biuletynu - Nazaretanki
Transkrypt
biuletynu - Nazaretanki
2010 Rok XVI Nr 53 „Niech serca Wasze będą pełne otuchy i nadziei” Bł. Maria Fr. Siedliska Zmartwychwstałem z mroku wytrysła światłość otwarłem bramę wieczności jak kwiaty za powiewem wiatru Moja krew drży i mówi o Mojej Miłości S. Teresa Górska 2 Tęcza nr 53 Z życia Prowincji 4-6 listopada, Warszawa - Szkoła - warsztaty z przedsiębiorczości prowadzone przez studentów z Gruzji, Indonezji, Mołdawii i Turcji w ramach projektu Enter Your Future organizowanego przez organizację AIESEC, która ma na celu umożliwienie młodym ludziom odkrycie swoich talentów 6-8 listopada, Żdżary - sesja par małżeńskich ruchu Equipes Notre-Dame; wspólnota neokatechumenatu z Warszawy 8 listopada, Ostrzeszów - obchody Święta Nowicjatu 11 listopada - Święto Niepodległości, Łowicz - obchody uroczystości św. Wiktorii - patronki Diecezji Łowickiej s. Elwira Prokopek została odznaczona medalem prymasowskim: Ecclesiae Populoque Servitum Praestanti 21 listopada, Warszawa - Szkoła - ślubowanie klas I LO i pre-IB 22-25 listopada, Żdżary - rekolekcje dla kapłanów z Diecezji Łowickiej 25 listopada - uroczystość bł. Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, święto patronalne naszych szkół, Warszawa Szkoła - ślubowanie klas I gimnazjum 27-29 listopada, Żdżary - rekolekcje „Modlitwa w ciszy” dla 15 małżeństw ruchu Equipes Notre Dame z sektora wielkopolskiego 29 listopada, Roszkowa Wola - odpust ku czci bł. Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, przewodniczył JE ks. bp Józef Zawitkowski 1-9 grudnia, Częstochowa - II tydzień rekolekcji ignacjańskich dla sióstr nowicjuszek drugorocznych 3-5 grudnia, Częstochowa - XX Ogólnopolskie Forum Szkół Katolickich 4 grudnia, Warszawa - Szkoła - adwentowy dzień formacyjny 4-6 grudnia, Żdżary - konwiwencja dla grup neokatechumenalnych z Łodzi i Warszawy 8 grudnia, Warszawa - przedświąteczne spotkanie środowisk edukacyjnych w Sanktuarium MB Nauczycielki Młodzieży na Siekierkach, udział wzięły: s. Dyrektor Ruth Kawa, s. Ancilla Banaszak i nasza szkolna schola 11-13 grudnia, Żdżary - konwiwencja dla grup neokatechumenalnych z Łodzi, Radomia i Tomaszowa Maz. 11 grudnia Warszawa - Szkoła - z inicjatywy Ks. Prefekta oraz uczennic programu matury międzynarodowej obchodzono wspomnienie św. Łucji, patronki Szwecji. Był to miły przejaw wielokulturowego charakteru programu IB, gdyż jedna z uczennic - Claudine - urodziła się w Szwecji. Dzień św. Łucji (Sankta Lucia) - „przynoszącej światło” - tradycyjnie obchodzi się w Szwecji pochodem ubranych na biało dziewcząt, spośród których wyróżnia się św. Łucja w koronie z płonących świec. Pochód śpiewających po szwedzku pieśń „Sankta Lucia” wniósł nieco światła i podniosłego nastroju do klas, a dodatkowe zadowolenie sprawiły pierniczki upieczone wg skandynawskiej receptury. 11 grudnia, Warszawa - Szkoła - spotkanie z Robertem Tekieli - znanym dziennikarzem, publicystą, animatorem kultury niezależnej i poetą lingwistycznym, a przy tym specjalistą demaskującym pułapki New Age 12 grudnia, Warszawa - zebranie przełożonych; jubileuszowy zjazd wychowanek Nazaretu 14 grudnia, Warszawa - Kapituła Prowincjalna DZIESIĄTA ROCZNICA BEATYFIKACJI 11 NAZARETANEK, MĘCZENNIC Z NOWOGRÓDKA Dziesięć lat temu Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował w Rzymie 5 marca 2000 roku 11sióstr nazaretanek, Męczennic z Nowogródka, s. M. Stellę i jej 10 Towarzyszek. Nowogródek, w czasie, gdy przybyły do niego pierwsze nazaretanki w dniu 4 września 1929 roku, był małym miasteczkiem na wschodnich krańcach ówczesnej Rzeczpospolitej Polskiej, o zróżnicowanej narodowo ludności (obecnie Białoruś). Pierwszym dziełem apostolskim sióstr, warunkującym niejako działalność edukacyjną - siostry prowadziły szkołę była praca związana z kościołem pod wezwaniem Przemieniania Pańskiego, zwanym Białą Farą. Siostry nazaretanki, które tworzyły wspólnotę domu Chrystusa Króla w Nowogródku w czasie wojny i okupacji, przybywały na tę placówkę w różnym czasie. Wspólnota sióstr domu pod wezwaniem Chrystusa Króla w Nowogródku dawała świadectwo o Tym, który w ich życiu był najważniejszy - o pierwszeństwie Boga. Wiele z sióstr pracowało w klauzurze i nie pełniło na zewnątrz posługi apostolskiej. Wszystkie jednak dawały przykład głębokiej wiary, nadziei i miłości wspinając się codziennie pod górę i na Górę Przemieniania, na modlitwy do Fary. Nasze siostry! Tak określi je nowogródczanie. Od początku powstania placówki siostry były głęboko wsłuchane w potrzeby społeczeństwa. Wybuch II wojny światowej 1 września 1939 r. i związana z nią okupacja tych ziem, najpierw sowiecka, a potem niemiecka, zakłóciły dotychczasowy ład i porządek nowogródzkiej społeczności. W czasie okupacji sowieckiej siostry żyły w rozproszeniu, spotykały się jednak na Mszy św. i nabożeństwie wieczornym w Farze. W czasie okupacji, gdy nie można było oficjalnie prowadzić szkoły, siostry jeszcze bardziej zbliżyły się do ludzi. Wyrzucone z domu, borykały się z problemami życia codziennego i z bliska dotykały cierpień innych. W czasie okupacji niemieckiej siostry założyły habity i powróciły do klasztoru, chcą byś dla udręczonej ludności znakiem nadziei. Takim znakiem staje się podczas obu okupacji Fara, nic też dziwnego, że modlący wypełniają ją tłumnie. Wraz z przybyciem do Baranowicz grup specjalnych gestapo, wzmaga się terror wobec ludności cywilnej w mieście i całym województwie. Pierwsza zbiorowa egzekucja ma miejsce 31 lipca 1942 r. w lesie za Nowogródkiem, której rozstrzelano sześćdziesiąt osób, wśród których znaleźli się dwaj kapłani katoliccy: dziekan nowogródzki, ks. Michał Dalecki i ks. Józef Kuczyński z Wsielubia. Na wiosnę 1943 r. siostry jeszcze bardziej wzmogły swą aktywność na polu religijnym i charytatywnym. Zorganizowały chór, który śpiewał podczas nabożeństw. S.M. Kanizja przygotowała trzy grupy dzieci do I Komunii św., prowadziła po domach tajne nauczanie jęz. polskiego i hi- 2010 3 storii. Udręczeni uciskiem reżimu nowogródczanie szukali pociechy i ukojenia w kościele, gdzie rano Mszę św. odprawiał ks. Aleksander Zienkiewicz, jedyny w tej okolicy ocalały kapłan, a wieczorem przy wystawionym Najświętszym Sakramencie wierni, razem z księdzem i siostrami, odmawiali różaniec. Następna fala aresztowań dosięgła Nowogródek w nocy z 17 na 18 lipca, kiedy to aresztowano około 120 osób - ojców i członków polskich rodzin z zamiarem likwidacji uwięzionych. Mało było domów, w których nie opłakiwano by drogich sercu osób. Ludzie spieszyli do sióstr, dzielili się swoim bólem, a siostry na tragedię bliźnich reagowały modlitwą i współczuciem. W obliczu zaistniałej sytuacji, po południu owego dramatycznego dnia, S.M. Stella przy spotkaniu z ks. Aleksandrem Zienkiewiczem powiedziała: Mój Boże, jeśli potrzebna jest ofiara z życia, niech raczej nas rozstrzelają, aniżeli tych, którzy mają rodziny - modlimy się nawet o to. Tę decyzję siostry podjęły wspólnie, a S.M. Stella jako przełożona domu była jej wyrazicielką wobec Księdza Kapelana. Ta informacja dotarła do uwięzionych i jak wspomina jedna z aresztowanych nowa otucha i nadzieja wstąpiła w nasze serca. Na planie ludzkich działań Pan Bóg posłużył się komisarzem Nowogródka, Traubem, Niemcem, podczas nieobecności którego przybyłe z Baranowicz gestapo dokonało areszto- Procesja Bożego Ciała w Nowogródku wań. Urażony w swej ambicji Niemiec uzyskuje u swoich władz w Mińsku zmianę decyzji. Skazanym zamieniono karę śmierci na wywóz do pracy w Niemczech. Niektóre osoby zwolniono całkowicie. Transport wyruszył na Zachód 24 lipca 1943 roku. Wszyscy wywiezieni tym transportem przeżyli wojnę i ocaleli. Wobec dalszego zagrożenia życia jedynego w okolicy kapłana, ks. Aleksandra Zienkiewicza, który znajdował się na liście osób poszukiwanych przez gestapo, S.M. Stella ponawia w jego obecności dalszą gotowość sióstr do ofiary: Mój Boże, Ksiądz Kapelan jest o wiele potrzebniejszy niż my, toteż modlimy się teraz o to, aby Bóg raczej nas zabrał niż Księdza, jeśli jest potrzebna dalsza ofiara. W dniu 31 lipca 1943 r. s. M. Stella otrzymała ustne polecenie Niemca, który przyszedł do Sióstr w cywilnym ubraniu i nakazał jej stawić się razem ze wszystkimi siostrami wieczorem, o godz. 19.30 w Gebietskomisariacie, w gmachu dawnego urzędu wojewódzkiego. Po różańcowym nabożeństwie wieczornym jedenaście sióstr nazaretanek na czele ze swą przełożoną udały się pod wskazany adres. Oto imiona sióstr: s. M. Stella, s. M. Imelda, s. M. Rajmunda, s. M. Da- Z życia Prowincji - cd. 20 grudnia, Warszawa - Szkoła - Wigilia Polska w Domu Pomocy Społecznej „Na Przedwiośniu” zorganizowana przez Fundację „Świat na tak”, w której udział wzięły wolontariuszki z warszawskiego Nazaretu 28 grudnia, Żdżary - obchody święta postulatu 28 grudnia - 1 stycznia, Poznań - 32. Europejskie Spotkanie Młodych Taizé 31 grudnia - 2 stycznia, Żdżary - skupienie sylwestrowonoworoczne dla rodzin SNR 2 stycznia, Kalisz - opłatek dla absolwentów kaliskiego Nazaretu 3 stycznia, Ostrzeszów - skupienie dla rodzin 8-10 stycznia, Ostrzeszów - zjazd rodziców pierwszorocznych sióstr nowicjuszek 10 stycznia, Warszawa - spotkanie opłatkowe Nowogrodzian 14-15 stycznia, Kalisz - wykłady dla nauczycieli, rodziców i sióstr w szkole kaliskiej na temat edukacji medialnej dzieci i młodzieży oraz zagrożeń i szans związanych z przekazem medialnym 14-17 stycznia, Żdżary - konwiwencja dla grup neokatechumenalnych z Warszawy 16-20 stycznia, Ostrzeszów - rekolekcje DMN 20 stycznia, Warszawa - Szkoła - Akcja „HAITI” - wolontariat szkolny przeprowadził zbiórkę dla poszkodowanych. Sumę 800 zł przekazano przez pośrednictwo Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego: w Port-Au-Prince salezjanie prowadzą szkołę, która uległa zniszczeniu - pod gruzami znalazło się trzech salezjanów i prawie 200 dzieci. 