Pobierz PDF - Kazimierz Dolny

Transkrypt

Pobierz PDF - Kazimierz Dolny
Leszek Długosz
Przyjaciół Miasta Kazimierza Dolnego, autor tomu poezji poświęconemu Kazimierzowi Na rynku usiąść w
Kazimierzu
2004r. przez Wydawnictwo-Drukarnia L-Print Zbigniew Lemiech (do tomiku
dołączona płyta CD z nagraniami autorskimi niektórych utworów). O artyście i jego kazimierskich fascynacjach
przeczytajmy w Kwartalniku
nr 2 (104) 2006.
PAWEŁ GEMBAL, NA RYNKU USIĄŚĆ W KAZIMIERZU...
Ulubionych poetów można mieć wielu. Łączność między ich wrażliwością a wrażliwością odbiorcy - rozbudzana
kolejnymi lekturami - trwa na ogół kilka, niekiedy kilkanaście lat, po czym ustępuje miejsca innym, nowym
oczarowaniom. Zazwyczaj też wtedy ich książki stawiamy na półce obok klasyków. Przeżycia związane z lekturą
zachowujemy w życzliwej pamięci, bo choć teksty już tak intensywnie nie oddziałują na nasze zmysły, to raz na
zawsze - niczym węzłem małżeńskim - połączone zostały z konkretnym porządkiem wartości czy filozofią sztuki.
Zdarza się jednak, że ulubieni poeci odzywają się w najmniej oczekiwanym czasie i miejscu, wypełniając rytmem
swoich wierszy nasze wyrażenia i dostarczając nam materiału do rozmów czy cytowania w szkicach. W moim
wypadku jest tak z poezją Leszka Długosza . Urodzony w Zaklikowie na Lubelszczyźnie, w latach
sześćdziesiątych i siedemdziesiątych jeden z bardziej twórczych i znaczących autorów i wykonawców
krakowskiego kabaretu Piwnica pod Baranami, aktor, kompozytor, należy do najbardziej znanych polskich
śpiewających poetów. Wzrusza, stwarza klimat, podaje ton, jego słowotwórstwo narzuca się kolejnym
pokoleniom, a strofy jego wierszy Nie ma nas, Nasze ognisko, Pod Baranami też już dzisiaj inny czas czy Dzień w
kolorze śliwkowym wczepiają się natrętnie w pamięć:
Po czerni jeżyny
Po liściu kaliny
- Jesień, jesień już
Po ciszy na stawie
Po krzyku żurawi
- Jesień, jesień już
Po astrach, po ostach
To widać, to proste że
- Jesień, jesień już
I po tym że wcześniej
Noc ciągnie ze zmierzchem
- Jesień, jesień już
(Dzień w kolorze śliwkowym)
Jako poeta Długosz zadebiutował tomem Lekcje rytmiki (Wydawnictwo Literackie, 1973). Opublikował
kilkanaście książek poetyckich, z których do najważniejszych w jego dorobku należy zaliczyć: Na własną rękę
(1976), Gościnne pokoje Muzyki (1992), Z tego, co jest (wybór wierszy 1996), Po głosach, po śladach
(1996), Piwnica idzie do góry (2000), Dusza na Ramieniu (wybór wierszy 2003).
Ostatnio ukazał się kolejny tom Na rynku usiąść w Kazimierzu... wraz z płytą CD, zawierający trzy (nieco
zmienione) utwory: dwa recytowane (W Kazimierzu, czyli o kolejności westchnień oraz Znów się pojawić... ),
jeden, tytułowy - zaśpiewany przez Długosza. Ilustracje - obrazy i rysunki kazimierskiego artysty Jerzego
Gnatowskiego - dodatkowo książkę wzbogaciły.
Krytycy literaccy o twórczości poety-pieśniarza najczęściej piszą mniej więcej tak: poezja Długosza teksty piosenek, czy też teksty nieśpiewane - jest poezją akceptacji przemijania. Ze wszystkimi jego
dramatami i nieuchronnościami - śmiercią i starością, ale też z całym blaskiem jego jednorazowej urody,
barwy chwili...
To samo możemy powiedzieć o dziewiętnastu wierszach poświęconych Kazimierzowi Dolnemu, w które wpisuje
się refleksja nad krótkotrwałością życia, jak również dążność do szukania poezji w każdym okruchu otaczającego
świata. Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy - mówił Oskar Wilde i ta sentencja
Strona 1/6
najlepiej oddaje ducha tego tomu.
Długosz posługuje się w nim poetyką bezpośredniego wyznania: pisze o sobie i kazimierskiej Farze, o "ludku
kazimierskim", o chałupkach i attykach, o obłokach, co samą górą w Kazimierzu, białą pianą piano pianissimo
płyną , o życiu w nadwiślańskim miasteczku:
Taki tu zwyczaj:
- Sztuka i sztuka życia w jedno
Zespolone
Trochę sprzedane
Trochę kupione
(Malowanie w Kazimierzu)
