Pod słońcem Listy
Transkrypt
Pod słońcem Listy
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym Bookarnia Online. Bruce Chatwin Pod słońcem Listy Fragment Z angielskiego przełożyła Jolanta Kozak Wybór i redakcja Elizabeth Chatwin i Nicholas Shakespeare 3/54 Wstęp Wprowadzenie Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ PIERWSZY Czasy szkolne: 1948–1958 Bruce Chatwin poczęty został w hotelu na południe od Aberystwyth, a na świat przyszedł 13 maja 1940 roku w ośrodku pielęgnacyjnym Shearwood Nursing Home w Sheffield. Jego ojciec, Charles Chatwin, prawnik z Birminghamu, służył w marynarce i przebywał na morzu, gdy Bruce się urodził. Matka, Margharita Turnell, córka urzędnika w fabryce noży w Sheffield, wychowywała syna, przenosząc się z domu do domu ciotecznych dziadków, ciotecznych babek i własnych rodziców. Bruce miał młodszego brata o imieniu Hugh, urodzonego 1 lipca 1944 roku. Przez pierwsze sześć lat jego życia matka i syn świata poza sobą nawzajem nie widzieli. Były to lata ucieczki przed zawieruchą wojenną. Dywanowe naloty na Coventry w listopadzie 1940 roku, gdy w jedną noc całe centrum miasta legło w gruzach, tak przeraziły Margharitę, że – nic nie mówiąc mężowi – porzuciła niewielki domek, który 7/54 Charles wynajął dla rodziny w Barnt Green; birminghamska fabryka pojazdów silnikowych Austina, produkująca samoloty Hawker Hurricane, znajdowała się przy torach kolejowych pod bezpośrednią linią przelotów samolotów zwiadowczych Luftwaffe. Wspomnienie przerażającej oranżowej łuny na nocnym niebie prześladowało Margharitę jeszcze długo po ucieczce na północ. Doznawała ataków paniki. Mówiła wtedy sama do siebie, krzyczała, szukała nieobecnego męża, wołając „Charles! Charles!”. „Co ci jest, mamusiu?”. „Och, nic, kochanie. Nic. Już wszystko w porządku”. Gdy tłukli się pociągami między jednym a drugim doraźnym lokum, których było w sumie co najmniej dziesięć – wliczając obskurne klitki w Baslow i Filey – Chatwin miał za zadanie odgrywać rolę dzielnego chłopczyka, opiekującego się skołataną matką. Tak mu przykazali wujowie i ciotki. Kiedy Charles wrócił z wojny, rodzina przeniosła się zrazu z powrotem do Birminghamu, wynajmując tam dom przy Stirling Road, użytkowany jeszcze niedawno przez wojsko jako burdel, później zaś, w kwietniu 1947 roku – na farmę Brown’s Green, dwanaście mil na północ od Birminghamu, biorąc w dzierżawę „dość podupadłe” gospodarstwo z jedenastoma akrami ziemi, za dziewięćdziesiąt osiem funtów rocznie. Charles, który w tygodniu urzędował jako prawnik, w weekendy oddawał się zajęciom producenta żywności, gromadząc z czasem spory inwentarz świń, gęsi, kaczek i dwustu kur. „Wychowywaliśmy się jak wiejskie dzieci, przywiązane do rytmu pór roku” – wspomina Hugh. W końcu kwietnia 1948 roku Chatwin wysłany został do szkoły Old Hall w Shropshire. Jego pierwszy zachowany list napisany został po jednej z trzech obowiązkowych mszy niedzielnych w kaplicy. Chatwin liczył sobie wówczas 8/54 niespełna osiem lat i najbliższe dziesięć miał spędzić w szkole z internatem. Old Hall School, mieszcząca się w piętnastowiecznej rezydencji na dwudziestu pięciu akrach gruntu, była szkołą podstawową dla stu ośmiu synów fabrykantów, ludzi wolnych zawodów i bogatych kupców z okręgu Midlands, a rządził nią niczym baron feudalny Paul Denman Fee-Smith, krępy i energiczny stary kawaler, reklamujący swoją placówkę jako „najlepszą szkołę przygotowawczą w Anglii”. Fee-Smith był rygorystycznym wyznawcą anglokatolicyzmu i sam przewodził trzem obowiązkowym niedzielnym mszom, odziany w pełny strój księżowski: sutannę, komżę i ornat. Jego ulubionymi czytaniami były: przypowieść o synu marnotrawnym, przypowieść o Danielu w jaskini lwów oraz opis nawrócenia Szawła. Chłopcy nazywali go „Szefem”. Upodobanie Szefa do kościelnych strojów i jego encyklopedyczna znajomość Biblii wywarły na Chatwinie trwałe wrażenie. W szkole Old Hall Chatwin chodził ubrany w bordowo-szarą czapkę i marynarkę. W poniedziałki, wtorki i piątki po południu uczestniczył w zajęciach sportowo-rekreacyjnych, wyróżniając się w boksie i w aktorstwie. Jeszcze wówczas znany był jako Charles Bruce Chatwin, a ponieważ zwykł zachowywać się głośno, przylgnął do niego przydomek „Chatty” – „Gaduła”. Szef już w pierwszym sprawozdaniu dla rodziców skomentował niespokojną naturę Chatwina: „Nie przykłada się zbyt pilnie do nauki, a jego uwaga szybko się rozprasza. Jest jeszcze bardzo młody i nie wyrósł z wieku egocentryzmu; zachowanie jego bywa dziecinne i niekiedy bardzo głośne!”. Hugh uważa, że zachowanie starszego brata da się łatwo wyjaśnić: „Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że Bruce ucieka od traumy wojennej, 9/54 odgrywając role własnego pomysłu i opowiadając historie godne uczynienia zeń centrum uwagi”. Ortografia nigdy nie była mocną stroną Chatwina. Jak większość uczniaków, cotygodniowe listy do domu zapełniał komunałami, rozpoczynając każdy – tak jak go nauczono – formułką: „Mam nadzieję, że czujecie się wszyscy dobrze”, a następnie do samego dołu strony wypisując streszczenia filmów, zamówienia na książki oraz na drzewo balsa do wykonywania modeli domów i farm, a także zdając raporty z grypy – już wówczas był słabego zdrowia; pod koniec umieszczał każde słowo w oddzielnej linijce. Przebieranki, aktorstwo, religia – już wtedy zdradzał to, co z czasem W.G. Sebald opisał następująco: „Sztuka transformacji, która przychodzi mu naturalnie, poczucie bycia stale na scenie, instynktowne wyczucie gestu, jaki zrobi wrażenie na publiczności, a także tego, co dziwaczne i skandaliczne, straszne i cudowne – były to wszystko bez wątpienia przesłanki zdolności do pisania”. Do Charlesa i Margharity Chatwinów Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 2 maja [1948] Kochani Mamusiu i Tatusiu, szkoła jest śliczna. Oglądaliśmy śliczny film pod tytułem Pociąg widmo. Cały o pociągu, który przyjeżdża na stację co roku o północy i jak ktoś na niego popatrzy, to umiera. Jestem w drugiej klasie. Pozdrawiam, Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 31 października [1948] Kochani Mamusiu i tatusiu, 10/54 model samolotu bardzo mi się udał, ale wleciał na jodłę i się podarł. Bardzo dobrze latał, dopóki to się nie stało. Wczoraj graliśmy z Packwood Haugh i był remis. W tym tygodniu byłem ośmy[1] w klasie. Dostałem plus z historii. Z