i drobny inwentarz - Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i

Transkrypt

i drobny inwentarz - Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Wydając pierwszy numer nowej formy
Biuletynu zespół redakcyjny przyjął
nadrzędne zasady;
- dbać o wizerunek naszych hodowców, poruszać ważne problemy hodowlane czyli wskazywać, ale nie decydować. Rzetelnie informować o naszej
organizacji.
Myślę, że to się udało. Liczne zapytania kiedy nowe wydanie, świadczą
o dużym zainteresowaniu.
Redagując artykuł poprzedniego
numeru prezentujący naszych hodowców, reprezentantów Polskiego Związku na Wystawie Europejskiej w Lipsku
redakcja trafiła w dziesiątkę a Hodowcy swoimi wynikami udowodnili, że
wiedzą co hodować i za to zostali docenieni.
My jako organizacja mamy powody
do dumy. O taki pozytywny wizerunek
zabiegamy przez lata.
Sezon wystawowy 2012/13 to kolejny dobry okres działalności PZ. Pozytywnie oceniamy wystawę młodych
zwierząt w Gdańsku. W czasopiśmie
Geflugel ukazał się bardzo pozytywny artykuł opisujący tę wystawę. Duży
sukces, brawo Organizatorzy.
Wystawa Krajowa PZ w Kielcach
to już marka, ilość uczestników i zwiedzających mówi za siebie.
Koledzy, dziękuję za pomoc w organizacji. Z uwagi aby kogoś nie pominąć nie wymieniam nazwisk oraz
organizacji, brakło by miejsca. Wszyst-
kim tym co pomogli nadmienię że bez
żadnych wynagrodzeń DZIĘKUJĘ.
Dziękuję Ministrowi Rolnictwa
i Rozwoju Wsi Stanisławowi Kalembie za objęcie patronatem honorowym
Krajowej Wystawy oraz za nadane
wyróżnienia i nagrody.
Serdecznie dziękuję Dyrekcji
Targów Kielce. Szczególne podziękowanie dla Pana Andrzej Kiercza.
Osobiście dziękuję Kolegom ze
Śląska – przyjechali jako wystawcy, zgłosili się do mnie nie z uwagami czy pretensjami ale z pytaniem, czy
nie potrzebujemy pomocy, mamy czas
i pomagali – Dziękuję.
Należą się podziękowania Pani
Joannie Cepil właścicielce firmy FLORNAS za bezpłatną karmę. Żadnych
problemów zdrowotnych zwierząt nie
zgłoszono.
Nie dziękuję tym, których nadmiar
ambicji doprowadził do niepotrzebnych
nieporozumień. Zamiast zakończyć
sezon wystawowy, wyciągnąć wnioski,
wnosząc merytoryczne uwagi zaczęli
uzdrawiać związek na forum. Nie o taki
wizerunek Polskiego Związku chodzi.
Zarząd PZ wydał oficjalny komunikat str 54. Myślę, że czas poświęcony na
„debaty” mogliście lepiej wykorzystać.
Internet jest pomocnym narzędziem, ale
dla ludzi umiejącym się nim posługiwać – czerpać i przekazywać informacje i wiedzę, by się rozwijać.
Informuję, że 30.06.2013 r. odbędzie
się Walny Zjazd Sprawozdawczo-Wyborczy. Myślę, że wszyscy przemyślą
swoje postępowanie a Delegaci podejmą
właściwe i mądre decyzje.
Prezes PZHGRIDI - Jan Pajka
Wszystkim hodowcom gołębi,
drobiu oraz królików
oraz ich Rodzinom,
zdrowych i spokojnych
Świąt Wielkanocnych
oraz wielu sukcesów
życzy
Zarząd Główny
str. 4-6
co w numerze...
27. Europejska Wystawa Lipsk 2012
Tomasz Orłowski
Barwnogłówka królewiecka
Karol Jasienica
Gołąb w symbolice świeckiej (cz.3)
prof. Zbigniew Dorynek, mgr Katarzyna Kolasińska
Kielce – miejsce gdzie jednoczą się aspiracje
Agnieszka Jędraszek
Okiem obserwatora - Krajowa Wystawa
Kielce 2013
Zbigniew Gilarski
Franciszek Jasiński, prezentacja hodowcy
str. 4-6
str. 7-8
str. 9-10
str. 11-13
str. 14-18
str. 21
Pracheński kanik, czy praski kanik
Karol Jasienica
Klub Srebrniaka im. R.Pawłowskiego
z siedzibą w Radomiu
Andrzej Grabowski
Srebrniak białoogoniasty
Jerzy Cielepa
str. 22
str. 23
str.24
Odkrycia i wynalazki – czyli inwencja
rasotwórcza naszych hodowców
str. 25-28
Raz jeszcze o warszawskim motylu
średniodziobym
str. 30-31
Zbigniew Gilarski
Jerzy Szawiel
Z wizytą u hodowcy i rzeźbiarza
Zbigniew Gilarski
Czeska bagdeta
Manfred Uglorz
Moja droga z indianami
Josip Pekanović
Gołębie wysokolotne i akrobatyczne
rywalizują w zawodach
Andrzej Liwczak
Polskie kury czubate
Agnieszka Jędraszek
Europejska Wystawa – Lipsk 2012,
Króliki – Okiem Sędziego
Włodzimierz Klewin
Czarnoościstowłosy
Ludwik Czech
Rola kompetycyjnego wykluczenia w profilaktyce
enteropatii gołębi
Dr n. wet. Tomasz Stenzel
Ciąg dalszy historii powstania PZHGRiDO
Zygmunt Woźniak
str. 32-33
str. 34-35
str. 36
str. 37-38
str. 39-41
str. 42-45
str. 46-47
str. 48-49
str. 52
Kominukaty
str. 53-57
Wiadomości związkowe
str. 58
REDAKCJA INFORMUJE, ŻE OSOBY UJĘTE W STOPCE REDAKCYJNEJ JAKO REDAKTORZY, A NIEWSPÓŁPRACUJĄCY Z REDAKCJĄ BĘDĄ WYKREŚLONE
WYDAWCA: Polski Związek Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza
Heleny Marusarz 24. 33–100 Tarnów,
tel. 503 039 284. 14 626 96 81
e–mail; [email protected]
RADA PROGRAMOWA:
Prezes PZHGRiDI Jan Pajka, prof. Zbigniew Dorynek,
prof. Andrzej Dubiel, Godfryd Kuryło, Zbigniew Rajski,
Marek Rzepka, Stanisław Wójcik.
Nr konta bankowego:
PKO Bank Polski SA
29 1020 4027 0000 1402 0478 0260
ZESPÓŁ REDAKCYJNY:
Jerzy Szawiel – gołębie (tel. 502 213 817)
prof. Manfred Uglorz – gołębie (tel. 600 236 361)
ZDJĘCIE NA OKŁADCE ZBIGNIEW GILARSKI (HOD. MARCINKIEWICZ PAWEŁ, 97 PKT. LIPSK))
REDAKTORZY TEMATYCZNI:
GOŁĘBIE: Andrzej Grabowski, Stanisław Gryba,
Krzysztof Stachurski, Jurek Splett (Niemcy), Witus
Obruśnik, Kazimierz Płaczkowski,
Tomasz Szymkiewicz, Stanisław Śliż, Zygmunt Woźniak.
DRÓB i EGZOTYKA: Wanda Rakoczy.
WETERYNARIA: Aleksandra i Tomasz Klimczakowie,
dr n. wet. Tomasz Stenzel.
OPRACOWANIE GRAFICZNE: Łukasz Tumidajski
PL. ISSN: 2082 – 4025; Nakład 3400 egzemplarzy
Redakcja zastrzega sobie prawo ewentualnych skrótów
tekstów przyjętych do publikacji oraz terminów
ukazania się w czasopiśmie. Redakcja nie zwraca
otrzymanych materiałów.
Za treść ogłoszeń, reklam nie odpowiadamy.
styczeń-marzec 2013
3
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
27. Europejska Wystawa Drobnego
Inwentarza. Lipsk 2012
Za
nami 27. Wystawa Europejska, która skupiła wystawców, hodowców i miłośników hodowli królików, świnek morskich,
drobiu, gołębi i ptaków egzotycznych.
Wystawa odbyła się w dniach 7-9 grudnia
2012 r. na terenie Targów Lipskich. Ciężar
związany z przygotowaniem wystawy,
obok Europejskiego Stowarzyszenia (EE),
wziął na siebie Lipski Związek Hodowców
Drobiu, który istnieje od 1869 r. W pracach
przygotowawczych uczestniczyło około
350 pomocników należących do okolicznych stowarzyszeń hodowlanych.
Wystawa zgromadziła największą
w dziejach ilość drobnego inwentarza.
Chęć udziału zgłosili hodowcy z 28 krajów
członkowskich EE. 27. Wystawie Europejskiej towarzyszyła 94. Narodowa Wystawa
Związku Niemieckich Hodowców Drobiu
Rasowego (BDRG), 3. Europejska Wystawa Młodzieżowa, 28. Narodowa Wystawa
Ptaków Ozdobnych, 116. Wystawa Drobiu
Rasowego „LIPSIA” oraz 47. Narodowa
Młodzieżowa Wystawa BDRG, a także 2.
Europejskie Mistrzostwa w Skokach Królików przez Przeszkody.
Łącznie zgłoszono około 95 000
eksponatów. Ich ocenę przeprowadziło
około 600 sędziów. Według ostrożnych
szacunków, które podali sami organizatorzy, wystawę odwiedziło w piątek ponad
10 000 zwiedzających, w sobotę liczba ta
było znacznie większa i wyniosła od 30
do 35 tysięcy zwiedzających.
Polskę reprezentowało 87 wystawców,
którzy zgłosili do udziału w konkursie
660 egzemplarzy zwierząt. Wśród nich
76 hodowców gołębi i kur zaprezentowało 473 gołębie i 101 sztuk drobiu oraz 11
hodowców królików, którzy prezentowali 86 królików. Wykaz zdobywców tytułów mistrza i czempiona Europy wśród
hodowców gołębi przedstawiono w tabeli. Spośród hodowców królików najwyżej
uplasowali się koledzy Witold i Tomasz
Biczykowie. Ich dwie kolekcje królików
rasy belgijski olbrzym szary otrzymały
bardzo wysokie noty, każda po 385 pkt.
Polscy wystawcy mogli skorzystać
z transportu zwierząt na wystawę zorga-
Tytuły Mistrza Europy i Czempiona Europy przyznane polskim hodowcom gołębi
Lp. Hodowca
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
Polskie stoisko
4
styczeń-marzec 2013
nizowanego przez Zarząd Polskiego
Związku HGRiDI. Na miejscu w trakcie wystawy Zarząd PZHGRiDI przygotował stoisko w jednej z koi przeznaczonych przez organizatorów dla krajowych
organizacji członkowskich. Przez polskie
stoisko przewinęło się co najmniej kilkaset osób spośród polskich i zagranicznych
wystawców, hodowców, organizatorów
i zwiedzających wystawę. Każdy mógł
otrzymać w prezencie wzorce wybranych
polskich ras gołębi, polską specjalność
– cukierki krówki, a także inne rozmaite upominki. Stoisko pełniło rolę miejsca spotkań, odnawiania i nawiązywania kontaktów, punktu informacyjnego,
forum dyskusyjnego, kancelarii Zarządu i wiele innych. Tutaj też, organizatorzy, za pośrednictwem osób z Zarządu
PZHGRiDI, przekazywali najważniejsze
informacje wystawcom, a przede wszyst-
10.
Rasa (nazwa polska / niemiecka)
PDL srebrniak (Polnische LangTadeusz Aleńkuć
schnäblige Tümmler eisfarbig geelstert)
Mewka polska żółta
Zdzisław Borawski
(Polnische Mövchen gelb)
Krymka białostocka czerwona
Adam Gębicki
(Bialostocka Kalotten rot)
Polski pocztowy wystawowy niebieski
Roman Kuczera
(Polnische Ausstellungsbrieftaben lichtblau mit schwarzen binden)
Barwnogłówka królewiecka koroniPaweł Marcinkiewicz asta czarna (Königsberger farbenköpfe
mit Haube, belatscht, schwarz)
Mewka polska czerwona
Mirosław Miałkowski
(Polnische Mövchen rot)
PDL pasiak srebrzysty (Polinische
Andrzej Mikołajczyk Langschnäblige Tümmler eisfarbig mit
Binden weissschwingig)
Garłacz angielski dominujący
Henryk Serówka
czerwony z półksiążycem (Englische
Kröpfer dominant rot-geherzt)
Polski pocztowy wystawowy niebieski
Stanisław Wypych
(Polnische Ausstellungsbrieftaben lichtblau mit schwarzen binden)
Jan Żółtowski
Karier czarny (Carrier schwarz)
CE
ME
X
X
X
X
X
X
X
X
X
X
X
X
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Oblężenie PolMarku
Kaczka piżmowa niebieska
kim liczne nagrody i wyróżnienia zdobyte przez polskich hodowców.
27. Wystawa Europejska w Lipsku
była największą w historii wystawą drobnego inwentarza. Odwiedzili ją hodowcy i miłośnicy hodowli z całego świata.
Rozegrano konkursy i przyznano tytuły dla najpiękniejszych zwierząt i najlepszych kolekcji w wielu gatunkach, rasach
i odmianach. Wystawie towarzyszyły liczne stoiska i punkty z akcesoriami, pomocami, podręcznikami i innymi przedmiotami wspomagającymi hodowlę – wśród
tych stoisk było także stanowisko PolMarku, firmy oferującej akcesoria hodowlane, zaprzyjaźnionej z Polskim Związkiem
i służącej wsparciem w wielu sprawach.
Wigilia w tradycyjnym wiejskim kurniku
Kształt gołębia
Uwagę zwiedzających przyciągały nie
tylko piękne zwierzęta, ale także sposób
ich prezentacji. Rozmaite woliery, wybiegi, zagrody, oczka wodne, jeziora z wodospadami, kurniki, gołębniki, fotografie,
obrazy, przedmioty sztuki użytkowej,
publikacje poświęcone tematyce hodowlanej... W wielu miejscach prezentowano
materiały i wytwory świadczące o wysokiej kulturze hodowlanej ich twórców.
Ci, którzy nie mieli okazji odwiedzić tej,
lub jej podobnych wystaw, więcej mogą
dowiedzieć się ze zdjęć, niż można przekazać słowami.
Ciekawostek było bardzo dużo (nawet
uwzględniając rozmaite upodobania),
można je w różnorodny sposób prezentować same w sobie, a także w zestawieniu
z innymi informacjami. Jak choćby to,
że wśród ponad 30 000 prezentowanych
gołębi, były rasy bardzo licznie obecne,
gdzie konkurencja było ogromna, jak
modena niemiecka – aż 1700 osobników.
Przeciwwagą dla tego była prezentacja
nowości – dwóch eksponatów pawika
„niebieskiego z lustrzanym ogonem”
(z białym pasem w ogonie). Ponieważ
moje tłumaczenie tej nazwy może być
błędne podaję niemiecką nazwę: blauen
spiegelschwänzigen Pfautaben.
Prawdziwym rarytasem dla hodowców gołębi lubujących się w dogłęb-
Onagadori
nym poznawaniu swoich fascynujących
zwierząt mogło być stoisko promujące
książkę Dieter’a Fliedner’a „Die Gestalt
der Taube“ (w wolnym tłumaczeniu:
„Kształt gołębia”). Autor spreparował
z pieczołowitą dokładnością, a następnie
sfotografował szkielety ponad 50 bardzo
różniących się pokrojem ciała ras gołębi
z wszystkich grup. Wizyta na tym stoisku
była dla mnie jednym z dwóch najważniejszych wydarzeń wystawy. Dzięki
temu mogłem wyobrazić sobie klimat
XIX wiecznej pracowni Karola Darwina,
w której, jako biolog, ale także hodowca
gołębi, odkrywał odpowiedź na jedno
z najbardziej nurtujących ludzkość pytań
– skąd przychodzimy?
Drugim, z dwóch najciekawszych dla
mnie wydarzeń, były spotkania fanów
portalu internetowego poświęconego dziedziczeniu ubarwienia królików.
Niestety, z uwagi na obowiązki osoby
kontaktowej nie mogłem poświęcić temu
większej uwagi.
Bardzo widowiskowo prezentował
się konkurs królików w skokach przez
przeszkody rozlokowany tuż za stoiskastyczeń-marzec 2013
5
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Riposta dla twierdzących, że gołębie
brudzą dachówki
Fantazyjna ekspozycja ptactwa
wodnego
Zawody w króliczych susach
Rękodzielnictwo związane z hodowlą królików rasowych
mi związkowymi. Jest to młoda dyscyplina, ale jej popularność rośnie. Sądząc po
bardzo różnorodnym pokroju i wielkości uczestniczących w niej „zawodników”
nie ma jeszcze, chyba na szczęście, rangi
sportu zawodowego.
Do najbardziej ujmujących zjawisk
tej wystawy można zaliczyć prace
przygotowane przez dzieci i młodzież
– hodowców juniorów – nawiązujące tematyką do hodowlanego hobby,
przedmioty sztuki użytkowej z motywami prezentującymi drobne zwierzęta oraz gromkie i radosne śpiewy zgromadzonych przy kuflu piwa uczestników tego największego europejskie-
go hodowlanego święta. Wszystko to
złożyło się na bardzo przyjemną atmosferę wystawy.
Warto pamiętać, że w tym roku Europejska Federacja Hodowców Drobnego Inwentarza - Entente Européenne
- obchodzi 75-lecie istnienia. Powstała w 1938 r. tuż przed wielką światową
zawieruchą. Dziś możemy uczestniczyć
w wystawach europejskich nie dostrzegając chwili, w której przekraczamy granice państw. Jesteśmy częścią europejskiej
kultury hodowlanej.
Gratulując w imieniu Zarządu Polskiego Związku uczestnikom 27. Wystawy
Europejskiej samego udziału w wysta-
Konkurs plastyczny młodych hodowców - jaja ptactwa domowego
Gołębniki, kurniki, woliery
6
styczeń-marzec 2013
wie, co jest na prawdę ogromną wartością, a zdobywcom laurów ich sukcesów
– nie można zapomnieć, że hodowla, to
fajne hobby na co dzień i z tej codziennej
fascynacji może również płynąć bardzo
dużo satysfakcji.
Zarząd PZHGRiDI składa podziękowania polskim wystawcom i sędziom,
którzy reprezentowali nasz Związek na
27. Wystawie Europejskiej. Szczególne
podziękowania należą się dla wszystkich
osób, które w jakikolwiek sposób wspomogły organizację wyjazdu oraz udziału
polskich hodowców w 27. Wystawie Europejskiej.
Tekst i fot. Tomasz Orłowski
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Barwnogłówka królewiecka
Rysunek z wzorca
Nieco historii
i pochodzenie
Bezcelowa jest w wielu
wypadkach dyskusja, mająca
odpowiedzieć na pytanie, czy
dana rasa gołębi jest polska,
czy też jej wyhodowanie należy przypisać Czechom, Niemcom, czy Litwinom. Dawno
etnologia wykazała, że na tzw.
pograniczach kultury się z sobą
mieszają i wszelkiego rodzaju
dobra są wspólną własnością.
Barwnogłówka królewiecka wyhodowana została
w Królewcu i okolicach, a więc
– historycznie rzecz biorąc –
na terenie Prus Książęcych,
gdzie do pewnego czasu przeważała ludność polska i litewska, bowiem ludność niemiecka obok śląskiej i holenderskiej
była w mniejszości. W użyciu
były nazwy miejscowości
w języku polskim, litewskim
i niemieckim. Po sekularyzacji
zakonu krzyżackiego, pierwszy władca Prus Książęcych,
książę Albrecht, siostrzeniec
króla polskiego, Zygmunta
Starego, zakładając w Królewcu uniwersytet, poszukiwał
w Polsce profesorów, bowiem
młodzież pruska posługiwała się najczęściej językiem polskim. Tu w Królewcu wydawano wiele polskich
książek i dzieł. Nie działała
wówczas żadna cenzura i nie
było sporów o to, co polskie,
a co niemieckie.
Mieszkańcy Prus, bez
względu na pochodzenie etniczne, różnice klasowe i język, jakim się posługiwali, nazywali siebie Prusakami, od dawnych mieszkańców tych ziem (średniowieczna Borussia), wytępionych
prawie doszczętnie przez rycerzy zakonu krzyżackiego i byli
świadomi odrębności swego
regionu (Prusy Książęce były
lennem Polski od 1525 roku,
dlatego Książę Albrecht w tym
roku złożył hołd Zygmuntowi I Staremu, Jan II Kazimierz w 1657 roku zgodził
się na uniezależnienie się
Prus Wschodnich od Polski).
Pamiętać należy, że ówczesne
pojęcie ojczyzny dalekie było
od współczesnego rozumienia
państwowości. Ludzi przede
wszystkim łączyły zwyczaje,
religia, kultura, gospodarka
i wspólne cele.
W XVIII wieku, na skutek
kilkakrotnego przemarszu
wojsk rosyjskich przez Prusy,
liczba ludności w dużej mierze
zmalała, a kraj się wyludnił
z powodu mordów, gwałtów
i licznych epidemii. Władcy
Prus, wówczas z Berlina, aby
zasiedlić opustoszałe tereny i wykorzystać je gospodarczo, sprowadzili do Prus
Książęcych (wtedy już Prusy
Wschodnie) większą ilość
Niemców.
Pierwsze udokumentowane zapiski dotyczące barwnogłówki królewieckiej pochodzą z połowy XVIII wieku,
a więc jest ona „produktem”
wielonarodowym. Warto tu
zaznaczyć, że początkowo
bardziej była znana w Polsce,
niż w Niemczech. Dopiero na
przełomie XIX i XX wieku, ze
względu na ściślejsze związki
Berlina z Królewcem, zaczęto
ją hodować, najpierw w okolicach Berlina, a następnie po
I wojnie światowej w całych
Niemczech.
Zastanawiające jest, że
genetyka barwnogłówki królewieckiej zdecydowanie odbiega od genetyki innych gołębi
o podobnym rysunku, z wyjątkiem barwnogłówki poznańskiej, bowiem w pewnym
okresie posłużono się między
innymi barwnogłówką królewiecką, aby przekształcić barwnogłówkę poznańską starego
typu w gołębia krótkodziobego. Protoplaści barwnogłówki
królewieckiej – wydaje się –
pochodzić mogli ze Wschodu
i tam należy szukać jej korzeni. Dlatego też barwnogłówka królewiecka była bardziej
znana w Polsce, a nie na rdzennych ziemiach niemieckich.
Związek zaś Polski z Królewcem wynikał z historycznopolitycznych powiązań oraz
powiązań gospodarczych.
Znana jest pieśń, która ten
związek utrwaliła w słowach:
„Poszedł do Królewca młodzieniec z wiciną, łzami się zalewa,
żegnając dziewczynę…”
W 1912 roku założono klub hodowców barwnogłówki królewieckiej. W 2012
roku obchodzono stulecie
tego klubu. Jednym z prezesów tego klubu był dr Sladowski(!), pod którego kierunkiem wyhodowano odmianę
niebieską, czerwoną i żółtą,
bowiem dotychczas znana
była tylko odmiana czarna.
Dlatego początkowo barwnogłówkę nazywano murzynem
królewieckim i pod tą nazwą
była znana głównie w Polsce.
W1972 roku podczas
Międzynarodowej Wystawy
Gołębi w Monachium powołano do życia Międzynarodowy Klub Hodowców Gołębi Krótkodziobych (IKC),
którego obecnie wiceprezesem jest nasz rodak Z. Borawski z Milanówka k. Warszawy. Zrzesza on między innymi hodowców barwnogłówek
królewieckich oraz barwnogłówek poznańskich.
Znak Klubu
Opis budowy
Na rasowość gołębia składa się wiele czynników,
wewnętrznych, niedostrzegalnych gołym okiem i zewnętrznych, które dają się łatwo
opisać. Czynnikami warunkującymi cały zespół zewnętrz-
FOT. ZBIGNIEW JAKUBANIS
(EE 905) Königsberger Farbenkopf, Culbutant de Königsberg à tête colorée,
Koenigsberg Coloured Head Tumbler
Paweł Marcinkiewicz
z Championem Europy,
97 pkt.
nych znaków są geny, od
których zależy to, co nazywamy eksterierem gołębia.
Rozpocznijmy od tego
co jest widoczne, a więc od
budowy królewieckiej barwnogłówki. Można odnieść
wrażenie, że barwnogłówka
jest gołębiem średniej wielkości, ale jest to spowodowane strukturą upierzenia barwnogłówki. Ma ona bowiem
bardzo bogate, gęste upierzenie i dlatego wydaje się, że
jest gołębiem średniej wielkości. Właściwie jest gołębiem niezbyt długim ani też
wysokim, o pięknie prezentującej się sylwetce. Najbardziej charakterystyczna jest
budowa głowy „królewieckiej piękności”. Głowa nie
może być zbyt duża. Powinna być zaokrąglona i dobrze
wypełniona. Tzw. sucha głowa
jest błędem. Wysokie czoło
tworzy z krótkim dziobem
mocno rozwarty kąt. Linia
głowy, począwszy od ciemienia łagodnym łukiem przechodzi w kark bez jakichkolwiek załamań. Dość duże
oczy usytuowane są na przedłużeniu linii między górną
a dolną częścią dzioba, mniej
więcej pod najwyższym punktem zaokrąglonego ciemiestyczeń-marzec 2013
7
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
nia. Oczy powinny być koloru perłowego, brwi jasno cieliste. Lekko zaróżowione brwi
nie uważa się za wadę.
Dziób barwnogłówki jest
krótki, gruby, tępo zakończony i lekko skierowany ku dołowi. Powinien być koloru cielistego. Dopuszcza się jednak
u czarnych i niebieskich gołębi
niewielką „muszkę” na końcu
dzioba. Woskówki powinny być rozwinięte, wyraźnie
widoczne, ale gładkie i białe.
Barwnogłówki pierwotnie
występowały tylko z koronką i łapciami. W Niemczech
wyhodowano barwnogłówki
bez koronki, a więc gładkogłowe. Odmiana bez koronki
musi być obowiązkowo bez
łapci. Koronka nie może być
usytuowana ani zbyt wysoko,
ani też zbyt nisko. Bezwzględnie musi być dobrze wypełniona piórami i zakończona
po obu stronach głowy dobrze
ukształtowanymi rozetami.
Wadami budowy głowy
są: długa, spłaszczona i wąska
głowa, za długi i spiczasty dziób.
Głowa barwnogłówki
bez koronki
Dumnie podniesiona głowa
spoczywa na niezbyt długiej,
pięknie ukształtowanej szyi,
zwężającej się harmonijnie od
szerokiej, wysuniętej do przodu piersi w kierunku głowy.
Odnosi się więc wrażenie, że
jest ona wygięta do tyłu. Jest
to jednak złudzenie optyczne, wszak linia tylnej część szyi
powinna pionowo łączyć się
z szerokimi ramionami. Plecy
barwnogłówki począwszy od
ramion opadają w kierunku
ogona, tworząc z nim jedną
linię. Jednak średniej długości ogon nie powinien dotykać podłoża. Powinien być on
zwarty, składający się ze sprężystych sterówek. Szerokie
8
styczeń-marzec 2013
skrzydła obowiązkowo muszą
spoczywać na ogonie.
Kokieteryjnego wyglądu
nadaje barwnogłówce nie
tylko pięknie wymodelowana głowa i szyja finezyjnie połączona z piersią, lecz
także łapcie na stosunkowo
krótkich nogach. Same łapcie
muszą być pięknie rozłożone
i składać się z niezbyt długich,
ale szerokich piór. U barwnogłówek występują na nogach
dość długie sępie pióra. Barwnogłówki bez koronki – jak już
zostało powiedziane – muszą
być obowiązkowo gładkonogie. Ale pióra na korpusie,
szyi i pokrywach skrzydeł nie
mogą być długie.
Do wad figury i sylwetki
zalicza się: masywna, mało
zgrabna figura, długie nogi,
opuszczone skrzydła.
Kolory i rysunek
Białogłówki królewieckie
występują tylko w czterech
kolorach: czarnym, niebieskim, czerwonym i żółtym.
Kolory powinny być czyste
i wyraziste. Trudności występują w otrzymaniu właściwego koloru czerwonego.
Rysunek barwnogłówek
królewieckich jest prawie
identyczny jak u murzynków śląskich, staroniemieckich i południowoniemieckich. Ale nie odziedziczyły po
nich tego rysunku. Kolorowa
jest głowa wraz z wewnętrzną częścią koronki, długi
i dość szeroki śliniak, ogon
wraz z piórami pokrywowymi i klinem. Niepożądany jest
wąski i krótki śliniak, a biały
klin jest dużą wadą. Pozostała część upierzenia jest biała.
Do wad w rysunku i upierzenia zalicza się: nieczyste
kolory, wąski i krótki śliniak,
białe pióra w wewnętrznej
części koronki, biały klin
i białe pióra pokrywy ogona,
niezgodny z wzorcem kolor
oczu, brwi i dzioba, słaba,
niedostatecznie ukształtowana koronka, luki w łapciach,
pióra na skokach u odmiany
gładkogłowej.
Uwagi dotyczące
hodowli
Wielu początkujących
hodowców królewieckiej
barwnogłówki, oczarowanych jej pięknością, za dość
duże pieniądze nabywa jedną,
albo dwie pary i oczekuje
pierwszego potomstwa. I oto
nagły zachwyt zmienia się
w rozczarowanie, bo w gnieździe właściwych rodziców,
lub tzw. mamek znajdują się
młode gołąbki, które rysunkiem nie przypominają rodziców. A może po przepierzeniu,
jak u wielu innych ras rysunek
będzie właściwy? Nic podobnego. Część potomstwa jest
całkowicie biała, w dodatku
z ciemnymi oczami (Faulauge), część zaś kolorowa, często
z białymi lotkami pierwszego
rzędu (od 6 do 8) i z tzw. białą
różą na skrzydłach (Roseflügel).
Każdy hodowca barwnogłówek królewieckich musi
wiedzieć, że barwnogłówki
z właściwym, tzw. wzorcowym
rysunkiem są heterozygotyczne, a to oznacza, że w gnieździe
nie wszystkie barwnogłówki
będą miały właściwy rysunek.
Tylko około 50% gołębi ma
rysunek barwnogłówki, pozostałe gołębie są homozygotami i są albo białe, albo kolorowe z różą.
Parowanie homozygot
z barwnogłówkami wzorcowymi jest także nieekonomiczne,
otrzymuje się bowiem z takich
kombinacji również około 50%
wzorcowych gołębi. Może być
jednak uzasadnione takie
parowanie, jeśli jakaś konkretna para daje wyjątkowo piękne gołębie. Przemawia wtedy
jakość, a nie liczba.
Czy homozygoty, a więc
białe z ciemnymi oczami
i kolorowe z różą nadają się
tylko do likwidacji? Jeśli ktoś
je likwiduje, popełnia bardzo
wielki błąd. Należy białe sparować z kolorowymi. Potomstwo
po tych gołębiach ma właściwy rysunek. Wielu hodowców
od tych homozygotycznych
gołębi otrzymuje piękne heterozygotyczne barwnogłówki. Ale wiedząc to, nie można
być jeszcze pewnym sukcesu,
bowiem ani w wypadku parowania dwóch heterozygot, ani
w wypadku parowania dwóch
homozygot nie zawsze otrzyma
się gołębie z pięknie uformowaną głową, właściwą budową
oraz w wieloma innymi detalami. Ostra selekcja jest pożądana. Nie można też bezmyślnie
białych z ciemnymi oczyma
parować z kolorowymi. Należy prowadzić dokładne zapiski
i białe po czarnych barwnogłówkach parować z czarnym
gołębiem z różą. Chodzi o to,
aby nie mieszać z sobą kolorów. Można najwyżej czerwone lub po czerwonych parować z żółtymi, lub po żółtych.
Ważna jest bowiem u barwnogłówek czystość kolorów
upierzenia i dzioba. Wynika
z tego, że najbardziej ekonomiczne jest parowanie z sobą
gołębi homozygotycznych.
A jak rozpoznać kolor u ciemnookich, skoro są całkowicie
białe? Jeśli ich rodzice nie byli
jednakowej barwy, wtedy czarny osobnik (chociaż jest cały
biały) ma jasną, lekko żółtawą
brew, niebieski – w odcieniu
szaro-niebieskim, żółty – różowawą, zaś czerwony – czerwoną brwią.
Barwnogłówki królewieckie są gołębiami krótkodziobymi, dlatego wielu hodowców uważa, że konieczne jest
posługiwanie się mamkami. Można stosować tą starą,
wypróbowaną i pewną zasadę.
Dzisiaj jednak są sposoby, aby
barwnogłówki same wykarmiły swoje potomstwo. Również
hodowca dysponujący dużą
ilością czasu może podjąć
trud sztucznego dokarmiania młodych gołębi. Można
też młode gołębie nauczyć,
aby wcześniej niż zazwyczaj,
same pobierały odpowiednio
przygotowany pokarm, wkładając do boksów pojemniki
z odpowiednio przygotowanym pokarmem.
Doświadczeni hodowcy
barwnogłówek królewieckich przestrzegają przed
parowaniem z sobą gołębi
o bardzo krótkich dziobach.
Lepiej parować z sobą gołębia
o idealnym dziobie z gołębiem
posiadającym nieco dłuższy
dziób. Nie dochodzi wtedy do
degeneracji dzioba.
Barwnogłówki królewieckie z koronką mają bogato
upierzone nogi. Gołębie przeznaczone do pokazania ich na
wystawie, muszą być odpowiednio pielęgnowane, szkoda
bowiem punktów ujemnych za
niewłaściwą pielęgnację.
Barwnogłówkom nakładamy obrączki: łapciastym nr 9,
gładkonogim nr 7.
Karol Jasienica
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Gołąb w symbolice świeckiej
prof. Zbigniew Dorynek, mgr Katarzyna Kolasińska
Poezja
Gołębie to zwierzęta pełne
wdzięku. Mają bardzo bogatą symbolikę, dzięki, której
mogą wiele wyrazić. Z tego
powodu często są wykorzystywane przez poetów,
pisarzy w swoich dziełach.
Jednym z nich jest Bolesław
Prus, który jeden z rozdziałów „Lalki” zatytułował
„Gołąb wychodzi na spotkanie węża”. Rozdział ten mówi
o odwiedzinach Izabeli
Łęckiej w sklepie Wokulskiego. Gołąb jest tutaj użyty dla
podkreślenia niewinności
i prostoty bohaterki wobec
zjadliwego węża, którym ma
być Wokulski.
Ptak ten także często
występuje w poezji.
„Rozłączeni – lecz jedno
o drugim pamięta;
Pomiędzy nami lata biały
gołąb smutku
I nosi ciągle wieści.”
(Juliusz Słowacki
„Rozłączenie”)
„Dziwnie jest smutne wspomnienie tej wiosny,
Jak gołąb biały na czarnym
cyprysie.”
(Leopold Staff „Cyprys”)
„Może indziej <<puch
marny>>, u nas tyś aniołem,
Dusza twoja dusz naszych
lepszą jest połową,
Korona naszych zasług nad
twoim lśni czołem;
Nieraz w całej ojczyźnie ty
prostujesz węgły,
Które nasza niedbałość lub
krewkość rozprzęgły,
I znów cicho, wytrwale, o!
matko i żono,
Nici na nasze tkactwo snuje
twe wrzeciono;
W radości tyś nam żaglem,
w cierpieniu kotwicą,
Z potopu liść nadziei niesiesz
gołębico!”
