Kronika UŁ

Transkrypt

Kronika UŁ
NR 4 (121) 2010
ISSN: 1896-7302
WIELKA SZANSA UCZELNI
Nasza absolwentka
profesorem w Cambridge
04
Złoto dla siatkarzy
plażowych
`2010
Finanse uniwersytetów
Po fabryce – liceum
Zabytkowe przestrzenie
Kondycja finansowa polskich uniwersytetów publicznych oraz decentralizacja
wewnętrznego finansowania na przykładzie Uniwersytetu Łódzkiego stanowiły 24-26 czerwca tematy posiedzenia
Uniwersyteckiej Komisji Finansowej.
Zabytkowy, pofabryczny budynek przy
ul. Pomorskiej 163 zostanie uratowany
przed zniszczeniem. Po remoncie i modernizacji będzie w nim miało nową siedzibę
Publiczne Liceum Ogólnokształcące Uniwersytetu Łódzkiego.
Ukazała się książka Karoliny Kołodziej i Macieja Kronenberga pt. Zabytkowe przestrzenie Uniwersytetu Łódzkiego. Praca zawiera
80 archiwalnych i współczesnych fotografii,
a jej pierwszy rozdział stanowi przeplataną
anegdotami…
`
04
10
Za sześćdziesiąt pięć lat
Natomiast po chwili zastanowienia dodałem, że jeżeli chodzi o bazę materialną,
a szczególnie uniwersyteckie obiekty, z pewnością jestem w stanie wyimaginować sobie,
że znacznie wcześniej niż za owych symbolicznych 65 lat zakończone zostaną wszystkie prace inwestycyjne i powstanie w pełni
nowoczesny kompleks uczelniany. Biorąc
zaś pod uwagę zrealizowane ostatnio gmachy, choćby siedzibę Wydziału Zarządzania,
nowe skrzydło BUŁ czy słynny już Paragraf
Wydziału Prawa i Administracji, Uniwersytet Łódzki będzie mógł pochwalić się akademickim kampusem, którego nie powstydziłaby się każda zachodnia szkoła wyższa.
Jednocześnie zaświtała mi głowie myśl:
na jakim uniwersytecie za żadne skarby
świata nie chciałbym studiować. Otóż na
takim, w którym postęp techniczny i związana z nim coraz bardziej wszechogarniająca nasze życie elektronika doprowadzą
do tego, że magistrem będę mógł zostać
nie ruszając się z domu. Wcale nie jest bowiem wykluczona sytuacja, rzecz jasna jedynie hipotetyczna, że jakiś superspecjalista skonstruuje mały superaparacik, znacznie sprawniejszy niż najlepszy znany do tej
pory komputer. Puszczając dalej wodze fantazji załóżmy, iż wspomniane urządzonko
umożliwi nam uczestniczenie we wszystkich zajęciach dydaktycznych, zadawanie
wykładowcom pytań i składanie egzaminów na odległość, a także korzystanie z bibliotek i archiwów wszystkich kontynen-
tów oraz wirtualne wyjazdy na stypendia
i staże do najbardziej renomowanych zagranicznych ośrodków naukowych.
Nie zapewni tylko jednego. Cudownej,
niepowtarzalnej atmosfery beztroskich lat
studenckich, wielkiej intelektualnej przygody dzielonej na żywo z uniwersyteckimi
Mistrzami i kolegami z uczelni. Składających się na najwspanialsze wspomnienia,
do których, jak do żadnych innych, wraca
się przez całe życie.
I może niech tak zostanie…
Stanisław Bąkowicz
PS. Z kronikarskiego obowiązku muszę dodać,
że spóźnione z powodu żałoby narodowej po katastrofie pod Smoleńskiem, obchody jubileuszu
65-lecia naszego uniwersytetu akcentują: fragmenty wywiadu z rektorem UŁ, okolicznościowa – całkowicie zaprojektowana i przygotowana
przez Centrum Promocji UŁ – wkładka dodana
do numeru oraz II strona okładki „Kroniki”.
Fot.: Łukasz Janisiewicz
Podczas jednego ze spotkań autorskich,
związanych z jubileuszem naszej uczelni, zapytany zostałem, jak wyobrażam
sobie Uniwersytet Łódzki za następnych
65 lat. Zgodnie z prawdą, odpowiedziałem, że nie wiem, bo nie jestem wróżką
ani jasnowidzem.
1
KRONIKA
Pismo Uniwersytetu Łódzkiego
Redaktor naczelny:
Stanisław Bąkowicz
W POŁOWIE KADENCJI
4
Zespół redakcyjny:
Aneta Danowicz
Michał Kędzierski
Stale współpracują:
Jarosław Bożyk
Paulina Czarnek
Roman Czubiński
Radomir Dziubich
Agnieszka Garcarek
Janusz Hereźniak
Krzysztof A. Kuczyński
Paulina Oganiaczyk
Paulina Zych
Kronika rozmawia z prof. dr. hab. WŁODZIMIERZEM NYKIELEM,
rektorem Uniwersytetu Łódzkiego
Serwis fotograficzny:
Międzywydziałowy Zakład Nowych Mediów
i Nauczania na Odległość UŁ
Okładka:
Zdjęcie na I stronie okładki,
wyróżnienie w konkursie Fotostory
Fot.: Jola i Franciszek Kluczyńscy
Projekt graficzny:
VoynarVision Katarzyna Wojnar
e-mail: [email protected]
Skład i łamanie:
Paulina Narolewska-Taborowska
Druk:
Drukarnia Gutenberg, ul. Lodowa 106A
93-232 Łódź
Adres redakcji:
90-131 Łódź, ul. Narutowicza 65
tel. (42) 635-41-79
e-mail: [email protected]
Niezamówionych materiałów nie zwracamy.
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania
skrótów, zmiany tytułów i adiustacji tekstów.
Numer zamknięto 25 sierpnia 2010 r.
2
W Międzynarodowym
Roku Polarnym
17
W Oslo od 8 do 12 czerwca odbyła się największa
w dziejach naukowa konferencja poświęcona
badaniom stref polarnych Ziemi – International
Polar Year Oslo Science Conference 2010. Spotkanie badaczy polarnych z kilkudziesięciu krajów
świata to uwieńczenie i podsumowanie naukowych wysiłków międzynarodowej społeczności
będących konsekwencją naukowych założeń
Międzynarodowego Roku Polarnego 2007-2008.
W konferencji wzięli udział także biologowie
z Uniwersytetu Łódzkiego.
W połowie kadencji
Wielka szansa uczelni
W Łodzi, jak w domu
4-7
13-17
21-22
Złoto dla siatkarzy plażowych
Finanse uniwersytetów
W Międzynarodowym Roku Polarnym
Juwenalia 2010
Z mowy obcej do polskiej…
9
10-12
17-19
35-36
37-38
Nasza absolwentka profesorem w Cambridge
Półtora wieku drukarstwa łódzkiego
Do Chin z Kolumbem
Po fabryce – liceum
Rada biznesu
W skrócie
8-9
12
38-39
39
40-41
45
Spotkanie politologów
Projekt polsko-niemiecki
33
33-34
Cywilizacja bizantyńsko-prawosławna
29-30
Uniwersytet zaczyna się w przedszkolu
27-29
Polscy jankesi – bohaterowie Ameryki
24-27
Zabytkowe przestrzenie
Artyści z Wieży Babel
Moja Łódź
Obradował senat
40
31-32
32
45
Profesor Włodzimierz Kozłowski
20-21
Profesor Wiesław Puś
Profesor Stanisław Rudolf
42-43
43-44
Doktor Mateusz W. Oleksy
23-24
Uwagi o artykule
Audiobook wspomnień
46-47
47
Fotokącik
Intelligenti pauca
48
48
Międzynarodowe partnerstwo ośrodków naukowych
10
3
W POŁOWIE KADENCJI
Kronika rozmawia z prof. dr. hab. WŁODZIMIERZEM NYKIELEM,
rektorem Uniwersytetu Łódzkiego
szą szkołą wyższą w regionie, wraz z innymi uczelniami, zaczął o wiele mocniej niż uprzednio wpływać na
charakter i oblicze miasta. Sytuacja, jaka ukształtowała
się w latach dziewięćdziesiątych wieku dwudziestego
i w pierwszym dziesięcioleciu obecnego stulecia, była
zupełnie różna niż w okresie narodzin naszej uczelni,
kiedy to jej otoczenie, otoczenie wielkiego przemysłowego miasta dominowało. Dziś jest inaczej. To uniwersytet wraz z innymi uczelniami, nadaje charakter miastu. Jest to coraz szerzej dostrzegane i doceniane.
Zatem droga, którą przeszliśmy w ciągu minionych
sześćdziesięciu pięciu lat, jest szlakiem, jaki przebyliśmy od miasta przemysłowego do ośrodka akademickiego, od rodzącego się uniwersytetu, do uniwersytetu należącego do czołówki polskich uczelni wyższych.
Dziś Łódź jest miastem akademickim i to wyznacza
charakter i przyszłość naszego miasta.
W niedawnym plebiscycie Łódzkiego Studenckiego
Forum Business Centre Club, jak już informowaliśmy, Uniwersytet Łódzki otrzymał tytuł Uczelnia
Roku, a prof. Włodzimierz Nykiel, rektor UŁ – Osobowość Środowiska Naukowego. Czym dla pana są te
dwa wyróżnienia?
Panie rektorze, w tym roku obchodzimy jubileusz
65-lecia Uniwersytetu Łódzkiego. Jak najogólniej
można określić drogę, którą przebyła nasza uczelnia
w tym czasie, czym stała się ona dla Łodzi i regionu,
jakie miejsce zajmuje na mapie wśród innych ośrodków akademickich kraju?
– Jak wiadomo, tradycje akademickie Łodzi sięgają
okresu międzywojennego, ale dopiero po drugiej wojnie światowej powołano tu kilka publicznych szkół
wyższych, w tym Uniwersytet Łódzki. Utworzony
w roku 1945 do końca lat czterdziestych rozwijał się
bardzo dynamicznie. Wystarczy przypomnieć, że już
w latach czterdziestych w naszej uczelni pracowało
prawie stu profesorów zwyczajnych i nadzwyczajnych,
a studiowało około dziewięciu tysięcy studentów. Uniwersytet powstał i rozwijał się w otoczeniu wielkiego
przemysłowego miasta i to przemysł włókienniczy wyznaczał wówczas charakter miasta i całej aglomeracji.
Na początku lat pięćdziesiątych uniwersytet nie
tylko nie rozwijał się, ale też przeżył istotny regres.
Zmniejszyła się również poważnie liczba studentów.
O powrocie tendencji rozwojowych możemy mówić
dopiero po roku 1956. W związku z przeobrażeniami
w kraju, od roku 1989 zmianie zaczęła ulegać również
rola naszej uczelni. Uniwersytet Łódzki, będący najwięk-
4
– Myślę, że obydwa są ze sobą związane. Jeden
z członków kapituły Gali Biznesu 2010 Grzegorz Dębowski powiedział między innymi, iż przy wyborze
laureatów kierowano się regionalnym wpływem kandydatów. Po dokładnym poznaniu kandydatów kapituła nie
miała wątpliwości, że ostatnie dokonania Uniwersytetu
Łódzkiego, jego aktywność i rozwój wzbudziły podziw,
który przełożył się na wybór w kategorii „Uczelnia roku”.
W kategorii „Osobowość Środowiska Naukowego” kapituła doceniła zaangażowanie na rzecz zwiększenia
prestiżu uczelni oraz poprawy warunków pracowników
naukowych i studentów, szczególnie – podkreślając – decentralizację przeprowadzoną na początku roku.
Bardzo się cieszę, że są to tytuły nadane przez studenckie Forum Business Centre Club, bo to oznacza,
że studenci doceniają przemiany zachodzące na naszej
uczelni. Włącznie ze wskazaną po imieniu decentralizacją, czyli głębokimi zmianami sposobu zarządzania
szkołą wyższą, większymi kompetencjami i środkami dla dziekanów, większą ich odpowiedzialnością,
a także otwarciem na otoczenie biznesowe. Przy okazji
podkreślić należy także, iż opracowanie koncepcji decentralizacji i jej wdrażanie, a także inne przedsięwzięcia są dziełem szeroko rozumianego kierownictwa
uczelni. Tak wiec moje wyróżnienie ma trochę symboliczny charakter, jako adresowane do przedstawiciela
tego kierownictwa.
Skoro już jesteśmy przy sprawach przyjemnych. Podczas ostatniego pobytu w Łodzi minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka na spotkaniu
z reprezentantami środowiska akademickiego regionu
stwierdziła, że przebywając w Paragrafie – sztandarowej inwestycji Uniwersytetu Łódzkiego – czuje się
w nim, jak w najlepszej uczelni na świecie. Jak pan
rektor odbiera tego rodzaju komplement?
– Myślę, że każdy, kto ogląda nową siedzibę Wydziału Prawa i Administracji, zachwyca się jego architekturą, funkcjonalnością, nowoczesnością. Trudno
znaleźć podobny budynek nie tylko w kraju, ale także
w całej Europie. Ponadto bardzo dobrze udało się zagospodarować tereny przyległe do gmachu Paragrafu.
Niebawem stanie przed nim również fontanna, która
będzie dodatkowym elementem wzbogacającym otoczenie tego wspaniałego budynku.
Trzeba też powiedzieć, że Wydział Prawa i Administracji spełnia wysokie standardy jeśli chodzi
o stronę naukową i dydaktykę. Warto pamiętać, że
zajmuje on drugie miejsce w Polsce pod względem
skuteczności kształcenia studentów, którzy później
z dużym powodzeniem zabiegają o aplikacje korporacyjne – adwokackie, notarialne, radcowskie i sędziowskie. To jest bardzo ważne kryterium, bowiem według
niego ocenia się szanse, jakie mają nasi absolwenci
w tradycyjnych zawodach prawniczych. Równie wysoko oceniane są prowadzone przez nas badania naukowe. Było to powiedziane w konkretnej sytuacji
– pod wrażeniem wizyty złożonej w Paragrafie.
Należy jednak pamiętać, że również niektóre inne
wydziały zasługują na podobne oceny. Jesteśmy
uczelnią, która zajmuje piętnaste miejsce w Polsce
w rankingu wszystkich szkół wyższych i szóste wśród
uniwersytetów. Z tym, że są takie kryteria, jak np. cytowania, czyli jak nasze prace są traktowane przez kolegów z innych uczelni. Okazuje się, że w tej dziedzinie zajmujemy wysokie, bo siódme, miejsce w kraju.
Te miejsca oczywiście nas nie zadowalają. Będziemy
działać w kierunku ich poprawy.
Nawiązując do wypowiedzi pani minister
prof. Barbary Kudryckiej, chcę zaznaczyć, że wprawdzie jeszcze nie należymy do światowej czołówki, ale
cieszę się bardzo z treści tej wypowiedzi i traktuję ją,
jako dobry prognostyk.
Na jakie ważniejsze inwestycje może liczyć środowisko akademickie naszej uczelni w najbliższym
czasie?
– Musimy przede wszystkim dokończyć inwestycje, a także modernizacje i remonty, jakie podjęliśmy
wcześniej. W grudniu 2008 roku wystąpiliśmy o przyznanie środków unijnych na cztery zadania, a chodziło
konkretnie o Wydział Biologii i Ochrony Środowiska,
Wydział Fizyki i Informatyki Stosowanej, Wydział
Chemii oraz Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny.
Umowę podpisaliśmy w kwietniu 2009 roku i już
w minionym roku wykonane zostały prace o bardzo
dużym zakresie. Wykorzystaliśmy większość środków, ponad osiemdziesiąt milionów złotych spośród
stu dwudziestu sześciu, które nam przydzielono. Rezultaty widać: nowy gmach należący do Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska przy ulicy Matejki u zbiegu Pomorskiej, nowa lokalizacja Wydziału Chemii, są
także postępy w remoncie gmachu fizyki, w zasadzie
zakończona jest także modernizacja pomieszczeń po
PALM-ie i dostosowanie ich do potrzeb Wydziału
Ekonomiczno-Socjologicznego.
Obecnie najważniejszym dla uczelni zadaniem jest
budowa nowego gmachu dla filologii przy ul. Pomorskiej. Mamy już projekt, poszukujemy i zabiegamy
o środki finansowe. Chcemy przeznaczyć na ten cel
również własne pieniądze, które pozyskamy ze sprzedaży nieruchomości uniwersytetu. Jest to wielka inwestycja, którą należy podjąć, by tak naprawdę zakończyć budowę podstawowych obiektów uczelnianych.
Z mniejszych rzeczy, ale bardzo ważnych, wymienię budynek pofabryczny przy Pomorskiej 163, gdzie
znaleźć powinno siedzibę uniwersyteckie liceum, które dziś ma nie najlepsze warunki lokalowe. W nowym
miejscu powstałby nowoczesny obiekt dydaktyczny.
Czynimy starania, aby pozyskać środki finansowe
na remont i adaptację.
Chcemy przy tym osiągnąć dwa cele; zaspokoić potrzeby lokalowe liceum, a poza tym pragniemy, aby
uczniowie obcowali na żywo z historią naszego miasta. Dlatego będzie zachowany industrialny charakter obiektu. Koszty jego remontu i adaptacji nie będę
duże, zaledwie około sześciu milionów złotych, to niewiele w porównaniu z przyszłym gmachem filologii,
na budowę którego przeznaczyć będzie trzeba ponad
sto milionów. Prace związane z modernizacją przyszłej siedziby uczelnianego liceum chcemy zakończyć
w roku 2011, po wakacjach.
Na zlecenie resortu nauki i szkolnictwa wyższego
firma Ernst&Young przygotowała Strategię rozwoju
szkolnictwa wyższego. Dokument ten przyjmowany
jest dość kontrowersyjnie. Były rektor Uniwersytetu Warszawskiego, znana postać życia naukowego
i akademickiego prof. Andrzej Kajetan Wróblewski
na łamach pisma UW nie pozostawia na strategii suchej nitki uważając, że wydane na jej sfinansowanie
dwa miliony złotych są po prostu wyrzucone w błoto.
Przypomnę jedynie czytelnikom, że przewiduje ona
między innymi zwiększenie mobilności naukowców
i studentów, na przykład, poprzez wprowadzenie
dwuletniego zakazu zatrudniania na uczelni osoby,
która się na niej doktoryzowała; określanie przez resort nauki liczby słuchaczy studiów stacjonarnych
na danym kierunku; zrównanie w prawach uczelnie
publiczne i niepubliczne, wybór rektora i kanclerza
przez radę powierniczą powoływaną przez ministra.
Czy pan rektor podziela tę ocenę?
– Dochodzą nas w tej kwestii sygnały zróżnicowane.
Należy jednak podkreślić, iż rektorzy polskich akademickich szkół wyższych przyjęli szóstego maja tego
>
5
roku inny projekt, projekt środowiskowy, który został
opracowany pod kierunkiem prof. Jerzego Woźnickiego, prezesa Fundacji Rektorów Polskich. O jego podstawowych założeniach prezes FRP mówi w wywiadzie
udzielonym Gazecie Wyborczej z dwudziestego lipca.
Stwierdza w nim między innymi: Chcemy, żeby szkolnictwo wyższe miało większy wkład w rozwój Polski, żeby
się stało źródłem prestiżu kraju – jak widać to z rankingów
międzynarodowych – dotąd tak nie jest. (…) Żeby poprawić pozycję polskich uczelni, potrzebujemy uniwersytetów
badawczych. Polemizujemy z tezą, że wystarczy niektóre
istniejące uczelnie nazwać uniwersytetami badawczymi
i dać im więcej pieniędzy na badania. Powinny to być nowe,
większe i silniejsze struktury federacyjne powoływane ustawowo. (…) Dziś nawet Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Jagielloński mają za mały potencjał, żeby być liczącymi
się na świecie uniwersytetami badawczymi. (…)
Habilitację trzeba pozostawić jako próg w dorobku,
po przekroczeniu którego doktor zyskuje prawo do udziału
w procesie promowania kolejnych doktorów i powoływania
profesorów. (…)
Naszym zdaniem, należy otworzyć równoległą do habilitacji ścieżkę przyspieszonego awansu dla najlepszych
doktorów. Coraz częściej młodzi ludzie ze stopniem doktora
odgrywają kluczową rolę w projektach międzynarodowych
i prowadzą zespoły badawcze. Uczelnia, trzymając się zasad i trybu wskazanych przez Centralną Komisję ds. Tytułu
i Stopni Naukowych, powinna sama móc awansować ich bez
habilitacji na stanowisko profesora nadzwyczajnego. (…)
Chcemy tylko, żeby zrealizowana została zapowiedź premiera z 16 kwietnia 2008 roku. Powiedział, że na naukę
i szkolnictwo wyższe Polska będzie wydawać z budżetu
w perspektywie do 2013 roku łącznie dwa procent PKB.
Tego oczekujemy, proponując, aby środki te podzielić równo
na szkolnictwo wyższe i naukę. (…)
Projekt, który powstał w naszym środowisku, powinien być, tak przynajmniej sądzę, przyjęty jako podstawa opracowania przez resort nauki kompleksowych
rozwiązań narodowej Strategii rozwoju szkolnictwa wyższego na lata 2010-2020.
Na Wydziale Prawa i Administracji ma być powołany
kierunek – nauki polityczne. Czym to jest podyktowane i czym będą się różnić studia na tym kierunku
od kształcenia na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego?
– To bardzo interesująca sprawa. Otóż są przyczyny, które zadecydowały, że kierunek nauki polityczne
powstanie na Wydziale Prawa i Administracji. Jedna
z nich sprowadza się do tego, że wspomniany wydział w porozumieniu z Wydziałem Ekonomiczno-Socjologicznym, bo nie sam, opracował koncepcję studiów, które co do zasady nie mają być konkurencyjne
do prowadzonych na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych. Mają to bowiem być nauki
polityczne, które szczególną wagę będą przywiązywać
do aspektów prawnych i ekonomicznych. Nie jest więc
tak, że powstają jedne i drugie studia tego samego rodzaju. W przypadku tych na Wydziale Prawa i Admi-
6
nistracji ma być wyraźne nastawienie między innymi
na sprawy ustrojowe.
Kolejną przyczyną, która zadecydowała o wspomnianych studiach, jest potencjał kadrowy, który
sprawia, że, według ocen twórców koncepcji studiów
politycznych, bardzo szybko będziemy mieli prawa
do habilitacji, bo tak silna jest obsada profesorska.
Reasumując, chodzi o wykorzystanie potencjału
tkwiącego na wymienionych wydziałach oraz budowę na uniwersytecie czegoś nowego, co jest kolejnym
wyzwaniem dla uczelni. Studia polityczne cechować
będzie nowatorskie w skali kraju podejście do problematyki badań życia publicznego. Jego analiza ma być
dokonywana z punktu widzenia prawnego i ekonomicznego, co wiąże się z globalnymi zmianami rzeczywistości europejskiej i krajowej. Z drugiej znów strony, studia będą kłaść duży nacisk na analizę zjawisk
politycznych na szczeblach najbardziej podstawowych, a więc gminy i powiatu z perspektywy oglądu
społecznego i podejmowania decyzji czysto politycznych w strukturach samorządu terytorialnego. Sfera
publiczna określona jest bowiem z jednej strony przez
jej otoczenie gospodarcze, a z drugiej, przez regulacje
prawne. Stąd ekonomiczno-normatywne ujęcie programu kształcenia umożliwiające oryginalne analizy
i wyciąganie również oryginalnych wniosków, czyniąc
z proponowanych studiów unikatową w skali polskiego szkolnictwa wyższego ofertę edukacyjną.
Na początku były spory i rozmaite kwestie, które
wymagały wyjaśnienia zwłaszcza między wydziałami Studiów Międzynarodowych i Politologicznych
oraz Prawa i Administracji, ale i Wydziałem Ekonomiczno-Socjologicznym. Zakończyły się one jednak
zawarciem porozumienia. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo padające przy tej okazji wypowiedzi
były bardzo budujące i dziś nie ma już z tą sprawą
żadnych problemów.
Mija właśnie połowa czteroletniej pana kadencji
na najwyższym urzędzie na uniwersytecie. Jak pan
rektor ją ocenia; co udało się w tym okresie zrealizować, czego nie, co pozostało jeszcze do zrobienia
w ciągu najbliższych dwóch lat ze spraw zapowiadanych przez pana w programie wyborczym?
– Nie mam wątpliwości, że najistotniejsza jest
zmiana systemu zarządzania uczelnią. Potocznie
określana mianem decentralizacji i sprowadzająca się
do działań przede wszystkim w dwóch sferach: kompetencji, które zostały przeniesione w bardzo wielu
przypadkach z poziomu centrali na poziom wydziału
oraz środków służących realizacji tych kompetencji.
Myślę, że ten rok przyniesie dobre rezultaty finansowe i że już w roku 2010 ci, nie do końca dotąd przekonani do proponowanych przez nas rozwiązań,
przekonają się do nich. Decydujący będzie jednak,
moim zdaniem, rok 2011, który zaowocuje naprawdę widocznymi już efektami, czyli wyraźną poprawą
wyników finansowych uczelni. Natomiast w cyklu
trzyletnim, kończącym się w roku 2012, przewiduje-
my wyeliminowanie deficytu na wydziałach. I to jest
sprawa kluczowa.
Natomiast jeśli chodzi o inne sprawy. Przypomnę,
że podjęliśmy modernizacje i remonty, o których
mówiłem wcześniej. Wprowadzone zostały zmiany
w strukturze i organizacji prac rektoratu, co już jest dostrzegane przez pracowników i studentów. Zmieniły
się też pewne unormowania dotyczące relacji między
pracownikami centrali a tymi, którym oni służą. Proszę
sobie przypomnieć, że jeszcze w roku 2008 obowiązywały godziny, w jakich przyjmowało się tutaj interesantów; pracowników uniwersytetu czy studentów.
Ważne z wielu powodów było powołanie liceum
uniwersyteckiego, które wkrótce prawdopodobnie będzie miało nową lokalizację.
Nastąpiła intensyfikacja współpracy z pracodawcami. Zawarliśmy nowe umowy, zorganizowaliśmy
kilka konferencji. Dziś przekłada się to już na świadczenia finansowe ze strony biznesu na rzecz uczelni.
Traktuję to nadal jako początek, ale wykonaliśmy już
pewne znaczące kroki.
Bardzo dobre rezultaty przynosi intensyfikacja
współpracy z zagranicą i to we wszystkich parametrach, które są wyraźnie lepsze niż w roku 2008.
Wzrosła w minionym roku do 2211 liczba osób,
które wyjechały z uniwersytetu za granicę (w 2008
– 2054), w tym 1144 pracowników, 93 doktorantów
i 974 studentów, spośród których 457 podjęło tam
naukę. W roku ubiegłym na uczelni naszej kształciło
się 200 słuchaczy zagranicznych na studiach kończących się dyplomem (w 2008 – 134). Na studiach częściowych, jedno- i dwusemestralnych, przebywało
156 osób z zagranicy korzystających z Programu
ERASMUS (w 2008 – 133). Liczba słuchaczy Studium
Języka Polskiego dla Cudzoziemców w roku minionym zwiększyła się do 1037 (w 2008 – 879). Podkreślić
wypada, że ze względu na kryzys, dla wielu uczelni
europejskich rok 2009 był rokiem stagnacji, a nawet
regresu w sferze współpracy z zagranicą.
Utworzyliśmy nowe fundusze zasilane z zewnątrz,
a więc nieangażujące środków z dotacji, ani opłat za
studia. Są to: Fundusz Mobilności Studentów i Doktorantów, Fundusz Zrównoważonego Rozwoju – finansowane przez podmioty gospodarcze.
Na mocy umowy z kinem Cytryna utworzyliśmy
także Centrum Sztuki Uniwersytetu Łódzkiego. Myślę, że nastąpiła wyraźna intensyfikacja działań informacyjnych i promocyjnych. Dobrze układała się
współpraca z miastem i województwem. Musimy
także pamiętać o zmianach, które są dostrzegane,
a nie mają takiego wymiaru finansowego, jak wzniesienie jakiegoś uniwersyteckiego gmachu. Myślę tu,
na przykład, o Kronice, która otrzymała nową okładkę i nowy layout oraz wydawana jest w pełnym kolorze, na lepszym papierze. I to, co kiedyś wydawało się trudne, skomplikowane – teraz jest oczywiste
dla wszystkich. Uczelniane pismo wygląda zupełnie
inaczej niż poprzednio. Wspomnę jeszcze o koncertach w Pałacu Biedermanna czy wykładach rektorskich, które gromadzą setki osób.
Myślę, że obraz uczelni postrzegany zarówno od wewnątrz, czyli
przez pracowników i studentów, jak i z zewnątrz, a więc przez łodzian,
zmienił się na lepsze.
Co przed nami? Otóż na pewno rzeczą niezwykle ważną jest budowa nowego gmachu Wydziału Filologii, która będzie właściwie zakończeniem kształtowania podstawowej substancji materialnej UŁ. Przede
wszystkim sprawa ta istotna jest dla samej filologii, gdyż obecnie pracownicy i studenci tego wydziału funkcjonują w nie najlepszych warunkach,
w wielu porozrzucanych po mieście budynkach.
Jeżeli popatrzymy na listę naszych dotychczasowych przedsięwzięć
i działań, to warto podkreślić, iż właściwie z żadnej koncepcji – jakie mieliśmy przed objęciem urzędowania, nasz zespół rektorski – nie zrezygnował.
Choć nie ma wątpliwości, iż bardziej zadowoleni bylibyśmy mając na koncie wszystkie środki niezbędne do rozpoczęcia budowy gmachu filologii.
Mam też świadomość, iż wszystko to, co przyniosła połowa obecnej kadencji władz rektorskich, to dwa lata pracy całej społeczności naszej uczelni.
Pozwoli pan rektor, że zadam panu bardziej osobiste pytanie. Otóż podczas ostatnich juwenaliów na Lumumbowie dowiedziałem się przypadkowo, że zupełnie nieźle radzi pan sobie przy stole pingpongowym, gra
w piłkę nożną, a niegdyś osiągał pan ponoć dobre wyniki w… skoku
o tyczce. Jeśli tak, to mamy chyba najbardziej usportowionego rektora
w dziejach naszej Almae Matris?
– Lubię sport, który zresztą uprawiałem od zawsze. Biorąc pod uwagę
wiek, w zasięgu moich możliwości jest na pewno gra w tenisa stołowego.
Nigdy nie startowałem zawodniczo, przyznaję jednak, że umiem posługiwać się rakietką i od czasu do czasu w obiektach uniwersyteckich grywam w ping-ponga. Ostatni raz w minionym tygodniu. Lubię też grać
w tenisa ziemnego, z tym mam pewien kłopot, bowiem dwa razy, rok po
roku, odniosłem kontuzję – popularny łokieć tenisisty. W piłkę nożną grywałem również chętnie, dziś bardzo rzadko, ostatnio przez piętnaście czy
dwadzieścia minut grałem w meczu juwenaliowym – pracownicy rektoratu kontra Policja, przegranym przez nas, niestety, zero do czterech.
Jest prawdą, że kiedyś próbowałem skakać o tyczce, ale był to epizod bez
znaczenia. To, co robię ostatnio, bardziej zasługuje na miano zajęć rekreacyjnych niż uprawiania sportu.
Wywiad z panem ukaże się w Kronice tuż przed inauguracją nowego
roku akademickiego. Z jakim przesłaniem chciałby pan rektor zwrócić
się z tej okazji do całej społeczności Uniwersytetu Łódzkiego?