Właściwym tłem dla tej poezji nie są tak naprawdę znaki kultury, "perły polskiej architektury renesansowej", ale
swojski pejzaż lub jego elementy, jak rzeka Wisła, niebo, księżyc, błękitna hortensja, śnieżna zawierucha,
zastygła przestrzeń w stronę Janowca czy piwoniowy ogród.
W piwoniowym gąszczu
Koło Kazimierza
- Twarzą na wprost nieba
Od stóp do głów leżąc
Z całą swą niewiedzą
To jedno bym widział:
- Jeszcze nieskończony
- Niespełniony jeszcze
Miast gliną i piachem
Tą rozkoszą lata
Tą urodą świata
Przywalony
Powalony
- Jestem
(W piwoniowym ogrodzie)
Te wiersze, niekiedy konceptystyczne, mówią nam, że to, co dzieje się za sprawą naszego wyboru, najskuteczniej
wypełnia nam świat i że czułość to nic innego jak jeden z synonimów miłości, stan zmysłów i ducha domagający
się nieustannej bliskości ukochanej osoby, ulubionego miejsca, umiłowanej rzeczy.
Kochało się w tym Kazimierzu
Płakało też jak się należy
Ale tam szczęścia zawsze było
Jakby więcej niźli pół?
(...)
A stolik w Rynku, w kawiarence
Niech na powitanie szepnie
Dłoń niech ze wzruszeniem znów rozpozna
Ten sam blat
Westchnienia niech obiegną świat
I wrócą tam...
W tym mieście gdzie księżyce dwa - spójrz
Magia trwa
Tam cienie nasze wciąż czekają nas...
(Na rynku usiąść w Kazimierzu...)
I najpewniej za sprawą tej miłości, która w poezji Długosza jest połączeniem indywidualnej potrzeby - owego
"pragnę" - i ogólnych reguł istnienia, od XIX wieku ciągną do Kazimierza Dolnego nie tylko kolejne pokolenia
Strona 2/6
artystów i osób szczególnie wrażliwych na piękno sztuki, ale i zwyczajnych turystów.
Leszek Długosz: Na rynku usiąść w Kazimierzu ... (+Audio CD). Ilustracje Jerzy Gnatowski.
Wydawnictwo-Drukarnia LPrint Zbigniew Lemiech, Lublin 2004, ss. 44 + 7 nlb.
Tytułowy utwór zbioru: NA RYNKU USIĄŚĆ W KAZIMIERZU
Do Kazimierza myśl ma zmierza
Kiedy chłodny, kiedy słotny
Smutny taki czas
Pociecha dla mnie to jest prosta
Mnie nie trzeba nawet wiosła
Przymknę oczy
Znowu jestem tam
Mieścina jak łupina szaro
Któż tę zabawkę tam upuścił?
DzieckoAniołMoże Bóg?
Tam na przystani moja pamięć
Pod spichlerzem czeka na mnie
Choćbym nie wiem skąd powracał
Tam świat czule wita mnie
Na brzegu wiatr, wikliny szmer
Za cieniem się wyłania cień
I wraca dzień
Z przeszłości
Z magazynów serca
Z tych na samym dnie
(Ach żeby tak, ach żeby znów, ach Boże mój
Strona 3/6
Refren:
Na Rynku usiąść w Kazimierzu
Ze szczęściem jak się wiosna mierzy
Popatrzeć znów
Jak się przechadza miesiąc maj
I w takie jasne przedpołudnie
Gdzieś na tym Rynku, przy tej studni
Zasłuchać się
Mieć za plecami cały świat
Jak gdzieś tam błądzą wśród uliczek
A serce pędzi
Za tym szczęściem?
Ech doprawdy szkoda słów
Wierzcie nie wierzcie
Wszędzie jest tak, jak jest na świecie
Lecz w Kazimierzu
Więcej ciut?
IIKtoś ma uliczkę w Barcelonie
Gdy mu smutno chodzi po niej
Ja też adres na Planecie taki mam
Ja się nie namyślam długo
Z San Francisco też mi blisko
Wyobraźnio, prowadź tam!
Najlepiej jeszcze niech to będzie taki dzień
A stolik w Rynku, w kawiarence
Strona 4/6
Niech na powitanie szepnie
Dłoń niech ze wzruszeniem znów rozpozna
Ten sam blat
Westchnienia niech obiegną świat
I wrócą tam
Magia trwa
Tam cienie nasze wciąż czekają nas
(Ach żeby tak, ach żeby znów, ach Boże mój
Refren:
Na Rynku usiąść w Kazimierzu
Ze szczęściem jak się wiosna mierzy
Popatrzeć znów
\I w takie jasne przedpołudnie
Gdzieś na tym Rynku, przy tej studni
Zasłuchać się
Mieć za plecami cały świat
Żydowskie znów usłyszeć skrzypceJ
ak gdzieś tam błądzą wśród uliczek
A serce pędzi
Ech doprawdy szkoda słów
Kochało się w tym Kazimierzu
Płakało też jak się należy
Ale tam szczęścia zawsze było
Jakby więcej niźli pół?
Wierzcie nie wierzcie
Wszędzie jest tak, jak jest na świecie
Strona 5/6
Lecz w Kazimierzu
Lecz w Kazimierzu
Strona 6/6
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)

Podobne dokumenty