Kronika UŁ
Transkrypt
Kronika UŁ
NR 4 (121) 2010 ISSN: 1896-7302 WIELKA SZANSA UCZELNI Nasza absolwentka profesorem w Cambridge 04 Złoto dla siatkarzy plażowych `2010 Finanse uniwersytetów Po fabryce – liceum Zabytkowe przestrzenie Kondycja finansowa polskich uniwersytetów publicznych oraz decentralizacja wewnętrznego finansowania na przykładzie Uniwersytetu Łódzkiego stanowiły 24-26 czerwca tematy posiedzenia Uniwersyteckiej Komisji Finansowej. Zabytkowy, pofabryczny budynek przy ul. Pomorskiej 163 zostanie uratowany przed zniszczeniem. Po remoncie i modernizacji będzie w nim miało nową siedzibę Publiczne Liceum Ogólnokształcące Uniwersytetu Łódzkiego. Ukazała się książka Karoliny Kołodziej i Macieja Kronenberga pt. Zabytkowe przestrzenie Uniwersytetu Łódzkiego. Praca zawiera 80 archiwalnych i współczesnych fotografii, a jej pierwszy rozdział stanowi przeplataną anegdotami… ` 04 10 Za sześćdziesiąt pięć lat Natomiast po chwili zastanowienia dodałem, że jeżeli chodzi o bazę materialną, a szczególnie uniwersyteckie obiekty, z pewnością jestem w stanie wyimaginować sobie, że znacznie wcześniej niż za owych symbolicznych 65 lat zakończone zostaną wszystkie prace inwestycyjne i powstanie w pełni nowoczesny kompleks uczelniany. Biorąc zaś pod uwagę zrealizowane ostatnio gmachy, choćby siedzibę Wydziału Zarządzania, nowe skrzydło BUŁ czy słynny już Paragraf Wydziału Prawa i Administracji, Uniwersytet Łódzki będzie mógł pochwalić się akademickim kampusem, którego nie powstydziłaby się każda zachodnia szkoła wyższa. Jednocześnie zaświtała mi głowie myśl: na jakim uniwersytecie za żadne skarby świata nie chciałbym studiować. Otóż na takim, w którym postęp techniczny i związana z nim coraz bardziej wszechogarniająca nasze życie elektronika doprowadzą do tego, że magistrem będę mógł zostać nie ruszając się z domu. Wcale nie jest bowiem wykluczona sytuacja, rzecz jasna jedynie hipotetyczna, że jakiś superspecjalista skonstruuje mały superaparacik, znacznie sprawniejszy niż najlepszy znany do tej pory komputer. Puszczając dalej wodze fantazji załóżmy, iż wspomniane urządzonko umożliwi nam uczestniczenie we wszystkich zajęciach dydaktycznych, zadawanie wykładowcom pytań i składanie egzaminów na odległość, a także korzystanie z bibliotek i archiwów wszystkich kontynen- tów oraz wirtualne wyjazdy na stypendia i staże do najbardziej renomowanych zagranicznych ośrodków naukowych. Nie zapewni tylko jednego. Cudownej, niepowtarzalnej atmosfery beztroskich lat studenckich, wielkiej intelektualnej przygody dzielonej na żywo z uniwersyteckimi Mistrzami i kolegami z uczelni. Składających się na najwspanialsze wspomnienia, do których, jak do żadnych innych, wraca się przez całe życie. I może niech tak zostanie… Stanisław Bąkowicz PS. Z kronikarskiego obowiązku muszę dodać, że spóźnione z powodu żałoby narodowej po katastrofie pod Smoleńskiem, obchody jubileuszu 65-lecia naszego uniwersytetu akcentują: fragmenty wywiadu z rektorem UŁ, okolicznościowa – całkowicie zaprojektowana i przygotowana przez Centrum Promocji UŁ – wkładka dodana do numeru oraz II strona okładki „Kroniki”. Fot.: Łukasz Janisiewicz Podczas jednego ze spotkań autorskich, związanych z jubileuszem naszej uczelni, zapytany zostałem, jak wyobrażam sobie Uniwersytet Łódzki za następnych 65 lat. Zgodnie z prawdą, odpowiedziałem, że nie wiem, bo nie jestem wróżką ani jasnowidzem. 1 KRONIKA Pismo Uniwersytetu Łódzkiego Redaktor naczelny: Stanisław Bąkowicz W POŁOWIE KADENCJI 4 Zespół redakcyjny: Aneta Danowicz Michał Kędzierski Stale współpracują: Jarosław Bożyk Paulina Czarnek Roman Czubiński Radomir Dziubich Agnieszka Garcarek Janusz Hereźniak Krzysztof A. Kuczyński Paulina Oganiaczyk Paulina Zych Kronika rozmawia z prof. dr. hab. WŁODZIMIERZEM NYKIELEM, rektorem Uniwersytetu Łódzkiego Serwis fotograficzny: Międzywydziałowy Zakład Nowych Mediów i Nauczania na Odległość UŁ Okładka: Zdjęcie na I stronie okładki, wyróżnienie w konkursie Fotostory Fot.: Jola i Franciszek Kluczyńscy Projekt graficzny: VoynarVision Katarzyna Wojnar e-mail: [email protected] Skład i łamanie: Paulina Narolewska-Taborowska Druk: Drukarnia Gutenberg, ul. Lodowa 106A 93-232 Łódź Adres redakcji: 90-131 Łódź, ul. Narutowicza 65 tel. (42) 635-41-79 e-mail: [email protected] Niezamówionych materiałów nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów, zmiany tytułów i adiustacji tekstów. Numer zamknięto 25 sierpnia 2010 r. 2 W Międzynarodowym Roku Polarnym 17 W Oslo od 8 do 12 czerwca odbyła się największa w dziejach naukowa konferencja poświęcona badaniom stref polarnych Ziemi – International Polar Year Oslo Science Conference 2010. Spotkanie badaczy polarnych z kilkudziesięciu krajów świata to uwieńczenie i podsumowanie naukowych wysiłków międzynarodowej społeczności będących konsekwencją naukowych założeń Międzynarodowego Roku Polarnego 2007-2008. W konferencji wzięli udział także biologowie z Uniwersytetu Łódzkiego. W połowie kadencji Wielka szansa uczelni W Łodzi, jak w domu 4-7 13-17 21-22 Złoto dla siatkarzy plażowych Finanse uniwersytetów W Międzynarodowym Roku Polarnym Juwenalia 2010 Z mowy obcej do polskiej… 9 10-12 17-19 35-36 37-38 Nasza absolwentka profesorem w Cambridge Półtora wieku drukarstwa łódzkiego Do Chin z Kolumbem Po fabryce – liceum Rada biznesu W skrócie 8-9 12 38-39 39 40-41 45 Spotkanie politologów Projekt polsko-niemiecki 33 33-34 Cywilizacja bizantyńsko-prawosławna 29-30 Uniwersytet zaczyna się w przedszkolu 27-29 Polscy jankesi – bohaterowie Ameryki 24-27 Zabytkowe przestrzenie Artyści z Wieży Babel Moja Łódź Obradował senat 40 31-32 32 45 Profesor Włodzimierz Kozłowski 20-21 Profesor Wiesław Puś Profesor Stanisław Rudolf 42-43 43-44 Doktor Mateusz W. Oleksy 23-24 Uwagi o artykule Audiobook wspomnień 46-47 47 Fotokącik Intelligenti pauca 48 48 Międzynarodowe partnerstwo ośrodków naukowych 10 3 W POŁOWIE KADENCJI Kronika rozmawia z prof. dr. hab. WŁODZIMIERZEM NYKIELEM, rektorem Uniwersytetu Łódzkiego szą szkołą wyższą w regionie, wraz z innymi uczelniami, zaczął o wiele mocniej niż uprzednio wpływać na charakter i oblicze miasta. Sytuacja, jaka ukształtowała się w latach dziewięćdziesiątych wieku dwudziestego i w pierwszym dziesięcioleciu obecnego stulecia, była zupełnie różna niż w okresie narodzin naszej uczelni, kiedy to jej otoczenie, otoczenie wielkiego przemysłowego miasta dominowało. Dziś jest inaczej. To uniwersytet wraz z innymi uczelniami, nadaje charakter miastu. Jest to coraz szerzej dostrzegane i doceniane. Zatem droga, którą przeszliśmy w ciągu minionych sześćdziesięciu pięciu lat, jest szlakiem, jaki przebyliśmy od miasta przemysłowego do ośrodka akademickiego, od rodzącego się uniwersytetu, do uniwersytetu należącego do czołówki polskich uczelni wyższych. Dziś Łódź jest miastem akademickim i to wyznacza charakter i przyszłość naszego miasta. W niedawnym plebiscycie Łódzkiego Studenckiego Forum Business Centre Club, jak już informowaliśmy, Uniwersytet Łódzki otrzymał tytuł Uczelnia Roku, a prof. Włodzimierz Nykiel, rektor UŁ – Osobowość Środowiska Naukowego. Czym dla pana są te dwa wyróżnienia? Panie rektorze, w tym roku obchodzimy jubileusz 65-lecia Uniwersytetu Łódzkiego. Jak najogólniej można określić drogę, którą przebyła nasza uczelnia w tym czasie, czym stała się ona dla Łodzi i regionu, jakie miejsce zajmuje na mapie wśród innych ośrodków akademickich kraju? – Jak wiadomo, tradycje akademickie Łodzi sięgają okresu międzywojennego, ale dopiero po drugiej wojnie światowej powołano tu kilka publicznych szkół wyższych, w tym Uniwersytet Łódzki. Utworzony w roku 1945 do końca lat czterdziestych rozwijał się bardzo dynamicznie. Wystarczy przypomnieć, że już w latach czterdziestych w naszej uczelni pracowało prawie stu profesorów zwyczajnych i nadzwyczajnych, a studiowało około dziewięciu tysięcy studentów. Uniwersytet powstał i rozwijał się w otoczeniu wielkiego przemysłowego miasta i to przemysł włókienniczy wyznaczał wówczas charakter miasta i całej aglomeracji. Na początku lat pięćdziesiątych uniwersytet nie tylko nie rozwijał się, ale też przeżył istotny regres. Zmniejszyła się również poważnie liczba studentów. O powrocie tendencji rozwojowych możemy mówić dopiero po roku 1956. W związku z przeobrażeniami w kraju, od roku 1989 zmianie zaczęła ulegać również rola naszej uczelni. Uniwersytet Łódzki, będący najwięk- 4 – Myślę, że obydwa są ze sobą związane. Jeden z członków kapituły Gali Biznesu 2010 Grzegorz Dębowski powiedział między innymi, iż przy wyborze laureatów kierowano się regionalnym wpływem kandydatów. Po dokładnym poznaniu kandydatów kapituła nie miała wątpliwości, że ostatnie dokonania Uniwersytetu Łódzkiego, jego aktywność i rozwój wzbudziły podziw, który przełożył się na wybór w kategorii „Uczelnia roku”. W kategorii „Osobowość Środowiska Naukowego” kapituła doceniła zaangażowanie na rzecz zwiększenia prestiżu uczelni oraz poprawy warunków pracowników naukowych i studentów, szczególnie – podkreślając – decentralizację przeprowadzoną na początku roku. Bardzo się cieszę, że są to tytuły nadane przez studenckie Forum Business Centre Club, bo to oznacza, że studenci doceniają przemiany zachodzące na naszej uczelni. Włącznie ze wskazaną po imieniu decentralizacją, czyli głębokimi zmianami sposobu zarządzania szkołą wyższą, większymi kompetencjami i środkami dla dziekanów, większą ich odpowiedzialnością, a także otwarciem na otoczenie biznesowe. Przy okazji podkreślić należy także, iż opracowanie koncepcji decentralizacji i jej wdrażanie, a także inne przedsięwzięcia są dziełem szeroko rozumianego kierownictwa uczelni. Tak wiec moje wyróżnienie ma trochę symboliczny charakter, jako adresowane do przedstawiciela tego kierownictwa. Skoro już jesteśmy przy sprawach przyjemnych. Podczas ostatniego pobytu w Łodzi minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka na spotkaniu z reprezentantami środowiska akademickiego regionu stwierdziła, że przebywając w Paragrafie – sztandarowej inwestycji Uniwersytetu Łódzkiego – czuje się w nim, jak w najlepszej uczelni na świecie. Jak pan rektor odbiera tego rodzaju komplement? – Myślę, że każdy, kto ogląda nową siedzibę Wydziału Prawa i Administracji, zachwyca się jego architekturą, funkcjonalnością, nowoczesnością. Trudno znaleźć podobny budynek nie tylko w kraju, ale także w całej Europie. Ponadto bardzo dobrze udało się zagospodarować tereny przyległe do gmachu Paragrafu. Niebawem stanie przed nim również fontanna, która będzie dodatkowym elementem wzbogacającym otoczenie tego wspaniałego budynku. Trzeba też powiedzieć, że Wydział Prawa i Administracji spełnia wysokie standardy jeśli chodzi o stronę naukową i dydaktykę. Warto pamiętać, że zajmuje on drugie miejsce w Polsce pod względem skuteczności kształcenia studentów, którzy później z dużym powodzeniem zabiegają o aplikacje korporacyjne – adwokackie, notarialne, radcowskie i sędziowskie. To jest bardzo ważne kryterium, bowiem według niego ocenia się szanse, jakie mają nasi absolwenci w tradycyjnych zawodach prawniczych. Równie wysoko oceniane są prowadzone przez nas badania naukowe. Było to powiedziane w konkretnej sytuacji – pod wrażeniem wizyty złożonej w Paragrafie. Należy jednak pamiętać, że również niektóre inne wydziały zasługują na podobne oceny. Jesteśmy uczelnią, która zajmuje piętnaste miejsce w Polsce w rankingu wszystkich szkół wyższych i szóste wśród uniwersytetów. Z tym, że są takie kryteria, jak np. cytowania, czyli jak nasze prace są traktowane przez kolegów z innych uczelni. Okazuje się, że w tej dziedzinie zajmujemy wysokie, bo siódme, miejsce w kraju. Te miejsca oczywiście nas nie zadowalają. Będziemy działać w kierunku ich poprawy. Nawiązując do wypowiedzi pani minister prof. Barbary Kudryckiej, chcę zaznaczyć, że wprawdzie jeszcze nie należymy do światowej czołówki, ale cieszę się bardzo z treści tej wypowiedzi i traktuję ją, jako dobry prognostyk. Na jakie ważniejsze inwestycje może liczyć środowisko akademickie naszej uczelni w najbliższym czasie? – Musimy przede wszystkim dokończyć inwestycje, a także modernizacje i remonty, jakie podjęliśmy wcześniej. W grudniu 2008 roku wystąpiliśmy o przyznanie środków unijnych na cztery zadania, a chodziło konkretnie o Wydział Biologii i Ochrony Środowiska, Wydział Fizyki i Informatyki Stosowanej, Wydział Chemii oraz Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny. Umowę podpisaliśmy w kwietniu 2009 roku i już w minionym roku wykonane zostały prace o bardzo dużym zakresie. Wykorzystaliśmy większość środków, ponad osiemdziesiąt milionów złotych spośród stu dwudziestu sześciu, które nam przydzielono. Rezultaty widać: nowy gmach należący do Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska przy ulicy Matejki u zbiegu Pomorskiej, nowa lokalizacja Wydziału Chemii, są także postępy w remoncie gmachu fizyki, w zasadzie zakończona jest także modernizacja pomieszczeń po PALM-ie i dostosowanie ich do potrzeb Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego. Obecnie najważniejszym dla uczelni zadaniem jest budowa nowego gmachu dla filologii przy ul. Pomorskiej. Mamy już projekt, poszukujemy i zabiegamy o środki finansowe. Chcemy przeznaczyć na ten cel również własne pieniądze, które pozyskamy ze sprzedaży nieruchomości uniwersytetu. Jest to wielka inwestycja, którą należy podjąć, by tak naprawdę zakończyć budowę podstawowych obiektów uczelnianych. Z mniejszych rzeczy, ale bardzo ważnych, wymienię budynek pofabryczny przy Pomorskiej 163, gdzie znaleźć powinno siedzibę uniwersyteckie liceum, które dziś ma nie najlepsze warunki lokalowe. W nowym miejscu powstałby nowoczesny obiekt dydaktyczny. Czynimy starania, aby pozyskać środki finansowe na remont i adaptację. Chcemy przy tym osiągnąć dwa cele; zaspokoić potrzeby lokalowe liceum, a poza tym pragniemy, aby uczniowie obcowali na żywo z historią naszego miasta. Dlatego będzie zachowany industrialny charakter obiektu. Koszty jego remontu i adaptacji nie będę duże, zaledwie około sześciu milionów złotych, to niewiele w porównaniu z przyszłym gmachem filologii, na budowę którego przeznaczyć będzie trzeba ponad sto milionów. Prace związane z modernizacją przyszłej siedziby uczelnianego liceum chcemy zakończyć w roku 2011, po wakacjach. Na zlecenie resortu nauki i szkolnictwa wyższego firma Ernst&Young przygotowała Strategię rozwoju szkolnictwa wyższego. Dokument ten przyjmowany jest dość kontrowersyjnie. Były rektor Uniwersytetu Warszawskiego, znana postać życia naukowego i akademickiego prof. Andrzej Kajetan Wróblewski na łamach pisma UW nie pozostawia na strategii suchej nitki uważając, że wydane na jej sfinansowanie dwa miliony złotych są po prostu wyrzucone w błoto. Przypomnę jedynie czytelnikom, że przewiduje ona między innymi zwiększenie mobilności naukowców i studentów, na przykład, poprzez wprowadzenie dwuletniego zakazu zatrudniania na uczelni osoby, która się na niej doktoryzowała; określanie przez resort nauki liczby słuchaczy studiów stacjonarnych na danym kierunku; zrównanie w prawach uczelnie publiczne i niepubliczne, wybór rektora i kanclerza przez radę powierniczą powoływaną przez ministra. Czy pan rektor podziela tę ocenę? – Dochodzą nas w tej kwestii sygnały zróżnicowane. Należy jednak podkreślić, iż rektorzy polskich akademickich szkół wyższych przyjęli szóstego maja tego > 5 roku inny projekt, projekt środowiskowy, który został opracowany pod kierunkiem prof. Jerzego Woźnickiego, prezesa Fundacji Rektorów Polskich. O jego podstawowych założeniach prezes FRP mówi w wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej z dwudziestego lipca. Stwierdza w nim między innymi: Chcemy, żeby szkolnictwo wyższe miało większy wkład w rozwój Polski, żeby się stało źródłem prestiżu kraju – jak widać to z rankingów międzynarodowych – dotąd tak nie jest. (…) Żeby poprawić pozycję polskich uczelni, potrzebujemy uniwersytetów badawczych. Polemizujemy z tezą, że wystarczy niektóre istniejące uczelnie nazwać uniwersytetami badawczymi i dać im więcej pieniędzy na badania. Powinny to być nowe, większe i silniejsze struktury federacyjne powoływane ustawowo. (…) Dziś nawet Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Jagielloński mają za mały potencjał, żeby być liczącymi się na świecie uniwersytetami badawczymi. (…) Habilitację trzeba pozostawić jako próg w dorobku, po przekroczeniu którego doktor zyskuje prawo do udziału w procesie promowania kolejnych doktorów i powoływania profesorów. (…) Naszym zdaniem, należy otworzyć równoległą do habilitacji ścieżkę przyspieszonego awansu dla najlepszych doktorów. Coraz częściej młodzi ludzie ze stopniem doktora odgrywają kluczową rolę w projektach międzynarodowych i prowadzą zespoły badawcze. Uczelnia, trzymając się zasad i trybu wskazanych przez Centralną Komisję ds. Tytułu i Stopni Naukowych, powinna sama móc awansować ich bez habilitacji na stanowisko profesora nadzwyczajnego. (…) Chcemy tylko, żeby zrealizowana została zapowiedź premiera z 16 kwietnia 2008 roku. Powiedział, że na naukę i szkolnictwo wyższe Polska będzie wydawać z budżetu w perspektywie do 2013 roku łącznie dwa procent PKB. Tego oczekujemy, proponując, aby środki te podzielić równo na szkolnictwo wyższe i naukę. (…) Projekt, który powstał w naszym środowisku, powinien być, tak przynajmniej sądzę, przyjęty jako podstawa opracowania przez resort nauki kompleksowych rozwiązań narodowej Strategii rozwoju szkolnictwa wyższego na lata 2010-2020. Na Wydziale Prawa i Administracji ma być powołany kierunek – nauki polityczne. Czym to jest podyktowane i czym będą się różnić studia na tym kierunku od kształcenia na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego? – To bardzo interesująca sprawa. Otóż są przyczyny, które zadecydowały, że kierunek nauki polityczne powstanie na Wydziale Prawa i Administracji. Jedna z nich sprowadza się do tego, że wspomniany wydział w porozumieniu z Wydziałem Ekonomiczno-Socjologicznym, bo nie sam, opracował koncepcję studiów, które co do zasady nie mają być konkurencyjne do prowadzonych na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych. Mają to bowiem być nauki polityczne, które szczególną wagę będą przywiązywać do aspektów prawnych i ekonomicznych. Nie jest więc tak, że powstają jedne i drugie studia tego samego rodzaju. W przypadku tych na Wydziale Prawa i Admi- 6 nistracji ma być wyraźne nastawienie między innymi na sprawy ustrojowe. Kolejną przyczyną, która zadecydowała o wspomnianych studiach, jest potencjał kadrowy, który sprawia, że, według ocen twórców koncepcji studiów politycznych, bardzo szybko będziemy mieli prawa do habilitacji, bo tak silna jest obsada profesorska. Reasumując, chodzi o wykorzystanie potencjału tkwiącego na wymienionych wydziałach oraz budowę na uniwersytecie czegoś nowego, co jest kolejnym wyzwaniem dla uczelni. Studia polityczne cechować będzie nowatorskie w skali kraju podejście do problematyki badań życia publicznego. Jego analiza ma być dokonywana z punktu widzenia prawnego i ekonomicznego, co wiąże się z globalnymi zmianami rzeczywistości europejskiej i krajowej. Z drugiej znów strony, studia będą kłaść duży nacisk na analizę zjawisk politycznych na szczeblach najbardziej podstawowych, a więc gminy i powiatu z perspektywy oglądu społecznego i podejmowania decyzji czysto politycznych w strukturach samorządu terytorialnego. Sfera publiczna określona jest bowiem z jednej strony przez jej otoczenie gospodarcze, a z drugiej, przez regulacje prawne. Stąd ekonomiczno-normatywne ujęcie programu kształcenia umożliwiające oryginalne analizy i wyciąganie również oryginalnych wniosków, czyniąc z proponowanych studiów unikatową w skali polskiego szkolnictwa wyższego ofertę edukacyjną. Na początku były spory i rozmaite kwestie, które wymagały wyjaśnienia zwłaszcza między wydziałami Studiów Międzynarodowych i Politologicznych oraz Prawa i Administracji, ale i Wydziałem Ekonomiczno-Socjologicznym. Zakończyły się one jednak zawarciem porozumienia. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo padające przy tej okazji wypowiedzi były bardzo budujące i dziś nie ma już z tą sprawą żadnych problemów. Mija właśnie połowa czteroletniej pana kadencji na najwyższym urzędzie na uniwersytecie. Jak pan rektor ją ocenia; co udało się w tym okresie zrealizować, czego nie, co pozostało jeszcze do zrobienia w ciągu najbliższych dwóch lat ze spraw zapowiadanych przez pana w programie wyborczym? – Nie mam wątpliwości, że najistotniejsza jest zmiana systemu zarządzania uczelnią. Potocznie określana mianem decentralizacji i sprowadzająca się do działań przede wszystkim w dwóch sferach: kompetencji, które zostały przeniesione w bardzo wielu przypadkach z poziomu centrali na poziom wydziału oraz środków służących realizacji tych kompetencji. Myślę, że ten rok przyniesie dobre rezultaty finansowe i że już w roku 2010 ci, nie do końca dotąd przekonani do proponowanych przez nas rozwiązań, przekonają się do nich. Decydujący będzie jednak, moim zdaniem, rok 2011, który zaowocuje naprawdę widocznymi już efektami, czyli wyraźną poprawą wyników finansowych uczelni. Natomiast w cyklu trzyletnim, kończącym się w roku 2012, przewiduje- my wyeliminowanie deficytu na wydziałach. I to jest sprawa kluczowa. Natomiast jeśli chodzi o inne sprawy. Przypomnę, że podjęliśmy modernizacje i remonty, o których mówiłem wcześniej. Wprowadzone zostały zmiany w strukturze i organizacji prac rektoratu, co już jest dostrzegane przez pracowników i studentów. Zmieniły się też pewne unormowania dotyczące relacji między pracownikami centrali a tymi, którym oni służą. Proszę sobie przypomnieć, że jeszcze w roku 2008 obowiązywały godziny, w jakich przyjmowało się tutaj interesantów; pracowników uniwersytetu czy studentów. Ważne z wielu powodów było powołanie liceum uniwersyteckiego, które wkrótce prawdopodobnie będzie miało nową lokalizację. Nastąpiła intensyfikacja współpracy z pracodawcami. Zawarliśmy nowe umowy, zorganizowaliśmy kilka konferencji. Dziś przekłada się to już na świadczenia finansowe ze strony biznesu na rzecz uczelni. Traktuję to nadal jako początek, ale wykonaliśmy już pewne znaczące kroki. Bardzo dobre rezultaty przynosi intensyfikacja współpracy z zagranicą i to we wszystkich parametrach, które są wyraźnie lepsze niż w roku 2008. Wzrosła w minionym roku do 2211 liczba osób, które wyjechały z uniwersytetu za granicę (w 2008 – 2054), w tym 1144 pracowników, 93 doktorantów i 974 studentów, spośród których 457 podjęło tam naukę. W roku ubiegłym na uczelni naszej kształciło się 200 słuchaczy zagranicznych na studiach kończących się dyplomem (w 2008 – 134). Na studiach częściowych, jedno- i dwusemestralnych, przebywało 156 osób z zagranicy korzystających z Programu ERASMUS (w 2008 – 133). Liczba słuchaczy Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców w roku minionym zwiększyła się do 1037 (w 2008 – 879). Podkreślić wypada, że ze względu na kryzys, dla wielu uczelni europejskich rok 2009 był rokiem stagnacji, a nawet regresu w sferze współpracy z zagranicą. Utworzyliśmy nowe fundusze zasilane z zewnątrz, a więc nieangażujące środków z dotacji, ani opłat za studia. Są to: Fundusz Mobilności Studentów i Doktorantów, Fundusz Zrównoważonego Rozwoju – finansowane przez podmioty gospodarcze. Na mocy umowy z kinem Cytryna utworzyliśmy także Centrum Sztuki Uniwersytetu Łódzkiego. Myślę, że nastąpiła wyraźna intensyfikacja działań informacyjnych i promocyjnych. Dobrze układała się współpraca z miastem i województwem. Musimy także pamiętać o zmianach, które są dostrzegane, a nie mają takiego wymiaru finansowego, jak wzniesienie jakiegoś uniwersyteckiego gmachu. Myślę tu, na przykład, o Kronice, która otrzymała nową okładkę i nowy layout oraz wydawana jest w pełnym kolorze, na lepszym papierze. I to, co kiedyś wydawało się trudne, skomplikowane – teraz jest oczywiste dla wszystkich. Uczelniane pismo wygląda zupełnie inaczej niż poprzednio. Wspomnę jeszcze o koncertach w Pałacu Biedermanna czy wykładach rektorskich, które gromadzą setki osób. Myślę, że obraz uczelni postrzegany zarówno od wewnątrz, czyli przez pracowników i studentów, jak i z zewnątrz, a więc przez łodzian, zmienił się na lepsze. Co przed nami? Otóż na pewno rzeczą niezwykle ważną jest budowa nowego gmachu Wydziału Filologii, która będzie właściwie zakończeniem kształtowania podstawowej substancji materialnej UŁ. Przede wszystkim sprawa ta istotna jest dla samej filologii, gdyż obecnie pracownicy i studenci tego wydziału funkcjonują w nie najlepszych warunkach, w wielu porozrzucanych po mieście budynkach. Jeżeli popatrzymy na listę naszych dotychczasowych przedsięwzięć i działań, to warto podkreślić, iż właściwie z żadnej koncepcji – jakie mieliśmy przed objęciem urzędowania, nasz zespół rektorski – nie zrezygnował. Choć nie ma wątpliwości, iż bardziej zadowoleni bylibyśmy mając na koncie wszystkie środki niezbędne do rozpoczęcia budowy gmachu filologii. Mam też świadomość, iż wszystko to, co przyniosła połowa obecnej kadencji władz rektorskich, to dwa lata pracy całej społeczności naszej uczelni. Pozwoli pan rektor, że zadam panu bardziej osobiste pytanie. Otóż podczas ostatnich juwenaliów na Lumumbowie dowiedziałem się przypadkowo, że zupełnie nieźle radzi pan sobie przy stole pingpongowym, gra w piłkę nożną, a niegdyś osiągał pan ponoć dobre wyniki w… skoku o tyczce. Jeśli tak, to mamy chyba najbardziej usportowionego rektora w dziejach naszej Almae Matris? – Lubię sport, który zresztą uprawiałem od zawsze. Biorąc pod uwagę wiek, w zasięgu moich możliwości jest na pewno gra w tenisa stołowego. Nigdy nie startowałem zawodniczo, przyznaję jednak, że umiem posługiwać się rakietką i od czasu do czasu w obiektach uniwersyteckich grywam w ping-ponga. Ostatni raz w minionym tygodniu. Lubię też grać w tenisa ziemnego, z tym mam pewien kłopot, bowiem dwa razy, rok po roku, odniosłem kontuzję – popularny łokieć tenisisty. W piłkę nożną grywałem również chętnie, dziś bardzo rzadko, ostatnio przez piętnaście czy dwadzieścia minut grałem w meczu juwenaliowym – pracownicy rektoratu kontra Policja, przegranym przez nas, niestety, zero do czterech. Jest prawdą, że kiedyś próbowałem skakać o tyczce, ale był to epizod bez znaczenia. To, co robię ostatnio, bardziej zasługuje na miano zajęć rekreacyjnych niż uprawiania sportu. Wywiad z panem ukaże się w Kronice tuż przed inauguracją nowego roku akademickiego. Z jakim przesłaniem chciałby pan rektor zwrócić się z tej okazji do całej społeczności Uniwersytetu Łódzkiego? – Z okazji rozpoczynającego się nowego roku akademickiego 2010/2011 wszystkim pracownikom życzę powodzenia, sukcesów i zadowolenia, jakie niesie ze sobą efektywna praca na uniwersytecie i na jego rzecz, studentom satysfakcji ze studiowania, jak najlepszych wyników w nauce oraz wytrwałości w realizacji planów i zamierzeń życiowych. Niech owocem pracy społeczności Uniwersytetu Łódzkiego będzie istotne pomnożenie dorobku i umocnienie pozycji naszej uczelni zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Rozmawiał: Stanisław Bąkowicz 7 Nasza absolwentka profesorem w Cambridge Nowym profesorem językoznawstwa i filozofii języka na Uniwersytecie w Cambridge 26 maja została mianowana Katarzyna M. Jaszczołt. Jest absolwentką filologii angielskiej i filozofii Uniwersytetu Łódzkiego. Międzynarodową karierę rozpoczynała w rodzinnej Łodzi. Katarzyna Jaszczołt, profesor Uniwersytetu w Cambridge Studiowała na Uniwersytecie Łódzkim w latach 1982-1988. Pracę magisterską na anglistyce poświęciła filozofii języka w Kole Wiedeńskim. Promotorem pracy był dr Wiesław Oleksy. Wielki wpływ na jej zainteresowania lingwistyczne wywarła prof. Barbara Lewandowska-Tomaszczyk. W pracy magisterskiej, napisanej na filozofii, zastosowała filozofię nauki Kuhna do analizy paradygmatów we współczesnym językoznawstwie. Promotorem pracy był prof. Michał Tempczyk (obecnie profesor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk oraz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu). Rozwój naukowy Katarzyna Jaszczołt zawdzięcza przede wszystkim współpracy z prof. Sławojem Olczykiem i udziałowi w seminariach prof. Barbary Tuchańskiej. Jej pierwszy artykuł naukowy dotyczył filozoficznego spojrzenia na rozwój teorii językoznawczych i ukazał się w publikowanym przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego piśmie Folia Linguistica (numer 21 z 1989 r.). 