstu prymarnego i mówi „mój Hiob”. Nie interesują jej też jakoś specjalnie dzieje biblijnego bohatera, ale raczej jakby ciąg dalszy. Zastanawia się bowiem, czy jest możliwe szczęśliwe życie po doświadczonym nieszczęściu. Niewątpliwie, pytanie to dotyczy nie tylko Hioba. Stawiając je, pisząca – niejako utożsamiając się z tym biblijnym cierpiącym – pyta i o samą siebie, o swoją przyszłość duchową i emocjonalną. Można nawet mięć wrażenie, że Hiob stał się swoistym alter ego pisarki. On i ona przez doświadczenie nabyli nowej wiedzy o wartościach, dlatego wewnętrznie potrafili zdystansować się od hałasu i zwaloryzować milczenie oraz cierpliwość i miłość Boga. Po kilku dniach nawet ów Hiob, czy może sama pisząca, staje się jeszcze bardziej dojrzały duchowo. Ona bowiem już wie, iż nie liczą się nawet własne pragnienia. Najważniejsze staje się skierowanie ku Bogu. Kamieńska zresztą nie ukrywała, że od początku zetknięcia z Księgą Hioba interesowały ją nie tyle dzieje tego biblijnego bohatera, ile raczej Hiob współczesny. Dlatego zapewne pod wpływem dyskusji o Auschwitz koncentruje się na milczeniu Boga i obecności szatana. To milczenie i ta obecność stają się wiec wartościami sytuacyjnymi tak, jak je rozumie Andrzej Stoff8. Syn zaś zwraca jej uwagę na to, co jest i przedmiotem zainteresowania badaczy, a mianowicie na sztuczność zakończenia tej opowieści9. Wówczas też, jakby oczyma wyobraźni, ujrzała „Hioba, który jest na powrót szczęśliwy, ale już zmiażdżony, niezdolny do szczęścia, ochłap (N I, s. 183). Po roku zakończyła pisanie poematu Drugie szczęście Hioba, który 8 A. Stoff, Wartości sytuacyjne działa literackiego, [w:] Problematyka aksjologiczna w nauce o literaturze, red. S. Sawicki, A.Tyszczyk, Lublin 1992, s. 111–135. 9 A. Świderkowna, Rozmowy o Biblii, Warszawa, s. 254. 287 stał się jej odpowiedzią na bolączki dnia codziennego, szczególnie na ciągle odczuwaną samotność. Oczywiście, trzeba pamiętać, że takie odczytanie dokonało się w Kamieńskiej jako następstwo rzetelnego czytania Księgi Hioba. Potwierdzają to dokonane przez nią wypisy. Pierwszy z nich pochodzi z mowy Eliafaza (por Job 5, 17–18) a uzupełniają go dwa wersy odpowiedzi cierpiącego (Job 7, 1–2). Kończy zaś ten ciąg cytatów późniejsza odpowiedz Hioba (Job 13, 25). To odtworzenie ma unaocznić, że w tym czasie, a więc w 1972 roku, wartością dla Kamieńskiej było przekonanie, że Bóg jest Panem, ale miłosiernym. Prowadzi to pisarkę do uświadomienia sobie własnej marności wobec wszechpotężnej miłości Boga. Po tym takim odczytaniu Kamieńska na kilka lat zrobi przerwę w lekturze opowiadania o Hiobie. Do księgi tej wróci dopiero w 1975 roku. Będzie to ostatnie potwierdzone w Notatniku spotkanie z nim. Teraz tylko cytuje połowę jednego wersu z mowy Hioba i dokonuje jego aktualizacji. W tekście prymarnym mówiący odwołuje się do prawa, zgodnie z którym krew człowieka niewinne zamordowanego woła do nieba (por. Rdz 4, 10; Iz 26, 21). Mając je w pamięci Hiob woła: Ziemio, nie zakryj mej krwi, by krzyk ukojenia nie zaznał (Job 16, 18b). Kamieńska zaś cytuje tylko tę drugą część, co pozwala jej po raz kolejny wyrazić przekonanie o wyższości milczenia nad skargami. Może to nieco zaskakiwać, gdyż jej zapiski to w znacznej większości jęki czy niekiedy wręcz krzyki osoby cierpiącej z osamotnienia i próbującej odnaleźć porządek własnego ducha, a przez to i życia. Czytając Notatnik można się przekonać, jak ważna dla piszącej była lektura Biblii. Zapewne, gdyby Kamieńska nie sięgnęła po nią, a tym bardziej – gdyby nie otworzyła się na jej idee, jej droga życiowa byłaby zupełnie inna. Czy jednak taka sytuacja mogłaby w ogóle zaistnieć? Czy można przynależeć do jakiejś wspólnoty nie znając jej najważniejszej księgi? Czy można być chrześcijaninem, nie szukając mądrości w Świętej Księdze − Biblii? Zapiski Kamieńskiej odpowiadają − nie można. Biblical Themes in Anna Kamieńska’s Works After Anna Kamieńska’s husband’s death, the author was learning how to live in the new situation. When despair prayed upon her mind she experienced the sensation of the ‘great light’ and turned to Christian religion. She found comfort in numerous reading matters, especially in the Bible. She read the Old and the New Testament being particularly interested in Paul’s dualism and the problem of right and wrong through suffering. She was also interested in persons who were mentioned in the Bible and who are an example of faith: Mary, Mark, Maria and Job. Her notes, taken as a whole, let one think that reading the Bible shaped the author’s outlook on life. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) O. Jan Urbański OFM Metafora herolda (kh/rux) w 1 Tm 2, 7 i w 2 Tm 1, 11. Znaczenie etymologiczne i teologiczne Słowa kluczowe: NT, metafora w Biblii, teologia św. Pawła, 1 Tm 2, 7, 2 Tm 1, 11. Key words: New Testament, metaphor in the Bible, St. Paul’s theology – 1 Tim 2:7 and 2 Tim 1:11. Jednym z ważnych czynników relacji interpersonalnych jest komunikacja (łac. communico), czyli „czynienie wspólnym, czegoś z kimś”, „dzielenie się myślą, wiedzą z kimś” lub „udzielenie, dopuszczenie kogoś do udziału w czymś”. Najczęściej pojmowana jest ona jako proces przekazywania myśli i informacji pomiędzy odbiorcą i nadawcą. Przekaz ten powinien polegać na tym, że z jednej strony – nadawca wysyła swoją informację do odbiorcy, z drugiej – odbiorca (adresat) reaguje zwrotnym przesyłem wiadomości do nadawcy. Na gruncie NT przykładem przekazu informacji może być korespondencja pomiędzy św. Pawłem a Koryntianami. Apostoł „pisze list” (1 Kor 5, 9), Koryntianie udzielają odpowiedzi bądź stawiają kolejne pytania, a Apostoł odpowiada: „Co do spraw o których pisaliście...” (por. 1 Kor 7, 1; 8, 1; 12, 1). Powszechnie wiadomo, że komunikacja daje szansę wymiany myśli oraz poznania odczuć i stanów emocjonalnych. Ten proces jest bardzo ważny także na gruncie religijnym, biblijnym i teologicznym. Na kartach Biblii najważniejszą rolę spełnia komunikacja werbalna, której śladem są np. w Listy Pawłowe, ale nie bez znaczenia jest też komunikacja pozawerbalna, przejawiająca się w położeniu nacisku emocjonalnego na niektóre terminy czy też w samym sposobie wypowiedzi (zob. np. 1 Kor 6, 12; 7, 7; 2 Kor 11, 22-33; Ga 1, 6; 6, 11. 17). Na pewno niewłaściwa komunikacja rodzi nieporozumienia, zastosowanie zaś poprawnej terminologii odpowiednio przekaz informacji kształtuje i ukierunkowuje. Ważne jest zatem poznanie znaczenia niektórych terminów używanych w procesie ewangelizacyjnym. W sposób szczególny pragniemy zatrzymać się na rzeczowniku kh/rux (1 Tm 2, 7; 2 Tm 1, 11 (Kol 1, 23 l. v.) i 2 P 2, 5), od którego biorą początek takie terminy, jak khru,ssw i kh,rugma. Bez nich o proklamowaniu Słowa Bożego trudno nawet mówić. Jeżeli przekazywanie informacji 290 O. Jan Urbański OFM jest niezbędnym składnikiem w procesie podejmowania decyzji, to tym większego zabiera ono znaczenia, kiedy chodzi o decyzje dotyczące naszego zbawienia i naszego postępowania, aby było ono miłe Panu. Nim przejdziemy do zagadnienia, które jest meritum tego artykułu, przyjrzyjmy się językowi metafor stosowanych przez Pawła i podstawowej terminologi, jakiej on używa w swoim apostolacie i komunikacji Słowa Bożego. Język metafor i terminologia w apostolacie Pawłowym Metafora1, czyli przenośnia jest zjawiskiem językowym, ale trzeba też powiedzieć, że przy całej swej prostocie jest niezwykle bogata. Szczególnie jest to dostrzegalne w Biblii, gdzie – z jednej strony – „ukazuje nam istotne cechy języka religijnego i wprowadza jednocześnie w najgłębsze jego zakamarki, a z drugiej zaś – [...] prowadzi nas przez wielkie tematy biblijne”2. W opisywaniu swojej posługi apostolskiej Paweł wielokrotnie odwołuje się do metafory, jako języka figuratywnego, w celu lepszego zobrazowania przesłania ewangelicznego. Wachlarz zastosowanych zwrotów, terminów i tytułów opisujących jego posłannictwo apostolskie jest bardzo szeroki. W Listach spotykamy metafory sportowe, które nawiązują do biegów (1 Kor 9, 24), ćwiczeń gimnastycznych (1 Tm 4, 8), walk zapaśniczych (Ef 6, 12) i bokserskich (1 Kor 9, 26) znanych z Olimpiad w ówczesnej Helladzie3. Nie są Apostołowi obce metafory żołnierskie (2 Tm 2, 3-4) oraz związane z orężem rycerskim (2 Kor 10, 3-4; Ef 6, 13-17; 1 Tes 5, 8)4. W celu zobrazowania swego dzieła misyjnego Apostoł używa też przenośni z zakresu budownictwa (Rz 15, 20; 1 Kor 3, 10), rolnictwa (1 Kor 3, 9) pasterzowania i pracy na roli (1 Kor 3, 9). Natomiast chrześcijan często nazywa braćmi (1 Tes 1, 4; 2, 1.9), uwypuklając tym samym głębokie więzi, jakie go łączą z członkami wspólnoty. Te więzi niekiedy noszą znamiona dobroci i zatroskania ojcowskiego i matczynego (1 Kor 4, 14; 1 Tes 2, 7. 11)5. 1 Metafora (metafora,) ma miejsce wtedy, kiedy obce znaczeniowo wyrazy poprzez swoje sąsiedztwo, tworzą związek frazeologiczny wydobywający z wyrazu podstawowego inne, nowe i rozszerzone znaczenie. Już w poetyce starożytnej badano oraz klasyfikowano metafory i uważano je za jeden z wielu tropów poetyckich (obok np. porównania, peryfrazy), w którym dochodzi się do poznania zmiany znaczenia wyrazu podstawowego. W Biblii przykładem metafory mogą być np. następujące stwierdzenia: „Pan jest moim pasterzem” (Ps 23, 1); „Bóg jest słońcem i tarczą” (Ps 84, 12); „Wy jesteście solą ziemi” (Mt 5, 13); „Ja jestem światłością świata” (J 8, 12; por. Mt 5, 14): zob. E. W. Bullinger, Figures of speech used in the Bible. Explained and illustrated, Grand Rapids 1988, s. 735– –743; Słownik terminów literackich, Kraków 2004, s. 121–122. 2 J. Frankowski, Metafora w Biblii, „Znak” 321:1981, s. 253. 3 Zob. V. C. Pfitzner, Paul and the Agon Motif, Leiden 1967; J. P. Urbański, Język metafor i dyscyplin sportowach w Tradycji Pawłowej, „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne”, T. 5: 2004, s. 263–278; S. Zedda, Le metafore sportive di san Paolo, „Rivista Biblica Italiana” 6:1958, s. 248–251. 4 Zob. J. Ochliński, Teologiczna treść symbolicznych obrazów uzbrojenia chrześcijan w 1 Tes 5, 8 i Ef 6, 10–17 [w:] W Służbie Słowa Bożego, red. R. Małek, W. Wesoły, Materiały i Studia księży Werbistów, Płock 1978, s. 55–69. 5 Zob. J. Załęski, Metafora matki i ojca w 1 Tes 2, 7. 11, „Warszawskie Studia Teologiczne” XX: 2007, s. 55–73. Metafora herolda (kh/rux) w 1 Tm 2, 7 i w 2 Tm 1, 11 291 Mając na uwadze swą pracę misyjną, Paweł nazywa siebie apostołem (1 Kor 1, 1; 2 Kor 1, 1) nie z ludzkiego wybrania (Ga 1, 1. 16), sługą i więźniem Chrystusa (Rz 1, 1; Flp 1, 1; Kol 1, 25), nauczycielem (1 Tm 2, 7; 2 Tm 1, 11), włodarzem (1 Kor 4, 1; 9, 17; Tt 1, 7) i starszym (1 Tm 5, 17)6. Poprzez język metafor Apostoł Narodów pragnie wyrazić swą wierność otrzymanemu powołaniu i misji, a także wskazać na to, iż posługa Jezusowi, jego chlebodawcy, jest posługą zaszczytną, pełną ufności, związaną z możliwością dysponowania dobrami powierzonymi jego pieczy7. Jest to praca trudna i mozolna (zob. Dz 20, 34–35; 1 Tes 3, 7–8)8, będąca nieustannym sadzeniem i sianiem (1 Kor 3, 6) oraz upominaniem i uczeniem „każdego człowieka z całą mądrością, aby każdego człowieka przedstawić jako doskonałego w Chrystusie” (Kol 1, 28)9. W przekazywaniu i obwieszczaniu orędzia zbawczego, oprócz metafor, Paweł posługuje się odpowiednią terminologią ilustrującą jego „posłannictwo głoszenia Słowa Bożego” (Kol 1, 25). W tym względzie język grecki posiada bogaty wachlarz terminów. Oto niektóre z nich, używane przez Apostoła. Niewątpliwie podstawowym terminem wydaje się czasownik złożony avposte,llw (Rz 10, 15; 1 Kor 1, 17; 2 Kor 12, 17; 2 Tm 4, 12), który wskazuje na akt ‘posłania kogoś z określoną misją do kogoś‘10, a także czasowniki: dida,skw (Rz 12, 7; 1 Kor 4, 1) i kathce,w (1 Kor 14, 9; Ga 6, 6), które często bazując na znanej zasadzie repetitio est mater studiorum uwypuklają fakt ‘uczenia, przekazywania, pouczania, instruowania i nauczania‘. W zakres tego nurtu tematycznego wchodzi czasownik paradi,dwmi (1 Kor 11, 2. 23; 15, 3), który obrazuje proces ‘przekazywania Tradycji (nauczania) uczniowi przez nauczyciela‘. Zob. L. Cerfaux, Il cristiano nella teologia paolina, Roma 1969, s. 137–141. Zob. K. Romaniuk, Studia nie tylko nad św. Pawłem, Poznań 1999, s. 286–305. 8 Na temat pracy Pawła i jej koncepcji w jego nauczaniu zob. T. Jelonek, Problematyka pracy w nauczaniu św. Pawła, [w:] Ewangelia pracy. Encyklika Jana Pawła II «Laborem Exercens» wraz z komentarzem, Kraków 1983, s. 86–91; R. Silva, Eran, pues, de oficio fabricantes de tiendas skenopoioi (Act 18, 3), „EstBib” 24:1965, s. 123–134; J. Urbański, „W pracy nie ustajemy” (Ga 6, 9). Paweł Apostoł jako pracownik i teolog pracy, „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne”, T. 9: 2008, 249–261. 9 Posłannictwo ewangelizacyjne Apostoła składa się z trzech elementów: przedstawienie posłannictwa, upominanie (paraneza) i głoszenie (kerygmat). Kerygmat i paraneza winny być nacechowane mądrością, która jest siłą perswazyjną owego orędzia. Natomiast celem jego misji jest uczynienie człowieka doskonałym, aby go takowym „doprowadzić przed trybunał sędziowski Chrystusa w dniu paruzji”. Misja Apostoła, oprócz wydzwięku moralno-etycznego, zawiera także i ten eschatologiczny – zob. B. Adamczewski (wstęp. przekł. kom.), List do Filemona. List do Kolosan, Częstochowa 2006, s. 234–236; H. Langkammer (tłum., wstęp i kom.), List do Kolosan, Lublin 2002, s. 58–59. 10 Czasownik avposte,llw (avpo + ste,llw; ‘wysłać kogoś’, ‘posłać kogoś’) nie tyle uwypukla urząd ustanowiany, co wypełnienie czasowo określonej misji. To posyłający nadaje autorytet posłannictwu i posłany działa zawsze w imieniu posyłającego (por. Mk 9, 9, 38–40; Mt 28, 19). Szczególnie w NT (132x) termin ten nabiera znaczenia teologicznego i określa osobę, która jest posłana do służby na rzecz królestwa Bożego z pełnym autorytetem Boskim (zob. G. Abbott-Smith, Manual Greek Lexicon of The New Testament, Edinburgh 1986, s. 54; W. Bauer, W. F. Arndt, F. W. Gingrich, A Greek-English Lexicon of the New Testament and Other Early Christian Literature, Chicago 1979, s. 98– 99; R. Popowski, Wielki słownik grecko-polski, Warszawa, 1994, ss. 67–68 K. H. Rengstorf, avposte,llw [w:] G. Kittel, G. Friedrich, Grande Lessico del Nuovo Testamento (dalej GLNT), Vol. I, Brescia 1981, coll. 1063–1086). 6 7 292 O. Jan Urbański OFM Do grupy tych terminów trzeba też zaliczyć czasownik khru,ssw (‘podawać do wiadomości‘, ‘ogłaszać‘, ‘obwieszczać‘) oraz dwa rzeczowniki: kh,rugma (‘obwieszczenie‘, ‘nawoływanie‘, ‘głoszenie‘) i kh/rux (‘herold‘, ‘publiczny posłaniec‘, ‘głosiciel‘, ‘zwiastun‘). Właśnie tej rodzinie leksykalnej utworzonej od rzeczownika kh/rux poświęcimy naszą szczególną uwagę. Przede wszystkim skoncentrujemy się na samym rzeczowniku kh/rux – na jego pochodzeniu etymologicznym, znaczeniu i występowaniu w literaturze hellenistycznej oraz judaistycznej, na zastosowaniu go przez Pawła oraz na jego znaczeniu teologicznym w procesie proklamowania Ewangelii. Kh/rux – etymologia i znaczenie Terminu kh/rux dobrze jest poświadczony w literaturze greckiej, natomiast stosunkowo rzadko pojawia się tekstach biblijnych. W LXX występuje w Rdz 41, 43; Dn 3, 4; 4 Mach 6, 4; Syr 20, 15, a w NT w 1 Tm 2, 7; 2 Tm 1, 11; 2 Pt 2, 511. Trzeba dodać, że pojawia się również w lectio varians Kol 1, 23 (kodeksy A, P, A oraz wersje syryjskie). Hellenizm Bogate i bardzo szerokie jest znaczenie kh/rux w klasyce greckiej. Etymologia zdaje się sugerować pochodzenie tego rzeczownika od hebrajskiego czasownika arq (‘krzyczeć‘, ‘wołać‘, ‘powołać‘). Termin ten często pojawia się on u Homera (np. Il. 2, 438; 17, 325; Od. 2, 38; 19, 247) i wskazuje przede wszystkim na tego, który z polecenia władcy lub rządu ogłasza publicznie głosem donośnym, a zatem podaje wszem i wobec, powierzone mu przesłanie12. Symbolem misji herolda była laska – berło (Il 18, 505) trzymana w ręce w czasie wykonywania zadania. To ona niejako podkreśla autorytet jego pana, władcy, króla lub rządu, którego był reprezentantem. 11 Termin kh/rux w 2 P 2, 5 odnosi się do Noego. Jest on nazwany kh/rux dikaiosu,nhj („herold sprawiedliwości”, „ten, który nawoływał do sprawiedliwości”, „głosiciel sprawiedliwości”). To stwierdzenie jest o tyle ciekawe, iż w świetle Rdz 6 trudno go uznać za takowego. Autor 2 P prawdopodobnie sięgnął tutaj do poźniejszej tradycji pozabiblijnej. Otóż Flawiusz (Ant. I, 73–75) mówi o Noem (Nochos) jako o upominającym grzeszne czyny pomiędzy „synami Bożymi” a „córkami człowieczymi” (zob. Rdz 6, 1–2). Zaś w Jub 7, 20–39 wygłasza on napomnienie o „unikaniu nierządu, spożywania krwi i niesprawiedliwości” (ww. 20–33) oraz nawołuje do składania Bogu „ofiar z pierwszych owoców jako dar za wybawienie z wód potopu” (ww. 34–39) (por. F. Gryglewicz (oprac.), Listy Katolickie. Wstęp.Przekład z orginału. Komentarz, Poznań 1959, s. 288; H. Schelkle (testo, trad. e com.), Le lettere di Pietro. La lettera di Giuda, Brescia 1981, s. 328–329). 12 Zob. G. Abbott-Smith, Manual Greek Lexicon of The New Testament, Edinburgh 1986, s. 246; Z. Abramowiczówna (red.), Słownik grecko-polski, T. II: E–K, Warszawa 1969, s. 659; W. Bauer, W. F. Arndt, F. W. Gingrich, A Greek-English Lexicon of the New Testament and Other Early Christian Literature, Chicago 1979, s. 431; L. Coenen, Predicazione / khru,ssw [w:] L Coenen, E. Beyreuther, H. Bietenhard, Dizionario dei concetti biblici del Nuovo Testamento (dalej DCBNT), Bologna 1976, s.1375; G. Friedrich, kh/rux [w:] G. Kittel, G. Friedrich, Grande Lessico del Nuovo Testamento (dalej GLNT), vol. V, Brescia 1969, coll. 391–398. Metafora herolda (kh/rux) w 1 Tm 2, 7 i w 2 Tm 1, 11 293 Na przestrzeni historii znaczenie i zakres tytułu kh/rux ulegało licznym zmianom. Nie zawsze ranga i godność, jaką miał herold w społeczeństwie, była jednakowa. Władca lub monarcha mógł mieć nawet kilku oddanych heroldów na swoje wezwanie. Niekiedy wykonywali oni czynności inne niż „proklamowanie wszem i wobec” (np. usługiwali do stołu, zajmowali się gościmi, byli kopistami, pisarzami, posłańcami lub podczaszymi). Niemniej tytuł kh/rux, pomimo innych czynności sprawowanych w domu, był zaszczytem i godnością. Od herolda wymagano, aby posiadał donośny głos i nieskazitelną wymowę. W związku z tym powierzano mu różne czynności, w wykonywaniu których doniosłość głosu i wyrazistość słów była szczególnie ważna, np. zwoływanie żołnierzy do bitwy, zwoływanie mieszkańców na zebrania i dbanie o porządek na takowych spotkaniach. Kh/rux, który przybywał z wiadomościami do nieprzyjaciela, nie mógł ponieść żadnej szkody, gdyż wywołałoby gniew posyłającego13. Heroldowie byli obecni na zebraniach religijnych i w sądach. Na tych pierwszych dbali o porządek, wzywali na modlitwę i ogłaszali jej koniec. Na drugich dbali o zachowanie kolejności na wokandzie, wzywali sędziów na procesy czy narady i niekiedy podawali do publicznej wiadomości wyniki wotacji. Na płaszczyźnie religijnej, szczególnie filozofowie stoiccy znają „heroldów cnót”, czyli głosicieli życia ukierunkowanego na religię, moralność i poszukiwanie pokoju wewnętrznego. To „heroldowie cnót”, zdają się być, w pewnym sensie, protoplastami późniejszych „głosicieli Ewangelii”. Generalnie rzecz ujmując, kh/rux zawsze będzie reprezentantem kogoś, kogo autorytet ma decydujący wpływ na porządek polityczny, społeczny i religijny społeczności w Grecji14. LXX i judaizm W LXX rzeczownik kh/rux15 nigdy nie wskazuje na osobę wywodzącą się ze świata judaistycznego. W Rdz 41, 43 Autor, posługując się peryfrazą (evkh,ruxen ... kh/rux), mówi o funkcji urzędnika faraona. W dwóch następnych przypadkach mówi się o heroldach króla. W Dn 3, 4 herold króla Nabuchodonozora wzywa lud do czołobitnego oddania hołdu „złotemu posągowi”, zaś w 4 Mach 6, 4 jest mowa o heroldzie króla Antiocha IV (175–163 p. n. e.). Natomiast w Syr 20, 15 Autor posługuje się metaforą herolda w celu opisania efektu podnoszenia głosu. Zob. L. Coenen, Predicazione / khru,ssw, DCBNT, dz. cyt, s.1376. Funkcja kh/rux, który jest rzecznikiem, proklamatorem, głosicielem i zwiastunem wiadomości zdecydowanie różni się np. od funkcji pre,sbuj (‘poseł‘, ‘pełnomocnik‘, ‘ambasador‘), albowiem ten ostatni miał możliwość autonomicznego pertraktowania i podejmowania wolnych decyzji, jako reprezentant posyłającego (zob. G. Friedrich, kh/rux, GLNT, dz. cyt., coll. 402–403). 15 O wiele liczniejsza w LXX jest obecność czasownika khru,ssw (33x), który tłumacząc hebrajskie arq wskazuje na funkcje herolda, np. zwoływanie na święto religijne (Wj 32, 5; 2 Kr 10) lub do zachowywania postu (2 Krn 30, 3; Jl 1, 14; 2, 15). Może też wskazywać na rozkaz militarny króla lub wodza (Wj 36, 6; 2 Krn 24, 9) albo na sentencję prawną (Oz 5, 8) lub tę w Dniu Ostatecznym (Jl 2, 1). Natomiast rzeczownik kh,rugma (4x) głównie uwypukla treść (2 Krn 30, 5; Hi 3, 2; Prz 9, 2): G. Friedrich, khru,ssw, GLNT, dz. cyt., coll. 433–439). 13 14 294 O. Jan Urbański OFM Te minimalne dane pozwalają nam na stwierdzenie, iż judaizm w swojej historii nie znał i nie miał funkcji kh/rux, jaką miało społeczeństwo Hellady16. Kh/rux w 1 Tm 2, 7 i w 2 Tm 1, 11 W NT termin kh/rux pojawia się dzięki Pawłowi a jego znaczenie jest tożsame ze spotykanym w Grecji. Na pewno na pojawienie się tego terminu w późniejszych Listach Apostoła Narodów miały wpływ idee filozofi stoickiej, które były lansowane w Tarsie, oraz generalna Pawłowa znajomość kultury i zwyczajów społecznych ówczesnej Hellady. 1 Tm 2, 7: Paweł jako kh/rux świadectwa Kiedy pod koniec życia Pawła z Tarsu powstały tzw. Listy Pasterskie, niewątpliwie był on świadom wielkości swojego dzieła ewangelizacyjnego i trudów jakie musiał pokonać. Dlatego pisząc Pierwszy List do Tymoteusza pragnie go przestrzec biskupa Efezu przed błędną nauką fałszywych nauczycieli (1 Tm 1, 3–11)17, ale jednocześnie zachęca go do stanowczej walki z pseudonauczycielami (1, 18–20)18. Następnie przechodzi do omówienia dwóch kwestii: modlitwy i kultu (2, 1–8) oraz urzędów w Kościele (3, 1–16). Mówiąc o modlitwie, jej roli i istocie (2, 1–4), Paweł zwraca szczególną uwagę na uniwersalizm zbawienia i na swoje zaangażowaniu w głoszenie orędzia 16 Zob. L. Coenen, Predicazione / khru,ssw, DCBNT, dz. cyt, s. 1377; G. Friedrich, kh/rux, GLNT, dz. cyt., coll.418–419. 17 Wśród błędnego nauczania, które szerzyło się w Efezie Paweł wymienia „baśnie“ (dosł. „mity“: 1 Tm 4, 7; 2 Tm 4, 4; Tt1, 14) oraz „genealogie bez końca“ (w. 4). Opis tych nauk jest skąpy, ale wydaje się, że tło tych odstępstw jest judaistyczne (zob. np. Tt 1, 10. 14–15) o ukierunkowaniu gnostyckim (np. 1 Tm 4, 3; 6, 20). Paweł obawia się o skutki, jakie mogą wywołać te „bezowocne dyskusje“ (e,kzhth,seij dosł. „poszukiwania“ w 1 Tm 1, 4). Mogą one doprowadzić do odwrócenia się od prawdy Ewangelii i pogoń za czymś, co nieznane, niepewne i zakryte. Taki stan rzeczy ma znamiona „ezoterii“. Plan Boży udokumentowany w Biblii oraz wcześniejsze nauczanie Pawła we wspólnocie są zachwiane w swoich podstawach (zob. H. Langkammer (tłum., wstęp i kom.), Listy Pasterskie. Pierwszy do Tymoteusza. Drugi List do Tymoteusza. List do Tytusa, Lublin 2006, s. 22–23; H. Merkel, Le Lettere Pastorali, Brescia 1997, s. 29–30; J. Stępień (oprac.), Listy do Tesaloniczan i Pasterskie. Wstęp. Przekład z orginału. Komentarz, Poznań–Warszawa 1979, s. 319–321). 18 Paweł posługując się metaforą militarną (por. 1 Kor 9, 7; 2 Kor 10, 3; Flp 2, 25; 2 Tm 2, 3–4) zachęca Tymoteusza do stoczenia „dobrej walki“ (1 Tm 1, 18: dosł. „piękna służba wojskowa”) z krzywicielami, w obronie Ewangelii. Myślenie Apostoła jest następujące: posługa chrześcijanina, a szczególnie tego, któremu powierzono pieczę nad wspólnotą, to jest jak służba wojskowa, a ta z kolei „to nie tylko jednorazowy bój, ale gotowość do walki i uderzenie tam i wtedy, gdzie i kiedy to jest konieczne i pożyteczne [...]. Tymoteusz ma się okazać wzorowym żołnierzem Chrystusa. Owszem, bez odpowiedniego przygotowania i uzbrojenia nie można liczyć na zwycięstwo (... ale Tymoteusz posiada niezawodną broń: jest nią wiara i dobre sumienie” – H. Langkammer, Listy Pasterskie... dz. cyt., s. 30. W tym tonie jak maksyma brzmi stwierdzenie Teodoreta z Cypru: „Wszak nauczyciel najpierw siebie powinien nauczyć, a wódz wojsk musi być również dobrym żołnierzem” – Komentarz do Listów Pawłowych. Do Tesaloniczan, Tymoteusza, Tytusa, Filemona i Hebrajczyków, Kraków 2001, s. 140. Metafora herolda (kh/rux) w 1 Tm 2, 7 i w 2 Tm 1, 11 295 zbawienia: „Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik (mesi,thj) między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samegona okup (avnti,lutron) za wszystkich, jako świadectwo (martu,rion) w oznaczonym czasie. Ze względu na nie ja zostałem ustanowiony (evte,qhn) głosicielem (kh/rux) i apostołem (avpo,stoloj) – mówię prawdę, nie kłamię – nauczycielem pogan (dida,skaloj evqnw/n) w wierze i w prawdzie” (2, 5-7). Na dwie sprawy zwraca uwagę ta interesująca nas perykopa: wyznanie wiary (ww. 5-6) i posługa ewangelizacyjną Pawła (w. 7). Te dwa zagadnienia zazębiają się i niejako nachodzą na siebie. Przytoczona przez Apostoła formuła wyznania wiary o jednym Bogu i jednym Pośredniku Jezusie Chrystusie jest niewątpliwie echem podobnego stwierdzenia z 1 Kor 8, 6. Czyżby zatem Paweł przytoczył formułę, która była powszechnie znana i używana w misji pośród pogan? Na pewno. Paweł zdaje się tutaj nie polemizować z politeizmem, ale z tymi, którzy oprócz Chrystusa i poza Nim uznają także i inne moce, drogi i potęgi zbawcze. W formule tej uwypuklony jest uniwersalizm zbawienia. Paweł nazywa Chrystusa Pośrenikiem (mesi,thj)19 i Zbawicielem wszystkich. Chrystus jest Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, albowiem zespala w sobie naturę boską i naturą ludzką. On jedna człowieka z Bogiem. Może tego dokonać, albowiem jest Bogiem i Człowiekiem. Jezus Chrystus zjednoczony jest z człowiekiem dzięki naturze ludzkiej i jest zjednoczony z Bogiem, albowiem jest „odblaskiem Jego chwały i Jego istoty” (Hbr 1, 3). „A zatem stanowi On jedność z Bogiem w swej boskiej naturze, podobnie jak z nami w swej naturze ludzkiej”20. Zdaje się, że Apostoł Paweł pragnie położyć nacisk na następującąmyśl: Bóg jest jeden i jeden jest plan zbawienia. Ten jedyny plan zbawczy obejmuje wszystkich ludzi, albowiem z chwilą przyjścia jedynego Pośrednika „już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus” (Kol 3, 11). Wedle Pawła, nie ma wielu pośredników zbawienia pomiędzy grzesznym rodzajem ludzkim a Bogiem. Jest tylko jeden Zbawiciel: Człowiek Jezus Chrystus. Tylko w takim kontekście historiozbawczym jest odkupienie. Pojednanie rodzaju ludzkiego dokonało się poprzez ofiarę paschalną Jezusa Chrystusa. Jego krwawa ofiara, jest ofiarą ekspiacyjną i zastępczą. Dlaczego ekspiacyjną i zastępczą? Ponieważ przez grzech pierworodny wszyscy ludzie są poddani władzy śmierci. On, Jezus Chrystus, jako Bóg, nie podlegał śmierci ze względu na swoją nieśmiertelną naturę, i na swój stan bezgrzeszny. Wydając siebie na okup (1 Kor 8, 11; 15, 3; Ga 1, 4; 2, 20) wyzwolił wszystkich z niewoli śmierci i potwierdził tym samym zapowiedzi prorockie oraz swoje własne, że „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi” (Mk 9, 31). To wydarzenie pas19 Tytuł mesi,thj (‘pośrednik‘, ‘mediator‘) wskazujący na autorytet Chrystusa pojawia się rzadko w NT. W Hbr 8, 6; 9, 15; 12, 24 Jezus jest ukazany jako „pośrednik Nowego Przymierza”. Zaś w Ga 3, 19-20 mesi,thj odnosi się do Mojżesza jako „pośrednika Prawa”. W grece klasycznej, na płaszczyźnie prawniczej i sądowniczej, mesi,thj wskazuje na „tego, który jest pomiędzy dwiema stronami konfliktu, procesu lub nieporozumienia”: osoba, która stoi po neutralnej stronie (zob. O. Becker, Alleanza / mesi,thj, DCBNT, s. 73–76). 20 Teodoret z Cypru, Komentarz do Listów Pawłowych... dz. cyt., s. 142. 296 O. Jan Urbański OFM chalne, które ma na celu uwolnienie ludzkości z grzechu i pojednanie z Bogiem Ojcem. On jest świadectwem (martu,rion)21, że plan odkupienia rodzaju ludzkiego wypełnił się22. Treść tego świadectwa, czyli Męka – Śmierć i Zmartwychwstanie jest elementem podstawowym i centralnym nauczania Pawłowego. On, który pod Damaszkiem widział Zmartwychwstałego, niedługo potem staje się apostołem wydarzenia popaschalnego i daje świadectwo we właściwym czasie nauczając o dziele zbawczym Jezusa Chrystusa23. Ta prawda jest treścią wystąpień Pawła jako herolda, apostoła24 i nauczyciela. On jest heroldem Bożego planu zbawczego dokonanego dzięki krwawej ofierze Jezusana drzewie krzyża. Jest on heroldem wydarzenia, dzięki, któremu nastąpiło pojednanie ludzkości z Bogiem „przez krew Chrystusa” (Kol 1, 20). Jest heroldem obwieszczającym historyczne pojednanie tego, co boskie i nieśmiertelne, z tym, co ludzkie i grzeszne (2 Kor 5, 18–20). Jako herold pojednania, Apostoł ma z prawdą o zbawieniu dotrzeć do pogan (Dz 22, 21), do „królów i do synów Izraela” (9, 15). Jako herold, ma „dawać świadectwo o Jezusie Zmartwychwstałym”. On nie jest heroldem Zmartwychwstania Jezusa, albowiem takowego świadka nie ma. Paweł jest heroldem Zmartwychwstałego: „Czyż nie widziałem Jezusa, Pana naszego” (1 Kor 9, 1; por 1 Kor 15, 8; Gal 1, 15–17). Paweł używając terminu kh/rux w 1 Tm 2, 5–7 przybliża cele swojej inwestytury apostolskiej. Otrzymał on mandat misjonarski do głoszenia poganom powszechności i uniwersalności zbawienia, które są centralną treścią wiary chrześcijańskiej. Apostoł jest świadom ważności i odpowiedzialności swojej misji, dlatego odwołując się do metafory herolda – który nie mówi we własnym imieniu, ale w imieniu tego, który go posłał – pragnie być głosicielem wiarygodnym i nauczającym w wierze i prawdzie. 21 Pisze Teodoret z Cypru, że „Świadectwo oznacza tutaj mękę, przede wszystkim z powodu niesprawiedliwego skazania na śmierć, a także dlatego, że wszyscy prorocy o nim świadczyli. Kiedy więc Żydzi mówili: «Ty sam o sobie wydajesz świadectwo, świadectwo Twoje nie jest prawdziwe», odpowiedział «Ja nie jestem sam, lecz jest ze Mną Ten, który mnie posłał - Ojciec» (J 8, 13. 16)” – Komentarz do Listów Pawłowych... dz. cyt., s. 142. 22 Zob. H. Langkammer, Listy Pasterskie... dz. cyt., s. 35; J. Łach, Dłużnicy miłości, Warszawa 1994, s. 176–178; L. Oberlinner (com.), Le lettere pastorali. Tomo primo. La prima lettera a Timoteo, Brescia 1999, s. 163–164; J. Stępień, Listy do Tesaloniczan i Pasterskie... , dz. cyt., s. 334–335. 23 Por. Teodoret z Cypru, Komentarz do Listów Pawłowych... , dz. cyt., s. 142. 24 W NT rzeczownik avpo,stoloj pojawia się ok. 80 razy z tego u Pawła 34 razy, zarówno w liczbie pojedynczej, jak i mnogiej. Paweł za pośrednictwem tego terminu przybliża swoją misję ewangelizacyjną wspólnotom wiernych. Ma to miejsce na początku większości jego listów, z wyjątkiem Flp oraz 1 i 2 Tes. Terminem avpo,stoloj Paweł wskazuje na swoje powołanie przez Zmartwychwstałego Chrystusa Rz 1, 1; 2 Kor 5, 19; Ga 1, 15; 2, 8; 1 Tes 2, 4-9). Odnosi go także do innych osób: do pozostałych apostołów (1 Kor 4, 9; 9 , 5; 15, 7; 2 Kor 11, 5. 13; Ga 1, 17. 19; Ef 2, 20) czy też do samego siebie (Rz 1, 1; 1 Kor 9, 1-2; Ga 1, 1) – zob. D. Müller, Apostolo / avposte,llw, DCBNT, s. 129–131; K. H. Rengstorf, avposte,llw, GLNT, dz. cyt., coll. 1063–1086. Metafora herolda (kh/rux) w 1 Tm 2, 7 i w 2 Tm 1, 11 297 2 Tm 1, 11: Paweł jako kh/rux Ewangelii Jak w 1 Tm, tak również w 2 Tm zauważa się bardzo wyraźnie ojcowskie podejście Pawła do Tymoteusza (1 Tm 1, 2): doskonała znajomość sytuacji kościoła efeskiego, troska apostolska i więź (1, 3–5) zespalają tych dwóch pracowników Ewangelii Chrystusa. Niemniej jednak, widząc pewną stagnację i osłabienie Tymoteusza w posługiwaniu kościołowi efeskiemu i proklamowaniu Ewangelii, Paweł wzywa go, do większej odwagi i męstwa w podejmowaniu trudu apostolskiego. Motywem zachęty są: charyzmat Boży, jaki Tymoteusz otrzymał od Pawła przez nałożenie rąk (1, 6–8)25, wielkość daru powołania chrześcijańskiego otrzymanego od Boga (1, 9–10) i osobisty przykład niestrudzonej działalności apostolskiej Pawła (1, 11–18). Po ukazaniu ważności i doniosłości powołania chrześcijańskiego Paweł w następujących słowach opisuje zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa i swój udział w głoszeniu Ewangelii: „Ukazana (fanerwqei/san) zaś została teraz łaska przez pojawienie się (dia. th/j evpifanei,aj) naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który zniweczył (katargh,santoj) śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło (fwti,santoj) przez Ewangelię (dia. tou/ evuaggeli,ou). Jej głosicielem (kh/rux), apostołem (avpo,stoloj) i nauczycielem (dida,skaloj) ja zostałem ustanowiony (evte,qhn)” (1, 10–11). We fragmencie z 2 T 1, 10–11 Paweł koncentruje się na dwóch zagadnieniach: na epifanii Zbawiciela Jezusa Chrystusa, który poprzez zwycięstwo nad śmiercią ukazał światło życia głoszone dzięki Ewangelii (w. 10) oraz na swoim powołaniu i inwestyturze misjonarskiej (w. 11). Werset 10 jest kontynuacją wyznania wiary o przyjściu i realizowaniu planu Bożego przez Chrystusa. Paweł odwołuje się tutaj do doświadczenia realnej obecności Jezusa, który pojawił się dzięki niezbadanemu miłosierdziu Bożemu. Przyczyną sprawczą takiego wydarzenia historycznego i takiej łaski jest Bóg. „Bóg wszechrzeczy określił to z góry, przed wiekami, teraz zaś swoje dawne postanowienie urzeczywistnił. Kiedy podejmował to postanowienie, Chrystus Pan wyraził na nie swoją zgodę, kiedy zaś je urzeczywistniał, Chrystus z Nim współdziałał. Wszak to przez jego objawienie się Bóg dopełnił tego dzieła”26. Logiczny plan Boży, był realizowany na przestrzeni wieków (Hbr 1, 1–2), jego definitywnym zakończeniem było historyczne objawienie się (dia. th/j evpifanei,aj)27 Jezusa Chrystusa (2 Tes 2, 8; 1 Tm 6, 17). 25 Gest nałożenia rąk (evpiti,qhmi ta.j cei/raj albo evpi,qesij tw/n ceirw/n) jest czynnością symboliczną, poprzez którą udzielone jest błogosławieństwo (Mt 19, 13) albo przekazanie mocy Bożej (np. uzdrowienie w Dz 28, 8). W Listach Pasterskich ryt ten powiązany jest z przekazywaniem władzy hierarchicznej w Kościele. Tymoteusz został wyznaczony do swojej posługi dzięki nałożeniu rąk (1 Tm 4, 14; 2 Tm 1, 6). Dostrzega się tutaj elementy sakramentalne. Tymoteuszowi nadano urząd w obecności kolegium prezbiterów i w czasie ceremoni liturgicznej (więcej zob. S. Zedda, Prima lettura di San Paolo, Brescia 1972, s. 702–706). 26 Teodoret z Cypru, Komentarz do Listów Pawłowych..., dz. cyt., s. 167. 27 Zwrot dia. th/j evpifanei,aj wskazuje na to, w jaki sposób dokonało się zamanifestowanie ca,rij Boga. To dokonało się „dzięki”, „popoprzez” i „za pośrednictwem” ukazania się naszego Zbawiciela jezusa Chrystusa. Rzeczownik evpifa,neia (2 Tes 1, 10; 2, 8; Tm 6, 14; 2 Tm 2, 10; 4, 1. 8; Tt 2, 13) 298 O. Jan Urbański OFM Dziełem epifanii Syna Bożego jest pokonanie śmierci i rzucenie „światła na życie i nieśmiertelność” przez Ewangelię. Jest to swoiste wtargnięcie Jezusa Chrystusa w historię człowieka. Poprzez swoją epifanię Jezus Chrystus dał się poznać, ale także dał poznać ludziom, czyli odkrył, odsłonił i oświecił ich (zob. 1 Kor 4, 5; Ef 1, 18) swoją prawdą: Chrystus pokonując śmierć umożliwia otrzymanie pełni życia28. Ta rzeczywistość „niekończącego się życia i nieśmiertelności” zdaje się nawiązywać do liturgii sakramentu chrztu św. i eucharystii, które przybliżają i uobecniają owoce objawienia się wielkiego miłosierdzia i łaski Bożej. Dlatego nie jest wykluczone, iż wyznanie wiary, które znajduje się w ww. 10–11, choć fragmentaryczne,może być pochodzenia liturgicznego29. Poznanie odwiecznej woli zbawczej Boga Ojca oraz faktu objawienia się Syna Bożego i skutków Jego epifanii dociera do człowieka za pośrednictwem Ewangelii. Ewangelia jest nie tylko Słowem Bożym, prawdą Bożą i mocą Bożą (Rz 1, 16), ale także sposobem i drogą na poznanie woli zbawczej Boga względem człowieka. To Dobra Nowina o przyszłości i na przyszłość, dlatego Ewangelia nie jest do przechowywania, ale do nieustannego proklamowania, albowiem jest Słowem skutecznym, żywym i dającym życie30. Po krótkim przedstawieniu roli Chrystusa w historii zbawienia Paweł koncentruje się na swojej inwestyturze apostolskiej. Ze sposobu mowy Apostoła widać, że jest on dumny z posłannictwa i misji, której mu udzielono (evte,qhn)31. Co się zaś tyczy Ewangelii, to jest ustanowiony Jej heroldem. Ma przemawiać w imieniu „błogosławionego i jedynego Władcy, Króla królujących i Pana panujących” (1 Tm 6, 15). Jest on apostołem, „nie z ludzkiego ustanowienia czy zlecenia, lecz z ustanowienia Jezusa Chrystusa i Boga Ojca” (Ga 1, 1). Został już wybrany w łonie matki swojej i przeznaczony do głoszenia Ewangelii poganom (1, 15-16). I wreszcie jest nauczycielem (por. 1 Kor 4, 17), który ma pouczać w wierze o prawdzie Ewangelii (1 Tm 2, 7). Paweł w całości swej inwestytury zawsze jest synonimem paruzji. W grece klasycznej i helleniźmie wskazywał na dwa znaczenia: na obecność i przybycie. NT idzie po linii hellenizmu i wskazuje na chwalebne przyjście Mesjasza. W 2 Tm 1, 10 termin evpifa,neia nie ma na myśli pojawienia się Jezusa jako fakt Wcielenia, ale zdaje się wskazywać na rzeczywistość i skuteczność zbawienia danego w Chrystusie Jezusie, która przekroczyła ograniczenia epok i granice czasu. Odnosi się do całości dzieła dokonanego przez Jezusa Chrystusa obejmującego Wcielenie-śmierć-zmartwychwstanie. Epifania Jezusa Chrystusa ma miejsce także w czasie teraźniejszym i obecnycm tych, którzy tutaj i teraz spotykają się z miłością Boga w czasie proklamowania Ewangelii Jezusa Chrystusa – zob. L. Oberlinner (com.), Le lettere pastorali. Tomo secondo. La seconda lettera a Timoteo, Brescia 1999, s. 73–74; J. Stępień, Listy do Tesaloniczan i Pasterskie... , dz. cyt., s. 245–246. 28 Jest rzeczą interesującą, że Paweł w Listach Pasterskich mówi o pokonaniu śmierci jako o fakcie już dokonanym, natomiast w 1 Kor 15, 26 jest to wydarzenie, które ma nadejść. Podobnie ma się rzecz z poznaniem pełni życia (por. 2 Tm 1, 10 z 1 Kor 15, 42. 50-52 – H. Merkel, Le Lettere Pastorali..., dz. cyt, s. 81. 29 Zob. L. Oberlinner, Le lettere pastorali..., dz. cyt., s. 73–75. 30 Por. H. Langkammer, Listy Pasterskie... dz. cyt., s. 96; H. Merkel, Le Lettere Pastorali..., dz. cyt, s. 81; L. Oberlinner, Le lettere pastorali..., dz. cyt., s. 75; J. Stępień, Listy do Tesaloniczan i Pasterskie..., dz. cyt., s. 413. 31 W Listach pasterskich tam gdzie jest mowa o Ewangelii (1 Tm 1, 11; Tt 1, 3), tam jednocześnie mówi się też i o Pawle – H. Merkel, Le Lettere Pastorali..., dz. cyt, s. 81. Metafora herolda (kh/rux) w 1 Tm 2, 7 i w 2 Tm 1, 11 299 apostolskiej zdaje się być „ustami Ewangelii i jednocześnie Chrystusa samego” a jego zadaniem jest „proklamowanie Bożego dzieła zbawczego w Chrystusie Jezusie”32. Paweł jako kh/rux kerygmatu o Jezusie Chrystusie Prawda Ewangelii definiuje i określa rolę oraz zadania Pawła jako głosiciela, apostoła i nauczyciela. Prawda Ewangelii to orędzie herolda. To przesłanie tego, kogo Apostoł Paweł reprezentuje. To kerygmat i obwieszczenie, które trzeba głosić wszem i wobec. To obwieszczenie jest następująca: Bóg „napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie” (Ef 1, 3). Następnie, Jezus Chrystus „istniejąc w postaci Bożej [...] ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi, [...] uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 6-8). „Chrystus umarł – zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, został pogrzebany, zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem, ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu. [...] W końcu, już po wszystkim, ukazał się także i mnie (Pawłowi) jako poronionemu płodowi. Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzień zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży” (1 Kor 15, 3–5.8–10). „To bowiem głosimy jako słowo Pańskie, że [...] Pan zstąpi z nieba [...] a zmarli w hrystusie powstaną pierwsi ... będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób na zawsze będziemy z Panem” (1 Tes 4, 15–17). A niebie „wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). „Radujcie się zawsze w Panu [...] Pan jest blisko” (Flp 4, 4–5) i „wzajemnie pocieszajcie się tymi słowami” (1 Tes 5, 18)33. Tak w wielkim skrócie przedstawia się kerygmat Pawłowy, czyli jego katecheza skierowana głównie do pogan. On, jako herlod, ma przepowiadać w wierze i prawdzie Jezusa Chrystusa jako jedynego Pośrednika, Zbawiciela i Odkupiciela. Pawłowy kerygmat ma budzić wiarę i doprowadzać do chrztu zanurzającego w Chrystusie (Rz 6, 1–11). Jako herold świadectwa Jezusa Chrystusa (1 Tm 2, 7) i jego Ewangelii (2 Tm 1, 11), Paweł wie, że wiara rodzi się ze słuchania (Rz 10, 17; zob. też 2 Tm 4, 4), dlatego rzetelnie, we dnie i w nocy pracuje w trudzie dla jej rozwoju (1 Tes 2, 9–10). Ma On doprowadzić, głównie pogan, do wiary, jego posłannictwo posiada zaś znamiona uniwersalności (Kol 1, 25–29; Ef 3, 1–5). Paweł nie tylko jest Apostołem pogan, ale przede wszystkim heroldem Bożego orędzia (Rz 1, 1). Dla niego głoszenie Ewangelii (1 Tes 2, 9; L. Oberlinner, Le lettere pastorali..., dz. cyt., s. 77. Kerygmat Pawłowy generalnie da się zamknąć w następujących tematach chrystologiczno-soteriologicznych: 1. Boży plan odkupienia (Ef 1, 3-14; Flp 2, 6–11); 2. kontrast między dwoma Adamami (Rz 5, 12–21; 1 Kor 15, 21); 3. antyteza ciało – duch (Ga 5, 16–21); 4. koniec Prawa (Rz 7, 14–25; Ga 3, 19–29); 5. śmierć zbawcza Jezusa (Rz 5, 6-11; 1 Kor 15, 3–38); 6. usprawiedliwienie poprze wiarę (Rz 3, 22–31; Ga 2, 14–21); 7. zmartwychwstanie Jezusa (Rz 1, 4; 1 Kor 15, 3–5.12–19); 8. Kościoł jako Ciało Mistyczne (Ef 3–5); 9. chrzest (Rz 6, 1–11; 1 Kor 12, 13; Ga 3, 27); 10. eschatologia (1–2 Tes). 32 33 300 O. Jan Urbański OFM Ga 2, 2) jest równoznaczne z głoszeniem Jezusa Chrystusa (1 Kor 1, 23; 2 Kor 1, 19) Zmartwychwstałego, dlatego Pawłowy kerygmat posiada znamiona orędzia paschalnego i jego skutków (zob. 1 Kor 15, 11. 12. 14). Konkluzja W komunikacji werbalnej, a taką bez wątpienia są Listy Pawłowe, najważniejsze są: przejrzystość myśli, odpowiednia terminologia oraz zastosowanie odpowiednich figur retorycznych. Analizowany termin kh/rux, choć tak często pojawia się w literaturze greckiej (np. Homer), to jednak bardzo rzadko występuje w Biblii. W NT, użyty dwukrotnie przez Pawła (1 Tm 2, 7; 2 Tm 1, 11; zob też l. v. w Kol 1, 23), bardzo wyraźnie nawiązuje do swego znaczenia znanego z klasyki greckiej. W świetle dokonanej analizy, Paweł zdaje się być, na wzór heroldów greckich, proklamatorem i głosicielem zbawczego orędzia Jezusa Chrystusa. Jest heroldem świadectwa, które dokonało się za pośrednictwem Chrystusa (1 Tm 2, 7), oraz heroldem Ewangelii, która o tym mówi (2 Tm 1, 11). Używany tak nagminnie w polskich tłumaczeniach tekstu biblijnego termin „głosiciel” jako odpowiednik greckiego kh/rux nie oddaje w pełni znaczenia, jakie ten rzeczownik posiada. Uważamy, iż dobrze byłoby przywrócić zapomniane słowo „herold” jako odpowiednik greckiego kh/ rux. Dlaczego taka propozycja? Dlatego, że Paweł w całości swojej inwestytury apostolskiej zdaje się być „ustami Ewangelii i jednocześnie Chrystusa samego”, a zatem nie mówi on w swoim własnym imieniu, lecz w imieniu Tego, który go posłał. Zadaniem Pawła jest proklamowanie Bożego dzieła zbawczego dokonanego w Chrystusie Jezusie, a zatem Apostoł proklamuje, ogłasza i przedstawia orędzie nie swojego autorstwa. W terminie „głosiciel” takie rozróżnienie jest słabo widoczne, albowiem można być też głosicielem myśli i dokonań swoich. Termin „herold” (kh/rux) taką ewentualność zdecydowanie wyklucza. Metafora herolda (kh/rux) w 1 Tm 2, 7 i w 2 Tm 1, 11 301 Herold’s Metaphor (kh/rux) in 1 Tim 2, 7 and 2 Tim 1, 11. Meaning of Etymology and Theology One of the most important factors in relations between people is communication. Communication is a process of transfering thoughts and knowledge about salvation in the Bible. When communicating, clearness of thought is important as well as adequate termonology and figures of speech. The author of this article analyses using this term kh/rux in the Bible and first of all in Letters of St. Paul. The term kh/rux is well known in Hellenic Literature because in the Greek world the title herolda and his function and sentences in their community were very well-known. Harold appeared in courts, on the battle field and country manors. And, also in places of worship. The term kh/rux appears in letters of St. Paul twice, 1 Tim 2, 7; 2 Tim 1, 11 and concerning the style of the aposles work Paul from Tars. Paul is like herold, eyewitness of Jesus (1Tim 2, 7) or Gospels which proclaim all over the message of salvation. Paul is not an author of this proclation but only the proclaimer. He represents only God who is a messenger herold word of God, (Ro 1, 1). According to Aphostol of nation is reach to universal proclaim salvation Jesus Christ the futhest area of world (Ac 9, 15; 22, 21). Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Jan Wal „Ranga” słowa w komunikacji dialogicznej Słowa kluczowe: słowo, dialog, komunikacja. Key words: word, dialogue, communication. W związku z konferencją na temat roli i wartości słowa w komunikacji międzyludzkiej, zorganizowaną w dniach 24–25 listopada 2008 roku przez Akademię Techniczno-Humanistyczną w Bielsku Białej przy współpracy z Bielsko-Bialskim Instytutem Teologicznym podjąłem temat „Słowo w dialogicznej «przestrzeni obcowania»”. Pierwszą część mojego przedłożenia pod tymże tytułem złożyłem do publikacji w czasopiśmie „Świat i Słowo”. Będzie tam przedstawiona charakterystyka „czasoprzestrzeni obcowania”, umożliwiającej autentyczne relacje interpersonalne; zwrócona uwaga na komplementarną rolę „mowy” i „milczenia” w dialogu, w przeciwieństwie do „gadaniny” i „niemoty”, które nie mają dialogotwórczych właściwości, oraz przeprowadzona refleksja na temat wartości słowa: jego znaczenia, sensu, treści, przesłania i mocy. Ponieważ moje przedłożenie miało charakter obszerniejszej, spójnej treściowo całości, dalszą część rozważań pragnę zaprezentować a artykule „Ranga” słowa w komunikacji dialogicznej” na łamach „Bielsko-Żywieckich Studiów Teologicznych”. Jest to zasadne, gdyż ta część mojego wystąpienia zawiera także sporo treści teologicznych. Ludwig Wittgenstein wprowadził i upowszechnił w filozofii pojęcie „gry językowej”1. W związku z tym Tomasz Tadeusz Brzozowski stawia problem: „Jeśli dla dzisiejszej filozofii przewidziano rolę rzecznika wielości i różnicy, to dialog rozumiany jako wspólne dochodzenie do prawdy, czymkolwiek by ona nie była, staje się nie tyle problematyczny, co niemożliwy. W tej perspektywie należałoby mówić raczej o pluralizmie dialogów, rządzących się określonymi regułami, analogicznie do wielości gier językowych, w których partnerzy grają o jakąś prawdę, może o prawdy, półprawdy?”2. 1 Por. T. T. Brzozowski, Kryzys dialogu w społeczeństwie postindustrialnym – Filozofia dialogu, t. 6: Miejsce i rola dialogu w małych wspólnotach ludzkich. Idea i rzeczywistość, Poznań 2008, s. 127. 2 Tamże, s. 131. 304 Ks. Jan Wal Należy przeciwstawiać się współczesnej tendencji do upowszechniania w cywilizacji postindustrialnej „ludycznego” i „merkantylnego” (zyskowego) rozumienia języka. Język przez swoją funkcję informacyjną winien służyć przede wszystkim celom kognitywnym, ubogacając duchowo osobowość, i koniunkcyjnym, zbliżając ludzi do siebie. Przeciwstawianie się „dyskredytacji dialogu w społeczeństwie konsumpcyjnym”3 jest konieczne i stanowi powinność m.in. teologii, która ma za zadanie upowszechniać „wzorcowy model komunikacji interpersonalnej” realizowany przez Jezusa Chrystusa i Jego ewangeliczną pedagogię w odniesieniu do ludzi4. Dialogiczna komunikacja ewangeliczna Jezusa ma charakter dynamiczny, zawiera w sobie zarówno elementy: lokucyjne (dynamika i zaangażowanie osobowe przejawiające się w samej wypowiedzi); illokucyjne (wypowiedź uaktywnia współrozmówcę, stanowi zaproszenie, ale nie rozkaz; przynaglenie, ale nie przymus, do wspólnych rozważań, ocen, wartościowania słów), jak i perlokucyjne (wypowiedź skłania do tego, aby słowa były przekuwane w czyny, a proces mówienia rodził praktyczne następstwa, prawda bowiem winna owocować dobrem)5. W taki oto sposób teologia, promując dialog, może przywracać wiarę w ludzkie słowo, harmonizując słowa z czynami. 1. Dialogiczne aspekty„języka jedności” oraz „jedności języka” Język ludzki spełnia wiele funkcji, m.in.: informacyjną, koniunkcyjną (łączenie ludzi), ekspresyjną (pragnienie wypowiedzenia siebie i oddziaływania na innych), impresyjną (chęć otrzymania społecznego potwierdzenia i uznania), poetycką (budzenie wrażeń estetycznych), ludyczną (dostarczanie rozrywki i zabawy)6. Najważniejsze z tych funkcji są dwie: informacyjna oraz koniunkcyjna. Konstanze Allnach i Caroline Rusch definiują komunikację jako „dzielenie się informacjami z innymi”7. Taka definicja komunikacji jest oczywiście zawężona, ale jej niewątpliwy walor stanowi to, iż akcentuje interpersonalny wymiar komunikacji i dowartościowuje informacyjny oraz koniunkcyjny charakter ludzkiej mowy. Jedynym dzieleniem, które łączy ludzi, jest właśnie dzielenie się informacjami oraz innymi wartościami. Koniunkcyjna funkcja języka oparta jest na „empatycznej wspólnocie” ludzi. Dlatego też Em Griffin krytykuje tych, którzy nadmiernie akcentują informacyjną funkcję języka, pomniejszając jego funkcję koniunkcyjną: „Oceniają oni każdy proces komunikacji wielkością przekazywanych informacji. Wielość informacji redukuje u słuchającego poczucie niepewności i dlatego jest dobra. [...] Lecz to jest niezrozumieniem natury empaPor. tamże, s. 131. Por. Jeż A., Jezus Chrystus w kontekście ludzkiej komunikacji, Tarnów 2002, s. 206 nn. 5 Por. tamże, s. 55. 6 Por. J. Wal, Vademecum dialogu, Kraków 1998, s. 101. 7 K. Allnach, C. Rusch, Rethorik. Erfolgreiche Gesprächsfürung, Redetechnik und Körpersprache mit Übungen und Musterreden, München 1995, s. 17. 3 4 „Ranga” słowa w komunikacji dialogicznej 305 tycznej wspólnoty. Nie ma ona na celu przesyłania informacji, lecz ustanowienie ciepłego, ludzkiego kontaktu”8. Rola kognitywna języka nie może się kłócić z jego rolą wspólnototwórczą, są one w stosunku do siebie komplementarne. Bez rzetelnej i prawdziwej informacji nie da się ludzi zbliżać do siebie i jednoczyć ze sobą. Z drugiej strony – życzliwość interlokutora ułatwia odbiór przekazywanych informacji. Informacyjna funkcja języka nie ogranicza się tylko do przekazu samych informacji; obejmuje także dzielenie się wiadomościami. Wiadomość również ma walor informacyjny. Znawcy problemów informatycznych twierdzą, iż różne informacje mogą nieść tę samą wiadomość, w sposób komplementarny kształtując jej treść. Z drugiej strony – ta sama wiadomość może dostarczać różnych informacji w zależności od uwarunkowań osobowych odbiorcy, czasu i miejsca jej odbioru. Wiadomość od informacji różni zwłaszcza to, że informacja ma bardziej abstrakcyjny charakter, natomiast wiadomość w większym stopniu odwołuje się do konkretów9. Informacja czy wiadomość przekazywane w mowie mają swoje uwarunkowania; ich długość i struktura zależą od ograniczoności ludzkiej pamięci i językowej sprawności konstrukcyjnej10. Zbyt długa i mało uporządkowana informacja lub wiadomość jest trudna w odbiorze i może prowadzić do nieporozumień spowodowanych błędnym lub nie dość precyzyjnym jej odkodowaniem. Tymczasem język powinien służyć porozumieniu, łączyć ludzi, umożliwiać ich zbliżenie, służyć budowaniu jedności wspólnotowej. Omawiając interpersonalny aspekt komunikacji, Zbigniew Nęcki zwraca uwagę na dwa czynniki, które decydują o jej konstruktywnym przebiegu. Są to: pozycja interlokucyjna i atrakcyjność współrozmówcy. Pozycja interlokucyjna może wynikać ze statusu społecznego bądź pełnionej roli społecznej i wtedy ma ona charakter stały. Względnie stała jest pozycja interlokucyjna wynikająca ze stopnia znajomości języka konwersacji. Chwilowa pozycja interlokucyjna wynika zwykle ze znajomości tematu, który jest omawiany. Co się tyczy atrakcyjności współrozmówcy, to Nęcki ogranicza ją do tzw. atrakcyjności emocjonalnej (wzajemna akceptacja), wydaje się jednak, że należałoby tu raczej mówić o atrakcyjności osobowej, przekraczającej granice wzajemnej akceptacji, i idącej w kierunku ubogacania duchowego (możliwość konwersacji z ciekawym człowiekiem). Poprawne ukształtowanie komunikacji w sytuacji dominującej pozycji interlokucyjnej może nastąpić tylko wówczas, gdy fakt dominacji potraktuje się jako zobowiązanie do większej służby. O ile pozycja interlokucyjna, zdaniem Nęckiego, ma znaczący wpływ na interpretację aktów komunikacyjnych, czyli ocenę przebiegu samego procesu komunikacji (dobrze lub źle się nam rozmawiało), o tyle atrakcyjność współroE. Griffin, Język przyjaźni, Warszawa 1994, s. 117. Por. J. Wal, Vademecum dialogu, dz. cyt., s. 34. 10 Por. B. Stanosz, A. Nowaczyk, Logiczne podstawy języka, Wrocław–Warszawa–Kraków– –Gdańsk 1976, s. 17 8 9 306 Ks. Jan Wal zmówcy odgrywa większą rolę w dziedzinie pogłębiania wzajemnych relacji, poziomu „odsłaniania się” i kształtowania międzyludzkiej zażyłości11. W związku z koniunkcyjną funkcją języka mówimy zwykle o „języku jedności”. Papież Paweł VI w encyklice o dialogu Ecclesiam suam podkreśla, że język nasz winien być wolny od wulgaryzmów i barbaryzmów. „Nie przystoi – pisze papież – aby dialog był nadęty pychą, zawierał ostre słowa, urażał dotkliwie innych” (ES, 81 b). Jeśli jednak język ma dobrze służyć jedności, nie wystarczy wyeliminować z niego słów nieodpowiednich i niestosownych. Język winien być – co podkreśla Michael Argyle – „grzeczny”. Unikanie łamania reguł kultury językowej to zaledwie punkt wyjścia w budowaniu „grzeczności” języka. Język taki kształtują „zwroty przyjacielskie”, „dowartościowywanie drugiej osoby, jej inteligencji i kompetencji”, „unikanie sytuacji stwarzających zakłopotanie lub sugerujących presję” oraz „podkreślanie głównie tego, co łączy, a nie dzieli”12. Nie oznacza to, iż „język jedności” jest wzajemnym prawieniem sobie komplementów, chodzi tutaj o uszanowanie godności osobowej drugiego człowieka, nawet wtedy, gdy mówi się o sprawach trudnych i kontrowersyjnych, a takie sprawy w dialogu muszą być podejmowane, jeśli nie chcemy się narazić na zarzut irenizmu, unikania dla świętego spokoju tematów palących i bardzo ważnych. Trzeba zatem wyraźnie odróżniać grzeczność komunikacyjną od tzw. „ugrzecznienia”, które podważa szacunku dla samego siebie i powoduje tłumienie poczucia własnej wartości13. Uogólniając problem, należy zauważyć, że aby realizować koniunkcyjną funkcję języka, nie wystarczy stosowanie tzw. „kulturalnej odmiany języka” ani nawet jego „delikatność” i „taktowność”, chodzi o coś więcej, a mianowicie o tzw. „język proegzystencjalny”, to znaczy stanowiący w pełni świadomy i celowy środek oraz narzędzie komunikacji miłości. „Jedność języka” jest niezbędna, by spełniał on swą rolę informacyjną. Chodzi tutaj, jak już uprzednio pośrednio wskazywaliśmy, podkreślając zróżnicowanie ludzkich języków, o „względną jedność języka”. Sprawy „jedności języka” nie załatwi sygnalizowane wcześniej unikanie nadmiernego rozwarstwiania znaczeń i sensów czy stosowania skrótów myślowych. „Jedność języka” kształtuje się bowiem przez działania pozytywne. Na niektóre z takich działań wskazywałem w publikacji Vademecum dialogu. W obrębie małych fragmentów treściowych, jakimi są pojęcia czy terminy, możemy ułatwić innym zrozumienie słów poprzez: p a r a f r a z o w a n i e – zastępowanie słów trudniejszych, łatwiejszymi, ale niosącymi te same treści; k o n t e k s t o w a n i e – używanie słów w tak doprecyzowanych zdaniach, że wyklucza to wieloznaczność, oraz e k s p l i k a c j ę – wskazywanie wprost, jakie treści podkładamy pod dane pojecie14. Por. Z. Nęcki, Komunikacja międzyludzka, Kraków 2000, s. 94 n. Por. M. Argyle, Psychologia stosunków międzyludzkich, Warszawa 2002, s. 82 nn. 13 Por. M. Argyle, Zdolności społeczne [w:] Psychologia społeczna w relacji ja – inni, red. S. Moscovici, Warszawa 1998, s. 84 n. 14 „Eksplikację” traktuje się zwykle jako odpowiedź na „klaryfikację”, czyli informowanie przez odbiorcę, jak zrozumiał on wypowiedź nadawcy. Trzeba także podkreślić, że różnica pomię11 12 „Ranga” słowa w komunikacji dialogicznej 307 W przypadku dłuższych sekwencji treściowych możemy posługiwać się p o p u l a r y z a c j ą – czyli przekładaniem zawiłych treści z języka specjalistycznego na język codzienności, przy zachowaniu dbałości – z jednej strony – o prostotę i przystępność sformułowań, z drugiej zaś – o wierność prawdzie; i l u s t r a c j ą – czyli wszędzie, gdzie to możliwe, przybliżaniem treści przez odwołanie się do stosownego obrazu, porównania lub adekwatnej analogii, oraz i n t e g r a c j ą – czyli logicznym porządkowaniem wypowiedzi, gwarantującym ich przejrzystość i tym samym ułatwiającym zrozumienie15 Na dwie inne możliwości kształtowania „jedności języka” wskazuje Peter Thomson. Mówi on najpierw o konieczności u n i k a n i a tzw. e u f e m i z m ó w, pojęć nieostrych, które „rozmywają” znaczenia, ale nie absolutyzuje tego zagadnienia, bo – jak podkreśla – eufemizmy pełnią też czasem pozytywną rolę: stosując je unikamy obrażania czy szokowania innych ludzi. Thomson mówi też o właściwym akcentowaniu treści. Ma on na uwadze zasadniczo akcent logiczny, ale jego uwagę można rozciągnąć na całe związki treściowo ważne, które wymagają specjalnego akcentu merytorycznego. Walery Pisarek zwraca natomiast uwagę, iż zrozumiałość wypowiedzi zależy od jej p o p r a w n o ś c i językowej. Przypomina on, iż: „Mówić zrozumiale – to także mówić poprawnie. Związek między zrozumiałością a poprawnością tylko na pierwszy rzut oka wydaje się luźny. W rzeczywistości łączą się one ze sobą dość ściśle. Przecież zarówno błąd, jak i forma niezrozumiała mają tę samą cechę wspólną: nie są powszechnie w danym środowisku używane”16 Zrozumiały może być zatem tylko powszechnie przyjęty, czyli poprawny sposób mówienia. Zrozumiałości nie służy oczywiście pretensjonalność, stanowiąca – zdaniem tegoż autora – „grzech główny” naszej mowy. Przejawia się ona w napuszoności stylu, zbytecznej ornamentacji, sztucznym patosie, stosowaniu neologizmów, dublowaniu określeń, a ściśle się z nią łączą: rozwlekłość oraz uleganie manieryzmom i modom językowym17. Przeciwieństwem pretensjonalności i zaletą językową jest natomiast b e z p r e t e n s j o n a l n o ś ć , przejawiająca się w prostocie stylu, klarowności słownej, przejrzystości treści, konsekwencji logicznej. Na „jedność języka” ma także istotny wpływ – jak wskazuje Stefan Garczyński – zespół cech logicznych, składniowych i stylistycznych, które moglibyśmy określić mianem a k u r a t n o ś c i językowej. Chodzi tutaj o dostosowanie języka do wieku i wykształcenia słuchacza, trzymanie się tematu, ograniczenie dygresji, unikanie przeskoków myślowych, robienia zbyt dużych skrótów czy urywania zdań licząc na domyślność słuchacza18. dzy „eksplikacją”, „klaryfikacją” a „uzgadnianiem znaczeń” nie jest ostra. Por. L. Grzesiuk, E. Trzebińska, Jak ludzie porozumiewają się?, Warszawa 1978, s. 164 n. 15 Por. J. Wal, Vademecum dialogu, dz. cyt., s. 106 n. 16 W. Pisarek, Słowa między ludźmi…, dz. cyt., s. 83. 17 Por. tamże s. 159 n. 18 Por. S. Garczyński, Sztuka myśli i słowa, Warszawa 1976, s. 154 n. 308 Ks. Jan Wal 2. Słowo w sferze „metaprzestrzeni obcowania” Chciałbym teraz zwrócić uwagę na dwie „metaprzestrzenie obcowania”. Z pierwszą z nich mamy do czynienia w przypadku dialogu literackiego, z drugą – w teologicznej przestrzeni „świętych obcowania”. Właśnie między innymi ze względu na „metaprzestrzeń obcowania” niezbędny jest dialog między literaturoznawstwem a teologią. Na potrzebę podjęcia takiego dialogu wskazywano w obrębie kultury niemieckiej już w latach osiemdziesiątych XX wieku. Mówiono wówczas o konieczności stworzenia nowej dyscypliny teologicznej – teologii literatury (Literaurtheologie), która na wzór teologii biblijnej podjęłaby szeroką pracę badawczą nad sacrum i sanctum w literaturze, co później na drodze dialogu z literaturoznawcami umożliwiłoby głębsze zrozumienie niektórych tekstów literackich19. Autor, nie będąc literaturoznawcą, lecz dialogikiem i teologiem dialogu, pragnie przywołać tutaj echa pewnej ważnej dyskusji na temat dialogu w literaturze, która to dyskusja zorganizowana została przez Zakład Teorii Literatury i Poetyki UW i odbyła się w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku na Uniwersytecie Warszawskim (12–14 V 1975 r.). Wprawdzie nosi ona znamiona czasu i tzw. „naukowej ideologii”, ale jest świadectwem ogromnej ekwilibrystyki literaturoznawców, którzy nie mogąc podważyć jedynie słusznej tezy o dialektyce dziejów i apodyktycznego twierdzenia, że język ludzki jest całkowicie determinowany społecznie, znaleźli miejsce na dialog albo podłączając go sprytnie do dialektyki, albo też podkreślając, że determinacja społeczna języka dotyczy treści wypowiedzi, a nie jej formy. Forma miała pozostawiać miejsce na indywidualizm językowy i stwarzać szanse dialogu. Osoby biorące udział w tej bardzo ciekawej w sensie merytorycznym dyskusji wskazywały na cztery rodzaje dialogu literackiego. Pierwszym z nich jest d i a l o g i n t e n c j o n a l n y. Nie ulega wątpliwości, że czytając utwór, czytelnik prowadzi wewnętrzny, domyślny dialog z autorem dzieła, pragnąc odczytać jego zamysł czy poglądy na rzeczywistość. Taki dialog nazywa się niekiedy „dialogiem ewokowanym” (wywoływanym)20. Jest on w pewnym sensie dialogiem realnym, choć jednostronnym. Dzieło literackie często przenosi dialog ewokowany na życie, w którym jest on jest kontynuowany. Drugi rodzaj dialogu w literaturze określono jako d i a l o g f u t u r y s t y c z n y . Prawdziwe jest twierdzenie, że w momencie napisania utworu autor w jakimś sensie traci nad nim władzę. 19 Por. D. Mieth, Braucht die Literatur(wissenschaft) das theologische Gespräch? Thesen zur Revelanz “literaturtheologischer” Methoden, [w:] Teologie und Literatur. Zum Stand des Dialogs, hrsg. W. Jens, H. Küng, K.-J. Kuschel, Műnchen 1986, s. 169. 20 W ścisłym znaczeniu „dialog, powstający przez uzupełnienie i uruchomienie brakującego członu w wypowiedzi jednej osoby, nazywamy dialogiem ewokowanym. Występuje on wtedy, kiedy w wypowiedzi przywoływane jest, jako składnik komplementarny stanowisko partnera, nie będącego rzeczywistym uczestnikiem sytuacji dialogowej” – zob. A. Lam, Dialogowość utworu poetyckiego (na przykładzie poezji Zbigniewa Herberta), [w:] Dialog w literaturze, red. E. Czaplejewicza, E. Kasperskiego, Warszawa 1978, s. 64. Dialogiem ewokowanym są np. przemowy lub pisane ex post krytyki literackie. „Ranga” słowa w komunikacji dialogicznej 309 „Literatura – by użyć przenośni – często żywi się sama sobą”21. Mówiąc precyzyjniej: utwory literackie żyją swym własnym życiem. Jak pisze Teresa Cieślikowska „Odwieczne odyseje, wyświechtane robinsonady, ponowne wcielenia Faustów czy Don Juanów otwierają nowe perspektywy dla starych problemów, dostarczają nowych pytań, ujawniają nieprzeczuwalne paradoksy”22. Przestrzeń obcowania dialogu futurystycznego okazuje się przestrzenią realną, choć trudno przewidywalną. Trzeci rodzaj dialogu moglibyśmy nazwać d i a l o g i e m f a b u l a r n y m, wymyślonym, wydumanym, ustawionym w zamierzony sposób i ograniczonym wyłącznie do fikcyjnej rozmowy. Wiąże się on z subiektywną percepcją dzieła literackiego. Dzieło literackie nie tylko „budzi skojarzenia”, ale także „daje do myślenia”, odwołując się do subiektywnego doświadczenia intelektualnego każdego człowieka. Konsekwencją tego jest przenoszenie i niejako nakładanie własnych konstrukcji wyobrażeniowych i myślowych na strukturę utworu literackiego. Każdy oczywiście inaczej odbiera dzieła literackie i zawarte w nich dialogi. Dialogi te umieszcza w kreowanej własną wyobraźnią „metaprzestrzeni obcowania”. Jest to „metaprzestrzeń odrealniona”. Stanowi ona prezentację subiektywnych projekcji czytelnika, częściowo przenoszonych z życia, ale zwykle albo sublimowanych, albo też dramatyzowanych. Inspiratorem badań dialogicznego charakteru literatury był rosyjski literaturoznawca i krytyk literacki Michaił Bachtin, który publikował wiele dzieł także pod pseudonimami. Podkreślał on dialogiczność poetyki Fiodora Dostojewskiego, pisarza „psychologicznej głębi i niepokoju moralnego”, i zwrócił uwagę, że dwie wyrażone w słowie myśli, nie mogą znaleźć się obok siebie, jak martwe przedmioty, nie mogą być na siebie obojętne, „muszą wewnętrznie się zetknąć i nawiązać kontakt znaczeń”23. Bachtin zwraca przy tym uwagę na czwarty typ dialogu literackiego, który można określić mianem „d i a l o g u t e k s t ó w ” (di a l o g t e k s t u a l n y)24. Teksty nie wchodzą w dialog samoistnie. Mogą weń wchodzić jedynie dzięki czytelnikowi, który je zestawia, porównuje i wyciąga wnioski. Ten rodzaj refleksji ma charakter wewnętrzny, rozgrywa się w sferze dialogu z sobą samym. W dialogu tekstów także występuje swoista przestrzeń obcowania – jest to przestrzeń obcowania z samym sobą. Zdaniem Bożeny Marczewskiej, tekst, który ma dwie warstwy: literacką i metaliteracką (np. dyskursywną), staje się w pełni zrozumiały dla odbiorcy, jeśli zestawi on ze sobą różne teksty na określony temat z tego samego dzieła albo jeszcze lepiej – różne teksty dotyczące tych samych kwestii z różnych dzieł tego T. Cieślikowska, Implikacje literackie we współczesnych utworach narracyjnych, [w:] tamże, s. 71. Tamże. 23 M. Bachtin, Problemy poetyki Dostojewskiego, Warszawa 1970, s. 286. 24 Pierwotna semantyka łacińskiego terminu textus podkreśla, że słowo to oznacza: strukturę, szkielet, zrąb, kadłub, osnowę czegoś, z drugiej zaś strony nawiązuje do: tkaniny, plecionki, splotu, powiązania. Stąd pochodne określenie łacińskie textilia – materiały włókiennicze, tekstylne, tkaniny. Zwłaszcza to drugie znaczenie dobrze oddaje istotę dialogu tekstualnego, który dzięki porównywaniu różnych tekstów, pozwala na stworzenie spójnego merytorycznie przekazu, swoistego powiązania tekstów. 21 22 310 Ks. Jan Wal samego autora25. W dialogu tekstów mamy do czynienia z „przestrzenią obcowania z samym sobą” a także z „metaprzestrzenią obcowania”, to jest „metaprzestrzenią obcowania z tekstem”. „Metaprzestrzeń obcowania z tekstem” jest odrealniona, nie w tym jednak sensie, aby fakt jej istnienia był kwestionowany, sam fakt jest realny, lecz w tym, że nie mieści się ona w przyjętej konwencji dialogu jako relacji międzyosobowej. Z realną „metaprzestrzenią obcowania” mamy natomiast do czynienia przy analizie teologicznej prawdy o „świętych obcowaniu”. Rola słowa jako łącznika między doczesnością a wiecznością ujawnia się bowiem także w obcowaniu świętych. Dialog modlitwy „Kościoła Pielgrzymującego” (w nomenklaturze przedsoborowej – Kościoła Walczącego) z Kościołem Pokutującym (w ujęciu przedpoborowym – z Kościołem Cierpiącym), dialog między duszami w czyśćcu a Kościołem Zbawionych (wcześniej zwanym – Kościołem Tryumfującym), tj. ludźmi, którzy już osiągnęli niebo, jest dogmatem, a więc prawdą nieomylną, wiary katolickiej. Sobór Watykański II w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium” stwierdza, że Dopóki Pan nie przyjdzie w majestacie swoim a wraz z Nim wszyscy aniołowie, dopóki po zniszczeniu śmierci wszystko nie zostanie Mu poddane, jedni spośród Jego uczniów pielgrzymują na ziemi, inni dokonawszy żywota poddają się oczyszczeniu, jeszcze inni zażywają chwały widząc „wyraźnie samego Boga troistego i jedynego, jako jest”. [...] Łączność pielgrzymów z braćmi, którzy zasnęli w pokoju Chrystusowym, bynajmniej nie ustaje, przeciwnie, według nieustannej wiary Kościoła umacnia się jeszcze dzięki wzajemnemu udzielaniu sobie dóbr duchowych (nr 49). Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie mówi o naszej komunii ze świętymi w niebie i o potrzebie modlitwy za zmarłych, aby zostali uwolnieni od grzechów. Z kolei zarówno święci w niebie, jak i dusze oczyszczające się po śmierci w sposób skuteczny wstawiają się do Boga za nami (por. KKK 957–958). Ten eschatologiczny dialog, zapoczątkowany tu, na ziemi nigdy się nie skończy. Jean Guitton komentując obraz dominikańskiego malarza Fra Angelica, przedstawiający rozmowę Maryi z „doktorami”, skonstatował: „Wyglada na to, że szczęścia w niebie nie można oddzielić od rozmowy. Ta myśl jest bardzo ludzka! Przypomina się również zdanie św. Pawła: nostra conversatio in caelis est. Mam wrażenie, że w słowach «rozmowa», «dialog» tkwi wiele nie wykorzystanych treści”26. Zdanie św. Pawła, na które powołuje się cytowany autor, znajdujemy w jego Liście do Filipin: Nostra autem conversatio in caelis est (Flp 3, 20). Powyższy tekst wyraźnie wskazuje na dynamiczny, a nie statyczny charakter szczęścia wiecznego. Łaciński termin conversatio ukierunkowuje w pierwszym rzędzie na rozmowę. Takie tłumaczenie greckiego terminu poli/teuma znajdowało się w Starej Wulgacie. W swej Biblii ks. Wujek tłumaczy go jako „obcowanie” („A nasze 25 26 Por. B. Marczewska, Dialog tekstów i tekst trzeci, [w:] Dialog w literaturze…, dz. cyt. s. 90 n. J. Guitton, Dialogi z Pawłem VI, Poznań–Warszawa 1969, s. 98. „Ranga” słowa w komunikacji dialogicznej 311 obcowanie jest w niebiesiech”), natomiast w Biblii Tysiąclecia powyższy tekst przełożono następująco: „Nasza ojczyzna jest w niebie”. W grecko-polskim Nowym Testamencie, wydanie interlinearne, zdanie to ujęto w słowach: „Nasze bowiem życie, jako obywateli, w niebiosach jest”; w Nowej Wulgacie zaś brzmi ono: Noster enim municipatus in caelis est („Nasze obywatelstwo w pełni zrealizuje się w niebie”). Szczegółową analizę tego terminu przeprowadził tyniecki biblista o. Tomasz Maria Dąbek. Według jego ustaleń, biblijne terminy tłumaczone przez conversatio oznaczają – z jednej strony – zachowania kształtujące wspólnotę (communicatio), z drugiej zaś – samą wspólnotę (communio)27. Obserwujemy tutaj swoiste sprzężenie zwrotne: „komunikacja” kształtuje „komunię”, „komunia” intensyfikuje „komunikację”. W szczęściu wiecznym odpadnie natomiast ten element, który winien stale towarzyszyć naszej doczesnej egzystencji, a który wyakcentowują pierwotne reguły mnisze, mianowicie – nawracanie się (metanoia). Łaciński bowiem termin conversatio – rozmowa ma tę samą etymologię, co słowo conversio – nawrócenie28. Z analizy tej wypływają zatem wnioski także dla doczesności. Nie ma autentycznego dialogu tu na ziemi bez ustawicznego nawracania się i permanentnego kształtowania odpowiednich predyspozycji moralnych, które, zwłaszcza prawdomówność, szczerość, pokora i cierpliwość, mają ogromne znaczenie dla dialogicznej komunikacji werbalnej. Conversio musi zatem znamionować postawę ludzi „Kościoła Pielgrzymującego”, gdyż warunkuje owocność zarówno ich dialogów naturalnych, jak i nadprzyrodzonych. Jakaś forma conversio ludzi nie identyfikujących się z Kościołem i chrześcijaństwem, przynajmniej w obrębie humanitas, jest także nieodzowna do kształtowania właściwych postaw dialogicznych, umożliwiających autentyczne partnerstwo w dialogu. Określenie conversio (nawrócenie), w prowadzonej conversatio (rozmowie, dialogu) musi oznaczać przede wszystkim ćwiczenie się w prawdomówności, branie pełniejszej odpowiedzialności za wypowiadane słowa oraz przykładanie coraz większej wagi do zgodności słów z czynami, bo to gwarantuje autentyczność świadectwa, tak istotnego dla dialogu, który opiera się przecież na „świadectwie świadków”. * * * Udzielając odpowiedzi na pytanie o „rangę” słowa w komunikacji dialogicznej nie sposób pominąć ścisłego związku słowa z osobowością człowieka, człowiek mówi bowiem całym sobą. Za słowem stoi zawsze konkretny człowiek, dlatego w pełni zasadne jest stwierdzenie: „słowo to człowiek!”. Dzięki 27 Por. T. M. Dąbek, „Nostra autem conversatio in caelis est” (Flp 3, 20). Zaczenie słowa „conversatio” w Wulgacie i dawnych tekstach mniszych, [w:] W prostocie prawdy, w pokorze miłości…, dz. cyt., s. 203. 28 Por. tamże, s. 204. 312 Ks. Jan Wal słowu człowiek może dawać świadectwo o rzeczywistości, ale słowo świadczy także, i przede wszystkim, o nim samym. Podsumowanie W „cywilizacji postindustrialnej”, będącej „cywilizacją konsumpcyjną i roszczeniową”, dialog znajduje się w stanie kryzysu. Jego miejsce zajmuje „gra językowa”, w której akcent przeniesiony zostaje z informacyjnej (język jest środkiem przekazywania wiedzy) i koniunkcyjnej (język winien zbliżać ludzi) funkcji języka na jego funkcję ludyczną (rozumianą zarówno „rozrywkowo”, jak i „zadaniowo” – aby coś ugrać w życiu, można, a nawet niekiedy trzeba, kogoś ograć – oraz merkantylnie (wiedza jest towarem, a słowo przedmiotem handlu i źródłem zysku). Dialog wymaga „języka jedności” i „jedności języka”. W tym pierwszym wypadku chodzi głównie o dowartościowanie jego „koniunkcyjnej roli”, w drugim zaś – o wyakcentowanie roli „informacyjnej”, „kognitywnej”. Jednym z ważnych elementów edukacji dialogicznej człowieka jest „obcowanie” z literaturą, w której ma on do czynienia ze swoistym przeplataniem się różnych rodzajów dialogu, ze wzajemnym dopełnianiem się „realnej metaprzestrzeni obcowania” z „wirtualną metaprzestrzenią obcowania”. Dialog literacki odsłania misterium (tajemnicę) ludzkiej egzystencji i złożoność procesów komunikacyjnych, mających bardzo wiele aspektów i przebiegających na różnych poziomach. Znaczący walor soteriologiczny (zbawczy), ale także pedagogiczny (edukacyjny w dziedzinie dialogu) ma urzeczywistnianie w życiu codziennym prawdy wiary o „świętych obcowaniu”. Dowartościowuje ona szczególnie dialog modlitewny. W aspekcie edukacyjnym realizacja tej prawdy uczy iż communicatio ugruntowuje międzyosobową communio, a interpersonalna communio sprzyja doskonaleniu wzajemnej communicatio. Wspólny źródłosłów terminów conversatio (rozmowa, dialog) i conversio (nawrócenie), wskazuje także, iż w doczesnej sytuacji egzystencjalnej człowieka nie może być prawdziwego dialogu bez jakiejś formy nawrócenia, polegającej na rewizji życia i kształtowaniu predyspozycji moralnych, warunkujących owocny dialog. „Ranga” słowa w komunikacji dialogicznej 313 The „Rank” of a Word in the Dialogical Communication The dialogue is going through a crisis in this “post-industrial civilisation,” which is a civilisation of “consumption and claims.” What is becoming more and more popular is the idea of “language games,” which lay more emphasis on the ludic function of language (understood in terms of entertainment and even more in terms of its “mission” [to win something in one’s life, one may, or sometimes even must, beat someone else] and profit (the knowledge is a product and a word is a trade item and a source of profit) pushing aside its most common functions such as communication (language as a means of conveying information) and phatic ones (language as a means of integrating people). One of the crucial elements of dialogical education of a person is his encounter with literature. In literature we deal with a mixture of different kinds of dialogues. A literary dialogue reveals the mystery of human existence and the complexity of communication processes. Proclaiming the truth of faith about “the communion of saints” in everyday life has a significant ��������������������������������������������������������������������������������� soteriological (salvific) and pedagogical value. It particularly stresses the importance of this kind of a dialogue that a prayer is. Realisation of this truth teaches that communicatio strengthens interpersonal communio, while interpersonal communio creates favourable conditions for improving mutual communicatio. Besides, the common etymology of the words conversatio (a dialogue, a conversation) and conversio (conversion) suggests that in the earthly life of a human being, true dialogue is impossible without any kind of conversion that would be based on the revision of life and the process of developing moral values, which are the conditions for a fruitful dialogue. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Andrzej Witko Cult and Iconography of Jesus of Nazareth Key words: Jesus of Nazareth the Ransomed, Christ of Medinaceli, Trinitarians, iconography, Madrid. Słowa kluczowe: Jezus Nazareński Wykupiony, Chrystus de Medinaceli, trynitarze, ikonografia, Madryt. After the ransom and translation of the figure of Jesus of Nazareth to the capital of Spain, the Discalced Trinitarians occupied themselves with spreading the devotion dedicated to Him1. In the year 1686, thus four years after the fourteenth redemption, the work of Rafael de San Juan, De la redención de cautivos Sagrado Instituto del Orden de la SSma. Trinidad appeared in Madrid. In it was discussed the work that had been carried out so far by the Order of Discalced Trinitarians connected with the ransom of captives from pagan hands. A beautiful copperplate was placed within this work, made by Marcoz Orozco a year earlier in Madrid, with the depiction of the ransomed miraculous figure of Jesus of Nazareth, to whom the author dedicated the whole book2. All monasteries of the Discalced Trinitarians tried to have in their churches copies of the figure, which was considered to be miraculous. Sometimes those images were ordered from qualified artists, more often though the religious, poor according to their Rule, made statues or paintings of the Nazarene themselves with various artistic effect3. A particular role in the propagation of this devotion was played by the Fraternities and Congregations of the Slaves of Jesus 1 A. Witko, Gesù Nazareno Riscattato, Napoli 1999; idem, Jesús Nazareno Rescatado, Roma–Madrid 2004; idem, La milagrosa figura de Jesús Nazareno Rescatado, “���������������������������������� ����������������������������������� Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne”, Vol. 5:2004, p. 279–289. 2 The work by Onuphrius a SS. Sacramento published in Lvov in 1748 was also dedicated to Jesus of Nazareth. Analogously as in the book of Rafael de San Juan, De la redención de cautivos Sagrado Instituto del Orden de la SSma. Trinidad (Madrid 1686), there was placed within it a copperplate with the depiction of the figure of the Nazarene, this time though not from Madrid but from Lvov. See: Onuphrius a SS. Sacramento, Facies chronologica [...] caelestis Ordinis Sanctissimae Trinitatis Redemptionis Captivorum, Leopoli 1748 (unpaged). 3 Cf. A. Witko, El arte en la doctrina de la Orden de los Trinitarios, “Boletín de Arte”, Vol. XVIII: 1997, p. 51–62; idem, Sztuka w doktrynie zakonu trynitarzy, „Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne”, T. 2: 2000, p. 201–212. 