studia - Dominika Kustosz

Transkrypt

studia - Dominika Kustosz
Stypendium w Nowej Zelandii
Kiwi Kiwi kiwi
r. *
esień 2010
Nr 19A * wrz
406
ISSN 1895-1
Jak zaparzyć kawę
za pomocą buta
i żelazka
Najlepsi studenci w Polsce
Zwyczajni niezwyczajni
Demony
celtyckich
i anglosaskich
dusz
Ile jest warte
wykształcenie?
Studia to nie docinanie żywopłotu
Architekt ze skrzypcami
Nie można mieć dość miłości
Nakład
20
000!
Magazyn bezpłatny
Dla maturzystów
w w w .ma ga zyn sms.p l
Dogonić
marzenia
Capgemini jest jedną z największych na świecie firm, która oferuje zintegrowane usługi konsultingowe, informatyczne i outsourcingowe. Capgemini
w Polsce to zespół blisko 4 tys. specjalistów. Zdecydowana większość to osoby z wyższym wykształceniem, absolwenci kierunków ekonomicznych,
finansowych, menedżerskich, lingwistycznych, inżynierskich, informatycznych. Każdy z nas może rozwijać swoje zainteresowania i umiejętności
pracując w różnych zespołach, które realizują projekty zarówno dla największych międzynarodowych koncernów, jak i polskich przedsiębiorców.
Wspólną cechą wszystkich projektów jest sposób współpracy z klientem, który określamy mianem Collaborative Business Experience –
współdziałanie w biznesie.
Centrum Business Process Outsourcing w Krakowie i Katowicach zaprasza:
Studentów i absolwentów
Kod ref. SiA/KRK
gotowych podjąć pracę w obszarze finansowo-księgowym.
Profil kandydata: znasz bardzo dobrze jeden z języków obcych: angielski,
niemiecki, francuski, włoski, hiszpański, portugalski, duński, holenderski,
słoweński, estoński, fiński, szwedzki, rumuński, bułgarski, chorwacki,
obsługujesz aplikacje: MS Word, MS Excel, jesteś gotowy podjąć pracę
w obszarach: finanse, księgowość, operacje bankowe, zarządzanie
dostawami, obsługa klienta, doświadczenie zawodowe nie jest
wymagane!
Zapewniamy: intensywne szkolenia, umożliwiające wykonywanie
powierzonych obowiązków, motywacyjny system wynagrodzeń,
wzbogacony o nowoczesny pakiet świadczeń dodatkowych, stabilną
pracę w przyjaznym, międzynarodowym zespole, możliwość
podnoszenia kwalifikacji zawodowych i umiejętności językowych.
www.pl.capgemini.com
Sposób aplikacji: kandydaci proszeni są o wypełnienie formularza
aplikacyjnego na stronie: www.pl.capgemini.com/careers lub wysłanie
dokumentów na adres: [email protected]
Wszystkim zainteresowanym zapewniamy dyskrecję. Zastrzegamy sobie
prawo do odpowiedzi tylko na wybrane aplikacje.
Prosimy o wpisanie następującej klauzuli: „Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych
osobowych zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji
procesu rekrutacji (zgodnie z Ustawą z dn. 29.08.97 r. o Ochronie Danych Osobowych
Dz. U. Nr 133 poz. 883)”
11
Spis treści
5
Ile jest warte wykształcenie?
6
Zwyczajni niezwyczajni – laureaci konkursu
na najlepszego studenta w Polsce
8
Wakacje za 1000 złotych
– rowerem przez Bałkany
8
11
Od tej strony go nie znacie
– prof. Ryszard Tadeusiewicz z AGH:
Dogonić marzenia
16
Nauka jak przygoda
18
Jak zaparzyć kawę za pomocą buta
i żelazka
20
Z myślenickiego liceum na Harvard University
21
Gdybym dziś był maturzystą
– zastanawia się rektor Uniwersytetu
Pedagogicznego w Krakowie,
prof. Michał Śliwa
22
21
22
Stypendium w Nowej Zelandii
– Kiwi Kiwi kiwi
24
Demony celtyckich i anglosaskich dusz
– poradnik profesora Bella
25
Angielski z europejskim certyfikatem
28
Odkrywanie Polski
29
Najmilsza Studentka Krakowa
30
Ich pasją są rajdy
31
Felieton: Koleżanko, nie paś darmozjada!
33
Trzy biliony operacji na sekundę
34
Politechnika Krakowska na II miejscu
w Polsce
36
Ósmy cud świata
38
Nie można mieć dość miłości – architekt
ze skrzypcami: Sebastian Karpiel-Bułecka
40
Studia to nie docinanie żywopłotu –
studenckie wspomnienia
Grzegorza Mielczarka
41
Tanecznym krokiem przez studia
42
Największa przygoda mojego życia
– praktyka na krańcu świata
43
„SMS” poleca książki
44
Pomysł na własną firmę: Osobista stylistka
46
Od mangi do agencji reklamowej
Charakteryzatorka pogromcy rekinów
Zapraszamy na
48
Pelikano! Pelikano! – reportaż z delty Dunaju
www.magazynsms.pl
50
Nowy Pompon: Niemiecki kolarz zasnął
za kierownicą
30
44
38
42
W archiwum są tam dostępne (w formie pdf) dotychczasowe
numery magazynu, w tym wydania dla maturzystów.
Nr 19A
wrzesień 2010
3
ndii
ej Zela
w Now
ndium
Stype
Nr 19A
esień
* wrz
2010
REKLAMA
wi kiwi
Kiwi Ki
6
5-140
N 189
r. * ISS
wę
arzyć ka
Jak zap
ocą buta
za pom a
i żelazk
sce
w Pol
denci
si stu
Najlep
i
wyczajn
jni niez
Zwycza
Ó
A
KR K
ć
Dogoninia
marze
docinan
cami
skrzyp
ekt ze
Archit
N ie m o
ć
żna mie
iłości
dość m
a zyn
.mag
Nakład
0!
00
20
bezpłatny
Magazyn
Dla
ów
maturzyst
Studia
w Wielkiej Brytanii
www
warte
Ile jest ałcenie?
wykszt ie żywopłotu
to nie
Studia
wrze
sień
201
0
sms.
pl
W
Demonyich
celtycksaskich
i anglo
dusz
List od naczelnego
Egzaminy z poczucia humoru
„Żołądek krokodyla może strawić beton, a żołądek studenta może strawić żołądek krokodyla.” „Gdyby nie 3,5 nie miałbym żadnej piątki
w indeksie” – donoszą demotywatory.pl (str. 18), ulubiona strona studentów. Fala śmiechu, która rozchodzi się stamtąd, przypomina, że egzaminy z poczucia humoru studenci zdają codziennie, bez poprawki.
Od demotów w lekkim nastroju możemy przejść do tego, co
w tym numerze dominuje – do tekstów o ludziach, dla których studiowanie jest (lub było) przygodą, realizowaniem różnych pasji,
marzeń. Od naukowych poprzez sportowe aż po artystyczne. Wielu takich spotkaliśmy.
Piękne w czasach studiów jest to, że wrzesień staje się miesiącem wakacyjnym, ale cieszy również fakt, że można studiować
z przyjemnością i nadzieją na ciekawą pracę. Przybliżamy także
profesorów, wybitnych i przyjaźnie nastawionych do studentów, bo
bez takich ludzi studia straciłyby swój smak.
Czytając „SMS”-a możecie poczuć się jak studenci, ale mamy
też inne intencje – chcemy przedłużyć nieco wakacyjną aurę, dlatego kilka reportaży nawiązuje do odchodzącego lata.
Leszek Rafalski, [email protected]
Dziękujemy!
Po raz kolejny Stylowy Magazyn Studencki „SMS” trafia
do maturzystów – tym razem, podobnie jak wiosną, do 410
szkół w 4 województwach. Nie byłoby to możliwe bez życzliwej pomocy wielu ludzi pracujących w oświacie. Serdecznie
dziękujemy dyrekcjom szkół i nauczycielom za bezpośrednią
pomoc w przekazywaniu gazet maturzystom. Podziękowania
kierujemy także do Kuratorium Oświaty i Wychowania,
do Wydziałów Edukacji w powiatach w Małopolsce oraz do
Powiatowego Centrum Oświaty w Nowym Targu za wspieraRedakcja magazynu „SMS”
nie nas w kolportażu.
Styl ow ymag az ynStud enck i„SmS”
Wydawca: Wydawnictwo Rafalski PRESS, ul. Lipińskiego 16/18,
30-349 Kraków.
Redaktor naczelny: Leszek Rafalski, tel. 502 499 219, [email protected]
Zespół redakcyjny: Iga Bałos, Bartłomiej Bartoszek, Karolina Duszka,
Maciek Gowin, Paulina Kabalak, Wojciech Kamiński, Joanna Kijowska,
Anna Kokoszka, Joanna Kozieł, Dominika Kustosz, Daniel Lis, Marcin
Lubertowicz, Alicja Malewska, Katarzyna Miernik, Izabela Rutkowska, Anna
Salawa, Justyna Sapeta, Zofia Sawicka, Karol Surówka, Anna Tokarczyk,
Elżbieta Wiejaczka, Aśka Wojciechowska, Magda Wrzos
Korespondenci zagraniczni: Emanuela Karastojanowa (Grecja), Konrad Kozioł
(USA), Iza Kwiatkowska (Austria), Katarzyna Nowak (Anglia), Karina Rafalska
(Szkocja), Karolina Starzyńska (Chiny), Monika Święchowicz (Anglia)
Internet: www.magazynsms.pl; [email protected]
Projekt i opracowanie graficzne: Elżbieta Rzyczniak
Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do
ich redagowania i skracania. Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada.
Na stronach 2, 14-15, 26-27, 32-33 i 52 znajdują się materiały reklamowe.
Druk: Drukarnia Omeko, 30-390 Kraków, ul. Zawiła 65D. Nakład: 20 000 egz.
Zdjęcie na okładce: Joanna Brejta – Najmilsza Studentka Krakowa 2010
(UJ i AWF). Fot. Wojciech Kamiński
4
Nr 19A
wrzesień 2010
Spotkania informacyjne
w różnych miastach Polski już od października.
Sprawdź na www.brytanka.com
Rekrutacja na rok akademicki 2011 rozpoczęta.
Termin aplikacji: 15 stycznia 2011 r.
Podania składa się bez podawania wyników z matur.
Formalności aplikacyjne drogą internetową.
Przystępne koszty
i wysokie stypendia:
■ nie płacisz sam za czesne
w czasie studiów
■ koszty utrzymania
podobne do kosztów
studiowania w dużym
polskim mieście
■ wysokie stypendia
socjalne
(nieograniczona ilość)
■ 2000 £ za dobre wyniki
z matury
(nieograniczona ilość)
■ zniżki na akademiki
(nieograniczona ilość)
Egzaminy o stypendia
i indeksy – luty 2011
– do uzyskania:
■ 3000 £ + indeks
(50 nagród)
i 1000 £ + indeks
(300 nagród)
Renomowana uczelnia:
■ 4 miejsce w UK
pod względem nauczania
■ 1 miejsce pod względem
satysfakcji ze studiów
■ prestiżowe wydziały
ocenione najwyższą
oceną w Wielkiej Brytanii
za jakość nauczania:
„Excellent”
Przyjazny studentowi
brytyjski system studiów:
■ dużo praktyki, mniej teorii
■ rozwój osobowy
i intelektualny, a nie
odtwarzanie wiedzy
■ nauka rozwiązywania
problemów zamiast
schematów myślowych
■ przystępne kryteria
przyjęć
Szczegóły na stronie organizatora:
Doradztwo Edukacyjne BRYTANKA
www.brytanka.com, email: [email protected]
tel. 71 7963261, tel. kom. 691040089
PRACA
Pieniądze idą za tytułem magistra i inżyniera
Ile jest warte wykształcenie
Według danych Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń,
przeprowadzonego przez firmę Sedlak & Sedlak
w 2009 roku, najwyższe płace otrzymywały osoby
z tytułem magistra lub inżyniera. Wynagrodzenia połowy
z nich mieściły się w przedziale od 2 750 do 6 500 zł.
Najmniej zarabiała grupa pracowników ze świadectwem
ukończenia szkoły podstawowej lub zawodowej. Mediana*
ich płac wyniosła 2 400 zł (wszystkie podane w artykule
kwoty to kwoty brutto).
Ważnym czynnikiem determinującym poziom wynagrodzeń było posiadanie dyplomu MBA. W grupie dyrektorów ukończenie studiów dla kadry menedżerskiej oznaczało ponad dwukrotny wzrost
zarobków (z 9 900 do 20 000 zł). Podobne tendencje zaistniały
wśród przedstawicieli kadry kierowniczej i starszych specjalistów. I tak ci, z dyplomem MBA mieli odpowiednio o 4 500 zł
i 3 877 zł wyższe płace niż pracownicy tego samego szczebla, którzy nie zdecydowali się na tę formę pogłębiania wiedzy.
Wyn a grod z en ia c a łkow ite
o s ó b o ró żn y m p o z io m ie wy k sz t a ł c e nia
Wy na g r od ze ni a ca łk owit e
os ób po si ad a ją c y c h i ni e pos i ad a ją c y ch
dy p lo mu st ud iów MB A
4000
4000
3200
3500
3000
2500
2600
2400
20000
20000
2750
brak dyplomu
15000
dyplom MBA
2000
1500
10000
9500
8485
9900
1000
500
5000
3500 4360
4608
5000
0
podstawowe
/zawodowe
średnie
licencjat
niepełne
wyższe
wyższe
(mgr lub inż.)
Źródło: Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń przeprowadzone
przez Sedlak & Sedlak w 2009 roku
Spośród osób, które ukończyły studia wyższe o różnym profilu,
najlepiej zarabiały te po kierunkach technicznych, takich jak elektronika czy informatyka. Mediana ich wynagrodzenia wyniosła 5 000 zł. Wysokie płace otrzymywali pracownicy z dyplomem
uczelni ekonomicznych i medycznych. Ich miesięczne zarobki wyniosły odpowiednio 4 250 i 4 035 zł. Wynagrodzenia absolwentów
kierunków humanistycznych kształtowały się na poziomie 3 500 zł.
Me d ia ny wy n ag r od ze ń c ał kowi ty ch
o s ó b o ró żn y m p r o f i lu uk o ńc z o ny c h
s tu di ów w y ż sz y c h
elektronika, informatyka
5000
mechanika, przemysł
0
specjalista
starszy specjalista
kierownik
dyrektor/zarząd
Źródło: Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń przeprowadzone
przez Sedlak & Sedlak w 2009 roku
Uzyskanie tytułu doktora w znacznie mniejszym stopniu, niż posiadanie dyplomu MBA, różnicowało poziom płac na poszczególnych szczeblach. Najwyższe dysproporcje wynagrodzenia można było zaobserwować na stanowiskach dyrektorskich i kierowniczych.
Wyniosły one odpowiednio 3 000 zł i 1 500 zł na korzyść osób legitymujących się doktoratem. Warto zaznaczyć, że w badanej próbie
ukończenie studiów doktoranckich w przypadku specjalistów nie
miało wpływu na wysokość otrzymywanych zarobków, a w grupie
starszych specjalistów wiązało się nawet z niższymi płacami.
Wy na g r od ze ni a ca łk owit e
os ób po si ad a ją c y c h i ni e pos i ad a ją c y ch
tytuł u dokto ra
4350
14000
ekonomiczne
4250
medyczne
4035
nauki ścisłe
4000
4300
artystyczne
specjalista
1000
2000
3000
4000
starszy specjalista
kierownik
dyrektor/zarząd
Źródło: Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń przeprowadzone
przez Sedlak & Sedlak w 2009 roku
4650
0
5000
0
4800
pedagogiczne
3500 3500
4700 4200
2000
4100
sport, rehabilitacja
6500
6000
4500
rolnicze
10000
doktorat
10000
8000
4650
humanistyczne
13000
brak doktoratu
12000
4000
5000
Źródło: Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń przeprowadzone
przez Sedlak & Sedlak w 2009 roku
Aleksandra Czajka (Sedlak & Sedlak)
* Mediana dzieli zbiór wartości na pół. Jeśli mediana wynosi np. 2000 zł,
oznacza to, że połowa osób zarabia powyżej tej kwoty, a połowa poniżej.
Nr 19A
wrzesień 2010
5
STUDIA
Laureaci konkursu na najlepszego studenta w Polsce
Zwyczajni niezwyczajni
boje reprezentują krakowskie uczelnie. Oboje
zostali laureatami 40.
edycji konkursu na najlepszego
studenta RP „Primus Inter Pares”. Sylwia wiśniewska, do nie-
O
dawna Makuch, z Uniwersytetu
Ekonomicznego zajęła pierwsze
miejsce, Mirosław Zajdel z akademii Górniczo-Hutniczej –
trzecie. Na podium rozdzieliła
ich tylko Marta Natalia Romanow z Wyższej Szkoły Handlowej w Radomiu.
Do konkursu organizowanego
przez ZSP zgłoszono 799 studentów z 548 uczelni. Jury brało
pod uwagę nie tylko wysoką
średnią, ale także działalność naukową, publikacje, referaty, prace
badawcze i znajomość języków
obcych.
*
Sylwia jest absolwentką UEK
na kierunku zarządzanie oraz
UJK na kierunku ekonomia. Zajmuje się innowacyjnością przedsiębiorstw, transferem technolo-
Naukową pasję Sylwia dzieli ze swoim mężem Kamilem. Poznali się na
pierwszym roku, razem ukończyli dwa kierunki
Sylwia lubi długo spać. Chętnie jeździ na rowerze, czasem zbiera grzyby. w przydomowym ogródku uprawia cukinie,
kabaczki i dynie. Niedzielne wieczory spędza z bohaterami
„Rancza”. lubi też komedie, zwłaszcza romantyczne. Ma psa
Kubę i kota Filemona. Niedawno wyszła za mąż.
gii oraz ośrodkami innowacji
i przedsiębiorczości. Naukową
pasję dzieli ze swoim mężem Kamilem. Poznali się na pierwszym
roku studiów, razem ukończyli
dwa kierunki. Razem także działali w studenckim ruchu naukowym. Nie ma między nimi rywalizacji, postawili na współpracę,
każdy sukces traktują jako
wspólne dzieło. Pobrali się podczas tegorocznych wakacji.
– Poświęcając się działalności
naukowej właściwie zrezygnowałam z czasu wolnego. Na szczęście studiując z moim chłopakiem
nie musiałam rezygnować z życia
prywatnego – opowiada Sylwia.
Jest najlepszą studentką w Polsce, ale nie zna recepty na sukces.
Przez cały czas robiła to, co lubiła – pracowała w kołach naukowych, uczestniczyła w konferencjach, podróżowała. To
właśnie działalność naukowa
i organizacyjna sprawia jej najwięcej radości, pozwala na poszerzanie horyzontów i zapewnia mnóstwo wrażeń. Sylwia
nie boi się nowych wyzwań. Była redaktorem naczelnym uczelnianego czasopisma skierowanego do młodych ekonomistów.
Organizowała warsztaty przedsiębiorczości, na których pomagano studentom w założeniu
własnej firmy. Pierwsze miejsce
w życiu Sylwii zarezerwowane
jest jednak dla rodziny i przyjaciół.
REKLAMA
WYDZIAŁ ZARZĄDZANIA
AKADEMIA
GÓRNICZO-HUTNICZA
IM. STANISŁAWA STASZICA
W KRAKOWIE
Na Wydziale Zarządzania AGH realizowane są
studia stacjonarne (dzienne),
niestacjonarne (zaoczne) i podyplomowe.
KIERUNEK „ZARZĄDZANIE”:
► studia I stopnia (licencjackie) 3-letnie
► studia II stopnia (magisterskie) 2- letnie
o specjalnościach:
- informatyka w zarządzaniu,
- inżynieria zarządzania,
- marketing,
- zarządzanie finansami,
- zarządzanie kadrami przedsiębiorstwa,
- zarządzanie międzynarodowe,
- zarządzanie systemami produkcyjnymi.
Mirek jest doktorantem informatyki oraz studentem III roku
zarządzania i inżynierii produkcji
AGH. Pracuje nad modelem zachowań ludzkiego tłumu w stanie
paniki. Ponieważ ludzie w sytuacjach zagrożenia kierują się instynktem, inspiracji szuka obserwując procesy zachodzące w stadach zwierząt. Stara się pokazać,
jak wiele zwierzęcych cech nadal
tkwi w człowieku. Na co dzień
przygląda się jedynie małej kotce. Pewnego grudniowego wieczora zobaczył w kałuży ubłocony, płaczący kłębek. Natychmiast
poczęstował go kebabem. Kotka
pomruczała z zadowoleniem.
Młody doktorant nazwał ją Kadi
i przygarnął do siebie.
Nową pasją Mirka stała się
ostatnio uprawa drzewek bonsai.
Zaczął od hodowli wiązów drobnolistnych – wyjątkowo odpornego gatunku, dobrego dla początkujących. Dzięki bonsai zro-
zumiał jak ważna jest systematyczność, poznał też cenę, jaką
trzeba zapłacić za najmniejsze
nawet zaniedbanie.
Mirek stara się pielęgnować
w sobie dziecięcą ciekawość
świata, która buduje wszechstronność zainteresowań. Wierzy, że zdecydowane efekty przynosi tylko ciężka praca.
– Talent można zaprzepaścić,
a szczęście jest na tyle nieprzewidywalne, że trudno na poważnie brać je pod uwagę – tłumaczy. – Ciągle pracuję nad sobą,
nad kształtowaniem własnego
charakteru. Staram się zarówno
eliminować słabości, jak i rozwijać mocne strony.
ANIA PE
DZ
AŁ ZARZĄ
ZI
daniupłytyz własnymikompozycjami.interesujesięzdrowym
żywieniem,lubigotować.Jegospecjalnościąjestzupamarchwiowaz migdałami,łosośz kukurydząi schabw sosiez coca-coli.
Najlepiej odpoczywa obcując z przyrodą. Często tuż przed
wschodemsłońcawymykasięz aparatemfotograficznym,albo
z wędką.
OŚĆ WYD
ZŁ
Mirek od 15latgrana gitarze.Jestsamoukiem.Marzyo wy-
KIERUNEK „ZARZĄDZANIE
I INŻYNIERIA PRODUKCJI”:
► studia I stopnia (inżynierskie) 3.5-letnie
► studia II stopnia (magisterskie) 1.5-roczne
o specjalnościach:
PR
- informatyka w zarządzaniu,
NA ZYS
W
- inżynieria zarządzania,
- zarządzanie innowacjami,
AGH
- zarządzanie jakością,
- zarządzanie logistyczne,
- Logistics Management,
- zarządzanie produkcją.
KIERUNEK „INFORMATYKA I EKONOMETRIA”:
► studia I stopnia (licencjackie) 3-letnie
Wydział Zarządzania zatrudnia ok. 180 osób,
kształci prawie 3600 studentów. Do chwili
obecnej dyplom ukończenia studiów na Wydziale
Zarządzania uzyskało ponad 10 000 studentów.
*
Sylwię i Mirka łączy coś
jeszcze. Chcą zostać w Polsce,
w Krakowie. Priorytetem są dla
nich teraz prace doktorskie.