8 Dzięki kolejnym stypendiom prof. Jaszczołt kontynuowała edukację na uniwersytecie oksfordzkim, w kolegiach Somerville (stypendium Sorosa) i św. Hugona (stypendium Rawnsleya), gdzie uzyskała w roku 1992 doktorat z filozofii języka. Od 1991 r. pracuje na uniwersytetach brytyjskich (Oxford, Sussex, Brighton), a od 1995 w Cambridge, gdzie przeszła drogę od asystentury do pełnej profesury, jest też członkiem (fellow) Kolegium Newnham i kieruje ośrodkiem językoznawstwa. Zainteresowania naukowe profesor Jaszczołt koncentrują się wokół współczesnej filozofii języka, problemów związanych z semantyką i pragmatyką, a także szeroko pojętej kognitywistyki. W zakresie językoznawstwa najbardziej interesują ją dynamiczne podejścia do znaczenia, wypracowała własną koncepcje semantyki znaczeń domyślnych (Default Semantics). Jest autorką czterech książek, redagowała lub współredagowała sześć tomów (kolejne cztery w przygotowaniu), opublikowała przeszło siedemdziesiąt artykułów, rozdziałów w książkach, krytycznych omówień i recenzji. Jej pierwsza książka (Discourse, Beliefs and Intentions: Semantic Defaults and Propositional Attitude Ascription, Oxford: Elsevier Science, 1999) dotyczyła problemów komunikacji postaw epistemicznych, poznania, przekonań oraz intencji i wprowadzała podstawowe założenia semantyki znaczeń domyślnych. Tej nowej koncepcji semantycznej poświęciła monografię z roku 2005 (Default Semantics: Foundations of a Compositional Theory of Acts of Communication, Oxford: Oxford University Press). Semantyka znaczeń domyślnych uwzględnia interpretacje składni, leksykonu, wnioskowań pragmatycznych i znaczeń domyślnych o charakterze intencjonalnym i kulturowym. Propozycja spotkała się z żywym zainteresowaniem w środowisku językoznawczym, a książka doczekała się wielu recenzji. Ważną pozycją w dorobku Katarzyny Jaszczołt jest zaawansowany podręcznik pt. Semantics and Pragmatics: Meaning in Language and Discourse (London: Longman, 2002), w którym autorka przedstawia różne podejścia do znaczenia (w języku, umyśle, dyskursie) i oferuje znakomity przegląd dotychczasowych opracowań uzupełniony własną koncepcją semantyki. Obecnie autorka pracuje nad drugim wydaniem podręcznika. Najnowsza książka, Representing Time: An Essay on Temporality as Modality (Oxford: Oxford University Press, 2009), poświęcona jest kategorii czasu w ujęciu językoznawczym i filozoficznym. Podstawowe pytanie badawcze książki dotyczy sposobów konceptualizacji czasu, a w poszukiwaniu odpowiedzi autorka analizuje dane z języków tak różnorodnych, jak m.in. ajmara, angielski, klasyczna greka, hausa, maoryski, suahili i tajski. Katarzyna Jaszczołt należy do licznych międzynarodowych towarzystw naukowych, m.in. do Linguistics Association of Great Britain (była członkiem zarządu tego towarzystwa w latach 2001-2009), The Philological Society, International Pragmatics Association, Linguistic Society of America, American Philosophical Association. Na swoje programy badawcze otrzymywała prestiżowe stypendia z Newton Trust, Leverhulme Research Fellowship, grant z British Academy. Profesor Jaszczołt utrzymuje bardzo żywe kontakty z Uniwersytetem Łódzkim, jest regularnie zapraszana z wykładami na konferencje naukowe i seminaria or- ganizowane przez katedry językoznawcze Instytutu Anglistyki. W maju 2009 r. wygłosiła jeden z referatów plenarnych na konferencji Philosophy of Language and Linguistics (przyjęła też zaproszenie do wygłoszenia wykładu w roku 2011), w kwietniu tego roku była jednym z gości specjalnych Zlotu Filozoficznego. Uczestnikom wszystkich tych konferencji dała się poznać jako znakomita wykładowczyni, jej referaty inspirują i stymulują ożywione dyskusje. Miałem przyjemność uczyć Kasię Jaszczołt, gdy jeszcze była studentką łódzkiej anglistyki (a ja początkującym asystentem), dlatego pozwolę sobie zakończyć niniejszą notkę bardziej osobistym wspomnieniem: już jako studentka Kasia miała zdecydowane zainteresowania filozoficzno-językoznawcze. Pamiętam, jak mi zaimponowała, gdy wyjeżdżała pierwszy raz do Anglii i bardzo się cieszyła, że wreszcie będzie mogła sobie kupić Tractatus Logico-Philosophicus Wittgensteina! Piotr Stalmaszczyk W ostatnich meczach turnieju (była to siódma edycja rozgrywek AME w siatkówce plażowej) parze z UŁ przyszło rywalizować ze Szwajcarami. W półfinale wygrali z drugą parą tego kraju (Foelmli – Lier), by w decydującym spotkaniu zwyciężyć pierwszą ekipę Buehler – Catschegn. Obydwa mecze łodzianie wygrali po 2:0, tylko jednego seta kończąc na przewagi. W pierwszej części finału łodzianie szybko uzyskali prowadzenie, utrzymane do końca seta. W efekcie uzyskali również zwycięstwo 21:14. W kolejnej partii szwajcarska para Buehler – Catschegn podjęła próby wyrównania wyniku. Nasi reprezentanci nie pozwolili jednak odebrać sobie wygranej kończąc spotkanie po zwycięstwie 21:17. W poprzedniej edycji rozgrywek para Janiak – Sobczak dotarła do półfinału, w którym przegrała. Polakom wówczas pozostała rywalizacja o brązowy medal mistrzostw, w której również nie sprostali rywalom, w efekcie czego zostali sklasyfikowani na pozycji czwartej. Druga łódzka para – Tomasz Sińczak i Sebastian Lisiecki, także z UŁ, miała mniej szczęścia. Po zwycięstwie nad Karolem Szczepanikiem i Tomaszem Mrozowskim, inną polską parą z Krakowa, łodzianie awansowali do strefy medalowej, ale przegrali po 0:2 z parami szwajcarskimi, najpierw półfinał, a potem mecz o brąz i zajęli ostatecznie czwarte miejsce. Trenerem siatkarzy plażowych jest Piotr Jaworowicz. (sb) Piotr Janiak i Sebastian Sobczak walczą o mistrzostwo Fot.: Ze zbiorów AZS Łódź Siatkarze plażowi Piotr Janiak i Sebastian Sobczak z Uniwersytetu Łódzkiego wygrali Akademickie Mistrzostwa Europy w Kazaniu. Fot.: Piotr Jaworowicz Złoto dla siatkarzy plażowych Złota i czwarta para siatkarzy Akademickich Mistrzostw Europy w Kazaniu wraz ze swoim trenerem (w środku z pucharem) 9 Z OSTATNIEJ CHWILI MIĘDZYNARODOWE PARTNERSTWO OŚRODKÓW NAUKOWYCH Jak się dowiadujemy, projekt Governance for Sustainable Development złożony przez Biuro Międzynarodowych Projektów Edukacyjnych Uniwersytetu Łódzkiego we współpracy z prof. Zofią Wysokińską, prorektor UŁ ds. współpracy z zagranicą, uzyskał dofinansowanie. Sukces jest tym większy, że jest to jedyny projekt koordynatorski z Polski, który uzyskał w tym roku akceptację agencji The Education, Audiovisual and Culture Executive Agency programu ERASMUS Multilateral Projects. Governance for Sustainable Development to projekt, którego uczestnicy przygotują wspólny program studiów na poziomie magisterskim oraz doktoranckim. Będzie on obejmował następujące filary: efektywność rządzenia, zrównoważony rozwój i ochronę środowiska, politykę społeczną, walkę z korupcją, zdrowie publiczne oraz zrównoważone rolnictwo. Liderem projektu jest Uniwersytet Łódzki, a będzie on realizowany we współpracy z: University of Lon- don (Wielka Brytania), Fachhochschule für angewandtes Management (Niemcy), University of Crete (Grecja), Institut d’enseignement superieur et de recherche en alimentat (Francja). Partnerstwo ośrodków naukowych, uczestniczących w projekcie, wzbogacone zostanie o udział w nim organizacji spoza Unii Europejskiej, które będą wspierać to przedsięwzięcie przede wszystkim poprzez działania promocyjne w swoich regionach. Chodzi tu o Janaagraha Centre for Citizenship and Democracy (Indie), Donetsk National University (Ukraina), Megatrend University (Serbia), Instituto Movimento Proprojetos (Brazylia). (sb) FINANSE UNIWERSYTETÓW Kondycja finansowa polskich uniwersytetów publicznych oraz decentralizacja wewnętrznego finansowania na przykładzie Uniwersytetu Łódzkiego stanowiły 24-26 czerwca tematy posiedzenia Uniwersyteckiej Komisji Finansowej. Gospodarzem spotkania był Uniwersytet Łódzki. Z materiałów prezentowanych podczas obrad wynika m.in., iż w ostatnim roku sprawozdawczym, tj. 2009, w porównaniu do 2008, przychody ogółem uniwersytetów wzrosły o 4,7 proc.; przychody z działalności dydaktycznej zwiększyły się o 6,8 proc., a z pracy naukowo-badawczej – o 7,2 proc. Natomiast koszty ogółem wzrosły o 5,4 proc. Zatem przyrost kosztów, biorąc pod uwagę zwiększenie przyrostu dochodów, był realnie wyższy jedynie o 0,7 proc. W minionym roku, w stosunku do 2008 r. zwiększyła się o 0,3 proc. liczba kształcących się na polskich uniwersytetach publicznych, przy czym o 2,7 proc. wzrosła liczba słuchaczy studiów stacjonarnych i aż o 8,6 proc. uczestników stacjonarnych studiów doktoranckich. Zmalała natomiast liczba słuchaczy płatnych studiów niestacjonarnych o 6,7 proc., a wzrosła o 8,7 proc. liczba uczestników niestacjonarnych studiów doktoranckich. Pozytywnym zjawiskiem jest tendencja, co prawda jeszcze niezbyt znacząca, zmniejszania się liczby studentów przypadających na jednego nauczyciela akademickiego, ze średniej 19,15 w roku 2008 do 19,10 w 2009 r., tj. ok. 0,3 proc. 10 U nas o 15 procent Średni łączny przyrost wynagrodzeń wyniósł 9,1 proc., a przeciętne wynagrodzenie roczne przypadające na pracownika wzrosło z 44.672 zł w roku 2008 do 47.776 zł w 2009 r., tj. o 6,9 proc. (na Uniwersytecie Łódzkim 48.957 zł w 2009 r. – wzrost o 15 proc. w porównaniu z rokiem 2008). Jednocześnie nastąpił wzrost kosztów kształcenia przypadających średnio na jednego studiującego. W 2008 r. wynosił on 7138 zł, zaś rok później już 7571 zł, co oznacza wzrost o 6,1%. Koszt ten, co prawda w dalszym ciągu rośnie, ale już nie w tak szybkim tempie, jak w latach minionych. Dla przykładu w 2004 r. – w porównaniu z poprzednim rokiem kształtował się on na poziomie 13,1 proc., a w roku następnym wzrósł już do 14,5 proc. Najmniejszy wzrost kosztów kształcenia, bo jedynie o 2 proc., odnotowano w 2007 r., ale na to decydujący wpływ miała zmiana zasad przyznawania dotacji budżetowej, a co za tym idzie również finansowania zadań łączących się z kształceniem w trybie stacjonarnym. Przychody z działalności badawczej przypadające na jednego nauczyciela akademickiego wzrosły w roku 2009 do 19.833 zł, gdy jeszcze w 2008 r. wynosiły średnio 18.691 zł. Rażące dysproporcje Dotacje celowe przeznaczone na finansowanie lub dofinansowanie inwestycji oraz zakupów inwestycyjnych zmniejszyły się w roku 2009 w stosunku do 2008 r. o 34,1 proc. Członkowie Uniwersyteckiej Komisji Finansowej z niepokojem stwierdzili, że w dalszym ciągu występują rażące dysproporcje w dostępie do tej grupy środków. Niektóre uczelnie otrzymują bowiem rocznie ponad 100 tys. zł, gdy tymczasem inne muszą zadowolić się 10 tys. lub nawet mniejszą kwotą. Dziennikarzy zainteresowała duża różnica w kwotach dotacji przyznawanych poszczególnym uczelniom. I tak np. Uniwersytet w Białymstoku w roku minionym otrzymał tylko 67.015 tys. zł, Uniwersytet Łódzki – 209.787 tys. zł, a Uniwersytet Warszawski aż 358.467,5 tys. zł. Michalina Wójcik: – Obrady konferencji odbywającej się w UŁ umożliwią nam wyciągnięcie wniosków co do kształtowania pewnych zmian, modyfikacji systemu finansowania szkolnictwa wyższego, modyfikacji mniejszych, które zostaną dokonane przed planowaną większą nowelizacją ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Różnica w finansowaniu poszczególnych uczelni nie wynika z jakichkolwiek preferencji, bowiem finansowanie szkół wyższych w zakresie dotacji na studia stacjonarne odbywa się według ścisłych wyliczeń algorytmicznych i każda uczelnia otrzymuje tyle, ile wynika z danych, takich jak liczba słuchaczy studiów dziennych i stacjonarnych, doktorantów, wielkość kadr, jak również innych współczynników branych pod uwagę w trakcie algorytmicznego wyliczania wysokości dotacji. Uniwersytet, który lepiej wypada w algorytmie, otrzymuje więcej środków. Algorytm zawiera, oczywiście, elementy odnoszące się do jakości, można, na przykład, stwierdzić, że uczelnie, które mają lepiej rozwiniętą wymianę zagraniczną, a w szczególności są w stanie przyciągnąć więcej studentów zagranicznych, są preferowane podczas naliczania wskaźnika wymiany międzynarodowej. Dotacja na studia stacjonarne jest przeznaczona na podstawowe potrzeby szkoły wyższej. Chodzi tu o koszty utrzymania uczelni, zatrudnienia kadr, organizacji studiów. Decentralizacja finansowa jest jedną z metod zarządzania uczelnią. Szkoły wyższe są autonomiczne w zakresie zarządzania finansami. Ministerstwo nie ingeruje w kwestii centralizacji, bądź decentralizacji, w poziom zarządzania środkami. Ważne jest tylko to, by gospodarowanie środkami było oszczędne, ekonomiczne, efektywne i aby spełniało zasady opisane zarówno w ustawie o finansach publicznych, jak i szczególne zasady wynikające z ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Profesor Bogdan Gregor: – Doświadczenie pokazuje, że te uczelnie, które najwcześniej przeszły na zdecentralizowane finanse, mają jednocześnie najkorzystniejszą sytuację finansową. Dlatego też Uniwersytet Łódzki, który w zasadzie do tego roku miał scentralizowane finanse, od pierwszego stycznia przeszedł na finanse zdecentralizowane. Przede wszystkim po stronie kosztów. Nastąpiła dość daleko idąca ich racjonalizacja. Są już pierwsze tego efekty. Ograniczenie wydatków rzędu 15 proc. Zmniejszenie kosztów z roku na rok o 15 proc. coś znaczy. Takie działanie leży przede wszystkim w interesie wydziałów. Tak długo bowiem, jak wszystkie pieniądze były w gestii rektora, tak długo mieliśmy do czynienia w znacznej mierze z marnotrawstwem środków. > Podczas krótkiej konferencji prasowej, w przerwie między obradami KFU, na pytania dotyczące tej oraz innych kwestii dziennikarzom kolejno odpowiadali: Michalina Wójcik, dyrektor Departamentu Finansowania Szkół Wyższych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego; prof. Józef Perenc, przewodniczący Uniwersyteckiej Komisji Finansowej; prof. Bogdan Gregor, prorektor UŁ ds. ekonomicznych. Fot.: Tomasz Boruszczak Dziennikarzom odpowiadali Na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej odpowiadają; na zdjęciu od lewej: prof. Bogdan Gregor, Michalina Wójcik i prof. Józef Perenc 11 Dziś za finanse i za zadania, jakie stawiane są przed wydziałami, odpowiada dziekan i rada wydziału. Na tym poziomie władze dokładnie wiedzą, gdzie są i jakie można poczynić oszczędności. Na pewno jest to jedna z dróg, która zwiększa efektywność gospodarowania na uczelni środkami finansowymi. Nad tym problemem będziemy jeszcze dyskutować podczas dzisiejszych obrad. Odpowiadając na pytanie dziennikarzy, w kwestii liczby uniwersytetów publicznych, które, wzorem UŁ, zdecydowały się na decentralizację zarządzania swoim finansami, prof. Józef Perenc stwierdził m.in.: – Nie jest ich wiele. Trzeba jednak mocno podkreślić, że od decentralizacji pieniędzy nie przybędzie. Zgadzam się natomiast z profesorem Gregorem, że wówczas finanse lepiej są w uczelni zarządzane, przy uwzględnieniu faktu, iż w szkołach wyższych typu uniwersytet jest dużo jednostek deficytowych. Senaty i senackie komisje budżetu i finansów muszą wybrać sposób decentralizacji. To jest bowiem zbyt skomplikowana sprawa, aby jednoznacznie przesądzić o jej wadach lub zaletach. Wydaje mi się, że, po pierwsze, musimy zacząć rozmawiać o algorytmie i taką debatę nasza Uniwersytecka Komisja Finansowa rozpoczęła pół roku temu w Szkole Głównej Handlowej. Musimy też rozmawiać z senatami i radami wydziałów poszczególnych jednostek organizacyjnych, by ukształtować tak plany rzeczowo-finansowe, aby każda złotówka publiczna, budżetowa była dwa razy obejrzana przed jej wydaniem. Aby nikt nas nie posądził o nieracjonalność lub o złe wydatkowanie środków publicznych. Jeżeli nie zrobimy tego w naszych uczelniach, będziemy ciągle krytykowani za nie w pełni efektywne wydawanie pieniędzy podatników. Dziennikarze chcieli też dowiedzieć się czy decentralizacja w uczelniach łączy się ze zwolnieniami pracowników. Profesor Bogdan Gregor oświadczył, że wszędzie tam, gdzie to jest możliwe, oczywiście nie, gdyż nie wolno podejmować takich działań, które będą powodować wylewanie dziecka z kąpielą. Zasadniczą kwestią jest natomiast sprawa kosztów i przychodów. Decentralizacja stanowi sposób na to, by stworzyć pewien mechanizm, który będzie wyzwalał przedsięwzięcia łączące się z racjonalizacją kosztów, ale oczywiście do pewnego tylko pułapu. Nie można bowiem przekroczyć tego pułapu, bo wówczas może okazać się np., że i jakość kształcenia się obniża. Należy po prostu cały czas szukać oszczędności, możliwości obniżania kosztów, ale z drugiej strony jest jeszcze sprawa przychodów. – Wiadomo, że obecnie po stronie przychodów podstawową pozycją jest dotacja budżetowa, w niektórych uczelniach jest to ponad 80 proc. ogólnych przychodów. Wiadomo również, że dotacja budżetowa nie będzie rosła szybko. Dynamika wzrostu dotacji z roku na rok wynosi jeden, dwa procent. A zatem uczelnie wiedząc o twardym ograniczeniu, jakim jest wysokość kwoty dotacji – kontynuował prof. Gregor – muszą również odpowiadać sobie na pytanie: co zrobić, aby pozyskiwać dodatkowe, własne środki? Dziś swego rodzaju źródłem ich uzyskiwania są różnego rodzaju programy unijne; czy to programy inwestycyjne, czy edukacyjne. Na Uniwersytecie Łódzkim w roku 2009 w stosunku do roku poprzedniego uzyskano przychody z różnego rodzaju programów edukacyjnych wyższe o ponad sto procent. Większa samodzielność finansowa wydziałów, w tym również polityka kadrowa, pozwala na optymistyczne nastawienie do tego, że wydziały z jednej strony będą racjonalizować koszty, co mocno podkreślam, a z drugiej strony, będą pozyskiwać dodatkowe przychody. Tak długo, jak zarządzanie finansami w szkołach wyższych jest scentralizowane, takiego przymusu nie ma. Musi bowiem powstać pewna oddolna forma swego rodzaju nacisku ekonomicznego, która sprawi, że jednak przychody zaczną wzrastać, a zarazem nieznacznie będą zmniejszane koszty. U nas na uniwersytecie to widać. Plan rzeczowo-finansowy na rok 2010 przewiduje zwiększenie przychodów o ileś tam procent więcej niż w latach poprzednich, zarazem jednak zmniejszenie wielu pozycji po stronie kosztów. 12 x x x Uniwersytecka Komisja Finansowa została afiliowana przy Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich 19 marca 2004 r. Spotkania UKF odbywają się dwa, trzy razy w roku. Za każdym razem organizatorem posiedzeń jest inny uniwersytet. Szczególnym zadaniem komisji jest stałe monitorowanie zmian sytuacji finansowej poprzez coroczne opracowywanie Analizy sytuacji finansowej uniwersytetów publicznych. Przedmiotem obrad UKF jest także dyskusja dotycząca zmian w rozporządzeniach związanych z gospodarką finansową uczelni. S.B. Półtora wieku drukarstwa łódzkiego W Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego15 czerwca odbył się wernisaż wystawy 150 lat drukarstwa łódzkiego – początki (1860-1918). Ekspozycja powstała we współpracy z: Muzeum Miasta Łodzi, Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi, Muzeum Papieru i Druku w Łodzi, Muzeum Książki Artystycznej oraz Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną w Łodzi. Wernisażowi wystawy towarzyszyły wykłady m.in. na temat: Łódzkie firmy drukarskie XX w. (do 1945 r.) Trudne początki; Drukarstwo w Łodzi w II połowie XIX w.; Drukarnie na prowincji Królestwa Polskiego. (sb) Ozdobne zaproszenie na ekspozycję, nawiązujące tematycznie do jubileuszu łódzkiego drukarstwa WIELKA SZANSA UCZELNI Rozmowa z dr. RAFAŁEM MAJDĄ, zastępcą kanclerza Uniwersytetu Łódzkiego do spraw rozwoju, pełnomocnikiem rektora UŁ do spraw zmiany systemu zarządzania uczelnią. snym przekazaniu wydziałom wszelkich kompetencji w zakresie zarządzania finansami. Oznacza to realny podział władzy na uczelni między rektora i dziekanów. To wszystko ma służyć poprawie ogólnej sytuacji finansowej uczelni. Spodziewany w ciągu kilku lat efekt to możliwość samodzielnego kształtowania przez wydziały wysokości wynagrodzeń pracowników i nakładów na naukę. Cel reformy już znamy, ale do jakich efektów ma on doprowadzić? Mamy porozmawiać o zwiększeniu autonomii wydziałów naszej uczelni. Kiedy narodziła się ta idea i kto był jej inicjatorem? – Zwiększenie autonomii wydziałów jest jednym z elementów reformy systemu zarządzania uczelnią i to elementem najważniejszym. Był to podstawowy punkt programu wyborczego obecnego rektora. Do prac nad przygotowaniem reformy przystąpiliśmy wkrótce po wyborach rektorskich, opracowując podstawowe jej założenia. Następnie dokonaliśmy diagnozy sytuacji finansowej uczelni oraz przeprowadziliśmy analizę systemów zarządzania w innych polskich uczelniach publicznych. Od początku praca miała charakter zespołowy. Brał w niej udział obok rektora, prorektor do spraw ekonomicznych, kanclerz i jego zastępcy oraz kilka osób na wydziałach. Projekt został opracowany podczas wakacji roku 2009. Po wakacjach rozpoczęliśmy konsultacje z dziekanami wydziałów. 