telewizja Vis á Vis
Transkrypt
telewizja Vis á Vis
20 │vis a vis | listopad 2013 fot. B. Kucharek telewizja Vis á Vis fot: Archiwum rodzinne numer 11 (66), Kraków, listopad 2013 W październiku minęła ósma rocznica śmierci Andrzeja Jakóbca trębacza i leadera zespołu Old Metropolitan Band. fot: B. Kucharek, B. Zimowski, H. T. Kaiser, M. Śmieszek Gazetka Vis a Vis: Copyright reserved by Bogusław Kucharek. Wszystkie materiały publikowane są za zgodą autorów Wydawca: Andrzej Dyga, Bogusław Kucharek. Kontakt: Półeczka Vis a Vis, www.zvis.pl www.vis-a-vis.netart.eu.org [email protected] [email protected] Skład i współpraca: Bogdan Zimowski Korekta: Maria Bal - Nowak listopad 2013 | vis a vis │ 19 2 | vis a vis | listopad 2013 Andrzej Sikorowski W którym miejscu teraz krakowski Wódz, przycupnięty na zawsze w zimnej bramie? Ojciec Janka Markowskiego najbardziej zapracowany w czasie urlopu wypoczynkowego? W jakich rejonach Szajbus trudzi się nad rozwiązaniem samobójczej pętli? OKNO NA PLANTY (22) Moja licealna polonistka Pani Doktor Maria Chrzanowska ceniła samodzielne myślenie, umiejętność precyzyjnego i zwięzłego wyrażania poglądów, tępiła pustosłowie i wodolejstwo. Potrafiła postawić wysoką ocenę klasówce składającej się z kilkunastu zdań, jeśli te miały sens i znamię osobistego poglądu. Nauczyła mnie fot: B. Zimowski umiejętności opisywania obejrzanych zjawisk, przedmiotów, wydarzeń i do dziś potrafię w kilku słowach powiedzieć o czym był film widziany wczoraj, przeczytana ostatnia książka, jakie wrażenia zrobiła wysłuchana płyta,czy wystawa malarstwa. Niestety owe umiejętności okazują się zbędne, gdy człowiek opuszcza salę Starego Teatru, po spektaklu Jana Klaty „Do Damaszku”. Bo ten gniot jest o niczym. Zachodzę w głowę ile trzeba mieć tupetu, by uznanym aktorom, dorosłym w końcu ludziom kazać przez dwie godziny wygadywać bzdury i komunały, epatować pseudofilozoficznymi aforyzmami w dekoracji z czaszek, w zgiełku muzycznych cytatów od sasa do lasa. Ile trzeba buty artystycznej by podpierać się Strindbergiem, gdy z tekstu tego ostatniego korzysta się wedle własnego uznania, a całość dedykuje zmarłemu tragicznie w samolotowej katastrofie nad Damaszkiem właśnie Konradowi Swinarskiemu, który gdyby widział to kuriozalne przedstawienie obracałby się w trumnie z prędkością turbiny. Dwie godziny bez przerwy, czyli bez możliwości ucieczki, bo w trakcie wydarzenia nie umiem opuszczać sali przez szacunek choćby dla kolegów aktorów, którzy się na scenie męczą.Trudno inaczej nazwać usiłowania Krzysztofa Globisza kopulującego ścianę, Doroty Segdy udającej kazirodczy stosunek i innych ofiar braku talentu dyrektora tej placówki. Całość odbywa się za naszą kasę bo to przecież Scena Narodowa, a grozy dopełniają recenzenci, krążący wokół tematu jak koło śmierdzącego g..., bredzący coś o sposobie budowania ról przez głównych bohaterów, byle tylko nie wywalić prawdy. A prawda każe rzecz całą skopać tak, by zeszła z afisza po kilku odsłonach. Może wtedy ktoś zacząłby baczniej przyglądać się poczynaniom pseudoartystów, którzy skutecznie niszczą tradycję wybitnej placówki, do której chodziło się z każdorazową pewnością przeżycia chwil wzniosłych, a wychodziło