21-24 stycznia, Ostrzeszów - rekolekcje DMMN; Żdżary skupienie junioratu, prowadził ks. Daniel Banaszkiewicz SDS; konwiwencja dla grup neokatechumenalnych ze Starachowic 23 stycznia, Warszawa - Szkoła - studniówka w Nazarecie oraz Bal Integracyjny dla Osób Niepełnosprawnych w Pałacu Kultury i Nauki, w którym brały udział szkolne wolontariuszki 26-29 stycznia, Ostrzeszów - rekolekcje dla katechetów z Diecezji Kaliskiej 30 stycznia, Warszawa - zebranie przełożonych 31 stycznia - 6 lutego, Warszawa - Szkoła - kolejne (trzecie) zimowisko na Klimczoku, w którym wzięły udział uczennice, nauczyciele i ich rodziny 1-8 lutego, Warszawa - rekolekcje dla sióstr, prowadził ks. Krzysztof Kozik, klaretyn 2 lutego - Srebrny Jubileusz s. Julianny Bielenicy, s. Hiacenty Kułak i s. Zuzanny Popławskiej 5-7 lutego, Ostrzeszów - spotkanie Odnowy w Duchu Świętym z Diecezji Kaliskiej 7 lutego, Oborniki, Ostrzeszów - skupienie dla rodzin 13-19 lutego, Żdżary - rekolekcje dla rodzin z ruchu Chemin Neuf 19-21 lutego, Żdżary - konwiwencja dla grup neokatechumenalnych z Warszawy i Łodzi 16 lutego, Kalisz - spotkanie ks. bpa Stanisława Napierały z dziećmi w naszej szkole podstawowej 20-28 lutego, Jastrzębia Góra - rekolekcje dla sióstr przedwiecznych, prowadził o. J. Sermak, jezuita; Warszawa praktyki drugorocznych sióstr nowicjuszek 4 Tęcza nr 53 Z życia Prowincji - cd. 26-28 lutego, Żdżary - konwiwencja dla grup neokatechumenalnych z Łodzi 21 lutego, Ostrzeszów - koncert w naszym kościele z cyklu „Perły w koronie” 23 lutego, Kalisz - spotkanie ks. bpa Stanisława Napierały z młodzieżą z naszego liceum 26 lutego - Srebrny Jubileusz s. Franciszki Szymuty 27 lutego - 6 marca, Warszawa - Szkoła - 12 -osobowy zespół dziennikarski wraz z opiekunkami: s. Dyrektor, p. I. Kutrzyk-Jurków i p. A. Kowalską wyjechały do Bułgarii, by we współpracy z tamtejszą szkołą zrealizować projekt Youth on Air (Młodzież na falach eteru), w ramach programu „Młodzież w działaniu” 1-6 marca, Rzym - międzynarodowe spotkanie sióstr odpowiedzialnych za Stowarzyszenie Najświętszej Rodziny; Warszawa - Kalisz - spotkanie Komisji Planowania XXIII Kapituły Generalnej 4 marca, Kalisz - wprowadzenie relikwii bł. Sióstr Męczennic z Nowogródka do Bazyliki św. Józefa 5 marca - 10. rocznica beatyfikacji Męczennic z Nowogródka 5-12 marca, Ostrzeszów - I tydzień rekolekcji ignacjańskich dla nowicjuszek pierwszorocznych 6 marca, Oborniki - skupienie dl a dziewcząt 7 marca, Ostrzeszów - koncert w naszym kościele z cyklu „Perły w koronie”, wyst. Jakub Tomalak i s. Bożena Flak 10-12 marca, Ostrzeszów - rekolekcje dla dzieci z naszej szkoły podstawowej z Kalisza 13 marca, Warszawa - imieniny s. Bożeny Flak, asystentki generalnej i s. Krystyny Jóźwik, asystentki prowincjalnej; spotkanie delegatek naszej Prowincji na XXIII Kapitułę Generalną; Kalisz - pielgrzymka SNR do św. Józefa 14 marca, Ostrzeszów - obchody srebrnego jubileuszu s. Zuzanny Popławskiej 16-19 marca, Ostrzeszów - skupienie sióstr neoprofesek 18-23 marca, Warszawa - spotkania Zarządu Generalnego z siostrami w ramach nominacji nowego Zarządu Prowincji niela, s. M. Kanuta, s. M. Sergia, s. M. Gwidona, s. M. Felicyta, s. M. Heliodora, s. M. Kanizja, s. M. Boromea. Siostry spodziewały się, w najgorszym wypadku, wywiezienia na prace przymusowe do Niemiec. W domu pozostała dwunasta siostra, s. M. Małgorzata Banaś. Dalej akcja potoczyła się błyskawicznie. Wyrok na siostry był już z góry przesądzony. Eksterminacją księży i zakonnic w Nowogródku i jego okolicach zajmowała się policja bezpieczeństwa z Baranowicz, którą centralnie kierował Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy określając iż jego celem ostatecznym jest zupełne rozbicie całego chrześcijaństwa. Stąd też ani nie oskarżano sióstr ani nie przeprowadzono dochodzeń. Po dwóch godzinach pobytu na komisariacie siostry pod eskortą wyprowadzono z budynku, kazano im wsiadać do ciężarowego auta, a następnie powieziono je trak- tem nowojeleńskim w stronę koszar. Słońce zachodziło, ale na dworze panował ruch, więc gestapowcy zawrócili. Czekała je jeszcze noc, którą spędziły w piwnicy komisariatu na modlitwie leżąc krzyżem i przygotowując się do ofiary. W niedzielę o świcie, 1 sierpnia 1943 r. wywieziono siostry i rozstrzelano w niewielkim brzozowo-sosnowym lesie, w odległości pięciu kilometrów od miasta, za leśniczówką „Batorówka”. Zadanie to wykonali sami oficerowie z brygady lotnej z Baranowicz. Gestapowcy wyraźnie spieszyli się z wykonaniem wyroku, utrzymywali go w tajemnicy obawiając się negatywnej reakcji mieszkańców Nowogródka, a po jego wykonaniu rozpuszczali fałszywe informacje i sprzeczne wiadomości co do losu Krzyż w lesie na miejscu rozstrzelania Sióstr sióstr. Siostry poniosły śmierć męczeńską z rąk hitlerowskich oprawców. Szczegóły związane ze śmiercią sióstr znane są z fragmentarycznych wypowiedzi osób biorących udział w egzekucji. Jedna z nich, gestapowiec, Niemiec pochodzący z Łotwy, który stołował się u Polki, Marii Tarnowskiej, zjawił się w niedzielę 1 sierpnia 1943 roku na posiłku i tak opisuje ona jego zachowanie: W czasie śniadania, w pewnym momencie, złapał się rękami za głowę i powiedział: <Ach jak one szły, trzeba było widzieć jak one szły!>. Na pytanie gospodyni domu: <Kto szedł?>, odpowiedział siostry. Innym świadkiem był Estończyk, pracujący w komisariacie, który obserwował zachowanie sióstr w piwnicy, przed egzekucją. On to przekazał wiadomość, że siostry całą noc się modliły - a z powodu małej przestrzeni - pojedynczo kładły się w piwnicy krzyżem i w ten sposób przygotowywały do ofiary. Złożoną za innych ofiarę Bóg przyjął. Ocalał ks. A. Zienkiewicz i wszyscy, za których siostry oddały życie. Nikt nie ma większej miłości… powiedział Ojciec Święty w dniu ich beatyfikacji. Od 2008 roku istnieje na Białorusi Prowincja Błogosławionych Męczennic z Nowogródka, a w nowogródzkiej Farze znajdują się ich relikwie i wisi beatyfikacyjny obraz, przekazany do tej świątyni przez m. Teresę Jasionowicz, przełożoną generalną. W dawnym konwencie sióstr znajduje się obecnie muzeum i opłatkarnia, a w szkole mieszka nazaretańska wspólnota i mieści się nowicjat. s. Teresa Górska 2010 5 MIEJSCA NA ŚWIECIE, DO KTÓRYCH PRZEKAZANO RELIKWIE BŁ. SIÓSTR MĘCZENNIC Z NOWOGRÓDKA 2000 - 2010 KRAJ ARABIA SAUDYJSKA BIAŁORUŚ MIEJSCOWOŚĆ Jeddah KRAJ ARGENTYNA MIEJSCOWOŚĆ Mercedes Corrientes Nowogródek, Homel, Kościeniewicze, Witebsk BRAZYLIA Estado de Sao Paulo CANADA Ontario x2 FILIPINY HISZPANIA Barcelona IRLANDIA Paranaque City x4, Bohol, Quezon City, Metro Manila, Novaliches, Q.C, Leyte St. San Juan, Metro Manila, Sampaloc – Manila, Quezon City, Poblacion , Cavite, Crus, Laguna, Pampanga, San Juan City, Davao City, Makati City, Bulacan, Binan, Laguna Dublin MEKSYK POLSKA NIEMCY PORTUGALIA Heidelberg Aveiro ROSJA Sonora Nazaretańskie Centrum Rozwoju Misji - Roszkowa Wola, Duszpasterstwo Młodzieży Nazaretańskiej - Warszawa, Suwałki, Bydgoszcz x3, Łódź, Ulanów, Książ Wielkopolski, Kamyk Orzeł, Togliatti USA WIETNAM Ho Chi Minh City WIELKA BRYTANIA Utica, NY, Reading, PA, Westford, MA, Idaho, Plymouth, N.H., Elizabeth, N.J., West Hempstead, N.J, Denton, NE, Vallejo, CA, Ambler, PA, Durham, NC, Hawaii, Texas, New York, Colonial Beach, Redmond, WA, Fort Worth Texas, Kunia HI, Houston, Biloxi Hartlepool, TS WŁOCHY Biancavilla (CT), Portici (NA), Milano x4, Basico (Messina), Marigliano (Napoli), Allumiere - Roma, Bronte CT, Catania x3, Garbagnate M.se (Milano), Misilmeri (PA) W CIENIU SIÓSTR MĘCZENNICZEK… Tak niedawno, w wigilię 10-ej rocznicy beatyfikacji Sióstr Męczenniczek z Nowogródka w Kaliszu odbyła się uroczystość wniesienia ich relikwii do kolegiaty św. Józefa. Akt ten transmitowany przez radio Maryja i telewizję Trwam dokonał się w asyście biskupów, wyższych przełożonych zgromadzenia, licznie zebranych sióstr oraz z dużą liczbą kapłanów i wiernych. Jeszcze raz popłynęło w świat orędzie o złożonej przez 11 sióstr nazaretanek ofierze za braci. Świadectwo ich miłości i tym razem poruszyło zapewnie niejedno serce. W cieniu tej uroczystości kilka razy pojawiała się postać s. Małgorzaty Banaś. Jej sylwetka zaledwie na kilka minut skupiła uwagę, by potem znowu w centrum wydarzeń pojawiały się jej współsiostry ze wspólnoty Chrystusa Króla, które Bóg obdarzył łaską męczeństwa. Ona była tą dwunastą nazaretanką, której życie wprawdzie potoczyło się zupełnie innym torem, ale które zawsze było związane z wypełnianiem misji zleconej wspólnocie w początkach jej powstawania. To przecież w chwili zagrożenia fundacji i rodzących się wtedy wątpliwości co do dalszego pobytu w Nowogródku siostry otrzymały od bpa Z. Łozińskiego depeszę: Nowogródka nie opuszczać, na stanowisku trwać. Taka jest wola Boża i moja. Słowa te znalazły potwierdzenie m. Laurety Lubowidzkiej, która pisała: Zdecydowanie trwać na stanowisku, ustąpić nie wolno, tu chodzi o dom Chrystusa Króla. (…) trzeba nieustraszenie przetrwać wszystkie trudności, bo wielkie rzeczy tam się dokonają. Okazało się później, że były to słowa prorocze, przepowiadające przyszłą wielkość. Jeden obraz tej wielkości to męczeństwo 11 sióstr. Drugą odsłoną i zarazem dopełnieniem tej wielkości jest heroiczne życie Sł. Bożej s. Małgorzaty. Była spadkobierczynią wspólnotowego dziedzictwa i - tak jak wcze- śniej uczyniły to Męczenniczki polecenie biskupa oraz przełożonej generalnej wypełniła dosłownie. Nowogródka nie opuściła, zdecydowanie trwała na stanowisku aż do śmierci, bo wiedziała, że tu chodziło o dom Chrystusa Króla. O Jego królestwo walczyła przez ponad 20 lat i nieustraszenie przetrwała wszystkie trudności. Od samego początku była przekonana, że w Nowogródku w 1943 r. dokonały się wielkie rzeczy i sama zdecydowała się pozostać w ich cieniu. Pamiętnego dnia, w sobotę 31 lipca 1943 r., idące do komisariatu nazaretanki nie znały powodu wezwania. Siostra Stella przypuszczała, że może to być związane z wydawaniem paszportów lub, w najgorszym przypadku, z wywiezieniem na roboty, co wydawało się zrozumiałe w kontekście niedawnych wywózek przeprowadzonych w Nowogródku. Siostra Małgorzata z polecenia s. Stelli pozostała w domu, by wykonać najpilniejsze prace i zaopiekować się księdzem. W razie konieczności miała dołączyć do wspólnoty. Nic nie przeczuwając z właściwą sobie energią zabrała się do pracy, której w związku ze zbliżającym się 40godzinnym nabożeństwem było bardzo dużo. Przedłużająca się nieobecność sióstr rodziła w jej sercu coraz to większy niepokój i lęk o nie. Nikt jednak, nawet zastępca żandarmerii niemieckiej, nie przypuszczał tragedii. Wprawdzie już następnego dnia po mieście krążyły pogłoski o ewentualnym rozstrzelaniu sióstr, ale nikt nie chciał S. Małgorzata, Warszawa 1964 r. 6 o tym myśleć. Po kilku dniach informacja o egzekucji została potwierdzona. Siostra Małgorzata dowiedziała się o niej od księdza Zienkiewicza, gdy modliła się na stopniach ołtarza pustego kościoła. Wiadomość o rozstrzelaniu sióstr dotknęła ją boleśnie. Pozostała w Nowogródku sama. Poszukiwana przez Niemców jako dwunasta zakonnica musiała się ukrywać. Udało się jej wynieść niektóre wartościowe rzeczy z domu i ukryć je w podziemiach fary. Ubiegła w ten sposób rabunek mienia wspólnotowego dokonany kilka dni później przez Niemców, którzy samochodami podjechali pod dom sióstr. W momencie ładowania zdobyczy na ciężarówkę zjawił się dyrektor szpitala, w którym pracowała s. Małgorzata i w sposób niezauważalny zabrał jej dokumenty leżące na wierzchu. W szpitalu zaś, indywidualną kartę siostry kazał włożyć do kartoteki zmarłych. Po kilku dniach spotkał ją na ulicy i oznajmił, że nazajutrz ma się stawić do pracy, bo już jej nic nie groziło. Przyszła, ale szybko musiała z niej zrezygnować, bo