Justyna Sapeta
Więcej o kierunkach studiów: www.zarz.agh.edu.pl
Szczegółowe informacje:
Dziekanat studiów stacjonarnych (0-12) 617 39 51
Dziekanat studiów niestacjonarnych (0-12) 617 31 62
Nr 19A
wrzesień 2010
7
Wakacje za 1000 złotych
Rowerem przez Bałkany
Rowerowewyprawytojedna z najbardziejmagicznych
formpoznawaniaświata.
Jedziesztempem,którepozwalaCina swobodnykontaktz otaczającymipejzażamii ludźmi,a wszystkowokółjestciekawe,nowei pełnezaskoczeń.Naszagrupa
– pięćdziewczyni trzech
chłopaków– zdecydowała
sięna podróżprzezgórzystei dzikieBałkany.Objuczenisakwami,w których
mieściłsięcałynaszdobytek,przejechaliśmy536 km
w ciągu 12dni.
akacyjną przygodę
rozpoczęliśmy w Kninie, chorwackim miasteczku, gdzie przesiedliśmy się
z samochodów na rowery. Przed
nami było mało znane turystom
pogranicze chorwacko-bośniackie, słynne z pielgrzymek Medjugorje, Dubrownik, półwysep
Peljesac, Orebić, Korčula i Split,
skąd pociągiem wróciliśmy do
Knina.
W
8
Nr 19A
wrzesień 2010
Od pierwszego dnia byliśmy
pod wrażeniem pięknych krajobrazów i niezwykłych spotkań
z ludźmi. Nie znaliśmy chorwackiego języka, jednak w wielu kwestiach jest on podobny
do naszego, a natura Chorwatów
tak otwarta, że dogadywaliśmy
się znakomicie. Przykładem
niech będzie spotkanie z Jakovem – mężczyzną mieszkającym samotnie w zagubionej
wśród gór maleńkiej wiosce.
Spotkaliśmy go siedzącego pod
drzewem. Zaprosił nas do siebie
i nie tylko oddał nam do dyspozycji swój dom z ogrodem, ale
jeszcze wyprawił dla nas wspaniałą ucztę. To znaczy w zasadzie sami ją sobie zorganizowaliśmy, gdyż Jakov z typową dla
Chorwatów werwą krążył tylko
pomiędzy różnymi pomieszczeniami i wydobywał z nich kolejne wspaniałości: a to zimne piwo chłodzące się w wielkiej lodówce (bo musi pomieścić piwa
na co najmniej tydzień!), a to
całe kiście pysznych winogron,
a to znowuż owczy ser, ziemniaki i warzywa na kolacyjną sałatkę.
Najbardziej zapamiętaliśmy
jednak jego rozbrajające zawołanie, którym obdzielał zarówno męską, jak i żeńską część
wyprawy, motywując nas do
szybszego uwijania się w kuchni. Jakby od niechcenia robił
gest w kierunku danej osoby
i wołał pełen pasji: „come-on
boys!”, po czym pędził w kierunku kuchni, spiżarni bądź al-
tany, aby z niezmiennym zaangażowaniem pokazać co i jak.
Ta gościnność, której uosobieniem jest Jakov, okazała się
symbolem całej naszej podróży.
Gdziekolwiek przybywaliśmy,
spotykaliśmy pełnych życzliwości ludzi, których prosiliśmy
tylko o wodę, a oni zapraszali
nas na swoje podwórka, częstując obficie tym, o co w ogóle nie
zabiegaliśmy.
Po drodze zobaczyliśmy wiele miejsc godnych szczególnego
polecenia. Jednym z nich jest
Popowo Pole, szeroka na 1-2 kilometry dolina wijąca się wśród
gór i przypominająca dno jeziora, z którego ktoś spuścił wodę.
Aż trudno w to uwierzyć; wokół
góry, a pomiędzy nimi przestrzeń płaska jak blat stołu.
Dech w piersiach zapierał
widok szklącego się w promieniach zachodzącego słońca jeziora Visovačko w Parku Narodowym Krka i wspaniałe wodospady opadające w kierunku
Adriatyku. Równie urzekająca
była zapomniana droga wzdłuż
otoczonego górami jeziora Peručko.
Mijaliśmy też miejsca, które
pamiętają jeszcze brutalność toczącej się w latach 90. XX wieku wojny – kilometry opuszczonych kamiennych wsi, w których zostały już tylko duchy
mieszkających tu kiedyś ludzi.
Nasza trasa wiodła głównie
przez góry, piękne i dzikie. I choć w wartościach bezwzględnych nie najwyższe, to
jednak o dużych deniwelacjach
i niezwykłych formach.
Może ktoś zapytać: kto jest
w stanie pokonać rowerem górską trasę i czerpać z tego radość,
a nie „umierać” po drodze? Odpowiedź jest prosta: wielu miłośników jazdy na rowerze może
sobie pozwolić na taki wysiłek.
W naszej grupie były osoby
o różnych możliwościach. Jedni
doskonale objeżdżeni, inni dopiero co zaczynający swój rowerowy sezon i nigdy nie będący
dalej, niż na krótkich przejażdżkach poza Krakowem. Okazało
się, iż można bez pośpiechu
i wykorzystując wszystkie przełożenia „górala” podjechać
pod każdą górę. I bez kłopotów
pokonać najdłuższy podjazd
(16 km jazdy non stop pod górę
na przełęcz Lemesz w rejonie
miasta Drnis) i wytrzymać najdłuższy odcinek (130 km z Dubrownik do Orebića).
Michał Franaszek
Autor jest założycielem Klubu
Podróży FOCUS
REKLAMA
koszty...
■ Samochód: 370 zł
na osobę
Jechaliśmy do Chorw
acji
dwoma samochodami
w osiem osób – po
4 rowery na dachu.
W sumie 1150 km do
Kninu, czyli 2300 km
w obie strony. Liczyl
iśmy
nie tylko paliwo, ale
też
amortyzację samocho
dów
(0,25 zł za kilometr).
Samochody zostawil
iśmy
w Kninie na bezpłatny
m
osiedlowym parking
u.
■ Promy: 160 zł (Oreb
ić –
Korcula oraz Vela Lu
ca –
Split)
Objuczeni sakwami, w których
mieścił się cały nasz dobytek,
przejechaliśmy 536 km
w ciągu 12 dni
■ Pociąg: 50 zł (Split
– Knin)
■ Noclegi: 0 zł
Najczęściej nocowaliśm
y
na dziko na pięknych
plażach, niezwykle
widokowych przełęcza
ch,
rozłożeni gdzieś pod
skałami chorwackobośniackiego pogranic
za.
Czasem
u gościnnych gospod
arzy,
którzy nie przyjmow
ali
żadnych opłat za roz
bicie
namiatów.
■ Jedzenie: około 36
0 zł
czyli 30 zł na dzień
■ Części zamienne:
40 zł
(dętki, łatki, ogniwa
do
łańcucha, smary, szp
rychy
itp.)
Łączny koszt: ok. 10
00 zł
ROZWIŃ SWOJE
MOŻLIWOŚCI
upjp2.edu.pl
Nr 19A
wrzesień 2010
9
Wydział
Wy
dział Elektr
Elektrotechniki,
otecchniki, Aut
Automatyki,
omatykii, In
Informatyki
form
matyki i Elektroniki
Ele
ektroniki
EEnergiczny
nergiczny A
Ambitny
mbitny Intrygujący
Intrygujący i EEkscytujący
kscytująccy
Akademia Górnicz
Górniczo-Hutnicza
o-Huttnicza im. SStanisława
tanisława Staszica
Staszica w Krakowie
Krak
a owie
Sprawdź nas!
Sprawdź
www
.eaiie.agh.edu
u.pl
www.eaiie.agh.edu.pl
STUDIA
A STACJONARNE
STAC
ACJONARNE
STUDIA
Automatyka i Robotyka
Robotyka
Automatyka
Elektronika i Telekomunikacja
Telekomunika
kacja
Elektronika
((także
także w języku
języku angielskim)
angielskim
m)
Elektrotechn
Elektrotechnika
nika
Informatyka
In
formatyka
Informatyka
In
nforma
o
tykaa Stosowana
Stosowana
STUDIA
S
TUDIA
A NIESTACJONARNE
NIEESTACJJONARNE
NEE
Automatyka
Aut
om
matyka i Robotyka
Robotyka
ka
Elektronika
Elek
ktronika i Telekomunikacja
Telekom
munikacja
Elektrotechnika
Ele
ektrotechn
nika
IInformatyka
In
formatyka
Kryterium przyjęcia:
ia:
na studia stacjonarne I sstopnia
topnia jes
jjestt wy
wy-kii i języka
języka
k
nik matury z matematyki lub fizyki
obcego.
Po ukończeniu studiów I stopnia, jest możliwość kontynuowania nauki na studiach II
stopnia
STUDIA DOKTORANCKIE I PODYPLOMOWE
W zakresie prowadzonych podstawowych
kierunków kształcenia i uprawianej tematyki
badawczej.
Szczegółowe zasady i terminarz przyjęć
na studia znajdują się na stronie
www.eaiie.agh.edu.pl
Wydział El
Wydział
Elektrotechniki,
lektrotech
chniki, Aut
Automatyki,
om
matyki,
In
formatyki
y i Elek
ktroniki
Informatyki
Elektroniki
Należy
Należy
ży do
d ścisłej
śccisłej czołówki
czołówki w ogólnopologólnop logólnopol
skich rrankingach
ankin
ngach
ch ucz
elni.
uczelni.
Od wielu
wielu
el lat
lat posiada najwyższą
najwyższą kategorię
kateg
gorię
wśród
w kraju.
wśr
ód jednostek
jed
edno
ostek naukowo-badawczych
naukowo-badawczyych w
k aju.
kr
Wydziiał uzyskał akredytację
Wydział
akredytację dla
dlaa kierun
kierun-ków: In
form
matyka ((zz wyr
y óżnieniem);
);
ków:
Informatyka
wyróżnieniem);
Automatykaa i R
obotyka (z
(z wyróżnieniem);
wyróżni
nie
ienie
niem);
Automatyka
Robotyka
Elekt
ektrotechnika; Elektr
onika i TTelekomunikacja
elekomunikac
o
kacja
j
Elektrotechnika;
Elektronika
(z wyróżnieniem).
wyróżnie
eniem).
(z
Każdyy absolwent
Każdy
absolwen
nt naszego
naszego Wydziału,
Wydziału,
d
bez
bez
trudu znajduje
znajduje za
t
trudnienie
odpo
wiaadające popozatrudnienie
odpowiadające
siadan
ym kw
kkwalifikacjom,
alifikacjom, w kraju
kraju i zagranicą.
i zagran
anicą.
siadanym
Naszym
Nas
zyym sstudentom
tudentom oferujemy
oferujem
my pomoc so
so-cjalną,
naukowe
oraz
za-cjalną, stypendia
styp
pendia nauk
owe or
raz możliwość
mo
ożliwość za
kwaterowania w akademikach.
akademik
mikach.
kwaterowania
Mickie
kiewicza 30,
30, 3
0-059 Kraków;
Krak
ków;
Al. Mickiewicza
30-059
p wilon B
pa
-1
pawilon
B-1
Dziekanat sstudiów
tudiów stacjonarnych:
stacjonarnych:
Dziekanat
17-28-87 par
terr, pa
w. B
-1,pok.25
122 6
617-28-87
parter,
paw.
B-1,pok.25
iekanat sstudiów
tudiów niestacjonarnych:
niestacjonarnych:
Dziekanat
17-28-05 par
terr, pa
w. B
-1, pok.
pok. 226
6
12 6
617-28-05
parter,
paw.
B-1,
cja sstudiów
tud
diów doktoranckich
doktoranckich
Sekcja
dyplom
mowych:
i podyplomowych:
7-39-16
6, pa
w. B
-1, pok.
pok. 1S
12 617-39-16,
paw.
B-1,
cja soc
ocjalno
j
ja
-bytowa:
Sekcja
socjalno-bytowa:
17-28-44
4 par
terr, pa
w.B-1, pok.
pok. 1
12 617-28-44
parter,
paw.B-1,
33-559-95
fax 12 6
633-59-95
Dogonićmarzenia
Prof. dr hab. inż. Ryszard
Tadeusiewicz – absolwent
I LO w Myślenicach i AGH.
Ojciec inżynierii biomedycznej
w Polsce. Kierownik Katedry
Automatyki na Wydziale
Elektrotechniki, Automatyki,
Informatyki i Elektroniki AGH.
Rektor AGH w latach
1998–2005 (najdłużej
urzędujący w Polsce –
trzykrotnie wybierany).
Doktor Honoris Causa
dwunastu uczelni, prezes
krakowskiego oddziału
Polskiej Akademii Nauk.
Członek PAU, Rosyjskiej
Akademii Nauk
Przyrodniczych, Europejskiej
Akademii Nauk, Sztuk
i Literatury w Paryżu,
Społecznego Komitetu
Odnowy Zabytków Krakowa.
Autor ponad 500 publikacji
naukowych, stały felietonista
„Gazety Krakowskiej”.
Od tej strony go nie znacie: prof. Ryszard Tadeusiewicz
z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie
hciał tworzyć światy,
być inżynierem, kreatorem, stwórcą. Ale liceum wybrał sobie na wskroś
humanistyczne. Uczył się głównie łaciny, do dziś czyta starożytnych autorów w oryginale.
Jego ulubioną lekturą są pamiętniki Juliusza Cezara opisujące podbój Galii i Brytanii.
Do Krakowa, z małych Myślenic, przyjechał z wielkimi marzeniami, których nigdy nie porzucił, a które prowadzą go
w tajemnicze obszary biocybernetyki i inżynierii biomedycznej. Wizjoner potrafiący pięknie
mówić o swoich uczuciach
i śmiało, w zaskakujący sposób
je wyrażać.
Ławeczka początkowo budziła duże kontrowersje. Wiele
osób odradzało profesorowi tak
śmiały i osobisty gest. On jednak uparcie trwał przy swoim.
Czas pokazał, że miał rację. Ławeczka szybko stała się ulubionym miejscem spotkań studentów. Żacy chętnie przysiadają
obok Małgosi, przynoszą jej nawet kwiaty.
C
Olśnienie
Jako wyraz miłości do swojej
żony, którą poznał na uczelni,
ufundował dla AGH nietypową
rzeźbę z brązu – ławeczkę, na
której siedzi piękna dziewczyna.
Dzieło artysty zwane „pomni-
Przesuwanie granic
Prof. Tadeusiewicz ze studentami na słynnej ławeczce…
kiem studentki Małgosi” przyciąga uwagę w łączniku pomiędzy głównym gmachem A0
a pawilonem A1.
– Kiedy po raz pierwszy, bardzo stremowany, wszedłem
w mury tej uczelni, wszystko
było dla mnie obce. I wtedy natknąłem się na cudowną dziewczynę siedzącą na ławeczce
i czytającą książkę. To było
olśnienie, które bardzo mocno
wpłynęło na moje późniejsze
życie. Kiedy miewałem kłopoty,
chwile zwątpienia, chętnie chodziłem w tamtą okolicę. Stąd
pomysł na ławeczkę. Kiedyś to
miejsce materializowało się tylko w mojej wyobraźni, teraz jest
dostępne także dla innych.
Kiedy w 1971 r. zaczynał pracę
w Akademii Górniczo-Hutniczej, o komputerach jeszcze prawie nikt nie słyszał. Na uczelni
królowały węgiel i wielkopiecownictwo. – Mój mistrz mawiał: „Panie Ryśku, niech pan
zostawi te liczydła, to nie ma
żadnej przyszłości” – opowiada
profesor. – Nauka jest dla mnie
pasją i daje dużo radości. Kiedy
prowadzę jakieś badania i odkrywam coś nowego, to mam
świadomość, że jestem jedynym
człowiekiem na świecie, który to
Nr 19A
wrzesień 2010
11
…i za sterem statku płynącego po Amazonce
wie. Tworzenie takiego bardzo
prywatnego zakątka w gmachu
wiedzy jest naprawdę cudowne.
Dziś, kiedy informatyka jest
na fali, znowu idzie o krok dalej.
Pracuje nad sztuczną inteligencją. Chce stworzyć roboty sterowane ludzką myślą. I chociaż
świat, w którym zamiast klikać
i naciskać wystarczyłoby pomyśleć, może wydawać się nam
bardzo odległy, to profesor już
teraz potrafi w ten sposób sterować swoimi maszynami. Z jednej strony to szansa dla osób
niepełnosprawnych, z drugiej
ryzyko całkowitej inwigilacji,
policji myśli.
– Granica między znanym
a nieznanym ciągle się przesuwa, a ten nowy obszar zostaje
zagospodarowany. Taka jest logika odkrycia. Żaden z twórców
nie jest w stanie przewidzieć
konsekwencji swoich badań.
Kiedy ktoś dawno temu wynalazł nóż, jedni użyli go do krojenia chleba, a inni do mordowania bliźnich – odpowiada na takie zarzuty.
Dreszcz szczęścia
Mając już doktorat z automatyki, zaczął studiować medycynę,
ujawniał nawet zadatki na chirurga. Zrezygnował na trzecim
roku, gdy całodziennych zajęć
w szpitalach nie dało się już
dłużej godzić z wykładami, ja19A
1 2 Nrwrzesień
2010
kie prowadził w AGH. Podjął
trudną, dojrzałą decyzję.
– Życie to ciągły labirynt,
w którym trzeba wybrać, czy
idziemy w prawo, czy w lewo.
Mnie zawsze żal tych wszystkich
korytarzy, które pozostawiłem.
Gdybym zamiast pisać książki
uleczył człowieka, to może byłby z tego większy pożytek.
Ale nie rozstał się medycznymi tematami. Konstruuje niezwykle skomplikowane systemy
biocybernetyczne, rozwija je
i ulepsza. Jednak wie, że istnieje element, którego nawet najdoskonalszy robot nigdy nie posiądzie. Jest coś, co sprawia, że
nawet prymitywne stworzenie
biologiczne może czuć się lepsze od perfekcyjnej maszyny. To
jaźń, świadomość istnienia, mała iskierka geniuszu.
– Komputer może prześcignąć człowieka trafnością
wnioskowania, szybkością skojarzeń, ale nigdy nie odczuje
dreszczu szczęścia – tłumaczy
profesor. – Można zbudować
najdoskonalszego robota, który
będzie grał w szachy i pokona arcymistrza. Ale on nie odczuje tej frajdy, jaką ma gracz,
który naprawdę wygrywa.
Kapcie w rektoracie
Na uczelni, w zacisznym gabinecie wypełnionym nie tylko
książkami, ale także filmami
DVD, profesora zastajemy w…
kapciach.
– Spędzam tu bardzo dużo
czasu. Kiedyś studenci w formie
żartu przynieśli mi pantofle
z ogromnymi pomponami. Myśleli, że będę się ich wstydził, ale
ja, ku ich zdumieniu, zacząłem
w nich chodzić. Pewnego dnia
poproszono mnie do gabinetu
rektora, więc tak jak stałem – poszedłem. Okazało się, że będą
nam robić zdjęcie do informatora.
Wszyscy pracownicy byli bardzo
dostojni, a ja – w kapciach. Ale
skoro już mają o mnie plotkować,
to niech lepiej plotkują o kapciach, a nie o czym innym.
Jako rektor AGH podejmował odważne decyzje. Stawiał
na młodych, co nie wszystkim
się podobało. Chciał szerzej
otworzyć się na informatykę,
automatykę. Odesłał zasłużonych profesorów na emeryturę,
bo świat się zmieniał. Wszystko
starał się robić w zgodzie z własnym sumieniem. Nie bał się
krytyki, przecież ludzie i tak zawsze znajdą powód do negatywnych komentarzy.
– Aktor musi być lubiany, poeta musi być lubiany. Naukowiec
nie musi – wyznaje po prostu.
– Jest spora kolekcja rzeczy,
za które można mnie nie lubić.
Profesora ostrzegano kilkakrotnie, że jeśli będzie taki pryncypialny, nie ma szans, by ponownie zostać rektorem AGH.
On jednak w każdych następnych wyborach uzyskiwał coraz
lepszy wynik.
Żyć intensywnie
Profesor Tadeusiewicz ma na
koncie nie tylko naukowe osiągnięcia. Kilka lat temu stanął
w szranki z najwybitniejszymi
postaciami sztuki krasomówczej o tytuł Mistrza Mowy Polskiej.
– To była taka zabawa
– wspomina. – Rywalizowałem
z ludźmi, których lubię i szanuję. Zawsze podziwiałem umiejętność precyzyjnego wyrażania
myśli w niewielkiej liczbie dobrze dobranych słów.
Zwyciężył i dziś może z dumą przyznać, że pokonał samego Marka Kondrata.
Wolny czas profesor chętnie
spędza na łonie natury. Powtarza, że jeżeli nie umiesz dobrze
odpoczywać, nie będziesz dobrze pracował. Fascynuje go
żywioł wody.
– W młodości patrzyliśmy
z żoną na świat z perspektywy
jezior i strumieni. Mieliśmy własny kajak. Potem przerzuciłem
się na żeglarstwo morskie. Tam
się żyje niesłychanie intensywnie. Woda, słońce, morze, wiatr.
Jak można tego nie kochać? Nic
trudnego wsiąść na luksusowy
statek i przemierzać oceany, popijając Martini. To nie dla mnie.
Głód, którego nie można
zaspokoić
Do ciągłego działania napędza go
zwykła ludzka ciekawość. I nieustanna chęć, żeby wiedzieć więcej i więcej. Wszystko, co jeszcze
nie zostało odkryte ani zbadane,
stanowi wyzwanie, któremu trzeba stawić czoła. Chociaż dziś jest
świadom, że to głód, którego nie
można zaspokoić, wcale nie myśli o zwolnieniu tempa.
– Jest tyle różnych ciekawych rzeczy, których jeszcze
nie zrobiłem, tyle pomysłów,
których nie realizowałem, tyle
książek, których nie napisałem.
Jest tyle tematów, którymi warto
się zająć, że szkoda rezygnować
z czegokolwiek. Dni ulatują
i nie wrócą więcej. Jeżeli oddam
się lenistwu, to czegoś zabraknie. Może nie ludziom, ale mnie
Justyna Sapeta
na pewno.
▼ Japonki w Kyoto uznały, że prof. Tadeusiewicz jest niezwykle podobny
do Świętego Mikołaja (dlatego koniecznie muszą zrobić wspólne zdjęcie)
Pomysły studentów inżynierii biomedycznej
Nauka jak przygoda
◀Członkowie koła „Biomed” na Festiwalu Nauki, gdzie demonstrowali nowoczesną aparaturę medyczną, m.in. system „Ober” do śledzenia
ruchów gałek ocznych, zestaw do elektroterapii
i urządzenia do pomiaru aktywności mięśni
– Naszekołonaukowedziaław sposóbniekonwencjonalny.Gdyktośma
pomysłtonieczekamyna oficjalne
zebranie,tylkood razuzaczynamy
dyskutować– międzyzajęciami,
po zajęciacha nawetw trakcie.Jest
namo tylełatwiej,żewiększość
z nasstudiujena jednymkierunku,
choćjestw naszymgroniestudentka
AkademiiMedycznejz UJ– mówi
MonikaCichocka,przewodnicząca
StudenckiegoKołaNaukowego
„Biomed”działającegow MiędzywydziałowejSzkoleInżynieriiBiomedycznejAGH.
ok temu, gdy zdecydowali się założyć koło, było ich piętnaścioro.