(Kornel Ujejski
„Do kobiety”)
„Zstąp Gołębica,
Twórczy Duch,
byś myśli godne
wzbudził w nas,
ku Tobie wznosim
wzrok i słuch,
spólnie żyjący,
wznośli wraz.”
(Stanisław Wyspiański „
Hymn Veni Creator”)
„A za wojskiem, zgarbiony,
dziobaty, zamyślony,
w okularach i z miotełką
szedł towarzysz Mydełko;
i miotełką z wikliny
czyścił ostatnie szyny,
i coś mruczał pod nosem,
jakieś tam słowa krztusił:
– Kosmos, panie, Kosmosem,
ale porządek być musi.
A nad tym czyściszyną,
a nad tymi szynami
gołąb skrzydła rozwinął
i poruszał skrzydłami
A nad gołębiem księżyc
leciał, srebrząc kominy.
I tak szli, i ginęli:
gołąb, tamten i szyny...
Het, na krańcach Bolonii,
cień się tylko pochylał,
I do nich, i tylko do nich
uśmiechał się Pandafiland;
i nader iddyliczny
stał się i zaczął marzyć:
– Mój Bożę, jaki śliczny
proletariacki pejzażyk.
...
A u Giovanni Lucco,
który zasnął, jak wiecie,
przewrócił się gołębnik
i gołąb zeń wyleciał;
ten sam gołąb anielski,
który z tym tramwajarzem,
gdy Pandafil diabelski
patrzył w okno i marzył”
(Konstanty Ildefons
Gałczynski
„Koniec świata...)
Wielcy poeci i pisarze
naszego i nie tylko kraju
wykorzystywali symbol
gołębia, gołębicy. Porównywali swoje postacie, aby
w ujmujący sposób oddać
ich piękno. Wyrażali wdzięk
i delikatność. Zastosowany
umiejętnie motyw gołębia
Cz.3
Para dziobkujących gołębi
Gołąb z żydowskich pomników
pozwala autorowi działać na
wyobraźnię czytającego, dzięki czemu niektóre z utworów
są dla nas tak pociągające
i wzruszające.
wykonywać pionowe ruchy
głowami. Dziobkowanie
bardziej popularnie nazywane jest całowaniem, co
wydaje się być bardzo trafne.
Nie potrzeba bardziej wyraźnego dowodu, na to, że jakaś
para przypadła sobie do
gustu zarówno u gołębi jak
i u ludzi. Następnie gołębie
przystępują do aktu płciowego, który zwykle łączy je
na cale życie, gdyż są one
ptakami monogamicznymi.
Nie sposób, nie zauważyć jak
wiele zachowań przy łączeniu się w pary gołębi można
skojarzyć z ludzkim stanem
umysłu i serca jakim jest
zakochanie.
Zakochanie zwykle przeradza się w miłość, a ta
często w miłość małżeńską.
Tutaj także gołąb, a szczególnie para gołębi to symbol
najtrafniejszy. Bardzo często
dekoracje czy zaproszenia
ślubne ozdabia wizerunek
tych ptaków. Coraz częściej
po wyjściu świeżo zaślubionej młodej pary na znak
miłości wypuszczane są dwa
białe gołębie.
Nawet w religii żydowskiej gołąb wyryty na pomnikach oznacza zgodę i miłość
małżeńską
Dopełnieniem małżeństwa
zwykle jest „uwicie własnego
gniazdka” i powiększenie
rodziny o potomka. I znów
zachowanie gołębi wydaje
się niemal identyczne. Po
zalotach i akcie płciowym,
zaczynają budowę gniazda,
w której samiec jest zwykle
aktywniejszy. Samica coraz
rzadziej wylatuje szykując
Miłość
Zaloty u gołębi to cały
szereg popisów samca przed
samicą. Stąd pewnie przyrównania do zakochanych
ludzi, gdzie często mężczyzna, aby zwrócić uwagę
wybranki musi wykazać
się pomysłowością. Samce
w pierwszej fazie swoich
zalotów tokują tzn. nadymają wole, wydając charakterystyczne dźwięki – gruchają.
W tym momencie od razu
przychodzi na myśl określenie, że jakaś para „grucha
jak dwa gołąbki”. Tokujący
samiec sprawia wrażenie
tańczącego. Gdy samica
oddali się od „adorującego”
ją samca, ten zrywa się do
lotu, głośno uderza skrzydłami, klaszcze, po czym spada
obok niej. Czasem tokujący samiec rozwija sterówki
ogona, tworząc swego rodzaju wachlarz, którym szorując
podbiega do samicy. Grucha
wtedy bardzo głośno. Potem
wycisza się, zbliża się do
wybranki i dotyka dziobem
piór pokrywowych skrzydła.
Ma to być dla niej znakiem,
ze jest gotowy do zbliżenia.
Samica, która przystaje na to
zaproszenie zaczyna zachowywać się podobnie i następuje dziobkowanie. Polega to
na tym, że samica wsuwa swój
dziób do otwartego dzioba
samca, który zostaje wtedy
lekko domknięty i zaczynają
styczeń-marzec 2013
9
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
się do złożenia i wysiadywania jaj. Jednakże w wysiadywaniu biorą udział oboje
rodzice. Po 16 – 19 dniach
wysiadywania wykluwają
się pisklęta. Rozwój piskląt
przebiega w trzech fazach.
Najpierw muszą pokryć się
puchem, następnie opierzają
się, a w trzecim etapie zaczynają latać. W każdym z tych
okresów rodzice są obecni, dostarczając pokarm.
W pierwszych dniach pokarmem jest powstające w wolu
rodzica, pod wpływem działania hormonów, mleczko.
Po upływie około pięciu dni
mleczko wzbogacone jest
rozmiękczonym pokarmem,
aż do czternastego dnia.
Następnie karmione są tylko
ziarnem. Karmienie przez
oboje rodziców trwa cztery
tygodnie, a potem zajmuje
się tym tylko samiec gdyż
samica znosi kolejne jaja.
Wszystkie te zachowania
gołębi począwszy od zalotów,
czyli parowania się, poprzez
budowę gniazda, wysiadywanie jaj, wyklucie piskląt, aż do
karmienia są uwarunkowane
podłożem instynktownym,
a więc są odruchami bezwarunkowymi. Na działania
instynktowne maja wpływ
mechanizmy nerwowe,
hormony i bodźce zewnętrzne. Trzeba także podkreślić,
że tak okazałe toki mają miejsce tylko przy panmiksji, gdy
gołębie same dobierają się
w pary, a nie łączy je hodowca. Mogą wtedy korzystać
z otwartej przestrzeni. Z tego
względu mogą również
uchodzić za symbol miłości.
Obfitość symboliki miłosnej
wśród gołębi jest bardzo
trafna. Naturalne, wrodzone
zachowania tych ptaków są
kojarzone poprzez symbolikę z ludzkimi. Właściwie
od początku do końca tj. od
zakochania przez decyzję
wspólnego życia, wspierania
w wychowywaniu potomstwa,
miłość rodzicielską możemy
dopatrywać się porównania
ludzi z gołębiami. Z całą
pewnością gołębia symbolika miłości w różnych jej
etapach ma swoje uzasadnienie. Widok dwóch szczególnie białych gołębi na pewno
wywoła takie skojarzenie. Już
w mitologii greckiej ptaki te
10
styczeń-marzec 2013
Młoda para wypuszczająca gołębie
ze względu na swoją specyfikę były poświęcone bogini
Afrodycie, która była m.in.
boginią miłości.
Herb, a właściwie to co
jest na nim przedstawione, zazwyczaj jest związane z historią danej miejscowości. Istnieje wiele miast,
w których herbie zawarte są
wizerunki zwierząt na przykład miejscowość Turek swój
herb oraz nazwę zawdzięcza
występującej niegdyś dużej
liczbie turów na tych terenach. Gołębie zostały umiejscowione w dwóch herbach
polskich miast. Należą do
nich Łęczyca i Rejowiec
Fabryczny. Łęczyca prawa
miejskie zdobyła przed
1267 rokiem. Położona
jest w województwie łódzkim, na Równinie Łowicko - Błońskiej, nad Bzurą.
W Polsce przedrozbioro-
Łęczyca
Rejowiec Fabryczny
Herby
wej była siedzibą województwa, a obecnie jest miastem
powiatowym. Istnieje tam
wiele ciekawych budynków
m.in. zamek z XIV - XVII w.,
gotycko barokowy kościół
św. Andrzeja XV - XIX w.,
zespoły klasztorne Bernardynów z XVII - XVIII w.
i Norbertanek, a obecnie
Urszulanek z początku XVII
w., oraz ratusz z XVIII - XIX
w. Herb przedstawia trzy
czerwone wieże, na zielonych pagórkach. Na najwyższej środkowej wieży znajduje się trębacz, który w lewej
ręce trzyma złotą trąbę,
a prawą rękę ma opartą na
lasce. Na szczytach dwóch
pobocznych wież siedzą
dwa czarne gołębie - pawiki.
Wydaje się, że wieże znalazły
się w tym herbie ze względu na dużą liczbę budowli
o takiej architekturze. Gołębie natomiast symbolizują wybitność, dostojność
bądź po prostu zostały tam
umieszczone ze względu na
dużą, odwiecznie występującą liczbę tych ptaków w tym
mieście.
Rejowiec Fabryczny, położony jest w powiecie chełmskim, a prawa miejskie
uzyskał w 1962 roku. Mikołaj Rej, założyciel pobliskiego
Rejowca, posiadał tutaj dwa
folwarki. Miejscowa stacja
kolejowa od 1877 roku nosiła
miano Rejowiec, stąd pierwszy człon nazwy. Natomiast
do drugiego członu, oprócz
linii kolejowej, przyczyniła
się cementownia „Firlej” oraz
powstała po II wojnie światowej również cementownia
o nazwie „Pokój”.
Herb Rejowca Fabrycznego został opracowany przez
Konstantego Prożogo w 1976
roku, a ustanowiony został
Radą Miejsko - Gminną 26
czerwca 1986 roku. Przedstawiony na nim topór ze złotą
rękojeścią, zwrócony ostrzem
w lewo nawiązuje do herbu
rodowego Mikołaja Reja.
Gołąb jest tutaj niewątpliwie
umieszczony jako symbol
pokoju na cześć powstałej po
II wojnie światowej cementowni. Dziś cementownia nazywa się „Rejowiec”
jednakże herb i widniejący na
nim gołąb przypomina pierwotne miano.
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Uczestnicy wieczoru hodowcy, Kielce 2013
Kielce – miejsce gdzie
jednoczą się aspiracje
J
est jakaś magia, jakaś
niezmącona siła, która
rokrocznie przyciąga
w jedno miejsce setki złączonych wspólną pasją osób...
Jest coś co kusi, by porzucić
codzienne zajęcia, zmagania,
trudy i radości po to, by choć
na kilka dni spotkać osoby
sobie podobne... Jest jakiś
zew, który ma w sobie tyle siły
by z odległych krańców kraju
i nie tylko zebrać w sobie
i sprowadzić w jedno miejsce osoby tak różne... a jednak
złączone wspólnym hobby.
Ptaki i zwierzęta hodowlane
– to o nich mowa, to one są
głównymi winowajcami tych
kilkudniowych ucieczek od
codzienności.
Ta właśnie wspólna
miłość, wspólna pasja w tym
roku ściągnęła nas do Kielc,
gdzie w dniach 26-27 stycznia 2013 r., odbyła się Krajowa Wystawa Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza, organizowana przez
Polski Związek Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobnego
Inwentarza. Blisko 5000 eksponatów: gołębich, kurzych, króliczych czy kaczych z całej Polski
i nie tylko, ponieważ zarówno
tym razem, jak i w poprzednich latach mieliśmy okazję
gościć u siebie przyjaciół m.in.
z Czech, Słowacji, Litwy a nawet
Stanów Zjednoczonych.
Jeden cel, jedna idea plus
rywalizacja, ale mimo wszystko w pozytywnym znaczeniu.
Targi Kielce – miejsce,
które jest w stanie pomieścić imponujące ilości eksponatów, w nowoczesnym stylu
z doskonałym, profesjonalnym
zapleczem, będącym w stanie
zaspokoić potrzeby osób
zarówno mało wymagających,
jak i te najbardziej wygórowane. Przestronne i nowoczesne, w którym nasze skrzydlate i nie tylko pociechy z całą
pewnością czuły się komfor-
towo a i zarówno my, wystawcy jak i zwiedzający możemy
z czystym sercem poświadczyć
o europejskim poziomie.
To co ujmowało to to, że
mimo tak wielu różnic ideologicznych, tak wielu różnic
wynikających ze sposobu
pojmowania hodowli jako
takiej, problemów organizacyjnych, które nie oszukujmy
się zdarzają się w każdych,
nawet pomniejszej regionalnych wystawach czy choćby tej zwyczajnej rywalizacji,
chęci współzawodnictwa na
Biuro organizacyjne Polskiego Związku Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza
zdrowym poziomie to to, że
wszyscy z jakimś swoistym,
marzycielskim uśmiechem
na twarzach cieszyliśmy
się ze wspólnego spotkania
wśród osób serdecznych i tak
bliskich z powodu chociażby
tej naszej wspólnej słabości
jaką są nasi skrzydlaci, opierzeni czy futrzaści przyjaciele.
Nie było podziałów na Związki, nikt nie pytał o przynależność, o pochodzenie, wszyscy
cieszyliśmy się ze wspólnego
spotkania.
Miałam okazję po raz
pierwszy
obserwować
i uczestniczyć w ocenie
sędziowskiej i tu muszę przyznać, że sędziowie wykazali
się bardzo dużą profesjonalnością. Nie oceniano pochodzenia – oceniano eksponaty wystawowe. Rzeczowo
i dokładnie w każdym calu,
zgodnie z regulaminem
i odpowiednimi wzorcami
rasowymi. Od początku do
końca. Naturalną rzeczą jest
to, że nie zawsze wystawcy
zgadzają się z oceną sędziowską. Ma na to wpływ ambicja hodowlana, która dotyczy wszystkich wystawców,
bez wyjątku a nie ukrywajmy również pewien rodzaj
własnej dumy. Pamiętajmy
jednak, że poziom oceny
nie zależy od sędziów dokonujących oceny, ale od nas.
styczeń-marzec 2013
11
FOT. ZBIGNIEW GILARSKI
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Stoisko zorganizowane przez Klub Sokoła Gdańskiego
Wystawa przyciągnęła również młode pokolenie
To wystawcy mają największy wpływ na wyniki, to od
nich zależy poziom ogólny
wystawy, bo nie oszukujmy
się, ale jakiej jakości ptaki
wystawimy, takiej właśnie
oceny możemy się spodziewać. Sędzia w założeniu jest
osobą całkowicie niezawisłą
i bezstronną. Wystawiane
W wyrazie uzania prezes PZ Jan Pajka honoruje Marka Orela,
wydawcę miesięcznika „Flora&Fauna”, od lewej stoją
G. Kuryło i Z. Borawski
12
styczeń-marzec 2013
przez nas samych ptaki, czy
inne zwierzęta są wizytówką
nie tylko naszych własnych
hodowli ale przede wszystkim całkowitego obrazu
polskiej hodowli. Wszyscy
powinniśmy przykładać do
tego najwyższą uwagę, tym
bardziej jeśli chodzi o tak
prestiżowe, krajowe wystawy
gdzie spotykają się hodowcy
nie tylko z Polski ale mamy
przyjemność gościć osoby
spoza naszego kraju i bardzo
często zacne, zasłużone dla
obcokrajowych hodowli..
Jak nas widzą, tak nas piszą.
Pokażmy, że tak jak w reklamie pewnego banku... Polak
potrafi! Pretensje czy urażone ambicje odłóżmy na bok
i udowodnijmy, że Polska
to również Europa. Mamy
własny, doskonały materiał
hodowlany, wypracowany
nieraz długimi latami, mamy
powód do dumy.
Ocena sędziowska trwała
do późnych godzin wieczornych i tu słowa uznania dla
osób, które miały do oceny
bardzo często nawet ponad
100 czy 200 sztuk, często
Pamiątkowe wyróżnienie wręcza prezez Polskiego
Związku Jan Pajka, dyrektorowi Targów Kielce Andrzejowi
Kierczowi, z lewej G. Kuryło, w środku Z. Rajski
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Wnętrze głownej hali wystawowej
zupełnie bezinteresownie. Jestem pełna podziwu
dla ogromu pracy, jaki jest
potrzebny by w fazie końcowej zwycięzcy otrzymali
całkowicie zasłużone puchary.
Wielu z nas zapewne
wie, że prawdziwy szef to
taki, który jedynie zajmuje się organizacją pracy
swoich podwładnych. Na
tym kończy się Jego powinność. Tu należy się ogromny ukłon w stronę Zarządu
Polskiego Związku, który ze
zrozumieniem sytuacji i dla
dobra nas wszystkich, zarówno wystawców, jak i zwiedzających zszedł z „piedestału”,
by własnoręcznie wspomagać
Wystawę od podstaw. Panowie... należy Wam się ogromny szacunek za nakład pracy
włożony nie tylko w organizację i przygotowanie tak
prestiżowej Wystawy, ale
również za czynne wspomaganie jej przebiegu. Na prośbę i w imieniu wszystkich,
zarówno uczestniczących
jak i zwiedzających dziękuję
z całego serca.
Wielu z nas spotkało się
na uroczystym bankiecie,
zwanym „wieczorem hodowcy” w Hotelu Kongresowym,
gdzie oprócz nagród i wyróżnień wręczone zostały
odznaczenia mające uhonorować naszych krajowych
wystawców, którzy pokazali efekty swoich prac hodowlanych w Lipsku. W miejscu niezwykle urokliwym,
przypominającym zamknięte egzotyczne ogrody miało
okazję spotkać się wielu
hodowców, którzy mieli
okazję spędzić w miłym
gronie sympatyczne chwile i z daleka od szumu towarzyszącego hali wystawowej
wymienić opinie na temat
pracy hodowlanej i odczuć
związanych z wystawą.
I tam nie zabrakło obecności
ptaków, intrygujących papug
jak i tukana, który wyraźnie
dawał do zrozumienia, iż nie
ma zamiaru pozwolić sobie
na zbytnią poufałość ze strony ciekawskich. Zabawa była
przednia i w swojskim gronie.
Swoista kropka nad „i” dla
tak wyjątkowego spotkania,
jakim była Krajowa Wystawa
w Kielcach. Ufam, że wszyscy bawiliśmy się doskonale i wszyscy mamy podobne
odczucia.
W dniach otwarcia wystawy dla zwiedzających, przez
hale wystawowe przewinęło
się wiele tysięcy osób. To, co
ściągało zwiedzających, to nie
tylko ogromna waga wystawy, noszącej status krajowej
ale również prestiż i obietnica możliwości obejrzenia
wysokiej jakości przedstawianej na niej eksponatów.
Ogromny przekrój i różnorodność osób zwiedzających świadczy o popularności tego typu wystaw i wysokiej marce oraz znaczeniu,
jakie miała ona dla osób
z zewnątrz. Była to okazja
nie tylko do przyjrzenia się
wystawianym eksponatom,
ale również do wymiany
doświadczeń hodowlanych,
zdobycia nowych kontaktów
w celu pozyskania jakościo-
wego materiału hodowlanego, czy chociażby dokonania
jakże upragnionego zakupu
„świeżej krwi”. Nie zabrakło
stoisk znanych i popularnych
firm, wspierających od lat
polskie hodowle i stale dbających o to, by zapewnić nam,
hodowcom jak najłatwiejsze
warunki naszej pracy. Nie
zabrakło również autorskich
stoisk osób, które chciały
podzielić się z nami własną,
gromadzoną przez lata
wiedzą w formie własnych
książek tematycznych.
A wszystko to w jednym
miejscu, uprzejmie i życzliwie – w imię jednej idei,
jednej pasji.
Kielce... miejsce, do którego chce się wracać.
Tekst i fot.
Agnieszka Jędraszek
Występ zespołu „Zielononóżka" z Proszowic
styczeń-marzec 2013
13
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Okiem obserwatora
Krajowa Wystawa Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza, Kielce 2013
K
rajowa Wystawa Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza Kielce 2013 już za nami. Przypomnę tylko, że jest to już druga
tej rangi impreza zorganizowana w nowoczesnych i przyjaznych halach wystawowych
Targów Kielce.
Oficjalnym organizatorem tej wystawy jest Zarząd
Główny Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza oraz Zarząd Targów
Kielce S.A. Dzięki współpracy hodowców oraz
profesjonalistów od wystaw
i targów, udało się zorganizować największą imprezę
hodowlano-wystawienniczą
w Polsce. Jak widać połączenie naszego hobby z biznesem daje nadspodziewanie
dobre rezultaty.
14
styczeń-marzec 2013
A jest to dopiero początek tego udanego mariażu. W tym miejscu możemy postawić pytanie; czy
w najbliższej przyszłości Kielce staną się mekką
polskiego gołębiarstwa?
Już dzisiaj zainteresowanie tą imprezą jest ogromne
i to nie tylko wśród hodowców krajowych. Na wystawie spotkałem hodowców
z Czech, Słowacji, Litwy,
Niemiec, Bułgarii, a gołębiarskim rodzynkiem był
„polonus”, czyli nasz rodak
zamieszkały w USA. Jak
widać dzisiaj odległość nie
stanowi większego problemu. Potrzebna jest tylko
dobra organizacja oraz profesjonalny marketing, a Kielce
mogą się stać gołębiarskim
centrum Europy Środkowej.
W końcu z Wiednia do Kielc
jest tylko 550 km czyli statystyczny Austriak ma znacznie bliżej na tą wystawę niż
mieszkaniec Szczecina czy
Koszalina.
W 2011 roku, w swojej
relacji z pierwszej wystawy pisałem, cyt. „Kielecka Wystawa to bezsprzecznie największa impreza
hodowlana zorganizowana u nas w kraju, następne mogą być tylko większe
i lepsze”. Wszystko wskazuje na to, że miałem rację.
Jestem pewien, że kielecka
wystawa jak magnes przyciągać będzie coraz liczniejsze rzesze wystawców
krajowych i zagranicznych.
A na ten niewątpliwy sukces
złożyło się wiele czynników do, których w pierwszej
kolejności zaliczam; położenie geograficzne Kielc i ten
właśnie czynnik w momencie oddania do użytku nowoczesnych dróg będzie w przyszłości decydował o uczestnictwie coraz to większej
ilości wystawców krajowych
i zagranicznych. Drugim
składnikiem sukcesu są
nowoczesne hale wystawowe z doskonałym zapleczem
gastronomicznym i sanitarnym oraz wielka przychylność i ogromna pomoc
organizacyjna Zarządu
Targów Kielce. Wydaje się,
że decyzja Zarządu Głównego PZHGR i DI, dotycząca organizacji i lokalizacji
tej wystawy właśnie w Kielcach, była bardzo rozsądna i dalekowzroczna. Dlatego też wszyscy powinniśmy
wspierać tą cenną inicjatywę i czynnie pomagać
przy organizacji kolejnych
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
wystaw. Udana i profesjonalnie zorganizowana wystawa to najlepsza reklama
i wizytówka naszej hodowli,
która z czasem przełoży się
na uznanie i szacunek dla
całego polskiego gołębiarstwa. Pamiętajmy, że stare
przysłowie „jak nas widzą,
tak piszą”, jest ponadczasowe i ciągle aktualne. Sami
przez swoje czyny i szeroko
rozumianą kulturę hodowlaną, kształtujemy wizerunek naszej organizacji dlatego też starajmy się aby obraz
ten był pozytywny i dobrze
widziany przez wszystkich hodowców, zarówno
krajowych jak i zagranicznych. Nie zapominajmy też
o kształtowaniu pozytywnego wizerunku naszej organizacji w szerokich kręgach
polskiego społeczeństwa.
Wielokrotnie już pisałem,
że organizacja wystaw tej
rangi to olbrzymie wyzwanie
organizacyjne i logistyczne.
Jest to wyzwanie szczególne,
gdyż cały ogrom pracy przed
i powystawowej wykonywany jest zazwyczaj w czynie
społecznym przez nielicz-
ną grupę aktywistów i tak
w zasadzie jest na każdej
polskiej wystawie. Organizacja takiej imprezy to sprawdzian możliwości organizacyjnych wymagający dużego zaangażowania, wysiłku
i poświęcenia, a wszystko to
robione jest kosztem własnego czasu, a czasem też kosztem własnej rodziny.
Dlatego też postarajmy się
docenić i uszanować pracę
i wysiłek organizacyjny członków Zarządu Głównego, czyli
tej nielicznej garstki działaczy, którzy podjęli się przygotowania tej dużej i potrzebnej
imprezy. To właśnie zespołowa praca kilkunastu naszych
kolegów, zarówno tych ze
„świecznika”, jak i też tych
anonimowych, złożyła się na
końcowy sukces imprezy.
Większość uczestników
tego wielkiego gołębiarskiego święta wypowiadała się
bardzo pozytywnie o organizacji wystawy. Były też
nieliczne głosy krytyczne
ale o tym napiszę w dalszej
części relacji.
Krytyczne uwagi rozpocznę od oznakowania wjazdu
na teren targów. W związku z pracami budowlanymi
zamknięta była brama główna, a wjazd na teren targów
odbywał boczną bramą od
strony ulicy Batalionów
Chłopskich. Niestety dojazd
ten był nieoznakowany co
poważnie utrudniało odnalezienie właściwego wjazdu.
Prace budowlane ograniczyły też ilość miejsc parkingowych i chwilami trudno
było znaleźć dogodne miejsce do ustawienia samochodu. Pisałem już o tym
i ponownie powtarzam, że
organizatorzy zapomnieli o osobach niepełnosprawnych dla, których nie
wydzielono żadnych miejsc
parkingowych w pobliżu
wejścia na hale wystawowe. Te małe niedogodności nie miały jednak wpływu
na przebieg wystawy. Mam
nadzieję, że z chwilą zakończenia rozbudowy targów,
sytuacja ta ulegnie radykalnej poprawie.
Wielkim atutem Targów
Kielce są nowoczesne, przestronne hale wystawowe,
posiadające bardzo dobrą
wentylację oraz niezłe
oświetlenie, dobrą gastronomię i zaplecze sanitarne.
Rozstawienie stoisk i klatek
wystawowych było właściwe
i funkcjonalne. Klatki wystawowe estetyczne, dobrze
rozstawione, wyposażone w standardowe poidełka
i karmidełka. Bardzo ładnie
prezentowały się wolierki
z drobiem i gołębiami.
Wystawa w liczbach –
pokazano 4216 szt. gołębi
reprezentujących 143 rasy,
wystawiono 342 szt. drobiu
w 40 rasach, a królików 168
szt. w 20 rasach. Łącznie 441
wystawców zaprezentowało
4.726 eksponatów.
Gołębie
Nadszedł teraz czas na
ogólną ocenę wystawionych
gołębi. Osobiście bardzo
mnie niepokoi fakt wystawienia stosunkowo małej
ilości ras polskich. Dużym
zaskoczeniem jest niewielka stawka srebrniaków oraz
pozostałych ras należących
do grupy PDL. Dla porównania podam, że samych
srebrniaków wystawiono
styczeń-marzec 2013
15
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
tylko 104 sztuki, natomiast
kingów było 173 szt., karierów 205 szt., a niemieckich
wystawowych 249 szt. Aż
trudno uwierzyć, że srebrniaki i rasy pochodne to
podobno najliczniej hodowane rasy w Polsce. Jeżeli ten
fakt jest jeszcze prawdziwy
to wszystkim miłośnikom
i hodowcom tej grupy gołębi
wystawiam żółtą kartkę; za
nieobecność i zlekceważenie najważniejszej polskiej
wystawy.
Na wyróżnienie zasługuje stosunkowo duża stawka listonoszy polskich (46
szt.). Najlepszą kolekcję
i tytuł Mistrza Polski zdobył
kol. Krzysztof Kocoń, tytuł
I v-ce mistrza zdobył kol.
Andrzej Kisiel, a tytuł II
v-ce mistrza kol. Stanisław
Projs. Bardzo podobała mi
się niewielka lecz wyrównana ekspozycja stawaków
polskich. W tej rasie tytuł
Mistrza Polski zdobył kol.
Marek Rzepka, tytuł I v-ce
mistrza kol. Andrzej Kisiel,
a tytuł II v-ce mistrza kol.
Mateusz Kiebała. Bardzo
ładną stawkę zaprezentowali
16
styczeń-marzec 2013
hodowcy gili, a tytuł Mistrza
Polski w tej rasie zdobył kol.
Stanisław Węgrzyn, tytuł
I v-ce mistrza otrzymał kol.
Ryszard Mazur, a tytuł II v-ce
mistrza kol. Edward Szczygielski. Na wystawie udało
mi się sfotografować prześlicznej urody barwnogłówkę królewiecką (patrz okładka), która na ostatniej europejskiej wystawie w Lipsku
otrzymała 97 pkt., i zdobyła
tytuł Mistrza Europy. Okazało się, że hodowcą jest kol.
Paweł Marcinkiewicz, który
specjalizuje się w hodowli tej
pięknej rasy, a jego kolekcja
również w Kielcach zdobyła tytuł Mistrza Polski, tytuł
pierwszego v-ce mistrza
w tej rasie zdobyły gołębie kol. Bogusława Kuryły a tytuł II v-ce mistrza kol.
Stanisława Stąpora. W tak
krótkim opracowaniu nie
jestem wstanie wymienić
wszystkich wyróżniających
się hodowców i ich gołębi. Podobały mi się jeszcze
turkoty frankońskie, loczki, perukarze, krymki białostockie, motyle warszawskie, zamojskie oraz moje
ulubione maściuchy ale
tylko te koroniaste, hodowane w czystości rasy.
Ubolewam, że w wielu
polskich rasach nie wystawiono nawet trzech kolekcji i z tego też powodu nie
można było wytypować
zwycięskich kolekcji i przyznać nagród dla wystawców.
Kury
Słowa uznania należą
się wszystkim wystawcom
drobiu ozdobnego i użytkowego za pokazanie pięknych
okazów (40 ras – 342 szt.),
które były jedną z większych
atrakcji tej wystawy i cieszyły
się dużym zainteresowaniem
wśród zwiedzających. Na
wyróżnienie zasługują koledzy; Michał Dudek, Grzegorz Jabłoński i Stanisław
Roszkowski za wystawienia bardzo ładnych kolekcji
rasy karzełek polski. Bardzo
widowiskowo prezentowała się kolekcja maleńkich sebrytek prezentowanych przez kol. Anitę Tęczę.
Wyróżnić też muszę wszystkich wystawców zielononóżki polskiej, a są to; Maria
Grabowska, Andrzej Cieślik,
Piotr Rózga, Andrzej Lenarczyk i Zdzisław Kowalczyk.
Podobały mi się też czubatki polskie, karzełki łapciate
oraz okazałe i pełne dostojeństwa minorki.
Króliki.
Dość dużą i ładną kolekcję, wystawili hodowcy
królików (20 ras - 168 szt.).
Podziw widzów wzbudzały
rasy duże, takie jak olbrzym
srokacz i olbrzym belgijski.
Moją uwagę zwrócił niezwykłej urody wiedeński niebieski, który otrzymał 96 pkt.
i tytuł championa, a hodowcą tego okazu jest kol.
Marcin Kochaj. Na wyróżnienie zasługuje też bardzo
ładna kolekcja królików rasy
karzełek baran, (baranek
miniaturowy), wystawionych przez kol. Łucję Orłowską.
Inne ciekawostki
Jak zwykle bardzo ciekawie prezentowało się stoisko
zorganizowane przez Pomorski Klub Sokoła Gdańskiego (z/s w Gdańsku). Można
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
tam było otrzymać materiały
informacyjne oraz otrzymać
pamiątki związane tematycznie z hodowlą tej pięknej rasy gołębi. Podkreślić
przy tym muszę, że jest to
jedyny Klub w Polsce, który
poprzez bezpośredni marketing w sposób profesjonalny promuje hodowlę swojej
ulubionej rasy.
Interesująco prezentowały się też stoiska handlowe
oferujące akcesoria i karmy
niezbędne w hodowli zwierząt. Bardzo ciekawą ofertę
wysokiej jakości akcesoriów
hodowlanych zaprezentowała znana na naszym rynku
firma Polmark z Tarnowa,
która stale rozszerza swoją
ofertę handlową i zdobywa uznanie wśród hodowców. Na kolejnym stoisku,
fachowych porad medycznych udzielał pasjonujący się
hodowlą gołębi dr Tomasz
Stenzel z Olsztyna, reprezentujący firmę Avimedica specjalizującą się w profilaktyce i zwalczaniu chorób
gołębi. Swoje wyroby prezentowała też firma Flornas,
producent szerokiej gamy
karm dla gołębi. Tradycyjnie
już ciekawą ofertę prezentowało wydawnictwo „fauna &
flora”, gdzie redaktor naczelny Marek Orel, oferował
duży wybór specjalistycznej literatury hodowlanej.
Moją uwagę zwróciło też
niewielkie stoisko handlowe, na którym pan Grzegorz Majewski prezentował kunsztownie wykonane
rzeźby gołębi rasowych.
Uzupełnieniem tej relacji
są zamieszczone fotografie
najładniejszych eksponatów
prezentowanych na wystawie. Korzystam z okazji i po
raz kolejny proszę hodowców aby bardzo starannie
przygotowywali swoje gołębie do wystawy.
Jako fotograf staram się
utrwalić wizerunki najlepszych ptaków prezentowanych na tej wystawie i następnie opublikować je w naszym
Biuletynie. Niestety nie
zawsze najpiękniejszy przedstawiciel rasy jest dobrym
modelem. Niektóre gołębie ze względu na wrodzoną płochliwość zupełnie
nie nadają się do fotografo-
wania w warunkach studyjnych. Nieciekawie też na
zdjęciach wyglądają gołębie
z zabrudzonymi piórami lub
bardzo brudnymi nogami.
Zachęcam hodowców aby
odpowiednio przygotowali swoje gołębie do wystawy;
ptakom należy umyć nogi,
wysuszyć a następnie lekko
posmarować skórę np. wazeliną kosmetyczną lub oliwką
z oliwek. Zróbcie to a zobaczycie różnicę. A różnicę tą
wyraźnie widać właśnie na
fotografiach.
okazji nasuwają się pytania; czy wystawa była udana
i czy spełniła swoją misję
edukacyjno-hodowlaną, czy
wystawcy byli zadowoleni? Jaka była jakość wystawianych gołębi i jaki był
poziom sędziowania? Suma
tych czynników składa się
zawsze na ostateczną ocenę
wystawy.
Emocje już nieco opadły
i nadszedł czas na podsumowanie i refleksje powystawowe.
Czas na
podsumowanie!
Większość ras oceniona
została dobrze ale zanotowałem też wpadki sędziowskie, które budzą poważne
zastrzeżenie co do kompetencji i znajomości wzorca
przez sędziującego. Posłużę
się przykładem maściuchów
polskich; odmiana koroniasta oceniona została dobrze
i zgodnie z wzorcem. Natomiast ocena odmiany gładkogłowej budzi moje wyraźne zastrzeżenia. Wystawione gołębie swoim pokrojem odbiegały trochę od
wymogów obowiązują-
Wszyscy wiemy, że
wystawa to nie tylko miejsce prezentacji swoich pupili ale też okazja do spotkań
towarzyskich i wymiany
doświadczeń. Każda wystawa, a szczególnie ta o randze
krajowej jest dla nas wielkim
świętem i miejscem prezentacji najlepszego materiału hodowlanego. Hodowcy oczekują się, że ich pupile zostaną ocenieni surowo
ale obiektywnie i sprawiedliwie. Zawsze przy takiej
Ocena gołębi
styczeń-marzec 2013
17
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
cego wzorca i posiadały
mniej lub bardziej widoczne cechy obcej rasy. Niestety
sędzia oceniający tą odmianę, nie uwzględnił tego faktu
i punktował je bardzo wysoko, przyznając jednemu
z gołębi aż 97 pkt. (patrz fot.
porównanie głów i sylwetek). Z porównania kart ocen
widać wyraźnie, że preferowane były gołębie posiadające widoczne cechy obcej
rasy czyli im bardziej dany
osobnik był „węgropodobny”, tym więcej zyskiwał na
ocenie. Jest to wysoce niepokojąca tendencja świadcząca o nieznajomością wzorca
maściucha. Tego typu przypadki dyletanctwa widziałem też na innych wystawach
i na tą okoliczność posiadam dokumentację fotograficzną. Sędzia powinien
wiedzieć, że „rozbita” głowa
oraz wstawiony dziób, czy
też bardzo szeroka („rozlana”), zachodząca na głowę
brew u maściucha to nie
powód do zawyżania oceny
lecz bezwzględny obowiązek
dyskwalifikacji takiego osobnika.
