NA UROCZYSTOŚĆ KANONIZACJI LIST KSIĘDZA PROWINCJAŁA
Transkrypt
NA UROCZYSTOŚĆ KANONIZACJI LIST KSIĘDZA PROWINCJAŁA
Źródło: Wiadomości Polskiej Prowincji SAC, 1963, nr 1, s. 8-16. NA UROCZYSTOŚĆ KANONIZACJI LIST KSIĘDZA PROWINCJAŁA Do wszystkich Członków Prowincji Chrystusa Króla. Czym powinna być dla nas, Członków Stowarzyszenia, kanonizacja Założyciela? Takie pytanie zadajemy sobie na początku Roku Pallottiego, który jest zarazem rokiem kanonizacji. Zgodzimy się chyba wszyscy, że nie powinna być kanonizacja okazją do taniej, zewnętrznej radości i samozadowolenia. Istnieje bowiem jakiś wewnętrzny kontrast między treścią świętości i bohaterstwem jej zdobywania a tanią, zewnętrzną radością. Tym mniej jeszcze, kanonizacja nie powinna się stać okazją do autoreklamy i samochwalstwa. Według Założyciela jesteśmy, i powinniśmy pozostać, we własnym mniemaniu, „minima Societas – najmniejszym Stowarzyszeniem”. Nie odbiega to określenie zbyt daleko od prawdy. Należymy bowiem w Kościele, pomimo ponad stuletniego istnienia, raczej do mniejszych organizacji. Wyprzedzili nas inni, jak np. salezjanie. Sam Pallotti powstałby przeciwko nam mówiąc: „Czemuż się wynosisz, skoroś tylko proch i popiół?”. Uroczystości kanonizacyjne nie powinny się też ograniczyć do samych tylko zewnętrznych imprez i okazałych nabożeństw z udziałem dostojników kościelnych. Czym pozytywnie winna stać się dla nas kanonizacja? Najpierw wielkim rachunkiem sumienia synów Pallottiego, zarówno wziętych pojedynczo jak i jako zbiorowości. Ten rachunek sumienia został rozpoczęty w okresie przygotowania do kanonizacji, a zwłaszcza w ostatnich trzech miesiącach przed kanonizacją. Nie wolno nam na tym poprzestać. Kanonizacyjne uroczystości Roku Pallottiego bardzo nadawać się będą do tego celu, by kontynuować przemyślenie własnego, osobistego stosunku do Założyciela i do Stowarzyszenia. Wreszcie, by przemyśleć i dokonać zbiorowej refleksji nad stanem realizacji ideowej spuścizny Założyciela. I. Fakt kanonizacji jest uroczystym i nieomylnym zapewnieniem, że dusza naszego Założyciela cieszy się chwałą wiekuistą i że nasz Ojciec zasługuje na cześć powszechną w Kościele. Kanonizacja jest ponadto uznaniem Jego osoby i życia na wzór do naśladowania i zarazem jest to stwierdzenie, że droga, jaką On szedł, prowadzi na pewno do świętości. Szczególnie doniosłym wydarzeniem jest ta okoliczność, że w uznaniu świętości naszego Założyciela został zaangażowany autorytet niejako całego Kościoła Powszechnego. Na konsystorzu bowiem 15 listopada 1962 roku brali udział wszyscy Ojcowie II Soboru Watykańskiego, którzy przez głosowanie wypowiedzieli się w sprawie świętości naszego Ojca. Jest to wydarzenie, jakich chyba tylko niewiele można naliczyć w dziejach Kościoła. 1 W przemówieniu pod koniec wspomnianego konsystorza, w obecności wszystkich Ojców Soboru Papież Jan XXIII stwierdził, ze kanonizacja nowych świętych świadczy o niewyczerpanym źródle świętości Kościoła, pomnaża liczbę nowych pośredników przed Bogiem i stanowi zachętę dla nowych przyszłych świętych. Szczególnie cenna jest dla nas ta ostatnia refleksja Papieża, iż kanonizacja jest wezwaniem do odważnego wstępowania na drogę osobistego uświęcenia. Dla nas, Członków Stowarzyszenia i duchowych synów Założyciela, kanonizacja jest wezwaniem do odważnego wstępowania na drogę naśladowania życia naszego Ojca. Wprawdzie Ustawy nasze nie mówią nam dotąd o obowiązku naśladowania Założyciela. Jest to jednak tylko kwestia