i drobny inwentarz - Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i
Transkrypt
i drobny inwentarz - Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i
GOŁĘBIE i drobny inwentarz Wydając pierwszy numer nowej formy Biuletynu zespół redakcyjny przyjął nadrzędne zasady; - dbać o wizerunek naszych hodowców, poruszać ważne problemy hodowlane czyli wskazywać, ale nie decydować. Rzetelnie informować o naszej organizacji. Myślę, że to się udało. Liczne zapytania kiedy nowe wydanie, świadczą o dużym zainteresowaniu. Redagując artykuł poprzedniego numeru prezentujący naszych hodowców, reprezentantów Polskiego Związku na Wystawie Europejskiej w Lipsku redakcja trafiła w dziesiątkę a Hodowcy swoimi wynikami udowodnili, że wiedzą co hodować i za to zostali docenieni. My jako organizacja mamy powody do dumy. O taki pozytywny wizerunek zabiegamy przez lata. Sezon wystawowy 2012/13 to kolejny dobry okres działalności PZ. Pozytywnie oceniamy wystawę młodych zwierząt w Gdańsku. W czasopiśmie Geflugel ukazał się bardzo pozytywny artykuł opisujący tę wystawę. Duży sukces, brawo Organizatorzy. Wystawa Krajowa PZ w Kielcach to już marka, ilość uczestników i zwiedzających mówi za siebie. Koledzy, dziękuję za pomoc w organizacji. Z uwagi aby kogoś nie pominąć nie wymieniam nazwisk oraz organizacji, brakło by miejsca. Wszyst- kim tym co pomogli nadmienię że bez żadnych wynagrodzeń DZIĘKUJĘ. Dziękuję Ministrowi Rolnictwa i Rozwoju Wsi Stanisławowi Kalembie za objęcie patronatem honorowym Krajowej Wystawy oraz za nadane wyróżnienia i nagrody. Serdecznie dziękuję Dyrekcji Targów Kielce. Szczególne podziękowanie dla Pana Andrzej Kiercza. Osobiście dziękuję Kolegom ze Śląska – przyjechali jako wystawcy, zgłosili się do mnie nie z uwagami czy pretensjami ale z pytaniem, czy nie potrzebujemy pomocy, mamy czas i pomagali – Dziękuję. Należą się podziękowania Pani Joannie Cepil właścicielce firmy FLORNAS za bezpłatną karmę. Żadnych problemów zdrowotnych zwierząt nie zgłoszono. Nie dziękuję tym, których nadmiar ambicji doprowadził do niepotrzebnych nieporozumień. Zamiast zakończyć sezon wystawowy, wyciągnąć wnioski, wnosząc merytoryczne uwagi zaczęli uzdrawiać związek na forum. Nie o taki wizerunek Polskiego Związku chodzi. Zarząd PZ wydał oficjalny komunikat str 54. Myślę, że czas poświęcony na „debaty” mogliście lepiej wykorzystać. Internet jest pomocnym narzędziem, ale dla ludzi umiejącym się nim posługiwać – czerpać i przekazywać informacje i wiedzę, by się rozwijać. Informuję, że 30.06.2013 r. odbędzie się Walny Zjazd Sprawozdawczo-Wyborczy. Myślę, że wszyscy przemyślą swoje postępowanie a Delegaci podejmą właściwe i mądre decyzje. Prezes PZHGRIDI - Jan Pajka Wszystkim hodowcom gołębi, drobiu oraz królików oraz ich Rodzinom, zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych oraz wielu sukcesów życzy Zarząd Główny str. 4-6 co w numerze... 27. Europejska Wystawa Lipsk 2012 Tomasz Orłowski Barwnogłówka królewiecka Karol Jasienica Gołąb w symbolice świeckiej (cz.3) prof. Zbigniew Dorynek, mgr Katarzyna Kolasińska Kielce – miejsce gdzie jednoczą się aspiracje Agnieszka Jędraszek Okiem obserwatora - Krajowa Wystawa Kielce 2013 Zbigniew Gilarski Franciszek Jasiński, prezentacja hodowcy str. 4-6 str. 7-8 str. 9-10 str. 11-13 str. 14-18 str. 21 Pracheński kanik, czy praski kanik Karol Jasienica Klub Srebrniaka im. R.Pawłowskiego z siedzibą w Radomiu Andrzej Grabowski Srebrniak białoogoniasty Jerzy Cielepa str. 22 str. 23 str.24 Odkrycia i wynalazki – czyli inwencja rasotwórcza naszych hodowców str. 25-28 Raz jeszcze o warszawskim motylu średniodziobym str. 30-31 Zbigniew Gilarski Jerzy Szawiel Z wizytą u hodowcy i rzeźbiarza Zbigniew Gilarski Czeska bagdeta Manfred Uglorz Moja droga z indianami Josip Pekanović Gołębie wysokolotne i akrobatyczne rywalizują w zawodach Andrzej Liwczak Polskie kury czubate Agnieszka Jędraszek Europejska Wystawa – Lipsk 2012, Króliki – Okiem Sędziego Włodzimierz Klewin Czarnoościstowłosy Ludwik Czech Rola kompetycyjnego wykluczenia w profilaktyce enteropatii gołębi Dr n. wet. Tomasz Stenzel Ciąg dalszy historii powstania PZHGRiDO Zygmunt Woźniak str. 32-33 str. 34-35 str. 36 str. 37-38 str. 39-41 str. 42-45 str. 46-47 str. 48-49 str. 52 Kominukaty str. 53-57 Wiadomości związkowe str. 58 REDAKCJA INFORMUJE, ŻE OSOBY UJĘTE W STOPCE REDAKCYJNEJ JAKO REDAKTORZY, A NIEWSPÓŁPRACUJĄCY Z REDAKCJĄ BĘDĄ WYKREŚLONE WYDAWCA: Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza Heleny Marusarz 24. 33–100 Tarnów, tel. 503 039 284. 14 626 96 81 e–mail; [email protected] RADA PROGRAMOWA: Prezes PZHGRiDI Jan Pajka, prof. Zbigniew Dorynek, prof. Andrzej Dubiel, Godfryd Kuryło, Zbigniew Rajski, Marek Rzepka, Stanisław Wójcik. Nr konta bankowego: PKO Bank Polski SA 29 1020 4027 0000 1402 0478 0260 ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Jerzy Szawiel – gołębie (tel. 502 213 817) prof. Manfred Uglorz – gołębie (tel. 600 236 361) ZDJĘCIE NA OKŁADCE ZBIGNIEW GILARSKI (HOD. MARCINKIEWICZ PAWEŁ, 97 PKT. LIPSK)) REDAKTORZY TEMATYCZNI: GOŁĘBIE: Andrzej Grabowski, Stanisław Gryba, Krzysztof Stachurski, Jurek Splett (Niemcy), Witus Obruśnik, Kazimierz Płaczkowski, Tomasz Szymkiewicz, Stanisław Śliż, Zygmunt Woźniak. DRÓB i EGZOTYKA: Wanda Rakoczy. WETERYNARIA: Aleksandra i Tomasz Klimczakowie, dr n. wet. Tomasz Stenzel. OPRACOWANIE GRAFICZNE: Łukasz Tumidajski PL. ISSN: 2082 – 4025; Nakład 3400 egzemplarzy Redakcja zastrzega sobie prawo ewentualnych skrótów tekstów przyjętych do publikacji oraz terminów ukazania się w czasopiśmie. Redakcja nie zwraca otrzymanych materiałów. Za treść ogłoszeń, reklam nie odpowiadamy. styczeń-marzec 2013 3 GOŁĘBIE i drobny inwentarz 27. Europejska Wystawa Drobnego Inwentarza. Lipsk 2012 Za nami 27. Wystawa Europejska, która skupiła wystawców, hodowców i miłośników hodowli królików, świnek morskich, drobiu, gołębi i ptaków egzotycznych. Wystawa odbyła się w dniach 7-9 grudnia 2012 r. na terenie Targów Lipskich. Ciężar związany z przygotowaniem wystawy, obok Europejskiego Stowarzyszenia (EE), wziął na siebie Lipski Związek Hodowców Drobiu, który istnieje od 1869 r. W pracach przygotowawczych uczestniczyło około 350 pomocników należących do okolicznych stowarzyszeń hodowlanych. Wystawa zgromadziła największą w dziejach ilość drobnego inwentarza. Chęć udziału zgłosili hodowcy z 28 krajów członkowskich EE. 27. Wystawie Europejskiej towarzyszyła 94. Narodowa Wystawa Związku Niemieckich Hodowców Drobiu Rasowego (BDRG), 3. Europejska Wystawa Młodzieżowa, 28. Narodowa Wystawa Ptaków Ozdobnych, 116. Wystawa Drobiu Rasowego „LIPSIA” oraz 47. Narodowa Młodzieżowa Wystawa BDRG, a także 2. Europejskie Mistrzostwa w Skokach Królików przez Przeszkody. Łącznie zgłoszono około 95 000 eksponatów. Ich ocenę przeprowadziło około 600 sędziów. Według ostrożnych szacunków, które podali sami organizatorzy, wystawę odwiedziło w piątek ponad 10 000 zwiedzających, w sobotę liczba ta było znacznie większa i wyniosła od 30 do 35 tysięcy zwiedzających. Polskę reprezentowało 87 wystawców, którzy zgłosili do udziału w konkursie 660 egzemplarzy zwierząt. Wśród nich 76 hodowców gołębi i kur zaprezentowało 473 gołębie i 101 sztuk drobiu oraz 11 hodowców królików, którzy prezentowali 86 królików. Wykaz zdobywców tytułów mistrza i czempiona Europy wśród hodowców gołębi przedstawiono w tabeli. Spośród hodowców królików najwyżej uplasowali się koledzy Witold i Tomasz Biczykowie. Ich dwie kolekcje królików rasy belgijski olbrzym szary otrzymały bardzo wysokie noty, każda po 385 pkt. Polscy wystawcy mogli skorzystać z transportu zwierząt na wystawę zorga- Tytuły Mistrza Europy i Czempiona Europy przyznane polskim hodowcom gołębi Lp. Hodowca 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. Polskie stoisko 4 styczeń-marzec 2013 nizowanego przez Zarząd Polskiego Związku HGRiDI. Na miejscu w trakcie wystawy Zarząd PZHGRiDI przygotował stoisko w jednej z koi przeznaczonych przez organizatorów dla krajowych organizacji członkowskich. Przez polskie stoisko przewinęło się co najmniej kilkaset osób spośród polskich i zagranicznych wystawców, hodowców, organizatorów i zwiedzających wystawę. Każdy mógł otrzymać w prezencie wzorce wybranych polskich ras gołębi, polską specjalność – cukierki krówki, a także inne rozmaite upominki. Stoisko pełniło rolę miejsca spotkań, odnawiania i nawiązywania kontaktów, punktu informacyjnego, forum dyskusyjnego, kancelarii Zarządu i wiele innych. Tutaj też, organizatorzy, za pośrednictwem osób z Zarządu PZHGRiDI, przekazywali najważniejsze informacje wystawcom, a przede wszyst- 10. Rasa (nazwa polska / niemiecka) PDL srebrniak (Polnische LangTadeusz Aleńkuć schnäblige Tümmler eisfarbig geelstert) Mewka polska żółta Zdzisław Borawski (Polnische Mövchen gelb) Krymka białostocka czerwona Adam Gębicki (Bialostocka Kalotten rot) Polski pocztowy wystawowy niebieski Roman Kuczera (Polnische Ausstellungsbrieftaben lichtblau mit schwarzen binden) Barwnogłówka królewiecka koroniPaweł Marcinkiewicz asta czarna (Königsberger farbenköpfe mit Haube, belatscht, schwarz) Mewka polska czerwona Mirosław Miałkowski (Polnische Mövchen rot) PDL pasiak srebrzysty (Polinische Andrzej Mikołajczyk Langschnäblige Tümmler eisfarbig mit Binden weissschwingig) Garłacz angielski dominujący Henryk Serówka czerwony z półksiążycem (Englische Kröpfer dominant rot-geherzt) Polski pocztowy wystawowy niebieski Stanisław Wypych (Polnische Ausstellungsbrieftaben lichtblau mit schwarzen binden) Jan Żółtowski Karier czarny (Carrier schwarz) CE ME X X X X X X X X X X X X GOŁĘBIE i drobny inwentarz Oblężenie PolMarku Kaczka piżmowa niebieska kim liczne nagrody i wyróżnienia zdobyte przez polskich hodowców. 27. Wystawa Europejska w Lipsku była największą w historii wystawą drobnego inwentarza. Odwiedzili ją hodowcy i miłośnicy hodowli z całego świata. Rozegrano konkursy i przyznano tytuły dla najpiękniejszych zwierząt i najlepszych kolekcji w wielu gatunkach, rasach i odmianach. Wystawie towarzyszyły liczne stoiska i punkty z akcesoriami, pomocami, podręcznikami i innymi przedmiotami wspomagającymi hodowlę – wśród tych stoisk było także stanowisko PolMarku, firmy oferującej akcesoria hodowlane, zaprzyjaźnionej z Polskim Związkiem i służącej wsparciem w wielu sprawach. Wigilia w tradycyjnym wiejskim kurniku Kształt gołębia Uwagę zwiedzających przyciągały nie tylko piękne zwierzęta, ale także sposób ich prezentacji. Rozmaite woliery, wybiegi, zagrody, oczka wodne, jeziora z wodospadami, kurniki, gołębniki, fotografie, obrazy, przedmioty sztuki użytkowej, publikacje poświęcone tematyce hodowlanej... W wielu miejscach prezentowano materiały i wytwory świadczące o wysokiej kulturze hodowlanej ich twórców. Ci, którzy nie mieli okazji odwiedzić tej, lub jej podobnych wystaw, więcej mogą dowiedzieć się ze zdjęć, niż można przekazać słowami. Ciekawostek było bardzo dużo (nawet uwzględniając rozmaite upodobania), można je w różnorodny sposób prezentować same w sobie, a także w zestawieniu z innymi informacjami. Jak choćby to, że wśród ponad 30 000 prezentowanych gołębi, były rasy bardzo licznie obecne, gdzie konkurencja było ogromna, jak modena niemiecka – aż 1700 osobników. Przeciwwagą dla tego była prezentacja nowości – dwóch eksponatów pawika „niebieskiego z lustrzanym ogonem” (z białym pasem w ogonie). Ponieważ moje tłumaczenie tej nazwy może być błędne podaję niemiecką nazwę: blauen spiegelschwänzigen Pfautaben. Prawdziwym rarytasem dla hodowców gołębi lubujących się w dogłęb- Onagadori nym poznawaniu swoich fascynujących zwierząt mogło być stoisko promujące książkę Dieter’a Fliedner’a „Die Gestalt der Taube“ (w wolnym tłumaczeniu: „Kształt gołębia”). Autor spreparował z pieczołowitą dokładnością, a następnie sfotografował szkielety ponad 50 bardzo różniących się pokrojem ciała ras gołębi z wszystkich grup. Wizyta na tym stoisku była dla mnie jednym z dwóch najważniejszych wydarzeń wystawy. Dzięki temu mogłem wyobrazić sobie klimat XIX wiecznej pracowni Karola Darwina, w której, jako biolog, ale także hodowca gołębi, odkrywał odpowiedź na jedno z najbardziej nurtujących ludzkość pytań – skąd przychodzimy? Drugim, z dwóch najciekawszych dla mnie wydarzeń, były spotkania fanów portalu internetowego poświęconego dziedziczeniu ubarwienia królików. Niestety, z uwagi na obowiązki osoby kontaktowej nie mogłem poświęcić temu większej uwagi. Bardzo widowiskowo prezentował się konkurs królików w skokach przez przeszkody rozlokowany tuż za stoiskastyczeń-marzec 2013 5 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Riposta dla twierdzących, że gołębie brudzą dachówki Fantazyjna ekspozycja ptactwa wodnego Zawody w króliczych susach Rękodzielnictwo związane z hodowlą królików rasowych mi związkowymi. Jest to młoda dyscyplina, ale jej popularność rośnie. Sądząc po bardzo różnorodnym pokroju i wielkości uczestniczących w niej „zawodników” nie ma jeszcze, chyba na szczęście, rangi sportu zawodowego. Do najbardziej ujmujących zjawisk tej wystawy można zaliczyć prace przygotowane przez dzieci i młodzież – hodowców juniorów – nawiązujące tematyką do hodowlanego hobby, przedmioty sztuki użytkowej z motywami prezentującymi drobne zwierzęta oraz gromkie i radosne śpiewy zgromadzonych przy kuflu piwa uczestników tego największego europejskie- go hodowlanego święta. Wszystko to złożyło się na bardzo przyjemną atmosferę wystawy. Warto pamiętać, że w tym roku Europejska Federacja Hodowców Drobnego Inwentarza - Entente Européenne - obchodzi 75-lecie istnienia. Powstała w 1938 r. tuż przed wielką światową zawieruchą. Dziś możemy uczestniczyć w wystawach europejskich nie dostrzegając chwili, w której przekraczamy granice państw. Jesteśmy częścią europejskiej kultury hodowlanej. Gratulując w imieniu Zarządu Polskiego Związku uczestnikom 27. Wystawy Europejskiej samego udziału w wysta- Konkurs plastyczny młodych hodowców - jaja ptactwa domowego Gołębniki, kurniki, woliery 6 styczeń-marzec 2013 wie, co jest na prawdę ogromną wartością, a zdobywcom laurów ich sukcesów – nie można zapomnieć, że hodowla, to fajne hobby na co dzień i z tej codziennej fascynacji może również płynąć bardzo dużo satysfakcji. Zarząd PZHGRiDI składa podziękowania polskim wystawcom i sędziom, którzy reprezentowali nasz Związek na 27. Wystawie Europejskiej. Szczególne podziękowania należą się dla wszystkich osób, które w jakikolwiek sposób wspomogły organizację wyjazdu oraz udziału polskich hodowców w 27. Wystawie Europejskiej. Tekst i fot. Tomasz Orłowski GOŁĘBIE i drobny inwentarz Barwnogłówka królewiecka Rysunek z wzorca Nieco historii i pochodzenie Bezcelowa jest w wielu wypadkach dyskusja, mająca odpowiedzieć na pytanie, czy dana rasa gołębi jest polska, czy też jej wyhodowanie należy przypisać Czechom, Niemcom, czy Litwinom. Dawno etnologia wykazała, że na tzw. pograniczach kultury się z sobą mieszają i wszelkiego rodzaju dobra są wspólną własnością. Barwnogłówka królewiecka wyhodowana została w Królewcu i okolicach, a więc – historycznie rzecz biorąc – na terenie Prus Książęcych, gdzie do pewnego czasu przeważała ludność polska i litewska, bowiem ludność niemiecka obok śląskiej i holenderskiej była w mniejszości. W użyciu były nazwy miejscowości w języku polskim, litewskim i niemieckim. Po sekularyzacji zakonu krzyżackiego, pierwszy władca Prus Książęcych, książę Albrecht, siostrzeniec króla polskiego, Zygmunta Starego, zakładając w Królewcu uniwersytet, poszukiwał w Polsce profesorów, bowiem młodzież pruska posługiwała się najczęściej językiem polskim. Tu w Królewcu wydawano wiele polskich książek i dzieł. Nie działała wówczas żadna cenzura i nie było sporów o to, co polskie, a co niemieckie. Mieszkańcy Prus, bez względu na pochodzenie etniczne, różnice klasowe i język, jakim się posługiwali, nazywali siebie Prusakami, od dawnych mieszkańców tych ziem (średniowieczna Borussia), wytępionych prawie doszczętnie przez rycerzy zakonu krzyżackiego i byli świadomi odrębności swego regionu (Prusy Książęce były lennem Polski od 1525 roku, dlatego Książę Albrecht w tym roku złożył hołd Zygmuntowi I Staremu, Jan II Kazimierz w 1657 roku zgodził się na uniezależnienie się Prus Wschodnich od Polski). Pamiętać należy, że ówczesne pojęcie ojczyzny dalekie było od współczesnego rozumienia państwowości. Ludzi przede wszystkim łączyły zwyczaje, religia, kultura, gospodarka i wspólne cele. W XVIII wieku, na skutek kilkakrotnego przemarszu wojsk rosyjskich przez Prusy, liczba ludności w dużej mierze zmalała, a kraj się wyludnił z powodu mordów, gwałtów i licznych epidemii. Władcy Prus, wówczas z Berlina, aby zasiedlić opustoszałe tereny i wykorzystać je gospodarczo, sprowadzili do Prus Książęcych (wtedy już Prusy Wschodnie) większą ilość Niemców. Pierwsze udokumentowane zapiski dotyczące barwnogłówki królewieckiej pochodzą z połowy XVIII wieku, a więc jest ona „produktem” wielonarodowym. Warto tu zaznaczyć, że początkowo bardziej była znana w Polsce, niż w Niemczech. Dopiero na przełomie XIX i XX wieku, ze względu na ściślejsze związki Berlina z Królewcem, zaczęto ją hodować, najpierw w okolicach Berlina, a następnie po I wojnie światowej w całych Niemczech. Zastanawiające jest, że genetyka barwnogłówki królewieckiej zdecydowanie odbiega od genetyki innych gołębi o podobnym rysunku, z wyjątkiem barwnogłówki poznańskiej, bowiem w pewnym okresie posłużono się między innymi barwnogłówką królewiecką, aby przekształcić barwnogłówkę poznańską starego typu w gołębia krótkodziobego. Protoplaści barwnogłówki królewieckiej – wydaje się – pochodzić mogli ze Wschodu i tam należy szukać jej korzeni. Dlatego też barwnogłówka królewiecka była bardziej znana w Polsce, a nie na rdzennych ziemiach niemieckich. Związek zaś Polski z Królewcem wynikał z historycznopolitycznych powiązań oraz powiązań gospodarczych. Znana jest pieśń, która ten związek utrwaliła w słowach: „Poszedł do Królewca młodzieniec z wiciną, łzami się zalewa, żegnając dziewczynę…” W 1912 roku założono klub hodowców barwnogłówki królewieckiej. W 2012 roku obchodzono stulecie tego klubu. Jednym z prezesów tego klubu był dr Sladowski(!), pod którego kierunkiem wyhodowano odmianę niebieską, czerwoną i żółtą, bowiem dotychczas znana była tylko odmiana czarna. Dlatego początkowo barwnogłówkę nazywano murzynem królewieckim i pod tą nazwą była znana głównie w Polsce. W1972 roku podczas Międzynarodowej Wystawy Gołębi w Monachium powołano do życia Międzynarodowy Klub Hodowców Gołębi Krótkodziobych (IKC), którego obecnie wiceprezesem jest nasz rodak Z. Borawski z Milanówka k. Warszawy. Zrzesza on między innymi hodowców barwnogłówek królewieckich oraz barwnogłówek poznańskich. Znak Klubu Opis budowy Na rasowość gołębia składa się wiele czynników, wewnętrznych, niedostrzegalnych gołym okiem i zewnętrznych, które dają się łatwo opisać. Czynnikami warunkującymi cały zespół zewnętrz- FOT. ZBIGNIEW JAKUBANIS (EE 905) Königsberger Farbenkopf, Culbutant de Königsberg à tête colorée, Koenigsberg Coloured Head Tumbler Paweł Marcinkiewicz z Championem Europy, 97 pkt. nych znaków są geny, od których zależy to, co nazywamy eksterierem gołębia. Rozpocznijmy od tego co jest widoczne, a więc od budowy królewieckiej barwnogłówki. Można odnieść wrażenie, że barwnogłówka jest gołębiem średniej wielkości, ale jest to spowodowane strukturą upierzenia barwnogłówki. Ma ona bowiem bardzo bogate, gęste upierzenie i dlatego wydaje się, że jest gołębiem średniej wielkości. Właściwie jest gołębiem niezbyt długim ani też wysokim, o pięknie prezentującej się sylwetce. Najbardziej charakterystyczna jest budowa głowy „królewieckiej piękności”. Głowa nie może być zbyt duża. Powinna być zaokrąglona i dobrze wypełniona. Tzw. sucha głowa jest błędem. Wysokie czoło tworzy z krótkim dziobem mocno rozwarty kąt. Linia głowy, począwszy od ciemienia łagodnym łukiem przechodzi w kark bez jakichkolwiek załamań. Dość duże oczy usytuowane są na przedłużeniu linii między górną a dolną częścią dzioba, mniej więcej pod najwyższym punktem zaokrąglonego ciemiestyczeń-marzec 2013 7 GOŁĘBIE i drobny inwentarz nia. Oczy powinny być koloru perłowego, brwi jasno cieliste. Lekko zaróżowione brwi nie uważa się za wadę. Dziób barwnogłówki jest krótki, gruby, tępo zakończony i lekko skierowany ku dołowi. Powinien być koloru cielistego. Dopuszcza się jednak u czarnych i niebieskich gołębi niewielką „muszkę” na końcu dzioba. Woskówki powinny być rozwinięte, wyraźnie widoczne, ale gładkie i białe. Barwnogłówki pierwotnie występowały tylko z koronką i łapciami. W Niemczech wyhodowano barwnogłówki bez koronki, a więc gładkogłowe. Odmiana bez koronki musi być obowiązkowo bez łapci. Koronka nie może być usytuowana ani zbyt wysoko, ani też zbyt nisko. Bezwzględnie musi być dobrze wypełniona piórami i zakończona po obu stronach głowy dobrze ukształtowanymi rozetami. Wadami budowy głowy są: długa, spłaszczona i wąska głowa, za długi i spiczasty dziób. Głowa barwnogłówki bez koronki Dumnie podniesiona głowa spoczywa na niezbyt długiej, pięknie ukształtowanej szyi, zwężającej się harmonijnie od szerokiej, wysuniętej do przodu piersi w kierunku głowy. Odnosi się więc wrażenie, że jest ona wygięta do tyłu. Jest to jednak złudzenie optyczne, wszak linia tylnej część szyi powinna pionowo łączyć się z szerokimi ramionami. Plecy barwnogłówki począwszy od ramion opadają w kierunku ogona, tworząc z nim jedną linię. Jednak średniej długości ogon nie powinien dotykać podłoża. Powinien być on zwarty, składający się ze sprężystych sterówek. Szerokie 8 styczeń-marzec 2013 skrzydła obowiązkowo muszą spoczywać na ogonie. Kokieteryjnego wyglądu nadaje barwnogłówce nie tylko pięknie wymodelowana głowa i szyja finezyjnie połączona z piersią, lecz także łapcie na stosunkowo krótkich nogach. Same łapcie muszą być pięknie rozłożone i składać się z niezbyt długich, ale szerokich piór. U barwnogłówek występują na nogach dość długie sępie pióra. Barwnogłówki bez koronki – jak już zostało powiedziane – muszą być obowiązkowo gładkonogie. Ale pióra na korpusie, szyi i pokrywach skrzydeł nie mogą być długie. Do wad figury i sylwetki zalicza się: masywna, mało zgrabna figura, długie nogi, opuszczone skrzydła. Kolory i rysunek Białogłówki królewieckie występują tylko w czterech kolorach: czarnym, niebieskim, czerwonym i żółtym. Kolory powinny być czyste i wyraziste. Trudności występują w otrzymaniu właściwego koloru czerwonego. Rysunek barwnogłówek królewieckich jest prawie identyczny jak u murzynków śląskich, staroniemieckich i południowoniemieckich. Ale nie odziedziczyły po nich tego rysunku. Kolorowa jest głowa wraz z wewnętrzną częścią koronki, długi i dość szeroki śliniak, ogon wraz z piórami pokrywowymi i klinem. Niepożądany jest wąski i krótki śliniak, a biały klin jest dużą wadą. Pozostała część upierzenia jest biała. Do wad w rysunku i upierzenia zalicza się: nieczyste kolory, wąski i krótki śliniak, białe pióra w wewnętrznej części koronki, biały klin i białe pióra pokrywy ogona, niezgodny z wzorcem kolor oczu, brwi i dzioba, słaba, niedostatecznie ukształtowana koronka, luki w łapciach, pióra na skokach u odmiany gładkogłowej. Uwagi dotyczące hodowli Wielu początkujących hodowców królewieckiej barwnogłówki, oczarowanych jej pięknością, za dość duże pieniądze nabywa jedną, albo dwie pary i oczekuje pierwszego potomstwa. I oto nagły zachwyt zmienia się w rozczarowanie, bo w gnieździe właściwych rodziców, lub tzw. mamek znajdują się młode gołąbki, które rysunkiem nie przypominają rodziców. A może po przepierzeniu, jak u wielu innych ras rysunek będzie właściwy? Nic podobnego. Część potomstwa jest całkowicie biała, w dodatku z ciemnymi oczami (Faulauge), część zaś kolorowa, często z białymi lotkami pierwszego rzędu (od 6 do 8) i z tzw. białą różą na skrzydłach (Roseflügel). Każdy hodowca barwnogłówek królewieckich musi wiedzieć, że barwnogłówki z właściwym, tzw. wzorcowym rysunkiem są heterozygotyczne, a to oznacza, że w gnieździe nie wszystkie barwnogłówki będą miały właściwy rysunek. Tylko około 50% gołębi ma rysunek barwnogłówki, pozostałe gołębie są homozygotami i są albo białe, albo kolorowe z różą. Parowanie homozygot z barwnogłówkami wzorcowymi jest także nieekonomiczne, otrzymuje się bowiem z takich kombinacji również około 50% wzorcowych gołębi. Może być jednak uzasadnione takie parowanie, jeśli jakaś konkretna para daje wyjątkowo piękne gołębie. Przemawia wtedy jakość, a nie liczba. Czy homozygoty, a więc białe z ciemnymi oczami i kolorowe z różą nadają się tylko do likwidacji? Jeśli ktoś je likwiduje, popełnia bardzo wielki błąd. Należy białe sparować z kolorowymi. Potomstwo po tych gołębiach ma właściwy rysunek. Wielu hodowców od tych homozygotycznych gołębi otrzymuje piękne heterozygotyczne barwnogłówki. Ale wiedząc to, nie można być jeszcze pewnym sukcesu, bowiem ani w wypadku parowania dwóch heterozygot, ani w wypadku parowania dwóch homozygot nie zawsze otrzyma się gołębie z pięknie uformowaną głową, właściwą budową oraz w wieloma innymi detalami. Ostra selekcja jest pożądana. Nie można też bezmyślnie białych z ciemnymi oczyma parować z kolorowymi. Należy prowadzić dokładne zapiski i białe po czarnych barwnogłówkach parować z czarnym gołębiem z różą. Chodzi o to, aby nie mieszać z sobą kolorów. Można najwyżej czerwone lub po czerwonych parować z żółtymi, lub po żółtych. Ważna jest bowiem u barwnogłówek czystość kolorów upierzenia i dzioba. Wynika z tego, że najbardziej ekonomiczne jest parowanie z sobą gołębi homozygotycznych. A jak rozpoznać kolor u ciemnookich, skoro są całkowicie białe? Jeśli ich rodzice nie byli jednakowej barwy, wtedy czarny osobnik (chociaż jest cały biały) ma jasną, lekko żółtawą brew, niebieski – w odcieniu szaro-niebieskim, żółty – różowawą, zaś czerwony – czerwoną brwią. Barwnogłówki królewieckie są gołębiami krótkodziobymi, dlatego wielu hodowców uważa, że konieczne jest posługiwanie się mamkami. Można stosować tą starą, wypróbowaną i pewną zasadę. Dzisiaj jednak są sposoby, aby barwnogłówki same wykarmiły swoje potomstwo. Również hodowca dysponujący dużą ilością czasu może podjąć trud sztucznego dokarmiania młodych gołębi. Można też młode gołębie nauczyć, aby wcześniej niż zazwyczaj, same pobierały odpowiednio przygotowany pokarm, wkładając do boksów pojemniki z odpowiednio przygotowanym pokarmem. Doświadczeni hodowcy barwnogłówek królewieckich przestrzegają przed parowaniem z sobą gołębi o bardzo krótkich dziobach. Lepiej parować z sobą gołębia o idealnym dziobie z gołębiem posiadającym nieco dłuższy dziób. Nie dochodzi wtedy do degeneracji dzioba. Barwnogłówki królewieckie z koronką mają bogato upierzone nogi. Gołębie przeznaczone do pokazania ich na wystawie, muszą być odpowiednio pielęgnowane, szkoda bowiem punktów ujemnych za niewłaściwą pielęgnację. Barwnogłówkom nakładamy obrączki: łapciastym nr 9, gładkonogim nr 7. Karol Jasienica GOŁĘBIE i drobny inwentarz Gołąb w symbolice świeckiej prof. Zbigniew Dorynek, mgr Katarzyna Kolasińska Poezja Gołębie to zwierzęta pełne wdzięku. Mają bardzo bogatą symbolikę, dzięki, której mogą wiele wyrazić. Z tego powodu często są wykorzystywane przez poetów, pisarzy w swoich dziełach. Jednym z nich jest Bolesław Prus, który jeden z rozdziałów „Lalki” zatytułował „Gołąb wychodzi na spotkanie węża”. Rozdział ten mówi o odwiedzinach Izabeli Łęckiej w sklepie Wokulskiego. Gołąb jest tutaj użyty dla podkreślenia niewinności i prostoty bohaterki wobec zjadliwego węża, którym ma być Wokulski. Ptak ten także często występuje w poezji. „Rozłączeni – lecz jedno o drugim pamięta; Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku I nosi ciągle wieści.” (Juliusz Słowacki „Rozłączenie”) „Dziwnie jest smutne wspomnienie tej wiosny, Jak gołąb biały na czarnym cyprysie.” (Leopold Staff „Cyprys”) „Może indziej <<puch marny>>, u nas tyś aniołem, Dusza twoja dusz naszych lepszą jest połową, Korona naszych zasług nad twoim lśni czołem; Nieraz w całej ojczyźnie ty prostujesz węgły, Które nasza niedbałość lub krewkość rozprzęgły, I znów cicho, wytrwale, o! matko i żono, Nici na nasze tkactwo snuje twe wrzeciono; W radości tyś nam żaglem, w cierpieniu kotwicą, Z potopu liść nadziei niesiesz gołębico!” (Kornel Ujejski „Do kobiety”) „Zstąp Gołębica, Twórczy Duch, byś myśli godne wzbudził w nas, ku Tobie wznosim wzrok i słuch, spólnie żyjący, wznośli wraz.” (Stanisław Wyspiański „ Hymn Veni Creator”) „A za wojskiem, zgarbiony, dziobaty, zamyślony, w okularach i z miotełką szedł towarzysz Mydełko; i miotełką z wikliny czyścił ostatnie szyny, i coś mruczał pod nosem, jakieś tam słowa krztusił: – Kosmos, panie, Kosmosem, ale porządek być musi. A nad tym czyściszyną, a nad tymi szynami gołąb skrzydła rozwinął i