Matematyki jestem dziesiąty. Ciocia Gracie[2] przysłała mi pocztówkę z londyńskim Towr bridge. Bardzo wam dziękuję za przysłanie mi moich znaczków i kart z pudełek po papierosach. Boks mi idzie bardzo dobrze. Muszę wziąć dodatkowe zajęcia z boksu. Poproszę o więcej ostemplowanych kopert, bo piszę bardzo dużo listów. I jeszcze mi przyślijcie Jaskółki i Amazonki. Pozdrawiam, Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 27 luty [1949] Kochani Mamusiu i Tatusiu, proszę, kupcie mi książkę z serii „Romany” pod tytułem Out with Romany by Medow and Stream[3] Ponieważ potrzebuję jej na urodziny jednego mojego przyjaciela. Fczoraj mieliśmy pogadankę z przezroczami o wujku jednego pana, który pojechał na wyprawę do Afryki i zrobił dużo zdjęć dzikiej zwierzyny, i tubylców[4]. W mojej książce Wild Life[5] są dwie fotografie. Jedna jakichś skalnych królików, a druga szakala. To było bardzo ładne. Mam nadzieję, że czujecie się dobrze. Proszę, przyślijcie mi książkę pod tytułem The Open Road[6]. Powiedzcie Hugh, że już niedługo przyjadę do domu. Proszę, czy możecie zachować te znaczki pocztowe, aż przyjadę do domu. Kiedy następny raz spotkacie Ciocię Gracie, powiedzcie jej, że ją pozdrawiam. „Kocham was wdrobny mak”, Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 13 marca, niedziela [1949] 11/54 Kochani Mamusiu i tatusiu, mam nadzieję, że czujecie się dobrze. Wczoraj napisałem do Wujka Humphry’ego i Cioci Peggey[7]. Mi się bardzo podoba szczekanie Briga[8]. Powiedzcie Hugh, że już niedługo przyjadę do domu. Dziękuję za adresy. Fczoraj IVa wystawiała Kabaret. Był quiz. Ktoś musiał wejść na scenę i zadawano mu dwa pytania. Ja wyszedłem i zapytali mnie, jak się nazywa najstarsza budowla w Anglii i jaką rozpiętość śmigła ma helikopter, a potem musiałem dać się przebrać za małego dzidziusia. Nianią był Purce. Musiałem trzymać spoczek i grzechotkę. Leżałem w wózku. W czwartek były urodziny pana Fee Smitha. Bawiliśmy się w Poszukiwaczy Skarbów, a potem wieczorem oglądaliśmy kilka filmów. Dwa były rysunkowe, jeden pod tytułem Andy Panda in Nuttywood Cavern[9], a ten drugi pod tytułem Osobliwe pingwiny[10]. Kocham was w drobny mak, Bruce XXXX I jeszcze jeden For Those in Peril[11]. Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 4 maja 1949 Kochana Mamusiu, to tylko krótki list z prośbą, żebyś mi przysłała trochę gumek aptekarskich. Kocham cię na kawałki, Bruce 12/54 Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 6 listopada [1949] Kochani Mamusiu i Tatusiu, mam nadzieję, że czujecie się wszyscy dobrze. Fczorajszy pokaz ogni był absolutnie czarodziejski. Było 130 rac, 14 kół ognistych, 4 kryształowe fontanny i jeszcze dużo więcej. Czy słyszeliście o wytwórni ogni sztucznych Feniks. Ktoś wsypał proch strzelniczy do fałszywych fajerwerków i był straszny wybuch w Okengates, i wszystkie szyby z okien w okolicy powylatywały, a jedna siedemnastoletnia dziewczyna została ranna. Mieliśmy takie same, więc związaliśmy je w paczkę i wrzuciliśmy do sadzawki. Następnym razem dostaniecie świadectwa półsemestralne. W środę mieliśmy mecz przeciwko Abberly Hall. Wygraliśmy 2:1. Dzisiaj mieliśmy w kaplicy mszę za poległych. Bruce W to, że Chatwin był taki dziarski w Old Hall School, jak to przedstawiał w listach do domu, można zwątpić, czytając opowiadanie, które napisał pod koniec życia: odmalował w nim bynajmniej nie „czarodziejski” obraz tradycyjnego wieczoru przy ognisku i życia szkolnego w ogólności. Na ścianie w szkolnej kaplicy widniała brązowa tablica upamiętniająca chłopca, który zmarł w Old Hall School 9 września 1923 roku, mając dziesięć lat. Hugh wspomina: 13/54 „Za moich czasów żadna wychowawczyni nie zdementowała nigdy popularnej wśród chłopców wersji, że Tommy Woodhouse umarł na zatwardzenie – na skutek głupiej, łamiącej regulamin, zabawy w śmiałka”. Stąd wziął się ostatni właściwie ukończony utwór literacki Chatwina. Bohaterem opowiadania The Seventh Day [Siódmy dzień] jest nerwowy, chudy, religijny chłopiec – wyraźnie wzorowany na autorze – który ma osiem lat, gęste blond włosy i nienawidzi wracać z domu do internatu tak bardzo, że wpędza się w chorobę. Inni chłopcy wyśmiewają się z niego, że ma zatwardzenie („Błagał w duchu, żeby przestali się śmiać za każdym razem, gdy się męczył na nocniku. Ubikacje nie miały drzwi”). Musi znosić drwiny na temat samochodu ojca („To nie był samochód osobowy, lecz szara furgonetka Forda. Miała wycięte w tylnej ściance okna, a w środku siedzenia ze spitfire’a. Czasami śmierdziało w niej pomyjami”). Jest też wykpiwany za swoją rzucającą się w oczy samodzielność. „Nienawidził szkoły, bo wszyscy nie dawali mu tam spokoju. Ponieważ był taki chudy, nienawidził, kiedy dyrektor go łaskotał. Nienawidził chłopca, który mu ukradł szklane kulki, i nienawidził chłopca, który dopadł go w łóżku i natarł mu klatkę piersiową jego własną szczotką do włosów. W nocy, po zgaszeniu świateł, inni zdradzali sobie szeptem swoje plany na przyszłość. Chcieli mieć żony i dzieci. On chował się z głową pod kołdrą i wyobrażał sobie, że jest ostatnim człowiekiem, który pozostał żywy na Ziemi po wybuchu bomby atomowej. Wyobrażał sobie, że w białej szacie przechadza się po doszczętnie spalonej ziemi...”. Bohater opowiadania nienawidzi też Nocy Guya Fawkesa. „Kukły Guya miały głowy z dyń powycinane w imitacje twarzy. Jednym z Guyów był pan Attlee, 14/54 w kapeluszu stracha na wróble i z miotłą czarownicy. Pan Attlee nosił wąsik à la Hitler. On nienawidził wychowawców za to, że podjudzają chłopców. Odszedł w mrok i opłakiwał pana Attlee”. Doświadczenie to miało miejsce zapewne po porażce labourzystowskiego rządu Clementa Attlee i zwycięstwie konserwatystów pod wodzą Winstona Churchilla w październiku 1951 roku. Z tym wydarzeniem Chatwin wiązał fakt, że „nigdy, nawet w swojej fazie kapitalistycznej, nie był zdolny zagłosować na konserwatystów”. Hugh wspomina: „Chłopięce życie Bruce’ a miało dwie strony. Z jednej – umiejętność nawiązywania relacji z dorosłymi i ich światem oraz odwzajemniania radości, jaką dorośli wyrażali w swoich nadziejach na przyszłość «pokolenia dzieci wojny»; z drugiej – prywatna sprawa bycia małym chłopcem, który nie wychowywał się pośród innych dzieci, a nagle został skazany na bardzo surową, opartą na ścisłej dyscyplinie, przypominającą wręcz seminarium duchowne instytucję wychowawczą. Szkoła Old Hall potrafiła być miejscem przerażającym”. Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / [1949] Kochani Mamusiu i Tatusiu, mam nadzieję, że czujecie się dobrze. Rakietokopter lata przepięknie. Nawet na 100 stóp w górę. Zaczepił się i zawisł na morwie. Jeden chłopiec wdrapał się i go zdjął. Wszystkie lotki się połamały, ale je ponaprawiałem. Robię nowy model wsi dla Hugh... Na koniec semestru wystąpię w sztuce pod tytułem Fat King Melon[12] Będę Rozbójnikiem. Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 29 stycznia [1950] 15/54 Kochani Mamusiu & Tatusiu, leżę w łóżku na grypę. Miałem temperaturę 103 [stopnie Fahrenheita], ale teraz już mam normalną. Prawie skończyłem dwór georgiański. Jest trochę ponury, ale bardzo ładny. Oglądaliśmy film z Arthurem Askeyem I Thank Thee[13]. Był niesamowicie śmieszny. Robię fantastyczne drewniane puzzle z „Queen Mary”. Z 400 kawałków. Przepraszam, że nie piszę zbyt ładnie. Moc Pozdrowień Przesyła Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 4 lutego [1950] Kochana Mamusiu i tatusiu, mam nadzieję, że oboje czujecie się dobrze... Już całkiem wyzdrowiałem z grypy. Dziękuję wam bardzo za przysłanie mi „Meccano Magizine”[14] i „Chilrens Newspaper”[15]. Proszę, nie przysyłajcie mi żadnych komiksów, kiedy jestem chory, one mnie nudzą. Jakieś pismo dla chłopców w stylu „Boy’s Own”[16] spotkałoby się z dużo większym uznaniem. Wasz kochający syn, Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / [jesień 1950] Kochani Mamusiu & Tatusiu, szef ma nadzieję wystawić Sen nocy letniej w końcu semestru i poprosił mnie, żebym zagrał rolę Spodka. We wtorek oglądaliśmy film z Willem Hayem pod tytułem Boys will be boys[17]. Nie graliśmy jeszcze w piłkę nożną z powodu deszczu. Proszę, przyślijcie mi tubkę spoiwa do balsy, dwa kwadratowe arkusze balsy grubości +1/8 cala. I kawałek drzewa balsa 3×1/2×2 cale, ponieważ robimy model Przystani Megavissy[18]. 16/54 Całuję, Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 3 grudnia 1950 Kochani Mamusiu & tatusiu, mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze... Mieliśmy tutaj śnieg. Teraz topnieje, ale jest bardzo ciepło... Zająłem dziesiąte miejsce na egzaminie z matematyki z 38 punktami. Z Pisma Świętego zająłem czwarte miejsce z 52 punktami. Z Historii zająłem trzecie miejsce z 54 punktami. Sztuka wychodzi nam już całkiem dobrze. Dzisiaj mamy oglądać Sen nocy letniej w telewizji. Pan Fee Smith wypożyczył odbiornik z wielkim 15-calowym ekranem. Mieliśmy ładne nabożeństwo dzisiaj w kaplicy, jako że jest to niedziela adwentowa. Mój model ślizgacza jest gotowy, więc, proszę, przyślijcie mi niebieski i srebrny lakier i dwa pędzle do malowania. Dostaniecie je w [sklepie] Model Aerodrome. W poniedziałek dostałem baty[19] za odmowę oddania karteczki, chociaż niesprawiedliwie. Wygrywałem z nauczycielem (panem Poole’em) na argumenty. Wiedział, że przegrywa, więc powiedział: „Dość tego, już za późno, poskarżyłem się na ciebie panu Fee Smithowi, a on polecił mi wypisać ci karteczkę, tak mi powiedział”. Z ucałowaniami, wasz Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 10 grudnia 1950 Kochani Mamusiu & Tatusiu, właśnie odkryłem, że moje książki o ptakach są warte 10 funtów za komplet, a niedługo staną się bardzo cenne[20]. Zdecydowałem, że wolałbym lekki rower sportowy zamiast zwykłego z potrójną przerzutką. Portki dotarły i sztuka idzie już całkiem dobrze. Szef podszedł do niej z wielką wyobraźnią. Myślę, że jeśli zostanie 17/54 odegrana jak tszeba, wyjdzie bardzo ładnie[21]. Zająłem drugie miejsce w podsumowaniu semestru. Nie chciałem być pierwszy, bo to za bardzo frajerskie. Dziękuję wam bardzo za przysłanie mi mikromodelu teatru Globe. Wykonałem dużo bożonarodzeniowych dekoracji na święta. Nasza sypialnia jest nimi obwieszona. Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 4 marca [1951] Kochani Mamusiu i tatusiu, mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze. Dostałem śliczny mały hebelek, ma tylko trzy cale długości, a ostrze grubości 7/8 cala. Proszę, przyślijcie mi Anorma Post Office. Pieniądze weźcie, proszę, z moich oszczędności. Pan Whitton wygłosił wykład o arheologi, bardzo interesujący. W naszej szkole zapanowała moda na sztuki magiczne, które mnie bardzo ciekawią. Sam też umiem wykonać kilka sztuczek. Zrobiłem jeszcze więcej rzeczy dla was i dla Hugh. Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 18 marca [1951] Kochani Mamusiu & Tatusiu, mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze... We wtorek mieliśmy Zawody Gimnastyczne. W poniedziałek boksowałem się w ringu z jednym osiłkiem[22]. Wygrałem 5:3. Jestem w finale Pucharu Juniorów. Mam bardzo duże szanse. Całuję Was, Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 15 lipca [1951] Kochani Mamusiu i Tatusiu, mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze. Fczoraj odbył się mecz [krykieta] z Yarlet Hall. Nierozstrzygnięty. My mieliśmy 125 na dwóch. Oni 4 na dziewięciu. Niedługo będzie koniec semestru... Jak się chowają małe czarne świnki[23]? Okropnie się fczoraj 18/54 wstydziłem, kilka kobjet i jeden pan usiadło na naszej ławce, kiedy oglądaliśmy mecz. Musiałem ich zabawiać. Całuję Was, Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 30 września [1951] Kochani Mamusiu i tatusiu, mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze. Niestety nie mam dużo do napisania, bo przyjechałem tu dopiero w czwartek. Czy mieliście miłe wakacje w Marlborough? Proszę, zasadźcie cebulki, które kupiłem. Romundculus to są te jakby z mackami, a iascas to te małe cebulki. Czy złote rybki mają się dobrze? Nowe żeńskie ciało pedagogiczne jest wielce osobliwe, szczegulnie Miss Griffiths, którą od razu nazwaliśmy Gryfonem. Jest wielce osobliwa i chodzi, kołysząc się jak kaczka. Całuję Was, Bruce Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 7 października [1951] Kochani Mamusiu i Tatusiu, pokaz fajerwerków w piątek wieczorem był bardzo ładny. Były wielkie koła ogniste. Ja dostałem do trzymania śliczny fajerwerk, który nazywał się lecąca gwiazda. We wtorek mieliśmy śliczny film pod tytułem Zwycięzcy stepów. Opowiadał o przepędzaniu bydła przez Australię. Wędrowali z Terytorium Północnego do Queenslandu. Doszli do głębokiej rzeki, gdzie były dwa duże krokodyle. Kiedy wóz