Wszyscy studiowali inżynierię
biomedyczną, wszyscy mieli ambicje, by
poszerzać swoją wiedzę i traktować naukę
jako ciekawą przygodę.
– Koło naukowe jest dla nas szansą na
rozwijanie zainteresowań i realizowanie
różnych pomysłów – mówi Mateusz Belicki, jeden ze współzałożycieli „Biomedu”.
*
Pierwszy duży projekt, realizowany
obecnie w kole, nazywa się „Biomedical
Students’ Net” i ma doprowadzić do stworzenia sieci kół naukowych zajmujących się
inżynierią biomedyczną. Sieć będzie oparta o platformę informacyjną w postaci serwisu internetowego. Zapewni ona możliwość nawiązywania kontaktów przez
członków kół naukowych oraz niezrzeszo-
R
19A
1 6 Nrwrzesień
2010
nych studentów inżynierii biomedycznej
i dziedzin pokrewnych.
W maju „Biomed” otrzymał „Grant Rektorski” na realizację swojego projektu.
– To dla nas wielki sukces, że już po niecałym roku funkcjonowania udało nam się
uzyskać takie wsparcie. Konkurencja była
bardzo silna ponieważ zgłoszonych zostało 70 propozycji – przypomina Monika.
„Biomedical Students’ Net” jest rozbudowanym programem, jego realizację zaplanowano na 12 miesięcy. Dzięki tej inicjatywie
znacznie rozszerzą się możliwości organizacji wspólnych przedsięwzięć naukowo-badawczych przez studentów z różnych ośrodków akademickich w Polsce.
Całość członkowie koła przygotowują
własnymi siłami. Wśród nich są osoby
z wystarczającą wiedzą informatyczną, by
sprostać także takim wyzwaniom.
Deklarację współdziałania złożyli studenci z pokrewnych kół naukowych z Politechnik: Gdańskiej, Warszawskiej, Krakowskiej, Wrocławskiej i Śląskiej oraz Uniwersytetu Zielonogórskiego.
*
Aktywność „Biomedu”, który przez rok
podwoił liczbę studentów, ma także inny
wymiar. Jego członkowie wzięli udział
w kilkudniowych wyjazdach studyjnych
do Politechniki Gdańskiej i Politechniki
Warszawskiej.
– W Trójmieście uczestniczyliśmy w zajęciach laboratoryjnych, wykładach oraz
mogliśmy zobaczyć od kuchni Krajowy
Ośrodek Medycyny Hiperbarycznej w Gdyni. W Warszawie czekała na nas seria zajęć
w laboratoriach i wykładów – opowiada
Mateusz.
– Takie wyjazdy to niecodzienny, bardzo
interesujący sposób studiowania. W nowym roku akademickim planujemy kolejne.
Docelowo chcemy w ramach sieci stworzyć
cały system wymian między uczelniami
– mówi Monika.
Lista innych pomysłów jest długa
– od organizowania sesji naukowych i praktyk zawodowych, forum poświęconego jakości kształcenia po rajdy i imprezy integracyjne.
*
– Zapraszamy do współpracy nie tylko
studentów ale także maturzystów wybierających nasz kierunek. Czekamy na Was
i na Wasze pomysły. Kontakt z nami:
www.knbiomed.agh.edu.pl oraz na forum
„Biomedical Students’ Net” – kontakt
www.biomed-net.pl – zapraszają Monika
i Mateusz.
Marcin Lubertowicz
Opiekun„Biomedu”,
drhab.inż.Piotr
Augustyniak– kierownik
Międzywydziałowej
SzkołyInżynierii
BiomedycznejAGH:
– Wielu studentów zaskakuje nas
śmiałymi pomysłami, a gdy ich ambicje spotkają się z życzliwością i odpowiednim wsparciem, nieraz sami
są zdumieni ze swoich dokonań.
Członkowie koła podejmują ciekawe
tematy i skutecznie je realizują. Elementy algorytmu interpretacji elektrokardiogramów, stanowisko do pomiaru jakości oprogramowania interpretującego itp. to tylko pierwsze
z brzegu przykłady.
Bardzo cieszy mnie również postawa
członków koła zbieżna z misją inżyniera biomedycznego, polegająca
na otwartości na innych – pacjentów, personel medyczny, naukowców, przedsiębiorców. Wyrazem tej
postawy jest podjęcie trudnego projektu sieci „Biomedical Students’
Net”.
REKLAMA
REKLAMA
Wydział Matematyki Stosowanej AGH
Dziekanat: al. Mickiewicza 30, 30-059 Kraków, Pawilon B-7, Ip., pok. 2.14
tel. 012 617 31 67, e-mail: [email protected], www.wms.agh.edu.pl
Wydział Matematyki Stosowanej Akademii Górniczo-Hutniczej
prowadzi stacjonarne i niestacjonarne, dwustopniowe studia
(licencjackie i magisterskie) na kierunku MATEMATYKA
w ramach sześciu specjalności:
Matematyka finansowa
Matematyka w informatyce
Matematyka w naukach technicznych i przyrodniczych
Matematyka obliczeniowa i komputerowa
Matematyka ubezpieczeniowa
Matematyka w zarządzaniu
PRACA DLA ABSOLWENTÓW
Absolwenci Wydziału Matematyki Stosowanej mają szerokie
możliwości znalezienia interesującej pracy w różnych
branżach: od dużych zakładów przemysłowych, poprzez biura
projektowo-konstrukcyjne, instytucje finansowe, firmy
ubezpieczeniowe, instytuty badawcze do szkolnictwa
na wszystkich poziomach włącznie.
Zapraszamy maturzystów – Matematyka to kierunek z przyszłością!
Nr 19A
wrzesień 2010
17
Jak zaparzyć kawe. za
Prowadziłem normalne życie dopóki ktoś mi nie wysłał linka
O tym, że Internet to nie tylko e-mail
i google, użytkownicy tego
czasopochłaniacza przekonali się
wraz z zainstalowaniem gadu-gadu.
Niedługo potem nastała era web 2.0
i wolnym czasem zawładnęła naszaklasa. Chwilę później niemal każda
godzina przed ekranem dzielona
była między facebookiem
a myspacem, gdy doszedł do tego
blip i twitter w internecie zahuczało
od krótkich notek o wszystkim
i o niczym. Jednak największy
zabójca czasu pojawił się w 2008
roku, kiedy Mariusz Składanowski
założył portal demotywatory.pl.
eden z zamieszczonych na stronie obrazków mówi: Prowadziłem normalne życie
dopóki ktoś mi nie wysłał linka z fajnym
demotem. Tak to się zaczyna, a kończy kilometrami przewiniętych scrollem stron.
Do najpopularniejszych trendów na witrynie należą demotywatory o dr. Housie,
który znalazłby lekarstwo na świńską grypę
w 20 minut pod warunkiem, że dostanie Vicodin, o Wielkim Demotywatorze czyli Administratorze strony: Nikt nie ma wątpliwości, że gdyby tylko pokazał swoją twarz, natychmiast dostałby zaproszenie do tańca
z gwiazdami, a ostatnio o samych sobie:
J
Społeczność demotywatory.pl: Rozpatrzyliśmy więcej problemów w Polsce niż Sejm.
Zgadza się z tym dr Michał Bukowski,
badacz społeczny prowadzący m.in. zajęcia
z zakresu Nowych Mediów na Uniwersyte-
Pirat
Jedyna osoba, która zarabia przegrywając
cie Jagiellońskim. Jego zdaniem „ogromna liczba negatywnych opinii wyrażonych
na demotywatorach to świadectwo, że młodzi ludzie dostrzegają zjawiska, chcą je obśmiać i wyszydzić, zwracając na nie uwagę
pozostałych użytkowników internetu”.
Nie oszczędzają nikogo
Moda na demotywatory, jak wiele internetowych trendów przybyła do nas ze Stanów
Zjednoczonych. Za ich twórców uznaje się
właścicieli firmy Despair inc. – Jastina Sewella i Larry’ego Kerstena. Początkowo była to złośliwa odpowiedź na patetyczne
„motywatory”, jakimi pracodawcy chcieli
zachęcić do pracy swoich podwładnych.
W błyskawicznym tempie złośliwe, demotywujące obrazki zawładnęły siecią, zdobywając fanów w kolejnych krajach.
Dzięki nim wyłonił się w Polsce nowy
obraz młodego pokolenia, które krzywdzący
stareotyp przedstawiał jako zblazowane
istoty, pozbawione zainteresowań i jakichkolwiek przemyśleń. Portal całkowicie zaprzecza temu twierdzeniu.
Autorzy demotywatorów nie oszczędzają
nikogo. Wszystko może stać się tematem
szydzących obrazków. Od najważniejszych
postaci ze świata polityki: Tusk wysyła 600
dodatkowych żołnierzy, Obama prosi tylko
o Pudziana, poprzez pory roku: Polska, jedyny kraj, w którym wraz ze śniegiem stopniał asfalt, Lato: Gdy słońce wstaje o tej porze, o której idziemy spać, aż po organy wewnętrzne: Żołądek krokodyla może strawić beton, żołądek studenta może strawić
żołądek krokodyla.
Każde zjawisko, które wywołuje emocje,
wcześniej czy później zostanie oprawione
w charakterystyczną czarną ramkę i okraszone odpowiednim komentarzem.
Jednak liczy się nie tylko idea, ale także
sposób prezentacji. Zdaniem dr. Michała
Bukowskiego: „Demotywatory to obecnie
przede wszystkim źródło humoru i śmiechu.
Mimo że niektórzy z użytkowników witryny
w swoich komentarzach głośno wyrażają
swoje oburzenie w związku ze zmianą charakteru strony, z demotywującej na rozśmieszającą, to właśnie takich obrazków jest
na stronie najwięcej”.
Akademik
Przy nim nawet technologie NASA się chowają
Studenci
Ciągle zaskakują
Gotowanie ze studentami
W dzisiejszym programie tosty po francusku
Śmiech z… samej siebie
Bez względu na konwencje, oba rodzaje demotywatorów mają wyraźną wspólną cechę
– oddziałując na emocje, poruszają odbiorPolscy piłkarze
Zawstydzili pirata!
Gdyby nie 3,5...
... nie miałbym żadnej piątki w indeksie
pomoca. buta i żelazka
z fajnym demotem. Tak to się zaczyna…
Wiadomości
Dni Kariery
Bogatynia
Główny dostawca długopisów dla studentów
Kostkę położyli Niemcy, a asfalt Polacy
cę. Wiele nowych demotywatorów łączy
w sobie pierwotne założenie demotywacji
i humor. Zachowując krytyczny stosunek do
przedstawianych zjawisk bawią odbiorcę,
jeszcze mocniej zapadając mu w pamięć.
– Pomysłowe, kreatywne, śmieszne, czasem dołujące, a czasem pouczające – tak
o demotywatorach mówi Monika Zięba,
studentka IV roku geografii na Uniwersytecie Jagiellońskim, która tracąc poczucie
czasu, codziennie przegląda demotywatory,
szukając wciąż nowych ciekawych obrazków i podpisów odzwierciedlających wiele
niezauważalnych na co dzień kwestii.
Monika podkreśla, że lubi każdy rodzaj
demotywatorów, jednak najbardziej ceni te,
w których jest pewna głębia, ukazująca charakter autora: – Każdy ma jakieś poglądy
i przekonania, a za pomocą tego portalu
dzieli się tym z innymi.
Jako studentka Monika najczęściej śmieje się z… samej siebie, czyli z demotywatorów o studentach, których spojrzenie porównane jest do wzroku psa – gdy o coś zapytasz, tylko mądrze patrzy.
– Choć takie demotywatory są jednymi
z najśmieszniejszych, to trzeba na nie patrzeć z przymrużonym okiem i nie zawsze
brać do siebie – dodaje Monika. – Ciężko
w trakcie sesji spokojnie wysiedzieć przy
notatkach, kiedy po wejściu na demotywatory.pl widzimy obrazki okraszone komentarzem: Nudzę się, ale jeszcze nie tak, żeby się uczyć, czy, niestety, często prawdziwe: Gdyby nie 3,5 nie miałbym żadnej
piątki w indeksie lub co gorsza: Egzaminy
Tropiciele absurdów
Barwnym tematem jest całe studenckie życie. Każdy, najdrobniejszy jego element już
tam jest! Podczas jednej wizyty na demotywatorach można dowiedzieć się, że Dni Ka-
– lubię tak bardzo, że zazwyczaj piszę je
dwa razy, by zaraz potem uśmiechnąć się
przez łzy czytając: Praca – sześć lat podstawówki, trzy lata gimnazjum i liceum, pięć
lat studiów, żeby wszystko zacząć od zera
lub ogłoszenie: Koniec studiów jest startem do biegu do pośredniaka.
Zwykle zaczynają się od „Dobry wieczór”,
a potem wyjaśniają, dlaczego tak nie jest
riery to główny dostawca długopisów dla
studentów, zostać ostrzeżonym, że przy
wejściu do akademika obowiązuje zmiana strefy walutowej – gdzie decydującą
rolę odgrywa lodówka marki Silesia. Tylko
na demotywatorach dowiesz się jak zaparzyć kawę za pomocą buta i żelazka, obiad
podgrzać w garnku nad świeczkami,
a na kolację zamienić się w sępa pospolitego, żywiącego się papierosami, gumą
do żucia i notatkami z wykładów. Czasem
po prostu zobaczysz rzeczywistość z innego
punktu widzenia: Indeks – jedyny słuszny
horoskop numerologiczny. Cyfra 2 oznacza nadchodzący niepokój oraz obietnice
wielkich zmian w Twoim życiu lub uświa-
domisz sobie, jak ciężkie musiało być studenckie życie bez ksera.
Demotywatory dla studenta to nie tylko
źródło rozrywki. Mogą stanowić też materiał badawczy. Agnieszka Wolak, studentka
Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji
Społecznej UJ, połączyła przyjemne z pożytecznym i niedawno otrzymała tytuł licencjata właśnie za pracę o demotywatorach.
– Spędzałam tyle godzin na stronie demotywatory.pl, że kiedy przyszedł czas, aby wybrać temat pracy licencjackiej, mój wydawał mi się oczywisty.
W swojej pracy Agnieszka analizowała
funkcję zamieszczanych na stronie zdjęć.
Twierdzi, że „demotywatory to okno szeroko otwarte na polską rzeczywistość, a użytkownicy serwisu, niemal z detektywistyczną precyzją tropią absurdy otaczającej ich
rzeczywistości. Posługują się ironią, jako
narzędziem walki o nową, lepszą przyszłość”.
Polska
Jedyny kraj, w którym wraz ze śniegiem
stopniał asfalt
Gigantyczny ośrodek buntowników
Dzięki swojej popularności demotywatory
stanowią wyjątkowy kanał dotarcia do szerokiej grupy odbiorców. Przemawiają do ludzkiej świadomości lepiej niż serwis informacyjny w telewizji, który – zdaniem użytkowników portalu – zaczyna się od „dobry wieczór”, a potem wyjaśnia dlaczego tak nie
jest. Coraz częściej postrzegane są nie tylko
jako rozrywka, ale także jako przekazy kulturowe i społeczne. Nawet jeśli zatarł się ich
pierwotny kształt,to stanowią wyjątkową bazę
wiedzy i są gigantycznym ośrodkiem buntowników, wyrażających niezadowolenie z zastanego stanu rzeczy. Według witryny joemonster.org chińskie przysłowie mówi, że jeden
obraz ma moc większą niż tysiąc słów, ale obraz plus odpowiednio dobrane słowo zyskuje
potężną moc wpływania na człowieka.
Anna Kokoszka
Nr 19A
wrzesień 2010
19
FOT. DARIUSZ JEMIELNIAK
Naukowe
i sportowe
wyzwania
dr Joanny
Jemielniak
Z myślenickiego liceum
na HARVARD
Naprzeciwko mnie siedzi uśmiechnięta
młoda kobieta, mogę powiedzieć
dziewczyna z sąsiedztwa, bo obie
jesteśmy z Myślenic. Gdy ją pytam,
czy nie bała się w pierwszej klasie
ogólniaka, po pierwszym semestrze
przeskoczyć do drugiej klasy,
odpowiada: – Lubię wyzwania!
Te dwa słowa stoją za jej wszystkimi
dotychczasowymi osiągnięciami.
rzez myślenickie I LO Joanna Jemielniak przeszła w sprinterskim tempie.
Indywidualny tok nauki przyznany
w I klasie za awans do wojewódzkiego finału Olimpiady Polonistycznej pozwolił jej
w 3 lata ukończyć 4-letnią szkołę. Po drodze
została laureatką I miejsca ogólnopolskiej
Olimpiady Literatury i Języka Polskiego
oraz finalistką Olimpiady Historycznej
na poziomie wojewódzkim. Te sukcesy odnosiła będąc w klasie językowej z rozszerzonym językiem niemieckim. Jeszcze nie
marzyła wtedy o najlepszej uczelni świata,
ale imponująco szybko przybliżała się
do niej.
P
19A
2 0 Nrwrzesień
2010
Po ukończeniu prawa na Uniwersytecie
Warszawskim w 2004 roku dostała roczne
stypendium Fulbrighta na słynnym Harvard
University. Był to staż badawczy (tzw. Visiting Scholar), podczas którego zbierała materiały do pracy doktorskiej, obronionej
później w Instytucie Nauk Prawnych PAN.
– W USA studia są płatne. Na szczęście
stypendium Fulbrighta umożliwia godny
żywot młodego badacza – mówi Joanna, dodając, że na spokojne załatwienie wszelkich
formalności, związanych z uzyskaniem stypendium i dostaniem się na wymarzoną
uczelnię, trzeba przeznaczyć około 1,5 roku.
Kolejny raz na Harvardzie pojawiła się
w 2008 roku, na stypendium podoktoranckim (tzw. post-doc), już jako adiunkt Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie,
gdzie wykłada International Business Law
i Advanced Civil Law.
*
– Harvard z fantastyczną biblioteką jest
wymarzonym miejscem dla studenta i młodego naukowca – przekonuje Joanna, która gościnnie prowadziła tam seminarium. – Amerykańscy studenci szanują swoją edukację.
Wiedzą, że muszą za nią zapłacić niemałe
pieniądze, dlatego studia traktują bardzo poważnie. Mniej zamożnym osobom naukę
umożliwiają liczne programy stypendialne.
Dzięki systemowi tzw. Liberal Arts podczas
czteroletniej nauki student z bogatej oferty
przedmiotów humanistycznych, ścisłych i artystycznych wybiera te, w których chce się
specjalizować. Wyjątkiem są wydziały prawa
i medycyny, w których ścieżka edukacyjna jest od początku wyraźnie ukierunkowana.
Zajęcia są wymagające, ale też bardzo
przyjemne, opierają się na współpracy. Studenci w Stanach, i w ogóle Amerykanie, są
otwarci i chętni do wymiany zdań. Tam nigdy nie zapada martwa cisza – dodaje Joanna. – Na uniwersytecie nieustannie coś się
dzieje: przez wydziałową listę emailową codziennie dostawałam informacje o nowych
spotkaniach, grupach dyskusyjnych, wykładach znamienitych gości, pokazach filmów
i zupełnie nieformalnych imprezach.
Studenci odpoczywający w czasie
przerw na rozległych trawnikach, wygłaskany niemal do białości lewy trzewik pomnikowego Johna Harvarda (potarcie go
ma adeptom przynieść szczęście w edukacji), nieustający ruch w kawiarniach i klubach przy pobliskim Harvard Square – to
wszystko składa się na atmosferę, która jest
intelektualnie pobudzająca i pełna wyzwań, ale też swobodna i przyjazna.
– Wśród ważnych rzeczy, które wyniosłam z moich pobytów na Harvardzie
na pewno wymieniłabym sposób pracy ze
studentami – bardzo partnerski, oparty
na poczuciu wspólnego przechodzenia
ważnej drogi. Takie podejście jest pracochłonne i absorbujące dla obu stron, ale też
daje ogromną satysfakcję.
*
Obecnie Joanna Jemielniak jest profesorem nadzwyczajnym na Uniwersytecie Kopenhaskim: – W duńską kulturę edukacyjną
bardzo silnie wpisane jest poczucie obowiązku i odpowiedzialności za samego siebie: studenci mogą czytać teksty i być przygotowani
do zajęć, mogą też przez cały semestr nic nie
robić. Od nich zależy, co zrobią z czasem
na uczelni – ale też zwykle go nie marnują.
W krajach skandynawskich studia są
bezpłatne, dlatego Dania przyciąga wielu
międzynarodowych studentów. Sama Kopenhaga jest dla nich przyjazna, choć droga.
*
Pracę naukową można przyrównać
do maratonu – wymaga systematycznej
pracy, samodyscypliny, czasem wyrzeczeń.
W przypadku Joanny słowo maraton ma
bardziej dosłowne znaczenie. W tym roku,
w Kopenhadze, przebiegła swoje pierwsze 42,195 km. We wrześniu będzie brała
udział w maratonie warszawskim.
Edyta Guzik
STUDIA
O postawienie się w roli maturzysty zastanawiającego się nad
wyborem studiów poprosiliśmy rektora Uniwersytetu Pedagogicznego
w Krakowie, historyka i politologa, prof. dr. hab. Michała Śliwę
G
Miałem to szczęście, że dość szybko odkryłem w sobie fascynację zawodem pedagoga – pięknym i trudnym. Dla jednych niewdzięcznym, dla innych najlepszym sposobem na życie. Bo czy może być coś piękniejszego, niż wspieranie innych w rozwoju,
inspirowanie ich, otwieranie przed nimi nowych perspektyw?
Marzenia kierowałyby mnie dziś na
uczelnię pedagogiczną, ale popatrzyłbym
też na względy praktyczne: czy mój zawód
ma przed sobą przyszłość? Odpowiedź jest
tu jednoznaczna: dobry, wrażliwy nauczyciel, który potrafi zafascynować młodych
ludzi, zawsze będzie potrzebny. I w każdej
epoce będzie miał do odegrania pierwszorzędną rolę, niezależnie od zmieniających
się programów nauczania. Dlatego każdemu
maturzyście, który dostrzega w sobie potrzebę służenia człowiekowi, działania
na rzecz drugiego człowieka, radziłbym
brać pod uwagę drogę do zawodu nauczyciela.
Tych dróg jest dzisiaj wiele. Analizowałbym więc oferty różnych uczelni, sprawdzałbym, jakie miejsca zajmują w rankingach, jakich mają wykładowców, jaki sys-
Gdybymdziśbył
maturzystą
FOT. MIECZYSŁAW WIĘCŁAWEK
dy miałem 18 lat, podróż z Limanowej, gdzie chodziłem do Liceum
Pedagogicznego, do Krakowa trwała trzy godziny. Dziś szybciej można dolecieć z Krakowa do Londynu. Ten przykład
pokazuje jak bardzo zmienił się świat.
Trudno wyobrazić sobie życie bez Internetu, bez nowych technologii ułatwiających
komunikowanie się i zdobywanie informacji.