gestapo w poszukiwaniu jej trafiło i tutaj. Odtąd częściowo ukrywając się zamieszkał niedaleko fary i roztoczyła nad nią swoją opiekę. Gdy minęło bezpośrednie zagrożenie, s. Małgorzata w towarzystwie życzliwych kobiet udała się na poszukiwanie mogiły. Od chwili znalezienia grobu i zidentyfikowania go stała się nie tylko jego strażniczką, ale i pierwszą osobą pielęgnującą rodzący się kult Męczenniczek. Odtąd zaczęła się jej męczeńska droga. Jakże pokornie brzmi jej wyznanie: przeszłam dużo moralnie po stracie rodziny. Niejeden raz otarła się o śmierć, a kiedyś wywieziono do lasu, kazano zejść z samochodu i nastawiono kulomiot. Szczęściem las był gęsty i można było uciec. Nowogródek opustoszał bardzo. Ksiądz Zienkiewicz również poszukiwany przez gestapo początkowo ukrywał się na peryferiach miasta, a później wyjechał na Litwę. Siostra Małgorzata pozostała sama. Być może nieraz stawiała sobie w sercu pytania: „Dlaczego Bóg ją pozostawił?” Być może czuła się opuszczoną, upokorzoną, osieroconą i wyłączoną z ofiary współsióstr. I jakkolwiek nikt nie mógł jej na to pytanie odpowiedzieć, to ona sama w zaistniałych wydarzeniach szukała woli Bożej. Poznała i uwierzyła, że Bóg zażądał od niej innej ofiary, że zlecił jej misję wyrażoną 31 lipca słowami s. Stelli. Bóg spełnił jej pragnienie, które nosiła w swoim sercu od chwili złożenia profesji wieczystej: pragnienie męczeństwa, ale męczeństwa ducha. Zdawało mi się to za mało poddać głowę pod topór, że to chwila. Ale męczeństwo ducha, to powolne konanie, tego pragnęłam. Uczyła się każdego dnia odczytywać plany Opatrzności Bożej i trwała przy farze. Odwiedzała też grób w lesie, usypała mogiłę i obłożyła ją darnią. Być może tutaj dojrzewała w niej myśl o potrzebie kontynuowania brutalnie przerwanej misji nowogródzkiego Nazaretu. Po upływie roku, w sierpniu 1944 r., gdy czasy wydawały się nieco spokojniejsze osobiście udała się do Wilna, by poinformować m. Fides, przełożoną wileńską o zaistniałych w Nowogródku faktach i prosić o siostry, z którymi mogłaby dalej pracować i trwać na stanowisku, tak jak tego życzyli sobie przełożeni: bp Łoziński, m. Laureta oraz s. Stella. Z Wilna wróciła do Nowogródka razem z s. Speranzą i s. Wenerandą. Później dołączyła jeszcze do nich s. Bernardyna i we czwórkę podjęły na nowo apostolat nie tylko w środowisku nowogródzkim, ale i w sąsiedniej parafii, m.in. w parafii we Wsielubiu, pozbawionego księdza (został rozstrzelony przez Niemców w 1942 r.). Zważywszy na straty wśród duchowieństwa spowodowane przez wojnę i zaniedbania w życiu religijnym, pole pracy było bardzo duże. Wielkim dobrodziejstwem był także powrót do Nowogródka ks. Zienkiewicza. Wydawało się, że tym razem nic nie zakłóci dalszej ich pracy. Tymczasem zmiana wschodniej granicy Polski i trwająca akcja repatriacyjna wymagała od Polaków decyzji co do dalszej przyszłości. Duża liczba Nowogrodzian, w tym ks. Zienkiewicz oraz towarzyszki s. Małgorzaty zdecydowały się opuścić miasto i latem 1946 r. wszyscy wyjechali do Polski. W Nowogródku pozostała tylko s. Małgorzata, gdyż czuję wyraźnie, że Bóg pozostawił mnie na straży swojego domu i grobów rodzinnych. Nie pójdę Tęcza nr 53 stąd póki nowa rodzina nie przyjdzie. Jak echo powtórzyły się jeszcze raz słowa wypowiedziane przed laty przez biskupa i przełożoną generalną, by Nowogródka nie opuszczać, bo taka jest wola Boża. I chociaż inni odeszli to s. Małgorzata nie zamierzała iść w ich ślady. Od połowy 1946 r. w Nowogródku nie było na stałe księdza, kościół parafialny pod wezwaniem św. Michała został zamknięty, kilka lat później taki sam los zagroził farze. Wobec siostry mnożyły się szykany. Pozbawiona dachu nad głową i godziwych warunków życia trwała mimo przeciwności. Oficjalnie w dokumentach urzędowych występowała jako Ludwika Banaś Jakubowna. Początkowo mieszkała u państwa Fiedorowiczów, naprzeciw kościoła, a potem po zamurowaniu drzwi na dzwonnicę zamieszkała w zakrystii fary. Wewnątrz zakrystii dobrzy ludzie postawili piec, na którym mogła przygotować sobie posiłki i dzięki któremu mogła się ogrzać. Przy długich i mroźnych zimach, kiedy temperatura nierzadko spadała poniżej 30° , nie był on w stanie zapewnić nawet minimum ciepła. Ponadto niski komin niejednokrotnie uniemożliwiał w ogóle rozpalenie ognia lub na skutek wiatrów powodował wielkie zadymienie w zakrystii. Po wodę trzeba było schodzić na dół i potem stromą, oblodzoną ścieżką wspinać się do góry. Trudno przeżyć w takich warunkach kilka dni, a cóż dopiero wiele lat. Trudno w takich warunkach myśleć o innych, trudno się też modlić, trudno trwać, nie wiedząc kiedy to się skończy. Tak wyglądało to powolne konanie, którego pragnęła s. Małgorzata. Codzienna służba w kościele, całodobowa straż przy Jezusie Eucharystycznym, całkowite ogołocenie, dosłowne oddanie się Bogu i ludziom, to wyznaczniki jej życia. Siłę czerpała z modlitwy i Eucharystii oraz ze świadomej obecności w jej życiu jedenastu Męczenniczek, które prosiła o wsparcie. W tym długotrwałym zmaganiu z mocami zła szła drogą „białego męczeństwa” – bez przelewania krwi, które wydaje się z ludzkiej strony trudniejsze do osiągnięcia chwały nieba; każda chwila niepewna, szatan się wścieka, tylko on może tak męczyć. Bóg patrzy na zmaganie się dusz i na upadek wielu. Prawdziwy stróż tabernakulum, przywoziła Najświętszy Sakrament, otwierała kościół, kiedy tylko pozwalało na to prawo sowieckie, zawiadamiała wszystkich o przyjeździe księdza, co więcej, „wykradła” za zgodą matki dziecko, by je ochrzcić podczas chwilowego pobytu księdza w farze. A wszystko to dokonywało się za cenę ofiary. Ileż tęsknoty ducha przez 10 lat za Mszą św. i komunią św.? Najświętszy Sakrament był na miejscu, co miesiąc przywoziłam z sąsiednich kościołów. Klęcząc żal się z serca wyrywał: Boże, Ty tu jesteś, a nie ma pośrednika, by nam Cię podał. (…) Raz albo dwa razy na miesiąc było się na Mszy św., a w zimie to może 2 albo 3 razy na całą zimę. Warunki materialne były, ale trzeba było być w domu, by drudzy mogli skorzystać z otwarcia kościoła. Pomagała zesłanym do łagru kapłanom wysyłając im paczki, w których były m.in. suszone winogrona i opłatki. Nadzór więzienny drwił sobie z zabobonności polskich katolików i nie przypuszczał, że dzięki temu księża w łagrach mogli odprawiać Msze św. Po latach s. Małgorzata napisała: Dzisiaj dzięki Bogu mamy ojca, powrócił z wypoczynku [łagru], nawet ten, któremu co miesiąc przez 6 lat pomagałam. Ostatnie 10 lat swego życia, czyli od przybycia o. Nowaczyka s. Małgorzata cieszyła się codzienną Mszą św. Opuściła wtedy zakrystię i zamieszkała w domu pań Żyżylewskich, sąsiadującym z klasztorem. Żyję dzięki Bogu nieźle, dużo roboty, obsługa ojca i domku Stelli, kościelne pranie, gotowanie, sprzątanie. Bóg łaski i siły daje. Posyłam kwiatuszek z grobu rodziny. Pisali mi, że doznają łask. I my wyraźnie ich opiekę czujemy. Były czarne chmury, ale powoli się rozeszły. W 1964 r., niespełna dwa lata przed śmiercią, siostra otrzymała upragnione pozwolenie władz rosyjskich na przyjazd do Polski. Odwiedziła wtedy m.in. Warszawę, Ostrzeszów. Kraków, Wrocław i po dwóch miesiącach wróciła do swojego Nowogródka i do swoich sióstr. Ciężka praca oraz codzienne trudne warunki życia negatywnie 2010 7 wpłynęły na stan jej zdrowia. Szybko rozwinęła się choroba płuc, która w krótkim okresie doprowadziła do śmierci. Także w ostatnich chwilach ziemskiego życia Bóg okazał swą wierność siostrze spełniając jej pragnienia „męczeństwa ducha”. Chorowała kilka miesięcy, doświadczając wielkiego cierpienia. W przeddzień śmierci odwiedziło ją dwóch kapłanów. Do końca swoich chwil, otoczona bliskimi sobie osobami, zachowała świadomość. Prosiła o Komunię św. i zawieszenie nad łóżkiem obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Jakby wracała do swoich początków, kiedy to jej mama będąc w stanie błogosła- OTO STOJĘ U DRZWI I KOŁACZĘ… W które drzwi kołaczesz, Panie?! Na placu budowy stoi ich kilka. Elegancko złożone jedne przy drugich i zabezpieczone przed wpływem warunków atmosferycznych. Ładne, najlepsze – dębowe. Ale komu one tam potrzebne bez fundamentu, ścian i dachu? Jakie znaczenie mogą mieć drzwi same w sobie?! Swoją drogą piękny plac budowy. Zgromadzono na nim najlepszy materiał wyprodukowany według najnowocześniejszych technologii. Wszystko poskładane w paletach oczekuje na swój udział w tym wielkim dziele. Teren dobrze ogrodzony. Widać ktoś włożył w to dużo starań i pieniędzy. Ile w odniesieniu do wieczności warta jest ta współczesna technika budowlana?! Cóż z tego, że było najdroższe, najnowocześniejsze. „Jeżeli domu Pan nie zbuduje na próżno się trudzą, którzy go wznoszą. Jeżeli miasta Pan nie strzeże daremnie czuwają straże. Na cóż wasze wstawanie przed świtem, i przesiadywanie do późna w nocy, bo Pan i we śnie darzy swych umiłowanych” (PS 127,1-2) Stare budowle są świadectwem doskonałości budowniczych. Przetrwały wieki pomimo wojen, ataków, przeróbek, pomimo niedoskonałej technologii. One miały to szczęście, że budowane były z sercem i z miłością. Mają naturalny fundament – Skałę: miłość czystą, wierną, oddaną, pokorną. Najlepszy fundament betonowy stworzony ręką człowieka nie jest tak mocny jak Skała. Cóż z tego, że dyplomowany architekt z całymi zastępami różnych komisji latami debatował nad projektem i szczegółami budowy?! Owoce ich pracy widać w segregatorach pełnych opisów wizji, dokumentacji, obliczeń, projektów, pozwoleń. Czy na budowie jest miejsce dla takiej demokracji? Czy dobry architekt radzi się murarzy, tynkarzy, przyszłych mieszkańców o techniczne szczegóły budowli? Potrzebny jest duchowy dom zbudowany na fundamencie czystości, o przejrzystych ścianach z cegły realnego ubóstwa przykryty dachem posłuszeństwa i aprobaty Kościoła. Potrzebny jest dom niezwiązany ze światem żadnymi kablami i falami, i który dawałby bezpieczne schronienie przed siecią. Taki dom, z którego można zaczerpnąć ducha i doświadczyć szczęścia samotności poza dobrami cywilizacji. Skoro materiał jest już zgromadzony, to, dlaczego nie widać rezultatów pracy?! A może nic nie trzeba budować? Może wystarczy docenić, pokochać i odkryć to, co już dawno zostało zbudowane. Czy można uczynić lepszym to, co mistrzowie życia duchowego zrobili bardzo dobrze? Plac budowy – dusza ludzka. Materiał do budowy jest za darmo, zawsze ten sam: Biblia, Pisma Ojców Kościoła, nauki Założycieli; narzędzia – tradycyjne: śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa oraz współuczestnictwo we wspólnocie. Może wystarczy odrzucić eksperymenty modyfikowania duchowości psychologią, zabawki cywilizacji i poddać się starej dyscyplinie monastycznej? Nie da rady?! Dlaczego?! Przecież nawet włos nie spadnie z głowy bez wiedzy naszego Boga. Czy stanie się coś złego z ludzkością, jeśli