się przeprawiał, jeden krokodyl się obudził i z chlupotem wskoczył do wody. Podpłynął do wozu, a wtedy jeden z męszczyzn w niego strzelił i go zabił, a potem dotarli do miasta i przeprowadzili przez nie bydło. Potem jeden męszczyzna spadł z konia i złamał sobie rękę, i parę krów go stratowało, i złamało mu 19/54 nogę, więc go zabrali do szpitala na trzy dni i przez sześć dni byli bez wody. Znaleźli trochę wody w studni koło wiatraka, ale konie zdążyły się napić tylko trochę i woda się skończyła. Zatrzymali się na odpoczynek i rozpalili ognisko. Bydło zaczęło uciekać, bo wyczuło wodę, męszczyźni za nim, ale się okazało, że to tylko bagno. Chcieli zagnać bydło spowrotem, ale konie się czymś zatruły i gnały bardzo szybko, aż się poprzewracały i pozdychały. Oni wrócili do wozu. Pewnego dnia, kiedy leżeli na skale, nadbiegły dzikie konie, więc zrobili płot z drutu i złapali je w pułapkę, a potem je ujeździli i już mieli więcej koni. Wspinali się na górę, a jak już byli blisko szczytu, drzewo zagrodziło im drogę i jeden z tych męszczyzn się wdrapał, ale przybył za puźno. Dwie krowy spadły w przepaść. Potem ten męszczyzna, jak już dotarł na szczyt, przywiązał linę do konia i wyrwał to drzewo z korzeniami, ale koń o mało się nie ześlizgnął, tylko że on przeciął linę i zeszli na dół. Całuję was, Bruce Do Hugh Chatwina Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 21 października [1951] Kochany Hugh, mam dla ciebie Małą Zabaweczkę, dam ci w dniu odwiedzin. Bruce Do Charlesa i Margharity Chatwinów Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 17 lutego [1952] Kochani Mamusiu i Tatusiu, mam nadzieję, że oboje czujecie się dobrze... Biorę udział w konkursie, w którym można sobie samemu wybrać nagrodę. Wczoraj wieczorem oglądaliśmy dosyć dobry film pod tytułem Riders in the Forest[24] o Młodym Leśnym Kucyku. Jestem jak najbardziej w nastroju do pisania listów. Wybijam się w klasie. Z matematyki byłem 5-ty za ostatnie dwa tygodnie. 20/54 Całuję was, Bruce Do Margharity Chatwin Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / [maj 1952] Kochana Mamusiu, Hugh zadomawia się bardzo dobrze. Niestety jest w klasie I i został umieszczony o wiele za nisko. Zaczął muzykę i prosi o swoją starą książkę do muzyki. Zgubił pelerynę i w ogóle się tym nie przejmuje. Ja powymieniałem mnóstwo znaczków[25]. Jak tylko przyjechał, zaprzyjaźnił się z Cantem. Miałem wysypkę pokarmową, ale już mi prawie zeszła. Bruce Do Charlesa i Margharity Chatwinów Szkoła Old Hall / Wellington / Shropshire / 25 maja [1952] Kochani Mamusiu i tatusiu, mam nadzieję, że oboje czujecie się dobrze, Hugh ma ostatnio fazę grzeczności. Od dwóch tygodni nie zarobił podbitego oka. Jeżeli będzie się nadal dobrze sprawował, obiecałem mu nakręcaną łódź podwodną, która nurkuje i wychodzi z powrotem na powierzchnię...[26] Niestety Hugh nie lubi Canta ani Reynoldsa, za to zapałał sympatią do chłopca zwanego Taylor III, który zaprosił go do siebie do domu, a jego kuzyn, Williams, który mieszka 2 mile od Taylora III, zaprosił mnie do swojego domu. Całuję Was Mocno, Bruce Latem 1953 roku Chatwin zdał egzamin wstępny i został przyjęty do Marlborough College w Wiltshire. Dnia 22 lipca Fee-Smith napisał do jego rodziców: „Dziękuję Państwu 21/54 serdecznie za czek, którym Bruce przyczynia się do ufundowania ławki ogrodowej; jego imię, nazwisko i data opuszczenia szkoły zostaną na niej uwiecznione. Będzie mi go brakowało w przyszłym semestrze – to taki miły chłopiec i dobry kolega”. *** We wrześniu 1953 roku, po wakacjach pod żaglami na rzece Hamble, rodzice odwieźli Chatwina starym czarnym roverem do Marlborough – prywatnej szkoły założonej w roku 1843 dla synów ubogiego duchowieństwa. Przez pierwszy rok nauki Chatwin mieszkał w Priory [klasztorze], przyjemnym internacie dla nowicjuszy, usytuowanym poza terenem szkoły, w centrum miasta, i otoczonym dwuakrową działką schodzącą spadziście do rzeki Kennet. Już w szkole Old Hall połknął bakcyla aktorskiego, nabywając, jak twierdzi Hugh, „szacunku – i upodobania – do strojów i rytuałów władzy”. Marlborough, liczące ośmiuset uczniów, przypominało właściwie uniwersytet. Tryb życia nie był zbyt rygorystycznie zorganizowany. Samemu sobie trzeba było być Szefem. Hugh po czterech latach dołączył do brata w Marlborough. „Old Hall – wspomina – było zamkniętą, monastyczną instytucją, ujętą w ciasną klatkę niezłomnych zasad. Marlborough dawało od nich wolność. Symbolem i fizycznym ucieleśnieniem wolności były rowery. W Priory, pod warunkiem złożenia obietnicy, że będziemy się trzymać w parach (na wypadek nieszczęścia), od trzynastego roku życia można było wyjeżdżać poza teren szkoły w dowolnym kierunku i swobodnie korzystać z uroków wspaniałych otwartych przestrzeni Wiltshire. Poza tym oczekiwano od nas przystąpienia do minimum trzech, maksimum pięciu, spośród 22/54 pięćdziesięciu samorządnych stowarzyszeń chłopięcych działających w college’u, lecz wyłącznie od nas samych, od naszych gustów i zdolności, zależało, co zrobimy z czasem wolnym, na terenie szkoły czy poza nim”. Do Charlesa i Margharity Chatwinów Priory House / Marlborough College / Wiltshire / niedziela [wrzesień 1953] Kochani Mamusiu i Tatusiu, czuję się tutaj wyśmienicie i dobrze się zadomawiam. Klasa Muszli, do której należę, to Muszla A. Jest sześć klas Muszli. Muszla A jest najpierwsza. Zawarłem już kilka przyjaźni. Bardzo dobrze dogaduję się z Edwardsem. Zaprzyjaźniłem się też z chłopcem o nazwisku Ghalib[27], którego ojciec jest Turkiem. Wyżywienie w Priory jest wyśmienite i wcale jeszcze nie musiałem sięgać do prywatnych zapasów. Nie warto, żebyście przysyłali mi klipsy rowerowe do spodni, jako że musimy jeździć w szortach. Jeszcze nie wiem, jak się nazywa nasz wychowawca, wszyscy zawsze mówią „Master”[28]. Wczoraj spotkał się na rozmowę z wszystkimi nowymi chłopcami i jest bardzo sympatyczny. Mój rower okazał się bezcenny, jako że musimy spływać z internatu na godzinę dziennie, a w tygodniu mamy 3 dni półwolne. Przyślijcie mi, proszę, trochę książek, bo co wieczór przez godzinę musimy czytać. Odwiedziłem już wszystkich dawnych znajomych z Old Hall... Massey[29] jest kapitanem sali w internacie i odpowiada za moją sypialnię. Można wybrać sobie do nauki dowolny instrument zespołowy. W pierwszym semestrze mogę brać bezpłatne lekcje, a jeżeli nauczyciel