Ale mimo cywilizacyjnego skoku, jaki
dokonał się na naszych oczach, mimo różnic
wynikających z rozwoju wiedzy i postępu,
są sprawy, które łączą różne pokolenia.
Współczesny maturzysta staje przed podobnymi wyzwaniami, jak niegdyś ja i moi rówieśnicy: jaką wybrać drogę, by w przyszłości mieć ciekawą pracę, jak rozwijać
swoją osobowość, jak połączyć aspiracje intelektualne z materialnymi, jak znaleźć sobie miejsce w życiu? Te pytanie pozostają
nie zmienione.
W tym kontekście wybór uczelni jest jednym z najważniejszych kroków w życiu.
Gdybym dziś miał przed sobą taką decyzję,
zrobiłbym bilans swoich zainteresowań,
planów i marzeń. I poszukał takiego kierunku, takiej uczelni, które gwarantują dobre
przygotowanie do przyszłej pracy.
tem stypendialny itp. Chciałbym wybrać
uczelnię, która oferuje nowoczesną wiedzę
i dysponuje odpowiednimi środkami multimedialnymi do jej przekazywania.
Przede wszystkim wziąłbym pod uwagę
Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, numer 1 wśród uczelni pedagogicznych
w ogólnopolskim rankingu „Perspektyw”
i „Rzeczpospolitej”. Jest w nim bowiem coś,
co tworzy dobry klimat do studiowania
– życzliwa atmosfera i przychylny stosunek
wykładowców do studentów. Można do tego
dodać najlepszy w Polsce akademik, znakomitą bazę sportową z pływalnią o parametrach olimpjskich, koła naukowe organizujące wyprawy po całym świecie i tętniący życiem klub studencki. To wszystko sprawia,
że gdybym teraz był w klasie maturalnej,
z jeszcze większym przekonaniem powtórzyłbym swój wybór sprzed lat.
Nr 19A
wrzesień 2010
21
Stypendium w Nowej Zelandii
Kiwi Kiwi kiwi
o teraz to już przesadziłaś! Dalej
się nie dało? Gdzie?! Ale ci dobrze! – to reakcje moich znajomych na oświadczenie pt. Na ten semestr
wyjeżdżam do Nowej Zelandii. A myślicie,
że ja to zaplanowałam? Że marzyłam o studiowaniu w kraju, gdzie mieszka tylko nieco ponad cztery miliony ludzi, ale jest za to
czterdzieści milionów owiec?! Wszystko
wyszło – jak zwykle u mniu – przez przypadek.
Już po kilku tygodniach studiowania
w Kingston zdałam sobie sprawę, że trzech
lat to ja tam nie wytrzymam. Małe miasteczko na obrzeżach Londynu, z dwiema
dyskotekami o rozdmuchanej popularności,
zimą wietrzne, wilgotne i chłodne, ze
sztucznie miłymi Anglikami nie zachęca
do związania z nim swojej studenckiej
przyszłości. Na szczęście, są jeszcze wymiany międzyuczelniane! Erasmus? Eee,
taki popularny! Ciekawiej wyjechać gdzieś
poza Europę. Koleżanka, z którą planowałam podróż, sprawdziła, że nowozelandzki
uniwerek jest bardzo wysoko w światowych rankingach, ale ja na pierwsze miejsce naszej listy „3 uczelni, na których
chciałybyśmy spędzić semestr” przeforsowałam australijski Bond University. Potem
wpisałyśmy Auckland, a na końcu California State University. Ostatecznie jednak
ona spędzi rok w Madrycie (dojadę do niej
w styczniu, na drugi semestr), a ja wylądowałam na drugim końcu świata.
N
Langwedocja, żona profesora
i przejaw człowieczeństwa
University of Auckland leży w samym centrum tego nowoczesnego, założonego dopiero w 1840 roku, miasta. Duży kampus
jest niezwykle zróżnicowany architektonicznie – neogotyckie budowle sąsiadują ze
szklanym wydziałem biznesu. Można tu
studiować niemal wszystko, ja jestem
na kierunku Film, TV and Media Studies.
Każdy student indywidualnie planuje
swój tok nauczania, wybiera 4 przedmioty
na semestr. Wykładowcy są, podobnie jak
w Anglii, niezwykle wyrozumiali i mili. Jeden z nich już po pierwszych zajęciach zdążył mnie polubić, bo przyznałam się
do znajomości francuskiego i 7-miesiecznego pobytu we Francji. Pokazał mi na komórce zdjęcia swojego domu w Langwedocji i żony, z którą tam jeździ. Nowozelandczycy zaskakują taką serdecznością
na każdym kroku. Kolega z roku, gdy tylko
dowiedział się, że mam problemy z telefo19A
2 2 Nrwrzesień
2010
Kasia (w środku) z koleżankami na tle centrum Auckland
nem, zaproponował, że pożyczy mi swój
stary model Samsunga. Jeszcze tego samego dnia przyniósł mi go do akademika! Nie
chcę powiedzieć, że Europejczycy nie są
uczynni, ale na Starym Kontynencie takiego
przejawu człowieczeństwa nigdy nie doświadczyłam.
Umyj ręce, czyli Horoi o Ringa Ringa!
Mój akademik nazywa się (można się
śmiać, to była i moja pierwsza reakcja) Huia. Na każdym piętrze mieszka jeden student, który jest za nie odpowiedzialny
– w ten sposób pracuje i zarabia na swoje
utrzymanie. Mamy 11 pięter, wiec jest 11
takich rezydentów. Organizują oni pozostałym mieszkańcom Hui wyjścia na łyżwy,
kręgle, do klubu, wieczorne oglądanie filmów czy podchody w pobliskim parku. Niewątpliwie jest to ciekawa odmiana „pracy”
(nie oszukujmy się, to bardziej rozrywka),
odskocznia od bycia kelnerem, nianią czy
sprzedawczynią w czasie studiów.
Na Uniwersytecie prawie wszędzie są
równoległe nazwy – po angielsku i w języku Maorysów, rdzennych mieszkańców
Nowej Zelandii. Nawet hasło „Pamiętaj
o myciu rąk” w mojej łazience, które
brzmi: „Horoi o Ringa Ringa”! I oczywiście za każdym razem, gdy je widzę, budzi
moje rozbawienie.
Brzydkie, nieśmiałe kiwi
Nowozelandczycy są znani jako Kiwi – nazwa ta wzięła się od brzydkiego i nieśmiałego ptaszka kiwi, który występuje tylko
w tym kraju. Kiwi słyną ze swojej uprzejmości (potwierdzam!). Na facebooku powstała nawet taka strona: Człowiek człowiekowi wilkiem, a Kiwi Kiwi kiwi”!
Znajomi z Polski i Londynu pytają, czy
jestem szczęśliwa, że tu przyjechałam.
Oczywiście! Nowa Zelandia to piękny
i otwarty kraj, szczególnie dla Europejczyków, którzy są tu zjawiskiem dość egzotycznym, w przeciwieństwie do Azjatów.
A fakt, że nie znałam tu nikogo? No cóż,
z doświadczenia wiem, że serdeczny
uśmiech otwiera wszystkie drzwi świata!
Kasia Nowak
money, mon
ey...
■ Stypendiu
m: 1200 funt
ów
na semestr
■ Bilet lotnic
zy (w dwie st
rony):
ok. 5500 zł
■ Wiza studen
cka: 420 zł
■ Jedzenie:
ok. 140–180
zł
tygodniowo
■ Akademik
na jeden sem
estr, czyli
ok. 4.5 miesi
ąca: ok. 890
0 zł
■ Studenci pr
zyjeżdżający
na jeden
semestr nie
otrzymują w
izy
uprawniając
ej do pracy!
REKLAMA
REKLAMA
Nr 19A
wrzesień 2010
23
PRAKTYCZNE RADY
Poradnik profesora Bella nie tylko dla wyjeżdżających na Wyspy
Demony celtyckich i anglo
zanowni Czytelnicy! W poprzednich wędrówkach po
zakamarkach celtyckich i anglosaskich krain poznaliśmy mieszkające tam liczne istoty nadprzyrodzone (supernatural beings).
W ostatnim wykładzie skoncentrowaliśmy się na szkockich diabłach, skrzatach i demonach.
Jednak cykl nie byłyby pełnowartościowy, gdybym nie poświęcił
trochę czasu demonom zamieszkującym nie tylko krainy, ale także celtyckie i anglosaskie dusze.
A demony te zwą się przesądami
(superstitions). Dzięki charakterystycznej dla Unii Europejskiej
łatwości podróżowania (mobility)
niektóre z nich można także spotkać w innych krajach. Są też jednak i takie przesądy, które występują tylko i wyłącznie na wyspach.
S
zapieje, są bez szans i pozostaje
im czekać samotnie do następnej Wigilii. Jest to poważny
problem społeczny (a serious
social problem),
ponieważ
w Wielkiej Brytanii liczba kurników się zmniejsza z roku
na rok, a współczesne koguty
pieją coraz rzadziej. I dlatego
coraz liczniejsza grupa Angielek to singielki.
Będąc w tym kraju, ostrożnie
należy obchodzić się z chlebem
i z solą. W żadnym razie nie
Na przykład w Anglii panny
marzące o rychłym małżeństwie mają na to łatwy sposób.
Wystarczy, że w Wigilię Bożego Narodzenia zapukają do
drzwi kurnika (knock on the
door of the hen house). Jeśli
w odpowiedzi usłyszą pianie
koguta (rooster’s crow), z całą
pewnością znajdą męża góra
w ciągu roku. A jeśli kogut nie
19A
2 4 Nrwrzesień
2010
wolno odkrajać piętek z obu
stron bochenka (cut off both
ends of a loaf of bread). Takie
nierozważne działanie spowoduje natychmiastową wizytę
diabła (an immediate visit of
a devil), który wleci jednym
oknem, a wyleci drugim, czyniąc po drodze rozmaite szkody
(all kinds of damage).
Jeśli ktoś rozsypie na stole
sól, stanie się to zapewne także
za przyczyną złego ducha. Należy wówczas natychmiast wziąć
szczyptę (take a pinch) i rzucić
nią przez lewe ramię (over the
left shoulder) prosto w oczy diabła, który zwykle tam właśnie
stoi. Metoda ta nigdy nie zawodzi (this method never fails).
W Irlandii, aby szczęśliwie
przeżyć życie (have a happy
life), należy jak najszybciej zna-
leźć czterolistną koniczynkę
(a four-leaf clover). Wiadomo,
że na tej wyspie wszystko jest
zielone, więc koniczynek jest
pod dostatkiem. Cztery listki
symbolizują bardzo ważne
aspekty bytu: nadzieję (hope),
wiarę (faith), miłość (love)
i szczęście (luck). Warto więc
ich szukać (it is worth while
looking for them), bo posiadanie
wyłącznie standardowych trzylistnych koniczynek to jednak
byt niekompletny.
Jak wiadomo, obok czterolistnej koniczynki do w pełni
szczęśliwego życia przydatne
są także zdolności krasomówcze. Mówiąc po góralsku, lepi
się ma ten cłek, co ma pogadane. Łatwość i celność w wypowiadaniu się to cecha szczególnie ważna dla polityków, kaznodziejów i prawników. Pozyskaniu jej służy w Irlandii kamień
z Blarney (Blarney Stone), zwany także kamieniem elokwencji
(Stone of Eloquence). Jest on
wbudowany w mury obronne
starego zamczyska w hrabstwie
Cork.
Legenda głosi, że kto ten kamień pocałuje, ten pozyska dar
perswazji i skutecznego przekonywania oponentów do własnych poglądów. Ale nie jest to
wcale łatwe, bo kamień jest
wbudowany w mur poniżej linii
blanków. Aby go dotknąć ustami,
trzeba więc zwisnąć głową
w dół (head down). Nie da się też
tego dokonać bez pomocy zaufanej osoby (a trustworthy person),
która w trakcie czynności całowania zdoła przytrzymać całującego za tułów lub za nogi. Podobno kilku polskich czołowych
polityków (top politicians) przyłapano na całowaniu kamienia
z Blarney tuż przed czerwcowymi wyborami prezydenckimi
(presidential elections).
Szkoci nie posiadają wprawdzie na swoim terytorium magicznego kamienia elokwencji,
ale to im nie przeszkadza, bo
w przeciwieństwie do Irland-
czyków są oszczędni – również
w gadaniu. Ale i oni mają swoje
osobliwe przesądy. Taki Szkot,
na przykład, za żadne skarby nie
postawi na łóżku lub na stole nowo zakupionych butów (newly
bought shoes). Wynika to stąd,
że na łóżku lub na stole zakłada
się zwykle buty nieboszczykom, aby godnie wyglądali
po wystawieniu na widok publiczny dla oddania ostatnich
honorów (last respects). Tak
więc w Szkocji nowe buty położone na łóżku lub stole to oczywiste ryzyko rychłej śmierci.
Brrrrr…
Ang
ie ls
ki z eu r
op
e js
k i m
c er t
y f ik
at
em saskich dusz
Z kolei w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Karolinie Południowej (South Carolina), pecha przynosi położenie
na łóżku kapelusza (placing
a hat on the bed brings bad
luck). Za to zapalając cygaro,
można bez problemu kłaść obuwie na dowolnym stole. Ach, te
różnice kulturowe!
Są jednak przesądy bliskie
wszystkim Celtom i Anglosasom. Jeśli któryś z nich przejdzie
pod rozłożoną drabiną (walks
underneath an open ladder),
przyniesie mu to pecha (bad
luck).
Czasem można zły urok odczynić, jeśli natychmiast przejdzie się pod drabiną tyłem w odwrotnym kierunku. Ale nie zawsze to działa (it does not always
work). Pecha przynosi również
otwieranie parasola w zamkniętym pomieszczeniu, a już
zwłaszcza nad czyjąś głową.
Oczywiście nie jesteśmy
w tym wszystkim całkiem bezradni, bo zawsze skutecznie pomaga odpukiwanie w niemalowane drzewo (knocking on
wood). Jest to stara celtycka tradycja związana z wierzeniami
w ukryte w drzewach dobre
duchy (good spirits hiding in
trees). Jest to też zapewne dowód na bliskie pokrewieństwo
duchowe Druidów ze słowiańskimi poganami.
Obok odpukiwania skutecznym sposobem na zapobieganie
nieszczęściom jest plucie. I tak,
w celu ochrony przed złym
spluń na ziemię trzy razy (spit
on ground three times). Przed
rozpoczęciem niebezpiecznej
podroży (a dangerous journey)
spluń na buty, a jeśli to podróż
morska, spluń na fale. Warto też
splunąć kilka razy podczas składania obietnicy (when making
a promise). Trudno powiedzieć
dlaczego, ale tak właśnie każe
tradycja. A tradycja to potęga!
Dlatego na wszelki wypadek
(just in case), drogi Czytelniku,
stosuj się do dobrych rad i nigdy nie upuszczaj na podłogę
nożyczek, bo może to oznaczać,
że ukochana osoba Cię zdradza
(your lover is being unfaithful to
you). Wtedy jej wierność możesz sobie zapewnić (ensure
fidelity) tylko poprzez zaszycie
w jej poduszce pióra łabędzia
(a swan’s feather).
I na koniec powiem jeszcze,
że to nie ma najmniejszego
znaczenia, czy to wszystko ma
jakikolwiek sens. (It doesn’t
matter if it makes any sense.)
Najważniejsze, że to naprawdę
działa! (The most important
thing is that it really works!)
Opracował
znawcaceltyckich
ianglosaskichdusz,
prof.W.G.Bell
z InstytutuJęzyka
Angielskiego Bellw Krakowie
www.bell.pl
BellKraków(Gama-Bell)
toszkołajęzykowa
z 21-letniątradycją
i Europejskim
CertyfikatemJakości
EAQUALS
www.eaquals.org
EuropejskieStowarzyszeniena rzeczJakościEdukacji
JęzykowejEAQUALSdążydo standaryzacjicertyfikatów
wydawanychprzezszkołyjęzykowew różnychkrajach.
Krokiemw tymkierunkujestwprowadzenieEuropejskich
CertyfikatówPoziomuZaawansowania.
Pierwsząw Polsceszkołą,któraotrzymała– w majubr.
– uprawnieniado wystawianiasłuchaczomEuropejskich
CertyfikatówZnajomościJęzykaAngielskiego
(CertificateofAchievementinEnglish),jestBellKraków.
Rozmowaz ElżbiEtąJarosz,
dyrektoremnaukowymszkołyBellw Krakowie
– Skądwzięłasiępotrzebawprowadzeniatakichcertyfikatów?
– Do niedawna zarówno szkoły językowe, jak i wydawnictwa
dość swobodnie określały poziomy zaawansowania. Sytuacja
zaczęła się porządkować, kiedy powszechne uznanie zdobyła
wspólna europejska skala umiejętności językowych. Teraz
naturalnym celem wydaje się ujednolicenie wymagań odnośnie certyfikatów. Najprościej mówiąc, chodzi o to, by zaświadczenia o ukończeniu kursów językowych były zrozumiałe i uznawane we wszystkich krajach Europy, niezależnie
od tego, gdzie zostaną wystawione.
– Dlakogosątecertyfikaty?
– Dla wszystkich uczniów i słuchaczy kursów językowych organizowanych w szkołach i innych placówkach, które uzyskają akredytację do ich wystawiania.
Obecnie certyfikaty są w fazie wdrożeniowej w całej Europie
i mam nadzieję, że staną się powszechnie dostępne w ciągu
kilku lat.
– Ilekosztująeuropejskiecertyfikaty?
– Słuchacze uczący się języka w szkołach z akredytacją
EAQUALS, w tym w Bell Kraków, otrzymają je bezpłatnie. Nie
będą też musieli przechodzić żadnego dodatkowego egzaminu, bo ocena ich umiejętności językowych następuje na bieżąco. Bell Kraków (Gama-Bell) to jedyna krakowska szkoła językowa, w której po ukończeniu kursu języka angielskiego
na poziomie A1, A2, B1, B2, C1 lub C2 słuchacz otrzyma Europejski Certyfikat Poziomu Zaawansowania. (ab)
Nr 19A
wrzesień 2010
25
Chcę wreszcie móc przeczytać w oryginale wiersze Zbigniewa Herberta,
lwowiaka – mówi Krysia, studentka ze Lwowa
Odkrywanie Polski
Studenci z Rosji, Ukrainy i Białorusi na ul. Kanoniczej w Krakowie
łodzi, zaangażowani w działalność społeczną, ciekawi świata.
Grupa studentów z Rosji, Ukrainy
i Białorusi przyjechała do Krakowa w ramach wizyty studyjnej sponsorowanej
przez Fundację Borussia. Organizacją
przyjmującą był Klub Jagielloński. Przyjechali, żeby w jedenaście dni lepiej poznać
Polskę i Polaków.
M
Lekcja geografii
Dla Wiery z Doniecka Kraków nie jest przypadkowym miejscem na mapie. – Tutaj urodziła się moja babusia. Nasłuchałam się
od niej tęsknych opowieści o mieście dzieciństwa i teraz, już po jej śmierci, chciałabym zobaczyć Kraków jej oczami. Chcę
zwiedzić wielki kościół z małymi wieżyczkami w centrum miasta, usłyszeć dźwięk organów i spróbować słodkiej zupy, której
przepisu babcia niestety nie pamiętała. Ale
jeszcze bardziej chciałaby trafić na legendarną Tandetę, bo stamtąd jej mama przywoziła piękne ubrania dla dzieci.
Kraków wzbudza zachwyt we wszystkich
uczestnikach:
– Tak tu pięknie i przytulnie, jakby czas
się zatrzymał sto lat temu. Zupełnie inaczej
niż w 5-milionowym Petersburgu, w którym
na każdym kroku przeplatają się motywy
architektoniczne z różnych epok. Ale zdecydowanie brakuje w Krakowie dachów,
po których można by było wieczorami pospacerować, jak w moim mieście – uśmiecha się Arina z Petersburga.
19A
2 8 Nrwrzesień
2010
Każdy ma inne spostrzeżenia na temat
życia w Krakowie. Julia czuje się tu o wiele
bezpieczniej niż w rodzinnym Charkowie,
Katii z Mińska podoba się małe zróżnicowanie społeczne. – W moim mieście na ulicy można zobaczyć obok siebie starego zaporożca i nowiutkiego bentleya, a w Krakowie większość ludzi wygląda na przedstawicieli klasy średniej. Wiera dziwi się powściągliwości krakowian: – W moim Doniecku zakochani demonstrujący publicznie
swoje uczucia stanowią nieodłączny element krajobrazu.
Z kolei Krysia, pochodząca z Wołynia,
zauważa w Polakach skłonność do przeżywania wielkich emocji, zarówno dobrych
i złych. – To zdecydowanie słowiańska cecha.
Lekcja WOS
Wizyta w Urzędzie Miasta Krakowa wywołuje wielkie poruszenie w grupie. Jednak to
nie piękny pałac Wielopolskich, w którym
znajduje się siedziba władz miasta wywarł
tak ogromne wrażenie.
– U nas wszystkie najważniejsze urzędy
są niedostępne dla zwykłych obywateli
i odgrodzone kordonem strażników – mówi
Sasza z Rosji. Podczas zwiedzania Urzędu
na korytarzu wita się z nami i zamienia kilka słów mężczyzna – bez garnituru, w samej
koszuli. Uczestnicy wymiany nie mogą
uwierzyć, że to sam prezydent Majchrowski
poświęcił nam kilka minut w drodze
na konferencję prasową. – U nas mer miasta
FOT. WIKTORIA BOJKO
nie porusza się nigdzie bez szpaleru ochroniarzy! – komentuje Arina z Petersburga.
Podczas tejże wizyty radna miasta opowiada o różnych działaniach podejmowanych przez Radę Krakowa, między innymi
o stypendiach dla najzdolniejszych uczniów
i studentów. Wika, studentka fizyki z Kijowa nie rozumie, dlaczego stypendyści nie
zostają później pracownikami Urzędu.
– W moim mieście takie stypendia również
są przyznawane, ale w celu budowania
„drużyny”, która w przyszłości zasili szeregi urzędników.
Lekcja języka
Krysia studiuje na uniwersytecie Iwana Franki (dawniej Jana Kazimierza) we
Lwowie i pisze pracę licencjacką o współczesnych stosunkach polsko-ukraińskich.
Nie ma w rodzinie żadnych Polaków, ale
po polsku mówi całkiem nieźle – nauczyła
się od lwowskich koleżanek. Chętnie poznaje nowe wyrazy, więc pyta co oznacza nazwa sklepu „Biedronka”. Ktoś próbuje jej to
wytłumaczyć za pomocą tekstu piosenki „Ja
jestem biedronką, nie myl mnie ze stonką”.
Krysia szybko załapuje, ale zupełnie nie rozumie dlaczego ktoś miałby pomylić owada
z Estonką. Dziewczyna nie zraża się naszymi niekontrolowanymi wybuchami śmiechu
przy podobnych sytuacjach. Jest bardzo
zdeterminowana, żeby perfekcyjnie poznać
język polski. – Chcę wreszcie móc przeczytać w oryginale wiersze Zbigniewa Herberta,
Alicja Malewska
lwowiaka.