– Z okazji rozpoczynającego się nowego roku akademickiego 2010/2011
wszystkim pracownikom życzę powodzenia, sukcesów i zadowolenia, jakie niesie ze sobą efektywna praca na uniwersytecie i na jego rzecz, studentom satysfakcji ze studiowania, jak najlepszych wyników w nauce oraz
wytrwałości w realizacji planów i zamierzeń życiowych. Niech owocem
pracy społeczności Uniwersytetu Łódzkiego będzie istotne pomnożenie
dorobku i umocnienie pozycji naszej uczelni zarówno w kraju, jak i poza
jego granicami.

Rozmawiał: Stanisław Bąkowicz
7
Nasza absolwentka
profesorem w Cambridge
Nowym profesorem językoznawstwa i filozofii języka na Uniwersytecie
w Cambridge 26 maja została mianowana Katarzyna M. Jaszczołt. Jest absolwentką filologii angielskiej i filozofii Uniwersytetu Łódzkiego. Międzynarodową karierę rozpoczynała w rodzinnej Łodzi.
Katarzyna Jaszczołt, profesor Uniwersytetu w Cambridge
Studiowała na Uniwersytecie Łódzkim w latach
1982-1988. Pracę magisterską na anglistyce poświęciła filozofii języka w Kole Wiedeńskim. Promotorem
pracy był dr Wiesław Oleksy. Wielki wpływ na jej
zainteresowania lingwistyczne wywarła prof. Barbara
Lewandowska-Tomaszczyk. W pracy magisterskiej,
napisanej na filozofii, zastosowała filozofię nauki
Kuhna do analizy paradygmatów we współczesnym
językoznawstwie. Promotorem pracy był prof. Michał
Tempczyk (obecnie profesor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk oraz Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika w Toruniu).
Rozwój naukowy Katarzyna Jaszczołt zawdzięcza przede wszystkim współpracy z prof. Sławojem
Olczykiem i udziałowi w seminariach prof. Barbary
Tuchańskiej. Jej pierwszy artykuł naukowy dotyczył
filozoficznego spojrzenia na rozwój teorii językoznawczych i ukazał się w publikowanym przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego piśmie Folia Linguistica
(numer 21 z 1989 r.).
8
Dzięki kolejnym stypendiom prof. Jaszczołt kontynuowała edukację na uniwersytecie oksfordzkim, w kolegiach Somerville (stypendium Sorosa)
i św. Hugona (stypendium Rawnsleya), gdzie uzyskała w roku 1992 doktorat z filozofii języka. Od 1991 r.
pracuje na uniwersytetach brytyjskich (Oxford, Sussex, Brighton), a od 1995 w Cambridge, gdzie przeszła drogę od asystentury do pełnej profesury, jest
też członkiem (fellow) Kolegium Newnham i kieruje
ośrodkiem językoznawstwa.
Zainteresowania naukowe profesor Jaszczołt koncentrują się wokół współczesnej filozofii języka, problemów związanych z semantyką i pragmatyką, a także
szeroko pojętej kognitywistyki. W zakresie językoznawstwa najbardziej interesują ją dynamiczne podejścia
do znaczenia, wypracowała własną koncepcje semantyki znaczeń domyślnych (Default Semantics).
Jest autorką czterech książek, redagowała lub
współredagowała sześć tomów (kolejne cztery
w przygotowaniu), opublikowała przeszło siedemdziesiąt artykułów, rozdziałów w książkach, krytycznych omówień i recenzji.
Jej pierwsza książka (Discourse, Beliefs and Intentions:
Semantic Defaults and Propositional Attitude Ascription,
Oxford: Elsevier Science, 1999) dotyczyła problemów
komunikacji postaw epistemicznych, poznania, przekonań oraz intencji i wprowadzała podstawowe założenia
semantyki znaczeń domyślnych. Tej nowej koncepcji semantycznej poświęciła monografię z roku 2005 (Default
Semantics: Foundations of a Compositional Theory of Acts
of Communication, Oxford: Oxford University Press).
Semantyka znaczeń domyślnych uwzględnia interpretacje składni, leksykonu, wnioskowań pragmatycznych
i znaczeń domyślnych o charakterze intencjonalnym
i kulturowym. Propozycja spotkała się z żywym zainteresowaniem w środowisku językoznawczym, a książka
doczekała się wielu recenzji.
Ważną pozycją w dorobku Katarzyny Jaszczołt
jest zaawansowany podręcznik pt. Semantics and
Pragmatics: Meaning in Language and Discourse (London: Longman, 2002), w którym autorka przedstawia różne podejścia do znaczenia (w języku, umyśle,
dyskursie) i oferuje znakomity przegląd dotychczasowych opracowań uzupełniony własną koncepcją
semantyki. Obecnie autorka pracuje nad drugim wydaniem podręcznika.
Najnowsza książka, Representing Time: An Essay on
Temporality as Modality (Oxford: Oxford University
Press, 2009), poświęcona jest kategorii czasu w ujęciu
językoznawczym i filozoficznym. Podstawowe pytanie badawcze książki dotyczy sposobów konceptualizacji czasu, a w poszukiwaniu odpowiedzi autorka
analizuje dane z języków tak różnorodnych, jak m.in.
ajmara, angielski, klasyczna greka, hausa, maoryski,
suahili i tajski.
Katarzyna Jaszczołt należy do licznych międzynarodowych towarzystw naukowych, m.in. do Linguistics
Association of Great Britain (była członkiem zarządu
tego towarzystwa w latach 2001-2009), The Philological
Society, International Pragmatics Association, Linguistic
Society of America, American Philosophical Association.
Na swoje programy badawcze otrzymywała prestiżowe stypendia z Newton Trust, Leverhulme Research
Fellowship, grant z British Academy.
Profesor Jaszczołt utrzymuje bardzo żywe kontakty
z Uniwersytetem Łódzkim, jest regularnie zapraszana
z wykładami na konferencje naukowe i seminaria or-
ganizowane przez katedry językoznawcze Instytutu
Anglistyki. W maju 2009 r. wygłosiła jeden z referatów
plenarnych na konferencji Philosophy of Language and
Linguistics (przyjęła też zaproszenie do wygłoszenia
wykładu w roku 2011), w kwietniu tego roku była jednym z gości specjalnych Zlotu Filozoficznego. Uczestnikom wszystkich tych konferencji dała się poznać
jako znakomita wykładowczyni, jej referaty inspirują
i stymulują ożywione dyskusje.
Miałem przyjemność uczyć Kasię Jaszczołt, gdy
jeszcze była studentką łódzkiej anglistyki (a ja początkującym asystentem), dlatego pozwolę sobie zakończyć niniejszą notkę bardziej osobistym wspomnieniem: już jako studentka Kasia miała zdecydowane
zainteresowania filozoficzno-językoznawcze. Pamiętam, jak mi zaimponowała, gdy wyjeżdżała pierwszy
raz do Anglii i bardzo się cieszyła, że wreszcie będzie
mogła sobie kupić Tractatus Logico-Philosophicus Wittgensteina! 
Piotr Stalmaszczyk
W ostatnich meczach turnieju (była to siódma edycja rozgrywek AME
w siatkówce plażowej) parze z UŁ przyszło rywalizować ze Szwajcarami.
W półfinale wygrali z drugą parą tego kraju (Foelmli – Lier), by w decydującym spotkaniu zwyciężyć pierwszą ekipę Buehler – Catschegn. Obydwa
mecze łodzianie wygrali po 2:0, tylko jednego seta kończąc na przewagi.
W pierwszej części finału łodzianie szybko uzyskali prowadzenie,
utrzymane do końca seta. W efekcie uzyskali również zwycięstwo 21:14.
W kolejnej partii szwajcarska para Buehler – Catschegn podjęła próby wyrównania wyniku. Nasi reprezentanci nie pozwolili jednak odebrać sobie
wygranej kończąc spotkanie po zwycięstwie 21:17.
W poprzedniej edycji rozgrywek para Janiak – Sobczak dotarła
do półfinału, w którym przegrała. Polakom wówczas pozostała rywalizacja
o brązowy medal mistrzostw, w której również nie sprostali rywalom,
w efekcie czego zostali sklasyfikowani na pozycji czwartej.
Druga łódzka para – Tomasz Sińczak i Sebastian Lisiecki, także z UŁ,
miała mniej szczęścia. Po zwycięstwie nad Karolem Szczepanikiem i Tomaszem Mrozowskim, inną polską parą z Krakowa, łodzianie awansowali do strefy medalowej, ale przegrali po 0:2 z parami szwajcarskimi, najpierw półfinał, a potem mecz o brąz i zajęli ostatecznie czwarte miejsce.
Trenerem siatkarzy plażowych jest Piotr Jaworowicz. 
(sb)
Piotr Janiak i Sebastian Sobczak walczą o mistrzostwo
Fot.: Ze zbiorów AZS Łódź
Siatkarze plażowi Piotr Janiak i Sebastian Sobczak
z Uniwersytetu Łódzkiego wygrali Akademickie
Mistrzostwa Europy w Kazaniu.
Fot.: Piotr Jaworowicz
Złoto dla siatkarzy
plażowych
Złota i czwarta para siatkarzy Akademickich Mistrzostw Europy
w Kazaniu wraz ze swoim trenerem (w środku z pucharem)
9
Z OSTATNIEJ CHWILI
MIĘDZYNARODOWE PARTNERSTWO
OŚRODKÓW NAUKOWYCH
Jak się dowiadujemy, projekt Governance for Sustainable Development złożony
przez Biuro Międzynarodowych Projektów Edukacyjnych Uniwersytetu Łódzkiego
we współpracy z prof. Zofią Wysokińską, prorektor UŁ ds. współpracy z zagranicą,
uzyskał dofinansowanie.
Sukces jest tym większy, że jest to jedyny projekt
koordynatorski z Polski, który uzyskał w tym roku
akceptację agencji The Education, Audiovisual and
Culture Executive Agency programu ERASMUS Multilateral Projects.
Governance for Sustainable Development to projekt,
którego uczestnicy przygotują wspólny program studiów na poziomie magisterskim oraz doktoranckim.
Będzie on obejmował następujące filary: efektywność
rządzenia, zrównoważony rozwój i ochronę środowiska, politykę społeczną, walkę z korupcją, zdrowie
publiczne oraz zrównoważone rolnictwo.
Liderem projektu jest Uniwersytet Łódzki, a będzie
on realizowany we współpracy z: University of Lon-
don (Wielka Brytania), Fachhochschule für angewandtes Management (Niemcy), University of Crete (Grecja), Institut d’enseignement superieur et de recherche
en alimentat (Francja).
Partnerstwo ośrodków naukowych, uczestniczących w projekcie, wzbogacone zostanie o udział w nim
organizacji spoza Unii Europejskiej, które będą wspierać to przedsięwzięcie przede wszystkim poprzez
działania promocyjne w swoich regionach. Chodzi tu
o Janaagraha Centre for Citizenship and Democracy
(Indie), Donetsk National University (Ukraina), Megatrend University (Serbia), Instituto Movimento Proprojetos (Brazylia). 
(sb)
FINANSE UNIWERSYTETÓW
Kondycja finansowa polskich uniwersytetów publicznych oraz decentralizacja
wewnętrznego finansowania na przykładzie Uniwersytetu Łódzkiego stanowiły
24-26 czerwca tematy posiedzenia Uniwersyteckiej Komisji Finansowej. Gospodarzem spotkania był Uniwersytet Łódzki.
Z materiałów prezentowanych podczas obrad wynika m.in.,
iż w ostatnim roku sprawozdawczym, tj. 2009, w porównaniu do 2008,
przychody ogółem uniwersytetów wzrosły o 4,7 proc.; przychody
z działalności dydaktycznej zwiększyły się o 6,8 proc., a z pracy naukowo-badawczej – o 7,2 proc. Natomiast koszty ogółem wzrosły o 5,4 proc.
Zatem przyrost kosztów, biorąc pod uwagę zwiększenie przyrostu
dochodów, był realnie wyższy jedynie o 0,7 proc. W minionym roku,
w stosunku do 2008 r. zwiększyła się o 0,3 proc. liczba kształcących się
na polskich uniwersytetach publicznych, przy czym o 2,7 proc. wzrosła liczba słuchaczy studiów stacjonarnych i aż o 8,6 proc. uczestników stacjonarnych studiów doktoranckich. Zmalała natomiast liczba
słuchaczy płatnych studiów niestacjonarnych o 6,7 proc., a wzrosła
o 8,7 proc. liczba uczestników niestacjonarnych studiów doktoranckich.
Pozytywnym zjawiskiem jest tendencja, co prawda jeszcze niezbyt
znacząca, zmniejszania się liczby studentów przypadających na jednego nauczyciela akademickiego, ze średniej 19,15 w roku 2008 do 19,10
w 2009 r., tj. ok. 0,3 proc.
10
U nas o 15 procent
Średni łączny przyrost wynagrodzeń wyniósł 9,1 proc., a przeciętne wynagrodzenie roczne przypadające na pracownika wzrosło
z 44.672 zł w roku 2008 do 47.776 zł
w 2009 r., tj. o 6,9 proc. (na Uniwersytecie Łódzkim 48.957 zł w 2009 r.
– wzrost o 15 proc. w porównaniu
z rokiem 2008). Jednocześnie nastąpił wzrost kosztów kształcenia
przypadających średnio na jednego studiującego. W 2008 r. wynosił
on 7138 zł, zaś rok później już 7571 zł,
co oznacza wzrost o 6,1%. Koszt ten,
co prawda w dalszym ciągu rośnie,
ale już nie w tak szybkim tempie,
jak w latach minionych. Dla przykładu w 2004 r. – w porównaniu
z poprzednim rokiem kształtował się on na poziomie 13,1 proc.,
a w roku następnym wzrósł już do
14,5 proc.
Najmniejszy wzrost kosztów
kształcenia, bo jedynie o 2 proc.,
odnotowano w 2007 r., ale na to
decydujący wpływ miała zmiana
zasad przyznawania dotacji budżetowej, a co za tym idzie również
finansowania zadań łączących się
z kształceniem w trybie stacjonarnym. Przychody z działalności badawczej przypadające na jednego
nauczyciela akademickiego wzrosły w roku 2009 do 19.833 zł, gdy
jeszcze w 2008 r. wynosiły średnio
18.691 zł.
Rażące dysproporcje
Dotacje celowe przeznaczone
na finansowanie lub dofinansowanie inwestycji oraz zakupów inwestycyjnych zmniejszyły się w roku
2009 w stosunku do 2008 r. o 34,1
proc. Członkowie Uniwersyteckiej
Komisji Finansowej z niepokojem
stwierdzili, że w dalszym ciągu
występują rażące dysproporcje
w dostępie do tej grupy środków.
Niektóre uczelnie otrzymują bowiem rocznie ponad 100 tys. zł, gdy
tymczasem inne muszą zadowolić się
10 tys. lub nawet mniejszą kwotą.
Dziennikarzy
zainteresowała
duża różnica w kwotach dotacji
przyznawanych poszczególnym
uczelniom. I tak np. Uniwersytet w Białymstoku w roku minionym otrzymał tylko 67.015 tys. zł,
Uniwersytet Łódzki – 209.787 tys.
zł, a Uniwersytet Warszawski aż
358.467,5 tys. zł.
Michalina Wójcik: – Obrady
konferencji odbywającej się w UŁ
umożliwią nam wyciągnięcie wniosków co do kształtowania pewnych
zmian, modyfikacji systemu finansowania szkolnictwa wyższego,
modyfikacji mniejszych, które zostaną dokonane przed planowaną
większą nowelizacją ustawy Prawo
o szkolnictwie wyższym. Różnica
w finansowaniu poszczególnych
uczelni nie wynika z jakichkolwiek
preferencji, bowiem finansowanie
szkół wyższych w zakresie dotacji
na studia stacjonarne odbywa się
według ścisłych wyliczeń algorytmicznych i każda uczelnia otrzymuje tyle, ile wynika z danych,
takich jak liczba słuchaczy studiów
dziennych i stacjonarnych, doktorantów, wielkość kadr, jak również
innych współczynników branych
pod uwagę w trakcie algorytmicznego wyliczania wysokości dotacji.
Uniwersytet, który lepiej wypada w algorytmie, otrzymuje więcej środków. Algorytm zawiera,
oczywiście, elementy odnoszące
się do jakości, można, na przykład,
stwierdzić, że uczelnie, które mają
lepiej rozwiniętą wymianę zagraniczną, a w szczególności są w stanie przyciągnąć więcej studentów
zagranicznych, są preferowane
podczas naliczania wskaźnika wymiany międzynarodowej. Dotacja
na studia stacjonarne jest przeznaczona na podstawowe potrzeby
szkoły wyższej. Chodzi tu o koszty
utrzymania uczelni, zatrudnienia
kadr, organizacji studiów.
Decentralizacja finansowa jest
jedną z metod zarządzania uczelnią. Szkoły wyższe są autonomiczne w zakresie zarządzania finansami. Ministerstwo nie ingeruje
w kwestii centralizacji, bądź decentralizacji, w poziom zarządzania
środkami. Ważne jest tylko to, by
gospodarowanie środkami było
oszczędne, ekonomiczne, efektywne i aby spełniało zasady opisane
zarówno w ustawie o finansach
publicznych, jak i szczególne zasady wynikające z ustawy Prawo
o szkolnictwie wyższym.
Profesor Bogdan Gregor: – Doświadczenie pokazuje, że te uczelnie, które najwcześniej przeszły
na zdecentralizowane finanse, mają
jednocześnie najkorzystniejszą sytuację finansową. Dlatego też Uniwersytet Łódzki, który w zasadzie do
tego roku miał scentralizowane finanse, od pierwszego stycznia przeszedł
na finanse zdecentralizowane. Przede
wszystkim po stronie kosztów. Nastąpiła dość daleko idąca ich racjonalizacja. Są już pierwsze tego efekty. Ograniczenie wydatków rzędu
15 proc. Zmniejszenie kosztów z roku
na rok o 15 proc. coś znaczy. Takie
działanie leży przede wszystkim
w interesie wydziałów. Tak długo bowiem, jak wszystkie pieniądze były
w gestii rektora, tak długo mieliśmy do czynienia w znacznej mierze
z marnotrawstwem środków.
>
Podczas krótkiej konferencji prasowej, w przerwie między obradami KFU, na pytania dotyczące tej
oraz innych kwestii dziennikarzom
kolejno odpowiadali: Michalina
Wójcik, dyrektor Departamentu Finansowania Szkół Wyższych
Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego; prof. Józef Perenc,
przewodniczący Uniwersyteckiej
Komisji Finansowej; prof. Bogdan
Gregor, prorektor UŁ ds. ekonomicznych.
Fot.: Tomasz Boruszczak
Dziennikarzom odpowiadali
Na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej odpowiadają; na zdjęciu
od lewej: prof. Bogdan Gregor, Michalina Wójcik i prof. Józef Perenc
11
Dziś za finanse i za zadania, jakie stawiane są przed wydziałami, odpowiada dziekan i rada wydziału. Na tym poziomie władze dokładnie
wiedzą, gdzie są i jakie można poczynić oszczędności. Na pewno jest to
jedna z dróg, która zwiększa efektywność gospodarowania na uczelni
środkami finansowymi. Nad tym problemem będziemy jeszcze dyskutować podczas dzisiejszych obrad.
Odpowiadając na pytanie dziennikarzy, w kwestii liczby uniwersytetów publicznych, które, wzorem UŁ, zdecydowały się na decentralizację
zarządzania swoim finansami, prof. Józef Perenc stwierdził m.in.: – Nie
jest ich wiele. Trzeba jednak mocno podkreślić, że od decentralizacji pieniędzy nie przybędzie. Zgadzam się natomiast z profesorem Gregorem,
że wówczas finanse lepiej są w uczelni zarządzane, przy uwzględnieniu
faktu, iż w szkołach wyższych typu uniwersytet jest dużo jednostek deficytowych. Senaty i senackie komisje budżetu i finansów muszą wybrać
sposób decentralizacji. To jest bowiem zbyt skomplikowana sprawa, aby
jednoznacznie przesądzić o jej wadach lub zaletach. Wydaje mi się, że,
po pierwsze, musimy zacząć rozmawiać o algorytmie i taką debatę nasza
Uniwersytecka Komisja Finansowa rozpoczęła pół roku temu w Szkole
Głównej Handlowej. Musimy też rozmawiać z senatami i radami wydziałów poszczególnych jednostek organizacyjnych, by ukształtować tak
plany rzeczowo-finansowe, aby każda złotówka publiczna, budżetowa
była dwa razy obejrzana przed jej wydaniem. Aby nikt nas nie posądził
o nieracjonalność lub o złe wydatkowanie środków publicznych. Jeżeli
nie zrobimy tego w naszych uczelniach, będziemy ciągle krytykowani
za nie w pełni efektywne wydawanie pieniędzy podatników.
Dziennikarze chcieli też dowiedzieć się czy decentralizacja w uczelniach łączy się ze zwolnieniami pracowników. Profesor Bogdan Gregor
oświadczył, że wszędzie tam, gdzie to jest możliwe, oczywiście nie, gdyż
nie wolno podejmować takich działań, które będą powodować wylewanie dziecka z kąpielą. Zasadniczą kwestią jest natomiast sprawa kosztów
i przychodów. Decentralizacja stanowi sposób na to, by stworzyć pewien
mechanizm, który będzie wyzwalał przedsięwzięcia łączące się z racjonalizacją kosztów, ale oczywiście do pewnego tylko pułapu. Nie można
bowiem przekroczyć tego pułapu, bo wówczas może okazać się np., że
i jakość kształcenia się obniża. Należy po prostu cały czas szukać oszczędności, możliwości obniżania kosztów, ale z drugiej strony jest jeszcze
sprawa przychodów.
– Wiadomo, że obecnie po stronie przychodów podstawową pozycją
jest dotacja budżetowa, w niektórych uczelniach jest to ponad 80 proc.
ogólnych przychodów. Wiadomo również, że dotacja budżetowa nie będzie rosła szybko. Dynamika wzrostu dotacji z roku na rok wynosi jeden,
dwa procent. A zatem uczelnie wiedząc o twardym ograniczeniu, jakim
jest wysokość kwoty dotacji – kontynuował prof. Gregor – muszą również odpowiadać sobie na pytanie: co zrobić, aby pozyskiwać dodatkowe,
własne środki? Dziś swego rodzaju źródłem ich uzyskiwania są różnego
rodzaju programy unijne; czy to programy inwestycyjne, czy edukacyjne.
Na Uniwersytecie Łódzkim w roku 2009 w stosunku do roku poprzedniego uzyskano przychody z różnego rodzaju programów edukacyjnych
wyższe o ponad sto procent. Większa samodzielność finansowa wydziałów, w tym również polityka kadrowa, pozwala na optymistyczne nastawienie do tego, że wydziały z jednej strony będą racjonalizować koszty,
co mocno podkreślam, a z drugiej strony, będą pozyskiwać dodatkowe
przychody. Tak długo, jak zarządzanie finansami w szkołach wyższych
jest scentralizowane, takiego przymusu nie ma. Musi bowiem powstać pewna oddolna forma swego rodzaju nacisku ekonomicznego, która sprawi, że
jednak przychody zaczną wzrastać, a zarazem nieznacznie będą zmniejszane koszty. U nas na uniwersytecie to widać. Plan rzeczowo-finansowy
na rok 2010 przewiduje zwiększenie przychodów o ileś tam procent więcej niż w latach poprzednich, zarazem jednak zmniejszenie wielu pozycji
po stronie kosztów.
12
x x x
Uniwersytecka Komisja Finansowa została afiliowana
przy Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich
19 marca 2004 r. Spotkania UKF odbywają się dwa,
trzy razy w roku. Za każdym razem organizatorem
posiedzeń jest inny uniwersytet. Szczególnym zadaniem komisji jest stałe monitorowanie zmian sytuacji
finansowej poprzez coroczne opracowywanie Analizy
sytuacji finansowej uniwersytetów publicznych. Przedmiotem obrad UKF jest także dyskusja dotycząca
zmian w rozporządzeniach związanych z gospodarką
finansową uczelni. 
S.B.
Półtora wieku
drukarstwa łódzkiego
W Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego15 czerwca
odbył się wernisaż wystawy 150 lat drukarstwa
łódzkiego – początki (1860-1918).
Ekspozycja powstała we współpracy z: Muzeum
Miasta Łodzi, Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi, Muzeum Papieru i Druku w Łodzi, Muzeum Książki Artystycznej oraz Wojewódzką
i Miejską Biblioteką Publiczną w Łodzi.
Wernisażowi wystawy towarzyszyły wykłady m.in.
na temat: Łódzkie firmy drukarskie XX w. (do 1945 r.)
Trudne początki; Drukarstwo w Łodzi w II połowie XIX w.;
Drukarnie na prowincji Królestwa Polskiego.

(sb)
Ozdobne zaproszenie na ekspozycję, nawiązujące tematycznie
do jubileuszu łódzkiego drukarstwa
WIELKA SZANSA UCZELNI
Rozmowa z dr. RAFAŁEM MAJDĄ, zastępcą kanclerza Uniwersytetu Łódzkiego do spraw rozwoju, pełnomocnikiem
rektora UŁ do spraw zmiany systemu zarządzania uczelnią.
snym przekazaniu wydziałom wszelkich kompetencji
w zakresie zarządzania finansami. Oznacza to realny
podział władzy na uczelni między rektora i dziekanów. To wszystko ma służyć poprawie ogólnej sytuacji finansowej uczelni. Spodziewany w ciągu kilku
lat efekt to możliwość samodzielnego kształtowania
przez wydziały wysokości wynagrodzeń pracowników i nakładów na naukę.
Cel reformy już znamy, ale do jakich efektów ma on
doprowadzić?
Mamy porozmawiać o zwiększeniu autonomii wydziałów naszej uczelni. Kiedy narodziła się ta idea
i kto był jej inicjatorem?
– Zwiększenie autonomii wydziałów jest jednym
z elementów reformy systemu zarządzania uczelnią i to
elementem najważniejszym. Był to podstawowy punkt
programu wyborczego obecnego rektora. Do prac nad
przygotowaniem reformy przystąpiliśmy wkrótce po
wyborach rektorskich, opracowując podstawowe jej
założenia. Następnie dokonaliśmy diagnozy sytuacji finansowej uczelni oraz przeprowadziliśmy analizę systemów zarządzania w innych polskich uczelniach publicznych. Od początku praca miała charakter zespołowy. Brał w niej udział obok rektora, prorektor do spraw
ekonomicznych, kanclerz i jego zastępcy oraz kilka osób
na wydziałach. Projekt został opracowany podczas wakacji roku 2009. Po wakacjach rozpoczęliśmy konsultacje z dziekanami wydziałów. 23 listopada minionego
roku senat podjął uchwałę numer sto czterdzieści o zasadach gospodarki finansowej.
Celem reformy jest zwiększenie odpowiedzialności
wydziałów za ich sytuację finansową przy jednocze-
– Chodzi o to, by decyzje dotyczące finansów podejmowane były tam, gdzie powstają ich skutki. Pracownicy i studenci poszczególnych jednostek muszą mieć
świadomość, że ich aktywność przekłada się na wynik
finansowy wydziału. Musi zatem istnieć faktyczne powiązanie efektów działalności naukowo-dydaktycznej
i sytuacji finansowej danej jednostki. Bardzo trudno
jest bowiem zmobilizować pracowników do zwiększonego wysiłku naukowego i dydaktycznego – tworzenia nowych programów dydaktycznych, kierunków, grup badawczych, przygotowywania wniosków
na dofinansowanie badań – jeżeli nie przekłada się to
w żaden sposób na efekt finansowy. Zwiększenie autonomii pozwoli więc na takie kształtowanie polityki
wydziału w zakresie działalności dydaktycznej i naukowej, które w większym stopniu powiąże nakład
pracy z wynikiem finansowym. Do tej pory związek
taki nie był jasny i czytelny.
Korzystny wynik finansowy możemy również osiągać zmniejszając koszty.
– Obserwacja sytuacji finansowej w poprzednich
latach doprowadziła nas do wniosku, że trzeba sobie
poradzić z nadmiernymi kosztami na uniwersytecie.
Należy jasno i wyraźnie powiedzieć, że koszty działalności uniwersytetu są bardzo wysokie. Widać to
zwłaszcza na tle innych porównywalnych uczelni akademickich. Oczywiście, do obniżania kosztów decentralizacja konieczna nie jest. Tylko pamiętać musimy,
że racjonalne zarządzanie kosztami może odbywać się
wyłącznie w miejscu ich powstawania. W każdym innym decyzje będą arbitralne i wiązać się mogą ze znaczącym ryzykiem nietrafności.
Te koszty, które można obniżać w administracji centralnej i jednostkach ogólnouczelnianych, były obniżane w sposób wyraźny począwszy od 2009 r. Obniżyliśmy je w roku minionym o około pięć milionów złotych
>
13
w stosunku do roku 2008. Duży wysiłek wykonały też
wydziały. Przyznać trzeba jednak, że najważniejszym
impulsem do obniżania kosztów na wydziałach stała
się informacja o projekcie decentralizacji.
Żeby dobrze zarządzać kosztami, trzeba je poddać
pewnym racjonalnym regułom, tak, by nie były one
wynikiem działalności, lecz by zakres działalności był
dostosowany do finansowych możliwości jednostki.
Tak, jak to robimy w budżecie rodzinnym i w każdym
przedsiębiorstwie, gdzie dostosowujemy nasze możliwości ponoszenia wydatków do wpływów.
Na uniwersytecie było trochę odwrotnie: koszty
były wynikiem planowanych przedsięwzięć. Doprowadzało to, na przykład, do zwiększania liczby grup
dydaktycznych, zmniejszania ich liczebności bez jakiejkolwiek racjonalnej potrzeby. Istota działalności
sprowadzała się do osiągania pewnych celów naukowo-badawczych i dydaktycznych, bez zwracania
uwagi na koszty. W obecnych warunkach ekonomicznych, w aktualnej sytuacji budżetu państwa i przy
uwzględnieniu prognoz demograficznych utrzymywanie takiego stanu rzeczy byłoby wysoce nieodpowiedzialne. Mogłoby w krótkim czasie doprowadzić
do zapaści finansowej uczelni. Skutków nie trzeba
chyba obrazować.
W jaki więc sposób kierownictwo uniwersytetu zamierza koszty racjonalizować?
– Przede wszystkim w fazie pierwszej dostosować
koszty działalności uczelni do realnych przychodów.
Prowadzenie racjonalnej polityki ograniczania kosztów na wydziałach z poziomu rektora jest prawie
niemożliwe. Dlatego, że rektor nie jest w stanie ocenić
czy dany koszt jest konieczny, potrzebny, czy też zbyteczny. Oczywiście, rektor może w systemie scentralizowanym wysyłać pewne sygnały, może decydować
o pewnych kosztach, tylko że wówczas centralnie podejmowane decyzje mogą przynieść więcej szkody niż
pożytku. Doszliśmy więc do wniosku, i to bez wątpienia jest racjonalne, by o wysokości kosztów decydowali ci, którzy je tworzą, a jednocześnie ci, którzy korzystają z przychodów, powstających dzięki ponoszonym
kosztom. Należało zatem przenieść większość decyzji
czy nawet wszystkie decyzje dotyczące powstawania
kosztów na poziom wydziałów. Na razie. Być może
kiedyś zejdziemy jeszcze niżej. To w dużej mierze zależy od samych wydziałów.