muzyki uzna, że jestem dość dobry, wystąpi o ich kontynuację. Tu większość chłopców gra na puzonie. Ale nie sądzę, że będę miał dość czasu[30]. Całuję, Bruce 23/54 Z czasów pobytu Chatwina w Marlborough zachowało się niewiele korespondencji. Nikt go tam nie przymuszał do pisania listów, a odwiedziny rodzinne umawiało się przez płatny automat telefoniczny, znajdujący się w B2 House – dość spartańskim, mniej wystawnym budynku internatu, do którego Chatwin przeniósł się w roku 1954. Na dodatek, bliska przyjaciółka Margharity, Barbara Farrington, udzielała rodzinie Chatwinów „domu otwartego” u siebie w Minal Woodland House, o dwie mile na wschód od Marlborough. Hugh wspomina: „Margharita mogła tam swobodnie przyjeżdżać i uczestniczyć w życiu towarzyskim wychowawców Marlborough oraz ich żon”. *** Pod koniec pierwszego roku pobytu Chatwina w Marlborough z jego ojcem Charlesem skontaktowała się przez znajomego szwedzka familia Brattów, zapytując, czy Bruce miałby ochotę spędzić wakacje w ich domku nad jeziorem na południe od Sztokholmu, przy okazji ucząc angielskiego ich syna Thomasa, który był jego rówieśnikiem. Margharita odprawiła syna w porcie Tilbury, skąd odpłynął parowcem „Patricia”. Pomijając rodzinne wczasy pod żaglami we Francji, było to pierwsze doświadczenie Chatwina w podróżowaniu za granicę. Lundby Gård / Szwecja / [lipiec 1954] Piątek Kochani Mamusiu i tatusiu, dopłynąłem bezpiecznie wczoraj i miałem cudowny rejs... Dość niefortunnie się złożyło, że pasażerami mojej kabiny byli: młody mężczyzna, który miał nadzieję zostać zakonnikiem i modlił się głośno po łacinie przez całą noc, i drugi, który zdaje mi się był 24/54 polskim Żydem i przez całą noc głośno chrapał. Więc przez to chrapanie i łacinę niezbyt się wyspałem. Ale za to przy stole siedziałem z bardzo miłymi ludźmi. Byli to Szwedzi mieszkający w Finlandii, oboje z przecudownym poczuciem humoru. Mają w Finlandii łódź i właśnie byli w Lymington, żeby spotkać się z Laurentem Gilesem[31] w sprawie projektu drugiej. Przegadałem z tym panem o łodziach całe bite popołudnie. Kiedy statek dobił do portu, wszystko szło gładko aż do odprawy celnej. Celnik uznał, nie wiem czemu, że jestem Francuzem, i zaczął wyciągać mi wszystko z walizki, przeszukał wszystkie kieszenie mojego ubrania, a potem odszedł z ważną miną. Gdy wreszcie wszystko z powrotem pozbierałem, w ostatniej chwili złapałem pociąg. Ale kiedy już usiadłem, odkryłem, jaki powód miał celnik. Wsiadł ze mną chłopak, który powyciągał z różnych miejsc 1000 papierosów! Pociąg jechał bardzo szybko i w porze lunchu dojechaliśmy do Katrineholm. Wysiadłem, a na peronie był tylko zawiadowca. Ale po dziesięciu minutach czekania zjawił się pan Bratt. Spodziewałem się, że Thomas będzie blondynem itd., ale on ma włosy czarne jak kruk i śniadą cerę, przez co wygląda na Włocha. Wpakowaliśmy się do ich wielkiego cadillaca i wkrótce dojechaliśmy do Lundby Gård, które jest prawie wioską, a nie tylko farmą. W jednym domu[32] mieszka brat pana Bratta, w drugim jego ojciec, a w trzecim jego stryj Percy[33]! Jezioro ma tylko głupie 30 mil długości i łączy się z kilkoma innymi; na wprost farmy znajduje się wyspa, na której stoi zamek i ma ona prawie pięć mil długości i dwie i pół mili szerokości. W zasięgu mil nie ma ani jednego sklepu i wszystko trzeba sprowadzać pocztą, więc moje 10 funtów może wrócić nienaruszone, tym bardziej że zarobiłem dzisiaj rano 10 koron. Mają tu motorówkę, łódź wiosłową, bączka, zwykły kajak, bardzo wąski i wykonany z kory brzozowej kajak kanadyjski, którym kilka razy płynąłem, z trudem utrzymując równowagę[34]. W przyszłym tygodniu jedziemy do Sztokholmu. Mam nadzieję, że Hugh dostał kartkę. Szukałem dla was zdjęcia 25/54 Smorgasbord, szwedzkiego narodowego posiłku, który jest czymś w rodzaju przystawek, tylko na znacznie większą skalę. Mam nadzieję, że dostaliście telegram. Bruce Pocztówka: Czarno-białe zdjęcie jeziora Yngaren / Szwecja / 20 sierpnia 1954 To jest część ich jeziora. Cały ląd, który widać po drugiej stronie, to wyspa. Ich dom znajduje się pomiędzy tą wyspą a stałym lądem. Wybieramy się na wycieczkę łodzią na drugie jezioro; tutaj wszystkie jeziora są właściwie ze sobą połączone. Spędziliśmy 3 dni w Sztokholmie i zwiedziliśmy go dokładnie. Szkoda, że nie przywiozłem z sobą aparatu fotograficznego, bo to taki piękny kraj. Któregoś dnia zapuściliśmy się bardzo głęboko do kopalni żelaza[35]; było to bardzo interesujące. Zatelefonuję do was, gdy tylko dotrę do Londynu i powiem wam, którym pociągiem przyjeżdżam. Bruce Na Wielkanoc 1957 roku Chatwin wyjechał do Włoch w towarzystwie kolegi z Marlborough, Richarda Sturta. Do Charlesa i Margharity Chatwinów Rzym / Italia / 2 kwietnia 1957 Podróż mieliśmy raczej bez przygód; cudowne widoki z pociągu. Słońce prażyło, gdy przecinaliśmy Alpy, ale cukiernik ze Scarborough i niemiecka dziewczyna w naszym wagonie uparli się trzymać okna szczelnie zamknięte. Dojechaliśmy na miejsce dość zmęczeni, wzięliśmy taksówkę prowadzoną przez nader ugrzecznionego typa i nim się obejrzeliśmy, ten policzył nam funta. Kłóciliśmy się strasznie, ale gdy zaczął się zachowywać nieprzyjemnie, daliśmy mu połowę, chociaż powinno nas to kosztować około 2/6 szylinga. Pensjonat okazał się wielce wytworny, ale teraz mamy ładne, o wiele tańsze miejsce. Dzisiaj zwiedzaliśmy Rzym z Ojcem 26/54 O’Flahertym[36], przyjacielem Richarda, a jutro rano, razem z kilkuset innymi osobami, idziemy na audiencję do samego Papieża. Szczerze mówiąc, z wyjątkiem Koloseum, Łuku Konstantyna i Kolumny Trajana, ruiny rzymskie są dość nudne w porównaniu z fantastycznymi pałacami Medyceuszy itp. Ale jest to doprawdy niewiarygodnie nowoczesne miasto, żyjące w kolosalnym tempie. Zostaliśmy honorowymi członkami klubu angielskiego, gdzie piliśmy herbatę w towarzystwie pięciu bardzo wesołych irlandzkich ojczulków. Całuję, B „Margharita zawsze była dobrą słuchaczką i rzadko brakowało jej słów – właściwie tylko przy jednej pamiętnej okazji – wspomina Hugh. – Był nią powrót Bruce’a z Rzymu w 1957 r. Bruce uraczył nas w kuchni Brown’s Green barwnymi obrazami tego antycznego i nowoczesnego miasta, jego siedmiu wzgórz, fontann, swojej kwatery tuż przy Schodach Hiszpańskich, zawartości muzeów, kardynała, przez którego załatwiana była audiencja u papieża – przepychu rzymskich ulic, mody