poruszał skrzydłami A nad gołębiem księżyc leciał, srebrząc kominy. I tak szli, i ginęli: gołąb, tamten i szyny... Het, na krańcach Bolonii, cień się tylko pochylał, I do nich, i tylko do nich uśmiechał się Pandafiland; i nader iddyliczny stał się i zaczął marzyć: – Mój Bożę, jaki śliczny proletariacki pejzażyk. ... A u Giovanni Lucco, który zasnął, jak wiecie, przewrócił się gołębnik i gołąb zeń wyleciał; ten sam gołąb anielski, który z tym tramwajarzem, gdy Pandafil diabelski patrzył w okno i marzył” (Konstanty Ildefons Gałczynski „Koniec świata...) Wielcy poeci i pisarze naszego i nie tylko kraju wykorzystywali symbol gołębia, gołębicy. Porównywali swoje postacie, aby w ujmujący sposób oddać ich piękno. Wyrażali wdzięk i delikatność. Zastosowany umiejętnie motyw gołębia Cz.3 Para dziobkujących gołębi Gołąb z żydowskich pomników pozwala autorowi działać na wyobraźnię czytającego, dzięki czemu niektóre z utworów są dla nas tak pociągające i wzruszające. wykonywać pionowe ruchy głowami. Dziobkowanie bardziej popularnie nazywane jest całowaniem, co wydaje się być bardzo trafne. Nie potrzeba bardziej wyraźnego dowodu, na to, że jakaś para przypadła sobie do gustu zarówno u gołębi jak i u ludzi. Następnie gołębie przystępują do aktu płciowego, który zwykle łączy je na cale życie, gdyż są one ptakami monogamicznymi. Nie sposób, nie zauważyć jak wiele zachowań przy łączeniu się w pary gołębi można skojarzyć z ludzkim stanem umysłu i serca jakim jest zakochanie. Zakochanie zwykle przeradza się w miłość, a ta często w miłość małżeńską. Tutaj także gołąb, a szczególnie para gołębi to symbol najtrafniejszy. Bardzo często dekoracje czy zaproszenia ślubne ozdabia wizerunek tych ptaków. Coraz częściej po wyjściu świeżo zaślubionej młodej pary na znak miłości wypuszczane są dwa białe gołębie. Nawet w religii żydowskiej gołąb wyryty na pomnikach oznacza zgodę i miłość małżeńską Dopełnieniem małżeństwa zwykle jest „uwicie własnego gniazdka” i powiększenie rodziny o potomka. I znów zachowanie gołębi wydaje się niemal identyczne. Po zalotach i akcie płciowym, zaczynają budowę gniazda, w której samiec jest zwykle aktywniejszy. Samica coraz rzadziej wylatuje szykując Miłość Zaloty u gołębi to cały szereg popisów samca przed samicą. Stąd pewnie przyrównania do zakochanych ludzi, gdzie często mężczyzna, aby zwrócić uwagę wybranki musi wykazać się pomysłowością. Samce w pierwszej fazie swoich zalotów tokują tzn. nadymają wole, wydając charakterystyczne dźwięki – gruchają. W tym momencie od razu przychodzi na myśl określenie, że jakaś para „grucha jak dwa gołąbki”. Tokujący samiec sprawia wrażenie tańczącego. Gdy samica oddali się od „adorującego” ją samca, ten zrywa się do lotu, głośno uderza skrzydłami, klaszcze, po czym spada obok niej. Czasem tokujący samiec rozwija sterówki ogona, tworząc swego rodzaju wachlarz, którym szorując podbiega do samicy. Grucha wtedy bardzo głośno. Potem wycisza się, zbliża się do wybranki i dotyka dziobem piór pokrywowych skrzydła. Ma to być dla niej znakiem, ze jest gotowy do zbliżenia. Samica, która przystaje na to zaproszenie zaczyna zachowywać się podobnie i następuje dziobkowanie. Polega to na tym, że samica wsuwa swój dziób do otwartego dzioba samca, który zostaje wtedy lekko domknięty i zaczynają styczeń-marzec 2013 9 GOŁĘBIE i drobny inwentarz się do złożenia i wysiadywania jaj. Jednakże w wysiadywaniu biorą udział oboje rodzice. Po 16 – 19 dniach wysiadywania wykluwają się pisklęta. Rozwój piskląt przebiega w trzech fazach. Najpierw muszą pokryć się puchem, następnie opierzają się, a w trzecim etapie zaczynają latać. W każdym z tych okresów rodzice są obecni, dostarczając pokarm. W pierwszych dniach pokarmem jest powstające w wolu rodzica, pod wpływem działania hormonów, mleczko. Po upływie około pięciu dni mleczko wzbogacone jest rozmiękczonym pokarmem, aż do czternastego dnia. Następnie karmione są tylko ziarnem. Karmienie przez oboje rodziców trwa cztery tygodnie, a potem zajmuje się tym tylko samiec gdyż samica znosi kolejne jaja. Wszystkie te zachowania gołębi począwszy od zalotów, czyli parowania się, poprzez budowę gniazda, wysiadywanie jaj, wyklucie piskląt, aż do karmienia są uwarunkowane podłożem instynktownym, a więc są odruchami bezwarunkowymi. Na działania instynktowne maja wpływ mechanizmy nerwowe, hormony i bodźce zewnętrzne. Trzeba także podkreślić, że tak okazałe toki mają miejsce tylko przy panmiksji, gdy gołębie same dobierają się w pary, a nie łączy je hodowca. Mogą wtedy korzystać z otwartej przestrzeni. Z tego względu mogą również uchodzić za symbol miłości. Obfitość symboliki miłosnej wśród gołębi jest bardzo trafna. Naturalne, wrodzone zachowania tych ptaków są kojarzone poprzez symbolikę z ludzkimi. Właściwie od początku do końca tj. od zakochania przez decyzję wspólnego życia, wspierania w wychowywaniu potomstwa, miłość rodzicielską możemy dopatrywać się porównania ludzi z gołębiami. Z całą pewnością gołębia symbolika miłości w różnych jej etapach ma swoje uzasadnienie. Widok dwóch szczególnie białych gołębi na pewno wywoła takie skojarzenie. Już w mitologii greckiej ptaki te 10 styczeń-marzec 2013 Młoda para wypuszczająca gołębie ze względu na swoją specyfikę były poświęcone bogini Afrodycie, która była m.in. boginią miłości. Herb, a właściwie to co jest na nim przedstawione, zazwyczaj jest związane z historią danej miejscowości. Istnieje wiele miast, w których herbie zawarte są wizerunki zwierząt na przykład miejscowość Turek swój herb oraz nazwę zawdzięcza występującej niegdyś dużej liczbie turów na tych terenach. Gołębie zostały umiejscowione w dwóch herbach polskich miast. Należą do nich Łęczyca i Rejowiec Fabryczny. Łęczyca prawa miejskie zdobyła przed 1267 rokiem. Położona jest w województwie łódzkim, na Równinie Łowicko - Błońskiej, nad Bzurą. W Polsce przedrozbioro- Łęczyca Rejowiec Fabryczny Herby wej była siedzibą województwa, a obecnie jest miastem powiatowym. Istnieje tam wiele ciekawych budynków m.in. zamek z XIV - XVII w., gotycko barokowy kościół św. Andrzeja XV - XIX w., zespoły klasztorne Bernardynów z XVII - XVIII w. i Norbertanek, a obecnie Urszulanek z początku XVII w., oraz ratusz z XVIII - XIX w. Herb przedstawia trzy czerwone wieże, na zielonych pagórkach. Na najwyższej środkowej wieży znajduje się trębacz, który w lewej ręce trzyma złotą trąbę, a prawą rękę ma opartą na lasce. Na szczytach dwóch pobocznych wież siedzą dwa czarne gołębie - pawiki. Wydaje się, że wieże znalazły się w tym herbie ze względu na dużą liczbę budowli o takiej architekturze. Gołębie natomiast symbolizują wybitność, dostojność bądź po prostu zostały tam umieszczone ze względu na dużą, odwiecznie występującą liczbę tych ptaków w tym mieście. Rejowiec Fabryczny, położony jest w powiecie chełmskim, a prawa miejskie uzyskał w 1962 roku. Mikołaj Rej, założyciel pobliskiego Rejowca, posiadał tutaj dwa folwarki. Miejscowa stacja kolejowa od 1877 roku nosiła miano Rejowiec, stąd pierwszy człon nazwy. Natomiast do drugiego członu, oprócz linii kolejowej, przyczyniła się cementownia „Firlej” oraz powstała po II wojnie światowej również cementownia o nazwie „Pokój”. Herb Rejowca Fabrycznego został opracowany przez Konstantego Prożogo w 1976 roku, a ustanowiony został Radą Miejsko - Gminną 26 czerwca 1986 roku. Przedstawiony na nim topór ze złotą rękojeścią, zwrócony ostrzem w lewo nawiązuje do herbu rodowego Mikołaja Reja. Gołąb jest tutaj niewątpliwie umieszczony jako symbol pokoju na cześć powstałej po II wojnie światowej cementowni. Dziś cementownia nazywa się „Rejowiec” jednakże herb i widniejący na nim gołąb przypomina pierwotne miano. GOŁĘBIE i drobny inwentarz Uczestnicy wieczoru hodowcy, Kielce 2013 Kielce – miejsce gdzie jednoczą się aspiracje J est jakaś magia, jakaś niezmącona siła, która rokrocznie przyciąga w jedno miejsce setki złączonych wspólną pasją osób... Jest coś co kusi, by porzucić codzienne zajęcia, zmagania, trudy i radości po to, by choć na kilka dni spotkać osoby sobie podobne... Jest jakiś zew, który ma w sobie tyle siły by z odległych krańców kraju i nie tylko zebrać w sobie i sprowadzić w jedno miejsce osoby tak różne... a jednak złączone wspólnym hobby. Ptaki i zwierzęta hodowlane – to o nich mowa, to one są głównymi winowajcami tych kilkudniowych ucieczek od codzienności. Ta właśnie wspólna miłość, wspólna pasja w tym roku ściągnęła nas do Kielc, gdzie w dniach 26-27 stycznia 2013 r., odbyła się Krajowa Wystawa Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza, organizowana przez Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Blisko 5000 eksponatów: gołębich, kurzych, króliczych czy kaczych z całej Polski i nie tylko, ponieważ zarówno tym razem, jak i w poprzednich latach mieliśmy okazję gościć u siebie przyjaciół m.in. z Czech, Słowacji, Litwy a nawet Stanów Zjednoczonych. Jeden cel, jedna idea plus rywalizacja, ale mimo wszystko w pozytywnym znaczeniu. Targi Kielce – miejsce, które jest w stanie pomieścić imponujące ilości eksponatów, w nowoczesnym stylu z doskonałym, profesjonalnym zapleczem, będącym w stanie zaspokoić potrzeby osób zarówno mało wymagających, jak i te najbardziej wygórowane. Przestronne i nowoczesne, w którym nasze skrzydlate i nie tylko pociechy z całą pewnością czuły się komfor- towo a i zarówno my, wystawcy jak i zwiedzający możemy z czystym sercem poświadczyć o europejskim poziomie. To co ujmowało to to, że mimo tak wielu różnic ideologicznych, tak wielu różnic wynikających ze sposobu pojmowania hodowli jako takiej, problemów organizacyjnych, które nie oszukujmy się zdarzają się w każdych, nawet pomniejszej regionalnych wystawach czy choćby tej zwyczajnej rywalizacji, chęci współzawodnictwa na Biuro organizacyjne Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza zdrowym poziomie to to, że wszyscy z jakimś swoistym, marzycielskim uśmiechem na twarzach cieszyliśmy się ze wspólnego spotkania wśród osób serdecznych i tak bliskich z powodu chociażby tej naszej wspólnej słabości jaką są nasi skrzydlaci, opierzeni czy futrzaści przyjaciele. Nie było podziałów na Związki, nikt nie pytał o przynależność, o pochodzenie, wszyscy cieszyliśmy się ze wspólnego spotkania. Miałam okazję po raz pierwszy obserwować i uczestniczyć w ocenie sędziowskiej i tu muszę przyznać, że sędziowie wykazali się bardzo dużą profesjonalnością. Nie oceniano pochodzenia – oceniano eksponaty wystawowe. Rzeczowo i dokładnie w każdym calu, zgodnie z regulaminem i odpowiednimi wzorcami rasowymi. Od początku do końca. Naturalną rzeczą jest to, że nie zawsze wystawcy zgadzają się z oceną sędziowską. Ma na to wpływ ambicja hodowlana, która dotyczy wszystkich wystawców, bez wyjątku a nie ukrywajmy również pewien rodzaj własnej dumy. Pamiętajmy jednak, że poziom oceny nie zależy od sędziów dokonujących oceny, ale od nas. styczeń-marzec 2013 11 FOT. ZBIGNIEW GILARSKI GOŁĘBIE i drobny inwentarz Stoisko zorganizowane przez Klub Sokoła Gdańskiego Wystawa przyciągnęła również młode pokolenie To wystawcy mają największy wpływ na wyniki, to od nich zależy poziom ogólny wystawy, bo nie oszukujmy się, ale jakiej jakości ptaki wystawimy, takiej właśnie oceny możemy się spodziewać. Sędzia w założeniu jest osobą całkowicie niezawisłą i bezstronną. Wystawiane W wyrazie uzania prezes PZ Jan Pajka honoruje Marka Orela, wydawcę miesięcznika „Flora&Fauna”, od lewej stoją G. Kuryło i Z. Borawski 12 styczeń-marzec 2013 przez nas samych ptaki, czy inne zwierzęta są wizytówką nie tylko naszych własnych hodowli ale przede wszystkim całkowitego obrazu polskiej hodowli. Wszyscy powinniśmy przykładać do tego najwyższą uwagę, tym bardziej jeśli chodzi o tak prestiżowe, krajowe wystawy gdzie spotykają się hodowcy nie tylko z Polski ale mamy przyjemność gościć osoby spoza naszego kraju i bardzo często zacne, zasłużone dla obcokrajowych hodowli.. Jak nas widzą, tak nas piszą. Pokażmy, że tak jak w reklamie pewnego banku... Polak potrafi! Pretensje czy urażone ambicje odłóżmy na bok i udowodnijmy, że Polska to również Europa. Mamy własny, doskonały materiał hodowlany, wypracowany nieraz długimi latami, mamy powód do dumy. Ocena sędziowska trwała do późnych godzin wieczornych i tu słowa uznania dla osób, które miały do oceny bardzo często nawet ponad 100 czy 200 sztuk, często Pamiątkowe wyróżnienie wręcza prezez Polskiego Związku Jan Pajka, dyrektorowi Targów Kielce Andrzejowi Kierczowi, z lewej G. Kuryło, w środku Z. Rajski GOŁĘBIE i drobny inwentarz Wnętrze głownej hali wystawowej zupełnie bezinteresownie. Jestem pełna podziwu dla ogromu pracy, jaki jest potrzebny by w fazie końcowej zwycięzcy otrzymali całkowicie zasłużone puchary. Wielu z nas zapewne wie, że prawdziwy szef to taki, który jedynie zajmuje się organizacją pracy swoich podwładnych. Na tym kończy się Jego powinność. Tu należy się ogromny ukłon w stronę Zarządu Polskiego Związku, który ze zrozumieniem sytuacji i dla dobra nas wszystkich, zarówno wystawców, jak i zwiedzających zszedł z „piedestału”, by własnoręcznie wspomagać Wystawę od podstaw. Panowie... należy Wam się ogromny szacunek za nakład pracy włożony nie tylko w organizację i przygotowanie tak prestiżowej Wystawy, ale również za czynne wspomaganie jej przebiegu. Na prośbę i w imieniu wszystkich, zarówno uczestniczących jak i zwiedzających dziękuję z całego serca. Wielu z nas spotkało się na uroczystym bankiecie, zwanym „wieczorem hodowcy” w Hotelu Kongresowym, gdzie oprócz nagród i wyróżnień wręczone zostały odznaczenia mające uhonorować naszych krajowych wystawców, którzy pokazali efekty swoich prac hodowlanych w Lipsku. W miejscu niezwykle urokliwym, przypominającym zamknięte egzotyczne ogrody miało okazję spotkać się wielu hodowców, którzy mieli okazję spędzić w miłym gronie sympatyczne chwile i z daleka od szumu towarzyszącego hali wystawowej wymienić opinie na temat pracy hodowlanej i odczuć związanych z wystawą. I tam nie zabrakło obecności ptaków, intrygujących papug jak i tukana, który wyraźnie dawał do zrozumienia, iż nie ma zamiaru pozwolić sobie na zbytnią poufałość ze strony ciekawskich. Zabawa była przednia i w swojskim gronie. Swoista kropka nad „i” dla tak wyjątkowego spotkania, jakim była Krajowa Wystawa w Kielcach. Ufam, że wszyscy bawiliśmy się doskonale i wszyscy mamy podobne odczucia. W dniach otwarcia wystawy dla zwiedzających, przez hale wystawowe przewinęło się wiele tysięcy osób. To, co ściągało zwiedzających, to nie tylko ogromna waga wystawy, noszącej status krajowej ale również prestiż i obietnica możliwości obejrzenia wysokiej jakości przedstawianej na niej eksponatów. Ogromny przekrój i różnorodność osób zwiedzających świadczy o popularności tego typu wystaw i wysokiej marce oraz znaczeniu, jakie miała ona dla osób z zewnątrz. Była to okazja nie tylko do przyjrzenia się wystawianym eksponatom, ale również do wymiany doświadczeń hodowlanych, zdobycia nowych kontaktów w celu pozyskania jakościo- wego materiału hodowlanego, czy chociażby dokonania jakże upragnionego zakupu „świeżej krwi”. Nie zabrakło stoisk znanych i popularnych firm, wspierających od lat polskie hodowle i stale dbających o to, by zapewnić nam, hodowcom jak najłatwiejsze warunki naszej pracy. Nie zabrakło również autorskich stoisk osób, które chciały podzielić się z nami własną, gromadzoną przez lata wiedzą w formie własnych książek tematycznych. A wszystko to w jednym miejscu, uprzejmie i życzliwie – w imię jednej idei, jednej pasji. Kielce... miejsce, do którego chce się wracać. Tekst i fot. Agnieszka Jędraszek Występ zespołu „Zielononóżka" z Proszowic styczeń-marzec 2013 13 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Okiem obserwatora Krajowa Wystawa Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza, Kielce 2013 K rajowa Wystawa Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza Kielce 2013 już za nami. Przypomnę tylko, że jest to już druga tej rangi impreza zorganizowana w nowoczesnych i przyjaznych halach wystawowych Targów Kielce. Oficjalnym organizatorem tej wystawy jest Zarząd Główny Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza oraz Zarząd Targów Kielce S.A. Dzięki współpracy hodowców oraz profesjonalistów od wystaw i targów, udało się zorganizować największą imprezę hodowlano-wystawienniczą w Polsce. Jak widać połączenie naszego hobby z biznesem daje nadspodziewanie dobre rezultaty. 14 styczeń-marzec 2013 A jest to dopiero początek tego udanego mariażu. W tym miejscu możemy postawić pytanie; czy w najbliższej przyszłości Kielce staną się mekką polskiego gołębiarstwa? Już dzisiaj zainteresowanie tą imprezą jest ogromne i to nie tylko wśród hodowców krajowych. Na wystawie spotkałem hodowców z Czech, Słowacji, Litwy, Niemiec, Bułgarii, a gołębiarskim rodzynkiem był „polonus”, czyli nasz rodak zamieszkały w USA. Jak widać dzisiaj odległość nie stanowi większego problemu. Potrzebna jest tylko dobra organizacja oraz profesjonalny marketing, a Kielce mogą się stać gołębiarskim centrum Europy Środkowej. W końcu z Wiednia do Kielc jest tylko 550 km czyli statystyczny Austriak ma znacznie bliżej na tą wystawę niż mieszkaniec Szczecina czy Koszalina. W 2011 roku, w swojej relacji z pierwszej wystawy pisałem, cyt. „Kielecka Wystawa to bezsprzecznie największa impreza hodowlana zorganizowana u nas w kraju, następne mogą być tylko większe i lepsze”. Wszystko wskazuje na to, że miałem rację. Jestem pewien, że kielecka wystawa jak magnes przyciągać będzie coraz liczniejsze rzesze wystawców krajowych i zagranicznych. A na ten niewątpliwy sukces złożyło się wiele czynników do, których w pierwszej kolejności zaliczam; położenie geograficzne Kielc i ten właśnie czynnik w momencie oddania do użytku nowoczesnych dróg będzie w przyszłości decydował o uczestnictwie coraz to większej ilości wystawców krajowych i zagranicznych. Drugim składnikiem sukcesu są nowoczesne hale wystawowe z doskonałym zapleczem gastronomicznym i sanitarnym oraz wielka przychylność i ogromna pomoc organizacyjna Zarządu Targów Kielce. Wydaje się, że decyzja Zarządu Głównego PZHGR i DI, dotycząca organizacji i lokalizacji tej wystawy właśnie w Kielcach, była bardzo rozsądna i dalekowzroczna. Dlatego też wszyscy powinniśmy wspierać tą cenną inicjatywę i czynnie pomagać przy organizacji kolejnych GOŁĘBIE i drobny inwentarz wystaw. Udana i profesjonalnie zorganizowana wystawa to najlepsza reklama i wizytówka naszej hodowli, która z czasem przełoży się na uznanie i szacunek dla całego polskiego gołębiarstwa. Pamiętajmy, że stare przysłowie „jak nas widzą, tak piszą”, jest ponadczasowe i ciągle aktualne. Sami przez swoje czyny i szeroko rozumianą kulturę hodowlaną, kształtujemy wizerunek naszej organizacji dlatego też starajmy się aby obraz ten był pozytywny i dobrze widziany przez wszystkich hodowców, zarówno krajowych jak i zagranicznych. Nie zapominajmy też o kształtowaniu pozytywnego wizerunku naszej organizacji w szerokich kręgach polskiego społeczeństwa. Wielokrotnie już pisałem, że organizacja wystaw tej rangi to olbrzymie wyzwanie organizacyjne i logistyczne. Jest to wyzwanie szczególne, gdyż cały ogrom pracy przed i powystawowej wykonywany jest zazwyczaj w czynie społecznym przez nielicz- ną grupę aktywistów i tak w zasadzie jest na każdej polskiej wystawie. Organizacja takiej imprezy to sprawdzian możliwości organizacyjnych wymagający dużego zaangażowania, wysiłku i poświęcenia, a wszystko to robione jest kosztem własnego czasu, a czasem też kosztem własnej rodziny. Dlatego też postarajmy się docenić i uszanować pracę i wysiłek organizacyjny członków Zarządu Głównego, czyli tej nielicznej garstki działaczy, którzy podjęli się przygotowania tej dużej i potrzebnej imprezy. To właśnie zespołowa praca kilkunastu naszych kolegów, zarówno tych ze „świecznika”, jak i też tych anonimowych, złożyła się na końcowy sukces imprezy. Większość uczestników tego wielkiego gołębiarskiego święta wypowiadała się bardzo pozytywnie o organizacji wystawy. Były też nieliczne głosy krytyczne ale o tym napiszę w dalszej części relacji. Krytyczne uwagi rozpocznę od oznakowania wjazdu na teren targów. W związku z pracami budowlanymi zamknięta była brama główna, a wjazd na teren targów odbywał boczną bramą od strony ulicy Batalionów Chłopskich. Niestety dojazd ten był nieoznakowany co poważnie utrudniało odnalezienie właściwego wjazdu. Prace budowlane ograniczyły też ilość miejsc parkingowych i chwilami trudno było znaleźć dogodne miejsce do ustawienia samochodu. Pisałem już o tym i ponownie powtarzam, że organizatorzy zapomnieli o osobach niepełnosprawnych dla, których nie wydzielono żadnych miejsc parkingowych w pobliżu wejścia na hale wystawowe. Te małe niedogodności nie miały jednak wpływu na przebieg wystawy. Mam nadzieję, że z chwilą zakończenia rozbudowy targów, sytuacja ta ulegnie radykalnej poprawie. Wielkim atutem Targów Kielce są nowoczesne, przestronne hale wystawowe, posiadające bardzo dobrą wentylację oraz niezłe oświetlenie, dobrą gastronomię i zaplecze sanitarne. Rozstawienie stoisk i klatek wystawowych było właściwe i funkcjonalne. Klatki wystawowe estetyczne, dobrze rozstawione, wyposażone w standardowe poidełka i karmidełka. Bardzo ładnie prezentowały się wolierki z drobiem i gołębiami. Wystawa w liczbach – pokazano 4216 szt. gołębi reprezentujących 143 rasy, wystawiono 342 szt. drobiu w 40 rasach, a królików 168 szt. w 20 rasach. Łącznie 441 wystawców zaprezentowało 4.726 eksponatów. Gołębie Nadszedł teraz czas na ogólną ocenę wystawionych gołębi. Osobiście bardzo mnie niepokoi fakt wystawienia stosunkowo małej ilości ras polskich. Dużym zaskoczeniem jest niewielka stawka srebrniaków oraz pozostałych ras należących do grupy PDL. Dla porównania podam, że samych srebrniaków wystawiono styczeń-marzec 2013 15 GOŁĘBIE i drobny inwentarz tylko 104 sztuki, natomiast kingów było 173 szt., karierów 205 szt., a niemieckich wystawowych 249 szt. Aż trudno uwierzyć, że srebrniaki i rasy pochodne to podobno najliczniej hodowane rasy w Polsce. Jeżeli ten fakt jest jeszcze prawdziwy to wszystkim miłośnikom i hodowcom tej grupy gołębi wystawiam żółtą kartkę; za nieobecność i zlekceważenie najważniejszej polskiej wystawy. Na wyróżnienie zasługuje stosunkowo duża stawka listonoszy polskich (46 szt.). Najlepszą kolekcję i tytuł Mistrza Polski zdobył kol. Krzysztof Kocoń, tytuł I v-ce mistrza zdobył kol. Andrzej Kisiel, a tytuł II v-ce mistrza kol. Stanisław Projs. Bardzo podobała mi się niewielka lecz wyrównana ekspozycja stawaków polskich. W tej rasie tytuł Mistrza Polski zdobył kol. Marek Rzepka, tytuł I v-ce mistrza kol. Andrzej Kisiel, a tytuł II v-ce mistrza kol. Mateusz Kiebała. Bardzo ładną stawkę zaprezentowali 16 styczeń-marzec 2013 hodowcy gili, a tytuł Mistrza Polski w tej rasie zdobył kol. Stanisław Węgrzyn, tytuł I v-ce mistrza otrzymał kol. Ryszard Mazur, a tytuł II v-ce mistrza kol. Edward Szczygielski. Na wystawie udało mi się sfotografować prześlicznej urody barwnogłówkę królewiecką (patrz okładka), która na ostatniej europejskiej wystawie w Lipsku otrzymała 97 pkt., i zdobyła tytuł Mistrza Europy. Okazało się, że hodowcą jest kol. Paweł Marcinkiewicz, który specjalizuje się w hodowli tej pięknej rasy, a jego kolekcja również w Kielcach zdobyła tytuł Mistrza Polski, tytuł pierwszego v-ce mistrza w tej rasie zdobyły gołębie kol. Bogusława Kuryły a tytuł II v-ce mistrza kol. Stanisława Stąpora. W tak krótkim opracowaniu nie jestem wstanie wymienić wszystkich wyróżniających się hodowców i ich gołębi. Podobały mi się jeszcze turkoty frankońskie, loczki, perukarze, krymki białostockie, motyle warszawskie, zamojskie oraz moje ulubione maściuchy ale tylko te koroniaste, hodowane w czystości rasy. Ubolewam, że w wielu polskich rasach nie wystawiono nawet trzech kolekcji i z tego też powodu nie można było wytypować zwycięskich kolekcji i przyznać nagród dla wystawców. Kury Słowa uznania należą się wszystkim wystawcom drobiu ozdobnego i użytkowego za pokazanie pięknych okazów (40 ras – 342 szt.), które były jedną z większych atrakcji tej wystawy i cieszyły się dużym zainteresowaniem wśród zwiedzających. Na wyróżnienie zasługują koledzy; Michał Dudek, Grzegorz Jabłoński i Stanisław Roszkowski za wystawienia bardzo ładnych kolekcji rasy karzełek polski. Bardzo widowiskowo prezentowała się kolekcja maleńkich sebrytek prezentowanych przez kol. Anitę Tęczę. Wyróżnić też muszę wszystkich wystawców zielononóżki polskiej, a są to; Maria Grabowska, Andrzej Cieślik, Piotr Rózga, Andrzej Lenarczyk i Zdzisław Kowalczyk. Podobały mi się też czubatki polskie, karzełki łapciate oraz okazałe i pełne dostojeństwa minorki. Króliki. Dość dużą i ładną kolekcję, wystawili hodowcy królików (20 ras - 168 szt.). Podziw widzów wzbudzały rasy duże, takie jak olbrzym srokacz i olbrzym belgijski. Moją uwagę zwrócił niezwykłej urody wiedeński niebieski, który otrzymał 96 pkt. i tytuł championa, a hodowcą tego okazu jest kol. Marcin Kochaj. Na wyróżnienie zasługuje też bardzo ładna kolekcja królików rasy karzełek baran, (baranek miniaturowy), wystawionych przez kol. Łucję Orłowską. Inne ciekawostki Jak zwykle bardzo ciekawie prezentowało się stoisko zorganizowane przez Pomorski Klub Sokoła Gdańskiego (z/s w Gdańsku). Można GOŁĘBIE i drobny inwentarz tam było otrzymać materiały informacyjne oraz otrzymać pamiątki związane tematycznie z hodowlą tej pięknej rasy gołębi. Podkreślić przy tym muszę, że jest to jedyny Klub w Polsce, który poprzez bezpośredni marketing w sposób profesjonalny promuje hodowlę swojej ulubionej rasy. Interesująco prezentowały się też stoiska handlowe oferujące akcesoria i karmy niezbędne w hodowli zwierząt. Bardzo ciekawą ofertę wysokiej jakości akcesoriów hodowlanych zaprezentowała znana na naszym rynku firma Polmark z Tarnowa, która stale rozszerza swoją ofertę handlową i zdobywa uznanie wśród hodowców. Na kolejnym stoisku, fachowych porad medycznych udzielał pasjonujący się hodowlą gołębi dr Tomasz Stenzel z Olsztyna, reprezentujący firmę Avimedica specjalizującą się w profilaktyce i zwalczaniu chorób gołębi. Swoje wyroby prezentowała też firma Flornas, producent szerokiej gamy karm dla gołębi. Tradycyjnie już ciekawą ofertę prezentowało wydawnictwo „fauna & flora”, gdzie redaktor naczelny Marek Orel, oferował duży wybór specjalistycznej literatury hodowlanej. Moją uwagę zwróciło też niewielkie stoisko handlowe, na którym pan Grzegorz Majewski prezentował kunsztownie wykonane rzeźby gołębi rasowych. Uzupełnieniem tej relacji są zamieszczone fotografie najładniejszych eksponatów prezentowanych na wystawie. Korzystam z okazji i po raz kolejny proszę hodowców aby bardzo starannie przygotowywali swoje gołębie do wystawy. Jako fotograf staram się utrwalić wizerunki najlepszych ptaków prezentowanych na tej wystawie i następnie opublikować je w naszym Biuletynie. Niestety nie zawsze najpiękniejszy przedstawiciel rasy jest dobrym modelem. Niektóre gołębie ze względu na wrodzoną płochliwość zupełnie nie nadają się do fotografo- wania w warunkach studyjnych. Nieciekawie też na zdjęciach wyglądają gołębie z zabrudzonymi piórami lub bardzo brudnymi nogami. Zachęcam hodowców aby odpowiednio przygotowali swoje gołębie do wystawy; ptakom należy umyć nogi, wysuszyć a następnie lekko posmarować skórę np. wazeliną kosmetyczną lub oliwką z oliwek. Zróbcie to a zobaczycie różnicę. A różnicę tą wyraźnie widać właśnie na fotografiach. okazji nasuwają się pytania; czy wystawa była udana i czy spełniła swoją misję edukacyjno-hodowlaną, czy wystawcy byli zadowoleni? Jaka była jakość wystawianych gołębi i jaki był poziom sędziowania? Suma tych czynników składa się zawsze na ostateczną ocenę wystawy. Emocje już nieco opadły i nadszedł czas na podsumowanie i refleksje powystawowe. Czas na podsumowanie! Większość ras oceniona została dobrze ale zanotowałem też wpadki sędziowskie, które budzą poważne zastrzeżenie co do kompetencji i znajomości wzorca przez sędziującego. Posłużę się przykładem maściuchów polskich; odmiana koroniasta oceniona została dobrze i zgodnie z wzorcem. Natomiast ocena odmiany gładkogłowej budzi moje wyraźne zastrzeżenia. Wystawione gołębie swoim pokrojem odbiegały trochę od wymogów obowiązują- Wszyscy wiemy, że wystawa to nie tylko miejsce prezentacji swoich pupili ale też okazja do spotkań towarzyskich i wymiany doświadczeń. Każda wystawa, a szczególnie ta o randze krajowej jest dla nas wielkim świętem i miejscem prezentacji najlepszego materiału hodowlanego. Hodowcy oczekują się, że ich pupile zostaną ocenieni surowo ale obiektywnie i sprawiedliwie. Zawsze przy takiej Ocena gołębi styczeń-marzec 2013 17 GOŁĘBIE i drobny inwentarz cego wzorca i posiadały mniej lub bardziej widoczne cechy obcej rasy. Niestety sędzia oceniający tą odmianę, nie uwzględnił tego faktu i punktował je bardzo wysoko, przyznając jednemu z gołębi aż 97 pkt. (patrz fot. porównanie głów i sylwetek). Z porównania kart ocen widać wyraźnie, że preferowane były gołębie posiadające widoczne cechy obcej rasy czyli im bardziej dany osobnik był „węgropodobny”, tym więcej zyskiwał na ocenie. Jest to wysoce niepokojąca tendencja świadcząca o nieznajomością wzorca maściucha. Tego typu przypadki dyletanctwa widziałem też na innych wystawach i na tą okoliczność posiadam dokumentację fotograficzną. Sędzia powinien wiedzieć, że „rozbita” głowa oraz wstawiony dziób, czy też bardzo szeroka („rozlana”), zachodząca na głowę brew u maściucha to nie powód do zawyżania oceny lecz bezwzględny obowiązek dyskwalifikacji takiego osobnika. 