to, co ludzkie poddamy temu, co duchowe? wionym ofiarowała ją na Jasnej Górze Maryi. Zmarła w wieczorem 26 kwietnia 1966 r. w przeddzień święta Matki Bożej Dobrej Rady. Śmierć Sł. Bożej s. Małgorzaty dopełniła wypowiedziane przed laty słowa bpa Z. Łozińskiego, że wolą Bożą jest trwanie w Nowogródku oraz m. Laurety, że dokonają się tu wielkie rzeczy. Rzeczywiście, siostry wytrwały w Nowogródku do końca, a nasze oczy ujrzały i nadal oglądają wielkie rzeczy - w cieniu aureoli sióstr Męczenniczek wyrosła i dojrzała świętość s. Małgorzaty. s. Barbara Gromada A może się zdarzyć, że Jezus zapuka do drzwi domu, w którym już dawno nikt nie mieszka i nikt Mu nie otworzy. Będzie kołatał do starego, dobrego domu, który dużo już widział i dużo wie o życiu, a wszyscy jego mieszkańcy zajęci będą budowaniem szklanych domów na miarę XXI w. Ludzie szukają Boga tam, gdzie spodziewają się Go odnaleźć: w grocie, w szopie, w ubogim domku, nad wodą, w górach – wszędzie tam, gdzie widać Jego ślad. Betonowe szufladki, w których mieszkają, czy szklane klatki, w których pracują, są nieżyczliwe dla ludzkiego ducha, dla rodziny, dla poszukiwań Prawdy Jedynej. Ona sama znajduje człowieka tam, gdzie jego duch wyrywa się ku Bogu. *** Jeśli więc Prawda, której dusza potrzebuje do życia stoi pod drzwiami i puka, to trzeba wrócić do domu i otworzyć Jej drzwi. Trzeba uwierzyć, że nie posiadanie niczego, jest posiadaniem Boga, że dobrowolne poddanie się w niewolę jest przejawem wolności ducha, że serce czyste to serce bez prywaty, czuwające w milczeniu przy Bogu 24 godziny na dobę. Plany, dzieła, fundusze, gromadzenie doświadczeń, korzystanie z pomocy specjalistów niczym są wobec mądrości „głupstwa” Ewangelii. Pewnie dzieląc się tymi myślami nie odkrywam Ameryki. Krzysztof Kolumb zrobił to już dawno. Nie chodzi o odkrycie. Chodzi o życie, o uczestnictwo w życiu, które dawno zostało sprawdzone, opisane, rozważone i wydało obfite plony świętości. O problemach wspólnotowych XXI wieku już wszystko zostało powiedziane. Teraz pozostało tylko zrobić krok w stronę przepaści z zawiązanymi oczami, w nadziei, ku światłu. Bóg objawił swoje imię Mojżeszowi: „JESTEM, KTÓRY JESTEM”. Istotą, więc jest istnienie. Inne formy aktywności (np. myślenie) są wobec istnienia służebne. s. Beniamina Jurkiewicz Chrystus - Światłość Świata, obraz namalowany przez Williama Holmana Hunta (jeden z trzech założycieli stowarzyszenia artystycznego Prerafaelitów) na przełomie 1853-54, zainspirowany słowami z Apokalipsy 3,20: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną”. Chrystus stoi przed drzwiami porośniętymi zielskiem, dawno nieotwieranymi. Na zewnątrz nie ma klamki, stąd drzwi można otworzyć jedynie od środka - według Williama Hunta oznaczają one „uparcie zamknięty umysł”. 8 Tęcza nr 53 WPROWADZENIE RELIKWII BŁ. SIÓSTR MĘCZENNIC Z NOWOGRÓDKA Wprowadzenie relikwii bł. S. Stelli i Dziesięciu Towarzyszek, Nazaretanek z Nowogródka dokonało się w ramach pierwszoczwartkowych spotkań modlitewnych. Temat spotkania zawarty został w słowach: Ofiara Sióstr przyjęta - rodziny oraz życie mężów i ojców uratowane. Przed Mszą św. miała miejsce konferencja - rozmowa, w której wzięli udział: p. Hanna Helszer i p. Tadeusz Kułakowski przedwojenni uczniowie szkoły prowadzonej przez Siostry w Nowogródku, oraz s. Adriana Piechowska, s. Barbara Gromada i s. Józefa Kobiela. S. Prowincjalna Maria Błaszczyk wraz z s. Nereuszą Podzielińską, przełożoną prowincjalną Prowincji Błogosławionych Sióstr Męczennic z Nowogródka przekazały przygotowany na tę uroczystość obraz. Obecna na uroczystości s. Bożena Flak, asystentka generalna poniosła w darach relikwie Błogosławionych. Palmy - symbol męczeństwa - przyniosły p. Hanna Helszer i p. Dorota Misiek z rodziny s. Gwidony 2010 9 DO BAZYLIKI ŚW. JÓZEFA W KALISZU 4 MARCA 2010 Głównym celebransem był JE ks. bp Aleksander Kaszkiewicz, ordynariusz grodzieński. W koncelebrze znalazł się także ks. bp Teofil Wilski. Uroczystość uświetnił chór szkolno - siostrzany pod dyrekcją s. Karen Trafankowskiej. Przed błogosławieństwem ks. bp Kaszkiewicz odmówił Akt Zawierzenia rodzin św. Józefowi. Na koniec głos zabrał Gospodarz - Jego Ekscelencja ks. bp Stanisław Napierała, dziękując wszystkim za uczestnictwo w uroczystości, a po Eucharystii wierni mogli uczcić relikwie Błogosławionych Sióstr przez ucałowanie. Wspólne świętowanie zgromadziło licznych gości, wśród których były: wspomniana już s. Bożena Flak, przedstawicielki zarządów prowincjalnych z Rzymu, Krakowa i Grodna, członkinie Komisji Planowania XXIII Kapituły Generalnej z s. Miriam Joseph Mikol, radną prowincjalną z Rzymu oraz facylitatorką Kapituły, liczni kapłani, z którymi siostry nazaretanki współpracują, członkowie rodzin Męczennic i Ich wychowankowie, członkowie Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny, siostry z wielu wspólnot Prowincji, przyjaciele i współpracownicy, a także wiele innych osób, które nawiedzają Bazylikę św. Józefa, zwłaszcza zaś w pierwsze czwartki miesiąca. Wszystkim z serca dziękujemy za trwanie z nami w dziękczynieniu za Błogosławione Siostry z Nowogródka. 10 Tęcza nr 53 Co słychać w Rodzinie Nazaretu? REKOLEKCJE DLA RODZIN lato 2010 26 czerwca - 5 lipca Jastrzębia Góra 10-19 lipca Kalwaria Zebrzydowska 22-29 lipca Górka Klasztorna 31 lipca - 7 sierpnia Żdżary 14-23 sierpnia Zakopane MIĘDZYNARODOWE „OBLICZE” STOWARZYSZENIA NAJŚWIĘTSZEJ RODZINY W dniach 1-6 marca 2010 r. odbyło się w Rzymie, w Domu Generalnym, spotkanie sióstr dyrektorek Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny. Uczestniczyły w nim dyrektorki ze wszystkich naszych Prowincji: s. Virginia Rozich z USA, s. Alicja Drabik z Australii, s. Maria Guirly Ruzgal z Filipin, s. Marianna Aleszczyk z Białorusi, s. Benedetta Motylak z Krakowa i s. Klara Żygo z naszej warszawskiej Prowincji. Spotkanie prowadziła s. Jana Zawieja, Generalna Koordynatorka SNR. Tłumaczką była s. Józefina Buciak. Główne zagadnienia, nad którymi pracowałyśmy dotyczyły „Programu Informacyjnego dla Kandydatów” oraz „Podręcznika dla Dyrektorek SNR”. Wśród różnorodności, wypływającej z odmiennych kultur i mentalności w krajach, w których prowadzimy wspólnoty Stowarzyszenia, udało nam się przygotować wspólne materiały. Ufamy, że będą dla nas ogromną pomocą w prowadzeniu Stowarzyszenia w jednym kierunku. Bardzo cennym punktem programu były sprawozdania poszczególnych dyrektorek z życia SNR w danej Prowincji, ubogacone prezentacjami multimedialnymi. Chciałabym podzielić się z Siostrami statystykami i pewnymi informacjami, aby choć w ten sposób, pokazać międzynarodowy obraz Stowarzyszenia. Australia: jest 36 członków SNR (4 małżeństwa), w tym 30 kobiet, 6 mężczyzn. Wiek członków Stowarzyszenia to 50 – 80 lat. Spotkania odbywają się mniej więcej raz na kwartał w dwóch grupach. Jedna jest w miejscowości Canberra, a druga w Sydney. Grupy, z racji ogromnych odległości, nie mają ze sobą kontaktu. USA: jest 606 członków SNR (36 małżeństw), w tym 553 kobiet i 52 mężczyzn w 32 grupach Stowarzyszenia. Wiele grup ma swoich liderów świeckich, tzw. asystentów, którzy są odpowiedzialni za prowadzenie wspólnot. Siostry na miarę swoich możliwości docierają do tych grup. Na listopad 2010 roku zaplanowane zostały warsztaty szkoleniowe dla sióstr odpowiedzialnych za SNR i asystentów na temat: „Wzmocnienie wartości rodziny”. Uczestniczyć będzie ok. 90 osób. Mają one pomóc siostrom i przede wszystkim liderom świeckim w prowadzeniu Stowarzyszenia. Białoruś: nie ma jeszcze członków SNR. Siostry od niedawna organizują skupienia dla rodzin w Grodnie i Smorgoni. Uczestniczy w nich 37 dorosłych i 38 dzieci. Rodziny są zainteresowane takimi spotkaniami, ale ich formacja na razie jest typowo katechizmowa. Dużą trudnością jest też fakt, że wiele małżeństw ma nieregularną sytuację małżeńską i wymagać to będzie znalezienia dla nich właściwej drogi w Stowarzyszeniu. Filipiny: jest 31 członków SNR (2 małżeństwa), w tym 28 kobiet i 3 mężczyzn. Są 3 wspólnoty Stowarzyszenia, które spotykają się dwa razy w miesiącu. Jedno jest spotkaniem modlitewnym a drugie formacyjnym. Często spotkania odbywają się w prywatnych domach członków SNR. Francja: jest 83 członków SNR (19 małżeństw), w tym 46 kobiet, 37 mężczyzn. W większości są to polskie rodziny, żyjące na emigracji. Jest jedna grupa, która spotyka się raz w miesiącu w Bagneux. Dwa razy do roku są dwudniowe rekolekcje. Kraków: jest 42 członków SNR (16 małżeństw), w tym 26 kobiet, 16 mężczyzn. Jest 6 wspólnot Stowarzyszenia: w Krakowie, Częstochowie, Kalwarii Zebrzydowskiej, Kielcach, Wrocławiu i Gdyni. Oprócz co miesięcznych skupień, organizowane są tygodniowe rekolekcje (2 serie). Warszawa: jest 85 członków SNR (33 małżeństwa), w tym 48 kobiet, 37 mężczyzn. Spotkania odbywają się w miarę regularnie, co miesiąc przy 14 naszych placówkach. Jest 12 sióstr zaangażowanych jako odpowiedzialne za SNR w naszej Prowincji. Oprócz skupień organizowane są tygodniowe rekolekcje letnie (5 serii). W tym roku po raz pierw- 2010 szy były też, w czasie ferii, rekolekcje zimowe. Są też pielgrzymki: w marcu do św. Józefa w Kaliszu, we wrześniu na Jasną Górę oraz niektóre grupy organizują się na pielgrzymkę do Żdżar i Roszkowej Woli z okazji rocznicy beatyfikacji Matki Założycielki. Od czasu do czasu są organizowane pielgrzymki zagraniczne. Na koniec 2009 r. statystyka Stowarzyszenia w naszym Zgromadzeniu przedstawiała się następująco: 883 członków (110 małżeństw), w tym 731 kobiet i 152 mężczyzn. Dla porównania, w grudniu 2008 r., było 839 członków (w tym 78 małżeństw). Ostatniego dnia naszego spotkania udałyśmy się do domu macierzystego na ul. Machiavelli, aby tam powierzyć wszystkie nasze sprawy, a przede wszystkim Stowarzyszenie, naszej Błogosławionej Matce. Miałyśmy tutaj czas na modlitwę. Uczestniczyłyśmy we Mszy św. Mogłyśmy „dotknąć” Matki, będąc w miejscach, w których Ona przebywała. W czasie naszego tygodniowego spotkania mogłyśmy bezpośrednio dowiedzieć się o sytuacji rodzin w różnych 11 zakątkach świata. To uświadomiło nam bardzo mocno, potrzebę większego jeszcze i „fachowego” zajęcia się prowadzeniem Stowarzyszenia, a w nim przede wszystkim pomocą rodzinie. Stwierdziłyśmy też, że nasze apostolstwo wśród rodzin powinno docierać do szerszego kręgu małżeństw i rodzin, także tych, nieobjętych Stowarzyszeniem. Ta myśl, która przerodziła się w rozmowy, dyskusje i pewne sugestie, towarzyszyła nam jako wołanie. Tutaj, w Domu Generalnym, przypomniałyśmy słowa Sługi Bożego, Jana Pawła II, który wzywał nas, podczas audiencji z okazji 125 rocznicy założenia Zgromadzenia, abyśmy koncentrowały swoje apostolskie siły na rodzinie. Odczytałyśmy je, jako wezwanie dla nas nazaretanek na obecny czas. Z nim wracałyśmy do swoich Prowincji. Bardzo