niedługiego czasu. Można się spodziewać, że już najbliższa Kapituła Generalna zgłosi formalną petycję do Stolicy Świętej o wprowadzenie do naszych Ustaw odpowiedniej zmiany w tym sensie. Niezależnie od formalno-prawnego postawienia tej sprawy, już sam fakt kanonizacji daje nam wszelkie zapewnienia i bezpieczną gwarancję, że naśladowanie Pallottiego jest drogą do świętości życia, do szczytów doskonałości chrześcijańskiej. Jakie stąd płyną wskazania dla naszego osobistego życia? Narzuca się najpierw konieczność lepszego poznania duchowości naszego Ojca i Założyciela. My Go naprawdę za mało znamy. Wprawdzie dość dobrze poznaliśmy i może nawet przypominamy sobie zewnętrzny przebieg Jego bogatego życia. Ale duchowość, czyli życie wewnętrzne naszego Ojca nie znalazło dotąd wielu chętnych badaczy i autorów wśród Członków Stowarzyszenia. Prace z tego zakresu zostały zaledwie zapoczątkowane przez niemieckiego pallotyna ks. A.P. Walkenbacha. Wiele spraw z dziedziny życia wewnętrznego Założyciela czeka jeszcze na opracowanie i wyświetlenie. Pomimo wydania, także w tłumaczeniu polskim, zasadniczych pism ascetycznych Założyciela pod wieloma względami jest jeszcze ziemią nieznaną, lądem, który dopiero należy odkryć. Niezależnie jednak od prac badawczych nad duchowością Założyciela, które powinny być zaplanowane i wykonane w skali ogólnej całego Stowarzyszenia, pozostaje otwarta i obecnie dość ułatwiona droga do zapoznawania się z oryginalnymi czy tłumaczonymi pismami Założyciela. Dość niechętnie, jak mi się wydaje, sięgaliśmy do samego Założyciela. Pisma Jego w oryginale włoskim i tłumaczenie tych pism pokrywa często pył zapomnienia w naszych bibliotekach domowych. Trzeba strząsnąć pył biblioteczny. Kanonizacja daje nam okazję do gruntownego zapoznania się z ich treścią. Będzie to z wielką korzyścią dla odnowienia i pogłębienia naszego własnego życia wewnętrznego. Być może, że wymagać to będzie od nas pewnego przezwyciężenia się i ofiary. Ale tak już być musi. Ofiarność i duch ofiary jest podstawową cechą i warunkiem przynależności do Stowarzyszenia – w rozumieniu naszego Założyciela. W Regule Wielkiej zaraz w pierwszym rozdziale pisał Założyciel: „O duchu doskonałej ofiary, z jakim ma się wstępować do Stowarzyszenia”. „Nie może wstąpić do Stowarzyszenia, kto w praktyce życia nie uprawia doskonałej ofiary lub nie ma szczerego i szlachetnego usposobienia serca do podejmowania tegoż w praktyce aż do śmierci, a także nastawienia na poddawanie się wskazówkom wewnętrznym i zewnętrznym, udzielanym przez przełożonych i kierowników duchowych dla doprowadzenia go w życiu do praktyki doskonałej ofiary” (Wybór Pism, t. II, s. 74). 2 Wraz z duchem doskonałej ofiary ma iść w parze wielka pracowitość Członków, która to cecha stanowi duchowe dziedzictwo Stowarzyszenia po swoim niezmordowanym w pracy Ojcu i Założycielu. Żelazna pracowitość i zarazem wielka efektywność działalności naszego Ojca stanowi jedną z najbardziej uderzających, charakterystycznych cech Jego duchowości. Tę cechę pragnie On widzieć u Członków: „Przy wykonywaniu swoich obowiązków” – pisał Pallotti w Regule Wielkiej (Wybór Pism, t. II, s. 151) – „wszyscy powinni działać z taką gorliwością i tak żarliwą miłością, jakich ze swej natury wymagają prace na większą chwałę Bożą”. A dalej: „Należy zakładać, że wszyscy przy pełnieniu swych obowiązków działają z prawdziwą gorliwością i miłością; toteż nikt nie powinien ulegać nudzie, przesytowi i uprzykrzeniu, co łatwo