316 Ks. Andrzej Witko of Nazareth, which were associations of the laity, autonomous from the Order, having only its spiritual assistance. The novena by Eusebio del SS. Sacramento, a Discalced Trinitarian, played an important role in the development of the devotion to Jesus of Nazareth, the Ransomed4. Its manuscript from the year 1705, being today in the Biblioteca National in Madrid, was translated into several languages and published many times. In the Roman Archive in San Carlino is preserved the manuscript of one of the earliest translations into the Italian language, being the foundation for many editions. The prayer book of Fr. Eusebio became elementary for the devotion to Jesus of Nazareth, the Ransomed. Besides prayers it included also a description of the extraordinary history of the Madrid figure and the beginning of its cult5. The origin of the devotion to Jesus of Nazareth, the Ransomed is inseparably connected with Spain. It was there that this cult expanded in an exceptionally intense and spontaneous way. But already in a short time it passed the borders of this country, reaching places where the Discalced Trinitarians worked or settled, thus Italy, the Roman Empire of the German Nation and Poland, as well as remote South America6. In the first years of the XVIII th century Alejandro de la Madre de Dios and Melchor del Espíritu Santo, writing about the most known depictions of Jesus of Nazareth, the Ransomed, enumerated figures residing in the Trinitarian monasteries in Vilnius, Vienna, Seville, Alcázar de San Juan, Alcalá de Henares, Valdepeñas, Toledo and Valencia7. One of the oldest copies of the figure of the Nazarene is a sculpture from Seville, given to be the object of cult in the year 1690. It remained for several centuries in the monastery church of the Trinitarians, and since the year 1909 has been in the parish church of St. Ildephonsus8. A statue from Granada, attributed to the famous sculptor José de Mora working in that city, belongs also to the first depictions of Jesus of Nazareth, the Ransomed9. The figure of Christ received vivid reverence in the TrinitarMadrid, Biblioteca Nacional, ms 12957/13: Eusebio del SS. Sacramento, Novena de la santa imagen de Jesús Nazareno, Divino Redentor Rescatado, que se venera en el convento de los Descalzos de la SS. Trinidad, Redención de Cautivos de Madrid, Madrid 1705, p. 1–18. 5 Roma, Archive O.SS.T./San Carlino, ms 206: Eusebio del SS. Sacramento, Novena della santa e miracolosa imagine di Gesù Nazareno Divino Redentore Riscattato (unpaged). Of many editions, see: Esercizi divoti da farsi per nove giorni in onore di Gesù Nazareno Divino Redentore del mundo..., Roma 1892. Cf. Antonino de la Asunción, Diccionario de escritores trinitarios de España y Portugal, Vol. II, Roma 1899, p. 340. 6 Madrid, Biblioteca Nacional, ms 12957/13, op. cit.; Julio del Sagrado Corazón, Novena a Jesús Nazareno Rescatado con la historia de la milagrosa y rescatada imagen, Villa María 1949, p. 26. 7 Alejandro de la Madre de Dios, Crónica de los Descalzos de la Santísima Trinidad Redención de Cautivos. Segunda parte, Alcalá de Henares 1706, p. 425; idem, op. cit., tercera parte, p. 135, 176; Melchor del Espíritu Santo, El Diamante Trinitario y mejor oro de oreto..., Madrid 1713, p. 448–449. 8 A. Curiel, El Rescatado en Antequera, Málaga 1986, p. 79–80; cf. J.M. González Gómez, Muerto y Sepultado, Sevilla-Jerez [de la Frontera] 1996, p. 22–23; J. Roda Peña, Iconografía escultórica de Jesús Cautivo y Rescatado en Sevilla y su provincia, [in:] VIII Simposio sobre Hermandades de Sevilla y su provincia, Sevila 2007, p. 238–241. 9 A. Gallego y Burin, Granada. Guia artistica e historica de la ciudad, Granada 1982, p. 202; A. Curiel, op. cit., p. 80. 4 Cult and Iconography of Jesus of Nazareth 317 ian church Nuestra Señora de Gracia, and today is in the Santa María Magdalena church. A miraculous statue from Alcázar de San Juan came also from this period. Exactly for this statue Queen Isabel II in 1861 offered a rich tunic, made of purple velvet, embroidered with gold. During the civil war in Spain the vestment was saved, but the figure destroyed. It was substituted with a comparatively faithful copy, made by the sculptor from Valencia, Pousoda10. Also a figure from Valdepeñas, made in 1692, belonged to the oldest depictions of Jesus of Nazareth, the Ransomed11. Initially it was placed in the small chapel built from the offerings of the faithful. Yet already in 1698, from the foundation of the family de Santa Cruz, there was begun the construction of a new place of devotion on the Epistle side, according to the plans of Fr. Francisco de San José. The building of it took fourteen years. The walls of the chapel were covered with frescos, having a rich iconographical program, connected mainly with the Trinitarian Order12. A statue of Jesus of Nazareth, the Ransomed from Córdoba derives from the year 1713 and is the work of local sculptor Fernando Pacheco. The figure is a full, painted sculpture, intended to be dressed and is over two elbows high. The solemn, inaugural procession with the translation of the image to the monastery was held on the 24th of February 171313. In the same year at the monastery of the Discalced Trinitarians in Córdoba, the Fraternity of Jesus of Nazareth was established and included in the Confraternity of the Most Holy Trinity14. In the year 1721 a separate chapel for the statue of Nazarene was built on the Epistle side. The sculpture was situated in such a way that the faithful, who wished to kiss the feet of Christ, could have a free access. When in the year 1715 the church of the Discalced Trinitarians in Málaga was opened for the devotion, a richly ornamented figure of Jesus of Nazareth was already there, for which one of the side altars of the transept was destined15. In the year 1721 a copy of the statue of Jesus of Nazareth was made in Granada for the monastery in Antequera. Unfortunately this statue was burnt in April 1935, but already in the same year a new one was made, preserved until today16. A. Curiel, op. cit., p. 83–84. Alejandro de la Madre de Dios, op. cit., tercera parte, p. 24; A. Curiel, op. cit., p. 85–87. The present figure derives from the year 1940 and is the work of José Jerique. 12 E. Vasco, Valdepeñas. Cuna de la Descalcez Trinitaria, Valdepeñas 1912, p. 177–178; E. Herrera Maldonado, Arte, poder y religión. La capilla de Nuestro Padre Jesús Rescatado en el convento de trinitarios de Valdepeñas, „Cuadernos de Estudios Manchegos”, Vol. XXII: 1996, p. 217–241. 13 Córdoba, Archive O.SS.T., Protocolo del convento de trinitarios descalzos de la ciudad de Córdoba fundado el año 1609, p. 76r–77r [error; correct numbering: 66r–67r]. 14 Ibidem, p. 77r [error; correct numbering: 67r]. 15 A. Curiel, op. cit., p. 78–79. This sculpture was destroyed in the thirties of the previous century. 16 Antequera, Archive O.SS.T., Protocolo del convento de Antequera, p. 213–214; Roma, Archive O.SS.T./San Carlino, ms 408a: Antonino de la Asunción, Historia de todos los conventos y monasterios de la Orden Trinitaria en España y Portugal (unpaged); A. Curiel, op. cit., p. 46–48. 10 11 318 Ks. Andrzej Witko The devotion to Jesus of Nazareth was present even on the continent of Africa. In Ceuta, a Spanish presidio in the Black Land, in 1728 a figure of Nazarene was given for devotion, made in Córdoba by a brother from the Order of Mercedarians, Juan de la Concepción. Although it had only two garments for decorating, it enjoyed the vivid reverence of the faithful of Ceuta17. In Vic, where the Saint of the Order of the Most Holy Trinity san Miguel de los Santos came from, a chapel in the aisle on the side of the Gospel was dedicated to Jesus of Nazareth. In the retabulum there was a statue of Jesus, of a natural height, dressed in garments. It had a curtain in the form of a painting with the depiction of Jesus of Nazareth18. The walls of the chapel were also covered with murals, showing scenes from the extraordinary history of the image. Depicted there was a profanation of the figure by Moors, dragging the sculpture along the streets of Mequinez, the ransom of captives and the miraculous weighing of the statue. A figure from the monastery of the Discalced Trinitarians in Barcelona was surrounded with a special devotion, placed in the beautifully ornamented side altar in the transept, on the Epistle side. This natural size sculpture, distinguishing itself with an exceptional realism, is dated from the end of the XVIIIth century and attributed to Ramón Amadeu. Today it receives reverence in the former church of the Calced Trinitarians, San Jaime, in the very heart of Barcelona19. In the history of the Trinitarians, the Roman house San Carlino alle Quattro Fontane, belonging to the Spanish branch of the Order, has had always a special place. From the beginning this monastery constituted one of the most important centers of the devotion to Jesus of Nazareth. There is preserved in the religious refectory the seventeenth century canvas with a bust of the Savior. The source data points to it arising before the year 1686, that is an anonymous artist had to paint it in the years 1682-168520. It would be thus one of the oldest known depictions in the iconography of Jesus of Nazareth. It is said that this painting was in the one of the side altars of the Trinitarian San Carlino, where it received vivid reverence. As time went on, it was substituted with a new one, having similar size and composition, revealing the characteristics of the school of Mignard, creator of an image in the main altar21. 17 J.L. Gómez Barceló, La iglesia de Ntra. Sra. de Gracia del convento de trinitarios descalzos de Ceuta (1725–1835), „Cuadernos del Archivo Municipal de Ceuta”, Vol. X: 1996, p. 216–219. 18 C. Barraquer y Roviralta, Las casas de religiosos en Cataluña durante el primer tercio del siglo XIX, vol. II, Barcelona 1906, p. 569; J. Gudiol i Cunill, E. Junyent i Subirà, M.S. Salarich i Torrents, Sant Miquel dels Sants i la ciutat de Vic, Vic 1992, p. 46. 19 C. Barraquer y Roviralta, op. cit., p. 553–554; J. Ainaud, J. Gudiol, F.P. Verrié, Catalogo monumental de España. La ciudad de Barcelona, Madrid 1947, p. 191, 230. 20 Roma, Archive O.SS.T./San Carlino, Protocolo, indice, registro e inventario de la fundación [...] que tiene este convento de religiosos descalzos del Orden de la SS. Trinidad Redención de Cautivos de la Congregación d’España intitulado de San Carlos a las Cuatro Fuentes d’esta ciudad de Roma, Roma 1686, p. 330r–336r. 21 C. Galassi Paluzzi, Di alcune opere d’arte nella chiesa di S. Carlino alle Quattro Fontane, Roma, Vol. IV, fasc. III, Roma 1926, p. 118. Cult and Iconography of Jesus of Nazareth 319 The oldest figure of Jesus of Nazareth in Italy is in the St. Ferdinand Church in Livorno. It was made of wood by an unknown sculptor in the last years of the seventeenth century22. The figure accompanied the solemn processions from a hospital to the cathedral and the Trinitarian church, held by ransomed captives, who after arriving in the state of emaciation from African captivity were first subjected to quarantine23. Devotion to Jesus of Nazareth vividly flourished in Rome. Besides the centers of piety in the Trinitarian monasteries – S. Carlino alle Quattro Fontane, S. Maria delle Grazie alle Fornaci, and later S. Crisogono, it developed especially in the Franciscan church Ara Coeli, in the Dominican church S. Maria sopra Minerva, in the Capuchin church of the Immaculate Conception, in the Redemptorian church S. Maria in Monterone, and in S. Maria in Montecelli24. Also in Milan in their church S. Maria di Caravaggio in Monforte Trinitarians early erected a special altar in which they placed a faithful copy of the figure of Jesus of Nazareth25. The religious of the Most Holy Trinity settled in the capital of the Empire in 1688. Already in the next year we find notice about the presence of the figure of Jesus of Nazareth in the provisional church26. It was probably the same, 172 cm high statue of Jesus, which received honor in the church finished in the years 1698–170227. The sculpture of Christ, because of the color of the dress, was called Blue statue of the White Spanish28. The Austrian catalog of the monuments of art dates the figure in the second half of the XVIIth century, but of course only the last dozen or so years of that century can be taken into account29. After the suppression of the Order by Joseph II the statue was transferred to the outside of the nearby nursing home. The people from Vienna still gave to Jesus so vivid reverence that even one of the streets was called Under the Blue Figure. When the 22 S. Achiardi (Un’opera d’arte. La statua del Nazareno in Crocetta, Livorno 1953 [Ts. in Archive O.SS.T. in Livorno], p. 1–3) ascribes in an unconvincing way the authorship of the sculpture to Fr. Giovanni Maria da Mentone, Capuchin from the Province of Genoa. 23 Gli schiavi redenti ovvero cenni storici del convento di S. Ferdinando in Livorno, Livorno 1877, p. 137–138; M. Barbano, La chiesa di S. Ferdinando nella Venezia Nuova di Livorno, Grotte di Castro 1980, p. 46–48. 24 D. Eichinger, Jesus Nazarenus. Kurze Geschichte seines Gnadenbildes mit einer kleinen Novene, Innsbruck 1933, p. 9–10. Let us add that interesting to us devotion played a momentous role in the spiritual culture of the Eternal City, and the recently proclaimed as Blessed, Elizabeth Canori Mora (d. 1825) revered in a special way Jesus of Nazareth, cf. E. Asciak Mifsud, Gesù Nazarenu, „Ir-Rusariu Imkaddes”, 1914, no. 11, p. 286–290. 25 I discapiti del peccato ed i vantaggi della grazia in un’anima cristiana che è la viva immagine di Dio, considerati al lume degli strapazzi, e degli onori ricevuti dalla ss. immagine di Gesù Nazareno, Milano 1750, p. 11. 26 Joannes a S. Felice, Annalium Provinciae Sancti Josephi Ordinis Excalceatorum Sanctissimae Trinitatis Redemptionis Captivorum, Viennae 1739, p. 64. 27 K. Graber, Das Kloster der PP. Minoriten (vormals Trinitarier) und die Kirche zur allerheiligsten Dreifaltigkeit in Wien, Wien 1828, p. 5–31. Let us add that during the laying of a corner stone under the Most Holy Trinity Church in Vienna, the statue of Jesus of Nazareth was given to Emperor Leopold I. 28 Trinitarians were called so in Austria, who came there from Spain and were using white habits distinct from the Benedictines from Montserrat, called the Black Spanish. 29 Die Kunstdenkmäler Österreichs. Niederösterreich, Wien–München 1953, p. 144. 320 Ks. Andrzej Witko nursing home changed its quarters, Fr. Mathias Koch, descendant of one of the Vienna benefactors of the Trinitarians, being the pastor in Kirchschlag, in the year 1804 addressed to Archbishop Sigismund Hohenwart a request for the figure of Jesus of Nazareth. After receiving it he placed it in one of the side altars of the small parish church. Since the year 1805 a number of pilgrimages to the miraculous figure of Jesus of Nazareth were begun30. In the first years of the XVIIIth century Casimir of St. Michael made mention of a great reverence to Jesus of Nazareth in the Polish lands, when among others the figures from Lvov, Vilnius and Beresteczko were surrounded with a vivid cult31. In the middle of the XVIIIth century, besides the above-mentioned places there was special veneration toward the Nazarene, among others in: Łuck, Teofilpol, Kamieniec, Orsza, Brahiłów and Warsaw32. Still with the beginning of the XXth century Javier de la Inmaculada, writing about the extremely widespread devotion to Jesus of Nazareth, listed the old Trinitarian churches in Cracow, Vilnius, Lvov and Warsaw33. The oldest statue of Jesus of Nazareth, the Ransomed in the Polish lands found itself in the first Trinitarian monastery established in the Polish Kingdom, in Lvov. As a result of the efforts of Fr. Anthony of St. John Baptist, the head, hands and feet for the figure of Jesus were made in Rome and blessed by Pope Innocent XII. The trunk of the sculpture, of a natural size, was made in Lvov and next decorated with a pure gold crown and richly bedecked with a gold garment. On the 20th of November 1696, on the solemnity of St. Felix de Valois, a main patron of the Order, the statue was placed in the side altar purposely prepared for it, in which in 1742 the relics of St. Faustin the martyr had been placed, the gift of Pope Clement XII. The figure of Jesus of Nazareth found its final place in the retabulum of the main altar34. As a result of the vivid development of devotion the Fraternity of Jesus of Nazareth was called into existence 30 D. Eichinger, op. cit., p. 7–9; F. Kitzler, Der „Blaue Herrgott“ von Kirchschlag, Zwettl 1984 [Ts. in Archive O.SS.T. in Mödling] (unpaged). Let us add that one of the most known in Austria was a figure of Jesus of Nazareth in Mötz near Innsbruck. It was blessed in memory of the 1900 year jubilee of the redemption of the world, during the holy year announced by Pius XI. Its author is Josef Stuflesser from St. Ulrich-Gröden in Southern Tyrol. After the last world war this figure found itself in Mödling near Vienna. 31 Kazimierz od św. Michała, Wdzięczność serdeczna cierpiącemu za grzechy świata Jezusowi, którą oddawać zwykła w każdy piątek całego roku za dobrodziejstwo Odkupienia chrześcijańska pobożność w kościołach ojców bosych Zakonu Trójcy Przenajświętszej od Wykupienia Niewolników, ed. II, Kraków 1705 (unpaged). 32 Onuphrius a SS. Sacramento, op. cit., p. 444–446. 33 Xavier de l’Immaculée-Conception, Manuel a l’usage du Tiers Ordre de la Très-Sainte-Trinité, Tours 1912, p. 231. 34 Kazimierz od św. Michała, op. cit. (unpaged); Marianus a S. Stanislao, Hypomnema Ordinis Discalceatorum Sanctissimae Trinitatis Redemptionis Captivorum, Varsaviae 1753, p. 290–291, 315–316; K. Szajnocha, Szkice historyczne, Vol. II, Lwów 1857, p. 185–186; J. Białynia Chołodecki, Trynitarze, Lwów 1911, p. 61–63; Franz Xaver ab Immaculata, Das Seelenlicht, Vol. II, Wien 1916, p. 112–113. Cult and Iconography of Jesus of Nazareth 321 in Lvov in 1737, approved in 1740 by Archbishop, metropolis of Lvov, Mikołaj Ignacy Wyżycki35. One of the most known and revered depictions of Jesus of Nazareth in St. Joachim Province was the natural size statue from Vilnius36. It was made in wood, with the Italian chisel. Pope Innocent XII blessed it and with a special blessing for the whole Great Duchy of Lithuania, gave it as a gift from the Apostolic See37 to Vilnius, where it was transferred on the 8th of June 1700. On the solemnity of the Most Holy Trinity in 1716 – 7th of June – the figure was translated in a procession, with the participation of the Bishop of Vilnius, Konstanty Kazimierz Brzostowski, to the newly build church of the Trinitarians, bearing contrary to the Rule of the Order, but in accordance with the will of the founder, the name of Lord Jesus – the Savior, and was placed in the main altar. The visitation document from the year 1830 says that there was placed over the image a red, velvet canopy, above which a round canvas with the depiction of the Most Holy Trinity was hung. In the same source there is also mentioned 22 garments used to decorate the figure38. Every Friday there was held a solemn celebration in honor of Jesus of Nazareth, which began with the unveiling of the statue of the Savior. After exposition of the Blessed Sacrament the supplications were sung, followed by the celebration of a sung Mass, and on Fridays of Lent occasional sermons were preached39. The statue of Jesus of Nazareth from Vilnius vividly influenced the religion in the Great Duchy of Lithuania. Similarly as was the Madrid figure, so this one too became the prototype for numerous copies or paintings, placed in the religious and parish churches40. In Cracow, the first statue of Jesus of Nazareth was already present in the year 1693. It is said that a citizen of this city – Andrzej Rynth – offered to the Trinitarians a natural size statue, which was put in the main altar of a temporary Marianus a S. Stanislao, op. cit., p. 324–325; K. Szajnocha, op. cit., p. 186; See: Kraków, BJ, ms 7068-IV: Zbiór druków luźnych ze spuścizny po Janie Marku Giżyckim, p. 10r. 36 J. Minkevicius, Lietuvos baznyciu menas, Vilnius 1993, p. 128–129. 37 I. K[rzyszkowski], Założenie, dokończenie tudzież stan obecny kościoła Pana Jezusa na Antokolu, Wizerunki i Roztrząsania Naukowe. Poczet nowy drugi, Vol. XX, Wilno 1841, p. 82–83. 38 Vilnius, VUB, ms F4-A2204: Wizyta kościoła i klasztoru wileńskiego antokolskiego xx. trynitarzów [...] za rok 1830, p. 1rv, 6rv; ibidem, ms F4-A2467: Opisanie kościoła i klasztoru xx. trynitarzów, p. 3; Alejandro de la Madre de Dios, op. cit., tercera parte, p. 190; Marianus a S. Stanislao, op. cit., p. 584, 592–597; Ignacy od Św. Maryi de Mercede, Uwiadomienie o statui Pana Jezusa Nazareńskiego w Wilnie w Antokolu w kościele księży trynitarzów od lat stu wsławionej, Wilno 1800, p. 15-24; I K[rzyszkowski], op. cit., p. 82–84. 39 Ignacy od Św. Maryi de Mercede, op. cit., p. 21. 40 Marianus a S. Stanislao, op. cit., p. 597ff; V. Gasiunas, Cloister graphic works, [in:] Lietuvos vienuolynų dailė, Vilnius 1998, p. 86; R. Stankevičienė, „Antakalnio Jėzaus” skulptūra ir jos poveikis religinei Lietuvos dailei, Menotyra, Y.B. 1994, no. 2, p. 14–27; eadem, „Antakalnio Jėzaus”. XVIII a. I pusės kopijos ir kiti atvaizdai, Menotyra, Y.B. 1998, no. 2, p. 30-39; eadem, Jėzaus Nazariečio siuzetas Lietuvos daileje, Naujasis Zidinys-Aidai, Y.B. 1999, no. 9-10, p. 475-485; D. Piramidowicz, Cudowne wizerunki Chrystusa „z drzewa rżnięte” w dawnej diecezji wileńskiej, [in:] Artyści włoscy w Polsce XV-XVIII wiek, Warszawa 2004, p. 598–599. 35 322 Ks. Andrzej Witko chapel41. In 1759 Pope Clement XIII blessed in Rome a new figure for the Trinitarian church in Cracow, which on the 9th of June of the same year was transferred in a solemn procession from the missionaries church at Stradom to Kazimierz and placed in the main altar. In the head of the statue were placed relics of the Holy Cross, St. Joseph Calasanz and Bl. Władysław from Gielniów42. In the next year, on the 9th of August, at the Trinitarians in Cracow, the Fraternity of Jesus of Nazareth was established. To the duties of the members of the Fraternity belonged: saying every day five Our Fathers, five Hail Marys and one Credo, singing on every Friday morning in church the chaplet to Jesus of Nazareth, participation in devotions during the Feasts of the Fraternity, assisting the priests as they went to the sick, care for the poor, visiting the sick, reconciling those in disagreement and doing other charitable deeds. The main solemnity of the Fraternity was held on the Feast of the Name of Jesus, on the second Sunday after Epiphany. The other Feasts were: May 3rd – the finding of the Holy Cross, August 6th – the Transfiguration, September 14th – the Exaltation of the Holy Cross and October 23rd – The Most Holy Savior. To the authorities of the Fraternity belonged: promotor, minister, vice-minister, sub-treasurer, consiliers, and commissioners43. The elections were held every year on the 6th of August, at 2 pm, after which names were written in a book of the Fraternity and together with prayer blessed rings with the image of Jesus of Nazareth were given to the new members44. On the 26th of September 1742 Pope Benedict XIV in the letter to the Archbishop of Lvov granted a special indulgence to all members of the Fraternity who wear the rings with the image of the Savior45. To the oldest depictions of Jesus of Nazareth also belonged a figure from Beresteczko. Thanks to the efforts of Fr. Stanislaw of St. Cajetan, superior of the local monastery, there was made the sculpture, which was transferred in a solemn procession to the Trinitarian church on the 1st of January 1701. Initially the statue was placed in the special altar intended for it, but soon after the consecration of the church in the year 1733, on the initiative of Fr. John of St. Joseph it was moved to the main altar, dedicating the remaining one to St. John the Baptist46. An interesting iconographical composition was realized in the Trinitarian church in Brześć, founded by Piotr Oziembłowski and finished in the year 1739. Kraków, BJ, ms 5357, vol. X: Ż. Pauli, Notaty luźne do historii miasta Krakowa i okolicy, p. 128r; Trynitarze w Polsce i kościół św. Trójcy na Kazimierzu przy Krakowie, Przyjaciel Domowy, Y.B. XI: 1861, no. 20, p. 314–317. 42 Kraków, BJ, ms 5357, Vol. X, op. cit., p. 125v; J. Mróz, Przedmowa, [in:] D. Eichinger, Jezus Nazareński. Krótka historia statuy “Ecce Homo” łaskami słynącej oraz nabożeństwo do Pana Jezusa Nazareńskiego w kościele Bonifratrów w Krakowie na Kazimierzu, Kraków 1938, p. 5–8; Katalog zabytków sztuki w Polsce, Vol. IV: Miasto Kraków, part V: Kazimierz i Stradom. Kościoły i klasztory, 2, Warszawa 1994, p. 74. 43 The function of promotor was fulfilled by a priest from the Order of the Most Holy Trinity. 44 There were also in use rings with the inscription I.N.R.I. (Jesus Nazarenus Rex Judaeorum). 45 Koronka do pięciu ran P. Jezusa Nazareńskiego, którą w piątki całego roku przed obrazem Jego w kościele Kazimierskim przy Krakowie ww. xx. trynitarzów od Konfraternii tegoż Pana Jezusa Nazareńskiego bywa śpiewana, Kraków 1760 (unpaged); Kraków, BJ, ms 5357, vol. X, op. cit., p. 125v, 141. 46 Vilnius, LMAB, ms F9-678: Protocollum Conventus Berestecensis Ordinis Discalceatorum SS. Trinitatis Redemptionis Captivorum, p. 13r–15v; Marianus a S. Stanislao, op. cit., p. 517–518. 41 Cult and Iconography of Jesus of Nazareth 323 A figure of Jesus of Nazareth in a silver crown and garments was placed in the main altar. Above it in the big window the wooden depiction of the Holy Spirit was fastened on wires, above which God the Father appeared in the midst of rays and clouds. The vivid cult of Jesus of Nazareth was shown too by the garments for decoration of the statue, which an inventory from the year 1800 lists as eight47. Similar iconographical arrangement as in the church in Brześć was in the Trinitarian church in Łuck, where the Holy Spirit was depicted also in the window as a dove, with God the Father, leaning on a globe and clouds and the figure of Jesus of Nazareth put under the damask canopy in gilded frames48. This statue was brought from Cracow after it was blessed in Rome and then solemnly placed in the church for veneration on the Feast of Nativity of the Most Holy Virgin Mary in 173249. Warsaw too, being the royal seat, had a copy of the miraculous figure from Madrid. In the opinion of some art historians it comes from the last years of the XVIIth century, thus belonging to the oldest in Poland50. Yet in the description of the translation of the Blessed Sacrament to the Trinitarian church in 1726 is mentioned a new statue of the Lord Jesus of Nazareth51. It was saved from the conflagration of the last World War and today is in the reconstructed main altar. The statue of Jesus of Nazareth was placed in the altar retabulum, over which God the Father seats on the clouds, and above which the Holy Spirit appears as a dove. The Trinitarians from Lublin were also zealous propagators of the devotion to the Nazarene. Already at the time of the beginning of the foundation, they had a wooden, painted figure of the Savior, which was quickly surrounded by the vivid veneration of the faithful. On the 11th of July 1771 Bishop Jan Józef Lenczowski, suffragan of Lublin, erected the Lay Fraternity, which among other things was to spread the devotion and to sing the chaplet in honor of the Lord Jesus of Nazareth on Fridays and Feasts of the Fraternity. In a short time it turned out to be very active. When in November 1781 the Trinitarians moved to the former Jesuit church, they took with them the most valuable objects, and of course among them the image of Jesus of Nazareth, which was followed by the Fraternity. Visitation records from the year 1799, describing the main altar, mention that the statue of Christ was placed there52. 47 ged). Vilnius, VUB, ms F4-A2243: Inwentarz stanu kościoła, klasztoru i murów..., Brześć 1800 (unpa- 48 Kraków, BJ, ms 6331: Materiały dotyczące kościołów i klasztorów na Litwie, Białorusi i Ukrainie z XVII–XIX w., zebrane przez Jana Marka Giżyckiego, p. 92r. 49 Marianus a S. Stanislao, op. cit., p. 684; J. Kowalczyk, Uwagi o kościele i klasztorze trynitarzy w Łucku (na marginesie artykułu B.W. Kołosoka), Kwartalnik Architektury i Urbanistyki, vol. XXXIV, fasc. 3–4, Warszawa 1989, p. 198. 50 I. Malinowska, Kościół parafialny pw. Świętej Trójcy i d. klasztor potrynitarski [Ts. in ISPAN in Warsaw], p. 2. 51 J. Bartoszewicz, Kościoły warszawskie rzymskokatolickie opisane pod względem historycznym, Warszawa 1855, p. 289–290. 52 Kraków, BPAN/PAU, ms 2350: J.A. Wadowski, Kościół i klasztor oo. trynitarzów w Lublinie oraz kościół i klasztor bonifratrów w Lublinie, p. 6v–9v; ibidem, ms 2371: J.A. Wadowski, Kościół 324 Ks. Andrzej Witko The Trinitarian church in Orsza, situated on the Polish frontier, had too within its walls a statue of Jesus of Nazareth. In the year 1728 Fr. Nicolas of St. Anthony brought it from Rome, where it was blessed by Pope Benedict XIII. In 1735 the statue was placed in the main altar of the church in Orsza53. On the 16th of May 1744 an image of Jesus of Nazareth in Brahiłów was given solemnly for veneration, blessed a few years earlier in Rome by Pope Clement XII. According to the Polish custom this one too was put in the main altar54. Two years later – on the 24th of March – a statue blessed also by Clement XII was installed in the main altar of the monastery church in Teofilpol. To beautify it, the generous founder Teofila Jabłonowska offered garments, a silver, goldplated crown of thorns and a ring of a great value55. In the remaining Trinitarian monasteries images of Jesus of Nazareth were placed too, sometimes thanks to the forethought of the religious they were blessed by the Pope himself. An example of this was the case of the figure from Witebsk, blessed by Pope Clement XIII. Because of the spreading of the devotion by Trinitarians, the images of the Nazarene became more and more popular. They fast crossed the walls of the Trinitarian monasteries and found their place in other religious and parish churches. The devotion to Jesus of Nazareth developed especially intensely in the lands of Poland, where the foundation of the Order of Trinitarians was made only several years after the memorable, fourteenth redemption. It was exactly in Poland and only there that in Trinitarian churches the interesting iconographical model of the Most Holy Trinity took shape, the most often used in construction of the main altar. In the altar retabulum usually a statue of the Nazarene was placed, above which God the Father appeared and at last over them the Holy Spirit as a dove. Such a composition was applied among others in Beresteczko, Łuck, Warsaw and Krotoszyn. Sometimes the order of arrangement of the figures of God the Father and the Holy Spirit was reversed, like for instance in Brześć, but the sense of the whole Trinitarian depiction remained the same. Certainly not only theological threads but also the architectural structure of the churches directed such changes, since according to the pneumatological symbolism of light the most suitable place for a figure of the Holy Spirit was exactly the window. Unfortunately, we do not have so far a complete enough source and iconographical material. To gather it, as a result of historic calamities, especially in the former eastern lands of the Republic of Poland, is a difficult venture, bringing św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty, dawniej ks.ks. jezuitów, dziś katedralno-parafialny w Lublinie, p. 36v–38v. 53 Marianus a S. Stanislao, op. cit., p. 666–667; Wołyniak [J.M. Giżycki], Notatka o niektórych naszych siedzibach trynitarskich, Kraków 1912, p. 11. 54 Marianus a S. Stanislao, op. cit., p. 759; Wołyniak [J.M. Giżycki], Wspomnienie o trynitarzach na Wołyniu, Podolu i Ukrainie, Kraków 1909, p. 62. Unfortunately, we do not have any iconographical materials from the eighteenth century regarding the figure of Jesus of Nazareth in Brahiłów. It was introduced several times only in Album Wileński in the middle of the XIXth century. 55 Marianus a S. Stanislao, op. cit., p. 788–789. Cult and Iconography of Jesus of Nazareth 325 little effects. Yet already on the basis of the accessible material, we can see the extraordinary vitality of this devotion in the lands of the Republic of the Two Nations. Thus we can state that the first figure of Jesus of Nazareth was placed in the main altar of the still makeshift chapel in Cracow, already in the year 1693; whereas, probably for the first time the scheme of the Trinitarian composition in the main altar, putting above the statue of the Nazarene the figure of God the Father, and then the Holy Spirit, was applied in the church in Beresteczko, consecrated in 1733. Let us emphasize that in this place were the quarters of the religious novitiate, hence undoubtedly in the following years numerous superiors of the Trinitarian foundations, formed in the monastery of Beresteczko, made suitable changes, transferring the statues of the Savior to the main altars and securing for them the proper environment. However, not everywhere was this theological-artistic matter understood correctly. And thus for example in the main altars in Cracow and Vilnius above the statue of Jesus there appeared the Three Divine Persons. Today’s picture of the spread of the image is however incomplete, as a result of the destruction of the predominant part of the objects throughout Europe. Fortunately, the matter of the graphic art of the figure of Jesus of Nazareth presents itself much better. Although they are scattered in various places in Europe and demand a detailed study, yet already a cursory acquaintance with them indicates the momentous significance of this source. Thanks to it we can follow the formal changes of the depiction of Jesus of Nazareth, starting with the first figure from Madrid and the oldest known copperplate with its depiction, by Marcos Orozco from 1685. There thus appear the interesting sequences with hands, shown horizontally or hanging freely, tied with a rope with two or three ends etc. The separate scheme, very popular especially in Rome, was the portraying of the bust of the Nazarene in an oval. Some depictions, not being based on the graphic models, presented independent and very interesting realizations, as for instance the Vienna figure from Kirchschlag or the paintings, which are more complex in composition from the Roman S. Maria alle Fornaci and from Lima in Peru56. The fascinating history of the figure taken to captivity, desecrated by the Moors, ransomed by the Discalced Trinitarians together with other images and triumphantly enthroned in the Madrid church, became the foundation of the legend enriched by folk piety. But it is this very, quasi-realistic history, which contributed to the vivid and spontaneous spread of the devotion to Jesus of Nazareth throughout Europe, reaching even to the other side of the Atlantic. The standard of the artistic depictions was very diverse, the most often though not going beyond the average. This was the case, because the unquestionable majority of the realizations came from the hands of the religious themselves, who had only in individual instances the proper qualifications. 56 A. Witko, Sztuka w służbie Zakonu Trójcy Świętej w siedemnastym i osiemnastym stuleciu, Warszawa 2002, p. 134–145. 326 Ks. Andrzej Witko Kult i ikonografia Jezusa Nazareńskiego Fascynująca historia figury Jezusa Nazareńskiego, wziętej do niewoli, sprofanowanej przez Maurów, wykupionej przez trynitarzy bosych wraz z innymi wizerunkami oraz jej pełna tryumfu intronizacja w madryckim kościele stały się fundamentem wzbogaconej ludową pobożnością legendy. Ta na poły realistyczna historia przyczyniła się do rozprzestrzenienia się kultu Jezusa Nazareńskiego w Europie a nawet na przeciwległym brzegu Atlantyku. Stało się tak za sprawą bosych zakonników Trójcy Świętej, którzy rozpowszechniając nowe nabożeństwo, pozyskiwali fundusze na fundację wizerunków Nazareńskiego, tak iż nie zabrakło ich w żadnym klasztorze tej obserwy. Poziom przed stawień artystycznych był bardzo zróżnicowany, najczęściej jednak nie przekraczał średniego, albowiem zdecydowana większość realizacji wyszła spod ręki samych zakonników, tylko w odosobnionych przypadkach posiadających odpowiednie kwalifikacje. Dzisiejsza wiedza o rozpowszechnieniu się wizerunku jest niekompletna, wskutek zniszczenia przeważającej części obiektów w całej Europie. Do rozszerzania się nabożeństwa ku czci Nazareńskiego wydatnie przyczyniła grafika. Najstarszym znanym przedstawieniem jest wykonany w 1685 roku przez Marcosa Orozco madrycki miedzioryt, będący wzorem dla licznych realizacji w wielu krajach Europy. Tylko w Rzymie cieszył się popularnością schemat ukazujący popiersie Nazareńskiego w owalu, co miało swą genezę w pierwszym rzymskim przedstawieniu z San Carlino. Natomiast wyłącznie w Polsce, gdzie kult Nazareńskiego był wyjątkowo żywy, wykształcił się interesujący model ikonograficzny Trójcy Świętej, ujętej wertykalnie. W retabulach głównego ołtarza nad figurą Chrystusa ukazywał się Bóg Ojciec a ponad nimi unosił się Duch Święty w postaci gołębicy. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Maria Zboralska Zadania artystów wobec narodu i Kościoła w nauczaniu Jana Pawła II Słowa kluczowe: artysta, naród, Kościół, Jan Paweł II. Parole chiavi: artista, nazione, Chiesa, Giovanni Paolo II. U podstaw katechezy Jana Pawła II skierowanej do środowisk twórczych stało głębokie przekonanie o szczególnym posłannictwie sztuki. Karol Wojtyła, sam kroczący drogami piękna jako poeta, dramaturg i aktor, daleki był od akceptacji młodopolskiej koncepcji „sztuki dla sztuki”. Nie miał wątpliwości, że talent, którym obdarzeni zostali artyści, nie jest dany tylko im samym i nie wyczerpuje się w samej ekspresji twórczej, lecz jest darem, który ma służyć innym. Wspólnotami, za które najbardziej odpowiedzialni są ludzie kultury, są – zdaniem Jana Pawła II – naród i Kościół. Artyści w służbie narodu Jan Paweł II wielokrotnie w swoich przemówieniach wyrażał przekonanie, że artyści spełniają ważną rolę w życiu narodu, są bowiem twórcami kultury, a kulturę z narodem łączą bardzo silne więzi, tak silne, że jest on wręcz nie do pomyślenia bez niej a ona jest nie do pomyślenia bez niego, jako że – jak mówił Jan Paweł II na wzgórzu Lecha w czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny – kultura jest wyrazem człowieka. Jest potwierdzeniem człowieczeństwa. Człowiek ją tworzy – i człowiek przez nią tworzy siebie. Tworzy wewnętrznym wysiłkiem ducha: myśli, woli, serca. I równocześnie człowiek tworzy kulturę we wspólnocie z innymi. Kultura jest wyrazem międzyludzkiej komunikacji, współmyślenia, współdziałania ludzi. Powstaje ona na służbie wspólnego dobra – i staje się podstawowym dobrem ludzkich wspólnot. Kultura jest przede wszystkim dobrem wspólnym narodu1. 1 Jan Paweł II, Słowa do młodzieży na wzgórzu Lecha, Gniezno, 3 czerwca 1979, [w:] Jan Paweł II w Polsce 1979–1983. Homilie i przemówienia, Warszawa 1986, s. 33. 