dla mediów - Fundacja Gwiazda Nadziei

Transkrypt

dla mediów - Fundacja Gwiazda Nadziei
Warszawa, 10 kwietnia 2013r.
Życie z wirusem HCV
przyczyny zakażeń, leczenie, codzienne problemy pacjentów
Zapalenie wątroby typu C, często nazywane wirusową bombą zegarową, uznane zostało
przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) za jedno z największych globalnych
zagrożeń epidemiologicznych.
W Polsce z wirusem HCV żyje w ok. 730 tys. osób, jednak większość nosicieli nie ma świadomości zakażenia.
Liczba zarejestrowanych w 2011 r. chorych wyniosła ok. 2200.
Wg różnych szacunków, w 55–80 proc. przypadków zakażenie HCV prowadzi do marskości wątroby oraz
stanów zagrażających życiu, takich jak niewydolność wątroby i rak wątrobowokomórkowy (w 2010 r.
rozpoznano go u 1416 Polaków).
Umieralność z powodu wirusowego zapalenia wątroby typu C, pomimo spadającej zapadalności, utrzymuje się
w Polsce na wysokim poziomie (ok. 160 przypadków rocznie) i stale rośnie (ryc. 1.). Należy też pamiętać, że
spadek zapadalności może być pozorny i wynikać z braku programów skrinigowych.
Źródło ryciny: Raport PZH „Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania” str. 211, 2012 r.
Na świecie liczba zakażonych HCV szacowana jest na 130–170 mln osób, a skutki zakażenia wirusem są
przyczyną ok. 350 tys. zgonów rocznie. W Europie liczbę zakażonych ocenia się na 9 mln, a liczba zgonów
wywołanych następstwami HCV sięga 86 tys. rocznie.
W krajach Unii Europejskiej szerzenie się HCV jest ściśle związane z dożylnym zażywaniem narkotyków.
Ryzyko przeniesienia zakażenia drogą seksualną czy łożyskową matka-dziecko jest niewielkie. W Polsce
dominującą drogą przenoszenia wirusa HCV są zakażenia jatrogenne (np. szpitalne czy stomatologiczne).
Zakażenia szpitalne odgrywają tu rolę dominującą (ok. 80 proc. wszystkich przypadków) – dotyczy to zwłaszcza
drobnych zabiegów, takich jak iniekcje czy pobrania krwi.
Do czynników ryzyka zalicza się też wykonywanie tatuaży i kolczykowanie ciała oraz niektóre zabiegi
medycyny alternatywnej (np. akupunktura), jeśli przeprowadzane są bez należytej staranności o zasady
bezpieczeństwa.
Okres wylęgania wirusa HCV wynosi od 15 do 150 dni. Większość przypadków przebiega bez objawów ostrego
wirusowego zapalenia wątroby. U części chorych pojawiają się: niestrawność, wzdęcia, nudności, wymioty,
uczucie znużenia, apatia, nadmierna senność, a także objawy grypopodobne. Są to jednak symptomy mało
specyficzne, występujące w wielu innych jednostkach chorobowych. Żółtaczka występuje jedynie w ok. 30 proc.
przypadkach ostrego zakażenia HCV. Szacuje się, że co najmniej 20 proc. zakażonych HCV zdrowieje
spontanicznie.
Brak charakterystycznego obrazu klinicznego powoduje, że zakażenie HCV można rozpoznawać wyłącznie przy
użyciu testów serologicznych. Podstawową metodą jest tu wykrycie przeciwciał anty-HCV we krwi (wykonanie
testu kosztuje 20–30 zł). Jednak pozytywny wynik oznacza jedynie obecność przeciwciał anty-HCV i nie może
być wyłączną podstawą rozpoznania zakażenia. Kolejnym krokiem jest więc oznaczanie kwasów nukleinowych
wirusa (HCV-RNA) za pomocą metody PCR (koszt takiego badania to ok. 200–300 zł). Badanie PCR umożliwia
ustalenie genotypu wirusa oraz ilościowy pomiar poziomu HCV-RNA, co jest miarodajnym sposobem
monitorowania przebiegu czynnego zakażenia.
Do tej pory w Polsce udało się wykryć zakażenie jedynie u około 55 tys. osób, chociaż wg Polskiej Grupy
Ekspertów HCV chorych na przewlekłe wirusowe zapaleniem wątroby (z aktywną wiremią) jest co najmniej 230
tys. Oznacza to, że większość z nich nie jest świadoma swojego stanu zdrowia ani zagrożenia, jakie stanowi dla
innych, szczególnie dla członków rodziny.