może się wkraść do tych, którzy działają nie z miłości, ale pod przymusem i ze strachu” (Wybór Pism, t. II, s.151). Wzorem pracowitości ma być Dom nazaretański: „W świętej Rodzinie nazaretańskiego Domku” – pisał Pallotti – „przejawy wiary i pobożności następowały po znojnych pracach rzemieślniczych i innych, jakich wymagało życie, tak że daleko tam było do najmniejszej nawet bezczynności, a za to widoczne było największe angażowanie się w każdą czynność; podobnie święte ustronia Stowarzyszenia muszą być dalekie od wszelkiej choćby najmniejszej bezczynności” (Wybór Pism, t. II, s. 144). „Modlitwy Stowarzyszenia będą ofiarowywane także w celu uzyskania łaski, aby żadna osoba w świętych ustroniach Pobożnego Zjednoczenia nie straciła ani chwili czasu na bezczynność – matkę wielu występków” (Wybór Pism, t. II, s. 145). Uroczystość kanonizacyjna stawia nam ponownie przed oczy rysy charakterystyczne duchowości pallotyńskiej i zmusza do refleksji osobistego rachunku sumienia. II. Kanonizacja każe nam ponownie przebadać i przemodlić duchowy testament Założyciela dotyczący Dzieła Pallottiego. Mam tu na myśli zarówno testament spisany w roku 1840, jak również Dzieło Apostolstwa Katolickiego. Już nawet w tytule duchowego testamentu z roku 1840 zawiera się usilne wezwanie do realizacji Dzieła: „W chwili mej śmierci (Nella mia morte) do moich Najukochańszych Braci Pobożnego Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego, aby się starali je rozwijać wkładając w to całe serce, umysł, duszę i wszystkie siły” (Wybór Pism, t. I, s. 199). Jest to głos spoza grobu i wezwanie – dzisiaj to wiemy – człowieka świętego. Brzmi ono jeszcze usilniej w osnowie duchowej testamentu: „(…) proszę wiec teraz i zawsze oraz zamierzam prosić także i po mojej śmierci (która z każdą chwilą zbliża się do mnie) Waszą miłość i Waszą gorliwość, Ojcowie i Bracia najdrożsi w Jezusie Chrystusie Ukrzyżowanym, abyście się tak oddali pacy około trwałego założenia i jak najszybszego oraz najskuteczniejszego rozkrzewienia Pobożnego Zjednoczenia, jak gdybyście Wy wszyscy byli sami wybrani przez Pana naszego Jezusa Chrystusa na jego założycieli, krzewicieli i opiekunów na tej ziemi oraz na możnych opiekunów na tej ziemi opiekunów na tej ziemi oraz na możnych orędowników, gdy już dzięki miłosierdziu Bożemu znajdziecie się w królestwie wiecznej chwały. Starajcie się robić wszystko, co tylko możecie, i zajmujcie się nim, jak wszyscy święci założyciele i założycielki zajmowali się zakładaniem, szerzeniem i utrwalaniem swych instytutów wszelkiego rodzaju. Co więcej, interesujcie się nim tak, jak Pan nasz Jezus Chrystus i Jego Najświętsza Matka, Święty Józef, Najczystszy Jej 3 Oblubieniec, Apostołowie i Uczniowie interesowali się założeniem i rozszerzaniem Kościoła katolickiego, apostolskiego i rzymskiego” (Wybór Pism, t. I, s. 202). „Róbcie, co w waszej mocy” – wzywa nas i zaklina święty Założyciel. Czy my rzeczywiście czynimy wszystko, co jest w naszej mocy, w obecnych warunkach polskich? Na pewno nie możemy tworzyć żadnych organizacji. To jest dla nas wszystkich oczywiste. Nie możemy nawet z naszymi Współpracownikami i Dobrodziejami kontaktować się w tej mierze i zakresie jakbyśmy sobie tego życzyli. Ale możemy jednak bez ograniczeń posługiwać się tzw. środkami ubogimi, które jednak są na dalszą metę bodajże istotniejszymi i skuteczniejszymi niż tradycyjne formy organizacji katolickich. Do tych środków należy głoszenie słowa Bożego, prowadzenie