rzymskich kobiet. «O raju!» – wtrąciła tylko Margharita, gdy Bruce zrobił przerwę na oddech przed podjęciem dalszego sprawozdania”. Od tamtej pory ulubioną historyjką matki na wszystkich spotkaniach towarzyskich była opowieść o tym wielkim zadziwieniu – chichocząc bez ustanku, matka odtwarzała sytuację, w której jej starszy syn dorasta, bujając po Kontynencie, podczas gdy ona dalej skubie drób i szoruje jajka przed odstawieniem ich do skupu w Henleyin-Arden. Latem 1957 roku, uzyskawszy prawo jazdy, Chatwin pożyczył od Charlesa furgonetkę i pojechał nią na południe Francji – wrócił stamtąd z wysokim krzesłem o wyplatanym trzcinowym siedzeniu. Utworzyło parę 27/54 z jego pierwszym meblarskim zakupem – szarym krzesłem w stylu Ludwika XVI, za które zapłacił dwa funty dziesięć szylingów. Jako że obydwa wymagały konserwacji, nabył komplet dłut do drewna i – wchodząc w etap nowego hobby, po modelarstwie – rozebrał swoje antyki na części w domowym składziku na farmie Brown’s Green. W uznaniu nowej pasji, rodzice sprezentowali mu książkę o meblach francuskich. Do Charlesa i Margharity Chatwinów B2 / Marlborough College / Wiltshire / [jesień 1957] Kochani Mamusiu i Tatusiu, dziękuję Wam bardzo a bardzo za tę cudowną niespodziankę. To naprawdę cudowna księga, przy dokładniejszym przejrzeniu wydaje się jeszcze lepsza. Jak wiele francuskich książek, pisana jest z wielką dbałością o to, żeby nie zajmować się wyłącznie bajecznymi rarytasami pozamykanymi w muzealnych gablotach, i z tej racji często nudnymi. Większość opisanych przedmiotów to pierwszorzędne przykłady tego, na co każdy może się natknąć. Nie jest to książka dla wybitnych ekspertów, ponieważ na każdy z poruszonych w niej tematów można by napisać tomy, daje jednak bardzo klarowny obraz tego, co się działo, no i oczywiście te cudowne ilustracje są niezmiernie pomocne, gdyż byłoby nonsensem sugerować, że najlepszą metodą uczenia się o tego typu rzeczach jest obejrzeć je osobiście, a jeśli to jest niemożliwe, to na fotografii. Moje przypuszczenia znalazły potwierdzenie w kilku punktach. Po pierwsze, że jest rzeczą usprawiedliwioną całkowicie przemeblować francuskie meblarstwo, a po drugie, że oba moje krzesła są definitywnie autentyczne... To drugie krzesło to prawdziwa rzadkość, jak się zdaje; [fotel] bergère Ludwik XVI z kanciastym oparciem, typowym rzeźbieniem i spiralnymi nogami, które są bardzo, ale to bardzo poszukiwane, i nawet w mojej 28/54 księdze nie znalazłem wielu, które dorównują mu elegancją. Poza tym książka nie przykłada wielkiego znaczenia do stempli ébénistes, choć oczywiście podnoszą one wartość i to znacznie[37]. Jak się nazywa autor waszego obrazu Ameryka z gabinetu? Bo sądzę, że zaciekawi was wiadomość, iż w kwietniu obraz, namalowany w czasie pierwszych regat o Puchar Ameryki przez mało wówczas znanego malarza o nazwisku Carmichael[38], i przedstawiający właśnie „Amerykę”[39], został sprzedany amerykańskiemu uczestnikowi aukcji, chyba w Christie’s, za coś ponad 2000 funtów z racji niezwykłego zainteresowania, jakie tu budzi nowa dyscyplina. Ta księga uświetniła moje urodziny. Bardzo Wam dziękuję. Całuję, B PS Rogaliki przepyszne! Dawno takich nie było. Ciocia Cicely i Stryj Philip[40] przysłali 10 szylingów na katalog Wallace Collection. Hugh podarował mi kubek w niebiesko-białe paski w miejsce tego, który stłukłem. Całuję, B *** Tak jak w Old Hall, również w Marlborough Chatwin najbardziej przykładał się do aktorstwa. Był sekretarzem Towarzystwa Szekspirowskiego i grał Horodniczego w Rewizorze Gogola, Panią Candour w Szkole skandalu Sheridana oraz Jamesa Wintera JP w Białej owcy w rodzinie L. du Garde’a[41]. Jego interpretacja postaci Wintera, „eksperta włamywacza”, zdaniem krytyka z „Wiltshire Gazette Herald”, świadczyła o „sporym talencie aktorskim; dykcja i ruchy były wyraziste, a gra od początku do końca spektaklu uderzała swobodą”. Mniej imponujące były jego osiągnięcia w nauce. W roku 1955, po kontuzji głowy doznanej podczas gry w rugby, Chatwin 29/54 musiał opuścić semestr zimowy. Nadganiał potem z trudem. „Stracony semestr wciąż daje mu poczucie nierównych szans” – napisał już latem jego ulubiony wychowawca Hugh Weldon. Ocena Chatwina za semestr jesienny 1957 r. jest typowa dla jego szkolnej kariery: „Dokładność i sumienna koncentracja nie przychodzą mu łatwo. Zarówno na lekcjach, jak też zapewne podczas odrabiania zadań domowych, łatwo się rozprasza i umysł jego popada w dygresje, zazwyczaj interesujące, lecz zazwyczaj nie na temat”. Pod koniec nauki w Marlborough Jack Halliday, kierownik internatu B2, zaczął ponaglać Bruce’a do wyboru przyszłego zawodu. „Niewątpliwy sukces, jaki odniósł przedstawieniami na scenie Memorial Hall, dowodzi, że jest on nadzwyczaj uzdolniony w organizowaniu działań innych ludzi, natomiast zdecydowanie niezadowalające oceny w jego aktach świadczą o niezbyt wielkiej zdolności do samoorganizacji. Podczas wakacji Bruce po prostu musi wziąć się w karby i, z pomocą ojca, musi nakreślić plan własnej przyszłości”. Halliday sugerował studia prawnicze w Trinity Hall na Uniwersytecie Cambridge, ale Chatwin był pewien, że nie chce pójść w ślady ojca. W trzeciej klasie planował ubiegać się o miejsce na wydziale literatury klasycznej Merton College na Uniwersytecie Oksfordzkim – uczelni, gdzie studiował jego dziadek, a także Robert Byron, absolwent szkoły Marlborough, którego dzieło Chatwin już wówczas znał i wielbił. Ogłoszono jednak właśnie koniec powszechnej służby wojskowej; uniwersytety musiały nagle znaleźć miejsca dla dodatkowego rocznika studentów, to zaś oznaczało, że Chatwin musiałby czekać na przyjęcie jeszcze dwa lata. Oświadczył więc, że wybiera karierę sceniczną, zachęcony sukcesem własnego wystawienia sztuki Tons of Money [Tony forsy]. Charles był jednak nieugięty: żaden 30/54 z jego synów nie przeniesie się prosto z życia pod kloszem w szkole prywatnej do studenckich nor w Londynie – przekreślił więc ambicje Chatwina związane z RADA [Królewską Akademią Sztuk Dramatycznych], podsuwając mu do rozważenia tradycyjny w rodzinie zawód architekta. Chatwin ani myślał oddawać się zgłębianiu nauki o budowlach. Kolejnym jego pomysłem była praca w Afryce, wzorem najbliższego przyjaciela z Marlborough, Raulina Guilda, który wyjechał do Rodezji Północnej – tu jednak zaprotestowała Margharita: przecież to właśnie w Afryce stryja Humphreya spotkał żałosny koniec. Wkrótce potem przeczytała ona w „Vogue’u” artykuł o firmie zajmującej się aukcjami sztuk pięknych. „Może Sotheby’s to coś dla Bruce’a?”