328 Maria Zboralska Przeświadczenie o związku kultury z narodem nie było abstrakcyjnym konceptem intelektualnym, lecz wynikało z umiejętności czytania historii, czym nieraz imponował Następca św. Piotra. W Gnieźnie, podobnie jak rok później w siedzibie UNESCO, Papież powiedział, że tym, co pozwoliło narodowi polskiemu przetrwać czas zaborów i okupacji, zachować tożsamość narodową i duchową niepodległość była kultura. Na kulturze bowiem opierało i opiera się życie duchowe Polaków. Ona bardziej niż siła militarna czy granice polityczne stanowi o Polakach przez cały ciąg dziejów. Wyodrębnia Polaków jako naród. Naród bowiem – powtarzał Sługa Boży – istnieje „z kultury” i „dla kultury”2. Wychowanie do pełni człowieczeństwa „W dziejach kultury polskiej – tłumaczył Ojciec Święty – odzwierciedla się dusza narodu. Żyją w nich jego dzieje. Jest ona nieustającą szkołą rzetelnego i uczciwego patriotyzmu. Właśnie dlatego też umie stawiać wymagania i umie podtrzymywać ideały, bez których trudno człowiekowi uwierzyć w swoją godność i siebie samego wychować”3. Właśnie wychowanie w optyce papieskiej jest naczelnym zadaniem kultury4 w służbie narodu. Z podobną nauką spotykamy się w soborowej konstytucji Gaudium et spes: „Jest właściwością osoby ludzkiej, że do prawdziwego i pełnego człowieczeństwa dochodzi się nie inaczej niż przez kulturę. [...] Mianem «kultury» w sensie ogólnym oznacza się wszystko, czym człowiek doskonali i rozwija wielorakie uzdolnienie swego ducha i ciała”5. Człowiek, w przeciwieństwie do roślin czy zwierząt, od początku musi być wychowywany, by rozwinęła się jego ludzka natura. Nie ma człowieka inaczej, jak tylko poprzez wychowanie, które decyduje o jego wzroście. Wychowanie, podobnie jak kultura, ma za zadanie i podstawową zasadę wychowanie całego człowieka. Ono kształtuje w nim sądy, sens prawdy, piękna a nade wszystko sens obiektywnego dobra, które tworzy moralność. [...] Według Jana Pawła II, kultura powinna rozwijać każdego człowieka w zakresie integralnego i pełnego humanizmu, pozwalającego osiągnąć mu pełnię człowieczeństwa6. Skoro – jak mówił Ojciec Święty – człowiek ma tak wielką wartość, wynikającą z faktu bycia stworzonym na obraz i podobieństwo Boże, odkupionym przez Chrystusa, powołanym do życia wiecznego, to wszystko, co człowiek tworzy, a więc i dzieło sztuki, powinno człowiekowi służyć7. To, co nie czyni 2 Por. Jan Paweł II, Słowa do młodzieży na wzgórzu Lecha, Gniezno, 3 czerwca 1979, dz. cyt., s. 33; oraz Przemówienie w UNESCO, Paryż 2 czerwca 1980, [w:] tenże, Wiara i kultura. Dokumenty, przemówienia, homilie, Rzym–Lublin 1988, s. 61. 3 Tenże, Słowa do młodzieży na wzgórzu Lecha, Gniezno, 3 czerwca 1979, dz. cyt., s. 33. 4 Por. tenże, Przemówienie w UNESCO, Paryż, 2 czerwca 1980, dz. cyt., s. 61. 5 Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”, 53 (dalej: GS). 6 T. Borutka, Nauczanie społeczne papieża Jana Pawła II, Kraków 1994, ss. 247. 242. 7 Por. J. Turowicz, Jan Paweł II a kultura, [w:] Dialog Kościoła z kulturą, red. S. Miciniec, t. I, Kraków 1986, s. 137. Zadania artystów wobec narodu i Kościoła... 329 człowieka bardziej człowiekiem, a co „zużywa” jego człowieczeństwo jest antykulturą8. „Chodzi o rozwój osób, a nie mnożenie rzeczy, którymi osoby mogą się posługiwać. Chodzi o to, aby – jak sformułował współczesny myśliciel a powtórzył Sobór – nie tyle «więcej mieć», ile «bardziej być» (KK 10. 36). Istnieje bowiem bardzo realne i wyczuwalne niebezpieczeństwo, że wraz z olbrzymim postępem w opanowaniu przez człowieka świata rzeczy, człowiek gubi istotne wątki swego wśród nich panowania, na różne sposoby podporządkuje im swoje człowieczeństwo, sam staje się przedmiotem wielorakiej [...] manipulacji”9. Przed sztuką stoi wielkie zadanie. „Ojciec Święty zdaje sobie sprawę, że zarówno kultura, jak i ludzie kultury wraz z instytucjami, będącymi wytworami kultury i ludzi kultury [...] są dobrami «odpowiadającymi duchowemu wymiarowi człowieka», prowadzącymi do jego integralnego rozwoju”10. Twórcy wpływają na wychowanie człowieka, a więc na to, aby „stawał się coraz bardziej człowiekiem [...], ażeby bardziej «był», a nie tylko «miał» – ażeby poprzez to wszystko, co «ma», co «posiada», umiał bardziej i pełniej być człowiekiem – to znaczy, ażeby również umiał bardziej «być» nie tylko «z drugimi», ale także i «dla drugich»”11. Jan Paweł II podkreśla, iż: „Celem kształcenia musi być zawsze to, by człowiek stawał się dojrzalszy, to znaczy, by zawsze stawał się osobą, która doprowadzi do doskonałości i w pełni zrealizuje swoje możliwości i zdolności. Jest to możliwe poprzez cierpliwe pogłębianie i stopniowe przyswajanie wartości absolutnych, trwałych i transcendentnych”12. Doskonalenie osoby ludzkiej polega na urzeczywistnianiu powołania ludzkiego jako takiego, na dojrzewaniu i wzbogaceniu jego „być”13. W tym miejscu Ojciec św. przywołuje nauczanie Pawła VI zawarte w encyklice Populorum Progressio, zgodnie z którym najgłębsze dążenie ludzi nie realizuje się w posiadaniu, ale w byciu14. Zatem „zagadnienie prymatu bardziej «być» niż więcej «mieć» łączy Jan Paweł II z zagadnieniem kultury. W myśli Papieża problem ten odgrywa doniosłą rolę. Wynika to ze znaczenia, jakie on przypisuje kulturze w życiu człowieka, całych społeczeństw i narodów”15. Świadomość roli kultury w życiu narodu sprawia, że Jan Paweł II nie waha się nazwać filmu i teatru – jak również prasy, radia, telewizji – wielkimi arteriami świata16. „Kultura w ujęciu Papieża staje się [...] koniecznym środowiskiem Por. Jan Paweł II, Przemówienie wygłoszone podczas Mszy św. odprawionej na lotnisku Aeroklubu, 7 czerwca 1991, [w:] tenże, Bogu dziękujcie. Ducha nie gaście! Czwarta wizyta duszpasterska w Polsce, 1–9 czerwca 1991 roku, Watykan 1991, s. 191. 9 Tenże, Redemptor hominis, 16. 10 J. Kowalski, J. Sikorski, G. Ślęzak, Poznać człowieka w Chrystusie. Jan Paweł II o godności ludzkiej, Częstochowa 1983, s. 82. 11 Tamże. 12 Jan Paweł II, Przemówienie na uniwersytecie, Padwa, 12 września 1982, [w:] Wiara i kultura, dz. cyt., s. 163. 13 Por: tenże, Sollicitudo rei socialis, 28. 14 Por. P. Poupard, Ten papież jest darem od Boga. Rozmowa z Marie-Joëlle Guillaume, Katowice 2002, dz. cyt., s. 29. 15 T. Borutka, Nauczanie społeczne papieża Jana Pawła II, dz. cyt., s. 305. 16 Por. Jan Paweł II, Chrisifideles laici, 44. 8 330 Maria Zboralska życia duchowego człowieka, tak samo potrzebnym, jak potrzebne jest środowisko naturalne dla jego egzystencji biologicznej”17. Ojciec Święty wskazywał, na czym polega owa wyjątkowa potrzeba, powołując się na przesłanie do artystów wygłoszone na Soborze Watykańskim II. „Świat, w którym żyjemy – pisali [Ojcowie soborowi] – potrzebuje piękna, aby nie pogrążyć się w rozpaczy. Piękno, podobnie jak prawda, budzi radość w ludzkich sercach i jest czynnym owocem, który trwa mimo upływu czasu, tworzy więź między pokoleniami i łączy je w jednomyślnym podziwie”18. Tak jednostka, jak i społeczność potrzebuje sztuki ze względu na to, że pomaga ona interpretować świat i życie, rozjaśnia epokowe wydarzenia, wnika w wielkość i głębię istnienia, zwraca ku temu, co przewyższa sferę samej użyteczności19. „Papież widzi zasługi artystów w budowaniu przestrzeni wolności, rozumiejąc przez to wyswobodzenie od przymusu hedonistycznego konsumowania, dążenia do sukcesu za wszelką cenę, redukowania osoby do pełnionej przez nią funkcji”20. Na tym polega „wielkie znaczenie” literatury i sztuki w życiu człowieka i narodu. Zwrócił na to uwagę sobór. Czytamy w Gaudium et spes: „Usiłują one bowiem dać wyraz przyrodzonemu uzdolnieniu człowieka, jego problemom i doświadczeniom w dążeniu do poznania i doskonalenia siebie oraz świata; starają się ukazać stanowisko człowieka w historii i w całym świecie, jego nędze i radości, oświetlić potrzeby i możliwości ludzi oraz naszkicować lepszy los człowieka. W ten sposób literatura i sztuka mogą podnosić wzwyż życie ludzkie...”21. W czasie zagrożeń dziejowych dzieło sztuki staje się istotnym punktem odniesienia, w czasach pokoju pomaga zaś w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania człowieka22. Ludzkość liczy, iż dzięki obcowaniu ze sztuką pozna lepiej swoją drogę i przeznaczenie23. Tym, co jest najgłębiej ludzkie, jest poszukiwanie prawdy, nienasycona potrzeba dobra, głód wolności, głos sumienia24, wewnętrzne pragnienie poszukiwania Boga, któremu wyraz dają dzieła sztuki powstałe na przestrzeni wieków25. „Człowiek – jak uczy sobór – przykładając się do różnych dyscyplin naukowych [...] oraz uprawiając różne dziedziny sztuki, może w dużym stopniu przyczyniać się do tego, by rodzina ludzka wznosiła się ku wyższym przesłankom prawdy, dobra i piękna oraz osądu wszelkiej wartości i aby doznała jaśniejszego oświecenia przez przedziwną Mądrość, która od wieków z Bogiem przebywała, wszystko z Nim układając, igrając na okręJ. Czajowski, Człowiek w nauce Jana Pawła II, Rzym 1983, s. 25–26. Jan Paweł II, List do artystów, 11. 19 Por. tenże, Spotkanie z przedstawicielami świata nauki i sztuki, Wiedeń, 12 września 1983, [w:] Wiara i kultura, dz. cyt., s. 209. 20 K. Dybciak, Posłowie, [w:] K. Wojtyła., Poezje. Poems, Kraków 1998, s. 293. 21 GS, 62. 22 Por. A. Zwoliński, Słowo w relacjach społecznych, Kraków 2003, s. 168. 23 Por. Jan Paweł II, List do artystów, 14. 24 Por. tenże, Redemptor hominis, 18. 25 Por. tenże, Fides et ratio, 24, 33. 17 18 Zadania artystów wobec narodu i Kościoła... 331 gu ziemi, mając sobie za rozkosz przebywać z synami ludzkimi”26. W tym świetle zrozumiała staje się definicja sztuki jako „pomocnicy człowieka”27. Służba zmartwychwstaniu narodu Na „budowaniu” człowieka rola kultury w życiu narodu się nie kończy. Mówił o tym Jan Paweł II w przemówieniu wygłoszonym do środowisk twórczych w Warszawie w 1987 roku. Nawiązując do fragmentu Dziejów Apostolskich: Trwali...w nauce Apostołów i... łamaniu chleba i w modlitwie (Dz 2, 42), Papież zwracał się do artystów jako do tych, którzy: „«trwając» przy wielorakim warsztacie twórczości, służą «trwaniu» i przetrwaniu Narodu. [...] Trzeba, abyście «trwali» w tej wspólnocie. Aby jeszcze wyostrzało się wasze poczucie odpowiedzialności za «piękno, które jest kształtem Miłości». Abyście pomagali «trwać» innym w tej samej wspólnocie Kościoła i Narodu. «Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie» (Dz 2, 47), tak czytamy w dalszym ciągu tekstu Dziejów. Życzę wam, aby wasze dzieła służyły ludziom. Służyły społeczeństwu. Aby znajdowały odbiór. Aby budziły autentyczne głody ducha ludzkiego zaspokajając je. Abyście znajdywali poszanowanie i wdzięczność ze strony tych, którym pragniecie służyć, «by się zmartwychwstało»”28. To: „by się zmartwychwstało” jest nawiązaniem do często cytowanego podczas papieskich spotkań z twórcami Promethidiona C.K. Norwida: „Piękno na to jest, by zachwycało / Do pracy – praca, by się zmartwychwstało”29. Jan Paweł II, widząc powołanie artystów w służbie piękna, musiał zadawać sobie pytanie: „Czy na ujawnieniu [...] wartości estetycznych kończy się [...] istotna rola sztuki? Czy powołane zostało ono do bytu po to, by «domknął» je, jako ostatnia, najwyższa instancja, przedmiot estetyczny? I wreszcie: czy autonomia wartości estetycznych jest tak absolutna, że nic więcej na nich nie da się nadbudować, a one same nie mogą niczemu więcej służyć?”30 Triada „piękno – praca – zmartwychwstanie”, która wskazuje jednoznacznie na to, iż „piękno może być podporządkowane czemuś, co je przewyższa, przerasta”31, była nie tylko odpowiedzią pojawiającą się na gruncie estetyki, ale także punktem wyjścia dla refleksji Papieża na temat społecznego zaangażowania artystów. Zgodnie z myślą czwartego wieszcza, swoistą reakcją na doświadczane piękno ma być zachwyt. Zachwyt pojawił się także w zaproponowanej przez W. Tatarkiewicza definicji sztuki, w której próbował on zebrać sposoby jej ujmowania na przestrzeni wieków: „Sztuka jest odtwarzaniem rzeczy, bądź konGS, 57. Jan Paweł II, Spotkanie z przedstawicielami świata nauki i sztuki, Wiedeń, 12 września 1983, dz. cyt., s. 209. 28 Tenże, Przemówienie podczas spotkania ze światem kultury i sztuki, Warszawa, 13 czerwca 1987, [w:] Jan Paweł II, Trzecia pielgrzymka do Polski, 8-14 czerwca 1987, Paryż 1987 ss. 171,175. 29 C. K. Norwid, Promethidion, Warszawa 1989, s. 70. 30 W. Stróżewski, Wokół piękna, Kraków 2002, s. 189. 31 Tamże, s. 190. 26 27 332 Maria Zboralska struowaniem form, bądź wyrażaniem przeżyć – jeśli wytwór tego odtwarzania, konstruowania, wyrażania jest zdolny zachwycać bądź wzruszać, bądź wstrząsać”32. Zdaniem J. Tischnera, „odkrycie piękna i oczarowanie nim znaczy dopełnienie jego sensu”, bowiem „piękno jest dla czyjegoś widzenia, podziwiania, zachwytu” – „nie może być światłem święcącym dla nikogo, wołaniem na pustkowiu, mową do nikogo”33. Zachwyt, choć jest zachwytem inteligencji, radością umysłu, to jednak dokonuje się poprzez zmysły oraz ich intuicję34. Władze poznawcze i emocjonalne dochodzą do maksymalnej koncentracji w doświadczaniu dzieła sztuki, które je w pewnym sensie porywa i bez reszty zatrzymuje przy i na sobie. Pojawi się również pragnienie podmiotu, by zachwyt trwał w swej ponadczasowości35. „Właśnie zachwyt – kontynuował rozważania Papież – może stać się źródłem owego entuzjazmu «do pracy», o którym mówił Norwid [...]. Tego entuzjazmu potrzebują ludzie współcześni i jutrzejsi, ażeby podejmować i przezwyciężać wielkie wyzwania jawiące się już na widnokręgu. Dzięki niemu ludzkość po każdym upadku będzie mogła wciąż dźwigać się i zmartwychwstawać. W tym właśnie sensie powiedziano z proroczą intuicją, że «piękno zbawi świat»”36. Jan Paweł II podkreślał, iż „praca ma dopomagać człowiekowi do tego, aby stawał się lepszym, duchowo dojrzalszym, bardziej odpowiedzialnym, aby mógł spełnić swoje ludzkie powołanie na tej ziemi”37. Z całego bogactwa przemyśleń nad pracą w świetle katolickiej nauki społecznej Papież zatem akcentuje to, co jest podstawowe, tj. dotyczy podmiotowego charakteru pracy. Traktuje bowiem pracę jako środek do rozwoju człowieka, do udoskonalenia i pogłębienia jego osobowości, spełnienia osobowego powołania człowieka stworzonego na obraz Boży, działającego we wspólnocie”38. Praca ma także charakter odkupieńczy. „W pracy ludzkiej chrześcijanin odnajduje cząstkę Chrystusowego Krzyża i przyjmuje ją w tym samym duchu odkupienia, w którym Chrystus przyjął za nas swój Krzyż. W tejże samej pracy dzięki światłu, jakie przenika w nas z Chrystusowego Zmartwychwstania, znajdujemy zawsze przebłysk nowego życia, nowego dobra, jakby zapowiedź nowego nieba i nowej ziemi (por: 2 P 3, 13; Ap 21, 1) – które właśnie poprzez trud pracy staje się udziałem człowieka i świata”39. Oczekiwanie na nową ziemię nie powinno być bierne, ale winno być pracą na rzecz lepszego urządzenia społeczności ludzkiej40. 32 W. Tatarkiewicz, Dzieje sześciu pojęć. Sztuka, piękno, forma, twórczość, odtwórczość, przeżycie estetyczne, Warszawa 1975, s. 52. 33 J. Tischner, Filozofia dramatu, Kraków 2001, s. 128. 34 Por. J. Maritain, Sztuka i mądrość, Warszawa 2001, ss. 37-39. 35 W. Stróżewski, Wokół piękna, dz. cyt., s. 191. 36 Jan Paweł II, List do artystów, 16. 37 Tenże, Homilia do pielgrzymów z Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, Częstochowa, 6 czerwca 1979, [w:] Jan Paweł II w Polsce, dz. cyt., s. 102. 38 Por. J. Majka, Rozwój teologii pracy, cyt. za: T. Borutka, J. Mazur OSPPE, A. Zwoliński., Katolicka nauka społeczna, Częstochowa – Jasna Góra 1999, s. 59. 39 Jan Paweł II, Laborem exercens, 27. 40 Por. GS,39. Zadania artystów wobec narodu i Kościoła... 333 Zmartwychwstanie, które zamyka myśl czwartego wieszcza, jest „zmartwychwstaniem Chrystusowym, które św. Paweł przetłumaczy na zasadę życia chrześcijańskiego, na zasadę życia sakramentalnego. [...] To samo zmartwychwstanie przez Norwida zostało przetłumaczone na wymóg życia narodowego, [...] społeczno-ekonomicznego”41. Na progu III Rzeczpospolitej Sługa Boży mówił o imperatywie zmartwychwstania. W dziele tym mają udział twórcy sztuki. W tym kontekście zrozumiałe staje się uznanie przez Papieża C. K. Norwida za jednego z prekursorów Soboru Watykańskiego II. W Liście do artystów czytamy: „Tak głęboko umiał [Norwid] odczytać tajemnicę paschalną Chrystusa. Tak precyzyjnie przetłumaczyć ją na język życia i powołania chrześcijańskiego. Związek między pięknem – pracą – zmartwychwstaniem: sam rdzeń chrześcijańskiego być i działać, esse et operari”42. W tym właśnie sensie przemówienia skierowane do środowisk twórczych oparte na słowach polskiego poety były czymś więcej niż wykładem do ludzi sztuki – to credo artystyczne Jana Pawła II, wyrosłe z jego własnych przemyśleń, dyskusji z okresu młodości43. Trwanie we wspólnocie narodu Jan Paweł II nie miał wątpliwości, iż twórcy kultury i narodowej sztuki są przedstawicielami tych zawodów – powołań, które służą dobru wspólnemu społeczeństwa. „Społeczeństwo potrzebuje bowiem artystów. (...) Gdy idąc za głosem natchnienia tworzą dzieła naprawdę wartościowe i piękne, nie tylko wzbogacają dziedzictwo kulturowe każdego narodu i całej ludzkości, ale pełnią także cenną posługę na rzecz dobra wspólnego”44. Zadaniem artystów jest tworzyć, pielęgnować kulturę, która przyczyni się do formacji i postępu społeczeństwa, a nie do jego osłabienia czy zniszczenia45. Ojciec Święty przypominał, iż chrześcijanie wezwani są do budowania życia społecznego na fundamencie Ewangelii: „Nie lękajcie się brać odpowiedzialności za życie społeczne w naszej Ojczyźnie. To jest wielkie zadanie, jakie stoi przed człowiekiem: pójść odważnie do świata; kłaść podwaliny pod przyszłość, by była ona czasem poszanowania człowieka; by była otwarta na Dobrą Nowinę! Czyńcie to w jednomyślności, która wyrasta z miłości do człowieka i z umiłowania Ojczyzny”46. 41 Jan Paweł II, Spotkanie ze światem kultury w Teatrze Wielkim, Warszawa, 8 czerwca 1991, dz. cyt., s. 255. 42 Tenże, Przemówienie podczas spotkania ze światem kultury i sztuki, Warszawa, 13 czerwca 1987, dz. cyt., s. 174. 43 Por: M. Maliński, O was i za was. Trzecia wizyta Jana Pawła II w kraju, Wrocław 1987, s. 139. 44 Tenże, List do artystów, 4. 45 Tenże, Spotkanie z przedstawicielami polskiego laikatu w konkatedrze św. Jakuba, Olsztyn, 6 czerwca 1991, [w:] tenże, Bogu dziękujcie- Ducha nie gaście!..., dz. cyt., s. 175. 46 Tenże, Homilia podczas Mszy św. na Legnickim Polu, Legnica, 2 czerwca 1997, [w:] Jan Paweł II w Polsce..., dz. cyt., s. 56. 334 Maria Zboralska Można zadać pytanie, jaka istnieje relacja między narodem a dobrem wspólnym ludzkości w związku z powstawaniem i odbiorem dzieła sztuki. W poszukiwaniu odpowiedzi, trzeba zwrócić uwagę na fakt, iż o ile do istoty sztuki należy status bycia super tempus i supra locum, mający swoją miarę wyłącznie w bezgranicznym rozmiarze piękna, o tyle poprzez swój podmiot (twórcę) i przez swe korzenie (oddziaływania rasy, społeczności, tradycji duchowej, historii na twórcę) należy ona do określonego czasu i kraju47. Służba ojczyźnie nie oznacza jednak, że sztuka ma być zamknięta w ramach własnego tylko narodu. Hermetyczność sprowadzałaby dzieło do kręgu treści i formy zrozumiałego tylko w danej wspólnocie. Odebrałaby jej tożsamość polegającą na fundamentalnym związku z humanum. J. Maritain zaświadczył, iż: „silne przywiązanie polityczne i terytorialne do narodu jest naturalnym stróżem właściwego i prawdziwego życia, a więc uniwersalności inteligencji i sztuki”48. Jan Paweł II pochylając się nad dziejami świętych patronów Europy: Cyryla i Metodego podkreślał, iż „każdy człowiek, każdy naród, każda kultura i cywilizacja mają swoją rolę do wypełnienia i swoje miejsce w tajemniczym planie Boga i powszechnej historii zbawienia”49. Choć drogi są różne, to jednak kryterium oceny jest jedno: „Dzieje narodu zasługują na właściwą ocenę wedle tego, co wniósł on w rozwój człowieka i człowieczeństwa, w jego świadomość, serce, sumienie. To jest najgłębszy nurt kultury. To jej najmocniejszy zrąb. To jej rdzeń i siła. Otóż tego, co naród polski wniósł w rozwój człowieka i człowieczeństwa, co w ten rozwój również dzisiaj wnosi, nie sposób zrozumieć i ocenić bez Chrystusa”50. Tak ważna jest zatem wierność chrześcijańskim korzeniom, ona bowiem jest gwarantem zachowania tożsamości narodu. Artyści w służbie Kościoła Drugą wspólnotą, wobec której Jan Paweł II wyznaczył zadania twórcom chrześcijańskim, jest Kościół. Dialog Kościoła z artystami w myśli Papieża jawi się nade wszystko jako źródło wzajemnego ubogacenia. Artyści dzięki spotkaniu z chrześcijańskim objawieniem odkrywają wyjątkowy skarbiec motywów i inspiracji, dla Kościoła zaś sztuka może stać się cennym narzędziem ewangelizacyjnym. „Stosunek do [...] dzieł [sztuki] okazał się w ciągu dwudziestu wieków istnienia Kościoła znamiennym wykładnikiem ustosunkowania się do kultury w ogóle; sztuka traktowana zrazu służebnie, stała się stopniowo jedną z form wyrażania i zwiastowania światu dobrej nowiny, choć właśnie samo bardzo ważne zagadnienie formy zostało dostrzeżone najpóźniej, dopiero za naszych dni”51. J. Maritain, Sztuka i mądrość, dz. cyt., s. 82–83. Por. tamże, s. 83. 49 Tenże, Slavorum apostoli, 19. 50 Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. na Placu Zwycięstwa, Warszawa, 2 czerwca 1979, [w:] Jan Paweł II w Polsce, dz. cyt., s. 18. 51 J. Pasierb, Miasto na górze, Pelplin 200, s. 245. 47 48 Zadania artystów wobec narodu i Kościoła... 335 W służbie Dobrej Nowiny Jan Paweł II na stronach Listu do artystów nie tylko konstatował, iż sztuka ma ważną misję do spełnienia w dziele ewangelizacji kultury oraz obrony człowieka, lecz także wyjaśnił, dlaczego jest ona uprzywilejowanym miejscem głoszenia Dobrej Nowiny. „Aby głosić orędzie, które powierzył mu Chrystus, Kościół potrzebuje sztuki. Musi bowiem sprawić, aby rzeczywistość duchowa, niewidzialna, Boża, stawała się postrzegalna, a nawet w miarę możliwości pociągająca. Musi zatem wyrażać w zrozumiałych formułach to, co samo w sobie jest niewyrażalne. Otóż sztuka odznacza się sobie tylko właściwą zdolnością ujmowania wybranego aspektu tego orędzia, przekładania go na język barw, kształtów i dźwięków, które wspomagają intuicję człowieka patrzącego lub słuchającego. Czyni to, nie odbierając samemu orędziu wymiaru transcendentnego ani aury tajemnicy”52. Dzieje się tak, ponieważ: „sztuka religijna to nie tylko ewolucja formy i treści motywów religijnych «na przestrzeni wieków». To zmaterializowane przeżywanie Boga, to Niewidzialne przemienione w widzialne”53. Sztuka zatem stanowi pewne medium między wiecznością a doczesnością, sferą duchową i materialną, niebem a ziemią. Tak też pojmował rolę sztuki C. K. Norwid, pisząc we wstępie Promethidiona: O sztuko! – W i e c z n e j t ę c z o J a r o z a l e m , Tyś jest przymierza łukiem – po potopach Historii – tobie gdy ofiary palem, Wraz się jagnięta pasą na okopach... Ty – wtedy skrzydła roztaczasz złocone, W świątyni Pańskiej oknach, szyb kolorem, Jakby litanie cicho skrysztalone, Co na Aniołów czekają wieczorem54. Sztuka prowadzi różnymi drogami do Boga. Wszystkie jednak gościńce mogą służyć Kościołowi w głoszeniu Dobrej Nowiny. Ponieważ wiara rodzi się ze słuchania (por: Rz 10, 17), Jan Paweł II w pierwszym rzędzie wymienia słowo, wymagając od niego, by świadczyło i przekazywało Słowo Boże w sposób zrozumiały dla dzisiejszego człowieka, tylko bowiem w ten sposób Słowo może w niego wniknąć i pozostać żywe. Niezbędny jest również obraz i jego język symboli. Symbolami posługiwał się w przepowiadaniu Chrystus, nazwany w Nowym Testamencie Obrazem, Ikoną niewidzialnego Boga, a orędzie zbawienia od początku ukazywało obrazy. Również Kościół jest Kościołem sakramentów, świętych znaków i symboli. Ważną rolę spełnia oczywiście muzyka, szczególnie związana z liturgią, pomaga bowiem umacniać wiarę i przeżywać ją jako żywiołową radość i miłość, cześć, uniesienie oraz jako ufne oczekiwanie Tenże, List do artystów, 12. S. Rodziński, Tu i tam w poszukiwaniu Boga, [w:] „Życie duchowe” nr 15–24(2003), s. 18. 54 C. K. Norwid, Promethidion., dz. cyt., s. 53–54. 52 53 336 Maria Zboralska na zbawczą interwencję Bożą. Kościół potrzebuje także architektów przyczyniających się do powstania odpowiednich przestrzeni, w których Lud Boży będzie się gromadził na sprawowaniu zbawczych misteriów. W świecie dziedziczącym zniszczenia ostatniej wojny światowej, w dobie powstawania wielkich metropolii posługa architektów jest nie do przecenienia. Budowle kościelne wyrastające z ducha i stylu współczesności, nadające kształt i wyraz wierze obecnych czasów to nie tylko miejsca modlitwy, lecz także prawdziwe dzieła sztuki55. Wyrażając przekonanie, iż Kościół potrzebuje sztuki, Papież stał się twórczym kontynuatorem myśli Vaticanum II. Zgodnie z nauczaniem soborowym, sztuki piękne, zwłaszcza zaś sztuka religijna i jej szczyt – sztuka kościelna, należąc do „najszlachetniejszych z dzieł ducha ludzkiego”, „poprzez dążenie do wyrażania w dziełach ludzkich nieskończonego piękna Bożego” przyczyniają się do pomnażania czci i chwały Bożej oraz pomagają wiernym pobożnie zwracać się ku Stwórcy56. Dzieła artystów sprawiają, iż „ujawnia się lepiej znajomość Boga a głoszenie Ewangelii staje się dla umysłów ludzi bardziej zrozumiałe”57. Dlatego też „szlachetna usługa”58, jaką świadczą artyści Kościołowi, staje się czymś więcej niż tylko tworzeniem ilustracji estetycznych. Dzieła sztuki jawią się jako prawdziwe „źródła” teologiczne59. Rola artystów w służbie Kościołowi musi być właściwie rozumiana. Świadomość, że [...] bez sztuki ograniczony byłby zasięg Pisma Świętego wcale nie oznacza, iż należy podporządkować sztukę ewangelizacji, zwłaszcza w jej potocznym rozumieniu: jako perswazji ideologicznej. Papież nieprzypadkowo mówi o „epifaniach piękna”, a nie o propagowaniu wartości chrześcijańskich. Decyduje się na taki wybór, ponieważ rozumie, że wielka sztuka z definicji jest naturalnym dziełem wyobraźni. Kto tworzy na zamówienie – wszystko jedno: w sprawie słusznej czy nie – skazuje swoje dzieło na los wyborczej ulotki. [...] Podobne przekonanie znajdziemy u Maritaina, który dowodzi: „każda teza, czy wtedy, kiedy pretenduje do wykładu, czy wtedy kiedy pretenduje do wywołania wzruszeń, jest dla sztuki wkładem obcym, a więc zanieczyszczeniem. [...] Zdradza ona kalkulacje, rozdwojenie między inteligencją artysty a wrażliwością jego zmysłów, które stosownie do wymagań sztuki muszą być połączone”60. Do tworzenia dzieł wcielających ideał piękna i dobra potrzeba artystycznego geniuszu, który przekracza sztuczny podział na sztukę chrześcijańską i sztukę w ogóle. U tego, kto nie oddziela w sobie artysty od chrześcijanina, sztuka przynosi owoce chrześcijańskie61. Tylko taka sztuka potrafi trafnie wyrazić taPor: Jan Paweł II, List do artystów, 12; tenże, Przemówienie do artystów i dziennikarzy, Monachium, 19 listopada 1980, [w:] Wiara i kultura, dz. cyt., s. 91–92, por. też: tenże, Ecclesia de Eucharistia, 49–50. 56 Por: Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej “Sacrosanctum Concilium”, 122. 57 GS, 62. 58 Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej „Sacrosanctum Concilium”, 122. 59 Por. o. M. D. Chenu, La teologia nel XII secolo, cyt. za: Jan Paweł II, List do artystów, 11. 60 W. Wencel, Przepis na arcydzieło, [w:] J. Maritain, Sztuka i mądrość, dz. cyt., s. 9. 61 Tamże, s. 9–10. 55 Zadania artystów wobec narodu i Kościoła... 337 jemnicę ujmowaną w pełni wiary w Kościele i w zgodzie z normami wyznaczonymi przez kompetentne władze kościelne62. W. Stróżowski zwracał uwagę, iż „możliwości pojawienia się jakości sacrum zagrażają w szczególności dwa niebezpieczeństwa: 1º przerost wartości estetycznych, 2º kicz. W pierwszym przypadku sacrum nie dochodzi do głosu, gdyż zostaje stłumione przez nadmiar estetyczności, w drugim nie pojawia się dlatego, że nie ma autentycznych wartości, które dla jego pojawienia się są niezbędne”63. Pomoc w poznaniu conditio humana Jan Paweł II w Liście do artystów przypomina za soborową Konstytucją o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium, iż „Kościół zawsze był przyjacielem sztuk pięknych”64. „Ta wielka Osoba kontemplacyjna [Kościół], kierowana darem Nauki, rozróżnia gruntownie wszystko, czego potrzeba dla serca ludzkiego, zna ona wyjątkową wartość sztuki. Dlatego też Kościół tak protegował sztukę w świecie. Co więcej, wezwał ją do opus Dei i wymaga od niej stworzenia wonności drogocennych, które Oblubienica Chrystusowa wylewa na głowę i nogi swego Mistrza. Ut quid perditio ista?, mówią filantropowie. Ona dalej balsamuje ciało Tego, którego miłuje, którego śmierć codziennie obwieszcza, denec veniat”65. Nie zmieniło się to także w czasach nowożytnych, w których obok humanizmu chrześcijańskiego pojawił się taki, który odrzucił Boga i doprowadził do rozejścia dróg wiary i sztuki. Kościół nie zrezygnował jednak z dialogu, uznając wielką wartość sztuki66. Ona bowiem – uzasadniał nadzieję Kościoła Sługa Boży – „jeżeli jest autentyczna, choć niekoniecznie wyraża się w formach typowo religijnych, zachowuje więź wewnętrznego pokrewieństwa ze światem wiary, tak że nawet w sytuacji głębokiego rozłamu między kulturą a Kościołem właśnie sztuka pozostaje swego rodzaju pomostem prowadzącym do doświadczenia religijnego. Jako poszukiwanie prawdy, owoc wyobraźni wykraczającej poza codzienność, sztuka jest ze swej natury swoistym wezwaniem do otwarcia się na Tajemnicę. Nawet wówczas, gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych otchłaniach duszy lub opisuje najbardziej wstrząsające przejawy zła, staje się w pewien sposób wyrazicielem powszechnego oczekiwania na odkupienie”67. Problem obecności zła w sztuce Papież wnikliwie analizował na spotkaniu z artystami i dziennikarzami w Monachium w 1980 roku. Punktem wyjścia dla rozważań Ojca Świętego stała się przekonanie o bliskości sztuki i Kościoła, wyPor: Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharystia, 50. W. Stróżewski, Wokół piękna, dz. cyt., s. 226; por. tamże rozdział, pt.: O możliwości sacrum w sztuce, s. 206–230. 64 Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej „Sacrosanctum Concilium”, 122; por: Jan Paweł II, List do artystów, 11. 65 J. Maritain, Sztuka i mądrość, dz. cyt., s. 85. 66 Por. Jan Paweł II, List do artystów, 10. 67 Tamże. 62 63 338 Maria Zboralska rażone także w cytowanym fragmencie Listu do artystów. Dlatego też: „Kościół potrzebuje sztuki, nie tyle po to, ażeby zlecać jej zadania i w ten sposób zapewnić sobie jej służbę, ale przede wszystkim po to, aby osiągnąć głębsze poznanie conditio humana, wspaniałości i nędzy człowieka. Kościół potrzebuje sztuki, aby lepiej wiedzieć, co kryje się w człowieku: w tym, któremu ma głosić Ewangelię”68. Dzieła sztuki stanowią wymowne świadectwa, które mówią o twórcy, o bliźnich, o poszukiwaniu Boga oraz o dramatach, olśnieniach, goryczach i modlitwie69. Współczesna literatura, teatr, sztuki plastyczne, film, publicystyka przedstawiają człowieka w jego konkretności, niczym nie upiększonej realności. Piękno zdaje się być wyparte w imię ukazania człowieka w jego negatywności, sprzecznościach, całkowitym zabłąkaniu, w totalnym bezsensie. Powstaje wrażenie, iż taki jest dzisiejszy obraz conditio humana70. Stwierdzając istnienie we współczesnej sztuce trendu związanego z zafascynowaniem złem, którego zwolennicy tworzą dzieła jednostronnie krytyczne, Jan Paweł II wzywał, aby okrucieństwo czy pesymizm prowadziły do innych jakości71: Z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej i Kościoła nie można niczego zarzucić przedstawianiu zła w różnych jego formach i postaciach. Zło jest realnością [...]. Bez realności zła nie sposób pojąć w pełni także realność dobra, odkupienia, łaski, zbawienia. [...] Kiedy ukazuje się realność zła, intencją nie jest – zgodnie z wewnętrzną logiką sztuki – ukazanie tego, co przerażające, jako tego, co przerażające; intencją jest wstrząśnięcie odbiorcą. Tak więc celem takiego przedstawienia nie jest samo zło; chodzi o to, by było lepiej. Musisz zmienić swoje życie, musisz się nawrócić, musisz zacząć od nowa, musisz przeciwstawiać się złu, aby ono nie miało ostatniego słowa, by nie było ostateczną rzeczywistością. To nie jest jedynie nawoływanie i upomnienie sztuki. To jest zadanie sztuki i publicystyki72. Papież przypominał, iż rola sztuki, polegająca na wspomaganiu, leczeniu, wyzwalaniu, oczyszczaniu, jaką wyznaczała jej starożytna Grecja, winna być wzbogacona o zachęcanie do nadziei, nadawanie sensu, nawet w sytuacji, gdy trudno znaleźć odpowiedź na każde ludzkie pytania i tęsknoty. W tym wypełnianiu tego ważnego dla sztuki oraz dla człowieka zadania Kościół i sztuka winny współpracować, zachowując jednak własną specyfikę, gdyż zarówno Kościołowi, jak i sztuce zależy na wyzwoleniu człowieka ze zniewolenia i prowadzeniu ku posiadaniu siebie samego73. Innymi słowy: „Także ucieleśniając zło, sztuka służy dobru, a stawiając nas w obliczu wyboru i zmuszając do zaangażowania się w walkę dobra ze złem, uczy nas być ludźmi”74. 68 s. 209. Jan Paweł II, Spotkanie z przedstawicielami nauki i sztuki, Wiedeń, 12 września 1983, dz. cyt., Por: S. Rodziński, Ukazać niewidzialne, [w:] „Tygodnik Powszechny” nr 42(1993), s. 9. Por: Jan Paweł II, Przemówienie do artystów i dziennikarzy, Monachium, 19 listopada 1980, dz. cyt., s. 89–90. 71 Por: K. Dybciak, Posłowie, w: K. Wojtyła., Poezje. Poems, dz. cyt., s. 293. 72 Jan Paweł II, Przemówienie do artystów i dziennikarzy, Monachium, 19 listopada 1980, dz. cyt., s. 90–91. 73 Por. tamże, s. 91, 89. 74 J. Pasierb, Miasto na górze, dz. cyt., s. 186. 69 70 Zadania artystów wobec narodu i Kościoła... 339 Niech konkluzją będą słowa kard. P. Pouparda: „Jeśli skierujemy spojrzenie wiary na kultury, zobaczymy, że wyrażając człowieka, nie mogą nie wyrażać tego, co jest w nim najgłębsze, ale jednocześnie są naznaczone grzechem. Wynika stąd potrzeba, aby nasze spojrzenie było przede wszystkim spojrzeniem dobroci, ale też byśmy byli świadomi istnienia zła. To prowadzi nas z powrotem do stwierdzenia, że kultury potrzebują Odkupienia”75. Podsumowanie Zadania, do których podjęcia wzywał twórców Jan Paweł II, mogą się wydawać zbyt wielkim ciężarem złożonym na ich barki, jednak zachęcając do tych zadań Ojciec Święty nie przestawał dodawać im odwagi i wskazywał na konieczność ich osobistej formacji. „Odrębne powołanie każdego artysty – czytamy w Liście do artystów – określa pole jego służby, a zarazem wskazuje zadania, które go czekają, ciężką pracę, do której musi być przygotowany, i wreszcie odpowiedzialność, która winien podjąć. Artysta świadomy tego wszystkiego wie także, że musi działać, nie kierując się dążeniem do próżnej chwały ani żądzą taniej popularności, ani tym mniej nadzieją na osobiste korzyści. Istnieje zatem etyka czy wręcz duchowość służby artystycznej...”76. Ostatecznie ci artyści, którzy z własnego człowieczeństwa uczynią arcydzieło sztuki77, spełnią najcenniejszą posługę w życiu narodu i Kościoła. Życie twórcy bowiem, jak i jego myśl, wpływa na siłę i jakość dzieła, na jego wielkość bądź małość, na jego trwanie i znaczenie dla innych78. Riassunto Il Papa Giovanni Paolo II era convinto che gli artisti hanno ricevuti i loro talenti da Dio non solo per poter esprimersi. Secondo il Santo Padre gli artefici hanno i compiti che devono assumersi soprattuto per le due communità: la nazione e la Chiesa. La missione alla nazione è fondata nella relazione tra la cultura e la nazione, poichè “la nazione esiste «mediante» la cultura e «per» la cultura” (GP2, UNESCO, 2 VI 1980). Nel servizio alla nazione gli artisti sono chiamati ad educare l’uomo verso un umanesimo integrale e ad aumentare l’eredità della patria. La Chiesa, invece, ha bisogno degli artefici per trasmettere il messaggio affidatole da Cristo traducendolo in colori, forme, suoni che assecondano l’intuizione di chi guarda o ascolta. Grazie alle opere artistiche la Chiesa può conoscere meglio la conditio humana. P. Poupard, Ten papież jest darem..., dz. cyt., s. 84. Jan Paweł II, List do artystów, 4. 77 Por. tamże, 2. 78 Por. S. Rodziński., „Istotą sztuki jest dusza...”, [w:] „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie), nr 9(1989), s. 21. 75 76 Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Robert Zych Wolny wybór w świetle eschatologii paschalnej Słowa kluczowe: Bóg, wolność, wolny wybór, eschatologia, dobro i zło, odpowiedzialność, egzystencja. Key words: God, freedom, free choice, eschatology, good and evil, responsibility, existence. Wiek XXI, którego pierwsza dekada zbliża się już do końca, prawdopodobnie „nie będzie wiekiem ideologii, lecz budowy społeczeństwa, które zmagać się będzie z określeniem człowieczeństwa poprzez rozwiązywanie problemów moralnych, religijnych, intelektualnych, ekonomicznych i kulturalnych. Zmagać się będzie z określeniem duchowej tożsamości. Już dziś nie jest ona jasna. Nasza cywilizacja nie słucha bowiem głosu tych, którzy dostrzegają źródła faktycznych napięć w świadomości. Świadomości rozdartej przez iluzoryczny świat komercji, który nie potrzebuje duchowości, ponieważ traktuje siebie jako jedyną autentyczną rzeczywistość […]. Duch i wolność pozostają gwarantem naszej suwerenności i warunkiem rzeczywistego postępu”1. Niniejszy artykuł ma na celu przybliżenie refleksji Wacława Hryniewicza dotyczącej realizowania daru wolności poprzez dokonywanie wyborów. Rozbudowana teologia paschalna tego lubelskiego myśliciela obejmuje tak wiele wątków teologicznych, że niemożliwe wydaje się podjęcie wszystkich, stąd próba naświetlenia tylko jednego z nich. Wolność jako fakt Nie ulega wątpliwości, że człowiek posiada wolność. Stwierdzenie jej istnienia stanowi konieczny warunek podjęcia rozważań nad nią, ale istnienie to często bywa kwestionowane z racji filozoficznych, idących w kierunku determinizmu, jak i z racji typowo chrześcijańskich, skłaniających do uznania całkowitej destrukcji wolności przez grzech. Gdyby jednak człowiek był ze swej natury po1 Sz. Drzyżdżyk, Wolność i duchowość człowieka wyznacznikiem postępu, [w:] „Polonia Sacra” nr 10/54:2002, s. 159. 342 Ks. Robert Zych zbawiony wolności, różniłby się od roślin czy zwierząt jedynie stopniem złożoności swej budowy. Byłby ciekawie zbudowaną maszyną poddaną permanentnej manipulacji2. Wolność ujawnia się w czynach człowieka i we wszystkim, co „wychodzi” od niego. W. Hryniewicz mówi, odwołując się do K. Rahnera, iż wolność osoby ludzkiej to zdolność doprowadzenia swojej egzystencji do pełni realizacji3. Oczywiście, może się to dokonać poprzez pełne dynamiki działanie na wszystkich płaszczyznach życia. Również rozważanie wolności dokonuje się na różnych płaszczyznach życia, na przykład na płaszczyźnie życia społecznego czy politycznego. „Problem wolności jest centralnym problemem europejskiej myśli politycznej. Wolność istnieje tylko wtedy, kiedy może być realizowana. Możliwość wykorzystania przez jednostkę swojej wolności jest jedną z miar demokratycznego charakteru systemu”4. Chrześcijańska nauka w znaczniej mierze przeniknięta jest rozważaniami nad zagadnieniem wolności: „Wolność człowieka jest istotnym elementem chrześcijańskiej nauki o zbawieniu. Nikt nie może być przymuszonym do życia w Chrystusie wbrew swojej woli. Nowe życie w Chrystusie zakłada osobiste i dobrowolne zaangażowanie. Człowiek zachowuje wolność do pozostania poza Bogiem. Odrzucając jednak Boga, ludzka wolność niszczy samą siebie”5. Wolność to jedyna w swoim rodzaju wartość etyczna, od realizacji której zależy realizacja innych wartości osobowych. Nie można udoskonalić siebie nie przyjmując w sposób wolny proponowanych wartości. Wolność człowieka z natury dąży do spełnienia6. Idąc do celu, jakim jest zbawienie, człowiek ma do pokonania pewien niełatwy dystans. Na tej drodze obowiązują zasady objawione przez Boga, będące wyrazem Jego troski o los Stworzenia. Obowiązujące reguły nie mają na celu zawężenia przestrzeni wolności, lecz jej poszerzenie. Chodzi o przezwyciężenie egoizmu i zamknięcia się w sobie. Tak przemieniona wolność wyzwala, ocala i przeobraża człowieka7. Dzięki temu może on współegzystować z Bogiem i całym stworzeniem. Wolność i odpowiedzialność Wydarzenia opisane na kartach Księgi Rodzaju ukazują tajemnicę wolności, która wymaga ofiary i posłuszeństwa. Człowiek jest odpowiedzialny za własną wolność. Ona wyraża, paradoksalnie, zależność od Boga: „Paradoks wolności polega na tym, że jest w niej zarówno przygodność (możliwość różnych s. 268. s. 277. 