misji i rekolekcji ludowych, katechizacja dzieci i młodzieży, sprawowanie sakramentów świętych, a zwłaszcza kierownictwo duchowe. Trzeba nam jeszcze zawsze pamiętać, że Pallotti pozyskiwał, wychowywał i kształtował swoich współpracowników przez kierownictwo duchowe. Wszystkie nasze placówki własne i oddane pod naszą opiekę przez diecezje powinny stać się przede wszystkim ośrodkami intensywnego kierownictwa duchowego. To niezrównany sposób urabiania świeckich apostołów, tworzenia zastępów uświadomionej, dynamicznej, ofiarnej i bohaterskiej elity katolickiej. Nie wykorzystując tego środka opuszczalibyśmy wielką szansę prowadzenia pracy na wskroś pallotyńskiej i apostolskiej. Wychowywanie i przygotowywanie ludzi do apostolstwa w obecnym świecie i w tych konkretnych warunkach, w których żyjemy. Jest więc dla nas dostępne i możliwe w zasadzie na wszystkich placówkach. Nie jest rzeczą najważniejszą, że tak przez nas wychowani i przygotowani ludzie nie będą mogli prowadzić apostolskiej działalności w sposób zorganizowany, w zrzeszeniach katolickich. Organizacja apostolska nie jest wcale sprawą najbardziej istotną. Wszak według oficjalnego oświadczenia Piusa XII (na Kongresie Apostolstwa Świeckich z 1951 r.) istnieje i istniało od zawsze w Kościele apostolstwo niezorganizowane i indywidualne. Owoce takiego apostolstwa nie muszą być wcale mniej dojrzałe i mniej godne szacunku aniżeli apostolstwa zorganizowanego. Patrzymy z podziwem na heroiczną niekiedy działalność apostolską urobionych jednostek. A wyniki ich pracy są często imponujące. Przygotowujemy więc i wychowujemy wszędzie, gdzie pracują pallotyni, świeckich i duchownych apostołów. To jest nasze posłannictwo, nasz honor pallotyński i nasze Dzieło Apostolskie, jakiego wymaga od nas Boska Opatrzność w naszych polskich warunkach. I jeszcze jedno. Stosownie do treści Ustawy 180. i przykładu Założyciela powinni Członkowie popierać usilnie te formy zorganizowanej pracy kościelnej, które są i nadal dla nas dostępne, jak ministranci, biel kościelna, chóry kościelne, żywy oraz rodzinny różaniec, Rodzina rodzin, akcja antyalkoholowa itp. Należy podtrzymywać i pogłębiać łączność z naszymi Dobrodziejami, którzy przez sam fakt utrzymywania indywidualnego kontaktu i współpracy z nami są rzeczywistymi lub potencjalnymi Członkami Katolickiego Apostolstwa. Gdy w dniu 20 stycznia br. [1963] zajaśnieje tysiącem świateł Bazylika Świętego Piotra na Watykanie ku czci Pierwszego Członka Stowarzyszenia postolstwa Katolickiego, 4 niechaj w duszach i sercach Członków zapłonie goręcej przynaglająca miłość Chrystusowa! Niechaj się ożywi i wzmocni nadzieja, iż przybliża się czas spełnienia wielkiego proroctwa Świętego Założyciela: „erit haec societas Benedicta a Deo – będzie to Stowarzyszenie błogosławione przez Boga”. Dość dużo okoliczności i znaków dzisiaj zdaje się potwierdzać zbliżanie się tego zapowiedzianego czasu. Jednym z tych znaków, i to najwspanialszym, jest właśnie kanonizacja. Przez fakt kanonizacji zapala się na niebie Kościoła Powszechnego widomy ZNAK, że przychodzi okres nowej, bardziej skutecznej, bo nieskrępowanej przestrzenią i czasem działalności Założyciela w Kościele i realizacji Jego fundamentalnej myśli o apostolstwie Katolickim. Bądźmy gotowi do współdziałania z naszym świętym Założycielem. Warszawa, w styczniu 1963 roku Ks. Eugeniusz Weron SAC prowincjał (Powyższy list należy odczytać w przeddzień kanonizacji, tj. w dniu 19 stycznia 1963 roku.) 5