18
styczeń-marzec 2013
Z astrzeżenia
mam
również do oceny gołębi
stargardzki pulsujący i chiński gołąb (dawniej mewka
chińska). Pisemne skargi
hodowców dotyczące oceny
gołębi zgodnie z obowiązującą procedurą przekazałem
do Kolegium Sędziów.
Kolejne moje uwagi dotyczą niestarannego wypełniania dokumentacji wystawowej przez sędziów. Zdarzały się przypadki, że sędziowie nie wytypowali kolekcji
lub błędnie podliczyli punkty, co następnie skutkowało niewłaściwymi lokatami
umieszczonymi w katalogu.
Większość tego typu błędów
udało się uchwycić i sprostować, ale niektóre pomyłki
zostały wydrukowane katalogu.
Aby uniknąć w przyszłości tego typu pomyłek wnioskuję aby koszty
delegacji (podróży) sędziego rozliczane były dopiero po parafowaniu delegacji przez Przewodniczącego
Komisji Sędziowskiej. Przy
okazji przypomnę, że sędziowie oceniający na wysta-
wie krajowej nie otrzymują żadnego honorarium za
wyjątkiem zwrotu kosztów
podróży.
Korzystając z okazji
zachęcam sędziów aby
swoje obowiązki wykonywali rzetelnie i zgodnie
z obowiązującymi regulaminami. Każdy błąd rodzi
niepotrzebne emocje i przysparza organizatorom dodatkowej pracy. Natomiast do
hodowców apeluję aby zgłoszenia na wystawę wypełniali czytelnie (pismem drukowanym), wpisywali właściwą
nazwę rasy, zgodną z terminologią podaną we wzorcach
oraz aby w terminie wysyłali
opłacone zgłoszenia na adres
organizatora.
Wnioski końcowe
Po m i m o
małych
niedociągnięć,
wynikłych z różnych przyczyn,
uważam, że wystawa była
udana i spełniła swoje zadanie. Moja subiektywna ocena
to czwórka z plusem. Teraz
musimy patrzeć w przyszłość i przygotować kolejną krajową wystawę zapla-
nowaną na 25/26 stycznia
2014 roku. Już dzisiaj trzeba
powołać zespół, który przygotuje odpowiednią strategię marketingową. Należy opracować i wydrukować
ulotki we wszystkich europejskich językach urzędowych i rozesłać je na adresy zagranicznych stowarzyszeń hodowlanych. Ponadto musimy postawić na
nowoczesną formę reklamy czyli marketing internetowy, który jest najszybszą,
najtańszą i bardzo skuteczna
formą przesyłania informacji. W szczególności reklamę trzeba ukierunkować
na naszych południowych
sąsiadów; Czechów, Słowaków, Węgrów, Bułgarów
oraz sąsiadów ze wschodu;
Rosjan, Ukraińców, Białorusinów i Litwinów, nie możemy też pominąć naszych
zachodnich sąsiadów.
Kończąc
zapraszam
wszystkich hodowców do
zaprezentowania swojego dorobku hodowlanego
na kolejnej wystawie Kielce
2014.
Zbigniew Gilarski
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
LISTA ZDOBYTYCH TYTUŁÓW MISTRZOWSKICH
NA KRAJOWEJ WYSTAWIE GOŁĘBI RASOWYCH I DROBNEGO INWENTARZA KIELCE 2013.
LP.
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
RASA GOŁĘBI
Bij Uzbecki
Stargardzki Pulsujący
Murzyn Polski
Kłajpedzki Wysokolotny
Volburski Garłacz Tarczowy
Stawak Polski
Rzeszowski Wystawowy
Orlik Białostocki
Krótkodzioby Polski „Motylkowy”
Niemiecki Wystawowy
Srebrniak Polski
Krótkodziobt Polski „Staluch”
Maściuch Polski Koroniaty
Brodawczak Podkarpacki
Węgierski Lotny Oszroniony
Wysokolotny Budapesztański
Brodawczak Ostrowiecki
Mewka Polska
Sroczka Polska Koroniata
Wywrotek Mazurski
Motyl Warszawski
Garłacz Angielski
Mewka Orientalna
Krótkodzioby Tomaszowski
Garłacz Breński
Listonosz Polski
Brodawczak Polski
Gołąb Chiński
Gil
Pawik
Turkot Arabski
Turkot Volglandzki Białogłowy
Kapucyn Starholenderski
Turkot Frankoński
Sroka Łowicka
Pasiak Srebrzysty Szaroloty
Perłowy
Polski Pocztowy Wystawowy
Swift Egipski
Dragon
Orlik Polski
Gdański Wysokolotny Sokół Gdański
Garłacz Siodłaty Łapciaty
Strasser
Modena Niemiecka
Zamojski
Karier
Saksońska Czajka
Saksoński Łysek Dwuczuby
Turkot Niemiecki Dwuczuby
Wiedeński Lotny
Budapesztański Krótkodzioby
Krymka Białostocka
Krymka Polska
Dolnośląski Biały Łapciaty
Ryś Polski
Koszua
Niemiecki Długodzioby Lotny
Garłacz Górnośląski Koroniaty
Białogłówka Gąbińska
MISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
PKT.
I WICEMISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
PKT.
Sadowski Jarosław
Walasek Leszek
Sztork Zygmunt
Liwczak Andrzej
Żyła Patryk
Rzepka Marek
Kotwica Adam
Drozdowski Andrzej
Miałkowski Mirosław
Rak Artur
Bilski Bogusław
Szumigała Józef
Mazurek Grzegorz
Guzik Jan
Uchal Sławomir
Ambroch Waldemar
Skubida Zygmunt
Strumian Bogdan
Martyniuk Ireneusz
Ostaszewski Wojciech
Brzeszkiewicz Zenon
Serówka Henryk
Gas Stanisław
Grad Andrzej
Moczulski Adam
Kocon Krzysztof
Miecznikowski Krzysztof
Bis Franciszek
Węgrzyn Stanisław
Kuchar Stanisław
Lubaś Łukasz
Żyła Szymon
Bassak Jerzy
Lubaś Łukasz
Aniszewski Henryk
Mikołajczyk Andrzej
Zbigniew Kiełek
Kuczera Roman
Rduch Krzysztof
Siupka Tomasz
Tarajko Edward
Szczepański Mieczysław
Chodyń Mirosław
Grobelny Bartosz
Jasielski Dariusz
Gersztyn Marek
Zmorzyński Kazimierz
Kuryś Stanisław
Ordyk Wiesław
Bolek Dariusz
Piechur Tomasz
Mikołajko Lech
Głębicki Adam
Łyskawa Jerzy
Rutkowski Grzegorz
Riwoń Józef
Wojciechowski Józef
Bielawski Ryszard
Gród Jerzy
Panek Wojciech
375
376
374
374
378
380
379
382
379
383
374,5
378
375
380
376
378
379
376
379
380
385
377
382
378
376
381
377
381
382
382
380
378
376
377
369
368
365
382
379
378
379
376
384
378
379
375
382
374
376
380
385
380
381
376
382
380
379
395
379
380
Abram Przemysław
Moczulski Adam
Kępa Marian
Budzyński Aleksander
Szczepaniak Józef
Kisiel Andrzej
Kosiński Leszek
Łapiński Waldemar
Pławski Fryderyk
Kucharski Tadeusz
Rzepka Marek
Miałkowski Mirosław
Wróbel Sławomir
Kisiel Andrzej
Kalita Artur
Kalita Artur
Śliwa Eugeniusz
Łoboda Zbigniew
Strumian Bogdan
Bauman Marek
Stolarski Andrzej
Ciechuń Tomasz
Jarząbek Marian
Żyła Franciszek
Stadnik Roman
Kisiel Andrzej
Ampulski Jerzy
Bis Waldemar
Mazur Ryszard
Wit Bogdan
Pawełczyk Norbert
Pawełczyk Norbert
Wróbel Zbigniew
Pawełczyk Norbert
Dudek Henryk
Stolarski Andrzej
Faryna Waldemar
Wypych Stanisław
Sarara Dariusz
Bazan Ignacy
Seroka Kazimierz
Bujak Andrzej
Wesołowski Krzysztof
Walasek Rafał
Mazurek Grzegorz
Torajko Edward
Kidoń Alojzy
Wróbel Zbigniew
Rzemek Krzysztof
Bielecki Bogusław i Cezary
Piechur Jerzy
Rydzewski Jacek
Strumian Bogdan
Turała Robert
Miśkiewicz Stefan
Siano Teodor
Rduch Krzysztof
Chodak Zbigniew
Jachnik Jerzy
Krychowiak Edward
373
379
374
369
377
374
377
380
379
383
373
372
373
374
371
377
377
376
376
374
382
376
378
375
375
377
377
377
382
379
374
372
371
367
368
367
364
379
377
377
374
375
377
376
378
375
381
372
374
373
374
378
378
373
379
376
377
394
374
380
II WICEMISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
PKT.
Jatczak Juliusz
Osowski Marek
Guzy Jerzy
Sroka Mieczysław
Gryba Stanisław
Kiebała Mateusz
Maj Marek
Młynarczyk Tadeusz
Hołysz Bogdan
Brewiński Ryszard
Jędrzejczyk Jan
Pławski Fryderyk
Borto Wojciech
Kocon Krzysztof
Bajek Cezary
Uchal Sławomir
Borowiec Marian
Stadnik Roman
Wiśniewski Piotr
Sadowski Jarosław
Żyła Franciszek
Strach Henryk
Kosa Romuald
Strumian Bogdan
Niedojadło Henryk
Projs Stanisław
Węgłowski Paweł
Sarnecki Karol
Szczygielski Edward
Tomaszewski Marek
Siano Teodor
Ciekot Krzysztof
Szczepaniak Józef
Bartosik Andrzej
Marciniak Mirosław
Szmidt Bogdan
Wyszyński Piotr
Marczyk Andrzej
Pawełczyk Norbert
Matłosz Roman
Kruk Waldemar
Wróbel Sławomir
Ciekot Krzysztof
Gertner Andrzej
Ziobrowski Marian
Sarara Dariusz
Dudek Jacek
Lechowicz Zdzisław
Kuryś Stanisław
Rzemek Krzysztof
Sarara Dariusz
Karczewski Ryszard
Grad Andrzej
Cichy Marcin
Kurzątkowski Jacek
Ziętara Paweł
Wrodarczyk Ryszard
Kowalczyk Grzegorz
Orchowski Grzegorz
Majer Kazimierz
367
371
373
367
372
373
376
380
379
381
364
372
373
367
371
373
372
364
374
373
381
376
377
372
375
376
376
376
374
377
374
370
371
367
367
363
364
377
374
370
367
374
376
376
378
373
380
368
371
371
373
377
376
373
378
376
375
391
374
375
styczeń-marzec 2013
19
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
LP.
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
LP.
1
2
3
4
5
LP.
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
20
RASA GOŁĘBI
Barwnogłówka Królewiecka
King
Loczek
Turkot Bucharski
Syberyjski
Garłacz Staroniemiecki
Perukarz
Garłacz Pomorski
Wywrotek Wschodniopruski
Garłacz Norwicki
Zakonniczka Niemiecka
Rostowski Jednokolorowy
RASA DROBIU OZDOBNEGO
Kochin
Karzełek Polski
Zielononóżka
Karzełek Kochin
Brahma
RASA KRÓLIKÓW
Belgijski Olbrzym Szary
Wiedeński Niebieski
Olbrzym Srokacz
Burgundzki
Nowozelandzki Biały
Nowozelandzki Czerwony
Wielki Jasnosrebrzysty
Wiedeński Czarny
Karzełek Baran Szary
Jasnopopielaty
Podpalany Czarny
styczeń-marzec 2013
MISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
Marcinkiewicz Paweł
Pałka Piotr
Bolek Dariusz
Widomski Piotr
Wasil Edward
Mocigemba Jerzy
Widomski Piotr
Siczek Dariusz
Łyskawa Jerzy
Nalepa Zbigniew
Wiśniewski Piotr
Rusin Marek
MISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
Pietraś Michał
Dudek Michał
Różga Piotr
Roszewska Anna
Tęcza Anita
MISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
Koraczyński Grzegorz
Biadun Sławomir
Orłowski Paweł
Mandrysz Kazimierz
Strzępek Wiesław i Łukasz
Ziemniak Witold
Orłowska Łucja
PKT.
388
382
381
380
381
378
382
382
379
378
378
378
PKT.
378
377
375
370
376
PKT.
381,5
380
380,5
379
382,5
I WICEMISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
Kuryła Bogusław
Kubiak Henryk
Kuryś Stanisław
Żyła Kamil
Florczuk Adam
Czarnecki Tomasz
Wojciechowski Zbigniew
Rduch Krzysztof
Sarnecka Agata
Matłosz Roman
Dajnowski Marek
Turała Robert
I WICEMISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
Kotwica Adam
Jabkoński Grzegorz
Lenarczyk Andrzej
Mączkowski Kamil
Kurtys Waldemar
I WICEMISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
Biczyk Tomasz
Kochaj Marcin
Kubies Elżbieta
Nowak Marek
Marek Nowak
378,5 Latos Tomasz
379
Krzanowski Michał
PKT.
387
381
380
378
381
376
379
381
377
377
374
377
PKT.
378
377
372
370
373
PKT.
379,5
379
378,5
377
378,5
376,5
378,5
II WICEMISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
Stąpór Stanisław
Wandzich Piotr
Burek Grzegorz
Jankowski Jerzy
Śliwowski Marian
Siano Teodor
Gładkowski Dariusz
Żyła Krzysztof
Rydzewski Jacek
Żyła Patryk
Majer Kazimierz
Bzdyl Grzegorz
II WICEMISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
Jęczmionka Paweł
Roszkowski Stanisław
Walczyk Zdzisław
Gontarczyk Bogdan
Gontarczyk Bogdan
II WICEMISTRZ POLSKI
NAZWISKO I IMIĘ
WYSTAWCY
PKT.
382
381
380
374
372
371
379
381
374
377
371
376
PKT.
375
368
371
370
368
PKT.
Szeliga Krzysztof
Stanisław Wysokiński
Orłowscy Tomasz i Łucja
Biadun Sławomir
Stachura Kazimierz
373
378
378
376
378
Bluszcz Brunon
376
Biadun Sławomir
378
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Franciszek Jasiński
prezentacja hodowcy
„U
rodziłem
się
i wychowałem na
Wołyniu w miejscowości Kadyszcze, 8 km od
Ołyki, gdzie znajdował się
zamek Radziwiłłów. W naszej
miejscowości nikt nie hodował gołębi, więc nie miałem
z nimi od dziecka do czynienia. Wokoło było tylko wiele
ptaków drapieżnych. W 1958
r. zostałem służbowo skierowany na lotnisko do Zegrza
Pomorskiego, tam szef izby
chorych, kapral służby czynnej hodował gołębie na strychu magazynku podręcznego. Często tam przesiadywałem, wtedy ptaki te mnie zainteresowały. W grudniu gdy
kapral odchodził „do cywila” namówił mnie, abym te
gołębie zabrał. Było tego 18
sztuk. Były zamojskie, winery, poluchy i para garłaczy.
W tamtym momencie o gołębiach wiedziałem niewiele. Pierwsza książka którą na
ten temat przeczytałem była
prof. Szumana, następnie
prof. Hofmana, Józefa Sztocha i inne. W latach sześćdziesiątych nabyłem kolejne gołębie. Były to przywiezione z Anglii przez pewnego kapitana piękne pary gołębi niemiecki wystawowy, były
również pocztowe. W 1973
r. po raz pierwszy byłem
w Poznaniu na wystawie,
gdzie kupiłem katalog. Znalazłem w nim adres inż. Możejki
z Gdańska. Skontaktowałem
się z nim i nabyłem gołębie
mnisza tulska. Był to nieduży i zgrabny gołąb. Rozhodowałem, następnie nabył
ode mnie prof. Hrynkiewicz,
Rutkowski z Poznania i inż.
Świetlikowski. Kolejne gołębie które nabyłem to szaryki,
boki, odeskie krótkie, później
odeskie długie, rozkochałem
się w gołębiach wschodnich.
Szaryki, boki i inne wschodnie
rasy nabyłem od Dukalskiego.
Dukalski hodował też najładniejsze rżewskie krótkodziobe. Najdłużej hodowałem bije
kaukaskie, uzbeckie średnioi krótkodziobe, rżewski krót-
kodzioby i inne. Od początku
istnienia związku w Koszalinie należałem do niego. Obecnie mam 87 lat i na wystawy
nie jeżdżę, a hodowlę ograniczyłem do kilku sztuk. Hoduję mniszkę tułską rżewski krótkodzioby i turkoty arabskie”.
Franciszek Jasiński urodził
się w miejscowości Kadyszcze
około 8 km od Ołyki na Wołyniu. Miejscowość ta historycznie wiąże się lokalizacją jednego z zamków Radziwiłłów. Rodzinna miejscowość Franciszka Jasińskiego
ze względu na uwarunkowania przyrodnicze znana była
jako teren obfitujący w dużą
ilość zwierzyny łownej i ptactwa drapieżnego - tym samym
nie było tradycji w tym rejonie hodowli gołębi. Swój
pierwszy kontakt z gołębiami
zawdzięcza służbie wojskowej w Jednostce na lotnisku
Zegrze Pomorskie. Pełniąc
służbę wojskową zainteresował się gołębiami, które hodował jego przełożony.
Tam też został wprowadzony w podstawy hodowli, i tam narodziła się wielka miłość do gołębi trwająca
po dzień dzisiejszy. Pierwsze
własne stado jakim się zajmo-
wał składało się z gołębi ras
zamojskiej, winery, poluchy
i para garłaczy. W tamtym
okresie pozyskiwanie wiedzy
o hodowli gołębi odbywało
się drogą przekazu ustnego
pomiędzy pasjonatami, oraz
wymiany doświadczeń osobistych - często eksperymentów zakończonych sukcesami, ale i dramatami hodowców. Pierwsze fachowe opracowania z którymi Franciszek
Jasiński się zapoznał, i które
wspomina jako przewodniki
młodego w tym czasie i mało
doświadczonego hodowcy to
książki prof. Szumana, prof.
Hofmana. W miarę upływu czasu i doświadczenia
hodowlanego w latach sześćdziesiątych nabywał kolejne
rasy gołębi. Pierwszą wystawę na której prezentował się
jako hodowca była Wystawa w Poznaniu w 1973 roku.
Tam też nabył pierwszy katalog który pozwolił mu zapoznać się z krajowym potencjałem hodowlanym w tym
z Hodowcami różnych ras
gołębi możliwych do pozyskania w Polsce. Wtedy to
podjął wyzwanie hodowlane
koncentrując się na rozwoju
hodowli gołębi rasy mnisza
tulska. Gołąb ten był ptakiem
niedużym, ale wyjątkowo
zgrabnym. Dalszym krokiem,
już jako doświadczonego
hodowcy było podjęcie wysiłku hodowlanego gołębi ras
wschodnich: Szaryki, Boki,
Odeskie krótkie i długie.
Wyjątkowo długo hodował gołębie rasy Bije kaukaskie, Uzbeckie średnio i krótkodziobe. Z dniem powstania Zachodniopomorskiego
Stowarzyszenia jest czynnym
jego członkiem. Jako hodowca wielokrotnie wystawiał
swoje gołębie zdobywając
uznanie i szacunek hodowców. W swoim dorobku
wystawienniczym ma szereg
dyplomów. W roku nagrodzony został Dyplomem
za gołębia rasy champion
Odeski, W roku 1997 Dyplomem za gołębia rasy Motyl
warszawski, w roku 2004
Dyplomem za uczestnictwo
w VII Regionalnej Wystawie. Ze względu na wiek /87
lat/ nie uczestniczy aktualnie
w wystawach. Jako hodowca -pasjonat hodowle gołębi
ograniczył do rasy.
Wszelkiej
Pomyślności Panie
Franciszku życzy redakcja
styczeń-marzec 2013
21
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Pracheński kanik,
czy praski kanik
Nie
czytam wpisów na
Forum portalu www.
golebnik.pl, szkoda mi
bowiem czasu, chociaż zapewne są tam
mądre spostrzeżenia i uwagi. Przypadkowo jednak przeczytałem „wspaniały” wywód, świadczący o „erudycji”
lingwistycznej i historycznej jego Autora. Nie poświęciłbym temu wpisowi
żadnego komentarza, bo i po co, skoro
jego Autor wszystko wie najlepiej. Ale
czy wolno obrażać ludzi? Czy wolno
sugerować, że w PZHGRiDI są sami –
jak sugeruje Autor – nieodpowiedzialni, niewłaściwi ludzie, no może z małymi wyjątkami, jak sądzi Autor. Oto
dosłowny cytat z Forum (nieznacznie
poprawiony [literówki i pod względem
typograficznym]):
„Kanik. Zastanawia mnie nowa
nazwa kanika, dotychczas praskiego.
Dotychczasowa nazwa całkiem trafna,
uzasadniona tym, że rasa powstała
w Pradze. No i teraz mamy problem. Ta
sama rasa, a nazwa całkiem inna: kanik
PRACHEŃSKI. No i skąd się to wzięło.
Czyżby rasa nie powstała w Pradze?
Według czeskiego wzorca powstała, ich
nazwa to potwierdza, po czesku to kanik
prahenski, czyli w dosłownym tłumaczeniu na język polski praski właśnie,
jak do tej pory. Komu przeszkadzała
właściwa w dosłownym tłumaczeniu
nazwa i wymyślił kanika „pracheńskiego”. Rozmawiałem ze znajomym
polonistą i jego zdaniem jakiś kompletny dyletant bez podstawowego choćby
przygotowania językowego stworzył
lingwistycznego gniota niebywałych
rozmiarów, wzorcowy przykład na to,
jak nazw tłumaczyć się nie powinno.
To, że ktoś nie mający o tym bladego
pojęcia bierze się za tłumaczenie mogę
zrozumieć, w końcu chcieć to móc,
jak ktoś mądry kiedyś napisał, choćby
z tego tłumaczenia potem podobne
„kwiatki” miały powstać. Moje ogromne
zdumienie budzi fakt, że w PZHGRiDI
bez zastrzeżeń taką pokraczną nazwę
przyjęto i wpisano ją do oficjalnego
nazewnictwa. Zgroza. Czyżby w całym
Związku nie było nikogo, kto zwrócił by
uwagę na kompletny bezsens tak przedstawionej nazwy. A może osoba , która
22
styczeń-marzec 2013
Kanik Pracheński
(EE 21)
Numer obrączki: 8
Pochodzenie: Południowe Morawy,
okolice Prachen, które uznano jako
miejsce pochodzenia w 1932 roku.
Wrażenie ogólne: Gołąb mocny, dość
krępy, o kształcie gołębia polnego, o
lekko opadającej figurze przy średnio
wysokiej postawie, skoki nóg nieopierzone, głowa gładka.
swoją „radosną twórczością” stworzyła
także co najmniej kilka innych podobnych gniotów w oficjalnym wykazie
nazw jest taką szychą w strukturach
związkowych, że nikt nie ma śmiałości
zwrócić jej uwagę na bezsens jej działań.
Przecież wzorce gołębi rasowych czytają
całe rzesze hodowców. No, przesadziłem.
Powinni czytać, ale mało kogo stać na
wywalenie dość sporej sumy na wykaz
wzorców. W każdym razie na wystawach karty ocen oglądają. I co widzą:
kanika PRACHEŃSKIEGO…”
Taki język jest mi obcy z różnych
względów.
Ale do rzeczy. Czy stara nazwa kanika była trafna? Otóż całkowicie błędna,
ponieważ kanik pracheński nie został
wyhodowany w Pradze, jak chce Autor.
Jak widać, nie zna historii powstania tej
rasy. Powołując się na wzorzec czeski,
pisze, że to w Pradze został wyhodowany kanik. Przede wszystkim we wzorcu czeskim takiej informacji nie ma.
Podane jest inne pochodzenie kanika – Jižni Čechy, a więc południowe
Czechy. Gdzie Praga, a gdzie południowe Czechy? Jeśli kanik ma się nazywać
praski – jak chce Autor i jego znajomy polonista – to po czesku jego nazwa
powinna brzmieć: pražky kánik, a po
niemiecku – Prager Kanik, a przecież
nazywa się po niemiecku Prachener
Kanik. Czyżby Czesi nie znali dobrze
swojego ojczystego języka, a Niemcy nie potrafią nic zrozumieć, co piszą
Czesi?
Przedstawmy długą historię powstania tej pięknej czeskiej rasy.
Powstała ona na pewno w południowych Czechach. Wiadomo nawet
w jakich okolicach, a mianowicie
w okolicach Hraždovic i Třeboni,
w historycznej krainie: Prácheňsko.
Nazwa pochodzi od zamku Prácheň
w Horaždovic’ach. Stara nazwa krainy
znikła z mapy politycznej Czech,
ale powróciła ona w różnej formie,
bowiem tamtejsza ludność dumna
jest z dawnej świetności ich „małej
ojczyzny”. Kiedy w 1941 roku zastanawiano się jaki przymiotnik dodać do
nazwy kanik, postanowiono sięgnąć
do tradycji. Nazwany został prácheňsky, od miejsca powstania rasy,
tym bardziej, że związek hodowców
drobnego inwentarza w Horaždovic’ach
miał w swojej nazwie słowo prácheňsky.
Jeśli zaś chodzi o nazwę kanik, to jest
to ludowa nazwa pewnego gatunku
mewy. Rysunek kanika pracheńskiego
przypominał twórcom pracheńskiej
rasy gołębi, rysunek owej mewy.
Jako dowód, że w PZHGRiDI potrafią czytać, podaję, że w spisie ras gołębi
uznanych w Polsce nie ma pracheńskiego krótkodziobego lotnego, lecz
praski krótkodzioby lotny.
Aleśmy się doczekali na Forum
super gniota! Zapewne podobnych
znalazłoby się więcej.
Życzę Autorowi wpisu na Forum
dobrego samopoczucia i proszę, aby nie
kompromitował swojego znajomego
polonisty, bo to nie wypada.
Nie oczekuję przeprosin przedstawicieli zarządu PZHGRiDI (uwaga, nie
jestem w zarządzie PZHGRiDI, lecz
tylko skromnym hodowcą gołębi), bo
może nie stać na to Autora wpisu na
Forum. Karol Jasienica
artykuł sponsorowany
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Kol. Bogdan
Nowak
z Krakowa
B
ogdan Nowak jest trzecim pokoleniem hodowców gołębi, gołębie trzymał jego ojciec i dziadek a zainteresowanie nimi przejawia również zięć Piotr. Jest
hodowcą z ponad 50-letnim
stażem, od kilkunastu lat członkiem Klubu Srebrniaka a jego
macierzysty Związek to Krakowski Związek Hodowców Gołębi Rasowych. W hodowli na trzy
rasy: PDL srebrniak, perłowy,
pasiak srebrzysty, pasiek srebrzysty jarzębaty. Hodowla nie jest
liczna, stado hodowlane liczy 10
par. Potwierdza regułę, że jakość,
a nie ilość liczą się w hodowli. Jeden z czołowych hodowców w Polsce ras PDL srebrniak, i perłowy i pasiak srebrzysty,
jak oświadczył, nie jest w stanie
wymienić wszystkich sukcesów hodowlanych. Do najważniejszych może zaliczyć: wygranie trzy razy konkursu „ASA”
w Krakowie w rasie PDL srebrniak, raz w PDL perłowy, liczne
zwycięstwa w kolekcji srebrniaka,
pasiaka srebrzystego. Od szeregu
lat ścisła czołówka na wystawach
krajowych. Przypomnę ostatnie takie jak: Zwycięzca w Rasie
Pasiak Srebrzysty na VII Klubowej Wystawie, Zwycięzca w Rasie
Pasiak Srebrzysty na Krajowej
Wystawie Gołębi Młodych Kraków
2010 r. drugie miejsce w PDL Rasie
Pasiak Srebrzysty i PDL Perłowy
na Wystawie Klubowej w Radomiu w 2010 roku. B. Nowak udziela się również społecznie, przy
organizacji Wystaw Klubowych, od
2007 roku jest członkiem Zarządu
Klubu Srebrniaka jest to już jego
druga kadencja. Od kilku lat dla
członków naszego klubu organizuje u siebie w domu spotkania szkoleniowo-integracyjne, na których
członkowie oprócz merytorycznej wiedzy na tematy hodowlane,
mogą wymienić się doświadczeniami i przy lampce dobrego wina
powspominać odbyte wystawy.
W tym miejscu w imieniu Zarządu Klubu jak i wszystkich uczestników szkoleń chciałbym złożyć
Gorące podziękowania dla kol.
Bogdana, a w szczególności dla
jego małżonki Pani Marii Nowak
za wspaniałe przyjęcie.
Tekst i fot. A. Grabowski
W dniu 3 stycznia 2013 roku zmarł w Radomiu w wieku 58
lat Wiesław Mizera. Długoletni Prezes Klubu Srebrniaka im.
Ryszarda Pawłowskiego, który sprawował swoja funkcję od 10
lat. Potrafił łączyć a nie dzielić, umiał rozmawiać z ludźmi.
Za jego kadencji liczba członków Klubu z 30 rozrosła się do
110, a Klub Srebrniaka zyskał prestiż i znaczenie w Polsce.
Wiesław Mizera był też czołowym hodowcą gołębi ras Polski
Długodzioby Lotny, jego ptaki zdobywały czołowe miejsca na
wystawach. Pozostał wierny do końca swojej pasji. Był życzliwym i serdecznym kolegą na którego zawsze można było
liczyć, bardzo skromny, nie dbający o wyróżnienia i zaszczyty,
starający się stać zawsze w tyle.
Pozostanie na zawsze w naszej pamięci, jako wspaniały
człowiek, z którego należy brać przykład.
Zarząd i członkowie Klubu Srebrniaka
im. R.Pawłowskiego z siedzibą w Radomiu
styczeń-marzec 2013
23
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
FOT. K. KOWALSKI
Srebrniak białoogoniasty
Na zdjęciu od lewej: Tomasz Krawczak, Andrzej Mikołajczyk, Andrzej Stolarski
24
styczeń-marzec 2013
znajdującym się w Warszawie
przy ulicy Stalowej, często
dotrzymywałem towarzystwa
dziadkowi który, trzymał
gołębie wyżej wymienionych
ras czyli weszwance i wylociaki. Materiał hodowlany
zdobywał zaraz po wyzwoleniu Warszawy na słynnym
Karcelaku. Samicę z biały
kupił okazyjnie od człowieka,
który nie miał pojęcia o gołebiach (gołąb wleciał przez
okno i mężczyzna postanowił się go pozbyć), natomiast samca kupił dopiero po pół roku. Zadrzały
się czasem oszustwa ponieważ sprzedający wycinali siwe pióra a na ich miejsce
wklejali białe, żeby uzyskać
lepszą cenę. W 1954 r. Administracja zabroniła trzyma-
nia gołebi na strychu i dziadek był zmuszony do likwidacji hodowli. Pamiętam, że
na Stalowej za 16 sztuk gołębi weszwanców dziadek kupił
babci jeden z pierwszych telewizorów o nazwie Wisła.
Początki rasy srebrniak
białogon sięgają czasów
tworzenia innej rasy - Srebrniaka polskiego, gdzie
w początkowej fazie, ze
względu na białe sterówki w ogonie (wylociaki) lub
całkowicie białe wszystkie
sterówki (weszwance) część
gołębi odrzucano z dalszej
pracy nad srebrniakiem
polskim. Owe, tzw. „odpady hodowlane”, ze względu
na swą niewątpliwą urodę
znalazły jednak wielu miłośników, którzy z poświęce-
FOT. K. KOWALSKI
S
rebrniak białogon,
zwany
potocznie
weszwancem jasnym,
wajszwancem, wyszfancem lub wiszfanem (niem.
Weisschwanz – biały ogon),
podobnie jak jego potoczna
nazwa pamięta czasy przedwojenne z bazarem zwanym
Karcelak przy ul. Stalowej
w Warszawie włącznie, do
dziś jest wspominany z bardzo
dużym sentymentem przez
starszych stażem hodowców
gołębi, jako niezwykle efektowny element wielu przydomowych polskich hodowli gołębi ze względu nie tylko
na swą niewątpliwą urodę, ale
również jako ukoronowanie
lotniczych pokazów innych
ras. Jest to rasa od wielu lat
doskonale sprawdzająca się
nie tylko w lotach, którym
dodaje swego rodzaju „koloru”, stanowiąca bogate ich
urozmaicenie, ale również
szczególnie lubiana jako
mamki nawet dla innych
ras; wciąż mało kłopotliwa
w hodowli mimo, że wymaga
czystych gołębników, bardzo
elegancka i reprezentatywna,
nic więc dziwnego, że wzbudza aż tak ogromny sentyment i zainteresowanie.
Jako młody chłopak, co
sobotę gościłem na bazarze
niem zebrali najwartościowsze okazy i zapoczątkowali sukcesywne prace hodowlane, głównie w Warszawie,
Łodzi, Radomiu i Krakowie.
Ze względu na bardzo
duże zainteresowanie i rosnącą popularność rasa ta bardzo
szybko przeniosła się z bazarów i gołębników nie zrzeszonych w Związkach hodowców na wystawy klubowe,
regionalne i krajowe, zdobywając uznanie wśród rosnącej rzeszy hodowców nawet
pomimo braku istniejącego
wzorca w początkowej fazie
prac a co za tym idzie brakiem
prawa do oceny na Wystawach. Efektem wieloletnich
starań, podczas Krajowej
Wystawy Gołębi i Drobnego Inwentarza, odbywającej
się w dniach 26-27 stycznia
2013 r. w Kielcach, podjęto
decyzję o uznaniu rasy srebrniak białogon, jako oficjalnie
zarejestrowaną w PZHGRiDI i tym samym nadano jej
pełne prawo uczestniczenia
w wystawowych konkursach.
Osobami, mającymi ogro­
m­ny i najbardziej znaczący udział w pracach nad
srebrniakiem białogonem
są pan Andrzej Stolarski,
pan Andrzej Mikołajczyk,
pan Andrzej Gucman, pan
Bogdan Jadczak oraz nieżyjący już pan Ryszard Skowroński, któremu należy się
szczególne uznanie za przekazanie zamiłowania do
hodowli gołębi swoim dwóm
synom.
Wszystkim Panom pra­gnie­
my przekazać naj­szczer­sze
słowa uznania za ogrom pracy
i poświęcenia dla tej pięknej
rasy z nadzieją na nie tylko
podtrzymanie osiągniętych
efektów ale również dalsze jej
doskonalenie i rozpowszechnianie wśród rosnącej rzeszy
hodowców i miłośników tej
jakże pięknej i wdzięcznej
w hodowli rasy.
Jak sięgam pamięcią gołębie tej rasy znajdowały się
w wielu hodowlach, jak
również w gołębębnikach
niezrzeszonych hodowców.
Jerzy Cielepa
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Odkrycia i wynalazki
W
– czyli inwencja rasotwórcza naszych hodowców
ciągu ostatnich
kilkunastu lat na
łamach „f&f ”,
(i nie tylko), opisałem wiele
rodzimych i zagranicznych ras gołębi. Opisywałem zarówno rasy popularne, bardzo licznie hodowane
jak i też rasy nieliczne i mało
znane. Z uwagi na edukacyjną rolę publikacji, zazwyczaj opisywałem rasy mające opracowany i zarejestrowany wzorzec. Wiele też razy
prezentowałem z powodzeniem stare polskie rasy nie
posiadające zatwierdzonego wzorca. Jestem przekonany, że w wyniku tych publikacji opracowano i zarejestrowano wzorce dla; listonosza polskiego, brodawczaka podkarpackiego, stawaka polskiego i rzeszowskiego
wystawowego oraz zaczęto
poważnie traktować problem
polskich ras zagrożonych
wyginięciem.
Aż trudno uwierzyć,
że przez te kilkanaście lat
zamieściłem w różnych
wy­d aw­n ictwach ponad
dwie­ś cie opi­s ów gołębi
i dro­biu ozdo­bnego.
Zawsze starałem się
w oparciu o dostępne materiały źródłowe, rzetelnie opisywać historię i stan
faktyczny prezentowanych
ras. Często od czytelników
otrzymywałem sygnały, że
nie opisuję starych polskich
ras gołębi, które w niektórych
regionach są licznie hodowane lecz nie posiadają opracowych i zatwierdzonych wzorców. W tej sprawie czytelnicy
mieli dużo racji. Jednak gwoli
usprawiedliwienia dodam,
że bardzo trudno jest opisywać rasę, która nie posiada
swojej pisanej historii a jedyne informację na jej temat,
pochodzą z niezbyt precyzyjnych i zniekształconych przez
czas przekazów ustnych.
W dodatku moi rozmówcy
podawali rozbieżne i różnorodne, a nieraz wręcz legendarne wersje pochodzenia
danej rasy. Fakty te nie miały
potwierdzenia w żadnych
źródłach pisanych, a więc
trudno je było zweryfikować i uznać za wiarygodne.
Nie trzeba przypominać,że
podstawową zasadą wiarygodności i rzetelności publikowanej informacji, jest jej
weryfikalność. Każda informacja powinna się opierać
na wiarygodnych źródłach,
a czytelnicy powinni mieć
możliwość jej sprawdzenia.
Niestety przy opisie niektórych ras pewne fakty są
nieweryfikowalne i musimy
opierać się raczej na hipotezach i przekazach ustnych.
W tym jednak przypadku przekazy ustne powinny
pochodzić z kilku wiarygodnych i niezależnych źródeł,
a przy tym powinny być
zbieżne.
Jeżeli chodzi o nazewnictwo,nieuznanych polskich
ras regionalnych to w tym
temacie panuje duża swoboda i terminologiczna dowolność. Z ciekawością czytam
takie regionalizmy ale to
nie znaczy, że je akceptuję.
Jednak muszę przyznać, że
te dziwaczne i trudno zrozumiałe nazwy to cząstka naszej
ludowej tradycji hodowla-
nej. Są to zazwyczaj potoczne
nazwy bazarowe, które wskutek niewiedzy i wieloletnich
zniekształceń utrwaliły się
w nazewnictwie hodowlanym i trudno je teraz wykorzenić. Większość tych nazw
to zniekształcone zapożyczenia językowe, które są wynikiem przenikania się różnych
kultur na ziemiach polskich.
Jakkolwiek stosowanie tej
terminologii było dawniej
usprawiedliwione brakiem
edukacji hodowlanej i niedostatkiem specjalistycznej literatury, tak obecnie w dobie
wszechobecnego internetu i powszechnego dostępu do źródeł pisanych, trudno jest zaakceptować taką
ignorancję. Stwierdzić trzeba, że bazarowe nazewnictwo wprowadza duży chaos
pojęciowy i utrudnia identyfikację poszczególnych ras,
co postaram się udowodnić
w dalszej części artykułu.
Już dawno zauważyłem,
że niektórzy nasi hodowcy
bardzo pasjonują się produkcją „wynalazków”, typu
bagdeta „częstochowsko-norymberska”, „rzeszowskoczęstochowski” gołąb wystawowy lub czerwonobrwi-
sty „czesko-czeski” turczyn
polski (sic!).
Dzisiaj trudno jest odróżnić „przerasowaną” bagdetę częstochowską od słabej
jakościowo bagdety norymberskiej. Tak samo jest
z rzeszowskim wystawowym, który z kolei zaczyna
się upodabniać do bagdety
częstochowskiej. Natomiast
epokowy, czerwonobrwisty
wynalazek o nazwie turczyn
to nic innego jak kiepskiej
jakości, czerwonobrwisty
krótkodzioby praski (Prager
Tümmler-EE 913), który
został zakupiony u naszych
południowych sąsiadów.
To nic, że nie potrafimy należycie zadbać o stare
istniejące jeszcze polskie rasy
ale za to jesteśmy mistrzami w produkcji nowych
nieraz nieco przedziwnych
wynalazków. Myślę, że należy uświadomić niektórym
hodowcom, że przypadkowe bastardy wyhodowane
w ich gołębnikach nie muszą
być zaraz okrzyknięte nową
rasą. Do grupy wynalazków aspirują jeszcze; blauwindry (lub bajwindry-cokolwiek to oznacza), białe
weselne, orzełki krótkodziobe, orliki garbonose, zamojskie wyglądowe, widyny,
kasztany, szablaki, krymki
kujawskie, bociany „masłowe”, bociany „kostkowe”
zwane też „prostymi”. Ostatnio podjęto desperacką próbę
rejestracji „mewki strykowskowskiej”, czyli odmiany
gołębi znanych w kraju pod
nazwami; kroksztyle,ogoniaki, ogonki, sztołsy, sztosy,
tryjery, dryjery, dryjerczany,
dryjerki, mewki staropolskie,
ta ostatnia nazwa używana jest dość rzadko.Aż trudno uwierzyć, że te wszystkie
nazwy dotyczą w zasadzie
tylko jednej odmiany gołębi
jednolicie białych z barwnym
ogonem i żabotem. Następne
w kolejce do salonów wystawowych stoją „garloki staropolskie”, „dymoki” i „dymacze” czyli wszelkiej maści
styczeń-marzec 2013
25
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
garłaczo podobne mieszańce, którym próbuje się dopisać legendę i polskie korzenie. Na swoją szansę czekają
też ”wejfry”, ”werfle” i „fajfry”,
czyli stary typ wywrotka hodowanego jeszcze na
ziemiach polskich. Muszę
też wspomnieć o „wyszfanach” i „wyszwańcach”, gdyż
tą bazarową nazwą hodowcy określają wszystkie gołębie białoogoniaste bez względu na ich wygląd i strukturę
upierzenia. Wyszfanem nazywany jest też białogon polski.
I jak tu wytłumaczyć bazarowym znawcom, że nazwa
wyszfan powstała ze zniekształcenia niemieckiego
słowa Weißschwanz, gdzie
weiß znaczy biały, a schwanz
znaczy ogon, natomiast fonetyczna wymowa tego słowa
to „wajszwanc”. Zachęcam
jednak aby w mowie potocznej zamiast zniekształconego germanizmu, stosować
polską terminologię i używać
nazwy białoogon.
Od wielu już lat, w niektórych regionach kraju oferowane są różnobarwne gołębie w typie berlińskiego
krótkodziobego. Gołębie te
reklamowane są pod nieco
śmieszną i niezrozumiałą
nazwą „blauwinder”. Selekcja odbywa się na prostej
zasadzie, jeżeli gołębie mają
opuszczone skrzydła to
oferowane są jako berliń-
26
styczeń-marzec 2013
skie krótkodziobe natomiast
gdy skrzydła noszone są na
ogonie to bez względu na
barwę gołębie przemieniają się w „blauwindry”. Nasi
hodowcy uwielbiają posługiwać się niezrozumiałymi,
obcymi i przeważnie zniekształconymi nazwami. Ale
tak naprawdę to dotychczas chyba nikt nie zastanawiał się nad znaczeniem tego
słowa. Otóż nazwa ta wywodzi się z języka niemieckiego
i przez naszych hodowców,
została mocno zniekształcona, pierwszy człon nazwy
„Blau” oznacza niebieski
i odnosi się do barwy gołębia, natomiast druga część
nazwy „winder” nie żadnego związku z gołębiem gdyż
nic nie znaczy. Jak wspo-
mniałem, ta zniekształcona
nazwa wywodzi się z terminologii niemieckiej, określającej barwę i rysunek gołębia; „blau mit schwarzen
binden”, co oznacza „niebieski z czarnymi pasami”. Przez
dziesiątki lat to określenie
w mowie potocznej było
upraszczane (skracane), od
Blau schwarzen Binden do
blaubinden lub blaubinder
aby w końcu przybrać formę
ostateczną, „blauwinder”,
niewiele wspólnego mającą
z nazwą źródłową i wyglądem gołębia.
Naprawdę trzeba się wykazać dużą niewiedzą aby gołębia o barwie perłowej, izabelowej czy też jasno płowej
z pasami, nazywać „blau”
czyli niebieski.
Przed kilku laty, po wielu
perypetiach, uznana i zarejestrowana została, bardzo
stara polska rasa o nazwie
brodawczak podkarpacki.
Wydawało się, że to koniec
batalii o kolejną polską rasę
zaszeregowaną do grupy
gołębi brodawczatych. Nic
bardziej mylnego, okazuje się, że nasi hodowcy zgłosili do rejestracji nową rasę
o nazwie „brodawczak staropolski-buldog”. Zaznaczam,
że nie jestem przeciwnikiem
rejestracji nowych polskich
ras. Uważam jednak, że należy to robić powoli i rozważnie, pośpiech często jest złym
doradcą. Ten przypadek jest
szczególny, gdyż „buldog”
jest młodszym „kuzynem”
brodawczaka podkarpac-
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
kiego i rasy te są do siebie
bardzo podobne. W przyszłości może to być przyczyną
mylenia obu tych ras i to nie
tylko przez początkujących
hodowców. Nie ulega wątpliwości, że obie te rasy wywodzą swe korzenie z jednego podkarpackiego pnia.
Dlatego też należy wykazać widoczne i genetycznie utrwalone cechy różniące te rasy. Różnice muszą być
jednoznaczne i bardzo wyraziste. Muszą to być różnice widoczne „gołym okiem”
i łatwo rozpoznawalne.
Jednak bez względu na intencje hodowców-wnioskodawców, uważam rejestracja tej
rasy jest trochę przedwczesna. Najpierw okresie przejściowym należy ustabilizować genotyp rasy oraz dobrze
opracować wzorzec, a potem
cieszyć się z końcowego
sukcesu. Jest jeszcze czas, aby
miłośnicy „buldoga”, dokonali niezbędnych korekt oraz
wytyczyli właściwy kierunek
hodowli tej nowej rasy (patrz
fotografie porównawcze).
Natomiast w grupie
PDL (polski długodzioby
lotny), zgłoszono do rejestracji dwie nowe odmiany
o nazwie; „wyloty” i „białoogony srebrzyste”. Te ostatnie są dość ładną białoogoniastą mutacją srebrniaka i tą
odmianę raczej należy uznać
i zarejestrować pod nazwą
„srebrniak białoogoniasty”
(patrz foto). Nie wiem natomiast jak potraktować tzw.
„wyloty”, u których skrajne
sterówki posiadają ciemną
wstęgę, a środkowe są jednolicie białe. Czy potraktować
to jako wadę czy też uznać
je za odmianę z tzw. ramką
w ogonie. Bardzo istotna jest też kwestia nazewnictwa tej odmiany. Dość
trudna do zaakceptowania jest nazwa „wylot”, która
w Polskiej terminologii ma
wiele znaczeń ale żadne
z nich nie dotyczy braku
barwnej wstęgi na ogonie.
Jaką więc nazwę nadać tej
odmianie? Nie jest to łatwe
zadanie gdyż w naszej terminologii brak jest jednoznacznego określenia dla tego
rodzaj rysunku (lub jego
braku) na ogonie.Ja proponuję „srebrniak z ramką na
ogonie”. Sądzę jednak, że
sprawę powinni rozstrzygnąć sami hodowcy i od ich
decyzji zależeć będzie nazwa
i dalszy los tej nowej odmiany polskiego srebrniaka.
Ostatnio uznana i zarejestrowana została stara polska
rasa nosząca bazarową nazwę
„widyn” lub „wiedyn”. Rasa ta
została zarejestrowana pod
nazwą „widyn polski”. Nie
mam nic przeciwko rejestracji tej rasy, a nawet jestem za.
Razi mnie tylko ta niefortunna nazwa, która tak naprawdę
nic nie oznacza i nic nie mówi
o wyglądzie rasy i jej polskich
korzeniach. W moich opracowaniach wiele razy sugerowałem aby tą rasę zarejestrować pod nazwą „motyl
polski” lub „motyl polski
średniodzioby”. Niestety
w międzyczasie zarejestrowano mocno naciągany wynalazek o nazwie „warszawski
motyl średniodzioby”, który
raczej jest produktem lokalnego patriotyzmu i nie wynika z faktycznej potrzeby
uznania i zatwierdzenia kolejnej rasy „motylopodobnej”.
Dodam tylko, że warszawski
motyl średniodzioby w zamyśle twórców ma być tworem
pośrednim pomiędzy motylem warszawskim (krótkodziobym), a „widynem”. A tak
naprawdę jest formą przejściową, która ukształtowana została na pewnym etapie
tworzenia motyla warszaw-
skiego. Jest to populacja
nieliczna i prawdopodobnie
są to niezbyt wzorcowe, a tym
samym mniej wartościowe odpady motyla warszawskiego. Taka droga rejestracji ras posiadających wspólne korzenie i bardzo podobny
wygląd, a różniących się tylko
kształtem głowy i długością
dzioba to droga prowadząca
to chaosu hodowlanego.
Może się okazać, że twórcy innych polskich ras krótkodziobych jak np. krymki białostockiej i wywrotka mazurskiego zechcą zarejestrować kolejne warianty
tych gołębi o nazwie „wywrotek mazurski średniodzioby” lub „krymka białostocka
średniodzioba”. W kolejce do
uznania może się też ustawić
„sroczka polska średniodzioba” lub „brodawczak polski
średniodzioby”. Uzasadnienie będzie proste i zrozumiałe, skoro inni mogą tworzyć
wynalazki to my też. Jedynym wyjściem z tego impasu jest szybkie unieważnienie wzorca „warszawskiego motyla średniodziobego”
oraz zmiana nazwy „widyna
polskiego”, na „motyl polski
średniodzioby”.
Niedawno też zarejestrowana została jako nowa
rasa jedna z odmian gołębi
zamojskich znana powszechnie pod nazwą „murzyn
zamojski”. Wnioskodawcy zgłosili tą odmianę do
rejestracji pod dość absurdalną nazwą „południowo-wschodniopolski wysokolotny”. Jest to nazwa przedziwna, opcjonalnie nawiązująca do etymologii jednego z istniejących stowarzyszeń hodowlanych. Na wstępnym etapie rejestrowania tej
rasy, zaproponowałem zmianę tej nazwy na „roztoczański wysokolotny”, i propozycja ta została zaakceptowana. Zapamiętajcie więc
wszyscy, że murzyn zamojski
nosi teraz nazwę roztoczański wysokolotny. Zaznaczyć
jednak muszę, że nie byłem
zwolennikiem rejestracji
murzyna jako nowej rasy.
Uważałem bowiem, że do
istniejącego wzorca gołębia
zamojskiego należy dopisać
jego barwną odmianę zwaną
murzynem. W opisie należało tylko uwzględnić wszystkie cechy różniące murzyna
od klasycznych gołębi zamojskich.Prawda, że to proste.
A może zbyt proste?
W ostatnich latach jeden
z warszawskich hodowców
próbuje zarejestrować nową
rasę o nazwie, „kasztan” czy
też „kasztany”. Tak naprawdę tym mianem w wielu
regionach polski nazywano dotychczas każdą srokę
barwy czerwonej. Natomiast
te nieszczęsne „kasztany”,
występują w kolorach; czarnym, czerwonym, żółtym
i niebieskim i mają wyraźny rysunek sroki białoogoniastej. Powinny zatem nosić
nazwę „sroka białoogoniasta” lub w uznaniu zasług
hodowców okręgu warszawskiego można tej nowej rasie
nadać nazwę „mazowiecka sroka białoogoniasta”.
Przy tym należy uwzględnić
fakt, że ta nieuznana dotychczas rasa występuje w kilku
odmianach barwnych oraz
posiada różną strukturę upierzenia; koroniasta bosonoga,
koroniasta z łapciami, gładkogłowa bosonoga i gładkogłowa z łapciami.
Od wielu lat hodowcy regionu kujawskiego
próbują zarejestrować jedną
z odmian krymki polskiej tj.
gładkogłową z łapciami jako
rasę regionalną o nazwie
„krymka kujawska”. Zastanawiam się czy jest to konieczstyczeń-marzec 2013
27
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
ne i wystarczająco uzasadnione. Jeżeli chodzi o wymogi standardu to w teorii
zawsze znajdziemy kilka
detali różniących „kujawską” od odmiany siostrzanej czyli od krymki polskiej.
Ale pomimo teoretycznych
różnic będzie to nadal jedna
z odmian krymki polskiej bo
takie a nie inne są jej korzenie.W takim razie po co
nam kolejna krymkopodobna rasa. Przecież wystarczy
w istniejącym wzorcu krymki polskiej dopisać wzmiankę o treści; „w uznaniu historycznych zasług hodowców
regionu kujawskiego,odmiana gładkogłowa z łapciami nazywana jest „krymką kujawską”. W ten sposób
unikniemy chaosu pojęciowego i tworzenia kolejnego
niepotrzebnego wzorca.
Skorzystam z okazji
i odniosę się też do zmian
słowotwórczych jakie ostatnimi czasy wprowadzone
zostały do naszej terminologii gołębiarskiej.
Przez kilkadziesiąt lat
w polskiej terminologii gołębiarskiej używano oficjalnej nazwy „Białogłówka
gumbińska”, w odniesieniu do popularnej niemieckiej rasy zwanej „gumbinner weiskopf ”, i była to ze
wszech miar nazwa prawidłowa, mająca umocowanie
historyczne i geograficzne. Nazwa rasy wywodzi się
od miejscowości Gumbinnen, leżącej w dawnych
Prusach Wschodnich.
Jest to bezsprzecznie rasa
niemiecka wyhodowana na
terenie Prus i tego faktu nie
da się podważyć. Co prawda, źródła pisane podają,
że spolszczona nazwa tego
miasta to Gąbin lub Głąbin
ale żadne źródło nie podaje, że było to polskie miasto
i nie znalazłem też dowodów aby kiedykolwiek
miejscowość ta oficjalnie
nosiła polską nazwę. Prawdopodobnie spolszczenie
tej nazwy miało charakter
lokalny i było gwarowym
zniekształceniem językowym używanym przez
ludność polskojęzyczną
zamieszkującą w tym rejonie. Istnieją dwie historyczne wersje pochodze-
28
styczeń-marzec 2013
nia tej nazwy, a obie wywodzą się z języka litewskiego; według wersji pierwszej
nazwa pochodzi od starego dębu zwanego Gumbas,
pod którym Litwini kultywowali swoje obrzędy religijne. Druga wersja pochodzi od słowa Gumbinen co
podobno oznacza zakole rzeki. Obie te wersję nie
wykluczają się wzajemnie
i mogą być prawdopodobne.
Przytoczę też inną, litewską nazwę tej miejscowości; Gumbinie, (Gumbina),
które zamieszczone zostały w opisach parafii diecezji
wileńskiej z 1784 roku. Stara
nazwa litewska w trakcie
germanizacji została zmieniona na Gumbinnen i tak
już pozostało aż do roku
1945 i teraz jest to rosyjskie
miasto o nazwie Gusiew
(ros. Гусев –Gusev).
Zdecydowana większość
hodowców, w tym członkowie Klubu białogłówki gumbińskiej uważają,że
zmiana nazwy była niepotrzebna i wprowadziła tylko
terminologiczny zamęt.
Klub białogłówki gumbińskiej nie zaakceptował tej
zmiany i nadal funkcjonuje
pod starą nazwą. Określenie
„białogłówka gąbińska” jest
swoistym dziwolągiem językowym nie mającym etymologicznego uzasadnienia
i przez to rozmija się z prawdą historyczną.
Wnioskodawca i zarazem
twórca tej nazwy tak uzasadniał zmianę; „Nie można też
mylić miejscowości, a jeśli
została popełniona kiedyś
taka pomyłka, to należy
dokonać korekty. I tak np.
od dawna używano nazwy:
białogłówka gumbińska.
Nazwa ta wskazuje, że rasa
powstała w Gumbinie nad
Odrą. Tymczasem prawie
wszyscy hodowcy wiedzą,
że ta białogłówka wyhodowana została w Prusach
Wschod­nich. Polska nazwa
miej­s cowości, w okolicy której wyhodowano tą
białogłów­kę, leży obecnie
w obwodzie kaliningradzkim (Rosja), i brzmi: Gąbin
(występuje także wersja
Głąbin). A więc mamy
białogłówkę gąbińską, a nie
gumbińską”. (źrodło Biuletyn nr 55/2011)
Otóż pozwolę sobie nie
zgodzić się z tym karkołomnym uzasadnieniem. Co
prawda nad Odrą znajduje się
polskie miasto ale nosi ono
nazwę Gubin a nie Gumbin
(niem. Guben) i nie ma ono
żadnego związku przyczynowego z białogłówką gumbińską. Żaden też hodowca nie
będzie utożsamiał miejscowości Gumbinnen z Gubinem, a pomyłka taka była by
możliwa tylko w przypadku
gdyby nazwa rasy brzmiała; „Białogłówka gubińska”. Natomiast w chwi-
li obecnej z całą pewnością można tą rasę mylnie
utożsamiać z miejscowością Gąbin, leżącą w powiecie płockim. Zawsze uważałem, że do wszelkich zmian
tradycyjnego nazewnictwa
należy podchodzić bardzo
rozważnie aby nie wprowadzać niepotrzebnego chaosu.
Pamięć historyczna nie może
być naciągana i dowolnie
interpretowana. Dlatego też
mam wielką nadzieję, że tej
rasie przywrócona zostanie
jej dawna nazwa i do tego
tematu nie będziemy już
więcej wracać.
Te wszystkie przedziwne
nazwy przepisałem z portali internetowych i katalogów
wystawowych gdzie niektóre
z tych gołębi zostały zgłoszone i zaprezentowane w formie
pokazu, a wiadomo, że pokaz
to pierwszy krok w kierunku
rejestracji nowej rasy. Piszę
o tym w tonie sarkastyczno-ironicznym, gdyż indolencja pewnej grupy hodowców jest porażająca. Tą energię i pasję hodowlaną należałoby wykorzystać do akcji
ratowanie starych polskich
ras zagrożonych wyginięciem. Dzisiaj na wystawach
wielką rzadkością jest koroniarz; sercaty i końcaty,mocno zaniedbana jest hodowla sroki krakowskiej, orlika
polskiego i stawaka polskiego. Giną też bezpowrotnie
resztki białogonów polskich!
Na krajowej wystawie gołębi w Kielcach rozmawiałem
z jednym z ostatnich hodowców białki polskiej, który
posiada do zbycia kilkanaście gołębi tej rasy i nie może
znaleźć żadnego nabywcy.
Ratowanie tych ras, to pole
do popisu i okazja do pokazania swojego kunsztu hodowlanego. Właśnie w ten sposób
można zapisać się złotymi zgłoskami na chlubnych
kartach polskiego gołębiarstwa. Tak naprawdę polskie
gołębiarstwo niewiele straci z powodu braku jakiegoś
weselnego czy szablaka ale
stracić może o wiele więcej
gdy w gołębnikach zabraknie krakusów i koroniarzy
a z polskiego nieba znikną na
zawsze orliki ze swoim fascynującym lotem.
Zbigniew Gilarski
reklama
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Produkty, jakie tu Państwo znajdą, są w większości przypadków absolutnie wyjątkowe, dla wielu ciężko będzie znaleźć ekwiwalent.
Produkty te są wprawdzie zakwalifikowane do karm, w rzeczywistości ich zastosowanie sytuuje je gdzieś między karmami a preparatami weterynaryjnymi. Z tego powodu produkty marki BENEFEED® przyniosą Państwu uczynną pomoc i korzyść w dziedzinach, w
jakich nigdy nie udałoby się tego uzyskać przy pomocy standardowej karmy. Kiedykolwiek będą mieć Państwo problemy ze stanem
zdrowia, niskim stopniem użytkowości lub jeśli potrzebują Państwo zwiększyć osiągi, należy sięgnąć po preparaty marki BENEFEED®.
Ceny oraz więcej informacji na http://www.benefeed.pl
ACIDOMID gołąb
OPTIMIN gołąb
AMIVIT gołąb
Preparat nie tylko przeciwdziała mnożeniu się patogennych bakterii, ale także chroni przed różnymi
wewnątrzkomórkowymi pasożytami, na przykład kokcydiami. Poprawia trawienie, wchłanianie i zwiększa wykorzystanie składników pokarmowych z karmy. Skutecznie
przeciwdziała też rozwojowi pleśni.
OPTIMIN jest odpowiednikiem naturalnych leczniczych
wód mineralnych, które są zwykle stosowane przy różnych
dolegliwościach zdrowotnych u ludzi. Podobna jest też
funkcja tego wyrobu u zwierząt w niewoli, gdy, mówiąc w
sposób uproszczony, dzięki optymalizacji poziomu substancji mineralnych zwiększamy odporność organizmu.
Maksymalnie skuteczny koncentrat aminokwasów i witamin. Specjalna technologia produkcji zmniejsza stopień
degradacji witamin w żołądku i przewodzie trawiennym.
Nie dochodzi także do przylegania witamin „tłuszczowych“ A, D, E, K do ścian poideł i instalacji wody, co
znacząco przyczynia się do higieny w hodowli.
KARNIVIT gołąb
ENERGIT gołąb
ELEKTROLYT gołąb
Do odchowania młodych
U gołębi zwiększa ilość i ruchliwość plemników, u gołębic dochodzi do lepszego zapładniania i rozwoju płodów.
Gołębięta rodzą się później z dużo większą odpornością i
witalnością, co ma korzystny wpływ na ich dalszy rozwój.
Niezastąpiony wyrób dla wszystkich, którzy chcą podnieść
wydajność gołębi pocztowych na najwyższy możliwy poziom, jaki mogą osiągnąć. Wyjątkowe połączenie substancji czynnych poprawia kondycję gołębi, zwiększa wydajność ich mięśni i poprawia odporność na stres.
Precyzyjnie wyliczony i sprawdzony w długim okresie
stosunek substancji czynnych szybko i skutecznie pomoże
gołębiom w regeneracji sił po ciężkim wyścigu. Bardzo
szybko dochodzi do wyrównania płynów w komórce, do
minimum skraca się czas zmęczenia mięśni, co jest niezbędne w sezonie wyścigowym.
KNOBLAMIN gołąb
BRONCHOXAN gołąb
CHONDROXAN gołąb
Zmielony drobno czosnek jest mieszany z wodą w celu
prostego zastosowania w hodowli. W odróżnieniu od pozostałych wyrobów nie chodzi o czysty ekstrakt z czosnku
otrzymany w wyniku tłoczenia, ale przetwarzany jest także
miąższ, zawierający bardzo ważne substancje, których nie
można uzyskać w inny sposób.
Specjalna technologia produkcji umożliwia uzyskanie
z ziół maksymalnej ilości substancji, co klasyfikuje ten
wyrób powyżej zwykłych herbat ziołowych. Dlatego w zapobieganiu i leczeniu chorób górnych dróg oddechowych
za pomocą substancji naturalnych jest absolutnie wyjątkowy i jako taki prawie nie do pokonania.
Chroni przed uszkodzeniem i zmniejsza zużycie stawów
u gołębi pocztowych. U gołębi przy największym wysiłku dochodzi jednocześnie do ekstremalnego obciążenia
stawów, które objawia się następnie jako niepożądane
zmniejszenie wydajności gołębia. Uchroni przed tym prawidłowe i odpowiednio wczesne odżywienie stawów.
styczeń-marzec 2013
29
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Raz jeszcze o warszawskim motylu
średniodziobym, zwanym potocznie widynem
Z
wielkim zdziwieniem przeczytałem artykuł pana
Henryka Szabłowskiego pt. „Widyn przyczynek do
historii rasy” – jaki ukazał się w naszym biuletynie
nr 55/2012. Autor stara się w nim przekonać czytelników
co do słuszności swoich dziwnych przekonań zarówno jeśli
chodzi o pochodzenie, nazwę oraz pokrój tych gołębi, które,
jak łatwo się zorientować, tak naprawdę zna słabo.
Czytając ten artykuł bardzo szybko możemy stwierdzić, że
poglądy autora są w tym zakresie mylne lub wręcz fałszywe,
a co gorsza próbuje on zupełnie niepotrzebnie wprowadzić
zamęt swoimi dziwnymi teoriami. Takie stwierdzenia jak:
„widynami najbardziej zainteresowani byli hodowcy wiejscy”, albo „z moich dociekań wynika, że w okresie międzywojennym najwięcej hodowano widynów w Polsce Północno
– Wschodniej oraz w północnej części Mazowsza” - urągają prawdzie i wprowadzają w błąd wielu czytelników, obrażając jednocześnie całą rzeszę zarówno przedwojennych, jak
i późniejszych hodowców warszawskich, których było tysiące, a którzy swoją wieloletnią, żmudną pracą, począwszy od
okresu międzywojennego, sukcesywnie tworzyli tę bardzo
lubianą przez nich rasę, nazywaną jeszcze przed wojną
wiedenem, a po wojnie potocznie początkowo wiedynem,
a później widynem.
Zabawne są też dociekania pana H. Szabłowskiego co do
pochodzenia tej obiegowej nazwy widyn, albowiem pisze
on w swoim artykule: „Dlaczego w nielicznych artykułach
o tej rasie pojawiła się nazwa widyn zamiast widymek tego
nie wiem. Tłumaczenie, że gołębie te pochodzą od gołębi
wiedeńskich, stąd ich nazwa od miasta Wiednia, nie bardzo
mnie przekonuje”… oraz „Jestem bardziej skłonny uznać
pochodzenie nazwy widyn (widymek) od przydymionego
winerka co oznacza wi-dymek” - ?!!! Tu autor tego wywodu
przeszedł już chyba w swojej fantazji samego siebie.
W innym miejscu swego artykułu pan H. Szabłowski próbuje forsować nazwy jakie używano w rejonie jego
poprzedniego miejsca zamieszkania (dawne woj. łomżyńskie) jak: „widyn cyganka” (nazwa dotyczy prawie całkowicie czarnego gołębia, co jest przecież kardynalną wadą rysunku, dyskwalifikującą takiego widyna), czy „płoza” (jako kolorowe obrzeże skrzydła). Nazwe te są dziwne i zupełnie obce
dla środowiska hodowców widynów, a w centrum Mazowsza,
skąd pochodzą widyny, nigdy nie funkcjonowały!
Jak już pisałem prawie trzydzieści lat temu, bo w 1984 r.,
we wstępie do wzorca motyla warszawskiego, który opublikowany był w Nr 5 „Hodowcy drobnego inwentarza”, a następnie w artykule zamieszczonym w naszym biuletynie związkowym Nr 50/2011 „Gołębie i drobny inwentarz”, gołębie te, pod potoczną nazwą widyny (lub wiedyny), hodowano powszechnie prawie w każdym warszawskim sportowym gołębniku, których biorąc pod uwagę także najbliższe okolice, było wówczas tysiące, u boku oczywiście najliczniej występujących tu srebrniaków (na Mazowszu zwanych
potocznie jasnymi) i tak zostało po dzień dzisiejszy.
Widynami zajmowali się jednak nie tylko popularni
„gołębiarze” ale także hodowcy gołębi zrzeszeni w organizacjach związkowych. Do najwybitniejszych z nich należeli
znani warszawscy hodowcy jak: Edward Złotkowski (wielokrotny mistrz Polski w rasie srebrniak), sędzia – ekspert
gołębi rasowych Remigiusz Lamcha (kilkukrotny mistrz
m. in. w rasie perłowy) czy bracia Artur i Janusz Pojedynek (dawniejszy czołowy hodowca szeka polskiego). Dobrej
klasy widyny cieszyły się dużym popytem i osiągały też
bardzo wysokie ceny.
30
styczeń-marzec 2013
Mogę śmiało powiedzieć, że historię tworzenia się tej rasy
znam bardzo dobrze bo hodowałem ją przez wiele lat i śledzę
jej rozwój od lat pięćdziesiątych ub. wieku po dzień dzisiejszy. Poza licznymi wizytami u kolegów hodowców warszawskich, prawie co tydzień bywałem też (w soboty) na warszawskich targowiskach gołębi, które kolejno lokalizowane były
na bazarach przy ul. Stalowej na Pradze, następnie na Placu
Szembeka (Grochów), w Międzylesiu, w Falenicy, a obecnie
na Żeraniu. Tu był prawdziwy przegląd hodowanych ras, ich
pogłowia oraz rozwoju.
W Warszawie „bazary” były bardzo duże, każdej soboty
było tam zawsze setki hodowców i tysiące gołębi. Oczywiście
rasy regionalne prezentowane tam były w największej ilości,
a widynów, w różnych barwach, było tam zawsze co najmniej
sto. Bazary odwiedzane były tez przez hodowców i handlarzy gołębi z różnych stron Polski (w dawniejszych czasach
byli to często kolejarze – z uwagi na darmowe przejazdy),
którzy zakupione tu gołębie wywozili w różne strony kraju.
Zapewne w ten sposób niektóre widyny przewieziono też
w owym czasie i na Podlasie, a także w inne regiony kraju. Na
ogół nie były to jednak wysokiej klasy egzemplarze. Tych nie
wywożono na bazary, bo warszawscy hodowcy pozostawiali
je najczęściej dla siebie, w swoich gołębnikach i dość rzadko
odstępowali je kolegom, a jeżeli już, to za wysokie ceny. Po
wojnie, poza Warszawą, widyny (motyle warszawskie średniodziobe) najczęściej hodowane były w stosunkowo blisko
położonej Łodzi i okolicach, gdzie gołębiarstwo zawsze miało
bardzo podobny wymiar i styl, a wzajemne kontakty hodowców były i są do dziś dość częste.
Dlatego też pan H. Szabłowski absolutnie nie ma racji,
twierdząc jakoby:… „widynami najbardziej zainteresowani
byli hodowcy wiejscy” oraz …„gołąb ten w początkowym
okresie uformowania go był hodowany głównie w zagrodach
wiejskich”. Być może pan H. Szabłowski tak twierdzi, ponieważ jak sam napisał w swoim artykule, w młodości przez
wiele lat mieszkał na wsi w rejonie łomżyńskim (do 1993
r.), stąd też prawdopodobnie patrzy on na tę rasę wyłącznie przez pryzmat swego miejsca zamieszkania. Faktem jest,
że w tym regionie gołębie te występowały w tamtym czasie,
ale sporadycznie i to w miernym wydaniu, o czym mogłem
osobiście przekonać się goszcząc wielokrotnie na bazarze
w Białymstoku w latach sześćdziesiątych (dwuletnia służba
wojskowa) oraz latach późniejszych. Tam królowały czerwone i żółte (rzadziej czarne) wywrotki mazurskie- nazywane tam wówczas mylnie „maściuchami”, piękne krymki średniodziobe łapciaste (dla których w 1985 r. opracowałem wzorzec, nadając im nazwę krymka białostocka), szaryki i boki (późniejsze orliki białostockie i białostockie tarczowe lotne). Dlatego też przypisywanie wiodącej roli w rozwoju widyna hodowcom z „Polski Północno – Wschodniej oraz
północnej części Mazowsza” – jak próbuje sugerować pan H.
Szabłowski, jest zupełnie fałszywym stwierdzeniem nie mającym żadnego pokrycia w faktach, albowiem kolebką hodowli widynów jest Warszawa i jej najbliższe okolice.
W dalszej części swego artykułu pan H. Szabłowski przedstawił też „propozycję wzorca gołębi rasy widyn
polski potocznie zwany widymkiem”. Po zapoznaniu się
z tą „propozycją” doszedłem do wniosku, że autor próbuje
przedstawić w niej opis gołębi jakie aktualnie posiada, a są
to to prostu motyle warszawskie średniodziobe (potocznie
zwane widynami) tyle, że miernej klasy, o bardzo spłaszczonych głowach i wydłużonych dziobach, różowo - czerwonych brwiach i bardzo wadliwym na ogół rysunku. Gołę-
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
bie te w ilości ośmiu sztuk zostały wystawione przez pana
H. Szabłowskiego na ostatniej wystawie gołębi rasowych
w Warszawie (12-13 stycznia 2013 r.), gdzie uzyskały oceny:
3 szt. po 90 pkt, 2 szt. po 91 pkt, 2 szt. po 92 pkt i jeden 95
pkt. Dodatkowo wystawione na tej wystawie przez pana H.
Szabłowskiego gołębie tej rasy w wolierze były jeszcze słabszej jakości i wywoływały bardzo negatywne opinie i ironiczne komentarze zwiedzających hodowców mających pojęcie
o tej rasie. Fakty te bardzo wymownie świadczą o klasie gołębi, jakie próbuje preferować pan H. Szabłowski i jeżeli nie
zmieni on swoich poglądów także w stosunku do pokroju
prawdziwych widynów (motyli warszawskich średniodziobych) i nie zechce zrozumieć na czym naprawdę polega ich
piękno i klasa, to zawszę będzie w tym samym miejscu, co
dotychczas. Zapewne też, raczej trudno będzie mu znaleźć
zwolenników tego typu gołębi, jakie aktualnie posiada i jakie
próbuje na różne sposoby przeforsować, bo to są właśnie
„odrzuty” średniodziobych motyli warszawskich, potocznie zwanych widynami. Celowo użyłem tu słowa „odrzuty”, którym tak często operuje pan H. Szabłowski w swoim
artykule, sugerując jakoby motyl średniodzioby był „odrzutem” motyla warszawskiego krótkodziobego. Chyba wypada uzupełnić tu wiedzę pana H. Szabłowskiego i wyjaśnić, iż
motyl warszawski średniodzioby (tzw. wydyn) jest protoplastą motyla warszawskiego krótkodziobego. Odnoszę wrażenie, że pan H. Szabłowski nie chce, a może nie jest w stanie
tego zrozumieć. W rzeczywistości są to dziś gołębie pokrojowo już zupełnie inne i różnią się one kilkoma elementami
rasowymi. Oprócz długości dzioba, kształtu głowy, gołębie te
różnią się też budową (wielkością) bo średniodziobe motyle
były i są do dziś wyraźnie większe (średniej wielkości).
W roku 2000, wraz z zakończeniem procesu przekształcania
motyli warszawskich z gołębi średniodziobych w krótkodziobe, w którym uczestniczyli już hodowcy z kilku regionów kraju,
dokonano także modernizacji dotychczasowego wzorca motyla
warszawskiego (średniodziobego) z 1984 r., pozostając jednak
przy nazwie „motyl warszawski” dla gołębi krótkodziobych. Na
szczęście gołębie w starym typie, czyli jako średniodziobe motyle warszawskie (tzw. widyny) nadal były hodowane przez wielu
miłośników gołębi lotnych, szczególnie na Mazowszu, choć na
skutek wyżej wymienionych działań pozostały one od 2000 r.
bez wzorca. Wobec tej dziwnej sytuacji zaistniała konieczność
przywrócenia wzorca dla tych gołębi, co miało miejsce w 2009
r. Wzorzec ten jest tylko nieznaczną nowelizacją wzorca motyla warszawskiego z 1984 r. opracowanego przez zespół autorski
R. Lamcha, J. Szawiel, a zatwierdzonego przez ówczesne Kolegium Sędziów – Ekspertów Gołębi Rasowych. Dla zróżnicowania tych dwóch typów motyli warszawskich, tzn. krótkodziobego i średniodziobego, nawiązując do dotychczasowego wzorca z 1984 r. pod nazwą motyl warszawski, we wzorcu z 2009 r.
zostało dodane określenie „średniodzioby” i przyjęto oficjalną
nazwę rasy jako „Warszawski motyl średniodzioby”, choć tradycyjnie nadal nazywany jest on gwarowo widynem. Wzorzec
ten został zamieszczony w wydanym pod koniec 2009 r. przez
PZHGRiDI katalogu pt. „Wzorce Gołębi Rasowych”.
W oficjalnej nazwie rasy nie figuruje ta dotychczasowa potoczna nazwa „widyn”, ponieważ zgodnie z przyjętymi w Polsce zasadami nazwy zwierząt rasowych powinny być polskie, nawiązywać do charakteru rasy, pokroju lub
ubarwienia oraz miejsca ich utworzenia. W nazwach ras nie
należy używać określeń potocznych czy gwarowych, które
bywają zupełnie niezrozumiałe dla hodowców z innych
krajów, a nawet innych regionów Polski, lub wręcz nie mają
często żadnego sensu. Już wcześniej, w naszym biuletynie
nr 55/2012 (str. 36), pisał obszernie na ten temat pan prof.
Manfred Uglorz.
W tej sytuacji propozycja pana H. Szabłowskiego, zawarta w jego artykule, by wzorzec tych gołębi zawierał w oficjal-
nej nazwie słowo „widyn” jest co najmniej dziwna i absolutnie
niewłaściwa. Gołębie te zapewne dalej będą nazywane potocznie
widynami, ale tylko potocznie, bo na wystawach (w katalogach
wystawowych i kartach oceny) powinno używać się oficjalnej,
pełnej nazwy ze wzorca, czyli „Warszawski motyl średniodzioby”.
Na zakończenie chciałbym jeszcze odnieść się do kilku
krytycznych uwag pana H. Szabłowskiego zawartych w jego
artykule w biuletynie Nr 55/2012, a dotyczących wzorca
motyli średniodziobych, który jak już wcześniej wspomniałem, opublikowany został także w numerze 50/2011 biuletynu „Gołębie i drobny inwentarz”. Pan H. Szabłowski napisał m. in. w nim:„fotografie z wyjątkiem pierwszej, przedstawiają widyna, natomiast wzorzec i rysunek wzorca zupełnie
do tych gołębi na fotografiach nie pasuje. Zdjęcie pierwsze
jest to nieudany retusz komputerowy i przedstawia gołębia
podobnego do widyna” - koniec cytatu. Otóż, pragnę uspokoić pana H. Szabłowskiego, że przedstawiony tam wzorzec,
rysunki i gołębie na pewno do siebie „pasują”, i to bardzo
dobrze, a to tylko panu Szabłowskiemu zabrakło raczej
obiektywizmu, a zwłaszcza należytej wiedzy, żeby to właściwie ocenić. Gołąb figurujący na pierwszej fotografii przedstawia bardzo ładnego, średniodziobego widyna (warszawskiego motyla średniodziobego) z hodowli śp. Edwarda Złotkowskiego z Warszawy, który hodował tę rasę do ostatnich dni
swojego życia przez ponad 70 lat i to ze znakomitym skutkiem, będąc jednocześnie kopalnią wiedzy w tym zakresie.
Warszawski motyl średniodzioby z hodowli śp. Edwarda
Złotkowskiego z Warszawy (2009 r.)
Myślę, że chyba już dość tych dowodów świadczących
o poziomie wiedzy i „poczuciu piękna” w hodowli i ocenie
widynów przez pana H. Szablowskiego, który jak wiadomo nie
od dziś, obdarzony jest obsesją „stworzenia” własnej rasy, tak
naprawdę nie mając ku temu żadnych racjonalnych podstaw ani
chyba też predyspozycji. Jak zapewne niektórzy hodowcy gołębi
pamiętają, pan H. Szabłowski przedstawił na Krajowej wystawie
w Warszawie w 2011 roku 8 średniodziobych gołębi, o zróżnicowanym rysunku i pokroju, własnej hodowli i jako propozycja
nowej rasy wystawił je pod nazwą „Szablak” (jak łatwo można
się domyśleć nazwa pochodzi od nazwiska hodowcy), wzbudzając tym faktem zdziwienie i liczne ironiczne komentarze
zwiedzających, a także internautów. Jak przypuszczam, była to
jakaś krzyżówka i to może nawet w pierwszym pokoleniu (F1).
Na szczęście w następnych latach kolejnych pokazów „Szablaków” już nie było. Pojawiły się za to inne „propozycje”, miejmy
nadzieję, że też już ostatnie…
Jerzy Szawiel
styczeń-marzec 2013
31
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Z wizytą u hodowcy i rzeźbiarza
W
trakcie moich gołębiarskich wędrówek
po Polsce spotkałem wielu wspaniałych hodowców i pasjonatów gołębiarstwa.
Miałem przyjemność i szczęście poznać ludzi zauroczonych
urodą gołębi i drobiu ozdobnego. Ludzi, dla których hodowla
ich ulubionych ptaków stała się
pasją i nieodłączną cząstką ich
życia.
Myślę, że to nie przypadek, że na swojej drodze
spotkałem też znakomitego miłośnika gołębi Grześka Majewskiego, który pasjonuje się hodowlą niezwykle
urokliwych ras wschodnich.
Jego specjalnością są słynące z urody wołżańskie barwnopierśne, jejskie dwuczube
i żarowe tulskie. W gołębniku widziałem też dobrej jakości białogony polskie. Dodatkowo okazało się, że Grzesiek to nie tylko miłośnik
i hodowca, ale przede wszystkim niezwykle utalentowany
artysta, który rzeźbi przepiękne, realistyczne statuetki gołębi rasowych. Jest człowiekiem
niezwykle pracowitym, koleżeńskim i skromnym. Posiada artystyczną duszę i ten
„boski talent”, którego mu
trochę zazdroszczę. Motywem przewodnim jego twórczości rzeźbiarskiej są gołębie
rasowe. Konsekwentnie rzeźbi i tworzy przepiękną kolekcję ras polskich, dokumentując przy tym nasze dziedzictwo kulturowe i hodowlane. Oprócz ras polskich rzeźbi również popularne rasy
zagraniczne. Jego realistycz-
32
styczeń-marzec 2013
Grzegorz Majewski i autor artykułu Zbigniew Gilarski
ne i pełne ekspresji rzeźby
mogą być ozdobą każdej galerii. Uważam, że jego statuetki
to prawdziwe arcydzieła, które
ukazują nam niepowtarzalne
piękno gołębiego świata.
Tworzone przez niego
rzeźby gołębi charakteryzują się realizmem i indywidualnym sposobem kształtowania wyglądu każdej rasy. Jako
twórca posiada własny warsztat i styl, a jego prace są niepowtarzalne. Dzięki realizmowi
i perfekcyjnemu odwzorowaniu szczegółów jego rzeźby są
naturalne, i zrozumiałe dla
wszystkich, a co najważniejsze stanowią naturalną przeciwwagę dla wszechobecnej
sztuki abstrakcyjnej. Rzeźbienie to zupełnie nowy etap
w jego życiu zawodowym.
W naszym małym światku
gołębiarskim określany jest
jako „rzeźbiarz gołębi”, gdyż
to one go inspirują i pobudzają jego twórczą wyobraźnię. Wrodzona wytrwałość
i wrażliwość na piękno skłania go do rzeźbienia coraz
to nowych ras. Rzeźbi coraz
częściej i coraz więcej. Szczególną motywację stanowią
dla niego wystawy gołębi, na
których może zaprezentować
swoją twórczość. Najważniejsze jednak jest to, że wykonane przez niego rzeźby gołębi
spotkały się z wielkim uznaniem hodowców krajowych
i zagranicznych.
Państwo Majewscy mieszkają w niewielkiej miejscowości koło Zwolenia; mają
normalny dom, rodzinę
i przyjaciół. Cieszą się tym, co
osiągnęli do tej pory. Wszystko co posiadają, zawdzięczają
pracy swoich rąk, swojemu
wysiłkowi i wyrzeczeniom.
Są zadowoleni z życia. Mają
to, co najważniejsze: siebie,
kochającą rodzinę oraz ten
rzadki „boski talent” i zamiłowanie do sztuki, dzięki czemu
ich życie stało się twórcze
i bardziej radosne.
Przy okazji wizyty
w rodzinnym domu państwa
Majewskich poprosiłem ich
o krótkie wypowiedzi dotyczące ich rodziny, hobby
i planów życiowych. I oto co
zanotowałem.
DOROTA MAJEWSKA
O MĘŻU:
Moje motto; „RODZINA
JEST W ŻYCIU OPARCIEM,
CZYMŚ CO CHRONI, CO
DAJE SIŁĘ”.
Dla Grześka zawsze
najważniejsza była i jest rodzina. Odkąd pamiętam zawsze
też zachwycał się pięknem
przyrody. Fascynacja gołębiami rasowymi przełożyła
się na jego zainteresowania
artystyczne. Rzeźbienie sprawia mu wyraźną przyjemność – „dłubanie” to dla niego
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
odpoczynek i jednocześnie
odskocznia od codzienności
.Pracuje w skupieniu i widać,
że w rzeźbie stara się uzyskać
harmonię kształtu i dąży do
stworzenia ideału. Bardzo
się cieszę, że nasza córka Karolina, studiując znajduje jeszcze
czas aby pomagać ojcu.
Drugą jego pasją i moją
również jest wędkarstwo.
Jest to dla nas najlepszy
sposób wypoczynku, z dala
od codziennych problemów,
zgiełku, hałasu.
Oboje czasem marzymy
aby złapać taaaaaką rybę !!!
Grzesiek Majewski o sobie:
Moje motto życiowe
„PRZEJŚĆ PRZEZ ŻYCIE
TAK, ABY POZOSTAWIĆ
PO SOBIE TRWAŁY ŚLAD”.
Kocham i podziwiam
przyrodę, fascynuje mnie
wszystko, co stworzyła
matka natura. Jednak moją
największą pasją są gołębie
rasowe; hoduję je w zasadzie od najmłodszych lat
i do dzisiaj zauroczony
jestem ich urodą oraz różnorodnością form i barw. Moje
pierwsze gołębie to popularne w naszym regionie
typowe rasy lotne, hodowane pod tzw. „kij” lub „szmatę”. W okresie późniejszym
przez wiele lat hodowałem
rasy krótkodziobe: maściuchy, szeki, motyle i barwnogłówki królewieckie. Obecnie hoduję niezwykłej urody
rasy „wschodnie”, które
dostarczają mi wiele radości i są moją twórczą inspiracją. Od kilku lat należę do Radomskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Swoją pasję hodowlaną
i rzeźbiarską mogę kontynu-
ować dzięki wyrozumiałości mojej żony Doroty, która
zawsze mnie wspiera, zachęca do rzeźbienia a ostatnio
jej pasją stało się malowanie
figurek gołębi. Dużą pomoc
okazuje mi też córka Karolina, która w wolnych chwilach z wielką pasją maluje
moje rzeźby. Cieszy mnie też,
że nasza najmłodsza córka
Wiktoria, zaczyna się pasjo-
nować hodowlą gołębi. I za to
im serdecznie dziękuję.
MOJE
MARZENIE:
wyrzeźbić pełną kolekcję ras
polskich. Opracował
Zbigniew Gilarski
FOT. ZBIGNIEW GILARSKI
styczeń-marzec 2013
33
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Czeska bagdeta
EE – 110, Tschechische Bagdette,
Bagadais Tchèque, Czech Bagdad
Pochodzenie
Na przełomie XVII
i XVIII wieku we wscho­
dnich Czechach, głównie
w okolicach Hradec Králové,
Pardubic, Wysokiego Myta,
Chrudima i Holic hodowano bagdetę, którą nazywano
wówczas pardubickim indianem (pardubický indian). Był
to wówczas bardzo popularny gołąb i można go było
zobaczyć niemalże w każdej
miejscowości. Ho­dowano
go w niewielkich czeskich
miastach i we wioskach.
Dobrze fruwał i chętnie
żerował na polach. I właśnie
dzięki temu cieszył się dużą
popularnością. Prawdopodobnie powstał przez skrzyżowanie indiana z turkiem
i być może, także z jakimś
rodzimym gołębiem polnym.
Nadal ten potomek dawnego
indiana pardubickiego hodowany jest najliczniej w okolicach Pardubic i Holic. Pardubicki indian, który pokrojem
przy­p omina rzeczywiście
indiana, obecnie jest nazwany czeską bagdetą. I pod taką
nazwą został zarejestrowany w Europejskiej Federacji
Hodowców Gołębi.
Czeska bagdeta jako rasa
uznana została w 1926 roku.
Obecnie jest ho­dowana nie
tylko w pardubickim kraju,
ale w całych Czechach, a także
na Morawach, w sąsiedniej
Słowacji i w niewielkiej ilości
w Polsce. Gołąb ten zasługuje u nas na większe zainteresowanie. Jest bardzo żywotny
i pięknie się prezentuje. Może
być ozdobą niejednego gołębnika.
Klub Hodowców Czeskiej
Bagdety ma swoją siedzibę
w Holicach, gdzie też każdego
roku jesienią hodowcy mogą
zaprezentować na wystawie
swoje bagdety.
Charakteryzuje się mocną
budową, szerokimi piersiami, głębokim i wypełnionym
brzuchem. Zwierzęta długie
i wąskie oraz małe i w dodatku o słabej budowie muszą
być usunięte z hodowli, aby
nie dochodziło do degeneracji rasy. Błędem jest wyraźnie wydłużona postawa,
która może być pozostałością po nieznanym gołębiu
polnym.
Najbardziej charakterystyczna dla czeskich bagdet
jest budowa głowy.
Czeską bagdetę od współczesnego indiana, głów­nie
typu angielskiego, odróżnia
przede wszystkim budowa
Opis budowy
Czeska bagdeta – to więcej
niż średniej wielkości gołąb.
34
styczeń-marzec 2013
Czarna bagdeta odmiany bocianiej (čapkova)
głowy z wszystkimi cha­ra­
kterystycznymi dla tych ras
znakami (dziób, brodawki, brwi). Głowa osadzona
jest na krótkim i szerokim
karku, z którego tylną częścią
tworzy nieco spłaszczone
półkole. Zbyt spłaszczona
linia potylicy i karku jest dużą
wadą. Dziób, długi około
2,7 cm powinien być silny,
dobrze osadzony w głowie
i musi łączyć się z czołem
bez jakichkolwiek załamań.
Zarówno górna, jak i dolna
część dzioba powinna być
jednakowo rozwinięta i silna.
Patrząc z góry, a także z boku,
tworzy z głową klin. Cecha ta
szczególnie uwidacznia się od
drugiego roku życia. Z każdej
strony dzioba, pod woskówkami występuje niewielka brodawka. Woskówki są
dobrze rozwinięte, jednakże
powinny być zawsze płaskie,
o delikatnej strukturze i biało
przypudrowane. Woskówki
gąbczaste są dużą wadą. Także
brodawki na dolnej części
dzioba są wadą. U samców
dziób jest mocniejszy. Należy
więc nieco łagodniej oceniać
samice.
Znane są bagdety czeskie
z czubkiem, który nie może
wystawać ponad ciemię,
a więc powinien być dość
nisko osadzony.
Oczy u wszystkich
odmian, z wyjątkiem białych
i bocianich powinny być
perłowe. Okrągłe brwi
bagdety czeskiej są koloru czerwonego, dość szerokie, ale nie mogą być gąbczaste ani wystawać ponad
ciemię. Wymaga się, aby
brwi tworzyły idealny okrąg
i nie stykały się z dziobem.
Blade, cieliste brwi uważa się
za wadę. Tzw. złamane oczy
są poważną wadą.
Nogi bagdet czeskich nie
mogą być długie. Ale nie
mogą też być za krótkie. Uda
powinny być mocne i dobrze
osadzone w korpusie, a skoki
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
i palce nie mogą być upierzone. Ogon jest nieco dłuższy
od skrzydeł, zwarty i noszony w jednej linii z plecami, a więc nieco opadający.
Nie może on dotykać ziemi.
Wiotki, luźny i bardzo długi
ogon jest wadą. Wadą też są
długie skrzydła, nie spoczywające na ogonie.
Kolory i rysunek
Czeskie bagdety występują
w kolorze białym, czarnym,
brązowym, szarobrązowym,
brązowo-żółtym (khaki),
niebieskim, czerwonym
i żółtym.
Wszystkie kolory powinny być czyste i równomiernie
rozłożone, a rysunek wyraźny, zgodny z odmianą. Przy
ocenie kolor nie jest najważniejszy. O jakości bagdety
czeskiej decyduje budowa,
szczególnie głowy.
Znane są następujące
odmiany czeskich bagdet:
jednobarwne, bocianie
(čapkové), łuskowate (pigři)
i białopasiaste.
Jednobarwne występują
we wszystkich wyżej wymienionych kolorach. Grochowe występują tylko w kolorze niebieskim z czarnymi
pasami. Plamki na tarczach
skrzydeł powinny być wyraźne i równomiernie rozmieszczone.
Bocianie
występują
w kolorze czarnym, brązowym, niebieskim, niebieskim
z czarnymi i białymi pasami,
czerwonym i żółtym. Kolorowe są tarcze skrzydeł oraz
ogon i klin. Pozostałe upierzenie jest białe (także lotki).
Kolor biały powinien sięgać
głęboko na tarcze, tworząc
wyraźne serce. Należy dążyć,
aby kolorowa była także dolna
część skrzydeł. Występujące na ogonie rozjaśnienie nie
jest wadą. Nie mogą jednak
występować w ogonie całe
białe pióra.
Łuskowate znane są
w kolorze czarnym, brązowym, szarobrązowym, niebieskim, czerwo­nym i żółtym.
Górna część głowy i szyi
jest ko­lorowa, bez rysunku.
Pozostałe części upierzenia
są łuskowate. Przednia część
tarczy skrzydeł jest bardziej
kolorowa. Białe pióra są
obrzeżone odpowiednim
Czarna bagdeta z białymi pasami
kolorem. Także lotki powinny być obrzeżone. Dolna
część korpusu jest wyraźnie jaśniejsza. Niepożądane
jest zbyt jasne łuskowanie na
tarczach skrzydeł.
Białopasiaste występują w kolorze czarnym,
brązowym, szarobrązowym,
niebieskim, czerwonym
i żółtym. Pasy nie są w pełni
białe i dość wyraźne, bowiem
bagdety czeskie białopasiaste są heterozygotyczne. U bagdet białopasiastych
jaśniejsze lotki nie są wadą.
Pasy powinny być możliwie
proste. Podobnie jak u bagdet
bocianich rozjaśnienie na
ogonie nie jest wadą.
Szczególnie
pięknie
prezentują się bagdety bocianie, niezależnie od tego
ile mają kolorowych piór
w tarczach skrzydeł, a także
białe i czarne, u których czerń
jest wyjątkowo głęboka.
Warto wiedzieć
Bardzo często czescy
hodowcy nie trzymają swoich
bagdet w wolierach. Powinny one wolno latać, bowiem
chętnie żerują na polach,
nieraz dość daleko od gołębnika. Potrafią same znaleźć
wiele pokarmu dla siebie
i swoich młodych. Jednak
można je także hodować
w wolierach.
Czarna bagdeta łuskowata (pigři)
Dobrze wysiadują jaja
i wychowują swoje młode.
W ciągu jednego sezonu
lęgowego potrafią wychować
kilka par młodych gołębi.
Bagdety czeskie można polecić hodowcom mieszkającym
na wsi, w małych miastach
i na obrzeżach większych
miast. Płodność i niezwykłe
piękno są zachętą do hodowli tych gołębi.
Boksy do gniazdowania
powinny być dość obszerne i mogą być wielokondygnacyjne. Lepiej hodować je
ze średnio dużymi gołębiami, np. dragonami, lub gołębiami chętnie żerującymi na
polach, np. bernardyńskimi
srokaczami i śląskimi barwnogłówkami.
Czasem zdarzają się bójki
między bagdetami, głównie
wtedy kiedy musi być ustalona nowa hierarchia w gołębniku. Najczęściej ma to miejsce, kiedy zostanie do stada
wprowadzony nowy samiec.
Bagdetom czeskim nakładamy obrączkę o średnicy 9
mm. Należy to uczynić mniej
więcej w siódmym dniu po
wylęgu.
Zdjęcia nie podpisane pochodzą z materiału
szkoleniowego dla czeskich
sędziów.
prof. Manfred Uglorz
Zdjęcia:
Zdzisław Jakubanis,
Album gołębi rasowych,
Lublin 2013
styczeń-marzec 2013
35
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
I
Moja droga z indianami
ndiany należą do bardzo
starej rasy gołębi. Przed
stu laty rasa ta była hodowana bardzo często. Wtedy
większość hodowanych gołębi
miała możliwość swobodnego
latania. Indiany również latały chętnie. Później w hodowli wolierowej były coraz
rzadziej spotykane. Wśród
gładkogłowych, były również
indiany czubate, które także
latały dosyć dobrze, ponieważ ich budowa jest bardzo
podobna do gołębi lotnych
i pocztowych.
W fachowej literaturze
na temat gołębi nie można
znaleźć wielu informacji na
temat indianów. Niestety,
istnieje też niewiele zdjęć
tych gołębi. Moje pierwsze
indiany kupiłem w 1952 roku
w Samborze, w byłej Jugosławii, od starego hodowcy Andia
Karby. Indiany te pochodziły od gołębi sprzed drugiej
wojny światowej. Wśród nich
były dwa czubate. Wtedy nie
było to dla mnie nic nadzwyczajnego. Po około 10 latach
gołębiom w mojej hodowli
zniknęły czubki.
W 1965 roku odbywałem
praktykę studencką w markecie w Kolonii. Tam też kupiłem kilka książek na temat
gołębi autorstwa Edmunda
Zurtha, w których przeczytałem również o czubatych
indianach, co było dla mnie
36
styczeń-marzec 2013
prawdziwym zaskoczeniem. Zurth ostatnie czubate indiany widział w 1954
roku u znanego szwedzkiego
hodowcy Henrego Hanssona
w Höllviksnas. Natychmiast
skontaktowałem się z Hanssonem.
W 1980 roku osobiście odwiedziłem Henrego
Hanssona w Höllviksnas.
Widziałem tam przepiękne
indiany, ale tych z czubkami
nie miał już od dłuższego
czasu. Z Höllviksnas przywiozłem parkę indianów
pierwszej klasy i sparowałem je z moimi najlepszymi
ptakami. A ponieważ jedne
i drugie należały do tej samej
linii, jeszcze wcześniej zmieszanej, udało mi się po krót-
kim czasie wyhodować indiany z czubkami.
Na początku hodowałem moje indiany w dwóch
kolorach: czarnym i białym.
W 2000 roku odwiedził
mnie Rolf Pillen, hodowca
z Niemiec i przywiózł ze sobą
indiany z czubkami w kolorze
czarnym. Jeden z przywiezionych przez niego samczyków
przyleciał do domu w wolnym
oblocie z odległości 30 km.
Ta stara linia genetyczna jest
bardzo silna, a ptaki z tej
linii są pełne werwy. Obecnie mam czubate indiany już
prawie w każdym kolorze.
Hansson niestety już zmarł,
a ostatnie indiany w Szwecji
hodował Per Persson, który
przed kilkoma laty także
zmarł. W 2005 roku zakupiłem 16 indianów od Perssona. Gołębie te dotarły do
mnie szczęśliwie, a ja mogłem
ponownie odświeżyć krew.
Oczywiście południowoeuropejski klimat im sprzyja. Przez długie lata hodowcy indianów z wielu krajów
przywozili mi swoje ptaki.
Obecnie posiadam ponad
100 indianów we wszystkich
kolorach.
Josip Pekanović,
Cara Dušana 17,
25000 Sombor, Serbien
tel. 00381 63 7131 923
[email protected]
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Gołębie wysokolotne
i akrobatyczne
rywalizują w zawodach
W
ychodząc naprzeciw oczekiwaniom
hodowców i miłośników wyczynowych gołębi rasowych, grupa pasjonatów założyła nowy klub
- Klub Hodowców Gołębi Wysokolotnych i Akrobatycznych. W odróżnieniu od
działającego już innego klubu,
nasz KHGWiA umocowany
jest w strukturach Polskiego
Związku Hodowców Gołębi
Rasowych i Drobnego Inwentarza. Zapewnia to jego członkom wszechstronny dostęp do
osiągnięć Polskiego Związku,
miedzy innymi do szkoleń,
obrączek rodowych, bezpłatnej gazety związkowej „Gołębie i drobny inwentarz” itp .
Dzięki stosowaniu w Klubie
tych samych obrączek, jakie
wymagane są w Federacji Europejskiej (EE), będzie
możliwość udziału hodowców w pokazach klubowych
i wystawach bez ograniczeń,
a członkowie Klubu nie będą
stali przed dylematem – latać
w konkursach czy prezentować gołębie na wystawach,
gdyż te jednolite obrączki
problem rozwiązują.
Głównym celem Klubu
jest skupianie jak najszerszej
grupy hodowców i miłośników gołębi ras wysokolotnych
i akrobatycznych,
a przede wszystkim organizowanie lotów konkursowych. Działania nasze
zmierzają do tego, by
łączyć przyjemne z pożytecznym.
Oprócz integracji ludzi mających wspólne
hobby, a także
podziwiania wyczynów
naszych pupili w przestworzach podczas
treningów i konkursów, przyczynimy się
z pewnością do popularyzacji
i rozwoju tej „nowej dyscypliny” w polskim gołębiarstwie.
Propagowanie tego fascynującego sportu na szeroką
skalę pozwoli w przyszłości
odbudować populację gołębi o umiejętnościach typowo
wyczynowych.
Musimy jednak dbać
w Klubie o rasowość i styl
lotu gołębi biorących udział
w konkursach, ponieważ
ważne są nie tylko wyniki
lotów konkursowych, ale
i to jakie gołębie biorą w nich
udział. „Zagospodarowanie”
sędziów specjalizujących się
w rasach lotnych, jak również
doświadczonych hodowców
, których w szeregach PZ nie
brakuje pozwoli z czasem na
coraz skuteczniejsze eliminowanie z zawodów gołębi
nie posiadających typowych
cech rasowości. Będzie to
możliwe również dzięki
szkoleniom i wydawaniem
uprawnień obserwatorom
konkursów, przy współpracy z Kolegium Sędziów
i Komisją Standaryzacyjną.
Weryfikacja naszych poczynań będzie miała miejsce
na pokazach i wystawach,
podczas prezentowania gołębi konkursowych. Jednocześnie powinniśmy zachować
umiar w tym wszystkim,
aby nie przysłoniło to nam,
członkom Klubu wspaniałej
przygody z „wysokolotami” i „akrobatami”, a także
nie zniechęcało hodowców
nowo wstępujących.
W przyszłości może uda
się doprowadzić do tego, by
na wystawach gołębie wysokolotne i akrobatyczne były
oceniane „w klasie sport”. Nie
będzie to jednak łatwe zadanie, ale możliwe przy dużym
zaangażowaniu i współpracy naszego Klubu z Polskim
Związkiem. Pozwoliłoby to
uchronić gołębie tych ras
przed ich dalszą degradacją pod względem lotności.
Wychodząc naprzeciw tym
problemom, nowo rejestrowane rasy z tej grupy powinny mieć we wzorcu zastrzeżenie, że gołębie te mogą
być oceniane na wystawach
po udokumentowaniu ich
udziału w lotach konkursowych.
Taki początek został już
zrobiony przez hodowców z Okręgowego Związku Hodowców Drobnego
Inwentarza w Bielsku-Białej, będących również członkami naszego Klubu. Z ich
inicjatywy zostały niedaw-
no zarejestrowane dwie
rasy: roztoczański wysokolotny i roller z Birmingham
z takim właśnie zastrzeżeniem, a dwie następne: Bij
bakijski i Bij afgański doczekają się tego w najbliższym
czasie.
Opisane powyżej zamierzenia są bardzo ambitne.
Mamy jednak nadzieję, że
Klub będzie się prężnie rozwijał i temu podoła. Wśród
kilku tysięcy hodowców zrzeszonych w Polskim Związku
z pewnością znajdzie się
spora grupa sympatyków
gołębi wysokolotnych i akrobatycznych, która zainteresuje się tym co robimy i do nas
się przyłączy.
Najważniejsze
informacje o Klubie
- KHGWiA został zawiązany przy Dolnośląskim
Stowarzyszeniu Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza we Wrocławiu,
ale ma zasięg ogólnopolski.
Na zebraniu założycielskim,
27.01.2013 r. podczas Wystawy
Krajowej w Kielcach uchwalono zasady i regulaminy lotów
konkursowych oraz powołano Zarząd Klubu, którego
skład jest następujący:
Stoisko klubowe na wystawie we Wrocławiu
styczeń-marzec 2013
37
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Stoisko klubowe na wystawie we Wrocławiu
Przewodniczący Andrzej
Liwczak - OZHDI BielskoBiała, tel. 668 317 123
V-ce przewod. Andrzej
Wojciechowski- DSHGRiDI
Wrocław, tel. 509 507 384
Sekretarz Antoni OrubaDSHGRiDI Wrocław, tel.
602 504 582
Kierownik Lotów Mieczysław Sroka - OZHDI BielskoBiała, tel. 501 505 233
Członek zarządu Andrzej
Niemczuk - SHGRiDO
Zamość, tel. 662 450 790
Członek zarządu Michał
Czuba - KZHGR Kraków, tel.
608 668 505
Członek zarządu Jan
Furtacz- OZHDI BielskoBiała, tel.519 705 841
- Do Klubu może wstąpić każdy hodowca, pod
warunkiem, że jest już zrzeszony albo zapisze się do
dowolnej organizacji, należącej do Polskiego Związku
38
styczeń-marzec 2013
Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Mile widziani są również
hodowcy zagraniczni, zrzeszeni w organizacjach Federacji Europejskiej.
Osoby zainteresowane wstąpieniem do Klubu
powinny złożyć deklarację członkowską oraz dokonać opłat klubowych (30 zł
wpisowe i 70 zł składka roczna). Osoby dotychczas nie
zrzeszone, a zapisujące się
w 2013 r. do dowolnej organizacji w Polskim Związku, będą zwolnione z części
opłat klubowych (na ich
wniosek w Deklaracji Członkowskiej )
Uchwalane obecnie zasady
i regulaminy lotów konkursowych będą obowiązywać
w tzw. okresie przejściowym, a niezbyt wygórowane
wymagania dają możliwość
uczestnictwa w zawodach
szerokiej grupie zainteresowanych. Miedzy innymi
dzięki dopuszczeniu w okresie przejściowym dowolnych
obrączek, pod warunkiem,
że posiadają numery i są
nieściągalne z nogi gołębia.
Po tym czasie obowiązywać
będą obrączki ze znakiem
EE, rozprowadzane między
innymi przez Polski Związek. Nie będzie to dotyczyć
nowo wstępujących członków, a także gołębi, które
wcześniej były dopuszczone
do udziału w konkursach.
Loty konkursowe będą
organizowane już w tym
sezonie, w oparciu o „Zasady
organizowania lotów konkursowych gołębi ras wysokolotnych i akrobatycznych” oraz
klasyfikowane na podstawie „Regulaminu oceny
lotu konkursowego”, odpowiedniego dla danej rasy lub
grupy ras. Wyniki z zawo-
dów będą zestawiane wg ras
i grupy wiekowej. Na dzień
dzisiejszy najliczniej reprezentowane rasy przez członków Klubu to: zamojskie,
roztoczańskie wysokolotne, wysokolotne budapesztańskie, tipplery angielskie,
rollery z Birmingham. Są też
orliki polskie, tipplery zagłębiowskie, serbskie wysokolotne, kłajpedzkie wysokolotne. Konkursy gołębi ras mało
popularnych wśród członków Klubu będą organizowane w klasie otwartej.
Klub posiada swoją stronę
internetową www.khgwia.pl
Zapraszamy do jej odwiedzania. Znajdziemy tam wszystkie potrzebne informacje
o działalności klubu i nie
tylko.
Niektóre dokumenty
klubowe takie jak Deklaracja
Członkowska, Zasady organizowania lotów konkursowych gołębi ras wysokolotnych i akrobatycznych, Regulaminy ocen lotów konkursowych można też pobrać na
stronie PZHGRiDI- www.
pzhgridi.pl oraz na portalu
Gołębnik- www.golebnik.pl.
Pierwsza prezentacja naszego Klubu, tym razem jeszcze skromna, miała miejsce
24.02.2013 r. podczas wystawy we Wrocławiu, zorganizowanej przez Dolnośląskie
Stowarzyszenie Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Związek udostępnił nam stoisko
z dwiema obszernymi wolierami, w których nasi członkowie prezentowali swoje gołębie, a także udzielali obszernej informacji o Klubie
osobom zainteresowanym.
Zarząd Klubu zaprasza
hodowców i miłośników
gołębi ras wysokolotnych
i akrobatycznych do współpracy, niezależnie od wieku,
posiadanego doświadczenia czy stażu hodowlanego.
Liczy się przede wszystkim
integracja i wspólna „zabawa”. Podziwianie naszych
pupili na niebie, popisujących się wysokimi, długimi
lotami i wspaniałymi akrobacjami powinna sprawiać
wiele satysfakcji, czego Wam
wszystkim życzymy.
Andrzej Liwczak
przewodniczący KHGWiA
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Cz. 1
Polskie kury czubate
Na
kongresie niemieckich
hodowców drobiu, jaki
odbył się w Dreźnie w 1869
roku mimo poważnej, choć
będącej w mniejszości opozycji wprowadzono oficjalnie w miejsce nazwy polskie
kury czubate (polnishe haubige Huhner), nazwę – kury
padewskie (Paduanerhuhner)
dla kur polskich z kolorowymi czubami i kury holenderskie (Hollanderhuhner) dla
kur polskich z białymi czubami. Do początków XX wieku
oryginalną polską nazwę
zachowano jedynie w Wielkiej Brytanii, choć we Francji
nazywano je już rase Padoue
dite polonaise i Padoue hollandaise.
I tak ówczesny autorytet w dziedzinie ornitologii
a w szczególności drobiu –
Bruno Durigen, za protoplastów kur czubatych, uważał
kury czubate z opierzonymi
nogami, pochodzące z Rosji.
Twierdził on, że skutkiem
przystosowania się tych
ptaków do warunków klimatycznych powstały u nich
dla obrony przed zimnem
czuby na głowie i pierzasta broda, którym ustąpiły,
ulegające łatwo odmrożeniom, nieopierzone wcześniej części ciała jak grzebień,
kolczyki i dzwonki. Ponadto
twierdził, iż kury czubate
zostały uznane już w XVII
wieku w Holandii, górnych
Włoszech i jako takie przyjęte zostały jako pierwotna
forma czubatek, jednocześnie
zwracając uwagę na ożywiony
handel zarówno Włoch, jak
i innych krajów niderlandzkich ze Wschodem co może
wskazywać na fakt ewentualnej emigracji kur czubatych
z obszarów polsko-rosyjskich. Czubatki sprowadzane
do Holandii (holenderskie
– Batavae) i tam hodowane,
nazwano później brabanckimi a większe kury czubate, hodowane w górnych
Włoszech – padewskie (Patavinae). Duringen twierdził, iż
z tych to właśnie kur powsta-
Polskie kury białoczube oraz złociście i srebrzyście ubarwione, 1871 rok, Profitable and
Ornamental Poultry, H. Piper
ły dzisiejsze kury padewskie,
holenderskie i inne czubate.
Inni ówcześni autorzy
niemieccy, opierający się na
teorii Duringena, przyjmowali że kury padewskie mają
bardzo mały udział krwi kur
Polverara, za to przeważa
u nich krew kur polskorosyjskich. Z tych właśnie
terenów miały one się dalej
rozpowszechniać, szczególnie do Francji, gdzie miały
posłużyć do wytworzenia
nowych francuskich ras kur
czubatych.
Duringen zwraca uwagę
na stałe sprowadzanie czuba-
tek z Polski do Niemiec a jako
przykład podaje przesłane
przez cara rosyjskiego królowi pruskiemu Fryderykowi
Wilhelmowi III kury polskie,
które miały być umieszczone
na wyspie Pawiej obok Poczdamu. Od owego wydarzenia,
według Duringena, datuje się
ich nazwa angielska Polish
fawl, Poland.
Ów wspomniany wyżej
symboliczny gest rosyjskiego
cara jednoznacznie wskazuje,
że polskie kury czubate były
nie tylko popularne na terenie naszego ale również chętnie wywożone jako niezwykle
The World's Rare Breed Poultry Headquarters, Mc Murray
Hatchery, 2012r., - Polskie Białoczube - w takim samym
stopniu użyteczne, jak atrakcyjne
atrakcyjne podarunki dla
ówcześnie panujących.
Józef Victorini, w swoim
wspomnianym wyżej dziele
„Hodowla Drobiu”, analizując ówczesne piśmiennictwo
jednoznacznie stwierdza, że
w wieku XVII, XVIII i pierwszej połowie XIX wieku
wszystkie czubatki nazywano polskimi. Jako dodatkowy
dowód na niesporne polskie
pochodzenie tych kur podaje naukowe badania – C.
Borelli w 1656r., który stwierdził obecność guzowatości
czołowej czaszki u polskich
czubatek. Zjawisko to było
dalej studiowane przez Bechstein’a w 1790r., Blumenbach’a w 1805r., Geoffroy’a SaintHilare a w końcu przez Karola
Darwina w dziele, pt. „Zmienność zwierząt i roślin”. Szczególnie ten ostatni, zarówno na podstawie własnych
obserwacji jak i badań swoich
poprzedników, jednoznacznie stwierdził, iż okazały czub
szlachetnych odmian polskich
czubatek doprowadzony
został do swoich rozmiarów
drogą selekcji (co w następstwie wpłynęło na modyfikację budowy czaszki) oraz,
że to właśnie nasze czubatki są protoplastami innych
odmian czubatych. Jako
styczeń-marzec 2013
39
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
potwierdzenie tej tezy podaje
fakt tych samych właściwości
w strukturze budowy czaszki
u innych kur czubatych, jak
u prawdziwych polskich kur
czubatych.
Dr. Adolf Drechsler,
ówczesny sekretarz Towarzystwa hodowli drobiu w Dreźnie, ówczesny członek wielu
towarzystw przyrodniczych
w swojej książce, pt.: „Die
Zuchthuhner” z 1857 roku nie
wspomina jeszcze o żadnych
kurach padewskich, natomiast szeroko opisuje polskie
kury czubate (Polnisches
Shleierhuhn, Polnisches
Haubenhuhn), różnicując je
na odmiany pod względem
koloru upierzenia.
Taki stan rzeczy zmienił
się jednoznacznie na podstawie w/w uchwały Kongresu
w Dreźnie w 1869r. Niejako
nowe nazewnictwo zostało przez powyższą uchwałę narzucone, jednak nadal
zdarzały się takie miejsca
w Europie gdzie nadal nazywano je polskimi. I tak Francuzi dla kur z kolorowymi
czubami używali nazwy Race
de Pologne, ale jednak już dla
kur białoczubych stosowano
nazwę Padoue hollandaise.
Francuscy znawcy i miłośnicy nie zadowolili się nazwą
padewskie tylko z tego powodu, że Aldrowandi jako pierwszy opisał czarne kury czubate
(Polverara), które następnie
nazwał kurami z Padwy
a które to z kolei miały posłużyć do ukształtowania kur
holenderskich. Na posiedzeniu Towarzystwa aklimatyzacji w 1885r., niejaka Pani Passy
przedstawiła obszerny referat,
w którym to na podstawie
ścisłych dat udowodniła, że
rozpowszechnienie na większą
skalę kur czubatych we Francji, datuje się od czasu przybycia króla Stanisława Leszczyńskiego do Lotaryngii w 1738r.,
a którego to po utracie korony
polskiej zięć, król francuski
Ludwik XV, osadził właśnie
tam na tronie książęcym.
Owe sprowadzone w tamtym
czasie polskie kury czubate,
jak twierdzi Pani Passy bardzo
się spodobały słynnej markizie Pompadour. Ta uwielbiała
je do tego stopnia, że w krótkim czasem zostały nazwane
kurami Pompadour, z czasem
40
styczeń-marzec 2013
Chromolitografia, 1860r. - srebrzyste polskie kury czubate
nazwę tę skrócono na Padour, redukując ostatecznie do
Padoue. I tak oto wg Victorini’ego powstał klucz do
właściwej historii powstania
we Francji nazwy kur Padoue, nazwy z której to błędnie
potem wywnioskowano ich
pochodzenie z Padwy. Dalej
twierdzi Victorini, iż to błędne
mniemanie starano się oprzeć
na fakcie, iż pierwszy opis
czubatek wspomina właśnie
o kurach z Padwy (Polverara).
Niestety Polacy z zaskakującą wręcz łatwością i bez
zastrzeżeń przyjęli owe nowe
nazewnictwo i od dnia
Kongresu polskie kury czubate nazywane były przez nich
padewskimi i holenderskimi.
Dlaczego z taką łatwością
oddano w obce ręce kury
o niewątpliwym polskim
pochodzeniu, tego nie wiadomo. W opinii dzisiejszych
hodowców nadal jest to
niezrozumiałe i wraz ze wzrostem świadomości polskich
hodowców na temat ras rodzimych, owe zagrabione niegdyś
rasy pomału wracają do łask
na naszych terenach pod ich
oryginalną polską nazwą.
O tym, że polska kura
czubata jest rodzimą rasą
możemy znaleźć wzmian-
Henry Weeks, Epoka wiktoriańska - srebrnoszary kogut
i polskie kury białoczube
ki już w 1693 roku w dziele
Jakuba Kazimierza Haura, pt.:
„Skład albo skarbiec znakomitych secretov o Ekonomii
ziemiańskiej”, który na temat
wyboru właściwego materiału do rozmnażania, pisze:
...”wybierać albo czubate albo
grzebieni wyniosłych z puszkami czerwonemi. Te są pewniejsze do płodu i pożytku. Cudzoziemskich kokoszy nie brać, bo
swoyskie łacniejsze do okarmienia y owocu niesienia”.
Prof. Dr. K. Malsburg
w swojej broszurze o „Pochodzeniu naszego drobiu” dalej
stwierdza powyższy ustęp za
niezwykle ważny ze względu
na jednoznaczne autochtoniczne pochodzenie polskich
kur czubatych.
Z kolei Stanisław K. Pietruski w 1886 roku, w swojej
„Historyi naturalnej” „Swojskie kury”, przy opisie kur
padewskich pisze „ Anglicy
przezwali je przez drwiny
polskiemi, ale nie dlatego ażeby
miały z Polski pochodzić, tylko
że w ich imaginacji czub tych
kur ma być podobnym do
kołtuna, który jak wiemy, zwie
się po łacinie Plica polonica”.
Stwierdzenie powyższe
zostało bardzo źle przyjęte
przez ówczesnych polskich
hodowców, tym bardziej, że
zaledwie kilka stron wcześniej Pietruski sam sobie
zaprzecza przytaczając anegdotę: ...”Temu trzy lata dowiedziawszy się, że w mojem
sąsiadztwie, w Tustanowicach
znajdują się paradne czubatki,
posłałem dozorcę mego kurnika ażeby mi kupił kilka, dla
porównania tych krajowych
piekności z mojemi polandami. Dostałem cztery przecudowne kureczki, z których
jedna była czysto brabancka
z czubem wiszącym na bakier
i z ogromną brodą; druga
równie piekna, podobna do
polandów, chociaż niezupełnie czystej rasy, cała mieniąco-czarno-żółto cętkowana,
z przepysznym białym czubem
na głowie; a dwie śliczniutkich
czubatek właściwych. (...)
Pytam się, jak to wytłumaczyć?
Ta panna, od której powyższe
kury nabyłem, trudniła się od
wielu lat hodowlą czubatek
galicyjskich, gniazda nigdy
nie odświeżała. A co w tem
wszystkiem najwazniejszego
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
to to, że trzymała sobie do
tych piękności kurzych koguta z bardzo małym czubem
a wielkim grzebieniem; ten
zaś wydawał po sobie kurczęta z tak ogromnemi czubami,
że im zupełnie wzrok zasłaniały”...
Polskie kury czubate mimo
braku wyraźnego wzorca
rasowego były dawniej ze
szczególnym zamiłowaniem
powszechnie hodowane na
polskich dworach. Ceniono je za ozdobne, wyjątkowo harmonijnie ukształtowane czuby i starannie
dobierano do dalszej reprodukcji. Spotkać je można
było w każdym dworze,
w każdej nieomal włościańskiej zagrodzie i na każdym
podmiejskim podwórku. Ba!
Znaleźć je można było nawet
w najgłębszych polskich
wsiach, gdzie nie docierały
obce rasy. O ich pospolitości
mówi nawet Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” we
fragmencie, w którym Zosia
karmi ptaki:
...„Do nóg jej biegło ptactwo,
stąd kury szurpate
Toczą się kłębkiem,
stamtąd kogutki czubate,
Wstrząsając koralowe
na głowie szyszaki
I wiosłując skrzydłami
przez bruzdy i krzaki,
Szeroko wyciągają
ostrożaste pięty”...
Z bardzo dużą dokładnością ówczesne cechy rasowości polskich czubatek opisał
Bruno Duringen co daje
nam dokładny obraz ówczesnej polskiej kury czubatej.
I tak: tułów średniej wielkości, zgrabny i lekko zbudowany, postawa wyprostowana, głowa wysoka z dużym
i pełnym czubem, zupełny
zanik grzebienia i dzwonków, pełna broda i bokobrody, nogi smukłe, nieopierzone, barwy ołowiowo-szarej o czterech palcach, ogon
dobrze rozwinięty, wzniesiony, pierze przylegające,
najczęściej nakrapiane.
Kogut:
wielkość – średnia, waga
ok. 2500 gram,
postawa – lekka, zgrabna,
wygląd – dumny, miły
i piękny,
głowa – dość długa, wysoko sklepiona,
The World's Rare Breed Poultry Headquarters, Mc Murray
Hatchery, 2012r. - złociste polskie piękności
czub – składający się
z długich, wąskich, lancetowatych piór, prosto wzniesionych
i promienisto zwieszających
się na boki, bez wyraźnego
wierzchołka czy rozdziałów,
wielki i pełny,
grzebień – zupełnie nie
występujący, dopuszczano
jedynie najwyżej dwa, zupeł-
nie małe wyrostki ponad
osadą dzioba,
broda – pierzasta, bujna,
zakrywająca policzki, podbródek, gardło i małe zausznice,
dzwonki – podobnie jak
grzebień – w zupełnym zaniku,
dziób – krótki, wysoki,
lekko zakrzywiony, ołowiowo
Chromolitografia, 1890r. - polskie kury białoczube
lub niebiesko-szary z bardzo
dużymi nozdrzami,
szyja – średnio długa, obficie opierzona, pięknie wygięta
i prosto wzniesiona,
tułów – walcowaty, lekko
zbudowany u ramion szerszy
u siodła wąski,
grzbiet – równy (nie wzniesiony) z długim siodłem,
skrzydła – duże, silnie przylegające,
ogon – wzniesiony i zwarty, pełny o szerokich piórach
i licznych sierpówkach,
pierś – okrągła i pełna,
wypukła,
nogi – średnio wysokie,
podudzia pokryte zwartym
upierzeniem, stopy smukłe,
zarówno jak i cztery cienkie
palce – nieopierzone, jaśniej
lub ciemniej ołowiowo-szare.
Kura nieco mniejsza, lżejsza i niższa od koguta.
czub - duży, pełny, zwarty
i prosto stojący,
ogon – rozszerzony,
zupełny brak grzebienia
i dzwonków,
upierzenie – bujne i z wyjątkiem brody i czuba ściśle przylegające.
Czubatka polska występowała w wielu odmianach barwnych jednak do
najliczniejszych należały
jednobarwne: białe (najbardziej rozpowszechnione ),
szare, czarne i żółte oraz
tzw. „znaczone”. Do tych
ostatnich należały czubatki
złociste, srebrzyste – obie
o bardzo pięknym i charakterystycznym upierzeniu
z wyglądu do złudzenia przypominające koronki, na które
składały się, występujące na
całej powierzchni ciała, pióra
z czarnymi obwódkami,
gdzie w przypadku czubatki złocistej tło dla czarnego
obrzeżenia stanowiła barwa
brunatno-żółta zaś w przypadku czubatki srebrzystej,
tło miało barwę białą. Inne
barwy „znaczone” to: szamowe (franc. Chamois), izabelowate, żółte - odwrotnie
do barw: złotej i srebrzystej,
upierzenie tych ostatnich jest
barwy szamowej a poszczególne pióra opatrzone są
obwódkami bardzo jasnego
koloru szamowego; centkowane oraz jastrzębiate lub
kukułkowate.
Agnieszka Jędraszek
styczeń-marzec 2013
41
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
EUROPEJSKA WYSTAWA – LIPSK 2012
KRÓLIKI – OKIEM SĘDZIEGO
W
dniach 07-09.
grudnia 2012 r.
w Lipsku odbyła się 27 Europejska Wystawa Gołębi, Drobiu, Królików, Ptaków Egzotycznych
i Świnek Morskich na której
zaprezentowano ponad 92
tysiące ptaków i zwierząt.
Była to największa wystawa
w historii Europejskiej Federacji Hodowców.
W ekspozycji królików
prezentowanych było 25810
zwierząt, z czego 2727 króli-
ków od młodzieżowych
wystawców. Po raz trzeci
zorganizowano osobną Europejską Wystawę Młodych
Hodowców.
Trochę statystyk
Z ogólnej liczby 25810
królików z 21 państw, 22168
zgłoszono przez niemieckich hodowców, a tylko 3642
z pozostałych krajów z czego:
Austria – 806, Czechy –
545, Szwajcaria – 506, Łotwa
– 248, Włochy – 240, Holan-
dia – 215, Luksemburg – 185,
Słowacja – 166, Słowenia
– 165, Belgia – 111, Polska –
86, Francja – 83, Węgry – 68,
Anglia – 64, Rumunia – 61,
Dania – 52, Chorwacja – 17,
Hiszpania – 16, Szwecja – 4,
Norwegia – 4.
Na wystawie zaprezentowano 380 ras i odmian barwnych królików.
Najliczniej prezentowane były: w rasach
dużych: belgijski olbrzym
szary – 683 szt., w rasach
średnich: wiedeński niebieski – 838 szt., nowozelandzki czerwony – 552 szt., wielki jasnosrebrzysty – 504 szt.,
w rasach małych: podpalany
czarny – 395 szt., karzełki:
prawie 7 tysięcy w różnych
rasach, odmianach barwnych oraz strukturze okrywy
włosowej.
Po raz drugi z rzędu
w Europejskiej Wystawie
udział wzięli polscy hodowcy.
Jedenastu naszych wystawców zaprezentowało 86 królików w 9 rasach, z czego 11
królików prezentowanych
przez 6 hodowców zostało bardzo wysoko ocenione
i otrzymało wyróżnienia.
Ekspozycja królików to
jak wspomniałem 380 ras
i odmian barwnych. W swoim
przeglądzie chcę się skupić
na rasach mało lub w ogóle
nie znanych w naszym kraju,
gdyż nie sposób jest omówić
wszystkie.
Tradycyjnie wystawę
zaczynały
rasy duże:
Belgijski olbrzym w ośmiu
odmianach barwnych,
z białymi 1234 sztuki. Ciekawostką były 4 sztuki w barwie
42
styczeń-marzec 2013
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Holenderski w barwie japońskiej
białej niebieskookiej od
hodowcy z Anglii,
po raz pierwszy prezentowane były 4 olbrzymy hiszpańskie (najcięższy ważył
6,90 kg) w barwie określonej jako dziko-szara. Bardzo
dyskusyjne, biorąc pod
uwagę, że ich barwa wyraźnie nie odpowiadała standardowi (bardzo jasna, niemal
czysto żółta).
Siedmiogrodzki olbrzym
z Rumunii (16 szt.) w barwie
tzw. himalajskiej, niemal
identycznej jak popularny u nas królik kalifornijski. Prezentowane zwierzęta miały wyraźne problemy z barwą i rysunkiem.
W większości trudno było
jednoznacznie stwierdzić
czy chodzi o barwę rysunku
czarną czy brązową. Olbrzymy były raczej niewielkie,
najcięższy ważył 5,60 kg.
Francuski baran (796 szt.)
w dwudziestu odmianach
barwnych. U odmian żółtej
i czerwonej po raz kolejny
problemy z jednoznacznym
określeniem barwy. U „czerwonych” baranów wyraźny
biały spód ogona oraz niemal
białe podszycie przy skórze
(wady dyskwalifikujące dla
tego koloru), w barwie żółtej
nie jest to wadą – zwierzęta
ocenione. U kilku „żółtych”
barwa okrywy identyczna jak
u „czerwonych”.
szampański srebrzysty
(24 szt.) tzw. typ szwajcarski
i dalej 10 szt. szampańskich
srebrzystych typu francuskiego (w naszych hodowlach
dawniej występujący jako
francuski srebrzysty) oraz 4
szt. belgijskich srebrzystych.
Przegląd tych ras dał
świetną możliwość porównania różnych typów srebrzystości.
Dalej, przepiękna stawka angielskich baranów (128
szt.) w dwunastu odmianach barwnych, a wśród nich
prawdziwa „perła” 5 królików
niebiesko-szarych. Pocieszającym jest fakt, że ta jedna
z najstarszych znanych ras,
protoplasta wszystkich ras
zwisłouchych ma stały, wierny krąg miłośników.
Królik
burgundzki
prezentowany był w dwóch
W rasach średnich
Za liczną ekspozycją wielkich jasnosrebrzystych (504
szt.),
Srokacz trójbarwny
wersjach, tj. powszechnie
hodowanej w Europie (w tym
u nas) oraz jako tzw. oryginalny czerwony burgundzki- typ francuski.
Do jednych z najciekawszych ras na wystawie należał bez wątpienia królik gentski brodaty (40 szt.) rodem
z Belgii, który wyróżniał się
swoim charakterystycznym
owłosieniem (broda, bokobrody, grzywa i długie włosy
na udach). Przypominał
raczej lwa niż królika.
W stawce nowozelandzkich białych (375 szt.) zwróciły moją uwagę króliki
prezentowane przez hodowców z Włoch. Była to stara,
pierwotna, do dziś przez nich
zachowana wersja tej rasy.
Obecnie hodowana (m.in.
u nas) jest rasą zmodyfikowaną.
Królik bevereński (4 szt.)
w barwie niebieskiej od
wystawcy z Anglii. Jest to
stara belgijska rasa, którą
wyróżnia tzw. mandolinowy
typ tułowia (nisko niesiony
przód, tył wysoko uniesiony,
wyraźnie zaokrąglony). Jeden
z sędziów zaletę tej rasy, którą
jest wspomniany typ tułowia
potraktował jako deformację
linii grzbietu i 2 króliki zdyskwalifikował!
Normandzki (4 szt.)
z Francji. To właśnie ten
niepozorny królik był jedną
z trzech ras, które przed stu
pięćdziesięciu laty posłużyły
do wyhodowania francuskiego barana.
Elster - sroka (4 szt.)
z Anglii, czarno-biała wersja
królika japońskiego. Kolejny przykład „kompetencji”
sędziów. Wg wzorca odmiana czarno-biała tej rasy ma
mieć oczy barwy brązowej,
a wszystkie miały kolor oczu
niebiesko-szary (to samo 4
króliki w ekspozycji młodych
hodowców). Zwierzęta
ocenione, zamiast ewidentnej dyskwalifikacji.
W rasach małych:
Steinkaninchen z Belgii
w odmianach: szarej-12 szt.,
zajęczatej- 8 szt. W oryginale z flamandzkiego „steenkonijn” nawiązuje do staro
belgijskiej miary wagi – 1
steen = około 3,50 kg, „konin
= królik, tak więc nazwa rasy
oznacza trzy i pół kilogramowego królika.
Perłowo-szary z Halle (8
szt.) to kolejna rasa z Belgii
o pięknym platynowym połysku. Kwestią sporną u tego
królika jest barwa oczu. W literaturze belgijskiej pierwsze
perłowe z Halle miały jakoby oczy w barwie brązowej. Z genetycznego punktu
widzenia nie jest to możliwe.
Króliki z tym umaszczeniem
mają zawsze oczy w kolorze
niebiesko-szarym. Niestety
nowe wydanie wzorca europejskiego w dalszym ciągu
mówi o ciemno-brązowej
barwie oczu. Sam po raz trzeci miałem okazję widzieć tę
rasę i zawsze była ona oceniana mimo niebiesko-szarych
oczu czyli niezgodnych ze
standardem.
styczeń-marzec 2013
43
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Hotot
Wśród królików prezentowanych przez młodych
hodowców zwróciły moją
uwagę niezwykle rzadkie,
pochodzące z Anglii króliki
syberyjskie (2 szt.) w barwie
niebieskiej i liliowej.
W przeglądzie ras odniosłem się w kilku przypadkach
do sędziowania, teraz chcę
przedstawić
W dalszej kolejności
eksponowane były
Na wystawę delegowanych było 170 sędziów z 13
krajów (w tym z Polski autor
tego artykułu), w większości z Niemiec jako, że przepisy Europejskiej Federacji przewidują delegowanie jednego sędziego z kraju,
z którego zgłoszonych jest
na wystawę nie mniej niż 80
królików. We wtorek 4 grudnia w godzinach wieczornych odbyło się spotkanie sędziów, któremu przewodniczył szef sekcji królików Europejskiej Federacji
Erwin Leowski z Niemiec.
króliki miniaturowe
(karzełki) normalno
włosowe
w rasach karzełek baran,
hermelin, karzełek barwny oraz karzełek zajęczak
(Polish). Łącznie ponad
6 tysięcy (!) we wszystkich możliwych wariantach
barwnych.
Rasy krótkowłose
(rexy),
(2260 szt.) zwierząt w ponad
czterdziestu odmianach.
Króliki ze szczególną
strukturą okrywy włosowej
czyli króliki satynowe (800
szt.) w piętnastu odmianach
razem z karzełkami.
organizację i sposób
prowadzenia oceny
królików.
Rasy długowłose
Angora (92 szt.) w pięciu
kolorach, pochodzący ze
Szwajcarii królik lis (72 szt.)
w pięciu kolorach oraz jego
wersja miniaturowa (64 szt.),
jamora (12 szt.) z Niemiec.
Ekspozycję zamykały takie
„perełki” jak: karzełek lwia
głowa, karzełek angora oraz
karzełek baran angora.
44
styczeń-marzec 2013
Angora niebieska
Na spotkaniu poinformowani zostaliśmy o szczegółach
mającej się rozpocząć nazajutrz oceny królików. Ocena
miała odbyć się według nowo
wydanego wzorca europejskiego. Obowiązkowo mieliśmy ważyć wszystkie zwierzęta (wcześniej nie było to
wymagane) oraz mierzyć
i zapisywać na kartach ocen
długość uszu królików.
Karty ocen i arkusz zbiorczy każdy sędzia wypełniać miał osobiście, również
przyznawanie wyróżnień
było w gestii sędziego. Jeszcze przed spotkaniem z tablicy informacyjnej znajdującej się w hali dowiedziałem
się, że oceniał będę w parze
z sędzią z Niemiec. Zgodnie z przepisami na europejskich wystawach królików
ocena odbywa się tzw. syste-
mem parzysty-nieparzysty to
znaczy że jeden sędzia ocenia
króliki z klatek oznaczonych
numerami parzystymi, drugi
nieparzystymi czyli co drugie
zwierze. Na spotkaniu poinformowano nas też że mającą się rozpocząć następnego
dnia w środę od godziny 7
rano ocenę zakończyć mamy
obowiązkowo nie później
niż w czwartek o godzinie
10 rano włącznie ze zwrotem
arkuszy ocen z wytypowanymi już zwierzętami do wyróżnień. Wiadomo już było że na
jednego sędziego przypadnie około 150 królików. Nie
obyło się bez ostrych komentarzy ze strony zebranych
sędziów albowiem zapowiadał się nam niezły maraton.
Jakie rasy będziemy oceniać
utrzymano w ścisłej tajemnicy aż do godzin rozpoczęcia
oceny. W środę rano na hali
otrzymałem wykaz ras które
mi przydzielono do oceny
oraz poznałem się z kolegąsędzią z Niemiec, z którym
podzieliliśmy się już ponumerowanymi kartami ocen
z oznaczeniem płci oraz rasy
zgłoszonego zwierzęcia. Łącznie mieliśmy do oceny 286
królików w rasach wiedeński
niebieski 140 sztuk, hawana
94 szt. oraz mały baran szary
52 szt. Zaczęliśmy od wiedeńskich niebieskich, ulubionej
rasy niemieckich hodowców.
Stawka zwierząt w większości
doskonała zarówno w budowie jak i typie rasowym. Jeśli
chodzi o okrywę włosową to
należy przyznać, że Niemcy
są specjalistami w tej pozycji,
włosy królików gęste, sprężyste również włosy ościste
wyraźne i elastyczne. Barwa
okrywy włosowej zróżnicowana jeśli chodzi o odcień.
Wzorzec europejski mówi
o barwie średnio do ciemno niebieskiej identycznie jak
wzorzec niemiecki lecz przy
ocenie łatwo dało się zauważyć że sędziowie niemieccy wyraźnie preferują odcień
średni. Barwa podszycia
u większości zwierząt wzorcowa. Muszę przyznać, że jak
do tej pory tak dobrej stawki
królików nie miałem okazji
oceniać. Następnie ocenialiśmy króliki rasy hawana
co sprawiło mi szczególną
przyjemność jako że sam od
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
lat jestem hodowcą tej rasy.
W budowie i typie rasowym
zwierzęta bardzo dobre, okrywa włosowa i barwa w większości bez większych zastrzeżeń. W barwie podszycia
u pojedynczych królików
zdarzały się niewielkie rozjaśnienia. Na hawanach zakończyliśmy ocenę późnym
wieczorem. Następnego dnia
rano pozostały nam już tylko
małe barany szare. U królików w budowie zdarzały
się wystające kości biodrowe. W typie rasowym (głowa
i uszy) bardzo dobre z wyraźnymi „koronami” oraz „zawisem uszu”. U części zwierząt
niewielkie problemy w barwie
(nierównomierna) i okrywie
włosowej (słabsza sprężystość). Jedna z samic doskonała; królik w budowie, typie
rasowym, okrywie i barwie
wzorcowy.
Na wystawie udzieliłem
po raz pierwszy 97 pkt czterokrotnie wiedeńskim niebieskim, dwa razy w hawanach
oraz wspomnianej samicy w rasie mały baran szary.
Dodam, że każdą z ocen 97
pkt jak również i dyskwalifikacje musiał potwierdzić
szef danej grupy sędziów
(Obman). Jeśli chodzi o przygotowanie zwierząt do wystawy; króliki czyste, wyczesane,
u wszystkich przycięte pazurki. Bez porównania z tym
jakie zdarzają się u nas na
wystawach. Muszę przyznać,
że nie jest łatwo prowadzić
ocenę samemu wypisując
karty i arkusz ocen, jednocześnie ważyć króliki i mierzyć
im uszy mając do tego ograniczony limit czasu (około 5
minut na królika). Zadziwiającym był dla mnie fakt, że
dużej części sędziów jakimś
cudem udało się ocenić przydzieloną im stawkę zwierząt
w ciągu jednego dnia. Obserwując pracę sędziów niemieckich można było zauważyć
jak szczególnie podchodzą
oni do pozycji okrywa włosowa, gdzie nie przeoczą żadnego najdrobniejszego szczegółu dotyczącego gęstości
włosów, sprężystości, połysku
czy wyrazistości włosów ościstych. Bardziej tolerancyjni są
jeśli chodzi o budowę czy typ
rasowy królika, gdzie „przepuszczają” drobniejsze wady.
Angora niebieska
Dla mnie najbardziej niezrozumiały był wymóg obowiązkowego mierzenia uszu
wszystkich królików i zapisywania długości na kartach
ocen. W nowym wzorcu
europejskim długość uszu
podana w poszczególnych
rasach jest tak tolerancyjna,
że praktycznie mało prawdopodobnym są większe odchylania od wymaganej długości.
W większości krajów mierzy
się uszy gdy zachodzą wątpliwości co do prawidłowej ich
długości. Czy hodowcy nie
maja miary lub linijki a tylko
sędzia jest tym który tę czynność ma wykonać i zapisać
dla wiedzy wystawcy? Tym
bardziej jest to nie zrozumiałe że wymagają tego Niemcy, którzy za wyjątkiem kilku
ras nie posiadają we własnym
wzorcu określonej (w centymetrach) długości uszu dla
poszczególnych ras. Bardzo
dyskusyjnym było też przydzielanie do oceny niektórych ras królików rzadko występujących w szczególności z zachodniej Euro-
py z oceną których niektórzy sędziowie mieli wyraźne problemy. Dużo lepszym
rozwiązaniem byłoby przydzielenie tych ras do oceny
sędziom z zachodniej Europy,
którzy je znają i mają z nimi
do czynienia na co dzień ( jak
to miało miejsce na poprzedniej wystawie Europejskiej
w Nitrze).
Podczas mojego czterodniowego pobytu w Lipsku
miałem możliwość przyjrzeć
się z bliska samej
organizacji wystawy
i muszę przyznać, że byłem
pod wielkim wrażeniem
tego jak dużo pracy i wysiłku włożyli Niemcy w niewątpliwy sukces tej imprezy. Przy
organizacji imprezy pracowało ponad 600 osób. Myślę, że
logistycznie tylko Niemcy przy
swojej dyscyplinie i pracowitości byli w stanie przygotować tą jak do tej pory największa wystawę w historii. Jak
powiedział dr Lothar Heinrich- szef komitetu organizacyjnego, że gdyby zesta-
Karzełek baran podpalany czarny
wić w jednym rzędzie wszystkie klatki z wystawy to łączna długość wyniosłaby ponad
50000 tysięcy metrów! Samą
wystawę odwiedziło 48 tys.
zwiedzających w tym również
spoza Europy. Wszystkie liczby i statystyki mogą robić
wrażenie ale będą na pewno
tacy, którzy zadadzą pytanie;
co tego typu wystawa przynosi
nam hodowcom. Dla jednych
jest możliwością zmierzenia się z hodowcami z całej
Europy, pokazania swojego
dorobku hodowlanego, dla
innych okazją do porównania
własnych zwierząt ze zwierzętami z czołowych europejskich
hodowli jak również szansą
obejrzenia ras rzadko hodowanych, prawie „egzotycznych” znanych nam dotychczas z literatury czy z internetu oraz niecodzienną okazją
do nawiązywania, zawierania znajomości z hodowcami
z Europy już dziś bez „granic”,
gdzie bez względu na narodowość wszyscy jesteśmy
hodowcami. Dodatkowym
atutem była możliwość zakupu
królików do własnej hodowli.
Najważniejszym jednak celem
naszych udziałów powinno
być pobieranie nauki i nowych
doświadczeń od hodowców
z krajów z wyższym poziomem hodowli lecz nie bezkrytycznie wszystkiego, a tylko
przenosić na nasz grunt to
co dla nas dobre i potrzebne w doskonaleniu hodowli. Przy tym musimy pamiętać
o zachowaniu naszej tożsamości hodowlanej wzorem
innych narodów, gdzie kultywuje się własne style i trendy
hodowli. Myślę, że każdy kto
odwiedził Europejską wystawę nie czuł się zawiedziony
i był pod jej wrażeniem jeszcze długo po powrocie do
domu. Szkoda tylko, że europejskie wystawy odbywają się co trzy lata i nie zawsze
w pobliżu naszych granic tym
bardziej, że następna wystawa
odbędzie się w Metz Francja
w 2015 r., a następnie Hering
Dania w 2018 r. by w roku
2021 powrócić do Lipska na
XXX jubileuszową wystawę.
Włodzimierz Klewin
Foto: Wł. Klewin,
Stanisław Wysokiński
styczeń-marzec 2013
45
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Czarnoościstowłosy
Wygląd
Czarnoościstowłosy jest
królikiem białym z brązowymi oczyma. Nad jego okrywą
włosową unosi się woal z czarnych włosów ościstych, tworząc
wrażenie jakby futerko było
pokryte lekko sadzą (okopcone sadzą). Znaki dzikości tzw. znaki agouti (brzuch,
spód ogona, wewnętrzna strona kończyn, podbródek, tył
kończyn tylnych oraz pierścienie wokół oczu) są całkowicie wolne od czarnych włosów
ościstych. Genetycznie ubarwienie jego jest dziko-żółte,
jednak kolor żółty jest tłumiony poprzez działanie czynnika
szynszylowatości.
Genotyp:
achiachi bb CC DD GG
Historia
powstania rasy
Poprzez łączenie królików
o zabarwieniu dziko-żółtym
oraz ubarwieniu szynszylowatym, dającym w efekcie króliki białe z brązowymi oczyma
(w przeciwieństwie do czerwonych oczu u albinosów
oraz niebieskich u królików
charakteryzujących leucism*
po raz pierwszy wymieniono w 1936 roku przez Hansa
Nachtsheima (cytat za Franke lub Fingerlanda). Nie do
końca jest jasne, czy Nachtsheim takie zwierzęta sam hodował. Hochstrasser wprawdzie cytuje pracę M. Wischera z 1928 r. o takich zwierzętach najwyraźniej pochodzących z programu hodowlanego pod nazwą „szynszyl żółty”.
Nihaus prowadził eksperymenty hodowlane na początku 1960 r. w Celle (byłe NRD)
z udziałem królików ras
nowozelandzki czerwony oraz
szynszyl duży. Co zaskakujące, jak wynika z informacji
Nachtsheima, nie spodziewano się, aby u królików czysto
białych o oczach brązowych
pojawił się woal z czarnych
włosów ościstych sprawiający
wrażenie, jakby płaszcz królika został delikatnie okopcony
lub obsypany sadzą. Najwyraźniej u nowozelandzkiego
46
styczeń-marzec 2013
czerwonego taki ciemny włos
ościsty jest, lecz na tle czerwonego futerka nie podpada (cytat Franke oraz Fingerlanda). Raport z tego eksperymentu zostaje zgłoszony w 1968 roku. Na podstawie tego raportu Fingerland
z byłej Czechosłowacji krzyżuje szynszyla małego oraz
małego srebrzystego żółtego uzyskując już w pokoleniu
F2 właściwe zwierzęta. Prace
te są prowadzone przez Franciszka Provaznika z Holic.
W 1976 roku rasa została
uznana w Czechosłowacji pod
nazwą czeski czernopesikaty.
Według Franke, równoległe
eksperymenty prowadzone są
w NRD. Prace wykonywane są
na królikach ras szynszyl mały
oraz sachsengold, co genetycznie odpowiada połączeniu
ras szynszyl duży z nowozelandzkim czerwonym. Zgodnie z przepisami krajów zrzeszonych w Interkanin (organizacja ta zrzeszała kraje obozu
socjalistycznego) w 1980
roku uznano tą rasę w NRD.
W 1991 roku królik ten pod
nazwą schwarzgrannen został
ujęty we wzorcu niemieckim,
zaś w 1995 roku wprowadzo-
no tą rasę do wzorca europejskiego.
Budowa ciała
Tułów krępy i walcowaty,
przód i tył jednakowej szerokości. Linia tułowia przebiega
równo i jest ładnie zaokrąglona. Głowa u samców jest krótka i szeroka, mocno osadzona w tułowiu na krótkiej szyi.
Samice mają nieco delikatniejszą budowę ciała, jednak
nie mogą mieć podgardla.
Wady małe: wszystkie wady małe wymienione w warunkach ogólnych
dotyczących budowy ciała
oraz nieznacznie wydłużony
tułów.
Wady duże: wszystkie wady
duże wymienione w warunkach ogólnych dotyczących
budowy ciała oraz długi wąski
tułów z dużym zwężeniem
przedniej partii tułowia.
Masa ciała
2,00-2,25 - 8,0 pkt
pow.2,25-2,50 - 9,0 pkt
pow.2,50-3,25 - 10,0 pkt
Okrywa włosowa
Okrywa włosowa bardzo
gęsta w podszyciu i niezbyt
krótka z równomiernie rozło-
żonymi i sprężystymi włosami ościstymi.
Wady małe: wszystkie wady
małe określone w warunkach
ogólnych dotyczących okrywy
włosowej [okrywa włosowa
rzadka, włos ościsty rozłożony nierównomiernie lub twardy, małe odchyłki w długości włosów pokrywowych
w stosunku do wartości standartowych (2,5 cm)].
Wady duże: wszystkie wady duże wymienione
w standardowych warunkach
dotyczących okrywy włosowej (okrywa włosowa niemal
bez podszycia, nierówno
rozmieszczony lub nadmiernie długi włos ościsty, wyraźne odchyłki w długości
włosów pokrywowych).
Głowa i uszy
Głowa jest krótka, szeroka,
mocno osadzona w tułowiu.
Długość ucha jest proporcjonalna do długości tułowia.
Ucho jest mięsiste, mocno
i dobrze osadzone, łyżeczkowate o zaokrąglonych
końcach. Idealna długość
ucha wynosi 10,0-11,0 cm.
Wady małe: małe odchyłki od zalecanej formy głowy,
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
uszy cienkie i pomarszczone, trochę krótsze lub dłuższe, niewłaściwa proporcja
w długości tułowia i uszu.
Wady duże: głowa silnie
odbiegająca od wyrazistości płci, zupełnie inny sposób
noszenia uszu. Długość uszu
poniżej 9,0 cm lub powyżej
11,5 cm.
Barwa okrywy
włosowej
Barwa okrywy włosowej
jest biała, delikatnie przyciemniona z lekkim czarnym nalotem sprawiającym
wrażenie obsypania sadzą
o średniej intensywności. Jest
to spowodowane wystającymi włosami ościstymi o czarnej barwie, które są rozłożone
równomiernie na całym ciele.
Na tych częściach ciała gdzie
włos okrywowy jest krótszy, a więc na głowie, uszach,
nogach oraz wierzchniej stronie ogona intensywność
zabarwienia jest nieco więk-
sza. Intensywność zabarwienia włosem ościstym klatki
piersiowej nie jest brana pod
uwagę. Uszy w górnej części
o ciemnym obramowaniu.
Strefy agouti (znaki dzikości) tzn. brzuch, spód ogona,
wewnętrzne strony kończyn
przednich i tylnych, podbródek, krążki oczne oraz klin
karkowy są czysto białe. Oczy
brązowe, pazurki rogowe.
Małe wady: nierównomierna (lekko plamiasta) lub
lekko przyciemniona barwa
okrywy włosowej, płatkowany, nierównomierny lub
ciemniejszy woal, w strefach agouti pojedyncze czarne włosy, inna intensywność
barwy oczu i pazurków.
Wady duże: zupełnie inna
okrywa włosowa aniżeli wzorcowa, całkowity brak czarnego
włosa ościstego lub niebieskawy włos ościsty, silnie wyraźny ciemny nalot na tułowiu,
ciemne strefy agouti, inna
barwa oczu, białe pazurki.
Podszycie
Podszycie na całym tułowiu czysto białe, na wierzchniej stronie ogona podszycie
nie jest brane pod uwagę.
Małe wady: lekko niebieskawy lub „przydymiony”
nalot w podszyciu, przeforsowana ciemniejsza tonacja podszycia (za wyjątkiem
wierzchniej strony ogona).
Wady duże: szare lub
niebiesko-szare podszycie, zaznaczona międzybarwa, podszycie silnie przeplatane ciemnym kolorem (za
wyjątkiem wierzchniej strony ogona).
Warunki ogólne wspomniane w tym wzorcu są zawarte w instrukcji oceny królików częściowo opublikowane w jednym
z poprzednich numerów
biuletynu.
*leucism – to choroba
charakteryzująca się zmniejszoną pigmentacją u zwierząt. W przeciwieństwie do
bielactwa, jest to spowodowane zmniejszeniem wszystkich
typów pigmentu skóry, a nie
tylko melaniny (cytat z wikipedii).
Czech Ludwik
Opracowano na podstawie
tłumaczenia materiałów
przekazanych uczestnikom
szkolenia sędziów EE
w Witzenhausen zgodnych
z nowym Standardem EE
R e k l a m a
Wydawnictwo Specjalistyczne
ISSN 1730-3125
Kwartalnik ukazuje się
nieprzerwanie od 2003 roku
Dostępne w prenumeracie
pod nr telefonu 17 581 01 47
lub 600 418 870
Więcej na stronie
www.sima.of.pl
W dniach 09-10 listopada 2013 r., w Poznaniu
przy
Krajowej Wystawie Młodych Gołębi Rasowych, Drobiu Ozdobnego,
Królików, Ptaków Egzotycznych i Drobnego Inwentarza,
odbędzie się
III EUROPEJSKA WYSTAWA GOŁĘBI
W RASIE GARŁACZ GÓRNOŚLĄSKI KORONIATY.
Patronat nad III Europejską Wystawą Gołębi sprawuje
Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza
Wystawę organizuje
Poznański Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego
Zapraszamy wszystkich hodowców i sympatyków
styczeń-marzec 2013
47
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Zło dobrem zwyciężaj, czyli rola kompetycyjnego
wykluczenia w profilaktyce enteropatii gołębi
R
Dr n. wet. TOMASZ STENZEL,
AviMedica s.c., ul. Jaroszyka 3, 10-687 Olsztyn
e-mail: [email protected], www.avimedica.pl
tel.: 89 523 66 88, kom.: 723 020 040
ynek gołębiarski napędzany przez
hodowlę gołębi pocztowych przeżywa w ciągu ostatnich kilku lat
prawdziwe oblężenie. Producenci
zaczynają prześcigać się we wzbogacaniu
swoich ofert coraz to nowymi preparatami opartymi na surowcach naturalnych,
a bogactwo na rynku naturaceutyków
stawia niejednego hodowcę w sytuacji
trudnego wyboru. Również w wielkotowarowej hodowli drobiu odchodzi się od
stosowania antybiotyków w paszach – od
stycznia 2006r. zostały one wycofane we
wszystkich krajach UE, w najbliższym
czasie podobnie ma stać się z kokcydiostatykami. Enteropatie (czyli schorzenia
przewodu pokarmowego, głównie jelit)
zawsze były dużym problemem w patologii ptaków. Taka sytuacja zmusza koncerny do opracowywania coraz to nowych
preparatów biologicznych stanowiących
dla antybiotyków alternatywę. Mogą na
tym skorzystać również hodowcy gołębi.
W jaki sposób – to postaram się wyjaśnić
w niniejszym artykule.
Jednym z najczęstszych błędów
popełnianych przez hodowców jest
„profilaktyczne” podawanie leków przeciwbakteryjnych. Bardzo często słyszę,
że w przypadku pierwszych symptomów
pojawienia się biegunki (bez rozpoznania, czy rozrzedzony kałomocz rzeczywiście jest biegunką, bo wcale być tak
nie musi) stosowany jest jakiś preparat
antybiotykowy. Jest to duży błąd, ponieważ nieumiejętne podawanie antybiotyków prowadzi do powstawania lekooporności u bakterii, które stać się
mogą tym sposobem wręcz niemożliwe do zwalczenia. Największe prawdopodobieństwo takiego stanu zachodzi
po podaniu leków o szerokim spektrum
działania (leczenie bez diagnozy, czyli
„w ślepo”) lub leków opartych na kombinacji kilku silnych substancji aktywnych (popularne, na giełdach, targowiskach, sklepach z artykułami dla gołębi
itp., gdzie często sprzedawane są nielegalnie). Przyczyny powstawania enteropatii u gołębi są bardzo różne. Wśród
nich wymienić można czynniki zakaźne, a więc wirusy (Adenoviridae, Paramyxoviridae,), bakterie (Campylobacter
sp., Clostridium sp., E. coli, Salmonella
sp.), grzyby (Candida albicans ), pasożyty (Eimeria sp., Ascaridia galli, Capillaria sp.) i ich metabolity oraz czynniki
48
styczeń-marzec 2013
niezakaźne takie jak jakość paszy i wody,
niedobór lub nadmiar witamin oraz stan
sanitarny poideł i karmideł. Pośrednią
rolę w powstawaniu enteropatii odgrywają także zakażenia wirusami immunosupresyjnymi – tu głównie znany już
mam nadzieję wszystkim czytelnikom
cirkowirus gołębi. W praktyce powstanie enteropatii jest skutkiem wystąpienia
wielu z wyżej wymienionych czynników.
Jedna z ról lekarza weterynarii jako
opiekuna stada gołębi polega na wyeliminowaniu jak najwięcej z podanych
wyżej przyczyn zaburzeń pracy przewodu pokarmowego – wyeliminowanie
wszystkich jest niemożliwe. Na zabiegi takie składają się zabiegi uwalniania
ptaków od endopasożytów, szczepienia, zapewnienie higienicznego zadawania wody i paszy oraz kontrola jakości produktów żywienia.
Bardzo ważną rolę odgrywa prei probiotyka i to tym właśnie zagadnieniom chciałbym poświęcić nieco uwagi
w niniejszym artykule. Stosowanie
probiotyków ma swój początek w latach
‘70 ubiegłego stulecia, kiedy to fiński
uczony – prof. Elso Nurni ogłosił teorię
kompetycyjnego wykluczenia (competitive exclusion) dotyczącą ptaków grzebiących. Teoria zakłada, że pisklęta wodzone
przez matkę w naturalnych warunkach
mają styczność z jej kałomoczem, dzięki
czemu zasiedlają swój przewód pokarmowy fizjologiczną florą bakteryjną (koprofagia). Gołębie są gniazdownikami i tutaj
przekazanie naturalnej flory zachodzi
w zupełnie inny sposób, jednak w artykule chciałbym się skoncentrować na roli
fizjologicznej flory bakteryjnej, a jest ona
ogromna. Bakterie występujące naturalnie w przewodzie pokarmowym ptaków
pokrywają grubą warstwą błonę śluzową
jelit, co uniemożliwia bakteriom patogennym zasiedlanie przewodu pokarmowego oraz ich dalszy rozwój (stąd też
właśnie nazwa kompetycyjne lub konkurencyjne wykluczenie). Utrudnianie
zasiedlania kosmków jelitowych polega w pierwszym rzędzie na blokowaniu
miejsc przylegania bakterii (kompetycyjne wykluczenie), a także produkcji bakteriocyn (np. acydofilina, nizyna) kwasów
organicznych (octowy i mlekowy wytwarzany przez Lactobacillus acidophilus),
które w sposób pośredni i bezpośredni
oddziaływują na komórki bakterii pato-
gennych. Zasiedlenie przewodu pokarmowego probiotyczną florą ułatwia także
trawienie niektórych substancji roślinnych (produkcja enzymów), ogranicza
nadmierny rozwój grzybów warunkowo
chorobotwórczych (Candida sp.) jest ona
również źródłem witamin z gr. B i wit. K.
Bakterie probiotyczne powodują także
wzrost lokalnej odporności przewodu
pokarmowego (GALT) poprzez stałą
stymulację makrofagów.
Mając powyższe na uwadze śmiało można stwierdzić, że stosowanie
preparatów probiotycznych jest wielce uzasadnione. Przydatne są one do
zasiedlania przewodu pokarmowego
ptaków od pierwszych dni odchowu by
zapobiec kolonizacji niepożądaną florą.
Wśród bakterii probiotycznych najbardziej znane to Bifidobacterium, Enterococcus, Lactobacillus i Pediococcus.
Do wzrostu wymagają one kwaśnego pH treści przewodu pokarmowego.
Wiadomym jest, że większość bakterii
patogennych nie jest w stanie rozwijać
się w kwaśnym pH. Dlatego stwierdza
się je najczęściej w dalszych odcinkach
przewodu pokarmowego (jelita) - tam
pH jest wyższe. Dla przykładu pH żołądka mięśniowego ptaków wynosi 2,0
–2,6, natomiast w dalszych odcinkach
przewodu pokarmowego 5,59 – 6,87.
W dużej mierze jednak odczyn pH zależy od skarmianej paszy (im więcej białka tym wyższe – stąd częste biegunki po
nagłych zmianach paszy na bogatobiałkową). Wrażliwość wybranych bakterii
patogennych na odczyn pH przedstawia Tabela 1. Z tych powodów wskazane jest stosowanie kwasów organicznych
(najlepiej w postaci gotowej mieszaniny jak np. AviCid) tuż przed podaniem
probiotyków (AviPro).
Podawanie prebiotyków, jakimi są
kwasy organiczne sprawia, że odczyn
treści przewodu pokarmowego spada, co
ułatwia kolonizację bakteriom probiotycznym, które podajemy dnia następnego. Probiotyki powinny być podawane regularnie poczynając od pierwszych
dni życia (czyli również w sezonie lęgowym). W późniejszych okresach w zależności od tego czy w danym stadzie występują problemy „biegunkowe” podawać
je powinniśmy 2- 3 razy w tygodniu.
Na rynku krajowym znajduje się bardzo
szeroka oferta preparatów tego typu, a ich
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Wpływ stosowania antybiotyków oraz prebiotyków na patogenną i probiotyczną florę przewodu pokarmowego gołębi.
różnorodność może przyprawić przeciętnego hodowcę o zawrót głowy i wybranie najwłaściwszego preparatu może być
pewnym problemem. Czym więc się
kierować? Jedną prostą zasadą - im bogatszy skład tym lepiej.
Jak dużą rolę w profilaktyce nieswoistej
chorób przewodu pokarmowego odgrywają probiotyki potwierdziły liczne badania naukowe przeprowadzane w wielu
krajach w tym również w Polsce. Ośmielę
się stwierdzić, że w pewnym sensie mają
one przewagę nawet nad szczepionkami. Pytanie jakie może się pojawić to –
dlaczego? Przecież to właśnie szczepionki odpowiadają za to, że w organizmie
immunizowanych ptaków pojawiają się
swoiste przeciwciała chroniące przed
danymi antygenami. Klucz do odpowiedzi tkwi w swoistości reakcji immunologicznych. Powstające przeciwciała chronią przed inwazją tylko tego typu patogenu przeciwko, któremu powstały. Dla
przykładu serowarów Salmonella jest
prawie 2500! (choć nie wszystkie z nich
są chorobotwórcze). Spadek pH i kolonizacja „ pożyteczną ” florą wywiera pozytywny efekt niezależnie od specyfiki patogenu. Bardzo dobrym przykładem może
być Finlandia, w której metoda kompetycyjnego wykluczenia stosowana jest od
1976 r. i obecnie kraj ten wolny jest od
salmoneloz drobiu.
Opisywane przeze mnie przykłady zastosowania odnoszą się w zasadzie do zapobiegania chorobom. Co
jednak, jeżeli patogenom uda się pokonać barierę układu odpornościowego
i dojdzie do wystąpienia objawów chorobowych? W takich wypadkach konieczna jest odpowiednio nacelowana antybiotykoterapia. Prawidłowo prowadzo-
na kuracja antybiotykowa prowadzi do
szybkiego powrotu ptaków do zdrowia
jednak podawanie antybiotyków per os (
z wodą, lub karmą - najpowszechniejsza
metoda w przypadku ptaków) prowadzi
do wyjałowienia przewodu pokarmowego z fizjologicznej flory. Ptaki takie stają
się, więc ponownie narażone na zachorowanie, dodatkowo wystąpić u nich
mogą niedobory. Okres po antybiotykoterapii jest więc kolejnym wskazaniem
do stosowania probiotyków.
Zmiany składu flory układu pokarmowego w czasie trwania i po antybiotykoterapii w bardzo ogólny sposób
ilustruje Rycina 1. Równocześnie chciałbym nadmienić, że nowoczesne probiotyki jakim jest AviPro (premiera na
Targach Gołębi Pocztowych w Sosnowcu) zawierają kultury bakterii oporne na
najpowszechniej stosowane antybiotyki
pH E. coli Salmonella Clostridium
6,4 ++++
++++
++++
6,0
+++
+++
++++
5,8
++
++
++++
5,4
+
+
+++
5,0
-
+/-
++
4,5
-
-
+
4,0
-
-
-
Zależność między pH przewodu
pokarmowego ptaków, a możliwością
rozwoju bakterii
wobec czego śmiało mogą być stosowane w trakcie antybiotykoterapii.
Pod koniec chciałbym wspomnieć
o kilku praktycznych aspektach w stosowaniu probiotyków. Preparaty te to
kompozycja żywych mikroorganizmów.
Wrażliwe są więc one na warunki przechowywania takie jak wysoka temperatura czy światło. Są to preparaty przeznaczone do podawania z paszą lub wodą.
W przypadku podawania z wodą należy pamiętać, że nie może zawierać ona
nawet śladowych ilości substancji odkażających, ponieważ te bardzo szybko
zabijają bakterie preparatu. Woda, którą
rozcieńczamy preparat probiotyczny
nie powinna również zawierać chloru.
Woda wodociągowa zdatna do spożycia przez ludzi niestety chlor zawiera.
Zredukować jego ilość można po przez
dodanie tiosiarczanu sodu – 20 mg/litr.
O wiele łatwiejszą metodą jest odstawienie wody na 12 godzin przed rozpuszczeniem w niej preparatu i podaniem
ptakom. Preparaty powinny być podawane niezwłocznie po przyrządzeniu, zużyte
w ciągu maksymalnie 12 godzin i stosowane ściśle z zaleceniami producentów.
Działanie probiotyku potęgują preparaty
zawierające β-glukany i MOS (mannanooligo-sacharydy) (np. AviMune), dlatego
korzystnie jest podawać takie preparaty
równocześnie z probiotykiem. Kończąc
jeszcze jedna uwaga – preparaty probiotyczne zawierające duże ilości bakterii
w składzie posiadają również substancje będące dla nich odżywką dlatego po
podaniu ich w wodzie namnażają się
szybko tworząc śluzowaty osad. Nie jest
to zjawisko negatywne tylko dowód na to,
że bakterie zawarte w preparacie są żywe
i namnażają się.
styczeń-marzec 2013
49
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
50
styczeń-marzec 2013
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
To największa tego typu giełda
w Polsce. Co miesiąc odwiedza nas
około 4 tysiące hodowców z całego
kraju. Organizatorem jest Stowarzyszenie Buskich Miłośników Hodowców
Gołębi Ozdobnych, Drobiu, Ptaków
Egzotycznych i Zwierząt Futerkowych.
Choć zima powróciła i pogoda nie
dopisała, jednak tak jak co miesiąc na
naszą giełdę przybyło wielu miłośników
zwierząt. Ciekawostką jest to, iż coraz
więcej hodowców zagranicznych przyjeżdża do Buska, ponieważ można tu
kupić różnorodne, dobrej klasy okazy.
Oprócz kupna zwierząt przyjeżdżający mogą zaopatrzyć się również w pasze,
profesjonalne preparaty witaminowe
i akcesoria potrzebne do hodowli.
Poniżej przedstawiam niektóre ceny
dobrej klasy zwierząt:
GOŁĘBIE: Pawik do 70zł/szt. Loczek
do 80zł/szt. Garłacz Pomorski 80 do
200zł/szt. King od 50 do 100zł/szt. Perukarz do 150zł/szt. Bagneta Norymberska 100zł/szt. Niemiecki Wystawowy
od 40zł do 100zł/szt. Ryś 50 do 80zł/szt.
Orlik Polski 10-30zł/szt. Tipler Angielski 10-30zł/szt. Turkot Vogtlandzki
40-50zł/szt. Turkot Niemiecki 50zł/szt.
Turkot Bucharski do 130zł/szt. Srebrniak Polski do 150zł/para. Śląski Tarczowy 40-50zł/szt. Karier 50-150zł/szt. Gil
15zł/szt. Rzeszowski Wystawowy do
150zł/szt. Garłacz Saksoński 130zł/szt.
Garłacz Górnośląski Koroniaty do 80zł/
szt. Motyl Warszawski 150zł/szt.
DRÓB: Paw Niebieski od 150-300zł/szt.
Perliczka 30-40zł/szt. Kaczka Mandarynka 80-150zł/szt. Karolinka 100zł/
szt. Cyraneczki od 200 do 300zł/para.
Bażant diamentowy 150zł/para. Bażant
Królewski 100-150zł/para. Bażant Srebrny 70-100zł/szt. Bażant Łowny 30zł/
szt. Kura Brahma 60-90zł/szt. Kochin
Olbrzymi 80zł/szt. Kochin miniaturki
od 80zł/para. Arakuana 35zł/szt. Sybrytki 80zł/para. Zielononóżki 30-40zł/szt.
Czubatka Polska 25-40zł/szt.
KRÓLIKI: W zależności od rasy od 50
do 130zł/szt.
Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych na naszą giełdę
w kolejnych miesiącach!
Magdalena Lewińska
styczeń-marzec 2013
51
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Ciąg dalszy historii powstania PZHGRiDO
W
dniu 16 kwietnia 1994 r. odbyło się posiedzenie
Zarządu Polskiego Związku
Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobiu Ozdobnego w domu
pana Stefana Kobiałki ul.
Królewicza Jakuba 17, a tematem posiedzenia były sprawy
organizacyjne Związku, ocena
dotychczasowej działalności
i przyjęcie kierunków działania na przyszłość. W posiedzeniu oprócz członków
Zarządu, przewodniczącego
komisji rewizyjnej i przewodniczącego sądu koleżeńskiego
wzięli udział zaproszeni goście
w osobach: pana Józefa Seniuka, pana A. Świeckiego i pana
Henryka Czajki. Pan prezes
Bogumił Salicki przedstawił
podstawowe zadanie Związku tj. integracja hodowli gołębi w Polsce. W ciągu dwóch
nasza organizacja powiększyła się dwukrotnie i liczy
7 Związków i 12 Oddziałów
oraz trwają rozmowy z trzema organizacjami (Darłowo, Katowice, Elbląg) w sprawie przyjęcia ich na członków.
Prowadzone są ciągłe rozmowy z Łodzią i hodowcami
z Warszawy celem zintegrowania się z naszą organizacją.
Aktualnie stwierdził Prezes R.
Salicki zasięgiem swoim obejmujemy cały obszar kraju,
a poza nami pozostają pojedyncze organizacje. W 1993
r. z inicjatywy Hodowców
z Włocławka a zwłaszcza
pana R. Suskiego powstał
Klub Hodowców Gołębi Ras
Niemieckich, który wykazuje się prężną działalnością,
nawiązał kontakt z Hodowcami w Niemczech, a na wystawie w Toruniu pokazał się
w grupie zorganizowanej. We
wszystkich naszych związkach odbyły się wystawy, które
były dobrze zorganizowane
i cieszyły się dużą frekwencją.
Po obszernej i obiektywnej dyskusji która trwała do godzin popołudniowych, a którą podsumował
pan Prezes Bogumił Salicki,
który stwierdził, że spotkanie
dzisiejsze było potrzebne, oraz
wskazało na pracę Kolegium
Sędziów które ma odgrywać
pierwszoplanową rolę w orga-
52
styczeń-marzec 2013
Zygmunt Woźniak
nizacji wystaw. Mówił również
o integracji Warszawy i Łodzi
z naszą organizacją oraz opracowywanie wzorców na hodowane rasy gołębi w Polsce. Na
zakończenie podjęto następujące uchwały:
- termin zebrania sprawozdawczego ustalono na trzecią dekadę września, delegaci będą wybierani wg klucza 1
delegat na 50 członków.
- składkę członkowską
ustalono na 20000 zł rocznie
od 1 członka.
Polski Związek Hodowców
gołębi Rasowych i Drobiu
Ozdobnego pragnie przystąpić od Europejskiego Związku. W związku z powyższym
Zarząd udzielił pełnomocnictwa Panu Prof. Zb. Dorynkowi z Poznania do reprezentowania Związku na Zjeździe
w Niemczech w celu załatwienia spraw związkowych
z naszym członkostwem.
- przyznaje się wstępnie
organizację Wystawy Ogólnopolskiej Poznaniowi (luty
1995). Ewentualne zmiana
może nastąpić we wrześniu.
- zobowiązuje się organizacje, aby w wydawanych
katalogach z okazji wystaw
zamieszczały informacje
o działalności Związku.
- zobowiązuje się Prezesa, aby powiadomił Przewodniczącego Kolegium
Sędziów Pana E. Czepczyńskiego o konieczności zmiany
nazwy Kolegium Sędziów na
Krajowe Kolegium Ekspertów
gołębi i drobiu ozdobnego,
oraz przekazał sugestie, aby
przy egzaminach na sędziów
danej rasy był ekspert z tej rasy
z prawem głosu
W okresie letnim kol. J.
Woźniak nawiązywał kontakty
z organizacjami które nie były
członkami Związku. W ten
sposób do Związku przystąpił Łódzki Związek z prezesem panem Michałem Stasiakiem i Środkowo Pomorski
Związek w Darłowie z Panem
Prezesem Zbigniewem Gilarskim i oddział PZHGRiDO
w Toszku z Prezesem Karolem Winnickim. W dniu 20
sierpnia 1994 r. rozesłano
pismo do wszystkich jednostek organizacyjnych, członków Zarządu i Komisji Rewizyjnej i Sądu Koleżeńskiego
o mającym się odbyć Krajowym Walnym Zjeździe Delegatów. W dniu 24 września
1994, o godz. 11:00 w Domu
Kultury w Warszawie – Wilanowie, ul. Janczarów 7 z następujących porząkiem obrad:
- zagajenie
- sprawozdanie Zarządu
z działalności Związku za
lata 1992-1993
- sprawozdanie Komisji
Rewizyjnej
- sprawozdanie Sądu Koleżeńskiego
- dyskusja
- ustalenie terminu i miejsca wystawy ogólnopolskiej
i konkursu srebrniaka, oraz
terminów wystaw lokalnych
- przyjęcie uchwał i wniosków
- sprawy różne i zamknięcie obrad
Lokal na odbycie Zjazdu załatwiał bez żadnej
odpłaty pan Stefan Kobiałka. W zjeździe wzięło udział
24 delegatów, z następujących Związków: Łowicza,
Poznania, Torunia, Krakowa, Włocławka, Kielc, Starachowic, Suwałk, Rzeszowa,
Wrocławia, Radomia, Olsztyna i Zielonej Góry. Delegatów
powitał pan Prezes Bogumił
Salicki i zaproponował przyjęcie wysłanego do związków porządku obrad, którego zebrani przyjęli jednogłośnie. Sprawozdanie Zarządu
przedłożył zebranym prezes
pan Bogumił Salicki. Z uwagi
na nieobecność Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pana Antowniego Szmala sprawozdania nie składano,
a sprawozdanie Sądu Koleżeń-
skiego złożył pan Zbigniew
Szwede. Nad złożonymi sprawozdaniami głos zabrało 14
delegatów, a ich wypowiedzi
były wyrazem troski o zjednoczenie ruchu hodowlanego w Poslce, a życzeniem
delegata pana Stafana Kobiałki było, aby w 1994 była
jedna organizacja zrzeszająca
wszystkich hodowców gołębi i drobiu w Polsce. W sprawach różnych przedłożono
do zatwierdzenia regulamin
pracy Zarządu i Sądu Koleżeńskiego. Oba te dokumenty zatwierdzono jednogłośnie. Przyjęto również uchwały które wytyczają kierunki
działania Związku na najbliższą przyszłość. Z ważniejszych
uchwał to:
- odbycie walnego zjazdu
sprawozdawczo-wyborczego
w drugiej połowie września
1995 r.,
- kontynuowanie dialogu z organizacjami hodowlanymi pozostającymi poza
PZHGRiDO, celem zintegrowania ruchu hodowlanego w Polsce,
- organizowanie wystaw
ogólnopolskich, regionalnych, lokalnych i klubowych,
- dążenie do zwiększania
ilości klubów działających
przy PZHGRiDO,
- dążyć do przystąpienia
PZHGRiDO do Europejskiego Związku,
- rozpocząć niezwłocznie do wydawania własnego
Biuletynu dla hodowców.
Uchwały powyższe zostały
przyjęte jednogłośnie i na tym
Walny Zjazd sprawozdawczy został zakończony. Należy podkreślić w tym okresie aktywną działalność przewodniczącego ogólnopolskiego Kolegium Sędziów Ekspertów ds. hodowli i oceny gołębi rasowych pana Eugeniusza
Czepczyńskiego który opracował i wydał wzorzec gołębi dla Związków, Sędziów
i Hodowców. Na dzień 25.03
1995 OKSE miało w swoich
szeregach 11 sędziów ekspertów i 67 sędziów którzy byli
uprawnieni do oceny gołębi
rasowych na wystawach organizowanych w Polsce.
Zygmunt Woźniak
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
POLSKI ZWIĄZEK HODOWCÓW GOŁĘBI
RASOWYCH I DROBNEGO INWENTARZA
33-100 Tarnów, ul. H. Marusarz 24, tel. 014 626 96 81, 503 039 284
NIP: 796-25-29-138 REGON: 671962564
PKO Bank Polski S.A. nr konta: 29 1020 4027 00001402 0478 0260
Tarnów, 5 marca 2013 r.
Prezesi i Zarządy
Organizacji Członkowskich PZHGRiDI
Walny Zjazd Delegatów Polskiego Związku Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza – sprawy organizacyjne
W bieżącym roku upływa czteroletnia kadencja
władz Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobnego Inwentarza. W trakcie Walnego Zjazdu
Delegatów wybrany zostanie Zarząd Główny, Główna
Komisja Rewizyjna oraz Główny Sąd Koleżeński. Wyboru
władz PZHGRiDI na kolejną kadencję dokonają Delegaci
wybrani i oddelegowani przez Organizacje Członkowskie
PZHGRiDI.
Zarząd Główny PZHGRiDI zobowiązuje Zarządy
Organizacji Członkowskich do dokonania następujących
czynności:
1) Przesłania do dnia 15 kwietnia 2013 r. na adres
sekretarza Zarządu PZHGRiDI - Tomasz Orłowski,
ul. Zielona 4a, 46-070 Polska Nowa Wieś - imiennego
wykazu swoich członków według stanu na dzień
31 grudnia 2012 r. wraz z kserokopią dokumentów
potwierdzających opłacenie składek członkowskich
za 2013 r. Wykaz ten stanowić będzie podstawę do
określenia i weryfikacji odpowiedniej ilości delegatów
na Walny Zjazd PZHGRiDI przysługujących
Organizacjom Członkowskim.
2) Dokonania wyboru delegatów w takim terminie, aby
imienny wykaz delegatów wraz ze stosowną uchwałą
o wyborze został przekazany do dnia 10 maja 2013 r.
na w/w adres sekretarza Zarządu PZHGRiDI.
Obrady Walnego Zjazdu Delegatów PZHGRiDI
zaplanowano na trzecią dekadę czerwca 2013 r., dlatego
nieprzekraczalnym terminem zgłoszenia delegatów jest
dzień 10 maja 2013 r., co pozwoli wypełnić postanowienie
§14, pkt 10. Statutu PZHGRiDI.
Przypomina się, że zgodnie ze Statutem PZHGRiDI:
- §14, pkt 5 - każde Stowarzyszenie Członkowskie
PZHGRiDI wybiera delegatów na Walny Zjazd
Delegatów PZHGRiDI według klucza ilościowego
przedstawionego w tabeli.
Ilość członków Organizacji
Członkowskiej PZHGRiDI
Liczba delegatów
do 40 członków
1 delegat
od 41 do 80 członków
2 delegatów
od 81 do 120 członków
3 delegatów
od 121 do 160 członków
4 delegatów
od 161 do 200 członków
5 delegatów
od 201 do 240 członków
6 delegatów
od 241 do 280 członków
7 delegatów
- §14, pkt 6 - kadencja każdego delegata trwa cztery lata.
Przypomina się, że składka członkowska na rok
2013 wynosi 20 zł / 1 osobę (członka organizacji
członkowskiej PZHGRiDI). W tytule przelewu lub przekazu
potwierdzającego opłatę składek członkowskich należy
podać numer organizacji według ewidencji PZHGRiDI
oraz informację czego dotyczy opłata, np. „związek nr XYZ
składka członkowska PZHGRiDI za 2013”.
Jan Pajka, Prezes Zarządu PZHGRiDI
Posiedzenie Zarządu PZ, Głównego Kolegium Sędziów,
Komisji Standaryzacyjnej Gołębi
oraz Komisji Hodowlanej oraz zaproszonych gości
W
dniu 02. 03. 2013 roku
w Warszawie odbyło
się wspólne posiedzenie Zarządu PZ , Głównego Kolegium Sędziów, Komisji Standaryzacyjnej Gołębi, Komisji Hodowlanej poszerzone o zaproszonych
hodowców.
Omówiono i podjęto decyzje dotyczące minionego okresu wystawowego, poziomu przeprowadzonych ocen
sędziowskich oraz przeprowadzono
dyskusje w celu rejestracji lub nowelizacji ras gołębi.
W wyniku rzeczowej dyskusji
podjęto wspólne decyzje zobowiązując
redakcję Biuletynu do ich opublikowania. I tak;
- komunikat Zarządu P Z, Głównego Kolegium Sędziów [str. 54]
- komunikat Głównego Kolegium
Sędziów [str. 55]
- komunikat Komisji Standaryzacyjnej Gołębi [str. 56]
Zarząd Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobnego Inwentarza oraz Kolegium Sędziów dziękuje Dyrektorowi
Ogrodu Zoologicznego w Warszawie Andrzejowi Kruszewiczowi za
bezpłatne udostępnienie sali. Koledze Januszowi Rakowi za pomoc
przy organizacji spotkania.
styczeń-marzec 2013
53
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
KOMUNIKAT
Zarządu i Kolegium Sędziów Polskiego
Związku Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobnego Inwentarza
z dnia 02 marca 2013 roku
W
dniu 02.03.2013r.
odbyło się
w Warszawie
wspólne posiedzenie Zarządu Polskiego Związku
i Kolegium Sędziów, podczas
którego omówione zostały wystawy organizowane przez naszych
Członków w sezonie 2012 – 2013.
W wyniku dyskusji, biorąc pod
uwagę sugestie zgłaszane przez
naszych Członków, hodowców
podczas wystaw, korespondencję,
wymianę poglądów w Internecie
oraz w oparciu o własne spostrzeżenia przekazujemy poniższe
informacje :
Zarząd i Kolegium Sędziów
doceniają starania wszystkich tych,
którzy w jak najlepszy sposób
starają się organizować wystawy,
z zachowaniem wszelkich prawidłowości. Popularyzacja hodowli jest
zwieńczeniem pracy nas wszystkich.
Cenimy to, że nasi Członkowie
organizują coraz ciekawsze wystawy, na których jest coraz większa
ilość osób zwiedzających. Jest
to znaczący wkład w promocję
hodowli gołębi, drobiu, królików
i drobnego inwentarza.
Duże znaczenie ma, bez wątpienia, udzielany przez Ministra
Rolnictwa patronat nad wystawami i przyznawane indywidualne
nagrody.
Nasi Członkowie mają w swoich
szeregach oddanych i kreatywnych
działaczy, którzy tworzą pozytywną
atmosferę i integrują społeczności lokalne dla rozwoju hodowli
i prezentacji zwierząt wyhodowanych w Polsce. Podkreślić należy, że
bez współpracy naszych Członków
z samorządami wojewódzkimi,
powiatowymi, miejskimi i gminnymi nie byłoby wielu wystaw
w kraju. Także współpraca
w organizacji wystaw z hodowcami zagranicznymi, a szczególnie
z Niemiec, daje w wielu wypadkach bardzo pozytywne wyniki.
Polski Związek docenia inicjatywy,
54
styczeń-marzec 2013
popiera je i będzie dążyć do pogłębienia i rozwoju tej współpracy.
Wiele osób w naszym kraju od
wielu lat pracowało i nadal pracuje
tworząc wyrazisty obraz polskiej
hodowli gołębi, drobiu, królików
i drobnego inwentarza. Mamy
osiągnięcia, mamy też powody do dumy – praca ta została
niejednokrotnie doceniona na
forum międzynarodowym. O taki
pozytywny obraz zabiegaliśmy
przez ostatnie lata, tworząc nowe,
odtwarzając stare, udoskonalając
już istniejące polskie i zagraniczne
rasy, uzyskując wysoki poziom
hodowli zwierząt. Praca hodowlana to rozmnażanie, wieloletnia
selekcja, poświęcanie własnej
energii i czasu a także dbałość
o standardy hodowlane oraz przestrzeganie przyjętych i ustanowionych zasad i przepisów.
Podkreślamy, że wystawy
zwierząt organizowane przez
naszych Członków mają za zadanie
zaprezentowanie dorobku hodowlanego indywidualnego hodowcy
i pochwalenie się własnymi osiągnięciami. Także w ramach zdrowej
konkurencji i w dobrej atmosferze
mają docenić starania i dorobek
każdego hodowcy i jednocześnie
pozwalają samemu wyciągnąć
wnioski jak polepszyć własną
hodowlę i sprostać stawianym przez
konkurencję wymogom.
Jest to swego rodzaju święto
nie tylko dla indywidualnego
hodowcy, będące podsumowaniem
dotychczasowej pracy, ale także dla
nas wszystkich wnoszących swój
wkład w ogólny obraz polskiej
hodowli, również na międzynarodowej arenie. Poziom wystawy
zależy od jej uczestników i tego co,
chcąc czy nie chcąc swoim zachowaniem i własnym dorobkiem
hodowlanym reprezentują, organizator jedynie udostępnia odpowiednie środki aby takie ekspozycje mogły zaistnieć.
Ale należy również zauważyć, że
to właśnie organizator odpowiada
za poziom ogólny organizowanych
imprez oraz ponosi pełną odpowiedzialność zarówno za ich sukcesy,
jak i porażki. Odpowiedzialność nie
tylko przed wystawcami i zwiedzającymi, ale także przed organem
nadrzędnym, jakim jest Polski
Związek.
Polski Związek stworzył wzorce, odpowiednie regulaminy,
instrukcje i podjął uchwały, które
w bardzo dokładny i jednoznaczny
sposób określają co jest a co nie
jest dopuszczalne na wystawach,
organizowanych przez Związki
i Stowarzyszenia w nim zrzeszone.
I nie jest to prawo istniejące
tylko na papierze, to prawo obowiązuje nas wszystkich.
Jeżeli obecnie istnieją jeszcze
uregulowania, które wymagają
doprecyzowania, to doprecyzowanie to nastąpi przed następnym sezonem wystawienniczym
i dołożymy wszelkich starań, aby
zasady udziału w wystawach były
jak najbardziej czytelne, przejrzyste
oraz powszechnie znane.
Zarząd i Kolegium Sędziów są
otwarci na ewentualne wnioski
zgłaszane przez naszych Członków.
Mamy tu na myśli, prezentację
eksponatów na obcych znakach
hodowlanych, udział w wystawach
hodowców należących do Klubów
międzynarodowych, itp.
Wspólnie doprowadzimy do
wyraźnego odróżnienia wystawy od
pikniku, festynu, happeningu, czy
odpustu.
Wszelkie próby łamania czy
naginania elementarnych zasad
w imię nieuczciwej konkurencji nie
będą tolerowane przez Polski Związek, który jako najwyższa instytucja
stanowi pieczę nad zrzeszonymi
w nim organizacjami i który jako
instytucja nadrzędna ustanawia
i zatwierdza regulaminy obowiązujące naszych Członków.
W przypadku stosowania
samowoli i łamania przyjętych
zasad, takie działania będą oznaczały podważanie wiarygodności
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Polskiego Związku jako instytucji,
w żadnym przypadku nie będzie
one tolerowane, a wobec członków
Polskiego Związku, którzy dopuszczą
się tych nieprawidłowości zostaną
wyciągnięte odpowiednie konsekwencje.
Władze Polskiego Związku zgodnie ze Statutem par. 9,10
i 11 mają obowiązek zajmować się
sprawami, które dotyczą naszych
Członków.
Nie zajmujemy się sprawami
i korespondencją indywidualnych
osób uwikłanych w takie czy inne
konflikty. Zarząd Polskiego Związku
skupia się nad oficjalnymi, formalnymi regulacjami, mającymi w jak
najlepszy sposób służyć wszystkim hodowcom, zainteresowanym
prowadzeniem hodowli w sposób
poważny i odpowiedzialny.
Jednocześnie oświadczamy, że
nie będziemy uczestniczyć, ani też
angażować się w sprawy niegodne
koleżeńskich zasad wzajemnego bytu
w stowarzyszeniach skupiających
hodowców.
Nie ma miejsca na polskich
wystawach dla łamania podstawowych zasad przyzwoitości,
nieetycznego zachowania i wreszcie
łamania prawa, ustanowionego
przez Polski Związek dla dobra
wszystkich hodowców. Nie ma
miejsca dla łamania zasad zdrowej
konkurencji w imię łatwego zysku,
czy wątpliwego splendoru. Nie
ma zgody na burzenie wizerunku
polskiej hodowli dla zaspokajania
własnych niskich ambicji. Takie
sytuacje nie mają prawa istnieć na
polskiej scenie hodowlanej ani w jej
kuluarach i z całą pewnością nie
będą tolerowane przez Polski Związek a co za tym idzie przez osoby,
które przez lata z bezinteresownym
poświęceniem starały się kreować
należyty obraz polskiej hodowli na
forum międzynarodowym i ustanawiać podstawowe zasady pracy
hodowlanej.
Skoro tak bardzo chcemy dorównać i prześcignąć europejski poziom,
najpierw należy mu sprostać i stanąć
na wysokości zadania poprzez
merytoryczną dyskusję, koleżeńską
atmosferę, przestrzeganie prawa
i wzajemny szacunek.
Wypracowanie standardowych
i powszechnie znanych reguł obowiązujących na wystawach, pozwoli nam
wszystkim uzyskać jasną informację,
czego możemy od wystawy oczekiwać a zarazem zwiększyć w nich
udział hodowców.
Zarząd i Kolegium Sędziów
PZHGRiDI
Komunikaty
Kolegium Sędziów
• Przewodniczący Kolegium Sędziów
i Zarząd D.S.H.G.R. i D. I. w miesiącu grudniu zawiesił Pana Ryszarda Marcinkowskiego na okres 1 roku
za wystawianie gołębi z przeciętymi obrączkach, jednoczesne pozbawiając zdobytych nagród na wystawie
w Opolu.
• Przewodniczący Kolegium Sędziów
i Zarząd D.S.H.G.R. i D. I. w miesiącu grudniu zawiesił Pana Alfreda
Sondel za wystawianie gołębia z przeciętą obrączką na wystawie w Opolu.
Karę zawieszenia zamieniono na logistyczne zabezpieczenie wystawy we
Wrocławiu.
• Zarząd Kolegium Sędziów zawiesił Pana Waldemara Moczadło na
okres dwóch lat zakazu oceny gołębi
za nieetyczne zachowanie na Wystawie w Warszawie, oraz notoryczne nie
przestrzeganie Regulaminu Kolegium
Sędziów §23 pkt 2c.
• Za dwukrotnie nieetyczne zachowanie na wystawie w Warszawie polegające na przebywaniu podczas oceny
swoich eksponatów, Zarząd Kolegium
Sędziów wprowadził ograniczenie
polegające na niezatwierdzaniu Pana
Stefana Jeglińskiego do oceny eksponatów na wystawach na której zainteresowany wystawia swoje eksponaty
przez okres dwóch lat.
• Zarząd Kolegium Sędziów wstrzymuje Pani Annie Roszewskiej odbywanie asyst sędziowskich drobiu
ozdobnego za nieprzestrzeganie zasad
etyki, Regulaminów i Instrukcji opracowanych przez Zarząd Kolegium
Sędziów, do czasu zdania ponownego egzaminu asystenckiego w dniu
24-01-2014 r.
• Zarząd Kolegium Sędziów wstrzy-
muje Panu Mirosławowi Budzianowskiemu odbywanie asyst
sędziowskich gołębi za nieprzestrzeganie zasad etyki, Regulaminów i Instrukcji opracowanych
przez Zarząd Kolegium Sędziów, do
czasu zdania ponownego egzaminu
asystenckiego w dniu 24-01-2014 r.
• W związku z licznymi uwagami do
oceny eksponatów przez Pana Stanisława Jagiełło na wystawach w Giżycku i Białymstoku Zarząd Kolegium
Sędziów zawiesza wyżej wymienionego sędziego do czasu zakupu nowych
Wzorców Gołębi".
• W sezonie wystawowym 2012/2013
uprawnienia sędziowskie uzyskał Dominik
Adamski z Krakowa
otrzymując uprawnienia w Grupie I specjalność 2 i w Grupie II
specjalność 3
• Od sezonu wystawowego 2013/2014
Pan Roman Lach
powraca do pełnienia
obowiązków sędziowskich w następujących grupach: Grupa
II specjalność 3, Grupa III specjalność
4, Grupa V specjalność 6, Grupa IX
specjalność 11, 12, 15, 16, 17
• Uprawnienia sędziowskie poszerzyli Pan Sławomir Ratajczak: Grupa
IV specjalność 5, Grupa VI specjalność 7; Pan Stasys Patkauskas: Grupa
I specjalność 2, Grupa II specjalność
3; Pan Teodor Siano: Grupa I specjalność 2, Grupa III specjalność 4
UCZESTNICY WSPÓLNEGO POSIEDZENIA - ZDJĘCIA EDWARD GERSZTYN
Przemawia Zbigniew
Rajski
Łukasz Lubaś przewodniczący Komisji Standaryzacyjnej Gołębi
Jerzy Szawiel,
przewodniczący
Komisji Hodowlanej
styczeń-marzec 2013
55
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Komunikat Komisji Standaryzacyjnej
Komisja Standaryzacyjna
działa w stałym dwuosobowym składzie: Łukasz Lubaś
i Manfred Uglorz. Trzecia
osoba z regulaminowego
składu jest dobierana wg
potrzeb, w zależności od
ras, które są w rejestracji.
W ostatnim czasie
zarejestrowane
zostały następujące
rasy:
wany jego udział w lotach
konkursowych (min 1 lot
konkursowy).
• Bij afgański. Wysokolot• Mewka bułgarska (EE
727). Zarejestrowany
wzorzec jest tłumaczeniem
wzorca bułgarskiego. Gołębie te budziły duże zainteresowanie na wystawie europejskiej w Lipsku. Aktualnie
jest to już rasa zarejestrowana w Federacji Europejskiej.
na rasa gołębi pochodząca
z Afganistanu. Wzorzec
jest tłumaczeniem z języka
angielskiego. W prasie
niemieckiej i holenderskiej
rasa została szczegółowo opisana. Rasa ma we
wzorcu zapis, iż warunkiem
przystąpienia do oceny
gołębia musi być udokumentowany jego udział
w lotach konkursowych
(min 1 lot konkursowy).
pejskiej gołąb ten została
przeniesiony z Grupy V
– Barwne, gdzie figurował
pod numerem (EE 481)
do Grupy I – Uformowane
i otrzymał numer (EE 64).
Tak więc również w polskim
zestawieniu rasa zostaje
przeniesiona do Grupy
I „specjalność 2 – pozostałe rasy”. Nowy wzorzec
jest tłumaczeniem z języka
czeskiego.
• Murzynek lotny. Zmiana obrączki 9 na 11, uzasadnieniem jest obfite upierzenie nóg. Wniosek w tej sprawie został złożony przez
hodowców tej rasy (Rydzewski Grzegorz, Rydzewski
Jacek, Szabłowski Henryk)
na wystawie krajowej w Kielcach. Wniosek został pozytywnie zaopiniowany przez
komisję.
• Warneński lotny (EE
1000). Wzorzec jest tłumaczeniem wzorca bułgarskiego i niemieckiego. Rasa ta
jest również zarejestrowana
w Federacji Europejskiej.
• Węgierski pocztowy
wystawowy (EE 36) – rasa
z południowo-wschodnich
Węgier. Wzorzec jest tłumaczeniem aktualnego wzorca
węgierskiego.
Aktualna
nowelizacja
wzorców
• Bij bakijski. Wysokolot-
na rasa gołębi pochodząca
z Azerbejdżanu. Rasa ma we
wzorcu zapis, iż warunkiem
przystąpienia do oceny gołębia musi być udokumento-
56
styczeń-marzec 2013
Podczas ostatniej trzymiesięcznej pracy komisji
znowelizowane zostały
następujące wzorce:
• Śląska barwnogłówka
(EE 64). W najnowszym
wykazie Federacji Euro-
le podjętej na posiedzeniu
Kolegium Sędziów w 2006
r. dopuszcza się na wystawach w kraju obrączkę nr
8 (w Federacji Europejskiej obowiązuje obrączka nr 7). Hodowcy tej rasy
muszą zdawać sobie sprawę,
że gołębie na takich obrączkach wystawiane za granicą
zostaną zdyskwalifikowane.
• Rostowski jednoko-
lorowy – rasa rosyjska.
W polskim wzorcu obowiązuje nr 9. Rasa ta nie
występuje w zestawieniu
EE. Na wniosek hodowców w/w rasy dopuszcza
się na wystawach w Polsce
obrączkę nr 10.
• Wywrotek wschodnio-
pruski (EE 819). Opierając się na uchwale podjętej na posiedzeniu Kolegium Sędziów w 2006 r.
dopuszcza się na wystawach w kraju obrączkę nr
11 (w Federacji Europejskiej obowiązuje obrączka nr 9). Hodowcy tej rasy
muszą zdawać sobie sprawę,
że gołębie na takich obrączkach wystawiane za granicą
zostaną zdyskwalifikowane.
• Berliński długodzioby
(EE 805) – rasa niemiecka. Opierając się na uchwa-
• Maściuch polski (EE
960) – rasa polska. Nowelizacja została dokonana na
wniosek Przewodniczącego
Klubu Maściucha Zbigniewa Gilarskiego i dotyczy
uznania nowej odmiany
barwnej. W pozycji „Kolor
i rysunek” zostaje dopisany
moretel jasny. Gołębie w tej
odmianie barwnej wystawiane były na kilku wysta-
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
wach, w tym na Wystawie
Krajowej w Szczecinie.
Zmiany numeracji
obrączek
w Europejskiej
Federacji
Na podstawie najnowszego wykazu ras zarejestrowanych w EE zostały wprowadzone zmiany w numeracji
obrączek. Ustosunkowując
się do tych zmian naniesione zostają korekty obrączek
w następujących rasach:
• Bagdeta norymberska
(EE 105) – rasa niemiecka.
Obowiązuje nr 10, stara
numeracja 9.
• Indian typu angielskiego
(EE 102) – rasa angielska.
Obowiązuje nr 10, stara
numeracja 9. W najbliższym
czasie ukaże się wzorzec.
• Lazurek (EE 403) – rasa
niemiecka (gładkonoga
z pomarańczowymi oczami
i pasami jest rasą śląską).
Obowiązuje nr 7+11, stara
numeracja 7+10.
• Kapucyn staroholenderski (EE 603) – rasa holenderska. Obowiązuje nr 8,
stara numeracja 7+8.
• Mewka aacheńska (EE
705) – rasa niemiecka.
Obowiązuje nr 8, stara
numeracja 7.
• Mewka barbarisi (EE
725) – rasa syryjska zarejestrowana przez niemiecki
związek. Obowiązuje nr 7,
stara numeracja 8.
• Niemiecki tippler wystawowy (EE 840) – rasa
niemiecka. Obowiązuje nr
7, stara numeracja 8.
• Rostowski białopierśny (EE
873) – rasa rosyjska zarejestrowana przez niemiecki
związek. Obowiązuje nr 10,
stara numeracja 9.
• Wołżański barwnopierśny
(EE 874) – rasa rosyjska zarejestrowana przez niemiecki
związek. Obowiązuje nr 10,
stara numeracja 9.
Na szkoleniu sędziów
i hodowców zorganizowanego przez Kolegium
Sędziów w Warszawie
02.03.2013r. zmieniona
została nazwa wcześniej
zarejestrowanej rasy widyn
na motyl polski „widyn”,
oraz omówiony i znowelizowany wzorzec.
Aktualnie
prowadzone prace
nad nowymi
wzorcami oraz
nowelizacją
istniejących
Na Wystawie Krajowej
w Kielcach Komisja Standaryzacyjna wraz z sędziami
(Adam Zdeb, Stanisław Śliż,
Jerzy Łyskawa, Zbigniew
Gilarski, Andrzej Grabowski, Stasys Patkauskas – wg
uprawnień sędziowskich)
dokonała przeglądu gołębi
zgłoszonych do rejestracji:
• Brodawczak staropol-
ski. Osobą do kontaktu
jest prof. Manfred Uglorz,
Okręgowy Związek Hodowców Drobnego Inwentarza
w Bielsku-Białej.
Po przeanalizowaniu
przedstawionej dokumentacji, rozmowach z sędziami
i hodowcami Komisja Standaryzacyjna w porozumieniu
z Kolegium Sędziów podjęła decyzję o zastosowaniu
szybkiej ścieżki rejestracyjnej
i zaakceptowaniu w/w rasy.
W najbliższym czasie zostanie
wydrukowany wzorzec.
• Pawik jedwabisty. Osobą
do kontaktu jest kol. Leszek
Borysiak, Polski Klub Pawika przy Poznańskim Związku
Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobiu Ozdobnego.
Wystawionych zostało 8
gołębi. Ze względu na tylko
jedną cechę różniącą te gołębie od najbliższej pokrojowo rasy, jaką jest pawik, oraz,
że pawik jest rasą angielską komisja odrzuciła wniosek. Gołębie te były wystawiane na Wystawie Europejskiej
w Lipsku.
• Pawik starego typu.
Osobą do kontaktu jest kol.
Edward Gersztyn, Dolnośląskie Stowarzyszenie Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza.
Wystawionych zostało 12
gołębi. Zdaniem komisji gołę-
bie te są produktem pośrednim przy udoskonalaniu
pawika i nie zostały wyhodowane przez polskich hodowców, dlatego wniosek został
odrzucony.
• Mewka mazowiecka.
Osobą do kontaktu jest kol.
Józef Michalski, Skierniewicki
Związek Hodowców Gołębi
Rasowych i Drobiu Ozdobnego.
Gołębie te nie zostały
pokazane na Wystawie
Krajowej w Kielcach, proces
rejestracyjny zostaje przesunięty na kolejny rok wystawowy. Rok 2013 nie zostaje
zaliczony.
• Mewka polska odmiana gładkogłowa. Osobą
do kontaktu jest kol. Jerzy
Lisowski, Białostocki Związek
Hodowców Gołębi Rasowych
Drobiu Ozdobnego i Drobnego Inwentarza.
Gołębie te nie zostały
pokazane na Wystawie
Krajowej w Kielcach, proces
rejestracyjny zostaje przesunięty na kolejny rok wystawowy. Rok 2013 nie zostaje
zaliczony.
• Krymka kujawska.
Osobą do kontaktu jest kol.
Tomasz Szymkiewicz, Klub
Hodowców Gołębi Ras
Niemieckich.
Wystawionych zostało 10
gołębi. Komisja dokonując
przeglądu gołębi i porównując je z projektem wzorca
podjęła decyzję o dopuszczeniu w/w rasy do dalszego
procesu rejestracyjnego.
Należy jednak gołębie poddać
ostrzejszej selekcji, gdyż
niektóre osobniki były zbyt
zbliżone pokrojowo do krymki polskiej.
• Mewka strykowska.
Wystawionych zostało 10
gołębi. Ze względu na bardzo
późny termin zgłoszenia
tej rasy do rejestracji, osoby
odpowiedzialne zobligowane są do uaktualnienia
dokumentacji rejestracyjnej.
Komisja dokonująca przeglądu dopuściła rasę do dalszego
procesu rejestracyjnego.
• Mewka litewska.
Wystawionych zostało 8 gołębi. Gołębie te nie
biorą udziału w procesie
rejestracyjnym PZHGRIDI.
Wystawione zostały przez
hodowców z Litwy. Hodow-
cy zwrócili się do Komisji
Standaryzacyjnej o wydanie
potwierdzenia (protokołu)
z faktu wystawienia tych
gołębi na Wystawie Krajowej
w Kielcach.
• Srebrniak białoogoniasty.
Wystawionych zostało 10
gołębi. Gołębie te stanowią
odmianę barwną polskiego długodziobego lotnego.
W Polsce przyjęte zostało,
iż poszczególne odmiany
barwne PDL traktowane
są i zarejestrowane jako
oddzielne rasy. W porozumieniu z Kolegium Sędziów
i Zarządem PZHGRIDI rasa
ta została zarejestrowana
przy zastosowaniu „szybkiej
ścieżki rejestracji”.
• Srebrny wylot polski.
Wystawionych zostało 6
gołębi. Ze względu na duże
zróżnicowanie pokazanych
okazów, znikomą powtarzalność i bardzo słabe ustabilizowanie danych cech rasowości
– wniosek został odrzucony.
Protokoły z przeglądu
poszczególnych prezentowanych ras zostaną przesłane
do osób odpowiedzialnych za
dalsze prace rejestracyjne.
W ostatnim czasie do
Komisji Standaryzacyjnej
została złożona dokumentacja
rejestracyjna gołębia o proponowanej nazwie zamojski
ozdobny. Gołębie te zostaną
wystawione na zasadzie
pokazu w przyszłym roku na
wystawie krajowej i poddane
weryfikacji sędziowskiej wraz
z Komisją Standaryzacyjną.
W ostatnim czasie na
stronie PZHGRiDI została
zamieszczona zakładka
pt. Komisja Standaryzacyjna, o której pisaliśmy
w poprzednim numerze. Po
uaktualnieniu wszystkich
wykazów, opracowaniu
w/w wzorców, w miarę
możliwości, sukcesywnie
będziemy ją uzupełniać.
W razie jakichkolwiek
pytań, wątpliwości lub chęci
rejestracji, bądź uzasadnionej nowelizacji kolejnych
ras gołębi, w szczególności
polskich prosimy o kontakt:
Łukasz Lubaś,
Święcany 426, 38-242
Skołyszyn, tel.608855310
Z wyrazami szacunku
Komisja Standaryzacyjna
ds. gołębi rasowych
styczeń-marzec 2013
57
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Wiadomości
związkowe
Obrączki 2013
• Zarząd PZ informuje, że
kolorem obrączek obowiązującym na rok 2013 jest
zielony. Jednocześnie informujemy, że w dalszym
ciągu można składać zamówienia na obrączki do
Wojciecha Lewandowskiego (tel. 54 411 82 81 i 692
376 819). Cena pozostaje
bez zmian tj. 80 gr.
Na zyczenie organizacji
Zarząd wystawia rachunek.
Z głębokim żalem i smutkiem
informujemy, że w dniu 19 lutego 2013 r.
w wieku 64 lat zmarł
KOL. BOGUSŁAW ADAMCZYK
KOL. BRONISŁAW PASZEK.
Od dzieciństwa interesował i zajmował się hodowlą gołębi. Pasję hodowlaną wyniósł z rodzinnego domu. Jego ojciec był
znanym w okolicy hodowcą gołębi rasowych.
Kol. Bogusław Adamczyk był zasłużonym
członkiem Klubu Srebrniaka.
Boguś był życzliwym i serdecznym Kolegą,
poważany w Klubie. Odszedł człowiek
uczynny i skromny i taki pozostanie
w naszej pamięci.
Rodzinie Bogusia
i wszystkim jego Bliskim
składamy wyrazy szczerego współczucia
Zarząd i Członkowie Klubu Hodowców
Gołębi Rasy Srebrniak Polski
im. R. Pawłowskiego w Radomiu
Z głębokim żalem zawiadamiamy,
że w dniu 03.01.2013 r. pożegnaliśmy kolegę
śp. ADAMA SALAMON
Wartościowa
książka
W środę, 19 grudnia 2012 roku,
we wczesnych godzinach rannych,
w Mazańcowicach zmarł w 77. roku życia
ur. 24.02.1970 r., pełniącego od 1998 r.
funkcję V-ce Prezesa Zarządu,
Członka Komisji Rewizyjnej, Gospodarza.
Był wyróżniającym się hodowcą zwierząt,
szanowanym Kolegą.
Zarząd Klubu HDI w Marklowicach
W 1983 roku śp. Zmarły był
współzałożycielem Okręgowego Związku Hodowców Drobnego Inwentarza
w Bielsku-Białej. Jako wieloletni członek zarządu brał czynny udział we wszystkich inicjatywach i poczynaniach związkowych. Za wkład
w rozwój związku w 2002 roku został odznaczony złotą odznaką przez Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza.
W ostatnich latach z powodu pogarszającego się
stanu zdrowia przestał być czynnym członkiem
OZHDI w Bielsku Białej, jednak zawsze interesował się wszystkim co dzieje się w związku. Nie
zrezygnował jednak z hodowli gołębi i rasowych
kur. Był przekonany, że wraz z nastaniem wiosny
odzyska siły i zdrowie, i nadal będzie mógł cieszyć
się ze swoich ptaków. Stało się jednak inaczej.
Bronisław Paszek zachowany zostanie w naszej
pamięci jako dobry kolega i hodowca.
Zarząd OZHDI w Bielsku Białej
Z przykrością zawiadamiamy,
że dnia 25 stycznia 2013 roku zmarł
U
kazała się nowa
książka o gołębiach
rasowych autorstwa Zdzisława Jakubanisa pt. „ALBUM GOŁĘBI RASOWYCH”. Książka na 288 stronach zawiera: 1336 kolorowych zdjęć
gołębi 443 ras hodowanych
w Polsce i innych krajach
europejskich, wykaz ras
zarejestrowanych w Polsce
oraz wykaz ras zarejestrowanych w Federacji Europejskiej /EE/. Wiele z tych
ras nie było do tej pory
prezentowanych na wystawach w Polsce.
Album jest w oprawie
miękkiej, foliowanej, a zdjęcia gołębi są zaprezentowane na papierze kredowym. Książka dostępna jest
w sprzedaży wysyłkowej.
Kontakt telefoniczny:
tel. kom. 724791240 lub
mailowy: [email protected]
Adres internetowy:
www.golebie.wombat.fc.pl
58
styczeń-marzec 2013
śp. ZBIGNIEW WOŹNIAK
wzorowy hodowca, były długoletni członek
naszego związku oraz współorganizator
Wystaw Gołębi Rasowych w Poznaniu.
Pogrzeb odbył się na cmentarzu
junikowskim w Poznaniu.
Rodzinie oraz bliskim zmarłego składamy
szczere wyrazy współczucia.
Zarząd i koledzy
z Poznańskiego Związku
Hodowców Gołębi
Rasowych i Drobiu Ozdobnego
W dniu 04.01.2013r. odszedł od nas
w wieku 89 lat
KOL. KAZIMIERZ GOŁĘBIEWSKI
Założyciel i wieloletni Prezes
Zielonogórskiego Związku, Honorowy
Prezes Zielonogórskiego Związku,
Honorowy Członek Polskiego ZHGR
i DI. Znakomity hodowca, wielokrotnie
wyróżniany i nagradzany za swoje gołębie.
Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci
Prezesa Opolskiego Towarzystwa Hodowców Drobnego Inwentarza
KOL. WIESŁAWA KINASA
wieloletniego fascynata i popularyzatora hodowli zwierząt – rasowego drobiu, egzotyki,
królików, pszczelarza, członka założyciela opolskiego Stowarzyszenia
Wyrazy głębokiego współczucia i żalu składają
Rodzinie
Zarząd Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza
oraz
społeczność Opolskiego Towarzystwa Hodowców Drobnego Inwentarza
Hodowla z produktami Backs ,
to zdrowe i silne młode!
Backs
Backs
Mineral-Mix
Weizenkeimöl
dla gołębi rasowych
– olejek z kiełków pszenicy
To kompletna mieszanka
minerałów o drobnym
uziarnieniu, oprócz różnych
rodzaji grytów, zawiera algi
morskie, muszelki, nasiona roślin
oleistych oraz anyż. Gwarantuje
ona optymalne zaopatrzenie
w minerały niezbędne dla
prawidłowego rozwoju.
Jest naturalnym żródłem witaminy E,
która polepsza płodność. Jest więc
idealnym produktem do przygotowania
gołębi do chowu.
Backs
Protein Plus
To wysokiej jakości białko
zwierzęce. Dzięki temu jest
ono wyjątkowo lekko strawne i
wyśmienicie uzupełnia dietę gołębi.
Ponadto zawiera Oligosacharydy
mannanu, które skutecznie eliminują
bakterie E-coli w przewodzie
pokarmowym.
Backs
Dorsch Lebertan
– tran wątrobowy z dorsza
Backs
Mineral Power
Jest on źródłem nienasyconych kwasów
tłuszczowych omega3, oraz zawiera
naturalne witaminy A i D3, które
odpowiadają za prawidłowy rozwój
układu kostnego oraz budowę mięśni.
Zawiera wszystkie ważne pierwiastki śladowe,
minerały, witaminy i aminokwasy metioninę i lizynę,
niezbędne do prawidłowego rozwoju upierzenia.
Theodor Backs GmbH
D-31547 Rehburg-Loccum
Doradca Klienta: Krystian Mikoszek
Tel.: 785 001 888
e-mail: [email protected]

Podobne dokumenty

H o d w

H o d w Wszystkie starsze opracowania podają, że białogłówki gąbińskie wyhodowane zostały w Prusach Wschodnich, a więc w Prusach Książęcych, w okolicach miejscowości Gumbinen (niem.). Miasteczko to posiada...

Bardziej szczegółowo