A w jakim okresie całe to poważne przedsięwzięcie
władze uczelni chcą przeprowadzić?
– Zakładamy, że w ciągu trzech lat dojdziemy do
tego celu, którym będzie zrównoważenie budżetu we
wszystkich jednostkach, czyli osiągnięcie co najmniej
nieujemnego wyniku finansowego poszczególnych
jednostek. Myślimy, że wprowadzane mechanizmy
zaczną w pełni działać w ciągu trzech lat. Wdrażanie
systemu, o którym mówimy, odbywa się w sposób
dużo sprawniejszy i lepszy niż przewidywałem wte-
14
dy, gdy był planowany. Sądziłem wówczas, że zmiany
mogą przynieść około stu ryzyk, które mogą wystąpić
przy ich realizacji. Do dziś siedemdziesiąt procent
z nich w ogóle nie wystąpiło. I – ze względu na swój
charakter – już nie wystąpi.
Powołane zostały zespoły robocze, które zajmują się wdrażaniem postanowień uchwały numer sto
czterdzieści. Komitet Sterujący, który tworzą dziekani
kilku wydziałów, nadzoruje ten proces. Jestem w stałym kontakcie z dziekanami i kierownikami dziekanatów. Wspólnie i na bieżąco staramy się rozwiązywać
powstające problemy.
Czy można w tej chwili powiedzieć, którym z wydziałów udało się najbardziej zracjonalizować swoje koszty?
– Już w budżetach na rok 2009 każdy z wydziałów
przewidział znaczące obniżenie kosztów, które – jak
się okazuje – nie spowodowało żadnych poważniejszych perturbacji w ich funkcjonowaniu. Zostały wyeliminowane koszty, które nie były konieczne. Zakładam też, że nie były potrzebne. Za wzór mogę tutaj
podać Wydział Chemii, który obniżył koszty o jedną
czwartą, zmniejszając tym samym swój deficyt. Muszę
przyznać, że nie było to zadanie łatwe. Należy wyrazić wielkie uznanie dla władz tego wydziału.
Znakomicie podszedł do tego też Wydział Fizyki
i Informatyki Stosowanej, który przedłożył wzorcowy
program naprawczy. Inne wydziały też przedstawiły
po raz pierwszy w historii uczelni plany finansowo-rzeczowe o dużej skali oszczędnościowej, zarazem
jednak przygotowane w sposób bardzo odpowiedzialny. Było to zadanie niezwykle trudne, zwłaszcza że
nie wszyscy dysponują odpowiednimi służbami.
Wydziały wykonały ogromną pracę i teraz będziemy starali się wspomagać je w realizacji przyjętych
planów.
A co z przychodami?
– Bardzo ważnym elementem reformy jest stworzenie warunków do zwiększania przychodów. Przyjęte rozwiązania zawierają mechanizmy stymulujące.
Przede wszystkim wskazać trzeba, że wszystkie przychody, poza dotacją i opłatami za kształcenie, w stu
procentach trafiają do wydziałów. To powinno zachęcać je do zwiększania przychodów z działalności eksperckiej, umów z przedsiębiorcami etc.
Jak wiemy, i dotacja, i opłaty za studia mogą w najbliższych latach zmniejszać się, musimy więc bardzo
intensywnie szukać przychodów poza tymi dwoma
obszarami. Głównymi dodatkowymi źródłami są
przychody na działalność naukowo-badawczą pochodzące z resortu nauki i szkolnictwa wyższego oraz
środki unijne. Nie tylko na działalność naukowo-badawczą, także na edukację oraz inwestycje.
Jeśli chodzi o tę ostatnią sprawę, jesteśmy w znakomitej sytuacji. Realizujemy dwa duże projekty; mam
na myśli inwestycje na Wydziale Biologii i Ochrony
Środowiska, Wydziale Fizyki i Informatyki Stosowanej oraz Wydziale Chemii, a także na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym. To są inwestycje przewidziane na kwotę około stu dwudziestu pięciu milionów
złotych. Jesteśmy już bardzo zaawansowani w ich realizacji. Chwaleni na forum krajowym jesteśmy też za
sposób wykorzystania tych środków.
Czy w zadowalającej mierze wykorzystujemy pieniądze z programów Unii Europejskiej?
– Musimy jeszcze sporo popracować nad pozyskiwaniem środków z budżetów unijnych programów
ramowych oraz funduszy strukturalnych – przewidzianych na działalność podstawową uniwersytetu.
Dotyczy to zwłaszcza wydziałów eksperymentalnych.
Otwiera się przed nimi taka szansa, jakiej na pewno
te wydziały do tej pory nie miały i jakiej nie miały też
uniwersytety w ogóle. Stawia się w tej chwili w polityce państwa na rozwój nauk stosowanych, w związku
z tym wydaje się, że trzeba uruchomić na wydziałach
takie mechanizmy, które zmotywują do pozyskiwania
środków unijnych, a ponadto ułatwią sposób ich pozyskiwania. Ważnym elementem procesu dostosowawczego w tym względzie jest ułatwianie – to chcę bardzo podkreślić – młodym pracownikom naukowym
działalności w zakresie przygotowywania wniosków
o finansowanie badań. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin
eksperymentalnych.
Ze strony władz uczelni mogę zapewnić, że wszyscy, którzy będą wykazywać inicjatywę, otrzymają
właściwe wsparcie administracyjne. W nowym systemie finansowym uczelni wyodrębniony został fundusz
rozwoju, który zapewnia prefinansowanie wydatków
w tego typu projektach oraz pokrywanie niekwalifikowanych kosztów, jeżeli wydział nie jest w stanie takiego wydatku ponieść. To jest na pewno nasz priorytet
w najbliższych latach. Nie mniej ważne jest jednak, by
ewentualna inicjatywa młodych naukowców spotykała się z poparciem na wydziale.
Wymaga to jednak dużo urzędniczej pracy, no i odpowiednio wykwalifikowanych ludzi, którzy podołają wysokim unijnym wymogom przy sporządzaniu
wniosków o dotacje, a później sprawozdań dotyczących wykorzystania przyznanych środków. Wydziały chyba nie dysponują takimi możliwościami, przynajmniej nie wszystkie?
– Jeśli ktoś to bacznie obserwuje, dostrzeże, iż w ciągu ostatnich dwóch lat wzmocniliśmy bardzo tę część
służb administracyjnych, które zajmują się wspomaganiem procesu pozyskiwania środków zewnętrznych.
Na uwagę zasługuje aktywność wydziałów, która
w tym względzie zwiększyła się niebywale. Chcę tu
powiedzieć o Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska, który był zawsze w czołówce, ale też i o Wydziale
Nauk o Wychowaniu, Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym, Wydziale Filologicznym, Studium Języka
Polskiego dla Cudzoziemców.
Postęp, który się dokonał w roku minionym, jest postępem skokowym, jeśli chodzi o sumę środków uzyskanych z zewnątrz i mamy nadzieję, że ta tendencja
będzie się utrzymywała.
Wokół problemów decentralizacji uczelni narosło
wiele mitów. Często spotykam się z tym terminem
używanym również jako swego rodzaju straszak,
zapowiedź zmian, w wielu przypadkach niekorzystnych dla słabszych wydziałów, choć nie tylko. Ile
w tym jest prawdy?
– Do pewnego momentu nie używałem terminu
decentralizacja, bo wydawał mi się zbyt formalno-urzędowy i pretensjonalny, nieadekwatny do tego,
co naprawdę robimy. Sądzę, że raczej można powiedzieć o autonomizacji wydziałów niż o decentralizacji uczelni. Nam chodzi o zmianę zasad zarządzania
uniwersytetem.
Zwykle wokół zmian narastają mity, które mają
na celu zniechęcenie do samej idei zmiany i do konkretnych zmian. Trzeba sobie jasno postawić pytanie:
jeśli nie decentralizacja, to co? Czy dotychczasowy system centralnego zarządzania uczelnią jest tak dobry,
że należało go utrzymać? Myślę, że nikt, kto odpowiedzialnie myśli o naszej uczelni i zna jej sytuację oraz
realnie ocenia wpływ warunków zewnętrznych na tę
sytuację, nie opowie się za centralistycznym systemem
zarządzania finansami. Co do konieczności zmian panowała zresztą zgoda.
Jak chodzi zaś o konkretny model reformy, to chcę
poczynić dwie uwagi. Po pierwsze, zaproponowane
rozwiązanie jest pierwszym w historii UŁ programem
zmiany systemu zarządzania o tak szerokiej skali.
Nikt w toku prac nad nim nie zaproponował realnej
alternatywy. To znaczy, nikt nie zgłosił konkurencyjnego projektu. Były zgłaszane jedynie poprawki
do projektu. Część z nich została uwzględniona w toku
prac przygotowawczych. Inne nie zyskały istotnego
poparcia. Po drugie zaś, do reformy nie podchodzimy
dogmatycznie. System wynikający z uchwały numer
sto czterdzieści nie jest nienaruszalny. Możemy go modyfikować i zapewne będziemy go modyfikować. Już
w styczniu zresztą wprowadziliśmy do uchwały numer sto czterdzieści zmiany zgłoszone przez dziekana
Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska. Zmiany te
istotnie poprawiły sytuację wydziałów uzyskujących
przychody z programów międzynarodowych.
Z pozostałymi zmianami poczekajmy do czasu,
gdy minie pierwszy rok obowiązywania nowych zasad. Wtedy będziemy mogli powiedzieć cokolwiek
na temat ich skuteczności w osiąganiu celu, któremu
służą. Jeśli znajdziemy rozwiązania, które pozwolą lepiej, efektywniej, a przy tym mniejszym kosztem dla
poszczególnych wydziałów, osiągnąć zamierzony cel,
na pewno je wprowadzimy. Już na jesień tego roku
przewidziane są posiedzenia komisji ekonomicznej senatu, podczas których zastanawiać się będziemy nad
opracowaniem wewnętrznego algorytmu podziału
dotacji na studia stacjonarne.
>
15
Są na uczelni cztery wydziały, które mają planowany na ten rok ujemny wynik finansowy. Z tych
czterech wydziałów dwa są eksperymentalne, a dwa
humanistyczne. Sytuacja finansowa na tych wydziałach jest jednak pod kontrolą. Nie jest tak, że pozostawione zostały same sobie. W nowym systemie są bowiem przewidziane mechanizmy redystrybucji środków uzyskanych w skali uniwersytetu. To jest przede
wszystkim rezerwa rektora.
W pierwszych trzech latach na tę rezerwę składają się wyłącznie – i to wymaga podkreślenia – te wydziały, które uzyskały dodatni wynik finansowy. Pięć
procent wszystkich przychodów tych wydziałów, ze
wszystkich źródeł, pozostaje do dyspozycji rektora.
Z nich finansowane są konieczne wydatki wydziałów
tak zwanych deficytowych, nieosiągających dodatniego wyniku finansowego. Warto to mocno podkreślić,
bo jest to istotny element solidarności akademickiej.
Poza tym system przewiduje możliwość modyfikowania przyjętych zasad, a nawet ich zawieszenia, gdy
zagrożona będzie sytuacja finansowa uczelni.
Słowem, w imię jedności uniwersytetu albo, jak
pan to powiedział wcześniej, solidarności akademickiej, żaden wydział słabszy finansowo nie pozostanie sam?
– Nikt nie pozostanie sam, bo Uniwersytet Łódzki
jest jednolitą uczelnią akademicką. Sens istnienia takiej uczelni sprowadza się do tego, że prowadzi ona
badania naukowe i kształci w jak najszerszym zakresie dyscyplin naukowych. Każda dziedzina badawcza, każdy obszar badań i kierunek kształcenia jest
wartością. Dlatego w systemie zarządzania finansami przewidzieliśmy te elementy, które – i tu nie ma
patosu, a jeśli nawet jest, to na pewno nie jest patos
nieuzasadniony – nazywam przejawami solidarności
akademickiej. Czyli składka, jaką z wypracowanych
(sic!) przez siebie środków wydziały płacą na rzecz
innych wydziałów. Teraz, w nowym systemie, widać
jak na dłoni, kto i w jakiej kwocie tę składkę płaci.
A pokazujemy to nie dlatego, by czynić z tego zarzut
tym, którzy otrzymują składkę, ale by finanse uczelni
były transparentne.
Na uniwersytecie troszeczkę pokutuje teoria ukrytego skarbu. Gdzieś tam są pieniądze, którymi rektor
zarządza. Otóż, teraz wiadomo dokładnie, jakimi
środkami zarządza i jakimi dysponują wydziały. Stosowne zarządzenie rektora określa sposób, w jaki dysponuje on przypadającymi mu środkami, określa na
co i w jakiej kolejności środki te przeznacza. Wiadomo też, skąd się nadwyżka finansowa uczelni bierze.
Powstaje ona głównie z pieniędzy wypracowanych
w działalności dydaktycznej i naukowej, to jest z dodatkowych środków pozyskiwanych poza ministerialną dotacją na studia stacjonarne. Nie jest więc tak,
że wydziały z saldem dodatnim wypracowują środki,
nie wiadomo jak i nie wiadomo skąd. Jako przykład
mogę wskazać Wydział Biologii i Ochrony Środowiska, który pozyskuje pieniądze głównie z działalno-
16
ści naukowo-badawczej, ma bardzo dużo projektów
i grantów. Wypracowane przez ten wydział środki
w wysokości pięciu procent są redystrybuowane
na wydziały, które mają ujemny wynik finansowy.
Są również wydziały, które te dodatkowe środki wypracowują głównie z opłat za kształcenie, czyli
– sprawiedliwie będzie to zaznaczyć – z dodatkowych
godzin pracy.
Zatem wydziały, które mają dodatni wynik finansowy, pomagają wydziałom, które tego wyniku nie mają,
po to, by uniwersytet mógł prawidłowo funkcjonować
jako uczelnia akademicka. I to jest właśnie element solidarności.
Nie można więc mówić, że wydziały, tak zwane
deficytowe, pozostawione są same sobie w trudnej
sytuacji finansowej.
Powiedział pan wcześniej, że reforma powinna przynieść przewidywane rezultaty w okresie trzech lat.
Skąd to przekonanie?
– Otóż założyliśmy i bardzo mocno trzymamy się
tego założenia, że w ciągu tych trzech lat, a więc do
końca roku 2012, wszystkie wydziały zrównoważą
swój wynik finansowy, to znaczy: osiągną takie przychody, które umożliwią im pokrycie kosztów przy
jednoczesnej, maksymalnej ich redukcji.
Jeżeli tak się nie stanie z przyczyn obiektywnych,
to być może będziemy wprowadzać jakieś mechanizmy wyrównujące sytuację na wydziałach, którym się
nie powiodło. Natomiast bardzo zdecydowanie podchodzimy do konieczności redukcji kosztów. Dlatego
wydziały, które będą mieć ujemny wynik finansowy
przez trzy lata, w tym czasie muszą prowadzić bardzo restrykcyjną politykę kosztów, zwłaszcza wynagrodzeń. Nie chodzi o to, by redukować zatrudnienie, ale dostosowywać je do rzeczywistych potrzeb
i możliwości wydziału. To ma pomóc tym wydziałom
w wyjściu z deficytu.
Zapytam wprost: czy przewiduje się likwidację wydziałów nieradzących sobie finansowo, ewentualnie
czy władze uczelni rozważają możliwość łączenia
wydziałów celem łatwiejszego wyprowadzenia ich
z trudnej sytuacji finansowej?
– Szczerze powiem, że nie rozumiem, jak lektura zasad zarządzania finansami mogła doprowadzić
do wniosku, że planuje się likwidację wydziałów.
Powtórzę zatem raz jeszcze, by nie było wątpliwości.
Władze Uniwersytetu Łódzkiego nie planują likwidacji żadnego wydziału. Pomijam już, że jest to niemożliwe na podstawie obowiązujących przepisów.
Inną sprawą jest łączenie wydziałów. Tu, owszem,
przewidujemy zachęty. Z przyczyn oczywistych. Chodzi, z jednej strony, o racjonalizację kosztów, z drugiej,
o tworzenie struktur o większym potencjale naukowym i dydaktycznym. Ale inicjatywa może wyjść wyłącznie od wydziałów. Jeśli dojdą one do wniosku, że
łatwiej im będzie realizować swoje cele nie w pojedyn-
kę, tylko po połączeniu, mogą taką propozycję zgłosić.
Przewidziany jest w uchwale numer sto czterdzieści
pewien element motywujący. Otóż, jeśli wydziały
osiągające ujemny wynik finansowy połączą się, to
w następnym roku po połączeniu, istnieje możliwość
zwiększenia kwoty, która przypada na te wydziały
z dotacji, z 86 do 90 proc.
O ile wiem, jest to nowatorski, a zatem w znacznej
mierze eksperymentalny kierunek zmian. Jakie są
szanse na ich powodzenie?
– Żaden z uniwersytetów w Polsce nie dzieli środków w taki sposób jak my, co oznacza, iż w żadnej
uczelni tak duży odsetek środków nie jest przekazywany wydziałom. Przypomnę, że 86 proc. dotacji,
80 proc. opłat za studia, 90 proc. środków uzyskanych
z realizacji projektów unijnych oraz 100 proc. wszystkich innych przychodów, które powstają w związku
z działalnością wydziałów, pozostaje na wydziale.
Ostatnie spotkanie Uniwersyteckiej Komisji Finansowej grupującej prorektorów do spraw ekonomicznych
polskich uniwersytetów wskazuje, że nasze rozwiązanie cieszy się zainteresowaniem.
Jest to system, który motywuje poszczególne jednostki do tego, aby uzyskiwać jak największe przychody. Rektor dysponuje niewielką częścią środków,
którymi rozporządzał do tej pory. Utrzymuje z nich
jednostki ogólnouczelniane, takie jak Biblioteka Uniwersytetu Łódzkiego, Studium Języków Obcych, Studium Wychowania Fizycznego i Sportu oraz inne placówki i administrację centralną.
Budżet tegoroczny pokazuje, w jaki sposób ten system działa. Otóż znacząca część deficytu uczelni jest
skoncentrowana w centrali, w jej administracji i jednostkach ogólnouczelnianych. Wynik wszystkich wydziałów to około pięciu milionów złotych nadwyżki,
a wynik jednostek ogólnouczelnianych i administracji
centralnej – około sześciu i pół miliona złotych deficytu. Tak więc to nadwyżkowe wydziały finansują deficyt
uczelni. Jak wspomniałem, podjęliśmy już poważne kroki, aby deficyt jednostek ogólnouczelnianych
i administracji centralnej ograniczyć co najmniej tak
szybko, jak uczynią to ze swoim deficytem wydziały.
Sprawozdanie za rok 2010 powinno pokazać pierwsze
wyraźne tego efekty. 
Rozmawiał: Stanisław Bąkowicz
W Międzynarodowym
Roku Polarnym
W Oslo od 8 do 12 czerwca odbyła się największa w dziejach naukowa
konferencja poświęcona badaniom stref polarnych Ziemi – International Polar Year Oslo Science Conference 2010. Spotkanie badaczy polarnych z kilkudziesięciu krajów świata to uwieńczenie i podsumowanie
naukowych wysiłków międzynarodowej społeczności będących konsekwencją naukowych założeń Międzynarodowego Roku Polarnego
2007-2008. W konferencji wzięli udział także biologowie z Uniwersytetu Łódzkiego.
Tradycja dużych międzynarodowych przedsięwzięć naukowych związanych z polarnymi obszarami Ziemi sięga końca wieku XIX. W latach 1882-1883
odbył się Pierwszy Międzynarodowy Rok Polarny.
Powstało wtedy kilkanaście polarnych baz, których
zadaniem była skoordynowana obserwacja zmian klimatu i magnetyzmu ziemskiego. Drugi Międzynarodowy Rok Polarny 1932-1933, w którym wzięło udział
40 państw, wzbogacił w znaczący sposób wiedzę m.in.
o ziemskim magnetyzmie, o ziemskiej atmosferze oraz
o zjawiskach zachodzących w jonosferze. W Międzynarodowym Roku Geofizycznym 1957-1958 obok
66 krajów uczestniczyła także Polska. W polarnych
regionach Ziemi powstało wówczas 250 stacji naukowych, w tym polska stacja arktyczna nad Zatoką Białych Niedźwiedzi we fiordzie Hornsund, na Spitsbergenie. Stacja nosi imię Profesora Stanisława Siedleckiego, jej pierwszego kierownika, sławnego geologa
i jednego z najznamienitszych polskich polarników.
Polskie przygotowania do czwartego z kolei Międzynarodowego Roku Polarnego 2007-2008 rozpoczęły się kilka lat wcześniej opracowaniem wieloletniego
Ramowego Narodowego Programu Badań Polarnych 2002-2010 pod redakcją Aleksandra Gutercha, w którym
łódzcy biologowie polarni: Krzysztof Jażdżewski, Ryszard Ligowski i autor niniejszego tekstu, opracowali,
>
17
Reprezentacja Uniwersytetu Łódzkiego na konferencji podsumowującej Międzynarodowy Rok Polarny 2007-2008 w Oslo; od lewej: Jacek Siciński, Anna Jażdżewska
i Krzysztof Pabis
Grupa biologów UŁ podczas Antarktycznej Ekspedycji na wody Zatoki Admiralicji,
od lewej: K. Jażdżewski, J. Siciński, M. Błażewicz-Paszkowycz, K. Bącela-Spychalska.
A. Kostecka, A. Jażdżewska, A. Weydmann z Instytutu Oceanologii PAN i K. Pabis
Profesor Michael Stoddart – przewodniczący i dr Victoria Wadley – sekretarz Komitetu
Sterującego projektu CAML
18
w jednym z rozdziałów, program polskich badań biologicznych w Antarktyce. Udział łódzkiego zespołu
w interdyscyplinarnym polskim projekcie polarnym
Struktura, ewolucja i dynamika litosfery, kriosfery i biosfery
w europejskim sektorze Arktyki oraz w Antarktyce (2004-2007) stał się później dobrą podstawą dla wyzwań
nadchodzącego Międzynarodowego Roku Polarnego
2007-2008.
Biologowie z Uniwersytetu Łódzkiego, skupieni
w istniejącym od roku 1983 Zakładzie Biologii Polarnej i Oceanobiologii, rozpoczęli Międzynarodowy Rok
Polarny bardzo spektakularnym i mocnym akcentem.
Była nim antarktyczna, biologiczno-geofizyczna ekspedycja na wody Zatoki Admiralicji wiosną 2007 r. Kontynuacją zarysowanej tu serii wydarzeń jest natomiast
realizacja projektu Strukturalne i ekofunkcjonalne aspekty
różnorodności zespołów dna morskiego Antarktyki zachodniej
ze szczególnym uwzględnieniem Zatoki Admiralicji (Szetlandy Południowe) 2007-2009. Studia są prowadzone przez
ośmioosobowy zespół z Uniwersytetu Łódzkiego pod
kierownictwem autora niniejszej informacji. Przedsięwzięcie wiąże się z projektem Census of Antarctic Marine
Life (CAML), tj. z wiodącą inicjatywą Międzynarodowego Roku Polarnego dotyczącą różnorodności biologicznej morskiej części ekosystemu Oceanu Południowego.
Duże to przedsięwzięcie jest koordynowane i zarządzane przez prof. Michaela Stoddarta oraz dr Victorię
Wadley z Australian Antarctic Division (www.caml.aq).
Projekt biologów polarnych z Uniwersytetu Łódzkiego
jest jednym z kilkunastu polskich naukowych przedsięwzięć realizowanych przez zespoły naukowe Polskiej
Akademii Nauk i wielu wyższych uczelni pod egidą
Komitetu Badań Polarnych PAN.
Konferencja w Oslo była okazją do przedstawienia
rezultatów badań stref polarnych we wszystkich badanych dziedzinach nauk o Ziemi i nauk biologicznych w tym: biologii, ekologii, oceanografii, edukacji i innych. Polska była tam reprezentowana przez
64 uczestników z czternastu zespołów prowadzących
projekty związane z Międzynarodowym Rokiem Polarnym, w tym także przez zespół biologów polarnych
z Uniwersytetu Łódzkiego. Prezentacje naszych wyników zostały włączone do jednego z sześciu głównych
bloków tematycznych konferencji, tj. do tematu Polar
ecosystems and biodiversity. Różnorodność biologiczna
była jednym z kluczowych haseł Międzynarodowego
Roku Polarnego, a warto zwrócić uwagę, że jest ona
wiodącą ideą badań prowadzonych od lat w Katedrze Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii (http:\\
invertebrates.uni.lodz.pl). Ta niezwykła właściwość
świata istot żywych, przejawiająca się na wszystkich
jego poziomach organizacji, stanowiła zawsze rodzaj
kanonu naukowych dociekań prowadzonych w katedrze od momentu jej powstania, tj. od 65 lat. Badaniami związanymi z oceną bogactwa gatunkowego bentosu Zatoki Admiralicji włączyliśmy się do projektu
SCAR-MarBIN (Scientific Committee on Antarctic Research – Marine Biodiversity Information Network) (www.
scarmarbin.be) stworzonego i kierowanego przez
prof. Claude’a De Broyera z Królewskiego Instytutu
Nauk Przyrodniczych w Brukseli. Wraz z nim oraz
z zespołem oceanobiologów z Brazylii kierowanym
przez dr Lucię Campos i dr Monikę Petti pracujemy
obecnie nad podsumowaniem wiedzy o zespołach
dna Zatoki Admiralicji, akwenu, który w opinii międzynarodowej społeczności stał się już, w stopniu znaczącym dzięki zespołowi z Uniwersytetu Łódzkiego,
miejscem naukowego dziedzictwa badania różnorodności biologicznej w Antarktyce.
Intensywne badania bentosu Zatoki Admiralicji
prowadzone z dużą intensywnością przez zespoły
polskich badaczy, ale także przez Belgów, Brazylijczyków i Niemców trwają od około 30 lat. Wody zatoki
były jednak odwiedzane wcześniej, najpierw przez
Drugą Francuską Ekspedycję Antarktyczną (1908-1910), później przez brytyjską wyprawę na statku Discovery I w roku 1927. Od końca lat siedemdziesiątych
baza polska im. Henryka Arctowskiego, a od pierwszej połowy lat osiemdziesiątych stacja brazylijska
Comandante Ferraz stanowiły zaplecze intensywnych
badań zespołów pelagialu i dna tego akwenu, który
staje się miejscem referencyjnym i do pewnego stopnia modelem zjawisk zachodzących w zespołach dna
morskiego Zachodniej Antarktyki.
Do tej pory zidentyfikowano około 1,3 tys. gatunków organizmów zasiedlających dno zatoki. Niemały w tym udział grupy biologów z Uniwersytetu
Łódzkiego. Wynikiem prowadzonych w naszym zespole taksonomicznych analiz jest m.in. rozpoznanie
ok. 160 gatunków okrzemek, 162 gatunków wieloszczetów, ok. 300 gatunków skorupiaków (w tym
172 gatunki skorupiaków obunogich), 38 gatunków
rozgwiazd, 27 gatunków wężowideł i wiele innych.
Znaczna ich część to gatunki endemiczne dla Antarktyki, niespotykane nigdzie poza tym obszarem
wszechoceanu. Informacje o bogactwie gatunkowym
Zatoki Admiralicji znaleźć można na portalu Katedry
Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii UŁ (http:\\
invertebrates.uni.lodz.pl/en/?page_id=1709).
Kształtowanie się zespołów miękkiego dna na tle dynamiki czynników środowiskowych proglacjalnej strefy
szelfu antarktycznego, sposób rozmieszczenia tych zespołów oraz ich struktura stanowią drugi znaczący obszar zainteresowań zespołu. Twarde podłoże z przykuwającym uwagę bogactwem fauny to dno skaliste oraz
skaliste i kamieniste dno strefy pływów i najpłytszego
sublitoralu zdominowane przez niezwykle różnorodne
i obfite zgrupowania skorupiaków obunogich.
Kończy się Międzynarodowy Rok Polarny. Zostają jego pozytywne dla światowej nauki skutki. Wśród
nich rezultaty naukowych wysiłków zespołu biologów polarnych z Łodzi: publikacje, doktoraty, kolekcje
fauny – obiekt przyszłych analiz, nawiązane kontakty
i współpraca, a także uzasadnione, gdy brać pod uwagę potencjał zespołu, nadzieje na rozwój naszej aktywności w nadchodzących latach. 
Jacek Siciński
Zdjęcia pochodzą z archiwum Zakładu Biologii Polarnej
i Oceanobiologii Uniwersytetu Łódzkiego
Claude De Broyer (z prawej) i Jacek Siciński na pokładzie kutra; wody Zatoki Admiralicji,
Boże Narodzenie 1993
Doktor Lucia S. Campos – oceanobiolog, członek Standing Scientific Group on Life Sciences przy Scientific Committee on Antarctic Research, członek i doradca Brazilian National
Science and Technology Institute on Antarctic Environmental Research z Federalnego
Uniwersytetu w Rio de Janeiro (z prawej) oraz dr Monica V.G. Petti – oceanobiolog,
badacz i znawca antarktycznego bentosu z Uniwersytetu w Sao Paulo
19
Profesor
Włodzimierz Kozłowski
Decyzją Prezydenta RP z 26 lutego tytuł naukowy profesora nauk humanistycznych otrzymał dr hab. Włodzimierz
Kozłowski z Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego.
Łodzianin, absolwent IX Liceum
Ogólnokształcącego im. Jarosława
Dąbrowskiego w Łodzi. W roku
1967 ukończył studia stacjonarne
na Wydziale Filozoficzno-Historycznym UŁ, kierunek: historia.
Jego praca magisterska, napisana
pod kierunkiem prof. dr. hab. Józefa Dutkiewicza, dotyczyła strony niemieckiej w bitwie nad Bzurą
w 1939 r. Studia zakończył z dostępnym wtedy wyróżnieniem
– gratulacjami na piśmie Rektora
UŁ plus nagrodą pieniężną.
Przez rok pracował w przemyśle
jako planista w zakładach aparatur
elektrycznych. Następnie został zatrudniony na Uniwersytecie Łódzkim w Zakładzie Historii Polski
Najnowszej, najpierw jako asystent,
potem starszy asystent. Tam rozwijał zainteresowania historią wojskowości polskiej wieku XX, publikując liczne artykuły nt. działań wojennych we Wrześniu w centralnej
i północno-wschodniej Polsce.
Niebawem wykrystalizowała
się jego specjalizacja łącząca się
z problematyką teatru wojennego,
obejmującego północne Mazowsze
i Podlasie, a zatem działania Samodzielnej Grupy Operacyjnej Narew, Grupy Operacyjnej Wyszków
(odwód naczelnego wodza) i częściowo Grupy Operacyjnej Grodno.
W rezultacie powstało wiele publikacji naukowych ogłoszonych
w periodykach historycznych:
20
cywilnych i wojskowych. Cechą
charakterystyczną tych prac była
nietypowa baza źródłowa, którą
stanowiły nie tylko materiały archiwalne i wspomnieniowe, ale
i tzw. źródła wywołane, np. rozsyłane masowo ankiety do żołnierzy
II Rzeczypospolitej. Warto przy
tym dodać, że w latach 70. ub. stulecia żyli jeszcze dowódcy nie tylko wyższego szczebla taktycznego,
ale i – tych było już znacznie mniej
– operacyjnego. Była zatem jeszcze wtedy niepowtarzalna szansa
ratowania od zapomnienia wielu
istotnych elementów tzw. tła historycznych wydarzeń.