. Charles skontaktował się więc z dawnym szkolnym kolegą, Guyem Bartleetem, dyplomowanym rzeczoznawcą, który sprzedał w Sotheby’s obraz Moneta Pociąg przejeżdżający przez most, a w rezultacie Chatwin został przedstawiony Peterowi Wilsonowi, prezesowi domu aukcyjnego Sotheby’s. Do Petera Wilsona Farma Brown’s Green / Hockley Heath / Birmingham / 15 kwietnia 1958 Szanowny Panie, Pan Bartleet był uprzejmy dać mi załączony list rekomendacyjny. Pragnąłbym ogromnie poznać najlepszy sposób na zrobienie kariery w sztukach pięknych. Gdyby znalazł Pan czas, aby spotkać się ze mną, zanim wyjadę z powrotem do szkoły 1 maja, byłbym niezmiernie wdzięczny i zapewniam, że jestem gotów stawić się u Pana w dowolnym terminie, nawet wyznaczonym w ostatniej chwili. 31/54 Z uszanowaniem, C.B. Chatwin Termin został wyznaczony na godzinę 15.30 we wtorek, 29 kwietnia. Spotkanie poszło tak dobrze, że Charles wysłał do Marlborough zawiadomienie, iż Bruce w przyszłym roku nie wraca do szkoły. „Będzie mi brakowało tego wesołego i zdolnego chłopca” – napisał w odpowiedzi z datą 2 maja rejestrator Reginald Jennings. Dnia 7 maja Wilson napisał do Charlesa: „Było mi bardzo miło poznać Pańskiego syna i z wielką przyjemnością spotkam się z nim ponownie podczas tego lata”. Do Petera Wilsona B2 / Marlborough College / Wiltshire / 13 czerwca 1958 Szanowny Panie, kiedy przyszedłem na rozmowę z Panem w kwietniu, powiedział Pan, abym napisał do Pana ponownie w czerwcu, do którego to czasu dowie się Pan zapewne, czy jest dla mnie miejsce w Sotheby’s. Jeżeli przypadkiem jest wakująca posada, przyjmę ją z największą chęcią. Jeżeli chciałby się Pan ponownie ze mną spotkać, mogę z łatwością zorganizować przyjazd do Londynu w dowolnym terminie, z wyjątkiem około dwóch tygodni, licząc od dnia 7 lipca, kiedy to będę zdawał egzaminy. Z uszanowaniem, C.B. Chatwin Wilson spotkał się z Chatwinem dopiero we wrześniu i zaproponował mu posadę woźnego w Dziale Sztuki, z pensją sześć funtów tygodniowo. 32/54 [1] Jak wyjaśnia Nicholas Shakespeare, podczas opracowywania listów Chatwina błędy ortograficzne w listach z czasów szkolnych zostały zachowane – tę samą zasadę przyjęliśmy dla przekładu polskiego. [2] Młodsza i bardziej ekstrawertyczna z dwóch ciotek – starych panien, sióstr ojca. [3] George Bramwell Evens, Out with Romany by Meadow and Stream [Z Romany na łące i nad strumieniem] (1942). [4] John Kearton, bratanek podróżnika Cherry’ego Keartona, wygłosił wykład o afrykańskim weldzie, ilustrowany zdjęciami lwów ludojadów i nosorożców. [5] Fauna. [6] The Open Road: A Little Book for Wayfarers [Droga wolna: książeczka dla włóczykijów], antologia pod red. E.V. Lucasa (1899). „Wiązanka dobrej, porywającej poezji i prozy sporządzona, by zachęcić ludzi do wyjścia na świeże powietrze, a gdy już wyjdą – do czerpania z tego zadowolenia”. W szarej bukramowej oprawie „i ze stadem pozłacanych jaskółek w locie na okładce”, była to najukochańsza książka podróżnicza Chatwina, obok Podróży do Armenii Osipa Mandelsztama (1933) i The Road to Oxiana [Drogą do Oxiany] Roberta Byrona (1937). [7] Humphrey Chatwin pracował w przedsiębiorstwie kolejowym Gold Coast Railway. 8 grudnia 1949 r. został zamordowany przez swojego kuchcika w Takoradi. [8] H.C.: „Brig był szczeniakiem Staffordshire bulteriera, który przepadał za żywiołową zabawą z wszystkimi naszymi gospodarskimi zwierzętami. Niestety, głuchy na wszelkie połajanki, dołączył do grona wszystkich okolicznych psów, które dawały się we znaki owcom sąsiadów”. [9] Panda Andy w Głupkoleśnej Grocie (przyp. tłum.). [10] Peculiar Penguins (1934). [11] [Za tych, co w opałach] – film z roku 1944, oparty na historii pilota myśliwca, Richarda Hillary’ego, pokazujący operacje 33/54 ratunkowe powietrze–woda przeprowadzane przez załogi patrolujące kanał La Manche i wyławiające lotników ze strąconych maszyn. [12] Pierwsza prawdziwa rola aktorska Chatwina, w sztuce A.P. Herberta Fat King Melon and Princess Caraway [Gruby Król Melon i Królewna Kminka], wystawionej w grudniu 1949 r. Recenzent napisał o nim: „przystojny młodzian”. [13] Prawdziwy tytuł filmu Marcela Varnela to I Thank You [Dziękuję Ci]. [14] „Magazyn Mechanika”. [15] „Gazeta Dziecięca”. [16] „Tylko dla chłopców”. [17] „Chłopcy jak to chłopcy” [18] Elizabeth Chatwin: „Miał bardzo zdolne ręce. Umiał malować, szyć, naprawiać popsute przedmioty, przyklejać utrącone uchwyty tak, że w ogóle nie było widać spojenia”. [19] H.C.: „Wychowawcy klas mieli rozmaite metody utrzymywania dyscypliny. Pan Peregrine (od łaciny) zawsze trzymał pod ręką pantofel; pan Pye (od matematyki) wolał bić płaską stroną drewnianego cyrkla do tablicy. Za poważniejsze wykroczenia dostawało się «karteczkę», która oznaczała wieczorną rozmowę z dyrektorem. Zazwyczaj Szef podsumowywał swoje reprymendy dwoma precyzyjnie wymierzonymi razami ponadmetrowej długości bambusową laską. To były jedyne baty, jakie dostał Bruce. Ja miałem ich cztery na koncie”. [20] H.C.: „Po naszej przeprowadzce na farmę Brown’s Green Bruce szybko wyspecjalizował się w rozpoznawaniu wszystkich leśnych ptaków, jakie można tam było spotkać; za ten wyczyn stryjeczny dziadek Philip przekazał mu swoje czterotomowe wydanie British Birds [Ptaków brytyjskich] z ilustracjami A. Thorburna. Dar ten, z barwnymi wkładkami ilustracyjnymi w złoconych ramkach, był pierwszym antykiem Bruce’a”. 34/54 [21] Przedstawienie odbyło się 14 grudnia 1950 r. „Palmę pierwszeństwa należy chyba przyznać Tkaczowi Spodkowi. Wcielił się w niego młodziutki członek obsady, który miał sporo roboty i wykonał ją w pięknym stylu. Z oślą głową czy bez, spisałeś się na medal, Spodku, «najmilszy kochanku»”. [Sformułowanie „najmilszy kochanku” za: Sen nocy letniej, akt IV, scena 1, w przekładzie Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Świat Książki, Warszawa 1999, s. 267 – przyp. tłum.]