studia - Dominika Kustosz
Transkrypt
studia - Dominika Kustosz
Stypendium w Nowej Zelandii Kiwi Kiwi kiwi r. * esień 2010 Nr 19A * wrz 406 ISSN 1895-1 Jak zaparzyć kawę za pomocą buta i żelazka Najlepsi studenci w Polsce Zwyczajni niezwyczajni Demony celtyckich i anglosaskich dusz Ile jest warte wykształcenie? Studia to nie docinanie żywopłotu Architekt ze skrzypcami Nie można mieć dość miłości Nakład 20 000! Magazyn bezpłatny Dla maturzystów w w w .ma ga zyn sms.p l Dogonić marzenia Capgemini jest jedną z największych na świecie firm, która oferuje zintegrowane usługi konsultingowe, informatyczne i outsourcingowe. Capgemini w Polsce to zespół blisko 4 tys. specjalistów. Zdecydowana większość to osoby z wyższym wykształceniem, absolwenci kierunków ekonomicznych, finansowych, menedżerskich, lingwistycznych, inżynierskich, informatycznych. Każdy z nas może rozwijać swoje zainteresowania i umiejętności pracując w różnych zespołach, które realizują projekty zarówno dla największych międzynarodowych koncernów, jak i polskich przedsiębiorców. Wspólną cechą wszystkich projektów jest sposób współpracy z klientem, który określamy mianem Collaborative Business Experience – współdziałanie w biznesie. Centrum Business Process Outsourcing w Krakowie i Katowicach zaprasza: Studentów i absolwentów Kod ref. SiA/KRK gotowych podjąć pracę w obszarze finansowo-księgowym. Profil kandydata: znasz bardzo dobrze jeden z języków obcych: angielski, niemiecki, francuski, włoski, hiszpański, portugalski, duński, holenderski, słoweński, estoński, fiński, szwedzki, rumuński, bułgarski, chorwacki, obsługujesz aplikacje: MS Word, MS Excel, jesteś gotowy podjąć pracę w obszarach: finanse, księgowość, operacje bankowe, zarządzanie dostawami, obsługa klienta, doświadczenie zawodowe nie jest wymagane! Zapewniamy: intensywne szkolenia, umożliwiające wykonywanie powierzonych obowiązków, motywacyjny system wynagrodzeń, wzbogacony o nowoczesny pakiet świadczeń dodatkowych, stabilną pracę w przyjaznym, międzynarodowym zespole, możliwość podnoszenia kwalifikacji zawodowych i umiejętności językowych. www.pl.capgemini.com Sposób aplikacji: kandydaci proszeni są o wypełnienie formularza aplikacyjnego na stronie: www.pl.capgemini.com/careers lub wysłanie dokumentów na adres: [email protected] Wszystkim zainteresowanym zapewniamy dyskrecję. Zastrzegamy sobie prawo do odpowiedzi tylko na wybrane aplikacje. Prosimy o wpisanie następującej klauzuli: „Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji (zgodnie z Ustawą z dn. 29.08.97 r. o Ochronie Danych Osobowych Dz. U. Nr 133 poz. 883)” 11 Spis treści 5 Ile jest warte wykształcenie? 6 Zwyczajni niezwyczajni – laureaci konkursu na najlepszego studenta w Polsce 8 Wakacje za 1000 złotych – rowerem przez Bałkany 8 11 Od tej strony go nie znacie – prof. Ryszard Tadeusiewicz z AGH: Dogonić marzenia 16 Nauka jak przygoda 18 Jak zaparzyć kawę za pomocą buta i żelazka 20 Z myślenickiego liceum na Harvard University 21 Gdybym dziś był maturzystą – zastanawia się rektor Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, prof. Michał Śliwa 22 21 22 Stypendium w Nowej Zelandii – Kiwi Kiwi kiwi 24 Demony celtyckich i anglosaskich dusz – poradnik profesora Bella 25 Angielski z europejskim certyfikatem 28 Odkrywanie Polski 29 Najmilsza Studentka Krakowa 30 Ich pasją są rajdy 31 Felieton: Koleżanko, nie paś darmozjada! 33 Trzy biliony operacji na sekundę 34 Politechnika Krakowska na II miejscu w Polsce 36 Ósmy cud świata 38 Nie można mieć dość miłości – architekt ze skrzypcami: Sebastian Karpiel-Bułecka 40 Studia to nie docinanie żywopłotu – studenckie wspomnienia Grzegorza Mielczarka 41 Tanecznym krokiem przez studia 42 Największa przygoda mojego życia – praktyka na krańcu świata 43 „SMS” poleca książki 44 Pomysł na własną firmę: Osobista stylistka 46 Od mangi do agencji reklamowej Charakteryzatorka pogromcy rekinów Zapraszamy na 48 Pelikano! Pelikano! – reportaż z delty Dunaju www.magazynsms.pl 50 Nowy Pompon: Niemiecki kolarz zasnął za kierownicą 30 44 38 42 W archiwum są tam dostępne (w formie pdf) dotychczasowe numery magazynu, w tym wydania dla maturzystów. Nr 19A wrzesień 2010 3 ndii ej Zela w Now ndium Stype Nr 19A esień * wrz 2010 REKLAMA wi kiwi Kiwi Ki 6 5-140 N 189 r. * ISS wę arzyć ka Jak zap ocą buta za pom a i żelazk sce w Pol denci si stu Najlep i wyczajn jni niez Zwycza Ó A KR K ć Dogoninia marze docinan cami skrzyp ekt ze Archit N ie m o ć żna mie iłości dość m a zyn .mag Nakład 0! 00 20 bezpłatny Magazyn Dla ów maturzyst Studia w Wielkiej Brytanii www warte Ile jest ałcenie? wykszt ie żywopłotu to nie Studia wrze sień 201 0 sms. pl W Demonyich celtycksaskich i anglo dusz List od naczelnego Egzaminy z poczucia humoru „Żołądek krokodyla może strawić beton, a żołądek studenta może strawić żołądek krokodyla.” „Gdyby nie 3,5 nie miałbym żadnej piątki w indeksie” – donoszą demotywatory.pl (str. 18), ulubiona strona studentów. Fala śmiechu, która rozchodzi się stamtąd, przypomina, że egzaminy z poczucia humoru studenci zdają codziennie, bez poprawki. Od demotów w lekkim nastroju możemy przejść do tego, co w tym numerze dominuje – do tekstów o ludziach, dla których studiowanie jest (lub było) przygodą, realizowaniem różnych pasji, marzeń. Od naukowych poprzez sportowe aż po artystyczne. Wielu takich spotkaliśmy. Piękne w czasach studiów jest to, że wrzesień staje się miesiącem wakacyjnym, ale cieszy również fakt, że można studiować z przyjemnością i nadzieją na ciekawą pracę. Przybliżamy także profesorów, wybitnych i przyjaźnie nastawionych do studentów, bo bez takich ludzi studia straciłyby swój smak. Czytając „SMS”-a możecie poczuć się jak studenci, ale mamy też inne intencje – chcemy przedłużyć nieco wakacyjną aurę, dlatego kilka reportaży nawiązuje do odchodzącego lata. Leszek Rafalski, [email protected] Dziękujemy! Po raz kolejny Stylowy Magazyn Studencki „SMS” trafia do maturzystów – tym razem, podobnie jak wiosną, do 410 szkół w 4 województwach. Nie byłoby to możliwe bez życzliwej pomocy wielu ludzi pracujących w oświacie. Serdecznie dziękujemy dyrekcjom szkół i nauczycielom za bezpośrednią pomoc w przekazywaniu gazet maturzystom. Podziękowania kierujemy także do Kuratorium Oświaty i Wychowania, do Wydziałów Edukacji w powiatach w Małopolsce oraz do Powiatowego Centrum Oświaty w Nowym Targu za wspieraRedakcja magazynu „SMS” nie nas w kolportażu. Styl ow ymag az ynStud enck i„SmS” Wydawca: Wydawnictwo Rafalski PRESS, ul. Lipińskiego 16/18, 30-349 Kraków. Redaktor naczelny: Leszek Rafalski, tel. 502 499 219, [email protected] Zespół redakcyjny: Iga Bałos, Bartłomiej Bartoszek, Karolina Duszka, Maciek Gowin, Paulina Kabalak, Wojciech Kamiński, Joanna Kijowska, Anna Kokoszka, Joanna Kozieł, Dominika Kustosz, Daniel Lis, Marcin Lubertowicz, Alicja Malewska, Katarzyna Miernik, Izabela Rutkowska, Anna Salawa, Justyna Sapeta, Zofia Sawicka, Karol Surówka, Anna Tokarczyk, Elżbieta Wiejaczka, Aśka Wojciechowska, Magda Wrzos Korespondenci zagraniczni: Emanuela Karastojanowa (Grecja), Konrad Kozioł (USA), Iza Kwiatkowska (Austria), Katarzyna Nowak (Anglia), Karina Rafalska (Szkocja), Karolina Starzyńska (Chiny), Monika Święchowicz (Anglia) Internet: www.magazynsms.pl; [email protected] Projekt i opracowanie graficzne: Elżbieta Rzyczniak Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania i skracania. Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada. Na stronach 2, 14-15, 26-27, 32-33 i 52 znajdują się materiały reklamowe. Druk: Drukarnia Omeko, 30-390 Kraków, ul. Zawiła 65D. Nakład: 20 000 egz. Zdjęcie na okładce: Joanna Brejta – Najmilsza Studentka Krakowa 2010 (UJ i AWF). Fot. Wojciech Kamiński 4 Nr 19A wrzesień 2010 Spotkania informacyjne w różnych miastach Polski już od października. Sprawdź na www.brytanka.com Rekrutacja na rok akademicki 2011 rozpoczęta. Termin aplikacji: 15 stycznia 2011 r. Podania składa się bez podawania wyników z matur. Formalności aplikacyjne drogą internetową. Przystępne koszty i wysokie stypendia: ■ nie płacisz sam za czesne w czasie studiów ■ koszty utrzymania podobne do kosztów studiowania w dużym polskim mieście ■ wysokie stypendia socjalne (nieograniczona ilość) ■ 2000 £ za dobre wyniki z matury (nieograniczona ilość) ■ zniżki na akademiki (nieograniczona ilość) Egzaminy o stypendia i indeksy – luty 2011 – do uzyskania: ■ 3000 £ + indeks (50 nagród) i 1000 £ + indeks (300 nagród) Renomowana uczelnia: ■ 4 miejsce w UK pod względem nauczania ■ 1 miejsce pod względem satysfakcji ze studiów ■ prestiżowe wydziały ocenione najwyższą oceną w Wielkiej Brytanii za jakość nauczania: „Excellent” Przyjazny studentowi brytyjski system studiów: ■ dużo praktyki, mniej teorii ■ rozwój osobowy i intelektualny, a nie odtwarzanie wiedzy ■ nauka rozwiązywania problemów zamiast schematów myślowych ■ przystępne kryteria przyjęć Szczegóły na stronie organizatora: Doradztwo Edukacyjne BRYTANKA www.brytanka.com, email: [email protected] tel. 71 7963261, tel. kom. 691040089 PRACA Pieniądze idą za tytułem magistra i inżyniera Ile jest warte wykształcenie Według danych Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń, przeprowadzonego przez firmę Sedlak & Sedlak w 2009 roku, najwyższe płace otrzymywały osoby z tytułem magistra lub inżyniera. Wynagrodzenia połowy z nich mieściły się w przedziale od 2 750 do 6 500 zł. Najmniej zarabiała grupa pracowników ze świadectwem ukończenia szkoły podstawowej lub zawodowej. Mediana* ich płac wyniosła 2 400 zł (wszystkie podane w artykule kwoty to kwoty brutto). Ważnym czynnikiem determinującym poziom wynagrodzeń było posiadanie dyplomu MBA. W grupie dyrektorów ukończenie studiów dla kadry menedżerskiej oznaczało ponad dwukrotny wzrost zarobków (z 9 900 do 20 000 zł). Podobne tendencje zaistniały wśród przedstawicieli kadry kierowniczej i starszych specjalistów. I tak ci, z dyplomem MBA mieli odpowiednio o 4 500 zł i 3 877 zł wyższe płace niż pracownicy tego samego szczebla, którzy nie zdecydowali się na tę formę pogłębiania wiedzy. Wyn a grod z en ia c a łkow ite o s ó b o ró żn y m p o z io m ie wy k sz t a ł c e nia Wy na g r od ze ni a ca łk owit e os ób po si ad a ją c y c h i ni e pos i ad a ją c y ch dy p lo mu st ud iów MB A 4000 4000 3200 3500 3000 2500 2600 2400 20000 20000 2750 brak dyplomu 15000 dyplom MBA 2000 1500 10000 9500 8485 9900 1000 500 5000 3500 4360 4608 5000 0 podstawowe /zawodowe średnie licencjat niepełne wyższe wyższe (mgr lub inż.) Źródło: Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń przeprowadzone przez Sedlak & Sedlak w 2009 roku Spośród osób, które ukończyły studia wyższe o różnym profilu, najlepiej zarabiały te po kierunkach technicznych, takich jak elektronika czy informatyka. Mediana ich wynagrodzenia wyniosła 5 000 zł. Wysokie płace otrzymywali pracownicy z dyplomem uczelni ekonomicznych i medycznych. Ich miesięczne zarobki wyniosły odpowiednio 4 250 i 4 035 zł. Wynagrodzenia absolwentów kierunków humanistycznych kształtowały się na poziomie 3 500 zł. Me d ia ny wy n ag r od ze ń c ał kowi ty ch o s ó b o ró żn y m p r o f i lu uk o ńc z o ny c h s tu di ów w y ż sz y c h elektronika, informatyka 5000 mechanika, przemysł 0 specjalista starszy specjalista kierownik dyrektor/zarząd Źródło: Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń przeprowadzone przez Sedlak & Sedlak w 2009 roku Uzyskanie tytułu doktora w znacznie mniejszym stopniu, niż posiadanie dyplomu MBA, różnicowało poziom płac na poszczególnych szczeblach. Najwyższe dysproporcje wynagrodzenia można było zaobserwować na stanowiskach dyrektorskich i kierowniczych. Wyniosły one odpowiednio 3 000 zł i 1 500 zł na korzyść osób legitymujących się doktoratem. Warto zaznaczyć, że w badanej próbie ukończenie studiów doktoranckich w przypadku specjalistów nie miało wpływu na wysokość otrzymywanych zarobków, a w grupie starszych specjalistów wiązało się nawet z niższymi płacami. Wy na g r od ze ni a ca łk owit e os ób po si ad a ją c y c h i ni e pos i ad a ją c y ch tytuł u dokto ra 4350 14000 ekonomiczne 4250 medyczne 4035 nauki ścisłe 4000 4300 artystyczne specjalista 1000 2000 3000 4000 starszy specjalista kierownik dyrektor/zarząd Źródło: Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń przeprowadzone przez Sedlak & Sedlak w 2009 roku 4650 0 5000 0 4800 pedagogiczne 3500 3500 4700 4200 2000 4100 sport, rehabilitacja 6500 6000 4500 rolnicze 10000 doktorat 10000 8000 4650 humanistyczne 13000 brak doktoratu 12000 4000 5000 Źródło: Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń przeprowadzone przez Sedlak & Sedlak w 2009 roku Aleksandra Czajka (Sedlak & Sedlak) * Mediana dzieli zbiór wartości na pół. Jeśli mediana wynosi np. 2000 zł, oznacza to, że połowa osób zarabia powyżej tej kwoty, a połowa poniżej. Nr 19A wrzesień 2010 5 STUDIA Laureaci konkursu na najlepszego studenta w Polsce Zwyczajni niezwyczajni boje reprezentują krakowskie uczelnie. Oboje zostali laureatami 40. edycji konkursu na najlepszego studenta RP „Primus Inter Pares”. Sylwia wiśniewska, do nie- O dawna Makuch, z Uniwersytetu Ekonomicznego zajęła pierwsze miejsce, Mirosław Zajdel z akademii Górniczo-Hutniczej – trzecie. Na podium rozdzieliła ich tylko Marta Natalia Romanow z Wyższej Szkoły Handlowej w Radomiu. Do konkursu organizowanego przez ZSP zgłoszono 799 studentów z 548 uczelni. Jury brało pod uwagę nie tylko wysoką średnią, ale także działalność naukową, publikacje, referaty, prace badawcze i znajomość języków obcych. * Sylwia jest absolwentką UEK na kierunku zarządzanie oraz UJK na kierunku ekonomia. Zajmuje się innowacyjnością przedsiębiorstw, transferem technolo- Naukową pasję Sylwia dzieli ze swoim mężem Kamilem. Poznali się na pierwszym roku, razem ukończyli dwa kierunki Sylwia lubi długo spać. Chętnie jeździ na rowerze, czasem zbiera grzyby. w przydomowym ogródku uprawia cukinie, kabaczki i dynie. Niedzielne wieczory spędza z bohaterami „Rancza”. lubi też komedie, zwłaszcza romantyczne. Ma psa Kubę i kota Filemona. Niedawno wyszła za mąż. gii oraz ośrodkami innowacji i przedsiębiorczości. Naukową pasję dzieli ze swoim mężem Kamilem. Poznali się na pierwszym roku studiów, razem ukończyli dwa kierunki. Razem także działali w studenckim ruchu naukowym. Nie ma między nimi rywalizacji, postawili na współpracę, każdy sukces traktują jako wspólne dzieło. Pobrali się podczas tegorocznych wakacji. – Poświęcając się działalności naukowej właściwie zrezygnowałam z czasu wolnego. Na szczęście studiując z moim chłopakiem nie musiałam rezygnować z życia prywatnego – opowiada Sylwia. Jest najlepszą studentką w Polsce, ale nie zna recepty na sukces. Przez cały czas robiła to, co lubiła – pracowała w kołach naukowych, uczestniczyła w konferencjach, podróżowała. To właśnie działalność naukowa i organizacyjna sprawia jej najwięcej radości, pozwala na poszerzanie horyzontów i zapewnia mnóstwo wrażeń. Sylwia nie boi się nowych wyzwań. Była redaktorem naczelnym uczelnianego czasopisma skierowanego do młodych ekonomistów. Organizowała warsztaty przedsiębiorczości, na których pomagano studentom w założeniu własnej firmy. Pierwsze miejsce w życiu Sylwii zarezerwowane jest jednak dla rodziny i przyjaciół. REKLAMA WYDZIAŁ ZARZĄDZANIA AKADEMIA GÓRNICZO-HUTNICZA IM. STANISŁAWA STASZICA W KRAKOWIE Na Wydziale Zarządzania AGH realizowane są studia stacjonarne (dzienne), niestacjonarne (zaoczne) i podyplomowe. KIERUNEK „ZARZĄDZANIE”: ► studia I stopnia (licencjackie) 3-letnie ► studia II stopnia (magisterskie) 2- letnie o specjalnościach: - informatyka w zarządzaniu, - inżynieria zarządzania, - marketing, - zarządzanie finansami, - zarządzanie kadrami przedsiębiorstwa, - zarządzanie międzynarodowe, - zarządzanie systemami produkcyjnymi. Mirek jest doktorantem informatyki oraz studentem III roku zarządzania i inżynierii produkcji AGH. Pracuje nad modelem zachowań ludzkiego tłumu w stanie paniki. Ponieważ ludzie w sytuacjach zagrożenia kierują się instynktem, inspiracji szuka obserwując procesy zachodzące w stadach zwierząt. Stara się pokazać, jak wiele zwierzęcych cech nadal tkwi w człowieku. Na co dzień przygląda się jedynie małej kotce. Pewnego grudniowego wieczora zobaczył w kałuży ubłocony, płaczący kłębek. Natychmiast poczęstował go kebabem. Kotka pomruczała z zadowoleniem. Młody doktorant nazwał ją Kadi i przygarnął do siebie. Nową pasją Mirka stała się ostatnio uprawa drzewek bonsai. Zaczął od hodowli wiązów drobnolistnych – wyjątkowo odpornego gatunku, dobrego dla początkujących. Dzięki bonsai zro- zumiał jak ważna jest systematyczność, poznał też cenę, jaką trzeba zapłacić za najmniejsze nawet zaniedbanie. Mirek stara się pielęgnować w sobie dziecięcą ciekawość świata, która buduje wszechstronność zainteresowań. Wierzy, że zdecydowane efekty przynosi tylko ciężka praca. – Talent można zaprzepaścić, a szczęście jest na tyle nieprzewidywalne, że trudno na poważnie brać je pod uwagę – tłumaczy. – Ciągle pracuję nad sobą, nad kształtowaniem własnego charakteru. Staram się zarówno eliminować słabości, jak i rozwijać mocne strony. ANIA PE DZ AŁ ZARZĄ ZI daniupłytyz własnymikompozycjami.interesujesięzdrowym żywieniem,lubigotować.Jegospecjalnościąjestzupamarchwiowaz migdałami,łosośz kukurydząi schabw sosiez coca-coli. Najlepiej odpoczywa obcując z przyrodą. Często tuż przed wschodemsłońcawymykasięz aparatemfotograficznym,albo z wędką. OŚĆ WYD ZŁ Mirek od 15latgrana gitarze.Jestsamoukiem.Marzyo wy- KIERUNEK „ZARZĄDZANIE I INŻYNIERIA PRODUKCJI”: ► studia I stopnia (inżynierskie) 3.5-letnie ► studia II stopnia (magisterskie) 1.5-roczne o specjalnościach: PR - informatyka w zarządzaniu, NA ZYS W - inżynieria zarządzania, - zarządzanie innowacjami, AGH - zarządzanie jakością, - zarządzanie logistyczne, - Logistics Management, - zarządzanie produkcją. KIERUNEK „INFORMATYKA I EKONOMETRIA”: ► studia I stopnia (licencjackie) 3-letnie Wydział Zarządzania zatrudnia ok. 180 osób, kształci prawie 3600 studentów. Do chwili obecnej dyplom ukończenia studiów na Wydziale Zarządzania uzyskało ponad 10 000 studentów. * Sylwię i Mirka łączy coś jeszcze. Chcą zostać w Polsce, w Krakowie. Priorytetem są dla nich teraz prace doktorskie. Justyna Sapeta