2 D. Oko, Łaska i wolność. Łaska w Biblii, nauczaniu Kościoła i teologii współczesnej, Kraków 1998, 3 W. Hryniewicz, Chrystus nasza Pascha. Zarys chrześcijańskiej teologii paschalnej, t. 1, Lublin 1987, Sz. Drzyżdżyk, Etyczne podstawy demokracji, Kraków 2003, s. 99. W. Hryniewicz, Chrystus nasza Pascha…, dz. cyt., t. 1, s. 420. 6 Sz. Drzyżdżyk, Etyczne podstawy…, dz. cyt., s. 99. 7 W. Hryniewicz, Chrystus nasza Pascha…, dz. cyt., s. 80. 4 5 Wolny wybór w świetle eschatologii paschalnej 343 wyborów), jak i pewna konieczność”8. Wolność pochodzi od Boga. Stanowi Jego dobrowolny dar dla istoty ludzkiej. Rozumny Stwórca powołując do istnienia istoty rozumne, a zarazem wolne, chce, aby umiały podejmować samodzielne decyzje jako byty samodzielne, różne od Boga. Różnica ta dotyczy dwóch aktów wolności: dobrego i złego. Każdy dobry akt stanowi spełnienie tajemnicy wolności, ponieważ Bóg chce, aby każda wolność była wolnością do dobrej decyzji. Wtedy istnieje pewność zdrowej wolności i w konsekwencji „zdrowego” istnienia ludzkiego. Czyn zły to akt niespełnienia, rozdarcia, znak wolności chorej, co więcej – wołającej o uzdrowienie9. W bliżej nieokreślonym miejscu następuje „pęknięcie” rodzące chęć uniezależnienia się od Stwórcy i wykorzystania daru wolności w celu wyboru zła. Dotyczy to irracjonalnej wolności wyboru dobra i zła. W jej dynamice zawiera się zdolność niszczenia samej siebie, przechodzenia w swawolę i konieczność. Człowiek staje się z czasem niewolnikiem własnej natury i złych skłonności. Wolność irracjonalna prowadzi często do tragedii10. Obowiązek wyboru dobra i prawdy, a zarazem unikania zła jest wpisany, faktem pochodzenia od Boga, w naturę człowieka. Stanowi to intuicję moralną i pierwotne przykazanie, którego naruszenie zagraża upadkiem na płaszczyźnie naturalnej, jak i nadprzyrodzonej. Ów obowiązek związany jest organicznie z drugim rodzajem wolności. Zwie się ona wolnością rozumną. Jest podporządkowana prawdzie i skierowana ku dobru. Niebezpieczeństwem, które jej zagraża, może być pokusa przymusu i despotycznego narzucania dobra, czyli przypadek odrzucenia wolności wyboru i wolności sumienia11. Wolność wyzwolona przez łaskę Człowiek poszedł w złym kierunku. Uchwycił się chęci polegania na własnych siłach i własnym osądzie, zamiast ofiarować je Bogu. Narzędziem w budowaniu zażyłości z Bogiem jest ofiara nierozerwalnie złączona z czasem próby. Spożywanie zakazanego owocu obrazuje poleganie na własnych osądach, co więcej, pozornie wydaje się czynnością zgoła fizyczną, jednak poprzez ścisły związek z wolnością człowieka decyduje o jego upadku. Czas próby, będący czasem ofiary, co widać już w Księdze Rodzaju, pobrzmiewa echem w paschalnym misterium Chrystusa. Jego egzystencja, przeniknięta posłuszeństwem, ofiarą i miłością względem Ojca, stanowi wzór prawidłowego wykorzystania W. Hryniewicz, Dramat nadziei zbawienia. Medytacje eschatologiczne, Warszawa 1996, s. 53. Tamże; por. także: J. Buxakowski, Stwórca i stworzenie, Pelplin 1998, s. 253. Autor pisze, iż wolność cenią sobie szczególnie współcześni i żarliwie o nią zabiegają. Często jednak sprzyjają jej w sposób fałszywy, jako swobodzie czynienia wszystkiego, co tylko się podoba, w tym także i zła. J. Buxakowski używa również ciekawego określenia na wolność nazywając ją „szczególnym znakiem obecności Boga w człowieku”. Bóg bowiem chciał, aby człowiek szukał Go z własnej woli i trzymając się Go dobrowolnie dochodził do pełnej i błogosławionej doskonałości. 10 W. Hryniewicz, Dlaczego głoszę nadzieję?, Warszawa 2004, s. 201–202. Koncepcję dwóch przeciwnych rodzajów wolności W. Hryniewicz podaje za rosyjskim filozofem religii N. Bierdiajewem, do którego wielokrotnie się odwołuje. 11 Tamże, s. 202. 8 9 344 Ks. Robert Zych wolności12. Z beznadziejnej sytuacji Adamowej, pozbawienia łaski z powodu grzechu, uwalnia człowieka odkupienie, usprawiedliwienie dokonane przez Chrystusa na krzyżu13. Dzięki całej „sytuacji krzyża” istota ludzka odzyskuje uczestnictwo w utraconej łasce. Łaska ta osiąga większy i nowy wymiar, w stosunku do tej sprzed grzechu pierwszych rodziców, spowodowany pochodzeniem ze zbawczego dzieła Chrystusa. Należy od razu podkreślić, iż ofiarny charakter egzystencji ludzkiej to coś znacznie więcej niż życie nacechowane umartwieniem i wyrzeczeniem, nieuchronnie związanymi z wyborem dobra i prawdy. W ofiarniczym sposobie postępowania chodzi o nieuleganie kaprysom wolnej woli, co wiąże się zapewne z trudnym doświadczeniem wewnętrznym. Każdy jednak niewłaściwy wybór niesie ze sobą poczucie odpowiedzialności i winy, skłaniające do wydania sądu nad samym sobą. Ofiara nie ma być alienacją, lecz ubogacającym przejściem, Paschą człowieka prowadzącą do pełni człowieczeństwa. Ofiara ma wieść ku dobru. Dobro zaś ze swej natury przynosi szczęście, ocalenie i zbawienie. Wszędzie, gdzie urzeczywistnia się dobro, działa odkupieńcza moc Chrystusa. Człowiek opowiadający się za dobrem staje się uczestnikiem paschalnej tajemnicy Zbawiciela, nawet wtedy, gdy nie zdaje sobie z tego sprawy lub jest niewierzący14. Należy podkreślić z całą stanowczością, iż dobro narzucone i przymuszone nie jest prawdziwym dobrem. Niepojętą tajemnicę stanowi fakt dopuszczenia przez Boga (Wszechmogącego) wolności dobra i wolności zła. O Jego trosce o wolność w wyborze dobra świadczy nieskończona cierpliwość w stosunku do zła i złych. Bóg nie zakłada przymusowego wyzwolenia i zbawienia. Wybawienie od zła dokonuje się zawsze przez współdziałanie wolności i łaski, której drogi zna sam Dawca15. Dramat wolności W świetle powyższego nasuwa się wniosek, że egzystencja ludzka ma dramatyczny charakter, czego powodem jest stworzona wolność. Z wolnością wiąże się możliwość grzechu i czynienia zła. Prowadzi to do licznych niegodziwości powodujących w konsekwencji cierpienie istot niewinnych. Przeciwne zamysłowi Bożemu wykorzystywanie daru wolności często wywołuje ciężką chorobę zwaną „bólem istnienia”. Może ona sprawić, iż to od Boga człowiek będzie żąW. Hryniewicz, Pascha Chrystusa w dziejach człowieka i wszechświata. Zarys chrześcijańskiej teologii paschalnej, t. 3, Lublin 1991, s. 108. 13 D. Oko, Łaska…, dz. cyt., s. 264–265. 14 W. Hryniewicz, Chrystus nasza Pascha…, dz. cyt., t. 3, s. 125, 128. 15 W. Hryniewicz, Dlaczego…, dz. cyt., s. 202; por. także: R. Guardini, Wolność, łaska, los, Kraków 1969, s. 253. Autor pisze, iż należy wybierać dobro nie dlatego, że co innego byłoby niemiłe lub szkodliwe, lecz dlatego, że dobro jako takie samo w sobie obowiązuje. Dobro nie jest podporządkowane żadnym popędom biologicznym, czy psychologicznym ani tez żadnym czynnikom kulturowym, lecz tylko i wyłącznie tej szczególnej instytucji, którą jest sumienie. 12 Wolny wybór w świetle eschatologii paschalnej 345 dał usprawiedliwienia się i wyjaśnienia, dlaczego w dziejach świata istnieje tak wiele cierpienia, zła, ciemności i niegodziwości, wręcz nieludzkości16. Wartości stanowiące podstawę życia człowieka urzeczywistniają się dzięki dobrym decyzjom i wyborom dokonywanym przez ludzką wolność. Sama wolność powinna również stać się wartością, ponieważ spełnia rolę pośredniczącą w stawaniu się człowiekiem i dążeniu do szczęścia. Rzeczywistość wręcz wymaga od człowieka nieustannego dokonywania wyborów. W tej kwestii wydaje się nieubłagana. Wyboru dokonuje się często w mroku poszukiwań, bez poczucia oczywistości. Fakt ten zmniejsza możliwość dokonania dobrego wyboru. Jednak w człowieku istnieje podstawowa intuicja moralna, która pomaga mu rozpoznać jego powinność w danej chwili. W. Hryniewicz skłonny jest ją nazwać wewnętrznym prawem wpisanym w naturę ludzką, stworzoną na obraz i podobieństwo Boga17. Wolność człowieka może zyskać spełnienie poprzez odniesienie do transcendencji. Owa relacja nie może mieć charakteru determinującego. Chodzi o wewnętrzną zależność od Boga, na zasadzie zamieszkiwania Słowa: nie nazywam już was sługami, […] ale […] przyjaciółmi (J 15, 15). Natomiast każda autonomia zamyka człowieka hermetycznie w obrębie własnego „ja”18. Zamknięcie się na Boga prowadzi do zniekształcenia rozumienia wolności. Jawi się ona wówczas jako swoboda uprawniająca dostęp do wszystkiego, bez jakichkolwiek ograniczeń. Bóg w swojej wolności nigdy nie zamyka się na człowieka. Sprawę sporną wśród teologów stanowi możliwość dokonania wolnego wyboru po śmierci, w obliczu Prawdy. Problem dotyczy prawidłowego rozumienia wolności. Nie jest ona neutralną zdolnością podejmowania ostatecznej decyzji za Bogiem lub przeciwko Niemu. Ludzkie „tak” czy też „nie” względem Boga nie mają tego samego charakteru ostateczności. Nie można ich potraktować jako decyzji równorzędnych, choć przeciwnych. Powyższe należy poprzeć podstawowymi przesłankami antropologii chrześcijańskiej: „Wolność ludzka jest wolnością darowaną, uczestnictwem w wolności Boga. […] Ludzka wolność jest […], w swoim podstawowym wymiarze, rzeczywistością pozytywną, zdolnością otwarcia się na Boga. On sam jest jej celem ostatecznym. Dla tego właśnie celu, a nie dla żadnego innego, została stworzona. Sam Bóg ostatecznie określa tajemnicę stworzonej wolności. On jest jej ostatecznym horyzontem. W Nim może ona osiągnąć swoją ostateczną celowość, dla której została stworzona. Definitywny charakter wolności ludzkiej wynika z jej ostatecznej celowości, którą jest uczestnictwo w wiecznym życiu Boga”19. Osoba, dokonawszy raz jakiegoś wyboru, nie jest skazana na trwanie przy nim. W wolności zawiera się możliwość zmiany decyzji. Dopiero w momencie śmierci człowiek dostępuje możliwości dokonania w pełni osobowego aktu. Śmierć stanowi miejsce podejmowania decyzji o wiecznym losie. W tym metafizycznym miejscu, z którym jest związane spotkanie z Bogiem W. Hryniewicz, Chrystus nasza Pascha…, dz. cyt., t. 3, s. 184–185. Tamże, s. 119. 18 P. Evdokimov, Kobieta i zbawienie świata, Poznań 1991, s. 60. 19 W. Hryniewicz, Dramat…, dz. cyt., s. 51. 16 17 346 Ks. Robert Zych i Chrystusem, istota ludzka podejmuje swoją ostateczną decyzję dotyczącą zbawienia i jego odrzucenia20. Wobec powyższego można stwierdzić prowokująco, iż niemożliwe wydaje się odrzucenie zbawienia przez człowieka stojącego w obliczu Prawdy i Dobra, z którymi utożsamia się Boga. Istota wolna zdolna jest podjąć, nawet po najdłuższym choćby oporze i zmaganiu naznaczonym cierpieniem, ostateczną decyzję na „tak” w obliczu najwyższego Dobra, objawiającego się jej stopniowo w całej swojej oczywistości. Taka fundamentalna opcja jest ontycznie możliwa dopiero po śmierci21. Dobro oferowane człowiekowi przez świat często jawi mu się jako bardziej godne pożądania niż dobro prawdziwe, a nawet sam Bóg. Definitywne opowiedzenie się za Bogiem nie jest w pełni możliwe w życiu ziemskim. Wymaga pełnego poznania w świetle całej prawdy. Nikt nie może odrzucić ani wybrać w pełni Boga, którego nie zna lub zna tylko w mroku wiary. Stąd niemożliwe wydaje się określenie w doczesności całej wiecznej orientacji swojego istnienia22. Nadzieja na Paschę Wolność – dzięki Stwórcy i w Nim – uczestniczy w wieczności. Jak długo odrzuca Boga, nie może osiągnąć swojego ostatecznego celu, dla którego została powołana do istnienia. Stąd żaden zły akt wolności nie może urzeczywistnić jej właściwej natury, stworzonej dla nieskończoności23. Człowiek w obliczu oczywistego Dobra, którym jest Bóg, nie przyjmie postawy radykalnej negacji. Według tradycyjnej doktryny – twierdzi W. Hryniewicz – ten, kto ujrzy Boga twarzą w twarz, straci wolność wyboru24. O dokonaniu ostatecznego wyboru można mówić tylko wówczas, gdy dotyczy on czegoś dobrego i uszczęśliwiającego i gdy nie może wystąpić już żaden motyw, który mógłby skłonić istotę rozumną do zmiany decyzji. Złe wybory człowieka, czyniące go nieszczęśliwym, nie są w stanie uodpornić go na bodźce skłaniające do nawrócenia. Znajduje to uzasadnienie w ontycznym pochodzeniu stworzenia od Boga. Na tej podstawie nie można odrzucić możliwości, jakoby Bóg nie mógł ofiarować złym duchom możliwości nawrócenia. Takiej J. Finkenzeller, Eschatologia, Kraków 1995, s. 75. Przedstawiona jest tutaj szerzej „Hipoteza ostatecznej decyzji”, która swojego uzasadnienia szuka w scholastycznym obrazie człowieka i w związanym z nim pojęciu śmierci, jako odłączeniu duszy od ciała. Teza stawiana jest szczególnie przez L. Borosa. Można ją bez wątpienia odnaleźć u W. Hryniewicza. 21 W. Hryniewicz, Nadzieja uczy inaczej. Medytacje eschatologiczne, Warszawa 2003, s. 181. 22 Tamże, s. 182. 23 W. Hryniewicz, Dramat…, dz. cyt., s. 51–52. 24 W. Hryniewicz, Nadzieja uczy…, dz. cyt., s. 182; por. także: W. Hryniewicz, Bóg naszej nadziei. Szkice teologiczno-ekumeniczne, t. 1, Opole 1989, s. 129–137. Szczególną uwagę należy zwrócić, w tymże tekście, na stosunek W. Hryniewicza do obrazu Boga istniejącego w człowieku, jako rzeczywistość niezniszczalna i nieodwracalna. Eschatologiczne wypełnienie dziejów ludzkich jest odpowiednikiem dzieła stworzenia, jego uwieńczeniem i urzeczywistnieniem celów, które Bóg zamierzył na początku stwarzając człowieka. Stworzyciel zamierzył przede wszystkim wieczny udział człowieka w Jego szczęściu. Stąd koncepcja wypełnienia (spełnienia) się wolności w Bogu po śmierci człowieka. 20 Wolny wybór w świetle eschatologii paschalnej 347 możliwości, co więcej nadziei, apriorycznie odrzucić, wykluczyć się nie da25. W. Hryniewicz nie przyjmuje, że Bóg może być bezradny w obliczu wolności swego stworzenia. Boga nie paraliżuje respekt dla tej wolności. Nie używając przemocy, pociąga ku sobie ludzi. Znajduje niepojęte rozumowo drogi i przenika najgłębsze tajniki jestestwa. Nie ponosi w konsekwencji ostatecznej porażki w zmaganiach nawet z najbardziej opornymi ze swych stworzeń26. Człowiek posługując się darem wolności może wybrać zło. Skutkiem takiego wyboru jest jej umniejszanie się, a nawet niebezpieczna choroba ujawniająca się pod postacią wyrządzania krzywdy, zniszczenia i zagłady. Wyzwolenie może przynieść tylko Chrystus. Nie ma ono polegać na automatycznym zniszczeniu zła. Zło będzie istnieć w świecie aż do końca dziejów. Chrystus daje energię uzdrawiającą i przeobrażającą. Działa w tych, którzy tego chcą i przyjmują uzdrowienie i przeobrażenie27. Nigdy jednak nie pozostawia tych, którzy nie chcą Go przyjąć do swego życia. Bóg zna wszystkie możliwe sposoby dotarcia do ludzkiej wolności w celu jej uzdrowienia, tak aby w Nim znalazła ostateczne spełnienie. Nadzieja na Paschę to najpiękniejsza nadzieja, jaką można pomyśleć. Podsumowanie Nie ulega wątpliwości, że człowiek posiada wolność. Stwierdzenie jej istnienia stanowi konieczny warunek podjęcia rozważań nad nią, ale istnienie to często bywa kwestionowane z racji filozoficznych, idących w kierunku determinizmu, jak i z racji typowo chrześcijańskich, skłaniających do uznania całkowitej destrukcji wolności przez grzech. Gdyby jednak człowiek był ze swej natury pozbawiony wolności, różniłby się od roślin czy zwierząt jedynie stopniem złożoności swej budowy. Byłby ciekawie zbudowaną maszyną poddaną permanentnej manipulacji Niniejszy artykuł ma na celu przybliżenie refleksji Wacława Hryniewicza dotyczącej realizowania daru wolności poprzez dokonywanie wyborów. Rozbudowana teologia paschalna tego lubelskiego myśliciela obejmuje tak wiele wątków teologicznych, że niemożliwe wydaje się podjęcie wszystkich, stąd próba naświetlenia tylko jednego z nich – wolnego wyboru w świetle eschatologii paschalnej. W. Hryniewicz, Nadzieja uczy…, dz. cyt., s. 182. Tamże, s. 183; por. także: É. Gilson, Wprowadzenie do nauki świętego Augustyna, Warszawa 1953, s. 202–210. Warto zobaczyć jak o działaniu łaski pisze św. Augustyn. W pewnych momentach daje się odczuć napotkanie, w toku rozważań, na barierę, która skłania do przyjęcia ograniczoności działania łaski Bożej. W. Hryniewicz jednak widzi działanie łaski Bożej bardzo szeroko. Ona szuka wszelkich możliwych dróg dotarcia do człowieka, jest nieustępliwa. Nawet jeśli coś ją próbuje ograniczać, to ona się nie poddaje. 27 W. Hryniewicz, Chrześcijaństwo nadziei. Przyszłość wiary i duchowości chrześcijańskiej, Kraków 2002, s. 127. 25 26 348 Ks. Robert Zych Free Choice in the Light of Eschatology There is no doubt that freedom is a right of every human person. Ascertainment of its existence is an indispensible condition to begin a discussion about the broad topic of freedom. The existence of freedom itself is often questioned for the philosophical reasons aiming at determinism, as well as for typically Christian reasons inclining to accept that freedom was entirely destroyed by sin. If a human being was deprived of freedom by nature, he would differ from plants or animals only in a degree of complexity of his structure. He would be just an interestingly-built machine subjected to permanent manipulation. The aim of the article is to introduce Waclaw Hryniewicz’s reflection on realisation of the gift of freedom through making choices in a human life. A broad paschal theology of this thinker from Lublin to a large extent refers to the subject of freedom. It seems impossible to discuss all the theological aspects worked out by the professor of the Catholic University of Lublin. Therefore, the article tries to elucidate only one of them – free choice in the light of eschatology. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Wojciech Zyzak Znaczenie doktoratu świętej Teresy od Dzieciątka Jezus dla teologii Słowa kluczowe: teologia, Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, doktorat. Key words: theology, St. Theresa of the Child Jesus, doctorate. Zwykło się uważać, że znaczenie świętej Teresy od Dzieciątka Jezus wynika z wymiaru duchowego jej myśli, często pomija się natomiast jej wkład w inne dziedziny teologii. Warto więc w tym miejscu przypomnieć rozróżnienie zastosowane przez Borde’a, który ukazał duchowość teologii, jako duchowość, która wypływa z samego uprawiania teologii, z rozwijania jej na fundamencie wiary, aż do wymiaru afektywnego i duchowego, oraz teologię duchowości, która wychodząc z doświadczenia chrześcijańskiego szuka dla niego interpretacji teologicznej1. Można powiedzieć, że Teresa stanowi inspirację nie tylko dla teologii duchowości, ale dla całej refleksji teologicznej, przypominając jej duchowy wymiar. Dlatego właśnie jej nieliczne zapiski mają tak wielkie znaczenie w obecnych czasach2. Wystarczy wspomnieć, że numer 2011 nowego Katechizmu Kościoła Katolickiego, dotyczący zasługi, powołuje się na „Akt ofiarowania się Miłości miłosiernej” autorstwa Świętej3. Jan Paweł II, ogłaszając 19 października 1997 roku świętą Teresę od Dzieciątka Jezus Doktorem Kościoła, podkreślił wybitny charakter jej doktryny, która rzuciła nowe światło na tajemnice wiary i dała głębsze zrozumienie misterium Chrystusa, a w Liście Apostolskim Divini amoris scientia uwypuklił charyzmat mądrości świętej, głębię jej doświadczenia, wagę przesłania wiary i życia chrześcijańskiego, uniwersalność rozprzestrzenienia się doktryny, zaświadczenie Magisterium o jej świętości i o wartości jej intuicji ewangelicznych. Elementy aktualności jej nauki to: kobieca płeć, dar kontemplacji i młodość. 7 grudnia 1 Por. M. B. Borde OCD, Liminaire, [w:] L’apport théologique de sainte Thérèse de l’Enfant-Jésus, docteur de l’Église, „Recherches Carmélitaines”, Toulouse 2000, s. 8. 2 Por. M. Breig, Die Bedeutung der heiligen Theresia vom Kinde Jesus für die heutige Zeit, Leutesdorf 1993, s. 5. 3 Por. G. Cottier OP, Préface, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 11. 350 Ks. Wojciech Zyzak 1997 roku, podczas zebrania plenarnego Kongregacji Nauki Wiary papież mówił, że sapiencjalna teologia Teresy pokazuje główną drogę wszelkiej refleksji teologicznej oraz badań doktrynalnych, mianowicie miłość dążącą do prawdy a zatem pozostającą autentyczną miłością do Boga i człowieka, i podkreślił, że ważne jest, by teologia odnalazła wymiar sapiencjalny, integrujący aspekt intelektualny i naukowy ze świętością życia i z doświadczeniem kontemplacyjnym misterium chrześcijańskiego. Święta Teresa przez mądrą refleksję, karmioną u źródeł Pisma świętego i Bożej Tradycji, w pełni wierną nauczaniu Magisterium, pokazuje dzisiejszej teologii drogę dojścia do serca wiary chrześcijańskiej. Przykład doktoratu Świętej przywołał też Jan Paweł II w wydanej później encyklice Fides et ratio, w której pisał o prawdzie udzielanej przez Ducha Świętego nie tylko ludzkiej inteligencji, ale i sercu4. W poniższym tekście postaramy się ukazać te najważniejsze elementy przesłania Teresy, które uzasadniają nadanie jej tytułu Doktora i stanowią istotny wkład w zrozumienie roli teologii i teologa w Kościele. Wybitna nauka Doktora Kościoła W chrześcijaństwie pisarze kościelni, którzy charakteryzują się świętym życiem i doskonałą ortodoksją a także znaczną wiedzą i erudycją, są nazywani Doktorami Kościoła Powszechnego. Według klasycznego ujęcia papieża Benedykta XIV (Prospera Lambertini), by ogłosić pisarza Doktorem Kościoła, niezbędne są następujące elementy: eminens doctrina, insignis vitae sanctitas, Summi Pontificis aut Consilii Generalis legitime congregati declaratio5. W dekrecie papieża Gelazego i w pismach Grzegorza Wielkiego wspomniani zostali starożytni pisarze błyszczący ortodoksją. Beda Czcigodny wymienia czterech Ojców Zachodu: Augustyna, Ambrożego, Hieronima i Grzegorza Wielkiego. Na Wschodzie najpierw proponowano Grzegorza z Nazjanzu, Jana Chryzostoma i Bazylego Wielkiego, a następnie dołączono do nich Atanazego. Wszystkich ośmiu oficjalnie nazywa Doktorami Pius V w „Brewiarzu Rzymskim” z 1568 roku. Późniejsza rezygnacja z kryterium starożytności pozwoliła ogłosić Doktorami: Tomasza z Akwinu, Bonawenturę, Anzelma, Izydora z Sewilli, Piotra Chryzologa, Leona Wielkiego, Piotra Damianiego, Bernarda, Hilarego, Alfonsa Liguoriego, Franciszka Salezego, Cyryla Jerozolimskiego, Cyryla Aleksandryjskiego, Jana Damasceńskiego, Bedę Czcigodnego, Efrema, Piotra Kanizjusza, Jana od Krzyża, Roberta Bellarmina, Alberta Wielkiego, Antoniego z Padwy i Wawrzyńca z Brindisi. W wykazach pomijano męczenników, gdyż dla wielu teologów tytuł Doktora jest mniej honorowy od tytułu Męczennika. Nigdy nie myślano o wyniesieniu do tej godności wiernego świeckiego, co byłoby możliwe chociażby w wypadku świętego Justyna. Przez długie wieki 4 Por. J. Castellano Cervera OCD, Le titre de Docteur de l’Église, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 36–38. 5 Por. tamże, s. 15 n. Znaczenie doktoratu świętej Teresy od Dzieciątka Jezus 351 zdawało się niemożliwe nadawanie tego tytułu kobietom z racji restryktywnej interpretacji słów św. Pawła: Mulieres in ecclesiis taceant (1 Kor 14, 34). Sytuację tę zmieniło dopiero poprzedzone specjalnymi studiami ogłoszenie przez Pawła VI w 1970 roku Doktorami Kościoła Teresy od Jezusa i Katarzyny z Sieny6. Ta pokaźna liczba Doktorów Kościoła, zdaniem niektórych teologów, sprawiła, że obniżyła się ranga i znaczenie tego tytułu, tym bardziej, że spośród trzydziestu doktorów dokumenty Soboru Watykańskiego II nie cytują w ogóle aż dziesięciu. W nowym kalendarzu liturgicznym, po reformie z 1969 roku, czternastu doktorów musi się zadowolić wspomnieniem dowolnym. Zdaniem niektórych, świadczy to o tym, że nie mają oni rzeczywistej wagi uniwersalnej. W związku z tym Paweł VI po 1972 roku zawiesił przydzielanie tytułu aż do uzyskania jasności odnośnie do jego znaczenia. W centrum dyskusji znalazło się kryterium wybitności czy wzniosłości (eminens) doktryny. W Konstytucji Apostolskiej Pastor Bonus z 1988 roku Jan Paweł II przyznał kompetencje nadawania tytułu doktora Kościoła Kongregacji do Spraw Kanonizacji, ale – i to stanowi nowość – po uzyskaniu opinii Kongregacji Doktryny Wiary właśnie na temat eminens doctrina7. Zdaniem teologów, za eminens doctrina uznaje się naukę, która ma wpływ wykraczający poza kontekst środowiska i epoki, może stanowić głos Kościoła wobec złożoności nowo wyłaniających się problemów i być dla niego pomocą w odkrywaniu w świetle wiary intencji Boga odnośnie do integralnego powołania człowieka. W takim wypadku Kościół deklaruje, że dana nauka „weszła w jego tkankę” i odpowiada Bożemu planowi zbawienia. Można się tu odwołać do De servorum Dei beatificatione et de beatorum canonisatione Prospera Lambertini głoszącego, że przez doktrynę Doktorów zostały przegnane ciemności błędów, wyjaśnione niejasności, rozwiązane problemy i rozwikłane enigmatyczne miejsca w Piśmie świętym. Benedykt XIV nadając tytuł Doktora Leonowi Wielkiemu argumentował, że napisał on księgi pełne mądrości, nauczał Kościół powszechny i przekazał doktrynę ważną dla przyszłych pokoleń. Przy okazji nadania tytułu Alfonsowi Liguoriemu podano kryteria, które dotyczą bądź odrzucenia bieżących błędów, bądź objaśnienia Pisma, bądź wyjaśnienia depozytu wiary lub obyczajów. W dokumencie ogłaszającym Doktorem Franciszka Salezego mówi się o kolumnie i fundamencie Kościoła, o nauczaniu oświecającym cały Kościół i wydobywającym jakby nowe źródło doktryny. Można tu dodać takie kryteria, jak: doskonała ortodoksja myśli, wpływ doktrynalny na Kościół, nowość intuicji teologicznych w ciągłości depozytu wiary, uniwersalna akceptacja lub rozprzestrzenienie się. Przy okazji nadania tytułu Teresie od Jezusa odwołano się do konstytucji Lumen Gentium (7 i 12), prezentując eminens w perspektywie charyzmatów udzielanych przez Boga Kościołowi. Odwołano się też do konstytucji Dei Verbum (8), mówiącej o żywej Tradycji Kościoła, który postępuje w rozumieniu Objawienia pod działaniem Ducha Świętego. Zdaniem Cervera, może to stanowić 6 7 Por. tamże, s. 17–22. Por. tamże, s. 23–25. 352 Ks. Wojciech Zyzak własny charakter eminens obu Teres, jako bycie świadkiem przeżywanego misterium chrześcijańskiego w Kościele, który wierzy i się modli. Jest to doctrina eminens zrodzona z doświadczenia duchowego. „Wzrasta bowiem zrozumienie tak rzeczy, jak słów przekazanych, już to dzięki kontemplacji oraz dociekaniu wiernych, którzy je rozważają w sercu swoim (por. Łk 2, 19 i 51), już też dzięki głębokiemu, doświadczalnemu pojmowaniu spraw duchowych, już znowu dzięki nauczaniu tych, którzy wraz z sukcesją biskupią otrzymali niezawodny charyzmat prawdy” (DV 8). To stawia niektórych świętych w jednym szeregu osób powiększających rozumienie Objawienia, czyli obok pasterzy i teologów. Charyzmat obu Teres mieści się w ramach doświadczenia i świadectwa. W ich przypadku szczególnie ważne jest uznanie i wpływ nauki na Magisterium Kościoła, jej uniwersalność i aktualność, a nade wszystko charyzmat eklezjalny, polegający na zgłębieniu depozytu wiary przez kontemplację i doświadczenie duchowe w wierze i życiu Kościoła8. W ten sposób Cervera dochodzi do sześciu istotnych kryteriów wymaganych przez Kongregację Nauki Wiary: istnienie charyzmatu mądrości, owocu Ducha Świętego uznanego przez Kościół (por. LG 12); wybitność (excellence – eminet) jakościowa i ilościowa pism zawierających wzniosłą i głęboką doktrynę, stanowiącą dojrzałą syntezę czerpanej mądrości i mającą zbawienny pływ na wiernych (por. DV 8); służebna rola doktryny wobec wiary i życia chrześcijańskiego, jako szczególnego światła w wyznawaniu i obronie wiary, w przepowiadaniu Ewangelii, w rozumieniu kultu i życia duchowego lub w specyficznej dziedzinie doktryny katolickiej; czerpanie doktryny teologicznej i duchowej ze słowa Bożego, Tradycji i Magisterium Kościoła z uwzględnieniem roli pasterzy, teologów i mistyków (por. DV 8); szerokie i ciągłe rozprzestrzenienie doktryny na cały Kościół; stałe i aktualne przesłanie (por. LG 4), czyli rozpoznające stałe potrzeby Kościoła, przeżywane w aktualnych okolicznościach9. Tak też List Apostolski Divini amoris scientia, ogłaszający w 1997 roku Teresę od Dzieciątka Jezus Doktorem, stwierdza, że jej nauczanie eminet jest szczególnym charyzmatem mądrości a jej doktryna stanowi syntezę duchowości chrześcijańskiej, jednocząc teologię i życie duchowe, gdyż dogmaty wiary są doktryną prawdy i doświadczeniem życia. Cottier widzi tu, zgodną z postulatami encykliki Fides et ratio, próbę odnalezienia wymiaru sapiencjalnego teologii i filozofii w głębokiej więzi ze słowem Bożym10. Obraz Boga Wiek XIX stanowił klasyczną epokę ateizmu, którego sztandarowym przedstawicielem był F. Nietzsche. E. Faber interpretując noc wiary świętej TePor. tamże, s. 27–31. Por. tamże, s. 32–35. Por. tenże, Doktorat świętej Teresy z Lisieux, [w:] Święta Teresa z Lisieux słowem Boga dla świata, red. J. W. Gogola, „Karmel Żywy” 1, Kraków 1998, s. 247–252. 10 Por. G. Cottier, OP, Thérèse, Docteur de l’Église, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 269–273. 8 9 Znaczenie doktoratu świętej Teresy od Dzieciątka Jezus 353 resy ukazuje podobieństwa i różnice w ujęciu Boga przez mistyczkę i filozofa11. Nietzsche odrzucał ideę Boga „stworzonego” na użytek człowieka i mającego spełniać jego pragnienia. Teresa szukała Jezusa przede wszystkim dla Niego samego, a nie Jego darów, choć cieszyła się nimi wiedząc, że nie przysługują jej na zasadzie prawa12. Filozof drwił z Boga Sędziego, który się „złości”, że nie jest odpowiednio kochany. Bóg Teresy nie „złości się”, ale cierpiąc prosi o miłość, pragnie być kochany, ale miłością wolną, niewymuszoną13. O ile Nietzsche zarzucał chrześcijaństwu skupienie się na grzechu i brak wyciągania korzyści z tego, co destruktywne, o tyle Teresa nie negowała swych słabości, ale czyniła z nich „trampolinę”, by tym bardziej zwracać się do Boga14. Gdy filozof krytykował hipokryzję chrześcijan, Święta nie zadowalała się pokazywaniem przyjaznej twarzy denerwującej ją siostrze, ale starała się być przyjazna. Na krytykę chrześcijan oczekujących Bożej zapłaty mogłaby odpowiedzieć, że gdy się kocha, to się nie oblicza15. Gdy Nietzsche „zabił Boga”, nie znosząc Jego idei nad sobą, ona wszystkiego od Boga oczekiwała16. Gdy on negował Boga „dla człowieka”, ona wiedziała, że kto ma Jezusa, ma wszystko17. Podczas gdy, jego zdaniem, człowiek wszystko zawdzięcza sobie i sam sobie wystarcza, jej zdaniem, człowiek otrzymuje wszystko od Boga i ziemskie sprawy nigdy go do końca nie zadowolą18. On w nadziei życia wiecznego widzi pogardę dla życia ziemskiego. Dla niej życie czerpie orientację i wartość z wieczności. Teresa wie, że aby kochać ma tylko teraźniejszość i chce każdą chwilę wypełnić tym, co będzie treścią wieczności19. Teresa nie mogła uwierzyć, że istnieją ludzie bez wiary. W nocy wiary odczuwała głęboko brak Boga, wierząc aktem woli, bez odczuwania radości20. Można się zgodzić z Olea, że gdyby Nietzsche spotkał Teresę, odkryłby może czystsze, zdrowsze i bardziej radosne chrześcijaństwo niż przeżywane w jego rodzinie. Poznałby, że Bóg jest największym przyjacielem człowieka i w Nim, przekraczając się, człowiek staje się „nadczłowiekiem” (Übermensch)21. Niewątpliwie, dzięki pismom Teresy lepiej poznaje się dobroć Boga, który jest nieskończoną Miłością miłosierną22. Jej intuicje rzucają światło na tajemnicę Boga23. W ujęciu Jego kenozy podkreśla się albo tajemnicę Trójcy, albo jedność Por. E.–M. Faber, Thérèse et la non–croyance, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 41. Por. tamże, s. 47. 13 Por. tamże, s. 49. 14 Por. tamże, s. 50 n. 15 Por. tamże, s. 55. 16 Por. tamże, s. 57. 17 Por. tamże, s. 59. 18 Por. tamże, s. 60 n. 19 Por. tamże, s. 62 n. 20 Por. tamże, s. 64 n. 21 Por. P. A. Olea, Thérèse von Lisieux Und Friedrich Nietzsche, „Christliche Innerlichkeit” 32:1997, nr 3/4, s. 110. 22 Por. Ch. Feldmann, Die schwarze Nacht des Glaubens. Thérèse von Lisieux, Freiburg im Breisgau 1997, s. 178 n. Por. L. Aróstegui, El misterio de Dios en Teresa de Lisieux, „Revista de Espiriualidad” 58: 1999, s. 225. Por. A. Combes, L’amour de Jésus chez sainte Thérèse de Lisieux, Paris 1951, s. 190. 23 Por. M. B. Borde OCD, La contribution de Thérèse au débat contemporain de la théologie trinitaire, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 165. 11 12 354 Ks. Wojciech Zyzak istoty24. Teresa pisała o uniżeniu Boga, które stanowi gest miłości miłosiernej. W miłosierdziu wyróżnia się efektywną zasadę pomocy i afektywne współczucie, jako rezultat więzi ontologicznej lub miłości przyjaźni. Nie można mówić o cierpieniu Bogu z racji więzi ontologicznej, gdyż to przeczyłoby Jego transcendencji i pełni szczęścia. Można Mu przypisać miłosierdzie jako współczucie przyjaźni. Człowiek może Go „rozradować” lub „zranić” secundum unionem affectus. To pozwala uniknąć przypisywania Bogu uczuć na zasadzie zależności bytowej i traktowania ich jako zwykłych metafor. Tak więc miłosierdzie jest zarazem efektywną zasadą pomocy stworzeniu, jak i współczuciem przyjaźni25. M. Borde ukazując, jak miłosierna Miłość objawia się w kenozie Krzyża, zastanawia się, czy tłumaczyć to w kategoriach dwóch natur Chrystusa czy jako wydarzenie wewnątrztrynitarne. Dla Teresy zbawienie zależy istotowo i całkowicie od miłości Boga jako nieskończonej przyjaźni, zarazem zranionej przez niewdzięczność ludzi, jak i pocieszonej przez uległość Chrystusa na Krzyżu. W jej ujęciu Krzyż nie jest miejscem oddzielenia od Ojca, ale komunii miłości, gdyż Męka jest „stworzoną” manifestacją wiecznego dialogu, który jednoczy Ojca z Synem26. Tak ukazana wizja Boga ma fundamentalne znaczenie dla człowieka. Mistagogia pozwala ukazać życie Teresy jako rozwój doświadczenia Boga27. Według niej, człowiek nie jest tylko widzem, ale uczestnikiem życia Bożej Trójcy. Czerpiąc od Jana od Krzyża ukazuje ona trynitarny, szczególnie pneumatologiczny charakter zaślubin duchowych i śmierci z miłości. Doskonała miłość rozpalona przez Ducha Świętego jest ostateczną konsekwencją dynamiki uniżenia Bożej Miłości. Czyni ona w pewien sposób „równymi” miłującego i Miłowanego. Dzieje się to bez naruszania nieskończonego dystansu miedzy duszą a niestworzoną miłością Boga. Aktywnością ekstatyczną miłości jest zatracenie się w Drugim. Chodzi tu o bycie intencjonalne miłości (esse amoris), a nie o istnienie bytowe28. Choć Teresa tylko raz używa pojęcia „cnoty teologalne”, to jednak jej życie było całkowicie przeniknięte wiarą, nadzieją i miłością29. Poza miłością, zwłaszcza jej wierność Bożemu słowu pośród nocy wyrażała istotę wiary ukazywanej w Biblii jako postawa, w której jedynie to słowo jest źródłem sensu30. Trzeba tu podkreślić znaczenie Ewangelii ukazujących Chrystusa. Chrystologia Teresy jest chrystologią Jezusa, gdyż historyczny Jezus Ewangelii jest punktem odniesienia jej życia jako absolutna Miłość, która zniża się ku człowiekowi. Jezus jest dla niej także Pośrednikiem, gdyż wynosi ku Bogu, prowadzi Por. tamże, s. 166. Por. tamże, s. 171–174. «En descendant ainsi le Bon Dieu montre sa grandeur infinie » – Thérèse de Lisieux, Œuvres complètes, Éditions du Cerf 2006, (A 3r) s. 73. 26 Por. M. B. Borde OCD, La contribution..., dz. cyt., s. 175–178. 27 Por. A. Wollbold, Therese von Lisieux. Eine mystagogische Deutung ihrer Biographie, Würzburg 1994, s. 321. 28 Por. M. B. Borde OCD, La contribution..., dz. cyt., Toulouse 2000, s. 179–184. 29 Por. J.-L. Bruguès OP, Thérèse et la vie théologale, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 188, 201. 30 Por. R. Stertenbrink, Die große Liebe des kleinen Senfkorns. Begegnung mit Thérèse von Lisieux, der neuen Kirchenlehrerin, Freiburg im Breisgau 2000, s. 137. 24 25 Znaczenie doktoratu świętej Teresy od Dzieciątka Jezus 355 do komunii z Nim. Ten Jezus jest obecny w Eucharystii, w jej doświadczeniu Komunii, często w kontekście mocnych momentów roku liturgicznego31. Chrystologia Teresy jest – z jednej strony – bardzo obiektywna, co wyraża się pragnieniem czytania Ewangelii w greckim oryginale, z drugiej strony – bardzo „subiektywna”, osobista, „dla niej”32. Podstawowym prawem jej relacji z Bogiem jest sprawianie przyjemności Jezusowi33. Tu ma początek jej misja przyprowadzania ludzi do Boga. Misja Jezusa stała się misją Teresy, małej, słabej, cierpiącej i grzesznej, choć świadomej niepopełnienia grzechu śmiertelnego. Ale nawet, gdyby je popełniła wszystkie, rzuciłaby się w ramiona Jezusa34. Tak pragnienia Chrystusa ukrzyżowanego stały się jej pragnieniami, a Jego miłość do grzeszników – jej miłością35. W tej misji Teresa doświadcza zadziwiającej przemiany: jej pragnienie „bycia wszystkim” staje się pragnieniem bycia całopalną ofiarą, niemoc staje się ubóstwem a pragnienie dania czegoś Jezusowi – akceptacją otrzymywania wszystkiego od Niego. Tu ukazuje się postawa dziecięctwa duchowego, której należy poświęcić więcej miejsca36. Mała droga Środowisko Teresy było przesiąknięte jansenizmem. Obok zaciekłego jansenizmu Port-Royal istniał semi-jansenizm, który nadawał ton duchowości tej epoki we Francji. Akceptował on, jako najbardziej prawdopodobną, tezę o małej liczbie wybranych. Zwyczajny chrześcijanin, nie mając pewności, że znajduje się w tej liczbie, mógł albo wysilać się niemiłosiernie, albo poddać i – jak kwietyści – twierdzić, że również w piekle można kochać Boga. Były to poglądy ekstremalne, ale wśród wiernych przeważała opinia, że Bóg ma więcej powodów, byśmy Mu się nie podobali niż podobali, i że nie da się żyć w świecie po chrześcijańsku. Małżeństwo przez swój cielesny charakter miało szkodzić życiu duchowemu. Niebo było postrzegane jako miejsce chwały bez związku z ziemią, uważaną za krainę grzechu. Trzeba przyznać, że już w rodzinie Teresy trudno dopatrzeć się jansenizmu. U niej samej jest wręcz anty-jansenizm. Choć nie miała żadnej wiedzy o tym złożonym problemie, jej wizja Boga jako Miłosiernego Ojca była najlepszą odpowiedzią na lęki jansenistów. Jednak Teresa, nie chcąc dopuścić do Por. G. Moioli, Esperienza cristiana di Teresa di Lisieux. Note Introduttive, Milano 1998, s. 64–68. Por. Por. F. M. Léthel, Chrystocentryzm dynamiczny Teresy z Lisieux, [w:] Święta Teresa z Lisieux słowem Boga dla świata, red. J. W. Gogola, „Karmel Żywy” 1, Kraków 1998, s. 72. 33 Por. A. Combes, Sainte Thérèse de Lisieux et sa mission. Les grandes lois de la spiritualité thérésien ne, Paris–Bruxelles 1954, s. 124. 34 Por. Loys de Saint Chamas, Sainte Thérèse de l’Enfant–Jésus et une Théologie de la Mission, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 247–254. « Oui je le sens, quand même j’aurais sur la conscience tous les péchés qui se peuvent commettre, j’irais le cœur brisé de repentir me jeter dans les bras de Jésus, car je sais combien Il chérit l’enfant prodigue qui revient à Lui » – Thérèse de Lisieux, Œuvres complètes, Éditions du Cerf 2006, (C 36v) s. 285. 35 Por. Loys de Saint Chamas, Sainte Thérèse de l’EnfantJésus..., dz. cyt., s. 254–258. 36 Por. tamże, s. 260–264. 