Podsumowanie wieloletnich badań naukowych, prowadzonych
w kraju i za granicą (Londyn),
stanowi dysertacja doktorska
nt. Samodzielna Grupa Operacyjna
„Narew” we wrześniu 1939 roku,
napisana pod kierunkiem prof. dr.
hab. Stefana Banasiaka. Obronił ją
w 1976 r.; jednym z recenzentów
był gen. prof. Stanisław Okęcki. Jej
zasadniczy zrąb został opublikowany, książka pt. Obrona środkowej
Narwi i Biebrzy w 1939 roku, Łódź
1981 r. Została ona przyjęta życzliwie w środowisku kombatanckim.
Następnym etapem drogi naukowej była praca habilitacyjna
nt. Artyleria polskich formacji wojskowych podczas I wojny światowej (Łódź,
1993). Prezentuje ona dzieje artylerii Legionów Polskich, I-III Korpusu Polskiego i innych polskich
formacji w Rosji oraz Armii Polskiej
we Francji. Na jej podstawie Rada
Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ nadała mu w listopadzie
1993 r. stopień naukowy doktora
habilitowanego w zakresie: historia
– historia wojskowości XX w. Praca
otrzymała nagrodę indywidualną
I stopnia Rektora UŁ.
W następnych latach prowadził dwa seminaria magisterskie,
jedno na studiach stacjonarnych,
drugie na zaocznych, o bardzo różnorodnej problematyce (sprawy
polityczno-społeczno-gospodarcze
plus dzieje wojskowości) i ostatnio wynikające przede wszystkim
z możliwości badawczych studentów (pieniądze na kwerendę archiwalną, głównie poza Łodzią) oraz
ich zainteresowań. W takiej właśnie kolejności. Powstało pod jego
kierunkiem blisko sto prac magisterskich, z których co najmniej kilkanaście reprezentuje poziom zbliżony do rozprawy doktorskiej; siedem zostało opublikowanych jako
książki. Są to biografie generałów
II Rzeczypospolitej: Wilhelm Orlik-Rückeman, ostatni dowódca Korpusu Ochrony Pogranicza; Czesław
Młot-Fijałkowski, dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew”
w 1939 r.; Inż. Tadeusz Kossakowski,
dowódca saperów Ministerstwa Spraw
Wojskowych oraz Pułkownik Czesław
Mączyński, organizator obrony Lwowa 1918-1919. Inne książki magistrantów to: Jan Kiwerski, dowódca
27 Dywizji Piechoty Armii Krajowej;
Dzieje piłki nożnej w Robotniczym
Towarzystwie Sportowym Widzew po
1945 r.; Włocławski 14 pułk piechoty
1918-1939.
Pod kierunkiem W. Kozłowskiego powstały trzy prace doktorskie:
pierwsza nt. Łódzki Okręg Korpusu
Wojska Polskiego nr IV 1918-1939;
druga – Polska tajna administracja
cywilna 1939-1944, trzecia zaś to
Łódzka IV Grupa Artylerii w latach
1929-1939. Prace pierwsza i druga
zostały opublikowane jako książki,
trzecia jest w ostatniej fazie druku.
W dorobku twórczym profesora są recenzje prac habilitacyjnych
i doktorskich. Także licznych ksią-
żek i innych publikacji. Zarówno ogłoszonych drukiem, jak i tzw. wydawnicze.
Po habilitacji zainteresowania badawcze zostały
skoncentrowane na biografistyce wojskowej. Ich zwieńczenie stanowią liczne artykuły naukowe dotyczące
generałów armii II Rzeczypospolitej, np. Józefa Olszyny-Wilczyńskiego i Mieczysława Dąbkowskiego. Z czasem klasyczne biogramy zostały zastąpione tekstami,
poświęconymi zespołom ludzi, jakimi byli np. dowódcy
łódzkiej 10. Dywizji Piechoty. Ich kontynuację stanowi
cykl obszernych opracowań nt. dowódców pułków tego
związku taktycznego, związanego z Łodzią i regionem.
Niejako na marginesie głównego nurtu badań pozostają nadal wojenne fragmenty monografii miast (Głowno,
Kutno, Łask, Piotrków Trybunalski czy Sieradz).
Przed paru laty profesor, autor stu prac naukowych, opublikował obszerną monografię pt. Generalski
konterfekt. Biografia zbiorowa dowódców częstochowskiej
7 Dywizji Piechoty 1921-1939 (Łódź 2007). Był to nietypowy związek taktyczny, którego dwoma ostatnimi
dowódcami byli szefowie Sztabu Głównego Wojska
Polskiego. Generał Wacław Stachiewicz dowodził dywizją w latach 1933-1935, a następnie objął – po generale Januszu Gąsiorowskim – stanowisko szefa Sztabu
Głównego WP. Nastąpiło to wkrótce po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego. Natomiast J. Gąsiorowski
zajął miejsce W. Stachiewicza w Częstochowie. Zatem
przedostatni szef Sztabu Głównego kierował obroną
w rejonie Częstochowy (Wrzesień 1939), występując
– wedle słów generała Antoniego Szyllinga, dowódcy
Fot.: Małgorzata Leyko
Rozmowa z CHRISTINE BILY, koordynatorem współpracy Uniwersytetu
Justusa Liebiga w Giessen z Uniwersytetem Łódzkim
Armii Kraków – w roli przeora Augustyna Kordeckiego z czasów potopu szwedzkiego.
Za pracę dydaktyczną i organizacyjną na rzecz
uczelni W. Kozłowski otrzymał nagrody III stopnia
w latach: 1970, 1973, 1978, 1982, 1985 i II stopnia
w roku 1986. Uczestniczył m.in. w pracach Komisji
Dyscyplinarnych (ds. Studentów i Pracowników) oraz
w Radzie Wydawniczej.
Nagrody Rektora UŁ za publikacje otrzymał: 1978
– zespołowa I stopnia; 1981 – zespołowa I stopnia;
1982 – zespołowa I stopnia; 1990 – zespołowa I stopnia; 1995 – indywidualna I stopnia; 2008 – indywidualna I stopnia.
W latach 90. ub. stulecia był członkiem Komisji
Historycznej b. Sztabu Głównego Polskich Sił Zbrojnych w Londynie. Nadal wchodzi w skład 7-osobowej, krajowej grupy współpracowników tejże komisji,
składającej się teraz jedynie z mieszkańców Wielkiej
Brytanii. Współpracował także z Zakładem Biografistyki Polonijnej w Paryżu. Należy do Polskiego Towarzystwa Historycznego i uczestniczy w pracach Rady
Programowej Rocznika Łódzkiego.
Za działalność naukową i dydaktyczną otrzymał
Brązowy Krzyż Zasługi (1978), Złotą Odznakę UŁ
(1988), Złoty Krzyż Zasługi, Medal Uniwersytet Łódzki
w służbie społeczeństwu i nauce (1996).
Od 1 stycznia 1995 r. jest profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Łódzkiego. Rektor UŁ powołał go
1 października 1999 na stanowisko kierownika Katedry
Historii Polski Współczesnej w Instytucie Historii. 
W Łodzi, jak w domu
Współpraca naukowa między Uniwersytetem Łódzkim a Uniwersytetem Justusa Liebiga w Giessen trwa już trzydzieści dwa lata, sama
utrzymuję kontakty naukowe z partnerskimi instytutami w Giessen
od lat dziewięćdziesiątych i odkąd pamiętam, zawsze sprawowałaś
opiekę nad gośćmi z Łodzi. Przygotowywałaś też wizyty naukowców
i studentów z Giessen u nas. Jak zaczęła się twoja działalność związana
z wymianą naukową między naszymi uczelniami?
– Funkcję koordynatora kontaktów partnerskich między Uniwersytetem Łódzkim a Uniwersytetem Justusa Liebiga objęłam w roku 1993,
kiedy pełnomocnikiem prezydenta naszej uczelni do spraw współpracy
z Uniwersytetem Łódzkim był jeszcze profesor Gerhard Giesemann.
Obecnie rolę tę pełni profesor Monika Wingender, z którą ściśle współpracuję na etapie planowania wymiany i późniejszej jej realizacji. Przygotowujemy trzyletnie plany, które obejmują wzajemną wymianę naukowców i studentów, ale także koordynujemy podejmowanie badań wspólnie z partnerami z Łodzi. Służą temu granty badawcze, konferencje, seminaria i warsztaty, czego efektem są publikacje. Moje obowiązki wiążą
się przede wszystkim z dysponowaniem środkami finansowymi uczelni
przeznaczonymi na ten cel i pozyskiwaniem dodatkowych funduszy.
21
>
Jesteś etatowym pracownikiem Instytutu Slawistyki
i znajomość języka polskiego na pewno bardzo ułatwia ci kontakty z partnerami z Łodzi?
– Oczywiście, to bardzo ważne. Znajomość polskiego mniej konieczna jest może tu, na miejscu, gdyż naukowcy przyjeżdżający do Giessen przeważnie mówią
po niemiecku lub angielsku. Natomiast w przypadku
kontaktów z jednostkami Uniwersytetu Łódzkiego,
z którymi uzgadniam wiele spraw dotyczących wymiany albo podczas wizyt w Łodzi, gdy towarzyszę naszym
grupom, znajomość polskiego jest bardzo pomocna.
A jak układa się współpraca z twoimi partnerami
z naszej strony?
– Przede wszystkim stale utrzymuję kontakty
z Biurem Współpracy z Zagranicą UŁ. Doskonale
układają się także kontakty z pełnomocnikiem rektora
Uniwersytetu Łódzkiego do spraw współpracy z naszym uniwersytetem profesorem Zenonem Weigtem.
Poznałam w Łodzi wiele osób, które są zaangażowane
w sprawne realizowanie wspólnych planów współpracy i bardzo sobie cenię pomoc moich koleżanek
z BWZ. Po tylu latach łączą nas już nie tylko relacje
służbowe, ale bardzo bliska znajomość, a z wieloma
osobami jestem od lat zaprzyjaźniona. Myślę, że władze i pracownicy Uniwersytetu Łódzkiego, którzy
uczestniczą w kontaktach partnerskich z naszą uczelnią, także są zadowoleni z mojego zaangażowania w tę
współpracę, gdyż dwukrotnie już zostałam odznaczona medalami Uniwersytet Łódzki w służbie społeczeństwu
i nauce oraz medalem jubileuszowym 30 lat współpracy
JLUni Giessen i UŁ. Bardzo sobie cenię te wyróżnienia.
W twoim pokoju widzę wiele łódzkich akcentów,
piękne grafiki przedstawiające rozpoznawalne budynki w naszym mieście. Czy często bywasz w Łodzi, dostrzegasz zmiany, jakie się tam dokonują?
– Tak, staram się, aby były to dość regularne wizyty, ale mają one różny charakter. Korzystając z programu ERASMUS odbyłam staż na UŁ (Personalmobilität/
Staff-Training), co pozwoliło mi poznać dokładniej
partnerską uczelnię i obowiązujący w niej system pracy. Wiele się nauczyłam, dzięki temu lepiej rozumiem
problemy, jakie mogą się pojawić i potrafię im zapobiegać. Organizowałam także wyjazdy kilku grup
studentów giesseńskich do Polski, przede wszystkim
do Łodzi, by pokazać im to piękne miasto, by przybliżyć im polską kulturę i język. Mając w Łodzi tak wielu
znajomych, czuję się tam jak w domu, dobrze znam
historię miasta i jego nastrój. Ogromnie cieszy mnie
renowacja Łodzi, bo miasto wciąż pięknieje i staje się
bardzo atrakcyjnym ośrodkiem akademicko-kulturalnym. Także nasi studenci coraz chętniej wyjeżdżają,
aby tam studiować, co umożliwia im program ERASMUS. Dla mnie osobiście wyjazdy do Łodzi są, poza
sprawami służbowymi, możliwością pielęgnowania
języka polskiego oraz bezpośredniego obcowania
22
z kulturą polską. Chcę być na bieżąco z wydarzeniami
kulturalnymi w Łodzi i uczestniczyć w nich, aby móc
w pracy służyć studentom informacjami i zachęcać ich
do studiów w waszym pięknym i bogatym w czterokulturowe tradycje mieście.
Czy w ciągu minionych kilkunastu lat dostrzegłaś
zmiany zachodzące we współpracy między naszymi
uczelniami?
– Nasza współpraca bardzo się w ostatnich latach
zintensyfikowała, wciąż tworzą się nowe kontakty,
szczególnie w wymianie młodych pracowników nauki.
Myślę, że sprzyjają temu zmiany strukturalne, jakie
dokonują się zarówno na uczelni łódzkiej, jak i u nas
w Giessen. Sprawiają one, że pojawia się coraz więcej
tematów badawczych, którymi zainteresowane są obie
strony. W Giessen w roku 2006 powstało GiZO – Centrum Badań do spraw Europy Wschodniej, którego
dyrektorem jest pani Monika Wingender. Przygotowaliśmy już wspólne konferencje, zwane StarConference,
na których spotykali się przedstawiciele wszystkich
uczelni z Europy Wschodniej współpracujących z Uniwersytetem Justusa Liebiga, sympozja i warsztaty.
Pierwszą taką konferencję zorganizowaliśmy w Giessen, a w minionym roku byliśmy współorganizatorami
podobnego spotkania w Białej Cerkwi na Ukrainie.
W konferencji tej brali udział i występowali z referatami
także przedstawiciele Uniwersytetu Łódzkiego. Dzięki
naszemu pośrednictwu Uniwersytet Łódzki podpisał
również umowę o współpracy z naszym wspólnym
partnerem – Uniwersytetem w Kazaniu.
Jakie wspólne wydarzenia przygotowywane są obecnie, czego możemy oczekiwać w naszej współpracy
w najbliższym czasie?
– Zgodnie z dotychczasową tradycją, ustalimy wspólnie listę wymiany naukowej na rok 2011. Z dużych
wydarzeń przygotowujemy wspólnie między innymi
Międzynarodową Szkołę Letnią Łódź 2011 na temat Regionalizacja w zglobalizowanym świecie, która ma się odbyć
w Łodzi w lipcu 2011. Współorganizatorem szkoły po
stronie giesseńskiej są: Centrum Badań do spraw Europy
Wschodniej (GiZO) oraz International Graduate Centre
for the Study of Culture (GCSC). Zaprosimy na nią nie
tylko doktorantów z naszych uniwersytetów i Kazania,
ale także z innych wschodnich i zachodnich partnerskich uniwersytetów całej Europy. Ponadto rozpoczyna
się bardzo ciekawy interdyscyplinarny projekt badawczy na temat Literatura Holocaustu. Pod koniec maja
w Giessen odbyło się pierwsze seminarium z udziałem
naukowców z Giessen, Łodzi i Pragi. Następne spotkanie zapowiedziane jest za rok w Łodzi.
Bardzo dziękuję za rozmowę, życzę wielu interesujących projektów z naszym uniwersytetem i zapraszam do Łodzi. 
Rozmawiała: Małgorzata Leyko
Doktor
Mateusz W. Oleksy
(1974-2008)
Mateusz W. Oleksy urodził się 1 maja
1974 r. w Łodzi, gdzie też w roku 1989
ukończył szkołę podstawową. Po miesiącu uczęszczania do jednej z miejscowych szkół średnich wyjechał z rodzicami, pracownikami naukowo-dydaktycznymi Uniwersytetu Łódzkiego, do
Stanów Zjednoczonych, gdzie kształcił
się w szkołach średnich w Pittsburghu
(Taylor Allderdice High School, Pittsburgh) i w Buena Vista, Virginia.
Po dwóch latach intensywnej nauki w ostatnich
z tych szkół oraz okolicznych kolegiach i uniwersytetach, w których uzupełniał czteroletni program
amerykańskiej szkoły średniej, w roku 1991 uzyskał
maturę amerykańską w PerryMcCluer High School,
Buena Vista, Virginia. Za doskonałe wyniki w nauce
otrzymał specjalne wyróżnienie od prezydenta USA
G. Busha seniora, tzw. Presidential Academic Fittness
Award oraz liczne nagrody za uczestnictwo w finałach
konkursów języka hiszpańskiego i matematyki stanu
Virginia. Również w 1991 r. został przyjęty na I rok
studiów w Katedrze Filozofii Washington Lee University of Virginia. Jednak nie rozpoczął studiów filozoficznych w USA, lecz wrócił z rodzicami do Polski
i mając 17 lat, rozpoczął studia w Instytucie Filozofii
Uniwersytetu Łódzkiego.
Podczas studiów filozoficznych Mateusz uczestniczył również w seminarium magisterskim z zakresu
semantyki języka w Instytucie Filologii Angielskiej UŁ
i studiował filozofię na Uniwersytecie w Bochum (jeden semestr) oraz na Uniwersytecie w Utrechcie (jeden
semestr) jako stypendysta Programu TEMPUS. Znajomość języka niemieckiego, przed wyjazdem na studia
w Bochum, szlifował na Uniwersytecie w Wiedniu.
Za wybitne osiągnięcia w nauce otrzymał nagrody
i wyróżnienia Rektora UŁ, stypendium oraz nagrodę
Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Po napisaniu pracy magisterskiej nt. O pojęciu nieokreśloności
w filozofii późnego Wittgensteina i uzyskaniu magisterium
Mateusz został przyjęty na czteroletnie studia doktoranckie w Instytucie Filozofii UŁ, podczas których
odbył staże naukowe na Uniwersytecie w Pittsburghu
i na Uniwersytecie Surrey w Londynie oraz spędził jeden semestr studiując filozofię w języku hiszpańskim
na Uniwersytecie w Grenadzie. Uczestniczył również
w seminariach z zakresu semiotyki prowadzonych na
Uniwersytecie Warszawskim. Po napisaniu pracy dok-
torskiej nt. Język i działanie oraz uzyskaniu doktoratu
z zakresu filozofii w roku 2001 rozpoczął pracę naukowo-dydaktyczną w Katedrze Epistemologii i Filozofii
Nauki UŁ.
Zainteresowania badawcze Mateusza oscylowały
wokół amerykańskiego pragmatyzmu filozoficznego,
filozofii języka i lingwistyki: bliskie mu były zagadnienia leżące na pograniczu filozofowania i praktyki,
na pograniczu refleksji nad myśleniem i działaniem.
Kontynuował je na studiach filozoficznych na Uniwersytecie Berkeley w Kalifornii, gdzie spędził dwa
semestry, po otrzymaniu prestiżowego stypendium
Fundacji Fulbrighta. Dwukrotnie też uzyskał nie mniej
prestiżowe stypendium Fundacji Nauki Polskiej dla
wybitnych młodych naukowców.
Jego praca habilitacyjna nt. Realism and Individualism. Charles S. Peirce and the Threat of Modern Nominalism, poświęcona jest protoplaście semiotyki
i amerykańskiego pragmatyzmu filozoficznego
Ch.S. Peirce’owi. Ukazała się ona drukiem w Wydawnictwie Uniwersytetu Łódzkiego w lutym 2009 r.
Opublikował również ponad dwadzieścia artykułów
i rozdziałów w pracach zbiorowych w języku polskim
i angielskim w Polsce, Niemczech i W. Brytanii. Wygłaszał referaty na międzynarodowych konferencjach
filozoficznych i językoznawczych w Polsce, Hiszpanii, we Włoszech i w USA.
Mateusz uwielbiał wykładać filozofię i rozmawiać
o filozofii. Już podczas studiów magisterskich założył
studenckie Laboratorium Filozoficzne, które stwarzało
możliwości dyskutowania na tematy filozoficzne i niefilozoficzne wszystkim zainteresowanym, niezależnie
od kierunku studiów. Później, już jako wykładowca,
reaktywował studenckie Koło Naukowe Filozofów UŁ,
>
23
które, z jego inspiracji, rozwinęło prężną działalność,
organizując lokalne i ogólnopolskie spotkania filozoficzne. Słuchacze dostrzegali i cenili pasję młodego nauczyciela akademickiego – uczenia i rozmawiania o filozofii. Oto co napisała jedna ze studentek: Dowiedziałam się, z opóźnieniem, ale nie potrafię w to uwierzyć i jest
mi tak strasznie smutno i nie mogę tego pojąć, że już nigdy
nie będę mogła spotkać Mateusza ani z psiną ulubionym,
ani spojrzeć po prostu w te wesołe oczy, ani usłyszeć tego
głosu. Mateusza od pierwszego kontaktu postrzegałam jako
osobę niezwykle uzdolnioną intelektualnie, o mocno oryginalnej osobowości, ale przy tym wcale niewyniosłą. Mateusz zwykł przemieszczać się spiesznie, sprawiając wrażenie,
że myślami jest już gdzieś o etap dalej, ale tak naprawdę
to zawsze potrafił zatrzymać się, uśmiechnąć, odpowiedzieć.
I to moja wyłącznie wina, że tak wiele razy tchórzyłam, nie
podeszłam porozmawiać z Nim, bo wstyd mi było, że za
mało wiem. A teraz tak bardzo tego żałuję!
Prowadził w Instytucie Filozofii UŁ zajęcia z historii filozofii i epistemologii, translatoria z zakresu
filozofii amerykańskiej i filozofii języka, seminarium
magisterskie z zakresu filozofii analitycznej. W języku
angielskim miał zajęcia na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ z zakresu amerykańskiego pragmatyzmu filozoficznego.
Byli studenci Mateusza działający w Kole Naukowym Filozofów UŁ poświęcili mu tom pokonferencyjny pt. Język, umysł i technologia. Eseje zainspirowane prozą Stanisława Lema, będący pokłosiem konferencji Język
i technologia. Wątki lemowskie w filozofii nauki i kultury,
która odbyła się w 2008 r. Książkę wydano w roku
2009 nakładem Wydawnictwa Księży Młyn.
Ostatnio w Opolu odbyła się Międzynarodowa
Konferencja Pragmatyczna z udziałem światowych
sław w tej dziedzinie. Mateusz miał tam referat.
W tym roku ukaże się dedykowana Jemu książka, poświecona Ch.S. Peirce’owi i pragmatyzmowi, z artykułem Mateusza. Praca pt. Charles S. Peirce’s Normative
Thought zostanie opublikowana w Fordham University
Press, New York; redakcja Cornelis de Waal i Krzysztof (Chris) Skowronski, a autorami tekstów, które się
w niej znajdą, są światowej sławy pragmatyści.
Mateusz pasjonował się również wspinaczką wysokogórską. Zjeździłem i zdeptałem... – jak to sam kiedyś napisał – wiele gór w różnych stronach świata:
w Polsce, Chinach, Gruzji, Hiszpanii, Kirgizji, Portugalii, Rumunii, Włoszech, USA. Wędrował starożytnym szlakiem pielgrzymim do Santiago de Compostela, przemierzył Sierra Nevadę rowerem i na piechotę, koczował na bezludnej wysepce Costa Brava
i na piaskach Syrii i Turcji. Wspiął się m.in. na Elbrus
(5644 m), Tien Shan – Plecy Czapajewa (6150 m), Kun
Lun – Muztagh Ata (7546 m), Khan Tengri (dwukrotnie: w roku 2007 doszedł do 6625 m i w 2008 r. do
ok. 6950 m).
Druga wyprawa na Khan Tengri w roku 2008 okazała się dla Mateusza tragiczna i ostatnia. Wieczorem
czasu polskiego, 23 lipca 2008 r. zginął podczas zejścia
z lodowca Khan Tengri w Kirgizji, na wysokości 6 tys.m.
Spoczywa w lodowej krainie, gdzie wieczna, niezmącona cisza, gdzie żywe istoty wstępu nie mają. 
Oprac.: (sb)
W PRACOWNIACH HISTORYKÓW
Polscy jankesi – bohaterowie Ameryki
Udział Amerykanów polskiego pochodzenia w II wojnie światowej nie jest tematem dobrze znanym w Polsce. Tymczasem niektórzy spośród nich, dzięki niezwykłej odwadze
i profesjonalizmowi, zyskali trwałe miejsce w panteonie największych bohaterów amerykańskiej historii wojskowej.
Oto sylwetki trzech wielkich żołnierzy – lotnika,
oficera piechoty walczącego w Europie i szeregowca
marines z kampanii na Pacyfiku.
Legendarny as przestworzy
Trzecie miejsce na liście najskuteczniejszych amerykańskich pilotów myśliwskich w historii zajmuje
Francis Stanley Gabreski, który odniósł 34,5 zwycięstwa powietrznego podczas dwóch konfliktów zbrojnych: II wojny światowej oraz wojny koreańskiej. Jego
imponujące osiągnięcia jako pilota i dowódcy w ciągu
27 lat służby są niemal bez precedensu w historii amerykańskiego lotnictwa.
24
Franciszek Gabryszewski, bo tak pierwotnie
brzmiało jego nazwisko, urodził się 28 stycznia 1919 r.
w przemysłowym miasteczku Oil City w zachodniej
części stanu Pensylwania, w rodzinie emigrantów
spod Lublina. Jego ojciec Stanley, początkowo robotnik na kolei i w odlewni żelaza, dzięki ciężkiej pracy
dorobił się małego sklepu spożywczego i awansował
do niższej klasy średniej. Po ukończeniu liceum Frank
podjął studia na prestiżowym katolickim uniwersytecie Notre Dame koło South Bend w stanie Indiana.
Rodzice pragnęli, by został lekarzem, jednak już na
uczelni zainteresował się lotnictwem. W lipcu 1940 r.
porzucił więc uniwersytet i zaciągnął do rozbudowu-
W PRACOWNIACH HISTORYKÓW
Pułkownik Francis Stanley Gabreski
jącego się korpusu powietrznego
armii. Gabreski nie należał do ludzi,
o których mówiono, że urodzili się
ze skrzydłami u ramion. Jego początki w szkole lotniczej były trudne
i nie zapowiadały kariery wielkiego
lotnika. Po ukończeniu szkolenia
w marcu 1941 r. podporucznik Gabreski otrzymał przydział do jednostki myśliwskiej na Hawajach.
Był świadkiem japońskiego ataku
na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 r.,
jednak nie znalazł się w wąskiej grupie pilotów, którzy mieli wówczas
okazję odnieść zwycięstwo w walce
powietrznej. Na swoje chwile chwały musiał jeszcze poczekać. Udało
mu się przekonać dowództwo, aby
wysłano go do Wielkiej Brytanii
w celu odbycia stażu bojowego
w jednej z polskich formacji myśliwskich. Od grudnia 1942 do lutego 1943 roku Gabreski latał w szeregach 315. dęblińskiego dywizjonu
myśliwskiego. Nie zestrzelił wówczas niemieckiego samolotu, lecz
zdobył bezcenne doświadczenie.
W latach 1943-1944 Gabby był pilotem 56. Grupy Myśliwskiej wchodzącej w skład sławnej Potężnej
Ósemki czyli 8. Armii Powietrznej.
Grupa, którą dowodził wyśmienity
dowódca i taktyk Hubert Zemke,
zestrzeliła najwięcej samolotów
niemieckich spośród wszystkich
amerykańskich grup myśliwskich
w Europie i zyskała zaszczytne
miano wilczego stada. Gabreski
i pozostali piloci grupy latali
na samolotach P-47 Thunderbolt.
Był to najcięższy i prawdopodobnie
najbardziej odporny na ciosy samolot myśliwski II wojny światowej,
nazywany pieszczotliwie dzbanem.
Droga Gabreskiego na szczyt była
mozolna i początkowo pozostawał
w cieniu innych czołowych pilotów grupy. Pierwsze zwycięstwo
odniósł 27 sierpnia 1943 r. i od tej
pory jego liczba zestrzeleń systematycznie rosła. Piąte zwycięstwo
26 listopada 1943 r. dało mu prawo
do zwyczajowego tytułu asa. Gabreski wykazywał się również jako
dowódca, niemal przez cały okres
służby w grupie dowodził 67. Dywizjonem Myśliwskim. W roku
1944 r. wówczas 25-letni pilot miał
już stopień podpułkownika.
Marzeniem najlepszych amerykańskich myśliwców było pobicie
wyniku osiągniętego przez ich największego asa z I wojny światowej,
legendarnego Eddiego Rickenbackera, który zestrzelił 26 niemieckich
samolotów. Jako pierwszy sukces
ten osiągnął major Robert Johnson,
podkomendny Gabreskiego i niekwestionowana gwiazda 56. grupy.
Jednak 5 lipca 1944 r. nad Francją
Gabby zestrzelił 28 samolot Luftwaffe i stał się asem numer jeden
amerykańskiego lotnictwa. Trzy
zwycięstwa uznano za prawdopodobne. Jego rezultatu nie pobił już
żaden amerykański pilot walczący
w Europie. Skuteczniejsi od Gabreskiego nie byli nawet piloci latający
na słynnym P-51 Mustang, znacznie
lepiej nadającym się do walki powietrznej. Więcej zwycięstw wśród
Amerykanów odnieśli tylko dwaj
myśliwcy walczący przeciw Japończykom nad Pacyfikiem, Richard
Bong (40) i Thomas McGuire (38).
Zgodnie z zasadami ustalonymi przez władze wojskowe,
po takim sukcesie czekał go powrót w chwale do kraju i udział
w sprzedaży obligacji wojennych.
W dniu, w którym miał opuścić
grupę, 20 lipca 1944 r., zgłosił się
na ochotnika do udziału w jeszcze
jednym locie bojowym. W czasie ataku na niemieckie lotnisko
popełnił błąd, zszedł zbyt nisko,
zaczepił śmigłem o ziemię i rozbił samolot. Uratował się, jednak
po pięciu dniach ukrywania się
został schwytany i trafił do obozu
Stalag Luft 1 w Barth nad Bałty-
kiem. Pierwszego maja 1945 r.
uwolniła go Armia Czerwona.
Po wojnie Gabby próbował życia
w cywilu, jednak już w roku 1947
powrócił do sił powietrznych.
Uzupełnił także wykształcenie,
kończąc studia w zakresie nauk
politycznych i języka rosyjskiego
na elitarnym nowojorskim uniwersytecie Columbia. Swoją wielką
klasę lotnika potwierdził podczas
wojny koreańskiej. Na Dalekim
Wschodzie walczył od czerwca
1951 do lipca 1952 roku. Był dowódcą 51. Skrzydła Myśliwskiego.
Latając na odrzutowym myśliwcu
F-86 Sabre przeciw Migom-15 zestrzelił 6,5 samolotu wroga. Należał do pierwszych pilotów, którzy
łamali narzucone reguły i wyprawiali się za rzekę Yalu nad terytorium Chin. Zaliczał się do grona siedmiu amerykańskich asów
II wojny światowej, którzy zostali
także asami odrzutowców. Jednak
żaden inny pilot ze ścisłej czołówki najskuteczniejszych pilotów
II wojny, to znaczy mających powyżej 15 zestrzeleń, nie został
asem w Korei. Po wojnie Gabreski sprawował wiele odpowiedzialnych stanowisk dowódczych
w lotnictwie myśliwskim, w bazach w USA i Japonii. Na emeryturę przeszedł w roku 1967. Niestety,
nie otrzymał awansu generalskiego. Jak wielu emerytowanych wojskowych, służył doświadczeniem
biznesowi prywatnemu. Pracował
na kierowniczych stanowiskach
w firmie lotniczej Grumman, a następnie jako prezes linii kolejowej.
Ze swoją żoną Kay Cochran, którą poznał na Hawajach w 1941 r.,
miał dziewięcioro dzieci. Żona
zmarła w roku 1993 w wyniku obrażeń doznanych w wypadku samochodowym, gdy wracali oboje
z pokazów lotniczych. Dwóch synów zostało oficerami sił powietrznych. Synowa wielkiego asa Terry
Gabreski osiągnęła rangę 3-gwiazdkowego generała sił powietrznych,
zyskując uznanie jako specjalista
logistyki, m.in. podczas operacji
powietrznych NATO w Jugosławii
w roku 1999.