dziękuję wszystkim siostrom za modlitwę w intencji tego spotkania i polecam nadal sprawę Stowarzyszenia i sprawę apostolstwa wśród rodzin, abyśmy odpowiadały odważnie na głos Ducha Świętego, który objawia się w wezwaniu Kościoła i Jego pasterzy. s. Klara Żygo GRATULACJE DLA S. ELWIRY PROKOPEK, KTÓRA 11 LISTOPADA ZOSTAŁA ODZNACZONA MEDALEM KS. PRYMASA ZA ZASŁUGI W SŁUŻBIE KOŚCIOŁOWI I NARODOWI 12 Tęcza nr 53 Z Białej Górki... Pozdrawiamy wszystkich czytelników z Białej Górki! Teraz jest ona bielsza niż zwykle, a to za sprawą zimy. Przyroda odpoczywa pod białym puchem śniegu i wydaje się, że śpi. Ale za klauzurą nowicjacką życie toczy się normalnym, czyli intensywnym rytmem – modlitwy, lekcje, obowiązki, rekreacje. Nie ma jednak monotonii, a dni tylko pozornie nie różnią się od siebie. Staramy się żyć w duchu ewangelicznym, tzn. pierwszaki prowadzą życie ewangelicznej Marty krzątając się około rozmaitych posług, by siostry drugoroczne, które przygotowują się do złożenia pierwszych ślubów, mogły usiąść u stóp Pana Jezusa i słuchać… Często jednak wszystkie pracujemy w nowicjackich firmach – różańcowej, kartkowej czy gipsowej. Rozkwit przeżywa firma świeczkowa. W ostatnich dniach otrzymałyśmy dużą dostawę wosku (dziękujemy Siostrom z Zakopanego), gdyż wszystkie zapasy gromadzone przez lata w podziemiach klasztoru już się wyczerpały. Firmy szczególnie prężnie działały na początku roku, ponieważ czekałyśmy na wyjątkowych gości. Dziś jest w nas żywe wspomnienie zjazdu rodziców sióstr pierwszorocznych. Poprzedzały go liczne przygotowania, by nasi najbliżsi mogli czuć się jak w domu. 7 stycznia przyjechali do nas długo oczekiwani goście ze wszystkich stron nie tylko Polski, bo długą podróż z ziemi grodzieńskiej odbyli rodzice s. Nazarii. Radości nie było końca! Rodzice z zaciekawieniem, a niektórzy nawet wzruszeniem patrzyli na swoje córki, widząc je po raz pierwszy w białych welonach. Pierwszy wieczór upłynął na wspomnieniach z naszego dzieciństwa. Niejedna z nas dowiedziała się wtedy, że owszem, była grzecznym dzieckiem, ale miewała też szalone pomysły. Mamusia jednej siostry mówiła z dumą o pobożności jej kilkuletniej wówczas córeczki, która do kościoła szła tylko wtedy, gdy była pewna, że mama zabrała paczuszkę z cukierkami. Gdy w trakcie Mszy św. parafianie widzieli wychodzącą dziewczynkę, było wiadomo, ze cukierki się skończyły. Mama innej siostry opowiadała, że będąc w stanie błogosławionym była przekonana, że urodzi chłopca, który zostanie piłkarzem, bo bardzo kopał. Ku zaskoczeniu urodziła się dziewczynka. Teraz wprawdzie nie kopie, ale z siłą uderza o struny gitary. Rodzice dzielili się też osobistymi, czasem trudnymi, doświadczeniami ze swojej codzienności, a my wtedy czułyśmy, że naprawdę tworzymy jedną rodzinę, w której pro- blemy jednych nie są dla innych obojętne. Pięknym czasem był wieczór „wigilijny” – dzielenie się opłatkiem, śpiew kolęd i wzruszenie skrzętnie ukrywane przez naszych tatusiów. I życzenia wierności, wytrwania aż do końca i zapewnienia rodziców, że widząc nasze radosne twarze, sami też są szczęśliwi. To był czas wielu łask, za które nie przestajemy Panu Bogu dziękować. Okres Bożego Narodzenia to dla nas nie tylko czas spotkania z tymi, których kochamy, ale też z tymi, którzy doświadczają samotności i cierpienia. Tradycją jest, że nowicjuszki odwiedzają wtedy chorych w szpitalu. Poszłyśmy więc i my, by wspólnie kolędować. Chorzy dzielili się nie tylko przeżywanym bólem fizycznym, ale również samotnością, tęsknotą za najbliższymi. Pan Władysław od dwóch lat przeby- wa na oddziale paliatywnym i wciąż nie traci nadziei, że dzieci go kiedyś odwiedzą. Jest też pani Basia, wdowa, dla której po śmierci męża zabrakło miejsca w domu. A pan Bronisław, choć bardzo cierpi, to często powtarza patrząc na krzyż: „Czym jest mój ból wobec tego, jak On cierpiał?” Doświadczyłyśmy bezradności wobec cierpienia, a jednocześnie uczyłyśmy się, że ważna jest obecność, a poprzez nią odkrywanie przed chorymi, że są ważni. Dlatego staramy się w miarę możliwości odwiedzać chorych co tydzień, by wysłuchać, potrzymać za rękę czy zawieźć na Mszę Św. Wierzymy, że odwiedzamy tam cierpiącego Pana Jezusa. Za nami już ferie. Był to czas spotkania z młodzieżą przeżywającą rekolekcje w naszym domu, a zarazem okazja do radosnego świadczenia o Chrystusie, który może uleczyć nasze zranienia, pokonać lęki. Tematem rekolekcji były bowiem słowa Jana Pawła II skierowane do młodzieży: „Nie bójcie się żyć dla miłości”. Młodzież podejmowała rozmowę o lękach, jakie przeżywa świat, ich rodzina i oni sami. Wspólnie zastanawialiśmy się, co zagraża czystości naszej duszy, by potem przedstawić w formie pantomimy sposoby troski o nią. Był też czas na białe szaleństwo – bitwę na śnieżki, ekstremalne zjazdy z górki na sankach, a później pogodny wieczór, czyli tańce, zabawy, kabarety. Odbyło się też spotkanie całego nowicjatu z młodzieżą, a tematem głównym był… nowicjat?”, a skończywszy na bardziej osobistych: „W jaki sposób odkryła siostra powołanie, dlaczego wybrała Nazaret, czy nie żałowała swojej decyzji?” Niejednej z nas powróciły wspomnienia czasów „przedzakonnych”, gdy jako uczestniczka rekolekcji DMN-u patrzyła z zachwytem na siostry w białych welonach i z drżeniem serca słuchała… Rekolekcje na Białej Górce wpisały się w historię powołania każdej z nas, więc tegoroczne spotkanie z młodzieżą skłaniało do wdzięczności Panu Bogu za dar powołania i za tych, którzy nam pomagali je rozeznać. Na koniec jeszcze krótko o wydarzeniach z ostatnich dni. Zaraz po tym, jak otrzymałyśmy wiadomości o terminie remontu naszego domu, opracowałyśmy plan akcji o kryptonimie „Karton”. Zaopatrzone w pojazdy transportowe (sanki, wózek ogrodowy) wyruszyłyśmy do miasta w poszukaniu kartonów. Po zwiezieniu, jak się później okazało niewystarczającej ich liczby, przystąpiłyśmy do drugiej części akcji, czyli pakowania „majątku nowicjackiego”. Zgodnie z sugestią dowodzącej akcją S. Mistrzyni, nie działałyśmy według zasady „wszystko może się przydać”. Owa zasada musiała obowiązywać przez wiele pokoleń nowicjuszek, skoro teraz na naszym strychu znalazłyśmy tak wiele „skarbów”. Zapewne czeka nas jeszcze niejedna podobna akcja, ale wiemy, że naszemu ostrzeszowskiemu Domkowi potrzebny jest remont, by kolejne pokolenia sióstr nowicjuszek mogły tu żyć i wzrastać. Jak widać, siostry nowicjuszki nie zapadły w sen zimowy i prowadzą intensywne życie (wewnętrzne także). Zapewniamy czytelników „Tęczy” o modlitwie u Pana Jezusa (jeszcze) na chórku. s. Nazaria i s. Faustyna 2010 EUROPEJSKIE SPOTKANIE MŁODYCH Rozmowa z uczestnikiem ESM - Sami Jabali z Nazaretu: - Czy jesteś inny przez fakt, że pochodzisz z Nazaretu? - Ja i moja rodzina należymy do wschodniej tradycji. Jestem świadomy, że należę do ziemi skąd Kościół wziął swój początek… ale nie jestem „inny”, mam nadzieje. - Czym się zajmujesz? - Prowadzę sklep z pamiątkami dla pielgrzymów przy kościele „rozmnożenia chleba i ryb” w Tabgha nad Jeziorem Galilejskim u oo. Benedyktynów. - Czyli Jezioro Galilejskie jest Twoim ulubionym, czy może masz jakieś inne miejsca..? Sami z Nazaretu 13 - Co jest mottem Twojego życia? - Kochać to, co się robi, i robić to, co się kocha. Dzielenie się i miłość w chrześcijaństwie są bardzo ważne. Jeśli staramy się być uczciwi wobec Boga i naszego życia, to nasze życie duchowe sprawi, że będziemy przejrzyści. To nie znaczy, że będzie łatwiej, ale wtedy nawet nasze trudności i problemy będą zbliżały nas do Boga. - Czy spotkamy się w Twoim kraju? - Wszyscy jesteście zawsze mile widziani, kiedykolwiek byście przyjechali i potrzebowali jakiekolwiek pomocy - z radością służę. Do zobaczenia!!! Rozmowa z uczestniczką ESM – Yorgita z Litwy: - Czym zajmujesz się na co dzień? - Jestem nauczycielką j. angielskiego. Poza tym, obie z moją siostrą bliźniaczką, jesteśmy odpowiedzialne za grupę młodzieżową „ATEITININKAI” – dwa razy na tydzień mamy spotkania; w piątki i niedziele śpiewamy na Mszach świętych… Obie jesteśmy też w radzie przewodniczącej Młodzieżowego Legionu Maryi i co czwartek spotykamy się. Codziennie staramy się uczestniczyć we Mszy św., odmawiać razem różaniec, a wieczorami rozważać Pismo św. - Czy już uczestniczyłaś w spotkaniach Taize? - Tak, w maju tego roku było spotkanie Taize w Wilnie. - W porównaniu z poprzednim, jak byś scharakteryzowała to spotkanie? - Są niewielkie różnice, ale zależne głównie od pogody i miejsca. Bardzo imponuje mi organizacja tego spotkania, zwłaszcza na terenie waszej parafii; wielka otwartość i życzliwość… Już pierwszego ranka napotkani starsi ludzie pokazali nam przystanek, wsadzili do autobusu, powiedzieli, gdzie wysiąść… Przy tym - ani my nie znaliśmy j. polskiego ani oni litewskiego, angielskiego czy rosyjskiego! Organizatorzy, grupa woluntariuszy, rodziny goszczące, wy – siostry Nazaretanki, ujęliście nas do głębi swoją gościnnością, troską, uwagą jaką nam poświęcacie!!! - To nasz udział w „Pielgrzymce zaufania przez ziemię”. Yorgita, czy uważasz, że tę pielgrzymkę można kontynuować w codziennych realiach życia? - Tak, myślę, że jest to możliwe. Jeśli chodzi o moją rzeczywistość, to właśnie Taize pomaga mi otworzyć serce na zaufanie, na Boga, Jego troskę, Jego miłość i cieszyć się ze znaków, którymi Bóg posługuje się za pomocą ludzi. - Promieniujesz radością, mogłabyś zdradzić nam swoją tajemnicę? - Naprawdę? Cieszę się. Hasłem „ATEITININKAI” jest „Odnowić wszystko w Chrystusie!”. Próbuję tym żyć. Poza tym, jako członek Legionu Maryi oddałam moje życie Jezusowi przez ręce Maryi. - Może chcesz jeszcze coś dodać? - W imieniu wszystkich Litwinów chcę wam podziękować za to spotkanie i serdeczne przyjęcie. Dziękuje Siostrom Nazaretankom za ciepłe przyjęcie w ich domu. Niech Bóg wam wynagrodzi!!! - Tak, Jezioro Galilejskie jest wspaniałym miejscem, gdzie możesz rozpocząć wędrówkę ze Słowem Bożym, ale są też inne, doskonałe miejsca na medytacje. Między jeziorem a Nazaretem, w górach, żyją wspólnoty eremickie - Betlejemitki i Betlejemici. Lubię modlić się tam w odosobnieniu, w naturalnej skalnej grocie. Lecz nade wszystko moim ukochanym miejscem jest grota Zwiastowania w Nazarecie, szczególnie, gdy jest pusto, nie ma pielgrzymów. - Jak spędzasz swój czas wolny? - Większość czasu zajmuje mi praca, ale wiosną lubię podróżować po Galilei i górach Golan, które są przepiękne ze względu na naturę i możliwość odkrywania pamiątek historycznych tego regionu. - Czy znajdujesz czas na modlitwę? - Co niedziela jestem na Mszy świętej w kościele św. Józefa w Nazarecie , ale staram się tez w tygodniu włączać w program parafialny. W każdy sobotni wieczór mamy procesję różańcową w kościele Zwiastowania; zaczynamy na zewnątrz, a kończymy w Grocie Zwiastowania. W czwartki wieczorem mamy godzinę adoracji w Grocie. Poza tym, uważam, że modlitwę można kontynuować nieustannie; nasze codzienne życie: każdą czynność, pracę i życie w rodzinie - przemieniać w modlitwę. Jorgita z Litwy - Twój kraj jest w centrum konfliktu. Jak sobie z tym radzisz? - To prawda. Życie nie jest proste w naszym kraju. Właśnie poprzez siłę, jaką daje mi modlitwa, staram się nieść miłość Rozmawiała s. Dorota Pańko i pokój mojej rodzinie i innym. 