18 styczeń-marzec 2013 Z astrzeżenia mam również do oceny gołębi stargardzki pulsujący i chiński gołąb (dawniej mewka chińska). Pisemne skargi hodowców dotyczące oceny gołębi zgodnie z obowiązującą procedurą przekazałem do Kolegium Sędziów. Kolejne moje uwagi dotyczą niestarannego wypełniania dokumentacji wystawowej przez sędziów. Zdarzały się przypadki, że sędziowie nie wytypowali kolekcji lub błędnie podliczyli punkty, co następnie skutkowało niewłaściwymi lokatami umieszczonymi w katalogu. Większość tego typu błędów udało się uchwycić i sprostować, ale niektóre pomyłki zostały wydrukowane katalogu. Aby uniknąć w przyszłości tego typu pomyłek wnioskuję aby koszty delegacji (podróży) sędziego rozliczane były dopiero po parafowaniu delegacji przez Przewodniczącego Komisji Sędziowskiej. Przy okazji przypomnę, że sędziowie oceniający na wysta- wie krajowej nie otrzymują żadnego honorarium za wyjątkiem zwrotu kosztów podróży. Korzystając z okazji zachęcam sędziów aby swoje obowiązki wykonywali rzetelnie i zgodnie z obowiązującymi regulaminami. Każdy błąd rodzi niepotrzebne emocje i przysparza organizatorom dodatkowej pracy. Natomiast do hodowców apeluję aby zgłoszenia na wystawę wypełniali czytelnie (pismem drukowanym), wpisywali właściwą nazwę rasy, zgodną z terminologią podaną we wzorcach oraz aby w terminie wysyłali opłacone zgłoszenia na adres organizatora. Wnioski końcowe Po m i m o małych niedociągnięć, wynikłych z różnych przyczyn, uważam, że wystawa była udana i spełniła swoje zadanie. Moja subiektywna ocena to czwórka z plusem. Teraz musimy patrzeć w przyszłość i przygotować kolejną krajową wystawę zapla- nowaną na 25/26 stycznia 2014 roku. Już dzisiaj trzeba powołać zespół, który przygotuje odpowiednią strategię marketingową. Należy opracować i wydrukować ulotki we wszystkich europejskich językach urzędowych i rozesłać je na adresy zagranicznych stowarzyszeń hodowlanych. Ponadto musimy postawić na nowoczesną formę reklamy czyli marketing internetowy, który jest najszybszą, najtańszą i bardzo skuteczna formą przesyłania informacji. W szczególności reklamę trzeba ukierunkować na naszych południowych sąsiadów; Czechów, Słowaków, Węgrów, Bułgarów oraz sąsiadów ze wschodu; Rosjan, Ukraińców, Białorusinów i Litwinów, nie możemy też pominąć naszych zachodnich sąsiadów. Kończąc zapraszam wszystkich hodowców do zaprezentowania swojego dorobku hodowlanego na kolejnej wystawie Kielce 2014. Zbigniew Gilarski GOŁĘBIE i drobny inwentarz LISTA ZDOBYTYCH TYTUŁÓW MISTRZOWSKICH NA KRAJOWEJ WYSTAWIE GOŁĘBI RASOWYCH I DROBNEGO INWENTARZA KIELCE 2013. LP. 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 RASA GOŁĘBI Bij Uzbecki Stargardzki Pulsujący Murzyn Polski Kłajpedzki Wysokolotny Volburski Garłacz Tarczowy Stawak Polski Rzeszowski Wystawowy Orlik Białostocki Krótkodzioby Polski „Motylkowy” Niemiecki Wystawowy Srebrniak Polski Krótkodziobt Polski „Staluch” Maściuch Polski Koroniaty Brodawczak Podkarpacki Węgierski Lotny Oszroniony Wysokolotny Budapesztański Brodawczak Ostrowiecki Mewka Polska Sroczka Polska Koroniata Wywrotek Mazurski Motyl Warszawski Garłacz Angielski Mewka Orientalna Krótkodzioby Tomaszowski Garłacz Breński Listonosz Polski Brodawczak Polski Gołąb Chiński Gil Pawik Turkot Arabski Turkot Volglandzki Białogłowy Kapucyn Starholenderski Turkot Frankoński Sroka Łowicka Pasiak Srebrzysty Szaroloty Perłowy Polski Pocztowy Wystawowy Swift Egipski Dragon Orlik Polski Gdański Wysokolotny Sokół Gdański Garłacz Siodłaty Łapciaty Strasser Modena Niemiecka Zamojski Karier Saksońska Czajka Saksoński Łysek Dwuczuby Turkot Niemiecki Dwuczuby Wiedeński Lotny Budapesztański Krótkodzioby Krymka Białostocka Krymka Polska Dolnośląski Biały Łapciaty Ryś Polski Koszua Niemiecki Długodzioby Lotny Garłacz Górnośląski Koroniaty Białogłówka Gąbińska MISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY PKT. I WICEMISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY PKT. Sadowski Jarosław Walasek Leszek Sztork Zygmunt Liwczak Andrzej Żyła Patryk Rzepka Marek Kotwica Adam Drozdowski Andrzej Miałkowski Mirosław Rak Artur Bilski Bogusław Szumigała Józef Mazurek Grzegorz Guzik Jan Uchal Sławomir Ambroch Waldemar Skubida Zygmunt Strumian Bogdan Martyniuk Ireneusz Ostaszewski Wojciech Brzeszkiewicz Zenon Serówka Henryk Gas Stanisław Grad Andrzej Moczulski Adam Kocon Krzysztof Miecznikowski Krzysztof Bis Franciszek Węgrzyn Stanisław Kuchar Stanisław Lubaś Łukasz Żyła Szymon Bassak Jerzy Lubaś Łukasz Aniszewski Henryk Mikołajczyk Andrzej Zbigniew Kiełek Kuczera Roman Rduch Krzysztof Siupka Tomasz Tarajko Edward Szczepański Mieczysław Chodyń Mirosław Grobelny Bartosz Jasielski Dariusz Gersztyn Marek Zmorzyński Kazimierz Kuryś Stanisław Ordyk Wiesław Bolek Dariusz Piechur Tomasz Mikołajko Lech Głębicki Adam Łyskawa Jerzy Rutkowski Grzegorz Riwoń Józef Wojciechowski Józef Bielawski Ryszard Gród Jerzy Panek Wojciech 375 376 374 374 378 380 379 382 379 383 374,5 378 375 380 376 378 379 376 379 380 385 377 382 378 376 381 377 381 382 382 380 378 376 377 369 368 365 382 379 378 379 376 384 378 379 375 382 374 376 380 385 380 381 376 382 380 379 395 379 380 Abram Przemysław Moczulski Adam Kępa Marian Budzyński Aleksander Szczepaniak Józef Kisiel Andrzej Kosiński Leszek Łapiński Waldemar Pławski Fryderyk Kucharski Tadeusz Rzepka Marek Miałkowski Mirosław Wróbel Sławomir Kisiel Andrzej Kalita Artur Kalita Artur Śliwa Eugeniusz Łoboda Zbigniew Strumian Bogdan Bauman Marek Stolarski Andrzej Ciechuń Tomasz Jarząbek Marian Żyła Franciszek Stadnik Roman Kisiel Andrzej Ampulski Jerzy Bis Waldemar Mazur Ryszard Wit Bogdan Pawełczyk Norbert Pawełczyk Norbert Wróbel Zbigniew Pawełczyk Norbert Dudek Henryk Stolarski Andrzej Faryna Waldemar Wypych Stanisław Sarara Dariusz Bazan Ignacy Seroka Kazimierz Bujak Andrzej Wesołowski Krzysztof Walasek Rafał Mazurek Grzegorz Torajko Edward Kidoń Alojzy Wróbel Zbigniew Rzemek Krzysztof Bielecki Bogusław i Cezary Piechur Jerzy Rydzewski Jacek Strumian Bogdan Turała Robert Miśkiewicz Stefan Siano Teodor Rduch Krzysztof Chodak Zbigniew Jachnik Jerzy Krychowiak Edward 373 379 374 369 377 374 377 380 379 383 373 372 373 374 371 377 377 376 376 374 382 376 378 375 375 377 377 377 382 379 374 372 371 367 368 367 364 379 377 377 374 375 377 376 378 375 381 372 374 373 374 378 378 373 379 376 377 394 374 380 II WICEMISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY PKT. Jatczak Juliusz Osowski Marek Guzy Jerzy Sroka Mieczysław Gryba Stanisław Kiebała Mateusz Maj Marek Młynarczyk Tadeusz Hołysz Bogdan Brewiński Ryszard Jędrzejczyk Jan Pławski Fryderyk Borto Wojciech Kocon Krzysztof Bajek Cezary Uchal Sławomir Borowiec Marian Stadnik Roman Wiśniewski Piotr Sadowski Jarosław Żyła Franciszek Strach Henryk Kosa Romuald Strumian Bogdan Niedojadło Henryk Projs Stanisław Węgłowski Paweł Sarnecki Karol Szczygielski Edward Tomaszewski Marek Siano Teodor Ciekot Krzysztof Szczepaniak Józef Bartosik Andrzej Marciniak Mirosław Szmidt Bogdan Wyszyński Piotr Marczyk Andrzej Pawełczyk Norbert Matłosz Roman Kruk Waldemar Wróbel Sławomir Ciekot Krzysztof Gertner Andrzej Ziobrowski Marian Sarara Dariusz Dudek Jacek Lechowicz Zdzisław Kuryś Stanisław Rzemek Krzysztof Sarara Dariusz Karczewski Ryszard Grad Andrzej Cichy Marcin Kurzątkowski Jacek Ziętara Paweł Wrodarczyk Ryszard Kowalczyk Grzegorz Orchowski Grzegorz Majer Kazimierz 367 371 373 367 372 373 376 380 379 381 364 372 373 367 371 373 372 364 374 373 381 376 377 372 375 376 376 376 374 377 374 370 371 367 367 363 364 377 374 370 367 374 376 376 378 373 380 368 371 371 373 377 376 373 378 376 375 391 374 375 styczeń-marzec 2013 19 GOŁĘBIE i drobny inwentarz LP. 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 LP. 1 2 3 4 5 LP. 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 20 RASA GOŁĘBI Barwnogłówka Królewiecka King Loczek Turkot Bucharski Syberyjski Garłacz Staroniemiecki Perukarz Garłacz Pomorski Wywrotek Wschodniopruski Garłacz Norwicki Zakonniczka Niemiecka Rostowski Jednokolorowy RASA DROBIU OZDOBNEGO Kochin Karzełek Polski Zielononóżka Karzełek Kochin Brahma RASA KRÓLIKÓW Belgijski Olbrzym Szary Wiedeński Niebieski Olbrzym Srokacz Burgundzki Nowozelandzki Biały Nowozelandzki Czerwony Wielki Jasnosrebrzysty Wiedeński Czarny Karzełek Baran Szary Jasnopopielaty Podpalany Czarny styczeń-marzec 2013 MISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY Marcinkiewicz Paweł Pałka Piotr Bolek Dariusz Widomski Piotr Wasil Edward Mocigemba Jerzy Widomski Piotr Siczek Dariusz Łyskawa Jerzy Nalepa Zbigniew Wiśniewski Piotr Rusin Marek MISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY Pietraś Michał Dudek Michał Różga Piotr Roszewska Anna Tęcza Anita MISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY Koraczyński Grzegorz Biadun Sławomir Orłowski Paweł Mandrysz Kazimierz Strzępek Wiesław i Łukasz Ziemniak Witold Orłowska Łucja PKT. 388 382 381 380 381 378 382 382 379 378 378 378 PKT. 378 377 375 370 376 PKT. 381,5 380 380,5 379 382,5 I WICEMISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY Kuryła Bogusław Kubiak Henryk Kuryś Stanisław Żyła Kamil Florczuk Adam Czarnecki Tomasz Wojciechowski Zbigniew Rduch Krzysztof Sarnecka Agata Matłosz Roman Dajnowski Marek Turała Robert I WICEMISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY Kotwica Adam Jabkoński Grzegorz Lenarczyk Andrzej Mączkowski Kamil Kurtys Waldemar I WICEMISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY Biczyk Tomasz Kochaj Marcin Kubies Elżbieta Nowak Marek Marek Nowak 378,5 Latos Tomasz 379 Krzanowski Michał PKT. 387 381 380 378 381 376 379 381 377 377 374 377 PKT. 378 377 372 370 373 PKT. 379,5 379 378,5 377 378,5 376,5 378,5 II WICEMISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY Stąpór Stanisław Wandzich Piotr Burek Grzegorz Jankowski Jerzy Śliwowski Marian Siano Teodor Gładkowski Dariusz Żyła Krzysztof Rydzewski Jacek Żyła Patryk Majer Kazimierz Bzdyl Grzegorz II WICEMISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY Jęczmionka Paweł Roszkowski Stanisław Walczyk Zdzisław Gontarczyk Bogdan Gontarczyk Bogdan II WICEMISTRZ POLSKI NAZWISKO I IMIĘ WYSTAWCY PKT. 382 381 380 374 372 371 379 381 374 377 371 376 PKT. 375 368 371 370 368 PKT. Szeliga Krzysztof Stanisław Wysokiński Orłowscy Tomasz i Łucja Biadun Sławomir Stachura Kazimierz 373 378 378 376 378 Bluszcz Brunon 376 Biadun Sławomir 378 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Franciszek Jasiński prezentacja hodowcy „U rodziłem się i wychowałem na Wołyniu w miejscowości Kadyszcze, 8 km od Ołyki, gdzie znajdował się zamek Radziwiłłów. W naszej miejscowości nikt nie hodował gołębi, więc nie miałem z nimi od dziecka do czynienia. Wokoło było tylko wiele ptaków drapieżnych. W 1958 r. zostałem służbowo skierowany na lotnisko do Zegrza Pomorskiego, tam szef izby chorych, kapral służby czynnej hodował gołębie na strychu magazynku podręcznego. Często tam przesiadywałem, wtedy ptaki te mnie zainteresowały. W grudniu gdy kapral odchodził „do cywila” namówił mnie, abym te gołębie zabrał. Było tego 18 sztuk. Były zamojskie, winery, poluchy i para garłaczy. W tamtym momencie o gołębiach wiedziałem niewiele. Pierwsza książka którą na ten temat przeczytałem była prof. Szumana, następnie prof. Hofmana, Józefa Sztocha i inne. W latach sześćdziesiątych nabyłem kolejne gołębie. Były to przywiezione z Anglii przez pewnego kapitana piękne pary gołębi niemiecki wystawowy, były również pocztowe. W 1973 r. po raz pierwszy byłem w Poznaniu na wystawie, gdzie kupiłem katalog. Znalazłem w nim adres inż. Możejki z Gdańska. Skontaktowałem się z nim i nabyłem gołębie mnisza tulska. Był to nieduży i zgrabny gołąb. Rozhodowałem, następnie nabył ode mnie prof. Hrynkiewicz, Rutkowski z Poznania i inż. Świetlikowski. Kolejne gołębie które nabyłem to szaryki, boki, odeskie krótkie, później odeskie długie, rozkochałem się w gołębiach wschodnich. Szaryki, boki i inne wschodnie rasy nabyłem od Dukalskiego. Dukalski hodował też najładniejsze rżewskie krótkodziobe. Najdłużej hodowałem bije kaukaskie, uzbeckie średnioi krótkodziobe, rżewski krót- kodzioby i inne. Od początku istnienia związku w Koszalinie należałem do niego. Obecnie mam 87 lat i na wystawy nie jeżdżę, a hodowlę ograniczyłem do kilku sztuk. Hoduję mniszkę tułską rżewski krótkodzioby i turkoty arabskie”. Franciszek Jasiński urodził się w miejscowości Kadyszcze około 8 km od Ołyki na Wołyniu. Miejscowość ta historycznie wiąże się lokalizacją jednego z zamków Radziwiłłów. Rodzinna miejscowość Franciszka Jasińskiego ze względu na uwarunkowania przyrodnicze znana była jako teren obfitujący w dużą ilość zwierzyny łownej i ptactwa drapieżnego - tym samym nie było tradycji w tym rejonie hodowli gołębi. Swój pierwszy kontakt z gołębiami zawdzięcza służbie wojskowej w Jednostce na lotnisku Zegrze Pomorskie. Pełniąc służbę wojskową zainteresował się gołębiami, które hodował jego przełożony. Tam też został wprowadzony w podstawy hodowli, i tam narodziła się wielka miłość do gołębi trwająca po dzień dzisiejszy. Pierwsze własne stado jakim się zajmo- wał składało się z gołębi ras zamojskiej, winery, poluchy i para garłaczy. W tamtym okresie pozyskiwanie wiedzy o hodowli gołębi odbywało się drogą przekazu ustnego pomiędzy pasjonatami, oraz wymiany doświadczeń osobistych - często eksperymentów zakończonych sukcesami, ale i dramatami hodowców. Pierwsze fachowe opracowania z którymi Franciszek Jasiński się zapoznał, i które wspomina jako przewodniki młodego w tym czasie i mało doświadczonego hodowcy to książki prof. Szumana, prof. Hofmana. W miarę upływu czasu i doświadczenia hodowlanego w latach sześćdziesiątych nabywał kolejne rasy gołębi. Pierwszą wystawę na której prezentował się jako hodowca była Wystawa w Poznaniu w 1973 roku. Tam też nabył pierwszy katalog który pozwolił mu zapoznać się z krajowym potencjałem hodowlanym w tym z Hodowcami różnych ras gołębi możliwych do pozyskania w Polsce. Wtedy to podjął wyzwanie hodowlane koncentrując się na rozwoju hodowli gołębi rasy mnisza tulska. Gołąb ten był ptakiem niedużym, ale wyjątkowo zgrabnym. Dalszym krokiem, już jako doświadczonego hodowcy było podjęcie wysiłku hodowlanego gołębi ras wschodnich: Szaryki, Boki, Odeskie krótkie i długie. Wyjątkowo długo hodował gołębie rasy Bije kaukaskie, Uzbeckie średnio i krótkodziobe. Z dniem powstania Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia jest czynnym jego członkiem. Jako hodowca wielokrotnie wystawiał swoje gołębie zdobywając uznanie i szacunek hodowców. W swoim dorobku wystawienniczym ma szereg dyplomów. W roku nagrodzony został Dyplomem za gołębia rasy champion Odeski, W roku 1997 Dyplomem za gołębia rasy Motyl warszawski, w roku 2004 Dyplomem za uczestnictwo w VII Regionalnej Wystawie. Ze względu na wiek /87 lat/ nie uczestniczy aktualnie w wystawach. Jako hodowca -pasjonat hodowle gołębi ograniczył do rasy. Wszelkiej Pomyślności Panie Franciszku życzy redakcja styczeń-marzec 2013 21 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Pracheński kanik, czy praski kanik Nie czytam wpisów na Forum portalu www. golebnik.pl, szkoda mi bowiem czasu, chociaż zapewne są tam mądre spostrzeżenia i uwagi. Przypadkowo jednak przeczytałem „wspaniały” wywód, świadczący o „erudycji” lingwistycznej i historycznej jego Autora. Nie poświęciłbym temu wpisowi żadnego komentarza, bo i po co, skoro jego Autor wszystko wie najlepiej. Ale czy wolno obrażać ludzi? Czy wolno sugerować, że w PZHGRiDI są sami – jak sugeruje Autor – nieodpowiedzialni, niewłaściwi ludzie, no może z małymi wyjątkami, jak sądzi Autor. Oto dosłowny cytat z Forum (nieznacznie poprawiony [literówki i pod względem typograficznym]): „Kanik. Zastanawia mnie nowa nazwa kanika, dotychczas praskiego. Dotychczasowa nazwa całkiem trafna, uzasadniona tym, że rasa powstała w Pradze. No i teraz mamy problem. Ta sama rasa, a nazwa całkiem inna: kanik PRACHEŃSKI. No i skąd się to wzięło. Czyżby rasa nie powstała w Pradze? Według czeskiego wzorca powstała, ich nazwa to potwierdza, po czesku to kanik prahenski, czyli w dosłownym tłumaczeniu na język polski praski właśnie, jak do tej pory. Komu przeszkadzała właściwa w dosłownym tłumaczeniu nazwa i wymyślił kanika „pracheńskiego”. Rozmawiałem ze znajomym polonistą i jego zdaniem jakiś kompletny dyletant bez podstawowego choćby przygotowania językowego stworzył lingwistycznego gniota niebywałych rozmiarów, wzorcowy przykład na to, jak nazw tłumaczyć się nie powinno. To, że ktoś nie mający o tym bladego pojęcia bierze się za tłumaczenie mogę zrozumieć, w końcu chcieć to móc, jak ktoś mądry kiedyś napisał, choćby z tego tłumaczenia potem podobne „kwiatki” miały powstać. Moje ogromne zdumienie budzi fakt, że w PZHGRiDI bez zastrzeżeń taką pokraczną nazwę przyjęto i wpisano ją do oficjalnego nazewnictwa. Zgroza. Czyżby w całym Związku nie było nikogo, kto zwrócił by uwagę na kompletny bezsens tak przedstawionej nazwy. A może osoba , która 22 styczeń-marzec 2013 Kanik Pracheński (EE 21) Numer obrączki: 8 Pochodzenie: Południowe Morawy, okolice Prachen, które uznano jako miejsce pochodzenia w 1932 roku. Wrażenie ogólne: Gołąb mocny, dość krępy, o kształcie gołębia polnego, o lekko opadającej figurze przy średnio wysokiej postawie, skoki nóg nieopierzone, głowa gładka. swoją „radosną twórczością” stworzyła także co najmniej kilka innych podobnych gniotów w oficjalnym wykazie nazw jest taką szychą w strukturach związkowych, że nikt nie ma śmiałości zwrócić jej uwagę na bezsens jej działań. Przecież wzorce gołębi rasowych czytają całe rzesze hodowców. No, przesadziłem. Powinni czytać, ale mało kogo stać na wywalenie dość sporej sumy na wykaz wzorców. W każdym razie na wystawach karty ocen oglądają. I co widzą: kanika PRACHEŃSKIEGO…” Taki język jest mi obcy z różnych względów. Ale do rzeczy. Czy stara nazwa kanika była trafna? Otóż całkowicie błędna, ponieważ kanik pracheński nie został wyhodowany w Pradze, jak chce Autor. Jak widać, nie zna historii powstania tej rasy. Powołując się na wzorzec czeski, pisze, że to w Pradze został wyhodowany kanik. Przede wszystkim we wzorcu czeskim takiej informacji nie ma. Podane jest inne pochodzenie kanika – Jižni Čechy, a więc południowe Czechy. Gdzie Praga, a gdzie południowe Czechy? Jeśli kanik ma się nazywać praski – jak chce Autor i jego znajomy polonista – to po czesku jego nazwa powinna brzmieć: pražky kánik, a po niemiecku – Prager Kanik, a przecież nazywa się po niemiecku Prachener Kanik. Czyżby Czesi nie znali dobrze swojego ojczystego języka, a Niemcy nie potrafią nic zrozumieć, co piszą Czesi? Przedstawmy długą historię powstania tej pięknej czeskiej rasy. Powstała ona na pewno w południowych Czechach. Wiadomo nawet w jakich okolicach, a mianowicie w okolicach Hraždovic i Třeboni, w historycznej krainie: Prácheňsko. Nazwa pochodzi od zamku Prácheň w Horaždovic’ach. Stara nazwa krainy znikła z mapy politycznej Czech, ale powróciła ona w różnej formie, bowiem tamtejsza ludność dumna jest z dawnej świetności ich „małej ojczyzny”. Kiedy w 1941 roku zastanawiano się jaki przymiotnik dodać do nazwy kanik, postanowiono sięgnąć do tradycji. Nazwany został prácheňsky, od miejsca powstania rasy, tym bardziej, że związek hodowców drobnego inwentarza w Horaždovic’ach miał w swojej nazwie słowo prácheňsky. Jeśli zaś chodzi o nazwę kanik, to jest to ludowa nazwa pewnego gatunku mewy. Rysunek kanika pracheńskiego przypominał twórcom pracheńskiej rasy gołębi, rysunek owej mewy. Jako dowód, że w PZHGRiDI potrafią czytać, podaję, że w spisie ras gołębi uznanych w Polsce nie ma pracheńskiego krótkodziobego lotnego, lecz praski krótkodzioby lotny. Aleśmy się doczekali na Forum super gniota! Zapewne podobnych znalazłoby się więcej. Życzę Autorowi wpisu na Forum dobrego samopoczucia i proszę, aby nie kompromitował swojego znajomego polonisty, bo to nie wypada. Nie oczekuję przeprosin przedstawicieli zarządu PZHGRiDI (uwaga, nie jestem w zarządzie PZHGRiDI, lecz tylko skromnym hodowcą gołębi), bo może nie stać na to Autora wpisu na Forum. Karol Jasienica artykuł sponsorowany GOŁĘBIE i drobny inwentarz Kol. Bogdan Nowak z Krakowa B ogdan Nowak jest trzecim pokoleniem hodowców gołębi, gołębie trzymał jego ojciec i dziadek a zainteresowanie nimi przejawia również zięć Piotr. Jest hodowcą z ponad 50-letnim stażem, od kilkunastu lat członkiem Klubu Srebrniaka a jego macierzysty Związek to Krakowski Związek Hodowców Gołębi Rasowych. W hodowli na trzy rasy: PDL srebrniak, perłowy, pasiak srebrzysty, pasiek srebrzysty jarzębaty. Hodowla nie jest liczna, stado hodowlane liczy 10 par. Potwierdza regułę, że jakość, a nie ilość liczą się w hodowli. Jeden z czołowych hodowców w Polsce ras PDL srebrniak, i perłowy i pasiak srebrzysty, jak oświadczył, nie jest w stanie wymienić wszystkich sukcesów hodowlanych. Do najważniejszych może zaliczyć: wygranie trzy razy konkursu „ASA” w Krakowie w rasie PDL srebrniak, raz w PDL perłowy, liczne zwycięstwa w kolekcji srebrniaka, pasiaka srebrzystego. Od szeregu lat ścisła czołówka na wystawach krajowych. Przypomnę ostatnie takie jak: Zwycięzca w Rasie Pasiak Srebrzysty na VII Klubowej Wystawie, Zwycięzca w Rasie Pasiak Srebrzysty na Krajowej Wystawie Gołębi Młodych Kraków 2010 r. drugie miejsce w PDL Rasie Pasiak Srebrzysty i PDL Perłowy na Wystawie Klubowej w Radomiu w 2010 roku. B. Nowak udziela się również społecznie, przy organizacji Wystaw Klubowych, od 2007 roku jest członkiem Zarządu Klubu Srebrniaka jest to już jego druga kadencja. Od kilku lat dla członków naszego klubu organizuje u siebie w domu spotkania szkoleniowo-integracyjne, na których członkowie oprócz merytorycznej wiedzy na tematy hodowlane, mogą wymienić się doświadczeniami i przy lampce dobrego wina powspominać odbyte wystawy. W tym miejscu w imieniu Zarządu Klubu jak i wszystkich uczestników szkoleń chciałbym złożyć Gorące podziękowania dla kol. Bogdana, a w szczególności dla jego małżonki Pani Marii Nowak za wspaniałe przyjęcie. Tekst i fot. A. Grabowski W dniu 3 stycznia 2013 roku zmarł w Radomiu w wieku 58 lat Wiesław Mizera. Długoletni Prezes Klubu Srebrniaka im. Ryszarda Pawłowskiego, który sprawował swoja funkcję od 10 lat. Potrafił łączyć a nie dzielić, umiał rozmawiać z ludźmi. Za jego kadencji liczba członków Klubu z 30 rozrosła się do 110, a Klub Srebrniaka zyskał prestiż i znaczenie w Polsce. Wiesław Mizera był też czołowym hodowcą gołębi ras Polski Długodzioby Lotny, jego ptaki zdobywały czołowe miejsca na wystawach. Pozostał wierny do końca swojej pasji. Był życzliwym i serdecznym kolegą na którego zawsze można było liczyć, bardzo skromny, nie dbający o wyróżnienia i zaszczyty, starający się stać zawsze w tyle. Pozostanie na zawsze w naszej pamięci, jako wspaniały człowiek, z którego należy brać przykład. Zarząd i członkowie Klubu Srebrniaka im. R.Pawłowskiego z siedzibą w Radomiu styczeń-marzec 2013 23 GOŁĘBIE i drobny inwentarz FOT. K. KOWALSKI Srebrniak białoogoniasty Na zdjęciu od lewej: Tomasz Krawczak, Andrzej Mikołajczyk, Andrzej Stolarski 24 styczeń-marzec 2013 znajdującym się w Warszawie przy ulicy Stalowej, często dotrzymywałem towarzystwa dziadkowi który, trzymał gołębie wyżej wymienionych ras czyli weszwance i wylociaki. Materiał hodowlany zdobywał zaraz po wyzwoleniu Warszawy na słynnym Karcelaku. Samicę z biały kupił okazyjnie od człowieka, który nie miał pojęcia o gołebiach (gołąb wleciał przez okno i mężczyzna postanowił się go pozbyć), natomiast samca kupił dopiero po pół roku. Zadrzały się czasem oszustwa ponieważ sprzedający wycinali siwe pióra a na ich miejsce wklejali białe, żeby uzyskać lepszą cenę. W 1954 r. Administracja zabroniła trzyma- nia gołebi na strychu i dziadek był zmuszony do likwidacji hodowli. Pamiętam, że na Stalowej za 16 sztuk gołębi weszwanców dziadek kupił babci jeden z pierwszych telewizorów o nazwie Wisła. Początki rasy srebrniak białogon sięgają czasów tworzenia innej rasy - Srebrniaka polskiego, gdzie w początkowej fazie, ze względu na białe sterówki w ogonie (wylociaki) lub całkowicie białe wszystkie sterówki (weszwance) część gołębi odrzucano z dalszej pracy nad srebrniakiem polskim. Owe, tzw. „odpady hodowlane”, ze względu na swą niewątpliwą urodę znalazły jednak wielu miłośników, którzy z poświęce- FOT. K. KOWALSKI S rebrniak białogon, zwany potocznie weszwancem jasnym, wajszwancem, wyszfancem lub wiszfanem (niem. Weisschwanz – biały ogon), podobnie jak jego potoczna nazwa pamięta czasy przedwojenne z bazarem zwanym Karcelak przy ul. Stalowej w Warszawie włącznie, do dziś jest wspominany z bardzo dużym sentymentem przez starszych stażem hodowców gołębi, jako niezwykle efektowny element wielu przydomowych polskich hodowli gołębi ze względu nie tylko na swą niewątpliwą urodę, ale również jako ukoronowanie lotniczych pokazów innych ras. Jest to rasa od wielu lat doskonale sprawdzająca się nie tylko w lotach, którym dodaje swego rodzaju „koloru”, stanowiąca bogate ich urozmaicenie, ale również szczególnie lubiana jako mamki nawet dla innych ras; wciąż mało kłopotliwa w hodowli mimo, że wymaga czystych gołębników, bardzo elegancka i reprezentatywna, nic więc dziwnego, że wzbudza aż tak ogromny sentyment i zainteresowanie. Jako młody chłopak, co sobotę gościłem na bazarze niem zebrali najwartościowsze okazy i zapoczątkowali sukcesywne prace hodowlane, głównie w Warszawie, Łodzi, Radomiu i Krakowie. Ze względu na bardzo duże zainteresowanie i rosnącą popularność rasa ta bardzo szybko przeniosła się z bazarów i gołębników nie zrzeszonych w Związkach hodowców na wystawy klubowe, regionalne i krajowe, zdobywając uznanie wśród rosnącej rzeszy hodowców nawet pomimo braku istniejącego wzorca w początkowej fazie prac a co za tym idzie brakiem prawa do oceny na Wystawach. Efektem wieloletnich starań, podczas Krajowej Wystawy Gołębi i Drobnego Inwentarza, odbywającej się w dniach 26-27 stycznia 2013 r. w Kielcach, podjęto decyzję o uznaniu rasy srebrniak białogon, jako oficjalnie zarejestrowaną w PZHGRiDI i tym samym nadano jej pełne prawo uczestniczenia w wystawowych konkursach. Osobami, mającymi ogro mny i najbardziej znaczący udział w pracach nad srebrniakiem białogonem są pan Andrzej Stolarski, pan Andrzej Mikołajczyk, pan Andrzej Gucman, pan Bogdan Jadczak oraz nieżyjący już pan Ryszard Skowroński, któremu należy się szczególne uznanie za przekazanie zamiłowania do hodowli gołębi swoim dwóm synom. Wszystkim Panom pragnie my przekazać najszczersze słowa uznania za ogrom pracy i poświęcenia dla tej pięknej rasy z nadzieją na nie tylko podtrzymanie osiągniętych efektów ale również dalsze jej doskonalenie i rozpowszechnianie wśród rosnącej rzeszy hodowców i miłośników tej jakże pięknej i wdzięcznej w hodowli rasy. Jak sięgam pamięcią gołębie tej rasy znajdowały się w wielu hodowlach, jak również w gołębębnikach niezrzeszonych hodowców. Jerzy Cielepa GOŁĘBIE i drobny inwentarz Odkrycia i wynalazki W – czyli inwencja rasotwórcza naszych hodowców ciągu ostatnich kilkunastu lat na łamach „f&f ”, (i nie tylko), opisałem wiele rodzimych i zagranicznych ras gołębi. Opisywałem zarówno rasy popularne, bardzo licznie hodowane jak i też rasy nieliczne i mało znane. Z uwagi na edukacyjną rolę publikacji, zazwyczaj opisywałem rasy mające opracowany i zarejestrowany wzorzec. Wiele też razy prezentowałem z powodzeniem stare polskie rasy nie posiadające zatwierdzonego wzorca. Jestem przekonany, że w wyniku tych publikacji opracowano i zarejestrowano wzorce dla; listonosza polskiego, brodawczaka podkarpackiego, stawaka polskiego i rzeszowskiego wystawowego oraz zaczęto poważnie traktować problem polskich ras zagrożonych wyginięciem. Aż trudno uwierzyć, że przez te kilkanaście lat zamieściłem w różnych wyd awn ictwach ponad dwieś cie opis ów gołębi i drobiu ozdobnego. Zawsze starałem się w oparciu o dostępne materiały źródłowe, rzetelnie opisywać historię i stan