Więcej o kierunkach studiów: www.zarz.agh.edu.pl Szczegółowe informacje: Dziekanat studiów stacjonarnych (0-12) 617 39 51 Dziekanat studiów niestacjonarnych (0-12) 617 31 62 Nr 19A wrzesień 2010 7 Wakacje za 1000 złotych Rowerem przez Bałkany Rowerowewyprawytojedna z najbardziejmagicznych formpoznawaniaświata. Jedziesztempem,którepozwalaCina swobodnykontaktz otaczającymipejzażamii ludźmi,a wszystkowokółjestciekawe,nowei pełnezaskoczeń.Naszagrupa – pięćdziewczyni trzech chłopaków– zdecydowała sięna podróżprzezgórzystei dzikieBałkany.Objuczenisakwami,w których mieściłsięcałynaszdobytek,przejechaliśmy536 km w ciągu 12dni. akacyjną przygodę rozpoczęliśmy w Kninie, chorwackim miasteczku, gdzie przesiedliśmy się z samochodów na rowery. Przed nami było mało znane turystom pogranicze chorwacko-bośniackie, słynne z pielgrzymek Medjugorje, Dubrownik, półwysep Peljesac, Orebić, Korčula i Split, skąd pociągiem wróciliśmy do Knina. W 8 Nr 19A wrzesień 2010 Od pierwszego dnia byliśmy pod wrażeniem pięknych krajobrazów i niezwykłych spotkań z ludźmi. Nie znaliśmy chorwackiego języka, jednak w wielu kwestiach jest on podobny do naszego, a natura Chorwatów tak otwarta, że dogadywaliśmy się znakomicie. Przykładem niech będzie spotkanie z Jakovem – mężczyzną mieszkającym samotnie w zagubionej wśród gór maleńkiej wiosce. Spotkaliśmy go siedzącego pod drzewem. Zaprosił nas do siebie i nie tylko oddał nam do dyspozycji swój dom z ogrodem, ale jeszcze wyprawił dla nas wspaniałą ucztę. To znaczy w zasadzie sami ją sobie zorganizowaliśmy, gdyż Jakov z typową dla Chorwatów werwą krążył tylko pomiędzy różnymi pomieszczeniami i wydobywał z nich kolejne wspaniałości: a to zimne piwo chłodzące się w wielkiej lodówce (bo musi pomieścić piwa na co najmniej tydzień!), a to całe kiście pysznych winogron, a to znowuż owczy ser, ziemniaki i warzywa na kolacyjną sałatkę. Najbardziej zapamiętaliśmy jednak jego rozbrajające zawołanie, którym obdzielał zarówno męską, jak i żeńską część wyprawy, motywując nas do szybszego uwijania się w kuchni. Jakby od niechcenia robił gest w kierunku danej osoby i wołał pełen pasji: „come-on boys!”, po czym pędził w kierunku kuchni, spiżarni bądź al- tany, aby z niezmiennym zaangażowaniem pokazać co i jak. Ta gościnność, której uosobieniem jest Jakov, okazała się symbolem całej naszej podróży. Gdziekolwiek przybywaliśmy, spotykaliśmy pełnych życzliwości ludzi, których prosiliśmy tylko o wodę, a oni zapraszali nas na swoje podwórka, częstując obficie tym, o co w ogóle nie zabiegaliśmy. Po drodze zobaczyliśmy wiele miejsc godnych szczególnego polecenia. Jednym z nich jest Popowo Pole, szeroka na 1-2 kilometry dolina wijąca się wśród gór i przypominająca dno jeziora, z którego ktoś spuścił wodę. Aż trudno w to uwierzyć; wokół góry, a pomiędzy nimi przestrzeń płaska jak blat stołu. Dech w piersiach zapierał widok szklącego się w promieniach zachodzącego słońca jeziora Visovačko w Parku Narodowym Krka i wspaniałe wodospady opadające w kierunku Adriatyku. Równie urzekająca była zapomniana droga wzdłuż otoczonego górami jeziora Peručko. Mijaliśmy też miejsca, które pamiętają jeszcze brutalność toczącej się w latach 90. XX wieku wojny – kilometry opuszczonych kamiennych wsi, w których zostały już tylko duchy mieszkających tu kiedyś ludzi. Nasza trasa wiodła głównie przez góry, piękne i dzikie. I choć w wartościach bezwzględnych nie najwyższe, to jednak o dużych deniwelacjach i niezwykłych formach. Może ktoś zapytać: kto jest w stanie pokonać rowerem górską trasę i czerpać z tego radość, a nie „umierać” po drodze? Odpowiedź jest prosta: wielu miłośników jazdy na rowerze może sobie pozwolić na taki wysiłek. W naszej grupie były osoby o różnych możliwościach. Jedni doskonale objeżdżeni, inni dopiero co zaczynający swój rowerowy sezon i nigdy nie będący dalej, niż na krótkich przejażdżkach poza Krakowem. Okazało się, iż można bez pośpiechu i wykorzystując wszystkie przełożenia „górala” podjechać pod każdą górę. I bez kłopotów pokonać najdłuższy podjazd (16 km jazdy non stop pod górę na przełęcz Lemesz w rejonie miasta Drnis) i wytrzymać najdłuższy odcinek (130 km z Dubrownik do Orebića). Michał Franaszek Autor jest założycielem Klubu Podróży FOCUS REKLAMA koszty... ■ Samochód: 370 zł na osobę Jechaliśmy do Chorw acji dwoma samochodami w osiem osób – po 4 rowery na dachu. W sumie 1150 km do Kninu, czyli 2300 km w obie strony. Liczyl iśmy nie tylko paliwo, ale też amortyzację samocho dów (0,25 zł za kilometr). Samochody zostawil iśmy w Kninie na bezpłatny m osiedlowym parking u. ■ Promy: 160 zł (Oreb ić – Korcula oraz Vela Lu ca – Split) Objuczeni sakwami, w których mieścił się cały nasz dobytek, przejechaliśmy 536 km w ciągu 12 dni ■ Pociąg: 50 zł (Split – Knin) ■ Noclegi: 0 zł Najczęściej nocowaliśm y na dziko na pięknych plażach, niezwykle widokowych przełęcza ch, rozłożeni gdzieś pod skałami chorwackobośniackiego pogranic za. Czasem u gościnnych gospod arzy, którzy nie przyjmow ali żadnych opłat za roz bicie namiatów. ■ Jedzenie: około 36 0 zł czyli 30 zł na dzień ■ Części zamienne: 40 zł (dętki, łatki, ogniwa do łańcucha, smary, szp rychy itp.) Łączny koszt: ok. 10 00 zł ROZWIŃ SWOJE MOŻLIWOŚCI upjp2.edu.pl Nr 19A wrzesień 2010 9 Wydział Wy dział Elektr Elektrotechniki, otecchniki, Aut Automatyki, omatykii, In Informatyki form matyki i Elektroniki Ele ektroniki EEnergiczny nergiczny A Ambitny mbitny Intrygujący Intrygujący i EEkscytujący kscytująccy Akademia Górnicz Górniczo-Hutnicza o-Huttnicza im. SStanisława tanisława Staszica Staszica w Krakowie Krak a owie Sprawdź nas! Sprawdź www .eaiie.agh.edu u.pl www.eaiie.agh.edu.pl STUDIA A STACJONARNE STAC ACJONARNE STUDIA Automatyka i Robotyka Robotyka Automatyka Elektronika i Telekomunikacja Telekomunika kacja Elektronika ((także także w języku języku angielskim) angielskim m) Elektrotechn Elektrotechnika nika Informatyka In formatyka Informatyka In nforma o tykaa Stosowana Stosowana STUDIA S TUDIA A NIESTACJONARNE NIEESTACJJONARNE NEE Automatyka Aut om matyka i Robotyka Robotyka ka Elektronika Elek ktronika i Telekomunikacja Telekom munikacja Elektrotechnika Ele ektrotechn nika IInformatyka In formatyka Kryterium przyjęcia: ia: na studia stacjonarne I sstopnia topnia jes jjestt wy wy-kii i języka języka k nik matury z matematyki lub fizyki obcego. Po ukończeniu studiów I stopnia, jest możliwość kontynuowania nauki na studiach II stopnia STUDIA DOKTORANCKIE I PODYPLOMOWE W zakresie prowadzonych podstawowych kierunków kształcenia i uprawianej tematyki badawczej. Szczegółowe zasady i terminarz przyjęć na studia znajdują się na stronie www.eaiie.agh.edu.pl Wydział El Wydział Elektrotechniki, lektrotech chniki, Aut Automatyki, om matyki, In formatyki y i Elek ktroniki Informatyki Elektroniki Należy Należy ży do d ścisłej śccisłej czołówki czołówki w ogólnopologólnop logólnopol skich rrankingach ankin ngach ch ucz elni. uczelni. Od wielu wielu el lat lat posiada najwyższą najwyższą kategorię kateg gorię wśród w kraju. wśr ód jednostek jed edno ostek naukowo-badawczych naukowo-badawczyych w k aju. kr Wydziiał uzyskał akredytację Wydział akredytację dla dlaa kierun kierun-ków: In form matyka ((zz wyr y óżnieniem); ); ków: Informatyka wyróżnieniem); Automatykaa i R obotyka (z (z wyróżnieniem); wyróżni nie ienie niem); Automatyka Robotyka Elekt ektrotechnika; Elektr onika i TTelekomunikacja elekomunikac o kacja j Elektrotechnika; Elektronika (z wyróżnieniem). wyróżnie eniem). (z Każdyy absolwent Każdy absolwen nt naszego naszego Wydziału, Wydziału, d bez bez trudu znajduje znajduje za t trudnienie odpo wiaadające popozatrudnienie odpowiadające siadan ym kw kkwalifikacjom, alifikacjom, w kraju kraju i zagranicą. i zagran anicą. siadanym Naszym Nas zyym sstudentom tudentom oferujemy oferujem my pomoc so so-cjalną, naukowe oraz za-cjalną, stypendia styp pendia nauk owe or raz możliwość mo ożliwość za kwaterowania w akademikach. akademik mikach. kwaterowania Mickie kiewicza 30, 30, 3 0-059 Kraków; Krak ków; Al. Mickiewicza 30-059 p wilon B pa -1 pawilon B-1 Dziekanat sstudiów tudiów stacjonarnych: stacjonarnych: Dziekanat 17-28-87 par terr, pa w. B -1,pok.25 122 6 617-28-87 parter, paw. B-1,pok.25 iekanat sstudiów tudiów niestacjonarnych: niestacjonarnych: Dziekanat 17-28-05 par terr, pa w. B -1, pok. pok. 226 6 12 6 617-28-05 parter, paw. B-1, cja sstudiów tud diów doktoranckich doktoranckich Sekcja dyplom mowych: i podyplomowych: 7-39-16 6, pa w. B -1, pok. pok. 1S 12 617-39-16, paw. B-1, cja soc ocjalno j ja -bytowa: Sekcja socjalno-bytowa: 17-28-44 4 par terr, pa w.B-1, pok. pok. 1 12 617-28-44 parter, paw.B-1, 33-559-95 fax 12 6 633-59-95 Dogonićmarzenia Prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz – absolwent I LO w Myślenicach i AGH. Ojciec inżynierii biomedycznej w Polsce. Kierownik Katedry Automatyki na Wydziale Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki AGH. Rektor AGH w latach 1998–2005 (najdłużej urzędujący w Polsce – trzykrotnie wybierany). Doktor Honoris Causa dwunastu uczelni, prezes krakowskiego oddziału Polskiej Akademii Nauk. Członek PAU, Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych, Europejskiej Akademii Nauk, Sztuk i Literatury w Paryżu, Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. Autor ponad 500 publikacji naukowych, stały felietonista „Gazety Krakowskiej”. Od tej strony go nie znacie: prof. Ryszard Tadeusiewicz z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie hciał tworzyć światy, być inżynierem, kreatorem, stwórcą. Ale liceum wybrał sobie na wskroś humanistyczne. Uczył się głównie łaciny, do dziś czyta starożytnych autorów w oryginale. Jego ulubioną lekturą są pamiętniki Juliusza Cezara opisujące podbój Galii i Brytanii. Do Krakowa, z małych Myślenic, przyjechał z wielkimi marzeniami, których nigdy nie porzucił, a które prowadzą go w tajemnicze obszary biocybernetyki i inżynierii biomedycznej. Wizjoner potrafiący pięknie mówić o swoich uczuciach i śmiało, w zaskakujący sposób je wyrażać. Ławeczka początkowo budziła duże kontrowersje. Wiele osób odradzało profesorowi tak śmiały i osobisty gest. On jednak uparcie trwał przy swoim. Czas pokazał, że miał rację. Ławeczka szybko stała się ulubionym miejscem spotkań studentów. Żacy chętnie przysiadają obok Małgosi, przynoszą jej nawet kwiaty. C Olśnienie Jako wyraz miłości do swojej żony, którą poznał na uczelni, ufundował dla AGH nietypową rzeźbę z brązu – ławeczkę, na której siedzi piękna dziewczyna. Dzieło artysty zwane „pomni- Przesuwanie granic Prof. Tadeusiewicz ze studentami na słynnej ławeczce… kiem studentki Małgosi” przyciąga uwagę w łączniku pomiędzy głównym gmachem A0 a pawilonem A1. – Kiedy po raz pierwszy, bardzo stremowany, wszedłem w mury tej uczelni, wszystko było dla mnie obce. I wtedy natknąłem się na cudowną dziewczynę siedzącą na ławeczce i czytającą książkę. To było olśnienie, które bardzo mocno wpłynęło na moje późniejsze życie. Kiedy miewałem kłopoty, chwile zwątpienia, chętnie chodziłem w tamtą okolicę. Stąd pomysł na ławeczkę. Kiedyś to miejsce materializowało się tylko w mojej wyobraźni, teraz jest dostępne także dla innych. Kiedy w 1971 r. zaczynał pracę w Akademii Górniczo-Hutniczej, o komputerach jeszcze prawie nikt nie słyszał. Na uczelni królowały węgiel i wielkopiecownictwo. – Mój mistrz mawiał: „Panie Ryśku, niech pan zostawi te liczydła, to nie ma żadnej przyszłości” – opowiada profesor. – Nauka jest dla mnie pasją i daje dużo radości. Kiedy prowadzę jakieś badania i odkrywam coś nowego, to mam świadomość, że jestem jedynym człowiekiem na świecie, który to Nr 19A wrzesień 2010 11 …i za sterem statku płynącego po Amazonce wie. Tworzenie takiego bardzo prywatnego zakątka w gmachu wiedzy jest naprawdę cudowne. Dziś, kiedy informatyka jest na fali, znowu idzie o krok dalej. Pracuje nad sztuczną inteligencją. Chce stworzyć roboty sterowane ludzką myślą. I chociaż świat, w którym zamiast klikać i naciskać wystarczyłoby pomyśleć, może wydawać się nam bardzo odległy, to profesor już teraz potrafi w ten sposób sterować swoimi maszynami. Z jednej strony to szansa dla osób niepełnosprawnych, z drugiej ryzyko całkowitej inwigilacji, policji myśli. – Granica między znanym a nieznanym ciągle się przesuwa, a ten nowy obszar zostaje zagospodarowany. Taka jest logika odkrycia. Żaden z twórców nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji swoich badań. Kiedy ktoś dawno temu wynalazł nóż, jedni użyli go do krojenia chleba, a inni do mordowania bliźnich – odpowiada na takie zarzuty. Dreszcz szczęścia Mając już doktorat z automatyki, zaczął studiować medycynę, ujawniał nawet zadatki na chirurga. Zrezygnował na trzecim roku, gdy całodziennych zajęć w szpitalach nie dało się już dłużej godzić z wykładami, ja19A 1 2 Nrwrzesień 2010 kie prowadził w AGH. Podjął trudną, dojrzałą decyzję. – Życie to ciągły labirynt, w którym trzeba wybrać, czy idziemy w prawo, czy w lewo. Mnie zawsze żal tych wszystkich korytarzy, które pozostawiłem. Gdybym zamiast pisać książki uleczył człowieka, to może byłby z tego większy pożytek. Ale nie rozstał się medycznymi tematami. Konstruuje niezwykle skomplikowane systemy biocybernetyczne, rozwija je i ulepsza. Jednak wie, że istnieje element, którego nawet najdoskonalszy robot nigdy nie posiądzie. Jest coś, co sprawia, że nawet prymitywne stworzenie biologiczne może czuć się lepsze od perfekcyjnej maszyny. To jaźń, świadomość istnienia, mała iskierka geniuszu. – Komputer może prześcignąć człowieka trafnością wnioskowania, szybkością skojarzeń, ale nigdy nie odczuje dreszczu szczęścia – tłumaczy profesor. – Można zbudować najdoskonalszego robota, który będzie grał w szachy i pokona arcymistrza. Ale on nie odczuje tej frajdy, jaką ma gracz, który naprawdę wygrywa. Kapcie w rektoracie Na uczelni, w zacisznym gabinecie wypełnionym nie tylko książkami, ale także filmami DVD, profesora zastajemy w… kapciach. – Spędzam tu bardzo dużo czasu. Kiedyś studenci w formie żartu przynieśli mi pantofle z ogromnymi pomponami. Myśleli, że będę się ich wstydził, ale ja, ku ich zdumieniu, zacząłem w nich chodzić. Pewnego dnia poproszono mnie do gabinetu rektora, więc tak jak stałem – poszedłem. Okazało się, że będą nam robić zdjęcie do informatora. Wszyscy pracownicy byli bardzo dostojni, a ja – w kapciach. Ale skoro już mają o mnie plotkować, to niech lepiej plotkują o kapciach, a nie o czym innym. Jako rektor AGH podejmował odważne decyzje. Stawiał na młodych, co nie wszystkim się podobało. Chciał szerzej otworzyć się na informatykę, automatykę. Odesłał zasłużonych profesorów na emeryturę, bo świat się zmieniał. Wszystko starał się robić w zgodzie z własnym sumieniem. Nie bał się krytyki, przecież ludzie i tak zawsze znajdą powód do negatywnych komentarzy. – Aktor musi być lubiany, poeta musi być lubiany. Naukowiec nie musi – wyznaje po prostu. – Jest spora kolekcja rzeczy, za które można mnie nie lubić. Profesora ostrzegano kilkakrotnie, że jeśli będzie taki pryncypialny, nie ma szans, by ponownie zostać rektorem AGH. On jednak w każdych następnych wyborach uzyskiwał coraz lepszy wynik. Żyć intensywnie Profesor Tadeusiewicz ma na koncie nie tylko naukowe osiągnięcia. Kilka lat temu stanął w szranki z najwybitniejszymi postaciami sztuki krasomówczej o tytuł Mistrza Mowy Polskiej. – To była taka zabawa – wspomina. – Rywalizowałem z ludźmi, których lubię i szanuję. Zawsze podziwiałem umiejętność precyzyjnego wyrażania myśli w niewielkiej liczbie dobrze dobranych słów. Zwyciężył i dziś może z dumą przyznać, że pokonał samego Marka Kondrata. Wolny czas profesor chętnie spędza na łonie natury. Powtarza, że jeżeli nie umiesz dobrze odpoczywać, nie będziesz dobrze pracował. Fascynuje go żywioł wody. – W młodości patrzyliśmy z żoną na świat z perspektywy jezior i strumieni. Mieliśmy własny kajak. Potem przerzuciłem się na żeglarstwo morskie. Tam się żyje niesłychanie intensywnie. Woda, słońce, morze, wiatr. Jak można tego nie kochać? Nic trudnego wsiąść na luksusowy statek i przemierzać oceany, popijając Martini. To nie dla mnie. Głód, którego nie można zaspokoić Do ciągłego działania napędza go zwykła ludzka ciekawość. I nieustanna chęć, żeby wiedzieć więcej i więcej. Wszystko, co jeszcze nie zostało odkryte ani zbadane, stanowi wyzwanie, któremu trzeba stawić czoła. Chociaż dziś jest świadom, że to głód, którego nie można zaspokoić, wcale nie myśli o zwolnieniu tempa. – Jest tyle różnych ciekawych rzeczy, których jeszcze nie zrobiłem, tyle pomysłów, których nie realizowałem, tyle książek, których nie napisałem. Jest tyle tematów, którymi warto się zająć, że szkoda rezygnować z czegokolwiek. Dni ulatują i nie wrócą więcej. Jeżeli oddam się lenistwu, to czegoś zabraknie. Może nie ludziom, ale mnie Justyna Sapeta na pewno. ▼ Japonki w Kyoto uznały, że prof. Tadeusiewicz jest niezwykle podobny do Świętego Mikołaja (dlatego koniecznie muszą zrobić wspólne zdjęcie) Pomysły studentów inżynierii biomedycznej Nauka jak przygoda ◀Członkowie koła „Biomed” na Festiwalu Nauki, gdzie demonstrowali nowoczesną aparaturę medyczną, m.in. system „Ober” do śledzenia ruchów gałek ocznych, zestaw do elektroterapii i urządzenia do pomiaru aktywności mięśni – Naszekołonaukowedziaław sposóbniekonwencjonalny.Gdyktośma pomysłtonieczekamyna oficjalne zebranie,tylkood razuzaczynamy dyskutować– międzyzajęciami, po zajęciacha nawetw trakcie.Jest namo tylełatwiej,żewiększość z nasstudiujena jednymkierunku, choćjestw naszymgroniestudentka AkademiiMedycznejz UJ– mówi MonikaCichocka,przewodnicząca StudenckiegoKołaNaukowego „Biomed”działającegow MiędzywydziałowejSzkoleInżynieriiBiomedycznejAGH. ok temu, gdy zdecydowali się założyć koło, było ich piętnaścioro. Wszyscy studiowali inżynierię biomedyczną, wszyscy mieli ambicje, by poszerzać swoją wiedzę i traktować naukę jako ciekawą przygodę. – Koło naukowe jest dla nas szansą na rozwijanie zainteresowań i realizowanie różnych pomysłów – mówi Mateusz Belicki, jeden ze współzałożycieli „Biomedu”. * Pierwszy duży projekt, realizowany obecnie w kole, nazywa się „Biomedical Students’ Net” i ma doprowadzić do stworzenia sieci kół naukowych zajmujących się inżynierią