Pułkownik Gabreski zmarł na
atak serca na Long Island 31 stycznia 2002 r.
>
25
W PRACOWNIACH HISTORYKÓW
Podpułkownik Matt Louis Urban
Duch z Normandii
Prezydent USA Jimmy Carter
wręczył 19 lipca 1980 r. pewnemu
weteranowi II wojny światowej
najwyższe amerykańskie odznaczenie za odwagę, Medal Honoru,
oraz nazwał go największym żołnierzem w historii naszej ojczyzny.
Weteranem był podpułkownik
Matt Louis Urban, który na to
w pełni zasłużone uhonorowanie swojej nieprawdopodobnej
waleczności i poświęcenia czekał
35 lat. Słowa prezydenta musiały
być zaskoczeniem dla Amerykanów, dla których największym herosem był Audie Murphy, uważany za najbardziej udekorowanego
odznaczeniami amerykańskiego
żołnierza w historii. Murphy, po
wojnie aktor filmowy, był popularny w Hollywood, nakręcono
o nim kasowy film fabularny,
w którym zagrał samego siebie,
a jego grób na cmentarzu Arlington jest najchętniej odwiedzany
po grobie Johna F. Kennedy’ego.
Tymczasem o Urbanie do roku
1980 mało kto wiedział. Według Księgi Rekordów Guinnessa, Urban był żołnierzem, który
otrzymał najwięcej (29) odznaczeń
(amerykańskich, francuskich i belgijskich) w historii USA. Wśród
mieszkańców Stanów Zjednoczonych wciąż trwają jednak spory,
kto był najwyżej odznaczonym
żołnierzem, biorąc pod uwagę
również rangę poszczególnych
odznaczeń. Nie mają one większego znaczenia. Murphy i Urban zasłużyli na swoje miejsce w historii
USA i II wojny światowej.
26
Matt Louis Urban, czyli Urbanowicz, urodził się 25 sierpnia
1919 r. w Buffalo w stanie Nowy
Jork. Mający polskie korzenie jego
ojciec prowadził zakład hydrauliczny. Matt ukończył uniwersytet
Cornell w Ithaca, zaliczany do elitarnej Ligi Bluszczowej. Specjalizował się w historii i administracji
państwowej. Jego wielką pasją był
sport, uprawiał boks, marzył o karierze trenera. Uczestniczył również w uczelnianym kursie oficerów rezerwy. Zaraz po uzyskaniu
dyplomu, w lipcu 1941 r., został
powołany do armii. Przydzielono go do 60. pułku piechoty, który wsławił się w okopach Francji
podczas I wojny światowej.
Jego pułk w składzie 9 dywizji
piechoty wziął udział w operacji
Torch, czyli lądowaniu w Afryce
Północnej w listopadzie 1942 r.
Urban znalazł się wśród pierwszych amerykańskich żołnierzy
sił lądowych, którzy wzięli udział
w boju. Po raz pierwszy wyróżnił
się podczas walk o Port Lyautey
w Maroku przeciw wiernym Vichy oddziałom francuskim. Urban
był wówczas oficerem rozrywkowym
i miał zakaz udziału w desancie. Mimo zagrożenia sądem polowym, złamał rozkaz, udał się
na brzeg, objął dowództwo plutonu po rannym dowódcy i poprowadził żołnierzy do walki. Wiosną
roku 1943 brał udział w ciężkiej
kampanii tunezyjskiej, gdzie pełni podziwu Niemcy ochrzcili jego
pułk mianem diabłów. Latem walczył na Sycylii, między innymi
o Randazzo i Messynę.
Największą chwałę przyniosły
mu jednak walki we Francji i Belgii w 1944 r. Pułk jego wylądował
w Normandii cztery dni po D-Day
i niemal natychmiast został uwikłany w ciężkie boje. Urban był
wówczas kapitanem i dowódcą
kompanii w 2. Batalionie. Pod Renouf 14 czerwca jego pododdziałowi
atakowanemu przez piechotę i czołgi groziło unicestwienie. Kapitan
osobiście wyruszył przeciw czołgom, z bazooką w rękach. Zniszczył dwa spośród nich, a następnie
poprowadził zwycięski kontratak.
Jeszcze tego samego dnia działko czołgowe raniło go poważnie
w nogę. Odmówił jednak ewakuacji i następnego ranka poprowadził następny atak kompanii.
Został znów ranny, tym razem
w przedramię i odesłany do szpitala w Anglii. W połowie lipca
dowiedział się o wielkich stratach
ponoszonych przez jego kompanię. Uciekł wówczas ze szpitala,
powrócił na front i 25 lipca i objął
tam dowództwo. Wciąż utykając
wziął udział w zażartych walkach
pod St. Lo podczas operacji Cobra,
mającej na celu przełamanie frontu
w Normandii. Jak wspominał, czuł
się wówczas jak tygrys i był żądny
rewanżu. W czasie jednej z akcji
objął komendę czołgu, którego dowódca zginął, spustoszył ogniem
karabinu maszynowego niemiecką
piechotę i umożliwił zwycięski atak
całemu batalionowi. Po raz kolejny
ranny został 2 oraz 15 sierpnia.
Dowódcą
batalionu
został
6 sierpnia, co dla 25-letniego kapitana, który nie był absolwentem West Point, było niezwykłym
wyróżnieniem. Niezmordowany
Urban 2 września dowodził batalionem w boju o przyczółek na
Mozie w pobliżu Philippeville
w Belgii. Gdy powodzenie akcji
było zagrożone, osobiście poprowadził żołnierzy do ataku. Został
przy tym ciężko ranny w szyję,
a szrapnel utkwił głęboko w gardle.
Jak zwykle odmówił wycofania się
na tyły, dowodził aż do czasu, gdy
przyczółek został zabezpieczony.
Następnego dnia ewakuowano go
do Anglii, a pozbawiony świetnego dowódcy batalion natychmiast
poniósł dotkliwą porażkę oraz
duże straty w zabitych, rannych
i wziętych do niewoli.
Urban był ranny w walce ogółem siedem razy i tyleż razy otrzymał Purpurowe Serce. Kolejne powroty na pierwszą linię mimo ciężkich ran sprawiły, że nazywano go
duchem. Żołnierze, którzy widzieli
Urbana w akcji, często myśleli, że
był on szalony i nie zdawał sobie
sprawy z niebezpieczeństwa. Jednak jego osobisty przykład, niesamowita odwaga i zasada dowodzenia z pierwszej linii wiele razy
uratowała jego podwładnych od
katastrofy. Nie było wątpliwości,
że Urban zasłużył na najwyższe
W PRACOWNIACH HISTORYKÓW
odznaczenie, jednak oficer, który
miał złożyć wniosek, zginął. Przygotował go po wyjściu z niewoli
pewien sierżant, jednak dokument
zaginął w biurokratycznym bałaganie. Na szczęście, kopia znalazła
się w teczce personalnej Urbana
i została odnaleziona dopiero pod
koniec lat siedemdziesiątych! Nastąpiła z kolei skomplikowana procedura weryfikacji zakończona uroczystością w Białym Domu w roku
1980. Urban był jednym z czterech
żołnierzy swojej dywizji odznaczonych Medalem Honoru za bohaterstwo w czasie II wojny.
Wyleczony z ran bohater został
zwolniony z armii w 1946 r. Przez
kilka lat pracował dla popularnego
magazynu Liberty, gdzie pisał o sprawach weteranów. Następnie osiedlił
się stanie Michigan, gdzie pracował
dla władz kilku miast, zarządzając
różnego typu instytucjami i wydziałami miejskimi. Zmarł 4 marca
1995 r. w Holland w Michigan.
trotechnicznych Standard Transformer Company. W styczniu 1942 r. zaciągnął się do piechoty morskiej. Służył w 9. pułku 3. dywizji marines. Chrzest
bojowy Witek i jego koledzy przeszli w walkach o wyspę Bougainville
w archipelagu Salomona w listopadzie i grudniu 1943 r. Witek uczestniczył
w trzech największych bitwach dywizji na wyspie, o szlak Piva, Gaj Kokosowy oraz Rozwidlenie Piva.
Latem 1944 r. dywizja wzięła udział w ważnej strategicznie kampanii
na Marianach. Wylądowała 21 lipca na wyspie Guam, zajętej przez Japończyków w roku 1941. Czekały ją zacięte walki trwające trzy tygodnie.
Ostatnim znaczącym bojem dywizji na wyspie była bitwa o Finegayan.
Starszy szeregowiec Witek wykazał w niej bohaterstwo, które zapisało go
trwale w dziejach marines. Gdy jego pluton został powstrzymany ogniem
z zamaskowanej pozycji japońskiej, Witek zachował zimną krew, utrzymując pozycję i zabijając kilku żołnierzy japońskich. W czasie odwrotu
plutonu nie opuścił ciężko rannego towarzysza broni. W swojej ostatniej
akcji, która kosztowała go życie, samodzielnie zniszczył stanowisko japońskiego karabinu maszynowego, umożliwiając plutonowi osiągnięcie
zadania bojowego. Poległ 3 sierpnia 1944 r. Był jednym spośród ok. 1400
Amerykanów, którzy zginęli w walkach o Guam.
Znalazł się wśród dziewięciu żołnierzy 3. dywizji odznaczonych w czasie wojny Medalem Honoru. Jego imię nadano niszczycielowi USS Witek,
zwodowanemu w roku 1946. 
Jacek Pietrzak
INNOWACJE W EDUKACJI
Uniwersytet zaczyna się
w przedszkolu
Minął ponad rok od inauguracji na Wydziale
Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego
Centrum Upowszechniania Innowacji w Edukacji (CUIwE), projektu współfinansowanego
z Europejskiego Funduszu Społecznego.
Starszy szeregowiec Frank Peter Witek
Wzór dla marines
Podczas walk z Japończykami
w latach II wojny światowej 81 żołnierzy korpusu piechoty morskiej
USA zostało odznaczonych Medalem Honoru. Aż 47 otrzymało
to odznaczenie pośmiertnie. Był
wśród nich mający polskie korzenie Frank Peter Witek.
Urodził się 10 grudnia 1921 r.
w Derby w stanie Connecticut.
W czasie Wielkiego Kryzysu rodzina przeniosła się do Chicago, gdzie
Frank ukończył średnią szkołę techniczną. Pracował w zakładach elek-
Głównym celem centrum jest popularyzacja i upowszechnianie dorobku naukowego z zakresu edukacji oraz pogłębianie współpracy naukowej
między instytucjami edukacyjnymi i rozwojowymi. W dotychczasowym
okresie funkcjonowania placówka podjęła wiele inicjatyw informacyjnych
i promocyjnych, połączonych z aktywizacją środowiska naukowego poprzez uruchomiony i prowadzony portal internetowy (wraz z bazą danych projektów badawczych z zakresu edukacji, www.gazeta.uni.lodz.
pl), organizację seminariów, międzynarodowych konferencji naukowych
oraz działalność wydawniczą.
Międzynarodowe konferencje naukowe oraz cykl seminariów stworzyły szansę na wymianę opinii naukowych, w istotnym stopniu przyczyniły się do pogłębiania kontaktów międzyinstytucjonalnych. Kluczowym obszarem zainteresowań centrum podczas organizowanych zjazdów stała się problematyka ukierunkowana na poszukiwanie rozwiązań
sprzyjających innowacyjności edukacji, poszukiwanie nowych kierunków zmian i rozwoju edukacji szkolnej, polskiego szkolnictwa wyższego,
>
27
INNOWACJE W EDUKACJI
II Międzynarodowa Konferencja Naukowa CUIwE, Innowacje
w edukacji akademickiej – szkolnictwo wyższe w procesie zmiany,
Warszawa, grudzień 2009; na zdjęciu (od lewej): dr Marek Kulesza
(kierownik projektu CUIwE), prof. Marek Rocki (przewodniczący
Państwowej Komisji Akredytacyjnej), prof. Zofia Wysokińska (prorektor UŁ ds. współpracy z zagranicą), prof. Grzegorz Michalski
(dziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ), prof. Barbara Kudrycka (minister nauki i szkolnictwa wyższego)
Seminarium Młode kadry w naukach o wychowaniu – ograniczenia, szanse, problemy, Łódź, kwiecień 2010; na zdjęciu od lewej:
prof. Jacek Piekarski (kierownik Katedry Badań Edukacyjnych
UŁ), prof. Danuta Urbaniak-Zając (prodziekan Wydziału Nauk
o Wychowaniu UŁ), prof. Barbara Smolińska-Theiss (Uniwersytet
Warszawski)
Konferencja projektu CUIwE; na zdjęciu od lewej: prof. Stefan
M. Kwiatkowski (przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN), prof. Tadeusz Pilch z Uniwersytetu Warszawskiego
(przewodniczący Rady Naukowej CUIwE), prof. Jacek Piekarski
28
podnoszenie jakości oraz wartości wiedzy w społeczeństwie. Centrum
szczególne miejsce poświęciło ocenie kondycji polskiego szkolnictwa
wyższego w związku z projektem reformy tego sektora, problematyce
roli edukacji akademickiej w procesie zmian, nowych perspektyw jej rozwoju i najważniejszych czynników determinujących pozycję szkolnictwa
wyższego w Polsce i Europie.
Do dyskusji poświęconej innowacjom w edukacji akademickiej włączyła się prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego, która podczas grudniowej konferencji CUIwE przekonywała o konieczności
zmian w polskim szkolnictwie w kierunku podniesienia konkurencyjności
rodzimych uczelni. Szef resortu nauki stwierdziła m.in.: Najlepsi absolwenci szkół średnich, mając do wyboru studiowanie na kierunkach anglojęzycznych
w polskich uczelniach i studia w szkołach zagranicznych, coraz częściej wyjeżdżają z kraju (…), a niewielu studentów zagranicznych przyjeżdża do uczelni polskich. Prof. Grzegorz Michalski, dziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu
UŁ, podczas konferencyjnej debaty podkreślił, że w nieuniknionym procesie transformacji polskiego szkolnictwa wyższego zmianie powinny ulec
przede wszystkim programy nauczania. Gospodarka oparta w coraz większym stopniu na wiedzy oczekuje coraz większej liczby dobrze wykształconych
pracowników. Nie jest ważne, w jakiej instytucji człowiek pobiera naukę. Ważne
są efekty uczenia się. Nie chodzi o to, by student uczestniczył w coraz większej
liczbie kursów. Chodzi o to, by przyrastała jego wiedza i umiejętności.
Profesor Tadeusz Pilch, przewodniczący Rady Naukowej Centrum
Upowszechniania Innowacji w Edukacji, podmiotu merytorycznie wspierającego działania projektowe, w swojej wypowiedzi podczas czerwcowej konferencji prasowej projektu CUIwE zaznaczył, iż zmiany polskiego
szkolnictwa wyższego to bardzo szeroki i długofalowy proces: Uniwersytet zaczyna się w przedszkolu. Jeżeli zaniedbamy ten okres edukacji, to później nie
da się tego nadrobić. Od lat 70. ubiegłego wieku zawsze jesteśmy w ogonie, jeśli
chodzi o nakłady na szkolnictwo wyższe. Teraz dodatkowo przodujemy w liczbie
ludzi z dyplomami, którzy wyjeżdżają za granicę. Każdego roku pozbywamy się
kilkudziesięciu tysięcy najlepiej wykształconych osób. Jeśli nie znajdziemy dla
nich miejsca w kraju, to wszelkie zmiany i reformy w szkolnictwie wyższym będą
zabiegami bezsensownymi.
Dostrzegając ogromne znaczenie młodej kadry naukowej dla przyszłości polskich uczelni członkowie Rady Naukowej CUIwE, przedstawiciele
pięciu uczelni wyższych z całej Polski zainicjowali cykl trzech seminariów – wchodzących w skład projektu centrum – poświęconych dylematom młodej kadry naukowej. Uczestnicy spotkań – 191 osób, w 80 proc.
magistrzy i doktorzy – brali udział w burzliwych dyskusjach, kierując
się główną ideą seminariów, jaką stanowiła identyfikacja barier i możliwości rozwoju naukowego początkujących akademików powiązanego
z potrzebami ekonomicznymi, kulturowymi, interesami politycznymi.
Spotkania stały się inspiracją do podjęcia dodatkowych badań sondażowych rzucających światło na aktualne ograniczenia, szanse i problemy
młodych naukowców.
Wyniki przeprowadzonych ankiet wśród 249 młodych pracowników
naukowych wskazują, iż połowa badanych na pracę naukową poświęca
z trudem kilka godzin w tygodniu, co w oczywisty sposób przekłada się
na jej jakość – podkreślał na spotkaniu z dziennikarzami kierownik CUIwE
dr Marek Kulesza. Wśród czynników utrudniających pracę naukową, aż
80 proc. ankietowanych wymieniło niskie zarobki. W związku z tym ponad połowa badanych, oprócz pracy na macierzystej uczelni, dorabia też
w innych miejscach. Zdaniem młodych naukowców, dużym problemem
stają się również: brak pieniędzy na udział w konferencjach i nadmiar
zajęć dydaktycznych. Znaczna cześć ankietowanych, 38 proc., wskazała
przy tym na niedostateczną liczbę kontaktów międzynarodowych.
Profesor Tadeusz Pilch w recenzji poseminaryjnej publikacji projektu centrum pt. W obliczu nowych wyzwań. Dylematy młodej kadry naukowej
(pod redakcją naukową mgr Marty Kuleszy, dr Marcina Kafara) napisał:
INNOWACJE W EDUKACJI
(…) bez ostrych i prawdziwych diagnoz rzeczywistości
akademickiej polskie szkolnictwo wyższe może dryfować ku
bylejakości. Należy pamiętać, że ten bezprecedensowy rozwój szkolnictwa wyższego po 1989 roku stworzył zjawisko
polimorficzne i częściowo uwolnione spod rygorów tradycji
i nadzoru rzeczywistego. Bez nowych regulacji, bez stworzenia specyficznego klimatu – koniecznego perfekcjonizmu
w samej istocie nowej akademickości – będziemy zapleczem
Europy. Do reformowania i naprawy najbardziej predysponowani są sami akademicy, a w szczególności młode pokolenie akademików.
Uwidaczniające się niepokojące niedomagania
w dzisiejszym szkolnictwie wyższym w Polsce oraz
konieczność zaproponowania pożądanych kierunków przemian stały się ważnym przedmiotem aktywności Centrum Upowszechniania Innowacji
w Edukacji. Inicjatorzy CUIwE – wśród których należy wymienić w szczególności: prof. Grzegorza Michal-
skiego, prof. Danutę Urbaniak-Zając – prodziekana
WNoW UŁ, prof. Jacka Piekarskiego, prof. Tadeusza
Pilcha, dr Marka Kuleszę – w związku ze zbliżającym
się zakończeniem finansowania projektu, pragną sformułować końcowe wnioski i przedstawić propozycje
zmian, które będą nawiązywać do planowanej nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz
stopniach naukowych i tytule naukowym.
Wytyczone obszary i kierunki koniecznych zmian
polskiego szkolnictwa wyższego przez naukowców,
uczestników projektu, ujęte także w pracach zbiorowych projektu przekazane zostaną w postaci listu
otwartego do ministra nauki i szkolnictwa wyższego
prof. Barbary Kudryckiej, jako zaproszenie do powszechnej debaty w dziele naprawy szkolnictwa wyższego.
Więcej informacji na stronie projektu:
www.cuiwe.uni.lodz.pl

Patrycja Dynek
POPULARYZACJA NAUKI
CYWILIZACJA BIZANTYŃSKO-PRAWOSŁAWNA
Chyba nikt dziś już nie ma wątpliwości, iż
wiele zagadnień z historii cywilizacji trudno jest ukazać w odpowiednim świetle
na podstawie warsztatu metodologicznego tylko jednej dziedziny humanistycznej,
z pominięciem osiągnięć nauk pokrewnych. Żyjemy w czasach, w których coraz
bardziej upowszechniają się badania interdyscyplinarne, toczą się też dyskusje
nad poszerzeniem oferty edukacyjnej
szkół wyższych o nowe kierunki studiów,
łączące w sobie podstawy programowe
dwóch lub więcej specjalizacji.
Interdyscyplinarność w badaniach humanistycznych promują na Uniwersytecie Łódzkim m.in. Katedra
Historii Bizancjum (Wydział Filozoficzno-Historyczny) i Zakład Paleoslawistyki i Kultury Ludowej przy
Katedrze Slawistyki Południowej (Wydział Filologiczny). Fakt znamienny, zważywszy na zainteresowania
naukowe pracowników obu jednostek, koncentrujące
się wokół obszaru cywilizacji bizantyńsko-prawosławnej, charakteryzującej się wyjątkową różnorodnością,
a tym samym wymagającej od badacza nieustannego
odwoływania się do dorobku różnych dziedzin: historii, filologii, teologii, historii sztuki itp.
Wykłady otwarte
Zainaugurowana dwa lata temu współpraca bizantynistyczno-slawistyczna znajduje swe odzwierciedle-
nie m.in. w cyklu wykładów otwartych, odbywających
się w gmachu Instytutu Historii UŁ oraz w siedzibie
Katedry Slawistyki Południowej UŁ, adresowanych
do studentów, doktorantów i pracowników naukowych, reprezentujących wszystkie dziedziny humanistyki. W ubiegłym roku akademickim odbyły się cztery
spotkania – pisaliśmy o tym w artykule pt. Na skrzyżowaniu tradycji (Kronika, 2009, nr 4/5).
W tym roku akademickim kontynuowany cykl rozpoczęto prelekcją na temat kultury późnego antyku
rzymskiego, z której Cesarstwo Bizantyńskie, a tym
samym także cywilizacja obszaru Slavia Orthodoxa,
wywodzi swe duchowe korzenie. Profesor Sławomir
Bralewski z Katedry Historii Bizancjum 18 listopada
2009 r. wprowadził zgromadzonych słuchaczy w tajniki
wzajemnego przenikania się w pierwszych stuleciach
>
29
POPULARYZACJA NAUKI
naszej ery dwóch światów – pogańskiego i chrześcijańskiego, odwołując się do historii i programu ikonograficznego jednego z zabytków kultury materialnej
cesarstwa z IV w. – porfirowej kolumny, ustawionej
przez Konstantyna Wielkiego na forum w Konstantynopolu. Wystąpienie urozmaicił pokaz multimedialny, zawierający zarówno aktualne fotografie omawianego obiektu, jak i rekonstrukcje komputerowe,
ukazujące przypuszczalny wygląd zabytku w chwili
jego powstania.
Po historykach przyszła kolej na filologów
– 20 stycznia tego roku w murach Instytutu Historii
gościła dr Małgorzata Skowronek z Zakładu Paleoslawistyki i Kultury Ludowej, prezentując odczyt
nt. Pierwsi świadkowie. Marta, Longin i Weronika w słowiańskiej tradycji rękopiśmiennej. Tematyka wykładu
okazała się niezwykle interesująca – słuchacze mogli
zapoznać się z odbiegającymi od przekazów oficjalnych tekstami literackimi i legendami o bohaterach
Nowego Testamentu pozostających na drugim planie
najważniejszych wydarzeń z życia Chrystusa. Prelekcji towarzyszyła prezentacja najnowszej publikacji
łódzkich slawistów – tomu Biblia Slavorum Apocryphorum. Novum Testamentum (red. – G. Minczew. I Petrov,
M. Skowronek, Łódź 2009) – będącej pokłosiem międzynarodowej konferencji naukowej, która odbyła
się w Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym UŁ
15-17 maja 2009 r. Pisaliśmy o tym również w wyżej
wymienionym numerze Kroniki.
Konstantynopolitańscy kibice
i słowiańscy święci
Łódzcy naukowcy nie unikają również podejmowania badań nad zagadnieniami związanymi z życiem codziennym i kulturą masową interesującego
ich obszaru. Świadczy o tym chociażby tematyka
kolejnego wykładu otwartego. W jednym z gmachów Wydziału Filologicznego 24 marca prof. Teresa
Wolińska z Katedry Historii Bizancjum w prelekcji
nt. Bizantyńscy kibice i ich idole uzmysłowiła słuchaczom, jak wielkie znaczenie w życiu Konstantynopolitańczyków miały wyścigi rydwanów. Popularność
tego sportu w średniowieczu wykazała odwołując
się do wielu różnorodnych źródeł, m.in. historiografii bizantyńskiej i traktatów Ojców Kościoła, ilustrując wywód ciekawym materiałem ikonograficznym
zawierającym reprodukcje przedstawień wyścigów
rydwanów w sztukach plastycznych cesarstwa oraz
komputerowe rekonstrukcje konstantynopolitańskiego hipodromu. Wykład wzbudził zainteresowanie zwłaszcza młodszej części zgromadzenia, o czym
może świadczyć olbrzymia wprost liczba pytań
od studentów obecnych na sali.
Na początku maja w murach naszej uczelni gościł
doc. dr Dimo Czeszmedżiew, historyk, paleoslawista,
pracownik naukowy Uniwersytetu im. Paisjusza Chilendarskiego w Płowdiwie (Bułgaria) oraz Centrum
Badań Cyrylo-Metodejskich Bułgarskiej Akademii
Nauk. Zaprezentował wykład nt. Żywot świętych męczenników z Tyberiopola w tradycji bizantyńskiej i słowiań-
30
skiej, ukazujący – za pomocą omówienia wielu mało znanych zabytków
średniowiecznego piśmiennictwa – istotę powiązań literatury starobułgarskiej z wzorcami hagiografii bizantyńskiej.
Niesamowita Słowiańszczyzna
Wypada odnotować, iż tematyka bizantyńsko-słowiańska cieszy
się znaczną popularnością wśród studentów Uniwersytetu Łódzkiego
– zarówno przyszłych filologów, jak i historyków. Najwymowniejszym
dowodem na rosnące zainteresowanie młodych humanistów dziejami
i kulturą południowo-wschodniej Europy jest obecność tej problematyki
na konferencjach organizowanych przez działające na UŁ koła naukowe.
Dla przykładu: od 19 do 21 marca podczas III Łódzkiej Wiosny Młodych
Historyków – międzynarodowej konferencji studencko-doktoranckiej,
odbywającej się cyklicznie w murach Instytutu Historii z inicjatywy
Studenckiego Koła Naukowego Historyków – odbyło się sympozjum
pod hasłem Niesamowita Słowiańszczyzna.
Projekt ten, przygotowywany przez SKNH wspólnie z afiliowanym przy
Katedrze Slawistyki Południowej Kołem Naukowym Slawistów im. św. św.
Cyryla i Metodego, znalazł niezwykle szeroki odzew w kręgach młodych
badaczy. Organizatorzy otrzymali olbrzymią liczbę zgłoszeń z kilkunastu
polskich i zagranicznych ośrodków akademickich – od studentów, doktorantów oraz młodszych pracowników naukowych. Nie mniej imponujące
okazało się zróżnicowanie tematyczne wystąpień: referenci skupiali się zarówno na najstarszych dziejach Słowiańszczyzny, podkreślając jej związki
z Bizancjum, jak i na wielu zagadnieniach z nowożytnej kultury Słowian
Wschodnich, Południowych i Zachodnich.
Warto również nadmienić, iż większość zaprezentowanych w czasie
sympozjum referatów zostanie wydana drukiem w czwartym tomie cyklicznej publikacji naukowej SKNH UŁ – Vade Nobiscum, który ukaże się
najprawdopodobniej w ostatnim kwartale tego roku.
Dalsze plany
Wydanie publikacji, będącej pokłosiem spotkań bizantynistyczno-slawistycznych, zapowiadają również pracownicy Katedry Historii Bizancjum oraz Zakładu Paleoslawistyki i Kultury Ludowej. Co więcej,
biorąc pod uwagę duże zainteresowanie studentów, zgodnie utrzymują,
iż cykl wykładów otwartych będzie kontynuowany w kolejnym roku
akademickim. 
Zofia Brzozowska
STUDENCKA KULTURA
Artyści w Wieży Babel
W auli Centrum Konferencyjnego Uniwersytetu
Łódzkiego 7 czerwca odbył się uroczysty koncert pożegnalny, podczas którego studenci zaprezentowali
swoje zainteresowania i umiejętności. Miłym akcentem było uczestnictwo w nim nie tylko obecnych studentów i nauczycieli, ale także wielu absolwentów
i dawnych wykładowców (niektórzy przyszli nawet
z wnuczętami, co należy do starych, dobrych tradycji
Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców UŁ).
Obowiązki sprawnych konferansjerów pełniła para
studentów z Jemenu i Palestyny – Sara Haider i Tareq Taha. Program artystyczny składał się z tańców,
śpiewów, recitali instrumentalnych, a także bardzo
udanych występów teatralnych. Szczególny entuzjazm wywołało wirtuozowskie wykonanie Schodów
do nieba Led Zeppelin przez gitarzystę Aleksandra
Liperovskiego z Gruzji, występy pianistyczne Darii
Skripnik z Ukrainy oraz taniec towarzyski w wykonaniu Violety Kanibołotskiej z Ukrainy i jej łódzkiego partnera z tanecznych parkietów. Swoimi głosami
zachwyciły Oksana Baraniuk i Alina Renkas także
z Ukrainy oraz Marina Ten z Kazachstanu.
Wszyscy świetnie się bawili podczas aktorskiego
popisu studentów, którzy zaprezentowali najzabawniejsze fragmenty Zemsty Aleksandra Fredry. Przedstawienie zostało niezwykle starannie przygotowane
przy udziale całej grupy pod kierownictwem opiekunki Aleksandry Kubackiej. Własnoręcznie była wykonana scenografia i rekwizyty, a aktorzy mieli nawet
teatralne kostiumy z początku wieku XIX!
Rozstrzygnięto całoroczny konkurs na najciekawszą
fotografię – wygrało wzruszające zdjęcie Dzieciństwo
autorstwa Chińczyka Hong Yin Song, ale poruszenie
wywołały też inne fotografie. Okazało się, że reprezentanci krajów azjatyckich, nie tak chętnie jak inni występujący na estradzie, wypowiadają się bardzo interesująco poprzez fotografię. Konkurs ten był więc strzałem
w dziesiątkę, dał szansę ekspresji wszystkim, również
tym, których spontaniczność krępują rodzime więzy
kulturowe. Był też zabawny konkurs z wiedzy o Polsce, Łodzi i języku polskim.
Dyrekcja studium uhonorowała nagrodami i dyplomami słuchaczy zasłużonych dla kultury i życia studenckiego: Darię Skripnik, Alinę Renkas i Oksanę Baraniuk z Ukrainy, Aleksandra Liperovskiego z Gruzji,
Sarę Haider z Jemenu i Marinę Ten z Kazachstanu.
Ciekawym dla studentów uzupełnieniem koncertu
był wywiad z gościem honorowym Johnem Abrahamem Godsonem, pochodzącym z Nigerii. Jest to czło-
Fot.: Hong Yin Song
Przyjeżdżają z całego świata, by uczyć się języka polskiego na potrzeby studiów, biznesu, pracy zakonnej, lepszego kontaktu z ukochaną osobą, jej językiem i kulturą…
Któż zliczyłby wszystkie motywacje? Warto do nich wrócić przy okazji nowego roku
akademickiego, przypominając jednocześnie zakończenie minionego, będącego
wówczas czasem podsumowań i pożegnań.
