Ludzie mówią, że żyjemy w czasie, gdy wielu z nas
Transkrypt
Ludzie mówią, że żyjemy w czasie, gdy wielu z nas
HOLANDIA biuletyn Komisji ds. polsko-holenderskich Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Ewangelicko-Reformowanego w RP Nr 3/2010 Spis treści: 1. Wprowadzenie.................................................................................................. 2 2. Wiadomości z Holandii VI-XII 200....... ......................................................... 5 3. Z kalendarza Komisji........................................................................................ 9 4. Razem w drodze.............................................................................................. 10 5. Dzień Holenderski 2009...................................................................................14 6. Ks. Detlef Bohlken podczas wprowadzenia Biskupa Kościoła........................16 7. O przewodniku Pieta van Veldhuizena.............................................................18 8. Doświadczenia Polki pracującej w parafii w Amsterdamie..............................19 9. Partnerstwa – aktualności................................................................................. 22 10. Mówimy po niderlandzku............................................................................... 24 11. Holenderska Książka Kucharska.................................................................... 25 12. Dział informacyjny......................................................................................... 26 1 Wprowadzenie Jeżeli Pan pozwoli... „...tak mówcie: Jeżeli Pan zechce i będziemy żyli, to uczynimy to, czy tamto ...” Jk 4:15b. Przygotowując ten materiał postanowiłem zacytować tekst przekładu ekumenicznego. Co prawda w tej konkretnej frazie przekład nie różni się znacząco – chociaż warto porównać - od sformułowania w Biblii Warszawskiej z 1975 roku, ale kwestia używania przekładów ekumenicznych przez ewangelików, Polaków i Holendrów może być także jednym z dobrych tematów do rozmów w czasie naszych spotkań. Czy mieliście już okazję by zapytać swoich holenderskich partnerów o to, czy według nich, wielość przekładów, różnorodność w akcentowaniu pojęć, albo konsekwencja prezentacji treści Biblii z użyciem współczesnej szaty językowej – tak dostępne na ich rynku księgarskim i w życiu kościelnym – przyczyniają się do popularyzacji Biblii, przyczyniają się do poszerzenia kręgów, w których można prowadzić dyskusję o możliwości przyjmowania orędzia biblijnego w naszych społeczeństwach? Przygotowujemy nasz nowy biuletyn na przełomie roku, a więc w okresie, gdy nasze myśli wypełnione są refleksją kształtowaną albo przez nastrój adwentowo-kolędowy, albo przez perspektywę układania planów na następny rok. W tym czasie często uczestniczymy w spotkaniach z wymianą wzajemnie sobie składanych życzeń i wręczanych prezentów. Uczestniczymy czynnie w takiej wymianie - także i w kontaktach partnerskich – przekonani o potrzebie dawania znaków życzliwości i dobrej woli. Wymieniamy się kalendarzami, dzielimy się życzeniami. Znam środowiska parafialne, znam rodziny, które uczestniczą w procesie wzajemnej wymiany drobnych uprzejmości i serdeczności z partnerami w Holandii. Czasem, gdy widzę, ile zabiegów podejmuje holenderska rodzina, by tak wielu moich znajomych obdarować kartkami świątecznymi, gdy widzę, jak moi znajomi „biegają” po księgarniach by znaleźć „ten właśnie” kalendarz, ten, przy pomocy którego „podzielą się myślami” z partnerami w Holandii, to myślę sobie, że jakoś tak zwyczajnie realizuje się przysłowie, które głosi: „powiedz mi z kim przestajesz, a powiem ci kim jesteś”. Wówczas właśnie odczuwam, jak bardzo wdzięczny jestem Panu Bogu za te nasze partnerstwa w Holandii, których istnienie, choćby w taki prosty, dość może banalny sposób pozwalają nam na afirmację naszego stanowiska, naszej wiary, a jednocześnie przyczyniają się do rozwoju partnerstwa także w wymiarze życia duchowego. To jest przecież część naszego pięknego zadania: dopóki mamy czas, dopóki określony czas – także na to partnerstwo jest nam dany – wzrastajmy w świadomości wspólnej wiary, budujmy się w naszym życiu duchowym czyniąc dobrze wszystkim, a szczególnie domownikom wiary (por. Gal 6:8-10). Wiemy dobrze, że służbę bliźniemu podejmujemy w zależności od tego, jak wyraźnie uświadomimy sobie naszą odpowiedzialność, ale jednocześnie także od tego, ile ciepła wlewa w nasze serca satysfakcja, gdy udaje się nam podjąć i dobrze wykonać nasze zadania. Czasami bezpretensjonalny, ale serdeczny gest w połączeniu ze świadomością wspólnej modlitwy daje poczucie spełnienia potrzeby bezpiecznego wzrastania w partnerstwie. Trawestując to przysłowie, które już cytowałem zaryzykuję stwierdzenie, że o tym, jacy jesteśmy jako chrześcijanie, mówi sposób w jaki się modlimy, mówi to, o co się modlimy. Czy zaniosłeś już przed tron Boga twoją intencję modlitewną o błogosławieństwo dla twego partnera w Holandii? Czy uważasz, że to ważne, by prosić Boga o możliwość zrozumienia stanowiska 2 partnera tak, jak on pragnie być zrozumiany, a dziękować Bogu za możliwość dzielenia się swoja własną wiarą tak, aby – gdy to możliwe i potrzebne – mogło to być dla kogoś pomocą? Biblijny cytat na wstępie przytoczony pochodzi z perykopy Jk 4:13-17. Na chwilę zatrzymajmy się przy sposobie zakreślenia ram kontekstu dla naszego tekstu. Jedni włączają w tę perykopę werset 4:17 uważając, że przywołuje ostrzeżenie Jezusa z Nazaretu, zawarte w nauczaniu Pana Kościoła, a przytoczone przez Ewangelistę Łukasza (Łk 12:47). Inni wolą zakończyć perykopę na wersecie 4:15 podkreślając pozytywny wydźwięk tak zakreślonej wypowiedzi. Czy to oznacza, że stosunkowo łatwo można zrezygnować z zachęty do bycia czujnym wobec zagrożenia, jakie w nasze życie wnosi „chrześcijańska pycha” (4”16)? O tym, że kupcy, przedsiębiorcy, finansiści, właściciele i zarządcy mają skłonności do przechwalania się swoimi planami, lub do popisywania się zręcznością w ich wykonywaniu, wiedziano już dawno temu. Jednocześnie, już od początku swego istnienia chrześcijaństwo kładło nacisk na zaufanie do Opatrzności Bożej, zaufanie, które dopuszcza nawet możliwość „hiobowych wieści”, w odróżnieniu od pozornej pewności siebie opartej na wulgarnym fatalizmie. To dopiero w tym pełnym kontekście (Jk 4:13-17) ujawnia się, co autor – a może: co każdy z nas – pobudzony „do żywego” podczas egzaminu swojej wiary rozumie, gdy myśli i mówi ‘to, co Pan zachce’. Dopiero w tym kontekście, to znaczy wyrzekając się pychy, o której uczy werset 16 i stawiając sobie pytanie wersetu 14: „co przyniesie w waszym życiu dzień jutrzejszy?” możemy spróbować uczyć się od Zbawiciela treści Jego modlitwy: „Ojcze, jeżeli taka jest Twoja wola, ...Ojcze Twoja wola, a nie moja, niech się stanie”. Dodatkowy impuls tego tekstu tez jest ważny. Co prawda pytanie z wersetu 14 burzy spokój i pewność siebie „zawodowych układaczy planów”, ale też to egzystencjalne przypomnienie: „...jesteście jak para...” wielu z nas może pomóc. Jeśli to porównanie nie wystarcza, jeśli wbrew jego przestrodze ktokolwiek próbowałby swej pysze podporządkować sposób prezentacji planu na przyszłość przed tronem Boga, to podobieństwo „o bogatym rolniku” (Łk 12:16-20) wystarczająco uzupełnia te lekcję. Całość kontekstu poucza nas, ze przechwałkom trzeba położyć kres, trzeba się ich wyrzec na rzecz wdzięczności Bogu za wszystko, co udało się nam doprowadzić do finału, bo ‘Pan zechciał ‘ by tak było. Przecież także chrześcijanin powinien czynić i – wiadomo, że będzie czynił - plany w swoim życiu, ale ze stałą świadomością potrzeby konfrontacji z pytaniem wiary: „...jeżeli Pan zechce i jeżeli będziemy żyli...”. Tak przygotowani do rozumnego planowania porządku w naszym życiu będziemy tez składali świadectwo wiary, że nie wyznajemy „Boga filozofów”, ale że od Jego Syna uczymy się Jemu zawierzyć nasze życie. Gdy wraz z Synem powtarzamy słowa modlitwy „Ojcze nasz” to wyrażamy gotowość przyjęcia jego darów, Jego woli na ziemi, tak, jak w niebiosach, a nie ubiegamy się o wygranie przypadkowego, „ślepego losu” w życiowej loterii. Powierzamy się miłości Ojca, który przyznał się do Syna i swoja mocą uwiarygodnił jako Zbawiciela. Jednocześnie powtarzając formułę apostoła Jakuba „...Jeżeli Pan zechce i jeżeli będziemy żyli...” składamy wyznanie, że Ojciec jest zawsze suwerenny, w każdej swojej decyzji, a to w pełni akceptujemy, bo właśnie to, nadaje sens wierze i nadziei w naszym życiu. Moi Drodzy! Kiedy myślimy o partnerstwie z parafiami ewangelickimi w Holandii, kiedy pytamy o plany, gdy pytamy o przyszłość partnerstwa, gdy pytamy ‘czy będzie lepiej?’ to musimy – choćby w kontekście czytanego przez nas dzisiaj tekstu - zapytać: ‘co w moim partnerstwie może się Panu Bogu podobać?’ Bo przecież wiadomo: Pan zechce tylko to, co Jemu będzie się podobać. Bądźmy szczerzy! Przyznajmy, że to wiemy: nasze życie, działanie, spotkania, słowa, gesty, wysyłanie listów lub ich brak, wymiana poglądów, wyraz oczekiwania na partnera lub wyraz lekceważenia, to wszystko niesie ze 3 sobą ryzyko negatywnej oceny u Pana Kościoła. Ale też wiemy, że ‘jeżeli Pan zechce’ to wiele pozwoli zbudować jako wyraz świadectwa wspólnej wiary. Moi Drodzy! Układanie planów po analizie czytanego przez nas dzisiaj wspólnie tekstu – także planów w zakresie naszego partnerstwa z ewangelickimi parafiami w Holandii – jest potrzebne, a nawet niezbędne. Czynienie planów jest rzeczą ludzką, a czynienie planów na rzecz dobra wspólnego może być nawet powodem do dumy, świadectwem wiary. Poprośmy Pana Boga w modlitwie, obejmując świadomością nasze partnerskie plany, by Jego dobry Duch pobłogosławił i chęć i wykonanie. Poprośmy w modlitwie Pana Kościoła aby potrzeba naszej „przygody spotkania duchowego” z partnerem wyrażała się nie tylko w sformułowaniach wersetu 13: „...udamy się...spędzimy...będziemy...osiągniemy...”, ale żebyśmy z całą ufnością dzieci Bożych realizowali to, na co Pan nam pozwala. ‘Jeżeli Pan zechce i będziemy żyli” to przecież, nie wypada nam – także w zakresie partnerstwa – siedzieć „z założonymi rękami”. Ks. Roman Lipiński 4 Wiadomości z Holandii 2008 czyli przegląd serwisów prasowych czerwiec 2009 - Somalijscy piraci uwolnili holenderski statek handlowy "Marathon" z ukraińską załogą blisko 2 miesiące po porwaniu w Zatoce Adeńskiej - poinformował ukraiński MSZ. Holenderski rząd poinformował, że jeden z członków załogi został zastrzelony przez piratów, a drugi jest ranny. Holenderscy marynarze zapewniają w tym momencie pomoc medyczną i eskortują statek na wody neutralne - oświadczyło MSZ w Holandii. Nie jest jasne w jakich okolicznościach jednostka została wypuszczona. Rzecznik holenderskiego MSZ podkreślił, że nie doszło do użycia siły, ale nie chciał powiedzieć, czy za statek z załogą zapłacono okup. Ukraińska ambasada w Hadze nie chciała komentować całej sprawy "Marathon" został uprowadzony w Zatoce Adeńskiej 7 maja. Należy do holenderskiej firmy i pływa pod banderą tego kraju. Według Międzynarodowego Biura Żeglugi tym roku (do początku czerwca) doszło do 29 udanych porwań statków u wybrzeży Somalii. lipiec - Holandia znów myśli o obowiązkowych kursach integracyjnych dla imigrantów z krajów Unii. Taki pomysł uderzyłby najbardziej w Polaków. O kursach mówił niedawno minister integracji Eberhard van der Laan. Jego zdaniem powinny one objąć wszystkich obywateli UE niemówiących po holendersku. Min. van der Laan w szczególności wymienił Polaków. Zapewne dlatego, że w Holandii pracuje 170 tys. naszych rodaków, a większość Holendrów uważa, że otwarcie dla nas rynku pracy było błędem. Dodatkowe wymogi mogłyby zatamować przypływ nowych Polaków. Już teraz kursy języka i życia w Holandii muszą przechodzić wszyscy przybysze spoza Unii. Trwają one od 100 do 500 godzin w zależności od znajomości niderlandzkiego i holenderskich realiów. Minister van der Laan nie precyzuje, jak takie kursy miałyby być zorganizowane. Jak nam powiedziała jego rzeczniczka, minister wie, że nie ma prawnej możliwości zmuszenia obywateli UE do kursów, ale chce z innymi krajami UE zastanowić się, czy nie dałoby się wprowadzić takiego obowiązku. Dyskusja o kursach integracyjnych wraca w Holandii zawsze wtedy, gdy pojawiają się kłopoty. Dziś jest kryzys, rośnie bezrobocie i obawy, że imigranci z Polski, Rumunii, Bułgarii i innych nowych krajów zabierają pracę Holendrom. Polacy mają opinię dobrych fachowców, ale Holendrom nie podoba się, że często zamykają się w polskich gettach, godzą się na gorsze warunki pracy, a niemówiące po holendersku dzieci obniżają poziom w szkołach. Często wyolbrzymia się też doniesienia o pijaństwie czy przestępczości wśród Polaków. Problem wynika po części z tego, że Polacy przyjeżdżają do Holandii w złym momencie - gdy Holendrzy są wyjątkowo zmęczeni imigracją z Surinamu czy Turcji. - Dostrzegamy problemy integracji cudzoziemskich pracowników z lat 70. i późniejszych i staramy się nie powtarzać błędów - mówi prof. Godfried Engbersen z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie. - Holenderska policja podała, że aresztowała w poniedziałek 142 osoby, które obrzucały kamieniami ambasadę Chin w Hadze, protestując przeciwko przemocy w chińskim Sinkiangu. Narodowości zatrzymanych nie podano. Telewizja holenderska pokazała protestujących, którzy wspinali się na ogrodzenie i rzucali kamieniami, tłukąc okna w budynku ambasady. Niewielka grupka mężczyzn spaliła chińską flagę. Pokazano też kilkudziesięciu policjantów spieszących na miejsce protestu i zakuwających w kajdanki protestujących. Jak podała rzeczniczka policji Chantal Marges, poniedziałkowa demonstracja, w której uczestniczyło około 200 osób, była protestem przeciw chińskiej polityce 5 w Sinkiangu. Do protestu doszło po wiadomościach o śmierci co najmniej 156 ludzi i ponad 800 rannych w niedzielnych zamieszkach w Urumczi, stolicy Sinkiangu. - Coffee shopy powinny się stać zamkniętymi klubami palaczy marihuany, i to wyłącznie dla Holendrów - postulują eksperci wynajęci przez rząd. Takie wnioski przedstawiła komisja pod wodzą chadeckiego polityka Wima van de Donka poproszona o przygotowanie zmian w polityce wobec miękkich narkotyków. W zamian za przekształcenie coffee shopów w zamknięte kluby ich właściciele mieliby prawo do większych zapasów miękkich narkotyków niż dotychczas - czyli ponad 500 g. Polityką wobec miękkich narkotyków zajmowałby się specjalny koordynator o szerokich uprawnieniach. Komisja postuluje też, by z 16 do 18 lat podnieść wiek, od którego można kupować legalnie alkohol. To wszystko można traktować jako zapowiedź szykowanej przez rząd rewizji najsłynniejszego bodaj na świecie holenderskiego eksperymentu - gedoogbeleid, czyli obowiązującej od lat 70. polityki tolerancji wobec miękkich narkotyków. Wychodziła ona z prostego założenia, że skoro nie możemy czemuś zapobiec, to przynajmniej postarajmy się to kontrolować. Od ponad 30 lat sprzedaż niewielkiej ilości miękkich narkotyków jest w Holandii dozwolona w koncesjonowanych kafejkach nazywanych popularnie coffee shopami. Jest ich 700, każda z nich musi mieć licencję od lokalnych władz podobną do naszej koncesji na sprzedaż alkoholu. Każdy klient ma prawo kupić do 5 g marihuany, wypalić skręta w kafejce czy zjeść ciasteczko z domieszką miękkiego narkotyku. Gedoogbeleid miała głównie na celu wyciągnięcie miękkich narkotyków z rąk kryminalnego półświatka, kontrolowane zmniejszanie ich zużycia oraz ograniczenie społecznej uciążliwości tego zjawiska. To się nie udało - przyznaje prof. Cyrille Fijaut z komisji van de Donka. Depenalizacja sprzedaży marihuany nie wyrwała jej z szarej strefy ani nie spowodowała zmniejszenia zużycia - głównie za sprawą niekonsekwencji w samej polityce wobec miękkich narkotyków. O ile posiadaczy małej ilości trawki w Holandii nikt nie ściga, o tyle uprawa i hurtowa sprzedaż marihuany są niedozwolone. Chcąc mieć towar, coffee shopy muszą łamać prawo i kupować narkotyki na czarnym rynku kontrolowanym przez przestępców. Szacuje się, że czarny rynek wart jest w Holandii 2 mld euro. Pielgrzymki narkoturystów zakłócają też życie mieszkańców tak dotkliwie, że niektóre przygraniczne miasta jak Bergen op Zoom i Roosendaal zdecydowały się pozamykać kafejki. Inne - jak Amsterdam - wymusiły zamknięcie lokali leżących zbyt blisko szkół. Przeciwnicy reformy przestrzegają, że odcięcie turystów od coffee shopów spowoduje rozwój czarnego rynku, co zwiększy również przestępczość. Eksperci z komisji van de Donka wiedzą też, że Holandia na całym świecie kojarzy się dziś nie tylko z tulipanami i wiatrakami, ale także z wonią palonej marihuany. Na 16 mln Holendrów trawkę pali regularnie blisko 400 tys. osób, do tego dochodzi corocznie kilkanaście milionów turystów przyjeżdżających m.in. dla coffee shopów. Jeszcze kilka lat temu o skutkach ubocznych polityki tolerancji nie mówiło się publicznie. Rok temu stereotyp holenderskiej krainy swobód zaczął się jednak chwiać w posadach. Policja usunęła z centrum Rotterdamu prostytutki legalnie świadczące swe usługi, kurczy się słynna dzielnica czerwonych latarni w Amsterdamie - władze przekształcają ją w kwartał sklepów i apartamentów. A ze sklepów ze zdrową żywnością zniknęły halucynogenne grzybki. - Ogień strawił replikę XVII-wiecznego statku Holenderskiej Kompanii Wschodniej. Do zdarzenia doszło w porcie w miejscowości in Den Helder w północnej Holandii. Zbudowany w 1980 r. trzymasztowiec Prins Willem był przez wiele lat zacumowany w Holland Village w Nagasaki, zanim wrócił do Holandii, gdzie od 2003 r. był turystyczną atrakcją. Ogień pojawił się na statku około północy i szybko się rozprzestrzenił. Strażacy nie zdołali opanować płomieni. Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Oryginalny statek był zbudowany w 1649 6 r. i był największą jednostką holenderskiej kompanii. Zatonął w 1662 r. w okolicach Madagaskaru. sierpień - Holenderski sąd opowiedział się za ochroną prywatności i zabronił agencji Associated Press rozpowszechniania fotografii pokazujących następcę tronu Holandii i jego rodzinę na wakacjach w Argentynie. AP opublikowała te zdjęcia w zeszłym miesiącu. Teraz holenderski sędzia uznał, iż było to naruszeniem sfery prywatnej księcia Willema-Alexandra i jego rodziny. Agencja na próżno argumentowała, że zdjęcia zrobiono w miejscu publicznym i że fotografowano osobistości życia publicznego, więc wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Sąd podkreślił też, że prawo holenderskie ma zastosowanie w przypadku owych zdjęć, stanowiących przedmiot sporu między rodziną królewską a agencją Associated Press, mimo że wykonano je poza Holandią. październik - Kilkakrotnie odraczany proces byłego przywódcy bośniackich Serbów Radovana Karadzicia rozpocznie się 26 października. Przed Haskim Trybunałem ma on odpowiadać za zbrodnie popełnione w pierwszej połowie lat 90-tych podczas wojny na Bałkanach. O przesunięcie procesu wnioskował Radovan Karadzić. Domagał się odroczenia nawet o 10 miesięcy. Tłumaczył, że musi przygotować swoją linię obrony, komentatorzy natomiast odczytywali to jako kolejną próbę utrudniania procesu. ONZ-towski Trybunał do spraw zbrodni w byłej Jugosławii ostatecznie poinformował, że proces rozpocznie się za niespełna 2 tygodnie. Radovan Karadzić został schwytany w lipcu ubiegłego roku. Po przewiezieniu do Hagi usłyszał 11 zarzutów, do których się nie przyznał. Dotyczyły one między innymi masakry 8 tysięcy Muzułmanów w Srebrenicy i oblężenia Sarajewa, gdzie w wyniku ostrzałów, w zasadzkach i z powodu chorób zginęło kilkanaście tysięcy ludzi. - Szukając recepty na przeludnienie w więzieniach, Belgia planuje wynająć ok. 500 cel w zakładzie karnym w Tilburgu w sąsiedniej Holandii - podała w weekend BBC. Holandia oddaje więzienie i personel do dyspozycji Belgii, która będzie mogła umieścić tam co najmniej 500 więźniów na okres trzech lat - poinformowało holenderskie ministerstwo sprawiedliwości. Dyrektorem zakładu ma być Belg, ale funkcje strażników więziennych pełnić będą Holendrzy. Dla Belgii oznaczać to będzie koszt 30 milionów euro rocznie. Holenderskie władze zapewniają, że do Tilburga nie trafią więźniowie, którzy "mogą próbować uciekać lub stanowią zagrożenie dla społeczeństwa". Umowę o wynajmie cel podpisali już ministrowie sprawiedliwości obu stron, ale muszą ją jeszcze zaaprobować parlamenty zainteresowanych krajów. Do uzgodnienia pozostaje jeszcze m.in. kwestia odwiedzin: w Belgii więźniowie mają prawo do wizyt trzy razy w tygodniu, a w Holandii przysługuje prawo do jednych odwiedzin tygodniowo. W belgijskich więzieniach przebywa obecnie 10,4 tys. więźniów, czyli o ok. 2 tys. więcej niż jest miejsc. Z kolei Holandia dysponuje ok. 2 tys. pustych cel więziennych. listopad - W Holandii otwarto elektrownię wytwarzającą prąd z krowiego obornika - podała agencja Reutera. Krowie odchody, powstające w pobliskim gospodarstwie rolnym, będą przetwarzane teraz wraz z innymi odpadami przemysłu spożywczego na biogaz, napędzający turbiny. Reuters dodaje, że energia elektryczna następnie trafi do domów. grudzień - Wybicie prawie 36 tysięcy kóz zarządziły władze holenderskie w związku z zagrożeniem, jakie dla ludzi stanowi przenoszona przez te zwierzęta choroba, potocznie zwana "kozią 7 grypą". Choroba ta zabiła już sześciu ludzi. W 55 gospodarstwach hodowlanych, w których stwierdzono bakterię Coxiella burnetii, wywołującą tę chorobę, wybite muszą zostać wszystkie ciężarne kozy. Poprzednie wytyczne nakazywały jedynie wybicie ok. 20 tys. zarażonych zwierząt. Na wybicie także zdrowych ciężarnych samic we wszystkich hodowlach, w których wystąpiła bakteria, zdecydowano się na wniosek ekspertów, którzy uznali, że jest to konieczne dla ochrony ludzi przed tą chorobą - wskazywali szefowie resortów zdrowia i rolnictwa Ab Link i Gerda Verburg. Zagrożenie polega na tym, że podczas porodu uwalnia się bakteria wywołująca "kozią grypę". Nazwa "kozia grypa" przyjęła się, ponieważ objawy chorobowe są podobne do tych, które wywołuje grypa. Oficjalnie choroba nazywa się gorączką z Queensland (lub w skrócie gorączką Q), od nazwy stanu w północnowschodniej Australii, gdzie zdiagnozowano ją po raz pierwszy w 1937 roku u pracowników rzeźni. - Nastoletnia żeglarka Laura Dekker, której holenderski sąd zabronił samotnego rejsu dookoła świata i która w ubiegłym tygodniu uciekła z domu, a następnie została odnaleziona na karaibskiej wyspie St. Martin, chciała tam kupić jacht - wyjaśnił jej adwokat. Sąd w Utrechcie zezwolił też niepokornej nastolatce na samotny rejs dookoła świata, ale dopiero za rok. 14letnia Dekker zaginęła w czwartek 17 grudnia. Znaleziono ją na Antylach Holenderskich. We wtorek wróciła do domu. Czekała ją tam prawnicza burza, ponieważ opieka społeczna chciała ją umieścić w placówce opiekuńczej. - Dziś jednak sąd zdecydował inaczej. Żądna przygód nastolatka zostanie przez rok pod opieką ojca. Sąd podkreślił, że będzie mogła wyruszyć w rejs dookoła świata 1 lipca, ale po spełnieniu kilku warunków. Dotychczas nie było, jasne dlaczego nastolatka uciekła z domu, jednak holenderskie media spekulowały, że planowała wypłynąć w rejs dookoła świata i wypłaciła 3,5 tys. euro ze swojego konta. Urodzona na jachcie swoich rodziców w Nowej Zelandii Dekker chciała 1 września rozpocząć dwuletni rejs, by zostać najmłodszą osobą, która samotnie opłynęła świat. Jednak nie zgodził się na to holenderski sąd, który objął ją nadzorem, oceniając, że podróż taka jest zbyt niebezpieczna. - Holenderska żandarmeria wojskowa bada, czy Nigeryjczyk, który w Boże Narodzenie próbował wysadzić samolot lecący z Amsterdamu do Detroit miał wspólnika. Świadkowie donoszą, że Abdulmutallab przed wylotem rozmawiał z kimś na lotnisku na temat wejścia na pokład maszyny bez paszportu. Amerykańskie małżeństwo lecące tym samolotem co podejrzany o próbę zamachu Umar Faruk Abdulmutallab, powiedziało mediom, że na lotnisku w Schiphol w Amsterdamie w piątek rano widziało z nim wysokiego, dobrze ubranego mężczyznę w wieku około 50 lat. Amerykanie twierdzą, że mężczyzna ten próbował namówić Abdulmutallaba, żeby ten pomógł mu przedostać się na pokład samolotu linii Northwest bez paszportu. Obecnie nie mamy żadnych informacji, czy był tam jeszcze jeden mężczyzna oświadczył rzecznik żandarmerii. - Sprawdzamy wszystkie wskazówki i informacje, które otrzymujemy". Dodał też, że żandarmeria i służby antyterrorystyczne przeglądają nagrania z kamer przemysłowych oraz inne dowody, aby sprawdzić, czy teoria o wspólniku jest prawdziwa. Żandarmeria poinformowała wcześniej, że Abdulmutallab nie przeszedł kontroli paszportowej na lotnisku w Schiphol po tym, jak przybył z Lagos. Jednak jej rzecznik twierdzi obecnie, że jest mało prawdopodobne, aby mógł wejść na pokład samolotu bez pokazania paszportu. - Skanery nowego typu będą zainstalowane na lotnisku Schiphol w Amsterdamie. Urządzenia, które będą prześwietlać ubrania pasażerów, chcą też zainstalować w swoim kraju władze w Nigerii. Szef Lotnictwa Cywilnego Nigerii powiedział, że władze chcą zakupić skanery w przyszłym roku i zaczną ich używać na wszystkich międzynarodowych portach lotniczych w kraju. W Amsterdamie urządzenia będą prześwietlać pasażerów lecących do Stanów 8 Zjednoczonych. Służby lotniskowe zobaczą więc na ekranie monitora pasażera takim, jakim go Pan Bóg stworzył. Dotychczas pasażerowie odlatujący z amsterdamskiego lotniska mogli wybierać, czy przejdą przez tradycyjną bramkę wykrywającą metale, czy zostaną prześwietleni przez skaner nowego typu. Jednak ostatnio okazało się, że wykrywacz metali to za mało. Decyzje służb w Holandii i Nigerii są bowiem podyktowane niedawną próbą zamachu terrorystycznego w samolocie lecącym z Amsterdamu do Detroit. Nigeryjczyk Umar Farouk Abdulmutallab wszedł na pokład samolotu z ładunkiem wybuchowym ukrytym w spodniach. Nie został wykryty, gdyż nie przenosił metalu a później próbował wysadzić amerykański samolot. Abdulmutallab wcześniej bez problemu przeszedł też przez zabezpieczenia na nigeryjskich lotniskach. Dlatego też za trzy tygodnie na lotnisku Schiphol zaczną działać "rozbierające" skanery, a w przyszłym roku zakupi je także Nigeria. Władze Holandii zaapelowały do innych krajów Unii Europejskiej, by poszły ich śladem. Sprawa budzi jednak kontrowersje. W październiku stosowaniu skanerów sprzeciwił się Parlament Europejski. Eurodeputowani argumentowali, że obnażanie pasażerów, choćby tylko wirtualne, jest dla nich poniżające. opracowanie: Agnieszka Godfrejów-Tarnogórska źródła: Gazeta Wyborcza, PAP i inne Z kalendarza Komisji ds. polsko-holenderskich Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Ewangelicko-Reformowanego w RP - W dniu 13 listopada 2009 r. odbyło się kolejne spotkanie Komisji ds. holenderskich w Polsce, w którym wzięli udział: p. Halina Anweiler, ks. Alfred Bieta, Ks. Roman Lipiński, p. Anna Wrzesińska. Na posiedzeniu podsumowano czerwcowy Dzień Holenderski, ustalono też, że kolejny taki Dzień odbędzie się w 2011 r. Omówiono również zawartość kolejnego numeru biuletynu. Komisja zaplanowała też następne posiedzenie w drugiej połowie maja 2010 r., które poświecone będzie partnerstwie trzech parafii: reformowanej, luterańskiej i rzymskokatolickiej z Hagą. - Dzień Polski w Holandii, czyli spotkanie przedstawicieli holenderskich parafii, które mają partnerstwo z Polską odbywa się w tym roku w dniu 20 marca w Huizen - Parafii partnerskiej Bielska. Temat spotkania, to:„W jaki sposób, z historycznej perspektywy, Polacy patrzą na Holandię?” oraz „W jaki sposób Holendrzy, z ich perspektywy, postrzegają Polskę?”. Wykładowcą będzie pan Diedrik Wienen, który pracuje w biurze Konferencji Biskupów Kościoła Rzymskokatolickiego w Holandii, a który studiował w Utrechcie i Lublinie. Drugi krótki wykład prawdopodobnie wygłosi nauczyciel historii w polskim Liceum w Hadze. Pani Halina Anweiler weźmie udział w tym spotkaniu z ramienia naszej Komisji. Towarzyszyć jej będzie pani Barbara Machalica z Parafii Bielsko. opracowanie: Anna Wrzesińska 9 Razem w drodze Pierwszego maja 2004 zjednoczyły się trzy kościoły w jeden kościół protestancki w Niderlandach (P.K.N.). Kościoły są: Nederlandse Hervormde Kerk, Gereformeerde Kerken in Nederland i Evangelisch Lutherse Kerk in het Koninkrijk der Nederlanden W prostym choć dostojnym nabożeństwie dygnitarze z tych trzech kościołów podpisali dokument do zjednoczenia. Odbyło się to w głównym kościele protestanckim w Utrechcie w obecności gości z innych kościołów włącznie z kościołem rzymskokatolickim, ministrami i królową Holandii, Beatrix. Była to przede wszystkim okazja do podziękowania Bogu za to, że po tylu latach i po tyle trudnych rozmowach i sporach te kościoły są nie tylko razem w drodze ale naprawdę zjednoczyły się w jeden kościół. Jednak tego dnia nie panowała tylko radość. Bo wiedziano, że niedługo pewna grupa parafii pochodzących z Nederlandse Hervormde Kerk odłączy się odrzucając zjednoczenie jako fałszywe. Ta grupa wypowiedziała się za prawdziwą kontynuacją Nederlandse Hervormde Kerk i w dalszym ciągu nazywa się Hersteld(naprawiona) Nederlandse Hervormde Kerk .W ten sposób zdaliśmy sobie sprawę ze starego powiedzenia: “gdzie dwóch Holendrów, tam kościół a gdzie trzech Holendrów tam odłam.” Jestem świadomy, że cała ta historia kościelna w Holandii jest trudna do wytłumaczenia cudzoziemcom. Z tego powodu chcę najpierw opisać kilka wydarzeń z historii kościoła w dziewiętnastym wieku, bo właśnie w tym wieku odbył się gorący spor o istotę i znaczenie kościoła w Nederlandse Hervormde Kerk. W tym wieku ten kościół był mniej więcej kościołem narodowym i aż do dziś król/królowa należą do Nederlandse Hervormde Kerk (od 1-5-2004 do P.K.N.) Krótki zarys historyczny Po okupacji francuskiej wrócił do kraju w roku 1812 Willem I. Kiedy został koronowany na króla, Holandia przestała być republiką. Król Willem I okazał się być silnym autokratą. Miał zamiar zrobić porządek zarówno w państwie jak w kościele. Powstał departament do spraw religijnych, który miał swego ministra. Ten minister właśnie miał się zajmować organizowaniem Nederlandse Hervormde Kerk. Król mianował również wszystkich członków synodu kościoła.. Synod kierował kościołem w ten sposób, że w pojęciu zwykłego wiernego kościół mógł być narzędziem samego rządu. W obradach synodu nie było mowy o wyznaniu czyli o sprawach wiary a raczej o regułach i nominacjach, żeby przede wszystkim panowały spokój i porządek w kościele. W końcu ten porządek nie był prawdziwym porządkiem kościelnym i stał się nie do wytrzymania dla wierzących. Zadawali więc pytania: “Co to jest kościół? Czy związek religijny czy ciało Chrystusa? ”Kto jest Panem Kościoła, ministerstwo do spraw obrzędów religijnych czy Pan Bóg?” 10 Napięcie i zamęt rozpowszechniały się w parafiach, szczególnie gdzie mianowano księży o poglądach różnych od ich wiernych. Wybuchła dyskusja na temat Konfesji Niderlandzkiej i stosunku państwa a kościół. Wskutek tego doszło do gwałtownych sporów i ostatecznie do rozłamu z Nederlandse Hervormde Kerk w roku 1834. Rząd tego podziału nie przyjął przychylnie i kwaterował żołnierzy u wiernych tego kościoła. Część z nich emigrowała do Stanów Zjednoczonych (Christian Reformed Church ). Oczywiście sporu o wyznanie nie można tłumić gwałtem i żołnierzami, więc dyskusja toczyła się dalej. Dziesiątki lat później walka o kościół wybuchła ponownie. Wtedy dzielny przywódca Abraham Kuyper proponował całkowite rozdzielenie miedzy państwem i kościołem, proponował w sprawach wyznaniowych jasne wytyczne i wskazówki według Konfesji Niderlandzkiej. Wówczas powstały Gereformeerde Kerken in Nederland w roku 1892 z własnym wolnym (to znaczy wolnym od państwa) uniwersytetem. Większość Luteranów pochodziła z Niemiec i krajów skandynawskich, chociaż istniało także kilka parafii luterańskich z czasów reformacji, na przyklad w Woerden, Amsterdamie i Bodegraven. Luteranie prowadzili spokojne życie jako kupcy i fachowcy. Mimo tego holenderska choroba teologiczna zaraziła również kościół luterański. Od 1792 aż do 1952 istniały w Holandii równolegle dwa kościoły, jeden liberalny a drugi ortodoksyjny. Trzy kościoły Az do 2004 należałem do Nederlandse Hervormde Kerk. W tym kościele mnie ochrzczono, w tym kościele brałem ślub, w tym kościele służyłem jako ksiądz zarówno w kraju jak za granicą. Mam chyba coś do powiedzenia o tym kościele. W miasteczku gdzie chodziłem do szkoły podstawowej i potem do gimnazjum były różne kościoły protestanckie: Nederlandse Hervormde Kerk, Gereformeerde kerken, Baptyści, Menonici, Świadkowie Jehowy i malutki kościół rzymskokatolicki. Oprócz tego jeszcze dwa klasztory, klasztor żeński karmelitanek i klasztor męski franciszkanów. Oba zbudowano około 1930 r. Kościół rzymskokatolicki uważał nasze miasteczko za pole misyjne. Dziś tych klasztorów nie ma, kilka lat temu zostały zlikwidowane z braku powołań. Kiedy nasza rodzina przeprowadziła się z Groningen , rodzice mieli do wyboru dwie parafie w tym miasteczku. Obie parafie różniły się od siebie. Godne uwagi jest to, że obie parafie obejmowały cały obszar miasteczka. Jedna była liberalna, druga ortodoksyjna. Od wyboru rodziców zależało także do której szkoły podstawowej miałem chodzić: do szkoły podstawowej czy do szkoły z Biblią. W tych latach, w kościele Nederlandse Hervormde Kerk istniały różne kierunki teologiczne, każdy nurt miał własne organizacje dla wiernych i księży. To wszystko istniało obok oficjalnego ustroju kościelnego i spowodowało