31 32 356 Ks. Wojciech Zyzak kwietystycznej interpretacji jej pism, podkreślała, że ufność w wypalenie przez Bożą miłość ludzkich błędów nie oznacza ganienia żalu za grzechy i pragnienia ekspiacji. Niektórzy dopatrują się tu paradoksalnie bliskości myśli Teresy i Pascala37. W Małej drodze Teresy oddanie się Bogu (abandon) nie oznacza bierności, ale akt zjednoczenia z Bożą wolą, oddanie się Jezusowi, decyzję i działanie38. Dlatego też czynne katolickie organizacje odczuwają potrzebę szukania u niej pokarmu do życia duchowego39. Teresie nie chodzi o jakąś naturalną małość czy słabość, ale o uznanie swego ubóstwa wobec Boga, co daje odwagę, czyni wolnym i zapewnia wewnętrzny pokój. Teresa sprzeciwiała się fałszywej apologii słabości, zwalniającej od wysiłku. Jej nie chodziło o naturalną małość, zadowoloną z siebie i rezygnującą z pragnienia rozwoju40. „Mała droga” dotyka istoty Ewangelii, ukazując zarazem, kim jest Ojciec Niebieski i czym jest duch dziecięctwa. Ten duch to żywe przeświadczenie o własnej nicości i bezgraniczne zaufanie w dobroć Ojca. Nie chodzi tu więc o słabość, naiwność czy podatność na iluzje. Być dzieckiem dla Teresy znaczy to samo, co dla innych nauczycieli znaczy ubóstwo duchowe41. Za ojcem Gogolą możemy wymienić istotne elementy Małej drogi: pragnienie świętości; stwierdzenie własnej bezsilności; brak zniechęcenia; wewnętrzna pewność, że pragnienia pochodzą od Boga; poszukiwanie nowego sposobu osiągnięcia świętości; potwierdzająca odpowiedź Pisma świętego i przekonanie, że „mali” nie muszą wzrastać42. Doświadczeniem Teresy jest, że Bóg nie chce nas prowadzić do świętości przez nadzwyczajne rzeczy, ale przez nadzwyczajnie dobre wypełnianie rzeczy zwyczajnych43. Jest to zarazem jedna z dróg, różniąca się od dróg nadzwyczajnych dzieł pokutnych i łask mistycznych „wielkich dusz”, ale też jedyna droga, skoro stawia w centrum miłość, będącą istotą chrześcijaństwa44. Teresa wierzyła w oryginalność tej drogi, skoro nie otrzymała jej od innych, a Pismo święte służyło jej raczej do potwierdzenia „odkrycia”. Trudno jednak znaleźć jakikolwiek punkt drogi, który nie byłby znany w chrześcijań37 Por. A. Guerra, Zur Frage des Jansenismus im Lebensumfeld Thérèse von Lisieux, „Christliche Innerlichkeit” 31:1996, nr 5, s. 152. Por. J. Guitton, Le génie de Thérèse de Lisieux, Paris 1995, s. 35–37. Por. M. Schumacher, Thérèse, famme dans l’Église [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 97. Por. F. Lamoureux OP, La « Docte Ignorance» de Saint Thérèse de l’Enfant–Jésus et de la SainteFace, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 131. Por. M. Vilain, Thérèse de Lisieux et nous, Paris 1987, s. 59, 104. Por. C. Tricot, R. Zambelli, Pascal et Thérèse, Paris 1999, s. 120–123. 38 Por. R. P. De Boissieu, Sainte Thérèse de Lisieux. Essai de psychologie surnaturelle, Paris 1939, s. 159–161, 167. Por. J.- F. Six, Thérèse de Lisieux. Son combat spirituel. Sa voie, Paris 1998, s. 161. 39 Por. M. van der Meersch, La petite sainte Thérèse, Paris 1997, s. 273. 40 Por. P. d’Ornellas, Sainte Thérèse de l’EnfantJésus. «Ma folie à moi c’est d’espérer», Paris 1997, s. 18 n. 41 Por. E. Guttind, Theresia von Lisieux – ein Wort Gottes für die Welt von heute, Leutesdorf 1998, s. 17. Por. Card. Garrone, Ce que croyait Thérèse de Lisieux, Maison Mame, 1968, s. 74 n. Por. I. F. Görres, Thérèse von Lisieux. Ein Lebensbild, Freiburg im Breisgau 1998, s. 236. 42 Por. J. W. Gogola, Mała droga św. Teresy od Dzieciątka Jezus, [w:] Mała droga zupełnie nowa, red. J. Machniak, J. W. Gogola, Kraków 1997, s. 16 n. 43 Por. A. Schmid, Therese von Lisieux begegnen, Augsburg 1999, s. 155 44 Por. H. U. von Balthasar, Therese von Lisieux. Geschichte einer Sendung, Leipzig 1958, s. 270 n. Znaczenie doktoratu świętej Teresy od Dzieciątka Jezus 357 stwie. Mimo to jej posłannictwo jest nowe, gdyż nie czyniąc rzeczy nadzwyczajnych stała się wielką świętą przez nadzwyczajne spełnianie tego, co zwykłe, pozostając „dzieckiem” i ukazując w ten sposób istotę chrześcijaństwa, objawioną w modlitwie „Ojcze nasz”45. Zdaniem L. Bouyer, Mała droga cechuje się unikatową, ewangeliczną autentycznością, ukazaną nawet bardziej przez przykład Teresy niż przez jej słowa46. Pod koniec życia, w chorobie Teresa jeszcze mocniej doświadczyła prawdziwości swej „małej doktryny”. Wypełniona olbrzymimi pragnieniami, stwierdziwszy swą radykalną niemoc, pozostała mała rzucając się w ramiona Boga Ojca, który spełnił wszystkie jej pragnienia ponad miarę jej wszelkiej nadziei, gdyż to On umieścił te pragnienia w jej sercu47. Nic więc dziwnego, że podczas procesu beatyfikacyjnego, gdy pytano Celinę, czemu sobie życzy beatyfikacji Teresy, odpowiedziała, że jedynie dlatego, by została poznana jej Mała droga. Choć ostrzegano ją, że taki powód może wstrzymać proces, wciąż o niej mówiła, aż została oficjalnie uznana w Kościele48. Wizja Kościoła Również wizja Kościoła ukazana przez świętą Teresę wyprzedzała ówczesną epokę. Dla niej Kościół jest Kościołem Trójcy Świętej a całe jego życie jest chrystocentryczne, zogniskowane na tajemnicy Wcielenia, Krzyża i Eucharystii. Teresa odkryła prawdę o „sercu” Kościoła, którego funkcją jest miłość. Do wyrażenia dynamizmu miłości między Jezusem a Kościołem stosowała eklezjologiczne modele Oblubienicy, Matki i Ciała Mistycznego. Szczególnie „Rękopis B” jest swoistym traktatem eklezjologicznym, który znacznie wyprzedza teologiczną świadomość epoki, w jakiej żyła Święta. Gdy Sobór Watykański I akcentował doczesny i hierarchiczny wymiar Kościoła, dla Teresy był on Mistycznym Ciałem Chrystusa, co później przypomniał Pius XII w encyklice Mystici Corporis i Sobór Watykański II. Teresa zrozumiała, że Kościół ma „serce” rozpalone miłością. Uwypukliła jedność życia Chrystusa i chrześcijan z racji przyjęcia ludzkiej natury przez Słowo. Podkreśliła witalny, wewnętrzny aspekt Ciała Mistycznego ożywianego przez Ducha, bardziej niż aspekt funkcjonalny i zewnętrzny. Teresie nie wystarcza społeczna, bellarminowska koncepcja Kościoła, mogąca prowadzić do niebezpieczeństwa separacji wymiaru naturalnego od nadprzyrodzonego. Jej nie wystarcza zewnętrzna definicja przynależenia przez wyznanie wiary, uczestnictwo w sakramentach i posłuszeństwo pasterzom. Ona promuje doskonałą jedność Kościoła, „ko-ekstensywność jego duszy i ciała”. Tam, gdzie miłość jest doskonała, również Kościół objawia się w pełni przez swe akty. Taki 45 Por. J. W. Gogola, Mała droga św. Teresy od Dzieciątka Jezus, [w:] Mała droga zupełnie nowa, red. J. Machniak, J. W. Gogola, Kraków 1997, s. 21–23. 46 Por. L. Bouyer, Figures mystiques féminines, Paris 1989, s. 127. 47 Por. G. Gaucher, La passion de Thérèse de Lisieux, 4 avril – 30 septembre 1897, Ēditions du Cerf 1973, s. 157. 48 Por. C. Martin, Die kleine Therese von Lisieux. Aufzeichnungen und Erinnerungen ihrer Schwester, München 1985, s. 29 n. 358 Ks. Wojciech Zyzak Kościół jest dla niej jeden, święty, katolicki i apostolski. Przez porównanie Kościoła do Matki i Królowej Teresa ukazała mariologiczne rozumienie Kościoła, które znalazło ukoronowanie w ogłoszeniu Maryi Matką Kościoła w czasie obrad Soboru Watykańskiego II. Święta podkreślała też komunijny, misjonarski i eschatologiczny wymiar Kościoła. Jej Mała droga pozwala wszystkim ochrzczonym w Kościele dojść do pełni miłości, czyli świętości49. Szczególnym wkładem Teresy w eklezjologię jest dowartościowanie Kościoła jako komunii świętych. Najpierw chodzi jej o aspekt udzielania Bożych dóbr, zwłaszcza miłości – zamieszkanie Trójcy Świętej w sercach wiernych ukazuje Kościół jako komunię łaski, uczestniczącą w komunii miłości Osób Bożych, czyli Kościół de Trinitate. Następnie chodzi jej o komunię członków jednego Kościoła nieba i ziemi, co ukazuje Kościół chwalebny i drogę do niego, czyli doskonały stan Kościoła i jego wzrost dzięki hierarchicznym i charyzmatycznym darom. Kościół jako obcowanie (komunia) świętych ukazany jest szczególnie wtedy, gdy Teresa obiecuje pomoc z nieba Kościołowi cierpiącemu i walczącemu, czyli płynące z miłości zasługi, ukazane w symbolu kwiatów50. Na podkreślenie zasługuje również przypomnienie świętej Teresy, że wszyscy członkowie Kościoła, bez wyjątku, powołani są do świętości, która jest doskonałą miłością i nie wymaga żadnego szczególnego stanu życia51. Trzeba przyznać, że również intuicyjne wyczuwanie przez Teresę wagi liturgii dla życia chrześcijańskiego przerastało epokę, w której żyła. Jest to widoczne szczególnie w wypadku sakramentu bierzmowania, a jeszcze bardziej Eucharystii. Święta wyprzedziła swoje czasy pragnieniem przyjmowania codziennej Komunii świętej52. Z Kościołem Teresa wiązała Matkę Bożą. W jej epoce w mariologii dominował nurt maksymalistyczny, podkreślający nieosiągalne dla wiernych przymioty i dary Maryi. Niejednokrotnie pobożność maryjna była zredukowana do zachwytu, emocji i nie uwzględniała jej możliwych do naśladowania postaw. Skorygował to dopiero Sobór Watykański II (LG 67), ale już Teresa postulowała, aby mówić o Maryi w odwołaniu do Ewangelii, nie do przypuszczeń. Chodziło jej o ukazanie Maryi łatwej do naśladowania, a nie niedostępnej53. Dla 49 Por. R. J. Salvador Centelles, „En el corazón del la Iglesia, mi madre, yo seré el amor”. Jesús y la Iglesia como misterio de amor en Teresa de Lisieux, Roma 2003, s. 416–428. Por. M. Chmielewski, Święta Teresa z Lisieux wzorem postawy eklezjalnej [w:] Święta Teresa z Lisieux słowem Boga dla świata, red. J. W. Gogola, „Karmel Żywy” 1, Kraków 1998, s. 53–55. Por. K. H. Braun, Ich habe meinen Platz in der Kirche gefunden. Therese von Lisieux und die nachkonziliare Krise der Kirche, Leutesdorf 1987, s. 13. Por. D. Chardonnens OCD, L’Église, communion des saints. L’apport de Thérèse de Lisieux à l’ecclésiologie, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 204–211. 50 Por. Thérèse de Lisieux, Œuvres complètes, Éditions du Cerf 2006, (B 4v) s. 228. Por. D. Chardonnens OCD, L’Église, communion..., s. 215, 230 n. 242 n. 51 Por. J. Daujat, La vie surnaturelle, Fayard, 1971, s. 520. 52 Por. T. Kujałowicz, Liturgia a życie duchowe na przykładzie Teresy z Lisieux, [w:] Święta Teresa z Lisieux słowem Boga dla świata, red. J. W. Gogola, „Karmel Żywy” 1, Kraków 1998, s. 104. 53 Por. S. T. Praśkiewicz, Najświętsza Dziewica Maryja w życiu duchowym św. Teresy z Lisieux, [w:] Święta Teresa z Lisieux słowem Boga dla świata, red. J. W. Gogola, „Karmel Żywy” 1, Kraków 1998, s. 109 n. Znaczenie doktoratu świętej Teresy od Dzieciątka Jezus 359 Teresy Maryja była też natchnieniem do przełamywania stereotypów w ujęciu roli kobiety. Pokazała, że wszyscy uczniowie Chrystusa, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, winni przyjmować postawę receptywną, profetycznie obecną w osobowości kobiety, oddającej całe serce Jezusowi. Teresa wspomina o swym pragnieniu realizowania wszystkich powołań, w tym również kapłaństwa, ale ostatecznie dochodzi do zrozumienia roli miłości i „serca” w Kościele. Pragnąc być wojownikiem, przypominała słowa Teresy Wielkiej, że siostry winny być „mocnymi mężami”54. Również jej przesłanie do księży było nowatorskie, skoro pragnęła wydobyć ich z ówczesnej izolacji urzędu „wyniesionego ponad sprawy ziemskie” i prowadzić jednocześnie do coraz głębszej jedności z Jezusem, która jedynie może gwarantować owocność ich służby55. Źródła poznania S. Pinckaers zastanawiając się, czy aby Teresa nie była zbyt pokorna intelektualnie, by móc zostać ogłoszoną Doktorem Kościoła, stwierdził, że jej mądrość płynęła nie ze studiów, ale z wewnętrznej obecności Chrystusa, który ją pouczał. Hermeneutycznym kluczem Świętej do czytania Biblii były słowa Jezusa, że Ojciec zakrył prawdy przed mądrymi i roztropnymi, a objawił je prostaczkom (por. Mt 11, 25). Jest ona, według Pinckaersa, przykładem postawy pokornego przyjęcia prawdy, by otrzymać jej zrozumienie (credo ut intelligam), i dla tak przyjmującego Ewangelię staje się źródłem głębokiej wiedzy oraz wewnętrznego światła. Wprawdzie tego rodzaju rozumienie jest innego porządku niż wiedza ludzka, ale udziela mocy przyjęcia poznania naukowego w jakiejś wyższej wizji (epignosis – Ef 1, 17). Poznanie żywione wiarą stanowi źródło teologii chrześcijańskiej. Święta przypomina teologom i egzegetom, że pokora wiary i łagodność miłości są nieodzowne, by otrzymać inteligencję według Ducha, czyli poznanie, które tworzy prawdziwą teologię56. Bez wątpienia doświadczenie duchowe świętej Teresy pomaga w głębszym poznaniu tajemnic wiary57. Bardziej niż systemami wiary, Kościół żyje dzięki świadkom, którzy jak Teresa, czerpią i przekazują swoje przesłanie z doświadczenia Boga58. Positio wylicza różne nadprzyrodzone dary Teresy, dzięki którym w sposób najprostszy i najbardziej pełny miłości wyraziła ona najwyż- 54 91. Por. M. Schumacher, Thérèse, famme dans l’Église, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 73–75, 55 Por. A. Wollbold, „Klarer als Kristall”? Priesterliches Leben nach Therese von Lisieux, [w:] „Ihr seid der Brief Christi”. Priestersein im Zeugnis von Therese von Lisieux, Johannes XXIII. Und ���������������� Romano Guardini, red. R. Marx, P. Schallenberg, Paderborn 1999, s. 41. 56 Por. S. Pinckaers O.P., L’humilité chez Thérèse de Lisieux: clé herméneutique de la théologie, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt.,s. 99, 101, 109–113. 57 Por. R. J. Salvador Centelles, „En el corazón del la Iglesia, mi madre, yo seré el amor”. Jesús y la Iglesia como misterio de amor en Teresa de Lisieux, Roma 2003, s. 431. 58 Por. W. Herbstrith, Um der Liebe willen, München 1998, s. 61. 360 Ks. Wojciech Zyzak sze idee teologiczne59. Przede wszystkim Duch Święty oświecał jej duszę darem mądrości, dzięki czemu wielkie dogmaty wiary, zachowując charakter tajemnicy, zajaśniały cudowną harmonią. Oprócz nadprzyrodzonej „mądrości dziecka”, także dar rozumu udzielał jej najgłębszego wniknięcia w tajemnice wiary60. Teologowie zwracają uwagę na fakt, że pomimo braku wyraźnych znaków stanów kontemplacyjnych Święta była habitualnie pod wpływem działania Ducha Świętego i doświadczała życia mistycznego oraz pewnego poznania kontemplacyjnego. Pożerało ją pragnienie miłości a to znaczy, że Bóg ją przyciągał ku sobie i oświecał wewnętrznie odnośnie do tego, co miała czynić61. Doświadczalny sposób poznania Teresy jest autentycznym wkładem w solidną epistemologię wiary przed Soborem Watykańskim II, który potwierdził, że percepcja Tradycji wzrasta również przez kontemplację (DV 8)62. Cała wiedza biblijna Teresy pochodziła z doświadczenia duchowego zdobytego przez medytację i praktykowanie z miłością nauki Chrystusa w skromnych warunkach życia wspólnotowego63. Święta uczy, że zarodkiem wszelkiej mądrości i wiedzy chrześcijańskiej jest proste przyjęcie słowa Jezusa z odważną pokorą wiary i z radosną łagodnością miłości braterskiej64. W kwestii hermeneutyki użycia Biblii przez Teresę trzeba przypomnieć, że już von Balthasar krytykował jej zbyt osobiste do niej odniesienia. Pismo święte może się wydawać jedynie potwierdzeniem tego, co wewnętrzny Mistrz jej powiedział. Von Balthasar widział tu niebezpieczeństwo podporządkowania tekstu własnemu doświadczeniu65. Trzeba jednak przypomnieć, że dostępność Pisma świętego była w tym czasie ograniczona, gdyż stało się ono narzędziem walki z wiarą i było ukazywane jako jeden z wariantów mitologii starożytnego Bliskiego Wschodu. W sposób źródłowy Teresa dysponowała tylko Psalmami i Nowym Testamentem66. W tej sytuacji cudem jest, że Pismo święte zajmuje w jej twórczości centralne miejsce. Bez niego jej teksty przestałyby istnieć. Pelletier doliczył się 440 odniesień do Starego Testamentu i 650 do Nowego Testamentu, explicite lub implicite67. Pismo święte było wciąż w świadomości Teresy według starej zasady ruminatio. Wielokrotnie przepisywała jego fragmenty w listach do innych. W liście 107 do Celiny przeszła od Izajasza do Mateusza, odnajdując starą praktykę egzegezy patrystycznej, będącej owocem świadomości jedności Pisma. Ta metoda wykazuje oczywiście ograniczenia płynące z pewnej przypadkowej selektywności. Teresa podchodzi 59 Por. Procès de Béatification et Canonisation de Sainte Thérèse de l’Enfant-Jésus et de la Sainte – Face, Procès informatif ordinaire, Teresianum–Roma 1976, s. 56. 65–67. 60 Por. A. Royo Marín, Santa Teresa de Lisieux. Doctora de la Iglesia, Madrid 1998, s. 147–150. 61 Por. E. Ancilli, Santità, [w:] Dizionario di spiritualità dei laici, red. E. Ancilli, t. 2, Milano 1981, s. 265 n. 62 Por. M. Schumacher, Thérèse, famme dans l’Église..., dz. cyt., s. 82 n. 63 Por. S. Pinckaers O.P., L’humilité chez Thérèse de Lisieux..., dz. cyt., s. 113. 64 Por. tamże, s. 114. 65 Por. A.-M. Pelletier, Thérèse de l’Enfant-Jésus et l’interprétation des Écritures, [w:] L’apport théologique..., s. 142 n. 66 Por. tamże, s. 145. 67 Por. tamże, s. 146 n. Znaczenie doktoratu świętej Teresy od Dzieciątka Jezus 361 do Biblii wyłącznie od strony „tematów jej życia”68. Najważniejsze jednak jest to, że choć podchodzi do Pisma świętego ze swymi pytaniami, nie odchodzi od niego ze swymi odpowiedziami. Ona nie używa Bożego słowa, by służyło jej własnym ideom, ale szuka w Biblii odpowiedzi69. Słusznie przypomina się w tym kontekście Hansa Georga Gadamera, który ukazał, jak istotną rolę we wszelkim zrozumieniu odgrywa zainteresowania. Ktokolwiek chce zrozumieć jakiś tekst, ma zawsze jakiś projekt, dlatego mitem jest, że najlepszy lektor to lektor najbardziej neutralny. Zrozumienie jakiejś kwestii oznacza postawienie jej sobie i jest dialogiczną, wzajemną relacją pytania i odpowiedzi70. Tak też Pismo święte mówiło do Teresy, gdyż „była tam”, gdzie można je usłyszeć i zrozumieć. Ponieważ fundamentalną zasadą hermeneutyki ewangelicznej jest sequela Christi, Teresa zapytywała tekst jako uczennica Chrystusa i otrzymywała odpowiedź w tych samych słowach, które pozostawały enigmatyczne dla osób będących na zewnątrz tego „ruchu”. Tekst biblijny ukazuje swój sens w zależności od bliskości Chrystusa, który jest jedynym egzegetą71. Doświadczenie Świętej nie może być jednak okazją do pomniejszania znaczenia współczesnej egzegezy i do promowania immediatyzmu, fundamentalizmu czy subiektywizmu. Teresa wyrażała pragnienie studiowania języka hebrajskiego i greckiego, by móc także naukowo zgłębiać Pismo. Nie chodziło jej o antyintelektualizm, który by gardził inteligencją Objawienia, ale przypomniała, że miłość, a nie sama tylko nauka, leży u podstaw zrozumienia Biblii. Chodziło jej o poznanie Chrystusa w celu wzrostu miłości do Niego72. W swym docenianiu oryginalnych tekstów Pisma świętego wyprzedziła epokę i późniejsze orzeczenia Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, znajdujące swój najpełniejszy wyraz w Dei Verbum (22)73. Poza Biblią, duży wpływ na duchowość świętej Teresy miały klasyczne dzieła mistyków karmelitańskich, zwłaszcza Jana od Krzyża. Choć Teresa w swej niezależności i oryginalności prawie w ogóle nie przejęła jego terminologii, to jednak od wczesnej młodości tak na nią wpływał, że można ją nazwać jego najznamienitszą córką74. Recepcja Jana u Teresy nie polegała na przejęciu jego doktryny. Chodzi tu raczej o podobne, osobiste doświadczenie i o biografię wspólnej łaski Bożej75. Por. tamże, s. 148–151. Por. tamże, s. 151 n. 70 Por. tamże, s. 153 n. 71 Por. tamże, s. 156 n. 72 Por. tamże, s. 162–164. 73 Por. T. M. Dąbek, Biblia w pismach św. Teresy od Dzieciątka Jezus, [w:] Mała droga zupełnie nowa, red. J. Machniak, J. W. Gogola, Kraków 1997, s. 67. 74 Por. G. Gaucher, Flammes d’amour: Thérèse et Jean. L’influence de saint Jean de la Croix dans la vie et les écrits de sainte Thérèse de Lisieux, Paris 1997, s. 177. 75 Por. F. Ruiz, Thérèse und der hl. Johannes vom Kreuz, „Christliche Innerlichkeit” 32:1997, nr 3/4, s. 94. 68 69 362 Ks. Wojciech Zyzak Wzór dla teologów Święta Teresa miała specjalne powołanie i ma wielką zasługę względem teologów, gdyż przypomniała im o sapiencjalnym wymiarze teologii i prowadziła ich do samego serca objawionego Misterium76. Jan Paweł II zwracając się do Kongregacji Nauki Wiary 24 X 1997 roku stwierdził, że sapiencjalna teologia Teresy wskazuje mistrzowską drogę wszelkiej refleksji teologicznej i wszelkich badań doktrynalnych. Teolog w Kościele jest na służbie poszukiwania przez wierzącego zrozumienia wiary. Teresa całe życie szukała prawdy, którą znalazła w Piśmie świętym i Tradycji. Doświadczała Pisma świętego nie tyle jako księgi, ale jako Osoby. To w tej relacji realizowała się jej świętość, oświecająca jej rozum i będąca fundamentem poznania Boga, czyli teologii. Święta stanowi model dla teologów przez ukazanie możliwości połączenia badań rozumowych z dążeniami doświadczenia chrześcijańskiego kierowanego wiarą. Daje ona syntezę duchowości chrześcijańskiej, jednocząc teologię z życiem duchowym. Jest wzorem dla teologów przez swą świętość. Przypomina, że nie wystarczy mówić o Bogu, jeśli nie pragnie się mówić do Boga, i nie można uczyć o Bogu, jeśli się Go przedtem nie wysłuchało. Teresa doszła do głębokiego poznania Objawienia i Pismo święte stało się jej językiem ojczystym. Jej teologia jest stale w dialogu z Bogiem i ze słuchaczami. Trzeba jeszcze raz podkreślić, że jej Mała droga jest arcydziełem przez swą treść, fundament biblijny i dogmatyczny, symboliczny i realistyczny wyraz, związek z tajemnicami Boga Trójcy, miłosierdzia, wcielenia, odkupienia, życia wiecznego i obcowania świętych. Teresa pokazuje teologom, jak godzić rozum z wiarą, wiedzę – z poznaniem teologicznym, doświadczenie Boga i przekazywanie go innym. Może być przewodnikiem dla teologów w takich kwestiach, jak: ponowne ustalenie więzi między teologią a duchowością, odpowiedź na aktualne problemy istnienia zła, cierpienia, śmierci oraz niewiary i ateistycznego humanizmu, miejsce kobiety w Kościele, aktualność teologii patrystycznej i przypomnienie wymiaru kontemplacyjnego całej teologii a także ekumenizm. Uniwersalna i stała recepcja jej doktryny pokazuje, w jakiej mierze Kościół przyjął jej nauczanie. Teologowie winni modlić się do niej, by była ich przewodniczką w recepcji Soboru Watykańskiego II, do którego przygotowania się przyczyniła, w recepcji nauczania Magisterium, w nowej ewangelizacji i w rozróżnianiu duchów77. Teresa oczywiście nie była teologiem w sensie opracowywania dzieł teologicznych, ale w wyższym, gdyż otrzymała i przekazała światło Ducha Świętego. Miała ona nadzwyczajną miłość do prawd wiary a Kościół uznał w niej szczególny charyzmat Ducha Świętego, który oświecił jej duszę mądrością wlaną, dając nadzwyczajne poznanie tajemnic Trójcy i dziecięctwa Bożego. Posiadała też umiejętność oryginalnego i sugestywnego przekazu, który dotyka serce. U niej dogmaty wiary są zarówno doktryną prawdy, jak i doświadczeniem życia. Por. G. Cottier O.P., Préface [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 12. Por. J. Sleiman O.C.D., Thérèse de Lisieux, un « modèle pour les théologiens de notre temps », [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 285–307. 76 77 Znaczenie doktoratu świętej Teresy od Dzieciątka Jezus 363 W tym poznaniu wiary mądrość Ducha Świętego jest źródłem doświadczenia, które poza ograniczeniami podmiotu posiada samą obiektywność prawdy objawionej78. Lamoureux nazywa jej doświadczenie docta ignorantia i pragnie wykazać, że osiągnęła ona mądrość teologiczną świętego Tomasza z Akwinu. Tomasz pisał o dwóch mądrościach: doktrynalnej, której pryncypia pochodzą z Objawienia, i doświadczalnej, która jest darem Ducha Świętego. Autor nazywa to „poznaniem wiary, która kocha” i „niepoznaniem miłości, która wierzy”. Cała mądrość Teresy polegała na tym drugim. Jej nie chodziło o abstrakcyjne pojęcia, ale o własne doświadczenie. Jej słowa są zawsze modlitwami i rozmową z Jezusem. Lamoureux doszukuje się paralelnych ujęć wielu kwestii u Tomasza i Teresy. Ostatecznie stwierdza, że Święta zakładała i zawierała dogmatykę, ale jej nauka była mądrością w sensie biblijnym79. Teresa jako Doktor pokazuje, że pomimo wysiłku rozumu teologów, ich ciężka teologiczna praca byłaby bezowocna, gdyby brakowało sekretnego źródła ich doktryny, czyli światła od Boga80. Zakończenie O atrakcyjności pism świętej Teresy od Dzieciątka Jezus świadczy fakt, że przetłumaczono je na ponad pięćdziesiąt języków. Teresa była młodą, oddaną kontemplacji kobietą. Potrafiła w szczególnie atrakcyjny sposób wyrazić swą wzniosłą doktrynę dzięki niepowtarzalnemu geniuszowi kobiecemu, z entuzjazmem i siłą właściwą osobie młodej, z głębią właściwą osobie oddanej kontemplacji. Poza tym Teresa nadal pozostaje stosunkowo współczesną nam świętą81. Spośród jej zasług dla teologii trzeba jeszcze raz wymienić opatrznościowe odrzucenie mentalności jansenistycznej, powrót do Pisma świętego, rozumianego jako słowo życia, ukazanie głębokiego sensu łaski, życia teologalnego i powszechnego powołania do świętości. Jej doktryna jest oryginalna, bo chodzi w niej o wiarę oświeconą miłością. Na uwagę zasługuje jednak nie tylko oryginalność jej teologii, ale także jej zgodność z Tradycją kościelną a szczególnie profetyczna zbieżność z doktryną Soboru Watykańskiego II. W pismach św. Teresy można uchwycić charyzmat mądrości, będącej owocem Ducha Świętego. Positio wymienia niektóre aspekty teologii, w których Teresa ma „autorytet”: szczególne doświadczenie miłosierdzia Bożego i Jego ojcostwa; radosna akceptacja ubóstwa z ufnością dziecka otwartego na łaskę; silne i bezpośrednie doświadczenie obecności Chrystusa i Jego misteriów; centralne miejsce cnót teologalnych; doświadczenie Kościoła Matki i Ciała Mistycznego w pięknie jego charyzmatycznej świętości powołania misyjnego; ewangeliczne odkrycie Maryi w Jej drodze Por. G. Cottier, O.P., Thérèse, Docteur de l’Église, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 275–277. Por. F. Lamoureux OP, La « Docte Ignorance » de Saint Thérèse de l’Enfant-Jésus et de la SainteFace, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 119–121, 124–126, 128 n. 137. 80 Por. P. d’Ornellas, Sainte Thérèse de l’Enfant-Jésus. « Ma folie à moi c’est d’espérer », Paris 1997, s. 92. 81 Por. J. Castellano, Doktorat świętej Teresy z Lisieux, [w:] Święta Teresa z Lisieux słowem Boga dla świata, red. J. W. Gogola, „Karmel Żywy” 1, Kraków 1998, s. 260–262. 78 79 364 Ks. Wojciech Zyzak wiary i macierzyństwa duchowego; dynamiczne znaczenie rzeczy ostatecznych i wspólnoty świętych jako nieprzerwanej komunii. Tych szerokich kompetencji nowego Doktora nie można wytłumaczyć samym tylko korzystaniem z Pisma świętego czy dzieł duchowych Jana od Krzyża i Teresy Wielkiej82. Chociaż św. Teresa nie przekazała jakiegoś korpusu doktryny, to jej genialne przebłyski dotyczące Bożej sprawiedliwości i miłosierdzia oraz powszechnego powołania do świętości w Kościele, którego definicji na nowo przywróciła wymiar miłości, do dziś mocno oddziałują na pobożność chrześcijan83. Wprawdzie nie napisała ona żadnego traktatu na temat duchowości i nie rozwijała systemów na podstawie teorii duchowych, to jednak jej doświadczenia zakładają i potwierdzają podstawowe prawdy nauki duchowej84. Teresa jest też potwierdzeniem prawdy, że im bardziej teologia zna Boga, tym bardziej chce Go poznać z doświadczenia85. The Meaning of the Doctorate of St. Theresa of the Child Jesus for Theology The fact that the works of St. Theresa of the Child Jesus were translated into more than fifty languages is a proof of their magnificence. Theresa was a young woman devoted to contemplation. She was able to express her lofty doctrine in an attractive manner thanks to her unique feminine genius, with enthusiasm and strength typical of such a young person and with the depth characteristic of a person so devoted to contemplation. Besides, Theresa is still our relatively contemporary saint. Concerning her contribution to theology, what must be highlighted is a providential rejection of the Jansenist mentality, a return to the understanding of the Bible as the word of life, accentuation of the deep meaning of grace, theological life and common vocation to holiness. Por. tamże, s. 254–259. Por. G. Cottier OP, Thérèse, Docteur de l’Église [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 278–282. 84 Por. M.-E. Grialou, Meine Berufung ist die Liebe. Die Botschaft der heiligen Theresia von Lisieux, Leutesdorf 1992, s. 146. 85 Por. M.-B. Borde OCD, Liminaire, [w:] L’apport théologique..., dz. cyt., s. 6. 82 83 Materiały i komunikaty Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Grzegorz Ciemała Rola marszałka Józefa Piłsudskiego przy tworzeniu gabinetu hr. Aleksandra Skrzyńskiego w świetle prasy konserwatywnej Celem niniejszej pracy jest przedstawienie stanowiska prasy konserwatywnej Drugiej Rzeczypospolitej („Czas”, „Słowo”, „Dzień Polski” i „Dziennik Poznański”) wobec sytuacji politycznej w Polsce w czasie tworzenia gabinetu hr. Aleksandra Skrzyńskiego i roli, jaką przy konstruowaniu tego gabinetu odegrał w opinii tych dzienników Józef Piłsudski. Ustąpienie gabinetu Władysława Grabskiego (13 listopada 1925 r.) stwarzało nową sytuację polityczną; nasuwało się pytanie: kto i jak ją rozegra? W tym właśnie momencie wyłania się z cienia postać marszałka Józefa Piłsudskiego. Do jesieni 1925 r. ostrość jego reakcji zaznaczała się jedynie na wewnętrznym tle życia Polski. W okresie, o którym mowa, zyskała jeszcze jeden kontekst – międzynarodowy. W pierwszej połowie października toczyły się na neutralnym szwajcarskim gruncie, w Locarno, rokowania z udziałem czterech ówczesnych europejskich mocarstw: Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Niemiec oraz Belgii, Czechosłowacji i Polski. W podpisanym tzw. traktacie reńskim potwierdzona została nienaruszalność granicy pomiędzy Niemcami a Francją i Belgią. Milczeniem pominięto granice wschodnie Niemiec. Zachodnie zyskały zabezpieczenie międzynarodowe, wschodnie – mogły stać się przedmiotem rewizjonistycznych zabiegów. W Locarno poniosła klęskę nie tylko polska dyplomacja, lecz również Rzeczpospolita. Sojusz z Francją, stanowiący o naszym zewnętrznym bezpieczeństwie, okazał się co najmniej niepewny. Musiało to zdecydować o determinacji, z jaką przystąpił do działania marszałek Piłsudski. Bezpieczeństwo państwa było dla Piłsudskiego jedną z wartości nadrzędnych. W związku z tym pojawienie się realnej groźby terytorialnego uszczerbku II Rzeczypospolitej, w połączeniu z pozostającą wciąż w zawieszeniu kwestią sprawnego kierowania armią, musiało z jego punktu widzenia, prowadzić do konkluzji, że nowa jakościowo sytuacja wymaga działań równie radykalnych co zdecydo- 368 Grzegorz Ciemała wanych. [...] Od jesieni 1925 r. Piłsudski nie ukrywał już, że obiektem jego zainteresowania jest nie tylko armia, lecz całe państwo1. W Sejmie przystąpiono do szukania większości zdolnej do utworzenia gabinetu, a Józef Piłsudski już nazajutrz po ustąpieniu Grabskiego, 14 listopada złożył wizytę prezydentowi Stanisławowi Wojciechowskiemu. Nie pozostało to bez echa w prasie konserwatywnej. „Dzień Polski” donosił, iż w sytuacji przesilenia: „Zabrzmiał w sobotę popołudniu głos najzupełniej niepowołany”2, i przedstawił zachowanie Piłsudskiego jako „Niezbyt... zrównoważone”3, przestępstwem nazywając sianie przez niego zamętu w czasie, gdy toczyły się pertraktacje o pożyczkę zagraniczną, kiedy złoty był niestabilny. Wizyty Piłsudskiego u prezydenta „Dzień Polski” nie komentował, poprzestając tylko na krótkiej relacji. Na uwagę może jedynie zasługiwać wymowny tytuł artykułu: „Maciejówka z Sulejówka”4. Wizytę tę szerzej opisało natomiast „Słowo”. Cat-Mackiewicz – bo on był autorem artykułu – nie wnikał w to, czy prezydent zaprosił marszałka, czy marszałek sam przyjechał; stwierdził tylko: „W każdym razie w sobotę rano p. minister spraw wojskowych gen. Sikorski był kandydatem jeśli nie na dyktatora, to w każdym razie jednym z kandydatów na premjera”5. Prezydent Wojciechowski miał – zdaniem Cata – pytać Piłsudskiego, kogo on uważa za stosownego na ministra spraw wojskowych. Redaktor „Słowa” był zdania, że pytanie o obsadę stanowiska premiera skierowane do wybitnego polityka mieści się w obyczajach konstytucyjnych, natomiast informowanie się bezpośrednio o obsadę stanowiska ministra spraw wojskowych, przeskakując pytanie o osobę premiera, uznał za przejaw braku wykształcenia prawniczego prezydenta, bo inaczej można by to pytanie odebrać jako chęć zrobienia przykrości gen. Sikorskiemu. Cóż się właściwie takiego stało w Belwederze 14 listopada? Informowały o tym niemal wszystkie dzienniki w kraju, nie tylko konserwatywne. Marszałek Piłsudski przyszedł oświadczyć prezydentowi, że ostrzega go przed pominięciem interesów moralnych armji polskiej przy rozważaniach nad rozwiązaniem obecnego kryzysu. Uczyniono to już dwukrotnie i z takim skutkiem, że w rezultacie doprowadzono do coraz silniejszego rozdźwięku i rozdrażnienia w wojsku. [...] Rozumiem mus rozkazu panujący w wojsku, lecz nie rozumiem braku szacunku dla tych, co strzegli państwa i jego honoru. Ostrzegam więc jeszcze raz p. Prezydenta, nie mieszając się do Pana obecnych kłopotów. W. Suleja, Józef Piłsudski, s. 285–286, Wrocław–Warszawa–Kraków 1995. W celu lepszego oddania tła opisywanych wydarzeń, w cytatach z dzienników zachowane zostały obowiązujące wówczas zasady gramatyki, ortografii i interpunkcji. „Dzień Polski” nr 265, 16 XI 1925, s. 2. Przesilenie. 3 Tamże. „Skoro idzie o mniej lub więcej urojone tytuły do występowania nazewnątrz, do ciągłego zaznaczania swego istnienia, można było zaiste wybrać moment odpowiedniejszy”. 4 Tamże, s. 3. Maciejówka z Sulejówka. 5 „Słowo” nr 262, 15 XI 1925, s. 1. Dzień wczorajszy. 1 2 Rola marszałka Józefa Piłsudskiego przy tworzeniu gabinetu... 369 Wziąłem na siebie obowiązek jako ten, co armję formował i w najcięższych próbach z nią walczył, jako ten, co w wojsku ma najwyższą rangę6. W czasie tego spotkania padło – wspomniane już wyżej – zapytanie prezydenta: kogo by marszałek widział na stanowisku przyszłego ministra spraw wojskowych? Należy stwierdzić, że wystąpienie Piłsudskiego godziło w samą istotę systemu parlamentarnego. Nadawał on sobie prawo dyktowania woli prezydentowi Rzeczypospolitej. W ten sposób został stworzony precedens – i w tym też duchu komentowała to wydarzenie prasa konserwatywna. Najostrzej przeciwko ingerencji w konstytucyjnie ustalony porządek wystąpił „Dziennik Poznański”, będący pod wpływami endecji, która nie lubiła Piłsudskiego. Swój artykuł na ten temat, z 17 listopada, opatrzył wymownym tytułem: „Terror czy praworządność”7. To, co się działo w Warszawie, było dla dziennika konserwatystów wielkopolskich zdumiewające. Z przesilenia rządowego – zdaniem gazety – „Starają się skorzystać żywioły zupełnie nieodpowiedzialne”8. W chwili, gdy ważyły się losy rządu koalicyjnego lub – jak pisała gazeta – rządu koncentracji narodowej, „jak deus ex machina zjawia się na widowni zapomniany mąż stanu z Sulejówka. Od kilku tygodni ten najwyższy dygnitarz wojskowy w państwie pomieszczał szereg feljetonów w swym organie warszawskim, w którym mieszał z błotem swego bezpośredniego szefa, jakim jest minister spraw wojskowych”9 (chodziło o gen. Władysława Sikorskiego). „Czas” też komentował tę wizytę. Gazeta stwierdzała, że owo dwukrotne „pominięcie interesów moralnych armii” miało miejsce w 1923 r. i 1924 r. przy obsadzie teki ministra spraw wojskowych, i dodała, że prezydent miał się zgodzić z marszałkiem, iż stanowiska ministra spraw wojskowych nie należy powierzyć gen. Sikorskiemu. „Czas” rozumiał to działanie jako wymierzone przeciwko niemu i oceniał jako czynność czysto polityczną. Stawiają one [te działania – przyp. G.C.] zupełnie błędna zasadę, iż członek armji najstarszy rangą ma prawo decydować, kto ma ją politycznie w gabinecie reprezentować, a nawet – jak to Prezydent Wojciechowski zrozumiał – kto ma prawo tworzyć gabinet? Jest to zasada błędna i stojąca w jaskrawej sprzeczności z konstytucją. Najprzód dlatego, ponieważ tytuł Marszałka nie upoważnia jego piastuna ani prawnie ani nawet moralnie do zastępowania armji i do przemawiania imieniem armji. Konstytucja oddaje reprezentację interesów armji a więc i obronę honoru armji w ręce ministra odpowiedzialnego za to bezpośrednio przed sejmem, a pośrednio przed całem społeczeństwem. Jest to zasada racjonalna, bo inaczej doszlibyśmy do anarchji i do uzurpacji tych praw przez ludzi nieodpowiedzialnych. Taką właśnie pod względem prawnym uzurpacją jest wystą6 „Czas” nr 266, 16 XI 1925, s. 1. Deklaracja marszałka Piłsudskiego. Mówiąc o dwukrotnym pominięciu interesów moralnych armii miał Piłsudski na myśli nominację dwóch ministrów spraw wojskowych: gen. Szeptyckiego 13 czerwca 1923 r. i gen. Sikorskiego 19 grudnia 1923 r. 7 „Dziennik Poznański” nr 267, 17 XI 1925. 8 Tamże. 9 Tamże. 370 Grzegorz Ciemała pienie marszałka Piłsudskiego. Żałować należy, że głowa naszego państwa nie okazała żadnego zrozumienia dla strony prawnej tego wystąpienia. [...] Marsz. Piłsudski nie ma też żadnego moralnego usprawiedliwienia dla swego niezgodnego z konstytucją wystąpienia10. Zdaniem gazety, ostatnia deklaracja marszałka zmierzała do usunięcia z przyszłego gabinetu ustawowego przedstawiciela armii, a pośrednio – do przywrócenia koncepcji, w myśl której inspektor armii byłby od nikogo niezależnym i przez nikogo nie kontrolowanym wodzem w czasie pokoju, czyli – co podkreślał „Czas” – „faktycznym dzierżycielem dyktatury wojskowej”11. 15 listopada 1925 r. odbyła się z okazji minionej niedawno siódmej rocznicy powrotu marszałka Piłsudskiego z Magdeburga manifestacja oficerów w Sulejówku. Jak donosił „Dzień Polski”, przybyło na nią kilku generałów i kilkuset oficerów12. W ich imieniu przemówił krótko, ale dobitnie gen. Gustaw OrliczDreszer. W swym wystąpieniu nawiązał do pierwszych dni niepodległości, gdy Piłsudski dzierżył: „Najwyższą, choć niepisaną władzę dyktatorską”13, przypomniał dni chwały, które okrywały sztandary armii wielkich zwycięstw laurem, a potem podkreślił, że z przeszłością ostro kontrastuje teraźniejszość: Gdy dziś zwracamy się do Ciebie, mamy także ból i trwogę wraz z nędzą do domów zaglądające. Chcemy, byś wierzył, że gorące są chęci nasze, byś nie zechciał być w tym kryzysie nieobecnym, osierocając nie tylko nas, wiernych swoich żołnierzy, lecz i Polskę. Chcemy [i tu wymowne było zakończenie – przyp. G.C.] – byś wierzył, że nie mówimy zwykłych uroczystościowych komplementów, lecz niesiemy Ci, prócz wdzięcznych serc, także i pewne, w zwycięstwach zaprawione szable14. Przemówienie to było doskonale wygłoszone (Dreszer był świetnym mówcą). Znakomita postawa generała zrobiła wielkie wrażenie na zebranych w ogródku w Sulejówku. Jego ostatnie zdanie było potem, aż do wypadków majowych, szeroko komentowane. „Wycieczka” wojskowych do Sulejówka została bardzo negatywnie skomentowana przez prasę konserwatywną. „Czas”, w tym samym numerze, w którym opisał wizytę Piłsudskiego u prezydenta, poddawał również ocenie odwiedziny oficerów w Sulejówku. Zwrot o „zwycięskich szablach” i podjęcie – zdaniem gazety – tego zwrotu przez Piłsudskiego rozumiał jako groźbę posunięcia się do wojny domowej, gdyby żądania marszałka nie zostały spełnione. Stanowiło to zły precedens wciągania oficerów do walk politycznych, a całe wystąpienie było nielegalne: „W obronie pewnych ludzi, pewnych programów, pewnych haseł; próba przeszczepienia do nas walk meksykańskich”15. Prasa Tamże. Tamże. 12 „Dzień Polski” nr 265, 16 XI 1925, s. 3. Życzenia. 13 Tamże. 14 Tamże. 15 „Czas”, nr 267, 18 XI 1925, s. 1. Wystąpienie marszałka Piłsudskiego. 10 11 Rola marszałka Józefa Piłsudskiego przy tworzeniu gabinetu... 