23 listopada minionego roku senat podjął uchwałę numer sto czterdzieści o zasadach gospodarki finansowej. Celem reformy jest zwiększenie odpowiedzialności wydziałów za ich sytuację finansową przy jednocze- – Chodzi o to, by decyzje dotyczące finansów podejmowane były tam, gdzie powstają ich skutki. Pracownicy i studenci poszczególnych jednostek muszą mieć świadomość, że ich aktywność przekłada się na wynik finansowy wydziału. Musi zatem istnieć faktyczne powiązanie efektów działalności naukowo-dydaktycznej i sytuacji finansowej danej jednostki. Bardzo trudno jest bowiem zmobilizować pracowników do zwiększonego wysiłku naukowego i dydaktycznego – tworzenia nowych programów dydaktycznych, kierunków, grup badawczych, przygotowywania wniosków na dofinansowanie badań – jeżeli nie przekłada się to w żaden sposób na efekt finansowy. Zwiększenie autonomii pozwoli więc na takie kształtowanie polityki wydziału w zakresie działalności dydaktycznej i naukowej, które w większym stopniu powiąże nakład pracy z wynikiem finansowym. Do tej pory związek taki nie był jasny i czytelny. Korzystny wynik finansowy możemy również osiągać zmniejszając koszty. – Obserwacja sytuacji finansowej w poprzednich latach doprowadziła nas do wniosku, że trzeba sobie poradzić z nadmiernymi kosztami na uniwersytecie. Należy jasno i wyraźnie powiedzieć, że koszty działalności uniwersytetu są bardzo wysokie. Widać to zwłaszcza na tle innych porównywalnych uczelni akademickich. Oczywiście, do obniżania kosztów decentralizacja konieczna nie jest. Tylko pamiętać musimy, że racjonalne zarządzanie kosztami może odbywać się wyłącznie w miejscu ich powstawania. W każdym innym decyzje będą arbitralne i wiązać się mogą ze znaczącym ryzykiem nietrafności. Te koszty, które można obniżać w administracji centralnej i jednostkach ogólnouczelnianych, były obniżane w sposób wyraźny począwszy od 2009 r. Obniżyliśmy je w roku minionym o około pięć milionów złotych > 13 w stosunku do roku 2008. Duży wysiłek wykonały też wydziały. Przyznać trzeba jednak, że najważniejszym impulsem do obniżania kosztów na wydziałach stała się informacja o projekcie decentralizacji. Żeby dobrze zarządzać kosztami, trzeba je poddać pewnym racjonalnym regułom, tak, by nie były one wynikiem działalności, lecz by zakres działalności był dostosowany do finansowych możliwości jednostki. Tak, jak to robimy w budżecie rodzinnym i w każdym przedsiębiorstwie, gdzie dostosowujemy nasze możliwości ponoszenia wydatków do wpływów. Na uniwersytecie było trochę odwrotnie: koszty były wynikiem planowanych przedsięwzięć. Doprowadzało to, na przykład, do zwiększania liczby grup dydaktycznych, zmniejszania ich liczebności bez jakiejkolwiek racjonalnej potrzeby. Istota działalności sprowadzała się do osiągania pewnych celów naukowo-badawczych i dydaktycznych, bez zwracania uwagi na koszty. W obecnych warunkach ekonomicznych, w aktualnej sytuacji budżetu państwa i przy uwzględnieniu prognoz demograficznych utrzymywanie takiego stanu rzeczy byłoby wysoce nieodpowiedzialne. Mogłoby w krótkim czasie doprowadzić do zapaści finansowej uczelni. Skutków nie trzeba chyba obrazować. W jaki więc sposób kierownictwo uniwersytetu zamierza koszty racjonalizować? – Przede wszystkim w fazie pierwszej dostosować koszty działalności uczelni do realnych przychodów. Prowadzenie racjonalnej polityki ograniczania kosztów na wydziałach z poziomu rektora jest prawie niemożliwe. Dlatego, że rektor nie jest w stanie ocenić czy dany koszt jest konieczny, potrzebny, czy też zbyteczny. Oczywiście, rektor może w systemie scentralizowanym wysyłać pewne sygnały, może decydować o pewnych kosztach, tylko że wówczas centralnie podejmowane decyzje mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Doszliśmy więc do wniosku, i to bez wątpienia jest racjonalne, by o wysokości kosztów decydowali ci, którzy je tworzą, a jednocześnie ci, którzy korzystają z przychodów, powstających dzięki ponoszonym kosztom. Należało zatem przenieść większość decyzji czy nawet wszystkie decyzje dotyczące powstawania kosztów na poziom wydziałów. Na razie. Być może kiedyś zejdziemy jeszcze niżej. To w dużej mierze zależy od samych wydziałów. A w jakim okresie całe to poważne przedsięwzięcie władze uczelni chcą przeprowadzić? – Zakładamy, że w ciągu trzech lat dojdziemy do tego celu, którym będzie zrównoważenie budżetu we wszystkich jednostkach, czyli osiągnięcie co najmniej nieujemnego wyniku finansowego poszczególnych jednostek. Myślimy, że wprowadzane mechanizmy zaczną w pełni działać w ciągu trzech lat. Wdrażanie systemu, o którym mówimy, odbywa się w sposób dużo sprawniejszy i lepszy niż przewidywałem wte- 14 dy, gdy był planowany. Sądziłem wówczas, że zmiany mogą przynieść około stu ryzyk, które mogą wystąpić przy ich realizacji. Do dziś siedemdziesiąt procent z nich w ogóle nie wystąpiło. I – ze względu na swój charakter – już nie wystąpi. Powołane zostały zespoły robocze, które zajmują się wdrażaniem postanowień uchwały numer sto czterdzieści. Komitet Sterujący, który tworzą dziekani kilku wydziałów, nadzoruje ten proces. Jestem w stałym kontakcie z dziekanami i kierownikami dziekanatów. Wspólnie i na bieżąco staramy się rozwiązywać powstające problemy. Czy można w tej chwili powiedzieć, którym z wydziałów udało się najbardziej zracjonalizować swoje koszty? – Już w budżetach na rok 2009 każdy z wydziałów przewidział znaczące obniżenie kosztów, które – jak się okazuje – nie spowodowało żadnych poważniejszych perturbacji w ich funkcjonowaniu. Zostały wyeliminowane koszty, które nie były konieczne. Zakładam też, że nie były potrzebne. Za wzór mogę tutaj podać Wydział Chemii, który obniżył koszty o jedną czwartą, zmniejszając tym samym swój deficyt. Muszę przyznać, że nie było to zadanie łatwe. Należy wyrazić wielkie uznanie dla władz tego wydziału. Znakomicie podszedł do tego też Wydział Fizyki i Informatyki Stosowanej, który przedłożył wzorcowy program naprawczy. Inne wydziały też przedstawiły po raz pierwszy w historii uczelni plany finansowo-rzeczowe o dużej skali oszczędnościowej, zarazem jednak przygotowane w sposób bardzo odpowiedzialny. Było to zadanie niezwykle trudne, zwłaszcza że nie wszyscy dysponują odpowiednimi służbami. Wydziały wykonały ogromną pracę i teraz będziemy starali się wspomagać je w realizacji przyjętych planów. A co z przychodami? – Bardzo ważnym elementem reformy jest stworzenie warunków do zwiększania przychodów. Przyjęte rozwiązania zawierają mechanizmy stymulujące. Przede wszystkim wskazać trzeba, że wszystkie przychody, poza dotacją i opłatami za kształcenie, w stu procentach trafiają do wydziałów. To powinno zachęcać je do zwiększania przychodów z działalności eksperckiej, umów z przedsiębiorcami etc. Jak wiemy, i dotacja, i opłaty za studia mogą w najbliższych latach zmniejszać się, musimy więc bardzo intensywnie szukać przychodów poza tymi dwoma obszarami. Głównymi dodatkowymi źródłami są przychody na działalność naukowo-badawczą pochodzące z resortu nauki i szkolnictwa wyższego oraz środki unijne. Nie tylko na działalność naukowo-badawczą, także na edukację oraz inwestycje. Jeśli chodzi o tę ostatnią sprawę, jesteśmy w znakomitej sytuacji. Realizujemy dwa duże projekty; mam na myśli inwestycje na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska, Wydziale Fizyki i Informatyki Stosowanej oraz Wydziale Chemii, a także na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym. To są inwestycje przewidziane na kwotę około stu dwudziestu pięciu milionów złotych. Jesteśmy już bardzo zaawansowani w ich realizacji. Chwaleni na forum krajowym jesteśmy też za sposób wykorzystania tych środków. Czy w zadowalającej mierze wykorzystujemy pieniądze z programów Unii Europejskiej? – Musimy jeszcze sporo popracować nad pozyskiwaniem środków z budżetów unijnych programów ramowych oraz funduszy strukturalnych – przewidzianych na działalność podstawową uniwersytetu. Dotyczy to zwłaszcza wydziałów eksperymentalnych. Otwiera się przed nimi taka szansa, jakiej na pewno te wydziały do tej pory nie miały i jakiej nie miały też uniwersytety w ogóle. Stawia się w tej chwili w polityce państwa na rozwój nauk stosowanych, w związku z tym wydaje się, że trzeba uruchomić na wydziałach takie mechanizmy, które zmotywują do pozyskiwania środków unijnych, a ponadto ułatwią sposób ich pozyskiwania. Ważnym elementem procesu dostosowawczego w tym względzie jest ułatwianie – to chcę bardzo podkreślić – młodym pracownikom naukowym działalności w zakresie przygotowywania wniosków o finansowanie badań. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin eksperymentalnych. Ze strony władz uczelni mogę zapewnić, że wszyscy, którzy będą wykazywać inicjatywę, otrzymają właściwe wsparcie administracyjne. W nowym systemie finansowym uczelni wyodrębniony został fundusz rozwoju, który zapewnia prefinansowanie wydatków w tego typu projektach oraz pokrywanie niekwalifikowanych kosztów, jeżeli wydział nie jest w stanie takiego wydatku ponieść. To jest na pewno nasz priorytet w najbliższych latach. Nie mniej ważne jest jednak, by ewentualna inicjatywa młodych naukowców spotykała się z poparciem na wydziale. Wymaga to jednak dużo urzędniczej pracy, no i odpowiednio wykwalifikowanych ludzi, którzy podołają wysokim unijnym wymogom przy sporządzaniu wniosków o dotacje, a później sprawozdań dotyczących wykorzystania przyznanych środków. Wydziały chyba nie dysponują takimi możliwościami, przynajmniej nie wszystkie? – Jeśli ktoś to bacznie obserwuje, dostrzeże, iż w ciągu ostatnich dwóch lat wzmocniliśmy bardzo tę część służb administracyjnych, które zajmują się wspomaganiem procesu pozyskiwania środków zewnętrznych. Na uwagę zasługuje aktywność wydziałów, która w tym względzie zwiększyła się niebywale. Chcę tu powiedzieć o Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska, który był zawsze w czołówce, ale też i o Wydziale Nauk o Wychowaniu, Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym, Wydziale Filologicznym, Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców. Postęp, który się dokonał w roku minionym, jest postępem skokowym, jeśli chodzi o sumę środków uzyskanych z zewnątrz i mamy nadzieję, że ta tendencja będzie się utrzymywała. Wokół problemów decentralizacji uczelni narosło wiele mitów. Często spotykam się z tym terminem używanym również jako swego rodzaju straszak, zapowiedź zmian, w wielu przypadkach niekorzystnych dla słabszych wydziałów, choć nie tylko. Ile w tym jest prawdy? – Do pewnego momentu nie używałem terminu decentralizacja, bo wydawał mi się zbyt formalno-urzędowy i pretensjonalny, nieadekwatny do tego, co naprawdę robimy. Sądzę, że raczej można powiedzieć o autonomizacji wydziałów niż o decentralizacji uczelni. Nam chodzi o zmianę zasad zarządzania uniwersytetem. Zwykle wokół zmian narastają mity, które mają na celu zniechęcenie do samej idei zmiany i do konkretnych zmian. Trzeba sobie jasno postawić pytanie: jeśli nie decentralizacja, to co? Czy dotychczasowy system centralnego zarządzania uczelnią jest tak dobry, że należało go utrzymać? Myślę, że nikt, kto odpowiedzialnie myśli o naszej uczelni i zna jej sytuację oraz realnie ocenia wpływ warunków zewnętrznych na tę sytuację, nie opowie się za centralistycznym systemem zarządzania finansami. Co do konieczności zmian panowała zresztą zgoda. Jak chodzi zaś o konkretny model reformy, to chcę poczynić dwie uwagi. Po pierwsze, zaproponowane rozwiązanie jest pierwszym w historii UŁ programem zmiany systemu zarządzania o tak szerokiej skali. Nikt w toku prac nad nim nie zaproponował realnej alternatywy. To znaczy, nikt nie zgłosił konkurencyjnego projektu. Były zgłaszane jedynie poprawki do projektu. Część z nich została uwzględniona w toku prac przygotowawczych. Inne nie zyskały istotnego poparcia. Po drugie zaś, do reformy nie podchodzimy dogmatycznie. System wynikający z uchwały numer sto czterdzieści nie jest nienaruszalny. Możemy go modyfikować i zapewne będziemy go modyfikować. Już w styczniu zresztą wprowadziliśmy do uchwały numer sto czterdzieści zmiany zgłoszone przez dziekana Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska. Zmiany te istotnie poprawiły sytuację wydziałów uzyskujących przychody z programów międzynarodowych. Z pozostałymi zmianami poczekajmy do czasu, gdy minie pierwszy rok obowiązywania nowych zasad. Wtedy będziemy mogli powiedzieć cokolwiek na temat ich skuteczności w osiąganiu celu, któremu służą. Jeśli znajdziemy rozwiązania, które pozwolą lepiej, efektywniej, a przy tym mniejszym kosztem dla poszczególnych wydziałów, osiągnąć zamierzony cel, na pewno je wprowadzimy. Już na jesień tego roku przewidziane są posiedzenia komisji ekonomicznej senatu, podczas których zastanawiać się będziemy nad opracowaniem wewnętrznego algorytmu podziału dotacji na studia stacjonarne. > 15 Są na uczelni cztery wydziały, które mają planowany na ten rok ujemny wynik finansowy. Z tych czterech wydziałów dwa są eksperymentalne, a dwa humanistyczne. Sytuacja finansowa na tych wydziałach jest jednak pod kontrolą. Nie jest tak, że pozostawione zostały same sobie. W nowym systemie są bowiem przewidziane mechanizmy redystrybucji środków uzyskanych w skali uniwersytetu. To jest przede wszystkim rezerwa rektora. W pierwszych trzech latach na tę rezerwę składają się wyłącznie – i to wymaga podkreślenia – te wydziały, które uzyskały dodatni wynik finansowy. Pięć procent wszystkich przychodów tych wydziałów, ze wszystkich źródeł, pozostaje do dyspozycji rektora. Z nich finansowane są konieczne wydatki wydziałów tak zwanych deficytowych, nieosiągających dodatniego wyniku finansowego. Warto to mocno podkreślić, bo jest to istotny element solidarności akademickiej. Poza tym system przewiduje możliwość modyfikowania przyjętych zasad, a nawet ich zawieszenia, gdy zagrożona będzie sytuacja finansowa uczelni. Słowem, w imię jedności uniwersytetu albo, jak pan to powiedział wcześniej, solidarności akademickiej, żaden wydział słabszy finansowo nie pozostanie sam? – Nikt nie pozostanie sam, bo Uniwersytet Łódzki jest jednolitą uczelnią akademicką. Sens istnienia takiej uczelni sprowadza się do tego, że prowadzi ona badania naukowe i kształci w jak najszerszym zakresie dyscyplin naukowych. Każda dziedzina badawcza, każdy obszar badań i kierunek kształcenia jest wartością. Dlatego w systemie zarządzania finansami przewidzieliśmy te elementy, które – i tu nie ma patosu, a jeśli nawet jest, to na pewno nie jest patos nieuzasadniony – nazywam przejawami solidarności akademickiej. Czyli składka, jaką z wypracowanych (sic!) przez siebie środków wydziały płacą na rzecz innych wydziałów. Teraz, w nowym systemie, widać jak na dłoni, kto i w jakiej kwocie tę składkę płaci. A pokazujemy to nie dlatego, by czynić z tego zarzut tym, którzy otrzymują składkę, ale by finanse uczelni były transparentne. Na uniwersytecie troszeczkę pokutuje teoria ukrytego skarbu. Gdzieś tam są pieniądze, którymi rektor zarządza. Otóż, teraz wiadomo dokładnie, jakimi środkami zarządza i jakimi dysponują wydziały. Stosowne zarządzenie rektora określa sposób, w jaki dysponuje on przypadającymi mu środkami, określa na co i w jakiej kolejności środki te przeznacza. Wiadomo też, skąd się nadwyżka finansowa uczelni bierze. Powstaje ona głównie z pieniędzy wypracowanych w działalności dydaktycznej i naukowej, to jest z dodatkowych środków pozyskiwanych poza ministerialną dotacją na studia stacjonarne. Nie jest więc tak, że wydziały z saldem dodatnim wypracowują środki, nie wiadomo jak i nie wiadomo skąd. Jako przykład mogę wskazać Wydział Biologii i Ochrony Środowiska, który pozyskuje pieniądze głównie z działalno- 16 ści naukowo-badawczej, ma bardzo dużo projektów i grantów. Wypracowane przez ten wydział środki w wysokości pięciu procent są redystrybuowane na wydziały, które mają ujemny wynik finansowy. Są również wydziały, które te dodatkowe środki wypracowują głównie z opłat za kształcenie, czyli – sprawiedliwie będzie to zaznaczyć – z dodatkowych godzin pracy. Zatem wydziały, które mają dodatni wynik finansowy, pomagają wydziałom, które tego wyniku nie mają, po to, by uniwersytet mógł prawidłowo funkcjonować jako uczelnia akademicka. I to jest właśnie element solidarności. Nie można więc mówić, że wydziały, tak zwane deficytowe, pozostawione są same sobie w trudnej sytuacji finansowej. Powiedział pan wcześniej, że reforma powinna przynieść przewidywane rezultaty w okresie trzech lat. Skąd to przekonanie? – Otóż założyliśmy i bardzo mocno trzymamy się tego założenia, że w ciągu tych trzech lat, a więc do końca roku 2012, wszystkie wydziały zrównoważą swój wynik finansowy, to znaczy: osiągną takie przychody, które umożliwią im pokrycie kosztów przy jednoczesnej, maksymalnej ich redukcji. Jeżeli tak się nie stanie z przyczyn obiektywnych, to być może będziemy wprowadzać jakieś mechanizmy wyrównujące sytuację na wydziałach, którym się nie powiodło. Natomiast bardzo zdecydowanie podchodzimy do konieczności redukcji kosztów. Dlatego wydziały, które będą mieć ujemny wynik finansowy przez trzy lata, w tym czasie muszą prowadzić bardzo restrykcyjną politykę kosztów, zwłaszcza wynagrodzeń. Nie chodzi o to, by redukować zatrudnienie, ale dostosowywać je do rzeczywistych potrzeb i możliwości wydziału. To ma pomóc tym wydziałom w wyjściu z deficytu. Zapytam wprost: czy przewiduje się likwidację wydziałów nieradzących sobie finansowo, ewentualnie czy władze uczelni rozważają możliwość łączenia wydziałów celem łatwiejszego wyprowadzenia ich z trudnej sytuacji finansowej? – Szczerze powiem, że nie rozumiem, jak lektura zasad zarządzania finansami mogła doprowadzić do wniosku, że planuje się likwidację wydziałów. Powtórzę zatem raz jeszcze, by nie było wątpliwości. Władze Uniwersytetu Łódzkiego nie planują likwidacji żadnego wydziału. Pomijam już, że jest to niemożliwe na podstawie obowiązujących przepisów. Inną sprawą jest łączenie wydziałów. Tu, owszem, przewidujemy zachęty. Z przyczyn oczywistych. Chodzi, z jednej strony, o racjonalizację kosztów, z drugiej, o tworzenie struktur o większym potencjale naukowym i dydaktycznym. Ale inicjatywa może wyjść wyłącznie od wydziałów. Jeśli dojdą one do wniosku, że łatwiej im będzie realizować swoje cele nie w pojedyn- kę, tylko po połączeniu, mogą taką propozycję zgłosić. Przewidziany jest w uchwale numer sto czterdzieści pewien element motywujący. Otóż, jeśli wydziały osiągające ujemny wynik finansowy połączą się, to w następnym roku po połączeniu, istnieje możliwość zwiększenia kwoty, która przypada na te wydziały z dotacji, z 86 do 90 proc. O ile wiem, jest to nowatorski, a zatem w znacznej mierze eksperymentalny kierunek zmian. Jakie są szanse na ich powodzenie? – Żaden z uniwersytetów w Polsce nie dzieli środków w taki sposób jak my, co oznacza, iż w żadnej uczelni tak duży odsetek środków nie jest przekazywany wydziałom. Przypomnę, że 86 proc. dotacji, 80 proc. opłat za studia, 90 proc. środków uzyskanych z realizacji projektów unijnych oraz 100 proc. wszystkich innych przychodów, które powstają w związku z działalnością wydziałów, pozostaje na wydziale. Ostatnie spotkanie Uniwersyteckiej Komisji Finansowej grupującej prorektorów do spraw ekonomicznych polskich uniwersytetów wskazuje, że nasze rozwiązanie cieszy się zainteresowaniem. Jest to system, który motywuje poszczególne jednostki do tego, aby uzyskiwać jak największe przychody. Rektor dysponuje niewielką częścią środków, którymi rozporządzał do tej pory. Utrzymuje z nich jednostki ogólnouczelniane, takie jak Biblioteka Uniwersytetu Łódzkiego, Studium Języków Obcych, Studium Wychowania Fizycznego i Sportu oraz inne placówki i administrację centralną. Budżet tegoroczny pokazuje, w jaki sposób ten system działa. Otóż znacząca część deficytu uczelni jest skoncentrowana w centrali, w jej administracji i jednostkach ogólnouczelnianych. Wynik wszystkich wydziałów to około pięciu milionów złotych nadwyżki, a wynik jednostek ogólnouczelnianych i administracji centralnej – około sześciu i pół miliona złotych deficytu. Tak więc to nadwyżkowe wydziały finansują deficyt uczelni. Jak wspomniałem, podjęliśmy już poważne kroki, aby deficyt jednostek ogólnouczelnianych i administracji centralnej ograniczyć co najmniej tak szybko, jak uczynią to ze swoim deficytem wydziały. Sprawozdanie za rok 2010 powinno pokazać pierwsze wyraźne tego efekty. Rozmawiał: Stanisław Bąkowicz W Międzynarodowym Roku Polarnym W Oslo od 8 do 12 czerwca odbyła się największa w dziejach naukowa konferencja poświęcona badaniom stref polarnych Ziemi – International Polar Year Oslo Science Conference 2010. Spotkanie badaczy polarnych z kilkudziesięciu krajów świata to uwieńczenie i podsumowanie naukowych wysiłków międzynarodowej społeczności będących konsekwencją naukowych założeń Międzynarodowego Roku Polarnego 2007-2008. W konferencji wzięli udział także biologowie z Uniwersytetu Łódzkiego. Tradycja dużych międzynarodowych przedsięwzięć naukowych związanych z polarnymi obszarami Ziemi sięga końca wieku XIX. W latach 1882-1883 odbył się Pierwszy Międzynarodowy Rok Polarny. Powstało wtedy kilkanaście polarnych baz, których zadaniem była skoordynowana obserwacja zmian klimatu i magnetyzmu ziemskiego. Drugi Międzynarodowy Rok Polarny 1932-1933, w którym wzięło udział 40 państw, wzbogacił w znaczący sposób wiedzę m.in. o ziemskim magnetyzmie, o ziemskiej atmosferze oraz o zjawiskach zachodzących w jonosferze. W Międzynarodowym Roku Geofizycznym 1957-1958 obok 66 krajów uczestniczyła także Polska. W polarnych regionach Ziemi powstało wówczas 250 stacji naukowych, w tym polska stacja arktyczna nad Zatoką Białych Niedźwiedzi we fiordzie Hornsund, na Spitsbergenie. Stacja nosi imię Profesora Stanisława Siedleckiego, jej pierwszego kierownika, sławnego geologa i jednego z najznamienitszych polskich polarników. Polskie przygotowania do czwartego z kolei Międzynarodowego Roku Polarnego 2007-2008 rozpoczęły się kilka lat wcześniej opracowaniem wieloletniego Ramowego Narodowego Programu Badań Polarnych 2002-2010 pod redakcją Aleksandra Gutercha, w którym łódzcy biologowie polarni: Krzysztof Jażdżewski, Ryszard Ligowski i autor niniejszego tekstu, opracowali, > 17 Reprezentacja Uniwersytetu Łódzkiego na konferencji podsumowującej Międzynarodowy Rok Polarny 2007-2008 w Oslo; od lewej: Jacek Siciński, Anna Jażdżewska i Krzysztof Pabis Grupa biologów UŁ podczas Antarktycznej Ekspedycji na wody Zatoki Admiralicji, od lewej: K. Jażdżewski, J. Siciński, M. Błażewicz-Paszkowycz, K. Bącela-Spychalska. A. Kostecka, A. Jażdżewska, A. Weydmann z Instytutu Oceanologii PAN i K. Pabis Profesor Michael Stoddart – przewodniczący i dr Victoria Wadley – sekretarz Komitetu Sterującego projektu CAML 18 w jednym z rozdziałów, program polskich badań biologicznych w Antarktyce. Udział łódzkiego zespołu w interdyscyplinarnym polskim projekcie polarnym Struktura, ewolucja i dynamika litosfery, kriosfery i biosfery w europejskim sektorze Arktyki oraz w Antarktyce (2004-2007) stał się później dobrą podstawą dla wyzwań nadchodzącego Międzynarodowego Roku Polarnego 2007-2008. Biologowie z Uniwersytetu Łódzkiego, skupieni w istniejącym od roku 1983 Zakładzie Biologii Polarnej i Oceanobiologii, rozpoczęli Międzynarodowy Rok Polarny bardzo spektakularnym i mocnym akcentem. Była nim antarktyczna, biologiczno-geofizyczna ekspedycja na wody Zatoki Admiralicji wiosną 2007 r. Kontynuacją zarysowanej tu serii wydarzeń jest natomiast realizacja projektu Strukturalne i ekofunkcjonalne aspekty różnorodności zespołów dna morskiego Antarktyki zachodniej ze szczególnym uwzględnieniem Zatoki Admiralicji (Szetlandy Południowe) 2007-2009. Studia są prowadzone przez ośmioosobowy zespół z Uniwersytetu Łódzkiego pod kierownictwem autora niniejszej informacji. Przedsięwzięcie wiąże się z projektem Census of Antarctic Marine Life (CAML), tj. z wiodącą inicjatywą Międzynarodowego Roku Polarnego dotyczącą różnorodności biologicznej morskiej części ekosystemu Oceanu Południowego. Duże to przedsięwzięcie jest koordynowane i zarządzane przez prof. Michaela Stoddarta oraz dr Victorię Wadley z Australian Antarctic Division (www.caml.aq). Projekt biologów polarnych z Uniwersytetu Łódzkiego jest jednym z kilkunastu polskich naukowych przedsięwzięć realizowanych przez zespoły naukowe Polskiej Akademii Nauk i wielu wyższych uczelni pod egidą Komitetu Badań Polarnych PAN. Konferencja w Oslo była okazją do przedstawienia rezultatów badań stref polarnych we wszystkich badanych dziedzinach nauk o Ziemi i nauk biologicznych w tym: biologii, ekologii, oceanografii, edukacji i innych. Polska była tam reprezentowana przez 64 uczestników z czternastu zespołów prowadzących projekty związane z Międzynarodowym Rokiem Polarnym, w tym także przez zespół biologów polarnych z Uniwersytetu Łódzkiego. Prezentacje naszych wyników zostały włączone do jednego z sześciu głównych bloków tematycznych konferencji, tj. do tematu Polar ecosystems and biodiversity. Różnorodność biologiczna była jednym z kluczowych haseł Międzynarodowego Roku Polarnego, a warto zwrócić uwagę, że jest ona wiodącą ideą badań prowadzonych od lat w Katedrze Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii (http:\\ invertebrates.uni.lodz.pl). Ta niezwykła właściwość świata istot żywych, przejawiająca się na wszystkich jego poziomach organizacji, stanowiła zawsze rodzaj kanonu naukowych dociekań prowadzonych w katedrze od momentu jej powstania, tj. od 65 lat. Badaniami związanymi z oceną bogactwa gatunkowego bentosu Zatoki Admiralicji włączyliśmy się do projektu SCAR-MarBIN (Scientific Committee on Antarctic Research – Marine Biodiversity Information Network) (www. scarmarbin.be) stworzonego i kierowanego przez prof. Claude’a De Broyera z Królewskiego Instytutu Nauk Przyrodniczych w Brukseli. Wraz z nim oraz z zespołem oceanobiologów z Brazylii kierowanym przez dr Lucię Campos i dr Monikę Petti pracujemy obecnie nad podsumowaniem wiedzy o zespołach dna Zatoki Admiralicji, akwenu, który w opinii międzynarodowej społeczności stał się już, w stopniu znaczącym dzięki zespołowi z Uniwersytetu Łódzkiego, miejscem naukowego dziedzictwa badania różnorodności biologicznej w Antarktyce. Intensywne badania bentosu Zatoki Admiralicji prowadzone z dużą intensywnością przez zespoły polskich badaczy, ale także przez Belgów, Brazylijczyków i Niemców trwają od około 30 lat. Wody zatoki były jednak odwiedzane wcześniej, najpierw przez Drugą Francuską Ekspedycję Antarktyczną (1908-1910), później przez brytyjską wyprawę na statku Discovery I w roku 1927. Od końca lat siedemdziesiątych baza polska im. Henryka Arctowskiego, a od pierwszej połowy lat osiemdziesiątych stacja brazylijska Comandante Ferraz stanowiły zaplecze intensywnych badań zespołów pelagialu i dna tego akwenu, który staje się miejscem referencyjnym i do pewnego stopnia modelem zjawisk zachodzących w zespołach dna morskiego Zachodniej Antarktyki. Do tej pory zidentyfikowano około 1,3 tys. gatunków organizmów zasiedlających dno zatoki. Niemały w tym udział grupy biologów z Uniwersytetu Łódzkiego. Wynikiem prowadzonych w naszym zespole taksonomicznych analiz jest m.in. rozpoznanie ok. 160 gatunków okrzemek, 162 gatunków wieloszczetów, ok. 300 gatunków skorupiaków (w tym 172 gatunki skorupiaków obunogich), 38 gatunków rozgwiazd, 27 gatunków wężowideł i wiele innych. Znaczna ich część to gatunki endemiczne dla Antarktyki, niespotykane nigdzie poza tym obszarem wszechoceanu. Informacje o bogactwie gatunkowym Zatoki Admiralicji znaleźć można na portalu Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii UŁ (http:\\ invertebrates.uni.lodz.pl/en/?page_id=1709). Kształtowanie się zespołów miękkiego dna na tle dynamiki czynników środowiskowych proglacjalnej strefy szelfu antarktycznego, sposób rozmieszczenia tych zespołów oraz ich struktura stanowią drugi znaczący obszar zainteresowań zespołu. Twarde podłoże z przykuwającym uwagę bogactwem fauny to dno skaliste oraz skaliste i kamieniste dno strefy pływów i najpłytszego sublitoralu zdominowane przez niezwykle różnorodne i obfite zgrupowania skorupiaków obunogich. Kończy się Międzynarodowy Rok Polarny. Zostają jego pozytywne dla światowej nauki skutki. Wśród nich rezultaty naukowych wysiłków zespołu biologów polarnych z Łodzi: publikacje, doktoraty, kolekcje fauny – obiekt przyszłych analiz, nawiązane kontakty i współpraca, a także uzasadnione, gdy brać pod uwagę potencjał zespołu, nadzieje na rozwój naszej aktywności w nadchodzących latach. Jacek Siciński Zdjęcia pochodzą z archiwum Zakładu Biologii Polarnej i Oceanobiologii Uniwersytetu Łódzkiego Claude De Broyer (z prawej) i Jacek Siciński na pokładzie kutra; wody Zatoki Admiralicji, Boże Narodzenie 1993 Doktor Lucia S. Campos – oceanobiolog, członek Standing Scientific Group on Life Sciences przy Scientific Committee on Antarctic Research, członek i doradca Brazilian National Science and Technology Institute on Antarctic Environmental Research z Federalnego Uniwersytetu w Rio de Janeiro (z prawej) oraz dr Monica V.G. Petti – oceanobiolog, badacz i znawca antarktycznego bentosu z Uniwersytetu w Sao Paulo 19 Profesor Włodzimierz Kozłowski Decyzją Prezydenta RP z 26 lutego tytuł naukowy profesora nauk humanistycznych otrzymał dr hab. Włodzimierz Kozłowski z Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego. Łodzianin, absolwent IX Liceum Ogólnokształcącego im. Jarosława Dąbrowskiego w Łodzi. W roku 1967 ukończył studia stacjonarne na Wydziale Filozoficzno-Historycznym UŁ, kierunek: historia. Jego praca magisterska, napisana pod kierunkiem prof. dr. hab. Józefa Dutkiewicza, dotyczyła strony niemieckiej w bitwie nad Bzurą w 1939 r. Studia zakończył z dostępnym wtedy wyróżnieniem – gratulacjami na piśmie Rektora UŁ plus nagrodą pieniężną. Przez rok pracował w przemyśle jako planista w zakładach aparatur elektrycznych. Następnie został zatrudniony na Uniwersytecie Łódzkim w Zakładzie Historii Polski Najnowszej, najpierw jako asystent, potem starszy asystent. Tam rozwijał zainteresowania historią wojskowości polskiej wieku XX, publikując liczne artykuły nt. działań wojennych we Wrześniu w centralnej i północno-wschodniej Polsce. Niebawem wykrystalizowała się jego specjalizacja łącząca się z problematyką teatru wojennego, obejmującego północne Mazowsze i Podlasie, a zatem działania Samodzielnej Grupy Operacyjnej Narew, Grupy Operacyjnej Wyszków (odwód naczelnego wodza) i częściowo Grupy Operacyjnej Grodno. W rezultacie powstało wiele publikacji naukowych ogłoszonych w periodykach historycznych: 20 cywilnych i wojskowych. Cechą charakterystyczną tych prac była nietypowa baza źródłowa, którą stanowiły nie tylko materiały archiwalne i wspomnieniowe, ale i tzw. źródła wywołane, np. rozsyłane masowo ankiety do żołnierzy II Rzeczypospolitej. Warto przy tym dodać, że w latach 70. ub. stulecia żyli jeszcze dowódcy nie tylko wyższego szczebla taktycznego, ale i – tych było już znacznie mniej – operacyjnego. Była zatem jeszcze wtedy niepowtarzalna szansa ratowania od zapomnienia wielu istotnych elementów tzw. tła historycznych wydarzeń. Podsumowanie wieloletnich badań naukowych, prowadzonych w kraju i za granicą (Londyn), stanowi dysertacja doktorska nt. Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew” we wrześniu 1939 roku, napisana pod kierunkiem prof. dr. hab. Stefana Banasiaka. Obronił ją w 1976 r.; jednym z recenzentów był gen. prof. Stanisław Okęcki. Jej zasadniczy zrąb został opublikowany, książka pt. Obrona środkowej Narwi i Biebrzy w 1939 roku, Łódź 1981 r. Została ona przyjęta życzliwie w środowisku kombatanckim. Następnym etapem drogi naukowej była praca habilitacyjna nt. Artyleria polskich formacji wojskowych podczas I wojny światowej (Łódź, 1993). Prezentuje ona dzieje artylerii Legionów Polskich, I-III Korpusu Polskiego i innych polskich formacji w Rosji oraz Armii Polskiej we Francji. Na jej podstawie Rada Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ nadała mu w listopadzie 1993 r. stopień naukowy doktora habilitowanego w zakresie: historia – historia wojskowości XX w. Praca otrzymała nagrodę indywidualną I stopnia Rektora UŁ. W następnych latach prowadził dwa seminaria magisterskie, jedno na studiach stacjonarnych, drugie na zaocznych, o bardzo różnorodnej problematyce (sprawy polityczno-społeczno-gospodarcze plus dzieje wojskowości) i ostatnio wynikające przede wszystkim z możliwości badawczych studentów (pieniądze na kwerendę archiwalną, głównie poza Łodzią) oraz ich zainteresowań. W takiej właśnie kolejności. Powstało pod jego kierunkiem blisko sto prac magisterskich, z których co najmniej kilkanaście reprezentuje poziom zbliżony do rozprawy doktorskiej; siedem zostało opublikowanych jako książki. Są to biografie generałów II Rzeczypospolitej: Wilhelm Orlik-Rückeman, ostatni dowódca Korpusu Ochrony Pogranicza; Czesław Młot-Fijałkowski, dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew” w 1939 r.; Inż. Tadeusz Kossakowski, dowódca saperów Ministerstwa Spraw Wojskowych oraz Pułkownik Czesław Mączyński, organizator obrony Lwowa 1918-1919. Inne książki magistrantów to: Jan Kiwerski, dowódca 27 Dywizji Piechoty Armii Krajowej; Dzieje piłki nożnej w Robotniczym Towarzystwie Sportowym Widzew po 1945 r.; Włocławski 14 pułk piechoty 1918-1939. Pod kierunkiem W. Kozłowskiego powstały trzy prace doktorskie: pierwsza nt. Łódzki Okręg Korpusu Wojska Polskiego nr IV 1918-1939; druga – Polska tajna administracja cywilna 1939-1944, trzecia zaś to Łódzka IV Grupa Artylerii w latach 1929-1939. Prace pierwsza i druga zostały opublikowane jako książki, trzecia jest w ostatniej fazie druku. W dorobku twórczym profesora są recenzje prac habilitacyjnych i doktorskich. Także licznych ksią- żek i innych publikacji. Zarówno ogłoszonych drukiem, jak i tzw. wydawnicze. Po habilitacji zainteresowania badawcze zostały skoncentrowane na biografistyce wojskowej. Ich zwieńczenie stanowią liczne artykuły naukowe dotyczące generałów armii II Rzeczypospolitej, np. Józefa Olszyny-Wilczyńskiego i Mieczysława Dąbkowskiego. Z czasem klasyczne biogramy zostały zastąpione tekstami, poświęconymi zespołom ludzi, jakimi byli np. dowódcy łódzkiej 10. Dywizji Piechoty. Ich kontynuację stanowi cykl obszernych opracowań nt. dowódców pułków tego związku taktycznego, związanego z Łodzią i regionem. Niejako na marginesie głównego nurtu badań pozostają nadal wojenne fragmenty monografii miast (Głowno, Kutno, Łask, Piotrków Trybunalski czy Sieradz). Przed paru laty profesor, autor stu prac naukowych, opublikował obszerną monografię pt. Generalski konterfekt. Biografia zbiorowa dowódców częstochowskiej 7 Dywizji Piechoty 1921-1939 (Łódź 2007). Był to nietypowy związek taktyczny, którego dwoma ostatnimi dowódcami byli szefowie Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Generał Wacław Stachiewicz dowodził dywizją w latach 1933-1935, a następnie objął – po generale Januszu Gąsiorowskim – stanowisko szefa Sztabu Głównego WP. Nastąpiło to wkrótce po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego. Natomiast J. Gąsiorowski zajął miejsce W. Stachiewicza w Częstochowie. Zatem przedostatni szef Sztabu Głównego kierował obroną w rejonie Częstochowy (Wrzesień 1939), występując – wedle słów generała Antoniego Szyllinga, dowódcy Fot.: Małgorzata Leyko Rozmowa z CHRISTINE BILY, koordynatorem współpracy Uniwersytetu Justusa Liebiga w Giessen z Uniwersytetem Łódzkim Armii Kraków – w roli przeora Augustyna Kordeckiego z czasów potopu szwedzkiego. Za pracę dydaktyczną i organizacyjną na rzecz uczelni W. Kozłowski otrzymał nagrody III stopnia w latach: 1970, 1973, 1978, 1982, 1985 i II stopnia w roku 1986. Uczestniczył m.in. w pracach Komisji Dyscyplinarnych (ds. Studentów i Pracowników) oraz w Radzie Wydawniczej. Nagrody Rektora UŁ za publikacje otrzymał: 1978 – zespołowa I stopnia; 1981 – zespołowa I stopnia; 1982 – zespołowa I stopnia; 1990 – zespołowa I stopnia; 1995 – indywidualna I stopnia; 2008 – indywidualna I stopnia. W latach 90. ub. stulecia był członkiem Komisji Historycznej b. Sztabu Głównego Polskich Sił Zbrojnych w Londynie. Nadal wchodzi w skład 7-osobowej, krajowej grupy współpracowników tejże komisji, składającej się teraz jedynie z mieszkańców Wielkiej Brytanii. Współpracował także z Zakładem Biografistyki Polonijnej w Paryżu. Należy do Polskiego Towarzystwa Historycznego i uczestniczy w pracach Rady Programowej Rocznika Łódzkiego. Za działalność naukową i dydaktyczną otrzymał Brązowy Krzyż Zasługi (1978), Złotą Odznakę UŁ (1988), Złoty Krzyż Zasługi, Medal Uniwersytet Łódzki w służbie społeczeństwu i nauce (1996). Od 1 stycznia 1995 r. jest profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Łódzkiego. Rektor UŁ powołał go 1 października 1999 na stanowisko kierownika Katedry Historii Polski Współczesnej w Instytucie Historii. W Łodzi, jak w domu Współpraca naukowa między Uniwersytetem Łódzkim a Uniwersytetem Justusa Liebiga w Giessen trwa już trzydzieści dwa lata, sama utrzymuję kontakty naukowe z partnerskimi instytutami w Giessen od lat dziewięćdziesiątych i odkąd pamiętam, zawsze sprawowałaś opiekę nad gośćmi z Łodzi. Przygotowywałaś też wizyty naukowców i studentów z Giessen u nas. Jak zaczęła się twoja działalność związana z wymianą naukową między naszymi uczelniami? – Funkcję koordynatora kontaktów partnerskich między Uniwersytetem Łódzkim a Uniwersytetem Justusa Liebiga objęłam w roku 1993, kiedy pełnomocnikiem prezydenta naszej uczelni do spraw współpracy z Uniwersytetem Łódzkim był jeszcze profesor Gerhard Giesemann. Obecnie rolę tę pełni profesor Monika Wingender, z którą ściśle współpracuję na etapie planowania wymiany i późniejszej jej realizacji. Przygotowujemy trzyletnie plany, które obejmują wzajemną wymianę naukowców i studentów, ale także koordynujemy podejmowanie badań wspólnie z partnerami z Łodzi. Służą temu granty badawcze, konferencje, seminaria i warsztaty, czego efektem są publikacje. Moje obowiązki wiążą się przede wszystkim z dysponowaniem środkami finansowymi uczelni przeznaczonymi na ten cel i pozyskiwaniem dodatkowych funduszy. 21 > Jesteś etatowym pracownikiem Instytutu Slawistyki i znajomość języka polskiego na pewno bardzo ułatwia ci kontakty z partnerami z Łodzi? – Oczywiście, to bardzo ważne. Znajomość polskiego mniej konieczna jest może tu, na miejscu, gdyż naukowcy przyjeżdżający do Giessen przeważnie mówią po niemiecku lub angielsku. Natomiast w przypadku kontaktów z jednostkami Uniwersytetu Łódzkiego, z którymi uzgadniam wiele spraw dotyczących wymiany albo podczas wizyt w Łodzi, gdy towarzyszę naszym grupom, znajomość polskiego jest bardzo pomocna. A jak układa się współpraca z twoimi partnerami z naszej strony? – Przede wszystkim stale utrzymuję kontakty z Biurem Współpracy z Zagranicą UŁ. Doskonale układają się także kontakty z pełnomocnikiem rektora Uniwersytetu Łódzkiego do spraw współpracy z naszym uniwersytetem profesorem Zenonem Weigtem. Poznałam w Łodzi wiele osób, które są zaangażowane w sprawne realizowanie wspólnych planów współpracy i bardzo sobie cenię pomoc moich koleżanek z BWZ. Po tylu latach łączą nas już nie tylko relacje służbowe, ale bardzo bliska znajomość, a z wieloma osobami jestem od lat zaprzyjaźniona. Myślę, że władze i pracownicy Uniwersytetu Łódzkiego, którzy uczestniczą w kontaktach partnerskich z naszą uczelnią, także są zadowoleni z mojego zaangażowania w tę współpracę, gdyż dwukrotnie już zostałam odznaczona medalami Uniwersytet Łódzki w służbie społeczeństwu i nauce oraz medalem jubileuszowym 30 lat współpracy JLUni Giessen i UŁ. Bardzo sobie cenię te wyróżnienia. W twoim pokoju widzę wiele łódzkich akcentów, piękne grafiki przedstawiające rozpoznawalne budynki w naszym mieście. Czy często bywasz w Łodzi, dostrzegasz zmiany, jakie się tam dokonują? – Tak, staram się, aby były to dość regularne wizyty, ale mają one różny charakter. Korzystając z programu ERASMUS odbyłam staż na UŁ (Personalmobilität/ Staff-Training), co pozwoliło mi poznać dokładniej partnerską uczelnię i obowiązujący w niej system pracy. Wiele się nauczyłam, dzięki temu lepiej rozumiem problemy, jakie mogą się pojawić i potrafię im zapobiegać. Organizowałam także wyjazdy kilku grup studentów giesseńskich do Polski, przede wszystkim do Łodzi, by pokazać im to piękne miasto, by przybliżyć im polską kulturę i język. Mając w Łodzi tak wielu znajomych, czuję się tam jak w domu, dobrze znam historię miasta i jego nastrój. Ogromnie cieszy mnie renowacja Łodzi, bo miasto wciąż pięknieje i staje się bardzo atrakcyjnym ośrodkiem akademicko-kulturalnym. Także nasi studenci coraz chętniej wyjeżdżają, aby tam studiować, co umożliwia im program ERASMUS. Dla mnie osobiście wyjazdy do Łodzi są, poza sprawami służbowymi, możliwością pielęgnowania języka polskiego oraz bezpośredniego obcowania 22 z kulturą polską. Chcę być na bieżąco z wydarzeniami kulturalnymi w Łodzi i uczestniczyć w nich, aby móc w pracy służyć studentom informacjami i zachęcać ich do studiów w waszym pięknym i bogatym w czterokulturowe tradycje mieście. Czy w ciągu minionych kilkunastu lat dostrzegłaś zmiany zachodzące we współpracy między naszymi uczelniami? – Nasza współpraca bardzo się w ostatnich latach zintensyfikowała, wciąż tworzą się nowe kontakty, szczególnie w wymianie młodych pracowników nauki. Myślę, że sprzyjają temu zmiany strukturalne, jakie dokonują się zarówno na uczelni łódzkiej, jak i u nas w Giessen. Sprawiają one, że pojawia się coraz więcej tematów badawczych, którymi zainteresowane są obie strony. W Giessen w roku 2006 powstało GiZO – Centrum Badań do spraw Europy Wschodniej, którego dyrektorem jest pani Monika Wingender. Przygotowaliśmy już wspólne konferencje, zwane StarConference, na których spotykali się przedstawiciele wszystkich uczelni z Europy Wschodniej współpracujących z Uniwersytetem Justusa Liebiga, sympozja i warsztaty. Pierwszą taką konferencję zorganizowaliśmy w Giessen, a w minionym roku byliśmy współorganizatorami podobnego spotkania w Białej Cerkwi na Ukrainie. W konferencji tej brali udział i występowali z referatami także przedstawiciele Uniwersytetu Łódzkiego. Dzięki naszemu pośrednictwu Uniwersytet Łódzki podpisał również umowę o współpracy z naszym wspólnym partnerem – Uniwersytetem w Kazaniu. Jakie wspólne wydarzenia przygotowywane są obecnie, czego możemy oczekiwać w naszej współpracy w najbliższym czasie? – Zgodnie z dotychczasową tradycją, ustalimy wspólnie listę wymiany naukowej na rok 2011. Z dużych wydarzeń przygotowujemy wspólnie między innymi Międzynarodową Szkołę Letnią Łódź 2011 na temat Regionalizacja w zglobalizowanym świecie, która ma się odbyć w Łodzi w lipcu 2011. Współorganizatorem szkoły po stronie giesseńskiej są: Centrum Badań do spraw Europy Wschodniej (GiZO) oraz International Graduate Centre for the Study of Culture (GCSC). Zaprosimy na nią nie tylko doktorantów z naszych uniwersytetów i Kazania, ale także z innych wschodnich i zachodnich partnerskich uniwersytetów całej Europy. Ponadto rozpoczyna się bardzo ciekawy interdyscyplinarny projekt badawczy na temat Literatura Holocaustu. Pod koniec maja w Giessen odbyło się pierwsze seminarium z udziałem naukowców z Giessen, Łodzi i Pragi. Następne spotkanie zapowiedziane jest za rok w Łodzi. Bardzo dziękuję za rozmowę, życzę wielu interesujących projektów z naszym uniwersytetem i zapraszam do Łodzi. Rozmawiała: Małgorzata Leyko Doktor Mateusz W. Oleksy (1974-2008) Mateusz W. Oleksy urodził się 1 maja 1974 r. w Łodzi, gdzie też w roku 1989 ukończył szkołę podstawową. Po miesiącu uczęszczania do jednej z miejscowych szkół średnich wyjechał z rodzicami, pracownikami naukowo-dydaktycznymi Uniwersytetu Łódzkiego, do Stanów Zjednoczonych, gdzie kształcił się w szkołach średnich w Pittsburghu (Taylor Allderdice High School, Pittsburgh) i w Buena Vista, Virginia. Po dwóch latach intensywnej nauki w ostatnich z tych szkół oraz okolicznych kolegiach i uniwersytetach, w których uzupełniał czteroletni program amerykańskiej szkoły średniej, w roku 1991 uzyskał maturę amerykańską w PerryMcCluer High School, Buena Vista, Virginia. Za doskonałe wyniki w nauce otrzymał specjalne wyróżnienie od prezydenta USA G. Busha seniora, tzw. Presidential Academic Fittness Award oraz liczne nagrody za uczestnictwo w finałach konkursów języka hiszpańskiego i matematyki stanu Virginia. Również w 1991 r. został przyjęty na I rok studiów w Katedrze Filozofii Washington Lee University of Virginia. Jednak nie rozpoczął studiów filozoficznych w USA, lecz wrócił z rodzicami do Polski i mając 17 lat, rozpoczął studia w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Łódzkiego. Podczas studiów filozoficznych Mateusz uczestniczył również w seminarium magisterskim z zakresu semantyki języka w Instytucie Filologii Angielskiej UŁ i studiował filozofię na Uniwersytecie w Bochum (jeden semestr) oraz na Uniwersytecie w Utrechcie (jeden semestr) jako stypendysta Programu TEMPUS. Znajomość języka niemieckiego, przed wyjazdem na studia w Bochum, szlifował na Uniwersytecie w Wiedniu. Za wybitne osiągnięcia w nauce otrzymał nagrody i wyróżnienia Rektora UŁ, stypendium oraz nagrodę Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Po napisaniu pracy magisterskiej nt. O pojęciu nieokreśloności w filozofii późnego Wittgensteina i uzyskaniu magisterium Mateusz został przyjęty na czteroletnie studia doktoranckie w Instytucie Filozofii UŁ, podczas których odbył staże naukowe na Uniwersytecie w Pittsburghu i na Uniwersytecie Surrey w Londynie oraz spędził jeden semestr studiując filozofię w języku hiszpańskim na Uniwersytecie w Grenadzie. Uczestniczył również w seminariach z zakresu semiotyki prowadzonych na Uniwersytecie Warszawskim. Po napisaniu pracy dok- torskiej nt. Język i działanie oraz uzyskaniu doktoratu z zakresu filozofii w roku 2001 rozpoczął pracę naukowo-dydaktyczną w Katedrze Epistemologii i Filozofii Nauki UŁ. Zainteresowania badawcze Mateusza oscylowały wokół amerykańskiego pragmatyzmu filozoficznego, filozofii języka i lingwistyki: bliskie mu były zagadnienia leżące na pograniczu filozofowania i praktyki, na pograniczu refleksji nad myśleniem i działaniem. Kontynuował je na studiach filozoficznych na Uniwersytecie Berkeley w Kalifornii, gdzie spędził dwa semestry, po otrzymaniu prestiżowego stypendium Fundacji Fulbrighta. Dwukrotnie też uzyskał nie mniej prestiżowe stypendium Fundacji Nauki Polskiej dla wybitnych młodych naukowców. Jego praca habilitacyjna nt. Realism and Individualism. Charles S. Peirce and the Threat of Modern Nominalism, poświęcona jest protoplaście semiotyki i amerykańskiego pragmatyzmu filozoficznego Ch.S. Peirce’owi. Ukazała się ona drukiem w Wydawnictwie Uniwersytetu Łódzkiego w lutym 2009 r. Opublikował również ponad dwadzieścia artykułów i rozdziałów w pracach zbiorowych w języku polskim i angielskim w Polsce, Niemczech i W. Brytanii. Wygłaszał referaty na międzynarodowych konferencjach filozoficznych i językoznawczych w Polsce, Hiszpanii, we Włoszech i w USA. Mateusz uwielbiał wykładać filozofię i rozmawiać o filozofii. Już podczas studiów magisterskich założył studenckie Laboratorium Filozoficzne, które stwarzało możliwości dyskutowania na tematy filozoficzne i niefilozoficzne wszystkim zainteresowanym, niezależnie od kierunku studiów. Później, już jako wykładowca, reaktywował studenckie Koło Naukowe Filozofów UŁ, > 23 które, z jego inspiracji, rozwinęło prężną działalność, organizując lokalne i ogólnopolskie spotkania filozoficzne. Słuchacze dostrzegali i cenili pasję młodego nauczyciela akademickiego – uczenia i rozmawiania o filozofii. Oto co napisała jedna ze studentek: Dowiedziałam się, z opóźnieniem, ale nie potrafię w to uwierzyć i jest mi tak strasznie smutno i nie mogę tego pojąć, że już nigdy nie będę mogła spotkać Mateusza ani z psiną ulubionym, ani spojrzeć po prostu w te wesołe oczy, ani usłyszeć tego głosu. Mateusza od pierwszego kontaktu postrzegałam jako osobę niezwykle uzdolnioną intelektualnie, o mocno oryginalnej osobowości, ale przy tym wcale niewyniosłą. Mateusz zwykł przemieszczać się spiesznie, sprawiając wrażenie, że myślami jest już gdzieś o etap dalej, ale tak naprawdę to zawsze potrafił zatrzymać się, uśmiechnąć, odpowiedzieć. I to moja wyłącznie wina, że tak wiele razy tchórzyłam, nie podeszłam porozmawiać z Nim, bo wstyd mi było, że za mało wiem. A teraz tak bardzo tego żałuję! Prowadził w Instytucie Filozofii UŁ zajęcia z historii filozofii i epistemologii, translatoria z zakresu filozofii amerykańskiej i filozofii języka, seminarium magisterskie z zakresu filozofii analitycznej. W języku angielskim miał zajęcia na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ z zakresu amerykańskiego pragmatyzmu filozoficznego. Byli studenci Mateusza działający w Kole Naukowym Filozofów UŁ poświęcili mu tom pokonferencyjny pt. Język, umysł i technologia. Eseje zainspirowane prozą Stanisława Lema, będący pokłosiem konferencji Język i technologia. Wątki lemowskie w filozofii nauki i kultury, która odbyła się w 2008 r. Książkę wydano w roku 2009 nakładem Wydawnictwa Księży Młyn. Ostatnio w Opolu odbyła się Międzynarodowa Konferencja Pragmatyczna z udziałem światowych sław w tej dziedzinie. Mateusz miał tam referat. W tym roku ukaże się dedykowana Jemu książka, poświecona Ch.S. Peirce’owi i pragmatyzmowi, z artykułem Mateusza. Praca pt. Charles S. Peirce’s Normative Thought zostanie opublikowana w Fordham University Press, New York; redakcja Cornelis de Waal i Krzysztof (Chris) Skowronski, a autorami tekstów, które się w niej znajdą, są światowej sławy pragmatyści. Mateusz pasjonował się również wspinaczką wysokogórską. Zjeździłem i zdeptałem... – jak to sam kiedyś napisał – wiele gór w różnych stronach świata: w Polsce, Chinach, Gruzji, Hiszpanii, Kirgizji, Portugalii, Rumunii, Włoszech, USA. Wędrował starożytnym szlakiem pielgrzymim do Santiago de Compostela, przemierzył Sierra Nevadę rowerem i na piechotę, koczował na bezludnej wysepce Costa Brava i na piaskach Syrii i Turcji. Wspiął się m.in. na Elbrus (5644 m), Tien Shan – Plecy Czapajewa (6150 m), Kun Lun – Muztagh Ata (7546 m), Khan Tengri (dwukrotnie: w roku 2007 doszedł do 6625 m i w 2008 r. do ok. 6950 m). Druga wyprawa na Khan Tengri w roku 2008 okazała się dla Mateusza tragiczna i ostatnia. Wieczorem czasu polskiego, 23 lipca 2008 r. zginął podczas zejścia z lodowca Khan Tengri w Kirgizji, na wysokości 6 tys.m. Spoczywa w lodowej krainie, gdzie wieczna, niezmącona cisza, gdzie żywe istoty wstępu nie mają. Oprac.: (sb) W PRACOWNIACH HISTORYKÓW Polscy jankesi – bohaterowie Ameryki Udział Amerykanów polskiego pochodzenia w II wojnie światowej nie jest tematem dobrze znanym w Polsce. Tymczasem niektórzy spośród nich, dzięki niezwykłej odwadze i profesjonalizmowi, zyskali trwałe miejsce w panteonie największych bohaterów amerykańskiej historii wojskowej. Oto sylwetki trzech wielkich żołnierzy – lotnika, oficera piechoty walczącego w Europie i szeregowca marines z kampanii na Pacyfiku. Legendarny as przestworzy Trzecie miejsce na liście najskuteczniejszych amerykańskich pilotów myśliwskich w historii zajmuje Francis Stanley Gabreski, który odniósł 34,5 zwycięstwa powietrznego podczas dwóch konfliktów zbrojnych: II wojny światowej oraz wojny koreańskiej. Jego imponujące osiągnięcia jako pilota i dowódcy w ciągu 27 lat służby są niemal bez precedensu w historii amerykańskiego lotnictwa. 24 Franciszek Gabryszewski, bo tak pierwotnie brzmiało jego nazwisko, urodził się 28 stycznia 1919 r. w przemysłowym miasteczku Oil City w zachodniej części stanu Pensylwania, w rodzinie emigrantów spod Lublina. Jego ojciec Stanley, początkowo robotnik na kolei i w odlewni żelaza, dzięki ciężkiej pracy dorobił się małego sklepu spożywczego i awansował do niższej klasy średniej. Po ukończeniu liceum Frank podjął studia na prestiżowym katolickim uniwersytecie Notre Dame koło South Bend w stanie Indiana. Rodzice pragnęli, by został lekarzem, jednak już na uczelni zainteresował się lotnictwem. W lipcu 1940 r. porzucił więc uniwersytet i zaciągnął do rozbudowu- W PRACOWNIACH HISTORYKÓW Pułkownik Francis Stanley Gabreski jącego się korpusu powietrznego armii. Gabreski nie należał do ludzi, o których mówiono, że urodzili się ze skrzydłami u ramion. Jego początki w szkole lotniczej były trudne i nie zapowiadały kariery wielkiego lotnika. Po ukończeniu szkolenia w marcu 1941 r. podporucznik Gabreski otrzymał przydział do jednostki myśliwskiej na Hawajach. Był świadkiem japońskiego ataku na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 r., jednak nie znalazł się w wąskiej grupie pilotów, którzy mieli wówczas okazję odnieść zwycięstwo w walce powietrznej. Na swoje chwile chwały musiał jeszcze poczekać. Udało mu się przekonać dowództwo, aby wysłano go do Wielkiej Brytanii w celu odbycia stażu bojowego w jednej z polskich formacji myśliwskich. Od grudnia 1942 do lutego 1943 roku Gabreski latał w szeregach 315. dęblińskiego dywizjonu myśliwskiego. Nie zestrzelił wówczas niemieckiego samolotu, lecz zdobył bezcenne doświadczenie. W latach 1943-1944 Gabby był pilotem 56. Grupy Myśliwskiej wchodzącej w skład sławnej Potężnej Ósemki czyli 8. Armii Powietrznej. Grupa, którą dowodził wyśmienity dowódca i taktyk Hubert Zemke, zestrzeliła najwięcej samolotów niemieckich spośród wszystkich amerykańskich grup myśliwskich w Europie i zyskała zaszczytne miano wilczego stada. Gabreski i pozostali piloci grupy latali na samolotach P-47 Thunderbolt. Był to najcięższy i prawdopodobnie najbardziej odporny na ciosy samolot myśliwski II wojny światowej, nazywany pieszczotliwie dzbanem. Droga Gabreskiego na szczyt była mozolna i początkowo pozostawał w cieniu innych czołowych pilotów grupy. Pierwsze zwycięstwo odniósł 27 sierpnia 1943 r. i od tej pory jego liczba zestrzeleń systematycznie rosła. Piąte zwycięstwo 26 listopada 1943 r. dało mu prawo do zwyczajowego tytułu asa. Gabreski wykazywał się również jako dowódca, niemal przez cały okres służby w grupie dowodził 67. Dywizjonem Myśliwskim. W roku 1944 r. wówczas 25-letni pilot miał już stopień podpułkownika. Marzeniem najlepszych amerykańskich myśliwców było pobicie wyniku osiągniętego przez ich największego asa z I wojny światowej, legendarnego Eddiego Rickenbackera, który zestrzelił 26 niemieckich samolotów. Jako pierwszy sukces ten osiągnął major Robert Johnson, podkomendny Gabreskiego i niekwestionowana gwiazda 56. grupy. Jednak 5 lipca 1944 r. nad Francją Gabby zestrzelił 28 samolot Luftwaffe i stał się asem numer jeden amerykańskiego lotnictwa. Trzy zwycięstwa uznano za prawdopodobne. Jego rezultatu nie pobił już żaden amerykański pilot walczący w Europie. Skuteczniejsi od Gabreskiego nie byli nawet piloci latający na słynnym P-51 Mustang, znacznie lepiej nadającym się do walki powietrznej. Więcej zwycięstw wśród Amerykanów odnieśli tylko dwaj myśliwcy walczący przeciw Japończykom nad Pacyfikiem, Richard Bong (40) i Thomas McGuire (38). Zgodnie z zasadami ustalonymi przez władze wojskowe, po takim sukcesie czekał go powrót w chwale do kraju i udział w sprzedaży obligacji wojennych. W dniu, w którym miał opuścić grupę, 20 lipca 1944 r., zgłosił się na ochotnika do udziału w jeszcze jednym locie bojowym. W czasie ataku na niemieckie lotnisko popełnił błąd, zszedł zbyt nisko, zaczepił śmigłem o ziemię i rozbił samolot. Uratował się, jednak po pięciu dniach ukrywania się został schwytany i trafił do obozu Stalag Luft 1 w Barth nad Bałty- kiem. Pierwszego maja 1945 r. uwolniła go Armia Czerwona. Po wojnie Gabby próbował życia w cywilu, jednak już w roku 1947 powrócił do sił powietrznych. Uzupełnił także wykształcenie, kończąc studia w zakresie nauk politycznych i języka rosyjskiego na elitarnym nowojorskim uniwersytecie Columbia. Swoją wielką klasę lotnika potwierdził podczas wojny koreańskiej. Na Dalekim Wschodzie walczył od czerwca 1951 do lipca 1952 roku. Był dowódcą 51. Skrzydła Myśliwskiego. Latając na odrzutowym myśliwcu F-86 Sabre przeciw Migom-15 zestrzelił 6,5 samolotu wroga. Należał do pierwszych pilotów, którzy łamali narzucone reguły i wyprawiali się za rzekę Yalu nad terytorium Chin. Zaliczał się do grona siedmiu amerykańskich asów II wojny światowej, którzy zostali także asami odrzutowców. Jednak żaden inny pilot ze ścisłej czołówki najskuteczniejszych pilotów II wojny, to znaczy mających powyżej 15 zestrzeleń, nie został asem w Korei. Po wojnie Gabreski sprawował wiele odpowiedzialnych stanowisk dowódczych w lotnictwie myśliwskim, w bazach w USA i Japonii. Na emeryturę przeszedł w roku 1967. Niestety, nie otrzymał awansu generalskiego. Jak wielu emerytowanych wojskowych, służył doświadczeniem biznesowi prywatnemu. Pracował na kierowniczych stanowiskach w firmie lotniczej Grumman, a następnie jako prezes linii kolejowej. Ze swoją żoną Kay Cochran, którą poznał na Hawajach w 1941 r., miał dziewięcioro dzieci. Żona zmarła w roku 1993 w wyniku obrażeń doznanych w wypadku samochodowym, gdy wracali oboje z pokazów lotniczych. Dwóch synów zostało oficerami sił powietrznych. Synowa wielkiego asa Terry Gabreski osiągnęła rangę 3-gwiazdkowego generała sił powietrznych, zyskując uznanie jako specjalista logistyki, m.in. podczas operacji powietrznych NATO w Jugosławii w roku 1999. Pułkownik Gabreski zmarł na atak serca na Long Island 31 stycznia 2002 r. > 25 W PRACOWNIACH HISTORYKÓW Podpułkownik Matt Louis Urban Duch z Normandii Prezydent USA Jimmy Carter wręczył 19 lipca 1980 r. pewnemu weteranowi II wojny światowej najwyższe amerykańskie odznaczenie za odwagę, Medal Honoru, oraz nazwał go największym żołnierzem w historii naszej ojczyzny. Weteranem był podpułkownik Matt Louis Urban, który na to w pełni zasłużone uhonorowanie swojej nieprawdopodobnej waleczności i poświęcenia czekał 35 lat. Słowa prezydenta musiały być zaskoczeniem dla Amerykanów, dla których największym herosem był Audie Murphy, uważany za najbardziej udekorowanego odznaczeniami amerykańskiego żołnierza w historii. Murphy, po wojnie aktor filmowy, był popularny w Hollywood, nakręcono o nim kasowy film fabularny, w którym zagrał samego siebie, a jego grób na cmentarzu Arlington jest najchętniej odwiedzany po grobie Johna F. Kennedy’ego. Tymczasem o Urbanie do roku 1980 mało kto wiedział. Według Księgi Rekordów Guinnessa, Urban był żołnierzem, który otrzymał najwięcej (29) odznaczeń (amerykańskich, francuskich i belgijskich) w historii USA. Wśród mieszkańców Stanów Zjednoczonych wciąż trwają jednak spory, kto był najwyżej odznaczonym żołnierzem, biorąc pod uwagę również rangę poszczególnych odznaczeń. Nie mają one większego znaczenia. Murphy i Urban zasłużyli na swoje miejsce w historii USA i II wojny światowej. 26 Matt Louis Urban, czyli Urbanowicz, urodził się 25 sierpnia 1919 r. w Buffalo w stanie Nowy Jork. Mający polskie korzenie jego ojciec prowadził zakład hydrauliczny. Matt ukończył uniwersytet Cornell w Ithaca, zaliczany do elitarnej Ligi Bluszczowej. Specjalizował się w historii i administracji państwowej. Jego wielką pasją był sport, uprawiał boks, marzył o karierze trenera. Uczestniczył również w uczelnianym kursie oficerów rezerwy. Zaraz po uzyskaniu dyplomu, w lipcu 1941 r., został powołany do armii. Przydzielono go do 60. pułku piechoty, który wsławił się w okopach Francji podczas I wojny światowej. Jego pułk w składzie 9 dywizji piechoty wziął udział w operacji Torch, czyli lądowaniu w Afryce Północnej w listopadzie 1942 r. Urban znalazł się wśród pierwszych amerykańskich żołnierzy sił lądowych, którzy wzięli udział w boju. Po raz pierwszy wyróżnił się podczas walk o Port Lyautey w Maroku przeciw wiernym Vichy oddziałom francuskim. Urban był wówczas oficerem rozrywkowym i miał zakaz udziału w desancie. Mimo zagrożenia sądem polowym, złamał rozkaz, udał się na brzeg, objął dowództwo plutonu po rannym dowódcy i poprowadził żołnierzy do walki. Wiosną roku 1943 brał udział w ciężkiej kampanii tunezyjskiej, gdzie pełni podziwu Niemcy ochrzcili jego pułk mianem diabłów. Latem walczył na Sycylii, między innymi o Randazzo i Messynę. Największą chwałę przyniosły mu jednak walki we Francji i Belgii w 1944 r. Pułk jego wylądował w Normandii cztery dni po D-Day i niemal natychmiast został uwikłany w ciężkie boje. Urban był wówczas kapitanem i dowódcą kompanii w 2. Batalionie. Pod Renouf 14 czerwca jego pododdziałowi atakowanemu przez piechotę i czołgi groziło unicestwienie. Kapitan osobiście wyruszył przeciw czołgom, z bazooką w rękach. Zniszczył dwa spośród nich, a następnie poprowadził zwycięski kontratak. Jeszcze tego samego dnia działko czołgowe raniło go poważnie w nogę. Odmówił jednak ewakuacji i następnego ranka poprowadził następny atak kompanii. Został znów ranny, tym razem w przedramię i odesłany do szpitala w Anglii. W połowie lipca dowiedział się o wielkich stratach ponoszonych przez jego kompanię. Uciekł wówczas ze szpitala, powrócił na front i 25 lipca i objął tam dowództwo. Wciąż utykając wziął udział w zażartych walkach pod St. Lo podczas operacji Cobra, mającej na celu przełamanie frontu w Normandii. Jak wspominał, czuł się wówczas jak tygrys i był żądny rewanżu. W czasie jednej z akcji objął komendę czołgu, którego dowódca zginął, spustoszył ogniem karabinu maszynowego niemiecką piechotę i umożliwił zwycięski atak całemu batalionowi. Po raz kolejny ranny został 2 oraz 15 sierpnia. Dowódcą batalionu został 6 sierpnia, co dla 25-letniego kapitana, który nie był absolwentem West Point, było niezwykłym wyróżnieniem. Niezmordowany Urban 2 września dowodził batalionem w boju o przyczółek na Mozie w pobliżu Philippeville w Belgii. Gdy powodzenie akcji było zagrożone, osobiście poprowadził żołnierzy do ataku. Został przy tym ciężko ranny w szyję, a szrapnel utkwił głęboko w gardle. Jak zwykle odmówił wycofania się na tyły, dowodził aż do czasu, gdy przyczółek został zabezpieczony. Następnego dnia ewakuowano go do Anglii, a pozbawiony świetnego dowódcy batalion natychmiast poniósł dotkliwą porażkę oraz duże straty w zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Urban był ranny w walce ogółem siedem razy i tyleż razy otrzymał Purpurowe Serce. Kolejne powroty na pierwszą linię mimo ciężkich ran sprawiły, że nazywano go duchem. Żołnierze, którzy widzieli Urbana w akcji, często myśleli, że był on szalony i nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Jednak jego osobisty przykład, niesamowita odwaga i zasada dowodzenia z pierwszej linii wiele razy uratowała jego podwładnych od katastrofy. Nie było wątpliwości, że Urban zasłużył na najwyższe W PRACOWNIACH HISTORYKÓW odznaczenie, jednak oficer, który miał złożyć wniosek, zginął. Przygotował go po wyjściu z niewoli pewien sierżant, jednak dokument zaginął w biurokratycznym bałaganie. Na szczęście, kopia znalazła się w teczce personalnej Urbana i została odnaleziona dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych! Nastąpiła z kolei skomplikowana procedura weryfikacji zakończona uroczystością w Białym Domu w roku 1980. Urban był jednym z czterech żołnierzy swojej dywizji odznaczonych Medalem Honoru za bohaterstwo w czasie II wojny. Wyleczony z ran bohater został zwolniony z armii w 1946 r. Przez kilka lat pracował dla popularnego magazynu Liberty, gdzie pisał o sprawach weteranów. Następnie osiedlił się stanie Michigan, gdzie pracował dla władz kilku miast, zarządzając różnego typu instytucjami i wydziałami miejskimi. Zmarł 4 marca 1995 r. w Holland w Michigan. trotechnicznych Standard Transformer Company. W styczniu 1942 r. zaciągnął się do piechoty morskiej. Służył w 9. pułku 3. dywizji marines. Chrzest bojowy Witek i jego koledzy przeszli w walkach o wyspę Bougainville w archipelagu Salomona w listopadzie i grudniu 1943 r. Witek uczestniczył w trzech największych bitwach dywizji na wyspie, o szlak Piva, Gaj Kokosowy oraz Rozwidlenie Piva. Latem 1944 r. dywizja wzięła udział w ważnej strategicznie kampanii na Marianach. Wylądowała 21 lipca na wyspie Guam, zajętej przez Japończyków w roku 1941. Czekały ją zacięte walki trwające trzy tygodnie. Ostatnim znaczącym bojem dywizji na wyspie była bitwa o Finegayan. Starszy szeregowiec Witek wykazał w niej bohaterstwo, które zapisało go trwale w dziejach marines. Gdy jego pluton został powstrzymany ogniem z zamaskowanej pozycji japońskiej, Witek zachował zimną krew, utrzymując pozycję i zabijając kilku żołnierzy japońskich. W czasie odwrotu plutonu nie opuścił ciężko rannego towarzysza broni. W swojej ostatniej akcji, która kosztowała go życie, samodzielnie zniszczył stanowisko japońskiego karabinu maszynowego, umożliwiając plutonowi osiągnięcie zadania bojowego. Poległ 3 sierpnia 1944 r. Był jednym spośród ok. 1400 Amerykanów, którzy zginęli w walkach o Guam. Znalazł się wśród dziewięciu żołnierzy 3. dywizji odznaczonych w czasie wojny Medalem Honoru. Jego imię nadano niszczycielowi USS Witek, zwodowanemu w roku 1946. Jacek Pietrzak INNOWACJE W EDUKACJI Uniwersytet zaczyna się w przedszkolu Minął ponad rok od inauguracji na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego Centrum Upowszechniania Innowacji w Edukacji (CUIwE), projektu współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego. Starszy szeregowiec Frank Peter Witek Wzór dla marines Podczas walk z Japończykami w latach II wojny światowej 81 żołnierzy korpusu piechoty morskiej USA zostało odznaczonych Medalem Honoru. Aż 47 otrzymało to odznaczenie pośmiertnie. Był wśród nich mający polskie korzenie Frank Peter Witek. Urodził się 10 grudnia 1921 r. w Derby w stanie Connecticut. W czasie Wielkiego Kryzysu rodzina przeniosła się do Chicago, gdzie Frank ukończył średnią szkołę techniczną. Pracował w zakładach elek- Głównym celem centrum jest popularyzacja i upowszechnianie dorobku naukowego z zakresu edukacji oraz pogłębianie współpracy naukowej między instytucjami edukacyjnymi i rozwojowymi. W dotychczasowym okresie funkcjonowania placówka podjęła wiele inicjatyw informacyjnych i promocyjnych, połączonych z aktywizacją środowiska naukowego poprzez uruchomiony i prowadzony portal internetowy (wraz z bazą danych projektów badawczych z zakresu edukacji, www.gazeta.uni.lodz. pl), organizację seminariów, międzynarodowych konferencji naukowych oraz działalność wydawniczą. Międzynarodowe konferencje naukowe oraz cykl seminariów stworzyły szansę na wymianę opinii naukowych, w istotnym stopniu przyczyniły się do pogłębiania kontaktów międzyinstytucjonalnych. Kluczowym obszarem zainteresowań centrum podczas organizowanych zjazdów stała się problematyka ukierunkowana na poszukiwanie rozwiązań sprzyjających innowacyjności edukacji, poszukiwanie nowych kierunków zmian i rozwoju edukacji szkolnej, polskiego szkolnictwa wyższego, > 27 INNOWACJE W EDUKACJI II Międzynarodowa Konferencja Naukowa CUIwE, Innowacje w edukacji akademickiej – szkolnictwo wyższe w procesie zmiany, Warszawa, grudzień 2009; na zdjęciu (od lewej): dr Marek Kulesza (kierownik projektu CUIwE), prof. Marek Rocki (przewodniczący Państwowej Komisji Akredytacyjnej), prof. Zofia Wysokińska (prorektor UŁ ds. współpracy z zagranicą), prof. Grzegorz Michalski (dziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ), prof. Barbara Kudrycka (minister nauki i szkolnictwa wyższego) Seminarium Młode kadry w naukach o wychowaniu – ograniczenia, szanse, problemy, Łódź, kwiecień 2010; na zdjęciu od lewej: prof. Jacek Piekarski (kierownik Katedry Badań Edukacyjnych UŁ), prof. Danuta Urbaniak-Zając (prodziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ), prof. Barbara Smolińska-Theiss (Uniwersytet Warszawski) Konferencja projektu CUIwE; na zdjęciu od lewej: prof. Stefan M. Kwiatkowski (przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN), prof. Tadeusz Pilch z Uniwersytetu Warszawskiego (przewodniczący Rady Naukowej CUIwE), prof. Jacek Piekarski 28 podnoszenie jakości oraz wartości wiedzy w społeczeństwie. Centrum szczególne miejsce poświęciło ocenie kondycji polskiego szkolnictwa wyższego w związku z projektem reformy tego sektora, problematyce roli edukacji akademickiej w procesie zmian, nowych perspektyw jej rozwoju i najważniejszych czynników determinujących pozycję szkolnictwa wyższego w Polsce i Europie. Do dyskusji poświęconej innowacjom w edukacji akademickiej włączyła się prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego, która podczas grudniowej konferencji CUIwE przekonywała o konieczności zmian w polskim szkolnictwie w kierunku podniesienia konkurencyjności rodzimych uczelni. Szef resortu nauki stwierdziła m.in.: Najlepsi absolwenci szkół średnich, mając do wyboru studiowanie na kierunkach anglojęzycznych w polskich uczelniach i studia w szkołach zagranicznych, coraz częściej wyjeżdżają z kraju (…), a niewielu studentów zagranicznych przyjeżdża do uczelni polskich. Prof. Grzegorz Michalski, dziekan Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ, podczas konferencyjnej debaty podkreślił, że w nieuniknionym procesie transformacji polskiego szkolnictwa wyższego zmianie powinny ulec przede wszystkim programy nauczania. Gospodarka oparta w coraz większym stopniu na wiedzy oczekuje coraz większej liczby dobrze wykształconych pracowników. Nie jest ważne, w jakiej instytucji człowiek pobiera naukę. Ważne są efekty uczenia się. Nie chodzi o to, by student uczestniczył w coraz większej liczbie kursów. Chodzi o to, by przyrastała jego wiedza i umiejętności. Profesor Tadeusz Pilch, przewodniczący Rady Naukowej Centrum Upowszechniania Innowacji w Edukacji, podmiotu merytorycznie wspierającego działania projektowe, w swojej wypowiedzi podczas czerwcowej konferencji prasowej projektu CUIwE zaznaczył, iż zmiany polskiego szkolnictwa wyższego to bardzo szeroki i długofalowy proces: Uniwersytet zaczyna się w przedszkolu. Jeżeli zaniedbamy ten okres edukacji, to później nie da się tego nadrobić. Od lat 70. ubiegłego wieku zawsze jesteśmy w ogonie, jeśli chodzi o nakłady na szkolnictwo wyższe. Teraz dodatkowo przodujemy w liczbie ludzi z dyplomami, którzy wyjeżdżają za granicę. Każdego roku pozbywamy się kilkudziesięciu tysięcy najlepiej wykształconych osób. Jeśli nie znajdziemy dla nich miejsca w kraju, to wszelkie zmiany i reformy w szkolnictwie wyższym będą zabiegami bezsensownymi. Dostrzegając ogromne znaczenie młodej kadry naukowej dla przyszłości polskich uczelni członkowie Rady Naukowej CUIwE, przedstawiciele pięciu uczelni wyższych z całej Polski zainicjowali cykl trzech seminariów – wchodzących w skład projektu centrum – poświęconych dylematom młodej kadry naukowej. Uczestnicy spotkań – 191 osób, w 80 proc. magistrzy i doktorzy – brali udział w burzliwych dyskusjach, kierując się główną ideą seminariów, jaką stanowiła identyfikacja barier i możliwości rozwoju naukowego początkujących akademików powiązanego z potrzebami ekonomicznymi, kulturowymi, interesami politycznymi. Spotkania stały się inspiracją do podjęcia dodatkowych badań sondażowych rzucających światło na aktualne ograniczenia, szanse i problemy młodych naukowców. Wyniki przeprowadzonych ankiet wśród 249 młodych pracowników naukowych wskazują, iż połowa badanych na pracę naukową poświęca z trudem kilka godzin w tygodniu, co w oczywisty sposób przekłada się na jej jakość – podkreślał na spotkaniu z dziennikarzami kierownik CUIwE dr Marek Kulesza. Wśród czynników utrudniających pracę naukową, aż 80 proc. ankietowanych wymieniło niskie zarobki. W związku z tym ponad połowa badanych, oprócz pracy na macierzystej uczelni, dorabia też w innych miejscach. Zdaniem młodych naukowców, dużym problemem stają się również: brak pieniędzy na udział w konferencjach i nadmiar zajęć dydaktycznych. Znaczna cześć ankietowanych, 38 proc., wskazała przy tym na niedostateczną liczbę kontaktów międzynarodowych. Profesor Tadeusz Pilch w recenzji poseminaryjnej publikacji projektu centrum pt. W obliczu nowych wyzwań. Dylematy młodej kadry naukowej (pod redakcją naukową mgr Marty Kuleszy, dr Marcina Kafara) napisał: INNOWACJE W EDUKACJI (…) bez ostrych i prawdziwych diagnoz rzeczywistości akademickiej polskie szkolnictwo wyższe może dryfować ku bylejakości. Należy pamiętać, że ten bezprecedensowy rozwój szkolnictwa wyższego po 1989 roku stworzył zjawisko polimorficzne i częściowo uwolnione spod rygorów tradycji i nadzoru rzeczywistego. Bez nowych regulacji, bez stworzenia specyficznego klimatu – koniecznego perfekcjonizmu w samej istocie nowej akademickości – będziemy zapleczem Europy. Do reformowania i naprawy najbardziej predysponowani są sami akademicy, a w szczególności młode pokolenie akademików. Uwidaczniające się niepokojące niedomagania w dzisiejszym szkolnictwie wyższym w Polsce oraz konieczność zaproponowania pożądanych kierunków przemian stały się ważnym przedmiotem aktywności Centrum Upowszechniania Innowacji w Edukacji. Inicjatorzy CUIwE – wśród których należy wymienić w szczególności: prof. Grzegorza Michal- skiego, prof. Danutę Urbaniak-Zając – prodziekana WNoW UŁ, prof. Jacka Piekarskiego, prof. Tadeusza Pilcha, dr Marka Kuleszę – w związku ze zbliżającym się zakończeniem finansowania projektu, pragną sformułować końcowe wnioski i przedstawić propozycje zmian, które będą nawiązywać do planowanej nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz stopniach naukowych i tytule naukowym. Wytyczone obszary i kierunki koniecznych zmian polskiego szkolnictwa wyższego przez naukowców, uczestników projektu, ujęte także w pracach zbiorowych projektu przekazane zostaną w postaci listu otwartego do ministra nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbary Kudryckiej, jako zaproszenie do powszechnej debaty w dziele naprawy szkolnictwa wyższego. Więcej informacji na stronie projektu: www.cuiwe.uni.lodz.pl Patrycja Dynek POPULARYZACJA NAUKI CYWILIZACJA BIZANTYŃSKO-PRAWOSŁAWNA Chyba nikt dziś już nie ma wątpliwości, iż wiele zagadnień z historii cywilizacji trudno jest ukazać w odpowiednim świetle na podstawie warsztatu metodologicznego tylko jednej dziedziny humanistycznej, z pominięciem osiągnięć nauk pokrewnych. Żyjemy w czasach, w których coraz bardziej upowszechniają się badania interdyscyplinarne, toczą się też dyskusje nad poszerzeniem oferty edukacyjnej szkół wyższych o nowe kierunki studiów, łączące w sobie podstawy programowe dwóch lub więcej specjalizacji. Interdyscyplinarność w badaniach humanistycznych promują na Uniwersytecie Łódzkim m.in. Katedra Historii Bizancjum (Wydział Filozoficzno-Historyczny) i Zakład Paleoslawistyki i Kultury Ludowej przy Katedrze Slawistyki Południowej (Wydział Filologiczny). Fakt znamienny, zważywszy na zainteresowania naukowe pracowników obu jednostek, koncentrujące się wokół obszaru cywilizacji bizantyńsko-prawosławnej, charakteryzującej się wyjątkową różnorodnością, a tym samym wymagającej od badacza nieustannego odwoływania się do dorobku różnych dziedzin: historii, filologii, teologii, historii sztuki itp. Wykłady otwarte Zainaugurowana dwa lata temu współpraca bizantynistyczno-slawistyczna znajduje swe odzwierciedle- nie m.in. w cyklu wykładów otwartych, odbywających się w gmachu Instytutu Historii UŁ oraz w siedzibie Katedry Slawistyki Południowej UŁ, adresowanych do studentów, doktorantów i pracowników naukowych, reprezentujących wszystkie dziedziny humanistyki. W ubiegłym roku akademickim odbyły się cztery spotkania – pisaliśmy o tym w artykule pt. Na skrzyżowaniu tradycji (Kronika, 2009, nr 4/5). W tym roku akademickim kontynuowany cykl rozpoczęto prelekcją na temat kultury późnego antyku rzymskiego, z której Cesarstwo Bizantyńskie, a tym samym także cywilizacja obszaru Slavia Orthodoxa, wywodzi swe duchowe korzenie. Profesor Sławomir Bralewski z Katedry Historii Bizancjum 18 listopada 2009 r. wprowadził zgromadzonych słuchaczy w tajniki wzajemnego przenikania się w pierwszych stuleciach > 29 POPULARYZACJA NAUKI naszej ery dwóch światów – pogańskiego i chrześcijańskiego, odwołując się do historii i programu ikonograficznego jednego z zabytków kultury materialnej cesarstwa z IV w. – porfirowej kolumny, ustawionej przez Konstantyna Wielkiego na forum w Konstantynopolu. Wystąpienie urozmaicił pokaz multimedialny, zawierający zarówno aktualne fotografie omawianego obiektu, jak i rekonstrukcje komputerowe, ukazujące przypuszczalny wygląd zabytku w chwili jego powstania. Po historykach przyszła kolej na filologów – 20 stycznia tego roku w murach Instytutu Historii gościła dr Małgorzata Skowronek z Zakładu Paleoslawistyki i Kultury Ludowej, prezentując odczyt nt. Pierwsi świadkowie. Marta, Longin i Weronika w słowiańskiej tradycji rękopiśmiennej. Tematyka wykładu okazała się niezwykle interesująca – słuchacze mogli zapoznać się z odbiegającymi od przekazów oficjalnych tekstami literackimi i legendami o bohaterach Nowego Testamentu pozostających na drugim planie najważniejszych wydarzeń z życia Chrystusa. Prelekcji towarzyszyła prezentacja najnowszej publikacji łódzkich slawistów – tomu Biblia Slavorum Apocryphorum. Novum Testamentum (red. – G. Minczew. I Petrov, M. Skowronek, Łódź 2009) – będącej pokłosiem międzynarodowej konferencji naukowej, która odbyła się w Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym UŁ 15-17 maja 2009 r. Pisaliśmy o tym również w wyżej wymienionym numerze Kroniki. Konstantynopolitańscy kibice i słowiańscy święci Łódzcy naukowcy nie unikają również podejmowania badań nad zagadnieniami związanymi z życiem codziennym i kulturą masową interesującego ich obszaru. Świadczy o tym chociażby tematyka kolejnego wykładu otwartego. W jednym z gmachów Wydziału Filologicznego 24 marca prof. Teresa Wolińska z Katedry Historii Bizancjum w prelekcji nt. Bizantyńscy kibice i ich idole uzmysłowiła słuchaczom, jak wielkie znaczenie w życiu Konstantynopolitańczyków miały wyścigi rydwanów. Popularność tego sportu w średniowieczu wykazała odwołując się do wielu różnorodnych źródeł, m.in. historiografii bizantyńskiej i traktatów Ojców Kościoła, ilustrując wywód ciekawym materiałem ikonograficznym zawierającym reprodukcje przedstawień wyścigów rydwanów w sztukach plastycznych cesarstwa oraz komputerowe rekonstrukcje konstantynopolitańskiego hipodromu. Wykład wzbudził zainteresowanie zwłaszcza młodszej części zgromadzenia, o czym może świadczyć olbrzymia wprost liczba pytań od studentów obecnych na sali. Na początku maja w murach naszej uczelni gościł doc. dr Dimo Czeszmedżiew, historyk, paleoslawista, pracownik naukowy Uniwersytetu im. Paisjusza Chilendarskiego w Płowdiwie (Bułgaria) oraz Centrum Badań Cyrylo-Metodejskich Bułgarskiej Akademii Nauk. Zaprezentował wykład nt. Żywot świętych męczenników z Tyberiopola w tradycji bizantyńskiej i słowiań- 30 skiej, ukazujący – za pomocą omówienia wielu mało znanych zabytków średniowiecznego piśmiennictwa – istotę powiązań literatury starobułgarskiej z wzorcami hagiografii bizantyńskiej. Niesamowita Słowiańszczyzna Wypada odnotować, iż tematyka bizantyńsko-słowiańska cieszy się znaczną popularnością wśród studentów Uniwersytetu Łódzkiego – zarówno przyszłych filologów, jak i historyków. Najwymowniejszym dowodem na rosnące zainteresowanie młodych humanistów dziejami i kulturą południowo-wschodniej Europy jest obecność tej problematyki na konferencjach organizowanych przez działające na UŁ koła naukowe. Dla przykładu: od 19 do 21 marca podczas III Łódzkiej Wiosny Młodych Historyków – międzynarodowej konferencji studencko-doktoranckiej, odbywającej się cyklicznie w murach Instytutu Historii z inicjatywy Studenckiego Koła Naukowego Historyków – odbyło się sympozjum pod hasłem Niesamowita Słowiańszczyzna. Projekt ten, przygotowywany przez SKNH wspólnie z afiliowanym przy Katedrze Slawistyki Południowej Kołem Naukowym Slawistów im. św. św. Cyryla i Metodego, znalazł niezwykle szeroki odzew w kręgach młodych badaczy. Organizatorzy otrzymali olbrzymią liczbę zgłoszeń z kilkunastu polskich i zagranicznych ośrodków akademickich – od studentów, doktorantów oraz młodszych pracowników naukowych. Nie mniej imponujące okazało się zróżnicowanie tematyczne wystąpień: referenci skupiali się zarówno na najstarszych dziejach Słowiańszczyzny, podkreślając jej związki z Bizancjum, jak i na wielu zagadnieniach z nowożytnej kultury Słowian Wschodnich, Południowych i Zachodnich. Warto również nadmienić, iż większość zaprezentowanych w czasie sympozjum referatów zostanie wydana drukiem w czwartym tomie cyklicznej publikacji naukowej SKNH UŁ – Vade Nobiscum, który ukaże się najprawdopodobniej w ostatnim kwartale tego roku. Dalsze plany Wydanie publikacji, będącej pokłosiem spotkań bizantynistyczno-slawistycznych, zapowiadają również pracownicy Katedry Historii Bizancjum oraz Zakładu Paleoslawistyki i Kultury Ludowej. Co więcej, biorąc pod uwagę duże zainteresowanie studentów, zgodnie utrzymują, iż cykl wykładów otwartych będzie kontynuowany w kolejnym roku akademickim. Zofia Brzozowska STUDENCKA KULTURA Artyści w Wieży Babel W auli Centrum Konferencyjnego Uniwersytetu Łódzkiego 7 czerwca odbył się uroczysty koncert pożegnalny, podczas którego studenci zaprezentowali swoje zainteresowania i umiejętności. Miłym akcentem było uczestnictwo w nim nie tylko obecnych studentów i nauczycieli, ale także wielu absolwentów i dawnych wykładowców (niektórzy przyszli nawet z wnuczętami, co należy do starych, dobrych tradycji Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców UŁ). Obowiązki sprawnych konferansjerów pełniła para studentów z Jemenu i Palestyny – Sara Haider i Tareq Taha. Program artystyczny składał się z tańców, śpiewów, recitali instrumentalnych, a także bardzo udanych występów teatralnych. Szczególny entuzjazm wywołało wirtuozowskie wykonanie Schodów do nieba Led Zeppelin przez gitarzystę Aleksandra Liperovskiego z Gruzji, występy pianistyczne Darii Skripnik z Ukrainy oraz taniec towarzyski w wykonaniu Violety Kanibołotskiej z Ukrainy i jej łódzkiego partnera z tanecznych parkietów. Swoimi głosami zachwyciły Oksana Baraniuk i Alina Renkas także z Ukrainy oraz Marina Ten z Kazachstanu. Wszyscy świetnie się bawili podczas aktorskiego popisu studentów, którzy zaprezentowali najzabawniejsze fragmenty Zemsty Aleksandra Fredry. Przedstawienie zostało niezwykle starannie przygotowane przy udziale całej grupy pod kierownictwem opiekunki Aleksandry Kubackiej. Własnoręcznie była wykonana scenografia i rekwizyty, a aktorzy mieli nawet teatralne kostiumy z początku wieku XIX! Rozstrzygnięto całoroczny konkurs na najciekawszą fotografię – wygrało wzruszające zdjęcie Dzieciństwo autorstwa Chińczyka Hong Yin Song, ale poruszenie wywołały też inne fotografie. Okazało się, że reprezentanci krajów azjatyckich, nie tak chętnie jak inni występujący na estradzie, wypowiadają się bardzo interesująco poprzez fotografię. Konkurs ten był więc strzałem w dziesiątkę, dał szansę ekspresji wszystkim, również tym, których spontaniczność krępują rodzime więzy kulturowe. Był też zabawny konkurs z wiedzy o Polsce, Łodzi i języku polskim. Dyrekcja studium uhonorowała nagrodami i dyplomami słuchaczy zasłużonych dla kultury i życia studenckiego: Darię Skripnik, Alinę Renkas i Oksanę Baraniuk z Ukrainy, Aleksandra Liperovskiego z Gruzji, Sarę Haider z Jemenu i Marinę Ten z Kazachstanu. Ciekawym dla studentów uzupełnieniem koncertu był wywiad z gościem honorowym Johnem Abrahamem Godsonem, pochodzącym z Nigerii. Jest to czło- Fot.: Hong Yin Song Przyjeżdżają z całego świata, by uczyć się języka polskiego na potrzeby studiów, biznesu, pracy zakonnej, lepszego kontaktu z ukochaną osobą, jej językiem i kulturą… Któż zliczyłby wszystkie motywacje? Warto do nich wrócić przy okazji nowego roku akademickiego, przypominając jednocześnie zakończenie minionego, będącego wówczas czasem podsumowań i pożegnań. Dzieciństwo – zdjęcie uznane za najciekawsze w całorocznym konkursie fotograficznym wiek o wielu zainteresowaniach i umiejętnościach. Mówił o cudzoziemcach, którzy odnieśli nad Wisłą sukcesy biznesowe i naukowe. Jego kariera w Polsce (radny Rady Miejskiej w Łodzi) stanowi doskonały przykład sukcesu Afrykańczyka w naszym społeczeństwie. Sławomir Rudziński w artykule Pisanki po raz drugi na temat kultury polskiej jako elementu dydaktyki języka polskiego, zamieszczonym w poprzedniej Kronice, zadawał pytanie: Czy możemy poznać język, nie znając jego kulturowych i obyczajowych korzeni? Z okazji końca roku akademickiego warto zwrócić uwagę na inny aspekt pracy z cudzoziemcami w studium, które po latach wielu ze słuchaczy traktuje jak swój pierwszy polski dom. Od dwóch lat, wraz ze zmianą dyrekcji, powróciło ono do dobrej tradycji, której twórczynią w wielkiej mierze była Barbara Machejko, wszechstronnego, a nie tylko akademickiego rozwoju słuchaczy. Jest więc miejsce i na kulturę, na rozwój własnych umiejętności, zdolności oraz zainteresowań. W zeszłym roku – dzięki pasji i umiejętnościom jednej ze słuchaczek – w studium powstał międzynarodowy zespół uczących się arabskiego tańca brzucha. Inspiratorką i instruktorką, a także główną gwiazdą była bynajmniej nie Arabka, lecz drobna, rudowłosa dziewczyna z Białorusi Katarzyna Dyszko. Studenci śpiewają, tańczą, piszą wiersze i artykuły do gazety Babel, a nawet próbują swoich sił aktorskich, reżyserskich i scenograficznych. > 31 STUDENCKA KULTURA Fot.: Aneta Romańska Moja Łódź Taniec palestyński Osobą, która z zamiłowania i urzędu patronuje tym zajęciom, jest przede wszystkim Sławomir Rudziński, a wspomagają go inni nauczyciele pasjonaci. Praca z cudzoziemcami przyciąga bowiem osoby, które chętnie wychodzą poza opłotki własnego przedmiotu nauczania, szczególnie wrażliwe na język i kulturę. I tak, na przykład, nieżyjący już matematyk Piotr Muszycki, znany w Polsce z laurów na konkursach poetyckich, potrafił napisać dowolnie wyrafinowany formalnie wiersz na każdy temat. Do celniejszych przykładów jego twórczości należy dowcipny, dwunastowersowy skrót Pana Tadeusza, gdzie w każdym wersie (trzynastozgłoskowcu) została streszczona kolejna księga epopei. Nieoceniona pomoc dla maturzystów! Wykładowca fizyki Bogumiła Włodarek, znana dziś w Łodzi dzięki recitalom własnej poezji śpiewanej, wraz z matematyczką Danutą Wróbel pomagają studentom w redagowaniu ich czasopisma Babel, które powstało kilkanaście lat temu z inicjatywy znanego poety, polonisty studium Michała Daleckiego. O rozwój kulturalny i integrację studentów polonijnych dba przede wszystkim związany ze Wspólnotą Polską polonista Janusz Bomanowski. Organizacyjne i plastyczne talenty polonistek Anety Romańskiej i Małgorzaty Krzywańskiej sprzyjają atrakcyjnemu urządzaniu imprez związanych z prezentacją kultury polskiej i przenoszeniu ich na gazetki w gablotach oraz do kroniki studium. Znakomitym sposobem na bezbolesne – jakby mimochodem – ćwiczenie niełatwej polskiej fonetyki jest przygotowywanie spektaklu teatralnego pod kierunkiem polonistki Aleksandry Kubackiej. Wszystkie te inicjatywy nauczycieli znajdują inspirację i wsparcie w kierownictwie placówki. Twórczość poetycka i reżyseria imprez literacko-plastycznych nie jest obca dyrektor prof. Grażynie Zarzyckiej, zaś starsi yapowicze pamiętają zapewne kabaretowy talent jej zastępcy dr. Grzegorza Rudzińskiego. Alicja Skalska Drugi Londyn – myślę wiosennym porankiem lub o zmierzchu, kiedy całe miasto chowa się we mgle. Drugi New York – myślę w porze obiadu, kiedy całe miasto jest rozświetlone słońcem. Drugie Las Vegas – myślę, kiedy wieczorem lub w nocy miasto wyłania się zza świateł. Pierwsze miasto w Polsce, gdzie chciałabym studiować – myślę siedząc w akademiku przy oknie z kubkiem gorącej kawy. Pierwsze miasto w Polsce, gdzie chciałabym spędzić swoją młodość – myślę siedząc przy barze w klubie. Pierwsze miasto w Polsce, gdzie chciałabym zostać na stałe – myślę idąc Piotrkowską. Dla kogoś tam Łódź jest jednym z najbardziej nudnych miast w Polsce. Dla kogoś tam Łódź jest jednym z najbardziej brzydkich miast w Europie. Dla kogoś tam Łódź jest jednym z najbardziej znienawidzonych miast w świecie. Dla mnie... Czym jest Łódź dla mnie? Miastem pałaców i jednej ulicy? Tak, bo każdy – nawet najmniejszy i zaniedbany pałacyk – fascynuje mnie. Tak, bo Piotrkowska zadziwia mnie za każdym razem, kiedy po niej spaceruję. Każde miasto ma serce w swym centrum, na jakimś placu czy dawnym rynku. Sercem Łodzi jest Piotrkowska. Czym jest Łódź dla mnie? Miastem studenckim? Oczywiście. Tysiące studentów polskich, setki studentów zagranicznych i Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców (pierwsze w Polsce!). Czym jest Łódź dla mnie? Miastem rozrywki? Jak najbardziej. Dziesiątki klubów z atmosferą, muzyką i wnętrzem na każdy gust. Setki restauracji, pubów i kawiarni. Codzienne wernisaże, cotygodniowe świetne koncerty, na które nie musisz wydawać dużo pieniędzy. Co miesiąc jakieś wydarzenie kulturalne, na które nie żałuje się żadnej złotówki. Wydarzenia na skalę ogólnopolską i światową, które pozwalają Łodzi zabiegać o status kulturowej stolicy Europy 2016. Za każdym razem, kiedy spaceruję po mieście lub siedzę na parapecie okiennym, patrząc na zachód słońca, przychodzi mi do głowy, że nie ma nikogo, kto byłby tak mocno zakochany w tym mieście jak ja. I żadne karaluchy w akademiku, ani długi okres złej pogody od jesieni do wiosny i nawet szaleni kibice piłki nożnej nie zmuszą mnie, bym powiedziała, a nawet pomyślała, że chce mi się do domu lub do innego miasta w Polsce. Jest tu tyle ulic, których jeszcze nie zwiedziłam, tyle rzeczy, których nie nauczyłam się, i tylu ludzi, których nie poznałam. Uważam, że tu mi najlepiej. Maryna Nowicka Polonia (Białoruś) 32 WSPÓŁPRACA ZAGRANICZNA Spotkanie politologów Na zaproszenie dziekana Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego prof. Tomasza Domańskiego z oficjalną wizytą na Uniwersytecie Łódzkim w dniach 26-28 lutego przebywała delegacja Wydziału Politologii Państwowego Moskiewskiego Uniwersytetu im. M.W. Łomonosowa. Dziewięcioosobowej delegacji przewodniczył dziekan Wydziału Politologii Państwowego Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego im. M.W. Łomonosowa prof. Andriej Juriewicz Szutow. Celem wizyty było uzgodnienie planów współpracy obydwu wydziałów na najbliższe lata w nawiązaniu do umowy o bezpośredniej współpracy uniwersytetów; moskiewskiego i łódzkiego. Na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych 26 lutego odbyło się spotkanie władz obydwu wydziałów z kierownikami i pracownikami jednostek WSMiP, w którym z ramienia Uniwersytetu Łódzkiego udział wzięli: prorektor UŁ ds. nauki prof. Antoni Różalski, dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych prof. Tomasz Domański oraz prof. Paweł Chmielewski – pełnomocnik rektora UŁ ds. współpracy z Państwowym Moskiewskim Uniwersytetem im. M.W. Łomonosowa. Spotkanie poświęcone było prezentacji struktury, zakresu działalności, osiągnięć naukowych wydziałów. Prowadziła je prof. Alicja Stępień-Kuczyńska, pełnomocnik dziekana WSMiP ds. współpracy z Wydziałem Politologii moskiewskiej uczelni. Spotkanie zgromadziło blisko stu uczestników. Towarzyszyły mu prezentacje dorobku i stanu badań katedr wchodzących w skład obu wydziałów, wystąpienia członków samorządu studenckiego Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ, przedstawiciela Departamentu Promocji Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi, a także wystawa publikacji pracowników WSMiP. Określono kierunki dalszej współpracy między obydwu wydziałami, a także podsumowano stan dotychczasowych osiągnięć współpracy dwustronnej. Profesor A. Stępień-Kuczyńska podkreśliła m.in. znaczenie wymiany studenckiej, doktoranckiej i kadry naukowej, dającej możliwość odbywania staży naukowych, realizacji zajęć dydaktycznych i kwerend bibliotecznych, z których to możliwości korzystali licznie studenci i pracownicy wydziałów zarówno łódzkiego, jak i moskiewskiego uniwersytetu. Bliska współpraca wydziałów owocuje wieloma konferencjami i seminariami. Naukowcy z Wydziału Politologii moskiewskiego uniwersytetu uczestniczyli we wszystkich konferencjach organizowanych od roku 2001 na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych przez Katedrę Systemów Politycznych. Przy współudziale Wydziału Politologii Uniwersytetu Moskiewskiego zorganizowana została Polsko-Rosyjska Szkoła Politologiczna: Państwo – Polityka – Społeczeństwo, Tuła – Moskwa 6-10 września 2007. Drugiego dnia wizyty rosyjskiej delegacji odbyło się seminarium naukowe Polska – Rosja: doświadczenia transformacji. Oprócz rosyjskich i łódzkich politologów udział w nim wzięli: prof. Paweł Chmielewski, prof. Jerzy Grobis (Wydział Filozoficzno-Historyczny UŁ), prof. Barbara Olaszek (Katedra Literatury i Kultury Rosyjskiej Instytutu Rusycystyki UŁ), prof. Władimir Kutjawin (Uniwersytet w Samarze), prof. Andrzej Czajowski, dr hab. Walenty Baluk (politolodzy z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego), prof. Marek Barański (Instytut Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach), prof. Andrzej Stelmach (Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu), prof. Roman Bäcker (Wydział Politologii i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu). Seminarium prowadzone przez prof. A. Stępień-Kuczyńską i prof. A.J. Szutowa składało się z dwóch części. Pierwsza poświęcona była wewnętrznym aspektom transformacji w Polsce i Rosji, druga zaś międzynarodowemu otoczeniu systemów politycznych, w których dokonywały i dokonują się przeobrażenia ustrojowe. Obrady miały otwarty charakter okrągłego stołu, co zachęcało do dyskusji, zdecydowanie przyczyniając się do lepszego zrozumienia meandrów transformacji w obu państwach. Łódzcy naukowcy zaprosili przedstawicieli Wydziału Politologii Uniwersytetu Moskiewskiego do udziału w międzynarodowej konferencji naukowej Międzynarodowe i wewnątrzpolityczne konsekwencje rozpadu Związku Radzieckiego: 20 lat doświadczeń, która ma odbyć się w listopadzie 2011 r. Alicja Stępień-Kuczyńska Projekt polsko-niemiecki Katedra Badań Niemcoznawczych Uniwersytetu Łódzkiego – pozostająca od roku 2009 w bliskich związkach partnerskich z Uniwersytetem w Erfurcie – po raz kolejny podjęła się współorganizacji spotkania polsko-niemieckiego. W tym roku rozszerzyło ono swoją formułę i odbyło się w Łodzi i Erfurcie, obydwu zaprzyjaźnionych miastach. Oprócz sześciodniowej wizyty studentów niemcoznawstwa w Buchenwaldzie na przełomie kwietnia i maja, do Łodzi przyjechała grupa z Erfurtu, goszcząca na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ w połowie maja. Pomysłodawcami tegorocznego projektu były zarówno strona niemiecka (Ramona Bräu ze Stiftung Gedenkstätte Buchenwald oraz dr Dagmara Jajeśniak-Quast z Katedry Historii Europy Środkowowschodniej Uniwersytetu w Erfurcie), jak i polska (dr Ernest Kuczyński z Katedry 33 > Fot.: Ernest Kuczyński WSPÓŁPRACA ZAGRANICZNA Studenci z Uniwersytetu w Erfurcie i Uniwersytetu Łódzkiego podczas zwiedzania wystawy w Pałacu Poznańskiego Fot.: Ernest Kuczyński Badań Niemcoznawczych UŁ), które wspólnie podjęły się organizacji projektu Unternehmer und Unternehmenskultur in Ostmitteleuropa im 19. und 20. Jahrhundert. Zakres tematyczny polsko-niemieckiego spotkania obejmował szeroki kontekst kulturowy XIX i XX wieku, w którym obok wydarzeń stricte historycznych (industrializacja, I i II wojna światowa, narodowy socjalizm) kluczową rolę odgrywały pojęcia szczegółowe, związane z tematyką projektu (przemysłowiec, fabrykant, wyzysk pracownika, praca przymusowa, obóz koncentracyjny czy kapitalizm). Z kolei program wymiany oprócz aspektów ściśle kulturowych i krajoznawczych zawierał bogate treści naukowo-dydaktyczne, związane m.in. z: Seminarzyści polsko-niemieckiego spotkania (Weimar) 34 historią i funkcjonowaniem obozu w Buchenwaldzie kwestią pracy przymusowej w obozach koncentracyjnych obrazem przedsiębiorstwa i przedsiębiorcy w dobie industrializacji tematyką Niemców łódzkich w XIX i XX wieku poszukiwaniem śladów narodowego socjalizmu w Weimarze i Łodzi (Kuźnia Romów, Bahnstation Radegast, obszar byłego getta Litzmannstadt) funkcjonowaniem podobozu Laura (filia obozu w Buchenwaldzie), gdzie podczas II wojny światowej produkowano mechanizmy napędowe do rakiet V-2 odkrywaniem architektury przemysłowej oraz fabrykanckiej w Łodzi. Warto zaznaczyć, iż w trakcie trwania obu spotkań polscy i niemieccy studenci pracowali w mieszanych grupach, których zadaniem było przygotowanie prezentacji obejmującej następujące kręgi tematyczne: Historia rodziny Poznańskich, Industrializacja w Łodzi w XVIII i XIX w. na przykładzie rodziny Geyerów, Scheiblerów i Herbstów, Życie w getcie łódzkim widziane oczami fotografów, Warunki życia w getcie łódzkim i jego rola gospodarcza oraz Praca przymusowa w Buchenwaldzie. W celu opracowania ww. tematów studenci nie tylko zwiedzali wybrane miejsca, robili zdjęcia i szukali stosownych materiałów w bibliotekach oraz archiwach (m.in. w Archiwum Państwowym w Łodzi), lecz także przeprowadzili wiele wywiadów z mieszkańcami Łodzi i Weimaru, w których pytali o treści związane z interesującymi ich zagadnieniami. Podczas realizacji projektu studenci z Łodzi i Erfurtu mieli sposobność pogłębienia wiadomości historyczno-kulturowych, a przede wszystkim skonfrontowania dotychczasowej wiedzy z rzeczywistym, częstokroć niedostępnym w publikacjach obrazem fabrykanckiej Łodzi, rodzin przemysłowców, obozów koncentracyjnych czy życia w getcie. Jednak jedną z największych korzyści z przeprowadzonego projektu była możliwość rozmów, wymiany doświadczeń i dyskusji nad historią najnowszą, które nie tylko umożliwiły nawiązanie nowych kontaktów, ale potwierdziły także dobrą kondycję dialogu polsko-niemieckiego. Cieszy również fakt, iż tego typu spotkania zaczynają na stałe wpisywać się w program studiów niemcoznawczych – zgodnie z ustaleniami, współpraca uniwersytetów: łódzkiego i erfurckiego będzie kontynuowana i już jesienią tego roku kolejna grupa studentów z Katedry Badań Niemcoznawczych będzie miała okazję udać się do Niemiec. Ernest Kuczyński JUWENALIA 2010 Fot.: Konrad Ciężki Tam z rąk p.o. prezydenta Łodzi Tomasza Sadzyńskiego symboliczne klucze od bram miasta otrzymał przewodniczący Uczelnianej Rady Samorządu Studentów UŁ Piotr Berentowicz. W ten sposób żacy przejęli władzę nad miastem na czas trwania Juwenaliów 2010. Od tej chwili oficjalnie rozpoczęło się studenckie święto wiosny słuchaczy: Uniwersytetu Łódzkiego, Politechniki Łódzkiej, Uniwersytetu Medycznego oraz Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania. Razem po raz drugi Główną ulicą Łodzi reprezentanci władz tych uczelni przemaszerowali wraz ze swoimi studentami, po wielu latach po raz drugi razem. Korowodowi żaków towarzyszyły też najwymyślniejsze juwenaliowe hasła, przyśpiewki i igrce. Sensację wzbudzał Andrzej – zdezelowany do wszystkich możliwych granic fiat 125p, którego silnik nie wytrzymał żółwiego tempa i weteran szos dotarł do pasażu Schillera napędzany siłą żakowskich mięśni. Jaskrawo pomalowany wehikuł na masce miał dumny napis Universitas Lodziensis. To cudo techniki w drodze losowania przypadło studentowi, który otrzymał plakietkę z numerem 336. W myśl zasady łączenia przyjemnego z pożytecznym juwenalia to także czas na promocję aktywności żaków. Port studentów – impreza, która odbyła się 17 maja – stał się okazją do prezentacji i reklamy organizacji oraz działających w nich młodych ludzi. Podobnie, jak i regionalna akcja Budujemy Łódź studencką, której uczestnicy wymieniali się doświadczeniami i opiniami o funkcjonowaniu zrzeszeń i organizacji akademickich. Natomiast 21 maja na placyku pod gmachem XIV DS UŁ rozpoczęły się scenki rodzajowe, stanowiące tradycyjny element rywalizacji poszczególnych akademi- Roześmiani, rozbawieni żacy maszerują Piotrkowską ków o tytuł najlepszego domu studenckiego, co na stałe wpisało się już w program żakowskiego święta wiosny. Sprzed czternastki korowód studentów – spośród których jedynie nieliczni poprzebierali się z okazji juwenaliów – w towarzystwie rektora UŁ prof. Włodzimierza Nykiela i prorektora UŁ ds. studenckich i toku studiów prof. Pawła Maślanki oraz wicekanclerza UŁ ds. rozwoju uczelni dr. Rafała Majdy – wyruszył Barwny i radosny korowód studentów, który wyruszył 14 maja spod pomnika Kościuszki na placu Wolności, zainaugurował tegoroczne juwenalia łódzkich studentów. Tłum żaków, niekiedy fantazyjnie poprzebieranych, ruszył Piotrkowską do pasażu Schillera. w kierunku Lumumbowa. Mieszkańcy każdego z DS na osiedlu akademickim starali się jak najlepiej zaprezentować przed władzami uczelni oraz kolegami z innych akademików. Norris wyzywa rektora Chuck Norris, czyli mieszkaniec VII DS UŁ Karol Piech, jako żywo przypominający strażnika Teksasu, wyzwał na krwawy pojedynek przed swoim akademikiem rektora UŁ prof. Włodzimierza Nykiela. Śmiercionośne colty zastąpione zostały jednak rakietkami od tenisa stołowego. Jego Magnificencja niczym nie speszony, pozbył się dostojnych szat rektorskich, zakasał rękawy koszuli i tak dołożył nieszczęsnemu Norrisowi, że wyniku pojedynku, z litości dla pokonanego, nie podajemy. Powołane ad hoc jury, składające się z przedstawicieli władz uczelni oraz administracji domów studenckich, I miejsce i 2 tys. zł za najlepszą scenkę rodzajową przyznało mieszkańcom III DS UŁ, miejsce II i 1,5 tys. zł przypadło mieszkańcom VII DS UŁ, a miejsce III oraz 1 tys. zł – mieszkańcom X DS UŁ. Nagrody pieniężne ufundował prorektor UŁ ds. studenckich i toku studiów. > 35 dziły jednak zapasy w specjalnych grubych kostiumach gwarantujących zawodnikom pełne bezpieczeństwo, a zarazem wspaniałą zabawę. Podobnie, jak i gra w piłkarzyki (trambambula), gdzie na specjalnie przygotowanym boisku, metalowych piłkarzy zastąpili studenci, od których sprawności fizycznej zależał wynik meczu. III Lumumbiadę wygrał XIV DS UŁ. Fot.: Emilia Białecka Pod gołym niebem i w klubach Fot.: Krzysztof Domaradzki Juwenaliowy pochód żaków udaje się sprzed XIV DS UŁ na Lumumbowo W ostrych zmaganiach gry w piłkarzyki uczestniczyły też dziewczęta Finał Lumumby Cup Zgodnie z dotychczasową tradycją, pierwszego dnia juwenaliowych igrców, w piątek 21 maja, na osiedlu akademickim rozegrany został mecz finałowy Lumumby Cup. W tegorocznej edycji turnieju piłkarskiego – organizowanego od blisko trzydziestu lat – I miejsce zdobyła reprezentacja XI DS UŁ, II – wywalczyła jedenastka II DS UM Synapsa, a III drużyna IX DS Hades. Królem strzelców Lumumby Cup 2010 został Piotr Dębicki z XI DS UŁ (16 goli). Najlepszym bramkarzem okazał się Tomasz Papiewski z VIII DS UŁ. Zwycięzcy otrzymali puchary z dedykacjami, medale, okolicznościowe dyplomy i nagrody rzeczowe ufundowane przez sponsorów turnieju. Poza finałem Lumumby Cup odbył się mecz piłkarski Policja – studenci zakończony wynikiem 5:0 dla stróżów prawa oraz mecz pracownicy Rektoratu Uniwersytetu Łódzkiego – Policja zakończony też przegraną uczelni 0:4. W części spotkania jako zawodnik uczestniczył rektor UŁ, o którym wiemy, że jest miłośnikiem sportu, i to nie tylko jako kibic. Okazją do rywalizacji sportowej, a zarazem popularyzacji zdrowego stylu życia były turnieje: plażowej piłki siatkowej, plażowej piłki nożnej, streetballu i koszykówki, które gromadziły tłumy kibiców. Zorganizowano także trzecią już z kolei Lumumbiadę, czyli parasportowe zawody rozgrywane między reprezentacjami poszczególnych akademików, w takich konkurencjach, jak: noszenie kurzych jaj na łyżeczkach, zawodnicze spożywanie pączków czy rzut do celu. Największe emocje bu- 36 Juwenaliowe zabawy żaków w znacznej części odbywały się podczas imprez w klubach studenckich oraz koncertów estradowych na centralnym placu Lumumbowa, które prowadził popularny aktor Tomasz Karolak. Tradycyjnie już scena była podzielona w piątek 21 maja na reggae i hip hop oraz rocka w sobotę. Wystąpili m.in.: Maleo Reggae Rockers, Afromental, Marika, Akurat, Piersi, Dirty Track. Mimo niezbyt sprzyjającej aury, koncerty zgromadziły setki młodych ludzi. Po koncertach piątkowych, w sobotę, w samo południe – tradycyjnym już zwyczajem – utrudzonym nocnymi igrcami żakom, pobudkę zrobili strażacy z pobliskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 8 przy ul. Tamka. Zajechali oni na Lumumbowo bojowym wozem z włączoną syreną i polewali wodą każdego, kto tylko pojawił się w zasięgu ich sikawki. Ci, którzy wstali z łóżek, mogli posilić się gratis znakomitą grochówką z kuchni polowej, którą przygotowali słuchacze Wydziału Wojskowo-Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego. W niedzielę wraz z zachodzącym słońcem odbyła się plenerowa projekcja filmu Pulp fiction Quentina Tarantino, który został wybrany we wcześniejszym plebiscycie przeprowadzonym wśród żaków. Tegoroczne juwenalia były wyjątkowe, zbiegły się bowiem z 65-leciem Uniwersytetu Łódzkiego. Jubileusz uczelni był widocznym akcentem imprez studenckiego święta wiosny. Upamiętniony został także na graffiti namalowanym przez studentów UŁ na południowej ścianie jednego z pawilonów osiedla akademickiego od strony ul. Pomorskiej. Końcowym akcentem juwenaliów był mecz piłkarski na boisku SMS Łódź przy ul. Milionowej, rozegrany 26 maja przez jedenastki Uniwersytetu Łódzkiego i Politechniki Łódzkiej. Zwyciężyła reprezentacja PŁ stosunkiem bramek 2:1. Gościem honorowym spotkania piłkarzy obydwu uczelni była minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka. Tegorocznemu świętu studenckiej wiosny towarzyszyło hasło W juwenalia w Łodzi łyk kultury nie zaszkodzi. Stało się ono kolejną okazją do promocji naszej uczelni i miasta. Zainteresowała się nimi bowiem, podobnie jak w latach minionych, szeroka rzesza mieszkańców Łodzi i regionu, a patronat medialny nad Juwenaliami 2010 objęło kilka redakcji, m.in. TVP Łódź, Radio Eska, Radio Żak, portale – student.lodz.pl oraz mmlodz.pl Przygot. i oprac.: S.B., A.G. Z mowy obcej do polskiej… Konferencja o przekładach literatury socjologicznej nt. Z mowy obcej do polskiej i z powrotem. „Tłumaczenia książek socjologicznych – jakość, problemy, wyzwania...” odbyła się na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego od 27 do 28 maja. W obradach wzięło udział 40 uczestników z krajowych i zagranicznych ośrodków akademickich. Prelegenci reprezentowali uniwersytety: Mikołaja Kopernika, warmińsko-mazurski, rzeszowski, jagielloński, warszawski, łódzki, szczeciński, a także Akademię Górniczo-Hutniczą. W konferencji wzięli udział goście z Erasmus University Rotterdam i Iberika Sprachschule w Berlinie oraz tłumacze praktycy z Łodzi i Lublina. Gości powitali: dziekan Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ prof. Jan Gajda, dyrektor Instytutu Socjologii UŁ Wielisława Warzywoda-Kruszyńska oraz kierownik Katedry Socjologii Organizacji i Zarządzania UŁ prof. Krzysztof T. Konecki. Podczas pierwszej sesji tematycznej poprowadzonej przez prof. Janusza Muchę z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie swoje referaty wygłosiło pięcioro gości. Pierwsza prezentacja Jak się tłumaczyć? Analiza przekładu „Cross Cultural Competence” na „Kompetencje międzykulturowe” przedstawiona została przez prof. Sławomira Magalę z Erasmus University w Rotterdamie oraz Jarosława Dąbrowskiego z Lublina. Prezentacja miała na celu ukazanie rozmaitych trudności w tłumaczeniu. Według autorów, mogą mieć one pochodzenie kontekstualne, leksykalne i interpretacyjne. Drugim referatem tego dnia były Przekłady prac Luhmanna na język polski zaprezentowane przez dr. Jana Winczorka z Uniwersytetu Warszawskiego. Autor podjął się analizy istniejących przekładów prac Niklasa Luhmanna na język polski (Systemy społeczne, Funkcja religii, Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa socjalnego, Semantyka miłości, Realność mediów masowych i in.) pod kątem spójności terminologicznej i adekwatności teoretycznej. O Niektórych problemach z tłumaczeniem „Analizy ramowej” Ervinga Goffmana z perspektywy tłumacza opowiedział, w trzecim referacie tej sesji, dr Stanisław Burdziej z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Referat był przeglądem głównych problemów translacyjnych, jakie wiążą się z wprowadzonymi przez Goffmana istotnymi pojęciami-neologizmami. Jako ostatni w przedpołudniowej sesji zaprezentowany został referat zatytułowany „Urządzenie”, „zastosowanie”, „układ” – tłumaczenia pojęcia le dispositif Michela Foucaulta i ich implikacje dla postfoucaultowskich analiz władzy. Magister Magdalena Nowicka z Uniwersytetu Łódzkiego zaprezentowała różnorodne sposoby tłumaczenia pojęcia dyspozytywu seksualności (dispositif de sexualité). Sesja popołudniowa odbyła się w muzeum sztuki ms2 w kompleksie Manufaktura. Swój drugi referat nt. Słowa i obrazy między nauką a sztuką (o przekładach Susan Sontag) wygłosił prof. Sławomir Magala. We- dług referenta, Susan Sontag przeszła do historii kultury współczesnej jako autorka esejów o tendencjach w kulturze współczesnej wyłaniających się z przyspieszonej interakcji elit kulturotwórczych w Nowym Jorku lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w. Od chwili śmierci w roku 2004 utrwaliło się przekonanie, że najpoważniejszym jej wkładem w rozumienie otaczających nas procesów komunikacji społecznej i waloryzacji estetycznej są dwa zbiory esejów poświęconych fotografii, a mianowicie O fotografii z roku 1973 i Widok cudzego cierpienia z 2003 r. W ostatnich esejach polemizuje ze swoimi starszymi o 30 lat poglądami, krytykując je, jako konserwatywne. Profesor Magala przełożył zarówno pierwszą, jak i drugą wspomnianą pozycję. Profesor Krzysztof T. Konecki odczytał werdykt jury konkursu nagrody PTS za najlepsze tłumaczenie książki socjologicznej w roku 2009. Nagrodę uzyskała Jerzyna Słomczyńska za tłumaczenie książki Pitirima Sokokina pt. Ruchliwość społeczna. Na zakończenie pierwszego dnia konferencji uczestnicy zostali oprowadzeni przez przewodnika po muzeum ms2. Drugi dzień konferencji rozpoczął się dyskusją panelową prowadzoną przez prof. Krzysztofa T. Koneckiego (UŁ) z udziałem prof. Marka Czyżewskiego (UŁ), prof. Jolanty Kulpińskiej (SWSPiZ, UŁ), prof. Janusza Muchy (AGH) oraz dr. Marka Gorzko (USz). Uczestnicy podejmowali podczas dyskusji następujące kwestie dotyczące jakości tłumaczeń tekstów socjologicznych: Co oznacza wysoka (niska) jakość tłumaczenia tekstów socjologicznych? Jakie są kryteria oceny tłumaczeń tekstów socjologicznych? Czy takie kryteria są wyczerpujące: – kryterium terminologiczno-specjalistyczne: czy jest zgodność terminologii z powszechnie obowiązującą w naszej dyscyplinie i w danej tematyce w języku polskim; czy użyte pojęcia były zgodne z intencją autora oryginału, którą można wywnioskować z całości dzieła oraz jego dorobku w danej dziedzinie – kryterium lingwistyczne: czy przetłumaczony tekst nie przekłamuje intencji autora, nie pojawiają się terminy wprowadzające w błąd w interpretacji tekstu; tłumacz nie dodaje czegoś nowego, czego nie ma w tekście oryginalnym oraz nie pomija czegoś ważnego, co w tekście oryginalnym się znajduje – kryterium stylistyczne: czy stylistyka tłumaczenia ułatwia czytanie i rozumienie tekstu. Uwarunkowania dobrej i złej jakości tłumaczenia tekstów socjologicznych, m.in. problemy organizacyjne, społeczno-polityczne, kulturowe, generacyjne, historyczne i inne. > 37 Wyzwania dla tłumaczeń tekstów socjologicznych dotyczące aktualnej i przyszłej sytuacji: rynkowe, zmiany struktur i strategii uniwersytetów, zmiany demograficzne, zmiany technologiczne itp. Podczas drugiej sesji tematycznej, uczestnicy wysłuchali trzech referatów. Sesję poprowadził prof. Sławomir Magala. Jako pierwszy wygłosił swój referat prof. Krzysztof T. Konecki. Prezentacja nosiła tytuł „Kwadratowość” tłumaczeń tekstów socjologicznych i była inspirowana polską wersją książki Howarda S. Beckera (1963/2009) Outsiderzy. Studia z socjologii dewiacji w tłumaczeniu Olgi Siary. Referat był socjologicznym objaśnieniem obszaru pracy nad tłumaczeniami tekstów socjologicznych z perspektywy socjologii pracy i częściowo z socjologii zarządzania. Głównym problemem było pokazanie nie w pełni intersubiektywnego systemu decyzji o tłumaczeniach i pracy nad tłumaczeniami. Jako drugi w tej sesji tematycznej zaprezentował swój referat nt. Polskie przekłady literatury humanistycznej i „społeczeństwo wiedzy” prof. Marek Czyżewski. Według autora, rosnąca liczba przekładów literatury socjologicznej jest częścią wzmożonej fali przekładów literatury humanistycznej, obejmującej prócz socjologii szereg innych dyscyplin (np. antropologię, psychologię, filozofię i historię). Na tym polu liczba nie łączy się jednak z jakością. Autor omówił niektóre spośród najbardziej dotkliwych niepowodzeń translatorsko-edytorskich ostatnich lat. O Manierze, tradycji, stylu, czyli o przekładzie jako dziele zbiorowym – opowiadała prof. Grażyna Woroniecka z Uniwersytetu Warszawskiego. Zdaniem prelegentki, artykuł – a w jeszcze większym stopniu książka socjologiczna – jeśli został wybrany do tłumaczenia, odegrał wcześniej ważną rolę w środowisku socjologów i czytelników reprezentujących dziedziny pokrewne w języku jej powstania. Język jest nośnikiem znaczenia, wartości, ale też ideologii politycznych, tradycji filozoficznych i orientacji światopoglądowych, płycej lub głębiej zakodowanych w tłumaczonym tekście obok źródłowej orientacji socjologicznej i stylu właściwego tłumaczonemu autorowi. Do Chin z Kolumbem Fundacja na rzecz Nauki Polskiej ogłosiła wyniki pierwszej edycji konkursu zorganizowanego jako jedno z przedsięwzięć prestiżowego projektu Kolumb. Ma on na celu pozyskanie środków przeznaczonych na długoterminowe staże podoktorskie w dowolnie wybranych zagranicznych ośrodkach naukowych. 38 Trzecia sesja tematyczna była prowadzona przez prof. Grażynę Woroniecką z Uniwersytetu Warszawskiego i rozpoczęła się referatem nt. Potrzeby dydaktycznych tłumaczeń. Profesor Jolanta Kulpińska stwierdziła, iż potrzeby dydaktyczne tłumaczeń są szczególnie wyraźne w odniesieniu do kierunków niesocjologicznych. Doktor Iza Desperak z Uniwersytetu Łódzkiego w referacie Tłumaczenia a socjologiczny horyzont podjęła kwestie, jak decyzje dotyczące tłumaczeń wpływają na horyzont socjologów, a także treści kształcenia socjologicznego. Kryterium analizy była kategoria gender, nieobecna u polskich autorów i nieobecna w tłumaczeniach do lat 80. poprzedniego wieku. Jako ostatnia wystąpiła mgr Magdalena Czech z Uniwersytetu Jagiellońskiego z referatem nt. Czy nationalism to nacjonalizm? O wyobraźni socjologicznej tłumacza. Przekład nie jest, według autorki, zjawiskiem wyłącznie językowym; zanurzony jest on głęboko w kontekstach społecznych i kulturowych. W związku z tym za nowatorski można uznać pomysł na socjologię przekładu wyrażony w publikacji Constructing a Sociology of Translation (Uni. Graz 2007), która ukazała się przed dwoma laty. W swoim wystąpieniu autorka przedstawiła niektóre spośród możliwości, jakie stwarza socjologiczna refleksja nad przekładem. Po trzeciej, ostatniej już, sesji tej konferencji prof. Krzysztof T. Konecki podziękował gościom za uczestnictwo oraz zakończył obrady konferencji. Podczas konferencji pojawiło się wiele ciekawych wniosków, dotyczących jakości tłumaczeń socjologicznych, wyboru pozycji do przekładu oraz praktycznych problemów pojawiających się w pracy tłumacza. Zostaną one przedstawione w artykułach pokonferencyjnych opublikowanych w Przeglądzie Socjologii Jakościowej. Konferencja została zorganizowana przez Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, Katedrę Socjologii Organizacji i Zarządzania Instytutu Socjologii UŁ. Obradom patronował Przegląd Socjologii Jakościowej. Dominika Byczkowska Do konkursu zgłoszono 101 wniosków ze wszystkich krajowych ośrodków akademickich; ostatecznie przyznano siedem stypendiów, w tym dwa dla młodych naukowców (adiunktów) Uniwersytetu Łódzkiego. Otrzymali je: dr Marcin Jasiński – roczny staż w Freie Universitat Berlin (Niemcy) oraz dr Dominik Mierzejewski – dziesięciomiesięczny staż w Chinese Academy of Social Science (Chiny). Doktor M. Jasiński pracuje w zespole prof. dr. hab. Grzegorza Mlostonia z Zakładu Związków Heteroorganicznych UŁ. Tematyka opracowanego projektu badań dotyczy nowych reakcji enancjomerycznie czystych nitronów w syntezie heterocykli azotowo-tlenowych. Zespół prof. G. Mlostonia prowadzi od wielu lat owocną współpracę z grupą prof. H.U. Reissiga w pro- jektach finansowanych przez Fundację im. A. Humboldta. M. Jasiński obronił pracę doktorską w 2008 r. na Wydziale Chemii UŁ (promotor: prof. G. Mlostoń). W roku akademickim 2009/2010 był wykładowcą Akademii Ciekawej Chemii. Dotychczas odbył staże naukowe w Justus Liebig University (Giessen, Niemcy, prof. P.R. Schreiner) oraz na Vanderbilt University (Nashville, USA, prof. P. Kaszyński). Jest współautorem dziesięciu prac oryginalnych opublikowanych w czasopismach z tzw. Listy Filadelfijskiej, w tym – J. Org. Chem., Tetrahedron: Asymmetry oraz Helv. Chim. Acta. Doktor D. Mierzejewski z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ odbędzie dziesięciomiesięczny staż w Instytucie Światowej Gospodarki i Polityki Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, gdzie będzie realizował projekt badawczy poświęcony niematerialnym determinantom chińskiej polityki za- granicznej ze szczególnym uwzględnieniem retoryki dyplomacji. Prowadzone przez niego badania koncentrują się wokół niematerialnych aspektów chińskiej polityki zagranicznej, takich jak: retoryka, budowanie tożsamości oraz kształtowanie wizerunku państwa w systemie międzynarodowym. Zdaniem młodego naukowca UŁ, na obecnym etapie rozwoju państwa chińskiego polityka zagraniczna w dużej mierze służy kształtowaniu tożsamości narodowej współczesnych Chińczyków. Wynika to z przyjętego twierdzenia konstruktywistów o powiązaniu interesu podmiotu w stosunkach międzynarodowych z jego tożsamością. W projekcie analizuje zagadnienia związane z czynnikami warunkującymi kształt polityki zagranicznej, m.in.: chińską kulturę strategii, przyjęcie obcego Chinom systemu międzynarodowego oraz wpływ myśli zachodniej. (sb) Po fabryce – liceum Zabytkowy, pofabryczny budynek przy ul. Pomorskiej 163 zostanie uratowany przed zniszczeniem. Po remoncie i modernizacji będzie w nim miało nową siedzibę Publiczne Liceum Ogólnokształcące Uniwersytetu Łódzkiego. Wspomniany wcześniej gmach powstał w roku 1910. Jest to obiekt czterokondygnacyjny, wzniesiony z cegły ceramicznej. Stropy budynku wsparte są na słupach (na dole żeliwnych, na wyższych piętrach, drewnianych). Jego całkowita powierzchnia liczy 2720 m kw., a powierzchnia zabudowy wynosi 700 m kw. Obecnie stan obiektu oceniany jest jako zły. Podczas konferencji prasowej zorganizowanej 24 czerwca w pofabrycznym gmachu dr Rafał Majda – wicekanclerz UŁ ds. rozwoju uczelni, mgr inż. Jan Rydz – wicekanclerz UŁ ds. technicznych i dr Tomasz Kłos – dyrektor LO UŁ poinformowali dziennikarzy o dalszych losach obiektu. Otóż w wyniku przewidywanej adaptacji stanie się on siedzibą uniwersyteckiego liceum. Powstanie w nim osiem pełnowymiarowych, 26-osobowych, sal lekcyjnych, w tym jedna pracownia informatyczna. Dodatkowo wygospodarowane zostaną pokoje dla: dyrektora, wicedyrektora i sekretariatu szkolnego wraz z archiwum, nauczycieli, pedagoga szkolnego, administracji, organizacji uczniowskich, a także pomieszczenia przeznaczone na gabinet pielęgniarski, szatnię z portiernią, toalety damską i męską na każdej kondygnacji oraz magazyny. Planowana modernizacja zakłada zachowanie w pełni industrialnego charakteru pofabrycznego obiektu, zarówno w wyglądzie elewacji, jak i aranżacji wnętrz. Środki na jej sfinansowanie pochodzić będą najprawdopodobniej z ewentualnej sprzedaży budynku Katedry Neurobiologii UŁ przy ul. Rewolucji 1905 r., która nową siedzibę znajdzie we wzniesionym niedawno okazałym pawilonie Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska przy ul. Matejki u zbiegu z ul. Pomorską. Znany popularyzator historii Łodzi, a zwłaszcza dziejów jej zabytków, Ryszard Bonisławski podaje: Mozes i Jankiel Seidenwurmowie otworzyli niewielką wytwórnię pończoch przy ul. Pańskiej 58 (obecnie ul. Żeromskiego), w 1922 r. przenieśli produkcję do budynku fabrycznego przy ul. Pomorskiej 163. Nowoczesne na owe czasy przedsiębiorstwo zatrudniało ok. 190 robotników, którzy wytwarzali miesięcznie blisko 10 tys. tuzinów pończoch damskich z różnych surowców. Wartość sprzedaży w roku 1936 osiągnęła milion czterysta dziesięć tysięcy zł. Właściciele działali w Zrzeszeniu Przemysłu Pończoszniczego w Państwie Polskim. Mozes był członkiem rady łódzkiej Gminy Żydowskiej. W części niewykorzystanych hal w 1933 r. utworzono przędzalnię wełny i wigonii Mieczysława Wiślickiego, zatrudniającą 42 robotników. Po roku 1945 fabrykę upaństwowiono. Zmieniono też jej nazwę na Zakłady Przemysłu Pończoszniczego im. Franciszka Zubrzyckiego. S.B. 39 Zabytkowe przestrzenie Nakładem wydawnictwa Primum Verbum ukazała się książka Karoliny Kołodziej i Macieja Kronenberga pt. Zabytkowe przestrzenie Uniwersytetu Łódzkiego. Praca zawiera 80 archiwalnych i współczesnych fotografii, a jej pierwszy rozdział stanowi przeplataną anegdotami opowieść o trudnych początkach UŁ. Oto fragment wspomnienia, które znalazło się na początku książki: Do moich obowiązków jako asystenta, a następnie adiunkta prof. Kolankowskiego, należało zdobywanie dla niego sali wykładowej. Polegało to na tym, aby pod drzwiami czekać, aż skończy swe zajęcia poprzedni wykładowca i wraz z kilkoma zaufanymi studentami jak najszybciej zająć daną salę. Drzwi zastawiało się ławkami i wpuszczało się tylko znanych z wyglądu studentów, aby do sali nie wtargnęli uczniowie innego wykładowcy. Dopiero kiedy na korytarzu ukazał się prof. Kolankowski, likwidowane były barykady, aby mógł swobodnie przejść przez drzwi. Na wszelki jednak wypadek po jego wejściu znów ustawiana była barykada w drzwiach. Zdarzały się przy tym różnego rodzaju nieporozumienia (...) Na trzecią część książki składają się teksty studentów, którzy historię uniwersyteckich budynków opisywali podczas warsztatów Łódź akademicka. Projekt był adresowany do słuchaczy wszystkich uczelni państwowych miasta i miał na celu zintegrowanie rozproszonego środowiska wokół idei pracy nad wspólną publikacją. W Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego 18 czerwca odbyło się spotkanie z autorami książki. Można ją nabyć w księgarni Primum Verbum (w dziale produktów polecanych) http://www.ksiegarnia-primumverbum.pl/ (sb) W spotkaniu uczestniczyli: wicemarszałek województwa łódzkiego Witold Stępień i wiceprezydent Łodzi Łukasz Magin. Zaproszenie do rady przyjęli także: wojewoda łódzki Jolanta Chełmińska, marszałek województwa łódzkiego Włodzimierz Fisiak, p.o. prezydent Łodzi Tomasz Sadzyński, a także Paweł Jóźwiak, radca wojewody łódzkiego. Z grona przedsiębiorców zaproszenie wydziału przyjęli: dyrektor Pedro Pereira da Silva (Jeronimo Martins Dystrybucja SA Biedronka), dyrektor Sławomir Murawski (Apsys Management Manufaktura), dyrektor Dorota Ossowska (Bank PKO BP, I Oddział w Łodzi), dyrektor Jarosław Wojcieszek (Totalizator Sportowy, V Oddział w Łodzi), dyrektor Magdalena Grochocińska (PZU SA, Oddział Łódź), dyrektor Mariola Grabowska (ING Bank Śląski, Łódź), prezes Błażej Moder (Łódzka Agencja Rozwoju Regionalnego SA), dyrektor Anna Olszyńska (Andel‘s Hotel), dyrektor Andrzej Ząbek (Fortis Bank Polska SA), Mi- 40 Rada biznesu Inauguracyjne posiedzenie Rady Biznesu Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych odbyło się 19 maja. chał Bielawski (Infosys BPO Polska Sp. z o.o.), prezes Andrzej Walczak (Atlas Sp. z o.o.), Zygmunt Łopalewski (Indesit Company Polska Sp. z o.o.), prezes Jerzy Czubak (Amcor Renntsch), dyrektor Patrick Gengler (Hotel Ibis i Etap. HEKON Hotele Ekonomiczne SA), prezes Jerzy Szkwarek (Vobis SA), dyrektor Waldemar Olbryk (Skanska Property Poland Sp. z o.o.), dyrektor Wiktor Doktór (SouthWestern BPS Poland). Instytucje kultury reprezentowali: dyrektor Tomasz Bęben (Filharmonia Łódzka im. Artura Rubinsteina), dyrektor Jarosław Suchan (ms2 – Muzeum Sztuki w Łodzi), dyrektor Wojciech Nowicki (Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi). Reprezentantami środowiska mediów w radzie są: prezes Marek Składowski (Radio Łódź SA), red. Robert Sakowski (Polska Dziennik Łódzki), prezes Barbara Mrozińska-Badura (TV Toya Sp. z o.o.), dyrektor Waldemar Drozd (TVP SA, Oddział w Łodzi). Tematem przewodnim spotkania było wypracowanie form przyszłej współpracy uczestników rady biznesu z Wydziałem Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ. Członkowie rady za najciekawszą płaszczyznę współpracy i dialogu uznali organizowanie na WSMiP cyklicznych spotkań pod nazwą Forum Biznes-Edukacja-Kultura, które byłyby okazją do wymiany poglądów na temat najnowszych tendencji nurtujących za- Fot.: Zdzisław Machnicki interesowane środowiska. Wszyscy zebrani uznali, że jednym z najważniejszych tematów jest zorganizowanie debaty na temat strategii budowania marki Łodzi i roli różnych instytucji w ramach tego procesu. Przedstawiciele sfery kultury zaproponowali zorganizowanie specjalnego forum dotyczącego finansowania instytucji kulturalnych w Polsce i na świecie. Dyskutowano również na temat wyzwań stojących przed młodymi ludźmi, którzy rozpoczynają karierę zawodową w Łodzi i perspektywami ich zatrudnienia w firmach polskich oraz zagranicznych. Poruszono także problem sytuacji kulturalnej naszego miasta oraz działań, które pomogłyby odbudować wizerunek Łodzi jako ośrodka kultury i edukacji w kontekście strategii budowania atrakcyjnej marki miasta. Rada Biznesu WSMiP to interdyscyplinarne gremium wymiany myśli i kontaktów między światem akademickim oraz środowiskami biznesu, mediów, kultury i samorządu lokalnego oraz regionalnego. Pragnieniem jej inicjatorów jest, aby była ona miejscem ciekawych spotkań oraz źródłem kreowania innowacyjnych programów na rzecz studentów WSMiP oraz nowej pozycji Łodzi na rynku międzynarodowym. Z uwagi na interdyscyplinarny charakter Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych rada biznesu jest również odzwierciedleniem tej unikatowej filozofii. Wierzymy, że także interdyscyplinarny skład rady zaowocuje powstaniem wielu nowych projektów, których uczestnikami będą osoby na co dzień nie mające możliwości wzajemnej współpracy, natomiast doceniające wagę tego podejścia i jego przewagę nad ujęciami monodyscyplinarnymi. Realizacja znaczących projektów o charakterze międzynarodowym wymaga niewątpliwie stworzenia dzisiaj warunków do harmonijnej współpracy przedstawicieli różnych środowisk, a także różnych kultur. Władze wydziału chcą, aby nasza rada była szczególnym forum dla tego typu inicjatyw oraz dobrze służyła budowaniu międzynarodowego wizerunku Łodzi jako miasta przyjaznego inwestorom, studentom oraz ludziom kultury i nauki. Pierwszą inicjatywą ścisłej współpracy członków rady z WSMiP było zorganizowanie 8 czerwca seminarium nt. International Investment Project. Jego współorganizatorami były międzynarodowe firmy działające w Łodzi w sektorze outsourcingu: Infosys BPO Polska Sp. z o.o. oraz SouthWestern BPS Poland. Seminarium służyło ukazaniu możliwości pracy w tego typu przedsiębiorstwach, ze szczególnym naciskiem na zmianę pewnych stereotypów, które funkcjonują w środowisku młodych ludzi na temat specyfiki zatrudnienia w tym sektorze. O wysokiej randze seminarium zdecydował fakt, iż obie firmy były reprezentowane przez swoich dyrektorów: Michała Bielawskiego (kontroler finansowy) oraz Wiktora Doktóra (dyrektor zarządzający). Spotkanie było szeroko relacjonowane przez TVP3, a jego uczestnicy i organizatorzy postanowili wypracować w przyszłości nowe formy współpracy stwarzające możliwości staży oraz zatrudnienia dla studentów oraz absolwentów WSMiP. Pierwsze posiedzenie Rady Biznesu Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ Seminarium zgromadziło głównie studentów specjalności international marketing prowadzonej w języku angielskim przez prof. Tomasza Domańskiego. Korzystając z interdyscyplinarnego charakteru rady biznesu Wydział Studiów Międzynarodowych i Politologicznych pragnie rozwijać szeroką współpracę ze środowiskami biznesu, instytucjami kultury, samorządem lokalnym i regionalnym oraz z mediami. Niezależnie od organizacji dorocznego Forum Biznes-Edukacja-Kultura dotyczącego wybranych problemów i wyzwań menedżerskich zadaniem dla firm działających w otoczeniu międzynarodowym jest także tworzenie nowych form współpracy wydziału z członkami rady. Przejawiać się to ma w realizacji większej liczby prac dyplomowych o tematyce łączące się z firmami oraz instytucjami samorządowymi i kulturalnymi, jak również organizacji konkursów na najlepszą pracę poświęconą tematyce marketingu i zarządzania międzynarodowego. Rada ma na celu także tworzenie specjalnych programów szkoleniowych dla pracowników firm w niej skupionych, organizację gościnnych wykładów plenarnych i spotkań otwartych dla społeczności akademickiej oraz dla mieszkańców miasta i regionu. Pragnie przygotowywać również programy stażowe oraz praktyki zawodowe dla studentów w wybranych firmach oraz w instytucjach zrzeszonych w radzie biznesu. Wydział zamierza też organizować na swoim terenie cykliczne prezentacje firm członkowskich jako potencjalnych pracodawców dla najlepszych studentów i absolwentów WSMiP (studia licencjackie, magisterskie i podyplomowe). Wydział planuje też ścisłą współpracę ze środowiskiem mediów skupionych w radzie biznesu w zakresie rozwoju nowej specjalności na kierunku stosunki międzynarodowe – dziennikarstwo międzynarodowe. Wydział Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ pragnie, aby jego rada biznesu była miejscem inicjowania wielu interesujących projektów o renomie międzynarodowej, dobrze służących interesom miasta i regionu oraz całej społeczności akademickiej. Tomasz Domański 41 JUBILEUSZE Profesor Wiesław Puś Z okazji siedemdziesiątej rocznicy urodzin prof. Wiesława Pusia 6 maja w siedzibie Łódzkiego Towarzystwa Naukowego odbyło się seminarium prezentujące dorobek naukowy jubilata. Spotkanie otworzył prezes ŁTN prof. Stanisław Liszewski. Składając gratulacje jubilatowi, przypomniał o jego dokonaniach w łódzkim ośrodku akademickim i ważnej roli, jaką odegrał w życiu Uniwersytetu Łódzkiego. Rektor UŁ w latach 1996-2002 prof. S. Liszewski wspomniał również o swojej współpracy z prof. W. Pusiem, podkreślając, że był on lojalnym współpracownikiem, na którego można było zawsze liczyć, zwłaszcza w trudnych sytuacjach. Sylwetkę naukową bohatera spotkania zaprezentował prof. UŁ Jarosław Kita. Po ukończeniu studiów historycznych na Wydziale Filozoficzno-Historycznym W. Puś, począwszy od roku 1966 całe swoje życie związał z Uniwersytetem Łódzkim, przechodząc tutaj kolejne szczeble kariery akademickiej. W 1972 r. obronił dysertację doktorską nt. Przemysł włókienniczy w Królestwie Polskim w latach 1870-1900. Zagadnienia struktury i dynamiki rozwoju, napisaną pod kierunkiem prof. Gryzeldy Missalowej. W kolejnych latach ważną rolę w jego rozwoju naukowym odegrały blisko 20-letnie kontakty z prof. Ireną Pietrzak-Pawłowską i udział w pracach kierowanej przez nią Komisji Historii Przemysłu przy Komitecie Nauk Historycznych Polskiej Akademii Nauk. W roku 1984 na podstawie poważnego już dorobku naukowego (wówczas blisko 50 publikacji) oraz rozprawy habilitacyjnej nt. Przemysł Królestwa Polskiego w latach 1870-1914. Problemy struktury i koncentracji uzyskał stopień doktora habilitowanego. W ślad za tym przyszły kolejne awanse. W 1985 r. otrzymał nominację Ministra Szkolnictwa Wyższego i Techniki na stanowisko docenta, a w roku 1990 – stanowisko profesora nadzwyczajnego w Katedrze Historii Spo- 42 łeczno-Gospodarczej UŁ. Z kolei w 1998 r. uzyskał tytuł profesora nauk humanistycznych, a dwa lata później stanowisko profesora zwyczajnego na UŁ. Zainteresowania naukowe profesora skupiają się przede wszystkim wokół następujących problemów: rozwój przemysłu w Królestwie Polskim w okresie rozbiorów, historia miast przemysłowych oraz procesy kształtowania się aglomeracji miejsko-przemysłowych. Ponadto podejmuje zagadnienia związane z dziejami Żydów łódzkich ze szczególnym uwzględnieniem ich roli w życiu gospodarczym. Z jego inicjatywy w Instytucie Historii w roku 2005 zostało powołane Centrum Badań Żydowskich. Poza głównymi nurtami badawczymi zajmuje się także problematyką regionalną, uczestnicząc w zespołach badawczych opracowujących dzieje miast i regionów centralnej Polski. Ma znaczący i oryginalny dorobek badawczy. Jest autorem ponad 160 prac naukowych i popularnonaukowych, w tym dziewięciu książek, blisko 80 oryginalnych artykułów i rozpraw opublikowanych nie tylko w Polsce, ale także we Francji, Belgii, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Ponadto opracował kilkanaście haseł z zakresu historii gospodarczej do Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN. W tym obszernym dorobku dominują prace z zakresu dziejów przemysłu oraz przeszłości miast i aglomeracji przemysłowych okręgu łódzkiego, a w dalszej kolejności z zakresu historii Żydów, historii nauki i kultury oraz dziejów wojskowości. Do najważniejszych (obok opublikowanych rozpraw habilitacyjnej i doktorskiej) zaliczyć należy monografie: Rozwój przemysłu w Królestwie Polskim (1997); Żydzi w Łodzi w latach 1793-1914 (3 wydania – 1998, 2001, 2003); Dzieje Łodzi przemysłowej (1987). Prace profesora są znane i cenione przez naukowców, o czym świadczą m.in. liczne cytowania w różnych publikacjach odwołujące się do jego ustaleń badawczych. Jubilat jest redaktorem kilku wydawnictw zbiorowych. Cenną jego inicjatywą wydawniczą jest publikowany od roku 2003 r. periodyk Studia z historii społeczno-gospodarczej XIX i XX wieku znajdujący się na liście pism punktowanych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W dokonaniach każdego nauczyciela akademickiego niezwykle istotną rolę odgrywa kształcenie młodej kadry. Również w tym zakresie profesor ma niemałe osiągnięcia. Należy do wyróżniających się dydaktyków i mistrzów kształcących nowe kadry badaczy historii. Jego seminarium magisterskie cieszy się dużą popularnością wśród studentów. Dotychczas wypromował ponad 300 magistrów historii. Pod jego kierunkiem i opieką naukową zostało ukończonych siedem dysertacji doktorskich i jedna rozprawa habilitacyjna. Kolejne trzy rozprawy habilitacyjne i dwie prace doktorskie są już w końcowej fazie pisania. Poza tym występował ponad trzydzieści razy jako recenzent w przewodach doktorskich i habilitacyjnych, w proce- JUBILEUSZE durze nadawania tytułu profesora i jako superrecenzent w Centralnej Komisji do spraw Tytułów i Stopni Naukowych. Potrafi umiejętnie łączyć pracę naukowo-dydaktyczną z działalnością organizacyjną na Wydziale Filozoficzno-Historycznym, całym Uniwersytecie Łódzkim oraz na forum ogólnopolskiego środowiska naukowego. Od 1 października 1997 r. sprawuje funkcję kierownika Katedry Historii Społeczno-Gospodarczej. W latach 1990-1996 przez dwie kadencje był dziekanem Wydziału Filozoficzno-Historycznego. Nie szczędził sił i wysiłku w działaniach mających na celu wzmocnienie naukowe i podnoszenie rangi wydziału, m.in. przyczynił się do odtworzenia w roku 1992, po czterdziestu latach, kierunku historii sztuki na UŁ. Z kolei w latach 1996-2002 przez dwie kadencje pełnił funkcję prorektora UŁ do spraw nauczania. Brał aktywny udział w powołaniu w 1998 r. przez Konferencję Rektorów Uniwersytetów Polskich – Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej, pierwszej w polskim szkolnictwie wyższym instytucji zajmującej się oceną jakości nauczania. W latach 1998-2002 był członkiem tej komisji jako przedstawiciel UŁ. Profesor W. Puś 17 maja 2002 r. wybrany został na najwyższy w uczelni urząd – rektora Uniwersytetu Łódzkiego na kadencję 2002-2005. Ponownie wybrany, objął także ten urząd na kadencję 2005-2008. W tym czasie dał się poznać nie tylko jako doskonały i sprawny organizator, tworzący podstawy materialne, lokalowe i kadrowe dla rozwoju uczelni, ale również jako wspaniały przełożony, troszczący się o losy i kariery naukowe swoich współpracowników. Od kilkudziesięciu lat związany jest ze społecznym ruchem naukowym. Bierze udział w pracach Polskiego Towarzystwa Historycznego (od 1966 r.), w którym w latach 1990-1991 pełnił funkcję prezesa Oddziału Łódzkiego PTH. Wcześniej, w latach 1985-1989, był członkiem komisji programowej XIV Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich, a jednocześnie sekretarzem organizacyjnym tego zjazdu, który odbył się we wrześniu 1989 r. w Łodzi. W roku 2006 Zarząd Główny PTH nadał prof. W. Pusiowi tytuł honorowego członka tego stowarzyszenia. Od 1987 r. profesor jest członkiem Łódzkiego Towarzystwa Naukowego. Ponadto w latach 1996-2002 przez dwie kadencje