z rozdziawioną gębą. Współczesność teatralna i nie tylko teatralna przybrała postać kuriozalną. Kiedy cymbał nie wie co zrobić z Mickiewiczem, Czechowem, Ibsenem, to go najpierw przycina w ciemno, a potem lokuje w szpitalu, w kotłowni, lub w magazynie sprzętu rolniczego. I wtedy jest cool, trendy, zajebiście, a Paszport Polityki murowany. Wszyscy pod darnią. W oczekiwaniu - jak powiadają - na niebo lub piekło. Pogodzeni ze śmiercią, która zdaniem księdza Jana jest szczytem życia. Dla nich ona była rzeczywiście kromką chleba. A Bóg nie musiał być - żeby był. Dla nich Święto Zmarłych jest najwspanialsze przez to, że już nie muszą myć wyciągniętych po wsparcie rąk, napychać żołądków, sięgać po flaszkę, liczyć dni do momentu, kiedy zgon przyniesie wreszcie odpoczywanie. Dziś, zamiast modlić się za nich, czekam ze spokojem chwili, kiedy wypali się mój ostatni papieros. I zgaśnie. 31 października 2008 Fragment książki: Jan Nowicki „ Mężczyzna i One ” JUŻ Z NAMI: Andrzej Warchał, Stanisław Stabro, Jan Andrzej Nowicki „Viking”, Andrzej Warzecha, Krzysztof Tyszkiewicz, Adam Ziemianin, Aleksander Rozenfeld, Wiesław Siekierski, Andrzej Sikorowski, Jacek Lubart-Krzysica, Jan Nowicki, Leszek Pizło, Jerzy Michał Czarnecki, Aleksander Jasicki, Tomek H. Kaiser, Wojciech Gawłowski, Jacek Podgórski, Kazimierz Oćwieja, Magdalena Rychel, Dorota Kazimiera Zgałówna, Henryk Rafalski, Paweł Kozłowski, Bogusław Kucharek, Win, Dorota Dużyk, Mieczysława Dużyk, Marek Kawa, Wojciech Mucha, Michał Kulpa, Aurelia Mikulińska, Darek Bojda, Stanisław Franczak, Jerzy Dębina, Ewa Durda „Lubelka”, Joanna „Malgwen” Mielniczek, Witold Banach, Edward Michalik, Wiesław Jarosz, Omar Khayya, Walery Popov, Marek Studnicki, Tomek Kałuża, Kasia Hypsher, Krzysztof „Kris” Cedro, Sebastian Kudas, Woytek Woyciechowski, Zbigniew Żarow, Marek Przybyłowicz, Roman Mucha, Zofa Daszkiewicz, Bożena Boba-Dyga, Halina Pląder, Robert Czekalski, Agnieszka Stabro, Jędrzej Cyganik, Jadwiga Grabarz, Marek Wróbel, Magdalena Tuszyńska, Henryk Arendarczyk, Marzena Krzyżak, Ewa Maciejczyk, Magdarius, Maro Zender, Adam „Bobs” Marczek, Janusz Wosiek, Roman Gustaw Woźniak, J.B.W., johny porter (ona), Andrzej Dyga, Magda Marciniak, Edward Biały „Wódz”, Maciej Dudek, Tomasz Kowalczyk, Ryszard Świątek „Pikuś”, Ryszard Szociński, Anna Burns Wyller, Anna Widlarz, Ryszard Sokołowski, Marek Wróbel, Elżbieta Żurawska-Dobrowolska, Ryszard Bochenek-Dobrowolski, M, Car lie, Wojciech Pestka, Józef Bator, Renata Nalepa, Justyna Sokół, Maciej Szymczak, Pan Smth, Paweł Rzegot, Marcin Her nas, Ewald Tomon, Gina Gurgul, Miguel Cortez, Małgorzata Łempicka-Brian, Damian, Katarzyna, Alicja, Agata Marczek, Róża Dominik, Ania Karez, Julka Dyga, Renata Dubiel, Czesław Robotycki, Roman Wysogląd, Iwona Siwek-Front, Danuta Mucharska, Karolina Dyga, Teresa Lange, Krzysztof J. Lesiński, Tadeusz Łukasiewicz-Tigran, Anna Witek, Pablo, Jarek Potocki, Mariola Frankiewicz, Robert Florczyk - celnik z Północy, Paulina Simlar (Rzepicha), Aleksandra Pędzisz, Magda Konopska, Iwona Chojnacka, Wiktoria Mizia, Wojciech Kwinta, Wojtek Morek, Bogdan Zimowski, Adam Kawa, Roman Kownacki, Krzysztof Janik, Wawrzyniec Sawicki, Krzysztof