14 Tęcza nr 53 UROCZYSTOŚCI, NA KTÓRE WSZYSCY CZEKAJĄ, CZYLI… JASEŁKA I BAL KARNAWAŁOWY W NASZYM ŁUKOWSKIM PRZEDSZKOLU Jasełka, choć posiadają wieloletnią tradycję i zawsze opowiadają o tym samym wydarzeniu, są jednym z najbardziej oczekiwanych i najchętniej oglądanych przedstawień. Trzeba przyznać, iż w wykonaniu przedszkolaków nabierają one tym bardziej wyjątkowego i szczególnego wdzięku. Dziecięca interpretacja narodzin Chrystusa, pastorałki, kolędy, świąteczne dekoracje, a przede wszystkim prawdziwie rodzinna atmosfera, pozwoliły nam wszystkim znów doświadczyć klimatu i piękna Bożego Narodzenia. Przygotowania do tego wydarzenia trwały kilka tygodni. Najpierw dzieci wykonały zaproszenia dla swoich kochanych Dziadków i Babć, bo to im przede wszystkim dedykowaliśmy to bożonarodzeniowe misterium. Potem zaczęły się próby, szykowanie dekoracji, strojów, a w końcu… 24 stycznia br, po południu, w Sali widowiskowej łukowskich Zakładów Mięsnych, w obecności blisko 600 osobowej widowni miała miejsce wielka, barwna i mocno chwytająca za serce manifestacja wielkich dzieł, jakich Bóg w Swej miłości dokonał. Treścią tegorocznych Jasełek był biblijny opis stworzenia świata do momentu wygnania z raju. Na scenie, w barwnej scenerii, na tle pięknej muzyki, zgodnie z treścią recytowanego przez lektorów Poematu o Stworzeniu Świata, pojawiały się kolejno: woda, niebo, słońce, księżyc, gwiazdy, rośliny, zwierzęta etc. i wreszcie pierwsi rodzice. Dzieci w bardzo wymowny, symboliczny i przejmujący sposób ukazały rzeczywistość grzechu pierworodnego. Ludzie zerwali przyjaźń z Bogiem. To była jednak dopiero poło- wa przedstawienia, bo oto odpowiedzią Boga i wyrazem Jego wielkiej tęsknoty i miłości do człowieka było pojawienie się na ziemi Jezusa, Bożego Syna. To była wielka radość, nie trzeba już było się bać ani ukrywać. Wszelkie stworzenie mogło znów wychwalać swego Stwórcę i odda- wać Mu pokłon w osobie Jezusa. To było piękne przedstawienie. Trzeba zwrócić szczególną uwagę na ogromne zaangażowanie rodziców. Przygotowali dla swoich pociech piękne stroje, poświęcili mnóstwo czasu i siły na pomoc w wykonaniu dekoracji, a po skończonym przedstawieniu, mimo zmęczenia i dość późnej godziny z zapałem porządkowali salę widowiskową. Małym aktorom należą się pochwały za pokonanie tremy, wczucie się w role, a przede wszystkim za otwarte, dziecięce serca, szczerze wyznające wiarę w to, co przekazały w Jasełkach. A potem za niespełna dwa tygodnie, był w przedszkolu bal. Był Pan Wodzirej, przebrane siostry (aż nie do poznania) no i dzieci – cała plejada gwiazd. Mnóstwo barw, wspaniała, najbardziej lubiana muzyka i tańce. Zabawie nie było końca. Naprawdę bawiliśmy się doskonale. S. Marta Wieczorek 2010 15 VI EDYCJA MIĘDZYSZKOLNEGO KONKURSU ORTOGRAFICZNEGO U NAZARETANEK Życie ucznia bywa nieraz niełatwe, zwłaszcza gdy próbuje on udawać potomka chińskich cesarzy, maharadżę czy herszta handlarzy niewolników. Tak właśnie postępował przebiegły Błażej z dyktanda, z którym musieli się zmierzyć uczestnicy VI edycji Międzyszkolnego Konkursu Ortograficznego zorganizowanego przez Szkołę Podstawową Sióstr Nazaretanek w Kaliszu. Uczestnicy konkursu między innymi, układali ortograficzny jadłospis, rozwiązywali rebusy, wykazywali się znajomością przysłów. Ortograficzne zmagania wymagały nie tylko znajomości ortografii, logicznego myślenia, ale i zastosowania jej w różnych sytuacjach życia codziennego np. pisanie ogłoszeń. W konkursie udział wzięło 24 przedstawicieli klas III z 13 szkół podstawowych z Kalisza. Podczas, gdy uczniowie rozwiązywali konkursowe zadania, komisja sędziowska pod przewodnictwem p. metodyk mgr Joanny Dembowej, sukcesywnie sprawdzała prace dzieci. Laureaci Konkursu wykazali się wysokim poziomem umiejętności i wiedzą, o czym świadczy fakt, że zdobyli blisko 90% ilości wymaganych punktów. Zwyciężczynią ortograficznych zmagań została Michalina Gaj SP Sióstr Nazaretenek, drugie miejsce zdo- SZALEŃSTWA W LAS VEGAS była Paulina Grzyb SP 17, trzecie Julia Bartczak z SP 14, czwarte Antoni Milewski SP 16, piąte Małgorzata Trzeciak SP 8. Wszyscy uczestnicy konkursu otrzymali dyplomy i drobne niespodzianki, a najlepsi – specjalne nagrody. Organizatorkami tegorocznej edycji Międzyszkolnego Konkursu Ortograficznego były nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej SP Sióstr Nazaretanek: mgr Mirosława Seliga i Anna Michalak. Serdecznie dziękujemy sponsorom i nauczycielom, którzy zaangażowali się dodatkowo w tę imprezę - w sprawdzanie prac konkursowych oraz organizacją od strony technicznej. Sponsorami większej części nagród byli rodzice naszych uczniów, ponadto Dyrekcja szkoły i wydawnictwa Nowa Era, Granna, a także hurtownia Marker. Dla uczestników i ich opiekunów przygotowano słodki poczęstunek. mgr Mirosława Seliga i Anna Michalak nie było końca. Z parkietu warto było jedynie zejść, ażeby spróbować finezyjnie udekorowanego jedzenia albo aby zaspokoić pragnienie. Muzyka nie zawsze była tradycyjną, z dawnych lat, co może nie wszystkim się podobało, ale jednocześnie nie przeszkadzało, aby się świetnie bawić. Wyśmienity humor udzielał się nie tylko uczennicom, ale także nauczycielom, pracownikom szkoły i gościom. Dodatkową atrakcją był przygotowany przez maturzystki kabaret, w którym na wesoło, choć i z łezką w oku, przypominały swoje szkolne dzieje. Po raz pierwszy w historii szkoły także nauczyciele zrobili maturzystkom prezent, przygotowując krótką kabaretową scenkę. Kiedy ostatnio była taka Studniówka, na której zaproszeni goście bawiliby się aż do szóstej rano wraz z uczennicami? Z pewnością te kilka godzin zapadnie w pamięci nie tylko Maturzystkom, ale także i wszystkim, którzy mogli uczestniczyć w tym radosnym wydarzeniu. Jedyny smutek, który będzie tym wspomnieniom towarzyszył, to fakt, że drugiej takiej nie będzie... W Liceum Sióstr Nazaretanek odbyło się już wiele Studniówek, ale ostatnia, która miała miejsce 19 stycznia z pewnością była wyjątkowa. Nie mam na myśli tylko dekoracji wprost z Las Vegas, które były zrobione z rozmachem, ale bardziej istotna według mnie była atmosfera towarzysząca zabawie. Studniówka obowiązkowo zaczęła się, nie Polonezem -jak to bywa w innych szkołach, ale Mszą świętą, która dodała nam sił, a uroczystości powagi. Następnie miała zabrać głos s. Dyrektor - s. Ruth Kawa, niestety trochę się to opóźniło, gdyż dziewczęta czmychnęły z sal, by wejść za chwilę przy dźwiękach piosenki Presleya "Viva Las Vegas". Wyglądało to na żart. Potem oczywiście był czas na tradycyjnego Poloneza. Każda z dziewcząt prezentowała się wspaniale w tak zwanej "zmodyfikowanej galówce", która z pewnością jest odpowiednia na tego typu bal, elegancka, ale nie ekstrawagancka. Po dostojnym tańcu nadszedł czas na regenerację sił, wszyscy goście i uczennice wraz z ympatycznymi partnerami udali się do jadalni szkolnej na smakowity obiad. Po posiłku maturzystki mogły sobie pozwolić na szaleństwo. Obrotom, susom i podskokom Patrycja Woźnica 16 Tęcza nr 53 ARCHEOLOGICZNE NOWOŚCI NAZARETU W przedświątecznym okresie media światowe poinformowały, ze swoistą dozą sensacji, iż w pobliżu bazyliki Zwiastowania w Nazarecie odkryto „dom” z czasów Świętej Rodziny. Wiadomość została przekazana na konferencji prasowej zwołanej w siedzibie Międzynarodowego Centrum „Maryja z Nazaretu”, które powstaje naprzeciwko franciszkańskiej posesji obejmującej nazaretańskie sanktuaria, szkołę i klasztor. Niektórzy wysunęli nawet hipotezę, jakoby odkryto sam dom Matki Bożej. Inni pisali o znalezionym „pałacu”. Co w tym archeologicznym wydarzeniu jest prawdą a co jest nadinterpretacją mediów szukających sensacyjnych informacji? W bezpośrednim sąsiedztwie bazyliki Zwiastowania i kościoła św. Józefa, na dziedzińcu byłej szkoły sióstr św. Józefa, zostały odkryte pozostałości nazaretańskiego domu z czasów rzymskich. Podczas prac budowlanych przy nowym Centrum odkopano fragmenty murów domu posiadającego niewielki dziedziniec i dwie cysterny. Yardena Alexander, archeolog izraelskiego Departamentu Starożytności, prowadząca kampanię archeologiczną, przestudiowała ceramikę znalezioną w czasie wykopalisk prowadzonych w ostatnich miesiącach. Były tam fragmenty glinianych dzbanów oraz naczyń z wapiennego kamienia, jakie używali powszechnie Żydzi w Galilei. Według opublikowanych informacji zostały odkryte najpierw pokaźne fragmenty zabudowań z XV wieku czyli z okresu mameluckiego. Pod nimi odkryto pozostałości niedużego dwupokojowego domu z wewnętrznym dziedzińcem oraz cysterną na wodę. Odkrycie rowu z zamaskowanym wejściem oraz fragmenty ceramiki z pierwszego okresu rzymskiego są dla prowadzącej archeolog dowodem, że mógł on służyć za schronienie przed Rzymianami w czasie powstania w 67 roku. Wobec tak znaczącego odkrycia chwilowo zostały wstrzymane prace przy budowie obiektów Centrum i rozważa się możliwość rozszerzenia badań archeologicznych. Jeśli nawet nie do przyjęcia jest sensacyjna hipoteza o znalezieniu mieszkania Maryi, to na pewno odkrycie jest bardzo ważnym wkładem w poznanie historii nazaretańskiej osady, której istnienie niektórzy sceptycy nawet negowali. W kontekście świąt Bożego Narodzenia odkrycie ruin domu w Nazarecie jest ponadto dowodem autentyczności ewangelicznych przekazów. Na konferencji prasowej pani archeolog mówiła o znaczącym osiągnięciu archeologicznym, które „po raz pierwszy ukazuje dom żydowskiej osady i w ten sposób pozwala na lepsze poznanie stylu życia mieszkańców Nazaretu w czasach Pana Jezusa”. Ze źródeł pisanych wiemy, iż Nazaret w okresie panowania Rzymian był niedużą wioską leżącą w dolinie niewysokich gór, mających ok. 500 m. wysokości n.p.m, z północnej strony doliny Ezdrelonu. Osadę stanowiły skromne mieszkania podobne do tego, odnalezionego w czasie niedawnych wykopalisk. Izraelski archeolog podkreśliła, że do tej pory znaleziono liczne groby z czasów Jezusa, ale według niej „nie odkryto żadnej pozostałości mieszkań z tamtego okresu”. Czy jednak możemy zgodzić się z tym stwierdzeniem? O. Frederic Manns z Franciszkańskiego Studium Biblijnego w Jerozolimie uważa, że stwierdzenie to ignoruje bogate dowody archeologiczne, jakie ujrzały światło dzienne w połowie ubiegłego wieku. W latach 1955-1962 franciszkańscy archeolodzy, między innymi o. Bagatti i o. Corbo przeprowadzili bardzo dokładne badania groty Zwiastowania oraz znajdującego