Niestety, w Polsce, nie funkcjonuje system badań przesiewowych wykrywających osoby z podejrzeniem
choroby. W praktyce zakażenie HCV najczęściej rozpoznawane jest więc dopiero w momencie, gdy chory
wymaga specjalistycznej pomocy medycznej z powodu średniozaawansowanej lub zaawansowanej choroby
wątroby.
Przewlekła postać zakażenia HCV jest przyczyną zwiększonej zachorowalności i umieralności na marskość
wątroby, żylaki przełyku, wodobrzusze, encefalopatię wątrobową oraz raka wątrobowokomórkowego.
Przewlekłe zapalenie wątroby typu C jest pierwszą w Europie (60% przypadków) przyczyną tego nowotworu,
rozwijającego się od 20 do 200 razy częściej u chorych na marskość wątroby o etiologii HCV w porównaniu do
niezakażonych. Raka wątrobowokomórkowy daje złe rokowania. Większość wykrywanych przypadków kończy
się zgonem pacjenta w ciągu kilku lat od rozpoznania.
Jednak jakość życia osób żyjących z HCV obniża się już na wiele lat przed pojawieniem się ciężkich, późnych
powikłań. Spowodowane jest to objawami takimi jak: długotrwałe poczucie zmęczenie, apatia, stany depresyjne,
dolegliwości grypopodobne czy dyspeptyczne. Przekłada się to na straty ekonomiczne i społeczne (zahamowany
rozwój osobisty i zawodowy, gorsze funkcjonowanie rodzin, absencja, inwalidztwo).
Co więcej – nawet u osób tylko z przeciwciałami anty-HCV we krwi (bez aktywnego procesu chorobowego)
jakość życia może ulec istotnemu pogorszeniu w porównaniu do populacji ogólnej. Wiążę się to z poczuciem
zagrożenia własnego zdrowia i pewną, nawet nieuzasadnioną, obawą o zakażanie innych.
Eksperci szacują, że z powodu niskiego poziomu wiedzy i świadomości społecznej co do zagrożeń HCV, jak
również z powodu ograniczeń dostępności badań przesiewowych, tylko około 5 proc. chorych w Polsce korzysta
z opieki specjalistycznej.
RAMKA
Niska świadomość społeczna zagrożeń HCV
W badaniu GfK CAPIBUS zrealizowanym w 2012 r. na próbie 1000 respondentów powyżej 15. roku życia
jedynie 6 proc. ankietowanych samodzielnie skojarzyło skrót HCV z wirusem wywołującym chorobę wątroby.
Spośród osób, które słyszały o wirusowym zapaleniu wątroby typu C 80 proc. zdaje sobie sprawę z ryzyka
zakażenia i sytuuje to ryzyko na równi z HIV czy gruźlicą. 52 proc. respondentów uznaje, że choroba
wywoływana przez HCV stanowi duże zagrożenie dla życia i zdrowia, podobne jak gruźlica i wścieklizna,
mniejsze jedynie od AIDS.
Jako drogę zakażenia 73 proc. ankietowanych wskazało kontakt z zakażoną krwią, w tym transfuzję krwi,
przeszczep organów, zabieg chirurgiczny i dożylne przyjmowanie narkotyków.
Jednocześnie aż 61 proc. badanych błędnie uważa, że istnieje szczepienie przeciwko HCV, zaś 14% twierdzi, że
sami zostali zaszczepieni, co prawdopodobnie oznacza pomylenie HCV z HBV.
Około 16 proc. ankietowanych uznało za prawdopodobne, że zostali w przeszłości zakażeni wirusem HCV, ale
tylko 15 proc. zdecydowałoby się wykonanie testu, jeśliby był płatny (42 proc., jeśli byłby bezpłatny).
Źródło: raport „Diagnostyka i terapia przewlekłego wirusowego zapalenia wątroby typu C (HCV) w Polsce”,
2012.
Jak na razie nie dysponujemy szczepionką przeciwko HCV, zatem podstawową metodą walki z wirusem jest
leczenie chorych i zmniejszenie rezerwuaru patogenu w populacji. Dzięki postępom w medycynie, większość
zarażonych wirusem HCV może być skutecznie leczona. Niestety, dostęp do nowych terapii jest w naszym kraju
ograniczony.