Miklaszewski, Zygmunt Konieczny, Konrad Pollesch, Maciej Dyląg, Jan Czopek, Leszek Długosz, Andrzej Szełęga, Krzysztof Pasierbiewicz, Alsana, Piotr Kędzierski, Piotr Błachut, Tony, Andrzej Matusiak, Adam Komorowski, Bruno, Monika Kozłowska, Dorota Czarnecka, Ryszard Rodzik, Jerzy Stasiewicz, Aleksander Szumański, Agnieszka Grochowicz, Kazimierz Machowina, Magdalena Świtek, Paweł Kozłowski Jerzy Skarżyński, Arleta Opioła, Anna Dziadkowiec, Maciej Serafin, Wojciech Firek, Andrzej Pacuła, Owca, Andrzej Banaś, Tadeusz Smolicki, Wiesław Dymny, Anna Dymna, Wit Jaworski, Tadeusz Śliwiak, Magdalena Wiącek, Adam Kieniewicz, Jan Zych, Jan Wawszczyk, Antoni Wawszczyk, Marek Rosner, Jadwiga Miklaszewska, Krzysztof Litwin, Monika Dembińska, Robert Adamczak, Zbigniew Bajka, Marian Siwek , Leszek Walicki, Jerzy Harasymowicz, Marian Żyła, Marian Satała, Andrzej Komorowski, Wojciech Włodarczyk, Jarosław Włodarczyk, Kazimierz Wiśniak, Lesław Pizło, Karina Janik, Sara Yakoubi, Bronisław Chromy, Ika Broszkiewicz, Joanna Kulma, Piotr Skrzynecki,, Birczanin, A. Zaleski, Urszula Nalepa, Laco Volko, Jerzy Armata, Renata Gajos-Mangold, Andrzej Głuc, Marek Michalak. ..a Ty?..dołącz..czekamy ☺... 18 │vis a vis | listopad 2013 Jan Nowicki listopad 2013 | vis a vis │ 3 Lesław Pizło Andrzej... Ile można chcieć? Jutro Święto Zmarłych. Wszystkich zmarłych - nie tylko świętych. Ile można chcieć? Powołując się na światło lampek nagrobnych, zapach fot. B. Kucharek stearyny, butwiejące liście kasztanów, łuny nad cmentarzami, szepty żywych i wymowne milczenie trumien - łatwo dojść do wniosku, że wprawdzie można chcieć więcej, jednak wypada mniej. Za dużo, oznacza popaść w coś, co mądry lud nazywa... chcicą. Chcica - dziwne słowo. Odrażające, chore. Sądzę, że mój przyjaciel Franio Serwatka - podwójny austriacki doktor powinien wymyślić na to jakąś szczepionkę. Opartą chociażby na prochu marzeń najbogatszych nieboszczyków. Większość żywych do samego końca cechuje nadmierna łapczywość. Najbardziej żarłoczni chcą zobaczyć wszystko, wspiąć się jak najwyżej, wkopać najgłębiej, władać niepodzielnie, bezkarnie zabijać. Gromadzić, gromadzić, gromadzić! Po śmierci orkiestry wojskowe będą im grać, udręczą narodową żałobą. Wynudzą komunikatami, klepsydrami, mszami w intencji. Kretyn - polityczny zwłaszcza - żyje w urojonym świecie i w urojonym umiera. Nabzdyczył się i pękł. Leży teraz z medalami sięgającymi bezwładnego penisa, przykryty ziemią. A taki Rysio Matusiak - kolega z podstawówki. Jeden z miliarda ludzkich wróbli, co tvlko wtedy miał nazwisko, gdy płacił mandat albo szedł (za piwo) do wyborów. Taki Rysio chciał mało, a dostał jeszcze mniej. Jeden z tych, którzy - jak powiada mądry Rafał - ledwo spojrzeli na świat, już musieli zdychać, bo nie dano im prawa do umierania. Pożegnałem Go, leżącego w brudnym łóżku z małym radyjkiem koliber w wychudzonej garści, jak ciągle nasłuchiwał jakiejś wiadomości. Gdzie Stasio Terpiński, geniusz matematyczny, który pod koniec życia nie umiał zliczyć do trzech? Gdzie Jurek Jackowski, ksywa Wójcik, wierzący w Chrystusa a pozdrawiający Allaha? Pisanie o kimś bliskim w czasie przeszłym jest przykre. Tym bardziej o człowieku, który podchodził