się wokół niej terenu w południowej części antycznej wioski. Owocem tej rozległej kampanii badawczej jest dziś park archeologiczny i muzeum znajdujące przy bazylice Zwiastowania. Prowadzone przez franciszkanów wykopaliska potwierdziły nie tylko stałą cześć świętej Groty lecz również udokumentowały istnienie antycznego Nazaretu, z silosami, cysternami oraz grotami wykorzystywanymi do celów mieszkalnych. O. Jack Karam, franciszkanin pochodzący z Nazaretu, nazwał archeologiczne odkrycie „bożonarodzeniowym darem” dla Nazaretu i dla całego chrześcijaństwa. Mark Hodara ze wspólnoty Nowa Droga (Chemin Neuf), odpowiedzialnej za budowę Międzynarodowego Centrum Maryjnego w Nazarecie stwierdził, że „Pan Jezus na pewno znał to miejsce a na podwórku tego domu mógł się nawet bawić jako dziecko”. Inna fantazjująca hipoteza sugeruje jakoby Jezus wraz z Józefem pracowali przy budowie tego domu. Postawmy sobie zatem pytanie: ilu cieślów pracowało w takim miasteczku jak Nazaret? Przypuszczalnie w czasach Jezusa mogło być kilka wyspecjalizowanych w tym fachu rodzinnych spółek. Zaspokajały one potrzeby miasteczka i okolicznych wiosek, a prawdopodobnie także pobliskiego miasta Seforis. Zawód cieśli obejmował wówczas nie tylko pracę stolarza lecz przede wszystkim „budowniczego domu”. Być może również Józef wraz z Jezusem podejmował się prac ciesielskich przy budowaniu domów. Czy Jezus miał jakiś udział w budowaniu odkrytego w Nazarecie domu? Możliwe, ale takie stwierdzenie jest tak samo prawdopodobne jak to, że Jezus bawił się tam lub odwiedzał kogoś z krewnych lub znajomych. Abstrahując od wszelkich teorii opartych bardziej na fantazji niż na naukowych dowodach trzeba przyznać, iż odkryty dom będzie ważnym elementem powstającego Międzynarodowego Centrum „Maryja z Nazaretu”. Centrum o wymiarze ekumenicznym i wielokulturowym pragnie przy pomocy obecnych w Ziemi Świętej Kościołów chrześcijańskich oraz współudziale światowych mariologów przygotować ekspozycję ukazującą głębię tajemnicy Matki Bożej. Nowe Centrum zaproponuje pielgrzymom i tym, którzy mieszkają lub przejeżdżają przez Nazaret, trasę zwiedzania audiowizualnego. Będzie ona dopełniała wizytę w bazylice i Grocie Zwiastowania, a tym samym powiększy i pogłębi łaski Nazaretu. 25 marca 2007 r. abp Michel Sabbah, ówczesny łaciński patriarcha Jerozolimy, poświęcił kamień węgielny pod budowę Międzynarodowego Centrum Maryjnego przy bazylice Zwiastowania. Przy tej okazji Nuncjusz Apostolski w Izraelu powiedział: «To Centrum będzie miejscem katechezy, dialogu, spotkań w służbie Nazaretu, Miejsc Świętych i wspólnot chrześcijańskich, które dają tutaj świadectwo autentycznej wiary Kościoła Matki Jerozolimy. To Centrum – dodał ambasador Stolicy Apostolskiej – jest pomyślane jako miejsce dla pogłębienia wiary, dla katechizacji, dla stworzenia głębszej relacji w wierze i w miłości z wszystkimi chrześcijanami, z naszymi braćmi muzułmanami i żydami oraz z wszystkimi ludźmi dobrej woli, którzy tutaj przyjeżdżają». o. Jerzy Kraj OFM (źródło: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=19751) 2010 17 70. ROCZNICA POBYTU O. MAKSYMILIANA MARII KOLBEGO W OBOZIE JENIECKIM W OSTRZESZOWIE Z głębi współczesnego świata rozlega się wielkie wołanie o ludzi świętych. O. Maksymilian Kolbe przypomina nam o tej największej ludzkiej tęsknocie: ”Wszyscy szczęścia pragną, za nim gonią, ale niewielu je znajduje, bo nie szukają tam gdzie ono jest”. 5 i 6 grudnia minionego roku nasze oczy i serca zwróciły się ku Św. Maksymilianowi. Ostrzeszów pamięta, iż przez tę ziemie przeszedł Święty – wzór heroicznej miłości bliźniego, dla którego zawsze siłą twórczą była miłość. Uroczystości poprzedzone licznymi ogłoszeniami, plakatami i zaproszeniami, zorganizowane przez Rycerstwo Niepokalanej działające przy parafii farnej, rozpoczęły się przy dworcu PKP. Zebrali się księża z ostrzeszowskich parafii z różnymi grupami duszpasterskimi, siostry tutejszego Nazaretu, harcerze, wierni. Przyjechał też z Niepokalanowa O. Ryszard Żuber, Krajowy Duszpasterz Rycerstwa Niepokalanej. Tutaj 08 listopada 70 lat temu stanął Święty wraz z 33 współbraćmi. Była to jedna z pierwszych stacji jego drogi krzyżowej poprzedzona aresztowaniem w Niepokalanowie (19.09.1939), obozem w Amtlitz (24.09-08.11) – obecnie woj. lubuskie. O okolicznościach przybycia do Ostrzeszowa O. Maksymiliana przypomniano odczytując świadectwo współwięźnia, br. Juwentyna Młodożeńca: „Na peronie czekał już oddział żołnierzy niemieckich. Ustawiono nas w piątki. Jeden z żołnierzy zauważył, że O. M. Kolbe ma laskę. Wyrwał mu ją natychmiast i uderzył go nią w pierś mówiąc <<Was ist los? Win Gefangener mit dem Spazierstock?>> (Co to? Więzień z laską?), O.M. Kolbe spokojnie odpowiedział <<Ich bin krank>> (Jestem chory). Ruszyliśmy w kierunku miasta. Przekleństwa i wyzwiska terroryzowały jeńców. Żołnierze przynaglali nas do biegu maratońskiego. Obawiali się, by ktoś im nie uciekł. Bijąc internowanych pałkami krzyczeli bez przerwy: <<Schnell, schnell>> (szybciej, szybciej). Drogę oświetlali reflektorami. Po tym wyczerpującym marszu dotarliśmy wreszcie przed duży piętrowy budynek. Otwarto zaraz bramę i wpuszczono nas na podwórze. Następnie podzielono nas na grupy i rozlokowano. Nam przypadła sala w suterenie. Na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że obóz nasz znajduje się w budynku gimnazjum księży Salezjanów.” Ruszyliśmy śladami Świętego O. Maksymiliana odprawiając Drogę Krzyżową (ul. Kolejowa, Sienkiewicza, Św. O. Maksymiliana Kolbego, M. Kurzawskiej, Powstańców Wielkopolskich, Zamkowa). Treścią rozważań do poszczególnych stacji były wypowiedzi Św. O. Kolbego i świadectwa z pobytu w tutejszym obozie. Przebijało przez nie cierpienie, ale też niezachwiana ufność pokładana w Panu. Krzyż przy kolejnych stacjach podejmowały różne grupy: księża, siostry, matki, ojcowie, młodzież, dzieci. Ostatnia stacja została odprawiona przy budynku I LO, dawnego salezjańskiego gimnazjum. Tutaj czekała delegacja młodzieży wraz z nauczycielami tej szkoły, bowiem jej duchowym patronem jest Św. Maksymilian. Przy tablicach upamiętniających pobyt O. Kolbego w tym budynku od 09.11- 08.12.1939 r. harcerze pełnili wartę honorową. W hołdzie wdzięczności Świętemu złożono kwiaty przy tablicach na zewnątrz i wewnątrz budynku. Wszyscy zgromadzeni mogli zejść do przypuszczalnego miejsca więzienia 34 braci franciszkanów, a po drodze obejrzeć wystawę okolicznościową: „Śladami Św. Maksymiliana Kolbego”. W naszej pamięci i sercach brzmiały słowa Świętego: „Mamy trzy fronty do zdobycia; Pierwszy front to jesteśmy my sami, więc musimy najpierw zdobyć samych siebie dla Niepokalanej. Jest to front najważniejszy, bez jego zdobycia nie ma co marzyć o podbojach innych frontów. Drugim frontem - to nasze otoczenie:, więc ci, z którymi się najwięcej stykamy, żyjemy, obcujemy - mamy ich zdobyć dla Niepokalanej. Następnym frontem - to już cały świat, wszystkie narody i rasy ludzi wszystkie, bez wyjątku…” Następnego dnia na wszystkich Mszach Świętych w kościele farnym O. Ryszard Żuber, Krajowy Duszpasterz Rycerstwa Niepokalanej, głosił okolicznościowe kazania. Po południu przybliżał osobę Świętego poprzez film, propagowanie Cudownego Medalika i „Rycerza Niepokalanej”. Siostry w dogodnym dla siebie czasie uczestniczyły w różnych punktach obchodów jubileuszu 70-lecia pobytu Św. O. Maksymiliana Marii Kolbego w Ostrzeszowie. Konkluzją całej uroczystości mogą być słowa Jana Pawła II: „W tym kapłanie-męczenniku w jakiś szczególny sposób przejrzysta stała się centralna prawda Ewangelii: prawda o potędze miłości”, a wyzwaniem słowa Prymasa Tysiąclecia: „Drodzy moi! Pragnę gorąco, abyście ducha Ojca Maksymilian ponieśli do Waszych rodzin i domów, do waszych prac, trudów i zajęć, do warsztatów pracy i fabryk, do wsi i miast.” s. Alina Miner 18 Tęcza nr 53 Podczas tych rekolekcji przekonywałam się, że chodzi tu o życie dla innych, nie dla siebie. Na początku rekoleki adoracji, kiecji miałam na uwadze raczej dy czułam, że własne dobro i często czułam Jezus jednoczy niezadowolenie. A im barnas w sobie. dziej przestawałam koncenZrozumiałam, trować się na sobie, tym więże Miłość to cej doświadczałam radości! Słobrak oddechu na górskim szczycie, to wa "nie bójcie się" wcale nie mupokonywanie wszelkich barier, jak szą oznaczać odwagi do bohaterchoćby śpiewanie po raz pierwszy skich czynów. Często boimy się w życiu psalmu, to otwieranie się na bliźniego. Jestem Bogu niepojęcie wdzięczna za łaskę przeżycia rekolekcji w Nazarecie! Za poznanie nowych osób, które ubogaciły moją duszę :) Zachęcam wszystkich, którzy mają wątpliwości co do wyjazdu na jakiekolwiek rekolekcje, do większej ufności w Boży plan! :) On wie co ma robić :) Wystarczy zaufać! CHWAŁA po prostu otworzyć na drugiego PANU ! człowieka, dać coś od siebie, Karolina, 17 lat przełamać swój egoizm. Myślę, że Podczas tych rekolekcji miałyśmy ten czas był udany i wartościowy okazję, aby na nowo umiłować Biblię właśnie dlatego: że każdy z nas i się z nią zaprzyjaźnić. Poznałyśmy wniósł w niego część siebie. Dlawielu wspaniałych nowych młodych tego serdecznie dziękuję wszystludzi, jak również odnowiłyśmy stare kim, którzy tam byli i czynili mój znajomości. Miałyśmy także spotkanie świat bogatszym. ze Siostrami Nowicjuszkami, które Hania, 20 lat opowiadały nam o odkryciu swojej drogi powołania. Rekolekcje w Nazarecie dały nam możliwość wyciszenia i głębokiej refleksji nad swoim młodym życiem. Uświadomiły, że to właśnie teraz jest czas naszego działania i czynienia dobra ZIMOWE DMN-y Tegoroczne ferie zimowe obfitowały w nazaretańskie rekolekcje. W sumie odbyło się ich aż 6 serii (2 w Ostrzeszowie, 2 w Zakopanem, 1 w Jastrzębiej Górze, 1 w Łukowie), w których uczestniczyło ponad 140 młodych ludzi z całej Polski. Wielka radość, że tak dużo dziewcząt i chłopców odpowiedziało na Jezusowe zaproszenie spotkania w Nazarecie. Serdecznie dziękuję wszystkim Siostrom, które zaangażowały się w zorganizowanie i przebieg rekolekcji. Dziękuję Siostrom Przełożonym z Ostrzeszowa, Zakopanego, Jastrzębiej Góry i Łukowa za otwartość i wielką życzliwość! s. Bogna Noetzel Rekolekcje w nazaretańskim Zakopanem były dla mnie Bożym czasem radości i odkrywania Boga samego w drugim człowieku oraz w pięknie górskich szczytów pod hasłem „Nie bójcie się żyć dla Miłości!”