Obowiązującym standardem leczenia wirusowego zapalenia wątroby typu C jest obecnie terapia dwulekowa
oparta na interferonie pegylowanym alfa oraz rybawirynie. W niektórych przypadkach stosuje się również
monoterapię samym interferonem.
Skuteczność terapii dwulekowej waha się średnio od 54 do 63 proc., jednak w przypadku zakażenia genotypem
1 wirusa HCV jest ona niższa (41–52 proc.). W Polsce około 84% chorych jest zakażonych właśnie genotypem
1. Oznacza to, że u ok. 50 proc. spośród wszystkich przewlekle zakażonych standardowa terapia dwulekowa jest
nieskuteczna.
W ciągu ostatnich paru lat pojawiły się na szczęście nowe możliwości leczenia przewlekłego zakażenia wirusem
HCV. W 2011 roku w Stanach Zjednoczonych i w Unii Europejskiej zostały dopuszczone do obrotu dwa nowe
leki: boceprewir oraz telaprewir (peptydomimetyczne inhibitory proteazy serynowej NS3/4A HCV), wskazane w
leczeniu przewlekłego wirusowego zapalenia wątroby typu C, wywołanego zakażeniem wirusem genotypu 1.
Badaniach kliniczne wykazały, że terapia trójlekowa, czyli dodanie inhibitora proteazy do terapii dwulekowej,
opartej na interferonie pegylowanym i rybawirynie, zwiększa prawdopodobieństwo uzyskania trwałej
odpowiedzi wirusologicznej (SVR) do ponad 70–80 proc. u pacjentów wcześniej nieleczonych. Z kolei u
chorych, u których stosowano już wcześniej (bez powodzenia) terapię dwulekową uzyskano skuteczność na
poziomie 60 proc. (dla porównania - ponowna terapia dwulekowa pozwalała na uzyskanie SVR zaledwie u 9–24
proc.). Najbardziej spektakularna poprawa jest widoczna w populacji chorych z całkowitym brakiem odpowiedzi
na wcześniejsze leczenie dwulekowe. Terapia trójlekowa cechuje się też podobnym profilem bezpieczeństwa do
terapii dwulekowej.
Zarówno Amerykańskie Towarzystwo Badań nad Chorobami Wątroby (AASLD), jak i Polska Grupa Ekspertów
HCV (PGE HCV) rekomendują stosowanie terapii trójlekowej jako standardu postępowania u pacjentów
zakażonych genotypem 1 wirusa HCV.
Główną barierę w upowszechnieniu się terapii trójlekowej stanowi jej koszt, szacowany na ok. 140 tys. zł (kwota
ta obejmuje zarówno leki, jak i świadczenia medyczne). W przypadku terapii dwulekowej jest to ok. 40 tys. zł.
Koszt terapii należy jednak rozpatrywać w szerszym kontekście, biorąc pod uwagę także całkowity koszt
choroby, który obejmuje: koszty bezpośrednie (medyczne – np. leczenie powikłań odległych oraz
niemedyczne), koszty pośrednie (wynikające m.in. z utraty produktywności) oraz koszty niewymierne (ból,
cierpieniem oraz fizyczne i psychiczne straty zdrowotnymi). W przypadku przewlekłego WZW C wszystkie to
składowe są bardzo wysokie (jedną z nich są koszty przeszczepów wątroby, które w 2011 r. wyniosły ponad 40
mln zł). Koszt uzyskania efektu zdrowotnego dzięki zastosowaniu terapii trójlekowej (cost per QALY), w
postaci eliminacji wirusa (SVR), jest porównywalny z kosztem przy zastosowaniu terapii dwulekowej.
Jednocześnie dla znaczącej części chorych, zwłaszcza uprzednio leczonych nieskutecznie terapią dwulekową,
jest to jedyna szansa na powrót do normalnego życia (takich pacjentów może być w Polsce około 10 tys.).
Terapia trójlekowa nie znalazła się, jak na razie, w programie lekowym terapii przewlekłego wirusowego
zapalenia wątroby typu C finansowanym przez NFZ. Pomimo rejestracji w Polsce nowych leków (boceprewir
oraz telaprewir), dostęp do nich z uwagi na koszt terapii oraz brak refundacji jest dla przeważającej większości
pacjentów niemożliwy.
Więcej informacji: Barbara Pepke – Prezes Fundacji „Gwiazda Nadziei” tel.609 726 622,
Marek Józef – Wiceprezes Fundacji „Gwiazda Nadziei” tel.609 725 122
mail: [email protected]

Podobne dokumenty