371 konserwatywna podkreślała, że takimi działaniami marszałek zacierał sobie piękne karty historii. Unicestwiał cały swój poprzedni – dla ojczyzny – dorobek. „Czas” pisał, że takim zachowaniem pomagał on swoim własnym wrogom, którzy „obelgami i insynuacjami starali się go moralnie zabić, a rozdrażniwszy popchnąć do nielegalnych czynów. Poszedł im na rękę już raz w lipcu 1922 roku; teraz idzie raz drugi”16. Zdaniem pisma, Piłsudski wyrządzał szkodę nie tylko sobie, ale i sprawie polskiej, i ułatwiał agitację agentom komunistycznym, którzy go w pierwszym rzędzie nienawidzili i zwalczali. „Dziennik Poznański” również był zbulwersowany poczynaniami marszałka i jego zwolenników. Wizyta oficerów i generałów z gen. Gustawem Orliczem-Dreszerem i gen. Michałem Karaszewiczem-Tokarzewskim na czele była widoczną demonstracją polityczną „aranżowaną sprytnie zarówno przeciw ministrowi Sikorskiemu, jak dla celów wysunięcia znów na plan pierwszy marszałka z Sulejówka. Armja poczyna się tutaj mieszać czynnie do polityki. Trzeba podkreślić, że jest to typowy objaw politycznej ingerencji pretorjanów celem wysunięcia na arenę swego Augusta”17. Gazeta zauważała brak przeciwstawienia się temu – jak to nazywała – terrorowi oraz „brak cywilnej odwagi przeciwstawienia się tej niekonstytucyjnej ingerencji czynników militarnych w sprawy państwa”18 i podawała, że obywatel Wielkopolski i Pomorza ze zdumieniem przyglądał się temu, co działo się w Warszawie. Szczególnie niezrozumiałe były dla niego – o czym słyszał tu i ówdzie – próby powierzenia przez prezydenta Wojciechowskiego misji sformowania rządu Jędrzejowi Moraczewskiemu. „Wysuwanie [...] w tej chwili na premjera osoby socj. Moraczewskiego jest jakąś niesłychaną pomyłką, której kulisy tłumaczą nam chyba ostatnie posunięcia taktyczne na terenie Sulejówka”19. Dziennik ufał, że w społeczeństwie znajdą się siły, które – chociażby przez swą reprezentację parlamentarną – zdobędą się na stanowczy protest przeciwko mieszaniu wojska do polityki i podobnym niekonstytucyjnym działaniom. Posunięcia marszałka określone zostały jako „intryga lewicowa” i – zdaniem „Dziennika Poznańskiego” – na pewno nie były objawem specjalnej troski o dobro państwa w chwili przesilenia, lecz wiązały się z szerszym planem zmierzającym do wywołania strajku powszechnego – ponoć zapowiadanego przez socjalistów. Gazeta kończąc swe rozważania pisała: „Jesteśmy tedy świadkami niesłychanego faktu, iż warcholstwo polityczne zakrada się do armji, dzieląc te armje na 2 obozy. Jakie są niebezpieczeństwa tego rodzaju posunięć taktycznych naszych dostojników wojskowych, nie trudno się domyślić”20. „Dzień Polski” to, co się działo, określał jako: „Przesilenie i rokosz”21 i wspominał „przesilenie rządowe” z roku 1922, po upadku gabinetu Antoniego Tamże. „Dziennik Poznański” nr 267, 17 XI 1925, s. 1. Terror czy praworządność? 18 Tamże. 19 Tamże. 20 „Dziennik Poznański” nr 267, 17 XI 1925, s. 2. Nowe próby szerzenia zamętu. 21 „Dzień Polski” nr 266, 17 XI 1925, s. 2. Przesilenie i rokosz. 16 17 372 Grzegorz Ciemała Ponikowskiego, pisząc, że załatwienie wówczas tego „przesilenia” przez marszałka nie dawało mu chyba najmniejszego tytułu do występowania w roli eksperta w tego rodzaju sprawach. Zdumiewająca była dla gazety deklaracja, z którą przybył do Sulejówka jeden z wyższych dostojników, niosąc marszałkowi „Prócz wdzięcznych serc, pewne w zwycięstwie zaprawione szable”. Wymowny jest komentarz tego wydarzenia przedstawiony przez „Dzień Polski”: Naród zwykł słyszeć słowa takie zwrócone do kraju, do Ojczyzny, nie zaś do skromnej willi podmiejskiej. Takie słowa odniesione w obecnej chwili do osoby bądź co bądź prywatnej w życiu politycznem, ze strony wojskowych – wśród których polityka nie powinna być krzewiona – daje wrażenie pomruku rokoszu, a tego ani darować, ani zapomnieć naród zapewne nie potrafi22. Wydarzeniom tych dni przyglądało się też „Słowo” wileńskie. Cat-Mackiewicz zauważał, że „na całej walce naszego obozu, tj. obozu prawicy z marsz. Piłsudskim, odbijała się niekonsekwencja klubów prawicy wobec ustawy o naczelnych władzach wojskowych. [...] Zasady polityczne i dogmaty partyjne nie powinny być kuglarstwem i jajami, któremi się rzuca w kierunkach dowolnych”23. Redaktor naczelny pisał, że skoro władza prezydenta ma być rozszerzona, to – jego zdaniem – nie można z okazji ustawy o naczelnych władzach wojskowych władzy tej ograniczać na rzecz sejmu. Uważa on też, że skoro do dogmatu prawicy należy, że wojsko ma być apartyjne, to nie należy oddawać władzy nad nim w ręce parlamentarnego ministra spraw wojskowych. W sprawie organizacji naczelnych władz wojskowych „Słowo” zdawało się podzielać opinię marszałka. Cat był zdania, że: „Skoro autorytet parlamentu obniżył się w opinji powszechnej, to bynajmniej nie leży w opinji «prawicy», aby temu parlamentowi via parlamentarnego ministra spraw wojskowych oddawać wpływy nad wojskiem”24. Stanowisko prawicy i socjalistów w sprawie ustroju organizacji najwyższych władz wojskowych było identyczne, a zatem – według Cata –stanowisko prawicy w związku z tym było błędne, było bowiem przede wszystkim nieprawicowe. W kolejnym numerze „Słowa” z 18 listopada Cat-Mackiewicz zastanawiał się, dlaczego endecja zwalczała marszałka Piłsudskiego i sugerował, by to pytanie zadać „człowiekowi z ulicy”, a jeszcze lepiej: „Przeciętnemu dzierżawcy folwarku w II-iej lub III-iej klasie pociągu na linji Oszmiana – Wilno lub Lida – Baranowicze. Otrzymasz odpowiedź: «Dlatego, że Piłsudski to były socjalista». Wobec słów prof. Grabskiego należy się jednak zapytać zw. ludowonarodowy, dlaczego «byłych» socjalistów się zwalcza, a z socjalistami «aktywnymi» zawiera się sojusze”25. Manifestacja oficerów w Sulejówku, mająca wyraźnie polityczny cel, nie mogła nie wywołać konsekwencji służbowych wobec jej uczestników. Już 19 listopada w Dzienniku Personalnym Ministerstwa Spraw Wojskowych podano Tamże. „Słowo” nr 263, 17 XI 1925, s. 1. Strach jest złym doradcą. 24 Tamże. 25 „Słowo” nr 264, 18 XI 1925, s. 1. Lekkomyślne aforyzmy. 22 23 Rola marszałka Józefa Piłsudskiego przy tworzeniu gabinetu... 373 rozporządzenie ministra spraw wojskowych, na mocy którego gen. Gustaw Orlicz-Dreszer został przeniesiony ze stanowiska komendanta warszawskiej dywizji jazdy do Poznania na dowódcę 3. dywizji jazdy26. Tenże minister (Sikorski) wydał również zakaz uczestniczenia wojskowym w służbie czynnej w manifestacjach o charakterze politycznym27. Potem przenoszenie oficerów uczestniczących w manifestacji sulejowickiej trwało nadal, m.in. z komendy m. Warszawy odwołano szefa służby bezpieczeństwa kpt. Antoniego Szymańskiego, a ze stanowiska pułkownika sztabu generalnego – Sergiusza Zahorskiego28. Jak podawał „Dziennik Poznański”, do gen. Sikorskiego, pełniącego nadal funkcję ministra spraw wojskowych, zgłosili się wówczas generałowie: „Górecki, Litwinowicz i Składkowski, którzy domagali się wyjaśnień w sprawie zarządzeń odnośnie do oficerów, którzy wzięli udział w hołdzie dla Naczelnego Wodza i prosili, aby wyjaśnienie zostało publicznie ogłoszone”29. W tym samym artykule pismo informowało, że gen. Sikorski wydał rozporządzenie nakazujące rozbrojenie: „Wszystkich organizacji społecznych przysposobienia wojskowego, a więc: strzelców, Sokoła, harcerzy i przysposobienia młodzieży wiejskiej. Broń odebrana tym związkom została złożona w oddziałach macierzystych. Charakterystycznym jest fakt – kończył dziennik – iż władze tych organizacji nie były zupełnie zawiadomione o tem konspiracyjnem rozbrojeniu”30. Warto zauważyć, że środowisko konserwatystów wielkopolskich, jakkolwiek ostro piętnowało niekonstytucyjne działania Józefa Piłsudskiego i oficerów 15 listopada, to jednak nie popierało owego sprzecznego z prawem „konspiracyjnego rozbrojenia” organizacji bez powiadomienia o tym ich władz. Pisał o tym zarówno „Dziennik Poznański”, jak i „Czas”31. Jak już wspomniano, wypadkami w stolicy (tzn. ingerencją marszałka w formowanie gabinetu i manifestacją oficerów) najbardziej oburzona była Wielkopolska. Zjednoczenie Polskich Stowarzyszeń Rzeczypospolitej i Związków b. Wojskowych w wydanej przez siebie odezwie kategorycznie sprzeciwiało się – jak to ujęto – ultimatum, które b. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski skierował do prezydenta w celu wywarcia na niego nacisku w sprawie tworzenia nowego rządu. Przypomniano, że nie może być przyzwolenia na łamanie konstytucji. Działanie Józefa Piłsudskiego jest „pogwałceniem kardynalnych podstaw Konstytucji, jest zamachem na ład, spokój i praworządność”32. Zjednoczenie Polskich Stowarzyszeń Rzeczypospolitej wzywało, by całe społeczeństwo, któremu miłość ojczyzny leży na sercu, przeciwstawiło się swą jednolitą, spokojną, patriotyczną postawą nieobliczalnym – jak napisano – zamachom. W końco- „Dziennik Poznański” nr 268, 18 XI 1925, s. 4. Echa „raportu politycznego” w Sulejówku. „Czas” nr 267, 18 XI 1925, s. 2. Przeciw manifestacjom oficerów. 28 „Czas” nr 270, 21 XI 1925, s. 1. Raport generałów. 29 „Dziennik Poznański” nr 269, 19 XI 1925, s. 2. O dyscyplinę w armji i rozbrojenie organizacyj. 30 Tamże. 31 „Czas” nr 269, 20 XI 1925, s. 1. Fałszywa interpretacja. 32 „Dziennik Poznański” nr 269, 19 XI 1925, s. 4. W Obronie Majestatu Państwa. 26 27 374 Grzegorz Ciemała wych słowach odezwy podkreślono, że społeczeństwo Wielkopolski gotowe jest „do czynnej obrony ustroju Państwowego ustanowionego z woli Narodu”33. Nie znaczy to wcale, że w tych burzliwych dniach dali o sobie znać tylko przeciwnicy marszałka. Prasa konserwatywna donosiła też o wyrazach poparcia dla jego działań. Np. w Zagłębiu Dąbrowskim – jak donosił „Czas” – organizowało się stronnictwo im. J. Piłsudskiego, którego zadaniem miało być szerzenie idei demokratycznej, walka z komunizmem, polepszenie metod pracy politycznej oraz „zapewnienie marszałkowi Piłsudskiemu stanowiska należnego mu ze względu na jego zasługi historyczne”34. Za Piłsudskim opowiadało się także Wilno. Z okazji rocznicy siedmiolecia niepodległości wszystkie oddziały wojskowe stacjonujące w tym mieście – jak relacjonowało „Słowo” – wysłały do Sulejówka depesze z wyrazami hołdu dla marszałka jako twórcy wojska polskiego. Główne uroczystości rocznicowe miały tam miejsce 18 listopada35. W tym dniu – jak donosił „Czas” – „odbyła się manifestacja w obronie Józefa Piłsudskiego. Wziął w niej udział tamtejszy garnizon, przemówienia wygłosili generałowie: Barbecki, Dąb-Biernacki, pułkownik Skwarczyński i major Prystor”36. 20 listopada prezydent Stanisław Wojciechowski powierzył misję powołania gabinetu hr. Aleksandrowi Skrzyńskiemu, który też natychmiast rozpoczął formowanie nowego rządu. Największych trudności miała nastręczać obsada stanowiska ministra spraw wojskowych. „Dziennik Poznański” donosił, że posłowie Norbert Barlicki i Jędrzej Moraczewski udali się do prezydenta i w kategorycznej formie przedstawili mu żądanie, by wywarł presję na p.o. ministra spraw wojskowych Sikorskiego, aby ten odwołał swoje zarządzenia, i uniemożliwił mu wejście do formowanego rządu. Działania te nazywał „Dziennik Poznański” „robotą warchołów”37. Swój artykuł na ten temat pismo konserwatystów wielkopolskich kończyło w następujący sposób: Ostatni krok posła Moraczewskiego i Barlickiego, mający na celu wywarcie nowej presji na Głowę państwa w kierunku odsunięcia od władzy w tej chwili ministra Sikorskiego, jest nowym objawem politycznego terroru, który winien się spotkać z jednomyślnem napiętnowaniem narodowo czującego odłamu społeczeństwa. Dla całego narodu jest dziś najważniejszem zadaniem zlikwidowanie przesilenia gabinetowego i rozpoczęcie pozytywnej pracy państwowej. Warchołów należy z całą energją usunąć poza nawias tej pracy państwowej, jako szkodników, stawiających tamę normalnej pracy nad uspokojeniem zamętu, który celowo pewne czynniki starają się w państwie wytworzyć38. Tamże. „Czas” nr 270, 21 XI 1925, s. 1. „Stronnictwo im. J. Piłsudskiego (!)”. 35 „O godz. 10 i pół w kościele garnizonowym odbędzie się uroczysta msza święta, w której wezmą udział delegacje wszystkich oddziałów, stacjonujących w Wilnie. Prócz tego w oddziałach będą się odbywać pogadanki dla żołnierzy. O godz. 17 w salach Oficerskiego Kasyna garnizonowego odbędzie się uroczysta akademja, na którą złoży się dział koncertowy i przemówienia gen. dyw. Biernackiego i ppułk. Chylewskiego” – „Słowo” nr 264, 18 XI 1925, s. 3. Uroczystości i obchody. 36 „Czas” nr 270, 21 XI 1925, s. 1. Manifestacja oficerów. 37 „Dziennik Poznański” nr 20 XI 1925, s. 1. Oburzenie w stolicy na robotę warchołów. 38 Tamże. 33 34 Rola marszałka Józefa Piłsudskiego przy tworzeniu gabinetu... 375 „Dziennik Poznański” informował również, że aby nie utrudniać współpracy stronnictw, generał Sikorski chciał, żeby nie brano go pod uwagę przy tworzeniu gabinetu. Z tą wiadomością miał przybyć do Sejmu gen. Edward Szpakowski i w imieniu p.o. ministra spraw wojskowych wręczyć list marszałkowi Ratajowi39. W stolicy, w celu zapobieżenia wejściu do rządu gen. Sikorskiego, odbywały się manifestacje, o czym donosiło „Słowo” wileńskie. Depesze nadawane z Warszawy do Berlina, Moskwy, Rygi, Kowna i dalej głoszą – jak pisał dziennik – że „Piłsudski przygotowuje zamach stanu”40. Właśnie owe manifestacje i trudności przy obsadzie stanowiska ministra spraw wojskowych sprawiły, że gen. Sikorski, widząc nadrzędny interes państwa i nie chcąc przedłużać tarć o obsadę stanowiska ministra spraw wojskowych, powziął decyzję o wycofaniu swej kandydatury na to stanowisko. O tym także poinformowało „Słowo”41. „Dziennik Poznański” dostrzegał zło płynące z przedłużającego się przesilenia przy kompletowaniu gabinetu. Pisał, że państwo nie jest rzeczą tak pospolitą, by można było zatrzasnąć drzwi za sobą, jak uczynił to były premier Władysław Grabski. Nie można też korzystając z przesilenia wpływać na obsadę stanowisk wojskowych, jak marsz. Piłsudski. Nie można wreszcie bez końca targować się i handlować programami, tekami ministerialnymi. Wszystko to bowiem powoduje znaczne szkody dla państwa42. Gazeta pisała: Ziemie zachodnie Polski są wychowane w twardej szkole dyscypliny i praworządności.[...] Nie tylko w formie wypowiedzi musimy oświadczyć, że jeśli nie znajdzie się u czynników kierujących państwem odpowiednia reakcja na te posunięcia taktyczne obozu p. Piłsudskiego, które sieją zamęt w państwie i armji, będziemy musieli zaapelować do opinji szerokich mas naszego społeczeństwa i nie wątpimy, że jednolitym, twardym frontem opowie się Wielkopolska i Pomorze przeciwko wszelkim próbom zamieszek wewnętrznych w państwie, przeciwko zamętom anarchji i dyktatom generalskim, których nie uznajemy i które dla nas nie istnieją i istnieć nie mogą43. Tymczasem, nie uzyskawszy zgodności co do obsady stanowiska ministra spraw wojskowych, powołano na razie kierownika tego ministerstwa w osobie gen. Stefana Majewskiego. 21 listopada nowy kierownik i towarzyszący mu: marszałek Piłsudski, gen. Józef Haller oraz szef sztabu generalnego gen. Stanisław Haller zostali przyjęci przez prezydenta Wojciechowskiego. „Czas” podał, że prezydent rozmawiał z Piłsudskim w obecności premiera hr. Skrzyńskiego44. Czego dotyczyła ta rozmowa, nie podano. Tamże, s. 4. Obywatelskie wystąpienie min. Sikorskiego. „Słowo” nr 265, 19 XI 1925, s. 1. Przesilenia dzień szósty. 41 „Słowo” nr 266, 20 XI 1925, s. 1. Generał Sikorski rezygnuje. 42 „Dziennik Poznański” nr 271, 21 XI 1925, s. 1. Grzechy przesilenia. 43 „Dziennik Poznański” nr 273, 24 XI 1925, s. 1. Przeciw wichrzeniom wewnętrznym. 44 „Czas” nr 273, 25 XI 1925, s. 1. Generałowie u prezydenta. Na tym spotkaniu chodziło prezydentowi o wybadanie opinii Piłsudskiego co do kandydatury na stanowisko ministra spraw wojskowych. 39 40 376 Grzegorz Ciemała Nadal jednak nie znano kandydata na stanowisko ministra spraw wojskowych. „Dziennik Poznański” stwierdzał, że „wysuwane są kandydatury: gen. Sosnkowskiego, gen. Żeligowskiego i dow. dywizji lwowskiej Thulliego”45. Dopiero 27 listopada ministrem spraw wojskowych został gen. dyw. Lucjan Żeligowski. Najwcześniej wiadomość o tym podał „Dzień Polski” (27 listopada), później „Dziennik Poznański” i „Słowo” (28 listopada), a najpóźniej „Czas” (29 listopada)46. Ostatni z tych dzienników w tym samym numerze, w którym podał informację o mianowaniu generała Żeligowskiego, donosił, że uchodzi on za męża zaufania J. Piłsudskiego i zamieścił krótką charakterystykę jego dotychczasowej działalności47. „Dzień Polski” i „Dziennik Poznański” nie podały żądnych informacji biograficznych z życia gen. Żeligowskiego. Obszernie natomiast rozpisywało się o nim wileńskie „Słowo”48. Generał Majewski został dekretem prezydenta Wojciechowskiego zwolniony z funkcji kierownika Ministerstwem Spraw Wojskowych, a były minister spraw wojskowych gen. Władysław Sikorski – jak donosił 28 listopada „Dzień Polski” a 29 listopada „Czas” – rozpoczął urlop i wyjechał na kilka dni w Kieleckie, by potem udać się w Poznańskie49. 45 „Dziennik Poznański” nr 274, 25 XI 1925, s. 1. Kto będzie ministrem spraw wojskowych? Tą samą wiadomość podaje „Dzień Polski” – „Dzień Polski” nr 271, 23 XI 1925, s. 2. Wiadomości polityczne. 46 „Dzień Polski” nr 275, 27 XI 1925, s. 1. Gen. Żeligowski ministrem spraw wojskowych. „Dziennik Poznański” nr 277, 28 XI 1925, s. 2. Gen. Żeligowski mianowany ministrem spraw wojskowych. „Słowo” nr 273, 28 XI 1925, s. 1. Gen. Żeligowski ministrem spraw wojskowych. „Czas” nr 277, 29 XI 1925, s. 1. Nowy minister spraw wojskowych. 47 „Czas” nr 277, 29 XI 1925, s. 1. Nowy minister spraw wojskowych. „Generał Żeligowski cieszy się opinją doskonałego dowódcy przyniesiona z walk 1920 r. Oddziały przezeń prowadzone odznaczyły się zarówno w czasie odwrotu lipcowego, wychodząc pomyślnie z najcięższych sytuacji, jak i w czasie walk pod Warszawą. Akcja jego w sprawie Wilna i uratowanie Wilna z rąk litewskich zjednały mu sympatję całego społeczeństwa polskiego”. 48 „Generał broni Lucjan Żeligowski min. spr. wojsk. urodził się dnia 2 października 1865 roku w Nieświeżu. Ukończył gimnazjum oraz szkołę wojenną i kursy artyleryjskie w Petersburgu. Jako oficer armji rosyjskiej dowodził kampanją i bataljonem w wojnie japońskiej, przyczem odznaczył się do tego stopnia, że chociaż był Polakiem został awansowany na pułkownika i otrzymał dowództwo pułku. Podczas wojny światowej dowodził już brygadą i w okresie tworzenia formacyj polskich wojskowych w Rosji otrzymał dowództwo I dywizji w korpusie generała Dowbór-Muśnickiego. Sławne było przejście jego dywizji z Kubania przez Odessę do Polski w 1918 i 1919 r. Natychmiast po przedarciu się do ojczyzny objął dowództwo wojskowe nad grupą operacyjną w Mińsku, następnie zaś został dowódcą 10 dywizji piechoty. Po odparciu najazdu bolszewickiego zajął Wilno, kwestjonowane przez czynniki międzynarodowe i proklamował utworzenie Litwy Środkowej, jako niezależnej jednostki państwowej. Czczony i uwielbiany przez ludność, zajmował naczelne stanowisko zwierzchnika władzy cywilnej i wojskowej Litwy Środkowej, bacząc aby mieszkańcy tego terytorjum sami zadecydowali o swym losie. Zarządził więc i przeprowadził w 1922 roku wybory do sejmu wileńskiego, który uchwalił przyłączenie Litwy Środkowej do Rzeczypospolitej Polskiej. Odtąd generał Żeligowski znów zajmuje wybitne stanowisko w armji polskiej. Ostatnio był inspektorem armji Nr II z siedzibą w Warszawie. Posiada order „Odrodzenia Polski” I klasy, francuską Legję Honorową, order Korony Rumuńskiej I klasy oraz „Virtuti Militari” II i V klasy i czterokrotny krzyż walecznych” – „Słowo” nr 274 , 29 XI 1925, s. 2. Nowy minister spraw wojskowych. 49 „Dzień Polski” nr 267, 18 XI 1925, s. 2. Wiadomości polityczne. „Czas” nr 278, 30 XI 1925, s. 1. Urlop gen. Sikorskiego. Rola marszałka Józefa Piłsudskiego przy tworzeniu gabinetu... 377 Nowy minister spraw wojskowych gen. Żeligowski był, co należy podkreślić, człowiekiem zaufania Piłsudskiego. W ciągu kilku tygodni sztaby zostały obsadzone ludźmi, na których marszałek mógł w pełni polegać. Represyjne zarządzenia wydane przez Sikorskiego odnośnie do uczestników akcji w Sulejówku zostały odwołane. Gen. Orlicz-Dreszer został z powrotem sprowadzony na dawne stanowisko (dowódcy stacjonującej w Warszawie 2. dywizji kawalerii) i objął również szefostwo Departamentu Jazdy w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Negatywnie te zmiany oceniał krakowski „Czas”, który pisał z sarkazmem: „Drugi patron wycieczki sulejowskiej, gen. Konarzewski, został szefem administracji armji, czyli zastępcą ministra. Ustąpił również zastępca szefa administracji gen. Michał Żymierski, miejsce którego zajmie gen. Norwid Neugebauer. Rozchodzą się też pogłoski o tem, że skasowane mają być stanowiska inspektorów broni, co oznaczałoby usunięcie gen. Rozwadowskiego i Józefa Hallera”50. W związku z tą polityką ministra spraw wojskowych ze stanowiska szefa sztabu generalnego ustąpił gen. Stanisław Haller. Wiadomość tę podał 17 grudnia „Dziennik Poznański”, dodając, że „na to stanowisko przewiduje się generałów: Sosnkowskiego, Piskora i Skierskiego”51. „Słowo” jeszcze 12 grudnia informowało o ustąpieniu gen. Stanisława Hallera. Zdaniem gazety, powodem tego miałaby być rozpatrywana przez rząd sprawa skrócenia służby wojskowej do jednego roku, a Stanisław Haller nie chciał wyrazić zgody na redukcję armii52. Jednak motywy ustąpienia gen. Stanisława Hallera były inne, niż podawało „Słowo”. W porozumieniach zawartych przed powołaniem gabinetu hr. Skrzyńskiego i gdy gen. Żeligowski został ministrem spraw wojskowych endecja zastrzegła, iż nowy minister ma utrzymać rozkaz byłego ministra spraw wojskowych (Sikorskiego) przeciw winnym wojskowym i utrzymać na stanowisku szefa sztabu generalnego gen. Stanisława Hallera53. W tym samym numerze „Dziennik Poznański” pisał, iż powodem ustąpienia gen. Stanisława Hallera z zajmowanego przez niego stanowiska było to, iż gen. Żeligowski chciał, by S. Haller zarządził cofnięcie gen. Dreszera z Poznania i załatwił sprawę biura historycznego sztabu według życzeń marszałka. Po otrzymaniu tych żądań Haller chciał się spotkać osobiście z Żeligowskim, jednak ten wyjechał do Torunia, w związku z czym szef sztabu wystosował do prezydenta pismo, w którym prosił go o przyjęcie swojej dymisji, bo nie chce być manekinem. Poza tym widzi, że nie ma zaufania gen. Żeligowskiego i nie może wykonać jego rozkazu (by znieść rozkaz gen. Sikorskiego) co do Dreszera, gdyż to sprzeciwiałoby się karności w wojsku i powadze rozkazu54. „Czas” donosił, iż miejsce gen. Stanisława Hallera ma zająć gen. Leonard Skierski, „słynny z ataku na biuro historyczne, lub gen. Sosnkowski, który jak „Czas” nr 293, 19 XII 1925, s. 1. Zmiany w armji. „Dziennik Poznański” nr 292, 17 XII 1925, s. 2. Gen. Stanisław Haller ustąpił. 52 „Słowo” nr 284 , 12 XII 1925, s. 1. Gen. Stanisław Haller ustępuje. 53 „Dziennik Poznański” nr 294, 19 XII 1925, s. 1. Prawda o powodach ustąpienia szefa sztabu gen. Hallera. 54 Tamże. Jakie były motywy ustąpienia szefa sztabu gen. Stanisława Hallera? 50 51 378 Grzegorz Ciemała twierdzą odwleka swą decyzję, nie chcąc narażać się ani marsz. Piłsudskiemu, który go wysuwa na to stanowisko, ani swym prawicowym przyjaciołom z Wielkopolski”55. W tym samym artykule, gazeta stwierdzała, że to, co się dzieje w armii, jest faktycznym przewrotem. Źle się stanie – zdaniem pisma – gdy przy każdej zmianie rządów będzie się zmieniać obsadę poszczególnych stanowisk w wojsku. Doprowadzi to do rozpolitykowania armii i jej podziału na zwalczające się obozy. Wkrótce potem prasę obiegła wiadomość, że Stanisław Grabski odwiedził marszałka w Sulejówku i prowadził z nim jakieś polityczne rozmowy i pertraktacje, ale wiadomość ta tak szybko, jak się ukazała, została też dementowana56. Tymczasem zmiany w armii trwały nadal. Dekretem prezydenta Wojciechowskiego z dnia 21 grudnia 1925 roku, były minister spraw wojskowych gen. Sikorski został mianowany dowódcą Okręgu Korpusu Nr 6 we Lwowie57, a tym samym oddalony od bieżących wydarzeń w Warszawie. Polityka odsuwania poza Warszawę lub w ogóle z armii „czynników praworządnych” – jak to określił „Dziennik Poznański” – była przez to pismo oceniana negatywnie. Gazeta podkreśla, że sztab główny – a w nim II oddział opanowywany jest głównie przez zwolenników marszałka: Na stanowisko szefa II oddziału proponowany jest znany zausznik Sulejówka, pułkownik Ścierzyński i Beck [...] A więc były premjer [gen. Sikorski – przyp. G.C.], były minister, były szef sztabu generalnego, były inspektor armji w Warszawie, który w czasie wojny polskiej przeszedł wszystkie szczeble, od dowódcy brygady do dowódcy armji, ma iść na praktykę do Lwowa, by być koniecznie poza Warszawą, bo to jest na rękę pewnej klice wojskowej. I to jest polityka w stosunku do gen. Sikorskiego58. Było już wspomniane, iż gen. dyw. Norwid-Neugebauer był przewidywany na zastępcę szefa Administracji Armii. „Dzień Polski” z 2 stycznia 1926 r. doniósł, że został on mianowany na to stanowisko. Podano także informację, że gen. Konarzewski, który był wówczas wiceministrem spraw wojskowych, spotkał się z premierem, by omówić sprawę oszczędności i redukcji budżetu wojskowego59. W tym czasie nadal dokonywano zmian w armii. Były dowódca Okręgu Korpusu nr 6 gen. dyw. Juliusz Malczewski opuścił Lwów i miał objąć DOK I – Warszawa60. 9 stycznia – jak donosiło „Słowo” – premier Skrzyński przyjął nowo mianowanego dowódcę OK I gen. Malczewskiego, który następ„Czas” nr 293, 19 XII 1925, s. 1. Zmiany w armji. „Dzień Polski” nr 289, 15 XII 1925, s. 1. Nikt nie jeździł do Sulejówka. „Dziennik Poznański” nr 294, 19 XII 1925, s. 1. Minister Grabski był jednak na audjencji w Sulejówku. „Czas” nr 293, 19 XII 1925, s. 1. Zmiany w armji. „Słowo” nr 291, 20 XII 1925, s. 1. Ugoda między zw.lud.-nar. a marsz. Piłsudskim. 57 „Dzień Polski” nr 296, 23 XII 1925, s. 1. Zmiany na naczelnych stanowiskach w wojskowości. „Dziennik Poznański” nr 297, 23 XII 1925, s. 2. Gen. Sikorski – dowódcą korpusu? „Słowo” nr 294, 25 XII 1925, s. 1. Generał Sikorski dowódcą O.K.6. „Czas” nr 298, 25 XII 1925, s. 8. Gen. Sikorski dowódcą O.K.Lwów. 58 „Dziennik Poznański” nr 298, 24 XII 1925, s. 1. Niepokojące rugi w wojsku. 59 „Dzień Polski” nr 2, 4 I 1926, s. 3. Wiadomości polityczne. 60 Tamże. s. 4. Pożegnanie gen. Malczewskiego. 55 56 Rola marszałka Józefa Piłsudskiego przy tworzeniu gabinetu... 379 nie został przyjęty przez prezydenta Wojciechowskiego, a potem przez marszałka Piłsudskiego61. O przesunięciach służbowych w sztabie generalnym donosiło także pismo konserwatystów wileńskich: „Dotychczasowy szef Oddziału I Sztabu Generalnego gen. Zajęc przeniesiony został do Katowic, gdzie objął dowództwo dywizji, na jego miejsce zamianowano pułk. Staniewicza. Gen. BurhardtBukacki z Modlina objął szefostwo oddziału regulaminów i wyszkolenia”62. 5 stycznia 1926 roku pojawiła się paryska korespondencja „Dziennika Poznańskiego”. Korespondent opisywał tu postawy prasy zagranicznej wobec tego, co działo się w kraju przez ostatnie tygodnie – począwszy od 13 listopada. Ocena sytuacji w Polsce stała się zdecydowanie bardziej krytyczna – pisał korespondent – gdy na widownię polityczną wstąpił w czasie przesilenia były Naczelnik Państwa Józef Piłsudski: „Zaraz tedy gruchnęły pogłoski o przygotowywanym przez p. Piłsudskiego i jego otoczenie zamachu stanu i przedostały się – rzecz jasna – za granicę przede wszystkiem do Niemiec i do Czechosłowacji w postaci alarmujących wieści”63. Paryski dziennik „Matin” zamieścił wiadomość swego korespondenta mówiącą, że gen. Żeligowski jest „bezwolnym narzędziu w rękach Piłsudskiego, który go wysunął po to, aby przygotować sobie powrót do władzy mając przez gen. Żeligowskiego opanowaną armję”64. W tym samym artykule napisano, że gdyby we Francji któryś z wybitnych wodzów z czasów wojny światowej zachował się podobnie jak marszałek Piłsudski 14 listopada w Belwederze, to nie byłoby ani jednego głosu, który stanąłby w jego obronie. „Ze wszystkich stron byłyby wyrazy potępienia i żołnierz taki w opinji francuskiej przyćmiłby swe laury, zdobyte na polu chwały i to raz na zawsze”65. Dla bacznego obserwatora, nawet z zagranicy, nie ulegało wątpliwości, że w wojsku polskim dokonywana jest wymiana personalna i że wszystkie ważniejsze stanowiska obsadzane są przez ludzi bliskich marszałkowi, mogącemu w każdej chwili liczyć na ich lojalność. Posunięcia te spotkały się ze stanowczym sprzeciwem prasy konserwatywnej, z wyjątkiem przychylnego Piłsudskiemu „Słowa”. „Słowo” nr 7, 10 I 1926, s. 1. Gen. Malczewski. „Słowo” nr 11, 15 I 1926, s. 1. Zmiany w wojsku. 63 „Dziennik Poznański” nr 9, 5 I 1926, s. 1. Paryskie echa polskich chmur politycznych. 64 Tamże. 65 Tamże. 61 62 Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Józef Kiedos Ks. Jan Barabasz – duszpasterz i działacz społeczny Ks. Jan Barabasz należy do jednych z najwybitniejszych duszpasterzy i działaczy społecznych pochodzących ze Śląska Cieszyńskiego, ludzi w regionie tym niezapomnianych, takich jak chociażby ks. Rudolf Tomanek, na temat którego ukazało się wiele publikacji, ks. Leopold Biłko, który był organizatorem Stowarzyszeń Młodzieży Polskiej na terenie całego kraju a także utalentowanym muzykiem, czy ks. Józef Londzin, wielki społecznik i działacz polityczny, historyk zainteresowany szczególnie dziejami Śląska Cieszyńskiego, założyciel w 1904 r. towarzystwa humanitarno-oświatowego, nazwanego przez niego “Opieką nad kształcącą się młodzieżą katolicką im. błog. Melchiora Grodzieckiego”, zajmującego się zakładaniem, utrzymywaniem i prowadzeniem internatów dla uczniów i uczennic szkół polskich w Cieszynie oraz prowadzącego pracę na rzecz polskiego szkolnictwa i oświaty. To zaangażowanie się duchowieństwa pochodzącego ze Śląska Cieszyńskiego w działalność duszpasterską i pozaduszpasterską ze wszech miar godne jest przypomnienia nowemu pokoleniu. Na drodze do kapłaństwa Ks. Jan Barabasz urodził się 16 maja 1873 roku w Ustroniu koło Cieszyna, co potwierdza księga chrztów parafii św. Klemensa w tej miejscowości. Dowiadujemy się z niej również, że jego ojcem był Jakub Barabasz a matką Anna z domu Nowak. Rodzina była średnio zamożna. Ojciec pracował jako tokarz w pobliskiej hucie, matka zaś zajmowała się wychowaniem sześciorga dzieci. Byli oni nadto byli właścicielami restauracji, z której dochody – jak należy przypuszczać – pozwoliły rodzinie żyć na odpowiednim poziomie. Ks. Jan był najstarszy z rodzeństwa. Młodsza od niego była Anna – przedwcześnie zmarła. Trzeci był Karol – późniejszy lekarz, przebywający i pracujący w Czechosłowacji. Czwarty z kolei był Rudolf, również lekarz, ale pracujący na terenie Dolnego Śląska. Od Rudolfa młodszy był Alojzy – późniejszy inżynier chemii, który też żył w Czechosłowacji. Najmłodsza w rodzinie była Emilia, zamężna Kliserowa. Jan od- 382 Ks. Józef Kiedos znaczał się wyjątkowym zapałem do nauki i nieprzeciętnymi zdolnościami, dlatego bez większych trudności został przyjęty do niemieckiego gimnazjum im. Albrechta w Cieszynie, skąd ze względu na trudne warunki materialne przeszedł do Collegium Nobilium im. Celesty w Cieszynie, gdzie otrzymał bezpłatne utrzymanie. Czasy te wspomina jego długoletni przyjaciel Czesław Wojciechowski: „Z własnych ust Barabasza dowiedzieliśmy się, że chłodne były jego pierwsze lata studiów gimnazjalnych. On wybitnym zdolnościom i już wówczas przejawiającym się cechom charakteru zawdzięczał, że otworzono mu furtę Collegium Nobilium im. Celesty w Cieszynie bezpłatnym utrzymaniem”1. Zdana matura otwarła Janowi drogę na studia teologiczne, które podjął w Ołomuńcu. Seminarium duchowne w Ołomuńcu mieściło się w klasztorze podominikańskim na Wzgórzu Juliusza obok kościoła parafialnego św. Michała. Rząd austriacki zarezerwował w nim dla alumnów z Generalnego Wikariatu w Cieszynie dwadzieścia siedem miejsc z całkowitym utrzymaniem. Seminarzyści byli jednocześnie studentami Wydziału Teologicznego miejscowego uniwersytetu2. Studiowali na nim alumni narodowości polskiej, czeskiej i niemieckiej. Na ich czele stał prefekt generalny, wybierany przez władze seminaryjne. Jedynym Polakiem, który piastował ten urząd w stuletniej historii seminarium, był Jan Sikora, późniejszy Kanclerz Generalnego Wikariatu i senior duchowieństwa śląskiego. Studenci teologii pochodzący ze Śląska Cieszyńskiego utworzyli w Ołomuńcu własną bibliotekę, w której znalazły się dzieła polskich klasyków. Przyczyną jej założenia była “jawnie wynikająca potrzeba wydoskonalenia się w języku polskim”. W 1854 r. Kuria Generalnego Wikariatu w Cieszynie wydała rozporządzenie, na mocy którego alumni zostali zobowiązani do zdawania pod koniec każdego roku akademickiego egzaminu z języka polskiego przed komisją złożoną z przełożonych seminarium. W trakcie przygotowania do egzaminu korzystali oni z książek nagromadzonych w polskiej bibliotece. W 1888 r. księgozbiór biblioteki został fachowo uporządkowany przez Józefa Londzina. On też opracował nowy plan nauki języka polskiego, zatwierdzony przez Generalny Wikariat w Cieszynie. Obowiązkowa nauka języka polskiego objęła również alumnów pochodzenia niemieckiego. Londzin kładł szczególny nacisk na znajomość gramatyki, ale jednocześnie zaznaczył, iż sama lekcja języka polskiego nie wystarczy. Uważał, że “potrzeba przede wszystkim pracy, połączonej z przejęciem się ważnością przedmiotu i miłością ku wszystkiemu, co swojskie”. Nawoływał też stale do pielęgnowania języka polskiego “jako pierwszego obowiązku każdego Ślązaka”. Z nauki języka polskiego w 1891 r. korzystało 27 alumnów wrocławskich i 55 ołomunieckich, a ich wypracowania w języku polskim były przeglądane w kancelarii Generalnego Wikariatu w Cieszynie. Wszyscy oni korzystali z biblioteki, którą opiekowali się m.in.: Jan Budny (1889–1890), Józef Kronika Parafialna parafii św. Katarzyny w Czechowicach. Uniwersytet został założony w 1581 r., zniesiony w 1778 r. i przywrócony w 1827 r. W połowie XIX wieku studiowało na nim około 500 słuchaczy. Na księgozbiór Biblioteki uniwersyteckiej składa 50 tys. tomów. Zob. Encyklopedia powszechna, t. 19, Warszawa 1865, s. 899. 1 2 Ks. Jan Barabasz – duszpasterz i działacz społeczny 383 Nidecki (1895–1897), a po nim Jan Barabasz (1897–1898). Polscy seminarzyści organizowali również wieczorki mickiewiczowskie i akademie z okazji Konstytucji 3 Maja. Praca umysłowa i samopomocowa nie uniemożliwia alumnom prowadzenia życia towarzyskiego. Około 1870 r. powstał w seminarium tzw. „Bajzel Śląski”, czyli kółko palaczy tytoniu. Hołdujący tej przyjemności mogli palić tylko w przylegającym do gmachu seminaryjnego ogrodzie. Cieszyniacy wybrali sobie „zaciszne miejsce” w jego środku i wstawili tam ławki. Oni też odpowiadali za utrzymanie porządku w całej „palarni”. Stworzyli wtedy organizację z prezesem na czele oraz ustalili przepisy porządkowe, ujęte następnie w statut. Głównym celem tego kółka było podtrzymywanie solidarności, łączności i przyjaźni wśród teologów wrocławskich, bez względu na narodowość. W 1886 r., dzięki staraniom prezesa kółka Franciszka Zubra, alumni wybudowali w ogrodzie pawilon, który chronił ich „od wiatru i słoty”. „Bajzel Śląski”, przemianowany później na „Ognisko Śląskie”, przetrwał w Ołomuńcu aż do 1899 r. Studenci teologii pochodzący z Księstwa Cieszyńskiego byli także członkami polskich instytucji publicznych, których siedziby znajdowały się w Cieszynie. Siedmiu z nich należało do założonego przez Pawła Stalmacha „Towarzystwa Naukowej Pomocy dla Księstwa Cieszyńskiego”, a trzech dalszych – do Czytelni Ludowej. Ponadto biblioteka polska w Ołomuńcu była związana z „Dziedzictwem błog. Jana Sarkandra w Cieszynie”3. Praca duszpasterska i działalność społeczna Jan Barabasz przyjął święcenia kapłańskie 5 VII 1898 r. w Ołomuńcu i niebawem objął swoją pierwszą placówkę duszpasterską w Polskiej Ostrawie (obecnie Morawska Ostrawa), zamieszkałej przez Czechów, Polaków i Niemców. Jako wikary, umiejętnie łagodził istniejące tam antagonizmy narodowościowe i przeciwstawne poglądy społeczno-polityczne parafian. W 1901 r. przeniesiono go do Bielska, gdzie pracował jako wikary do lipca 1905 r. Od 1 sierpnia tr. został powtórnie przeniesiony do Polskiej Ostrawy jako administrator parafii i znowu udało mu się tu załagodzić antagonizmy narodowościowe parafian. Po dwóch latach z polecenia Kurii Wrocławskiej stanął do konkursu na parafię czechowicką. Na objęcie przez niego tej parafii zgodę wyraziła nie tylko kuria wrocławska, ale i patron parafii Leon Zipser4. W ten sposób ks. Barabasz rozpoczął nowy etap swej drogi życiowej – pracę duszpasterską na stanowisku proboszcza. Był to najdłuższy odcinek jego pracy kapłańskiej, bo trwający trzydzieści dwa lata, czyli 3 W 1889 r. kard. Jerzy Kopp przeniósł alumnów wrocławskich z Ołomuńca do Widnawy, położonej w austriackiej części diecezji wrocławskiej i liczącej wówczas niespełna dwa tysiące mieszkańców. Na siedzibę seminarium duchownego biskup wrocławski przeznaczył nowo wybudowany konwikt dla chłopców, którzy uczęszczali do miejscowego gimnazjum. 4 Ród Zipserów, znanych przemysłowców, miał ogromny wpływ na kształt dzisiejszych Czechowic. Leon Teodor Zipser ur. się w Mikuszowicach Polskich (dziś Krakowskie) 22 X 1874 r., zmarł w Rodaun w marcu 1933 roku. 384 Ks. Józef Kiedos połowę jego życia. Cały ten okres pracy wiąże się tylko z jedną parafią – św. Katarzyny w Czechowicach. 27 IX 1907 roku ks. Jan zostaje uroczyście wprowadzony w urząd proboszcza. Jednym z jego pierwszych osiągnięć było uwolnienie parafii od patronatu sprawowanego przez Leona Zipsera, prawdopodobnie ewangelika5. Przedmiotem troski ks. Barabasza stała się budowa nowej wikarówki i probostwa, gdyż oba te budynki – jak można wyczytać z kroniki parafialnej – były „ruderą”, czego nie można powiedzieć o kościele, który przez jego poprzednika ks. R. Jarosza został odnowiony i dostatecznie wyposażony w paramety kościelne. Zanim nowy proboszcz rozpoczął budowę probostwa, musiał umiejętnie pokonać opory parafian, którzy byli temu przeciwni. Dzięki jego pomysłowości i energii w ciągu trzech lat (1907–1910) nowe probostwo z obejściem gospodarczym i wikarówką zostało jednak wybudowane. Do tego kompleksu nieco później dobudowano jeszcze salkę. Następnym przedsięwzięciem nowego proboszcza było gruntowne odnowienie kościoła, otynkowanie wieży i ściany frontowej. Sprawą nie cierpiącą zwłoki stało się też utworzenie nowego cmentarza. Stary, przez lata nie powiększany, okazał się niewystarczający dla ciągle wzrastającej liczby parafian. Dzięki staraniom ks. Jana zakupiono miejsce, osuszono je za dogodną pożyczkę amerykańską i nowy cmentarz został oddany do użytku w 1939 roku. Wielce potrzebny okazał się również remont dachu kościelnego, który pokryty był łupiekiem i ciągle wymagał naprawy. W latach 1933–1934 ks. Barabasz dokonał zmiany tego pokrycia zastępując je kosztowną blachą miedzianą (26 000 ówczesnych złotych). Najpoważniejszą i najkosztowniejszą inwestycją było rozpoczęcie budowy nowej świątyni na tzw. Lesisku. W styczniu 1937 roku ks. J. Barabasz powołał komitet budowy kościoła parafialnego p.w. NMP Królowej Polski. Prace budowlane postępowały dość szybko, proboszcz nie doczekał się jednak poświęcenia kościoła, gdyż przeszkodziła temu druga wojna światowa. Ksiądz Jan Barabasz był nie tylko dobrym gospodarzem i administratorem, ale także działaczem i duszpasterzem. Ożywił działalność religijno-społeczną oraz oświatową istniejących w parafii organizacji: Bractwa Serca Jezusowego, Kongregacji Różańcowej, Apostolstwa Modlitwy, Związku Różańcowego, Stowarzyszenia Mężów Katolickich, Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej i Stowarzyszenia Niewiast. Inspirował je do wystawiania polskich i katolickich sztuk teatralnych, które ku – niezadowoleniu mieszkających w parafii Niemców – umacniały polską ludność miasta. W czerwcu 1938 roku, kiedy sprowadzano do Polski trumnę z relikwiami św. Andrzeja Boboli, przed frontem budującego się kościoła urządził ksiądz Barabasz uroczystość religijno-patriotyczną. Relikwie św. Andrzeja Boboli spoczęły na ziemi ojczystej 11 czerwca 1938 roku. Pierwszym miejscem ich postoju były Zebrzydowice. Miejscowy dworzec, przystrojony w barwy narodowe, wypełnił 5 Z wypowiedzi parafian wynika, że okazją uwolnienia się od patronatu Zipsera, było wprowadzenie do kościoła oświetlenia elektrycznego, na które on nie chciał wyrazić zgody. Ks. Jan Barabasz – duszpasterz i działacz społeczny 385 się tłumem wiernych. Z prasy z tego czasu dowiadujemy się, że „Pociąg z relikwiami wjechał na stację o godzinie 6,28. Przy dźwiękach hymnu narodowego pochylono poczty sztandarowe”6. Potem ogromny tłum poprowadził trumnę do ołtarza na placu Kolejowego Przysposobienia Wojskowego, gdzie odprawiono Mszę św. Kolejnym miejscem postoju trumny z relikwiami św. Andrzeja Boboli były Dziedzice i Czechowice: Te dwie leżące obok siebie miejscowości przybrały na tę uroczystość świąteczny wygląd. Ulice przystrojone flagami narodowymi i papieskimi mieniły się kolorami. Mieszkańcy udekorowali swe okna jak na procesję Bożego Ciała. Szczególnie okazale prezentował się dworzec kolejowy w Dziedzicach i rynek w Czechowicach, na którym wybudowano ołtarz. Już dużo wcześniej przed przyjazdem pociągu – kaplicy – dworzec wypełniony był wiernymi, duchowieństwem, delegacjami różnych organizacji, wśród nich i Związku Halerczyków. Honorową wartę trzymała kompania Strzelców Podhalańskich z Bielska wraz z korpusem oficerskim oraz przedstawiciele władz ze starostą Bocheńskim na czele. Uroczystość tę zaszczycił swoją obecnością generał Haller, którego błękitny mundur przykuł oczy wszystkich obecnych. Punktualnie o godzinie 9,15 pociąg z inicjałami A.B. witany fanfarami wjechał na peron. W zupełnym milczeniu zdejmowano czapki z głów, wojsko prezentowało broń na cześć Wielkiego Rodaka. W oczach wielu pojawiły się łzy wzruszenia, małe dzieci podnoszono wysoko, aby mogły zobaczyć trumnę ze Świętymi Relikwiami. Księża odebrali trumnę i wnieśli ją na Plac Wolności tuż obok dworca kolejowego. Tam uformowana procesja wraz z orkiestrą wojskową, kompanią honorową, orkiestrą kolejarzy, sztandarami i duchowieństwem wyrusza z Trumną na ramionach nauczycieli w kierunku rynku czechowickiego, gdzie ją witały: brama tryumfalna z napisem: „ŚWIĘTY ANDRZEJU BOBOLO, CHLUBO NARODU – MÓDL SIĘ ZA NAMI” oraz kilkutysięczne tłumy wiernych. Za relikwiami idą władze i delegacje. Na trasie trumnę przejmują kolejno, robotnicy i rolnicy oraz Komitet Budowy Kościoła, który stawia ją na ołtarzu. Mszy św. przewodniczy miejscowy proboszcz budującego się kościoła, ks. kanonik Barabasz7. W uroczystościach wziął udział także bp. ordynariusz diecezji śląskiej Stanisław Adamski. Diecezja ta została utworzona w 1925 r. Zaraz potem biskup katowicki mianował ks. Barabasza dziekanem dekanatu bielskiego. Równocześnie pełnił on funkcję wizytatora szkół powszechnych, był członkiem Komisji do Spraw Majątkowych Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie oraz współzałożycielem i prezesem Towarzystwa Kapłanów Polskich „Unitas” zrzeszającego duchownych zainteresowanych sprawami społecznymi i rozwojem nauki. Jako członek Urzędu Gminnego w Czechowicach, cieszył się dużym autorytetem, dzięki czemu został upoważniony do doradztwa prawnego i podejmowania decyzji o skutkach publicznych. W 1932 roku został radcą duchownym, 30 I 1934 r. – sędzią prosynodalnym Sądu Biskupiego a w 1937 r. – kanonikiem Wielka manifestacja katolicyzmu. Relikwie św. Andrzeja Boboli w Polsce. Gen. Haller bierze udział w uroczystościach – „Polonia” R. XV nr 4903, s. 1. 