Dzieciństwo – zdjęcie uznane za najciekawsze w całorocznym konkursie fotograficznym
wiek o wielu zainteresowaniach i umiejętnościach. Mówił o cudzoziemcach, którzy odnieśli nad Wisłą sukcesy biznesowe i naukowe. Jego kariera w Polsce (radny
Rady Miejskiej w Łodzi) stanowi doskonały przykład
sukcesu Afrykańczyka w naszym społeczeństwie.
Sławomir Rudziński w artykule Pisanki po raz drugi na temat kultury polskiej jako elementu dydaktyki języka polskiego, zamieszczonym w poprzedniej
Kronice, zadawał pytanie: Czy możemy poznać język, nie
znając jego kulturowych i obyczajowych korzeni? Z okazji końca roku akademickiego warto zwrócić uwagę
na inny aspekt pracy z cudzoziemcami w studium,
które po latach wielu ze słuchaczy traktuje jak swój
pierwszy polski dom. Od dwóch lat, wraz ze zmianą dyrekcji, powróciło ono do dobrej tradycji, której
twórczynią w wielkiej mierze była Barbara Machejko,
wszechstronnego, a nie tylko akademickiego rozwoju
słuchaczy. Jest więc miejsce i na kulturę, na rozwój
własnych umiejętności, zdolności oraz zainteresowań.
W zeszłym roku – dzięki pasji i umiejętnościom jednej ze słuchaczek – w studium powstał międzynarodowy zespół uczących się arabskiego tańca brzucha.
Inspiratorką i instruktorką, a także główną gwiazdą
była bynajmniej nie Arabka, lecz drobna, rudowłosa
dziewczyna z Białorusi Katarzyna Dyszko. Studenci
śpiewają, tańczą, piszą wiersze i artykuły do gazety
Babel, a nawet próbują swoich sił aktorskich, reżyserskich i scenograficznych.
>
31
STUDENCKA KULTURA
Fot.: Aneta Romańska
Moja Łódź
Taniec palestyński
Osobą, która z zamiłowania i urzędu patronuje tym
zajęciom, jest przede wszystkim Sławomir Rudziński, a wspomagają go inni nauczyciele pasjonaci. Praca z cudzoziemcami przyciąga bowiem osoby, które
chętnie wychodzą poza opłotki własnego przedmiotu nauczania, szczególnie wrażliwe na język i kulturę. I tak, na przykład, nieżyjący już matematyk Piotr
Muszycki, znany w Polsce z laurów na konkursach
poetyckich, potrafił napisać dowolnie wyrafinowany formalnie wiersz na każdy temat. Do celniejszych
przykładów jego twórczości należy dowcipny, dwunastowersowy skrót Pana Tadeusza, gdzie w każdym
wersie (trzynastozgłoskowcu) została streszczona
kolejna księga epopei. Nieoceniona pomoc dla maturzystów! Wykładowca fizyki Bogumiła Włodarek,
znana dziś w Łodzi dzięki recitalom własnej poezji
śpiewanej, wraz z matematyczką Danutą Wróbel
pomagają studentom w redagowaniu ich czasopisma Babel, które powstało kilkanaście lat temu z inicjatywy znanego poety, polonisty studium Michała
Daleckiego. O rozwój kulturalny i integrację studentów polonijnych dba przede wszystkim związany ze
Wspólnotą Polską polonista Janusz Bomanowski.
Organizacyjne i plastyczne talenty polonistek Anety
Romańskiej i Małgorzaty Krzywańskiej sprzyjają
atrakcyjnemu urządzaniu imprez związanych z prezentacją kultury polskiej i przenoszeniu ich na gazetki w gablotach oraz do kroniki studium.
Znakomitym sposobem na bezbolesne – jakby mimochodem – ćwiczenie niełatwej polskiej fonetyki jest
przygotowywanie spektaklu teatralnego pod kierunkiem polonistki Aleksandry Kubackiej. Wszystkie
te inicjatywy nauczycieli znajdują inspirację i wsparcie w kierownictwie placówki. Twórczość poetycka
i reżyseria imprez literacko-plastycznych nie jest obca
dyrektor prof. Grażynie Zarzyckiej, zaś starsi yapowicze pamiętają zapewne kabaretowy talent jej zastępcy
dr. Grzegorza Rudzińskiego.

Alicja Skalska
Drugi Londyn – myślę wiosennym porankiem lub o zmierzchu, kiedy całe miasto
chowa się we mgle. Drugi New York – myślę w porze obiadu, kiedy całe miasto jest
rozświetlone słońcem. Drugie Las Vegas
– myślę, kiedy wieczorem lub w nocy miasto wyłania się zza świateł.
Pierwsze miasto w Polsce, gdzie chciałabym studiować – myślę siedząc w akademiku przy oknie z kubkiem gorącej kawy. Pierwsze miasto w Polsce, gdzie
chciałabym spędzić swoją młodość – myślę siedząc
przy barze w klubie. Pierwsze miasto w Polsce, gdzie
chciałabym zostać na stałe – myślę idąc Piotrkowską.
Dla kogoś tam Łódź jest jednym z najbardziej nudnych miast w Polsce. Dla kogoś tam Łódź jest jednym
z najbardziej brzydkich miast w Europie. Dla kogoś
tam Łódź jest jednym z najbardziej znienawidzonych
miast w świecie.
Dla mnie... Czym jest Łódź dla mnie? Miastem pałaców i jednej ulicy? Tak, bo każdy – nawet najmniejszy
i zaniedbany pałacyk – fascynuje mnie. Tak, bo Piotrkowska zadziwia mnie za każdym razem, kiedy po
niej spaceruję.
Każde miasto ma serce w swym centrum, na jakimś placu czy dawnym rynku. Sercem Łodzi jest
Piotrkowska.
Czym jest Łódź dla mnie? Miastem studenckim?
Oczywiście. Tysiące studentów polskich, setki studentów zagranicznych i Studium Języka Polskiego dla
Cudzoziemców (pierwsze w Polsce!).
Czym jest Łódź dla mnie? Miastem rozrywki? Jak
najbardziej. Dziesiątki klubów z atmosferą, muzyką
i wnętrzem na każdy gust. Setki restauracji, pubów
i kawiarni. Codzienne wernisaże, cotygodniowe
świetne koncerty, na które nie musisz wydawać dużo
pieniędzy. Co miesiąc jakieś wydarzenie kulturalne,
na które nie żałuje się żadnej złotówki. Wydarzenia
na skalę ogólnopolską i światową, które pozwalają Łodzi zabiegać o status kulturowej stolicy Europy 2016.
Za każdym razem, kiedy spaceruję po mieście lub
siedzę na parapecie okiennym, patrząc na zachód
słońca, przychodzi mi do głowy, że nie ma nikogo, kto
byłby tak mocno zakochany w tym mieście jak ja.
I żadne karaluchy w akademiku, ani długi okres
złej pogody od jesieni do wiosny i nawet szaleni kibice
piłki nożnej nie zmuszą mnie, bym powiedziała, a nawet pomyślała, że chce mi się do domu lub do innego
miasta w Polsce. Jest tu tyle ulic, których jeszcze nie
zwiedziłam, tyle rzeczy, których nie nauczyłam się,
i tylu ludzi, których nie poznałam.
Uważam, że tu mi najlepiej.

Maryna Nowicka
Polonia (Białoruś)
32
WSPÓŁPRACA ZAGRANICZNA
Spotkanie politologów
Na zaproszenie dziekana Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego prof. Tomasza Domańskiego z oficjalną wizytą na Uniwersytecie
Łódzkim w dniach 26-28 lutego przebywała delegacja Wydziału Politologii Państwowego Moskiewskiego Uniwersytetu im. M.W. Łomonosowa.
Dziewięcioosobowej delegacji przewodniczył dziekan Wydziału Politologii Państwowego Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego im. M.W. Łomonosowa prof. Andriej Juriewicz Szutow. Celem wizyty
było uzgodnienie planów współpracy obydwu wydziałów na najbliższe lata w nawiązaniu do umowy
o bezpośredniej współpracy uniwersytetów; moskiewskiego i łódzkiego.
Na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych 26 lutego odbyło się spotkanie władz
obydwu wydziałów z kierownikami i pracownikami
jednostek WSMiP, w którym z ramienia Uniwersytetu Łódzkiego udział wzięli: prorektor UŁ ds. nauki
prof. Antoni Różalski, dziekan Wydziału Studiów
Międzynarodowych i Politologicznych prof. Tomasz
Domański oraz prof. Paweł Chmielewski – pełnomocnik rektora UŁ ds. współpracy z Państwowym
Moskiewskim Uniwersytetem im. M.W. Łomonosowa. Spotkanie poświęcone było prezentacji struktury,
zakresu działalności, osiągnięć naukowych wydziałów. Prowadziła je prof. Alicja Stępień-Kuczyńska,
pełnomocnik dziekana WSMiP ds. współpracy z Wydziałem Politologii moskiewskiej uczelni.
Spotkanie zgromadziło blisko stu uczestników.
Towarzyszyły mu prezentacje dorobku i stanu badań
katedr wchodzących w skład obu wydziałów, wystąpienia członków samorządu studenckiego Wydziału
Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ,
przedstawiciela Departamentu Promocji Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi, a także wystawa publikacji
pracowników WSMiP.
Określono kierunki dalszej współpracy między obydwu wydziałami, a także podsumowano stan dotychczasowych osiągnięć współpracy dwustronnej. Profesor A. Stępień-Kuczyńska podkreśliła m.in. znaczenie
wymiany studenckiej, doktoranckiej i kadry naukowej,
dającej możliwość odbywania staży naukowych, realizacji zajęć dydaktycznych i kwerend bibliotecznych,
z których to możliwości korzystali licznie studenci
i pracownicy wydziałów zarówno łódzkiego, jak i moskiewskiego uniwersytetu.
Bliska współpraca wydziałów owocuje wieloma
konferencjami i seminariami. Naukowcy z Wydziału
Politologii moskiewskiego uniwersytetu uczestniczyli
we wszystkich konferencjach organizowanych od roku
2001 na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych przez Katedrę Systemów Politycznych.
Przy współudziale Wydziału Politologii Uniwersytetu
Moskiewskiego zorganizowana została Polsko-Rosyjska
Szkoła Politologiczna: Państwo – Polityka – Społeczeństwo, Tuła – Moskwa
6-10 września 2007.
Drugiego dnia wizyty rosyjskiej delegacji odbyło się seminarium
naukowe Polska – Rosja: doświadczenia transformacji. Oprócz rosyjskich
i łódzkich politologów udział w nim wzięli: prof. Paweł Chmielewski,
prof. Jerzy Grobis (Wydział Filozoficzno-Historyczny UŁ), prof. Barbara
Olaszek (Katedra Literatury i Kultury Rosyjskiej Instytutu Rusycystyki
UŁ), prof. Władimir Kutjawin (Uniwersytet w Samarze), prof. Andrzej
Czajowski, dr hab. Walenty Baluk (politolodzy z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego), prof. Marek Barański (Instytut
Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach), prof. Andrzej Stelmach (Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu), prof. Roman Bäcker (Wydział Politologii i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu).
Seminarium prowadzone przez prof. A. Stępień-Kuczyńską i prof. A.J.
Szutowa składało się z dwóch części. Pierwsza poświęcona była wewnętrznym aspektom transformacji w Polsce i Rosji, druga zaś międzynarodowemu otoczeniu systemów politycznych, w których dokonywały i dokonują
się przeobrażenia ustrojowe. Obrady miały otwarty charakter okrągłego stołu, co zachęcało do dyskusji, zdecydowanie przyczyniając się do lepszego
zrozumienia meandrów transformacji w obu państwach.
Łódzcy naukowcy zaprosili przedstawicieli Wydziału Politologii Uniwersytetu Moskiewskiego do udziału w międzynarodowej konferencji naukowej Międzynarodowe i wewnątrzpolityczne konsekwencje rozpadu Związku
Radzieckiego: 20 lat doświadczeń, która ma odbyć się w listopadzie 2011 r.
Alicja Stępień-Kuczyńska
Projekt polsko-niemiecki
Katedra Badań Niemcoznawczych Uniwersytetu Łódzkiego
– pozostająca od roku 2009 w bliskich związkach partnerskich z Uniwersytetem w Erfurcie – po raz kolejny podjęła
się współorganizacji spotkania polsko-niemieckiego. W tym
roku rozszerzyło ono swoją formułę i odbyło się w Łodzi
i Erfurcie, obydwu zaprzyjaźnionych miastach.
Oprócz sześciodniowej wizyty studentów niemcoznawstwa w Buchenwaldzie na przełomie kwietnia i maja, do Łodzi przyjechała grupa
z Erfurtu, goszcząca na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ w połowie maja.
Pomysłodawcami tegorocznego projektu były zarówno strona niemiecka (Ramona Bräu ze Stiftung Gedenkstätte Buchenwald oraz dr Dagmara Jajeśniak-Quast z Katedry Historii Europy Środkowowschodniej
Uniwersytetu w Erfurcie), jak i polska (dr Ernest Kuczyński z Katedry
33
>
Fot.: Ernest Kuczyński
WSPÓŁPRACA ZAGRANICZNA
Studenci z Uniwersytetu w Erfurcie i Uniwersytetu Łódzkiego podczas zwiedzania wystawy w Pałacu Poznańskiego
Fot.: Ernest Kuczyński
Badań Niemcoznawczych UŁ), które wspólnie podjęły
się organizacji projektu Unternehmer und Unternehmenskultur in Ostmitteleuropa im 19. und 20. Jahrhundert.
Zakres tematyczny polsko-niemieckiego spotkania
obejmował szeroki kontekst kulturowy XIX i XX wieku, w którym obok wydarzeń stricte historycznych
(industrializacja, I i II wojna światowa, narodowy
socjalizm) kluczową rolę odgrywały pojęcia szczegółowe, związane z tematyką projektu (przemysłowiec,
fabrykant, wyzysk pracownika, praca przymusowa,
obóz koncentracyjny czy kapitalizm). Z kolei program
wymiany oprócz aspektów ściśle kulturowych i krajoznawczych zawierał bogate treści naukowo-dydaktyczne, związane m.in. z:
Seminarzyści polsko-niemieckiego spotkania (Weimar)
34
 historią i funkcjonowaniem obozu w Buchenwaldzie
 kwestią pracy przymusowej w obozach koncentracyjnych
 obrazem przedsiębiorstwa i przedsiębiorcy w dobie
industrializacji
 tematyką Niemców łódzkich w XIX i XX wieku
 poszukiwaniem śladów narodowego socjalizmu w Weimarze i Łodzi (Kuźnia Romów, Bahnstation Radegast, obszar byłego getta Litzmannstadt)
 funkcjonowaniem podobozu Laura (filia obozu w Buchenwaldzie), gdzie podczas II wojny światowej produkowano mechanizmy napędowe do rakiet V-2
 odkrywaniem architektury przemysłowej oraz fabrykanckiej w Łodzi.
Warto zaznaczyć, iż w trakcie trwania obu spotkań
polscy i niemieccy studenci pracowali w mieszanych
grupach, których zadaniem było przygotowanie prezentacji obejmującej następujące kręgi tematyczne:
Historia rodziny Poznańskich, Industrializacja w Łodzi
w XVIII i XIX w. na przykładzie rodziny Geyerów, Scheiblerów i Herbstów, Życie w getcie łódzkim widziane oczami fotografów, Warunki życia w getcie łódzkim i jego rola
gospodarcza oraz Praca przymusowa w Buchenwaldzie.
W celu opracowania ww. tematów studenci nie tylko
zwiedzali wybrane miejsca, robili zdjęcia i szukali stosownych materiałów w bibliotekach oraz archiwach
(m.in. w Archiwum Państwowym w Łodzi), lecz także przeprowadzili wiele wywiadów z mieszkańcami
Łodzi i Weimaru, w których pytali o treści związane
z interesującymi ich zagadnieniami.
Podczas realizacji projektu studenci z Łodzi i Erfurtu mieli sposobność pogłębienia wiadomości historyczno-kulturowych, a przede wszystkim skonfrontowania dotychczasowej wiedzy z rzeczywistym,
częstokroć niedostępnym w publikacjach obrazem
fabrykanckiej Łodzi, rodzin przemysłowców, obozów
koncentracyjnych czy życia w getcie. Jednak jedną
z największych korzyści z przeprowadzonego projektu była możliwość rozmów, wymiany doświadczeń
i dyskusji nad historią najnowszą, które nie tylko
umożliwiły nawiązanie nowych kontaktów, ale potwierdziły także dobrą kondycję dialogu polsko-niemieckiego.
Cieszy również fakt, iż tego typu spotkania zaczynają na stałe wpisywać się w program studiów niemcoznawczych – zgodnie z ustaleniami, współpraca
uniwersytetów: łódzkiego i erfurckiego będzie kontynuowana i już jesienią tego roku kolejna grupa studentów z Katedry Badań Niemcoznawczych będzie miała
okazję udać się do Niemiec.

Ernest Kuczyński
JUWENALIA 2010
Fot.: Konrad Ciężki
Tam z rąk p.o. prezydenta Łodzi Tomasza Sadzyńskiego symboliczne klucze od bram miasta
otrzymał przewodniczący Uczelnianej Rady Samorządu Studentów UŁ Piotr Berentowicz. W ten
sposób żacy przejęli władzę nad
miastem na czas trwania Juwenaliów 2010. Od tej chwili oficjalnie
rozpoczęło się studenckie święto
wiosny słuchaczy: Uniwersytetu
Łódzkiego, Politechniki Łódzkiej,
Uniwersytetu Medycznego oraz
Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości
i Zarządzania.
Razem po raz drugi
Główną ulicą Łodzi reprezentanci władz tych uczelni przemaszerowali wraz ze swoimi studentami, po wielu latach po raz drugi
razem. Korowodowi żaków towarzyszyły też najwymyślniejsze
juwenaliowe hasła, przyśpiewki
i igrce. Sensację wzbudzał Andrzej – zdezelowany do wszystkich możliwych granic fiat 125p,
którego silnik nie wytrzymał żółwiego tempa i weteran szos dotarł do pasażu Schillera napędzany
siłą żakowskich mięśni. Jaskrawo
pomalowany wehikuł na masce
miał dumny napis Universitas Lodziensis. To cudo techniki w drodze
losowania przypadło studentowi,
który otrzymał plakietkę z numerem 336.
W myśl zasady łączenia przyjemnego z pożytecznym juwenalia
to także czas na promocję aktywności żaków. Port studentów – impreza, która odbyła się 17 maja – stał
się okazją do prezentacji i reklamy organizacji oraz działających
w nich młodych ludzi. Podobnie,
jak i regionalna akcja Budujemy
Łódź studencką, której uczestnicy
wymieniali się doświadczeniami
i opiniami o funkcjonowaniu zrzeszeń i organizacji akademickich.
Natomiast 21 maja na placyku
pod gmachem XIV DS UŁ rozpoczęły się scenki rodzajowe, stanowiące tradycyjny element rywalizacji poszczególnych akademi-
Roześmiani, rozbawieni żacy maszerują Piotrkowską
ków o tytuł najlepszego domu studenckiego, co na stałe wpisało się już
w program żakowskiego święta wiosny. Sprzed czternastki korowód
studentów – spośród których jedynie nieliczni poprzebierali się z okazji
juwenaliów – w towarzystwie rektora UŁ prof. Włodzimierza Nykiela
i prorektora UŁ ds. studenckich i toku studiów prof. Pawła Maślanki
oraz wicekanclerza UŁ ds. rozwoju uczelni dr. Rafała Majdy – wyruszył
Barwny i radosny korowód studentów, który wyruszył
14 maja spod pomnika Kościuszki na placu Wolności,
zainaugurował tegoroczne juwenalia łódzkich studentów.
Tłum żaków, niekiedy fantazyjnie poprzebieranych, ruszył
Piotrkowską do pasażu Schillera.
w kierunku Lumumbowa. Mieszkańcy każdego z DS na osiedlu akademickim starali się jak najlepiej zaprezentować przed władzami uczelni
oraz kolegami z innych akademików.
Norris wyzywa rektora
Chuck Norris, czyli mieszkaniec VII DS UŁ Karol Piech, jako żywo przypominający strażnika Teksasu, wyzwał na krwawy pojedynek przed swoim
akademikiem rektora UŁ prof. Włodzimierza Nykiela. Śmiercionośne
colty zastąpione zostały jednak rakietkami od tenisa stołowego. Jego Magnificencja niczym nie speszony, pozbył się dostojnych szat rektorskich,
zakasał rękawy koszuli i tak dołożył nieszczęsnemu Norrisowi, że wyniku
pojedynku, z litości dla pokonanego, nie podajemy.
Powołane ad hoc jury, składające się z przedstawicieli władz uczelni oraz administracji domów studenckich, I miejsce i 2 tys. zł za najlepszą scenkę rodzajową przyznało mieszkańcom III DS UŁ, miejsce II
i 1,5 tys. zł przypadło mieszkańcom VII DS UŁ, a miejsce III oraz 1 tys.
zł – mieszkańcom X DS UŁ. Nagrody pieniężne ufundował prorektor UŁ
ds. studenckich i toku studiów.
>
35
dziły jednak zapasy w specjalnych grubych kostiumach
gwarantujących zawodnikom pełne bezpieczeństwo,
a zarazem wspaniałą zabawę. Podobnie, jak i gra
w piłkarzyki (trambambula), gdzie na specjalnie przygotowanym boisku, metalowych piłkarzy zastąpili studenci, od których sprawności fizycznej zależał wynik
meczu. III Lumumbiadę wygrał XIV DS UŁ.
Fot.: Emilia Białecka
Pod gołym niebem i w klubach
Fot.: Krzysztof Domaradzki
Juwenaliowy pochód żaków udaje się sprzed XIV DS UŁ
na Lumumbowo
W ostrych zmaganiach gry w piłkarzyki uczestniczyły też dziewczęta
Finał Lumumby Cup
Zgodnie z dotychczasową tradycją, pierwszego dnia juwenaliowych
igrców, w piątek 21 maja, na osiedlu akademickim rozegrany został
mecz finałowy Lumumby Cup. W tegorocznej edycji turnieju piłkarskiego – organizowanego od blisko trzydziestu lat – I miejsce zdobyła
reprezentacja XI DS UŁ, II – wywalczyła jedenastka II DS UM Synapsa,
a III drużyna IX DS Hades. Królem strzelców Lumumby Cup 2010 został
Piotr Dębicki z XI DS UŁ (16 goli). Najlepszym bramkarzem okazał się
Tomasz Papiewski z VIII DS UŁ.
Zwycięzcy otrzymali puchary z dedykacjami, medale, okolicznościowe
dyplomy i nagrody rzeczowe ufundowane przez sponsorów turnieju.
Poza finałem Lumumby Cup odbył się mecz piłkarski Policja – studenci
zakończony wynikiem 5:0 dla stróżów prawa oraz mecz pracownicy Rektoratu Uniwersytetu Łódzkiego – Policja zakończony też przegraną uczelni
0:4. W części spotkania jako zawodnik uczestniczył rektor UŁ, o którym
wiemy, że jest miłośnikiem sportu, i to nie tylko jako kibic.
Okazją do rywalizacji sportowej, a zarazem popularyzacji zdrowego
stylu życia były turnieje: plażowej piłki siatkowej, plażowej piłki nożnej,
streetballu i koszykówki, które gromadziły tłumy kibiców.
Zorganizowano także trzecią już z kolei Lumumbiadę, czyli parasportowe zawody rozgrywane między reprezentacjami poszczególnych akademików, w takich konkurencjach, jak: noszenie kurzych jaj na łyżeczkach,
zawodnicze spożywanie pączków czy rzut do celu. Największe emocje bu-
36
Juwenaliowe zabawy żaków w znacznej części odbywały się podczas imprez w klubach studenckich oraz
koncertów estradowych na centralnym placu Lumumbowa, które prowadził popularny aktor Tomasz Karolak. Tradycyjnie już scena była podzielona w piątek
21 maja na reggae i hip hop oraz rocka w sobotę. Wystąpili m.in.: Maleo Reggae Rockers, Afromental, Marika, Akurat, Piersi, Dirty Track. Mimo niezbyt sprzyjającej aury, koncerty zgromadziły setki młodych ludzi.
Po koncertach piątkowych, w sobotę, w samo południe – tradycyjnym już zwyczajem – utrudzonym
nocnymi igrcami żakom, pobudkę zrobili strażacy
z pobliskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 8 przy
ul. Tamka. Zajechali oni na Lumumbowo bojowym wozem z włączoną syreną i polewali wodą każdego, kto
tylko pojawił się w zasięgu ich sikawki.
Ci, którzy wstali z łóżek, mogli posilić się gratis
znakomitą grochówką z kuchni polowej, którą przygotowali słuchacze Wydziału Wojskowo-Lekarskiego
Uniwersytetu Medycznego.
W niedzielę wraz z zachodzącym słońcem odbyła
się plenerowa projekcja filmu Pulp fiction Quentina Tarantino, który został wybrany we wcześniejszym plebiscycie przeprowadzonym wśród żaków.
Tegoroczne juwenalia były wyjątkowe, zbiegły się
bowiem z 65-leciem Uniwersytetu Łódzkiego. Jubileusz uczelni był widocznym akcentem imprez studenckiego święta wiosny. Upamiętniony został także
na graffiti namalowanym przez studentów UŁ na południowej ścianie jednego z pawilonów osiedla akademickiego od strony ul. Pomorskiej.
Końcowym akcentem juwenaliów był mecz piłkarski na boisku SMS Łódź przy ul. Milionowej, rozegrany 26 maja przez jedenastki Uniwersytetu Łódzkiego
i Politechniki Łódzkiej. Zwyciężyła reprezentacja PŁ
stosunkiem bramek 2:1. Gościem honorowym spotkania piłkarzy obydwu uczelni była minister nauki
i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka.
Tegorocznemu świętu studenckiej wiosny towarzyszyło hasło W juwenalia w Łodzi łyk kultury nie zaszkodzi.
Stało się ono kolejną okazją do promocji naszej uczelni
i miasta. Zainteresowała się nimi bowiem, podobnie jak
w latach minionych, szeroka rzesza mieszkańców Łodzi
i regionu, a patronat medialny nad Juwenaliami 2010 objęło kilka redakcji, m.in. TVP Łódź, Radio Eska, Radio
Żak, portale – student.lodz.pl oraz mmlodz.pl

Przygot. i oprac.: S.B., A.G.
Z mowy obcej do polskiej…
Konferencja o przekładach literatury socjologicznej nt. Z mowy obcej do polskiej i z powrotem. „Tłumaczenia książek socjologicznych – jakość, problemy, wyzwania...” odbyła się
na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego od 27 do 28 maja.
W obradach wzięło udział 40 uczestników z krajowych i zagranicznych ośrodków akademickich. Prelegenci reprezentowali uniwersytety: Mikołaja Kopernika, warmińsko-mazurski, rzeszowski, jagielloński,
warszawski, łódzki, szczeciński, a także Akademię
Górniczo-Hutniczą. W konferencji wzięli udział goście
z Erasmus University Rotterdam i Iberika Sprachschule
w Berlinie oraz tłumacze praktycy z Łodzi i Lublina.
Gości powitali: dziekan Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ prof. Jan Gajda, dyrektor Instytutu Socjologii UŁ Wielisława Warzywoda-Kruszyńska
oraz kierownik Katedry Socjologii Organizacji i Zarządzania UŁ prof. Krzysztof T. Konecki.
Podczas pierwszej sesji tematycznej poprowadzonej
przez prof. Janusza Muchę z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie swoje referaty wygłosiło pięcioro
gości. Pierwsza prezentacja Jak się tłumaczyć? Analiza przekładu „Cross Cultural Competence” na „Kompetencje międzykulturowe” przedstawiona została przez
prof. Sławomira Magalę z Erasmus University w Rotterdamie oraz Jarosława Dąbrowskiego z Lublina. Prezentacja miała na celu ukazanie rozmaitych trudności
w tłumaczeniu. Według autorów, mogą mieć one pochodzenie kontekstualne, leksykalne i interpretacyjne.
Drugim referatem tego dnia były Przekłady prac
Luhmanna na język polski zaprezentowane przez
dr. Jana Winczorka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Autor podjął się analizy istniejących przekładów prac
Niklasa Luhmanna na język polski (Systemy społeczne, Funkcja religii, Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa socjalnego, Semantyka miłości, Realność mediów
masowych i in.) pod kątem spójności terminologicznej
i adekwatności teoretycznej.
O Niektórych problemach z tłumaczeniem „Analizy
ramowej” Ervinga Goffmana z perspektywy tłumacza
opowiedział, w trzecim referacie tej sesji, dr Stanisław
Burdziej z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego
w Olsztynie. Referat był przeglądem głównych problemów translacyjnych, jakie wiążą się z wprowadzonymi
przez Goffmana istotnymi pojęciami-neologizmami.
Jako ostatni w przedpołudniowej sesji zaprezentowany został referat zatytułowany „Urządzenie”, „zastosowanie”, „układ” – tłumaczenia pojęcia le dispositif
Michela Foucaulta i ich implikacje dla postfoucaultowskich
analiz władzy. Magister Magdalena Nowicka z Uniwersytetu Łódzkiego zaprezentowała różnorodne
sposoby tłumaczenia pojęcia dyspozytywu seksualności (dispositif de sexualité).
Sesja popołudniowa odbyła się w muzeum sztuki
ms2 w kompleksie Manufaktura. Swój drugi referat
nt. Słowa i obrazy między nauką a sztuką (o przekładach
Susan Sontag) wygłosił prof. Sławomir Magala. We-
dług referenta, Susan Sontag przeszła do historii kultury współczesnej jako autorka esejów o tendencjach
w kulturze współczesnej wyłaniających się z przyspieszonej interakcji elit kulturotwórczych w Nowym
Jorku lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w.
Od chwili śmierci w roku 2004 utrwaliło się przekonanie, że najpoważniejszym jej wkładem w rozumienie otaczających nas procesów komunikacji społecznej i waloryzacji estetycznej są dwa zbiory esejów
poświęconych fotografii, a mianowicie O fotografii
z roku 1973 i Widok cudzego cierpienia z 2003 r. W ostatnich esejach polemizuje ze swoimi starszymi o 30 lat
poglądami, krytykując je, jako konserwatywne. Profesor Magala przełożył zarówno pierwszą, jak i drugą
wspomnianą pozycję.
Profesor Krzysztof T. Konecki odczytał werdykt
jury konkursu nagrody PTS za najlepsze tłumaczenie
książki socjologicznej w roku 2009. Nagrodę uzyskała
Jerzyna Słomczyńska za tłumaczenie książki Pitirima
Sokokina pt. Ruchliwość społeczna.
Na zakończenie pierwszego dnia konferencji uczestnicy zostali oprowadzeni przez przewodnika po muzeum ms2.
Drugi dzień konferencji rozpoczął się dyskusją panelową prowadzoną przez prof. Krzysztofa T. Koneckiego (UŁ) z udziałem prof. Marka Czyżewskiego (UŁ),
prof. Jolanty Kulpińskiej (SWSPiZ, UŁ), prof. Janusza
Muchy (AGH) oraz dr. Marka Gorzko (USz). Uczestnicy podejmowali podczas dyskusji następujące kwestie
dotyczące jakości tłumaczeń tekstów socjologicznych:
Co oznacza wysoka (niska) jakość tłumaczenia tekstów socjologicznych?