był członkiem Komitetu Nauk Historycznych Polskiej Akademii Nauk. Za działalność naukową, organizacyjną i społeczną był wielokrotnie nagradzany i odznaczany. Dotychczas otrzymał osiem nagród (I i II stopnia) Ministra Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki oraz Ministra Edukacji Narodowej. Jest laureatem Nagrody Miasta Łodzi (2000 r.). Został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1990), Złotym Krzyżem Zasługi (1978) oraz Medalem Komisji Edukacji Narodowej (1996). Szczególnie to ostatnie odznaczenie jest cennym wyróżnieniem dla nauczyciela akademickiego. W dalszej części sympozjum głos zabierali liczni uczestnicy uroczystości. Zaznaczyć wypada, że wszyst- kie wystąpienia dalekie były od oficjalnych, zdawkowych gratulacji, konwencjonalnych pochwał i suchego wyliczania faktów z życia i osiągnięć jubilata. Przemówienia były bogato okraszone osobistymi wspomnieniami mówców, pełne szacunku i niekłamanego uznania dla naukowych, dydaktycznych i organizacyjnych dokonań profesora oraz sympatii dla niego. Podkreślano niezwykłą osobowość, wielką życzliwość i pogodę ducha, a równocześnie profesjonalizm naukowy jubilata, który nie krył wzruszenia dziękując organizatorom i gościom przybyłym na spotkanie. Łódzkie Towarzystwo Naukowe, pragnąc uczcić i utrwalić jubileusz siedemdziesięciolecia urodzin prof. W. Pusia, postanowiło uhonorować go wydaniem książeczki w serii Sylwetki Łódzkich Uczonych. Redaktorem zeszytu nr 98 noszącego tytuł Profesor Wiesław Puś jest Jarosław Kita, a współautorami uczniowie profesora. W zeszycie znalazły się trzy teksty prezentujące rys biograficzny i omawiające działalność naukową oraz ciepłe słowa uczniów o Mistrzu. Całość uzupełnia bogate zestawienie bibliograficzne prac prof. W. Pusia oraz kilkanaście fotografii. Publikacja wydana została przy wsparciu finansowym Urzędu Miasta Łodzi i jest dostępna w ŁTN. Seminarium zostało zorganizowane przez Łódzkie Towarzystwo Naukowe oraz pracowników Katedry Historii Społeczno-Gospodarczej Uniwersytetu Łódzkiego. W uroczystość ad honorem Wiesława Pusia udział wzięli: byli rektorzy UŁ – prof. Michał Seweryński i prof. Leszek Wojtczak oraz byli prorektorzy, z którymi jubilat współpracował. Obecne władze uczelni reprezentował prorektor UŁ ds. nauki prof. Antoni Różalski. W spotkaniu uczestniczyli: władze i pracownicy Wydziału Filozoficzno-Historycznego UŁ oraz innych jednostek uczelni, członkowie ŁTN, a także bliscy i przyjaciele profesora. Jarosław Kita Profesor Stanisław Rudolf W wypełnionej do ostatniego miejsca reprezentacyjnej sali Pałacu Biedermanna odbyła się 15 kwietnia uroczysta sesja zorganizowana z okazji jubileuszu 40-lecia pracy naukowo-dydaktycznej prof. dr. hab. Stanisława Rudolfa. Stanowiła ona część ogólnopolskiej konferencji nt. Nadzór korporacyjny w warunkach kryzysu gospodarczego. Stanisław Rudolf ukończył Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny Uniwersytetu Łódzkiego w roku 1969. Pięć lat później obronił pracę doktorską. W 1986 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk ekonomicznych. Ocena dorobku naukowego profesora pokazuje, że mamy do czynienia z karierą niebanalną. Wielokrotnie był prekursorem badań, których wcześniej w Polsce nie prowadzono. Można powiedzieć, że każdy kolejny szczebel jego kariery naukowej był efektem podejmowania nowatorskiej w skali kraju tematyki badawczej. Do najważniejszych obszarów zainteresowań naukowych jubilata należą: demokracja przemysłowa, partycypacja pracownicza, europejskie rady zakładowe, nadzór korporacyjny i nowa ekonomia instytucjonalna. Trzynaście lat temu profesor podjął bardzo cenną inicjatywę, a mianowicie zorganizował pierwszą konferencję nt. nadzoru korporacyjnego. Szybko okazało się, że zapotrzebowanie na tego rodzaju spotkania jest bardzo duże i obecnie mamy już siódmą 43 JUBILEUSZE edycję tej konferencji. Każdej z nich towarzyszyła monografia naukowa. Ich lektura pokazuje ewolucję poglądów dotyczących nadzoru korporacyjnego w Polsce; prezentuje pojęcia, narzędzia stosowane do opisu procesów składających się na nadzór korporacyjny, pokazuje też, co w danym okresie było ważne dla badanego środowiska. W ten sposób kierowana przez profesora Katedra Ekonomii Instytucjonalnej stała się ośrodkiem integrującym naukowców zajmujących się problematyką nadzoru korporacyjnego. Dorobek publikacyjny jubilata jest obszerny. Obejmuje 180 książek, artykułów, podręczników. Ponad trzydzieści pozycji wydawniczych ukazało się w języku angielskim. Od momentu rozpoczęcia pracy na uniwersytecie działalność dydaktyczna profesora znacznie wykraczała poza przyjęte standardy. Przyczynił się m.in. do spopularyzowania sprawdzianów testowych wydając w roku 1982 Zbiór zadań i testów z ekonomii politycznej kapitalizmu. Był to pierwszy tego rodzaju podręcznik służący samodzielnej pracy oraz sprawdzaniu własnej wiedzy przez studentów. Wypromował sześciu doktorów, pod jego kierunkiem przygotowanych zostało ponad 250 prac magisterskich. Sprawował różne odpowiedzialne stanowiska i funkcje, m.in. zastępcy dyrektora Instytutu Ekonomii, kierownika Studium Zaocznego Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ. Z jego inicjatywy powołany został w roku 1991 Ośrodek Naukowo-Badawczy Partycypacyjnych Form Zarządzania UŁ, którym od początku kieruje. Prowadzi szeroką działalność międzynarodową, był współzałożycielem Congress of Political Economists, International (COPE) – organizacji ekonomistów, mającej swą siedzibę w Stanach Zjednoczonych, skupiającej naukowców i praktyków z całego świata. Od początku też pozostaje członkiem jej Rady Dyrektorów. W latach 2001-2005 sprawował funkcję prezydenta elekta, a następnie prezydenta COPE. W roku 2007 zorganizował konferencję tej organizacji na Uniwersytecie Łódzkim, a wcześniej w Kairze i Santiago de Chile. Ważne miejsce w jego działalności zajmuje Polskie Towarzystwo Ekonomiczne: od siedmiu lat pełni funkcję prezesa PTE Oddział w Łodzi zaś od roku 2005 jest wiceprezesem Zarządu Krajowego PTE, odpowiedzialnym za współpracę zagraniczną. Udziela się też w Łódzkim Towarzystwie Naukowym, gdzie przewodniczy Komisji Ekonomicznej ŁTN. Jako szef profesor jest osobą niezwykle cierpliwą, niezwykle wyrozumiałą, ale niepobłażliwą. Jego sylwetkę zaprezentował prof. Piotr Urbanek z Katedry Ekonomii Instytucjonalnej. W imieniu Kolegium Rektorskiego i własnym serdeczne życzenia i gratulacje przekazali jubilatowi: rektor UŁ prof. Włodzimierz Nykiel i prorektor UŁ prof. Zofia Wysokińska. Rektor UŁ odczytał także list, jaki w imieniu całej społeczności naszej uczelni władze uniwersytetu wystosowały do prof. Stanisława Rudolfa. W najistotniejszych fragmentach brzmi on następująco: (…) wszechstronna, owocująca licznymi sukcesami działalność naukowa, dydaktyczna i organiza- 44 cyjna Pana Profesora wniosła trwałe wartości do życia akademickiego i jest wysoko ceniona nie tylko w kraju, ale również poza jego granicami. Życzymy Panu Profesorowi dobrego zdrowia, realizacji planów i zamierzeń oraz wszelkiej pomyślności w życiu osobistym. Do życzeń i gratulacji przyłączyli się również: prezes Zarządu Krajowego Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbieta Mączyńska; w imieniu Kolegium Dziekańskiego i Rady Wydziału dziekan Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ prof. Jan Gajda; dziekan Wydziału Zarządzania UŁ prof. Ewa Walińska; dyrektor Instytutu Ekonomii UŁ prof. Stefan Krajewski. Dziekan Wydziału Chemicznego UŁ prof. Bogdan Kryczka przypomniał z kolei, że pierwszym kierunkiem studiów jubilata była chemia, a dopiero później, jako drugi już fakultet, ukończył ekonomię. W imieniu Łódzkiego Towarzystwa Naukowego list z gratulacjami przesłali prezes ŁTN prof. Stanisław Liszewski i dyrektor Biura ŁTN dr Edward Karasiński. Wyraźnie wzruszony gratulacjami, życzeniami oraz dowodami uznania i nieukrywanej sympatii jubilat bardzo ciepło mówił o swoich studenckich czasach, a szczególnie o studiach chemicznych, które realizował we wspaniałych latach sześćdziesiątych. Z wyczuwalną nostalgią, ale i z pewną dumą wspominał też działalność w Zrzeszeniu Studentów Polskich, którą uznał za swój trzeci fakultet, co zbytnio nie dziwi zważywszy, że w ZSP pełnił kilka odpowiedzialnych funkcji nie tylko na lokalnym podwórku. Był m.in. wiceprzewodniczącym i przewodniczącym Rady Uczelnianej ZSP UŁ, wiceprzewodniczącym Rady Okręgowej ZSP w Łodzi, członkiem Rady Naczelnej ZSP oraz przewodniczącym Komitetu Koordynacyjnego Uniwersytetów zrzeszającego wszystkie rady uczelniane tych szkół wyższych. W uroczystości uczestniczyli byli rektorzy UŁ: prof. Michał Seweryński i prof. Romuald Skowroński oraz kilkoro byłych prorektorów, członkowie Polskiej Akademii Nauk: prof. Wiesław Grudziński i prof. Władysław Welfe. Przyjechali przedstawiciele ośrodków ekonomicznych kraju, z którymi jubilat współpracował, bądź jeszcze współpracuje, w tym reprezentanci kieleckiej Wyższej Szkoły Ekonomii i Administracji. W uczelni tej jubilat zatrudniony jest od początku jej powstania, tj. od roku 1998. Pełnił w niej m.in. funkcję prorektora ds. nauki i dziekana Wydziału Ekonomii. Licznie dopisali współpracownicy, uczniowie, znajomi i przyjaciele prof. Rudolfa. Towarzyszyli mu członkowie najbliższej rodziny, też silnie związani z naszą uczelnią – żona Grażyna, była wicedyrektor administracyjny UŁ, córka Bogna i syn Wawrzyniec, oboje pracownicy naukowi uniwersytetu po doktoratach. Po części oficjalnej odbył się koncert wokalny, w którym jako soliści wystąpili studenci łódzkiej Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów: Emilia Klimczak – sopran, Szymon Komasa – baryton. Na fortepianie akompaniował im Marcin Kawczyński. S.B. W skrócie P rofesor Marek Belka, były premier i minister finansów, znany absolwent Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, powołany został na prezesa Narodowego Banku Polskiego. N a ul. Piotrkowskiej 104, tuż przy gmachu Urzędu Miasta Łodzi, 28 czerwca otwarta została wystawa fotograficzna Nasz Uniwersytet 1945-2010. Autorem zdjęć jest wieloletni fotoreporter Dziennika Łódzkiego Andrzej Wach. P rofesor Anna Wyrozumska z Wydziału Prawa i Administracji UŁ została powołana do Rady Legislacyjnej działającej przy Prezesie Rady Ministrów. W wyniku współpracy nawiązanej między Instytutem Teorii Literatury, Teatru i Sztuk Audiowizualnych UŁ a Muzeum Kinematografii co wtorek w sali kinowej tej placówki przy pl. Zwycięstwa odbywały się projekcje czeskich filmów. Widzowie mieli okazję obejrzeć takie pozycje, jak: Szpinak czyni cuda Václava Vorlíčka i Miloša Macourka czy Tajemnica zamku w Karpatach Oldřicha Lipskiego. P odczas imprezy pn. Łódzka Wioska Historyczna, która odbyła się w Arturówku 3 i 4 lipca, zorganizowane zostało stoisko Uniwersytetu Łódzkiego. Łodzianie i mieszkańcy regionu mogli, m.in., uczestniczyć w wykładzie prof. Macieja Kokoszko nt. Co jadano w Bizancjum? połączonym z degustacją potraw przyrządzonych według starożytnych przepisów. Przygotowano też warsztaty tańca średniowiecznego, pogłębione analizy dotyczące bitwy pod Grunwaldem oraz związanego z tym wydarzeniem słynnego obrazu Jana Matejki. Realizacja większości powyższych przedsięwzięć możliwa była dzięki staraniom członków Studenckiego Koła Naukowego Historyków UŁ: S. Adamkiewicza, K. Latochy, M. Wojtczaka. N a Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym UŁ w dniach 12-22 lipca odbyła się szósta edycja Szkoły Letniej pn. Socio-economic Integration in Europe in the Period of Global Crisis. Jej uczestnikami byli głównie studenci oraz profesorowie Uniwersytetu FMU w Sao Paulo w Brazylii oraz słuchacze rosyjskiego Uniwersytetu w Iwanowie, a także studenci z Ekwadoru, Turcji, Węgier, Litwy i Ukrainy. Wzięli oni udział w wykładach i warsztatach poświęconych problemom ekonomii, globalnego kryzysu oraz przemian kulturowych związanych z procesami integracyjnymi Unii Europejskiej. Zajęcia odbywały się w języku angielskim. Oprac.: (sb) Obradował senat Senat Uniwersytetu Łódzkiego na posiedzeniu 24 maja 2010 r.: Podjął uchwałę w sprawie zasad utworzenia od roku akademickiego 2012/2013 na Wydziale Prawa i Administracji UŁ kierunku nauki polityczne. Podjął uchwałę w sprawie zasad przyjęć na pierwszy rok studiów I i II stopnia oraz jednolitych studiów magisterskich na UŁ w roku akademickim 2011/2012. Podjął uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na wystąpienie do recenzentów z prośbą o sporządzenie pisemnych recenzji zawierających ocenę kandydatury Rudolpha Giulianiego do tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego. Podjął uchwałę w sprawie utworzenia w Tomaszowie Mazowieckim Zamiejscowego Ośrodka Dydak- tycznego Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ, prowadzącego kierunek ekonomia. Podjął uchwałę w sprawie powołania na Wydziale Filologicznym UŁ Podyplomowego Studium Broker informacji. Podjął uchwałę w sprawie przeznaczenia zysku z lat ubiegłych w kwocie 53.489,00 zł na zwiększenie funduszu zasadniczego. Podjął uchwałę w sprawie zmiany uchwały nr 176 Senatu UŁ z 22 marca 2010 r. w sprawie: przyjęcia Regulaminu ochrony prawnej dóbr własności intelektualnej i przemysłowej w Uniwersytecie Łódzkim. Podczas uroczystej części posiedzenia senatu w Pałacu Biedermanna odbyła się ceremonia odnowienia doktoratów prof. Jakuba Goldberga i prof. Gustawa Kerszmana. I.D. 45 Uwagi o artykule W numerze 2(119) Kroniki na stronach 40-41 w serii Wielcy – mało znani ukazał się artykuł Czesława Domańskiego Zaczęło się w Szkockiej o życiu i twórczości matematyka i fizyka Stanisława Ulama. Osiągnięcia tego wybitnego uczonego z pewnością stawiają go w rzędzie wielkich, a w środowisku matematyków i fizyków jest on dobrze znany. W tej sytuacji celem artykułu powinna być próba przedstawienia jego zasług w sposób zrozumiały dla środowiska akademickiego, a jednocześnie precyzyjny i poprawny. Tej poprawności zabrakło co najmniej w kilku miejscach. Od razu na początku czytelnik spotyka „szczegółową teorię względności”, podczas gdy A. Einstein jest twórcą szczególnej i ogólnej teorii względności. Niedługo potem pojawia się wśród profesorów lwowskich Hugo Steinhausen (narzuca się podobieństwo do Műnchhausen), a przecież ten wybitny uczony nosił nazwisko Hugo Steinhaus. Dalej mamy informację, że Stanisław Ulam był członkiem Society Fellows na Harwardzie. Poprawna nazwa tego towarzystwa to Society of Fellows, a Harvard pisze się przez v, chociaż Encyklopedia PWN podaje też pisownię Harwardczycy. Wreszcie w tytule The Scottish Book: Mathematics from the Scottish Cafe wyraz Mathematics potraktowany jest dość bezceremonialnie. W całym artykule Autorowi nie zabrakło chyba wiedzy, ale na pewno zabrakło staranności. Ten brak staranności jest zaraźliwy – w artykule redakcyjnym Biała czapka na str. 1 pojawia się Alama Mater, chyba dlatego, że Ulam przez większą część zawodowego życia pracował w Los Alamos. Jeśli mimo tych usterek kogoś zainteresowało niezwykłe życie Stanisława Ulama, to polecam jego książkę Przygody Matematyka, Prószyński i S-ka, Warszawa 1996. Niestety, i ona została częściowo popsuta przez niekompetentnego tłumacza. Nawet fachowiec nie domyśli się, co to jest „skończenie przeliczalna addytywna miara” na stronie 61, a na stronach 131 i 132 słowo „separowalność” zastąpiło dobrze znaną wszystkim matematykom „ośrodkowość”. prof. dr hab. Władysław Wilczyński Katedra Funkcji Rzeczywistych Wydział Matematyki i Informatyki UŁ Od redakcji Zapewniamy Szanownego Pana Profesora, że wiemy, jak się pisze Uniwersytet Harvarda (Harvard University) i odróżniamy termin Almae Matris od nazwy Los Alamos, podobnie jak i nazwisko Műnchhausena od Steinhausa. Mimowolne błędy w pisowni niektórych z tych nazw i jeszcze innych oraz nazwiska, to najczęściej 46 tzw. literówki, popełnione przez autorów, a redakcji nie zabrakło staranności, lecz czasu niezbędnego do wyeliminowania usterek. Otóż w związku z katastrofą lotniczą pod Smoleńskiem, 16 kwietnia zwołane zostało nadzwyczajne posiedzenie Senatu Uniwersytetu Łódzkiego. Tymczasem 10 kwietnia zamknęliśmy kolejny numer Kroniki. Pozostały nam dwa wyjścia: albo gruntownie przeredagować złożone już do składu i łamania bieżące wydanie pisma (wraz z dodaniem elementów żałobnej grafiki i zmianami na I stronie okładki), ryzykując przy tym poważnie opóźnienie druku i możliwość popełnienia błędów (zabraknie czasu na trzecią, papierową już korektę, poza dwiema elektronicznymi), albo też gorący dziennikarsko i społecznie temat odłożyć do następnego numeru, co samo w sobie byłoby wysoce nieprofesjonalne. Wybraliśmy więc wariant pierwszy, bardzo trudny: przygotowanie na wczoraj relacji z posiedzenia Senatu UŁ (wraz z obszernymi wystąpieniami kilku profesorów) oraz sylwetek (ze zdjęciami) dwojga byłych pracowników naukowych naszej uczelni, którzy ponieśli śmierć w tragicznym wypadku rządowego samolotu. To wszystko nie usprawiedliwia oczywiście w żaden sposób błędów i niedopatrzeń. Niezależnie bowiem od okoliczności Czytelnik powinien otrzymywać zawsze jakościowo możliwie najlepszy produkt. Uchylając nieco tajemnic redakcyjnej kuchni chcemy więc przedstawić jedynie mechanizm powstania niedoróbek w poprzednim wydaniu, a nie szukać broń Boże usprawiedliwienia dla siebie. Co do pisowni słynnej amerykańskiej uczelni. Wcześniej podaliśmy jej oficjalną wersję. O ile nam jednak wiadomo, jest ona tak spolszczona, że dopuszcza się formę skróconą: Studiowałem na Harwardzie, byłem w Harwardzie itd. Na wszelki wypadek poprosiliśmy jednak znanego polskiego językoznawcę o opinię w tej sprawie. Jego ekspertyzę zaprezentujemy Czytelnikom po jej uzyskaniu. Chętnie zamieścimy na łamach Kroniki również głosy znakomitych uniwersyteckich językoznawców, jeśli zechcą do nas napisać. Natomiast nieprawidłowa jest oczywiście pisownia Uniwersytet Harwarda, choć i taką się spotyka, co w przypadku artykułu Zaczęło się w Szkockiej jednak nie wystąpiło. Jeśli zaś chodzi o teorie Einsteina, jako profani w tej dziedzinie, uznajemy naturalnie autorytet Pana Profesora, pozostawiając sobie jedynie prawo opublikowania na naszych łamach ewentualnej riposty autora artykułu Zaczęło się w Szkockiej. Natomiast kierowani starannością przeczytaliśmy bardzo uważnie list wystosowany przez Pana Profesora do redakcji i powodowani zawodową ciekawością postanowiliśmy poszukać informacji o Przygodach Matematyka, książce polecanej przez Pana. Przede wszystkim zajrzeliśmy do noty wydawniczej firmy Prószyński i S-ka (portal: matematyka.pl), gdzie wyraźnie stoi: W „Przygodach matematyka” wśród licznych anegdot o największych uczonych XX wieku czytelnik znajdzie również historię amerykańskiego programu budowy bomby atomowej, w którym Ulam czynnie uczestniczył od 1944 roku, pracując w Los Alamos. Jeśli nas oczy nie NAPISALI DO NAS mylą w terminie matematyka użyte jest małe m. Zresztą dlaczego miałoby być duże, skoro to rzeczownik pospolity, a nie nazwa własna? W blisko dwudziestu innych materiałach w tytule książki matematyka jest zresztą też przez m małe, choć oczywiście w przypadku m dużego należy tytuł cytować zgodnie z pisownią oryginalną. Być może w ręce Pana Profesora trafiła książka z tytułem w takiej właśnie wersji, a my nie zdołaliśmy do niej dotrzeć? Za wszystkie uwagi, z którymi się zgadzamy lub nie, serdecznie Panu Profesorowi dziękujemy, gdyż przyjmujemy je jako wyraz wspólnej troski o wysoki poziom uniwersyteckiego pisma. W wyrazami głębokiego szacunku Stanisław Bąkowicz Audiobook wspomnień Otrzymałem numer (2/119/2010) Kroniki – pisma Uniwersytetu Łódzkiego wzbogacony o płytę z nagraniem opowieści Pana Stanisława Bąkowicza o naszym uniwersytecie widzianym z pewnej perspektywy Jego okiem. Ucieszyłem się bardzo, gdy zobaczyłem na okładce czasopisma wyeksponowanego mego profesora Tadeusza Kotarbińskiego. Ze względu na materię czasu nie mógł Pan Bąkowicz wspominać go na podstawie osobistych przeżyć, ale odżył on poprzez relacje Jego ojca. Tak się szczęśliwie dla mnie złożyło, że byłem słuchaczem nie tylko wykładów prof. Kotarbińskiego, ale także seminariów. Był recenzentem mojej pracy magisterskiej z filozofii, a promotorem była jego żona Janina (Dina) Sztejnbarg-Kamińska-Kotarbińska. Ożenił się z nią w roku 1947 po śmierci swej pierwszej żony, gdy pani Janina wróciła z obozu koncentracyjnego z Auschwitz i Malhoff, napiętnowana numerem obozowym wytatuowanym na ramieniu. Nie wiem, dlaczego mało mówi się i nieczęsto wspomina o Pani Profesor, której wykładów z logiki i metodologii słuchałem z wielką przyjemnością. Na pracę dyplomową dała mi bardzo trudny temat, na podstawie wyłącznie literatury niemieckiej (oryginalnej) z empiriokrytycyzmu. Znajomość języków nie była po wojnie wśród studentów tak rozpowszechniona jak obecnie. Miałem więc trudny orzech do zgryzienia. Specjalizowałem się w metodologii nauk. Pani Profesor była znakomitym znawcą przedmiotu. Państwo Kotarbińscy mieszkali w domu przy ulicy Uniwersyteckiej 3, obok Zakładu Logiki. Mieli bardzo duże zaufanie do swych studentów (była to nieduża grupka). Gdy wyjechali na urlop, powierzyli mi pieczę nad zakładem (biblioteka, biuro, materiały osobiste). Nie znam takiego drugiego przypadku. Wspomnienia z tych pierwszych powojennych lat studiów na ówczesnym Wydziale Humanistycznym zawarłem w nagraniu dla dyrektora Muzeum Uniwersytetu Łódzkiego, p. dr. Dariusza Klemantowicza. Na wysłuchanie opowieści Pana Bąkowicza poświęciłem kilka kolejnych godzin nocnych. Tekst, czytany z werwą przez p. Tomasza Boruszczaka, jak dla mnie, trochę za szybko. Wolę sposób odtwarzania tekstu, jaki prezentowany jest w II programie Polskiego Radia, np. o godz. 9:30. Chciałoby się mieć moment czasu na refleksję, na delektowanie się historią. A trzeba przyznać, że pamięć ma Pan Bąkowicz zgoła niespotykaną. Jest fenomenem zakodowania nie tylko niewiarygodnej liczby nazwisk, ale także charakterystyk napotkanych osób. Uczelnia, to nie tylko spisy wykładowców, programy zajęć w danym roku akademickim, listy studentów, wielość wydziałów i kierunków. To także, a może przede wszystkim, żywe istoty, profesorowie, brać studencka, ich życie na uczelni i poza nią, wzajemne relacje, porażki i sukcesy, czasem studencka bieda i starania o przetrwanie. Starał się to Pan Bąkowicz wszystko w barwny, ciekawy literacko sposób przedstawić i opisać. Zrobił tę opowieść z kunsztem wieloletniego redaktora (obecnie jest redaktorem naczelnym pisma Kronika). Studiowałem w innej dekadzie, pracowałem po studiach w innym środowisku uczelnianym niż Pan Bąkowicz, więc uderzyła mnie wielokrotnie akcentowana przez niego sprawa pewnych swobodnych, trunkowych zachowań wielu znanych jemu osób, które – jak przedstawił – zajmowały później znaczące stanowiska społeczne lub uczelniane. Czyżby trunek musiał stanowić konieczny sposób dla wytworzenia dobrych relacji towarzyskich i zawodowych? Jak na elitę społeczną, wywodzącą się ze znakomitej uczelni, to zachowanie jakoś nie sprawiło na mnie przyjemnego wrażenia. Jeszcze jedna sprawa, przedstawiona w nagraniu, mnie uderzyła. W pewnym ciągu czasowym, aż prawie po współczesność, przedstawiono sylwetki wielu rektorów naszego uniwersytetu, których zdołał Pan Bąkowicz osobiście lub prawie osobiście poznać. Byli to bądź członkowie, czasami nawet działacze, ówczesnej jedynie słusznej partii, działacze związkowi lub ważnych organizacji społecznych. Czy byli to najwybitniejsi naukowcy w uczelni? Niezwykły i niezrozumiały wyłom w tym szeregu stanowił prof. Nadolski. Jak to się stało, że tam mógł trafić i to w trudnym ówczesnym okresie? O wszystkich wyraził się autor ciepło, z pewną serdecznością i zawsze pozytywnie. To piękna cecha człowieka-dziennikarza. Miejmy nadzieję, że to samo powiedzą kiedyś historycy nauki. W tych ogromnie ciekawych wspomnieniach brakowało mi często odniesień czasowych do opisywanych wydarzeń. Zdaję sobie sprawę, że jest to niezmiernie trudne umieszczenie każdego faktu w odpowiednim miesiącu lub roku. Nie jest to zatem zarzut, ale tylko jakiś taki niedosyt. Chciałoby się mieć to wszystko, co opisywane, ulokowane w odpowiednim okresie, by łatwiej i pełniej kojarzyć, łączyć, wiązać przedstawiane fakty. Należy pięknie podziękować Autorowi oraz Uniwersytetowi za tę cenną inicjatywę zarejestrowania zdarzeń mało uchwytnych, a tak ważnych dla tych, którzy w tym środowisku żyli lub go tworzyli. Słuchałem tych wspomnień z dużym wzruszeniem. Oby takich dzieł było więcej! Wówczas uczelnia stanie się naszym wspólnym domem, taką społeczną rodziną. Polecam wszystkim tę opowieść: Stanisław Bąkowicz, Mój Uniwersytet – wspomnienia byłego studenta, czyta Tomasz Boruszczak, audiobook – Centrum Promocji Uniwersytetu Łódzkiego oraz Łódzkie Towarzystwo Naukowe. Książka, Łódź 2008. Tadeusz Gerstenkorn 47 Fotokącik Intelligenti pauca Nitimur in vetitum semper cupimusque negata – Dążymy zawsze do tego, co zabronione i pragniemy co zakazane (Owidiusz) Desperanda tibi salva concordia socru – Gdy teściowa wyzdrowiała, nie ma dla ciebie nadziei na spokój (Juwenalis) Tam deest avaro quod habet quam quod non habet – Chciwemu brakuje zarówno tego, co ma, jak i tego, czego nie ma (Publiusz Syrus) Furor arma ministrat – Wściekłość dostarcza broni Ezcurra Inlet, fiord w zachodniej części Zatoki Admiralicji (Wyspa King George, Szetlandy Południowe, Antarktyka) – obszar intensywnych prac biologów z Zakładu Biologii Polarnej i Oceanobiologii UŁ (Wergiliusz) Concordia parvae res crescunt, discordia vel maximae dilabantur – Przez zgodę wzrastają małe rzeczy, przez niezgodę nawet największe upadają (Salustiusz) Hoc primum sentio, nisi in bonis amicitiam esse non posse – Przede wszystkim sądzę, że przyjaźń może istnieć tylko między dobrymi (Cyceron) Aequam memento rebus in arduis servare mentem non secus in bonis – Pamiętaj zachować spokój umysłu tak w nieszczęściu jak i powodzeniu (Horacy) Zatoka Admiralicji, zgrupowanie epibentonicznej fauny na dnie skalistym. Widoczne są: wydłużone kolonie gąbek, kolonie koralowców ośmiopromiennych z rodzaju Primnoella, olbrzymia rozgwiazda Labidiaster annulatus, jeżowce Sterechinus neumayeri i inne Zdjęcia: Archiwum Zakładu Biologii Polarnej i Oceanobiologii UŁ oraz Zakład Oceanografii Biologicznej Uniwersytetu w Sao Paulo 48 Vita mancipio nulli datur; omnibus usu – Nikt nie ma życia na własność, każdy go tylko używa (Lukrecjusz) Wybrali i opracowali: Katarzyna Chiżyńska Jakub Pokusa 200. Rocznica Urodzin Fryderyka Chopina www.chopin2010.pl Biuro Obchodów CHOPIN 2010 Pl. Piłsudskiego 9 00-078 Warszawa www.chopin2010.pl tel.: 022 692 07 15 fax: 022 692 05 84