faktyczny prezentowanych ras. Często od czytelników otrzymywałem sygnały, że nie opisuję starych polskich ras gołębi, które w niektórych regionach są licznie hodowane lecz nie posiadają opracowych i zatwierdzonych wzorców. W tej sprawie czytelnicy mieli dużo racji. Jednak gwoli usprawiedliwienia dodam, że bardzo trudno jest opisywać rasę, która nie posiada swojej pisanej historii a jedyne informację na jej temat, pochodzą z niezbyt precyzyjnych i zniekształconych przez czas przekazów ustnych. W dodatku moi rozmówcy podawali rozbieżne i różnorodne, a nieraz wręcz legendarne wersje pochodzenia danej rasy. Fakty te nie miały potwierdzenia w żadnych źródłach pisanych, a więc trudno je było zweryfikować i uznać za wiarygodne. Nie trzeba przypominać,że podstawową zasadą wiarygodności i rzetelności publikowanej informacji, jest jej weryfikalność. Każda informacja powinna się opierać na wiarygodnych źródłach, a czytelnicy powinni mieć możliwość jej sprawdzenia. Niestety przy opisie niektórych ras pewne fakty są nieweryfikowalne i musimy opierać się raczej na hipotezach i przekazach ustnych. W tym jednak przypadku przekazy ustne powinny pochodzić z kilku wiarygodnych i niezależnych źródeł, a przy tym powinny być zbieżne. Jeżeli chodzi o nazewnictwo,nieuznanych polskich ras regionalnych to w tym temacie panuje duża swoboda i terminologiczna dowolność. Z ciekawością czytam takie regionalizmy ale to nie znaczy, że je akceptuję. Jednak muszę przyznać, że te dziwaczne i trudno zrozumiałe nazwy to cząstka naszej ludowej tradycji hodowla- nej. Są to zazwyczaj potoczne nazwy bazarowe, które wskutek niewiedzy i wieloletnich zniekształceń utrwaliły się w nazewnictwie hodowlanym i trudno je teraz wykorzenić. Większość tych nazw to zniekształcone zapożyczenia językowe, które są wynikiem przenikania się różnych kultur na ziemiach polskich. Jakkolwiek stosowanie tej terminologii było dawniej usprawiedliwione brakiem edukacji hodowlanej i niedostatkiem specjalistycznej literatury, tak obecnie w dobie wszechobecnego internetu i powszechnego dostępu do źródeł pisanych, trudno jest zaakceptować taką ignorancję. Stwierdzić trzeba, że bazarowe nazewnictwo wprowadza duży chaos pojęciowy i utrudnia identyfikację poszczególnych ras, co postaram się udowodnić w dalszej części artykułu. Już dawno zauważyłem, że niektórzy nasi hodowcy bardzo pasjonują się produkcją „wynalazków”, typu bagdeta „częstochowsko-norymberska”, „rzeszowskoczęstochowski” gołąb wystawowy lub czerwonobrwi- sty „czesko-czeski” turczyn polski (sic!). Dzisiaj trudno jest odróżnić „przerasowaną” bagdetę częstochowską od słabej jakościowo bagdety norymberskiej. Tak samo jest z rzeszowskim wystawowym, który z kolei zaczyna się upodabniać do bagdety częstochowskiej. Natomiast epokowy, czerwonobrwisty wynalazek o nazwie turczyn to nic innego jak kiepskiej jakości, czerwonobrwisty krótkodzioby praski (Prager Tümmler-EE 913), który został zakupiony u naszych południowych sąsiadów. To nic, że nie potrafimy należycie zadbać o stare istniejące jeszcze polskie rasy ale za to jesteśmy mistrzami w produkcji nowych nieraz nieco przedziwnych wynalazków. Myślę, że należy uświadomić niektórym hodowcom, że przypadkowe bastardy wyhodowane w ich gołębnikach nie muszą być zaraz okrzyknięte nową rasą. Do grupy wynalazków aspirują jeszcze; blauwindry (lub bajwindry-cokolwiek to oznacza), białe weselne, orzełki krótkodziobe, orliki garbonose, zamojskie wyglądowe, widyny, kasztany, szablaki, krymki kujawskie, bociany „masłowe”, bociany „kostkowe” zwane też „prostymi”. Ostatnio podjęto desperacką próbę rejestracji „mewki strykowskowskiej”, czyli odmiany gołębi znanych w kraju pod nazwami; kroksztyle,ogoniaki, ogonki, sztołsy, sztosy, tryjery, dryjery, dryjerczany, dryjerki, mewki staropolskie, ta ostatnia nazwa używana jest dość rzadko.Aż trudno uwierzyć, że te wszystkie nazwy dotyczą w zasadzie tylko jednej odmiany gołębi jednolicie białych z barwnym ogonem i żabotem. Następne w kolejce do salonów wystawowych stoją „garloki staropolskie”, „dymoki” i „dymacze” czyli wszelkiej maści styczeń-marzec 2013 25 GOŁĘBIE i drobny inwentarz garłaczo podobne mieszańce, którym próbuje się dopisać legendę i polskie korzenie. Na swoją szansę czekają też ”wejfry”, ”werfle” i „fajfry”, czyli stary typ wywrotka hodowanego jeszcze na ziemiach polskich. Muszę też wspomnieć o „wyszfanach” i „wyszwańcach”, gdyż tą bazarową nazwą hodowcy określają wszystkie gołębie białoogoniaste bez względu na ich wygląd i strukturę upierzenia. Wyszfanem nazywany jest też białogon polski. I jak tu wytłumaczyć bazarowym znawcom, że nazwa wyszfan powstała ze zniekształcenia niemieckiego słowa Weißschwanz, gdzie weiß znaczy biały, a schwanz znaczy ogon, natomiast fonetyczna wymowa tego słowa to „wajszwanc”. Zachęcam jednak aby w mowie potocznej zamiast zniekształconego germanizmu, stosować polską terminologię i używać nazwy białoogon. Od wielu już lat, w niektórych regionach kraju oferowane są różnobarwne gołębie w typie berlińskiego krótkodziobego. Gołębie te reklamowane są pod nieco śmieszną i niezrozumiałą nazwą „blauwinder”. Selekcja odbywa się na prostej zasadzie, jeżeli gołębie mają opuszczone skrzydła to oferowane są jako berliń- 26 styczeń-marzec 2013 skie krótkodziobe natomiast gdy skrzydła noszone są na ogonie to bez względu na barwę gołębie przemieniają się w „blauwindry”. Nasi hodowcy uwielbiają posługiwać się niezrozumiałymi, obcymi i przeważnie zniekształconymi nazwami. Ale tak naprawdę to dotychczas chyba nikt nie zastanawiał się nad znaczeniem tego słowa. Otóż nazwa ta wywodzi się z języka niemieckiego i przez naszych hodowców, została mocno zniekształcona, pierwszy człon nazwy „Blau” oznacza niebieski i odnosi się do barwy gołębia, natomiast druga część nazwy „winder” nie żadnego związku z gołębiem gdyż nic nie znaczy. Jak wspo- mniałem, ta zniekształcona nazwa wywodzi się z terminologii niemieckiej, określającej barwę i rysunek gołębia; „blau mit schwarzen binden”, co oznacza „niebieski z czarnymi pasami”. Przez dziesiątki lat to określenie w mowie potocznej było upraszczane (skracane), od Blau schwarzen Binden do blaubinden lub blaubinder aby w końcu przybrać formę ostateczną, „blauwinder”, niewiele wspólnego mającą z nazwą źródłową i wyglądem gołębia. Naprawdę trzeba się wykazać dużą niewiedzą aby gołębia o barwie perłowej, izabelowej czy też jasno płowej z pasami, nazywać „blau” czyli niebieski. Przed kilku laty, po wielu perypetiach, uznana i zarejestrowana została, bardzo stara polska rasa o nazwie brodawczak podkarpacki. Wydawało się, że to koniec batalii o kolejną polską rasę zaszeregowaną do grupy gołębi brodawczatych. Nic bardziej mylnego, okazuje się, że nasi hodowcy zgłosili do rejestracji nową rasę o nazwie „brodawczak staropolski-buldog”. Zaznaczam, że nie jestem przeciwnikiem rejestracji nowych polskich ras. Uważam jednak, że należy to robić powoli i rozważnie, pośpiech często jest złym doradcą. Ten przypadek jest szczególny, gdyż „buldog” jest młodszym „kuzynem” brodawczaka podkarpac- GOŁĘBIE i drobny inwentarz kiego i rasy te są do siebie bardzo podobne. W przyszłości może to być przyczyną mylenia obu tych ras i to nie tylko przez początkujących hodowców. Nie ulega wątpliwości, że obie te rasy wywodzą swe korzenie z jednego podkarpackiego pnia. Dlatego też należy wykazać widoczne i genetycznie utrwalone cechy różniące te rasy. Różnice muszą być jednoznaczne i bardzo wyraziste. Muszą to być różnice widoczne „gołym okiem” i łatwo rozpoznawalne. Jednak bez względu na intencje hodowców-wnioskodawców, uważam rejestracja tej rasy jest trochę przedwczesna. Najpierw okresie przejściowym należy ustabilizować genotyp rasy oraz dobrze opracować wzorzec, a potem cieszyć się z końcowego sukcesu. Jest jeszcze czas, aby miłośnicy „buldoga”, dokonali niezbędnych korekt oraz wytyczyli właściwy kierunek hodowli tej nowej rasy (patrz fotografie porównawcze). Natomiast w grupie PDL (polski długodzioby lotny), zgłoszono do rejestracji dwie nowe odmiany o nazwie; „wyloty” i „białoogony srebrzyste”. Te ostatnie są dość ładną białoogoniastą mutacją srebrniaka i tą odmianę raczej należy uznać i zarejestrować pod nazwą „srebrniak białoogoniasty” (patrz foto). Nie wiem natomiast jak potraktować tzw. „wyloty”, u których skrajne sterówki posiadają ciemną wstęgę, a środkowe są jednolicie białe. Czy potraktować to jako wadę czy też uznać je za odmianę z tzw. ramką w ogonie. Bardzo istotna jest też kwestia nazewnictwa tej odmiany. Dość trudna do zaakceptowania jest nazwa „wylot”, która w Polskiej terminologii ma wiele znaczeń ale żadne z nich nie dotyczy braku barwnej wstęgi na ogonie. Jaką więc nazwę nadać tej odmianie? Nie jest to łatwe zadanie gdyż w naszej terminologii brak jest jednoznacznego określenia dla tego rodzaj rysunku (lub jego braku) na ogonie.Ja proponuję „srebrniak z ramką na ogonie”. Sądzę jednak, że sprawę powinni rozstrzygnąć sami hodowcy i od ich decyzji zależeć będzie nazwa i dalszy los tej nowej odmiany polskiego srebrniaka. Ostatnio uznana i zarejestrowana została stara polska rasa nosząca bazarową nazwę „widyn” lub „wiedyn”. Rasa ta została zarejestrowana pod nazwą „widyn polski”. Nie mam nic przeciwko rejestracji tej rasy, a nawet jestem za. Razi mnie tylko ta niefortunna nazwa, która tak naprawdę nic nie oznacza i nic nie mówi o wyglądzie rasy i jej polskich korzeniach. W moich opracowaniach wiele razy sugerowałem aby tą rasę zarejestrować pod nazwą „motyl polski” lub „motyl polski średniodzioby”. Niestety w międzyczasie zarejestrowano mocno naciągany wynalazek o nazwie „warszawski motyl średniodzioby”, który raczej jest produktem lokalnego patriotyzmu i nie wynika z faktycznej potrzeby uznania i zatwierdzenia kolejnej rasy „motylopodobnej”. Dodam tylko, że warszawski motyl średniodzioby w zamyśle twórców ma być tworem pośrednim pomiędzy motylem warszawskim (krótkodziobym), a „widynem”. A tak naprawdę jest formą przejściową, która ukształtowana została na pewnym etapie tworzenia motyla warszaw- skiego. Jest to populacja nieliczna i prawdopodobnie są to niezbyt wzorcowe, a tym samym mniej wartościowe odpady motyla warszawskiego. Taka droga rejestracji ras posiadających wspólne korzenie i bardzo podobny wygląd, a różniących się tylko kształtem głowy i długością dzioba to droga prowadząca to chaosu hodowlanego. Może się okazać, że twórcy innych polskich ras krótkodziobych jak np. krymki białostockiej i wywrotka mazurskiego zechcą zarejestrować kolejne warianty tych gołębi o nazwie „wywrotek mazurski średniodzioby” lub „krymka białostocka średniodzioba”. W kolejce do uznania może się też ustawić „sroczka polska średniodzioba” lub „brodawczak polski średniodzioby”. Uzasadnienie będzie proste i zrozumiałe, skoro inni mogą tworzyć wynalazki to my też. Jedynym wyjściem z tego impasu jest szybkie unieważnienie wzorca „warszawskiego motyla średniodziobego” oraz zmiana nazwy „widyna polskiego”, na „motyl polski średniodzioby”. Niedawno też zarejestrowana została jako nowa rasa jedna z odmian gołębi zamojskich znana powszechnie pod nazwą „murzyn zamojski”. Wnioskodawcy zgłosili tą odmianę do rejestracji pod dość absurdalną nazwą „południowo-wschodniopolski wysokolotny”. Jest to nazwa przedziwna, opcjonalnie nawiązująca do etymologii jednego z istniejących stowarzyszeń hodowlanych. Na wstępnym etapie rejestrowania tej rasy, zaproponowałem zmianę tej nazwy na „roztoczański wysokolotny”, i propozycja ta została zaakceptowana. Zapamiętajcie więc wszyscy, że murzyn zamojski nosi teraz nazwę roztoczański wysokolotny. Zaznaczyć jednak muszę, że nie byłem zwolennikiem rejestracji murzyna jako nowej rasy. Uważałem bowiem, że do istniejącego wzorca gołębia zamojskiego należy dopisać jego barwną odmianę zwaną murzynem. W opisie należało tylko uwzględnić wszystkie cechy różniące murzyna od klasycznych gołębi zamojskich.Prawda, że to proste. A może zbyt proste? W ostatnich latach jeden z warszawskich hodowców próbuje zarejestrować nową rasę o nazwie, „kasztan” czy też „kasztany”. Tak naprawdę tym mianem w wielu regionach polski nazywano dotychczas każdą srokę barwy czerwonej. Natomiast te nieszczęsne „kasztany”, występują w kolorach; czarnym, czerwonym, żółtym i niebieskim i mają wyraźny rysunek sroki białoogoniastej. Powinny zatem nosić nazwę „sroka białoogoniasta” lub w uznaniu zasług hodowców okręgu warszawskiego można tej nowej rasie nadać nazwę „mazowiecka sroka białoogoniasta”. Przy tym należy uwzględnić fakt, że ta nieuznana dotychczas rasa występuje w kilku odmianach barwnych oraz posiada różną strukturę upierzenia; koroniasta bosonoga, koroniasta z łapciami, gładkogłowa bosonoga i gładkogłowa z łapciami. Od wielu lat hodowcy regionu kujawskiego próbują zarejestrować jedną z odmian krymki polskiej tj. gładkogłową z łapciami jako rasę regionalną o nazwie „krymka kujawska”. Zastanawiam się czy jest to konieczstyczeń-marzec 2013 27 GOŁĘBIE i drobny inwentarz ne i wystarczająco uzasadnione. Jeżeli chodzi o wymogi standardu to w teorii zawsze znajdziemy kilka detali różniących „kujawską” od odmiany siostrzanej czyli od krymki polskiej. Ale pomimo teoretycznych różnic będzie to nadal jedna z odmian krymki polskiej bo takie a nie inne są jej korzenie.W takim razie po co nam kolejna krymkopodobna rasa. Przecież wystarczy w istniejącym wzorcu krymki polskiej dopisać wzmiankę o treści; „w uznaniu historycznych zasług hodowców regionu kujawskiego,odmiana gładkogłowa z łapciami nazywana jest „krymką kujawską”. W ten sposób unikniemy chaosu pojęciowego i tworzenia kolejnego niepotrzebnego wzorca. Skorzystam z okazji i odniosę się też do zmian słowotwórczych jakie ostatnimi czasy wprowadzone zostały do naszej terminologii gołębiarskiej. Przez kilkadziesiąt lat w polskiej terminologii gołębiarskiej używano oficjalnej nazwy „Białogłówka gumbińska”, w odniesieniu do popularnej niemieckiej rasy zwanej „gumbinner weiskopf ”, i była to ze wszech miar nazwa prawidłowa, mająca umocowanie historyczne i geograficzne. Nazwa rasy wywodzi się od miejscowości Gumbinnen, leżącej w dawnych Prusach Wschodnich. Jest to bezsprzecznie rasa niemiecka wyhodowana na terenie Prus i tego faktu nie da się podważyć. Co prawda, źródła pisane podają, że spolszczona nazwa tego miasta to Gąbin lub Głąbin ale żadne źródło nie podaje, że było to polskie miasto i nie znalazłem też dowodów aby kiedykolwiek miejscowość ta oficjalnie nosiła polską nazwę. Prawdopodobnie spolszczenie tej nazwy miało charakter lokalny i było gwarowym zniekształceniem językowym używanym przez ludność polskojęzyczną zamieszkującą w tym rejonie. Istnieją dwie historyczne wersje pochodze- 28 styczeń-marzec 2013 nia tej nazwy, a obie wywodzą się z języka litewskiego; według wersji pierwszej nazwa pochodzi od starego dębu zwanego Gumbas, pod którym Litwini kultywowali swoje obrzędy religijne. Druga wersja pochodzi od słowa Gumbinen co podobno oznacza zakole rzeki. Obie te wersję nie wykluczają się wzajemnie i mogą być prawdopodobne. Przytoczę też inną, litewską nazwę tej miejscowości; Gumbinie, (Gumbina), które zamieszczone zostały w opisach parafii diecezji wileńskiej z 1784 roku. Stara nazwa litewska w trakcie germanizacji została zmieniona na Gumbinnen i tak już pozostało aż do roku 1945 i teraz jest to rosyjskie miasto o nazwie Gusiew (ros. Гусев –Gusev). Zdecydowana większość hodowców, w tym członkowie Klubu białogłówki gumbińskiej uważają,że zmiana nazwy była niepotrzebna i wprowadziła tylko terminologiczny zamęt. Klub białogłówki gumbińskiej nie zaakceptował tej zmiany i nadal funkcjonuje pod starą nazwą. Określenie „białogłówka gąbińska” jest swoistym dziwolągiem językowym nie mającym etymologicznego uzasadnienia i przez to rozmija się z prawdą historyczną. Wnioskodawca i zarazem twórca tej nazwy tak uzasadniał zmianę; „Nie można też mylić miejscowości, a jeśli została popełniona kiedyś taka pomyłka, to należy dokonać korekty. I tak np. od dawna używano nazwy: białogłówka gumbińska. Nazwa ta wskazuje, że rasa powstała w Gumbinie nad Odrą. Tymczasem prawie wszyscy hodowcy wiedzą, że ta białogłówka wyhodowana została w Prusach Wschodnich. Polska nazwa miejs cowości, w okolicy której wyhodowano tą białogłówkę, leży obecnie w obwodzie kaliningradzkim (Rosja), i brzmi: Gąbin (występuje także wersja Głąbin). A więc mamy białogłówkę gąbińską, a nie gumbińską”. (źrodło Biuletyn nr 55/2011) Otóż pozwolę sobie nie zgodzić się z tym karkołomnym uzasadnieniem. Co prawda nad Odrą znajduje się polskie miasto ale nosi ono nazwę Gubin a nie Gumbin (niem. Guben) i nie ma ono żadnego związku przyczynowego z białogłówką gumbińską. Żaden też hodowca nie będzie utożsamiał miejscowości Gumbinnen z Gubinem, a pomyłka taka była by możliwa tylko w przypadku gdyby nazwa rasy brzmiała; „Białogłówka gubińska”. Natomiast w chwi- li obecnej z całą pewnością można tą rasę mylnie utożsamiać z miejscowością Gąbin, leżącą w powiecie płockim. Zawsze uważałem, że do wszelkich zmian tradycyjnego nazewnictwa należy podchodzić bardzo rozważnie aby nie wprowadzać niepotrzebnego chaosu. Pamięć historyczna nie może być naciągana i dowolnie interpretowana. Dlatego też mam wielką nadzieję, że tej rasie przywrócona zostanie jej dawna nazwa i do tego tematu nie będziemy już więcej wracać. Te wszystkie przedziwne nazwy przepisałem z portali internetowych i katalogów wystawowych gdzie niektóre z tych gołębi zostały zgłoszone i zaprezentowane w formie pokazu, a wiadomo, że pokaz to pierwszy krok w kierunku rejestracji nowej rasy. Piszę o tym w tonie sarkastyczno-ironicznym, gdyż indolencja pewnej grupy hodowców jest porażająca. Tą energię i pasję hodowlaną należałoby wykorzystać do akcji ratowanie starych polskich ras zagrożonych wyginięciem. Dzisiaj na wystawach wielką rzadkością jest koroniarz; sercaty i końcaty,mocno zaniedbana jest hodowla sroki krakowskiej, orlika polskiego i stawaka polskiego. Giną też bezpowrotnie resztki białogonów polskich! Na krajowej wystawie gołębi w Kielcach rozmawiałem z jednym z ostatnich hodowców białki polskiej, który posiada do zbycia kilkanaście gołębi tej rasy i nie może znaleźć żadnego nabywcy. Ratowanie tych ras, to pole do popisu i okazja do pokazania swojego kunsztu hodowlanego. Właśnie w ten sposób można zapisać się złotymi zgłoskami na chlubnych kartach polskiego gołębiarstwa. Tak naprawdę polskie gołębiarstwo niewiele straci z powodu braku jakiegoś weselnego czy szablaka ale stracić może o wiele więcej gdy w gołębnikach zabraknie krakusów i koroniarzy a z polskiego nieba znikną na zawsze orliki ze swoim fascynującym lotem. Zbigniew Gilarski reklama GOŁĘBIE i drobny inwentarz Produkty, jakie tu Państwo znajdą, są w większości przypadków absolutnie wyjątkowe, dla wielu ciężko będzie znaleźć ekwiwalent. Produkty te są wprawdzie zakwalifikowane do karm, w rzeczywistości ich zastosowanie sytuuje je gdzieś między karmami a preparatami weterynaryjnymi. Z tego powodu produkty marki BENEFEED® przyniosą Państwu uczynną pomoc i korzyść w dziedzinach, w jakich nigdy nie udałoby się tego uzyskać przy pomocy standardowej karmy. Kiedykolwiek będą mieć Państwo problemy ze stanem zdrowia, niskim stopniem użytkowości lub jeśli potrzebują Państwo zwiększyć osiągi, należy sięgnąć po preparaty marki BENEFEED®. Ceny oraz więcej informacji na http://www.benefeed.pl ACIDOMID gołąb OPTIMIN gołąb AMIVIT gołąb Preparat nie tylko przeciwdziała mnożeniu się patogennych bakterii, ale także chroni przed różnymi wewnątrzkomórkowymi pasożytami, na przykład kokcydiami. Poprawia trawienie, wchłanianie i zwiększa wykorzystanie składników pokarmowych z karmy. Skutecznie przeciwdziała też rozwojowi pleśni. OPTIMIN jest odpowiednikiem naturalnych leczniczych wód mineralnych, które są zwykle stosowane przy różnych dolegliwościach zdrowotnych u ludzi. Podobna jest też funkcja tego wyrobu u zwierząt w niewoli, gdy, mówiąc w sposób uproszczony, dzięki optymalizacji poziomu substancji mineralnych zwiększamy odporność organizmu. Maksymalnie skuteczny koncentrat aminokwasów i witamin. Specjalna technologia produkcji zmniejsza stopień degradacji witamin w żołądku i przewodzie trawiennym. Nie dochodzi także do przylegania witamin „tłuszczowych“ A, D, E, K do ścian poideł i instalacji wody, co znacząco przyczynia się do higieny w hodowli. KARNIVIT gołąb ENERGIT gołąb ELEKTROLYT gołąb Do odchowania młodych U gołębi zwiększa ilość i ruchliwość plemników, u gołębic dochodzi do lepszego zapładniania i rozwoju płodów. Gołębięta rodzą się później z dużo większą odpornością i witalnością, co ma korzystny wpływ na ich dalszy rozwój. Niezastąpiony wyrób dla wszystkich, którzy chcą podnieść wydajność gołębi pocztowych na najwyższy możliwy poziom, jaki mogą osiągnąć. Wyjątkowe połączenie substancji czynnych poprawia kondycję gołębi, zwiększa wydajność ich mięśni i poprawia odporność na stres. Precyzyjnie wyliczony i sprawdzony w długim okresie stosunek substancji czynnych szybko i skutecznie pomoże gołębiom w regeneracji sił po ciężkim wyścigu. Bardzo szybko dochodzi do wyrównania płynów w komórce, do minimum skraca się czas zmęczenia mięśni, co jest niezbędne w sezonie wyścigowym. KNOBLAMIN gołąb BRONCHOXAN gołąb CHONDROXAN gołąb Zmielony drobno czosnek jest mieszany z wodą w celu prostego zastosowania w hodowli. W odróżnieniu od pozostałych wyrobów nie chodzi o czysty ekstrakt z czosnku otrzymany w wyniku tłoczenia, ale przetwarzany jest także miąższ, zawierający bardzo ważne substancje, których nie można uzyskać w inny sposób. Specjalna technologia produkcji umożliwia uzyskanie z ziół maksymalnej ilości substancji, co klasyfikuje ten wyrób powyżej zwykłych herbat ziołowych. Dlatego w zapobieganiu i leczeniu chorób górnych dróg oddechowych za pomocą substancji naturalnych jest absolutnie wyjątkowy i jako taki prawie nie do pokonania. Chroni przed uszkodzeniem i zmniejsza zużycie stawów u gołębi pocztowych. U gołębi przy największym wysiłku dochodzi jednocześnie do ekstremalnego obciążenia stawów, które objawia się następnie jako niepożądane zmniejszenie wydajności gołębia. Uchroni przed tym prawidłowe i odpowiednio wczesne odżywienie stawów. styczeń-marzec 2013 29 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Raz jeszcze o warszawskim motylu średniodziobym, zwanym potocznie widynem Z wielkim zdziwieniem przeczytałem artykuł pana Henryka Szabłowskiego pt. „Widyn przyczynek do historii rasy” – jaki ukazał się w naszym biuletynie nr 55/2012. Autor stara się w nim przekonać czytelników co do słuszności swoich dziwnych przekonań zarówno jeśli chodzi o pochodzenie, nazwę oraz pokrój tych gołębi, które, jak łatwo się zorientować, tak naprawdę zna słabo. Czytając ten artykuł bardzo szybko możemy stwierdzić, że poglądy autora są w tym zakresie mylne lub wręcz fałszywe, a co gorsza próbuje on zupełnie niepotrzebnie wprowadzić zamęt swoimi dziwnymi teoriami. Takie stwierdzenia jak: „widynami najbardziej zainteresowani byli hodowcy wiejscy”, albo „z moich dociekań wynika, że w okresie międzywojennym najwięcej hodowano widynów w Polsce Północno – Wschodniej oraz w północnej części Mazowsza” - urągają prawdzie i wprowadzają w błąd wielu czytelników, obrażając jednocześnie całą rzeszę zarówno przedwojennych, jak i późniejszych hodowców warszawskich, których było tysiące, a którzy swoją wieloletnią, żmudną pracą, począwszy od okresu międzywojennego, sukcesywnie tworzyli tę bardzo lubianą przez nich rasę, nazywaną jeszcze przed wojną wiedenem, a po wojnie potocznie początkowo wiedynem, a później widynem. Zabawne są też dociekania pana H. Szabłowskiego co do pochodzenia tej obiegowej nazwy widyn, albowiem pisze on w swoim artykule: „Dlaczego w nielicznych artykułach o tej rasie pojawiła się nazwa widyn zamiast widymek tego nie wiem. Tłumaczenie, że gołębie te pochodzą od gołębi wiedeńskich, stąd ich nazwa od miasta Wiednia, nie bardzo mnie przekonuje”… oraz „Jestem bardziej skłonny uznać pochodzenie nazwy widyn (widymek) od przydymionego winerka co oznacza wi-dymek” - ?!!! Tu autor tego wywodu przeszedł już chyba w swojej fantazji samego siebie. W innym miejscu swego artykułu pan H. Szabłowski próbuje forsować nazwy jakie używano w rejonie jego poprzedniego miejsca zamieszkania (dawne woj. łomżyńskie) jak: „widyn cyganka” (nazwa dotyczy prawie całkowicie czarnego gołębia, co jest przecież kardynalną wadą rysunku, dyskwalifikującą takiego widyna), czy „płoza” (jako kolorowe obrzeże skrzydła). Nazwe te są dziwne i zupełnie obce dla środowiska hodowców widynów, a w centrum Mazowsza, skąd pochodzą widyny, nigdy nie funkcjonowały! Jak już pisałem prawie trzydzieści lat temu, bo w 1984 r., we wstępie do wzorca motyla warszawskiego, który opublikowany był w Nr 5 „Hodowcy drobnego inwentarza”, a następnie w artykule zamieszczonym w naszym biuletynie związkowym Nr 50/2011 „Gołębie i drobny inwentarz”, gołębie te, pod potoczną nazwą widyny (lub wiedyny), hodowano powszechnie prawie w każdym warszawskim sportowym gołębniku, których biorąc pod uwagę także najbliższe okolice, było wówczas tysiące, u boku oczywiście najliczniej występujących tu srebrniaków (na Mazowszu zwanych potocznie jasnymi) i tak zostało po dzień dzisiejszy. Widynami zajmowali się jednak nie tylko popularni „gołębiarze” ale także hodowcy gołębi zrzeszeni w organizacjach związkowych. Do najwybitniejszych z nich należeli znani warszawscy hodowcy jak: Edward Złotkowski (wielokrotny mistrz Polski w rasie srebrniak), sędzia – ekspert gołębi rasowych Remigiusz Lamcha (kilkukrotny mistrz m. in. w rasie perłowy) czy bracia Artur i Janusz Pojedynek (dawniejszy czołowy hodowca szeka polskiego). Dobrej klasy widyny cieszyły się dużym popytem i osiągały też bardzo wysokie ceny. 30 styczeń-marzec 2013 Mogę śmiało powiedzieć, że historię tworzenia się tej rasy znam bardzo dobrze bo hodowałem ją przez wiele lat i śledzę jej rozwój od lat pięćdziesiątych ub. wieku po dzień dzisiejszy. Poza licznymi wizytami u kolegów hodowców warszawskich, prawie co tydzień bywałem też (w soboty) na warszawskich targowiskach gołębi, które kolejno lokalizowane były na bazarach przy ul. Stalowej na Pradze, następnie na Placu Szembeka (Grochów), w Międzylesiu, w Falenicy, a obecnie na Żeraniu. Tu był prawdziwy przegląd hodowanych ras, ich pogłowia oraz rozwoju. W Warszawie „bazary” były bardzo duże, każdej soboty było tam zawsze setki hodowców i tysiące gołębi. Oczywiście rasy regionalne prezentowane tam były w największej ilości, a widynów, w różnych barwach, było tam zawsze co najmniej sto. Bazary odwiedzane były tez przez hodowców i handlarzy gołębi z różnych stron Polski (w dawniejszych czasach byli to często kolejarze – z uwagi na darmowe przejazdy), którzy zakupione tu gołębie wywozili w różne strony kraju. Zapewne w ten sposób niektóre widyny przewieziono też w owym czasie i na Podlasie, a także w inne regiony kraju. Na ogół nie były to jednak wysokiej klasy egzemplarze. Tych nie wywożono na bazary, bo warszawscy hodowcy pozostawiali je najczęściej dla siebie, w swoich gołębnikach i dość rzadko odstępowali je kolegom, a jeżeli już, to za wysokie ceny. Po wojnie, poza Warszawą, widyny (motyle warszawskie średniodziobe) najczęściej hodowane były w stosunkowo blisko położonej Łodzi i okolicach, gdzie gołębiarstwo zawsze miało bardzo podobny wymiar i styl, a wzajemne kontakty hodowców były i są do dziś dość częste. Dlatego też pan H. Szabłowski absolutnie nie ma racji, twierdząc jakoby:… „widynami najbardziej zainteresowani byli hodowcy wiejscy” oraz …„gołąb ten w początkowym okresie uformowania go był hodowany głównie w zagrodach wiejskich”. Być może pan H. Szabłowski tak twierdzi, ponieważ jak sam napisał w swoim artykule, w młodości przez wiele lat mieszkał na wsi w rejonie łomżyńskim (do 1993 r.), stąd też prawdopodobnie patrzy on na tę rasę wyłącznie przez pryzmat swego miejsca zamieszkania. Faktem jest, że w tym regionie gołębie te występowały w tamtym czasie, ale sporadycznie i to w miernym wydaniu, o czym mogłem osobiście przekonać się goszcząc wielokrotnie na bazarze w Białymstoku w latach sześćdziesiątych (dwuletnia służba wojskowa) oraz latach późniejszych. Tam królowały czerwone i żółte (rzadziej czarne) wywrotki mazurskie- nazywane tam wówczas mylnie „maściuchami”, piękne krymki średniodziobe łapciaste (dla których w 1985 r. opracowałem wzorzec, nadając im nazwę krymka białostocka), szaryki i boki (późniejsze orliki białostockie i białostockie tarczowe lotne). Dlatego też przypisywanie wiodącej roli w rozwoju widyna hodowcom z „Polski Północno – Wschodniej oraz północnej części Mazowsza” – jak próbuje sugerować pan H. Szabłowski, jest zupełnie fałszywym stwierdzeniem nie mającym żadnego pokrycia w faktach, albowiem kolebką hodowli widynów