dużo kłopotów kiedy później zaczęły się rozmowy o zjednoczeniu kościołów. Osobiście nigdy nie należałem do żadnego z tych nurtów. W dodatku osobowość prawna każdej parafii i osobowość prawna diakonii każdej parafii spowodowała wiele kłopotów w rozmowach, ponieważ czasami diakonia była o wiele bogatsza od parafii i w związku z tym miała więcej wpływów. Gereformeerde Kerken in Nederland Będąc dzieckiem prawie nie miałem żadnych kontaktów z dziećmi z tego kościoła. Chodzili do innej szkoły z Biblią. Patrząc wstecz członkowie tego kościoła żyli osobno. Sam Abraham Kuyper założyciel i przywódca pierwszy kościoła mówił: ”W odrębności jest nasza siła”. Tak właśnie było. Kościół posiadał bardzo silną organizację działającą według ścisłych reguł oraz rozbudowane duszpasterstwo. Przeciętny członek tego kościoła wybierał w wyborach politycznych własną partię A.R.P., należał do chrześcijańskiego związku zawodowego a dzieci chodziły do własnej szkoły z Biblia. Od zewnątrz tak to wyglądało. Choć wiemy że z zewnątrz rodzina może solidnie wyglądać, to jednak dzieci z tej rodziny wiedzą lepiej. Ojciec 11 pije za dużo, rodzice kłócą się miedzy sobą i tak dalej. W ten sposób życie rodzinne nie różniło się od życia w kościele. W Gereformeerde Kerken pojawiły się różnice zdań co do wyjaśniania pewnych rozdziałów Biblii, doszło nawet do rozłamu w 1926. Potem, podczas drugiej wojny światowej, do sporu o Konfesję Niderlandzką i do rozłamu w roku 1945. Konflikty wyznaniowe zraniły głęboko wiernych. Wiele rodzin podzieliło się na lata, zrobiono przykrość ludziom, którzy kiedyś należeli do jednego kościoła , jednej partii, których dzieci chodziły do tej samej szkoły etc. W latach powojennych stopniowo uspokajała się sytuacja wewnątrz kościoła. Jak wszędzie indziej tu także nastąpiła zmiana zdania w odniesieniu do wyjaśniania Biblii, do spraw etyki. Sekularyzacja nie omijała tego kościoła również. Ujawniły się pęknięcia w murach twierdzy Gereformeerde Kerken Gdy chodzi o ustrój kościoła warto wyjaśnić, że według tego kościoła każda parafia jest pod każdym względem pełnym kościołem, z tego powodu nazywa się Gereformeerde Kerken (liczba mnoga). Każda parafia (kościół) decyduje o uchwałach synodu. Powoduje to trudności w rozmowach międzykościelnych .Uzgodnienia wewnątrz Kościoła wymagają bardzo dużo czasu. Evangelisch Lutherse Kerk in het koninkrijk der Nederlanden W dziewiętnastym wieku kościół luterański prowadził spokojnie życie w porównaniu z kościołami reformowanymi. Choć wspominany kościół miał za sobą juz rozdarcie pod koniec osiemnastego wieku. Księży kształcono w różnych seminariach: liberalnym seminarium w Amsterdamie i ortodoksyjnym seminarium w Utrechcie. W Holandii luteranie są mniejszością wśród reformowanych. Większość z nich mieszka w miastach na zachodzie Holandii. Wiec w innych regionach kościół ma trudności z utrzymaniem parafii. Z jednej strony ta sytuacja może być porównywalna z położeniem luteranów w Polsce. Szczególnie w odniesieniu do liczb wiernych i diaspory. Z drugiej strony wygląda to inaczej, bo jak mi się wydaje, największym problemem jest tożsamość luterańska w środowisku reformowanym. Najpilniejszym pytaniem jest: ”Kim jesteśmy, w jaki sposób różnimy się od innych protestantów w zjednoczonym kościele. Godne uwagi jest to, że kościół luterański w Holandii nie ma biskupa. Największym zagrożeniem są małżeństwa mieszane. W związku z tym liczba luteranów zmniejszyła się ze 100.000 w r. 1900 do prawie 20.000 wiernych w tym roku. Gdy zaczęły rozmowy o zjednoczeniu obawiali się: ”Czy w ogóle możemy przetrwać w tym dużym zjednoczonym kościele?” Razem w drodze Zwróciłem już uwagę na rzeczy, które potrafią spowodować przeszkody w rozmowach . Jednak można patrzeć na to rożnie: albo problem jest za trudny do rozwiązania albo problem jest wyzwaniem do rozwiązania. Grupa osiemnastu księży z obu kościołów zrozumiała że sytuacja ich kościołów jest wyzwaniem. Ta grupa została nazwana osiemnastką. Kilka dni przed świętem Zielonych Świąt w roku 1961 grupa opublikowała wezwanie do zjednoczenia Nederlandse Hervormde Kerk i Gereformeerde Kerken in Nederland uważając, że podział jest nie do przyjęcia w obliczu Boga, gdyż różnice wyznaniowe były minimalne. Ta publikacja została wyczerpana juz po kilka dniach. Rok później odbył się zjazd, w którym brało udział 4500 osób, było to wydarzenie przerastające wszelkie oczekiwania. Jednak dopiero 12 grudnia 2003 członkowie trzech synodów głosowali za zjednoczeniem, choć jedna trzecia była przeciwko - prawie wszyscy pochodzący z Nederlandse Hervormde Kerk. Luteranie i członkowie z Gereformeerde Kerken głosowali za. Cały ten proces trwał więc 43 lata! Nie ulega wątpliwości, że ruch osiemnastki to ruch oddolny, a nie odgórny. Po wtóre wszyscy teologowie mieli dobre relacje z ludźmi z innego kościoła. Po trzecie nikt z nich nie zajmował żadnego wysokiego stanowiska w swoim kościele. Gdy oddźwięk ich publikacji był tak 12 ogromny, zdecydowali że w tym momencie powinni powierzyć odpowiedzialny ruch synodom ich kościołów. Od 1965 same kościoły wzięły odpowiedzialność za proces zjednoczenia. Do tego czasu luteranie nie brali udziału w tych rozmowach, ale śledzili uważnie rokowania jako obserwator. W skutek Konkordii Leuenberskiej (1973), gdzie kalwiniście i luteranie podpisali umowę, w której uznawali wzajemnie wyznania i sakramenty, luteranie w Holandii dołączyli do tych rozmów. W międzyczasie wydano wspólny śpiewnik do użytku w trzech kościołach, także w kościele luterańskim. Mnie wydaje się, że publikacja śpiewnika miała nieświadomie więcej wpływu na zbliżenie i wzajemne zrozumienie niż dużo rozmów i zebrań oficjalnych. Jednak w dalszym ciągu śpiewaliśmy osobno, każdy w swoim kościele! Śpiewnik stał się wielkim sukcesem, ale sprawa wyznania i ustroju kościołów to inna rzecz. Spor o Konfesję Niderlandzką i w ogóle o wyznania historyczne toczył się dalej. Spor nie tylko toczył się między kościołami ale również czasem ostrzej wewnątrz kościołów. Szczególnie w Gereformeerde Kerken teologia liberalna wywierała coraz większy wpływ na księży i wiernych. Z drugiej strony mocno utwierdziła się pozycja ortodoksyjna. W związku z tym wyrosła nieufność w Nederlandse Hervormde Kerk wobec Gereformeerde Kerken. Słychać było zarzuty :”Kiedyś uciekli z naszego kościoła, to czemu nie potrafią wrócić”. Tak prosto nie jest, bo historia pozostawia swoje ślady, one odciskają się w rodzinach, szkołach, a także w klubach sportowych, chórach itd.. Mimo tego ludzie spotykają się, rozmawiają na ulicy, w kościele, na boisku, w sklepu i następnie zaczynają współpracować w różnych regionach, najpierw w diasporze na południu Holandii. Tam mianowicie protestanci są mniejszością wśród katolików. W roku 1973 pierwszy synod obu kościołów odbywał się, jeszcze bez udziału kościoła luterańskiego. Synod zajął się głównie sprawami teologicznymi, szczególnie Konfesją Niderlandzką. Na górze dyskusja toczyła się głównie wokół spraw teologicznych i wyznaniowych. Na dole dyskusja wyglądała inaczej. Tam większą rolę odgrywały inne sprawy: tradycja kościelna, przeżycie religijne, wiarogodność w stosunkach międzyludzkich. Coraz dokładniej było widać, że różnice pojawiają się szczególnie wśród wiernych tego samego kościoła a nie miedzy kościołami. Ludzi pochłaniała bardziej dyskusja na temat kwestii etycznych niż o konfesji niderlandzkiej. Takim punktem spornym była na przykład sprawa uzbrojenia nuklearnego. Mnie wtedy nie było w kraju, ale czytałem że w roku 1982 kilkaset tysięcy osób wzięło udział w manifestacjach antynuklearnych. Sprawa zbrojeń podzieliła wiernych bardziej niż dyskusja o konfesji. Stopniowo i często bez rozgłosu parafie zaczęły współpracować. W skutek tego powstawały federacje miedzy parafiami z Hervormde Kerk, Gereformeerde Kerken i czasem Evangelisch Luterse Kerk. W roku 1990 juz prawie 50 % parafii tworzyło taką federację. Cały ten proces zaczynał się od dołu, a synod szedł za nim. Dopiero w roku 1990 kościół luterański oficjalnie włączył się do rozmów w tak zwany triosynod(choc nieoficjalnie luteranie byli obecni w rozmowach). Współpraca rozszerzyła się i kilka lat później kościoły wspólnie zakupiły szpital wojskowe w Utrechcie. Tam powstały biura kościelne trzech kościołów, włącznie z siedzibą Diakonii i Instytutu Misyjnego.Zakup budynku przed glosowaniem za zjednoczeniem w synodach był znakiem zaufania na przyszłość. Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na pierwszy artykule konstytucji zjednoczonego kościoła, ponieważ tam wyraźnie opisano fundamenty Protestantse kerk in Nederland (P.K.N.). ks. Johan Beks 13 Dzień Holenderski – Razem w drodze W dniu 6 czerwca 2009 roku Komisja ds. kontaktów polsko-holenderskich Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP zorganizowała, w Centrum Luterańskim w Warszawie, DZIEŃ HOLENDERSKI. Spotkanie zgromadziło gości z Polski i Holandii, wśród których należy wymienić (ze strony holenderskiej) ks. Detlefa Bohlkena, Prezydenta Synodu Kościoła Luterańskiego w Holandii, ks. Johana Beksa, Sekretarza Komisji ds. polskich w Holandii, panią R. Voors-‘t Hart i dr Johana Kunsta, członków Komisji ds. polskich w Holandii, pana Wima Vrielinga z Parafii Protestanckiego Kościoła Holandii w Roden i panią Liesbeth van Leeven z Ambasady Holandii w Polsce. Wśród zgromadzonych gości z Polski byli: ks. bp Janusz Jagucki, Biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, pani Wanda Falk, Dyrektor Generalny Diakonii Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, prof. Ryszard Żelichowski, Prezes Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Niederlandzkiej, przedstawiciele parafii partnerskich w Polsce, wśród których trzeba wymienić Parafie Ewangelicko-Augsburskie w Bielsku, Goleszowie, Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu oraz Parafię Ewangelicko-Reformowaną z Warszawy oraz członkowie Komisji ds. kontaktów polsko-holenderskich. Temat tegorocznego spotkania brzmiał „Razem w drodze” i był zaczerpnięty z nazwy akcji prowadzonej na rzecz połączenia Kościołów w Holandii. W maju br. upłynęło 5 lat odkąd doszło do połączenia trzech Kościołów: Nederlandse Hervormde Kerk (Kościół Reformowany w Holandii), Gereformeerde Kerken in Nederland (Kościoły – w znaczeniu: lokalne zbory – Zreformowane w Holandii i Evangelisch-Luthersche Kerk in het Koninkrijk der Nederlanden (Kościół Ewangelicko-Luterański w Królestwie Niderlandów). Komisja ds. kontaktów polsko-holenderskich Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP uznała, że temat połączenia Kościołów jest niezwykle istotny w kontaktach partnerskich i zaprosiła prelegentów z Holandii, by przedstawili temat podczas Dnia Holenderskiego. Historię połączenia przedstawił ks. Johan Beks, który podkreślił, że droga, na której znalazły się Kościoły nie była łatwa oraz wymagała i wymaga ich ogromnej pracy i zaangażowania. Połączony Kościół Protestancki w Holandii (KPH) uznaje zgodność formy wyznaniowej z apostolskim, powszechnym Kościołem Chrześcijańskim, wypełnia polecenia Jezusa Chrystusa by słuchać i głosić Słowo, uznaje Trójcę św. jako jedyne źródło i normę kościelnego nauczania i służby, podkreśla, że jego wyznanie wiary powstało we wspólnocie z wyznaniami apostolskim, nicejskokonstantynopolitańskim i atanazjańskim (związanie z powszechnym Kościołem chrześcijańskim), augsburskim (związanie z tradycją luterską) i katechizmami Lutra, heidelberskim, genewskim oraz holenderskim wyznaniem wiary wg reguł z Dordrechtu (związanie z tradycją reformowaną). Ponadto Kościół Protestancki w Holandii uznaje teologiczne znaczenie oświadczenia z Barmen, nawiązuje do konkordii leuenberskiej jako spotkania dwóch tradycji luterańskiej i reformowanej, podkreśla znaczenia odnowy w nabożeństwach, głoszeniu i działaniu Jezusa Chrystusa oraz łączność z judaizmem. Zjednoczenie Kościołów stało się istotne w obliczu wzrastającej sekularyzacji i różnorodności religijnej w Holandii. Odpowiedzią na wykład ks. Beksa były dwa wystąpienia, jedno z perspektywy luterańskiej, drugie reformowanej. Ks. Detlef Bohlken z Tiel jest Prezydentem Kościoła Luterańskiego w Holandii. Podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat połączenia. Kościół Luterański był podczas zjednoczenia najmniejszym z denominacji i rozpoczynał proces zjednoczeniowy z obawą, że zostanie całkowicie wchłonięty przez pozostałe dwa Kościoły. Tymczasem zjednczenie sprawiło, że Kościół Luterański umocnił swoją tożsamość. W 75 regionach Kościoła Protestanckiego w Holandii działają 54 parafie luterańskie (większe i 14 mniejsze). W Synodzie Generalnym KPH zasiada 155 członków, w tym 5 reprezentuje luteran. Kościół Luterański ma nadal swój odrębny synod jednak podejmuje on tylko decyzje wewnętrzne. Istotnym jest to, że teologia luterańska, podkreślana w wyznaniu wiary KPH stała się obowiązująca w zjednoczonym Kościele. Wypowiedź pana Wima Vrielinga z Roden połączona była z prezentacją multimedialną. W swoim wystąpieniu p. Vrieling zwrócił uwagę na zmiany jakie zachodziły w ostatnich 35 latach w różnych wyznanich i religiach ze szczególnym uwzględnieniem liczby osób zaangażowanych. Podkreślił, że aktualnie coraz mniej członków Kościoła uznaje prawdy chrześcijańskie (np. Biblia to Pismo Święte, życie, wieczne, niebo, piekło, itp.), równocześnie wzrasta liczba osób poza Kościołem, która przyznaje się do tych prawd. W nawiązaniu do wcześniejszych wypowiedzi wyjaśnił powody, dla których doszło do połączenia. Są to: jedność, wspólne działanie, wzajemna pomoc i uczenie się od siebie nawzajem. Wcześniejsze historyczne podziały przestały być już istotne i pozwoliły zaistnieć Kościołowi poza nimi. Z perspektywy pięciu lat należy zaznaczyć, że nie wszędzie zjednoczenie przeszło bezkonfliktowo. Byli i tacy członkowie Kościołów, którzy całkowicie odsunęli się od nowoutworzonego KPH. Podjęto staranie by połączone instytucje działały wspólnie dzieląc budynki i kościoły, co spowodowały, że w niektórych miejscowościach trzeba było sprzedać pewne nieruchomości nie mogąc ich utrzymać i w pełni wykorzystać. Niestety połączenie nie zmieniło sytuacji w liczbie wiernych, która nadal spada, dlatego za jedną najistotniejszych spraw na kolejne lata Kościół uznał misję i pracę z młodzieżą. Pan Vrieling pokazał na przykładzie parafii w Roden, do której należy, jak tam przebiegało zjednoczenie, podkreślając jednocześnie aktualną sytuacją i plany na przyszłość. Ważnym elementem wystąpienia było partnerstwo Roden i Krakowa, które w tym roku obchodzi swoje 25-lecie. Po trzech wystąpieniach nastąpiła dyskusja, którą podsumował ks. Roman Lipiński. Kolejnym punktem spotkania była dyskusja na temat partnerstw w trzech grupach tematycznych (przeszłość – teraźniejszość – przyszłość). Uczestnicy grup mieli za zadanie przedstawienie symbolu, który odnosiłby się do kontaktów partnerskich. Pojawiły się motywy takie jak: wspólna droga, spotkanie przy słowie Bożym, drzewo dwa kręgi i krzyż w centrum. W opisie przebiegu kontaktów wskazano na ich osłabienie, zmniejszenie liczby zaangażowanych parafii i osób oraz niewielki udział młodych. Zauważono, że zmiany które zaszły w obu krajach wymagają lepszego poznawania się i rozmów na tematy trudne. Dyskusja w grupach była także okazją do podzielenia się informacjami na temat poszczególnych partnerstw. Po obiedzie uczestnicy wzięli udział w quizie na temat Holandii, podczas którego ekspertami byli goście. Okazało się, że wzajemne kontakty wpływają na wiedzę o Holandii. Uczestnicy jako nagrodę za udział w quizie otrzymali pamiątkowe torby z nadrukiem. Podsumowując spotkanie uczestnicy ubolewali, że w Dniu Holenderskim nie wzięli udziału przedstawiciele wszystkich parafii partnerskich w Polsce. Większość uznała, że niezbędna jest kontynuacja, gdyż podczas jednego spotkania trudno było dyskutować o wszystkim. Bardzo potrzebna jest między innymi rozmowa na temat celów partnerstw i pytanie o to co chciałoby się osiągnąć oraz wspólne podjęcie trudnych tematów takich jak eutanazja, aborcja i inne. Dzień Holenderski dał uczestnikom możliwość spotkania, wymiany informacji i zastanowienia się nad partnerstwem w różnych parafiach i odmiennych perspektywach. Nie był też zapewne jedyną i ostatnią ku temu okazją. Komisja ds. kontaktów polskoholenderskich Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Kościoła EwangelickoReformowanego w RP wyraża nadzieję, że z czasem coraz więcej parafii będzie chciało dzielić się swoimi doświadczeniami na temat kontaktów partnerskich z Holandią. Agnieszka Godfrejów-Tarnogórska 15 Ks. Detlef Bohlken i wprowadzenie w urząd Biskupa Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP Ks. Detlef Bohlken, Prezydent Synodu Kościoła Luterańskiego w Holandii, który jest częścią PKN – Protestanckiego Kościoła Niderlandów wziął udział w uroczystości konsekracji i wprowadzenia w urząd nowego Biskupa naszego Kościoła, ks. Jerzego Samca. Ks. Bohlken został wybrany Prezydentem Synodu na czteroletnią kadencję w 2009 r. Urodził się 13 stycznia 1969 r. w Wilhelmshaven. Studiował teologię w Marburgu (1988-1991), w Amsterdamie (1991-1999). Dzięki temu, że w 1993 roku ks. Bohlken był przez 6 miesięcy stypendystą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, w 1994 r. i studiował przez 6 tygodni teologię na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, mówi dobrze po polsku. W 1999 r. został ordynowany i skierowany do pracy w parafii w Tiel, w której do dzisiaj służy. Ks. Bohlken wygłosił również pozdrowienia w imieniu Protestanckiego Kościoła Holandii o następującej treści: Szanowny Księże Biskupie, Szanowni zgromadzeni Księża Biskupi, Drodzy Goście! Z Holandii przywożę w imieniu Protestanckiego Kościoła Holandii bardzo serdeczne pozdrowienia i gratulacje z okazji objęcia nowego urzędu. Życzę bożego błogosławieństwa dla pracy Księdza Biskupa w Kościele, jak i we wszystkich organizacjach narodowych i międzynarodowych. Bycie Kościołem oznacza bycie w kontakcie. I właśnie o Kościele luterańskim można myśleć wyłącznie w kontekście ekumenicznym. W Waszej sytuacji, z dużym Kościołem rzymskokatolickim i kilkoma mniejszymi Kościołami, Kościół luterański ma trudne, ale miejscami i bardzo wdzięczne zadanie. Istniejący w Holandii już dobre pięć lat Kościół protestancki powstał w wyniku połączenia dwóch 16 Kościołów reformowanych i jednego bardzo małego luterańskiego (około 1% członków). Współpraca jest często trudna, ale też owocna i inspirująca. Właśnie przy tak różnych stosunkach ilościowych ogromnie ważne są zaufanie i solidarność z partnerem. Obie strony muszą stale na to uważać. Życzę wiele błogosławieństw dla wszystkich rozmów z partnerami ekumenicznymi na szczeblu narodowym, jak i międzynarodowym, bez których Kościół nie może istnieć. W samym Kościele życzę Księdzu Biskupowi wiele mądrości do prowadzenia częstych rozmów na trudne tematy. Nie wszystko da się poruszyć tak po prostu, ale potrzeba gotowości do tego, by ponownie mierzyć się z utartymi wyobrażeniami, zachowując przy tym dobrą tradycję. Życzę dobrej atmosfery dla dyskusji i obustronnego szacunku. Także w tym partnerzy ekumeniczni, a w szczególności rodzina luterańska zgromadzona w Światowej Federacji Luterańskiej, będą Wam chętnie towarzyszyć i służyć wsparciem. Przede wszystkim zaś liczę na dobre kontakty, gdyż możemy się od Was wiele nauczyć. Rola Kościołów w społeczeństwie polskim jest zupełnie inna niż w Holandii, a sposób w jaki realizujecie zadania diakonijne robi duże wrażenie. W imieniu Kościoła Protestanckiego w Holandii życzę mądrości, siły i wytrwania w czekających na Księdza Biskupa zadaniach, a także dość czasu na odpoczynek. Życzę Księdzu Biskupowi i wszystkim Księdza współpracownikom owocnej i błogosławionej pracy nad Kościołem przyszłości oprac. Anna Wrzesińska 17 O przewodniku ks. Pieta van Veldhuizena W Polityce nr 36 z 5 września 2009 r został opublikowany artykuł Mai Wolny pt. „Polska według pastora”. Autorka przybliża czytelnikowi wydany w Holandii przewodnik ze specjalnej serii „Przewodników dla świadomych ” a dotyczący Polski : Polen. Reisgids voor de bewuste bezoeker. Mieliśmy szczęście poznać autora tego przewodnika ks. Pieta van Veldhuizena w czasie jego studiów w Polsce w latach 80. Ujmował nas swoją skromnością. Wielokrotnie mogliśmy przekonać się, że jest osobą nieprzeciętną. Byliśmy świadkami tego, jak szybko przyswajał sobie język polski. Po krótkim pobycie w Polsce teksty, które pisał, były pod każdym względem poprawne, w tym bez błędów ortograficznych. Był bacznym obserwatorem życia w naszym kraju. Z jego wiedzy i rozlicznych talentów korzystali wszyscy, którzy mieli ten przywilej z nim się spotkać i go poznać. Czytając tę jakby recenzję wspomnianej publikacji wyczuć można ogrom wiedzy o naszej Ojczyźnie, którą protestancki kaznodzieja Piet van Veldhuizen z wielką życzliwością przekazuje w formie przewodnika mieszkańcom swojego kraju pragnącym odwiedzić Polskę. Przyjaciele Pieta z dawnych lat. 18 Doświadczenia Polki pracującej w parafii w Amsterdamie Moja przygoda z English Reformed Church (Angielski Kościół Reformowany) zaczęła się cztery lata temu. Mój kuzyn robił doktorat na Wolnym Uniwersytecie w Amsterdamie z prawa uchodźców. Kiedy znalazł parafię ERC, zakochał się w niej i postanowił zapytać pastora, czy jego kuzynka, która już wtedy studiowała teologię z myślą, by potem zostać pastorką, mogłaby przyjechać na wakacyjne praktyki. I tak cztery lata temu przyjechałam do Amsterdamu na 5 tygodni. Ponieważ bardzo dobrze nam się razem pracowało, pozostaliśmy w kontakcie z pastorem. Za jego radą wyjechałam na roczne studia magisterskie do Edynburga. Warto tu zaznaczyć, że parafia English Reformed Church ma podwójną przynależność: należy zarówno do Kościoła Szkocji, jak i do miejscowego Protestanckiego Kościoła Niderlandów. Każdorazowy pastor jest wybierany spośród pastorów Kościoła Szkocji, ale aprobowany przez Prezbiteriat (Classis) Amsterdamu. Od 2004 r. Konsystorz parafii (Kolegium Kościelne/Rada Parafialna) toczył dyskusje na temat kierunku misji parafii. Wytyczone zostały obszary rozwoju działalności zawierające konkretne cele – jednym z nich była edukacja chrześcijańska i praca młodzieżowa, a jednym z celów - zatrudnienie pastora młodzieżowego. I tak 1.09.2008 r. rozpoczęłam moją pracę jako Student Associate Minister – pastor-stażysta. Głównymi obszarami mojej działalności, poza współprowadzeniem nabożeństw, miała być praca z młodzieżą i młodymi dorosłymi. Zanim przejdę do opisu sytuacji religijnej w Amsterdamie, chciałabym parę słów powiedzieć na temat moich studiów w Edynburgu. Skończywszy pięć lat studiów magisterskich w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie w cztery lata i figurując wciąż na listach jako studentka piątego roku (ze względów formalnych studiów na ChAT nie można ukończyć oficjalnie wcześniej niż w przewidywanym roku ukończenia studiów), rozpoczęłam studia magisterskie na Uniwersytecie w Edynburgu na kierunku Teologia w Historii. Naszym głównym przedmiotem była Historia Kościoła, dodatkowo zrobiłam takie moduły jak Zagadnienia z Misji Współczesnej i Sakramentologia w Kontekście Postmodernizmu. Był to bardzo ważny okres mojej formacji teologicznej. Po dwóch trymestrach rozpoczęłam pracę nad moją dysertacją magisterską, której tytuł brzmiał: ‘The Urban Mission in the Church of Scotland 1988-2008: Three Principles and Three Practices of Church Regeneration in a Secular Age’ (‘Misja miejska we współczesnym Kościele Szkocji w latach 1988-2008: trzy zasady i trzy przykłady odnowy Kościoła w wieku sekularyzacji’). Pracę złożyłam 22.08, natomiast dyplom magisterski uroczyście został mi wręczony 4.12.2008 r. Po ukończeniu studiów rozpoczęłam, jak wspomniałam wyżej, pracę w parafii English Reformed Church. Z perspektywy tej angielskojęzycznej parafii mogę obserwować życie religijne Amsterdamu. Dlatego też to kościoły nie-niderlandzkojęzyczne są tymi, które znam lepiej. W samym Amsterdamie działa ponad 100 różnych kościołów – odbywają się tu nabożeństwa po angielsku, niemiecku, francusku, ale także w językach byłych kolonii holenderskich, jak indonezyjski czy malajski. Różnorodność grup chrześcijańskich i kościołów jest zadziwiająca – to coś, czego z pewnością w Polsce doświadczyć nie można. Grupy cudzoziemców są zazwyczaj bardzo aktywne – kilka tygodni temu dostałam zaproszenie od kolejnej grupy chrześcijańskiej, która zamierza rozpocząć warsztaty artystyczne i w ten sposób ułatwić młodym ludziom poszukiwanie Boga. Ta grupa o postmodernistycznym podejściu istnieje obok bardzo tradycyjnej rosyjskojęzycznej cerkwi. W ten sposób Amsterdam jest miejscem spotkania wielu języków, kultur, ale też i sposobów wielbienia Boga. Niedużo, obawiam się, mogę powiedzieć o holenderskich kościołach. Wiem, że kościoły amsterdamskie starają się ożywić pracę młodzieżową i organizują różne spotkania dla nastolatków. Ostatnio odbył się wielki festyn, na którym można było powspinać się na ścianie, zjeść lunch, posłuchać muzyki oraz zobaczyć wiele stoisk reklamujących różne 19 działania kościelne. Wszystko to miało miejsce w ogrodzie budynków PKN (Protestanckiego Kościoła Niderlandów). W jednym z nich mieszkają wolontariusze z różnych krajów świata. Przyjeżdżają zazwyczaj na rok, by pracować dla PKN i jego misji w mieście: zajmują się bezdomnymi, dziećmi oraz są aktywni w wielu innych projektach. Inny holenderski przykład misyjny to zaangażowanie parafii luterańskiej, która mieści się po drugiej stronie placu, na którym jest moja parafia. Jest to część PKN (w 2004 r. parafie reformowane dwóch reformowanych kościołów i parafie luterańskie połączyły się w jeden Protestancki Kościół Niderlandów) o zdecydowanym luterańskim profilu. Parafia jest bardzo mała – liczy kilkudziesięciu członków, ale ma spore dochody, które postanowiła zainwestować w misję. Dlatego też zatrudniony został pastor z Niemiec, ks. Andreas Woehle, by zbudować od podstaw społeczność luterańską w innej części miasta – wokół budynku kościelnego, który kilka lat temu został zamknięty z powodu braku wiernych luterańskich. Ks. Woehle rozpoczął od wysłania listów do wszystkich mieszkańców dzielnicy z zapytaniem, czego oczekują od tego kościoła i czy chcieliby zostać częścią tej wspólnoty. Jego celem jest sprawienie, że ten budynek kościelny będzie odpowiadał potrzebom ludzi, którzy mieszkają wokół niego. W wyniku odpowiedzi mieszkańców teraz ruszyły małe nabożeństwa raz w miesiącu oraz pełno koncertów i warsztatów. Był też okres, kiedy odbywały się tam japońskie medytacje buddyjskie. Zaciekawił mnie również fakt, że w Holandii chodzenie do kościoła przekłada się na zaangażowanie społeczne (tak pięknie protestancko!) – 50% chodzących do kościoła jest wolontariuszami w różnych charytatywnych organizacjach, jak choćby Serve the City, która prowadzi akcje charytatywne w całym mieście. Tylko (tylko????) 25% niewierzących jest wolontariuszami w takich miejscach. Może dlatego w Holandii bezdomni mają gdzie się wykąpać, wyprać swoje ubrania i coś zjeść, podczas gdy w Polsce zwraca się uwagę na ich zapach. A to w końcu nasza wina, że nie mają gdzie się wykąpać.... Inną protestancką charakterystyką holenderską jest niesamowita wprost zdolność do podziałów kościelnych – w Holandii jest 15 oddzielnych kościołów reformowanych, a w samym Amsterdamie działa 5 różnych chrześcijańskich organizacji studenckich, które wszystkie należą do International Fellowship of Evangelical Students...To lepiej niż w Szkocji, w której jest jedynie 7 różnych kościołów reformowanych Na koniec chciałam wspomnieć o działalności ekumenicznej. Nie wiem, jak wygląda to wśród kościołów niderlandzkojęzycznych, ale kościoły angielskojęzyczne mają 1-2 wspólne nabożeństwa oraz w okresie Adwentu odbywa się nabożeństwo wielojęzyczne: parafie angielskojęzyczna (ERC), niemiecko-, francusko- i niderlandzko-języczne z centrum miasta spotykają się, by wspólnie przygotowywać się do Świąt Bożego Narodzenia. Moja parafia najściślej współpracuje z angielskojęzyczną parafią rzymskokatolicką – w okresie Wielkiego Postu mamy wspólne cotygodniowe godziny biblijne. Kiedy przeprowadzałam się do Amsterdamu, ktoś powiedział mi, że to takie ‘ciemne’ duchowo miasto. Nie wydaje mi się – życie religijne tu kwitnie i ma się naprawdę dobrze! mgr Julia Lewandowska 20 Partnerstwa parafialne 25-lecie partnerstwa Parafii w Roden i w Krakowie W dniach 16-20 października 2009 roku przebywała w Krakowie siedemnastoosobowa delegacja z Roden w Holandii, by świętować wraz z krakowskim zborem 25-lecie partnerstwa. Holendrów przywitali, 16 października wieczorem, przedstawiciele grupy, od wielu lat zaangażowani w partnerstwo, którzy po raz kolejny otworzyli dla gości swoje domy. W pierwszym pełnym dniu pobytu delegacja wraz z gospodarzami miała okazję zwiedzić prywatne komnaty królewskie na Wawelu, muzea Czartoryskich oraz Galicję oraz uczestniczyć w koncercie muzyki klasycznej w Filharmonii Krakowskiej. Ważnym momentem było niedzielne nabożeństwo, podczas którego kazanie wygłosił ks. Theo van Beijeren, a przedstawiciele delegacji wręczyli krakowskiemu zborowi niezwykły witraż – symbol kościoła protestanckiego w Holandii. 21 W trakcie kazania ks. Theo van Beijeren powiedział: Dzisiaj obchodzimy 25 rocznicę przyjaźni między naszymi parafiami. 25 lat przeżywaliśmy piękne i trudne czasy, dzieliliśmy się naszymi radościami i troskami. 25 lat rozmawialiśmy ze sobą i wzbogacali swoją wiarę. Przyjaźnić się, to jak posiadać bardzo cenną rzecz, mówi Biblia. Po nabożeństwie goście z Holandii spotkali się ze zborownikami, przekazali również prezenty dla wszystkich dzieci. Pod wieczór odbyło się spotkanie dyskusyjne, które podsumowywało roczny cykl dyskusji na temat książki: „Duchowe wartości dla ziemskiej wspólnoty”. Po owocnych rozmowach uczestnicy spotkania wybrali się na nocny spacer po krakowskim Kazimierzu. W ostatnim dniu wizyty grupa odbyła wycieczkę do Ziemi Pszczyńskiej, gdzie między innymi odwiedziła Parafię Ewangelicko-Augsburską w Pszczynie i zaprzyjaźnionego z gośćmi ks. radcę Jana Badurę, a także Zamek Pszczyński. Podsumowaniem pobytu była uroczysta kolacja, podczas której przedstawiciele obu grup wręczyli sobie okolicznościowe pamiątki. Z okazji 25-lecia partnerstwa przygotowano torby i kalendarze na rok 2010. przygotowała: Agnieszka Godfrejów-Tarnogórska zdjęcia: Jerzy Kubisz 22 Mówimy po niderlandzku Cześć! – Hoi! Pa! – Dag! Dzięki. – Dank je. Przepraszam. – Sorry. Przykro mi. – Het spijt me. Na razie! – Doei! Do zobaczenia wkrótce! – Tot gauw! Co słychać? – Hoe is het? - Jak się masz? – Hoe gaat het metje? - Dziękuję, mam się dobrze. – Dank je,met mij gaat het goed. Witam serdecznie! – Hartelijk welkom! Z przyjemnością. – Met plezier. Miłego dnia! – Prettige dag! Miło mi cię poznać. – Prettig met je kennis te maken. Miło znów cię widzieć. – Leuk je weer te zien. Serdecznie pozdrawiam. – Hartelijke groeten. - Jak masz na imię? – Hoe heet je? - Mam na imię Johan. – Ik heet Johan. - Skąd jesteś? – Waar kom je vandaan? - Jestem z Polski. – Ik kom uit Polen. - Gdzie mieszkasz? – Waar woon je? - Mieszkam w Warszawie. – Ik woon in Warschau. - Czy mówi pan po angielsku? – Spreekt u Engels? - Nie mówię po angielsku. – Ik sperek geen Engels. Nie mówię po niderlandzku. – Ik spreek geen Nederlands. Nie rozumiem. – Ik begrijp het niet. Czy możesz powtórzyć? – Kun je dat herhalen? Czy mógłbyś mi pomóc? – Kun je me helpen?. opracowała: Agnieszka Godfrejów-Tarnogórska 23 Holenderska książka kucharska ....czyli zasmakujmy w Holandii. Zupa jarzynowa z serem (Groente soep met kaas) Składniki: 200 g białej fasoli 2 cebule 4 pory (biała część) 250 g kapusty białej 1,5 l rosołu łyżka śmietany 150 g sera edamskiego nać pietruszki sól, pieprz Sposób przyrządzania: Namoczoną na noc fasolę ugotować w wodzie, w której się moczyła, odcedzić i przetrzeć przez cedzak przelewając rosołem. Stopić masło w rondlu, dodać obrane i pokrajane cienko cebule, kapustę i pory; dusić ok. 25 min. pod przykryciem. Połączyć warzywa z zupą, dodać utarty ser, śmietanę, łyżkę posiekanej naci pietruszki; przyprawić solą i pieprzem. Holenderskie danie jednogarnkowe (Hutspot met klapstuk) Składniki: 1 kg wołowiny z kością (szponder) 800 g ziemniaków 800 g marchewki 250 g cebuli 30 g masła sól, pieprz Sposób przyrządzania: Mięso gotować 90 minut w osolonej wodzie (0,75 l) z marchewką i cebulą pokrojoną w plastry. Dodać do mięsa obrane i pokrojone w ćwiartki ziemniaki i dalej gotować, aż ziemniaki będą miękkie. Mięso wyjąć, pokroić na kawałki. Z marchwi, ziemniaków i cebuli zrobić puree, dodając pozostały rosół oraz masło. Podawać obłożone kawałkami mięsa na ogrzanym półmisku. przepisy zaczerpnięte ze książki Potrawy z różnych stron świata autorstwa Macieja E. Helbańskiego wybór: Agnieszka Godfrejów-Tarnogórska 24 Członkowie Komisji ds. holenderskich w Polsce - p. Halina Anweiler, Kościół Ewangelicko-Augsburski, Diecezja Cieszyńska Ks. Alfred Bieta, Kościół Ewangelicko-Augsburski, Diecezja Katowicka Ks. Roman Lipiński, Kościół Ewangelicko-Reformowany p. Agnieszka Godfrejów-Tarnogórska, Diecezja Katowicka p. Anna Wrzesińska, Konsystorz Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego Adres kontaktowy: Komisja ds. holenderskich w Polsce Ul. Miodowa 21 00 -246 Warszawa Tel. +22 88 70 200; fax +22 88 70 218 email: [email protected] Redakcja biuletynu: Agnieszka Godfrejów-Tarnogórska [email protected] Współpraca: ks. Alfred Bieta, ks. Roman Lipiński, Anna Wrzesińska, Halina Anweiler 25