Dziewczyna z okładki
Najmilsza Studentka
Krakowa 2010 roku
Podczas majowych Juwenaliów
reprezentująca Uniwersytet
Jagielloński Joanna Brejta została
wybrana Najmilszą Studentką
Krakowa. O ten tytuł ubiegała się już
po raz drugi. Poprzednio, w barwach
AWF, zdobyła nagrodę publiczności:
– Dwa lata temu trochę przegięłam
z niektórymi tekstami, co nie
do końca spodobało się jury. W tym
roku byłam już lepiej przygotowana,
wiedziałam dokąd mogę posunąć się
w ripostach, by nie podpaść.
W tej rywalizacji liczą się przede
wszystkim wdzięk, inteligencja
i poczucie humoru. Jury
i publiczność, która od początku nie
kryła sympatii do Joanny, ogłosiły
werdykt niemalże jednogłośnie.
Najtrudniejsza dla Joanny
konkurencja nawiązywała do czasów
komuny i popularnych wówczas
ksiąg skarg i zażaleń. Trzeba było
odpowiedzieć na konkretny wpis.
– Ja dostałam skargę, że jakaś
studentka zdemolowała ogród
botaniczny, przez co uciekły stonki.
Powiedziałam wtedy
do prowadzącego: „Adam, a co ty
zrobiłeś, żeby je powstrzymać?”
Joanna pochodzi ze Stalowej Woli,
studiuje pedagogikę
społeczno-opiekuńczą na drugim
roku (UJ) i pisze pracę magisterską
na turystyce i rekreacji (AWF).
Podczas odbierania tytułu najmilszej
wystąpiła w koszulce, na której
z tyłu widniał napis UJ w koronie,
z przodu AWF otoczony sercem.
I żartowała: – Może teraz w MPK
będę miała miejsce siedzące?
Albo zyskam szacunek na piętrze
w akademiku?
W przyszłości, po ukończeniu
licencjatu na UJ, planuje podjęcie
kolejnego kierunku – dziennikarstwa
i komunikacji społecznej
na Uniwersytecie Papieskim
Jana Pawła II (dawny PAT).
– Kto wie, może będę studiować aż
do piędziesiątki – śmieje się Joanna,
bo do życia, podobnie jak
do konkursu, podchodzi z humorem
i dystansem.
Karol Surówka
Joanna Brejta
oczarowała
juvenaliową publiczność
i jurorów
REKLAMA
FOT. WOJTEK KAMIŃSKI
Nr 19A
wrzesień 2010
29
Ich pasją
są rajdy
Samochodowe
fascynacje
studentów
Wydziału
Mechanicznego
Politechniki
Krakowskiej
▲ Łukasz Kozdroń z Piotrem Zegarmistrzem na trasie 55. Rajdu Wisły
W tym roku po raz czwarty odbył się
w Wieliczce Memoriał Janusza Kuliga
i Mariana Bublewicza. Ten mini-rajd,
hołd dla dwóch wspaniałych kierowców, rozpoczyna sezon ogólnopolskich
imprez automobilowych. Wśród kilkunastotysięcznej widowni największy
aplauz wywołał fiat 126p kierowany
przez Pawła Kopacza. Jego pilotem
był Kamil Heller – student Wydziału
Mechanicznego Politechniki Krakowskiej. Kamil nie jest jedynym studentem PK, który startuje w rajdach.
Ścigają się też, jako kierowcy, jego
koledzy z Wydziału Mechanicznego
– Michał Kluziewicz i Łukasz Kozdroń.
amil dorastał przy odcinku specjalnym Rajdu Wisły. – Ekstremalne
przejazdy prawdziwych rajdowych
samochodów wywarły na mnie tak ogromne
wrażenie, że rajdy stały się moją pasją, która
trwa do dziś – wspomina.
Od samego początku widział siebie jako
pilota. Wstąpił do Automobilklubu Cieszyńskiego, zdobył licencję pilota rajdowego
i w 2008 r. zadebiutował w Rajdowym Pucharze Polski.
W tym roku rozpoczął starty w Rajdowych
Samochodowych Mistrzostwach Polski w Pucharze Clio Cup. Wspólnie z Jackiem Płonką
skutecznie walczą o mistrzostwo w swojej klasie. Dotychczas udało im się wygrać Rajd Bohemii – czwartą rundę Mistrzostw Polski.
Obecnie prowadzą w Pucharze i z niecierpliwością czekają na dalsze trzy eliminacje, które rozstrzygną walkę o mistrzowskie trofeum.
*
Kamil jest na jednym roku z Łukaszem
Kozdroniem. Łączy ich nie tylko ławka podczas wykładów (na kierunku Transport), ale
także wspólne występy w rajdach. W 44 Raj-
K
19A
3 0 Nrwrzesień
2010
FOT. JACEK MAZUR
dzie Krakowskim jadąc w Peugeocie 106 Rallye zajęli 4 pozycję w swojej klasie i 36 w klasyfikacji generalnej.
Łukasz już w wieku 11 lat postanowił, że
zostanie rajdowcem. Wystarczyło, że ojciec
zabrał go w okolice krakowskich Błoń na prolog Rajdu Polski zaliczanego do Mistrzostw
Europy. – Tamtego wieczoru zobaczyłem zupełnie inny świat. Strasznie głośne kolorowe
rajdówki, zostawiające po sobie tylko słodki
zapach spalin, pościnane zakręty oraz ślady
opon po efektownych poślizgach. Podziwiałem umiejętności kierowców, te potworne maszyny były im posłuszne na każdym kroku.
Wtedy pomyślałem sobie „To jest TO! To będę robił w przyszłości” – wspomina Łukasz.
– Przez kolejne lata zagłębiałem się w tajniki
szybkiej jazdy samochodem. Jak tylko stuknęła mi osiemnastka, zrobiłem prawo jazdy,
pożyczyłem samochód od mamy, żeby startować w rajdach amatorskich w celu zdobycia
upragnionej krajowej licencji.
W tym roku Łukasz startuje w Rajdowym
Pucharze Polski: – Nigdy nie jestem tak
szczęśliwy, jak podczas tych kilku dni zmagań na odcinkach specjalnych.
*
Michał Kluziewicz studiuje budowę i badania pojazdów samochodowych. Od zawsze
fascynowały go wszelkie sporty motorowe,
a w szczególności rajdy samochodowe. Nic
więc dziwnego, że zaraz po ukończeniu
osiemnastu lat zdobył prawo jazdy i krajową
licencję rajdową. – Zadebiutowałem w Subaru Poland Rally jako pilot. Seicento, którym
jechaliśmy wypadło z drogi na zabrudzonym
zakręcie i uszkodziło chłodnicę. Jakby tego
było mało, samochód, którym wracałem
do domu, uczestniczył w kolizji i drugi raz tego dnia wylądowałem w rowie – Michał wpomina pechowe początki.
Potem kupił seryjnego Peugeota 106 XSi
1.4 o mocy 94 KM i rozpoczął żmudny proces przeróbki. Po dwóch latach przygotowań
wraz z Kamilem Hellerem wystartowali
w Rajdzie Barbórki Warszawskiej. Na 108
załóg (w tym krajowej czołówki) uplasowali
się na 13. miejscu w klasie do 1600 ccm i 62.
w klasyfikacji generalnej. Aktualnie Michał
przygotowuje do zawodów Citroena Saxo
i w grudniu zamierza poprawić ten wynik.
*
Największym zmartwieniem rajdowców
są wysokie koszty. Począwszy od zakupu
i modyfikacji samochodu, przez niepalny
ubiór i wyposażenie bezpieczeństwa, paliwo, opony i inne elementy eksploatacyjne,
wynajęcie terenu do treningów, bieżący serwis i naprawy rajdówki, kończąc na wpisowym i noclegach podczas rajdów. Koszt samego startu Peugeotem 106 w wersji „niskobudżetowej” w jednym rajdzie to ponad 3000 zł.
– Suma wydatków jest astronomiczna,
szczególnie dla studenta studiów dziennych
bez zewnętrznego wsparcia firm, dlatego
w swoim terminarzu trzeba jeszcze znaleść
czas na zdobywanie pieniędzy – tłumaczy
Michał Kluziewicz. – Po wykonaniu wszystkich obowiązków związanych z uczelnią, rajdami i pracą zazwyczaj pozostaje nie więcej
niż 4 godziny na sen. Na odpoczynek nie ma
czasu także w wakacje, bo wtedy sezonowo
pracuję za granicą organizując budżet na kolejny rajdowy sezon.
*
Kamil, Łukasz i Michał połączyli pasję ze
studiami. Wiedza zdobyta na zajęciach na Politechnice pomaga im przy obsłudze samochodów i odwrotnie – doświadczenia z rajdów przydają się na uczelni.
Dominika Kustosz, Jakub Owiński
FELIETON
Koleżanko, nie paś
darmozjada!
Michał Kluziewicz na trasie
FOT. ARTUR BYSIEK (BYSIEK.COM)
Zwycięzcy Rajdu Bohemii: Kamil Heller (z lewej) i Jacek Płonka
Michał Kluziewicz – drobna naprawa
FOT. JAKUB OWIŃSKI
Łukasz Kozdroń i Kamil Heller – pierwszy wspólny start
FOT. JAKUB OWIŃSKI
na Rajdzie Krakowskim
Jeśliwierzyćprzekonaniu
RobertaA.Heinleina,że
człowiekpowinienumieć
zrobićwszystko,a specjalizacjajestdlainsektów,
tostudentjestwzorcem
człowieka.Rozpoczęcie
jakiejkolwiekprzygodyna
wyższejuczelnioznacza
perspektywęzdobycia
conajmniejkilkunowych
umiejętnościi paru
zawodówniezwiązanych
z planowanympo studiach
zajęciem.
Podstawowymproblemem,
z jakimspotykasię
młodzian(rzadziejpanna)
w jakiśtydzieńpo przyjeździena stancję/do akademikajestuporaniesię
z brudemwdzierającymsię
w życiewrazz opierzaniem
sięw dorosłości.Trzeba
nauczyćsiębyćsprzątaczką,ewentualniehodowcą
boczniakóww brudnych
garnkach.
Do garnkówtrzebacoś
włożyć.Tutajprzydatna
będziespecjalizacja
mistrzazakupów,który
potrafiobleciećpółmiasta
i za jedzeniena dwadni
zapłacić 10 zł,niespecjalnie
przeztenczasgłodując.
Albospecjalizacjamistrza
komplementów,który
umiejętnieoperując
słowemskierowanym
do zamożnychkoleżanek,
potrafiw tygodniuzjeść
pięć,sześćobiadów
poza swoimlegowiskiem.
Częstepodróżedo rodzinnegodomu(turystykagastronomiczno-rabunkowa)
mogąwyrobićmięśnie
i kondycję,którejnie
powstydziłbysięhimalajski
szerpa.W takimzdrowym
cielechętniemieszkazdrowyduch.Przeważnieduch
belfra-korepetytora,który
rozjaśniaumysłytych
panieneki chłopców,którzy
postanowiliniespełnić
pokładanychw nichnadziei
i nieskończyćżadnej
szkoły,opróczszkoły
smarowaniasiętapetą
i jazdyna deskorolce.Albo
duchkawiarnianegoretora,
mistrzaargumentacji,
ogniomistrzasłów
ponad czterosylabowych,
któremugdybypłacono
za głoszenieswoichprawd,
zostałbyKulczykiembraci
oindeksowanej.
Planowaniewspólnychwydatkówzewspółlokatorami
i dzieleniez nimiobciążeń
pozwalazdobyćkolejne
kompetencjei choćprzez
chwilępoczućsięjak
policyjnynegocjator.
Szkodatylko,żewszystko
toniebardzosięprzydaje
studentowi,kiedyjużmusi
wesprzećswójportfel
i w wolnymczasieposzukać
jakiejśpracyzarobkowej.
Przeważnie,pókiniezdobędziewiększegodoświadczenia,czekagonudne,
mechanicznewykonywanie
stalejedneji tejsamej
czynności.Składanie
hamburgera,rozmowy
telemarketera,siedzenie
przy kasiew hipermarkecie.
Całyczasjednoi tosamo.
Alei tojestważne,bochoć
specjalizacjesądla
insektów,tostudia,oprócz
czasukoncesjonowanej
nieodpowiedzialności,są
teżokresemprzygotowań
do życiaw ludzkim
mrowisku.Dlategoniekiedy
wartosięwysilić,odłożyć
piwoi zarobićna siebie.
Studencie,pozwólsię
najeśćswojejkoleżance.
A Ty,koleżanko,niepaś
darmozjada!
Marcin Chmielowski
Nr 19A
wrzesień 2010
31
POLITECHNIKA KRAKOWSKA – EURO
˚ycie studenckie
42 sekcje w AZS
Na Politechnice działa wyróżniający
się w skali ogólnopolskiej Uczelniany Klub AZS. Studenci trenują w 42
sekcjach, mając do dyspozycji nowoczesne Centrum Sportu i Rekreacji, a także Ośrodek Sportów Wodnych. Każdy, kto chce uprawiać
sport, znajdzie tu coś dla siebie.
Od tańca do radia
Politechnika stwarza studentom
i pracownikom szerokie możliwości
rozwoju różnych talentów, także
artystycznych. Przy uczelni działają:
klub taneczny „Bawinek”, chór
„Cantata”, galeria „GIL”, galeria
„Kotłownia”, radio „Nowinki”
oraz Studencki Klub „Kwadrat”.
Rajd PK i Czyżynalia
W całym kraju od lat znany jest Rajd
Politechniki Krakowskiej. Kilka
tysięcy uczestniczących w nim studentów ma dobrą zabawę, łącząc
doznania turystyczne, artystyczne
i towarzyskie. Studenci PK znakomicie bawią się również podczas majowych „Czyżynaliów”.
Stypendia
Dyplom inżyniera jest dziś w najwyższej cenie – studenci PK mają powody do radości
Tu jest przy
Sukcesy Politechniki Krakowskiej i jej absolwentów
aturzysto! Chcesz po studiach
mieć ciekawą pracę, dobrze zarabiać i szybko awansować? Wybierz Politechnikę Krakowską – uczelnię,
której wysoką pozycję na rynku edukacyjnym potwierdzają różne rankingi i sukcesy
absolwentów.
W tegorocznym konkursie na dofinansowanie tzw. kierunków zamawianych. Politechnika zdobyła ponad 19 mln zł. To najwyższe dofinansowanie w Małopolsce i drugie
pod względem wysokości wśród wszystkich
uczelni w Polsce. Ministerstwo Nauki
i Szkolnictwa Wyższego nagrodziło 39 projektów (z 263 zgłoszonych), w tym aż cztery
z PK, które zajęły miejsca w ścisłej czołówce.
Politechnika Krakowska wygrała ostatni,
przeprowadzony w 2008 roku ranking tygo-
FOT. HTTP://WWW.PRETEXT.US.EDU.PL/ZWNS22_2.HTML
M
Studenci Politechniki Krakowskiej
mogą korzystać z następujących
form pomocy materialnej:
• stypendium socjalne
• stypendium za wyniki w nauce
lub sporcie
• stypendium ministra
za osiągnięcia w nauce
• stypendium ministra za wybitne
osiągnięcia sportowe
• stypendium specjalne dla osób
niepełnosprawnych
• stypendium mieszkaniowe
• stypendium na wyżywienie
Nrga
15 losowa
• zapomo
3 2 grudzień 2008
dnika „Newsweek”. Ranking pokazuje rynkową wartość wykształcenia. Ujawnia, które uczelnie są najlepszymi kuźniami kadr
dyrektorskich, menedżerskich i kierowniczych. W tym rankingu wartość dyplomu
oceniana była przez pracodawców.
Sukcesy Politechniki nie są przypadkowe. Stoi za nimi wieloletnia troska o wysoki poziom nauczania i dobre przygotowanie
inżynierów do kariery zawodowej.
Politechnika dysponuje znakomitą kadrą,
współpracuje z ponad stu uczelniami z całego świata. Na wszystkich wydziałach są laboratoria wyposażone na europejskim poziomie z dostępem do najnowszych technologii.
Studenci Politechniki Krakowskiej mają
szerokie możliwości pogłębiania wiedzy za
PEJSKIE STANDARDY STUDIOWANIA
Powiększony kampus
Wydziały PK
Politechnika Krakowska rozbudowuje bazę dydaktyczno-naukową. W lipcu uczelnia kupiła od Agencji Mienia
Wojskowego nieruchomość położoną przy ul. Szlak
o łącznej powierzchni 0,4375 ha. Obiekt stanowi naturalne
dopełnienie kampusu przy ul. Warszawskiej.
– Politechnika bardzo dynamicznie się rozwija, otwieramy nowe kierunki studiów, potrzebujemy nowych przestrzeni na prowadzenie badań naukowych i zajęć dydaktycznych – mówi rektor prof. Kazimierz Furtak. Z budynków będzie można korzystać po modernizacji – od roku
akademickiego 2011/2012. To szczególnie ważne wobec
zwiększającej się co rok liczby chętnych do studiowania
na Politechnice.
■ Wydział Architektu
ry
■ Wydział Fizyki, Ma
tematyki
i Informatyki
■ Wydział Inżynierii
Elektrycznej
i Komputerowej
■ Wydział Inżynierii
i Technologii
Chemicznej
■ Wydział Inżynierii
Lądowej
■ Wydział Inżynierii
Środowiska
■ Wydział Mechanicz
ny
Politechnika
w liczbach
szłość
nie są przypadkowe
granicą. Wielu z nich wyjeżdża na stypendia
w ramach programów: Erasmus i Ceepus
oraz w ramach umów między wydziałami,
instytutami i katedrami.
Prężnie działający na uczelni Komitet
Lokalny IAESTE (The International Association for the Exchange of Students for
Technical Experience) otwiera przyszłym
inżynierom drogę do zagranicznych praktyk
aż w 90 krajach.
Na Politechnice każdy znajdzie warunki
do rozwijania swoich zainteresowań – od
sportowych po artystyczne – i pod tym
względem, podobnie jak naukowym, oferta
uczelni jest bardzo atrakcyjna.
www.pk.edu.pl
Bogata jest lista firm, w których studenci Politechniki Krakowskiej odbywają staże i praktyki. Są wśród
nich tak znane marki jak: Accenture, ArcelorMittal
Poland, ABB, Budimex-dromex, Capgemini, Car
Technology, Coca-Cola HBC Polska, CSI Computer
Systems, delphi Poland, Grupa Onet. pl, International Paper, MAn Trucks, Motorola, naftobudowa, Orlen Oil, Philip Morris Polska, Pliva, Royal Canin, RR
donnelley Europe, Skanska, Valeo Autosystemy, Vision Software, Volkswagen Poznań i wiele innych, liczących się w polskiej gospodarce.
dla wielu studentów staże są pierwszym krokiem
do zdobycia stałego zatrudnienia.
w
20 kierunkó
w
tó
en
ud
15694 st
ych
ow
uk
61 kół na
ca
2262 miejs
ach
w akademik
i
el
ci
1155 nauczy
akademickich
zielnych
237 samod
ow
prac ników
Wygodne akademiki
Trzy biliony
operacji
na sekundę
Politechnika Krakowska może się poszczycić najwydajniejszymi
superkomputerami, jakimi dysponuje pojedyncza polska uczelnia. To Perszeron
– SGI Altix ICE 8200
zdolny wykonywać blisko trzy biliony operacji na sekundę oraz
Mustang – IBM BladeCenter LS21/QS22
o identycznej architekturze co najpotężniejszy superkomputer
świata IBM Roadrunner.
Obie maszyny uruchomione zostały w ubiegłym roku w Pracowni
Obliczeń Wysokiej Wydajności na Wydziale
Fizyki, Matematyki
i Informatyki.
Wiele szkół wyższych może pozazdrościć Politechnice
Krakowskiej nowoczesnych akademików. Studenci mają
w nich 2262 miejsca i dogodne warunki do życia i do nauki. To jeszcze jeden z atutów uczelni, która przyciąga studentów z całego kraju i z zagranicy.
Podwójne dyplomy
Nie tylko polscy pracodawcy wysoko cenią dyplomy absolwentów Politechniki Krakowskiej. Studenci trzech wydziałów mają możliwość jednoczesnego uzyskania dyplomu Politechniki oraz uczelni europejskich współpracujących z PK.
Otrzymanie dyplomu PK to pierwszy krok do udanej kariery
ZDJĘCIA JAN ZYCH
zASy
C
E
R
B
O
d
n IE R ó W
y
ż
n
I
A
L
d
Gdzie na staże i praktyki
nia zdobyła 19 mln zł
Politechnika Krakowska Uczel
na kształcenie inżynierów
im
tatn
Ninrg1u „wNoews sweeka”!
na kierunkach zamawianych
rank
Politechnika
Krakowska
na
II
miej
scu
Te dyplomy cenią
w Polsce
pracodawcy
WYDZIAŁ FIZYKI, MATEMATYKI
I INFORMATYKI
30-084 Kraków, ul. Podchorążych 1, tel. 12 628-25-81, 12 628-31-51
www.fmi.pk.edu.pl
e-mail: [email protected]
Studia stacjonarne
FIZYKA TECHNICZNA
(I i II stopień)
INFORMATYKA
(I i II stopień)
Specjalności:
Specjalności:
●
●
modelowanie
komputerowe
● nowoczesne materiały
i nanotechnologie
● technologie
multimedialne
informatyka
stosowana
● grafika
komputerowa
i multimedia
● teleinformatyka
MATEMATYKA (I i II stopień)
Specjalności: ● matematyka w finansach i ekonomii
● modelowanie matematyczne
ProjektyPolitechnikiKrakowskiejzłożonew ramach
konkursuna dofinansowanietzw.kierunkówzamawianych,
znalazłysięw czołówcelistyrankingowejMinisterstwa
Naukii SzkolnictwaWyższego.Politechnikaotrzyma
ponad 19mlnzł.Tonajwyższedofinansowaniew Małopolscei drugiepod względemwysokości(za Politechniką
Śląską)wśródwszystkichuczelniw Polsce.
Departament Wdrożeń i Innowacji MNiSW ocenił 197 wniosków (z 263 wszystkich zgłoszonych, część nie przeszła pozytywnie oceny formalnej) o przyznanie dofinansowania. 80 wniosków
uzyskało ocenę pozytywną, w tym sześć projektów Politechniki
Krakowskiej.
Dofinansowanie uzyskało jednak tylko 39 wniosków, w tym aż
cztery projekty PK, które zajęły miejsca w ścisłej czołówce: 3, 8, 9
i 11. Do podziału między uczelnie jest 210 mln złotych.
NAGRODZONE PROJEKTY Z PK
Wydział prowadzi też studia w systemie niestacjonarnym
na wszystkich ww. kierunkach.
Studia na Wydziale FMiI
PK to szansa zdobycia
kwalifikacji gwarantujących
pewną i ciekawą pracę.
Absolwenci są dobrze
przygotowani do samodzielnego rozwiązywania
problemów technicznych
i informatycznych
w nowoczesnym, skomputeryzowanym świecie.
Poznają metody grafiki
komputerowej oraz techniki
multimedialne.
Wszechstronne
wykształcenie pozwala im
sprawnie współpracować
ze specjalistami różnych
dziedzin nauki i gospodarki
oraz elastycznie przystosowywać się do zmieniających się wymagań rynku.
Zdobyte tu dyplomy budzą
szacunek pracodawców.
SZCZEGÓŁOWE INFORMACJE:
Nr 19A
wrzesień 2010
byabsolwentówWydziałuInżynieriiŚrodowiskaPolitechniki
Krakowskiejzdolnychdo wykorzystaniawiedzyw kreowaniu
rozwojuspełniającegowymaganiaśrodowiskowe”. Politech-
nika pozyskała na niego ponad 4 mln 800 tys zł. Projekt obejmuje kształcenie na kierunkach: inżynieria środowiska, budownictwo i ochrona środowiska.
■ Prawie 4 mln 770 tys zł wynosi dofinansowanie projektu
„Zwiększenie liczby absolwentów na kierunku energetyka”
(8. miejsce na liście rankingowej), realizowanego wspólnie
przez Wydział Mechaniczny oraz Wydział Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej.
■ Dofinansowanie uzyskał także drugi projekt Wydziału Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej „Zwiększenie liczby absolwentów na kierunku informatyka” (9. miejsce w rankingu).
Kwota: 4 mln 150 tys zł.
■ Na 11. miejscu znalazł się projekt „Matematykaw finansach
i ekonomii”, który realizowany będzie przez Wydział Fizyki,
Matematyki i Informatyki. Dofinansowanie przekracza 5 mln
350 tys zł.
www.fmi.pk.edu.pl
ZAPRASZAMY MATURZYSTÓW!
34
■ Na 3. miejscu listy rankingowej znalazł się projekt „Wzrostlicz-
Politechnika Krakowska uczestniczy w programie tzw. kierunków zamawianych od 2008 roku, kiedy to po raz pierwszy Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wskazało kierunki studiów
o strategicznym znaczeniu dla gospodarki opartej na wiedzy. (A)
Ósmy cud świata
Miasto Xi’an zasłynęło na całym świecie,
gdy trzej chłopi podczas kopania studni
wykopali kilka figur żołnierzy
ociągiem z Pekinu do
Xi’an jedzie się przez całą
noc. Nie jest to przyjemna podróż. Czyściutki i klimatyzowany wagon szybko zamienia
się w duszne śmietnisko o zapachu chińskich zupek. Mimo
zmęczenia po wyjściu z pociągu
trudno nie zachwycać się atmosferą miasta. Ulice pełne są ludzi
i zwierząt. Wszędzie wiszą klatki z ptakami, a przed każdą bramą siedzi kot lub szczeniak.
Gwar ludzi miesza się ze śpiewem ptaków i dźwiękami cykad.
W powietrzu unosi się zapach
gotowanych na parze pierożków.
Nie odczuwa się tu chaosu
i pędu życia, tak jak w Pekinie.
Mieszkańcy mają czas na poranną gimnastykę, grę w karty lub
partyjkę tradycyjnego mahjong.
Wszyscy są mili i uśmiechnięci
i nawet na migi starają się porozmawiać ze spotkanymi turystami. W Xi’an można spędzić wiele dni spacerując wąskimi uliczkami i penetrując ich zakamarki.
Miasto zasłynęło na całym
świecie w 1974 roku, gdy trzej
chłopi podczas kopania studni
P
wykopali z ziemi kilka figur
żołnierzy z wypalanej gliny (terakoty). Natychmiast rozpoczęto
prace archeologiczne, podczas
których wykopano ponad sześć
tysięcy naturalnej wielkości posągów ludzi, a także koni i rydwanów. Odkrycie to uznano
za ósmy cud świata. Po dwudziestu latach na terenie wykopalisk otworzono Muzeum Armii Terakotowej.
Tłum zwiedzających przeraża
zanim jeszcze wejdzie się
na teren z ekspozycjami. Lu y
Ce n
dzie gromadzą się przy kaekin:ok.2000zł
■ LotWarszawa–P
sach i na małym targu,
ekin–Xi’an:62zł
gP
cią
po
tna
Bile
■
na którym oprócz miniaturek ■ Wstępdomuzeum:40zł
terakotowej armii można tak- ■ NoclegwXi'an:10zł
■ Obiad:8zł
że kupić niezwykle pstrokate ozdoby i zabawki.
Budynek, w którym znajduje się kolekcja figur wygląda jak blaszany hangar,
a nie muzeum. Ziemiste
posągi stoją w zwartych
szeregach gotowe do boju.
Żołnierze różnią się między sobą nie tylko mimiką
twarzy, ale także fryzurami, ubiorem i postawą.
Wielu trzyma w rękach
prawdziwą broń gotową
▲ Dzieci słuchające
do użycia.
śpiewu kanarka
Nie wszystkie posągi
zachowały się nienaruszone. Większość korpusów
sklejano, a niektóre nie mają
głów. Gliniane postacie były pomalowane, jednak straciły swoje
barwy po wykopaniu, gdyż
barwnik natychmiast wyblakł.
Imponujące są rzeźby rydwanów zaprzężonych w cztery konie. Wiernie odzwierciedlone
zwierzęta mają przycięte grzywy i ozdobione ogony. Cały region muzeum jest starożytnym
grobowcem. Zadaniem armii
miała być bowiem pośmiertna obrona Pierwszego Cesarza
Chin, którego sarkofag znajduje
Targ z pamiątkami
się w pobliżu.
przed Muzeum Armii
Terakotowej
ZDJĘCIA:
DOMINIKA KUSTOSZ
▲ Żołnierze Armii Terakotowej
Pierwszy Cesarz Chin zasiadł
na tronie państwa Qin w wieku 13 lat. Niewątpliwie był osobą
lubiącą rozmach. Podbił sześć
państw i zjednoczył je w obecne
Chiny. Ujednolicił w nich pismo,
rozkazał wybudować sieć dróg
łączących je ze stolicą i Wielki
Mur Chiński uważany obecnie
za jeden z siedmiu cudów świata.
Jego obsesja związana ze śmiercią doprowadziła do powstania
jednego z najwspanialszych
dziedzictw historii ludzkości.
Przez 36 lat setki tysięcy przymusowych robotników budowało
pałac, w którym po śmierci Cesarz Qin miał zostać pochowany.
Grób Cesarza mieści się w sarkofagu w górze Li oddalonej o niecałe 2 km od Muzeum Armii Terakotowej. Mimo iż nie uniknął
śmierci, zapewnił sobie nieśmiertelność.
W okolicy Xi’an cały czas
trwają badania archeologiczne.
Ostatnie odkrycia pochodzą
z 2009 roku, kiedy to odkopano
kolejne figury żołnierzy oraz
wysokiego rangą dowódcy.
Trzeba jednak przyznać, że
większe wrażenie robi historia
figur i ówczesnego cesarza niż
one same. Dominika Kustosz
REKLAMA
REKLAMA
Nr 19A
wrzesień 2010
37
Jako lider zespołu Zakopower
stał się ambasadorem góralszczyzny
w Polsce i na świecie. O swoich pasjach
– architekturze i muzyce – opowiada
tak szczerze i przejmująco, że trudno
nie darzyć go sympatią. Sebastian
Karpiel-Bułecka, żywiołowy artysta,
który niesie ducha polskich gór.
Nie można mieć
Zakopane
Sebastian urodził się w 1976 r. w Krakowie, wychowywała go samotnie matka
w Zakopanem. To właśnie w stolicy Tatr
dziadkowie obudzili w nim ducha góralskiego i nauczyli gwary. Tu chodził do sąsiada na lekcje gry na skrzypcach, które
zapoczątkowały jego przygodę z muzyką.
Stąd, po prababci, pochodzi jego przydomek „Bułecka”. Tutaj grał w karczmach
swoje pierwsze koncerty i spędzał większość przedmaturalnego życia – w karczmach takich jak „Sopa” przy ulicy Kościeliskiej, w której się spotkaliśmy..
– Tu zaczynaliśmy, nic wielkiego, po prostu chcieliśmy grać. Patrząc na tamten czas
jestem zadowolony. Na pewno zdarzyło mi
się popełnić parę błędów, ale to były takie
błędy, które zaowocowały tym co mam w tej
chwili. Dzięki nim czegoś się nauczyłem,
wyciągnąłem jakieś wnioski.
Wchodząc do „Sopy” po latach, już jako
spełniony muzyk, czuję się... bezpiecznie, jestem szczęśliwym człowiekiem. Robię rzeczy
które kocham, więc trudno o większe szczęście...
Studia
Sebastian jest absolwentem Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej. Kraków wspomina dobrze, jest dla niego bardziej przyjazny od Warszawy, bardziej kameralny. Z szacunkiem nazywa go „stolicą
południowej Polski”. Tu udało mu się połączyć niezwykle wymagające studia
z równie wymagającą pasją, czyli grą
na skrzypcach.
– Nie wiem, czy jest na to jakaś recepta,
żeby te dwie rzeczy połączyć. Jeżeli się coś
kocha, to na pewno się z tego nie rezygnuje
i będzie się nad tym pracowało i rozwijało
ten swój talent. Na Politechnice Krakowskiej,
gdy profesorowie dowiedzieli się o mojej
drugiej pasji, to w żaden sposób jej nie ograniczali, wręcz przeciwnie, szli mi na rękę
i starali się pomóc. Pani dziekan dała mi natychmiast indywidualny tok studiów i mogłem sobie to wszystko poukładać, tak że nie
musiałem rezygnować z grania. Jeżeli coś
jest podparte szczerymi emocjami i jakimś
pozytywnym uczuciem, to musi to przynieść
pozytywne efekty. A poza tym architektura
i muzyka to tylko pozornie dwie różne rzeczy:
w obu tych sztukach pojawia się improwiza19A
3 8 Nrwrzesień
2010
cja. Architektura jest sztuką kształtowania
przestrzeni, muzyka też kształtuje przestrzeń,
tyle że dźwiękami. Pamiętam, że na lekcji rysunku włączano muzykę i rysowaliśmy to, co
słyszymy. To są bliskie sobie sztuki.
Zakopower
Zakopower wszedł do historii muzyki jako
zespół, który pokazał nowe oblicze góralskiego folkloru. Kariera kapeli zaczęła się
od wydania płyty „Musical” w 2005 roku
i nagrody im. Karola Musioła na festiwalu
w Sopocie za singiel „Kiebyś ty”. Dodatkowy rozgłos przyniosła reklama nagrana dla
Banku Millenium, w którym została wykorzystana piosenka „Udomowieni”. Od wydania drugiej płyty „Na siedem” w 2007 roku zespół nieustannie koncertuje zarówno
w Polsce, jak i za granicą, pełniąc rolę wizytówki polskiej kultury ludowej m.in. w polskim budynku na EXPO w Pekinie. Terminarz, który przewiduje nawet do 100 koncertów rocznie, znalazł odzwierciedlenie
w piosence „Galop”.
– Większość czasu spędzamy w samochodzie. Czasem jest tak, że schodzimy ze sceny
i od razu jedziemy dalej, bo na drugi dzień rano gdzieś mamy próbę. Wieczorem znowu
gramy i tak w kółko. Jest to na pewno dosyć
absorbujące i męczące, ale mi się nigdy to nie
znudzi, bo ja to kocham! To mi daje satysfakcje i dzięki temu ładuje swoje akumulatory.
Muzyka to moja miłość, a nie można mieć
przecież dość miłości. Pewnie – jakieś znużenie przychodzi, jak się gra w kółko te same
piosenki, dlatego staram się to zmieniać, sięgać po piosenki dawno nie grane albo też nowe. W tej chwili robimy tak, że gramy utwory,
które dopiero się ukażą na naszej nowej płycie. Więc jakieś tam urozmaicenie jest.
Architektura
Sebastian zawozi mnie na budowę, na której
stanie pierwszy dom według jego projektu,
dla kolegi z zespołu, Wojciecha Topy. Budowla będzie drewniana, z przeszkloną stroną
z widokiem na Giewont. Oczywiście istotny
jest styl budowy, góralski, dlatego w drewnia-
dość miłości
dużo młodych chłopaków, którzy chcą się
uczyć grać po góralsku, którzy chcą nosić
ubranie góralskie i są z tego dumni. Z tego
się cieszę.
Przyszłość
Architekt
ze skrzypcami – Sebastian
Karpiel-Bułecka
Zakopower planuje wydać trzecią płytę,
kompletnie inną niż poprzednie dokonania
zespołu. Pojawią się nowe inspiracje, a całość będzie bardziej instrumentalna, mniej
popowa. Prywatnie Sebastian marzy
o tym, żeby mieć w domu kogoś, do kogo
będzie mógł wracać, bo puste pokoje hotelowe już go deprymują.
– Moje plany, jeżeli chodzi o zespół sięgają wiosny, czyli wydania nowej płyty. Nie
wiem, co czas przyniesie, może przyjdą jakieś ciekawe propozycje, nowe rozwiązania.
Chciałbym też nagrać swoją solową płytę
– przyjdzie więc taki czas, że będę musiał się
temu poświęcić i ograniczyć koncertowanie
z zespołem. To wszystko wyjdzie w praniu.
Oczywiście marzy mi się, żeby Zakopower
grał po wsze czasy, ale wiem jaki los bywa
przewrotny i nie da się do końca przewidzieć tego co się zdarzy, tym bardziej
w branży muzycznej.
W życiu chodzi o to, żeby poszerzać
swoje horyzonty, patrzeć pozytywnie
w przyszłość i stawiać sobie nowe cele. To
jest bardzo trudne, nie wiem, czy dam radę. Trudno jest sobie podnosić poprzeczkę
coraz wyżej, ale tylko to ma sens.
Karol Surówka
▼ Powstaje pierwszy dom według projektu
Sebastiana – dla kolegi z zespołu
nej konstrukcji nie zostanie użyty ani jeden
gwóźdź. Jako architekt z wykształcenia, Sebastian łączy w sobie dwie różne pasje, z których czerpie taką samą przyjemność.
– Wyjazdy na koncerty są czasochłonne,
ale nie chcę zatracić architektury. Staram się
równomiernie rozwijać – codziennie rano
ćwiczę na skrzypcach, podobnie jest z projektowaniem: cały czas coś robię, coś rysuję.
Jest problem, żeby czasowo to połączyć, ale
nie biorę znowu tyle na siebie, żebym nie dawał rady. Poza tym jest to fajna odskocznia,
bo jak się wraca z koncertu, to rysowanie jest
bardzo dobrym sposobem na odreagowywanie, na wyciszenie się.
Góralszczyzna
W twórczości Sebastiana Karpiela-Bułecki
widoczny jest silny wpływ góralskiego
folkloru na wszystko co robi, czy to w architekturze, czy muzyce. Choć na drugiej płycie zespół Zakopower odszedł już od śpiewania w gwarze góralskiej, to jednak podha-
lańskie pochodzenie Sebastian podkreśla
na każdym kroku.
– Jestem góralem, więc siłą rzeczy to, co
gram, brzmi na ludową nutę, ponieważ to tu,
w Zakopanem, grałem za czasów młodości
tylko i wyłącznie muzykę góralską, nią jestem
przesiąknięty. Nawet Chopin zagrany przeze
mnie będzie brzmiał góralsko. I to samo jest
z muzyką – wszystko co komponuję, wszystko
co wymyślam, będzie brzmiało podhalańsko,
ponieważ stąd jestem.
Jak wyjeżdżam za granicę, to staram się tę
Polską kulturę jak najlepiej promować, dla
mnie to bardzo odpowiedzialna funkcja. Gdy
tylko mogę się przysłużyć i pokazać na koncercie zagranicznym Polskę z fajnej, ciekawej
strony, to jestem dumny. A ciekawą stroną Polski jest właśnie kultura ludowa, ona jest niepowtarzalna. Tego typu muzykę powinno się promować za granicą, bo popu, rocka czy jazzu
mamy na świecie pod dostatkiem, a takiej muzyki ludowej jak w Polsce nie ma nigdzie.
Cieszy mnie też to, że nowe pokolenie też
będzie niosło dalej ducha polskich gór. Jest
▼ Zakopower pokazał nowe oblicze
góralskiego folkloru
KULTURA
Studenckie wspomnienia Grzegorza Mielczarka
Studia to nie docinanie żywopłotu
oja przygoda z krakowską PWST na dobre rozpoczęła się,
gdy miałem 21 lat. Za pierwszym podejściem się nie dostałem, wybrałem inne studia,
a później pierwszą pracę. Ale
z miesiąca na miesiąc silniej docierało do mnie, że marzenie, by
zostać studentem sztuki teatralnej, oddala się. Podjąłem kolejną próbę. Niepowodzenia często
niespodziewanie
przekuwają
się w sukces. To doświadczenie
sprawiło, że od początku doceniałem uczelnię i wiedziałem,
ile mogę zyskać.
Studiowanie jest jak puzzle,
składa się z wielu budujących
doświadczeń. Jednym z nich była piękna przygoda z „Odyseją”
Homera. Na zajęciach z wiersza
Roman Gancarczyk zaproponował nam, żebyśmy recytowali ją
w oryginale. Prof. Kazimierz
Korus pomagał nam przy użyciu
kaset uchwycić brzmienie jej
melodii. Znaliśmy też polski
tekst, więc wiedzieliśmy o czym
mówiliśmy. Tytaniczna praca!
Ale nie zapomnę twarzy słuchających nas całą godzinę widzów
tego egzaminu.
Innym razem z Jackiem Romanowskim mierzyliśmy się
z „Bolesławem Śmiałym” Wyspiańskiego. Nie rozumiałem
wtedy, gdzie miałbym takie rzeczy mówić? Komu i po co? Ale
jak zakładamy, że coś się nie
wydarzy, to zdarzy się na pewno, i to, o czym myśleliśmy, że
możemy sobie odpuścić, okazuje się potrzebne. W zeszłym roku m.in. z Jerzym Trelą i Dorotą Segdą czytaliśmy tzw. „Tryptyk Stanisławowy” w Katedrze
Wawelskiej.
Nigdy też nie sądziłem, że
będę śpiewał w przedstawieniach. W szkole starałem się aktorsko nadrabiać niedoskonałości. Pewnego razu w Teatrze im.
J. Słowackiego, w którym miałem przyjemność grać już od
IV roku studiów, Tadeusz Bradecki usłyszał, jak idę koryta19A
4 0 Nrwrzesień
2010
f Grzegorz Mielczarek jest aktorem Teatru im. J. Słowackiego
w Krakowie. Obecnie występuje m.in. w „Kordianie” (tytułowa rola),
„Pułapce na myszy”, „Tragedii Makbeta” i „Intymności”. Gości
również w Teatrze Bagatela (tytułowa rola w „Woyzecku”) i Scenie
STU („Biesy”, „Król Lear”). Znany także z roli mecenasa Kotowskiego w serialu „Majka”. Prodziekan Wydziału Aktorskiego PWST
rzem i nucę, żartując sobie. Kilka dni później zaprosił na próbę
Grzegorza Turnaua, który był
kompozytorem w naszym spektaklu i przygotował nuty
z utworami dla mnie. Oczywiście jak tylko zacząłem śpiewać,
powiedział, że na drugi dzień
przyniesie zmienioną wersję,
ale rzeczywiście w „Straconych
zachodach miłości” Szekspira
śpiewałem dwie piosenki.
Łączenie studiów z grą w zawodowym teatrze powodowało
komplikacje, gdy nakładał się
repertuar. Po kilku przedstawieniach w PWST nie wychodziłem do braw, bo 5 minut później
zaczynałem spektakl w innym
miejscu. Chociaż minęło już
kilka lat, ciągle mi się to zdarza.
Przypomina mi się wtedy, jak
pewnego dnia nie przyszła na
zajęcia moja sceniczna partner-
Fot. PIotR USS WĄSoWICZ
M
ka, z którą mieliśmy dość długą
scenę w duecie. Krzysztof Globisz powiedział, że nie szkodzi
i kazał mi zagrać za siebie
i za nią, a był tam element przerzucania krzesła nad stołem.
Więc podrzucałem je odpowiednio wysoko, by przebiec
na drugą stronę i złapać już jako
moja partnerka. Krzysztof Globisz był i jest moim mistrzem
– człowiekiem, który najsilniej
wpłynął na to, jak myślę o aktorstwie.
Nie zapomnę również jak, już
po studiach, przed Krakowskim
Salonem Poezji, podczas którego czytaliśmy wiersze Wiesława
Dymnego, poprosiłem go, by mi
coś podpowiedział. Wiedziałem, że to wyjątkowa poezja,
szczególnie czytana w obecności Anny Dymnej. Pan Krzysiu
odwrócił się do mnie i powiedział: „Nie, ty już skończyłeś
szkołę”. Chociaż w pierwszej
chwili zabrzmiało to okrutnie,
bardzo mi wtedy pomógł. Wiedziałem, że mam odpowiednie
narzędzia, że stać mnie, by coś
proponować innym. Poczułem
się tą odmową nieprawdopodobnie wyróżniony.
Tak się tutaj uczy: pozwala
się rozkwitać osobowości, podlewając i mądrze pielęgnując,
a nie docinając jak żywopłot.
Czasami zdobytej wiedzy nie
wykorzystuje się od razu, ale
jest się w nią uzbrojonym. Samemu się decyduje, kiedy i jak
zrobić z niej pożytek.
Gdy ukończyłem studia,
Krzysztof Globisz i Jerzy Stuhr
zaprosili mnie do współpracy.
Zostałem asystentem, więc do
końca ze szkoły nie wyszedłem
i cieszę się, że ta przygoda trwa.
Czerpię też radość z możliwości
obserwowania studentów, ich
sposobu myślenia o teatrze,
o scenie i wyciągania z tego
wniosków. Jest to, mam nadzieję, obopólna korzyść. Dla mnie
na pewno.
Wysłuchał i zebrał
Daniel Lis
Napędzani marzeniami
Tanecznym
krokiem
przez
studia
Kamil i Magda łączą niezwykle czasochłonną pasję,
jaką jest taniec towarzyski, ze studiami dziennymi
w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia
i marzą o europejskich turniejach.
▲ Kamil
M
agda Molęda
tańczy od
szóstego roku życia i nie wyobraża sobie życia poza tańcem.
– Kocham to co robię – mówi z entuzjazmem. Trenuje codziennie, od półtorej
do trzech godzin. Jeżeli trener nie może,
umawia się z innymi tancerzami i ćwiczą
sami. W wakacje odbyła kilka wyjazdów
szkoleniowych do Włoch, do swojego
głównego trenera.
Pomimo natłoku różnych zajęć i obowiązków na uczelni – studiuje kosmetologię
w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji
Zdrowia – nie narzeka na brak czasu: – Mobilizuje się, żeby mieć jeszcze czas na spotkanie ze znajomymi po treningu, na imprezę czy na inne hobby, jak np. golf.
W tańcu dla Magdy bardzo ważny jest
odpowiedni partner:
– Inaczej niż w tańcu nowoczesnym,
gdzie można występować solo, tutaj dwoje
tancerzy jest zdanych na siebie. Dlatego
w relacjach z partnerem trzeba znaleźć złoty środek: przyjaźnić się, ale nie za bardzo
– śmieje się Magda.
▲ Magda
K
amil Kędra studiuje fizjotera-
pię w Krakowskiej Wyższej Szkole
Promocji Zdrowia i traktuje to jako
dopełnienie swojej pasji. W przyszłości
chciałby założyć własną szkołę tańca i wie,
że zdobytą na uczelni wiedzę będzie mógł
w niej wykorzystać. Na treningi dojeżdża
codziennie z Krakowa do Gliwic, do jednej
z najlepszych szkół w Polsce.
– Bywa czasem ciężko. Przez to ciągłe jeżdżenie robię sobie zaległości i potem muszę
zaciskać pasa, żeby wszystko nadrobić. Przez
wyjazdy szkoleniowe zdaję niektóre egzaminy z poślizgiem, ale jakoś sobie radzę…
Kamil widzi przed sobą jasne perspektywy: – Trudno nie zauważyć wzrostu popularności tańca, głównie dzięki takim programom
jak „You can Dance” albo „Taniec z gwiazdami”. Oczywiście poziom w „Tańcu” nie jest
turniejowy, tutaj chodzi tylko o show. Ale boom na taniec sprawił, że mogę na nim opierać
swoje zawodowe plany na przyszłość. Chętnych do nauki tańca na pewno nie zabraknie.
Czy miewam chwile zwątpienia? Nie
Karol Surówka
mam na to czasu.
Magdę i Kamila łączą zwycięstwa w mistrzostwach Polski w kategorii A, ale nie występują razem, mają swoich partnerów. Oboje marzą o startach w turniejach europejskich.
Na razie przed nimi drugi rok studiów, a wraz z nim kolejne treningi, turnieje, egzaminy…
KRAKOWSKA WYŻSZA SZKOŁA PROMOCJI ZDROWIA
ul. Krowoderska 73, 31-158 Kraków
tel./fax 12 633 45 56, 423 38 40, 12 631 54 40
e-mail: [email protected]
STUDIA
www.kwspz.pl
PODYPLOMOWE
STUDIA
LICENCJACKIE
■ KOSMETOLOGIA
■ FIZJOTERAPIA
■ ZDROWIE PUBLICZNE
■ DIETETYKA
■ KOSMETOLOGIA dla lekarzy
■ KOSMETOLOGIA dla kosmetologów
■ FIZJOTERAPIA dla fizjoterapeutów i rehabilitantów
■ KOSMETYKOLOGIA dla farmaceutów
i analityków medycznych
■ DIETETYKA
Studia licencjackie Dziekanat: tel./fax 12 631 54 40, 423 38 40, e-mail: [email protected]
Studia podyplomowe Dziekanat: tel./fax 12 423 38 40 w. 334,
e-mail: [email protected]
„To możliwość spełniania marzeń sprawia,
że życie jest tak fascynujące” PAULO COEHLO
ługo czekałam na ofertę wymarzonej praktyki. Praktyki w międzynarodowej firmie audytorskiej, w wyjątkowym kraju. Po 6 miesiącach intensywnych poszukiwań w bazie praktyk międzynarodowej organizacji studenckiej AIESEC
zobaczyłam opis stażu w KPMG na Mauritiusie. Pomyślałam, że muszę tam być!
Ponieważ spełniałam większość stawianych przez firmę wymagań, do których należało studiowanie finansów (Uniwersytet
Ekonomiczny w Krakowie), znajomość języków obcych i wcześniejsze doświadczenie zawodowe, wysłałam swoją aplikację.
Po dwóch miesiącach otrzymałam upragnioną wiadomość – zostałam przyjęta!
*
7 kwietnia 2009 roku wylądowałam
na Mauritiusie i tym samym rozpoczęła się
trwająca 4 miesiące największa przygoda
mojego życia...
Pierwszy dzień pobytu na wyspie to zetknięcie się z uderzającą odmiennością otaczającego świata. Gorące powietrze zmieszane z wilgocią, jaszczurki oraz karaluchy
biegające po ścianach mieszkania, ludzie
zaczepiający mnie na ulicy oraz niekończące się klaksony samochodów to tylko
fragment realiów życia na Mauritiusie,
które powodowały, że zadawałam sobie
pytanie: „Co ja tu robię?”
Później nastąpiła już tylko coraz
większa fascynacja tym krajem. Stroje
hinduskie (churidar, sari) oraz kolorowe
punkciki przyklejane na czole (tilaka)
podbiły moje serce. Naleśniki z chilli
sprzedawane na ulicy stały się moim ulubionym daniem, a klaksony oraz brak
przejść dla pieszych normalką. Z niedowierzaniem słuchałam historii o czarach,
którymi zajmują się mieszkańcy Mauritiusa. Z chęcią wsłuchiwałam się w rytmy tamtejszego tańca – segi.
W trakcie praktyki w KPMG wspólnie
z moim teamem, do którego należał Chińczyk, dwóch Hindusów oraz Pakistańczyk,
zajmowałam się audytem wewnętrznym.
Kontrolując procesy firm mających siedzibę
na Mauritiusie, miałam styczność z tamtejszym rynkiem. Przeprowadzanie wywiadów z pracownikami badanych firm pozwoliło mi na lepsze zrozumienie procesów
biznesowych.
Różnorodność projektów, atmosfera wielokulturowości oraz bardzo wysoki poziom
oczekiwań wobec mojej osoby były motywujące i dodatkowo stymulujące rozwój. Teraz,
będąc w Krakowie, pracuję w firmie audytorskiej. Doświadczenie zawodowe zdobyte
na Mauritiusie niezwykle przydaje mi się
w codziennej pracy. Przeprowadzając rozmowy – wywiady biznesowe z pracownikami
w badanych firmach – nie czuję stresu, nie
D
19A
4 2 Nrwrzesień
2010
Praktykana krańcu
ŚWIATA
Na Mauritiusie przeżyłam
największą przygodę mojego życia
obawiam się, że czegoś nie zrozumiem.
Czymże bowiem jest przeprowadzenie audytu w języku polskim w porównaniu z przeprowadzeniem go w języku angielskim z domieszką hinduskiego:-)
Podczas praktyki na Mauritiusie poznałam procedury i programy stosowane w audycie wewnętrznym w jednej z największych, zajmujących się tym zagadnieniem,
firm na świecie. Myślę, że ich znajomość
przyniesie wymierne korzyści w moim
przyszłym życiu zawodowym.
Praktyka „na krańcu świata” to również
inne doświadczenia. W dalekich zakątkach Afryki nie ma czegoś takiego jak
pośpiech. Pytając na Mauritiusie „Kiedy
odjedzie autobus?”, usłyszałam, że wtedy, gdy zbiorą się ludzie. Nauczyłam się
więc tolerancji, cierpliwości, wytrwałości oraz dystansu do siebie i świata. Teraz potrafię docenić to, co mam.
W tym niezwykłym miejscu zrozumiałam, jak często dajemy się złamać
sprawom, które w swojej istocie są błahe i jak bardzo staramy się wypierać
z naszej świadomości problemy istotne.
Pobyt na Mauritiusie zaowocował
także przyjaźnią z rodziną utworzoną przez Polkę i obywatela Mauritiusa,
która, mam nadzieję, będzie trwała do
„grobowej deski”.
Pobyt i praktyka w międzynarodowej
firmie finansowej były dla mnie fantastycznym doświadczeniem dającym szeroką perspektywę zarówno biznesową, jak
i kulturową. Zdecydowanie było warto!
Barbara Kawa
money,money...
■ Pensja: 15 000 rupii (ok.1 500 zł)
■ Mieszkanie: 3 000 rupii (standard
adekwatny do ceny ;))
■ Ceny żywności: jak w Polsce
■ Tanie owoce!
■ Banany: 10 rupi (1 zł)
■ Miejscowe specjalności:
– daipuri (naleśnik z chilli): 10 rupii
– piwo z ziemniaków Phoenix:
25 rupii
REKLAMA
poleca
Być jak Steve Jobs
Trudno uwierzyć, iż jeden człowiek
zrewolucjonizował rynek komputerów
(dzięki Apple II i Macowi), animowanych filmów (za sprawą Pixara), a także cyfrowej muzyki (z pomocą iPoda
i iTunes). Nic dziwnego, że niektórzy
czczą go jak boga. Steve Jobs jest bohaterem książki, która ukazała się
w bestsellerowej serii Punkty Przełomowe. Leander Kahney opowiada historię geniusza kryjącego się za fasadą adidasów, wytartych dżinsów i czarnego golfa. Odsłania tajemnice stojące za jego nieprawdopodobnym sukcesem. Ujawnia prawdziwego Jobsa:
nie serce, nie słynny temperament, lecz umysł. Każdy
rozdział kończy się naukami Stev’a, które są zestawem
praktycznych porad.
Leander Kahney „Być jak Steve Jobs”.
Wydawnictwo: Znak. Cena: 34,90 zł
Na krakowskim Rynku
W dwóch kategoriach krakowski Rynek
nie ma sobie równych w Europie – dominuje powierzchnią (4 hektary) oraz liczbą ciekawych historii i anegdot przypadających tu na każdy metr kwadratowy.
O tym niezwykłym miejscu, które
od prawie 800 lat jest sercem miasta,
a dla wielu także sercem Polski, ze swadą, barwnie opowiada znany krakowski
pisarz i dziennikarz Andrzej Kozioł. Z mozaiki faktów, cytatów i obyczajowych historyjek wyłania się zawsze tętniący życiem magiczny plac i ludzie, których talent, temperament i fantazja odcisnęły tutaj swoje piętno. Atrakcyjną treść tej książki podkreśla piękna szata graficzna.
Kozioł Andrzej „Na krakowskim Rynku. Historia i obyczaje od lokacji
do najnowszych czasów”. Wydawnictwo: WAM. Cena 24 zł
W 80 dni dookoła świata
Michael Palin zyskał sławę dzięki Latającemu cyrkowi Monty Pythona,
a umacniają ją jego bestsellerowe
książki podróżnicze. Inspiracją do kolejnej była powieść „W 80 dni dookoła
świata” Juliusza Verne. Palin postanowił okrążyć świat trasą obraną 115 lat
wcześniej przez Phileasa Fogga.
Foggowi towarzyszył francuski służący
– Obieżyświat, Palinowi zaś pięcioosobowa ekipa filmowa BBC, która dokumentowała każdy jego krok. Fogg
przywiózł z podróży piękną Hinduskę; Palin – mnóstwo
ciekawego materiału, którym wypełnił książkę i serial telewizyjny. Ta książka to wspaniały hołd, złożony niezwykłej zdolności człowieka do utrudniania sobie życia.
Michael Palin „W 80 dni dookoła świata”.
Wydawnictwo: Insignis Media. Cena 35 zł
Nr 19A
wrzesień 2010
43
Pomysł na własną firmę
W liceum zajęłam się polityką.
Samorządową. Głównie z powodu
nadmiaru energii i nudy małego
miasteczka, z którego pochodzę.
Rozpoczynając studia politologiczne
na UJ byłam też pełna politycznych
planów i nadziei. Jednak, trochę
przez przypadek, na pierwszym roku
odkryłam swoją wielką pasję.
Ubrania. Dość dalekie to od polityki,
prawda?
Wszyscy, którym mówiłam o pomyśle na
firmę, pukali się w głowę – wspomina Monika
44
Nr 19A
wrzesień 2010
d początku studiów pracowałam.
Najpierw jako modelka, później
jako Visual Merchandiser (odpowiedzialny ze manekiny, witryny i wygląd
salonu odzieżowego), jednak mimo iż zajęcia były związane z modą to nie czułam,
że są stworzone dla mnie. Jako modelka
nie mogłam nawet mówić, a o jakiejkolwiek kreatywności trzeba było zapomnieć. A bycie VM? Korporacyjna polityka firmy doprowadziła do tego, że nadal
szerokim łukiem omijam ich salony w całym kraju. A mam ku temu sporo okazji,
ponieważ jestem personal shopper, osobistą stylistką. Chodzę z ludźmi na zakupy.
W tej chwili już nie tylko ja, ale również
wyszkolone przeze mnie współpracowniczki. I byłam pierwszą personal shopper
w Polsce.
Jak do tego doszło? Dość spontanicznie. Zawód, znany na zachodzie, dostosowałam do polskich warunków. Uznałam,
że Polacy potrzebują pomocy w kreowaniu
własnego wizerunku, są zagubieni w bogatej ofercie sklepów odzieżowych i że
przydałby im się ktoś do pomocy w zakupach. Nazwę, Osa Osobista Stylistka, wymyśliła moja przyjaciółka, graficzka.
Zresztą to jej entuzjazm, gdy wymyślałyśmy koncepcję firmy, pomógł mi później,
gdy wszyscy, którym mówiłam o pomyśle
na firmę, pukali się w głowę.
A jednak chwyciło. Jako pierwsi zaufali
mi mężczyźni. Widocznie bardzo takiej pomocy potrzebowali. Później występy medialne przyczyniły się zarówno do większej
popularności Osy wśród kobiet, ale także do
rozwoju konkurencji. Dziś personal shopperów jest wielu i sama się do tego przyczyniam, ponieważ swojego systemu pracy
uczę na kursach organizowanych przez moją akademię (www.akademiaosy.pl).
Po co to wszystko piszę? Po to, żeby
się pochwalić? Nie, moi Drodzy. Raczej, jeszcze, nie jesteście moim targetem. Piszę to wszystko, bo wierzę, że każdy może zrealizować swój
pomysł na firmę. Swój pomysł na siebie.
Nawet najbardziej odległy. Niezależnie od
tego jak wielka jest konkurencja lub jak
dużo pracy to wymaga.
Czy kilka lat temu pomyślelibyście, że
chodzenie na zakupy może być zawodem? I że mała, jednoosobowa działalność
rozwinie się do rozmiarów firmy szkoleniowej? Ja też nie. Po prostu robiłam i robię to, co kocham. A kocham ubrania.
Monika Jurczyk
FOT. WOJCIECH KURCAB
Osobista stylistka
O
Ceniona modelka Rores Models
– Jessica Korfel
Rores szuka
nowych twarzy
Chcesz zostać
modelką?
Jedna z najstarszych agencji modelek
w Polsce, Rores Models, prowadzi stały nabór kandydatek na modelki. – Nasze wieloletnie kontakty zagraniczne
procentują ciekawymi propozycjami ze
światowych centrów mody – mówi szef
agencji, dr Zygmunt Fura. – Dlatego
stale szukamy wśród licealistek i studentek nowych twarzy, nowych kandydatek na gwiazdy.
Rores wyróżnia się wśród innych agencji tym, że mocno promuje zdrowy tryb
życia i ekologiczne podejście do otoczenia. Z Rores wywodzi się wiele polskich top modelek, które pracowały
na wybiegach w Paryżu, Nowym Jorku,
Mediolanie, Londynie, Barcelonie,
Tokio i Hongkongu. Byłe modelki
świetnie odnajdują się w życiu zawodowym. Jedną z nich jest Marzena Słupkowska zapowiadająca pogodę w TVP.
Filmową karierę w Chinach robi studiująca w Pekinie Karolina Starzyńska.
– Mamy w agencji znakomite uczennice
krakowskich liceów, mamy studentki
prestiżowych kierunków. Nasze modelki
studiują w Anglii, Holandii, Francji
i Australii. Co je łączy, oprócz tego, że
są pięknymi i zgrabnymi dziewczętami?
Wszystkie wiedzą, że ważne jest zdobywanie wiedzy, poznawanie obcych języków, bo bez tego nie osiągnie się sukcesu – dodaje dr Fura. Niektóre z nich gościły na okładkach magazynu „SMS”.
O światowej karierze może marzyć nastolatka, która ma ciekawą osobowość,
min. 175 cm wzrostu, jest zgrabna (biodra max 91 cm, talia ok. 61 cm), inteligentna, prowadzi zdrowy tryb życia, nie
sięga po używki. Niższe dziewczyny też
nie są bez szans. W krajach azjatyckich
na wybiegach pracują modelki mające 170 cm. Agencja zaprasza również
kandydatów na modeli (od 183 cm).
Więcej informacji i zgłoszenia
na www.rores.pl (A)
20 000 „SMS”-ów
dla maturzystów!
Jeden dzień
z przyszłości
Nr 9
*
Stypendium
w Berlinie
Nr 17A * wrzesień 2009 r. * ISSN 1895-1406
Quiz z udziałem
niewstydzących osób
swojego zawodu się
MILION LEŻ
Y
Nad
Ros
pud
ą po
wsta
nie
tarc
za a
ntyr
akie
towa
kwie
cieñ
2007
r.
Wak
w US acyjna
SMS,
prac
A
czyli
a
Dypl
Szymon
Majewski
om i
Show
c
o
Stud
enck dalej?
i bizn
Däniken podważ
es
a teorię budowy
Wolno popełn
więcej grzech iać
ów
Pasja
ciągnąca
wysoko
w górę
Profe
sor Z
in
* ISSN
1895
-140
6
wsp
omin
a
przez ziemską cywPałacu Kultury i Nauki
ilizację
Do około 350 szkół „SMS” dowożony
jest bezpośrednio przez osoby z zespołu redakcyjnego, do pozostałych przez Wydziały
Edukacji, Powiatowe Centrum Edukacji
i Delegatury Kuratorium.
pl
a zyn sms.
ww
w.m
aga
zyn
sm
s.p
l
Nr
14
Stypendium
w Anglii
10 000!
Magazyn bezpłatn
y
PrzyjemnoϾ
studiowania
Dla maturzystów
Stypendium
w Niemczec
h
Rz¹dy studentów
Gdyby Romeo i Ju
mieli komórki lia
Nak³ad
*p
aźd
zie
rnik
20
08
r.
* IS
SN
Za
Rolnictwo
Zarządzanie
■ Ochrona Środowiska
■ Ekonomia
■ Leśnictwo
■ Zootechnika
■ Rybactwo
■ Biologia
■ Inżynieria Środowiska
■ Geodezja i Kartografia
■ Gospodarka Przestrzenna
■ Ogrodnictwo
s.
sm
www.magazynsms.pl
■
Technika Rolnicza i Leśna
Zarządzanie
i Inżynieria Produkcji
■ Technologia Żywności
i Żywienie Człowieka
■ Towaroznawstwo
■ Biotechnologia
■ Architektura Krajobrazu
■
Wiedza Owocem Nauki
(12) 662 42 74, al. Mickiewicza 21, 31-120 Kraków
www.ur.krakow.pl
Nr 19A
wrzesień 2010
ag
az
yn
bezp
łatn
y
m
Mag
azyn
OFEROWANE KIERUNKI STUDIÓW 2010/2011:
■
W
Ka
6
pl
Re
Żag gaty W
low iel
pracę z mikrofoców kich
nem w Polskim Radiu,
REKLAMA
■
189
5-1
40
do
o k Ro w
o
p r o ła I s e r e m
la n
g ra
di
m
na o w a i
suk ni
ces
Na
Piotrek Rąpalski błyszczy
10 kład
00
0!
w „Gazecie Krakowskiej”, a Łukasz Gazur wspiera kulturę w „Dzienniku Polskim”. Kolejni idą w ich ślady.
Niektórzy wybrali inną drogę, np. Monika Jurczyk, autorka felietonów o modzie,
założyła własną firmę (pisze o niej na sąsiedniej stronie).
45
ość
,
Te
cz
na y
w
w.
Zespół redakcyjny tworzy grupa utalentowanych studentów, w większości z UJ. Ale
stale dołączają do nas nowi, z różnych
uczelni, którym podoba się magazyn, mają
łatwość pisania i zapał do współpracy.
Wielu z naszych dziennikarzy obroniło już
dyplomy i pracują w mediach: Ania Dziewit
w Radiu „Zet”, pisze także świetne reportaże
do „Polityki” i „Gazety Wyborczej”, Bartek
Kurek jest przenterem biznesowych informacji w Polsat News, Janusz Podolski wybrał
Styp
e
dium
Wyk³awdoHowlannca
d
jest jak aktoiir
Nakład
10 000!
Kim są autorzy?
Z
że odleg
jes łej
teś pl
my an
sam ety
i w nade
ko szła
sm
osi wiad
e
om
czko
rysu
je
ww
Ten numer w nakładzie 20 000 egz. trafi
do 410 szkół według następującego klucza:
10 000 gazet – woj. małopolskie (267 szkół)
4 100 – woj. śląskie (70 szkół)
3 600 – woj. podkarpackie (44 szkoły)
2 300 – woj. świętokrzyskie (29 szkół)
Średnio jedna gazeta przypada w szkole
na 3-4 maturzystów.
O tym jak studiuje się
w Krakowie i w różnych Ryba pod napięciem
Bea
miastach na całym świe- St tlesi przewrócili mi w głowie
udenck
cie. O życiu studenckim Jerzego Trieelwi spomnienia
tu i za granicą. O pracy,
którą coraz częściej podejmują studenci.
O ciekawych wykładowcach i artystach ze
środowiska akademickiego. O pasjach i podróżach. Pokazujemy szanse, perspektywy
i możliwości, jakie stoją przed studentami.
Andrz
Nr 10 * paŸdziernik 2007 r.ej* M
ISSN
le 1895-1406
www.magazy
nsms.pl
Gdzie jesteśmy?
O czym piszemy?
www.mag
StylowyMagazynStudencki„SMS”
jestgazetąkrakowskichstudentów,
aledwarazyw roku– wewrześniu
i w marcu– trafiado klasmaturalnych.Po razsiódmygazetadotrze
do szkółw Małopolsce,a po razdrugi
(po podwojeniunakładu)do wybranychliceówi technikóww sąsiednich
województwach.
ak
sa
ac
y
na
d
STUDIA I PRACA
Od MANGI do agencji
DariaMajjeststudentkąIV rokudziennikarstwa
i komunikacjispołecznejna UniwersytecieJagiellońskim.
Jednakjejnazwiskoczęściejniżpod tekstemw gazecie
można zobaczyćna okładceksiążkilubkolorowankidla
dzieci– takrealizujeswojąpasję.
raca ilustratora oznacza
często spędzanie nocy
do 5 nad ranem nad kartką lub robienie szkiców w ostatniej ławce na wykładzie. Dla
Darii jest to spełnienie marzeń.
Zahipnotyzowana
wielkimi
oczami postaci z japońskiej
mangi od dziecka malowała, rysowała i szkicowała. Aby udowodnić mamie, że dzięki swojej
pasji będzie mogła zarabiać,
w liceum zaczęła pracę nad
swoim warsztatem, kreską
i przede wszystkim nad sobą.
Wytrwałość przyniosła efekty. Dziś robi ilustracje dla wydawnictwa Nowa Fantastyka,
współpracuje też z Kolporterem
oraz wykonuje pojedyncze zlecenia dla innych firm. Dla jednej z nich stworzyła ostatnio rysunki do opowieści o koniberkach – konikach ze skrzydełkami. Czasem wykonanie całej
kolorowanki zajmuje 3 dni. Innym razem praca nad jednym
rysunkiem trwa tygodniami,
wymaga wielu szkiców i poprawek, by efekt był zgodny z wizją
autora ilustrowanej opowieści.
Daria podkreśla: – Młode
osoby w tym zawodzie muszą
P
się liczyć z dużą konkurencją
i z konsekwencjami niskich zarobków – około 30 złotych za
rysunek. Aby utrzymać płynność finansową, pracuję też
w firmie marketingowej oraz,
okazjonalnie, jako tłumacz języka niemieckiego.
Mimo że nie planuje kariery
dziennikarskiej, dzięki studiom
poznaje skomplikowaną strukturę i zasady funkcjonowania mediów. W przyszłości chce wykorzystać tę wiedzę. Najlepiej
na stanowisku grafika w agencji
reklamowej, gdzie znajomość
rynku mediów i wypracowany
Tidi i kwiatowa wróżka, ilustracja
do okładki kolorowanki dla
wydawnictwa Kolporter S.A.