biomedyczną. Sieć będzie oparta o platformę informacyjną w postaci serwisu internetowego. Zapewni ona możliwość nawiązywania kontaktów przez członków kół naukowych oraz niezrzeszo- R 19A 1 6 Nrwrzesień 2010 nych studentów inżynierii biomedycznej i dziedzin pokrewnych. W maju „Biomed” otrzymał „Grant Rektorski” na realizację swojego projektu. – To dla nas wielki sukces, że już po niecałym roku funkcjonowania udało nam się uzyskać takie wsparcie. Konkurencja była bardzo silna ponieważ zgłoszonych zostało 70 propozycji – przypomina Monika. „Biomedical Students’ Net” jest rozbudowanym programem, jego realizację zaplanowano na 12 miesięcy. Dzięki tej inicjatywie znacznie rozszerzą się możliwości organizacji wspólnych przedsięwzięć naukowo-badawczych przez studentów z różnych ośrodków akademickich w Polsce. Całość członkowie koła przygotowują własnymi siłami. Wśród nich są osoby z wystarczającą wiedzą informatyczną, by sprostać także takim wyzwaniom. Deklarację współdziałania złożyli studenci z pokrewnych kół naukowych z Politechnik: Gdańskiej, Warszawskiej, Krakowskiej, Wrocławskiej i Śląskiej oraz Uniwersytetu Zielonogórskiego. * Aktywność „Biomedu”, który przez rok podwoił liczbę studentów, ma także inny wymiar. Jego członkowie wzięli udział w kilkudniowych wyjazdach studyjnych do Politechniki Gdańskiej i Politechniki Warszawskiej. – W Trójmieście uczestniczyliśmy w zajęciach laboratoryjnych, wykładach oraz mogliśmy zobaczyć od kuchni Krajowy Ośrodek Medycyny Hiperbarycznej w Gdyni. W Warszawie czekała na nas seria zajęć w laboratoriach i wykładów – opowiada Mateusz. – Takie wyjazdy to niecodzienny, bardzo interesujący sposób studiowania. W nowym roku akademickim planujemy kolejne. Docelowo chcemy w ramach sieci stworzyć cały system wymian między uczelniami – mówi Monika. Lista innych pomysłów jest długa – od organizowania sesji naukowych i praktyk zawodowych, forum poświęconego jakości kształcenia po rajdy i imprezy integracyjne. * – Zapraszamy do współpracy nie tylko studentów ale także maturzystów wybierających nasz kierunek. Czekamy na Was i na Wasze pomysły. Kontakt z nami: www.knbiomed.agh.edu.pl oraz na forum „Biomedical Students’ Net” – kontakt www.biomed-net.pl – zapraszają Monika i Mateusz. Marcin Lubertowicz Opiekun„Biomedu”, drhab.inż.Piotr Augustyniak– kierownik Międzywydziałowej SzkołyInżynierii BiomedycznejAGH: – Wielu studentów zaskakuje nas śmiałymi pomysłami, a gdy ich ambicje spotkają się z życzliwością i odpowiednim wsparciem, nieraz sami są zdumieni ze swoich dokonań. Członkowie koła podejmują ciekawe tematy i skutecznie je realizują. Elementy algorytmu interpretacji elektrokardiogramów, stanowisko do pomiaru jakości oprogramowania interpretującego itp. to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Bardzo cieszy mnie również postawa członków koła zbieżna z misją inżyniera biomedycznego, polegająca na otwartości na innych – pacjentów, personel medyczny, naukowców, przedsiębiorców. Wyrazem tej postawy jest podjęcie trudnego projektu sieci „Biomedical Students’ Net”. REKLAMA REKLAMA Wydział Matematyki Stosowanej AGH Dziekanat: al. Mickiewicza 30, 30-059 Kraków, Pawilon B-7, Ip., pok. 2.14 tel. 012 617 31 67, e-mail: [email protected], www.wms.agh.edu.pl Wydział Matematyki Stosowanej Akademii Górniczo-Hutniczej prowadzi stacjonarne i niestacjonarne, dwustopniowe studia (licencjackie i magisterskie) na kierunku MATEMATYKA w ramach sześciu specjalności: Matematyka finansowa Matematyka w informatyce Matematyka w naukach technicznych i przyrodniczych Matematyka obliczeniowa i komputerowa Matematyka ubezpieczeniowa Matematyka w zarządzaniu PRACA DLA ABSOLWENTÓW Absolwenci Wydziału Matematyki Stosowanej mają szerokie możliwości znalezienia interesującej pracy w różnych branżach: od dużych zakładów przemysłowych, poprzez biura projektowo-konstrukcyjne, instytucje finansowe, firmy ubezpieczeniowe, instytuty badawcze do szkolnictwa na wszystkich poziomach włącznie. Zapraszamy maturzystów – Matematyka to kierunek z przyszłością! Nr 19A wrzesień 2010 17 Jak zaparzyć kawe. za Prowadziłem normalne życie dopóki ktoś mi nie wysłał linka O tym, że Internet to nie tylko e-mail i google, użytkownicy tego czasopochłaniacza przekonali się wraz z zainstalowaniem gadu-gadu. Niedługo potem nastała era web 2.0 i wolnym czasem zawładnęła naszaklasa. Chwilę później niemal każda godzina przed ekranem dzielona była między facebookiem a myspacem, gdy doszedł do tego blip i twitter w internecie zahuczało od krótkich notek o wszystkim i o niczym. Jednak największy zabójca czasu pojawił się w 2008 roku, kiedy Mariusz Składanowski założył portal demotywatory.pl. eden z zamieszczonych na stronie obrazków mówi: Prowadziłem normalne życie dopóki ktoś mi nie wysłał linka z fajnym demotem. Tak to się zaczyna, a kończy kilometrami przewiniętych scrollem stron. Do najpopularniejszych trendów na witrynie należą demotywatory o dr. Housie, który znalazłby lekarstwo na świńską grypę w 20 minut pod warunkiem, że dostanie Vicodin, o Wielkim Demotywatorze czyli Administratorze strony: Nikt nie ma wątpliwości, że gdyby tylko pokazał swoją twarz, natychmiast dostałby zaproszenie do tańca z gwiazdami, a ostatnio o samych sobie: J Społeczność demotywatory.pl: Rozpatrzyliśmy więcej problemów w Polsce niż Sejm. Zgadza się z tym dr Michał Bukowski, badacz społeczny prowadzący m.in. zajęcia z zakresu Nowych Mediów na Uniwersyte- Pirat Jedyna osoba, która zarabia przegrywając cie Jagiellońskim. Jego zdaniem „ogromna liczba negatywnych opinii wyrażonych na demotywatorach to świadectwo, że młodzi ludzie dostrzegają zjawiska, chcą je obśmiać i wyszydzić, zwracając na nie uwagę pozostałych użytkowników internetu”. Nie oszczędzają nikogo Moda na demotywatory, jak wiele internetowych trendów przybyła do nas ze Stanów Zjednoczonych. Za ich twórców uznaje się właścicieli firmy Despair inc. – Jastina Sewella i Larry’ego Kerstena. Początkowo była to złośliwa odpowiedź na patetyczne „motywatory”, jakimi pracodawcy chcieli zachęcić do pracy swoich podwładnych. W błyskawicznym tempie złośliwe, demotywujące obrazki zawładnęły siecią, zdobywając fanów w kolejnych krajach. Dzięki nim wyłonił się w Polsce nowy obraz młodego pokolenia, które krzywdzący stareotyp przedstawiał jako zblazowane istoty, pozbawione zainteresowań i jakichkolwiek przemyśleń. Portal całkowicie zaprzecza temu twierdzeniu. Autorzy demotywatorów nie oszczędzają nikogo. Wszystko może stać się tematem szydzących obrazków. Od najważniejszych postaci ze świata polityki: Tusk wysyła 600 dodatkowych żołnierzy, Obama prosi tylko o Pudziana, poprzez pory roku: Polska, jedyny kraj, w którym wraz ze śniegiem stopniał asfalt, Lato: Gdy słońce wstaje o tej porze, o której idziemy spać, aż po organy wewnętrzne: Żołądek krokodyla może strawić beton, żołądek studenta może strawić żołądek krokodyla. Każde zjawisko, które wywołuje emocje, wcześniej czy później zostanie oprawione w charakterystyczną czarną ramkę i okraszone odpowiednim komentarzem. Jednak liczy się nie tylko idea, ale także sposób prezentacji. Zdaniem dr. Michała Bukowskiego: „Demotywatory to obecnie przede wszystkim źródło humoru i śmiechu. Mimo że niektórzy z użytkowników witryny w swoich komentarzach głośno wyrażają swoje oburzenie w związku ze zmianą charakteru strony, z demotywującej na rozśmieszającą, to właśnie takich obrazków jest na stronie najwięcej”. Akademik Przy nim nawet technologie NASA się chowają Studenci Ciągle zaskakują Gotowanie ze studentami W dzisiejszym programie tosty po francusku Śmiech z… samej siebie Bez względu na konwencje, oba rodzaje demotywatorów mają wyraźną wspólną cechę – oddziałując na emocje, poruszają odbiorPolscy piłkarze Zawstydzili pirata! Gdyby nie 3,5... ... nie miałbym żadnej piątki w indeksie pomoca. buta i żelazka z fajnym demotem. Tak to się zaczyna… Wiadomości Dni Kariery Bogatynia Główny dostawca długopisów dla studentów Kostkę położyli Niemcy, a asfalt Polacy cę. Wiele nowych demotywatorów łączy w sobie pierwotne założenie demotywacji i humor. Zachowując krytyczny stosunek do przedstawianych zjawisk bawią odbiorcę, jeszcze mocniej zapadając mu w pamięć. – Pomysłowe, kreatywne, śmieszne, czasem dołujące, a czasem pouczające – tak o demotywatorach mówi Monika Zięba, studentka IV roku geografii na Uniwersytecie Jagiellońskim, która tracąc poczucie czasu, codziennie przegląda demotywatory, szukając wciąż nowych ciekawych obrazków i podpisów odzwierciedlających wiele niezauważalnych na co dzień kwestii. Monika podkreśla, że lubi każdy rodzaj demotywatorów, jednak najbardziej ceni te, w których jest pewna głębia, ukazująca charakter autora: – Każdy ma jakieś poglądy i przekonania, a za pomocą tego portalu dzieli się tym z innymi. Jako studentka Monika najczęściej śmieje się z… samej siebie, czyli z demotywatorów o studentach, których spojrzenie porównane jest do wzroku psa – gdy o coś zapytasz, tylko mądrze patrzy. – Choć takie demotywatory są jednymi z najśmieszniejszych, to trzeba na nie patrzeć z przymrużonym okiem i nie zawsze brać do siebie – dodaje Monika. – Ciężko w trakcie sesji spokojnie wysiedzieć przy notatkach, kiedy po wejściu na demotywatory.pl widzimy obrazki okraszone komentarzem: Nudzę się, ale jeszcze nie tak, żeby się uczyć, czy, niestety, często prawdziwe: Gdyby nie 3,5 nie miałbym żadnej piątki w indeksie lub co gorsza: Egzaminy Tropiciele absurdów Barwnym tematem jest całe studenckie życie. Każdy, najdrobniejszy jego element już tam jest! Podczas jednej wizyty na demotywatorach można dowiedzieć się, że Dni Ka- – lubię tak bardzo, że zazwyczaj piszę je dwa razy, by zaraz potem uśmiechnąć się przez łzy czytając: Praca – sześć lat podstawówki, trzy lata gimnazjum i liceum, pięć lat studiów, żeby wszystko zacząć od zera lub ogłoszenie: Koniec studiów jest startem do biegu do pośredniaka. Zwykle zaczynają się od „Dobry wieczór”, a potem wyjaśniają, dlaczego tak nie jest riery to główny dostawca długopisów dla studentów, zostać ostrzeżonym, że przy wejściu do akademika obowiązuje zmiana strefy walutowej – gdzie decydującą rolę odgrywa lodówka marki Silesia. Tylko na demotywatorach dowiesz się jak zaparzyć kawę za pomocą buta i żelazka, obiad podgrzać w garnku nad świeczkami, a na kolację zamienić się w sępa pospolitego, żywiącego się papierosami, gumą do żucia i notatkami z wykładów. Czasem po prostu zobaczysz rzeczywistość z innego punktu widzenia: Indeks – jedyny słuszny horoskop numerologiczny. Cyfra 2 oznacza nadchodzący niepokój oraz obietnice wielkich zmian w Twoim życiu lub uświa- domisz sobie, jak ciężkie musiało być studenckie życie bez ksera. Demotywatory dla studenta to nie tylko źródło rozrywki. Mogą stanowić też materiał badawczy. Agnieszka Wolak, studentka Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJ, połączyła przyjemne z pożytecznym i niedawno otrzymała tytuł licencjata właśnie za pracę o demotywatorach. – Spędzałam tyle godzin na stronie demotywatory.pl, że kiedy przyszedł czas, aby wybrać temat pracy licencjackiej, mój wydawał mi się oczywisty. W swojej pracy Agnieszka analizowała funkcję zamieszczanych na stronie zdjęć. Twierdzi, że „demotywatory to okno szeroko otwarte na polską rzeczywistość, a użytkownicy serwisu, niemal z detektywistyczną precyzją tropią absurdy otaczającej ich rzeczywistości. Posługują się ironią, jako narzędziem walki o nową, lepszą przyszłość”. Polska Jedyny kraj, w którym wraz ze śniegiem stopniał asfalt Gigantyczny ośrodek buntowników Dzięki swojej popularności demotywatory stanowią wyjątkowy kanał dotarcia do szerokiej grupy odbiorców. Przemawiają do ludzkiej świadomości lepiej niż serwis informacyjny w telewizji, który – zdaniem użytkowników portalu – zaczyna się od „dobry wieczór”, a potem wyjaśnia dlaczego tak nie jest. Coraz częściej postrzegane są nie tylko jako rozrywka, ale także jako przekazy kulturowe i społeczne. Nawet jeśli zatarł się ich pierwotny kształt,to stanowią wyjątkową bazę wiedzy i są gigantycznym ośrodkiem buntowników, wyrażających niezadowolenie z zastanego stanu rzeczy. Według witryny joemonster.org chińskie przysłowie mówi, że jeden obraz ma moc większą niż tysiąc słów, ale obraz plus odpowiednio dobrane słowo zyskuje potężną moc wpływania na człowieka. Anna Kokoszka Nr 19A wrzesień 2010 19 FOT. DARIUSZ JEMIELNIAK Naukowe i sportowe wyzwania dr Joanny Jemielniak Z myślenickiego liceum na HARVARD Naprzeciwko mnie siedzi uśmiechnięta młoda kobieta, mogę powiedzieć dziewczyna z sąsiedztwa, bo obie jesteśmy z Myślenic. Gdy ją pytam, czy nie bała się w pierwszej klasie ogólniaka, po pierwszym semestrze przeskoczyć do drugiej klasy, odpowiada: – Lubię wyzwania! Te dwa słowa stoją za jej wszystkimi dotychczasowymi osiągnięciami. rzez myślenickie I LO Joanna Jemielniak przeszła w sprinterskim tempie. Indywidualny tok nauki przyznany w I klasie za awans do wojewódzkiego finału Olimpiady Polonistycznej pozwolił jej w 3 lata ukończyć 4-letnią szkołę. Po drodze została laureatką I miejsca ogólnopolskiej Olimpiady Literatury i Języka Polskiego oraz finalistką Olimpiady Historycznej na poziomie wojewódzkim. Te sukcesy odnosiła będąc w klasie językowej z rozszerzonym językiem niemieckim. Jeszcze nie marzyła wtedy o najlepszej uczelni świata, ale imponująco szybko przybliżała się do niej. P 19A 2 0 Nrwrzesień 2010 Po ukończeniu prawa na Uniwersytecie Warszawskim w 2004 roku dostała roczne stypendium Fulbrighta na słynnym Harvard University. Był to staż badawczy (tzw. Visiting Scholar), podczas którego zbierała materiały do pracy doktorskiej, obronionej później w Instytucie Nauk Prawnych PAN. – W USA studia są płatne. Na szczęście stypendium Fulbrighta umożliwia godny żywot młodego badacza – mówi Joanna, dodając, że na spokojne załatwienie wszelkich formalności, związanych z uzyskaniem stypendium i dostaniem się na wymarzoną uczelnię, trzeba przeznaczyć około 1,5 roku. Kolejny raz na Harvardzie pojawiła się w 2008 roku, na stypendium podoktoranckim (tzw. post-doc), już jako adiunkt Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, gdzie wykłada International Business Law i Advanced Civil Law. * – Harvard z fantastyczną biblioteką jest wymarzonym miejscem dla studenta i młodego naukowca – przekonuje Joanna, która gościnnie prowadziła tam seminarium. – Amerykańscy studenci szanują swoją edukację. Wiedzą, że muszą za nią zapłacić niemałe pieniądze, dlatego studia traktują bardzo poważnie. Mniej zamożnym osobom naukę umożliwiają liczne programy stypendialne. Dzięki systemowi tzw. Liberal Arts podczas czteroletniej nauki student z bogatej oferty przedmiotów humanistycznych, ścisłych i artystycznych wybiera te, w których chce się specjalizować. Wyjątkiem są wydziały prawa i medycyny, w których ścieżka edukacyjna jest od początku wyraźnie ukierunkowana. Zajęcia są wymagające, ale też bardzo przyjemne, opierają się na współpracy. Studenci w Stanach, i w ogóle Amerykanie, są otwarci i chętni do wymiany zdań. Tam nigdy nie zapada martwa cisza – dodaje Joanna. – Na uniwersytecie nieustannie coś się dzieje: przez wydziałową listę emailową codziennie dostawałam informacje o nowych spotkaniach, grupach dyskusyjnych, wykładach znamienitych gości, pokazach filmów i zupełnie nieformalnych imprezach. Studenci odpoczywający w czasie przerw na rozległych trawnikach, wygłaskany niemal do białości lewy trzewik pomnikowego Johna Harvarda (potarcie go ma adeptom przynieść szczęście w edukacji), nieustający ruch w kawiarniach i klubach przy pobliskim Harvard Square – to wszystko składa się na atmosferę, która jest intelektualnie pobudzająca i pełna wyzwań, ale też swobodna i przyjazna. – Wśród ważnych rzeczy, które wyniosłam z moich pobytów na Harvardzie na pewno wymieniłabym sposób pracy ze studentami – bardzo partnerski, oparty na poczuciu wspólnego przechodzenia ważnej drogi. Takie podejście jest pracochłonne i absorbujące dla obu stron, ale też daje ogromną satysfakcję. * Obecnie Joanna Jemielniak jest profesorem nadzwyczajnym na Uniwersytecie Kopenhaskim: – W duńską kulturę edukacyjną bardzo silnie wpisane jest poczucie obowiązku i odpowiedzialności za samego siebie: studenci mogą czytać teksty i być przygotowani do zajęć, mogą też przez cały semestr nic nie robić. Od nich zależy, co zrobią z czasem na uczelni – ale też zwykle go nie marnują. W krajach skandynawskich studia są bezpłatne, dlatego Dania przyciąga wielu międzynarodowych studentów. Sama Kopenhaga jest dla nich przyjazna, choć droga. * Pracę naukową można przyrównać do maratonu – wymaga systematycznej pracy, samodyscypliny, czasem wyrzeczeń. W przypadku Joanny słowo maraton ma bardziej dosłowne znaczenie. W tym roku, w Kopenhadze, przebiegła swoje pierwsze 42,195 km. We wrześniu będzie brała udział w maratonie warszawskim. Edyta Guzik STUDIA O postawienie się w roli maturzysty zastanawiającego się nad wyborem studiów poprosiliśmy rektora Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, historyka i politologa, prof. dr. hab. Michała Śliwę G Miałem to szczęście, że dość szybko odkryłem w sobie fascynację zawodem pedagoga – pięknym i trudnym. Dla jednych niewdzięcznym, dla innych najlepszym sposobem na życie. Bo czy może być coś piękniejszego, niż wspieranie innych w rozwoju, inspirowanie ich, otwieranie przed nimi nowych perspektyw? Marzenia kierowałyby mnie dziś na uczelnię pedagogiczną, ale popatrzyłbym też na względy praktyczne: czy mój zawód ma przed sobą przyszłość? Odpowiedź jest tu jednoznaczna: dobry, wrażliwy nauczyciel, który potrafi zafascynować młodych ludzi, zawsze będzie potrzebny. I w każdej epoce będzie miał do odegrania pierwszorzędną rolę, niezależnie od zmieniających się programów nauczania. Dlatego każdemu maturzyście, który dostrzega w sobie potrzebę służenia człowiekowi, działania na rzecz drugiego człowieka, radziłbym brać pod uwagę drogę do zawodu nauczyciela. Tych dróg jest dzisiaj wiele. Analizowałbym więc oferty różnych uczelni, sprawdzałbym, jakie miejsca zajmują w rankingach, jakich mają wykładowców, jaki sys- Gdybymdziśbył maturzystą FOT. MIECZYSŁAW WIĘCŁAWEK dy miałem 18 lat, podróż z Limanowej, gdzie chodziłem do Liceum Pedagogicznego, do Krakowa trwała trzy godziny. Dziś szybciej można dolecieć z Krakowa do Londynu. Ten przykład pokazuje jak bardzo zmienił się świat. Trudno wyobrazić sobie życie bez Internetu, bez nowych technologii ułatwiających komunikowanie się i zdobywanie informacji. Ale mimo cywilizacyjnego skoku, jaki dokonał się na naszych oczach, mimo różnic wynikających z rozwoju wiedzy i postępu, są sprawy, które łączą różne pokolenia. Współczesny maturzysta staje przed podobnymi wyzwaniami, jak niegdyś ja i moi rówieśnicy: jaką wybrać drogę, by w przyszłości mieć ciekawą pracę, jak rozwijać swoją osobowość, jak połączyć aspiracje intelektualne z materialnymi, jak znaleźć sobie miejsce w życiu? Te pytanie pozostają nie zmienione. W tym kontekście wybór uczelni jest jednym z najważniejszych kroków w życiu. Gdybym dziś miał przed sobą taką decyzję, zrobiłbym bilans swoich zainteresowań, planów i marzeń. I poszukał takiego kierunku, takiej uczelni, które gwarantują dobre przygotowanie do przyszłej pracy. tem stypendialny itp. Chciałbym wybrać uczelnię, która oferuje nowoczesną wiedzę i dysponuje odpowiednimi środkami multimedialnymi do jej przekazywania. Przede wszystkim wziąłbym pod uwagę Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, numer 1 wśród uczelni pedagogicznych w ogólnopolskim rankingu „Perspektyw” i „Rzeczpospolitej”. Jest w nim bowiem coś, co tworzy dobry klimat do studiowania – życzliwa atmosfera i przychylny stosunek wykładowców do studentów. Można do tego dodać najlepszy w Polsce akademik, znakomitą bazę sportową z pływalnią o parametrach olimpjskich, koła naukowe organizujące wyprawy po całym świecie i tętniący życiem klub studencki. To wszystko sprawia, że gdybym teraz był w klasie maturalnej, z jeszcze większym przekonaniem powtórzyłbym swój wybór sprzed lat. Nr 19A wrzesień 2010 21 Stypendium w Nowej Zelandii Kiwi Kiwi kiwi o teraz to już przesadziłaś! Dalej się nie dało? Gdzie?! Ale ci dobrze! – to reakcje moich znajomych na oświadczenie pt. Na ten semestr wyjeżdżam do Nowej Zelandii. A myślicie, że ja to zaplanowałam? Że marzyłam o studiowaniu w kraju, gdzie mieszka tylko nieco ponad cztery miliony ludzi, ale jest za to czterdzieści milionów owiec?! Wszystko wyszło – jak zwykle u mniu – przez przypadek. Już po kilku tygodniach studiowania w Kingston zdałam sobie sprawę, że trzech lat to ja tam nie wytrzymam. Małe miasteczko na obrzeżach Londynu, z dwiema dyskotekami o rozdmuchanej popularności, zimą wietrzne, wilgotne i chłodne, ze sztucznie miłymi Anglikami nie zachęca do związania z nim swojej studenckiej przyszłości. Na szczęście, są jeszcze wymiany międzyuczelniane! Erasmus? Eee, taki popularny! Ciekawiej wyjechać gdzieś poza Europę. Koleżanka, z którą planowałam podróż, sprawdziła, że nowozelandzki uniwerek jest bardzo wysoko w światowych rankingach, ale ja na pierwsze miejsce naszej listy „3 uczelni, na których chciałybyśmy spędzić semestr” przeforsowałam australijski Bond University. Potem wpisałyśmy Auckland, a na końcu California State University. Ostatecznie jednak ona spędzi rok w Madrycie (dojadę do niej w styczniu, na drugi semestr), a ja wylądowałam na drugim końcu świata. N Langwedocja, żona profesora i przejaw człowieczeństwa University of Auckland leży w samym centrum tego nowoczesnego, założonego dopiero w 1840 roku, miasta. Duży kampus jest niezwykle zróżnicowany architektonicznie – neogotyckie budowle sąsiadują ze szklanym wydziałem biznesu. Można tu studiować niemal wszystko, ja jestem na kierunku Film, TV and Media Studies. Każdy student indywidualnie planuje swój tok nauczania, wybiera 4 przedmioty na semestr. Wykładowcy są, podobnie jak w Anglii, niezwykle wyrozumiali i mili. Jeden z nich już po pierwszych zajęciach zdążył mnie polubić, bo przyznałam się do znajomości francuskiego i 7-miesiecznego pobytu we Francji. Pokazał mi na komórce zdjęcia swojego domu w Langwedocji i żony, z którą tam jeździ. Nowozelandczycy zaskakują taką serdecznością na każdym kroku. Kolega z roku, gdy tylko dowiedział się, że mam problemy z telefo19A 2 2 Nrwrzesień 2010 Kasia (w środku) z koleżankami na tle centrum Auckland nem, zaproponował, że pożyczy mi swój stary model Samsunga. Jeszcze tego samego dnia przyniósł mi go do akademika! Nie chcę powiedzieć, że Europejczycy nie są uczynni, ale na Starym Kontynencie takiego przejawu człowieczeństwa nigdy nie doświadczyłam. Umyj ręce, czyli Horoi o Ringa Ringa! Mój akademik nazywa się (można się śmiać, to była i moja pierwsza reakcja) Huia. Na każdym piętrze mieszka jeden student, który jest za nie odpowiedzialny – w ten sposób pracuje i zarabia na swoje utrzymanie. Mamy 11 pięter, wiec jest 11 takich rezydentów. Organizują oni pozostałym mieszkańcom Hui wyjścia na łyżwy, kręgle, do klubu, wieczorne oglądanie filmów czy podchody w pobliskim parku. Niewątpliwie jest to ciekawa odmiana „pracy” (nie oszukujmy się, to bardziej rozrywka), odskocznia od bycia kelnerem, nianią czy sprzedawczynią w czasie studiów. Na Uniwersytecie prawie wszędzie są równoległe nazwy – po angielsku i w języku Maorysów, rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii. Nawet hasło „Pamiętaj o myciu rąk” w mojej łazience, które brzmi: „Horoi o Ringa Ringa”! I oczywiście za każdym razem, gdy je widzę, budzi moje rozbawienie. Brzydkie, nieśmiałe kiwi Nowozelandczycy są znani jako Kiwi – nazwa ta wzięła się od brzydkiego i nieśmiałego ptaszka kiwi, który występuje tylko w tym kraju. Kiwi słyną ze swojej uprzejmości (potwierdzam!). Na facebooku powstała nawet taka strona: Człowiek człowiekowi wilkiem, a Kiwi Kiwi kiwi”! Znajomi z Polski i Londynu pytają, czy jestem szczęśliwa, że tu przyjechałam. Oczywiście! Nowa Zelandia to piękny i otwarty kraj, szczególnie dla Europejczyków, którzy są tu zjawiskiem dość egzotycznym, w przeciwieństwie do Azjatów. A fakt, że nie znałam tu nikogo? No cóż, z doświadczenia wiem, że serdeczny uśmiech otwiera wszystkie drzwi świata! Kasia Nowak money, mon ey... ■ Stypendiu m: 1200 funt ów na semestr ■ Bilet lotnic zy (w dwie st rony): ok. 5500 zł ■ Wiza studen cka: 420 zł ■ Jedzenie: ok. 140–180 zł tygodniowo ■ Akademik na jeden sem estr, czyli ok. 4.5 miesi ąca: ok. 890 0 zł ■ Studenci pr zyjeżdżający na jeden semestr nie otrzymują w izy uprawniając ej do pracy! REKLAMA REKLAMA Nr 19A wrzesień 2010 23 PRAKTYCZNE RADY Poradnik profesora Bella nie tylko dla wyjeżdżających na Wyspy Demony celtyckich i anglo zanowni Czytelnicy! W poprzednich wędrówkach po zakamarkach celtyckich i anglosaskich krain poznaliśmy mieszkające tam liczne istoty nadprzyrodzone (supernatural beings). W ostatnim wykładzie skoncentrowaliśmy się na szkockich diabłach, skrzatach i demonach. Jednak cykl nie byłyby pełnowartościowy, gdybym nie poświęcił trochę czasu demonom zamieszkującym nie tylko krainy, ale także celtyckie i anglosaskie dusze. A demony te zwą się przesądami (superstitions). Dzięki charakterystycznej dla Unii Europejskiej łatwości podróżowania (mobility) niektóre z nich można także spotkać w innych krajach. Są też jednak i takie przesądy, które występują tylko i wyłącznie na wyspach. S zapieje, są bez szans i pozostaje im czekać samotnie do następnej Wigilii. Jest to poważny problem społeczny (a serious social problem), ponieważ w Wielkiej Brytanii liczba kurników się zmniejsza z roku na rok, a współczesne koguty pieją coraz rzadziej. I dlatego coraz liczniejsza grupa Angielek to singielki. Będąc w tym kraju, ostrożnie należy obchodzić się z chlebem i z solą. W żadnym razie nie Na przykład w Anglii panny marzące o rychłym małżeństwie mają na to łatwy sposób. Wystarczy, że w Wigilię Bożego Narodzenia zapukają do drzwi kurnika (knock on the door of the hen house). Jeśli w odpowiedzi usłyszą pianie koguta (rooster’s crow), z całą pewnością znajdą męża góra w ciągu roku. A jeśli kogut nie 19A 2 4 Nrwrzesień 2010 wolno odkrajać piętek z obu stron bochenka (cut off both ends of a loaf of bread). Takie nierozważne działanie spowoduje natychmiastową wizytę diabła (an immediate visit of a devil), który wleci jednym oknem, a wyleci drugim, czyniąc po drodze rozmaite szkody (all kinds of damage). Jeśli ktoś rozsypie na stole sól, stanie się to zapewne także za przyczyną złego ducha. Należy wówczas natychmiast wziąć szczyptę (take a pinch) i rzucić nią przez lewe ramię (over the left shoulder) prosto w oczy diabła, który zwykle tam właśnie stoi. Metoda ta nigdy nie zawodzi (this method never fails). W Irlandii, aby szczęśliwie przeżyć życie (have a happy life), należy jak najszybciej zna- leźć czterolistną koniczynkę (a four-leaf clover). Wiadomo, że na tej wyspie wszystko jest zielone, więc koniczynek jest pod dostatkiem. Cztery listki symbolizują bardzo ważne aspekty bytu: nadzieję (hope), wiarę (faith), miłość (love) i szczęście (luck). Warto więc ich szukać (it is worth while looking for them), bo posiadanie wyłącznie standardowych trzylistnych koniczynek to jednak byt niekompletny. Jak wiadomo, obok czterolistnej koniczynki do w pełni szczęśliwego życia przydatne są także zdolności krasomówcze. Mówiąc po góralsku, lepi się ma ten cłek, co ma pogadane. Łatwość i celność w wypowiadaniu się to cecha szczególnie ważna dla polityków, kaznodziejów i prawników. Pozyskaniu jej służy w Irlandii kamień z Blarney (Blarney Stone), zwany także kamieniem elokwencji (Stone of Eloquence). Jest on wbudowany w mury obronne starego zamczyska w hrabstwie Cork. Legenda głosi, że kto ten kamień pocałuje, ten pozyska dar perswazji i skutecznego przekonywania oponentów do własnych poglądów. Ale nie jest to wcale łatwe, bo kamień jest wbudowany w mur poniżej linii blanków. Aby go dotknąć ustami, trzeba więc zwisnąć głową w dół (head down). Nie da się też tego dokonać bez pomocy zaufanej osoby (a trustworthy person), która w trakcie czynności całowania zdoła przytrzymać całującego za tułów lub za nogi. Podobno kilku polskich czołowych polityków (top politicians) przyłapano na całowaniu kamienia z Blarney tuż przed czerwcowymi wyborami prezydenckimi (presidential elections). Szkoci nie posiadają wprawdzie na swoim terytorium magicznego kamienia elokwencji, ale to im nie przeszkadza, bo w przeciwieństwie do Irland- czyków są oszczędni – również w gadaniu. Ale i oni mają swoje osobliwe przesądy. Taki Szkot, na przykład, za żadne skarby nie postawi na łóżku lub na stole nowo zakupionych butów (newly bought shoes). Wynika to stąd, że na łóżku lub na stole zakłada się zwykle buty nieboszczykom, aby godnie wyglądali po wystawieniu na widok publiczny dla oddania ostatnich honorów (last respects). Tak więc w Szkocji nowe buty położone na łóżku lub stole to oczywiste ryzyko rychłej śmierci. Brrrrr… Ang ie ls ki z eu r op e js k i m c er t y f ik at em saskich dusz Z kolei w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Karolinie Południowej (South Carolina), pecha przynosi położenie na łóżku kapelusza (placing a hat on the bed brings bad luck). Za to zapalając cygaro, można bez problemu kłaść obuwie na dowolnym stole. Ach, te różnice kulturowe! Są jednak przesądy bliskie wszystkim Celtom i Anglosasom. Jeśli któryś z nich przejdzie pod rozłożoną drabiną (walks underneath an open ladder), przyniesie mu to pecha (bad luck). Czasem można zły urok odczynić, jeśli natychmiast przejdzie się pod drabiną tyłem w odwrotnym kierunku. Ale nie zawsze to działa (it does not always work). Pecha przynosi również otwieranie parasola w zamkniętym pomieszczeniu, a już zwłaszcza nad czyjąś głową. Oczywiście nie jesteśmy w tym wszystkim całkiem bezradni, bo zawsze skutecznie pomaga odpukiwanie w niemalowane drzewo (knocking on wood). Jest to stara celtycka tradycja związana z wierzeniami w ukryte w drzewach dobre duchy (good spirits hiding in trees). Jest to też zapewne dowód na bliskie pokrewieństwo duchowe Druidów ze słowiańskimi poganami. Obok odpukiwania skutecznym sposobem na zapobieganie nieszczęściom jest plucie. I tak, w celu ochrony przed złym spluń na ziemię trzy razy (spit on ground three times). Przed rozpoczęciem niebezpiecznej podroży (a dangerous journey) spluń na buty, a jeśli to podróż morska, spluń na fale. Warto też splunąć kilka razy podczas składania obietnicy (when making a promise). Trudno powiedzieć dlaczego, ale tak właśnie każe tradycja. A tradycja to potęga! Dlatego na wszelki wypadek (just in case), drogi Czytelniku, stosuj się do dobrych rad i nigdy nie upuszczaj na podłogę nożyczek, bo może to oznaczać, że ukochana osoba Cię zdradza (your lover is being unfaithful to you). Wtedy jej wierność możesz sobie zapewnić (ensure fidelity) tylko poprzez zaszycie w jej poduszce pióra łabędzia (a swan’s feather). I na koniec powiem jeszcze, że to nie ma najmniejszego znaczenia, czy to wszystko ma jakikolwiek sens. (It doesn’t matter if it makes any sense.) Najważniejsze, że to naprawdę działa! (The most important thing is that it really works!) Opracował znawcaceltyckich ianglosaskichdusz, prof.W.G.Bell z InstytutuJęzyka Angielskiego Bellw Krakowie www.bell.pl BellKraków(Gama-Bell) toszkołajęzykowa z 21-letniątradycją i Europejskim CertyfikatemJakości EAQUALS www.eaquals.org EuropejskieStowarzyszeniena rzeczJakościEdukacji JęzykowejEAQUALSdążydo standaryzacjicertyfikatów wydawanychprzezszkołyjęzykowew różnychkrajach. Krokiemw tymkierunkujestwprowadzenieEuropejskich CertyfikatówPoziomuZaawansowania. Pierwsząw Polsceszkołą,któraotrzymała– w majubr. – uprawnieniado wystawianiasłuchaczomEuropejskich CertyfikatówZnajomościJęzykaAngielskiego (CertificateofAchievementinEnglish),jestBellKraków. Rozmowaz ElżbiEtąJarosz, dyrektoremnaukowymszkołyBellw Krakowie – Skądwzięłasiępotrzebawprowadzeniatakichcertyfikatów? – Do niedawna zarówno szkoły językowe, jak i wydawnictwa dość swobodnie określały poziomy zaawansowania. Sytuacja zaczęła się porządkować, kiedy powszechne uznanie zdobyła wspólna europejska skala umiejętności językowych. Teraz naturalnym celem wydaje się ujednolicenie wymagań odnośnie certyfikatów. Najprościej mówiąc, chodzi o to, by zaświadczenia o ukończeniu kursów językowych były zrozumiałe i uznawane we wszystkich krajach Europy, niezależnie od tego, gdzie zostaną wystawione. – Dlakogosątecertyfikaty? – Dla wszystkich uczniów i słuchaczy kursów językowych organizowanych w szkołach i innych placówkach, które uzyskają akredytację do ich wystawiania. Obecnie certyfikaty są w fazie wdrożeniowej w całej Europie i mam nadzieję, że staną się powszechnie dostępne w ciągu kilku lat. – Ilekosztująeuropejskiecertyfikaty? – Słuchacze uczący się języka w szkołach z akredytacją EAQUALS, w tym w Bell Kraków, otrzymają je bezpłatnie. Nie będą też musieli przechodzić żadnego dodatkowego egzaminu, bo ocena ich umiejętności językowych następuje na bieżąco. Bell Kraków (Gama-Bell) to jedyna krakowska szkoła językowa, w której po ukończeniu kursu języka angielskiego na poziomie A1, A2, B1, B2, C1 lub C2 słuchacz otrzyma Europejski Certyfikat Poziomu Zaawansowania. (ab) Nr 19A wrzesień 2010 25 Chcę wreszcie móc przeczytać w oryginale wiersze Zbigniewa Herberta, lwowiaka – mówi Krysia, studentka ze Lwowa Odkrywanie Polski Studenci z Rosji, Ukrainy i Białorusi na ul. Kanoniczej w Krakowie łodzi, zaangażowani w działalność społeczną, ciekawi świata. Grupa studentów z Rosji, Ukrainy i Białorusi przyjechała do Krakowa w ramach wizyty studyjnej sponsorowanej przez Fundację Borussia. Organizacją przyjmującą był Klub Jagielloński. Przyjechali, żeby w jedenaście dni lepiej poznać Polskę i Polaków. M Lekcja geografii Dla Wiery z Doniecka Kraków nie jest przypadkowym miejscem na mapie. – Tutaj urodziła się moja babusia. Nasłuchałam się od niej tęsknych opowieści o mieście dzieciństwa i teraz, już po jej śmierci, chciałabym zobaczyć Kraków jej oczami. Chcę zwiedzić wielki kościół z małymi wieżyczkami w centrum miasta, usłyszeć dźwięk organów i spróbować słodkiej zupy, której przepisu babcia niestety nie pamiętała. Ale jeszcze bardziej chciałaby trafić na legendarną Tandetę, bo stamtąd jej mama przywoziła piękne ubrania dla dzieci. Kraków wzbudza zachwyt we wszystkich uczestnikach: – Tak tu pięknie i przytulnie, jakby czas się zatrzymał sto lat temu. Zupełnie inaczej niż w 5-milionowym Petersburgu, w którym na każdym kroku przeplatają się motywy architektoniczne z różnych epok. Ale zdecydowanie brakuje w Krakowie dachów, po których można by było wieczorami pospacerować, jak w moim mieście – uśmiecha się Arina z Petersburga. 19A 2 8 Nrwrzesień 2010 Każdy ma inne spostrzeżenia na temat życia w Krakowie. Julia czuje się tu o wiele bezpieczniej niż w rodzinnym Charkowie, Katii z Mińska podoba się małe zróżnicowanie społeczne. – W moim mieście na ulicy można zobaczyć obok siebie starego zaporożca i nowiutkiego bentleya, a w Krakowie większość ludzi wygląda na przedstawicieli klasy średniej. Wiera dziwi się powściągliwości krakowian: – W moim Doniecku zakochani demonstrujący publicznie swoje uczucia stanowią nieodłączny element krajobrazu. Z kolei Krysia, pochodząca z Wołynia, zauważa w Polakach skłonność do przeżywania wielkich emocji, zarówno dobrych i złych. – To zdecydowanie słowiańska cecha. Lekcja WOS Wizyta w Urzędzie Miasta Krakowa wywołuje wielkie poruszenie w grupie. Jednak to nie piękny pałac Wielopolskich, w którym znajduje się siedziba władz miasta wywarł tak ogromne wrażenie. – U nas wszystkie najważniejsze urzędy są niedostępne dla zwykłych obywateli i odgrodzone kordonem strażników – mówi Sasza z Rosji. Podczas zwiedzania Urzędu na korytarzu wita się z nami i zamienia kilka słów mężczyzna – bez garnituru, w samej koszuli. Uczestnicy wymiany nie mogą uwierzyć, że to sam prezydent Majchrowski poświęcił nam kilka minut w drodze na konferencję prasową. – U nas mer miasta FOT. WIKTORIA BOJKO nie porusza się nigdzie bez szpaleru ochroniarzy! – komentuje Arina z Petersburga. Podczas tejże wizyty radna miasta opowiada o różnych działaniach podejmowanych przez Radę Krakowa, między innymi o stypendiach dla najzdolniejszych uczniów i studentów. Wika, studentka fizyki z Kijowa nie rozumie, dlaczego stypendyści nie zostają później pracownikami Urzędu. – W moim mieście takie stypendia również są przyznawane, ale w celu budowania „drużyny”, która w przyszłości zasili szeregi urzędników. Lekcja języka Krysia studiuje na uniwersytecie Iwana Franki (dawniej Jana Kazimierza) we Lwowie i pisze pracę licencjacką o współczesnych stosunkach polsko-ukraińskich. Nie ma w rodzinie żadnych Polaków, ale po polsku mówi całkiem nieźle – nauczyła się od lwowskich koleżanek. Chętnie poznaje nowe wyrazy, więc pyta co oznacza nazwa sklepu „Biedronka”. Ktoś próbuje jej to wytłumaczyć za pomocą tekstu piosenki „Ja jestem biedronką, nie myl mnie ze stonką”. Krysia szybko załapuje, ale zupełnie nie rozumie dlaczego ktoś miałby pomylić owada z Estonką. Dziewczyna nie zraża się naszymi niekontrolowanymi wybuchami śmiechu przy podobnych sytuacjach. Jest bardzo zdeterminowana, żeby perfekcyjnie poznać język polski. – Chcę wreszcie móc przeczytać w oryginale wiersze Zbigniewa Herberta, Alicja Malewska lwowiaka. Dziewczyna z okładki Najmilsza Studentka Krakowa 2010 roku Podczas majowych Juwenaliów reprezentująca Uniwersytet Jagielloński Joanna Brejta została wybrana Najmilszą Studentką Krakowa. O ten tytuł ubiegała się już po raz drugi. Poprzednio, w barwach AWF, zdobyła nagrodę publiczności: – Dwa lata temu trochę przegięłam z niektórymi tekstami, co nie do końca spodobało się jury. W tym roku byłam już lepiej przygotowana, wiedziałam dokąd mogę posunąć się w ripostach, by nie podpaść. W tej rywalizacji liczą się przede wszystkim wdzięk, inteligencja i poczucie humoru. Jury i publiczność, która od początku nie kryła sympatii do Joanny, ogłosiły werdykt niemalże jednogłośnie. Najtrudniejsza dla Joanny konkurencja nawiązywała do czasów komuny i popularnych wówczas ksiąg skarg i zażaleń. Trzeba było odpowiedzieć na konkretny wpis. – Ja dostałam skargę, że jakaś studentka zdemolowała ogród botaniczny, przez co uciekły stonki. Powiedziałam wtedy do prowadzącego: „Adam, a co ty zrobiłeś, żeby je powstrzymać?” Joanna pochodzi ze Stalowej Woli, studiuje pedagogikę społeczno-opiekuńczą na drugim roku (UJ) i pisze pracę magisterską na turystyce i rekreacji (AWF). Podczas odbierania tytułu najmilszej wystąpiła w koszulce, na której z tyłu widniał napis UJ w koronie, z przodu AWF otoczony sercem. I żartowała: – Może teraz w MPK będę miała miejsce siedzące? Albo zyskam szacunek na piętrze w akademiku? W przyszłości, po ukończeniu licencjatu na UJ, planuje podjęcie kolejnego kierunku – dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II (dawny PAT). – Kto wie, może będę studiować aż do piędziesiątki – śmieje się Joanna, bo do życia, podobnie jak do konkursu, podchodzi z humorem i dystansem. Karol Surówka Joanna Brejta oczarowała juvenaliową publiczność i jurorów REKLAMA FOT. WOJTEK KAMIŃSKI Nr 19A wrzesień 2010 29 Ich pasją są rajdy Samochodowe fascynacje studentów Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej ▲ Łukasz Kozdroń z Piotrem Zegarmistrzem na trasie 55. Rajdu Wisły W tym roku po raz czwarty odbył się w Wieliczce Memoriał Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza. Ten mini-rajd, hołd dla dwóch wspaniałych kierowców, rozpoczyna sezon ogólnopolskich imprez automobilowych. Wśród kilkunastotysięcznej widowni największy aplauz wywołał fiat 126p kierowany przez Pawła Kopacza. Jego pilotem był Kamil Heller – student Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej. Kamil nie jest jedynym studentem PK, który startuje w rajdach. Ścigają się też, jako kierowcy, jego koledzy z Wydziału Mechanicznego – Michał Kluziewicz i Łukasz Kozdroń. amil dorastał przy odcinku specjalnym Rajdu Wisły. – Ekstremalne przejazdy prawdziwych rajdowych samochodów wywarły na mnie tak ogromne wrażenie, że rajdy stały się moją pasją, która trwa do dziś – wspomina. Od samego początku widział siebie jako pilota. Wstąpił do Automobilklubu Cieszyńskiego, zdobył licencję pilota rajdowego i w 2008 r. zadebiutował w Rajdowym Pucharze Polski. W tym roku rozpoczął starty w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski w Pucharze Clio Cup. Wspólnie z Jackiem Płonką skutecznie walczą o mistrzostwo w swojej klasie. Dotychczas udało im się wygrać Rajd Bohemii – czwartą rundę Mistrzostw Polski. Obecnie prowadzą w Pucharze i z niecierpliwością czekają na dalsze trzy eliminacje, które rozstrzygną walkę o mistrzowskie trofeum. * Kamil jest na jednym roku z Łukaszem Kozdroniem. Łączy ich nie tylko ławka podczas wykładów (na kierunku Transport), ale także wspólne występy w rajdach. W 44 Raj- K 19A 3 0 Nrwrzesień 2010 FOT. JACEK MAZUR dzie Krakowskim jadąc w Peugeocie 106 Rallye zajęli 4 pozycję w swojej klasie i 36 w klasyfikacji generalnej. Łukasz już w wieku 11 lat postanowił, że zostanie rajdowcem. Wystarczyło, że ojciec zabrał go w okolice krakowskich Błoń na prolog Rajdu Polski zaliczanego do Mistrzostw Europy. – Tamtego wieczoru zobaczyłem zupełnie inny świat. Strasznie głośne kolorowe rajdówki, zostawiające po sobie tylko słodki zapach spalin, pościnane zakręty oraz ślady opon po efektownych poślizgach. Podziwiałem umiejętności kierowców, te potworne maszyny były im posłuszne na każdym kroku. Wtedy pomyślałem sobie „To jest TO! To będę robił w przyszłości” – wspomina Łukasz. – Przez kolejne lata zagłębiałem się w tajniki szybkiej jazdy samochodem. Jak tylko stuknęła mi osiemnastka, zrobiłem prawo jazdy, pożyczyłem samochód od mamy, żeby startować w rajdach amatorskich w celu zdobycia upragnionej krajowej licencji. W tym roku Łukasz startuje w Rajdowym Pucharze Polski: – Nigdy nie jestem tak szczęśliwy, jak podczas tych kilku dni zmagań na odcinkach specjalnych. * Michał Kluziewicz studiuje budowę i badania pojazdów samochodowych. Od zawsze fascynowały go wszelkie sporty motorowe, a w szczególności rajdy samochodowe. Nic więc dziwnego, że zaraz po ukończeniu osiemnastu lat zdobył prawo jazdy i krajową licencję rajdową. – Zadebiutowałem w Subaru Poland Rally jako pilot. Seicento, którym jechaliśmy wypadło z drogi na zabrudzonym zakręcie i uszkodziło chłodnicę. Jakby tego było mało, samochód, którym wracałem do domu, uczestniczył w kolizji i drugi raz tego dnia wylądowałem w rowie – Michał wpomina pechowe początki. Potem kupił seryjnego Peugeota 106 XSi 1.4 o mocy 94 KM i rozpoczął żmudny proces przeróbki. Po dwóch latach przygotowań wraz z Kamilem Hellerem wystartowali w Rajdzie Barbórki Warszawskiej. Na 108 załóg (w tym krajowej czołówki) uplasowali się na 13. miejscu w klasie do 1600 ccm i 62. w klasyfikacji generalnej. Aktualnie Michał przygotowuje do zawodów Citroena Saxo i w grudniu zamierza poprawić ten wynik. * Największym zmartwieniem rajdowców są wysokie koszty. Począwszy od zakupu i modyfikacji samochodu, przez niepalny ubiór i wyposażenie bezpieczeństwa, paliwo, opony i inne elementy eksploatacyjne, wynajęcie terenu do treningów, bieżący serwis i naprawy rajdówki, kończąc na wpisowym i noclegach podczas rajdów. Koszt samego startu Peugeotem 106 w wersji „niskobudżetowej” w jednym rajdzie to ponad 3000 zł. – Suma wydatków jest astronomiczna, szczególnie dla studenta studiów dziennych bez zewnętrznego wsparcia firm, dlatego w swoim terminarzu trzeba jeszcze znaleść czas na zdobywanie pieniędzy – tłumaczy Michał Kluziewicz. – Po wykonaniu wszystkich obowiązków związanych z uczelnią, rajdami i pracą zazwyczaj pozostaje nie więcej niż 4 godziny na sen. Na odpoczynek nie ma czasu także w wakacje, bo wtedy sezonowo pracuję za granicą organizując budżet na kolejny rajdowy sezon. * Kamil, Łukasz i Michał połączyli pasję ze studiami. Wiedza zdobyta na zajęciach na Politechnice pomaga im przy obsłudze samochodów i odwrotnie – doświadczenia z rajdów przydają się na uczelni. Dominika Kustosz, Jakub Owiński FELIETON Koleżanko, nie paś darmozjada! Michał Kluziewicz na trasie FOT. ARTUR BYSIEK (BYSIEK.COM) Zwycięzcy Rajdu Bohemii: Kamil Heller (z lewej) i Jacek Płonka Michał Kluziewicz – drobna naprawa FOT. JAKUB OWIŃSKI Łukasz Kozdroń i Kamil Heller – pierwszy wspólny start FOT. JAKUB OWIŃSKI na Rajdzie Krakowskim Jeśliwierzyćprzekonaniu RobertaA.Heinleina,że człowiekpowinienumieć zrobićwszystko,a specjalizacjajestdlainsektów, tostudentjestwzorcem człowieka.Rozpoczęcie jakiejkolwiekprzygodyna wyższejuczelnioznacza perspektywęzdobycia conajmniejkilkunowych umiejętnościi paru zawodówniezwiązanych z planowanympo studiach zajęciem. Podstawowymproblemem, z jakimspotykasię młodzian(rzadziejpanna) w jakiśtydzieńpo przyjeździena stancję/do akademikajestuporaniesię z brudemwdzierającymsię w życiewrazz opierzaniem sięw dorosłości.Trzeba nauczyćsiębyćsprzątaczką,ewentualniehodowcą boczniakóww brudnych garnkach. Do garnkówtrzebacoś włożyć.Tutajprzydatna będziespecjalizacja mistrzazakupów,który potrafiobleciećpółmiasta i za jedzeniena dwadni zapłacić 10 zł,niespecjalnie przeztenczasgłodując. Albospecjalizacjamistrza komplementów,który umiejętnieoperując słowemskierowanym do zamożnychkoleżanek, potrafiw tygodniuzjeść pięć,sześćobiadów poza swoimlegowiskiem. Częstepodróżedo rodzinnegodomu(turystykagastronomiczno-rabunkowa) mogąwyrobićmięśnie i kondycję,którejnie powstydziłbysięhimalajski szerpa.W takimzdrowym cielechętniemieszkazdrowyduch.Przeważnieduch belfra-korepetytora,który rozjaśniaumysłytych panieneki chłopców,którzy postanowiliniespełnić pokładanychw nichnadziei i nieskończyćżadnej szkoły,opróczszkoły smarowaniasiętapetą i jazdyna deskorolce.Albo duchkawiarnianegoretora, mistrzaargumentacji, ogniomistrzasłów ponad czterosylabowych, któremugdybypłacono za głoszenieswoichprawd, zostałbyKulczykiembraci oindeksowanej. Planowaniewspólnychwydatkówzewspółlokatorami i dzieleniez nimiobciążeń pozwalazdobyćkolejne kompetencjei choćprzez chwilępoczućsięjak policyjnynegocjator. Szkodatylko,żewszystko toniebardzosięprzydaje studentowi,kiedyjużmusi wesprzećswójportfel i w wolnymczasieposzukać jakiejśpracyzarobkowej. Przeważnie,pókiniezdobędziewiększegodoświadczenia,czekagonudne, mechanicznewykonywanie stalejedneji tejsamej czynności.Składanie hamburgera,rozmowy telemarketera,siedzenie przy kasiew hipermarkecie. Całyczasjednoi tosamo. Alei tojestważne,bochoć specjalizacjesądla insektów,tostudia,oprócz czasukoncesjonowanej nieodpowiedzialności,są teżokresemprzygotowań do życiaw ludzkim mrowisku.Dlategoniekiedy wartosięwysilić,odłożyć piwoi zarobićna siebie. Studencie,pozwólsię najeśćswojejkoleżance. A Ty,koleżanko,niepaś darmozjada! Marcin Chmielowski Nr 19A wrzesień 2010 31 POLITECHNIKA KRAKOWSKA – EURO ˚ycie studenckie 42 sekcje w AZS Na Politechnice działa wyróżniający się w skali ogólnopolskiej Uczelniany Klub AZS. Studenci trenują w 42 sekcjach, mając do dyspozycji nowoczesne Centrum Sportu i Rekreacji, a także Ośrodek Sportów Wodnych. Każdy, kto chce uprawiać sport, znajdzie tu coś dla siebie. Od tańca do radia Politechnika stwarza studentom i pracownikom szerokie możliwości rozwoju różnych talentów, także artystycznych. Przy uczelni działają: klub taneczny „Bawinek”, chór „Cantata”, galeria „GIL”, galeria „Kotłownia”, radio „Nowinki” oraz Studencki Klub „Kwadrat”. Rajd PK i Czyżynalia W całym kraju od lat znany jest Rajd Politechniki Krakowskiej. Kilka tysięcy uczestniczących w nim studentów ma dobrą zabawę, łącząc doznania turystyczne, artystyczne i towarzyskie. Studenci PK znakomicie bawią się również podczas majowych „Czyżynaliów”. Stypendia Dyplom inżyniera jest dziś w najwyższej cenie – studenci PK mają powody do radości Tu jest przy Sukcesy Politechniki Krakowskiej i jej absolwentów aturzysto! Chcesz po studiach mieć ciekawą pracę, dobrze zarabiać i szybko awansować? Wybierz Politechnikę Krakowską – uczelnię, której wysoką pozycję na rynku edukacyjnym potwierdzają różne rankingi i sukcesy absolwentów. W tegorocznym konkursie na dofinansowanie tzw. kierunków zamawianych. Politechnika zdobyła ponad 19 mln zł. To najwyższe dofinansowanie w Małopolsce i drugie pod względem wysokości wśród wszystkich uczelni w Polsce. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nagrodziło 39 projektów (z 263 zgłoszonych), w tym aż cztery z PK, które zajęły miejsca w ścisłej czołówce. Politechnika Krakowska wygrała ostatni, przeprowadzony w 2008 roku ranking tygo- FOT. HTTP://WWW.PRETEXT.US.EDU.PL/ZWNS22_2.HTML M Studenci Politechniki Krakowskiej mogą korzystać z następujących form pomocy materialnej: • stypendium socjalne • stypendium za wyniki w nauce lub sporcie • stypendium ministra za osiągnięcia w nauce • stypendium ministra za wybitne osiągnięcia sportowe • stypendium specjalne dla osób niepełnosprawnych • stypendium mieszkaniowe • stypendium na wyżywienie Nrga 15 losowa • zapomo 3 2 grudzień 2008 dnika „Newsweek”. Ranking pokazuje rynkową wartość wykształcenia. Ujawnia, które uczelnie są najlepszymi kuźniami kadr dyrektorskich, menedżerskich i kierowniczych. W tym rankingu wartość dyplomu oceniana była przez pracodawców. Sukcesy Politechniki nie są przypadkowe. Stoi za nimi wieloletnia troska o wysoki poziom nauczania i dobre przygotowanie inżynierów do kariery zawodowej. Politechnika dysponuje znakomitą kadrą, współpracuje z ponad stu uczelniami z całego świata. Na wszystkich wydziałach są laboratoria wyposażone na europejskim poziomie z dostępem do najnowszych technologii. Studenci Politechniki Krakowskiej mają szerokie możliwości pogłębiania wiedzy za PEJSKIE STANDARDY STUDIOWANIA Powiększony kampus Wydziały PK Politechnika Krakowska rozbudowuje bazę dydaktyczno-naukową. W lipcu uczelnia kupiła od Agencji Mienia Wojskowego nieruchomość położoną przy ul. Szlak o łącznej powierzchni 0,4375 ha. Obiekt stanowi naturalne dopełnienie kampusu przy ul. Warszawskiej. – Politechnika bardzo dynamicznie się rozwija, otwieramy nowe kierunki studiów, potrzebujemy nowych przestrzeni na prowadzenie badań naukowych i zajęć dydaktycznych – mówi rektor prof. Kazimierz Furtak. Z budynków będzie można korzystać po modernizacji – od roku akademickiego 2011/2012. To szczególnie ważne wobec zwiększającej się co rok liczby chętnych do studiowania na Politechnice. ■ Wydział Architektu ry ■ Wydział Fizyki, Ma tematyki i Informatyki ■ Wydział Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej ■ Wydział Inżynierii i Technologii Chemicznej ■ Wydział Inżynierii Lądowej ■ Wydział Inżynierii Środowiska ■ Wydział Mechanicz ny Politechnika w liczbach szłość nie są przypadkowe granicą. Wielu z nich wyjeżdża na stypendia w ramach programów: Erasmus i Ceepus oraz w ramach umów między wydziałami, instytutami i katedrami. Prężnie działający na uczelni Komitet Lokalny IAESTE (The International Association for the Exchange of Students for Technical Experience) otwiera przyszłym inżynierom drogę do zagranicznych praktyk aż w 90 krajach. Na Politechnice każdy znajdzie warunki do rozwijania swoich zainteresowań – od sportowych po artystyczne – i pod tym względem, podobnie jak naukowym, oferta uczelni jest bardzo atrakcyjna. www.pk.edu.pl Bogata jest lista firm, w których studenci Politechniki Krakowskiej odbywają staże i praktyki. Są wśród nich tak znane marki jak: Accenture, ArcelorMittal Poland, ABB, Budimex-dromex, Capgemini, Car Technology, Coca-Cola HBC Polska, CSI Computer Systems, delphi Poland, Grupa Onet. pl, International Paper, MAn Trucks, Motorola, naftobudowa, Orlen Oil, Philip Morris Polska, Pliva, Royal Canin, RR donnelley Europe, Skanska, Valeo Autosystemy, Vision Software, Volkswagen Poznań i wiele innych, liczących się w polskiej gospodarce. dla wielu studentów staże są pierwszym krokiem do zdobycia stałego zatrudnienia. w 20 kierunkó w tó en ud 15694 st ych ow uk 61 kół na ca 2262 miejs ach w akademik i el ci 1155 nauczy akademickich zielnych 237 samod ow prac ników Wygodne akademiki Trzy biliony operacji na sekundę Politechnika Krakowska może się poszczycić najwydajniejszymi superkomputerami, jakimi dysponuje pojedyncza polska uczelnia. To Perszeron – SGI Altix ICE 8200 zdolny wykonywać blisko trzy biliony operacji na sekundę oraz Mustang – IBM BladeCenter LS21/QS22 o identycznej architekturze co najpotężniejszy superkomputer świata IBM Roadrunner. Obie maszyny uruchomione zostały w ubiegłym roku w Pracowni Obliczeń Wysokiej Wydajności na Wydziale Fizyki, Matematyki i Informatyki. Wiele szkół wyższych może pozazdrościć Politechnice Krakowskiej nowoczesnych akademików. Studenci mają w nich 2262 miejsca i dogodne warunki do życia i do nauki. To jeszcze jeden z atutów uczelni, która przyciąga studentów z całego kraju i z zagranicy. Podwójne dyplomy Nie tylko polscy pracodawcy wysoko cenią dyplomy absolwentów Politechniki Krakowskiej. Studenci trzech wydziałów mają możliwość jednoczesnego uzyskania dyplomu Politechniki oraz uczelni europejskich współpracujących z PK. Otrzymanie dyplomu PK to pierwszy krok do udanej kariery ZDJĘCIA JAN ZYCH zASy C E R B O d n IE R ó W y ż n I A L d Gdzie na staże i praktyki nia zdobyła 19 mln zł Politechnika Krakowska Uczel na kształcenie inżynierów im tatn Ninrg1u „wNoews sweeka”! na kierunkach zamawianych rank Politechnika Krakowska na II miej scu Te dyplomy cenią w Polsce pracodawcy WYDZIAŁ FIZYKI, MATEMATYKI I INFORMATYKI 30-084 Kraków, ul. Podchorążych 1, tel. 12 628-25-81, 12 628-31-51 www.fmi.pk.edu.pl e-mail: [email protected] Studia stacjonarne FIZYKA TECHNICZNA (I i II stopień) INFORMATYKA (I i II stopień) Specjalności: Specjalności: ● ● modelowanie komputerowe ● nowoczesne materiały i nanotechnologie ● technologie multimedialne informatyka stosowana ● grafika komputerowa i multimedia ● teleinformatyka MATEMATYKA (I i II stopień) Specjalności: ● matematyka w finansach i ekonomii ● modelowanie matematyczne ProjektyPolitechnikiKrakowskiejzłożonew ramach konkursuna dofinansowanietzw.kierunkówzamawianych, znalazłysięw czołówcelistyrankingowejMinisterstwa Naukii SzkolnictwaWyższego.Politechnikaotrzyma ponad 19mlnzł.Tonajwyższedofinansowaniew Małopolscei drugiepod względemwysokości(za Politechniką Śląską)wśródwszystkichuczelniw Polsce. Departament Wdrożeń i Innowacji MNiSW ocenił 197 wniosków (z 263 wszystkich zgłoszonych, część nie przeszła pozytywnie oceny formalnej) o przyznanie dofinansowania. 