Jakie są kryteria oceny tłumaczeń tekstów socjologicznych? Czy takie kryteria są wyczerpujące:
– kryterium terminologiczno-specjalistyczne: czy
jest zgodność terminologii z powszechnie obowiązującą w naszej dyscyplinie i w danej tematyce w języku
polskim; czy użyte pojęcia były zgodne z intencją autora oryginału, którą można wywnioskować z całości
dzieła oraz jego dorobku w danej dziedzinie
– kryterium lingwistyczne: czy przetłumaczony
tekst nie przekłamuje intencji autora, nie pojawiają się
terminy wprowadzające w błąd w interpretacji tekstu; tłumacz nie dodaje czegoś nowego, czego nie ma
w tekście oryginalnym oraz nie pomija czegoś ważnego, co w tekście oryginalnym się znajduje
– kryterium stylistyczne: czy stylistyka tłumaczenia
ułatwia czytanie i rozumienie tekstu.
Uwarunkowania dobrej i złej jakości tłumaczenia
tekstów socjologicznych, m.in. problemy organizacyjne, społeczno-polityczne, kulturowe, generacyjne, historyczne i inne.
>
37
Wyzwania dla tłumaczeń tekstów socjologicznych
dotyczące aktualnej i przyszłej sytuacji: rynkowe,
zmiany struktur i strategii uniwersytetów, zmiany demograficzne, zmiany technologiczne itp.
Podczas drugiej sesji tematycznej, uczestnicy
wysłuchali trzech referatów. Sesję poprowadził
prof. Sławomir Magala. Jako pierwszy wygłosił swój
referat prof. Krzysztof T. Konecki. Prezentacja nosiła
tytuł „Kwadratowość” tłumaczeń tekstów socjologicznych
i była inspirowana polską wersją książki Howarda
S. Beckera (1963/2009) Outsiderzy. Studia z socjologii
dewiacji w tłumaczeniu Olgi Siary. Referat był socjologicznym objaśnieniem obszaru pracy nad tłumaczeniami tekstów socjologicznych z perspektywy
socjologii pracy i częściowo z socjologii zarządzania.
Głównym problemem było pokazanie nie w pełni intersubiektywnego systemu decyzji o tłumaczeniach
i pracy nad tłumaczeniami.
Jako drugi w tej sesji tematycznej zaprezentował
swój referat nt. Polskie przekłady literatury humanistycznej i „społeczeństwo wiedzy” prof. Marek Czyżewski.
Według autora, rosnąca liczba przekładów literatury
socjologicznej jest częścią wzmożonej fali przekładów
literatury humanistycznej, obejmującej prócz socjologii szereg innych dyscyplin (np. antropologię, psychologię, filozofię i historię). Na tym polu liczba nie łączy
się jednak z jakością. Autor omówił niektóre spośród
najbardziej dotkliwych niepowodzeń translatorsko-edytorskich ostatnich lat.
O Manierze, tradycji, stylu, czyli o przekładzie jako dziele zbiorowym – opowiadała prof. Grażyna Woroniecka
z Uniwersytetu Warszawskiego. Zdaniem prelegentki,
artykuł – a w jeszcze większym stopniu książka socjologiczna – jeśli został wybrany do tłumaczenia, odegrał wcześniej ważną rolę w środowisku socjologów
i czytelników reprezentujących dziedziny pokrewne
w języku jej powstania. Język jest nośnikiem znaczenia, wartości, ale też ideologii politycznych, tradycji
filozoficznych i orientacji światopoglądowych, płycej
lub głębiej zakodowanych w tłumaczonym tekście
obok źródłowej orientacji socjologicznej i stylu właściwego tłumaczonemu autorowi.
Do Chin z Kolumbem
Fundacja na rzecz Nauki Polskiej ogłosiła wyniki pierwszej edycji konkursu zorganizowanego
jako jedno z przedsięwzięć prestiżowego projektu Kolumb. Ma on na celu pozyskanie środków przeznaczonych na długoterminowe staże
podoktorskie w dowolnie wybranych zagranicznych ośrodkach naukowych.
38
Trzecia sesja tematyczna była prowadzona przez
prof. Grażynę Woroniecką z Uniwersytetu Warszawskiego i rozpoczęła się referatem nt. Potrzeby
dydaktycznych tłumaczeń. Profesor Jolanta Kulpińska
stwierdziła, iż potrzeby dydaktyczne tłumaczeń są
szczególnie wyraźne w odniesieniu do kierunków
niesocjologicznych.
Doktor Iza Desperak z Uniwersytetu Łódzkiego
w referacie Tłumaczenia a socjologiczny horyzont podjęła kwestie, jak decyzje dotyczące tłumaczeń wpływają
na horyzont socjologów, a także treści kształcenia socjologicznego. Kryterium analizy była kategoria gender, nieobecna u polskich autorów i nieobecna w tłumaczeniach do lat 80. poprzedniego wieku.
Jako ostatnia wystąpiła mgr Magdalena Czech
z Uniwersytetu Jagiellońskiego z referatem nt. Czy nationalism to nacjonalizm? O wyobraźni socjologicznej tłumacza. Przekład nie jest, według autorki, zjawiskiem
wyłącznie językowym; zanurzony jest on głęboko
w kontekstach społecznych i kulturowych. W związku
z tym za nowatorski można uznać pomysł na socjologię przekładu wyrażony w publikacji Constructing
a Sociology of Translation (Uni. Graz 2007), która ukazała się przed dwoma laty. W swoim wystąpieniu autorka przedstawiła niektóre spośród możliwości, jakie
stwarza socjologiczna refleksja nad przekładem.
Po trzeciej, ostatniej już, sesji tej konferencji
prof. Krzysztof T. Konecki podziękował gościom za
uczestnictwo oraz zakończył obrady konferencji. Podczas konferencji pojawiło się wiele ciekawych wniosków, dotyczących jakości tłumaczeń socjologicznych,
wyboru pozycji do przekładu oraz praktycznych problemów pojawiających się w pracy tłumacza. Zostaną
one przedstawione w artykułach pokonferencyjnych
opublikowanych w Przeglądzie Socjologii Jakościowej.
Konferencja została zorganizowana przez Zarząd
Główny Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, Katedrę Socjologii Organizacji i Zarządzania Instytutu
Socjologii UŁ. Obradom patronował Przegląd Socjologii
Jakościowej.
Dominika Byczkowska
Do konkursu zgłoszono 101 wniosków ze wszystkich krajowych ośrodków akademickich; ostatecznie
przyznano siedem stypendiów, w tym dwa dla młodych naukowców (adiunktów) Uniwersytetu Łódzkiego. Otrzymali je: dr Marcin Jasiński – roczny staż
w Freie Universitat Berlin (Niemcy) oraz dr Dominik
Mierzejewski – dziesięciomiesięczny staż w Chinese
Academy of Social Science (Chiny).
Doktor M. Jasiński pracuje w zespole prof. dr. hab.
Grzegorza Mlostonia z Zakładu Związków Heteroorganicznych UŁ. Tematyka opracowanego projektu
badań dotyczy nowych reakcji enancjomerycznie czystych nitronów w syntezie heterocykli azotowo-tlenowych. Zespół prof. G. Mlostonia prowadzi od wielu lat
owocną współpracę z grupą prof. H.U. Reissiga w pro-
jektach finansowanych przez Fundację im. A. Humboldta. M. Jasiński obronił pracę doktorską w 2008 r.
na Wydziale Chemii UŁ (promotor: prof. G. Mlostoń).
W roku akademickim 2009/2010 był wykładowcą
Akademii Ciekawej Chemii. Dotychczas odbył staże
naukowe w Justus Liebig University (Giessen, Niemcy, prof. P.R. Schreiner) oraz na Vanderbilt University
(Nashville, USA, prof. P. Kaszyński). Jest współautorem dziesięciu prac oryginalnych opublikowanych
w czasopismach z tzw. Listy Filadelfijskiej, w tym
– J. Org. Chem., Tetrahedron: Asymmetry oraz Helv.
Chim. Acta.
Doktor D. Mierzejewski z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ odbędzie dziesięciomiesięczny staż w Instytucie Światowej Gospodarki i Polityki Chińskiej Akademii Nauk Społecznych,
gdzie będzie realizował projekt badawczy poświęcony
niematerialnym determinantom chińskiej polityki za-
granicznej ze szczególnym uwzględnieniem retoryki
dyplomacji. Prowadzone przez niego badania koncentrują się wokół niematerialnych aspektów chińskiej
polityki zagranicznej, takich jak: retoryka, budowanie
tożsamości oraz kształtowanie wizerunku państwa
w systemie międzynarodowym. Zdaniem młodego
naukowca UŁ, na obecnym etapie rozwoju państwa
chińskiego polityka zagraniczna w dużej mierze służy
kształtowaniu tożsamości narodowej współczesnych
Chińczyków. Wynika to z przyjętego twierdzenia
konstruktywistów o powiązaniu interesu podmiotu
w stosunkach międzynarodowych z jego tożsamością.
W projekcie analizuje zagadnienia związane z czynnikami warunkującymi kształt polityki zagranicznej,
m.in.: chińską kulturę strategii, przyjęcie obcego Chinom systemu międzynarodowego oraz wpływ myśli
zachodniej.
(sb)
Po fabryce – liceum
Zabytkowy, pofabryczny budynek przy ul. Pomorskiej 163 zostanie
uratowany przed zniszczeniem. Po remoncie i modernizacji będzie
w nim miało nową siedzibę Publiczne Liceum Ogólnokształcące Uniwersytetu Łódzkiego.
Wspomniany wcześniej gmach powstał w roku 1910.
Jest to obiekt czterokondygnacyjny, wzniesiony z cegły
ceramicznej. Stropy budynku wsparte są na słupach
(na dole żeliwnych, na wyższych piętrach, drewnianych). Jego całkowita powierzchnia liczy 2720 m kw.,
a powierzchnia zabudowy wynosi 700 m kw. Obecnie
stan obiektu oceniany jest jako zły.
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej
24 czerwca w pofabrycznym gmachu dr Rafał Majda
– wicekanclerz UŁ ds. rozwoju uczelni, mgr inż. Jan
Rydz – wicekanclerz UŁ ds. technicznych i dr Tomasz
Kłos – dyrektor LO UŁ poinformowali dziennikarzy
o dalszych losach obiektu. Otóż w wyniku przewidywanej adaptacji stanie się on siedzibą uniwersyteckiego liceum.
Powstanie w nim osiem pełnowymiarowych,
26-osobowych, sal lekcyjnych, w tym jedna pracownia
informatyczna. Dodatkowo wygospodarowane zostaną pokoje dla: dyrektora, wicedyrektora i sekretariatu
szkolnego wraz z archiwum, nauczycieli, pedagoga
szkolnego, administracji, organizacji uczniowskich,
a także pomieszczenia przeznaczone na gabinet pielęgniarski, szatnię z portiernią, toalety damską i męską
na każdej kondygnacji oraz magazyny.
Planowana modernizacja zakłada zachowanie
w pełni industrialnego charakteru pofabrycznego
obiektu, zarówno w wyglądzie elewacji, jak i aranżacji wnętrz. Środki na jej sfinansowanie pochodzić
będą najprawdopodobniej z ewentualnej sprzedaży
budynku Katedry Neurobiologii UŁ przy ul. Rewolucji 1905 r., która nową siedzibę znajdzie we wzniesionym niedawno okazałym pawilonie Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska przy ul. Matejki u zbiegu
z ul. Pomorską.
Znany popularyzator historii Łodzi, a zwłaszcza
dziejów jej zabytków, Ryszard Bonisławski podaje:
Mozes i Jankiel Seidenwurmowie otworzyli niewielką wytwórnię pończoch przy ul. Pańskiej 58 (obecnie ul. Żeromskiego), w 1922 r. przenieśli produkcję do budynku fabrycznego przy ul. Pomorskiej 163. Nowoczesne na owe czasy
przedsiębiorstwo zatrudniało ok. 190 robotników, którzy
wytwarzali miesięcznie blisko 10 tys. tuzinów pończoch
damskich z różnych surowców. Wartość sprzedaży w roku
1936 osiągnęła milion czterysta dziesięć tysięcy zł.
Właściciele działali w Zrzeszeniu Przemysłu Pończoszniczego w Państwie Polskim. Mozes był członkiem rady łódzkiej Gminy Żydowskiej. W części niewykorzystanych hal
w 1933 r. utworzono przędzalnię wełny i wigonii Mieczysława Wiślickiego, zatrudniającą 42 robotników.
Po roku 1945 fabrykę upaństwowiono. Zmieniono
też jej nazwę na Zakłady Przemysłu Pończoszniczego
im. Franciszka Zubrzyckiego.
S.B.
39
Zabytkowe przestrzenie
Nakładem wydawnictwa Primum Verbum ukazała się książka Karoliny
Kołodziej i Macieja Kronenberga pt. Zabytkowe przestrzenie Uniwersytetu Łódzkiego. Praca zawiera 80 archiwalnych i współczesnych fotografii,
a jej pierwszy rozdział stanowi przeplataną anegdotami opowieść o trudnych początkach UŁ.
Oto fragment wspomnienia, które znalazło się na początku książki: Do moich obowiązków jako asystenta, a następnie adiunkta prof. Kolankowskiego,
należało zdobywanie dla niego sali wykładowej. Polegało to na tym, aby pod
drzwiami czekać, aż skończy swe zajęcia poprzedni wykładowca i wraz z kilkoma zaufanymi studentami jak najszybciej zająć daną salę. Drzwi zastawiało się
ławkami i wpuszczało się tylko znanych z wyglądu studentów, aby do sali nie
wtargnęli uczniowie innego wykładowcy. Dopiero kiedy na korytarzu ukazał się
prof. Kolankowski, likwidowane były barykady, aby mógł swobodnie przejść przez
drzwi. Na wszelki jednak wypadek po jego wejściu znów ustawiana była barykada
w drzwiach. Zdarzały się przy tym różnego rodzaju nieporozumienia (...)
Na trzecią część książki składają się teksty studentów, którzy historię uniwersyteckich budynków opisywali podczas warsztatów Łódź akademicka. Projekt był adresowany do słuchaczy wszystkich uczelni państwowych miasta i miał na celu zintegrowanie rozproszonego środowiska wokół idei pracy nad wspólną publikacją.
W Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego 18 czerwca odbyło się spotkanie z autorami książki. Można ją nabyć w księgarni Primum Verbum (w dziale produktów
polecanych) http://www.ksiegarnia-primumverbum.pl/
(sb)
W spotkaniu uczestniczyli: wicemarszałek województwa łódzkiego
Witold Stępień i wiceprezydent
Łodzi Łukasz Magin.
Zaproszenie do rady przyjęli także: wojewoda łódzki Jolanta Chełmińska, marszałek województwa
łódzkiego Włodzimierz Fisiak,
p.o. prezydent Łodzi Tomasz Sadzyński, a także Paweł Jóźwiak,
radca wojewody łódzkiego.
Z grona przedsiębiorców zaproszenie wydziału przyjęli:
dyrektor Pedro Pereira da Silva
(Jeronimo Martins Dystrybucja SA
Biedronka), dyrektor Sławomir
Murawski (Apsys Management
Manufaktura), dyrektor Dorota
Ossowska (Bank PKO BP, I Oddział w Łodzi), dyrektor Jarosław
Wojcieszek (Totalizator Sportowy, V Oddział w Łodzi), dyrektor
Magdalena Grochocińska (PZU
SA, Oddział Łódź), dyrektor Mariola Grabowska (ING Bank Śląski,
Łódź), prezes Błażej Moder (Łódzka Agencja Rozwoju Regionalnego SA), dyrektor Anna Olszyńska
(Andel‘s Hotel), dyrektor Andrzej
Ząbek (Fortis Bank Polska SA), Mi-
40
Rada biznesu
Inauguracyjne posiedzenie Rady Biznesu Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych odbyło się 19 maja.
chał Bielawski (Infosys BPO Polska Sp. z o.o.), prezes Andrzej Walczak
(Atlas Sp. z o.o.), Zygmunt Łopalewski (Indesit Company Polska Sp.
z o.o.), prezes Jerzy Czubak (Amcor Renntsch), dyrektor Patrick Gengler
(Hotel Ibis i Etap. HEKON Hotele Ekonomiczne SA), prezes Jerzy Szkwarek (Vobis SA), dyrektor Waldemar Olbryk (Skanska Property Poland Sp.
z o.o.), dyrektor Wiktor Doktór (SouthWestern BPS Poland).
Instytucje kultury reprezentowali:
dyrektor Tomasz Bęben (Filharmonia Łódzka im. Artura Rubinsteina), dyrektor Jarosław Suchan (ms2 – Muzeum Sztuki w Łodzi), dyrektor
Wojciech Nowicki (Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi).
Reprezentantami środowiska mediów w radzie są:
prezes Marek Składowski (Radio Łódź SA), red. Robert Sakowski
(Polska Dziennik Łódzki), prezes Barbara Mrozińska-Badura (TV Toya Sp.
z o.o.), dyrektor Waldemar Drozd (TVP SA, Oddział w Łodzi).
Tematem przewodnim spotkania było wypracowanie form przyszłej
współpracy uczestników rady biznesu z Wydziałem Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ. Członkowie rady za najciekawszą płaszczyznę współpracy i dialogu uznali organizowanie na WSMiP cyklicznych
spotkań pod nazwą Forum Biznes-Edukacja-Kultura, które byłyby okazją
do wymiany poglądów na temat najnowszych tendencji nurtujących za-
Fot.: Zdzisław Machnicki
interesowane środowiska. Wszyscy zebrani uznali,
że jednym z najważniejszych tematów jest zorganizowanie debaty na temat strategii budowania marki
Łodzi i roli różnych instytucji w ramach tego procesu.
Przedstawiciele sfery kultury zaproponowali zorganizowanie specjalnego forum dotyczącego finansowania
instytucji kulturalnych w Polsce i na świecie.
Dyskutowano również na temat wyzwań stojących
przed młodymi ludźmi, którzy rozpoczynają karierę
zawodową w Łodzi i perspektywami ich zatrudnienia
w firmach polskich oraz zagranicznych. Poruszono
także problem sytuacji kulturalnej naszego miasta oraz
działań, które pomogłyby odbudować wizerunek Łodzi jako ośrodka kultury i edukacji w kontekście strategii budowania atrakcyjnej marki miasta.
Rada Biznesu WSMiP to interdyscyplinarne gremium wymiany myśli i kontaktów między światem
akademickim oraz środowiskami biznesu, mediów,
kultury i samorządu lokalnego oraz regionalnego.
Pragnieniem jej inicjatorów jest, aby była ona miejscem
ciekawych spotkań oraz źródłem kreowania innowacyjnych programów na rzecz studentów WSMiP oraz
nowej pozycji Łodzi na rynku międzynarodowym.
Z uwagi na interdyscyplinarny charakter Wydziału
Studiów Międzynarodowych i Politologicznych rada
biznesu jest również odzwierciedleniem tej unikatowej
filozofii. Wierzymy, że także interdyscyplinarny skład
rady zaowocuje powstaniem wielu nowych projektów,
których uczestnikami będą osoby na co dzień nie mające możliwości wzajemnej współpracy, natomiast doceniające wagę tego podejścia i jego przewagę nad ujęciami monodyscyplinarnymi. Realizacja znaczących
projektów o charakterze międzynarodowym wymaga
niewątpliwie stworzenia dzisiaj warunków do harmonijnej współpracy przedstawicieli różnych środowisk, a także różnych kultur. Władze wydziału chcą,
aby nasza rada była szczególnym forum dla tego typu
inicjatyw oraz dobrze służyła budowaniu międzynarodowego wizerunku Łodzi jako miasta przyjaznego
inwestorom, studentom oraz ludziom kultury i nauki.
Pierwszą inicjatywą ścisłej współpracy członków
rady z WSMiP było zorganizowanie 8 czerwca seminarium nt. International Investment Project. Jego współorganizatorami były międzynarodowe firmy działające
w Łodzi w sektorze outsourcingu: Infosys BPO Polska
Sp. z o.o. oraz SouthWestern BPS Poland.
Seminarium służyło ukazaniu możliwości pracy
w tego typu przedsiębiorstwach, ze szczególnym naciskiem na zmianę pewnych stereotypów, które funkcjonują w środowisku młodych ludzi na temat specyfiki
zatrudnienia w tym sektorze.
O wysokiej randze seminarium zdecydował fakt, iż
obie firmy były reprezentowane przez swoich dyrektorów: Michała Bielawskiego (kontroler finansowy)
oraz Wiktora Doktóra (dyrektor zarządzający). Spotkanie było szeroko relacjonowane przez TVP3, a jego
uczestnicy i organizatorzy postanowili wypracować
w przyszłości nowe formy współpracy stwarzające
możliwości staży oraz zatrudnienia dla studentów
oraz absolwentów WSMiP.
Pierwsze posiedzenie Rady Biznesu Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ
Seminarium zgromadziło głównie studentów specjalności international marketing prowadzonej w języku
angielskim przez prof. Tomasza Domańskiego.
Korzystając z interdyscyplinarnego charakteru rady
biznesu Wydział Studiów Międzynarodowych i Politologicznych pragnie rozwijać szeroką współpracę ze środowiskami biznesu, instytucjami kultury, samorządem
lokalnym i regionalnym oraz z mediami. Niezależnie
od organizacji dorocznego Forum Biznes-Edukacja-Kultura
dotyczącego wybranych problemów i wyzwań menedżerskich zadaniem dla firm działających w otoczeniu
międzynarodowym jest także tworzenie nowych form
współpracy wydziału z członkami rady. Przejawiać się
to ma w realizacji większej liczby prac dyplomowych
o tematyce łączące się z firmami oraz instytucjami samorządowymi i kulturalnymi, jak również organizacji
konkursów na najlepszą pracę poświęconą tematyce
marketingu i zarządzania międzynarodowego.
Rada ma na celu także tworzenie specjalnych programów szkoleniowych dla pracowników firm w niej
skupionych, organizację gościnnych wykładów plenarnych i spotkań otwartych dla społeczności akademickiej oraz dla mieszkańców miasta i regionu. Pragnie przygotowywać również programy stażowe oraz
praktyki zawodowe dla studentów w wybranych firmach oraz w instytucjach zrzeszonych w radzie biznesu. Wydział zamierza też organizować na swoim
terenie cykliczne prezentacje firm członkowskich jako
potencjalnych pracodawców dla najlepszych studentów i absolwentów WSMiP (studia licencjackie, magisterskie i podyplomowe). Wydział planuje też ścisłą
współpracę ze środowiskiem mediów skupionych
w radzie biznesu w zakresie rozwoju nowej specjalności na kierunku stosunki międzynarodowe – dziennikarstwo międzynarodowe.
Wydział Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ pragnie, aby jego rada biznesu była
miejscem inicjowania wielu interesujących projektów o renomie międzynarodowej, dobrze służących
interesom miasta i regionu oraz całej społeczności
akademickiej.
Tomasz Domański
41
JUBILEUSZE
Profesor Wiesław Puś
Z okazji siedemdziesiątej rocznicy urodzin
prof. Wiesława Pusia 6 maja w siedzibie
Łódzkiego Towarzystwa Naukowego odbyło się seminarium prezentujące dorobek naukowy jubilata.
Spotkanie otworzył prezes ŁTN prof. Stanisław Liszewski. Składając gratulacje jubilatowi, przypomniał
o jego dokonaniach w łódzkim ośrodku akademickim
i ważnej roli, jaką odegrał w życiu Uniwersytetu Łódzkiego. Rektor UŁ w latach 1996-2002 prof. S. Liszewski
wspomniał również o swojej współpracy z prof. W. Pusiem, podkreślając, że był on lojalnym współpracownikiem, na którego można było zawsze liczyć, zwłaszcza w trudnych sytuacjach.
Sylwetkę naukową bohatera spotkania zaprezentował prof. UŁ Jarosław Kita. Po ukończeniu studiów
historycznych na Wydziale Filozoficzno-Historycznym W. Puś, począwszy od roku 1966 całe swoje życie związał z Uniwersytetem Łódzkim, przechodząc
tutaj kolejne szczeble kariery akademickiej. W 1972 r.
obronił dysertację doktorską nt. Przemysł włókienniczy
w Królestwie Polskim w latach 1870-1900. Zagadnienia
struktury i dynamiki rozwoju, napisaną pod kierunkiem
prof. Gryzeldy Missalowej. W kolejnych latach ważną
rolę w jego rozwoju naukowym odegrały blisko 20-letnie kontakty z prof. Ireną Pietrzak-Pawłowską i udział
w pracach kierowanej przez nią Komisji Historii Przemysłu przy Komitecie Nauk Historycznych Polskiej
Akademii Nauk.
W roku 1984 na podstawie poważnego już dorobku naukowego (wówczas blisko 50 publikacji) oraz
rozprawy habilitacyjnej nt. Przemysł Królestwa Polskiego w latach 1870-1914. Problemy struktury i koncentracji uzyskał stopień doktora habilitowanego. W ślad
za tym przyszły kolejne awanse. W 1985 r. otrzymał
nominację Ministra Szkolnictwa Wyższego i Techniki
na stanowisko docenta, a w roku 1990 – stanowisko
profesora nadzwyczajnego w Katedrze Historii Spo-
42
łeczno-Gospodarczej UŁ. Z kolei w 1998 r. uzyskał tytuł profesora nauk humanistycznych, a dwa lata później stanowisko profesora zwyczajnego na UŁ.
Zainteresowania naukowe profesora skupiają się
przede wszystkim wokół następujących problemów:
rozwój przemysłu w Królestwie Polskim w okresie
rozbiorów, historia miast przemysłowych oraz procesy
kształtowania się aglomeracji miejsko-przemysłowych.
Ponadto podejmuje zagadnienia związane z dziejami
Żydów łódzkich ze szczególnym uwzględnieniem ich
roli w życiu gospodarczym. Z jego inicjatywy w Instytucie Historii w roku 2005 zostało powołane Centrum
Badań Żydowskich. Poza głównymi nurtami badawczymi zajmuje się także problematyką regionalną,
uczestnicząc w zespołach badawczych opracowujących
dzieje miast i regionów centralnej Polski.
Ma znaczący i oryginalny dorobek badawczy. Jest
autorem ponad 160 prac naukowych i popularnonaukowych, w tym dziewięciu książek, blisko 80 oryginalnych artykułów i rozpraw opublikowanych nie
tylko w Polsce, ale także we Francji, Belgii, Niemczech
i Wielkiej Brytanii. Ponadto opracował kilkanaście
haseł z zakresu historii gospodarczej do Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN. W tym obszernym dorobku dominują prace z zakresu dziejów przemysłu
oraz przeszłości miast i aglomeracji przemysłowych
okręgu łódzkiego, a w dalszej kolejności z zakresu
historii Żydów, historii nauki i kultury oraz dziejów
wojskowości. Do najważniejszych (obok opublikowanych rozpraw habilitacyjnej i doktorskiej) zaliczyć należy monografie: Rozwój przemysłu w Królestwie Polskim
(1997); Żydzi w Łodzi w latach 1793-1914 (3 wydania
– 1998, 2001, 2003); Dzieje Łodzi przemysłowej (1987).
Prace profesora są znane i cenione przez naukowców, o czym świadczą m.in. liczne cytowania w różnych publikacjach odwołujące się do jego ustaleń badawczych. Jubilat jest redaktorem kilku wydawnictw
zbiorowych. Cenną jego inicjatywą wydawniczą jest
publikowany od roku 2003 r. periodyk Studia z historii społeczno-gospodarczej XIX i XX wieku znajdujący
się na liście pism punktowanych Ministerstwa Nauki
i Szkolnictwa Wyższego.
W dokonaniach każdego nauczyciela akademickiego niezwykle istotną rolę odgrywa kształcenie młodej
kadry. Również w tym zakresie profesor ma niemałe osiągnięcia. Należy do wyróżniających się dydaktyków i mistrzów kształcących nowe kadry badaczy
historii. Jego seminarium magisterskie cieszy się dużą
popularnością wśród studentów. Dotychczas wypromował ponad 300 magistrów historii. Pod jego kierunkiem i opieką naukową zostało ukończonych siedem
dysertacji doktorskich i jedna rozprawa habilitacyjna. Kolejne trzy rozprawy habilitacyjne i dwie prace
doktorskie są już w końcowej fazie pisania. Poza tym
występował ponad trzydzieści razy jako recenzent
w przewodach doktorskich i habilitacyjnych, w proce-
JUBILEUSZE
durze nadawania tytułu profesora i jako superrecenzent w Centralnej Komisji do spraw Tytułów i Stopni
Naukowych.
Potrafi umiejętnie łączyć pracę naukowo-dydaktyczną z działalnością organizacyjną na Wydziale
Filozoficzno-Historycznym, całym Uniwersytecie
Łódzkim oraz na forum ogólnopolskiego środowiska
naukowego. Od 1 października 1997 r. sprawuje funkcję kierownika Katedry Historii Społeczno-Gospodarczej. W latach 1990-1996 przez dwie kadencje był
dziekanem Wydziału Filozoficzno-Historycznego. Nie
szczędził sił i wysiłku w działaniach mających na celu
wzmocnienie naukowe i podnoszenie rangi wydziału,
m.in. przyczynił się do odtworzenia w roku 1992, po
czterdziestu latach, kierunku historii sztuki na UŁ.
Z kolei w latach 1996-2002 przez dwie kadencje pełnił funkcję prorektora UŁ do spraw nauczania. Brał
aktywny udział w powołaniu w 1998 r. przez Konferencję Rektorów Uniwersytetów Polskich – Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej, pierwszej w polskim
szkolnictwie wyższym instytucji zajmującej się oceną
jakości nauczania. W latach 1998-2002 był członkiem
tej komisji jako przedstawiciel UŁ.
Profesor W. Puś 17 maja 2002 r. wybrany został
na najwyższy w uczelni urząd – rektora Uniwersytetu
Łódzkiego na kadencję 2002-2005. Ponownie wybrany,
objął także ten urząd na kadencję 2005-2008. W tym
czasie dał się poznać nie tylko jako doskonały i sprawny organizator, tworzący podstawy materialne, lokalowe i kadrowe dla rozwoju uczelni, ale również jako
wspaniały przełożony, troszczący się o losy i kariery
naukowe swoich współpracowników.
Od kilkudziesięciu lat związany jest ze społecznym
ruchem naukowym. Bierze udział w pracach Polskiego Towarzystwa Historycznego (od 1966 r.), w którym
w latach 1990-1991 pełnił funkcję prezesa Oddziału
Łódzkiego PTH. Wcześniej, w latach 1985-1989, był
członkiem komisji programowej XIV Powszechnego
Zjazdu Historyków Polskich, a jednocześnie sekretarzem organizacyjnym tego zjazdu, który odbył się
we wrześniu 1989 r. w Łodzi. W roku 2006 Zarząd
Główny PTH nadał prof. W. Pusiowi tytuł honorowego członka tego stowarzyszenia. Od 1987 r. profesor
jest członkiem Łódzkiego Towarzystwa Naukowego.
Ponadto w latach 1996-2002 przez dwie kadencje był
członkiem Komitetu Nauk Historycznych Polskiej
Akademii Nauk.
Za działalność naukową, organizacyjną i społeczną
był wielokrotnie nagradzany i odznaczany. Dotychczas otrzymał osiem nagród (I i II stopnia) Ministra
Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki oraz Ministra
Edukacji Narodowej. Jest laureatem Nagrody Miasta
Łodzi (2000 r.). Został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1990), Złotym
Krzyżem Zasługi (1978) oraz Medalem Komisji Edukacji Narodowej (1996). Szczególnie to ostatnie odznaczenie jest cennym wyróżnieniem dla nauczyciela
akademickiego.