7 Polska wita relikwie św. Boboli radośnie i uroczyście, „Siedem Groszy” R. VII: 1938 nr 160, s.1. 6 386 Ks. Józef Kiedos honorowym Katowickiej Kapituły Katedralnej. 19 III 1938 r. Prezydium Rady Ministrów odznaczyło go Złotym Krzyżem Zasługi. Jego aktywność wstrzymał wybuch drugiej wojny światowej. Kończy ona długi okres w życiu i działalności ks. Barabasza a rozpoczyna ostatni – okres aresztowań i pobytu w obozach, okres wprawdzie najkrótszy, bo trwający trzy lata, ale i najsmutniejszy, tragiczny. Ostatnia droga życia ks. Barabasza O początkach doli więziennej ks. Jana dowiadujemy się z jego osobistej relacji skierowanej do Wikariatu Generalnego. „8 listopada 1939 roku o godz. siódmej rano znajdował się ks. Barabasz w zakrystii”. Przed chwilą skończył Mszę św. Kościelny zwraca księdzu proboszczowi uwagę, że przed probostwem stoi „auto” i „policje”. Było tam kilku umundurowanych Niemców i dwóch cywilów. Kierownik grupy zapytał ks. Barabasza o dokument stwierdzający tożsamość. Po sprawdzeniu go ksiądz zostaje na mocy odgórnego rozporządzenia aresztowany i zaprowadzony do samochodu, w którym znajdowało się już 12 osób. Wszyscy wraz z ks. Barabaszem zostają umieszczeni w hotelu przy dworcu kolejowym w Czechowicach. O godz. 13,30 zostaje ks. Barabasz z grupą 70ciu innych aresztowanych przewieziony do Bielska. W Bielsku przebywał ks. Barabasz do 22 I 1940 roku (dwa i pół miesiąca). Następnie zostaje przeniesiony z grupą 30 osób do Cieszyna i umieszczony w celi wielkości 2x2 m waz z ks. Kałużą z Cieszyna i ks. Brannym z Istebnej. Tu rozpoczynają się pierwsze przesłuchania, które skończyły się jego uwolnieniem. 1 kwietnia 1940 roku wraca do Czechowic, gdzie porządkuje swoje osobiste sprawy, aby zgodnie z nakazem władz niemieckich powrócić do Cieszyna, gdzie zamieszkał 2 IV w pomieszczeniach szpitalnych sióstr elżbietanek będąc pod nadzorem policji. Po dwóch tygodniach jest ponownie aresztowany i przewieziony do obozu w Gusen, a następnie do Dachau. Jak wyglądało życie ks. Barabasza w Gusen – nic nie wiadomo. Można się tylko domyślać, że było trudne. Z relacji ks. Leopolda Biłko, jego kolegi obozowego, dowiadujemy się, że „zwłaszcza księża z Gusen przyjechali w opłakanym stanie. Wielu z nich zaraz umierało w szpitalu obozowym, czyli rewirze, gdyż stan ich był wyjątkowo ciężki. Między innymi znalazł się ks. Barabasz proboszcz czechowicki i kanonik”8. Nie lepiej działo się w obozie w Dachau, gdzie ks. Barabasz stał się odtąd numerem 15116. Ks. L. Biłko wspomina: Opowiadano o nim [ks. Barabaszu], że wiadomość o wybuchu wojny przyjął ze znanym u niego spokojem, pełen ufności w Opatrzność Bożą. Następnie został aresztowany. Wkrótce jednak zwolniony ale pod warunkiem, że nie wolno mu już powracać do czechowickiej parafii. Przebywał w klasztorze sióstr elżbietanek 8 Kronika Parafialna św. Katarzyny w Czechowicach. Ks. Jan Barabasz – duszpasterz i działacz społeczny 387 w Cieszynie. Nieco później, z nieustalonych bliżej powodów, aresztowany ponownie po dwóch tygodniach, przewieziony do Gusen, a potem przetransportowany do Dachau9. Dla ks. Barabasza nie od razu zaczęło się szare życie dachauowskie. Jak wynika z relacji ks. L. Biłko, po trudach transportu z Gusen przebywał on około trzech miesięcy w szpitalu obozowym, tzw. „rewirze”. Dopiero z początkiem lutego został przydzielony na blok 28, gdzie przebywali duchowni różnych narodowości. Ks. L. Biłko tak wspomina swe pierwsze spotkanie z ks. Barabaszem w Dachau: Kiedyś w lutym przychodzę z pracy na swoją izbę trzecią w bloku 28 i widzę siedzącego przy stole nowego mieszkańca. Starszy, w okularach, przepisywał coś do notesu. Podniósł na mnie oczy i wtedy poznałem, że to ks. Barabasz. Zmizerniał tak, że trudno go było już poznać. Powitaliśmy się serdecznie. Był zadowolony, że znalazł znajomego. W szpitalu obozowym czuł się opuszczony, narażony na ciągłe docinki pielęgniarzy, powalony chorobą skóry i ogólnym osłabieniem, w oderwaniu od księży, życia, a także swej ulubionej fajeczki. Tak przebywał trzy miesiące. Teraz się znalazł między swoimi. Przepisuje sobie do notesu litanię do Serca Jezusowego, może czytać, modlić się, „jest fajeczka i tytoń”. Przez kilka dni ks. Barabasz miał spokój Ale potem i dla niego rozpoczęło się dachauowskie piekło: wydawałoby się niewinne, ale dokuczliwe słanie łóżek i czyszczenie szafek, ale także długie apele na mrozie, wreszcie sama praca. Wszystko to sprawiało, że ks. Barabasz w sposób niezauważalny, ale jednak zapadał na zdrowiu. Nieraz musiano go przynosić na plecach z placu apelowego. Ks. Leopold Biłko tak opisuje ostanie dni jego życia obozowego: W maju 1941 roku zaczęły przychodzić na ks. Barabasza jakieś zamroczenia, nawet do palenia fajki nie przychodził. Był wówczas w obozie SS-man szczególnie dokuczliwy, którego nazwano “Modelein”. Przechodził się on często koło bloków i jak zauważył, że ktoś pali w niedozwolonym czasie, to zarządzał karne ćwiczenia w blokowej uliczce. Raz podpadł w tym względzie blok 28, a więc blok ks. Barabasza. Ustawił wszystkich w ciasnej blokowej uliczce w kolumnie po dziesięciu i rozpoczął karne ćwiczenia. Padały komendy. Tempo tych ćwiczeń było tak ostre, bo komendy podawał gwizdkiem. Cóż to był za widok !!!... Wskutek braku miejsca więźniowie padali na siebie, wzajemnie raniąc się butami i kamieniami powyrywanymi z ziemi. Ks. Barabasz wykonuje to razem z innymi. Miał to nieszczęście, że znajdował się z brzegu kolumny, po stronie owego oprawcy. Z trudem wstawał i kładł się. To podpadło oprawcy. Zbliżył się do staruszka i skopał niemiłosiernie, trafiając prawdopodobnie w biodra. Ks. Barabasz nie mógł się już po tym zdarzeniu podnieść. Ustawiono go więc pod ścianą podczas dalszych karnych ćwiczeń. Od tego czasu ks. Barabasz coraz bardziej zapadał na zdrowiu. Skarżył się także często swoim kolegom na bóle w boku. Jego koledzy próbowali go leczyć nacieraniem i maścią, ale ból nie usta9 Tamże. 388 Ks. Józef Kiedos wał, a nawet się wzmagał. Dla kolegów ks. Barabasza stawało się jasne, że z pewnością ma połamane żebra. Odtąd, jak tylko mógł, ks. Barabasz kładł się do łóżka. Coraz częściej był też wynoszony na plecach przez swoich kolegów na poranny apel. Bardzo często także tracił przytomność i nie wiedział nic o sobie. Wtedy zazwyczaj padał na ziemię i kaleczył się. Stan ten mocno zaniepokoił jego kolegów więziennych, którzy podsunęli mu myśl przyjęcia Sakramentu Chorych10. Stan [jego] zdrowia był coraz poważniejszy. Powiedziałem mu, czy by nie chciał przyjąć Sakramentów św. – Zgodził się chętnie. Poszedłem po Najświętszy Sakrament przechowywany w tajemnicy w szufladzie oraz po oleje św. Cała izba była wówczas na majowym nabożeństwie, zostali tylko słabi i ja przy staruszku… Z wielką czcią przyjął św. Eucharystię schowaną w papierku i przyniesioną w książce, a następnie oleje święte. Udało się tak, że nikt nas nie zauważył. Kilka dni później ks. Barabasz został przyjęty do izby chorych. Podstawą była częsta utrata przytomności, bóle w boku, brak sił, by samemu się ubrać lub zdjąć obuwie przed wejściem na salę. Zmarł w dniu, w którym więźniowie otrzymali wiadomość o wypowiedzeniu przez Hitlera wojny Związkowi Radzieckiemu, co wywołało nieopisaną radość i nadzieję szybkiego zakończenia okupacji niemieckiej. Właśnie w tym dniu – pisze dalej ks. Biłko – radości i nadziei zmarł ks. Barabasz. Był to prawdopodobnie ranek 21 czerwca 1941 roku. [...] Co było przyczyna śmierci, do dziś jest tajemnicą, gdyż nikt chorego nie badał i nikt z bliskich kolegów nie był przy nim w ostatnich chwilach. Przypuszczają oni tylko, że mogło to być zapalenie mózgu. Przez ten czas nie słyszałem od Niego ani jednej skargi. Znosił wszystko ze spokojem ducha i głęboką wiarą. Zmęczone oczy zaczęły mu gorzeć dziwnym ogniem, kiedy opowiadał o swojej parafii. Z jakąż radością donosił mi, kiedy jego siostra w liście donosiła, że kościół na Lesisku jest już na ukończeniu. Wszak to było jego ostatnie dzieło. Nie żalił się nigdy na przejścia ani w obozie, ani po aresztowaniu. Nieraz tylko czuł żal do osób, którym dobrze świadczył, a którym zawdzięczał aresztowanie, a do innych, które się nie starały o jego uwolnienie. Wśród kolegów w lagrze był ogólnie lubiany. Nawet wściekły na niego początkowo “Bulle” udobruchał się z czasem i postępował z nim po ludzku. Z prawdziwą czułością znoszono go z placu apelowego, kiedy nie mógł iść o własnych siłach. Nie zapomniano nawet o jego ulubionej fajeczce, z której popykiwał, niesiony na “barana” po ulicy lagrowej. W najgorszych warunkach żył i umierał tak, jakim był w całym życiu: prosto, naturalnie, z pokojem Bożym w sercu, pełen wiary i ufności w Opatrzność Bożą, miłości ku ludziom i Bogu, w pełni poczucia swego kapłaństwa11. 10 11 Tamże. Wspomnienia ks. L. Biłko [w:] Kronika Parafialna parafii św. Katarzyny w Czechowicach. Ks. Jan Barabasz – duszpasterz i działacz społeczny 389 Podsumowanie Następcą ks. Jana Barabasza na stanowisku administratora parafii czechowickiej był ks. Józef Skudrzyk (1886–1952), profesor gimnazjalny, urodzony 21 I 1886 r. w Hażlachu k. Cieszyna, syn szewca Pawła i Anny z d. Poloczek. Jego zdolności zauważył ks. Józef Londzin, który udzielając mu wsparcia materialnego dopomógł mu ukończyć w gimnazjum w Cieszynie. Pod koniec lat dwudziestych ks. Skudrzyk został profesorem Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego w Bielsku, równocześnie pełnił również obowiązki katechety w innych szkołach. Nadto był prefektem bursy szkolnej. Administrację parafii św. Katarzyny w Czechowicach objął 1 II 1940 r. Będąc tam udzielał pomocy Polakom prześladowanym przez hitlerowców, za co zapłacił więzieniem. 1 III 1946 r. został zwolniony z obowiązków administratora parafii w Czechowicach i ponownie podjął pracę w szkolnictwie w Bielsku. Bielsko-Żywieckie Studia Teologiczne Tom 10 (2009) Ks. Jan Wal Zagadnienia: edukacji, formacji i animacji chrześcijańskiej w nauczaniu Jana Pawła II w czasie jego pielgrzymek do Ojczyzny Często stawia się pytanie, czy rzeczywiście istnieje w Polsce, chociaż nie tylko w Polsce, pokolenie JP II? Nie chodzi tutaj tylko o ludzi młodych, ale tych wszystkich, których chrześcijańską osobowość kształtował Jan Paweł II w czasie długiego, bo prawie dwudziestosiedmioletniego pontyfikatu. Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Przybliża nam ją filozof, poeta i architekt, miłośnik chojnickiej architektury ludowej Jan Sabiniarz w wierszu Ojcze nasz, napisanym w związku z agonią i śmiercią Jana Pawła II1 Ty już do końca będziesz z nami Choćby Cię – nie wiem jak nie było Ty będziesz z nami, bo zostanie Wiara, Nadzieja Twa i Miłość Gdy będę chodził po ogrodzie Oddychał pięknem pierwszych kwiatków Podziwiał kwietnia blask na wodzie Coś we mnie westchnie, szepnie: Tatku Bardzo mi brak Twej Dobrej Twarzy Słów Twoich jasnych pośród mroku Tyś cały świat swym sercem darzył – Ptaszek to śpiewał ze łzą w oku Jest dzisiaj we mnie inny spokój Stało się to, co stać się miało Jak w tym pamiętnym strasznym roku Gdy śmierć Cię życiu wyrwać chciała 1 J. Sabiniarz, Ojcze nasz, [w:] Godzina dwudziesta pierwsza trzydzieści siedem. Głos poetów po śmierci Papieża – Polaka. Antologia, wybór i oprac. ks. T. Jania SDB, Kraków 2005, s. 114 n. 392 Ks. Jan Wal Bóg błogosławi Twoje Dzieło Jest odwrotnością Wieży Babel, To dzięki Tobie w nas coś drgnęło Nie zmieni świata w piekło diabeł Ty przywróciłeś temu godność Co łączy z sobą wszystkich ludzi Żeby otworzyć nas na wieczność W kołysce ciała ducha wzbudzić. W obrębie psychologii funkcjonuje pojęcie interioryzacji, czyli wewnętrznego przyswajania określonych poglądów i postaw; teologia moralna proces ten nazywa sanktyfikacją, czyli dążeniem do doskonałości, do świętości, wzrostem duchowym; etyka filozoficzna zaś humanizacją – coraz pełniejszym uczłowieczaniem. Nie należy mylić humanizacji z hominizacją, bo ta ostania stanowi szkodliwy proces zawłaszczania przez człowieka rzeczywistości ziemskich i manipulowania nimi2. Jakkolwiek by się zwały, trzeba przyznać, że procesy te przebiegają w nas zwykle powoli, znacząc duchowe meandry ludzkich dziejów, i mają charakter zarówno głęboko personalistyczny, jak i komunijny3. Używając języka Soboru Watykańskiego II, można powiedzieć, że dotyczą zarówno personalizacji, jak i socjalizacji człowieka (por. KDK, 6). Gdy się patrzy na otaczającą rzeczywistość, daje się zauważyć, że – na co zwraca uwagę poeta – dzięki Janowi Pawłowi II coś w nas w tym względzie „drgnęło”, czyli że rozpoczął się pewien proces, na którego rezultaty trzeba będzie cierpliwie czekać. Proces ten będzie jednak przebiegał w odmiennych warunkach niż te, w jakich dokonywał się rozwój osobowości Jana Pawła II, na co on sam wskazuje, podkreślając, że jego czasom dojrzewania osobowego bliski był duch romantyzmu, podczas gdy dzisiaj dominuje duch pozytywizmu4. 1. Klaryfikacja pojęć Tematyka naszego wykładu inauguracyjnego obejmuje zagadnienia edukacji, formacji i animacji chrześcijańskiej, podnoszone przez Jana Pawła II w czasie jego pielgrzymek do Ojczyzny. Edukacja Problem edukacji wiążę się zarówno z zagadnieniem kształcenia, zdobywania wiedzy, jak i wychowania, nabywania mądrości życia. W dawnej pedagogice procesy kształcenia i wychowania traktowano rozdzielnie. Kształcenie, Por. J. Krucina, Drogami Kościoła, Wrocław 2000, s. 128. Por. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 102. 4 Por. tamże, s. 101. 2 3 Zagadnienia: edukacji, formacji i animacji chrześcijańskiej... 393 przekazywanie wiedzy określano mianem „dydaktyki” – nauczania, zaś procesy wychowawcze – terminem „hodegetyki”, od greckiego hodós – droga, hëgéomai – prowadzę5. Ze względu na to, że procesy te zazębiają się wzajemnie i że hodegetyka łączyła się często z tzw. autorytarnym stylem wychowawczym (wychowywanie przy pomocy zakazów i nakazów), dzisiaj zrezygnowano z terminu hodegetyka i wprowadzono pojęcie dydaktyka, pod którym rozumie się jednolity, zintegrowany proces kształcenia i wychowania. Proces kształcenia, czyli przekazywania wiedzy, dotyczy tylko tzw. wiedzy nabytej – scientia acquisita. Jan Paweł II podkreśla, że obok wiedzy nabytej istnieje tzw. wiedza wlana – scientia infusa, będąca owocem specjalnego działania Ducha Świętego6. Wiedza nabyta może stać się naszym udziałem na potrójnej drodze: nauczania, osobistego studium i doświadczenia życiowego. Nauczanie nie musi mieć formy wykładu, prelekcji, referatu czy konferencji. Dla Jana Pawła II szczególnie owocną formą przekazywania treści jest dyskusja, dialog, wymiana myśli7. Ich walor polega na tym, że bardziej uaktywniają intelektualnie słuchacza i kształtują jego samodzielność myślową. Jan Paweł II przywiązuje wielką wagę do spraw doświadczenia życiowego, bo ono często ukierunkowuje naszą osobistą refleksję, tematykę studium. Pojęcie refleksji wiąże się bardziej w rozumieniu Jana Pawła II z kształtowaniem postawy myśliciela, studium zaś z nabywaniem erudycji8. Postawy myśliciela i erudyty należy traktować komplementarnie, ludzkie doświadczenie można bowiem zgłębiać zarówno na drodze dalszych przemyśleń, jak i poprzez osobistą lekturę. Wychowanie polega na przekazywaniu wartości. Wartości przekazuje się zwykle słowem i życiem (świadectwo). Łączenie tych dwu form przekazu jest niezwykle istotne, bo chodzi o umiejętne korzystanie z wolności, czyli odpowiedzialność w naszym postępowaniu. Jan Paweł II podkreśla, że „odpowiedzialność nie jest tylko poznaniem. Rodzi się niejako na przejściu od poznania do działania”9. Zdaniem Jana Pawła II, „w wychowaniu chodzi głownie o to, ażeby «człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem – o to, ażeby bardziej ‘był’, a nie tylko więcej ‘miał’ – ażeby poprzez wszystko, co ‘ma’, co ‘posiada’, umiał bardziej i pełniej być człowiekiem – to znaczy, żeby również umiał bardziej ‘być’ nie tylko ‘z drugimi’, ale także i ‘dla drugich’»”10 Wychowanie może przyjąć postać oddziaływania arbitralnego, opiekuńczego lub partnerskiego. Postawa arbitralna to narzucanie własnego zdania i stylu życia. Postawę opiekuńczą cechuje żywe zainteresowanie sprawami wychowanków, potwierdzane wyrazami pełPor. Słownik wyrazów obcych, red. nauk. Jan Tokarski, Warszawa 1979, s. 283, kol. 1. Por. Jan Paweł II, Dar i tajemnica. W pięćdziesiątą rocznicę moich święceń kapłańskich, Kraków 1996, s. 90. 7 Por. A. Frossard, „Nie lękajcie się”. Rozmowy z Janem Pawłem II, Rzym 1982, s. 19. 8 Por. tamże, s. 19. 9 Tamże, s. 121. 10 Jan Paweł II, Homilia w czasie liturgii słowa skierowana do młodzieży zgromadzonej na placu Mickiewicza – Poznań, 3 czerwca 1997, [w:]: Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny: 1979, 1983, 1987, 1991, 1995, 1997, 1999. Przemówienia, homilie, Kraków 1999, s. 921. 5 6 394 Ks. Jan Wal nego oddania oraz poświęcenia – brak w niej jednak dowartościowania osoby wychowanków. Postawa partnerska przejawia się natomiast nie tylko w uczestnictwie wychowawców w życiu wychowanków, ale także w ich zaproszeniu do uczestnictwa we własnym życiu, w oprowadzaniu ich po świecie wartości, który nam samym jest bliski i drogi, co więcej – w odwoływaniu się do rozwijającej się samodzielności wychowanków, w myśl zasady „nic o nas, bez nas” i zostawianiu w ich gestii takiego stopnia odpowiedzialności za swe czyny, do jakiego już są zdolni. Taka metodyka oddziaływań wychowawczych umożliwia płynne przechodzenie od procesu wychowania do samowychowania. Samowychowanie jest nie tylko formą autorealizacji, rozwijania w sobie człowieczeństwa, ale także pogłębianiem życia Bożego w sobie. Papież – Polak podkreśla, że „Samowychowanie zmierza do tego właśnie, aby bardziej «być» człowiekiem, być chrześcijaninem, aby odkrywać i rozwijać w sobie talenty otrzymane od Stwórcy i realizować właściwe każdemu powołanie do świętości”11. Jan Paweł II ujmuje problem młodości nie w kategoriach wiekowych, ale w kategoriach zadaniowych, duchowych. „Młodość – jego zdaniem – to nie tylko pewien okres życia ludzkiego, odpowiadający określonej liczbie lat, ale to jest zarazem czas dany każdemu człowiekowi i równocześnie zadany mu przez Opatrzność”12. W takim kontekście młodymi duchem są zawsze ludzie, którzy niezależnie od wieku dążą do wiedzy i doskonałości, a procesy wychowania w ich życiu nieustannie przenikają się z procesem samowychowania. Formacja Zagadnienie formacji chrześcijańskiej dotyczy kształtowania osobowości. Na płaszczyźnie moralności i psychologii używa się niekiedy zamiennie terminów „osoba” i „osobowość”. Tymczasem są to terminy różne. „Osoba” jest pojęciem metafizycznym: „ukazuje ono status ontologiczny bytu, podkreśla jego szczególną godność, wynikającą z posiadanej rozumnej natury”13. O s o b ą s i ę j e s t, natomiast o s o b o w o ś c i ą s i ę s t a j e. „Rozwój osobowości zależy zarówno od czynników wrodzonych, jak i nabytych poprzez osobisty wysiłek, pomoc innych i środowisko, w którym żyje człowiek. Rozwój osobowy człowieka może ciągle postępować, bo człowiek jest z natury otwarty na wręcz nieograniczone możliwości. Może jednak w swym rozwoju osobowym zatrzymać się, a nawet przeżyć regres, może karłowacieć intelektualnie i moralnie”14. Różnicę między edukacją i formacją dobrze oddaje Ewangelia mówiąca o spotkaniu Chrystusa z młodzieńcem. Zbawiciel na odpowiedź młodego człowieka, że zachowuje przykazania, poucza go, że jeśli chce być doskonały musi zrobić coś więcej (por. Mt 19, 16–22). Wychowanie uczy zachowywania wartości podstawowych, niejako standardowych. Formacja stanowi dążenie do większej doskonałości. PoTamże, s. 921 Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, dz. cyt., s. 101. 13 J. Piątek, Dialogowa struktura osoby ludzkiej, [w:] Powołanie i służba. Księga jubileuszowa ku czci Biskupa Mieczysława Jaworskiego w 70 rocznicę urodzin, Kielce 2000, s. 348. 14 Tamże, s. 348 n. 11 12 Zagadnienia: edukacji, formacji i animacji chrześcijańskiej... 395 jęcie formacji jest też szersze zakresowo od terminu wychowanie, bo obejmuje zarówno przyswajanie wartości, jak i kształtowanie określonego stylu życia. W pojęciu formacji większy też nacisk kładzie się na osobiste zaangażowanie w poszukiwanie własnej, oryginalnej drogi życiowej. Właśnie specyfiką formacji jest to, że o ile wychowanie akcentuje w pierwszym rzędzie sprawę wierności obiektywnym wartościom, formacja koncentruje uwagę na wykorzystaniu szans osobistych i środowiskowych, zdolności, zamiłowań i predyspozycji osobowych, ale także na umiejętnym odczytywaniu znaków czasu i wyzwań, jakie niosą, oraz szukaniu w ludziach sprzymierzeńców do podejmowanych działań. Szczególnym zadaniem formacji chrześcijańskiej jest – zdaniem Jana Pawła II – łączenie spraw wiary, sprawy myślenia i sprawy serca. Ojciec Święty uważa, że nie są to osobne obszary, ale jeden zintegrowany obszar życia każdego człowieka. „W tym przenikaniu się wiary, myśli i serca szczególną rolę odgrywa zdumienie nad cudem osoby – nad podobieństwem człowieka do Boga jedynego w Trójcy, nad najgłębszym związkiem miłości i prawdy, daru wzajemnego i życia, które z niego się rodzi, nad przemijaniem i przychodzeniem ludzkich pokoleń”15. Papież mówi, że „w tajemnicy odkupienia zwycięstwo Chrystusa nad złem jest dane człowiekowi nie tylko jako osobista korzyść, ale także jako zadanie. Człowiek podejmuje je wchodząc na drogę życia wewnętrznego, to znaczy na drogę świadomej pracy nad sobą – tej pracy, w której Mistrzem jest Chrystus”16. Na drodze formacji duchowej chrześcijanin przechodzi trzy etapy: oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia. „Nie są to jednak trzy różne drogi, ale trzy etapy jednej i tej samej drogi, na którą Chrystus zaprasza każdego człowieka, tak jak kiedyś zaprosił […] ewangelicznego młodzieńca”17. Animacja Animacja jest aktywizacją ludzi – zarówno jednostek, jak i członków różnych wspólnot (zespołów ludzkich) – do pełniejszej realizacji ich natury społecznej poprzez głębsze uczestnictwo w życiu wspólnotowym i większą odpowiedzialność za poszczególne osoby oraz dobro wspólne całych społeczności, w których żyją18. Animacja obejmuje trzy obszary działań: pogłębienie motywacji i mobilizację do działania; ukazanie możliwości różnych działań i priorytetowych w danym czasie potrzeb; dowartościowanie zbiorowego wysiłku ludzi, którzy działając razem nie tylko są bardziej skuteczni, ale też potrafią zrealizować zadania niemożliwe do urzeczywistnienia jednostkowym wysiłkiem poszczególnych osób19. Jan Paweł II, Wstańcie, chodźmy!, Kraków 2004, s. 79. Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość. Rozmowy na przełomie tysiącleci, Kraków 205, s. 33. 17 Tamże, s. 34 18 Por. Ch. Maccio, Animation de groupes, Lyon 1983, s. 3. 19 Por. A. Baczyński, Wspomnienia, realia i marzenia. (Wywiad przeprowadzony z ks. prof. Janem Walem w dniu 20 lutego 2008), [w:] W prostocie prawdy, w pokorze miłości. Studia i materiały dedykowane ks. prof. zw. dr. hab. Janowi Walowi, Kraków 2008, s. 110 n. 15 16 396 Ks. Jan Wal Animator winien być najpierw osobą szczerą, to znaczy autentyczną i pokorną, kierującą się zawsze dobrymi intencjami. Po wtóre, animator ma być człowiekiem światłym, tzn. mądrym, szukającym ideałów i kompetentnym. Jego kompetencja nie musi być kompetencją ekspercką, ale winien „znać się na ludziach” i sprawach, w których podejmuje się animacji. Trzecim przymiotem animatora jest operatywność. Ma nie tylko sam być człowiekiem dobrze zorganizowanym, ale musi także umieć organizować ludzi, wiedzieć, jak przezwyciężać trudności w działaniu czy weryfikować działania. Przydatna jest w tym względzie także umiejętność kierowania zespołami ludzkimi. Znawcy problemu zwracają jeszcze uwagę na inny ważny atrybut animatora, jakim są zdolności dialogiczne. Praca w zespołach rodzi różne napięcia, a nawet konflikty, które trzeba umieć samemu rozładowywać, ale także przygotować innych do ich przezwyciężania. Dlatego od animatora musi się wymagać: otwartości, wyrozumiałości, cierpliwości i wspaniałomyślności. Praca zespołowa stwarza niepowtarzalne szanse zbliżenia ludzi – animator ma uczyć, jak te szanse wykorzystywać. Powinien być on, co często się podkreśla, osobą pogodną, optymistycznie nastawioną do rzeczywistości i ufającą ludziom. Jego ważną cechą osobową jest poczucie humoru. Musi to być jednak takie poczucie humoru, które nie utrudnia podchodzenia na serio do ludzi oraz spraw i nie zabarwione ironią. Niektórzy autorzy wymieniają jeszcze wśród przymiotów animatora zmysł innowacyjności. Innowacyjność nie polega na tym, że wszystko się robi inaczej, ale na myśleniu ewolucyjnym, na intuicjach służących doskonaleniu dotychczasowych działań i udzielaniu odpowiedzi adekwatnych do wyzwań chwili20. Animatorzy chrześcijańscy muszą się odznaczać także autentycznym życiem religijnym, mieć zmysł wiary (sensus fidei) i zmysł Kościoła (sensus Ecclesiae). Na ten ostatni zmysł składają się – zdaniem Pawła VI – „wszechstronne przeżycie Kościoła, będące owocem wiary, świadomego uczestnictwa w liturgii, praktykowania cnót ewangelicznych, wpływu kultury chrześcijańskiej, a w tym wszystkim – niewidzialnego oddziaływania Ducha Świętego”21. Animacja obejmuje trzy dziedziny życia: sferę zawodową, szeroko rozumiany wolontariat i aktywność apostolską. Animacja w każdej z tych dziedzin staje się animacją chrześcijańską, jeśli źródeł motywacji swego uaktywnienia szuka się przede wszystkim w sferze nadprzyrodzonej. W aktywności apostolskiej należy zawsze – zdaniem Jana Pawła II – dążyć do uaktywnienia charyzmatów tkwiących w Ludzie Bożym. Papież w adhortacji Christifideles laici podkreśla, że „najwyższym charyzmatem”, z którego wszelkie szczegółowe charyzmaty czerpią swa moc i dynamikę, jest powszechny charyzmat miłości (por. CHL, 51, przypis 190). 20 21 por. Ch. Macico, Animation de groupes, dz. cyt., s. 97 nn. Komentarz do encykliki „Ecclesiam suam”, [w:] Paweł VI, Eclesiam suam, Paris 1967, s. 114. Zagadnienia: edukacji, formacji i animacji chrześcijańskiej... 397 2. Pedagogia ewangeliczna pielgrzymek Jana Pawła II do Ojczyzny Enuncjacje Jana Pawła II do Polaków możemy zakwalifikować do czterech kategorii. Pierwsza: wystąpienia w czasie pielgrzymek do Ojczyzny. Druga: przemówienia do Polaków pielgrzymujących do Rzymu (do biskupów polskich w czasie wizytacji ad limina, do uczestników beatyfikacji lub kanonizacji Polaków czy też w czasie innych uroczystości), mające charakter głównie okazjonalny. Trzecia: przemówienia „polskie”, do których należy zaliczyć słowa kierowane do Polonii w trakcie zagranicznych pielgrzymek Ojca świętego. Także te przemówienia znamionuje okazjonalność. Czwarta: publikacje Ojca św., których polskie wydania na równi z tekstem włoskim miały charakter oryginałów. Chodzi nie tyle o dokumenty pontyfikatu (encykliki, adhortacje i listy apostolskie), bo ich wydźwięk jest uniwersalny, ile o takie publikacje, jak: André Frossard, „Nie lękajcie się”. Rozmowy z Janem Pawłem II, Rzym 1982; Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994; Jan Paweł II, Dar i Tajemnica. W pięćdziesiątą rocznicę moich święceń kapłańskich, Kraków 1996; Jan Paweł II, Tryptyk Rzymski (Medytacje), Kraków 2003; Jan Paweł II, Wstańcie, chodźmy, Kraków 2004 i Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość. Rozmowy na przełomie tysiącleci, Kraków 2005. Należy pamiętać o tym, że chociaż powyższe publikacje, podobnie jak dokumenty oficjalne pontyfikatu, były kierowane nie tylko do Polaków, to jednak wiele z nich ma formę wywiadu, rozmowy, wynurzeń, odpowiedzi, zawierających treści uniwersalne, ale bardzo często odwołujących się do polskich doświadczeń słowiańskiego papieża, a więc szczególnie zrozumiałych dla Polaków. Z tych wszystkich „polskich” wystąpień Jana Pawła II jedynie przemówienia wygłaszane w czasie pielgrzymek do Ojczyzny mają charakter programowy, były długo przygotowywane i gruntownie przemyślane, i – co bardzo ważne – uwzględniają też aktualny kontekst egzystencjalny Kościoła w Polsce. Spośród innych wystąpień jeszcze przemówienia do biskupów polskich w czasie wizytacji ad limina mają podobny charakter programowy. Właśnie na tych pielgrzymkowych przemówieniach w Ojczyźnie chcemy skoncentrować naszą uwagę. Sprawy edukacyjne, formacyjne i animacyjne stanowią w nich, rzecz jasna, jedynie wątek poboczny; wątkiem głównym są sprawy wiary i moralności chrześcijańskiej oraz tematyka z zakresu katolickiej nauki społecznej, szczególnie aktualna z racji sytuacji egzystencjalnej Polaków. Chociaż jednak wymienione uprzednio kwestie stanowią jedynie wątek poboczny tego nauczania, to papież wypowiada treści bardzo ważne dla właściwego ukierunkowania edukacji, formacji i animacji chrześcijańskiej. Jaki jest charakter nauczania Jana Pawła II w czasie pielgrzymek do Ojczyzny? Ojciec święty w całej rozciągłości stosuje w nich pedagogię ewangeliczną. Przemówienia te są wolne od potępień, szukają tego, co łączy, a nie dzieli, mają charakter dialogowy. Dominują w nich p o u c z e n i a i wyjaśnienia nauki objawionej. W pouczeniach tych Jan Paweł II prowadzi wirtualny dialog ze słuchaczami, a potwierdzenie takiego dialogu znajdujemy w żywych reakcjach słuchaczy na jego słowa. Przykładem takiego pouczenia i wyjaśnienia jest dokonana 398 Ks. Jan Wal na Jasnej Górze teologiczna interpretacja kwestionowanego przez niektóre środowiska katolickie i uznawanego za kontrowersyjne sformułowania Kardynała Stefana Wyszyńskiego zawartego w Jasnogórskich Ślubach Narodu o „oddaniu się w macierzyńską niewolę Maryi za wolność Kościoła”22. Obok pouczeń, mamy w wystąpieniach Jana Pawła II także p r z e s t r o g i. Przemawiając do polskich parlamentarzystów, wskazuje on, by utrwalając w Polsce demokrację oparli ją na trwałych i sprawdzonych wartościach, bo demokracja bez wartości, wcześniej czy później przeradza się w jawny lub skryty totalitaryzm23. W nauczaniu Jana Pawła II występują często także z a c h ę t y . Nie są to zachęty zawierające łatwe obietnice. Jan Paweł II powiedział kiedyś, że w chrześcijaństwie urzekło go właśnie to, że nie posługuje się łatwymi obietnicami. Przemawiając do młodzieży na Westerplatte zachęca więc młodzież do stawiania sobie wysokich wymagań: „Ta moc, która płynie z Chrystusa, która zawiera się w Ewangelii, jest potrzebna, aby od siebie wymagać, by postępowaniem waszym nie kierowała chęć zaspokojenia własnych pragnień za wszelką cenę, ale poczucie powinności, spełniam to co jest słuszne, co jest moim powołaniem, co jest moim zadaniem. Powiedziałem przed czterema laty na Jasnej Górze: «Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali» (18 VI 1983 r.). Wbrew wszystkim mirażom ułatwionego życia musicie od siebie wymagać. To znaczy właśnie «więcej być»”24. Jan Paweł II niekiedy w czasie swoich przemówień operuje również wprost lub pośrednio kategorią p r o ś b y. Klasycznym przykładem prośby jest końcówka jego homilii wygłoszonej na Błoniach Krakowskich w czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny: I dlatego – zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię „Polska”, raz jeszcze przyjęli z wiarą nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, – abyście nigdy nie zwątpili, nie znużyli się i nie zniechęcili, – abyście nie podcinali sami tych korzeni z których wyrastamy. Proszę was: – abyście mieli ufność, nawet wbrew każdej waszej słabości, abyście zawsze szukali duchowej mocy u Tego, u Którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało, – abyście od Niego nigdy nie odstąpili, – abyście nigdy nie utracili tej wolności ducha, do której On «wyzwala» człowieka, – abyście nigdy nie wzgardzili ta Miłością, która jest «największa», która się wyraziła przez Krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu. Proszę was o to przez pamięć i przez potężne wstawiennictwo Bogurodzicy z Jasnej Góry i wszystkich Jej sanktuariów na ziemi polskiej, przez pamięć św. 22 Por. Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. odprawionej pod Szczytem Jasnej Góry, Częstochowa , 4 czerwca 1979, [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny…, dz. cyt., s. 50. 23 Por. Jan Paweł II, Przemówienie wygłoszone w Parlamencie – Warszawa, 11 czerwca 1999, [w:] tamże, s. 1084 n. 24 Jan Paweł II, Homilia w czasie liturgii słowa, skierowana do młodzieży na Westerplatte – Gdańsk 12 czerwca 1987, [w:] tamże s. 481. Zagadnienia: edukacji, formacji i animacji chrześcijańskiej... 399 Wojciecha, który zginął dla Chrystusa nad Bałtykiem, przez pamięć św. Stanisława, który legł pod mieczem królewskim na Skałce. Proszę was o to. Amen25. Najrzadziej Ojciec święty w czasie pielgrzymek do Ojczyzny posługuje się n a p o m n i e n i e m . Jeśli je już jednak stosuje, ma ono charakter ewangelicznego upomnienia braterskiego. Szerokim echem społecznym odbiły się jego słowa wypowiedziane w czasie pobytu w Kielcach. Papież występuje w nich w obronie rodziny i poczętego życia. Podniósłszy głos stwierdza: Może dlatego mówię tak, jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie odbudowywać! Nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!26 Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt pedagogii ewangelicznej, który pojawia się w nauczaniu Jana Pawła II w czasie jego pielgrzymek do Polski. Z pokorą przyznaje on, że przyjeżdża do Ojczyzny po to, by narodowi „usłużyć”. Papież, jako Servus servorum Dei – sługa sług Bożych pełni przede wszystkim na ziemi polskiej posługę religijną27. W wypadku pielgrzymek do Polski jest to także posługa patriotyczna: jednocząca duchowo rodaków i otwierająca ich na przyjazne i pokojowe współżycie z innymi narodami. Podkreślił to Jan Paweł II, gdy po raz pierwszy stanął jako następca św. Piotra na polskiej ziemi: Pragnę, aby mój pobyt w Polsce przysłużył się również tej niestrudzonej woli życia moich rodaków, na ziemi, która jest naszą wspólną Matką i Ojczyzną. Oby służył dobru wszystkich Polaków, wszystkich polskich rodzin, narodu i państwa. Oby – powiem to jeszcze raz – pobyt ten mógł przysłużyć się wielkim sprawom pokoju, przyjaznego współżycia między narodami i sprawiedliwości społecznej28. 3. Edukacja religijno-patriotyczna Całe nauczanie Jana Pawła II w czasie pielgrzymek do Ojczyzny stanowi przejaw edukacji religijno-patriotycznej. Papież jest świadom, iż taka edukacja musi mieć charakter równoległy i permanentny. W przemówieniu wygłoszonym do rodzin w Szczecinie 11 czerwca 1987 przypomniał, że rodzina nie może 25 Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na Błoniach – Kraków 9 czerwca 1979, [w:] tamże, s. 205. 26 Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na lotnisku w Masłowie – Kielce 3 czerwca 1991, [w:] tamże, s. 618. 27 Por. Jan Paweł II, Przemówienie powitalne na lotnisku Okęcie – Warszawa 2 czerwca 1979, [w:] tamże, s. 9. 28 Tamże, s. 11. 400 Ks. Jan Wal pozostać osamotniona w pełnieniu jej zadań, także obowiązków edukacyjnych. Wspiera ją w tym dziele Kościół, winno ją wspierać także państwo29. Ponieważ papież mówi tutaj w sensie ogólnym o pomocy rodzinie, poprzestaje na wymienieniu dwu instytucji, odgrywających ogromną rolę w procesie edukacyjnym, choćby przez organizowane szkolnictwo, a mianowicie państwa i Kościoła. Wiemy jednak, że w edukacji równoległej uczestniczą obok rodziny, państwa i Kościoła także inne podmioty, dlatego mówi się dziś o edukacji społecznej, bo całe społeczeństwo uczestniczy, choć na różne sposoby, w procesach edukacyjno-wychowawczych. W czasach współczesnych w dziele edukacyjnym szczególnie zyskują na znaczeniu środki społecznego przekazu oraz tzw. środowiska rówieśnicze. Papieżowi bliska jest idea edukacji permanentnej, czyli ciągłej. Wprawdzie nie porusza tego zagadnienia wprost w czasie samych pielgrzymek do Ojczyzny, ale w adhortacji Pastorem dabo vobis cały Rozdział VI został poświecony formacji stałej kapłanów. Poprzez analogię bardzo cenne uwagi papieża można przenieść ze sfery formacji na płaszczyznę edukacji permanentnej. Dobrze ustawiona edukacja permanentna nie jest powielaniem edukacji szkolnej, realizowanej na trzech poziomach: podstawowym, średnim i wyższym. Zdaniem Jana Pawła II, edukacja stała nie może być powtórzeniem edukacji szkolnej, zwykłym jej przypomnieniem czy też poszerzeniem o nowe wskazania lub zastosowania praktyczne. Powinna ona przynosić nowe treści, uwzględniające rozwój wiedzy, i być prowadzona nowymi metodami z racji dojrzałości intelektualnej i życiowej ludzi, którzy w niej uczestniczą (por. PDV, 71). Papież zakłada niejako pojęcie edukacji permanentnej i buduje na nim swe dalsze refleksje. Przykładem tego może być sprawa uniwersyteckiego kształcenia podniesiona przez niego w czasie obchodów 600-lecia Wydziału Teologicznego Akademii Krakowskiej. Ojciec święty mówił wówczas: „Epoka nasza, bardziej niż czasy ubiegłe potrzebuje mądrości, takiej mądrości, która by wszystkie rzeczy nowe, jakie człowiek odkrywa, czyniła bardziej ludzkimi. Przyszłym losom świata grozi bowiem niebezpieczeństwo, jeśli ludzie nie staną się mądrzejsi” (Gaudium et spes, 15). Oto wielkie wyzwanie, jakie w sferze badawczej i dydaktycznej staje dzisiaj przed szkołami wyższymi: