Jak uruchomić oporne auto?
Transkrypt
Jak uruchomić oporne auto?
Jak uruchomić oporne auto? Wystarczy chwila nieuwagi, pozostawiona włączona lampka we wnętrzu auta lub niedomknięta tylna klapa, żeby po kilkunastu godzinach postoju w mroźną noc akumulator auta rozładował się na tyle, żeby nie udało się uruchomić auta. Co zrobić w takiej sytuacji? Na pych Dawniej wiele rzeczy można było zrobić łatwiej. Jeśli akumulator odmówił posłuszeństwa, a trzeba było awaryjnie uruchomić silnik, wystarczyło popchnąć auto albo pociągnąć je innym samochodem – a kiedy już nabrało nieco prędkości, przy przekręconym kluczyku, trzeba było włączyć drugi bieg i delikatnie puścić sprzęgło. Jeżeli poza akumulatorem i rozrusznikiem wszystko inne było sprawne, silnik powinien niemal od razu zaskoczyć. Ten sposób awaryjnego uruchamiania polecić już można niemal wyłącznie właścicielom youngtimerów. W przypadku większości konstrukcji nawet już z lat 90-tych ubiegłego wieku istnieje wiele technicznych przeciwwskazań przed jego stosowaniem. Rozruchu „na pych” nie lubią np. rozrządy sterowane paskiem (w skrajnych przypadkach mogą przeskoczyć, co niemal zawsze prowadzi do zniszczenia silnika), katalizatory (jeżeli silnik nie zapali od razu, dostaje się do nich niespalone paliwo i niszczy je). W wielu nowych autach problemem może się też okazać elektronika sterująca silnika, która bez odpowiedniego napięcia w instalacji auta nie uruchomi niektórych funkcji potrzebnych do jego pracy. W przypadku znakomitej większości nowoczesnych pojazdów jedynym zalecanym przez ich producentów sposobem na awaryjny rozruch jest „pożyczka prądu” czyli odpalanie auta przy użyciu przewodów rozruchowych. Jak kupić dobre przewody? Przy tym sposobie awaryjnego rozruchu bardzo ważne są dobre przewody rozruchowe. W hipermarketach najtańsze kable kupić można już za kilkanaście złotych za komplet. Nie warto! Być może wystarczą do uruchomienia auta z niewielkim silnikiem benzynowym, ale i to wcale nie jest takie pewne. Wprawdzie producenci na ich opakowaniach umieszczają informacje o maksymalnym prądzie, jaki powinny wytrzymać przewody, ale zwykle są one wyssane z palca. Nawet na tych najtańszych często ma to być rzekomo 200 czy 300 amperów – ale przy takim prądzie 1 niechybnie w ciągu sekund cieniutkie kable by spłonęły. Warto kupić przewody o jak najgrubszym kablu. Nie liczy się jednak zewnętrzna grubość plastikowej izolacji, ale to, jak gruby jest miedziany przewód znajdujący się pod nią. Można to sprawdzić rozchylając „krokodylki” przewodów lub po prostu oceniając ich wagę – im są cięższe, tym lepiej. Same zaciski przewodów powinny mieć możliwie duże styki oraz mocne sprężyny. Szczególnie właściciele aut z dużymi silnikami diesla nie powinni oszczędzać na przewodach rozruchowych – warto zainwestować w takie, w których zastosowano przewody o przekroju co najmniej 6 mm2. Jak pożyczyć prąd? Żeby rozruch „na kablach” był bezpieczny dla auta oraz skuteczny, należy zachować właściwą kolejność podłączania przewodów i uważać, żeby nie doszło do zwarcia. Poważnymi usterkami grozi pomylenie „plusa” z „minusem” lub dopuszczenie do tego, by w czasie rozruchu auta stykały się z sobą. Przed próbą rozruchu należy się też upewnić, że kable nie wkręcą się np. w wentylator. Większość instrukcji awaryjnego uruchamiania aut zaleca, żeby w momencie podłączania przewodów silnik w samochodzie „dawcy” był wyłączony. Jest to bezpieczniejsze dla jego instalacji elektrycznej, ale w niektórych sytuacjach grozi tym, że oba pojazdy zostaną unieruchomione. Jeżeli w aucie „biorcy” brakuje prądu np. z powodu zwarcia płyt akumulatora, to podłączona do niego sprawna bateria może rozładować się, zanim uda się uruchomić silnik. Poważnym błędem jest też łączenie przewodów bezpośrednio do akumulatora „biorcy”. W czasie szybkiego ładowania bateria samochodowa intensywnie „gazuje”. Ulatniający się z niej wodór w połączeniu z powietrzem tworzy mieszaninę wybuchową. Wystarczy iskra, żeby wywołać eksplozję – a o to przy łączeniu przewodów naprawdę nietrudno. Odpalanie na kablach krok po kroku: 1. Ustawiamy auta obok siebie, ale tak, żeby się nie stykały 2. Łączymy dodatnim (na ogół czerwonym) dodatni zacisk akumulatora „dawcy” prądu z dodatnim zaciskiem akumulatora „biorcy”. 3. Łączymy przewód masowy (zwykle czarny) z ujemnym zaciskiem akumulatora „dawcy” z masą (np. metalowe ucho na silniku) auta „biorcy”. Unikamy podłączania go wprost do zacisku akumulatora – to grozi wybuchem wydalanych przez akumulator gazów. 2 4. Uruchamiamy silnik samochodu pełniącego rolę dawcy (ale nie „gazujemy”), a następnie próbujemy uruchomić auto z niesprawnym akumulatorem. Jeśli zapali, pozwalamy mu chwilę popracować przed wykonaniem dalszych czynności. Jeśli nie uda się to od razu, między poszczególnymi próbami odczekujemy przynajmniej kilkadziesiąt sekund. 5. Po uruchomieniu silnika w aucie z rozładowanym akumulatorem włączamy duże odbiorniki prądu) np. dmuchawę lub ogrzewanie tylnej szyby – to pozwala uniknąć skoków napięcia przy odłączaniu przewodów. 6. Odłączamy przewody (najpierw „minusowe”, później „plusowe”). 7. Nie gasimy od razu silnika uruchomionego auta – akumulator podładuje się dopiero po dłuższej jeździe! Uwaga! Jeżeli w aucie rozładował się akumulator, nie zwlekaj z awaryjnym uruchomieniem silnika lub z doładowaniem baterii. Akumulator rozładowany, pozostawiony w takim stanie na dłużej, zwykle nadaje się tylko do wyrzucenia. Jeśli nawet uda się go doraźnie „zreanimować”, to i tak ucierpi na tym jego trwałość oraz parametry robocze. Im niższa temperatura, tym większe ryzyko, bo w rozładowanej baterii elektrolit zamarznie! 3