. Fakt, że w ogóle się tam znalazłam uważam za Boży dar, ponieważ sama miałam inne plany na ferie, jednak On zaplanował mi je o wiele lepiej! Doświadczyłam tych pięknych chwil, gdy to trzymając się za brzuch nie miałam już sił na śmianie się, gdy to wędrując po górskich szlakach mogłam porozmyś l a ć i docenić piękno otaczającego nas świata lub podc z a s wspólnej modlitwy w swoich rodzinach i wspólnotach parafialnych. Każda z nas w sercu ma nadzieję, że już wkrótce spotkamy się znowu na wspólnych rekolekcjach Monika, 14 lat Dzień wyglądał dosyć schematycznie, ale tak, by maksymalnie urozmaicić młodzieży czas. Między posiłkami, wspólną modlitwą oraz zajęciami, nie brakowało też czasu na zawarcie nowych znajomości. Organizacja była perfekcyjna, a jedzenie przygotowane przez Nazaretanki - przepyszne! Marta, 17 lat 2010 BŁOGOSŁAWIONY BRAT ANDRZEJ Z MONTREALU (na podstawie książki: Henri Paul Bergeron CSC, Brat Andrzej cudotwórca z Montrealu”) Pewna młoda kulejąca kobieta przyjechała ze Stanów Zjednoczonych do Montrealu, by wyjednać zdrowie dla swojej siostry. Zapytana przez brata Andrzeja, dlaczego nie prosi o zdrowie dla siebie, odpowiedziała, że siostra bardziej go potrzebuje, niż ona, gdyż ma ośmioro dzieci. Brat Andrzej zapewnił, że jej siostra jest już zupełnie zdrowa i że ma pomyśleć o sobie. Zabrał jej kule i kazał chodzić. Uszczęśliwiona własnym powrotem do zdrowia zadzwoniła do swojej siostry i usłyszała, że ona nagle wyzdrowiała. Jest to jedno z licznych uzdrowień dokonanych przez błogosławionego Brata Andrzeja z Montrealu za wstawiennictwem św. Józefa, którego relikwie od 1 października 2009 roku znajdują się w Bazylice – Sanktuarium św. Józefa wraz z jego portretem, z którego bije wewnętrzny pokój, radość i wzrok wpatrzony w dal. Ci, którzy uczestniczyli tego dnia w nabożeństwie pierwszoczwartkowym w tygodniu X Międzynarodowego Kongresu Józefologicznego byli świadkami wprowadzenia do Sanktuarium relikwii tego Błogosławionego – wielkiego przyjaciela św. Józefa. Kim był brat Andrzej? Jakie było jego życie? Alfred Bessette – tak nazywał się brat Andrzej – nie miał łatwego dzieciństwa. Wcześnie stracił rodziców, dlatego też w 12 roku życia zaczął pracować na swoje utrzymanie mimo bardzo słabego zdrowia. Jednak była to droga przygotowująca go do przyszłej misji. Szczególną cześć do św. Józefa przekazał Alfredowi proboszcz parafii Saint-Cesaire. Bardzo szybko cześć ta przekształciła się w miłość. Odtąd całe życie starał się naśladować św. Józefa i szerzyć nabożeństwo do niego. W wieku 25 lat Alfred Bessette wstępuje do Zakonu Świętego Krzyża i przyjmuje imię brat Andrzej. Podejmuje różne obowiązki, dużo czasu spędza na modlitwie, odznacza się posłuszeństwem i pobożnością. Zakon Świętego Krzyża prowadził wówczas College dla chłopców, do którego brat Andrzej, po skończeniu nowicjatu, został posłany jako furtian. Szkoła była wybudowana na zachodnim stoku Mount Royal. Brat Andrzej często modlił się w nocy na tej górze ze względu na ciszę. Ukrył tam nawet medalik ze św. Józefem i modlił się o możliwość wykupienia tego kawałka ziemi, aby oddawano tam cześć św. Józefowi. I rzeczywiście z czasem postawiono tam oratorium, ale bardzo szybko okazało się za małe ze względu na licznie przybywających pielgrzymów i chorych. Dziś stoi tam największa na świecie Bazylika poświęcona św. Józefowi. Brat Andrzej stał się apostołem św. Józefa. Miał niesłychany dar przywoływania Cieśli z Nazaretu, przeciwstawiając jego życie pełne posłuszeństwa, uległości i prób, duchowi dumy i zmysłowości panującemu w obecnym świecie. O św. Józefie i całej Najświętszej Rodzinie opowiadał swobodnie i z prostotą, jakby mówił o swoim przodku. Modlił się do niego tak, jakby z nim rozmawiał. Przy powstałym oratorium potrzebny był kapłan. Został nim mianowany ojciec Adolf Clement, który zrezygnował z profesury ze względu na grożącą mu utratę wzroku. Pewnego wieczoru wyraził bratu Andrzejowi pragnienie, że chciałby służyć oratorium, ale nie jest już w stanie czytać brewiarza i z trudem czyta mszał podczas odprawiania Mszy św. Na co brat Andrzej odpowiedział z prostotą, że jutro będzie mógł czytać swój brewiarz. Ku wielkiemu zdumieniu okulisty ów ojciec służyć oratorium jeszcze przez 25 lat. 19 Wychodząc codziennie po pocztę odwiedzał chorych. Brał ze sobą nieco oleju z lampki płonącej przed figurą św. Józefa w zakonnej kaplicy i pocierał nią obolałe miejsca, co skutkowało uzdrowieniami. Zawsze wtedy powtarzał, że to nie on uzdrawia, tylko św. Józef. Brat Andrzej żył w nieustannym towarzystwie św. Józefa. Wszyscy, którzy przybywali do brata Andrzeja i otrzymywali uzdrowienie byli jakby „krótkowzroczni”, ponieważ oni widzieli tylko brata Andrzeja, jemu przypisując moc cudotwórczą, natomiast nie dostrzegali u jego boku św. Józefa, wielkiego Patriarchy, dzięki któremu wracali zdrowi na ciele czy duszy. Brat Andrzej całe życie był słabego zdrowia, co nie pozwalało mu na surowe umartwienia. Jednak bezlitośnie umartwiał się nocnymi modlitwami i ciężką pracą, pozwalając sobie jedynie na krótkich kilka godzin snu na sienniku czy materacu na deskach. Siły i odwagę do naśladowania Chrystusa na drodze poświęcenia dawała mu wizja nieba. Powtarzał, że jeśli wiedziemy dobre życie, nie musimy bać się śmierci, która jest drzwiami do nieba. Po zwolnieniu go z obowiązku furtiana w Notre Dame College, gdzie pracował przez 40 lat, dalej ofiarnie poświęcał się chorym. Mówił, że doznane uzdrowienia to wielkie łaski darowane przez Boga, by ci ludzie mogli przejrzeć. A mimo to wyglądali jednak, jakby nadal pozostali ślepi. Dlatego jeszcze bardziej rosła u brata Andrzeja gorliwość w leczeniu chorób duszy. Godzenie chorych z Bogiem sprawiało mu największą przyjemność. Kiedy w rozmowach z innymi opisywał niebo, wyglądał, jakby je widział, tak olśniewającą radością promieniowało jego oblicze. Odszedł do Pana w opinii świętości w wieku 92 lat. Spoczął w bocznej kaplicy naprzeciwko głównego wejścia do kościoła wznoszonego kosztem jego wielu poświęceń. Procesje do jego grobu nie miały końca. Okazywano mu tyle czci i szacunku, jakby już był kanonizowany. Ziarno zasiane w duszach przykładem brata Andrzeja rozkwitało. Nie na próżno modlił się i cierpiał. Miliony pielgrzymów przybywa po dziś dzień do Montrealu, by rozważać i zrozumieć życie niewykształconego brata, który poświęcił się całkowicie służeniu swym braciom, biednym, chorym i doświadczonym nieszczęściami. Jego przykład jest szczególnie uderzający w naszych czasach, gdzie wygoda, bogactwo, przyjemności są sprawami najważniejszymi. Błogosławiony Bracie Andrzeju, wyproś nam u św. Józefa potrzebne łaski, a przede wszystkim nawrócenie dusz, wszak sam powiedziałeś, że dobro zdziałane na ziemi jest niczym w porównaniu z tym, jakiego można dokonać w niebie. S. Nikodema Buerger Terminarz Prowincji na najbliższe miesiące 4 kwietnia - Wielkanoc 6-8 kwietnia, Ostrzeszów - wielkie przenosiny - „emigracja” z klasztoru na Józefów - przygotowanie do remontu 10 kwietnia, Warszawa - Szkoła- dzień promocji Szkoły 11 kwietnia, Oborniki - skupienie dla rodzin 14-16 kwietnia, Warszawa - zebranie wyższych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych 18 kwietnia, Warszawa - Msza św. w intencjach Sióstr Jubilatek z roku 2010 22-25 kwietnia, Żdżary - skupienie junioratu, prowadzi ks. Daniel Banaszkiewicz SDS 25 kwietnia - pielgrzymka Roszkowa Wola - Żdżary, dziękczynienie za beatyfikację Matki Założycielki 3 czerwca - Boże Ciało 4-6 czerwca, Kraków - spotkanie sióstr przedwiecznych z prowincji europejskich 12 czerwca, Warszawa - zebranie przełożonych 25 czerwca - zakończenie roku szkolnego 28 czerwca - 5 lipca, Łuków - rekolekcje dla sióstr, prowadzi ks. Robert Kycia, klaretyn; Żdżary - rekolekcje dla junioratu, prowadzi o. Jakub Kruczek, dominikanin 5-11 lipca, Rzym - spotkanie Komisji Planowania 10-17 lipca, Kalisz - rekolekcje dla sióstr, prowadzi ks. Krzysztof Kozik, klaretyn 12 lipca -1 sierpnia, Rzym - XXIII KAPITUŁA GENERALNA 15-23 lipca, Żdżary - rekolekcje lectio divina, prowadzi ks. Krzysztof Bieliński, redemptorysta 25 lipca - 1 sierpnia, Częstochowa - rekolekcje dla sióstr nowicjuszek drugorocznych, prowadzi o. Wojciech Dec, paulin 31 lipca - 7 sierpnia, Ostrzeszów - rekolekcje dla sióstr prowadzi o. Andrzej Konopka, dominikanin 6 sierpnia, Warszawa - objęcie urzędu przez nowy Zarząd Prowincji Najśw. Imienia Jezus 7-14 sierpnia, Wytyczno - rekolekcje dla sióstr przedwiecznych, prowadzi ks. Krzysztof Kozik, klaretyn 15 sierpnia, Ostrzeszów - I śluby 15-23 sierpnia, Żdżary - rekolekcje dla sióstr postulantek, prowadzi ks. Paweł Janaszkiewicz, saletyn 21 sierpnia, Warszawa - śluby wieczyste 23 sierpnia, Żdżary - obłóczyny Prowincja Warszawska Sióstr Nazaretanek ul. Czerniakowska 137, 00-720 Warszawa tel. 22/ 841 42 27, faks 22/ 851 05 48 e-mail: [email protected] www.nazaretanki.pl/warszawa Redakcja i skład numeru: s. Angela Szczawińska Korekta: s. Teresa Górska Zanotowane na wydziale geografii Uniwersytetu Warszawskiego: Niech pan nie gada, bo nie usłyszy pan, jak przestanę mówić. (prof. od historii odkryć geograficznych) - Jakie znacie miasta z przedimkiem ‘el’? - Ee... Elbląg? - A oprócz Las Vegas, Las Palmas, co jeszcze na Las..? - Eee... Las Kabacki? - Lustro to po hiszpańsku ‘espejo’ (czyt. espeho) - Aha. A jak się zbije, to ‘es pech’ ;-) (na lektoracie z hiszpańskiego) Jaki ustrój panuje na Księżycu? Socjalizm, bo tam też nie ma warunków do życia. (prof. od astronomii) Ciekawostki z Archiwum Prowincjalnego Historia krzyża Sióstr Męczennic z Nowogródka zawiera: przypuszczenia i fakty Pewne jest jedno – że siostry idąc do komisariatu w dniu 31 lipca 1943 roku zabrały ze sobą krzyż. Nie wiemy która siostra to zrobiła. Prawdopodobne jest to krzyż z celi, gdyż jest stosunkowo duży, z pasyjką i do powieszenia na ścianie. Jeśli był on świadkiem życia siostry, to możemy się domyślać, że kontakt z Ukrzyżowanym Panem był żywy, dlatego w obliczu niepewnego jutra, stanowił dla siostry oparcie, pragnęła, by jej towarzyszył. Z pewnością był on niemym świadkiem modlitwy i zmagań sióstr w piwnicy podczas nocy przed egzekucją, gdyż tam pozostał. Wiadomość o jego istnieniu pojawiła się kilka lat przed beatyfikacją, a historia jego jest prosta i opiera się na Protokole przesłuchania świadka w dniu 8 maja 1993 roku przed Główną Komisją Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie. Zeznającym był Anatol Holeniewski, który pracował w Nowogródku w komisariacie jako goniec. Po wywiezieniu sióstr wszedłem do piwnicy, w której przebywały i znalazłem krzyż drewniany, z metalową figurką Pana Jezusa. Krzyż ten zabrałem do swojego domu i przechowywałem, aż do maja bieżącego roku. Zwróciłem ten krzyż siostrom Nazaretankom [w Warszawie] opowiadając w jaki sposób wszedłem w jego posiadanie. [Kronika domu warszawskiego,13.03.1993]. Pozostaje pytanie: dlaczego go tam siostry pozostawiły? Może z myślą o nas? Obecnie znajduje się w domu nowicjatu w Nowogródku.
Podobne dokumenty
w Imię Jezusa
rozpoczyna się uroczysta Msza Święta – NASZA Msza Święta ŚLUBNA! Więc to już, więc nareszcie! „ Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa… Który z miłości przeznaczył na...
Bardziej szczegółowo