jest Warszawa i jej najbliższe okolice. W dalszej części swego artykułu pan H. Szabłowski przedstawił też „propozycję wzorca gołębi rasy widyn polski potocznie zwany widymkiem”. Po zapoznaniu się z tą „propozycją” doszedłem do wniosku, że autor próbuje przedstawić w niej opis gołębi jakie aktualnie posiada, a są to to prostu motyle warszawskie średniodziobe (potocznie zwane widynami) tyle, że miernej klasy, o bardzo spłaszczonych głowach i wydłużonych dziobach, różowo - czerwonych brwiach i bardzo wadliwym na ogół rysunku. Gołę- GOŁĘBIE i drobny inwentarz bie te w ilości ośmiu sztuk zostały wystawione przez pana H. Szabłowskiego na ostatniej wystawie gołębi rasowych w Warszawie (12-13 stycznia 2013 r.), gdzie uzyskały oceny: 3 szt. po 90 pkt, 2 szt. po 91 pkt, 2 szt. po 92 pkt i jeden 95 pkt. Dodatkowo wystawione na tej wystawie przez pana H. Szabłowskiego gołębie tej rasy w wolierze były jeszcze słabszej jakości i wywoływały bardzo negatywne opinie i ironiczne komentarze zwiedzających hodowców mających pojęcie o tej rasie. Fakty te bardzo wymownie świadczą o klasie gołębi, jakie próbuje preferować pan H. Szabłowski i jeżeli nie zmieni on swoich poglądów także w stosunku do pokroju prawdziwych widynów (motyli warszawskich średniodziobych) i nie zechce zrozumieć na czym naprawdę polega ich piękno i klasa, to zawszę będzie w tym samym miejscu, co dotychczas. Zapewne też, raczej trudno będzie mu znaleźć zwolenników tego typu gołębi, jakie aktualnie posiada i jakie próbuje na różne sposoby przeforsować, bo to są właśnie „odrzuty” średniodziobych motyli warszawskich, potocznie zwanych widynami. Celowo użyłem tu słowa „odrzuty”, którym tak często operuje pan H. Szabłowski w swoim artykule, sugerując jakoby motyl średniodzioby był „odrzutem” motyla warszawskiego krótkodziobego. Chyba wypada uzupełnić tu wiedzę pana H. Szabłowskiego i wyjaśnić, iż motyl warszawski średniodzioby (tzw. wydyn) jest protoplastą motyla warszawskiego krótkodziobego. Odnoszę wrażenie, że pan H. Szabłowski nie chce, a może nie jest w stanie tego zrozumieć. W rzeczywistości są to dziś gołębie pokrojowo już zupełnie inne i różnią się one kilkoma elementami rasowymi. Oprócz długości dzioba, kształtu głowy, gołębie te różnią się też budową (wielkością) bo średniodziobe motyle były i są do dziś wyraźnie większe (średniej wielkości). W roku 2000, wraz z zakończeniem procesu przekształcania motyli warszawskich z gołębi średniodziobych w krótkodziobe, w którym uczestniczyli już hodowcy z kilku regionów kraju, dokonano także modernizacji dotychczasowego wzorca motyla warszawskiego (średniodziobego) z 1984 r., pozostając jednak przy nazwie „motyl warszawski” dla gołębi krótkodziobych. Na szczęście gołębie w starym typie, czyli jako średniodziobe motyle warszawskie (tzw. widyny) nadal były hodowane przez wielu miłośników gołębi lotnych, szczególnie na Mazowszu, choć na skutek wyżej wymienionych działań pozostały one od 2000 r. bez wzorca. Wobec tej dziwnej sytuacji zaistniała konieczność przywrócenia wzorca dla tych gołębi, co miało miejsce w 2009 r. Wzorzec ten jest tylko nieznaczną nowelizacją wzorca motyla warszawskiego z 1984 r. opracowanego przez zespół autorski R. Lamcha, J. Szawiel, a zatwierdzonego przez ówczesne Kolegium Sędziów – Ekspertów Gołębi Rasowych. Dla zróżnicowania tych dwóch typów motyli warszawskich, tzn. krótkodziobego i średniodziobego, nawiązując do dotychczasowego wzorca z 1984 r. pod nazwą motyl warszawski, we wzorcu z 2009 r. zostało dodane określenie „średniodzioby” i przyjęto oficjalną nazwę rasy jako „Warszawski motyl średniodzioby”, choć tradycyjnie nadal nazywany jest on gwarowo widynem. Wzorzec ten został zamieszczony w wydanym pod koniec 2009 r. przez PZHGRiDI katalogu pt. „Wzorce Gołębi Rasowych”. W oficjalnej nazwie rasy nie figuruje ta dotychczasowa potoczna nazwa „widyn”, ponieważ zgodnie z przyjętymi w Polsce zasadami nazwy zwierząt rasowych powinny być polskie, nawiązywać do charakteru rasy, pokroju lub ubarwienia oraz miejsca ich utworzenia. W nazwach ras nie należy używać określeń potocznych czy gwarowych, które bywają zupełnie niezrozumiałe dla hodowców z innych krajów, a nawet innych regionów Polski, lub wręcz nie mają często żadnego sensu. Już wcześniej, w naszym biuletynie nr 55/2012 (str. 36), pisał obszernie na ten temat pan prof. Manfred Uglorz. W tej sytuacji propozycja pana H. Szabłowskiego, zawarta w jego artykule, by wzorzec tych gołębi zawierał w oficjal- nej nazwie słowo „widyn” jest co najmniej dziwna i absolutnie niewłaściwa. Gołębie te zapewne dalej będą nazywane potocznie widynami, ale tylko potocznie, bo na wystawach (w katalogach wystawowych i kartach oceny) powinno używać się oficjalnej, pełnej nazwy ze wzorca, czyli „Warszawski motyl średniodzioby”. Na zakończenie chciałbym jeszcze odnieść się do kilku krytycznych uwag pana H. Szabłowskiego zawartych w jego artykule w biuletynie Nr 55/2012, a dotyczących wzorca motyli średniodziobych, który jak już wcześniej wspomniałem, opublikowany został także w numerze 50/2011 biuletynu „Gołębie i drobny inwentarz”. Pan H. Szabłowski napisał m. in. w nim:„fotografie z wyjątkiem pierwszej, przedstawiają widyna, natomiast wzorzec i rysunek wzorca zupełnie do tych gołębi na fotografiach nie pasuje. Zdjęcie pierwsze jest to nieudany retusz komputerowy i przedstawia gołębia podobnego do widyna” - koniec cytatu. Otóż, pragnę uspokoić pana H. Szabłowskiego, że przedstawiony tam wzorzec, rysunki i gołębie na pewno do siebie „pasują”, i to bardzo dobrze, a to tylko panu Szabłowskiemu zabrakło raczej obiektywizmu, a zwłaszcza należytej wiedzy, żeby to właściwie ocenić. Gołąb figurujący na pierwszej fotografii przedstawia bardzo ładnego, średniodziobego widyna (warszawskiego motyla średniodziobego) z hodowli śp. Edwarda Złotkowskiego z Warszawy, który hodował tę rasę do ostatnich dni swojego życia przez ponad 70 lat i to ze znakomitym skutkiem, będąc jednocześnie kopalnią wiedzy w tym zakresie. Warszawski motyl średniodzioby z hodowli śp. Edwarda Złotkowskiego z Warszawy (2009 r.) Myślę, że chyba już dość tych dowodów świadczących o poziomie wiedzy i „poczuciu piękna” w hodowli i ocenie widynów przez pana H. Szablowskiego, który jak wiadomo nie od dziś, obdarzony jest obsesją „stworzenia” własnej rasy, tak naprawdę nie mając ku temu żadnych racjonalnych podstaw ani chyba też predyspozycji. Jak zapewne niektórzy hodowcy gołębi pamiętają, pan H. Szabłowski przedstawił na Krajowej wystawie w Warszawie w 2011 roku 8 średniodziobych gołębi, o zróżnicowanym rysunku i pokroju, własnej hodowli i jako propozycja nowej rasy wystawił je pod nazwą „Szablak” (jak łatwo można się domyśleć nazwa pochodzi od nazwiska hodowcy), wzbudzając tym faktem zdziwienie i liczne ironiczne komentarze zwiedzających, a także internautów. Jak przypuszczam, była to jakaś krzyżówka i to może nawet w pierwszym pokoleniu (F1). Na szczęście w następnych latach kolejnych pokazów „Szablaków” już nie było. Pojawiły się za to inne „propozycje”, miejmy nadzieję, że też już ostatnie… Jerzy Szawiel styczeń-marzec 2013 31 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Z wizytą u hodowcy i rzeźbiarza W trakcie moich gołębiarskich wędrówek po Polsce spotkałem wielu wspaniałych hodowców i pasjonatów gołębiarstwa. Miałem przyjemność i szczęście poznać ludzi zauroczonych urodą gołębi i drobiu ozdobnego. Ludzi, dla których hodowla ich ulubionych ptaków stała się pasją i nieodłączną cząstką ich życia. Myślę, że to nie przypadek, że na swojej drodze spotkałem też znakomitego miłośnika gołębi Grześka Majewskiego, który pasjonuje się hodowlą niezwykle urokliwych ras wschodnich. Jego specjalnością są słynące z urody wołżańskie barwnopierśne, jejskie dwuczube i żarowe tulskie. W gołębniku widziałem też dobrej jakości białogony polskie. Dodatkowo okazało się, że Grzesiek to nie tylko miłośnik i hodowca, ale przede wszystkim niezwykle utalentowany artysta, który rzeźbi przepiękne, realistyczne statuetki gołębi rasowych. Jest człowiekiem niezwykle pracowitym, koleżeńskim i skromnym. Posiada artystyczną duszę i ten „boski talent”, którego mu trochę zazdroszczę. Motywem przewodnim jego twórczości rzeźbiarskiej są gołębie rasowe. Konsekwentnie rzeźbi i tworzy przepiękną kolekcję ras polskich, dokumentując przy tym nasze dziedzictwo kulturowe i hodowlane. Oprócz ras polskich rzeźbi również popularne rasy zagraniczne. Jego realistycz- 32 styczeń-marzec 2013 Grzegorz Majewski i autor artykułu Zbigniew Gilarski ne i pełne ekspresji rzeźby mogą być ozdobą każdej galerii. Uważam, że jego statuetki to prawdziwe arcydzieła, które ukazują nam niepowtarzalne piękno gołębiego świata. Tworzone przez niego rzeźby gołębi charakteryzują się realizmem i indywidualnym sposobem kształtowania wyglądu każdej rasy. Jako twórca posiada własny warsztat i styl, a jego prace są niepowtarzalne. Dzięki realizmowi i perfekcyjnemu odwzorowaniu szczegółów jego rzeźby są naturalne, i zrozumiałe dla wszystkich, a co najważniejsze stanowią naturalną przeciwwagę dla wszechobecnej sztuki abstrakcyjnej. Rzeźbienie to zupełnie nowy etap w jego życiu zawodowym. W naszym małym światku gołębiarskim określany jest jako „rzeźbiarz gołębi”, gdyż to one go inspirują i pobudzają jego twórczą wyobraźnię. Wrodzona wytrwałość i wrażliwość na piękno skłania go do rzeźbienia coraz to nowych ras. Rzeźbi coraz częściej i coraz więcej. Szczególną motywację stanowią dla niego wystawy gołębi, na których może zaprezentować swoją twórczość. Najważniejsze jednak jest to, że wykonane przez niego rzeźby gołębi spotkały się z wielkim uznaniem hodowców krajowych i zagranicznych. Państwo Majewscy mieszkają w niewielkiej miejscowości koło Zwolenia; mają normalny dom, rodzinę i przyjaciół. Cieszą się tym, co osiągnęli do tej pory. Wszystko co posiadają, zawdzięczają pracy swoich rąk, swojemu wysiłkowi i wyrzeczeniom. Są zadowoleni z życia. Mają to, co najważniejsze: siebie, kochającą rodzinę oraz ten rzadki „boski talent” i zamiłowanie do sztuki, dzięki czemu ich życie stało się twórcze i bardziej radosne. Przy okazji wizyty w rodzinnym domu państwa Majewskich poprosiłem ich o krótkie wypowiedzi dotyczące ich rodziny, hobby i planów życiowych. I oto co zanotowałem. DOROTA MAJEWSKA O MĘŻU: Moje motto; „RODZINA JEST W ŻYCIU OPARCIEM, CZYMŚ CO CHRONI, CO DAJE SIŁĘ”. Dla Grześka zawsze najważniejsza była i jest rodzina. Odkąd pamiętam zawsze też zachwycał się pięknem przyrody. Fascynacja gołębiami rasowymi przełożyła się na jego zainteresowania artystyczne. Rzeźbienie sprawia mu wyraźną przyjemność – „dłubanie” to dla niego GOŁĘBIE i drobny inwentarz odpoczynek i jednocześnie odskocznia od codzienności .Pracuje w skupieniu i widać, że w rzeźbie stara się uzyskać harmonię kształtu i dąży do stworzenia ideału. Bardzo się cieszę, że nasza córka Karolina, studiując znajduje jeszcze czas aby pomagać ojcu. Drugą jego pasją i moją również jest wędkarstwo. Jest to dla nas najlepszy sposób wypoczynku, z dala od codziennych problemów, zgiełku, hałasu. Oboje czasem marzymy aby złapać taaaaaką rybę !!! Grzesiek Majewski o sobie: Moje motto życiowe „PRZEJŚĆ PRZEZ ŻYCIE TAK, ABY POZOSTAWIĆ PO SOBIE TRWAŁY ŚLAD”. Kocham i podziwiam przyrodę, fascynuje mnie wszystko, co stworzyła matka natura. Jednak moją największą pasją są gołębie rasowe; hoduję je w zasadzie od najmłodszych lat i do dzisiaj zauroczony jestem ich urodą oraz różnorodnością form i barw. Moje pierwsze gołębie to popularne w naszym regionie typowe rasy lotne, hodowane pod tzw. „kij” lub „szmatę”. W okresie późniejszym przez wiele lat hodowałem rasy krótkodziobe: maściuchy, szeki, motyle i barwnogłówki królewieckie. Obecnie hoduję niezwykłej urody rasy „wschodnie”, które dostarczają mi wiele radości i są moją twórczą inspiracją. Od kilku lat należę do Radomskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Swoją pasję hodowlaną i rzeźbiarską mogę kontynu- ować dzięki wyrozumiałości mojej żony Doroty, która zawsze mnie wspiera, zachęca do rzeźbienia a ostatnio jej pasją stało się malowanie figurek gołębi. Dużą pomoc okazuje mi też córka Karolina, która w wolnych chwilach z wielką pasją maluje moje rzeźby. Cieszy mnie też, że nasza najmłodsza córka Wiktoria, zaczyna się pasjo- nować hodowlą gołębi. I za to im serdecznie dziękuję. MOJE MARZENIE: wyrzeźbić pełną kolekcję ras polskich. Opracował Zbigniew Gilarski FOT. ZBIGNIEW GILARSKI styczeń-marzec 2013 33 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Czeska bagdeta EE – 110, Tschechische Bagdette, Bagadais Tchèque, Czech Bagdad Pochodzenie Na przełomie XVII i XVIII wieku we wscho dnich Czechach, głównie w okolicach Hradec Králové, Pardubic, Wysokiego Myta, Chrudima i Holic hodowano bagdetę, którą nazywano wówczas pardubickim indianem (pardubický indian). Był to wówczas bardzo popularny gołąb i można go było zobaczyć niemalże w każdej miejscowości. Hodowano go w niewielkich czeskich miastach i we wioskach. Dobrze fruwał i chętnie żerował na polach. I właśnie dzięki temu cieszył się dużą popularnością. Prawdopodobnie powstał przez skrzyżowanie indiana z turkiem i być może, także z jakimś rodzimym gołębiem polnym. Nadal ten potomek dawnego indiana pardubickiego hodowany jest najliczniej w okolicach Pardubic i Holic. Pardubicki indian, który pokrojem przyp omina rzeczywiście indiana, obecnie jest nazwany czeską bagdetą. I pod taką nazwą został zarejestrowany w Europejskiej Federacji Hodowców Gołębi. Czeska bagdeta jako rasa uznana została w 1926 roku. Obecnie jest hodowana nie tylko w pardubickim kraju, ale w całych Czechach, a także na Morawach, w sąsiedniej Słowacji i w niewielkiej ilości w Polsce. Gołąb ten zasługuje u nas na większe zainteresowanie. Jest bardzo żywotny i pięknie się prezentuje. Może być ozdobą niejednego gołębnika. Klub Hodowców Czeskiej Bagdety ma swoją siedzibę w Holicach, gdzie też każdego roku jesienią hodowcy mogą zaprezentować na wystawie swoje bagdety. Charakteryzuje się mocną budową, szerokimi piersiami, głębokim i wypełnionym brzuchem. Zwierzęta długie i wąskie oraz małe i w dodatku o słabej budowie muszą być usunięte z hodowli, aby nie dochodziło do degeneracji rasy. Błędem jest wyraźnie wydłużona postawa, która może być pozostałością po nieznanym gołębiu polnym. Najbardziej charakterystyczna dla czeskich bagdet jest budowa głowy. Czeską bagdetę od współczesnego indiana, głównie typu angielskiego, odróżnia przede wszystkim budowa Opis budowy Czeska bagdeta – to więcej niż średniej wielkości gołąb. 34 styczeń-marzec 2013 Czarna bagdeta odmiany bocianiej (čapkova) głowy z wszystkimi chara kterystycznymi dla tych ras znakami (dziób, brodawki, brwi). Głowa osadzona jest na krótkim i szerokim karku, z którego tylną częścią tworzy nieco spłaszczone półkole. Zbyt spłaszczona linia potylicy i karku jest dużą wadą. Dziób, długi około 2,7 cm powinien być silny, dobrze osadzony w głowie i musi łączyć się z czołem bez jakichkolwiek załamań. Zarówno górna, jak i dolna część dzioba powinna być jednakowo rozwinięta i silna. Patrząc z góry, a także z boku, tworzy z głową klin. Cecha ta szczególnie uwidacznia się od drugiego roku życia. Z każdej strony dzioba, pod woskówkami występuje niewielka brodawka. Woskówki są dobrze rozwinięte, jednakże powinny być zawsze płaskie, o delikatnej strukturze i biało przypudrowane. Woskówki gąbczaste są dużą wadą. Także brodawki na dolnej części dzioba są wadą. U samców dziób jest mocniejszy. Należy więc nieco łagodniej oceniać samice. Znane są bagdety czeskie z czubkiem, który nie może wystawać ponad ciemię, a więc powinien być dość nisko osadzony. Oczy u wszystkich odmian, z wyjątkiem białych i bocianich powinny być perłowe. Okrągłe brwi bagdety czeskiej są koloru czerwonego, dość szerokie, ale nie mogą być gąbczaste ani wystawać ponad ciemię. Wymaga się, aby brwi tworzyły idealny okrąg i nie stykały się z dziobem. Blade, cieliste brwi uważa się za wadę. Tzw. złamane oczy są poważną wadą. Nogi bagdet czeskich nie mogą być długie. Ale nie mogą też być za krótkie. Uda powinny być mocne i dobrze osadzone w korpusie, a skoki GOŁĘBIE i drobny inwentarz i palce nie mogą być upierzone. Ogon jest nieco dłuższy od skrzydeł, zwarty i noszony w jednej linii z plecami, a więc nieco opadający. Nie może on dotykać ziemi. Wiotki, luźny i bardzo długi ogon jest wadą. Wadą też są długie skrzydła, nie spoczywające na ogonie. Kolory i rysunek Czeskie bagdety występują w kolorze białym, czarnym, brązowym, szarobrązowym, brązowo-żółtym (khaki), niebieskim, czerwonym i żółtym. Wszystkie kolory powinny być czyste i równomiernie rozłożone, a rysunek wyraźny, zgodny z odmianą. Przy ocenie kolor nie jest najważniejszy. O jakości bagdety czeskiej decyduje budowa, szczególnie głowy. Znane są następujące odmiany czeskich bagdet: jednobarwne, bocianie (čapkové), łuskowate (pigři) i białopasiaste. Jednobarwne występują we wszystkich wyżej wymienionych kolorach. Grochowe występują tylko w kolorze niebieskim z czarnymi pasami. Plamki na tarczach skrzydeł powinny być wyraźne i równomiernie rozmieszczone. Bocianie występują w kolorze czarnym, brązowym, niebieskim, niebieskim z czarnymi i białymi pasami, czerwonym i żółtym. Kolorowe są tarcze skrzydeł oraz ogon i klin. Pozostałe upierzenie jest białe (także lotki). Kolor biały powinien sięgać głęboko na tarcze, tworząc wyraźne serce. Należy dążyć, aby kolorowa była także dolna część skrzydeł. Występujące na ogonie rozjaśnienie nie jest wadą. Nie mogą jednak występować w ogonie całe białe pióra. Łuskowate znane są w kolorze czarnym, brązowym, szarobrązowym, niebieskim, czerwonym i żółtym. Górna część głowy i szyi jest kolorowa, bez rysunku. Pozostałe części upierzenia są łuskowate. Przednia część tarczy skrzydeł jest bardziej kolorowa. Białe pióra są obrzeżone odpowiednim Czarna bagdeta z białymi pasami kolorem. Także lotki powinny być obrzeżone. Dolna część korpusu jest wyraźnie jaśniejsza. Niepożądane jest zbyt jasne łuskowanie na tarczach skrzydeł. Białopasiaste występują w kolorze czarnym, brązowym, szarobrązowym, niebieskim, czerwonym i żółtym. Pasy nie są w pełni białe i dość wyraźne, bowiem bagdety czeskie białopasiaste są heterozygotyczne. U bagdet białopasiastych jaśniejsze lotki nie są wadą. Pasy powinny być możliwie proste. Podobnie jak u bagdet bocianich rozjaśnienie na ogonie nie jest wadą. Szczególnie pięknie prezentują się bagdety bocianie, niezależnie od tego ile mają kolorowych piór w tarczach skrzydeł, a także białe i czarne, u których czerń jest wyjątkowo głęboka. Warto wiedzieć Bardzo często czescy hodowcy nie trzymają swoich bagdet w wolierach. Powinny one wolno latać, bowiem chętnie żerują na polach, nieraz dość daleko od gołębnika. Potrafią same znaleźć wiele pokarmu dla siebie i swoich młodych. Jednak można je także hodować w wolierach. Czarna bagdeta łuskowata (pigři) Dobrze wysiadują jaja i wychowują swoje młode. W ciągu jednego sezonu lęgowego potrafią wychować kilka par młodych gołębi. Bagdety czeskie można polecić hodowcom mieszkającym na wsi, w małych miastach i na obrzeżach większych miast. Płodność i niezwykłe piękno są zachętą do hodowli tych gołębi. Boksy do gniazdowania powinny być dość obszerne i mogą być wielokondygnacyjne. Lepiej hodować je ze średnio dużymi gołębiami, np. dragonami, lub gołębiami chętnie żerującymi na polach, np. bernardyńskimi srokaczami i śląskimi barwnogłówkami. Czasem zdarzają się bójki między bagdetami, głównie wtedy kiedy musi być ustalona nowa hierarchia w gołębniku. Najczęściej ma to miejsce, kiedy zostanie do stada wprowadzony nowy samiec. Bagdetom czeskim nakładamy obrączkę o średnicy 9 mm. Należy to uczynić mniej więcej w siódmym dniu po wylęgu. Zdjęcia nie podpisane pochodzą z materiału szkoleniowego dla czeskich sędziów. prof. Manfred Uglorz Zdjęcia: Zdzisław Jakubanis, Album gołębi rasowych, Lublin 2013 styczeń-marzec 2013 35 GOŁĘBIE i drobny inwentarz I Moja droga z indianami ndiany należą do bardzo starej rasy gołębi. Przed stu laty rasa ta była hodowana bardzo często. Wtedy większość hodowanych gołębi miała możliwość swobodnego latania. Indiany również latały chętnie. Później w hodowli wolierowej były coraz rzadziej spotykane. Wśród gładkogłowych, były również indiany czubate, które także latały dosyć dobrze, ponieważ ich budowa jest bardzo podobna do gołębi lotnych i pocztowych. W fachowej literaturze na temat gołębi nie można znaleźć wielu informacji na temat indianów. Niestety, istnieje też niewiele zdjęć tych gołębi. Moje pierwsze indiany kupiłem w 1952 roku w Samborze, w byłej Jugosławii, od starego hodowcy Andia Karby. Indiany te pochodziły od gołębi sprzed drugiej wojny światowej. Wśród nich były dwa czubate. Wtedy nie było to dla mnie nic nadzwyczajnego. Po około 10 latach gołębiom w mojej hodowli zniknęły czubki. W 1965 roku odbywałem praktykę studencką w markecie w Kolonii. Tam też kupiłem kilka książek na temat gołębi autorstwa Edmunda Zurtha, w których przeczytałem również o czubatych indianach, co było dla mnie 36 styczeń-marzec 2013 prawdziwym zaskoczeniem. Zurth ostatnie czubate indiany widział w 1954 roku u znanego szwedzkiego hodowcy Henrego Hanssona w Höllviksnas. Natychmiast skontaktowałem się z Hanssonem. W 1980 roku osobiście odwiedziłem Henrego Hanssona w Höllviksnas. Widziałem tam przepiękne indiany, ale tych z czubkami nie miał już od dłuższego czasu. Z Höllviksnas przywiozłem parkę indianów pierwszej klasy i sparowałem je z moimi najlepszymi ptakami. A ponieważ jedne i drugie należały do tej samej linii, jeszcze wcześniej zmieszanej, udało mi się po krót- kim czasie wyhodować indiany z czubkami. Na początku hodowałem moje indiany w dwóch kolorach: czarnym i białym. W 2000 roku odwiedził mnie Rolf Pillen, hodowca z Niemiec i przywiózł ze sobą indiany z czubkami w kolorze czarnym. Jeden z przywiezionych przez niego samczyków przyleciał do domu w wolnym oblocie z odległości 30 km. Ta stara linia genetyczna jest bardzo silna, a ptaki z tej linii są pełne werwy. Obecnie mam czubate indiany już prawie w każdym kolorze. Hansson niestety już zmarł, a ostatnie indiany w Szwecji hodował Per Persson, który przed kilkoma laty także zmarł. W 2005 roku zakupiłem 16 indianów od Perssona. Gołębie te dotarły do mnie szczęśliwie, a ja mogłem ponownie odświeżyć krew. Oczywiście południowoeuropejski klimat im sprzyja. Przez długie lata hodowcy indianów z wielu krajów przywozili mi swoje ptaki. Obecnie posiadam ponad 100 indianów we wszystkich kolorach. Josip Pekanović, Cara Dušana 17, 25000 Sombor, Serbien tel. 00381 63 7131 923 [email protected] GOŁĘBIE i drobny inwentarz Gołębie wysokolotne i akrobatyczne rywalizują w zawodach W ychodząc naprzeciw oczekiwaniom hodowców i miłośników wyczynowych gołębi rasowych, grupa pasjonatów założyła nowy klub - Klub Hodowców Gołębi Wysokolotnych i Akrobatycznych. W odróżnieniu od działającego już innego klubu, nasz KHGWiA umocowany jest w strukturach Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Zapewnia to jego członkom wszechstronny dostęp do osiągnięć Polskiego Związku, miedzy innymi do szkoleń, obrączek rodowych, bezpłatnej gazety związkowej „Gołębie i drobny inwentarz” itp . Dzięki stosowaniu w Klubie tych samych obrączek, jakie wymagane są w Federacji Europejskiej (EE), będzie możliwość udziału hodowców w pokazach klubowych i wystawach bez ograniczeń, a członkowie Klubu nie będą stali przed dylematem – latać w konkursach czy prezentować gołębie na wystawach, gdyż te jednolite obrączki problem rozwiązują. Głównym celem Klubu jest skupianie jak najszerszej grupy hodowców i miłośników gołębi ras wysokolotnych i akrobatycznych, a przede wszystkim organizowanie lotów konkursowych. Działania nasze zmierzają do tego, by łączyć przyjemne z pożytecznym. Oprócz integracji ludzi mających wspólne hobby, a także podziwiania wyczynów naszych pupili w przestworzach podczas treningów i konkursów, przyczynimy się z pewnością do popularyzacji i rozwoju tej „nowej dyscypliny” w polskim gołębiarstwie. Propagowanie tego fascynującego sportu na szeroką skalę pozwoli w przyszłości odbudować populację gołębi o umiejętnościach typowo wyczynowych. Musimy jednak dbać w Klubie o rasowość i styl lotu gołębi biorących udział w konkursach, ponieważ ważne są nie tylko wyniki lotów konkursowych, ale i to jakie gołębie biorą w nich udział. „Zagospodarowanie” sędziów specjalizujących się w rasach lotnych, jak również doświadczonych hodowców , których w szeregach PZ nie brakuje pozwoli z czasem na coraz skuteczniejsze eliminowanie z zawodów gołębi nie posiadających typowych cech rasowości. Będzie to możliwe również dzięki szkoleniom i wydawaniem uprawnień obserwatorom konkursów, przy współpracy z Kolegium Sędziów i Komisją Standaryzacyjną. Weryfikacja naszych poczynań będzie miała miejsce na pokazach i wystawach, podczas prezentowania gołębi konkursowych. Jednocześnie powinniśmy zachować umiar w tym wszystkim, aby nie przysłoniło to nam, członkom Klubu wspaniałej przygody z „wysokolotami” i „akrobatami”, a także nie zniechęcało hodowców nowo wstępujących. W przyszłości może uda się doprowadzić do tego, by na wystawach gołębie wysokolotne i akrobatyczne były oceniane „w klasie sport”. Nie będzie to jednak łatwe zadanie, ale możliwe przy dużym zaangażowaniu i współpracy naszego Klubu z Polskim Związkiem. Pozwoliłoby to uchronić gołębie tych ras przed ich dalszą degradacją pod względem lotności. Wychodząc naprzeciw tym problemom, nowo rejestrowane rasy z tej grupy powinny mieć we wzorcu zastrzeżenie, że gołębie te mogą być oceniane na wystawach po udokumentowaniu ich udziału w lotach konkursowych. Taki początek został już zrobiony przez hodowców z Okręgowego Związku Hodowców Drobnego Inwentarza w Bielsku-Białej, będących również członkami naszego Klubu. Z ich inicjatywy zostały niedaw- no zarejestrowane dwie rasy: roztoczański wysokolotny i roller z Birmingham z takim właśnie zastrzeżeniem, a dwie następne: Bij bakijski i Bij afgański doczekają się tego w najbliższym czasie. Opisane powyżej zamierzenia są bardzo ambitne. Mamy jednak nadzieję, że Klub będzie się prężnie rozwijał i temu podoła. Wśród kilku tysięcy hodowców zrzeszonych w Polskim Związku z pewnością znajdzie się spora grupa sympatyków gołębi wysokolotnych i akrobatycznych, która zainteresuje się tym co robimy i do nas się przyłączy. Najważniejsze informacje o Klubie - KHGWiA został zawiązany przy Dolnośląskim Stowarzyszeniu Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza we Wrocławiu, ale ma zasięg ogólnopolski. Na zebraniu założycielskim, 27.01.2013 r. podczas Wystawy Krajowej w Kielcach uchwalono zasady i regulaminy lotów konkursowych oraz powołano Zarząd Klubu, którego skład jest następujący: Stoisko klubowe na wystawie we Wrocławiu styczeń-marzec 2013 37 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Stoisko klubowe na wystawie we Wrocławiu Przewodniczący Andrzej Liwczak - OZHDI BielskoBiała, tel. 668 317 123 V-ce przewod. Andrzej Wojciechowski- DSHGRiDI Wrocław, tel. 509 507 384 Sekretarz Antoni OrubaDSHGRiDI Wrocław, tel. 602 504 582 Kierownik Lotów Mieczysław Sroka - OZHDI BielskoBiała, tel. 501 505 233 Członek zarządu Andrzej Niemczuk - SHGRiDO Zamość, tel. 662 450 790 Członek zarządu Michał Czuba - KZHGR Kraków, tel. 608 668 505 Członek zarządu Jan Furtacz- OZHDI BielskoBiała, tel.519 705 841 - Do Klubu może wstąpić każdy hodowca, pod warunkiem, że jest już zrzeszony albo zapisze się do dowolnej organizacji, należącej do Polskiego Związku 38 styczeń-marzec 2013 Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Mile widziani są również hodowcy zagraniczni, zrzeszeni w organizacjach Federacji Europejskiej. Osoby zainteresowane wstąpieniem do Klubu powinny złożyć deklarację członkowską oraz dokonać opłat klubowych (30 zł wpisowe i 70 zł składka roczna). Osoby dotychczas nie zrzeszone, a zapisujące się w 2013 r. do dowolnej organizacji w Polskim Związku, będą zwolnione z części opłat klubowych (na ich wniosek w Deklaracji Członkowskiej ) Uchwalane obecnie zasady i regulaminy lotów konkursowych będą obowiązywać w tzw. okresie przejściowym, a niezbyt wygórowane wymagania dają możliwość uczestnictwa w zawodach szerokiej grupie zainteresowanych. Miedzy innymi dzięki dopuszczeniu w okresie przejściowym dowolnych obrączek, pod warunkiem, że posiadają numery i są nieściągalne z nogi gołębia. Po tym czasie obowiązywać będą obrączki ze znakiem EE, rozprowadzane między innymi przez Polski Związek. Nie będzie to dotyczyć nowo wstępujących członków, a także gołębi, które wcześniej były dopuszczone do udziału w konkursach. Loty konkursowe będą organizowane już w tym sezonie, w oparciu o „Zasady organizowania lotów konkursowych gołębi ras wysokolotnych i akrobatycznych” oraz klasyfikowane na podstawie „Regulaminu oceny lotu konkursowego”, odpowiedniego dla danej rasy lub grupy ras. Wyniki z zawo- dów będą zestawiane wg ras i grupy wiekowej. Na dzień dzisiejszy najliczniej reprezentowane rasy przez członków Klubu to: zamojskie, roztoczańskie wysokolotne, wysokolotne budapesztańskie, tipplery angielskie, rollery z Birmingham. Są też orliki polskie, tipplery zagłębiowskie, serbskie wysokolotne, kłajpedzkie wysokolotne. Konkursy gołębi ras mało popularnych wśród członków Klubu będą organizowane w klasie otwartej. Klub posiada swoją stronę internetową www.khgwia.pl Zapraszamy do jej odwiedzania. Znajdziemy tam wszystkie potrzebne informacje o działalności klubu i nie tylko. Niektóre dokumenty klubowe takie jak Deklaracja Członkowska, Zasady organizowania lotów konkursowych gołębi ras wysokolotnych i akrobatycznych, Regulaminy ocen lotów konkursowych można też pobrać na stronie PZHGRiDI- www. pzhgridi.pl oraz na portalu Gołębnik- www.golebnik.pl. Pierwsza prezentacja naszego Klubu, tym razem jeszcze skromna, miała miejsce 24.02.2013 r. podczas wystawy we Wrocławiu, zorganizowanej przez Dolnośląskie Stowarzyszenie Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Związek udostępnił nam stoisko z dwiema obszernymi wolierami, w których nasi członkowie prezentowali swoje gołębie, a także udzielali obszernej informacji o Klubie osobom zainteresowanym. Zarząd Klubu zaprasza hodowców i miłośników gołębi ras wysokolotnych i akrobatycznych do współpracy, niezależnie od wieku, posiadanego doświadczenia czy stażu hodowlanego. Liczy się przede wszystkim integracja i wspólna „zabawa”. Podziwianie naszych pupili na niebie, popisujących się wysokimi, długimi lotami i wspaniałymi akrobacjami powinna sprawiać wiele satysfakcji, czego Wam wszystkim życzymy. Andrzej Liwczak przewodniczący KHGWiA GOŁĘBIE i drobny inwentarz Cz. 1 Polskie kury czubate Na kongresie niemieckich hodowców drobiu, jaki odbył się w Dreźnie w 1869 roku mimo poważnej, choć będącej w mniejszości opozycji wprowadzono oficjalnie w miejsce nazwy polskie kury czubate (polnishe haubige Huhner), nazwę – kury padewskie (Paduanerhuhner) dla kur polskich z kolorowymi czubami i kury holenderskie (Hollanderhuhner) dla kur polskich z białymi czubami. Do początków XX wieku oryginalną polską nazwę zachowano jedynie w Wielkiej Brytanii, choć we Francji nazywano je już rase Padoue dite polonaise i Padoue hollandaise. I tak ówczesny autorytet w dziedzinie ornitologii a w szczególności drobiu – Bruno Durigen, za protoplastów kur czubatych, uważał kury czubate z opierzonymi nogami, pochodzące z Rosji. Twierdził on, że skutkiem przystosowania się tych ptaków do warunków klimatycznych powstały u nich dla obrony przed zimnem czuby na głowie i pierzasta broda, którym ustąpiły, ulegające łatwo odmrożeniom, nieopierzone wcześniej części ciała jak grzebień, kolczyki i dzwonki. Ponadto twierdził, iż kury czubate zostały uznane już w XVII wieku w Holandii, górnych Włoszech i jako takie przyjęte zostały jako pierwotna forma czubatek, jednocześnie zwracając uwagę na ożywiony handel zarówno Włoch, jak i innych krajów niderlandzkich ze Wschodem co może wskazywać na fakt ewentualnej emigracji kur czubatych z obszarów polsko-rosyjskich. Czubatki sprowadzane do Holandii (holenderskie – Batavae) i tam hodowane, nazwano później brabanckimi a większe kury czubate, hodowane w górnych Włoszech – padewskie (Patavinae). Duringen twierdził, iż z tych to właśnie kur powsta- Polskie kury białoczube oraz złociście i srebrzyście ubarwione, 1871 rok, Profitable and Ornamental Poultry, H. Piper ły dzisiejsze kury padewskie, holenderskie i inne czubate. Inni ówcześni autorzy niemieccy, opierający się na teorii Duringena, przyjmowali że kury padewskie mają bardzo mały udział krwi kur Polverara, za to przeważa u nich krew kur polskorosyjskich. Z tych właśnie terenów miały one się dalej rozpowszechniać, szczególnie do Francji, gdzie miały posłużyć do wytworzenia nowych francuskich ras kur czubatych. Duringen zwraca uwagę na stałe sprowadzanie czuba- tek z Polski do Niemiec a jako przykład podaje przesłane przez cara rosyjskiego królowi pruskiemu Fryderykowi Wilhelmowi III kury polskie, które miały być umieszczone na wyspie Pawiej obok Poczdamu. Od owego wydarzenia, według Duringena, datuje się ich nazwa angielska Polish fawl, Poland. Ów wspomniany wyżej symboliczny gest rosyjskiego cara jednoznacznie wskazuje, że polskie kury czubate były nie tylko popularne na terenie naszego ale również chętnie wywożone jako niezwykle The World's Rare Breed Poultry Headquarters, Mc Murray Hatchery, 2012r., - Polskie Białoczube - w takim samym stopniu użyteczne, jak atrakcyjne atrakcyjne podarunki dla ówcześnie panujących. Józef Victorini, w swoim wspomnianym wyżej dziele „Hodowla Drobiu”, analizując ówczesne piśmiennictwo jednoznacznie stwierdza, że w wieku XVII, XVIII i pierwszej połowie XIX wieku wszystkie czubatki nazywano polskimi. Jako dodatkowy dowód na niesporne polskie pochodzenie tych kur podaje naukowe badania – C. Borelli w 1656r., który stwierdził obecność guzowatości czołowej czaszki u polskich czubatek. Zjawisko to było dalej studiowane przez Bechstein’a w 1790r., Blumenbach’a w 1805r., Geoffroy’a SaintHilare a w końcu przez Karola Darwina w dziele, pt. „Zmienność zwierząt i roślin”. Szczególnie ten ostatni, zarówno na podstawie własnych obserwacji jak i badań swoich poprzedników, jednoznacznie stwierdził, iż okazały czub szlachetnych odmian polskich czubatek doprowadzony został do swoich rozmiarów drogą selekcji (co w następstwie wpłynęło na modyfikację budowy czaszki) oraz, że to właśnie nasze czubatki są protoplastami innych odmian czubatych. Jako styczeń-marzec 2013 39 GOŁĘBIE i drobny inwentarz potwierdzenie tej tezy podaje fakt tych samych właściwości w strukturze budowy czaszki u innych kur czubatych, jak u prawdziwych polskich kur czubatych. Dr. Adolf Drechsler, ówczesny sekretarz Towarzystwa hodowli drobiu w Dreźnie, ówczesny członek wielu towarzystw przyrodniczych w swojej książce, pt.: „Die Zuchthuhner” z 1857 roku nie wspomina jeszcze o żadnych kurach padewskich, natomiast szeroko opisuje polskie kury czubate (Polnisches Shleierhuhn, Polnisches Haubenhuhn), różnicując je na odmiany pod względem koloru upierzenia. Taki stan rzeczy zmienił się jednoznacznie na podstawie w/w uchwały Kongresu w Dreźnie w 1869r. Niejako nowe nazewnictwo zostało przez powyższą uchwałę narzucone, jednak nadal zdarzały się takie miejsca w Europie gdzie nadal nazywano je polskimi. I tak Francuzi dla kur z kolorowymi czubami używali nazwy Race de Pologne, ale jednak już dla kur białoczubych stosowano nazwę Padoue hollandaise. Francuscy znawcy i miłośnicy nie zadowolili się nazwą padewskie tylko z tego powodu, że Aldrowandi jako pierwszy opisał czarne kury czubate (Polverara), które następnie nazwał kurami z Padwy a które to z kolei miały posłużyć do ukształtowania kur holenderskich. Na posiedzeniu Towarzystwa aklimatyzacji w 1885r., niejaka Pani Passy przedstawiła obszerny referat, w którym to na podstawie ścisłych dat udowodniła, że rozpowszechnienie na większą skalę kur czubatych we Francji, datuje się od czasu przybycia króla Stanisława Leszczyńskiego do Lotaryngii w 1738r., a którego to po utracie korony polskiej zięć, król francuski Ludwik XV, osadził właśnie tam na tronie książęcym. Owe sprowadzone w tamtym czasie polskie kury czubate, jak twierdzi Pani Passy bardzo się spodobały słynnej markizie Pompadour. Ta uwielbiała je do tego stopnia, że w krótkim czasem zostały nazwane kurami Pompadour, z czasem 40 styczeń-marzec 2013 Chromolitografia, 1860r. - srebrzyste polskie kury czubate nazwę tę skrócono na Padour, redukując ostatecznie do Padoue. I tak oto wg Victorini’ego powstał klucz do właściwej historii powstania we Francji nazwy kur Padoue, nazwy z której to błędnie potem wywnioskowano ich pochodzenie z Padwy. Dalej twierdzi Victorini, iż to błędne mniemanie starano się oprzeć na fakcie, iż pierwszy opis czubatek wspomina właśnie o kurach z Padwy (Polverara). Niestety Polacy z zaskakującą wręcz łatwością i bez zastrzeżeń przyjęli owe nowe nazewnictwo i od dnia Kongresu polskie kury czubate nazywane były przez nich padewskimi i holenderskimi. Dlaczego z taką łatwością oddano w obce ręce kury o niewątpliwym polskim pochodzeniu, tego nie wiadomo. W opinii dzisiejszych hodowców nadal jest to niezrozumiałe i wraz ze wzrostem świadomości polskich hodowców na temat ras rodzimych, owe zagrabione niegdyś rasy pomału wracają do łask na naszych terenach pod ich oryginalną polską nazwą. O tym, że polska kura czubata jest rodzimą rasą możemy znaleźć wzmian- Henry Weeks, Epoka wiktoriańska - srebrnoszary kogut i polskie kury białoczube ki już w 1693 roku w dziele Jakuba Kazimierza Haura, pt.: „Skład albo skarbiec znakomitych secretov o Ekonomii ziemiańskiej”, który na temat wyboru właściwego materiału do rozmnażania, pisze: ...”wybierać albo czubate albo grzebieni wyniosłych z puszkami czerwonemi. Te są pewniejsze do płodu i pożytku. Cudzoziemskich kokoszy nie brać, bo swoyskie łacniejsze do okarmienia y owocu niesienia”. Prof. Dr. K. Malsburg w swojej broszurze o „Pochodzeniu naszego drobiu” dalej stwierdza powyższy ustęp za niezwykle ważny ze względu na jednoznaczne autochtoniczne pochodzenie polskich kur czubatych. Z kolei Stanisław K. Pietruski w 1886 roku, w swojej „Historyi naturalnej” „Swojskie kury”, przy opisie kur padewskich pisze „ Anglicy przezwali je przez drwiny polskiemi, ale nie dlatego ażeby miały z Polski pochodzić, tylko że w ich imaginacji czub tych kur ma być podobnym do kołtuna, który jak wiemy, zwie się po łacinie Plica polonica”. Stwierdzenie powyższe zostało bardzo źle przyjęte przez ówczesnych polskich hodowców, tym bardziej, że zaledwie kilka stron wcześniej Pietruski sam sobie zaprzecza przytaczając anegdotę: ...”Temu trzy lata dowiedziawszy się, że w mojem sąsiadztwie, w Tustanowicach znajdują się paradne czubatki, posłałem dozorcę mego kurnika ażeby mi kupił kilka, dla porównania tych krajowych piekności z mojemi polandami. Dostałem cztery przecudowne kureczki, z których jedna była czysto brabancka z czubem wiszącym na bakier i z ogromną brodą; druga równie piekna, podobna do polandów, chociaż niezupełnie czystej rasy, cała mieniąco-czarno-żółto cętkowana, z przepysznym białym czubem na głowie; a dwie śliczniutkich czubatek właściwych. (...) Pytam się, jak to wytłumaczyć? Ta panna, od której powyższe kury nabyłem, trudniła się od wielu lat hodowlą czubatek galicyjskich, gniazda nigdy nie odświeżała. A co w tem wszystkiem najwazniejszego GOŁĘBIE i drobny inwentarz to to, że trzymała sobie do tych piękności kurzych koguta z bardzo małym czubem a wielkim grzebieniem; ten zaś wydawał po sobie kurczęta z tak ogromnemi czubami, że im zupełnie wzrok zasłaniały”... Polskie kury czubate mimo braku wyraźnego wzorca rasowego były dawniej ze szczególnym zamiłowaniem powszechnie hodowane na polskich dworach. Ceniono je za ozdobne, wyjątkowo harmonijnie ukształtowane czuby i starannie dobierano do dalszej reprodukcji. Spotkać je można było w każdym dworze, w każdej nieomal włościańskiej zagrodzie i na każdym podmiejskim podwórku. Ba! Znaleźć je można było nawet w najgłębszych polskich wsiach, gdzie nie docierały obce rasy. O ich pospolitości mówi nawet Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” we fragmencie, w którym Zosia karmi ptaki: ...„Do nóg jej biegło ptactwo, stąd kury szurpate Toczą się kłębkiem, stamtąd kogutki czubate, Wstrząsając koralowe na głowie szyszaki I wiosłując skrzydłami przez bruzdy i krzaki, Szeroko wyciągają ostrożaste pięty”... Z bardzo dużą dokładnością ówczesne cechy rasowości polskich czubatek opisał Bruno Duringen co daje nam dokładny obraz ówczesnej polskiej kury czubatej. I tak: tułów średniej wielkości, zgrabny i lekko zbudowany, postawa wyprostowana, głowa wysoka z dużym i pełnym czubem, zupełny zanik grzebienia i dzwonków, pełna broda i bokobrody, nogi smukłe, nieopierzone, barwy ołowiowo-szarej o czterech palcach, ogon dobrze rozwinięty, wzniesiony, pierze przylegające, najczęściej nakrapiane. Kogut: wielkość – średnia, waga ok. 2500 gram, postawa – lekka, zgrabna, wygląd – dumny, miły i piękny, głowa – dość długa, wysoko sklepiona, The World's Rare Breed Poultry Headquarters, Mc Murray Hatchery, 2012r. - złociste polskie piękności czub – składający się z długich, wąskich, lancetowatych piór, prosto wzniesionych i promienisto zwieszających się na boki, bez wyraźnego wierzchołka czy rozdziałów, wielki i pełny, grzebień – zupełnie nie występujący, dopuszczano jedynie najwyżej dwa, zupeł- nie małe wyrostki ponad osadą dzioba, broda – pierzasta, bujna, zakrywająca policzki, podbródek, gardło i małe zausznice, dzwonki – podobnie jak grzebień – w zupełnym zaniku, dziób – krótki, wysoki, lekko zakrzywiony, ołowiowo Chromolitografia, 1890r. - polskie kury białoczube lub niebiesko-szary z bardzo dużymi nozdrzami, szyja – średnio długa, obficie opierzona, pięknie wygięta i prosto wzniesiona, tułów – walcowaty, lekko zbudowany u ramion szerszy u siodła wąski, grzbiet – równy (nie wzniesiony) z długim siodłem, skrzydła – duże, silnie przylegające, ogon – wzniesiony i zwarty, pełny o szerokich piórach i licznych sierpówkach, pierś – okrągła i pełna, wypukła, nogi – średnio wysokie, podudzia pokryte zwartym upierzeniem, stopy smukłe, zarówno jak i cztery cienkie palce – nieopierzone, jaśniej lub ciemniej ołowiowo-szare. Kura nieco mniejsza, lżejsza i niższa od koguta. czub - duży, pełny, zwarty i prosto stojący, ogon – rozszerzony, zupełny brak grzebienia i dzwonków, upierzenie – bujne i z wyjątkiem brody i czuba ściśle przylegające. Czubatka polska występowała w wielu odmianach barwnych jednak do najliczniejszych należały jednobarwne: białe (najbardziej rozpowszechnione ), szare, czarne i żółte oraz tzw. „znaczone”. Do tych ostatnich należały czubatki złociste, srebrzyste – obie o bardzo pięknym i charakterystycznym upierzeniu z wyglądu do złudzenia przypominające koronki, na które składały się, występujące na całej powierzchni ciała, pióra z czarnymi obwódkami, gdzie w przypadku czubatki złocistej tło dla czarnego obrzeżenia stanowiła barwa brunatno-żółta zaś w przypadku czubatki srebrzystej, tło miało barwę białą. Inne barwy „znaczone” to: szamowe (franc. Chamois), izabelowate, żółte - odwrotnie do barw: złotej i srebrzystej, upierzenie tych ostatnich jest barwy szamowej a poszczególne pióra opatrzone są obwódkami bardzo jasnego koloru szamowego; centkowane oraz jastrzębiate lub kukułkowate. Agnieszka Jędraszek styczeń-marzec 2013 41 GOŁĘBIE i drobny inwentarz EUROPEJSKA WYSTAWA – LIPSK 2012 KRÓLIKI – OKIEM SĘDZIEGO W dniach 07-09. grudnia 2012 r. w Lipsku odbyła się 27 Europejska Wystawa Gołębi, Drobiu, Królików, Ptaków Egzotycznych i Świnek Morskich na której zaprezentowano ponad 92 tysiące ptaków i zwierząt. Była to największa wystawa w historii Europejskiej Federacji Hodowców. W ekspozycji królików prezentowanych było 25810 zwierząt, z czego 2727 króli- ków od młodzieżowych wystawców. Po raz trzeci zorganizowano osobną Europejską Wystawę Młodych Hodowców. Trochę statystyk Z ogólnej liczby 25810 królików z 21 państw, 22168 zgłoszono przez niemieckich hodowców, a tylko 3642 z pozostałych krajów z czego: Austria – 806, Czechy – 545, Szwajcaria – 506, Łotwa – 248, Włochy – 240, Holan- dia – 215, Luksemburg – 185, Słowacja – 166, Słowenia – 165, Belgia – 111, Polska – 86, Francja – 83, Węgry – 68, Anglia – 64, Rumunia – 61, Dania – 52, Chorwacja – 17, Hiszpania – 16, Szwecja – 4, Norwegia – 4. Na wystawie zaprezentowano 380 ras i odmian barwnych królików. Najliczniej prezentowane były: w rasach dużych: belgijski olbrzym szary – 683 szt., w rasach średnich: wiedeński niebieski – 838 szt., nowozelandzki czerwony – 552 szt., wielki jasnosrebrzysty – 504 szt., w rasach małych: podpalany czarny – 395 szt., karzełki: prawie 7 tysięcy w różnych rasach, odmianach barwnych oraz strukturze okrywy włosowej. Po raz drugi z rzędu w Europejskiej Wystawie udział wzięli polscy hodowcy. Jedenastu naszych wystawców zaprezentowało 86 królików w 9 rasach, z czego 11 królików prezentowanych przez 6 hodowców zostało bardzo wysoko ocenione i otrzymało wyróżnienia. Ekspozycja królików to jak wspomniałem 380 ras i odmian barwnych. W swoim przeglądzie chcę się skupić na rasach mało lub w ogóle nie znanych w naszym kraju, gdyż nie sposób jest omówić wszystkie. Tradycyjnie wystawę zaczynały rasy duże: Belgijski olbrzym w ośmiu odmianach barwnych, z białymi 1234 sztuki. Ciekawostką były 4 sztuki w barwie 42 styczeń-marzec 2013 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Holenderski w barwie japońskiej białej niebieskookiej od hodowcy z Anglii, po raz pierwszy prezentowane były 4 olbrzymy hiszpańskie (najcięższy ważył 6,90 kg) w barwie określonej jako dziko-szara. Bardzo dyskusyjne, biorąc pod uwagę, że ich barwa wyraźnie nie odpowiadała standardowi (bardzo jasna, niemal czysto żółta). Siedmiogrodzki olbrzym z Rumunii (16 szt.) w barwie tzw. himalajskiej, niemal identycznej jak popularny u nas królik kalifornijski. Prezentowane zwierzęta miały wyraźne problemy z barwą i rysunkiem. W większości trudno było jednoznacznie stwierdzić czy chodzi o barwę rysunku czarną czy brązową. Olbrzymy były raczej niewielkie, najcięższy ważył 5,60 kg. Francuski baran (796 szt.) w dwudziestu odmianach barwnych. U odmian żółtej i czerwonej po raz kolejny problemy z jednoznacznym określeniem barwy. U „czerwonych” baranów wyraźny biały spód ogona oraz niemal białe podszycie przy skórze (wady dyskwalifikujące dla tego koloru), w barwie żółtej nie jest to wadą – zwierzęta ocenione. U kilku „żółtych” barwa okrywy identyczna jak u „czerwonych”. szampański srebrzysty (24 szt.) tzw. typ szwajcarski i dalej 10 szt. szampańskich srebrzystych typu francuskiego (w naszych hodowlach dawniej występujący jako francuski srebrzysty) oraz 4 szt. belgijskich srebrzystych. Przegląd tych ras dał świetną możliwość porównania różnych typów srebrzystości. Dalej, przepiękna stawka angielskich baranów (128 szt.) w dwunastu odmianach barwnych, a wśród nich prawdziwa „perła” 5 królików niebiesko-szarych. Pocieszającym jest fakt, że ta jedna z najstarszych znanych ras, protoplasta wszystkich ras zwisłouchych ma stały, wierny krąg miłośników. Królik burgundzki prezentowany był w dwóch W rasach średnich Za liczną ekspozycją wielkich jasnosrebrzystych (504 szt.), Srokacz trójbarwny wersjach, tj. powszechnie hodowanej w Europie (w tym u nas) oraz jako tzw. oryginalny czerwony burgundzki- typ francuski. Do jednych z najciekawszych ras na wystawie należał bez wątpienia królik gentski brodaty (40 szt.) rodem z Belgii, który wyróżniał się swoim charakterystycznym owłosieniem (broda, bokobrody, grzywa i długie włosy na udach). Przypominał raczej lwa niż królika. W stawce nowozelandzkich białych (375 szt.) zwróciły moją uwagę króliki prezentowane przez hodowców z Włoch. Była to stara, pierwotna, do dziś przez nich zachowana wersja tej rasy. Obecnie hodowana (m.in. u nas) jest rasą zmodyfikowaną. Królik bevereński (4 szt.) w barwie niebieskiej od wystawcy z Anglii. Jest to stara belgijska rasa, którą wyróżnia tzw. mandolinowy typ tułowia (nisko niesiony przód, tył wysoko uniesiony, wyraźnie zaokrąglony). Jeden z sędziów zaletę tej rasy, którą jest wspomniany typ tułowia potraktował jako deformację linii grzbietu i 2 króliki zdyskwalifikował! Normandzki (4 szt.) z Francji. To właśnie ten niepozorny królik był jedną z trzech ras, które przed stu pięćdziesięciu laty posłużyły do wyhodowania francuskiego barana. Elster - sroka (4 szt.) z Anglii, czarno-biała wersja królika japońskiego. Kolejny przykład „kompetencji” sędziów. Wg wzorca odmiana czarno-biała tej rasy ma mieć oczy barwy brązowej, a wszystkie miały kolor oczu niebiesko-szary (to samo 4 króliki w ekspozycji młodych hodowców). Zwierzęta ocenione, zamiast ewidentnej dyskwalifikacji. W rasach małych: Steinkaninchen z Belgii w odmianach: szarej-12 szt., zajęczatej- 8 szt. W oryginale z flamandzkiego „steenkonijn” nawiązuje do staro belgijskiej miary wagi – 1 steen = około 3,50 kg, „konin = królik, tak więc nazwa rasy oznacza trzy i pół kilogramowego królika. Perłowo-szary z Halle (8 szt.) to kolejna rasa z Belgii o pięknym platynowym połysku. Kwestią sporną u tego królika jest barwa oczu. W literaturze belgijskiej pierwsze perłowe z Halle miały jakoby oczy w barwie brązowej. Z genetycznego punktu widzenia nie jest to możliwe. Króliki z tym umaszczeniem mają zawsze oczy w kolorze niebiesko-szarym. Niestety nowe wydanie wzorca europejskiego w dalszym ciągu mówi o ciemno-brązowej barwie oczu. Sam po raz trzeci miałem okazję widzieć tę rasę i zawsze była ona oceniana mimo niebiesko-szarych oczu czyli niezgodnych ze standardem. styczeń-marzec 2013 43 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Hotot Wśród królików prezentowanych przez młodych hodowców zwróciły moją uwagę niezwykle rzadkie, pochodzące z Anglii króliki syberyjskie (2 szt.) w barwie niebieskiej i liliowej. W przeglądzie ras odniosłem się w kilku przypadkach do sędziowania, teraz chcę przedstawić W dalszej kolejności eksponowane były Na wystawę delegowanych było 170 sędziów z 13 krajów (w tym z Polski autor tego artykułu), w większości z Niemiec jako, że przepisy Europejskiej Federacji przewidują delegowanie jednego sędziego z kraju, z którego zgłoszonych jest na wystawę nie mniej niż 80 królików. We wtorek 4 grudnia w godzinach wieczornych odbyło się spotkanie sędziów, któremu przewodniczył szef sekcji królików Europejskiej Federacji Erwin Leowski z Niemiec. króliki miniaturowe (karzełki) normalno włosowe w rasach karzełek baran, hermelin, karzełek barwny oraz karzełek zajęczak (Polish). Łącznie ponad 6 tysięcy (!) we wszystkich możliwych wariantach barwnych. Rasy krótkowłose (rexy), (2260 szt.) zwierząt w ponad czterdziestu odmianach. Króliki ze szczególną strukturą okrywy włosowej czyli króliki satynowe (800 szt.) w piętnastu odmianach razem z karzełkami. organizację i sposób prowadzenia oceny królików. Rasy długowłose Angora (92 szt.) w pięciu kolorach, pochodzący ze Szwajcarii królik lis (72 szt.) w pięciu kolorach oraz jego wersja miniaturowa (64 szt.), jamora (12 szt.) z Niemiec. Ekspozycję zamykały takie „perełki” jak: karzełek lwia głowa, karzełek angora oraz karzełek baran angora. 44 styczeń-marzec 2013 Angora niebieska Na spotkaniu poinformowani zostaliśmy o szczegółach mającej się rozpocząć nazajutrz oceny królików. Ocena miała odbyć się według nowo wydanego wzorca europejskiego. Obowiązkowo mieliśmy ważyć wszystkie zwierzęta (wcześniej nie było to wymagane) oraz mierzyć i zapisywać na kartach ocen długość uszu królików. Karty ocen i arkusz zbiorczy każdy sędzia wypełniać miał osobiście, również przyznawanie wyróżnień było w gestii sędziego. Jeszcze przed spotkaniem z tablicy informacyjnej znajdującej się w hali dowiedziałem się, że oceniał będę w parze z sędzią z Niemiec. Zgodnie z przepisami na europejskich wystawach królików ocena odbywa się tzw. syste- mem parzysty-nieparzysty to znaczy że jeden sędzia ocenia króliki z klatek oznaczonych numerami parzystymi, drugi nieparzystymi czyli co drugie zwierze. Na spotkaniu poinformowano nas też że mającą się rozpocząć następnego dnia w środę od godziny 7 rano ocenę zakończyć mamy obowiązkowo nie później niż w czwartek o godzinie 10 rano włącznie ze zwrotem arkuszy ocen z wytypowanymi już zwierzętami do wyróżnień. Wiadomo już było że na jednego sędziego przypadnie około 150 królików. Nie obyło się bez ostrych komentarzy ze strony zebranych sędziów albowiem zapowiadał się nam niezły maraton. Jakie rasy będziemy oceniać utrzymano w ścisłej tajemnicy aż do godzin rozpoczęcia oceny. W środę rano na hali otrzymałem wykaz ras które mi przydzielono do oceny oraz poznałem się z kolegąsędzią z Niemiec, z którym podzieliliśmy się już ponumerowanymi kartami ocen z oznaczeniem płci oraz rasy zgłoszonego zwierzęcia. Łącznie mieliśmy do oceny 286 królików w rasach wiedeński niebieski 140 sztuk, hawana 94 szt. oraz mały baran szary 52 szt. Zaczęliśmy od wiedeńskich niebieskich, ulubionej rasy niemieckich hodowców. Stawka zwierząt w większości doskonała zarówno w budowie jak i typie rasowym. Jeśli chodzi o okrywę włosową to należy przyznać, że Niemcy są specjalistami w tej pozycji, włosy królików gęste, sprężyste również włosy ościste wyraźne i elastyczne. Barwa okrywy włosowej zróżnicowana jeśli chodzi o odcień. Wzorzec europejski mówi o barwie średnio do ciemno niebieskiej identycznie jak wzorzec niemiecki lecz przy ocenie łatwo dało się zauważyć że sędziowie niemieccy wyraźnie preferują odcień średni. Barwa podszycia u większości zwierząt wzorcowa. Muszę przyznać, że jak do tej pory tak dobrej stawki królików nie miałem okazji oceniać. Następnie ocenialiśmy króliki rasy hawana co sprawiło mi szczególną przyjemność jako że sam od GOŁĘBIE i drobny inwentarz lat jestem hodowcą tej rasy. W budowie i typie rasowym zwierzęta bardzo dobre, okrywa włosowa i barwa w większości bez większych zastrzeżeń. W barwie podszycia u pojedynczych królików zdarzały się niewielkie rozjaśnienia. Na hawanach zakończyliśmy ocenę późnym wieczorem. Następnego dnia rano pozostały nam już tylko małe barany szare. U królików w budowie zdarzały się wystające kości biodrowe. W typie rasowym (głowa i uszy) bardzo dobre z wyraźnymi „koronami” oraz „zawisem uszu”. U części zwierząt niewielkie problemy w barwie (nierównomierna) i okrywie włosowej (słabsza sprężystość). Jedna z samic doskonała; królik w budowie, typie rasowym, okrywie i barwie wzorcowy. Na wystawie udzieliłem po raz pierwszy 97 pkt czterokrotnie wiedeńskim niebieskim, dwa razy w hawanach oraz wspomnianej samicy w rasie mały baran szary. Dodam, że każdą z ocen 97 pkt jak również i dyskwalifikacje musiał potwierdzić szef danej grupy sędziów (Obman). Jeśli chodzi o przygotowanie zwierząt do wystawy; króliki czyste, wyczesane, u wszystkich przycięte pazurki. Bez porównania z tym jakie zdarzają się u nas na wystawach. Muszę przyznać, że nie jest łatwo prowadzić ocenę samemu wypisując karty i arkusz ocen, jednocześnie ważyć króliki i mierzyć im uszy mając do tego ograniczony limit czasu (około 5 minut na królika). Zadziwiającym był dla mnie fakt, że dużej części sędziów jakimś cudem udało się ocenić przydzieloną im stawkę zwierząt w ciągu jednego dnia. Obserwując pracę sędziów niemieckich można było zauważyć jak szczególnie podchodzą oni do pozycji okrywa włosowa, gdzie nie przeoczą żadnego najdrobniejszego szczegółu dotyczącego gęstości włosów, sprężystości, połysku czy wyrazistości włosów ościstych. Bardziej tolerancyjni są jeśli chodzi o budowę czy typ rasowy królika, gdzie „przepuszczają” drobniejsze wady. Angora niebieska Dla mnie najbardziej niezrozumiały był wymóg obowiązkowego mierzenia uszu wszystkich królików i zapisywania długości na kartach ocen. W nowym wzorcu europejskim długość uszu podana w poszczególnych rasach jest tak tolerancyjna, że praktycznie mało prawdopodobnym są większe odchylania od wymaganej długości. W większości krajów mierzy się uszy gdy zachodzą wątpliwości co do prawidłowej ich długości. Czy hodowcy nie maja miary lub linijki a tylko sędzia jest tym który tę czynność ma wykonać i zapisać dla wiedzy wystawcy? Tym bardziej jest to nie zrozumiałe że wymagają tego Niemcy, którzy za wyjątkiem kilku ras nie posiadają we własnym wzorcu określonej (w centymetrach) długości uszu dla poszczególnych ras. Bardzo dyskusyjnym było też przydzielanie do oceny niektórych ras królików rzadko występujących w szczególności z zachodniej Euro- py z oceną których niektórzy sędziowie mieli wyraźne problemy. Dużo lepszym rozwiązaniem byłoby przydzielenie tych ras do oceny sędziom z zachodniej Europy, którzy je znają i mają z nimi do czynienia na co dzień ( jak to miało miejsce na poprzedniej wystawie Europejskiej w Nitrze). Podczas mojego czterodniowego pobytu w Lipsku miałem możliwość przyjrzeć się z bliska samej organizacji wystawy i muszę przyznać, że byłem pod wielkim wrażeniem tego jak dużo pracy i wysiłku włożyli Niemcy w niewątpliwy sukces tej imprezy. Przy organizacji imprezy pracowało ponad 600 osób. Myślę, że logistycznie tylko Niemcy przy swojej dyscyplinie i pracowitości byli w stanie przygotować tą jak do tej pory największa wystawę w historii. Jak powiedział dr Lothar Heinrich- szef komitetu organizacyjnego, że gdyby zesta- Karzełek baran podpalany czarny wić w jednym rzędzie wszystkie klatki z wystawy to łączna długość wyniosłaby ponad 50000 tysięcy metrów! Samą wystawę odwiedziło 48 tys. zwiedzających w tym również spoza Europy. Wszystkie liczby i statystyki mogą robić wrażenie ale będą na pewno tacy, którzy zadadzą pytanie; co tego typu wystawa przynosi nam hodowcom. Dla jednych jest możliwością zmierzenia się z hodowcami z całej Europy, pokazania swojego dorobku hodowlanego, dla innych okazją do porównania własnych zwierząt ze zwierzętami z czołowych europejskich hodowli jak również szansą obejrzenia ras rzadko hodowanych, prawie „egzotycznych” znanych nam dotychczas z literatury czy z internetu oraz niecodzienną okazją do nawiązywania, zawierania znajomości z hodowcami z Europy już dziś bez „granic”, gdzie bez względu na narodowość wszyscy jesteśmy hodowcami. Dodatkowym atutem była możliwość zakupu królików do własnej hodowli. Najważniejszym jednak celem naszych udziałów powinno być pobieranie nauki i nowych doświadczeń od hodowców z krajów z wyższym poziomem hodowli lecz nie bezkrytycznie wszystkiego, a tylko przenosić na nasz grunt to co dla nas dobre i potrzebne w doskonaleniu hodowli. Przy tym musimy pamiętać o zachowaniu naszej tożsamości hodowlanej wzorem innych narodów, gdzie kultywuje się własne style i trendy hodowli. Myślę, że każdy kto odwiedził Europejską wystawę nie czuł się zawiedziony i był pod jej wrażeniem jeszcze długo po powrocie do domu. Szkoda tylko, że europejskie wystawy odbywają się co trzy lata i nie zawsze w pobliżu naszych granic tym bardziej, że następna wystawa odbędzie się w Metz Francja w 2015 r., a następnie Hering Dania w 2018 r. by w roku 2021 powrócić do Lipska na XXX jubileuszową wystawę. Włodzimierz Klewin Foto: Wł. Klewin, Stanisław Wysokiński styczeń-marzec 2013 45 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Czarnoościstowłosy Wygląd Czarnoościstowłosy jest królikiem białym z brązowymi oczyma. Nad jego okrywą włosową unosi się woal z czarnych włosów ościstych, tworząc wrażenie jakby futerko było pokryte lekko sadzą (okopcone sadzą). Znaki dzikości tzw. znaki agouti (brzuch, spód ogona, wewnętrzna strona kończyn, podbródek, tył kończyn tylnych oraz pierścienie wokół oczu) są całkowicie wolne od czarnych włosów ościstych. Genetycznie ubarwienie jego jest dziko-żółte, jednak kolor żółty jest tłumiony poprzez działanie czynnika szynszylowatości. Genotyp: achiachi bb CC DD GG Historia powstania rasy Poprzez łączenie królików o zabarwieniu dziko-żółtym oraz ubarwieniu szynszylowatym, dającym w efekcie króliki białe z brązowymi oczyma (w przeciwieństwie do czerwonych oczu u albinosów oraz niebieskich u królików charakteryzujących leucism* po raz pierwszy wymieniono w 1936 roku przez Hansa Nachtsheima (cytat za Franke lub Fingerlanda). Nie do końca jest jasne, czy Nachtsheim takie zwierzęta sam hodował. Hochstrasser wprawdzie cytuje pracę M. Wischera z 1928 r. o takich zwierzętach najwyraźniej pochodzących z programu hodowlanego pod nazwą „szynszyl żółty”. Nihaus prowadził eksperymenty hodowlane na początku 1960 r. w Celle (byłe NRD) z udziałem królików ras nowozelandzki czerwony oraz szynszyl duży. Co zaskakujące, jak wynika z informacji Nachtsheima, nie spodziewano się, aby u królików czysto białych o oczach brązowych pojawił się woal z czarnych włosów ościstych sprawiający wrażenie, jakby płaszcz królika został delikatnie okopcony lub obsypany sadzą. Najwyraźniej u nowozelandzkiego 46 styczeń-marzec 2013 czerwonego taki ciemny włos ościsty jest, lecz na tle czerwonego futerka nie podpada (cytat Franke oraz Fingerlanda). Raport z tego eksperymentu zostaje zgłoszony w 1968 roku. Na podstawie tego raportu Fingerland z byłej Czechosłowacji krzyżuje szynszyla małego oraz małego srebrzystego żółtego uzyskując już w pokoleniu F2 właściwe zwierzęta. Prace te są prowadzone przez Franciszka Provaznika z Holic. W 1976 roku rasa została uznana w Czechosłowacji pod nazwą czeski czernopesikaty. Według Franke, równoległe eksperymenty prowadzone są w NRD. Prace wykonywane są na królikach ras szynszyl mały oraz sachsengold, co genetycznie odpowiada połączeniu ras szynszyl duży z nowozelandzkim czerwonym. Zgodnie z przepisami krajów zrzeszonych w Interkanin (organizacja ta zrzeszała kraje obozu socjalistycznego) w 1980 roku uznano tą rasę w NRD. W 1991 roku królik ten pod nazwą schwarzgrannen został ujęty we wzorcu niemieckim, zaś w 1995 roku wprowadzo- no tą rasę do wzorca europejskiego. Budowa ciała Tułów krępy i walcowaty, przód i tył jednakowej szerokości. Linia tułowia przebiega równo i jest ładnie zaokrąglona. Głowa u samców jest krótka i szeroka, mocno osadzona w tułowiu na krótkiej szyi. Samice mają nieco delikatniejszą budowę ciała, jednak nie mogą mieć podgardla. Wady małe: wszystkie wady małe wymienione w warunkach ogólnych dotyczących budowy ciała oraz nieznacznie wydłużony tułów. Wady duże: wszystkie wady duże wymienione w warunkach ogólnych dotyczących budowy ciała oraz długi wąski tułów z dużym zwężeniem przedniej partii tułowia. Masa ciała 2,00-2,25 - 8,0 pkt pow.2,25-2,50 - 9,0 pkt pow.2,50-3,25 - 10,0 pkt Okrywa włosowa Okrywa włosowa bardzo gęsta w podszyciu i niezbyt krótka z równomiernie rozło- żonymi i sprężystymi włosami ościstymi. Wady małe: wszystkie wady małe określone w warunkach ogólnych dotyczących okrywy włosowej [okrywa włosowa rzadka, włos ościsty rozłożony nierównomiernie lub twardy, małe odchyłki w długości włosów pokrywowych w stosunku do wartości standartowych (2,5 cm)]. Wady duże: wszystkie wady duże wymienione w standardowych warunkach dotyczących okrywy włosowej (okrywa włosowa niemal bez podszycia, nierówno rozmieszczony lub nadmiernie długi włos ościsty, wyraźne odchyłki w długości włosów pokrywowych). Głowa i uszy Głowa jest krótka, szeroka, mocno osadzona w tułowiu. Długość ucha jest proporcjonalna do długości tułowia. Ucho jest mięsiste, mocno i dobrze osadzone, łyżeczkowate o zaokrąglonych końcach. Idealna długość ucha wynosi 10,0-11,0 cm. Wady małe: małe odchyłki od zalecanej formy głowy, GOŁĘBIE i drobny inwentarz uszy cienkie i pomarszczone, trochę krótsze lub dłuższe, niewłaściwa proporcja w długości tułowia i uszu. Wady duże: głowa silnie odbiegająca od wyrazistości płci, zupełnie inny sposób noszenia uszu. Długość uszu poniżej 9,0 cm lub powyżej 11,5 cm. Barwa okrywy włosowej Barwa okrywy włosowej jest biała, delikatnie przyciemniona z lekkim czarnym nalotem sprawiającym wrażenie obsypania sadzą o średniej intensywności. Jest to spowodowane wystającymi włosami ościstymi o czarnej barwie, które są rozłożone równomiernie na całym ciele. Na tych częściach ciała gdzie włos okrywowy jest krótszy, a więc na głowie, uszach, nogach oraz wierzchniej stronie ogona intensywność zabarwienia jest nieco więk- sza. Intensywność zabarwienia włosem ościstym klatki piersiowej nie jest brana pod uwagę. Uszy w górnej części o ciemnym obramowaniu. Strefy agouti (znaki dzikości) tzn. brzuch, spód ogona, wewnętrzne strony kończyn przednich i tylnych, podbródek, krążki oczne oraz klin karkowy są czysto białe. Oczy brązowe, pazurki rogowe. Małe wady: nierównomierna (lekko plamiasta) lub lekko przyciemniona barwa okrywy włosowej, płatkowany, nierównomierny lub ciemniejszy woal, w strefach agouti pojedyncze czarne włosy, inna intensywność barwy oczu i pazurków. Wady duże: zupełnie inna okrywa włosowa aniżeli wzorcowa, całkowity brak czarnego włosa ościstego lub niebieskawy włos ościsty, silnie wyraźny ciemny nalot na tułowiu, ciemne strefy agouti, inna barwa oczu, białe pazurki. Podszycie Podszycie na całym tułowiu czysto białe, na wierzchniej stronie ogona podszycie nie jest brane pod uwagę. Małe wady: lekko niebieskawy lub „przydymiony” nalot w podszyciu, przeforsowana ciemniejsza tonacja podszycia (za wyjątkiem wierzchniej strony ogona). Wady duże: szare lub niebiesko-szare podszycie, zaznaczona międzybarwa, podszycie silnie przeplatane ciemnym kolorem (za wyjątkiem wierzchniej strony ogona). Warunki ogólne wspomniane w tym wzorcu są zawarte w instrukcji oceny królików częściowo opublikowane w jednym z poprzednich numerów biuletynu. *leucism – to choroba charakteryzująca się zmniejszoną pigmentacją u zwierząt. W przeciwieństwie do bielactwa, jest to spowodowane zmniejszeniem wszystkich typów pigmentu skóry, a nie tylko melaniny (cytat z wikipedii). Czech Ludwik Opracowano na podstawie tłumaczenia materiałów przekazanych uczestnikom szkolenia sędziów EE w Witzenhausen zgodnych z nowym Standardem EE R e k l a m a Wydawnictwo Specjalistyczne ISSN 1730-3125 Kwartalnik ukazuje się nieprzerwanie od 2003 roku Dostępne w prenumeracie pod nr telefonu 17 581 01 47 lub 600 418 870 Więcej na stronie www.sima.of.pl W dniach 09-10 listopada 2013 r., w Poznaniu przy Krajowej Wystawie Młodych Gołębi Rasowych, Drobiu Ozdobnego, Królików, Ptaków Egzotycznych i Drobnego Inwentarza, odbędzie się III EUROPEJSKA WYSTAWA GOŁĘBI W RASIE GARŁACZ GÓRNOŚLĄSKI KORONIATY. Patronat nad III Europejską Wystawą Gołębi sprawuje Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza Wystawę organizuje Poznański Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego Zapraszamy wszystkich hodowców i sympatyków styczeń-marzec 2013 47 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Zło dobrem zwyciężaj, czyli rola kompetycyjnego wykluczenia w profilaktyce enteropatii gołębi R Dr n. wet. TOMASZ STENZEL, AviMedica s.c., ul. Jaroszyka 3, 10-687 Olsztyn e-mail: [email protected], www.avimedica.pl tel.: 89 523 66 88, kom.: 723 020 040 ynek gołębiarski napędzany przez hodowlę gołębi pocztowych przeżywa w ciągu ostatnich kilku lat prawdziwe oblężenie. Producenci zaczynają prześcigać się we wzbogacaniu swoich ofert coraz to nowymi preparatami opartymi na surowcach naturalnych, a bogactwo na rynku naturaceutyków stawia niejednego hodowcę w sytuacji trudnego wyboru. Również w wielkotowarowej hodowli drobiu odchodzi się od stosowania antybiotyków w paszach – od stycznia 2006r. zostały one wycofane we wszystkich krajach UE, w najbliższym czasie podobnie ma stać się z kokcydiostatykami. Enteropatie (czyli schorzenia przewodu pokarmowego, głównie jelit) zawsze były dużym problemem w patologii ptaków. Taka sytuacja zmusza koncerny do opracowywania coraz to nowych preparatów biologicznych stanowiących dla antybiotyków alternatywę. Mogą na tym skorzystać również hodowcy gołębi. W jaki sposób – to postaram się wyjaśnić w niniejszym artykule. Jednym z najczęstszych błędów popełnianych przez hodowców jest „profilaktyczne” podawanie leków przeciwbakteryjnych. Bardzo często słyszę, że w przypadku pierwszych symptomów pojawienia się biegunki (bez rozpoznania, czy rozrzedzony kałomocz rzeczywiście jest biegunką, bo wcale być tak nie musi) stosowany jest jakiś preparat antybiotykowy. Jest to duży błąd, ponieważ nieumiejętne podawanie antybiotyków prowadzi do powstawania lekooporności u bakterii, które stać się mogą tym sposobem wręcz niemożliwe do zwalczenia. Największe prawdopodobieństwo takiego stanu zachodzi po podaniu leków o szerokim spektrum działania (leczenie bez diagnozy, czyli „w ślepo”) lub leków opartych na kombinacji kilku silnych substancji aktywnych (popularne, na giełdach, targowiskach, sklepach z artykułami dla gołębi itp., gdzie często sprzedawane są nielegalnie). Przyczyny powstawania enteropatii u gołębi są bardzo różne. Wśród nich wymienić można czynniki zakaźne, a więc wirusy (Adenoviridae, Paramyxoviridae,), bakterie (Campylobacter sp., Clostridium sp., E. coli, Salmonella sp.), grzyby (Candida albicans ), pasożyty (Eimeria sp., Ascaridia galli, Capillaria sp.) i ich metabolity oraz czynniki 48 styczeń-marzec 2013 niezakaźne takie jak jakość paszy i wody, niedobór lub nadmiar witamin oraz stan sanitarny poideł i karmideł. Pośrednią rolę w powstawaniu enteropatii odgrywają także zakażenia wirusami immunosupresyjnymi – tu głównie znany już mam nadzieję wszystkim czytelnikom cirkowirus gołębi. W praktyce powstanie enteropatii jest skutkiem wystąpienia wielu z wyżej wymienionych czynników. Jedna z ról lekarza weterynarii jako opiekuna stada gołębi polega na wyeliminowaniu jak najwięcej z podanych wyżej przyczyn zaburzeń pracy przewodu pokarmowego – wyeliminowanie wszystkich jest niemożliwe. Na zabiegi takie składają się zabiegi uwalniania ptaków od endopasożytów, szczepienia, zapewnienie higienicznego zadawania wody i paszy oraz kontrola jakości produktów żywienia. Bardzo ważną rolę odgrywa prei probiotyka i to tym właśnie zagadnieniom chciałbym poświęcić nieco uwagi w niniejszym artykule. Stosowanie probiotyków ma swój początek w latach ‘70 ubiegłego stulecia, kiedy to fiński uczony – prof. Elso Nurni ogłosił teorię kompetycyjnego wykluczenia (competitive exclusion) dotyczącą ptaków grzebiących. Teoria zakłada, że pisklęta wodzone przez matkę w naturalnych warunkach mają styczność z jej kałomoczem, dzięki czemu zasiedlają swój przewód pokarmowy fizjologiczną florą bakteryjną (koprofagia). Gołębie są gniazdownikami i tutaj przekazanie naturalnej flory zachodzi w zupełnie inny sposób, jednak w artykule chciałbym się skoncentrować na roli fizjologicznej flory bakteryjnej, a jest ona ogromna. Bakterie występujące naturalnie w przewodzie pokarmowym ptaków pokrywają grubą warstwą błonę śluzową jelit, co uniemożliwia bakteriom patogennym zasiedlanie przewodu pokarmowego oraz ich dalszy rozwój (stąd też właśnie nazwa kompetycyjne lub konkurencyjne wykluczenie). Utrudnianie zasiedlania kosmków jelitowych polega w pierwszym rzędzie na blokowaniu miejsc przylegania bakterii (kompetycyjne wykluczenie), a także produkcji bakteriocyn (np. acydofilina, nizyna) kwasów organicznych (octowy i mlekowy wytwarzany przez Lactobacillus acidophilus), które w sposób pośredni i bezpośredni oddziaływują na komórki bakterii pato- gennych. Zasiedlenie przewodu pokarmowego probiotyczną florą ułatwia także trawienie niektórych substancji roślinnych (produkcja enzymów), ogranicza nadmierny rozwój grzybów warunkowo chorobotwórczych (Candida sp.) jest ona również źródłem witamin z gr. B i wit. K. Bakterie probiotyczne powodują także wzrost lokalnej odporności przewodu pokarmowego (GALT) poprzez stałą stymulację makrofagów. Mając powyższe na uwadze śmiało można stwierdzić, że stosowanie preparatów probiotycznych jest wielce uzasadnione. Przydatne są one do zasiedlania przewodu pokarmowego ptaków od pierwszych dni odchowu by zapobiec kolonizacji niepożądaną florą. Wśród bakterii probiotycznych najbardziej znane to Bifidobacterium, Enterococcus, Lactobacillus i Pediococcus. Do wzrostu wymagają one kwaśnego pH treści przewodu pokarmowego. Wiadomym jest, że większość bakterii patogennych nie jest w stanie rozwijać się w kwaśnym pH. Dlatego stwierdza się je najczęściej w dalszych odcinkach przewodu pokarmowego (jelita) - tam pH jest wyższe. Dla przykładu pH żołądka mięśniowego ptaków wynosi 2,0 –2,6, natomiast w dalszych odcinkach przewodu pokarmowego 5,59 – 6,87. W dużej mierze jednak odczyn pH zależy od skarmianej paszy (im więcej białka tym wyższe – stąd częste biegunki po nagłych zmianach paszy na bogatobiałkową). Wrażliwość wybranych bakterii patogennych na odczyn pH przedstawia Tabela 1. Z tych powodów wskazane jest stosowanie kwasów organicznych (najlepiej w postaci gotowej mieszaniny jak np. AviCid) tuż przed podaniem probiotyków (AviPro). Podawanie prebiotyków, jakimi są kwasy organiczne sprawia, że odczyn treści przewodu pokarmowego spada, co ułatwia kolonizację bakteriom probiotycznym, które podajemy dnia następnego. Probiotyki powinny być podawane regularnie poczynając od pierwszych dni życia (czyli również w sezonie lęgowym). W późniejszych okresach w zależności od tego czy w danym stadzie występują problemy „biegunkowe” podawać je powinniśmy 2- 3 razy w tygodniu. Na rynku krajowym znajduje się bardzo szeroka oferta preparatów tego typu, a ich GOŁĘBIE i drobny inwentarz Wpływ stosowania antybiotyków oraz prebiotyków na patogenną i probiotyczną florę przewodu pokarmowego gołębi. różnorodność może przyprawić przeciętnego hodowcę o zawrót głowy i wybranie najwłaściwszego preparatu może być pewnym problemem. Czym więc się kierować? Jedną prostą zasadą - im bogatszy skład tym lepiej. Jak dużą rolę w profilaktyce nieswoistej chorób przewodu pokarmowego odgrywają probiotyki potwierdziły liczne badania naukowe przeprowadzane w wielu krajach w tym również w Polsce. Ośmielę się stwierdzić, że w pewnym sensie mają one przewagę nawet nad szczepionkami. Pytanie jakie może się pojawić to – dlaczego? Przecież to właśnie szczepionki odpowiadają za to, że w organizmie immunizowanych ptaków pojawiają się swoiste przeciwciała chroniące przed danymi antygenami. Klucz do odpowiedzi tkwi w swoistości reakcji immunologicznych. Powstające przeciwciała chronią przed inwazją tylko tego typu patogenu przeciwko, któremu powstały. Dla przykładu serowarów Salmonella jest prawie 2500! (choć nie wszystkie z nich są chorobotwórcze). Spadek pH i kolonizacja „ pożyteczną ” florą wywiera pozytywny efekt niezależnie od specyfiki patogenu. Bardzo dobrym przykładem może być Finlandia, w której metoda kompetycyjnego wykluczenia stosowana jest od 1976 r. i obecnie kraj ten wolny jest od salmoneloz drobiu. Opisywane przeze mnie przykłady zastosowania odnoszą się w zasadzie do zapobiegania chorobom. Co jednak, jeżeli patogenom uda się pokonać barierę układu odpornościowego i dojdzie do wystąpienia objawów chorobowych? W takich wypadkach konieczna jest odpowiednio nacelowana antybiotykoterapia. Prawidłowo prowadzo- na kuracja antybiotykowa prowadzi do szybkiego powrotu ptaków do zdrowia jednak podawanie antybiotyków per os ( z wodą, lub karmą - najpowszechniejsza metoda w przypadku ptaków) prowadzi do wyjałowienia przewodu pokarmowego z fizjologicznej flory. Ptaki takie stają się, więc ponownie narażone na zachorowanie, dodatkowo wystąpić u nich mogą niedobory. Okres po antybiotykoterapii jest więc kolejnym wskazaniem do stosowania probiotyków. Zmiany składu flory układu pokarmowego w czasie trwania i po antybiotykoterapii w bardzo ogólny sposób ilustruje Rycina 1. Równocześnie chciałbym nadmienić, że nowoczesne probiotyki jakim jest AviPro (premiera na Targach Gołębi Pocztowych w Sosnowcu) zawierają kultury bakterii oporne na najpowszechniej stosowane antybiotyki pH E. coli Salmonella Clostridium 6,4 ++++ ++++ ++++ 6,0 +++ +++ ++++ 5,8 ++ ++ ++++ 5,4 + + +++ 5,0 - +/- ++ 4,5 - - + 4,0 - - - Zależność między pH przewodu pokarmowego ptaków, a możliwością rozwoju bakterii wobec czego śmiało mogą być stosowane w trakcie antybiotykoterapii. Pod koniec chciałbym wspomnieć o kilku praktycznych aspektach w stosowaniu probiotyków. Preparaty te to kompozycja żywych mikroorganizmów. Wrażliwe są więc one na warunki przechowywania takie jak wysoka temperatura czy światło. Są to preparaty przeznaczone do podawania z paszą lub wodą. W przypadku podawania z wodą należy pamiętać, że nie może zawierać ona nawet śladowych ilości substancji odkażających, ponieważ te bardzo szybko zabijają bakterie preparatu. Woda, którą rozcieńczamy preparat probiotyczny nie powinna również zawierać chloru. Woda wodociągowa zdatna do spożycia przez ludzi niestety chlor zawiera. Zredukować jego ilość można po przez dodanie tiosiarczanu sodu – 20 mg/litr. O wiele łatwiejszą metodą jest odstawienie wody na 12 godzin przed rozpuszczeniem w niej preparatu i podaniem ptakom. Preparaty powinny być podawane niezwłocznie po przyrządzeniu, zużyte w ciągu maksymalnie 12 godzin i stosowane ściśle z zaleceniami producentów. Działanie probiotyku potęgują preparaty zawierające β-glukany i MOS (mannanooligo-sacharydy) (np. AviMune), dlatego korzystnie jest podawać takie preparaty równocześnie z probiotykiem. Kończąc jeszcze jedna uwaga – preparaty probiotyczne zawierające duże ilości bakterii w składzie posiadają również substancje będące dla nich odżywką dlatego po podaniu ich w wodzie namnażają się szybko tworząc śluzowaty osad. Nie jest to zjawisko negatywne tylko dowód na to, że bakterie zawarte w preparacie są żywe i namnażają się. styczeń-marzec 2013 49 GOŁĘBIE i drobny inwentarz 50 styczeń-marzec 2013 GOŁĘBIE i drobny inwentarz To największa tego typu giełda w Polsce. Co miesiąc odwiedza nas około 4 tysiące hodowców z całego kraju. Organizatorem jest Stowarzyszenie Buskich Miłośników Hodowców Gołębi Ozdobnych, Drobiu, Ptaków Egzotycznych i Zwierząt Futerkowych. Choć zima powróciła i pogoda nie dopisała, jednak tak jak co miesiąc na naszą giełdę przybyło wielu miłośników zwierząt. Ciekawostką jest to, iż coraz więcej hodowców zagranicznych przyjeżdża do Buska, ponieważ można tu kupić różnorodne, dobrej klasy okazy. Oprócz kupna zwierząt przyjeżdżający mogą zaopatrzyć się również w pasze, profesjonalne preparaty witaminowe i akcesoria potrzebne do hodowli. Poniżej przedstawiam niektóre ceny dobrej klasy zwierząt: GOŁĘBIE: Pawik do 70zł/szt. Loczek do 80zł/szt. Garłacz Pomorski 80 do 200zł/szt. King od 50 do 100zł/szt. Perukarz do 150zł/szt. Bagneta Norymberska 100zł/szt. Niemiecki Wystawowy od 40zł do 100zł/szt. Ryś 50 do 80zł/szt. Orlik Polski 10-30zł/szt. Tipler Angielski 10-30zł/szt. Turkot Vogtlandzki 40-50zł/szt. Turkot Niemiecki 50zł/szt. Turkot Bucharski do 130zł/szt. Srebrniak Polski do 150zł/para. Śląski Tarczowy 40-50zł/szt. Karier 50-150zł/szt. Gil 15zł/szt. Rzeszowski Wystawowy do 150zł/szt. Garłacz Saksoński 130zł/szt. Garłacz Górnośląski Koroniaty do 80zł/ szt. Motyl Warszawski 150zł/szt. DRÓB: Paw Niebieski od 150-300zł/szt. Perliczka 30-40zł/szt. Kaczka Mandarynka 80-150zł/szt. Karolinka 100zł/ szt. Cyraneczki od 200 do 300zł/para. Bażant diamentowy 150zł/para. Bażant Królewski 100-150zł/para. Bażant Srebrny 70-100zł/szt. Bażant Łowny 30zł/ szt. Kura Brahma 60-90zł/szt. Kochin Olbrzymi 80zł/szt. Kochin miniaturki od 80zł/para. Arakuana 35zł/szt. Sybrytki 80zł/para. Zielononóżki 30-40zł/szt. Czubatka Polska 25-40zł/szt. KRÓLIKI: W zależności od rasy od 50 do 130zł/szt. Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych na naszą giełdę w kolejnych miesiącach! Magdalena Lewińska styczeń-marzec 2013 51 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Ciąg dalszy historii powstania PZHGRiDO W dniu 16 kwietnia 1994 r. odbyło się posiedzenie Zarządu Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego w domu pana Stefana Kobiałki ul. Królewicza Jakuba 17, a tematem posiedzenia były sprawy organizacyjne Związku, ocena dotychczasowej działalności i przyjęcie kierunków działania na przyszłość. W posiedzeniu oprócz członków Zarządu, przewodniczącego komisji rewizyjnej i przewodniczącego sądu koleżeńskiego wzięli udział zaproszeni goście w osobach: pana Józefa Seniuka, pana A. Świeckiego i pana Henryka Czajki. Pan prezes Bogumił Salicki przedstawił podstawowe zadanie Związku tj. integracja hodowli gołębi w Polsce. W ciągu dwóch nasza organizacja powiększyła się dwukrotnie i liczy 7 Związków i 12 Oddziałów oraz trwają rozmowy z trzema organizacjami (Darłowo, Katowice, Elbląg) w sprawie przyjęcia ich na członków. Prowadzone są ciągłe rozmowy z Łodzią i hodowcami z Warszawy celem zintegrowania się z naszą organizacją. Aktualnie stwierdził Prezes R. Salicki zasięgiem swoim obejmujemy cały obszar kraju, a poza nami pozostają pojedyncze organizacje. W 1993 r. z inicjatywy Hodowców z Włocławka a zwłaszcza pana R. Suskiego powstał Klub Hodowców Gołębi Ras Niemieckich, który wykazuje się prężną działalnością, nawiązał kontakt z Hodowcami w Niemczech, a na wystawie w Toruniu pokazał się w grupie zorganizowanej. We wszystkich naszych związkach odbyły się wystawy, które były dobrze zorganizowane i cieszyły się dużą frekwencją. Po obszernej i obiektywnej dyskusji która trwała do godzin popołudniowych, a którą podsumował pan Prezes Bogumił Salicki, który stwierdził, że spotkanie dzisiejsze było potrzebne, oraz wskazało na pracę Kolegium Sędziów które ma odgrywać pierwszoplanową rolę w orga- 52 styczeń-marzec 2013 Zygmunt Woźniak nizacji wystaw. Mówił również o integracji Warszawy i Łodzi z naszą organizacją oraz opracowywanie wzorców na hodowane rasy gołębi w Polsce. Na zakończenie podjęto następujące uchwały: - termin zebrania sprawozdawczego ustalono na trzecią dekadę września, delegaci będą wybierani wg klucza 1 delegat na 50 członków. - składkę członkowską ustalono na 20000 zł rocznie od 1 członka. Polski Związek Hodowców gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego pragnie przystąpić od Europejskiego Związku. W związku z powyższym Zarząd udzielił pełnomocnictwa Panu Prof. Zb. Dorynkowi z Poznania do reprezentowania Związku na Zjeździe w Niemczech w celu załatwienia spraw związkowych z naszym członkostwem. - przyznaje się wstępnie organizację Wystawy Ogólnopolskiej Poznaniowi (luty 1995). Ewentualne zmiana może nastąpić we wrześniu. - zobowiązuje się organizacje, aby w wydawanych katalogach z okazji wystaw zamieszczały informacje o działalności Związku. - zobowiązuje się Prezesa, aby powiadomił Przewodniczącego Kolegium Sędziów Pana E. Czepczyńskiego o konieczności zmiany nazwy Kolegium Sędziów na Krajowe Kolegium Ekspertów gołębi i drobiu ozdobnego, oraz przekazał sugestie, aby przy egzaminach na sędziów danej rasy był ekspert z tej rasy z prawem głosu W okresie letnim kol. J. Woźniak nawiązywał kontakty z organizacjami które nie były członkami Związku. W ten sposób do Związku przystąpił Łódzki Związek z prezesem panem Michałem Stasiakiem i Środkowo Pomorski Związek w Darłowie z Panem Prezesem Zbigniewem Gilarskim i oddział PZHGRiDO w Toszku z Prezesem Karolem Winnickim. W dniu 20 sierpnia 1994 r. rozesłano pismo do wszystkich jednostek organizacyjnych, członków Zarządu i Komisji Rewizyjnej i Sądu Koleżeńskiego o mającym się odbyć Krajowym Walnym Zjeździe Delegatów. W dniu 24 września 1994, o godz. 11:00 w Domu Kultury w Warszawie – Wilanowie, ul. Janczarów 7 z następujących porząkiem obrad: - zagajenie - sprawozdanie Zarządu z działalności Związku za lata 1992-1993 - sprawozdanie Komisji Rewizyjnej - sprawozdanie Sądu Koleżeńskiego - dyskusja - ustalenie terminu i miejsca wystawy ogólnopolskiej i konkursu srebrniaka, oraz terminów wystaw lokalnych - przyjęcie uchwał i wniosków - sprawy różne i zamknięcie obrad Lokal na odbycie Zjazdu załatwiał bez żadnej odpłaty pan Stefan Kobiałka. W zjeździe wzięło udział 24 delegatów, z następujących Związków: Łowicza, Poznania, Torunia, Krakowa, Włocławka, Kielc, Starachowic, Suwałk, Rzeszowa, Wrocławia, Radomia, Olsztyna i Zielonej Góry. Delegatów powitał pan Prezes Bogumił Salicki i zaproponował przyjęcie wysłanego do związków porządku obrad, którego zebrani przyjęli jednogłośnie. Sprawozdanie Zarządu przedłożył zebranym prezes pan Bogumił Salicki. Z uwagi na nieobecność Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pana Antowniego Szmala sprawozdania nie składano, a sprawozdanie Sądu Koleżeń- skiego złożył pan Zbigniew Szwede. Nad złożonymi sprawozdaniami głos zabrało 14 delegatów, a ich wypowiedzi były wyrazem troski o zjednoczenie ruchu hodowlanego w Poslce, a życzeniem delegata pana Stafana Kobiałki było, aby w 1994 była jedna organizacja zrzeszająca wszystkich hodowców gołębi i drobiu w Polsce. W sprawach różnych przedłożono do zatwierdzenia regulamin pracy Zarządu i Sądu Koleżeńskiego. Oba te dokumenty zatwierdzono jednogłośnie. Przyjęto również uchwały które wytyczają kierunki działania Związku na najbliższą przyszłość. Z ważniejszych uchwał to: - odbycie walnego zjazdu sprawozdawczo-wyborczego w drugiej połowie września 1995 r., - kontynuowanie dialogu z organizacjami hodowlanymi pozostającymi poza PZHGRiDO, celem zintegrowania ruchu hodowlanego w Polsce, - organizowanie wystaw ogólnopolskich, regionalnych, lokalnych i klubowych, - dążenie do zwiększania ilości klubów działających przy PZHGRiDO, - dążyć do przystąpienia PZHGRiDO do Europejskiego Związku, - rozpocząć niezwłocznie do wydawania własnego Biuletynu dla hodowców. Uchwały powyższe zostały przyjęte jednogłośnie i na tym Walny Zjazd sprawozdawczy został zakończony. Należy podkreślić w tym okresie aktywną działalność przewodniczącego ogólnopolskiego Kolegium Sędziów Ekspertów ds. hodowli i oceny gołębi rasowych pana Eugeniusza Czepczyńskiego który opracował i wydał wzorzec gołębi dla Związków, Sędziów i Hodowców. Na dzień 25.03 1995 OKSE miało w swoich szeregach 11 sędziów ekspertów i 67 sędziów którzy byli uprawnieni do oceny gołębi rasowych na wystawach organizowanych w Polsce. Zygmunt Woźniak GOŁĘBIE i drobny inwentarz POLSKI ZWIĄZEK HODOWCÓW GOŁĘBI RASOWYCH I DROBNEGO INWENTARZA 33-100 Tarnów, ul. H. Marusarz 24, tel. 014 626 96 81, 503 039 284 NIP: 796-25-29-138 REGON: 671962564 PKO Bank Polski S.A. nr konta: 29 1020 4027 00001402 0478 0260 Tarnów, 5 marca 2013 r. Prezesi i Zarządy Organizacji Członkowskich PZHGRiDI Walny Zjazd Delegatów Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza – sprawy organizacyjne W bieżącym roku upływa czteroletnia kadencja władz Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. W trakcie Walnego Zjazdu Delegatów wybrany zostanie Zarząd Główny, Główna Komisja Rewizyjna oraz Główny Sąd Koleżeński. Wyboru władz PZHGRiDI na kolejną kadencję dokonają Delegaci wybrani i oddelegowani przez Organizacje Członkowskie PZHGRiDI. Zarząd Główny PZHGRiDI zobowiązuje Zarządy Organizacji Członkowskich do dokonania następujących czynności: 1) Przesłania do dnia 15 kwietnia 2013 r. na adres sekretarza Zarządu PZHGRiDI - Tomasz Orłowski, ul. Zielona 4a, 46-070 Polska Nowa Wieś - imiennego wykazu swoich członków według stanu na dzień 31 grudnia 2012 r. wraz z kserokopią dokumentów potwierdzających opłacenie składek członkowskich za 2013 r. Wykaz ten stanowić będzie podstawę do określenia i weryfikacji odpowiedniej ilości delegatów na Walny Zjazd PZHGRiDI przysługujących Organizacjom Członkowskim. 2) Dokonania wyboru delegatów w takim terminie, aby imienny wykaz delegatów wraz ze stosowną uchwałą o wyborze został przekazany do dnia 10 maja 2013 r. na w/w adres sekretarza Zarządu PZHGRiDI. Obrady Walnego Zjazdu Delegatów PZHGRiDI zaplanowano na trzecią dekadę czerwca 2013 r., dlatego nieprzekraczalnym terminem zgłoszenia delegatów jest dzień 10 maja 2013 r., co pozwoli wypełnić postanowienie §14, pkt 10. Statutu PZHGRiDI. Przypomina się, że zgodnie ze Statutem PZHGRiDI: - §14, pkt 5 - każde Stowarzyszenie Członkowskie PZHGRiDI wybiera delegatów na Walny Zjazd Delegatów PZHGRiDI według klucza ilościowego przedstawionego w tabeli. Ilość członków Organizacji Członkowskiej PZHGRiDI Liczba delegatów do 40 członków 1 delegat od 41 do 80 członków 2 delegatów od 81 do 120 członków 3 delegatów od 121 do 160 członków 4 delegatów od 161 do 200 członków 5 delegatów od 201 do 240 członków 6 delegatów od 241 do 280 członków 7 delegatów - §14, pkt 6 - kadencja każdego delegata trwa cztery lata. Przypomina się, że składka członkowska na rok 2013 wynosi 20 zł / 1 osobę (członka organizacji członkowskiej PZHGRiDI). W tytule przelewu lub przekazu potwierdzającego opłatę składek członkowskich należy podać numer organizacji według ewidencji PZHGRiDI oraz informację czego dotyczy opłata, np. „związek nr XYZ składka członkowska PZHGRiDI za 2013”. Jan Pajka, Prezes Zarządu PZHGRiDI Posiedzenie Zarządu PZ, Głównego Kolegium Sędziów, Komisji Standaryzacyjnej Gołębi oraz Komisji Hodowlanej oraz zaproszonych gości W dniu 02. 03. 2013 roku w Warszawie odbyło się wspólne posiedzenie Zarządu PZ , Głównego Kolegium Sędziów, Komisji Standaryzacyjnej Gołębi, Komisji Hodowlanej poszerzone o zaproszonych hodowców. Omówiono i podjęto decyzje dotyczące minionego okresu wystawowego, poziomu przeprowadzonych ocen sędziowskich oraz przeprowadzono dyskusje w celu rejestracji lub nowelizacji ras gołębi. W wyniku rzeczowej dyskusji podjęto wspólne decyzje zobowiązując redakcję Biuletynu do ich opublikowania. I tak; - komunikat Zarządu P Z, Głównego Kolegium Sędziów [str. 54] - komunikat Głównego Kolegium Sędziów [str. 55] - komunikat Komisji Standaryzacyjnej Gołębi [str. 56] Zarząd Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza oraz Kolegium Sędziów dziękuje Dyrektorowi Ogrodu Zoologicznego w Warszawie Andrzejowi Kruszewiczowi za bezpłatne udostępnienie sali. Koledze Januszowi Rakowi za pomoc przy organizacji spotkania. styczeń-marzec 2013 53 GOŁĘBIE i drobny inwentarz KOMUNIKAT Zarządu i Kolegium Sędziów Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza z dnia 02 marca 2013 roku W dniu 02.03.2013r. odbyło się w Warszawie wspólne posiedzenie Zarządu Polskiego Związku i Kolegium Sędziów, podczas którego omówione zostały wystawy organizowane przez naszych Członków w sezonie 2012 – 2013. W wyniku dyskusji, biorąc pod uwagę sugestie zgłaszane przez naszych Członków, hodowców podczas wystaw, korespondencję, wymianę poglądów w Internecie oraz w oparciu o własne spostrzeżenia przekazujemy poniższe informacje : Zarząd i Kolegium Sędziów doceniają starania wszystkich tych, którzy w jak najlepszy sposób starają się organizować wystawy, z zachowaniem wszelkich prawidłowości. Popularyzacja hodowli jest zwieńczeniem pracy nas wszystkich. Cenimy to, że nasi Członkowie organizują coraz ciekawsze wystawy, na których jest coraz większa ilość osób zwiedzających. Jest to znaczący wkład w promocję hodowli gołębi, drobiu, królików i drobnego inwentarza. Duże znaczenie ma, bez wątpienia, udzielany przez Ministra Rolnictwa patronat nad wystawami i przyznawane indywidualne nagrody. Nasi Członkowie mają w swoich szeregach oddanych i kreatywnych działaczy, którzy tworzą pozytywną atmosferę i integrują społeczności lokalne dla rozwoju hodowli i prezentacji zwierząt wyhodowanych w Polsce. Podkreślić należy, że bez współpracy naszych Członków z samorządami wojewódzkimi, powiatowymi, miejskimi i gminnymi nie byłoby wielu wystaw w kraju. Także współpraca w organizacji wystaw z hodowcami zagranicznymi, a szczególnie z Niemiec, daje w wielu wypadkach bardzo pozytywne wyniki. Polski Związek docenia inicjatywy, 54 styczeń-marzec 2013 popiera je i będzie dążyć do pogłębienia i rozwoju tej współpracy. Wiele osób w naszym kraju od wielu lat pracowało i nadal pracuje tworząc wyrazisty obraz polskiej hodowli gołębi, drobiu, królików i drobnego inwentarza. Mamy osiągnięcia, mamy też powody do dumy – praca ta została niejednokrotnie doceniona na forum międzynarodowym. O taki pozytywny obraz zabiegaliśmy przez ostatnie lata, tworząc nowe, odtwarzając stare, udoskonalając już istniejące polskie i zagraniczne rasy, uzyskując wysoki poziom hodowli zwierząt. Praca hodowlana to rozmnażanie, wieloletnia selekcja, poświęcanie własnej energii i czasu a także dbałość o standardy hodowlane oraz przestrzeganie przyjętych i ustanowionych zasad i przepisów. Podkreślamy, że wystawy zwierząt organizowane przez naszych Członków mają za zadanie zaprezentowanie dorobku hodowlanego indywidualnego hodowcy i pochwalenie się własnymi osiągnięciami. Także w ramach zdrowej konkurencji i w dobrej atmosferze mają docenić starania i dorobek każdego hodowcy i jednocześnie pozwalają samemu wyciągnąć wnioski jak polepszyć własną hodowlę i sprostać stawianym przez konkurencję wymogom. Jest to swego rodzaju święto nie tylko dla indywidualnego hodowcy, będące podsumowaniem dotychczasowej pracy, ale także dla nas wszystkich wnoszących swój wkład w ogólny obraz polskiej hodowli, również na międzynarodowej arenie. Poziom wystawy zależy od jej uczestników i tego co, chcąc czy nie chcąc swoim zachowaniem i własnym dorobkiem hodowlanym reprezentują, organizator jedynie udostępnia odpowiednie środki aby takie ekspozycje mogły zaistnieć. Ale należy również zauważyć, że to właśnie organizator odpowiada za poziom ogólny organizowanych imprez oraz ponosi pełną odpowiedzialność zarówno za ich sukcesy, jak i porażki. Odpowiedzialność nie tylko przed wystawcami i zwiedzającymi, ale także przed organem nadrzędnym, jakim jest Polski Związek. Polski Związek stworzył wzorce, odpowiednie regulaminy, instrukcje i podjął uchwały, które w bardzo dokładny i jednoznaczny sposób określają co jest a co nie jest dopuszczalne na wystawach, organizowanych przez Związki i Stowarzyszenia w nim zrzeszone. I nie jest to prawo istniejące tylko na papierze, to prawo obowiązuje nas wszystkich. Jeżeli obecnie istnieją jeszcze uregulowania, które wymagają doprecyzowania, to doprecyzowanie to nastąpi przed następnym sezonem wystawienniczym i dołożymy wszelkich starań, aby zasady udziału w wystawach były jak najbardziej czytelne, przejrzyste oraz powszechnie znane. Zarząd i Kolegium Sędziów są otwarci na ewentualne wnioski zgłaszane przez naszych Członków. Mamy tu na myśli, prezentację eksponatów na obcych znakach hodowlanych, udział w wystawach hodowców należących do Klubów międzynarodowych, itp. Wspólnie doprowadzimy do wyraźnego odróżnienia wystawy od pikniku, festynu, happeningu, czy odpustu. Wszelkie próby łamania czy naginania elementarnych zasad w imię nieuczciwej konkurencji nie będą tolerowane przez Polski Związek, który jako najwyższa instytucja stanowi pieczę nad zrzeszonymi w nim organizacjami i który jako instytucja nadrzędna ustanawia i zatwierdza regulaminy obowiązujące naszych Członków. W przypadku stosowania samowoli i łamania przyjętych zasad, takie działania będą oznaczały podważanie wiarygodności GOŁĘBIE i drobny inwentarz Polskiego Związku jako instytucji, w żadnym przypadku nie będzie one tolerowane, a wobec członków Polskiego Związku, którzy dopuszczą się tych nieprawidłowości zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. Władze Polskiego Związku zgodnie ze Statutem par. 9,10 i 11 mają obowiązek zajmować się sprawami, które dotyczą naszych Członków. Nie zajmujemy się sprawami i korespondencją indywidualnych osób uwikłanych w takie czy inne konflikty. Zarząd Polskiego Związku skupia się nad oficjalnymi, formalnymi regulacjami, mającymi w jak najlepszy sposób służyć wszystkim hodowcom, zainteresowanym prowadzeniem hodowli w sposób poważny i odpowiedzialny. Jednocześnie oświadczamy, że nie będziemy uczestniczyć, ani też angażować się w sprawy niegodne koleżeńskich zasad wzajemnego bytu w stowarzyszeniach skupiających hodowców. Nie ma miejsca na polskich wystawach dla łamania podstawowych zasad przyzwoitości, nieetycznego zachowania i wreszcie łamania prawa, ustanowionego przez Polski Związek dla dobra wszystkich hodowców. Nie ma miejsca dla łamania zasad zdrowej konkurencji w imię łatwego zysku, czy wątpliwego splendoru. Nie ma zgody na burzenie wizerunku polskiej hodowli dla zaspokajania własnych niskich ambicji. Takie sytuacje nie mają prawa istnieć na polskiej scenie hodowlanej ani w jej kuluarach i z całą pewnością nie będą tolerowane przez Polski Związek a co za tym idzie przez osoby, które przez lata z bezinteresownym poświęceniem starały się kreować należyty obraz polskiej hodowli na forum międzynarodowym i ustanawiać podstawowe zasady pracy hodowlanej. Skoro tak bardzo chcemy dorównać i prześcignąć europejski poziom, najpierw należy mu sprostać i stanąć na wysokości zadania poprzez merytoryczną dyskusję, koleżeńską atmosferę, przestrzeganie prawa i wzajemny szacunek. Wypracowanie standardowych i powszechnie znanych reguł obowiązujących na wystawach, pozwoli nam wszystkim uzyskać jasną informację, czego możemy od wystawy oczekiwać a zarazem zwiększyć w nich udział hodowców. Zarząd i Kolegium Sędziów PZHGRiDI Komunikaty Kolegium Sędziów • Przewodniczący Kolegium Sędziów i Zarząd D.S.H.G.R. i D. I. w miesiącu grudniu zawiesił Pana Ryszarda Marcinkowskiego na okres 1 roku za wystawianie gołębi z przeciętymi obrączkach, jednoczesne pozbawiając zdobytych nagród na wystawie w Opolu. • Przewodniczący Kolegium Sędziów i Zarząd D.S.H.G.R. i D. I. w miesiącu grudniu zawiesił Pana Alfreda Sondel za wystawianie gołębia z przeciętą obrączką na wystawie w Opolu. Karę zawieszenia zamieniono na logistyczne zabezpieczenie wystawy we Wrocławiu. • Zarząd Kolegium Sędziów zawiesił Pana Waldemara Moczadło na okres dwóch lat zakazu oceny gołębi za nieetyczne zachowanie na Wystawie w Warszawie, oraz notoryczne nie przestrzeganie Regulaminu Kolegium Sędziów §23 pkt 2c. • Za dwukrotnie nieetyczne zachowanie na wystawie w Warszawie polegające na przebywaniu podczas oceny swoich eksponatów, Zarząd Kolegium Sędziów wprowadził ograniczenie polegające na niezatwierdzaniu Pana Stefana Jeglińskiego do oceny eksponatów na wystawach na której zainteresowany wystawia swoje eksponaty przez okres dwóch lat. • Zarząd Kolegium Sędziów wstrzymuje Pani Annie Roszewskiej odbywanie asyst sędziowskich drobiu ozdobnego za nieprzestrzeganie zasad etyki, Regulaminów i Instrukcji opracowanych przez Zarząd Kolegium Sędziów, do czasu zdania ponownego egzaminu asystenckiego w dniu 24-01-2014 r. • Zarząd Kolegium Sędziów wstrzy- muje Panu Mirosławowi Budzianowskiemu odbywanie asyst sędziowskich gołębi za nieprzestrzeganie zasad etyki, Regulaminów i Instrukcji opracowanych przez Zarząd Kolegium Sędziów, do czasu zdania ponownego egzaminu asystenckiego w dniu 24-01-2014 r. • W związku z licznymi uwagami do oceny eksponatów przez Pana Stanisława Jagiełło na wystawach w Giżycku i Białymstoku Zarząd Kolegium Sędziów zawiesza wyżej wymienionego sędziego do czasu zakupu nowych Wzorców Gołębi". • W sezonie wystawowym 2012/2013 uprawnienia sędziowskie uzyskał Dominik Adamski z Krakowa otrzymując uprawnienia w Grupie I specjalność 2 i w Grupie II specjalność 3 • Od sezonu wystawowego 2013/2014 Pan Roman Lach powraca do pełnienia obowiązków sędziowskich w następujących grupach: Grupa II specjalność 3, Grupa III specjalność 4, Grupa V specjalność 6, Grupa IX specjalność 11, 12, 15, 16, 17 • Uprawnienia sędziowskie poszerzyli Pan Sławomir Ratajczak: Grupa IV specjalność 5, Grupa VI specjalność 7; Pan Stasys Patkauskas: Grupa I specjalność 2, Grupa II specjalność 3; Pan Teodor Siano: Grupa I specjalność 2, Grupa III specjalność 4 UCZESTNICY WSPÓLNEGO POSIEDZENIA - ZDJĘCIA EDWARD GERSZTYN Przemawia Zbigniew Rajski Łukasz Lubaś przewodniczący Komisji Standaryzacyjnej Gołębi Jerzy Szawiel, przewodniczący Komisji Hodowlanej styczeń-marzec 2013 55 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Komunikat Komisji Standaryzacyjnej Komisja Standaryzacyjna działa w stałym dwuosobowym składzie: Łukasz Lubaś i Manfred Uglorz. Trzecia osoba z regulaminowego składu jest dobierana wg potrzeb, w zależności od ras, które są w rejestracji. W ostatnim czasie zarejestrowane zostały następujące rasy: wany jego udział w lotach konkursowych (min 1 lot konkursowy). • Bij afgański. Wysokolot• Mewka bułgarska (EE 727). Zarejestrowany wzorzec jest tłumaczeniem wzorca bułgarskiego. Gołębie te budziły duże zainteresowanie na wystawie europejskiej w Lipsku. Aktualnie jest to już rasa zarejestrowana w Federacji Europejskiej. na rasa gołębi pochodząca z Afganistanu. Wzorzec jest tłumaczeniem z języka angielskiego. W prasie niemieckiej i holenderskiej rasa została szczegółowo opisana. Rasa ma we wzorcu zapis, iż warunkiem przystąpienia do oceny gołębia musi być udokumentowany jego udział w lotach konkursowych (min 1 lot konkursowy). pejskiej gołąb ten została przeniesiony z Grupy V – Barwne, gdzie figurował pod numerem (EE 481) do Grupy I – Uformowane i otrzymał numer (EE 64). Tak więc również w polskim zestawieniu rasa zostaje przeniesiona do Grupy I „specjalność 2 – pozostałe rasy”. Nowy wzorzec jest tłumaczeniem z języka czeskiego. • Murzynek lotny. Zmiana obrączki 9 na 11, uzasadnieniem jest obfite upierzenie nóg. Wniosek w tej sprawie został złożony przez hodowców tej rasy (Rydzewski Grzegorz, Rydzewski Jacek, Szabłowski Henryk) na wystawie krajowej w Kielcach. Wniosek został pozytywnie zaopiniowany przez komisję. • Warneński lotny (EE 1000). Wzorzec jest tłumaczeniem wzorca bułgarskiego i niemieckiego. Rasa ta jest również zarejestrowana w Federacji Europejskiej. • Węgierski pocztowy wystawowy (EE 36) – rasa z południowo-wschodnich Węgier. Wzorzec jest tłumaczeniem aktualnego wzorca węgierskiego. Aktualna nowelizacja wzorców • Bij bakijski. Wysokolot- na rasa gołębi pochodząca z Azerbejdżanu. Rasa ma we wzorcu zapis, iż warunkiem przystąpienia do oceny gołębia musi być udokumento- 56 styczeń-marzec 2013 Podczas ostatniej trzymiesięcznej pracy komisji znowelizowane zostały następujące wzorce: • Śląska barwnogłówka (EE 64). W najnowszym wykazie Federacji Euro- le podjętej na posiedzeniu Kolegium Sędziów w 2006 r. dopuszcza się na wystawach w kraju obrączkę nr 8 (w Federacji Europejskiej obowiązuje obrączka nr 7). Hodowcy tej rasy muszą zdawać sobie sprawę, że gołębie na takich obrączkach wystawiane za granicą zostaną zdyskwalifikowane. • Rostowski jednoko- lorowy – rasa rosyjska. W polskim wzorcu obowiązuje nr 9. Rasa ta nie występuje w zestawieniu EE. Na wniosek hodowców w/w rasy dopuszcza się na wystawach w Polsce obrączkę nr 10. • Wywrotek wschodnio- pruski (EE 819). Opierając się na uchwale podjętej na posiedzeniu Kolegium Sędziów w 2006 r. dopuszcza się na wystawach w kraju obrączkę nr 11 (w Federacji Europejskiej obowiązuje obrączka nr 9). Hodowcy tej rasy muszą zdawać sobie sprawę, że gołębie na takich obrączkach wystawiane za granicą zostaną zdyskwalifikowane. • Berliński długodzioby (EE 805) – rasa niemiecka. Opierając się na uchwa- • Maściuch polski (EE 960) – rasa polska. Nowelizacja została dokonana na wniosek Przewodniczącego Klubu Maściucha Zbigniewa Gilarskiego i dotyczy uznania nowej odmiany barwnej. W pozycji „Kolor i rysunek” zostaje dopisany moretel jasny. Gołębie w tej odmianie barwnej wystawiane były na kilku wysta- GOŁĘBIE i drobny inwentarz wach, w tym na Wystawie Krajowej w Szczecinie. Zmiany numeracji obrączek w Europejskiej Federacji Na podstawie najnowszego wykazu ras zarejestrowanych w EE zostały wprowadzone zmiany w numeracji obrączek. Ustosunkowując się do tych zmian naniesione zostają korekty obrączek w następujących rasach: • Bagdeta norymberska (EE 105) – rasa niemiecka. Obowiązuje nr 10, stara numeracja 9. • Indian typu angielskiego (EE 102) – rasa angielska. Obowiązuje nr 10, stara numeracja 9. W najbliższym czasie ukaże się wzorzec. • Lazurek (EE 403) – rasa niemiecka (gładkonoga z pomarańczowymi oczami i pasami jest rasą śląską). Obowiązuje nr 7+11, stara numeracja 7+10. • Kapucyn staroholenderski (EE 603) – rasa holenderska. Obowiązuje nr 8, stara numeracja 7+8. • Mewka aacheńska (EE 705) – rasa niemiecka. Obowiązuje nr 8, stara numeracja 7. • Mewka barbarisi (EE 725) – rasa syryjska zarejestrowana przez niemiecki związek. Obowiązuje nr 7, stara numeracja 8. • Niemiecki tippler wystawowy (EE 840) – rasa niemiecka. Obowiązuje nr 7, stara numeracja 8. • Rostowski białopierśny (EE 873) – rasa rosyjska zarejestrowana przez niemiecki związek. Obowiązuje nr 10, stara numeracja 9. • Wołżański barwnopierśny (EE 874) – rasa rosyjska zarejestrowana przez niemiecki związek. Obowiązuje nr 10, stara numeracja 9. Na szkoleniu sędziów i hodowców zorganizowanego przez Kolegium Sędziów w Warszawie 02.03.2013r. zmieniona została nazwa wcześniej zarejestrowanej rasy widyn na motyl polski „widyn”, oraz omówiony i znowelizowany wzorzec. Aktualnie prowadzone prace nad nowymi wzorcami oraz nowelizacją istniejących Na Wystawie Krajowej w Kielcach Komisja Standaryzacyjna wraz z sędziami (Adam Zdeb, Stanisław Śliż, Jerzy Łyskawa, Zbigniew Gilarski, Andrzej Grabowski, Stasys Patkauskas – wg uprawnień sędziowskich) dokonała przeglądu gołębi zgłoszonych do rejestracji: • Brodawczak staropol- ski. Osobą do kontaktu jest prof. Manfred Uglorz, Okręgowy Związek Hodowców Drobnego Inwentarza w Bielsku-Białej. Po przeanalizowaniu przedstawionej dokumentacji, rozmowach z sędziami i hodowcami Komisja Standaryzacyjna w porozumieniu z Kolegium Sędziów podjęła decyzję o zastosowaniu szybkiej ścieżki rejestracyjnej i zaakceptowaniu w/w rasy. W najbliższym czasie zostanie wydrukowany wzorzec. • Pawik jedwabisty. Osobą do kontaktu jest kol. Leszek Borysiak, Polski Klub Pawika przy Poznańskim Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego. Wystawionych zostało 8 gołębi. Ze względu na tylko jedną cechę różniącą te gołębie od najbliższej pokrojowo rasy, jaką jest pawik, oraz, że pawik jest rasą angielską komisja odrzuciła wniosek. Gołębie te były wystawiane na Wystawie Europejskiej w Lipsku. • Pawik starego typu. Osobą do kontaktu jest kol. Edward Gersztyn, Dolnośląskie Stowarzyszenie Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Wystawionych zostało 12 gołębi. Zdaniem komisji gołę- bie te są produktem pośrednim przy udoskonalaniu pawika i nie zostały wyhodowane przez polskich hodowców, dlatego wniosek został odrzucony. • Mewka mazowiecka. Osobą do kontaktu jest kol. Józef Michalski, Skierniewicki Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego. Gołębie te nie zostały pokazane na Wystawie Krajowej w Kielcach, proces rejestracyjny zostaje przesunięty na kolejny rok wystawowy. Rok 2013 nie zostaje zaliczony. • Mewka polska odmiana gładkogłowa. Osobą do kontaktu jest kol. Jerzy Lisowski, Białostocki Związek Hodowców Gołębi Rasowych Drobiu Ozdobnego i Drobnego Inwentarza. Gołębie te nie zostały pokazane na Wystawie Krajowej w Kielcach, proces rejestracyjny zostaje przesunięty na kolejny rok wystawowy. Rok 2013 nie zostaje zaliczony. • Krymka kujawska. Osobą do kontaktu jest kol. Tomasz Szymkiewicz, Klub Hodowców Gołębi Ras Niemieckich. Wystawionych zostało 10 gołębi. Komisja dokonując przeglądu gołębi i porównując je z projektem wzorca podjęła decyzję o dopuszczeniu w/w rasy do dalszego procesu rejestracyjnego. Należy jednak gołębie poddać ostrzejszej selekcji, gdyż niektóre osobniki były zbyt zbliżone pokrojowo do krymki polskiej. • Mewka strykowska. Wystawionych zostało 10 gołębi. Ze względu na bardzo późny termin zgłoszenia tej rasy do rejestracji, osoby odpowiedzialne zobligowane są do uaktualnienia dokumentacji rejestracyjnej. Komisja dokonująca przeglądu dopuściła rasę do dalszego procesu rejestracyjnego. • Mewka litewska. Wystawionych zostało 8 gołębi. Gołębie te nie biorą udziału w procesie rejestracyjnym PZHGRIDI. Wystawione zostały przez hodowców z Litwy. Hodow- cy zwrócili się do Komisji Standaryzacyjnej o wydanie potwierdzenia (protokołu) z faktu wystawienia tych gołębi na Wystawie Krajowej w Kielcach. • Srebrniak białoogoniasty. Wystawionych zostało 10 gołębi. Gołębie te stanowią odmianę barwną polskiego długodziobego lotnego. W Polsce przyjęte zostało, iż poszczególne odmiany barwne PDL traktowane są i zarejestrowane jako oddzielne rasy. W porozumieniu z Kolegium Sędziów i Zarządem PZHGRIDI rasa ta została zarejestrowana przy zastosowaniu „szybkiej ścieżki rejestracji”. • Srebrny wylot polski. Wystawionych zostało 6 gołębi. Ze względu na duże zróżnicowanie pokazanych okazów, znikomą powtarzalność i bardzo słabe ustabilizowanie danych cech rasowości – wniosek został odrzucony. Protokoły z przeglądu poszczególnych prezentowanych ras zostaną przesłane do osób odpowiedzialnych za dalsze prace rejestracyjne. W ostatnim czasie do Komisji Standaryzacyjnej została złożona dokumentacja rejestracyjna gołębia o proponowanej nazwie zamojski ozdobny. Gołębie te zostaną wystawione na zasadzie pokazu w przyszłym roku na wystawie krajowej i poddane weryfikacji sędziowskiej wraz z Komisją Standaryzacyjną. W ostatnim czasie na stronie PZHGRiDI została zamieszczona zakładka pt. Komisja Standaryzacyjna, o której pisaliśmy w poprzednim numerze. Po uaktualnieniu wszystkich wykazów, opracowaniu w/w wzorców, w miarę możliwości, sukcesywnie będziemy ją uzupełniać. W razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości lub chęci rejestracji, bądź uzasadnionej nowelizacji kolejnych ras gołębi, w szczególności polskich prosimy o kontakt: Łukasz Lubaś, Święcany 426, 38-242 Skołyszyn, tel.608855310 Z wyrazami szacunku Komisja Standaryzacyjna ds. gołębi rasowych styczeń-marzec 2013 57 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Wiadomości związkowe Obrączki 2013 • Zarząd PZ informuje, że kolorem obrączek obowiązującym na rok 2013 jest zielony. Jednocześnie informujemy, że w dalszym ciągu można składać zamówienia na obrączki do Wojciecha Lewandowskiego (tel. 54 411 82 81 i 692 376 819). Cena pozostaje bez zmian tj. 80 gr. Na zyczenie organizacji Zarząd wystawia rachunek. Z głębokim żalem i smutkiem informujemy, że w dniu 19 lutego 2013 r. w wieku 64 lat zmarł KOL. BOGUSŁAW ADAMCZYK KOL. BRONISŁAW PASZEK. Od dzieciństwa interesował i zajmował się hodowlą gołębi. Pasję hodowlaną wyniósł z rodzinnego domu. Jego ojciec był znanym w okolicy hodowcą gołębi rasowych. Kol. Bogusław Adamczyk był zasłużonym członkiem Klubu Srebrniaka. Boguś był życzliwym i serdecznym Kolegą, poważany w Klubie. Odszedł człowiek uczynny i skromny i taki pozostanie w naszej pamięci. Rodzinie Bogusia i wszystkim jego Bliskim składamy wyrazy szczerego współczucia Zarząd i Członkowie Klubu Hodowców Gołębi Rasy Srebrniak Polski im. R. Pawłowskiego w Radomiu Z głębokim żalem zawiadamiamy, że w dniu 03.01.2013 r. pożegnaliśmy kolegę śp. ADAMA SALAMON Wartościowa książka W środę, 19 grudnia 2012 roku, we wczesnych godzinach rannych, w Mazańcowicach zmarł w 77. roku życia ur. 24.02.1970 r., pełniącego od 1998 r. funkcję V-ce Prezesa Zarządu, Członka Komisji Rewizyjnej, Gospodarza. Był wyróżniającym się hodowcą zwierząt, szanowanym Kolegą. Zarząd Klubu HDI w Marklowicach W 1983 roku śp. Zmarły był współzałożycielem Okręgowego Związku Hodowców Drobnego Inwentarza w Bielsku-Białej. Jako wieloletni członek zarządu brał czynny udział we wszystkich inicjatywach i poczynaniach związkowych. Za wkład w rozwój związku w 2002 roku został odznaczony złotą odznaką przez Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. W ostatnich latach z powodu pogarszającego się stanu zdrowia przestał być czynnym członkiem OZHDI w Bielsku Białej, jednak zawsze interesował się wszystkim co dzieje się w związku. Nie zrezygnował jednak z hodowli gołębi i rasowych kur. Był przekonany, że wraz z nastaniem wiosny odzyska siły i zdrowie, i nadal będzie mógł cieszyć się ze swoich ptaków. Stało się jednak inaczej. Bronisław Paszek zachowany zostanie w naszej pamięci jako dobry kolega i hodowca. Zarząd OZHDI w Bielsku Białej Z przykrością zawiadamiamy, że dnia 25 stycznia 2013 roku zmarł U kazała się nowa książka o gołębiach rasowych autorstwa Zdzisława Jakubanisa pt. „ALBUM GOŁĘBI RASOWYCH”. Książka na 288 stronach zawiera: 1336 kolorowych zdjęć gołębi 443 ras hodowanych w Polsce i innych krajach europejskich, wykaz ras zarejestrowanych w Polsce oraz wykaz ras zarejestrowanych w Federacji Europejskiej /EE/. Wiele z tych ras nie było do tej pory prezentowanych na wystawach w Polsce. Album jest w oprawie miękkiej, foliowanej, a zdjęcia gołębi są zaprezentowane na papierze kredowym. Książka dostępna jest w sprzedaży wysyłkowej. Kontakt telefoniczny: tel. kom. 724791240 lub mailowy: [email protected] Adres internetowy: www.golebie.wombat.fc.pl 58 styczeń-marzec 2013 śp. ZBIGNIEW WOŹNIAK wzorowy hodowca, były długoletni członek naszego związku oraz współorganizator Wystaw Gołębi Rasowych w Poznaniu. Pogrzeb odbył się na cmentarzu junikowskim w Poznaniu. Rodzinie oraz bliskim zmarłego składamy szczere wyrazy współczucia. Zarząd i koledzy z Poznańskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego W dniu 04.01.2013r. odszedł od nas w wieku 89 lat KOL. KAZIMIERZ GOŁĘBIEWSKI Założyciel i wieloletni Prezes Zielonogórskiego Związku, Honorowy Prezes Zielonogórskiego Związku, Honorowy Członek Polskiego ZHGR i DI. Znakomity hodowca, wielokrotnie wyróżniany i nagradzany za swoje gołębie. Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Prezesa Opolskiego Towarzystwa Hodowców Drobnego Inwentarza KOL. WIESŁAWA KINASA wieloletniego fascynata i popularyzatora hodowli zwierząt – rasowego drobiu, egzotyki, królików, pszczelarza, członka założyciela opolskiego Stowarzyszenia Wyrazy głębokiego współczucia i żalu składają Rodzinie Zarząd Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza oraz społeczność Opolskiego Towarzystwa Hodowców Drobnego Inwentarza Hodowla z produktami Backs , to zdrowe i silne młode! Backs Backs Mineral-Mix Weizenkeimöl dla gołębi rasowych – olejek z kiełków pszenicy To kompletna mieszanka minerałów o drobnym uziarnieniu, oprócz różnych rodzaji grytów, zawiera algi morskie, muszelki, nasiona roślin oleistych oraz anyż. Gwarantuje ona optymalne zaopatrzenie w minerały niezbędne dla prawidłowego rozwoju. Jest naturalnym żródłem witaminy E, która polepsza płodność. Jest więc idealnym produktem do przygotowania gołębi do chowu. Backs Protein Plus To wysokiej jakości białko zwierzęce. Dzięki temu jest ono wyjątkowo lekko strawne i wyśmienicie uzupełnia dietę gołębi. Ponadto zawiera Oligosacharydy mannanu, które skutecznie eliminują bakterie E-coli w przewodzie pokarmowym. Backs Dorsch Lebertan – tran wątrobowy z dorsza Backs Mineral Power Jest on źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych omega3, oraz zawiera naturalne witaminy A i D3, które odpowiadają za prawidłowy rozwój układu kostnego oraz budowę mięśni. Zawiera wszystkie ważne pierwiastki śladowe, minerały, witaminy i aminokwasy metioninę i lizynę, niezbędne do prawidłowego rozwoju upierzenia. Theodor Backs GmbH D-31547 Rehburg-Loccum Doradca Klienta: Krystian Mikoszek Tel.: 785 001 888 e-mail: [email protected]
Podobne dokumenty
H o d w
Wszystkie starsze opracowania podają, że białogłówki gąbińskie wyhodowane zostały w Prusach Wschodnich, a więc w Prusach Książęcych, w okolicach miejscowości Gumbinen (niem.). Miasteczko to posiada...
Bardziej szczegółowo