80 wniosków uzyskało ocenę pozytywną, w tym sześć projektów Politechniki Krakowskiej. Dofinansowanie uzyskało jednak tylko 39 wniosków, w tym aż cztery projekty PK, które zajęły miejsca w ścisłej czołówce: 3, 8, 9 i 11. Do podziału między uczelnie jest 210 mln złotych. NAGRODZONE PROJEKTY Z PK Wydział prowadzi też studia w systemie niestacjonarnym na wszystkich ww. kierunkach. Studia na Wydziale FMiI PK to szansa zdobycia kwalifikacji gwarantujących pewną i ciekawą pracę. Absolwenci są dobrze przygotowani do samodzielnego rozwiązywania problemów technicznych i informatycznych w nowoczesnym, skomputeryzowanym świecie. Poznają metody grafiki komputerowej oraz techniki multimedialne. Wszechstronne wykształcenie pozwala im sprawnie współpracować ze specjalistami różnych dziedzin nauki i gospodarki oraz elastycznie przystosowywać się do zmieniających się wymagań rynku. Zdobyte tu dyplomy budzą szacunek pracodawców. SZCZEGÓŁOWE INFORMACJE: Nr 19A wrzesień 2010 byabsolwentówWydziałuInżynieriiŚrodowiskaPolitechniki Krakowskiejzdolnychdo wykorzystaniawiedzyw kreowaniu rozwojuspełniającegowymaganiaśrodowiskowe”. Politech- nika pozyskała na niego ponad 4 mln 800 tys zł. Projekt obejmuje kształcenie na kierunkach: inżynieria środowiska, budownictwo i ochrona środowiska. ■ Prawie 4 mln 770 tys zł wynosi dofinansowanie projektu „Zwiększenie liczby absolwentów na kierunku energetyka” (8. miejsce na liście rankingowej), realizowanego wspólnie przez Wydział Mechaniczny oraz Wydział Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej. ■ Dofinansowanie uzyskał także drugi projekt Wydziału Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej „Zwiększenie liczby absolwentów na kierunku informatyka” (9. miejsce w rankingu). Kwota: 4 mln 150 tys zł. ■ Na 11. miejscu znalazł się projekt „Matematykaw finansach i ekonomii”, który realizowany będzie przez Wydział Fizyki, Matematyki i Informatyki. Dofinansowanie przekracza 5 mln 350 tys zł. www.fmi.pk.edu.pl ZAPRASZAMY MATURZYSTÓW! 34 ■ Na 3. miejscu listy rankingowej znalazł się projekt „Wzrostlicz- Politechnika Krakowska uczestniczy w programie tzw. kierunków zamawianych od 2008 roku, kiedy to po raz pierwszy Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wskazało kierunki studiów o strategicznym znaczeniu dla gospodarki opartej na wiedzy. (A) Ósmy cud świata Miasto Xi’an zasłynęło na całym świecie, gdy trzej chłopi podczas kopania studni wykopali kilka figur żołnierzy ociągiem z Pekinu do Xi’an jedzie się przez całą noc. Nie jest to przyjemna podróż. Czyściutki i klimatyzowany wagon szybko zamienia się w duszne śmietnisko o zapachu chińskich zupek. Mimo zmęczenia po wyjściu z pociągu trudno nie zachwycać się atmosferą miasta. Ulice pełne są ludzi i zwierząt. Wszędzie wiszą klatki z ptakami, a przed każdą bramą siedzi kot lub szczeniak. Gwar ludzi miesza się ze śpiewem ptaków i dźwiękami cykad. W powietrzu unosi się zapach gotowanych na parze pierożków. Nie odczuwa się tu chaosu i pędu życia, tak jak w Pekinie. Mieszkańcy mają czas na poranną gimnastykę, grę w karty lub partyjkę tradycyjnego mahjong. Wszyscy są mili i uśmiechnięci i nawet na migi starają się porozmawiać ze spotkanymi turystami. W Xi’an można spędzić wiele dni spacerując wąskimi uliczkami i penetrując ich zakamarki. Miasto zasłynęło na całym świecie w 1974 roku, gdy trzej chłopi podczas kopania studni P wykopali z ziemi kilka figur żołnierzy z wypalanej gliny (terakoty). Natychmiast rozpoczęto prace archeologiczne, podczas których wykopano ponad sześć tysięcy naturalnej wielkości posągów ludzi, a także koni i rydwanów. Odkrycie to uznano za ósmy cud świata. Po dwudziestu latach na terenie wykopalisk otworzono Muzeum Armii Terakotowej. Tłum zwiedzających przeraża zanim jeszcze wejdzie się na teren z ekspozycjami. Lu y Ce n dzie gromadzą się przy kaekin:ok.2000zł ■ LotWarszawa–P sach i na małym targu, ekin–Xi’an:62zł gP cią po tna Bile ■ na którym oprócz miniaturek ■ Wstępdomuzeum:40zł terakotowej armii można tak- ■ NoclegwXi'an:10zł ■ Obiad:8zł że kupić niezwykle pstrokate ozdoby i zabawki. Budynek, w którym znajduje się kolekcja figur wygląda jak blaszany hangar, a nie muzeum. Ziemiste posągi stoją w zwartych szeregach gotowe do boju. Żołnierze różnią się między sobą nie tylko mimiką twarzy, ale także fryzurami, ubiorem i postawą. Wielu trzyma w rękach prawdziwą broń gotową ▲ Dzieci słuchające do użycia. śpiewu kanarka Nie wszystkie posągi zachowały się nienaruszone. Większość korpusów sklejano, a niektóre nie mają głów. Gliniane postacie były pomalowane, jednak straciły swoje barwy po wykopaniu, gdyż barwnik natychmiast wyblakł. Imponujące są rzeźby rydwanów zaprzężonych w cztery konie. Wiernie odzwierciedlone zwierzęta mają przycięte grzywy i ozdobione ogony. Cały region muzeum jest starożytnym grobowcem. Zadaniem armii miała być bowiem pośmiertna obrona Pierwszego Cesarza Chin, którego sarkofag znajduje Targ z pamiątkami się w pobliżu. przed Muzeum Armii Terakotowej ZDJĘCIA: DOMINIKA KUSTOSZ ▲ Żołnierze Armii Terakotowej Pierwszy Cesarz Chin zasiadł na tronie państwa Qin w wieku 13 lat. Niewątpliwie był osobą lubiącą rozmach. Podbił sześć państw i zjednoczył je w obecne Chiny. Ujednolicił w nich pismo, rozkazał wybudować sieć dróg łączących je ze stolicą i Wielki Mur Chiński uważany obecnie za jeden z siedmiu cudów świata. Jego obsesja związana ze śmiercią doprowadziła do powstania jednego z najwspanialszych dziedzictw historii ludzkości. Przez 36 lat setki tysięcy przymusowych robotników budowało pałac, w którym po śmierci Cesarz Qin miał zostać pochowany. Grób Cesarza mieści się w sarkofagu w górze Li oddalonej o niecałe 2 km od Muzeum Armii Terakotowej. Mimo iż nie uniknął śmierci, zapewnił sobie nieśmiertelność. W okolicy Xi’an cały czas trwają badania archeologiczne. Ostatnie odkrycia pochodzą z 2009 roku, kiedy to odkopano kolejne figury żołnierzy oraz wysokiego rangą dowódcy. Trzeba jednak przyznać, że większe wrażenie robi historia figur i ówczesnego cesarza niż one same. Dominika Kustosz REKLAMA REKLAMA Nr 19A wrzesień 2010 37 Jako lider zespołu Zakopower stał się ambasadorem góralszczyzny w Polsce i na świecie. O swoich pasjach – architekturze i muzyce – opowiada tak szczerze i przejmująco, że trudno nie darzyć go sympatią. Sebastian Karpiel-Bułecka, żywiołowy artysta, który niesie ducha polskich gór. Nie można mieć Zakopane Sebastian urodził się w 1976 r. w Krakowie, wychowywała go samotnie matka w Zakopanem. To właśnie w stolicy Tatr dziadkowie obudzili w nim ducha góralskiego i nauczyli gwary. Tu chodził do sąsiada na lekcje gry na skrzypcach, które zapoczątkowały jego przygodę z muzyką. Stąd, po prababci, pochodzi jego przydomek „Bułecka”. Tutaj grał w karczmach swoje pierwsze koncerty i spędzał większość przedmaturalnego życia – w karczmach takich jak „Sopa” przy ulicy Kościeliskiej, w której się spotkaliśmy.. – Tu zaczynaliśmy, nic wielkiego, po prostu chcieliśmy grać. Patrząc na tamten czas jestem zadowolony. Na pewno zdarzyło mi się popełnić parę błędów, ale to były takie błędy, które zaowocowały tym co mam w tej chwili. Dzięki nim czegoś się nauczyłem, wyciągnąłem jakieś wnioski. Wchodząc do „Sopy” po latach, już jako spełniony muzyk, czuję się... bezpiecznie, jestem szczęśliwym człowiekiem. Robię rzeczy które kocham, więc trudno o większe szczęście... Studia Sebastian jest absolwentem Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej. Kraków wspomina dobrze, jest dla niego bardziej przyjazny od Warszawy, bardziej kameralny. Z szacunkiem nazywa go „stolicą południowej Polski”. Tu udało mu się połączyć niezwykle wymagające studia z równie wymagającą pasją, czyli grą na skrzypcach. – Nie wiem, czy jest na to jakaś recepta, żeby te dwie rzeczy połączyć. Jeżeli się coś kocha, to na pewno się z tego nie rezygnuje i będzie się nad tym pracowało i rozwijało ten swój talent. Na Politechnice Krakowskiej, gdy profesorowie dowiedzieli się o mojej drugiej pasji, to w żaden sposób jej nie ograniczali, wręcz przeciwnie, szli mi na rękę i starali się pomóc. Pani dziekan dała mi natychmiast indywidualny tok studiów i mogłem sobie to wszystko poukładać, tak że nie musiałem rezygnować z grania. Jeżeli coś jest podparte szczerymi emocjami i jakimś pozytywnym uczuciem, to musi to przynieść pozytywne efekty. A poza tym architektura i muzyka to tylko pozornie dwie różne rzeczy: w obu tych sztukach pojawia się improwiza19A 3 8 Nrwrzesień 2010 cja. Architektura jest sztuką kształtowania przestrzeni, muzyka też kształtuje przestrzeń, tyle że dźwiękami. Pamiętam, że na lekcji rysunku włączano muzykę i rysowaliśmy to, co słyszymy. To są bliskie sobie sztuki. Zakopower Zakopower wszedł do historii muzyki jako zespół, który pokazał nowe oblicze góralskiego folkloru. Kariera kapeli zaczęła się od wydania płyty „Musical” w 2005 roku i nagrody im. Karola Musioła na festiwalu w Sopocie za singiel „Kiebyś ty”. Dodatkowy rozgłos przyniosła reklama nagrana dla Banku Millenium, w którym została wykorzystana piosenka „Udomowieni”. Od wydania drugiej płyty „Na siedem” w 2007 roku zespół nieustannie koncertuje zarówno w Polsce, jak i za granicą, pełniąc rolę wizytówki polskiej kultury ludowej m.in. w polskim budynku na EXPO w Pekinie. Terminarz, który przewiduje nawet do 100 koncertów rocznie, znalazł odzwierciedlenie w piosence „Galop”. – Większość czasu spędzamy w samochodzie. Czasem jest tak, że schodzimy ze sceny i od razu jedziemy dalej, bo na drugi dzień rano gdzieś mamy próbę. Wieczorem znowu gramy i tak w kółko. Jest to na pewno dosyć absorbujące i męczące, ale mi się nigdy to nie znudzi, bo ja to kocham! To mi daje satysfakcje i dzięki temu ładuje swoje akumulatory. Muzyka to moja miłość, a nie można mieć przecież dość miłości. Pewnie – jakieś znużenie przychodzi, jak się gra w kółko te same piosenki, dlatego staram się to zmieniać, sięgać po piosenki dawno nie grane albo też nowe. W tej chwili robimy tak, że gramy utwory, które dopiero się ukażą na naszej nowej płycie. Więc jakieś tam urozmaicenie jest. Architektura Sebastian zawozi mnie na budowę, na której stanie pierwszy dom według jego projektu, dla kolegi z zespołu, Wojciecha Topy. Budowla będzie drewniana, z przeszkloną stroną z widokiem na Giewont. Oczywiście istotny jest styl budowy, góralski, dlatego w drewnia- dość miłości dużo młodych chłopaków, którzy chcą się uczyć grać po góralsku, którzy chcą nosić ubranie góralskie i są z tego dumni. Z tego się cieszę. Przyszłość Architekt ze skrzypcami – Sebastian Karpiel-Bułecka Zakopower planuje wydać trzecią płytę, kompletnie inną niż poprzednie dokonania zespołu. Pojawią się nowe inspiracje, a całość będzie bardziej instrumentalna, mniej popowa. Prywatnie Sebastian marzy o tym, żeby mieć w domu kogoś, do kogo będzie mógł wracać, bo puste pokoje hotelowe już go deprymują. – Moje plany, jeżeli chodzi o zespół sięgają wiosny, czyli wydania nowej płyty. Nie wiem, co czas przyniesie, może przyjdą jakieś ciekawe propozycje, nowe rozwiązania. Chciałbym też nagrać swoją solową płytę – przyjdzie więc taki czas, że będę musiał się temu poświęcić i ograniczyć koncertowanie z zespołem. To wszystko wyjdzie w praniu. Oczywiście marzy mi się, żeby Zakopower grał po wsze czasy, ale wiem jaki los bywa przewrotny i nie da się do końca przewidzieć tego co się zdarzy, tym bardziej w branży muzycznej. W życiu chodzi o to, żeby poszerzać swoje horyzonty, patrzeć pozytywnie w przyszłość i stawiać sobie nowe cele. To jest bardzo trudne, nie wiem, czy dam radę. Trudno jest sobie podnosić poprzeczkę coraz wyżej, ale tylko to ma sens. Karol Surówka ▼ Powstaje pierwszy dom według projektu Sebastiana – dla kolegi z zespołu nej konstrukcji nie zostanie użyty ani jeden gwóźdź. Jako architekt z wykształcenia, Sebastian łączy w sobie dwie różne pasje, z których czerpie taką samą przyjemność. – Wyjazdy na koncerty są czasochłonne, ale nie chcę zatracić architektury. Staram się równomiernie rozwijać – codziennie rano ćwiczę na skrzypcach, podobnie jest z projektowaniem: cały czas coś robię, coś rysuję. Jest problem, żeby czasowo to połączyć, ale nie biorę znowu tyle na siebie, żebym nie dawał rady. Poza tym jest to fajna odskocznia, bo jak się wraca z koncertu, to rysowanie jest bardzo dobrym sposobem na odreagowywanie, na wyciszenie się. Góralszczyzna W twórczości Sebastiana Karpiela-Bułecki widoczny jest silny wpływ góralskiego folkloru na wszystko co robi, czy to w architekturze, czy muzyce. Choć na drugiej płycie zespół Zakopower odszedł już od śpiewania w gwarze góralskiej, to jednak podha- lańskie pochodzenie Sebastian podkreśla na każdym kroku. – Jestem góralem, więc siłą rzeczy to, co gram, brzmi na ludową nutę, ponieważ to tu, w Zakopanem, grałem za czasów młodości tylko i wyłącznie muzykę góralską, nią jestem przesiąknięty. Nawet Chopin zagrany przeze mnie będzie brzmiał góralsko. I to samo jest z muzyką – wszystko co komponuję, wszystko co wymyślam, będzie brzmiało podhalańsko, ponieważ stąd jestem. Jak wyjeżdżam za granicę, to staram się tę Polską kulturę jak najlepiej promować, dla mnie to bardzo odpowiedzialna funkcja. Gdy tylko mogę się przysłużyć i pokazać na koncercie zagranicznym Polskę z fajnej, ciekawej strony, to jestem dumny. A ciekawą stroną Polski jest właśnie kultura ludowa, ona jest niepowtarzalna. Tego typu muzykę powinno się promować za granicą, bo popu, rocka czy jazzu mamy na świecie pod dostatkiem, a takiej muzyki ludowej jak w Polsce nie ma nigdzie. Cieszy mnie też to, że nowe pokolenie też będzie niosło dalej ducha polskich gór. Jest ▼ Zakopower pokazał nowe oblicze góralskiego folkloru KULTURA Studenckie wspomnienia Grzegorza Mielczarka Studia to nie docinanie żywopłotu oja przygoda z krakowską PWST na dobre rozpoczęła się, gdy miałem 21 lat. Za pierwszym podejściem się nie dostałem, wybrałem inne studia, a później pierwszą pracę. Ale z miesiąca na miesiąc silniej docierało do mnie, że marzenie, by zostać studentem sztuki teatralnej, oddala się. Podjąłem kolejną próbę. Niepowodzenia często niespodziewanie przekuwają się w sukces. To doświadczenie sprawiło, że od początku doceniałem uczelnię i wiedziałem, ile mogę zyskać. Studiowanie jest jak puzzle, składa się z wielu budujących doświadczeń. Jednym z nich była piękna przygoda z „Odyseją” Homera. Na zajęciach z wiersza Roman Gancarczyk zaproponował nam, żebyśmy recytowali ją w oryginale. Prof. Kazimierz Korus pomagał nam przy użyciu kaset uchwycić brzmienie jej melodii. Znaliśmy też polski tekst, więc wiedzieliśmy o czym mówiliśmy. Tytaniczna praca! Ale nie zapomnę twarzy słuchających nas całą godzinę widzów tego egzaminu. Innym razem z Jackiem Romanowskim mierzyliśmy się z „Bolesławem Śmiałym” Wyspiańskiego. Nie rozumiałem wtedy, gdzie miałbym takie rzeczy mówić? Komu i po co? Ale jak zakładamy, że coś się nie wydarzy, to zdarzy się na pewno, i to, o czym myśleliśmy, że możemy sobie odpuścić, okazuje się potrzebne. W zeszłym roku m.in. z Jerzym Trelą i Dorotą Segdą czytaliśmy tzw. „Tryptyk Stanisławowy” w Katedrze Wawelskiej. Nigdy też nie sądziłem, że będę śpiewał w przedstawieniach. W szkole starałem się aktorsko nadrabiać niedoskonałości. Pewnego razu w Teatrze im. J. Słowackiego, w którym miałem przyjemność grać już od IV roku studiów, Tadeusz Bradecki usłyszał, jak idę koryta19A 4 0 Nrwrzesień 2010 f Grzegorz Mielczarek jest aktorem Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie. Obecnie występuje m.in. w „Kordianie” (tytułowa rola), „Pułapce na myszy”, „Tragedii Makbeta” i „Intymności”. Gości również w Teatrze Bagatela (tytułowa rola w „Woyzecku”) i Scenie STU („Biesy”, „Król Lear”). Znany także z roli mecenasa Kotowskiego w serialu „Majka”. Prodziekan Wydziału Aktorskiego PWST rzem i nucę, żartując sobie. Kilka dni później zaprosił na próbę Grzegorza Turnaua, który był kompozytorem w naszym spektaklu i przygotował nuty z utworami dla mnie. Oczywiście jak tylko zacząłem śpiewać, powiedział, że na drugi dzień przyniesie zmienioną wersję, ale rzeczywiście w „Straconych zachodach miłości” Szekspira śpiewałem dwie piosenki. Łączenie studiów z grą w zawodowym teatrze powodowało komplikacje, gdy nakładał się repertuar. Po kilku przedstawieniach w PWST nie wychodziłem do braw, bo 5 minut później zaczynałem spektakl w innym miejscu. Chociaż minęło już kilka lat, ciągle mi się to zdarza. Przypomina mi się wtedy, jak pewnego dnia nie przyszła na zajęcia moja sceniczna partner- Fot. PIotR USS WĄSoWICZ M ka, z którą mieliśmy dość długą scenę w duecie. Krzysztof Globisz powiedział, że nie szkodzi i kazał mi zagrać za siebie i za nią, a był tam element przerzucania krzesła nad stołem. Więc podrzucałem je odpowiednio wysoko, by przebiec na drugą stronę i złapać już jako moja partnerka. Krzysztof Globisz był i jest moim mistrzem – człowiekiem, który najsilniej wpłynął na to, jak myślę o aktorstwie. Nie zapomnę również jak, już po studiach, przed Krakowskim Salonem Poezji, podczas którego czytaliśmy wiersze Wiesława Dymnego, poprosiłem go, by mi coś podpowiedział. Wiedziałem, że to wyjątkowa poezja, szczególnie czytana w obecności Anny Dymnej. Pan Krzysiu odwrócił się do mnie i powiedział: „Nie, ty już skończyłeś szkołę”. Chociaż w pierwszej chwili zabrzmiało to okrutnie, bardzo mi wtedy pomógł. Wiedziałem, że mam odpowiednie narzędzia, że stać mnie, by coś proponować innym. Poczułem się tą odmową nieprawdopodobnie wyróżniony. Tak się tutaj uczy: pozwala się rozkwitać osobowości, podlewając i mądrze pielęgnując, a nie docinając jak żywopłot. Czasami zdobytej wiedzy nie wykorzystuje się od razu, ale jest się w nią uzbrojonym. Samemu się decyduje, kiedy i jak zrobić z niej pożytek. Gdy ukończyłem studia, Krzysztof Globisz i Jerzy Stuhr zaprosili mnie do współpracy. Zostałem asystentem, więc do końca ze szkoły nie wyszedłem i cieszę się, że ta przygoda trwa. Czerpię też radość z możliwości obserwowania studentów, ich sposobu myślenia o teatrze, o scenie i wyciągania z tego wniosków. Jest to, mam nadzieję, obopólna korzyść. Dla mnie na pewno. Wysłuchał i zebrał Daniel Lis Napędzani marzeniami Tanecznym krokiem przez studia Kamil i Magda łączą niezwykle czasochłonną pasję, jaką jest taniec towarzyski, ze studiami dziennymi w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia i marzą o europejskich turniejach. ▲ Kamil M agda Molęda tańczy od szóstego roku życia i nie wyobraża sobie życia poza tańcem. – Kocham to co robię – mówi z entuzjazmem. Trenuje codziennie, od półtorej do trzech godzin. Jeżeli trener nie może, umawia się z innymi tancerzami i ćwiczą sami. W wakacje odbyła kilka wyjazdów szkoleniowych do Włoch, do swojego głównego trenera. Pomimo natłoku różnych zajęć i obowiązków na uczelni – studiuje kosmetologię w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia – nie narzeka na brak czasu: – Mobilizuje się, żeby mieć jeszcze czas na spotkanie ze znajomymi po treningu, na imprezę czy na inne hobby, jak np. golf. W tańcu dla Magdy bardzo ważny jest odpowiedni partner: – Inaczej niż w tańcu nowoczesnym, gdzie można występować solo, tutaj dwoje tancerzy jest zdanych na siebie. Dlatego w relacjach z partnerem trzeba znaleźć złoty środek: przyjaźnić się, ale nie za bardzo – śmieje się Magda. ▲ Magda K amil Kędra studiuje fizjotera- pię w Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia i traktuje to jako dopełnienie swojej pasji. W przyszłości chciałby założyć własną szkołę tańca i wie, że zdobytą na uczelni wiedzę będzie mógł w niej wykorzystać. Na treningi dojeżdża codziennie z Krakowa do Gliwic, do jednej z najlepszych szkół w Polsce. – Bywa czasem ciężko. Przez to ciągłe jeżdżenie robię sobie zaległości i potem muszę zaciskać pasa, żeby wszystko nadrobić. Przez wyjazdy szkoleniowe zdaję niektóre egzaminy z poślizgiem, ale jakoś sobie radzę… Kamil widzi przed sobą jasne perspektywy: – Trudno nie zauważyć wzrostu popularności tańca, głównie dzięki takim programom jak „You can Dance” albo „Taniec z gwiazdami”. Oczywiście poziom w „Tańcu” nie jest turniejowy, tutaj chodzi tylko o show. Ale boom na taniec sprawił, że mogę na nim opierać swoje zawodowe plany na przyszłość. Chętnych do nauki tańca na pewno nie zabraknie. Czy miewam chwile zwątpienia? Nie Karol Surówka mam na to czasu. Magdę i Kamila łączą zwycięstwa w mistrzostwach Polski w kategorii A, ale nie występują razem, mają swoich partnerów. Oboje marzą o startach w turniejach europejskich. Na razie przed nimi drugi rok studiów, a wraz z nim kolejne treningi, turnieje, egzaminy… KRAKOWSKA WYŻSZA SZKOŁA PROMOCJI ZDROWIA ul. Krowoderska 73, 31-158 Kraków tel./fax 12 633 45 56, 423 38 40, 12 631 54 40 e-mail: [email protected] STUDIA www.kwspz.pl PODYPLOMOWE STUDIA LICENCJACKIE ■ KOSMETOLOGIA ■ FIZJOTERAPIA ■ ZDROWIE PUBLICZNE ■ DIETETYKA ■ KOSMETOLOGIA dla lekarzy ■ KOSMETOLOGIA dla kosmetologów ■ FIZJOTERAPIA dla fizjoterapeutów i rehabilitantów ■ KOSMETYKOLOGIA dla farmaceutów i analityków medycznych ■ DIETETYKA Studia licencjackie Dziekanat: tel./fax 12 631 54 40, 423 38 40, e-mail: [email protected] Studia podyplomowe Dziekanat: tel./fax 12 423 38 40 w. 334, e-mail: [email protected] „To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące” PAULO COEHLO ługo czekałam na ofertę wymarzonej praktyki. Praktyki w międzynarodowej firmie audytorskiej, w wyjątkowym kraju. Po 6 miesiącach intensywnych poszukiwań w bazie praktyk międzynarodowej organizacji studenckiej AIESEC zobaczyłam opis stażu w KPMG na Mauritiusie. Pomyślałam, że muszę tam być! Ponieważ spełniałam większość stawianych przez firmę wymagań, do których należało studiowanie finansów (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie), znajomość języków obcych i wcześniejsze doświadczenie zawodowe, wysłałam swoją aplikację. Po dwóch miesiącach otrzymałam upragnioną wiadomość – zostałam przyjęta! * 7 kwietnia 2009 roku wylądowałam na Mauritiusie i tym samym rozpoczęła się trwająca 4 miesiące największa przygoda mojego życia... Pierwszy dzień pobytu na wyspie to zetknięcie się z uderzającą odmiennością otaczającego świata. Gorące powietrze zmieszane z wilgocią, jaszczurki oraz karaluchy biegające po ścianach mieszkania, ludzie zaczepiający mnie na ulicy oraz niekończące się klaksony samochodów to tylko fragment realiów życia na Mauritiusie, które powodowały, że zadawałam sobie pytanie: „Co ja tu robię?” Później nastąpiła już tylko coraz większa fascynacja tym krajem. Stroje hinduskie (churidar, sari) oraz kolorowe punkciki przyklejane na czole (tilaka) podbiły moje serce. Naleśniki z chilli sprzedawane na ulicy stały się moim ulubionym daniem, a klaksony oraz brak przejść dla pieszych normalką. Z niedowierzaniem słuchałam historii o czarach, którymi zajmują się mieszkańcy Mauritiusa. Z chęcią wsłuchiwałam się w rytmy tamtejszego tańca – segi. W trakcie praktyki w KPMG wspólnie z moim teamem, do którego należał Chińczyk, dwóch Hindusów oraz Pakistańczyk, zajmowałam się audytem wewnętrznym. Kontrolując procesy firm mających siedzibę na Mauritiusie, miałam styczność z tamtejszym rynkiem. Przeprowadzanie wywiadów z pracownikami badanych firm pozwoliło mi na lepsze zrozumienie procesów biznesowych. Różnorodność projektów, atmosfera wielokulturowości oraz bardzo wysoki poziom oczekiwań wobec mojej osoby były motywujące i dodatkowo stymulujące rozwój. Teraz, będąc w Krakowie, pracuję w firmie audytorskiej. Doświadczenie zawodowe zdobyte na Mauritiusie niezwykle przydaje mi się w codziennej pracy. Przeprowadzając rozmowy – wywiady biznesowe z pracownikami w badanych firmach – nie czuję stresu, nie D 19A 4 2 Nrwrzesień 2010 Praktykana krańcu ŚWIATA Na Mauritiusie przeżyłam największą przygodę mojego życia obawiam się, że czegoś nie zrozumiem. Czymże bowiem jest przeprowadzenie audytu w języku polskim w porównaniu z przeprowadzeniem go w języku angielskim z domieszką hinduskiego:-) Podczas praktyki na Mauritiusie poznałam procedury i programy stosowane w audycie wewnętrznym w jednej z największych, zajmujących się tym zagadnieniem, firm na świecie. Myślę, że ich znajomość przyniesie wymierne korzyści w moim przyszłym życiu zawodowym. Praktyka „na krańcu świata” to również inne doświadczenia. W dalekich zakątkach Afryki nie ma czegoś takiego jak pośpiech. Pytając na Mauritiusie „Kiedy odjedzie autobus?”, usłyszałam, że wtedy, gdy zbiorą się ludzie. Nauczyłam się więc tolerancji, cierpliwości, wytrwałości oraz dystansu do siebie i świata. Teraz potrafię docenić to, co mam. W tym niezwykłym miejscu zrozumiałam, jak często dajemy się złamać sprawom, które w swojej istocie są błahe i jak bardzo staramy się wypierać z naszej świadomości problemy istotne. Pobyt na Mauritiusie zaowocował także przyjaźnią z rodziną utworzoną przez Polkę i obywatela Mauritiusa, która, mam nadzieję, będzie trwała do „grobowej deski”. Pobyt i praktyka w międzynarodowej firmie finansowej były dla mnie fantastycznym doświadczeniem dającym szeroką perspektywę zarówno biznesową, jak i kulturową. Zdecydowanie było warto! Barbara Kawa money,money... ■ Pensja: 15 000 rupii (ok.1 500 zł) ■ Mieszkanie: 3 000 rupii (standard adekwatny do ceny ;)) ■ Ceny żywności: jak w Polsce ■ Tanie owoce! ■ Banany: 10 rupi (1 zł) ■ Miejscowe specjalności: – daipuri (naleśnik z chilli): 10 rupii – piwo z ziemniaków Phoenix: 25 rupii REKLAMA poleca Być jak Steve Jobs Trudno uwierzyć, iż jeden człowiek zrewolucjonizował rynek komputerów (dzięki Apple II i Macowi), animowanych filmów (za sprawą Pixara), a także cyfrowej muzyki (z pomocą iPoda i iTunes). Nic dziwnego, że niektórzy czczą go jak boga. Steve Jobs jest bohaterem książki, która ukazała się w bestsellerowej serii Punkty Przełomowe. Leander Kahney opowiada historię geniusza kryjącego się za fasadą adidasów, wytartych dżinsów i czarnego golfa. Odsłania tajemnice stojące za jego nieprawdopodobnym sukcesem. Ujawnia prawdziwego Jobsa: nie serce, nie słynny temperament, lecz umysł. Każdy rozdział kończy się naukami Stev’a, które są zestawem praktycznych porad. Leander Kahney „Być jak Steve Jobs”. Wydawnictwo: Znak. Cena: 34,90 zł Na krakowskim Rynku W dwóch kategoriach krakowski Rynek nie ma sobie równych w Europie – dominuje powierzchnią (4 hektary) oraz liczbą ciekawych historii i anegdot przypadających tu na każdy metr kwadratowy. O tym niezwykłym miejscu, które od prawie 800 lat jest sercem miasta, a dla wielu także sercem Polski, ze swadą, barwnie opowiada znany krakowski pisarz i dziennikarz Andrzej Kozioł. Z mozaiki faktów, cytatów i obyczajowych historyjek wyłania się zawsze tętniący życiem magiczny plac i ludzie, których talent, temperament i fantazja odcisnęły tutaj swoje piętno. Atrakcyjną treść tej książki podkreśla piękna szata graficzna. Kozioł Andrzej „Na krakowskim Rynku. Historia i obyczaje od lokacji do najnowszych czasów”. Wydawnictwo: WAM. Cena 24 zł W 80 dni dookoła świata Michael Palin zyskał sławę dzięki Latającemu cyrkowi Monty Pythona, a umacniają ją jego bestsellerowe książki podróżnicze. Inspiracją do kolejnej była powieść „W 80 dni dookoła świata” Juliusza Verne. Palin postanowił okrążyć świat trasą obraną 115 lat wcześniej przez Phileasa Fogga. Foggowi towarzyszył francuski służący – Obieżyświat, Palinowi zaś pięcioosobowa ekipa filmowa BBC, która dokumentowała każdy jego krok. Fogg przywiózł z podróży piękną Hinduskę; Palin – mnóstwo ciekawego materiału, którym wypełnił książkę i serial telewizyjny. Ta książka to wspaniały hołd, złożony niezwykłej zdolności człowieka do utrudniania sobie życia. Michael Palin „W 80 dni dookoła świata”. Wydawnictwo: Insignis Media. Cena 35 zł Nr 19A wrzesień 2010 43 Pomysł na własną firmę W liceum zajęłam się polityką. Samorządową. Głównie z powodu nadmiaru energii i nudy małego miasteczka, z którego pochodzę. Rozpoczynając studia politologiczne na UJ byłam też pełna politycznych planów i nadziei. Jednak, trochę przez przypadek, na pierwszym roku odkryłam swoją wielką pasję. Ubrania. Dość dalekie to od polityki, prawda? Wszyscy, którym mówiłam o pomyśle na firmę, pukali się w głowę – wspomina Monika 44 Nr 19A wrzesień 2010 d początku studiów pracowałam. Najpierw jako modelka, później jako Visual Merchandiser (odpowiedzialny ze manekiny, witryny i wygląd salonu odzieżowego), jednak mimo iż zajęcia były związane z modą to nie czułam, że są stworzone dla mnie. Jako modelka nie mogłam nawet mówić, a o jakiejkolwiek kreatywności trzeba było zapomnieć. A bycie VM? Korporacyjna polityka firmy doprowadziła do tego, że nadal szerokim łukiem omijam ich salony w całym kraju. A mam ku temu sporo okazji, ponieważ jestem personal shopper, osobistą stylistką. Chodzę z ludźmi na zakupy. W tej chwili już nie tylko ja, ale również wyszkolone przeze mnie współpracowniczki. I byłam pierwszą personal shopper w Polsce. Jak do tego doszło? Dość spontanicznie. Zawód, znany na zachodzie, dostosowałam do polskich warunków. Uznałam, że Polacy potrzebują pomocy w kreowaniu własnego wizerunku, są zagubieni w bogatej ofercie sklepów odzieżowych i że przydałby im się ktoś do pomocy w zakupach. Nazwę, Osa Osobista Stylistka, wymyśliła moja przyjaciółka, graficzka. Zresztą to jej entuzjazm, gdy wymyślałyśmy koncepcję firmy, pomógł mi później, gdy wszyscy, którym mówiłam o pomyśle na firmę, pukali się w głowę. A jednak chwyciło. Jako pierwsi zaufali mi mężczyźni. Widocznie bardzo takiej pomocy potrzebowali. Później występy medialne przyczyniły się zarówno do większej popularności Osy wśród kobiet, ale także do rozwoju konkurencji. Dziś personal shopperów jest wielu i sama się do tego przyczyniam, ponieważ swojego systemu pracy uczę na kursach organizowanych przez moją akademię (www.akademiaosy.pl). Po co to wszystko piszę? Po to, żeby się pochwalić? Nie, moi Drodzy. Raczej, jeszcze, nie jesteście moim targetem. Piszę to wszystko, bo wierzę, że każdy może zrealizować swój pomysł na firmę. Swój pomysł na siebie. Nawet najbardziej odległy. Niezależnie od tego jak wielka jest konkurencja lub jak dużo pracy to wymaga. Czy kilka lat temu pomyślelibyście, że chodzenie na zakupy może być zawodem? I że mała, jednoosobowa działalność rozwinie się do rozmiarów firmy szkoleniowej? Ja też nie. Po prostu robiłam i robię to, co kocham. A kocham ubrania. Monika Jurczyk FOT. WOJCIECH KURCAB Osobista stylistka O Ceniona modelka Rores Models – Jessica Korfel Rores szuka nowych twarzy Chcesz zostać modelką? Jedna z najstarszych agencji modelek w Polsce, Rores Models, prowadzi stały nabór kandydatek na modelki. – Nasze wieloletnie kontakty zagraniczne procentują ciekawymi propozycjami ze światowych centrów mody – mówi szef agencji, dr Zygmunt Fura. – Dlatego stale szukamy wśród licealistek i studentek nowych twarzy, nowych kandydatek na gwiazdy. Rores wyróżnia się wśród innych agencji tym, że mocno promuje zdrowy tryb życia i ekologiczne podejście do otoczenia. Z Rores wywodzi się wiele polskich top modelek, które pracowały na wybiegach w Paryżu, Nowym Jorku, Mediolanie, Londynie, Barcelonie, Tokio i Hongkongu. Byłe modelki świetnie odnajdują się w życiu zawodowym. Jedną z nich jest Marzena Słupkowska zapowiadająca pogodę w TVP. Filmową karierę w Chinach robi studiująca w Pekinie Karolina Starzyńska. – Mamy w agencji znakomite uczennice krakowskich liceów, mamy studentki prestiżowych kierunków. Nasze modelki studiują w Anglii, Holandii, Francji i Australii. Co je łączy, oprócz tego, że są pięknymi i zgrabnymi dziewczętami? Wszystkie wiedzą, że ważne jest zdobywanie wiedzy, poznawanie obcych języków, bo bez tego nie osiągnie się sukcesu – dodaje dr Fura. Niektóre z nich gościły na okładkach magazynu „SMS”. O światowej karierze może marzyć nastolatka, która ma ciekawą osobowość, min. 175 cm wzrostu, jest zgrabna (biodra max 91 cm, talia ok. 61 cm), inteligentna, prowadzi zdrowy tryb życia, nie sięga po używki. Niższe dziewczyny też nie są bez szans. W krajach azjatyckich na wybiegach pracują modelki mające 170 cm. Agencja zaprasza również kandydatów na modeli (od 183 cm). Więcej informacji i zgłoszenia na www.rores.pl (A) 20 000 „SMS”-ów dla maturzystów! Jeden dzień z przyszłości Nr 9 * Stypendium w Berlinie Nr 17A * wrzesień 2009 r. * ISSN 1895-1406 Quiz z udziałem niewstydzących osób swojego zawodu się MILION LEŻ Y Nad Ros pud ą po wsta nie tarc za a ntyr akie towa kwie cieñ 2007 r. Wak w US acyjna SMS, prac A czyli a Dypl Szymon Majewski om i Show c o Stud enck dalej? i bizn Däniken podważ es a teorię budowy Wolno popełn więcej grzech iać ów Pasja ciągnąca wysoko w górę Profe sor Z in * ISSN 1895 -140 6 wsp omin a przez ziemską cywPałacu Kultury i Nauki ilizację Do około 350 szkół „SMS” dowożony jest bezpośrednio przez osoby z zespołu redakcyjnego, do pozostałych przez Wydziały Edukacji, Powiatowe Centrum Edukacji i Delegatury Kuratorium. pl a zyn sms. ww w.m aga zyn sm s.p l Nr 14 Stypendium w Anglii 10 000! Magazyn bezpłatn y Przyjemnoœæ studiowania Dla maturzystów Stypendium w Niemczec h Rz¹dy studentów Gdyby Romeo i Ju mieli komórki lia Nak³ad *p aźd zie rnik 20 08 r. * IS SN Za Rolnictwo Zarządzanie ■ Ochrona Środowiska ■ Ekonomia ■ Leśnictwo ■ Zootechnika ■ Rybactwo ■ Biologia ■ Inżynieria Środowiska ■ Geodezja i Kartografia ■ Gospodarka Przestrzenna ■ Ogrodnictwo s. sm www.magazynsms.pl ■ Technika Rolnicza i Leśna Zarządzanie i Inżynieria Produkcji ■ Technologia Żywności i Żywienie Człowieka ■ Towaroznawstwo ■ Biotechnologia ■ Architektura Krajobrazu ■ Wiedza Owocem Nauki (12) 662 42 74, al. Mickiewicza 21, 31-120 Kraków www.ur.krakow.pl Nr 19A wrzesień 2010 ag az yn bezp łatn y m Mag azyn OFEROWANE KIERUNKI STUDIÓW 2010/2011: ■ W Ka 6 pl Re Żag gaty W low iel pracę z mikrofoców kich nem w Polskim Radiu, REKLAMA ■ 189 5-1 40 do o k Ro w o p r o ła I s e r e m la n g ra di m na o w a i suk ni ces Na Piotrek Rąpalski błyszczy 10 kład 00 0! w „Gazecie Krakowskiej”, a Łukasz Gazur wspiera kulturę w „Dzienniku Polskim”. Kolejni idą w ich ślady. Niektórzy wybrali inną drogę, np. Monika Jurczyk, autorka felietonów o modzie, założyła własną firmę (pisze o niej na sąsiedniej stronie). 