Charakteryzatorka pogromcy
Klaudyna Góralskajuż
w klasiematuralnejdoskonalewiedziała,cochce
w życiurobić.Wybórfilmoznawstwana UJbyłstarannieprzemyślany,tenkierunekmiałposzerzyćjejwiedzęo filmiepod kątemwymarzonegozawoducharakteryzatora.
Klaudyna i Roy Scheider
(znany m.in. z roli pogromcy
rekinów w „Szczękach”)
na planie filmu „Iron Cross”
FOT. BEATA TWORZEWSKA
19A
4 6 Nrwrzesień
2010
ieco wcześniej ukończyła szkołę charakteryzacji i próbowała
swych sił w etiudach filmowych
i telewizyjnych. Potem przez
całe studia, zakończone niedawno pracą magisterską na temat
N
charakteryzacji w filmie, łączyła naukę z pasją.
– Nie było to trudne, bo nie
jest to praca systematyczna. Nawet przy dużych produkcjach
filmowych wymagających wyjazdu na 2-3 tygodnie, można było szybko nadrobić zaległości – wspomina Klaudyna.
Jako charakteryzatorka pracowała m.in. przy tak znanych
filmach jak „Karol – człowiek,
który został papieżem” czy
„Iron Cross” z Royem Scheiderem, który to film wkrótce wejdzie na ekrany. Na planie filmowym zarabiała od 100 do 400 zł
za dzień, ale takie zlecenia nie
trafiają się co miesiąc. Na co
dzień realizuje swoją pasję także
w inny sposób, współpracując
z dziećmi i młodzieżą w Studiu
Teatru Muzyki i Tańca.
– To fantastyczna, blisko 60osobowa grupa prowadzona przez Elżbietę Armatys, która obecnie wystawia oparty
na twórczości Michaela Jacksona musical „With a Child’s Heart”. Zakres charakteryzacji
obejmuje tam zarówno stylizację na lata 50. w „Smooth Criminal”, jak i upiorne efekty specjalne w „Thrillerze”. Przez kilka lat pracowałam z nimi dla
przyjemności, przy okazji zdo-
reklamowej
Rysunek z własnego
komiksu – Undead
Fairytales. Jedna
z mitycznych postaci –
Lilith i jej syn
Joshua
NAUCZYMY: • jak napisać artykuł do gazety
• jak przygotować audycję radiową
• jak pracować przed kamerą telewizyjną
S z k o ł a D z i e n n i k a rs t w a
P r ak ty c z n e g o
Krakowie działa związana z magazynem „SMS” Szkoła Dziennikarstwa
Praktycznego. Zajęcia w formie weekendowych warsztatów w grupach 4-osobowych
prowadzą czołowi krakowscy dziennikarze. Tak małe grupy gwarantują możliwość indywidualnej pracy z każdym studentem.
Program obejmuje praktyczną naukę pisania i redagowania,
pracę z mikrofonem i przed kamerą. W zajęciach mogą uczestniczyć studenci różnych uczelni, a także maturzyści, którzy chcą
poznać podstawy dziennikarstwa praktycznego.
W
Maturzystompolecamy18-godzinnekursy
Obejmująonetylkojedensegmentzajęć,dowyboru:
–dziennikarstwoprasowe
–dziennikarstworadiowe
–dziennikarstwotelewizyjne
Terminyustalanebędąindywidualniedlakażdejgrupypo
zgłoszeniusięodpowiedniejliczbychętnych.Koszt:600zł.
Początekzajęćwdrugiejpołowiepaździernika.
Osobyzainteresowaneprosimyo kontaktmailowy:
[email protected]: 502-499-219.(r)
Więcejinformacjinawww.magazynsms.pl
REKLAMA
warsztat ilustratorski i graficzny
jest bezcenny.
Prace Darii można podziwiać nie tylko w księgarniach
i kioskach, ale też na wysta-
wach. Niedawno jedna z nich
miała miejsce na pierwszym
piętrze kampusu Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ. Anna Kokoszka
rekinów
Stylizacja na lata dwudzieste
FOT. ODYS
bywając doświadczenie i ucząc
się fachu aktorsko-wokalnego
– podkreśla Klaudyna.
Na studia patrzy jak na dobrze wykorzystaną szansę roz-
wijania zainteresowań. I idzie
dalej, wykorzystując także swoje uzdolnienia muzyczne (gra
na gitarze i na flecie, komponuje, śpiewa). Założyła własną
grupę
musicalowo-teatralną
Mandragora dla osób, które dopiero na studiach lub później
odkryły w sobie fascynację sceną. Pracuje też dla telewizji
i wykłada efekty specjalne
w szkole charakteryzacji. Ma
wiele artystycznych pomysłów
i determinację, by je zrealizować. A co najważniejsze, spotyka na swej drodze wspaniałych
ludzi, którzy chcą coś tworzyć
Jacek Norton
razem z nią.
Nr 19A
wrzesień 2010
47
W delcie Dunaju nikt się nie spieszy. Ludzie potrzebują do szczęścia
niewiele, swojskość góruje nad potrzebą wielkiego świata
Pelikano! Pelikano!
DeltaDunajui jejokolicetowielkiekrólestwoprzyrody.Czasludzkistoituw miejscu,a naturaw znacznejmierzerządzisię
sama.Niebezpowoduterenytewidniejąna liścieświatowegodziedzictwaUNESCO
unaj rozwidla się niedaleko Tulczy, która jest
największym miastem
w tym regionie. Wśród jego ramion porozrzucane są malutkie
wioski, a na końcu jednej
z rzecznych gałęzi znajduje się
miejscowość Sulina. Dawniej
była ważnym portem czarnomorskim. Dzisiaj jest miejscem,
gdzie rytm życia mieszkańców
wyznaczają rybołówstwo, motorówki i pelikany.
D
Biletów nie ma, czyli są
Z Bukaresztu wyruszyliśmy
z Piotrem pociągiem, który trzystukilometrową trasę do Tulczy
pokonał w siedem godzin. Długość podróży rekompensowały
nam widoki na Dobrudżę – nadmorską krainę historyczną, którą
dzielą między sobą Rumunia
i Bułgaria. Krajobraz zmieniał się
wielokrotnie.
Niedokończone
mosty, będące podobno pozostałością po komunistycznych planach wybudowania kanału łączącego Morze Czarne ze stolicą,
ustępowały powoli miejsca zielonym pustkowiom. Wśród równin
dominowały wymarłe rumuńskie
wioski. Bliżej Tulczy nasz wzrok
przykuwały fantazyjne rzeźby terenu wyżłobione przez przyrodę
na wzniesieniach.
Ponieważ autobusy i pociągi
nie kursują na tak podmokłych
19A
4 8 Nrwrzesień
2010
terenach, jedyną możliwością
dotarcia z Tulczy do Suliny była
przeprawa statkiem. Na dzień
przed wyprawą spotkaliśmy
w mieście zagranicznych turystów, którzy przekonywali nas,
że wszystkie bilety na weekendowe rejsy są już zarezerwowane. O dziwo, my nie mieliśmy
żadnych problemów z kupieniem ich na drugi dzień. Pomogli nam w tym nasi couch-surfingowi gospodarze, u których
nocowaliśmy. Jak to dobrze jest
znać miejscowych!
Rejs wzdłuż rzeki trwał ponad trzy godziny. Na statku byli
zarówno turyści, jak i okoliczni
mieszkańcy wracający do swoich wiosek. Łatwo było ich odróżnić po staromodnych, wypełnionych zakupami torbach.
Po pewnym czasie zza zakrętów
zaczęły wyłaniać się łodzie
i wraki statków. Oznaczało to,
że dotarliśmy do celu.
w stopniu „a little”, ale jeden
z nich mimo to radził sobie doskonale. Kiedy w negocjacjach
próbowaliśmy osiągnąć jak najniższą cenę, rozłożył szeroko ramiona i wymachując nimi w dół
i w górę zawołał donośnie: „Pelikano! Pelikano!”. A kiedy
znów zaproponowaliśmy niższą
cenę ostentacyjnie zgiął łokcie
i zamachał dłońmi: „Birdi! Birdi!”. W końcu zrozumieliśmy,
że nic już więcej nie utargujemy, ponieważ „birdi”, „pelikano” i inne cuda natury swoją cenę mają i płacić za nie trzeba.
Wyprawa motorówką była
podróżą do innego świata. Jego
bramy otwierała spoglądająca na
nas z wyższością XIX-wieczna latarnia morska. Prawdziwa
delta Dunaju zaczynała się tuż
za nią. Przybrzeżna zieleń otaczała nas ze wszystkich stron.
Z szuwar dobiegały odgłosy
przyrody. Chwilę później spostrzegliśmy osławione „pelikano”, których wielkie, nieświadome niczego dzioby spokojnie
przełykały wieczorny posiłek.
Dalej labirynt dobiegał końca,
a nasza łódź ruszyła pędem
na otwartą wodę. Na skrawkach
zieleni kołysanych przez fale
„birdi” pilnowały swoich młodych. Odbijając bardziej w stronę szuwar znów natknęliśmy się
na „pelikano”.
Podróż do innego świata
Ledwo wyszliśmy na ląd, od razu zostaliśmy zasypani ofertami
przejażdżki motorówką w stronę rezerwatu przyrody. Ceny
startowe zaczynały się od 200
lei (czyli ok. 200 zł) za dwie
osoby. Trzeba było dobrze się
targować, aby osiągnąć cenę
na miarę studenckiej kieszeni.
Łódkarze znali język angielski
Karolina i Piotr przed wyprawą – w tle Tulcza i Dunaj
Ceny
Droga powrotna prowadziła
przez mały kanał będący częścią wioski. Prawdziwa delta
Dunaju żegnała nas widokiem
przybrzeżnych chatek i ciekawskimi spojrzeniami miejscowych rybaków.
Lady Gaga na plaży
Postanowiliśmy nie wspierać finansowo pensjonatów w Sulinie
i wybraliśmy opcję spania na
plaży. Nie mieliśmy ze sobą namiotu, ale nasi gospodarze
z Tulczy zapewniali, że jedyne,
co może nas niepokoić w tym
wypadku to komary. Od portu
znad delty do żółtego piasku
dzieliły nas trzy kilometry. Ruszyliśmy przekraczając opustoszałe miasto (malownicze domki, dwa przystanki, a nawet kilka
małych bloków!). Na tych terenach o asfalcie nikt jeszcze widocznie nie słyszał. Drogi pokryte były piaskiem i kamieniami. Od czasu do czasu mijaliśmy
plażowiczów wracających do
swoich hosteli i samotnie wędrujące krowy. Jedna z nich przystanęła i z ciekawością zaczęła
zaglądać do okna przydrożnej
chaty.
Pod wieczór dotarliśmy na
miejsce. Usiedliśmy na piasku
i rozglądnęliśmy się dookoła.
Plaża w Sulinie nie była duża.
Wzdłuż lewej strony ciągnęło
się kilka namiotów. Dookoła
panował spokój. Uśmiechaliśmy się na samą myśl o tym, że
jesteśmy w miejscu na wpół
dzikim, nieskażonym doszczętnie przez widmo turystyki.
W Sulinie czas się nie spieszył.
Ludzie potrzebowali do szczęścia niewiele, swojskość górowała nad potrzebą wielkiego
świata. Z zamyślenia wyrwały
nas dobiegające z oddali znajome dźwięki. Spojrzeliśmy na
siebie. Nie, nie możliwe! Lady
Gaga?! Tutaj?! Na plaży w Sulinie? Na tym małomiasteczkowym końcu świata?! A jednak.
Popularna melodia unosiła się
złowieszczo lekko zagłuszana
szumem morza, jakby chciała
udowodnić nam, jak bardzo to
miejsce jest na czasie. My jednak wiedzieliśmy swoje. Ulice
pokryte piaskiem i kamieniami
oraz samopasące się krowy były
bardziej wymowne. Przykro
nam Lady Gago.
■ 1 lej = ok. 1 zł
tirów
■ Barwinek (postój
ejscowości)
w przygranicznej mi
godzin
(20
– Bukareszt: 0 lei
ki)
ad
esi
prz
2
,
em
top
autos
– Tulcza: 45 lei
■ Pociąg Bukareszt
iej)
(bez zniżki studenck
a: 30-50 lei
■ Rejs Tulcza – Sulin
i w Sulinie: 0 lei
■ Noclegi w Tulczy
ża)
pla
g,
fin
sur
(couch
łódką:
■ Zwiedzanie delty
30-100 lei
ji: 16 lei
■ Obiad w restaurac
na osobę
lei
0
Łącznie: około 20
w Sulinie)
en
jed
y,
lcz
Tu
w
i
dn
(dwa
Przeminęło… z komarami
Nasze obawy spełniły się. Komary wprost nie mogły nacieszyć się naszą obecnością i lgnęły do nas jak dzieci do gwiazdkowego prezentu. Na domiar złego
wszystkie posiadane przez nas
środki ochronne okazały się niewystarczająco skuteczne. Późną
nocą, gdy księżyc usadowił się
już wysoko na niebie, udało nam
się zasnąć. Noc trwała nadal, kiedy nagle obudził nas hałas. Podnieśliśmy głowy spoglądając
w stronę, skąd dobiegała nas
dziwna melodia.
To już nie była Lady Gaga.
Raczej coś, co można określić
mianem orientalnej piosenki
biesiadnej. W odległości kilku
metrów od naszego miejsca noclegu grupa miejscowych rozpaliła wielkie ognisko. Mrużąc rozespane oczy staraliśmy się przedrzeć wzrokiem przez ciemności
na tyle, aby mieć rozeznanie,
z kim możemy mieć do czynienia. Dookoła ogniska widoczne
były sylwetki tańczących ludzi,
a pozostali siedzieli na starym
wozie. Wkrótce Słońce powoli
zaczęło wschodzić, a ogień dogasać. W porannym świetle zagadkowi plażowicze zbierali
się do dalszej drogi. My, usytuowani w głębi plaży obserwowaliśmy to niesamowite widowisko: wóz ruszał przed siebie.
Ludzie szli brzegiem morza,
krzyczeli i wołali. Być może zauważyli nas i chcieli abyśmy się
do nich przyłączyli. My jednak
musieliśmy już żegnać się
z tym uroczym miejscem.
Muzyka oddalała się, sylwetki
ludzi powoli znikały nam z pola
widzenia. Czuliśmy się jak w kinie, podczas oglądania dobrego
filmu z chwytliwym zakończeKarolina Duszka
niem.
Dwustuletnia latarnia morska i stare łodzie w Sulinie
Malownicze chatki podkreślają urok miasta
Miejscowi kończą nocną zabawę na plaży
W delcie czas, jak rzeka, płynie bardzo wolno
KULTURA, ROZRYWKA
Niemiecki kolarz
zasnął za kierownicą
redakcja:KrzysztofJanicki,
Krzysztofniedźwiedzki,
MarekGrabie
www.nowypompon.pl
Krótk
o
KraKów. Na krakowskim
Kazimierzu służby miejskie
pozmieniały znaki drogowe,
ograniczając ruch ze względu
na przyjazd telewizji. Przybyła
ekipa telewizyjna
przeprowadziła bezpośrednią
transmisję z tego zdarzenia.
Katowice. Prokuratura
wszczęła postępowanie
w sprawie tzw. afery śląskiej
dotyczącej nieuzasadnionego
przyznania talonu na samochód
w 1978 roku przez Edwarda
Gierka swojemu zięciowi.
warsZawa.Wzrastają
zarobki ludzi nieuczciwych.
Huston. Według teorii
Wielkiego Wybuchu
w pierwszych nanosekundach
istnienia wszechświat był
tysiąckrotnie mniejszy od nosa
Gérarda Depardieu.
Paryż. Według teorii Wielkiego
Wybuchu w pierwszych
nanosekundach istnienia
wszechświat był tysiąckrotnie
mniejszy od nosa Barbry
Streisand.
MosKwa. Strona rosyjska
obiecała, że zwróci czarne
skrzynki, jak tylko naprawią
tego Tupolewa.
K urs
y w a l u t
Dolar
kupno
sprzedaż
Zloty
kupno
sprzedaż
19A
5 0 Nrwrzesień
2010
3,16
3,26
0,90
1,10
aśnięcie jednego z kolarzy było
przyczyną kraksy na trasie wyścigu
Paryż-Nicea. Do zdarzenia doszło
na 168 kilometrze VII etapu rozgrywanego
na ulicach Montélimar. Według relacji kibiców zgromadzonych wzdłuż trasy, niemiecki kolarz Olaf Strampe już na piątej pętli
przysypiał. W trakcie pokonywania szóstego okrążenia zaczął chrapać, a w chwilę potem zjechał na pobocze i zderzył się czołowo z nadjeżdżającym hiszpańskim zawodnikiem Vincentem Reynsem. Jak się potem
okazało, Reyns wracał właśnie po zgubiony
wcześniej bidon.
– Całe szczęście, że nie zjechał na drugą
stronę drogi – powiedział Jean-Francois Pescheux, dyrektor wyścigu. – Akurat w tym
miejscu kilkunastu naszych zawodników
brało wówczas udział w mszy polowej, modląc się o zwycięstwo w zawodach.
Inną wersję podał kierowca wozu technicznego, jadącego za główną grupą. Według niego odpowiedzialność za kraksę ponosi norweski zawodnik Gustav Pedersen,
który poprosił Strampe’a, by ten pomógł mu
wieźć jego wersalkę. Strampe zgodził się,
zarzucił mebel na plecy, ale stracił równo-
Z
wagę i wyrzuciło go na
pobocze.
Sam Olaf
Strampe tak
tłumaczy wydarzenie:
– Jechaliśmy już dość
długo i cały czas w kółko. W końcu poczułem
znużenie, a potem senność. Walczyłem z tym
jak mogłem, próbowałem śpiewać, zatrzymałem
się na małą kawkę, nawet
przespałem się trochę, ale nic
nie pomagało. No i w końcu zasnąłem – zakończył kolarz.
– To tłumaczenie mnie nie przekonuje – stwierdził dyrektor wyścigu. –
Strampe to bardzo doświadczony zawodnik
i nigdy do tej pory nie zasypiał na trasie.
W zeszłym roku podczas Tour de France był
taki etap, kiedy uśpił się cały peleton,
a Strampe jechał dalej, mimo że przykrył się
kołdrą. Zasnął dopiero za metą, po wyszarpnięciu piżamy z przerzutki – zakończył Pescheux.
OFG nie dostrzega potrzeby instrumentalizacji
TCI przy współpracy z CLBC
Bieżącadziałalność
BDDs-óww oparciu
o współzależności
uwzględniająceogólną
charakterystykęHDK
w skali50punktowej,
w którejpołowaodpowiadaprognozomw granicach 2,5proc.rocznie,nie
przewidujekonieczności
większychzmian– wynikaz opublikowanychdanychPPoFGFeniks.
Zdaniemorganizacjiocena cLBcniepowinna miećwpływuna dotychczasowezałożenia
tendencjispadkowych
czynnikawzrostuaniinklinacjipodwyższenia
współczynnikaspadku,
którychdo końcanie
można przewidzieć.
Kulminacjanieprzewidywalnościzostaniezneutralizowana przezstałą
hipotetyczną,cow rezultacieprzyspieszyspowolnieniealboodwrotnie,wytworzynadmiarbraku.
Granat przeciwpancerny wygrywa
konkurs piosenki w Iraku
uż w eliminacjach granat zrobił na jury
ogromne wrażenie – stwierdził Oman ibn
Hustan, dyrektor Bagdackiego Festiwalu
Piosenki. – Podczas konkursu finałowego
pocisk wystąpił z chórkiem karabinów maszynowych i nie dał nikomu szans. Rzekłbym, że była to istna eksplozja talentu, gdyby to nie zabrzmiało zbyt dosłownie.
W zgodnej opinii ocalałej garstki widzów
koncertu, granat przeciwpancerny był zdecydowanie najmocniejszym wykonawcą
J
imprezy. – Ten pocisk nawiązał do najlepszych tradycji zespołów rockowych, niszczących wszystko na scenie – mówił Homar
Beduin, szyicki piosenkarz, który spóźnił
się na konkurs, zatrzymany przez patrol
amerykańskich marines.
Katarska telewizja Al Jazira podała oficjalne wyniki Bagdackiego Festiwalu w nagraniu wideo mężczyzny podającego się za
drugiego w hierarchii Al Kaidy Ajmana az-Zawahiriego.
REKLAMA
!!! UWAGA MATURZYŚCI I STUDENCI !!!
ASYSTENT JAKOŚCI
Zapraszamy na kolejną edycję kursu
Rozpoczęcie kursu: 27 listopada 2010
Absolwenci kursu uzyskują certyfikat uznawany w Unii Europejskiej!
● Są jeszcze wolne miejsca! ●
Promocyjna cena! ● Możliwość opłaty w ratach!
Szczegółowe informacje na stronie internetowej
www.cj.pk.edu.pl
31-864 Kraków, al. Jana Pawła II 37, budynek nr 2, tel. 012 628 34 47, 628 36 62, fax 012 628 35 99, e-mail: [email protected]
REKLAMA
Nr 19A
wrzesień 2010
51
Uniwersytet
U
niwer
rsytet Pedagogiczny
Ped
e agogiiczny
im. K
Komisji
omisji Edukacji
Eduk
E
kacji Nar
Narodowej
ro
odowej
w Kr
Krakowie
rak
ako
owie
studiuj z nami
na najlepszej Uczelni Pedagogicznej w Polsce!
6
65
19 STUUDENTÓW
S
24 STUDIÓW
STUDIÓW
S
TUDIÓW
24
TUDENTÓW
19 STSTUDENTÓW
65 DOOŚWIADCZEENIA
KIERUNKI
TYSIĘC
CY
LAT
LA
AT
DOŚWIADCZENIA
DOŚWIADCZE
ENIA
A
KIERUNKI
KI
ERUNKI
TTYSIĘCY
YSIĘC
S Y
LA
AT
5
5
WYDZIAŁÓW
WYDZIAŁÓW
WY
DZIAŁÓ
ÓW
W
70
0
SPECJALNOŚCI
SPEC
JALNO
OŚ
ŚCI
SPEC
CJALNOŚC
CJ
J LN
NOŚ
NOŚC
ŚCI
ŚC
C
70
0 SPECJ
Uniwersytet P
Uniwersytet
Pedagogiczny
edago
ogiczny im. Komisji Edukacji
Edukacjii Narodowej
Narodowej
ul
Podchorążych 2, Kraków
Kraków
ul.. Podchorążych
ttel.:
el.: 12 662 60 14
inf
[email protected]
[email protected]
www.up.krakow.pl
w
ww.up.krak
kow.pl

Podobne dokumenty

XIII 1.qxd - Dominika Kustosz

XIII 1.qxd - Dominika Kustosz AdamaSmithaanirazunie Wiejaczka,AśkaWojciechowska,AnnaWojdyło wymieniającjegoimienia. Korespondencizagraniczni: EmanuelaKarastojanowa (Grecja),KonradKozioł(USA),IzaKwiatkowska(Aus...

Bardziej szczegółowo