. [22] „Osiłek” nazywał się Philip Howard. Mecz odbył się w Auli. Szef napisał w raporcie, że Chatwin okazał się „twardym, nieustępliwym zawodnikiem i sprawia wrażenie niezwykłej solidności”. [23] Charles trzymał na farmie Brown’s Green 37 świń, dla których woził pomyje z Birminghamu tym samym szarym fordem służącym do wszystkiego, którym transportował w tę i z powrotem między domem a szkołą Old Hall kufer z rzeczami Bruce’a. [24] Jeźdźcy w puszczy. [25] H.C.: „Jako filatelista wyspecjalizował się w niestemplowanych znaczkach «brytyjskich kolonialnych»”. [26] H.C.: „Kilka miesięcy wcześniej towarzyszyłem Bruce’owi w wyprawie do sklepu w Birminghamie o nazwie Model Aerodrome, gdzie kupił ten właśnie prezent urodzinowy dla mnie. Wręczona mi uroczyście w dniu urodzin zabawka stała się formalnie moją własnością – zaliczała się jednak do kilku «starszobraterskich» przedmiotów, które pozostawały pod kuratelą Bruce’a w obawie, abym ich nie popsuł albo nie pogubił”. [27] Raymond Ghalib (ur. 1939). [28] Tommy Garnett (1915–2006) został wychowawcą w Marlborough w roku 1952. [29] Christopher Massey (ur. 1939). [30] E.C.: „Bruce nigdy nie nauczył się grać na żadnym instrumencie”. [31] Słynny angielski projektant jachtów pełnomorskich. 35/54 [32] Sosnowe domy pomalowane były na kolor krwistoczerwony tlenkiem żelaza z kopalni miedzi. Po latach Chatwin pomalował tym samym szwedzkim tlenkiem swój dom pod Oksfordem. E.C.: „Zawsze był zakochany w Szwecji. Tam wykrystalizował się jego zmysł koloru. Dość znaleźć się w Sztokholmie, by odkryć kolory Bruce’a. Szarawą zieleń i szarawy błękit w kontraście z niesamowitymi tonami ochry”. [33] Percevald Bratt – „Uroczy stary dżentelmen. Zawsze nosił białą koszulę i kapelusz od słońca [...] Mieszkał on w chacie z bali oświetlonej kryształowymi żyrandolami” – [B. Chatwin, Anatomia niepokoju, Świat Książki, Warszawa 2012, tł. K. Puławski – przyp. red.]. Peter Bratt (brat Thomasa) wspomina: „Na krótko przed śmiercią Bruce przyjechał do Sztokholmu, żeby nas jeszcze raz odwiedzić. Opowiadał głównie o konwersacjach, jakie wiódł z moim stryjecznym dziadkiem [Percevaldem], który był erudytą doskonale znającym literaturę klasyczną; Bruce twierdził, że to go właśnie zmobilizowało do rozpoczęcia pisania”. [34] E.C.: „Żeglarstwo było jego wielką pasją, którą podzielali Charles i Hugh”. [35] Grängesberg. [36] Hugh O’Flaherty (1898–1963), irlandzki ksiądz katolicki i notariusz Watykanu, który podczas II wojny światowej uratował życie blisko czterem tysiącom aliantów i Żydów. [37] W Pieśniach stworzenia Chatwin spotyka młodego ebenistę (stolarza meblowego) w drodze z Ataru. Chłopak „nie miał paszportu, ale wziął ze sobą książkę o osiemnastowiecznych francuskich meblach” (przeł. K. Puławski). [38] John Wilson Carmichael (1800–1868). [39] Ten sam szkuner. [40] Philip Boughton Chatwin (1873–1964), architekt i archeolog amator, zafascynowany restauracją starych budowli. E.C.: „Spotkałam go raz – piękny starzec, niezwykle kulturalny, wysoki, szczupły, o białych włosach” 36/54 [41] Lawrence du Garde Peach był współautorem sztuki, drugim był Ian Hay.. ROZDZIAŁ DRUGI Sotheby’s: 1959–1966 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ TRZECI Edynburg: 1966–1968 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ CZWARTY Alternatywa nomadyczna: 1969–1972 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ PIĄTY „Sunday Times”: 1972–1974 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ SZÓSTY Wyjechałem do Patagonii: 1974–1976 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ SIÓDMY Wicekról Ouidah: 1976–1980 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ ÓSMY Na Czarnym Wzgórzu: 1980–1983 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Pieśni stworzenia: 1983–1985 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Chiny i Indie: 1985–1986 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ JEDENASTY Homer End: 1986–1988 Dostępny Rozdział Pierwszy ROZDZIAŁ DWUNASTY Oksford i Francja: 1988–1989 Dostępny Rozdział Pierwszy Podziękowania Dostępny Rozdział Pierwszy Indeks nazwisk Dostępny Rozdział Pierwszy Pod słońcem Listy Spis treści Okładka Karta tytułowa Wstęp Wprowadzenie ROZDZIAŁ PIERWSZY Czasy szkolne: 1948–1958 ROZDZIAŁ DRUGI Sotheby’s: 1959–1966 ROZDZIAŁ TRZECI Edynburg: 1966–1968 ROZDZIAŁ CZWARTY Alternatywa nomadyczna: 1969–1972 ROZDZIAŁ PIĄTY „Sunday Times”: 1972–1974 ROZDZIAŁ SZÓSTY Wyjechałem do Patagonii: 1974–1976 ROZDZIAŁ SIÓDMY Wicekról Ouidah: 1976–1980 ROZDZIAŁ ÓSMY Na Czarnym Wzgórzu: 1980–1983 ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Pieśni stworzenia: 1983–1985 ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Chiny i Indie: 1985–1986 ROZDZIAŁ JEDENASTY Homer End: 1986–1988 ROZDZIAŁ DWUNASTY Oksford i Francja: 1988–1989 Podziękowania Indeks nazwisk Karta redakcyjna Tytuł oryginału UNDER THE SUN The Letters of Bruce Chatwin Selected and edited by Elizabeth Chatwin and Nicholas Shakespeare Wydawca Daria Kielan Redaktor prowadzący Katarzyna Krawczyk Redakcja Sylwia Bartkowska Indeks nazwisk Jan Jaroszuk Redakcja techniczna Lidia Lamparska Korekta Elżbieta Jaroszuk Copyright: Letters © the Chatwin Estate Introduction and Notes © Nicholas Shakespeare and Elizabeth Chatwin, 2010 Preface and annotations by Elizabeth Chatwin copyright © Elizabeth Chatwin, 2010 Compilation copyright © Nicholas Shakespeare and Elizabeth Chatwin, 2010 52/54 All rights reserved Extract from The Unqiet Grave by Cyril Connolly. Copyright Cyril Connolly, 1945 Reprinted by permission of Rogers, Coleridge & White Ltd. Extract from Ups and Downs by Frances Partridge. Copyright © Frances Partridge, 2001 Reprinted by permission of the Partridge Estate c/o Rogers, Coleridge & White Ltd. Copyright © for the Polish translation by Jolanta Kozak, 2012 Copyright © for the e-book edition by Weltbild Polska Sp. z o.o., Warszawa 2012 Dodatkowe informacje dotyczące praw autorskich zamieszczono w Podziękowaniach Świat Książki Warszawa 2012 Weltbild Polska Sp. z o.o. 02-103 Warszawa, ul. Hankiewicza 2 Księgarnia internetowa: Weltbild.pl Niniejszy produkt objęty jest ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca informuje, że wszelkie udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, upublicznianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub 53/54 podobnych – jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom. ISBN 978-83-273-0282-3 Nr 90453432 Plik ePub przygotowała firma eLib.pl al. Szucha 8, 00-582 Warszawa e-mail: [email protected] www.eLib.pl @Created by PDF to ePub Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym Bookarnia Online.