do spraw świata tego z takim luzem i dystansem jak Andrzej. Kim był i co zrobił dla jazzu wie każdy, a jak nie wie niech żałuje. Bo słuchanie Jego muzyki z płyt to zupełnie coś innego niż koncert na żywo. Tego się nie słuchało. W tym się uczestniczyło ! Jak mało kto Andrzej potrafił wciągnąć słuchaczy w interakcję ze swoją muzyką. Oprócz kompletnie głuchych ponuraków wszyscy ulegali jego urokowi. Żadne nagrania tego nie oddadzą. Wieczory w jego klubie „Kornet” przypominały trochę legendarny jazz klub „Helikon”. W nim to Andrzej startował w świat muzyki. Był tam gospodarzem i grającym fot: L. Pizło barmanem, jako że trąbkę zawsze miał na podorędziu. On sam mawiał że w „Helikonie” pełnił funkcję sraczdziadka (męski odpowiednik babki klozetowej) i wykidajły. Coś na rzeczy musiało być skoro Zbyszek Raj wymyślił facecję „jak Kuba Bogu tak Bóg Jakóbiec”. Funkcjonowała ona jeszcze w innych wersjach, których nie przytoczę. To były początki. Klub zlikwidowano a Andrzej powołał do życia własną formację „Old Metropolitan Band”, która istnieje do dziś. Pisząc istnieje zadrżała mi ręka, bo to już nie to. I nie dlatego, że we wspomnieniach wszystko jest ładniejsze i lepsze, tylko dlatego że Andrzej trwał przy ortodoksyjnym dixilendzie, i nawet jak włączał do repertuaru popularne piosenki trzymał się stylu. Bywało publiczność wołała : zaśpiewaj !! Wówczas On z właściwym sobie dystansem mówił : kochani – śpiewa Pavarotti i Połomski ja co najwyżej chrząkam i pokaszluję. No ale jak wychrząkał swoim góralskim przepalonym głosem „Wonderfull world” owacjom nie było końca. No i właśnie: barwę głosu w dużej mierze zawdzięczał papierosom. Wiedział, że szkodzą zatem się ograniczał do trzech paczek dziennie. Palił przed jedzeniem, po jedzeniu, w trakcie, podczas grania (bywało dym leciał z trąbki), w aucie, w klubie, w domu. Wszędzie. Na wszelkie upomnienia, że to go kiedyś dobije, odpowiadał, że „chłopa co nie kurzy to myszom czuć”. Cóż wolałbym żeby Go było czuć myszą, ale żeby był i grał tu dla nas. A nie gdzieś w zaświatach. listopad 2013 | vis a vis │ 17 4 │vis a vis | listopad 2013 Nutka Wojciech Firek Pieski też odchodzą - szybciej niż my. Dwa lata jak odeszła NUTKA 2001-2011 wdzięczna suczka beagle, bywalczyni „zvisu”, ulubienica personelu i gości, wpadała i nerwowo wszystkie kąty zawsze obwąchiwała. Po wypiciu miseczki wody i małej przekąsce, dla uspokojenia musiała siedzieć wysoko wzbudzając entuzjazm klientów, którzy się z nią witali. W. M. LISTOPADOWE IMPROWIZACJE JARKA ŚMIETANY Minęły dwa miesiące, kiedy Jarek odszedł od nas , ale zawsze będzie żył w naszej pamięci, jako wielki artysta, wspaniały człowiek z silną osobowością twórczą, dynamizmem życiowym i talentem. Gitarzysta, kompozytor, aranżer, z wielkim szacunkiem traktował swój zawód, jaki wykonywał. Szacunek miał również do ludzi z którymi współpracował, do kolegów, z którymi obcował. Był absolwentem Akademii Muzycznej w Katowicach. Jako profesjonalista miał świadomość swojej wartości. Dzięki talentowi, jaki posiadał oraz ciężkiej pracy osiągnął szczyty. Był gitarzystą jazzowym najwyższej klasy, znanym w Europie i na świecie. Grał z najwybitniejszymi muzykami. Robił to z wielką pasją, którą zarażał tak muzyków, jaki i słuchaczy. Był niespokojnym i dociekliwym twórcą, wciąż poszukiwał nowych impulsów i inspiracji. Miałem wielkie szczęście, że przyjaźniliśmy się od dobrych 30-tu paru lat. Tak się cudownie złożyło, że prawie wszystkie moje wystawy rzeźb otwierane wernisażami były wzbogacane wspaniałymi koncertami Jarka i jego zespołu. Najwięcej wspólnych występów odbyło się w Niemczech i we Francji. To były niepowtarzalne imprezy o wielkim ładunku emocjonalnym I artystycznym. fot: M. Preis - Firek 01.11.2013 Kraków Jarku, bardzo nam wszystkim Ciebie brakuje, ale przez swój talent i magiczną muzykę zawsze będziesz w naszej pamięci. Bądź w pokoju. Tym wielkim żalem łączę się z Anią i Alicją, fot: W. Morek Tu ma swój kąt Iwona Siwek - Front 16 │vis a vis | listopad 2013 listopad 2013 | vis a vis │ 5 Galeria „ Vis á Vis ” Tomasz Henryk Kaiser Wystawa - „ Sztuka Czasu ” DWIE SKRZYPACZKI Idę sobie przez krakowski rynek i z oddali widzę w promieniach słonecznych dwie śliczne dzierlatki. Inteligentne buzie, schludna aparycja, białe bluzki zapięte pod szyję, granatowe spódniczki i czarne lakierki w ręku futerały od skrzypiec rozszczebiotane i radośnie uśmiechnięte. Listopad 2013 fot: B. Zimowski Krzysztof Pasierbiewicz Przeźrocza prezentowane na wystawie odnalazły się w piwnicy mojej mamy. Przeleżały tam i w innych miejscach przez czterdzieści lat. Odnalazły się w odpowiednim momencie, nie za wcześnie i nie za późno. Przez ten czas przyroda włączyła się w proces twórczy. Pokazały się struktury będące odzwierciedleniem losów tych zdjęć. Każda żyłka to ślad zmian, zapis historii i upływającego czasu. Moim odnalezionym zdjęciom czas – jak artysta – nadał nowy wymiar. Jest więc dwóch autorów tych fotografii. Drugim z nich okazał się czas. Europa! Ma klasę ta dzisiejsza młodzież pomyślałem sobie. Azaliż, gdy się zbliżyły na odległość głosu z niewinnych usteczek jednej ze skrzypaczek mięciuchno, jak puszek dmuchawca na wietrze sfrunęły do mych uszu słowa, sic! cytuję dosłownie: „No, co ty! Nie pierdol! Chyba cię pojebało” Świętym nigdy nie byłem z niejednego pieca chleb jadłem lecz tym razem wymiękłem jak dętka przebita na gwoździu nowych bezstresowych "przemian pokoleniowych" Tomasz Henryk Kaiser Umarli z naszego życia Ilu w naszym życiu umarło ludzi? W moim? Z przedszkola wszyscy, ze szkoły podstawowej przeżyły 3 osoby, z liceum z 12, ze studiów 7 osób. A co stało się ze znajomymi z wakacji, przyjęć i ludźmi poznanymi przy każdej innej okazji? Wszyscy umarli, a było ich wiele tysięcy. Musieli przecież umrzeć, bo ich nie spotykam. Zdarzają się czasem przypadki, że ktoś ożyje w innej postaci- często już wtedy siebie nie przypomina, ani z wyglądu, ani z charakteru. Najczęściej jednak nigdy nie powracają. listopad 2013 | vis a vis │ 15 6 │vis a vis | listopad 2013 Marek Michalak Jakóbiec fot: B. Kucharek Wybitnie inteligentny i muzycznie utalentowany, bardzo często prowokacyjny w swoich wypowiedziach. Bawiło Go stawianie tez wbrew temu, co sam myślał, by podgrzać rozmowę i doprowadzać dyskusję do wrzenia. Nie każdy to wytrzymywał i często rozgniewany opuszczał towarzystwo. Wspaniały człowiek. Był i jest moim Przyjacielem. Przez kilka lat miałem klucz do Jego mieszkania (Rynek Gł.45,oficyna) i często korzystałem z gościnności Andrzeja. Kilka lat starszy,był dla mnie jak brat. Wielką radość dawało nam wspólne granie w OMB. Niestety, jak większość młodych muzyków i mnie trafiły problemy życiowe, które próbowałem topić w różnych ambrozjach procentowych. Którejś nocy po " zgaszeniu światła" w Jaszczurach dotarłem do mieszkania Andrzeja. Jeszcze nie spał. Spojrzał na mnie i powiedział: Ty już jesteś w rynsztoku! Resztką mojej świadomości odebrałem to zdanie. Wymemlałem, że tam mnie nie ma i nigdy w rynsztoku mnie nie zobaczy. Jeszcze zdążyłem wybełkotać - ja ci to udowodnię. I padłem w fot: B. Kucharek ubraniu, nieprzytomny na łóżko. Rano przypomniał mi co mu obiecałem. Przez dwa lata nie wziąłem alkoholu do ust. Wyprostowałem i wzmocniłem moją psyche. Od tamtej pory nie muszę walczyć z silną wolą. Chcę się napić , to się napiję. Nie chcę - nikt mnie nie zmusi. Jedno zdanie z ust Przyjaciela zmieniło moje życie. Żałuję , że nie umiałem znaleźć zdania, które mogło przedłużyć Jego życie. Wierzę , że Jego cząstka żyje nadal we mnie. Hej ! Karmelitów w latach 1836 i 1863 oraz w roku 1886 od osób prywatnych. W 1933 r. powiększono go o tereny wojskowe i osiągnął on dzisiejszy kształt. Przez lata istnienia stał się Cmentarz Rakowicki swoistą nekropolią miasta i Polski z racji pochowanych na nim zasłużonych osób. Kraków, jako przez wieki ośrodek władzy królewskiej, nauki i kultury, był świadkiem wielkich wydarzeń, uroczystych koronacji, wjazdów, procesji, pogrzebów królewskich i zasłużonych osobistości. To niewątpliwie spowodowało, że tylko tutaj , jubileusze i uroczyste pogrzeby nabierają swoistej wielkości. Wielkie pogrzeby od XIX w. po czasy dzisiejsze, zaczynając od pochówków księcia Józefa Poniatowskiego w 1817r. i Tadeusza Kościuszki w 1818 r. na Wawelu, poprzez bohaterów powstań narodowych, zasłużonych obywateli Krakowa, i wielkich pisarzy, poetów i artystów – jak choćby Adama Mickiewicza czy Jana Matejki i wielu innych, miały też wymiar narodowy i patriotyczny z udziałem rzesz krakowian i przybyszów ze wszystkich ziem polskich. Służyło temu też powstanie Krypty Zasłużonych Polaków w kościele o.o. Paulinów na Skałce, a której rolę przejął obecnie Panteon Wielkich Polaków w kościele Piotra i Pawła. Chyba największe tłumy uczestniczyły w pogrzebach S t a n i s ł a w a Wy s p i a ń s k i e g o i Marszałka Józefa Piłsudzkiego, które przedstawiają załączone kartki pocztowe. Również w ostatnich latach, tak licznie żegnano choćby naszego duchowego patrona Piotra Skrzyneckiego, noblistów – Miłosza i Szymborską czy całkiem niedawno Sławomira Mrożka. Można śmiało powiedzieć, że Wawel, kościół na Skałce, kościół Piotra i Pawła, Cmentarz Rakowicki jak i po części choćby cmentarze Salwatorski i Podgórski, czynią z Krakowa swoisty Panteon Narodowy. Zapalając więc znicze w Święta Zmarłych, wspomnijmy nie tylko o zmarłych bliskich i znanych, ale też o tych, których nie ma kto już wspomnieć, a ich imiona, nazwiska, zasługi, talenty i dokonania, uleciały z pamięci ludzi i skrył czas zapomnienia. listopad 2013 | vis a vis │7 14 │vis a vis | listopad 2013 Andrzej Matusiak MÓJ DAWNY KRAKÓW MIASTO, LUDZIE, WYDARZENIA na starej pocztówce i fotografii oraz wspomnieniach” (17 ) Pochmurne , często deszczowe i chłodne z reguły dni listopada, niejako z natury skłaniają do refleksji nad naszym życiem, wracaniem do przeszłości, wspominaniem tych którzy odeszli już na zawsze. We fot. B. Zimowski wszystkich kulturach i religiach, śmierć i czczenie przodków zajmuje poczesne kulturowe miejsce i związane jest z wykształceniem różnorodnych obrzędów i zwyczajów. Adaptując dawne zwyczaje, Kościół ustanowił w 835 roku za sprawą Papieża Jana XI święto Wszystkich Świętych, a w 998 r. wprowadzono Dzień Zaduszny jako dzień modlitwy za dusze zmarłych. To w ten dzień obchodzono na Litwie i wschodnich kresach obrzęd Dziadów, który jest kanwą wielkiego narodowego literackiego dzieła Mickiewicza, a niechcący stało się też dramatem wielu pokoleń maturzystów. W dawnych czasach, zgodnie z prawem kanonicznym i tradycją, cmentarze znajdowały się bezpośrednio przy kościołach w obrębie miast i wsi. Natomiast za murami miejskimi na niepoświęconej ziemi, umiejscawiano cmentarze dla „ludzi wyklętych” – samobójców, przestępców, nie ochrzczonych, żebraków. W odludnych miejscach lokowano też cmentarze „choleryczne”, ofiar częstych wówczas epidemii chorób zakaźnych. Przykościelne cmentarze z ich zatłoczeniem, złymi warunkami sanitarnymi, stanowiły ciągłe zagrożenie epidemiologiczne. To zagęszczenie cmentarzy otoczonych murami, było szczególnie widoczne w Krakowie z racji dużej ilości kościołów i klasztorów. Znany krakowski XIX-wieczny księgarz, kronikarz, badacz dziejów Ambroży Grabowski pisał, że krakowianin „skądkolwiek spojrzał z okna, to dojrzał krzyże i nagrobki w śródmieściu”. Pod koniec XVIII wieku zwrócono uwagę na konieczność umieszczenia cmentarzy poza siedzibami ludzkimi. Po rozbiorach Polski, na ziemiach polskich które weszły w skład monarchii austriackiej, a więc i Krakowie, zaczął obowiązywać dekret cesarz Józefa II z 1784 r. i następnie od 1797r. dekret Nadwornej Komisji Galicji Zachodniej, nakazujące przeniesienie przykościelnych cmentarzy. Już tegoż roku władze miejskie rozpoczęły likwidację tych cmentarzy, przy okazji uzyskując nowe place np. Mariacki, Kleparski (koło kościoła św. Floriana) czy św. Ducha. Wówczas też kupiono od Zgromadzenia o.o. Karmelitów Bosych z Czernej część folwarku zwanego „Bosackie”, na utworzenie cmentarza generalnego, który zaczął funkcjonować od 1803 r. nazwany Rakowickim. Dalsze części folwarku na powiększenie cmentarza dokupiono od o.o. 8 │vis a vis | listopad 2013 listopad 2013 | vis a vis │ 13 Nawrócony Jan Żywczak W Lalikach po powrocie z kościoła Jan Hutki Mówił wokół że nie chyci się wódki Zaczął wyłącznie żętycę pić Aż go wielce rozbolała rzyć Że nie dobiegał do wygódki I wszędzie musieli po nim myć PS. Za trud i cierpienie, Hutki z Lalik Dostał od księdza brązowy medalik The day after albo ostatnia modlitwa O Panie! Nie daj pogrzebać się z nami ktoś przecież musi czuwać nad deszczem wiatrem nad uśpionymi cmentarzami Andrzej Warzecha Kronika Skradziona kłonica Gdy Góralowi z Rycerki skradziono racławicką kłonicę IPN zaczął rozbierać sąsiadów na nice U Bułki znaleziono gliniany posążek Stalina