45 ość , Te cz na y w w. Zespół redakcyjny tworzy grupa utalentowanych studentów, w większości z UJ. Ale stale dołączają do nas nowi, z różnych uczelni, którym podoba się magazyn, mają łatwość pisania i zapał do współpracy. Wielu z naszych dziennikarzy obroniło już dyplomy i pracują w mediach: Ania Dziewit w Radiu „Zet”, pisze także świetne reportaże do „Polityki” i „Gazety Wyborczej”, Bartek Kurek jest przenterem biznesowych informacji w Polsat News, Janusz Podolski wybrał Styp e dium Wyk³awdoHowlannca d jest jak aktoiir Nakład 10 000! Kim są autorzy? Z że odleg jes łej teś pl my an sam ety i w nade ko szła sm osi wiad e om czko rysu je ww Ten numer w nakładzie 20 000 egz. trafi do 410 szkół według następującego klucza: 10 000 gazet – woj. małopolskie (267 szkół) 4 100 – woj. śląskie (70 szkół) 3 600 – woj. podkarpackie (44 szkoły) 2 300 – woj. świętokrzyskie (29 szkół) Średnio jedna gazeta przypada w szkole na 3-4 maturzystów. O tym jak studiuje się w Krakowie i w różnych Ryba pod napięciem Bea miastach na całym świe- St tlesi przewrócili mi w głowie udenck cie. O życiu studenckim Jerzego Trieelwi spomnienia tu i za granicą. O pracy, którą coraz częściej podejmują studenci. O ciekawych wykładowcach i artystach ze środowiska akademickiego. O pasjach i podróżach. Pokazujemy szanse, perspektywy i możliwości, jakie stoją przed studentami. Andrz Nr 10 * paŸdziernik 2007 r.ej* M ISSN le 1895-1406 www.magazy nsms.pl Gdzie jesteśmy? O czym piszemy? www.mag StylowyMagazynStudencki„SMS” jestgazetąkrakowskichstudentów, aledwarazyw roku– wewrześniu i w marcu– trafiado klasmaturalnych.Po razsiódmygazetadotrze do szkółw Małopolsce,a po razdrugi (po podwojeniunakładu)do wybranychliceówi technikóww sąsiednich województwach. ak sa ac y na d STUDIA I PRACA Od MANGI do agencji DariaMajjeststudentkąIV rokudziennikarstwa i komunikacjispołecznejna UniwersytecieJagiellońskim. Jednakjejnazwiskoczęściejniżpod tekstemw gazecie można zobaczyćna okładceksiążkilubkolorowankidla dzieci– takrealizujeswojąpasję. raca ilustratora oznacza często spędzanie nocy do 5 nad ranem nad kartką lub robienie szkiców w ostatniej ławce na wykładzie. Dla Darii jest to spełnienie marzeń. Zahipnotyzowana wielkimi oczami postaci z japońskiej mangi od dziecka malowała, rysowała i szkicowała. Aby udowodnić mamie, że dzięki swojej pasji będzie mogła zarabiać, w liceum zaczęła pracę nad swoim warsztatem, kreską i przede wszystkim nad sobą. Wytrwałość przyniosła efekty. Dziś robi ilustracje dla wydawnictwa Nowa Fantastyka, współpracuje też z Kolporterem oraz wykonuje pojedyncze zlecenia dla innych firm. Dla jednej z nich stworzyła ostatnio rysunki do opowieści o koniberkach – konikach ze skrzydełkami. Czasem wykonanie całej kolorowanki zajmuje 3 dni. Innym razem praca nad jednym rysunkiem trwa tygodniami, wymaga wielu szkiców i poprawek, by efekt był zgodny z wizją autora ilustrowanej opowieści. Daria podkreśla: – Młode osoby w tym zawodzie muszą P się liczyć z dużą konkurencją i z konsekwencjami niskich zarobków – około 30 złotych za rysunek. Aby utrzymać płynność finansową, pracuję też w firmie marketingowej oraz, okazjonalnie, jako tłumacz języka niemieckiego. Mimo że nie planuje kariery dziennikarskiej, dzięki studiom poznaje skomplikowaną strukturę i zasady funkcjonowania mediów. W przyszłości chce wykorzystać tę wiedzę. Najlepiej na stanowisku grafika w agencji reklamowej, gdzie znajomość rynku mediów i wypracowany Tidi i kwiatowa wróżka, ilustracja do okładki kolorowanki dla wydawnictwa Kolporter S.A. Charakteryzatorka pogromcy Klaudyna Góralskajuż w klasiematuralnejdoskonalewiedziała,cochce w życiurobić.Wybórfilmoznawstwana UJbyłstarannieprzemyślany,tenkierunekmiałposzerzyćjejwiedzęo filmiepod kątemwymarzonegozawoducharakteryzatora. Klaudyna i Roy Scheider (znany m.in. z roli pogromcy rekinów w „Szczękach”) na planie filmu „Iron Cross” FOT. BEATA TWORZEWSKA 19A 4 6 Nrwrzesień 2010 ieco wcześniej ukończyła szkołę charakteryzacji i próbowała swych sił w etiudach filmowych i telewizyjnych. Potem przez całe studia, zakończone niedawno pracą magisterską na temat N charakteryzacji w filmie, łączyła naukę z pasją. – Nie było to trudne, bo nie jest to praca systematyczna. Nawet przy dużych produkcjach filmowych wymagających wyjazdu na 2-3 tygodnie, można było szybko nadrobić zaległości – wspomina Klaudyna. Jako charakteryzatorka pracowała m.in. przy tak znanych filmach jak „Karol – człowiek, który został papieżem” czy „Iron Cross” z Royem Scheiderem, który to film wkrótce wejdzie na ekrany. Na planie filmowym zarabiała od 100 do 400 zł za dzień, ale takie zlecenia nie trafiają się co miesiąc. Na co dzień realizuje swoją pasję także w inny sposób, współpracując z dziećmi i młodzieżą w Studiu Teatru Muzyki i Tańca. – To fantastyczna, blisko 60osobowa grupa prowadzona przez Elżbietę Armatys, która obecnie wystawia oparty na twórczości Michaela Jacksona musical „With a Child’s Heart”. Zakres charakteryzacji obejmuje tam zarówno stylizację na lata 50. w „Smooth Criminal”, jak i upiorne efekty specjalne w „Thrillerze”. Przez kilka lat pracowałam z nimi dla przyjemności, przy okazji zdo- reklamowej Rysunek z własnego komiksu – Undead Fairytales. Jedna z mitycznych postaci – Lilith i jej syn Joshua NAUCZYMY: • jak napisać artykuł do gazety • jak przygotować audycję radiową • jak pracować przed kamerą telewizyjną S z k o ł a D z i e n n i k a rs t w a P r ak ty c z n e g o Krakowie działa związana z magazynem „SMS” Szkoła Dziennikarstwa Praktycznego. Zajęcia w formie weekendowych warsztatów w grupach 4-osobowych prowadzą czołowi krakowscy dziennikarze. Tak małe grupy gwarantują możliwość indywidualnej pracy z każdym studentem. Program obejmuje praktyczną naukę pisania i redagowania, pracę z mikrofonem i przed kamerą. W zajęciach mogą uczestniczyć studenci różnych uczelni, a także maturzyści, którzy chcą poznać podstawy dziennikarstwa praktycznego. W Maturzystompolecamy18-godzinnekursy Obejmująonetylkojedensegmentzajęć,dowyboru: –dziennikarstwoprasowe –dziennikarstworadiowe –dziennikarstwotelewizyjne Terminyustalanebędąindywidualniedlakażdejgrupypo zgłoszeniusięodpowiedniejliczbychętnych.Koszt:600zł. Początekzajęćwdrugiejpołowiepaździernika. Osobyzainteresowaneprosimyo kontaktmailowy: [email protected]: 502-499-219.(r) Więcejinformacjinawww.magazynsms.pl REKLAMA warsztat ilustratorski i graficzny jest bezcenny. Prace Darii można podziwiać nie tylko w księgarniach i kioskach, ale też na wysta- wach. Niedawno jedna z nich miała miejsce na pierwszym piętrze kampusu Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ. Anna Kokoszka rekinów Stylizacja na lata dwudzieste FOT. ODYS bywając doświadczenie i ucząc się fachu aktorsko-wokalnego – podkreśla Klaudyna. Na studia patrzy jak na dobrze wykorzystaną szansę roz- wijania zainteresowań. I idzie dalej, wykorzystując także swoje uzdolnienia muzyczne (gra na gitarze i na flecie, komponuje, śpiewa). Założyła własną grupę musicalowo-teatralną Mandragora dla osób, które dopiero na studiach lub później odkryły w sobie fascynację sceną. Pracuje też dla telewizji i wykłada efekty specjalne w szkole charakteryzacji. Ma wiele artystycznych pomysłów i determinację, by je zrealizować. A co najważniejsze, spotyka na swej drodze wspaniałych ludzi, którzy chcą coś tworzyć Jacek Norton razem z nią. Nr 19A wrzesień 2010 47 W delcie Dunaju nikt się nie spieszy. Ludzie potrzebują do szczęścia niewiele, swojskość góruje nad potrzebą wielkiego świata Pelikano! Pelikano! DeltaDunajui jejokolicetowielkiekrólestwoprzyrody.Czasludzkistoituw miejscu,a naturaw znacznejmierzerządzisię sama.Niebezpowoduterenytewidniejąna liścieświatowegodziedzictwaUNESCO unaj rozwidla się niedaleko Tulczy, która jest największym miastem w tym regionie. Wśród jego ramion porozrzucane są malutkie wioski, a na końcu jednej z rzecznych gałęzi znajduje się miejscowość Sulina. Dawniej była ważnym portem czarnomorskim. Dzisiaj jest miejscem, gdzie rytm życia mieszkańców wyznaczają rybołówstwo, motorówki i pelikany. D Biletów nie ma, czyli są Z Bukaresztu wyruszyliśmy z Piotrem pociągiem, który trzystukilometrową trasę do Tulczy pokonał w siedem godzin. Długość podróży rekompensowały nam widoki na Dobrudżę – nadmorską krainę historyczną, którą dzielą między sobą Rumunia i Bułgaria. Krajobraz zmieniał się wielokrotnie. Niedokończone mosty, będące podobno pozostałością po komunistycznych planach wybudowania kanału łączącego Morze Czarne ze stolicą, ustępowały powoli miejsca zielonym pustkowiom. Wśród równin dominowały wymarłe rumuńskie wioski. Bliżej Tulczy nasz wzrok przykuwały fantazyjne rzeźby terenu wyżłobione przez przyrodę na wzniesieniach. Ponieważ autobusy i pociągi nie kursują na tak podmokłych 19A 4 8 Nrwrzesień 2010 terenach, jedyną możliwością dotarcia z Tulczy do Suliny była przeprawa statkiem. Na dzień przed wyprawą spotkaliśmy w mieście zagranicznych turystów, którzy przekonywali nas, że wszystkie bilety na weekendowe rejsy są już zarezerwowane. O dziwo, my nie mieliśmy żadnych problemów z kupieniem ich na drugi dzień. Pomogli nam w tym nasi couch-surfingowi gospodarze, u których nocowaliśmy. Jak to dobrze jest znać miejscowych! Rejs wzdłuż rzeki trwał ponad trzy godziny. Na statku byli zarówno turyści, jak i okoliczni mieszkańcy wracający do swoich wiosek. Łatwo było ich odróżnić po staromodnych, wypełnionych zakupami torbach. Po pewnym czasie zza zakrętów zaczęły wyłaniać się łodzie i wraki statków. Oznaczało to, że dotarliśmy do celu. w stopniu „a little”, ale jeden z nich mimo to radził sobie doskonale. Kiedy w negocjacjach próbowaliśmy osiągnąć jak najniższą cenę, rozłożył szeroko ramiona i wymachując nimi w dół i w górę zawołał donośnie: „Pelikano! Pelikano!”. A kiedy znów zaproponowaliśmy niższą cenę ostentacyjnie zgiął łokcie i zamachał dłońmi: „Birdi! Birdi!”. W końcu zrozumieliśmy, że nic już więcej nie utargujemy, ponieważ „birdi”, „pelikano” i inne cuda natury swoją cenę mają i płacić za nie trzeba. Wyprawa motorówką była podróżą do innego świata. Jego bramy otwierała spoglądająca na nas z wyższością XIX-wieczna latarnia morska. Prawdziwa delta Dunaju zaczynała się tuż za nią. Przybrzeżna zieleń otaczała nas ze wszystkich stron. Z szuwar dobiegały odgłosy przyrody. Chwilę później spostrzegliśmy osławione „pelikano”, których wielkie, nieświadome niczego dzioby spokojnie przełykały wieczorny posiłek. Dalej labirynt dobiegał końca, a nasza łódź ruszyła pędem na otwartą wodę. Na skrawkach zieleni kołysanych przez fale „birdi” pilnowały swoich młodych. Odbijając bardziej w stronę szuwar znów natknęliśmy się na „pelikano”. Podróż do innego świata Ledwo wyszliśmy na ląd, od razu zostaliśmy zasypani ofertami przejażdżki motorówką w stronę rezerwatu przyrody. Ceny startowe zaczynały się od 200 lei (czyli ok. 200 zł) za dwie osoby. Trzeba było dobrze się targować, aby osiągnąć cenę na miarę studenckiej kieszeni. Łódkarze znali język angielski Karolina i Piotr przed wyprawą – w tle Tulcza i Dunaj Ceny Droga powrotna prowadziła przez mały kanał będący częścią wioski. Prawdziwa delta Dunaju żegnała nas widokiem przybrzeżnych chatek i ciekawskimi spojrzeniami miejscowych rybaków. Lady Gaga na plaży Postanowiliśmy nie wspierać finansowo pensjonatów w Sulinie i wybraliśmy opcję spania na plaży. Nie mieliśmy ze sobą namiotu, ale nasi gospodarze z Tulczy zapewniali, że jedyne, co może nas niepokoić w tym wypadku to komary. Od portu znad delty do żółtego piasku dzieliły nas trzy kilometry. Ruszyliśmy przekraczając opustoszałe miasto (malownicze domki, dwa przystanki, a nawet kilka małych bloków!). Na tych terenach o asfalcie nikt jeszcze widocznie nie słyszał. Drogi pokryte były piaskiem i kamieniami. Od czasu do czasu mijaliśmy plażowiczów wracających do swoich hosteli i samotnie wędrujące krowy. Jedna z nich przystanęła i z ciekawością zaczęła zaglądać do okna przydrożnej chaty. Pod wieczór dotarliśmy na miejsce. Usiedliśmy na piasku i rozglądnęliśmy się dookoła. Plaża w Sulinie nie była duża. Wzdłuż lewej strony ciągnęło się kilka namiotów. Dookoła panował spokój. Uśmiechaliśmy się na samą myśl o tym, że jesteśmy w miejscu na wpół dzikim, nieskażonym doszczętnie przez widmo turystyki. W Sulinie czas się nie spieszył. Ludzie potrzebowali do szczęścia niewiele, swojskość górowała nad potrzebą wielkiego świata. Z zamyślenia wyrwały nas dobiegające z oddali znajome dźwięki. Spojrzeliśmy na siebie. Nie, nie możliwe! Lady Gaga?! Tutaj?! Na plaży w Sulinie? Na tym małomiasteczkowym końcu świata?! A jednak. Popularna melodia unosiła się złowieszczo lekko zagłuszana szumem morza, jakby chciała udowodnić nam, jak bardzo to miejsce jest na czasie. My jednak wiedzieliśmy swoje. Ulice pokryte piaskiem i kamieniami oraz samopasące się krowy były bardziej wymowne. Przykro nam Lady Gago. ■ 1 lej = ok. 1 zł tirów ■ Barwinek (postój ejscowości) w przygranicznej mi godzin (20 – Bukareszt: 0 lei ki) ad esi prz 2 , em top autos – Tulcza: 45 lei ■ Pociąg Bukareszt iej) (bez zniżki studenck a: 30-50 lei ■ Rejs Tulcza – Sulin i w Sulinie: 0 lei ■ Noclegi w Tulczy ża) pla g, fin sur (couch łódką: ■ Zwiedzanie delty 30-100 lei ji: 16 lei ■ Obiad w restaurac na osobę lei 0 Łącznie: około 20 w Sulinie) en jed y, lcz Tu w i dn (dwa Przeminęło… z komarami Nasze obawy spełniły się. Komary wprost nie mogły nacieszyć się naszą obecnością i lgnęły do nas jak dzieci do gwiazdkowego prezentu. Na domiar złego wszystkie posiadane przez nas środki ochronne okazały się niewystarczająco skuteczne. Późną nocą, gdy księżyc usadowił się już wysoko na niebie, udało nam się zasnąć. Noc trwała nadal, kiedy nagle obudził nas hałas. Podnieśliśmy głowy spoglądając w stronę, skąd dobiegała nas dziwna melodia. To już nie była Lady Gaga. Raczej coś, co można określić mianem orientalnej piosenki biesiadnej. W odległości kilku metrów od naszego miejsca noclegu grupa miejscowych rozpaliła wielkie ognisko. Mrużąc rozespane oczy staraliśmy się przedrzeć wzrokiem przez ciemności na tyle, aby mieć rozeznanie, z kim możemy mieć do czynienia. Dookoła ogniska widoczne były sylwetki tańczących ludzi, a pozostali siedzieli na starym wozie. Wkrótce Słońce powoli zaczęło wschodzić, a ogień dogasać. W porannym świetle zagadkowi plażowicze zbierali się do dalszej drogi. My, usytuowani w głębi plaży obserwowaliśmy to niesamowite widowisko: wóz ruszał przed siebie. Ludzie szli brzegiem morza, krzyczeli i wołali. Być może zauważyli nas i chcieli abyśmy się do nich przyłączyli. My jednak musieliśmy już żegnać się z tym uroczym miejscem. Muzyka oddalała się, sylwetki ludzi powoli znikały nam z pola widzenia. Czuliśmy się jak w kinie, podczas oglądania dobrego filmu z chwytliwym zakończeKarolina Duszka niem. Dwustuletnia latarnia morska i stare łodzie w Sulinie Malownicze chatki podkreślają urok miasta Miejscowi kończą nocną zabawę na plaży W delcie czas, jak rzeka, płynie bardzo wolno KULTURA, ROZRYWKA Niemiecki kolarz zasnął za kierownicą redakcja:KrzysztofJanicki, Krzysztofniedźwiedzki, MarekGrabie www.nowypompon.pl Krótk o KraKów. Na krakowskim Kazimierzu służby miejskie pozmieniały znaki drogowe, ograniczając ruch ze względu na przyjazd telewizji. Przybyła ekipa telewizyjna przeprowadziła bezpośrednią transmisję z tego zdarzenia. Katowice. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie tzw. afery śląskiej dotyczącej nieuzasadnionego przyznania talonu na samochód w 1978 roku przez Edwarda Gierka swojemu zięciowi. warsZawa.Wzrastają zarobki ludzi nieuczciwych. Huston. Według teorii Wielkiego Wybuchu w pierwszych nanosekundach istnienia wszechświat był tysiąckrotnie mniejszy od nosa Gérarda Depardieu. Paryż. Według teorii Wielkiego Wybuchu w pierwszych nanosekundach istnienia wszechświat był tysiąckrotnie mniejszy od nosa Barbry Streisand. MosKwa. Strona rosyjska obiecała, że zwróci czarne skrzynki, jak tylko naprawią tego Tupolewa. K urs y w a l u t Dolar kupno sprzedaż Zloty kupno sprzedaż 19A 5 0 Nrwrzesień 2010 3,16 3,26 0,90 1,10 aśnięcie jednego z kolarzy było przyczyną kraksy na trasie wyścigu Paryż-Nicea. Do zdarzenia doszło na 168 kilometrze VII etapu rozgrywanego na ulicach Montélimar. Według relacji kibiców zgromadzonych wzdłuż trasy, niemiecki kolarz Olaf Strampe już na piątej pętli przysypiał. W trakcie pokonywania szóstego okrążenia zaczął chrapać, a w chwilę potem zjechał na pobocze i zderzył się czołowo z nadjeżdżającym hiszpańskim zawodnikiem Vincentem Reynsem. Jak się potem okazało, Reyns wracał właśnie po zgubiony wcześniej bidon. – Całe szczęście, że nie zjechał na drugą stronę drogi – powiedział Jean-Francois Pescheux, dyrektor wyścigu. – Akurat w tym miejscu kilkunastu naszych zawodników brało wówczas udział w mszy polowej, modląc się o zwycięstwo w zawodach. Inną wersję podał kierowca wozu technicznego, jadącego za główną grupą. Według niego odpowiedzialność za kraksę ponosi norweski zawodnik Gustav Pedersen, który poprosił Strampe’a, by ten pomógł mu wieźć jego wersalkę. Strampe zgodził się, zarzucił mebel na plecy, ale stracił równo- Z wagę i wyrzuciło go na pobocze. Sam Olaf Strampe tak tłumaczy wydarzenie: – Jechaliśmy już dość długo i cały czas w kółko. W końcu poczułem znużenie, a potem senność. Walczyłem z tym jak mogłem, próbowałem śpiewać, zatrzymałem się na małą kawkę, nawet przespałem się trochę, ale nic nie pomagało. No i w końcu zasnąłem – zakończył kolarz. – To tłumaczenie mnie nie przekonuje – stwierdził dyrektor wyścigu. – Strampe to bardzo doświadczony zawodnik i nigdy do tej pory nie zasypiał na trasie. W zeszłym roku podczas Tour de France był taki etap, kiedy uśpił się cały peleton, a Strampe jechał dalej, mimo że przykrył się kołdrą. Zasnął dopiero za metą, po wyszarpnięciu piżamy z przerzutki – zakończył Pescheux. OFG nie dostrzega potrzeby instrumentalizacji TCI przy współpracy z CLBC Bieżącadziałalność BDDs-óww oparciu o współzależności uwzględniająceogólną charakterystykęHDK w skali50punktowej, w którejpołowaodpowiadaprognozomw granicach 2,5proc.rocznie,nie przewidujekonieczności większychzmian– wynikaz opublikowanychdanychPPoFGFeniks. Zdaniemorganizacjiocena cLBcniepowinna miećwpływuna dotychczasowezałożenia tendencjispadkowych czynnikawzrostuaniinklinacjipodwyższenia współczynnikaspadku, którychdo końcanie można przewidzieć. Kulminacjanieprzewidywalnościzostaniezneutralizowana przezstałą hipotetyczną,cow rezultacieprzyspieszyspowolnieniealboodwrotnie,wytworzynadmiarbraku. Granat przeciwpancerny wygrywa konkurs piosenki w Iraku uż w eliminacjach granat zrobił na jury ogromne wrażenie – stwierdził Oman ibn Hustan, dyrektor Bagdackiego Festiwalu Piosenki. – Podczas konkursu finałowego pocisk wystąpił z chórkiem karabinów maszynowych i nie dał nikomu szans. Rzekłbym, że była to istna eksplozja talentu, gdyby to nie zabrzmiało zbyt dosłownie. W zgodnej opinii ocalałej garstki widzów koncertu, granat przeciwpancerny był zdecydowanie najmocniejszym wykonawcą J imprezy. – Ten pocisk nawiązał do najlepszych tradycji zespołów rockowych, niszczących wszystko na scenie – mówił Homar Beduin, szyicki piosenkarz, który spóźnił się na konkurs, zatrzymany przez patrol amerykańskich marines. Katarska telewizja Al Jazira podała oficjalne wyniki Bagdackiego Festiwalu w nagraniu wideo mężczyzny podającego się za drugiego w hierarchii Al Kaidy Ajmana az-Zawahiriego. REKLAMA !!! UWAGA MATURZYŚCI I STUDENCI !!! ASYSTENT JAKOŚCI Zapraszamy na kolejną edycję kursu Rozpoczęcie kursu: 27 listopada 2010 Absolwenci kursu uzyskują certyfikat uznawany w Unii Europejskiej! ● Są jeszcze wolne miejsca! ● Promocyjna cena! ● Możliwość opłaty w ratach! Szczegółowe informacje na stronie internetowej www.cj.pk.edu.pl 31-864 Kraków, al. Jana Pawła II 37, budynek nr 2, tel. 012 628 34 47, 628 36 62, fax 012 628 35 99, e-mail: [email protected] REKLAMA Nr 19A wrzesień 2010 51 Uniwersytet U niwer rsytet Pedagogiczny Ped e agogiiczny im. K Komisji omisji Edukacji Eduk E kacji Nar Narodowej ro odowej w Kr Krakowie rak ako owie studiuj z nami na najlepszej Uczelni Pedagogicznej w Polsce! 6 65 19 STUUDENTÓW S 24 STUDIÓW STUDIÓW S TUDIÓW 24 TUDENTÓW 19 STSTUDENTÓW 65 DOOŚWIADCZEENIA KIERUNKI TYSIĘC CY LAT LA AT DOŚWIADCZENIA DOŚWIADCZE ENIA A KIERUNKI KI ERUNKI TTYSIĘCY YSIĘC S Y LA AT 5 5 WYDZIAŁÓW WYDZIAŁÓW WY DZIAŁÓ ÓW W 70 0 SPECJALNOŚCI SPEC JALNO OŚ ŚCI SPEC CJALNOŚC CJ J LN NOŚ NOŚC ŚCI ŚC C 70 0 SPECJ Uniwersytet P Uniwersytet Pedagogiczny edago ogiczny im. Komisji Edukacji Edukacjii Narodowej Narodowej ul Podchorążych 2, Kraków Kraków ul.. Podchorążych ttel.: el.: 12 662 60 14 inf [email protected] [email protected] www.up.krakow.pl w ww.up.krak kow.pl
Podobne dokumenty
XIII 1.qxd - Dominika Kustosz
AdamaSmithaanirazunie Wiejaczka,AśkaWojciechowska,AnnaWojdyło wymieniającjegoimienia. Korespondencizagraniczni: EmanuelaKarastojanowa (Grecja),KonradKozioł(USA),IzaKwiatkowska(Aus...
Bardziej szczegółowo