W dalszej części sympozjum głos zabierali liczni
uczestnicy uroczystości. Zaznaczyć wypada, że wszyst-
kie wystąpienia dalekie były od oficjalnych, zdawkowych gratulacji, konwencjonalnych pochwał i suchego wyliczania faktów z życia i osiągnięć
jubilata. Przemówienia były bogato okraszone osobistymi wspomnieniami mówców, pełne szacunku i niekłamanego uznania dla naukowych,
dydaktycznych i organizacyjnych dokonań profesora oraz sympatii dla
niego. Podkreślano niezwykłą osobowość, wielką życzliwość i pogodę
ducha, a równocześnie profesjonalizm naukowy jubilata, który nie krył
wzruszenia dziękując organizatorom i gościom przybyłym na spotkanie.
Łódzkie Towarzystwo Naukowe, pragnąc uczcić i utrwalić jubileusz
siedemdziesięciolecia urodzin prof. W. Pusia, postanowiło uhonorować
go wydaniem książeczki w serii Sylwetki Łódzkich Uczonych. Redaktorem
zeszytu nr 98 noszącego tytuł Profesor Wiesław Puś jest Jarosław Kita,
a współautorami uczniowie profesora. W zeszycie znalazły się trzy teksty prezentujące rys biograficzny i omawiające działalność naukową oraz
ciepłe słowa uczniów o Mistrzu. Całość uzupełnia bogate zestawienie bibliograficzne prac prof. W. Pusia oraz kilkanaście fotografii. Publikacja
wydana została przy wsparciu finansowym Urzędu Miasta Łodzi i jest
dostępna w ŁTN.
Seminarium zostało zorganizowane przez Łódzkie Towarzystwo Naukowe oraz pracowników Katedry Historii Społeczno-Gospodarczej Uniwersytetu Łódzkiego. W uroczystość ad honorem Wiesława Pusia udział
wzięli: byli rektorzy UŁ – prof. Michał Seweryński i prof. Leszek Wojtczak oraz byli prorektorzy, z którymi jubilat współpracował. Obecne władze uczelni reprezentował prorektor UŁ ds. nauki prof. Antoni Różalski.
W spotkaniu uczestniczyli: władze i pracownicy Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ oraz innych jednostek uczelni, członkowie ŁTN, a także bliscy i przyjaciele profesora.
Jarosław Kita
Profesor
Stanisław Rudolf
W wypełnionej do ostatniego miejsca reprezentacyjnej sali
Pałacu Biedermanna odbyła się 15 kwietnia uroczysta sesja
zorganizowana z okazji jubileuszu 40-lecia pracy naukowo-dydaktycznej prof. dr. hab. Stanisława Rudolfa. Stanowiła
ona część ogólnopolskiej konferencji nt. Nadzór korporacyjny
w warunkach kryzysu gospodarczego.
Stanisław Rudolf ukończył Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny Uniwersytetu Łódzkiego w roku 1969. Pięć lat później obronił pracę doktorską. W 1986 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk ekonomicznych. Ocena dorobku naukowego profesora pokazuje, że mamy do czynienia z karierą niebanalną. Wielokrotnie był prekursorem badań, których
wcześniej w Polsce nie prowadzono. Można powiedzieć, że każdy kolejny
szczebel jego kariery naukowej był efektem podejmowania nowatorskiej
w skali kraju tematyki badawczej. Do najważniejszych obszarów zainteresowań naukowych jubilata należą: demokracja przemysłowa, partycypacja pracownicza, europejskie rady zakładowe, nadzór korporacyjny
i nowa ekonomia instytucjonalna. Trzynaście lat temu profesor podjął
bardzo cenną inicjatywę, a mianowicie zorganizował pierwszą konferencję nt. nadzoru korporacyjnego. Szybko okazało się, że zapotrzebowanie
na tego rodzaju spotkania jest bardzo duże i obecnie mamy już siódmą
43
JUBILEUSZE
edycję tej konferencji. Każdej z nich towarzyszyła monografia naukowa. Ich lektura pokazuje ewolucję poglądów dotyczących nadzoru korporacyjnego w Polsce; prezentuje pojęcia, narzędzia stosowane do opisu
procesów składających się na nadzór korporacyjny,
pokazuje też, co w danym okresie było ważne dla badanego środowiska. W ten sposób kierowana przez
profesora Katedra Ekonomii Instytucjonalnej stała się
ośrodkiem integrującym naukowców zajmujących się
problematyką nadzoru korporacyjnego.
Dorobek publikacyjny jubilata jest obszerny. Obejmuje 180 książek, artykułów, podręczników. Ponad
trzydzieści pozycji wydawniczych ukazało się w języku angielskim. Od momentu rozpoczęcia pracy na uniwersytecie działalność dydaktyczna profesora znacznie wykraczała poza przyjęte standardy. Przyczynił się
m.in. do spopularyzowania sprawdzianów testowych
wydając w roku 1982 Zbiór zadań i testów z ekonomii politycznej kapitalizmu. Był to pierwszy tego rodzaju podręcznik służący samodzielnej pracy oraz sprawdzaniu
własnej wiedzy przez studentów. Wypromował sześciu doktorów, pod jego kierunkiem przygotowanych
zostało ponad 250 prac magisterskich.
Sprawował różne odpowiedzialne stanowiska
i funkcje, m.in. zastępcy dyrektora Instytutu Ekonomii, kierownika Studium Zaocznego Wydziału
Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ. Z jego inicjatywy
powołany został w roku 1991 Ośrodek Naukowo-Badawczy Partycypacyjnych Form Zarządzania UŁ, którym od początku kieruje.
Prowadzi szeroką działalność międzynarodową, był
współzałożycielem Congress of Political Economists,
International (COPE) – organizacji ekonomistów, mającej swą siedzibę w Stanach Zjednoczonych, skupiającej
naukowców i praktyków z całego świata. Od początku
też pozostaje członkiem jej Rady Dyrektorów. W latach
2001-2005 sprawował funkcję prezydenta elekta, a następnie prezydenta COPE. W roku 2007 zorganizował
konferencję tej organizacji na Uniwersytecie Łódzkim,
a wcześniej w Kairze i Santiago de Chile.
Ważne miejsce w jego działalności zajmuje Polskie Towarzystwo Ekonomiczne: od siedmiu lat pełni funkcję prezesa PTE Oddział w Łodzi zaś od roku
2005 jest wiceprezesem Zarządu Krajowego PTE, odpowiedzialnym za współpracę zagraniczną. Udziela
się też w Łódzkim Towarzystwie Naukowym, gdzie
przewodniczy Komisji Ekonomicznej ŁTN.
Jako szef profesor jest osobą niezwykle cierpliwą,
niezwykle wyrozumiałą, ale niepobłażliwą. Jego sylwetkę zaprezentował prof. Piotr Urbanek z Katedry
Ekonomii Instytucjonalnej.
W imieniu Kolegium Rektorskiego i własnym serdeczne życzenia i gratulacje przekazali jubilatowi:
rektor UŁ prof. Włodzimierz Nykiel i prorektor UŁ
prof. Zofia Wysokińska. Rektor UŁ odczytał także
list, jaki w imieniu całej społeczności naszej uczelni
władze uniwersytetu wystosowały do prof. Stanisława Rudolfa. W najistotniejszych fragmentach brzmi
on następująco: (…) wszechstronna, owocująca licznymi
sukcesami działalność naukowa, dydaktyczna i organiza-
44
cyjna Pana Profesora wniosła trwałe
wartości do życia akademickiego i jest
wysoko ceniona nie tylko w kraju, ale
również poza jego granicami. Życzymy Panu Profesorowi dobrego zdrowia, realizacji planów i zamierzeń
oraz wszelkiej pomyślności w życiu
osobistym.
Do życzeń i gratulacji przyłączyli się również: prezes Zarządu Krajowego Polskiego Towarzystwa
Ekonomicznego prof. Elżbieta
Mączyńska; w imieniu Kolegium
Dziekańskiego i Rady Wydziału
dziekan Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ prof. Jan
Gajda; dziekan Wydziału Zarządzania UŁ prof. Ewa Walińska;
dyrektor Instytutu Ekonomii UŁ
prof. Stefan Krajewski. Dziekan
Wydziału Chemicznego UŁ prof.
Bogdan Kryczka przypomniał
z kolei, że pierwszym kierunkiem
studiów jubilata była chemia, a dopiero później, jako drugi już fakultet, ukończył ekonomię. W imieniu
Łódzkiego Towarzystwa Naukowego list z gratulacjami przesłali
prezes ŁTN prof. Stanisław Liszewski i dyrektor Biura ŁTN
dr Edward Karasiński.
Wyraźnie wzruszony gratulacjami, życzeniami oraz dowodami
uznania i nieukrywanej sympatii
jubilat bardzo ciepło mówił o swoich studenckich czasach, a szczególnie o studiach chemicznych,
które realizował we wspaniałych
latach sześćdziesiątych. Z wyczuwalną nostalgią, ale i z pewną
dumą wspominał też działalność
w Zrzeszeniu Studentów Polskich,
którą uznał za swój trzeci fakultet, co
zbytnio nie dziwi zważywszy, że
w ZSP pełnił kilka odpowiedzialnych funkcji nie tylko na lokalnym
podwórku. Był m.in. wiceprzewodniczącym i przewodniczącym
Rady Uczelnianej ZSP UŁ, wiceprzewodniczącym Rady Okręgowej ZSP w Łodzi, członkiem Rady
Naczelnej ZSP oraz przewodniczącym Komitetu Koordynacyjnego Uniwersytetów zrzeszającego
wszystkie rady uczelniane tych
szkół wyższych.
W uroczystości uczestniczyli byli rektorzy UŁ: prof. Michał
Seweryński i prof. Romuald
Skowroński oraz kilkoro byłych
prorektorów, członkowie Polskiej
Akademii Nauk: prof. Wiesław
Grudziński i prof. Władysław
Welfe. Przyjechali przedstawiciele
ośrodków ekonomicznych kraju,
z którymi jubilat współpracował,
bądź jeszcze współpracuje, w tym
reprezentanci kieleckiej Wyższej
Szkoły Ekonomii i Administracji.
W uczelni tej jubilat zatrudniony
jest od początku jej powstania, tj.
od roku 1998. Pełnił w niej m.in.
funkcję prorektora ds. nauki
i dziekana Wydziału Ekonomii.
Licznie dopisali współpracownicy, uczniowie, znajomi i przyjaciele prof. Rudolfa. Towarzyszyli
mu członkowie najbliższej rodziny,
też silnie związani z naszą uczelnią
– żona Grażyna, była wicedyrektor
administracyjny UŁ, córka Bogna
i syn Wawrzyniec, oboje pracownicy naukowi uniwersytetu po
doktoratach.
Po części oficjalnej odbył się koncert wokalny, w którym jako soliści
wystąpili studenci łódzkiej Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów: Emilia Klimczak – sopran, Szymon Komasa
– baryton. Na fortepianie akompaniował im Marcin Kawczyński.
S.B.
W skrócie
P
rofesor Marek Belka, były premier i minister finansów, znany absolwent Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, powołany został na prezesa Narodowego Banku Polskiego.

N
a ul. Piotrkowskiej 104, tuż przy gmachu Urzędu
Miasta Łodzi, 28 czerwca otwarta została wystawa fotograficzna Nasz Uniwersytet 1945-2010. Autorem
zdjęć jest wieloletni fotoreporter Dziennika Łódzkiego
Andrzej Wach.

P
rofesor Anna Wyrozumska z Wydziału Prawa
i Administracji UŁ została powołana do Rady Legislacyjnej działającej przy Prezesie Rady Ministrów.

W
wyniku współpracy nawiązanej między Instytutem Teorii Literatury, Teatru i Sztuk Audiowizualnych UŁ a Muzeum Kinematografii co wtorek w sali
kinowej tej placówki przy pl. Zwycięstwa odbywały
się projekcje czeskich filmów. Widzowie mieli okazję
obejrzeć takie pozycje, jak: Szpinak czyni cuda Václava
Vorlíčka i Miloša Macourka czy Tajemnica zamku w Karpatach Oldřicha Lipskiego.
P
odczas imprezy pn. Łódzka Wioska Historyczna,
która odbyła się w Arturówku 3 i 4 lipca, zorganizowane zostało stoisko Uniwersytetu Łódzkiego.
Łodzianie i mieszkańcy regionu mogli, m.in., uczestniczyć w wykładzie prof. Macieja Kokoszko nt. Co jadano
w Bizancjum? połączonym z degustacją potraw przyrządzonych według starożytnych przepisów. Przygotowano też warsztaty tańca średniowiecznego, pogłębione
analizy dotyczące bitwy pod Grunwaldem oraz związanego z tym wydarzeniem słynnego obrazu Jana Matejki. Realizacja większości powyższych przedsięwzięć
możliwa była dzięki staraniom członków Studenckiego
Koła Naukowego Historyków UŁ: S. Adamkiewicza,
K. Latochy, M. Wojtczaka.

N
a Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym UŁ
w dniach 12-22 lipca odbyła się szósta edycja
Szkoły Letniej pn. Socio-economic Integration in Europe in
the Period of Global Crisis. Jej uczestnikami byli głównie
studenci oraz profesorowie Uniwersytetu FMU w Sao
Paulo w Brazylii oraz słuchacze rosyjskiego Uniwersytetu w Iwanowie, a także studenci z Ekwadoru, Turcji,
Węgier, Litwy i Ukrainy. Wzięli oni udział w wykładach i warsztatach poświęconych problemom ekonomii, globalnego kryzysu oraz przemian kulturowych
związanych z procesami integracyjnymi Unii Europejskiej. Zajęcia odbywały się w języku angielskim.
Oprac.: (sb)
Obradował senat
Senat Uniwersytetu Łódzkiego
na posiedzeniu 24 maja 2010 r.:
Podjął uchwałę w sprawie zasad utworzenia
od roku akademickiego 2012/2013 na Wydziale Prawa
i Administracji UŁ kierunku nauki polityczne.
Podjął uchwałę w sprawie zasad przyjęć na pierwszy rok studiów I i II stopnia oraz jednolitych studiów
magisterskich na UŁ w roku akademickim 2011/2012.
Podjął uchwałę w sprawie wyrażenia zgody
na wystąpienie do recenzentów z prośbą o sporządzenie pisemnych recenzji zawierających ocenę kandydatury Rudolpha Giulianiego do tytułu doktora honoris
causa Uniwersytetu Łódzkiego.
Podjął uchwałę w sprawie utworzenia w Tomaszowie Mazowieckim Zamiejscowego Ośrodka Dydak-
tycznego Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego
UŁ, prowadzącego kierunek ekonomia.
Podjął uchwałę w sprawie powołania na Wydziale
Filologicznym UŁ Podyplomowego Studium Broker
informacji.
Podjął uchwałę w sprawie przeznaczenia zysku
z lat ubiegłych w kwocie 53.489,00 zł na zwiększenie
funduszu zasadniczego.
Podjął uchwałę w sprawie zmiany uchwały nr 176
Senatu UŁ z 22 marca 2010 r. w sprawie: przyjęcia Regulaminu ochrony prawnej dóbr własności intelektualnej i przemysłowej w Uniwersytecie Łódzkim.
Podczas uroczystej części posiedzenia senatu w Pałacu Biedermanna odbyła się ceremonia odnowienia
doktoratów prof. Jakuba Goldberga i prof. Gustawa
Kerszmana. I.D.
45
Uwagi o artykule
W numerze 2(119) Kroniki na stronach 40-41
w serii Wielcy – mało znani ukazał się artykuł
Czesława Domańskiego Zaczęło się w Szkockiej o życiu i twórczości matematyka i fizyka
Stanisława Ulama.
Osiągnięcia tego wybitnego uczonego z pewnością stawiają go w rzędzie wielkich, a w środowisku matematyków i fizyków jest on dobrze znany.
W tej sytuacji celem artykułu powinna być próba
przedstawienia jego zasług w sposób zrozumiały
dla środowiska akademickiego, a jednocześnie precyzyjny i poprawny. Tej poprawności zabrakło co
najmniej w kilku miejscach. Od razu na początku
czytelnik spotyka „szczegółową teorię względności”, podczas gdy A. Einstein jest twórcą szczególnej
i ogólnej teorii względności. Niedługo potem pojawia
się wśród profesorów lwowskich Hugo Steinhausen
(narzuca się podobieństwo do Műnchhausen), a przecież ten wybitny uczony nosił nazwisko Hugo Steinhaus. Dalej mamy informację, że Stanisław Ulam był
członkiem Society Fellows na Harwardzie. Poprawna
nazwa tego towarzystwa to Society of Fellows, a Harvard pisze się przez v, chociaż Encyklopedia PWN
podaje też pisownię Harwardczycy. Wreszcie w tytule
The Scottish Book: Mathematics from the Scottish Cafe
wyraz Mathematics potraktowany jest dość bezceremonialnie. W całym artykule Autorowi nie zabrakło
chyba wiedzy, ale na pewno zabrakło staranności.
Ten brak staranności jest zaraźliwy – w artykule redakcyjnym Biała czapka na str. 1 pojawia się Alama
Mater, chyba dlatego, że Ulam przez większą część
zawodowego życia pracował w Los Alamos.
Jeśli mimo tych usterek kogoś zainteresowało niezwykłe życie Stanisława Ulama, to polecam jego książkę Przygody Matematyka, Prószyński i S-ka, Warszawa 1996. Niestety, i ona została częściowo popsuta
przez niekompetentnego tłumacza. Nawet fachowiec
nie domyśli się, co to jest „skończenie przeliczalna addytywna miara” na stronie 61, a na stronach 131 i 132
słowo „separowalność” zastąpiło dobrze znaną wszystkim matematykom „ośrodkowość”.
prof. dr hab. Władysław Wilczyński
Katedra Funkcji Rzeczywistych
Wydział Matematyki i Informatyki UŁ
Od redakcji
Zapewniamy Szanownego Pana Profesora, że wiemy, jak się pisze Uniwersytet Harvarda (Harvard University) i odróżniamy termin Almae Matris od nazwy
Los Alamos, podobnie jak i nazwisko Műnchhausena
od Steinhausa.
Mimowolne błędy w pisowni niektórych z tych
nazw i jeszcze innych oraz nazwiska, to najczęściej
46
tzw. literówki, popełnione przez autorów, a redakcji nie zabrakło staranności, lecz czasu niezbędnego
do wyeliminowania usterek. Otóż w związku z katastrofą lotniczą pod Smoleńskiem, 16 kwietnia zwołane
zostało nadzwyczajne posiedzenie Senatu Uniwersytetu Łódzkiego. Tymczasem 10 kwietnia zamknęliśmy
kolejny numer Kroniki. Pozostały nam dwa wyjścia:
albo gruntownie przeredagować złożone już do składu i łamania bieżące wydanie pisma (wraz z dodaniem elementów żałobnej grafiki i zmianami na I stronie okładki), ryzykując przy tym poważnie opóźnienie druku i możliwość popełnienia błędów (zabraknie
czasu na trzecią, papierową już korektę, poza dwiema
elektronicznymi), albo też gorący dziennikarsko i społecznie temat odłożyć do następnego numeru, co samo
w sobie byłoby wysoce nieprofesjonalne.
Wybraliśmy więc wariant pierwszy, bardzo trudny:
przygotowanie na wczoraj relacji z posiedzenia Senatu
UŁ (wraz z obszernymi wystąpieniami kilku profesorów) oraz sylwetek (ze zdjęciami) dwojga byłych pracowników naukowych naszej uczelni, którzy ponieśli
śmierć w tragicznym wypadku rządowego samolotu.
To wszystko nie usprawiedliwia oczywiście w żaden
sposób błędów i niedopatrzeń. Niezależnie bowiem
od okoliczności Czytelnik powinien otrzymywać zawsze jakościowo możliwie najlepszy produkt. Uchylając nieco tajemnic redakcyjnej kuchni chcemy więc
przedstawić jedynie mechanizm powstania niedoróbek w poprzednim wydaniu, a nie szukać broń Boże
usprawiedliwienia dla siebie.
Co do pisowni słynnej amerykańskiej uczelni. Wcześniej podaliśmy jej oficjalną wersję. O ile nam jednak
wiadomo, jest ona tak spolszczona, że dopuszcza się
formę skróconą: Studiowałem na Harwardzie, byłem
w Harwardzie itd. Na wszelki wypadek poprosiliśmy
jednak znanego polskiego językoznawcę o opinię
w tej sprawie. Jego ekspertyzę zaprezentujemy Czytelnikom po jej uzyskaniu. Chętnie zamieścimy na łamach
Kroniki również głosy znakomitych uniwersyteckich
językoznawców, jeśli zechcą do nas napisać. Natomiast
nieprawidłowa jest oczywiście pisownia Uniwersytet
Harwarda, choć i taką się spotyka, co w przypadku artykułu Zaczęło się w Szkockiej jednak nie wystąpiło.
Jeśli zaś chodzi o teorie Einsteina, jako profani w tej
dziedzinie, uznajemy naturalnie autorytet Pana Profesora, pozostawiając sobie jedynie prawo opublikowania na naszych łamach ewentualnej riposty autora
artykułu Zaczęło się w Szkockiej.
Natomiast kierowani starannością przeczytaliśmy
bardzo uważnie list wystosowany przez Pana Profesora do redakcji i powodowani zawodową ciekawością postanowiliśmy poszukać informacji o Przygodach
Matematyka, książce polecanej przez Pana. Przede
wszystkim zajrzeliśmy do noty wydawniczej firmy
Prószyński i S-ka (portal: matematyka.pl), gdzie wyraźnie stoi: W „Przygodach matematyka” wśród licznych
anegdot o największych uczonych XX wieku czytelnik znajdzie również historię amerykańskiego programu budowy
bomby atomowej, w którym Ulam czynnie uczestniczył
od 1944 roku, pracując w Los Alamos. Jeśli nas oczy nie
NAPISALI DO NAS
mylą w terminie matematyka użyte jest małe m. Zresztą dlaczego miałoby
być duże, skoro to rzeczownik pospolity, a nie nazwa własna? W blisko
dwudziestu innych materiałach w tytule książki matematyka jest zresztą
też przez m małe, choć oczywiście w przypadku m dużego należy tytuł
cytować zgodnie z pisownią oryginalną.
Być może w ręce Pana Profesora trafiła książka z tytułem w takiej właśnie wersji, a my nie zdołaliśmy do niej dotrzeć?
Za wszystkie uwagi, z którymi się zgadzamy lub nie, serdecznie Panu
Profesorowi dziękujemy, gdyż przyjmujemy je jako wyraz wspólnej troski o wysoki poziom uniwersyteckiego pisma.
W wyrazami głębokiego szacunku
Stanisław Bąkowicz
Audiobook wspomnień
Otrzymałem numer (2/119/2010) Kroniki – pisma Uniwersytetu Łódzkiego wzbogacony o płytę z nagraniem opowieści
Pana Stanisława Bąkowicza o naszym uniwersytecie widzianym z pewnej perspektywy Jego okiem.
Ucieszyłem się bardzo, gdy zobaczyłem na okładce czasopisma wyeksponowanego mego profesora Tadeusza Kotarbińskiego. Ze względu na materię czasu nie mógł Pan Bąkowicz wspominać go na podstawie osobistych przeżyć, ale odżył on poprzez relacje Jego ojca. Tak się
szczęśliwie dla mnie złożyło, że byłem słuchaczem nie tylko wykładów
prof. Kotarbińskiego, ale także seminariów. Był recenzentem mojej pracy
magisterskiej z filozofii, a promotorem była jego żona Janina (Dina) Sztejnbarg-Kamińska-Kotarbińska. Ożenił się z nią w roku 1947 po śmierci swej
pierwszej żony, gdy pani Janina wróciła z obozu koncentracyjnego z Auschwitz i Malhoff, napiętnowana numerem obozowym wytatuowanym
na ramieniu. Nie wiem, dlaczego mało mówi się i nieczęsto wspomina
o Pani Profesor, której wykładów z logiki i metodologii słuchałem z wielką przyjemnością.
Na pracę dyplomową dała mi bardzo trudny temat, na podstawie wyłącznie literatury niemieckiej (oryginalnej) z empiriokrytycyzmu. Znajomość języków nie była po wojnie wśród studentów tak rozpowszechniona jak obecnie. Miałem więc trudny orzech do zgryzienia. Specjalizowałem się w metodologii nauk. Pani Profesor była znakomitym znawcą
przedmiotu. Państwo Kotarbińscy mieszkali w domu przy ulicy Uniwersyteckiej 3, obok Zakładu Logiki. Mieli bardzo duże zaufanie do swych
studentów (była to nieduża grupka). Gdy wyjechali na urlop, powierzyli
mi pieczę nad zakładem (biblioteka, biuro, materiały osobiste). Nie znam
takiego drugiego przypadku.
Wspomnienia z tych pierwszych powojennych lat studiów na ówczesnym Wydziale Humanistycznym zawarłem w nagraniu dla dyrektora
Muzeum Uniwersytetu Łódzkiego, p. dr. Dariusza Klemantowicza.
Na wysłuchanie opowieści Pana Bąkowicza poświęciłem kilka kolejnych godzin nocnych. Tekst, czytany z werwą przez p. Tomasza Boruszczaka, jak dla mnie, trochę za szybko. Wolę sposób odtwarzania tekstu,
jaki prezentowany jest w II programie Polskiego Radia, np. o godz. 9:30.
Chciałoby się mieć moment czasu na refleksję, na delektowanie się historią. A trzeba przyznać, że pamięć ma Pan Bąkowicz zgoła niespotykaną.
Jest fenomenem zakodowania nie tylko niewiarygodnej liczby nazwisk,
ale także charakterystyk napotkanych osób.
Uczelnia, to nie tylko spisy wykładowców, programy zajęć w danym
roku akademickim, listy studentów, wielość wydziałów i kierunków. To
także, a może przede wszystkim, żywe istoty, profesorowie, brać studencka, ich życie na uczelni i poza
nią, wzajemne relacje, porażki i sukcesy, czasem studencka bieda i starania o przetrwanie. Starał się to Pan
Bąkowicz wszystko w barwny, ciekawy literacko sposób przedstawić i opisać. Zrobił tę opowieść z kunsztem wieloletniego redaktora (obecnie jest redaktorem
naczelnym pisma Kronika).
Studiowałem w innej dekadzie, pracowałem po
studiach w innym środowisku uczelnianym niż Pan
Bąkowicz, więc uderzyła mnie wielokrotnie akcentowana przez niego sprawa pewnych swobodnych,
trunkowych zachowań wielu znanych jemu osób,
które – jak przedstawił – zajmowały później znaczące
stanowiska społeczne lub uczelniane. Czyżby trunek
musiał stanowić konieczny sposób dla wytworzenia dobrych relacji towarzyskich i zawodowych? Jak
na elitę społeczną, wywodzącą się ze znakomitej
uczelni, to zachowanie jakoś nie sprawiło na mnie
przyjemnego wrażenia.
Jeszcze jedna sprawa, przedstawiona w nagraniu,
mnie uderzyła. W pewnym ciągu czasowym, aż prawie po współczesność, przedstawiono sylwetki wielu
rektorów naszego uniwersytetu, których zdołał Pan
Bąkowicz osobiście lub prawie osobiście poznać. Byli
to bądź członkowie, czasami nawet działacze, ówczesnej jedynie słusznej partii, działacze związkowi lub
ważnych organizacji społecznych. Czy byli to najwybitniejsi naukowcy w uczelni? Niezwykły i niezrozumiały wyłom w tym szeregu stanowił prof. Nadolski.
Jak to się stało, że tam mógł trafić i to w trudnym ówczesnym okresie? O wszystkich wyraził się autor ciepło, z pewną serdecznością i zawsze pozytywnie. To
piękna cecha człowieka-dziennikarza. Miejmy nadzieję, że to samo powiedzą kiedyś historycy nauki.
W tych ogromnie ciekawych wspomnieniach brakowało mi często odniesień czasowych do opisywanych
wydarzeń. Zdaję sobie sprawę, że jest to niezmiernie
trudne umieszczenie każdego faktu w odpowiednim
miesiącu lub roku. Nie jest to zatem zarzut, ale tylko
jakiś taki niedosyt. Chciałoby się mieć to wszystko, co
opisywane, ulokowane w odpowiednim okresie, by
łatwiej i pełniej kojarzyć, łączyć, wiązać przedstawiane fakty. Należy pięknie podziękować Autorowi oraz
Uniwersytetowi za tę cenną inicjatywę zarejestrowania zdarzeń mało uchwytnych, a tak ważnych dla
tych, którzy w tym środowisku żyli lub go tworzyli.
Słuchałem tych wspomnień z dużym wzruszeniem.
Oby takich dzieł było więcej! Wówczas uczelnia stanie
się naszym wspólnym domem, taką społeczną rodziną.
Polecam wszystkim tę opowieść: Stanisław Bąkowicz, Mój Uniwersytet – wspomnienia byłego studenta,
czyta Tomasz Boruszczak, audiobook – Centrum Promocji Uniwersytetu Łódzkiego oraz Łódzkie Towarzystwo Naukowe. Książka, Łódź 2008.
Tadeusz Gerstenkorn
47
Fotokącik
Intelligenti pauca
Nitimur in vetitum semper cupimusque negata – Dążymy zawsze
do tego, co zabronione i pragniemy co zakazane
(Owidiusz)
Desperanda tibi salva concordia socru – Gdy teściowa wyzdrowiała,
nie ma dla ciebie nadziei na spokój
(Juwenalis)
Tam deest avaro quod habet
quam quod non habet – Chciwemu brakuje zarówno tego, co ma,
jak i tego, czego nie ma
(Publiusz Syrus)
Furor arma ministrat – Wściekłość
dostarcza broni
Ezcurra Inlet, fiord w zachodniej części Zatoki Admiralicji (Wyspa King
George, Szetlandy Południowe, Antarktyka) – obszar intensywnych prac
biologów z Zakładu Biologii Polarnej i Oceanobiologii UŁ
(Wergiliusz)
Concordia parvae res crescunt,
discordia vel maximae dilabantur – Przez zgodę wzrastają małe
rzeczy, przez niezgodę nawet największe upadają
(Salustiusz)
Hoc primum sentio, nisi in bonis
amicitiam esse non posse – Przede
wszystkim sądzę, że przyjaźń może
istnieć tylko między dobrymi
(Cyceron)
Aequam memento rebus in arduis
servare mentem non secus in bonis
– Pamiętaj zachować spokój umysłu
tak w nieszczęściu jak i powodzeniu
(Horacy)
Zatoka Admiralicji, zgrupowanie epibentonicznej fauny na dnie skalistym.
Widoczne są: wydłużone kolonie gąbek, kolonie koralowców ośmiopromiennych z rodzaju Primnoella, olbrzymia rozgwiazda Labidiaster annulatus,
jeżowce Sterechinus neumayeri i inne
Zdjęcia: Archiwum Zakładu Biologii Polarnej i Oceanobiologii UŁ
oraz Zakład Oceanografii Biologicznej Uniwersytetu w Sao Paulo
48
Vita mancipio nulli datur; omnibus
usu – Nikt nie ma życia na własność, każdy go tylko używa
(Lukrecjusz)
Wybrali i opracowali:
Katarzyna Chiżyńska
Jakub Pokusa
200. Rocznica Urodzin
Fryderyka Chopina
www.chopin2010.pl
Biuro Obchodów CHOPIN 2010
Pl. Piłsudskiego 9
00-078 Warszawa
www.chopin2010.pl
tel.: 022 692 07 15
fax: 022 692 05 84

Podobne dokumenty