I orzeczono wszem, że to o wiele większa wina Niźli skraść jakieś tam sprzed wieków szpice Kto zaczął pyta rozgniewany król po przegranej bitwie Ty panie odpowiada kronikarz z godnym historyka stuletnim namysłem fot: B. Kucharek Łono fortuny Pewna „panienka" o ksywce „Gach" Dobrze poznała swój fach Przede wszystkim dbała o panów z giełdy i banku Tak, by chuć, szelki, rozporki nie doznały szwanku Kupiła od nich wille gdy przyszedł krach Z szuflady Lubelki Mimowolny konwertyta z czasów komasacji Posiadał tylko tyle wiedzy By strzec nocą i dniem swej miedzy A gdy mu widły skradziono We łbie powstało wrzeciono I do sąsiadów zaczął nawijać: -Towarzysze,koledzy fot: Pablo *** oczyszcza pamięć i unosi ją ku naszym Bliskim (tylko tutaj nieobecnym) płomień znicza *** w radosnych barwach ze smutku konarów odchodzą liście wzbudzają impresje wyjątkowe aż do szelestu końca a gdyby tak moje strofy potrafiły marzę 12 │vis a vis | listopad 2013 listopad 2013 | vis a vis │ 9 fot: B. Kucharek Wiesław Siekierski Epitafium a może przyjdzie ktoś potem zapyta kim był ten facet jak wszyscy co tu pokotem reąuiescat in pace Nadejście Szyszka to idzie ona skądś i gdzieś lecz oni do niej krzyczą zabierz go w końcu weź go weź zamień go w nicość a ona chłodna patrząc w dal w nieprzeniknioną ciemność zapyta tylko czy ci nie żal będzie już teraz pójść ze mną Nie można pragnąć pomarańczy w lesie nikt ich nie zrywa zamiast szyszek z drzewa nie można szukać wiernego człowieka kiedy sam sobie wierność sprzeniewierzasz ale uwierzyć można w wiatr i potok w gładkość kamieni szlifowanych nurtem śpiew samotnego głuszca podczas toku i łopot skrzydeł ptaków nad jeziorem. można po śladach próbować odtworzyć życie w żywicznym oczyszczonym świecie tropami dążyć do jądra zieleni i odnajdywać w barciach plastry miodu a wtedy nie ma słów obleśnokrągłych nie trzeba zdania zamieniać w pułapki wystarczy zieleń, aromat żywicy lekkość zawilca, chropowatość szyszki którą wciąż noszę ukrytą w kieszeni małe sosnowe słowo mowy lasu. Włodzimierz Jasiński Pożegnanie Nie skończyłem tej przyjaźni choć skończyłem widywać się z tobą byłeś tylko gościem gdy pewnego wieczoru zostałem sam przyszedłeś ale gość zawsze odchodzi Jerzy Piątkowski A na północy … króluje – jesień --Lato minęło, o jakże żal, tej błogiej pory. Temperą … czas – paćka po lesie I milkną – ptasie rozgawory --- Prośba Zjedz ze mnie okruszynę złego samopoczucia wiele samozadowolenia szczęścia i pogody bakaliowe lody i najserdeczniejsze pozdrowienia Jacek Lubart Krzysica fot: B. Kucharek Złoci się piasek, w powiewie wiatru podsuszony I stare pnie … zbielały …wieczne przeszkody. Raj dla wędkarzy, niech bierze sandacz, wymarzony, Lecz brak ich, jak czapli, bo odfrunęły znad tej wody. fot: B. Kucharek 10 │vis a vis | listopad 2013 listopad 2013 | vis a vis │ 11 Andrzej Jakóbiec fot: B. Kucharek, archiwum rodzinne
Podobne dokumenty
Listopad 2015
to za dziwne porzekadło oznacza wyjaśnimy sobie w finale tego felietonu.
Milanówki, Milanówki, Milanówki…. Jak tylko daleko mogę sięgnąć pamięcią do lat
sześćdziesiątych ubiegłego wieku, Milanówki ...
Maj 2015
wody bieżącej, a nawet bez obowiązkowej kawy w naszej uroczej kawiarence. AD